You are on page 1of 421

Polska Akcja Humanitarna

Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UW

Maciej Ząbek
Sławomir Łodziński

Uchodźcy w Polsce.
Próba spojrzenia antropologicznego

Badania finansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach


Inicjatywy Wspólnotowej EQUAL.

Warszawa 2008
2

SPIS TREŚCI

Rozdział I.
Wprowadzenie
1. 1. Wstęp........................................................................................................................1
1. 2. Stan badań nad uchodźcami po 1989 roku..................................................................3
1. 3. Cel i charakter publikacji.............................................................................................7
1. 4. Charakter przeprowadzonych badań i problemy metodologiczne.................................8
1. 5. Problemy stosowania metod jakościowych w zbiorowości uchodźców.......................14

Rozdział II.
Od międzynarodowej ochrony do studiów antropologicznych nad uchodźcami
2. 1. Wstęp.......................................................................................................................22
2.2. Kształtowanie się zasad międzynarodowej ochrony uchodźców.............................22
2.3. Ochrona uchodźców - między standardami moralnymi a polityką.................................26
2. 4. Ochrona uchodźców - między humanitaryzmem a ksenofobią.....................................30
2. 5. Współczesne uchodźstwo oraz jego ochrona - pytania o istotę zjawiska.....................32
2. 6. Antropologia a studia nad uchodźcami.......................................................................36
2.7. Zakończenie...............................................................................................................48

Rozdział III.
Ewolucja instytucji i prawa zajmującego się uchodźcami w Polsce w latach 1990 – 2008
3.1. Wstęp........................................................................................................................49
3.2. Historia opieki nad zbiegami i wygnańcami w dawnej Rzeczypospolitej........................49
3.3. Uchodźstwo w Polsce po 1945 roku..........................................................................53
3. 4. Początki budowy systemu przyjmowania uchodźców w latach 1990-1997.................56
3. 5. Rozwój systemu przyjmowania uchodźców w Polsce w latach 1997 – 2000..............66
3. 6. Rozwój systemu przyjmowania uchodźców w Polsce w latach 2000 – 2008..............70
3. 7. Regulacje prawne dotyczące nadawania statusu uchodźcy (2005 – 2007)..................75
3. 8. Ocena ewolucji systemu przyjmowania uchodźców w Polsce po 1989 roku...............79
3. 9. Zakończenie............................................................................................................. 83

Rozdział IV.
Przyczyny i drogi napływu do Polski uchodźców. Wyniki badania sondaŜowego oraz
przypadek Czeczenów
4. 1. Wstęp.......................................................................................................................85
4. 2. Kraj pochodzenia, narodowość oraz cechy demograficzne badanej społeczności
uchodźców (w świetle wyników badania sondaŜowego).............................................86
4.3. Deklarowane motywy uchodźstwa w świetle badania sondaŜowego.............................94
4. 4. Przypadek czeczeński - przyczyny uchodźstwa Czeczenów do Polski.........................99
4. 5. Przyczyny uchodźstwa osób aplikujących o status uchodźcy w Polsce o innej niŜ
czeczeńskiej narodowości.........................................................................................107
4. 6 Strategia przygotowań do uchodźstwa – podróŜ i przyczyny wyboru Polski................108
4. 7. „Powitanie” – przyjazd do Polski..............................................................................115
4. 7. Zakończenie.............................................................................................................118
Rozdział V.
„Stawanie się” uchodźcą. Administracyjne procedury i etapy ustalania statusu uchodźcy
5.1. Wstęp.......................................................................................................................120
5. 2. ZłoŜenie wniosku o status uchodźcy..........................................................................121
5. 3. Postępowanie dowodowe (procedura przyspieszona)...............................................126
5. 4. Procedura zwykła (wywiad statusowy).....................................................................132
3
5. 5. Szczególne przypadki (czary, gwałty, dzieci).............................................................145
5. 6. Decyzja administracyjna i dalsze etapy postępowania................................................152
5. 7. Zakończenie.............................................................................................................156

Rozdział VI.
Ośrodki dla uchodźców - dom czy instytucja dyscyplinująca? Główne problemy adaptacji
w ośrodkach dla uchodźców
6.1. Wstęp.......................................................................................................................159
6.2. Ośrodki dla uchodźców - dom, schronienie czy instytucja dyscyplinująca?..................159
6. 3. Ogólna charakterystyka ośrodków w Polsce (2005-2007)........................................164
6. 4. Charakterystyka wybranych ośrodków dla uchodźców.............................................168
6. 5. Główne problemy adaptacyjne uchodźców w Polsce (w świetle badania
sondaŜowego...........................................................................................................181
6. 6. Zakończenie.............................................................................................................189

Rozdział VII.
Ośrodek dla uchodźców – instytucja dyscyplinująca, schronienie czy dom? śycie
codzienne w ośrodkach dla uchodźców
7.1. Wstęp.......................................................................................................................190
7. 2. Ośrodek jako instytucja dyscyplinująca (bezpieczeństwo i przestrzeganie
regulaminu pobytu w ośrodku).................................................................................190
7. 3. Ośrodek dla uchodźców jako schronienie (warunki mieszkaniowe i sanitarne)............194
7. 4. Ośrodek dla uchodźców jako schronienie (jedzenie i zwyczaje Ŝywieniowe)...............201
7. 5. Ośrodek jako schronienie (zachorowalność i problemy ze zdrowiem).........................203
7. 6. Ośrodek jako dom (praca, zarabianie i pieniądze)......................................................207
7. 7. Ośrodek dla uchodźców jako dom (czas wolny i rozrywki)........................................209
7. 8. Ośrodek jako dom (edukacja i kształcenie)...............................................................212
7. 9. Ośrodek dla uchodźców jako dom (relacje między uchodźcami oraz z
pracownikami ośrodka i przedstawicielami organizacji pozarządowych).....................220
7. 10. Postrzeganie organizacji pozarządowych w ośrodkach dla uchodźców.....................239
7.11. Zakończenie............................................................................................................241

Rozdział VIII.
Ośrodek dla uchodźców – poczucie wykluczenia, przyjmowanie roli uchodźcy oraz
perspektywa gender
8. 1. Wstęp......................................................................................................................243
8.2. Ośrodek dla uchodźców jako strefa „zawieszenia” (liminalności).................................244
8. 3. Poczucie wykluczenia w ośrodku dla uchodźców.......................................................252
8. 4. „Bycie” uchodźcą. Wchodzenie w rolę uchodźcy oraz jej odgrywanie........................257
8. 5. Postawy uchodźców w perspektywie gender............................................................268
8. 6. Doświadczenia przemocy w opowieściach uchodźców w perspektywie gender..........275
8.7. Zakończenie..............................................................................................................279

Rozdział IX.
Perspektywy integracji uchodźców w społeczeństwie polskim. Wyzwania normalnego
Ŝycia
9. 1. Wstęp......................................................................................................................281
9. 2. Plany na przyszłość osób oczekujących na nadanie statusu uchodźcy (w świetle
badania sondaŜowego).............................................................................................284
9. 3. Plany na przyszłość osób oczekujących na nadanie statusu uchodźcy (w świetle
badań jakościowych)...............................................................................................286
9. 4. Pomoc integracyjna dla uchodźców ze strony państwa..............................................292
4
9. 5.Integracja uchodźców – wyzwania normalnego Ŝycia i polityki państwa – poglądy
uchodźców i pomocodawców...................................................................................302
9. 6. Stygmat bycia uchodźcą...........................................................................................310
9. 7. Zakończenie.............................................................................................................313

Rozdział X.
Zrozumienie, idealizacja i konflikty. Postawy wobec uchodźców w społeczeństwie polskim
10. 1. Wstęp..................................................................................................................315
10. 2. Konflikty i współpraca. Postrzeganie Polski i Polaków oraz mieszkańców ośrodków
przez uchodźców.................................................................................................316
10.3. Ekonomiczni czy polityczni? Postawy wobec uchodźców wśród Polaków nie mających
Ŝadnych bezpośrednich styczności z poszukiwaczami azylu.....................................323
10. 4. Sąsiedzi. Postrzeganie uchodźców przez Polaków mieszkających w pobliŜu ośrodków
dla uchodźców.....................................................................................................326
10. 5. Postawy Polaków pracujących na rzecz uchodźców – przedstawiciele administracji
(Urząd ds. Cudzoziemców)....................................................................................333
10. 6. Postawy Polaków pracujących na rzecz uchodźców – pracownicy socjalni z ośrodków
dla uchodźców.....................................................................................................336
10. 7. Postawy Polaków pracujących na rzecz uchodźców – przedstawiciele organizacji
pozarządowych (pomocodawcy)...........................................................................341
10. 8. Zakończenie.........................................................................................................346

Rozdział XI.
Uchodźca „wyobraŜony” i „rzeczywisty”. Uchodźcy w dyskursie prasowym i badaniach opinii
publicznej w Polsce po 1989 roku
11. 1. Wstęp...................................................................................................................347
11. 2. Wizerunek cudzoziemca w prasie i badaniach opinii publicznej w Polsce
po 1989 roku........................................................................................................349
11. 3. Kształtowanie się wizerunku „uchodźcy” w prasie polskiej po 1989 roku................353
11. 4. Prasowy wizerunek „uchodźcy” a odpowiedzialność dziennikarska.........................365
11. 5. Społeczeństwo polskie o „uchodźcach” w świetle badań opinii publicznej................371
11. 6. Zakończenie. Uchodźca „wyobraŜony” i „rzeczywisty”...........................................377

Zakończenie.............................................................................................................................380

Bibliografia

Aneksy
5

Rozdział I
Wprowadzenie

1.1. Wstęp

Polska od kilkunastu juŜ lat przyjmuje cudzoziemców, którzy ubiegają się u nas o
ochronę międzynarodową związaną z nadaniem im statusu uchodźcy1. Wśród ogółu
obcokrajowców czy migrantów przebywającym w naszym kraju tworzą oni grupę szczególną.
W porównaniu do wielomilionowej rzeszy cudzoziemców corocznie odwiedzających nasz
kraj czy tysięcy imigrantów zarobkowych z Ukrainy, Wietnamu czy Armenii, z punktu
widzenia ich liczebności (w ostatnich latach 6–7 tysięcy rocznie składających wnioski o status
uchodźcy, choć w 2007 r. nastąpił znaczący skok do 10 tysięcy osób) stanowią element wręcz
marginalny i mało istotny politycznie. Z tej teŜ przyczyny umykający często uwadze naszych
polityków. Z drugiej jednak strony są oni jedyną grupą cudzoziemców podlegającą zarówno
ochronie, jak i kontroli przez państwo. Ich ewentualne nieuzasadnione wydalenie terytorium
naszego kraju mogłoby narazić ich na potencjalne prześladowania, a Polskę – jako stronę
przestrzegającą postanowień Konwencji Genewskiej z 1951 r. – na skargi krajowych i
międzynarodowych organizacji praw człowieka zajmujących się tymi sprawami2.
Znaczenie analizy sytuacji uchodźców i osób oczekujących na przyznanie tego statusu
wynika zarówno z etycznych tradycji demokratycznych, jak i współczesnych prawnych
zobowiązań międzynarodowych w tym zakresie3. Jest to grupa posiadająca specyficzne
potrzeby związane z traumatycznymi doświadczeniami w swoich krajach pochodzenia oraz w
czasie drogi do państwa przyjmującego. Jedyna spośród grup cudzoziemców tak dokładnie w
związku z tym rejestrowana, daktyloskopowana i badana przez organa państwa pod kątem
prowadzonych postępowań uchodźczych oraz przetrzymywana przez długie nieraz okresy
czasu w specjalnie dla nich przygotowanych ośrodkach. Ze względu na swoją sytuację
prawną i społeczną wykluczoną zarówno ze społeczeństwa swojego kraju pochodzenia, jak i

1
W niniejszym opracowaniu pojęcie „uchodźcy”, zdefiniowane dokładnie w artykule 1 Konwencji Genewskiej z
1951 r., będziemy stosowali najczęściej w jego potocznym uŜyciu, tzn. w stosunku do wszystkich osób
ubiegających się o ochronę międzynarodową i przebywających w ośrodkach pobytowych dla cudzoziemców
(tzw. poszukiwaczy azylu, ang. asylum seekers).
2
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy. Ich prawa i standardy traktowania, Wydawnictwo
Uniwersystetu Śląskiego, Katowice 2004, s. 76-84.
3
Ch. Boswell, The Ethics of Refugee Policy, Ashgate Publishing, London 2005, s. 2.
6
kraju przyjmującego. Wyjątkowa, gdyŜ tylko w stosunku do nich nasze państwo zdecydowało
się uruchomić specjalne programy pomocowe i integracyjne4.
Uchodźcy i cudzoziemcy ubiegający się o ten status stanowią z perspektywy
społecznej i kulturowej stanowią takŜe zbiorowość szczególną5. Charakteryzują ją
traumatyczne doświadczenia własne lub bliskich związane z prześladowaniami lub
działaniami wojennymi, będące przyczynami wyjazdu z własnego kraju pochodzenia (miejsca
pobytu). Współwystępują one jednak często z motywami bardziej prozaicznymi
(„ekonomicznymi”), związanymi z dąŜeniem do polepszenia szans Ŝyciowych (własnych lub
rodziny). Niekiedy mogą występować takŜe z innymi jeszcze motywacjami do opuszczenia
kraju, jak na przykład konfliktami we własnym środowisku społecznym, naturalną dla
młodych ludzi chęcią poznania świata i kształcenia się itp.
Grupa ta wyróŜnia się z naszego otoczenia takŜe i tym, Ŝe jest skupiona w jednym
miejscu, w tzw. ośrodku pobytowym (detencyjnym) dla cudzoziemców, zwanym potocznie
„ośrodkiem dla uchodźców” lub po prostu „ośrodkiem” przebywając tam przez długi okres
czasu. Procedura nadawania statusu uchodźcy jest bowiem procesem złoŜonym i
długotrwałym. Rozpatrzenie wniosku o jego nadanie wymaga badania wiarygodności
cudzoziemca i skonfrontowania jego zeznań z wiedzą na temat sytuacji w kraju jego
pochodzenia. Dodatkowo zbiorowość ta pozostaje zróŜnicowana pod względem płci, wieku,
rasy, religii, toŜsamości etnicznej, narodowości i kraju pochodzenia, co przekłada się na
róŜnice kulturowe, dając często swój wyraz praktyczny w Ŝyciu codziennym. Dochodzi do
tego niestabilność jej składu ze względu na niepewność w zakresie przyznania decyzji o
statusie uchodźcy oraz otwartość na czynniki zewnętrzne (międzynarodowe).
Dlatego to właśnie na nich skupia się przede wszystkim zainteresowanie zarówno
szeregu instytucji państwa (Ministerstw Spraw Wewnętrznych i Administracji, Spraw
Zagranicznych, Pracy i Polityki Społecznej oraz Zdrowia), organizacji międzynarodowych
(UNHCR, IOM, czy odpowiednich agencji Unii Europejskiej), licznych organizacji
pozarządowych, kościelnych, a takŜe dziennikarzy z rozmaitych mediów. Dzieje się tak
równieŜ dlatego, Ŝe napływ uchodźców wskazuje na pewne tendencje w globalnych
migracjach, wbrew pozorom ma znaczenie zarówno dla polityki migracyjnej państwa, jak i
stosunków międzynarodowych6. Wszystko to powoduje, Ŝe spośród wszystkich rodzajów

4
Zob. Krajowy Plan Działań na rzecz Integracji Społecznej na lata 2004-2006, Ministerstwo Polityki
Społecznej, Warszawa 2004, s. 49-50; Strategie Polityki Społecznej 2007-2013, Ministerstwo Polityki
Społecznej, Warszawa 2005, s. 6, 22, 36.
5
Będzie o tym szerzej i dokładniej mowa w rodziale następnym.
6
J. E. Zamojski, Migracje doby współczesnej: geneza, charakterystyka, wyzwania i odpowiedzi, w: Piotr
Korcelli (red.), Przemiany w zakresie migracji ludności jako konsekwencja przystąpienia Polski do Unii
Europejskiej, "Biuletyn" Komitetu Przestrzennego Zagospodarowania Kraju, zeszyt 184, Warszawa 1998, s.
7
imigrantów o uchodźcach mówi się i pisze bodajŜe najczęściej. Temat porusza się nie tylko
przy okazji omawiania zagadnień prawnych i migracyjnych, ale równieŜ problematyki
związanej z wielokulturowością, postawami wobec innych kulturowo, rasizmem i ksenofobią,
czy teŜ z wykluczeniem społecznym7.

1.2. Stan badań nad uchodźcami po 1989 roku

Społeczeństwo polskie posiada trwające ponad dwieście lat doświadczenia


emigracyjne, lub jak dawniej pisano – „wychodźcze”. Stosownie do nich rozwijały się studia
nad migracjami, a ich tradycja sięga końca XIX wieku8. W okresie dwudziestolecia
międzywojennego były one jednak zdominowane przez badania nad emigracją i powrotami
polskich obywateli, co było związane z kształtowaniem się sytuacji migracyjnej kraju i
próbami rozwiązywania realnych wyzwań społecznych w tym względzie9.
Po II wojnie światowej tematyka migracyjna, w tym takŜe uchodźcza, nie naleŜała do
tematów wiodących w naszych naukach społecznych. Wpływ miały tu takŜe względy
ideologiczne i polityczne. Badania nad migracjami były utrudnione, a czasami takŜe wręcz
niemoŜliwe, głównie z przyczyn politycznych. Stanowiły one, podobnie jak badania
mniejszości narodowych, jedno z „tabu badawczych” w naszych naukach społecznych. Wiele
jednak tematów związanych z problematyką uchodźczą i szerzej migracyjną (szczególnie)
poruszano przy badaniach nad Polakami Ŝyjącymi poza granicami kraju (Polonią), repatriacją
i mniejszościami narodowymi w Polsce (w związku z ich migracjami lub ich przymusowymi
przesiedleniami na tereny północno-zachodniej Polski)10.
Było to widoczne miedzy innymi w publikacjach Instytutu Polonijnego Uniwersytetu
Jagiellońskiego, utworzonego w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. W ramach
zainicjowanej przez ten instytutu tzw. serii „polonijnej” ukazało się wiele prac zajmujących

162-171; P. Koryś, M. Okólski, Czas globalnych migracji. Mobilność międzynarodowa w perspektywie


globalizacji, „Prace Migracyjne” nr 55, Instytut Studiów Społecznych UW, Warszawa, maj 2004, s. 9-16.
7
A. Grzymała-Kazłowska, Konstruowanie “innego”. Wizerunki imigrantów w Polsce, Wydawnictwo
Uniwersystetu Warszawskiego, Warszawa 2007, s. 21-30.
8
H. Kubiak, K. Slany, Hasło „migracje”, w: Encyklopedia Socjologii K-N, T.2. Oficyna Naukowa, Warszawa
1999, s. 248.
9
J. Leoński, Zagadnienia migracji w polskiej myśli socjologicznej (do 1939 roku), Wydawnictwo Uniwersytetu
Adama Mickiewicza, Poznań 1979.
10
Por. Z. Jasiewicz, Wielokulturowość na tzw. Ziemiach Odzyskanych po II wojnie światowej. Rzeczywistość i
reakcja nauki i A. Sakson, Ideologia wielokulturowości w konfrontacji z problematyką polityczną na Ziemiach
Zachodnich i Północnych, „Sprawy Narodowościowe. Seria Nowa” 1999, z. 14-15. Dyskurs publiczny w Polsce
dotyczący problematyki przesiedleń przymusowych (bliski tematyce uchodźczej) powrócił ostatnio w związku z
planowaną budową Centrum przeciw Wypędzeniom w Niemczech. Z okazji wystawy „Ucieczka, wypędzenie,
integracja” w Niemieckim Muzeum Historycznym w Berlinie wydano towarzyszącą jej ksiąŜkę pod tym samym
tytułem, równieŜ w polskim tłumaczeniu; P. Rosgen, Ucieczka, wypędzenie, integracja, Bonn 2007.
8
się historycznymi, jak i współczesnymi teoriami i koncepcjami stosunków etnicznych i
migracyjnych11.
Badania nad uchodźcami w Polsce, a następnie ich wyodrębnienie się juŜ jako
odrębnych studiów nastąpiło po 1989 r. wraz z otwarciem się granic Polski i zmianą sytuacji
migracyjnej kraju. Nie są one juŜ dzisiaj tematem nowym w polskiej literaturze prawniczej,
socjologicznej, czy antropologicznej. Stanowią one część szerszych zainteresowań nad
róŜnymi ruchami migracyjnymi w kraju12.
DuŜe znaczenie dla badań nad migracjami (i uchodźcami) w Polsce mają szczególnie
dwa ośrodki badawcze. Pierwszy to Ośrodek Badań nad Migracjami (afiliowany przy
Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego), kierowany przez prof. Marka
Okólskiego. Sprawy uchodźcze były ujmowane tutaj w ramach szerszej analizy sytuacji
migracyjnej kraju (raporty SOPEMI), dyskusji nad statystykami migracji oraz problemów
integracji imigrantów. Podobny profil aktywności badawczej charakteryzuje
Środkowoeuropejskie Forum Badań Migracyjnych i Ludnościowych, kierowane przez prof.
Marka Kupiszewskiego. Zainteresowania nad uchodźcami znalazły wyraz w analizie
wiarygodności statystyk dotyczących migrantów w Europie, polityk migracyjnych oraz
oczekiwań osób oczekujących na status uchodźców.
WaŜne dla tematyki uchodźczej badania były podejmowane przez Biuro
Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (z siedzibą w Warszawie)13, Instytut Spraw
Publicznych14 oraz Centrum Stosunków Międzynarodowych15. NaleŜy wspomnieć o
dokonaniach Instytutu Polityki Społecznej (Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych
Uniwersytetu Warszawskiego) i wydawanej przez niego serii „Raportów Migracyjnych”, z
których duŜa część była całkowicie poświęcona sprawom uchodźczym16. Warto takŜe

11
Na szczególną uwagę zasługuje praca o przemianach ideologii asymilacji: H. Kubiak, A. K. Paluch (red.),
ZałoŜenia teorii asymilacji, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1980.
12
A. Kicinger, A. Weinar (eds.), State of the Art. Of the Migration Research in Poland, “CEFMR Working
Paper” 2007, nr 1, s. 49.
13
I. Koryś, Audyt umiejętności osób ubiegających się o status uchodźcy, Międzynarodowa Organizacja ds.
Migracji, Warszawa 2008 (raport dostępny równieŜ w wersji angielskiej).
14
J. Frelak, W. Klaus, J. Wiśniewski (red.), Przystanek Polska. Analiza programów integracyjnych dla
uchodźców, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2007.
15
A. Weinar, Polityka migracyjna Polski w latach 1990 – 2003, Warszawa 2005; K. Iglicka, A. Podolski, J.
Uklański, Uchodźcy z Czeczeni w Polsce. Przystanek czy nowy raj utracony, Warszawa 2004. M. Mazur-Rafał,
U. Raiser, R. Ohliger, B. Figatowski, Szkoła a problem migracji. Podstawy - materiały - propozycje zajęć
lekcyjnych. Rezultaty pierwszej polsko-niemieckiej szkoły letniej Warszawa 2004; K. Iglicka, P. Kaźmierkiewicz,
M. Mazur-Rafał, Zarządzanie migracją. Przypadek i doświadczenia Polski w odniesieniu do dyrektyw Komisji
Europejskiej, Warszawa 2003.
16
G. Firlit-Fesnak, Ł. Łotocki (red.), Sytuacja cudzoziemców poszukujących ochrony – raport z zogniskowanych
wywiadów grupowych z cudzoziemcami mieszkającymi w ośrodku dla uchodźców Czerwonym Borze, raport nr 8,
Projekt@alterCamp, Warszawa 2007; G. Firlit-Fesnak, Ł. Łotocki (red.), Społeczność i instytucje lokalne wobec
inicjatywy utworzenia ośrodka dla uchodźców, raport nr 7, Projekt@alterCamp, Warszawa 2006; G. Firlit-
Fesnak, Cudzoziemcy poszukujący ochrony w Polsce. Analiza danych zastanych, raport nr 6,
Projekt@alterCamp, Warszawa 2005.
9
przypomnieć badania tego Instytutu nad dyskryminacją na tle etnicznym (dotyczyło to takŜe
uchodźców) realizowanych w ramach europejskiego programu „Xenophob”17 oraz ich
kontynuację podjętą przez grupę badaczy skupionych wokół prof. Joanny Kurczewskiej18.
Mimo duŜego zainteresowania tą tematyką, trudno dotychczasowy dorobek w tej
dziedzinie uznać za w pełni satysfakcjonujący. Z powstałych dotychczas prac wyróŜnić
moŜna przede wszystkim publikacje, które koncentrowały się na załoŜeniach, powstawaniu i
rozwoju polskiej polityki wobec uchodźców i historii UNHCR w Polsce19 oraz tworzeniu jej
podstaw prawnych i instytucjonalnych20. Powiązane są z nimi równieŜ opracowania i
komentarze do wydanych ustaw w zakresie prawa odnoszącego się do cudzoziemców21 oraz
prace omawiające aspekty prawne i polityczne dotyczące uchodźstwa w szerszym,
europejskim i światowym kontekście22 oraz publikacje o charakterze szkoleniowym, bądź
poradnikowym23, w tym takŜe polskojęzyczne wydania podręczników UNHCR24.
Do drugiej grupy naleŜą publikacje koncentrujące się na funkcjonowaniu ośrodków
dla uchodźców, z których ośrodek w Dębaku doczekał się bodaj największej literatury25.
Wiele z tych tekstów podejmowało problemy adaptacji w ośrodkach (psychologiczne i

17
Były to raporty badawcze dotyczące potencjalnej oraz instytucjonalnej dyskryminacji migrantów („Krajobraz
dyskryminacji I i II”).
18
J. Kurczewska (ed.), The European Dilemma. Institutional and Political Logics of Discrimination, Project
Report: Work Package 7, Institute of Public Affairs, Warsaw 2006.
19
M. Szonert, Rok 1990 – początki opieki nad uchodźcami, w: Migracje polityczne XX wieku, red. J.E. Zamojski,
Warszawa 2000; A. Kosowicz, How we Worked Together. 15 Years of the UNHCR Poland, Warszawa 2007.
20
A. Florczak, Uchodźcy w Polsce. Między humanitaryzmem a pragmatyzmem, Toruń 2003; J. Hryniewicz,
Uchodźcy w Polsce. Teoria a rzeczywistość, Toruń 2005; T. Kulpa, Status polityczno-prawny uchodźcy w Polsce,
Warszawa 2006; A. Weinar, Polityka migracyjna Polski w latach 1990–2003 – próba posumowania, Centrum
Stosunków Międzynarodowych, „Raporty i Analizy” 2005, nr 10.
21
P. Stachańczyk, Cudzoziemcy. Praktyczny komentarz do ustawy o cudzoziemcach, Wydawnictwo Zrzeszenia
Prawników Polskich, Warszawa 1998; J. Chlebny (red.), Prawo o cudzoziemcach, C.H. Beck, Warszawa 2005;
J. Chlebny, Cudzoziemcy. Orzecznictwo sądów administracyjnych, LexisNexis, Warszawa 2007.
22
B. Wierzbicki, Uchodźcy w prawie międzynarodowym, PWN, Warszawa 1993; J. Białocerkiewicz, Nowe
prawo o cudzoziemcach, Toruń 2003; B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy...; I. Oleksiewicz,
Uchodźcy w Unii Europejskiej. Aspekty prawne i polityczne, Bydgoszcz 2006; J. Balicki, P. Stalker, Polityka
imigracyjna i azylowa, wyzwania i dylematy, Warszawa 2006; A. Potyrała, Współczesne uchodźstwo: próby
rozwiązania problemu, Poznań 2005.
23
Polska dla ciebie. Poradnik dla uchodźców, PAH, Warszawa 1999; H. Grzymała-Moszczyńska, Uchodźcy.
Podręcznik dla osób pracujących z uchodźcami, Kraków 2000; Przemoc seksualna i przemoc na tle płciowym
wobec uchodźców, uchodźców-repatriantów oraz osób przesiedlonych wewnętrznie. Przewodnik po metodach
zapobiegania i przeciwdziałania, UNHCR, Warszawa 2003; Prawne uwarunkowania integracji uchodźców w
Polsce: komentarz dla praktyków, red. W. Klaus, Stowarzyszenie Integracji Prawnej, Warszawa 2006; A.
Jasiakiewicz, W. Klaus, B. Smoter, Sytuacja cudzoziemców posiadających zgodę na pobyt tolerowany –
rekomendacje dla polskiej polityki integracyjnej, „Analizy i opinie” 2000, nr 60.
24
Uchodźcy świata 1997–1998. Wyzwania humanitarne, red. J. Crisp, UNHCR, Warszawa 1998; Uchodźcy
świata. 50 lat pomocy humanitarnej, red. M. Cutts, UNHCR, Warszawa 2000; K. Jastram, M. Achiron, Ochrona
uchodźców: Przewodnik po międzynarodowym prawie azylowym. Podręczni dla parlamentarzystów, UNHCR,
Warszawa 2001; Zasady i tryb ustalania statusu uchodźcy. Podręcznik, UNHCR, Warszawa 2007.
25
Patrz: H. Grzymała-Moszczyńska, Społeczność lokalna wobec ośrodków dla uchodźców, „Polityka Społeczna”
1995, nr 3; H. Grzymała-Moszczyńska, E. Nowicka, Goście i gospodarze. Problemy adaptacji kulturowej w
obozach dla uchodźców oraz otaczających je społecznościach lokalnych, Kraków 1998; J. Hryniewicz,
Uchodźcy w Polsce; B. Cieślińska, Goście i gospodarze. Uchodźcy z Czeczenii w Białymstoku, w: Wędrowcy i
migranci, red. E. Nowicka, B. Cieślińska, Kraków 2005.
10
kulturowe) pensjonariuszy oraz uznanych uchodźców, ich integracji i funkcjonowania w
samym społeczeństwie polskim26.
Inne publikacje dotyczyły ogólnego stosunku polskiego społeczeństwa do
obcokrajowców27 i problematyki dyskryminacji28, niekiedy w odniesieniu do wybranej grupy
migrantów29 lub jednego typu problemów, jak na przykład stereotypów uchodźców30,
kobiet31, czy dzieci uchodźców32.
Sprawom uchodźców w Polsce poświęcone były takŜe coroczne sondaŜe OBOP-u lub
CBOS-u, przeprowadzanych przed i po Dniu Uchodźcy. Ponadto warto wspomnieć o
czasopismach zajmujących się popularyzacją problematyki uchodźstwa, wydawanych przez
UNHCR „Z obcej ziemi” i „Refugees” oraz przez PAH - „Refugee.pl, Gazeta uchodźców”.
Dotychczasowe badania, o których była wyŜej mowa, były zazwyczaj skupione na
wybranym ośrodku dla cudzoziemców33 (w danym regionie Polski) lub grupie badanych (np.
cudzoziemców o określonej narodowości)34. Wyjaśnianie określonych zjawisk odwoływało
się głównie do przyczyn uchodźstwa oraz pochodzenia narodowego (róŜnic kulturowych)
badanych cudzoziemców. Umykał w nich zarówno waŜny wymiar socjologiczny całej tej
zbiorowości, jak wykształcenie, połoŜenie społeczne, aspiracje Ŝyciowe, struktura wieku czy
płci, jak i jego kulturowe konteksty. Brakowało informacji do oceny perspektywy szans
adaptacji tych osób do warunków polskich, jak i istotnych informacji dla polityki
integracyjnej państwa oraz działalności organizacji pozarządowych w tej dziedzinie.
W dotychczasowych opracowaniach na temat uchodźców brakuje całościowych prac,
tak socjologicznych, jak i antropologicznych (etnograficznych), ukazujących zarówno samą

26
Patrz: Między piekłem a rajem. Problemy adaptacji kulturowej uchodźców i imigrantów w Polsce, red. M.
Ząbek, Warszawa 2002; R. Stawicki, Sytuacja socjalno-bytowa uznanych uchodźców, „Polityka Społeczna”
2003, nr 4; A. Maciejko, Próby integrowania uchodźców – przypadek Polski, „Polityka Społeczna” 2004, nr 3;
M. Bieniecki, P. Kaźmierkiewicz, B. Smoter, Integracja cudzoziemców w Polsce. Wybrane aspekty, Warszawa
2006.
27
Patrz: E. Nowicka, S. Łodziński, U progu otwartego świata. Poczucie polskości i nastawienia Polaków wobec
cudzoziemców w latach 1988–1998, Kraków 2001.
28
Antydyskryminacja na co dzień, red. I. Czerniejewska, Poznań 2005.
29
Patrz: M. Ząbek, Biali i Czarni. Postawy Polaków wobec Afryki i Afrykanów, Warszawa 2007.
30
Patrz: E. Czapka, Stereotyp uchodźcy, Olsztyn 2006.
31
Patrz: A. Ewertyńska, Kobiety i młodzieŜ-uchodźcy w Polsce w latach 1994–2001. Zjawisko, sytuacje,
problemy i konsekwencje prawne, w: Migracje i Społeczeństwo, t. 10, red. J.E. Zamojski, Warszawa 2005; A.
Kosowicz, Kobiety-uchodźcy. Sytuacja kobiet-uchodźców w Polsce w świetle zaleceń UNHCR (1991–2003), w:
Migracje i Społeczeństwo, t. 10; D. Skwarska, Kobiety i dzieci jako uchodźcy w Polsce i w Hiszpanii na progu
XXI wieku, w: Kulturowe wymiary imigracji do Polski. Studia socjologiczne, red. E. Nowicka, S. Łodziński,
Warszawa 2006.
32
Patrz: E. Januszewska, Problemy uchodźców z Czeczenii w ośrodkach dla imigrantów w Polsce, w: Migracja,
uchodźstwo, wielokulturowość. Zderzenie kultur we współczesnym świecie, red. D. Lalak, Warszawa 2007;
Dziecko krzywdzone: Teoria, Badania, Praktyka. Problem handlu dziećmi i dzieci cudzoziemskich bez opieki,
Wydawnictwo Fundacji Dzieci Niczyje, Warszawa 2005.
33
Skoncentrowanie się na badaniu uchodźców w ośrodkach wynikało w duŜej mierze z łatwiejszej dostępności
do badanych w tych miejscach w odróŜnieniu od uchodźców, którzy mieszkają „na mieście” u znajomych lub w
indywidualnie wynajmowanych mieszkaniach.
34
A. Kicinger, A. Weinar (eds.), State of the Art…, s. 50.
11
istotę uchodźstwa, jak i zawierających próby głębszej analizę sytuacji uchodźczej w Polsce.
Starających się odpowiedzieć juŜ nie tyle na pytanie, kim są uchodźcy lub kim powinni być w
sensie prawnym, ale na często zadawane pytanie: jacy są właściwie uchodźcy przybywający
do Polski? Dlaczego do nas przyjeŜdŜają i jakie mają plany na przyszłość? Kto tak naprawdę
mieszka w naszych ośrodkach pobytowych dla cudzoziemców? Jakie panują w nich
faktycznie warunki i jak czują się w polskim środowisku?

1. 3. Cel i charakter publikacji

Próbom odpowiedzi na wspomniane wyŜej pytania została poświęcona niniejsza


ksiąŜka. Pragnęliśmy wyjść poza dotychczasowy sposób pisania oraz opisywania spraw
uchodźczych i spróbować spojrzeć takŜe „ich oczyma” na przeŜywaną przez nich
rzeczywistość. Zadaliśmy pytania o przyczyny wyjazdu ze swojego kraju i wyboru Polski, o
prawo i procedury uchodźcze (ich stosowanie), przebywanie w ośrodku dla uchodźców,
proces przystosowania do warunków polskich oraz strategie Ŝyciowe związane z integracją w
naszym społeczeństwie. W tle prób odpowiedzi na te pytania były zagadnienia bardziej
zasadnicze, które dotyczyły samego rozumienia pojęcia „uchodźcy”, spraw związanych z ich
ochroną oraz moŜliwości badania antropologicznego (etnograficznego) w tym środowisku.
Chodziło nam o dotarcie do „wiedzy milczącej” (tacit knowledge) uchodźców, głęboko przez
nich doświadczanej, ale na ogół nie werbalizowanej oraz nie opisywanej35.
Potrzebą takich badań zainspirowała nas Małgorzata Gebert reprezentująca Fundację
Polska Akcja Humanitarna, która była administratorem Partnerstwa na rzecz Rozwoju
„Integracja społeczna i zawodowa cudzoziemców „MoŜesz uczyć się rozumieć – MUR”, w
ramach programu operacyjnego EQUAL dla Polski 2004–2006. Zostaliśmy zaproszeni do
udziału w projekcie tego Partnerstwa36, a naszym celem stało się opisanie sytuacji społecznej
i kulturowej tej kategorii osób zarówno z perspektywy przyczyn ich uchodźstwa, jak i
problemów oraz oczekiwań, z jakimi przyjechali oni do naszego kraju.

35
Na temat „wiedzy milczącej” i badań etnograficznych zob. M. Kostera, Antropologia organizacji.
Metodologia badan terenowych, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003, s. 28-29.
36
W skład wspomnianego Partnerstwa współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego weszły
ostatecznie następujące instytucje: Fundacja Polska Akcja Humanitarna (PAH), Międzynarodowa Organizacja
do spraw Migracji (IOM), Polskie Stowarzyszenie Edukacji Prawnej (PSEP), Stowarzyszenie Praw Człowieka
im. Dr Haliny Nieć (SPCz), Urząd do spraw Repatriacji i Cudzoziemców (URiC), Wydział Polityki Społecznej
Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego (MUW) oraz Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UW. Z
ramienia tej ostatniej instytucji uczestnikami Partnerstwa byli autorzy niniejszej publikacji, będąc
odpowiedzialni za przeprowadzenie badań ilościowych i jakościowych wśród uchodźców uczestniczących w
projekcie MUR, wraz ze studentami etnologii uczestniczącymi w specjalnej grupie badawczej poświęconej temu
tematowi. Produktem finalnym przeprowadzonych badań jest niniejsza publikacja zawierająca rezultaty badań
nad beneficjentami projektu.
12
Badaniu naszemu, obok zamiaru poznawczego, przyświecał równieŜ cel praktyczny –
przeświadczenie o moŜliwościach wykorzystania jego wyników dla polepszenia jakości
programów integracyjnych realizowanych w naszym kraju przez administrację państwową i
organizacje pozarządowe. Otrzymane wyniki mają być jednym z warunków koniecznych do
osiągnięcia celów projektu związanych z integracją uchodźców w Polsce. Beneficjentami
ostatecznymi projektu byli uchodźcy. Głównym jego celem było polepszenie w ramach
istniejącego prawa warunków do tzw. integracji społecznej poprzez dostarczenie uchodźcom
niezbędnej wiedzy na temat własnych praw i obowiązków oraz funkcjonowania państwa i
społeczeństwa polskiego oraz rządzących nim reguł.
Celem Partnerstwa „MUR” było wypracowanie moŜliwie najlepszego modelu działań
na rzecz zwiększenia szans na integrację społeczno-zawodową osób ubiegających się o
nadanie statusu uchodźcy. Zamierzano tego dokonać poprzez stworzenie systemu aktywizacji
tej grupy cudzoziemców, a następnie włączenie najlepszych praktyk zrealizowanych w
ramach działań Partnerstwa (zarówno na płaszczyźnie krajowej, jak i międzynarodowej) do
krajowej polityki w stosunku do uchodźców.
Publikacja ta ma być takŜe czymś w rodzaju podręcznika dla osób, które interesują się
uchodźcami, ale nie miały jeszcze okazji zetknąć się z nimi osobiście. Szczególnie moŜe być
uŜyteczna dla osób zamierzających dopiero pracować w organizacjach pomocowych, przy
programach integracyjnych czy edukacyjnych przeznaczonych dla uchodźców. Praca moŜe
jednak zainteresować równieŜ te osoby, które w zasadzie dobrze znają uchodźców i pod
pewnymi względami mają większą na ich temat wiedzę, niŜ mogą mieć autorzy tego
opracowania. Mamy na myśli przede wszystkim pracowników socjalnych ośrodków,
urzędników przygotowujących decyzje statusowe w Urzędzie ds. Cudzoziemców,
humanitariuszy z organizacji pozarządowych, takich jak na przykład PAH i Fundacja
Helsińska. Nawet jednak ich wiedza jest z konieczności ograniczona działalnością, którą się
zajmują, zdeterminowana specyficznym, właściwym funkcjom, które zajmują, punktem
widzenia, a przez to jednocześnie nie do końca pełna i obiektywna.
Mamy nadzieję, Ŝe praca ta – będąca próbą syntezy róŜnych punktów widzenia na
uchodźców, oparta na róŜnorodnych źródłach – będzie interesująca równieŜ dla nich.

1. 4. Charakter przeprowadzonych badań i problemy metodologiczne

Decydując się na wybór metod badawczych pamiętaliśmy, Ŝe problematyka migracji,


podobnie jak i etniczna, jest z natury interdyscyplinarna37. Naszym załoŜeniem było dotarcie

37
G. Babiński, Metodologiczne problemy badań etnicznych, Zakład Wydawniczy “NOMOS”, Kraków 1998, s.
8.
13
do jak najbogatszych i zróŜnicowanych źródeł informacji przy wykorzystaniu róŜnych technik
badawczych. Zgodnie z przeświadczeniem, Ŝe najlepsze wyniki dla jak najlepszego poznania
określonych zjawisk przynosi łączenie metod ilościowych i jakościowych, prowadzone przez
nas badania oparte były na łączeniu technik typu etnograficznego z przeprowadzonym
wcześniej sondaŜem socjologicznym wykonanym w grupie osób oczekujących na nadanie
statusu uchodźcy w Polsce. Jak pisała Ewa Jaźwińska w kontekście migracji
międzynarodowych „róŜne aspekty procesu migracyjnego wymagają róŜnych podejść i
technik badawczych. Dlatego nie naleŜy ograniczać się do jednej metody czy techniki.
Zastosowanie kombinacji róŜnych technik dostosowanych do problemu badania i dostępnych
źródeł informacji moŜe przynieść duŜo ciekawsze rezultaty”38. Odwołanie się i zastosowanie
podejścia „mieszanego” (łączenia metod ilościowych i jakościowych) pozwala nie tylko na
pełniejszy i bardziej wiarygodny opis zjawiska, ale takŜe na kontrolę wyników uzyskanych za
pomocą jednej z metod poprzez wyniki otrzymane przy uŜyciu innej39.
W ramach projektu zostały przeprowadzone następujące badania. Pierwsze badania w
formie sondaŜu (badania ankietowego) przeprowadzono go w drugiej połowie maja 2005 r. w
czterech ośrodkach połoŜonych w Warszawie oraz jej okolicach na próbie 200 osób40.
Badania zostały przeprowadzone w tych ośrodkach, w których mieszkali cudzoziemcy
rekrutowani do projektu. Przy doborze ośrodków kierowaliśmy się zasadą reprezentatywności
grupy badanej w stosunku do populacji cudzoziemców zakwaterowanych w ośrodkach, z
których rekrutowani byli uczestnicy projektu MUR oraz uwzględniono proporcjonalny udział
w nich kobiet i męŜczyzn.

Ośrodek: Liczba
respondentów
Dębak 50
Jadwisin 50
Siekierki 50
Linin 50
Razem 200

38
E. Jaźwińska, Metody ilościowe w badaniach nad migracjami międzynarodowymi, “Prace Migracyjne” nr 36,
Instytut Studiów Społecznych UW, Warszawa, kwiecień 2000, s. 33; por. takŜe podobne opinie A. Górny,
Wybrane zagadnienia podejścia jakościowego w badaniach nad migracjami, “Prace Migracyjne” nr 20,
Instytutu Studiów Społecznych UW, Warszawa, listopad 1998, s. 5, 11, 41.
39
A. Górny, Wybrane zagadnienia podejścia jakościowego... , s. 11; K. Konecki, Studia z metodologii badań
jakościowych. Teoria ugruntowana, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000.
40
Patrz: M. Ząbek, S. Łodziński, Problemy i oczekiwania osób ubiegających się o nadanie statusu uchodźcy
przebywających w wybranych ośrodkach pobytowych dla cudzoziemców w Polsce, PAH, Warszawa 2006.
14

Na czas naszego badania (maj 2005 r.) według danych oficjalnych w ośrodkach dla
uchodźców w Polsce przebywały 3153 osoby łącznie w 17 takich ośrodkach. Największą ich
liczba znajduje się w województwie mazowieckim. Struktura pochodzenia geograficznego i
narodowości naszych badanych odpowiada strukturze osób aplikujących o nadanie statusu
uchodźcy w 2004 i 2005 roku. W grupie badanych dominowały osoby pochodzące z terenów
Federacji Rosyjskiej (wraz Czeczenią i Dagestanem), które stanowiły razem blisko trzy
czwarte naszych badanych (72%; 144 osoby). Z samej Czeczenii wywodziła się jedna trzecia
badanej zbiorowości – 33,5% (67 osób), a z pozostałych części Federacji Rosyjskiej było
3,5% respondentów (7 osób). Z Białorusi i Ukrainy pochodziło 6% badanych (12 osób), z
krajów Azji Południowej (Indie, Nepal, Kaszmir, Tybet) – 5%; 7 osób), z Afganistanu i
Pakistanu (7% (14), z krajów Afryki 4,5% (9) oraz z pozostałych krajów 2% (4).
Z perspektywy podziału na płeć w badanej grupie nieznacznie dominowali męŜczyźni,
którzy stanowili przeszło jej połowę - 56% (112 osób) wobec 44 % kobiet (88). Identyczna
proporcja była obecna w całej zbiorowości osób oczekujących na przyznanie statusu
uchodźcy w Polsce w 2004 r., w której kobiety stanowiły właśnie 44% jej składu (w 2003 r.
stanowiły one 40%). Wśród naszych badanych nie było osób małoletnich, którzy stanowią
znaczący odsetek osób objętych postępowaniem nadawania statusu uchodźcy. W 2004 r.
zarejestrowano 125 dzieci bez opieki starszych, które złoŜyły podania o nadanie statusu
uchodźcy.
Ankiety przeprowadzali pracownicy socjalni ośrodków, co mogło rodzić pewne
ograniczenia z powodu zaleŜności instytucjonalnych od nich naszych respondentów i
wpływać na wiarygodność uzyskanych informacji41. Z drugiej strony pracownicy – ankieterzy
nie pełnili funkcji kierowniczych w ośrodkach, byli oni tzw. wychowawcami, bezpośrednio
związanymi z badanymi, najlepiej ich znającymi i odpowiedzialnymi za ich zachowanie w
ośrodku. Znali oni swoich respondentów, co dawało szansę przełamania, moŜe nie tyle
bariery zaufania przed wyraŜaniem prawdziwych opinii, ale w kaŜdym bądź razie niechęci do
wzięcia w niej udziału. Dochodził do tego brak problemów językowych oraz dobra znajomość
realiów badanych zbiorowości. Wszyscy pracownicy zostali specjalnie przeszkoleni, a
autorzy opracowania uczestniczyli zarówno w ich szkoleniu, jak i asystowali osobiście przy
przeprowadzaniu ankiet.
Następne metody odwoływały się do badań jakościowych, które kładą szczególny
nacisk na interpretacje obserwowanych zjawisk przez pryzmat doświadczeń uczestniczących

41
Dotyczy to szczególnie odpowiedzi na pytania, w których pośrednio mogłaby zostać zawarta ocena pracy
samych pracowników socjalnych, dotycząca np. konfliktów na terenie ośrodka lub generalnej oceny jego
funkcjonowania.
15
w nich ludzi. Jak pisze Earl Babbie „jakościowe badania terenowe umoŜliwiają badaczom
obserwowanie Ŝycia społecznego w jego naturalnym środowisku: idź tam, gdzie toczy się
proces, i obserwuj go”42. Choć w ich wypadku rygoryzm metodologiczny jest złagodzony, to
pozwalają na pogłębienie problematyki badań.
Pierwszą metodą o tym charakterze były wspomniane badania jakościowe typu
etnograficznego43. Uczestniczyli w nich studenci specjalnej grupy ćwiczeniowej kierowanej
przez Macieja Ząbka, tzw. „laboratorium etnograficznego” w Instytucie Etnologii i
Antropologii Kulturowej, w okresie od października 2005 do lutego 2007 r. oraz studenci
socjologii, uczestnicy seminarium badawczego w Instytucie Socjologii (kierowanego przez
Sławomira Łodzinskiego), prowadzonego w okresie od października 2006 do października
2007 r.
Polegały one, w oparciu o przygotowane wcześniej dyspozycje do badań, na
zastosowaniu obserwacji uczestniczącej, technice „cienia”, nieustrukturalizowanego wywiadu
i swobodnej rozmowy44. Studenci wchodzili nieraz w bezpośrednie, towarzyskie relacje z
uchodźcami. UmoŜliwiło to, przynajmniej niektórym ze studentów, nawiązanie pewnej więzi
zaufania i przełamanie niektórych obaw przed wygłaszaniem własnych opinii, które były
czynnikiem ograniczającym, gdy badania przeprowadzali pracownicy ośrodków. Poza
badaniami wśród uchodźców przeprowadzili oni równieŜ wywiady z polskim otoczeniem
uchodźców: z pomocodawcami organizacji pozarządowych, pracownikami socjalnymi
ośrodków i pracującymi przy jego obsłudze: sprzątaczkami, kucharkami i lekarzami. Oprócz
wymienionych osób, wywiady zostały przeprowadzone takŜe z osobami mieszkającymi w
pobliŜu ośrodków lub pracującymi w pobliskich sklepach czy barach. Badania etnograficzne
w wybranych ośrodkach były prowadzone ze studentami przez blisko dwa lata. W ich trakcie
zarejestrowano kolejne dwieście dłuŜszych lub krótszych rozmów z uchodźcami.
Opracowano ponadto kilka raportów z przeprowadzonych obserwacji. DuŜe fragmenty tych
opracowań znajdują się w tej publikacji w formie „kapsuł”45.
Kolejną metodą badania, równieŜ o charakterze jakościowym, było przeprowadzenie
przez zawodowych socjologów zogniskowanych wywiadów grupowych: z uchodźcami
(osobno z męŜczyznami i kobietami), przedstawicielami administracji rządowej i członkami

42
E. Babbie, Badania społeczne w praktyce, przeł. W. Betkiewicz i inni, Wydawnictwo Naukowe PWN,
Warszawa 2003, s. 308.
43
Na temat tej metody w badaniach migracyjnych zob. A. Górny, Wybrane zagadnienia podejścia
jakościowego... , s. 22-23.
44
Na temat tych metod zob.: M. Kostera, Antropologia organizacji.., s. 101-136; A. Górny, Wybrane
zagadnienia podejścia jakościowego... , s. 27-29.
45
Zarejestrowane wywiady i raporty z badań prowadzonych ze studentami etnologii znajdują się w archiwum
Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW. Natomiast materiał z badań ze studentami socjologii znajduje
się w archiwum Instytutu Socjologii UW.
16
organizacji pozarządowych46. Na koniec autorzy tego opracowania przeprowadzili ponadto
osobiście kilka wywiadów z wyŜszymi urzędnikami państwowymi, decydującymi o
całokształcie polityki uchodźczej i migracyjnej w naszym kraju.
W pracy takŜe korzystaliśmy z analizy materiałów zastanych (oficjalnych)47.
Dotyczyły one przedstawienia regulacji prawnych i ich ewolucji oraz przede wszystkim
analizy składanych przez osoby aplikujące o status uchodźcy specjalnych wniosków do
polskich władz oraz ich oceny przez odpowiednich urzędników. W pracy są one
uwidocznione przez opis tzw. przypadków (casusów) wybranych poszukiwaczy azylu z
wykorzystaniem dokumentów urzędowych, które dotyczyły tzw. analizy przypadków.
Autorzy tej pracy nie są osobami przypadkowymi w tej dziedzinie, a ich
dotychczasowe doświadczenie zawodowe i badawcze miało takŜe wpływ na charakter tej
pracy. Maciej Ząbek, z wykształcenia etnograf (etnolog) i obecnie pracownik Instytutu
Etnologii i Antropologii UW, specjalizujący się w problematyce afrykańskiej i blisko-
wschodniej, przez 6 lat w latach 90. pracował w sprawach uchodźczych (w ramach MSWiA),
prowadzając wywiady i przygotowując decyzje statusowe. Poza badaniami w Polsce wśród
uchodźców prowadził je równieŜ w obozach dla uchodźców w Sudanie, Kenii, Turcji, Gruzji i
Armenii. Z kolei Sławomir Łodzinski, z wykształcenia socjolog i obecnie pracownik Instytutu
Socjologii UW, specjalizujący w sprawach etnicznych (głównie mniejszości narodowe), przez
lata dziewięćdziesiąte współpracował z Biurem Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu, gdzie
przygotowywał informacje na temat legislacji dotyczącej cudzoziemców oraz sytuacji
migracyjnej kraju. Obaj autorzy w latach dziewięćdziesiątych pracowali razem w Instytucie
Krajów Rozwijających UW (w ramach Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych), który
obecnie zmienił nie tylko swoją nazwę, ale chyba takŜe i swój charakter (profil) badawczy.

46
Badania zrealizowano w ramach projektu badawczego „Obszary wykluczenia w III Rzeczypospolitej.
Przyczyny, przejawy, przeciwdziałanie”, kierowanego przez Prof. dr hab. Marię Jarosz (Instytutu Studiów
Politycznych PAN). Zostały przeprowadzone trzy grupowe wywiady zogniskowane. Pierwszy [W1] z
przedstawicielami administracji publicznej i organizacji pozarządowych zajmujących się sprawami uchodźczymi
(6 osób), drugi [W2] z uchodźcami kobietami (5 osób) i trzeci [W3] z uchodźcami męŜczyznami (5 osób).
Dodatkowo zostały przeprowadzone dwa wywiady pogłębione – jeden z przedstawicielką biura Rzecznika
Prawa Publicznych zajmującą się tą problematyką [WP1] oraz drugi – z kierowniczką jednego z ośrodków dla
uchodźców w Warszawie [WP2]. Przeprowadzenie wywiadów z uchodźcami nastręczało sporo problemów, m.
in. ze zgromadzeniem tych osób, zapewnieniem im atmosfery bezpieczeństwa (rozmówcy występowali pod
pseudonimami, nie chcieli podawać nazwy kraju, z którego pochodzą, a mówili jedynie o kontynencie (np. z
Afryki) oraz językiem rozmowy – wywiady z nimi odbywały się w trzech językach – polskim, rosyjskim i
angielskim. Wszystkie wywiady zostały przeprowadzone przez Zakład Badań Naukowych PTS w czerwcu-lipcu
2007 r. wedle scenariuszy przez nas przygotowanych. Cytowane fragmenty wypowiedzi uczestników wywiadów
grupowych (podobnie pogłębionych) są pisane kursywą, kończą się nawiasem kwadratowym, w którym pojawia
oznaczenie wywiadu oraz nazwa kraju/regionu pochodzenia lub, jak w wypadku pierwszego wywiadu
grupowego, wskazaniem na administrację (A) bądź (NGO).
47
Na temat tego typu źródeł zob.: Ch. Frankfort – Nachmias, D. Nachmias, Metody badawcze w naukach
społecznych..., s. 335-338; A. Górny, Wybrane zagadnienia podejścia jakościowego... , s. 30-31; A. Sułek, W
terenie, w archiwum i w laboratorium. Studia nad warsztatem socjologa, Wydawnictwo Uniwersytetu
Warszawskiego, Warszawa 1990.
17
Nasz projekt badawczy oraz ta ksiąŜka są dla nas rodzajem spłaty długu intelektualnego
zaciągniętego wśród pracowników tego instytutu w czasie, w którym w nim pracowaliśmy.
W przygotowanym przez nas projekcie badawczym kierowało nami przekonanie, Ŝe
subiektywna ocena swojego połoŜenia w macierzystym kraju wraz posiadanymi
kwalifikacjami, mogła mieć duŜy wpływ na podjęcie decyzji o wyjeździe z własnego kraju,
jak i dalszej strategii postępowania w sytuacji uchodźczej. Dlatego interesował nas równieŜ
status społeczny respondentów – ich zawód oraz własna ocena połoŜenia materialnego i
warunków mieszkaniowych w kraju pochodzenia.
Zebrane dane ilościowe z dwustu ankiet po analizie statystycznej pozwoliły stwierdzić
pewne tendencje oraz regularności dotyczące problemów i oczekiwań badanej grupy
uchodźców48. Materiał jakościowy umoŜliwił natomiast subiektywne zrozumienie sytuacji
uchodźców przebywających w ośrodkach i poznanie kontekstu wielu odpowiedzi zawartych
w ankietach.
W wypadku uchodźców badaliśmy przede wszystkim ich deklaracje, to, co chcieli
nam przekazać na temat swój i swojego otoczenia. Wiarygodność tych przekazów związana
jest przede wszystkim ze stopniem zaufania, jaki zdołali uzyskać badający. Jest więc ona
róŜna w zaleŜności od kontekstu, w którym doszło do rozmowy. Rozmowy z uchodźcami,
choć toczyły się w większości przypadków w atmosferze ograniczonego zaufania, to jednak
nie były poddane takiemu stresowi, jaki stanowi dla ubiegających się tzw. „wywiad
statusowy”. Zakładamy więc, Ŝe opinie i informacje, jakie w ich trakcie uzyskaliśmy, są
bardziej „wiarygodne” od wiedzy „oficjalnej”, gdyŜ mówią nam o prawdziwych,
nieukrywanych zamierzeniach naszych respondentów i rozmówców.
Poddając analizie uzyskany materiał raczej oceniamy go pozytywnie, choć nie
dysponowaliśmy Ŝadnymi moŜliwościami konfrontacji i sprawdzenia uzyskanych przez nas
danych z informacjami pochodzącymi z innych źródeł. W studiach nad uchodźcami
(podobnie jak w wypadach badań nad złoŜonymi zjawiskami migracyjnymi i etnicznymi) nad
pewien subiektywizm jest jednak nie do uniknięcia i dotyczy to w tym samym zakresie nie
tylko materiału jakościowego, ale i tzw. twardych danych ilościowych49. NaleŜy więc unikać
tej naturalnej ludzkiej skłonności do pochopnych uogólnień, przekładania opisywanych tu
historii, podawanych informacji i przytaczanych cytatów z wypowiedzi na „całość” zjawiska,
jakie tworzą w naszym kraju uchodźcy. W ten między innymi sposób tworzą się stereotypy,
których twórcami bywają równieŜ i naukowcy. Aby więc ich uniknąć nie deklarujemy tu, Ŝe
podajemy czytelnikom całą prawdę o uchodźcach przez duŜe „P”. Prawdy na temat

48
Materiał ilościowy ze wspomnianych badań przechowywany jest w archiwum Polskiej Akcji Humanitarnej.
49
Na temat “elementu subiektywnego” w badaniach antropologicznych zob. E. Nowicka, Świat człowieka –
świat kultury, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006, s. 143-146.
18
uchodźców podawane w naszej ksiąŜce pozostają wciąŜ częściowe, co moŜe, nawet w świecie
postmodernistycznym, być dla wielu z nas rozczarowujące, niemniej sądzimy, Ŝe tylko takie
stanowisko jest uczciwe.

1. 5. Problemy stosowania metod jakościowych w zbiorowości uchodźców

Problemy kulturowe, które pojawiły się wśród uchodźców dotyczyły w zasadzie tylko
badań prowadzonych wśród uchodźców, ogólnie rzecz biorąc – wśród osób róŜnych od nas
nie tylko pod względem kultury, ale i statusu społecznego, z poczuciem znacznego
zmarginalizowania i wykluczenia. Badania wśród Polaków, pracowników socjalnych,
sąsiadów ośrodków, pracowników instytucji rządowych i pozarządowych nie rodziły bowiem
przedstawionych tu niŜej trudności. NajwyŜej ograniczały się one do kwestii dokładnego
umówienia się na rozmowę w sytuacji ograniczonego czasu.
W wypadku uchodźców pierwszym problemem, który musieliśmy rozwiązać, był brak
doświadczenia badawczego studentów, z którymi prowadziliśmy badania, i związana z tym
potrzeba ich długotrwałego do nich przygotowania. Wszyscy musieli przejść szkolenie z
zakresu wiedzy o kulturze krajów pochodzenia uchodźców, problematyki migracyjnej i
uchodźczej oraz metodologii prowadzenia badań etnograficznych, bądź socjologicznych.
Podczas pierwszego pobytu w ośrodku występowała u niektórych naturalna obawa
przed kontaktem z „obcym”. Na szczęście „diabeł” jak zwykle okazał się nie „taki straszny
jak go malują” i bariera ta dość szybko została przełamana: Pamiętam moje przeraŜenie, kiedy
pierwszy raz udaliśmy się z całą grupą do ośrodka w Dębaku. Zobaczyłam przed bramą
grupkę posępnych Czeczenów i zaczęłam zastanawiać się, jak ja mam z nimi rozmawiać? Czy
oni będą chcieli rozmawiać ze mną? Odpowiedzi na te pytania poznałam juŜ wkrótce i
okazały się dla mnie dość budujące [N.S.]
Niektórzy ze studentów mieli równieŜ problemy związane ze słabą znajomością języka
rosyjskiego, którym mówi większość uchodźców przebywających w Polsce. Poza
Czeczenami posługiwali się tym językiem takŜe cudzoziemcy z Ukrainy, Białorusi, Gruzji i
Afganistanu. Z nielicznymi przybyszami z innych krajów Azji i Afryki moŜna było
porozumieć się po angielsku. Z niektórymi zaś uchodźcami, którzy spędzili juŜ w Polsce
ponad dwa lata, moŜna było porozumieć się po polsku.
Zdaniem większości uczestniczących w badaniach to nie bariera językowa okazała się
jednak najtrudniejsza, ale przełamanie niechęci do rozmowy i zdobycie zaufania, szczególnie
dotyczyło to ze strony uchodźców z Czeczenii. W pewnym stopniu było to związane z nie do
końca rozumianym przez uchodźców statusem osób przeprowadzających wywiady i celem,
19
jaki im przyświecał. Pomimo Ŝe prowadzący rozmowy przedstawiali się i dokładnie
tłumaczyli potencjalnym rozmówcom, jaki jest cel prowadzonych badań, początkowo brani
byli za dziennikarzy albo studentów prawa udzielających im porad prawnych. Kiedy
okazywało się, Ŝe nasi studenci nie mieszczą się w obu znanych im kategoriach, reagowali z
rezerwą, a ich podejrzliwość i nieufność trudno było czasami przełamać. Reakcje typu:
PrzecieŜ wiem, dla kogo pracujesz [J.K. Czeczenka] albo Nic nie mówię, bo wydaje mi się, Ŝe
jak zacznę mówić na ten temat, to nie dadzą mi decyzji pozytywnej. Powiedzą: za duŜo
myślisz, wracaj do siebie [J.K. 14] naleŜały do typowych.
Wyobraźnia podsuwała niektórym pensjonariuszom ośrodków podejrzenia, Ŝe badacze
tak naprawdę pracują dla Urzędu ds. Cudzoziemców albo nawet dla rosyjskiej Federalnej
SłuŜby Bezpieczeństwa. Studenci niejednokrotnie wracali z całodniowej wyprawy do
ośrodków nie znajdując nikogo, kto chciałby z nimi porozmawiać, a tym bardziej kogoś, kto
zgodziłby się nagrywać rozmowę na dyktafon. Nagrywanie, podobnie jak fotografowanie,
będąc w normalnej praktyce etnograficznej najlepszym sposobem rejestracji rozmów w
ośrodkach, często nie zdawało egzaminu. W wypadku bowiem zgody na nagrywanie,
prowadziło niejednokrotnie do wypaczeń w wynikach badań. Odpowiedzi przy włączonym
dyktafonie były często krótkie, lakoniczne, wyraźnie nienaturalne. Rozluźnienie i przejście do
normalnej rozmowy następowało dopiero po jego wyłączeniu. Niektórzy wprost do takiej
decyzji zachęcali, mówiąc: Powiem ci coś, jak wyłączysz dyktafon [J.K. W28] lub bo ja nie
mogę wszystkiego powiedzieć, powiem troszeczkę. [WF2 – R1].

Fragment początkowej rozmowy wywiadu focusowego z kobietami - uchodźcami [WF


2-B1]
Prowadząca focus: To wszystko jest anonimowe, to co mi powiecie, chociaŜ
rozmowa jest rejestrowana na tych dyktafonach, a wszystko jest dla mnie waŜne, tylko
dlatego. TakŜe tak, w telewizji się nie zobaczycie, w radiu się nie usłyszycie, w gazetach teŜ
nie przeczytacie tego co Ŝeście mi powiedziały, dlatego zachęcam do szczerości i
spontaniczności nawet, jak będzie się to wydawało nie wiem dziwne czy głupie, tu nie ma
rzeczy głupich. To wszystko co będziecie mówić jest waŜne.
Uczestniczka: W jakim celu przeprowadzane są te badania?
Prowadząca focus:Badanie jest przeprowadzane w celach akademickich. To znaczy
państwo profesorowie przyglądają się sytuacji uchodźców w Polsce i taki nadrzędny cel
jest, aby spróbować później stworzyć takie róŜne rozwiązania, które będą później wam
jako uchodźcom pomagać. Czyli to jest dla całości, dla rekomendacji dla jakiejś polityki i
tak dalej. Szczytny cel prawda, miejmy nadzieje, Ŝe to się wszystkim przysłuŜy. TakŜe jest to
cel taki badawczy. Pani się uśmiecha, dlaczego?
Uczestniczka: Nie wierzę, Ŝe coś moŜe się poprawić.
Prowadząca focus: AŜ tak źle jest?
Uczestniczka: Jest na prawdę nie bardzo dobrze.
20
Najtrudniejsze jak zwykle było nawiązanie pierwszego dobrego kontaktu. Wykazanie
zainteresowania kulturą czeczeńską było jednym z kluczy do pozyskania rozmówcy. Innym
sposobem było spędzenie trochę czasu na imprezach organizowanych przez uchodźców w
Warszawie, przyniesienie czasami domowych wypieków, czy pomoc w nauce języka
angielskiego lub napisania jakiejś skargi. Rozmowy, gdy juŜ do niej doszło, odbywały się w
atmosferze gościnności, z podaniem obowiązkowej herbaty, a niekiedy czeczeńskiego obiadu
z baraniną i kluskami z czosnkiem. Dobrze było teŜ, jeśli rozmowa nie ograniczała się ściśle
do zaplanowanych wcześniej dyspozycji badawczych, ale dotyczyła równieŜ spraw, które
interesowały bardziej uchodźców niŜ badaczy. Później rozmówca często przedstawiał
prowadzącą (prowadzącego) badania swoim znajomym, co znakomicie ułatwiało przełamanie
nieufności i kolejną rozmowę. Niektórzy z uchodźców komentowali to w ten sposób: W ogóle
bym z tobą nie rozmawiał, gdyby to nie Max cię przyprowadził [J.K. W 34]. Dobre kontakty
stale podtrzymywane owocowały obustronną sympatią, co z czasem przekładało się na jakość
pozyskiwanych materiałów.
Czynnikiem innego rodzaju, który miał znaczenie w tych badaniach, była płeć
badanych uchodźców (na ogół męska) i badających (na ogół Ŝeńska). Fakt ten odgrywał do
pewnego stopnia pozytywną rolę, gdyŜ uchodźcy-męŜczyźni chętniej podejmowali rozmowę
z kobietami. Niektórzy sami zaczepiali, zapraszając je do rozmowy. Z drugiej jednak strony
od studentek wymagało to duŜej asertywności i wyczucia. NaraŜone były one bowiem na stałe
próby uwodzenia i sugestii matrymonialnych. Niektórzy uchodźcy, uznając Polaków za
zniewieściałych, oskarŜali nasze studentki o szukanie męŜa wśród zdrowych kaukaskich
męŜczyzn [N.S].
Najbardziej napastliwi spośród nich uniemoŜliwiali im później nawiązanie kontaktów z
innymi męŜczyznami z ośrodka oraz przeprowadzenie z nimi rozmów. Natomiast próby
rozmów z kobietami kończyły się, częściej niŜ w przypadku męŜczyzn, niepowodzeniem.
Były one przewaŜnie bardziej zajęte dziećmi i prowadzeniem domu i wymawiały się brakiem
czasu. Prawdziwym powodem odmów ze strony kobiet czeczeńskich wydaje się jednak ich
pozycja społeczna, mocno ograniczająca ich aktywność w sferze publicznej, do jakiej naleŜy
równieŜ podjęcie rozmowy z „obcym”. Nawet gdy dochodziło do rozmowy, udzielały one
odpowiedzi na ogół jeszcze bardziej lakonicznych niŜ męŜczyźni.
O tych problemach i róŜnych postawach uchodźców wobec badania widać doskonale w
fragmencie raportu Małgorzaty CzyŜewskiej.
Małgorzata CzyŜewska (studentka III roku IEiAK UW)

Główne problemy badań wśród uchodźców


21
Idąc do ośrodka dla uchodźców miałam nadzieję, Ŝe prowadzenie badań nie napotka
większych trudności. W końcu młodzi męŜczyźni byli najliczniejszą grupą starających się o
azyl. Na miejscu okazało się jednak, Ŝe teoretycznie jest ich duŜo, jednak przeprowadzić z
nimi wywiad, to juŜ inna sprawa.
Uchodźcy, których tak naprawdę nie ma. Zezwolenie na pobyt w ośrodkach
mieliśmy do godziny szesnastej. O tej godzinie kończą swą pracę pracownicy socjalni
ośrodka i wszystkie osoby z zewnątrz wraz z nimi muszą go opuścić. CóŜ z tego, jeśli do tej
godziny ośrodek zapełniony jest głównie przez rozkrzyczane dzieci i gotujące kobiety.
MęŜczyźni, choć nie mają zezwolenia na pracę, przewaŜnie w tym czasie jednak pracują.
Wychodzą z ośrodka rano i wracają o zmierzchu lub po kilku dniach. Często tylko mówią
swoim kobietom, Ŝe idą do pracy, a w tym czasie poznają okolicę, spotykają się ze
znajomymi mieszkającymi w innych miejscach, mogą robić róŜne rzeczy, ale w ośrodku tak
naprawdę ich nie ma.
Uchodźcy, którzy nie rozmawiają. Nie znaczy to, Ŝe w ogóle nie widywaliśmy
męŜczyzn w ośrodkach. Większość jednak z tych, którzy tam byli, często nawet nie
podnosiła na nas oczu. Zaczepieni na korytarzu udawali, Ŝe nie słyszą. Podchodzili do nas,
gdy byli pewni, Ŝe nikt ich z nami nie zobaczy. W przeciwnym razie kończyli szybko
rozmowę, z której i tak prócz ogólnego narzekania na fatalne warunki nic nie dało się
wyciągnąć. KrąŜyli jednak w pobliŜu, przyglądając się i przysłuchując. Strach przed opinią
własnego środowiska zatrzymywał ich jednak w bezpiecznej odległości z obawy, aby ktoś
niepowołany nie zobaczy ich z nami. Aby nikt nas nie zobaczył wielokrotnie byliśmy
proszeni o zmianę miejsca rozmowy. Nigdy jednak nie dowiedzieliśmy się, czy mogą
ponieść z tego powodu jakieś konsekwencje.
Uchodźcy, z którymi nie moŜna było się porozumieć. Ci spośród uchodźców,
którzy chcieli nas jednak poznać, często nas nie rozumieli. Nie chodzi tu o zwykłe problemy
językowe, po prostu nie rozumieli, co my od nich moŜemy chcieć. Mimo Ŝe wyjaśnialiśmy
im, kim jesteśmy, to pytali czy moŜe prawo studiujemy, czy moŜe jesteśmy dziennikarzami,
tłumacząc, Ŝe ich kultura tam została, Ŝe tam powinniśmy jechać, aby ją badać. Pytali, co to
da, Ŝe oni nam o czymś powiedzą, Ŝe pomoc to moŜna dać, jeśli się tam pojedzie i będzie
walczyć z ich wrogiem, a nie przez napisanie jakiejś pracy. Byli pozytywnie do nas
nastawieni, ale nie dawali się przekonać do udzielenia wywiadu.
Uchodźcy, których nie moŜna było się pozbyć. MoŜna wyróŜnić teŜ grupę, którą
staraliśmy się omijać. Byli to męŜczyźni praktycznie w kaŜdym wieku, bardzo chętnie z
nami rozmawiający na kaŜdy temat. Szczególnie jednak o tym, jakimi doskonałymi są
kochankami i ile mogą nam ofiarować. Składali te propozycje wprost przy innych i dziwili
się, Ŝe Polka nie chce tak wspaniałego męŜczyzny. Niektórzy udzielali wywiadów, ale
większość starała się po prostu nam towarzyszyć przez cały czas pobytu w ośrodku, blokując
moŜliwość poznania innych uchodźców. Zdarzały się sytuacje, Ŝe podczas przeprowadzania
wywiadu z inną osobą do pokoju wchodziło kilku męŜczyzn z tej grupy, skutecznie
uniemoŜliwiając prowadzenie dalszej rozmowy. Mimo zwracania uwagi, Ŝe nie jesteśmy
zadowolone ze zbyt bliskiej poufałości, posuwali się nawet do aktów molestowania i
namówienia nas do bliŜszej znajomości.

Problemem, który w naszych badaniach, dzięki wcześniejszemu przeszkoleniu,


zasadniczo się nie ujawnił, ale w praktyce często występuje podczas wchodzenia w bliskie
kontakty nie tylko z osobami poszukującymi azylu, ale z wieloma przedstawicielami grup
zmarginalizowanych czy wykluczonych, jest problem nadmiernej identyfikacji prowadzących
badania ze swoimi rozmówcami i emocjonalnych reakcji w kontaktach z nimi. Konieczność w
badaniach typu etnograficznego (antropologicznych) przełamania nieufności i przejścia z
22
badanymi na stosunki bardziej osobiste, mniej sformalizowane, prowadzące do faktycznego
zaprzyjaźniania się z nimi, moŜe nieść za sobą nie tylko pozytywne, ale i negatywne skutki50.
Z punktu widzenia pracy badawczej do tych ostatnich dochodzi zarówno wtedy, gdy
prowadzący badania za bardzo przejmują punkt widzenia pensjonariuszy ośrodków, jak i
wtedy, gdy po bliŜszym ich poznaniu rozczarowują się nimi, co skutkuje wówczas
nieuwzględnianiem w ogóle zdania uchodźców i przyjęciem wobec nich postawy i języka
władzy. W pierwszym przypadku nadmiernie utoŜsamiają się z ich postawami, biorą
tworzone przez nich konstrukty i wyobraŜenia na temat swojego otoczenia za rzeczywistość,
za fakty, które nie podlegające dyskusji, a nie uwzględniają opinii i obserwacji drugiej strony.
Do drugiego przypadku dochodzi zazwyczaj wtedy, gdy niektórzy uchodźcy
bezwzględnie wykorzystują oferowaną przez studentów „przyjaźń”, która ma jednak przecieŜ
swoje granice. Polacy będący w takich sytuacjach rozumieją ją w ten sposób, Ŝe będą się
czasami z nimi spotykać, pójdą razem na jakąś imprezę, do dyskoteki lub muzeum. Czasami
przyniosą z domu ciasto albo zabawki dla dzieci, znajdą ksiąŜkę do czytania w języku
rosyjskim i zaproszą na wigilię. Na ogół nic ponad to. Tymczasem nie zawsze to wystarczyło.
Niektórzy Czeczeni (bo to głównie o nich chodzi) wykorzystywali zawarte znajomości,
przynajmniej z punktu widzenia uczestników badań, do maksimum. Przyjmując postawę
ofiary, dla której pomoc jest obowiązkiem, prosili np. o stałe uczestniczenie i pomaganie w
załatwianiu róŜnych spraw w Warszawie, potrafili zadzwonić do osoby, z którą się
„przyjaźnili” o drugiej w nocy, domagając się słuchania ich zwierzeń itp.
W kontaktach męŜczyzn z kobietami towarzyszyły temu często wspomniane juŜ wyŜej
próby niechcianego uwodzenia, czy nawet molestowania seksualnego. Rzadziej, ale takŜe
spotykane są przypadki odwrotne, przyjęcia zalotów i późniejszego zawodu miłosnego. W
kaŜdym bądź razie osoba prowadząca badania, która dopuściła do takich sytuacji, nie tylko
rozczarowuje się Czeczenami czy uchodźcami w ogóle, w stosunku do których miała
początkowo duŜo współczucia i nierzadko idealistyczne wyobraŜenia na ich temat. Potrafi
serdecznie ich takŜe znienawidzić, co oczywiście odbija się później na treści pisanej pracy.
Istnieją równieŜ rzadkie sytuacje, w których osoba prowadząca badania pracuje
jednocześnie jako wolontariusz w którejś z organizacji pozarządowych zajmujących się
pomocą dla uchodźców. Zachodzi pytanie, czy moŜna, czy powinno się łączyć te funkcje?
Zdaniem wielu antropologów – nie, gdyŜ zniekształca to proces badania, jest źródłem
stronniczych informacji, co podwaŜa zasadność wniosków badacza51. Dawanie, zdaniem
niektórych, moŜe powiększać niepotrzebnie róŜnice we władzy i uwypuklić nierówności

50
O relacjach badacz – badany zob.: E. Nowicka, Świat człowieka – świat kultury..., s. 154-161.
51
O tych problemach – zob. E. Nowicka, Świat człowieka – świat kultury..., s. 171-174.
23
między pomocodawcami (posiadającymi władzę dawania) a przyjmującymi ją (nie
posiadającymi władzy), moŜe np. zachęcić uchodźców do uczestniczenia w projekcie
badawczym, od którego w innym wypadku woleliby się trzymać z daleka52.
Odpowiedzi negatywnej, choć z przeciwnych powodów, udzielali teŜ niektórzy
studenci etnologii, którzy zajmowali się pomocą dla uchodźców, pracując jako wolontariusze
w ośrodkach. Mimo zachęt ze strony prowadzącego, tylko jedna z tych osób zgłosiła się do
grupy laboratoryjnej prowadzącej badania, ale i tak po pewnym czasie ją opuściła.
Wątpliwości dotyczyły tego, czy moŜna wykorzystywać udzielanie pomocy do innych celów.
Sprzeciw ich budziła myśl, Ŝe mogą oszukiwać w ten sposób zarówno uchodźców, jak i
personel ośrodków, ukrywając fakt swojej podwójnej roli pomocodawcy i badacza,
naruszając przy tym zaufanie, którym obdarzali ich jedni i drudzy53.
PowyŜsze zastrzeŜenia i wątpliwości próbowała rozwiać Ellen Lammers, holenderska
antropolog prowadząca badania wśród uchodźców w Ugandzie. Jej zdaniem zasada „Ŝadnej
pomocy w trakcie badań” nie ma uzasadnienia metodologicznego. Według niej antropolodzy
tworzą własne tabu, próbując w ten sposób poradzić sobie z osobistym niepokojem i
utrzymaniem dystansu wobec takich „nędzarzy”, jakimi są uchodźcy54. Tymczasem
priorytetowym warunkiem wszelkich wiarygodnych badań wśród uchodźców jest odpowiedni
poziom zaufania do badaczy, który wiąŜe się z szacunkiem dla danej osoby i jej godnością.
Od kontekstu natomiast zaleŜy, w jaki sposób zaufanie i szacunek są pozyskiwane i wyraŜane,
z reguły jednak, zdaniem Lammers, związane są z dynamiką dawania i otrzymywania55.
Przy czym „dawania” nie naleŜy traktować instrumentalnie i sprowadzać np. do
problemu „płacenia za wywiad”. MoŜe oznaczać ono równieŜ to, Ŝe jesteśmy rzeczywiście
uwaŜnymi słuchaczami, zaprowadzimy dziecko rozmówcy do szpitala, czy zaprosimy do
wspólnego posiłku. Próby płacenia za rozmowę w przypadku uchodźców nie dają
oczekiwanych rezultatów, gdyŜ nie prowadzi to do zdobycia zaufania, co najwyŜej do chęci
zarobienia trochę pieniędzy. Najlepsze rezultaty daje metoda „dawania siebie”, którą
stosowali niektórzy nasi studenci. Tylko wówczas uchodźcy ujawniali intymne szczegóły ze
swojego Ŝycia. Jak zauwaŜyła to jedna ze studentek, która co tydzień odwiedzała rodzinę
czeczeńską: Zupełnie dla siebie niespodziewanie, pewnego dnia usłyszałam pełną ich historię

52
K. Jacobson, L.B. Landau, The Dual Imperative in Refugee Research: Some Methodological and Ethical
Consideration in Social Science Research on Forced Migration, „Disasters” 2003, nr 3, s. 102.
53
C. Mackenzie, Ch. McDowell, E. Pittaway, Beyond ‘Do No Harm’: The Challenge of Constructing Ethical
Relationships in Refugee Research, “Journal of Refugee studies” 2007, nr 2, s. 299-319.
54
E. Lammers, Refugees, Asylum Seekers and Anthropologists: the Taboo on Giving, „Global Migration
Perspectives” nr 29, Geneva, April 2005.
55
Ibidem.
24
doświadczenia wojny z Czeczenii. Było to juŜ po tym, jak spisałam z nimi dwa wywiady i nie
liczyłam na nic więcej [N.S.].
Podtrzymanie znajomości i bliskich relacji z rodziną czeczeńską przez dłuŜszy okres
czasu, której ta rodzina przebywając w obcym kraju rzeczywiście potrzebowała, było więc
formą odwdzięczenia się za udzielony wywiad, a nawiązana przez studentkę przyjaźń
zaowocowała opowiedzeniem jej wiarygodnej historii. Zgodnie z tym, co pisał Marcel Mauss,
Ŝe dar niespłacony narusza podstawy działania człowieka, który go przyjął, doszło i w tym
przypadku do uruchomienia cyklu wzajemnego obdarowywania się i wymiany56. Biorąc to
pod uwagę, naszym zdaniem podwójna rola pomocodawcy i badacza nie powinna budzić aŜ
tak wielkich protestów. Jest raczej tak, jak pisze Lammers na podstawie o wiele trudniejszego
doświadczenia afrykańskiego, nie posiadanie niczego do zaoferowania – jedzenia,
umiejętności, wiedzy, czy po prostu swojego wolnego czasu – oznacza dla badacza
znalezienie się w trudnej moralnie i badawczo sytuacji.

***

Porządek ksiązki jest następujący. W rozdziale drugim przedstawiamy historię


ochrony uchodźstwa oraz specyfikę badań antropologicznych na ten temat. W następnym
rozdziale (trzecim) opisujemy problemy prawne i instytucjonalne związane z kształtowaniem
się polityki wobec uchodźców w Polsce po 1989 r. W rozdziale czwartym zajmujemy się
przyczynami napływu uchodźców (uwzględniając w szczególności sytuację w Czeczenii) oraz
wyboru przez nich Polski. W kolejnym rozdziale (piątym) analizujemy administracyjne
procedury ustalania ich statusu. Dwa następne rozdziały są poświęcone ośrodkom dla
uchodźców. W rozdziale szóstym opisujemy te ośrodki oraz główne problemy adaptacyjne
osób w nich przebywających, a w rozdziale siódmym „Ŝycie codzienne” w ośrodkach.
Rozdział ósmy podejmuje problemy „stawania się uchodźcą” (czyli wchodzenie w rolę
uchodźcy) oraz problemy związane z róŜnicami płci w tym zakresie (perspektywa gender).
Rozdział dziewiąty zajmuje się kwestiami integracji uchodźców w społeczeństwie polskim
(osób, które uzyskały status uchodźcy i musiały opuścić ośrodek), a w rozdziale dziesiątym
zajmujemy się kwestiami postrzegania uchodźców (postawy społeczeństwa polskiego wobec
uchodźców, w tym takŜe osób bezpośrednio zaangaŜowanych w sprawy uchodźców,
urzędników administracji państwowej, pracowników ośrodków i pomocodawców z
organizacji pozarządowych). Pracę podsumowujemy wreszcie rozdziałem jedenastym

56
M. Mauss, Szkic o darze. Forma i podstawa wymiany w społecznościach archaicznych, w: Świat człowieka –
świat kultury. Antologia tekstów klasycznej antropologii, E. Nowicka, M. Głowacka-Grajper (red),
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 107-168.
25
próbując odpowiedzieć na prowokacyjnie postawione pytanie – po co nam uchodźcy?, a takŜe
rozwaŜaniami na temat problemów metodologicznych i perspektyw badań nad uchodźcami.
W tym miejscu pragniemy podziękować p. Małgorzacie Gebert i Agnieszce Kunickiej
z PAH-u za cierpliwość wobec naszych wysiłków i wybaczenie opóźnień w naszej pracy.
Last but not least, szczególnie dziękuje uchodźcom, ekspertom i urzędnikom
zajmującym się tą problematyką, którzy zgodzili się na długi rozmowy z nami i studentami.
Tak naprawdę to oni stanowią bohaterów tej ksiąŜki. Dzięki nim tylko było moŜliwe
napisanie tej ksiąŜki.
26

Rozdział II
Od międzynarodowej ochrony do studiów antropologicznych
nad uchodźcami

2. 1. Wstęp

Kim są uchodźcy we współczesnym świecie? Definicja tego terminu zawarta w


Konwencji Genewskiej z 1951 r. mówi, Ŝe uchodźcą jest kaŜda osoba, która „na skutek
uzasadnionej obawy przed prześladowaniem z powodu swojej rasy, religii, narodowości,
przynaleŜności do określonej grupy społecznej lub z powodu przekonań politycznych
przebywa poza granicami państwa, którego jest obywatelem, i nie moŜe lub nie chce z
powodu tych obaw korzystać z ochrony tego państwa, albo która nie ma Ŝadnego
obywatelstwa i znajdując się poza państwem swojego dawnego stałego zamieszkania [...], nie
moŜe lub nie chce z powodu tych obaw powrócić do tego państwa [...]57.
Mimo klarownej definicji zawartej w powyŜszej konwencji oraz stałego podkreślania
róŜnicy między „uchodźcami” a innymi imigrantami określany najczęściej „ekonomicznymi”,
odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta. Wspomniana definicja powstała w szczególnym
kontekście skutków II wojny światowej oraz rywalizacji demokratycznych państw zachodnich
z powstałym blokiem komunistycznym. W świecie globalnych migracji przełomu XX i XXI
wieku definicja ta coraz bardziej odbiega od rzeczywistego, przeciętnego profilu osób
faktycznie ubiegających się o azyl. JuŜ sam fakt pojawienia się w literaturze przedmiotu
takich terminów, jak np.: uchodźcy „ekologiczni”, „wojenni”, „wewnętrzni”, de facto, boat
peoples, czy takich jak wygnańcy i przesiedleńcy, świadczy, Ŝe sprowadzanie zjawiska do
indywidualnych obaw przed prześladowaniem z powodów wyłącznie politycznych nie
wyczerpuje jego istoty58.
W tym rozdziale przedstawimy zarys historii kształtowania się systemu ochrony
uchodźców ze szczególnym uwzględnieniem współczesnych dylematów rozumienia pojęcia
„uchodźcy”. Ma to stanowić tło naszych rozwaŜań temat uchodźców Polsce. Następnie

57
Artykuł 1A ust. 2, Dz. U z 1991 r., Nr 119, poz. 515 i 517.
58
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy..., s. 21-34.
27
opiszemy studia nad tymi problemami uchodźców, które odwołują się do spojrzenia
„antropologicznego”.

2. 2. Kształtowanie się zasad międzynarodowej ochrony uchodźców

Zjawisko uchodźstwa, które jest formą migracji niedobrowolnych, jest znane od


zarania dziejów. Wygnanie, bądź banicja było w społeczeństwach przedpaństwowych jedną z
najsurowszych kar, rodzajem „śmierci społecznej”. Instytucja „azylu”, czyli przyjmowania
uchodźców, teŜ nie jest współczesnym wynalazkiem59. MoŜna nawet powiedzieć, Ŝe naleŜy
ona do uniwersaliów kulturowych, gdyŜ w przeszłości wśród większości znanych nam kultur
istniały jakieś formy ochrony osób wypędzonych i prześladowanych. Samo słowo „azyl”
oznacza schronienie. Wywodzi się z greckiego wyrazu asylon, odnoszącego do ówczesnych
miejsc sakralnych będących pod opieką bogów, które gwarantowały nietykalność rozmaitym
zbiegom. Odpowiednikiem jego było łacińskie refugium, od którego pochodzi francuskie
słowo refugie i angielskie refugee pokrywające się znaczeniowo z polskim słowem
„uchodźca”60.
Uchodźcy nie stanowili jednak w tym czasie, jak dziś, problemu prawnego o
globalnym wymiarze i specyficznej kategorii społecznej. Formalna instytucjonalizacja i
biurokratyzacja systemu przyznawania statusu uchodźstwa (azylu), tworzenie prawa,
administracji i obozów dla nich rozpoczyna się dopiero w pierwszej połowie XX wieku. Było
to pośrednio wynikiem sformalizowanego systemu kontroli granic i ruchu ludności, jaki
pojawił się w Europie po I wojnie światowej. Do tego czasu tylko Rosja i Japonia ściśle
kontrolowały swe granice. Innymi słowy, potrzeba formalnego określenia statusu imigrantów
była w duŜym stopniu odpowiedzią na wyzwania procesów modernizacyjnych obejmujących
samą istotę współczesnych państw narodowych. Łączyła się z wizją toŜsamości państwa
narodowego i jego obywatelstwa, która mogła być akceptowana tylko wówczas, gdy

59
Pojęcie „azylu” moŜe być uŜyte w szerszym lub węŜszym znaczeniu. W szerszym często stosowanym tu przez
nas, jak równieŜ wielu krajach europejskich oznacza ochronę cudzoziemców bez względu na przyjętą podstawę
prawną i w tym znaczeniu zawiera ono w sobie równieŜ instytucje „uchodźcy”. W znaczeniu węŜszym, jak w
polskim prawodawstwie „instytucja uchodźcy” jest odrębna od instytucji „azylu”. W tym przypadku róŜnica
między tymi pojęciami polega na tym, Ŝe status uchodźcy poddany jest ochronie międzynarodowej i wynika
bezpośrednio z przyjęcia konwencji genewskiej z 1951 r., natomiast instytucja azylu ma podstawę wyłącznie w
polskim ustawodawstwie i rozumiana jest jako prawo państwa do ochrony cudzoziemca - i poza względami
humanitarnym - słuŜy realizacji politycznych interesów państwa udzielającego azylu. Patrz: J. Symonides,
Prawo do azylu, w: R. Wieruszewski (red.), Prawa człowieka - model prawny, Ossolineum, Wrocław-
Warszawa-Kraków 1991. W praktyce w Polsce instytucja prawa do azylu w tym węŜszym znaczeniu była, jak
dotąd w zasadzie niewykorzystywana. Nie mniej państwo utrzymuje tą instytucję na wypadek gdyby jednak
zaszła taka potrzeba, tzn. gdyby zaistniała konieczność ochrony cudzoziemca, który jednak nie spełnia
przesłanek wynikających z konwencji genewskiej.
60
Określenie refugie prawdopodobnie upowszechniło się w Europie w połowie XVI wieku gdy zastosowano go
wobec kalwinistów uciekających z Hiszpanii do Francji; Patrz: P. Rose, Some Thoughts about Refugees and the
Descendants of Theseus, „International Migration Review”, 1981, 15 (1), p. 8-15.
28
zakorzeniona była w jakiejś terytorialnej ojczyźnie. To z kolei uzasadniało uszczelnianie
granic61.
Rewolucja w Rosji i rozpad Imperium Osmańskiego, których skutkiem było
pojawienie się w państwach europejskich milionów uciekinierów, spowodowały w nowej
sytuacji konieczność objęcia ich ochroną prawną przez kraje przyjmujące. Dotyczyło to
określenia ich statusu, wydania im dokumentów podróŜy i toŜsamości, bez których nie było
moŜliwe, aby osiedlili się oni na stałe i znaleźli zatrudnienie. W odpowiedzi na apel
Czerwonego KrzyŜa o udzielenie pomocy uchodźcom z Rosji, nowo powstała Liga Narodów
powołała w 1921 r. instytucję Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców Rosyjskich w Europie,
rozszerzoną następnie takŜe na uchodźców greckich i ormiańskich. Była to pierwsza
zinstytucjonalizowana forma ochrony międzynarodowej uchodźców, ale ograniczona w
czasie, dotycząca wyłącznie wybranych grup i skupiająca się legalizacji ich statusu pobytu62.
Po zrealizowaniu tego zadania w 1930 r. urząd Wysokiego Komisarza został
rozwiązany. Wprawdzie w latach 1933–1935 wznowiono jego działalność w związku z
ucieczkami prześladowanych śydów z hitlerowskich Niemiec, ale szybko ją zawieszono.
Wśród członków Ligi Narodów przewaŜyło wówczas stanowisko zakładające, Ŝe problem ten
stanowi wewnętrzną sprawę Niemiec63.
W czasie II wojny światowej uchodźcy w Europie nie byli spostrzegani jako problem
humanitarny, ale jako zagadnienie wojskowe, nadzorowane przez Biuro Osób Przesiedlonych
Naczelnego Dowództwa Ekspedycyjnych Sił Sprzymierzonych (SHAEF – Supreme
Headquarters Allied Expeditionary Force). Myślenie o uchodźcach w tym duchu
spowodowało, Ŝe pod koniec II wojny światowej obawiano się załamania porządku
publicznego i chaosu, jakim mogły stanowić tłumy bezdomnych uciekinierów wojennych
(zwłaszcza na terenie okupowanych Niemiec), niekontrolowane repatriacje i „bandy
włóczęgów” dopuszczających się grabieŜy64.
SHAEF starało się więc wziąć pod swój nadzór wszystkich uchodźców. Pierwsze
„ośrodki dla uchodźców” urządziło ono w byłych niemieckich obozach jenieckich i
koncentracyjnych, a nowe budowane były równieŜ na ich wzór, składając się z wojskowych
baraków. Były one tak zorganizowane, aby moŜna było w nich utrzymać dyscyplinę i nadzór.

61
J. Torpey, Coming and Going: On the State Monopolization of the Legitimate “Means of Movement”,
“Sociological Theory “ 1998, nr 3, s. 239-259; A. Kicinger, Polityka emigracyjna II Rzeczypospolitej, „CEFMR
Working Paper” 2005, nr 4, s. 23.
62
M. Cutts (red.), Uchodźcy świata 2000. 50 lat pomocy humanitarnej, UNHCR, Warszawa 2000, s. 17.
63
To hańbiące dla rządów ówczesnych państw europejskich stanowisko stało się niestety równieŜ udziałem
władz II RP. Więcej na ten temat piszemy w rozdziale III. Dodać moŜna, Ŝe wśród państw europejskich były
dwa wyjątki i to rządzone przez dyktatorów, tj frankistowska Hiszpania oraz Turcja Atatürka. Oba udzielały
ochrony śydom na swoim terytorium przez cały okres II wojny światowej.
64
M. Proudfoot, European Refugees: 1939–52 – A Study in Forced Population Movement, Faber and Faber Ltd.,
London 1956.
29
Do przebywających w nich osób dopuszczano Czerwony KrzyŜ, który udzielał im wsparcia
oraz zapomóg.
W tym czasie Administracji Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy i Odbudowy
(UNRRA - United Nations Relief and Rehabilitation Administration) powierzono rozwiązanie
problemu, które ta organizacja widziała w repatriacji uchodźców do krajów pochodzenia.
Dopiero gdy okazało się, Ŝe osoby repatriowane do ZSRR trafiały do obozów pracy na
Syberii, powołano w 1947 r. Międzynarodową Organizację ds. Uchodźców (IRO –
International Refugee Organization), która skupiła swoja działalność głównie na
przesiedleniu uchodźców do krajów imigracyjnych (USA, Kanada, Izrael, Australia)65.
Idea międzynarodowej ochrony uchodźców traktowanej juŜ jako problem
humanitarny, a nie wojskowy, pojawiła się wraz z uchwaleniem w 1948 r. Powszechnej
Deklaracji Praw Człowieka. Zapewniała ona o prawie kaŜdego człowieka do ubiegania się o
azyl i korzystania z niego. W 1951 r. uchwalono Konwencję Genewską dotyczącą statusu
uchodźców oraz utworzono Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds.
Uchodźców (UNHCR - United Nations High Commissioner for Refugees)66.
Ta agenda ONZ miała być w załoŜeniu wielozadaniową silną organizacją o
charakterze apolitycznym i humanitarnym. Jej celem miało być nie tylko zapewnienie
uchodźcom ochrony międzynarodowej, ale poszukiwanie dla nich trwałych rozwiązań wraz z
monitorowaniem ich integracji w państwach trzecich. Przyjęta w Konwencji definicja
„uchodźcy” przewidywała indywidualne procedury ubiegania się o ten status uchodźcy oraz
zakładała ograniczenie czasowe. Odnosiła pojęcie uchodźcy tylko do osób, które zostały nim
przed dniem 1 stycznia 1951 r. Po wykonaniu zadania organizacja ta miała ulec
rozwiązaniu67.

65
M. Cutts (red.), Uchodźcy świata 2000. 50 lat pomocy humanitarnej.., s. 18-21.
66
M. Achiron, Traktat pod presją, „Z obcej ziemi” 2001, nr 13, s. 3-7; M. Cutts (red.), Uchodźcy świata 2000.
50 lat pomocy humanitarnej..., s. 21-28; szerzej na temat Konwencji - zob. B. Wierzbicki, Sytuacja prawna
uchodźcy w systemie międzynarodowej ochrony praw człowieka, Temida2, Białystok 1993, s. 33-105.

67
W gruncie rzeczy na początku powielono rozwiązania z okresu międzywojennego przynajmniej pod tym
względem, Ŝe powołane instytucje miały ograniczenia czasowe i geograficzne. UNHCR miał rozwiązać problem
tylko uchodźców w Europie. Przy czym USA załoŜyły dodatkowo Międzynarodowy Komitet Migracji
Europejskiej, który zajmował się przesiedleniem uchodźców do zamorskich krajów imigracyjnych Potem
komitet ten przekształcono w Międzynarodową Organizację do spraw Migracji (ang. skrót IOM). Organizacja ta
istnieje do dzisiaj. W ramach systemu ONZ Stany Zjednoczone załoŜyły ponadto Agencję ONZ do spraw
Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (ang. skrót UNRWA). Na prośbę krajów arabskich,
które obawiały się, Ŝe definicja uchodźcy jako pojedynczej osoby, osłabia pozycję Palestyńczyków do powrotu
grupowego, wyłączono uchodźców palestyńskich spod mandatu UNHCR oraz konwencji o uchodźcach z roku
1951. W przypadku zaś uchodźców koreańskich powołano Organizacje do spraw Odbudowy Korei (UNKRA),
która wspierała miliony wysiedlonych w wyniku wojny koreańskiej. Patrz: M. Cutts (red.), Uchodźcy..., op.cit, s.
22-26; takŜe: http://original.britannica.com/eb/article-9074312/United-Nations-Korean-Reconstruction-Agency#14941.hook
30
Wybuch kryzysu węgierskiego w 1956 r. i pojawienie się licznych uchodźców z tego
kraju w Europie, a następnie rozpoczęcie procesu dekolonizacji w krajach tzw. Trzeciego
Świata spowodowało pojawienie się nowych rzesz uchodźców, które nie tylko przedłuŜyły
egzystencję UNHCR, ale zainicjowały nowy i wyjątkowy rozwój tej instytucji. Stało się tak,
dlatego, gdyŜ była to jedyna organizacja zdolna na tym polu do szybkiego i skutecznego
działania. Aby poradzić sobie z ograniczeniem czasowym stosowano na początku argument,
Ŝe wydarzenia takie jak na Węgrzech w 1956 r. są konsekwencją wypadków, jakie zaszły
przed 1951 r. Dopiero dodatkowy tzw. Protokół Nowojorski z 1967 r. zniósł to ograniczenie.
Szybko teŜ się okazało wówczas, Ŝe indywidualne rozpatrywanie wniosków o status
uchodźcy nie zawsze będzie moŜliwe w sytuacji znacznego napływu uchodźców z kraju
objętego konfliktem zbrojnym68.
Od kiedy problem uchodźców coraz bardziej zaczął dotyczyć krajów pozaeuropejskich
pojawiły się regionalne uzupełnienia Konwencji Genewskiej, takie jak Konwencja
Organizacji Jedności Afrykańskiej (1968) i Deklaracja z Kartageny (1984), które na terenie
państw afrykańskich i Ameryki Łacińskiej przyznawały prawo do ochrony w oparciu o
domniemanie (prima facie), rezygnując z indywidualnego określania statusu uchodźców i
zbytniego zagłębiania się w sprawę. W Europie i USA indywidualne procedury uchodźcze
zostały jednak utrzymane.

2. 3. Ochrona uchodźców – między standardami moralnymi a polityką

Powstał w ten sposób współczesny międzynarodowy system ochrony uchodźców, z


własną administracją i procedurami, obozami, ośrodkami recepcji i selekcji, regulaminami,
szkoleniami, programami rehabilitacyjnymi i integracyjnymi. W jego ramach zatrudniono na
świecie tysiące ludzi: urzędników administracyjnych, pracowników socjalnych, świeckich i
kościelnych, pomocodawców, terapeutów, jak równieŜ pracowników naukowych i
dziennikarzy. Ze względu na istniejące w nim uniwersalne wartości moralne, został przyjęty
przez większość państw świata. Szczególnie jednak państwa zachodnie przyjęły na siebie
wysokie standardy moralne w traktowaniu uchodźców, z których obecnie z jednej strony nie
za bardzo mogą się wywiązywać, a z drugiej – nie chcą teŜ zrezygnować, gdyŜ jest on jedną z
głównych wartości i „wzorów kulturowych” państw demokratycznych69.

68
M. Cutts (red.), Uchodźcy świata 2000. 50 lat pomocy humanitarnej..., s. 59-60.
69
Na temat współczesnych wyzwań stojących przed Wysokim Komisarzem Narodów Zjednoczonych ds.
uchodźców – zob. G. Loescher, A. Betts, J. Milner, The United Nations High Commissioner for Refugees
(UNHCR). The politics and practice of refugee protection into the 21 century, Routdledge London 2008.
31
W odniesieniu do uchodźców pojawiło się z jednej strony idealistyczne podejście o
moralnym obowiązku ich przyjmowania, jeśli tylko są w rzeczywistej potrzebie. Przywołuje
się np. metaforę „łodzi ratunkowej na wzburzonym morzu” i usiłujących się na niej schronić
tonących rozbitków lub hipotetycznego „schronu po wojnie nuklearnej” i uciekinierów przed
skutkami choroby popromiennej czy innych sytuacji, w których w grę wchodzi ratowanie
ludzkiego Ŝycia70. Autorzy tych metafor pytają - czy uchodźcy nie są właśnie w takiej
sytuacji? I odpowiadają, jeŜeli tak, to jedyną granicą ich przyjmowania powinna być tylko
wyporność tej „łodzi”, czy ilość jedzenia w „schronie”, tak aby nie zginęli wszyscy w nim
przebywający. Osobista wygoda wcześniejszych pasaŜerów „łodzi”, czy mieszkańców
„schronu”, na którą powołują się często przeciwnicy nieograniczonego przyjmowania
uchodźców, nie powinna mieć natomiast znaczenia71.
Z drugiej strony istnieje załoŜenie ex gratia, Ŝe państwa są rodzajem klubów, które
mają prawo dobierać swoich członków. Ubiegający się o członkostwo uchodźcy mogą
przedstawiać powody ich przejęcia, powoływać się na pokrewieństwo polityczne (narodowe,
kulturowe) z dotychczasowymi członkami, ale ci nie muszą ich przyjąć72. Nadal teŜ
funkcjonuje (choć ograniczona) tradycyjna zasada suwerenności państw, która przyznaje
prawo do uszczelniania własnych granic, taktowanie ich jako „naturalne” i „święte”.
Podobnie jak i ta zasada, Ŝe inne państwa nie mogą interweniować w ich sprawy wewnętrzne,
a obywatele danego państwa podlegają wyłącznie jego jurysdykcji.
W praktyce polityka wobec uchodźców w róŜnych państwach zachodnich szuka
zazwyczaj kompromisu między tymi dwoma podejściami, popadając nieraz w sprzeczności.
Istnieje przede wszystkim zaleŜność między kontrolą granic i swobodą innych rodzajów
migracji, a liczbą osób ubiegających się o azyl. Im więcej utrudnień i ograniczeń w
migracjach międzynarodowych, tym większy wzrost liczby osób ubiegających się o status
uchodźcy, która dla wielu pozostaje jedyną furtką dającą nadzieję na legalizację pobytu w
państwach rozwiniętych.
Im więcej jednak poszukujących azylu, tym bardziej utrudniony jest do niego dostęp,
aŜ po odsyłanie ubiegających się o ochronę międzynarodową z powrotem do krajów
pochodzenia. ZaleŜy to w duŜym stopniu od sytuacji na rynku pracy w krajach
przyjmujących. Znaczenie ma takŜe samo pochodzenie uchodźców oraz ich ideologiczne
afiliacje, a więc czynniki, które z zasady nie powinny być brane pod uwagę przy
rozpatrywaniu ich wniosków. W okresie 1956 – 1989 uchodźcy pochodzący z krajów Europy
70
P. i R. Singer, The Ethics of Refugee Policy, w: Open Borders? Closed Societies? The Ethical and Political
Issues, ed. M. Gibney, London 1998, s. 111–129.
71
J. Crisp (ed.), Uchodźcy świata 1997-1998. Wyzwania humanitarne, UNHCR - Wydawnictwo Naukowe
PWN, Warszawa 1998, s. 183-225.
72
P. i R. Singer, The Ethics of Refugee Policy … .
32
Wschodniej wywodzący się z tego samego kręgu kulturowego, łatwiej przechodzili procedury
azylowe niŜ uchodźcy „kolorowi” z krajów Trzeciego Świata. Mieli oni przynajmniej na
początku wyraźne preferencje nad uchodźcami pochodzącymi z krajów rządzonych przez
równie represyjne dyktatury, ale nie związane bezpośrednio z blokiem komunistycznym.
Dobrym przykładem jest tu polityka wobec uchodźców w Stanach Zjednoczonych.
Państwo to do 1980 r. definiowało uchodźcę jako osobę uciekającą przed komunizmem lub z
krajów Bliskiego Wschodu, a polityka ich przyjmowania była prawie całkiem
podporządkowana interesom polityki zagranicznej. Dla uciekinierów z Kuby, Wietnamu czy
np. śydów z ZSRR, drzwi były szeroko otwarte, ale juŜ nie dla tych, którzy uciekali przed
rządami, które popierały USA, jak np. Haiti, Salwadoru, czy Gwatemali. Nawet jednak i w
stosunku do uchodźców „uprzywilejowanych” polityka ta uległa zmianie, gdy ich liczba
okazała się za duŜa i pojawiły się problemy z ich integracją.
Do takich sytuacji dochodziło zwłaszcza wtedy, gdy rząd Wietnamu, nie mogąc
rozwiązać w inny sposób problemów związanych z przeludnieniem, bezrobociem, czy chcąc
po prostu pozbyć się z kraju rzeszy osób niezadowolonych, dopuszczał masowe ucieczki
swoich obywateli za granicę. W przypadku Wietnamczyków ich exodus przez morze na
łodziach (tzw. boat people) do krajów Azji Południowo-Wschodniej trwał nieprzerwanie od
1978 do 1989 r. UNHCR nadawał im w obozach dla uchodźców w tych krajach status
uchodźcy na zasadzie prima facie i odsyłał do USA lub innych krajów zachodnich, które ich
początkowo chętnie przyjmowały. W ten sposób Stany Zjednoczone i inne kraje zachodnie
przyjęły ok. 3 mln uchodźców z Indochin.
Problemy z integracją tak wielkiej liczby imigrantów spowodowały jednak
zniechęcenie do przyjmowania kolejnych rzesz uciekinierów z tego regionu. W końcu takŜe
państwa ASEAN (Indonezja, Malezja, Filipiny, Singapur i Tajlandia) odmówiły dalszego
pośredniczenia w ich przepływie. Spowodowało to zawarcie porozumienia znanego pod
nazwą „Powszechnego Planu Działania” na konferencji międzynarodowej w 1989 r. z
udziałem USA, krajów ASEAN i Wietnamu. Przyjęto na niej m.in. wprowadzenie
regionalnych procedur określania statusu uchodźcy i zawracania wszystkich, których wnioski
zostały odrzucone. Władze Wietnamu zobowiązały się natomiast do zapobiegania
nielegalnym ucieczkom i przyjmowania z powrotem tych, których zawracano. W ten sposób
szybko i skutecznie zlikwidowano zjawisko boat people.
Podobną strategię zastosowano, aby skończyć z masowymi ucieczkami Kubańczyków.
Nasiliły się one od 1980 r., kiedy to Fidel Castro umoŜliwił ucieczkę 125 tys. swoich
obywateli, w tym takŜe wielu przestępcom pospolitym i pacjentom szpitali psychiatrycznych
(znana pod nazwą Mariel boatlift). Początkowo wszyscy otrzymywali azyl, gdy jednak ich
33
liczba przekroczyła granicę tolerancji, władze USA zdecydowały się na zatrzymywanie ich na
morzu i przetrzymywanie w bazie marynarki wojennej w Guantánamo. W 1994 r. podpisały
zaś porozumienie z Kubą, zgodnie z którym państwo to powróciło do rygorystycznej polityki
kontroli swych granic.
Państwa europejskie, aby ograniczyć u siebie liczbę imigrantów i uchodźców
podąŜyły w latach dziewięćdziesiątych XX wieku zbliŜoną drogą73. Powojenne polityki
proimigracyjne krajów europejskich od czasu kryzysu naftowego w 1973 r. zaczęły powoli
być zastępowane polityką zwiększonej selekcji imigrantów i budowania barier. W procesie
integracji europejskiej została ona jeszcze zaostrzona. Bariery budowano stopniowo, np.
poprzez ograniczenia prawa do łączenia rodzin (1986 Jednolity Akt Europejski). W
Konwencji z Schengen (1990) uznano, Ŝe aby pozwolić na swobodne poruszanie się
wewnątrz Unii, konieczne jest wzmocnienie jej granic zewnętrznych. Wprowadzono wspólną
politykę wizową i sankcje dla przewoźników przewoŜących pasaŜerów bez odpowiednich
dokumentów. Skutkiem blokowania innych dróg legalnej migracji było zwiększenie presji na
system przyznawania azylu. To z kolei spowodowało, szczególnie po kryzysie azylowym pod
koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku związanym z falą ucieczek z krajów Europy
Wschodniej, wprowadzenie w nim kolejnych ograniczeń.
Pojawiła się w niektórych państwach koncepcja, wykorzystywana w trakcie procedur
uchodźczych, Ŝe czynnikiem prześladującym moŜe być tylko państwo, a więc prawa do azylu
nie mają uchodźcy powołujący się na prześladowania ze strony czynników niepaństwowych.
Stworzono na lotniskach międzynarodowych tzw. strefy tranzytowe dla azylantów, które
uznano za nie naleŜące do terytoriów danych państw, na których się znajdują, co oznaczało
brak moŜliwości ubiegania się w tych strefach o azyl. Dla odmowy przyznania azylu
wykorzystywano teŜ koncepcję tzw. alternatywy „ucieczki wewnętrznej” i „regionalizacji”74.
Wprowadzono wspólne kryteria w UE, dąŜąc do likwidacji takich zjawisk, jak
„uchodźcy na orbicie75”, „targi azylowe76” czy „turystyka azylowa77” (Konwencja dublińska,
1990 i 2003). Podkreślono granicę między legalnymi a nielegalnymi imigrantami (Traktat z

73
A. Weinar, Europeizacja polskiej polityki wobec cudzoziemców 1990–2003, Wydawnictwo Naukowe Scholar,
Warszawa 2006, s. 71-78.
74
Pierwszy z tych instrumentów zakłada, Ŝe osoba obawiająca się prześladowania powinna najpierw próbować
znaleźć ochronę w innej części własnego kraju. Drugi, Ŝe jeŜeli jest to niemoŜliwe, to powinna szukać
schronienia w bliskim jego sąsiedztwie – A. Florczak, Uchodźcy w Polsce. Między humanitaryzmem a
pragmatyzmem, Toruń 2003, s. 72.
75
„Uchodźcy na orbicie” – zjawisko polegające na tym, Ŝe władze danego państwa uznawały się za
niekompetentne do rozpatrzenia wniosku określonego uchodźcy i przekazywały go drugiemu państwu, które
przyjmowały tę samą postawę, przekazując go następnemu itd.
76
„Targi azylowe” – określenie to odnosi się do zachowania niektórych poszukiwaczy azylu składających
wniosek o status uchodźcy w kilku krajach w celu zwiększenia swoich szans na decyzję pozytywną.
77
„Turystyka azylowa” – zjawisko wykorzystywania procedur azylowych przez niektórych młodych ludzi w
celu darmowego pobytu i zwiedzania róŜnych krajów europejskich.
34
Maastricht, 1992), a w celu wprowadzenia przyśpieszonych procedur wprowadzono pojęcia
„bezpiecznych krajów pochodzenia” i „bezpiecznych krajów trzecich” (przez które odbywa
się tranzyt uchodźców)78 oraz zdefiniowano pojęcie „wyraźnie nieuzasadnionych wniosków o
azyl” (Rezolucje londyńskie, 1992).
Wreszcie wezwano do opracowania wspólnej polityki migracyjnej i azylowej (Traktat
Amsterdamski, 1997). Pojawiła się koncepcja „Europy twierdzy”, a nawet propozycje
przeniesienia procedur uchodźczych na terytorium państw graniczących z krajami Unii, np.
Maroka, czy Ukrainy79. Stąd juŜ dzisiaj dla wielu uchodźców z Afryki subsaharyjskiej granica
Unii w praktyce zaczyna się na Saharze, gdyŜ władze Algierii i Maroka za pieniądze Unii
wyłapują nielegalnych imigrantów podąŜających w kierunku Europy. Wszystkie wspomniane
praktyki mające na celu niedopuszczanie do złoŜenia przez zainteresowanych wniosku o
status uchodźcy nazwano „eksportowaniem granicy”. Mimo wielu protestów ze strony
działaczy humanitarnych w praktyce są akceptowane przez UNHCR.

2.4. Ochrona uchodźców – między humanitaryzmem a ksenofobią

MoŜna postawić pytanie, na ile wspomniane kroki restrykcyjne były uzasadnione?


Ograniczenia te wprowadzono, mimo przywiązania krajów zachodnich do idei praw
człowieka oraz instytucji azylu, w obawie przed zalewem słabo integrujących się
„kolorowych” imigrantów. W dyskursie publicznym pojawiły się obrazy „uchodźcy-oszusta”,
który naduŜywa procedur, imigrantów jako „nowych barbarzyńców” i „rzeczy nie na swoim
miejscu”, a takŜe ludzi „nieczystych” lub nawet „ludzkich ścieków”. Wynikały one z
ksenofobicznych obaw społeczeństw krajów przyjmujących przed międzynarodową
przestępczością, terroryzmem, kryminalizacją diaspor imigranckich, wzrostem nastrojów
nacjonalistycznych oraz ogólnej niechęci wobec obcych80.
Wyrazem tego jest choćby koncepcja „Europy twierdzy”, która pojawiła się po
podpisaniu Traktatu Amsterdamskiego. Terytorium unijne po raz pierwszy zostało określone
w nim mianem „obszaru wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości”. Ale, aby nim się takie
stało, to potrzebę walki z nielegalną imigracją uznano za równie waŜną, jak potrzebę walki z
ksenofobią, czy rasizmem. MoŜna zapytać, czy te potrzeby nie znoszą się nawzajem? W
dokumentach unijnych mowa jest wprawdzie o „absolutnym poszanowaniu prawa do

78
B. Mikołajczyk, Zasada niewydalania uchodźców a pojęcie “kraju bezpiecznego”, “Państwo i Prawo” 1997,
nr 3.
79
I. Oleksiewicz, Uchodźcy w Unii Europejskiej. Aspekty prawne i polityczne, Oficyna Wydawnicza Branta,
Bydgoszcz-Rzeszów 2006, s. 88-139.
80
P. Hassner, Koniec pewników. Eseje o wojnie, pokoju i przemocy, przeł. M. Ochab, Fundacja im. Stefana
Batorego i Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2002, s. 109 – 131.
35
szukania azylu” (Rada Europy w Tampere, 1999)81, o tym, Ŝe dla „prawdziwych uchodźców”
i legalnych imigrantów bramy twierdzy pozostają zawsze szeroko otwarte, ale kto dziś jest
„prawdziwym uchodźcą”? Czy aby pojęcie to nie jest dziś tylko rodzajem figury retorycznej
w zachodnim dyskursie na temat praw człowieka, albo konstruktem kulturowym, mającym
uspokoić wyrzuty sumienia wynikające z obojętności społeczności międzynarodowej?
Odpowiedź, Ŝe uchodźcą jest ten, kto spełnia warunki Konwencji Genewskiej z 1951
r., na pewno nie jest odpowiedzią ostateczną. Uzasadnione jest pytanie, kto dziś właściwie
spełnia te warunki? Zapewne tylko niewielki odsetek z ogółu ubiegających się (być moŜe
nawet duŜo mniejszy niŜ liczba osób, którym status uchodźcy przyznano), nieliczne osoby
zaangaŜowane politycznie, które rzeczywiście naraziły się władzom swojego kraju i
faktycznie groziły im prześladowania. Zazwyczaj są to osoby na tyle znane w swoich krajach,
Ŝe sprawdzenie ich oświadczeń nie sprawia większych trudności. Jednak na pewno tych
warunków nie spełniają te tłumy bezdomnych ubiegających się o azyl w krajach Zachodu.
Czy to znaczy, Ŝe nazwanie ich uchodźcami będzie zawsze całkowicie bezzasadne?
Często są oni rzeczywistymi przeciwnikami rządów w swoich krajach pochodzenia,
obarczając ich winą np. za swoją sytuację Ŝyciową (ekonomiczną), w której się znajdują.
Problem w tym, Ŝe władze tych krajów najczęściej nic nie wiedzą o ich osobistych
pretensjach i nie zamierzają wcale ich prześladować. Część ubiegających się powołuje się na
rozmaite ograniczenia, które istnieją w ich krajach, najczęściej uwarunkowane kulturowo (np.
zakaz spoŜywania alkoholu lub słuchania muzyki zachodniej w Iranie), które dotycząc
wszystkich obywateli danego państwa, nie mają charakteru prześladowań indywidualnych,
ani nawet dyskryminacji określonych grup społecznych. Nie są więc równieŜ
prześladowaniem w rozumieniu Konwencji Genewskiej82.
Większość poszukujących azylu to jednak tzw. uciekinierzy wojenni. I oni takŜe nie
mogą powołać się na osobiste prześladowania. Choć z drugiej strony jest oczywiste, Ŝe wojna,
która toczy się w ich kraju, stwarza zagroŜenia dla Ŝycia, zdrowia i mienia kaŜdego, kto
pochodzi z terenu, na którym toczą się walki zbrojne. Istnienie Konwencji z 1951 r. i
określonych standardów traktowania uchodźców na Zachodzie, w tym rozbudowanej tam
pomocy socjalnej, tworzy unikalną dla nich wszystkich i ich rodzin szansę nie tylko

81
I. Oleksiewicz, Uchodźcy w Unii Europejskiej...,s. 241-259.
82
Sama dyskryminacja takŜe rzadko bywa uznana za prześladowanie, jeśli nie zachodzi sytuacja tzw. kumulacji
czynników (stan zagroŜenia w umyśle i ogólna sytuacja w kraju). Prześladowaniem nie jest równieŜ świadome
łamanie przepisów prawa wewnętrznego w określonych krajach, nawet jeśli są one sprzeczne z zachodnimi
standardami prawa, jak np. prawo muzułmańskie przewidujące m.in. karę chłosty. Podobnie do powodów
uzasadniających przyznanie statusu uchodźcy nie naleŜy obawa przed karą za czyny sprzeczne z celami i
zasadami Narodów Zjednoczonych, jak np. zbrodnie wojenne, czyny kryminalne czy akty terroru. Tak samo jak
niechęć do słuŜby wojskowej i obawa przed walką (Zasady i tryb ustalania statusu uchodźcy, UNHCR, Genewa
1992).
36
zapewnienia im osobistego bezpieczeństwa, ale równieŜ poprawy warunków Ŝyciowych.
Znając zasady, na jakich opiera się system azylowy, ubiegający się o status uchodźcy
dostosowują swoje historie do oczekiwań urzędników, ale ustalenia dokonywane podczas
prowadzonych postępowań najczęściej nie potwierdzają ich relacji83.
Wnioskodawcy z reguły nie przedstawiają Ŝadnych dokumentów stwierdzających ich
toŜsamość i obywatelstwo. Gorzej jednak, Ŝe nie wykazują się znajomością sytuacji
politycznej w ich kraju pochodzenia, która miała zmusić ich do jego opuszczenia. Podawane
przez nich informacje na temat geografii, historii, kultury, lub teŜ sposobu wyjazdu i
przebytej drogi bywają takŜe niezgodne z istniejącą wiedzą obiektywną na ten temat, a
opowiadane przez nich historie są sprzeczne wewnętrznie. Kiedy w dodatku w ich relacjach
pojawiają się waŜne względy ekonomiczne, jak np. brak pracy i perspektyw Ŝyciowych, czy
pragnienie studiowania, w oczach urzędników oświadczenia ubiegających się o status
uchodźcy okazują się niewiarygodne, obawy przed prześladowaniem nieuzasadnione, a
wniosek o status uchodźcy często całkowicie bezzasadny84.

2.5. Współczesne uchodźstwo oraz jego ochrona – pytania o istotę zjawiska

W powyŜszym kontekście moŜna zapytać takŜe, czy procedury, którymi posługują się
urzędnicy imigracyjni, są w stanie odkryć rzeczywiste historie uchodźców? Czy nie
popełniają oni błędów, tworząc zbyt często profil ubiegającego się jako oszusta,
naduŜywającego lub teŜ instrumentalnie traktującego postępowanie azylowe? Urzędnicy
prowadzący postępowania nie mają przecieŜ instrumentów pozwalających na odkrycie pełnej
prawdy o uchodźcy. Ich prawdziwe historie, gdy poznamy je poza oficjalnymi procedurami,
są często zupełnie inne niŜ te, które są przekazywane urzędnikom, co nie oznacza tym
samym, Ŝe przez to są mniej dramatyczne. Urzędnicy mogą tylko, kierując się wiedzą na
temat kraju pochodzenia i spójnością relacji wnioskodawcy, z grubsza określić stopień jego
wiarygodności i w zaleŜności od tego przyjąć, Ŝe stwierdzone wątpliwości działają na korzyść
lub przeciw ubiegającemu się. A w konsekwencji potwierdzić jego status uchodźcy lub
zaprzeczyć mu. To ostatnie zdarza się obecnie znacznie częściej.
Konwencja Genewska nie daje im jednak duŜego wyboru, kiedy relacje ubiegającego
się o status uchodźcy nie pasują do jej klarownej definicji. Kiedy okazuje się, Ŝe realnie
istniejący poszukiwacze azylu, a nie wyobraŜeniowi z dyskursu idealistycznie nastawionych
zachodnich elit, są obecnie przewaŜnie „hybrydą”, syntezą uchodźstwa i to raczej tego

83
Zob. R. Wieruszewski, Konwencja genewska i prawa człowieka, „Z obcej ziemi” 2001, nr 13, s. 8-11.
84
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy..., s. 260.
37
wojennego niŜ politycznego. Przedstawione zaś przez nich historie okazują się raczej
nawiązywać do mitologii eskapologicznej niŜ opierać się na faktach.
Czy w takim razie w czasach, gdy tworzono definicję uchodźcy zawartą w Konwencji
Genewskiej z 1951 r., uchodźcy z Europy Wschodniej byli bardziej uchodźcami niŜ obecni
przybysze z róŜnych krajów Azji i Afryki? Czy uciekinierzy z Węgier z 1956 r.,
Czechosłowacji z 1968 r., Kuby Fidela Castro, czy Polski generała Jaruzelskiego po stanie
wojennym, choć trochę bardziej odpowiadali genewskiej definicji uchodźcy niŜ współcześni
uciekinierzy z Czeczenii, Afganistanu, Sudanu, czy Somalii, Ŝe tym pierwszym gremialnie
przyznawano ten status, a tym drugim w najlepszym wypadku bardzo wybiórczo?
Odpowiedź jest dość oczywista. Uchodźcy z Węgier lub Polski stanowili takie same
połączenie róŜnych motywacji i uwarunkowań politycznych, ekonomicznych i całkiem
osobistych, jak obecni azylanci. W rzeczywistości państwa zachodnie, choć nie przyznawały
tego otwarcie, nadawały im status uchodźcy na zasadzie domniemania. Wystarczył im wtedy
fakt, Ŝe pochodzili z krajów komunistycznych, a jeśli w dodatku było to w okresie kryzysów,
jak w latach 1956, 1968 czy 1980, to wykorzystywano tę okoliczność jako dodatkowy dowód
w sprawie. Kierowano się interesem politycznym, którego przy rozpatrywaniu wniosków
obecnych uchodźców z Somalii, czy Sudanu brakuje, a głoszone hasła o prawach człowieka
tutaj zupełnie nie wystarczają85.
Dziś wśród ubiegających się o azyl miejsce imigrantów z krajów komunistycznych
zajęli przewaŜnie uciekinierzy z krajów, w których toczą się wojny. Czy nie byłoby więc
bardziej sprawiedliwie, gdyby ochroną międzynarodową objąć wszystkie osoby uciekające z
rejonów konfliktów zbrojnych, tak jak kiedyś obejmowano wszystkich uciekinierów przed
komunizmem? Choćby miała to być tylko „ochrona uzupełniająca”, w rodzaju „statusu
humanitarnego”, ale obejmująca wszystkich potrzebujących bez dokonywania między nimi
selekcji? Na zasadzie prima facie, bez większego zagłębiania się w sprawy, które i tak
urzędnikom jest trudno poznać?
Idąc dalej moŜna by zapytać oczywiście i o pozostałych migrantów, czy i oni nie mają
prawa do osiedlania się w wybranym przez siebie kraju. Wychodząc od klasycznych teorii
migracyjnych bazujących na załoŜeniu, Ŝe człowiek jest istotą osiadłą, nie moŜna uniknąć
refleksji, Ŝe zjawisko „dobrowolnej migracji” w ogóle nie istnieje86. Nawet jeśli weźmiemy
pod uwagę faktyczne róŜnice pomiędzy uchodźcami „konwencyjnymi” a – dajmy na to –

85
Patrz: G. Loescher, The UNHCR and World Politics. The Perilous Path, Oxford University Press 2001, s. 177.
86
Według teorii E. Ravensteina człowiek jest z natury istotą osiadłą i tylko zespół dostatecznie silnie
działających na niego czynników „wypychających” (wojny, klęski głodu, prześladowania), a z drugiej strony
„przyciągających” (informacja o krajach, w których istnieją lepsze warunki Ŝycia) są w stanie wytrącić go z tej
naturalnej sytuacji. Patrz: E. Ravenstein, The Laws of Migration, „Journal of the Rojal Statistical Society” 1889,
nr 52, s. 241–305 oraz 1885, nr 48, s. 167–235.
38
migrantami „ekologicznymi”, czy ekonomicznymi, to nadal pozostaje pytanie, dlaczego tylko
ci pierwsi zasługują na pomoc i ochronę międzynarodową po przekroczeniu granic swych
państw, a pozostali juŜ nie?
Gdy odpowiemy na to pytanie pozytywnie i stwierdzimy, Ŝe przyjęcie ich wszystkich
byłoby bardziej sprawiedliwe niŜ dotychczasowe rozwiązania, to i tak pozostaje niewygodne
pytanie o ich liczbę. Czy hipotetyczna „łódź ratunkowa”, nawet jeśli nie jest pełna, to czy
wygoda ich dotychczasowych pasaŜerów w ogóle nie powinna być brana pod uwagę?
Wstydliwa odpowiedź brzmi, Ŝe niestety ma to znaczenie, jak potwierdzają to choćby
losy rozbitków z Titanica. Człowiek jest bowiem zwierzęciem egoistycznym z natury, jak
zauwaŜają to nie tylko socjobiolodzy. Wstydliwa jednak dlatego, Ŝe współczucie dla bliźnich
poszkodowanych przez los nie jest wyłącznie uwarunkowane kulturowo czy religijnie, ale
mamy je takŜe zapisane w genach. Egoistyczna natura człowieka dopuszcza jednak, a nawet
wymaga w określonych sytuacjach postaw altruistycznych, choćby ze względu na moŜliwość
odwzajemnienia tej pomocy w przyszłości87. Często więc znajdowało się dla rozbitków jakieś
miejsce w tej „łodzi”, z powodu współczucia, czy tylko z uwagi na spodziewane korzyści
wynikające z tego gestu. Brak przyjęcia zawsze wzbudzało krytykę. Przy czym naleŜy
podkreślić, Ŝe metafora „łodzi” czy „schronu” nie zawsze będzie słuszna, gdyŜ często nie
chodzi o ocalenie Ŝycia i zdrowia, ale raczej o jakość tego Ŝycia. W wielu przypadkach
problemem jest tylko dostęp do „stołu dla zamoŜnych”, która to metafora jest często bardziej
realistyczna.
W warunkach współczesnych procesów globalizacyjnych, gdy państwa tracą znaczną
część swej zdolności do kontrolowania własnych granic, własnej suwerenności, panowania
nad tym, co się dzieje w kraju, moŜna niestety z góry przewidzieć, Ŝe tych kandydatów do
„łodzi ratunkowej”, czy do „stołu dla zamoŜnych” będzie o wiele za duŜo, niŜ jest to w stanie
znieść w swym altruizmie i współczuciu dla uchodźców większość społeczeństwa. Stąd
balansowanie między humanitaryzmem a pewną dozą stosowanej ksenofobii i hipokryzji ma
zapewnioną przyszłość.
Konwencja Genewska z 1951 r. i indywidualne procedury uchodźcze w państwach
zachodnich pełnią dziś funkcję „ucha igielnego”, przez które przechodzą chętni do
zachodniego raju. Ucho to przy pomocy dodatkowych kruczków prawnych i stosownej ich
interpretacji jest zawęŜane lub poszerzane nie tyle w zaleŜności od faktycznego
zapotrzebowania na pomoc i ochronę międzynarodową, ale raczej od aktualnych
uwarunkowań społecznych, gospodarczych i politycznych oraz potrzeb państw, które ich

87
E. O. Wilson, Socjobiologia, przeł. M. Siemiński, Zysk i S-ka, Warszawa 2000, s. 74.
39
przyjmują. Wyznacza pewne standardy przejmowane przez innych, bo jeŜeli najbogatsze
kraje świata mogą zawracać uchodźców, to tym bardziej mogą to uczynić i te biedniejsze.
Stąd celem współczesnej polityki wobec uchodźców w krajach najbogatszych wydaje
się nie tyle chęć ochrony wszystkich zagroŜonych przed prześladowaniami, co z uwagi na
uwarunkowania wewnętrzne, próba ograniczenia w ten sposób globalizacji zjawiska.
Sprowadzenia systemu ochrony uchodźców do niezbędnego minimum. W politykę tą wpisuje
się oczywiście i UNHCR, który jako organizacja międzynarodowa zdaje się w całości na
wytyczne państw donatorów tej organizacji przyjmujących wyselekcjonowanych
88
uchodźców . Czy jednak tego typu polityka nie spowoduje, Ŝe społeczność międzynarodowa
ponownie stanie się zupełnie bezbronna wobec masowych prześladowań i zbrodni
dokonywanych w niektórych krajach?
Wspomniane w tej części rozdziału problemy rozumienia pojęcia „uchodźcy” oraz
zasad jego ochrony widać dobrze w wybranych wypowiedziach naszych badanych (patrz
„Rozumienie pojęcia <uchodźcy>”).

Rozumienie pojęcia „uchodźcy”:


Polacy zapomnieli, co to znaczy być uchodźcą i myślą, Ŝe to jest coś w rodzaju
emigracji zarobkowej. MoŜe to wynikać z faktu, Ŝe mała część wszystkich obcokrajowców w
Polsce to uchodźcy. Nie wiedzą, o co naprawdę chodzi. Gdy widzą czarnych ludzi to myślą,
Ŝe to jest studenta, albo turysta, albo pracownik jakiejś zagranicznej firmy, a zapominają, Ŝe
są kraje gdzie toczy się wojna i ktoś musiał uciekać z własnego kraju [WF3- Afryka 1 i 2].

Niektórzy przypisują mi inne powody pobytu w Polsce. Myślą, Ŝe miałem problemy


ekonomiczne i przyjechałem tu, Ŝeby sobie poprawić Ŝycie, a ja nie jestem szczęśliwy z tego,
Ŝe jestem uchodźcą. Jeszcze jedna sprawa dotycząca obawy przed uchodźcami. Nie mają
pełnej definicji uchodźcy. Myślą, Ŝe to są ludzie chorzy, którzy nie potrafili się dostosować
do swojego społeczeństwa. Myślą, Ŝe uchodźcy to źli ludzie [WF3- Afryka 2]

[...] my po kilkudziesięciu takich przypadkach, my mówimy: bo uchodźcy, to wszyscy


oszukują, brudasy, dzieci nie pilnują, biją te swoje kobiety, tylko by bez przerwy nowe dzieci
robili, strasznie łatwo się idzie w generalizacje i gubi się indywidualny przypadek, który jest
istotą w ogóle całej tej procedury ochrony, całego tego instrumentu prawnego i instrumentu
ochrony międzynarodowej, którego my jesteśmy pracownikami [WF1- NGOs3] .

2. 6. Antropologia a studia nad uchodźcami

DuŜa część literatury na temat uchodźców ma cechy charakterystyczne dla raportów


napisanych na zamówienie urzędów imigracyjnych lub organizacji pozarządowych. Napisane
są one suchym językiem urzędowym, nasycone licznymi danymi liczbowymi, zawierają

88
Nie jest celem autorów przedstawianie w tej ksiąŜce roli UNHCR w światowym systemie przyjmowania
uchodźców. MoŜna jednak zadać pytanie czy jest ona faktycznie tak apolityczna, jak deklaruje?
40
oficjalne programy integracji, zatrudnienia, czy teŜ repatriacji uchodźców. Rzadko
odwołujące się do szerszych koncepcji migracyjnych lub kierunków w ramach nauk o
kulturze i społeczeństwie89. Brak w nich jest na ogół refleksji antropologicznej nad
zrozumieniem istoty uchodźstwa.
Na drugim krańcu znajduje się literatura piękna, bądź popularna poświęcona moŜe nie
tyle zawsze uchodźcom w tym znaczeniu, o którym tu najczęściej mówimy, co raczej
rozmaitym uciekinierom, przesiedleńcom, banitom, czy wygnańcom. Często jest pisana przez
nich samych, mitologizująca historie ich ucieczek spod władzy róŜnych totalitaryzmów, z
więzień i obozów koncentracyjnych, skłonna do idealizacji oraz romantyzacji wygnania.
Literatura ta, którą Edward Said nazwał „ekstraterytorialną”90, moŜe stanowić dla
antropologicznych studiów nad uchodźstwem cenne źródło lub być dodatkową inspiracją.
Zwykle wyprzedza ona „naukowe” doświadczenie antropologiczne, bądź z nim antycypuje91.
Antropologia takŜe, jak stwierdziła Liisa Malkki92, łączy literaturę wygnańczą i studia nad
uchodźcami, przyjmując lub wprowadzając opozycję pochodzenia i wygnania93.
Poza urzędniczymi raportami oraz literaturą piękną moŜna juŜ dziś mówić o
rozwijającym się kierunku studiów nad uchodźcami (refugee studies), silnie powiązanym
takŜe z naukami społecznym, w tym takŜe z antropologią94. Dziedzinę tę cechuje
interdyscyplinarność obejmująca przede wszystkim takie nauki, jak prawo, socjologię i
psychologię. Podejście antropologiczne polega zazwyczaj w nich na szczególnym
akcentowaniu takich zjawisk, jak kultura, toŜsamość, szok kulturowy itp. Poza tym
wyróŜniająca antropologię z innych nauk społecznych umiejętność pracy terenowej,
dokumentowania i interpretacji róŜnic kulturowych, rozumienia miejsca „obcego” w świecie
sprawiła, Ŝe badania antropologiczne zajmują dziś jedną z czołowych pozycji w studiach nad
uchodźcami95.

89
B. E. Harrell-Bond, E. Voutira, Anthropology and the Study of Refugees, “Anthropology Today” 1992, nr 4, s.
6-10; E. Voutira, G. Doná, Refugee Research Methodologies: Consolidation and Transformation of a Field,
“Journal of Refugee Studies” 2007, nr 2, s. 163-171.
90
E. W. Said, Reflection on Exile and Other Literary and Cultural Essays, Harvard 2002.
91
O moŜliwościach wykorzystania literatury pięknej przez antropologów patrz: Z. Benedyktowicz, Mit –
literatura – antropologia kultury (wstęp do numeru), „Polska Sztuka Ludowa – Konteksty” 1995, nr 3–4, s. 4.
92
L.H. Malkki, Citizens of Humanity: Internationalism and the Imagined Community of Nations, „Diaspora”,
1994, nr 3, s. 41–68.
93
C. Kaplan, The Poetics of Displacement: Exile, Immigration and Travel in Contemporary Autobiographical
Writing, Santa Cruz 1987.
94
O „studiach nad uchodźcami” zaczęto mówić w krajach zachodnich dopiero od początku lat osiemdziesiątych
ubiegłego wieku. Miało to związek z publikacją specjalnego wydania „International Migration Review” w 1981
r. poświęconego w całości uchodźstwu oraz z wprowadzeniem w 1982 r. przez antropologa z Oxfordu Barbarę
Harrell-Bond studiów nad uchodźstwem na tamtejszym uniwersytecie (Oxford Refugee Studies Program,
obecnie Oxford Refugee Studies Center). Dalszy rozwój tej dziedziny wiązał się z rozpoczęciem wydawania
takich czasopism, jak „Journal of Refugee Studies” i „Journal of International Refugee Law”.
95
R. Black, Fifty Years of Refugee Studies: From Theory To Policy, „International Migration Review” 2001, nr
1, s. 57–78.
41
Pierwsze prace o uchodźcach pisane w latach osiemdziesiątych XX wieku z
perspektywy antropologicznej podejmowały temat przyczyn uchodźstwa, łącząc go z
antropologicznymi badaniami nad rozwojem w krajach rozwijających się. Traktowały
uchodźców jako część ich specyfiki, jako wynik prześladowań określonych grup przez ich
rządy. Późniejsze prace unikały juŜ podobnych uproszczeń, przedstawiając przyczyny
uchodźstwa w szerszej perspektywie ekonomicznej, demograficznej, politycznej i
historycznej, nie tyle jako patologię, lecz formę przystosowania się na gwałtowne zmiany
społeczne zachodzące w róŜnych krajach Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej96.
Wśród nich były teŜ takie, które analizowały porównawczo róŜne rodzaje migracji
przymusowych, zwłaszcza róŜnice między uchodźstwem a przymusowymi przesiedleniami,
dotyczącymi ludzi zmuszonych do zmiany miejsca zamieszkania w wyniku np. budowy
zbiorników wodnych, czy innych programów rozwojowych97. Zwracały uwagę, Ŝe pomimo
tego, Ŝe róŜnice między nimi istnieją na poziomie instytucjonalnym (pierwsze są zjawiskiem
o charakterze międzynarodowym, drugie – wewnętrznym danego państwa), to w obu
wypadkach występują zaskakująco podobne problemy. Uchodźcy, jak i przesiedleńcy
naraŜeni są na ryzyko zuboŜenia, doświadczają podobnego rodzaju stresu, utraty zaufania do
władz oraz są zmuszeni dokonać zbliŜonego wysiłku adaptacyjnego do nowych warunków,
pragną uniknąć marginalizacji.
Specyfiką wielu tekstów antropologicznych o uchodźcach jest dystans wobec lub
nawet brak zgody na definicję „uchodźcy” zawartą w Konwencji Genewskiej. Zdaniem
najbardziej znanego jej przeciwnika, Aristide Zolberga, antropolodzy nie mogą jej
przyjmować i tym samym legitymizować praktyk z nią związanych. Dlatego, Ŝe pomija ona
rozwiązania alternatywne, które pozwoliłyby nadać status uchodźcy tym, którzy potrzebują
go bardziej niŜ np. działacze polityczni, którzy są w pewien sposób sami odpowiedzialni za
to, Ŝe muszą uciekać98. Zaproponował on własną definicję uchodźcy, która w dalszym ciągu
wykluczając z uchodźców wszystkich tych, którym moŜna pomóc na miejscu, jak np. ofiarom
klęsk głodu, jednocześnie znacznie ją poszerza. Ma ona łączyć prześladowanych aktywistów
zamieszanych w działania polityczne, prześladowane i dyskryminowane osoby naleŜące do
róŜnych mniejszościowych grup społecznych, czy kulturowych oraz zupełnie przypadkowe
ofiary przemocy z obszarów wojen i konfliktów zbrojnych. Jej zaletą ma być to, Ŝe mając
ciągle znamiona definicji politycznej, unika prostej opozycji „uchodźca – nie uchodźca”, ale

96
A. Zolberg, A. Suhrke, S. Aguayo, Escape from Violence. Conflict an the Refugees Crisis in the Developing
World, New York 1989.
97
Risk and Reconstruction. Experience of Resettlers and Refugees, eds. M.M. Cernea, Ch. McDowell,
Washington 2000.
98
A. Zolberg, A. Suhrke, S. Aguayo, Escape from Violence. Conflict an the Refugees Crisis in the Developing
World, New York 1989, s. 31–32.
42
tworzy kontinuum, w którym im większe jest nasilenie przemocy, im bardziej nie moŜna
danej osobie pomóc na miejscu, tym bardziej jest ona uchodźcą99.
Jedna z wybitniejszych badaczek nad uchodźcami wśród antropologów, Liisa Malkki,
odrzuca jednak moŜliwość zbudowania w ten sposób nowej definicji. Termin „uchodźca”
funkcjonuje w niej, jej zdaniem, tylko jako figura prawna, etykieta, za którą tak naprawdę
kryją się ludzie o róŜnych historiach i doświadczeniach100. Badaczka wyraŜała w ten sposób
swój sprzeciw wobec postrzegania uchodźcy jako grupy podobnych ludzi znajdujących się w
tej samej sytuacji.
Większość antropologów unika raczej prawnych i politycznych definicji uchodźcy niŜ
próbuje je zmienić. Dla wielu z nich „uchodźcy” to ogólnie rzecz biorąc grupa ludzi dzieląca
to samo doświadczenie, zwane „doświadczeniem uchodźczym”. Badacze, którzy się tym
terminem posługują, sprzeciwiają się zwykle traktowaniu uchodźstwa jako zjawiska
tymczasowego i unikatowego. ZałoŜenie to legło u podstaw prób stworzenia teorii
uchodźstwa, do czego Malkki odniosła się równie sceptycznie, wskazując, Ŝe róŜnorodność
czynników mających wpływ na to doświadczenie uniemoŜliwia stworzenie choćby
najbardziej uogólnionej teorii uchodźstwa. Wskazywano jednak, Ŝe doświadczenie to
obejmuje tych, którzy są najpierw na etapie bolesnego wykluczania z dotychczasowego
społeczeństwa, będąc następnie zmuszonym do nie mniej trudnego przekraczania pewnych
progów (związanych z ucieczką, wejściem w administracyjne procedury uchodźcze, pobytem
w ośrodku dla uchodźców), aby po ich przekroczeniu zostać ponownie włączonym, ale juŜ do
innego społeczeństwa.
Innymi słowy jest to jeszcze jedna zbiorowość uczestnicząca w „rytuałach przejścia”
według słynnej koncepcji Arnolda van Geneppa (rites de passage)101. Uchodźcy dla
antropologów są to więc przede wszystkim osoby ze statusem „obcego”, z traumatycznymi
nierzadko doświadczeniami z przeszłości, przechodzący przez bolesną fazę liminalną102.
Chrakteryzuje się ona stanem braku przypisania (wykluczenia), którą Victor Turner nazwał
communitas. Stan ten moŜna sobie wyobrazić jako obszar, w którym „czymś się jest, a
zarazem nie jest”103. Ów szczególny status (betwixt and between104) ma charakter nie tylko
stanu psychologicznego, ale równieŜ szczególnej sytuacji społecznej i ekonomicznej. MoŜna

99
Ibidem, s. 33.
100
L.H. Malkki, Refugees and Exile: From „Refugee Studies” to National Order of Things, „Annual Review of
Anthropology” 1995, t. 24, s. 495–523.
101
A. van Gennep, Obrzędy przejścia, przeł. B. Biały, PIW, Warszawa 2006 [org. 1909].
102
Od łac. limes oznaczającego „próg”, za: A. Barnard, Antropologia. Zarys teorii i historii, przeł. S. Szymański,
Warszawa 2006, s. 130.
103
Według Turnera communitas jest „niestrukturalizowaną” sferą „struktury społecznej”, w obrębie której
przypisane jednostkom miejsca w hierarchii lub ich symbole zostają odwrócone - patrz: V. Turner, Las symboli.
Aspekty rytuałów u ludu Ndembu, Kraków 2006 [org. 1967].
104
V. Turner, The Ritual Process: Structures and Anti-Structures, London 1969.
43
go określić równieŜ jako okres tzw. szoku kulturowego, wynikającego z rozpoczęcia
długotrwałego procesu adaptacji105.
Uchodźcy są więc w sytuacji, w której będąc w okresie „szoku posturazowego”
wynikającego z ich przeŜyć w kraju pochodzenia, zarazem są zmuszeni dostosować się do
radykalnie odmiennych warunków społecznych i materialnych w kraju przyjmującym.
Opisywane w ten sposób „doświadczenie uchodźcze” stało się jednym z częściej
podejmowanych przez antropologów tematów.
Przykładem tego typu ujęcia są studia Stephena Kellera i Barry Steina106. Wspomniani
autorzy prowadząc badania porównawcze w historii uchodźców, wyodrębniali etapy
rozpoczynające się od odczuwania silnej obawy przed prześladowaniem w kraju pochodzenia
i podjęcia decyzji o ucieczce, poprzez trudy wędrówki i pokonywania na szlaku do wolności
rozmaitych przeszkód, następnie pobyt w obozie dla uchodźców, aŜ do otrzymania statusu
uchodźcy i zgody na osiedlenie się w kraju przyjmującym. Kolejnym krokiem jest podjęcie
próby adaptacji do otoczenia i integracji z miejscową społecznością zakończone uzyskaniem
zezwolenia na pobyt stały, zmianą toŜsamości i otrzymaniem obywatelstwa nowego kraju. Z
etykietą „uchodźcy” wiązało się takŜe przypisanie mu pewnej bezradności, bezbronności,
bezdomności, braku niezaleŜności i nieszczęścia. Człowiek stając się „uchodźcą”, stawał się
w oczach antropologów członkiem osobnej grupy, nawet prawie inną „rasą”107.
Uchodźcę wyróŜniał nie tylko określony status prawny, ale zyskiwał on określoną
toŜsamość, kulturę, charakterystyczną „naturę”, zaczynał być spostrzegany jako pewna
wspólnota, etnograficzne „plemię”. Uchodźcy stanowiąc inną kulturę mogli zacząć być
badani w naturalny sposób dla antropologii (np. w ujęciu funkcjonalnym lub strukturalnym) w
miejscach, w których przebywali, a więc głównie w obozach dla uchodźców.
Konstrukt „doświadczenia uchodźczego” prowadził często do zbyt daleko idących
generalizacji i uogólnień, na co zwracali uwagę Roger Zetter108, Emanuel Marx109 i Liisa
Malkki110. Zwłaszcza przypisywanie uchodźcom swoistego typu psychologicznego, w
praktyce przejawiało się w braku rozpoznania indywidualnych potrzeb kaŜdego z nich, miało

105
Twórcą pojęcia „szoku kulturowego” był amerykański antropolog misyjny Kalvero Oberg (Culture Shock:
Adjustment to New Cultural Environment, „Practical Anthropology” 1960, nr 7, s. 177–182) – zob. M. Chutnik,
Szok kulturowy. Przyczyny, konsekwencje, przeciwdziałanie, Universistas, Kraków 2007.
106
S. Keller, Uprooting and Social Change: The Role of Refugees in Development, Delhi 1975; B.N. Stein, The
Refugee Experience: Defining the Parameters of a Field of Study, „International Migrantion Review” 2001, nr 1,
s. 320–330.
107
R. Dunbar-Ortiz, B.E. Harrell-Bond, Who Protects the Human Rights of Refugees?, „Africa Today”1987, nr
1–2.
108
R. Zetter, Refugees and Refugee Studies – a Label and an Agenda, „Journal of Refugee Studies” 1988, nr 1, s.
1–6.
109
E. Marx, The Social World of Refugees: a Conceptual Framework, „Journal of Refugee Studies” 1990, nr 3,
s. 189–203.
110
L.H. Malkki, Refugees and Exile… , s. 495–523.
44
negatywne rezultaty w postaci braku adekwatności kierowanych do nich programów
pomocowych. To z kolei skłaniało niektórych antropologów do krytykowania ogólnych
załoŜeń oraz zachęcało do sprawdzenia roli, jaką antropologowie mieć powinni w programach
pomocowych dla uchodźców111.
Malkki zwraca m.in. uwagę na studia Orina Starna nad amerykańskim urzędem
zajmującym się przesiedleniami Japończyków – obywateli amerykańskich podczas II wojny
światowej – przedstawiające, w jaki sposób antropologowie uŜywali „strukturalno-
funkcjonalnych” modeli kultury do analizy przesiedleńców w obozach i w doradztwie
urzędnikom112. Sama zaś ukazuje juŜ nie tylko to, jak antropologowie widzą uchodźców, ale
w ogóle jak ich spostrzegają ludzie pracujący z uchodźcami w ramach róŜnego typu
organizacji113. Badaczka analizuje sposób, w jaki uchodźcy są przedstawiani w mediach,
ujawniając pewne schematy myślowe, których rezultatem jest właśnie takie, a nie inne
spostrzeganie uchodźców przez opinię publiczną.
Za dopełnienie tych badań mogą uchodzić przemyślenia Michel Jackson prezentującej
fenomenologiczny pogląd, Ŝe badaniu antropologicznemu powinny podlegać nie tyle fakty,
nie tyle opowiadania uchodźców o dramatycznych sytuacjach i przeŜytych traumach, lecz to,
w jaki sposób poszukiwacze azylu o nich opowiadają, jak się one jawią rozmówcom
przebywającym w obozach dla uchodźców114.
Konstrukt „doświadczenia uchodźczego” wszedł juŜ na stałe do antropologicznych
studiów nad uchodźcami. Barbara Harrel-Bond i Eftichia Voutira odwołując się ponownie do
van Gennepa i Victora Turnera, zdefiniowały uchodźców jako osoby, które „przeszły przez
bolesny ryt separacji i do czasu dopóki nie zostaną włączeni jako obywatele do społeczeństwa
kraju przyjmującego (lub nie powrócą do kraju pochodzenia) znajdują się w fazie
przejściowej, w stanie swoistej liminalności. Ten stan bycia pomiędzy moŜe mieć charakter
nie tylko prawny czy psychologiczny, ale równieŜ społeczny i ekonomiczny”115. Jest to
obecnie najbardziej popularna antropologiczna definicja uchodźcy. Zaletą jej jest otwartość na
moŜliwie róŜnorodne sytuacje, choć moŜe to być równocześnie wadą z powodu braku
postawienia wyraźnej granicy między uchodźcami a pozostałymi rodzajami migrantów.

111
Ibidem.
112
O. Starn, Engineering Internment: Anthropologists and War Relocation Authority, „American Ethnologist”
1986, nr 4, vol. 13, s. 700–720.
113
L.H. Malkki, Speechless Emissaries: Refugees, Humanitarianism and Dehistoricization, „Cultural
Anthropology” 1996, nr 3, t. 11, s. 377–404.
114
M. Jackson, The Politics of Storytelling. Violence, Transgression and Intersubjetivity, Museum Tusculanum
Press, Univeristy of Copenhagen 2002.
115
G. Verdirame, B. Harrell-Bond, Rights in Exile. Janus-Faced Humanitarianism, Berghahn Books, New
York, Oxford 2005 – DO SPRAWDZENIA.
45
Antropolodzy tacy jak Liisa Malkki, czy Doreen Indra pojmują uchodźstwo w
podobnych kategoriach. Pozwoliło im to na zadawanie nowych pytań zmuszających do
refleksji nad obywatelstwem i narodowością, pochodzeniem i ojczyzną, nacjonalizmem i
rasizmem, koncepcją toŜsamości i etnicznością. Poddają w wątpliwość dotychczasowy
kierunek dyskursu prawno-człowieczego pytając, dlaczego nie słyszy się o polityce praw
człowieka i o jej współczesnej kondycji? Szukają odpowiedzi na pytanie, jakie są
konsekwencje nie bycia uchodźcą? Co to oznacza? Co z tymi, którzy nie uciekli za granicę,
którzy pozostali? Sugerując, Ŝe zostali nie dlatego tylko, Ŝe nie byli prześladowani. Pokazują
zdehumanizowany świat uchodźców powstały w „ruchomym świecie poza historią i
polityką”116.
Zwracają oni obecnie szczególną uwagę na to, aby sami antropolodzy nie
„kolonizowali” uchodźców, zarówno w trakcie prowadzenia badań, jak i przede wszystkim
wtedy, gdy przystępują do pisania na ich temat, mając wówczas pełną władzę nad tym, co
chcą o nich napisać. To znaczy, aby nie uŜywali wobec nich języka władzy, jak w przypadku
innych opisywanych w niedawnej przeszłości kolonizowanych ludów. Władzy, która
przekonana jest zawsze, Ŝe lepiej wie, co oni myślą i czego im potrzeba i której antropolodzy
bardzo często próbowali być częścią. Postulują wreszcie, aby azylanci przestali być
traktowani jako problem dla ekspertów, lecz aby byli traktowani w pełni podmiotowo i
uczestniczyli na równoprawnych zasadach we wszelkich projektach ich dotyczących.
W celu pokazania „doświadczenia uchodźczego” wykorzystywano takŜe jeszcze
inne metody, jak np. metodę autobiograficzną, pokazując dzięki niej konteksty Ŝycia
codziennego poszczególnych uchodźców117. Dobrym przykładem moŜe być tu opowieść
uchodźcy etiopskiego Taddele Seyoum Teshale spisana przez amerykańską antropolog
Virginię Lee Barnes118. Jeszcze innym sposobem podejścia do tematu były badania, które
przeprowadził Dwight Conquergood w obozie dla uchodźców w Tajlandii, gdzie jako metodę
wykorzystał przedstawienia teatru amatorskiego, w ten sposób, Ŝe uchodźcy w Ŝartobliwy
sposób odgrywali swoje nowe toŜsamości i nowe strategie przeŜycia w obozowej strefie
liminalnej.

116
L.H. Malkki, Refugees and Exile… ; D. Indra, Interview with Barbara Harrell-Bond, w: D. Indra (ed.),
Engendering forced migration. Theory and practice, Berghan Books, Oxford-New York 1998
117
Oczywiście antropolodzy spisujący dane autobiografie musieli dokonywać selekcji i kierować się własnymi
kryteriami, zabiegami koniecznymi, jeśli ksiąŜka miała być komunikatywna i interesująca dla zachodniego
czytelnika, co jednak obniŜało jej walory naukowe. Tym bardziej Ŝe podobnie jak w innych przypadkach
stosowania tej metody nie zawsze opracowujący daną autobiografię ujawniali skalę i zasady dokonanych przez
siebie interwencji, zapewne dlatego, aby nie psuć wraŜenia autentyczności i wiarygodności tekstu, jakie miał
odnieść nieświadomy niczego czytelnik.
118
Taddele Seyoum Teshale z pomocą W.L. Barnes, The Life History o fan Ethiopian Refugee (1944–1991).
Sojour in the Fourth World, New York 1991.
46
Wielu antropologów zajęło się takŜe problemami adaptacji i integracji uchodźców w
nowym środowisku. Na wyróŜnienie zasługują tu badania Anny Belindy Steen wśród
Tamilów w Danii i Wielkiej Brytanii119. Autorka opisuje bardzo rozwinięte i kosztowne
duńskie programy integracyjne dla uznanych uchodźców, trwające często pięć lat lub dłuŜej,
których jednak rezultatem okazuje się tylko „wyuczona bezradność” podopiecznych duńskich
samorządów i organizacji pozarządowych traktowanych przez nich przewaŜnie jak dzieci.
Następnie porównuje je z sytuacją tamilskich uchodźców w Wielkiej Brytanii, gdzie na ogół
dostają oni tylko pobyt tolerowany i nie uczestniczą w Ŝadnych programach integracyjnych,
dają sobie natomiast bardzo dobrze radę na brytyjskim rynku pracy, gdzie zyskali nawet
miano „chłopców pani Thatcher”.
Interesująca pozostaje takŜe literatura nad róŜnorodnymi aspektami adaptacji w Izraelu
uchodźców Ŝydowskich z Etiopii (Beta Izrael). Wymienić tu moŜna studia dotyczące
problemów integracji Michaela Ashkenazi i Alexa Weinroda120, Tany Schwarz121 i Jana
Abbinka122, opisy migracji Beta Izrael z Etiopii do Sudanu i etno-psychologicznych studiów
nad ich problemami psychicznymi w obozach dla uchodźców, wynikającymi ze zderzenia
róŜnych norm społecznych, jakie prowadziła Gadi Ben-Ezer123, czy analizę Ester Hertzog
postaw wobec urzędników izraelskich do etiopskich śydów124.
W ramach studiów nad uchodźcami w antropologii wyróŜnić moŜna jeszcze kilka
innych obszarów oraz kierunków badawczych. Ogólnie rzecz biorąc tego typu antropologia z
jednej strony nie jest „antropologią wygodną” zajmującą się np. organizacją społeczeństw i
ich kulturą, jest „antropologią tragedii i cierpienia” zajmującą się konfliktami, głodem i
rewolucjami. Z drugiej strony zauwaŜa się, Ŝe ekstremalne sytuacje nie muszą oznaczać
załamania normalnego porządku rzeczy i mogą być badane metodami „antropologii
wygodnej”125. Malkki podkreśla, Ŝe uchodźcy powinni być badani przede wszystkim przy
wykorzystaniu wiedzy i teorii juŜ istniejących, a nie poprzez tworzenie nowego pola
badawczego i próbę budowania „antropologii uchodźstwa”. Zdaniem autorki badania nad
uchodźcami mogą być wbudowane w istniejące badania nad takimi zjawiskami, jak:

119
A.B. Steen, Varieties of the Tamil Refugee Experience in Denmark and England, Kopenhagen 1993.
120
M. Ashkenazi, A. Weingrod, The Ethiopian Jews and Israel, New Brunswick 1987.
121
T. Schwartz, Ethiopian Jewish Immigrants in Israel: the Homeland Postponed, Richmond 2001.
122
J.G. Abbink, Ethnic Trajectories in Israel. Comparing the Bene Israel and Beta Israel Communities,
„Anthropos” 2002, nr 97.
123
G. Ben-Ezer, The Ethiopian Jewish Exodus: Narratives of the Migration Journey to Israel 1977–1985,
London 2002; idem, Anorexia Nervosa or an Ethiopian Coping Style? Mind and Human Interaction?, „Israeli
Social Science Research”, nr 3 (t. 1–2), s. 63–73.
124
E. Herzog, Immigrants and Bureaucrats: Ethiopian in Israeli Absorption Center, New York 1999.
125
J. Davis, The Anthropology of Suffering, „Journal of Refugee Studies” 1992, nr 5 (t. 2), s. 149.
47
obywatelstwo, nacjonalizm, transnacjonalizm, diaspora, rasa, postkolonializm, pamięć,
postrzeganie historii itp.126
Współcześnie tematyka uchodźcza pojawia się najczęściej w antropologii politycznej,
antropologii wojny i przemocy, a takŜe jest ona waŜnym elementem antropologii
postmodernistycznej w ramach dyskursu postkolonialnego, czy teŜ studiów nad niektórymi
aspektami globalizacji, antropologii feministycznej i studiami nad płcią kulturową (gender)127.
WiąŜą one często problem uchodźców z kryzysami w krajach rozwijających się, a
jednocześnie z odpowiedzialnością krajów zachodnich za istniejącą tam biedę i konflikty
zbrojne oraz moralną koniecznością przyjścia im z pomocą128.
Z perspektywy rozwijającej się studiów nad globalizacją zwracają uwagę na badanie
zglobalizowanych „nieprzestrzenii” obozów dla uchodźców129 i pomijane często polityczne
aspekty zjawiska związane z ich napływem, a łączące się z naruszeniami dotychczasowej
stabilizacji gospodarczej, napięciami społecznymi czy zagroŜeniami w relacjach
międzypaństwowych, w tym takŜe instrumentalnego wykorzystywania uchodźców w
prowadzonej przez dane państwo polityce czy działaniach wojennych130.
Autorzy ci wskazują równieŜ na ciekawą i wcale niejednoznaczną rolę, jaką pełni
UNHCR, funkcjonująca niczym globalny rząd do spraw uchodźców wraz z podległymi jej de
facto innymi agendami ONZ, organizacjami międzynarodowymi, instytucjami rządowymi
oraz pozarządowymi zajmującymi się sprawami uchodźców131. Tworząc w ten sposób
światowy system pomocy uchodźcom, ale takŜe panowania nad nimi i sprawowania kontroli,
tzw. International Refugee Regime132. NaleŜy przy tym zwrócić uwagę, Ŝe konsekwencją
dominacji UNHCR w tym systemie, za czym idą równieŜ środki finansowe, jest pewna presja
wywierana na badaczy, aby zajmowali się oni uchodźcami, ale w rozumieniu przyjętym w

126
L.H. Malkki, Refugees and Exile: from „Refugee Studies” to National Order of things, „Annual Review of
Anthropology” 1995, t. 24, s. 425–523.
127
. Voutira, G. Doná, Refugee Research Methodologies: Consolidation and Transformation of a Field, ,
“Journal of Refugee Studies” 2007, nr 2, s. 163-171.
128
Patrz: B. Anderson, The New World Disorder, „New Left Review” 1992, s. 3–14; A. Appadurai, Global
Ethnoscapes: Notes and Queries for a Transnational Anthropology, w: Recapturing Anthropology: Working in
the Present, ed. R. Fox, Santa Fe 1992, s. 192–210; S. George, The Dept Boomerang: How the Third World Dept
Harms us all, London 1992; P. Gilroy, The Black Atlantic: Modernity and Double Consciousness, Cambridge
1993; Refugee Problems in Africa, ed. S. Hamrell, Uppsala 1967; B.E. Harrel-Bond, Imposing Aid: Emergency
Assistance to Refugees, Oxford 1986; Refugees: A Third World Dilemma, ed. J.R. Rogge, Totowa 1987; A.
Zolberg, A. Suhrke, S. Aguayo, Escape from Vilolence: Conflict and the Refugee Crisis in the Developing
World, Oxford 1989.
129
M. Augé, The Anthropological Circle Symbol, Function, History, Cambridge 1982.
130
L. Godenker, Refugees in Developing Countries and Transnational Organization, „Annual American
Academy Political Socilogy. Science” 1983, nr 467, s. 62–77; G. Loescher, Refugee Movements and
International Security, London 1992; idem, The World’s Refugees: A Test of Humanity, New York 1982.
131
J. Hein, Refugees, Immigrants and the State, „Annual Review Sociology” 1993, t. 19, s. 43–59.
132
A. Zolberg, A. Suhrke, S. Aguayo, Escape from Violonce. Conflict and the Refugee Crisis in the Developing
World, New York 1989.
48
ramach tej organizacji. Nie jest to zawsze zbieŜne z antropologicznym, socjologicznym, czy
psychologicznym widzeniem tej problematyki133.
W dziedzinie studiów feministycznych nad uchodźcami obserwuje się zmianę od
zainteresowań kobietami, jako grupą szczególnie doświadczoną przez wojny i uchodźstwo134,
do badań nad uchodźcami w kontekście ich płci i wytworzonych przez nią róŜnic kulturowych
i społecznych, czyli w stronę tzw. gender studies135. Nurt ten dotyczy nie tylko badań nad
sytuacją kobiet jako uchodźców, ale przede wszystkim róŜnic w postrzeganiu sytuacji
uchodźczej przez męŜczyzn i kobiety136. Literatura z tej perspektywy próbuje odpowiedzieć
na pytania związane z oswajaniem przestrzeni obozowej, czy zmianą ról społecznych w
sytuacji utraty moŜliwości decydowania o sobie137.
Dobrym przykładem są tutaj teksty Francesci Declich i Dubravki Zarkov. Francesca
Declich prowadząca badania w obozach dla uchodźców somalijskich w Kenii i Tanzanii
pokazała róŜnice występujące w opowieściach męŜczyzn i kobiet dotyczących przeŜyć
wojennych138. Autorka udowodniła, Ŝe u męŜczyzn występowała tendencja do heroizacji
swoich doświadczeń, pokazywania swego bohaterstwa, ukrywania gwałtownych wzruszeń, a
nawet nadzieja na odniesienie pewnych korzyści (np. dodatkowej pomocy) dzięki podzieleniu
się tymi historiami z badaczką. Natomiast u kobiet-uchodźców dominowała postawa unikania
rozmów na ten temat. Rozmówczynie Declich swoje doświadczenia wojenne (głównie
chodziło o gwałty) odbierały jako hańbę, o której wolały milczeć, traumę wciąŜ Ŝywą i silną,
nie pozwalającą o niej spokojnie opowiadać, zwłaszcza osobie obcej.
Dubravka Zarkov opisuje z kolei udział kobiet w wojnach i analizuje ich wpływ na
emancypację, problematykę przemocy seksualnej nie tylko wobec kobiet, ale i męŜczyzn, jej
wpływ na definiowanie męskości i kobiecości, strategie przetrwania w sytuacji zagroŜenia i
zaangaŜowanie kobiet w działania antywojenne139.
Problematyka uchodźcza w kontekście przemieszczeń ludności obecna jest równieŜ w
tzw. antropologii rozwoju. Zwłaszcza od kiedy zaczęto coraz bardziej przywiązywać wagę do
współudziału uchodźców i innych wykluczonych w programach dla nich przygotowywanych,
133
Przykładem moŜe być jedna z pierwszych prac dotycząca krytyki pomocy humanitarnej napisana przez
Barbarę Harrel-Bond, Imposing Aid: Emergency Assistance to Refugee (Oxford 1986) odebrana jako zamach na
dobre imię UNHCR; patrz: D. Indra, Interview with Barbara Harrel-Bond, w: Engendering Forced Migration.
Theory and Practice, ed. D. Indra, New York 1999, s. 40–62.
134
C. Nordstrom, Girls and War Zones, w: Engendering Forced Migration, s. 63–82.
135
D. Indra, Room of One’s Own, w: Engendering Forced Migration, s. 1–22.
136
L. McSpadden, H. Moussa, „I Have a Name”: The Gender Dynamics in Asylum and Resettlement of
Ethiopian and Eritrean Refugees in North America, „Journal of Refugee Studies” 1993, nr 6 (3), s. 203–225.
137
W. Giles, Gendered Violence in War: Reflections on Transnationalist and Comparative Frameworks in
Militarized Conflict Zones, w: Engendering Forced Migration, s. 83–94.
138
F. Declich, When Silence Makes History: Gender and Memories of War Violence from Somalia, w:
Anthropology of Violence and Conflict, eds. B. Schmidt, I. Schroder, London 2001, s. 161–175.
139
D. Zarkov, Towards a New Theorizing of Women, Gender and War, w: Handbook of Gender and Women’s
Studies, eds. K. Davis, M. Evans, J. Lorber, London 2006.
49
to ekspertyzy antropologiczne stały się bardzo poŜądane, gdyŜ oparte na nich programy
uwzględniające kontekst kulturowy lepiej się na ogół w praktyce sprawdzały140.
Przykładem praktycznego sukcesu odniesionego przez antropologów moŜe być np.
zwrócenie uwagi organizacjom humanitarnym na rolę płci. W latach osiemdziesiątych
ubiegłego wieku wspomniany kontekst całkowicie jeszcze lekcewaŜono uwaŜając, Ŝe
zajmowanie się specyficznymi potrzebami ludzi z uwagi na płeć w sytuacjach kryzysowych
będzie niemoŜliwe do zastosowania. Pod wpływem jednak antropologów juŜ w latach
dziewięćdziesiątych takie podejście zostało powszechnie zaaprobowane i przyjęte we
wszystkich programach UNHCR141.
Antropologiczna intuicja i wnikliwość stawała się z jednej strony przydatna w
kształtowaniu polityki pomocowej wobec uchodźców142, z drugiej jednak, jak stwierdziła to
Harrel-Bond, niezaleŜne badania i krytyczne podejście do niektórych działań organizacji
humanitarnych wiązały się nieraz z zamknięciem sobie drogi do współpracy z tymi
organizacjami143.
Niemniej waŜne okazały się studia nad zmianami toŜsamościowymi uchodźców,
bezdomnych czy bezpaństwowców oraz ich dyskryminacją. W tym przypadku na szczególną
uwagę zasługuje praca Liisy Malkki dotycząca uchodźców burundyjskich w obozach w
Tanzanii144. Autorka inspirując się pojęciem „nieczystości”, przyjętym za Mary Douglas,
przeniosła go na opisywanych przez nią uchodźców i dzięki, jak to ujął Michael Herzfeld,
„taksonomicznemu powiększeniu wykluczenia”, pokazała ten temat w całkiem nowym
świetle145.
Autorka zwraca takŜe uwagę, Ŝe zmiany toŜsamości uchodźców zachodzą nie tylko
wskutek opuszczenia przez nich miejsc swojego dotychczasowego zamieszkania, ale i z
powodów długotrwałego przebywania w obozie/ośrodku dla uchodźców. Zamknięcie w
obozie, zdaniem Malkki, doprowadziło do wytworzenia się wśród burundyjskich Hutu
swoistej mito-historii, według której uchodźstwo miało być etapem na drodze powrotu do
Burundii, który miał ich doprowadzić do oczyszczenia i wykształcenia właściwej toŜsamości
Hutu. Autorka podkreśla ubezwłasnowolnienie uchodźców z obozu, a sam obóz

140
Patrz: M. Herzfeld, Antropologia. Praktykowanie teorii w kulturze i społeczeństwie, Kraków 2004, s. 223.
141
R. Black, Fifty Years of Refugee Studies: From Theory to Policy, „International Migration Review” 2001, nr
1 t. 35, s. 57–78.
142
W. James, Background Report on Guidelines for Future Planning, World Food Programme, Nairobi 1991;
B.E. Harrell-Bond, E. Voutira, M. Leopold, Counting the Refugees: Gifts, Givers, Patrons and Clients, w:
Responding to the Nutrition Crisis among Refugees, eds. R. Zetter, J. Henry, „Journal of Refugees Studies”
1992, nr 5.
143
D. Indra, Interview…, s. 40–62.
144
L.H. Malkki, Purity and Exile: Violence, Memory and National Cosmology among Hutu Refugees in
Tanzania, Chicago 1989.
145
M. Herzfeld, Antropologia..., s. 198.
50
charakteryzuje jako formę sprawowania władzy, zauwaŜając jednocześnie jak ta sytuacja
powoduje zmianę toŜsamości uchodźców i ich świadomości historycznej146.
Bezsilność uchodźców w czasie pobytu w obozach i narzucanie im biurokratycznej
toŜsamości, w tym równieŜ stygmatyzującego efektu samego statusu uchodźcy, podkreślają
takŜe inni badacze147. Antropolodzy, którzy podjęli badania nad zmianami toŜsamościowymi
przeciwstawiają się jednak wcześniejszym tezom o degeneracji, utracie czy rozpadzie
toŜsamości uchodźców. Przeciwnie, zauwaŜają nawet jej wzmocnienie, choć nowe
doświadczenia wyzwalają na pewno dynamiczny proces zmian tej toŜsamości.
Z problemami zmian w toŜsamości uchodźców związany jest takŜe temat ich
repatriacji, którą UNHCR uznaje obecnie za najlepsze i najbardziej trwałe rozwiązanie
problemów uchodźstwa, przedkładając je nad osiedlenie ich w kraju pierwszego azylu czy
osiedlenie w kraju trzecim. Stąd organizacja ta podejmuje akcje repatriacyjne nawet wtedy,
gdy sytuacja w kraju pochodzenia uchodźców wcale nie jest do końca ustabilizowana
(przykładem mogą być choćby kilkakrotne akcje repatriacyjne uchodźców z Liberii czy Sierra
Leone przedsiębrane zaraz po zawarciu układów pokojowych, po których wybuchały
ponowne walki), a zgoda na nią uchodźców (tzn. jej dobrowolność) nie jest wcale
jednoznaczna. Zdaniem antropolog Laury Hammond, u podłoŜa szczególnej preferencji
rozwiązań repatriacyjnych leŜy załoŜenie, Ŝe uchodźcy są „rzeczą nie na swoim miejscu”, a
zatem powinni być oni niejako odłoŜeni z powrotem tam, gdzie jest ich właściwe miejsce.
Powinni oni wrócić do miejsc poprzedniego zamieszkania, gdyŜ ich „naturalna” więź z
kulturą kraju pochodzenia została przerwana, powinna być więc ona im z powrotem
przywrócona148.
Autorka jednak sceptycznie odnosi się do tego załoŜenia wskazując, Ŝe powrót do
poprzedniego Ŝycia jest często dla uchodźców tak samo trudny, jak integracja w kraju
przyjmującym. Idea „domu” jest bowiem równieŜ pewnego rodzaju konstruktem kulturowym
i moŜe ulegać zmianom. W kontekście tym szczególną uwagę zwracają badania nad tzw.
„mitem powrotu”, charakterystycznym dla wszystkich migrantów, jako wyrazem swoistej
tęsknoty za utraconym domem, na towarzyszącą mu pamięć, skłonną do idealizacji
przeszłości, którą nie tyle zapamiętuje się, jaką rzeczywiście była, co tworzy na nowo. W
konsekwencji powrót, jeśli do niego rzeczywiście dojdzie, moŜe okazać się równie
traumatyczny jak sama ucieczka, co znane jest pod nazwą zjawiska „wtórnego szoku

146
L.H. Malkki, Purity, s. 234–237.
147
Patrz: R. Zetter, Labelling Refugees: Forming and Transforming a Bureaucratic Identity, „Journal of
Refugees Studies” 1991, nr 4, s. 39–62; P. Centlivres, M. Centlivres-Demont, The Afghan Refugee in Pakistan:
An Ambiguous Identity, „Jouranl of Refugee Studies” 1988, nr 1, s. 141–152.
148
L. Hammond, Examining the Discourse of Repatriation: Towards a More Proactive Theory of Return
Migration, w: The End of Refugee Cycle?, eds. K. Koser, R. Black, New York 1999, s. 227–244.
51
kulturowego”149. Wszystko często zaleŜy od uwarunkowań ekonomicznych, od tego jak
spostrzegana jest przez uchodźców sytuacja gospodarcza w krajach ich pochodzenia. Wybór
miejsca osiedlenia zaleŜy bardzo często od tej oceny dokonywanej przez uchodźców, na co
uwagę zwracali tacy antropolodzy, jak Marita Eastmond150, czy Lucia McSpadden151.
Problematyka dyskryminacji uchodźców poruszana jest równieŜ z punktu widzenia
zasad panujących we współczesnych państwach typu narodowego. Daniel Handelman zwrócił
uwagę, Ŝe rozróŜnienie ustrojów państwowych na reŜimy totalitarne i demokratyczne, a więc
tym samym wyróŜnianie państw bezpiecznych jest względne, gdyŜ wiele krajów praktykuje
coś, co moŜna by określić jako „demokrację preferencyjną”, dyskryminując pewne grupy (np.
imigrantów, uchodźców, koczowników, mniejszości etniczne) w imię prymitywnie
pojmowanych rządów większości152.
Korespondują z nimi takŜe studia socjologiczne Andreasa Wimmera na temat
procesów ekskluzji etnicznej w ramach „unaradawiania” państwa narodowego oraz Christiana
Joppke, zwracającego uwagę, Ŝe wykluczenie uchodźców moŜe mieć charakter bardziej
subtelny i „ukryty”, związany z samym prawem i przyjętymi procedurami, działaniem
instytucji oraz podejmowanymi decyzjami politycznymi w tym zakresie153.

2.7. Zakończenie

Podsumowując, uchodźstwo w świetle badań antropologicznych wyłania się jako


zjawisko skomplikowane i złoŜone. Antropolodzy badają uchodźców najczęściej jako
„obcych”, którzy znajdują się w dość szczególnej sytuacji Ŝyciowej, ale poza tym będących
„normalnymi” ludźmi, którzy nie tracą swojej toŜsamości i kultury, a co najwyŜej ją
próbujących je przebudowywać. W związku z powyŜszym, znaczenie antropologów nie tylko
w studiach nad uchodźcami, ale w ogóle w „międzynarodowym systemie kontroli nad
uchodźcami” przynajmniej teoretycznie moŜe być potrójne.
Po pierwsze, moŜe polegać na dostarczaniu podstawowych informacji o kulturze, np.
roli kobiet i męŜczyzn, preferowanych sposobów Ŝycia czy jedzenia społeczeństw, z których

149
M. Graham, S. Khosravi, Home is Where You Make it: Repatriation and Diaspora Culture among Iranins in
Sweden, „Jounal of Refugee Studies” 1997, nr 10 (2), s. 115–133.
150
M. Eastmond, J. Öjendal, Revisiting a „Repatriation Success”: The Case of Cambodia, w: The End of
Refugee Cycle?, s. 38–55.
151
L. McSpadden, Contradiction and Control in Repatriation: Negotiations for the Return of 500 000 Eritrean
Refugees, w: The End of Refugee Cycle?…, s. 69–84.
152
D. Handelman, Models and Mirrors: Towards an Anthropology of Public Events, Oxford 1998.
153
A. Wimmer, Nationalist Exlusion and Ethnic Conflict. Shadows of Modernity, Cambridge 2002; Ch. Joppke,
Exclusion in the Liberal State. The Case of Immigration and Citizenship Policy, „European Journal of Social
Theroy” 2005, nr 1.
52
pochodzą uchodźcy. Bez tych informacji niekiedy dość trudno nieść im pomoc. Po drugie,
antropolodzy mogą być mediatorami między dwoma wizjami świata, tłumaczami
objaśniającymi róŜnice i łagodzącymi konflikty. Po trzecie, mogą wpłynąć na zmianę
dotychczasowego silnie zideologizowanego obrazu uchodźców jako „skrzywdzonych,
nieporadnych dzieci” kreowanego przez zachodnie media i działaczy organizacji
humanitarnych i przyczynić się do przemyślenia zmian sposobów świadczenia im pomocy.
Zastanowienia się, czy rzeczywiście pomoc musi iść w parze ze sprawowaniem władzy i
kontroli nad nimi. Aby uniknąć nieporozumień naleŜy podkreślić, Ŝe w kaŜdym bądź razie
celem antropologów nie jest podwaŜanie konieczności pomocy uchodźcom, ale raczej
skłonienie do krytycznego przyglądania się jej. Z tych punktów widzenia pragniemy spojrzeć
na zjawisko uchodźstwa w Polsce po 1989 roku.

Rozdział III.
Ewolucja instytucji i prawa zajmującego się uchodźcami
w Polsce w latach 1990–2008
53

3.1. Wstęp

Problematyka przyznawania statusu uchodźcy odnosi się w Polsce do stosunkowo


małej grupy cudzoziemców, ale miała ona od początku duŜe znaczenie polityczne i prawne,
co wynikało z zobowiązań międzynarodowych naszego państwa w tym względzie. Od 1990 r.
staliśmy się krajem przyjmującym uchodźców. W okresie ostatnich osiemnastu lat moŜna
zauwaŜyć zarówno znamienną ewolucję liczby cudzoziemców występujących u nas o nadanie
statusu uchodźcy, jak i krajów ich pochodzenia. Towarzyszyły temu zmiany prawne, które
rozwijały prawo uchodźcze, jak i całą strukturę administracji zajmującą się tymi
zagadnieniami154.
Zgodnie z zarysowaną wcześniej (rozdział I) procedurą badawczą chcemy rozpocząć
od przedstawienia tła historycznego oraz instytucjonalnego (prawnego) dotyczącego
przyjmowania uchodźców w Polsce. Jak pisze Agata Górny „w badaniach nad mobilnością
najbardziej przydatne mogą być metody badawcze, które kładą nacisk na określenie
perspektywy badanych. Do tego typu metod naleŜy metoda etnograficzna oraz uzupełniające
ją metoda biograficzna i studium przypadku. Do badania historycznego tła migracji moŜe
słuŜyć natomiast metoda historyczna i analiza dokumentów”155.
Skrótowe przedstawienie tych zagadnień (a zwłaszcza regulacji prawnych
dotyczących nadawania statusu uchodźcy) jest o tyle waŜne, Ŝe stanowią one nie tylko
podstawę działań urzędniczych w tym zakresie, ale były i są one waŜnym kontekstem decyzji
podejmowanych przez same osoby starające się o ten status.

3. 2. Historia opieki nad zbiegami i wygnańcami w dawnej Rzeczypospolitej

W róŜnych okresach historycznych państwo polskie przyjmowało w roli stałych


mieszkańców, osadników lub uchodźców, obywateli z innych państw. Czasem decydowały o
tym względy ekonomiczne, ale częściej polityczne. Zanim omówimy sytuację uchodźczą w
Polsce po 1990 r., warto przypomnieć, Ŝe w przeszłości na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej
znajdowali azyl przed prześladowaniami i dyskryminacją rozmaici zbiedzy i wygnańcy z
sąsiednich krajów. Wspomnieć naleŜy o śydach niemieckich (aszkenazyjskich) i Cyganach
niemieckich (dzisiaj nazywanych polskimi Romami), którzy w XIV–XVI wieku byli

154
Prawo o cudzoziemcach. Komentarz, red. J. Chlebny, Warszawa 2006.
155
A. Górny, Wybrane zagadnienia podejścia jakościowego w badaniach nad migracjami, “Prace Migracyjne”
nr 20, Instytut Studiów Społecznych UW, Warszawa, listopad 1998, s. 41.
54
wypędzani lub uciekali przed pogromami z terenu państw Europy Zachodniej, zwłaszcza tych
będących pod panowaniem Luksemburgów i Habsburgów156. Nie moŜna teŜ zapominać o
prześladowanych „innowiercach” z Czech, Szkocji, czy Holandii w okresie europejskich
wojen religijnych, a takŜe Tatarach uciekających od represji swoich chanów lub osmańskiego
despotyzmu157.
Wszyscy oni znajdowali ochronę nie jako wyselekcjonowane w procedurach
administracyjnych osoby (jednostki), jak dzieje się to obecnie, lecz zbiorowo jako pewne
grupy społeczne. Nie było wtedy opieki społecznej, ale nie pozostawiano ich całkiem samych
sobie. Otrzymywali rozmaite przywileje królewskie, wielkoksiąŜęce lub nadawane przez
poszczególnych właścicieli ziemskich, którzy przy ich nadawaniu kierowali się nie tyle
humanitaryzmem, co dobrze pojętym własnym interesem. Przybysze zapewniali bowiem
rozwój handlu, rzemiosła lub teŜ zagospodarowanie dotychczasowych nieuŜytków albo, jak
Tatarzy, dostarczali Rzeczypospolitej bitnego Ŝołnierza. Im z kolei przywileje te pozwalały
uzyskiwać określone dochody i zachowywać własne systemy jurysdykcji. I choć nie było
instytucji zajmujących się integracją, to jednak się u nas integrowali.
Z punktu widzenia współczesnych praw człowieka i nowoczesnego państwa system
ten miał wady, gdyŜ nie dawał jednostce Ŝadnych praw, podporządkowując ją danej grupie i
dopuszczając do wewnątrzgrupowej dyskryminacji. Kiedy jednak mówimy o polityce
wielokulturowości, to dobrze byłoby pamiętać, Ŝe – jak pisał Michael Walzer – w przeszłości
w wieloetnicznych imperiach było o wiele więcej miejsca dla odmienności niŜ we
współczesnym demokratycznym państwie narodowym158.
Z punktu widzenia zaś samej integracji, to z jednej strony praktyki te na pewno
sprzyjały separacji, nierównościom i grupowym wykluczeniom, wyraźnie integrację
utrudniając. Z drugiej jednak strony zapewniały jednostce wsparcie własnych społeczności,
dawały moŜliwości samodzielnego utrzymania się i odniesienia względnego sukcesu bez
paternalistycznej i często ubezwłasnowolniającej opieki społecznej jak obecnie. Biorąc pod
uwagę, Ŝe system nie był nigdy absolutnie szczelny i nie był czymś w rodzaju grupowego
apartheidu, a z otoczeniem stale dochodziło do wzajemnych kontaktów, to trzeba przyznać,
Ŝe miał takŜe wyraźne zalety sprzyjające integracji, których brakuje współcześnie.

156
M. Fuks śydzi polscy: dzieje i kultura, Wydawnictwo Interpress, Warszawa 1982; A. śbikowski śydzi,
Wydawnictwo Dolnosląskie, Wrocław 2005; J. Ficowski, Cyganie w Polsce. Dzieje i obyczaje, Wydawnictwo
Interpress, Warszawa 1989, s. 9-37; A. Mirga, L. Mróz, Cyganie. Odmienność i nietolerancja, PWN, Warszawa
1994, s. 45-64.
157
P. Wróblewski, Społeczność czeska w Zelowie, Wydawnictwo Naukowe "Semper", Warszawa 1996; K.
Warmińska, Tatarzy polscy. ToŜsamość religijna i etniczna, Universitas, Kraków 1999.
158
M. Walzer, O tolerancji, przeł. T. Baszniak, PIW, Warszawa 1999.
55
Historia polskiej tolerancji dla „innych” kulturowo skończyła się generalnie po
najeździe szwedzkim. Stało się tak, poniewaŜ jak pisał Janusz Tazbir „dopóki Polska była
mocarstwem, dopóty mogła być państwem <bez stosów> i dopóty teŜ współŜycie róŜnych
narodowości przebiegało dość harmonijnie”159. Najazd szwedzki zrodził w świadomości
społecznej kompleks „piątej kolumny”, a czasy rozbiorów spowodowały rozwój „nerwicy
narodowej” trwającej do dnia dzisiejszego160.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, II RP była juŜ państwem narodowym,


gdzie nie było mowy o prawie do własnej jurysdykcji dla imigrantów czy innych mniejszości.
Polska nie była teŜ stroną ówczesnej konwencji Ligi Narodów dotyczącej uchodźców. Nie
mniej na podkreślenie zasługuje fakt, Ŝe po rewolucji w Rosji przyjmowała uchodźców
rosyjskich uciekających przed rządami bolszewików. NaleŜeli do nich przede wszystkim
Ŝołnierze oddziałów frontu zachodniego z 1919 r. cofającego się przed armią bolszewicką,
część jeńców z wojny 1920 r.161 oraz pewna liczba ludności cywilnej, trudnej do
oszacowania, jak i etnicznej identyfikacji. Niektórzy z nich wyjechali z Polski do większych
skupisk emigracji rosyjskiej na Zachodzie. Niemniej ogólną liczbę przymusowych
imigrantów rosyjskich szacowano w II RP na 100-120 tysięcy.
Natomiast po dojściu do władzy w Niemczech hitlerowców i rozpoczęciu
prześladowań śydów władze II RP niestety takŜe wpisały się swymi decyzjami w ogólno
europejską politykę, która stała na stanowisku, Ŝe sprawa śydów mieszkających w
Niemczech jest wewnętrzną sprawą Niemiec. W przypadku Polski było to o tyle znamienne,
Ŝe śydzi, którzy chcieli uciec do Polski byli przewaŜnie obywatelami polskimi, tylko, Ŝe
często od wielu juŜ lat mieszkającymi na terenie Niemiec lub Austrii. Kiedy 12 marca 1938 r.
III Rzesza dokonała Anschlussu Austrii spowodowała tym samym masową emigracje śydów,
szacowaną na ok. 100 tys. osób. Posiadacze polskich paszportów zaczęli wracać wówczas do
kraju. Początkowo potwierdzano ich prawo do obywatelstwa. Wkrótce jednak chcąc
zatrzymać napływ śydów wydano 31 marca 1938 r. ustawę o pozbawieniu obywatelstwa
osób, które przez ostatnie 5 lat mieszkały za granicą i nie utrzymywały kontaktów z
państwem polskim162. Wydanie tej ustawy wbrew zwyczajom międzynarodowym miało
zmusić śydów do pozostania w Niemczech. Hitlerowcy jednak zorganizowali ich

159
J. Tazbir, Tolerancja – nietolerancja. Aspekt historyczny, „Biuletyn Ośrodka Informacji Rady Europy” 1999,
nr 1, s. 27–28.
160
Ibidem, s. 27.
161
Większość czerwonoarmistów po zawarciu pokoju ryskiego wróciła do Rosji sowieckiej, część wołała
jednak pozostać w Polsce.
162
Ustawa z dnia 31 marca 1938 r. o pozbawianiu obywatelstwa państwa polskiego, Dz. U. 1938, nr 22, poz.
191. Weszła w Ŝycie 1 kwietnia 1938 roku. Uchylono ją 19 stycznia 1951 roku.
56
przymusową deportację, spędzając śydów polskich w punkty zborne a następnie odstawiając
ich do granicy pociągami do stacji Zbąszyń. Napotkawszy opór zaskoczonej polskiej słuŜby
granicznej przepędzono ich przez zieloną granicę na stronę polską163. Na szczęście władze i
mieszkańcy miasta Zbąszynia przyjęły wygnanych śydów ze zrozumieniem ich sytuacji
udzielając pomocy i kwaterując w utworzonym obozie lub w mieszkaniach prywatnych.
Zaskakuje jednak fakt, Ŝe władze centralne ogłosiły Zbąszyń miastem zamkniętym i zakazały
wygnanym z Niemiec (obywatelom polskim!) opuszczania miasta. Przebywający w
Zbąszyniu śydzi starali się potem wyjechać do krewnych w głębi Polski, na co nie zawsze
otrzymywali pozwolenie lub wyemigrować do Palestyny, USA, Paragwaju i Szwecji164.
Ostatecznie do 26 sierpnia 1939 r. wszyscy opuścili Zbąszyń i obóz zlikwidowano. Decyzja
ówczesnego rządu RP w tej sprawie pozostanie jednak niechlubną kartą w historii Polski.

Wspomnienie o dawnych uciekinierach w kontekście współczesnej sytuacji


uchodźców w Polsce ma pewien sens. Powinno skłaniać czytelnika do porównania wad i zalet
w praktykach przyjmowania migrantów stosowanych w dawnych państwach nie-narodowych
i nie-nowoczesnych w porównaniu współczesnymi państwami narodowymi. Pozwolić mu
zrozumieć, dlaczego nie moŜemy obecnie przyjąć wszystkich Czeczenów? A takŜe skłonić do
refleksji nad pytaniem, czy postęp w dziedzinie rozwoju humanitaryzmu i otwartości wobec
innych jest rzeczywiście tak duŜy współcześnie, jak się nam wydaje?

3. 3. Uchodźstwo w Polsce po 1945 roku

Od czasu rozbiorów i powstań narodowych, poprzez okres II Rzeczypospolitej i PRL


aŜ właściwie do dnia dzisiejszego byliśmy głównie krajem wysyłającym migrantów, z
których wielu czuło się uchodźcami. Mówiąc o tym, wspomina się szereg wybitnych postaci
historycznych, jak choćby Tadeusza Kościuszkę, Kazimierza Pułaskiego, Adama

163
Relacja ze stacji granicznej w Zbąszyniu: Była dŜdŜysta noc 28 października 1938 r., kiedy na małą stację graniczną w
Zbąszyniu wjechał pociąg pełen śydów pochodzenia polskiego. Rozdzwoniły się telefony wojskowe i kolejowe. - Widzę tysiące ludzi, poganianych
bagnetami przez niemieckich Ŝołnierzy - takie meldunki powtarzały się co chwilę. Jednostki Korpusu Ochrony Pogranicza były zdezorientowane. W
pierwszych godzinach polscy pogranicznicy nie wpuszczali fali uchodźców m.in. z Berlina, Hamburga i Lipska. Sytuację zmieniła dopiero decyzja
ministra spraw zagranicznych Józefa Becka. Mieszkańcy byli zszokowani postępowaniem hitlerowców. Pamiętali przecieŜ zupełnie innych,
kaiserowskich Niemców. W tę jedną noc ludność niewielkiego, sześciotysięcznego miasteczka podwoiła się ( przez stację Zbąszyń przewinęła się
jedna trzecia z 17 tys. wypędzonych ). Starosta powiatu wezwał mieszkańców do pomocy uchodźcom. Niemal natychmiast zorganizowano dwa
ambulatoria, szpital, polowe kuchnie i stołówki. CięŜej chorych przewieziono do okolicznych szpitali. śydów kwaterowano gdzie tylko się dało.
Część z nich przejęła gmina Ŝydowska. Kilkadziesiąt osób zamieszkało w młynie braci Grzybowskich, zbąszyńskich śydów, a kilkuset tłoczyło się w
koszarach Pułku Strzelców Wielkopolskich. Wkrótce w Zbąszyniu powstał obóz przejściowy dla uchodńców. Krewni i znajomi z całej Polski
przyjeŜdŜali odbierać swoich bliskich. W Warszawie powstał komitet pomocy uchodźcom, którego ekspozytura działała w Zbąszyniu. Kwitło
obozowe Ŝycie. ZałoŜono nawet Ŝydowski klub Maccabi, który rozegrał mecz piłki noŜnej z druŜyną Obra Zbąszyń;
http://www.zbaszyn.com/historia/zydzi.htm. Patrz takŜe: Relacja Ŝydowska: http://www1.yadvashem.org/odot
pdf/Microsoft%20Word%20-%206390.pdf

164
J. Tomaszewski, Preludium zagłady. Wygnanie polskich śydów z Niemiec w 1938 r., PWN, Warszawa 1938.
57
Mickiewicza podkreślając to, Ŝe oni takŜe byli uchodźcami165. Częściej przytacza się jednak
obecnie przykłady uchodźców wojennych z okresu II wojny światowej lub uciekinierów z
PRL, zwłaszcza z dekady lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, którzy – jak juŜ
wspomnieliśmy wcześniej stanowili „hybrydę” uchodźstwa politycznego i migracji
ekonomicznej, taką samą jaką obecnie są np. współcześni uchodźcy np. z Sudanu166.
W trakcie swojej najnowszej historii, a zwłaszcza w okresie ostatnich pięćdziesięciu
lat, Polska nie doświadczyła właściwie do 1990 r. odwrotnej strony procesów migracyjnych:
napływu cudzoziemców-imigrantów oraz konieczności współŜycia z "innymi" (często obcymi
rasowo i kulturowo), co było tak charakterystyczne dla krajów Europy Zachodniej. Polska w
sporadycznych sytuacjach decydowała się na przyjęcie uchodźców i imigrantów o innej niŜ
polska narodowość. Decydowały o tym przede wszystkim względy polityczne lub
ideologiczne. Artykuł 88 Konstytucji z 1952 r. głosił, Ŝe prawo azylu w Polsce przysługuje
jedynie osobom prześladowanym za obronę interesów mas pracujących, walkę o postęp
społeczny, działalność w obronie pokoju, walkę narodowo-wyzwoleńczą lub działalność
naukową. Tak więc, zakres tych, wobec których mieliśmy obowiązki udzielenia schronienia
został ograniczony do ludzi wyznających i głoszących tę samą, co Polska, ideologię
komunistyczną. Stanowiło to podstawę prawną przyznania azylu politycznego m.in.
uchodźcom z Grecji i Chile, o czym dalej167. Sytuacja zmieniła się radykalnie wraz z
przemianami ustrojowymi rozpoczętymi w 1989 r.
Polska nie była sygnatariuszem Konwencji dotyczącej statusu uchodźców
sporządzonej w Genewie w 1951 r. oraz Protokołu, sporządzonego w Nowym Jorku w 1967 r.
Władze polskie, ze względów polityczno-ideologicznych oraz praktycznych, nie były
zainteresowane rozwijaniem współpracy międzynarodowej w tej dziedzinie. Konwencja z
1951 r., jak i Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców były traktowane - ze

165
A. Pilch (red.), Emigracja z ziem polskich w czasach nowoŜytnych i najnowszych, PWN, Warszawa 1984; A.
Kicinger, Polityka emigracyjna II Rzeczypospolitej, „CEFMR Working Paper” 2005, nr 4.
166
Historia tego polskiego uchodźstwa bywa czasami przytaczana na róŜnych spotkaniach przez przedstawicieli
UNHCR, czy organizacji pozarządowych pomagających uchodźcom w celu zaapelowania do sumień słuchaczy.
Przekonania, Ŝe jako kraj i społeczeństwo mamy moralny obowiązek przyjmowania uchodźców, wywodzący się
między innymi z powodu długu wdzięczności, poniewaŜ „naszych” teŜ „kiedyś przyjmowano”. W załoŜeniu
powinien to być jeden z argumentów na rzecz przyjmowania uchodźców przez Polskę. Apel wyłącznie do
sumień jest słabo przekonywujący dla urzędników migracyjnych, mających na względzie raczej bieŜące skutki
takiej polityki niŜ spłacanie moralnych i w dodatku wcale ich nieprzekonywujących zobowiązań. Dlaczego
mielibyśmy mieć taki dług? – pytają. Zachód przecieŜ przyjmował naszych migrantów i nadawał im status
uchodźcy tylko dlatego, Ŝe miał w tym określony interes polityczny i korzyści gospodarcze poprzez
wykorzystanie pracy i talentów naszych migrantów. My jako kraj, jeśli nie liczyć późniejszych transferów
pienięŜnych przesyłanych rodzinom w kraju, nie mamy z tego Ŝadnych korzyści. Jedynym argumentem
przekonywującym urzędników i polityków były zawsze racje przemawiające za koniecznością dostosowania się
do standardów zachodnich. Istotne, jak sądzimy, byłyby równieŜ dla nich argumenty przemawiające za tym, Ŝe z
napływem uchodźców wiąŜą się nie tylko koszty i kłopoty, ale i rzeczywiste korzyści. Niestety te ostatnie nie
zawsze łatwo jest przekonywująco wykazać, gdyŜ bez likwidacji bezrobocia trudno je rzeczywiście osiągnąć.
167
W. Michalski, M. Cieślak, Immunitet, eksterytorialnośc i azyl w systemie polskiego ustawodawstwa karnego,
"Państwo i Prawo" 1978, nr 5, s. 42.
58
względu na czas ich powstania - jako instrumenty zimnej wojny. Polska nie podejmowała
współpracy w dziedzinie uchodźców takŜe ze względów praktycznych. To my byliśmy raczej
państwem, z którego wywodzili się uchodźcy niŜ krajem przyjmującym uchodźców. W razie
potrzeby przejściową pomoc osobom, które określały się jako uchodźcy, udzielał Polski
Czerwony KrzyŜ (PCK).
Z małym znaczeniem imigracji wiązało się równieŜ słabo rozwinięte ustawodawstwo
dotyczące cudzoziemców w Polsce. Podstawowym dokumentem prawnym regulującym ich
sytuację była ustawa o cudzoziemcach z 1963 r.168, która była tworzona w całkowicie
odmiennych warunkach politycznych, społecznych i gospodarczych niŜ obecne. W latach
powojennych cudzoziemiec w Polsce był osobą rzadko spotykaną, a jego wjazd i pobyt były
ściśle nadzorowane. Problemy związane z cudzoziemcami były widziane więc przez pryzmat
zjawisk nadzwyczajnych, a nie codziennego Ŝycia i praktyki administracyjno-prawnej169.
Taka sytuacja wraz ze swoistym, “nadzorującym” nastawieniem wobec cudzoziemców
determinowały kierunek rozwiązań prawnych w tej dziedzinie. Ustawa, jak i wydane na jej
podstawie przepisy wykonawcze, przynosiły regulacje ogólnikowe i niepełne, a wiele spraw
związanych z pobytem cudzoziemców pozostawało w ogóle lub niedostatecznie nie
uregulowanych170.
W całej historii PRL, pomijając przyjęcie kilkuset dzieci-sierot z Korei Północnej
(pozostających cały czas pozostawały pod nadzorem własnych funkcjonariuszy partyjnych i
po ukończeniu szkoły odesłanych z powrotem do kraju) odnotowano dwa wypadki
zbiorowego przyjęcia uchodźców, nie określając ich zresztą tym mianem. Pierwszym było
przyjęcie w latach 1948–1954 Greków i Macedończyków (Ŝołnierze, dzieci i cywile
powiązani z grecką partyzantką komunistyczną) w liczbie ponad 15 tys. osób171. Drugim
wypadkiem było przyjęcie w 1973 r. kilkudziesięciu zwolenników prezydenta Allende z Chile
wraz z rodzinami.
Członkowie obu grup byli raczej rozczarowani pobytem w Polsce. Rozpolitykowani
Chilijczycy przekonali się, Ŝe w komunistycznym państwie moŜna mieć kłopoty z powodu
swoich poglądów, nawet jeśli są one lewicowe. Klimat, trudności językowe i ogólnie
panująca atmosfera społeczna zniechęciła ich do dłuŜszego pobytu. Jeden z nich tak po latach

168
Ustawa z dnia 29 marca 1963 r. o cudzoziemcach, Dz. U. z 1992 r. Nr 7, poz. 30.
169
Na temat polityki migracyjnej Polski obowiązującej w tym okresie zob.: M. Okólski, Statystyka imigracji w
Polsce, „Prace Migracyjne” nr 2, Warszawa, luty 1997, s. 9-11.
170
J. Jagielski, Status prawny cudzoziemca w Polsce (problematyka administracyjnoprawna), Wydawnictwo
Prawnicze, Warszawa 1997 s. 16-20.
171
W okresie 1948-1951 Polska udzieliła azylu 14 795 Grekom i Macedończykom - por. monografię M.
Wojeckiego, Uchodźcy polityczni z Grecji w Polsce 1948-1975, Karkonoskie Towarzystwo Naukowe, Jelenia
Góra 1989; K. Pudło, Grecy i Macedończycy w Polsce, "Sprawy Narodowościowe. Seria Nowa" 1992, t. I, z. 1;
idem, Uchodźcy polityczni w z Grecji w Polsce (1948–1995), w: Mniejszości narodowe w Polsce, red. Z. Kurcz,
Wrocław 1997.
59
wspominał swoje pierwsze wraŜenia: Polski krajobraz, niesamowicie płaski, powodował
pewien niepokój i dyskomfort psychiczny, klimat zimny, wszędzie szaro, język niezrozumiały i
łamiący wszystkie reguły hiszpańskiej gramatyki, ludzie smutni, jakby w Ŝałobie. Raził mnie
nadmiar powagi, zero uśmiechów i miałem wraŜenie, Ŝe Polacy mieli powaŜne problemy z
higieną, ze względu na raŜący zapach ludzi [uchodźca z Chile].
W latach 1957-1968 opuściło Polskę ponad 5 tys. Macedończyków, którzy osiedlili się
w SF Republice Macedonii w ramach Jugosławii. Po 1975 r., w następstwie zmian
demokratycznych w Grecji, a szczególnie od początku lat osiemdziesiątych (objęcie władzy w
Grecji przez socjalistyczny rząd A. Papandreu) nastąpił powrót Greków do ojczyzny (ok. 5
tys. osób).
Chilijczycy rozczarowani pobytem w Polsce, jeśli nie wrócili do swojego kraju, to
wyjechali przewaŜnie do Szwecji. Pozostali, którzy załoŜyli w Polsce rodziny lub
wykształceni od początku w Polsce, osiągnęli tu pewne sukcesy w pracy zawodowej.
Przypadek obu grup świadczy, Ŝe nawet względnie dobre, warunki, jakie im stworzono
(otrzymali stosunkowo szybko mieszkania, mogli uczyć się i pracować), nie wystarczają
czasem dla skutecznej integracji dorosłych migrantów.
Dopiero w drugiej połowie lat osiemdziesiątych XX wieku rozpoczął się niewielki
napływ do Polski cudzoziemców w liczbie 20-30 osób rocznie, podających się za uchodźców.
Ich celem były bogate kraje Europy Zachodniej. W związku jednak w prowadzaniem juŜ
wtedy coraz bardziej restrykcyjnych przepisów wybierali drogę przez kraje komunistyczne i
tu niekiedy zmuszeni byli się zatrzymać gdyŜ nie mogli jechać dalej172. Niektórzy z nich byli
teŜ studentami z tzw. krajów rozwijających się, którzy najczęściej zostali wyrzuceni ze
studiów a jednocześnie nie chcieli wrócić do kraju pochodzenia. Inni składali wnioski w
polskich konsulatach za granicą. Traktowano ich jako osoby ubiegające się o pobyt stały w
Polsce. Jedyną instytucją zajmującą się nimi był Polski Czerwony KrzyŜ173.

3. 4. Początki budowy systemu przyjmowania uchodźców w latach 1990–1997

Historia zinstytucjonalizowanego przyjmowania uchodźców w Polsce w oparciu o


Konwencję Genewską z 1951 r. rozpoczyna się dopiero w 1990 r.174 Jest więc na tle krajów

172
Linnie lotnie krajów komunistycznych nie wymagały okazania wizy kraju docelowego, toteŜ wejście na ich
pokłady było stosunkowo łatwe. PodróŜ kończyła się jednak w Warszawie, gdyŜ zachodni przewoźnicy nie
wpuszczali ich na swoje pokłady bez wizy, a konsulaty ich krajów im ich odmawiali. Patrz: A. Kosowicz,
Working Together. 15 lat UNHCR w Polsce, UNHCR, Warszawa 2007, s. 21.
173
Ustawa o Polskim Czerwonym KrzyŜu z 16 listopada 1964 roku przewidywała, Ŝe organizacja ta moŜe
udzielać pomocy „uchodźcom wojennym”. W latach 1984-1989 udzieliła pomocy 320 cudzoziemcom
polegającej zazwyczaj na ułatwieniu im wyjazdu do kraju trzeciego.
174
Historia początków przyjmowania uchodźców w Polsce została opracowana przez Marka Szonerta –
bezpośredniego uczestnika tamtych wydarzeń i współtwórcy obecnego systemu azylowego w Polsce - M.
60
zachodnioeuropejskich stosunkowo krótka. Dla polskich władz „przygoda z uchodźcami” nie
była planowana i rozpoczęła się nieoczekiwanie w marcu 1990 r., kiedy władze Szwecji
deportowały kilkusetosobową grupę obywateli Etiopii, Somalii, Libanu, Iraku i Syrii
poszukujących w ich kraju azylu. Do Szwecji przypłynęli oni promem ze Świnoujścia ze
sfałszowanymi wizami tego kraju lub nawet nie posiadając Ŝadnych dokumentów. W
wypadku uchodźców ten fakt był raczej „normą” niŜ czymś nadzwyczajnym i nie stanowił on
„rzeczywistego” powodu ich odesłania. Prawdziwą przyczyną było to, Ŝe władze szwedzkie
mające problemy z nadmiarem uchodźców, postanowiły wykorzystać fakt dojścia do władzy
w Polsce rządu „solidarnościowego” i uznać, Ŝe Polska jest juŜ „krajem bezpiecznym”
mogącym juŜ przyjmować uchodźców. Na decyzję władz szwedzkich wpłynął teŜ fakt, Ŝe w
ciągu drugiego półrocza 1989 r. przybyło do ich kraju przez Polskę ponad 7 tys.
Cudzoziemców i ich zdaniem nie miał charakteru spontanicznego lecz był on
zorganizowany175.
Dla wyjaśnienia mechanizmu migracji tej grupy uchodźców naleŜy wspomnieć
jeszcze, Ŝe choć władze krajów komunistycznych same z zasady nie przyjmowały
uchodźców, to jednak rozmaitym poszukiwaczom azylu z Azji i Afryki umoŜliwiały
przybycie do Europy, wydając im swoje wizy i umoŜliwiając tranzyt przez swoje terytorium
na Zachód. Przy okazji nie przestrzegano Konwencji Chicagowskiej z 1949 r. nakazującej
przewoźnikom sprawdzanie dokumentów podróŜy uprawniających do wjazdu do kraju
docelowego. Postępowanie takie było poniekąd zamierzone. Miało ono na celu sprawianie
kłopotów władzom „wrogich państw kapitalistycznych” poprzez zalewanie ich falami
„nieproszonych” imigrantów. Przodowała w tym zwłaszcza NRD, która wykorzystując
specjalny status Berlina Zachodniego, przepuszczała do niego wszystkich poszukiwaczy
azylu, oczywiście poza tymi, którzy byli obywatelami państw komunistycznych. Przez Polskę
odbywał się jednak takŜe podobny tranzyt do Szwecji.
Zmiany polityczne w Europie Środkowej i Wschodniej ukróciły te praktyki, choć
osoby z Azji i Afryki zamierzające ubiegać się o azyl jeszcze przez cały okres lat
dziewięćdziesiątych miały moŜliwość dostania bez większych problemów wiz do Rosji i
niektórych innych państw powstałych po rozpadzie ZSRR, w podobny jak w przeszłości
sposób, wykorzystując ich terytorium do tranzytu na Zachód.

Szonert, Działalność Departamentu do Spraw Migracji i Uchodźstwa MSWiA na rzecz uchodźców, w: S.


Łodziński, J.J. Milewski, Do stołu dla zamoŜnych. Ruchy migracyjne w Afryce oraz ich znaczenie dla Polski,
Warszawa 1999; idem, Rok 1990 – początki opieki nad uchodźcami, w: Migracje polityczne XX wieku, red. J.E.
Zamojski, „Migracje i społeczeństwo” 2000, nr 4; por takŜe: A. Florczak, Uchodźcy w Polsce. Między
humanitaryzmem a pragmatyzmem, Toruń 2003, s. 96–142. Autorzy niniejszego podrozdziału dokonują jednak
nie tylko syntezy tych opracowań, ale próbują zwrócić uwagę na niektóre dotąd nieporuszone problemy.
175
A. Kosowicz, Working Together. 15 lat UNHCR w Polsce, UNHCR, Warszawa 2007, s. 14.
61
Ale uznanie Polski przez Szwecję „za bezpieczny kraj trzeci” było w tym czasie
wyraźnie na wyrost. Polska nie była przygotowana na przyjmowanie uchodźców ani pod
względem prawnym, ani humanitarnym. Nie podpisała ani Konwencji Genewskiej z 1951 r.,
ani Protokółów Nowojorskich z 1967 r. Z kolei ustawodawstwo wewnętrzne nie
przewidywało moŜliwości ubiegania się o status uchodźcy, a prawo ubiegania się o azyl
polityczny na podstawie konstytucji było juŜ w tym czasie „martwą instytucją”. Nie istniały
Ŝadne procedury prawne moŜliwe do zastosowania wobec tej kategorii cudzoziemców. Pobyt
ich w Polsce był nielegalny, oparty na fikcji prawnej. Władze polskie mogły bez większych
konsekwencji odmówić udzielenia pomocy tej grupie cudzoziemców, ponownie zawrócić ich
do Szwecji lub deportować do kraju pochodzenia. Nie zrobiły jednak tego, gdyŜ mimo
zaskoczenia i braku przygotowania, szwedzka decyzja była w pewien sposób dlań
nobilitująca. Była znakiem, Ŝe Polska będzie odtąd juŜ traktowane jako „normalne” państwo
demokratyczne. Stąd wyzwanie to zostało przyjęte.
Cudzoziemcy deportowani ze Szwecji znaleźli się, jak zwykle pod opieką PCK.
Ulokowani zostali na samym początku w ośrodkach wypoczynkowych na terenie Świnoujścia
na koszt miasta, które wykorzystywało na ten cel środki przeznaczone na pomoc społeczną.
W dniu 26 marca 1990 r. odbyło się posiedzenie rządu w tej sprawie, na którym powołano
Międzyresortowy Zespół do Spraw Pomocy Uchodźcom z Zagranicy. W jego skład wchodzili
urzędnicy z ówczesnego Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej (MZiOS), Ministerstwa
Spraw Wewnętrznych (MSW) i Zagranicznych (MSZ) oraz Obrony Narodowej (MON), w
tym funkcjonariusze Wojsk Ochrony Pogranicza (WOP). Członkiem zespołu został równieŜ
przedstawiciel PCK. Były to osoby, które miały juŜ jakieś doświadczenie ze sprawami
dotyczącymi cudzoziemców. Instytucja ta stała się zaląŜkiem przyszłego systemu ochrony
uchodźców w Polsce, ale nie zdawano sobie z tego sprawy, Ŝe to nastąpi. Działania, jakie
wówczas podejmowano, miały charakter wyłącznie doraźny.
Były one związane z koniecznością odciąŜenia władz miasta Świnoujścia oraz
obawami, Ŝe tego typu deportacje zaczną się teraz powtarzać. Urząd Rady Ministrów
wyasygnował w związku z tym dodatkowe środki finansowe dla PCK. NiezaleŜnie od tego,
zwrócono się teŜ o pomoc materialną do Szwedzkiego Czerwonego KrzyŜa, a do władz
szwedzkich z apelem, aby nie podejmowały w najbliŜszym czasie kolejnych decyzji
dotyczących deportacji cudzoziemców do Polski. Z drugiej strony zobowiązano Ministerstwo
Spraw Zagranicznych do ściślejszego kontrolowania wydawania wiz z krajów wysokiego
ryzyka imigracyjnego oraz nawiązano kontakt z Wysokim Komisarzem ONZ ds. Uchodźców
w Genewie w celu wspólnego rozwiązania powstałego problemu.
62
Jeśli chodzi o samych uchodźców to, od samego początku zderzono się z problemami,
które później będą się jeszcze powtarzać, jak np. problem podawanego im jedzenia. W tym
czasie podawano muzułmanom nawet wieprzowinę, co kończyło się gwałtownymi protestami
i atakami na kucharzy176. Nie byli oni oczywiście zadowoleni z sytuacji, w jakiej się znaleźli,
a takŜe z warunków w Polsce. Perspektywą azylu w naszym kraju byli wręcz przeraŜeni.
PrzedłuŜający się pobyt na terenie Polski skłaniał niektórych do podejmowania prób dalszej
samodzielnej migracji i nielegalnego przekraczania granicy polsko-niemieckiej. Część z nich
podjęła równieŜ strajk głodowy w celu wymuszenia przyspieszenia przyjazdu przedstawicieli
UNHCR. Przerwano go dopiero po przyjeździe wysłanników tej instytucji oraz zapewnieniu,
Ŝe w Polsce znajdują się czasowo do rozwiązania ich problemu. Przeprowadzono pierwsze
tzw. wywiady statusowe i zabrano je do dalszego rozpatrzenia w Genewie.
Oczekujących na decyzję PCK postanowiło w maju 1990 r. przekwaterować do
ośrodków wypoczynkowych nad Zalewem Zegrzyńskim, aby byli bardziej dostępni dla władz
w Warszawie. W lipcu do grupy tej dołączono kilkudziesięciu obywateli albańskich, którzy
schronili się w Ambasadzie RP w Tiranie, a następnie zostali przewiezieni do Polski.
Później, gdy informacje na temat przyjmowania uchodźców w Polsce zostały
upowszechnione przez media, do PCK zaczęło zgłaszać się coraz więcej cudzoziemców,
którzy czasowo przebywali w Polsce. Zgłaszali się obywatele Botswany, Czechosłowacji,
Etiopii, Ghany, Libanu, Libii, Iraku, Jemenu, Nigerii, Rumunii, Syrii, Turcji, Somalii, Zairu i
ZSRR, postanawiając ubiegać się o status uchodźcy. Pod ich wpływem coraz bardziej
przekonywano się, Ŝe podjęte działania na rzecz uchodźców nie będą miały charakteru
jednorazowego. Stąd pod koniec roku Rada Ministrów podjęła decyzję o utworzeniu stałego
Biura Pełnomocnika Ministra Spraw Wewnętrznych do Spraw Uchodźców, który od nowego
1991 r. przejął od PCK całość spraw związanych z pobytem uchodźców w Polsce.
Pełnomocnikiem tym został płk Zbigniew Skoczylas, człowiek-legenda w swoim
środowisku, znany z odwagi do podejmowania niekonwencjonalnych działań, które były
niezbędne w tym czasie. Instytucja Pełnomocnika, którego moŜna w kaŜdej chwili powołać i
odwołać, w rzeczy samej miała relatywnie bardzo niski status w administracji i była
traktowana jako coś, co zostało przyklejone do MSW z zewnątrz. Umocowanie całej
problematyki azylowej w normalnej strukturze administracyjnej państwa członkowie tego o
Zespołu Międzyresortowego traktowali wtedy jako duŜy sukces. Stało się bowiem pewne, Ŝe
instytucja ta jednak zaraz nie zniknie.
Do końca 1991 r. nie było nie było przepisów umoŜliwiających nadawanie statusu
uchodźcy w Polsce, ale samo przyjmowanie wniosków o ten status pozostawało

176
A. Kosowicz, Working Together, ibid., s. 21.
63
niezalegalizowaną praktyką. Niemniej przyjmowano je i po wstępnym opracowaniu
przesyłano do UNHCR w Genewie. Tam je rozpatrywano i podejmowano decyzje, które
władze polskie respektowały. PrzewaŜały decyzje pozytywne. Na 750 rozpatrzonych przez
UNHCR wniosków aŜ 425 osób otrzymało decyzje pozytywne i status „uchodźców
mandatowych”, co z dzisiejszego punktu widzenia naleŜałoby uznać za ewenement.
Po otrzymaniu decyzji, uchodźcy szybko opuścili Polskę. Nasze władze zdawały sobie
sprawę z tymczasowości tego typu rozwiązań. Dlatego Biuro od początku podjęło działania
zmierzające do zalegalizowania ochrony uchodźców w naszym kraju, w tym przede
wszystkim ratyfikowania Konwencji Genewskiej i Protokołów Nowojorskich Podpisane
177
zostały one ostatecznie jesienią 1991 r. i weszły w Ŝycie w końcu br. W styczniu 1993 r.
Polska ratyfikowała Europejską Konwencję Ochrony Praw Człowieka i Podstawowych
Wolności z 4.11.1950 r., której postanowienia odnoszą się równieŜ do sposobu traktowania
uchodźców i cudzoziemców178.
Ratyfikacja Konwencji i Protokołu oraz porozumienie Polski z państwami Grupy
Schengen, dotyczące ruchu bezwizowego, wymusiła nowelizację art. 88 Konstytucji z 1952 r.
oraz nowelizację ustawy o cudzoziemcach z 1963 r. Art. 88 pozbawiony został wyraźnych
konotacji politycznych i ograniczył się do stwierdzenia, iŜ „Obywatele innych państw i
bezpaństwowcy mogą korzystać z azylu na zasadach określonych ustawą”. Ani przepisy
ustawy z 1963 r., ani rozporządzenia nie przewidywały dla udzielania azylu swoistej
procedury. Nie uchwalono jednak do tej pory specjalnej ustawy o azylu.
Sejm znowelizował dotychczasową ustawę o cudzoziemcach z 1963 r., wprowadzając
do niej zapisy odnoszące się do cudzoziemców ubiegających się o status uchodźcy.
Wprowadzała ona instytucję "uchodźcy" do polskiego systemu prawnego (w rozumieniu
Konwencji z 1951 r. i Protokołu z 1967 r.), ustalała zasady przyznawania statusu uchodźcy
oraz zasady pozbawiania cudzoziemca wolności w celu wykonania decyzji o wydaleniu.

177
Dz. U. z 1991 r., Nr 119, poz. 515 i 516. Oświadczenie rządowe w sprawie przystąpienia przez Polskę do
Konwencji i Protokołu wydane zostały 26 listopada 1991 r. (Dz. U. z 1991 r., Nr 119, poz. 517 i 518). Polska
przyjęła prawie wszystkie zawarte w Konwencji i Protokole zobowiązania. Zarówno Konwencja jak i Protokół
przewidują obowiązek państw - stron do współpracy z Urzędem Wysokiego Komisarza Narodów
Zjednoczonych ds. Uchodźców, a w szczególności ułatwianie Wysokiemu Komisarzowi nadzorowania
stosowania postanowień tych aktów. W lutym 1992 r. zostało otwarte w Warszawie Biuro Łącznikowe
Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców – por. A. Florczak, Uchodźcy w Polsce..., s.
143-149.
178
Dz. U. z 1993 r. Nr 61, poz. 284. Wśród innych aktów prawa międzynarodowego wiąŜących Polskę i
mających znaczenie dla ochrony praw uchodźców naleŜy wskazać Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i
Politycznych z 1966 r., ratyfikowany przez Polskę 3.03.1977 r. (Dz. U. z 1977 r Nr 38, poz. 167) oraz
Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych z 1966 r. , ratyfikowany przez Polskę
3.03.1977 r. (Dz. U. z 1977 r. Nr 38, poz. 169). Szczególne znaczenie dla uchodźców ma w kontekście ochrony
praw człowieka zasada non-refoulment, czyli zakaz cofnięcia lub wydalenia uchodźcy do państwa, w którym
moŜe on obawiać się prześladowania, zagroŜenia Ŝycia lub wolności. Art. 2 Protokołu Czwartego do Konwencji
Europejskiej głosi, Ŝe kaŜdy człowiek moŜe swobodnie opuścić jakikolwiek kraj (włączając w to takŜe swój
własny), zaś art. 4 tego Protokołu zakazuje zbiorowego wydalania cudzoziemców.
64
Organem uprawnionym do nadawania statusu uchodźcy został Minister Spraw Wewnętrznych
(następnie Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji), który podejmuje decyzję w tym
zakresie w porozumieniu z Ministrem Spraw Zagranicznych. Konkretne upowaŜnienie do
podejmowania decyzji w sprawie przyznania statusu uzyskał Pełnomocnik ds. Uchodźców
MSW (następnie Departament ds. Migracji i Uchodźstwa MSWiA).
Od tej chwili rozpoczęto legalne przyjmowanie wniosków o przyznanie w Polsce
statusu uchodźcy. Zaczęto je samodzielnie rozpatrywać i wydawać decyzje statusowe. Liczba
ubiegających się o ten status zaczęła powoli wzrastać, ale nie przekraczała ona do połowy lat
dziewięćdziesiątych tysiąca osób rocznie. W kwietniu 1992 r. otwarto stały naleŜący do MSW
Ośrodek dla Uchodźców w Dębaku k/Nadarzyna, w którym kwaterowano osoby ubiegające
się o status uchodźcy do czasu rozpatrzenia ich wniosków.
Rozpoczęcie przez Polskę przyjmowania wniosków o status uchodźcy dało nadzieję
na zalegalizowanie pobytu sporej grupie cudzoziemców studiujących u nas, pochodzących z
krajów Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Wielu z nich pragnęło u nas pozostać, znali juŜ
język polski, byli często w duŜym stopniu zintegrowani, ale nie mieli dotąd innego sposobu
zalegalizowania pobytu poza małŜeństwem z obywatelem polskim. Oni to stanowili
początkowo znaczny odsetek ubiegających się o ten status. Później tych przypadków było juŜ
coraz mniej, choć do dzisiaj zdarzają się wnioski od cudzoziemców, którzy chcą uzyskać
status na zasadzie uchodźcy sur place (miejsca pobytu)179.
Grupą, która szybko w latach 1992–1993 stała się dominującą wśród aplikantów o
status uchodźcy, były osoby pochodzące z byłej Jugosławii w związku z wojną na terytorium
Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny. Obok osób z tej grupy przejeŜdŜających przez Polskę i
indywidualnie występujących o status uchodźcy naleŜy wspomnieć, Ŝe w październiku 1992 r.
polskie władze przeprowadziły ewakuację dziewięćsetosobowej grupy uciekinierów z Bośni i
Hercegowiny (tzw. pociągi Mazowieckiego).
Uregulowanie ich sytuacji prawnej nastręczało trudności, gdyŜ nie byli to w zasadzie
uchodźcy „konwencyjni”, ale uciekinierzy wojenni (albo - jak się ich określa w niektórych
państwach – uchodźcy de facto). Nie było jednak w Polsce w tym okresie instytucji czasowej
ochrony i przyjęto zasadę nadawania statusu uchodźcy wszystkim wnioskodawcom z Bośni i

179
Są to osoby, które nie wyjechały ze swojego kraju jako uchodźcy, ale jeśli w związku z własną działalnością
polityczną za granicą lub na skutek zmian, jakie zaszły w ich kraju pochodzenia, powstały warunki stwarzające
dla nich niebezpieczeństwo prześladowania po powrocie, to mieli pełne prawo do szukania ochrony
międzynarodowej. W grupie tej faktycznie niewiele było takich osób, które mogły spełnić te warunki, ale jeśli
pochodzili akurat z krajów, w których toczyły się konflikty zbrojne i w których dochodziło do częstych naruszeń
praw człowieka (np. Sudan, Etiopia, Irak), a zeznania ich nie były sprzeczne wewnętrznie, to na ogół
otrzymywali decyzję pozytywną. Polska nie prowadziła i do dziś nie prowadzi polityki imigracyjnej (choćby
znanego z innych krajów tzw. drenaŜu mózgów) umoŜliwiającej grupie najbardziej skłonnych do integracji
cudzoziemców, przez fakt odbycia u nas studiów, legalizację pobytu w inny sposób.
65
Hercegowiny w oparciu o ogólną sytuację panującą w tym regionie (faktycznie na zasadzie
prima facie)180. Obecnie pracownicy Urzędu tak komentują ówczesną sytuację:
To był jakby Polski model ochrony czasowej. Za pierwszym razem, kiedy to się działo...
jeszcze pojęcie ochrony czasowej nie było w Europie popularne. Ochronę czasową jako stały
status w Europie zawdzięczamy właśnie Bośni, czego doświadczyły wszystkie państwa UE.
[…] To była decyzja Prezydium Rady Ministrów, bo była potrzebna podstawa prawna, coś co
określa zasady przyjęcia, dokumenty, które są potrzebne, z podstawą do wydania stosownych
dokumentów, określa warunki zakwaterowania, wysokość pomocy, więc to się takim
oddzielnym quasi-prawnym aktem wszystko regulowało. I drugi raz to powtórzono w
przypadku Macedonii. Natomiast później juŜ planowano wprowadzić prawo UE, gdzie taki
status ochrony czasowej jest wpisany, tylko uwaga, o tym decyzja zapada nie tutaj, a w
Brukseli, to znaczy konkretnie Rada UE podejmuje taką decyzję ochrony czasowej [wywiad z
pracownikiem Urzędu ds. Cudzoziemców].

Zastosowanie podobnych rozstrzygnięć wobec Czeczenów nie było juŜ jednak


moŜliwe: Jest jedna podstawowa róŜnica między Czeczenami a Bośniaki: ewakuacja. I w
jednym, i drugim przypadku grupy, które znalazły się w Polsce, zostały do Polski celowo
ściągnięte. W jednym przypadku był to pociąg, właśnie tam X pojechał i wrócił z tymi ludźmi,
w drugim przypadku to były samoloty, które bractwo z Macedonii, pod wodzą X, który był
konsulem w tym Ŝe wspaniałym kraju, przesyłało tutaj. Instytucja ochrony czasowej jest w
zasadzie instytucją, która działa w przypadku ewakuacji. Natomiast jeŜeli jest napływ ludzi po
prostu, indywidualnie sobie przechodzą, to wchodzą w normalny tryb postępowania, ale tu
wchodzimy właśnie w rozróŜnienie. Prawo UE przewiduje dwa podstawowe statusy, tzn.
osoba wpada w postępowanie dotyczące statusu uchodźcy i w zasadzie, jeŜeli nie utrzymuje
takiego statusu, poniewaŜ nie spełnia zapisów Konwencji, z automatu powinno być
przeprowadzone badanie, czy nie występują przesłanki tzw. ochrony uzupełniającej, te
przesłanki wpisaliśmy do ustawy o ochronie, i to są te przesłanki do nadania pobytu
tolerowanego, z tym Ŝe one zostały w przypadku Polski rozszerzone, one generalnie
uwzględniały sytuację wynikającą z europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i
Podstawowych Wolności, nie z Konwencji o statusie uchodźcy, ale my mamy jeszcze coś
dodatkowego, mamy jeszcze brak moŜliwości wydalenia cudzoziemca, jeszcze moŜe być tak, Ŝe
po prostu nie da się cudzoziemca w Ŝaden sposób przetransportować, i wtedy teŜ moŜe
otrzymać status pobytu tolerowany. W tej chwili, w tej nowej ustawie, w tej, która juŜ jest w
Sejmie, to juŜ jest zróŜnicowanie, sytuacja ochrony uzupełniającej nazywa się sytuacją
uzupełniającą, a pobytem tolerowanym nazywa się tylko to co pozostaje poza [ wywiad z
pracownikiem Urzędu ds. Cudzoziemców].

W wypadku osób pochodzących z innych rejonów byłej Jugosławii stosowano


procedury indywidualnego rozpatrywania wniosków. Mimo moŜliwości pozostania, a nawet
podjętych wobec nich planów działań integracyjnych, z czasem wszyscy opuścili Polskę.
Od początku powstania systemu przyjmowania uchodźców do Polski trafiały teŜ osoby
(pojedynczo lub w niewielkich grupach) pochodzące niemal ze wszystkich krajów świata, w
których toczą się konflikty zbrojne i łamie się prawa człowieka. Do dzisiaj znajdują oni stale
odbicie w składzie osobowym wnioskodawców o status uchodźcy. W latach 1992–1993
najwięcej wśród nich było osób z Etiopii, Armenii, Iraku oraz Libanu. Ich pochodzenie

180
A. Florczak, Uchodźcy w Polsce..., s. 111-112.
66
narodowe i kulturowe zaczęło mieć wpływ na skład urzędników rozpatrujących ich sprawy.
Dotychczasowi pracownicy byli słabo przygotowani do rozpatrywania tego typu spraw.
Zaczęto więc przyjmować młode osoby znające język nie tylko angielski i rosyjski, ale i
języki orientalne, znające często osobiście sytuację w krajach pochodzenia uchodźców. Miało
to duŜy wpływ na charakter tej instytucji, znacząco róŜniący się od innych komórek
administracji państwowej.
W lutym 1993 r. na mocy rozporządzenia Rady Ministrów Biuro Pełnomocnika MSW
ds. Uchodźców przekształcono w Biuro do Spraw Migracji i Uchodźstwa MSW. Reforma ta
skończyła okres pionierski w budowie systemu ochrony uchodźców w Polsce. Wtedy dopiero
zostało ono wyraźnie i na trwałe osadzone w strukturze administracyjnej państwa. Zmiany te
były podyktowane rozszerzaniem się zakresu zadań związanych z legalizacją pobytu
cudzoziemców w Polsce. Biuro mieściło się początkowo w dwóch niewielkich pokoikach w
budynku MSW przy ulicy Koszykowej, aby stopniowo po kolejnych reformach przejąć cały
budynek. W oczach urzędników uczestniczących w nim od początku, był to okres
„romantyczny” w historii tej instytucji, cechujący się duŜym entuzjazmem i poświęceniem
wszystkich pracujących w niej osób.
Inna rzecz, Ŝe działano w poczuciu nadchodzącego zagroŜenia, gdyŜ po rozpadzie
ZSRR w całej Europie spodziewano się „wędrówki ludów” na Zachód. Media podgrzewały
sytuację strasząc czytelników „hordami” ze Wschodu. Biuro przygotowywało program
przyjęcia „Wielkiej Fali” setek tysięcy potencjalnych przybyszy z obszaru byłego ZSRR, co
nigdy nie miało nastąpić. Nie liczono wówczas czasu pracy, często zostając po godzinach,
działania odbiegały od jakiejkolwiek urzędniczej rutyny, ścisłego przestrzegania wewnętrznej
hierarchii i procedur administracyjnych. Dość powiedzieć, Ŝe ówczesny dyrektor płk.
Zbigniew Skoczylas, jeśli nie mógł czegoś załatwić, to jechał po prostu do Belwederu i
niezapowiadany domagał się rozmowy z prezydentem Wałęsą, wymuszając na nim potrzebne
decyzje. Okres wczesnej transformacji ustrojowej i pewnego bałaganu sprawiał, Ŝe do
pewnego czasu tolerowano takie działania. W 1993 r. zaczęły one jednak odchodzić juŜ do
przeszłości, ale specyfika tej komórki w ramach MSW jeszcze długo pozostała.
Z punktu widzenia dzisiejszych standardów urzędniczych ówczesne decyzje statusowe
cechowały się niskim stopniem profesjonalizmu. Pracownicy rozpatrujący wnioski bazowali
głównie na własnej wiedzy i pomysłowości w docieraniu do źródeł na temat krajów
pochodzenia. Nie było wtedy jeszcze Internetu, a specjalna komórka analityczna powstała
dopiero po 2001 r. Zamawiano czasami ekspertyzy u pracowników naukowych zajmujących
się danymi krajami. Te jednak rzadko w pełni satysfakcjonowały osoby prowadzące sprawy,
gdyŜ zazwyczaj miały charakter zbyt ogólnikowy. Naukowcy przedstawiali pewną syntezę o
67
sytuacji w krajach pochodzenia uchodźców a nie dostarczali listy potrzebnych urzędnikowi
szczegółów. Dodatkowo relacje między Biurem a UNHCR oraz organizacjami
pozarządowymi pomagającymi uchodźcom, jak Fundacją Helsińską i Polską Akcją
Humanitarną, które z natury rzeczy musiały posiadać odmienny punkt widzenia, odznaczały
się pewną nieufnością i brakiem zrozumienia dla prezentowanego przez nie stanowiska.
Władze nie były wtedy przygotowane na współpracę i dialog z tymi organizacjami. Krytyka z
ich strony budziła tylko ich rozdraŜnienie. Z kolei niektórzy reprezentanci tych organizacji
traktując swą pracę jako misję teŜ często przesadzali w swoich Ŝądaniach i nawet nie szukali z
urzędnikami wspólnego języka.
Z obawy przed instruktaŜem ze strony pomocodawców starano się przeprowadzić
pierwsze wywiady statusowe moŜliwie jak najwcześniej. Starano się nie informować
uchodźców o prawach im przysługujących i charakterze Konwencji Genewskiej. Pracownicy
Biura jeździli nie tylko na przejścia graniczne na lotnisku, w portach morskich w Gdańsku
czy Szczecinie, do aresztów śledczych, ale nawet do tzw. „dziupli”, w których słuŜby
namierzyły ukrywających się nielegalnych imigrantów. Podyktowane to było w duŜym
stopniu trudnościami w ustalaniu prawdziwych przyczyn wyjazdu cudzoziemca z kraju, jeśli
ten prawidłowo i przekonywująco określił swoje obawy przed prześladowaniem.
W grudniu 1996 r. po reformie struktur administracyjnych państwa MSW zostało
przekształcone w Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA), a
dotychczasowe Biuro do Spraw Migracji i Uchodźstwa awansowało do poziomu
Departamentu do Spraw Migracji i Uchodźstwa MSWiA. O ile Biuro miało tylko zadania
wyłącznie wykonawcze, to Departament ma juŜ charakter merytoryczny. Tym samym
oficjalnie przyznano, Ŝe sprawy migracyjne – w tym uchodźcze - naleŜą do problemów rangi
najwyŜszej. Po raz pierwszy teŜ liczba starających się o status uchodźcy przekroczyła tysiąc
osób rocznie, dochodząc powoli do ponad trzech tysięcy. Miało to związek zarówno z
nasileniem się działalności grup przestępczych przerzucających nielegalnych imigrantów, jak
i z coraz powszechniejszą wiedzą wśród potencjalnych uchodźców o Polsce jako kraju, w
którym moŜna dostać azyl.
Wschodnia granica Polski była wówczas słabo chroniona, zwłaszcza na odcinku
litewskim, gdzie poprzedni system zabezpieczeń sowieckaja sistiema został przez władze
litewskie usunięty, a po polskiej stronie budowa nowej straŜnicy przeciągała się z powodu
protestów miejscowej ludności narodowości litewskiej. Jeśli chodzi o kraje pochodzenia
uchodźców, to poszczególne lata aŜ do 1999 r. charakteryzowały się zazwyczaj wyraźną
tendencją do przewagi liczebnej wśród ubiegających się jednej lub kilku narodowości. Tak na
przykład rok 1994 to przewaga uchodźców z Armenii, lata 1995–1996 były pod znakiem
68
dominacji uchodźców z Azji Południowej (Indie, Pakistan, Afganistan, Sri Lanka,
Bangladesz). Rok 1997 to była Somalia i ponownie Armenia, 1998 r. – Bułgaria i Rumunia.
Oczywiście oprócz nich w statystykach pojawiali się pojedynczy uchodźcy z wielu innych
państw świata. Sytuacja uchodźcza w Polsce cechowała się duŜą dynamiką, a od 1998 r.
zanotowano ponowny wzrost liczebności składanych wniosków.
Pierwszy okres budowy systemu przyjmowania uchodźców w Polsce zakończył się
przyjęciem waŜnych i nowych regulacji prawnych. Pierwszą była nowa Konstytucja RP z 2
kwietnia 1997 r. Zawiera ona artykuł 56, waŜny dla spraw uchodźczych. Stanowi on, Ŝe „1.
Cudzoziemcy mogą korzystać z prawa azylu w Rzeczypospolitej Polskiej na zasadach
określonych w ustawie. 2. Cudzoziemcowi, który w Rzeczypospolitej Polskiej poszukuje
ochrony przed prześladowaniem, moŜe być przyznany status uchodźcy zgodnie z wiąŜącymi
Rzeczpospolitą Polską umowami międzynarodowymi”.
Rozwinięcie zasad przyznawania azylu i statusu uchodźcy (a takŜe inne waŜne
zagadnienie związane z polityką wobec cudzoziemców) znalazły rozwinięcie w nowej
ustawie o cudzoziemcach, przyjętej przez Sejm w czerwcu 1997 r.181 W zakresie azylu
stanowiła ona, Ŝe cudzoziemiec na swój wniosek moŜe otrzymać azyl w Polsce, gdy jest to
niezbędne dla zapewnienia mu ochrony oraz, gdy przemawia za tym waŜny interes Polski (art.
50)182.
W tej ustawie zostały rozbudowane unormowania dotyczące postępowania w sprawie
nadawania lub odmowy przyznania statusu uchodźcy. W ustaleniu przesłanek o przyznanie
statusu uchodźcy ustawa nawiązywała do Konwencji Genewskiej z 1951 r. i Protokołu z 1967
r. Zgodnie z art. 32 ustawy, tylko cudzoziemiec spełniający warunki w nich przewidziane
moŜe wystąpić z wnioskiem o wszczęcie postępowania, o ile nie uzyskał on tego statusu w
innym kraju. Wniosek o przyznanie statusu musi być złoŜony tylko osobiście (pełnomocnicy
są wykluczeni) - art. 34, podczas przekraczania granicy (art. 37). Cudzoziemiec, który
nielegalnie przybył na do Polski, powinien złoŜyć wniosek niezwłocznie po przekroczeniu
granicy komendantowi placówki StraŜy Granicznej lub jeśli tego nie zrobił podczas

181
Dz. U. z 1997 r., Nr 114, poz. 739.
182
Cudzoziemcowi, który otrzymał azyl, wydaje się zezwolenie na osiedlenie się. Ustawa przewiduje moŜliwość
cofnięcia azylu, jeŜeli ustały przyczyny, dla których azyl został udzielony lub teŜ azylant prowadzi działalność
skierowaną przeciwko państwu polskiemu (art. 51). W praktyce jednak azyl przyznaje się w Polsce bardzo
rzadko. W latach dziewięćdziesiątych zostało złoŜonych w Polsce ponad dwadzieścia wniosków o przyznanie
azylu, ale nie ma dostępnych publicznie informacji, aby któryś z nich został rozpatrzony pozytywnie. Niektórzy
z wnioskodawców o azyl, w wypadku odmowy rozpoczęcia procedury azylowej lub teŜ negatywnej decyzji,
składali podania o przyznanie statusu uchodźcy, często z pozytywnym skutkiem.
69
przekraczania granicy, w terminie 14 dni od momentu przekroczenia granicy (art. 37 par. 1 i
2)183.
Ustawa zwraca uwagę równieŜ na podtrzymanie jedności rodziny uchodźcy. Stanowi
ona, iŜ małŜonkowi i małoletnim dzieciom cudzoziemca, któremu przyznano status uchodźcy,
a którzy przebywają razem z nim w Polsce, nadaje się równieŜ status uchodźcy (art. 44).
Cudzoziemiec ubiegający się o nadanie statusu uchodźcy lub juŜ go posiadający moŜe
swobodnie się kontaktować z przedstawicielem Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ do
Spraw Uchodźców, który, za zgodą tego cudzoziemca, posiada takŜe prawo uzyskiwania
informacji od administracji państwowej o przebiegu i wydanych decyzjach w jego sprawach
(art. 49).
Decyzję w sprawie nadania (lub odmowy nadania) statusu uchodźcy podejmuje
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji (art. 85 ust. 1)184, a wydanie tej decyzji
powinno nastąpić nie później niŜ w terminie 3 miesięcy od dnia wszczęcia postępowania (art.
41). Od tej decyzji cudzoziemcowi przysługuje odwołanie się do Rady do Spraw Uchodźców,
która jest instytucją nową w polskim prawie oraz unikalną na tle innych krajów europejskich
(art. 85 ust. 7)185.
Kończącym wydarzeniem budowę systemu uchodźczego w naszym kraju w tym czasie
było powołanie w październiku 1997 r. Międzyresortowego Zespołu do Spraw Migracji jako
organu opiniodawczo-doradczego w sprawach polityki migracyjnej państwa.

3. 5. Rozwój systemu przyjmowania uchodźców w latach 1997–2000

Główną przyczyną zmiany obowiązującego prawa dotyczącego uchodźców były nowe


wyzwania w związku z planowanym wejściem Polski do Unii Europejskiej oraz
koniecznością przystosowania naszego prawa do standardów unijnych. Przyczyniła się takŜe
do tego zwiększona liczba migrantów przybywających do Polski w poszukiwaniu ochrony,
orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA), a takŜe uwagi Rzecznika Praw

183
JeŜeli cudzoziemiec przebywa w naszym kraju legalnie, to ma on prawo złoŜyć podanie o przyznanie statusu
uchodźcy w ciągu 14 dni od uzyskania wiadomości o zaistnieniu w jego kraju pochodzenia okoliczności
uzasadniających mu nadanie statusu uchodźcy (art. 37 par. 4). Zgodnie z art. 36 stworzona jest procedura, która
ma na celu wstępne zbadanie sprawy (sprawdzenie, czy cudzoziemiec przybył z bezpiecznego kraju pochodzenia
lub bezpiecznego kraju trzeciego lub teŜ sprawdzenie, czy nie zostały poddane fałszywe dane). JeŜeli wniosek
nie spełnia kryteriów uzyskania statusu uchodźcy określonych w ustawie, odmawia się wszczęcia postępowania
(art. 35).
184
Ten przepis ustawy wszedł w Ŝycie wcześniej niŜ cała ustawa, tj. 11 października 1997 r.
185
Rada jest organem odwoławczym od postanowień wydawanych przez Ministra Spraw Wewnętrznych i
Administracji w sprawach o nadanie lub cofnięcie statusu uchodźcy (art. 69), której przysługują uprawnienia
organu wyŜszego stopnia (art. 70). W skład Rady ma wchodzić 12 członków powoływanych na pięcioletnią
kadencję przez Prezesa Rady Ministrów, w tym po czterech spośród kandydatów przedstawianych przez
Ministra Spraw Zagranicznych i Ministra Sprawiedliwości (art. 71), co ma zapewnić jej niezaleŜność od
MSWiA.
70
Obywatelskich i organizacji pozarządowych. Z punktu widzenia poszukiwaczy azylu nie
miały one większego znaczenia, gdyŜ odsetek decyzji pozytywnych nie zwiększył się.
Nowa ustawa miała jednak znaczenie ogromne dla jakości stanowionego prawa w
Polsce. Zawierała szczegółowe zapisy dotyczące postępowania z cudzoziemcami
ubiegającymi się o status uchodźcy i z cudzoziemcami, którzy taki status otrzymują. Ponadto
wprowadzono do niej ogólne przepisy dotyczące pomocy socjalnej dla cudzoziemców
oczekujących na decyzję w swojej sprawie.
Z kolei do zadań nowopowołanego Departamentu do Spraw Migracji i Uchodźstwa
MSWiA naleŜało nie tylko przyjmowanie wniosków od poszukiwaczy azylu, rozpatrywanie
ich oraz wydawanie decyzji statusowych. Do obowiązków tej instytucji naleŜało teŜ
wykonywanie wszystkich czynności, które towarzyszyły tym postępowaniom, jak:
fotografowanie, pobieranie odcisków palców, przeprowadzenie wywiadów z
zainteresowanymi, uzyskiwanie opinii MSZ, konsultacje z instytucjami oraz organizacjami w
kraju i za granicą posiadającymi szczegółową wiedzę na temat określonych grup uchodźców i
ich krajów pochodzenia. Poza tym - wydawanie i przedłuŜanie genewskich dokumentów
podróŜy, udzielanie zezwoleń na zamieszkanie na czas oznaczony i wydawanie kart
czasowego pobytu oraz sporządzanie odpowiedzi na skargi do NSA186.
Zadaniami towarzyszącymi było administrowanie i rozbudowa systemu elektronicznej
ewidencji danych, prowadzenie archiwum akt cudzoziemców, prowadzenie spraw
związanych z procesem integracji z Unią Europejską, współpraca z organami prokuratury,
sądu, Policji, StraŜy Granicznej oraz współpraca z organizacjami działającymi na rzecz
uchodźców.
W związku z coraz większym napływem ubiegających się o status uchodźcy otwierano
dla nich nowe ośrodki pobytowe w Lublinie, w Łukowie, Rabce i Smoszewie. Ośrodek w
Dębaku awansował do roli Centralnego Ośrodka Recepcyjnego, pełniąc istotną rolę w
przyznawaniu uchodźcom świadczeń socjalnych. Nad ośrodkami nadzór sprawował równieŜ
Departament, który poza tym podejmował od 1992 do 1998 r. szereg prób opracowania i
wdroŜenia programów integracji uchodźców.
Dziedzina ta nie naleŜała do jego zadań i nie miała Ŝadnego oparcia w przepisach
ustawowych. Wymuszała je jednak konieczność pomocy osobom, które uzyskały status
uchodźcy, nie mając Ŝadnych perspektyw na rozpoczęcie samodzielnego Ŝycia w Polsce.
Faktycznie działania te sprowadzały się do zasiłków pienięŜnych, a pozostałe formy pomocy
udzielane były przez organizacje pozarządowe. Pozytywne skutki tej aktywności (tzn.

186
A. Florczak, Uchodźcy w Polsce..., s. 208-209.
71
przekładające się na podjęcie przez danego uchodźcę wysiłku do przystosowania się do Ŝycia
w Polsce) ograniczone jednak były do nielicznych przypadków.
Polska dla większości ubiegających się nadal nie była spostrzegana jak kraj, w którym
mogliby oni odnieść sukces Ŝyciowy. Trudności związane z kosztem wynajęcia mieszkania,
ze znalezieniem pracy i moŜliwymi do uzyskania zarobkami sprawiały, Ŝe nawet ci, którzy
otrzymali pozytywną decyzję statusową i zamierzali początkowo pozostać, w końcu
wyjeŜdŜali. Nawet znaczne rozszerzenie zakresu i form tej pomocy, jak się wydaje, nie
zmieniłoby tych uwarunkowań i traktowania naszego kraju jako kraju tymczasowego pobytu.
Problemem pozostała natomiast kwestia zrównania sytuacji prawnej i integracji
uchodźców w społeczeństwie polskim. Polska przystępując do Konwencji dotyczącej statusu
uchodźców z 1951 r. zobowiązała się takŜe m.in. do traktowania uchodźców nie mniej
korzystnie niŜ własnych obywateli w takich dziedzinach jak dostęp do państwowej słuŜby
zdrowia, wybór miejsca stałego zamieszkania, swoboda poruszania się w granicach
terytorium państwa, nabywanie mienia ruchomego, nieruchomości, zakładania
przedsiębiorstw handlowych i przemysłowych, wykonywania wolnych zawodów, dostępu do
studiów, uznawania zagranicznych świadectw szkolnych i stopni naukowych, itp. Dotychczas
wprowadzono do polskiego prawa przepisy regulujące dostęp uchodźców do rynku pracy i
świadczeń społecznych.
Od marca 1996 r. do końca 1997 r. działał przy Departamencie Migracji i Uchodźstwa
MSWiA, Program Indywidualnej Adaptacji Uznanych Uchodźców Polsce, którego celem jest
wspomoŜenie finansowe cudzoziemców przebywających w Polsce na statusie uchodźcy (na
okres do 15 miesięcy, pomoc głównie w zakresie wydatków na mieszkanie, wyŜywienie,
opiekę medyczną itp.).
Po podpisaniu uzgodnień między przedstawicielami MSWiA i MPiPS w kwietniu
1998 r., po wcześniejszym wprowadzeniu do polskiego prawa instytucji integracji uchodźców
w znowelizowanej ustawie o pomocy społecznej z 1996 r., dopiero otworzyła się droga do
zajmowania się integracją uchodźców przez wyspecjalizowane słuŜby socjalne. Nie zmieniło
to jednak wspomnianej tendencji wśród uchodźców do traktowania Polski jako kraju
tranzytowego.
Od stycznia 1999 r., zgodnie z przepisami zawartymi w ustawie o cudzoziemcach,
rozpoczęła działalność powołana przez premiera dwunastoosobowa Rada do Spraw
Uchodźców, stanowiąca niezaleŜny organ odwoławczy od decyzji i postanowień
wydawanych przez MSWiA. Powstanie tej instytucji było wydarzeniem przełomowym,
wyraźnie podniosło jakość polskiego systemu ochrony nad uchodźcami. Do tej pory jedyną
moŜliwością odwoławczą było wniesienie przez zainteresowanego prośby o ponowne
72
rozpatrzenie sprawy, którą zajmowały się z reguły te same osoby, które opracowywały
decyzję w pierwszej instancji. W praktyce nie były więc one skore, choćby ze względów
czysto psychologicznych, do zmiany raz podjętej własnej decyzji.
Po 1998 r. liczba ubiegających się wzrosła do około 4 tys. rocznie i ten rząd wielkości
utrzymywać się będzie do 2003 r., po którym nastąpi kolejny skok do około 6–7 tys. osób. Po
raz pierwszy teŜ odnotowano uchodźców z Czeczenii, którzy powoli staną się główną
kategorią narodowościową wśród uchodźców w Polsce, dzięki której będzie rosła teŜ ogólna
liczba osób ubiegających się o status uchodźcy. W pozostałych grupach narodowościowych
uchodźców generalnie nie było większych zmian. Kryzysy humanitarne i konflikty zbrojne w
Azji i Afryce stale przekładały się na mniejszą lub większą obecność uchodźców z tamtych
regionów. Ich napływ następował z pewnym opóźnieniem, rok lub dwa po ujawnieniu się
danego kryzysu.
Inna tendencja zaobserwowana w końcu lat dziewięćdziesiątych XX wieku związana
była ze wzrostem liczby ubiegających się o status uchodźcy Ormian, Romów (Cyganów) z
Rumuni i Bułgarii oraz czasami takŜe Wietnamczyków. Cechą charakterystyczną tych grup
wykazujących się pewnymi zdolnościami przystosowawczymi i przedsiębiorczością, choć nie
zawsze przez państwo przyjmujące poŜądaną, było to, Ŝe ich reprezentanci szukali zazwyczaj
innych sposobów legalizacji pobytu lub decydowali się świadomie na pobyt nielegalny, w
uchodźcze procedury administracyjne wchodząc tylko w ostateczności187. Od kiedy władze
polskie w związku z planami integracyjnymi z UE były coraz mniej tolerancyjne dla
pozostających nielegalnie cudzoziemców, nastąpił charakterystyczny wzrost liczby wniosków
od osób wymienionych narodowości.
Istotnym elementem działalności Departamentu było przeprowadzenie spektakularnej
akcji ewakuacji około tysiąca uciekinierów wojennych z Kosowa w okresie od kwietnia do
sierpnia 1999 r.. Wszyscy oni jednak po krótkim pobycie na terenie Polski powrócili do kraju
pochodzenia, nie składając, z wyjątkiem jednej rodziny, wniosków o status uchodźcy.
Praca samego Departamentu w odniesieniu do jakości dokonywanych analiz
poszczególnych przypadków i przygotowywanych uzasadnień powoli się w tym okresie
poprawiała. Dostęp do Internetu, stałe szkolenia pracowników w kraju i za granicą, wyjazdy
na staŜe do Niemiec, ścisła współpraca z niemieckim urzędem imigracyjnym, równieŜ w

187
Polska ustawa o cudzoziemcach z 1997 r. (przed nowelizacją z 2001 r.) zawierała ograniczenie czasowe.
Cudzoziemiec wg niej powinien złoŜyć wniosek na granicy lub w ciągu 14 dni po jej przekroczeniu. W praktyce
jednak, z uwagi na orzecznictwo NSA, kwestionujące takie rozstrzygnięcie, przepis ten stał się przepisem
martwym. Stąd przedstawiciele wymienionych narodowości mogli składać wnioski, mimo Ŝe wielu z nich
przebywało na terytorium Polski od wielu lat. Spośród nich największą grupę w 1998 r. stanowili Ormianie.
Patrz: B. Mikołajczyk, Ormianie ubiegający się o status uchodźcy w Polsce. Sygnalizacja problemu, „Regiony
Polski” 2003, nr 1 (5), s. 87–97.
73
zakresie wymiany informacji o krajach pochodzenia uchodźców, przynosiła niewątpliwie
pozytywne skutki dla jakości procedur. Z drugiej strony, Departament w ramach struktur
MSWiA był traktowany po „macoszemu”.
Wraz ze wzrostem liczby pracowników i „klientów” pogarszały się wyraźnie jego
warunki lokalowe. W latach 1998–1999 były one wręcz skandaliczne, nie tylko dla znacznej
części pracowników Departamentu, którzy pracowali w przepełnionych pokojach. Były one
takie dla ubiegających się, którzy stłoczeni w niewielkiej i dusznej poczekalni, musieli
niekiedy oczekiwać na przesłuchanie przez wiele godzin. Brak było równieŜ pomieszczeń do
przeprowadzania wywiadów, które musiały odbywać się w pokojach urzędników, a często
nawet w wąskim korytarzu, którym przechodziło wiele osób, podobnie zresztą jak czynności
związane z fotografowaniem i daktyloskopią. Generalny remont i przejęcie przez Urząd
pozostałych pięter budynku przy ulicy Koszykowej poprawiło trochę sytuację, przynajmniej
jeśli chodzi o urzędników. Interesanci w dalszym ciągu tłoczyli się w nowej, ale nadal zbyt
małej poczekalni, albo musieli niezaleŜnie od panującej pogody oczekiwać na zewnątrz przed
budynkiem188.

3.6. Rozwój systemu przyjmowania uchodźców w Polsce w latach 2000–2008

W grudniu 1999 r. na skutek zmiany regulaminu organizacyjnego MSWiA,


rozszerzono zakres zadań Departamentu o zagadnienia wynikające z nadzoru ministra resortu
nad StraŜą Graniczną. W konsekwencji dokonano równieŜ zmiany nazwy Departamentu na:
Departament Ochrony Granic, Migracji i Uchodźstwa MSWiA. W formie tej Departament
istniał tylko kilkanaście miesięcy. Funkcje kontrolne, które teoretycznie miał wykonywać
wobec StraŜy Granicznej, od początku stwarzały atmosferę konfliktową w sytuacji, gdy obie
jednostki podlegały ministrowi spraw wewnętrznych i administracji. W lutym 2001 r.
powrócono więc do „starej” formuły Departamentu Migracji i Uchodźstwa MSWiA189.
W związku jednak z całościową reformą administracji publicznej juŜ w czerwcu 2001
r. powołano w strukturze grupy MSWiA oddzielny Urząd ds. Repatriacji i Cudzoziemców
(URiC). Był on wynikiem kompromisu między dąŜeniem do powołania urzędu centralnego
zajmującego się całością spraw migracyjnych a dotychczasową formułą Departamentu. Od tej
chwili decyzje statusowe wydawał jednak juŜ nie minister MSWiA, ale prezes Urzędu190.

188
Obserwującemu to antropologowi trudno było oprzeć się refleksji, Ŝe pozostają oni dla urzędników nadal
„problemem” – są „klientami z gorszego świata”. Symboliczne znaczenie miał tu równieŜ fakt, Ŝe nie musieli
oni juŜ odtąd wchodzić do biura tymi samymi drzwiami, co osoby aplikujące o status uchodźcy – por. M. Ząbek,
Biali i Czarni. Postawy Polaków wobec Afryki i Afrykanów, Warszawa 2007, s. 186–187.
189
A. Florczak, Uchodźcy w Polsce..., s. 209-211.
190
A. Florczak, Uchodźcy w Polsce..., s. 211-213.
74
Powstanie Urzędu było wynikiem konieczności nowelizacji w kwietniu 2001 r. ustawy
z 1997 r. o cudzoziemcach. Mimo, Ŝe była ona pisana z zamiarem dostosowania naszego
ustawodawstwa do wymogów UE, to okazało się, Ŝe konieczne są poprawki uwzględniające
szybko zmieniające się prawo Unii dotyczące migracji i uchodźstwa (acquis communautaire)
według stanu z marca 1999 r. Potrzebna była równieŜ weryfikacja dotychczasowych
rozwiązań191.
Urząd miał, nawiązując do rozwiązań przyjętych w krajach UE, kompleksowo
zajmować się problematyką cudzoziemców w zakresie obywatelstwa, repatriacji oraz w
sprawach o nadanie statusu uchodźcy i legalizacji pobytu. Utworzenie go miało umoŜliwić
uniknięcie konieczności wydawania wielu decyzji przez poszczególne departamenty MSWiA
i przyspieszyć procedury administracyjne. Z drugiej strony, część dotychczasowych
obowiązków związanych z przyjmowaniem wniosków o nadanie statusu uchodźcy,
prowadzenie postępowań w sprawach o wszczęcie postępowania, wykonywanie czynności
identyfikacyjnych przejęła StraŜ Graniczna, z którą Urząd podjął w tym zakresie ścisłą
współpracę.
Nowe przepisy dotyczące obcokrajowców pojawiły się juŜ w połowie 2003 r. We
wrześniu weszła w Ŝycie kolejna nowelizacja ustawy o cudzoziemcach oraz ustawa o
udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP odgrywa tutaj ustawa z dnia 13 czerwca
2003 r. o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej192.
Pierwsza wprowadziła do polskiego ustawodawstwa nieznaną dotąd instytucję abolicji
umoŜliwiającej zalegalizowanie pobytu od lat nielegalnie przebywającym na terenie Polski
cudzoziemcom. Przygotowana była głównie z myślą o Ormianach, obowiązywała tylko do
końca roku i skorzystało z niej 3218 osób. Obok niej wprowadzono równieŜ tzw. „małą
abolicję”, która dawała moŜliwość opuszczenia Polski bez ponoszenia konsekwencji z
powodu nielegalnego pobytu. Skorzystało z niej 282 osób. Prawo o abolicji obowiązywało
jednak zbyt krótko, aby wszyscy zainteresowani mogli z niego skorzystać.
Druga ustawa wprowadziła nową formę ochrony, instytucję „pobytu tolerowanego”
skierowaną głównie do Czeczenów, którzy zaczęli stanowić najliczniejszą grupę wśród
uchodźców w Polsce193. Tylko niewielki odsetek z ogółu ubiegających się odpowiadał w

191
A. Weinar, Europeizacja polskiej polityki wobec cudzoziemców 1990–2003, Wydawnictwo Naukowe
Scholar, Warszawa 2006, s. 86-95.
192
W 2003 r. dotychczasową jedną ustawę o cudzoziemcach z 1997 r. zastąpiły dwie nowe: ustawa
o cudzoziemcach z 13 czerwca 2003 r. (Dz. U. Nr 128. Poz. 1175) oraz wspomniana wyŜej ustawa o udzielaniu
cudzoziemcom ochrony na terytorium RP (Dz. U. z 2003 r. nr 128, poz. 1176).
193
Od 2000 r. zdecydowanie największą grupą ubiegających się stanowili obywatele Federacji Rosyjskiej, z
których 80–90% deklarowało narodowość czeczeńską. Poza nimi o status najczęściej występowali obywatele
Białorusi, Pakistanu oraz Ukrainy. Pozostali natomiast rekrutowali się z co najmniej dwudziestu kilku krajów
Azji i Afryki, ale były to zazwyczaj pojedyncze przypadki (stanowili zazwyczaj około 7% ogółu wszystkich
75
rzeczywistości definicji uchodźcy zawartej w Konwencji Genewskiej i mógł otrzymać
potwierdzenie swojego statusu. Pozostałych jednak nie moŜna było odesłać do kraju
pochodzenia ze względu na toczącą się wojnę lub z innych przyczyn, toteŜ pozostawali oni
często w kraju jako cudzoziemcy de facto nielegalni, ale pobyt ich był tolerowany194.
Sytuacja budziła powszechną krytykę organizacji pozarządowych, szczególnie
Fundacji Helsińskiej. Stąd wprowadzenie statusu cudzoziemca na pobycie tolerowanym,
który umoŜliwiał legalny pobyt, prawo do pracy i inne prawa, jakie posiadali uznani
uchodźcy. Nie przysługiwał im tylko Genewski Dokument PodróŜy oraz prawo do udziału w
programach integracyjnych. Obie nowe inicjatywy ustawodawcze były od dawna oczekiwane.
Miały na celu zakończyć fikcję prawną, polegającą na faktycznym tolerowaniu znacznej
liczby cudzoziemców przebywających w Polsce nielegalnie. UmoŜliwiały takŜe stosowanie
jednolitej procedury azylowej195. W toku postępowania o nadanie statusu uchodźcy moŜna
było podjąć decyzję o nadaniu lub odmowie nadania określonego statusu, jak równieŜ o
podjęciu ochrony w postaci zgody na pobyt tolerowany.
Wyłączenie z programów integracyjnych osób na pobycie tolerowanym prowadziło do
faktycznego utrudnienia ich adaptacji w Polsce, co wzbudziło krytykę ze strony organizacji
humanitarnych. Samych zainteresowanych skłaniało zaś do składania ponownych wniosków
o status uchodźcy, tym samym przedłuŜając niepotrzebnie procedury. Stąd naleŜało
oczekiwać kolejnych zmian w prawie.
Zjawisko powtarzającego się wnioskowania o nadanie statusu uchodźcy przez tego
samego cudzoziemca nasiliło się szczególnie w 2006 r. Spowodowało to konieczność
wprowadzenia w lipcu 2006 r. zmian do ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na
terytorium RP. Zmiany polegały na tym, Ŝe cudzoziemcy składający wniosek o nadanie
statusu uchodźcy, którzy jednocześnie posiadali zgodę na pobyt tolerowany, nie mieli prawa
do korzystania z pomocy dla osób ubiegających się o nadanie statusu. Nie przyniosło to
jednak oczekiwanych rezultatów, gdyŜ zainteresowani zrzekali się z prawa do korzystania z
tej pomocy, co skutkowało wygaśnięciem zgody na pobyt tolerowany z mocy prawa.
Jedynym rozwiązaniem tego problemu była nowelizacja wspomnianej ustawy, tak aby zgodę
na pobyt tolerowany zastąpić tzw. „ochroną uzupełniającą”. W ten sposób osoby ją

wniosków). Jeśli chodzi o Czeczenów, to prowadzone postępowania wykazywały, Ŝe są to osoby pochodzące


zazwyczaj z innych rejonów Federacji Rosyjskiej, motywowane do emigracji względami ekonomicznymi lub
społecznymi. W wypadku obywateli z innych krajów procedury wykazywały takŜe, Ŝe rzeczywistym powodem
ich wyjazdu były zazwyczaj trudne warunki bytowe.
194
A. Kosowicz, Uchodźcy z Czeczenii: szansa dla Czeczenów, „Z Obcej ziemi” 2004, nr 20; A. Weinar,
Europeizacja polskiej polityki..., s. 96-99.
195
K. Iglicka, A. Podolski, J. Uklański, Uchodźcy z Czeczenii w Polsce. Przystanek czy nowy raj utracony?,
Materiały z seminarium i konferencji, Centrum Stosunków Międzynarodowych, Warszawa 2004.
76
otrzymujące miałyby równieŜ prawo do uzyskania pomocy w ramach programów
integracyjnych, z których korzystają uznani uchodźcy.
Wzrost aplikacji i liczby osób starających się o przyznanie statusu uchodźcy zrodził
dwa powaŜne wyzwania dla polityki państwa w tym zakresie. Po pierwsze, doprowadził do
poszukiwania nowych lub przebudowy starych ośrodków dla uchodźców, co podnosiło koszty
finansowe ochrony uchodźców. Po drugie, zwiększona liczba udzielania pozwoleń na pobyt
tolerowany (odnosiła się ona głównie do obywateli Federacji Rosyjskiej narodowości
czeczeńskiej) była przyczyną napięć spowodowanych brakiem prawnych moŜliwości ich
integracji196. W 2006 r. podjęto prace nad projektem zmian w ustawie o pomocy świadczonej
dla osób, które uzyskały pobyt tolerowany. Ich celem jest wprowadzenie instytucji ochrony
uzupełniającej. Ci, którym taka forma ochrony zostanie przyznana, będą mieli zapewnione
przywileje społeczne takie jak dotychczas otrzymywały osoby z pobytem tolerowanym oraz
dodatkowo będą dostawać stałą pomoc finansową przez rok.
Zwiększająca się liczba uchodźców powodowała konieczność otwierania dla nich
nowych ośrodków pobytowych197. Pod koniec 2006 r. istniało juŜ 17 takich ośrodków, z
których 3 (w Dębaku k/Nadarzyna, w Lublinie i w Lininie k/Góry Kalwarii) były własnością
URiC, zaś 14 było dzierŜawionych od prywatnych właścicieli. Ogółem było w nich lekko
ponad 4 tysiące miejsc. Ponadto w przypadku małoletnich cudzoziemców korzystano z miejsc
w domu dziecka. Natomiast dla cudzoziemców zatrzymanych w celu wydalenia do niedawna
był tylko jeden ośrodek strzeŜony w Lesznowoli koło Grójca i kilkanaście aresztów.
W najbliŜszych planach jest jednak utworzenie kompleksowych obiektów, w których
przebywaliby cudzoziemcy podczas trwania postępowania, rozmieszczonych wraz z
delegaturami Urzędu nieopodal granicy wschodniej. UwaŜa się powszechnie, Ŝe rozwiązanie
to pozwoliłoby szybciej i sprawniej prowadzić procedury azylowe oraz ewentualne
wydalenia. Budowę pierwszych tego typu obiektu rozpoczęto w 2006 r. w Białej Podlaskiej,
Kętrzynie, Białymstoku i Przemyślu. Pod koniec 2007 r. (na krótko przed wejściem Polski do
strefy Schengen) w związku ze zwiększonym napływem cudzoziemców StraŜ Graniczna
zaczęła je juŜ wszystkie wykorzystywać jako normalne ośrodki pobytowe.
Nowelizacja ustawy o cudzoziemcach została uchwalona 24 maja 2007 r. i weszła w
Ŝycie 20 lipca 2007 r.198 Nowelizacja spowodowała kolejny juŜ raz przebudowę polskiego
systemu migracyjno-azylowego. Była ona oparta była na załoŜeniu, Ŝe dotychczasowy stan
rzeczy rozbija jedność systemu prawnego. Zamierzano więc podjąć kroki, aby go cofnąć do
196
E. Kępińska, Recent Trends in International Migration, s. 35–36.
197
Kępińska Ewa, 2005, Recent trends in International Migration. The 2005 SOPEMI Report for Poland, “CMR
Working Papers” nr 2/60, s. 34, 75.
198
Dz. U. 2007, Nr 120, poz. 818 – por. „Biuletyn Migracyjny” nr 12, kwiecień- maj 2007, s. 5; „Biuletyn
Migracyjny” nr 13, czerwiec-lipiec 2007, s. 5.
77
okresu z 1997 r. Nie biorąc pod uwagę konsekwencji, Urząd i Rada ds. Uchodźców miały
ulec całkowitej likwidacji. Ostatecznie jednak do tego nie doszło, gdyŜ – jak powiedział jeden
z wyŜszych urzędników Ministerstwa – Ktoś delikatnie zwrócił uwagę ministrowi Tarce, Ŝe są
prowadzone postępowania. On bardzo się zdziwił. Poprosił o informację, ile tych postępowań
jest rocznie. Wtedy zdziwił się jeszcze bardziej. Potem dowiedział się, Ŝe z tym się chodzi do
sądu i robi inne róŜne rzeczy... [pracownik Urzędu] .
Władze polityczne zmuszone były pójść na kompromis, gdyŜ w innym wypadku
MSWiA musiałoby przejąć kilkadziesiąt tysięcy postępowań rocznie kończących się
nierzadko w sądzie. Pozostawiono Urząd, zostawiając mu jednak tylko postępowania i
czyniąc na powrót ministra spraw wewnętrznych i administracji odpowiedzialnego za
koordynację polityki migracyjnej państwa, w tym systemu przyznawania statusu uchodźcy,
kwestie polskiego obywatelstwa i repatriacji. Z dotychczasowego Urzędu wyłączono sprawy
związane z repatriacją i obywatelstwem oraz polityką migracyjną, tworząc dla nich w ramach
MSWiA dwa oddzielne departamenty. W efekcie dotychczasowy Urząd zmienił nazwę na
Urząd ds. Cudzoziemców reprezentowany nie przez prezesa, lecz szefa Urzędu, nad którym
nadzór sprawuje minister właściwy do spraw wewnętrznych. UniemoŜliwiono tym samym
starania o utworzenie od dawna oczekiwanego Urzędu Imigracyjnego199.
Z reformą związane jest takŜe przeniesienie punktu przyjmowania wniosków od osób
ubiegających się o status uchodźcy oraz całego Departamentu Postępowań Uchodźczych na
ulicę Taborową 33, znajdującą się na peryferiach Warszawy (SłuŜewiec, okolice lotniska
Okęcie). Na znajdującej się tam działce naleŜącej do MSWiA wybudowano nowoczesny i
funkcjonalny budynek z duŜymi poczekalniami dla interesantów200.

DuŜa nowelizacja ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP miała


miejsce w marcu 2008 r., a jej postanowienia weszły w Ŝycie w końcu maja br.201
NajwaŜniejszą jej zmianą było wprowadzenie nowej formy ochrony uchodźczej, tj. „ochrony
uzupełniającej”. Będzie ona przysługiwać osobie, która nie spełnia warunków do otrzymania
statusu uchodźcy, ale jego powrót do kraju pochodzenia moŜe narazić go na rzeczywiste

199
Ustawa wprowadziła do polskiego prawa szereg zmian związanych przede wszystkim z wydawaniem wiz (w
związku z wejściem Polski od końca grudnia 2007 r. do strefy Schengen), zaś w kwestii uchodźczej przyniosła
po raz drugi moŜliwość zalegalizowania pobytu na terytorium RP cudzoziemcom przybywającym nielegalnie.
Dawała prawo skorzystania z abolicji wszystkim cudzoziemcom, którzy co najmniej od stycznia 1997 r.
przebywali w Polsce nielegalnie, o ile nie spowoduje to zagroŜenia dla obronności lub bezpieczeństwa lub
obciąŜenia budŜetu państwa – por. „Dodatek” – Czy Polska potrzebuje abolicji dla cudzoziemców, „Biuletyn
Migracyjny” nr 13, czerwiec-lipiec 2007, s. 1-4.
200
Antropologowi trudno nie zauwaŜyć, Ŝe nie przeniesiono tam Biura Prawnego, czy Współpracy
Międzynarodowej, tylko właśnie jednostkę, do której przychodzą cudzoziemcy. Na szczęście obywatele
Federacji Rosyjskiej są od dziecka przyzwyczajeni, Ŝe władza ich nie rozpieszcza, uznają to za „normalne” i bez
większych kłopotów docierają w to miejsce. Tylko pracownicy czują się – jak mówią – „na zesłaniu”.
201
Dz. U. 2008, Nr 70, poz. 416.
78
ryzyko doznania krzywdy przez orzeczenie kary śmierci (lub wykonanie egzekucji), tortury i
poniŜające traktowanie oraz powaŜne zagroŜenie Ŝycia i zdrowia wynikające ze stosowania
przemocy wobec ludności cywilnej w sytuacji konfliktu zbrojnego.
Ta forma ochrony zmienia dotychczasową instytucję pobytu tolerowanego, która ma
być od teraz związana z moŜliwością naruszenia prawa do Ŝycia rodzinnego, praw dziecka ( w
stopniu zagraŜającym jego rozwojowi) oraz brakiem moŜliwości wykonalności decyzji o
wydaleniu. Zamierzeniem ustawodawcy było przerwanie wspominanej przez nas tutaj
patologii, polegającej na wielokrotnym inicjowaniu postępowania o nadanie statusu uchodźcy
w celu przedłuŜania okresu moŜliwości korzystania ze świadczeń socjalnych. Nowelizacja ta
implementuje do polskiego prawa dwie unijne dyrektywy azylowe (tj. dyrektywy
kwalifikacyjnej, która precyzuje kryteria nadawania statusu uchodźcy i ochrony
uzupełniającej, oraz dyrektywy proceduralnej, która wyznacza minimalne standardy tej
procedury)202.

Dodajmy jeszcze, Ŝe w lipcu 2008 r. wpłynął do Sejmu rządowy projekt ustawy o


zmianie ustawy o cudzoziemcach i niektórych innych ustaw (w małym stopniu dotyka
problematyki uchodźczej, gdy dotyczy on wzajemnego uznawania decyzji o wydalaniu
obywateli państw trzecich, umoŜliwienia cudzoziemcom podróŜowania w ramach małego
ruchu granicznego na zewnętrznych granicach lądowych państw członkowskich UE i
problematyki wizowej). Nowelizacja ma na celu dokończenie wprowadzania do polskiego
prawa acquis Schengen203.

3. 7. Regulacje prawne dotyczące nadawania statusu uchodźcy (2005 – 2007)

Regulacje prawne dotyczące nadawania statusu uchodźcy w okresie prowadzenia


naszych badań (lata 2005 – 2007) wyglądały następująco. Postępowanie wobec cudzoziemca,
który złoŜył wniosek o nadanie statusu uchodźcy prowadził Departament Postępowań
Uchodźczych i Azylowych Urzędu Repatriacji i Cudzoziemców (dalej jako URiC). Mogło się
ono skończyć się wydaniem następującej decyzji204:
- nadaniem statusu uchodźcy;
- odmową nadania takiego statusu i udzieleniem zgody na pobyt tolerowany. Zgody
takiej udziela się osobom, które nie zostały uznane za uchodźców w rozumieniu Konwencji
Genewskiej, ale nie mogą zostać odesłane do kraju pochodzenia ze względu na panującą

202
Zob. „Biuletyn Migracyjny” nr 17, marzec-kwiecień 2008, s. 1.
203
Por. „Biuletyn Migracyjny” nr 18, maj-czerwiec 2008, s. 5.
204
Prawo o cudzoziemcach. Komentarz, red. J. Chlebny, Warszawa 2006, s. 401–548.
79
w nim sytuację (ich wydalenie tam spowodowałoby zagroŜenie ich prawa do Ŝycia, wolności i
bezpieczeństwa osobistego, mogłyby one zostać poddane torturom lub poniŜającemu
traktowaniu lub karaniu, zmuszone do pracy lub pozbawione prawa do rzetelnego procesu
sądowego itp.). Instytucja pobytu tolerowanego daje cudzoziemcom prawo legalnego pobytu
w Polsce, a takŜe przyznaje im uprawnienia niemal identyczne, jakie przysługują uznanym
uchodźcom (prawo do pracy i prowadzenia działalności gospodarczej, do pomocy społecznej,
ubezpieczeń, edukacji itp.). Nie otrzymują oni tzw. dokumentu podróŜy, który umoŜliwia
uznanym uchodźcom wyjazdy za granicę205;
- odmową nadania statusu uchodźcy i nie udzieleniem zgody na pobyt tolerowany.
Odmowa taka następuje z powodu tzw. oczywistej bezzasadności wniosku, który nie daje
podstaw do uznania, Ŝe istnieje uzasadniona obawa cudzoziemca przed prześladowaniem.
Wprost przeciwnie, powstają podejrzenia, Ŝe wniosek ma na celu wprowadzenie w błąd
urzędników lub naduŜycie procedury uchodźczej. Ponadto decyzję taką podejmuje się
wówczas, gdy cudzoziemiec przybył z tzw. bezpiecznego kraju pochodzenia lub
bezpiecznego kraju trzeciego, do którego ma prawo powrotu, oraz takŜe wtedy, gdy wniosek
daje podstawy do uznania, Ŝe inne państwo, będące stroną Konwencji Genewskiej, jest
odpowiedzialne za rozpatrzenie wniosku o nadanie statusu uchodźcy, na podstawie umowy
międzynarodowej, którą Polska jest związana;
- nakazem opuszczenia terytorium naszego kraju (w terminie nie dłuŜszym niŜ 30 dni)
lub teŜ odmową nadania statusu uchodźcy i nie udzieleniem zgody na pobyt tolerowany, ale
bez nakazywania opuszczenia terytorium Polski. Postanowienia te odnoszą się do tych
cudzoziemców, których wydania (ekstradycji) odmówił sąd lub Ministerstwo
Sprawiedliwości, lub teŜ którzy zawarli związek małŜeński z obywatelem Polski lub z
cudzoziemcem posiadającym zezwolenie na osiedlenie się w Polsce.
Wniosek o nadanie statusu uchodźcy mógł dotyczyć więcej niŜ jednej osoby. Zgodnie
z art. 17 wspomnianej ustawy o udzielaniu ochrony cudzoziemcowi wniosek obejmuje
małoletnie dzieci towarzyszące cudzoziemcowi, a takŜe współmałŜonka, ale za jego zgodą
wyraŜoną na piśmie. MałŜonkowie mogą złoŜyć wnioski oddzielnie lub wspólnie, co polega
na tym, Ŝe tylko jedno z współmałŜonków wnioskuje o nadanie statusu uchodźcy, a drugi z
współmałŜonków jest tym wnioskiem objęty. Oznacza to, Ŝe w stosunku do osoby, która nie
składa oddzielnego wniosku, nie będzie prowadzone odrębne postępowanie, ale wydana
decyzja będzie juŜ jej dotyczyć.
Cudzoziemcowi, w sprawie którego zostało wszczęte postępowanie o nadanie statusu
uchodźcy, przyznaje się, na jego wniosek, pomoc na cały okres trwania procedury. Jest ona

205
Ibidem, s. 558–589.
80
przyznawana tym cudzoziemcom, którzy wykaŜą, Ŝe nie posiadają środków finansowych
wystarczających na pokrycie kosztów pobytu na terytorium Polski i nie posiadają innych
moŜliwości zapewnienia sobie mieszkania i utrzymania. Pomoc ta moŜe obejmować:
• umieszczenie cudzoziemca w ośrodku dla cudzoziemców ubiegających się o
nadanie statusu uchodźcy;
• przyznanie świadczenia pienięŜnego na pokrycie we własnym zakresie
kosztów pobytu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej;
• udzielenie opieki medycznej;
• pomoc w dobrowolnym wyjeździe z terytorium Polski.
Pomocy tej moŜna nie przyznać cudzoziemcowi, jeŜeli treść jego wniosku o nadanie
statusu uchodźcy wskazuje od samego początku, Ŝe moŜe być podstawą do odrzucenia decyzji
o nadaniu statusu uchodźcy. Nie przyznaje się jej cudzoziemcowi, który przebywa na
terytorium Polski na podstawie zezwolenia na zamieszkanie na czas oznaczony lub na
osiedlenie się lub teŜ, który został umieszczony w strzeŜonym ośrodku, jest tymczasowo
aresztowany lub odbywa karę pozbawienia wolności albo teŜ zastosowano wobec niego areszt
w celu wydalenia.
Odmienna jest sytuacja cudzoziemca składającego wniosek o status uchodźcy, który
przebywa w Polsce w sposób nielegalny lub nielegalnie przekroczył granicę państwa. Jest on
wówczas umieszczany w areszcie deportacyjnym lub ośrodku strzeŜonym dla cudzoziemców
w Lesznowoli, gdzie są realizowane jego świadczenia socjalne. Zgodnie z przepisami
cudzoziemiec moŜe pozostawać w areszcie przez cały okres rozpatrywania jego wniosku o
status uchodźcy, ale utrudnione jest wówczas korzystanie z przysługujących mu praw
(aktywne uczestniczenie w procedurze, korzystanie z doradztwa prawnego itp.).
W praktyce większość pomocy jest realizowana poprzez umieszczenie cudzoziemca w
ośrodku. Zapewnia się jemu i jego rodzinie zakwaterowanie, wyŜywienie, opiekę medyczną,
naukę języka polskiego oraz asystę pracownika socjalnego. Bezpośrednim realizatorem
systemu opieki nad cudzoziemcami objętymi procedurą statusową w Polsce jest Biuro
Organizacji Ośrodków dla Cudzoziemców Ubiegających się o Nadanie Statusu Uchodźcy lub
Azylu URiC. Organizuje ono i nadzoruje działania ośrodków dla cudzoziemców (obecnie 17
placówek na terenach województwa podlaskiego, lubelskiego i mazowieckiego, w tym 9 w
Warszawie i bezpośrednio jej okolicy), zapewnia realizację pomocy finansowej, rzeczowej
oraz opieki medycznej dla uprawnionych cudzoziemców.
Ponadto zapewnia opiekę nad małoletnimi bez opieki, koordynuje działania związane
z nauką języka polskiego w ośrodkach oraz nauką dzieci w szkołach podstawowych i
gimnazjach. Organizuje równieŜ dobrowolną repatriację do kraju pochodzenia oraz
81
współpracuje z organami państwa i władzą lokalną w zakresie pobytu cudzoziemców w
ośrodkach. Współpracuje z UNHCR, IOM, organizacjami pozarządowymi206, kościołami i
związkami wyznaniowymi oraz Powiatowymi Centrami Pomocy Rodzinie207.
W BOO pracują pracownicy administracyjni, techniczni i socjalni. Ci ostatni
zazwyczaj są młodzi (do 30 lat), najczęściej po studiach, z przygotowaniem pedagogicznym
lub socjalnym, choć pracują równieŜ absolwenci politologii i afrykanistyki. Siedziba Biura
mieści się w Podkowie Leśnej – Dębaku, gdzie jednocześnie uplasowany jest ośrodek URiC,
pełniący rolę ośrodka recepcyjnego.
Podstawową jego funkcją jest rejestracja danych osobowych przywoŜonych tu
cudzoziemców i wydawanie decyzji administracyjnych o przyznaniu określonej formy
pomocy. Pracuje tam łącznie około 50 osób zajmujących się przygotowywaniem
dokumentów, decyzji i identyfikatorów. Prowadzą takŜe statystykę i zajmują się realizacją
świadczeń, zakupami jedzenia, odzieŜy itp. Trafiają tutaj wszyscy cudzoziemcy, wobec
których wszczęta została procedura statusowa, a którzy złoŜyli wnioski o udzielenie im
pomocy. Wspomniane świadczenia socjalne związane z pomocą ustają w wypadku:
• dobrowolnej rezygnacji cudzoziemca z korzystania z nich;
• istotnych naruszeń regulaminu ośrodka, w którym on przebywa;
• otrzymania ostatecznej decyzji w sprawie przyznania statusu uchodźcy.
Nie ma tu znaczenia, czy ma ona charakter pozytywny lub negatywny, czy teŜ dotyczy
pobytu tolerowanego. Po otrzymaniu decyzji cudzoziemiec w okresie nie dłuŜszym niŜ 2
tygodnie powinien opuścić ośrodek dla uchodźców. W wyjątkowych wypadkach, na jego
prośbę, okres korzystania ze świadczeń moŜe zostać przedłuŜony do trzech miesięcy po
otrzymaniu decyzji.
Ustawa o udzielaniu cudzoziemcom ochrony określa okres oczekiwania na decyzję w
sprawie statusu, który wynosi 6 miesięcy od momentu złoŜenia wniosku. W praktyce termin
ten jest na ogół przekraczany. Postępowanie w sprawie statusu uchodźcy jest dwuinstancyjne.
Cudzoziemcowi niezadowolonemu z otrzymanej decyzji prezesa URiC przysługuje prawo do
odwołania się od niej do Rady do spraw Uchodźców. W okresie rozpatrywania odwołania
cudzoziemiec moŜe korzystać ze świadczeń takich samych, jak w okresie wcześniejszym.
Postępowanie odwoławcze wydłuŜa okres pobytu w ośrodku dla uchodźców nierzadko na
okres znacznie dłuŜszy niŜ 12 miesięcy.

206
Biuro jest partnerem w dwóch projektach: MUR, którego koordynatorem jest PAH, oraz Altercamp,
administrowanego przez PCK.
207
Zadania te naleŜą do obowiązków prezesa Urzędu i są określone w art. 40 ustawy o cudzoziemcach z dnia 11
kwietnia 2001 r.
82
Ponadto wielu cudzoziemców, którzy otrzymali decyzję o przyznaniu im pobytu
tolerowanego, decyduje się w odwołaniu na dołączenie dodatkowych, nieujawnionych w
dotychczasowym postępowaniu informacji, i na tej podstawie występuje ponownie o
przyznanie statusu uchodźcy.
Ustawa o pomocy społecznej przyznaje cudzoziemcowi, któremu udzielono statusu
uchodźcy lub zgody na pobyt tolerowany, prawo do świadczeń społecznych na takich samych
(równych) zasadach, jakie obowiązują obywateli polskich. Są oni równieŜ zwolnieni z
obowiązku uzyskania zezwolenia na pracę i mogą być zatrudniani na tych samych prawach
jak obywatele polscy. Mają prawo do rejestracji jako osoby bezrobotne (i korzystania z
wszystkich praw związanych z tym statusem, m.in. prawo do zasiłku), korzystania z
bezpłatnej opieki zdrowotnej, prowadzenia działalności gospodarczej itp. Ich dzieci mają
prawo do korzystania z opieki w przedszkolach, a dzieci podlegające obowiązkowi
szkolnemu – do bezpłatnego korzystania z nauki w szkołach podstawowych, gimnazjach i
szkołach ponadgimnazjalnych. Prawo do korzystania z bezpłatnej nauki na publicznych
uczelniach wyŜszych mają jedynie cudzoziemcy, którym przyznano status uchodźcy (o ile
zostaną zakwalifikowani w procesie rekrutacji na takich samych prawach jak obywatele
polscy). Tego ostatniego prawa są pozbawione osoby, którym wydano zgodę na pobyt
tolerowany. Podobnie jest z pomocą integracyjną (w formie pomocy finansowej,
finansowania kursów specjalistycznych lub języka polskiego) udzielaną na 12 miesięcy przez
Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie208.
Wspomniane regulacje dotyczące praw przysługujących cudzoziemcowi, któremu
udzielono u nas schronienia, mają słuŜyć jego integracji ze społeczeństwem polskim. Pytania
najwaŜniejsze to takie, czy regulacje i przewidywana pomoc mają charakter „realny”?; na ile
są one skuteczne w przeciwdziałania wykluczeniu uchodźców? Ich efektywność w tym
zakresie stała się przedmiotem licznych krytycznych opinii prawnych i organizacji
pozarządowych (będzie o tym mowa dalej w pracy).

3. 8. Ocena ewolucji systemu przyjmowania uchodźców w Polsce po 1990 roku

W zakresie zobowiązań prawnych Polska od początku lat dziewięćdziesiątych


wywiązywała się w całości z zobowiązań wynikających z podpisanych umów
międzynarodowych dotyczących uchodźców. Podstawy nowoczesnego systemu azylowego
zostały wprowadzone do końca lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku (przede wszystkim

208
Pomoc ta jest realizowana w ramach indywidualnego programu integracji, który stanowi rodzaj „kontraktu”
zawartego między Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie a uchodźcą, który określa wysokość, zakres i formy
pomocy oraz zobowiązania uchodźcy w zaleŜności od jego sytuacji Ŝyciowej.
83
ustawa z 1997 r.), ale nadal nie jest ukończona i podlega zmianom. Jednostka organizacyjna,
w ramach której toczą się postępowania o nadanie statusu uchodźcy w ciągu 17 lat swego
istnienia aŜ osiem razy zmieniła swą nazwę, a ustawa o cudzoziemcach była zmieniana lub
nowelizowana pięć razy, nie licząc zmian wprowadzanych w ramach wewnętrznych
regulaminów MSWiA.
Zmiany te miały szereg obiektywnych przyczyn związanych z procesami
integracyjnymi z UE, zwiększającym się napływem uchodźców, skutkami orzecznictwa
sądów oraz krytycznymi opiniami ze strony organizacji pozarządowych, czy teŜ banalnym
stwierdzeniem, Ŝe prawo musi stale ewoluować i dostosowywać się do zmieniającej się
sytuacji. Z drugiej strony moŜna postawić pytanie, czy niektórych z tych zmian nie moŜna
było przewidzieć i uniknąć? Czy nie moŜna było zbudować od początku niezaleŜnego Urzędu
Imigracyjnego na wzór tych, które istnieją w państwach o większym od Polski doświadczeniu
w przyjmowaniu imigrantów? Paradoksalnie pomysł ten pojawił się nawet juŜ na samych
początku polskiej przygody z uchodźcami. W 1991 r. środków brakowało na wszystko,
cieszono się więc choćby z tego, Ŝe problematykę azylową z poziomu Zespołu
Międzyresortowego umocowano w strukturach administracyjnych ministerstwa spraw
wewnętrznych.
Proces ten będzie trwał nadal, jak nam się wydaje, dopóki nie powstanie wspomniany
Urząd Imigracyjny z prawdziwego zdarzenia. Jest to związane takŜe z tym, Ŝe obecnie nie
jesteśmy juŜ państwem zupełnie samodzielnym, ale znajdujemy się w grupie krajów Unii
Europejskiej, które zgodnie z załoŜeniami Traktatu Amsterdamskiego mają realizować
wspólną politykę migracyjną. Projektując optymalne rozwiązania organizacyjne, naleŜałoby
więc uwzględniać, czego dziś i jutro będzie się od Polski oczekiwać jako jednego z
elementów wspólnego systemu.
W praktyce (przynajmniej na razie) nie udało się ustalić wspólnej polityki UE wobec
całości problemów migracyjnych (zbyt wiele odmiennych interesów róŜnych państwa stoi tu
na przeszkodzie), za wyjątkiem właśnie polityki w dziedzinie azylu. Pod koniec 2007 r.
zdecydowano, Ŝe w 2010 r. powstanie wspólna agencja unijna do współpracy w dziedzinie
azylu, która będzie miała uprawnienia kontrolne. Będzie pilnować, czy jednolita procedura
jest wszędzie przestrzegana, tak aby cudzoziemiec, niezaleŜnie od tego, czy trafi do Polski
czy Hiszpanii, będzie miał te same gwarancje prawne dotyczące jego traktowania? Nie da się
jednak wyrównać świadczeń socjalnych lub jakości programów integracyjnych, gdyŜ zaleŜą
one od stanu polityki społecznej i uwarunkowań gospodarczych. Ale pozostałe rzeczy
dotyczące standardów przyjmowania, procedur, opieki i ochrony mają być takie same w
kaŜdym kraju Unii Europejskiej, a mają je realizować krajowe urzędy imigracyjne.
84

Z wprowadzanych zmian prawnych osoby, których one dotyczyły najbardziej (tzn.


uchodźcy), odnosiły niewielkie korzyści, gdyŜ przestrzeń między „humanitaryzmem a
pragmatyzmem”, jak to określiła Agnieszka Florczak, była dość wąska. Znalazły w niej swoje
miejsce tak potrzebne instytucje, jak: Rada ds. Uchodźców, praktyka szerszej niŜ dotąd
współpracy z organizacjami pozarządowymi działającymi na rzecz uchodźców, czy Wydział
Informacji o Krajach Pochodzenia. Instytucje te miały duŜe znaczenie dla poprawy jakości
świadczonego prawa. Podobnie wprowadzenie prawa do abolicji i statusu pobytu
tolerowanego likwidującego zjawisko nielegalnego pobytu cudzoziemców przebywających w
Polsce byłoby równieŜ właściwym krokiem. W praktyce jednak, z uwagi na krótki okres
obowiązywania tego prawa oraz brak jego nagłośnienia w środkach masowego przekazu tak
niestety nie jest.
Z drugiej strony, nie moŜna przy tym nie zauwaŜyć, Ŝe rozwój systemu odbywał się
zgodnie z prawem Parkinsona – w kierunku coraz większej rozbudowy biurokracji,
wynajdywania sobie nowych zadań, tworzenia kolejnych komórek administracyjnych,
zatrudniania coraz większej ilości ludzi, choć zazwyczaj nie tych, których tam trzeba było
najbardziej. Instytucja zaczynała od dwóch pokoi w budynku przy ulicy Koszykowej, dziś zaś
zajmuje cały ten budynek i nowy gmach przy ulicy Taborowej, nie licząc departamentów,
które zostały przeniesione do głównego gmachu MSWiA przy ulicy Batorego. Czy taki
kierunek rozwoju przybliŜa nas do powstania Urzędu Imigracyjnego?209
WaŜnym problemem pozostaje długość oczekiwania uchodźców na decyzję w sprawie
nadania im statusu uchodźcy. Tworzony system od początku swego istnienia wyraźnie nie był
w stanie dać sobie z tym rady. Procedury uchodźcze są częścią postępowania
administracyjnego i jak w wielu innych sprawach okres, w którym urzędnicy powinni
przygotować decyzję i udzielić zainteresowanemu odpowiedzi miał wynosić 3 miesiące.
Od początku przyjmowania uchodźców termin ten był stale notorycznie
niedotrzymywany i pozostawał fikcją prawną. PrzełoŜeni jednostki na krytykę tych opóźnień
wyjaśniali (zgodnie z prawdą), Ŝe procedury uchodźcze odbiegają swym charakterem od
innych procedur administracyjnych. Wymagają nieraz wielokrotnych przesłuchań

209
Antropolog przechadzający się po pokojach budynku MSWiA przy ulicy Batorego raczej w to zwątpi.
Odnosi bowiem wraŜenie, jakby obserwował zastygłych w bezruchu z powodów nicnierobienia Afrykanów
„czekających na czas” czy teŜ gwarzących ze sobą o niczym, jak podczas afrykańskich palawerów. Gdyby
zabrakło nagle uchodźców, to znaczna część tych urzędników mogłaby się zajmować sama sobą i nawet nie
zauwaŜyliby, w jakim celu zostali zatrudnieni. Uświadomimy to sobie zwłaszcza wtedy, gdy dowiemy się, ile
osób faktycznie zajmuje się wnioskami od osób ubiegających się o status uchodźcy (na początku było ich pięć, a
obecnie liczba zwiększyła się do dwudziestu), a ile zatrudnionych jest w całej otaczającej ich infrastrukturze, w
biurach finansowych, kontrolnych czy prawnych (obecnie około dwustu). Nie ma więc obecnie takiej siły w
Polsce, aby moŜna było skrócić te procedury.
85
zainteresowanych, specjalistycznej wiedzy dotyczącej krajów pochodzenia, której
zgromadzenie musi odpowiednio długo trwać. Wymagano takŜe wówczas (lata
dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku) dodatkowej konsultacji z ministrem spraw zagranicznych,
co równieŜ przedłuŜało całe postępowanie (same te konsultacje były równieŜ fikcją). Racje te
po części zostały uznane i okres przygotowania decyzji w ustawie z 1997 r. wydłuŜono do 6
miesięcy oraz zrezygnowano z zasięgania opinii ministra spraw zagranicznych.
Zmiana ta urealniła faktyczny okres oczekiwania zainteresowanych na decyzję, choć
nie we wszystkich sprawach. W praktyce problemem stała się zbyt duŜa liczba wniosków
przypadająca na małą liczbę pracowników. Wyglądało to tak, Ŝe urzędnik prowadzący te
sprawy otrzymywał co tydzień do rozpatrzenia wiele łatwych lub podobnych do siebie
przypadków, które bez trudu rozstrzygał, powielając poprzednie decyzje. Poza nimi były
jednak i takie, które odbiegały od rutyny lub były wyjątkowo trudne, których opracowanie
zajmowało nawet kilka tygodni. Pracownik, rozliczany z liczby przygotowanych decyzji,
zostawiał trudniejsze przypadki na później, zajmując się tymi łatwiejszymi. Jeśli zajął się
powaŜniejszą sprawą, to konsekwencją tego było gwałtowne narastanie innych nie
załatwionych w terminie spraw. Poza tym opinie ministra spraw zagranicznych zastąpiono
zasięganiem opinii w Urzędzie Ochrony Państwa, a potem w Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego, co moŜe było bardziej uzasadnione, ale w większości wypadków takŜe
niepotrzebnie przedłuŜało procedurę.
Prawdą jest, Ŝe obecnie jest z tym nieco lepiej niŜ w latach dziewięćdziesiątych
ubiegłego wieku, ale w dalszym ciągu sytuację w tym względzie nie moŜna uznać za
zadowalającą, gdyŜ długi okres oczekiwania na decyzję i biernego przebywania w ośrodku,
jak wykaŜemy to w następnych rozdziałach, jest niekorzystny zarówno z punktu widzenia
uchodźcy, jak i państwa przyjmującego. W zasadzie okres oczekiwania na decyzję nie
powinien być naszym zdaniem dłuŜszy od pierwotnie zakładanych 3 miesięcy. Pytanie, czy to
jest w ogóle moŜliwe? Jeden z nie pracujących juŜ w tym systemie decydentów udzielił na to
pytanie znaczącej odpowiedzi: Oczywiście, Ŝe moŜna byłoby to zrobić, ale wówczas okazałoby
się, Ŝe to urzędnik czeka na uchodźcę, a nie odwrotnie, a to byłoby zupełnie nie do
pomyślenia. [były pracownik Urzędu].
Cechą charakterystyczną naszych struktur administracyjnych, która odróŜnia je od tych
znajdujących się w państwach europejskich, jest utrzymujący się stale w ich ramach wysoki
stopień centralizacji i hierarchizacji. W Niemczech osoby prowadzące dane postępowanie,
przygotowujące decyzję, mają wyŜszą niŜ u nas rangę, co odpowiada faktycznej kwalifikacji
tych osób. Urzędnicy ci nie tylko faktycznie, ale i formalnie są odpowiedzialni za
podejmowane decyzje, podpisując się pod nimi, broniąc ich ewentualnie przed sądem.
86
W Polsce jest odwrotnie, tego typu specjaliści są zaledwie anonimowymi
wyrobnikami. Przygotowują decyzje, ale podejmuje je (formalnie) najpierw minister, potem
prezes, obecnie szef, cedując prawo do jej podpisu na dyrektorów biur i departamentów, a
ostatecznie naczelników wydziałów. Zdejmuje to z nich znaczną część odpowiedzialności za
te decyzje. Specjaliści faktycznie je przygotowujący, formalnie ich nie podejmują, co moŜe
być przyczyną pewnej ich niefrasobliwości w tym zakresie. PrzełoŜeni podpisujący je, nie
mają z kolei wystarczającej wiedzy na temat tych spraw. Sprawdzają je tylko pod kątem
poprawności zastosowania w nich podstawy prawnej oraz ewentualnych błędów językowych.
Prawie nigdy nie zdarza się, aby zanegowali decyzję podjętą przez danego merytorycznego
specjalistę.
Wydaje się, Ŝe system ten jest pozostałością po poprzednim ustroju politycznym, czy
moŜe nawet głębiej – częścią polskiej tradycji administracyjnej, co do której moŜna mieć
wątpliwości, czy naleŜy ją kontynuować. Skłania bowiem do „umywania rąk” i nie brania nie
tylko prawnej, ale i moralnej odpowiedzialności za skutki swoich decyzji, które odciskają się
na czyimś Ŝyciu. Pytanie, dlaczego specjalistom prowadzącym dane sprawy nie moŜna nadać
tego typu uprawnień, aby mogli we własnym imieniu wydawać i podpisywać podjęte decyzje,
a później bronić ich osobiście przed sądem, pozostaje waŜnym wyzwaniem w tym zakresie.

3.9. Zakończenie

Polska od momentu podpisania Konwencji Genewskiej i decyzji o przyjmowaniu


uchodźców przyjęła od 1992 r. do 2007 r. wnioski o nadanie tego status, które obejmowały
łącznie ponad 60 tys. osób (60 391). Wniosków o nadanie tego statusu było mniej, gdyŜ mógł
on obejmować więcej niŜ jedną osobę. Status uchodźcy otrzymało w tym okresie
zdecydowanie mniejsza grupa osób – trochę ponad 2 tys. aplikantów (2 076). Z kolei od
momentu wprowadzenia statusu „pobytu tolerowanego” do naszego prawa (tj. od 2004 r.)
przyznano go 7 578 osobom. Oznacza to, ze w okresie 2004 – 2007 ponad 30% osób
aplikujących o status w naszym kraju korzystało z ustawowej ochrony prawnej (uchodźczej i
tolerowanej)210. Takie jest tło statystyczne naszej historii o uchodźcach.

210
Por. Informacja Szefa Urzędu do spraw Cudzoziemców o stosowaniu w roku 2007 ustawy z dnia 13 czerwca
2004 r. o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. z 2003 r. nr 28, poz.
1176 z późn. zm.) w zakresie realizacji zobowiązań Rzeczypospolitej Polskiej wynikających z Konwencji
Genewskiej dotyczącej statusu uchodźców oraz Protokołu Nowojorskiego dotyczącego statusu uchodźcy,
MSWiA, Warszawa , marzec 2008; por. Integracja uchodźców w Polsce w liczbach, A. Kosowicz, A. Maciejko
(red.), Polskie Forum Migracyjne – UNHCR, Warszawa 2008, s. 12; E. Kępińska, Recent Trends in
International Migration. The 2007 SOPEMI Report for Poland, “CMR Working Papers” nr 29, Warsaw,
December 2007, s. 50-51
87
Ich pochodzenie narodowe (regionalne, kulturowe) odzwierciedla z jednej strony
konflikty zbrojne i zmiany geopolityczne w róŜnych częściach świata, a z drugiej pokazuje,
jak staliśmy się elementem globalnego świata w ruchu. Do pewnego stopnia moŜna to
potraktować jako dobry wskaźnik „otwartości” międzynarodowej naszego kraju, gdyŜ nie
jesteśmy juŜ krajem zamkniętym na innych i potrzebujących. Odciska się tutaj ta cecha kaŜdej
polityki migracyjnej, która polega na tym, Ŝe mimo, Ŝe jest ona polityką wewnętrzną, to
przedmiotem jej regulacji są osoby (zjawiska), których przyczyny przyjazdu do nas mają
podłoŜe międzynarodowe211. Został stworzony rozbudowany system prawny oraz instytucji,
gotowych do ich przyjmowania. Dobrym przykładem rozwoju (biurokratyzacji) jest teŜ liczba
artykułów prawnych instytucji, jakie w ciągu ostatnich osiemnastu lat zostały przyjęte. Od
„starej” ustawy o cudzoziemcach (zawierającej kilkanaście artykułów) do 147 artykułów w
ustawie o udzielaniu ochrony cudzoziemcom oraz 167 w ustawie o cudzoziemcach – łącznie
314!).
Uchodźcy w Polsce jak dotąd nigdy nie nabrali wydźwięku politycznego w
odróŜnieniu do innych krajów Europy zachodniej212. Nie stali się problemem społecznym
waŜącym liczbowo, czy teŜ jakościowo. Politycy się więc nim nie interesują. Co znaczy
bowiem dla nich 7-10 tys. ubiegających się o status uchodźcy rocznie, to tyle, jak powiedział
jeden z urzędników, ile osób pobiera dziennie zupę na Dworcu Centralnym. Gdyby na
granicy stanęło 50 tysięcy, to moŜe wtedy [...]. Nawet gdy czasami zdarzają się te nieszczęsne
historie w rodzaju tej kobiety z trójką dzieci, którą zajęła się sama pani prezydentowa [...] to
problem miał raczej medialny niŜ polityczny wydźwięk i przeszedł bez większego echa
[pracownik Urzędu]. To moŜe wyjaśniać, dlaczego były i są trudności w rozwoju systemu
azylowego w Polsce od samego początku jego istnienia.
Dla nas jednak pozostają najwaŜniejsze reakcje i przyjmowane strategie przez
uchodźców wobec obowiązującego prawa i dokonywanych w nim zmian. Zaczniemy ten
temat od dyskusji dotyczącej przyczyn wyjazdu z kraju i wyboru Polski.

211
A. Kicinger, Polityka emigracyjna II Rzeczypospolitej, „CEFMR Working Paper” 2005, nr 4, s. 22.
212
A. Weinar, Europeizacja polskiej polityki..., s 43-47, 226-227.
88

Rozdział IV.
Przyczyny i drogi napływu do Polski uchodźców.
Wyniki badania sondaŜowego oraz przypadek Czeczenów

4.1. Wstęp

Ubieganie się o status uchodźcy wiąŜe się z opuszczeniem swojego miejsca


zamieszkania i kraju pochodzenia. Osoby takie wjeŜdŜają często do Polski (podobnie, jak i do
innych krajów UE) jako turyści, biznesmeni, studenci itp. lub teŜ próbują nielegalnie
przekraczać nasze granice. Sam sposób wyjazdu ze swojego kraju pochodzenia oraz droga
przebyta do naszego kraju przez osobę, która uwaŜa się za prześladowaną, a następnie składa
wniosek o uznanie siebie za uchodźcę, ma duŜy wpływ na jej dalsze losy, a takŜe prawa i
standardy jej traktowania przez odpowiednie instytucje państwa213. WiąŜe się to ściśle z

213
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy. Ich prawa i standardy traktowania, Katowice 2004,
s. 87-97.
89
dyskusją na temat przeciwdziałania nielegalnym migracjom oraz podejmowanymi wysiłkami
na tym polu przez państwa członkowskie UE214.
Dla badacza analiza przyczyn wyjazdu i sposobów dotarcia do naszego kraju
kandydatów na uchodźców moŜe mu powiedzieć, kto w danym społeczeństwie decyduje się
na wyjazd (z jakich jego grup i segmentów społecznych?), dlaczego (jakie przyczyny
zmuszają daną osobę lub ich grupę do wyjazdu?), jakie środki wykorzystuje do tego celu oraz
jaki kraj i dlaczego akurat ten wybiera jako miejsce docelowe składania wniosku azylowego?
Odpowiedzi na te pytania naleŜą obecnie do najŜywiej dyskutowanych i stanowią jedno z
waŜniejszych wyzwań we współczesnych zainteresowaniach nad migracjami
międzynarodowymi w ogóle215. Przyczyniły się one takŜe do powstania metody
„etnosondaŜu”, łączącego badanie „tam” (miejsce zamieszkania) i „tu” (obecne miejsce
zamieszkania migranta)216.
W tym rozdziale pragniemy spojrzeć na badane przez nas osoby właśnie od strony
przyczyn ich wyjazdu z kraju (regionu) zamieszkania i dróg dojazdu do naszego kraju.
Specjalną uwagę poświęcimy zbiorowości uchodźców pochodzących z Czeczenii, którzy w
ostatnich siedmiu latach dominowali liczebnie wśród osób aplikujących o nadanie w Polsce
statusu uchodźcy.

4.2. Kraj pochodzenia, narodowość oraz cechy demograficzne badanej zbiorowości


uchodźców (w świetle wyników badania sondaŜowego)

Kraj pochodzenia (narodowość). Do najwaŜniejszych elementów opisujących


kondycję uchodźców w Polsce (podobnie, jak i w innych krajach) naleŜy ich narodowość oraz
kraj pochodzenia (obywatelstwa). Świadczy on z jednej strony o zakresie konfliktów i sile
zagroŜeń dotykających określone narodowo grupy osób, a z drugiej strony zaświadcza
równieŜ o drodze prowadzącej do naszego kraju i róŜnicach kulturowych wobec
społeczeństwa przyjmującego.
Struktura pochodzenia geograficznego i narodowości respondentów badanych w
ramach sondaŜu odpowiadała, tak jak to juŜ pisaliśmy w rozdziale pierwszym, strukturze
osób aplikujących o nadanie statusu uchodźcy w Polsce w latach 2004 i 2005. W grupie

214
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy..., s. 123–124; I. Oleksiewicz, Uchodźcy w Unii
Europejskiej. Aspekty prawne i polityczne, Oficyna Wydawnicza Branta, Bydgoszcz-Rzeszów 2006, s. 51-62.
215
A. Górny, P. Kaczmarczyk, Uwarunkowania i mechanizmy migracji zarobkowych w świetle wybranych
koncepcji teoretycznych, „Prace Migracyjne” nr 49, Warszawa listopad 2003; D. Praszałowicz, Teoretyczne
koncepcje procesów migracji, „Przegląd Polonijny” 2002, nr 4.
216
A. Górny, Wybrane zagadnienia podejścia jakościowego w badaniach nad migracjami, “Prace Migracyjne”
nr 20, Instytutu Studiów Społecznych UW, Warszawa, listopad 1998, s. 16-21.
90
badanych dominowały osoby pochodzące z terenów Federacji Rosyjskiej (wraz z Czeczenią i
Dagestanem), stanowiąc trzy czwarte naszych badanych. Jak mówi jeden z prawników
zajmujących się uchodźcami Polsce w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z dwoma
grupami osób aplikujących o ten status: po pierwsze są Rosjanie, mówię Rosjanie, bo mają
obywatelstwo rosyjskie, deklarujący narodowość czeczeńską i takie odrzuty z przemytu, z
Pakistanu, z Indii, gdzie wiadomo, Ŝe to jest normalny przemyt. Przemyt ludzi, którzy gdzieś
tam przypadkiem się znajdują w Polsce, bo przemytnik ich oszukał i oni z Afryki przyjeŜdŜają
bez dokumentów do zweryfikowania, gdzie widać, Ŝe to jest normalny przemyt. I to są dwie
grupy, które są teraz u nas. Szczególnie teraz, kiedy za chwileczkę uruchomi się system… i
dokument polski będzie na całą Europę [fragment wywiadu z prawnikiem zajmującym się
uchodźcami w Polsce].
Kraj pochodzenia respondentów był silnie związany z ich narodowością. Przeszło
połowa naszych badanych – 53,5% (107 osób) zadeklarowała narodowość czeczeńską. Nie
wszystkie jednak z tych deklaracji moŜna uznać za wiarygodne, gdyŜ bycie lub nie
Czeczenem było jednym z najwaŜniejszych argumentów przy ubieganiu się w naszym kraju o
status uchodźcy: Jeśli jesteś Rosjaninem, jedziesz to Moskwy i pracujesz. Jeśli jesteś
Czeczenem, jedziesz do Moskwy i nie ma dla ciebie pracy. Jeśli jesteś Czeczenem nie ma dla
ciebie mieszkania, jeśli chcesz wynająć [Czeczenka].
Przedstawiciele innych grup etnicznych, zwłaszcza z regionu Kaukazu (Osetyjczycy,
Ingusze, Lezgini, Kabardyńcy, Bałkarzy)217, a nawet rdzenni Rosjanie podają się w Polsce za
Czeczenów. Zwracają na to uwagę przede wszystkim sami Czeczeni: Pozytywy wcale
niekoniecznie Czeczeńcy dostają, tylko nie wiadomo kto, co to podają się za Czeczenów [J.K.
34]. W świetle badania pochodzenie etniczne z terenów byłego ZSRR zadeklarowało 22,5%
badanych, narodowość rosyjską – 3,5% (7 osób). Inne narodowości stanowiły 20% (40)
badanej zbiorowości, a jedna osoba (0,5%) jej nie podała.
Taki układ pochodzenia narodowego (regionalnego) osób starających się u na o status
uchodźcy stanowił powaŜny problem i wyzwanie dla administracji218. Jak mówi jeden z
urzędników: od trzech, czterech lat w zasadzie w procedurach uchodźczych jest monokultura
Czeczenii. Kiedyś to była cała plejada krajów pochodzenia, gdzie moŜna było rzeczywiście
coś odkryć, czegoś się dowiedzieć, przeskoczyć z jednego obszaru na drugi. W tej chwili w
zasadzie to całe towarzystwo tłucze jeden temat. Mało tego, z uwagi na to, Ŝe nie dopatrzono

217
A. Furier, Historyczne aspekty kulturowego zróŜnicowania Kaukazu, "Sprawy Narodowościowe. Seria nowa"
2000, nr 16-17, s. 65-93.
218
B. Esser, B. Gladysch, B. Suwelack, The situation of Chechen asylum seekers and refugees in Poland and
effects of the EU Dublin II Regulation, DV/5589115EN.doc, Brussels February 2005; por. następującą
wypowiedź: Polska zajmuje się uchodźcami z Czeczenii, Ŝeby zaszkodzic Rosji. Dlatego Polacy opiekują się
wrogami Rosji, a mniej uchodźcami, którzy nie są “politycznie uŜyteczni” [WF3- Afryka2] .
91
pewnych procedur prawnych na jakimś etapie, oni składają te ponowne wnioski, które są
wnioskami tak naprawdę fikcyjnymi, bo to jest ta sama osoba, ten sam temat, co powoduje
głębokie frustracje u tych ludzi, bo ci ludzie zaczynają się przemieniać w pewne roboty. Mało
tego, od początku napływu Czeczenów do Polski wydano 60 mln euro na nich, czy dolarów.
Słuchajcie, jeŜeli w naszych ośrodkach przebywa ponad 5 tys. ludzi kaŜdego dnia, no to, to są
takie kwoty [...] Ja mam ostatnie dane na biurku u siebie. Jest 4 tys. 400 w ośrodkach i około
700 osób w systemie kwaterowania pozaośrodkowym. Czyli jest grubo powyŜej 5 tysięcy. I
taki stan mniej więcej się ciągnie… Teraz jest duŜa zwyŜka… Jest w tej chwili 17 ośrodków
dla uchodźców. [wywiad z pracownikiem Urzędu ds. Cudzoziemców].
Płeć, wiek oraz stan rodzinny. Z perspektywy podziału na płeć w badanej grupie
nieznacznie dominowali męŜczyźni, którzy stanowili przeszło jej połowę – 56% (112 osób),
wobec 44% kobiet (88). DuŜa stosunkowo liczba kobiet, a takŜe dzieci i osób w wieku
zaawansowanym znajdujących się wśród uchodźców przebywających w Polsce wynika w
duŜej mierze z rodzinnego charakteru migracji czeczeńskich. Nie spotyka się wśród
uchodźców czeczeńskich samotnych kobiet. Te, których męŜowie zginęli, podróŜują pod
opieką braci, starszych synów lub przebywają w większej grupie, którą kieruje starszy
męŜczyzna. Często decyzje migracyjne podejmowane są przez wszystkich mieszkańców
wioski. Pieniądze na wyjazd zbiera się od znajomych i członków duŜej rodziny, a nawet
całego klanu (tejpu). Na przykład dla ojca lub syna, któremu grozi pobór do rosyjskiego
wojska, obowiązkowo zbiera się pieniądze od wszystkich krewnych. Za nim wyruszają
zwykle następni członkowie rodziny, dla których pieniądze zbiera się w ten sam sposób:
Wszyscy krewni nam pomogli. Mój mąŜ ma 6 braci i siostrę, matka ma siostrę. Ja ma 4
siostry, 2 braci i duŜo krewnych. Wszyscy się złoŜyli na nasz wyjazd [Czeczenka].
W grupach uchodźców innych narodowości dominują przewaŜnie samotni, młodzi
męŜczyźni. Wśród naszych badanych nie było osób małoletnich (poniŜej 17. roku Ŝycia),
którzy stanowią blisko połowę (43%) spośród uchodźców deklarujących narodowość
czeczeńską. Zdecydowana większość z nich to dzieci poniŜej 13. roku Ŝycia (88% wszystkich
dzieci), w tym 51% to dzieci w wieku do 7 lat. Oznacza to, Ŝe ponad połowa dzieci
uchodźców nie podlega obowiązkowi szkolnemu i cały swój czas spędza na terenie ośrodków.
Z uchodźców pochodzenia nie-czeczeńskiego przebywających w ośrodku na Siekierkach
zarejestrowano w okresie badań tylko dziesięcioro dzieci (ok. 3% pensjonariuszy tego
ośrodka).
Nasi badani to w większości osoby posiadające rodziny. Twierdziło tak ponad trzy
czwarte respondentów – 76,1% (150 osób), z czego większość przebywa z nią w naszym
kraju – 62,9% (124). Co dziesiąty – 10,7% (21) pozostawił ją w swoim kraju pochodzenia, a
92
2,5% (5) deklarowało, Ŝe Ŝyje ona w jednym z krajów Unii Europejskiej. Były to zazwyczaj
rodziny wielodzietne, posiadające co najmniej troje dzieci (51%). Blisko jedna czwarta
naszych badanych deklarowała swój status jako „samotnych”, a od 3 osób nie uzyskaliśmy
danych na ten temat.
Wywiadami zostały objęte osoby w wieku od 17. do 74. roku Ŝycia. Pod względem
wiekowym dominowała kategoria w wieku przed ukończeniem 40. roku Ŝycia (w przedziale
wiekowym od 23 do 39 lat), stanowiąca przeszło połowę badanej przez nas zbiorowości
(54,5%). Z kolei osoby w przedziale wiekowym 40–49 lat stanowiły prawie jedną czwartą
badanej zbiorowości – 23,5% (47 osób), a w przedziale od 17. do 22. roku Ŝycia prawie jedną
piątą – 16% (32). Tylko 4,5% respondentów określiło swój wiek w przedziale od 50. do 58.
roku Ŝycia, a 1,5% (3 osoby) zadeklarowało ukończenie 64 lat. Z perspektywy
demograficznej nasi respondenci stanowili zbiorowość ludzi dojrzałych, ale jeszcze
stosunkowo młodych (po pięćdziesiątce jest ich jedynie 6%), będących w wieku
produkcyjnym i „na dorobku”, posiadających rodziny i z nimi występujących o nadanie
statusu uchodźcy w Polsce. Ta specyfika mogła decyduje tak o motywach opuszczenia
swojego kraju, jak i o problemach adaptacyjnych w ośrodkach dla cudzoziemców.
Wykształcenie formalne. Na podstawie deklaracji badanych moŜna wyciągnąć
wnioski, Ŝe są oni zbiorowością stosunkowo dobrze wykształconą. Jedynie co siódmy badany
(14%; 28 osób) przyznawał, Ŝe posiada tylko wykształcenie podstawowe (wraz z
umiejętnością czytania i pisania), prawie 60% deklarowało uzyskanie wykształcenia
średniego (59,5%; 119), 15,5% ponad-średniego (31 osób), wraz z licencjatem, oraz 10,1%
wyŜszego (20). NaleŜy pamiętać o trudnościach w ocenie poziomu wykształcenia badanych
nie tylko ze względu na fakt samej ich deklaracji (w niektórych przypadkach moŜna
podejrzewać tendencję do zawyŜania faktycznie posiadanego wykształcenia), ale przede
wszystkim ze względu na róŜnorodność systemów edukacji szkolnej istniejącej w Federacji
Rosyjskiej i innych krajach pozaeuropejskich. Rzeczywista jakość tego wykształcenia moŜe
być bardzo róŜna, związana nie tylko z ogólnym poziomem szkolnictwa w kraju pochodzenia,
ale równieŜ z warunkami, w jakich się ono odbywało (np. podczas wojny)219.
Stosunkowo wysoki poziom deklarowanego wykształcenia formalnego badanych nie
przekłada się na posiadanie specjalnych umiejętności zawodowych. Do pewnego stopnia jest
to skutkiem młodego wieku większości uchodźców, a w wypadku Czeczenów faktu, Ŝe do
podjęcia pracy zawodowej zostali zmuszeni juŜ w okresie wojny: Czasu nie było, bo
wybuchła wojna [Czeczen]. Jedynie co szósty respondent (16,2%; 32 osoby) zadeklarował

219
ZbliŜone dane dotyczące wykształcenia otrzymała I. Koryś, Audyt umiejętności osób ubiegających się o
status uchodźcy, Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji, Warszawa 2008, s. 14-15.
93
posiadanie specjalnych umiejętności zawodowych, poświadczonych specjalnym certyfikatem.
Reszta badanych takich umiejętności nie posiadała (83,8%, 165 osób).
Istotną rolę odgrywa znajomość języków obcych. Prawie 60% badanych
zadeklarowało brak znajomości jakiegokolwiek języka obcego (59%, 118 osób), natomiast
pozostała część, czyli 41% (82), zadeklarowała znajomość przynajmniej jednego języka.
Wśród tej grupy najbardziej powszechnie znanym językiem jest język angielski (65,9%; 54),
rosyjski (26,8%; 22) oraz polski (19,5%; 16). Ale połowa z nich oceniła ich znajomość jako
złą (47,5%; 39), a reszta jako średnią (15,9%; 13) lub dobrą.
Mimo wysokiego poziomu wskazań na brak znajomości języka obcego, większość
badanych uchodźców w praktyce zna przynajmniej jeden język, który nie jest ich językiem
domowym, w stopniu umoŜliwiającym porozumiewanie się. Niski wskaźnik znajomości
języków obcych wynika z tego, Ŝe większość nie-rosyjskich uchodźców z terenów Federacji
Rosyjskiej (w tym z Czeczenii) nie podaje języka rosyjskiego jako obcego. W wielu
przypadkach spowodowane to moŜe być tym, Ŝe rosyjski rzeczywiście jest dla nich językiem
domowym, gdyŜ nie znają języka czeczeńskiego. Nawet jednak gdy znają czeczeński, to
większość Czeczenów nie spostrzega rosyjskiego jako obcego (jest to oficjalny język
Federacji Rosyjskiej, czyli państwa, z którego pochodzą,. Brak znajomości czy raczej
niedostateczna znajomość języka rosyjskiego dotyczy najczęściej tylko najsłabiej
wykształconych kobiet i niektórych starszych męŜczyzn, pochodzących głównie z górskich
rejonów Czeczenii lub Dagestanu.
Znajomość natomiast innych języków poza domowym i rosyjskim jest wśród
uchodźców z Federacji Rosyjskiej bardzo mała. Nawet jeśli zdarza się, Ŝe pojedyncze
jednostki z tamtego rejonu deklarują znajomość któregoś z języków zachodnich (najczęściej
angielskiego lub niemieckiego), to jest to znajomość uniemoŜliwiająca porozumiewanie się:
W szkole uczyłam się niemieckiego, ale znam tylko kilka słów [Czeczenka]. Niektórzy
muzułmanie z Federacji Rosyjskiej deklarują teŜ niekiedy słabą znajomość arabskiego, w
praktyce jednak ogranicza się ona tylko do znajomości niektórych religijnych zwrotów w tym
języku.
Natomiast w wypadku uchodźców spoza obszarów byłego ZSRR, jak np. z Afryki czy
Azji Południowej, względnie dobra znajomość jednego europejskiego języka, który jest
często urzędowym językiem w danym kraju (angielskiego, rzadziej francuskiego), jest
zazwyczaj normą, choć oczywiście zdarzały się wyjątki, zwłaszcza wśród uchodźców, którzy
przyjechali do Polski w większej grupie. Uchodźcy z Afryki i Azji niekiedy deklarują równieŜ
znajomość innych języków występujących w regionie, z którego pochodzą (np. arabskiego,
suahili, urdu, hindi), lub znajomość języka któregoś z krajów, w których przebywali dłuŜej na
94
swojej drodze uchodźczej (niektórzy chwalili się znajomością np. szwedzkiego czy
rosyjskiego).
Znajomość języka polskiego wśród ogółu uchodźców z ośrodków zaleŜy głównie od
długości okresu pobytu w Polsce, motywacji do jego nauki, intensywności kontaktów z
Polakami oraz wieku. Osoby młodsze, przebywające w Polsce, co najmniej dwa lata i znające
wcześniej język rosyjski zazwyczaj lepiej lub gorzej potrafią się juŜ porozumieć w języku
polskim na niezbyt skomplikowane tematy.
Większość badanych nie posiada takŜe znajomości podstaw obsługi komputera.
Deklaruje tak prawie dwie trzecie całej badanej grupy (63,5%; 127 osób), zaś pozostała część
stwierdziła, Ŝe posiada takie umiejętności. Jeszcze mniejsza jest znajomość poruszania się w
Internecie, do której przyznaje się prawie jedna trzecia badanych (31,5%; 63), zaś reszta
twierdzi, Ŝe jeszcze nie posiadła tej umiejętności220.
PołoŜenie zawodowe. Badanych pytaliśmy o posiadane formalne tytuły zawodowe
oraz ostatni pełniony zawód przed przyjazdem do Polski. Ponad 40% badanych (40,5%; 81
osób) nie posiada Ŝadnego zawodu, zaś pozostali dzielą się na prawie trzy równe kategorie:
pełniący funkcje kierownicze, kontrolne lub zawody inteligenckie – 20,5% (41), pracownicy
umysłowi i robotnicy wykwalifikowani – 18,5% (37) oraz pracownicy fizyczni (robotnicy,
rolnicy itp.) – 20,5% (41). Zaskakuje tak wysoki odsetek osób nieposiadających formalnych
kwalifikacji zawodowych.
Przed przyjazdem do Polski tylko jedna piąta z nich nie pracowała (19,2%; 38 osób),
zaś reszta szukała tego zatrudnienia w handlu i pracach fizycznych – 34,3% (68), w pracach
dorywczych – 14,1% (28), pełniła funkcje kierownicze i kontrolne – 12,1% (24) lub teŜ
pracowała w zawodach umysłowych i wymagających kwalifikacji – 20,2% (40). Wyniki
odpowiedzi na to pytanie mogą, więc wskazywać na pewien zachodzący proces degradacji
zawodowej i społecznej (a co za tym idzie, takŜe i finansowej) badanych w kraju
pochodzenia.
Badania jakościowe w pełni potwierdziły te wyniki. MęŜczyźni deklarujący
wykonywanie pracy zawodowej w swoim kraju pochodzenia wymieniali najczęściej takie
zawody, jak: taksówkarz, kierowca, mechanik, traktorzysta, trener, wojskowy, robotnik
budowlany, radiomechanik, rzeźnik, kucharz, urzędnik, nauczyciel. Większość kobiet, (która,
jak wiadomo pochodzi z Czeczenii) przyznawała, Ŝe nie posiada Ŝadnego wyuczonego
zawodu i do tej pory opiekowała się jedynie domem i dziećmi w swoim kraju pochodzenia.

220
Podobne wyniki dotyczące obsługi komputera i korzystania z Internetu otrzymała I. Koryś, Audyt
umiejętności osób ubiegających się o..., s. 17.
95
Pojedyncze kobiety wymieniały zawód: manicurzystki, pielęgniarki, prawnika, krawcowej,
kasjerki, ekspedientki.
Odpowiedzi na otwarte pytania dotyczące wykonywanych zawodów wskazywały, Ŝe
deklaracje te nie zawsze oznaczały dłuŜszą pracę w tym zawodzie i rzeczywiste nabycie
określonych umiejętności. Pytani o zawód uchodźcy odpowiadali np.: Prawnik, jestem
prawnikiem... ale pracowałam w szpitalu... nie mogłam się do końca douczyć [Czeczenka];
Jestem lekarzem, ale tak wyszło, Ŝe zajmowałem się handlem [Etiopczyk]; Kocham zwierzęta,
chciałbym mieć spokojną pracę rolnika [Ugandyjczyk]; Radiomechanik jestem, ale
niedokończony... Pomagałem kuzynowi robić detonatory do bomb [Czeczen]; Mechanik
samochodowy, ale nie lubię samochodów, 4 lata pracowałem na budowie [Czeczen]. Z
drugiej strony wiele osób przyznających, Ŝe nie posiadają Ŝadnych formalnych umiejętności:
Ja potrafię tylko strzelać. Niczego nie zdąŜyłem się nauczyć [Czeczen], starały się jednak
przekonać pytającego, Ŝe nie jest tak do końca: Ale potrafię pracować na budowie, pracować
w komunikacji albo Umiem przy domu pracować: sprzątać, gotować, dziećmi się zająć, szyć
umiem..[Czeczenka] lub Ja byłam nauczona handlować, na handel jeździłam [Czeczenka].
W wypadku pracy zawodowej kobiet wykonywanej poza domem, które w
zdecydowanej większości pochodzą z Czeczenii, ujawnił się w trakcie badań wyraźny
problem natury kulturowej, związany z ich tradycyjnym statusem w społeczeństwie oraz rolą
matki i gospodyni domowej w rodzinie221. O ile, bowiem edukacja kobiet jest w
społeczeństwie czeczeńskim nawet poŜądana, a wykształcenie ich dodatkowym walorem, to
praca poza domem, zwłaszcza młodej Ŝony, przynosi tylko ujmę męŜowi. Nawet te kobiety,
które zdobyły jakieś umiejętności zawodowe, nigdy nie pracowały zawodowo albo robiły to
przez bardzo krótki okres czasu, do wyjścia za mąŜ. Potem poświęcały się juŜ głównie
obowiązkom domowym, która to rola jest bardzo wyraźnie przypisana kobietom w
społeczeństwie czeczeńskim222.
Obowiązkiem męŜa natomiast jest zadbanie o utrzymanie rodziny, a więc i podjęcie
pracy zawodowej. Co więcej, uchodźcy czeczeńscy takŜe w Polsce przewaŜnie negatywnie
oceniali pracę zarobkową kobiet, wiąŜąc ją z destrukcyjnym wpływem na funkcjonowanie
rodziny, zaniedbywaniem domu, dzieci i męŜa. Wielu z nich twierdziło, Ŝe nigdy do tego nie
dopuszczą. Pozycja kobiet nie jest jednak przez samych Czeczenów (w tym takŜe same

221
Por. I. Koryś, Audyt umiejętności osób ubiegających się o.., s. 23-25.
222
Ogólnie rzecz biorąc dotyczy to takŜe wielu innych tradycyjnych społeczeństw muzułmańskich. Islam z
jednej strony ogranicza rolę kobiety w sferze publicznej, z drugiej podkreśla jej znaczenie w sferze domowej.
Poza tym wymaga od męŜczyzn opieki nad kobietami w tym zapewnienia im środków do Ŝycia. Kobieta, której
mąŜ nie jest w stanie ją utrzymać ma nawet prawo do społecznie akceptowanego rozwodu. Dlatego teŜ mąŜ
pracującej kobiety naraŜa się na krytykę a nieraz pogardę ze strony swojego środowiska, jako ten, który nie jest
w stanie wypełnić obowiązków męŜa i opiekuna swojej Ŝony.
96
kobiety) spostrzegana jako szczególnie dyskryminowana. Cała sfera domowa naleŜy do nich.
Ich status zmienia się wraz z wiekiem. NajniŜszy jest przed wyjściem za mąŜ. Wzrasta jako
męŜatki, a zwłaszcza matki (zaleŜy od liczby wydanego na świat potomstwa). Dopiero
pozycja babki przekracza granice sferę domowej, a jej głos zaczyna się liczyć w sferze
publicznej.
Ocena połoŜenia materialnego. Blisko dwie trzecie badanych oceniło swoje
połoŜenie materialne w kraju pochodzenia, jako co najmniej dobre (28%; 56 osób) lub
przeciętne, w znaczeniu niewykraczające poza średnią – 36% (72), zaś jedna trzecia (31,5%;
63) jako złe lub bardzo złe, a 4,5% (9) nie potrafiło sprecyzować swojego zdania w tej
sprawie. Podobny zakres oceny połoŜenia materialnego został uchwycony w badaniu
uznanych uchodźców w Polsce223.
Oceny te są zgodne równieŜ z wynikami naszych badań jakościowych, choć
oczywiście naleŜy zauwaŜyć, Ŝe określenia „dobre” czy „złe” są względne, i zaleŜą nie tylko
od połoŜenia ekonomicznego kraju pochodzenia rozmówcy, jego wieku i pozycji społecznej,
ale i od tego, z kim pytany rzeczywiście porównywał swoje połoŜenie materialne. Bardzo
dobre warunki w przypadku np. studenta z Kamerunu oznaczały mieszkanie z dwoma
osobami w pokoju w akademiku z aneksem kuchennym i łazienką na korytarzu. Dla młodego
nieŜonatego męŜczyzny z Czeczenii mieszkanie u rodziców w samodzielnym domku
jednorodzinnym w mieście. Dla pięćdziesięcioletniej gospodyni domowej z Czeczenii
mieszkanie cztero-pokojowe w bloku lub własnym domu jednorodzinnym. Dla Uzbeka w
średnim wieku dom na wsi i dwa mieszkania w Taszkiencie. Większość rozmówców
podkreślała takŜe skwapliwie, Ŝe posiadała wszystkie wygody, gaz, prąd, telewizor, radio,
pralkę itp. Szczegółowe pytania na ten temat budziły często rozdraŜnienie badanych,
ujawniając ich kompleksy na temat swego kraju rodzinnego. Było to widoczne w zarówno w
przypadku cudzoziemców pochodzących z krajów afrykańskich, jak i z byłego ZSRR.
Pytający posądzany był o kierowanie się stereotypami, np.: Wszystkie wygody były? –
Słuchaj...! U was są, to, dlaczego u nas miałoby nie być? No powiedz mi??? [Białorusin].
Odpowiedzi badanych na ten temat, mimo powyŜszych kompleksów oraz podejrzenia,
Ŝe uchodźcy lepiej wykształceni mogą nie deklarować trudnych warunków materialnych
takŜe, dlatego, aby nie być posądzonym o migrację z przyczyn ekonomicznych, wydają się
mimo wszystko dość wiarygodne. Z drugiej strony, bowiem wiadomo, Ŝe osoby
najbiedniejsze stosunkowo rzadko podejmują ryzyko migracji, gdyŜ po prostu nie stać ich na
poniesienie jej kosztów, w tym równieŜ na zaciągnięcie u krewnych i znajomych poŜyczek na
ten cel.

223
R. Stawicki, Sytuacja socjalno-bytowa uznanych uchodźców, „Polityka Społeczna” 2003, nr 4.
97
Gorsze oceny od połoŜenia materialnego uzyskała ocena warunków mieszkaniowych,
gdyŜ prawie połowa badanych – 46,8% (93 osoby) oceniło je jako dobre lub zadowalające,
zaś niewiele mniej – 43,7% (87) jako złe. W tych przypadkach uchodźcy z Czeczenii
podkreślali zniszczenia i trudne warunki w czasie wojny: Mieszkałem w domu z rodzicami i
babcią, ale go zniszczyli. Teraz tam dziury są, Ŝe rękę moŜna włoŜyć w ścianę [Czeczen]; W
czasie wojny gazu i światła nie było, uŜywaliśmy drewna. Odpowiedź „trudno powiedzieć”
wskazało 9,5% respondentów (19). Prawie połowa z nich mieszkała przed przyjazdem do
Polski w samodzielnym domu (45,7%; 86), ponad jedna trzecia w mieszkaniu
wielopokojowym (36,2%; 68), co dziesiąty mieszkał w jednym pokoju (10,1%; 19), zaś 8%
(15) mieszkało w prowizorycznych warunkach (w domu zniszczonym przez wojnę, lepiance
itp.).
Podsumowując tę część trzeba powiedzieć, Ŝe przedstawiane tutaj oceny badanych
dotyczące ich wykształcenia i połoŜenia społecznego są raczej zaskakujące. Pozwalają
stwierdzić, Ŝe na przyjazd do Polski decydują się osoby pochodzące raczej ze średnich
segmentów społeczeństwa (wedle własnej oceny badanych) i posiadające przynajmniej
średnie wykształcenie formalne, które w kraju pochodzenia napotykają bariery i przeŜywają
proces stopniowej degradacji Ŝyciowej. Nakładają się na to ich cechy demograficzne,
stosunkowo młody wiek oraz posiadanie rodziny.

4.3. Deklarowane motywy uchodźstwa w świetle badania sondaŜowego

Określenie motywów uchodźstwa u osób ubiegających się o status uchodźcy miało w


naszym badaniu znaczenie „strategiczne”. Urzędowe potwierdzenie uchodźstwa przesądza
bowiem o szansach otrzymania statusu uchodźcy i legalizacji pobytu w naszym kraju. Sam
fakt uznania cudzoziemca za uchodźcę zmienia całkowicie jego sytuację prawną, gdyŜ
dopiero jego identyfikacja i uznanie za taką osobę pozwala mu na korzystanie z praw
(przywilejów) takiego statusu224.
Tabela 1 przedstawia deklarowane przez badanych przyczyny opuszczenia swojego
kraju pochodzenia (pobytu).

Tabela 1. Przyczyny opuszczenia swojego kraju pochodzenia (pobytu)*

Lp. Przyczyna Odsetek


(liczba wskazań)
1. Tocząca się wojna 62,5% (125)

224
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy..., s. 23.
98

2. Prześladowania na tle politycznym 39,5% (78)

3. Brak pracy i perspektyw Ŝyciowych 16,0% (32)

4. Prześladowania współmałŜonka 14,5% (29)

5. Prześladowania na tle religijnym 12,0% (24)

6. Pragnienie studiowania 2,5% (5)

7. Inne 3,5% (7)

* Procenty nie sumują się do 100%, gdyŜ badani mogli wymienić więcej niŜ jedną przyczynę.

Zdecydowana większość naszych badanych wskazuje, przynajmniej w swoim


subiektywnym odczuciu, na uznane we współczesnym świecie i prawie międzynarodowym
przyczyny swojego uchodźstwa, jakimi są zagroŜenia związane z działaniami wojennymi oraz
prześladowaniami na tle politycznym, etnicznym lub religijnym.
Ustalenia dokonywane podczas prowadzonego postępowania bardzo często nie
potwierdzają jednak przedstawianych przez uchodźców relacji, a ich obawy okazują się
nieuzasadnione (przynajmniej w świetle obowiązującego ustawodawstwa). Wnioskodawcy
np. nie wykazują się znajomością sytuacji politycznej, która ich zdaniem zmusiła ich do
opuszczenia kraju. Nie przedstawiają Ŝadnych dokumentów stwierdzających ich toŜsamość i
obywatelstwo. Podawane przez nich informacje na temat swego kraju pochodzenia (dotyczące
nie tylko sytuacji politycznej, ale takŜe geografii, historii, kultury i języka) oraz sposobu
wyjazdu i przebytej drogi nie są zgodne z istniejącą wiedzą obiektywną na ten temat.
Opowiadane przez nich historie są sprzeczne wewnętrznie. Wówczas takie oświadczenia
ubiegających się o status uchodźcy w oczach urzędników okazują się niewiarygodne, a
wniosek o status uchodźcy okazuje się całkowicie bezzasadny.
Niektórzy z ubiegających się mogą powoływać się równieŜ na rozmaite ograniczenia
wprowadzane przez władze kraju pochodzenia (np. zakaz spoŜywania alkoholu lub słuchania
muzyki zachodniej w Iranie), które ustanowione dla wszystkich obywateli danego państwa,
nie mają charakteru prześladowań indywidualnych, ani dyskryminacji określonych grup
społecznych225. W rzeczywistości więc nawet i oni nie spełniają kryteriów, na podstawie

225
Nie są więc równieŜ prześladowaniem z punktu widzenia Konwencji Genewskiej. Sama dyskryminacja takŜe
rzadko bywa uznana za prześladowanie, jeśli nie zachodzi sytuacja tzw. kumulacji czynników (stan zagroŜenia
w umyśle i ogólna sytuacja w kraju). Prześladowaniem nie jest równieŜ świadome łamanie przepisów prawa
wewnętrznego w określonych krajach, nawet jeśli jest sprzeczne z zachodnimi standardami prawa, jak np. prawo
muzułmańskie przewidujące m.in. karę chłosty. Podobnie do powodów uzasadniających przyznanie statusu
uchodźcy nie naleŜy obawa przed karą za czyny sprzeczne z celami i zasadami Narodów Zjednoczonych, jak np.
zbrodnie wojenne, czyny kryminalne czy akty terroru. Tak samo jak niechęć do słuŜby wojskowej i obawa przed
walką.
99
których nadaje się status uchodźcy w Polsce. Poza tym w wyjaśnieniach uchodźców na temat
przyczyn opuszczenia swego kraju pochodzenia pojawiają się równieŜ waŜne względy
ekonomiczne, jakimi są brak pracy i perspektyw Ŝyciowych oraz pragnienie studiowania. Nie
jest to wynik nowy, został on takŜe potwierdzony w innych polskich badaniach226.
MoŜemy powiedzieć, Ŝe połączenie obu rodzajów motywów uchodźstwa, „wojenno-
zagroŜeniowych” oraz „ekonomicznych”, jest zjawiskiem typowym, występującym w
większości współczesnych ruchów uchodźczych. Charakterystyczne w tym kontekście są
przede wszystkim wypowiedzi uchodźców z Czeczenii: U nas cięŜko Ŝyć. Pracy nie ma, nie
ma jak się uczyć. I jeszcze nie ma jak wyjść na ulicę, bo bałem się, Ŝe jak wyjdę, to Ruskie
mnie zabiorą i juŜ potem nikt mnie nie znajdzie; Oficjalnie wojny nie ma, ale Rosjanie cały
czas wyłapują naszych męŜczyzn. Męczą ich. Nasz dom spłonął, my siedzieliśmy w piwnicy
cały czas. A Rosja mówi o terrorystach; Mój ojciec walczył i ja byłem w narodowym froncie
teŜ. Chcieliśmy więcej swobody, praw. Ale po tej wojnie to juŜ Ŝadnej pracy nie było. Co
moŜna było robić? Jeździć do Moskwy i handlować papierosami i nic więcej. Więc
wyjechaliśmy [Czeczeni]. Innym interesującym przykładem jest wypowiedź uchodźczyni z
Białorusi (patrz „Motywy uchodźstwa”).
Zjawisko to rodzi w praktyce społecznej i administracyjnej, jak juŜ wcześniej
wspominaliśmy, trudności w odróŜnieniu typowego „uchodźcy konwencyjnego” od „migranta
ekonomicznego”, gdyŜ elementy obu typów motywacji mogą występować w kaŜdym
indywidualnym wypadku osoby aplikującej o nadanie statusu uchodźcy227. Faktem jest, Ŝe
znaczna część ubiegających się o status uchodźcy nie odczuwa lęku przed powrotem do kraju
pochodzenia. Dowodem na to są liczne wnioski o dobrowolną repatriację. W 2007 r.
repatriowano z Polski na ich podstawie ponad 559 osób, choć mogło być ich znacznie więcej,
gdyby wystarczyło środków budŜetowych na ten cel228.

226
R. Stawicki, Sytuacja socjalno-bytowa..., s. 11; J. Hryniewicz, Uchodźcy w Polsce. Teoria a rzeczywistość,
Toruń 2005, s. 82–83.
227
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy..., s. 31-34.
228
Informacja Szefa Urzędu do spraw Cudzoziemców o stosowaniu w roku 2007 ustawy z dnia 13 czerwca 2004
r. o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. z 2003 r. nr 28, poz. 1176
z późn. zm.) w zakresie realizacji zobowiązań Rzeczypospolitej Polskiej wynikających z Konwencji Genewskiej
dotyczącej statusu uchodźców oraz Protokołu Nowojorskiego dotyczącego statusu uchodźcy, MSWiA,
Warszawa , marzec 2008, s. 11.
100

Motywy uchodźstwa:
To cięŜka sytuacja, to był łańcuch takich wydarzeń bardzo nieprzyjemnych. W pracy
miałam kłopoty, potem kłopoty na uczelni, gdzie studiowałam. Po prostu, bo bank opłacał
moje studiowanie, kiedy miałam konflikt taki to nie był taki polityczny, nie było Ŝadnej
opozycji. Po prostu powiedziałam to, co myślę, kiedy była taka sugestia. To nawet nie były
wybory, ale referendum Ŝeby zmienić konstytucję na Białorusi, Ŝeby Łukaszenko mógł
przedłuŜać kadencję w nieskończoność. Tak, po prostu było takie zebranie, gdzie
sugerowano, narzucano pracownikom, Ŝebyśmy poszli tak i wszystko, było nawet śmiesznie,
przyjechał prezes banku i mówił, jak dobrze Ŝyjemy, a ja widzę, Ŝe pracownicy nie mogą, no
same takie potrzeby podstawowe, mieć jakichś pieniędzy, nie mogą normalnie uczyć swoich
dzieci. Po prostu wstałam i powiedziałam, nie myślałam, Ŝe będę miała takie konsekwencje.
Po prostu takie bardzo przyzwoite, takie spokojne… jeŜeli takie wszystko dobrze, dlaczego
jest tak źle, dlaczego pan przyjechał tu o tym nam mówić, jest taka akcja reklamowa, tak?
JeŜeli wszystko jest w porządku, to nie trzeba mówić ludziom. Ale potem problemy, bo
dyrektorka, ona taka jest fajna kobieta, ale niestety w wieku juŜ emerytalnym nie chciała
mieć Ŝadnych problemów i powiedziałam mi, Ŝe zepsułam image jej i jej banku i tak dalej i
miałam bardzo powaŜne kłopoty, jak bank jeszcze opłacał moje studia … I ona zadzwoniła
po prostu, Ŝe mam zwrócić wszystkie pieniądze, które bank opłacał i ostatecznie było tak, Ŝe
nie mogłam zdać egzaminu. Takie postawili mi warunki, Ŝe po prostu nie mogłam. No
zdecydowaliśmy wyjechać. Białorusinka [WF 2 – B1]

Deklarowane przyczyny uchodźstwa pozostają zróŜnicowane ze względu na


narodowość oraz cechy połoŜenia społecznego badanych (Tabela 2). Dla osób narodowości
czeczeńskiej „wojna” pozostaje podstawowym i najwaŜniejszym motywem wyjazdu z kraju
pochodzenia (86,9%), zaś dla innych narodowości nie ma juŜ takiej roli. Dla osób
narodowości rosyjskiej to przede wszystkim prześladowanie na tle politycznym (46,2%) i
wojna (40,4%). Dla „innych” narodowości podobnie przyczyny polityczne (41,5%) oraz
prześladowania na tle religijnym (29,3%) odgrywają zdecydowanie najwaŜniejszą rolę.

Tabela 2. Przyczyny opuszczenia swojego kraju pochodzenia (pobytu)


a pochodzenie narodowe

Przyczyny Pochodzenie etniczne (narodowe)


uchodźstwa Czeczenia i Dagestan Rosja i inne republiki Inne
Wojna 86,9 40,4 26,8

Prześladowania 34,6 46,2 41,5


na tle
politycznym
Prześladowania 2,8 19,2 26,8
na tle
religijnym
Prześladowania 17,8 19,2 0,0
współmałŜonka

Brak pracy 19,6 19,2 29,3


101

Podobnie deklarowany wiek wpływa na podawane przyczyny ucieczki z kraju


pochodzenia. Wojna i prześladowania polityczne dotykają przede wszystkim osoby dojrzałe,
najstarsze w naszej grupie, które ukończyły 36. rok Ŝycia – 71% z nich wskazuje na wojnę
jako główną przyczynę swojego uchodźstwa. Ta przyczyna jest względnie najmniej znacząca
dla osób najmłodszych, czyli do 18. roku Ŝycia (wojnę wymienia „jedynie” 14,3% badanych).
Podobne proporcje są zachowane w wypadku prześladowania na tle politycznym. Odwrotnie
zaś dzieje się w wypadku braku pracy i perspektyw Ŝyciowych. To właśnie osoby najmłodsze
wskazują je względnie częściej niŜ osoby najstarsze (odpowiednio 28,6% do 19,4%).
Podobny wpływ wywiera stan rodzinny badanych. Na „wojnę” jako główny motyw
uchodźstwa wskazują osoby, które są u nas razem ze swoimi rodzinami (67,7%) lub posiadają
rodziny w jednym z krajów UE (57,7%), w przeciwieństwie do osób samotnych (51,1%). Dla
nich teŜ istotną przyczyną jest prześladowanie współmałŜonka. Z kolei dla osób
nieposiadających rodzin waŜnym motywem pozostają prześladowania na tle religijnym
(29,8%), mające większe znaczenie niŜ dla osób „rodzinnych” (8,1%).
Poziom deklarowanego wykształcenia równieŜ silnie róŜnicuje deklarowane
przyczyny uchodźstwa. Osoby deklarujące wykształcenie podstawowe względnie najrzadziej
wskazują na motywy polityczne (7,4%), w przeciwieństwie do osób ze średnim
wykształceniem (37,1%) oraz wyŜszym (62,7%) One teŜ najczęściej wskazują na przyczyny
religijne (25,9%), w stosunku do pozostałych kategorii (odpowiednio 8,6% i 13,7%), oraz na
motyw „braku pracy” (40,7%) w stosunku do pozostałych kategorii (odpowiednio: 22,4% i
9,8%).
Podobnie jak wykształcenie, zawód wyuczony i wykonywany róŜnicuje takŜe niektóre
motywy uchodźstwa. Osoby pełniące funkcje kierownicze i inteligencja (czyli najbardziej
wykształcone) częściej niŜ inne kategorie zawodowe wskazują na motywy polityczne
(68,3%), w przeciwieństwie do osób nie posiadających Ŝadnego zawodu (21,0%). Ci ostatni
wskazują najczęściej na motywy prześladowania na tle religijnym i brak pracy.
Podsumowując, uzyskane w naszym sondaŜu wyniki wskazują na duŜe zróŜnicowanie
motywów opuszczenia kraju. Narodowość czeczeńska i poczucie zagroŜenia wojną wysuwają
się tutaj jako najwaŜniejsze. Podobnie jest z wiekiem i stanem rodzinnym (rozumianym jako
odpowiedzialność za los najbliŜszych). Ciekawa wydaje się zaleŜność dotycząca
wykształcenia. Osoby najsłabiej wykształcone częściej niŜ inne wskazują na motywy
ekonomiczne i religijne, zaś najlepiej wykształcone – na wojnę i politykę. MoŜna powiedzieć,
Ŝe sytuacja w kraju pochodzenia w róŜnym stopniu i róŜnych aspektach dotyka badane osoby,
102
gdzie status społeczny – zawód związany z wykształceniem – odgrywa podstawową rolę
(patrz „RóŜne fale uchodźstwa z Czeczenii do Polski”).

RóŜne fale uchodźstwa z Czeczenii do Polski:


– Problem polega jeszcze na tym, Ŝe po pierwszej wojnie czeczeńskiej było duŜo osób, nie
chcę mówić z wyŜszych sfer, ale sporo osób wykształconych, operatywnych i umiejących
się znaleźć w ogóle w świecie.
– Czy to dotyczy uchodźców w ogóle, czy tylko Czeczenów?
– Zawsze jest tak, Ŝe w tej pierwszej fali, tak samo było z Ormianami, tak samo było z
Bośnią, Ŝe ta pierwsza fala to byli ludzie młodsi, lepiej wykształceni, operatywni, w tej
chwili do nas przyjeŜdŜa czeczeńska bieda. Bardzo wielodzietne rodziny, ja wczoraj robiłam
sprawę, przyjechali z piątką dzieci, juŜ się zdąŜyło szóste w Polsce urodzić. Bez zawodu, bez
wykształcenia i niesłychanie roszczeniowi, i Ŝyjący jeszcze w pewnym, Ŝe tak powiem,
radzieckim systemie.
[fragment wywiadu z prawnikiem zajmującym się uchodźcami w Polsce]

4.4. Przypadek czeczeński – przyczyny uchodźstwa Czeczenów do Polski

Zjawisko uchodźstwa, jak juŜ wyŜej wspomnieliśmy, stanowi formę niedobrowolnej


migracji. Osoby uciekające są do niej zmuszane określonymi działaniami władz państwa lub
teŜ ich brakiem. W praktyce waŜną ich przyczyną pozostają takŜe złe warunki Ŝycia, bieda,
brak pracy i perspektyw Ŝyciowych. W wypadku długotrwałego konfliktu zbrojnego, jak w
Czeczenii, wszystkie te czynniki występują razem, i oddzielenie ich od siebie jest zabiegiem
w pewnym stopniu nienaturalnym. Uchodźcy z Czeczenii powołują się zarówno na
prześladowania, w tym związane z bezpośrednim zagroŜeniem Ŝycia, więzieniem i
nieludzkim traktowaniem, jak i na trudne warunki, brak pracy, podstawowych usług,
moŜliwości edukacyjnych i perspektyw Ŝyciowych.
Wszystkie te problemy widać dobrze w wypowiedzi prawnika zajmującego się
sprawami uchodźczymi: W tej chwili do nas przyjeŜdŜają juŜ nie uchodźcy, nie bojownicy, nie
prześladowani, tylko ludzie biedni, którzy uwaŜają, Ŝe tu jest jakaś szansa na normalne Ŝycie,
i oni to juŜ mówią, co jest oczywiście zawsze dyskusyjne, bo w pierwszym takim wywiadzie,
który urządza się na granicy, pytają się dlaczego wyjechał z kraju pochodzenia, to pierwsze
odpowiedzi są takie, bo nie mam pracy, bo nie mamy z czego Ŝyć, bo dzieci nie chodzą do
szkoły, ludzie mówią ogólnie tam nie ma warunków do Ŝycia. Natomiast po tym, jak posiedzi
parę miesięcy w ośrodku i jest wywiad, to – w ogóle wie Pani, Ŝe głowa mała, tylko troszkę mi
się mylą ci bojownicy, na których moŜna się powoływać, a ci, którzy są uznani za terrorystów
przez społeczność międzynarodową, więc potem, jak jest wydana decyzja, Ŝe jest klauzula
103
wykluczająca, czyli ten 1F229 jako działalność terrorystyczna, on swobodnie opowiada, jak
tam kogoś wzięli, porwali, wywieźli do Rosji, rozwalili i po tym jak dostaje ten 1F i ktoś mu
wytłumaczy, na czym rzecz polega, to przestaje być 1F, pisze odwołanie, Ŝe go źle
zrozumiano, Ŝe to nie był Kasajew, tylko jakiś inny i źle go zrozumiano, bo to nie to. Widzi
Pani, ja naprawdę wierzę w to, co oni mówią na granicy, bo to jest spontaniczne, ja tu
przyjeŜdŜam, ja chce tu zostać i mówi tak jak jest naprawdę. Potem dorabia, Ŝeby zostać
uchodźcą konwencyjnym, to dorabia całą story [fragment wywiadu z prawnikiem zajmującym
się uchodźcami w Polsce].
Prawa człowieka i zbrodnie wojenne w Czeczenii. Naruszanie praw człowieka i
dokonywanie zbrodni wojennych przez słuŜby podległe władzom Federacji Rosyjskiej nie
podlega w zasadzie większym wątpliwościom, gdyŜ są one wyjątkowo dobrze
udokumentowane zarówno przez rosyjskie (Moskiewskie Centrum Praw Człowieka „Karta”),
jak i zagraniczne organizacje pozarządowe (Międzynarodowa Helsińska Federacja Praw
Człowieka)230.
Do wspomnianych zbrodni i naruszeń praw człowieka dochodzi w kontekście
trwającego od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku konfliktu zbrojnego
związanego z dąŜeniem części czeczeńskich przywódców do wyjścia z Federacji Rosyjskiej i
stworzenia własnego państwa231. W historii konfliktu wyróŜnia się przede wszystkim tzw.
pierwszą (1994–1996) i drugą (1999–2000) wojnę czeczeńsko-rosyjską, które to wojny
poprzedziły okresy nieuznanej, quasi-niepodległości Czeczenii w latach 1992–1994 i 1996–
1998. Po rozbiciu przez Rosjan głównych oddziałów bojowników czeczeńskich, w czerwcu
2000 r. ogłoszono oficjalnie zakończenie wojskowej operacji antyterrorystycznej i
rozpoczęcie jej policyjnej fazy, która w zasadzie nie skończyła się do dziś. Kierownictwo
operacji przejęła wówczas z rąk armii federalnej Federalna SłuŜba Bezpieczeństwa (FSB).
Natomiast od 2003 r. w ramach polityki tzw. czeczenizacji konfliktu stopniowo zaczęto
zastępować jej udział prorosyjską milicją czeczeńską podległą, współpracującej z Rosjanami
oficjalnej administracji republiki kierowanej przez Achmeda Kadyrowa.

229
Klauzula wyłączająca jest określona w art. 1F Konwencji Genewskiej i brzmi następująco: „Postanowienia
niniejszej Konwencji nie mają zastosowania do osoby, w stosunku do której istnieją powaŜne podstawy, aby
sądzić, Ŝe a) dokonała zbrodni przeciwko pokojowi, zbrodni wojejnnej lub zbrodni przeciwko ludzkości w
rozumieniu aktów międzynarodowych opracowywanych dla ustanowienia przepisów odnoszących się do tych
zbrodni; b) dokonała powaŜnej zbrodni o charakterze niepolitycznym poza państwem, które ją przyjęło, przed
uznaniem jej za uchodźcę; c) jest winna czynów sprzecznych z celami i zasadami Narodów Zjednoczonych”.
230
Zob. najbardziej popularne strony interenetowe na ten temat w Polsce: http://czeczenia.blog.onet.pl/;
http://www.czeczenia.com.pl/; http://www.wolnykaukaz.org/kaukaz/.
231
O historii konfliktu rosyjsko - czeczeńskiego - zob. B. Strumiński, Czeczenia – Iczkeria i Czeczeńcy okiem
językoznawcy. Esej naukowo-polityczny, Warszawa 2005; S. Ciesielski, Rosja – Czeczenia. Dwa stulecia
konfliktu, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2003; por. takŜe I. Adger-Adajew, Kamienie
mówią. Dzieje i kultura Czeczenów, przeł. K. Brodacka, Instytut Kultury Narodów Kaukazu, Warszawa 2005.
104
Konflikt zbrojny i ogólny kryzys spowodowały olbrzymią falę migracji z Czeczenii.
Na początku wyjechało przede wszystkim około 300 tys. Rosjan i przedstawicieli innych nie-
czeczeńskich narodowości. Zasadnicze fale migracji ludności etnicznie czeczeńskiej
rozpoczęły się jednak w czasie drugiej wojny czeczeńsko-rosyjskiej. Wkroczenie w
październiku 1999 r. wojsk rosyjskich na teren Czeczenii, poprzedzone zmasowanymi
bombardowaniami, spowodowało masową ucieczkę ludności cywilnej do sąsiedniej
Inguszetii, gdzie w ciągu tylko pierwszych miesięcy wojny schroniło się około 350 tys.
Czeczenów.
Późniejszy rozwój sytuacji zarówno w Czeczenii, jak i w Inguszetii sprzyjał
podejmowaniu decyzji migracyjnych przez kolejne grupy ludności, która szukała schronienia
nie tylko juŜ na innych terenach Federacji Rosyjskiej, ale i poza jej granicami232. Do dziś
prawdopodobnie zdecydowana większość mieszkańców tej republiki musiała zmienić swoje
miejsce zamieszkania. Do Polski pierwsze większe fale uchodźców czeczeńskich zaczynają
docierać po 1999 roku.
W wyniku obu wojen zginęło dotychczas po stronie czeczeńskiej prawdopodobnie od
100 do 200 tys. ludzi (dane o ofiarach są trudne do ustalenia, a róŜne ośrodki i organizacje
podają sprzeczne ze sobą liczby). NiezaleŜnie jednak od faktycznej liczby ofiar, wszystkie
szacunki w zestawieniu z liczbą mieszkańców republiki, wynoszącą przed wojną około 760
tys. osób, są ogromne. Ofiarami są ponadto przewaŜnie osoby cywilne, a według danych
UNICEF-u, duŜa z nich część (40%) to dzieci. Zniszczeniu uległy teŜ ekonomiczne podstawy
bytu ludności. Tysiące domów zostało zburzonych, w miastach zdewastowano sieć
wodociągową i kanalizacyjną, lokalny przemysł i miejscowe zakłady pracy przestały istnieć.
Zaprzestano równieŜ świadczenia usług publicznych, zwłaszcza w słuŜbie zdrowia i edukacji.

Do największych zbrodni i prześladowań doszło w okresie drugiej wojny i


bezpośrednio po niej w latach 2000–2002, kiedy władza w Czeczenii naleŜała prawie
całkowicie do okupującej ją armii federalnej. W czasie trwania walk zakładano tzw. obozy
filtracyjne, porównywane przez wielu obserwatorów do obozów koncentracyjnych, w których
przetrzymywano wszystkich podejrzanych o sprzyjanie bojownikom czeczeńskim. Wojskowi
wykorzystywali swe uprawnienia na tym obszarze takŜe do prowadzenia nielegalnych
„interesów”, takich jak handel wydobywaną w Czeczenii ropą naftową, grabienia ludności
cywilnej, wymuszanie haraczy, nieograniczone moŜliwości brania łapówek, czy porwania dla
okupu, handel zwłokami i organami ludzkimi. Poza tym na porządku dziennym
odnotowywano morderstwa, stosowanie tortur, gwałty i bezprawne zatrzymywania.
Szczególnie złą sławą cieszyły się tzw. zaczistki – operacje specjalne przeprowadzane nocą,
232
Uchodźcy z Czeczenii, “Z obcej ziemi” 2001, nr 11, s. 12-14.
105
ograniczone do konkretnych budynków lub części ulic, polegające na włamywaniu się do
mieszkań, terroryzowaniu mieszkańców, biciu ich, grabieniu mienia oraz zabieraniu młodych
męŜczyzn, podejrzanych rzekomo o współpracę z bojownikami.
Losy zatrzymanych bywały tragiczne, w wypadku ich wykupienia byli wypuszczani,
w przeciwnym razie ginęli bez śladu, a ich okaleczone ciała odnajdywane były po pewnym
czasie. Na podstawie oględzin zwłok wiadomo, Ŝe pobierano od nich organy do
przeszczepów, a wcześniej poddawano torturom, m.in. przez bicie, stosowanie wstrząsów
elektrycznych i szczucie psami.
Relacje na temat tych operacji przewijały się takŜe wielokrotnie w rozmowach z
Czeczenami w Polsce i wskazywane były często jako główny powód ubiegania się o status
uchodźcy: Mam syna i dlatego wyjechałam. PrzyjeŜdŜają robić zaczystki, przychodzą w nocy,
w maskach i zabierają młodzieŜ. Mojego syna teŜ zabrali, ale Ŝeśmy go wykupili. Bywa
jednak, Ŝe juŜ się nie znajdują albo tylko ich trupy. Dlatego musiałam wyjechać; Ludzie u nas
przepadają bez wieści. Przed wyjazdem przyjechali Ruscy na BTR-ach i mojego syna pobili i
chcieli go zabrać. Płakałam, wyrywałam go z ich rąk, ale mnie do niego nie dopuszczali.
Dopiero jak wszystkie moje sąsiadki się zebrały, dały pieniądze dowódcy, to oni wzięli
pieniądze i oddali go. I tak cały czas jest w Czeczenii, to tam normalne [N.S. 20].
Przemoc i prześladowania w Czeczenii były kontynuowane takŜe po 2003 r. w okresie
tzw. czeczenizacji konfliktu. Członkowie czeczeńskiej gwardii prezydenta Kadyrowa
podobnie dopuszczali się licznych naruszeń praw człowieka. Stosowali m.in.
odpowiedzialność zbiorową, zatrzymując członków rodzin – domniemanych terrorystów –
jako zakładników i Ŝądając dobrowolnego poddania się wskazanych osób. W przeciwnym
wypadku ich zabijali.
Sytuacja uchodźców czeczeńskich w Inguszetii oraz w innych rejonach Federacji
Rosyjskiej. Najwięcej uchodźców z Czeczenii schroniło się w graniczącej z nią na wschodzie
republiką Inguszetii, której granice pozostawały dla nich otwarte, mimo ogromnego
obciąŜenia, jakie stanowiła ich obecność. Na obszarze liczącym około 360 tys. mieszkańców
schronienie znalazło na początku wojny domowej, co najmniej 240 tys. uchodźców, a według
niektórych źródeł liczba ich dorównywała w krytycznych momentach liczbie stałych
mieszkańców Inguszetii.
Część uchodźców została przyjęta przez miejscową ludność i pozostawała na ich
utrzymaniu, część natomiast została rozmieszczona w 5 duŜych obozach, mieszkając na ich
terenie w namiotach, prowizorycznych szałasach, czy samochodach. Pozostali znajdowali
schronienie w byłych kołchozach, wagonach kolejowych lub zamkniętych fabrykach.
Schronienia te na ogół nie chroniły dostatecznie przed zimnem, wiatrem i deszczem, a
106
instalacje sanitarne były tragicznej jakości. Mimo cięŜkich warunków Ŝycia, moŜliwość
schronienia się w Inguszetii prawdopodobnie uratowała Ŝycie tysiącom Czeczenów. Wkrótce
jednak dotychczasowego prezydenta Inguszetii Rusłana Akuszewa, starającego się prowadzić
niezaleŜną politykę wobec Moskwy, zastąpił były generał FSB Murat Ziazikow, starający się
wykazać lojalnością wobec władz Federacji.
Od kwietnia 2001 r. zaprzestano rejestrować nowo przybyłych uchodźców,
wywierając presję na ich powrót do Czeczenii. Ich obecność w Inguszetii była nie na rękę
władzom rosyjskim, gdyŜ stanowili oni główne źródło informacji o sytuacji w Czeczenii dla
mediów, obrońców praw człowieka i obserwatorów zagranicznych. Ponadto chciano
wykazać, Ŝe powrót uchodźców dowodzi postępującego procesu normalizacji. Uchodźcy
jednak nie chcieli wracać, wiedząc, Ŝe ich domy zostały zburzone, a sytuacja pod względem
bezpieczeństwa daleka była od normalności. Wymuszano więc powroty odcinając gaz, prąd i
wodę od domostw zajętych przez uchodźców, stosując szykany i zamykając obozy. Ponadto
podobnie jak w samej Czeczenii, FSB organizowała zaczistki, grabiąc i dewastując mienie
mieszkańców Inguszetii oraz porywając ludzi dla okupu233.
Działania słuŜb specjalnych uczyniły z Inguszetii miejsce równie niebezpieczne jak
Czeczenia i przyniosły zakładane przez nie skutki. Z jednej strony wywołały nastroje anty-
uchodźcze lub anty-czeczeńskie wśród Inguszów, a z drugiej – panikę wśród uchodźców,
którzy nie czując się bezpiecznie, rzeczywiście zaczęli opuszczać tę republikę. Ci, którzy
mieli odpowiednie środki finansowe, nie wracali do Czeczenii, lecz szukali schronienia w
innych regionach Federacji Rosyjskiej lub udawali się w kierunku zachodnim, docierając
m.in. do Polski. Z kolei te osoby, które nie miały innych moŜliwości, powracały do Czeczenii,
gdzie musiały egzystować w równie Ŝałosnych, jeśli nie gorszych warunkach, gdyŜ
miejscowe władze nie zapewniały im właściwych miejsc zamieszkania.
Powstał fundusz państwowy umoŜliwiający wypłatę odszkodowań za zniszczone
domy i stracone mienie, ale zdaniem uchodźców, mechanizm ich uzyskiwania jest w takim
stopniu skaŜony korupcją, Ŝe w zasadzie nie spełnia swej roli: Trzeba połowę rekompensaty
oddać na łapówkę, aby ją dostać. Mówią, jeśli chcesz dostać, to pół na pół. A za 5 tysięcy
dolarów nie zbudujesz domu. Materiały budowlane są bardzo drogie [Czeczen]. W tej
sytuacji niektórzy uzyskane „odszkodowanie” inwestują w emigrację, mając nadzieję na
status uchodźcy i szybsze rozpoczęcie normalnego Ŝycia poza Czeczenią.
Wspominaliśmy juŜ, Ŝe pewna część uchodźców czeczeńskich szuka (ale brak danych
na ten temat) moŜliwości Ŝycia na innych obszarach Federacji Rosyjskiej, poza Czeczenią i

233
Stanowisko UNHCR w sprawie poszukujących azylu obywateli Federacji Rosyjskiej w kontekście sytuacji w
Czeczenii, „Z obcej ziemi” 2004, nr 20, s. 11-12.
107
Inguszetią. UniemoŜliwia to jednak często funkcjonujący nadal w wielu rejonach Federacji
Rosyjskiej system obowiązkowego meldowania się, tzw. propiski, odziedziczony po ZSRR
(formalnie zniesiony przez konstytucję), co sprawia, Ŝe bez niego nie moŜna korzystać z
podstawowych praw obywatelskich i socjalnych, jak moŜliwość podjęcia legalnej pracy,
korzystania z opieki medycznej czy posłania dzieci do szkoły.
Sąsiadujący z Czeczenią Kraj Krasnodarski i Stawropolski są całkowicie zamknięte
dla Czeczenów. Silną niechęć do uchodźców przejawiają teŜ władze Dagestanu i innych
republik kaukaskich, obawiając się rozszerzenia antyrosyjskiej irredenty. Podobnie jest w
duŜych miastach jak Moskwa i Petersburg, gdzie milicja stara się wyłapywać osoby tzw.
kaukaskiego pochodzenia i wyglądu przebywające tam nielegalnie. Stosunkowo najłatwiej
jest jeszcze zameldować się Czeczenom w małych miastach Federacji, w których jednak
często brak dla nich pracy i panują wobec nich silne nastroje ksenofobiczne.
W przeciwieństwie do Rosjan, którzy wyjechali w czasie wojny z Czeczenii, uchodźcy
czeczeńscy z reguły nie uzyskują na terenie Federacji Rosyjskiej statusu przymusowego
imigranta (odpowiednika wewnętrznego uchodźcy) i świadczeń z tym związanych, które mają
Rosjanie. Jest to jeszcze jeden powód, Ŝe wielu z nich, nawet jeśli nie są zagroŜeni
indywidualnymi prześladowaniami, decyduje się na emigrację zagraniczną. Trudno teŜ w ich
przypadku odmawiać im statusu uchodźcy jedynie ze względu na teoretyczną moŜliwość
skorzystania z ochrony w innych częściach Federacji Rosyjskiej (powołania się na formułę
tzw. alternatywy ucieczki wewnętrznej), której faktycznie w większości nie posiadają. Nie
oznacza to jednak, Ŝe wszyscy spośród ubiegających się o azyl mieli te same motywacje
migracji i odczuwali podobne obawy przed prześladowaniami.
Postawy uchodźców czeczeńskich wobec Rosji jako kraju pochodzenia. Dla wielu
przedstawicieli tzw. zaangaŜowanej opinii publicznej niezajmującej się bezpośrednio
uchodźcami, ale obserwującej światowe wydarzenia, fakt, Ŝe ludzie z takich krajów jak
Czeczenia ubiegają się o status uchodźcy w Polsce jest w zasadzie zrozumiały i akceptowany.
Posiadając pewną wiedzę na temat naruszeń praw człowieka w Czeczenii, z zaskoczeniem,
jeśli nie oburzeniem przyjmują oni nieraz informacje, Ŝe większość z nich nie otrzymuje tego
statusu. W tym kontekście naleŜy więc zwrócić uwagę na zróŜnicowanie postaw samych
Czeczenów wobec konfliktu z Rosją i róŜnych sytuacji, w jakich znaleźli się, przebywając na
terenie Federacji Rosyjskiej.
Nie wszystkie osoby przyznające się do narodowości czeczeńskiej i ubiegające się o
status uchodźcy faktycznie pochodzą z terenu Republiki Czeczeńskiej. Nie wszyscy są w
rzeczywistości Czeczenami, a nawet jeśli nimi są, to nie wszyscy spośród nich byli
zwolennikami niepodległości Czeczenii, brali udział w walkach lub stanowili ofiary
108
późniejszych represji. Część etnicznych Czeczenów po stalinowskich przesiedleniach z lat
czterdziestych XX wieku nigdy nie powróciła do swej dawnej ojczyzny. Inni juŜ później
osiedlili się w róŜnych rejonach ZSRR. Sprzyjała temu obowiązkowa trzy - letnia słuŜba
wojskowa odbywana poza terenem republiki, delegowanie do pracy w róŜne rejony Związku
Radzieckiego oraz zawieranie małŜeństw mieszanych. Te ostatnie w niektórych środowiskach
czeczeńskich mogły uchodzić za prestiŜowe, gdyŜ ich zawarcie ułatwiało awans zawodowy.
Z kolei do Czeczenii delegowano często do pracy Rosjan oraz przedstawicieli innych
nie-czeczeńskich narodowości. Wymienione czynniki, a ponadto panująca wszechobecnie
ideologia (w szkole, organizacjach pionierów, komsomolców i wojsku) sprzyjały językowej
rusyfikacji Czeczenów oraz utracie własnej toŜsamości kulturowej i narodowej. Szczególnie
dotyczyło to tzw. Czeczenii nizinnej (skąd pochodzi większość uchodźców znajdujących się
w Polsce), gdzie w miastach (w tym w Groznym) przed wybuchem konfliktu stanowili
mniejszość. Stąd tylko niektóre grupy czeczeńskich elit zorientowane były nacjonalistycznie
lub islamistycznie, starając się zmobilizować naród po rozpadzie ZSRR w imię idei
niepodległości, czy państwa islamskiego.
W praktyce większość społeczeństwa czeczeńskiego, którego reprezentantami są
zazwyczaj obecni uchodźcy, identyfikowała się z tworzonym przez oficjalne władze tzw.
narodem sowieckim i pragnęła nie tyle walczyć o niepodległe państwo, ile po prostu o lepsze
warunki Ŝyciowe i spokojne Ŝycie. W imię bezpieczeństwa i dobrobytu zgadzali się w
zasadzie na wchłonięcie Czeczenii przez Rosję. Nawet, jeśli wielu z nich wzięło udział w
wojnie, to głównie z uwagi na obowiązek solidarności rodowej w ramach tejpów, wywołanej
masowymi represjami armii rosyjskiej na początku konfliktu. Później szukali po prostu
bezpieczeństwa i moŜliwości w miarę godnego Ŝycia.
Poza nimi istnieje równieŜ grupa prorosyjskich kolaborantów skupiona wokół
Achmeda Kadyrowa (wcześniej Rusłana Chasbułatowa i Doku Zawgajewa), która od
początku współpracowała w ramach swoistego pragmatyzmu z władzami rosyjskimi.
Podsumowując, ubiegający się w Polsce o status uchodźcy Czeczeni pochodzą ze
wszystkich wymienionych tu orientacji, ale jak się wydaje jest wśród nich stosunkowo
najmniej byłych bojowników poszukiwanych przez rosyjskie FSB, czy zaangaŜowanych
islamistów, którym grozi śmierć lub uwięzienie. Większość nie jest poszukiwana przez
rosyjskie słuŜby specjalne i w związku z tym trudno im przekonywująco udowodnić, Ŝe groŜą
im prześladowania w rozumieniu Konwencji Genewskiej. Często nigdy nie mieszkali w
Czeczenii lub przebywali poza nią juŜ dłuŜszy czas.
W dodatku wśród nich znajdują się takŜe byli zwolennicy Kadyrowa oraz osoby, które
próbując wyemigrować na Zachód, podają się tylko za Czeczenów, będąc faktycznie
109
Rosjanami z rejonu Kaukazu lub reprezentując inne narodowości kaukaskie. Nie wyklucza to
ich z moŜliwości ubiegania się o status uchodźcy, choć silnie podwaŜa ich wiarygodność.
Zapewne większość z nich nigdy nie wyjechałaby ze swojego kraju, gdyby nie ogólna
atmosfera braku bezpieczeństwa na północnym Kaukazie, powiązana z powaŜnymi
problemami bytowymi, czy doświadczaną dyskryminacją na innych terenach Federacji
Rosyjskiej.
Dlatego w postępowaniach uchodźczych prowadzonych w Polsce osobom z tych
grup jest przyznawany zwykle tylko tzw. pobyt tolerowany, a nie status uchodźcy.
Dodatkowo ostatnie migracje czeczeńskie (okres 2006–2007) związane są w duŜym
stopniu juŜ nie tyle z cięŜką sytuacją w samej Czeczenii, lecz z łączeniem rodzin i
powstaniem sieci i strumieni migracyjnych, na których szlakach leŜy Polska jako kraj
tranzytowy. W wielu państwach Europy Zachodniej powstały juŜ stabilne diaspory
uchodźców czeczeńskich (patrz „Polityka państwa wobec uchodźstwa Czeczenów do
Polski”).

Polityka państwa wobec uchodźstwa Czeczenów do Polski


Po pierwsze, ja bym jedną rzecz podkreślił, bo dla mnie jest to sprawa bardzo
istotna, bo często nie ma tej świadomości. Według mojej wiedzy Polska jest krajem
unikalnym, jeśli chodzi o zasadę przyjmowania uchodźców z Czeczenii. Ani Słowacja, ani
Węgry, a myśmy to ostatnio sprawdzali, nie wiem z jakich względów, nie mają takiej
sytuacji, Ŝe przez Białoruś jedzie pociąg, grupy wysiadają, umoŜliwia im się dostęp do
polskiej placówki granicznej, gdzie składają takie wnioski. To jest pewna wykładnia,
zasada admisji uchodźców wysokiego komisarza itd.
Więc sprawa jest oczywista, natomiast jest rzeczą ciekawą, Ŝe ona
zafunkcjonowała tylko w Polsce w przypadku Wschodu, generalnie, wschodniej
granicy, i mało tego, Ŝeby było jeszcze ciekawiej, to ona w zasadzie ogranicza się tylko
do Brześcia i do tego wejścia, coraz częściej ten kanał jest stosowany. W związku z tym
powstaje rzecz bardzo nietypowa, w moim przekonaniu, jeśli chodzi o Europę w ogóle,
mianowicie taka, Ŝe właściwie, jeŜeli jest tylko informacja o takiej moŜliwości, a biorąc
pod uwagę skalę, to taka informacja jest w Czeczenii, to nie trzeba płacić Ŝadnym
przemytnikom, Ŝadnych barier w dostępie do procedury uchodźczej w Polsce nie ma, a
więc moŜna do Polski wjechać. Pójdę jeszcze dalej, od 21 grudnia taka osoba jak
wjedzie, to oczywiście nie będzie miała prawa przemieszczać się dalej do Europy, ale
granic juŜ nie będzie, w związku z tym taka osoba tak de facto wjeŜdŜa do obszaru
Schengen.
To, Ŝe ona się nie moŜe poruszać na tym obszarze, to jest inna sprawa, ale po
prostu ja bym powiedział, Ŝe w przypadku Czeczenów ta procedura bynajmniej to nie
jest furtka, to jest brama cała, z której korzysta coraz więcej Czeczenów. Powiem
ostatnią rzecz, która jest mniej znana, Ŝe wśród Czeczenów w tej chwili poszła plotka, Ŝe
przystąpienie Polski do Schengen oznacza zamknięcie tej furtki, w związku z tym
ostatnio mamy potęŜny napływ, w sierpniu było tysiąc nowych osób, które się pojawiły w
procedurze... W kaŜdym bądź razie, Ŝe w ciągu ostatnich trzech miesięcy, ja tak
strzelam, około trzech tysięcy nowych osób do nas napłynęło, jest ogromny wzrost,
uruchamia się kolejne ośrodki, jest lekki kryzys w tej chwili, jeśli chodzi o Urząd,
110
poniewaŜ mamy do czynienia z ogromnym napływem. To między innymi świadczy o tym,
Ŝe w momencie gdy tam się wygeneruje odpowiednia informacja, która świadczy o
pewnej moŜliwości teoretycznej, bo to się nie zmieni.
Zasady wjazdu będą dokładnie takie same jak przed czy po Schengen, to
powoduje, Ŝe jednak istnieje taka szansa… W związku z tym w przypadku Czeczenów,
którzy oczywiście nie wszyscy dostają ten pobyt tolerowany, ale wiemy dlaczego, czasami
są to Czeczeni z Moskwy, którzy Czeczenii na oczy nie widzieli itd. Ale w przypadku
ustalenia, Ŝe jest to Czeczen i teoretycznie jest on zagroŜony, to nie ma Ŝadnego problemu
pozostania w Polsce. To jest troszeczkę nietypowe, od takich klasycznych procedur
uchodźczych, które Ŝeśmy znali z uŜyciem przemytników, z próbą przekroczenia dalej
granicy, to jest zupełnie inny temat, i to jest rzeczywiście zupełnie inny typ sytuacji,
migracji, wszystkiego, co do tej pory Ŝeśmy znali [wywiad z pracownikiem Urzędu ds.
Cudzoziemców].

4.5. Przyczyny uchodźstwa osób aplikujących o status uchodźstwa w Polsce o innej niŜ
czeczeńskiej narodowości

Ze względu na duŜą róŜnorodność innych krajów pochodzenia uchodźców


obejmujących dwadzieścia parę państw i niewielką w sumie liczbę ich reprezentantów
ubiegających się o azyl w Polsce, nie będziemy omawiali dokładnie powodów, tak jak w
wypadku Czeczenii, dla których wyjechali z kraju. Uchodźcy stamtąd pozostają w duŜym
stopniu reprezentatywni dla innych grup uchodźców pochodzących zwłaszcza z rejonów
konfliktów zbrojnych, jak np. sudańskiego Południa, Darfuru, Somalii, Iraku, czy
Afganistanu234.
W znakomitej większości są to równieŜ te sytuacje, w których w grę wchodzi przede
wszystkim ucieczka przed wojną, przypadkowymi często represjami ze strony władz lub
jednej ze stron konfliktu, prześladowaniami ze względów etnicznych, czy religijnych, ale
powiązanych z trudnymi warunkami Ŝyciowymi (ekonomicznymi). Nieliczne są wiarygodne
przypadki ubiegania się o azyl z powodów groŜących prześladowań ze względu na
prowadzenie określonej działalności politycznej lub przynaleŜności do określonych grup
społecznych. Podobnie jak w wypadku większości uchodźców czeczeńskich, ubiegający się o
azyl pragną zarówno większego bezpieczeństwa, jak i lepszego Ŝycia.
Uchodźcy z Azji i Afryki od uchodźców czeczeńskich odróŜniają się tym, Ŝe są to
przewaŜnie młodzi męŜczyźni przyjeŜdŜający do nas indywidualnie, jeśli są w grupach, to
raczej przypadkowo dobranych kolegów, a nie całych rodzin z kobietami i dziećmi, czy
bliskich krewnych, jak w przypadku Czeczenów. Są przeciętnie lepiej od nich wykształceni i
znają z reguły język angielski. Koszty ich migracji są na ogół duŜo wyŜsze niŜ wydatki, które
musieli ponieść Czeczeni, stąd raczej nie pochodzą z najuboŜszych środowisk w swoich

234
M. Zabek, Afrykańscy imigranci i uchodźcy na skrzyŜowaniu Wschodu i Zachodu, „Znak” 2008, nr 2.
111
krajach lub teŜ posiadają stosunkowo zamoŜnych krewnych za granicą, którzy sponsorują ich
migrację (patrz: „Uchodźcy z Azji w Polsce. Raport z badania”).

Małgorzata Hermelińska, Marta Matuszewska, Beata Szczepankowska (III rok, Instytut

Socjologii UW)

Uchodźcy z Azji w Polsce. Raport z badania


Wnioski końcowe z badania
Wyprowadzenie ogólnych wniosków na temat uchodźców z Azji przebywających w
Polsce jest zadaniem trudnym, bowiem generalnie zbiorowość uchodźców jest grupą dość
specyficzną. Wynika to z traumatycznych doświadczeń związanych przewaŜnie z
działaniami wojennymi czy z prześladowaniami, które skłaniają do wyjazdu. Często teŜ
połączone są one z czynnikami ekonomicznymi, chęcią polepszenia warunków
materialnych własnego Ŝycia. Poza tym na specyfikę tej grupy wpływa sama procedura
nadania statusu uchodźcy, która jest procesem złoŜonym i długotrwałym, wymaga bowiem
dokładnego skonfrontowania zeznań osoby ubiegającej się o taki status z sytuacją w jej
kraju pochodzenia. Na czas trwania sprawy osoba taka umieszczana jest w specjalnym
ośrodku, przez długi czas przebywa więc w jednym miejscu z innymi osobami odmiennymi
narodowościowo i kulturowo. Przeciągające się oczekiwanie na rozwiązanie sprawy
skutkuje teŜ poczuciem niepewności co do dalszych losów. Fakt, Ŝe badani przez nas Azjaci
przebyli długą drogę do Polski, a ich kultura bardzo się róŜni od naszej, jeszcze bardziej
rzutuje na ich funkcjonowanie w naszym kraju. NaleŜy więc mieć na uwadze wszystkie te
czynniki, poniewaŜ wywierają one silny wpływ na Ŝycie codzienne uchodźców.

Motywy uchodźstwa oraz wybór kraju przyjmującego


Wszystkie badane przez nas osoby do decyzji o ucieczce z kraju pochodzenia
skłoniła trudna sytuacja polityczna. Główne motywy to bezpośrednie prześladowania na tle
politycznym czy etnicznym oraz poczucie zagroŜenia własnego bezpieczeństwa
spowodowane konfliktem zbrojnym. CięŜko wykluczyć powody ekonomiczne emigracji,
jedynie w przypadku Karina mogły one nie mieć duŜego wpływu, bowiem pochodzi on z
bogatej rodziny i dostaje teraz od niej pieniądze na Ŝycie w Polsce. Mansu jako nauczyciel
czy John, jeszcze student, zapewne nie zajmowali zbyt wysokiej pozycji ekonomicznej, ale
pytani o powody uchodźstwa nic nie wspominają o trudnych warunkach materialnych, a
jedynie o potrzebie Ŝycia w poczuciu bezpieczeństwa i spokoju o dalszy los.
Jeśli chodzi o wybór kraju, to czynnikiem wpływającym na taką decyzję są
przewaŜnie dostępność komunikacyjna oraz otwartość i prawa społeczeństwa
przyjmującego wobec uchodźców. W badanej przez nas grupie decydującą rolę odegrały
jednak czynniki historyczne – jak w przypadku Mansu, który chciał wyjechać do Wielkiej
Brytanii, kraju od lat związanego z Nepalem, co wynika z jego przeszłości kolonialnej –
oraz czynniki ekonomiczne – John zamierzał dostać się do Stanów Zjednoczonych,
natomiast krajem docelowym Kamrina były Niemcy. śaden z nich nie planował składania
wniosku o uchodźstwo w Polsce, musieli jednak tu pozostać po zatrzymaniu przy próbie
nielegalnego przekraczania granicy czy teŜ w innych okolicznościach.
Wydaje się więc, Ŝe dla osób z krajów tak odległych i odmiennych kulturowo jak
Nepal, Bhutan czy Pakistan, Polska nie wydaje się krajem atrakcyjnym i nie jest teŜ
wybierana jako miejsce docelowe.”
112

4.5. Strategia przygotowań do uchodźstwa – podróŜ i przyczyny wyboru Polski

Kraj, w którym osoba składa wniosek o uznanie siebie za uchodźcę, ma istotny wpływ
na jej dalsze losy, jej prawa i warunki bytowe235. W jaki sposób dochodzi do wyboru danego
kraju? Mogą tu być obecne róŜne względy, od dostępności komunikacyjnej danego kraju,
kosztów transportu, moŜliwości porozumiewania się w znanym sobie języku, bliskości
kulturowej, atrakcyjności cywilizacyjnej (bogactwa kraju), do otwartości jego prawa i
społeczeństwa na uchodźców (Tabela 3).

Tabela 3. Przyczyny wyboru Polski jako kraju uchodźstwa*

Lp. Przyczyna wyboru Polski Odsetek


(liczba wskazań)
1. Polska jest najbliŜej 42,4% (85)

2. Polska jest krajem bezpiecznym 32, 0% (64)


dla uchodźców
3. Do Polski jest najłatwiej się 24,5% (49)
dostać
4. Polska była polecana przez inne 14,0% (29)
osoby
5. Polska jest stroną Konwencji 12,5% (25)
Genewskiej
6. Przypadek zadecydował 10,0% (20)

7. Dobry stosunek Polaków do 8,0% (16)


uchodźców
8. Pragnienie kształcenia dzieci 7,5% (15)

9. Lepsze warunki (perspektywy) 7,0% (14)


Ŝyciowe w Polsce niŜ w kraju
pochodzenia
10. Zadecydowała rodzina (mąŜ) 6,5% (13)

11. W Polsce są znajomi 4,0% (8)


(pobratymcy)
12. Nie wiem 0,5% (1)

13. Inne 5,5% (11)

* Procenty nie sumują się do 100%, gdyŜ badani mogli wymienić więcej niŜ jedną przyczynę.

235
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy..., s. 157-160.
113
Wyniki tabeli 3 pokazują, Ŝe badani deklarowali, Ŝe decydowali się na złoŜenie
wniosku uchodźczego w Polsce w sposób świadomy. Tylko dla 10% (20 osób) była to sprawa
przypadku lub decyzji rodziny (męŜa), którą naleŜało zaakceptować – 6,5% (13), albo teŜ
efekt „sieci” znajomości, czyli posiadania tutaj swoich znajomych – 4,0% (8). Tylko jedna
osoba badana nie potrafiła udzielić odpowiedzi, dlaczego zdecydowała się wybrać nasz kraj
jako miejsce złoŜenia wniosku uchodźczego.
W pierwszej grupie „świadomie wybierających” Polskę dominują osoby z Federacji
Rosyjskiej, w tym z Czeczenii. W drugiej, dla których Polska była częściej tylko kwestią
przypadku – pojedynczy uchodźcy z róŜnych państw Afryki i Azji. Pierwsi docierali do
Polski najczęściej pociągiem lub samolotem przez Moskwę, potem Mińsk do Brześcia i
Terespola. Niektórzy jechali pociągiem przez Ukrainę do Kijowa, następnie do Medyki.
Korzystano takŜe z istniejących od kilku lat ułatwień komunikacyjnych w postaci prywatnych
minibusów (marszrutek) woŜących pasaŜerów bezpośrednio z Groznego do Mińska. Byli
jednak nawet tacy, którzy utrzymywali, Ŝe całą drogę do granicy polskiej przebyli pieszo, co –
jeśli jest prawdą – pozostaje zapewne odosobnionym przypadkiem. Natomiast nierzadko
uchodźcy przekraczają pieszo samą granicę, zwłaszcza jeśli czynią to nielegalnie.
Wielu uchodźców, których celem są kraje Europy Zachodniej, chce uniknąć rejestracji
w Polsce i przebyć nasz kraj w sposób niezauwaŜony, aby później, gdy juŜ dostaną się do
Niemiec czy Austrii, nie zostać do niej ponownie cofniętym na podstawie przepisów
zawartych w Konwencji Dublińskiej. Stąd nielegalne próby przekraczania granicy wschodniej
przez Bug lub w Bieszczadach oraz zachodniej przez Odrę lub Nysę ŁuŜycką.
Zazwyczaj uchodźcy nie czynią tego na własną rękę, lecz korzystają z usług
wyspecjalizowanych przemytników znających doskonale teren i współpracujących ze sobą po
jednej i drugiej stronie granicy236. Kontakt z nimi nawiązują poprzez taksówkarzy z Brześcia,
którzy zresztą sami ich zaczepiają, oferując im te usługi. DroŜsza forma obejmuje opiekę
ukraińskiego lub białoruskiego przewodnika aŜ do umieszczenia przemycanych w kryjówce
po polskiej stronie granicy. Tańsza polega tylko na pokazaniu „gościom” (uchodźcom)
„dziury”, czyli dogodnego miejsca akurat niepatrolowanego w tym czasie przez „kapci”
(funkcjonariusz StraŜy Granicznej) i „puszczeniu” przez granicę na własną rękę oraz
odebraniu dopiero po drugiej stronie granicy, gdzie zaczyna się rola polskich przewodników.
W Polsce do czasu wejścia do strefy Schengen wielu naganiaczy proponujących
przerzut przez zachodnią granicę kręciło się niegdyś na Stadionie Dziesięciolecia lub wokół

236
Por. K. Głąbicka, Przerzut migrantów do lub przez terytorium Polski, „Prace Migracyjne” nr 22, luty 1999;
K. Głąbicka, T. Halik, A. Sawicka, Studia nad przerzutem migrantów, „Prace Migracyjne” nr 23, marzec 1999;
M. Okólski, Migrant trafficking in Poland. Actors, mechanism, combating, “Prace Migracyjne” nr 24, marzec
1999.
114
ośrodków dla uchodźców. Niektórzy z nich sami byli uchodźcami, którzy dostali w Polsce
status i w ten sposób zarabiają na Ŝycie. Ze strony polskiej przemytnikami byli zazwyczaj
młodzi męŜczyźni między 18. a 30. rokiem Ŝycia, po szkole zawodowej, bez stałej pracy.
Zamieszkiwali w przygranicznych wsiach połoŜonych korzystnie, jeśli chodzi o oddalenie od
dróg i posterunków SG, w terenie utrudniającym patrolowanie, ale jednocześnie przeszkody
naturalne nie mogły być zbyt wielkie, aby nie uniemoŜliwiły przemytu. Znali oni doskonale
teren, poszczególnych funkcjonariuszy SG i metody ich pracy, co pomagało im uniknąć
złapania. Poza wsią muszą być teŜ kryjówki (tzw. „dziuple”) umoŜliwiające czasowe ukrycie
się uchodźców. Zazwyczaj są to prywatne posesje, opuszczone zabudowania gospodarcze,
szklarnie, a innym razem, jak np. koło BroŜka tereny poniemieckiej fabryki chemicznej czy
starej fabryki tekstylnej obok śarek.
Obecnie, w związku z uszczelnieniem granicy wschodniej, przemyty przez „zieloną
granicę” są rzadsze, a uchodźcy częściej są łapani i osadzani w aresztach deportacyjnych lub
strzeŜonych ośrodkach. Niekiedy więc organizuje się trzy grupy, dwie pierwsze z góry
poświęca się na złapanie, aby trzecią w tym samym czasie przeprowadzić bezpiecznie.
Przemytnicy zazwyczaj wiedzą, gdzie umieszczone są elektroniczne urządzenia czułe na ruch
i starają się przeprowadzić „czarnych” (uchodźców) w sprzyjających warunkach, tzn. w nocy,
w czasie deszczu lub burzy. Inne metody to próby przemytu „troli” (uchodźcy azjatyccy) w
zamkniętych cięŜarówkach pod skrzynkami z towarem lub na fałszywych paszportach
litewskich.
W trakcie drogi uchodźcy bywają przez członków mafii przerzutowych okradani z
pieniędzy i dokumentów, naraŜeni na brutalne traktowanie, choć na podstawie ich własnych
relacji zdarza się to obecnie rzadziej. Większość Czeczenów w kaŜdym bądź razie nie skarŜy
się obecnie na duŜe komplikacje w trakcie podróŜy. W przeciwieństwie do lat
dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, rzadsze są obecnie doniesienia o bezwzględnym
wykorzystywaniu uchodźców przez przemytników, długich pobytach w „dziuplach” w
tragicznych warunkach, wjazdach do Polski w zamkniętych TIR-ach, długich pieszych
wędrówkach przez lasy i góry graniczne czy przypadkach utonięć w granicznych rzekach.
Medialnie nagłośniony przypadek z października 2007 r. kobiety czeczeńskiej
zagubionej w Bieszczadach, która w trakcie tej wędrówki, pozostawiona przez większą grupę
z powodu opóźniania marszu, straciła troje dzieci, wskazuje jednak, Ŝe tego typu przypadki
ciągle się zdarzają. Nie dotyczą one jednak tych, których celem jest Polska. TakŜe we
wspomnianym przypadku kobieta czeczeńska szła wraz z grupą, która tylko przechodziła
115
przez partie Bieszczad naleŜące do Polski, w celu udania się na Słowację, a potem do Austrii
(najczęstszy obecnie szlak przerzutu)237.
Droga do Polski dla uchodźców spoza Federacji Rosyjskiej jest nieraz jeszcze bardziej
skomplikowana, np. uchodźca z Sierra Leone najpierw wyjechał do Gambii, potem do
Senegalu, skąd dostał się do Włoch i dopiero stąd do Polski: Miałem kolegę biznesmena, który
powiedział, Ŝe jedzie do Polski i moŜe mnie zabrać (jeśli oddam mu ziemię, którą zostawiłem
w Afryce). Nigdy nie słyszałem o Polsce. Podobała mi się sama nazwa kraju [Sierraleończyk].
Nie wszystkie oczywiście z tych relacji są wiarygodne. Część uchodźców z Azji i
Afryki zwykle nie mówi prawdy o swojej podróŜy, gdyŜ nie chce ujawnić dróg i metod
nielegalnego dostania się do Europy. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą, nic do końca nie
moŜna wykluczyć. Uchodźca z Ugandy utrzymywał na przykład, Ŝe najpierw pojechał do
Sudanu, a tam pracownik Czerwonego KrzyŜa umoŜliwił mu nielegalne ukrycie się w
kontenerze na statku, w którym spędził półtora miesiąca. Kiedy dotarł do Europy wsiadł do
pociągu i wysiadł na ostatniej stacji, którą okazała się Warszawa. Wcześniej nie miał pojęcia
o Polsce. Obywatel Gambii z kolei opowiadał, Ŝe przypłynął do Polski nielegalnie statkiem w
przebraniu kobiety. Faktycznie jednak większość tych uchodźców najprawdopodobniej
dostała się do Polski przez Rosję. Niektórzy z tej grupy twierdzili, Ŝe powodem wyboru
naszego kraju było to, Ŝe „ktoś” załatwił im wizę do Polski albo do Federacji Rosyjskiej, skąd
najbliŜsza droga na Zachód prowadziła przez Polskę.
Ogólnie rzecz biorąc poza cudzoziemcami, którzy wjechali do Polski legalnie z innych
powodów niŜ uchodźstwo, a później ubiegali się o azyl jako uchodźcy sur place,
zdecydowana większość poszukiwaczy azylu (poza samymi obywatelami Federacji
Rosyjskiej) przybyła do Polski tranzytem przez Rosję, Białoruś lub Ukrainę. Inne kraje
tranzytu czy czasowego pobytu, które mogą być brane pod uwagę przed dostaniem się do
Rosji, to Kazachstan lub Uzbekistan dla uchodźców z Pakistanu, Afganistanu, Indii i Sri
Lanki oraz Syria, Turcja i AzerbejdŜan dla poszukiwaczy azylu z państw afrykańskich.
Wymienione kraje potencjalnego tranzytu naleŜą do tych, które bez większych
problemów udzielają krótkoterminowych wiz turystycznych obywatelom państw wysokiego
ryzyka migracyjnego przed ich wyjazdem do Polski. Niektórym ubiegającym się o azyl udaje
się równieŜ dostać do Polski bezpośrednio drogą lotniczą, lądując w Warszawie na lotnisku
Okęcie. Ta droga migracji – teoretycznie najprostsza – jest dostępna jednak tylko dla tych,
którym udało się dostać choćby tranzytową wizę któregoś z państw europejskich. Decydując
się z róŜnych powodów ubiegać o azyl w Polsce, starają się zwykle zniszczyć wcześniej

237
J. Stachowiak, Tranzyt, „Polityka”, 2209.2007; A. Gorczyca, Kamisa nie zostanie w Polsce?, „Gazeta
Wyborcza”, 18.09.2007; K.wierczyńska, I. Blicharz, Czeczeni idą przez Polskę, „Dziennik”, 15-16.09.2007.
116
wszystkie dokumenty świadczące o ich toŜsamości. Zdarzają się równieŜ przypadki
przekroczenia przez uchodźców granicy Polskiej od strony południowej, po wcześniejszym
przebyciu granicy ukraińsko-słowackiej, a takŜe od strony Turcji szlakami przez Bałkany.
Te przypadki są jednak rzadkie i nie zawsze są wiarygodne. Brak w Polsce
uchodźców, którzy przybywają masowo do Hiszpanii, Włoch i na Maltę, dostając się na
Wyspy Kanaryjskie lub przekraczając Morze Śródziemne w rejonie Cieśniny Gibraltarskiej,
Sycylijskiej lub Maltańskiej – głównych szlaków dla tysięcy Afrykanów marzących o Ŝyciu w
Europie. Niemniej jednak w przypadkach jednostkowych nie moŜna ich całkiem wykluczyć,
gdyŜ zdarzają się osoby, które zwykle po nieskutecznym ubieganiu się o azyl w którymś z
krajów zachodnich, próbują szczęścia takŜe w państwach Europy Środkowej. Podobnie
nieliczne są przypadki docierania do Polski drogą morską „nielegalnych pasaŜerów statków”,
bezpośrednio z któregoś z portów afrykańskich.
Powracając jeszcze do Tabeli 3, dla uchodźców spoza Federacji Rosyjskiej wybór
Polski jest najczęściej mniej lub bardziej przypadkowy. Po prostu Polska w wyniku takich lub
innych zbiegów okoliczności stanęła na szlaku ich migracji. Natomiast dla obywateli Rosji i
innych państw byłego ZSRR przewaŜają dwie grupy przyczyn. Pierwsza jest związana z
połoŜeniem geograficznym naszego kraju – jego bliskością komunikacyjną, a co za tym idzie
– niskimi kosztami transportu (42,5%) i związaną z tym względną łatwością dojazdu (24,5%).
Druga grupa przyczyn jest juŜ związana z przekonaniem badanych, Ŝe pozostajemy
dla nich bezpiecznym miejscem schronienia (32,0%), jesteśmy stroną Konwencji Genewskiej
(12,55%), a takŜe przewaŜającym poglądem, Ŝe kraj nasz sprzyja uchodźcom (14%), a jego
społeczeństwo charakteryzuje się dobrym do nich stosunkiem (8,0%). WaŜne są, ale w
stopniu mniejszym niŜ we wcześniej analizowanej tabeli 1, względy Ŝyciowe (ekonomiczne),
lepsze warunki (perspektywy) Ŝyciowe (7,0%) oraz chęć kształcenia dzieci (7,5%), a takŜe w
przypadku uchodźców z całego terenu Federacji Rosyjskiej – moŜliwość porozumienia się w
języku rosyjskim.
„Świadomy” wybór Polski jest dla wielu osób ze Wschodu, przynajmniej od czasu
wejścia w Ŝycie drugiej Konwencji Dublińskiej, w rzeczywistości równieŜ przymusowy, gdyŜ
dalsza migracja na Zachód skutkuje realną moŜliwością zawrócenia do pierwszego
bezpiecznego kraju pobytu: Dlaczego złoŜyliście tu wniosek o status uchodźcy? – Bo dalej nie
puszczają; Najpierw, to chcieliśmy jechać dalej, bo Polski to nie uwaŜaliśmy za zagranicę.
Tak byliśmy wychowani, ale skoro nie moŜna, to zostaliśmy [uchodźcy z Czeczenii]; Byłam w
Polsce juŜ w 2004 r., ale pojechałam dalej. Byłam w Szwecji, Norwegii, Danii i Niemczech.
Ale tutaj zostawiłam odciski palców, więc zostałam deportowana. To się nazywa Dublin II
[Czeczenka].
117
Otrzymane w Tabeli 3 wyniki róŜnią się od tych, które uzyskali inni badacze w Polsce,
choć pozostają zbliŜone kategorie wyboru oraz ich hierarchia238. Wydaje się, Ŝe w wypadku
wyników naszego badania decyduje o tym dominacja osób narodowości czeczeńskiej, dla
których Polska jest zazwyczaj, obok Słowacji i Litwy, pierwszym krajem w drodze na Zachód
spostrzeganym jako bezpieczny. Jest ona ponadto najbardziej podobnym do krajów byłego
ZSRR, gdzie po rosyjsku z pewnymi trudnościami moŜna się porozumieć. MoŜe świadczyć o
tym fakt, Ŝe uchodźcy z Czeczenii unikają zazwyczaj starania się o status uchodźcy w
Rumunii, na Węgrzech, a nawet w zamoŜnej Finlandii, graniczącej z Rosją.
W praktyce, podobnie jak przyczyny opuszczenia swojego kraju pochodzenia są
zróŜnicowane, tak i przyczyny wyboru Polski są inne w zaleŜności od narodowości czy
połoŜenia społecznego badanych. W wypadku narodowości widać oczywistą zaleŜność, dla
osób narodowości czeczeńskiej lub rosyjskiej motyw bliskości przestrzennej i łatwości
komunikacyjnej pozostaje bardzo waŜny (odpowiednio 68,2% i 48,1%), w przypadku
„innych” narodowości ma on niewielkie znaczenie (tylko 9,8%).
W małym stopniu potwierdza się natomiast efekt „sieci migracyjnej (uchodźczej)”.
Posiadanie znajomych w Polsce było waŜne tylko dla 4,7% osób narodowości czeczeńskiej,
7,3% przedstawicieli „innej” narodowości oraz 9,6% dla narodowości „rosyjskiej”. Brak
efektu „sieci” uwarunkowany jest jednak spostrzeganiem Polski jako kraju wyłącznie
tranzytowego, gdzie posiadanie rodziny i znajomych w okresie krótkiego pobytu nie jest tak
istotne jak w kraju docelowego osiedlenia. Badania dalszych migracji Czeczenów ujawniają
jednak, Ŝe wyjazd do określonego kraju zachodniego zdeterminowany jest głównie
posiadaniem w nim krewnych i znajomych z własnego tejpu. Podjęcie przez niektórych
decyzji o pozostaniu w Polsce związane jest przede wszystkim z zupełnym brakiem ich
posiadania w innych państwach.
Czeczenii takŜe wydają się najbardziej przekonani, spośród wszystkich narodowych
grup uchodźczych, o dobrym nastawieniu do nich Polaków i lepszych warunkach Ŝyciowych
w Polsce niŜ swoim kraju pochodzenia.
Wiek badanych odgrywa największą rolę przy ocenie „bliskości przestrzennej Polski”.
Ten argument wyboru Polski jest najwaŜniejszy dla osób najstarszych (61,3%), zaś w stopniu
najmniejszym dla osób najmłodszych (14,3%). Ci ostatni jednak, jeśli jechali razem z
rodzicami, przewaŜnie nie mieli nic do powiedzenia: Dlaczego Polska? – Bo tu jest najbliŜej.
Poza tym ojciec o wszystkim decydował [Czeczen]. Kryterium „warunków pobytu w Polsce”
odgrywa dla tej kategorii osób większą rolę niŜ dla młodszych. Z wiekiem powiązany
pozostaje stan rodzinny. Dla osób przebywających w naszym kraju z rodzinami motyw

238
Patrz: R. Stawicki, Sytuacja socjalno-bytowa, s. 11; J. Hryniewicz, Uchodźcy w Polsce, s. 84.
118
„bliskości komunikacyjnej” odgrywa zdecydowanie większą rolę niŜ dla osób samotnych
(odpowiednio 58,9% wobec 25,5%).
Z kolei wykształcenie (podobnie jak wyuczony i wykonywany zawód) inaczej niŜ
poprzednie zmienne róŜnicuje inną przyczynę wyboru Polski jako kraju uchodźstwa. Dla osób
najlepiej wykształconych, wyuczonych w zawodach inteligenckich związanie Polski z
Konwencją Genewską pozostawało najwaŜniejszym motywem wobec innych kategorii
wykształcenia (52,9% wobec 25,9% dla osób z podstawowym wykształceniem). Ale efekt
„bliskości komunikacyjnej” naszego kraju i kosztów migracji jest dla nich waŜniejszy. Dla
osób najsłabiej wykształconych powiązania rodzinne i sieć migracyjna odgrywa większą rolę
niŜ dla osób z wyŜszym wykształceniem i pełniących funkcje kierownicze.
Podsumowując cała juŜ tę część naleŜy podkreślić ciekawą zaleŜność związaną z
posiadanym wykształceniem. Im wyŜszy deklarowany jego poziom, tym większe znaczenie
uchodźczych regulacji prawnych związanych z Konwencją Genewską, a mniejsze kategorii
„lepszych warunków Ŝycia w Polsce”. Im niŜsze wykształcenie badanych, tym większe
znaczenie efektu informacyjnego sieci migracyjnej i posiadanego zaplecza rodzinnego w
Polsce. MoŜna mówić więc o innej świadomości uchodźczej osób ze względu na posiadane
wykształcenie. Oznaczać to moŜe takŜe, Ŝe osoby lepiej wykształcone, znając zasady, na
podstawie, których nadaje się status uchodźcy, świadomie unikają deklarowania innych niŜ
„konwencyjne” powodów wyjazdu z kraju pochodzenia i wyboru Polski (patrz „Przyczyny
wyboru Polski”).

Przyczyny wyboru Polski:


Z tego, co ja wiem... ale to jest róŜnie, te osoby, które są z Białorusi przyjeŜdŜają do
Polski, dlatego Ŝe łączy nas strasznie duŜo, oni częściowo mają polskie korzenie, albo trochę
mówią po polsku, oglądali polską telewizję i tak dalej i tak dalej. Polska jest najbardziej
naturalnym wyborem na świecie, nie ma bardziej naturalnego. Te osoby z krajów
rosyjskojęzycznych, poza Białorusią, przyjeŜdŜają pewnie dlatego, Ŝe jadąc na Zachód, tak
naprawdę Polska jest po drodze, i woleliby się gdzieś tam znaleźć, ale tutaj Polski się nie da
balonem przelecieć.
Afrykańczycy to jest juŜ róŜnie, część przyjeŜdŜa, bo są na przykład z kraju
katolickiego i słyszeli, Ŝe Polska, papieŜ, katolicyzm, i sobie myślą, Ŝe w Polsce będzie łatwiej,
część przyjeŜdŜa, bo ktoś im mówił, Ŝe mamy taki stadion czy coś w tym stylu, więc Ŝe będzie
robota, część trafia tutaj zupełnie przez przypadek, absolutnie w ogóle zbieg okoliczności, Ŝe
się u nas tutaj raptem znajdują, te osoby z krajów azjatyckich typu Pakistan, Afganistan,
Indie, Sri Lanka i tak dalej to w większości płacą za przerzut ze swojego kraju do Niemiec i
przemytnicy porzucają ich w Polsce, mówiąc, Ŝe to Niemcy, albo zamykają w jakichś
parafiach i tu do wyboru jest juŜ wiele opcji, i są juŜ tacy zupełnie niechcący tutaj w Polsce,
przy czym potem zaczynają się aklimatyzować, kombinować jak tu sobie dalej poŜyć.
[fragment wywiadu z pracownikiem ośrodka dla uchodźców]

4.6. „Powitanie” – przyjazd do Polski


119

Kulminacyjnym momentem dla kaŜdej osoby ubiegającej się o status uchodźcy jest
dotarcie do granicy państwa, w którym pragnie ubiegać się o tę formę ochrony
międzynarodowej. Sam fakt dotarcia (bez względu na jego sposób) nie gwarantuje jej, Ŝe jest
ona juŜ bezpieczna, będzie mogła złoŜyć wniosek o nadanie tego statusu, a on zostanie
szybko rozpatrzony239.
Najwięcej uchodźców dociera do Polski przechodząc przez przejście graniczne w
Terespolu. W ostatnich latach zazwyczaj około stu osób dziennie, na krótko przed wejściem
Polski do strefy Schengen liczba ta wzrosła nawet dwukrotnie. Bez względu jak przebiegała
ich podróŜ do tej pory, prawie wszyscy z uchodźców są na ogół zmęczeni, niewyspani, nie
umyci po wielogodzinnej podróŜy. Spragnieni i głodni. Pragną przede wszystkim odpocząć i
mieć chwilę spokoju. Tymczasem nie będzie im to dane, gdyŜ dopiero wtedy – mówiąc
językiem antropologicznym – wejdą w stan communitas i Ŝadne rozczarowanie nie będzie im
oszczędzone. Przekonają się, Ŝe słowo „azyl” wypowiadane na przejściu granicznym
bynajmniej nie otwiera bram raju.
Trafiają najpierw do biura StraŜy Granicznej, którego nie będą mogli opuścić przez
wiele godzin aŜ do zakończenia formalności240. Mają do dyspozycji dwie brudne toalety i
dwie małe, duszne poczekalnie o pomazanych ścianach i betonowej podłodze wyglądającej
spod porwanej wykładziny. Są tylko dwie ławki do siedzenia, więc w potwornym ścisku
rozkładają się na tej podłodze wraz z dziesiątkami toreb i tobołków. Są wśród nich dzieci,
chorzy, kobiety w ciąŜy i starcy. Do ich obsługi jest zaledwie kilka osób, więc czekają nieraz
bardzo długo nim złoŜą wniosek i zostaną zarejestrowani. Dopiero, gdy StraŜ Graniczna wyda
im „TZTC”241 i podejmie decyzję o wszczęciu postępowania, będą mogli opuścić to miejsce.
Powinni wówczas jak najszybciej trafić do ośrodka recepcyjnego mieszczącego się w
Podkowie Leśnej – Dębaku koło Warszawy. W wypadku osób zatrzymanych w ośrodku
strzeŜonym lub areszcie deportacyjnym, mogą oni być przewiezieni do Dębaka dopiero po
wydaniu decyzji o ich uwolnieniu. Podstawową funkcją tego ośrodka jest zarejestrowanie
nowo przybyłych, przyznanie im określonej formy pomocy oraz zakwaterowanie większości z
nich w którymś z siedemnastu ośrodków pobytowych dla cudzoziemców na czas trwania
postępowania. Sposób dotarcia uchodźców do ośrodka w Dębaku nie jest jednoznacznie
określony. Najczęściej muszą tam dotrzeć na własną rękę, otrzymując jedynie adres ośrodka i

239
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy..., s. 110.
240
Por. Nasze zadanie to przjąć wniosek. Rozmowa z rzeczniczką Podlaskiego Oddziału StraŜy Granicznje, por.
Anna Wołoszyn-Wrona, „Z obcej ziemi” 2004, nr 20, s. 14-16.
241
„TZTC” – czyli Tymczasowe Zaświadczenie ToŜsamości Cudzoziemca, które uprawnia go do pobytu w
Polsce. Jest ono waŜne 30 dni, a następnie jego waŜność przedłuŜa się, o ile nie została wydana decyzja
ostateczna. Po wydaniu decyzji ostatecznej w sprawie o nadanie statusu uchodźcy, cudzoziemiec ma obowiązek
zwrócić TZTC.
120
czasami skserowaną mapkę jego okolicy. Niejednokrotnie wielu z nich naraŜało to na długie
błądzenie albo nieprzewidziane wysokie koszty finansowe. To ostatnie dotyczyło przede
wszystkim tych, którzy chcąc ułatwić sobie dotarcie, tam zamawiali po prostu taksówkę i to
nie tylko z centrum Warszawy, ale nawet spod granicy: Wysłali nas do Dębaka, ale
powiedzieli, Ŝe nie mają transportu i Ŝe mamy samemu jechać. Pojechaliśmy taksówką i
bardzo duŜo pieniędzy zapłaciliśmy [J.K. 34].
StraŜ Graniczna z Terespola niekiedy dowozi uchodźców pod sam ośrodek, choć
wielu z przebywających w Dębaku twierdziło, Ŝe w organizowanym przez nią transporcie nie
wystarcza miejsc dla wszystkich i niektórzy muszą odbyć tę drogę radząc sobie sami. Są teŜ
tacy, co skarŜą się, Ŝe wprowadzono ich w błąd, mówiąc im, Ŝe dokumenty wydane im na
granicy uprawniają do bezpłatnego korzystania ze środków transportu publicznego, co
okazało się nieprawdą. Dla Czeczenów przybywających w grupach związanych
przynaleŜnością do tej samej rodziny i tejpu najbardziej przykra była jednak konieczność
rozstania się z częścią swoich krewnych: Jak mieliśmy jechać do Dębaka, to cały dzień
przygotowywali nam dokumenty. Chcieliśmy razem jechać, ale oni oddzielili nas od moich
plemienników [Czeczeni].
Nie zawsze teŜ pierwsze wraŜenia po przybyciu do ośrodka były dla nich
najprzyjemniejsze: W Dębaku byliśmy dwa dni. Ośrodek moŜe był dobry, ale nas bardzo słabo
przyjęli. Spaliśmy w jednej wielkiej sali, a było tam nas bardzo duŜo. Nie było nawet gdzie
siedzieć. Rano, gdy było jeszcze ciemno, zabrali nam materace, a wydali ponownie dopiero o
jedenastej w nocy, kiedy dzieci powinny juŜ dawno spać. I jeść tam teŜ nie dostawaliśmy
[Czeczen].
Pozytywnie natomiast odbierali skierowane do nich przemówienie dyrektora ośrodka,
który zaznajomił ich z sytuacją, w której się znaleźli, przedstawiając im szczegółowo zasady,
jakim będą podlegali mieszkając w ośrodku w oczekiwaniu na decyzję w swojej sprawie oraz
podstawowe normy Ŝycia społecznego w Polsce, z naciskiem na róŜnice panujące w relacjach
między płciami, męŜem i Ŝoną oraz rodzicami i dzieckiem.
Mimo wspomnianych przykrości, jakie napotyka wielu uchodźców na samym
początku pobytu w Polsce, większość z nich po zakwaterowaniu na stałe w którymś z
ośrodków pobytowych jest juŜ nastawiona optymistycznie, co do najbliŜszej przyszłości.
Przynajmniej przez pierwsze tygodnie uchodźcy są pełni entuzjazmu. Zadowoleni, Ŝe podróŜ i
perturbacje na granicy skończyły się pozytywnie oraz udało im się złoŜyć wniosek o statusu
uchodźcy. Cieszą się, Ŝe mogą wypocząć po trudach podróŜy i nie muszą martwić się o
jedzenie i spanie. Akceptują teŜ z początku warunki istniejące w ośrodkach, obowiązujące w
nich przepisy oraz pracujący personel. Dopiero w miarę wydłuŜania się pobytu, stykając się z
121
nowymi dla siebie zwyczajami i niekorzystnymi dla siebie informacjami o liczbie
przyznawanych decyzji pozytywnych oraz o trudnościach Ŝycia w Polsce, stosunek ten
zmienia się, stając się coraz bardziej krytycznym do otaczającej rzeczywistości.

4.7. Zakończenie

Przedstawione w tym rozdziale wyniki badania sondaŜowego w zbiorowości osób


oczekujących na nadanie statusu uchodźcy oraz opis najnowszego uchodźstwa Czeczenów do
Polski pokazują istotne problemy związane ze stosowaniem pojęcia „uchodźcy” tak w
praktyce administracyjno-prawnej, jak społeczno-kulturowej. MoŜemy powiedzieć, co juŜ
podkreślaliśmy juŜ w rozdziale drugim, Ŝe współczesny kandydat na azylanta moŜe być
traktowany z powodu przyczyn wyjazdu ze kraju zamieszkania jako pewna „hybryda”,
połączenie typowych i uznawanych przyczyn „uchodźstwa” (prześladowania, dyskryminacja
itp.) oraz „ekonomicznych”, związanych bezpośrednio z jego sytuacją Ŝyciową. Elementy obu
typów motywacji mogą występować w kaŜdym indywidualnym wypadku osoby aplikującej o
nadanie statusu uchodźcy. Powoduje to trudności w odróŜnieniu typowego „uchodźcy
konwencyjnego” od „migranta ekonomicznego”. Staje się to widoczne przy rozpatrywaniu
wniosków o nadanie statusu uchodźcy (rozdział piąty).
Na uwagę zasługuje zmieniający się charakter uchodźstwa z Czeczenii do Polski. Jest
ono wywoływane nie tylko trudną sytuacją panującą w tym regionie, ale jest juŜ takŜe
związane z tworzeniem nieformalnych powiązań, tworzących sieci migracyjnych (migrant
networks). Oparte są one na więzach rodzinnych i powiązaniach w ramach klanów (tejpów),
które wspierają go psychicznie i finansowo, udzielają mu pomocy w znalezieniu mieszkania
lub pracy, dostarczają informacji o drogach i sposobach dotarcia do Polski, regulacjach
prawnych, moŜliwościach ich ominięcia itp.
Świadczy to, Ŝe współczesne ruchy uchodźcze (pewna, a moŜe nawet dominująca ich
część) opierają się na podobnych mechanizmach społecznych, jak współczesne migracje
zarobkowe. Odwołują się one, jak podkreślają współcześni badacze migracji, do kapitału
społecznego jednostki (jej kwalifikacji i zasobów społecznych), związanych z tworzeniem
struktury powiązań osobistych, umoŜliwiających wyjazd i dojazd do kraju osiedlenia oraz
rozpoczęcie w nim nowego etapu Ŝycia242. Ta specyfika uchodźstwa nie jest tylko
charakterystyczna dla zbiorowości uchodźców czeczeńskich, ale odnosi się równieŜ do
kandydatów na azylantów pochodzących z innych regionów świata.

242
A. Górny, P. Kaczmarczyk, Uwarunkowania i mechanizmy migracji zarobkowych w..., s. 65-67.
122
To ujęcie potwierdza takŜe i to, Ŝe decyzje zarówno w zakresie wyjazdu, jak i wyboru
kraju uchodźstwa, jakim jest Polska, były podejmowane przez badanych w sposób
nieprzypadkowy, a świadomy i racjonalny. WaŜnymi argumentami była tutaj względna
bliskość geograficzna i transportowa naszego kraju, obecność bliskich i znajomych oraz
pewne podobieństwa kulturowo-cywilizacyjne, ułatwiające codzienne Ŝycie. Polska stała się z
tej perspektywy państwem „kresowym”, będąc tutaj najbardziej wysuniętą na wschód częścią
„lepszej”, czyli zamoŜniejszej i spokojniejszej Europy.
Osobną sprawą, która wynika z badania sondaŜowego jest generalna słabość ich
kapitału edukacyjnego (wykształcenie) i zawodowego (konkretne kwalifikacje profesjonalne).
WyróŜnia to szczególnie zbiorowość uchodźców czeczeńskich, gdzie proces ich upadku
(deskilling) umiejętności zawodowych jest pochodną działań wojennych i uchodźstwa w ich
kraju. Odrębna sytuacja pod tym względem charakteryzuje uchodźców pochodzących z
innych części świata, którzy sygnalizują znaczenie swoich umiejętności zawodowych jako
warunku udanej integracji w społeczeństwie polskim243.
Na koniec wreszcie moŜna powiedzieć, Ŝe wyjazd i dotarcie do naszego kraju kończą
jedynie pewien etap w „ruchu” uchodźcy. Rozpoczyna się nowy, być moŜe nawet trudniejszy.
Kandydat na uchodźcę znalazł się na granicy, gdzie oświadczył, Ŝe będzie aplikował o status
uchodźcy i wszedł w przepisaną prawem procedurę. Odseparował się juŜ od własnego kraju i
panujących tam zagroŜeń. Znalazł się jednak w sytuacji zawieszenia, „juŜ nie tam, ale jeszcze
nie tutaj”. Stoją przed nim wyzwania nie tyle przekroczenia granic państwowych, ile granic
społecznych i kulturowych w ośrodku dla uchodźców, a nade wszystko przejście przez limes
wymagań naszych regulacji uchodźczych.

243
Por. I. Koryś, Audyt umiejętności osób ubiegających się o..., s. 36-37.
123

Rozdział V.
„Stawanie się” uchodźcą244.
Administracyjne procedury i etapy ustalania statusu uchodźcy

5.1. Wstęp

Po przejściu przez procedury graniczne i dotarciu do kraju, w którym będzie


składany wniosek o ochronę międzynarodową, kolejnym etapem „drogi” kandydata na
azylanta jest wejście w procedurę rozpatrywania wniosku o nadanie mu statusu
uchodźcy. Ma ona na celu sprawdzenie, czy rzeczywiście i w sposób uzasadniony Ŝywi on
obawę przed prześladowaniem z przyczyn, które są określone w art. 1 Konwencji
Genewskiej. Jest to dla przedstawicieli administracji przedsięwzięcie trudne. Wymaga
ono z jednej strony pogłębionej wiedzy o sytuacji panujące w kraju (regionie)
pochodzenia wnioskodawcy, a z drugiej nakłada wymaganie etyczne, gdyŜ podejmowane
tutaj decyzje mają bezpośredni wpływ na dalszy los wnioskodawcy oraz jego rodziny245.
On sam oczekuje, Ŝe jego wniosek będzie dokładnie i rzetelnie sprawdzony.
W tym rozdziale chcemy spojrzeć na to, w jaki sposób osoba ubiegająca się o
nadanie statusu uchodźcy wchodzi w procedurę jego uzyskania. Składa wniosek w tym
celu oraz czeka na przeprowadzenie wywiadu, który ma weryfikować zawarte tam
informacje. Uwaga będzie skupiona tutaj na jej relacjach z urzędnikami
odpowiedzialnymi za przyjęcie tego wniosku oraz zbadanie jego wiarygodności, a takŜe
regulacjach prawnych obowiązujących w tym zakresie. Ci urzędnicy to zawodowi

244
Tytuł rozdziału naleŜy rozumieć poniekąd alegorycznie. Urzędnicy często mimowolnie sądzą, Ŝe to oni
nadając status uchodźcy czynią z danej osoby uchodźcę. Pamiętać jednak naleŜy, Ŝe zgodnie z Konwencją, to nie
od urzędnika zaleŜy czy ktoś jest lub nie jest uchodźcą. Uchodźcą się jest na skutek obawy przed
prześladowaniami, a urzędnik i procedury mogą to jedynie potwierdzić. Decyzja w tej sprawie powinna być
“konstytutywna”, tzn. obowiązkiem państwa, które podpisało konwencję genewską jest nadać status uchodźcy
osobie, która spełnia jej definicję, tzn. jest uchodźcą. Nie powinna być ona “deklaratywna” w takim rozumieniu,
Ŝe “moŜe być nadany [...]”, jak było to ujęte w ustawie o cudzoziemcach z 25 czerwca 1997 r. Jeśli osoba jest
uchodźcą to - trzeba” jej nadać status uchodźcy. Patrz: J. Chlebny (red.), Prawo o cudzoziemcach. Komentarz,
C.H. Beck, 2007.
245
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy... , s.157-170.
124
„eskapolodzy”, specjaliści od weryfikacji „prawdziwości” ucieczek i wędrówek246. Sam
wynik procedury ma strategiczne wręcz znaczenie dla kandydata na uchodźcę. MoŜe mu
(i jego rodzinie) zostać przyznana ochrona prawna o róŜnym charakterze lub teŜ szybko
jego wniosek moŜe zostać uznany za nie spełniający warunków określonych w
Konwencji . W wyniku tej sytuacji będzie on zmuszony do opuszczenia naszego kraju
lub zdecyduje się na nielegalny w nim pobyt.
To kolejny etap rytuału przechodzenia granicy przez uchodźcę. Inny od
poprzedniego, gdyŜ mniej oparty na samym „geograficznym” przemieszczaniu się, a
bardziej odwołujący się do jego wiedzy i podawanych informacji o swojej sytuacji, a
nade wszystko strategii ich przekazywania urzędnikom.

5.2. ZłoŜenie wniosku o status uchodźcy

Głównym momentem dla osoby ubiegającej się o ochronę międzynarodową jest – tak
jak juŜ pisaliśmy - dotarcie do granicy państwa, w którym o tę ochronę chciałaby się
ubiegać247. Mając taki zamiar powinna ona juŜ podczas kontroli granicznej złoŜyć
odpowiedni wniosek do Szefa Urzędu ds. Cudzoziemców korzystając z pośrednictwa
komendanta Granicznego Punktu Kontrolnego StraŜy Granicznej (GPK SG). W wypadku,
gdy znajduje się on juŜ na terenie Polski – w oddziale Komendy Głównej StraŜy Granicznej
(KG SG) znajdującej się obecnie przy ulicy Taborowej 33 w Warszawie248.
Obowiązująca zasada non-refoulement (franc. „nie wydalania”) zakazuje wydalania
cudzoziemców ubiegających się o azyl. Z załoŜenia powinna umoŜliwić wpuszczenie ich do
kraju, który podpisał Konwencję Genewską, przynajmniej na czas rozpatrzenia jego sprawy.
Uchodźca nie musi mieć paszportu, wizy kraju, w którym szuka schronienia, nie musi teŜ od
razu wszystkiego tłumaczyć straŜnikowi granicznemu, wystarczy, Ŝe wypowie na przejściu
granicznym magiczne słowo „azyl”, aby zasada nie wydalania zadziałała.
Cudzoziemiec, jeśli tylko da znać, Ŝe chce złoŜyć wniosek obojętnie w jakim języku,
to StraŜ Graniczna powinna w kaŜdym tego typu przypadku pomóc aplikantowi w jego

246
„Eskapologia” proponowana przez Jerzego Wasilewskiego specjalność w antropologii, w ramach, której
analizowanoby przypadki wyswobadzania się człowieka z niewoli, tudzieŜ zajmowanoby się relacjami o nich.
Odnajdywaniem w nich toposów, konwencji, chwytów, wskazywaniem na wiarygodne, fałszywe i przesadzone.
Patrz: J. Wasilewski, Śladami wymyślonej ucieczki, www.etnologia.uw.edu.pl/etno/instytut/pracownicy/JSW
(grudzień 2007).
247
B. Mikołajczyk, op.cit., s. 110.
248
Wniosek moŜe obejmować takŜe małoletnie dzieci cudzoziemca i jego małŜonka, jeśli ten ostatni wyrazi na
to pisemną zgodę. W innej sytuacji małŜonek moŜe wystąpić z własnym wnioskiem, i wtedy postępowanie
dotyczące go prowadzone jest oddzielnie. ZłoŜenie oddzielnych wniosków przez małŜonków daje urzędnikowi
dodatkową moŜliwość badania zgodności przekazywanych przez nich informacji.
125
złoŜeniu. Jej obowiązkiem jest równieŜ rozpoznanie osób z zaburzeniami psychicznymi, po
traumatycznych przejściach, zgwałconych, niepełnosprawnych, małoletnich poniŜej 17. roku
Ŝycia i kobiet powyŜej 7. miesiąca ciąŜy, w stosunku do których obowiązuje nieco inna
procedura249.
Wniosek ma ustaloną formę kilku stron pytań przetłumaczonych na róŜne języki, w
których uchodźcy najczęściej go w Polsce składali, od rosyjskiego i angielskiego po pendŜabi
i tamilski. W razie potrzeby sprowadzany jest odpowiedni tłumacz. Formularz wniosku
zawiera dane osobowe wnioskodawcy, informacje o jego rodzinie, jego oświadczenie na
temat znajomości języków, toŜsamości etnicznej, narodowej i obywatelstwa, opis przejazdu z
kraju pochodzenia do Polski, przebytej edukacji i pracy zawodowej, udział w działaniach
wojennych, podleganie przemocy fizyczno-psychicznej, aresztowania i przynaleŜność do
organizacji politycznych lub religijnych oraz najwaŜniejsze z tego wszystkiego - pytanie
znajdujące się na końcu wniosku o przyczyny, dla których ubiega się o nadanie statusu
uchodźcy.
Są to informacje wstępne o charakterze ogólnym, które jednak mogą nierzadko
przesądzić o podjętej później decyzji w sprawie statusu. Mają one zazwyczaj wpływ na
przyjęcie przez osobę rozpatrującą sprawę określonej hipotezy co do kierunku, w jakim
powinna pójść analiza danego przypadku. WaŜny jest kaŜdy szczegół, gdyŜ wszystkie podane
przez uchodźcę informacje we wniosku są porównywane w stosunku do danych zebranych w
trakcie dalszego postępowania. Jeśli w późniejszym wywiadzie statusowym ubiegający się o
status uchodźcy poda inne informacje, to stwierdzone niezgodności są interpretowane na jego
niekorzyść, a szanse na pozytywne rozpatrzenie wniosku maleją nieraz do zera.
Z punktu widzenia ubiegającego się jest to niekorzystne, gdyŜ zazwyczaj poszukujący
azylu nie są w tym momencie przygotowani do wywiadu. Po przebytej drodze są zmęczeni,
głodni, często niewyspani, a sytuacja subiektywnie odczuwanego przez nich braku
bezpieczeństwa, w jakiej znajdują się na granicy, dostarcza im dodatkowych stresów.
Tymczasem przesłuchanie przez funkcjonariuszy SG, jak twierdzą sami uchodźcy, nie naleŜy
do przyjemnych. Ne biorą oni pod uwagę ani zmęczenia przesłuchiwanych, ani ich
odmienności kulturowej: „Było to dla mnie jak uderzenie w twarz. Miałam uczucie, Ŝe złapali
mnie Rosjanie i przesłuchują. Nie miałam paszportu, więc powiedzieli, Ŝe mogę trafić do
więzienia. Powiedziałam im, Ŝeby robili co chcą, bo jest mi wszystko jedno, Ŝe mogą mnie
nawet zabić”250.

249
Ustawa ustawa o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP z 2003 r., art. 61-69
250
http://www.refugee.pl/refugee_hist/dlaczego_polacy_sa_nam_niechetni.html.
126
Uchodźcy, nawet jeśli faktycznie odczuwają uzasadnioną obawę przed
prześladowaniem, to często nie potrafią tego odpowiednio przedstawić. Skupiają się na
rzeczach mniej istotnych, nie będących prześladowaniami w sensie Konwencji Genewskiej.
Zachodzi więc pytanie, czy w ogóle powinni być w tym momencie przesłuchiwani, gdyŜ w
duŜym stresie i napięciu mogą źle przedstawić swoją sytuację. Urzędnicy jednak właśnie
dlatego zakładają, Ŝe dane znajdujące się we wniosku (choć powierzchowne), ale podawane
spontanicznie, bez wcześniejszego przygotowania, konsultacji z innymi doświadczonymi juŜ
uchodźcami albo prawnikami z organizacji pozarządowych, są bardziej wiarygodne niŜ
późniejsze składane przez nich wyjaśnienia. Wtedy bowiem ubiegający się zostaną juŜ
przeszkoleni i wymyślą jakąś, ich zdaniem, wiarygodną historię.
Dylemat tej sytuacji polega na tym, Ŝe oba te stanowiska zawierają w sobie pewne
racje. Nawet w trakcie badań nasi rozmówcy zastanawiali się, jak przygotować się do
rozmowy w URiC, w jaki sposób przedstawić swoją sytuację, powiedzieć to samo co w
Terespolu czy moŜe coś innego: W Terespolu zadali mi pytanie, czy walczyłem. Ja szczerze
mówiąc nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. Nie wiedziałem, co oni zrobią. Długo
myślałem i powiedziałem, Ŝe „nie”. Na Koszykowej zaś pytali: „Dlaczego powiedziałeś w
Terespolu, Ŝe nie walczyłeś?” Ja im powiedziałem, Ŝe balem się, Ŝe mnie wydadzą Rosji. A oni
„a teraz się nie boisz?” [ J.K. 15].
Uchodźca musi złoŜyć ten wniosek osobiście, choć w jego wypełnieniu pomaga mu
zazwyczaj pracownik StraŜy Granicznej. Do obowiązków tego ostatniego naleŜy równieŜ
zdeponowanie dokumentów podróŜy, jeśli wnioskodawca je posiada, oraz innych
dokumentów mogących stanowić dowody w sprawie (np. legitymacji organizacji
politycznych, zaświadczeń lekarskich, zdjęć, nakazów aresztowania, artykułów prasowych
świadczących o prowadzonej działalności itp.).
W razie wątpliwości co do ich autentyczności, przesyłane są one do komórki
analitycznej w celu ich zbadania. W dalszej kolejności przeprowadza się dodatkowe
czynności identyfikacyjne, robione są zdjęcia, odnotowuje się szczegóły rysopisu i pobiera
odciski palców. Postępowanie to wszczyna się z urzędu, a sprawa przekazywana jest do
dalszego rozpatrzenia Urzędowi ds. Cudzoziemców. Według wcześniej obowiązującej ustawy
decyzję o wszczęciu postępowania wydawał komendant Komendant Główny SG lub GPK, a
o odmowie wszczęcia – Prezes URiC251.

251
Decyzję o wszczęciu wydawano najdalej w ciągu 24 godzin, zaś o odmowie wszczęcia w ciągu 7 dni. Do tej
ostatniej dochodziło zazwyczaj tylko wtedy, gdy ubiegający się przyjechał z kraju bezpiecznego. W praktyce
chodzi o odosobnione przypadki osób, które przyjechały z innych krajów Unii Europejskiej lub dajmy na to ze
Stanów Zjednoczonych. Inną okolicznością mogącą wpłynąć na decyzję o odmowie wszczęcia było złoŜenie
przez poszukiwacza azylu ponownego wniosku o status uchodźcy bez podania nowych okoliczności oraz wtedy,
gdy aplikant podaje ewidentnie fałszywe dane na temat okoliczności wyjazdu z kraju. Cudzoziemiec, który
127
Była to z pewnością dodatkowa przeszkoda na drodze do uruchomienia procedury
uchodźczej i dlatego została zniesiona. Obecnie jednak przebywają w ośrodkach dla
uchodźców cudzoziemcy, którzy są mocno zaskoczeni sytuacją, w której się znaleźli (jak
moŜna domyślać się z powodu zbyt pośpiesznego wszczynania postępowania), ale z braku
innego pomysłu na pozostanie w Polsce. Ilustruje to wypowiedź do studentki jednego z
Gruzinów: A kto ci powiedział, Ŝe ja ubiegam się o status uchodźcy??? Ja tu przyjechałem
szukać lepszych warunków Ŝycia. Na granicy mnie wzięli i przywieźli tu. I tak sobie tu siedzę,
myślę co teraz [J.K. Gruzin].
Z drugiej strony zdarzały się wcześniej przypadki, zresztą nie tylko w Polsce, Ŝe
poszukiwacz azylu nie zawsze mógł złoŜyć wniosek. ZaleŜało to często, jak twierdzi Barbara
Mikołajczyk, od róŜnego rodzaju wewnętrznych instrukcji dla słuŜb granicznych, a nawet
indywidualnego nastawienia osoby sprawdzającej dokumenty252. Niektórzy cudzoziemcy nie
wiedzą, jak powinni się zachować na przejściu granicznym, zwłaszcza jeśli nie mają wizy
uprawniającej do wjazdu do danego kraju. Bywało więc, Ŝe byli odsyłani, gdyŜ nie wiedzieli
co powiedzieć. Trudno jednak oczekiwać od straŜników, Ŝe będą to podpowiadać kaŜdemu
cudzoziemcowi usiłującemu przekroczyć granicę bez wymaganych dokumentów.
Funkcjonariusze StraŜy Granicznej będąc pierwszymi reprezentantami państwa
polskiego, z którymi stykają się uchodźcy, są z jednej strony w naturalny sposób powołani do
tego, aby przyjmować od nich wnioski, z drugiej jednak strony ich głównym zadaniem jest
ochrona granic, w tym takŜe zwalczanie nielegalnej imigracji, a nie do „zachęcania do
ubiegania się o status uchodźcy”253.
Sprzeczność między tymi funkcjami StraŜy Granicznej od początku przyjmowania
uchodźców w Polsce była powodem licznych naruszeń zasady non-refoulement. Decyzja o
formalnym obciąŜeniu ich obowiązkiem przyjmowania wniosków uchodźczych w załoŜeniu
miała zmniejszyć negatywny wpływ pierwotnych funkcji tej instytucji. Niemniej jednak nadal
bywa, Ŝe zachowanie funkcjonariuszy moŜe odwieść ubiegającego się od złoŜenia wniosku.
Tym bardziej, gdy ten nie jest pewny swego, nie posiada wizy czy innych wymaganych
dokumentów lub dokumenty są sfałszowane i grozi mu, nawet gdyby złoŜył wniosek,
zatrzymanie oraz umieszczenie w ośrodku strzeŜonym na podstawie przepisów mówiących o
usiłowaniu przekroczenia granicy niezgodnie z obowiązującymi przepisami.

otrzymał decyzję o odmowie, miał prawo do odwołania się od tej decyzji do Rady ds. Uchodźców, a potem
jeszcze ewentualnie do złoŜenia skargi do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Decyzję o pozostawieniu
wniosku bez rozpoznania podjąć moŜna było jedynie wtedy, gdy nie spełniał on podstawowych wymogów
związanych z brakiem wspomnianych wyŜej danych, gdy w trakcie wypełniania wniosku cudzoziemiec odmówił
podania danych lub nie zgodził się na pobranie odcisków palców lub fotografowanie.
252
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy ..., s. 118.
253
Ibidem, s. 118.
128
W wypowiedziach cudzoziemców przebywających juŜ w ośrodkach często pojawiają
się skargi na temat zachowania funkcjonariuszy StraŜy, w tym i na wyraźne z ich strony
naruszenia prawa: Kiedy przyjechaliśmy tu w 2002 r., to tam nas w Terespolu nie wpuścili.
Nie wiedziałem, dlaczego Polacy nie chcą nas przyjąć. Dopiero ludzie nas oświecili, Ŝe duŜo
razy moŜna próbować przekraczać granicę, nie tylko raz, i my jeszcze raz spróbowaliśmy i
nas wpuścili bez problemu. To wszystko zaleŜy od człowieka na granicy i czy on będzie chciał
od ciebie pieniądze, i od tego ile masz pieniędzy przy sobie. Wszystkie problemy się rozwiąŜą
jak są pieniądze [Czeczen].
Sytuacje takie, jak powyŜej opisane, nie są wyłącznie produktem wyobraźni
uchodźców. Są one szkodliwe, gdyŜ prowadzą do utrwalania się błędnego przekonania na
temat obowiązujących w Polsce regulacji prawnych. Dochodzi do tego tym łatwiej, Ŝe
przenoszona jest tu wiedza na temat zachowań korupcyjnych i decyzji podejmowanych z
pominięciem prawa przez urzędników i słuŜby mundurowe z krajów pochodzenia uchodźców.
Wielu teŜ uchodźców z braku wiedzy na temat przysługujących im praw oraz lęku
przed nie wpuszczeniem do Polski i słuŜbami mundurowymi spowodowanym
doświadczeniami z ich własnych krajów decydują się na nielegalne przekroczenie granicy i
dopiero później dowiadują się, jak i gdzie naleŜy ubiegać się o status uchodźcy. Inni jeszcze
składają wnioski o azyl dopiero po odkryciu przez słuŜby państwowe ich nielegalnego pobytu
albo po nieudanych próbach zalegalizowania swojego pobytu w inny sposób.
Powoduje to zwykle zatrzymanie cudzoziemca bez odpowiednich dokumentów
uprawniających do pobytu w Polsce (z wyjątkiem małoletnich lub chorych) i umieszczenie go
w ośrodku strzeŜonym w Lesznowoli lub w którymś z aresztów deportacyjnych na okres 30
dni. W przypadku, gdy zainteresowany złoŜy wniosek przebywając juŜ w ośrodku
strzeŜonym, sąd zazwyczaj przedłuŜa okres pobytu w nim o 90 dni albo nawet do momentu
wydania decyzji ostatecznej o odmowie nadania statusu uchodźcy i wykonania decyzji o
wydaleniu. Kary groŜące za nielegalne przekroczenie granicy i pobyt na terytorium kraju
przyjmującego, nawet jeśli zainteresowani mają ich świadomość, często jednak nie
odstraszają, gdyŜ w końcu poszukujący azylu mają większą pewność, Ŝe przebywając w głębi
kraju, ich wniosek o status uchodźcy zostanie na pewno przyjęty, czego nie mogą być pewni,
składając go na przejściu granicznym.
Mamy tu do czynienia z jednym z paradoksów związanych z udzielaniem ochrony
uchodźcom, który jest znany nie tylko w naszym kraju. Polega on na tym, Ŝe osoba, która
skrycie i nielegalnie wjechała do kraju, w którym prosi o ochronę, nierzadko jest w o wiele
129
lepszej sytuacji i posiada więcej praw niŜ osoba, która na granicy zetknęła się ze zwykle
niechętnymi jej słuŜbami migracyjnymi254.
Ostatnim elementem procedury naleŜącej do StraŜy Granicznej jest wydanie
poszukiwaczowi azylu, który złoŜył wniosek, tzw. tymczasowego zaświadczenia toŜsamości
cudzoziemca (TZTC). WaŜne jest ono 30 dni, a następnie przedłuŜane o kolejne, 30-dniowe
okresy, dopóki nie zostanie wydana decyzja ostateczna. Na koniec uchodźcy zostają
skierowani do ośrodka recepcyjnego w Dębaku. Mogą tam złoŜyć oddzielny wniosek z prośbą
o zamieszkanie w ośrodku dla uchodźców i pomoc materialną, do której mają prawo. Po
zakwaterowaniu rozpoczyna się dla nich długi okres oczekiwania, najpierw na
przeprowadzenie z nimi wywiadu statusowego, a następnie na wydanie decyzji.

5.3. Postępowanie dowodowe (procedura przyspieszona)

Od chwili, gdy uchodźca został zakwaterowany w jednym z ośrodków, a jego teczka


trafiła do Departamentu Postępowań Uchodźczych, tempo toczącej się procedury powaŜnie
zwalnia. Czas przygotowań moŜe trwać długo, jak w kaŜdym „rytuale przejścia”. Teczki z
Czeczenami trafiają do szaf wydziału pierwszego, a wszystkie pozostałe do szaf drugiego
wspomnianego departamentu. Czekają tam za nim urzędnicy prowadzący postępowanie,
zechcą po nie sięgnąć. Przez ten czas ubiegający się niekiedy zdąŜy juŜ zapomnieć, co
dokładnie powiedział straŜnikom granicznym a bywa, Ŝe zniecierpliwi się czekaniem i
wyjedzie. W tym ostatnim przypadku sprawy się umarza.
W większości wypadków tak się jednak nie dzieje i urzędnik jest zmuszony w końcu
przyjrzeć się złoŜonemu wnioskowi, biorąc pod uwagę obowiązujące terminy rozpatrzenia
sprawy. W przypadku ich naruszenia, bywa niekiedy „molestowany” przez wolontariuszy z
klinik prawnych i organizacji pozarządowych pomagających uchodźcom, którzy obcesowo
pytają go, dlaczego, mimo Ŝe upłynął rok, wnioskodawca X lub Y nie został nawet wezwany
na wywiad? Na obronę urzędników moŜna powiedzieć, Ŝe nie opóźniają rozpatrzenia spraw
uchodźców umyślnie. Jest ich, jak juŜ pisaliśmy wcześniej, po prostu zbyt mało a zebranie
dowodów w niektórych sprawach przekracza niekiedy ich moŜliwości255.

254
P. Billings, The Influence of Human Rights Law on the Procedura Formalities of the Asylum Determination
Process, „International Jorunal of Human Rights” 1998, nr 1, s. 34, za: B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o
status uchodźcy…, s. 111.
255
Nie kaŜdą osobę moŜna zatrudnić do tej funkcji, nie kaŜdy ma odpowiednią wiedzę, a szkolenie nowo
przyjętych trwa długo. Ich niski status w strukturze MSWiA oraz małe zarobki są przyczyną, Ŝe nie wszyscy
nawet juŜ doświadczeni w tych procedurach pozostają w departamencie. Po kilku latach przenoszą się zazwyczaj
do innych jednostek administracji państwowej (z Ministerstwem Spraw Zagranicznych włącznie), gdzie zostają
bardziej docenieni. Zatrudnieni przy rozpatrywaniu wniosków, awansując od referendarza przez specjalistę do
naczelnika, sami powoli i niezauwaŜalnie stają się z czasem innymi ludźmi. Wyzbywają się „dziecięcej”
130
Urzędnicy ci, zostają wtajemniczeni, od ABW muszą dostać certyfikat
bezpieczeństwa, na szkoleniach dowiadują się, Ŝe rozmaici agenci mogą ich podsłuchiwać,
wykorzystywać chwile ich słabości, aby zdobyć cenne informacje, choćby na tematy
związane z Ŝyciem osobistym ich szefów. Wiedzą przede wszystkim, Ŝe muszą kierować się
„wyŜszymi racjami” i „interesem państwa”, którego są przedstawicielami. Stąd zapewne ich
nieraz lekko ukrywane poczucie wyŜszości wobec np. pomocodawców, czy niektórych
naiwnych dziennikarzy i naukowców oraz charakterystyczne odpowiedzi na pytania przez
nich zadawane typu: Wiem, ale nie powiem. Przede wszystkim jednak z czasem pojawia się u
nich bezosobowe spostrzeganie uchodźców jako „teczki”, które muszą przejść procedurę, a
takŜe postawy bliskie kolonizatorom, którzy wiedzieli zawsze lepiej, co jest dobre dla
tubylców.
„Magia” autorytetu władzy, którą roztaczają wokół siebie, jest skuteczna do pewnego
stopnia wobec uchodźców, którzy są nieraz przekonani, Ŝe rozmawiają z
„wszechwiedzącymi”. Uchodźcy, z którymi prowadziliśmy badania, opowiadając, w jaki
sposób urzędnicy podejmują decyzję, rzadko oznajmiali, Ŝe kierują się oni tylko prawem.
Twierdzili za to, Ŝe rozpatrujący są dobrymi psychologami, Ŝe: Po oczach poznają, kto kłamie
a kto nie; albo po prostu, Ŝe: Oni wiedzą, kto mówi prawdę. Na pytanie, skąd oni to wiedzą –
odpowiadali: Oni wiedzą. Oni są profesjonalistami. To oficerowie [J.K. 32].
W rzeczywistości Ŝaden z urzędników „po oczach” nie poznaje, kto mówi prawdę,
lecz starannie przygotowują się do rozpoznania sprawy na podstawie dokumentacji
zgromadzonej przez StraŜ Graniczną i przeprowadzonego wywiadu. UwaŜnie czytają wniosek
ubiegającego się, od razu wyłapują ewentualne niezgodności, jakie rysują się im na podstawie
wiedzy, którą posiadają na temat określonego kraju pochodzenia, danego kryzysu
politycznego lub prześladowanej grupy, i przygotowują się do przeprowadzenia wywiadu.
Nie zawsze jednak konieczny jest wywiad i drobiazgowe ustalanie faktów. W sytuacji,
gdy wniosek jest „oczywiście bezzasadny”, trafia on do tzw. procedury przyspieszonej256.
Rozpatrywany jest on maksymalnie w ciągu 30 dni od złoŜenia wniosku, decyzje co do
nadania statusu uchodźcy w tego typu procedurze zawsze są negatywne. Stąd nie moŜna z nią
zwlekać, tylko od razu trzeba ją podjąć. Wnioskodawca ma oczywiście prawo (w ciągu 3 dni)

naiwności i wraŜliwości, stając się „bardziej dorosłymi”, pozbawionymi emocji w spostrzeganiu uchodźców,
którzy odtąd są juŜ tylko „klientami” – por. M. Ząbek, Biali i Czarni. Postawy Polaków wobec Afryki i
Afrykanów, Warszawa 2007.
256
Postępowanie przyspieszone i formuła, Ŝe wniosek moŜe być „oczywiście bezzasadny” (manifesty
unfounded) pojawiły się w prawodawstwie państw europejskich w początkach lat dziewięćdziesiątych ubiegłego
wieku w odpowiedzi na coraz większą liczbę uchodźców. Do polskiego prawa wprowadzone zostały nowelą w
kwietnia 2001 r. UNHCR mimo wielu początkowych zastrzeŜeń ostatecznie uznał, Ŝe procedury te mogą być
stosowane, pod warunkiem, Ŝe decydował o tym będzie organ podejmujący decyzje statusowe w sprawach azylu
a nie słuŜby graniczne – por. B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy..., s. 160–164.
131
odwołania się do Rady ds. Uchodźców257 oraz ewentualnie zaskarŜenia jej do NSA258.
Wniosek jest oczywiście bezzasadny, gdy ubiegający nie powołuje się na obawę przed
prześladowaniem i nie podaje Ŝadnych informacji z nim związanych albo jego historia
prześladowania jest w oczywisty sposób niewiarygodna (patrz Casus nr 1 i nr 2).

Casus nr 1.
Pan H. H.259 obywatel Afganistanu, złoŜył wniosek o nadanie statusu uchodźcy do
Prezesa URiC. Jak wynika z przedstawionych we wniosku cudzoziemca informacji oraz
treści złoŜonych przez niego zeznań, powodem jego wyjazdu z Afganistanu były przyczyny
natury osobistej. Wnioskodawca zeznał: Wyjechałem z powodu konfliktu o ziemię. Mieliśmy
duŜy kawałek ziemi w miejscowości Mejdan El-Szahr. Jeden z moich krewnych – kuzyn
mojego ojca – chciał odebrać nam ziemię. To była dobra ziemia, uprawialiśmy na niej proso
i konopie. Było to dla niego łatwe, poniewaŜ był bardzo bogaty i wpływowy i wszędzie miał
znajomości. Sfałszował akt własności ziemi i przekupił sędziego. Rada Starszych wiedziała,
Ŝe ta ziemia jest nasza i nie zgodziła się z nim. Kuzyn jednak nie akceptował tej decyzji.
Ponad rok temu, kuzyn napadł na nasz dom. Zginęło wtedy dwóch moich braci i moja matka.
Ja w tym czasie byłem z ojcem w innej wsi – u krewniaków. Po tym wydarzeniu kuzyn
próbował zabić mojego ojca i mnie, abym nie mógł tej ziemi dziedziczyć, więc z obawy o
Ŝycie uciekłem do Kabulu. Tam pracowałem w hotelu koło 5 miesięcy jako posługacz, ale teŜ
próbowano mnie zabić. Ojciec mój powiedział do mnie: Jedź synu do Europy, ratuj własną
skórę, bo gdy mnie zabraknie, to wrócisz i upomnisz się o swoje. Zarobisz trochę pieniędzy,
będziesz mógł przekupić, kogo trzeba w razie potrzeby. Dlatego wyjechałem z Afganistanu.
Do Polski wjechał nielegalnie, nie posiada Ŝadnego dokumentu toŜsamości.

Casus nr 2.
Pan M. F. obywatel Nigerii, złoŜył wniosek do Prezesa URiC o nadanie statusu
uchodźcy w lipcu 2004 r., przedstawił paszport wydany przez władze Nigerii oraz akt
małŜeństwa. Wnioskodawca powiedział, Ŝe w 2003 r. w nocy przyszli do niego do domu
jacyś ludzie, usłyszał strzały i swoje imię. Wyskoczył przez okno i uciekł do domu wujka.
Rano, gdy wrócił do domu, zobaczył, Ŝe jego matka nie Ŝyje. Cudzoziemiec zeznał:
Musiałem opuścić kraj, poniewaŜ bałem się o swoje Ŝycie. Tej nocy, kiedy zginęła moja
matka, usłyszałem swoje imię i to pewnie ja miałem zginąć. Cudzoziemiec stwierdził, Ŝe nie
wie, kim byli ludzie, którzy chcieli go zabić, i nie wie teŜ, dlaczego zginęła jego matka. Nie
zwracał się takŜe do lokalnej policji o przeprowadzenie śledztwa w tej sprawie. Na
szczęście miał w domu paszport, więc czym prędzej udał się na lotnisko i przyleciał do
Polski. Aplikant na początku 2004 r. zawarł związek małŜeński z obywatelką Polski p.
Irminą Zydło.

Organ rozpatrujący sprawę, po sprawdzeniu odcisków palców cudzoziemca stwierdził,


Ŝe aplikant składał wcześniej wniosek o nadanie statusu uchodźcy, jednak podał inne dane
257
Rada rozpatruje wówczas taki wniosek jednoosobowo.
258
Sądy w przypadku decyzji zaskarŜonych wskazują często, Ŝe decyzja w trybie uproszczonym powinna jednak
zostać podjęta przy poszanowaniu zasad rzetelnej procedury, po pełnym wywiadzie statusowym i wykazać
„raŜący” charakter naruszenia prawa. Por. J. Chlebny, Cudzoziemcy, Orzecznictwo sądów administracyjnych,
LexisNexis, Warszawa, 2007, s. 129.
259
Dane osobowe cudzoziemców, jak równieŜ inne informacje, po których moŜna byłoby ich zidentyfikować we
wszystkich podanych tu przez nas przykładach casusów zostały usunięte lub zmienione na fikcyjne (dotyczy to
takŜe inicjałów ich nazwisk).
132
osobowe oraz inne przyczyny złoŜenia wniosku oraz nie przedstawił dokumentów
toŜsamości. Wnioskodawca przyznał, iŜ powodem złoŜenia wniosku o nadanie statusu
uchodźcy w RP po raz pierwszy była chęć zalegalizowania pobytu w Polsce.
Obecnie rzadko się zdarza, aby wnioskodawcy oświadczyli, Ŝe po prostu wyjechali z
kraju z powodu cięŜkich warunków Ŝycia, braku pracy lub konfliktów rodzinnych (takie
oświadczenia zdarzały jednak w latach 90. od obywateli Federacji Rosyjskiej, którzy nie mieli
Ŝadnej wiedzy o instytucji azylu w Europie). Uchodźcy tego typu zapewne szczerze
przedstawiali swoją sytuację, byli rzeczywiście w kłopotliwym połoŜeniu i uwaŜali, Ŝe to im
właśnie powinno się pomóc. Niektórzy jeszcze dziś wyznają takie przekonania: Nikt nie
wyjeŜdŜa z własnej woli. A jeśli człowiek ma problem, to inni ludzie powinni mu pomóc [J.K.
26].
Są jednak tacy (niektórzy spośród Czeczenów), dla których jest to poniŜej ich honoru,
aby kłamać lub powoływać się na obawę przed prześladowaniami. I na pytanie, kim jest
uchodźca odpowiadają: Ten, kto potrafi robić z siebie głupka na Koszykowej. Jeśli powiesz
tam prawdę zostaniesz wyśmiany. Jeśli nakłamiesz, to potraktują cię powaŜnie [J.K. 28].
Zdarzają się teŜ tacy, którzy przyjeŜdŜają, Ŝeby się leczyć, nawet tak na wszelki wypadek: Ja
nie uciekałem od wojny. Chciałem się leczyć. Ale jestem tu dwa miesiące i Ŝaden lekarz mnie
nie oglądał, nikt mnie nie badał. A moŜe mi coś dolega? Mnie nic nie boli, ale przecieŜ nie
zawsze boli, bywa tak, Ŝe człowiekowi dolega coś powaŜnego, a nic go nie boli [J.K. 36].
Mogą to być równieŜ osoby pochodzące z „krajów bezpiecznych”, np. Stanów
Zjednoczonych (choć nie tylko), które opowiadają historie np. o wszczepieniu im przez CIA
za uszami chipów i śledzeniu kaŜdego ich kroku lub czytaniu ich myśli260. Taki wniosek jest
„oczywiście bezzasadny” równieŜ wtedy, gdy zachowanie cudzoziemca wyraźnie podwaŜa
jego wiarygodność jako uchodźcy. Na przykład, gdy zniszczy dokumenty wskazujące na jego
toŜsamość, podaje fałszywe lub przerobione dokumenty, zataił lub pozbył się istotnych
dowodów w sprawie. Muszą oczywiście istnieć dowody, zniszczone dokumenty znalezione
np. w toalecie na lotnisku.
Wnioski bezzasadne są równieŜ wtedy, gdy okazuje się, Ŝe to inne państwo jest
odpowiedzialne za jego rozpatrzenie, bo wydało wizę wnioskodawcy albo ma on tam rodzinę.
A takŜe wtedy, gdy moŜliwość jego prześladowania jest ograniczona tylko do części
terytorium kraju, jak np. indyjskiego wyznawcy sikhizmu z RadŜastanu do stanu PendŜab, czy
osoby naraŜonej na terror ze strony maoistów z pogranicza z Laosem. Z tej moŜliwości
odmowy korzysta się, zwłaszcza w przypadku regionalnych zamieszek na tle etnicznym lub

260
Zdaniem sądów obowiązek stosowania rzetelnej procedury oznacza, Ŝe w przypadku osób, których zeznania
nie pozwalają wykluczyć, Ŝe są osobami z zaburzoną psychiką (niepełnosprawni) postępowanie powinno być
przeprowadzone z udziałem psychologa (art. 54 ust. 1 pkt 4 u.u.o.c.). por. J. Chlebny, ibid. ,s. 130.
133
wojny domowej toczonej w określonej prowincji danego kraju. Istnieje bowiem wtedy
„moŜliwość ucieczki wewnętrznej” (internal flight alternative) np. dla mieszkańca
indyjskiego RadŜastanu do Orisy, jak pisali urzędnicy, gdzie moŜe on juŜ czuć się bezpiecznie
(patrz Casus nr 3).

Casus nr 3.
Pan K. S. obywatel Indii, wjechał do Polski nielegalnie, nie posiada Ŝadnego
dokumentu toŜsamości i złoŜył wniosek o nadanie statusu uchodźcy do Prezesa URiC.
Stwierdził on, Ŝe głównym powodem jego wyjazdu z Indii były problemy z policją.
Wnioskodawca zeznał: Wioska, w której mieszkałem – Sitapur, była połoŜona na granicy z
Nepalem. Przez granicę przenikali maoiści z Nepalu, którzy Ŝądali od nas jedzenia. Zmuszali
nas do udzielania im pomocy i grozili, Ŝe nas zabiją. Z tego powodu indyjska policja teŜ nas
prześladowała, poniewaŜ oskarŜali mnie o związki z tymi ludźmi i o udzielanie im
schronienia. W związku z tym policja zatrzymywała mnie i biła. Następnego dnia mnie
wypuszczali. Byłem zatrzymywany około siedem, osiem razy. Za kaŜdym razem byłem
wypuszczany. Czasami trzymali mnie dzień, czasami parę godzin. Aplikant nie składał skargi
na działanie policji do sądu lub innych organów sprawiedliwości. Innych przykładów
prześladowań nie podaje.

Oczywiście są wyjątki. Uchodźca nie zawsze moŜe uzyskać schronienie w innej części
danego państwa, np. Czeczeniec w Moskwie lub Petersburgu. Procedurę przyspieszoną
stosuje się dość ostroŜnie i nie tylko rozpatruje się merytorycznie powyŜsze przypadki, ale
gdy pojawią się wątpliwości, podlegają one równieŜ Ŝmudnemu procesowi ustalania faktów.
Kiedy przesłuchanie ubiegającego się jest niezbędne (a tak jest w większości
przypadków), urzędnik w razie konieczności kieruje zapytania do Wydziału Informacji o
Krajach Pochodzenia i czeka na odpowiedź pracowników tego wydziału. Ci ostatni, poza
zasobami Internetu, z którego korzystają, mają własne bazy danych, opracowania i analizy
konkretnych przypadków, czy sytuacji w krajach pochodzenia uchodźców. Przesyłając
odpowiedź, podają zawsze źródło, z którego czerpią swą wiedzę, aby rozpatrujący mógł się
na nie powołać w uzasadnieniu decyzji.
Prowadzący sprawę urzędnik przyjmuje hipotezę co do prawdziwego, jego zdaniem,
przebiegu zdarzeń i przygotowuje pytania pod jej kątem, które ma zadać w czasie wywiadu.
Przyjęcie z góry określonego załoŜenia (czasem zupełnie nieświadomie) przed
przeprowadzeniem wywiadu jest ryzykowne. Pracownik dąŜy do jak najszybszego
„załatwienia klienta” i rzadko podejmuje wysiłek zbadania sprawy z moŜliwie wielu punktów
widzenia.
Przeprowadzany wywiad powinien odbywać się zgodnie z pewnymi określonymi
regułami i w stosownej atmosferze bezpieczeństwa sprzyjającej skupieniu się na
wnioskodawcy. Nie powinien mieć on charakteru przesłuchania policyjnego, niedozwolone
134
jest np. krzyŜowe zadawanie pytań przez dwóch przesłuchujących, czy celowe stresowanie
wnioskodawcy. Rozmowa powinna mieć raczej charakter wywiadu zbliŜonego do
etnograficznego, ze stworzeniem przynajmniej wraŜenia pełnego zrozumienia wnioskodawcy
i poinformowania go o poufnym charakterze składanych przez niego oświadczeń, co
przyczynić się ma do tworzenia atmosfery zaufania w trakcie przesłuchania. Urzędnik stara
się być miły, cierpliwy, uśmiecha się, kiedy trzeba. Wszystko to jest jednak jest gra, która ma
na celu lepsze rozpracowanie zainteresowanego. Wywiad powinien odbywać się w osobnym
pomieszczeniu, gdzie nikt nie będzie przeszkadzać i rozpraszać uchodźcy.
Obowiązkiem urzędnika jest mieć na względzie szczególne trudności i potrzeby osoby
ubiegającej się o status. Osoba ta powinna siedzieć za stołem, dokładnie naprzeciwko
przesłuchującego, aby zachować pewien dystans, a jednocześnie, aby kontakt wzrokowy był
podtrzymywany. Z boku stołu siedzi ewentualnie tłumacz i pełnomocnik wnioskodawcy.
Uchodźca ma prawo do pełnomocnika, który moŜe się przysłuchiwać rozmowie i ma
moŜliwość wglądu do akt sprawy. MoŜe nim zostać kaŜdy, ale z reguły zostają nim
wolontariusze z klinik prawnych, rzadko zaś adwokaci zatrudnieni przez Fundację
Helsińską261. Incydentalnie zdarzało się, Ŝe mógł to być ktoś jeszcze, np. pracownik którejś ze
słuŜb specjalnych zainteresowanych daną sprawą lub osoba będąca na staŜu. Obecność osób
trzecich w czasie wywiadu jest raczej wyjątkiem niŜ regułą.
Te proste zasady są obecnie przestrzegane, choć – jak pisaliśmy juŜ wcześniej – nie
zawsze tak było. Prowadzący wywiad ma poza tym pod ręką przycisk umoŜliwiający
wezwanie w kaŜdej chwili Ŝołnierza z ochrony w razie fizycznej napaści przesłuchiwanego.
Takie interwencje w historii tej instytucji zdarzały się rzadko, wywiad zazwyczaj przebiega
spokojnie i bez zakłóceń. Ale trzeba zawsze brać pod uwagę, Ŝe wśród uchodźców mogą być
jednostki nerwowe, czasami psychopatyczne i skłonne do agresji. Przesłuchujący urzędnik
stara się zresztą ani nie „przypierać do muru” przesłuchiwanego, ani teŜ przedwcześnie
ujawniać mu wnioski, jakie wyciąga z jego oświadczeń, ani takŜe nie okazywać zdziwienia i
niedowierzania, aby nie prowokować wspomnianych wyŜej reakcji.
W Polsce wywiad zazwyczaj odbywa się w cztery oczy. Urzędnik jest sam na sam z
uchodźcą. Przesłuchujący zadaje pytania w języku, w którym komunikuje się z

261
Por. uwagę specjalisty prawnika na temat udziału przedstawicieli organizacji pozarządowych: Tak, ale to nie
są problemy prawne. To są problemy w ocenie sytuacji, wiarygodności, zgodności z ogólnie istniejącymi
informacjami, ale to nie są problemy prawne. Problemy prawne się zaczynają, gdy są przesłanki do wznowienia
czy do stwierdzenia niewaŜności, to jest problem prawny. Ja wiem, Ŝe młodzieŜ się w to bardzo angaŜuje, ale z
punktu widzenia mojej wiedzy, moich umiejętności prawniczych, jest to dosyć takie, powiedziałabym,
uproszczone. To znaczy jakby nie świadczy o pewnym wyrafinowaniu, bo prawo teŜ jest w jakiś sposób sztuką.
Więc tego w tamtej działce brakuje. Bo fundacje, czy organizacje pozarządowe teŜ mają pewien pułap nad sobą,
którego nie przeskoczą, takie są przepisy [wywiad z prawnikiem zajmującym się problematyką uchodźców].
135
przesłuchiwanym, jednocześnie tłumaczy i zapisuje jego odpowiedzi w języku polskim. Nie
ma, jak dotąd, moŜliwości nagrywania wywiadu, przepisywania go przez inną osobę,
wzywania do kaŜdego przypadku profesjonalnego tłumacza. To oczywiście powoduje pewne
trudności, błędy i przede wszystkim wydłuŜa w czasie sam wywiad. Tłumaczy wzywa się
tylko w przypadkach, gdy pracownicy zatrudnieni w URiC nie znają języka wnioskodawcy
(zazwyczaj chodzi o języki takie, jak np. chiński, pendŜabi, hindi, urdu, tamilski, amharski).
Departament stara się dobierać tłumaczy, którzy rzeczywiście dobrze znają język i
rozumieją, na czym polega ta praca, którzy nie „nadinterpretują” jego wypowiedzi i nie
wchodzą w zbędne z nim dyskusje. Nie zawsze jednak jest to moŜliwe, gdyŜ w Polsce rynek
tłumaczy z języków orientalnych jest raczej ograniczony. Nierzadko nie ma się Ŝadnego
wyboru, jak np. w przypadku języka tamilskiego, z którego dostępny był parę lat temu tylko
jeden kompetentny tłumacz.
W momencie, gdy urzędnik jest przygotowany do wywiadu i ewentualny tłumacz jest
umówiony na określony dzień i godzinę, urząd wysyła pismo do uchodźcy, wzywając go na
przesłuchanie. Wnioskodawca przychodzi, urzędnik uśmiecha się do niego, czasami nawet
podaje mu rękę, zaprasza do stołu w pokoju przesłuchań i po krótkim wstępie dotyczącym
zasad przesłuchania rozpoczyna wywiad.

5.4. Procedura zwykła (wywiad statusowy)

Rozmowa urzędnika rozpatrującego sprawę z wnioskodawcą w zaleŜności od


trudności we wzajemnym komunikowaniu się trwa zazwyczaj od jednej do trzech godzin.
Wspomniane trudności nie wynikają wyłącznie z przyczyn językowych, ale równieŜ z samego
zrozumienia merytorycznego sensu zadawanych pytań przez przesłuchiwanego, jego
wykształcenia oraz róŜnic kulturowych. Bywa tak, Ŝe prowadzący postępowanie nie jeden raz
musi zadawać to samo pytanie na róŜne sposoby, aby uzyskać odpowiedź. Czasami sam musi
długo tłumaczyć jego sens.
Z tej przyczyny nie zawsze we wspomnianym czasie moŜna wyjaśnić wszystkie
okoliczności towarzyszące sprawie. Obie strony są juŜ tak zmęczone, Ŝe nie mają juŜ chęci na
dalszą jej kontynuację. Oczywiście, gdy sprawa jest prosta, a komunikacja dobra, czas
wywiadu moŜe być znacznie krótszy. Bywają jednak przypadki wywiadów bardzo długich,
trwających nawet do 6 godzin. Dzieje się tak wtedy, gdy rozmowa jest tłumaczona, a sprawa
jest zawikłana, a jednocześnie z jakichś powodów niezwykle pilna.
Urzędnik zazwyczaj zaczyna od pytań sprawdzających ogólną wiarygodność
uchodźcy. Bywa to zaskakujące dla niektórych pełnomocników, którzy spodziewają się, Ŝe
136
wywiad będzie dotyczył jedynie moŜliwości prześladowania, a tymczasem wnioskodawca jest
pytany o rzeczy niekoniecznie bezpośrednio związane ze sprawą. Jest to jednak szczególnie
waŜne, gdyŜ rozstrzygnięcie wątpliwości na korzyść osoby ubiegającej się jest stosowane
tylko wtedy, gdy wykazała ona szczery wysiłek przedstawienia dokładnie swojej sprawy,
okazała wiarygodne dowody i wszystkie jej oświadczenia są spójne i nie są one
prawdopodobne sprzeczne z ogólnie znanymi faktami.
Urzędnicy prowadzący sprawy uchodźcze przystępując do postępowania muszą wziąć pod
uwagę fakty uzasadniające wniosek o nadanie statusu uchodźcy, czyli tzw. „cięŜar
udowodnienia” (łac. onus probandi) oraz sposób ich przedstawienia, czyli tzw. „standard
dowodu”(ang. standard of proof).
Dowody mogą być ustne lub w postaci dokumentów. W doktrynie przyjęło się (wg
orzeczeń sądów administracyjnych), Ŝe „cięŜar udowodnienia”, czyli obowiązek
przedstawienia faktów spoczywa na ubiegającym się, czyli osobie, która chce wywodzić dla
siebie z pewnych okoliczności określone skutki prawne (art. 6 kc, łac. Ei incumbit probatio
qui dicit, non qui negat)262. Ze względu jednak na specyfikę sytuacji uchodźcy, inaczej niŜ w
innych sprawach administracyjnych, obowiązek przedstawienia faktów potwierdzających
prześladowanie jest podzielony zarówno na stronę postępowania (wnioskodawcę) oraz na
organ rozpatrujący wniosek (zasada rozłoŜenia cięŜaru). Dzieje się tak zawsze w tych
przypadkach, w których strona wywodząca skutki prawne zasługuje według ustawodawcy na
szczególną ochronę oraz gdy udowodnienie danego faktu jest wysoce utrudnione lub
niemoŜliwe. W pewnym zakresie prowadzi to do zapoznania się i ocenienia sytuacji w kraju
pochodzenia. Informacje te są jednak tylko dowodem uzupełniającym, ale nie
pierwszorzędnym. Trzeba jednak pamiętać, Ŝe „cięŜar udowodnienia” powinien spoczywać
na tym, „kto twierdzi” a nie na tym, „kto reaguje”.
Termin „standard dowodu” oznacza podjęcie wszelkich moŜliwych środków dowodowych
potwierdzających prawdziwość faktów zawartych we wniosku. W sprawach uchodźczych,
prawo nie wymaga tak wysokiego standardu, jak w sprawach karnych i wystarcza tylko
pewien stopień prawdopodobieństwa ryzyka (moŜna powiedzieć, Ŝe wystarczy, gdy jest
poniŜej 50%), by moŜna było mówić o uzasadnionej obawie przed prześladowaniem. Nie
mniej w praktyce poszukiwaczom azylu jest bardzo trudno przekonać urzędników
rozpatrujących sprawy, Ŝe ich obawy są uzasadnione. Dzieje się tak często z powodu
sposobu myślenia urzędników skoncentrowanych na wynajdywaniu „haków” i „kruczków
prawnych” a nie zasadzie sprawiedliwego rozstrzygnięcia sprawy.

262
Patrz: R. Kmiecik, Prawo dowodowe. Zarys wykładu, wyd. Zakamycze, Kraków 2005.
137
Pytanie o dowody, Ŝe było się prześladowanym, wzbudza najczęściej spore
rozdraŜnienie uchodźców, choć nie okazują tego w trakcie przesłuchania. Niemniej później w
ośrodku wielokrotnie słyszeliśmy wypowiedzi typu: A jak moŜna to udowodnić? Jeśli ktoś
chce cię zabić, to nie daje Ŝadnych potwierdzeń. To jakiś absurd. Co mi powie: Hej masz tu
zlecenie na zabicie ciebie... W czasie ucieczki, jeśli nie myślało się czasami nawet o własnej
rodzinie, to jak myśleć o jakichś papierach? Kiedy się pali twój dom, co najpierw ratujesz:
swoją siostrę czy swój paszport? [J.K. 30].
Podobnie myśli wielu Polaków słysząc, Ŝe uchodźcy muszą przedstawić jakieś
dowody263. Niemniej zdarza się, Ŝe niekiedy uchodźcy mogą posiadać ze sobą istotne
dowody, np. nakaz aresztowania, orzeczenie sądowe, materiały świadczące o ich działalności
politycznej, artykuły w prasie, zdjęcia, legitymacje zakazanej partii, świadectwa lekarskie
świadczące, Ŝe byli torturowani itp. PrzewaŜnie jednak ich nie mają, co w zasadzie jest
zrozumiałe i o niczym - wbrew pozorom - nie przesądza, gdyŜ i urzędnicy wiedzą, Ŝe
rosyjskie FSB nie wystawia Czeczenom zaświadczeń o zamiarze przeprowadzenia w ich
domu zaczistki, a sudańskie security nie wystawia świadectw o pobycie w „domu duchów”,
którego pensjonariusze są torturowani.
W większości wypadków osoba uciekająca nie myśli teŜ o zabraniu wszystkich
mogących się przydać dokumentów, nawet jeśli jest w ich posiadaniu. Dlatego uchodźcy
trudno jest udowodnić swoje relacje, a sprawa jego wiarygodności staje się tak istotna.
Prowadzący sprawę juŜ po przeczytaniu wniosku moŜe mieć pewne wątpliwości, co
do wiarygodności danego aplikanta. Czyta np. o obywatelu Burundi, który oświadczył, Ŝe
nazywa się Michael M’Soko264, a jego ojczystym językiem jest lingala. Od razu zastanawia
się, czy ktoś moŜe się tak nazywać i zarazem być rdzennym mieszkańcem kraju, w którym
większość mieszkańców nosi nazwiska brzmiące raczej, jak Sekimonyo Kosmos,
Munyamakuo David lub Benedict Ndagijimana? Co więcej wiadomo, Ŝe język lingala nie
jest uŜywany przez miejscową ludność tego kraju.
Przesłuchujący zadaje więc pytania mające na celu odkrycie prawdziwej toŜsamości
wnioskodawcy albo przynajmniej wykluczenie, jak w podanym przykładzie jego
burundyjskości. Pyta zazwyczaj o to, co moŜe sam na podstawie dostępnych źródeł łatwo
ustalić, np. jakie gatunki ryb łowi się w jeziorze Tanganika?, jaką nazwę noszą główne ulice
w stolicy kraju, z której pochodzi wnioskodawca?, jak wygląda podział administracyjny
kraju? Pyta oczywiście takŜe o wydarzenia polityczne w tym kraju. Zazwyczaj o szczegóły,
263
Taki sposób myślenia prezentuje m.in: Y. Kruszyński, „Wracajcie do Czeczenii, tam przecieŜ nie ma juŜ
wojny...”. Uchodźcy w dzisiejszej Polsce. Impresje wolontariusza, w: Obszary i formy wykluczenia etnicznego w
Polsce (uchodźcy, migranci, mniejszości narodowe), red. A. Jasińska-Kania, S. Łodziński, Warszawa 2008.
264
Nazwisko to ze względu na ochronę danych osobowych zostało oczywiście zmienione z zachowaniem jednak
jego charakterystycznej ortografii właściwej dla danej grupy językowej.
138
ale dość zasadnicze, które zdaniem urzędnika imigracyjnego, powinien wiedzieć kaŜdy
obywatel tego kraju, np. jakiego pochodzenia etnicznego był prezydent Ndadaye, a jakiego
Buyoya? Rejestruje wreszcie przykłady ze słownictwa z rodzimego języka wnioskodawcy,
które oceni ekspert od języków bantu, a ekspertyza ta będzie ostatecznym dowodem braku
wiarygodności „klienta”.
Do typowych naleŜą sytuacje, Ŝe wielu z poszukiwaczy azylu ukrywa swoją
toŜsamość i dokumenty o niej świadczące, próbując przekonać prowadzących sprawy, Ŝe
pochodzą z kraju, o którym wiadomo, Ŝe toczy się w nim wojna, a prawa człowieka nie są
przestrzegane. W ten sposób usiłują zwiększyć swoje szanse na przyznanie azylu, zakładając,
Ŝe w dalekim kraju w Europie nikt nie będzie w stanie odkryć ich prawdziwej toŜsamości.
Kalkulacje te są na ogół błędne, gdyŜ prowadzący sprawę potrafi je zazwyczaj ustalić a w
najgorszym przypadku wykluczyć.
Przyjmuje bowiem, Ŝe jeśli ktoś twierdzi, Ŝe urodził się i wychował np. w Monrovii,
jest Liberyjczykiem z plemienia Krahn, to powinien orientować się w planie swojego
rodzinnego miasta, znać nazwy jego ulic, rzeki, połoŜenie i nazwę swego parafialnego
kościoła i móc opisać typową dla Amerykano-Liberyjczyków architekturę tego miasta.
Wreszcie, kiedy okazuje się równieŜ, Ŝe zainteresowany nie mówi ani językiem krahn, ani
językiem kru, ani pidgin english, którymi to językami mówi ludność tego kraju, a posługuje
się wyłącznie angielskim, i to z wyraźnymi wpływami języka francuskiego, to staje się
zupełnie nie wiarygodnym wnioskodawcą, a rozpatrujący sprawę moŜe go juŜ nawet nie pytać
o prześladowania.
Z kolei w wypadku np. obywatela Sierra Leone urzędnik moŜe zapytać go najpierw o
nazwę miejscowego piwa. Gdy ten nie wie, to zadaje pytanie o lokalne wino. Gdy i tym
razem urzędnik nie dostanie prawidłowej odpowiedzi, w dodatku aplikant sądzi, Ŝe wino to
robi się z palmy daktylowej (która nie rośnie w Sierra Leone), wówczas sprawa jest
przesądzona i dalsze pytania są tylko po to, aby ostatecznie „pogrąŜyć” ubiegającego się.
Zapytać moŜe jeszcze o nazwy tajnych stowarzyszeń w tym kraju, tytuły najwaŜniejszych
gazet, rozgłośni radiowych, kursy miejscowej waluty, czy rodzaj środków komunikacji.
Oczywiście takŜe obowiązkowo o politykę, np. o nazwisko wiceprezydenta i kilku
waŜniejszych ministrów, liczebność Zjednoczonego Frontu Rewolucyjnego, do którego
zainteresowany ponoć naleŜy oraz datę jego powstania.
Wiedza o warunkach w kraju pochodzenia osoby ubiegającej się o status uchodźcy,
chociaŜ nie jest głównym celem – stanowi istotny element przy określaniu jego
wiarygodności. Zarzut jej braku nigdy nie zostaje postawiony na podstawie jednej, czy dwóch
jego fałszywych odpowiedzi. Zawsze musi to być ich kumulacja, a takŜe wykazanie braku
139
chęci u potencjalnego azylanta szczerego wyjaśnienia sprawy. Jak podkreśla UNHCR,
nieprawdziwe stwierdzenia same w sobie nie dają jeszcze podstawy do odmowy statusu
uchodźcy. Do obowiązków osoby badającej sprawę naleŜy ocena takich stwierdzeń w świetle
wszystkich okoliczności jego sytuacji265.
Wielu uchodźców powołuje się na przynaleŜność do prześladowanej lub
dyskryminowanej mniejszości religijnej lub etnicznej w swoich krajach. Jeśli mniejszość ta
jest rzeczywiście prześladowana, to badanie wiarygodności polega zazwyczaj na ustaleniu,
czy uchodźca rzeczywiście do niej naleŜy. Wygląda to wówczas, jak egzamin z określonej
religii. Członków Stowarzyszenia Ahmadija z Pakistanu prosi się np. o wyrecytowanie
szahady. Zazwyczaj moŜna na tym skończyć, gdyŜ wyznawcy Ahmadija wyrecytują wersję
dokładnie taką samą jak sunnici, natomiast osoby podające się tylko za członków tego ruchu,
zamiast słowa Muhammad uŜyją słowa Ahmad, co jest odzwierciedleniem propagandy
uprawianej przez sunnickich przeciwników tego odłamu islamu.
Jeśli to jednak nie wystarczy, to prowadzący sprawę zadaje następne testujące pytania,
np.: kto jest załoŜycielem ruchu? KaŜdy moŜe to wiedzieć, ale fałszywy jego członek
zazwyczaj nie poprzedzi nazwiska załoŜyciela tytułem hazrat, tzn. Hazrat Mirza Ghulam
Ahmad. Tymczasem urzędnik moŜe zadawać kolejne pytania: ile dzieci miał załoŜyciel?, jak
miały one na imię?, ilu było do tej pory kalifów po załoŜycielu?, gdzie mieszka obecny kalif?,
czy ruch ma swoją telewizję i jak się ona nazywa?, jaki jest tytuł głównego dziennika tej
organizacji i jak nazwa się instytucja seniorów ruchu? itd..
Podobnie wypytywani byli o zasady rządzące ich wyznaniem rzekomi Świadkowie
Jehowy z Armenii, jezydzi kurdyjscy, czy wyznawcy islamu oświadczający, Ŝe przeszli na
chrześcijaństwo i grozi im za to śmierć od wcześniejszych współwyznawców. Wnioskodawca
nie musi zdać tego egzaminu na piątkę. Wiadomo człowiek moŜe się pomylić, zapomnieć, ale
aby wątpliwości urzędnika przewaŜyły na jego stronę, musi zdać go przynajmniej na trójkę.
Podobnie jest w sytuacji, gdy poszukiwacz azylu powołuje się na przynaleŜność do
prześladowanej mniejszości etnicznej. Wypytuje się go wtedy o kulturę tej grupy, pobiera
ewentualnie materiał językowy, który badają eksperci. Tak na przykład przez pewien czas w
polskiej praktyce azylowej szansę na pozytywne rozstrzygnięcie mieli członkowie
mniejszości etnicznych, czy niŜszych kast w Somalii nie posiadających własnych oddziałów
zbrojnych. PoniewaŜ uchodźcy wymieniają informacje między sobą, to rezultatem takiego
rozstrzygania spraw tej narodowości było to, Ŝe wszyscy jej przedstawiciele powoływali się
później na przynaleŜność do jakiejś mniejszości. Ubiegający się był więc proszony o
szczegółowe umiejscowienie swej rodziny w ramach szerszego lineaŜu, a tego ostatniego w

265
Zasady i tryb ustalania statusu..., s. 66.
140
strukturze swego plemienia, zgodnie z załoŜeniem, Ŝe wiedza taka naleŜy do elementarnego
wykształcenia członków tej społeczności. Brak jej u wnioskodawcy oznaczał, Ŝe takŜe
wszystkie inne fakty przytoczone przez niego naleŜy uznać za niewiarygodne (patrz Casus nr
4).

Casus nr 4.
Pan A. I. obywatel Somalii, w czerwcu br. złoŜył wniosek do Prezesa URiC o nadanie
statusu uchodźcy. Wnioskodawca opuścił kraj pochodzenia z powodu braku bezpieczeństwa
w Somalii. Zainteresowany powołał się na przynaleŜność do mniejszościowego klanu
Sahnsi, który jest tak mały, Ŝe nie jest w stanie się obronić przed grabieŜą i atakami
przedstawicieli wszystkich duŜych klanów rządzących w Mogadiszu, a szczególnie Habar
Gedir. Kolejną przyczyną jego problemów miała być współpraca ojca z siłami pokojowymi
UNOSOM, co według Strony było bezpośrednim powodem jego śmierci w kwietniu 2003 r.
Ojciec został zabity przez członków USC (United Somali Congress). Aplikant powiedział, Ŝe
był wielokrotnie zatrzymywany i okradany. Obawia się on, Ŝe po powrocie do kraju zostanie
zastrzelony przez ludzi, którzy zabili jego ojca za współpracę z ONZ. Wnioskodawca
oznajmił, Ŝe po śmierci ojca matka sprzedała dom, aby sfinansować synowi wyjazd za
granicę, sama zamieszkując w barakach po dawnym cyrku. Dzięki sprzedaŜy domu oraz
pomocy przyjaciela jego ojca z klanu Shekal, Cudzoziemiec mógł opuścić Somalię. Aplikant
ponadto stwierdził, Ŝe nie był nigdy zatrzymywany, więziony ani prześladowany przez
władze swego kraju z powodów wymienionych.
Z ustaleń organu wynika, Ŝe poszczególne frakcje klanowe w Mogadiszu mają
wpływy w róŜnych dzielnicach, np. dzielnica Hodan jest pod częściową kontrolą
Tymczasowego Rządu Narodowego, a w dzielnicy Hamar Weyne zamieszkują
przedstawiciele jego klanu.

Mówiąc o sytuacji uchodźców z Somalii w Polsce naleŜy wspomnieć, Ŝe odstąpiono


od tzw. teorii „przypisywalności” stosowanej w niektórych państwach europejskich, zgodnie
z którą musi istnieć moŜliwość przypisania prześladowania określonemu państwu. PoniewaŜ
państwo somalijskie się rozpadło, a terytorium, na którym się znajdowało, było przez wielu
prawników międzynarodowych traktowane jako res nullus („rzecz niczyja”). Stąd w praktyce
postępowań azylowych oznaczało to odrzucanie wniosków o status uchodźcy przedstawicieli
tej narodowości, gdyŜ nie znajdowano dla nich „podmiotów prześladowania”, którymi mogły
być tylko instytucje państwowe a nie tzw. „podmioty niepaństwowe”.
Pod wpływem krytyki organizacji pozarządowych (które zasadę, Ŝe skoro nie ma
państwa, to nie ma prześladowania, mimo faktu, Ŝe sąsiadujące z sobą plemiona mordują się
nawzajem, uznały za absurdalną) zastąpiono wspomnianą koncepcję – teorią „protekcji”.
Według tej ostatniej decydujące jest to, czy państwo jest w stanie zapewnić skuteczną
ochronę osobie naraŜonej na prześladowania, czy teŜ nie? Natomiast nie jest istotne, czy
prześladowanie jest wynikiem działań przedstawicieli państwa, czy teŜ „czynników
niepaństwowych”?
141
Uchodźcy, nawet jeśli zdają sobie sprawę, Ŝe istnieje prawo, które reguluje ich
połoŜenie, jeśli wiedzą o Konwencji Genewskiej, to na ogół ich wyobraŜenie, kim powinien
być uchodźca moŜna zakwalifikować co najwyŜej do wyobraŜeń potocznych. Nie potrafią
odróŜnić osób, które prześladowano, od tych, które obawiają się prześladowań: Uchodźcy to
wszyscy ci, którzy duŜo przeszli. Którzy przeszli przez wojnę, traumę, wszystko, co złe [J.K.
27]. Tymczasem tylko tym drugim przysługuje status uchodźcy i to wówczas, gdy ich obawa
jest uzasadniona.
Pojęcie „obawy” jest bowiem subiektywne i nie kaŜde poczucie lęku musi być
uzasadnione. Trzeba brać pod uwagę, Ŝe jeśli kogoś prześladowano w przeszłości, to mogą go
prześladować w przyszłości, ale pierwsze nie jest równe drugiemu. Bardzo często
poszukiwacze azylu nie potrafią teŜ odróŜnić ucieczki przed wojną od obawy przed
prześladowaniem: Przyjechałem tu po spokój i bezpieczeństwo. śeby nie myśleć cały czas,
kiedy umrzesz, kiedy dopadnie cię kula; Ja pochodzę z Somalii i wiem, kto to jest uchodźca.
Nawet w moim mieście Mogadiszu jest bardzo wielu uchodźców. Są walki, więc ludzie
uciekają. Więc mam doświadczenie, nawet w moim własnym kraju z uchodźcami [J.K. 9].
Wnioskodawcy, jeśli mają dostęp do dokumentów prawnych i uczestniczyli w
szkoleniach prowadzonych w ośrodkach przez studentów prawa, to na ogół niewiele z nich
rozumieją: Większość z nich [tych dokumentów – M.Z. i S.Ł.] jest tylko po polsku. Nawet,
jeŜeli są po angielsku, to ja ich nie rozumiem. Bo ja tam nic nie rozumiem! Piszą: artykuł taki,
artykuł owaki, bla bla bla. Nie wiem nic na temat tych artykułów. Prawnicy tylko wiedzą [J.K.
30]. Ubiegający się nie potrafią teŜ zazwyczaj odróŜnić prześladowania od dyskryminacji, nie
potrafią zdefiniować tych pojęć, a w kaŜdym bądź razie nie wiedzą, jak interpretuje je URiC?
Tymczasem prowadzący sprawę często wykorzystują delikatną i nie kaŜdemu znaną
róŜnicę między tymi pojęciami do zanegowania uzasadnionej obawy przed prześladowaniem.
Obywatele Iranu ubiegający się o azyl powołują się np. na róŜne ograniczenia zwyczajowe,
jakich doznawali w tym kraju. Irańska chrześcijanka skarŜy się, Ŝe doskwiera jej noszenie
czadoru albo, Ŝe jako kobieta musiała korzystać z innych środków komunikacji, Ŝe zakazano
jej korzystania z telewizji satelitarnej, słuchania innej muzyki niŜ muzułmańska i spoŜywania
alkoholu. Obywatel irański zeznaje, Ŝe został wychłostany i zatrzymany na 6 dni za próbę
pozamałŜeńskiego zbliŜenia seksualnego z kobietą. Inny, Ŝe nie mógł obejmować Ŝony na
ulicy, a aresztowano go za handel nieocenzurowanymi kasetami wideo.
W tego typu wypadkach urzędnicy opracowujący decyzję nie dochodzą juŜ nawet, czy
zdarzenia te miały rzeczywiście miejsce. Wychodzą z załoŜenia, Ŝe pojęcie dyskryminacji
związane jest z nierównym (gorszym) traktowaniem róŜnych grup społecznych, a poniewaŜ
wymienione nakazy i zakazy narzucone przez prawo irańskie dotyczą wszystkich obywateli
142
tego kraju, to nie są dyskryminacją. Obalają następnie ewentualne argumenty, Ŝe moŜe
chodzić o dyskryminację ze względu na przynaleŜność do mniejszości religijnych. Dowodzą,
Ŝe wyznawcy innych religii w Iranie mają zagwarantowaną swobodę praktykowania swoich
obrzędów i religijnej edukacji, zaś samo subiektywne poczucie wyobcowania religijnego i
kulturowego, bądź teŜ nie akceptowanie panujących w kraju pochodzenia praw i zwyczajów,
o ile nie staje się powodem prześladowań ze strony władz państwowych, nie moŜe stanowić
podstawy do uznania takich osób za „uchodźców” w rozumieniu Konwencji Genewskiej.
Tej samej argumentacji uŜywają, aby odmówić statusu wnioskodawcom z Sudanu,
Libii lub Chin, jeśli powołują się oni na brak moŜności adaptacji w swojej rodzimej kulturze i
mają z tego powodu problemy egzystencjalne. Powoływanie się na brak wolności w tych
krajach nie moŜe stanowić podstawy ubiegania się o status uchodźcy, gdyŜ nie warunki Ŝycia
ani stan przestrzegania praw człowieka we wspomnianych państwach uzasadniają przyznanie
statusu uchodźcy, a jedynie uzasadnione obawy przed prześladowaniem. Nawet, jeśli np. kara
chłosty jest sprzeczna z zachodnimi standardami prawa, to w krajach, gdzie jest ona
przewidziana przez prawo, nie moŜe być uznana za prześladowanie w rozumieniu Konwencji.
Wychodzi się bowiem z załoŜenia, Ŝe obywatel Iranu czy Sudanu zdaje sobie sprawę, jakie
czyny są niedozwolone w jego kraju. Decydując się na ich złamanie, moŜna sądzić, Ŝe godzi
się z konsekwencjami, jakie z tego wynikają. Z podobnych przyczyn są teŜ negatywnie
rozstrzygane wnioski dezerterów z wojska, czy uchylających się od poboru, których jedyną
przesłanką ucieczki była niechęć do słuŜby wojskowej lub obawa przed walką (patrz Casus nr
5)266.

Casus nr 5.
Pan A. A., obywatel Armenii, deklarujący narodowość ormiańską, powołał się na
obawy przed ponownym wcieleniem do wojska. Powiedział: Z Armenii wyjechałem, aby
uniknąć słuŜby wojskowej. Zasadniczą słuŜbę odbyłem w latach 1985–1988. Od 1991 r.
chciano mnie powołać ponownie. PoniewaŜ nie chciałem słuŜyć w wojsku, postanowiłem
przyjechać do Polski. Nie zgłosiłem się do słuŜby do momentu wyjazdu z Armenii. Do 1997 r.
Ŝandarmeria przyjeŜdŜała do mnie do domu 2–3 razy w miesiącu. Dostałem cztery wezwania
na piśmie.

Sama dyskryminacja nie jest wystarczającym powodem do ubiegania się o status


uchodźcy, gdyŜ jako taka jest zjawiskiem powszechnym w kaŜdym kraju, gdyŜ wszędzie

266
Wezwanie do wojska w przypadku, gdy wszyscy obywatele kraju pochodzenia podlegają obowiązkowi
słuŜby wojskowej, nie moŜe być kwalifikowane nie jest prześladowaniem w rozumieniu Konwencji. Ucieczka
przed wojskiem moŜe jednak łączyć się z prześladowaniem, jeśli związana jest z narodowością, religią
(przypadek Świadków Jehowy w Armenii lub Zambii) lub przekonaniami światopoglądowymi (pacyfizm)
dezertera. Bada się wówczas wiarygodność przynaleŜności do określonej grupy konfesyjnej czy
światopoglądowej ubiegającego się. MoŜe teŜ być uznana za prześladowanie, jeśli kara za ucieczkę z wojska jest
niewspółmierna lub Ŝołnierz był zmuszany do popełniania zbrodni wojennych.
143
moŜna dostrzec róŜnice w traktowaniu róŜnych grup społecznych267. Na przykład Świadek
Jehowy z Armenii skarŜący się, Ŝe wyśmiewają jego dzieci w szkole a sąsiedzi wybijają mu
szyby w oknach nie moŜe tych zachowań, niewątpliwie o charakterze dyskryminacyjnym i
świadczącym o nietolerancji religijnej, podnosić je jako przykłady prześladowań, gdyŜ
władze publiczne nie prowadzą polityki dyskryminacyjnej i nie zwalczają Świadków Jehowy.
Ogólnie rzecz biorąc przyjmuje się, Ŝe nie moŜna wszystkich problemów Ŝyciowych
poszukiwaczy azylu rozpatrywać w kategoriach prześladowania ze strony władz, a jedynie w
kategoriach ogólnych i powszechnych warunków Ŝycia w danym kraju pochodzenia.
MoŜliwe są jednak wnioski odwrotne do wyŜej wymienionych. Na przykład
obywatelki Turcji (szczególnie studentki, nauczycielki, urzędniczki, lekarki) wyznające islam
skarŜą się na obowiązujący w ich kraju zakaz noszenia zasłon (chust) w budynkach
państwowych. Przytaczają przykłady restrykcji karnych w postaci, np. zakazu wykonywania
zawodu dla tych, które odwaŜyły się naruszyć to prawo. Wspomniane kobiety odwołują się
przy tym nie tylko do zasad koranicznych, ale i międzynarodowych praw człowieka,
twierdząc, Ŝe zasłony są wyrazem ich indywidualnej toŜsamości i nie tyle postawy religijnej,
co raczej wyrazem politycznego sprzeciwu, podkreślenia znaczenia i wartości własnej
kultury. Wnioskodawczynie te jednak równieŜ nie mają, co liczyć na przyznanie azylu w
Europie. Urzędnicy rozpatrujący takie wnioski powołują się zwykle w takiej sytuacji na
prawo danego państwa do świeckości i rozdzielenia sfery państwowej od religijnej.
Są takŜe i takie przypadki, przy których rozpatrujący sprawę skupia się głównie na
opisywanym przez uchodźcę szlaku podróŜy. Na przykład obywatel Liberii opowiadając
swoją historię twierdził, Ŝe jechał z Monrowii do AbidŜanu, potem z AbidŜanu do Bamako,
następnie z Bamako przez Niger do Trypolisu, a stamtąd do Tunisu: Z Nigru autobusem
pojechaliśmy do Libii. Nie pamiętam, gdzie przekroczyliśmy granicę. PodróŜowaliśmy po
normalnej asfaltowej drodze. Cały czas bez wiz i paszportu, i problemów na granicy: Miałem
paszport, ale mój dom został spalony i zbombardowany, spalił się równieŜ mój paszport, więc
podróŜowałem bez niego. Poszczególne odcinki kosztowały go nie więcej niŜ 40 dolarów i
trwało to 2–3 dni.
Oczywiście ten „wytrawny podróŜnik” w wyobraźni nie zapamiętał nic po drodze, ani
mijanych miast, ani krajobrazu. Czy widział w ogóle Saharę, czy wie, Ŝe nie ma Ŝadnej drogi
asfaltowej między Nigrem a Libią? W Tunezji wynajął wraz z przyjaciółmi zwykłą łódź,
którą dopłynęli do Hiszpanii w ciągu jednej doby. Następnie zaś przyjechał do Polski

267
Dyskryminacja moŜe stać się prześladowaniem, jeśli połączona jest z innymi negatywnymi czynnikami, jak
ogólna atmosfera zagroŜenia w kraju, stan wojny, fale represji, konflikt wewnętrzny, czyli dochodzi do sytuacji,
którą określa się mianem „kumulacji czynników”, która moŜe wytworzyć w umyśle danej osoby stan ciągłego
zagroŜenia.
144
pociągiem ukrywając się na granicach w ubikacjach i pod siedzeniami. Rozpatrującemu
sprawę nie wystarczy jednak wiedzieć, Ŝe to wszystko, co opowiedział ubiegający się, było
niemoŜliwe. Musi to jeszcze udowodnić, powołać się na wiarygodne źródła, aby przekonać
równieŜ jego pełnomocnika, a wreszcie sąd, który nie ma takiej wiedzy, jak nasz „eskapolog”,
a do którego odwoła się na końcu wnioskodawca268.
Kiedy „klient” oczekuje w ośrodku na decyzję, prowadzący sprawę przystępuje do
drugiego etapu procedury „weryfikacji pozyskanych informacji”. Zadaje kolejne pytania
kolegom z Wydziału Informacji o Krajach Pochodzenia, którzy szukają odpowiednich źródeł.
Dopóki nie stworzono tego wydziału, osoba prowadząca sprawę skazana była na własne
poszukiwania. Musiała np. ustalić odległość między Tunezją a Hiszpanią oraz prędkość, z
jaką powinna płynąc łódź, aby dotrzeć tam w ciągu jednej doby. Trzeba było znaleźć
eksperta, który stwierdził, Ŝe musiałoby to być co najmniej 30 węzłów, którą to prędkość
osiągają tylko niektóre bardzo szybkie promy pasaŜerskie i najlepsze jachty, ale w Ŝadnym
zaś wypadku łódź napędzana wiosłami siłą mięśni jej pasaŜerów. Prowadzący sprawę
podobnie postępuje z kaŜdym innym szczegółem tej lub innej sprawy. Czasami w weryfikacji
informacji przekazanych przez ubiegającego się pomaga przypadek.
Na przykład, jak moŜna podwaŜyć historię o pobycie w więzieniu w Bab Benghashir
w Trypolisie? W Polsce znajduje się wiarygodny świadek, który spędził tam trochę czasu, zna
imiona straŜników, współwięźniów z długoletnimi wyrokami, szczegóły obyczajów, jakie
panują w tym więzieniu, a których nie potrafi podać wnioskodawca. Prowadzący sprawę
szuka przede wszystkim niezgodności i sprzeczności w oświadczeniach poszukiwacza azylu,
a zwłaszcza między tymi, które są zawarte w jego wniosku a wywiadem statusowym.
Czasami jednak to nie wystarczy. Potrzebny jest więc drugi wywiad statusowy, aby
uszczegółowić dane, dopytać w sprawach wątpliwych, ale takŜe po to, aby mieć materiał
wykazujący sprzeczności. Analiza porównawcza oświadczeń wykazuje, Ŝe np. we wniosku
aplikant twierdził, Ŝe w więzieniu był wielokrotnie bity i torturowany, zaś w trakcie wywiadu
pytany o to samo zeznał juŜ tylko, Ŝe dopiero po wyjściu na wolność dowiedział się, Ŝe
stosują tam tortury. Uchodźcy zdają sobie sprawę z tych metod zazwyczaj dopiero po fakcie,
gdy analizują na własny uŜytek przeprowadzone z nimi przesłuchania i wyciągają nieraz za
daleko idące wnioski: Nawet, jeśli w jednej rozmowie powiesz „off, a w drugiej „in” – twój
wywiad jest skończony! Oni tylko wypytują: dlaczego to powiedziałeś? Wtedy powiedziałeś

268
Por. Oni się nie interesują, jaka jest sytuacja w kraju uchodźcy, tylko tym jak on dotarł do Polski, jakim

kanałem, to jest dla nich najwaŜniejsze. Chcą znać kanał przerzutu, Ŝeby go zablokować. I jak poznają, to od

razu dają negatywna decyzję [WF3- Afryka 1 i 2].


145
tak, teraz mówisz inaczej! W ten sposób oni się bronią, Ŝeby nic nie dać Pakistańczykom. Ale
mózg to nie komputer [J.K. 28].
Niezgodności wychodzą często, gdy wnioskodawcami są małŜonkowie. Rozpatrujący
sprawę porównuje wówczas oświadczenia obu stron i okazuje się, jak np. w przypadku
pewnego uchodźcy z Chin, który miał podjąć współpracę ze słuŜbą bezpieczeństwa w zamian
za zdjęcie z niego „czapki kontrrewolucjonisty”, a tymczasem jego Ŝona w pierwszym
wywiadzie oświadczyła, Ŝe nigdy nie wiedziała, Ŝe ją nosił, a w drugim stwierdziła, Ŝe nadal
ją nosi. Nie podejmuje się jednak decyzji negatywnej na podstawie pojedynczych
niezgodności, jak w powyŜszych przykładach. Potrzebna jest zazwyczaj ich komasacja,
wykazanie przez prowadzącego sprawę złej woli wnioskodawcy, celowe ukrywanie
prawdziwych faktów i wprowadzanie urzędnika w błąd.
Do organu orzekającego naleŜy jednak przede wszystkim ustalenie, czy obawa
wnioskodawcy jest uzasadniona oraz, czy rzeczywiście zachodzi przypadek jego osobistego
prześladowania? Nie zawsze jest to proste, zwłaszcza gdy toczy się wojna, a państwo
pochodzenia nie zawsze jest państwem prawa. PowaŜne wątpliwości dotyczą nieraz
wnioskodawców narodowości czeczeńskiej. Jej przedstawiciele oświadczają najczęściej, Ŝe
byli raz czy drugi bezprawnie zatrzymywani, przeszli przez zaczystki, ale zostali wypuszczeni
i potem jeszcze długo przebywali w Rosji, Ŝe zginęli członkowie ich rodzin, ale sami nie brali
udziału w walkach, nie naleŜeli do Ŝadnych organizacji i bez kłopotu poruszali się po terenach
Federacji Rosyjskiej. Poza tym większość Czeczenów przyjeŜdŜa do Polski leganie i wydano
im paszport (istniała więc ochrona państwa obywatelstwa). Prowadzący sprawę ma
moŜliwość zorientowania się, zwykle po numerach paszportu, w jakiej miejscowości
Federacji został on wydany. W przypadku wydania go poza Republiką Czeczenii, ubiegający
się tym bardziej moŜe otrzymać nawet decyzję negatywną.

Jeśli tak jest, to co najwyŜej mogą liczyć na udzielenie zgody na pobyt tolerowany
(patrz casus nr 6). W uzasadnieniu odmowy statusu uchodźcy argumentowano, Ŝe wojna w
Czeczenii wraz z całym złem, jakie niesie ze sobą (dotyczy to takŜe zaczystek), dotyka w
większym lub mniejszym stopniu wszystkich Czeczenów, nie jest więc „prześladowaniem z
powodów narodowościowych” a sama przynaleŜność do narodu czeczeńskiego nie jest
wystarczającą przesłanką do przyznania statusu uchodźcy w rozumieniu art. 1 ust. A pkt. 2
Konwencji Genewskiej. W sprawach zaskarŜonych sądy na ogół podzielały argumentacje
Urzędu269.

269
J. Chlebny (red.), Cudzoziemcy. Orzecznictwo sądów administracyjnych, LexisNexis, Warszawa 2007, s. 184-
186.
146

Casus nr 6
Pan M. A., obywatel Federacji Rosyjskiej deklarujący narodowość czeczeńską,
stwierdził, Ŝe urodził się w Urus-Martan, podobnie jak jego Ŝona Pani A. A. P. Do Ŝadnej
organizacji ani partii politycznej nie naleŜał. Wcześniej kilkakrotnie wyjeŜdŜał z terytorium
Czeczenii – do Moskwy i Sofii, a takŜe z rodzicami jako młody chłopak do Stambułu.
Oświadczył on, Ŝe obawia się zatrzymania przez wojska rosyjskie, poniewaŜ był juŜ
dwukrotnie bez powodu zatrzymywany. Pierwszy raz w czasie pierwszej wojny, a ostatni raz
w lutym 2001 r. przed wyjazdem z Czeczenii. W obydwu przypadkach wyszedł dzięki
rodzinie, która go wykupiła (za 3 tys. USD). Cudzoziemiec utrzymywał, Ŝe w trakcie trwania
działań tzw. pierwszej wojny rosyjsko-czeczeńskiej oraz na początku drugiej pracował jako
sanitariusz, pomagając ojcu (który był głównym lekarzem) w szpitalu. Powodem ostatniego
zatrzymania była sprawa jego siostry, wdowy po zmarłym komendancie wojsk
antyterrorystycznych Hunkar Paszy Israpiłowa, który zginął w 2000 r. W czasie zatrzymania
pytania Ŝołnierzy dotyczyły kontaktów i powiązań z szwagrem Paszą, był wówczas mocno
pobity i długo się leczył. Zainteresowany twierdzi, Ŝe jego siostra zaginęła bez wieści po tym
jak w 2000 r. zabrali ją Rosjanie, do chwili obecnej nikt nie wie, gdzie się znajduje. Po tym
zdarzeniu wyjechał do M. Wówczas matka wnioskodawcy zaczęła załatwiać wszelkie
formalności związane z uzyskaniem paszportów zagranicznych w Nazraniu. Udało się jej
załatwić paszport dla jego Ŝony, jednakŜe dla niego musiała wykorzystać znajomości, w
rezultacie paszport dla M.A. został wydany we Władykaukazie (Osetia). Zainteresowany
utrzymuje, Ŝe wyjechał z Czeczenii w listopadzie 2001 r. przez Nazrań, pociągiem do
Moskwy, gdzie zakupił vauczer, by następnie przyjechać do Polski. Cudzoziemiec
stwierdził, Ŝe osobiście nie brał udziału w walkach, tak jak jego stryjeczny brat, niemniej
jednak pomagał rannym, w tym bojownikom, i z tego tytułu obawia się konsekwencji. W
przypadku powrotu do kraju pochodzenia zainteresowany niepokoi się o siebie i przyszłość
rodziny. Ojciec Strony postanowił wysłać go za granicę, gdyŜ jest jedynym męskim
kontynuatorem rodu, i nie chce, aby podzielił los swojej siostry, która zaginęła bez wieści.

Proces ustalania faktów nie kończy się, dopóki nie zostanie sprawdzony szeroki
wachlarz okoliczności. Jak wskazuje UNHCR, wyciąganie odosobnionych faktów z kontekstu
moŜe być mylące270. Czasami niewielkie zdarzenie albo właśnie kontekst moŜe jednak
zdecydować, Ŝe określony wnioskodawca jednak wyda się urzędnikowi z praktyką i osobistą
znajomością określonych krajów pochodzenia wiarygodny, a jego obawa przed
prześladowaniem uzasadniona.
Na przykład aplikant z Kamerunu, podobnie do wymienionego wyŜej Liberyjczyka,
opisał swoją podróŜ przez Saharę. Dla z ilustrowania tego przypadku przytoczymy tu
fragment jego historii: Zrozumiałem, Ŝe muszę uciekać, bo sytuacja jest tak powaŜna jak nigdy
dotąd. 23 lutego udałem się w nocy do Mamfe. Stamtąd postanowiłem dojść na piechotę do
Akwaya przy granicy z Nigerią. Tam ludzie swobodnie przechodzą granicę, gdyŜ nie prowadzi
bezpośrednio tam Ŝadna droga i nie ma posterunku granicznego. Tak więc 27 lutego
przeszedłem do Nigerii, gdzie przebywałem około miesiąca. Byłem w miastach Calabar,

270
Zasady i tryb ustalania statusu..., op.cit., s. 67.
147
Enugu, Kaduna, Kano, Maiduguri, potem dostałem się do Czadu. Do Niamej przewiózł mnie
pewien kierowca cięŜarówki. Stamtąd przyjechałem do regionu przygranicznego z Libią,
zwanego Fire Lajo. Spotkałem tam sporo ludzi, którzy chcieli dostać się do Libii, byłem tam
około tygodnia. Potem wraz z grupą innych ludzi udaliśmy się pieszo do Libii. Droga przez
Saharę do pierwszej miejscowości w tym kraju zajęła nam dwa tygodnie. Nasi przewodnicy
jechali na wielbłądach, a my szliśmy pieszo. Po drodze wstępowaliśmy do oaz po wodę. Gdy
doszliśmy do miejscowości, której nazwy nie pamiętam, zabrałem się cięŜarówką wraz z
innymi ośmioma osobami do Benghazi. Mieszka tam wielu Afrykańczyków z Liberii, Nigerii i
Kamerunu. Poznałem pewnego rybaka, któremu pomagałem w pracy. Ten pomógł mi dostać
się na statek, który płynął do Europy. Wsiadłem do niego na morzu z łodzi rybaka. Kazano mi
siedzieć pod pokładem. Spędziłem tam cały sierpień i wrzesień. Wreszcie pewnego dnia
kazano mi, Ŝebym szykował się do wyjścia. Podpłynął do nas pewien męŜczyzna, który zabrał
mnie na ląd. Dowiedziałem się od niego, Ŝe jestem w Polsce. Pomógł mi kupić bilet na pociąg
do Warszawy. W Warszawie miałem duŜe problemy z porozumieniem się z ludźmi, ale w
końcu dotarłem na Koszykową [Kameruńczyk].
PowyŜszy opis na dobrą sprawę dla osoby postronnej moŜe być równie
niewiarygodny. Od poprzedniego róŜni się jednak tym, Ŝe jest bogaty w szczegóły, a Ŝaden z
tych szczegółów nie musi być sam w sobie fałszywy. Poza tym, co juŜ tu pominęliśmy,
wnioskodawca chętnie odpowiadał na dodatkowe pytania, wyjaśniał szczegóły. Oczywiście
przedstawił takŜe obszernie okoliczności swego konfliktu z władzami w Kamerunie. I choć
tak naprawdę nikt poza nim nie wie, czy historia, którą opowiedział była rzeczywiście
prawdziwa, to ewentualne wątpliwości musiały w tym przypadku działać na jego stronę, gdyŜ
Ŝadnego z elementów jego opowieści nie dało się łatwo podwaŜyć.

5.5. Szczególne przypadki (czary, gwałty, dzieci)

Wśród wnioskodawców o status uchodźcy zdarzają się nierzadko przypadki nie tylko
nieuzasadnionych obaw przed prześladowaniami, ale w ogóle nie mieszczące się w granicach
racjonalnego myślenia na ten temat, przynajmniej na gruncie norm europejskich. Jak bowiem
zakwalifikować przypadki osób szukających ochrony przed złymi czarami albo odwrotnie –
posądzonych o czarownictwo?
Na przykład zgłasza się uchodźca z Kamerunu oświadczając, Ŝe jemu jako nowemu
wodzowi wioski z plemienia Bamileke, starszyzna postawiła warunek poślubienia 50 Ŝon jego
zmarłego ojca. On zaś jako praktykujący katolik odmówił spełnienia tego warunku, a w
dodatku miał plany wprowadzenia reform w dotychczasowej tradycji kulturowej swego ludu.
148
Karą za brak podporządkowania miało być uśmiercenie go przez rzucenie czarów.
Wnioskodawca z płaczem opowiadał urzędnikowi z Koszykowej, jak cudem uniknął spalenia
się w domu, który nagle zapłonął, a innym razem ledwo uszedł z Ŝyciem z wypadku
samochodowego. Ostatecznie jednak nie to stało się przyczyną jego ucieczki, lecz tylko
konflikt z plemieniem Sawa (Duala), które za pomocą tajnego rytuału gondo miało zamiar go
unicestwić.
Z kolei inny poszukiwacz azylu z Gwinei z plemienia Susu zeznał, Ŝe naleŜał do grupy
łamistrajków na tamtejszym uniwersytecie i teraz ubiega się o statusu uchodźcy w Polsce,
poniewaŜ pozostali koledzy zagrozili mu śmiercią za pomocą czarów. W dodatku w Polsce
teŜ nie czuje się dość bezpiecznie, gdyŜ inni Gwinejczycy tu przebywający takŜe stosują
przeciwko niemu czary, co prowadzi do jego złego samopoczucia.
Czy historie tego typu moŜna uznać za wiarygodne? Czy w ogóle moŜna potraktować
je powaŜnie? Urzędnik moŜe oczywiście nie odnosić się do meritum sprawy, lecz szukać
niezgodności w jego oświadczeniach, dowodzić, Ŝe zagroŜenie, o którym mówi
wnioskodawca, w rzeczywistości nie miało miejsca, powołać się np. na raporty Amnesty
International i UNHCR, które nie zawierają informacji o tego typu naruszeniach praw
człowieka. MoŜe teŜ stwierdzić, Ŝe magia nie zna granic i ochrona przed czarami nawet na
innym kontynencie nie znajduje Ŝadnego uzasadnienia.
Z drugiej jednak strony, jeśli tylko oświadczenie ubiegającego się nie będzie
sprzeczne wewnętrznie, poda on dostatecznie duŜo szczegółów i odniesie się do afrykańskiej
rzeczywistości kulturowej, to rozpatrujący sprawę moŜe je potraktować serio jako
prześladowania na tle religijnym i groźby karalne. Jest bowiem znaną sprawą, Ŝe Afrykanie
często przypisują róŜne wydarzenia działaniom magicznym, a oskarŜenie o czary lub rzucenie
ich na kogoś (w praktyce chodzi o znalezienie kozła ofiarnego) jest częścią tradycyjnego
systemu kontroli społecznej, stosowanego zwłaszcza wobec osób wyłamujących się z własnej
społeczności, nie przestrzegających tradycji, i w praktyce wiązać się mogą z rzeczywistymi
prześladowaniami (patrz Casus nr 7)271.
Ucieczka przed czarami mieści się równieŜ w tej tradycji. Czarodziej, do którego
zwracał się bowiem poszkodowany, moŜe radzić ofierze wyjechać do odległej wioski, miasta

271
Czarownictwo w Afryce jest regulatorem społecznym. WyraŜa protest nieuprzywilejowanych i strategię
ambitnych. Przyczynia się do umocnienia władzy przez lęk, z jakim się łączy, oraz przez obawę przed
oskarŜeniami – co sprawia, Ŝe polowanie na czarowników staje się narzędziem utrzymania ładu. Czarownictwo
jest równieŜ środkiem władzy: albo wzmacnia jej przymus i/lub chroni ją przed przeciwnikami politycznymi,
albo pozwala na rzeczywiste przeniesienie na oskarŜonego lub podejrzanego resentymentów zagraŜających
władzy lokalnej. Jest ono kodem uŜywanym podczas starć politycznych, który dostarcza silnych argumentów
ideologii politycznej, na której opiera się władza w społecznościach klanowych. G. Balandier, Antropologie
politique, Paris 2004, s. 80, za: J. Pawlik, Czarownictwo w dyskursie politycznym współczesnych państw
afrykańskich, w: Plemię, państwo, demokracja. Uwarunkowania kultury politycznej w krajach pozaeuropejskich,
red. R. Vorbrich, Poznań 2007, s. 197.
149
czy kraju, aby uniknąć ataku złych duchów. Jak napisał uchodźca Simon Mol (oficjalnie
katolik): „Poprzez oddalenie się ofiara wydostaje się ze sfery magicznej, nad którą władzę
mają jego prześladowcy, dostaje się bowiem w sferę, którą włada kto inny. Jeśli Afrykanin
ucieknie przed zemstą sił nadnaturalnych, to w większości przypadków będzie bardzo trudną
sprawą dla duchów znalezienie go, ze względu na róŜnicę w czasie, atmosferze, klimacie,
jedzeniu czy świadomości otaczających go ludzi. To wszystko zmienia częstotliwość
magicznych wibracji”272.
Ostatecznie decyzja rozpatrującego sprawę powinna zaleŜeć od tego, czy w systemie
prawnym Kamerunu lub Gwinei znajdują się przepisy mówiące o ochronie przez państwo
osób prześladowanych przez czarowników lub oskarŜonych o czary (w przeciwnym bowiem
wypadku moŜna byłoby potraktować te sprawy jak omawiane wyŜej przypadki irańskie)? Czy
rzeczywiście państwo wywiązuje się z przyjętych w tym względzie zobowiązań273. Jeśli tak,
to zachodzi jeszcze tylko pytanie, czy ubiegający się wykorzystał wszystkie moŜliwości
ochrony, jakie daje mu państwo jego obywatelstwa?
Sądy w Polsce rozpatrujące analogiczne przypadki równieŜ wychodziły z załoŜenia, Ŝe
obawa przed czarami moŜe być powiązana z prześladowaniami „z powodu religii”, która
moŜe przybierać róŜne formy. W zaleŜności od okoliczności sprawy stały one na stanowisku,
Ŝe albo obawa nawet uzasadniona, przed działaniami osób trzecich o charakterze de facto
przestępczym, w tym obawa przed mocą czarów nie mieści się w pojęciu „obawy przed
prześladowaniem” albo, Ŝe moŜe jednak wynikać z zagroŜenia wywołanego odmową
uczestniczenia w praktykowaniu obrzędu lub kultu religijnego i łączy się z problematyką
zagroŜenia ze strony tzw. podmiotów niepaństwowych, które mogą być uznane za
prześladowanie, jeśli są świadomie tolerowane przez władze lub jeśli władze odmawiają bądź
nie są w stanie zapewnić skutecznej ochrony. Tym samym wskazywały na uchybienia i braki
w przeprowadzonym postępowaniu dowodowym zwłaszcza dotyczące ustalenia na ile
zagroŜenia tego typu w krajach pochodzenia skarŜących mają charakter realny274.

272
S. Mol, Witchacraft, Voodoo, Sorcery as an Integral Part of Africa’s Religious and Cultural Heritage,
niepublikowany raport napisany przez autora na zamówienie warszawskiego biura UNHCR, Warszawa 1998.
273
W czasach kolonialnych nie karano za czarownictwo z braku, jak twierdzono, dowodów prawnych. Dlatego
teŜ Afrykanie uwaŜali władzę kolonialną za sprzymierzeńców czarownictwa. Współcześnie jednak
czarownictwo traktowane jest jako wykroczenie społeczne i podlega wyrokom sądów. W procesach kładzie się
nacisk na czarownictwo jako czynnik będący zagroŜeniem rozwoju i w ten sposób uzasadnia się drastyczne
interwencje przeciw ukrytej groźbie. Rolę świadka koronnego spełniają zazwyczaj uzdrowiciele, których
dowody stają się niepodwaŜalne. C. Fisiy, P. Geschiere, Juges and Witches, or Ho wis the State to Deal witch
Witchraft? Examples from Southeast Cameroon, „Cathiers d’Etudes Africaines” 1990, t. 30/2, s. 135–156.
274
J. Chlebny, Cudzoziemcy. Orzecznictwo sądów administracyjnych, LexisNexis, Warszawa 2007, s.163-168.
150
Casus nr 7
Pani V. M. obywatelka Kamerunu składając wniosek do Prezesa URiC,
oświadczyła, Ŝe naleŜy do grupy etnicznej Bamileke i bezpośrednią przyczyną jej
wyjazdu z kraju pochodzenia były problemy natury nadprzyrodzonej. Przyczyną jej
kłopotów była odmowa przyjęcia przez jej ojca stanowiska następcy wodza Bamileke
po śmierci jej dziadka, który był tradycyjnym szefem tej społeczności. Jej ojciec był
chrześcijaninem i nie chciał pić ludzkiej krwi, co było rytualnym zwyczajem osób
piastujących tę funkcję. Po pewnym czasie ojciec zapadł na cięŜką chorobę i zmarł w
1998 r. Miejscowy znachor uznał, Ŝe przyczyną śmierci było złamanie tradycyjnych
zasad plemienia i dlatego rzucono na niego czary. Klątwa ta dotyczy całej rodziny, w
tym i wnioskodawczyni. Pod koniec tego samego roku matka zainteresowanej popadła
w obłęd, w wyniku czego znalazła się w szpitalu psychiatrycznym, z którego uciekła, ale
w czasie ucieczki została śmiertelnie potrącona przez samochód. Pewnej nocy
aplikantkę nawiedziła zmarła matka i poleciła uciekać z miejsca, w którym mieszka,
gdyŜ ona sama bardzo cierpi tam, gdzie się obecnie znajduje. Po pewnym czasie na
nodze ubiegającej się pojawiły się ropiejące rany nieznanego pochodzenia, wówczas
znachor ustalił, iŜ ich przyczyną są czary. Wtedy zainteresowana uwierzyła w wielką
moc czarnej magii i postanowiła uciekać do Europy, gdyŜ Europejczycy, w
przeciwieństwie do społeczności afrykańskiej, nie wykorzystują czarnej magii do
swoich celów. Aplikantka jest równieŜ chrześcijanką. Wyjechała z kraju pochodzenia
legalnie, przez Bałkany i Frankfurt dostała się do Polski.

Do wypadków stanowiących szczególne problemy naleŜą teŜ osoby z zaburzeniami


psychicznymi, niepełnosprawni oraz ofiary przemocy seksualnej, kobiety i dzieci uchodźcy.
Te pierwsze są zbliŜone do sytuacji osób lękających się czarów. Czasami mogą z nimi być
wręcz toŜsame, gdyŜ zaburzenia psychiczne mogą być w nie-europejskich kręgach
kulturowych rozmaicie manifestowane. Zdarzają się teŜ osoby z urojeniami lub manią
prześladowczą. W polskiej praktyce azylowej ich wnioski były zazwyczaj odrzucane jako
oczywiście bezzasadne.
Od 2000 r. w przypadku ubiegających się charakteryzujących się stanami braku
zrównowaŜenia zakłada się, Ŝe są one raczej skutkiem zdarzeń traumatycznych z okresu
wojny. Dotyczy to oczywiście tylko tych osób, co do których istnieje przekonanie, Ŝe
przebywały na terenach konfliktów zbrojnych. W 2006 r. w przypadku 44 osób uznano, Ŝe
naleŜą one do grupy osób z zaburzeniami psychicznymi lub niepełnosprawnych, które
wymagają specjalnego traktowania, zwłaszcza podczas przesłuchania. Zachowanie ich moŜe
bowiem charakteryzować się silnymi stanami emocjonalnymi, utrudniając badanie sprawy.
Dlatego przesłuchiwani byli w obecności psychologa (ewentualnie pedagoga lub lekarza)
przez wykwalifikowanego pod tym względem pracownika.
UNHCR stale podkreśla, Ŝe takie osoby mogą być równieŜ uchodźcami w sensie
definicji zawartej w Konwencji Genewskiej. Zaleca stosowanie wobec nich innych technik
badania sprawy w zaleŜności od raportu medycznego, który powinien określić sposób
postępowania z daną osobą. Sugeruje konieczność w tego typu przypadkach zmniejszenia
151
cięŜaru przedstawianych dowodów i większego połoŜenia nacisku na okoliczności
obiektywne niŜ na samo oświadczenie wnioskodawcy. Postuluje pozyskiwanie informacji od
przyjaciół, rodziny czy opiekunów, a w razie konieczności zastosowanie zasady
domniemania275.
Kobiety i dzieci od początku przyjmowania uchodźców w Polsce stanowiły zawsze
pewien procent ubiegających się o azyl. Zwłaszcza od kiedy w polskich procedurach zaczęli
dominować uchodźcy z Czeczenii przyjeŜdŜający z całymi rodzinami. PoniewaŜ w
Konwencji z 1951 r. nie istnieje Ŝadna szczególna zasada dotycząca przyjmowania tej
kategorii uchodźców, to przez długi czas rozpatrywano ich wnioski na ogólnych zasadach.
Tymczasem w przypadku kobiet moŜna domniemywać, iŜ część z nich była ofiarami
gwałtów, często popełnianymi przez wojsko, policję lub inne ugrupowania zbrojne,
szczególnie na obszarach konfliktów zbrojnych276.
W Polsce szczególnie dotyczyło to kobiet z Somalii i Czeczenii. Ofiary te nie zawsze
były rozpoznawane w trakcie przesłuchań, gdyŜ często nie przyznawały się do tego, nawet
jeśli zdawały sobie sprawę, Ŝe zwiększyłoby to ich szansę na otrzymanie statusu uchodźcy:
Wiele kobiet nie mówi wszystkiego, bo się wstydzi. W Czeczenii były i nadal są częste gwałty
na kobietach i męŜczyznach. Ale nasza nacja jest bardzo dumna. Mimo Ŝe ludzie wiedzą o
tym, Ŝe mogłoby to pomóc w uzyskaniu statusu, nie mówią o gwałtach. Wstydzą się, Ŝe nie
potrafili się obronić albo zabić człowieka, który tak ich obraził. Gwałt to dla nas najgorsze
poniŜenie fizyczne i psychiczne. Wcześniej muzułmanki, które zgwałcono, wychodziły na plac,
oblewały się benzyną i podpalały. A teraz pytają nas, jak gdyby nigdy nic: „Czy została pani
zgwałcona?” Powinni rozmawiać z ludźmi nie jak policjanci na przesłuchaniu, tylko jak
ludzie, którzy rozumieją czyjś ból, a nie pytać o gwałty. Nie zabijać moralnie na początku,
tylko pozwolić być otwartym. I zatrudnić więcej fachowców, którzy wiedzą, kto kłamie, a kto
mówi prawdę277.
Obecnie UNHCR przywiązuje duŜą wagę do ochrony uchodźców, którzy
doświadczyli przemocy seksualnej i zaleca stronom Konwencji Genewskiej dostosowanie
swych procedur do pewnych standardów przyjętych przez społeczność międzynarodową w tej
dziedzinie278. Zaleca m.in., aby wywiady ze zgwałconymi przeprowadzali specjalnie do tego
celu przygotowani urzędnicy tej samej płci. W wypadku konieczności zatrudnienia tłumacza,
musi być to równieŜ osoba tej samej płci i raczej nie pochodząca ze środowiska uchodźców.
Poza tym UNHCR formułuje jeszcze wiele szczegółowych zaleceń, co do sposobu

275
Zasady i tryb ustalania statusu..., s. 68–69.
276
A. Kosowicz, Uchodźczynie w Polsce, „Z obcej ziemi” 2004, nr 20, s. 29-30.
277
http://www.refugee.pl/refugee_hist/dlaczego_polacy_sa_nam_niechetni.html.
278
A. Nowakowska, Prześladowane z powodu płci, „Z obcej ziemi” 2002, nr 16, s. 4-8.
152
przeprowadzenia samego wywiadu, aby był on moŜliwie jak najmniej stresujący i unikający
poniŜenia ofiary gwałtu. Zaleca m.in. wykazać cierpliwość, uwaŜnie słuchać, zachować
postawę wolną od ocen, nie śmiać się, nie wspominać o dziewictwie ofiary279.
W Polsce w praktyce aŜ do 2000 r. procedury nie przewidywały specjalnego trybu
postępowania wobec tego typu przypadków, w tym wytypowania spośród przesłuchujących
urzędników osób specjalnie przeszkolonych w tym celu. Prowadzący sprawy specjalizowali
się raczej w określonych narodowościach i regionach kulturowych, aniŜeli uwzględniali
róŜnice w płci ubiegających się. Stąd z kobietami z Somalii lub Czeczenii przeprowadzali
wywiady równieŜ męŜczyźni. Co więcej, w przypadku poszukiwaczy azylu z Somalii w
niektórych przypadkach wykorzystywano tłumaczy, męŜczyzn ze środowiska uchodźców tej
narodowości280.
W tej sytuacji było moŜliwe, Ŝe tylko niektóre z przesłuchiwanych kobiet ujawniały
przesłuchującym je męŜczyznom, Ŝe zostały zgwałcone. Były to przewaŜnie kobiety starsze
lub w średnim wieku. Wiek miał tu równieŜ znaczenie, gdyŜ w tej kulturze tylko starszym
kobietom wolno swobodniej rozmawiać z męŜczyznami. Nawet jednak i wtedy takim
rozmowom towarzyszyły duŜe emocje, które utrudniały prowadzenie wywiadu.
Wywiady z kobietami w ogóle są trudniejsze dla prowadzącego sprawę, gdyŜ w
przeciwieństwie do męŜczyzn, którzy prześladowanie traktują nieraz w kategoriach
kombatanckich i jeśli faktycznie miało ono miejsce, to chętnie z detalami je opisują, kobiety
mówią niewiele, często nielogicznie, przez co stają się dla „eskapologów” mało wiarygodne
(patrz casus nr 8.). Powodem takiego zachowania kobiet jest jednak zapewne to, Ŝe w ich
przypadku prześladowanie łączy się z reguły z gwałtem281, a ten z kolei ze wstydem i hańbą.
Do tej pory polskie procedury uchodźcze zbyt małą wagę przywiązywały do róŜnic w
zakresie płci (genderowych), czego wynikiem mogło być zbyt pospieszne kwalifikowanie
wniosków od kobiet jako niewiarygodnych282.

279
Przemoc seksualna i przemoc na tle płciowym wobec uchodźców, uchodźców-repatriantów oraz osób
przesiedlonych wewnętrznie. Przewodnik po metodach zapobiegania i przeciwdziałania, UNHCR, Warszawa
2003, s. 34.
280
Z zasady URiC stara się nie zatrudniać w ogóle tłumaczy-obcokrajowców (nawet z obywatelstwem polskim),
a tym bardziej innych uchodźców. Mając wybór między Polakiem a obcokrajowcem, zawsze woli zatrudnić
Polaka. Niemniej bardzo często nie ma wyboru. W przypadku Somalijczyków, którzy większą grupą napłynęli
do Polski w 1997 r., wielu z nich nie mówiło Ŝadnym innym językiem poza somalijskim, tymczasem w Polsce
nie było Ŝadnych Polaków znających ten język. Chcąc nie chcąc urząd musiał czasami sięgać po tłumaczy ze
środowiska somalijskich uchodźców znających język angielski lub arabski.
281
W wypadku męŜczyzn takŜe moŜe dochodzić do gwałtu, jednak zdecydowanie rzadziej i autorom
opracowania nie są znane takie przypadki z polskiej praktyki azylowej.
282
O problemach ze względu na płeć (genderowych) wśród uchodźców szerzej piszemy w następnych
rozdziałach tej pracy. Por. następującą wypowiedź: Był prowadzony ciekawy monitoring właśnie sytuacji
dzieci i młodzieŜy. Były takie, badanie właściwie za pomocą lup niemalŜe analizowana sytuacja małoletnich bez
opieki, która wcale nie jest taka klarowna. Jest sytuacja kobiet, a w szczególności kobiet w ciąŜy czy przemocy
w rodzinie, która się pojawia coraz częściej. Sprawa przemocy wojennej wobec kobiet, sprawa ofiar PTeSD,
która teŜ jest sprawą stosunkowo nową, jeszcze nie bardzo wiadomo, którymi zębami tę sprawę przełknąć. Ale to
153

Casus nr 8
Pan K. T., obywatel Turcji, złoŜył wniosek o nadanie statusu uchodźcy do Prezesa
URiC. Stwierdził, Ŝe wyjechał z Turcji w 1998 r. Nielegalnie przekroczył granicę polską
i polsko-niemiecką. W Niemczech przebywał kilka lat, gdzie starał się o nadanie statusu
uchodźcy. W trakcie procedury nielegalnie przekroczył granicę niemiecko-szwajcarską,
co stało się przyczyną jego deportacji do Turcji. W 2003 r. ponownie wyjechał z Turcji
– tym razem legalnie. Do Polski wjechał w listopadzie 2003 r. Twierdzi on, Ŝe jest
narodowości kurdyjskiej i pomagał w związku z tym PKK (Kurdyjskiej Partii Pracy) –
częściowo z własnej woli, bo jest Kurdem i popiera dąŜenia swojego narodu do
utworzenia własnego państwa, a częściowo pod presją, poniewaŜ partyzanci często
Ŝądali od niego pieniędzy, zwłaszcza po powrocie z Niemiec. Zeznał, Ŝe po powrocie do
Turcji był kilkakrotnie przesłuchiwany i zatrzymywany. Najgorsze jednak spotkało
jego Ŝonę, która podczas nieobecności męŜa została wielokrotnie zgwałcona i pobita do
nieprzytomności przez Ŝandarmerię turecką. Podczas wywiadu pani A. mówiła
nieskładnie i nielogicznie, z trudnością moŜna było się z nią porozumieć (za
pośrednictwem tłumacza).

W przypadku dzieci-uchodźców, jak zaleca podręcznik UNHCR, przed rozpoczęciem


postępowania w ich sprawie naleŜy rozwaŜyć, czy stopień ich rozwoju psychicznego i
dojrzałości jest odpowiedni, aby mogły one samodzielnie złoŜyć wniosek o status uchodźcy.
Zazwyczaj status dziecka jest określony na podstawie zasady jedności rodziny. W
przypadku więc małoletnich przybywających razem z rodzinami, jeśli głowa rodziny spełnia
kryteria definicji uchodźcy, to osoby znajdujące się pod jej opieką takŜe otrzymują status
uchodźcy. Jeśli jednak małoletni nie jest dzieckiem, lecz młodocianym, ustala się status
uchodźcy zazwyczaj tak jak w przypadku osoby dorosłej – chociaŜ nadal zaleŜy to od stopnia
jego dojrzałości.
Podobnie jak w wypadku kobiet, UNHCR przywiązuje duŜą wagę do poprawy ram
ochrony dzieci-uchodźców283. Zaleca się specjalne tryby postępowań wobec małoletnich
przybywających samodzielnie do krajów przyjmujących. Na przykład jeśli taka osoba
znajdzie się w grupie uchodźców, to domniemuje się, Ŝe jest ona równieŜ uchodźcą. Zakazuje
się w kaŜdym bądź razie odsyłać małoletnich uchodźców do kraju pochodzenia. Specjalne
środki ochrony dzieci-uchodźców stały się jednak przyczyną licznych naduŜyć ze strony
poszukiwaczy azylu. Wielu młodych uchodźców podaje się za młodocianych, mimo Ŝe
ukończyli juŜ 18. rok Ŝycia.
Dlatego w razie wątpliwości i w sprawach szczególnie uzasadnionych stosowane są
wobec nich badania genetyczne w celu określenia prawdziwego wieku. Z krajów zachodnich
znana jest równieŜ praktyka wysyłania do nich samodzielnie dzieci, które otrzymawszy status

są kolejne wyzwania, które jakby pojawiają się . Za nami jest duŜo, przed nami tyle samo, jak nie więcej. To jest
morze problemów, które się nigdy tak naprawdę nie skończy [WF1- NGOS 1].
283
Pomoc dzieciom-uchodźcom na świecie, „Z obcej ziemi” 2001, nr 12, s.12-15.
154
uchodźcy lub tolerowany, wykorzystują to później dla ułatwienia sobie migracji na
wspomnianej zasadzie jedności rodziny. W przeciwnym razie rodziny pozostające w kraju teŜ
mają z tego korzyść, gdyŜ dzieci-uchodźcy wysyłają im jakąś część pieniędzy ze swoich
zasiłków, co moŜe stanowić całkiem duŜą pomoc finansową w sytuacji ubogich krajów Azji i
Afryki.
W Polsce w 2006 r. wnioski o status uchodźcy złoŜyło 70 małoletnich bez opieki284.
Szczególny tryb postępowania wobec nich, jak równieŜ wobec kobiet i niepełnosprawnych,
choć nie wynika z Konwencji Genewskiej, przestrzegany jest jednak w związku z nowymi
zaleceniami UNHCR oraz – co moŜe waŜniejsze – stanowi realizację dyrektywy Rady Unii
Europejskiej285.

5. 6. Decyzja administracyjna i dalsze etapy postępowania

Napisanie decyzji administracyjnej przez urzędnika prowadzącego postępowanie, a


następnie wydanie wnioskodawcy jest ostatnim elementem w tej fazie postępowania. Tekst jej
ma w duŜym stopniu charakter rytualny i niezmienny. Stąd urzędnicy przechowują w swoich
komputerach gotowe wzorce (tzw. „szymle”) i wpisują weń tylko dane osobowe
cudzoziemca.
Tekst decyzji rozpoczyna się od powołania na odpowiednią podstawę prawną,
określoną ustawę zamieszczoną w Dzienniku Ustaw o odpowiednim numerze i pozycji, aby
następnie wytłuszczonym drukiem napisać: po rozpatrzeniu wniosku aplikanta o określonym
nazwisku i imieniu286, obywatelstwie i narodowości, dacie i miejscu urodzenia i nadać lub
odmówić (najczęściej to ostatnie) statusu uchodźcy w rozumieniu Konwencji... oraz
Protokołu...
Uzasadnienie decyzji drukuje się na osobnych stronach. Kończy je pouczenie
wnioskodawcy, co do moŜliwości odwołania się do Rady ds. Uchodźców. W przypadku
pozytywnego rozstrzygnięcia nie przedstawia się zainteresowanemu uzasadnienia decyzji,
wychodząc z załoŜenia, Ŝe decyzja i tak spełnia jego oczekiwania.

284
Por. Dzieci-uchodźcy w Polsce, „Z obcej ziemi” 2001, nr 12, s. 16-17.
285
Jest to dyrektywa nr 2003/9/WE z dnia 27 stycznia 2003 r. w sprawie minimalnych standardów
przyjmowania osób ubiegających się o azyl (Dz. Urz. WE nr L031, z dnia 6 lutego 2003), wdroŜona do
polskiego porządku prawnego.
286
Urzędnicze rytualne formułki obowiązujące w Polsce są pod wieloma aspektami niereformowalne. Ci, którzy
je ułoŜyli, nie potrafią zrozumieć, Ŝe nie wszędzie na świecie imię i nazwisko, narodowość i obywatelstwo nie
będzie znaczyło to samo, co w Polsce. Stąd niejeden błąd w tych papierach, jak choćby zapisywanie drugiego
lub trzeciego imienia Araba jako nazwisko. Przed wprowadzeniem praktyki pobierania odcisków palców
wystarczyło, Ŝe zainteresowany zmienił ich kolejność, a mógł zostać ponownie zarejestrowany jako całkiem inna
osoba.
155
W wypadku decyzji negatywnej zainteresowany otrzymuje uzasadnienie wraz z
decyzją. Samo uzasadnienie równieŜ rozpoczyna się od powołania na określone artykuły
prawa krajowego oraz Konwencję Genewską, z której zawsze przytacza się jej definicję
uchodźcy. Później następuje zazwyczaj streszczenie opisu przypadku wnioskodawcy,
następnie ustalenia organu, zgromadzone dowody i wreszcie analiza porównawcza, z której
wynika, czy zainteresowany spełnia (lub teŜ nie) kryteria Konwencji Genewskiej.
Decyzja kończy się zawsze ponownym jej przywołaniem i powołaniem na określone
artykuły prawa krajowego oraz sakramentalnym niemal stwierdzeniem, Ŝe: „wyjaśnienia
złoŜone przez wnioskodawcę stwarzają uzasadnioną podstawę, Ŝe opuścił on kraj swojego
pochodzenia z powodów innych niŜ określone w art. 1 ust. A pkt 2 Konwencji [...]”
(oczywiście, jeśli decyzja jest pozytywna wymienia się ewentualnie powody prześladowania).
Zdanie kończy się stwierdzeniem, Ŝe: „Uwzględniając wszystkie wymienione fakty i
okoliczności, postanawiam nadać (lub odmówić nadania) Panu/i X lub Y statusu uchodźcy w
RP”.
Na osobnej stronie znajduje się zawsze pouczenie o dalszej moŜliwej drodze
postępowania, tzn. moŜliwości odwołania się w ciągu maksymalnie 14 dni do Rady ds.
Uchodźców i moŜliwości zaskarŜenia jej decyzji do sądu. Na końcu figuruje podpis Szefa
URiC lub któregoś z upowaŜnionych do podpisu dyrektorów.
Decyzja i uzasadnienie wręczane są uchodźcy zwykle w ośrodku przez pracownika
socjalnego, który nie ma nic wspólnego z jej wydaniem. W urzędzie nie praktykuje się od lat
wydawania tych decyzji ze względu na często nieprzewidziane reakcje zainteresowanych,
które zdarzały się dawniej. Pracownik socjalny musi równieŜ, przynajmniej ogólnie, wyjaśnić
poszukiwaczowi azylu, co jest w tej decyzji i uzasadnieniu, gdyŜ są one napisane w języku
polskim. Zgodnie z obowiązującą zasadą, Ŝe językiem urzędowym w Polsce jest język polski,
urząd musi wydać decyzję w tym języku. Dokładne jej przetłumaczenie pozostawia juŜ
inwencji zainteresowanego. Robią to zwykle pracownicy organizacji pozarządowych.
Dla osób starających się o status uchodźcy kończy się w tym momencie pewien etap w
rytuale „obrzędów przejścia”. Bez względu na rodzaj decyzji, jedni ją przyjmują z ulgą, inni
są zawiedzeni lub pozostają szoku. Wszyscy muszą podjąć jakąś decyzję, która moŜe
zawaŜyć na całym ich Ŝyciu. Ci, którzy dostali decyzję pozytywną, muszą ostatecznie
zdecydować, czy chcą pozostawać w Polsce i się w niej integrować, czy teŜ moŜe jednak
szukać swego szczęścia gdzie indziej.
Większość, która otrzymała decyzję negatywną, musi podjąć szybką decyzję, co robić
dalej, odwoływać się do Rady i dalej walczyć o swoje, czy teŜ próbować dostać się do innego
kraju zachodniego i starać się od początku, lub pozostać w Polsce nielegalnie, a moŜe dać za
156
wygraną i zdecydować się na dobrowolną repatriację. Bez względu na rodzaj decyzji, Ŝadna z
nich nie naleŜy z punktu widzenia uchodźcy do łatwych. Przed nimi stoi kolejne wyzwanie i
kolejny sprawdzian siły ich charakteru.
Wielu z nich wybiera drogę odwołania do Rady ds. Uchodźców. Rada ma szerokie
kompetencje, sprawdza wydaną decyzję zarówno pod względem formalnym, jak i
merytorycznym. MoŜe uchylić decyzję Szefa URiC i przekazać sprawę do ponownego
rozpatrzenia w procedurze zwykłej. MoŜe utrzymać w mocy decyzję Szefa lub umorzyć
postępowanie, jeśli w międzyczasie zainteresowany zdecydował się jednak opuścić Polskę i
sprawa jest bezprzedmiotowa. MoŜe takŜe a nawet obowiązana jest przeprowadzić własne
postępowanie dowodowe, przeprowadzić wywiad z uchodźcą, powołać własnych ekspertów i
samemu rozstrzygnąć sprawę, a nie ograniczyć się, jak to ma często w zwyczaju do kontroli
organu I instancji i oceny argumentów przedstawionych w odwołaniu287.
Organ ten zasadniczo pełni bardzo pozytywną rolę, jeśli chodzi o standardy prawne
wydawania decyzji administracyjnych, koryguje bowiem postępowanie w pierwszej instancji
i wyłapuje popełnione błędy. Rola Rady ds. Uchodźców mogłaby jednak być większa, gdyby
zasiadali w niej równieŜ specjaliści od krajów pochodzenia uchodźców. Dominacja w niej
prawników znacznie ogranicza jej kompetencje w sprawach tak naprawdę najistotniejszych z
punktu widzenia procesu wydawania decyzji w sprawach uchodźczych i jest naszym zdaniem
przyczyną dlaczego Rada ma tendencje do unikania przeprowadzania własnych postępowań
dowodowych. Niedocenianie tej wiedzy w administracji państwowej jest zresztą zjawiskiem
szerszym. Nic więc dziwnego, Ŝe Rada najczęściej utrzymuje w mocy decyzje Szefa Urzędu,
co wcale nie wynika z tego, Ŝe są one tak bezbłędne, ale raczej dlatego, Ŝe jej członkowie nie
są kompetentni w sprawach, o których decydują.
Uchodźca, otrzymawszy równieŜ od Rady decyzję negatywną, ma jeszcze moŜliwość
w ciągu 30 dni zaskarŜenia tej decyzji do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Skarga do
NSA jest w zasadzie ostatnim z moŜliwych etapów procedury. Sąd orzeka na podstawie akt
sprawy i nie przeprowadza postępowania dowodowego z wyłączeniem niektórych sytuacji,
gdy ma do wglądu dowody w postaci dokumentów. MoŜe natomiast wykazać braki w
zebranym materiale dowodowym, które uniemoŜliwiają sądową weryfikację zaskarŜonej
decyzji. W zasadzie nie wypowiada się w sprawie zasadności odmowy zainteresowanemu
statusu uchodźcy. Rozpatruje wyłącznie, czy na wszystkich etapach postępowanie przebiegało

287
Patrz: Wyrok NSA z 14 grudnia 2005 r., II OSK 108/05, glosa: K. Bem, J. Białocerkiewicz, OSP 2006, nr 6,
poz. 66; por. J. Chlebny, Cudzoziemcy. Orzecznictwo sądów administracyjnych, LexisNexis, Warszawa 2007,
s.118-122.
157
zgodnie z prawem288. Niemniej jednak w sprawach uchodźczych wiedza o krajach
pochodzenia skarŜących, w tym dotyczących tamtejszego prawa, ma jednak znaczenie i
rozpatrywanie spraw bez niej na pewno jest obarczone ryzykiem.
W Niemczech w sądach rozpatrujących sprawy uchodźców są wyspecjalizowani
sędziowie zajmujący się tylko przypadkami z określonych krajów lub określonymi rodzajami
spraw i mający dostęp do fachowej literatury na ten temat289.
Są uchodźcy, którzy – jak pisaliśmy wyŜej – nie znając zasad przyznawania statusu
uchodźcy, a mając całkiem realne powody do obaw przed prześladowaniem, kłamią na
pierwszym etapie postępowania. Ich powód im samym nie wydaje się bowiem dość
przekonywujący, a poniewaŜ bardzo obawiają się odesłania ich do kraju pochodzenia, to
kombinują, koloryzują, przesadzają albo wymyślają nawet dla siebie całkiem nową historię,
nie doceniając wiedzy eskapologów.
Dopiero po otrzymaniu decyzji negatywnej, składając odwołanie do Rady lub dopiero
przed sądem zmieniają swoje oświadczenia, usiłując naprawić błąd: Coś nie jest dobrze
wpisane w wywiadzie. Człowiek jest zdenerwowany na wywiadzie. Czasem czyta decyzję i nie
rozumie. Czasem dowiaduje się, Ŝe coś powiedział, czego nie powiedział. śebym mógł pójść i
wyjaśnić i Ŝeby nie było insynuacji, Ŝe sobie wymyślam [WF3- Afryka 1 i 2].
Najczęściej jednak bezskutecznie, jeśli nie został popełniony błąd formalny w
procedurze. Nawet, jeśli starają się o dostarczenie przekonywujących dowodów, aby
powyŜsze organa uznały ich wiarygodność, to sprawa moŜe skończyć się wyrokiem sądu
oddalającym sprawę. Gorzej jeszcze, jeśli wnioskodawca zdecyduje się powiedzieć prawdę
dopiero po wyroku sądu, jak stało się w niŜej zaprezentowanym przypadku (patrz casus nr 9).

Casus nr 9
Pan H. Z. złoŜył wniosek o status uchodźcy do Prezesa URiC w 2003 r. Oświadczył,
Ŝe jest Kurdem z Iraku. Jednocześnie zeznał, Ŝe nie posiada jakichkolwiek dokumentów
toŜsamości. Stwierdził, Ŝe z Iraku wyjechał nielegalnie i w Polsce równieŜ przebywa
nielegalnie. Oświadczył, Ŝe głównym powodem ubiegania się o nadanie statusu uchodźcy
jest zamordowanie jego brata przez słuŜby bezpieczeństwa w 1996 r. i wielokrotne
zatrzymywanie i więzienie jego samego. Prezes URiC wydał decyzję negatywną ze względu
na brak wiarygodności wnioskodawcy. Nie znał on historii Kurdów, podziału
administracyjnego Iraku, Ŝadnego z dialektów kurdyjskich. Ponadto, w drugim wywiadzie
podał, Ŝe jest narodowości arabskiej. Po wydaniu decyzji zainteresowany odwołał się od niej,
ale ponownie otrzymał odmowę nadania statusu uchodźcy.
Po wyroku NSA oddalającym jego skargę, zainteresowany w piśmie do Prezesa
stwierdził, Ŝe w rzeczywistości jest Libańczykiem urodzonym w S. Nazywa się I. T. a nie H.
288
Z orzecznictwem sądów w sprawach uchodźczych moŜna się zapoznać na stronach internetowych NSA:
http://orzeczenia.nsa.gov.pl (2008). Zobacz takŜe: J. Chlebny, Cudzoziemcy. Orzecznictwo sądów
administracyjnych, LexisNexis, Warszawa 2007.
289
Trzeba zaznaczyć, Ŝe takŜe i w Polsce powoli zachodzą zmiany w tej dziedzinie i obecnie jest coraz więcej
kompetentnych sędziów.
158
Z. Na dowód przedstawił tym razem paszport libański. Ubiegający się stwierdził, Ŝe był
Ŝołnierzem Armii Południowego Libanu (SLA), która to armia była opłacana i wyposaŜana
przez Izrael. Po izraelskim odwrocie zaczęło mu grozić śmiertelne niebezpieczeństwo ze
strony członków organizacji Hezbollah, o czym miały świadczyć przedstawione przez Stronę
dokumenty: kopia „zarządzenia” organizacji Hezbollah o aresztowaniu Aplikanta z 2000 r.,
kopia pisma ze zdjęciem „Poszukiwany świadek...”, kopia wezwania Hezbollahu do
osobistego stawiennictwa.

Zainteresowany ma oczywiście prawo do złoŜenia wniosku o ponowne rozpatrzenie


sprawy, jeśli wnosi do niej nowe okoliczności. Problem w tym, Ŝe rozpatruje go ponownie ta
sama osoba, która zazwyczaj stara się jak moŜe o podtrzymanie poprzedniej decyzji.
Powołując się na własne informacje z Libanu stwierdza, Ŝe w razie powrotu do kraju członek
SLA moŜe bez obaw wieść normalne Ŝycie i nie obawiać się ani władz państwowych, ani
Hezbollahu. Zainteresowany ponownie, więc odwołuje się do Rady, prosi o interwencje
UNHCR, zbiera opinie niezaleŜnych ekspertów od problematyki bliskowschodniej, którzy
podwaŜą uzasadnienie urzędu. Udowodnią, Ŝe sam miniony związek z byłym SLA jest
wystarczający, aby zostać aresztowanym i postawionym przed sądem, który Ŝąda niekiedy dla
takich osób kary śmierci in absentia. Wojewódzki Sąd Administracyjny tym razem stwierdza,
Ŝe odmowa nadania statusu uchodźcy nie zwalnia organów od starannego zgromadzenia
materiału dowodowego i jego oceny pod kątem zbadania, czy zachodzą przesłanki do
udzielenia zgody na pobyt tolerowany. Zaleca wnikliwsze zbadanie zaangaŜowania
zainteresowanego po stronie SLA, okoliczności zamieszkania i opuszczenia Libanu,
podróŜowania po krajach sąsiadujących z Libanem itp. wydając wyrok, Ŝe pogląd organu nie
moŜe zostać przyjęty bez zastrzeŜeń, przy braku dokładnego wyjaśnienia sytuacji
cudzoziemca290.
Wtedy to moŜe, po wielu latach Ŝycia w niepewności, w zawieszeniu, zainteresowany
azylem dostanie status uchodźcy. Nigdy jednak nie jest to pewne, sprawy toczyć mogą się
dalej aŜ do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, dopóki określony
aplikant nie straci nadziei i będzie miał wolę walki przed kolejnymi sądami291.

5.7. Zakończenie

Czy decyzje wydawane w sprawie uchodźców są zawsze rzetelne? Odpowiedź na to


pytanie jest o tyle istotna, Ŝe źle podjęta decyzja moŜe narazić cudzoziemca nie tylko na

290
Wyrok WSA w Warszawie z 6 października 2005 r., V S.A./Wa 2794/04, niepubl. Por. J. Chlebny (red.),
Cudzoziemcy, op.cit., s.205-206.
291
Niektóre przykłady orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka publikuje J. Chlebny, ibid., s.
301-330.
159
większe lub mniejsze kłopoty, ale moŜe mu nawet złamać Ŝycie. MoŜe takŜe narazić go na
odesłanie do kraju pochodzenia lub kraju trzeciego, gdzie moŜe grozić mu śmierć, więzienie,
tortury lub inne nieludzkie traktowanie. Nawet jeśli zdarza się tak bardzo rzadko, to juŜ to
wystarczy, aby odpowiedź na to pytanie budziła w nas niepokój292.
„Urzędnik-eskapolog” moŜe się mylić. Tym bardziej Rada ds. Uchodźców oraz sądy,
które nie są kompetentne w sprawach krajów pochodzenia uchodźców. Rozpatrujący sprawy
czasami zbyt pośpiesznie i w nieprzemyślany sposób przyjmują fałszywe hipotezy, co do
pochodzenia wnioskodawcy (zdarzało się, Ŝe nawet na podstawie jego wyglądu
zewnętrznego) i starają się je udowodnić. A, Ŝe prawo jest elastyczne, a język giętki, to
wszystko jest moŜliwe. Gdyby urzędnicy migracyjni mieli moŜliwość lustracji bezpośrednio
w terenie, mogli podąŜyć śladami uchodźcy to takŜe niejedną historię uchodźczą mogliby
ukazać w innym świetle, jak – dajmy na to – dziennikarze „Rzeczpospolitej”, którzy
przeprowadzili śledztwo dziennikarskie w sprawie Simona Mola w Kamerunie293.
O wyjątkowym znaczeniu moralnym podejmowania decyzji o uchodźcach mówi
następująca wypowiedź przedstawiciela jednej z organizacji pozarządowej: to jest naprawdę
bardzo duŜa odpowiedzialność. I po tamtej i po tej stronie, poniewaŜ jakby nasza rola polega
na tym, kimkolwiek byśmy nie byli, Ŝe do nas przychodzi ten człowiek, który jest splątany,
zagubiony jakby i ma poczucie straty, to juŜ jakby nie mówiąc juŜ nic o nim więcej, ma kłopot
ze zrozumieniem, co my do niego mówimy, więc musimy do niego mówić jasno, ma róŜne
problemy związane z wyraŜeniem tego, co sam chce powiedzieć, nie bardzo wie, czego my od
niego oczekujemy tak naprawdę, bo nikt mu tego wcześniej nie powiedział, chyba Ŝe kolega
przy okazji mu powiedział, co jest dobrze powiedzieć, więc się zaczyna kombinowanie a nasza
rola polega na starcie, Ŝeby powiedzieć mu, Ŝe jesteśmy w relacji takiej, Ŝe jesteśmy po dwóch
292
Zob. wypowiedź osoby zajmującej się uchodźcami na ten temat: Ci ludzie przyjeŜdŜają z krajów, w których
są zupełnie inne doświadczenia, jeŜeli chodzi o społeczeństwo, działanie struktur państwowych, pozarządowych
być moŜe na oczy nie widzieli. Dla nich urząd, czy organizacja pozarządowa na początku to jest wszystko jedno i
to jest jeden wielki wróg i oni nie wiedzą, jak się w tym odnaleźć, jak się zachować. Po pierwsze to jest
kompletny brak zaufania, zanim się przełamie jakieś pierwsze lody, to jest jak zacznie mówić, potem trzeba by
tego człowieka zaangaŜować w jakąś aktywność, w ośrodku dla uchodźców, jest bierność do potęgi jakiejś takiej
w ogóle niewyobraŜalnej. Ja na przykład byłam bardzo zaskoczona, nie sądziłam, Ŝe to aŜ tak wygląda. Brak
aktywności. Brak, nie wiem, oni nie widzą sensu podejmowania jakichś tam działań, nie widzą interesu własnego
w braniu udziału w czymś tam, co my im proponujemy; mają pewnie jakieś inne wyobraŜenia na przyszłość.
MoŜe to być inaczej niŜ my to widzimy. Z czym ja się jeszcze zetknęłam? Z tym, Ŝe było jakieś powszechne
przeświadczenie o tym, Ŝe w Polsce to słuŜby rosyjskie, to są wszędzie, wszechobecne, wszystko podsłuchują,
wszystko czytają, w związku z tym nie naleŜy ujawniać prawdziwych informacji, najlepiej z nikim nie rozmawiać,
nie przedstawiać się, dopiero jak jakimś tam sposobem komuś uda się ich przekonać, to uchodźcy chcą
rozmawiać [WF1 – NGO-s 1].
293
Chodzi o nagłośniony medialnie w 2007 r. przypadek kameruńskiego poety, uchodźcy oskarŜonego o celowe
zaraŜanie swoich polskich partnerek wirusem HIV. Niektóre z krajów europejskich posiadają pracownika
imigracyjnego w konsulatach krajów pochodzenia uchodźców, dlatego przykład moŜliwości zbadania niektórych
przypadków na miejscu byłby jak najbardziej wskazany. Nie oznacza to jednak, Ŝe autorzy uwaŜają rewelacje w
sprawie Simona Mola zebrane przez dziennikarzy „Rzeczypospolitej” za w pełni wiarygodne – por. B. Kittel, M.
Narbutt, Nikt nie chce umierać sam, „Rzeczypospolita”, 10-11.03.2007.
160
stronach, teraz ty masz mnie przekonać. Nie ściemniaj, nie kombinuj, mów jak było, bądź
szczery, otwarty i uczciwy, wtedy ja ci prędzej uwierzę i być moŜe podejmę decyzję pozytywną
w twojej sprawie. To jest relacja jakby z takich, to jest taka relacja, i taka jest właściwie
sytuacja osoby przyjmującej wniosek, taka jest sytuacja osoby przyjmującej przesłuchanie,
czy interview, tak zwane, cudzoziemca i podejmującej w jego sprawie decyzję. Poniekąd taka
sama jest relacja wszystkich osób, które pracują bezpośrednio z uchodźcami. Tam, gdzie ten
człowiek moŜe coś uzyskać, a moŜe nie uzyskać, my jesteśmy panami sytuacji. To nam bardzo
utrudnia podejmowanie decyzji i w tym sensie odpowiedź na pani pytanie, wcześniej zadane,
kto z uchodźcami pracować nie powinien, to dla mnie na pewno nie powinna mieć
bezpośredniego kontaktu z uchodźcami osoba, która chce pokazać swoją wyŜszość. Dla której
to jest waŜny element tego kontraktu, Ŝe on jest zawsze wyŜej niŜ ten biedak, który tam…[WF1
– NGOs 1]
Niekiedy zdarza się, Ŝe historie na pozór mało wiarygodne okazują się prawdziwe, a
te, które za takie powszechnie są przyjmowane, gdyŜ są najczęściej zgodne z jakimiś
wcześniej utrwalonymi stereotypami, mogą okazać się fałszywe. Przekonanie zaś, Ŝe
urzędnicy i sędziowie jak wszyscy inni ludzie nie będą kierować się uprzedzeniami i
potocznymi przekonaniami, naleŜy uznać za załoŜenie zbyt optymistyczne294. Zdarzyło się
juŜ, Ŝe ci, którzy otrzymali status uchodźcy, bo wątpliwości działały na ich korzyść, tak
naprawdę nie wyrzekli się ochrony ze strony państwa swojego obywatelstwa. Utrzymują z
nim kontakt, nie zgubili teŜ swoich paszportów, odwiedzają swoją rodzinę w kraju, mimo Ŝe
warunki polityczne, z powodu których uciekli, wcale się nie zmieniły. Ale więcej jest tych,
którym zbyt przedwczesną tezą o braku ich wiarygodności, wyrządzono krzywdę. Naprawdę
nie mogli oni wrócić do swojego kraju, zostali skazani na nielegalny pobyt i marginalizację.
MoŜna powiedzieć na zakończenie tego rozdziału, Ŝe aby odróŜnić historie prawdziwe
od fałszywych, naleŜy wiedzieć, ile „jajek potrzeba do zrobienia omletu”295. Tym bardziej

294
Przyjrzyjmy się odleglejszym w czasie przypadkom uchodźców/uciekinierów, którzy pozostawili po sobie
relacje ze swych ucieczek w formie udanych dzieł literackich. Badania Edmunda Kajdańskiego ukazują np. w
zupełnie innym świetle słynną relację Maurycego Beniowskiego (w końcu teŜ uchodźcy z kamczackiego
zesłania). Wcześniej uchodzącą powszechnie za konfabulację, okazuje się jednak prawdą. Ten awanturnik w
wielu sprawach nie mijał się z prawdą - E. Kajdański, Tajemnica Beniowskiego. Odkrycia, intrygi, fałszerstwa,
Warszawa 1994. Dziś moŜemy pomyśleć, Ŝe dobrze, Ŝe w tym czasie nie musiał nikogo prosić o status
uchodźcy. Natomiast jak wykazał antropolog Jerzy Wasilewski, historia ucieczki z syberyjskiego obozu
Sławomira Rawicza przez Mongolię, Tybet i Himalaje do Indii, która zrobiła światową karierę (BBC zrobiła
film telewizyjny, a Hollywood zakupił prawa do wielkiej ekranizacji kinowej), jest od początku do końca
zmyślona - S. Rawicz, Długi marsz, Gdańsk 2001 [tyt. org. The Long Walk, London 1956]. Tak samo nie
wiadomo, która z licznych historii opowiadanych na Koszykowej, a obecnie na Taborowej w Warszawie jest tak
naprawdę prawdziwa. O tym wiedzą tylko sami zainteresowani.
295
Nawiązujemy tu do słynnej anegdoty o Janie Antonim markizie de Condorcet, który ukrywając się przed
władzami republikańskiej Francji, pewnego razu w jakiejś oberŜy zamówił omlet. OberŜysta zapytał go, z ilu on
ma być jajek. Światły encyklopedysta wiedział wiele, ale nie był specjalistą od omletów i wypalił na chybił
trafił, Ŝe z dwunastu. W karczmarzu wzbudziło to podejrzenie, Ŝe nie ma do czynienia z prostym człowiekiem,
doniósł, komu trzeba, i Condorceta aresztowano.
161
trzeba takie rzeczy wiedzieć, jeśli chce się dostać status uchodźcy i wydać się wiarygodnym
wnioskodawcą urzędnikom migracyjnym.

Do wydania decyzji potrzebny nam jest materiał dowodowy, to są wszystkie informacje,


deklaracje i dokumenty które cudzoziemiec przedstawił podczas składania wniosku, kopie
dokumentów w przypadku osób z federacji rosyjskiej, czasami posiadają inne dokumenty,
wnioski są składane na formularzach, więc wszystkie informacje zawarte w tym formularzu,
najwaŜniejsze są informacje, które cudzoziemiec przekazuje nam podczas wywiadu
statusowego, przesłuchania. Czasami wystarczy jedno przesłuchanie, Ŝeby zebrać materiał
wystarczający do wydania decyzji, czasami koniecznych jest kilka przesłuchań, czasami
cudzoziemcy składają wnioski o przesłuchanie świadka w sprawie, teŜ zwykle się przychylamy
do tych wniosków, przesłuchujemy osoby które mogą potwierdzić historię powiedzianą przez
cudzoziemca. Generalnie cięŜar dowodu leŜy na osobie wnioskującej i ta osoba wnioskująca
musi wykazać Ŝe Ŝyje prześladowana. Jest bardzo waŜną rzeczą jest ocena wiarygodności,
więc badamy oświadczenia, pod względem spójności, logiczności, czy ta historia jest jakby
zgodna z powszechnie znanymi faktami. Badamy wiarygodność pod względem dokumentów,
które te osoby nam przedstawiają, no i później trzeba ocenić czy subiektywne odczucia osoby
są uzasadnione przez sytuację obiektywną, a jeŜeli tak no to czy mają związek z rasą tej
osoby, narodowością, czy przynaleŜnością do określonej grupy społecznej czy poglądami
politycznymi, no i w przypadku stwierdzenia takiej zaleŜności osoba otrzymuje status
uchodźcy
162

Rozdział VI.
Ośrodki dla uchodźców – dom czy instytucja dyscyplinująca?
Główne problemy adaptacji w ośrodkach dla uchodźców

6.1. Wstęp

Dla osoby poszukującej ochrony międzynarodowej zasadnicze znaczenie mają nie


tylko reguły rzetelnego postępowania związane z postępowaniem w zakresie nadania jej (lub
odmowy) statusu uchodźcy (czyli „wejście w procedurę”). WaŜne jest takŜe i to, Ŝe będzie
ona oczekiwała na ostateczną decyzję w „stosunkowo spokojnych i godnych warunkach”296.
JeŜeli ma być ona pełnoprawnym uczestnikiem postępowania, to władze państwa
rozpatrującego jej wniosek winny zapewnić jej przynajmniej pewne minimalne warunki
socjalne.
Ośrodek dla uchodźców jest interesujący dla badacza -antropologa. Jest to środowisko
zamknięte, róŜnorodne narodowo i kulturowo, których członkowie muszą dostosować się do
nowych i trudnych warunków. Przebywanie w ośrodku wytwarza atmosferę napięć
kulturowych wywołanych koniecznością zamieszkania w jednym miejscu z osobami innej
narodowości, „rasy”, korzystania ze wspólnych toalet, łazienek i kuchni itp. Pojawiają się
tutaj trudne kwestie „komunikacji międzykulturowej”, czyli porozumiewania się
przedstawicieli róŜnych kultur297, a problemy w tym zakresie mogą prowadzić do braku
znajomości innych kultur (szok kulturowy) i nieporozumień między nimi (konflikt kultur)298.
W tym rozdziale przedstawimy ogólnie na organizację ośrodków dla uchodźców w
Polsce oraz wyniki badania sondaŜowego dotyczącego głównych problemów adaptacyjnych
w nich zamieszkujących.

6.2. Ośrodki dla uchodźców – dom, schronienie, czy instytucja dyscyplinująca?

296
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status uchodźcy..., s. 199.
297
J. Mikułowski Pomorski, Jak narody porozumiewają się ze sobą w komunikacji międzykulturowej i
komunikowaniu medialnym? Universitas, Kraków 2006, s. 73-80.
298
M. Chutnik, Szok kulturowy. Przyczyny, konsekwencje, przeciwdziałanie, Universitas, Kraków 2007, s. 25-26,
47-56.
163
Od początku zinstytucjonalizowanej ochrony i przyjmowania uchodźców władze
poszczególnych państw w Europie musiały rozwiązywać problem ich zakwaterowania i
uporać się z ich bezdomnością (do czasu podjęcia ostatecznej decyzji w sprawie ich statusu).
Kandydaci na uchodźców poza granicami swojego kraju pochodzenia to ludzie bezdomni,
osoby nie posiadające miejsca spełniającego warunki mieszkalne, gdzie mogliby stale
przebywać299. Z reguły teŜ nie mają środków potrzebnych na wynajęcie mieszkania, ani teŜ
krewnych i znajomych, którzy mogliby ich gościć u siebie.
Od „krajowych” bezdomnych róŜni ich przede wszystkim status cudzoziemca - osoby
nie posiadającej obywatelstwa kraju, w którym przebywa oraz inne przyczyny popadnięcia w
bezdomność. Łączą ich natomiast takie cechy, jak brak pracy, trudności materialne,
popadnięcie w długi, rozłąka z rodziną, cierpienie, stres i choroby.
Konieczność zapewnienia im tymczasowego schronienia i wyŜywienia była zawsze w
ich wypadku bardziej problematyczna niŜ własnych bezdomnych z uwagi na ich
cudzoziemskość. „Swoi” w oczach części opinii publicznej bardziej na nie zasługiwali niŜ
jacyś „obcy” bezdomni. Z drugiej jednak strony postrzeganie ich jako potencjalnego Ŝywiołu
zagraŜającego bezpieczeństwu państwowemu, istotnego czynnika w grze politycznej, bądź
nagłośnienie międzynarodowe ich połoŜenia prowadziło często do objęcia ich kontrolą
państwa i zapewnienia im zorganizowanego schronienia w sposób szybszy i bardziej
efektywny niŜ wobec „własnych” bezdomnych.
Zapewnienie kontroli i konieczność minimalizowania kosztów z nią związanych,
militarne oraz administracyjne spojrzenie na uchodźców doprowadziło do praktyk
przestrzennej ich koncentracji i pojawiania się zjawiska „obozów dla uchodźców”. Stąd
praktyka przerabiania pod koniec ostatnie wojny światowej dawnych obozów
koncentracyjnych, jenieckich, czy teŜ koszar wojskowych na centra zgromadzeń
uchodźców300. Rozwiązanie to pozwoliło zminimalizować koszty ich kwaterowania, a
jednocześnie zapewniało nad nimi nadzór i ich podporządkowanie. Wiązało się to równieŜ ze
zbieraniem danych, kontrolą poruszania się, jak równieŜ oczywiście rozdawnictwem
Ŝywności, ubrań, prowadzeniem szkoleń oraz rehabilitacją.
Tworzenie centrów uchodźczych było tańsze, umoŜliwiało zarówno zapewnienie
bezpieczeństwa uchodźcom, jak i bezpośredniemu otoczeniu społecznemu przed nimi. Było
ono więc uwaŜane za dobre rozwiązanie humanitarne, a alternatywne rozwiązanie w postaci
tzw. samodzielnego osiedlania się dopuszczano tylko wyjątkowo. Nic więc dziwnego, Ŝe

299
M. Oliwa-Ciecielska, Piętno nieprzypisania. Studium o wyizolowaniu społecznym bezdomnych,
Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2004, s.19-25; A. Duracz-Walczak - Bezdomność w Polsce. O
ujednolicenie pojęć, „Polityka Społeczna” 1998, nr 5–6, s. 24–27.
300
M. Wyman, DPS Europe's Displaced Persons 1945–1951, Cornell University Press 1998.
164
nawet po upływie sześćdziesięciu lat od zakończenia drugiej wojny światowej metody
zapewnienia schronienia uchodźcom poprzez ich koncentrację i izolację w specjalnych
„ośrodkach” są nadal stosowane. Koszary wojskowe połoŜone zwykle w lesie i z dala od
miast są najczęstszymi miejscami, gdzie się je organizuje w całej Europie. Nawet w tych
wypadkach, kiedy istnieje konieczność zbudowania nowych ośrodków uchodźczych, robi się
to często dalej na wzór jednostek wojskowych, tworzonych w taki sposób, aby moŜna było
utrzymać nadzór i dyscyplinę.
Z punktu widzenia samych uchodźców takie rozwiązanie, pozbawiające ich części
osobistej wolności oraz zdolności do kierowania własnym Ŝyciem, nie cieszy się ich
poparciem. Większość z nich mieszka w ośrodkach tylko dlatego, Ŝe nie ma innego sposobu
rozwiązania swojej bezdomności. Nieliczni, którzy posiadają takie moŜliwości, nie wybierają
zazwyczaj ośrodków za miejsce swego czasowego zamieszkania, o ile nie są do tego
zmuszeni administracyjnie, jak to się zdarza się w niektórych krajach UE301.
Współczesne ośrodki dla uchodźców typu otwartego, nawet jeśli juŜ nie mają
charakteru ściśle wojskowego, to jednak obecna jest w nich tendencja do utrzymania w nich
kontroli. Muszą być one ogrodzone oraz obowiązuje praktyka kontrolowania wejść i wyjść
(jak się twierdzi – ze względu na bezpieczeństwo samych uchodźców). Kontrola jest
konieczna dlatego, gdyŜ z jednej strony wprowadza na terenie placówki ład i porządek,
niezbędny konsensus między sprzecznymi nieraz potrzebami i zachowaniami uchodźców,
które ujawniają się, gdy duŜa liczba ludzi zmuszona jest przebywać wspólnie na małej
przestrzeni. Z drugiej jednak strony praktyki te zawsze przypominają jednak wszystkim
pensjonariuszom, Ŝe nie są u siebie w domu i nie mogą robić, co im się podoba.
Wynika to takŜe z tego, Ŝe ośrodki rządzą się podobnymi zasadami, jak wszystkie inne
placówki, w których mieszka duŜa grupa ludzi nie będąca stałymi uŜytkownikami tego
miejsca. Tym samym podlegająca zewnętrznej administracji tych obiektów, narzuconym z
góry regulaminom i przepisom302. MoŜna o nich powiedzieć, Ŝe są to placówki, które w
zaleŜności od tego, jakie ich cechy akurat będziemy porównywać ze sobą, mogą nam
przypominać akademiki, domy dziecka, domy starców, ośrodki wczasowe, hotele robotnicze,
noclegownie, czy schroniskach dla bezdomnych. Bez względu na ich standard, wyposaŜenie,

301
W Niemczech wszyscy poszukiwacze azylu muszą mieszkać na terenie ośrodków w okresie toczącej się
procedury – por. róŜne rozwiązania obowiązujące w krajach UE - B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o status
uchodźcy..., s. 194-196.
302
Przypominają w duŜym stopniu „instytucje totalne”, których mianem E. Goffman określał te miejsce
zamieszkania i pracy, gdzie większość osób jest odcięta od szerszego społeczeństwa na dłuŜszy okres czasu i
prowadzi wspólnie zamknięty, formalnie administrowany tryb Ŝycia – zob. M. Kostera, Antropologia
organizacji. Metodologia badań terenowych, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003, s. 91-96.
165
obsługę nigdy nie wyeliminuje się z nich wszystkich tych niedogodności, które wiąŜą się z
traumą pobytu poza własnym domem.
Pod wieloma względami instytucje te rządzą się podobnymi zasadami. Pensjonariusze
wymienionych wyŜej instytucji podlegają zazwyczaj pracującemu w nich personelowi, który
traktuje ich w duŜym stopniu przedmiotowo i paternalistycznie. Sami zainteresowani
odbierają go jako chłodny i zorientowany na wypełnianie określonych zadań. Incydentalnie
komunikacja między nimi a uchodźcami przybiera formę głośno wykrzykiwanych rozkazów
typu: Niech Sri Lanka zgłosi się po talony!
Obowiązujące regulaminy narzucają całościową organizację Ŝycia w imię zapewnienia
im bezpieczeństwa przed nimi samymi, następnie przed intruzami z zewnątrz (w tym takŜe
agentami z państw ich pochodzenia), wreszcie otoczenia przed nimi, a takŜe w imię ogólnego
zdyscyplinowania.
Nakładają ograniczenia przestrzenne i czasowe. Określają warunki opuszczenia
budynku, wprowadzają kontrole wejść i wyjść, miejsca wspólnych spotkań i rozrywek,
wspólne spoŜywanie posiłków i godziny, w których są one podawane. Narzucają godziny
odwiedzin i inne obowiązkowe zajęcia w stałych porach. Starają się wykluczyć kontakty z
płcią przeciwną, wprowadzając na ogół separację kobiet od męŜczyzn, „ras” i narodowości.
Stanowią przestrzeń wykluczającą prywatność jednostki i niepozwalającą na proces jej
udomowienia, a więc takŜe jej sprywatyzowania i urządzenia się po swojemu.
Te cechy społeczno-psychologiczne ośrodków dla uchodźców widać dobrze w
następującej wypowiedzi: Ja się zetknęłam z czymś, co mi przemawia do przekonania, Ŝe
właściwie to poczucie wyuczonej bezradności jest skutkiem ograniczenia wyboru. śe właśnie
ludzie w ośrodkach są pozbawieni wyboru i pozbawieni moŜliwości wypowiadania swojego
zdania... nie mają ludzie w ośrodku wpływu na to, jakie jest menu, nie mają wpływu na to,
kiedy się zmienia pościel, kiedy jest sprzątanie, nie mają wpływu, czy mogą sami coś
ugotować, czy nie mogą, nie mają wpływu na to, kiedy dostają pieniądze, jak jest opóźnienie
tygodniowe, to oni nie mogą nic z tym zrobić. DuŜo jest takich rzeczy, którym oni są poddani,
róŜnych norm i reguł, nawet takich, w których mogliby podejmować decyzje. Nie byłoby to
nielegalne, czy jakoś tam niebezpieczne. No, nie wiem, ale moŜna by wziąć ludzi i powiedzieć,
Ŝe są takie śmakie moŜliwości, czy wolą jeść rybę w poniedziałek, czy w piątek. Chodzi o to,
Ŝeby stworzyć ludziom moŜliwość podejmowania nawet niewaŜnych i nieistotnych, ale jednak
jakichś decyzji, dotyczących ich własnego, codziennego funkcjonowania [WF – NGOs 2].
KaŜda z tych instytucji ma oczywiście poza tym swą własną specyfikę, uwarunkowaną
głównie charakterem pobytu swych pensjonariuszy. Celem pobytu uchodźców w ośrodku nie
jest nauka, jak w przypadku studentów z akademików, ani teŜ praca, jak w wypadku
166
mieszkańców hoteli robotniczych, nawet jeśli niektórzy uchodźcy uczą się lub pracują. Nie są
tu teŜ ze względu na poszukiwanie opieki czy schronienia tego typu, jakiego szukają klienci
domów starców, domów dziecka lub schronisk dla bezdomnych. Powodem ich pobytu w
takich miejscach moŜe być obawa przed powrotem do kraju pochodzenia i czekanie bez
określonego z góry terminu na coś tak specyficznego, jak decyzja statusowa. RóŜnice te
dostrzegają niektórzy uchodźcy: śycie w ośrodku jest jak Ŝycie w akademiku. Z tą róŜnicą, Ŝe
w akademiku ludzie rozumieją, Ŝe mają coś do zrobienia. Tutaj nie. Za duŜo hałasu
[Ugandyjczyk].
Mieszkańcy ośrodków w praktyce cały czas Ŝyją na widoku. Do pokoju przez nich
zajmowanego zawsze moŜe ktoś wejść, zarówno ze współlokatorów, jak i obsługi. Nie
mówiąc juŜ o tym, Ŝe niektóre ośrodki wizytuje wiele osób z zewnątrz. Zwiedzają ośrodek
niczym „kulturową ciekawostkę turystyczną”, sprawiając, Ŝe jego mieszkańcy czują się jak w
ZOO. Nie mogą się zamknąć w swoim pokoju, gdyŜ nie naleŜy on do nich. Nie mogą się
odizolować, gdyŜ zawsze go z kimś dzielą.
Dolegliwość tej sytuacji zaleŜy jeszcze od tego, czy ich norma kulturowa
przewidywała własny pokój, czy teŜ nie. Nawet jednak jeśli nie przewidywała, a tak jest
zapewne w większości krajów pochodzenia uchodźców, to jednak zupełnie co innego dzielić
go z innymi członkami rodziny, a co innego z ludźmi obcymi, pochodzącymi w dodatku z
innych krajów, często o diametralnie róŜnych obyczajach. Jest takŜe kwestia powierzchni
przypadającej na jedną osobę, i nawet jeśli spełnia ona określone prawem minimum, to
uchodźcy w większości mają subiektywne poczucie zatłoczenia.
Warunki te wytwarzają w związku z tym atmosferę wielu napięć i konfliktów
wywołanych niczym innym, jak tylko koniecznością zamieszkania w jednym pokoju z
osobami innej narodowości, „rasy”, korzystania ze wspólnych toalet, łazienek i kuchni.
Kwestie takie jak obowiązek sprzątania po sobie w tych miejscach, sposób i czas z nich
korzystania, wszędzie wywołuje spory, w których róŜnice charakterologiczne wzmacniane
były róŜnicami kulturowymi. Wspomniane warunki uczą takŜe tolerancji, zmuszają do niej i
niekiedy prowadzą nie tylko do bójek, ale i ułatwiają zawieranie przyjaźni i wytworzenie się
swoistej wspólnoty, przynajmniej między niektórymi jej mieszkańcami. Rzutują takŜe na
obraz Polski i Polaków, silnie determinują postawy i zachowania wszystkich swoich
lokatorów zarówno względem siebie nawzajem, jak i otaczającego ich środowiska (patrz
„śycie w ośrodku”).
167

śycie w środku:
Dobra, Włodek powiedz mi jak wspominasz swój okres w ośrodku? Jak tam było?
Bardzo źle tam mieszkać. Bardzo brudno, nie ma tam człowiek jak mieszkać.

RóŜne problemy tam są.

Jakie problemy?
No takie problemy, z innymi narodowościami. Na przykład, no jak przyjechałem to

2 lata temu było, mieli duŜe problemy z Czeczeńcem. Z takimi ludźmi mają problemy

Jakie to były problemy, z tym Czeczeńcem?


No to była taka duŜa grupa w tym ośrodku, 30 osób z tych Czeczenów i z tych

Czeczenów 4 czy 6 dostali więzienie.

Za co?
Za to, Ŝe tam z noŜem tam jednemu z naszych grozili. Bo właśnie nie mogą wszyscy
ludzie mieszkać razem, bo ludzie są róŜni, są muzułmanie, katolicy, prawosławni, nie mogą
wszyscy mieszkać w jednym miejscu.
OK, wyprowadziłeś się kiedy? Jaki był powód Twojego wyprowadzenia,
właśnie to to, Ŝe tam nie podobało Ci się?
No właśnie to był powód niebezpieczności, to był ten powód. Z powodu tego dali mi
mieszkanie poza ośrodkiem. Było zagroŜenie Ŝycia.
Jak teraz?
Teraz ok. Myślę, Ŝe Polska jest rajem [WF 3 – B1]

6.3. Ogólna charakterystyka ośrodków dla uchodźców w Polsce (2005–2007)

W Polsce ośrodki pobytowe dla uchodźców zakłada się z reguły w obiektach juŜ
istniejących, które przestały pełnić swe dotychczasowe funkcje. Pod względem przeznaczenia
są to tereny byłych jednostek wojskowych (Dębak, Czerwony Bór, Linin), dawne hotele
robotnicze (np. w Łukowie, Wołominie, na Siekierkach), ośrodki wczasowe (np. w
Jadwisinie), rzadziej są to obiekty o innym charakterze, jak np. Ośrodek Polskiego Związku
Głuchoniemych w Smoszewie k. Zakroczymia lub Dom Dziecka przy ulicy Korotyńskiego w
Warszawie. Wszystkie ośrodki znajdują się w granicach trzech województw: mazowieckiego,
podlaskiego i lubelskiego. ZałoŜono, Ŝe powinny być one połoŜone nie dalej niŜ 200 km od
168
Warszawy, ze względu na moŜliwości dojazdu do nich pracowników URiC, jak równieŜ
członków organizacji pozarządowych, skupionych głównie w stolicy303.
Z istniejących obecnie 20 ośrodków (ich liczba w okresie prowadzenia badania uległa
zwiększeniu) wskazać naleŜy na ośrodek w Dębaku koło Nadarzyna (pełniący centralną
funkcję recepcyjną) oraz ośrodek na Siekierkach w Warszawie przeznaczony dla uchodźców
narodowości nie-czeczeńskiej304. Pozostałe ośrodki są zamieszkane w zdecydowanej
większości przez Czeczenów.
WaŜną cechą róŜnicującą ośrodki jest kwestia ich własności. Ośrodki powstałe na
terenach wojskowych są własnością UdsC (UriC) i są przez niego bezpośrednio
administrowane. Pozostałe są własnością prywatnych firm lub państwowych przedsiębiorstw
(Białostockie Przedsiębiorstwo Usług Socjalnych Budownictwa), od których urząd je
wynajmuje w wyniku organizowanych co roku przetargów na podstawie przepisów ustawy o
zamówieniach publicznych. Do przetargów dopuszczane są obiekty wolnostojące, których
stan prawny jest uregulowany i mogą w nich przebywać tylko uchodźcy. Muszą być
ogrodzone i dozorowane. Zazwyczaj wybierane są jednak oferty najkorzystniejsze pod
względem cenowym. Akceptowane przez urząd ceny w 2006 r. wahały się od 13,95 zł
(Białystok) do 17,98 zł (Siekierki) za dzienne zakwaterowanie jednego uchodźcy i od 7,20 zł
(Wyszków) do 8,03 zł (Siekierki) za dzienne przygotowanie i wydanie mu wyŜywienia305.
Wybór miejsc na ośrodki ze względu na cenę determinuje oczywiście panujące w nich
warunki. Biorąc pod uwagę jakość standardów hotelowych, nie jest to wybór najlepszy. Z
reguły w pokojach brak ubikacji, łazienki i aneksu kuchennego, które dostępne są tylko na
korytarzu do wspólnego uŜytkowania. Tylko w niektórych ośrodkach w kaŜdym pokoju lub
aneksie mieszkalnym jest łazienka. Rodziny umieszczane są zawsze razem w jednym pokoju,
a osoby spokrewnione na własne Ŝądanie. Kobiety mieszkają wspólnie z męŜczyznami tylko
wówczas, gdy stanowią rodzinę lub są osobami bliskimi. Osoby samotne tej samej płci
zazwyczaj nie mają większego wpływu na wybór partnerów w swoim pokoju.
Uchodźcy uwaŜają generalnie ośrodki za znośne, zwłaszcza, gdy są one połoŜone w
Warszawie, bądź w innych większych miastach oraz mają zapewnioną dobrą komunikację. Z
tego punktu widzenia obiekty po byłych bazach wojskowych mają u nich najgorszą opinię,
nawet jeśli niejednokrotnie – jak na przykład w Dębaku – warunki są często lepsze niŜ w
niektórych byłych hotelach robotniczych. PołoŜenie ich w lesie, z dala od miasta, z kiepskimi
połączeniami komunikacyjnymi przekreśla ich zalety.
303
Potrzeba zwiększenia liczby ośrodków spowodowała, Ŝe w 2008 r. nie przestrzegano juŜ tej zasady.
304
Od maja 2008 r. działa łącznie 20 ośrodków dla cudzoziemców, w tym dwa znajdują się na terenie
województwa śląskiego.
305
Dane URiC dotyczące zakwaterowania i wyŜywienia cudzoziemców ubiegających się o nadanie statusu
uchodźcy z dnia 12 kwietnia 2007 r.; patrz: http://zamowienia.mswia.gov.pl (styczeń 2008).
169
Uchodźcy potrafią oczywiście docenić równieŜ ciszę, spokój, piękno otaczającego
lasu i krajobrazu, niekiedy o tym nawet wspominają, ale zawsze bardziej liczy się dla nich
moŜliwość podjęcia pracy, kontakt z innymi rodakami przebywającymi w Polsce, moŜliwość
rozrywki i znalezienia dziewczyny. Uchodźcy to takŜe młodzi męŜczyźni, którzy po krótkim
wypoczynku szukają czegoś więcej, niŜ tylko moŜliwości wytchnienia na łonie natury.
Podobną opinię z tych samych powodów mają u nich ośrodki wczasowe. Te jednak
zazwyczaj ze względu na wyŜszą cenę były wykorzystywane przez Urząd sporadycznie. Ich
zaletą było to, Ŝe moŜna w nich było szybko zakwaterować nieoczekiwanie przybyłych
cudzoziemców. Dlatego pierwszych uchodźców w Polsce lokowano właśnie w takich
ośrodkach w Świnoujściu, bądź nad Zalewem Zegrzyńskim. Urząd korzystał takŜe później z
tej moŜliwości, ale tylko w okresach nagłego wzrostu liczby uchodźców. Wynajmował je
często daleko od Warszawy, na przykład na terenie województwa jeleniogórskiego i bielsko-
bialskiego, gdzie kwaterowano Bośniaków, lub w Rabce, gdzie zamieszkali Somalijczycy.
W opinii osób oczekujących przez wiele miesięcy lub lata na decyzję urzędu byłe
hotele pracownicze połoŜone w miastach z dobrym dojazdem do centrum są najlepsze, jeŜeli
nawet pod innymi względami warunki mieszkaniowe są w nich gorsze. Innym powodem
takich preferencji uchodźców jest równieŜ siła sprawowanej kontroli, która jest duŜo słabsza,
zwłaszcza jeśli chodzi o przyjmowanie gości z zewnątrz, w ośrodkach nie zarządzanych
bezpośrednio przez Urząd.
Wspomniane preferencje mogą być przykładem rozmijania się z intencjami władz.
DąŜą one do utworzenia własnej sieci ośrodków, głównie ze względów finansowych. Z reguły
mogą one powstawać tylko na terenach juŜ naleŜących do MON lub MSWiA, a więc w
praktyce z dala od ośrodków miejskich. MoŜna tu takŜe dostrzec jeszcze inny typ motywacji,
która czasami przewijała się w nieoficjalnych wypowiedziach przedstawicieli urzędu.
Mianowicie lepiej będzie, gdy będą one z dala od miast, gdyŜ słabsze będą moŜliwości
wystąpienia konfliktów z polskim otoczeniem i utrudni to dotarcie do ośrodka osobom
niepoŜądanym (organizatorom nielegalnych przerzutów przez granicę, prostytutkom i
dealerom narkotykowym szukającym swych klientów wśród uchodźców).
Uchodźcy przebywający w ośrodkach mają prawo do kontaktu telefonicznego lub
listownego z UNHCR oraz do aktów prawnych i informacji, dotyczących sfery uchodźczej.
W kaŜdym ośrodku znajduje się w związku z tym tablica z adresami i telefonami UNHCR i
organizacji pozarządowych zajmujących się uchodźcami. Informacje te są wywieszone
zawsze w języku polskim, rosyjskim i angielskim, a w ośrodku na Siekierkach takŜe i w
innych językach. Znajdują się tam takŜe przynajmniej dwa aparaty telefoniczne na kartę oraz
skrzynka pocztowa. W Ŝadnym natomiast z odwiedzanych przez nas ośrodków nie było
170
komputerów z podłączeniem do Internetu oraz dostępu do drukarek lub powielaczy,
potrzebnych uchodźcom muszącym załatwiać szereg spraw urzędowych.
Inną cechą polskich ośrodków jest wysoka liczba zamieszkujących w nich
pensjonariuszy. Wynosi ona w zaleŜności od ośrodka od 170 osób (Czerwony Bór) do ponad
400 osób (Linin i Bielany). Z punktu widzenia jakości opieki nad uchodźcami i moŜliwości
potencjalnych konfliktów byłoby z pewnością lepiej, gdyby były one znacznie mniejsze.
Uwarunkowane jest to jednak zarówno powierzchnią obiektów, jakie są do dyspozycji, jak i
celowymi decyzjami mającymi związek z kosztami ich prowadzenia. W sytuacji, gdy w
kaŜdym ośrodku zapewnić trzeba wymaganą prawem ochronę, pomoc socjalną i medyczną,
naukę języka polskiego, taniej wychodzi, gdy obejmuje ona większą liczbę osób.
W Polsce średnio na jednego pracownika socjalnego przypada 150 uchodźców (w
innych krajach unijnych około 50). Wyjątkiem jest Dębak, zatrudniający najliczniejszy
personel z uwagi na pełnienie przez niego centralnych funkcji recepcyjnych. Z reguły na
około dwieście osób przypada 1–2 pracowników socjalnych i administracyjno-
gospodarczych, jedna pielęgniarka, jeden dyŜurujący raz w tygodniu lekarz i psycholog, jeden
nauczyciel oraz po dwóch na zmianę (co 12 godzin) straŜników zajmujących się takŜe
pracami technicznymi i konserwatorskimi. Wśród pracowników socjalnych zdecydowanie
przewaŜają kobiety, choć urząd zdaje sobie sprawę, Ŝe lepiej byłoby, gdyby osoby na tych
stanowiskach były bardziej zróŜnicowane płciowo. Niskie zarobki nie pozwalają na większy
wybór spośród potencjalnych kandydatów. Zatrudniane są zazwyczaj osoby młode, znające
język angielski lub rosyjski, w większości po studiach humanistycznych. Wiedzę o pracy z
uchodźcami nabywają jednak dopiero w czasie jej trwania. Są to osoby, co wymaga
podkreślenia, które zazwyczaj lubią tę pracę.
Wszystkie ośrodki w Polsce, w przeciwieństwie do większości w Europie, posiadają
punkt medyczny zatrudniający lekarza przychodzącego raz w tygodniu i pełniącego funkcję
lekarza pierwszego kontaktu oraz pielęgniarkę. Uznano bowiem słusznie, Ŝe dostępność do
usług medycznych w Polsce poza ośrodkiem nie jest najlepsza, a w wypadku cudzoziemców
nie znających języka polskiego stałaby w ogóle pod znakiem zapytania. W przypadkach
cięŜszych moŜliwe jest leczenie uchodźców w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w
Warszawie. Za kaŜdą osobę przebywającą w ośrodku urząd płaci 95 zł miesięcznie za opiekę
medyczną, a w przypadku leczenia szpitalnego niejednokrotnie kwoty sięgały nawet do 200
tys. złotych (najdroŜszy z dotychczasowych przypadków).
Ogółem średni miesięczny koszt utrzymania uchodźcy znajdującego się w procedurze
(obejmujący koszty zakwaterowania, wyŜywienia, ubrania, kieszonkowego i opieki
medycznej) wynosił w 2006 r. 1000–1100 zł.
171
Warunki mieszkaniowe w ośrodkach ogólnie rzecz biorąc spełniają zalecane prawem
normy, co nie oznacza, Ŝe tak naprawdę satysfakcjonują samych uchodźców. Biorąc pod
uwagę ich zdanie trzeba zauwaŜyć, Ŝe opinie uchodźców uwarunkowane są takŜe innymi
czynnikami, z którymi same warunki bytowe w ośrodkach niewiele mają wspólnego.

6.4. Charakterystyka wybranych ośrodków dla uchodźców

KaŜdy z badanych przez nas ośrodków ma pewne cechy indywidualne, swoje wady i
zalety, które przewaŜnie inaczej wyglądają w oczach uchodźców, a inaczej przedstawiają się
z punktu widzenia ich właścicieli i USC (UriC). Ośrodki przejęte od wojska, poza Dębakiem
– Czerwony Bór i Linin, z punktu widzenia urzędu uchodzą za wzorcowe. Ich lokalizacja
budzi jednak krytykę uchodźców, szczególnie ten pierwszy połoŜony w lasach w okolicach
ŁomŜy, ale takŜe Linin, teoretycznie blisko Warszawy, ale umiejscowiony w lesie, 3
kilometry od drogi między Warką a Górą Kalwarii równieŜ nie wzbudza entuzjazmu.
Dębak koło Nadarzyna306. Jest to pierwszy stały ośrodek dla uchodźców w Polsce.
Powstał on 22 maja 1992 r. na terenie jednostki wojsk rakietowych działającej w ramach
Układu Warszawskiego. Znajduje się na terenie gminy Podkowa Leśna. PołoŜony jest w lesie,
w odległości ok. 0,5 km od asfaltowej drogi między Nadarzynem a przystankiem WKD
(Warszawska Kolej Dojazdowa) w Otrębusach, mniej więcej w odległości 3 km od kaŜdej z
tych miejscowości. Nie jest więc do niego łatwo trafić, a jako była jednostka wojskowa nie
figuruje na Ŝadnej mapie. Większość uchodźców jednak jakoś do niego trafia, przyjeŜdŜając
najczęściej kolejką WKD (podróŜ trwa pół godziny) i później idąc ścieŜką na skróty przez las
(drugie pół godziny), jeśli ktoś pokaŜe im drogę. Wielu jednak pierwszy raz błądzi, a droga z
centrum Warszawy do Dębaka zajmuje im nieraz cały dzień.
Na ogrodzony teren ośrodka wchodzi się przez typową dla jednostek wojskowych
wartownię, zwaną po prostu Bramą. Obecnie ochroniarze obiektu sprawdzają tu dokumenty
uprawniające do wejścia. Znajduje się tam teŜ recepcja, gdzie następuje rejestracja nowo
przybyłych. Przygotowuje się tu przepustki ze zdjęciem i identyfikatory. Uchodźcy składają
tu teŜ wnioski o przyznanie świadczeń, odbierają bony Ŝywnościowe. Pobyt w Dębaku
ogranicza się dla większości do czasu podjęcia decyzji w tej sprawie. Na podstawie wniosków
przyznaje się określoną formę pomocy. Badani są takŜe przez lekarza oraz przechodzą
trzydniową kwarantannę (z tego ostatniego pomysłu obecnie się wycofano). Najdalej po 3

306
Ośrodek w Dębaku opisywany był juŜ w kilku artykułach – zob. H. Grzymała-Moszczyńska, Mieszkańcy
polskich ośrodków dla uchodźców, w: H. Grzymała-Moszczyńska, E. Nowicka, Goście i gospodarze, Kraków
1998, s. 155–185; M. Sobolewska, Przystanek Dębak, w: M. Ząbek, Między piekłem a rajem, Warszawa 2002, s.
72–90; M. Wilk, Witajcie w Dębaku!, „Okolice. Kwartalnik Etnologiczny” 2004, nr 3–4, s. 72–82; J.
Hryniewicz, Uchodźcy w Polsce – teoria a rzeczywistość, Toruń 2005, s. 65–77.
172
tygodniach rozwozi się ich do innych ośrodków, jednak pewna cześć uchodźców, zazwyczaj
osoby wymagające specjalnej troski, pozostaje tam aŜ do końca procedury.
Po wyjściu z wartowni po kilku krokach dochodzi się do tzw. Starego Hotelu,
pełniącego kiedyś funkcję koszar dla Ŝołnierzy. Za pomieszczenia mieszkalne słuŜyły tam
głównie duŜe sale zbiorowe (8–10 osób) z piętrowymi łóŜkami jeszcze po Ŝołnierzach. Obok
nich było trochę mniejszych pokoi (2–4 osoby), w których kwaterowano rodziny. Część z
nich słuŜyła za biura, a takŜe za pokoje, w których okresowo zamieszkiwały niektóre osoby
pracujące na terenie ośrodka, a nawet osoby z urzędu, pochodzące daleko spoza Warszawy i
mające trudności z zakwaterowaniem.
Po przeciwnej stronie znajdował się parterowy budynek, w którym mieściła się
stołówka i kuchnia przygotowująca posiłki. W jeszcze innym budynku była kiedyś sala
telewizyjna i kawiarnia ze sklepikiem prowadzonym przez jednego z uchodźców, gdzie
moŜna było się zaopatrzyć w podstawowe artykuły spoŜywczo-przemysłowe i piwo. Cały ten
kompleks od 1992 r. nie był remontowany i był juŜ w bardzo złym stanie technicznym. Od
2001 r. Urząd starał się o pozyskanie środków finansowych na jego remont i modernizację.
Remont rozpoczął się ostatecznie w 2005 r. dzięki pozyskaniu środków z Europejskiego
Funduszu Uchodźczego (w 2006 r. było to ponad 1 mln euro plus obowiązkowy wkład
własny w wysokości 15%). W trakcie naszych badań w 2006 r. nie był jeszcze uŜytkowany.
Trwały w tym czasie prace wykończeniowe.
W 1998 r. wybudowano jednak obok tzw. Nowy Hotel zaprojektowany specjalnie dla
uchodźców i on tylko był w 2006 r. wykorzystywany. Na parterze znajdują się obecnie
pomieszczenia przeznaczone do zamieszkania. Budynek jest w kształcie czworoboku z
wewnętrznym dziedzińcem. Podzielony jest na cztery segmenty A, B, C, D, z których kaŜda
moŜe pomieścić do 40 osób. Pokoje są róŜne od 4- do 10-osobowych o powierzchni od 11 m²
do prawie 17 m².
W kaŜdej części znajduje się sala telewizyjna, toaleta damska i męska, prysznic,
brodzik, pralnia i kuchnia. Poza tym w budynku A znajdują się 3 pokoje dyrektorów,
sekretariat, 6 pokoi przeznaczonych na biura, archiwum, kasa i dwie toalety. W części B
ulokowano gabinet lekarski, gabinet zabiegowy i stomatologiczny. Poza tym suszarnię,
magazyny, przedszkole i bibliotekę. Natomiast w segmentach C i D znajduje się jeszcze wiele
innych pomieszczeń gospodarczych i funkcyjnych, jak np. magazyny, chłodnie, obieralnia
warzyw, kuchnia, zmywalnia i jadalnia. Poza tym pokój kierownika, szatnia, komora
dezynfekcyjna, warsztat i pomieszczenie dla kierowców. Na zewnątrz jest równieŜ miejsce na
ognisko i mały plac zabaw dla dzieci, a takŜe ławki do siedzenia.
173
Wszędzie wokół jest sosnowy las, cisza i zapach igliwia wytwarzający szczególną
atmosferę i klimat. Najlepiej oddał je kiedyś kameruński poeta, Simon Mol, nie ukrywając
swojej fascynacji tym miejscem: „Tak, to jest Dębak! Stąd nie wyjeŜdŜa się bez zysku. KaŜdy
wynosi stąd lekcje Ŝycia i ludzkiej natury. Spotykają się tutaj róŜne kultury, religie i diety. Ci,
którzy mają odwagę porzucić chwilowo troski, mogą uchwycić w przelocie ukryty czar
otoczenia. Nie naleŜy bowiem zapominać o lesie! Zwłaszcza Ŝe pobliski las daje wraŜenia
budzące grozę, niemal namacalny, wszystko przenikający spokój, który pobudza duszę!”307.
Ośrodek w Dębaku, jak juŜ pisaliśmy, jest miejscem szczególnym, gdyŜ ulokowane
jest w nim Biuro Organizacji Ośrodków dla Cudzoziemców Ubiegających się o Nadanie
Statusu Uchodźcy lub Azylu (w skrócie: BOO), podzielone na wydziały: Ogólny, Realizacji
Świadczeń i Administracyjno-Gospodarczy. Podporządkowane są mu wszystkie inne ośrodki.
Dębak jako jedyny ośrodek w Polsce pełni funkcje nie tylko pobytowe, ale przede
wszystkim recepcyjne. Stąd zatrudnionych jest tu ogółem ok. 50 pracowników. W samym
Wydziale Administracyjno-Gospodarczym zajmującym się obsługą techniczną ośrodka
pracuje ok. 20 osób (kucharki, kierowcy, sprzątaczki). Jest dwóch dyrektorów i ich
zastępców, poza tym naczelnicy wydziałów.
W wydziale przyznawania świadczeń pracuje dziesięć osób. Są to tzw. pracownicy
socjalni, ale są to absolwenci róŜnych kierunków studiów – od pedagogiki, przez politologię
po afrykanistykę. Ich funkcje polegają na finansowaniu kosztów pobytu uchodźcy na
terytorium RP, zakwaterowaniu go w ośrodku i przyznawaniu świadczeń w postaci:
wyŜywienia, biletów na przejazdy do Urzędu, na badania lekarskie i szczepienia ochronne,
pomocy pienięŜnej na zakup środków higieny osobistej, zapewnienie odzieŜy i obuwia, nauki
języka polskiego, a dzieciom w wieku szkolnym zapewnienie dostępu do szkół.
BOO zapewnia takŜe opiekę lekarską w innych ośrodkach, finansuje leczenia poza
ośrodkami oraz reprezentuje uchodźców w postępowaniach z zakresu ubezpieczeń
zdrowotnych i wypadkowych, takŜe udziela im wszelkiej innej pomocy w razie konieczności.
Zajmuje się takŜe obsługą prawną swych pensjonariuszy, współpracuje z Rzecznikiem Praw
Obywatelskich, Powiatowymi Centrami Pomocy Rodzinie (PCPR) i organizacjami
pozarządowymi. Do nich teŜ naleŜy wydawanie decyzji administracyjnych.
Warszawa – Siekierki. Ośrodek ten połoŜony jest nie tyle na osiedlu czy w dzielnicy,
ale raczej w podwarszawskiej wsi Augustówka, poniewaŜ osada ta do dzisiaj, mimo szybko
postępujących zmian, ciągle zachowała charakter wiejski. Otwarty on został w styczniu 2005
r. w jednopiętrowym baraku hotelu robotniczego znajdującego się na zapleczu
elektrociepłowni „Siekierki”.

307
S. Mol, Dębak, „Z obcej ziemi” 2000, nr 9.
174
Poprzednia funkcja tego miejsca ma tu pewne znaczenie. Od początku jego istnienia –
podobnie jak dzisiaj – było ono jakimś rodzajem schronienia dla wszelkiego rodzaju
Ŝyciowych rozbitków. Ich los moŜna pod pewnymi względami porównać z losem uchodźców.
Mieszkali tu bowiem Polacy z róŜnych rejonów kraju, którym nie ułoŜyło się w Ŝyciu, stracili
pracę w miejscu swojego dawnego zamieszkania albo wyrzucono ich z domu. W ramach
PRL-owskiej polityki pełnego zatrudnienia pracę znajdowali w elektrociepłowni, jak równieŜ
w wielu innych tego typu „socjalistycznych zakładach”, bez względu na ich rzeczywiste
potrzeby. Kwaterowano ich we wspomnianym hotelu, chyba Ŝe ktoś miał szczęście, „wpadł w
oko” pani z ZSMP i dostał kwaterę na mieście. Pracowali zazwyczaj na „dniówkę”, na
wydziale nawęglania (najbrudniejszy dosłownie i w przenośni wydział w
elektrociepłowni)308.
Hotel z czasem przejęty został przez spółkę hotelową Ad Locum, a jego
pomieszczenia zaczęto wynajmować rozmaitym firmom. Do dziś na parterze znajduje się
zakład fryzjerski, z którego czasami korzystają teŜ niektórzy uchodźcy. Do poprzedniej
funkcji niejako schroniska dla bezdomnych, choć tym razem z zagranicy, hotel wrócił
dopiero, gdy klientem Ad Locum został Urząd ds. Repatriacji i Cudzoziemców.
Od początku ośrodek ten miał mieć inny charakter niŜ pozostałe gdyŜ przeznaczono
go dla osób pochodzących z innych krajów niŜ Czeczenia. Dla pewnej mniejszości spośród
uchodźców, która właśnie dlatego była z trudem tolerowana przez czeczeńską większość
dominującą w ośrodkach, dobrze przy tym wewnętrznie zorganizowaną i narzucającą
pozostałym swoje prawa i zasady. Stąd między Czeczenami, a uchodźcami wywodzącymi się
z róŜnych krajów Azji i Afryki lub nawet z innych obszarów byłego ZSRR dochodziło do
sporów, bójek i wymuszeń rozbójniczych. Decyzja oddzielenia Czeczenów od wszystkich
pozostałych była więc poniekąd wymuszona przez sytuację.
W ośrodku są 53 pokoje, 18 łazienek z prysznicami i 16 ubikacji dla ponad 200 ludzi.
W okresie naszych badań wszystkie były stale zajęte przez reprezentantów ponad 30
narodowości i państw. Od Turcji do Bangladeszu, od Egiptu po RPA i Komory, ale takŜe

308
Za zadanie mieli oczyszczać taśmociągi z węgla lub polewać wodą wiecznie palące się hałdy na składowisku.
PrzewaŜnie jednak zabijano czas piciem wódki zarówno w pracy, jak i po pracy. Na sąsiedniej posesji, do której
wchodziło się przez dziurę w siatce, była tzw. „meta”. W razie braku pieniędzy moŜna było zostawić tam jakieś
„fanty” i np. za radziecki zegarek dostać nawet litr „Bałtyku” (najpopularniejszy, bo najtańszy gatunek wódki w
schyłkowym okresie PRL). Prawdziwe picie rozpoczynało się jednak w sobotę po wypłacie, po wykupieniu
fantów starczało pieniędzy na wódkę aŜ do poniedziałku. Do pracy przychodzono dopiero we wtorek albo w
środę. „Arystokracja robotnicza” Siekierek, tzn. pracownicy zatrudnieni na stałe, mający normalne rodziny i
mieszkający w Warszawie lub Augustówce raczej nie zadawali się z nimi, nazywając tę „zbieraninę” z hotelu
robotniczego „straceńcami”. Kiedy czasy się zmieniły i nie trzeba było juŜ duŜej udawać „pełnego zatrudnienia”,
„straceńców” w ramach restrukturyzacji po prostu wyrzucono. Stali się bezdomnymi, którymi zresztą w
większości zawsze byli. Ile ci ludzie mieli wspólnego z dzisiejszymi uchodźcami mogłyby tylko opowiedzieć
mury tego hotelu, w którego pokojach jedni i drudzy jakŜe często skarŜyli się na Ŝycie, które nie pozwalało im
naprawdę Ŝyć.
175
przez Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, jak równieŜ bezpaństwowców. Pod względem
religijnym podzieleni na prawosławnych, katolików, świadków Jehowy, muzułmanów,
hindusów i ateistów. Większość to byli młodzi samotni męŜczyźni do 30 lat, zakwaterowani
po czterech w pokoju. Samotne kobiety zdarzają się w tym ośrodku wyjątkowo rzadko, ale
gdy juŜ są to i one dostają oddzielne pokoje. W czasie badań była tylko jedna pełnoletnia
Ugandyjka, która mieszkała w pokoju sama. W przypadku rodzin zdarza się, Ŝe
pięcioosobowa rodzina mieszka w jednym pokoju.
Mieszkańcami ośrodka zajmują się dwie młode kobiety (po studiach
afrykanistycznych), które pracują w charakterze pracowników socjalnych, a jedna z nich jest
kierowniczką. Zatrudniona jest takŜe pielęgniarka, lekarz przychodzący na dyŜur raz w
tygodniu i kucharka. Ponadto dwóch ochroniarzy pracujących na portierni na zmianę. Do
ośrodka przychodzą równieŜ nauczyciel języka polskiego i angielskiego, ksiądz Jacek i siostra
Cecylia oraz okresowo jeden lub dwóch studentów zatrudnionych jako wolontariusze.
Dzieci w tym ośrodku jest mało (w okresie naszych badań było ich dwanaścioro).
Chodzą one do szkół na terenie Warszawy, z którymi ośrodek utrzymuje kontakt. Ponadto
ośrodek prowadzi lekcje języka polskiego dla dorosłych i dzieci, z których korzysta około 20–
30 osób. Do zabaw mają plac po drugiej stronie ulicy. Jest ławeczka, piaskownica i trochę
miejsca, Ŝeby pograć w piłkę. Na ogrodzeniu placu uchodźcy suszą swoje pranie. Niedaleko
jest sklep spoŜywczy, blaszana budka z piwem i tanimi winami, które moŜna spoŜyć pod
daszkiem.
Klientelę tej placówki handlowej stanowią mieszkańcy Augustówki, pracownicy
elektrowni i mieszkańcy ośrodka. Doniesienia na temat ich integracji z miejscowymi
tubylcami, którzy kultywują tu jeszcze etos przedwojennego Czerniakowa uwiecznionego
przez Grzesiuka, są sprzeczne. Od miejscowych klientów dowiedzieć się moŜna o bijatykach
między naszymi chłopakami a tamtymi, do jakich czasami miało tu dochodzić przed sklepem.
Od uchodźców, Ŝe: Jak są pijani, to mówią: czarnuchy nie przyjeŜdŜajcie tu, zostawcie
polskie dziewczyny [ ].
Zdaniem pracowników ośrodka: Mieszkańcy tu są charakterni. Nie podobało im się, Ŝe
tu mieszkają uchodźcy. A uchodźcy teŜ byli agresywni. Ale są pozytywne sygnały. Pod
wpływem naszych mieszkańców zrobiono w sklepiku przerwę 2-godzinną. W Polsce praktykę
dość rzadką. Poza tym wywieszono jeszcze informacje po angielsku i francusku o godzinach
otwarcia sklepu. Nasz Kenijczyk prowadził korespondencję z synem właścicielki sklepu,
wymieniali się komórkami. Czasami są zadziwiające sygnały, Ŝe jest fajnie [pracownica
socjalna ośrodka].
176
Infrastruktura techniczna ośrodka na Siekierkach jest ogólnie zła. Szczególnie
dolegliwa jest niewystarczająca liczba sanitariatów w sytuacji duŜej liczby osób pochodzący z
róŜnych stron świata Podobnie, jak w innych ośrodkach, uchodźcom brakuje w nim takŜe
dostępu do Internetu, drukarki i ksero. Mimo to uchodźcy są względnie zadowoleni, Ŝe są
tutaj, a nie w Dębaku czy Lininie. Spowodowane jest to połoŜeniem ośrodka, szybką
moŜliwością znalezienia się w centrum Warszawy, łatwym dojazdem do pracy na stadionie i
do meczetu w Wilanowie, do którego co piątek wybiera się zawsze duŜa grupa pensjonariuszy
z Siekierek (patrz: „Ośrodek na Siekierkach i jego mieszkańcy”).

Monika Orłowska (studentka IEiAK)

Ośrodek na Siekierkach i jego mieszkańcy

Jednopiętrowy budynek przy ulicy Antoniewskiej 1D w Warszawie, w którym teraz


mieści się ośrodek dla uchodźców, słuŜył kiedyś jako hotel dla robotników pracujących w
pobliskiej elektrociepłowni „Siekierki”. Pani pracująca w pobliskim sklepie spoŜywczym, w
którym często zaopatrują się uchodźcy, tak wspomina tamte czasy: To był hotel robotniczy,
pracownicy elektrociepłowni tu mieszkali. Potem przekształcono to w ten ośrodek. śadnego
wywiadu środowiskowego nie było, czy się zgadzamy czy nie zgadzamy. Dopiero nam
powiedzieli jak było zebranie na komendzie, tutaj na Sadybie, na ul. OkręŜnej. Powiedzieli,
Ŝe wszystko zrobią, Ŝe będą zabezpieczać, Ŝe będą kamery.
Pomalowany na biało budynek z zewnątrz niczym się nie wyróŜnia. Tylko niewielka
czerwona tabliczka z napisem „Urząd do Spraw Cudzoziemców” zdradza jego
przeznaczenie. Oprócz elektrociepłowni w sąsiedztwie ośrodka znajdują się domy
jednorodzinne, ogródki działkowe oraz pętla autobusowa. Komunikację z centrum miasta
zapewniają linie 162, 152 i 108. Ośrodek jest miejscem, w którym poszukiwacze azylu
mieszkają podczas oczekiwania na decyzję w sprawie ich wniosku o nadanie statusu
uchodźcy. W okresie, w którym prowadziłam badania, ośrodek ten zamieszkiwało około 200
osób, głównie z Azji i Afryki. Jak podkreślają pracownicy socjalni, proporcje, w jakich
pozostają do siebie poszczególne narodowości, ulegają ciągłym zmianom. Związane jest to z
nieustannym przepływem ludzi przez ośrodek. Jedni są do niego przyjmowani, inni go
opuszczają.
Uchodźcy, którzy poprosili o azyl na granicy, trafiają na Siekierki najczęściej po
kilkugodzinnym lub maksymalnie kilkudniowym pobycie w Dębaku – ośrodku recepcyjnym.
Gdy zostaną dopełnione wszelkie formalności, muszą oni, najczęściej samodzielnie, dostać
się na Antoniewską. Uchodźcy róŜnie wspominają tę podróŜ z Dębaka na Siekierki, bo tak
chyba moŜna nazwać taką sytuację. Mimo iŜ nie jest to daleka droga, dla uchodźców nie
znających ani miasta, ani języka to prawdziwe wyzwanie: Byłam jeden dzień w Dębaku, a
potem dali mi adres tego ośrodka, i miałam sama tu dotrzeć. Moja droga z Dębaka tutaj to
było bardzo ciekawe doświadczenie. Musiałam pytać wszystkich o drogę, i wszyscy byli tacy
pomocni. Nawet jak ktoś nie znał angielskiego, to starał się mi jakoś tłumaczyć, czasami
ludzie swój czas poświęcali, Ŝeby mnie gdzieś zaprowadzić, to było bardzo miłe, duŜo ludzi
wtedy poznałam, wymieniliśmy się telefonami, i ciągle mamy kontakt. TakŜe moja droga na
Siekierki była bardzo ciekawa [Etiopka].
Ci, którzy nielegalnie dostali się do Polski lub zostali złapani na próbie przedostania
się z Polski do innego kraju (najczęściej do Niemiec), są najpierw umieszczani w ośrodku
zamkniętym w Lesznowoli. Większość z nich nigdy nie planowała pobytu w Polsce, często
177
trafili tutaj wskutek przypadku lub rozmaitych wydarzeń, które pokrzyŜowały ich plany
przedostania się dalej, do Europy Zachodniej: Do Polski trafiłem przypadkiem, Nie było w
moim planie tu przyjechać. Ja nawet nie wiedziałem, Ŝe jest taki kraj jak Polska [uchodźca z
Sierra Leone]. Po krótszym lub dłuŜszym pobycie w Lesznowoli mniej restrykcyjne przepisy
panujące na Siekierkach są niewątpliwie miłą odmianą dla nowo przybyłych: Warunki moŜe
były lepsze, ale nie moŜna go było opuszczać. Był zupełnie jak więzienie. A wolność jest dla
człowieka najwaŜniejsza. Mogą mi nie dawać jeść, ale muszę czuć, Ŝe jestem wolnym
człowiekiem [Pakistańczyk].
Na drzwiach wejściowych ośrodka wisi kartka, na której odręcznie napisano w języku
angielskim, francuskim oraz rosyjskim, Ŝe ośrodek jest zamykany o godzinie 23.00. Zaraz
przy wejściu znajduje się portiernia. Siedzący za szybą pracownik ochrony prosi
wchodzących o okazanie dokumentów. Dopiero wtedy otwiera drugie drzwi i wchodzimy na
długi i dość wąski korytarz. Na jednym jego końcu mieści się pokój modlitw dla
muzułmanów, do którego, jak mi powiedziano, jako kobieta nie mam prawa wejść.
Natomiast na drugim końcu korytarza znajduje się pokój kierowniczki ośrodka, pani
Agnieszki i pracownika socjalnego, pani Marty. Co miesiąc, w dniu wydawania
kieszonkowego, przed tymi drzwiami ustawiają się ogromne kolejki. Uchodźcy
zakwaterowani w ośrodku otrzymują kwotę 70 zł „kieszonkowego”, a mieszkający
samodzielnie 750 zł. Kwota ta Ŝadnego z uchodźców nie satysfakcjonuje: Dają nam za mało
pieniędzy. Tylko 70 złotych. Chcielibyśmy Ŝeby to się zmieniło. To za mało nawet na jeden
dzień [Irakijczyk]. Mimo to dzień wypłaty jest zawsze wielkim wydarzeniem w Ŝyciu
ośrodka i okazją do uprzyjemnienia sobie cięŜkiego Ŝycia uchodźcy: Pewnie dzisiaj będzie
jakaś awantura, bo jest wypłata. Będą świętować [pracownik ochrony].
Stosunki panujące między pracownikami ośrodka a ich podopiecznymi moŜna
określić jako bardzo formalne. Wynika to przede wszystkim z faktu, Ŝe pracownicy socjalni
są normalnymi pracownikami budŜetowymi starającymi się w miarę dobrze wypełniać swoje
obowiązki od 8.00 do 16.00. Zadaniem ich nie jest jednak rozwiązywanie wszystkich
problemów uchodźców. Tymczasem juŜ sama liczba uchodźców zamieszkujących
„Siekierki” oraz ich ciągły przepływ uniemoŜliwiają stworzenie bardziej intymnej, domowej
atmosfery. Praca z uchodźcami nie naleŜy takŜe do łatwych. Są oni często rozŜaleni i
rozgoryczeni sytuacją, w jakiej się znajdują, na którą pracownicy ośrodka kompletnie nie
mają wpływu, bo nie naleŜy to do ich kompetencji.
Naprzeciwko pokoju pracowników socjalnych znajduje się pokój, w którym
uchodźcy raz w tygodniu mogą porozmawiać z psychologiem międzykulturowym. Zadaniem
pani psycholog jest pomóc uchodźcom przezwycięŜyć skutki długotrwałego stresu, na jaki
byli naraŜeni w swoich krajach i na jaki naraŜeni są w Polsce w konsekwencji szoku
kulturowego. Przekroczenie polskiej granicy to nie koniec problemów uchodźcy. Nowa
sytuacja, otoczenie, ludzie, których języka i zachowania nie rozumieją, poczucie
odizolowania – wszystko to sprawia, Ŝe uchodźca staje się niezwykle podatny na stany
depresyjne oraz na utratę poczucia własnej wartości. Pierwsze dni czy tygodnie pobytu w
ośrodku często są wypełnione wiarą w lepsze jutro. Potem, gdy nie wszystko dzieje się jakby
uchodźcy tego oczekiwali, nastaje kryzys. Jak twierdzi pani psycholog, szok kulturowy i
stres który mu towarzyszy, bardzo wyczerpuje uchodźców nie tylko psychicznie, ale takŜe
fizycznie. Czują się źle, są zmęczeni, najchętniej wcale nie wychodziliby z pokoju.
Zaufanie rozmówców trudno jednak zdobyć. Po pierwsze uchodźcy boją się, Ŝe to,
co powiedzą podczas rozmowy z psycholog, zostanie potem wykorzystane do uzasadnienia
wydania decyzji negatywnej: Ja ci powiem, Ŝe się boją. Nie mówią szczerze. Ona zawsze mi
mówiła, Ŝe ja tak wyjątkowo otwarcie rozmawiam. A to dlatego, Ŝe ja się nie boję, nie muszę
tu zostać. Inni, co chcą albo muszą, to boją się, Ŝe coś źle powiedzą, inaczej niŜ na
Koszykowej i będą mieć problemy [Pakistańczyk]. Po drugie uchodźcy-męŜczyźni często
krępują się rozmawiać o swoich problemach z kobietą, i do tego młodą. Trudno jest mówić
im o tym jak jest cięŜko i Ŝe sobie nie radzą z obecną sytuacją.
178
Na parterze znajduje się takŜe gabinet lekarski. Lekarz, z pochodzenia Afrykańczyk,
przyjmuje w nim pacjentów zwykle raz w tygodniu. Niewystarczająca, zdaniem uchodźców,
opieka medyczna w ośrodku jest jednym z ulubionych tematów jego mieszkańców.
Niektórzy twierdzą, Ŝe lekarz bardziej staranie dba o zdrowie Afrykańczyków: My chcemy
być przez lekarza równo traktowani. A on jest z Afryki, to Murzynom lepiej daje
[Pakistańczyk]. Zarzucają mu takŜe niepunktualność: Przychodzi raz w tygodniu, 2 godziny
później niŜ miał i wcale potem nie zostaje dłuŜej. Część ludzi potem musi czekać do następnej
wizyty za tydzień. A wiesz jak to jest, dziś mój problem jest nieduŜy, ale za tydzień to moŜe
być powaŜna choroba [Bengalczyk].
Na parterze znajduje się równieŜ biblioteka. Powstała ona z inicjatywy wolontariuszy
pracujących w ośrodku: Została stworzona biblioteka, aby uchodźcy mieli co czytać.
Poprosiliśmy BUW, British Council i Instytut Francuski o darmowe egzemplarze
niepotrzebnych im ksiąŜek. Dali nam około 20 kartonów. Tylko ze strony rosyjskiej brak było
zainteresowania tą formą pomocy, a przecieŜ wielu uchodźców jest rosyjskojęzycznych
[wolontariusz pracujący w ośrodku].
W jednej z sal na parterze dwa razy w tygodniu prowadzone są lekcje języka
polskiego. Zajęcia prowadzone są w trzech grupach: dziecięcej, początkującej i
zaawansowanej. Język polski jest postrzegany przez uchodźców jako trudny. Tylko tym,
którzy znają język rosyjski, łatwiej przychodzi opanowanie języka polskiego. Większość
werbalnie deklaruje chęć nauki języka polskiego, w praktyce jednak zaleŜy to często od tego,
czy planują na stałe osiąść w Polsce i znaleźć tu pracę. Ci, którzy zamierzają wyjechać na
Zachód (a więc większość), ograniczają się do przyswojenia sobie jedynie niezbędnych słów
i zwrotów takich jak „dzień dobry”, „smacznego” czy „papierosy”, ułatwiających codzienne
Ŝycie. Wielu jednak przyjmuje strategię polegającą na uŜywaniu jedynie języka angielskiego,
licząc na to, Ŝe Polacy takŜe go znają. Za najbardziej efektywną metodę nauki uchodźcy
uznają niewątpliwie kontakty z Polakami.
Na parterze znajduje się takŜe stołówka i jej zaplecze. W ośrodku nie przyrządza się
posiłków. Robi to firma z zewnątrz, jedzenie jest tu tylko dostarczane i wydawane
uchodźcom. Tylko nieliczni z nich jedzą na stołówce. Większość odebrane posiłki spoŜywa
w pokojach. Zgodnie z przepisami, uchodźcy mają zapewnione śniadania, obiady oraz
kolacje. Są to ogólnie rzecz biorąc dania kuchni polskiej. Ze względu na zakazy religii
muzułmańskiej w ośrodku nie podaje się wieprzowiny. W piątki zwykle jest ryba. W
stosunku do pracowników kuchni uchodźcy zachowują się raczej uprzejmie. Ci, którzy
chorują, mogą uzyskać od lekarza zalecenie specjalnej diety. Na posiłki nie narzekają
zazwyczaj uchodźcy z Białorusi czy Ukrainy, a własną kulinarną aktywność ograniczają do
zaparzania sobie kawy czy herbaty. W przeciwieństwie do nich, uchodźcy z Azji i Afryki
generalnie nie przepadają za polską kuchnią, niechętnie jedzą wydawane im posiłki, a w
szczególności zupy. Czasem wręcz odbierają jedzenie tylko po to, Ŝeby je potem wyrzucić.
Lubią za to gotować potrawy z kupionych przez sobie produktów na swój własny, domowy
sposób. Przyrządzanie sobie samemu posiłków w ośrodku natrafia jednak na problem braku
odpowiednich warunków do gotowania. Na kaŜdym piętrze znajdują się zaledwie dwa
niewielkie aneksy kuchenne, gdzie mieszkańcy mogą przyrządzać sobie posiłki. Znajdują się
tam kuchenki, zlew, kosze na śmieci oraz wspólne lodówki: Nie ma tu światła. Nie działa
Ŝarówka i nikt jej nie wymienił. Mój kolega musiał robić jedzenie przy świetle telefonu
komórkowego. Stał i świecił do garnka, Ŝeby coś widzieć. Jak przychodzą ludzie z
Koszykowej, to widzą dwie kuchenki i myślą, Ŝe mamy tutaj naprawdę dobre warunki.
Oczywiście oni nie wiedzą, Ŝe ta jedna kuchenka nie działa, a ta druga ma tylko 2 palniki
sprawne [Bengalczyk].
Słabo wyposaŜona kuchnia i złe warunki do gotowania są często przyczyną sporów
między mieszkańcami ośrodka o to, kto teraz będzie sobie gotował. Z uwagi na to, Ŝe palniki
działają bardzo słabo, gotowanie przedłuŜa się w nieskończoność, irytując gotujących oraz
tych oczekujących na swoją kolej. Młody chłopak z Bangladeszu mówił mi, Ŝe przyrządzenie
179
curry zajmuje mu nie mniej niŜ 2 godziny.
Łazienki to kolejny newralgiczny punkt w ośrodku. Mieszkańcom przeszkadza fakt,
Ŝe zarówno prysznice, jak i toalety są wspólne, a więc nie znajdują się w pokojach, lecz na
korytarzach. Narzekają na zły stan sanitariatów oraz panujący w nich brud. WyraŜają swoje
obawy przed moŜliwością zaraŜenia się róŜnymi chorobami: DuŜo ludzi, jedna toaleta dla
wszystkich, duŜo ludzi ma tu jakąś chorobę czy coś. Są takie choroby, Ŝe nic nie widać, a w
środku coś jest. Ja się tego trochę boję [Pakistańczyk].
W piwnicy budynku znajduje się pralnia. Uchodźcy nie przepadają takŜe i za tym
miejscem. Upranych ubrań starają się nie pozostawiać bez opieki, gdyŜ często zdarza się, Ŝe
znikają. Suszą się one najczęściej w pokojach. Gdy jest ciepło są wywieszane na terenie
ogródka przygotowanego specjalnie dla dzieci mieszkających w ośrodku. Jest to dość duŜy
teren, zlokalizowany po drugiej stronie ulicy. Znajduje się tam kilka huśtawek. Reszta
przestrzeni jest porośnięta trawą: Mają teraz jeszcze ogródek, tam się bawią i siedzą. Na
początku tego ogródka tutaj nie było, dzieciaki grały w piłkę na ulicy. To było niebezpieczne,
teraz te garby są porobione na jezdni, Ŝeby ludzie wolniej jeździli. W lecie mieli parę razy
jakieś imprezy organizowane, konkursy chyba dla dzieci. Widziałam, Ŝe tam był ksiądz, ale
kto to organizuje, to nie wiem [ekspedientka z pobliskiego sklepu].
W ośrodku na Siekierkach jest bardzo mało rodzin, co za tym idzie, równieŜ dzieci,
w czasie moich badań przebywało tam dziesięcioro nieletnich, z tego czworo dzieci w wieku
szkolnym. W jednym pokoju mieszka z reguły nie mniej niŜ 2 osoby i nie więcej niŜ 6.
Rodziny mają osobne pokoje. Często niektóre łóŜka zajęte są tylko w teorii, bo dana osoba
spędza większość dni i nocy poza ośrodkiem. Pokoje wyposaŜone są w pojedyncze oraz
piętrowe łóŜka, najczęściej jedną szafę, krzesła, stół i umywalkę. W niektórych pokojach
znajduje się dodatkowe wyposaŜenie, takie jak na przykład telewizor, radio, czajnik
elektryczny, lodówka, kuchenka gazowa. Są to prywatne rzeczy uchodźców mające za
zadanie ułatwić i uprzyjemnić Ŝycie w ośrodku. Jedyna Czeczenka w tym ośrodku trzyma w
swoim pokoju kota.
Ściany w pokojach są czasem udekorowane plakatami bądź starymi kalendarzami.
MoŜna spotkać teŜ rozkłady jazdy autobusów oraz tabelki informujące o godzinach modlitw
muzułmanów. Zdjęcia rodziny i bliskich na ogół trzymane są w szafach lub w walizkach, a
nie na widoku publicznym.
Uchodźcy opowiadając o ośrodku często manifestują swój negatywny stosunek do
niego. Zawsze uŜywają wobec niego słowa „obóz”, w języku rosyjskim „łagier”, a w
angielskim „camp”, podkreślając jakby tym samym, Ŝe miejsce to ogranicza ich wolność.
Wielokulturowość ośrodka nie wzbudza u nich większej fascynacji. Uchodźca z Ukrainy
określił je jako internacjonalne zoo. Podkreślają, Ŝe nie ma ono nic wspólnego z domem: To
po prostu ośrodek, a nie dom. Ośrodek nigdy nie będzie jak dom. Wskazują, Ŝe to, co róŜni
przede wszystkim ośrodek od domu, to brak poczucia posiadania tej przestrzeni na własność:
U nas w Pakistanie się tak mówi, Ŝe nawet, jeŜeli masz mały, biedny dom i w ogóle nic
innego nie masz, to jest twój własny dom. W swoim domu robisz co chcesz, a w innym to jest
problem [Pakistańczyk]. Dom to miejsce, które jest całkowicie nasze. Czujemy się w nim
zupełnie wolni i nieskrępowani obecnością osób obcych, zakazami czy nakazami.
Tymczasem ośrodek, przynajmniej z załoŜenia, ma być swego rodzaju instytucją
dyscyplinującą, której zadaniem jest wychowywać swoich podopiecznych. Ma w ten sposób
zapewnić uchodźcom bezpieczeństwo i schronienie, kosztem jednak odebrania im części
kompetencji w zakresie decydowania o swoich działaniach. Uchodźcy zobowiązani są do
przestrzegania regulaminu, a jeśli się do niego nie stosują mogą zostać usunięci z ośrodka.
Fakt istnienia przepisów i sankcji za ich nieprzestrzeganie powoduje, Ŝe uchodźcom trudno
jest się poczuć w ośrodku jak w domu. MoŜe to wręcz potęgować poczucie obcości tego
miejsca oraz być źródłem wrogości w stosunku do instytucji ośrodka w ogóle i
przebywających w nim innych osób. Codzienny rytuał okazywania straŜnikom karty przy
wejściu na teren ośrodka kaŜdorazowo przypomina uchodźcy, Ŝe znajduje się on w miejscu
180
ograniczonej wolności. Wolność uchodźcy nie jest jednak ograniczana tylko przez przepisy,
lecz takŜe przez obecność innych ludzi. W ośrodku zaciera się tak potrzebna człowiekowi
granica między tym, co prywatne, a tym, co publiczne. Nawet przestrzeń pokoju, w którym
uchodźca spędza większość czasu nie jest przestrzenią prywatną. Mimo zamknięcia w
czterech ścianach uchodźca pozostaje ciągle niejako na widoku, nie mogąc uciec od nie
zawsze poŜądanej obecności współlokatorów. W takich warunkach trudno jest uchodźcom
poczuć się dobrze, zaś dyskomfort psychiczny i fizyczny prowadzi nieraz do konfliktów.

Linin jest jednym z najnowszych ośrodków dla uchodźców w Polsce i jednocześnie


największym. Jest to typowy obiekt koszarowy przejęty po zlikwidowanych Jednostkach
Nadwiślańskich MSWiA. Obejmuje kompleks 6 budynków przeznaczonych na pobyt dla 500
osób, choć w czasie naszych badań w 2006 r. przebywało w nim zaledwie nieco ponad 100
osób narodowości czeczeńskiej oraz kilku Inguszy. W kaŜdym budynku znajduje się 36 pokoi
24-osobowych i 12 pokoi 6-osobych. Łazienki znajdują się tylko na korytarzach, po jednej na
piętro, kaŜda wyposaŜona w 4 prysznice i 3 ubikacje oraz 5 umywalek. Zaletą ośrodka, w
przeciwieństwie do pokoi i łazienek, są natomiast kuchnie na kaŜdym z pięter wyposaŜone w
dwie kuchenki, zlew oraz 3 duŜe lodówki. Ponadto znajduje się tam stołówka, a jedzenie
dostarczane jest przez firmę cateringową. Znajduje się teŜ świetlica z telewizorem
podłączonym do sieci kablowej.
Mieszkańcy mogą korzystać równieŜ z boisk do gry w siatkówkę i piłkę noŜną. W
ośrodku znajduje się pokój modlitewny (meczet) i gabinet lekarski. Planowane jest załoŜenie
biblioteki. Ośrodek w Lininie znalazł się w projekcie EQUAL, w ramach którego Polska
Akcja Humanitarna otworzyła tzw. świetlicę dla dorosłych z pracownią krawiecką,
plastyczną, fotograficzną i fryzjerską. Rzecz dotychczas bez precedensu w polskich
ośrodkach dla uchodźców, przyczyniająca się na pewno do większego zadowolenia
korzystających z nich uchodźców i dająca im nadzieję na znalezienie później pracy w Polsce.
W ośrodku znajduje się takŜe szkoła i przedszkole z duŜą ilością zabawek, która
równieŜ wyróŜnia ten ośrodek. Uchodźcy mogą wykonywać tu takŜe pewne prace
porządkowe, za które otrzymują dodatkowe kieszonkowe. Ogólnie rzecz biorąc ośrodek ten,
niedawno oddany do uŜytku, chlubiący się czystymi pokojami i korytarzami, posiadający
wspomniane pracownie i własną szkołę uznawany jest przez Polaków za bardzo dobry. Ale
jego połoŜenie jest jednak przyczyną zwiększonego poczucia wyizolowania jego
mieszkańców, które i tak naleŜy do jednego z najczęstszych doświadczeń uchodźczych.
Czerwony Bór koło ŁomŜy został, podobnie jak Linin, przejęty przez URiC po
Jednostkach Nadwiślańskich MSWiA. Ośrodek został tam utworzony na przełomie 2002 i
2003 r. Jest to najbardziej odizolowany od otoczenia ośrodek w Polsce, stąd nie najlepsza o
nim opinia wśród uchodźców. Znajduje się w nim 65 pokoi na 270 osób. Zamieszkiwany jest
181
przez Czeczenów i osoby narodowości rumuńskiej. Sprzęty w pokojach są bardzo zniszczone.
Jest świetlica, szkoła w jednym pomieszczeniu i biblioteka, słabo wyposaŜona. Na zewnątrz
plac zabaw dla dzieci oraz boisko do koszykówki i piłki noŜnej. Istnieje moŜliwość
wykonywania niewielkich prac porządkowych za dodatkowe kieszonkowe.
„Jachranka” w Jadwisinie nad Zalewem Zegrzyńskim była jedynym ośrodkiem dla
uchodźców, który w okresie naszych badań mieścił się w dawnym kompleksie wczasowym
składającym się z dwóch hoteli. Pod koniec 2006 r. ośrodek ten został jednak zlikwidowany.
Zamieszkany ostatnio był wyłącznie przez Czeczenów, ale przez dwa rywalizujące ze sobą
klany (tejpy), które próbowały nawzajem narzucić sobie swoje prawa i zasady, wskutek czego
dochodziło tam do ciągłych bójek. Cechą go wyróŜniającą, podobnie jak wszystkich
ośrodków wczasowych, było piękne połoŜenie i wspaniałe warunki rekreacyjne w lesie i nad
wodą. W przeciwieństwie do innych miał stosunkowo dobre połączenie autobusowe z
Warszawą.
Sam ośrodek zbudowany w stylu lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, niegdyś
komfortowy, był juŜ jednak bardzo zaniedbany. W obu budynkach było 60 pokoi
przewidzianych dla 250 osób. Pokoje w tym ośrodku wyposaŜone były – jak wszędzie –
skromnie, jednak były dość przestronne (ok. 15–20 m²) oraz miały łazienkę i aneks kuchenny,
co z punktu widzenia uchodźców było zdecydowanym plusem. Problemem był jednak stan
ośrodka, widoczne grzyby i pleśń oraz chroniczny brak ciepłej wody, która była limitowana
przez kierownictwo. Poza tym zimą pokoje były ogrzewane, ale juŜ nie korytarze, w związku
z czym występowała tam spora róŜnica temperatur, która była przyczyną częstych przeziębień
jego mieszkańców.
Prawdopodobnie ten ośrodek wczasowy przeznaczony był niegdyś do zamieszkania
wyłącznie latem. W ośrodku jest dość dobrze wyposaŜona świetlica dla dzieci, dzięki
skutecznie działającej tam wolontariuszce. Poza tym znajduje się tam duŜa sala gimnastyczna,
stołówka oraz meczet. Pomieszczenia te takŜe były nie ogrzewane zimą, choć do tego
ostatniego uchodźcy kupili za własne środki nagrzewacz powietrza. To jednak wzbudziło
konflikt pensjonariuszy z administratorem budynku, który twierdził, Ŝe urządzenie pochłania
zbyt wiele energii i próbował je odebrać uchodźcom.
Wszystkie natomiast ośrodki powstałe w wynajmowanych hotelach robotniczych
róŜnią się od wymienionych wyŜej tym, Ŝe są połoŜone przewaŜnie w miastach i mają z
reguły dostęp do dobrej komunikacji autobusowej. Warunki w nich są zróŜnicowane, nie
zawsze najlepsze, zaletą ich jest jednak w oczach uchodźców, jak juŜ wspominaliśmy, ich
połoŜenie. RóŜnią się one między sobą m.in. długością czasu, od którego pełnią tę funkcję, a
więc takŜe doświadczeniem pracującego w nich personelu.
182
Najstarszym ze znanych nam ośrodków mieszczących się w hotelach robotniczych jest
ośrodek w Łukowie. Mieści się w „Hotelu Polonia” naleŜącym do spółki o tej samej nazwie,
wynajmowanym przez URiC na ten cel bez przerwy od 1996 r.309 Ogólnie cieszy się dobrą
opinią. Znany jest z przyjaznej postawy właścicieli i pracowników hotelu wobec uchodźców.
Słabą stroną – z punktu widzenia uchodźców – jest odległość Łukowa od Warszawy i nie
najlepsze z nią połączenie komunikacyjne. W latach 1997–1998 w hotelu został
przeprowadzony generalny remont i obecnie jest on znacznie bardziej nowoczesny niŜ był w
okresie PRL.
Obecnie w ośrodku jest miejsce dla 260 uchodźców w 84 pokojach, dwuosobowych
(12 m²) lub czteroosobowych (18 m²). Łazienki znajdują się w kaŜdym segmencie
mieszkalnym składającym się z dwóch pokoi i są wyposaŜone w prysznic, umywalkę i
ubikację. Sprzątane są przez sprzątaczki hotelowe. Posiłki są przygotowywane w znajdującej
się na miejscu kuchni i mogą być spoŜywane w stołówce. Brak jest miejsc do gotowania
przez samych uchodźców, co z ich punktu widzenia jest wadą. Na parterze znajduje się tylko
jedna niewielka kuchenka przeznaczona dla mieszkańców ośrodka, gdyby chcieli sobie coś
podgrzać. Obok budynku jest plac mogący słuŜyć jako boisko lub miejsce zabaw dla dzieci.
W środku jest sala słuŜąca jako siłownia, świetlica z telewizorem, meczet, gabinet lekarski.
Brak jest biblioteki i komputerów z połączeniem do Internetu.
Przed 2000 r. hotel zamieszkiwało wielonarodowościowe towarzystwo z takich
krajów, jak Somalia, Kamerun, Sri Lanka i Pakistan. W 2006 r. większość z nich stanowili juŜ
Czeczeni. Poza nimi przebywały w nim jeszcze w tym czasie pojedyncze osoby narodowości
rosyjskiej, białoruskiej i kazachskiej.
Warszawa-Bielany jest z kolei, obok Linina, największym ośrodkiem w Polsce.
Mieści się w Zajeździe Lipsk naleŜącym do firmy APLAUZ. Jest to czteropiętrowy budynek,
w którym znajduje się 119 pokoi, gdzie moŜe mieszkać 500 osób. Ośrodek dla uchodźców
powstał w tym hotelu w lutym 2005 r. Od tego czasu zamieszkiwany jest prawie wyłącznie
przez Czeczenów oraz małe grupki Inguszy i Dagestańczyków. Oprócz wielkości wyróŜnia
się jeszcze tym, Ŝe wszelkich pozostałych udogodnień jest zbyt mało jak na tak duŜą liczbę
przybywających w nim mieszkańców. Jest tam zaledwie 10 ubikacji, 7 pryszniców i 4
kuchnie. Świetlica znajduje się w przerobionej jadalni, z której uchodźcy nie chcieli
korzystać. Ogólnie wszystko w stanie przeciętnym, korytarz i klatka schodowa
zdewastowane. Podobnie jak w innych ośrodkach na zewnątrz znajduje się plac zabaw i

309
Ośrodek opisywany był m.in. przez Maję Musiał w artykule zawartym w: Między piekłem a rajem, w: Między
piekłem a rajem, red. M. Ząbek, Warszawa, 2002.
183
boisko do piłki siatkowej. Zaletą ośrodka jest jedno, Ŝe znajduje się w Warszawie, więc
uchodźcy najczęściej nie narzekają na drobne niedogodności.
Ośrodek w Wołominie, powstały w hotelu pracowniczym naleŜącym do firmy
Pensjonat Halina z Wyszkowa, na tle wymienionych juŜ wyŜej jest całkiem przeciętny.
Mieści się w podobnym, jak na Bielanach, czteropiętrowym bloku, w którym znajduje się 68
pokoi przygotowanych na przyjęcie 208 osób. Zamieszkują go równieŜ uchodźcy z Czeczenii
oraz pojedyncze osoby z Dagestanu, Kirgistanu, Ukrainy, Białorusi i Pakistanu. Ogólny jego
stan jest raczej mało zadowalający. Wygląda on tak, jakby Urząd chciał zapewnić Czeczenom
swojskie warunki, czyli Ŝeby czuli się jak u siebie w zbombardowanym Groznym. Budynek
jest szary, brudny, z odpadającym tynkiem. Dzieci jak pada deszcz bawią się w błocie albo na
pordzewiałych huśtawkach. Pokoje są jednak w miarę czyste, problemem są tylko nieszczelne
okna, które trzeba zalepiać taśmą izolacyjną. Korytarze i klatki schodowe są dość zaniedbane.
Podobnie jak w innych ośrodka, znajduje się tam jeszcze jadalnia, meczet, pomieszczenie
telewizyjne, mała sala do ćwiczeń i gabinet lekarski.
Dwa ośrodki w Białymstoku310 (Zajazd „Budowlani” i Hotel IGA) i jeden w ŁomŜy
(Zajazd „Zacisze”) znajdują się równieŜ w byłych hotelach zakładowych, których obecnym
właścicielem jest państwowe Przedsiębiorstwo Usług Socjalnych i Budownictwa z
Białegostoku. W pierwszym znajdującym się na uboczu osiedli mieszkaniowych pokoje są
wygodniejsze i posiadają łazienkę. Drugi jest nieco gorszy, bez łazienek w pokojach, ale ma
juŜ pewną tradycję goszczenia cudzoziemców. Wcześniej zamieszkiwali w nim Ormianie.
Obecnie wszyscy uchodźcy w Białymstoku to Czeczeni. W ośrodkach tych pręŜnie działało
Biuro Caritas Archidiecezji Białostockiej i Prawosławny Ośrodek Miłosierdzia Bractwa
Świętego Mikołaja.
Ośrodki w Białymstoku wyróŜniają się tym, Ŝe zostały załoŜone tam pierwsze w
Polsce tzw. grupy wsparcia dla kobiet o charakterze informacyjno-edukacyjnym. Prowadzone
są przez psychologa i tłumacza z języka rosyjskiego, a wspierane przez lekarzy, pielęgniarki,
połoŜne, kuratorów i pedagogów szkolnych. Celem ich istnienia jest zapoznanie kobiet-
uchodźców ze sposobami radzenia sobie w trudnych sytuacjach, jak przemoc domowa,
alkoholizm, czy antykoncepcja.
Ośrodek w ŁomŜy jest to czteropiętrowy, niewielki budynek zamieszkały przez 240
uchodźców z Czeczenii. Ośrodek funkcjonował w latach 2002–2004, a następnie po przerwie
wznowił działalność w 2005 r. Obecnie jest wyposaŜony w nowoczesne segmenty mieszkalne
składające się z dwóch pokoi, przedpokoju, aneksu kuchennego, dwóch pokoi i łazienki z

310
Ośrodki w Białymstoku zostały opisane przez Barbarę Cieślińską: Goście i gospodarze. Uchodźcy z Czeczenii
w Białymstoku, w: E. Nowicka, B. Cieślińska, Wędrowcy i migranci. Pomiędzy marginalizacją a integracją,
Nomos, Kraków 2005.
184
ubikacją i prysznicem. We wszystkich trzech ośrodkach, którego właścicielem jest
wspomniane przedsiębiorstwo, znajdują się przedszkola dla dzieci i świetlice.

6.5. Główne problemy adaptacyjne uchodźców w Polsce (w świetle badania sondaŜowego)

Główne problemy występujące podczas pobytu w ośrodkach. Zdecydowana


większość z naszych badanych przyjechała do Polski w 2004 lub 2005 r. (91,5%; 183 osoby).
Tylko 8,5% (17) przebywało dłuŜej w ośrodku, czyli od 2003 r. Dla większości z nich
przyjazd do Polski miał charakter nowości i podróŜy w „nieznane”. Ponad 80% z nich –
83,9% (167) nie było jeszcze w naszym kraju, zaś reszta, czyli 16,1% (32), była przynajmniej
raz, zazwyczaj w roli osoby starającej się o status uchodźcy, lub teŜ wcześniej w Polsce
pracowała (handlowała).
Wyjazd i pobyt w obcym kraju w roli osoby starającej się o nadanie statusu uchodźcy
nigdy nie jest łatwy. Obok własnych trudnych przeŜyć z kraju pochodzenia dochodzą znane
trudności adaptacyjne w nowym społeczeństwie oraz problemy związane z przebywaniem w
ośrodku (patrz Tabela 4).
Zdaniem badanych, największe problemy budzą warunki bytowe w ośrodku, które
obejmują przede wszystkim złą sytuację finansową i brak wystarczających środków
finansowych na utrzymanie rodziny, a takŜe złe warunki mieszkaniowe. Kwestie finansowe
wysuwają się tutaj na pierwszy plan, na które wskazuje prawie kaŜdy z naszych badanych
(jeŜeli uwzględnimy kategorię „brak wystarczających środków na utrzymanie rodziny”).
Dochodzą do tego trudności związane ze stanem zdrowia własnym i najbliŜszych,
psychicznym i fizycznym. Po nich właśnie widać cięŜar traumatycznych doświadczeń
uchodźczych.

Tabela 4. Największe problemy badanych w Polsce*

Lp. Typ problemu Odsetek


(liczba
wskazań)
1. Zła sytuacja finansowa 59% (118)

2. Zły stan zdrowia 28,5% (57)

3. Brak wystarczających środków na 27,5% (55)


utrzymanie rodziny
4. Warunki mieszkaniowe w ośrodku 12,0% (24)
185
5. Zła organizacja czasu wolnego 11,0% (22)

6. Tęsknota za krajem 9,0% (18)

7. Nadmierna biurokracja 4,5% (9)

8. Brak akceptacji ze strony Polaków 3,0% (6)

9. Złe traktowanie przez urzędników 2,0% (4)

10. Inne: 21% (42)


brak moŜliwości nauki 6,0% (12)
brak pracy 5,0% (10)
brak decyzji o przyznaniu statusu 2,5% (5)
uchodźcy
warunki bytowe w ośrodku 2,5% (5)
problemy językowe 2,0% (4)
kłopoty z poruszaniem się poza 1,0% (2)
ośrodkiem

*Procenty nie sumują się do 100%, gdyŜ badani mogli wymienić więcej niŜ jedną przyczynę.

W Polsce kłopoty ze zdrowiem są charakterystyczne przede wszystkim dla


doświadczonych przez wojnę uchodźców z Czeczenii (35,5%), wobec osób „innej
narodowości” (12,2%). Spotyka się wśród nich takie choroby, jak gruźlica, zapalenie płuc,
odra i inne mające związek z trudnymi warunkami Ŝycia, jak np. niedoŜywienie i anemia
występujące u dzieci, choroby Ŝołądka itp. Wielu Czeczenów utraciło swe domy, a te, które
stały, były w większości pozbawione dostaw energii i niedogrzane. Opieka zdrowotna prawie
nie istniała lub była na bardzo niskim poziomie. Przybywając do Polski, nie posiadają oni
dokumentów, na podstawie których moŜna by ustalić ich stan zdrowia, przebyte choroby i
szczepienia.
Pozostałe trudności nie są juŜ tak istotne. Na uwagę zasługuje „tęsknota za krajem”,
waŜna na początku kaŜdego pobytu w nowych warunkach, mimo złych wspomnień z nim
związanych.
Generalnie pochodzenie etniczne niezbyt róŜnicuje, jeśli chodzi o krytykę warunków
bytowych w ośrodkach. Brak odpowiednich środków do utrzymania rodziny i zła sytuacja
finansowa dominują wśród wszystkich grup narodowych uchodźców. MoŜna jednak
zauwaŜyć dosyć interesującą zaleŜność. Uchodźcy narodowości czeczeńskiej najczęściej
skarŜą się na opiekę zdrowotną. Inne grupy narodowościowe stosunkowo częściej wskazują
na biurokrację i warunki mieszkaniowe. Te ostatnie warunki najrzadziej z kolei wskazują
osoby narodowości czeczeńskiej.
186
Wiek i stan rodziny wpływają w ten sposób, Ŝe osoby po ukończeniu 36. roku Ŝycia,
zazwyczaj przebywające tutaj z rodziną, najczęściej podkreślają warunki finansowe i
mieszkaniowe jako największe swoje problemy.
Interesujący jest natomiast wpływ wykształcenia i zawodu. Okazuje się, Ŝe osoby
deklarujące najwyŜszy poziom wykształcenia i wykonujące zawody inteligenckie najrzadziej
podkreślają swoje problemy w Polsce, co częściej robią osoby gorzej wykształcone (we
wszystkich kategoriach problemów w Polsce).
Odrębną sprawą są trudności związane z funkcjonowaniem ośrodka (biurokracja i
nastawienie administracji, zła organizacja czasu wolnego). Ten typ trudności badani rozwijają
takŜe w kategorii „inne”, podkreślając głównie ograniczenia związane z pobytem w ośrodku i
oczekiwaniem na rozpatrzenie wniosku uchodźczego (przede wszystkim brak pracy i
moŜliwości nauki, a takŜe brak decyzji o przyznaniu statusu uchodźcy, ograniczone
moŜliwości poruszania się poza ośrodkiem, regulaminy wewnętrzne określające stopień
swobody, granice obszarów prywatności). Inne typowe kłopoty adaptacyjne, jak zły stosunek
personelu ośrodków lub współmieszkańców do nich czy problemy językowe, nie budzą tu
takich emocji. Rozwinięcie oceny pobytu w ośrodku znajdujemy w następnej tabeli (tabela 5).
Badani ocenili najgorzej, podobnie jak w poprzedniej tabeli, warunki finansowe
pobytu w ośrodku. Uczyniło tak 80% respondentów, a przeszło połowa uznała je jako bardzo
złe. Jest to zdecydowanie dominująca kategoria w trudnościach pobytu w Polsce. Inne
warunki nie budzą juŜ takich skrajnych ocen. Prawie 40% źle ocenia warunki Ŝywieniowe
(39,2%), a jako bardzo złe wskazała je prawie co piąta osoba. Źle są takŜe oceniane warunki
sanitarne i wypoczynkowe (oceny złe wydała około jedna trzecia badanych).

Tabela 5. Ocena warunków pobytu w ośrodku

Lp. Typ warunków: Skala ocen (%)


Bardzo Złe Średnie Dobre Bardzo
złe dobre
1. Mieszkaniowe 2,5 15,1 29,1 30,2 23,1

2. śywieniowe 19,1 20,1 32,7 24,6 3,5

3. Sanitarne 7,5 25,1 37,7 21,1 8,5

4. Wypoczynkowe 15,2 12,1 14,6 34,8 23,2

5. Finansowe 52,3 30,7 11,6 3,0 2,5

6. WspółŜycie z innymi 2,6 7,7 14,4 47,4 27,8


grupami uchodźców
187
Najmniej krytycznych ocen budzi współŜycie z grupami innych uchodźców (tylko
10,3% wskazań jako złe lub bardzo złe). Niski procent wskazań na problemy z innymi
uchodźcami w okresie prowadzenia badań wynika prawdopodobnie z przeniesienia
większości nie-czeczeńskich uchodźców do ośrodka na Siekierkach w Warszawie. W
rezultacie wszystkie pozostałe są prawie jednolite narodowościowo i obecnie nie dochodzi juŜ
w nich do konfliktów o podłoŜu kulturowym czy rasowym.
Wcześniej według wypowiedzi wielu uchodźców były tam jednak stałym zjawiskiem
związanym najczęściej z dominacją grupy czeczeńskiej. Uogólniając moŜna powiedzieć, Ŝe
obecnie ta ostatnia kategoria jest oceniana najlepiej, gdyŜ jako dobrą lub bardzo dobrą widzi
ją przeszło trzy czwarte naszych badanych (75,2%). MoŜna takŜe przypuszczać, Ŝe większość
konfliktów mogłoby się nigdy nie uzewnętrznić, gdyby nie będący ich katalizatorem
charakter Ŝycia w ośrodku: bezczynność, frustracja i brak perspektyw.
Pozytywne oceny zdobywają warunki wypoczynkowe i mieszkaniowe, o których
dobrze wypowiada się przeszło połowa respondentów, a w tym jako bardzo dobre wskazał je
prawie co czwarty badany311. Najmniej pozytywnie są oceniane warunki finansowe, tylko
5,5% ocen dobrych, a w tym 2,5% jako bardzo dobrych (patrz: „Problemy w ośrodku dla
uchodźców”).

Problemy w ośrodku dla uchodźców:


- Co to znaczy być uchodźcą w Polsce, tu w tym miejscu, w ośrodku ?
- Ja myślę, Ŝe na płaszczyźnie oczekiwań ... Ŝe bezpieczeństwo, środki do Ŝycia i
zapewnienie bytu na poziomie przyzwoitym…. Byt materialny, finansowy…
- A to są oczekiwania, tak? A jak to Ŝycie wygląda w sferze realiów?
- Odwrotnie.
- To znaczy?
- Zagubienie kulturowe i komunikacyjne.
- To znaczy, co konkretnie?
- Niezdolność do porozumiewania się z polskim otoczeniem.
- Czy to jest kwestia językowa?
- Nie tylko.
- A jaka jeszcze?
- No, kulturowa.
- Jakiś przykład?
- Dzieci ze szkoły na przykład, one zgłosiły do administracji w ośrodku, Ŝe czują się
uraŜone, bo jeden chłopak z dziewczyną się całowali na korytarzu, a to jest
niedopuszczalne, „łapy precz od naszych dziewczyn”, Ŝeby coś takiego się nie wydarzyło…-
To nie była „nasza dziewczyna”, to była Polka. - Poczuli się obraŜeni, bo - Zobaczyli jakąś
parę na korytarzu, poczuli się obraŜeni, Ŝe chłopak z dziewczyną się migdalili…. Nie moŜe
pani posadzić chrześcijańskiego chłopca z dziewczyną, która się lepiej uczy, to jest nie do
pomyślenia….[WF1 – NGOs 1 i 2]

311
Na tak pozytywne wyniki wpływ mógł mieć fakt, Ŝe badania ilościowe przeprowadzali pracownicy socjalni.
188
Ocena funkcjonowania ośrodków dla cudzoziemców. W świetle złoŜonych
ankieterom deklaracji badani generalnie pozytywnie oceniają ośrodek, w którym obecnie
przebywają (Tabela 6).

Tabela 6. Generalna ocena funkcjonowania ośrodka dla uchodźców

Lp. Typ oceny Odsetek


(liczba wskazań)
1. Zła (negatywna) 9,1% (9)
2. Ośrodek jest przeciętny 27,3% (54)
3. Dobra 53% (105)
4. Brak zdania (nie wiem) 10,6% (21)
Tylko co dziesiąty badany ocenia funkcjonowanie ośrodka dla uchodźców
negatywnie, ponad połowa ma o nim ocenę dobrą, ponad jedna czwarta ocenia go w sposób
przeciętny (ani dobry, ani zły), zaś co dziesiąty nie ma zdania w tej materii. Ocena ośrodka
jest więc zaskakująco pozytywna. Zdecydowanie pozytywnie oceniają warunki w ośrodku
uchodźcy czeczeńscy (71%), zaś w najmniejszym stopniu uchodźcy „rosyjscy” (19,2%). Ci
ostatni względnie najczęściej podkreślają średnią lub złą ocenę funkcjonowania ośrodka.
Ośrodek najlepiej oceniają respondenci starsi, przebywający u nas z rodziną, zaś
najbardziej umiarkowane oceny (średnie lub złe) zgłaszają uchodźcy najmłodsi. Ze względu
na wykształcenie nie ma silnych zaleŜności, właściwie poza jedną, Ŝe osoby najlepiej
wykształcone, a takŜe wykonujące zawody inteligenckie są względnie najbardziej krytyczne,
tj. względnie częściej niŜ inni wskazują na „negatywne” oceny ośrodka.
PołoŜenie materialne w ośrodku. Badani krytycznie oceniają swoje aktualne
połoŜenie materialne. Tylko 4% (czyli 8 osób) określiło je jako „dobre”, ponad jedna trzecia
jako przeciętne (35,7%; 71), zaś złe przeszło połowa badanych – 54,3% (108 osób), w tym
jako bardzo złe co siódmy respondent (14,1%; 28). Ponad co piętnasty respondent nie potrafił
wyrazić zdania w tej kwestii 6% (12). Na ocenę sytuacji materialnej w przypadku Czeczenów
wpływa fakt, Ŝe nieraz utracili oni wskutek działań wojennych cały dorobek swego Ŝycia.
Sam przyjazd do Polski oceniany jest teŜ przez nich jako bardzo drogi, a pieniądze w celu
jego sfinansowania zostały często poŜyczone od rodziny czy znajomych.
Porównanie z warunkami połoŜenia materialnego w kraju pochodzenia przed
przyjazdem do Polski nie wypada krytycznie, tak jak moŜna było się tego spodziewać. Prawie
taki sam odsetek badanych mówi o nich, Ŝe są one lepsze (36%; 72 osoby), jak i gorsze
(37,9%; 75). Kategorię, Ŝe są one zbliŜone, wybrał co piąty respondent (18,5%; 37).
Do podstawowych źródeł utrzymania w ośrodku naleŜy oczywiście pomoc ze strony
państwa polskiego. Obejmuje ona wyŜywienie, zakwaterowanie, pomoc medyczną, naukę
189
języka polskiego, naukę dzieci w szkołach podstawowych oraz 70 zł pomocy miesięcznej na
zakup środków higieny osobistej. Ponadto cudzoziemcy, którzy nie mają środków
finansowych, mogą zwrócić się o jednorazową pomoc na zakup odzieŜy i obuwia. Jest to
podstawowy pakiet pomocy ze strony państwa. Uzupełniany jest on w razie potrzeby innymi
zamiennymi formami pomocy.
Uchodźcy, którzy ze względów medycznych lub szeroko rozumianego bezpieczeństwa
nie mogą przebywać w ośrodkach, otrzymują pomoc na pokrycie we własnym zakresie
kosztów pobytu na terenie Polski w wysokości 25 zł dziennie na osobę. Państwo pokrywa
równieŜ koszty dobrowolnych repatriacji. Jest to podstawowe źródło dla kaŜdej osoby
(91,5%; 183). Jest ono jednak uzupełniane przy pomocy innych sposobów, z których do
najwaŜniejszych naleŜą: własne oszczędności (14%; 28 osób), pomoc rodziny z kraju lub z
zagranicy (12%; 24), pomoc znajomych (7,5%; 15) oraz dorabianie sobie głównie poprzez
handel na bazarach, gdzie są zatrudniani przez innych uchodźców mających juŜ status i
zezwolenie na pobyt (zdarza się jednak, Ŝe handlują równieŜ rzeczami wynoszonymi z
ośrodka), lub dorywcze prace na budowie czy przy zbiorach owoców i warzyw (w przypadku
kobiet praca w barowych kuchniach lub bufecie lub handel Ŝywnością wydawaną w stołówce
ośrodka) (9%; 18)312. Przeznaczenie wydatkowania dodatkowych środków finansowych
przedstawia Tabela 7.

Tabela 7. Przeznaczenie uzyskiwanych dodatkowych środków pienięŜnych

Lp. Dodatkowe środki są Odsetek


przeznaczane na: (liczba
wskazań)
1. zakup Ŝywności 60% (120)

2. zakup ubrania i obuwia 27,5% (55)

3. zakup środków higienicznych 26,5% (53)

4. zakup uŜywek 9% (18)

5. potrzeby kulturalne 5% (10)

6. transport 4,5% (9)

7. przyjemności dla dzieci 4,5% (9)

312
Ta ostania liczba jest zapewne zaniŜona, poniewaŜ niektórzy uchodźcy zdają sobie sprawę, Ŝe w trakcie
pobytu w procedurze uchodźczej legalna praca jest niedozwolona. Szczególnie dotyczy to ośrodków w Lininie i
Smoszewie, znajdujących się w rejonach upraw owoców i warzyw. W sezonie ośrodki te wręcz pustoszeją, gdyŜ
większość uchodźców pracuje u okolicznych gospodarzy.
190
8. lekarstwa 4% (8)

9. rozmowy telefoniczne 1,5% (3)

*Procenty nie sumują się do 100%, gdyŜ badani mogli wymienić więcej niŜ jedną kategorię.

Dodatkowe pieniądze badani przeznaczają przede wszystkim na swoje bieŜące


utrzymanie, z czego najwięcej na Ŝywność, a następnie na ubranie i higienę. Pozostałe
dziedziny Ŝycia nie są juŜ tak mocno wskazywane i mówi o nich mniej niŜ 10%
respondentów. Wspominają tylko o uŜywkach (papierosy i alkohol), potrzebach kulturalnych
(kino), kosztach transportu, który nie jest tani w Warszawie i jej okolicach, lekarstwach,
drobnych przyjemnościach dla dzieci i rozmowach telefonicznych. Wyniki w tej tabeli
moŜemy interpretować takŜe z perspektywy odczuwanych największych braków w ośrodku,
które dotyczą urozmaicenia diety oraz wyglądu.
Ocena oferty edukacyjnej313. Ponad połowa badanych (53,5%; 107 osób) nie
korzysta z Ŝadnych kursów edukacyjnych lub językowych organizowanych w ośrodku,
pozostała część badanych deklaruje fakt uczestnictwa w takich przedsięwzięciach. Do
najczęstszych naleŜą kursy języka polskiego, z których korzysta ponad 40% badanych (44%;
88), kursy innych języków – 4% (8) lub teŜ działania kształceniowe w ośrodku – 2% (4).
Najczęściej korzystają z kursów (deklarują, Ŝe uczęszczają) osoby narodowości
„rosyjskiej” i „inni”, a najrzadziej narodowości czeczeńskiej. Osoby z rodzinami (41,9% na
tak), wobec osób samotnych (55,3%). Najchętniej wykorzystują ofertę edukacyjną osoby
najlepiej wykształcone (58,8%) wobec osób z wykształceniem podstawowym (44,4%) lub
średnim (43,1%). Podobnie wygląda to z perspektywy wykonywanego zawodu (70,8%)
wobec osób niepracujących (26,3%) lub nie posiadających zawodu (42,9%).
Badani deklarują jednak znaczne zainteresowanie zwiększeniem oferty edukacyjnej w
ośrodku. Najczęściej zgłaszają potrzebę organizacji kursów językowych (polskiego oraz
innych języków, w tym przede wszystkim angielskiego) – 38,0% (76 osób), kursów
komputerowych – 29,5% (59), kursów zawodowych – 17,5% (35).
Innym kierunkiem jest zwiększenie aktywności ośrodka nie tylko na polu kształcenia.
Badani oczekują takŜe zwiększonej liczby organizacji imprez kulturalnych (artystycznych) w
ośrodku – 15,0% (30), zajęć sportowych – 26,5% (53) oraz zajęć dla dzieci – 9,5% (19). Do
rzadziej wymienianych nowych działań w ramach ośrodków naleŜą oczekiwania organizacji
stałej pracowni komputerowej – 4,0% (8), sklepu – 1% (2), kursów prawa jazdy – 1,0% (2)
oraz kursów wiedzy o Polsce – 1,5% (2).

313
Por. wyniki na ten temat, które otrzymała I. Koryś, Audyt umiejętności osób ubiegających się o..., s. 33-35.
191
Zdecydowanie źle wypadają oceny aktywności organizacji pozarządowych, które
udzielają pomocy osobom oczekującym na nadanie statusu uchodźcy w Polsce. Prawie 60%
(58,2%; 103 osoby) w ogóle nie spotkało się z przejawami takiej aktywności w ośrodku, a
prawie co dziesiąty respondent (9%; 16) nie otrzymał Ŝadnych sensownych od nich
propozycji. Wśród tych, którzy skorzystali z pomocy przedstawicieli organizacji
pozarządowych (60 osób), ich oceny dzielą się prawie na połowę – 45% (27) ocenia ich źle, a
pozostała część (55%; 33) jako średnią lub dobrą.
Podsumowując, funkcjonowanie ośrodków jest generalnie pozytywnie oceniane przez
naszych badanych. Podstawową ich trudnością pozostają warunki finansowe, które
przekładają się na poszukiwanie dodatkowych źródeł zasilania. Dodatkowo dochodzi do tego
pragnienie wykorzystania czasu wolnego w oczekiwaniu na decyzję o przyznaniu statusu,
głównie w zakresie rozwoju nowych umiejętności zawodowych.

6.6. Zakończenie

Dla uchodźcy przebywanie w ośrodku pozostaje przede wszystkim okresem


czasowego zawieszenia i liminalności. Powinno to być to miejsce przejściowe między domem
w kraju rodzinnym, a przyszłym domem w kraju przyjmującym lub teŜ potencjalnie
moŜliwym realnym powrotem do starego domu. W praktyce dla większości uchodźców
ośrodek taki stanowi dopiero jedno z pierwszych miejsc czasowej separacji (choć niektórzy
mogli doświadczyć juŜ takim miejsc w innych krajach), po którym przychodzą następne. Ale
pozostaje on waŜnym miejscem na drodze ich uchodźstwa i integracji w Polsce.
W tym rozdziale zajęliśmy się ogólnym spojrzeniem na ośrodki, głównie od strony ich
organizacji oraz panujących w nich warunków, wykorzystując wyniki badania sondaŜowego.
W następnym rozdziale (siódmym) spojrzymy na Ŝycie codzienne ośrodka, od przestrzegania
porządku do czasu wolnego i rozrywek.
192

Rozdział VII.
Ośrodek dla uchodźców – instytucja dyscyplinująca,
schronienie, czy dom?
śycie codzienne w ośrodkach dla uchodźców

7. 1. Wstęp

Ten rozdział jest poświęcony próbie antropologicznego opisu („gęstego opisu”)


przebywania w ośrodku dla uchodźców. Skupimy się w nim na przeŜywaniu przez osoby
oczekujących na nadanie statusu uchodźcy ich „codzienności” (prozy Ŝycia)314, czyli
warunków ich pobytu, zakwaterowania i jedzenia, czasu wolnego (rekreacji) oraz
kontaktów społecznych.

7.2. Ośrodek jako instytucja dyscyplinująca (bezpieczeństwo i przestrzeganie


regulaminu pobytu w ośrodku)

Zapewnienie bezpieczeństwa uchodźcom jest jednym z najwaŜniejszych argumentów


na rzecz tworzenia specjalnych środków uchodźczych i zakwaterowywania w nich osób
znajdujących się w procedurze o nadanie statusu uchodźcy. Ograniczenia swobody ich
poruszania się oraz moŜliwości wyboru miejsca zamieszkania stanowi do tej pory stały
element dyskusji o zasadach ochrony uchodźczej315. Na rzecz ich wprowadzenia przemawiają
jednak względy praktyczne, jak np. duŜa liczba wniosków o status uchodźcy, skuteczne
zapewnienie dostępu do opieki medycznej i pomocy socjalnej, zapobieŜenie napięciom
rasowym, etnicznym lub religijnym itp.316
Zapewnienie bezpieczeństwa ma słuŜyć przede wszystkim przestrzeganie regulaminu
ośrodka. Określa on prawa i obowiązki pracowników oraz cudzoziemców, warunki
opuszczenia budynku, wprowadza wspomnianą kontrolę wejść i wyjść, miejsca wspólnych
spotkań i rozrywek, reguluje wydawanie posiłków i godziny odwiedzin317. Oficjalnie wejścia
i wyjścia, dzięki specjalnym przepustkom, są kontrolowane przez straŜników, a przedłuŜanie
pobytu poza ośrodkiem powyŜej 3 dni skutkuje nakazem opuszczenia go i wstrzymaniem

314
P. Sztompka, śycie codzienne – temat najnowszej socjologii, w: Socjologia codzienności, P. Sztompka, M.
Boguni - Borowska (red.), Wydawnictwo Znak, Kraków 2008, s. 24-30.
315
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o ..., s. 194-199.
316
B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o ..., s. 199. Ale naszym zdaniem w wypadku na przykład obozów
ulokowanych w Kenii przy granicy somalijskiej jest to w pełni zrozumiałe, ale co moŜe grozić uchodźcom w
Polsce? Dokładnie nie wiadomo, choć urzędnicy wskazują na odnotowane niedopuszczalne próby wejścia na
teren ośrodków przedstawicieli ambasad krajów pochodzenia uchodźców. Był takŜe przypadek dziennikarzy
rosyjskich, zidentyfikowanych przez jedną z uchodźczyń, którzy zarejestrowali się jako uchodźcy i mieszkali w
ośrodku w celu napisania artykułu na ten temat. Mimo tych incydentów wydaje się jednak, Ŝe bardziej chodzi o
sprawowanie dozoru nad uchodźcami niŜ zapewnienie im bezpieczeństwa.
317
Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 12 sierpnia 2003 r., Dz.U. nr 146, poz.
1425.
193
wydawania świadczeń318. Listy obecności są sprawdzane podczas wydawania kartek
Ŝywnościowych. Obowiązują ustalone godziny posiłków i ograniczenia odwiedzin gości z
zewnątrz.
Pensjonariuszom nakazuje się dbać o higienę i czystość zajmowanych pomieszczeń,
przestrzegać ciszy nocnej i powracać do ośrodka przed godziną 23.00, po której nie są juŜ
wpuszczani. Zakazuje się oczywiście spoŜywania napojów alkoholowych i narkotyków,
zakłócania porządku publicznego i pozostawiania dzieci bez opieki itp. Brak przestrzeganie
regulaminu skutkuje nakazem opuszczenia ośrodka i odebraniem świadczeń. W praktyce kary
te stosowane są rzadko, zazwyczaj dopiero wtedy, gdy uchodźcy groŜą pracownikom
ośrodka, wszczynają bójki lub opuszczają go na więcej niŜ 3 dni bez zezwolenia.
Regulamin jest do pewnego stopnia wyrazem obaw związanych z pobytem
cudzoziemców o nieustalonym statusie prawnym. W niektórych wypadkach okazują się one
uzasadnione (jak np. obaw przed skutkami picia duŜej ilości alkoholu), w innych – mało
adekwatne (jak np. wykorzystywanie ośrodków do handlu ludźmi). W większości
codziennych przypadków moŜliwość zastosowania regulaminu jest dość ograniczona.
Niebezpieczne sytuacje w ośrodkach związane są najczęściej z bójkami między
przedstawicieli róŜnych narodowości, albo – jak w sytuacji Czeczenów – róŜnych klanów tej
samej narodowości, najczęściej na tle rywalizacji o kobiety, do których dochodzi zwykle
wtedy, kiedy nie są juŜ obecni pracownicy socjalni.
Stałym problemem jest dewastacja wyposaŜenia i urządzeń ośrodka, wydłubywanie
dziur w ścianie, pisanie i malowanie na ścianach, kradzieŜe wszystkiego, co moŜna sprzedać:
klamek do drzwi, kontaktów ze ścian czy armatury łazienkowej. Jak stwierdził jeden z
pracowników Urzędu: Byłem pełen zdumienia jak moŜna wyczyścić pokój. Wszystko wynieśli,
to było coś nieprawdopodobnego, wierzyć się nie chciało, łóŜka Ŝelazne udało im się
rozkręcić, rozebrać. Ze spręŜynami, ze wszystkim, to teŜ wynieśli. Rany Boga! Podłoga tylko
została, ściany i rury doprowadzające wodę. Były nawet próby usunięcia kaloryfera, bo
moŜna go sprzedać. Więc nie dziwcie się panowie, ze trzeba zapisać, Ŝe nie powinno się takich
rzeczy robić. Po to jest regulamin [ pracownik Urzędu].
Do interwencji policji w ośrodkach dochodzi rzadko, choć zdarzają się postępowania o
kradzieŜe w supermarketach i pobicia, ale dotyczą raczej sytuacji, które zdarzają się
uchodźcom poza ośrodkiem. Najczęściej teŜ nie chodzi o przestępstwa między nimi a
obywatelami polskimi, lecz popełniane w ramach tej samej grupy narodowościowej.
Odnotowano jedno zabójstwo (w ŁomŜy dwóch Rosjan zamordowało Ingusza), a jeden raz

318
Pamiętać jednak naleŜy, Ŝe istnieje moŜliwość zezwolenia uchodźcy na przebywanie przez pewien czas poza
ośrodkiem, wydania mu przepustki np. na 10 dni, o ile ten wcześniej zwróci się o to z prośbą i ją uzasadni.
194
wystąpił przypadek uŜycia siły przez uchodźcę wobec pracownika ośrodka (na Bielanach
podczas strajku głodowego). W rodzinach czeczeńskich zdarzają się, zdaniem pracowników
socjalnych (choć nikt tego oficjalnie nie zgłosił), przypadki tzw. przemocy domowej, pobicia
kobiet lub dzieci.
Innym problemem są rozmaite wypadki, przytrafiające się uchodźcom, a zwłaszcza
ich dzieciom. Są to poparzenia, złamania w wyniku upadku ze schodów, wypadki drogowe,
po prostu przeziębienia i inne choroby będące skutkiem przebywania zimową porą na
zewnątrz bez odpowiedniego ubrania itp. Zazwyczaj jest to skutek pozostawiania dzieci przez
ich rodziców bez opieki. Ich norma kulturowa jednak zazwyczaj nie przewiduje stałego
dozoru nad dziećmi. Nasza kiedyś teŜ nie przewidywała. Jak mówią nasze powiedzenia:
„Chcącemu nie dzieje się krzywda” lub „Co nas nie zabije, to nas wzmocni”. Obecnie takie
zachowania powodują jednak duŜe zdziwienie Polaków.
Zastosowane wobec uchodźców ograniczenia i zakazy mają w Polsce raczej charakter
prewencyjny. Bez nich jednak, zdaniem przedstawicieli Urzędu, w ogóle nie moŜna byłoby
nad zjawiskiem panować. Trzeba pewne rzeczy ludziom po prostu powiedzieć, trzeba ich
wychowywać: Ośrodek to jest względnie niewielka przestrzeń, na której mieszka bardzo duŜo
ludzi, więc regulaminy pojawiły się jako konieczność przypomnienia pewnych rzeczy, Ŝe się
nie wynosi, nie kradnie, nie bije, dobrze byłoby nie pić, przynajmniej w określonych
godzinach. On się sprawdza jak kaŜdy inny regulamin, to jest po prostu przypomnienie
pewnych zasad, jakie powinny obowiązywać [pracownik Urzędu]. Przyznają, Ŝe regulamin nie
jest przestrzegany, zwłaszcza jeśli chodzi o picie alkoholu: troszeczkę frywolnie, ale poniewaŜ
jest regulamin, ktoś mógł to zauwaŜyć, to jest to robione trochę dyskretniej, a co za tym idzie
– kaŜdy robi to w swoim pokoiku i jest święty spokój [pracownik Urzędu ds. Cudzoziemców].
W praktyce naruszanie wielu przepisów jest tolerowane. Na przykład nakaz dbania o
czystość pomieszczeń higieniczno-sanitarnych, zakaz spoŜywania napojów alkoholowych,
wynoszenia posiłków ze stołówki, pozostawiania dzieci bez opieki itp. Kontrola nad
uchodźcami wyraźnie słabnie po godzinie 16-tej, gdy pracownicy socjalni kończą pracę,
wówczas alkohol i goście (w tym czasami i płci Ŝeńskiej) stanowią często jedyne
urozmaicenie monotonnego pobytu w ośrodku. W praktyce jest bardzo róŜnie. ZaleŜy to
często od charakteru zatrudnionych ochroniarzy i ich osobistych skłonności do tolerowania
rozmaitych zachowań. Wielu picie alkoholu toleruje, poniewaŜ sami - według uchodźców,
piją w czasie pracy. Zdarza się teŜ, Ŝe w ośrodkach mieszkają osoby nie mające do tego
prawa, będące znajomymi tych uchodźców, z których gościny korzystają. Po prostu
„waletują”, podobnie jak czynią to niektórzy studenci w akademikach.
195
Pracownicy socjalni myślą o regulaminie, podobnie jak przedstawiciele Urzędu,
podkreślają konieczność jego istnienia. Bez niego nie moŜna byłoby, ich zdaniem, w ogóle
zapanować nad porządkiem w ośrodku: Te przepisy są absolutnie potrzebne. To jest ośrodek.
My mamy zapewnić bezpieczeństwo. Tylko mamy problem z egzekwowaniem tego, bo ani my,
ani ochrona nie moŜemy przeszukiwać osób, które przychodzą na teren ośrodka. Nie moŜemy
im konfiskować alkoholu [pracownik socjalny].
Zakazy są więc łamane, gdyŜ niektóre są po prostu nieŜyciowe, choć fakt ich istnienia
na pewno ogranicza ewentualne skutki wynikające z ich nieprzestrzegania. Najbardziej
dotyczy to alkoholu, który jest stałym rytuałem Ŝycia ośrodkowego i po którym od czasu do
czasu wywoływane są awantury. Bez niego, zdaniem nawet samych pracowników, byłoby
jednak nienormalnie: Nie ma rodziny, nie ma roboty, nie wiadomo co ze sobą zrobić. To jest
naturalne, Ŝe jest ci źle. TudzieŜ jest robota i trzeba to jakoś uczcić. Wręcz nie picie byłoby
chyba nienaturalne [pracownik socjalny].
Ograniczenia te, aczkolwiek wydają się rzeczywiście konieczne, to jednak z drugiej
strony nie sprzyjają dobremu samopoczuciu cudzoziemców. Wprowadzają stosunki
paternalistyczne między pensjonariuszami a personelem ośrodka oraz przyczyniają się do ich
izolacji od społeczeństwa. Spośród wielu ograniczeń uchodźcy najbardziej krytykowali
konieczność wracania do ośrodka przed godziną 23.00: Kiedyś przyszedłem tylko 10 minut po
23.00 i nie chcieli mnie wpuścić. Padał deszcz, było zimno, a oni zadzwonili po policję i
kazali mi czekać na zewnątrz. Po 30 minutach policja przyjechała i dopiero mnie wpuścili. To
nieludzkie [M.F. 1 uchodźca z Bangladeszu]. Dotyczy on równieŜ uchodźców, którzy mają
juŜ zezwolenie na pobyt tolerowany: Czasami jest trudno wrócić tutaj. Muszę biec, Ŝeby
zdąŜyć na ostatni autobus. Nie rozumiem tego. Mam pobyt tolerowany, mogę pracować przez
24 godziny, ale po 23.00 mnie tu nie wpuszczą [jw.].
W wypadku niektórych ośrodków, jak na przykład na Siekierkach, przepis ten oznacza
równieŜ zakaz wychodzenia z samego budynku po wyznaczonej godzinie, choćby w celu
spaceru czy posiedzeniu dłuŜej na powietrzu. Latem faktycznie moŜe być to uciąŜliwe, gdyŜ
w gorące dni w małych, dusznych pomieszczeniach bez balkonów trudno jest w byłym hotelu
robotniczym wytrzymać.
7. 3. Ośrodek dla uchodźców jako schronienie (warunki mieszkaniowe i sanitarne)319

Budynki i pomieszczenia zajmowane przez uchodźców zwykle nie są w najlepszym


stanie. Nawet te niedawno odremontowane dość szybko ulegają zniszczeniu, gdyŜ często
dochodzi do dewastacji wspólnych pomieszczeń, takich jak korytarzy, klatek schodowych,

319
O problemach prawnych realizacji prawa do wyŜywienia, mieszkania i pomocy socjalnej wśród uchodźców –
zob. B. Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o ..., s. 213-218.
196
świetlic i placów zabaw, za które Ŝaden uchodźca osobiście nie odpowiada. Mieszkańcy
ośrodków stale się zmieniają i wielu spośród nich nie ma poczucia potrzeby dbania o miejsce,
które nie jest ich domem.
Toalety, prysznice i aneksy kuchenne, jak juŜ pisaliśmy, znajdują się w większości
ośrodków na korytarzach i są one przeznaczone do uŜytkowania dla duŜej liczby osób.
Sprawia to, Ŝe z utrzymaniem w nich czystości są kłopoty, nawet jeśli są regularnie sprzątane.
Zlewy zapchane bywają resztkami jedzenia. Ubikacje są w róŜnym stanie, na ogół bez desek
klozetowych i zalane wodą, gdyŜ nie są dostosowane do muzułmańskich tradycji
higienicznych320. Ich stan techniczny równieŜ budzi wątpliwości. Drzwi do nich często nie
mają klamek i zamków: Mało kibli. Codziennie nie ma ciepłej wody albo nie ma ciśnienia
[uchodźca z Mozambiku].
Niewiele lepiej bywa na korytarzach i w salach telewizyjnych. Pełno jest papierów,
niedopałków, resztek paluszków i chipsów. Wykładziny są najczęściej zniszczone. W
niektórych ośrodkach brak jest sali telewizyjnej (telewizor jest na korytarzu, jak w ośrodku na
Siekierkach), pomieszczeń do odpoczynku, rozrywki, czy uprawiania sportu. Plac zabaw dla
dzieci to, jak w ośrodku Wołominie, tylko piaskownica i dwie huśtawki. Nierzadko zarówno
pokoje, jak i sanitariaty wymagają remontu: Wszystko tu jest stare. Chciałoby się mieszkać jak
w mieszkaniu, ale tu jest obóz [M.O. 1] 321. Niektórzy z uchodźców przyznają jednak, Ŝe sami
nieraz się do tego przyczyniają: Niektórzy ludzie nie respektują tutejszych praw. Źle uŜywają
łazienki, źle uŜywają telewizora, źle uŜywają lampy. UŜywają, Ŝeby zepsuć; Czasami wstydzę
się, Ŝe jestem Czeczenem. Niektórzy z naszych nic nie robią, Ŝeby tu był porządek. PrzecieŜ
moŜna trochę posprzątać, jak się tu mieszka. A oni nic, nawet dzieci wyrzucają tu śmieci, a
rodzice nic im nie mówią [Czeczen].
Pracownicy ośrodków to potwierdzają, jednak są zdania, Ŝe to wina samych
uchodźców. W Wołominie twierdzili: W ogóle nie opłaca się nic odnawiać, ani łazienek, ani
tego placu zabaw, bo od razu wszystko niszczą. Te huśtawki, to juŜ są kolejne. To jest naród,
który cieszy się jak coś zepsuje. Łazienki non stop zalane. Oni to robią specjalnie. Albo: W
łazienkach syf, kiła i mogiła. Oni się nie załatwiają jak my. Sodoma i Gomora [D.Z. 28].
Standard pokojów zajmowanych przez uchodźców moŜna porównać do warunków
panujących w tanich hotelach. Znajdują się w nich gniazdka elektryczne, a zimą są
ogrzewane. WyposaŜone są w podstawowe sprzęty, tj. łóŜka, szafy, stoły i krzesła, lodówkę,

320
Muzułmanie oddają mocz w pozycji kucznej, wchodząc zwykle butami na sedesy. Poza tym, kiedy toalety nie
są wyposaŜone w specjalne urządzenia do podmywania, jedynym sposobem wykonania tej czynności jest uŜycie
butelki z wodą. W ten sposób trudno jednak uniknąć zalania wodą ubikacji.
321
Prywatni właściciele nastawieni są często na maksymalne wykorzystanie pomieszczeń poprzez
zakwaterowanie jak największej liczby uchodźców (za którymi idą pieniądze), aniŜeli na udostępnianie ich
pensjonariuszom w celach kulturalnych, sportowych czy oświatowych.
197
zazwyczaj jednak juŜ stare i mocno zniszczone. Uchodźcy mają ponadto pościel i komplet
naczyń. Poza nimi mogą posiadać jeszcze własne urządzenia audiowizualne. Jak mówi jeden
z uchodźców: Bo tam nie ma Ŝadnych warunków, Ŝeby Ŝyć normalnie. To jest takie dwa
piętra, jeden długi korytarz, obok pokoje, pomieszczenia. Co mi się podoba co nie, ja mówię
jasno, jest bardzo brudno po prostu warunki sanitarne i higieniczne nie do przyjęcia [WF2 –
B2]
W niektórych pokojach, jak wspomnieliśmy wyŜej, mogą mieszkać osoby nie mające
prawa do takich świadczeń, co dodatkowo utrudnia warunki zamieszkania: Mieszkamy we
czwórkę w tym pokoju, ale tylko ja jestem tu legalnie. Jeden to mój kuzyn. Dostał pobyt
tolerowany i powinien stąd odejść tydzień temu, ale nie moŜe znaleźć mieszkania, dlatego
mieszka tutaj. Dwóch pozostałych to znajomi Pakistańczycy. Oficjalnie mieszkam sam
[uchodźca z Bangladeszu].
Urządzenie i wystrój pokojów zajmowanych przez uchodźców znacząco się niekiedy
róŜnią. W najgorszym stanie są te, które są zajmowane przez samotnych męŜczyzn, zwłaszcza
jeśli pochodzą z róŜnych krajów. Najlepiej prezentują się pomieszczenia zamieszkałe przez
rodziny czeczeńskie. MoŜna w nich dostrzec próbę udomowienia pomieszczenia w ośrodku.
WyposaŜane są one w pewne elementy ozdobne wystroju świadczące o pewnych
upodobaniach estetycznych, podkreślające religijność i przynaleŜność kulturową jego
mieszkańców. Poza tym są w nich dzieci, dostrzec więc moŜna szereg rzeczy naleŜących do
ich wyposaŜenia. We wszystkich pokojach uchodźców jest teŜ jakiś sprzęt elektroniczny, a
przede wszystkim telewizor i telefon komórkowy.
Cechą wspólną pokojów zamieszkanych przez rodziny jest miedzy innymi fakt, Ŝe
posiłki są spoŜywane zazwyczaj w pokojach i zawsze są widoczne tego ślady. Poza tym
przechowywana jest w nich Ŝywność, łącznie z workami ziemniaków. Przykładowe
urządzenie duŜego pokoju zamieszkałego przez rodzinę czeczeńską wygląda w ten sposób: na
środku zawieszona jest kotara, która dzieli go na dwie części, w jednej pod oknem znajduje
się tapczan rodziców, w drugiej stoją łóŜka dla dzieci. W części dla rodziców stoją potrójne
zniszczone szafy, gdzie domownicy trzymają ubrania, dokumenty oraz jedzenie: herbatę,
kawę i cukier. Stoi teŜ mała szafka z telewizorem oraz stolik z nieodłącznym czajnikiem
elektrycznym. Na podłodze leŜy wytarty dywanik w czerwone wzory. W części dziecięcej
mogą znajdować się jakieś zabawki, ale na ogół nie ma ich zbyt duŜo. Najczęściej po jednym
misiu lub lalce. Niekiedy na ścianie wisi rysunek czołgu. Tego typu pokoje zajmowane przez
rodziny mają do pewnego stopnia charakter indywidualny i mimo ubóstwa są zadbane i
sprawiają przyjemne wraŜenie.
198
Inaczej wyglądają małe pokoiki zajmowane przez dwóch do czterech młodych
męŜczyzn. Poza łóŜkami znajduje się tam zwykle mały stolik, na którym moŜna znaleźć
wszystko (jedzenie, lekarstwa, breloczek, taśmę klejącą itp.), oraz szafa na ubrania, jedzenie i
inne szpargały. Na ścianach są zawieszone zdjęcia modelek wycięte z reklam kosmetyków z
kolorowych gazet. Tego typu wystrój jest raczej typowy dla większości pokoi (patrz:
„Mieszkania uchodźców”).

Emil Tomczuk, Radosław Włodkowski (studenci Instytutu Socjologii UW)

Mieszkania uchodźców

PoŜywianie się. SpoŜywanie posiłków, zwykle wspólne, jest niezbywalną częścią


dnia. To rytuał, który jest syntezą tego, co biologiczne, z tym, co kulturowe. Z tego teŜ
powodu w kaŜdym mieszkaniu zawsze znajdują się miejsca przeznaczone specjalnie do tego
celu. W badanych przez nas mieszkaniach w ośrodku dla uchodźców w Dębaku nie było
tzw. aneksów kuchennych, poniewaŜ główne posiłki były przygotowywane w stołówce. To
zwalniało mieszkańców z potrzeby samodzielnego przygotowywania „większych”
posiłków. Dostępne były teŜ specjalne pomieszczenia z kuchenkami, jeśli ktoś chciałby
przygotować sobie jedzenie indywidualnie. W mieszkaniu poza ośrodkiem występowała
normalna kuchnia.
W kaŜdym mieszkaniu był stół przeznaczony specjalnie do spoŜywania posiłków.
Na stole zwykle stały ozdobne wazoniki z kwiatkami. Mieszkanie drugie odwiedzaliśmy
akurat w trakcie spoŜywania przez rodzinę posiłku, matka karmiła dziecko z butelki, a sama
spoŜywała zupę z kawałkami chleba. W tym mieszkaniu uchwyciliśmy takŜe zawartość
szafy z jedzeniem, która jest skromna – znajdują się w niej jedynie podstawowe produkty
Ŝywnościowe, takie jak: cukier, sól, kasza, makaron, konserwy, olej, majonez i przyprawy.
W mieszkaniu trzecim ujrzeliśmy leŜący w kącie, zaraz przy wejściu, duŜy worek
ziemniaków, jak równieŜ znaczną ilość.
Wszystkie badane przez nas mieszkania wyposaŜone były w czajniki
bezprzewodowe. W Ŝadnym natomiast (prócz mieszkania w Pruszkowie) nie znaleźliśmy
lodówki na prywatny uŜytek (kilka publicznych lodówek mieściło się w „kuchenkach” na
korytarzach).
Dzieci i ich wyposaŜenie. Elementy wyposaŜenia związane z wychowywaniem
dzieci udało nam się zaobserwować w trzech z badanych mieszkań. W mieszkaniu czwrtym
najmłodsze pokolenie weszło juŜ w okres dojrzewania, jednak znaleźliśmy w nim jeszcze
zestaw lalek Barbie. W mieszkaniu piątym natomiast, mimo obecności trójki dzieci,
znaleźliśmy jedynie zabawkę Hula-hop.
We wszystkich trzech przypadkach zaobserwowaliśmy występowanie obiektów
słuŜących do zabawy. W pierwszym mieszkaniu były to pluszowe misie, których na
widocznej na zdjęciu półce naliczyliśmy 13, gumowa piłka oraz zielony samochodzik. W
drugim mieszkaniu znaleźliśmy plastikowy samochód, gumową lalkę Teletubisia i foremki
do zabawy w piaskownicy. W trzecim natomiast były to 2 piłki, dziecięcy zestaw do kręgli
oraz kolekcja lalek. Wszystkie ww. przedmioty były własnością uchodźców, zakupioną w
Polsce ze środków własnych.
W mieszkaniach 1 i 2 odnaleźliśmy teŜ kojce, a takŜe w mieszkaniu 1 – wózek
dziecięcy. Kojce uchodźcy otrzymali od ośrodka, wózek natomiast został zakupiony ze
środków własnych. W mieszkaniu 3 odnaleźliśmy wykonane przez syna uchodźców dwa
opracowane róŜnorodnymi technikami obrazki, wieŜę wykonaną z papieru, a takŜe laurkę
zawierającą wycięte z papieru serce oraz rosyjski napis: „Dla mamy i taty!!!”.
199
Wykorzystanie języka rosyjskiego oraz cyrylicy wskazuje na fakt nie porozumiewania się w
obrębie rodziny językiem polskim, co z kolei związane jest ze słabą jego znajomością u
rodziców (syn w omawianej rodzinie zna język polski na poziomie umoŜliwiającym
komunikację). Wymieniona wyŜej papierowa wieŜa stanowi natomiast nawiązanie do
czeczeńskiego folkloru. W mieszkaniu tym odnaleźliśmy równieŜ rower, który słuŜy
synowi uchodźców do przemieszczania się po okolicy ośrodka.
Elementy ozdobne wystroju. Nawet w trudnej sytuacji, jaką jest niewątpliwie
przymusowe przesiedlenie do innego kraju, ludzie starają się upiększyć swe miejsce
zamieszkania, dodać coś, co sprawiłoby, Ŝe poczują się „jak u siebie w domu”. W badanych
przez nas mieszkaniach uchodźców znaleźliśmy bardzo wiele takich indywidualnych
modyfikacji i dodatków, które mają na celu poprawienie ich estetyki.
W dwóch mieszkaniach przyozdobione były juŜ same wejścia. W mieszkaniu 3 była
to bibułowo-papierowa ozdoba wykonana przez mieszkającego tam chłopca z okazji (jak
nam zostało powiedziane) nowego roku, jednak została na dłuŜej, poniewaŜ wszystkim
mieszkańcom się podoba. Nad drzwiami mieszkania 4 wisi natomiast firanka z falbankami.
W mieszkaniu 1 główną ozdobą była makatka z cytatem z Koranu (która miała
równieŜ swe znaczenie religijne), otoczona sznurem lampek choinkowych. Lampki
choinkowe, będące tym razem samodzielną ozdobą, były równieŜ zawieszone na ścianie w
mieszkaniu 3. O tym, Ŝe bardzo się mieszkańcom podobają i w ich mniemaniu upiększają
pokój świadczy fakt, Ŝe gdy przybyliśmy, zostały one specjalnie z tego powodu włączone
przez chłopca, co widać na zdjęciu. Poza tym w mieszkaniu 3 funkcję ozdobną pełniły takŜe
inne wykonane przez chłopca przedmioty: laurki oraz charakterystyczna dla kultury
Czeczenów wieŜa kamienna, tu zrobiona z papieru. TakŜe mapa świata zawieszona nad
łóŜkiem łączy w sobie funkcje ozdobne oraz edukacyjne.
Mieszkanie 4 miało najwięcej ozdób z wszystkich przez nas przebadanych. Oprócz
wymienionego wcześniej wejścia z firanami, znajdowały się tam róŜnego rodzaju ozdoby
ścienne: fotografie, zdjęcia wycięte z gazet, plakaty, rysunki. Co bardzo interesujące, było
to jedyne mieszkanie, w którym znajdowały się oryginalne przedmioty przywiezione z
Czeczenii. Uwagę zwracał zwłaszcza plakat przedstawiający czeczeński zespół pieśni i
tańca „MUZAKAEV”. RównieŜ rysunek przedstawiający górski krajobraz z typowymi dla
czeczeńskiej kultury kamiennymi wieŜami był wyjątkowy na tle innych ozdób. Ciekawe w
tym miejscu było to, iŜ młodsze pokolenie nie było zainteresowane zbytnio czeczeńską
kulturą. WyŜej wymienione elementy czeczeńskie były zawieszone przez matkę. Córki
bardzo szybko odnalazły się w komercyjnej kulturze Zachodu, co widać na przykładzie
przyklejonych przez nie plakatów z wizerunkami amerykańskich gwiazd. Bardzo czytelnie
przedstawia to kontrast między „sentymentem” starszego pokolenia matki, zakorzenionym
w kulturze czeczeńskiej, a młodego pokolenia córek, które duŜą część Ŝycia spędziły w
Polsce i dąŜą do jak najpełniejszego zintegrowania się ze swymi rówieśnikami ze szkół.
Kwiaty doniczkowe znaleźliśmy jedynie w mieszkaniu 4, niemniej kwiaty w
wazonie, jak juŜ pisaliśmy, stały na stole i w innych mieszkaniach. W mieszkaniu 2
elementy ozdobne ograniczały się do wianka ze sztucznych kwiatów załoŜonego na
uchwyty od okien, wymienionych juŜ kwiatów na stole oraz maskotki i fotografii
przyczepionych do szafy.
Mieszkanie 5, czyli mieszkanie poza ośrodkiem dla uchodźców, było praktycznie
pozbawione ozdób. ZauwaŜyliśmy jedynie obraz (jak się dowiedzieliśmy wisiał on na
ścianie jeszcze przed wprowadzeniem się tam uchodźców) przedstawiający typową scenkę
„Jelenia na rykowisku”. Brak jakichkolwiek ozdób w tym mieszkaniu był spowodowany
zarówno zupełnym brakiem funduszy rodzin tam mieszkających, jak i tym, Ŝe rodziny nie
wiąŜą z nim swojej przyszłości i zamierzają się z niego w najbliŜszym czasie wyprowadzić.
Religijność. W badanych przez nas mieszkaniach nie udało nam się zaobserwować
wielu elementów religijnych. Odnaleźliśmy jedynie własnoręcznie wykonaną makatkę
wiszącą na ścianie mieszkania 1 oraz wydrukowane kalendarze modlitw w mieszkaniach 2
200
oraz 3. Jednocześnie wszystkie badane przez nas rodziny deklarowały wyznawanie islamu.
Sprzęt elektroniczny. SłuŜy przede wszystkim rozrywce i komunikowaniu się. W
kaŜdej rodzinie przez nas odwiedzonej był co najmniej jeden telefon komórkowy. Są to
telefony w systemie pre-paid, czyli tzw. na kartę. Telefony komórkowe stały się obecnie
podstawą dla skutecznej komunikacji. Jest to szczególnie waŜne w przypadku, gdy
uchodźcy poszukują pracy bądź pracują nielegalnie w róŜnych miejscach. TakŜe dzieci
uchodźców posiadają telefony komórkowe. Na fotografiach widać ładowarki do komórek
oraz pudełko po telefonie marki SAGEM w mieszkaniu 3 oraz komórkę jednej z
dziewczynek z mieszkania 4. W przypadku gdy u uchodźców starszych posiadanie telefonu
komórkowego wynika z praktycznej potrzeby, to u dzieci bierze się ono raczej z potrzeby
dorównania swym kolegom w szkołach, do których uczęszczają.
W trzech mieszkaniach znajdowały się prywatne telewizory uchodźców, a w 1 i 3
były równieŜ odtwarzacze DVD/DIVX (pudełko po takim odtwarzaczu widać na zdjęciu).
Dla uchodźców z ośrodka w Dębaku, posiadających dość duŜą ilość wolnego czasu do
zagospodarowania, telewizory i odtwarzacze DVD stają się jedną z głównych rozrywek.
Ponadto fakt posiadania telewizora i odtwarzacza świadczy o względnym powodzeniu danej
rodziny i dodaje prestiŜu w oczach innych, którzy takich dóbr nie posiadają. Mieszkanie 4
było wyposaŜone w wieŜę stereo. Uchodźcy z tego mieszkania posiadali równieŜ aparat
cyfrowy marki OLYMPUS, którego pudełko widoczne jest na zdjęciu.
Zastanawia fakt, Ŝe w Ŝadnym mieszkaniu nie było komputera, co zdawać by się
mogło w miarę oczywistą inwestycją w wykształcenie dzieci, szczególnie Ŝe obecnie
najprostsze modele komputerów stacjonarnych, nadających się do podstawowych prac, nie
kosztują więcej niŜ telewizor czy odtwarzacz DVD.
Inne. Dzięki temu, Ŝe w badanych przez nas mieszkaniach pojawialiśmy się bez
wcześniejszego uprzedzenia, mogliśmy ocenić stan ich utrzymania bez ryzyka błędu
spowodowanego przygotowaniem ich mieszkańców na naszą wizytę. We wszystkich
przypadkach były one utrzymane w czystości (rozumianej jako brak zabrudzeń typu kurz,
plamy itp.). W dwóch lokalach w ośrodku zaobserwowaliśmy duŜą liczbę środków
czyszczących, ustawionych na, stanowiących zastane wyposaŜenie, szafkach, w kolejnym
natomiast znajdowały się one na dobrze wyeksponowanej półce. MoŜe to wskazywać, Ŝe
badani przez nas uchodźcy starają się jak najbardziej uwidocznić swoje umiłowanie
czystości – dla władz ośrodka bądź swoich rodaków. W rozmowach z nimi nie udało nam
się jednak tego potwierdzić. Pośród przedmiotów, które zaobserwowaliśmy w badanych
przez nas mieszkaniach, znaleźliśmy jedynie jeden przypadek występowania tradycyjnego
stroju przywiezionego z Czeczenii. Wszyscy badani przez nas uchodźcy ubrani byli zgodnie
z europejskimi normami. Niestety Ŝadna z rodzin mieszkających w ośrodku nie zgodziła się
na zrobienie im zdjęć, dlatego moŜemy przedstawić jedynie fotografie jednej całej rodziny i
najstarszej przedstawicielki drugiej rodziny mieszkających w Pruszkowie.
W tymŜe mieszkaniu odnaleźliśmy teŜ kolejne elementy, które mogą być ciekawe z
punktu widzenia celu naszego badania. Pierwszym z nich jest zdjęcie zabitego w Czeczenii
brata znajomej obu rodzin. Stanowi ono część dokumentacji, jaką przywiozła ona do Polski
i planuje wykorzystać w procesie ubiegania się o status uchodźcy. Drugim istotnym
elementem są wiszące na ścianie mieszkania kartki z tłumaczeniami słów z niemieckiego na
rosyjski, słuŜące do nauki pierwszego z tych języków. Rodzina ta, która otrzymała juŜ
status uchodźców, planuje przeprowadzić się do Niemiec, które od początku były jej
punktem docelowym.

Warunki mieszkaniowe, w jakich przebywają uchodźcy, są świadectwem ich sytuacji


materialnej oraz statusu społecznego. Im dłuŜej przebywa się w ośrodku, tym bardziej
warunki w nim panujące stają się uciąŜliwe. Doskwierają one szczególnie rodzinom z
201
dziećmi, ale nawet ci z uchodźców, którzy przyzwyczajeni byli do spartańskich warunków, na
dłuŜszą metę źle znoszą sytuację zatłoczenia, braku własności i codzienne wynikające z tego
powodu niewygody: W tym ośrodku jest po prostu zbyt wielu ludzi. Wszyscy wrzeszczą,
dzieciaki wrzeszczą... myślę, Ŝe oszaleję. Siedzę 6 miesięcy i nic, tylko myślę, a to nie jest
dobre. Nie mam domu, nie mam niczego... [Czeczenka]; A tam nie ma Ŝadnej prywatności.
Choć mamy własny pokój to nie ma tej prywatności. Bo wspólna łazienka, wspólna
jadłodajnia, toaleta, jeden telewizor który zawsze głośno ktoś coś patrzy to nie do pomyślenia
[WF2 – Kurdystan] (patrz: „Warunki Ŝycia w ośrodku”) .

Warunki Ŝycia w ośrodku:

No i jak w tym ośrodku? Jak oceniasz Ŝycie w ośrodku?


Warunki nie są na lepsze. Szczególnie dla osób chorych.
Dlaczego dla osób, które mają problemy ze zdrowiem, to jest niedobrze Ŝyć w środku?
CóŜ, ludzie z róŜnych miejsc, z róŜnych obszarów kulturowych przybywają do

ośrodka, nie mają tego samego pojęcia "higieny". NiezaleŜnie od tego jak bardzo będzie

się utrzymywało czystość w jakimś miejscu, ludzie tam ciągle zachowują się w sposób nie

akceptowalny.

Ok, jak Cię tam traktowali? Jakie były relacje pomiędzy ludźmi w ośrodku?
Relacje były ok. Ale mówimy teraz o zachowaniu - o sposobie w jaki ludzi Ŝyją ze
sobą, jak dzielą kuchnię i łazienkę. I to jest problem. śeby podać przykład - Jak moŜna myć
w kuchni twarz i pluć do zlewu? To są problemy tego typu. Jak mówisz pierwszy raz
człowiekowi, Ŝe to tak nie moŜna i Ŝe do tego jest toaleta a on następnego dnia przychodzi i
robi to samo. Wyobraź to sobie. A to tylko przykład. [WF – Afryka1]

Uchodźcy próbują Ŝyć w warunkach, jakie im stworzono, starając się jednocześnie na


własną rękę je poprawić. Nie wszyscy jednak mogą to uczynić, gdyŜ moŜliwe jest to tylko
przy pewnej współpracy wszystkich mieszkańców danej przestrzeni. Taka współpraca i
odpowiedzialność najlepiej realizuje się w rodzinie. Szczególnie potrzeba podkreślić w niej
rolę kobiet.
Samotni młodzi męŜczyźni, którzy generalnie przewaŜają wśród uchodźców, często
nie są do tego przygotowani. Trudno im jest podjąć poza tym jakąkolwiek współpracę ze
sobą w tej kwestii, zwłaszcza gdy pochodzą z róŜnych krajów. Podobnie jest, jeśli chodzi o
przestrzeń wspólną uŜytkowaną przez bardzo wiele osób (korytarze, łazienki, kuchnie, place
zabaw). Jest to teŜ problem postrzegania i waloryzacji takich przestrzeni w róŜnych
kulturach i systemach społeczno-gospodarczych w krajach, z których się wywodzą. Nie we
wszystkich normy nakazują o nie dbać, jak o dobro własne. Często przestrzeń wspólna to
przestrzeń niczyja, o którą się nie dba. Nic więc dziwnego, Ŝe w ośrodkach lepiej sprawdzają
się rozwiązania w postaci określonych jednostek mieszkalnych, które zapewniają
uŜytkowanie kuchni i łazienek przez niewielką grupę osób, które dobrze się znają.
202
W pomieszczeniach uchodźców trudno doszukać się zbytku. Sprzęt elektroniczny,
który posiadają, który moŜna by uznać w naszych warunkach za element luksusowy, naleŜy
do najtańszych z moŜliwych i kupowany jest na rynku wtórnym. W sytuacji monotonii Ŝycia
ośrodkowego jest on jedynym urozmaiceniem w Ŝyciu jego pensjonariuszy. Telefony
komórkowe zapewniają zaś łączność zarówno z członkami rodzin rozproszonymi w Polsce po
róŜnych ośrodkach, jak i przebywającymi w innych krajach. Ułatwiają teŜ załatwianie
róŜnych rzeczy w Polsce i podjęcie pracy. Są więc jedną z najpotrzebniejszych rzeczy w Ŝyciu
uchodźców. Poza tym są takŜe ozdoby, którymi mieszkańcy ośrodków próbują udomowić
swoje pokoje zostały wykonane przez nich najczęściej własnoręcznie.
Obserwując sposoby, w jaki uchodźcy próbują udomowić zajmowane przez siebie
pomieszczenia, moŜna dostrzec z jednej strony chęć manifestacji swojej przynaleŜności
kulturowej (obiekty związane z kultem religijnym lub fotografie, rysunki czy plakaty
nawiązujące do kultury i historii kraju pochodzenia), z drugiej – wpisywania się zwłaszcza
przez młode pokolenie do szerszej kultury zachodniej (plakaty zespołów muzycznych,
zabawki dla dzieci, sprzęt elektroniczny) będące moŜe zapowiedzią przyszłej integracji.
Na koniec tej części naleŜy zauwaŜyć, Ŝe z jednej strony uchodźcy pytani o warunki
mieszkaniowe w ośrodkach potrafią na nie bardzo narzekać, z drugiej jednak widoczna jest
tendencja do ich bagatelizacji. Stanowisko ich moŜna streścić w następujących słowach:
Ostatecznie daje się tu Ŝyć, byleby dostać szybko status i rozpocząć nowe Ŝycie. Po drugie,
jeśli musimy juŜ tu długo przebywać, to lepiej, jeśli to będzie w mieście, gdzie jest szansa na
znalezienie pracy, skorzystanie z rozrywek i nawiązanie kontaktów z róŜnymi ludźmi, niŜ tkwić
w lesie, skąd trudno się gdziekolwiek wydostać, nawet jeśli są tam dobre warunki
[Gwinejczyk].

7. 4. Ośrodek dla uchodźców jako schronienie (jedzenie i zwyczaje Ŝywieniowe)

Człowiek moŜe teoretycznie jeść prawie wszystko co jadalne, ale jeśli tylko moŜe
wybierać, to nie zadawala się jakimkolwiek jedzeniem. Wybiera te potrawy, do których się
juŜ przyzwyczaił, kieruje nim kultura, która określa nie tylko, jakie poŜywienie jest „czyste”,
„zdrowe” i dozwolone, ale takŜe, kiedy i w jaki sposób naleŜy je spoŜywać322. Dlatego
jedzenie bywa dla wielu ludzi przebywających za granicą, w odmiennym kręgu kulturowym,
jednym z powaŜniejszych problemów adaptacyjnych. Większość ludzi jest bowiem mało

322
Zob. M. Douglas, Czystość i zmaza, przeł. M. Bucholc, PIW, Warszawa 2007, s. 75-76; G. Simmel,
Socjologia posiłku – rola społecznej organizacji jedzenia, w: tenŜe, Most i drzwi. Wybór esejów, przeł. M.
Łukasiewicz, Oficyna Naukowa, Warszawa 2006, s. 272-282.
203
podatna na zmianę swoich przyzwyczajeń Ŝywieniowych. I nie chodzi tylko o produkty, z
jakich są przygotowywane, ale takŜe sposób, w jaki to zrobiono i podano.
Uchodźcy niezaleŜnie od kraju pochodzenia ujawniają silną tęsknotę za potrawami, do
których przyzwyczaili się w okresie dzieciństwa, i jedzenie zapewniane im w ośrodkach jest
jednym z najczęstszych powodów do narzekań. Większość uchodźców, poza Białorusinami i
Ukraińcami, nie lubi polskich zup i ziemniaków podawanych za kaŜdym razem do drugiego
dania. SkarŜą się teŜ na ilość, jakość i małe urozmaicenie posiłków. Nie odbiegają one, co
prawda, pod względem ilości kalorii, węglowodanów i witamin od posiłków podawanych w
wielu innych podobnych miejscach zbiorowego Ŝywienia w Polsce, jak w szpitalach, szkołach
z internatem, stołówkach akademickich lub pracowniczych. Ale dorośli męŜczyźni niekiedy
faktycznie mogą się nie czuć nim usatysfakcjonowani, zwłaszcza jeśli nie są w stanie dokupić
sobie dodatkowego jedzenia323. Wielu z nich twierdzi, Ŝe schudło bardzo od przyjazdu, a ich
dzieci głodują.
Personel przygotowujący jedzenie dla uchodźców ma obowiązek respektowania
zakazów religijnych wobec niektórych potraw (w praktyce ograniczony tylko do nie
podawania wieprzowiny muzułmanom324). Dla ułatwienia sobie zadania nie podaje się więc
wieprzowiny w ogóle. Wywołuje to z kolei protesty Białorusinów i Ukraińców, którzy bez
niej nie wyobraŜają sobie pełnowartościowego obiadu. Muzułmanie zaś i tak podejrzewają, Ŝe
w kaŜdym mięsie podawanym w Polsce moŜe być wieprzowina i co więcej – często mają
rację.
W ośrodku na Siekierkach pracownicy socjalni próbowali czasami wychodzić
naprzeciw niektórym Ŝyczeniom wynikającym z postów czy świąt religijnych, co jednak nie
było zadaniem łatwym, gdyŜ zmuszało do wypytywania uchodźców nie tylko o religię, ale i
stopień jej praktykowania: Odpytywaliśmy wszystkich po kolei: „Przepraszam, czy będziesz
zachowywał Ramadan?” Co trzeba było zrobić, aby się na niego przygotować. To pytanie
było jednak dla niektórych bardzo ingerujące. Niektórzy tłumaczyli nam się, Ŝe nie będą, bo
są chorzy, bo coś tam. Tak samo wobec prawosławnych utrzymujących post przed BoŜym
Narodzeniem i Wielkanocą. Bo jak uznajemy posty muzułmanów, no to musimy i
prawosławnych [pracownik socjalny].

323
Przykładowy dzienny jadłospis w ośrodku w Wołominie: śniadanie (mleko 250 ml, kakao 250 ml, chleb b/o,
bułka 1 szt., masło 20 g, jogurt 1 szt., dŜem wiśniowy 25 g, dŜem truskawkowy 25 g), obiad (rosół z makaronem
400 ml, udko pieczone z kurczaka 1 szt., surówka z marchwi i czosnku 100 g, ziemniak 250 g, chleb b/o, kompot
jabłkowy 300 ml), kolacja (chleb b/o, masło 20 g, sałatka rybna 1 szt., wafelek 1 szt., jabłko 1 szt., herbata 250
ml).
324
O przestrzeganiu zasad rytualnego uboju zwierząt równie istotnego dla bardziej ortodoksyjnych muzułmanów
czy nie podawaniu wołowiny dla hindusów nikt juŜ nie pomyślał.
204
Czasami najbardziej chodziło o pewne cechy sensoryczne podawanych potraw.
Cudzoziemcy polskie potrawy spostrzegają często jako „niezdrowe”, „nieczyste”,
„niesmaczne”, „monotonne” czy „nienaturalne” lub „mało konkretne”: Czeczeńskie jedzenie
jest duŜo lepsze, takie konkretne bardziej; Nie mogę jeść tego jedzenia, bo potem mnie Ŝołądek
boli; Nie toleruję tego jedzenia, od razu muszę po nim do łazienki; U was kobiety nie potrafią
gotować. To, co gotujecie, jest niesmaczne [Czeczen]; Problem w tym, Ŝe jedzenie tutaj jest
pełne chemii. Nasze jedzenie jest naturalne. Kurczaki u nas Ŝyją naturalnie [Kameruńczyk];
Jedzenie to ciągle to samo, ziemniaki i chleb kaŜdego dnia [Czeczen]; Tu nie moŜna jeść.
Często drugie danie jest podobne do tego, które było wczoraj. Tu w ogóle nie dają owoców
[Białorusinka]; Jest wtorek, wiesz, Ŝe będzie kurczak i zupa. Jest środa, wiesz, Ŝe będzie
kurczak i zupa. Jest piątek, wiesz, Ŝe będzie ryba i zupa. I tak bez końca. A jak się upijesz, to
idziesz spać i nie myślisz o tym wszystkim [M.O. 34]325.
Niektórzy starają się zrozumieć, Ŝe nie mogą oczekiwać, Ŝe dostaną swoje ulubione
potrawy: Wiem, Ŝe mieszkają tu ludzie z róŜnych krajów i nie mogą kucharze robić dla
kaŜdego coś innego. Nie mam Ŝadnych zaŜaleń, ale nie smakuje mi to jedzenie [uchodźca z
Bangladeszu]. Zaakceptowanie jedzenia zaleŜy teŜ od akceptacji osoby, która je podaje.
Powszechnie przez uchodźców lubiana kucharka na Siekierkach nazywana przez nich
„mamą” sprawia, Ŝe protesty są słabsze: KaŜde jedzenie jest dobre, jeśli jest dawane z
miłością i sercem. A mama właśnie daje jedzenie z miłością i sercem [M.O. 22].
Większość jednak imigrantów z trudnością akceptuje zmianę swoich zwyczajów
Ŝywieniowych. Nie spostrzega przy tym swoich przyzwyczajeń w kontekście kultury, lecz
zdrowia, czystości i jakości, będąc przekonanym, Ŝe jedzenie w ośrodku jest nie tylko w ich
subiektywnym odczuciu, ale obiektywnie, gorsze. Z drugiej strony narzekanie na jedzenie jest
w pewnym sensie wyraŜeniem dezaprobaty wobec pobytu w ośrodku, jako takim, jak wyraził
to jeden z Somalijczyków: Nie lubimy tego miejsca, bo jest bardzo brudne. Jeśli chodzi o
jedzenie, to czasami jest dobre, a czasami nie. Ale to nie jest problem. Tu jak spytasz
kogokolwiek, to kaŜdy ci powie, Ŝe nie podoba mu się pobyt tutaj [J.K. 10].
Zdaniem pracowników socjalnych podejmowane próby rozwiązania problemów
Ŝywieniowych zgodnie z preferencjami uchodźców nie powiodły się zarówno ze względu na

325
W rzeczywistości przynajmniej główne danie obiadowe jest inne kaŜdego dnia, np. na Siekierkach:
poniedziałek: grochówka i indyk duszony, wtorek: krupnik i rolada drobiowa, środa: Ŝurek i krokiety z kapustą,
czwartek: jarzynowa i indyk panierowany, piątek: ogórkowa i ryba w cieście itd. Według pracowników
odpowiedzialnych za wyŜywienie, starają się oni w ramach środków, którymi dysponują, urozmaicać posiłki
głównie poprzez dodawanie zamkniętych porcji dŜemu, miodu, sera, jogurtu. Niekiedy próbują dostosować do
gustu uchodźców równieŜ ciepłe posiłki: Naleśniki z serem białym nie szły, to się wycofywało i z jabłkami
serwowało. Afryka naleśników nie je, to kaszę manną im się dawało, bo to dla nich jest jedzenie [kucharka].
Zdaniem kucharek dopóki podawane jedzenie nie wywołuje buntu wśród uchodźców, który polega zazwyczaj na
całkowitym odmawianiu przyjmowania posiłków, to są oni z niego zadowoleni.
205
zbyt wielką róŜnorodność kulturową pensjonariuszy ośrodków, jak i przede wszystkim na
zbyt małe środki przeznaczone na wyŜywienie (9 zł na dzień na jednego uchodźcę, w
praktyce zwykle taniej, na Siekierkach 7,70 zł), a takŜe zbyt duŜe oczekiwania
cudzoziemców: Pomysły były nieziemskie. Afrykanie woleliby mieć w kółko mleko, podobnie
jak Pakistańczycy, a osoby z Kirgistanu marzyły by jeść łososia. Ale 9 zł na dzień znacząco
ogranicza [pracownik socjalny].
Ekwiwalenty Ŝywnościowy otrzymują dzieci do 7. roku Ŝycia i dzieci, które chodzą do
szkoły. MoŜliwe jest otrzymywanie ekwiwalentów pienięŜnych takŜe przez inne osoby, ale
tylko w przypadkach uzasadnionych względami zdrowotnymi. DuŜa atrakcyjność
ekwiwalentów wśród uchodźców jest jednak ograniczona, gdyŜ przekonują się oni, Ŝe
samodzielne wyŜywienie się w Polsce moŜe być duŜo droŜsze. Mimo to w ośrodku na
Siekierkach blisko jedna czwarta pensjonariuszy (w tym dzieci) woli z nich korzystać zamiast
ze stołówki.

7. 5. Ośrodek jako schronienie (zachorowalność i problemy ze zdrowiem)326

Z danych Urzędu wynika, Ŝe zachorowalność wśród uchodźców jest dwukrotnie


wyŜsza niŜ w tej samej grupie wiekowej i liczbie wśród obywateli polskich. Najczęściej jest
to spowodowane tym, Ŝe cudzoziemcy wcześniej w swoich krajach pochodzenia byli źle
leczeni, leczenie ich zostało przerwane albo nie byli w ogóle leczeni. MoŜe się teŜ wiązać z
traumatycznymi wydarzeniami, w których uczestniczyli oraz z warunkami, w jakich Ŝyli.
Niektóre problemy zdrowotne uchodźców mogą teŜ wynikać z przejść podczas podróŜy do
Polski, a później z efektu „szoku kulturowego” będącego rodzajem stresu akulturacyjnego
przeŜywanego przez większość imigrantów327. Problemy z chorobami psychicznymi
będącymi efektem stresu czy teŜ urojenia na temat swojego stanu zdrowia są równie częste
jak faktycznie występujące choroby somatyczne. Jedne i drugie mogą poza tym występować
razem.
Wśród uchodźców z Czeczenii przebywających w ośrodkach spotyka się niekiedy
osoby niepełnosprawne bez ręki, oka lub nogi, które zostały utracone w wyniku udziału w

326
O problemach prawnych realizacji „prawa do zdrowia” wśród uchodźców – zob. B. Mikołajczyk, Osoby
ubiegające się o ..., s. 207-213.
327
Mniejsze lub większe kłopoty ze zdrowiem są typowe dla wielu imigrantów, których pobytowi na obczyźnie
przez pierwsze lata towarzyszą uczucia samotności, bezradności, rozpaczy i niezrozumienia lub wrogiego
nastawienia ze strony otaczającego ich środowiska. Według psychologów społecznych migranci częściej niŜ
niemigranci cierpią na stany lękowe, psychozy maniakalno-depresyjne czy psychosomatyczne,
niewytłumaczalne bóle głowy czy choćby częste przeziębienia – J. Błogowska, Psychologiczne aspekty
uchodźstwa, „Z obcej ziemi” 2006, nr 24, s. 15-20; A. Furnham, S. Bochner, Cultural Shock, Psychological
Reactions to Unfamiliar Environmets, London–New York 1986.
206
działaniach zbrojnych, wypadku na polu minowym lub pobytu w obozie filtracyjnym, gdzie
stosuje się tortury. Do najczęściej spotykanych chorób naleŜą grzybice skóry, choroby
Ŝołądka, a u dzieci anemie związane z niedoŜywieniem. Odnotowuje się teŜ bardzo duŜo
alergii, przeziębień, angin, zapaleń płuc, zatruć pokarmowych, złamań, poparzeń, skręceń,
stłuczeń i powaŜniejszych skaleczeń. Spotyka się poza tym uchodźców chorych na cukrzyce,
nadciśnienie, ospę, posiadających ukrytą formę gruźlicy, nosicieli HIV, mających problemy
laryngologiczne i neurologiczne. Rzadko, ale są wśród pensjonariuszy ośrodków osoby
wymagające bardzo kosztownego leczenia, do którego dostęp w Polsce jest wyjątkowo
ograniczony, np. męŜczyzna z bezdechem sennym, dziecko z poraŜeniem mózgowym,
dziecko z zespołem Downa czy parę osób wymagających chemioterapii.
Inną grupą są wspomniane problemy natury psychologicznej (nadpobudliwość, bóle
głowy, nadmierna nerwowość, zaburzenia snu, u dzieci nocne moczenie się itp.).
Zdiagnozowano wiele przypadków nerwic sytuacyjnych i depresji. Poza tym wiele kobiet
czeczeńskich przebywających w ośrodkach jest w ciąŜy albo ma schorzenia ginekologiczne.
Bywały przypadki poronień i ciąŜ wyjątkowo skomplikowanych.
Zdaniem pielęgniarek z ośrodka istnieje ogólny problem z przestrzeganiem higieny,
stosowaniem antykoncepcji i ogólnej profilaktyki zdrowotnej wśród uchodźców. Wskazują
one na potrzebę szkoleń w tym zakresie.
Udzielenie podstawowej opieki lekarskiej potrzebującym uchodźcom jest
obowiązkiem państw sygnatariuszy Konwencji Genewskiej. Nie jest jednak powiedziane, jaki
zakres ma mieć ta opieka. DuŜo zaleŜy od faktycznych moŜliwości państw, które mają ją
realizować. W Polsce po przybyciu do ośrodka recepcyjnego z kaŜdym z uchodźców
przeprowadza się wywiad medyczny, wstępne badania i ustala się, czy dzieci były szczepione.
W kaŜdym ośrodku pobytowym natomiast, jak juŜ wspomnieliśmy, jest punkt medyczny,
który działa na zasadzie lekarza pierwszego kontaktu. Lekarz zazwyczaj ma dyŜury 1–2 razy
w tygodniu. Na stałe zatrudniona jest pielęgniarka. Na miejscu przeprowadza się szczepienia
dzieci. Pobiera się teŜ krew do badania, którą zawozi się do analizy do szpitala MSWiA przy
Wołoskiej w Warszawie.
W ośrodkach nie ma jednak zwykle moŜliwości skorzystania z badań
ginekologicznych oraz zrobienia badań EKG. Dostęp do lekarzy specjalistów jest ze względu
na ogólną sytuację w polskiej słuŜbie zdrowia utrudniony i na pewno nie natychmiastowy.
Oczekiwanie trwa niekiedy do dwóch miesięcy. Dalsze leczenie moŜliwe jest ewentualnie w
szpitalu MSWiA lub w szpitalu wojewódzkim w Białymstoku, z którym szpital MSWiA
podpisał stosowne umowy. Dotyczy to takŜe leczenia stomatologicznego. W nagłych
wypadkach istnieje moŜliwość wezwania pogotowia ratunkowego.
207
Do leków uchodźcy mają równieŜ ograniczony dostęp. KaŜdy gabinet lekarski w
ośrodku ma pewien zestaw leków przeciwbólowych, witamin, na układ krąŜenia i układ
pokarmowy określony przez szpital MSWiA. Pozostałe dystrybuuje równieŜ wymieniony
szpital. Lekarz w ośrodku je zamawia, a kurier te leki przywozi. Wcześniejsze rozwiązanie,
gdy pracownik ośrodka na podstawie recepty lekarza kupował leki za zaliczkę, okazało się
zbyt drogie. Uchodźcy otrzymują wskazówki jak zaŜywać leki, ale nie są kontrolowani, w
jaki sposób je przyjmują. Muszą natomiast zwracać opakowania po nich. Ze względu na
częste leczenie szpitalne uchodźców stawki za ich ubezpieczenie w Narodowym Funduszu
Zdrowia są wyŜsze niŜ za obywateli polskich (45 zł) i wynoszą 95 zł.
W tej sytuacji skargi na zdrowie i krytyka pomocy medycznej w ośrodku są na
porządku dziennym. Uchodźcy skarŜą się, Ŝe ta ostania jest niewystarczająca, a lekarze są
niekompetentni: Mówię im, Ŝe boli mnie to i to, a oni mówią mi, Ŝe jestem zdrowy. Jestem
powaŜnie chory, a oni, Ŝe jestem zdrowy. Czy mnie boli głowa, czy mnie boli ząb albo
Ŝołądek, oni mi dają tę samą tabletkę na uspokojenie [Czeczeni]; Lekarz powiedział męŜowi,
Ŝe on jest zdrowy jak byk, a jak on poprosił o zaświadczenie na piśmie, to nie. Dlaczego on się
boi tego napisać? [Czeczenka]; Człowiek, który był na wojnie i tam niczego nie było, to
przyjmuje wszystko, co mu dają. Ale nie oceniam jej najlepiej jak na cywilizowany kraj. Jak
mnie boli głowa, to dają mi jedną tabletkę, jeśli noga, to teŜ jedną tabletkę [Czeczen].
Na niezadowolenie z lekarza i jego usług mogą wpływać jednak jeszcze inne czynniki
o pozamedycznym charakterze. Dla wielu cudzoziemców w ośrodkach okazuje się waŜne,
jakiej ten lekarz jest płci, narodowości czy rasy, choć rozmówcy starają się często przekonać
słuchającego, Ŝe jest on po prostu takŜe złym lekarzem. Przekonywaliśmy się nieraz, Ŝe
wymienione cechy mają wpływ na jego ocenę. Najwięcej protestów u muzułmanów budzi
badanie kobiet przez lekarza-męŜczyznę, ale i badanie męŜczyzny przez lekarza-kobietę nie
naleŜy dla wielu z uchodźców do sytuacji komfortowej. Przed lekarzem trzeba się rozebrać, a
normy muzułmańskie na takie sytuacje nie pozwalają. Wprawdzie nie wszyscy uchodźcy
muzułmańscy tak reagują, ale nigdy nie wiadomo, czy pozwolą się zbadać czy teŜ nie.
W przypadku badania kobiet czeczeńskich z reguły muszą odbywać się one w
towarzystwie jej męŜa, ale nie zawsze jego udział w badaniu załatwia sprawę, gdyŜ jeden
pozwoli rozebrać się kobiecie, a drugi nie. Badania ginekologiczne przez lekarzy-męŜczyzn
prawie w ogóle nie wchodzą w rachubę. Czeczeńscy męŜowie nie pozwalają nawet na
wykonanie swojej Ŝonie USG przez męŜczyznę-lekarza. Tymczasem większość ośrodków, w
których mieszka około 200 osób, zatrudnia tylko jednego lekarza i często jest to męŜczyzna.
Opieka lekarska jest więc i z tego punktu widzenia częstym przedmiotem krytyki uchodźców.
208
Występują jeszcze inne sytuacje. W ośrodku na Siekierkach lekarzem jest nie tylko
męŜczyzna, ale w dodatku Afrykanin. Przebywa tam duŜo uchodźców z Afryki i ci, choć
takŜe skarŜą się na polską opiekę lekarską, to jeszcze najmniej na samego lekarza: Lekarz jest
miły. Ale urzędnicy są śmieszni. Potrzebuję okulary, które kosztują 500 zł, a oni powiedzieli,
Ŝe mogą przeznaczyć na to tylko 8 zł, a 492 mam niby jak znaleźć? [Ugandyjczyk]. Zdaniem
jednak większości nie-Afrykanów faworyzuje on „Murzynów”. OskarŜa się go wręcz o
stosowanie rasowej dyskryminacji.
Uchodźcy z Pakistanu lub Rosji zarzucają mu wypisywanie specjalnych diet tylko
Afrykanom, które są przedmiotem poŜądania wszystkich mieszkańców ośrodka,. Inni
przypisują mu złośliwość, gdyŜ – jak twierdzą – mimo znajomości trzech języków mówi
zawsze akurat w tym, którego pacjent nie rozumie: Jak ty do niego po polsku, to on do ciebie
po angielsku, jak ty po angielsku, to on po rosyjsku [M.O. 30]. Poza tym twierdzą, Ŝe jest
złym lekarzem i przede wszystkim nieodpowiedzialnym, nie wywiązującym się ze swoich
obowiązków: Przychodzi raz w tygodniu, dwie godziny później i wcale nie zostaje dłuŜej.
Część ludzi musi czekać do następnej wizyty za tydzień. A wiesz jak to jest, dziś problem jest
nieduŜy, ale za tydzień to moŜe być powaŜna choroba [M.O. 30].
Najsurowiej oceniają jakość opieki zdrowotnej w ośrodkach uchodźcy, którzy mają
rzeczywiste problemy zdrowotne. Patrząc z zewnątrz wydaje się, Ŝe bardzo często mają ku
temu rzeczywiste podstawy, gdyŜ nasza słuŜba zdrowia działa faktycznie według reguł z innej
epoki. Inną sprawą jest, Ŝe nie wszyscy uchodźcy są tak chorzy, jak się skarŜą. Wielu
niesprawiedliwie ocenia poszczególnych lekarzy. Niektórzy sami są winni temu, Ŝe ich
dziecko się przeziębiło lub złamało nogę. Cechą wielu imigrantów, którzy znaleźli się w
obcym dla siebie kraju, pozostaje szczególna nadwraŜliwość na punkcie swojego zdrowia, co
jest typowe. Uchodźcy od innych imigrantów róŜnią się jednak takŜe i tym, Ŝe wielu z nich
ma problemy ze zdrowiem wynikające nie tylko z szoku kulturowego.

7. 6. Ośrodek jako dom (praca, zarabianie i pieniądze) 328

Dla uchodźców motyw ekonomiczny nie powinien być celem ich migracji. Z
pewnością dla wielu z nich nie jest to najwaŜniejsza przyczyna, dla której opuścili kraj.
Prawie wszyscy jednak, poza niepokojem związanym z niepewnością, co do ostatecznej
decyzji w sprawie ich statusu, odczuwają boleśnie materialną degradację. Cierpią niedostatek,
a jako w większości młodzi ludzie lub, co więcej, osoby odpowiedzialne za rodzinę, mają
pewne aspiracje w tym względzie. NiezaleŜnie od powodu wyjazdu, chcą jak najszybciej
328
O problemach prawnych realizacji prawa do pracy i szkolenia zawodowego wśród uchodźców – zob. B.
Mikołajczyk, Osoby ubiegające się o ..., s. 218-223.
209
stanąć na własne nogi i znaleźć się na drodze dającej nadzieję na poprawę ich bytu, na spłatę
zaciągniętych długów oraz na moŜliwość niesienia pomocy rodzinie pozostałej w kraju
pochodzenia.
Obawa przed prześladowaniem, nawet jeśli dla niektórych była istotną motywacją w
chwili wyjazdu z kraju, to na emigracji szybko staje się drugorzędna. Uchodźcy mają
potrzeby, które bez pieniędzy trudno zrealizować. Władze na czas procedury zapewniają im
miejsce do spania, wyŜywienie, dają odzieŜ i obuwie dostosowane do pory roku. Dostają
równieŜ miesięcznie 70 zł kieszonkowego na drobne wydatki, jak równieŜ osobiste środki
czystości. Poza tym w zasadzie nic więcej. Przepisy nie pozwalają w dodatku na legalną
pracę. Tylko w kilku ośrodkach istnieje moŜliwość wykonywania niewielkich prac,
najczęściej porządkowych, za dodatkowe kieszonkowe jako formę wynagrodzenia.
Największe niezadowolenie uchodźców budzi te 70 zł, które nawet jak na
kieszonkowe wydaje się zbyt niskie. Tymczasem, aby czuć się w miarę dobrze, nawet
mieszkając w ośrodku, potrzeba pieniędzy nie tylko na środki czystości, ale takŜe na uŜywki
(papierosy i alkohol), na bilety komunikacji miejskiej, na zakup dodatkowej Ŝywności, na
telefony do rodziny, Internet, na takie rozrywki, jak dyskoteka czy kino, nie wspominając juŜ
o innych. Tymczasem otrzymana suma ta wystarcza zaledwie na miesięczny bilet autobusowy
w Warszawie. Rodzi to określone problemy i nastawienia wśród uchodźców: Co moŜna kupić
za 70 zł, ja na telefon wydaję; Dostajemy te 70 złoty i nieraz jest tak, Ŝe jak ktoś tych pieniędzy
nie odbierze o oznaczonej porze, kiedy oni je wydają, nie zawsze w dodatku tej samej, bo jest
poza ośrodkiem, to juŜ ich nie dostanie. Przyjdę pół godziny później, a oni mówią, Ŝe juŜ nie
ma; Hahaha... 70 zł miesięcznie, czy myślisz, Ŝe za to moŜna normalnie Ŝyć? [M.O. 24]. Inny
dodaje: Kiedy mieszkałam w ośrodku miałam taki wypadek, dostajemy w ośrodku
siedemdziesiąt złotych miesięcznie i oczywiście nikt nie kupuje biletów Ŝeby jeździć w
autobusie i spotkałam się z kontrolą i dwóch takich miłych panów chciało wezwać policję, ja
mówię proszę bardzo, naprawdę to był juŜ koniec miesiąca i nie miałam juŜ w ogóle Ŝadnych
pieniędzy i wytłumaczyłam im, jaką mam sytuację, Ŝe dostaję siedemdziesiąt złotych
miesięcznie, oni mówią, Ŝe wiedzą, Ŝe dostajecie jakieś pieniądze, Ŝe wszystko macie, i tak
dalej i tak dalej, a ja mówię, Ŝe tych pieniędzy niestety nie starcza Ŝeby kupić kartę miejską i
on powiedział mi, to po co Pani tutaj przyjechała, my nie chcemy Ŝadnych uchodźców [WF2 –
B1] .
Dla uchodźców, którzy nie mają wsparcia od rodzin z kraju, jedynym rozwiązaniem
jest znalezienie pracy poza ośrodkiem. Istnieje, co prawda, dla uchodźców w procedurze
zakaz pracy, ale nim prawie nikt się nie przejmuje. Gorzej, Ŝe czasem trudno im dostać
jakąkolwiek pracę w miejscu, w którym znajdują się ośrodki, a jeszcze trudniej o pracę
210
satysfakcjonującą ich finansowo, gdyŜ jako cudzoziemcy nie znający języka polskiego
podejmujący nielegalną pracę niewymagającą większych kwalifikacji nie mają Ŝadnej pozycji
przetargowej. Prace dostępne dla uchodźców w handlu, na bazarach, rolnictwie i na budowie
są zwykle dość cięŜkie, a pracodawcy – zarówno polscy, jak i spośród uznanych uchodźców –
traktują mieszkańców ośrodków przedmiotowo, narzucając im Ŝenująco niskie płace329. W
dodatku dla niektórych uchodźców nielegalna, fizyczna praca ma charakter alienujący, nie
cieszy się ona ani prestiŜem, ani uznaniem. Polacy zazwyczaj akcentują niechęć Czeczenów
do pracy: Oni pracą na bazarze nie będą się kalali. Nie tak, jak inne nacje, które próbują
sobie dorabiać. Ja nie wiedziałem, Ŝe to jest trzeci naród wybrany [pracownik socjalny
ośrodka].
Wbrew tej rozpowszechnionej opinii znaczna część uchodźców, w tym i Czeczenów,
przynajmniej przez pewien okres spędzony w ośrodku pracuje. ZaleŜy to jeszcze od połoŜenia
ośrodka. Uchodźcy z ośrodków w Lininie lub Smoszewie zatrudniają się do prac sezonowych
w rolnictwie. Uchodźcy z ośrodków połoŜonych na terenie Warszawy z reguły pracują na
Stadionie Dziesięciolecia. Tylko niektórzy Afrykanie znający dobrze język angielski mają
szansę na lepszą pracę. Ci dorabiają sobie zazwyczaj nauką angielskiego.
KaŜda praca ma duŜe znaczenie, przede wszystkim psychologiczne. Pozwala oderwać
się od przygnębiającej atmosfery ośrodka, skrócić w pewnym sensie czas oczekiwania na
decyzję. Zarobione pieniądze pozwalają uzupełnić wspomniane kieszonkowe i zaspokoić
potrzeby. Kupić najczęściej z drugiej ręki telewizor, który jako instrument „zabijania czasu”,
jest jednym z najbardziej potrzebnych sprzętów w ośrodku. Rzadko kto pieniądze zarobione
w ten sposób jest w stanie oszczędzić, chyba Ŝe z myślą o dalszej podróŜy na Zachód.
Obserwujący te zakupy Polacy często nie rozumieją, jakie mają one dla nich znaczenie i
uwaŜają je za przedmioty zbytku: Jeśli chodzi o pieniądze, to zauwaŜyłem taką cudowną
niefrasobliwość w wydawaniu pieniędzy. Zamiast kupić jakieś podstawowe środki do Ŝycia
dla rodziny, to wolą wydać na telewizor, kablówkę albo jakieś inne rzeczy absolutnie bzdurne
[prawnik z ośrodka]330.
Brak pracy moŜe owocować innymi, społecznie nie akceptowanymi, sposobami
zarobkowania, mającymi charakter patologii społecznej. Czeczeni, którzy uczestniczyli
czynnie w działaniach wojennych, są niezwykle atrakcyjnym celem dla róŜnego rodzaju grup

329
Przykład wypowiedzi jednego z uchodźców z Kamerunu na ten temat: Kiedy przyjechałem tutaj, zacząłem
pracę na stadionie u swego rodaka. Traktował mnie jak niewolnika. Musiałem wstawać o czwartej nad ranem,
Ŝeby zanosić buty na stadion. Kiedy trzeba było uciekać przed policją i zgubiłem jeden but, on krzyczał jakbym
kogoś zabił [M.O. 21].
330
Por. takŜe i taką wypowiedź; Jest trudność w pracy, jak zaangaŜować tych ludzi, teraz jeździłam po paru
ośrodkach, są zajęcia organizowane, nie ma chętnych na zajęcia, ale no teŜ moŜe rozmijamy się z oczekiwaniami
po prostu uchodźców, czego oni oczekują tutaj [WF1 – NGOs 4].
211
przestępczych, i choć nie naleŜy w tej kwestii generalizować, to niektórzy z nich odpowiadają
pozytywnie na taką ofertę.

7.7. Ośrodek dla uchodźców jako dom (czas wolny i rozrywki)

Uchodźcy z ośrodków generalnie mają ograniczone moŜliwości urozmaicenia sobie


czasu wolnego, którego mają zazwyczaj pod dostatkiem. Przyczyną jest brak pieniędzy, ale
takŜe lokalizacja niektórych ośrodków, ich wyposaŜenie i brak umiejętności skorzystania z
pewnych rzeczy uwarunkowanych głównie brakiem znajomości języka polskiego, jak
biblioteki publiczne, kawiarenki internetowe, muzea itp. Jedną z częstszych skarg, jakie
moŜna usłyszeć poza brakiem pieniędzy, jest narzekanie na bezczynność i nudę panującą w
ośrodku. Inna rzecz, Ŝe aktywność własna ich pensjonariuszy jest często równieŜ
niedostateczna: W ośrodku tylko jem i śpię, nic więcej nie robię [Nigeryjczyk]; Największym
problemem jest to, Ŝe nic tu nie moŜna robić. Siedzi się tu i nic z tym nie moŜna zrobić
[Liberyjczyk].
Pobyt w ośrodku po pierwszych tygodniach względnego jeszcze zadowolenia
wynikającego z dotarcia do Polski i złoŜenia wniosku, z upływem czasu staje się coraz
bardziej frustrujący. Pensjonariusze kręcą się bez celu po korytarzach, oglądają telewizję i
ogarnia ich poczucie beznadziejności: Czekanie jest najgorsze. Czekanie, ciągle na okrągło, i
nic innego się nie robi tylko się czeka. I człowiek jest cały w nerwach i jak ja jeszcze będę
musiała dłuŜej czekać, to w szpitalu wyląduję. Rozumiem, Ŝe jest procedura, Ŝe oni muszą to
wszystko uzgadniać i tak dalej... jak będzie pozytyw, to to jest zrozumiałe, ale jak oni mi teraz
powiedzą, Ŝe nie mogę tu zostać, to źle będzie bardzo [Czeczenka]; Jest nudno, cały czas
śpimy. Przez to staję się słabszy. Co moŜemy tu robić? Urzędnicy są bardzo uparci. Dla
uchodźców nie mają zbyt wielu udogodnień. Znasz powiedzenie, Ŝe pusty umysł kusi diabła?
[uchodźca z Nepalu].
Wielu przewaŜającą część czasu spędza w swoich pokojach. Niektórzy wstają dopiero
około południa, modlą się, jedzą, spacerują, rozmawiają i idą spać. Dzieci duŜą część czasu
spędzają bawiąc się na korytarzach. Niektórzy z męŜczyzn organizują sobie wycieczki na
miasto, ale zazwyczaj bez określonego celu: Wsiadałem do jakiegokolwiek autobusu, Ŝeby się
nim przejechać po Warszawie, i jechałem do końca jego trasy i z powrotem [ M.O. 28].
Znajdują się uchodźcy, którzy chętnie czytaliby ksiąŜki. Biblioteki w wielu ośrodkach
nie istnieją w ogóle albo są dopiero zakładane, poza tym nie mają często księgozbioru
dopasowanego do zainteresowań i języka potencjalnych czytelników. Nie ma tam takŜe prasy
w języku rosyjskim lub angielskim, świetlic dla dorosłych, gdzie byłyby dostępne róŜne gry, a
212
moŜliwość uprawiania sportu jest takŜe ograniczona. Niektórzy grają czasami w siatkówkę,
piłkę noŜną lub tenisa stołowego. Ale nie we wszystkich ośrodkach są jednak do tego
warunki.
Sport częściej uprawiają dzieci, które chodzą do szkoły. Nie tylko w ramach
obowiązkowych zajęć, ale takŜe poza nimi. Niekiedy mają moŜliwość zapisania się do
jakiegoś klubu. Wśród młodych Czeczenów szczególnym zainteresowaniem cieszą się sporty
walki. Tutaj teŜ napotykają oni bariery uniemoŜliwiające im uczestnictwo: Na zapasy
chodziliśmy, ale temu, co tam uczy, coś się nie podobało i powiedział Ŝebyśmy nie
przychodzili. Jest jeszcze kickboksing, ale trenerem jest policjant i teŜ nie moŜemy tam
chodzić. Na brak moŜliwości uprawiania sportu narzekali takŜe Afrykanie: Nic nie oferują.
Chciałbym, Ŝeby była siłownia. Bo dlaczego tak duŜo ludzi codziennie jest u doktora. Dlatego,
Ŝe tu tylko wstajesz, idziesz jeść i czekasz jak będzie obiad. LeŜysz i nic poza tym [uchodźca z
Mozambiku].
Uchodźcy z ośrodków warszawskich, szczególnie z Siekierek, praktykują takŜe
stosunkowo często nocne wycieczki do dyskotek, klubów ze striptizem i agencji
towarzyskich, gdzie podejmują próby nawiązania kontaktów z polskimi dziewczętami. Ten
ostatni rodzaj spędzania czasu jest charakterystyczny szczególnie dla Afrykanów: Polskie
dziewczyny lubią Afrykańców, ale za Czeczenami nie przepadają. Im pozostają agencje
towarzyskie. Czeczeni z polskimi dziewczynami kontaktów nie utrzymują. Chcieliby, ale
dziewczyny ich nie chcą [pracownik socjalny ośrodka]. Opinia ta zawiera pewne słuszne
spostrzeŜenia, ale z tego, co mówią sami Czeczeni rzecz jest trochę bardziej skomplikowana
(patrz „Historie miłosne: Rosjanki, Polki i inne kobiety” w rozdziale ósmym).
Wspomniane sposoby spędzania wolnego czasu nie dotyczą jednak kobiet
czeczeńskich. Te zazwyczaj nigdy nie wychodzą poza ośrodek. Zajmują się praniem,
prasowaniem, sprzątaniem. Często spotykają się w kuchni, która pełni dla nich funkcje klubu
towarzyskiego, gdzie mogą porozmawiać, wykonując przy tym swoje codzienne obowiązki.
Jeśli mają telewizor w pokoju, to oglądają rosyjską telewizję. Zakazane są dla nich nie tylko
wyprawy do dyskotek, ale równieŜ oglądanie telewizji z męŜczyznami nie pochodzącymi z
ich rodziny lub teŜ niedozwolonych dla nich programów: To grzech oglądać filmy, gdzie jest
pokazany seks i pocałunki; Nam nie wolno oglądać telewizji razem. Tam pokazują gołych i
wszystko pokazują [M.CZ. 2].
Okazuje się jednak, Ŝe zdaniem pracowników socjalnych czasami potrafią się
przeciwstawić w tym względzie męŜczyznom: Urządziłyśmy salę telewizyjną dla kobiet na
czwartym piętrze i po tygodniu męŜczyźni zamknęli ją na klucz, bo oglądały romanse, gdzie
były panie w krótkiej koszulce... To nie był Ŝadem pornos, jakiś romantic po prostu. I tu
213
pierwszy raz kobitki się postawiły przeciwko facetom. Walczyły jak lwice. My konałyśmy ze
śmiechu po prostu [pracownica socjalna]. Dla czeczeńskich dziewcząt i kobiet zakazane jest
takŜe utrzymywanie stosunków towarzyskich z męŜczyznami w ramach własnej wspólnoty:
Nam nie wolno z naszymi dziewczynami chodzić, zaraz będą gadać... Patrzeć teŜ nie za
bardzo moŜna; Za seks przedmałŜeński dla chłopaka karą jest publiczne ściągnięcie spodni,
dla dziewczyny często śmierć; To wszystko sprawa rodziny. Chce rodzina chłopaka zabić, to
go zabija, chce dziewczynę zabić, to ją zabija [M.Cz. 7].
Personel niektórych ośrodków stara się stworzyć pewne moŜliwości rozrywki, nauki,
czy uprawiania sportu. Przy dłuŜszym pobycie zwykle okazuje się to jednak niewystarczające.
Ponadto utrudnieniem w korzystaniu z dostępnych w ośrodku rozrywek są problemy z
integracją we własnym środowisku, zwłaszcza jeśli jest ono wielokulturowe, jak w ośrodku
na Siekierkach. Aby wspólnie oglądać telewizję trzeba się porozumieć, a moŜe okazać się to
niemoŜliwe z powodu manifestowanych uprzedzeń: Oglądałem telewizję, przyszedł chłopak z
Ghany i powiedział: „Ty francuski psie! Zmień kanał!” Zmieniłem, ale zostałem jeszcze
chwilę. A on do mnie: „Co ty tu jeszcze robisz, prowokujesz mnie!” [Kameruńczyk-
Frankofon].
Najpowszechniejszym modelem spędzania wolnego czasu dla większości jest schemat
„towarzysko – telewizyjno – alkoholowy”. Na końcu trzeba dodać, Ŝe większość uchodźców
jest religijna, więc udział w obrzędach religijnych moŜna było teŜ uznać za formę spędzania
czasu. Część jednak uchodźców ma ograniczone moŜliwości kontaktów z wyznawcami
swojej religii w Polsce, choć trzeba przyznać, Ŝe niektóre kościoły i związki wyznaniowe
próbują nawiązać z nimi kontakty, ale nie we wszystkich ośrodkach.
Najwięcej jest wśród uchodźców muzułmanów pochodzenia czeczeńskiego, którzy są
często spostrzegani przez innych muzułmanów w Polsce jako niedostatecznie muzułmańscy.
Większość Czeczenów teŜ nie szuka z nimi kontaktów. Modlą się najczęściej w ośrodkach w
specjalnie przygotowanych do tego celu pokojach. Bardziej masowy charakter mają tylko
piątkowe wyprawy muzułmanów afrykańskiego lub azjatyckiego pochodzenia z ośrodka na
Siekierkach do meczetu przy ul. Wiertniczej331.

331
Islam jest po chrześcijaństwie, drugą co do liczby wyznawców religią Rosji. Po rozpadzie ZSRR i powstaniu
samodzielnych państw z niektórych republik związkowych, na terenie samej Rosji pozostało 11,7 mln
muzułmanów. W tej liczbie znajdują się Tatarzy (5,6 mln – drugi co do liczebności naród w Rosji, w większości
– 1,8 mln – zamieszkujący Tatarstan), Baszkirzy (863 tys.), Czeczeni (obecnie ok. 500 tys. w Czeczenii, przed
wojną domową było ich tam ok. 850 tys.), Karaczajowie (120 tys.), Bałkarzy (71 tys.). W Dagestanie mieszka
ok. 1,7 mln muzułmanów róŜnej narodowości (m.in. ok. 230 tys. Kumyków, 30 tys. Nogajów), w Inguszetii zaś
300 tys. Inguszów i mniej więcej drugie tyle uchodźców z Czeczenii. Praktycznie wszyscy muzułmanie rosyjscy
są sunnitami, a w europejskich krajach WNP jedynie Azerowie są szyitami – A. Nalborczyk, Islam w krajach
byłego ZSRR (Towarzystwo „Więź”, Leksykon „Nie bój się islamu”,Warszawa 2005, dostępny na stronie
www.wiez.com.pl/islam).
214

7. 8. Ośrodek jako dom (edukacja i kształcenie)

Konwencja Genewska nakłada obowiązek na państwa przyjmujące uchodźców


zapewnienia oświaty podstawowej dzieciom w wieku szkolnym332. Dalsza edukacja i
pozostałe inicjatywy w tej sferze zaleŜą juŜ tylko od dobrej woli i moŜliwości państw
sygnatariuszy. Szczegóły przyjmowania dzieci cudzoziemców do szkół w Polsce określa
rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z 2001 r. w sprawie przyjmowania osób nie
będących obywatelami polskimi do publicznych przedszkoli, szkół, zakładów kształcenia i
placówek wychowawczych.333
Zakłada ono, Ŝe dzieci cudzoziemców traktowane są w polskiej szkole na równi z
dziećmi polskimi. Wyjątkiem od tej zasady jest szczególny tryb przyjmowania dzieci, które
nie mogą wykazać się dokumentem potwierdzającym ukończenie przez nich odpowiedniej
szkoły lub klasy za granicą. W takich wypadkach dyrektor szkoły zobowiązany jest do
przeprowadzenia egzaminu wstępnego, bądź postępowania kwalifikacyjnego decydującego o
tym, do jakiej klasy ma być przydzielone dziecko. Musi on brać pod uwagę nie tylko wiedzę
młodego uchodźcy, ale równieŜ jego rozwój emocjonalny oraz moŜliwość odnalezienia się w
nowej klasie. W szczególności chodzi tu o trudne przypadki, gdy starszy uczeń będzie
zobowiązany do siedzenie w szkolnej ławce z „maluchami”.
Poza tym na gminach, na podstawie powyŜszego rozporządzenia, spoczywa równieŜ
obowiązek zorganizowania dodatkowych, bezpłatnych lekcji języka polskiego dla dzieci nie
znających go w sposób wystarczający do korzystania z nauki (minimum dwie godziny
tygodniowo). Obowiązek uczestnictwa w tych zajęciach nie wyłącza z obowiązku
uczęszczania na lekcje w normalnym trybie edukacji. Dodatkowe lekcje z języka polskiego
prowadzone są zwykle w ośrodkach i mają na celu nie tylko przygotowanie dzieci do polskiej
szkoły, ale równieŜ pomoc tym, które juŜ do nich chodzą, w odrabianiu prac domowych334.

332
Poza Konwencją Genewską, równieŜ Konwencja o prawach dziecka nakłada na Polskę obowiązek
umoŜliwienia bezpłatnej nauki dzieciom uchodźców. TakŜe Konstytucja RP w artykule 70 gwarantuje kaŜdemu
naukę do 18. roku Ŝycia, a ustawa o oświacie w art. 14 wprowadza obowiązek uczęszczania do szkoły do
poziomu gimnazjalnego wszystkich dzieci do 18. roku Ŝycia, niezaleŜnie od ich obywatelstwa i statusu na
terytorium RP. Oprócz tego przepisy ustawy wprowadzają obowiązek przedszkolny.
333
Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 4 października 2001 r. w sprawie przyjmowania osób
niebędących obywatelami polskimi do publicznych przedszkoli, szkół, zakładów kształcenia nauczycieli i
placówek, Dz. U. z 2001 r., Nr 131, poz. 1458.
334
Odpowiedni paragraf wspomnianego rozporządzenia stanowi: „§ 6. 1. Dla cudzoziemców podlegających
obowiązkowi szkolnemu, którzy nie znają języka polskiego albo znają go na poziomie niewystarczającym do
korzystania z nauki, gmina organizuje w szkole lub placówce dodatkową bezpłatną naukę języka polskiego w
formie: 1) kursu przygotowawczego, jeŜeli do udziału w zajęciach zgłoszonych zostanie, co najmniej 15
cudzoziemców; 2) dodatkowych lekcji języka polskiego, jeŜeli do udziału w zajęciach zgłoszonych zostanie
mniej niŜ 15 cudzoziemców. 2. Cudzoziemiec moŜe pobierać naukę języka polskiego w formach określonych w
ust. 1 przez okres nie dłuŜszy niŜ jeden rok szkolny. 3. Nauka prowadzona jest w wymiarze pozwalającym na
opanowanie języka polskiego w stopniu umoŜliwiającym udział w obowiązkowych zajęciach edukacyjnych, nie
215
Ośrodki w Polsce starają się więc zapewnić edukację dzieciom w szkołach
podstawowych i gimnazjach oraz naukę języka polskiego dla dzieci i dorosłych.
Współpracują, a w kaŜdym bądź razie utrzymują kontakt, z lokalnymi szkołami. Zabiegają teŜ
o to, aby w klasach, do których uczęszczają dzieci z ośrodków, przeprowadzone zostały
specjalne zajęcia mające na celu uświadomienie uczniów polskich o sytuacji uchodźców i
przygotowanie ich na kontakty z nimi. Lekcje te prowadzą z reguły wychowawcy lub szkolni
pedagodzy w oparciu o specjalnie w tym celu opracowane scenariusze i konspekty. Rzadziej
fachowcy z UNHCR lub organizacji pozarządowych.
Dzieci otrzymują bezpłatnie podręczniki, wyprawkę szkolną, jak równieŜ ekwiwalent
pienięŜny w zamian za wyŜywienie. Udostępniane są im równieŜ ksiąŜki w języku rosyjskim
lub angielskim. W większości ośrodków, jak juŜ pisaliśmy, nie ma bibliotek i komputerów. W
ramach Europejskiego Funduszu Uchodźczego miały powstać w ośrodkach profesjonalne sale
dydaktyczne dla nauczania języka i kultury polskiej, wyposaŜone w jeden komputer,
magnetowid i telewizor, a takŜe pomoce naukowe i ksiąŜki. Planowany jest takŜe kompleks
przedszkolny w Lininie (w czasie naszych badań wszystkie te poŜyteczne pomysły nie były
jeszcze zrealizowane).
Najwięcej działań z zakresu edukacji skierowanych do dzieci uchodźców
podejmowały organizacje pozarządowe, kościelne, a nawet indywidualni wolontariusze
zatrudnieni przez Urząd335. Na tle powyŜszych inicjatyw waŜnym przedsięwzięciem było
zorganizowanie wspomnianych świetlic dla dorosłych uchodźców przez Polską Akcję
Humanitarną w Lininie i w swojej siedzibie w Warszawie w ramach Partnerstwa MUR. Po
raz pierwszy podjęto się bowiem zorganizowania dla uchodźców będących jeszcze w
procedurze kursów doskonalenia zawodowego, jak równieŜ profesjonalnej nauki języka
polskiego w małych grupach.

niŜszym niŜ 2 godziny lekcyjne zajęć tygodniowo. 4. Tygodniowy rozkład oraz wymiar godzin zajęć z języka
polskiego ustala, w porozumieniu z gminą, dyrektor szkoły lub placówki, w której organizowana jest nauka
języka polskiego”.
335
MoŜemy tu podać tylko niektóre przykłady takich inicjatyw z okresu, w którym prowadzone były nasze
badania. W ośrodku w Jadwisinie działająca tam wolontariuszka organizowała zajęcia plastyczne, muzyczne
oraz gry i zabawy dla dzieci. Na Siekierkach student etnologii jako wolontariusz rozpoczął tworzenie biblioteki
w tym ośrodku. Centrum Inicjatyw Międzykulturowych, stowarzyszenie powstałe jako Koło Naukowe
studentów przy Instytucie Etnologii UW, ale zrzeszające takŜe studentów z róŜnych innych kierunków
Uniwersytetu Warszawskiego i WyŜszej Szkoły Psychologii Społecznej, prowadziło zajęcia edukacyjne dla
dzieci w ośrodku na Bielanach i przy ulicy Ciołka w Warszawie. Studenci wolontariusze nauczali m.in. języka
polskiego, angielskiego i informatyki, a takŜe pomagali dzieciom z tego ośrodka w odrabianiu lekcji.
Zgromadzenie KsięŜy Werbistów w swoim Ośrodku Migranta przy ulicy Ostrobramskiej w Warszawie przy
pomocy misjonarek ze Zgromadzenia Misyjnego SłuŜebnic Ducha Świętego i wolontariuszy zorganizowało
kursy języka polskiego, kursy tańca, warsztaty plastyczne i rozmaite wycieczki. Caritas lubelski w ośrodkach w
Lublinie stworzył pracownie dla dzieci, kółka zainteresowań i przedszkole. Fundacja Ocalenie zajmująca się
ogólnie rzecz biorąc uchodźcami z Kaukazu w ramach realizacji projektu @lterCamp organizowała treningi
psychoedukacyjne uczące dzieci radzenia sobie z agresją oraz obchody świąt charakterystycznych dla kultury
polskiej i czeczeńskiej. Stowarzyszenie Interwencji Prawnej ufundowało m.in. stypendia dla najzdolniejszych
dzieci uchodźców w wysokości 100 zł miesięcznie
216
W działalności edukacyjnej skierowanej do dzieci uchodźców wyróŜniło się takŜe
Społeczne Gimnazjum przy ulicy Raszyńskiej w Warszawie336. Ma ono dwa miejsca (tzw.
dyrektorskie – zwolnione od czesnego) w kaŜdej klasie dla dzieci uchodźców. Szkoła
organizowała takŜe Mikołajki i Dzień Dziecka wspólnie z PAH, na które przyjechało ok. 200
dzieci z ośrodków warszawskich (patrz: „Szkoła na Raszyńskiej i jej stosunek do
uchodźców”).

Alicja Popłonkowska, Dominika Melon, Marta Makarewicz (studentki Instytutu Socjologii


UW)

Szkoła na Raszyńskiej i jej stosunek do uchodźców

Zespół Szkół kierowany przez dyrektor Krystynę Starczewską prowadzi politykę


integracyjną, otwartą na „innych”. Nie jest to duŜa szkoła, co jest jej atutem – klasy są małe,
a wszyscy nauczyciele i uczniowie znają się nawzajem. Około 250 uczniów jest
zgrupowanych w 12 klasach. Polityka integracyjna polega na tym, iŜ oprócz dzieci, które
zdały egzaminy i których obejmuje czesne w wysokości 790 złotych miesięcznie,
przyjmowane są takŜe takie, których te zasady nie obejmują. W kaŜdej klasie są zawsze
dwa miejsca „zarezerwowane” dla dzieci niepełnosprawnych, uchodźców lub z domu
dziecka. Podstawową zasadą ich obecności w szkole jest to, Ŝe nie są obciąŜone czesnym,
które jest regulowane z czesnego reszty uczniów. Taki jest warunek szkoły, na który muszą
zgodzić się rodzice pozostałych uczniów. Podania składa się do czerwca, poniewaŜ listy
przyjętych zamykane są jeszcze przed końcem roku szkolnego.
W jaki sposób dzieci-uchodźcy dowiadują się o moŜliwości nauki na Raszyńskiej?
Jak powiedziała nam pani Zula (szkolna pielęgniarka, Czeczenka, od 7 lat w Polsce,
posiadająca status uchodźcy), zwykle dzieje się to przez znajomych. Dzieci-uchodźcy
znajdują się w specyficznej sytuacji, nie mieszkają w Polsce na tyle długo, by mieć pojęcie
o moŜliwościach nauki w róŜnych polskich szkołach. O Raszyńskiej dowiadują się zwykle
od jakichś pracowników społecznych pracujących z cudzoziemcami lub od pracowników
szkoły.
Polska szkoła państwowa nie jest gotowa na przyjmowanie dzieci-uchodźców,
nauczyciele w przewaŜającej liczbie przypadków nie umieją (i chyba wynika to takŜe z
tego, Ŝe nie chcą) podejść do nich indywidualnie. Dziecko-uchodźca to dla szkoły przede
wszystkim problem: zaniŜa statystyki, często niewiadomo jak się z nim porozumieć, bo
prawie nie mówi po polsku. Dlatego nie są oni oczekiwanymi uczniami. Dzięki wizji
dyrektor szkoły, pani Starczewskiej, szkoła na Raszyńskiej jest chlubnym wyjątkiem. Tu
atmosfera jest inna.
Wróćmy do nauki w szkole. Gimnazjum trwa trzy lata i tyle trwa nauka, gdy dziecko
idzie „normalnym” tokiem nauczania. Uczniowie przydzielani są do klas, w ramach których
mają później zajęcia, jedynie języki odbywają się w międzyklasowych grupach,
wydzielonych na podstawie poziomu zaawansowania. Ciekawym pomysłem jest to, Ŝe na
otrzęsinach w pierwszym roku uczniowie sami wybierają nazwę dla swojej klasy. Stąd na
drzwiach klas takie nazwy jak „fanaberie” czy „bez Zosi” (na pamiątkę po koleŜance, która
odeszła ze szkoły).

336
Jest to szczególny przypadek placówki edukacyjnej, niepublicznej, która 6% czesnego przeznacza na
sfinansowanie edukacji dzieci z rodzin biednych, domów dziecka, niepełnosprawnych i uchodźców, których
nigdy nie byłoby stać na to, aby chodzić do takiej szkoły. W zamierzeniu jej twórców działanie takie nie jest
podyktowane tylko dobroczynnością, ale ma kształtować wśród dzieci uczących się tutaj wraŜliwość, tolerancję i
otwartość na świat. Zaznajomić z prawami człowieka, kulturą innych krajów i problemami współczesności.
217
W przypadku uchodźców jest inaczej. Są pośród nich tacy, którzy uczestniczą w
zajęciach jak reszta dzieci, nadrabiając braki, co umoŜliwia im większa ilość godzin danego
przedmiotu. Te, które znają dobrze język polski, nie mają większych problemów w
odnalezieniu się w szkolnej rzeczywistości. Szkoła pani Starczewskiej jest szkołą
tolerancyjną, Ŝaden z naszych rozmówców nie wspominał o jakichkolwiek zatargach na tle
rasowym, religijnym czy narodowościowym.
Natomiast uczniowie, którzy posługują się językiem polskim słabo lub prawie go nie
znają, mają częściowo lub całkowicie indywidualny tok nauczania. Większość młodych
uchodźców potrzebuje dodatkowej pomocy. Zajęcia prowadzone przez polonistkę to lekcje
języka polskiego dla tych uczniów, którym jego słaba znajomość uniemoŜliwia
uczestnictwo w tych zajęciach, gdzie jest on językiem wykładowym. Miałyśmy okazję
uczestniczyć w takiej lekcji języka polskiego. Odbywała się ona w bibliotece i trwała 1,5
godziny. Pełna grupa liczyła 9 osób. W lekcji, którą obserwowałyśmy, udział wzięło 8
uczniów z Bangladeszu, Butanu, Tybetu, Somalii i Chin. Zajęcia mają na celu poszerzanie
słownictwa, nie ma jednak odpowiednich podręczników, dlatego nauczycielka musi sama
komponować treść lekcji. Jak się okazało, brak podręczników jest podstawowym
problemem dla nauczania cudzoziemców polskiego, natomiast bariera językowa nie stanowi
Ŝadnego problemu – pani Joanna w razie potrzeby posiłkuje się angielskim, który znają
wszyscy w grupie. Z naszych obserwacji wynika, Ŝe wśród uczniów uczestniczących w
zajęciach nie ma podziałów etnicznych, wprost przeciwnie – sposób, w jaki zajęli miejsca,
ich zachowanie, rozmowy wskazują na to, iŜ dobrze czują się w swoim towarzystwie, a
zajęcia nie są dla nich uciąŜliwe.
Mimo Ŝe jest to szkoła przyjmująca cudzoziemców, poziom nauki nie obniŜa się, co
po części związane jest z bardzo dobrą kadrą pedagogiczną. Jak usłyszałyśmy od pani
sekretarki, choć nie ma obowiązku by nauczyciele mówili w języku obcym, w praktyce
właściwie kaŜdy nauczyciel biegle posługuje się drugim językiem. To ułatwia
porozumiewanie się z uczniami innej narodowości i pozwala uniknąć niedomówień. Do
szkoły uczęszczają teŜ dzieci dyplomatów, które mają zwykle indywidualny tok nauczania:
Jeśli szkoła wie, Ŝe dziecko do szkoły uczęszczać będzie tymczasowo, a później wyjedzie na
Zachód, to rozwijane, szlifowane są języki.
W przypadku dyslektyków indywidualny tok nauki objawia się tym, Ŝe uczeń
zwalniany jest z drugiego języka, a w zamian ma więcej godzin z tych przedmiotów, z
którymi ma problemy. Takie podejście umoŜliwia uczniowi uzupełnienie braków i
nauczenie się tego, czego moŜe się nauczyć. Nie ma sensu by uczył się dwóch języków i w
rezultacie oba umiał słabo, jeśli jednego moŜe nauczyć się na zadowalającym poziomie i
jednocześnie podciągnąć się z innych przedmiotów. Podejście szkoły jest bardzo praktyczne
i skierowane zarazem na potrzeby ucznia.
Rozmowy z paniami pełniącymi funkcje sekretarki i wicedyrektorki pomogły nam
bardzo w rozeznaniu się w sposobie funkcjonowania szkoły. Okazało się, Ŝe to nie pani
dyrektor czy Rada Pedagogiczna są najwyŜszą instancją, lecz szkolny sąd, do którego kaŜdy
moŜe pozwać kaŜdego. Wszystkie spory wewnątrzszkolne rozwiązywane są za jego
pomocą. Zdarzyło się teŜ, Ŝe pozwana przez uczniów została pani dyrektor, którą posądzono
o bezprawne usunięcie ze szkoły ucznia. Sprawa została przez nich wygrana i chłopiec
powrócił do swojej klasy. Obok sądu w szkole działa takŜe parlament, do którego wchodzą
reprezentanci uczniów, rodziców i nauczycieli. Istnienie tych organów zostało nam
wytłumaczone jako sposób nauki Ŝycia w demokracji i państwie obywatelskim. Dzięki
niemu młodzieŜ nie tylko poznaje sposób funkcjonowania owych instytucji, ale takŜe uczy
się w nich działać.
Szkoła promuje równość i tolerancję. Pokazuje, Ŝe kaŜdy uczeń jest w stanie wnieść
coś dobrego od siebie, niezaleŜnie od swego pochodzenia. Dzięki projektowi: „Wielość,
która nas wzbogaca” cudzoziemcy mogą zaistnieć w szkole, pokazać, Ŝe ich kultura jest
bogata i warta uwagi. Projekt jest zawsze wspólnym dziełem wszystkich uczniów. KaŜdy
218
uczestniczy w jakimś projekcie, który realizowany jest pod kierunkiem nauczyciela. Udział
jest obowiązkowy, a na koniec uczniowie otrzymują zaliczenie. Wszystkie projekty łączą
się w jedną całość, a ich zwieńczeniem są dni im poświęcone, podczas których odbywa się
ich prezentacja. Uczestnictwo w tego typu projektach daje uczniom moŜliwość zrozumienia
inności.
Wspólnota, jaką tworzą uczniowie i pracownicy tej szkoły, jest bardzo silna.
Pokazują to takie gesty solidarności ze strony uczniów jak listy wysyłane w imieniu
wszystkich uczniów szkoły do Prezydenta RP np. w sprawie zamachu w Biesłanie. Zawsze
teŜ chodzą na manifestacje popierające wyzwolenie Czeczenii spod protektoratu Rosji. Nie
są obojętni na kwestie, które ich rówieśników w znacznej większości nie interesują, co
moŜna uznać za efekt nauki w tej szkole, z tymi ludźmi.
Szkoła na Raszyńskiej jest szczególna, wszystkie załoŜenia mówiące o tym, jaka
powinna być szkoła przyjazna uchodźcom, są tu spełniane. Bez wątpienia uczęszczający do
niej młody uchodźca ma wiele szczęścia, bo oto trafia do miejsca mu przyjaznego i
otwartego na jego potrzeby. Co więcej, moŜe zdobywać wiedzę na takim poziomie, by
później móc kierować własnym Ŝyciem i być niezaleŜnym. Zostaje mu przywrócona
pewność siebie i jego inność w rówieśniczym środowisku przestaje być problemem, lecz
staje się atutem.
Wszelkie problemy, które dotyczą młodych uchodźców w zwykłych szkołach, w
szkole na Raszyńskiej są niwelowane. To, Ŝe nie umieją języka polskiego, jest kwestią,
którą moŜna rozwiązać za pomocą mniej lub bardziej intensywnych zajęć. Wszystkie
kwestie finansowe związane ze szkołą są pokrywane z jej budŜetu. Oczywiście zwykłe
polskie szkoły nie mają takich budŜetów i nie stać ich na organizowanie zajęć dla kilkorga
uczniów-uchodźców, i na tym między innymi polega przewaga tego Społecznego Zespołu
Szkół.
Szkoła pani Starczewskiej, przykład godny naśladowania, jest napędzana jej
charyzmą i wiarą osób z nią związanych, Ŝe urzeczywistnienie jej pomysłów na nauczanie
moŜe się udać. Powstała teŜ w Warszawie, w mieście, gdzie – jak się wydaje – ludzie są
bardziej otwarci na inne kultury, gdzie większa jest tolerancja i gdzie dostrzega się korzyści
płynące z kontaktów z nimi. Zespół Szkół na Raszyńskiej cieszy się renomą wśród
rodziców i uczniów. Jest enklawą tolerancji i równości. Rodzice posyłający do niego swoje
dzieci są zadowoleni, Ŝe ich dzieci mają okazję uczyć się w tak przyjaznym środowisku.

Poza wymienionymi wyŜej inicjatywami wychodzącymi ze strony polskiej naleŜy


podkreślić, Ŝe uchodźcy takŜe czasami sami organizowali przedsięwzięcia edukacyjne. W
niektórych ośrodkach ich mieszkańcy organizowali zajęcia z matematyki, języka rosyjskiego,
arabskiego i występy artystyczne. Na Siekierkach prowadzone były lekcje przez
Stowarzyszenie Uchodźców RP z języka angielskiego. W niektórych ośrodkach kobiety-
uchodźcy załoŜyły takŜe przedszkola dla małych dzieci. Niepewność dalszego losu, brak
większego wsparcia ich inicjatyw ze strony polskiej powodował jednak, Ŝe nie trwały one
długo. Nie jest to jednak tylko specyfika przedsięwzięć podejmowanych przez uchodźców.
Przedsięwzięcia edukacyjne podejmowane przez organizacje pozarządowe takŜe
często kończą się szybko. Dodatkowe zajęcia w ośrodkach naleŜą nadal do wyjątków. Czas
ich trwania zaleŜy z reguły od okresu działania programu, na który są pieniądze. W
przypadku działań pojedynczych wolontariuszy wynikają często z inicjatywy i zapału danej
jednostki, która jednak w końcu przestaje działać, a tym samym kończą się zajęcia z
219
uchodźcami, które zainicjowała. W praktyce wszystko w tej dziedzinie jest jeszcze dalekie od
doskonałości. Ogólną prawidłowością jest, Ŝe w ośrodkach nie prowadzi się dodatkowych
zajęć edukacyjnych, zwłaszcza dla dorosłych. Oprócz tego są jeszcze inne problemy, które
zniechęcają do nauki uchodźców.
Głównym problemem w korzystaniu z prawa do nauki zdaniem większości osób
zajmujących się uchodźcami jest bariera językowa i róŜnice w poziomie rozwoju
intelektualnego – szkoły nie chcą często przyjmować dzieci bez znajomości języka polskiego.
Z punktu widzenia szkoły powaŜnym problemem jest nie uregulowana prawna sytuacja
uchodźców, która powoduje, Ŝe dzieci często wyjeŜdŜają w trakcie nauki lub w ogóle
przestają chodzić do szkoły. Przychodzą do niej w środku lub pod koniec roku szkolnego, co
dezorganizuje pracę z nimi. Inną kwestią jest fakt, Ŝe za kaŜdym razem dzieci reprezentują
trochę inny poziom. Ich znajomość polskiego zazwyczaj nie pozwala na umieszczenie ich w
klasie, w której powinny się znaleźć, jeŜeli brać pod uwagę ich wiek i umiejętności337.
Nauczyciele uczący dzieci uchodźców nie byli w swych opiniach na ich temat
jednoznacznie negatywni, zauwaŜali, Ŝe na lekcjach są bierni, ale nauczycielka od
matematyki twierdziła, Ŝe są bardzo zdolni: Nie ma z nimi problemów. Są to sami chłopcy. Są
raczej cisi. Dobrze mówią po polsku. Nie zgłaszają się jednak na lekcjach. Są zdolni
matematycznie, ale cisi. Nie zgłaszają się sami. Robią, co trzeba, ale bez własnej inicjatywy
[nauczycielka w gimnazjum od matematyki]. Przeciwnego zdania była nauczycielka od
historii: - U mnie na lekcjach przeszkadzają. - No, tak. Ty uczysz historii, to moŜe ich to nie
interesuje tak bardzo. - Ale program jest programem. - W jaki sposób przeszkadzają? -
Rozmawiają w swoim języku, zaczepiają chłopców. Potrafią wstać i szturchnąć któregoś.
Wszyscy pytani nauczyciele podkreślali pewne problemy wychowawcze, jakie mają z
dziećmi uchodźców oraz brak integracji z uczniami polskimi: Na przerwach trzymają się
tylko ze sobą. Nie integrują się z innymi dziećmi. Zaczepiają chłopców. Potrafią wstać
podczas lekcji, podejść do jakiegoś polskiego chłopca i go walnąć. Nie zaczepiają
dziewczynek. [...] Zdarzyło się teŜ pobicie. Czeczeńscy chłopcy pobili jednego z polskich
chłopców. Nie wiadomo, dlaczego. Często teŜ tak z nimi jest, Ŝe któryś z chłopców (Polaków)
się zaśmieje czy coś powie, a Czeczeni bardzo to do siebie odbierają [nauczyciele z

337
Por. następującą wypowiedź przedstawiciela organizacji pozarządowej zajmującej się tymi problemami:
Zgłaszają się ludzie, którzy mówią, Ŝe nie chcą dzieci przyjmować do szkół, Ŝe szkoły w pobliŜu nie przyjmują
zapisów, Ŝe odsyłają, Ŝe mają rejonizację. Jednostkowy taki przypadek wymaga interwencji jednostkowej. JeŜeli
jest opór duŜy ze strony szkoły, to staramy się, Ŝe tak powiem, opór przełamać. No tak, no, bo czasami jest to
związane faktycznie z jakimiś uprzedzeniami albo wewnętrznymi regulacjami i obawami, o coś tam. JeŜeli to nie
działa, no to staramy się znaleźć argumenty, które potwierdzą albo znajdą, po której stronie moŜe być racja.
AngaŜujemy tutaj jakichś ludzi z zewnątrz, specjalistów – zasięgamy opinii itd. I jakby przestaje to być w ten
sposób sprawa jednostkowa; jest szansa, Ŝeby moŜe nie bezpośrednio, ale Ŝeby sprawę pchnąć kawałek dalej do
przodu. śeby takich sytuacji pojawiało się nieco mniej [WF1 – NGOs 1].
220
gimnazjum w Wołominie]. Narzekali teŜ na brak kontaktu z rodzicami. Twierdzili, Ŝe rodzice:
w ogóle się szkołą nie interesują. Na dziecko, które się uczy dostają pieniądze, i pewnie tylko
o to im chodzi. Nie znają polskiego, więc często dzieci tłumaczą im róŜne pisma. Trudno się
dziwić skoro traktują Polskę tylko jako miejsce swojego tymczasowego pobytu. A Ŝe dostają
pieniądze na dzieci to mnoŜą się jak króliki. Te kobiety tam to mają nawet po pięcioro dzieci!
Nie muszą nic załatwiać w szkole, bo we wszystkim pomaga im ośrodek: mówią im, kiedy
dzieci mają przyjść na testy poziomujące, itp. - O podręczniki, Ŝeby mieli teŜ nie moŜna się
było doprosić. No, teraz juŜ mają, ale miesiąc to trwało. A przecieŜ oni dostają te podręczniki.
[j.w.].
Z punktu widzenia samych uczniów z Federacji Rosyjskiej, polska szkoła i stosunki w
niej panujące to spory szok sam w sobie. Starsi uczniowie, którzy wcześniej chodzili do
rosyjskich szkół wyraŜali się o niej z dezaprobatą: Nie da się uczyć u was w szkole. Idzie
nauczyciel to mu z tyłu plują, otwarcie wyzywają go, to nie lekcja... Chodziłem do tej szkoły
tylko dla zabawy [D.Z. 19 Kirgiz].
Mimo to właśnie dzięki uczęszczaniu do szkoły dzieci i młodzieŜ nawiązują więcej
kontaktów z Polakami niŜ ich rodzice, częściej wychodzą poza ośrodek, szybciej uczą się
języka. Stąd URiC, wychodząc z załoŜenia, Ŝe jeśli ma być mowa o jakiejkolwiek integracji,
to powinna się ona zaczynać od szkół, nie zgadza się na stałe nalegania szkół, aby tworzyć
specjalne klasy uchodźcze, organizować zajęcia dla uchodźców w separacji od dzieci
polskich po „normalnych” lekcjach.
W następnej kolejności problemem jest niechęć samych uchodźców spowodowana
brakiem zainteresowania pozostaniem w naszym kraju i chęcią dalszej migracji w głąb
Europy. Jest to najczęstszy powód braku motywacji do nauki naszego języka oraz nauki w
tym języku innych przedmiotów. Według danych Urzędu tylko 10% wszystkich rodzin było
zainteresowane wysyłaniem dzieci do polskich szkół. W trakcie naszych badań procent ten
uległ znaczącej poprawie do 54% wszystkich dzieci obecnych w ośrodkach, a to dzięki
wprowadzeniu przez władzę moŜliwości zamiany dodatkowego wyŜywienia przysługującego
dzieciom w szkole na ekwiwalent pienięŜny (300 zł miesięcznie) będący w sytuacji
uchodźców powaŜnym uzupełnieniem skromnego kieszonkowego.
Najmniej chętnie podejmują naukę języka polskiego osoby dorosłe, zwłaszcza w
bardziej dojrzałym wieku. Wskazywanym powodem jest zazwyczaj niepewność co do
moŜliwości pozostania w Polsce: Jestem tu rok i nie mam decyzji, ani pozitiwa, ani negativa, i
nie wiem, czy tu zostanę, to po co mam się uczyć? [uchodźca z Czeczenii]. PoniewaŜ
nauczyciele nie są przygotowani do pracy z osobami odmiennymi kulturowo, moŜe dochodzić
równieŜ do nieporozumień na zajęciach: Jak wprowadzałam części ciała i pokazałam na
piersi, tutaj na klatkę piersiową, to wstali i wyszli wszyscy męŜczyźni. I zakazali wszystkim
swoim kobietom tutaj przychodzić [nauczycielka z ośrodka]. Pobyt w ośrodku nie ułatwia
221
takŜe nauki, gdyŜ na jego terenie rozmawianie po polsku w zasadzie nie jest koniecznością.
Jeśli juŜ, to wolą się uczyć raczej angielskiego, uwaŜając, Ŝe znajomość tego języka
pozostanie przydatna, nawet jeśli wystąpi konieczność opuszczenia Polski.

7. 9. Ośrodek dla uchodźców jako dom (relacje między samymi uchodźcami oraz z
pracownikami ośrodka i przedstawicielami organizacji pozarządowych)

Wielokulturowość ośrodków dla uchodźców sprawia dodatkowe problemy w ich


adaptacji. Pojedynczy zwłaszcza uchodźca z danego kraju (a takimi są często uchodźcy z
Afryki) zderza się boleśnie w ośrodku nie tylko z kulturą kraju przyjmującego, ale i kulturą
innych grup uchodźców. Wspólne przebywanie róŜnych narodowości na ograniczonej
przestrzeni powoduje, Ŝe wielu spośród jego pensjonariuszy spostrzega „innych” jako
problem. Szereg wypowiedzi jako przyczynę konfliktów wskazuje właśnie na róŜnice
kulturowe: Ludzie z Zachodniej Afryki nie są tacy, jak my. Są kraje, które leŜą blisko Ugandy,
niby podobna kultura, ale sposób, w jaki my byliśmy wychowani jest dość inny. My jesteśmy
uprzejmi, wszystko potrafimy uprzejmie, kulturalnie wytłumaczyć. A oni są agresywni. Sposób
mówienia jest inny. Im się tylko wydaje, Ŝe mówią po angielsku, jeśli spotkasz kogoś z
Zachodniej Afryki, od razu to poznasz... (tu rozmówca prezentuje sposób mówienia
Afrykanów z Zachodniej Afryki - czyli wrzeszczy) [J.K. 30, Ugandyjczyk]. Byłem w pokoju z
trzema męŜczyznami z jednego kraju, nie powiem, jakiego. Wszyscy się nie myli. W pokoju
śmierdziało. Ludzie z Nigerii lubią czystość, nie mogą Ŝyć w brudzie [Nigeryjczyk, M.O. 24].
Dla Tamila ze Sri Lanki zarówno Afrykanie, jak i Rosjanie są źli: Nigdy nie sprzątają
pokojów, nie sprzątają po sobie jedzenia, wszystko zostawiają na stole, potem ja przychodzę i
sprzątam. To barbarzyńcy. Kombinacja dŜungli i komunizmu. Jeśli weźmiesz Afrykanów, to
oni potrafią tylko uprawiać seks w Polsce. Są szybcy w seksie. Miesiąc temu, jeden koleś z
Kamerunu, zaraził AIDS kilka Polek [Lankijczyk]. Dla Afrykanów Azjaci są krzykliwi: Ci
ludzie z Azji są strasznie głośni, krzyczą na korytarzu, nieraz trudno jest tu wytrzymać. Oni
mają taką kulturę. Polacy i Afrykanie są bardziej spokojni, cisi (Liberyjczyk). Dla Azjatów
Afrykanie z kolei nie mają w ogóle kultury: Ludzie z Afryki są z dŜungli. Nie mają kultury
[Pakistańczyk, M.F. 20]. Podobnie dla Rosjan: Wyobraź sobie przyszła raz do kuchni gdzie
gotujemy i myjemy naczynia Negryjka i chciała nogi tam myć! Dzika jakaś! W lesie Ŝyją takie
nieuczone i jeszcze chciała się bić! Musiałam chwycić za nóŜ [Rosjanka]. Dla Arabów
Ormianie są za to nerwowi: Wszyscy są tam strasznie nerwowi, nie moŜna mieć Ŝycia
prywatnego, bo szczególnie ci z Armenii bez przerwy przychodzą, a nawet jak się
zamykaliśmy to walili w drzwi, jakby byli zwariowani. Kiedy ktoś otrzyma status, to musi to
222
ukrywać przed innymi, bo mogą pobić. Są zazdrośni, Ŝe oni nie dostali status. Jak my
dostaliśmy, to musieliśmy po cichu się wynieść, Ŝeby oni się nie zorientowali [Sudanka].
Między samymi Afrykanami zaznacza się natomiast silny podział na Anglofonów i
Frankofonów. Wspólnota językowa neutralizuje do pewnego stopnia inne róŜnice wynikające
z „rasy” i wyznania. Tak np. Arabowie mówiący po francusku tolerują frankofońskich
Afrykanów, ale juŜ nie anglofońskich: Tutaj teŜ, przykro mi to mówić, ale teŜ jest podział
między Czarnymi tak samo, jak w Kamerunie na Anglo- i Frankofonów. Tam jest okropnie.
MoŜna zwariować (Kameruńczyk). Podobne konflikty zdarzają się takŜe między samymi
Czeczenami pochodzącymi z róŜnych klanów, gór i nizin oraz tradycjonalistami i tzw.,
wahabitami: Konflikty bywają między nami Czeczenami, dlatego Ŝe umieścili ludzi z róŜnych
tejpów razem. Mówią: ja z tego, ty z tamtego. Dzielimy się. Według mnie Rosja jest temu
winna [D.Z. 20].
Najwięcej emocji i sporów niezaleŜnie od narodowości i religii budzili wśród
uchodźców Czeczeni. Administracja ośrodków musiała ich w końcu rozdzielić. Czeczenów
było najwięcej i choćby z tej racji dominowali w ośrodkach. Przestrzegali poza tym na ogół
dość surowych norm moralnych wynikających z wyznawanego islamu, systemu starszeństwa
i rozdzielności płci oraz co więcej próbowali narzucić je innym. Stąd nawet dla
przedstawicieli róŜnych narodowości byłego ZSRR, którzy z racji bytowania we wspólnym
państwie i znajomości języka rosyjskiego czują zazwyczaj ze sobą pewną więź i wspólnotę
kulturalną, Czeczeni byli nie do zaakceptowania: Tam w ośrodku to jest strasznie. Nie da się
wytrzymać. Chodzi o problemy z niektórymi narodowościami. O Czeczeńców [WF3-
Białorusin2]
Szczególnie Ukraińcy a nawet bliscy im Gruzini uwaŜali ich za najgorszych: Mój
naród ma juŜ tysiącletnią kulturę. A tutaj ludzie tak się zachowują…do toalety chleb
wyrzucają. W ogóle nie mają kultury. I jak tu się ułoŜyć z takim zbiorowiskiem ludzi? Tu w
pokoju Ŝyję z samymi Gruzinami, wszyscy z tego samego kraju wiec jest dobrze [Gruzin, J.K.];
Były problemy, Ŝe my chrześcijanie, a Czeczeni muzułmanie. Ja nie mam nic do muzułmanów.
Tu mieszkam z męŜczyzną z Afganistanu, i jest w porządku. Ale Czeczenii nie tolerują innej
religii, oni są wahabitami. Wszystkich innych traktują gorzej. Oni wszystkich traktują jak
gorszych od siebie. Ja nie chcę nic mówić, ale Polska będzie miała problemy z Czeczenami.
Tak, jak Francja ma teraz z Turkami [J. K. Ukrainiec].
Podobne zdanie o Czeczenach mieli jednak niemal wszyscy Afrykanie i większość
Azjatów. Jeden z uchodźców somalijskich tak to przedstawił: Nie lubię Czeczenów. Oni nas
teŜ nie lubią. Zanim ich poznałem byłem za nimi i przeciwko Rosji... A teraz to ja juŜ wcale się
tym Rosjanom nie dziwię. W ciągu dnia taki się będzie do ciebie uśmiechał a nie wiesz czy w
223
nocy nie przyjdzie i ci gardła nie poderŜnie! Ja się tutaj po prostu boję. JuŜ kiedyś jednego
Afrykańczyka noŜem ranili. Wczoraj był mecz w telewizji. Zaczęliśmy oglądać. I przyszli
Czeczeńcy, powiedzieli nam won i nas wywalili.. [uchodźca z Somalii]. Inny przykład: W
Dębaku to nawet nie mogliśmy chodzić w krótkich spodenkach, bo Czeczeni mówili, Ŝe nie
wolno. Nawet na stołówce nie dawali mięsa dla tego, Ŝe oni go nie chcieli. Fajnie, Ŝe
otworzyli Siekierki [M.F. 18].
Sami Czeczeni na ogół zaprzeczali, aby mieli do Afrykanów jakieś uprzedzenia, choć
sam fakt, w jaki sposób ich określali mówi sam za siebie: Nie lubimy śydów, ale Negry to
niech sobie będą. Negry normalnie Ŝyją. Albo: Jeśli Negr będzie normalny i będzie rozmawiał
ze mną w jakimś normalnym języku, to obojętnie, z jakiego by nie był plemienia, normalnie,
jak z człowiekiem będę rozmawiał [D.Z.]; Jak ktoś z nami normalnie obcuje, to my takŜe
jesteśmy dla niego normalni [D.Z.]. Przyciśnięci pytaniami uzupełnianymi przykładami
odpowiadali: O BoŜe, jeden lubi inny nie lubi, nie ma Negrów w Czeczenii, więc ich raczej nie
lubimy” [M.Cz. Czeczeniec].
Rasistowskie postawy Czeczenów wobec Afrykanów są jednak dobrze znane i były
najczęstszym powodem konfliktów. Pretekstem do słownego, ale i czynnego zaatakowania
Afrykanina mogło stać się jego niekompletne dla Czeczenów ubranie (np. chodzenie po
korytarzu w szortach i podkoszulku), nieraz wystarczył jednak sam kolor skóry. Sami
zaobserwowaliśmy, Ŝe nawet dzieci czeczeńskie obrzucały Czarnych wyzwiskami. Do tego
dochodziło czeczeńskie poczucie honoru niepozwalające ustępować obcym, kult siły i
odwagi. Okazywanie waleczności takŜe między sobą: Tutaj to w ciągu godziny było sto bójek.
Był taki przypadek, Ŝe jeden chłopiec drugiemu złamał rękę. Ja mówię, no to chyba ci się
dostało od ojca. A inni mówią: „Nie on gieroj! Bohater, bo złamał rękę” (nauczycielka z
ośrodka).
RóŜnice kulturowe nie są jednak jedynymi a nawet głównymi przyczynami konfliktów
między mieszkańcami ośrodków. Do konfliktów dochodzi teŜ w związku z drobnymi
kradzieŜami oraz wymuszeniami pieniędzy i przedmiotów codziennego uŜytku. Zdarza się, Ŝe
ktoś komuś zabrał radio, telefon komórkowy lub zegarek: Ludzie mają tutaj duŜo konfliktów.
Niektórzy nie oddają pieniędzy. Zostawiasz coś na chwilę i tego zaraz nie ma. Niektórzy tu
byli moŜe mordercami, niektórzy musieli kraść. Poza tym ludzie ze wschodu nienawidzą
Afrykańczyków [M.O. 21].
Kultura, pochodzenie etniczne są raczej najłatwiejszym ze sposobów wyjaśnia
problemów, jakie zachodzą między uchodźcami. Zarówno sami zainteresowani, jak i
obserwatorzy zewnętrzni wolą myśleć, Ŝe bójka np. między Kameruńczykiem a Gruzinem
wybuchła z powodu ich etniczności, „rasy”, religii niŜ z powodu obiektywnych warunków
224
istniejących w ośrodku. Prawdziwym powodem konfliktów jest przede wszystkim poczucie
subiektywnego zatłoczenia, brak moŜliwości odizolowania się od innych i długotrwałość
przebywania w takich warunkach. W dodatku dochodzą, o czym mówiliśmy juŜ wcześniej,
traumatyczne przeŜycia uchodźcze oraz obecny szok kulturowy i stres wynikający z
niepewności, co do swojej przyszłości. Wszystko to sprawia, Ŝe niektórzy uchodźcy
odczuwają swój pobyt w ośrodkach jak w przysłowiowym „piekle”338.
Postawy, jakie przyjmują w tej sytuacji nie tylko afrykańscy uchodźcy oraz opinie,
jakie wygłaszają na temat Polski, są niekiedy skrajnie subiektywne. Sytuacja, w której się
znajdują sprzyja poza tym przyjmowaniu postawy biernej i roszczeniowej w stosunku do
pracowników ośrodka i polskiego otoczenia. UskarŜaniu się na brak akceptacji ze strony
Polaków i złe traktowanie przez personel ośrodków i urzędników. U części z nich występuje
tendencja do zamykania się we własnej grupie.
Postawy powyŜsze nie są wyłącznie właściwe tylko dla określonych specyficznych
grup religijnych czy narodowych, Afrykanów, muzułmanów, uchodźców z krajów Trzeciego
Świata lub byłego ZSRR. Są raczej typowe dla wszystkich ludzi skazanych na długotrwałe
przebywanie w tego typu miejscach. MoŜna przypomnieć takŜe, Ŝe podobne do
wymienionych postawy reprezentowało takŜe wielu Polaków, którzy byli uchodźcami i
przebywali latami w podobnych obozach w róŜnych krajach świata339.
Uchodźcy niekiedy sami to podkreślają: Konflikty? Są, ale raczej, dlatego, Ŝe ktoś ma
trudny charakter i nie umie się przystosować do Ŝycia w ośrodku, z innymi ludźmi. Niektórzy
po sobie w ogóle nie sprzątają, po gotowaniu w kuchni czy po wizycie w toalecie [M.O.,
Nigeryjczyk]; Ciągle się zdarza, Ŝe ktoś zaczyna wrzeszczeć w środku nocy, kiedy inni chcą
spać. Ale co moŜna z tym zrobić? Są róŜni ludzie i róŜnie się zachowują [Pakistańczyk].
Czasami spory biorą się z róŜnic charakterologicznych, innym razem mogą wiązać się
z wykształceniem i osobistymi zainteresowaniami, ale tak naprawdę głównym winowajcą jest
sytuacja obozowa. Tak na przykład Ukrainiec nie mógł mieszkać razem z Gruzinami a potem
Białorusinem a więc przedstawicielami narodów bliskich mu kulturowo woląc od nich
338
Więcej na ten temat w ksiąŜce: Między piekłem a rajem, Problemy adaptacji kulturowej uchodźców i
imigrantów w Polsce, red. M. Ząbek, Warszawa 2002.
339
Bierność i roszczeniowe postawy polskich uchodźców w Afryce w okresie II wojny światowej wnikliwie
opisuje Wacław Korabiewicz w ksiąŜce Gdzie słoń a gdzie Polska, Warszawa 1980. Podobnie Bronisław
Nowak, cytując raport Marka Boskiego, w którym czytamy: „Zamknięcie ludzi w obozach bez pracy
doprowadziło nasze uchodźstwo w ciągu 2–3 lat do stanu zupełnego rozleniwienia i demoralizacji. W chwili
obecnej (tj. 1 sierpnia 1946 r.) wartość moralna tych ludzi i wartość ich jako siły roboczej spadła niemal do zera.
Demoralizacja poczyniła ogromne spustoszenia. [...] Pamiętać przy tym naleŜy, Ŝe element przestępczy zarówno
z wojska, jak i obozów cywilnych w Persji czy na Środkowym Wschodzie odsyłany był właśnie do Afryki
Wschodniej, gdzie go nie izolowano, lecz rozsiedlano w naszych skupiskach. ToteŜ w kaŜdym osiedlu napotkać
moŜna zawodowych kryminalistów i zawodowe prostytutki, których wpływ w specyficznych warunkach Ŝycia
naszych osiedli jest tym bardziej rozkładowy”, cyt. za: B. Nowak, Polskie osiedla (obozy) w Afryce w okresie II
wojny światowej. Problem kontaktów ze światem zewnętrznym, w: „Afryka” Biuletyn Polskiego Towarzystwa
Afrykanistycznego, 1998, nr 8, s. 84.
225
Afrykanów: Gruzini byli ciągle pijani, kłócili się o coś, i powiedzieli mi, Ŝe zająłem nie to
łóŜko, co trzeba. Następnego dnia zamieszkałem z szalonym Białorusinem. Za kaŜdym razem,
kiedy chciałem popracować na komputerze, powtarzał:, dlaczego nie chcesz oglądać Ŝadnych
filmów?. Po dwóch dniach znowu się przeprowadziłem. I teraz mieszkam z Afrykanami, i z
nimi nigdy nie miałem problemu. Od tego czasu nie chcę Ŝyć ani z Białorusinami, ani z
Ukraińcami, ani z Gruzinami, ani z innymi ludźmi z byłego ZSRR. Z ludźmi z Afryki dogaduję
się lepiej[J.K. Ukrainiec].
Tamil (hinduista) wyrzucił z lodówki mięso Inguszowi i obaj zakwalifikowali się z
tego powodu do barbarzyńców: Jednego dnia czyściłem lodówkę. Wyjąłem mięso i pytałem,
kogo to? Nikt się nie zgłaszał. I w nocy jeden Ingusz przyszedł i zaczął krzyczeć: Gdzie jest
moje mięso! Oddawaj mi pieniądze albo cię zabiję! Powiedziałem, Ŝe wyrzuciłem. To są
barbarzyńcy. A widziałeś tego kolesia z Afryki. Jadł jajko. Gdzie wyrzucał skorupki? -
Widziałem, pod nogi, pod telewizor. Oni nie umieją Ŝyć w czystości. To są barbarzyńcy [M.F.
21 Lankijczyk].
Niektórzy konflikt i bójkę traktują jako lekarstwo na swój stres: W ośrodku nic nie jest
dobrze. Codziennie ktoś się bije. Do krwi. Ja często uczestniczę w sporach, bo jestem silny i
umiem się bić [Algierczyk]. Do tego niekiedy dochodzi swoistego rodzaju rywalizacja czy
raczej zazdrość o status uchodźcy. Dlaczego jedni go otrzymują a inni nie? Ubiegający się o
niego tego absolutnie nie rozumieją, gdyŜ własne powody i historie stawiają wyŜej niŜ cudze.
Pensjonariusze ośrodków nawet, więc w sprawach dla nich kluczowych związanych z
toczącą się procedurą ujawniają niekiedy zaskakujący brak poczucia solidarności między
sobą. Anglojęzyczni uchodźcy znają zazwyczaj róŜnicę między terminem refugee a asylum
seekers przypisując ten ostatni raczej swoim współtowarzyszom. Niektórzy nawet niepytani
lubili wypowiadać się o innych „konkurentach” o status, podwaŜając najczęściej ich prawo do
niego: Z całego ośrodka to moŜe 10% musiało wyjechać z kraju, 30% boi się wojny, boi się o
swoją rodzinę. Reszta – szuka tu skarbów! I to oni dostają status! A ci, którym naprawdę się
on naleŜy nie dostają. To jest problem I nie ma takiej komunikacji tu znasz kilka osób a tam
dwieście osób i nie moŜna się ze wszystkimi dogadać.[WF2 – Kurdystan]; Na czterysta osób,
co tu mieszka, moŜe tylko siedem było naprawdę prześladowanych. Reszta za chlebem
przyjechała [J.K.16 Czeczen].
Pracownice socjalne w ośrodku pytane o konflikty podkreślają ich banalność i
zaprzeczają, aby miały one powaŜniejszy charakter. Jednocześnie dają wyraz swojej
bezradności. W końcu nie one są winne, Ŝe toalet jest za mało, a po roku mieszkania we
wspólnym pokoju najbardziej spokojnym pensjonariuszom mogą puścić nerwy: Konflikty się
zdarzają, bo się komuś nie podoba, Ŝe ktoś rozrzuca ubrania po pokoju. Co po pół roku moŜe
226
doprowadzić kogoś do pasji. Nie ma konfliktów religijnych. Jeśli są jakieś konflikty, to na
zasadzie, Ŝe tu przez długi czas mieszka kupa ludzi a jest za mało pryszniców i toalet. Ktoś się
zirytuje. To są konflikty na zasadzie kłótni... Przyszło raz do mnie dwóch panów, którzy mogli
być moimi ojcami. Przyszli z awanturą, bo jeden połoŜył nogi w kapciach na grzejniku.
Natomiast drugi nie mógł tego wytrzymać, bo to są brudne kapcie. Bo chodzi w tych kapciach
do toalety i moŜe zarazki roznosić. Omal się nie pobili siedząc tutaj. A ja miałam rozstrzygnąć
ten spór. Czułam się jak pani na koloniach” [pracownica socjalna].
Wszyscy, którzy pracują z uchodźcami zmieniają zwykle z czasem do swoich
podopiecznych podejście: Na początku było mi bardzo przykro, bardzo smutno, i bardzo
wszystkim współczułam, i bardzo chciałam wszystkim pomóc, po czym, po róŜnych dziwnych
akcjach, które się zdarzyły w okresie dwóch lat mojej pracy stwierdziłam, ze nie naleŜy się tak
mocno angaŜować [pracownica socjalna]. Mając często wyidealizowany obraz
pokrzywdzonego uchodźcy i dając z siebie wszystko, rozczarowują się, gdy okazuje się, Ŝe
uchodźcy nie są z tego powodu specjalnie wdzięczni, zawsze natomiast są bardzo
roszczeniowi: RóŜne strajki, bunty, łącznie z rzucaniem się z łapami. Ogólnie brak
wdzięczności za pomoc. Są to epizody, które jednak na długo zostają w pamięci [j.w.].
Podobnie jak dla uchodźców z Afryki najtrudniej im zrozumieć Czeczenów: Oni zajmują się
głównie demolowaniem wszystkiego... Sami nie są w stanie nic zorganizować. Mają pomoc z
Polskiej Akcji Humanitarnej. Pan B. – ich opiekun mentalny – zajmuje się nimi, i pomaga im
w organizowaniu róŜnych takich akademii [pracownica socjalna]. Tu wtrąca się koleŜanka,
takŜe pracownica socjalna: A tu bym akurat polemizowała z Tobą, Ŝe nie mogą się
zorganizować. Jak trzeba coś zdemolować, to organizują się świetnie... Są bardzo agresywni.
Szczególnie kobiety. Nie wszystkie, ale w większości. Są bardzo zakłamani i fałszywi, bo jak
Allach nie widzi, to chlają, ćpają, robią absolutnie wszystko: kradną, biją, demolują. Ale za
dnia równieŜ się to zdarza. TakŜe chyba, co po niektórzy to i Allacha się nie boją... Mieliśmy
kiedyś w ośrodku dziadka, który, Ŝeby Allach go nie widział, to zarzucał koc na głowę, i szedł
do pobliskiego lasku na piwko z okolicznymi menelami. Z tym, Ŝe on siedział z tym kocem na
głowie, a Allach go nie widział. KoleŜanka miała z kolei adoratora, który w szafie się chował
i z szafy mówił, Ŝe ją kocha. - Ale był kochany [pracownice socjalne].
Zatrudnieni Polacy w ośrodkach, mimo Ŝe nie przebywają z uchodźcami przez cały
czas, to dobrze wiedzą, co się z nim dzieje i jakie są przyczyny konfliktów między nimi. Nie
są jednak w stanie wszystkiego kontrolować a tym bardziej im matkować i radzić na złe ich
samopoczucie, odczuwany stan osamotnienia i wyobcowania. Poza tym jak sami mówią „nie
realizują tu Ŝadnej misji” są tylko jednym z elementów w państwowej machinie
biurokratycznej: My pracujemy jak kaŜdy porządny urzędnik państwowy od ósmej do
227
szesnastej. Naszym zadaniem jest realizowanie polityki państwa polskiego w kwestii pomocy
cudzoziemcom. Pilnowanie, kto mieszka w ośrodku. Czy ktoś nie uciekł. Ile jest osób
zaprowiantowanych. My mamy pilnować kwestii finansowych, bezpieczeństwa, spokoju, Ŝeby
nie było Ŝadnych konfliktów [pracownica socjalna]. Podkreślają jednak, Ŝe bardzo się starają:
Nie da się wszystkiego przestrzegać, ale staramy się. Wiemy, Ŝe niektórzy traktują ośrodek jak
więzienie. Wyzywają nas od faszystów, od hitlerowców, kiedy wysyłamy ich tam, gdzie oni nie
chcą.. śe gorzej ich traktujemy niŜ Rosjanie z obozach filtracyjnych. Dla nas jest to
zrozumiałe, oni tu przyjeŜdŜają po określonych przejściach, ale my, jako Rzeczpospolita,
mamy określone przepisy, regulamin, i kaŜdy powinien się do niego stosować. W regulaminie
jasno jest napisane:, co, gdzie, kiedy moŜna robić. DuŜo osób się nie stosuje, ale oni nie są
trzymani w więzieniu. Jest duŜo przepustek, mają przepustki. Osoba wychodzi, zostawia te
przepustki na bramie, moŜe sobie wchodzić, wychodzić, kiedy chce. MoŜe nie wrócić na noc,
do 3 dni, dopiero czwartego dnia ich skreślamy. Czekamy na nich 3 dni, bo moŜe wrócą. Tak
mamy w naszej ustawie napisane. Więzienie? Dobrze. To chyba nie był w więzieniu, skoro tak
mówi [j.w.]
Pewnym problemem, z wyjątkiem Dębaka jest zbyt mała liczba pracowników
socjalnych pracujących w ośrodkach. Zazwyczaj pracują w nich tylko po dwie osoby, a
zdarza się, Ŝe tylko jedna na ok. 200 osób. Poza tym pracują tylko w dni robocze do godziny
16.00, a uchodźcy są cały czas. Napięcia i konflikty oraz osobiste problemy uchodźców nie
mogą być, więc rozwiązywane zbyt szybko Stąd zdarzały się skargi na zbyt rutynowy i
sformalizowany sposób załatwiania spraw uchodźców. Na brak w stosunku do nich podejścia
indywidualnego.
Mimo to badani wypowiadali się na ogół dobrze o pracownikach ośrodka: To są
bardzo mili ludzi, bardzo dobrze się do nas odnoszą. Mnie niczego złego nie zrobili. Ja ich
lubię. Dyrektor Dębaka teŜ bardzo dobry [uchodźca z Czeczenii]; One są bardzo dobre.
Zwłaszcza pani Marta. Ona jest troskliwa, opiekuńcza kobieta. Ktokolwiek mówi, Ŝe nie jest
dobrą kobieta jest kłamcą. Jak pójdę do biura to zawsze robi to o co ją proszę. Na początku
dala mi pieniądze i ubranie. Ta pani, która daje nam jedzenie teŜ jest dobrą kobietą. Zawsze,
jeśli mówię, Ŝe jestem głodny daje mi jedzenie [uchodźca z Kamerunu].
Narzekano niekiedy tylko na ochronę, twierdząc, Ŝe nie znają oni ani języka
rosyjskiego, ani angielskiego, a dodatkowo jest ona w ogóle niepotrzebna: Ochrona
niepotrzebna, po co nas tu ochraniać [N.S. 15]; Jak mieszkałem w Dębaku, to miałem
problemy z ochroniarzami. PoniewaŜ chodziłem na próby mojego zespołu, to wracałem nieraz
po 22.00 i ochroniarz nie chciał mi otworzyć drzwi. Mówił: „O przykro mi, ale śpię i nie
228
mogę otworzyć.” Ale ludzie pracujący w Dębaku poznali się na nim i wyrzucili go, poniewaŜ
był rasistą, bił ludzi, uderzył teŜ jedną dziewczynę z Somalii [Somalijczyk].
Sytuacja powyŜsza nie jest tylko specyfiką polskich ośrodków dla uchodźców,
których powodów moŜna by doszukiwać się w złym zarządzaniu ośrodkami, małej liczbie
pracowników socjalnych, niewystarczającym wsparciu psychologicznym, słabej opiece
lekarskiej, czy teŜ braku wiedzy i umiejętności przydatnych przy zajmowaniu się osobami
pochodzącymi z innych kultur340. Braki te w róŜnym stopniu faktycznie występują, ale nawet
zdecydowana poprawa w tym zakresie niewiele rozwiązuje, dopóki cudzoziemcy przebywają
w ośrodku, w którym pozbawieni są moŜliwości realizacji swych planów Ŝyciowych. Dlatego
podobne postawy ujawniają się w ośrodkach dla uchodźców w całej Europie, w których
generalne standardy i wyposaŜenie nie róŜnią się znacząco od polskich. Nie mówiąc juŜ o
obozach uchodźców połoŜonych w Afryce i Azji, gdzie warunki pobytu są nieporównywalnie
cięŜsze341.
Uprzedzenia i konflikty między uchodźcami w ośrodku opisane powyŜej to jednak nie
jest cała prawda o Ŝyciu w ośrodku. Mimo wszystko ludzie róŜnych narodowości starają się
mieć ze sobą poprawne relacje. Wielu pytanych o konflikty bagatelizuje je i podkreśla, Ŝe są
one sporadyczne. Podobnie jak pracownicy socjalni nie są skłonni do nadawania im, jakiego
specjalnego znaczenia: Nie ma tak, Ŝeby były bardzo konfliktowe sytuacje. Chłopaki tak tylko
między sobą...jak to chłopaki. Ale to się kończy na słowach [pracownica socjalna]; Niektórzy
lubią zaczepiać. Ale ja jestem spokojny [D.Z. 22]; Jak się szuka problemów, to się je znajdzie.
Ale jak nie – to wszystko jest dobrze, spokojnie [J.K. 26]; To wszystko zaleŜy od ciebie. Dla
mnie to nie jest problem. Na początku miałem problem, kiedy byłem w Dębaku, z Czeczenami,
ale tu (na Siekierkach) - nie [J.K.31 Afgańczyk]. Nawet w przypadku, gdy są to
przedstawiciele skonfliktowanych ze sobą narodowości w ich krajach pochodzenia w ośrodku
mogą Ŝyć ze sobą na stopie koleŜeńskiej: Nie ma między nami sporów. Między naszymi
krajami tak, ale nasze kontakty są normalne. To są sprawy polityczne [J.K.29 Somalijczyk o
Etiopczyku]. Konfliktów nie ma, tylko czasami inni działają trochę na nerwy. Jeśli kto jest
trochę psychicznie rozstrojony to kaŜdy dźwięk będzie cię draŜnić [J.K.36 Gruzin].

340
Por. następująca wypowiedź: W praktyce, to chodzi mi o to, Ŝe jeŜeli w ośrodku jest jedna osoba na dwustu
cudzoziemców, to nie ma moŜliwości, gdyby kaŜdy miał mieć jakiś dyŜur na rozmowę z tą osobą, to by było
bardzo długo i właściwie cudzoziemcy nie mają moŜliwości porozmawiania o swoich problemach. Nie mają
moŜliwości nauczenia się na czym ta polska kultura polega. Nie wiedzą takich rzeczy bardzo podstawowych,
które powodują, Ŝe człowiek czuje się na elementarnym poziomie kompetentny w jakimś kraju: nie potrafią kupić
biletu, nie wiedzą, jak funkcjonuje sklep, nie mają takich absolutnie podstawowych umiejętności. Wydaje mi się
teŜ, tutaj była o tym mowa, Ŝe środowisko małe, Ŝe ono jest na tyle małe, i w związku z tym na tyle obciąŜone
pracą, Ŝe nie poświęca się temu wystarczająco duŜo uwagi, Ŝeby to środowisko powiększyć. Zahaczyliśmy o ten
temat, Ŝe jest pilna potrzeba rozbudowania grupy ludzi, która pomaga cudzoziemcom. Tylko, Ŝe nikt nie zwraca
na to uwagi, bo nie ma na to czasu [WF1 – NGOs2].
341
Patrz: M. Ząbek, Obozy dla uchodźców w Afryce – nowe wyzwanie etnologii, w: Afryka, 40 lat penetracji oraz
poznawania ludów i ich kultur, red. J. Łapot, Szczecin 2004.
229
W końcu pojawiają się zbawienne wnioski, Ŝe bez pewnej tolerancji nie moŜna byłoby
tu wytrzymać: Jeśli jesteś w Rzymie, bądź Rzymianinem, jeśli jesteś w Polsce bądź Polakiem.
Trzeba się poznawać, Ŝe wszystkimi ludźmi. Jeśli chcesz się ze mną napić to ja jestem chętny
[M.F.21 Lankijczyk].
Podobnie, jak w akademikach czy koszarach ośrodki dla uchodźców są nie tylko
przestrzenią konfliktów, ale podobnie jak tamte, miejscem udanych kontaktów ponad
kulturowymi podziałami. W ośrodkach nie tylko ma się z innymi ludźmi problemy, ale i
zawiera się z nimi przyjaźnie, jak między kolegami w wojsku. Trzeba tylko być, jak twierdził
Simon Mol, twardzielem i nie zapominać o uczuciu, który pozwala zrozumieć innego: „Świat
uchodźców nie jest dla mięczaków. Wymaga odpornej psychiki, Ŝeby znieść wszystkie jego
traumy. Uchodźca potrzebuje niezachwianej odwagi, Ŝeby pokonać przepaść między nim a
nowym społeczeństwem i pewnie stanąć na nogach.. A nie moŜna zapomnieć o barierze
języka! ... Człowiek staje się ekspertem języka migowego i mistrzem w odczytywaniu
ekspresji twarzy. I nie naleŜy zapominać o najlepszym tłumaczu - „uczuciu”; intuicyjnie
odczuwa się nastroje innego i, jak się okazuje, nieświadomie popada w telepatię. Pewnego
dnia Azer, dobrze powyŜej siedemdziesiątki, rozpoczął ze mną rozmowę... cóŜ, mogłem tylko
„odczuć”, Ŝe napomykał coś o pięknej pogodzie, poniewaŜ świeciło słońce. Odpowiedziałem
mu po prostu uśmiechem, potrząsając głową w geście aprobaty dla jego opowieści snutych w
ojczystym języku”342.
Uchodźcy obok złych stron, potrafią dostrzec dla siebie równocześnie wiele
pozytywów tej sytuacji. Wskazują niejednokrotnie na satysfakcjonujące przyjaźnie, jakie
doświadczyli właśnie w ośrodku: Z kontaktów z ludźmi z Dębaka jestem bardzo zadowolony.
Była tam taka miła dziewczyna. Ona pomagała kaŜdemu, rozmawiała z kaŜdym z szacunkiem.
Kiedy miałeś problem ona pocieszała. Naprawdę ludzie pracujący w Dębaku byli bardzo mili,
tylko ta ochrona (Somalijczyk). Przykład ten ilustruje, Ŝe miejsca, w których siłą rzeczy
dochodzi do intensywnych kontaktów międzykulturowych, wymuszają pewien stopień
wzajemnego przystosowania się, zaś tendencja do unikania zbędnych napięć i konfliktów
nakłada na jednostki obowiązek tolerowania się nawzajem (patrz: „Problemy kulturowe w
ośrodku dla uchodźców- przykład Czeczenów”).

342
Simon Mol, Dębak, „Z obcej ziemi”, nr 9, 2000.
230
Problemy kulturowe w ośrodku dla uchodźców- przykład Czeczenów:
Pierwsze to są ograniczenia kulturowe bądź, Ŝe tak powiem, nieograniczenia
kulturowe. I tu w szczególności moŜemy mówić o tej grupie cudzoziemców, z którymi ostatnio
mamy do czynienia, bo to są Czeczeni, gdzie ta kultura działa kompletnie inaczej niŜ działa w
naszym przypadku ... Dlatego, jeśli chodzi o Czeczenów, ja sobie diagnozuję tak: Ŝe w
społecznościach, nie w społeczności, ale w społecznościach czeczeńskich oni definiują swoje
wewnętrzne autorytety, ale to nie jest komunikowane światu zewnętrznemu. To oni wiedzą jak
autorytet w danej społeczności działa. My tego nie wiemy. I na róŜne sprawy ten autorytet
potrafi zmieniać miejsce, bo kto inny decyduje, czy kobiety mogą coś tam, wyjść z ośrodka i
wziąć udział w jakimś …a kto inny decyduje, czy na przykład sprawiedliwie policja
aresztowała jednego pana, który popełniał przestępstwo, czy niesprawiedliwie. Czy w
związku z tym naleŜy wszcząć bunt, czy nie naleŜy wszczynać buntu. A jeŜeli ktoś się
zachował niegodnie i jeŜeli jest to męŜczyzna, czy naleŜy go odesłać do Czeczenii w trybie
natychmiastowym, czy podjąć jakieś inne kroki? A moŜe zadenuncjować polskim władzom. To
teŜ są sprawy, które na ogół nie decydują się jednostkowo. Takich decyzji nie podejmuje się
tak jak u nas, Ŝe ja przychodzę i sobie mówię, Ŝe mam tego dość idę na policję, zgłaszam, Ŝe
mój mąŜ mnie bije. Tak? Nie. To społeczność decyduje, czy ta kobieta moŜe. Bo, jeŜeli ona
się wyłamie i zrobi coś wbrew społeczności, to ona ryzykuje, Ŝe straci oparcie w społeczności,
w najlepszym wypadku [WF1- NGOs3].

7. 10. Postrzeganie organizacji pozarządowych w ośrodkach dla uchodźców343

Uchodźcy, nawet jeśli spotykają się z pomocą z zewnątrz, to często nie wiedzą, z
jakiej organizacji są pomagający: Byli jacyś tutaj. Dzieciom ubranie i buty dawali [Inguszka];
Przychodzi tu pani Prima. Przyniosła nam Biblię i modlitwy. Z panią Cecylią byliśmy w
Częstochowie [dzieci rosyjskie]. Więcej mogli powiedzieć na ich temat ci, którzy mieli
specyficzne rodzaje problemów np.: Helsińska Fundacja pomogła mi dzieciaki z Rosji
sprowadzić [Czeczenka]; Helsińska Fundacja poradziła mi, co robić. Oni pomagają, ale tylko
w niektórych sprawach. W sprawach, w których chcą pomagać. Słyszałem, Ŝe oni i
„Koszykowa” to jedna organizacja, Ŝe współpracują. To niedobrze, nie powinni zdradzać
tajemnic [Białorusin].
Niektórzy skarŜyli się, Ŝe odmówiono im pomocy: Caritas nie chciał nam pomóc.
Niektórym pomagają, nam nie [Czeczenka]; Poszedłem do Caritasu po pieniądze, ale dali mi
tylko ubranie [Czeczen]; W kaŜdej organizacji, która działa w Polsce, starałem się o pomoc
finansową i odpowiedź zawsze brzmiała – nie. Dla mnie są one bezradne. Nie są w stanie mi
pomóc [Ugandyjczyk].
Większość uchodźców w ogóle nie zetknęła się z Ŝadną z organizacji pozarządowych:
śadna organizacja nam nie pomagała [Czeczenka]; Nie mieliśmy z nimi kontaktu, nikt się tu
nie pokazywał [Czeczen]; Mieliście kontakt z PAH? – nie, z Fundacją Helsińską? – nie
[Czeczen].

343
O badaniu organizacji pozarządowych – zob. M. Kostera, Antropologia organizacji..., s. 85-88.
231
Wydaje się, Ŝe rzeczywiście uchodźcy z osobami z organizacji pozarządowych
spotykają się sporadycznie, a w kaŜdym bądź razie dla większości naszych badanych
działalność ich była słabo widoczna. W części jest to wina małej aktywności samych
uchodźców. Ci z nich, którzy taką aktywność przejawiają, orientują się duŜo lepiej w
działalności organizacji pozarządowych: PAH organizuje kursy języka polskiego344. Jest teŜ
dom imigranta na Ostrobramskiej. Chłopaki tam chodzą [uchodźca z Zimbabwe].
Działające w Polsce organizacje pozarządowe w ramach środków, którymi dysponują,
starają się robić co mogą345. Środki te są jednak ograniczone, a w związku z tym i liczba ich
beneficjentów, stąd faktycznie nie starają się one za bardzo reklamować swej działalności
wśród uchodźców, gdyŜ i tak nie będą w stanie pomóc im wszystkim.
Tak o tych problemach mówi jedna z osób zaangaŜowanych w taką działalność: Ja
widzę róŜnice w postrzeganiu i wydaje mi się, znaczy to nie jest odkrywcze, Ŝe punkt widzenia
zaleŜy od punktu siedzenia, ale to jest po prostu tak, Ŝe kiedy jestem organizacją
pozarządową, to po prostu mamy inne moŜliwości, ale i inne wyzwania. Inne moŜliwości w
sprawach zupełnie banalnych, np. muszę dostać zgodę na to, Ŝeby wejść do państwowej
instytucji, która się zajmuje uchodźcami, a będąc w UNHCRze... mam roczną przepustkę,
którą tam macham i nikt się nie pyta do kogo idę i po co. A teraz muszę się pytać, czy tam ktoś
jest i czy zgodzi się nie przyjąć, itd. To jest jedna trudność, taka praktyczna. Albo, nie wiem,
nie mogę ot tak iść sobie i wejść do ośrodka dla uchodźców, teŜ to nie jest moŜliwe. tak Ŝe są
takie techniczne, ale bardzo waŜne elementy funkcjonowania, moim zdaniem, organizacji
takiej wielkiej, których ja nie doceniałam szczerze mówiąc. UwaŜałam, Ŝe to jest zupełnie
oczywiste, Ŝe i nie mogłam zrozumieć dlaczego na przykład, jak się prosi o coś PAH, Ŝeby coś
344
Lekcje języka polskiego organizowane przez PAH odbywają się niezaleŜnie od lekcji w ośrodkach
prowadzonych przez Biuro Organizacji Ośrodków.... W odróŜnieniu od tych pierwszych, prowadzone są przez
profesjonalistów od metodyki nauczania języka polskiego. Odbywają się poza ośrodkiem w siedzibie PAH w
grupach nie większych niŜ czteroosobowe, a czasami nawet indywidualnie. Z konieczności nie mogą być jednak
masowe i obejmują tylko część uchodźców z ośrodka na Siekierkach (około 50 osób). Poza tym, Polska Akcja
Humanitarna w ramach projektu MUR zorganizowała dwie świetlice (w siedzibie PAH oraz w ośrodku w
Lininie) oraz podjęła się przetestowania z wybranymi grupami uchodźców szeregu aktywności mogących być
przydatnymi w ich dalszej pracy zawodowej. Są to obok wspomnianych juŜ lekcji języka polskiego, lekcje
języka angielskiego, koło teatralne, zajęcia plastyczne i fotograficzne. Planuje się otwarcie w Lininie fryzjerni,
pracowni fotograficznej, plastycznej, krawieckiej i kawiarenki internetowej oraz „centrum doświadczeń
kulinarnych” i lekcji z obsługi komputera. W projekcie jest takŜe pomoc w zorganizowaniu razem z uchodźcami
rodzaju sklepu dla nich z uŜywaną odzieŜą (sprzedawano by ją za specjalne talony). Projekty te z załoŜenia nie
są jednak nastawione na skalę masową (100–150 osób). Inni partnerzy MUR (spośród organizacji niezaleŜnych),
tzn. Stowarzyszenie Praw Człowieka im. Dr Haliny Nieć z Krakowa oraz Stowarzyszenie Edukacji Prawnej,
zajmują się edukacją prawną oraz na mniejszą skalę poradnictwem prawnym dla osób przebywających w
ośrodkach.
345
Por. następującą wypowiedź na tema specyfiki działania takich organizacji: wyszło, Ŝe są pewne specyfiki w
kaŜdej z instytucji, które niezaleŜnie od tego, czym te instytucje się zajmują, inaczej funkcjonują organizacje
państwowe, inaczej organizacje międzynarodowe, a inaczej NGOS-sy. I NGOS-sy jeszcze do tego kaŜdy inaczej.
Więc my z racji tego, Ŝe jesteśmy tym NGOS-em duŜym, oprócz tego, Ŝe pracuję bezpośrednio z uchodźcami ja
muszę zarobić, Ŝe tak powiem na siebie. To jest kwestia tego, Ŝe trzeba pisać projekty, trzeba je rozliczać, trzeba
je ustawiać, trzeba je monitorować, trzeba dokumentować i to prawdę mówiąc zajmuje gros czasu mojego w
ostatnim czasie. [WF 1 – NGO’s 3].
232
skserować, to to musi zająć trzy godziny. A teraz jak sama jestem w organizacji poza
rządowej, która nie ma np. drukarki, to znaczy mówię o rzeczach praktycznych, które są duŜo
waŜniejsze niŜ by się myślało. Ja muszę coś mieć napisane na komputerze, znaleźć drukarkę,
wydrukować i gdzieś tam w zębach przynieść [WF 1 – NGO’s 2].

7.11. Zakończenie

Uchodźcy nie spostrzegają ośrodka jako swojego domu, lecz zaledwie jako
tymczasowe schronienie. Stosunek do tego miejsca wyraŜają określając go zawsze nie inaczej
jak słowem „obóz” - w języku rosyjskim jako łagier lub w angielskim jako camp. Budzi w
nich ono określone negatywne konotacje nie związane z obozem na wakacjach, lecz obozem
przymusowej izolacji, w rodzaju obozu dla internowanych: To po prostu obóz, a nie dom.
Obóz nigdy nie będzie, jak dom [uchodźca z Pakistanu]. Wskazują, Ŝe to, co róŜni przede
wszystkim ośrodek od domu to brak poczucia posiadania w nim jakiejkolwiek przestrzeni na
własność: U nas w Pakistanie się tak mówi, Ŝe nawet, jeŜeli masz mały, biedny dom i w ogóle
nic innego nie masz, to jest twój własny dom. W swoim domu robisz, co chcesz, a w innym to
jest problem [uchodźca z Pakistanu].
Uchodźcy są więc ofiarami bezdomności kulturowej, braku „korzeni” i genealogii.
Sam termin „uchodźca” sugeruje, Ŝe jest to osoba zawieszona pomiędzy dwoma światami,
która wyszła z jednej zbiorowości, ale nie weszła jeszcze do następnej jako uznany jej
członek. Uchodźca w pewnym sensie zerwał juŜ więzi ze swoimi korzeniami i dawnym
podłoŜem kulturowym, a nie zdołał zakorzenić się jeszcze na nowym miejscu. Choruje jak
„przesadzona roślina”. Nawet, jeŜeli pragnie on w nowym kraju zamieszkania pielęgnować
swoją kulturę, to nie jest ona juŜ jednak tym samym, co w kraju jego pochodzenia.
Taki stan dotyka właśnie uchodźców, gdy trafiają do obcego kraju. Ich emocjonalne
więzy z otoczeniem zostają zerwane, bądź nadszarpnięte w wyniku rozstania z rodziną i
całym procesem migracji. W nowym miejscu nie tak łatwo jest zbudować je od nowa.
Uchodźcy są więc w pewien sposób wykluczeni z funkcjonowania w społeczeństwie na
równych prawach z innymi jego członkami, co utrudnia aktywne uczestnictwo w Ŝyciu
społecznym. O tych problemach będziemy pisać w rozdziale następnym (ósmym).
233

Rozdział VIII.
Ośrodek dla uchodźców - poczucie wykluczenia, przyjmowanie
roli uchodźcy oraz perspektywa gender

8.1. Wstęp

Jak próbowaliśmy pokazać poprzednim rozdziale, dla osoby oczekującej na nadanie


statusu uchodźcy przebywanie w ośrodku jest pewnego rodzaju zawieszeniem w normalnym
funkcjonowaniu społecznym (stanem liminalności w „rytuale przejścia” w sensie
antropologicznym). Jest ono oczekiwaniem na przejście, o ile jej aplikacja zostanie
rozpatrzona pozytywnie, do Ŝycia w nowych warunkach. Ośrodek jest więc dla niej instytucją
czasowo separująca i moŜemy na niego spojrzeć jako miejsce czasowego „wykluczania”
(„ekskluzji”).
Sam termin „wykluczanie” na tle etnicznym określa poczucie wyalienowania oraz
niedostatecznego udziału w szerszym społeczeństwie, w jego głównych obszarach
funkcjonowania oraz instytucjach publicznych, które wynikają z ich narodowości,
pochodzenia etnicznego, rasowego itp. Ma on nie tylko znaczenie społeczno-prawne, ale
takŜe ekonomiczne, kulturowe i symboliczne346. Stał się równieŜ waŜnym pojęciem w
obecnych rozwaŜaniach na temat migracji (szczególnie problemów w zakresie integracji
346
K. W. Frieske, Społeczne wykluczenie - róŜne poziomy analizy, w: B. Rysz-Kowalczyk, B. Szatur-Jaworska
(red.), Wokół teorii polityki społecznej, Aspra-Jr, Warszawa 2003.
234
imigrantów) oraz uchodźstwa. Uzyskał takŜe status polityczny i prawny, gdyŜ państwa
przyjmujące imigrantów bądź uchodźców winne przeciwdziałać temu poprzez specjalne
regulacje prawne oraz programy pomocy społecznej347.
W rozdziale tym pragniemy spojrzeć na ośrodek dla uchodźców jako na miejsce
będące strefą „zawieszenia” i wykluczania z normalnego Ŝycia społecznego, a następnie
przejść do zagadnień związanych ze świadomym przyjmowaniem i odgrywaniem roli
„uchodźcy” w zaleŜności od rodzaju społecznego audytorium. DuŜą rolę w tym procesie
odgrywają róŜnice ze względu na płeć (gender)348, szczególnie w zakresie postaw męŜczyzn –
uchodźców wobec kobiet oraz relacjonowanych swoich przeŜyć uchodźczych.

8. 2. Ośrodek dla uchodźców jako strefa „zawieszenia” (liminalności)

Nawiązując do rozwaŜań w poprzednich rozdziałach moŜemy powiedzieć, Ŝe


kandydaci na uchodźców przechodzą przed przyjazdem do Polski fazę preliminarną
(odwołując się do koncepcji Arnolda van Gennepa) – wyłączenia z dotychczasowej
społeczności. Jest to etap trudny, który zgodnie z ich marzeniem powinien zakończyć się, jak
najszybciej. Oczekują oni, Ŝe włączą się do nowej społeczności, znajdą w niej schronienie i
rozpoczną następnie nowe i lepsze Ŝycie. Zanim się to jednak stanie, są zmuszeni przejść
stadium liminalności, równie bolesnego rytuału „pozornej śmierci i odrodzenia”349.
Odrodzenia juŜ w nowej osobie, z nowym statusem społecznym, tak jak to się dzieje w
kaŜdym obrzędzie inicjacyjnym. Proces ten dokonuje się w ośrodku dla uchodźców. Dopiero
wówczas moŜe nastąpić etap postliminalny, zwany równieŜ fazą agregacji (czyli integracji
uchodźców w społeczeństwie gospodarzy)350.
Próbowaliśmy pokazać w poprzednim rozdziale, Ŝe uchodźcy nie spostrzegają ośrodka
jako swojego domu, lecz zaledwie jako tymczasowe schronienie. Stosunek do tego miejsca
wyraŜają określając go zawsze nie inaczej jak słowem „obóz” - w języku rosyjskim jako
łagier lub w angielskim jako camp. Budzi w nich ono określone negatywne konotacje nie
związane z obozem na wakacjach, lecz obozem przymusowej izolacji, w rodzaju obozu dla
internowanych: To po prostu obóz, a nie dom. Obóz nigdy nie będzie, jak dom [uchodźca z
Pakistanu]. Wskazują, Ŝe to, co róŜni przede wszystkim ośrodek od domu to brak poczucia
posiadania w nim jakiejkolwiek przestrzeni na własność: U nas w Pakistanie się tak mówi, Ŝe
nawet, jeŜeli masz mały, biedny dom i w ogóle nic innego nie masz, to jest twój własny dom.

347
Por. M. Lesińska, Imigranci jako grupa wykluczona w perspektywie polityki państwa przyjmującego, w: P.
Matusz-Protasiewicz, E. Stadtmüller (red.), Europa – ziemia obiecana? Doświadczenia krajów europejskich w
integracji imigrantów, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2007, s. 15-34.
348
A. Kosowicz, Uchodźczynie w Polsce, “Z obcej ziemi” 2004, nr 20, s. 26-30.
349
A. Barnard, Antropologia, przeł. S. Szymański, PIW, Warszawa 2004, s. 129-130.
350
V. Turner, The Ritual Process. Structure and Anti-Structure, New York 1969, s. 94.
235
W swoim domu robisz, co chcesz, a w innym to jest problem [uchodźca z Pakistanu]. Dom to
poza tym „rodzina” i miejsce, które jest całkowicie „nasze”, osobiście stworzone. Dewastacja
urządzeń ośrodka, o której wspominaliśmy wcześniej, bierze się takŜe stąd, Ŝe uchodźcy w
ten sposób komunikują otoczeniu swój stosunek do tego miejsca, niepostrzeganego przez
nich, jako ich dobro wspólne.
Dla klasycznej antropologii, „prawdziwy dom” to miejsce sakralne, mikrokosmos
odtwarzający wszechświat, o czym pisali wybitni badacze i myśliciele, jak Martin Heidegger,
Yi-Fu Tuan, Mircea Eliade, czy Gerardus van der Leeuw351. Dopiero w kontekście sakralno-
kosmicznej symboliki domu, którą się posługują wspomniani autorzy, moŜna zobaczyć
prawdziwą istotę miejsca czasowego przebywania uchodźców w ośrodku. Wejście do niego
nie oznacza wkroczenie w przestrzeń Kosmosu, czyli ładu, lecz Chaosu, pełnego
niebezpiecznych mocy. Tam wszystko moŜe być na opak, gdzie z samej istoty tego, Ŝe nie
jest to dom, nie moŜe być tam porządku.
Nawet jednak w kategoriach schronienia przed niebezpieczeństwami świata
zewnętrznego dom powinien zaspakajać przynajmniej dwie z licznych potrzeb człowieka. Po
pierwsze ochronę w sensie fizycznym, zabezpieczenie przed niesprzyjającymi warunkami
klimatycznymi, po drugie ochronę w sensie psychicznym, umoŜliwiając mu odseparowanie
się od reszty świata i ludzi352. Tymczasowe schronienie, jakim jest ośrodek zapewnia tylko
ten pierwszy typ ochrony. Nie daje jednak uchodźcy poczucia odrębności, prywatności,
swojskości i samotności, niezbędnego do całkowitego doświadczenia „domu”. Człowiek
mający wiele z cech zwierzęcia terytorialnego aby czuł się dobrze musi posiadać jakaś
przestrzeń własną. W dodatku musi być to pewna minimalna przestrzeń, która nie moŜe być
ścieśniona ponad pewne granice.
Czy zatem moŜemy uchodźców uwaŜać za osoby bezdomne? W potocznym myśleniu
przyjęliśmy uwaŜać za osoby bezdomne głównie ludzi w stanie ciągłego upojenia
alkoholowego, śpiących na dworcach. Czy jednak o bezdomności decyduje tylko
nieposiadanie materialnego schronienia lub nocowanie w przytułkach dla bezdomnych, czy
moŜe jest to stan bardziej złoŜony? Teoretycznie posiadają oni dach nad głową, lecz miejsce,
w którym przebywają nie moŜe zapewnić im całkowitego poczucia bezpieczeństwa oraz
intymności, czyli funkcji, których niewątpliwie wymagamy od domu. Socjolog Monika
Oliwa-Ciesielska uwaŜa, Ŝe naleŜy definicję „bezdomności” poszerzyć o wymiar
psychologicznego poczucia braku domu, w sensie braku bliskich i jednocześnie w sensie
351
Patrz: M. Heidegger, Budować, mieszkać, myśleć, przeł. K. Michalski, Warszawa 1977; Yi-Fu Tuan,
Przestrzeń i miejsce, przel. A. Morawińska, Warszawa 1982; M. Eliade, Sacrum, mit, historia, przel. A.
Tatarkiewicz, Warszawa 1970; G. van der Leeuw, Fenomenologia religii, przeł. J. Prokopiuk, Warszawa 1978.
352
A. ZadroŜyńska, Ludzie i przestrzeń domowa. Przyczynek do antropologii schronienia, w: P. Łukaszewicz, A.
Siciński (red.), Dom we współczesnej Polsce, Wrocław 1992, s. 38.
236
braku poczucia spokoju i bezpieczeństwa353. Według Andrzeja Sicińskiego bezdomność moŜe
oznaczać rozmaite sytuacje: bezdomność w sensie dosłownym, brak toŜsamości społecznej
oraz brak „korzeni” (genealogii)354. Brak toŜsamości społecznej Siciński rozumie jako brak
powiązania z innymi ludźmi bezpośrednimi i emocjonalnymi więzami.
Wydaje mi się, Ŝe taki właśnie stan dotyka uchodźców, gdy trafiają do obcego kraju.
Ich emocjonalne więzy z otoczeniem zostają nadszarpnięte w wyniku rozstania z rodziną i
migracji, a nowym miejscu nie tak łatwo jest zbudować je od nowa. Uchodźcy są takŜe w
pewien sposób wykluczeni z funkcjonowania w społeczeństwie na równych prawach z innymi
jego członkami, co utrudnia aktywne uczestnictwo w Ŝyciu społecznym. Uchodźcy są takŜe
ofiarami bezdomności kulturowej, czyli braku „korzeni” i genealogii.
Sam termin „uchodźca” sugeruje, Ŝe jest to osoba zawieszona pomiędzy dwoma
światami, wyszła z jednej grupy, ale nie weszła do drugiej jako całkowicie prawowity
członek. Uchodźca w pewnym sensie zerwał juŜ więzi ze swoimi korzeniami i dawnym
podłoŜem kulturowym, a nie zdołał zakorzenić się jeszcze na nowym miejscu. Choruje jak
przesadzona roślina. Nawet, jeŜeli pragnie on w nowym kraju zamieszkania pielęgnować
swoją kulturę, to jednak nie jest to tym samym, co partycypacja w niej w kraju pochodzenia
(patrz: „Faza liminalna w Ŝyciu uchodźcy”)355.

Dorota Zakrzewska (studetka IEiAK UW)

Faza liminalna w Ŝyciu uchodźcy

Wejście w etap liminalny rozpoczyna się wraz z umieszczeniem uchodźcy w


ośrodku dla uchodźców. Następuje wtedy niezamierzone, co prawda, ale faktyczne
odizolowanie go od społeczności polskiej, zwłaszcza w przypadku niektórych lokalizacji.
Większość z nich połoŜone jest na uboczu z dala od innych osiedli ludzkich. Polacy nie
mają wstępu na ich teren, jeśli nie są specjalnie zaproszeni. Znaczącym jest równieŜ
oddzielanie uchodźców czeczeńskich od innych narodowości. Przyczyną tego oddzielenia
jest nie tylko przewaga liczebna pierwszych nad drugimi, ale takŜe konflikty, do których
dochodziło pomiędzy „gorącokrwistymi” Czeczenami a przedstawicielami innych
narodowości. Uchodźcy czeczeńscy mieszkają sami ze sobą, jak to sami określają, w
gettach, nie mając dostępu do normalnego polskiego środowiska.
Barierą podkreślającą wyobcowanie uchodźców jest oczywiście brak znajomości
języka polskiego, a co za tym idzie – niemoŜność nawiązywania kontaktów poza
środowiskiem swoich rodaków. W ośrodkach stale organizowane są zajęcia z nauki języka
polskiego, jednak cieszą się one niezwykle małym zainteresowaniem. Czeczeni w
większości słabo mówią po polsku i z bardzo silnym akcentem rosyjskim, co sprawia, Ŝe
przypadkowo spotkani Polacy biorą ich za rosyjskich turystów lub stadionowych
handlarzy.

353
M. Oliwa-Ciesielska, Piętno nieprzypisania...., s. 19-25.
354
A. Siciński, O idei domu i jego roli w Polsce, w: Dom we współczesnej Polsce, P. Łukasiewicz, A. Siciński
(red.), "Wiedza o kulturze", Wrocław 1992.
355
237
Uchodźcy stają zarówno wobec problemu bezpaństwowości, jak i utraty swojego
nazwiska i przeszłości. JeŜeli nie groziło im realne prześladowanie, często bezpieczniej
jest zataić swoją toŜsamość nie tylko przed polskimi urzędnikami, ale równieŜ przed
współziomkami i innymi spotykanymi ludźmi. Pytanie rozmówcy o nazwisko, a czasami
nawet o imię, zazwyczaj wprowadzało do wywiadu atmosferę nieufności i podejrzliwości,
dlatego zaniechałam tego dość prędko, poprzestając jedynie na przedstawieniu imienia,
wymuszając je uprzednim wyciągnięciem ręki na powitanie i głośnym wypowiedzeniem
swojego. Trudno się dziwić, antropolog na badaniach budzi emocje potencjalnych
rozmówców i róŜnorakie skojarzenia. Mogę się tylko domyślać jak postrzegano moje
wizyty w ośrodkach. Ukrycie swojej prawdziwej przeszłości przede mną nie było niczym
trudnym, nie miałam Ŝadnej moŜliwości weryfikacji słów rozmówców, jednak oni sami
stanowili dla siebie „bufor prawdy”. Niechętnie opowiadali o sobie, choć z mniejszymi
oporami czynili to w stosunku do innych. Zazwyczaj dochodziło do tego juŜ po „części
oficjalnej” właściwego wywiadu. Odkrywali wówczas prawdziwy cel ich przyjazdu do
Polski: Wiesz, tylko siedem osób zasługuje na to, Ŝeby dostać tu status. Na czterysta osób,
co tu mieszka, tylko siedem moŜe było naprawdę prześladowanych. Reszta za chlebem
przyjechała.
WjeŜdŜając na terytorium polskie uchodźcy zaczynają podlegać polskiej
jurysdykcji. Nie przysługują im jednak prawa polskiego obywatela. Dopóki ich wnioski o
nadanie statusu uchodźcy są w trakcie rozpatrywania, dopóty nie mogą oni podjąć pracy
zarobkowej. Nie mają więc moŜliwości legalnego zarobku, utrzymania rodziny w sposób,
jaki robi to większość Polaków. Zostają wytrąceni z dotychczas pełnionych ról
społecznych. MąŜ i ojciec, głowa rodziny, przestaje być jej Ŝywicielem. Tylko młodzi
chłopcy niekiedy podejmują pracę „na czarno”, co moŜe ułatwiać im przejście ze stanu
przejściowego, poprzez finansowe usamodzielnienie się. Starsi męŜczyźni jednak
zazwyczaj nie godzą się na pracę oferowaną im przez potencjalnych pracodawców. śycie
staje się więc ciągłym oczekiwaniem na decyzję, często juŜ po kolejnym złoŜeniu wniosku
o przyznanie statusu uchodźcy356. Mimo to czeczeńscy męŜowie zwykle nie pozwalają
pracować swoim Ŝonom. WaŜnym zatem zagadnieniem staje się status prawno-
ekonomiczny przybyszów. Znajdują się oni w pustej przestrzeni formalno-prawnej. Nie
mają takich samych praw jak Polacy, nie mają teŜ ich takich jak inni obcokrajowcy
przebywający legalnie na terytorium Rzeczypospolitej.
Czeczeńscy uchodźcy prawo polskie traktują niekiedy z duŜą dozą dowolności. Z
pewnością pozwala im na to równieŜ poczucie braku przynaleŜności do społeczeństwa,
które to prawo wypracowało i uwaŜa za swoje. Doskonale orientują się jednak w
356
Dopóki uchodźca jest w „procedurze”, co oznacza, Ŝe jego wniosek jest w trakcie rozpatrywania, pozostaje
on w ośrodku dla uchodźców i korzysta ze wszystkich usług tam świadczonych. Typowa czeczeńska rodzina, w
której ojciec zarabia na jej utrzymanie a matka zajmuje się domem i dziećmi, nie potrafiłaby Ŝyć bez pomocy z
zewnątrz. Nie ma ograniczonej liczby moŜliwości składania wniosków o przyznanie statusu uchodźcy.
357
R. Lister, Citizenship. A Feminist Perspective, London 1997, p. 37.
358
Sprawczość (ang. agency) to pojęcie odnoszące się nie tylko do koncepcji obywatelstwa, ale równieŜ
wszelkich procesów społecznych. Jest to idea celowego działania jednostki mającego wpływ na dany proces czy
relacje społeczne, a więc przyczyniającego się do zmiany społecznej – zob. A. Giddens, Stanowienie
społeczeństwa, Poznań 2003.
359
V. Turner, The Ritual Process. Structure and Anti-Structure, New York 1969, s. 95.
360
Moi rozmówcy często mówili, iŜ dziewczynę moŜna nawet zabić za „prowadzanie się” z chłopcem przed
ślubem, a i na niego spaść moŜe dotkliwa kara. Młodzi, na przykład uprawiając seks przed ślubem, sprowadzają
hańbę nie tylko na siebie, ale i na swoje rodziny: Adam (na pytanie o karę za uprawianie seksu przed zawarciem
małŜeństwa): Dla chłopaka ściągniecie spodni. Dla dziewczyny często śmierć. JeŜeli rodzina tego nie zrobi,
wówczas inni traktują ich jako niepowaŜnych i nie chcą mieć z nimi do czynienia [D.Z.14].
361
śadna z moich rozmówczyń nie zgodziłaby się wyjść za obcokrajowca. Jedynie z opowiadań Czeczenów
znam jeden przypadek, kiedy to czeczeńska kobieta mieszkająca w ośrodku dla uchodźców w Lininie, wyszła za
mąŜ za Polaka. Mimo iŜ, ten przyjął dla niej islam, historia ta nie była opowiadana mi z entuzjazmem. MoŜna w
niej było natomiast odnaleźć zrozumienie dla decyzji kobiety, która przyjechała do Polski sama z dwójką dzieci i
była w cięŜkiej sytuacji finansowej.
238
procedurach odwoławczych. Patrząc z innej perspektywy, przebywanie w ośrodku wpisać
moŜna by było w jeden z lepszych okresów, kiedy wszystko jest im zapewnione. Nic
jednak bardziej mylnego. Zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym jest to
czas niezwykle wyczerpujący. śaden aspekt ich Ŝycia nie jest uregulowany, ani prawny,
ani materialny czy społeczny.
Uchodźcy cierpią więc z powodu braku zdolności do działania, pozbawienia ich
moŜliwości decydowania o sobie. Przestają być podmiotami mającymi wpływ na swoje
Ŝycie. Mogą jedynie powrócić do miejsca, z którego uciekli, lub próbować dostać się dalej
na Zachód. Pomimo jednak wszechogarniającego poczucia beznadziejności i marazmu,
część z nich stara się mieć wpływ przynajmniej na standard ich Ŝycia w ośrodku,
handlując jogurtami, które dostają na śniadanie, pracując przy zbiorze owoców czy na
budowie. Brak im jednak „sprawczości”, którą obdarzeni są obywatele państwa.
„Sprawczość” to inaczej wolność samostanowienia, a obywatelstwo jest jego wyrazem w
ramach sfery politycznej. Przysługujące ludziom prawa umoŜliwiają im działanie357.
Uchodźca nie moŜe jednak tego doświadczyć, gdyŜ jest osobą nieposiadającą
uregulowanego statusu prawnego, będącą nadal obywatelem kraju swego pochodzenia,
lecz chcącą nabyć przywileje przysługujące obywatelom kraju pobytu. Sytuacja, kiedy
brak jest jednostce wpływu na to, co się z nią stanie, kiedy jej dalsze Ŝycie zaleŜy jedynie
od urzędników, wpływa na jej samopoczucie oraz postawę wobec kraju przyjmującego. W
tym kontekście naleŜy widzieć często pojawiającą się wówczas postawę roszczeniową.
Nie wynika ona wyłącznie z przyzwyczajenia Czeczenów do tego jak traktowano ich w
byłym ZSRR, gdzie ich moŜliwość działania równieŜ była ograniczona, a dodatkowo
wszechobecna biurokracja i brak pomocy państwa nie zachęcały do przedsiębiorczości.
Brak aktywności związany jest zarówno z prawem kraju przyjmującego, jak i kulturą kraju
pochodzenia, które stoją często ze sobą w kolizji, uniemoŜliwiając niektóre działania358.
Uchodźcy, jak by powiedział Victor Turner, znajdują się pomiędzy pozycjami
wyznaczonymi przez prawo, zwyczaje, konwencje i ceremoniały359. Z jednej strony nie
obowiązują ich jeszcze polskie normy społeczne, z drugiej zaś muszą się oni
dostosowywać do panujących w Polsce zwyczajów. Przebywając w ośrodku, kierują się
zazwyczaj określonymi konwencjami kultury czeczeńskiej, natomiast na zewnątrz
pozwalają sobie niekiedy na korzystanie z zasad bądź przywilejów rządzących zarówno
polskim, jak i rodzimym układem społeczno-kulturowym.
Uchodźcy traktowani są przez pracujące z nimi osoby, a takŜe opinię społeczną,
jako grupa, nie zaś zbiorowość róŜnych jednostek. Faza liminalna jest dla nich okresem, w
którym spostrzegani i traktowani są jednakowo, zarówno przez Polaków, jak i innych nie
znających ich wcześniej uchodźców. Zaczynają tworzyć razem „wspólnotę i więź
towarzyszy a nie strukturę o hierarchicznie ustalonych pozycjach”. Tworzą swoistą
communitas – miejsce w czasoprzestrzeni kulturowej, gdzie dotychczasowa struktura
społeczności przyjeŜdŜającej i przyjmującej ulega zawieszeniu.
Społeczność czeczeńska jest społeczeństwem silnej kontroli społecznej. KaŜdego z
Czeczenów obowiązują ścisłe reguły dotyczące zachowania, najbardziej widoczne w
relacjach damsko-męskich. Przebywając na terenie ośrodka, kaŜdy z uchodźców musi
stosować się do tych reguł, nie chcąc zostać wykluczonym z dającej siłę wspólnoty.
Jednak poza ośrodkiem, gdy starszy brat, rodzic czy inna osoba z rodziny ich nie
obserwuje, często zmieniają swoje zachowania. Dla Polaków sytuacja zmienia się
nieodczuwalnie, dla Czeczenów bardzo. Przykładem takiego zachowania mogą być moje
wyjazdy nad jeziorko z niespełna dwudziestoletnimi chłopcami, którzy gdyby przyjeŜdŜali
tam z Czeczenkami, nie mogliby rozebrać się do kąpielówek. Tymczasem, kiedy nie byli
naraŜeni na moŜliwość dojrzenia ich przez swoich rodaków, zachowywali się podobnie do
Polaków, łamiąc niektóre zasady panujące wśród współziomków. Było ono jednak
skrywane przed mieszkańcami ośrodka. Dopiero poza nim moŜe zacząć dochodzić do
łączenia elementów dwóch kultur. Jadąc nad jeziorko nigdy nie wychodziliśmy razem z
239
budynku ośrodka, spotykaliśmy się dopiero na stacji kolejki. To były słoneczne, ciepłe
dni, więc kiedy podczas dojścia na plaŜę jednemu z chłopców zrobiło się gorąco, zapytał
czy moŜe zdjąć koszulkę. To było zachowanie niedopuszczalne przez kulturę czeczeńską,
ale mimo to uzyskawszy naszą zgodę chłopak zdjął koszulę. Na jego nieszczęście szliśmy
wzdłuŜ torów i mimo zasłaniania twarzy koszulką został rozpoznany przez Czeczenów
wracających właśnie z Warszawy do Wołomina przejeŜdŜającym obok pociągiem. Nie
chciał powiedzieć później czy spotkały go jakieś nieprzyjemności, jednak wnioskując z
jego zawstydzenia wnoszę, Ŝe nawet jeŜeli nie spotkał się z karą, wystarczająco przeraziła
go sama jej wizja. Podobne zdarzenie miało miejsce i innym razem, juŜ na plaŜy. By
korzystać z uroków jeziorek w Zielonce przychodzi tam latem wiele osób spragnionych
krótkiego wypoczynku, w tym takŜe mieszkańcy wołomińskiego ośrodka dla uchodźców.
Warto w tym miejscu wspomnieć, iŜ spośród uchodźców są to tylko męŜczyźni. Nigdy nie
widziałam ani nie słyszałam o kobiece, która by była kiedyś na tamtejszej plaŜy, choć
niewykluczone, Ŝe niektóre przychodzą czasami w towarzystwie męŜów. Kiedy nasi
towarzysze zobaczyli, Ŝe na plaŜe przyszli znani im czeczeńscy męŜczyźni, momentalnie
odskoczyli od nas, udając Ŝe nie przybyli z nami, a spotkali nas zupełnie przypadkiem.
Gdy tylko jednak fakt, iŜ są z nami, został przez starszych męŜczyzn zaakceptowany i
zdawał się nie wywierać tak naprawdę na nich Ŝadnego wraŜenia, chłopcy powrócili do
gwałtownie wcześniej przerwanej z nami rozmowy.
Innym, ciekawym spostrzeŜeniem dotyczącym róŜnic w zachowaniu Czeczenów
w ośrodku i poza nim jest ich stosunek do kobiet polskich i czeczeńskich. W tradycji
czeczeńskiej, zakorzenionej w islamie, niedopuszczalnym jest dotykanie przez męŜczyznę
kobiety nie będącej blisko z nim spokrewnionej. Teoretycznie „obca” kobieta i męŜczyzna
nigdy nie powinni spotykać się sam na sam – zawsze towarzyszyć im musi jeszcze jedna
osoba, najczęściej jej męski krewny. Jest to spowodowane realną groźbą kary, mogącej
dotknąć zarówno kobietę, jak i męŜczyznę360. Sytuacja jednak zmienia się w momencie
spotkań z kobietami innej niŜ własna narodowości i religii. Czeczeni są w nich dość
otwarci. Zarówno nie mieliby nic przeciwko zawarciu związku małŜeńskiego z kobietą
innej narodowości, jeŜeli tylko będzie ona gotowa przyjąć wiarę Proroka, ale takŜe przed
ślubem nawiązują oni niezobowiązujące znajomości. Czeczenki nie mają tylu moŜliwości:
przede wszystkim niewiele z nich361 dopuszcza moŜliwość poślubienia Polaka czy w ogóle
męŜczyzny innej narodowości, nawet gdyby ten przyjął ich wiarę. W opinii wszystkich
moich rozmówczyń i rozmówców byłby to powód hańby kobiety czeczeńskiej.
Polska umoŜliwia Czeczenom przetrwanie, nie mają oni jednak zbyt wielu
moŜliwości zarobkowania. Nie stać ich na nabywanie potrzebnych im dóbr. Mimo to
przebywając w ośrodkach nawet kilka lat, starają się stworzyć w nich namiastkę domu.
Kupują uŜywany telewizor i inne sprzęty domowe, starając się jak najwygodniej urządzić,
czekając z utęsknieniem by się usamodzielnić. Pokój w ośrodku jest tylko ich czasowym
lokum, do którego tak naprawdę nie mają Ŝadnych praw. W kaŜdej chwili mogą zostać
przeniesieni do innego pokoju lub ośrodka. Zapewne jest to jedna z przyczyn, Ŝe uchodźcy
mieszkający w ośrodkach zazwyczaj zupełnie nie szanują sprzętów znajdujących się na
ich terenie, poza obrębem przydzielonych im pokoi, nie będących w ich wyłącznym
uŜytkowaniu. Jest to widoczne zarówno w zachowaniu dzieci, niszczących akcesoria
mające słuŜyć im do zabawy, jak i wśród dorosłych, którzy ani nie pilnują dzieci, ani
siebie. Doskonałym przykładem takiego zachowania jest notoryczne nie zakręcanie
kranów w łazienkach czy wyrzucanie śmieci gdzie popadnie.
MoŜna takŜe wspomnieć o noszonych przez uchodźców ubraniach, wskazujących,
jak pisał Turner, na etap w całym procesie przejścia. Miały one nie przynaleŜeć do
poprzedniego Ŝycia, ale jednocześnie nie określać ani obecnego, ani przyszłego statusu.
Faktycznie niektórzy z uchodźców zmieniają nieco swój sposób ubierania się na bardziej
zbliŜony do polskiego. Przykładem moŜe być dwudziestodwuletni mieszkający w
Wołominie Czeczen, który z początku ubierał się w bojówki i wojskowe swetry, by potem
240
zacząć chodzić w normalnych jeansach, z torbą na ramieniu. Najpierw tworzył swój
wizerunek by wyglądać jak najbardziej męsko, budzić grozę, a potem widocznie juŜ tego
nie potrzebował. Osiągnął pewien stopień pewności siebie w obcym kraju lub chciał jak
najmniej wyróŜniać się z tłumu. Kobiety noszą zwykle spódnicę oraz chustkę na głowie,
czym wyróŜniają się z polskiego otoczenia, jednak i one są otwarte na zmiany: Co myślisz
o tym, jak Polki się ubierają? Kiedy chodzą w podkoszulkach na ramiączkach, w krótkich
spódnicach? To ci się podoba? – Oczywiście to podoba się facetom, nie mi. Co mogę
powiedzieć? Jeśli u nas by pozwalali, ja teŜ bym się tak ubierała. Jeśli jeszcze trochę
poŜyjemy, moŜe i u nas będą tak chodzić.
W przypadku przyjeŜdŜających do Polski w poszukiwaniu azylu Czeczenów nie
moŜna powiedzieć, by w ich strojach nie moŜna było odnaleźć przynaleŜności kulturowej
czy społecznej. Z całą pewnością nie są one pozbawione charakterystycznego rozróŜnienia
na męskie i Ŝeńskie. Mimo Ŝe część osób deklarowało chęć ubierania się podobnie do
kobiet nie-muzułmańskiego wyznania, nie naleŜy doszukiwać się w ich obecnym ubiorze
zlaicyzowania. JeŜeli jest ono widoczne, wówczas zazwyczaj nastąpiło jeszcze przed
wyjazdem z Czeczenii.
Większość moich rozmówców uwaŜa, Ŝe po przyjeździe do Polski nic nie zmieniło
się w ich zachowaniu, i nie sądzą, aby miało dojść do jakiejkolwiek zmiany. Twierdzą, Ŝe
te same rzeczy i czynności wykonywali będąc w Czeczenii czy innym miejscu
zamieszkania. Jest to wielce prawdopodobne, jeŜeli weźmiemy pod uwagę, Ŝe mieszkali
wcześniej w Rosji.

8. 3. Poczucie wykluczenia w ośrodku dla uchodźców

Faza liminalności w praktyce społecznej osób przebywających w ośrodku wyraŜa się


poczuciem ich wykluczenia (lub w sensie procesualnym - wykluczania). Podstawowym jego
elementem pozostaje status prawny, czyli brak obywatelstwa polskiego i bycie cudzoziemcem
w naszym kraju. Jak mówi jeden z badanych: Nie mają obywatelstwa, a mieszkają w Polsce.
Dlatego są wykluczani [WF3- Białoruś1]. Dlatego waŜnym elementem strategii osoby
oczekującej na nadanie statusu uchodźcy pozostaje legalizacja jej pobytu w naszym kraju.
MoŜe to być uzyskanie pełnego statusu uchodźcy (status, chcę status [WF3 - Afryka2]) lub
teŜ pobytu tolerowanego: Ja mam teraz pobyt tolerowany... Pobyt, no taki na rok, karta
pobytu. Ale potem moŜna przedłuŜyć. No, ale to wystarcza. Dla normalnego człowieka nic
innego nie ma [WF3 - Białoruś2]362.
Poczuciu niepewności prawnej towarzyszy silne doświadczanie braku przypisania do
określonego miejsca i terytorium związanego z wyjazdem z własnego kraju. Jest to, moŜna
powiedzieć, uniwersalne doświadczenie migranta „bycia nie u siebie”, tak w zakresie
terytorialnym (Uchodźca to jest taki człowiek, który nie jest przypisany do określonego

362
Inna tego typu wypowiedź: Najwięcej daje karta pobytu, a potem ośrodek trzy miesiące i wyrzucają na ulicę,
wyrzucili mnie dwunastego grudnia. To jest co innego, Ŝeby człowiek dostał status, który gwarantuje jakieś
pieniądze cały rok, a pobyt nie daje ani ubezpieczenia zdrowotnego, nic [WF2, Rosja1].
241
miejsca zamieszkania, bo nie ma tego mieszkania, więc jak się ma przypisać [WF1 -
NGO’s1]), jak i kulturowym i rasowym (Zawsze będę tu obca [WF2 - Afryka]).
Mimo bezpiecznego juŜ pobytu w ośrodku dla uchodźców i zabezpieczenia realizacji
podstawowych potrzeb Ŝyciowych swoich i najbliŜszych, emocje i doświadczenia
oczekiwania na status uchodźcy (lub bycia uchodźcą) pozostają nadal negatywne i głęboko
traumatyczne. WyraŜają się one w chęci subiektywnego odrzucenia tego statusu (ja nie chcę
być uchodźcą [WF2 - Afryka2]), jak i rozgoryczenia wobec przyjmującego społeczeństwa:
Nikt nie chce być uchodźcą. Polska nie akceptuje statusu, podobnie jak inne państwa. Nikt nie
potrzebuje uchodźców [WF3- Białoruś1].
Badanych dotyka negatywne postrzeganie ich przyjazdu do Polski i przypisywanie im
motywacji ekonomicznych: Niektórzy przypisują mi inne powody pobytu w Polsce. Myślą, Ŝe
miałem problemy ekonomiczne i przyjechałem tu, Ŝeby sobie poprawić Ŝycie, a ja nie jestem
szczęśliwy z tego, Ŝe jestem uchodźcą. Nie mają pełnej definicji uchodźcy. Myślą, Ŝe to są
ludzie chorzy, którzy nie potrafili się dostosować do swojego społeczeństwa [Afryka1].
Badani sami jednak dostrzegają zróŜnicowanie własnej zbiorowości i motywów przyjazdu do
naszego kraju: Są przede wszystkim róŜni uchodźcy. Są tacy, którzy przyjeŜdŜają, bo mają
trudno, nie mają pieniędzy [WF3 - Białoruś1]363. Dostrzegają jednocześnie zróŜnicowanie
traktowania róŜnych kategorii „narodowych” osób oczekujących na przyznanie statusu
uchodźcy ze względów politycznych: Dlaczego ludzie z Afryki i Azji nie mogą uzyskać statusu
i karty pobytu? Polska zajmuje się uchodźcami z Czeczenii, Ŝeby zaszkodzić Rosji. Dlaczego
Polacy opiekują się wrogami Rosji, a mniej uchodźcami, którzy nie są „politycznie
uŜyteczni”? [WF3 - Afryka1].
Z kolei przedstawiciele administracji i organizacji pozarządowych zajmujących się tą
zbiorowością dostrzegają tu głównie społeczny mechanizm ujednolicania i zbiorczego
uŜywania etykiety „uchodźców”. Z jednej strony pamiętają oni o ich indywidualnych
przeŜyciach i dąŜeniach, a takŜe konieczności indywidualnego rozstrzygania moŜliwości
legalizacji ich pobytu w naszym kraju: Natomiast tak naprawdę, to kaŜdy z nas musi
pamiętać, i to pamięta na ogół, Ŝe uchodźcy to jest grupa, którą my sztucznie tworzymy. Bo
dla tych ludzi, z którymi my rozmawiamy, to, czy on jest uchodźcą, czy on nie jest uchodźcą,
jest etykietką, którą my mu przyczepiamy. On uciekł ze swojego kraju z róŜnych powodów i
jemu jest naprawdę wszystko jedno, jak go nazwać. To jest człowiek i on chce być traktowany
jak człowiek, który potrzebuje pomocy i informacji, na jaką pomoc moŜe liczyć. Oczywiście,
363
Inne tego typu wypowiedzi: Polacy zapomnieli, co to znaczy być uchodźcą i myślą, Ŝe to jest cos w rodzaju
emigracji zarobkowej [W3, Afryka2]; Polacy boją się ludzi z zagranicy... Powinni być bardziej otwarci na
uchodźców. DuŜo Polaków uwaŜa, Ŝe pieniądze na uchodźców są płacone z ich podatków[W3, Afryka1]; Gdy
widzą czarnych ludzi to myślą, Ŝe to jest student albo turysta, albo pracownik jakiejś zagranicznej firmy, a
zapominają, Ŝe są kraje gdzie toczy się wojna i ktoś musiał uciekać z własnego kraju [W3, Afryka1].
242
moŜe być niezadowolony [WF1- NGO’s2]. Z drugiej strony są oni świadomi traktowania tych
osób jako zbiorowej etykiety społecznej, której członkom przypisuje się zbiorową
odpowiedzialność: Ja mówię tylko tyle, Ŝe jest sprzeczność, która się pojawia, ochrona
międzynarodowa jest narzędziem przydzielanym indywidualnie... czyli jakby ten mechanizm, o
którym mówimy jest narzędziem indywidualnym, a odpowiedzialność, nadmiernie łatwo
stosuje się zbiorową odpowiedzialność [WF1- NGO’s1].
WaŜnym elementem doświadczania wykluczania przez uchodźców w naszym kraju
jest poczucie społecznej degradacji i zaleŜności Ŝyciowej od pomocy innych. Stawanie się
uchodźcą oznacza nie tylko utratę materialnego dorobku Ŝyciowego, swojej pozycji
zawodowej i społecznej, ale takŜe otoczenia i prestiŜu społecznego. Jak mówi jedna z
obserwatorek sytuacji uchodźczej w Polsce: Taką rzeczą, która z moich obserwacji jest
dojmującą, najdotkliwszą stratą jest strata statusu społecznego... jeŜeli była Pani, waŜną
dentystką w waŜnym mieście stołecznym, to, Ŝe ona mieszkała w pałacu i jej mąŜ był waŜnym
generałem i mieli wszystko... A teraz ona jest nikim. Nie mówiąc o tym, Ŝe nic nie ma, jest
nikim. Jej mąŜ generał jest nikim. Ona zrobi wszystko, ona moŜe dalej nie mieć tego futra, ale
nie moŜe pogodzić się z lekcewaŜeniem ze strony innych ludzi... To jest tak potworna
deklasacja [WF1- NGO’s2].
Poczucie deklasacji społecznej jest równolegle związane dla tych osób z całkowitą
wręcz zaleŜnością od pomocy ze strony administracji w ośrodku uchodźczym, zgodnej zresztą
z regulacjami międzynarodowymi. Pobyt w ośrodku dla uchodźców staje się dla nich trudnym
doświadczeniem. Po pierwsze, z powodu warunków lokalowych: Bo tam nie ma Ŝadnych
warunków, Ŝeby Ŝyć normalnie. To jest takie dwa piętra, jeden długi korytarz, obok pokoje,
pomieszczenia... Ja mówię jasno, jest bardzo brudno, po prostu warunki sanitarne i
higieniczne nie do przyjęcia [WF3 - Afryka2]. Po drugie, z powodu przebywania i
codziennego funkcjonowania w ośrodku róŜnych kulturowych grup uchodźców, co często
prowadzi do napięć i konfliktów: Bardzo źle tam mieszkać. Bardzo brudno, nie ma tam
człowiek jak mieszkać. RóŜne problemy tam są... Bo właśnie nie mogą wszyscy ludzie
mieszkać razem, bo ludzie są róŜni, są muzułmanie, katolicy, prawosławni, nie mogą wszyscy
mieszkać w jednym miejscu [WF3 - Białoruś1]. Po trzecie wreszcie, przebywanie w ośrodku
dla uchodźców oznacza przede wszystkim ubezwłasnowolnienie. Osoby oczekujące na
decyzje w sprawie swojego statusu stają się, w swoim subiektywnym poczuciu, przede
wszystkim anonimowymi przedmiotami działań personelu ośrodka – obcych im ludzi. Pomoc,
którą im oni udzielają, zwłaszcza materialną i finansową, zupełnie ich nie zadowala. Czują się
poniŜeni, zdegradowani i niepewni dalszego losu, który ich czeka. Jak mówi jedna z
obserwatorek: Ja bym powiedziała, Ŝe to jest poczucie zaleŜności. Właściwie to poczucie
243
wyuczonej bezradności jest skutkiem ograniczenia wyboru. śe właśnie ludzie w ośrodkach są
pozbawieni wyboru i pozbawieni moŜliwości wypowiadania swojego zdania [WF1 - NGO’s2;
podobnie NGO’s1].
Nie zadowala ich zwłaszcza poziom pomocy finansowej i jednoczesny zakaz
podejmowania pracy w trakcie pobytu w ośrodku: Osoba, która znajduje się w procedurze,
ona nie ma prawa legalnie pracować, ona nie moŜe pracować. Ona dostaje taką pomoc od
państwa, to, nie wiem, w zaleŜności czy mieszka prywatnie, czy w ośrodku, to róŜni się
zupełnie ta kwota, ale ten człowiek nie moŜe pracować, bo jeŜeli go złapią to będzie
deportacja. I to wszystko [Białoruś1]. Mała pomoc finansowa (tzw. „kieszonkowe”) powoduje
ograniczanie potrzeb i staranne kalkulowanie wszystkich wydatków: Mieszkają ludzie w
ośrodkach i wszyscy się dziwią, Ŝe są tacy apatyczni, ale mają kieszonkowego 77 złotych. Bilet
miesięczny kosztuje 66 złotych. JeŜeli on ma do wyboru kupić bilet za 66 zł z 70, które ma do
dyspozycji, to znaczy, Ŝe mu tak zostaje 3 czy 4 złote na inne wydatki. On tego po prostu nie
zrobi. I ludzie nie wychodzą z tego ośrodka często dlatego, Ŝe nie mają za co. Nie mają
pieniędzy, Ŝeby zapełnić sobie czas w taki sposób, jaki dla nich byłby atrakcyjny. Bo pewnie,
Ŝe mogą iść na bezpłatne wystawy, i tam róŜne rzeczy cudować, ale muszą o tym wiedzieć na
przykład [WF1 – NGOs2].
Czas pobytu w ośrodku jest dla duŜej części osób okresem przejściowym. Czasem
oczekiwania na wydanie decyzji, odpoczynku i przygotowania do dalszej podróŜy, do
„skoku” do innych krajów, gdzie czeka na nich dalsza rodzina, znajomi lub powinowaci
etniczni364. W wypadku otrzymania decyzji pozytywnej – czyli przyznania statusu uchodźcy –
mają oni prawo podróŜowania po całej Europie: Tutaj, w tym pierwszym momencie połowa
uchodźców oczekuje wyjazdu na Zachód [WF1 - NGO’s3]. Z tego m.in. powodu nie
przejawiają własnej inicjatywy, nie uczestniczą w kursach języka polskiego lub innych
przedsięwzięciach szkoleniowych itp. Sami w pewnym stopniu się samowykluczają z działań
integracyjnych prowadzonych w środku: Brak aktywności... oni nie widzą sensu
podejmowania jakichś tam działań, nie widzą interesu własnego w braniu udziału w czymś
tam, co my im proponujemy. Mają pewnie jakieś inne wyobraŜenia na przyszłość. MoŜe to być
inaczej, niŜ my to widzimy [WF1 - NGO’s1]. To nastawienie wobec pozostania w naszym
kraju lub wyjazdu z niego wydaje się być tutaj kluczowe: Inaczej się myśli, jeŜeli się myśli
kategorią perspektywy pozostania, wejścia w ten cały system społeczny, gospodarczy, a co

364
Zob.: Wszyscy składają ten wniosek po to, Ŝeby dostać pozytywną decyzję. To jest pierwsze oczekiwanie
uchodźców, którzy składają wniosek, szybko. Ja myślę, Ŝe oni chcą Ŝeby ich Ŝycie było lepsze i czasami nie
wiedzą, co przez to rozumieją, takie jest moje odczucie. śeby byli zamoŜni, Ŝeby mieli gdzie mieszkać, Ŝeby mieli
pracę, środki do Ŝycia, Ŝeby mogli rodzinę utrzymać, Ŝeby wszyscy ich szanowali, ich kulturę, ich hierarchiczny
system, społeczny [W1, NGO’s3].
244
innego wtedy, gdzie moŜna jak najszybciej wyrwać właśnie jak najwięcej pieniędzy [WF1 -
NGO’s2].
Ośrodek dla uchodźców pozostaje dla nich waŜnym punktem pobytu w naszym kraju,
ale przede wszystkim w rodzaju przechowalni Ŝyciowej, miejsca czasowej „hibernacji” przed
podjęciem bardziej strategicznych kroków: To jest miejsce-przechowalnia, to jest miejsce,
które jest otwarte od środka, zamknięte od zewnątrz, z którego moŜna wyjść, aczkolwiek Ŝeby
wyjść, to trzeba mieć dokąd wyjść. Więc jeŜeli nie ma dokąd wyjść, jeŜeli nie ma środków,
jeŜeli nie ma motywacji do działania jakiegoś, to bezpieczniej znacznie jest poczekać na
decyzję nie wychodząc nawet za płot [WF3 - A1]. Pobyt w ośrodku nie ułatwia im wejścia w
społeczeństwo polskie i nie stanowi pierwszego kroku do integracji z nim: W przypadku grup,
które ubiegają się o status uchodźcy, to generalnie moŜna powiedzieć, Ŝe takiego mechanizmu
wchodzenia w Ŝycie społeczne, integrowania się przez ich społeczności, które juŜ w jakiś
sposób funkcjonują, są osiadłe, tego w odniesieniu do uchodźców czy ubiegających się o
status uchodźcy to nie ma [WF1 - NGO’s3]. Nie ma w ośrodku programu przygotowującego
do pobytu w naszym kraju i zrozumienia jego specyfiki: Brak integracji w ośrodku i
właściwie cudzoziemcy nie mają moŜliwości porozmawiania o swoich problemach. Nie mają
moŜliwości nauczenia się na czym ta polska kultura polega. Nie wiedzą takich rzeczy bardzo
podstawowych, które powodują, Ŝe człowiek czuje się na elementarnym poziomie kompetentny
w jakimś kraju: nie potrafią kupić biletu, nie wiedzą, jak funkcjonuje sklep, nie mają takich
absolutnie podstawowych umiejętności [A1].
Dochodzą do tego problemy kulturowe, czyli konieczność nauki wartości naszej
kultury i języka oraz tolerancji wobec odmienności obyczajów. Jak mówi jeden z nich,
doświadczenie indywidualizmu pozostaje tutaj szczególnie istotne: To przejście między
kulturami to jest dla mnie problem... Polska jest jednym z europejskich krajów, one mają
swoje własne tradycje, swoją własną historię, swoją własną specyfikę, to jest zupełnie róŜne
od Afryki, mamy tu coś co się nazywa indywidualizmem, to jest inne od tego, co jest w Afryce,
a my próbujemy się do tego dostosować [WF3 - Afryka1]. Innym trudnym problemem
pozostają kwestie obyczajowe, zwłaszcza w zakresie relacji między płciami: Jak dzieci ze
szkoły na przykład, one zgłosiły do administracji w ośrodku, Ŝe czują się uraŜone, bo jeden
chłopak z dziewczyną się całowali na korytarzu, a to jest niedopuszczalne, „łapy precz od
naszych dziewczyn”, Ŝeby coś takiego się nie wydarzyło [WF1 - NGO’s1].
Kolejną powaŜną kwestią pozostaje nabycie umiejętności językowych i zdolności do
porozumiewania się z polskim otoczeniem społecznym: JeŜeli ja nie będę znała polskiego
języka na takim poziomie, Ŝebym mówiła tak dobrze, to juŜ będę zawsze drugiej kategorii. I tu
moŜe się zmienia, bo Polacy wyjeŜdŜają, wracają i tak dalej, jest juŜ większe otwarcie na
245
świat, ale to jeszcze jest niestety nie do końca [WF3 - Rosja1]; Poznanie dobrze polskiego
języka, wiadomo, Ŝe to jest potrzebne do pracy [WF1 - Afryka1]. Zdaniem przedstawicieli
organizacji pozarządowych brak nacisku na wyrabianie juŜ w ośrodku wśród osób
oczekujących na nadanie statusu pewnych umiejętności w zakresie komunikacji kulturowej
jest przyczyną „kryzysów” integracyjnych tych osób: Bez przełamania tych barier
komunikacyjnych, kulturowych wyjście na zewnątrz ośrodka powoduje kolaps tego całego
ciągu. I niezdolność do wejścia w rolę, wkomponowanie się w ten system. Niezdolność do
wejścia w rolę oczekiwaną i akceptowaną przez polskie społeczeństwo, gdyby mieli w tym
społeczeństwie Ŝyć [NGO’s3].
Do tych ostatnich omawianych zagadnień, nawiązujących do trudności i wyzwań
integracji uchodźców naszym społeczeństwie, wrócimy w rozdziale następnym (dziewiątym).

8.4. „Bycie uchodźcą”. Wchodzenie w rolę „uchodźcy” oraz jej odgrywanie

Erving Goffman w ksiąŜce „Człowiek w teatrze Ŝycia codziennego” posłuŜył się


metaforą przedstawienia teatralnego, porównując kaŜdego człowieka do aktora, a świat do
ogromnego teatru, gdzie kaŜdy odgrywa swoją rolę oraz wchodzi w kolejne interakcje z
innymi aktorami365. Wyjście od tego od stwierdzenia, Ŝe „wszyscy jesteśmy aktorami”,
pozwoliło mu w oryginalny sposób dotrzeć do ukrytych funkcji komunikowania się między
jednostkami, pokazać pewne zdarzenia, które powstają podczas naszej współobecności i na
skutek współobecności. Odwołując się do jego perspektywy analitycznej, moŜemy postawić
pytanie, kim są uchodźcy i jak się oni dla innych oraz samych siebie „stają” uchodźcami?
Odpowiedź na to pytanie zaleŜy od tego, do jakiej grupy obserwatorów uchodźców
(„społecznej widowni”) naleŜy nadawca pytania. RóŜnie postrzegają ich funkcjonariusze
straŜy granicznej, urzędnicy MSWiA lub UNHCR, pomocodawcy z organizacji
humanitarnych, naukowcy oraz osoby postronne. Dlatego, Ŝe róŜne są ich kompetencje i
zamierzenia wobec uchodźców, to oni sami prezentują się wobec nich w róŜny sposób,
zaleŜny zawsze od rodzaju audytorium. Kiedy wśród publiczności nie ma osób z zewnątrz
uchodźcy mogą i zachowują się jeszcze inaczej.
MoŜna powiedzieć, Ŝe za kaŜdym razem inaczej grają swoją rolę. I nie chodzi tutaj
nam o stwierdzenie, Ŝe uchodźcy „grając” kłamią i nie są tak naprawdę tymi, za którymi się
podają, jak to spostrzegają często urzędnicy imigracyjni. Chodzi raczej o pokazanie, w jaki
sposób poszukujący azylu przedstawiają swoje połoŜenie, jakich sposobów, argumentów i
strategii perswazyjnych uŜywają, aby przekonać daną „publiczność”, Ŝe są oni uchodźcami?
365
E. Goffman, Człowiek w teatrze Ŝycia codziennego, przeł. H. Danter-Śpiewak, P. Śpiewak, PIW, Warszawa
1981.
246
Pisaliśmy juŜ o tym częściowo rozdziale piątym o przebiegu procedury i znaczenia wywiadu
statusowego.
Jak pisze Goffman, jednostka działa czasami w sposób wyrachowany, zachowując się
w określony sposób tylko po to, aby wywrzeć na innych określone wraŜenie366. Sam fakt
odgrywania roli nie zawsze świadczy, Ŝe „aktor” kłamie. O ile na scenie przedstawia się
rzeczywistość udawaną, to w Ŝyciu przedstawia się coś realnego i często
improwizowanego367. Nie moŜna teŜ wykluczyć, jak pisze, Ŝe między cynizmem a
szczerością istnieją postawy pośrednie, jak równieŜ i tego, Ŝe nawet ci z aktorów, którzy
uciekają się do oszukańczych sztuczek mogą być traktowani jak szamani podczas swych
występów, którzy wierzą w swoje moce368.
Termin „rola” odnosi się do opisu sposobu, w jaki sposób jest wyraŜane specyficzne
zachowanie mieszkańców ośrodków związane z ich aktualnym statusem. Ma, więc ono trochę
inne znaczenie niŜ typowe socjologiczne pojęcie „roli społecznej” lub „pozycji społecznej”
(„społecznego statusu”). Rola, którą gra jednostka zaleŜy od jej aktualnego lub
antycypowanego statusu.
W wypadku uchodźców do statusu, jaki posiadali dotychczas, wynikający z ich
urodzenia, pozycji społecznej, wieku, płci, dołącza nowy, który wynikający z faktu bycia lub
teŜ bardziej, aspiracji do bycia uchodźcą. W opisywanych przez nas przypadkach oznacza to
osoby, które z określonych okoliczności mających miejsce w ich kraju pochodzenia usiłują
osiągnąć w kraju przyjmującym określone dla siebie korzystne skutki prawne. Zachodzi
pytanie czy uczą się oni swojego nowego statusu i roli z nim związanej? Czy istnieje schemat
wchodzenia w rolę, stawania się uchodźcą? (patrz: „Kreowanie przez uchodźców własnego
wizerunku”).

Joanna Koper (studetka IEiAK UW)

Kreowanie przez uchodźców własnego wizerunku

Odgrywanie roli uchodźcy. KaŜdy z uchodźców, z którym rozmawiałam był jakąś


indywidualnością o wyróŜniającym go własnym charakterze. Niemniej z racji łączącej ich
wszystkich sytuacji w trakcie rozmów ujawniały się charakterystyczne postawy, które
łączyły niektórych z nich. Mając to na uwadze podzieliłam role mi prezentowane. Niemal
kaŜdy miał w sobie coś z uchodźcy pokrzywdzonego, zdezorientowanego, czy
podejrzliwego, jednak niektórzy z nich pewne aspekty akcentowali szczególnie mocno,
podczas kiedy inni spychali je na plan dalszy. Charakterystyczny był sposób prezentowania
poszczególnych ról. W większości przypadków, jeśli juŜ ktoś zgodził się na rozmowę ze
mną, przygotowany był na pytania dotyczące swojej przeszłości. Niejednokrotnie

366
Ibidem, s. 41.
367
Ibidem, s. 31.
368
Ibidem, s. 58-59.
247
wypowiedzi były zdawkowe lub wymijające, jednak rzadko kategorycznie odmawiano
odpowiedzi na moje pytania. W takiej sytuacji tłumaczono się niechęcią do wracania
myślami do przeszłości, lub, – co naleŜało jednak do rzadkości – zakazem wypływającym z
toczonego się postępowania prawnego.
Sama chęć rozmowy ze mną, pierwsze wraŜenie, które rozmówca mi prezentował,
okazywało się być otoczką samej roli i stanowiło z nią całość. MoŜna było na jego podstawie
wnioskować, jak w ogólnym zarysie będzie wyglądało podejście rozmówcy do roli
uchodźcy. Po odbyciu rozmowy najczęściej okazywało się, Ŝe obie te części były ze sobą
niejako zsynchronizowane. Niektórzy uchodźcy bardzo chętnie przystawali na rolę
informatorów, czasami wręcz popędzali w rozmowie chcąc odpowiedzieć na jak najwięcej
pytań i nadając jej bardzo oficjalny ton. Taki rozmówca był najczęściej przykładem
uchodźcy dobrze przygotowanego do swojej roli. W innych przypadkach sama nasza
obecność w ośrodkach była dla uchodźców zaskoczeniem: „Traktujecie nas jak króliki.
PrzyjeŜdŜacie tylko, Ŝeby dowiedzieć się czegoś, czego potrzebujecie, i wracacie. Ale, po co
wam to? PrzecieŜ my jesteśmy normalnymi ludźmi, czego wy się moŜecie od nas dowiedzieć”
(Czeczen, lat 21)?
Ten sam rozmówca nie chciał być traktowany jak uchodźca. Myślał o rozpoczęciu
normalnego Ŝycia w Polsce, bez ciągłego wypominania mu bycia uchodźcą. Pomimo więc,
Ŝe chłopak był bardzo inteligentny i rozmowny, nie zdołałam z nim porozmawiać na temat
jego sytuacji uchodźczej.
Zdarzały się teŜ wypowiedzi cyniczne, Ŝarty i chęć popisania się przed innymi – nie
zapominajmy, Ŝe wywiady przeprowadzane były głównie wśród młodych męŜczyzn. W
mojej pracy brałam, więc pod uwagę głównie rozmówców, z którymi mogłam porozmawiać
w samotności – obecność osób trzecich zawsze zmieniała nieco opowieść rozmówcy. Rola
odgrywana tylko przede mną była zawsze nieco inna niŜ ta odgrywana przed innymi
uchodźcami. Mowa tu o podziale „publiczności”, o której pisze Goffman: „Przez podział ten
jednostka zyskuje pewność, Ŝe ci, przed którymi gra jedną ze swoich ról, nie znajdą się
wśród tych, przed którymi zagra, kiedy indziej inną rolę w innym przedstawieniu”369.
Zdarzali się równieŜ tacy rozmówcy, którzy rozpoczynali opowieść na temat swojej
przeszłości niejako z braku innego tematu. Opowiadali o tym, jak walczyli, jakimi byli
bohaterami czy teŜ o swoich obecnych problemach w Urzędzie. Tacy uchodźcy sprawiali
wraŜenie najbardziej „wykreowanych”. Składały się na to takŜe takie elementy, jak
rozwaŜania na temat, jak przekonać urzędników, Ŝe naleŜy im się status, co i jak powiedzieć,
Ŝeby dobrze wypaść. Oczekiwali oni, Ŝe pomogę im w tym kombinowaniu. Nie chcę jednak
powiedzieć, Ŝe ich historie muszą być całkiem nieprawdziwe, chcę tylko podkreślić, Ŝe
naleŜą do osób, które mają najlepiej przemyślany i wykreowany swój wizerunek jako
uchodźcy.
*
Pokrzywdzony uchodźca. „Pokrzywdzony uchodźca” moŜe uskarŜać się na
wszystko, zwłaszcza, Ŝe warunki Ŝycia w ośrodkach często faktycznie odbiegają od
wymarzonych, a wiele rozwiązań prawnych – jak choćby samo pojmowanie słowa
„uchodźca” – budzi kontrowersje. „Pokrzywdzony uchodźca” podkreśla zwykle, jak wiele
przeszedł (jeden z moich rozmówców ujął to słowami: „Szanuję tych ludzi, poniewaŜ oni
zrobili juŜ pierwszy krok do wolności” [J.K. 6]). Silnie akcentuje, Ŝe naleŜy mu się status, Ŝe
szuka tylko spokoju, a tu nic, tylko problemy i problemy. Na ogół pokrzywdzenie wiąŜe się z
brakiem zrozumienia dla jego sprawy ze strony urzędników: „Kobieta, która przeprowadzała

369
Ibidem, s. 90..
370
Jackson, 2002, p. 70.
371
Ibidem, p. 71.
372
Goffman, op.cit., s. 74-75.
373
Jackson, op.cit., p. 76.
374
Ibidem.
248
ze mną wywiad napisała, Ŝe byłem w Kenii 10 lat. A ja mówiłem jej, ze byłem tam dziesięć
dni. Na drugim wywiadzie tłumaczę im, ze tu nie powinno być 10 lat, Ŝe ja tam byłem 10 dni.
Nie wiem, co piszecie w tych swoich dokumentach, ja mówiłem 10 dni a oni mi mówią: jesteś
Kenijczykiem, bo mieszkałeś w Kenii 10 lat. Więc dostałem decyzję negatywną dwa razy. Za
to, Ŝe Ŝyłem w Kenii” [J.K. 22]!
Niektórzy pokrzywdzeni uchodźcy zwracają takŜe naszą uwagę na los bliźnich:
„Kolega nie dostał tu statusu i pojechał do Niemiec. A tam mu powiedzieli, Ŝe oni nie wiedzą,
dlaczego w Polsce nie przyznali mu statusu! A to przecieŜ to samo prawo! Czasami sugerują,
Ŝe w Polsce panuje rasizm: Tu się nie przyznaje statusu Czarnym. W Polsce dostają go tylko
Czeczeni. To się odwróci jeszcze przeciwko wam (…). Ludzie przyjeŜdŜają z róŜnych stron
Afryki, mają róŜne problemy, a wszyscy dostają dokładnie taką samą odpowiedź. Jak to
moŜliwe? Oni nawet nie czytają tych wywiadów!” (Kameruńczyk, lat ok. 45).
Narzekanie na warunki Ŝycia w ośrodku to jeden z najczęstszych motywów rozmów z
uchodźcami. Przy czym narzekać moŜna na organizację w ośrodku, jedzenie, personel i
ogólne warunki takie jak poziom czystości: „Tu sprzątamy sami. PrzyjeŜdŜają róŜni ludzie i
bałaganią, nieporządni, niewychowani, wszystko uświnią. Mam przy nich stać i sprzątać??
Chciałoby się, Ŝeby tu nie było problemów z naczyniami, tu garnków brakuje. W pokojach
mogłaby być umywalka. Łazienka jest daleko od kuchni, daleko trzeba nosić wodę. Niezbyt
wygodnie. Wszystko jest stare. Wyremontowane, ale stare. Chciałoby się mieszkać jak w
mieszkaniu, ale tu jest obóz” [J.K. 5]. „Tu jest duŜo obcych ludzi, nie ma warunków do
spania, tam dziecko płacze, mała dziewczynka jest, jeden miesiąc ma, taka mała kobitka, i w
dzień płacze, i rano płacze, i w nocy płacze, mnie bardzo głowa boli, cały dzień” [2]. Inni
uchodźcy to takŜe powód do zmartwień i narzekań – na wierzch wychodzą niekiedy
uprzedzenia rasowe: „W tym ośrodku jest bardzo duŜo chorób, bakterii, ci z Afryki to przywoŜą”
[M.O. 29].
Pokrzywdzony uchodźca to rola dość oczywista do odegrania w sytuacji uchodźczej i
w okresie pobytu w ośrodku. „Dekoracja” jest tu gotowa. Uchodźcy skarŜąc się ilustrowali
swoje wypowiedzi pokazując mi zniszczone sprzęty, jedzenie, które dostają, czy odzieŜ.
Nikt, kto pierwszy raz przechodzi przez tego typu doświadczenia, nie jest do nich
psychicznie przygotowany i mogą one być dla niego kolejnym cięŜkim przeŜyciem. Dlatego
teŜ chęć okazania postronnej osobie swojej frustracji i rozczarowania obecną sytuacją nie
wydaje mi się niczym zaskakującym, a wręcz przeciwnie – czasami zrzucenie z siebie
cięŜaru poprzez rozmowę przynosi doraźną ulgę.
*
Cierpiący uchodźca. Trudno go nieraz odróŜnić od pokrzywdzonego uchodźcy. Jego
cierpienie najczęściej wywołane jest traumą przeŜytą w przeszłości, którą pobyt w ośrodku
tylko pogłębia: „Pierwszą noc spędziłem w Dębaku. Pamiętam, Ŝe tam były takie taborety, to
ja usiadłem na jednym z nich i całą noc spędziłem trzymając się za głowę. My jesteśmy
Polsce bardzo wdzięczni, ale wiadomo. Zawsze chciałoby się lepiej” [J.K. 20].
Cierpiący uchodźca jest czymś naturalnym, wynika niejako z samej definicji słowa
„uchodźca”. To osoby, które są najbardziej przekonujące w tym, Ŝe uciekły faktycznie z
obawy przed prześladowaniami, albo niejednokrotnie były świadkami okrucieństw i rozlewu
krwi. W trakcie rozmowy pokazywali mi dokumenty przywiezione ze swojego kraju,
artykuły na swój temat w gazecie czy decyzje Urzędu: „Ja mogę dać Pani wywiad. Pani
sobie wszystko przeczyta po polsku. Oto pierwsza odmowa o status... o, wszystko jest
napisane. To mój wywiad, chce Pani przeczytać?” [J.K. 7]. Wyglądali na zasmuconych, nie
uśmiechali się i nie Ŝartowali, jak inni. Na pytania etnografa reagowali niekiedy
emocjonalnie, czasem wspominając niektóre sytuacje z przeszłości kobiety płakały.
Wydarzenia takie z pewnością pozostawiają ślad w ludzkiej pamięci. Trauma i cierpienie jest
dla wielu ludzi czymś, co nierozłącznie kojarzy się z uchodźcami, stanowi niejako część ich
obrazu. Dlatego teŜ te właśnie elementy pojawiają się w ich wypowiedziach tak często:
„Tutaj zbyt wielu ludzi siedzi i czeka, aŜ ktoś przeprowadzi z nimi wywiad. SłuŜby migracyjne
249
mówią: ‹‹czekaj, czekaj, czekaj››”. To nie jest dobre. To jest bardzo złe. Nie rozumiesz: masz
jakąś decyzję? Pozytywną? Negatywną? Nic nie rozumiesz. To duŜy problem. W tym ośrodku
zbyt wielu ludzi po prostu jest. I czeka. Wszyscy wrzeszczą, dzieciaki wrzeszczą... myślę, Ŝe ja
tu oszaleję. Dajesz wywiad – po miesiącu, najwyŜej dwóch. Ale siedzisz 6 miesięcy – i nic?
Teraz siedzę od kwietnia – i nic. To nie jest dobre. Bo siedzisz, i myślisz. A to nie jest dobre.
Nie mam domu, nie mam niczego. Straciłam rodzinę, męŜa, syna straciłam. Straciłam zbyt
duŜo. Straciłam duŜo pieniędzy – to nie były moje pieniądze, tylko mojej matki, ojca. Matka
mi dała 3tys 800 euro. Po tym, jak wróciłam do Polski, straciłam te pieniądze. Straciłam zbyt
duŜo. (…) Straciłam swojego Boga. Straciłam zbyt wiele, nie wierzę w cokolwiek. Wcześniej
byłam muzułmanką; moja rodzina to muzułmanie. Mój ojciec, matka, wszyscy. Ale ja juŜ nie.
Straciłam swojego Boga” [J.K. 14].
Wypowiedź ta jest szczególnie symptomatyczna. Rozmówczyni pochodząca z
Czeczenii była jedyną osobą, która tak otwarcie przyznawała się do utraty wiary religijnej,
która dla Czeczenów stanowi jeden z waŜniejszych składników ich toŜsamości. Było to
prawdopodobnie przyczyną jej konfliktów ze społecznością czeczeńską juŜ w Polsce. Z tego
względu zakwaterowana została na Siekierkach, gdzie nie ma Czeczenów. Nietypowy w
wypowiedziach rozmówczyni był brak solidarności z innymi Czeczenami: „- Co to znaczy
być Czeczenką? - To nic nie znaczy. To znaczy… to znaczy, Ŝe ty jesteś prześladowany.
Musisz myśleć naprzód, wszystko planować. Jeśli jesteś Rosjaninem, jedziesz do Moskwy i
pracujesz. Jeśli jesteś Czeczeńcem, jedziesz do Moskwy – i nie ma dla ciebie pracy. Jesteś
Czeczeńcem – nie ma dla ciebie kwatery, jeśli chcesz ją wynająć. Zbyt wielu ludzi boi się
Czeczenów. Mam takie marzenie, – aby ludzie byli po prostu ludźmi a nie Rosjanami, nie
Polakami, nie Czeczenami - po prostu ludźmi. Biali, czarni – to nie problem, to zwyczajni
ludzie. Jest zbyt wiele problemów związanych z tym, skąd pochodzę. Chcę, Ŝeby mieć w
paszporcie wpisane nie „Czeczenka”, a „człowiek” [J.K. 14].
Cierpienie nie zawsze musi wynikać z wcześniejszych przeŜyć uchodźcy. Spotkałam
się z opinią, ze, jeŜeli człowiek cierpi, niezaleŜnie od przyczyn owego cierpienia, to inni
ludzie powinni mu pomóc. W rozmowie z jednym z uchodźców, na pytanie, czy jego
choroba wiąŜe się z prześladowaniami w kraju pochodzenia, usłyszałam: „Nie, to tu
zachorowałem. Mam cukrzycę, muszę brać insulinę. Nie wiem teraz, co ze mną będzie”
[J.K.].
Czasami demonstrowano mi jakiekolwiek cierpienie niekoniecznie związane z
sytuacją uchodźczą. W tym przypadku, jak sądzę, chodziło o chęć wzbudzenia litości nad
smutnym losem uchodźcy. Chorym, cierpiącym, a na dodatek pozbawionym miłości (ten
sam rozmówca podkreślał, ze dziewczyna zostawiła go na wieść o tym, ze jest chory.
Wspominanie o chęci spotykania się z polską dziewczyną było zresztą dość nagminne, nie
tylko w tej rozmowie).
Inny uchodźca na pytanie o ogólny stan zdrowia powiedział: „Mam tylko jeden,
psychologiczny problem. Polityczny problem. Cierpię, poniewaŜ byłem prześladowany przez
dyktatora Kadafiego [J.K. 1]. To bardzo częsty przykład akcentowania powodów swojej
obecności w Polsce. Przy okazji pytań związanych z innym tematem miało to zwrócić moją
uwagę na powagę sytuacji, w której znajduje się rozmówca i uwiarygodnić jego prawo do
przebywania w Polsce i ubieganie się o status uchodźcy.
*
Podejrzliwy uchodźca. Podejrzliwość to równie częsty motyw pojawiający się w
róŜnej postaci w czasie rozmów z uchodźcami. Naturalny brak zaufania do obcego człowieka
wypytującego o szczegóły z czyjegoś Ŝycia jest czymś dość oczywistym, szczególnie w
sytuacji bycia uchodźcą. Obcy rozmówca w oczach uchodźców moŜe być szpiegiem z
Urzędu, wysłannikiem władz rosyjskich, osobą, która moŜe zaszkodzić. Według Jacksona
„szczerość to przywilej psychologiczny, na który uchodźca nie moŜe sobie pozwolić”370.
Oczywiście utrudnia to, a niekiedy wręcz uniemoŜliwiała prowadzenie badań, tym bardziej
ich dokumentację przy pomocy aparatu fotograficznego: „Nie, nie rób zdjęć. Ja się boję, nie
250
wiem, po co ci to. Tu róŜnie ludzie mówią, Ŝeby nie dawać się fotografować, bo to moŜe trafić
do Ruskich, albo gdzieś, dlatego ja się boję, nie chcę” [J.K. 27].
Podejrzliwość ujawniała się zawsze przy okazji wyjmowania aparatu fotograficznego
i dyktafonu. W tym momencie większość uchodźców nerwowo machała rękami. Czasami
miałam wraŜenie, Ŝe postawa ta jest wyjątkowo demonstracyjna, bardzo pozorna.
Przykładem moŜe być rozmówczyni, która nie pozwoliła mi uŜyć dyktafonu w zasadzie
tylko, dlatego, aby być konsekwentną, gdyŜ wcześniej nie pozwoliła się nagrać jednej z
moich koleŜanek. Obawy, które miała przy pierwszej prośbie o nagranie straciły, bowiem juŜ
nieco swoją siłę, a początkowa podejrzliwość z topniała. Jestem, co do tego przekonana,
poniewaŜ utrzymuję z tą rozmówczynią stały kontakt.
Innym przykładem demonstracyjnej podejrzliwości to otwarte wypowiedzi sugerujące
naszą współpracę z FSB lub rozmówca, który nie obawiał się podać nam swojego adresu w
Czeczenii, ale przy swoim nazwisku powiedział: „Moje nazwisko to sekret. Nazwiska
wszystkim nie podaję. Jak juŜ skończy się wojna, to znajdę ciebie, i ciebie, i razem tam
pojedziemy” (Czeczen, lat 26).
Demonstracyjność tej podejrzliwości nasuwa przypuszczenie, Ŝe powodem nie jest
brak poczucia bezpieczeństwa w Polsce. Wypływa raczej z zasady: „jestem uchodźcą –
muszę być nieufny”, niŜ faktycznego poczucia zagroŜenia.
*
Zdezorientowany uchodźca. Wielu uchodźców podkreśla swoje zdezorientowanie
po przyjeździe do obcego kraju. „Zdezorientowani uchodźcy” przyjmują niekiedy postawę
bezradnego dziecka oczekującego pomocy. Nie znają języka, ludzi, są w nowej, trudnej
sytuacji, i niejednokrotnie są w niej sami: „Ja nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, byłam jak
zamroczona. Spróbuj to sobie wyobrazić. PrzyjeŜdŜasz do obcego kraju, nie wiesz, co masz
robić, masz w głowie problemy, z którymi przyjechałaś, i masz nowe problemy, tu na miejscu.
To jest naprawdę cięŜka sytuacja, moŜna łatwo zwariować. I jeszcze cię trzy dni na lotnisku
trzymają, i ty nie wiesz, co się dzieje, bo jesteś w obcym kraju. Ci ludzie na lotnisku – oni byli
mili, ale jednak cała sytuacja nie była miła” [J.K. 26].
U wielu uchodźców dezorientacja (szok) trwa bardzo długo. Niektórzy wydają się
być bardzo podenerwowani. WyraŜają swoje rozczarowanie tym, Ŝe nie okazuje się im
dostatecznej pomocy. Widocznym skutkiem takiej postawy jest niemoŜność poradzenia sobie
w nowej sytuacji, znalezienia pracy, mieszkania, czy chociaŜby nowych przyjaciół, którzy
byliby w takiej sytuacji niezwykle pomocni. Rozmówczyni z Etiopii miała to szczęście, Ŝe
spotkała ludzi gotowych jej pomóc i powoli zaczęła układać sobie Ŝycie. Inni – zwłaszcza
pochodzenia czeczeńskiego, jako Ŝe oni mają najłatwiejszą moŜliwość zamknięcia się w
swojej grupie izoluje się w ośrodkach, wychodzi z nich jedynie dla zabicia nudy, a to daje
niewielkie szanse na ułoŜenie sobie Ŝycia w Polsce. U większości stan ten mija po pewnym
czasie. Zapytani: - Czy czujesz się tu bezpiecznie? – Odpowiadają: Teraz juŜ tak. Na
początku, kiedy tu przyjechałem, to było strasznie. Siedziałem tu, w tym pokoju, nigdzie nie
wychodziłem, i myślałem, myślałem, myślałem. AŜ wreszcie człowiek, z którym tu mieszkałem,
powiedział: nie myśl tyle! Po jakimś czasie poczułem się bezpiecznie, wiem, Ŝe tu mi nic nie
grozi. Przynajmniej nie to, przed czym uciekałem” [J.K. 34].
Uchodźcy ci stale powracają myślami do przeszłości, od której próbują się uwolnić.
Stan niepewności, w którym znajdują się utrzymuje się długo, poniekąd takŜe z winy
Urzędu, nieprzestrzegającego ustawowego „pół roku”, jakie teoretycznie ma on na wydanie
decyzji: „To jest ciągłe napięcie. Bo nie wie się, co Polska zrobi, polski rząd. Co ze mną
będzie? Nic się nie wie – czy się dostanie negatyw, czy inną decyzję. Traci się wszystko –
traci się rodzinę, trzeba wyjeŜdŜać. Jeśli ma się jakiś dokument, moŜna pracować, zacząć
szkołę, nauczyć się języka, zacząć coś nowego. A jeśli jest negatyw – nie wiem, co moŜna
zrobić” [J.K. 29]. „Mamy tu spokój, ale proces nadawania statusu uchodźcy jest tu
najwolniejszy ze wszystkich krajów Unii Europejskich. Trwa 2 lata albo 1,5 roku. Kiedy tu
jesteś 7, 8 miesięcy dopiero wzywają cię na wywiad. Osiem miesięcy czekasz tylko na
251
wywiad. Po 8 miesiącach czekasz na rezultat następne 8 miesięcy” [M.F. 11].
*
Wdzięczny uchodźca. Nawet, jeśli Polska przez większość poszukiwaczy azylu jest
traktowana jako kraj tranzytowy, to jednak wielu uchodźców czuje, Ŝe powinni docenić
pomoc naszego kraju. SkarŜą się na warunki, ironicznie mówią, Ŝe Polska to nie Zachód,
wskazują, Ŝe tylko nieudacznicy nie przedostają się dalej, ale teŜ przyznają, Ŝe Polska sama
ma kłopoty, walczy z bezrobociem, a mimo to przyjmuje uchodźców: „Polska sama boryka
się z wieloma problemami. Jak te w związku z wejściem do Unii, do Europy, przedtem do
paktu NATO, a mimo wszystko... Nawet, jeśli te pieniądze nie są z budŜetu państwa, tylko są
wydzielane z Unii, ale znajdują czas, warunki. Polacy bardzo pomogli. Ci wszyscy, co
pojechali, teraz mieszkają w Belgii, we Francji – większość z nich przejeŜdŜała przez Polskę.
KaŜdy skorzystał z tej pomocy Polaków” [J.K. 11]. „Ja wiem, Ŝe Polska jest biednym krajem,
Ŝe wy tu macie problemy, chociaŜ jesteście u siebie, Ŝe cięŜko znaleźć pracę. A tu
przyjeŜdŜają ludzie z innych krajów, i chcą, Ŝeby im pomagać. Dlatego ja rozumiem, ze
ludzie nie lubią uchodźców, bo ta pomoc, która idzie dla nas, mogłaby być dla nich” [J.K.
26].
Wdzięczny uchodźca przyjmuje często postawę rozumiejącą, pokorną i wyzbytą z
agresji czy nadmiernych pretensji w związku z zastanymi warunkami w ośrodku. Niekiedy,
aby zrobić przyjemność swojemu polskiemu rozmówcy, snuje plany pozostania w Polsce:
„śyć w normalnym mieszkaniu, pracować, wszystko tak, jak Polacy” [27]. Okazuje
zainteresowanie Polską i Polakami: „Chciałbym, Ŝebyś mi coś powiedziała o swoim kraju.
Jestem ciekawy wszystkiego” [M.O. 24]. WyraŜa teŜ chęć nauczenia się języka, posiadania
polskich przyjaciół i polskiej dziewczyny. Rozmawiając z tą grupą uchodźców miałam
wraŜenie, Ŝe rozmówcy chwalą sobie pobyt w Polsce, bo uwaŜają, Ŝe tak wypada, poniewaŜ
rozmawiają z Polką. Na kolejne pytania o warunki usłyszałam zdawkowe: „OK, w
porządku”, co daje prawo powątpiewać w szczerość takich wypowiedzi. SpostrzeŜenie takie
notuje takŜe Jackson. Według niego nadmiernie podkreślana wdzięczność moŜe być
odruchem samoobronnym371.
*
Dumny uchodźca. Postawa tego typu dotyczy przede wszystkim tych spośród
uchodźców, którzy czują się upokorzeni warunkami, w jakich przyszło im Ŝyć w ośrodku. Są
to osoby, które chcą podkreślić wobec gości, Ŝe oni sami nie naleŜą jako tacy do tego tłumu
biedaków, którzy marzą o lepszym Ŝycia za granicą. Informują słuchacza, Ŝe uciekając z
kraju zostawili tam cały dobytek Ŝycia, niekiedy dość pokaźny. Pokazują zdjęcia swojego
domu, samochodu i innych rzeczy, które kiedyś mieli w swoim kraju. W rozmowie starają
się zachować postawę godną ich dawniejszej pozycji. Przeskok z Ŝycia na wysokim poziomie
do Ŝycia w ośrodku dla uchodźców to dla nich szok, którego nie ukrywają. Kilka razy nie
byłam zapraszana do pokoju, bo rozmówca wstydził się warunków, w jakich Ŝyje: „Pani,
dama – nie wytrzymałaby tu kilku minut” [J.K. 24].
Inny uchodźca, mieszkający juŜ poza ośrodkiem i korzystający z pomocy opieki
społecznej, powiedział mi: Teraz, tutaj, my się czujemy jak drugiej kategorii ludzie, wie Pani,
nie ma pracy, a Ŝeby się, chociaŜ soku napić, Ŝeby dać coś dzieciom... Nic innego nam nie
pozostaje, jak tylko korzystać z pomocy opieki społecznej. Ale takŜe to jest takie Ŝenujące, –
Ŝe za kaŜdym razem trzeba się tłumaczyć:, co się robi.. Ale najwidoczniej tego wymaga
regulamin, ustawa, czy coś. Radzimy sobie z tym jakoś, ale to Ŝenujące. Ale przyzwyczailiśmy
się juŜ, ze wszystkiego musimy się tłumaczyć” [J.K. 11].
Słowo „dumny” moŜna odnieść takŜe do dumy ze swojego kraju. W takiej sytuacji
uchodźca podkreśla walory swojej ojczyzny i własne silne do niej przywiązanie. Często jest
to podkreślane w celu zaznaczenia, Ŝe nie czuje się gorszy od Polaków; wyjechał ze swojego
kraju, bo musiał, w przeciwnym razie nigdy by tego nie zrobił. Uchodźcy z Czeczenii grali
niekiedy rolę gra rolę zadziornego Czeczena, kaukaskiego dŜygita. Czasami rozmówcy
opowiadając o kulturze swojego kraju przedstawiali mi wyidealizowany jego obraz. W
252
trakcie prezentowali mi nagrania z pokazami tańców czeczeńskich. O „skłonności
wykonawców przedstawienia do podsuwania obserwatorom swych wyidealizowanych na
róŜne sposoby” obrazów pisze takŜe Goffman. Istotne jest tu przedstawienie występu jako
ceremonii; poniewaŜ w trakcie prezentacji siebie występ jednostki bardziej niŜ jej
zachowanie jako całość ucieleśnia i odzwierciedla wartości oficjalne danego społeczeństwa.
Goffman za Durkheimem i Radcliffe-Brownem nazywa występ publicznym wyrazem
odnowienia i potwierdzenia moralnych wartości wspólnoty372. Jest to widoczne zwłaszcza w
opowieściach Czeczenów na temat ich tradycji kulturowych: „Czeczeniec - tego słowami nie
opiszesz, nie objaśnisz. Ja jestem Czeczenką i jestem bardzo dumna z bycia Czeczenką” [J.K.
12]. „Zasady, które wynieśliśmy z domu mamy tak wpojone, Ŝe nie ma moŜliwości, Ŝeby
postępować inaczej. Trudno jest być Czeczenem, ale my wiemy, kim jesteśmy. Tego wyjazd z
kraju nie jest w stanie zmienić” [J.K. 18]. „Być Czeczenem - to znaczy wszystko. Jestem
dumny, Ŝe jestem Czeczenem. Jeśli tylko będziemy strzec naszych zasad – nie ma takiego
drugiego narodu. Teraz to wszystko moŜe odejść w zapomnienie – to, co było wcześniej.
Ludzie się rozjeŜdŜają po świecie – np. do Polski. Dlatego musimy się starać, Ŝeby tego nie
stracić” [J.K.15].
Zdaniem Jackson, idealizowanie obrazu własnego domu, sielankowy obraz ojczyzny
nie jest jednoznaczny. Jest to przecieŜ jednocześnie miejsce, z którego uchodźcy musieli
uciekać, wiąŜe się, więc równieŜ z bolesnymi doświadczeniami373. Duma z własnego kraju
jest, więc równieŜ wyrazem pewnego rozdarcia: „DuŜo się zmienia. Teraz w Czeczenii
kobiety mogą chodzić nawet w spodniach, męŜczyźni chodzą w takich krótkich spodniach…
moŜna, Kadyrow pozwolił. Ale wie Pani, prawdziwy Czeczen wie, jak ma chodzić, i Kadyrow
tego nie zmieni” [J.K. 20].
*
Uchodźca – nie-uchodźca? Nie wszyscy z ubiegających się o status uchodźcy
zgadzają się z określeniem siebie jako „uchodźcy”, nie wszyscy się nimi wręcz czują.
Spotkałam się w trakcie moich badań z sytuacją, Ŝe ktoś się przyznał, Ŝe dostał status
uchodźcy przypadkiem, Ŝe został mu on niejako narzucony, ale postanowił skorzystać z
okazji. Z uwagi jednak na kontekst pensjonariusze ośrodków rzadko sami przyznają, Ŝe nie
są uchodźcami. Często natomiast kwestionują samookreślanie się innych mieszkańców
ośrodków jako uchodźców: „Są takie kraje afrykańskie, jak Somalia, gdzie mogę powiedzieć,
Ŝe mają tam problemy. Ale co się dzieje na przykład w Algierii? Co się dzieje w Nigerii? W
Kamerunie? Nie słyszałem o Ŝadnych politycznych problemach w tych krajach” [J.K. 28].
„Jak ci powie, Ŝe walczył to mu nie wierz, tu nikt nie walczył” (Czeczen, lat 21).
Oburzenie na oszustów ma podkreślić autentyczność swojej historii. Jest to zresztą
dość naturalne w sytuacji, która poniekąd zmusza do konkurowania o ten status z innymi
ubiegającymi się. Podkreślają, więc Ŝe kiedy widzą jak niektórzy dostają status, trudno nie
być oburzonym. Wypowiadali tego typu opinie oczywiście podniesionym głosem z
odpowiednią gestykulacją podkreślającą jeszcze to oburzenie. Wypowiedzi takie dość często
się powtarzały.
*
Uchodźca-realista. Ten rodzaj uchodźcy najrzadziej spotykałam w ośrodkach. Osoby
go prezentujące najbardziej rzeczowo opowiadały mi o swojej sytuacji. Nie mówiły wiele o
swym cierpieniu, tylko o sytuacji prawnej. Były konkretne i rzeczowe, dokładnie tak, jak
według ich wyobraŜeń oczekiwali tego urzędnicy. Jeśli juŜ opowiadali o swoich przeŜyciach,
robili to w sposób pozbawiony afektacji, mówili o faktach, a nie o emocjach. Sygnalizowali
niekiedy swą postawę takŜe strojem. Uchodźcy z Czeczenii zmieniali np. zielone bojówki i
czarną bluzę na dŜinsy, sweter i torbę na ramieniu. NaleŜeli zwykle do osób lepiej
wykształconych. Powoływali się nieraz na Konwencję Genewską, prezentując nieraz jej
tekst. W przypadku, gdy otrzymali juŜ jakąś decyzję, pokazywali i analizowali jej treść.
Przyznawali mi się do wcześniejszego „badania gruntu” – dowiadywania się przez
znajomych gdzie mogą jechać i w jaki sposób dotrzeć do danego kraju: „Ja wiedziałem (jak
253
być uchodźcą), bo ma przyjaciół, którzy znaleźli się w takiej sytuacji [J.K. 15]” Zdaniem
Jacksona zachowanie tego typu jest jednym ze sposobów radzenia sobie z rzeczywistością374.
Wskazują na to takie sytuacje, gdy np. jedna z tego typu uchodźczyń zapytana w końcu o
przyszłość odpowiedziała: „To proste: nie wiem. Z pracą u was teŜ jest problem, z
mieszkaniem teŜ. Tam bardzo ucierpieliśmy psychicznie, tu powinniśmy zostać
zrehabilitowani. My 6 lat Ŝyliśmy w silnym stresie psychicznym i fizycznym. Nie moŜemy
sobie z tym poradzić, tylko dzięki Bogu Ŝyjemy” [J.K. 5]. Wypowiedź ta była o tyle
zaskakująca, Ŝe rozmówczyni podczas całej rozmowy była bardzo konkretna, ze szczegółami
opowiadając o problemach związanych z pobytem w ośrodku dla uchodźców. Subiektywnie
czułam, Ŝe owe cierpienie zostało zaakcentowane wyłącznie demonstracyjnie.
Dla „racjonalnego uchodźcy” przedstawiającego swoją sytuację waŜne były równieŜ
warunki, w jakich Ŝyją w Polsce, sytuacja prawna, ekonomiczna, ogólne połoŜenie: „Teraz
stołówka nie pracuje, dostajemy suche porcje. Kiedy byliśmy poprzednio, jedzenie było
bardzo złe. Jestem technologiem Ŝywienia, wiec wiem. Kiepskie jakościowo, źle dobrane.
Rano były jajka i parówki, Ŝadnych owoców. Jak bardzo byś nie był zdrowy, to spróbuj zjeść
jajko na twardo z parówką, musisz mieć stalowy Ŝołądek. Z jedzeniem tutaj jest problem.
Teraz wydają suchy prowiant, takie konserwy, i ludzie jeŜdŜą to sprzedawać na bazar. Jak
dwa tygodnie jesz to samo, to moŜe ci się zrobić niedobrze. Jeździmy sprzedawać, Ŝeby kupić
soki, tu powinny być owoce, warzywa, soki. Mniej tych konserw, tego świństwa, to się nadaje
tylko dla kotów. śeby, chociaŜ moŜna było wybrać” [5]!
*
Inne role. W trakcie moich rozmów najchętniej opowiadano mi o swoim kraju
pochodzenia. Dotyczy to zwłaszcza Czeczenów, którzy na kaŜdym kroku podkreślali swoją
narodowość. Kiedy na pytanie: jaki jest cel mojego przyjazdu do ośrodka, odpowiadałam, Ŝe
jestem zainteresowana kulturą Czeczenii, od razu mogłam liczyć na dobre przyjęcie. W
wielu przypadkach dla moich rozmówców najbardziej istotna była rola nie uchodźcy, a
Czeczena i idąca z nią w parze rola patrioty. Wiązało się to z większą ochotą do
podejmowania rozmów na temat czeczeńskich tradycji kulturowych niŜ samej wojny i
powodów swego uchodźstwa. Prezentowania mi czasami zdjęć rodzinnych, nagrań
tradycyjnych peśni i strojów narodowych a takŜe częstowania charakterystycznymi
potrawami z kuchni czeczeńskiej. Ten element wypłynął dość samoistnie w trakcie badań.
Odnosiłam wówczas wraŜenie, Ŝe dla moich rozmówców było jakby mniej istotne, Ŝe są
uchodźcami, niŜ to, Ŝe są Czeczenami. W kontaktach z Polakami, jak sami twierdzili nie
mówią, Ŝe są uchodźcami, ale podkreślają, Ŝe są, Czeczenami: „Od razu mówię, Ŝe z
Czeczenii” [J.K. 22].
Inną jeszcze alternatywną rolą, która się pojawiła w trakcie badań, była rola
muzułmanina wiąŜąca się z manifestacją swojej religijności, głębokiego przywiązania do
islamu. W pokojach tej grupy uchodźców moŜna było dostrzec symbole religijne w postaci
np. wersetów z Koranu zawieszonych na ścianach. Rola ta wymagała z kolei dystansu do
własnej narodowości. MoŜna było, więc usłyszeć: „Nie lubię tradycji czeczeńskich. Nie lubię
tradycji niezwiązanych z islamem. Nie lubię, po prostu. (…) Być Czeczeńcem – to nie jest dla
mnie takie waŜne. NajwaŜniejsze dla mnie to być muzułmaninem. [J.K. 17].
*
Nie przesądzam tu, czy ktoś świadomie lub nie obrał pewną strategię
zaprezentowania się przed studentką etnologii, która przyszła zadać mu kilka pytań. Moi
rozmówcy byli na ogół naturalni i pomocni, najczęściej całość ich wizerunku nie dawała się
tak łatwo zaklasyfikować do jednej wyłącznie odgrywanej roli. Specyfika sytuacji, w której
się znaleźli, pozwoliła mi jednak zaobserwować pewne prawidłowości w ich postawach i
opisać zastaną przeze mnie rzeczywistość.
254
Zaprezentowane w tej ramce role to jedynie jedne z wielu moŜliwych, które ujawniły
się podczas przebywania w ośrodku wobec „obcej” studentki-badaczki. Wiemy jednak z
doświadczenia, Ŝe większość z nich jest jednak znana urzędnikom prowadzących
postępowanie, czy teŜ pracownikom socjalnym ośrodka. Funkcją odgrywanych ról, podobnie
jak w wypadku kaŜdej interakcji, jest „zachowanie twarzy”, nienaruszonego swojego
wizerunku, choć nie zawsze. W pierwszym wypadku dąŜono do poprawy swojego obrazu
jako uchodźcy i umocnienie go (tj. „toŜsamości oczekiwanej” kandydata na uchodźcę), a w
drugim raczej do pozbycia się tego „piętna” i „stygmatu”, co nie jest zawsze proste375.
Będziemy o tym jeszcze pisać w rozdziałach dziesiątym i jedenastym (poświęconym
problemom postrzegania uchodźców naszym społeczeństwie).
Nawet, jeśli wielu cudzoziemców z ośrodków nie czuje się uchodźcami, to obawia się
do tego przyznać. Siłą rzeczy prezentują inne role niŜ osoby pretendujące do bycia
„prawdziwymi uchodźcami”. Kontekst sytuacyjny wyznacza w tym przypadku granice, jak
daleko moŜna się posunąć w tej grze i jak radzić sobie z sytuacją „utraty twarzy”? Goffman
uwaŜa, Ŝe grający mają względną swobodę w strategicznym odgrywaniu swoich ról dla
osiągnięcia określonych celów.
Sytuacja ubiegającego się o status uchodźcy niejako przymusza go do
„zaangaŜowania w rolę” uchodźcy. Nie istnieje jednak jeden obowiązujący wzór w nią
wchodzenia. W duŜym stopniu wynika on z improwizacji, zwłaszcza, gdy poszczególne osoby
przebywające w ośrodkach nie są odpowiednio przygotowane do odegrania tej roli. KaŜdy z
ubiegających się, w zaleŜności od indywidualnego charakteru i sytuacji, w jakiej się znalazł,
uczy się jej i odgrywa ją na bieŜąco. MoŜe to być potraktowane jako jeden z czynników
wyjaśniających, skąd bierze się ich tak duŜe zróŜnicowanie postaw i zachowań uchodźców.
Nie jest to charakterystyczne jedynie dla tej kategorii osób, gdyŜ jest widoczne na przykład w
środowisku bezdomnych376.

8. 5. Postawy uchodźców w perspektywie gender377

W ostatnich latach studia nad migracjami i uchodźstwem stały się bardziej wraŜliwe na
zróŜnicowanie ze względu na płeć (gender – płeć kulturową) oraz szczególne doświadczenie
kobiet (migrantek i uchodźczyń). Wynika to z faktu ze wzrastającej (czasami wręcz
dominującej) ich roli we współczesnych procesach migracji międzynarodowych i

375
Por. E. Goffman, Piętno. RozwaŜania o zranionej toŜsamości, przeł. A. DzierŜyński, J. Tokarska-Bakir,
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2005; E. Czykwin, Stygmat społeczny, Wydawnictwo
naukowe PWN, warszawa 2008.
376
M. Oliwa-Ciesielska, Piętno nieprzypisania..., s. 166, 169-181.
377
Na temat pojęcia „gender” we współczesnej antropologii – zob. S. Howel,, M. Melhuus, Studia nad
pokrewieństwem, osobą ludzką czy nad płcią kulturową, przeł. A. Kościańska, w: M. Kempny, E. Nowicka
(red.), Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003, s.
340-353.
255
uchodźczych (feminizacji migracji)378. Organizacje międzynarodowe zajmujące się prawami
człowieka i uchodźców przyjęły szereg rekomendacji, które nakazują uwzględniać te formy
dyskryminacji kobiet i tych form przemocy, które są mają silne odniesienia do płci (gender
related persecution)379.
W polskiej literaturze problemy sytuacji kobiet – uchodźców w naszym kraju po 1989
r. zostały częściowo juŜ omówione380. My pragniemy w ostatniej części tego rozdziału
zwrócić uwagę na dwa róŜne, a słabiej dostrzegane w naszym piśmiennictwie problemy, tj.
uwarunkowania kulturowe postaw uchodźców czeczeńskich wobec kobiet (takŜe Polek) oraz
róŜnice ze względu na płeć w odpowiadaniu swoich przeŜyć uchodźczych, w tym zwłaszcza
doświadczanej przemocy w kraju pochodzenia. „Wojna i wysiedlenie, a tym bardziej
uchodźstwo, niszczą normalne struktury społeczne, w tym takŜe rodzinne. W takich
sytuacjach dzieci, młodsza młodzieŜ i kobiety stanowią grupy, które często cierpią
najbardziej”381.
Postawy męŜczyzn wyznawców islamu wobec kobiet. Stosunek uchodźców do innej
płci zwraca uwagę wielu Polaków, choć przede wszystkim kobiet, mających moŜliwość
obserwacji cudzoziemców-męŜczyzn przebywających w ośrodkach. RóŜnice płci dodane do
róŜnicy etnicznej budzą, bowiem zazwyczaj jeszcze więcej emocji niŜ sama tylko odmienność
kulturowa. Zaskoczenie, niechęć, ale i takŜe fascynacja, jakie ujawniają się w trakcie tych
kontaktów stanowią dla obu stron stały temat do rozmów. Intensywność ich jest dość duŜa
tym bardziej, Ŝe uchodźcy są przewaŜnie młodymi, samotnymi męŜczyznami poszukującymi
czasem dość intensywnie kontaktów z płcią przeciwną382. W dodatku są najczęściej
muzułmanami, których stosunek do kobiet stereotypowo jest spostrzegany jako wyjątkowo
zły. Polki mające kontakty z uchodźcami zarówno ze względu na wykonywaną pracę, jak i te,
które poznały ich przypadkowo zazwyczaj mają na ten temat wiele do powiedzenia.
Podobnie jest w przypadku męŜczyzn z ośrodka, dla których kontakty z mieszkańcami
kraju przyjmującego oznaczają przewaŜnie rozmowy z Polkami. Dzieje się tak nie tylko

378
K. Romaniszyn, Kulturowe implikacje międzynarodowych migracji, Instytut Badań nad Polonią i
Duszpasterstwem Polonijnym KUL, Lublin 2002, s. 39-41.
379
S. Sycz, Imigrantki – zjawisko feminizacji migracji, w: w: P. Matusz-Protasiewicz, E. Stdtmuller (red.),
Europa – ziemia obiecana? Doświadczenia krajów europejskich w integracji imigrantów, Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2007, s. 165.
380
Zob. zwłaszcza: A. Kosowicz, Kobiety-uchodźcy. Sytuacja kobiet-uchodźców w Polsce w świetle zaleceń
UNHCR (1991 – 2003), s. 27-39 oraz A. Ewertyńska, Kobiety i młodzieŜ –uchodźcy w Polsce w l. 1994-
2001:zjawisko, sytuacje, problemy i konsekwencje prawne, s. 41-59, w: J. E. Zamojski (red.), Kobiety i młodzieŜ
w migracjach. Migracje i społeczeństwo, Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2005.
381
A. Ewertyńska, Kobiety i młodzieŜ-uchodźcy w Polsce w ..., s. 45-46.
382
Por. fragment wypowiedzi uchodźcy z Białorusi: Nie, jestem sam. W Polsce to nie jest taki problem

znaleźć sobie kobietę. JuŜ mam. Tak. Nie problem w Warszawie [WF3- B2].
256
dlatego, Ŝe kobiety dominują jako pracownicy na stanowiskach urzędniczych i wśród osób
zajmujących się pomocą humanitarną, ale równieŜ z tego powodu, Ŝe ich zdaniem z
dziewczętami łatwiej się rozmawia i nawiązuje porozumienie niŜ z męŜczyznami. Nasze
obserwacje potwierdzają występowanie takiej tendencji, która wynika zarówno z naturalnej
ciekawości egzotyką, jak i specjalnymi zabiegami młodych męŜczyzn z ośrodka, aby
nawiązać takie kontakty.
Nie dotyczy to w takim samym stopniu wszystkich uchodźców. Zdecydowanie więcej
kontaktów z kobietami w Polsce wydają się mieć Afrykanie nie wyznający islamu, którzy
często odwiedzają warszawskie dyskoteki oraz otwarcie deklarują swoją chęć nawiązania
bliŜszych znajomości z Polkami383. Pozytywnie teŜ wyraŜający się o moŜliwości zawarcia z
nimi stałych związków. Natomiast w przypadku dominujących w Polsce wśród uchodźców
Czeczenów wydaje się być to bardziej skomplikowane.
Islam, czy niektóre tradycyjne wartości (w tym zwłaszcza kontrola społeczna
sprawowana przez starszych w ośrodkach) sprawia, Ŝe Czeczeni pytani o kontakty z
kobietami w Polsce niekiedy wyraźnie się od nich dystansują384. Nie mniej badania typu
etnograficznego wskazują, Ŝe i oni zwłaszcza, gdy są to młodzi i nieŜonaci męŜczyźni szukają
takich znajomości, choć rzadziej robią to z myślą o celu matrymonialnym.
W wypadku małŜeństwa, o ile ma nie być ono wyłącznie „papierowe”, zawarte tylko
w celu zalegalizowania pobytu, mają w stosunku do kandydatek określone wymagania, które
Polkom raczej trudno jest spełnić. W tym kontekście zwraca uwagę postawa Czeczenów
wobec własnych kobiet i rodzin, będąca wypadkową zasad muzułmańskich oraz
praktykowanych tradycji, charakterystycznych dla społeczności rodowych.
Podstawową tu zasadą jest ochrona rodziny i wewnętrzne zróŜnicowanie ról
społecznych w zaleŜności od płci. Kobieta pełni funkcję matki, wychowawczyni dzieci i
opiekunki domu, ale jest za to wolna od troski o utrzymanie domu i zajmowania się sprawami
publicznymi, naleŜącymi do obowiązku męŜczyzny. Dlatego równość kobiet i męŜczyzn nie
ma tu sensu, gdyŜ pozycja kobiety jest, co prawda szczególna, ale nie jest to pozycja
dyskryminowana. Status kobiety wzrasta wraz z jej wiekiem. NajniŜszy jest przypisany
dziewczynie najmłodszej w rodzinie. To ona przygotowuje obiad i parzy herbatę, pod
czujnym okiem swej matki lub teściowej. Pierwszy raz wzrasta do niej szacunek, gdy zostaje

383
Por. Dziewczyny są bardziej przyjazne niŜ męŜczyźni. Problem jest z ich rodzicami. Złoszczą się gdy dowiedzą
się, Ŝe chłopak jest czarny. [WF3- Afryka 1 i 2].
384
Według badań przeprowadzonych na zlecenie PAH przez OBOP z 13-20 marca 2008 r., pary mieszane w
przypadków Czeczenów są opcją zupełnie nieakceptowaną. Samo pytanie o nie według przeprowadzających
badanie wydawało się być nie na miejscu. Natomiast Afrykanie na temat związków mieszanych wypowiadali się
bardzo pozytywnie.
257
męŜatką, potem rośnie wraz z urodzeniem kaŜdego dziecka, stając się całkiem równą
męŜczyźnie po przekwitnieniu.
Zgodnie z islamem, rodzina ma być miniaturą ummy (wspólnoty muzułmańskiej), a
mąŜ ma pełnić rolę imama i zadbać o jej utrzymanie. Tym samym kobieta zwolniona jest z
podejmowania pracy zawodowej, w domu jednak rządzi jak królowa, a dzieci (w tym takŜe
młodzi męŜczyźni z rodziny) są jej całkowicie podporządkowani. Zewnętrznym przejawem
tych zasad mających na celu ochronę jej i rodziny jest strój wymagający zasłaniania całego
ciała łącznie z głową przed wzrokiem obcych męŜczyzn, utrzymywanie wobec nich dystansu i
zakaz cudzołóstwa.
Jeśli chodzi o strój, to Czeczeni podkreślają zazwyczaj, Ŝe ich kobiety mogą się
ubierać „normalnie, tylko nie tak krótko, jak Rosjanki czy Polki” oraz „płatok muszą mieć a
dalej to juŜ róŜnie”. Tylko niektóre z uchodźczyń z Czeczenii chodzą w czarnych ebajach
kojarzonych z wyznawcami radykalnego islamu. Okrycie to zwane przez rozmówców
„arabskim” wartościowane jest jednak pozytywnie:, Bo to prawdziwą wiarę wyznają [M.Cz.
12].
Czeczeni wypowiadając się o swoich kobietach starali się przedstawić je jako „idealne
muzułmanki” robiąc to jednak w sposób, który nie uwzględnia współczesnych europejskich
przekonań i uprzedzeń na ten temat. Czeczen zapytany o przyszłość swojej Ŝony
odpowiedział na przykład: Ona nie będzie pracować ani uczyć się. Po co ona ma się uczyć?
Jej naleŜy patrzeć za domem, za dziećmi, za gospodarstwem. Ja będę pracować, ja będę się
uczy [M.Cz. 8]. Podkreślając róŜnice wynikające z płci i wskazując na róŜne ograniczenia
dotyczące kobiet malowali oni ich obraz jako potulnych, biernych i całkowicie im
podporządkowanych osób. Nie odzwierciedla to rzeczywistych relacji panujących w ich
rodzinach, gdzie właśnie kobiety, zwłaszcza starsze matrony, sprawują władzę.
Obecnie jednak takŜe młode Czeczenki nie zawsze zachowują się zgodne z tym
obrazem, w szczególności w zakresie noszonego stroju i te rozmówcy starali się w
rozmowach z nami dyskredytować utrzymując, Ŝe jest ono wynikiem migracji lub zakazów
wprowadzonych obecnie przez Rosjan (jak Ruskie wyjdą to po arabsku będą chodzić) lub nie
dość męskiego zachowania męŜczyzn: Jak męŜczyzna jest w domu tchórzem to zaczynają
nosić krótsze spódnice (D. Z. 1). Wyrazem sprzeciwu starszyzny wobec zachowań młodszych
kobiet odbiegających od ideału są przewidziane tradycją stosowane praktyki dyscyplinujące
w postaci upomnień i kar cielesnych, stosowane takŜe w ośrodkach.
Cudzołóstwo rozumiane jest w islamie jako współŜycie osób nie będących w związku
małŜeńskim (dotyczy, więc takŜe osób stanu wolnego, choć wtedy traktowane jest jako
mniejsze zło) i jako takie zagraŜające bytowi rodziny (tym samym ummie), a więc jedno z
258
najgorszych przestępstw społecznych. Natomiast sama seksualność wśród muzułmanów w
tym takŜe Czeczenów nie jest tabu. W rodzinie jest nie tylko dozwolona, ale wręcz nakazana
jako rodzaj dobrego uczynku, dającego szczęście innej osobie.
Niemniej niektórzy z Czeczenów, jeśli tylko mają taką okazję to dopuszczają się tego
rodzaju „cudzołóstwa” usprawiedliwiając tym, Ŝe po pierwsze jako kawalerowie nie
popełniają duŜego grzechu, po drugie dokonując je z nie-Czeczenkami (nawet ci, którzy mają
Ŝony) nie dokonują przestępstwa wobec rodziny, wreszcie po trzecie, przewaŜnie nie
zamierzają się z poznanymi kobietami Ŝenić. Młodzi Czeczeni lubią opowiadać o swoich
podbojach seksualnych wśród „obcych” kobiet. Zwraca uwagę róŜnica w podejściu i
mówieniu o Czeczenkach a Rosjankach czy Polkach. Wszystko, co zabronione wśród
„swoich” kobiet jest dozwolone wśród „obcych”.
Podobnie, jak w wypadku przedstawicieli innych nie-zachodnich kultur,
charakterystyczne jest takŜe stereotypowe spostrzeganie relacji między płciami na Zachodzie
jako wyjątkowo niemoralnych i bliskich, promiskuityzmowi. Co z jednej strony budzi ich
moralne potępienie, z drugiej nieukrywaną fascynację. W rzeczywistości jednak ich
opowieści na ten temat naleŜy raczej uznać za typowe przechwałki charakterystyczne dla
określonego wieku. W przeciwieństwie, bowiem do Afrykanów młodym Czeczenom
nieznana jest sztuka umiejętnego „podrywania”, prowadzenia flirtu, zainteresowania własną
osobą. Zdaniem czeczeńskich chłopców z dziewczyną się nie rozmawia, wystarczy mówić,
Ŝe: ona piękna, Ŝe ci się podoba, ale nie tam jakaś rozmowa [M. Cz. 10]. Na pytanie jak
poznają dziewczyny odpowiadali: Zobaczyłem gdzieś na ulicy, podchodziłem, mówiłem
chciałem cię poznać, ona tak patrzyła czy nikt nie patrzy, czy ja porządnie wyglądam [M.Cz.
10]. Na ogół, jak mówi wielu obserwatorów „patrzą się tylko na dziewczyny jak sępy”. Nic,
więc dziwnego, Ŝe tylko niektórym Czeczenom udaje się nawiązać jakikolwiek kontakt z
jakąś polską dziewczyną. Tym bardziej takie przygodne znajomości nie są brane pod uwagę
jako kandydatki do małŜeństwa.
Kandydatka na Ŝonę dla Czeczena musi być zaakceptowana przez rodzinę. Musi być
oceniona przez nią jako osoba, która potrafi zadbać o dom, będzie szanowała tradycję i religię
oraz jest dziewicą. Wyznanie religijne kandydatki natomiast nie jest przeszkodą, choć
większość rozmówców twierdziła, Ŝe gdyby taka kobieta została jego Ŝoną to potem
musiałaby przyjąć islam: Nie musi być muzułmanką, ale jak się z nią oŜenię to musi nią
zostać. Bo jak będziemy mieli róŜne poglądy to nie wyjdzie (D.Z. 1). W tej sytuacji, choć
Czeczeni nie są społecznością endogamiczną, a związki mieszane w samej Czeczenii nie
naleŜą wcale do rzadkości, to z powyŜszych względów małŜeństwo z Polką przez Czeczenów
nie jest raczej brane pod uwagę (patrz: „Historie miłosne: Rosjanki, Polki i inne kobiety”).
259

Małgorzata CzyŜewska (studentka IEiAK UW)

Historie miłosne: Rosjanki, Polki i inne kobiety

MałŜeństwo. Islam dopuszcza małŜeństwo męŜczyzny-muzułmanina z kobietą innego


wyznania, zakazując tylko odwrotnej sytuacji. Czeczenii twierdzą, Ŝe w ich kraju częste są
małŜeństwa mieszane. Nie jest to dla nich sytuacja zaskakująca. Wśród uchodźców tej
narodowości rozwaŜano moŜliwość zawarcia związku z Polką jako pewien sposób legalizacji
swojego pobytu a nawet otrzymania statusu uchodźcy, podobnie jak ślub z osobą, która
status otrzymała. Mimo to zazwyczaj twierdzili, Ŝe dziewczyna musiałaby przejść na Islam.
Nieliczni tylko uwaŜali, Ŝe oŜenić mogliby się tylko z Czeczenką. W jednym przypadku
rozmówca stwierdził, Ŝe mógłby to zrobić z kaŜdą prawdziwie wierzącą kobietą, niezaleŜnie
od jej wyznania, poniewaŜ zasady wszystkich religii są takie same tyle, Ŝe nie wszyscy ich
przestrzegają. Kilkakrotnie słyszałam teŜ, Ŝe znajomy, kuzyn lub ktoś, o kim słyszeli oŜenił się
z Polką.
*
MoŜe to dziewczynie nie potrzebne. Opierając się na Koranie zalecającym czystość
przedmałŜeńską i rozmowach dotyczących kontaktów z Czeczenkami, a takŜe omawianych
problemach w nawiązaniu kontaktu z Polkami, sądziłam początkowo, iŜ moim rozmówcom
obce są przed i pozamałŜeńskie kontakty seksualne. W rozmowach na ten temat z młodymi
Czeczenami okazało się jednak, Ŝe przynajmniej werbalnie przechwali się zwykle, Ŝe
posiadali juŜ wiele dziewczyn. Zapytałam jednego z nich, czy sypia z nimi. Dowiedziałam
się: - No oczywiście. - PrzecieŜ nie moŜecie? - Ja mogę. (śmiechy). A a co mamy robić? Kto
wam powiedział, Ŝe nie moŜemy? A co mamy, cały czas bez dziewczyny być? Ja juŜ tak nie
mogę! Ja pierwszy raz to 15 lat miałem. - No, ale wcześniej powiedziałeś, Ŝe jak miałeś
dziewczynę to tylko na siebie patrzyliście... - Nie no... to z Czeczenkami tak, ale tam jest taka
duŜa miejscowość, gdzie nie ma Czeczeńców.
- To z nie-Czeczenkami moŜesz? - Z Polkami, z Ruskimi, ze wszystkimi tylko nie z
Czeczenkami, a wy myślałyście, Ŝe my, Ŝe u nas nie było Ŝadnego seksu? Tam wolno, nie
wolno, ale jak potrzebujesz to, co? Ja nie wiem, moŜe to dziewczynie nie potrzebne, mnie to
potrzebne [M.Cz. 13].
Zdaniem moich rozmówców nie zawsze były to kontakty jednorazowe. Niektórzy
nawiązują długotrwałe związki. Jeden z Czeczenów przyznał, Ŝe wcześniej, w Lublinie,
mieszkał ze swoją dziewczyną, Polką, kilka miesięcy. Nie widział w tym nic niewłaściwego
ani ze względu na religię, ani tradycję. Chciał takŜe na dowód zaprezentować nagie zdjęcia,
które jego partnerka mu zrobiła. Kilkukrotnie takŜe mogłam przekonać się, iŜ nie tylko
młodzi męŜczyźni stanu wolnego nawiązują znajomości. MęŜczyzna, którego rodzinę
miałam okazję lepiej poznać, podczas jednej z wizyt odebrał telefon. O ile w kontaktach ze
mną starał się unikać polskiego, tłumacząc się brakiem znajomości języka, o tyle w trakcie
tej rozmowy posługiwał się w miarę płynną polszczyzną. Najwyraźniej, pomimo obecności
jego Ŝony w pokoju, umawiał się na spotkanie z kobietą. Po skończonej rozmowie bez
Ŝadnego zaŜenowania, jakby zapominając, Ŝe rozumiem, co mówił, stwierdził, iŜ dzwonił
jego kolega z pracy. Dowiedziałam się, Ŝe czasem Ŝony odkrywają takie romanse. Jedna z
kobiet opowiedziała mi, jak dowiedziała się o zdradzie męŜa. Zostawił telefon w kurtce i
wyszedł z pokoju. Akurat w tym czasie zadzwoniła do niego dziewczyna. Kobieta umówiła
się z nią na spotkanie, w trakcie, którego okazało się, Ŝe męŜczyzna nie przyznał się do
260
posiadania Ŝony i dwójki dzieci. Zdradzona, po powrocie do pokoju, zrobiła męŜowi
awanturę, on obiecał poprawę i właściwie na tym sprawa miała swój finał. Kilka tygodni
później spotkałam tego męŜczyznę w tramwaju. Rozmawiał przez telefon, po polsku,
umawiając się na kolejne spotkanie z kobietą. Poznane Polki jednak rzadko przychodzą do
ośrodka. Pracownicy z ochrony zapytani, o takie odwiedziny odpowiedzieli: - A gdzie tam!
Nie dla psa kiełbasa! [M.Cz. 23].
*
Czeczen moŜe by i chciał. Zastanowiło mnie, w jaki sposób zawierają te liczne
znajomości, o których mówili z dumą. Zaobserwowałam, Ŝe w większości wypadków takie
kontakty to tylko krótka rozmowa, a raczej próba rozmowy ze strony uchodźcy. Sami
przyznawali, Ŝe polskie dziewczęta nie chcą z nimi rozmawiać. Najczęściej tłumaczyli to
sobie niechęcią Polaków do języka rosyjskiego. Kilkukrotnie starałam się wytłumaczyć, Ŝe w
Polsce rzadko rozmawia się z obcymi na ulicy, a jeszcze rzadziej z tak poznaną osobą
umawia się na kolejne spotkanie. Zostało to skwitowane krótkim stwierdzeniem a jak inaczej
mogę poznać dziewczynę?. W tym przypadku wyraźnie preferowali własne metody, co więcej
nie postrzegając kobiet w kategoriach „koleŜeństwa”, ale wyłącznie jako obiekty seksualne.
Zorientowałam się takŜe, Ŝe ukrywanie nie tylko swojego stanu cywilnego, ale takŜe
swojej toŜsamości jest wśród Czeczenów stałą praktyką. Często, szczególnie, gdy wcześniej
studiowali, utrzymywali, Ŝe w Polsce przebywają na stypendium: Wiesz, kiedy ja poznaję na
przykład polskie dziewczyny, to staram się im nie mówić, Ŝe jestem uchodźcą. Ja im zawsze
mówię nieprawdę. Na pytanie, kto ty jesteś? Odpowiadam, Ŝe się tu uczę. Studentem jestem
[M.Cz. 26].
Często męŜczyźni podkreślali, Ŝe kobiety widzą, Ŝe są uchodźcami, Czeczenami.
Odrzucenie ich jako potencjalnych partnerów wiąŜą właśnie z tym faktem, a nie z
odmiennym sposobem komunikacji, równieŜ niewerbalnej. Polak pracujący w pobliŜu
ośrodka stwierdził, Ŝe zachowują się jak sępy, znaczy, Ŝe się patrzą, ale Ŝaden nie podejdzie
porozmawiać, tylko tak się przyglądają dziewczynom [M. Cz. 25]. RównieŜ Polki, z którymi
rozmawiałam mówiły, Ŝe uchodźcy z Czeczenii zachowują się „inaczej”. Z jednej strony nie
zaczepiają, nie rozmawiają, tylko kręcą się grupkami po mieście przypatrując się
napotkanym dziewczynom. Z drugiej, szczególnie młodsi w zimę rzucają w kobiety
śnieŜkami. Dziewczyna, która spotykała się z uchodźcą, sytuację, w jakiej się poznali opisała
w ten sposób: No to jeden juŜ w zeszłym roku tutaj przychodził, i mówił dzień dobry czy
cześć, i kiedyś stwierdził, Ŝe mnie odprowadzi kawałek, a miły był to się zgodziłam [M.Cz.
25].
Jeden z uchodźców powiedział mi, Ŝe to wstyd podejść do dziewczyny i zacząć z nią
rozmowę. Mniejsze opory mieli ci, którzy znali jako tako język. Twierdzili, Ŝe po prostu
podchodzą i zagadują kobietę. Nie było dla nich waŜne, kim ona jest, nie interesowało ich jej
wykształcenie, zawód czy zainteresowania. Właściwie liczyło się jedynie to, Ŝe jest kobietą.
W rzeczywistości jednak Czeczenom rzadko udaje poznać na dłuŜej jakąś dziewczynę.
Mieszkańcy Wołomina twierdzili, Ŝe nie ma dziewcząt spotykających się, z Czeczenami.
Mnie osobiście tylko do jednej z takich dziewcząt udało się dotrzeć. W rozmowie przyznała
się, Ŝe ze względu na tą znajomość z uchodźcą ludzie sprawiają jej przykrości: Kiedyś jak go
na imprezę wzięłam, to znajomy mi powiedział, Ŝe tego brudnego Czeczena do domu nie
wpuści. No to wyszłam [M. Cz. 25]. TakŜe jej koleŜanka ze sklepu, mająca, na co dzień do
czynienia z uchodźcami, pytanie o takie kontakty skwitowała: No gdzie tam, a jaka by
chciała. No jedna, co tutaj pracuje moŜe coś więcej o tym powiedzieć, ale teraz jest w
magazynie [M.Cz. 25].
Nie jest teŜ tak, Ŝe absolutnie wszyscy uchodźcy-męŜczyźni marzą o kontaktach z
261
Polkami. Wielu się od polskich dziewcząt dystansuje. Tłumaczą to brakiem wzajemnego
zrozumienia w najprostszych sprawach, choćby róŜnym poczuciu humoru. Szukają natomiast
dla siebie partnerki, ale wśród kobiet pochodzących z byłego ZSRR: My nie rozumiemy
waszych zwyczajów, i w tym nasza bieda. U nas dziewczyna powinna męŜczyźnie ustępować
w rozmowie i we wszystkim. A dziewczyny u was?? Nie! U was wszystko równo! - A co jest w
tym złego? - Ot, Ukrainki. Ja mam duŜo znajomych ukraińskich dziewczyn. I co ja im
powiem, dla nich to się staje prawem. A Polki takie „madamy”, niee, ja nie chcę się z nimi
zadawać.

Postawy uchodźców wobec kobiet zarówno swoich, jak i Polek mają dość duŜe
znaczenie dla przyszłej ich integracji w naszym kraju. Z tego punktu widzenia postawy
Czeczenów dają mniejszą nadzieję w przeciwieństwie do postaw Afrykanów. Silna presja w
czeczeńskiej społeczności do zachowania tradycyjnej roli kobiety w rodzinie, wspomagana
nakazami islamu będzie niemoŜliwa na dłuŜszą metę do kontynuowania w społeczeństwach
europejskich. Uwarunkowania przede wszystkim ekonomiczne nie pozwolą, aby męŜczyzna
nadal spełniał rolę jedynego Ŝywiciela rodziny w dodatku duŜej rodziny a kobieta mogła
zajmować się tylko domem. Wpływ otoczenia, mediów i edukacji szkolnej takŜe będzie miał
swój wpływ na rodzinę czeczeńską. Próba zachowania jej tradycyjnego modelu na siłę moŜe
skończyć się konfliktami, dezintegracją i marginalizacją czeczeńskiej diaspory w Europie.
Fałszywe wyobraŜenia czeczeńskich chłopców o relacjach między płciami tu - na Zachodzie
- teŜ są jedną z przeszkód na drodze do ich prawidłowego funkcjonowania w naszym
społeczeństwie. Ich próby nawiązywania bliŜszych związków z kobietami moŜna by jednak
uznać za pozytywne zachowania mające na celu wyjście z izolacji, gdyby lepiej potrafili to
robić.
Znajomość z Polkami daje moŜliwość uchodźcom nauczenia się szybciej języka,
komunikowania się w ogóle z Polakami i zdobycia mediatora kulturowego. Dzięki tym
kontaktom mogą oni zmienić swoje podejście do kobiet, inaczej spojrzeć na swoją i ich rolę w
rodzinie i dostosować swoje zachowanie do warunków w Polsce. MoŜna znaleźć juŜ w
naszym kraju przykłady takich uchodźców, którzy weszli na drogę integracji właśnie dzięki
zaprzyjaźnieniu się z polską dziewczyną a potem zawarciu z nią małŜeństwa. Dla większości
Czeczenów ta skuteczna strategia adaptacji wydaje się jednak poza ich zasięgiem.

8. 6. Doświadczenia przemocy w opowieściach uchodźców w perspektywie gender

Wywiady z uchodźcami dały nam wgląd w jeszcze jeden interesujący aspekt ich
sytuacji (doświadczenia), który jest związany z zapamiętywaniem własnych przeŜyć
wojennych, prześladowań, traumatycznych doświadczeń oraz ich artykulacji w zaleŜności od
płci badanych. „Składanie świadectwa” o tym, jego formy i prezentacje są waŜnym polem
badawczym współczesnej antropologii385. Za podstawę rozwaŜań tutaj mogą uchodzić
przemyślenia Michel Jackson prezentującej pogląd, Ŝe badaniu antropologicznemu powinny
podlegać nie tyle fakty, nie tyle same opowiadania uchodźców o dramatycznych sytuacjach i

385
M. Herzfeld, Antropologia. Praktykowanie teorii w kulturze i społeczeństwie, przeł. M. M. Piechaczek,
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2004, s. 326-330.
262
przeŜytych traumach, lecz to, w jaki sposób poszukiwacze azylu o nich opowiadają, jak się
one jawią rozmówcom przebywającym w obozach dla uchodźców386.
Dane na ten temat nie było łatwo uzyskać w sytuacji ograniczonego zaufania, jakie
mają osoby przebywające w procedurze. Niemniej jednak ci, którzy zdecydowali się nam
zaufać i opowiedzieć historie zawierające dostatecznie duŜo uwiarygodniających je
szczegółów byli z reguły męŜczyznami. Kobiety o wiele trudniej było skłonić do takich
wypowiedzi. Te, które się na to zdecydowały nie były w stanie opowiadać o przemocy
wojennej w taki sposób jak robili to męŜczyźni i to zarówno wtedy, gdy były jej ofiarami, jak
i aktywnymi uczestniczkami. W wypadku szczególnie Czeczenów zawsze, gdy pojawił się
męŜczyzna, kobieta przestawała juŜ cokolwiek mówić oddając głos męŜczyźnie. Niektórzy z
nich pouczali nas: Gdy chcesz zrozumieć czeczeńską kobietę, to nigdy nie pytaj o nic, jak
siedzi obok niej męŜczyzna. Nie będzie z tobą szczerze rozmawiała, będzie kłamać. Gdy będzie
samo, moŜe powie ci prawdę [M.F. 25]. W przypadku zaś afrykańskich muzułmanek: W
Afryce męŜczyzna jest zawsze na pierwszym miejscu. Kobieta nie moŜe wyraŜać swoich uczuć,
zawsze jest przestraszona [M.F. 18].
Z opowieści uchodźców wynikało, Ŝe nie wszyscy z nich doświadczali przemocy
biernie. Wielu spośród męŜczyzn, jak i kobiet aktywnie brało udział w walce zbrojnej lub w
inny sposób było sprawcami przemocy. Szczególnie młodzi męŜczyźni z krajów, w których
nie było wojny z dumą podkreślali, w jaki sposób dopuszczali się aktów przemocy, które
stanowiły fragment ich walki politycznej z dotychczasową władzą. Pakistańczyk zapytany, na
czym polegała jego działalność polityczna wymienił m.in. podpalenia biur działaczy partii
rządzącej. Inny z azylantów w ten sposób uzasadnił swój wniosek o status uchodźcy: Byliśmy
na spotkaniu i jak wyszliśmy to spotkaliśmy grupę Ŝołnierzy, którzy zaczęli nas bić na ulicy.
Ale my teŜ mieliśmy kamienie, porozbijaliśmy im samochody. - Czyli kto zaczął? – My
zaczęliśmy. Mieliśmy kamienie i topory... Zaczęliśmy rzucać kamienie, oni teŜ rzucali, ale
zobaczyli, Ŝe nas jest więcej i moŜemy wielu zabić, więc zaczęli uciekać i wezwali policję.
Policja dołączyła do nich i uŜyła broni. Zabili wielu ludzi. Mnie nic się nie stało, ale mnie
złapali. Nie mieli broni, więc tylko mnie pobili i znowu uciekłem. Od tej pory mam problemy
ze sobą [Togijczyk, N.S. 31]
W krajach, w których toczyła się wojna, jak w Czeczenii lub w Erytrei, brały w niej
udział równieŜ kobiety. Odpowiadając na pytania dotyczące ich motywacji, rzadko podawały
uczucia patriotyczne, czy obowiązek walki o wyzwolenie narodowe. Najczęściej była to chęć
osobistej zemsty za doznane krzywdy i rozpaczliwą sytuację, w której się znalazły nie dając
nadziei na normalność: Oni nas i tak zabiją czy się walczy czy nie... Chciałam iść walczyć, bo

386
M. Jackson, The Politics of Storytelling. Violence, Transgression and Intersubjetivity, Harvard 2002.
263
oni poniŜają nasz naród [N.S. 20]. Bardziej rozbudowane wypowiedzi moŜna było jednak
uzyskać tylko od męŜczyzn, którzy je w tym wyręczali: Kobieta i męŜczyzna pracują razem.
Jeśli jest wojna, to kobieta pójdzie z męŜczyzną. Na froncie one nie idą z tylu tylko z przodu,
są bardzo silne. Nie noszą długich włosów, ścinają je, zakładają czapki, strzelają, wszystko
robią. Dla męŜczyzn są jednak wciąŜ atrakcyjne. Tylko, jeśli dziewczyna idzie na front i jest
Ŝołnierzem, to nie chce rodzić. Gdyby wszyscy rodzili dzieci to nie byłoby Ŝołnierzy
[Erytrejczyk, N.S. 22].
Podobnie było w przypadku, gdy kobiety same doświadczyły na sobie przemocy,
zwłaszcza, gdy rzecz dotyczyła gwałtów i wiązała się z poczuciem utraty honoru. Kobiety w
przeciwieństwie do męŜczyzn nie znajdywały w opowiadaniu tych historii pewnej
przyjemności, związanej z odgrywaniem roli bohaterki. Do zwierzeń na ten temat udawało
nakłonić się z reguły tylko kobiety starsze, ale i one zawsze dąŜyły do ich skracania i syntezy.
Przemoc wojenna doświadczana jest na róŜne sposoby, co do pewnego stopnia
związane jest z płcią. W ustnych przekazach uchodźców róŜnice te ujawniają się w
odmiennym sposobie opowiadania własnych historii. MęŜczyźni upatrują w przebytym
cierpieniu powód do dumy i mają tendencje do heroizacji swojej dramatycznej przeszłości.
Kobiety odwrotnie to, co ich spotkało uznają za hańbę. W ich wypadku pewne fakty są
pomijane, jeŜeli odzwierciedlają treści, które naleŜy ukryć lub te, które wywołują wstyd.
Wiele wskazuje, Ŝe znaczna liczba kobiet ubiegających się o status uchodźcy padła ofiarą
przemocy seksualnej, ale kwestie te rzadko wychodzą w trakcie wywiadu statusowego.
Narracje są konstruowane przez ukrywanie treści, o których nie moŜna mówić. Mogą do nich
naleŜeć nie tylko przypadki gwałtów, ale w przypadku niektórych grup afrykańskich (np.
Somalijczyków lub Sudańczyków) takŜe przypadki porwań dzieci lub młodych kobiet w celu
sprzedaŜy. Dokonuje się tego zgodnie z logiką zrozumiałą dla członków danej grupy.
PowyŜsze ustalenia mają znaczenie dla procedury uchodźczej, w której zbyt często nie
bierze się pod uwagę, Ŝe wnioskodawcy o pewnych zdarzeniach nie będą chcieć mówić nawet
wtedy, kiedy zaleŜy od tego decyzja w sprawie ich przyszłego statusu. Przytoczone historie
pokazują, jakie ryzyko związane jest z orzecznictwem uchodźczym z uwagi zarówno na treść,
jak i formę tych relacji. Historie uchodźców-męŜczyzn są z reguły dłuŜsze, więcej w nich
szczegółów i przykładów, które mogą być dowodem prześladowania. Zawierają sporo
powtórzeń, które mają uwiarygodniać ich narracje i podkreślać ich bohaterstwo lub
martyrologię. Oczywiście więcej w nich moŜe być takŜe konfabulacji niŜ w krótkich, choć
bardzo emocjonalnych, wypowiedziach kobiet. Oznacza to, Ŝe podczas analizy róŜnic
występujących w zeznaniach uchodźców powinien być takŜe uwzględniony czynnik płci,
264
który w komunikacji kulturowej odgrywa nie mniejszą rolę niŜ róŜnice etniczne (patrz:
„Historie uchodźcze”).
Natalia Słodzinka (studentka IEiAK UW)
Historie uchodźcze
Najbardziej zajmującym mnie zagadnieniem było to, jak uchodźcy opowiadają o
przeŜytych traumatycznych doświadczeniach. A takŜe czy kobiety i męŜczyźni robią to w
ten sam sposób?
Z kobietami nie łatwo było jednak nawiązać kontakt. Wiele kobiet odmówiło mi
wywiadu, gdyŜ nie chciały o swoich doświadczeniach opowiadać obcej osobie. Nawet,
jeśli udało mi się namówić na wywiad, którąś z nich to, jeśli mąŜ znajdował się w pobliŜu,
to i tak to on przejmował jej rolę. MęŜczyźni byli nieporównanie bardziej skorzy do
rozmów. W dodatku tak nakazują czeczeńskie wzorce Ŝycia rodzinnego, Ŝe to męŜczyzna
wiedzie prym w rozmowie. Ostatecznie jednak udało mi się przeprowadzić kilka
wywiadów z samymi kobietami, zarówno Czeczenkami, jak i Afrykankami i zauwaŜyłam,
Ŝe wszystkie te rozmowy są krótsze niŜ przeciętne wywiady z męŜczyznami. Prowadzenie
rozmów równieŜ przychodziło mi z duŜo większym trudem, gdyŜ kobiety zwykle
odpowiadały na pytania lakonicznie i trzeba było delikatnie i cierpliwie „wyciągać” od
nich informacje. Inaczej męŜczyźni: oni mówili to, co chcieli powiedzieć nawet, jeśli nie
było to bezpośrednio związane z moim pytaniem. Sprawiali wraŜenie, Ŝe wiedzą
dokładnie, co chcą przekazać do wiadomości jak najszerszego grona osób i rozmowa ze
mną jest po prostu jeszcze jedną do tego okazją. MęŜczyźni mieli teŜ generalnie większą
niŜ kobiety orientację w sytuacji politycznej, która leŜała u podstaw konfliktu zbrojnego w
ich kraju. Czeczeni w większości wypowiadali się pochlebnie o prezydencie Dudajewie, a
spośród dwóch następujących po nim liderów: Maschadowa i Basajewa popierali raczej
tego pierwszego, jako doświadczonego i rozsądnego polityka, który chciał pokojowo
zaŜegnać konflikt. Kobiety, pytane o ocenę tych postaci, często nie potrafiły udzielić
odpowiedzi i odsyłały mnie do męŜów, jako lepiej poinformowanych.
ZauwaŜyłam, Ŝe męŜczyźni nie mieli problemu z opowiadaniem o doświadczonej
przemocy, np. o torturach, podczas gdy kobiety, które w większości padły ofiarą gwałtu,
niechętnie przywoływały w rozmowie wspomnienia o tych wydarzeniach. Rzucało się w
oczy, Ŝe dramatyczne wspomnienia były wciąŜ obecne w ich myślach, z trudem jednak
przychodziło wyraŜenie ich słowami. Rozmówczynie miały nadzieję, Ŝe same poradzą
sobie z dźwiganym cięŜarem i nie miały Ŝadnych tendencji do heroizacji swoich przeŜyć.
Tylko dzięki długotrwałemu podtrzymywaniu kontaktu i dzięki rekomendacji kogoś
będącego wspólnym znajomym udaje się czasem usłyszeć bardziej szczere i obszerne
relacje. Historię jednej z rodzin czeczeńskich poznałam dopiero po pół roku odwiedzania
ich, co tydzień. Było to dla nich widocznie na tyle osobiste wspomnienie, Ŝe mogli o nim
opowiedzieć tylko komuś, kto zapracował na ich zaufanie. Kobieta z Somalii natomiast
zgodziła się ze mną porozmawiać po usilnych namowach swojego rodaka, który znał mnie
juŜ od kilku miesięcy. Podobnych obserwacji dokonała Francesca Declich prowadząc
badania wśród ofiar przemocy wojennej w Somalii. MęŜczyźni obszernie opowiadali jej o
przeŜytych torturach. Nie poruszali przy tym kwestii swoich odczuć, tylko relacjonowali
zdarzenie. Prawdopodobnie po latach będą do niego wracać, opowiadając o nim wnukom,
jako o części swej heroicznej przeszłości. Fakt, Ŝe przeŜyli, a więc przezwycięŜyli
okrucieństwo, był dla nich powodem do publicznego okazywania dumy. Podobny pogląd
reprezentowali takŜe moi somalijscy rozmówcy. Kobieta, z którą rozmawiałam widziała
wyraźną róŜnicę pomiędzy doświadczeniem tortur, których ofiarą padają męŜczyźni, a
gwałtem, którego sama doświadczyła. Był on dla niej hańbą, o której nie chciała mówić
nawet osobom Ŝyczliwym, nawet takim, o których wie, Ŝe rozmowa z nimi przyniosłaby
jej ulgę. Była raz u psycholoŜki, czuła się przez nią zrozumiana i dobrze tę wizytę
265
wspomina, nie zamierza jednak kontynuować z nią rozmów ani Ŝadną inną lekarką.
MęŜczyzna z Somalii tak to skomentował: Często one nic o tym nie mówią i utrzymują to
w tajemnicy. Nie chcą, Ŝeby ludzie o tym mówili, więc decydują się być cicho. To problem
psychologiczny. Nie ma, po co ogłaszać to publicznie, bo nie ma Ŝadnej władzy
administracyjnej, która by jej pomogła. Więc lepiej być cicho. Jak kobieta jest zgwałcona,
to godność jej odebrano. MęŜczyzna, jeśli doświadczy przemocy, to jest uwaŜany za
bohatera [Ŝe to dzielnie przeŜył]. Będzie wzbudzał postrach i plemię wybierze go na
obrońcę [Somalijczyk, N.S. 26].
WaŜną przyczyną trudności, jakie mają uchodźcy w dzieleniu się swoimi
wspomnieniami, jest poczucie, ze ktoś, kto nie przeŜył tego, co oni, nie będzie w stanie ich
zrozumieć. „Kto nie był tam choćby godzinę, ten nie moŜe nas zrozumieć” powiedziała mi
jedna z Czeczenek [N.S. 3]. Rozmawiając z towarzyszami niedoli, kaŜdy z nich moŜe
znaleźć w cudzych historiach odbicie własnych przeŜyć. Daje to poczucie wspólnoty i
porozumienia, podczas gdy wśród Polaków czują się wyobcowani i samotni ze swoim
bólem. Problem ten omawia takŜe antropolog Michael Jackson wychodząc z załoŜenia, Ŝe
cechą ludzkiej egzystencji jest funkcjonowanie na dwóch poziomach: jako jednostka i jako
część społeczności. Na poczucie toŜsamości i przynaleŜności do wspólnoty składają się:
Ŝycie na ziemi od pokoleń naleŜącej do przodków, rodzinne groby i własność domostw,
rodowe imiona oraz sfera duchowa. Relacja pomiędzy mikro- i makrokosmosem, czyli
pomiędzy byciem autonomicznym podmiotem dla siebie, a anonimową cząstką całości dla
społeczeństwa jest zmienna. Pewna jednak chwiejna równowaga musi być zachowana, by
człowiek normalnie funkcjonował. Gdy proporcje w tej relacji zostaną trwale zaburzone,
człowiek przeŜywa traumę. Sytuacja uchodźcza to albo zagubienie w obcej,
nieograniczonej przestrzeni podczas ucieczki, albo zamknięcie i bierność pobytu w obozie.
Obie sytuacje odbierane są jako śmierć społeczna i hańba. Ludzie stają się juŜ tylko
obiektami działań innych, waŜne jest to, jak inni (urzędnicy przyznający status,
pracownicy ośrodków) ich postrzegają. Oni sami tracą poczucie podmiotowości. Są
uratowani, ale zdegradowani i poniŜeni. Ograniczające ich reguły odbierają jako opresyjne
nie, dlatego, Ŝe w domu nie mieli reguł, ale dlatego, Ŝe tamte były ich własne, a te są im
narzucone z zewnątrz. W tej sytuacji jedyną sferą, o której jeszcze mogą sami decydować i
do której nikt obcy nie ma dostępu, są ich wspomnienia. Szczerość uznają za przywilej nie
dla nich, co ma istotny wpływ na przebieg rozmowy z badaczem i uzyskane przez niego
informacje. Uchodźcy mają poczucie przepaści między sobą a kimś, kto nie podziela ich
doświadczenia. Ich odczucia nie znajdują odbicia w jego odczuciach. Jeśli zachowanie
jednostki nie znajduje odbicia w otoczeniu, potęguje to jej poczucie obcości i
samotności387 (patrz: Aneks 1, Historie męŜczyzny i kobiety uchodźcy z Kamerunu oraz
analogicznej pary z Somalii).

8.7. Zakończenie

W powyŜszym rozdziale próbowaliśmy podsumować nasze długie rozwaŜania na


temat pobytu kandydatów na uchodźców w specjalnych ośrodkach dla nich. Wykorzystaliśmy
w tym celu (podobnie jak w całej pracy) koncepcję „rytuału przejścia”, która pozwoliła na ich
określenie jako strefy liminalności i wykluczenia. Nasi badani akcentują tutaj swoisty stan
zawieszenia Ŝyciowego oraz ograniczenie lub zupełny brak w dostępie do waŜnych

387
M. Jackson, The politics of Storytellling. Transgerssion and Intersubjetivity, Harvard 2002, s. 70-71.
266
społecznych zasobów388, do których naleŜy praca i zatrudnienie, dostęp do legalnego rynku
pracy oraz przeciwdziałanie procesowi „ubezwłasnowolnienia” (utraty samodzielności,
sprawstwa itp.), a dalej niewystarczające środki finansowe na utrzymanie własne i rodziny,
potrzeba zagospodarowania czasu wolnego, związanego z chęcią podniesienia swoich
kwalifikacji zawodowych. Podstawową i górująca nad nimi kwestią pozostaje przede
wszystkim brak określenia swojego statusu prawnego (pragnienie legalizacji pobytu). Jest ono
podstawowym elementem ich pozycji (statusu) społecznego, a jednocześnie główna „furtką”
wyprowadzająca z ośrodka i doprowadzająca do moŜliwości normalnego funkcjonowania w
nowych warunkach (o czym będzie mowa w rozdziale następnym).
Sytuacja „zawieszenia’ wiąŜe się ze świadomym przygotowaniem i odgrywaniem
swojej roli jako „uchodźcy” – czyli wchodzenia w tę rolę, akcentowanie określonych jej
elementów i swoich przeŜyć itp. w zaleŜności od konkretnej sytuacji lub widowni społecznej.
W rozdziale tym poruszyliśmy takŜe dwie kwestie związane z odwołaniem się do
zróŜnicowania ze względu na płeć (gender). Wskazaliśmy na uwarunkowania kulturowe
postaw uchodźców czeczeńskich wobec kobiet oraz ich relacji z Polkami. Druga kwestia
omawiana tutaj przez nas pozwoliła stwierdzić odmienności narracji męŜczyzn i kobiet
swoich „historii uchodźczych”, co pozostaje dla nas waŜnym przyczynkiem do rozwaŜań na
temat procedur uchodźczych.

Rozdział IX.
388
. M. Lesińska, Imigranci jako grupa wykluczona w perspektywie polityki ..., s 18.
267

Perspektywy integracji uchodźców w społeczeństwie polskim.


Wyzwania normalnego Ŝycia

9. 1. Wstęp

Nawiązując do rozwaŜań w poprzednich rozdziałach moŜemy powiedzieć, Ŝe


kandydaci na uchodźców przechodzą przed przyjazdem do Polski fazę preliminarną
(odwołując się do koncepcji Arnolda van Gennepa) – wyłączenia z dotychczasowej
społeczności. Jest to etap trudny, który zgodnie z ich oczekiwaniami powinien zakończyć się,
jak najszybciej. Oczekują oni, Ŝe włączą się do nowej społeczności, w której znajdą
schronienie oraz rozpoczną następnie nowe i lepsze Ŝycie. Zanim się to jednak stanie, są
zmuszeni przejść stadium liminalności, równie bolesnego rytuału „pozornej śmierci i
odrodzenia”. Odrodzenia juŜ w nowej osobie, z nowym statusem społecznym, tak jak to się
dzieje w kaŜdym obrzędzie inicjacyjnym. Proces ten dokonuje się w naszych warunkach w
ośrodku dla uchodźców. Dopiero wówczas moŜe nastąpić etap postliminalny, zwany równieŜ
fazą agregacji (czyli integracji uchodźców w społeczeństwie gospodarzy)389.
Rozpoczyna się on od otrzymania pozytywnej decyzji statusowej i momentu
opuszczenia ośrodka. Zarejestrowania w Urzędzie Pracy i wynajęcia mieszkania, a tak
naprawdę dopiero od momentu, gdy zacznie on zarabiać, a zarobki i jego cała sytuacja
finansowa pozwoli mu na rozpoczęcie samodzielnego Ŝycia. Przestanie wtedy być częścią
wieloosobowej zbiorowości uchodźców poddanym biurokratycznym procedurom. Droga ta,
nie jest pozbawiona rozczarowań, ale przynajmniej prowadzi juŜ do etapu ostatniego w
drodze uchodźcy. Najpierw wydania mu zgody na pobyt na czas określony, potem na
osiedlenie się a po latach obywatelstwa, czyli ostatecznego przyjęcia do społeczeństwa
polskiego390. Dopiero wówczas zakończy się okres jego wykluczenia rozpoczęty w momencie
opuszczenia swego kraju pochodzenia391.
W tym rozdziale podejmiemy kwestie integracji uchodźców w naszym kraju. Skupimy
się z jednej strony na ich oczekiwaniach i planach Ŝyciowych (wykorzystując dane z
sondaŜu i wywiadów), a z drugiej strony na przeŜywanych przez nich realnych problemach
wchodzenia i normalnego funkcjonowania społecznego. Poruszymy takŜe kwestie

389
V. Turner, Od rytuału do teatru. Powaga zabawy, przeł. M. I J. Dziekanowie, Oficyna Wydawnicza
Volumen, Warszawa 2005, s, 35-41; Barnard, Antropologia, przeł. S. Szymański, PIW, Warszawa 2004, s. 129-
130.
390
Podstawowym aktem prawnym regulującym nabycie obywatelstwa polskiego jest Konstytucja, która
wskazuje, Ŝe obywatelstwo nadaje Prezydent RP (art. 137 Konstytucji RP). Sposoby, warunki i tryb
postępowania określa ustawa o obywatelstwie polskim (z dnia 15.02.1962 r.; Dz. U. z 2000 r. Nr 28, poz.353 ze
zm.) oraz rozporządzenie Prezydenta RP w sprawie postępowania o nadanie obywatelstwa polskiego (z dnia
14.03 2000 r.; Dz.U. Nr 18, poz. 231).
391
W. Klaus (red.), Prawne uwarunkowania integracji uchodźców w Polsce. Komentarz dla praktyków,
Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Warszawa 2006; „Z obcej ziemi” 2001, nr 11, s. 3-6; A. Jasiakiewicz, W.
Klaus, 2005: Zmiany w prawie o uchodźcach, „Z obcej ziemi” 2006, nr , s. 7-10.
268
moŜliwości poprawy polityki państwa w tej dziedzinie oraz poczucie naznaczenia bycia
„uchodźcą”.
Nie wchodzimy tutaj szerzej w dyskusję na temat pojęcia „integracji”392. Rozumiemy
ją szeroko jako proces adaptacji uchodźców (jako imigrantów) i społeczeństwa
przyjmującego zarówno w wymiarze ekonomicznym, jak i społecznym, kulturowym i
politycznym393. Podkreślić jednak naleŜy, Ŝe integracja nie jest zazwyczaj rozumiana jako
proces całkowitego kulturowego przystosowania się, porzucenia własnych wartości i
upodobnienia się do dominującej większości, czyli akulturacji lub tym bardziej wyrzeczenia
się własnej toŜsamości tj. asymilacji. Ma być w załoŜeniu procesem dwustronnym,
obejmującym takŜe i społeczeństwo przyjmujące, w którym wedle teoretyków polityki
integracji i wielokulturowości powinno się stworzyć miejsce zarówno dla odmiennych
toŜsamości imigrantów, jak i mechanizmy ich zgodnego współistnienia z kulturą kraju
przyjmującego394. Przy najmniej teoretycznie integracja oznacza istnienie stałego dialogu między
większością zdolną do rezygnacji ze swojej dominującej pozycji a imigrantami skłaniającymi się do
współdziałania w ramach społeczeństwa obywatelskiego i stawiającymi kwestię róŜnic na drugim
planie. Pełna integracja obejmuje, więc w załoŜeniu nie tylko przybyszy, ale równieŜ
społeczeństwo gospodarzy, które powinno stworzyć obszary dla aktywności kulturowej
imigrantów. Oznacza to, Ŝe państwo realizujące politykę pełnej integracji powinno
umoŜliwić imigrantom m.in. uczestnictwo w Ŝyciu publicznym, praktykowanie własnej
religii, nauki w rodzimym języku i tworzenie własnych instytucji kulturalnych. Oczekuje
jednak od nich opanowania oficjalnego języka i przestrzegania obowiązujących praw oraz
podstawowych norm zachowania wymaganych w danym kraju. Oznacza to przewaŜnie zakaz
dla tworzenia własnych systemów jurysdykcji oraz praktykowania pewnych zwyczajów
kulturowych (najczęściej dotyczą one przybyszy pochodzących z krajów muzułmańskich),
które stoją w raŜącej sprzeczności z normami kraju przyjmującego i uniemoŜliwiają zgodne
współŜycie395.

392
J. Balicki (red.) 2007, Integracja kulturowa imigrantów. Wyzwania i dylematy, Instytut Politologii
Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie – Fundacja Konrada Adenauera w Polsce, Warszawa
2007. Ośrodek Badan nad Migracjami UW przygotowuje obecnie (2008 r.) wydanie specjalnej publikacji na
temat polityk, efektów i badań nad integracją imigrantów w krajach europejskich.
393
Integracja Migrantów. Stanowisko IOM, IOM, marzec 2003, s. 1.
394
R. Baubock, Integracja imigrantów, tłum. robocze, Departament ds. Migracji i Uchodźstwa MSWiA,
Warszawa 1997, s. 7-9, 37-40. W tym znaczeniu pojęcie „integracji” łączy się silnie z polityką
wielokulturowości. Zaznaczyć jednak trzeba, Ŝe wielu teoretyków podkreśla często róŜnicę między integracją
rozumianą niekiedy jako polityka „tygla”, z której ma powstać nowa jakość, a koncepcjami pluralistycznymi
akceptującymi róŜnorodność kulturową danego społeczeństwa; zob. m.in. J. Rex, Muticulturalism in Europe and
America, „Nations and Nationalism”, 1995, nr 1.
395
W państwa zachodnich dotyczy to przede wszystkim takich zwyczajów, jak okaleczenia genitalne,
skaryfikacje inicjacyjne wykonywane dzieciom, tortury rytualne, praktyki wieloŜeństwa, rytualne zabijanie
zwierząt, tradycyjne pochówki tylko w całunie, małŜeństwa aranŜowane i młodociane lub związki o zbyt bliskim
stopniu pokrewieństwa, zakazywanie przez rodziny uczestnictwa w zajęciach sportowych dziewczynkom i
kobietom, nakaz stosowania dla kobiet zasłon głowy i twarzy, uniemoŜliwianie kobietom działalności w sferze
269
Polityki dotyczące integracji są róŜnie definiowane w róŜnych państwach, choć
wszystkie łączy je odejście (przynajmniej w sferze deklaracji) od forsowania polityki
przymusowej asymilacji i sprzeciw wobec izolowania (gettyzacji) imigrantów oraz
dyskryminacji ich w pracy, spostrzegane jako główna dotąd przyczyna ich wykluczenia i
marginalizacji w społeczeństwa przyjmujących. Integracja wydaje się stanowić obiecującą
formę współŜycia gospodarzy i imigrantów. Jako jednak polityka wielokulturowości od początku
budziła szereg kontrowersji i obok entuzjastów ma równieŜ licznych krytyków396. Z tego teŜ względu
integracja jako proces dwukierunkowy pozostaje wciąŜ ideą w sferze postulatów. W Europie przez
rządy rozumiana jest zwykle jako jednostronna praktyczna adaptacja cudzoziemców do
społeczeństwa przyjmującego. W Polsce urzędnicy migracyjni próbowali ją definiować jako „proces,
w którym uznany uchodźca przystosowuje się do samodzielnego Ŝycia i podporządkowuje prawom i
wartościom uznawanym i chronionym w kraju przyjmującym”. Obecnie, gdy wdraŜane są w Ŝycie
programy integracyjne unika się definiowania samego pojęcia, gdyŜ jak powiedziała jedna z osób
odpowiedzialnych za nie, jest to w gruncie rzeczy tylko konstrukt myślowy, dla kaŜdego znaczący
coś innego [urzędniczka z Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego]. Celem tych programów w
Polsce jest pomoc uchodźcy w znalezieniu mieszkania i pracy. UmoŜliwienie mu nauki języka i
ogólnie rzecz biorąc praca i pomoc socjalna. A więc w gruncie rzeczy chodzi w nich tylko o wstępną
pomoc w praktycznej adaptacji do Ŝycia w Polsce. W naszym kraju gdzie wystarczającym duŜym
problemem jest brak dostępnych mieszkań, uwaŜa się, Ŝe jeśli uchodźcy będą mieli gdzie mieszkać,
będą mówić po polsku i mieć pracę to w zasadzie program integracyjny zostanie wykonany.
Sytuacje, które występują w zachodnich krajach imigracyjnych, Ŝe imigranci mają gdzie mieszkać,
posługują się językiem danego kraju i pracę teŜ mogą w zasadzie znaleźć, jeśli tylko tego chcą a
mimo to są niekiedy olbrzymie problemy z ich integracją, są w Polsce w duŜej mierze abstrakcyjne i
dotąd poza indywidualnymi przypadkami niespotykane. Wynika to oczywiście przede wszystkim z
braku duŜych diaspor imigrantów, w których mogą się one ujawnić.
Pomoc państwa w tak rozumianej integracji dotyczy przede wszystkim uznanych uchodźców.
Jest to związane z faktem, Ŝe tylko osoby ze statusem uchodźcy mają prawo korzystać z
ochrony międzynarodowej w ramach, której mają równieŜ szczególne prawa integracyjne,
które wynikają z postanowień Konwencji Genewskiej z 1951 roku. Są one zrównane w
prawach ekonomicznych (dostęp do rynku pracy) i społecznych (dostęp do oświaty
publicznej oraz opieki społecznej) z obywatelami danego kraju, a inni cudzoziemcy
(migranci ekonomiczni) takie uprawnienia zdobywają po pewnym (zazwyczaj długim)
okresie pobytu w danym kraju. Dodatkowo w większości państw uwzględnia się specyfikę
połoŜenia uchodźców poprzez tworzenie dla nich wspomnianych specjalnych programów
integracyjnych. Składają się na nie przede wszystkim rozmaite ułatwienia socjalne
(szczególnie w pierwszym roku po pozytywnej decyzji w sprawie statusu) oraz kursy języka
oficjalnego397.
Koncentracja pomocy integracyjnej na uchodźcach jest o tyle zasadna, Ŝe naleŜy
pamiętać, Ŝe naleŜą oni do tego typu imigrantów, którzy mogą posiadać mniejsze na nią
szanse niŜ inne grupy cudzoziemców. Imigranci stricte ekonomiczni zdecydowanie częściej
podejmują decyzje o wyjeździe i przyjeździe do nowego kraju w sposób bardziej świadomy,
który uwzględnia moŜliwości popytu na ich kwalifikacje i szanse zatrudnienia, a takŜe
obecność swoich „etnicznych” ziomków (rola kapitału społecznego)398. Uchodźstwo dotyczy
osób, które często nie planowały wyjazdu do nowego kraju. Mimo, Ŝe podejmowały one
decyzje o wyjeździe i wyborze kraju przyjazdu w sposób takŜe przemyślany (patrz rozdział
czwarty), ale na podstawie takich kryteriów i wymagań, które uwzględniały głównie ich

publicznej, uniemoŜliwianie dzieciom kontynuacji edukacji po osiągnięciu wieku, który w danej kulturze
oznacza osiągnięcie zdolności do małŜeństwa. Patrz m.in.: B. Parek, Rethinking Multiculturalism, Palgrave
Macmillan, New York 2006 i A. Przymies (red.), Muzułmanie w Europie, Dialog, Warszawa 2005.
396
S. Łodziński, ?
397
Zob. Integracja w Europie, „Z Obcej ziemi” 2001, nr 11, s. 7-9; J. Wiśniewski, Programy integracyjne dla
uchodźców Australii i Kanadzie – lekcje dla Polski, w: J. Frelak, W. Klaus, J. Wiśniewski (red.), Przystanek
Polska. Analiza programów integracyjnych dla uchodźców, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2007.
398
A. Górny, P. Kaczmarczyk, Uwarunkowania i mechanizmy migracji zarobkowych w świetle wybranych
koncepcji teoretycznych, „Prace Migracyjne” nr 49, Warszawa listopad 2003, s. 61-67.
270
sytuację „uchodźcy”, a nie imigranta zarobkowego. Ich umiejętności i kwalifikacje
zawodowe mogą być dlatego w duŜym stopniu nie adekwatne wobec nowego rynku pracy.
Pozostaje to szczególnym wyzwaniem dla polityki państwa.

9. 2. Plany na przyszłość osób oczekujących na nadanie statusu uchodźcy (w świetle


badania sondaŜowego)

Badane przez nas w sondaŜu osoby oczekujące na nadanie statusu uchodźcy mówią o
chęci pozostania w Polsce. Taką opinię wyraziło prawie 70% badanych (69,4%; 134 osoby),
zdecydowanie negatywną opinię pod tym względem ma jedna czwarta naszych badanych
(25,9%; 50 osób), zaś niecałe 5% nie ma jeszcze zdania na ten temat399.
Od czego badani uzaleŜniają pozostanie w naszym kraju? Głównym kryterium
pozostaje uregulowanie statusu prawnego pobytu w Polsce – uzyskanie statusu uchodźcy
(37,3%; 50) lub pozwolenia na pobyt tolerowany (8,2%; 11). Do innych motywów naleŜy
uzyskanie pracy i środków na utrzymanie rodziny (20,9%; 28), mieszkania (4,5%; 6) oraz
moŜliwości edukacji własnej i dzieci (2,2%; 3). Wyniki te potwierdzają świadomą decyzję o
wyborze Polski jako kraju uchodźczego.
Ze względu na narodowość najbardziej zdecydowane na pozostanie u nas są osoby
„innej” narodowości, z których zdecydowana większość (82,9%) chce tu pozostać, zaś
14,6% nie pragnie tego. Wśród osób narodowości czeczeńskiej proporcje są mniej widoczne,
61,7% pragnie pozostać u nas, 29% odmawia pozostania, zaś 9,3% waha się. Ze względu na
wiek najbardziej zdecydowane na pozostanie u nas są osoby dorosłe, w wieku średnim – z
których ponad dwie trzecie (70,1%) chce pozostać, zaś 24,7% nie chce. Proporcje wśród
grupy osób najstarszych są niŜsze – 65,6% pragnie pozostać, zaś 22,6% nie, a 11,8% waha
się.
Z kolei ze względu na stan rodzinny osoby samotne są najbardziej zdeterminowane
(80,9% na tak, zaś 14,9% na nie), zaś osoby z rodzinami pozostają najbardziej podzielone
(62,9% na tak, wobec 27,4% na nie). Posiadanie wyŜszego wykształcenia podwyŜsza chęć
pozostania w naszym kraju – na tak jest 59,3% respondentów z podstawowym
wykształceniem, 64,7% ze średnim, zaś 78,4% z wyŜszym. MoŜna to takŜe dostrzec w ich
ocenach moŜliwości powrotu do kraju pochodzenia (tabela 7).

Tabela 7. MoŜliwości powrotu do własnego kraju

Lp. Charakter decyzji Odsetek (liczba


wskazań)
1. Nie 48% (96)
2. Tak, ale po ustaniu zagroŜeń 40,5% (81)
3. Tak, moŜe kiedyś 6% (12)

399
ZbliŜone wyniki otrzymała I. Koryś, Audyt umiejętności osób ubiegających się..., s. 29-30.
271
4. W zaleŜności od sytuacji 4% (8)
5. Nie wiem 1,5% (3)

Badani są świadomi swoich decyzji w zakresie powrotu do kraju swojego


pochodzenia, gdyŜ tylko trzech respondentów nie było pewnych swojej decyzji w tym
zakresie (1,5%). Prawie połowa z nich (48%) odpowiada w sposób zdecydowanie negatywny.
Ich wyjazd z ojczyzny i przyjazd do Polski miał charakter, jak moŜna się spodziewać, decyzji
ostatecznej. Świadczyć to moŜe o pewnych obawach przed powrotem do kraju pochodzenia
oraz w jakimś sensie (niezaleŜnie od rzeczywistych przyczyn) potwierdzać ich uchodźcze
deklaracje. Na pewno są one znakiem duŜej determinacji badanych na rzecz pozostania
zagranicą. Wyniki te są o tyle charakterystyczne dla uchodźców, gdyŜ badania nad
migracjami wskazują raczej, Ŝe migranci „dobrowolni”, zwłaszcza w pierwszych latach
pobytu na obczyźnie (niezaleŜnie od rzeczywistych decyzji), raczej częściej wyraŜają chęć
powrotu do kraju pochodzenia niŜ z góry go wykluczają.
Druga grupa badanych, nieco mniejsza od poprzedniej (40,5%), nosi w sobie
świadomość powrotu, ale dopiero po ustaniu przyczyn ich uchodźstwa, działań wojennych i
prześladowań. Do grupy tej naleŜą przede wszystkim Czeczeni, którzy podkreślają swą
tęsknotę i chęć powrotu, ale dopiero po ustaniu zagroŜenia. W praktyce rozczarowanie
pobytem w Polsce powoduje, Ŝe wysoki odsetek tej grupy wyraŜa chęć powrotu juŜ teraz w
ramach dobrowolnych repatriacji organizowanych przez Urząd i IOM (około 500 powrotów
w 2007 r.). Co dziesiąty badany jeszcze się zastanawia i w zaleŜności od rozwoju sytuacji
zdecyduje o powrocie do domu.
Najbardziej rozwaŜają swój powrót do ojczystego kraju (po ustaniu zagroŜeń) osoby
narodowości czeczeńskiej – 49,5% na tak, 39,3% na nie, 11,2% waha się. Najbardziej
zdecydowanie na nie są osoby „innej narodowości” (65,9%), a 24,4% na tak (9,8% trudno
powiedzieć). Osoby narodowości „rosyjskiej” są raczej zdecydowane – 51,9% na nie, 34,6%
na tak, 13,5% – trudno powiedzieć.
Ze względu na wiek najbardziej nie chcą wracać z powrotem osoby najmłodsze
(85,7%), zaś wśród osób najstarszych najmniej chce wracać 43,0% osób. Na tak zdecydowane
są osoby w średnim i starszym wieku (odpowiednio 41,2% i 40,9%), a najmniej osoby
najmłodsze (14,3%). Rodzina powoduje, Ŝe osoby te chcą wracać do siebie z powrotem (46%
na tak, 41,9% na nie, 12,1% – trudno powiedzieć). Odwrotnie osoby samotne, z których
57,4% nie chce wracać, zaś 36,2% jest na tak, a 6,4% trudno powiedzieć.
272
Na decyzję wykształcenie i zwód wpływają podobnie jak rodzina. Osoby z
wykształceniem wyŜszym chcą wrócić bardziej niŜ pozostali (51,0% na tak, 45,1% na nie).
Osoby z wykształceniem podstawowym to 70,4% na nie, zaś 11,1% na tak.

9. 3. Plany na przyszłość osób oczekujących na nadanie statusu uchodźcy (w świetle


badań jakościowych)

Jechać dalej, zostać czy powrócić? Pytanie to zadaje sobie wcześniej czy później
większość pensjonariuszy polskich ośrodków dla uchodźców. W pierwszym jego członie –
„czy jechać dalej?” jest trochę polskiej specyfiki wynikającej ze spostrzegania naszego kraju,
jako tranzytowego, jeszcze „nie całkiem prawdziwego Zachodu”. W Niemczech lub Francji
uchodźcy nie rozwaŜają tej kwestii, bo przewaŜnie nie ma, dokąd juŜ jechać, choć i tam
przekonują się, Ŝe nie dotarli do prawdziwego raju.
W wypadku Polski większość osób, która znajduje się w ośrodkach, nie zakłada od
początku pozostania w naszym kraju na stałe. Pragną tylko odpocząć i ewentualnie dostać
status, aby łatwiej było pojechać dalej na „Zachód”400. Od momentu znalezienia się Polski w
strefie, Schengen Genewski Dokument PodróŜy tylko do tego celu nie jest juŜ tak potrzebny.
Zwiększona częstotliwość wykonywania przez władze państw UE postanowień o readmisji
wynikających z Konwencji Dublińskiej sprawia jednak, Ŝe powoli pojawiają się pierwsze
symptomy zmiany w tym względzie postaw uchodźców. Coraz więcej poszukujących azylu
przekonuje się, Ŝe brak kontroli na granicach bynajmniej nie oznacza łatwiejszej moŜliwości
jej przekroczenia, przynajmniej w celu ponownego ubiegania się o status uchodźcy lub
moŜliwości jakiegokolwiek zalegalizowania pobytu.
Lata 2007 - 2008 będą zapewne naleŜały do przełomowych pod tym względem. Coraz
więcej osób się waha, gdyŜ podjęcie decyzji o tym, aby „jechać dalej” nie jest juŜ tak
jednoznaczne, jak było jeszcze do niedawna. WiąŜe się to takŜe z tym, Ŝe wielu spośród
obecnie ubiegających się o azyl (przede wszystkim Czeczenów i innych obywateli Federacji
Rosyjskiej) zdecydowała się na przyjazd do Polski pod wpływem krąŜących w Rosji plotek,
Ŝe wschodnia granica Polski będzie całkiem zamknięta, Ŝe jest to ostatni moment, w którym
emigracja do naszego kraju jest jeszcze moŜliwa. Wyjechali często pod wpływem instynktu
stadnego: Wszyscy jechali, więc ja teŜ pojechałam. Myślałam, Ŝe granica będzie zamknięta
[uchodźczyni z Inguszetii].

400
Por. Inaczej się myśli, jeŜeli się myśli kategorią perspektywy pozostania, wejścia w ten cały system społeczny,
gospodarczy, a co innego wtedy, gdy myśli się tylko, aby jak najszybciej wyrwać jak najwięcej pieniędzy [WF1 –
NGOs2].
273
W 2007 r. wnioskami o nadanie statusu uchodźcy zostało objętych 10 048 osób,
których zdecydowana większość była obywatelami Federacji Rosyjskiej narodowości
czczeńskiej. W porównaniu do roku 2006 nastąpił, więc wzrost liczby złoŜonych wniosków o
45,59 % oraz wzrost liczby osób ubiegających się o nadanie statusu uchodźcy o 41,66 %401.
W 2006 r. było tylko 6400 osób objętych postępowaniem uchodźczym. Nie miały one nie
tylko obaw przed prześladowaniem, ale i bardziej przemyślanej motywacji migracyjnej.
Statut według Konwencji otrzymało w 2007 r. tylko 104 osoby, a blisko 3 tysiące
pobyt tolerowany. Wielu spodziewało się, Ŝe w Polsce będzie inaczej, przy czym to „inaczej”
nie bardzo sobie nawet wyobraŜali. Trafiwszy do ośrodków dla uchodźców przeŜyli silne
rozczarowanie (silniejsze niŜ mieli ich poprzednicy). Stąd niektórzy z nich tak samo pod
wpływem impulsu decydują się coraz częściej na powrót (w 2005 r. z dobrowolnej repatriacji
skorzystało zaledwie 50 osób, w 2006 około 400, w 2007 - 740 osób, a rok 2008 zapowiada
się rekordowy402).
Wracają do siebie głównie obywatele Rosji, poza nimi pojedyncze osoby z Armenii
(10 osób w 2007 r.) i z innych krajów ZSRR a takŜe Argentyny, Chin, Indii, Kenii, Tanzanii
(od 1 do 4 osób). Powroty są o tyle ułatwione, Ŝe istnieją specjalne programy repatriacyjne
sponsorowane przez Międzynarodową Organizację do Spraw Migracji (IOM), Urząd ds.
Cudzoziemców i StraŜ Graniczną. Urząd lub StraŜ płaci za bilet powrotny do poprzedniego
miejsca pobytu (z reguły do Czeczenii) oraz daje skromne kieszonkowe (15 złoty na dzień
podróŜy). Natomiast w ramach tzw. Funduszu Powrotnego dobrowolny repatriant otrzymuje
w biurze IOM w Moskwie 200 euro z Europejskiego Funduszu Uchodźczego. Ma takŜe
moŜliwość wystąpienia o tzw. „grant integracyjny” po przedstawieniu biznes planu
(zazwyczaj chodzi o załoŜenie w Groznym lub innym mieście w Czeczenii jakiegoś sklepu)
opiewający w 2007 r. na 1500, a w 2008 na 2000 euro. Finansuje się tylko najlepsze plany (w
2007 r. otrzymało go tylko 6 osób, obecnie zakłada się, Ŝe otrzyma go około 10%

401
Por. „Ubiegłoroczna tendencja była przede wszystkim skutkiem obaw cudzoziemców (całkowicie
nieuzasadnionych i bezpodstawnych), iŜ po wejściu Polski do strefy Schengen wjazd na terytorium naszego
kraju i wystąpienie z wnioskiem o nadanie statusu uchodźcy będzie ograniczone lub wręcz nawet niemoŜliwe.
Stąd teŜ największy wzrost liczby składanych wniosków i objętych nimi osób odnotowany został w miesiącach
poprzedzających akcesję. Dla przykładu podać naleŜy, Ŝe we wrześniu złoŜonych zostało 478 wniosków
obejmujących 1 087 osób, w październiku – 473 wnioski (1 023 osoby), w listopadzie – 572 wnioski (1 354
osoby), w grudniu 1 028 wniosków (2 466 osób)... Największą grupę osób ubiegających się o nadanie statusu
uchodźcy stanowili w 2007 r. obywatele Federacji Rosyjskiej – 9 239 osób (około 92 % ogółu), z których 8 415
(około 91 %) zadeklarowało narodowość czeczeńską”, Informacja Szefa Urzędu do spraw Cudzoziemców o
stosowaniu w roku 2007 ustawy z dnia 13 czerwca 2004 r. o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium
Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. z 2003 r. nr 28, poz. 1176 z późn. zm.) w zakresie realizacji zobowiązań
Rzeczypospolitej Polskiej wynikających z Konwencji Genewskiej dotyczącej statusu uchodźców oraz Protokołu
Nowojorskiego dotyczącego statusu uchodźcy, MSWiA, Warszawa , marzec 2008, s. 4.
402
Źródło: Yearly Report for the Minister of Interior and Administration Assisted Voluntary Returns from
Poland Action Plan 2007, IOM, Warsaw 2008.
274
wnioskodawców). Ogółem budŜet repatriacyjny w 2007 r. zamknął się sumą ponad 1,5 mln
polskich złotych.
Nie ulega wątpliwości, Ŝe dla osób, którym nie groŜą Ŝadne prześladowania powrót w
ramach Funduszu Powrotnego, zwłaszcza dla tych, którzy uzyskali grant integracyjny jest
najlepszym rozwiązaniem z moŜliwych. Unikają w ten sposób niepewnego losu w Polsce lub
w innym kraju zachodnim, długiego okresu bolesnej integracji i marginalizacji społecznej,
która jest doświadczeniem większości imigrantów ze Wschodu. Ta niewygodna prawda o
Ŝyciu na Zachodzie powoli dociera do świadomości uchodźców i dlatego coraz więcej z nich
podejmuje tę decyzję. Liczba uchodźców, która moŜe być co roku repatriowana do swego
kraju pochodzenia, pozostaje ze względów finansowych ograniczona. Obecnie część
wnioskodawców o dobrowolną repatriację będzie musiała czekać w ośrodku na swoją kolej.
Ale nadal jednak większość z poszukiwaczy azylu nie chce powrócić do swojego
kraju. Niektórzy faktycznie mogą obawiać się prześladowań lub po prostu Ŝycia w warunkach
skrajnej nędzy lub niepewności: Chciałabym tam wrócić, jeśli dałoby się normalnie Ŝyć.
Wczoraj przyjechali z Groznego, mówią, Ŝe tam dalej grabią i porywają. Nie moŜemy tam
wrócić; Wrócę jak będzie wolność. Jeśli wszyscy za to będziemy się modlić, to tak powinno
być; Na pewno wrócę. Tutaj czujemy się jak ludzie drugiej kategorii [uchodźczyni z
Czeczenii]; Wrócę, kiedy moja Czeczenia będzie wolna od rosyjskiej agresji. Mimo, Ŝe ja tam
nie walczę, to. jeśli będę miał pieniądze to będę pomagał partyzantom. Na razie mam małe
dziecko, Ŝonę, nie mogę tam jechać i walczyć. Sam jestem chory [D.Z. 2]. Inni, dlatego, Ŝe im
wstyd przed rodziną, Ŝe niczego nie osiągnęli, czasem z powodu zaciągniętych długów i
przede wszystkim dlatego, Ŝe wciąŜ mają nadzieję, Ŝe sukces jest moŜliwy. Zarobić pieniądze
lub zdobyć wykształcenie dopiero wówczas wrócić, tak myśli większość: Jeśli wrócę do
mojego kraju z pustymi rękoma, to będzie jeszcze gorzej. Naprawdę się tym martwię. Muszę
wrócić z czymś w rękach, podwyŜszyć swoje wykształcenie, zdobyć tytuł magistra, abym mógł
uczyć ludzi w Nepalu [D.Z. 3].
Decyzja o pozostaniu w Polsce nie naleŜy jednak do najłatwiejszych. Tylko na
początku pobytu w ośrodku więcej uchodźców deklaruje, Ŝe chce pozostać na stale w Polsce.
Na ten fakt wpływa zapewne zmęczenie podróŜą i dotychczasowymi przeŜyciami oraz zbyt
mała znajomość polskich realiów: Nie chcę jechać na Zachód, lubię ten kraj. Nie ma potrzeby
jechania na Zachód, wszystko jest w Polsce [M.F. 20]. Szybko przekonują się, Ŝe zwłaszcza
start do samodzielnego Ŝycia w Polsce będzie wyjątkowo trudny. Ceny wynajmowanych
mieszkań i oferowane płace w dostępnych im zawodach nie są dla nich zachęcające: Jeśli tu
będzie praca i pieniądze, Ŝeby normalnie Ŝyć to będzie bardzo dobrze. A teraz tutaj nie ma
pracy ani niczego, sama widzisz jak tu Ŝyjemy. Chcielibyśmy normalnie pracować [D.Z. 9].
275
Często uzaleŜniają swoje pozostanie od tego czy dostaną status uchodźcy i zostaną objęci
programem integracyjnym. Otrzymanie zezwolenia na „pobyt tolerowany” ze względu na
brak oczekiwanej pomocy ich nie interesuje: Chcemy zostać w Polsce, ale jeśli będzie
„pobyt” i trzeba będzie szukać pracy i mieszkania to będzie duŜy problem. Dlatego, Ŝe
„pobyt” w ogóle nie pomaga. Samemu wszystko trzeba robić, a ja inwalidka i córka jest
inwalidką [D.Z. 6].
Uchodźcy pytani, jak sobie wyobraŜają swą przyszłość w Polsce lub, jaką pracę
chcieliby wykonywać nie udzielali zazwyczaj jednoznacznych odpowiedzi: Nie mam Ŝadnego
planu. Nie wiem czy dostanę status [Pakistańczyk]; Nie wiem, co będę robił. Nie będę nigdy
robił czegoś, co mnie nie zadawala [Kameruńczyk]; Chcę się uczyć i nie boję się pracować.
Czy ty moŜesz poszukać dla mnie komputera [Czeczenka]; Chcę normalnie tu mieszkać i
oŜenić się z Polką [Czeczen]; MoŜe otworzę kebab, moŜe sklep, moŜe będę taksówkarzem albo
otworzę restaurację. Wszystko jest moŜliwe, jeśli rząd pomoŜe [Afgańczyk]; Chciałbym
studiować, romanistykę, moŜe prawo [Białorusin].
W wielu przypadkach plany uchodźców na przyszłość mają charakter nierealnych w
warunkach polskich oczekiwań, swego rodzaju „chciejstwa” i oczekiwania na pomoc ze
strony państwa polskiego: Chcielibyśmy Ŝeby dzieci się uczyły. śeby dzieci mogły jeździć i
oglądać świat i zwiedzać... do Krakowa i do Austrii i do Niemiec, pokazywać innym naszą
kulturę. śeby Polska nam pomogła, my sami niczego nie zdziałamy [Czeczen].
W przypadku szczególnie Czeczenów wynika to zarówno z systemu
komunistycznego, w którym się wychowali, jak i ich własnej kultury, zwłaszcza w zakresie
spraw dotyczących roli męŜa i Ŝony w rodzinie, w której mąŜ powinien utrzymać rodzinę a
Ŝona zajmować się domem i sporą gromadką dzieci (średni model rodziny czeczeńskiej to
2+5). Stąd biorą się nieraz mało realne oczekiwania, co do przyszłych zarobków ze strony
niektórych męŜczyzn, którzy uwaŜają, Ŝe powinni zarabiać, co najmniej 5-6 tys. złotych403.
Nie dopuszczają oni myśli, Ŝe w Polsce, aby utrzymać taką rodzinę, konieczna jest praca
zarobkowa ze swoją współmałŜonką. Nawet ci, którzy są na tyle zaradni, Ŝe juŜ pracują, zaraz
myślą o ściągnięciu do Polski pozostałej rodziny: Niedawno dostałem status. Udało mi się
znaleźć pracę na budowie. Niedługo przeprowadzę się do samodzielnego mieszkania. Mój
główny plan to ściągnąć tu rodzinę [Czeczen].
W oczach pracujących z uchodźcami Polaków Czeczeni sprawiają największe
trudności adaptacyjne juŜ na poziomie wstępnego porozumiewania się. Przeciwstawia im się
403
Por. „We wszystkich grupach minimalna akceptowalna płaca miesięczna jest zbliŜona i zawiera się w
przedziale 1600-2385 PLN netto, z czego najwyŜsze oczekiwania względem płacy minimalnej mają respondenci
z Czeczenii i republik kaukaskich (co jest zrozumiałe uwzględniwszy większą liczbę dzieci i pozostawanie
kobiet w domu). Dla porównania, przeciętne wynagrodzenie w trzecim kwartale 2007 r. wyniosło w Polsce 2703
PLN brutto”, I. Koryś, Audyt umiejętności osób ubiegających się..., s. 31-32.
276
często Afrykanów, którzy – zdaniem naszych rozmówców – są o wiele bardziej
przedsiębiorczy i rokują większą nadzieję, Ŝe dadzą sobie radę w Polsce: Z Czeczenami jest
najtrudniej. Nie mieliśmy jeszcze takiej grupy, która, Ŝe tak powiem, kontaktowałaby się przez
filtr tych wszystkich zakazów, sztywnych reguł. Nie ma tego problemu z Afryką ani z róŜnymi
innymi światami, z których uchodźcy przyjeŜdŜają, nawet jeśli kultura utrudnia im
komunikowanie róŜnych rzeczy, to na jakimś poziomie, gdzieś zakole robi. Tak się obchodzi
róŜne trudności i ten kontakt się jakoś nawiązuje. Somalijczycy na przykład. Nie było tak
naprawdę z nimi kłopotów. Somalijczycy przychodzili, tupali sobie nogami albo krzyczeli i
mówili: „Dawaj mi! Ja chcę mieć więcej”, ale to nie był Ŝaden problem. „Mówiłam nie
krzycz, nie pozwalaj sobie”. No proste chamstwo. Czy my nie znamy czegoś takiego?
Natomiast Czeczeni, najfajniejsi z nich, potrafią wpaść w taki moment, Ŝe ty nie wiesz, czy tak
naprawdę rozmawiasz z tym człowiekiem, czy on mówi głosem ojca czy kogoś innego. Oni nie
są tak naprawdę w stanie decydować o sobie. Decyduje zawsze społeczność, decyduje starszy
w rodzinie. Jeśli nawet jakiś chłopieć czy dziewczyna będą chcieli coś zrobić, to nie znaczy, Ŝe
oni to zrobią [pracownik PAH]; Afryka spędza w ośrodku minimalną ilość czasu. To nie tak
jak Czeczenia, którzy uwaŜają, Ŝe powinniśmy im całe Ŝycie zorganizować. Taką mają
mentalność. Afryce w ogóle do głowy nie przyjdzie, Ŝe państwo, urzędnik będzie im coś
organizował. Oni poznają tu ludzi, bawią się w klubach. Tu tylko śpią i jedzą. Swoje potrzeby
realizują samodzielnie. Do głowy im nie przyjdzie, Ŝebyśmy byli ich kaowcami [pracownik
socjalny ośrodka] (patrz: „Oczekiwania uchodźców z Czeczeni”).

Oczekiwania uchodźców z Czeczeni:


- Tutaj, w tym pierwszym momencie połowa uchodźców oczekuje wyjazdu na Zachód.
- Ja przepraszam. Wszyscy składają ten wniosek po to, Ŝeby dostać pozytywną
decyzję. To jest pierwsze oczekiwanie uchodźców, którzy składają wniosek, szybko.
- Dostać decyzję i wyjechać na Zachód?
- Tak.
- No, tego juŜ nie wiem.
- Ja myślę, Ŝe oni chcą Ŝeby ich Ŝycie było lepsze i czasami nie wiedzą, co przez to
rozumieją, takie jest moje odczucie.
- Jak Pani się wydaje , co oni przez to rozumieją
- Ŝeby byli zamoŜni, Ŝeby mieli gdzie mieszkać, Ŝeby mieli pracę, środki do Ŝycia…,
Ŝeby mogli rodzinę utrzymać…,
- śeby wszyscy ich szanowali..
- To znaczy? Ich kulturę, ich system hierarchiczny, społeczny…- Na starcie, w taki
sposób, Ŝe będą robili większość rzeczy tak, jak oni by chcieli, Ŝeby było robione.
- To znaczy? - to znaczy, Ŝe nie będą dotykać kobiet, na przykład a kobiety nie będą
się pokazywały obscenicznie nagle z dekoltem, albo z nogą za bardzo…
- I broń BoŜe, w krótkich spodenkach. To są takie sytuacje, które zdarza się, Ŝe ich
obraŜają, jakby z załoŜenia. Zdarzają się sytuacje takie, Ŝe indywidualny uchodźca czuje się
obraŜony tym, co zobaczył na ulicy [WF1 – NGIOs 1 i NGOs2].
277

Najbardziej sprecyzowane plany mieli uchodźcy narodowości nie-czeczeńskiej: W


restauracji chciałbym pracować. Znam się na włoskiej kuchni. Jak dostanę status chciałbym
pracować we włoskiej restauracj [Indus]; Jak dostanę kartę stałego pobytu to pojadę na
farmę, gdziekolwiek, bo lubię pracę w rolnictwie, lubię zwierzęta [Kameruńczyk]; Jak
dostanę dokumenty rozkręcę swój biznes tutaj. ZałoŜę kafejkę internetową [Pakistańczyk,
M.F. 20].
Z planów wyjazdu na Zachód niewielu się zwierzało, choć zapewne wielu nadal ma
takie zamiary. Często równieŜ nie sprecyzowane. Pytani, do jakiego kraju pojadą
odpowiadali: Jeszcze nie wiem. Wszystko jedno [D.Z. 7]. Ze statystyki migracyjnej wiadomo,
Ŝe uchodźcy czeczeńscy najczęściej wyjeŜdŜają z Polski do Austrii, Niemiec i Francji. Ci,
którzy otwarcie mówią o wyjeździe z Polski na zachód uzasadniają swoją decyzję chęcią
połączenia się z rodziną przebywającą w innym państwie europejskim i zapewnienia lepszej
przyszłości dzieciom: Jeśli dostanę status to wyjadę do Francji. Tam są moi rodzice i
rodzeństwo. Chciałabym tam wrócić, jeśli dałoby się normalnie Ŝyć. Wczoraj przyjechali z
Groznego, mówią, Ŝe tam dalej grabią i porywają. Nie moŜemy tam wrócić; Wrócę, kiedy
moja Czeczenia będzie wolna od rosyjskiej agresji; Wrócę jak będzie wolność. Jeśli wszyscy
za to będziemy się modlić, to tak powinno być; Na pewno wrócę. Tutaj czujemy się jak ludzie
drugiej kategorii.
Nie zawsze zdają sobie sprawę, Ŝe doświadczenie z polskiego ośrodka dla uchodźców
będą musieli przeŜyć jeszcze raz, a droga do równoprawnego statusu obywateli kaŜdego z
krajów europejskich jest równie długa i trudna. W podjęciu decyzji liczy się jednak
moŜliwość zaspokojenia bieŜących potrzeb materialnych, a ta w krajach zachodniej Europy
nadal jest zdecydowanie większa niŜ w Polsce.

9. 4. Pomoc integracyjna dla uchodźców ze strony państwa

Próby tworzenia programów integracyjnych dla uznanych uchodźców (oraz innych


osób posiadających status humanitarny) pojawiły się w Polsce juŜ na początku lat
dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku wraz z tworzeniem instytucji odpowiedzialnych za
sprawy cudzoziemców i uchodźców w naszym kraju (patrz rozdział trzeci). Pierwsze pomysły
w tym zakresie wyszły od ówczesnego Biura Pełnomocnika ds. Uchodźców404, choć to jego
szef miał powiedzieć kiedyś, Ŝe: w Polsce Ŝadnej integracji nie było i nie będzie, co dziś
niektórzy traktują jako proroczą klątwę, gdyŜ w praktyce do dziś zagadnienie integracji
uchodźców nie zostało w pełni rozwiązane. W 1991 r. pojawił się tzw. „program lubelski”
przewidujący kurs języka i kultury polskiej przygotowany przez Katolicki Uniwersytet
Lubelski. Niestety Ŝaden z ówczesnych uchodźców nie chciał wziąć w nim udziału, gdyŜ nie
mieli zamiaru pozostawać w Polsce. W dalszym ciągu myślano jednak o potencjalnej

404
Przygotowano wówczas opracowanie pt. ZałoŜenia programu integracji uchodźców w Polsce. Nigdy nie
wcielono go w Ŝycie. Oficjalnie z powodów kadrowych, w rzeczywistości, dlatego Ŝe uchodźcy nie byli
zainteresowani pozostaniem w Polsce a władze polskie teŜ nie miały Ŝadnej motywacji, aby próbować go
realizować.
278
integracji, dlatego właśnie w ośrodkach pojawiły się pewne jej elementy, jak lekcje języka
polskiego, okresowo nawet kursy zawodowe czy języka angielskiego. W 1994 r. próbowano
wcielić w Ŝycie program dla uchodźców z byłej Jugosławii przewidujący obok nauki języka
polskiego i tzw. pakietów integracyjnych (pewnej sumy pieniędzy na zagospodarowanie),
takŜe naukę w ojczystym języku i dostęp do prasy i literatury jugosłowiańskiej. Program
jednak szybko się załamał na skutek wyjazdu z Polski w lipcu 1995 roku większości osób, do
których był skierowany.
Pierwszym programem, który tak naprawdę przez pewien czas funkcjonował (1995-
1997) był tzw. Program Indywidualnej Adaptacji (PIA) realizowany przez ośrodek
recepcyjny w Dębaku a więc w ramach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Polegał on
przede wszystkim na przyznawaniu uznanym uchodźcom zapomóg pienięŜnych (przez 9
miesięcy 450 złoty na osobę) oraz pomocy w znalezieniu mieszkania i pracy. Na tym
ostatnim polu współpracowały aktywnie z PIA organizacje pozarządowe (PAH i PCK)405.
Otrzymywane zasiłki tak naprawdę wiele nie rozwiązywały, gdyŜ były za niskie, aby wynająć
mieszkanie i wystartować do samodzielnego Ŝycia w Polsce. Większość osób ze statusem
uchodźcy brała je i po prostu wyjeŜdŜała, gdyŜ była to kwota w sam raz na sfinansowanie
takiego wyjazdu. Wśród uchodźców powszechne było wówczas przekonanie, Ŝe są to
pieniądze na bilet za granicę.
Program PIA od początku nie miał oparcia w przepisach ustawowych a realizacja
jego przez MSW była poniekąd wymuszona przez sytuację. Ostatecznie zakończono go w
1997 r., gdy znowelizowano Ustawę o pomocy społecznej, która nałoŜyła obowiązek
integracji uchodźców na Wojewodów a nowa Ustawa o Cudzoziemcach z 7 grudnia 1997
wyraźnie nie dawała podstaw do kontynuacji programu integracji przez MSW. Dopiero
jednak w 1998 r., kiedy nastąpiło porozumienie między MSWiA a Ministerstwem Pracy i
Polityki Społecznej, mogły ruszyć od nowa działania w zakresie integracji. Miały być
realizowane przez gminne Ośrodki Pomocy Społecznej koordynowane przez Zespoły
Pomocy Społecznej podległe Wojewodom. Niestety pojawiły się problemy z finansowaniem
procesu integracji i w praktyce aŜ do 2001 roku poza zapomogami na pokrycie najbardziej
podstawowych potrzeb uchodźcy nie mogli liczyć na Ŝadne działania integracyjne ze strony
tych instytucji.
W okresie tym większość prac związanych z integracją wykonywały organizacje
pozarządowe. Polska Akcja Humanitarna uruchomiła własny ośrodek dla uchodźców
zwany „Domem uchodźcy” oraz prowadziła system mieszkań rotacyjnych, które
udostępniała uchodźcom do momentu ich usamodzielnienia. Pomagała teŜ uchodźcom wraz
z Caritas w znalezieniu mieszkania i pracy oraz w uzyskaniu dostępu do kursów
językowych. Pomocy finansowej na te dziania udzielał teŜ UNHCR. W praktyce w okresie
tym gdyby nie wysiłek Polskiej Akcji Humanitarnej uznani uchodźcy w ogóle nie mogliby
liczyć na jakąkolwiek pomoc.
NaleŜy powiedzieć, Ŝe choć większość uchodźców wyjeŜdŜała to od początku były
wśród nich osoby, które jednak zostawały w Polsce. W pierwszym rzędzie byli to tzw.
uchodźcy sur place, do których naleŜeli przewaŜnie zintegrowani juŜ cudzoziemcy
odbywający studia w Polsce. Następnie ci, którzy znaleźli sobie w Polsce partnerów, z
którymi mogli zawrzeć związki małŜeńskie. MoŜna powiedzieć, Ŝe skończone studia i
względnie udane małŜeństwo (a niekiedy jedno i drugie razem) to czasami był najlepszy
sposób na integracje. Osobom tym na ogół nie była potrzebna większa pomoc ze strony
organizacji pozarządowych. Dość szybko opanowały one język polski, znalazły wsparcie ze
strony swoich polskich znajomych i przyjaciół a więc takŜe pracę i mieszkanie. Dla nich
zazwyczaj dalsza migracja nie miała juŜ sensu, gdyŜ musieliby wszystko przechodzić od
początku bez gwarancji sukcesu. Trzecią grupą, która pozostawała niekiedy w Polsce były

405
B. Samoraj, W kierunku integracji uchodźców. Proces powstawania instytucji odpowiedzialnych za sprawy
uchodźców w Polsce i na świecie, w: J. Frelak, W. Klaus, J. Wiśniewski (red.), Przystanek Polska. Analiza
programów integracyjnych dla uchodźców, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2007, s. 42.
279
osoby szczególnie przedsiębiorcze i zaradne. Urodzeni biznesmeni, którzy odkrywali w
Polsce lat 90. dobre miejsce do robienia interesów zwłaszcza na Stadionie Dziesięciolecia w
Warszawie. Byli to przewaŜnie uchodźcy ze Sri Lanki, Armenii i niektórych krajów
afrykańskich. Dzięki Stadionowi stawali samodzielnie na nogi. Dawał on im szansę na
odniesienie sukcesu finansowego, co dla większości imigrantów w tym i uchodźców zawsze
było niezbędnym warunkiem integracji. Obok studiów i małŜeństwa to Stadion był kolejną
najskuteczniejszą instytucją integrującą cudzoziemców nawet tych, którzy nie otrzymali
statusu uchodźcy i pozostawali w Polsce nielegalnie406.
Były jednak takŜe wśród uchodźców osoby szczególnie zmęczone sytuacją
migracyjną i lękające się dalszego ryzyka, zwłaszcza jak nie miały nikogo, na kogo mogłyby
liczyć w krajach zachodniej Europy. Ci takŜe chcieli zostać, ale nie będąc tak zaradni, jak
wymienieni wyŜej zazwyczaj bez pomocy z zewnątrz nie dawali sobie rady. KaŜdy z uznanych
uchodźców, który chciał zostać w Polsce musiał najpierw wyjść z błędnego koła jakie
czasami stanowiło wynajęcie mieszkania, załatwienie meldunku i zarejestrowania się w
Urzędzie Pracy. Bez zameldowania nie moŜna było zarejestrować się w Urzędzie Pracy,
otrzymać zasiłku dla bezrobotnych i korzystać z prawa do opieki medycznej a mało, który
właściciel mieszkania gotowy był zameldować u siebie uchodźcę. Stałą pracę bez znajomości
języka polskiego i Ŝadnych dokumentów potwierdzających wykształcenie i umiejętności
zawodowe teŜ było trudno znaleźć. Zresztą dla niektórych osób nieznających języka
polskiego samo załatwianie tych spraw w urzędzie, czy pójście np. do lekarza przerastało
nieraz ich moŜliwości. W sumie nie było wiele takich osób, ale to im nawet skromna pomoc
z programów takich jak PIA i wolontariuszy pracujących w PAH, którzy pomagali im we
wszystkich tych sprawach była najbardziej potrzebna.
Niektórzy spośród nich dawali sobie radę w ten sposób, Ŝe łączyli się w grupy i razem
w kilka osób wynajmowali jedno nie duŜe mieszkanie i mieszkali tam razem. Skromne
zasiłki, które otrzymywali zazwyczaj na nic więcej nie pozwały. Jeśli mieli pracę to z czasem
powoli się usamodzielniali. Niektórym później udało się dostać jakieś małe mieszkanie
komunalne. Za nim jednak do tego doszli często upływało kilka lat. Trzeba tu podkreślić, Ŝe
poza wspomnianymi trudnościami, problemem w integracji był w Polsce zawsze brak tzw.
grup wsparcia, które z reguły w krajach imigracyjnych wywodzą się z członków rodzimej
grupy etnicznej, którzy wcześniej osiedlili się w danym kraju. W Polsce rolę taki grup z
konieczności muszą spełniać wzajemnie wobec siebie sami uchodźcy i wolontariusze z
organizacji pozarządowych407.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej ponownie zdecydowało się działać w
dziedzinie integracji w grudniu 2000 r., kiedy to wydano Rozporządzenie dotyczące
integracji uchodźców. Zaczęto przyznawać uchodźcom zasiłki, niestety z reguły wiele
miesięcy zalegano z ich wypłatami. Przez co ci, którzy na nie liczyli znaleźli się nieraz w
jeszcze gorszej sytuacji, gdyŜ na przykład właściciele wynajmowanych mieszkań nie mieli
zamiaru przedłuŜać im umowy wynajmu. Do 2004 r. większość programów była przerywana
gdyŜ uchodźcy po wzięciu zaległych pieniędzy z kilku miesięcy najczęściej wyjeŜdŜali z
kraju408.
Dopiero od stycznia 2005 r. programy integracyjne zaczęły działać bardziej
efektywnie. Sytuacja powoli się zmieniała, po przyjęciu Polski do Unii Europejskiej. Polska
w końcu musiała wprowadzić jakieś skuteczne programy w dziedzinie integracji uchodźców.

406
Zob. A. KrzyŜaniak, Uchodźcy ze Sri Lanki i M. Krupińska, Afrykańscy kramarze ze Stadionu dziesięciolecia,
w: M. Ząbek (red.), Między piekłem a rajem. Problemy adaptacji kulturowej uchodźców i imigrantów w Polsce,
Trio, Warszawa 2002.
407
Więcej na ten temat: M. Ząbek (red.), Między piekłem a rajem. Problemy adaptacji kulturowej uchodźców i
imigrantów w Polsce, Trio, Warszawa 2002.
408
A. Kosowicz, Working Together. 15 lat UNHCR w Polsce, UNHCR, Warszawa 2007, s. 123.
280
Obecnie sytuacja prawna w dziedzinie integracji jest następująca. W myśl Ustawy o
pomocy społecznej z 12 marca 2004 r. koordynatorem działań na rzecz integracji uchodźców
jest wojewoda (art. 22, pkt. 5) zaś bezpośrednim realizatorem pomocy integracyjnej są
Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie (PCPR). Cudzoziemiec posiadający status uchodźcy
otrzymany w Polsce lub zgodę na pobyt tolerowany ma prawo do świadczeń z pomocy
społecznej409. Rozdział 5 tej ustawy (art. 91 do 95) w całości poświęcony został społecznej
integracji uchodźców410, a szczegółowe zasady i tryb udzielania pomocy uchodźcom,
wysokość świadczeń pienięŜnych, formy i zakres pomocy oraz warunki jej wstrzymania lub
odmowy zostały określone w specjalnym rozporządzeniu411. W związku z nowelizacją ustawy
o cudzoziemcach w marcu 2008 r. i przyjęciem w niej w niej kategorii „ochrony
uzupełniającej” (patrz rozdział trzeci) powstał nowy projekt tego rozporządzenia.
Uznani uchodźcy, a takŜe cudzoziemcy posiadający zgody na pobyt tolerowany,
zrównani są w prawach z obywatelami polskimi (nie są uprawnieni jedynie do głosowania w
wyborach oraz do wyjazdu bez wiz do krajów, w których obywateli polskich nie dotyczy
obowiązek wizowy). Ponadto osoby ze statusem uchodźcy mogą brać udział w rocznych,
bezpłatnych Indywidualnych Programach Integracyjnych (IPI). Cudzoziemcy ze zgodą na
pobyt tolerowany, – mimo, Ŝe znajdują się w porównywalnie trudnej sytuacji Ŝyciowej i mają
podobne problemy adaptacyjne – nie są do nich uprawnieni412.
Zgodnie ze wspomnianym rozporządzeniem Ministra pracy z września 2005 r. w
sprawie udzielania pomocy uchodźcom na IPI składają się następujące elementy: świadczenia
pienięŜne, opłacanie składki na powszechne ubezpieczenie zdrowotne, praca socjalna oraz
specjalistyczne poradnictwo pracownika socjalnego413. Środki na te działania pochodzą z
budŜetu Wojewody. W 90% kierowane są jako dotacje celowe do powiatów. Pozostałe
przekazywane są do PAH i Caritas Archidiecezji Warszawskiej, które nadal biorą udział w

409
Art. 5 pkt 2, Dz.U. 2004, Nr 64, poz. 593.
410
W ciągu 14 dni od daty uzyskania statusu uchodźca składa wniosek o udzielenie mu pomocy we właściwym,
ze względu na miejsce zamieszkania, urzędzie starosty. Pomoc ta przysługuje uchodźcy od tego miesiąca
kalendarzowego, w którym został złoŜony wniosek, a obejmuje ona świadczenia pienięŜne na utrzymanie i
pokrycie kosztów nauki języka, opłacanie za uchodźcę składki na ubezpieczenie zdrowotne określonej
przepisami o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz specjalistyczne
poradnictwo.
411
Rozporządzeniem Ministra Polityki Społecznej z dnia 29 września 2005 r. w sprawie udzielania pomocy
uchodźcom (Dz.U. 2005, Nr 201, poz. 1669).
412
Wprawdzie wpisano prawo do programów integracyjnych dla cudzoziemców ze zgodą na pobyt tolerowany
w projekt zmiany ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP, jednakŜe do dnia oddania
ksiąŜki do druku – m.in. w związku z wcześniejszymi wyborami parlamentarnymi – nowelizacja nie została
uchwalona.
413
Kwoty świadczeń pienięŜnych, jakie otrzymuje uchodźca w ramach indywidualnego programu integracji
kształtują się następująco. W pierwszym półroczu programu (miesięcznie): a) do 1149 zł na osobę samotnie
gospodarującą; b) do 804 zł na osobę w rodzinie dwuosobowej,; c) do 689 zł na osobę w rodzinie trzyosobowej;
d) do 574 zł na osobę w rodzinie przynajmniej czteroosobowej; 2. w drugim półroczu programu (miesięcznie): a)
do 1033 zł na osobę samotnie gospodarującą, b) do 723 zł na osobę w rodzinie dwuosobowej, c) do 620 zł na
osobę w rodzinie trzyosobowej, d) do 517 zł na osobę w rodzinie przynajmniej czteroosobowej. Zasiłek, który
uchodźca otrzymuje w celu pokrycia kosztów utrzymania, powinien być przeznaczany zwłaszcza na zakup
Ŝywności, odzieŜy, środków higieny oraz na opłaty mieszkaniowe. Zasiłek wypłacany jest do 15 dnia kaŜdego
miesiąca. Udzielona pomoc obejmuje teŜ małoletnie dzieci uchodźcy oraz małŜonka, jeśli oni równieŜ posiadają
status uchodźcy, natomiast nie przysługuje uchodźcy będącego małŜonkiem obywatela polskiego.
281
działaniach integracyjnych. Głównymi realizatorami tego programu są jednak pracownicy
Powiatowych Centrów Pomocy Rodzinie. Współpraca z uchodźcą moŜe trwać nie dłuŜej niŜ
rok kalendarzowy. PCPR jest zobowiązane do udzielania uchodźcy informacji odnośnie
zaplanowanej pomocy, warunków jej odmowy lub wstrzymania, do wspierania uchodźcy w
kontaktach ze środowiskiem lokalnym, do pomocy w znalezieniu mieszkania414, do
prowadzenia z uchodźcą pracy socjalnej oraz działań wynikających z sytuacji Ŝyciowej
uchodźcy.
Uchodźca jest zobowiązany natomiast do zameldowania w miejscu zamieszkania,
zarejestrowania się w powiatowym urzędzie pracy i aktywnego poszukiwania pracy, do
uczęszczania na kursy języka polskiego, (jeśli jest taka potrzeba), do współpracy i kontaktu,
przynajmniej dwa razy w miesiącu, z realizatorem programu, do wykonywania działań
wynikających z jego sytuacji Ŝyciowej, a uzgodnionych z realizatorem. Ten uzgodniony z
uchodźcą program wraz z kosztorysem realizacji zostaje przesłany przez PCPR do wojewody,
który po akceptacji programu przekazuje środki na jego realizację.
Indywidualne Programy Integracyjne są dla uchodźców nieobowiązkowe.
Cudzoziemiec moŜe do nich przystąpić pod warunkiem, Ŝe złoŜy wniosek o IPI w ciągu 60
dni od daty otrzymania na piśmie decyzji o uzyskaniu statusu uchodźcy415. Programy te
układane są przez pracowników socjalnych zatrudnionych w Powiatowych Centrach
Pomocy Rodzinie we współpracy z uchodźcami, po przeprowadzeniu wywiadu
środowiskowego. Udzielanie wsparcia uchodźcom w ramach indywidualnych programów
integracyjnych jest uzaleŜnione od wypełniania przez nich obowiązków określonych w
umowie dotyczącej IPI. JeŜeli uchodźca np. nie bierze udziału w lekcjach języka polskiego,
nie rejestruje się w powiatowym urzędzie pracy albo nie poszukuje aktywnie pracy, wówczas
pomoc integracyjna moŜe zostać wstrzymana416.
Jak dotąd Indywidualne Programy Integracyjne realizowane były wyłącznie w
Województwie Mazowieckim. Głównie na terenie miasta Warszawy a poza tym w powiatach

414
W kwestii znalezienia mieszkania dla uchodźcy PCPR współpracuje z właściwym wojewodą i gminą,
uwzględniając w miarę moŜliwości wybór miejsca zamieszkania dokonany przez uchodźcę. Jeśli uchodźca
zrezygnuje z zamieszkania w miejscu wskazanym przez wojewodę podczas programu integracyjnego, oznacza to
równocześnie rezygnację uchodźcy z realizacji programu. Zmiana miejsca zamieszkania podczas realizacji
programu jest moŜliwa jedynie w szczególnie uzasadnionych przypadkach.
415
Uchodźca powinien zdeklarować swoją chęć zamieszkania na danym obszarze oraz gotowość do podjęcia
realizacji programu integracyjnego, który zostanie opracowany z uwzględnieniem sytuacji Ŝyciowej uchodźcy.
Ponadto składa pisemne oświadczenie, Ŝe nie zwrócił się z podobnym wnioskiem do urzędu w innym
województwie. Do wniosku powinny być załączone kopie decyzji o nadaniu statusu uchodźcy oraz wydanej w
związku z tym karty pobytu, dokumentu podróŜy zgodnego z Konwencją Genewską z 1951r. Uchodźca moŜe
równieŜ dołączyć kopie innych dokumentów, które mogą być przydatne podczas opracowania dla niego
indywidualnego programu integracyjnego.
416
Jeśli uchodźca nie będzie się wywiązywał ze swoich zobowiązań, moŜliwe jest wstrzymanie udzielanej
pomocy, zwłaszcza w przypadku braku aktywnego udziału uchodźcy w procesie swojej integracji, uporczywego
i zawinionego niewykonywania zobowiązań przez uchodźcę, wykorzystania pomocy niezgodnie z celem, w
jakim została udzielona, podania nieprawdziwych danych odnośnie sytuacji Ŝyciowej (do czasu wyjaśnienia
okoliczności udzielenia takich informacji). Udzielanie pomocy wstrzymuje się równieŜ wówczas, gdy uchodźca
przebywa ponad 30 dni w zakładzie opieki zdrowotnej (do czasu opuszczenia zakładu) oraz gdy przeciwko
uchodźcy jest wszczęte postępowanie karne (do czasu prawomocnego zakończenia postępowania, chyba Ŝe
uchodźca został skazany prawomocnym wyrokiem sądu). Jeśli uchodźca zostanie pozbawiony statusu uchodźcy,
następuje odmowa udzielenia pomocy w formie zasiłku na pokrycie kosztów utrzymania (wymienione poniŜej)
oraz nauki języka polskiego.
282
Nowy Dwór, Piaseczno, Pruszków, Wołomin, Siedlce, Radom i Płock. O miejscu realizacji
programu integracyjnego decyduje Wojewoda, ale bierze pod uwagę do pewnego stopnia
preferencje samego uchodźcy. Ci zaś najczęściej chcą mieszkać w Warszawie a jeśli jest
inaczej, to związane jest to przewaŜnie z połoŜeniem ośrodka, w którym przebywali. Przez
pierwsze 3 miesiące realizacji programu uchodźcy zresztą zwykle nadal przebywają w
ośrodku. Rocznie w programach bierze udział średnio po sto kilkadziesiąt osób dorosłych i
mniej więcej tyle samo dzieci. Przy czym liczba ta z roku na rok wzrasta. Tak np. w 2004 r.
uruchomiono 107 indywidualnych programów, w których wzięło udział 297 uchodźców,
natomiast w 2007 r. programów było juŜ 155 i objęto nimi 445 osób (oczywiście połowę z tej
liczby to były dzieci). Pod względem narodowościowym w ponad 90% są to uchodźcy z
Federacji Rosyjskiej (Czeczeni). Resztę stanowią pojedyncze osoby z róŜnych innych krajów
Najczęściej pochodzą z Białorusi, AzerbejdŜanu, Somalii, Kamerunu, Afganistanu, Iranu,
Pakistanu, Sudanu, Turcji czy Konga417.
Ponadto w 2007 r. od stycznia do listopada dzięki środkom pozyskanym z
Europejskiego Funduszu na rzecz Uchodźców po raz pierwszy organizowane były szkolenia
skierowane do osób przebywających na pobycie tolerowanym. Obejmowały kursy języka
polskiego z elementami wiedzy o Polsce i orientacji zawodowej oraz systemu
funkcjonowania państwa i społeczeństwa polskiego. Zorganizowano równieŜ warsztaty dla
pracowników socjalnych PCPR. Szkolenia obejmowały zagadnienia związane z problemami
integracji, kulturami krajów pochodzenia, radzenia sobie ze stresem itp. Pracowników tych
przygotowywano do wykonywania kilku ról w trakcie kontaktów z uchodźcami, roli badacza
(poznającego potrzeby i problemy uchodźcy), architekta (konstruującego z uchodźcą
program integracji), maklera (nawiązującego kontakty z rozmaitymi organizacjami),
mediatora (negocjującego w jego imieniu z róŜnymi instytucjami), opiekuna i nadzorcy
(kontrolującego jego postępy). Obecnie dzięki środkom unijnym rozwija się dodatkowa sieć
usług skierowanych do uchodźców. Są to przede wszystkim dodatkowe warsztaty, szkolenia
zawodowe, doradztwo prawne i kursy języka polskiego. Organizuje je m.in.
Międzykulturowe Centrum Adaptacji Zawodowej i Klub Uchodźcy w Warszawie. Ten
ostatni jest równieŜ miejscem gdzie uchodźcy mogą się spotykać, organizować spotkania
okolicznościowe, korzystać z komputera itp. Podobną działalność prowadzi Fundacja na
Rzecz Integracji Zawodowej i Społecznej oraz Rozwoju Przedsiębiorczości VIA oraz
Międzykulturowe Centrum Adaptacji Zawodowej na Uniwersytecie Warszawskim.
Największym problemem w adaptacji uchodźców w Polsce od początku był brak dla
nich dostępnych mieszkań. Ceny wynajmu na wolnym rynku są dla nich zbyt wysokie.
Mimo to 73 % uchodźców, których zdecydowało się pozostać w Polsce i przystąpić do IPI.
Nie ma innego wyboru. Najczęściej wynajmują je w podwarszawskich miejscowościach,
gdzie ceny są nieco niŜsze lub czynią to w sposób, jaki opisywaliśmy powyŜej. NaleŜy dodać,
Ŝe jeśli nawet znajduje się odpowiednie mieszkanie to bardzo trudno przekonać właściciela,
aby zameldował w nim czasowo cudzoziemca-uchodźcę. Stąd prawie, co czwarty uczestnik
IPI nadal mieszka w ośrodku a tylko 2 % spośród nich udało się dostać mieszkania
komunalne. Pochodzą one najczęściej z zasobów miasta Warszawy, Radomia lub innych
miasta, w których realizowane są programy indywidualnej integracji lub z zasobów TBS,
jak na Pradze Północ. Są to niewielkie liczby 2 do 5 mieszkań rocznie.
Kolejnym problemem dla uchodźców jest dostanie stałej w miarę dobrze płatnej
pracy. Słaba lub Ŝadna znajomość języka polskiego, niskie wykształcenie i brak kwalifikacji
zawodowej uniemoŜliwiają wielu z nich jej znalezienie. Mimo wielu szkoleń zawodowych
organizowanych przez Urząd Pracy uchodźcy rzadko korzystają z takich ofert. W Warszawie
tylko 21 osób biorących udział w IPI podjęło w 2007 r. stalą pracę w takich zawodach, jak
spawacz, monter instalacji sanitarnych, piekarz, ochraniarz, pomoc kuchenna, mechanik
samochodowy, blacharz, sprzątanie, praca przy robieniu kebabu czy praca fizyczna w
417
Sprawozdanie z realizacji IPI w 2007 r. na terenie województwa Mazowieckiego, Mazowiecki Urząd
Wojewódzki, Wydział Polityki Społecznej, Oddział Programów i Analiz, Warszawa kwiecień 2008.
283
hipermarkecie. Pozostali wykonywali tylko prace sezonowe lub dorywcze w szarej strefie lub
na umowę zlecenie.
Z nauką języka polskiego teŜ bywają problemy. W ramach IPI prowadzona jest przez
Fundację Nauki Języków Obcych „Linguae Mundi” w sposób bardzo nowoczesny. W jej
trakcie uchodźcy mają okazję zapoznać się z elementami kultury, geografii i historii
polskiej. Organizowane są wyjścia do muzeów, kina, ogrodu zoologicznego, a nawet
wycieczki np. do Krakowa. Zapoznaje się ich z niektórymi polskimi tradycjami zwłaszcza
świątecznymi. Oswaja się ich z innymi rolami niŜ „uchodźca”. Reaguje aktywnie na ich
potrzeby, tzn. uczy tego, co faktycznie przyda im się najszybciej. Fundacja odnotowuje wiele
sukcesów obserwując postępy czynione przez niektórych uczestników programu, jak mówią
jej nauczyciele „widać niekiedy rozkwitanie człowieka”. Równie wielu uchodźców jednak
nie wykorzystuje stworzonych im moŜliwości. Zazwyczaj męŜczyźni usprawiedliwiają się
brakiem czasu z powodu pracy lub jej poszukiwania a kobiety zajmowaniem się
gospodarstwem domowym, opieką nad dzieckiem, ciąŜą lub okresem połogu. Wszyscy
narzekają na wysokie koszty dojazdu na kursy. Stąd fundacja podjęła się równieŜ
realizować je w miejscach zamieszkania uchodźców. Niewątpliwie brak jednak ściślejszego
egzekwowania przez pracowników PCPR ustawowego obowiązku nauki języka polskiego.
Podsumowując prowadzone działania integracyjne w ramach IPI trzeba stwierdzić,
Ŝe na dzień dzisiejszy trudno jeszcze zdecydowanie ocenić ich skuteczność Faktem jest, Ŝe
jedynie niewielka liczba uchodźców biorących udział w programie po jego zakończeniu
usamodzielniła się i nawiązuje dobre kontakty z polskim otoczeniem. Najczęściej są to
samotni, młodzi męŜczyźni. Rzadko udaje się skończyć program matkom z dziećmi. Wielu z
powodu nie uczestniczenia w zajęciach w dalszym ciągu nie znają języka polskiego. Tylko w
zakresie podstawowych załoŜeń programu dotyczących zarejestrowania się uczestnika w
Urzędzie Pracy, rozpoczęcia przez niego kursu języka polskiego, wyboru lekarza pierwszego
kontaktu i zdobycia zameldowania udaje się większości beneficjentów osiągnąć cel. Nie
oznacza to oczywiście, Ŝe działania integracyjne zakończyły się w ich przypadku sukcesem.
Ponad 32% programów jest przerywana, gdyŜ biorący w nich udział decydują się jednak na
wyjazd z Polski lub nie wywiązują się z przyjętych na siebie zobowiązań. Nawet po
ukończeniu programu, czy otrzymania mieszkania komunalnego czy rotacyjnego niektórzy
jego uczestnicy wyjeŜdŜają. Przyczyną jest pogłębiające się z upływem czasu rozczarowanie
uchodźców ogólną sytuacją w Polsce a zwłaszcza poziomem oferowanych im zarobków oraz
oferowanej pomocy społecznej, zwłaszcza w odniesieniu do kosztów wynajęcia mieszkania i
ogólnego utrzymania.
Zdaniem niektórych pracowników socjalnych czas trwania programu integracyjnego
ograniczony do jednego roku dla uchodźców jest zbyt krótki, aby ich przygotować do
samodzielnego funkcjonowania na polskim rynku pracy oraz w innych dziedzinach naszego
Ŝycia społecznego. Wydaje się im takŜe paradoksem, Ŝe uznani uchodźcy zyskują mniejszy
zakres pomocy niŜ osoby ubiegające się o ten status, które mają zagwarantowane m.in.
zakwaterowanie w ośrodkach dla uchodźców, wyŜywienie, ubranie, a oprócz tego otrzymują
jeszcze tzw. kieszonkowe418. Czy jednak wydłuŜanie programu integracyjnego i zwiększanie
opieki socjalnej moŜe to zmienić a nie spowoduje tylko zjawiska tzw. „wyuczonej
bezradności” tak często obserwowanej u uczestników rozbudowanych programów
integracyjnych w niektórych państwach zachodnich?
Ogólnie rzecz biorąc badacze tych zagadnień podkreślają, Ŝe z jednej strony brakuje
w tych programach odpowiednio wyszkolonych pracowników do pracy z uchodźcami, a ci,
którzy są zaangaŜowani, przeciąŜeni są często innymi obowiązkami. WaŜnym czynnikiem
pozostają takŜe nie zawsze najlepsze relacje z innymi instytucjami publicznymi, które mają

418
Por. Po prostu jest to status takiego obcego, który się stara o otrzymanie... Najwięcej daje karta pobytu, a
potem ośrodek trzy miesiące i wyrzucają na ulicę. Wyrzucili mnie dwunastego grudnia. To byłoby, co innego,
gdyby człowiek nie dostał statusu, który gwarantuje jakieś pieniądze cały rok…on nie daje ani ubezpieczenia
zdrowotnego, nic [WF2 – R2].
284
wpływ na przebieg integracji uchodźców. Postuluje się bardziej intensywną współpracę
instytucji, organizacji i osób zaangaŜowanych na rzecz integracji uchodźców419. Kluczowym
zagadnieniem w usamodzielnianiu się uchodźców, o które chodzi w tych programach
integracyjnych jest jednak posiadanie przez nich wreszcie domu. Bez szerszego
wykorzystywania zasobów mieszkaniowych gmin w całej Polsce i programu taniego
budownictwa socjalnego trudno planować integracje uchodźców na większą skalę.
Zwraca się teŜ uwagę na brak zainteresowania i współpracy większości uchodźców
biorących udział w tych programach (wśród, których przewaŜają głównie osoby
narodowości czeczeńskiej)420. Podkreśla się takŜe, Ŝe w ramach tych programów sukces
integracyjny odniosły głównie te osoby, które mogły poradzić sobie na polskim rynku pracy
(posiadały odpowiednie i poszukiwane na nim kwalifikacje) oraz znały (przynajmniej na
poziomie podstawowym) język polski421. Pamiętać teŜ trzeba, Ŝe nikogo nie zintegruje się na
siłę. Udaje się to tym, którzy posiadają odpowiednio silne motywacje, rzeczywiście sami
odczuwają potrzebę, jak najszybszego usamodzielnienia się w Polsce. Ci, którzy będą chcieli
wyjechać i tak wyjadą.
Nie moŜna jednak zapominać o specyficznej sytuacji uchodźcy. Zdaniem osoby
zaangaŜowanej od wielu lat w te sprawy „powodzenie integracji zaleŜy w duŜej mierze od
czynników zewnętrznych: między innymi od właściwej edukacji i pomocy społecznej, od
klimatu społecznego. A w tym wszystkim jest biedny człowiek, który powinien się z nami
integrować, ale co innego ma on na głowie: swoją rodzinną tragedię, bliskich, którzy zostali
gdzieś daleko, pozbawioną środków do Ŝycia matkę, której trzeba wysłać pierwsze zarobione
pieniądze zamiast zapłacić za wynajem mieszkania w Polsce”422.

9. 5. Integracja uchodźców – wyzwania normalnego Ŝycia i polityki państwa – poglądy


uchodźców i pomocodawców

Problemy integracji w polskim społeczeństwie są uświadamiane i starannie rozwaŜane


zarówno przez samych uchodźców, jak teŜ przez osoby oczekujące na ten status w ośrodkach
oraz przedstawicieli organizacji pozarządowych zajmujących się tymi sprawami. Ze
szczegółowych kwestii jako pierwsza i podstawowa pojawia się kwestia środków na
utrzymanie siebie i rodziny oraz ich zdobycie. Staje się ona paląca zaraz po uzyskaniu
pozytywnej decyzji w sprawie statusu uchodźcy, z którym wiąŜe się konieczność wyjścia z
ośrodka: W którymś momencie uchodźcy z tego ośrodka wychodzą. I oni wychodzą w wielkie
NIC. Nawet, jeŜeli dostają od pomocy społecznej 500 zł na osobę, co się nie zawsze zdarza, bo
dostają z reguły duŜo mniej, a w rodzinie jest 5 osób, czyli nawet w takiej sytuacji, kiedy
hipotetycznie mają 2,5 tys. na starcie. Idą sobie drogą, machają tymi pieniędzmi, mówią – ja
tu jestem uchodźcą, próbuję wynająć mieszkanie, proszę pani, czy pan ma dla mnie

419
Sprawozdanie z realizacji IPI w 2007 r...., op.cit.
420
B. Samoraj, M. Bieniecki (współpraca), Ocena skuteczności Indywidualnych Programów Integracji. Wyniki
badań przeprowadzonych wśród osób zajmujących się uchodźcami, w: J. Frelak, W. Klaus, J. Wiśniewski (red.),
Przystanek Polska. Analiza programów integracyjnych dla uchodźców, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa
2007, s. 98-101.
421
M. Pawlak, N. Rybińska, Dlaczego uchodźcy „nie chcą”się integrować się w Polsce?, w: J. Frelak, W. Klaus,
J. Wiśniewski (red.), Przystanek Polska. Analiza programów integracyjnych dla uchodźców, Instytut Spraw
Publicznych, Warszawa 2007, s. 129-131.
422
Wypowiedź Małgorzaty Gebert w dyskusji pt. Nowe miejsce do Ŝycia. Z Małgorzatą Gebert i Janiną
Ochojska-Okońską o uchodźcach w Polsce rozmawiają Michał Bardel i Marcin śyła, „Znak” 2008, nr 2, s. 29.
285
mieszkanie, czy pani ma dla mnie mieszkanie, a moŜe pani ma dla mnie mieszkanie, od gminy
do gminy, gdzie oczy poniosą, hulaj dusza po całej Polsce [NGO’s2]. Problemy finansowe
potęgują się, gdy uchodźca ma rodzinę: Jak masz rodzinę to gówno z finansów…[WF2 – R2])
oraz pojawia się kwestia wynajęcia mieszkania: Za tysiąc złotych utrzymać mieszkanie i Ŝyć to
jest niemoŜliwe [WF2 – R2].
Wynajęcie mieszkania pozostaje tutaj wręcz decyzją egzystencjalnie strategiczną,
zwłaszcza, gdy posiada się rodzinę: To są podstawowe rzeczy, które powinny być dla kaŜdego
człowieka, dziecko powinno mieć mieszkanie, kąt jakiś swój, powinien mieć szkołę, się uczyć,
powinno mieć ubezpieczenie zdrowotne. Jeśli będzie chore, idzie się leczyć, a takich rzeczy
nie ma. A jak na przykład te pięć tysięcy miesięcznie będzie, to podstawowe rzeczy będą i
człowiek nie będzie mieszkał na ulicy, w przyzwoity sposób się ubierze [WF3 - Białoruś2]423.
Nie tylko chodzi o kwestie finansowe, jak np. koszty wynajęcie takiego mieszkania,
ale załatwienie sobie takiego lokum: Nie wiem jak dalej będzie, trzeba szukać najtańszego
mieszkania... Dzwonię z ogłoszenia o mieszkanie do wynajęcia i gdy słyszą, Ŝe to nie Polak
dzwoni, to rzucają słuchawką, nie interesuje ich, kim jest osoba, która dzwoni, tylko, jakiej
jest narodowości [WF3 - Afryka2]. Problemy te potęgują się wówczas, gdy osoba informuje
potencjalnego właściciela mieszkania, Ŝe ma rodzinę i małe dzieci: Jeśli ktoś ma dzieci, to teŜ
nie chcą wynajmować [WF2 – Sudan]) lub jest cudzoziemcem: Nie wiem jak dalej będzie,
trzeba szukać najtańszego mieszkania…Dzwonię z ogłoszenia o mieszkanie do wynajęcia i
gdy słyszą, Ŝe to nie Polak dzwoni, to rzucają słuchawką, nie interesuje ich kim jest osoba
która dzwoni, tylko jakiej jest narodowości [WF2 – Kurdystan]424.
Podobne doświadczenia stają się udziałem uchodźców przy poszukiwaniu pracy, gdzie
głównym problemem pozostaje wybór pracy legalnie lub „na czarno”: A tutaj praca na
czarno, która teŜ nic nie da, tylko pcha troszeczkę do przodu [Czeczenia]. Ja pracuję na
czarno [WF2 – B1]. Praca to jest kawał naszego czasu. Jest tutaj duŜo obcokrajowców i oni
nie patrzą, z jakiego kraju jesteś, ale jeśli masz umiejętności do tego, co jest im potrzebne to
masz pracę [WF2 – R2]. Nie jest to tylko kwestia znalezienia zatrudnienia – to takŜe problem
kwalifikacji, kultury pracy i społecznego wdroŜenia do niej: To jest wszystko, co
powiedzieliśmy, Ŝe cudzoziemcy w Polsce... Ŝe oni są w jakiś sposób wykluczani... Czasem są

423
No po pierwsze Ŝyć normalnie. To znaczy pracować, mieć miejsce gdzie moŜna przyjść odpocząć, mieć
przyjaciół [WF3 – Białorusin 2].
424
Por. takŜe inny zbliŜony przykład: Ok, powiedzmy, Ŝe szukam na przykład pokoju z przyjacielem. I to było
trudne dla niego. W momencie, w którym wynajmujący dowiaduje się, Ŝe pokoju nie szuka osoba polskiego
pochodzenia, lecz ktoś obcy, to przestaje chcieć jej wynająć pokój. Dlaczego? Bez powodu. Po prostu nie chce.
Idziesz oglądasz pokój, mówią ci, Ŝe oddzwonią i nigdy nie oddzwaniają. A jak się dzwoni, to mówią, Ŝe pokoju
nie ma (choć jak dzwoni ktoś kto mówi po polsku to się okazuje, Ŝe jest). Ktoś poradził, Ŝeby mówić od razu, Ŝe
jest się cudzoziemcem, a oni wtedy mówią, Ŝe bardzo im przykro, ale nie [WF3- Afryka2].
286
to bardzo obiektywne rzeczy w sensie swoich kwalifikacji, umiejętności nie są w stanie
odpowiedzieć na oczekiwania społeczeństwa. Konkretny przykład. Człowiek nie potrafi się
posługiwać technologiami, nie wiem, komputerowymi, bo został stracony ten okres w
ośrodku, czy kraju pochodzenia, to zakładamy, Ŝe w Czeczenii nie ma takich moŜliwości, bo
warunki wojenne na to nie pozwalały. No i tu obija się. Jest niekompatybilny do
społeczeństwa [WF1 – NGOs3].
Większość uchodźców u siebie w kraju nie miała szans na normalną pracę, m.in. z
powodu działań wojennych, ucieczek, przebywania w innych ośrodkach uchodźczych itp.
Jedną z konsekwencji jest wyjście z reŜimu dyscypliny pracy: Wiele osób, szczególnie
Czeczenów, przez ostatnie ileś lat nie pracowało w takim pojęciu, jak my pracujemy.
Codziennie chodzić do pracy, mieć obowiązki, być punktualny, musi się ona dostosować do
mnóstwa jakichś wymogów, procedur itd. Natomiast wiele osób, jeŜeli zarabiało, to gdzieś
tam stojąc, czymś handlując [WF1- NGO’s1]425.
Niektórzy uchodźcy z kolei mocno podkreślają znaczenie rynkowe swoich
umiejętności zawodowych oraz pracy, które mogliby podjąć. Stawiają to jako warunek udanej
ich integracji w Polsce: KaŜdy ubiegający się o azyl powinien mieć moŜliwość pracowania
legalnego. To są specjaliści, normalni ludzie. Nie tacy, co mają 10 dzieci. Mogą pracować
[WF3 - Białoruś1]. Ale to nie jest Ameryka. Trzeba tylko jedno zrobić, Ŝeby ludzie, którzy są
potrzebni byli, a nie potrzebni nie. Nie moŜna dzielić ludzi na potrzebnych i niepotrzebnych
[WF3- Białorusin2]. Zwracają uwagę na „ekonomiczne” znaczenie uchodźców: Polacy nie
wiedzą, jaka jest wartość uchodźców. Wartość dla Polski. Popatrzcie na Amerykę, kraj
zbudowany przez emigrantów. Jest duŜy potencjał w uchodźcach [WF3 - Afryka2]. Uchodźcy
to często wykształceni ludzie, chcą się rozwijać i Polska powinna to wykorzystać [WF3 -
Afryka1].
Badane przez nas osoby, zarówno oczekujące na status uchodźcy, jak i przedstawiciele
organizacji pozarządowych i administracji, wypowiadali się równieŜ na temat warunków
udanej integracji uchodźców. Wszystkie strony podkreślały brak „uwewnętrznionych” w
naszym społeczeństwie tradycji imigracji oraz polityk integracyjnych: Ze względu na
spuściznę historyczną polskie społeczeństwo było bardzo homogeniczne, no to de facto ten
proces nie następował, Ŝe były jakieś tworzące się społeczności cudzoziemskie, do których w
pewien sposób ciąŜyli ci, którzy przyjeŜdŜali. Nie mówię o jakichś emocjonalnych
nastawieniach, ale równieŜ o pewnym bieŜącym procesie społecznym. To jest oczywiście takie

425
Por. inny ciekawą wypowiedź na ten temat: Jeden uchodźca mi opowiadał, Ŝe zatrudnił uchodźczynię, która
popracowała kilka tygodni, po czy zadzwoniła, Ŝe ona jest zmęczona, to ona nie przyjdzie i porzuciła pracę na
miesiąc, po czym za miesiąc przyszła, Ŝe ona właściwie odpoczęła i moŜe dalej pracować. I ona nie rozumiała,
dlaczego to jest dziwna, sytuacja, ona uwaŜała, Ŝe to jest zupełnie normalne [WF1 – NGOs1, 2 i 3].
287
najbardziej wyraziste porównanie ze społeczeństwami klasycznie imigracyjnymi, gdzie
społeczności imigracyjne są narodowo zorganizowane i w naturalny sposób nowo
przyjeŜdŜający czy azylanci, czy inni ciąŜą ku tym społecznościom [WF1 - NGO’s3].
Powoduje to, Ŝe na dostrzegalne odmienności „rasowe” lub kulturowe tych osób,
zdaniem wielu reagujemy z niepokojem i zadajemy pytanie o jej pochodzenie. Tymczasem
społeczeństwa w krajach Europy Zachodniej, gdzie doszło do masowej imigracji jak w
ostatnim półwieczu, stały się bardziej róŜnorodne etnicznie a odmienności są tam tolerowaną
jeśli nie całkiem akceptowaną „normalnością”: My faktycznie jesteśmy bardzo jednolitym
społeczeństwem przez te parędziesiąt lat historii i to jest społeczeństwo, o którym bardzo
mądrze powiedział kiedyś profesor Kapiszewski, Ŝe Polska to jest taki kraj, naleŜy do takiej
grupy krajów, w którym, jak się widzi kogoś o innych rysach twarzy albo o innym kolorze
skóry, to automatycznie nasuwa się pytanie: a skąd jesteś. I na odpowiedź: jestem z Polski,
będziemy dalej drąŜyć, no, ale skąd przyjechałeś? Natomiast są takie kraje, Stany
Zjednoczone, czy Wielka Brytania, Ŝe jak ktoś mówi jestem Amerykaninem, jestem Anglikiem,
to nikt nie będzie drąŜył: no tak, ale twój kolor skóry wskazuje na to, Ŝe przyjechałeś skądeś. I
to jest jeszcze ta róŜnica, Ŝe polskie społeczeństwo niechętnie się przystosowuje do tej zmiany,
Ŝe jednak moŜe być inna struktura społeczna [WF1 – NGOs2]426.
Sprawy uchodźcze nadal stanowią przedmiot słabego zainteresowania publicznego w
naszym kraju, co przekłada się na niewielkie nimi zainteresowanie: WciąŜ nie ma takiego
silnego koła zamachowego, Ŝeby społeczeństwo się sprawami cudzoziemców i uchodźców
interesowało i Ŝeby wszystkie środowiska, które mają jakąś rolę do odegrania, czy to w
administracji, polityce, mediach, [...] w jakiś zintegrowany sposób i było elementem
komunikowania się ze społeczeństwem [WF1- NGOs 3]. Podkreślano, Ŝe waŜny jest sposób
przedstawiania tych zagadnień w mediach. Powinny one w sposób bardziej obiektywny
informować na temat sytuacji uchodźczej na świecie, a nie epatować egzotyką dalekich
krajów. Pokazywać moŜliwe zyski z przyjmowania takich osób: Powinni informować ludzi,
kim są uchodźcy i obiektywne przedstawiać sytuacje w kraju, z którego pochodzą. Pokazują
atrakcyjne wioski w Afryce. Pokazują mały kawałek np. Kenii taki ładny turystycznie, a to nie
jest obiektywne. Polacy nie wiedzą, jaka jest wartość uchodźców. Wartość dla Polski.
Popatrzcie na Amerykę, kraj zbudowany przez emigrantów. Jest duŜy potencjał w
uchodźcach. Uchodźcy to często wykształceni ludzie, chcą się rozwijać i Polska powinna to
wykorzystać [WF3- Afryka2].

426
Zob. takŜe zbliŜoną wypowiedź: W Polsce nie ma takich tradycji migracji, ramach kraju, jak się ktoś nowy
pojawia w miejscowości, to zwraca to uwagę. Nie ma właściwie takich mechanizmów, Ŝeby kogoś zaprosić do
jakieś społeczności, nawet, jeŜeli on jest rodakiem naszym [W1, A1].
288
Nasi badani wypowiadali się na temat konkretnych sposobów – rekomendacji
rozwiązywania problemów integracyjnych uchodźców. Skoncentrowały się one na paru
grupach zagadnień. Po pierwsze, na włączeniu społeczności lokalnych do pracy na rzecz
integracji społecznej uchodźców oraz ich udziału w specjalnych programach. Zwracano
uwagę na brak integracji pogłębionej, czyli na fakt, Ŝe proces powinien obejmować obie
strony, nie tylko imigrantów, lecz równieŜ społeczność przyjmującą: RóŜne działania
koncentrują się, mniej czy bardziej, na beneficjentach ostatecznych: repatriantach,
uchodźcach, osobach z pobytami tolerowanymi, to tak naprawdę nie ma Ŝadnych działań
adresowanych do społeczności lokalnych, w których uchodźcy mają Ŝyć bądź chcieliby
mieszkać. OtóŜ opieką nad uchodźcami w najmniejszym stopniu nie zajmują się gminy. I to
jest ten poziom samorządowy, o którym mówimy [WF1- NGOs3]. PrzełoŜenie na gminy, czy
na społeczności lokalne jest zerowe, po prostu zero [WF1 – NGOs1]427. Z tym związane są
sprawy finansowania potrzeb integracyjnych uchodźców z budŜetu państwa poprzez gminy: Z
uchodźcą i za uchodźcą powinny iść pieniądze. Na to, Ŝeby było stać gminę zapewnić temu
dziecku edukację. Skąd te pieniądze by były? BudŜetowe, czyli rządowe. Od kogo? Od róŜnych
instytucji, od Ministerstwa Edukacji, w postaci rozporządzenia, Ŝe jeŜeli ma szkoła
cudzoziemskie dzieci, to znaczy, Ŝe dostaje extra psychologa. Albo dodatkowe lekcje
polskiego. Czyli jedno i drugie idzie od strony rządowej [WF1 – NGOs2].
Na poziomie lokalnym, zdaniem pracowników organizacji pozarządowych, istotne
staje się wsparcie spraw uchodźczych ze strony róŜnych instytucji i autorytetów publicznych,
w tym zwłaszcza Kościoła katolickiego. Odgrywał on tutaj róŜną rolę, ale w wielu wypadkach
jego instytucjonalne poparcie lub przyjazna postawa jego przedstawicieli przyczyniła się do
rozwiązania trudnych problemów dla uchodźców: Opieka Kościoła, czy coś takiego
konkretnie działa? Tak, nie przeszkadzają nawet. Kościół jako taki moŜe nie, ale Caritas
bywał aktywny, raz mniej raz więcej. Który? Warszawski. Ale to są chyba działania osób
Kościoła, nie Kościoła. Jeśli chodzi o ośrodek, to absolutnie jest to zasługa księdza
Osieckiego, a nie Kościoła jako takiego. Ale były teŜ ponoć tacy proboszczowie, którzy
odgrywali na tych lokalnych gruntach bardzo istotną rolę kształtując postawy społeczne
wobec ośrodków. Na pewno, jeśli chodzi o Dębak, bez udziału ks. Kantorskiego trudno by
było ten ośrodek tam otworzyć, zaangaŜowanie indywidualne i instytucjonalne równieŜ, jest,
prawda, delegat ze strony Episkopatu ds. imigrantów i uchodźców [WF1 – NGOs1 i 2].
Po drugie, szansę na rozwiązanie problemów integracyjnych uchodźców widzą nasi
badani we wczesnym rozpoczęciu przygotowania integracyjnego juŜ w ośrodku, czyli w

427
Na temat problemów i trudnych relacji między społecznością lokalną a ośrodkiem dla uchodźców zob. G.
Firlit-Fesnak, Ł. Łotocki (red.), Społeczność i instytucje lokalne wobec inicjatywy utworzenia ośrodka dla
uchodźców, “Raporty Migracyjne” nr 7, Instytut Polityki Społecznej UW, Warszawa 2006.
289
programie „pre-integracji”. Tym bardziej, Ŝe dotychczasowe doświadczenia wskazują, Ŝe
uchodźcy, którzy otrzymali status uchodźcy osiedlają się często w miejscowości, w której
przebywali w ośrodku: Wydaje mi się, Ŝe jeszcze coś wypadałoby zrobić z tymi ośrodkami, w
których jest tak, jak jest. Zanim ten człowiek wyjdzie z ośrodka, i zanim pójdą za nim
pieniądze do gminy, to niechby on był, chociaŜ trochę przygotowany do Ŝycia w tej gminie. A
nie tak, jak jest... Chodzi o to, Ŝe po prostu w tych ośrodkach musi być więcej pracy socjalnej,
Ŝeby zapobiec całej tej marginalizacji, temu wykluczeniu wyuczonemu [WF1 – NGOs2]428.
Ten program powinien być pierwszą częścią przygotowania do Ŝycia w Polsce, a jego
kontynuacja powinna się odbywać po uzyskaniu statusu i wyjściu z ośrodka. Postulują więc:
tworzyć warunki do preintegracji, stwarzać warunki przygotowania do Ŝycia w
społeczeństwie i potem w ślad za tym uruchamiać tę sprawę poza ośrodkiem. Kontynuować
poza ośrodkiem, po ustaleniu statusu; siłą rzeczy trzeba te dwie fazy odróŜnić, oddzielić; czyli
do momentu, gdy człowiek uzyska, bądź nie uzyska prawo pobytu, nie tylko status uchodźcy,
ale równieŜ ten nieszczęsny pobyt tolerowany i potem jego dalsza ścieŜka po otrzymaniu
decyzji o moŜliwości prawa pobytu w Polsce [WF1 – NGOs 1 i 2].
Według opinii pomocodawców dzięki tej pracy taka osoba będzie miała moŜliwość
uniknięcia „syndromu obozowego”, czyli poczucia bezsilności i przerzucania
odpowiedzialności za swój los na innych: Przede wszystkim władze rządowe powinny coś
zrobić, Ŝeby ten moment wejścia w nasz system nie powodował dalszego zapadania się,
wyuczonej bezradności, syndromu obozowego. Te rzeczy, z których go później wyciągając
trzeba będzie odrabiać najprawdopodobniej przez długie miesiące [WF1 – NGOs-1]. Będzie
teŜ bardziej przygotowana do wymagań normalnego funkcjonowania w Ŝyciu:, Bo było mało
czasu do adaptacji. Ja nie mam czasu chodzić na kursy, dlatego słabo mówię po polsku.
Dlatego najniŜsza płaca, najgorsza praca. Za sześćdziesiąt złotych dzisiaj dostałam umowę o
pracę, byłam na umowę zlecenie [WF2 – R2].
Program „pre-integracji” w ośrodkach, zdaniem badanych, powinien takŜe skupiać się
na wytwarzaniu pewnych elementów „kapitału społecznego”, rozumianego jako zdobywanie i
posiadanie więzi społecznych z Polakami, społecznością lokalną, organizacjami
pozarządowymi itp., które mogą być później przydatne dla uchodźcy. Mają one pełnić waŜną
rolę „kulturowych przewodników” w nowych warunkach - informować, dawać radę, ułatwiać
załatwianie róŜnych spraw, udzielać wsparcia psychicznego, tworzyć środowisko towarzyskie
itp.: No dobra, czekamy na decyzję, decyzja przychodzi, moŜemy wyjść i co wtedy? MoŜemy
stworzyć więzi. Więzi są teŜ. Nawiązywanie więzi to jest proces, który trwa. To nie rodzi się

428
Por. podobna wypowiedź na ten temat: Wydaje mi się, Ŝe jeszcze coś wypadałoby zrobić z tymi ośrodkami, w
których jest tak, jak jest. Zanim ten człowiek wyjdzie z ośrodka i zanim pójdą za nim pieniądze do gminy, to
niechby on był, chociaŜ trochę przygotowany do Ŝycia w tej gminie. A nie tak jak jest [WF1 – NGOs1].
290
przecieŜ na kamieniu z dnia na dzień. Bez przełamania tych barier komunikacyjnych,
kulturowych wyjście na zewnątrz z ośrodka powoduje kolaps tego całego ciągu. I niezdolność
do wejścia w rolę, wkomponowania się w ten system. Czy macie takie poczucie, Ŝe ci ludzie są
wyizolowani z tego całego układu. W duŜej mierze jest to indywidualna dyspozycja.
Natomiast, jeŜeli mówić o pewnej masie, czy kategorii społecznej, czy psychospołecznej, to ja
bym takie twierdzenie zaryzykował. Mnie się teŜ wydaje, Ŝe taka postawa jest zaraźliwa. śe,
takie poczucie beznadziei po prostu się udziela. I bierności [WF1 – NGOs1 i 2]. Ja teŜ myślę,
Ŝe jest to problem relacji, Ŝe jest za mało relacji między ludźmi, Ŝeby oni mogli sobie
wytworzyć nowe wzory zachowania [WF1 – NGOs3].
DuŜa część uchodźców sygnalizuje po pierwsze swoją „samotność społeczną”: Mam
wygodne wynajęte mieszkanie. Jest plac zabaw dla dzieci, tam się bawią jej dzieci. Spotykasz
się z matkami innych dzieci? Nie. Nie, spotykamy się. Nie mam kontaktów [WF2 – B2].
Wynika to czasami z braku czasu ze względu na obowiązki pracy i rodziny: Nie mam czasu
na to [WF2 – Serbka]429.
Po drugie program „pre-integracji”, zdaniem uchodźców, winien równieŜ uczyć
podstawowych umiejętności komunikacyjnych obowiązujących w polskim społeczeństwie i
kulturze. NajwaŜniejszą rolę odgrywa znajomość języka polskiego: Uczę się języka. Pierwsza
rzecz to znać język. Ale to nie wszystko [WF3 – Afryka 3]; Praktycznie, co moŜesz konkretnie
zrobić Ŝeby spełnić te oczekiwania, które wobec Ciebie istnieją? Język. Pierwsze to język.
Dobra, język. Dokument. Jakiś prawny status [WF2 – B1 i B2]430. Jest ona dostrzegana takŜe
w kategoriach asymilacji, przystosowania się kulturowego do naszego społeczeństwa
odczuwanego jako zmiana toŜsamości: Asymilacja. Co to znaczy? Zmiana tradycji, poznanie
dobrze polskiego języka. Wiadomo, Ŝe to jest potrzebne do pracy... Asymilacja to wszystko to,
co dalej idzie, tradycje, język, Ŝeby być jak wszyscy [WF2 – Rosjanka]431.

429
Por. „Uchodźcy przyjeŜdŜają jednak do Polski z nadzieją na spokojne Ŝycie nie po to, by <odtwarzać> tu
swój kraj. Nie chcą tracić swoich zwyczajów, co jest zrozumiałe, ale przede wszystkim pragną normalności i
spokoju. Dopóki nie będą mieli przyjaciół wśród Polaków, dopóki nie przeŜyją wspólnych radości i kłopotów,
będą izolowani w swojej tradycji, języku i kulturze. Będą doświadczać samotności, frustracji i braku
zrozumienia, czego efektem moŜe być społeczne wykluczenie. To moŜe być niebezpieczne dla obu stron
procesu. Aby do tego nie doszło, musimy pomóc im funkcjonować w Polsce”, wypowiedź Małgorzaty Gebert w
dyskusji pt. Nowe miejsce do Ŝycia. Z Małgorzatą Gebert i Janiną Ochojska-Okońską..., „Znak” 2008, nr 2, s.
31.
430
Por. taką wypowiedź na temat konieczności znajomości języka polskiego Polskie społeczeństwo jest
społeczeństwem zamkniętym. Z tego wynika, Ŝe jeŜeli ja nie będę znała polskiego języka na takim poziomie
Ŝebym mówiła tak dobrze to juŜ będę zawsze drugiej kategorii. I tu, moŜe się zmienia, bo Polacy wyjeŜdŜają,
wracają i tak dalej, jest juŜ większe otwarcie na świat, ale to jeszcze jest niestety nie wszystko [WF2 – Sudan].
431
Por. takŜe dłuŜszą, ale interesująca wypowiedź na temat „przechodzenia” kultur: Polska jest jednym z
europejskich krajów, one mają swoje własne tradycje, swoją własną historię, swoją własną specyfikę, to jest
zupełnie róŜne od Afryki, mamy tu coś, co się nazywa indywidualizmem.., a my próbujemy się do tego
dostosować. Czyli zamierzasz nauczyć się trochę polskiej tradycji i się do niej dostosować? Nie. To, co staram
291
Po trzecie, podkreślają duŜą rolę sprawnej i kompetentnej roli administracji dla udanej
„inkluzji” uchodźców: Proces sprawdzania uchodźców powinien być dobrze monitorowany,
pracownicy instytucji zajmujących się uchodźcami powinni być bardziej kontrolowani. Oni
wydają decyzję na podstawie własnego widzimisię, a nie postępują zgodnie z prawem.
Pracownicy powinni pomagać. Jeśli są pomyłki w dokumentacji, to powinni pomóc [WF3 -
Afryka3]. Z kolei zdaniem pomocodawców wymaga to uporządkowania prawa i właściwej
koordynacji współpracy między róŜnymi ministerstwami oraz urzędami zajmującymi się
kwestiami cudzoziemców: Z perspektywy prawnej, to sytuacja uchodźców istnieje na trzech
płaszczyznach: płaszczyzny prawa krajowego, konwencji genewskiej, prawa
międzynarodowego, łącznie z protokołami, prawa unijnego, które w tym momencie działa jak
działa, dzisiaj np. komisja europejska debatuje na temat rozporządzenia Dublin II, bo okazało
się, Ŝe nie działa. Jakie są konsekwencje praktyczne? Konsekwencje praktyczne są takie, Ŝe na
niektórych szczeblach, gubi się gdzieś poczucie co, do kogo naleŜy, czyli wymaga to
uporządkowania. Pierwsza rekomendacja musi być taka, Ŝe kluczowym podmiotem musi być
rząd. Kluczowym podmiotem musi być rząd. Moim zdaniem podstawowym elementem
równoległym jest to, Ŝe ten rząd musi słuchać, jakie ludzie mają konkretne problemy, bo
dopiero przez analizę tych praktycznych problemów na poziomie gminy, moŜna wypracować
coś, co będzie te problemy rozwiązywać [WF1 – NGOs3]. Potrzebna jest jeszcze jakaś praca
w ramach rządu na kształtowanie jakichś relacji i Ŝe w mojej ocenie ta współpraca między
jednym ministerstwem a drugim ministerstwem, a trzecim ministerstwem jest, no za mała
[WF1 – NGOs 1 i 2].
Powszechnie zwracana jest równieŜ uwaga, Ŝe kwestie te powinny być takŜe
przedmiotem rozwaŜań programu polityki migracyjnej państwa, której brakuje. Powinna ona
odpowiadać na pytania, czy mamy otwierać się na imigrację? Kogo mamy przyjmować?
Dlaczego? Pod jakimi warunkami? Jak mówi jeden z badanych: Wydaje mi się, Ŝe jednak nie
unikniemy tutaj słowa „polityka” wobec uchodźców, czy polityka imigracyjna szerzej, to jest
ta jakość, której w Polsce brakuje [WF1 – NGOs3]. Potrzeba tej polityki wiąŜe się z
ogólnoeuropejskim dylematami dotyczącymi imigracji na ten kontynent i funkcjonowania
państwa dobrobytu: Wiadomo zawsze, Ŝe podstawowy spór o migrację jest oparty o praktykę,

się powiedzieć, to to, Ŝe mamy tu w Europie tradycje zupełnie inne od naszych. Jesteśmy teraz zmuszeni
spróbować dostosować się do nich. Nie chcecie? CóŜ, to nie jest kwestia chcenia, musimy tak uczynić, bo tu
Ŝyjemy. Jednak ta zmiana nie jest prosta. Jaki jest największy problem przy tej zmianie? CóŜ, jak podejść do
ludzi, jak prosić ich o jakieś ułatwienia, o waŜne sprawy, o pracę na przykład. Wasze oczekiwania nie są
naszymi. Ale to przejście między kulturami to jest dla mnie problem. Dlaczego to jest istota problemu? Hmm, to
nie jest, staram się powiedzieć, Ŝe jeŜeli znajdujesz się w miejscu o zupełnie róŜnej kulturze, to wtedy musisz się
postarać, Ŝeby się do niej dostosować. I to jest czasami dobrze, a czasami źle? Tak [WF3- Afryka2].
292
o pracę, o powszechność dóbr róŜnych, my oczywiście zajmujemy się uchodźcami i od tego się
ta działalność polska zaczęła, bo to jest taka grupa najłatwiejsza do opisania, bo jest
konwencja, są jakieś kryteria itd., natomiast nigdy nie moŜna rozdzielać uchodźców od
całościowych zjawisk migracyjnych, bo one, tak czy inaczej mają wspólny mianownik. śe jest
z jednej strony, push pakt, z drugiej – pull pakt; jest coś, co powoduje, Ŝe emigracje wychodzą
i jest coś, co powoduje, Ŝe migracje idą do nas...[WF! – NGOs2].
Podejmowanie decyzji w tym względzie jest waŜne z perspektywy przyszłości skutków
globalnych ruchów migracyjnych na kształt społeczeństwa polskiego. Procesy imigracyjne
stały się juŜ elementem demografii społeczeństw europejskich. Marzenia o „zerowej
imigracji” pozostają nierealne, zarówno z powodu procesów cywilizacyjnych (globalizacja) i
gospodarczych, jak i zobowiązań demokratycznych państw europejskich (ochrona praw
człowieka), mówiących o konieczności przyjmowania osob prześladowanych –
uchodźców432. Oznacza to, Ŝe problemy wielokulturowości migracji będą nadal występować i
stanowić wyzwanie433. Jak mówi jedna z zaangaŜowanych w to osób: Ja uwaŜam, Ŝe naleŜy
tutaj być raczej racjonalnym, to znaczy nie tworzyć scenariuszy inwazji, natomiast
przygotować się na pewien stały element, zjawisko, Ŝe to jest coś naturalnego, Ŝe ono ma
charakter powszechny, trwały, w jakimś sensie masowy i Ŝeby ta cała infrastruktura była
tworzona, a nie odsuwanie, Ŝe gdzieś, kiedyś jak nas coś spotka, to wtedy będziemy musieli to
nagle i szybko budować [WF1- NGO’s3].

9. 6. Stygmat bycia „uchodźcą”

Poszukiwacze azylu mają świadomość własnej inności oraz poczucie naznaczenia w


społeczeństwie kraju przyjmującego. NiemoŜność w nim pełnoprawnego uczestnictwa i
sporadyczne kontakty z Polakami tylko ich w tym utwierdzają. Trafnie przewidują, Ŝe
określenie się jako „uchodźca” wcale nie musi prowadzić do oczekiwanych przez nich
relacji z otoczeniem. Ułatwić np. znalezienie pracy, mieszkania, przyjaciół, dziewczyny itp.
Uchodźcom przypisuje się bowiem nie tylko moŜliwość bycia gdzieś prześladowanym,
motywacje związane z ucieczką przed wojną i przemocą, ale takŜe skrajne ubóstwo,
bezdomność, przemieszczanie, oddzielenie, rezygnację, poniŜenie, tragedię, desperację,
zagubienie, rozpacz, słowem całą ludzką nędzę.
Uchodźcy to takŜe „obcy”, i to w podwójnym znaczeniu. Po pierwsze, jako
cudzoziemcy, ludzie róŜnych ras i religii, których języki i obyczaje mogą być całkowicie
niezrozumiale. Po drugie, jako ludzie nieprzypisani do określonego państwa i narodu, stojący
w opozycji do „narodowego porządku rzeczy”. Słowem nie będący na swoim miejscu,
znajdujący się w stanie zawieszenia. Dlatego uchodźcy wywołują równocześnie irytację i

432
D. S. Massey, Patterns and Processes of International Migration in the 21st Century, paper prepared for
Conference on African Migration in Comparative Perspective, Johanesburg (RPA) 4-7 June 2003.
433
E. A. Tiryakin, Assessing Multiculturalism Theoretically: E Pluribus Unum, Sic et Non, “International
Journal on Multiculturals Societies” 2003, nr 1, s. 32.
293
miłosierdzie, lęk i niezrozumienie, miłość i nienawiść. Mogą wzbudzać współczucie i chęć
pomocy, bliŜsze zainteresowanie ich losem, ale z reguły „wizytówka uchodźcy” nie jest
dobrym biletem wstępu do grona uznanych obywateli. Większość ludzi kwalifikuje ich jako
biednych i skrzywdzonych klientów opieki społecznej i organizacji humanitarnych, ale nie
osoby, które mogłyby być ich partnerami434.
ZauwaŜają to pracownicy socjalni ośrodka: Niech Pan sobie wyobrazi, Ŝe jest Pan
chłopakiem z Ugandy, który poszedł na dyskotekę i poznał dziewczynę. Ona mówi ojej, jaki ty
jesteś fajny. Tańczą razem. Piją piwo. Po czym ona pyta, gdzie mieszkasz moŜe cię odwiedzę.
A on jej mówi, wiesz w ośrodku dla uchodźców w czteroosobowym pokoju. Syf mamy tu
generalnie, ale poza tym dostaję 70 zloty na miesiąc. To moŜe wpadniesz? [pracownica
socjalna]. Rozmówcy z ośrodków dla uchodźców starali się, więc zdystansować od etykiety
uchodźcy podkreślając, Ŝe są w pierwszej kolejności ludźmi dopiero potem uchodźcami, bo
przecieŜ nikt nie rodzi się uchodźcą [J.K. 11].
W rozmowach z uchodźcami zaobserwowaliśmy charakterystyczną ambiwalencję w
odniesieniu do ich statusu społecznego. Z jednej strony powtarzali, jakby przekonując samych
siebie, Ŝe bycie uchodźcą niczego nie zmienia w ich kontaktach z otoczeniem. Z drugiej
skarŜyli się jednak, Ŝe w odczuciu Polaków uchodźca to ktoś gorszy: Uchodźca to obywatel
ostatniej kategorii w obcym kraju – to ostatnia rzecz, o jakiej się myśli... Tu się mówi:
‹‹Jesteście ludźmi, macie swoje prawa››, ale to tak nie wygląda. Nie zobaczysz tych praw
wprowadzonych w Ŝycie. Są w ksiąŜkach, na piśmie, ale nie w Ŝyciu” [J.K. 30]. Podobne
opinie wypowiadane są nie tylko wobec urzędników reprezentujących władze, ale wobec
zwykłych obywateli: Większość Polaków myśli, Ŝe kaŜdy uchodźca to Ŝebrak, Ŝe pochodzimy z
biednych krajów... i nie są wobec nas otwarci. Więc to jest tak: ‹‹jesteś uchodźcą? Aha, to do
widzenia, pa pa››” [J.K.10].
Z naszego punktu widzenia nie zawsze moŜna jednoznacznie ocenić, czy określona
postawa i zachowanie, jak np. niechęć do podawania ręki, unikanie siadania w autobusie w
pobliŜu uchodźcy, czy unikanie wchodzenia z nimi w jakiekolwiek bliŜsze relacje wiąŜe się
zawsze z faktem, Ŝe są oni uchodźcami. MoŜe wiązać się ona z szeroko pojmowanym
rasizmem jako obawą przed chorobami i lękiem przed „obcymi”. Polacy nierzadko kierują się
uprzedzeniami wobec osób ciemnoskórych („Murzynów”) a jeszcze bardziej, wobec
rosyjsko-języcznych uchodźców („Ruskich”): Czasami, kiedy wchodzę, do jakiegoś sklepu z
przyjacielem, proszę o coś... Kiedy mówię po angielsku to czuję, Ŝe mnie szanują ale kiedy
mój przyjaciel mówi do mnie po rosyjsku, to jest zupełnie inaczej [J.K. 37]. Oczywiście, gdy

434
Por. rozwaŜania M. Oliwy-Ciesielskiej na temat „świadomości bycia naznaczonym” wśród bezdomnych – M.
Oliwa –Cisielska, Piętno nieprzypisania. Studium o wyizolowaniu społecznym bezdomnych, Wydawnictwo
Naukowe UAM, Poznań 2006, s. 169-181.
294
zachowanie takie ma miejsce w pobliŜu ośrodka dla uchodźcy, jak np. na pętli autobusowej
przed elektrociepłownią na Siekierkach to nie ulega wątpliwości, Ŝe wsiadające tam osoby
wiedzą, Ŝe ciemnoskórzy osobnicy w tym miejscu mogą być tylko uchodźcami. Zachowania
takie wobec osób o innym kolorze skóry, inaczej się ubierających, wyróŜniających się jakimiś
cechami wskazującymi jak język rosyjski na ich „obcość”, obserwowane są i w innych
miejscach435. Sami uchodźcy nie mają jednak wątpliwości, Ŝe nie tylko o rasizm i zwykle
uprzedzenia tu chodzi, ale właśnie fakt spostrzegania ich jako uchodźców: Wiedzą, Ŝe
jesteśmy uchodźcami. To jest juŜ minus 10 punktów. UwaŜają nas za gorszych, za niŜszą
warstwę społeczeństwa. Czasami jak siądę koło kogoś w autobusie, to ta osoba potrafi się
przesiąść na inne miejsce... To się często zdarza. Ci ludzi, którzy mieszkają tutaj uwaŜają, Ŝe
jesteśmy niczym. Do tego jesteśmy czarni, to znów jest minus 10 punktów. To daje minus 20
punktów [M.O. 34].
Poszukiwacze azylu zdają sobie sprawę, Ŝe przyznając się do swego statusu informują,
Ŝe przyjechali tu po pomoc, Ŝe są bezsilni i zdani na łaskę obcego państwa, przez co
automatycznie stawiają na pozycji gorszej w relacji z Polakami. Świadomość tego jest
szczególnie bolesna dla męŜczyzn w kontaktach z kobietami, stąd przynajmniej na początku
znajomości z reguły nie przyznają się, Ŝe są uchodźcami: Wiesz, kiedy ja poznaję na przykład
polskie dziewczyny, to staram się im nie mówić, Ŝe jestem uchodźcą. Ja im mówię, Ŝe ja się tu
uczę. Studentem jestem [J.K. 15].
Niektórzy z badanych uchodźców odmawiali wręcz utoŜsamiania ich z uchodźcami,
spostrzegając to słowo jako przyznanie się do pewnego rodzaju poraŜki Ŝyciowej: Nie jestem
uchodźcą. Mnie zaleŜy tylko na statusie – jak wszystkim tutaj. Mnie zaleŜy tylko, aby Polska
mnie nie wydała Łukaszence [J.K. 24]. Wobec przypadkowo poznanych Polaków np. na
dyskotece nie ujawniają z reguły, kim są w Polsce i co naprawdę robią: Jak mnie pytają skąd
jestem to mówię, Ŝe ze Sierra Leone. Jak mnie pytają co tu robię, to mówię, Ŝe mieszkam tutaj
i pracuję. MoŜe jeszcze powinienem wyjść na scenę i opowiedzieć moją historię. Nie, nie
opowiadam, to moja sprawa. Zresztą i tak nikt by nie uwierzył [J.K.34].
Ci, którzy jednak przyznali, Ŝe są uchodźcami podkreślali natomiast, Ŝe jest to
sytuacja przejściowa, którą zakończy otrzymanie statusu uchodźcy, wtedy ich Ŝycie na powrót
się ułoŜy i będzie jak wcześniej: Myślę, Ŝe bycie uchodźcą to pierwszy moment nowego Ŝycia.
Bycie uchodźcą to rozpoczęcie czegoś od początku. Kiedy juŜ zacząłeś nie jesteś juŜ więcej
uchodźcą, jesteś zintegrowany z nowym systemem, albo starasz się być, starasz się Ŝyć i
działać w tym systemie. Zgodnie z Konwencją Genewską w przypadku decyzji pozytywnej

435
Patrz więcej na ten temat: M. Ząbek, Biali i Czarni. Postawy Polaków wobec Afryki i Afrykanów, Warszawa
2007.
295
zostajesz uznany za uchodźcę, dostajesz dokumenty, zaczynasz pracować, moŜesz podróŜować
po innych krajach, zaczynasz nowe Ŝycie. Nie jesteś więcej uchodźcą. Masz dokumenty, masz
moŜliwości do rozpoczęcia nowego Ŝycia. To jest to, do czego dąŜę. To nie jest tak, Ŝe
przyjaciele, wszyscy myślą o tobie. Nie... Myślę, Ŝe przede wszystkim jesteśmy ludźmi,
niewaŜne czy jesteś uchodźcą czy nie. Nie jest to stan stały. Po prostu czasami są takie
okoliczności Ŝyciowe, Ŝe musisz wyjechać ze swojego kraju i złoŜyć podanie o status gdzieś
indziej [J.K. 37].
Ta wypowiedź jest znacząca, gdyŜ w znacznej mierze zbieŜna z przytaczaną wcześniej
przez nas (patrz rozdział drugi) antropologiczną definicją „uchodźcy” sformułowaną przez
Harrel-Bond i Voutire436. Cytowany badany uchodźca w swej wypowiedzi kładzie nacisk,
podobnie jak wspomniane badaczki, na przejściowość (ograniczoność w czasie) tego statusu.
Człowiek uchodźcą zostaje z chwilą ucieczki ze swojego kraju, jest nim w trakcie
przebywania w swoistym stanie liminalnym w obozie/ośrodku, a przestaje nim być, gdy jego
status zostaje potwierdzony przez urzędników i opuszcza ośrodek. Paradoksalnie urzędnicy
zazwyczaj mimowolnie myślą odwrotnie, Ŝe to oni nadając mu status czynią dopiero z niego
pełnoprawnego uchodźcę. Wcześniej nazywają go tylko „osobą ubiegającą się” lub
„wnioskodawcą”, wystrzegając się jak ognia wobec „poszukiwacza azylu” określenia
„uchodźca”. Tymczasem ktoś, kogo to dotyczy wskazuje, Ŝe z chwilą otrzymania decyzji
pozytywnej otwiera się droga do integracji w nowym społeczeństwie a więc tym samym
kończy się ten stan, który moŜna określić mianem uchodźstwa (patrz: „Co mówią Polacy, gdy
dowiedzą się, Ŝe jesteście uchodźcami?”).

Co mówią Polacy, gdy dowiedzą się, Ŝe jesteście uchodźcami?


No właśnie nic nie mówią. Przykład. Stoję i palę. Ktoś podchodzi i zaczyna
rozmawiać. A jak powiem, Ŝe nie jestem z Polski, to od razu zachowuje się jak gdyby chciał
skończyć rozmowę. Nie wiem dlaczego. Czasem rozumieją, ale zachowują się dziwnie [WF3
– Afryka 2].
Gdy dowiadują się, Ŝe jestem Białorusinem to współczują. Mówią rozumiemy,
rozumiemy. W Polsce jest znana nasza sytuacja i w niektórych sytuacjach starają się pomóc
[WF3- Białorusin1].
DuŜo osób, którzy przybywają do Polski jako uchodźcy nie są uchodźcami. 60%
osób to nie są uchodźcy [WF3- Afryka 1 i 2].
Uchodźca to jest taki człowiek, uchodźca czy cudzoziemiec, który nie jest przypisany
do określonego miejsca zamieszkania, bo nie ma tego mieszkania, więc jak się ma
przypisać...[WF1 – NGOs3].
Polska podpisała konwencję o uchodźcach i ma obowiązek przyjmować uchodźców.
Nie robią łaski, podpisali porozumienie [WF3- Afryka 1 i 2].

436
B. Harrel-Bond, E. Voutira, Anthropology and Study of Refugees, “Anthropology Today” 1992, nr 8, s. 7.
296
9.7. Zakończenie

W tym rozdziale próbowaliśmy wstępnie zarysować problemy integracji uchodźców w


naszym społeczeństwie. Wyniki zarówno badań ilościowych, jak i jakościowych (wywiadów)
sugerują propozycje pewnych ich rozwiązań oraz rekomendacje w tej dziedzinie437. Będą one
szerzej przedstawione w zakończeniu naszej pracy.
Tutaj zwróćmy uwagę na przede wszystkim na trzy rzeczy. Pierwsza to taka, Ŝe Polska
potrzebuje juŜ programu i kompleksowej polityki integracji uchodźców oraz innych kategorii
cudzoziemców, dostosowanego do swoich warunków społeczno-gospodarczych i połoŜenia
geopolitycznego. Takie oczekiwania są formułowane, od co najmniej dekady i były
wielokrotnie zgłaszane oraz nagłaśniane. Mimo, Ŝe kraj nasz pełni nadal rolę „przystanku” na
drodze globalnych ruchów migracyjnych, to coraz bardziej staje się on „przystanią” i
„końcowym przystankiem” („pętlą”). Wynika to z jego stabilnej sytuacji politycznej i
gospodarczej, a przede wszystkim z członkostwa w Unii Europejskiej. Staliśmy się państwem
„kresowym”, które musi uwzględniać procesy migracji międzynarodowych oraz ich skutki dla
siebie i całej organizacji europejskiej.
Druga sprawa, która nie będzie zaskoczeniem, to potrzeba „przeformułowania”
charakteru pobytu kandydatów na uchodźców w ośrodkach dla uchodźców. Jest to w duŜym
stopniu dla nich „czas stracony”, który moŜna wykorzystać z powodzeniem na pewne
przygotowujące działania „pre-inetgracyjne” (o tym szerzej w Zakończeniu).
Trzecie to potrzeba zwiększonej świadomości oraz wraŜliwości społecznej dotyczącej
szczególnej sytuacji uchodźców i szerzej, innych kategorii cudzoziemców w naszym kraju.
Mamy tutaj do czynienie z duŜymi obszarami niewiedzy oraz często lekcewaŜącym
stosunkiem do nich w naszym społeczeństwie. WiąŜe się to z problemami ich postrzegania w
naszym kraju oraz ich obrazem tworzonym w mediach. O tych kwestiach będzie mowa w
dwóch następnych rozdziałach pracy.

437
Zob. katalog takich rekomendacji w: J. Frelak, W. Klaus, Rekomendacje i dobre praktyki, w: J. Frelak, W.
Klaus, J. Wiśniewski (red.), Przystanek Polska. Analiza programów integracyjnych dla uchodźców, Instytut
Spraw Publicznych, Warszawa 2007, s. 247-262.
297

Rozdział X.
Zrozumienie, idealizacja i konflikty.
Postawy wobec uchodźców w społeczeństwie polskim

10.1. Wstęp

Dwa końcowe juŜ rozdziały naszej pracy pragniemy poświęcić postawom Polaków
wobec uchodźców oraz ich postrzeganiu w naszym społeczeństwie. Z jednej strony jest to
tematyka obszerna i zróŜnicowana, z drugiej zaś strony budząca emocje i dyskusje dotyczące
naszej otwartości oraz tolerancji wobec „innych”438.
W tym rozdziale na początku przedstawimy wyobraŜenia samych uchodźców o
naszym kraju i mieszkańcach (Polsce i Polakach) oraz o innych uchodźcach mieszkających
w ośrodku (problemy te częściowo poruszaliśmy w rozdziale siódmym mówiąc o Ŝyciu
codziennym w ośrodku i wzajemnych relacjach społecznych między jego mieszkańcami).

438
A. Grzymała - Kazłowska, Konstruowanie „innego”. Wizerunki imigrantów w Polsce, Wydawnictwo
Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2007, s. 27-30.
298
Następnie opiszemy postawy i opinie o uchodźcach wśród przedstawicieli roŜnych
zbiorowości i kategorii naszego społeczeństwa, poczynając od tych, którzy nie mieli z nimi
Ŝadnych styczności, poprzez sąsiadów ośrodków dla uchodźców (społeczności lokalne) aŜ do
tych osób, które mają z nimi stałe relacje i są w nie najbardziej zaangaŜowane, czyli
pracowników administracji (Urzędu ds. Cudzoziemców), pracowników socjalnych w
ośrodkach oraz przedstawicieli organizacji pozarządowych (tzw. „humanitariuszy”/
pomocodawców). Wykorzystamy tutaj takŜe szerzej wyniki cytowanych juŜ w tej pracy badań
jakościowych TNS OBOP-u dotyczących postrzegania uchodźców439.
Podkreślmy, Ŝe będziemy w tym rozdziale prezentować wyniki otrzymane z badań
jakościowych. Nie są one reprezentatywne i nie moŜna ich generalizować na całą badaną
populację (społeczność lokalną, daną kategorię zawodowa lub całe społeczeństwo polskie).
Nie pokazują one stopnia upowszechnienia danych poglądów lub postaw, lecz przede
wszystkim pokazują ich zróŜnicowanie. W rozdziale następnym (jedenastym z kolei)
będziemy chcieli spojrzeć na te kwestie z perspektywy kształtowania obrazu „uchodźcy” w
prasie (dyskursie prasowym) oraz badaniach opinii publicznej na ten temat.

10.2. Konflikty i współpraca. Postrzeganie Polski i Polaków oraz mieszkańców

ośrodków przez uchodźców

Postrzeganie przez uchodźców swojej sytuacji w ośrodku, innych jego pensjonariuszy,


zatrudnionego tam personelu oraz generalnie Polaków i Polski zaleŜy od wielu czynników.
Pozostaje ono tak zróŜnicowane, jak róŜni są uchodźcy oraz ich doświadczenia społeczne. Są
one jako grupa osób biorących udział w procedurze przyznawania statusu uchodźcy i
oczekujących na decyzje w tym względzie bardziej wraŜliwe i znerwicowane od
statystycznego cudzoziemca. Sprzyjają temu takŜe traumatyczne doświadczenia, jak równieŜ
dodatkowy stres, jaki przeŜywają podczas oczekiwania na decyzję statusową. Dlatego ich
opinie o Polakach, jak i swoich współtowarzyszach z ośrodka więcej mówią o nich samych i
stanie, w jakim się znajdują, niŜ osobach, których one dotyczą.
Uchodźcy z ośrodków na ogół niewiele wiedzą o Polsce, a kontakty z jej
mieszkańcami mają początkowo charakter bardziej urzędowy i oficjalny niŜ osobisty i
nieformalny. Z uwagi na przewaŜnie młody wiek, słabe wykształcenie, doświadczenie
Ŝyciowe, a zwłaszcza znajomość innych krajów, z którymi porównują Polskę, nie są to opinie
szczególnie rozbudowane i bogate. W ich postawach i wygłaszanych sądach wobec
otaczającej rzeczywistości moŜna dostrzec wiele wspólnych elementów, choć pojawiają się
róŜnice w zaleŜności od narodowości, religii, czasu pobytu spędzonego w ośrodku itp.
Większość uchodźców nigdy nie była wcześniej w naszym kraju i nie miała Ŝadnej
wiedzy na jego temat. Przed przybyciem do Polski mieli tylko niejasne o niej wyobraŜenia.

439
TNS OBOP, Postrzeganie uchodźców, Warszawa, maj 2008 (badania na zlecenie PAH-u wykonano w marcu
2008 r.).
299
Niektórzy wyobraŜali ją sobie optymistycznie jako zamoŜny kraj europejski. Ci zaś, którzy
wiedzieli, Ŝe był to kraj komunistyczny raczej nie spodziewali się zbyt wiele. Inni jeszcze w
ogóle nie byli w stanie sobie cokolwiek wyobrazić. Nieliczni tylko twierdzili, Ŝe w szkole
średniej wspominano coś o historii Polski, Związku Sowieckim, o komunizmie i tego typu
rzeczach [M.F. 11]. Niektórzy wiedzieli, Ŝe ostatni papieŜ był Polakiem, znali nazwę
„Solidarność” i nazwisko „Walesy”. Jeden z Ugandyjczyków kojarzył Polskę z tym skoczkiem
narciarski, jak on ma... Adam Małysz. Znalem go wcześniej, ale nie wiedziałem, Ŝe pochodzi z
Polski” [M.F. 19]440.
Konfrontacja ich wyobraŜeń z naszą rzeczywistością wypada róŜnie. Najbardziej
rozczarowani są ci kandydaci na uchodźców, którzy za duŜo się spodziewali. Przybysze z
Afryki są zaskoczeni, Ŝe nie wszyscy Polacy mówią po angielsku, a z ci z Rosji z kolei, Ŝe tak
słabo znają oni język rosyjski. Jedni i drudzy są zdania, Ŝe urzędy i instytucje publiczne
działają równie źle lub nawet gorzej niŜ we własnych krajach. Rozczarowują ich polskie
miasta. Niektórzy Czeczeni stwierdzają, Ŝe Polska jest bardzo podobna do Rosji i to nie jest z
pewnością oczekiwany przez nich „prawdziwy Zachód”. Afrykanie natomiast wyraŜają
zaskoczenie, Ŝe jest tu dość zwyczajnie, a spodziewali się „czegoś wielkiego”. Jeszcze innym
nie podoba się miejscowy styl Ŝycia: W Polsce jest cięŜsze Ŝycie niŜ w Pakistanie. Ja tam
wstawałem o trzeciej w ciągu dnia. Jadłem śniadanie. Później szedłem do mojej kafejki
internetowej. Wracałem o czwartej w nocy. Po czwartej znowu chodziłem to tu, to tam.
Później o ósmej rano szedłem spać i wstawałem o trzeciej [M.F. 20].
Najlepiej spostrzegają Polskę te osoby, które miały najmniejsze oczekiwania lub
poznali juŜ wcześniej inne kraje. Podkreślają, Ŝe nie moŜna ich ze sobą porównywać: Polska
nie jest podobna do Afganistanu czy Pakistanu. To inna kultura. Ale Warszawa to dobre
miasto... Jesteśmy chrześcijanami w Ugandzie i Ugandyjczycy teŜ lubią pić wódkę. I lubią się
bawić, mogliby imprezować 7 dni w tygodniu. To są podobieństwa [M.F. 19]. Nawet, jeśli w
Polsce nie wszystko jest najlepsze, to jej główną zaletą jest to, Ŝe znajduje się w Europie: Jeśli
weźmiesz Polskę i taki kraj jak RPA, to RPA jest duŜo lepsze od Polski. Ale Polska jest w
Europie, a RPA jest w Afryce. Polska jest sąsiadem Niemiec a RPA jest sąsiadem Zimbabwe.
Więc nie moŜna porównywać, Polska jest w lepszej sytuacji, choć w RPA lepsze są drogi i
wiele rzeczy jest lepszych niŜ w Polsce. Ale Polska jest w Europie, niedługo będzie w
Schengen, więc jest lepiej. Dwie minuty i jesteś w Niemczech, dwie minuty i jesteś w Anglii,
więc jest lepiej [M.F. 14]. Dla innych jednak Warszawa to nowoczesne miasto z duŜymi

440
Podobne wyniki otrzymano w badaniu jakościowym TNS OBOP. Badani tam uchodźcy deklarowali, Ŝe znali
polską kulturę i wysoko ją cenili. Starsi wiekiem respondenci wskazywali przedstawicieli polskiej kultury
wysokiej (Chopin, Penderecki), młodsi zaś wspominali o polskich zespołach muzycznych, TNS OBOP,
Postrzeganie uchodźców, Warszawa, maj 2008.
300
moŜliwościami rozwojowymi, a Polska to kraj z przyszłością: Warszawa to fajne miejsce, nie
ma tu za duŜego tłoku, jak w Kampali. W Warszawie jest przestrzeń. Niektóre miejsca w
mieście wyglądają naprawdę nieźle, inne są zaniedbane, ale to kwestia czasu. Niedługo
wszystko będzie wyglądać dobrze. To, co jest najwaŜniejsze to przestrzeń, kiedy idziesz masz
wolne miejsce dookoła siebie, nie ma tłoku [Ugandyjczyk, M.F. 3].
Podkreślają teŜ Ŝyczliwość i tolerancję polskiego społeczeństwa: Ludzie, we
Wschodniej Europie mają otwarte umysły, czuję, Ŝe chcą iść do przodu... Jeśli popatrzę na
inne części Europy to ludzie mają tam róŜne ograniczenia, czuję się tam trochę ograniczony.
Są rzeczy, których oni nie lubią, np. jeśli ktoś ma kaszel. To jest niezaleŜne od ciebie, ale jeśli
np. zacząłem kaszleć w restauracji w Niemczech to ludzie patrzyli się na mnie jakbym zrobił
coś złego. PrzeraŜają mnie. PrzecieŜ to naturalne. Nie powinno tak być. Albo mają
wydzielone miejsca do palenia papierosów. Jest otwarta przestrzeń, ale musisz palić tu, za
kreską [M.F. 15].
Ci z kandydatów na uchodźców, którzy byli juŜ na Zachodzie, stwierdzają, Ŝe Polska
ma „lepszą kulturę”: Mogę powiedzieć, Ŝe Polska ma lepszą kulturę niŜ cala Europa
zachodnia. Ludzi są tu lepsi. Ekonomia nie jest dla mnie najwaŜniejsza. Chcę spokoju i tutaj
mam spokój. Europa Zachodnia jest bardziej rozwinięta od Polski, ale ludzie się tam nie
rozwinęli [M.F. 20].
Lepszą opinię o Polsce mają ci spośród uchodźców, którzy nawiązują osobiste relacje
z Polakami. Bezpośrednie znajomości z Polakami są bardziej głębsze i oceniane są lepiej niŜ
powierzchowne relacje urzędowe. Więcej tego typu kontaktów nawiązują uchodźcy z Azji i
Afryki mówiący po angielsku niŜ z Czeczenii, którym znajomość rosyjskiego, wbrew temu
czego moŜna byłoby się spodziewać, raczej im tego nie ułatwia. Postrzeganie Polski jest
lepsze na samym początku pobytu niŜ nieco później, niezaleŜnie od narodowości i osobistych
doświadczeń uchodźców. Są oni zmęczeni dotychczasowymi przeŜyciami i podróŜą. Nic,
więc dziwnego, Ŝe ich wypowiedzi w pierwszych tygodniach przebywania w ośrodku tchną
optymizmem i pozytywnym nastawieniem do mieszkańców i kraju, do którego przyjechali:
Polska jest dobra, czuję to. Byłem w Niemczech, to bardzo rozwinięty kraj, jest tam duŜo
interesujących miejsc, ale tu teŜ jest wiele rzeczy, które moŜna robić, duŜo rozrywek, Ŝeby
spędzić dobrze czas. Tu jest dobrze. [...] Nie mogę nic powiedzieć o rządzie po 20 dniach
pobytu, ale jeśli chodzę po mieście i rozglądam się dookoła to widzę, Ŝe jest ok., więc nie
moŜe być źle z tym rządem [Pakistańczyk, M.F. 2]. Z czasem jednak, gdy uświadamiają sobie,
Ŝe raczej szybko nie nastąpi legalizacja ich pobytu w Polsce, a realna rzeczywistość odbiega
od tego, co sobie wyobraŜali - pojawiają się trudności w porozumieniu z Polakami, zjawia się
tęsknota za domem oraz poczucie samotności i nudy - wtedy teŜ częściej ujawniają się
301
postawy negatywne. Z miesiąca na miesiąc pogłębia się rozczarowanie swoją sytuacją oraz
krytyczne spojrzenie na ośrodek: Zakwaterowanie nie jest tu takie złe, ale nie mamy Ŝadnych
rozrywek, jak telewizja, jak mecze, nie mamy jak śledzić tego, co się dzieje na świecie. Mamy
tu tylko miejsce do spania i coś do jedzenia” [J.K. 22]. Uchodźcy nie bardzo wiedzą, jak
powinni sami zachowywać się w tej sytuacji wchodzą w stan znany w literaturze przedmiotu,
jako „szok kulturowy”441. Objawia się on widocznymi oznakami zwiększonego napięcia,
podenerwowania, depresją i stanami lękowymi.
Oczywiście nie wszyscy cudzoziemcy reagują identycznie. Niektórzy nawet
krytykując potrafią przyjąć postawę rozumiejącą, starając się wytłumaczyć sobie zarówno
niezrozumiale dla nich zachowanie Polaków, jak i własne wyobcowanie. Inni unikają krytyki,
próbują odnaleźć dobre strony sytuacji w Polsce i widzą podobieństwa w kulturze: Ludzie są
dobrzy, tak jak wszędzie, w Ameryce, we Włoszech, w Holandii, wszędzie znajdziesz dobrych i
złych ludzi, chodzi tylko o to, Ŝe... nie mogę powiedzieć. Przykro mi, ale nie mogę tego
powiedzieć. Niektórzy ludzie są dobrzy, niektórzy źli, tak jak na całym świecie, to wszystko, co
mogę powiedzieć [M.F. 1].
Interpretują swoje problemy w kontekście przeszłości Polski jako kraju
komunistycznego: Polska jest członkiem Unii Europejskiej, ale mentalność Polaków cały czas
tkwi w komunizmie [M.F. 1]. Wypowiadane są takŜe zdania mające nieco z tonować
poprzednią krytykę świadczące, Ŝe ubiegający się o status są jednak wdzięczni Polsce, Ŝe ich
przyjmuje, karmi i daje im schronienie: My Czeczeńcy jesteśmy idiotami. U nas nie ma
wdzięczności. Powinniśmy być wdzięczni [D.Z. 29.12.06].
Niezadowoleni są głównie z procedur, którym podlegają oraz sytuacji, w jakiej się
znaleźli. Czasem zupełnie jej nie rozumieją: W Polsce nie ma moralności. Widzę tu kolegów,
którzy od 2 lat czekają na decyzję w sprawie statusu, tu nie ma moralności [M.F 1]. „My
cierpimy... Dziewięć lat jestem juŜ tutaj. Dajcie mi w końcu dokumenty, Ŝebym mógł pracować
legalnie. Od 9 lat mówią mi, Ŝe jest pokój na Sri Lance, Ŝebym wracał. Jak oni rozumieją
pokój to ja nie wiem. Armia mieszka w moim domu, a oni mówią, Ŝe jest pokój. Znam jednego
Afgańczyka. Jest tu od 6 lat jako uchodźca, bez dokumentów. Pracuje w kebabie, nielegalnie.
Nie ma mieszkania, nie ma dokumentów. Mówią mu, Ŝeby wrócił do Afganistanu, bo tam jest
pokój. To, po co tam jest polska armia? [M.F.].
Z czasem ich niezadowolenie zaczyna być coraz bardziej całościowe: Jak
przyjechałem, to zobaczyłem, Ŝe Ŝycie tu, to tylko seks i picie. Dla nas takie Ŝycie jest nudne.
Szczególnie dla mnie, nie mogę mówić za innych. Seks i picie to nie jest Ŝycie. Ja nigdy tego

441
M. Chutnik, Szok kulturowy. Przyczyny, konsekwencje, przeciwdziałanie, Universitas, Kraków 2007, s. 83-
102.
302
nie robiłem w moim Ŝyciu [M.F. 20]. Szczególnie niemoralne zachowania oburzają
cudzoziemców z krajów muzułmańskich. Stosunek do seksu i alkoholu w Europie budzą ich
szczególnie negatywne emocje: U nas dziewczyny nie chodzą w krótkich spódniczkach bez
chust. I nie jest moŜliwe picie [M.F. 17]; Byłem dobrym muzułmaninem, ale w Polsce nie
jestem. Gdyby to moja mama widziała byłaby wściekła [M.F.20]. Podkreślają takŜe większą
uczciwość muzułmanów: Arabskie kraje są lepsze, poniewaŜ nie martwię się, Ŝe coś mi
zostanie ukradzione. W Warszawie miałem z tym duŜo problemów. W Dubaju nigdy takie
rzeczy się nie zdarzają [M.F. 12]. Afrykanie takŜe uwaŜają, Ŝe moralnie są lepsi, choć
gospodarczo gorsi: Myślę, Ŝe afrykańska kultura ma więcej moralności niŜ jakiekolwiek kraje,
bo ludzie w Afryce wierzą w kulturę. Tylko jak przyjeŜdŜają do Europy to zaczynają robić złe
rzeczy [M.F. 14].
Są wśród nich takŜe i tacy, którzy przeŜywają boleśnie zderzenie wyidealizowanego
obrazu Europy z rzeczywistością, odczuwaną obojętnością otoczenia i brakiem pomocy z
zewnątrz. Przykładem moŜe być Somalijczyk zarejestrowany jako uchodźca w Turcji, który
ze względu, jak twierdził na brak pomocy socjalnej i pracy w tym kraju zdobył fałszywy
paszport i przyjechał do Polski: Kiedy leciałem do Polski wyobraŜałem sobie, Ŝe to członek
Unii Europejskiej i Ŝe traktuje się tu uchodźców lepiej niŜ w innych krajach. Myślałem, Ŝe
wszystko będzie tu łatwiejsze, ale zaczęło być trudniej niŜ w Turcji. Tam wszystko było bardzo
ograniczone i dlatego nie mogłem tam Ŝyć i uciekłem stamtąd, ale tu zaczęło być tak jak w
Turcji. Nie ma Ŝadnej róŜnicy [M.F. 1].
Niektórzy Afrykanie naleŜący do Kościoła katolickiego rozczarowani są z kolei polską
religijnością, która nie jest dla nich tak spontaniczna a więc i szczera, jak u nich w kraju: W
Afryce kościół jest otwarty. Ludzie mogą tańczyć i mieć zabawę w kościele. Tutaj musisz być
cicho, chodzić cicho, modlić się cicho... Dla mnie jest to rodzaj hipokryzji... Bóg jest naszym
ojcem, to nie jakiś dyktator... W Afryce młodzi ludzi chodzą do kościoła, bo jest śmiesznie. A
tu dziewczyny mówią mi w wigilię, Ŝe będą ostro imprezować w klubie. Rozumiesz? Bo nie
jest śmiesznie w kościele, nie jest zabawnie [M.F. 14].
W rozmowach z uchodźcami ujawnia się takŜe problematyka polityczna, która budzi
wiele emocji. Ogólne afiliacje polityczne uchodźców niezaleŜnie od kraju pochodzenia są
raczej lewicowe i zdeterminowane sytuacją, w jakiej się one znajdują. MoŜna zauwaŜyć
róŜnice między uchodźcami pochodzącymi z Czeczenii i innych krajów byłego ZSRR, a
przybyszami z innych stron świata na tle ich stosunku wobec Rosji i USA. Poszukiwacze
azylu z Afryki i Azji, szczególnie muzułmanie mają prawie bez wyjątku bardzo krytyczny
stosunek do Izraela i Stanów Zjednoczonych, a zwłaszcza do polityki prezydenta Georga
Busha: To zły człowiek, bo on zawsze musi walczyć z muzułmanami. Nigdy nie zaakceptuję
303
tego człowieka [M.F. 13]; Amerykanie oszukują ludzi. Jak atakują to razem z 28 innymi
krajami. Są odwaŜni? Niech przyjdą sami. Oni przychodzą z Polską, Francją, Niemcami,
pieprzeni Amerykanie” [M.F. 25]. Bush rozpala emocje szczególnie pensjonariuszy w ośrodku
na Siekierkach. KaŜdy z nich wie, Ŝe to największy ignorant, terrorysta i główne zagroŜenie
dla pokoju na świecie.
W tym kontekście stosunek do ówczesnego (obecnie byłego) prezydenta Federacji
Rosyjskiej musi być wobec tego dość wyrozumiały: Pan Putin nie zabiera Ŝadnej ziemi. On
nie ma nic w Iraku. MoŜe robi coś "pod stołem", ale nie moŜemy nic powiedzieć”[M.F. 12];
Bush to pieprzony koleś, on lubi tylko wojnę, ja go nie lubię... Natomiast Putin? - Lubię go.
Jest sprawiedliwy, jeśli porównać go do Busha. Słyszałeś o Czeczenii? – Tak, ale wiesz, co się
dzieje w Czeczenii, tam jest ropa, dlatego Ameryka im pomaga... Cały dramat świata, jest
przez ropę. Ameryka jest terrorystą. śydzi są dziadkiem, Ameryka ojcem a Indie synem. To
jest rodzina [Lankijczyk, M.F. 21]; Nienawidzę Izraelczyków za rzeczy, które robią
Palestyńczykom Izraelczycy wykorzystują terroryzm przeciwko nim a Ameryka im pomaga
[Pakistańczyk M.F. 1]. Z podobnym zrozumieniem podchodzą do Północnej Korei: Ci kolesie
z Korei Północnej próbują powiedzieć Ameryce, Ŝeby pomyślała dwa razy zanim cokolwiek
zrobi i dlatego teŜ próbują robić bomby... Próbują im powiedzieć, Ŝe mają za duŜo [M.F. 14].
Uchodźcy z Azji i Afryki są gotowi długo dyskutować o Iraku, Palestynie i
Afganistanie, ale nie o Czeczenii. O tym kraju w kontekście innych konfliktów wojennych
gotowi są rozmawiać jedynie sami Czeczeni: Rosjanie przyszli do mojego kraju i wywołali
wojnę. Rosjanie nie są silni. Czeczenia to malutki kraj i juŜ 12 lat walczy z Rosjanami... Tak
samo Afganistan. Rosjanie wywołali tam wojnę, Amerykanie wywołali tam wojnę i ten naród
się nie poddał [M.F. 25].
Na temat sytuacji politycznej w Polsce uchodźcy na ogół unikają rozmów. Stwierdzają
najczęściej, Ŝe jest dobra albo w ogóle deklarują, Ŝe się nią nie interesują. Ale czasami spory i
emocje z nią związane docierają do niektórych z nich za pośrednictwem Polaków i zdarza się,
Ŝe wygłaszają zasłyszane poglądy typu: PIS to gówno. Powinni zamknąć tę partię i wyrzucić
na księŜyc. Wszyscy wiedzą, Ŝe komunizm był zły, ale ci ludzie chcą Ŝeby chyba wrócił [M.F.
14]442.
Nasi badani uchodźcy stosunkowo często i jawnie ujawniają swoje uprzedzenia do
innych narodowości lub religii, z silną tendencją do okazywania słownej nietolerancji wobec
zachowań i grup uznawanych przez nich za „nieswoje”, a tym samym za „nienormalne”: Nie
widziałem Ŝadnego homoseksualisty w Czeczenii, ale jeśli by się zdarzył to byśmy go zabili.

442
W przywoływanym badaniu TNS OBOP badani oceniali sytuacje w Polsce jako bardzo stabilną, deklarowali
takŜe poparcie dla PO i rządu Donalda Tuska - TNS OBOP, Postrzeganie uchodźców.... .
304
Tak nakazuje religia [D.Z. 1]. Pakistańczyk zapytany natomiast o jego stosunek do innych
religii odpowiedział: Islam jest na pierwszym miejscu. Chrześcijanie są na drugim, bo wierzą
w Biblię, która mówi o muzułmanach przed Mahometem, pokój z Nim. Ale po Jezusie pojawił
się Koran, który jest najlepszy i powinno się odstawić Biblię [M.F. 1]. Podobnie jest, jeśli
chodzi o narody: Na pierwszym miejscu są Arabowie, bo mają najwaŜniejsze miejsca dla
muzułmanów, Mekkę i Medynę. I najwięcej proroków było Arabami, dlatego to jest najlepsze
miejsce dla muzułmanów [M.F. 1].
Emocje muzułmanów rozpala takŜe sam Izrael i jego polityka, a takŜe znaczenie
śydów w świecie. Niekiedy swoją opinię wyraŜają z pewną dozą ambiwalencji: śydzi byli
naszymi świętymi prorokami i jeśli byśmy tego nie akceptowali to nasz islam nie byłby
kompletny. A innym razem dodał: Gdyby wszyscy śydzi zabrali swoje konta z Ameryki,
amerykańska ekonomia wyglądałaby jak w Nepalu. To znaczy, Ŝe śydzi są lepsi niŜ reszta
ludzi [M.F. 20]. MoŜna było jednak usłyszeć równieŜ wypowiedzi jednoznacznie
antysemickie: Nie lubimy śydów przez religię, bo oni kombinują, co by złego zrobić
muzułmanom [D.Z. 1.].
Ciekawe wyniki na temat postrzegania Polski i Polaków otrzymano w badaniu TNS
OBOP. Ogólny obraz Polski i Polaków, jaki się z nich wyłania jest zdecydowanie dobry.
Uchodźcy pochodzących z Afryki (ośrodek na Siekierkach) nie dostrzegali silniejszych
przejawów dyskryminacji w codziennych kontaktach. Zdarzało się, Ŝe inny kolor skóry
wzbudzał zainteresowanie (np. w autobusie), ale było to raczej, ich zdaniem, przejawem
zaciekawienia niŜ lęku. Dostrzegają i doceniają oni szacunek polskich męŜczyzn w stosunku
dla kobiet, a Polacy postrzegani są jako szarmanccy, Polki zaś jako ładne. W kontaktach
publicznych główną barierą pozostaje dla nich nieznajomość języka – angielskiego w
wypadku Polaków i języka polskiego – w przypadku uchodźców. Problem ten jest
szczególnie widoczny w sklepach i urzędach, gdyŜ uniemoŜliwia to czasami załatwienie
koniecznych spraw. W wypadku placówek publicznych sytuację pogarsza fakt, Ŝe urzędnicy
bywają nieuprzejmi i nie wykazują zainteresowania sytuacją petentów.
Podobnie badani uchodźcy z Czeczenii postrzegają Polaków pozytywnie. Starsze ich
pokolenie uwaŜa, Ŝe Polacy są dobrzy, maja dobre serca, są współczujący i rozumiejący ich
sytuację. W Polsce czują się bezpiecznie. Jeśli mówią o zagroŜeniu to raczej w kontekście
Rosjan, którzy tu mają swoje „macki” i mogą zagraŜać im lub ich dzieciom. Część nich
wspomina o swoich negatywnych doświadczeniach ze sklepów, w których są traktowani jak
potencjalni złodzieje i to wywołuje to ich sprzeciw. Źle postrzegają polską słuŜbę zdrowia,
305
gdzie czują się dyskryminowani443.
Podsumowując, opinie, jakie wygłaszają uchodźcy na temat Polaków i swoich
współtowarzyszy są czasami skrajne i subiektywne. Sytuacja Ŝyciowa, w której się znajdują,
sprzyja przyjmowaniu przez nich postawy roszczeniowej w stosunku do pracowników
ośrodka i polskiego otoczenia. To są dość typowe postawy charakterystyczne dla wszystkich
ludzi skazanych na długotrwałe przebywanie w tego typu miejscach. MoŜna w tym miejscu
przypomnieć, Ŝe podobne do wymienionych postawy reprezentowało takŜe wielu Polaków,
którzy byli uchodźcami, kiedy przebywało latami w podobnych obozach w róŜnych krajach
świata (patrz: „Stosunki z Polakami w oczach uchodźców”).

Stosunki z Polakami w oczach uchodźców:

W Polsce bardzo dobrze odnoszą się do cudzoziemców [WF2 – Kurdystan];


Ja spotykam duŜo dobrych ludzi, (którzy dzielą się chociaŜ sami mogą mieć mało)
[WF – B1];
Ja nie odczuwam takiej obcości, ale ja widzę to, rozmawiam z ludźmi, którzy to widzą,
po prostu widzę innym razem takie sytuacje no przecieŜ do tego Afrykańczyka w kolejce jakaś
pani tam demonstracyjnie odejdzie albo coś źle powiedzieć po prostu. Ja spotykałam się z
tym. Oni chcą to wiedzieć, przecieŜ rozmawiamy po to, Ŝeby coś zmienić, Ŝeby wpływać na
opinię publiczną i mamy o tym mówić [WF2 – Sudan];
Problemy z polskimi męŜczyznami. Nie mogę się wybrać na spacer. Pijani Polacy,
alkoholicy pobili nas. Zadzwoniliśmy na policję i policja przyjechała po długim czasie i nic
nie zrobili. Pijani Polacy szukali awantury, a policjanci nie mówiący po angielsku i po 2
godzinach dopiero się zjawili Dlaczego Polacy tak się zachowują? Oni tak się zachowują
głównie wobec czarnych. [WF3- Afryka 1 i 2]
Myślę, Ŝe mamy zdecydowanie łatwiej. Po pierwsze nikt na pierwszy rzut oka nie
widzi, Ŝe jesteśmy inni. Nie róŜnimy się zewnętrznie od Polaków. Jak będziemy z kimś
rozmawiać to wtedy. Tu w ogóle duŜo ludzi rozmawia po rosyjsku. Jak mówiliśmy po
białorusku, to ludzie nie wiedzieli w jakim języku mówimy. [WF3 – Białorusin 1 i 2];

Musimy przede wszystkim chcieć, Polacy nie powinni oceniać ludzi według
narodowości, tylko według jego indywidualnej wartości. Poznać język, poznać polską
kulturę, być w zgodzie z prawem [WF3- Afryka 1 i 2]

10.3. Ekonomiczni czy polityczni? Postawy wobec uchodźców wśród Polaków nie

mających Ŝadnych bezpośrednich styczności z poszukiwaczami azylu444

443
TNS OBOP, Postrzeganie uchodźców....
444
Ten podrozdział oparty został na materiałach zebranych przez studentkę etnologii M. Januszewską w 2003 r.
w trakcie badań grupy laboratoryjnej (kierowanej przez M. Ząbka) na Suwalszczyźnie i okolicach Szczecina
wśród osób, które nigdy nie miały styczności z uchodźcami.
306
Zdecydowana większość Polaków nie miała kontaktów z uchodźcami, stąd generalnie
niewielka jest wiedza na ich temat oraz zainteresowanie, a informacje wyniesione z mediów
są pobieŜne. Dlatego teŜ obraz uchodźcy rysuje się mało wyraziście. Nakładają się na niego i
mieszają wspomnienia o uchodźcach wojennych z II wojny światowej, wyjazdy na Zachód
Polaków w okresie schyłkowym PRL oraz obrazy obecnie przybywających do Polski
niektórych grup cudzoziemców. Samo pojęcie „uchodźcy”, czy „statusu uchodźcy” było dla
większości rozmówców niejasne (więcej na ten temat w rozdziale następnym).
Osoby, którym te określenia coś mówiły, nie odróŜniały zazwyczaj pojęcia
„uchodźcy” od migrantów zarobkowych, repatriantów, czy innych przesiedlonych: Uchodźcy
to są wszyscy tacy wyrzuceni, przesiedleni [M.J. 9]. Uchodźcy, to osoby uciekające z przyczyn
materialnych i głównie materialnych [M.J. 24]. Z wielu wypowiedzi przebijała niepewność.
Kierowano się raczej intuicją niŜ konkretną wiedzą: Status uchodźcy? [...] Ci ludzi otrzymują
jakiś status i po prostu nie moŜna ich nie przyjąć w danym kraju [M.J. 12]. Niekiedy
uznawano za uchodźców róŜnych cudzoziemców przebywających w naszym kraju, w tym
szczególnie brani byli za nich przedstawiciele narodowości, które były najbardziej
zauwaŜalne, jak Turcy, Afrykanie i Wietnamczycy lub z racji swojego zaniedbanego
wyglądu, Cyganie rumuńscy. Na pytanie o uchodźców zwykle odpowiadano: Z tego, co
słychać i widać to chyba chodzi Rumunów [M.J. 16]. DuŜo osób z Wietnamu przyjeŜdŜa i
Turków teŜ duŜo się pokazuje [M.J. 30]. Nawet moi znajomi, jak mówię, Ŝe zajmuję się
uchodźcami od razu ze zdziwieniem pytają:, „co Rumunami?” [pracownik socjalny z
ośrodka]. Intuicyjnie wyczuwano jednak róŜnice między powodami migracji.
Zazwyczaj dzielono uchodźców zgodnie z myśleniem „zdroworozsądkowym” na
politycznych i ekonomicznych akcentując fakt, Ŝe ci pierwsi naleŜą raczej do niewielkiej
mniejszości: Polityczni, to nie szukają tutaj środków do Ŝycia, a ci drudzy ekonomiczni to nie
mają pracy, więc szukają tutaj moŜliwości zarobkowania [M.J. 4]. Politycznych jest mało,
przewaŜnie to za chlebem przychodzą. Obóz komunistyczny i kapitalistyczny się skończyły –
nie ma juŜ politycznej emigracji. Praktycznie nie ma! Są wyjątki w tych azjatyckich i
murzyńskich krajach. śeby byli polityczni to muszą być dwa obozy, które walczą, jest ustrój
jakiś, przeciwnicy są i tak dalej prawda! [M.J. 14.].
Współczucie, zrozumienie i sympatię, jeśli juŜ wyraŜano to raczej dla „uchodźców
ekonomicznych” niŜ „politycznych”. Rozmówcy róŜnice między tymi przymiotnikami
wyjaśniali odwołując się najczęściej do polskich doświadczeń: Uchodźca polityczny to osoba,
która była prześladowana politycznie w swoim kraju, coś takiego jak u nas w latach
osiemdziesiątych [M.J. 21]. Ten ostatni był spostrzegany jednak dość dosłownie, jako
zaangaŜowanie polityczne, którego celem było zdobycie władzy. Rozmówcy na ogół nie
307
dostrzegali innych powodów prześladowań uchodźców poza „politycznymi”. Poza tym osoby
cierpiące biedę i poszukujące sposobu poprawy swojego Ŝycia byli znacznie bliŜsi
doświadczeniom wielu zwykłych Polaków: Ten polityczny to bardziej za polityką biegnie,
nie? Ten ekonomiczny to szuka pracy Ŝeby zarobić na Ŝycie [M.J. 7].
Badani niestykający się z uchodźcami zazwyczaj teŜ nie wiedzieli nic na temat
Konwencji Genewskiej z 1951 roku. Twierdzono, Ŝe jest to związane z warunkami, jakie
narzuciła nam Unia Europejska:, Dlaczego ich przyjmujemy? Nie wiem. MoŜe to jest związane
z jakimiś umowami międzynarodowymi [M.J. 4]. Są jakieś przepisy odnoście uchodźców. My
naleŜymy do Europy i nas obciąŜono tymi sprawami [M.J. 12]. Większość nie słyszała teŜ o
ośrodkach dla uchodźców. Pytani o ich stosunek do potrzeby budowania takich ośrodków
wyraźniej częściej wyraŜano niechęć do takich pomysłów obawiając się tworzenia gett lub
poddając w wątpliwość sens wydatków na ten cel: Gdyby budować ośrodki dla uchodźców to
się potworzą slumsy [M.J. 27]. UwaŜam, Ŝe są inne cele, na które moŜna by przeznaczyć
pieniądze [M.J. 25].
ZauwaŜyć moŜna przy tym charakterystyczną dla tych postaw sprzeczność.
Rozmówcy z jednej strony artykułowali obawy przed powstaniem wśród uchodźców
środowisk kryminogennych i w związku z tym wysuwali postulat ich izolacji przez tworzenie
ośrodków z dala od miast. Z drugiej strony dostrzegali jednocześnie potrzebę ich integracji:
Nie powinno się ich izolować jak jakieś zwierzęta, Ŝeby czekali nie wiadomo na co. Lepiej,
Ŝeby oni jak najszybciej wtopili się w to społeczeństwo i zaczęli normalnie Ŝyć. Jak człowiek
nie pracuje, to wiadomo, Ŝe coraz bardziej pogrąŜa się w takim niebycie i czeka nie wiadomo
na co [M.J. 28].
Podobne ambiwalentne opinie były wyraŜane wobec pomocy dla uchodźców. Nie
wyraŜono zazwyczaj wprost swojego sprzeciwu wobec jej udzielania, ale mnoŜono
wątpliwości, czy Polska jest na taką pomoc gotowa, czy ją na tą pomoc stać itp.?
Dominowało poczucie solidarności ze „swoimi” i niechęć dzielenia się pomocą socjalną z
„obcymi”: Najpierw kurczę, powinna być koncentracja na Polaka, na stworzenie normalnego
Ŝycia dla nas samach, nie? Trzeba zacząć od tego, Ŝeby zreperować nasz kraj. I w tym
momencie OK., moŜemy im pomagać. Oni potrzebują pomocy, ale Polacy teŜ potrzebują
pomocy. U siebie najpierw powinno się zrobić porządek a później wyjść do ludzi, nie [M.J. 8].
Pomoc tak, ale czy finansowo damy radę? Bo jak się widzi tyle polskich rodzin, które nie mają
dachu nad głową a komuś go się udziela, to, to jest takie troszeczkę... [M.J. 16]. Ostatecznie
zgadzano się na pomoc uchodźcom, jeśli fundusze na ten cel będą pochodziły z Unii
Europejskiej lub ONZ. Ale i w tym wypadku postulowano, Ŝe samym Polakom taka pomoc
teŜ by się przydała, albo, Ŝe najpierw powinna ona iść na pomoc dla polskich repatriantów:
308
Trudno Ŝeby tylu ludziom pomagać, my mamy swoich w Kazachstanie! I raczej ja bym wpierw
tym pomagał [M.J. 14].
Dla większości naszych rozmówców problem uchodźców był stosunkowo mało waŜny
wobec „prawdziwych problemów”, jakie są w Polsce. Dominowała opinia, Ŝe pomoc dla
uchodźców jest pewnym „luksusem”, na który mogą sobie pozwolić kraje, które są od nas
bogatsze. Nie moŜna pomagać „obcym”, dopóki nie rozwiąŜe się własnych problemów. Z
tego względu, choć nie wyraŜano na ogół opinii skrajnie ksenofobicznych, to jednak
dystansowano się wobec „intruzów”, którzy chcą korzystać ze szczupłych środków
finansowych państwa.
Postawy, jakie badani Polacy zajmują wobec perspektywy pomocy hipotetycznych dla
nich uchodźców, są ambiwalentne i zgodne ze stosunkiem do wszystkich innych nie znanych
im „obcych”. Nie moŜna powiedzieć, Ŝe wszyscy są niechętni wobec nowych przybyszy.
Niektórzy potrafią znaleźć pewne pozytywne aspekty tej sytuacji i rzadko ujawniają postawy
otwarcie ksenofobiczne. Jednocześnie daje się zauwaŜyć, Ŝe spostrzegają „obcych” bez
entuzjazmu. Interes własny oraz troska o „swoich” bierze górę w momencie wyboru nawet u
największych „fascynatów obcości”.
Uchodźcy stanowią w dalszym ciągu czystą abstrakcję dla Polaków z prowincji.
Rozmówcy nie zdają sobie sprawę, Ŝe Polska juŜ od wielu lat przyjmuje uchodźców.
Zachęceni przez badacza przeprowadzającego wywiad rozpatrują tą kwestię jako teoretyczną
lub wręcz hipotetyczną, która moŜe mieć znaczenie dopiero w przyszłości. Prawne pojęcie
„uchodźcy” i „statusu uchodźcy”, nazwy organizacji, takiej jak UNHCR itp., nie są im zwykle
znane. Opinie, które prezentują nie wynikają z wiedzy na temat uchodźców, ale raczej z
pewnej świadomości dostrzegania zjawiska przybywania do Polski rozmaitych grup
cudzoziemców, głównie ze Wschodu. Tworzony jednak przez nich intuicyjnie konstrukt
„uchodźcy ekonomicznego” (jako pewnej hybrydy motywacji ekonomicznych i politycznych)
oparty o doświadczenia pozostaje bardziej realistyczny niŜ abstrakcyjny obraz wynikający z
definicji uchodźcy zawartej w Konwencji Genewskiej.

10.4. Sąsiedzi. Postrzeganie uchodźców przez Polaków mieszkających w pobliŜu


ośrodków dla uchodźców

Inne wyniki przynoszą badania jakościowe przeprowadzone wśród Polaków z


najbliŜszego otoczenia ośrodków dla uchodźców na Augustówce (Warszawa), w Wołominie,
w Nadarzynie i Otrębusach, Łukowie, Smoszewie, czy Górze Kalwarii. Są to osoby, którzy
nie pracują zawodowo z uchodźcami, ale z racji sąsiedztwa spotykają ich na ulicy, w sklepie,
309
na przystanku, w autobusie, w kolejce WKD, a ich dzieci chodzą z dziećmi uchodźców do
szkoły.
Z tej racji ta grupa badanych Polaków zwracała większą uwagę na informacje o
uchodźcach pojawiające się w prasie, a ich dzieci miały moŜliwość uczestniczyć w zajęciach
na temat uchodźców. Byli wśród nich tacy, którzy weszli z uchodźcami w bliŜsze relacje,
choć w większości zazwyczaj nie utrzymywali z nimi bliŜszych i bezpośrednich kontaktów.
ZauwaŜalna jest tendencja wśród rozmówców pochodzących z tych miejsc do bardziej
szczegółowego i zaangaŜowanego opisu zjawiska niŜ u osób nie mających z uchodźcami
Ŝadnych kontaktów. Dla nich uchodźcy nie są juŜ pojęciem abstrakcyjnym. Prawidłowo
definiują pojęcie „uchodźcy” i w większym stopniu mają świadomość, Ŝe chodzi o osoby z
róŜnych przyczyn prześladowane w swoich państwach, a takŜe i to, Ŝe uciekli oni z powodu
wojny i biedy: Oglądałam ostatnio zdjęcia, z Groznego, to przecieŜ tam jest wszystko
zburzone. Jak tam Ŝyć w ogóle? Nie dziwne, Ŝe wyjeŜdŜają. A przecieŜ ile się muszą
nacierpieć. Przychodzi tu taka pani, co ma kawałki palców obcięte przez Ruskich. To jest
przecieŜ dramat [D.Z. 29]. Potrafią im teŜ współczuć: Kiedy usłyszałam o tej Czeczence, co ją
w Bieszczadach znaleźli to się popłakałam normalnie [D.Z. 30]. Wiedzą równieŜ, Ŝe
uchodźcy pochodzą z krajów niedemokratycznych lub takich, w których toczą się wojny, jak
Czeczenia. Częściej są świadomi tego, Ŝe Polska z racji umów międzynarodowych jest
zobowiązana ich przyjmować i pomagać.
Nie oznacza to jednocześnie, Ŝe mają one od razu bardziej pozytywny stosunek do
uchodźców niŜ osoby, które się z nimi nie zetknęły. Nie zawsze kontakt z uchodźcą powoduje
weryfikację wcześniejszych opinii, jak równieŜ niekoniecznie wpływa na zwiększenie
świadomości dotyczącej kwestii samego uchodźstwa. Czasami moŜe być wręcz przeciwnie,
co nie oznacza jeszcze, Ŝe jest on tym samym gorszy445.
Pozostaje on bardziej zróŜnicowany w zaleŜności od grup uchodźców, które w pobliŜu
przebywają oraz sytuacji, w jakich dochodzi do kontaktu. DuŜe grupy osób tej samej
narodowości przebywając w okolicy przez dłuŜszy okres czasu zaczynają być identyfikowane
juŜ nie tylko jako uchodźcy, ale takŜe jako osoby o określonej narodowości lub „rasy”.
Rozmówcy rozpoznawali określone grupy po kolorze skóry i rysach twarzy, fryzurze i
charakterystycznych elementach ubiorów jak chustki na głowach kobiet czeczeńskich lub

445
Myślą przewodnią dociekań socjologicznych jest tutaj „hipoteza kontaktu”, wedle której częsty i intensywny
kontakt z obcymi poszerza zasięg swojskości i sprzyja rozbudowywaniu postaw otwartych. W tym przypadku
mamy jednak do czynienia z kontaktami w większości przypadków bardzo powierzchniowymi, które mogą
raczej wzmacniać i utrwalać stereotypy niŜ je rozbijać i zmieniać. Dlatego nie moŜna powiedzieć, Ŝe postawy
wobec uchodźców tej grupy osób są lepsze niŜ osób nie mających z nimi w ogóle kontaktów – por. E. Nowicka,
S. Łodziński, U progu otwartego świata. Poczucie polskości i nastawienia Polaków wobec cudzoziemców w
latach 1988-1998, Wydawnictwo Nomos, Kraków 2001, s. 13-14.
310
odmiennych od uwaŜanych za typowe zachowań (np. hałaśliwość, nadmierna
gestykulacja)446. Wśród tej grupy badanych nie ma takŜe jednolitego obrazu uchodźcy.
Kształtują się na ich temat określone opinie i stereotypy. Takie, Ŝe np. Somalijczycy są
„źli”, a Tamilowie „dobrzy”, Afrykanie „dość mili”, a Czeczeni „niebezpieczni”. Ostatecznie
wszystko jeszcze zaleŜy, czy rozmówca poznał osobiście jakiegoś uchodźcę lub wygłaszał
określone twierdzenia na ich temat na podstawie opinii innych. Większość badanych była
przekonana o „tranzytowym” charakterze pobytu w Polsce uchodźców. Miało to zapewne
pewien wpływ na bardziej wyrozumiały stosunek do nich, jako do „gości”, którzy wkrótce
wyjadą, a nie zostaną tutaj na stałe.
ZauwaŜano przy tym takŜe róŜnice między poszczególnymi falami uchodźców nawet
tej samej narodowości mieszkającymi w ośrodku w róŜnym czasie (nazywano je
„turnusami”): Ci, co są teraz to są spokojniejsi, coraz spokojniejsze są te turnusy. A i
kierownik się zmienił. Teraz ich bardziej chyba trzyma [D.Z. 29]. Jest to jednak obserwacja
subiektywna, poniewaŜ - jak zauwaŜyła rozmówczyni pracująca w sklepie spoŜywczym na
Siekierkach - swój stosunek do uchodźców zmieniali sami jej mieszkańcy: Na początku ludzie
nie bardzo byli zadowoleni. Zdarzały się przypadki, Ŝe zaczynali trochę tutaj psocić. Ale dwa
lata minęły i się jakoś uspokoiło. Fajnie jest, jak mówią: „część mama”. Niektórzy są... hmm,
no, jak my, Polacy. Po prostu trzeba być dla nich wyrozumiałym [.M.O. 31].
Z reguły rozmówcy mieszkający z dala od ośrodka wypowiadali się lepiej o
uchodźcach niŜ ci, którzy bezpośrednio z nimi sąsiadowali: Mi tam oni nie przeszkadzają. Ale
ja tutaj teŜ nie tak blisko znowu mieszkam. Powinna pani porozmawiać z tymi sąsiadami, co
ich płoty graniczą z ośrodkiem, oni to by więcej powiedzieli [D.Z. 29]. W mniejszym stopniu
takŜe kierowali się oni informacjami przekazywanymi przez media, a bardziej wewnątrz-
środowiskowymi poglądami oraz własnymi obserwacjami.
Skargi i pretensje na uchodźców nie są wśród nich szczególnie częste, choć od
mieszkańców posesji sąsiadujących bezpośrednio z ośrodkami moŜna było ich wiele usłyszeć.
Dotyczyły one głównie dzieci czeczeńskich pozostawianych przez rodziców samych sobie:
Jeden z dzieciaków, taki juŜ dziesięcioletni, przelazł do mnie, zauwaŜyłam i złapałam. Myślę,
no nie puszczę, niech nie myśli, Ŝe tak moŜe. Ale tak mi skopał rękę, Ŝe musiałam puścić. A oni
to się tymi swoimi dziećmi w ogóle nie zajmują. MęŜczyźni chodzą do pracy, kobiety chodzą
do pracy, a dzieci zostają tak samopas [D. Z. 30]; JeŜeli im piłka wpadnie, to choćby pani w
trumnie leŜała to musi pani wstać, bo on z dzwonka nie zejdzie. Kiedyś (JuŜ po wybudowaniu
446
Według cytowanego tutaj badania TNS OBOP większość badanych respondentów – sąsiadów ośrodków nie
miała bezpośrednich kontaktów z uchodźcami. Ich znajomość polegała głównie na mijaniu ich w sklepie, na
przystanku, w autobusie. Zwracali oni na siebie uwagę innym wyglądem i odmiennym zachowaniem,
kolorowymi ubiorami, oryginalnymi fryzurami, hałaśliwością, specyficzną gestykulacją, długimi sukniami oraz
chustami na głowie - TNS OBOP, Postrzeganie uchodźców.... .
311
betonowego płotu, bo wcześniej na siatce stale wisieli) rzucali teŜ kamieniami, a u nas akurat
wnuczki były. Syn się wkurzył i zaczął te kamienie odrzucać, to zaraz przyszedł jakiś
męŜczyzna i powiedział, Ŝe co my robimy, przecieŜ tam są małe dzieci. A ja mówię: „A co u
nas to nie ma małych dzieci?” [D.Z. 30]; Kiedyś obrzucili dom, tu, sąsiadowi z naprzeciwka.
Cały balkon miał w jajkach. W mój teŜ jakimiś kamieniami rzucali. Szybę wybili. MąŜ poszedł,
widziałam, który to dzieciak zrobił, ale nic powiedzieli, Ŝe to nie ich dziecko zrobiło [D.Z. 31].
Ze swoich obserwacji badani dostrzegali głównie róŜnice w traktowaniu dzieci przez
uchodźców. Zwracało ich uwagę częste uŜywanie wobec nich przemocy fizycznej, a
jednocześnie pozostawianie ich bez opieki: Te kobity, to się tymi dzieciakami nie zajmują. Jak
coś jest nie tak, to tak na odlew po prostu leją tego dzieciaka i juŜ. Ja to się nie wtrącam. Nie
moje dzieci, ale mi się to w głowie nie mieści [D.Z. 32].
Sporadycznie dochodziło do powaŜniejszych konfliktów między uchodźcami i
miejscowymi bez wyraźnych powodów. Za szczególnie agresywnych, zdaniem Polaków,
uchodzą Czeczeni. Rozmówcy skarŜyli się, Ŝe z ich strony zdarzały się niejednokrotnie
pobicia: Tu, z naprzeciwko, męŜa tej pani pobili. On tam pracował w tym ośrodku jako taki od
wszystkiego, taka „złota raczka”. I coś im zalazł za skórę. Pobili go tak, Ŝe do szpitala trafił, i
zagrozili, Ŝe go zabiją. - Ale dlaczego go pobili? - Nie wiadomo. Oni tacy są: dziecko wybiło
szybę. Matka stała obok i powiedziała, Ŝe to nie jej syn, chociaŜ widziała. On powiedział, Ŝe
to, to dziecko. Ona naskarŜyła męŜowi, i tak [...]. Mojego wnuczka chcieli pobić w szkole, to
poszłam to nich, gówniarzy, bo z rodzicami to nie ma, co gadać, zwłaszcza ja kobieta, i
powiedziałam: „Spróbujcie tylko go tknąć, to poŜałujecie...[D.Z. 30]; Milicję nawet pobili.
Jak wjechali samochodem pijani na słup [D.Z. 30]. Legendą obrosła w Wołominie opowieść
o „zaatakowaniu” przez Czeczenów palących w lesie ognisko jeźdźców ubranych w stroje
ułańskie. Podobno doszło do pobicia i ukradzenia szabli jednemu z jeźdźców. Kiedy ten
zgłosił się do ośrodka, aby odebrać swoją własność, został dotkliwie pobity.
Inna często podnoszona kwestią był stosunek Czeczenów do polskich kobiet.
Twierdzono, Ŝe Czeczeni lubowali się w gwałceniu przedstawicielek innej narodowości: Z
nimi to nie ma Ŝartów. Oni są oddzielnie trzymani, bo innych nacji nie tolerują. Jak szła do
łazienki dziewczyna z innego plemienia to zawsze z obstawą. Tam do gwałtów dochodziło
[D.Z. 33].
Zapewne jednak nie zawsze prowodyrami bójek są uchodźcy. Zdarza się nie tylko
zaczepianie dziewcząt polskich przez czeczeńskich chłopców, ale równieŜ i sytuacje
odwrotne. Trudno nieraz stwierdzić po czyjej stronie jest wina. Jak przyznała jedna z
rozmówczyń z Siekierek: Nie moŜna całej winy na uchodźców zwalać, bo nasi teŜ nie są jacyś
bardzo grzeczni, teŜ zaczepiają. A jak pójdą wszyscy do baru i popiją, to cięŜko powiedzieć,
312
kto jest winny [M.O. 32]. Wśród uchodźców, z którymi rozmawialiśmy niektórzy skarŜyli się
na pobicia ze strony miejscowych: Wyszedłem ze sklepu i pięciu chłopaków do mnie
podleciało, i krzyczą: ty, czarny, makumba, wracaj do Afryki! Pobili mnie. Poszedłem na
policję, ale tam usłyszałem, Ŝe mam sobie znaleźć tłumacza, bo tam nikt po angielsku nie
mówi. Więc znalazłem sobie tłumacza, poszedłem do nich znowu, ale i tak nikt nic nie zrobił,
bo jestem czarny. Gdyby to było na odwrót, gdyby to mnie posądzali o pobicie, to minuty by
nie czekali, o nic by nikogo nie pytali, tylko od razu wsadziliby mnie do więzienia. Taka tu jest
sprawiedliwość [J.K. 25].
NajbliŜsze ośrodka sklepy, spoŜywczy i z tanią odzieŜą oraz bar piwny to miejsca
najczęstszych kontaktów miejscowych z uchodźcami. Opinie sprzedawczyń i polskich
klientów były tu takŜe zróŜnicowane: Nie, zawsze są grzeczni, spokojni. Ja to nie mam
problemów, ale wiem, Ŝe w sklepie spoŜywczym to czasami mają. - Dlaczego? - Bezczelni są.
Kradną? Po prostu sobie biorą. Myślą, Ŝe wszystko im wolno [D. Z. 27]. Czeczeni są w
porządku, kiedy stawiają piwo. Zdarza się, Ŝe stawiają innym. Teraz tyle nie rozrabiają co na
początku [Wołomin D. Z. 28].
Temat pomocy dla uchodźców wśród tej grupy badanych budził nie mniejsze
kontrowersje niŜ u osób, które nie miały z nimi styczności. Podobnie wyraŜano zdanie, Ŝe
Polski jeszcze nie stać na pomoc innym narodom, Ŝe nasza sytuacja gospodarcza nie jest
jeszcze tak dobra, aby utrzymywać kolejne „turnusy”. Zazdroszczono teŜ przybyszom, Ŝe
otrzymują pomoc z budŜetu państwa, która zdaniem rozmówców powinna się naleŜeć przede
wszystkim im: Oni dostają po 350 zł na dziecko, a u nas? Jak ja dostałam 43 zł to było
dobrze. Jak u nich kobieta ma 5 dzieci to juŜ z samych pieniędzy na te dzieciaki moŜe Ŝyć. A
oni mówią, Ŝe to z Unii mają pieniądze, ja im wtedy, Ŝe Unia to jestem ja. To nasze pieniądze
na nich idą. Mają wszystko dach nad głową, wikt i opierunek, a przecieŜ jak nasza kobieta
czasami w nędzy Ŝyje, to nikt się nie zainteresuje [D.Z. 32].
Anonimowo w lokalnym serwisie informacyjnym dla mieszkańców Augustówki
zdarzały się teŜ wypowiedzi jeszcze bardziej dramatyczne w tonie: Nasi rodacy głodują bez
dachu nad głową i utrzymania, a oni mają wszystko i jeszcze śmią wszczynać burdy! Jak im
się nie podoba to fora ze dwora!!!447 Wskazywano teŜ często, Ŝe uchodźcy wcale nie są tak
biedni, jak by się wydawało. Ale jednocześnie przyznawano, Ŝe warunki w ośrodku nie są
dobre, a sytuacja w krajach pochodzenia uchodźców tragiczna: Oni mają bardzo duŜo
pieniędzy. Dzieciaki to kaŜde ma komórkę i to nie taką byle, jaką. A jak się niektórzy
ubierają?! Super. Ale warunków w tym ośrodku to dobrych nie mają. Ta kobieta, co chciała
coś wynająć, to mówiła, Ŝe jej mąŜ dobrze zarabia, około 1000 zł miesięcznie, więc stać ich

447
Mieszkańcy Augustówki: my teŜ się boimy, www.sadyba.waw.pl (luty 2008).
313
Ŝeby coś wynająć, a ona juŜ nie chce mieszkać w ośrodku, bo tam wilgotno, grzyb się cały
czas pojawia. Tutaj sporo ich wynajmuje. Czasami widzę jak wracają z Kaufmana, to takie (tu
pokazuje rękoma wielkość siatek – rozwiera ramiona na całą szerokość) wielkie i całe
wypchane. No, ale co, przecieŜ muszą tu sobie jakoś Ŝycie urządzić Tam u nich jest przecieŜ
strasznie [D.Z. 32].
Otwarcie jednak nie tolerowano tych zachowań uchodźców, które naruszały
miejscowe obyczaje: Raz tylko się na nich wkurzyłam. BoŜe Ciało było. Ołtarz był ustawiony
na ich tej ulicy. I tu ksiądz się modli, a od nich z jakiegoś magnetofonu, na cały regulator
muzyka. I dzieci biegały i skakały. Odwróciłam się i „do jasnej cholery” się wydarłam. Ja
normalnie w ogóle nie przeklinam, raz ten tylko tak. „Do jasnej cholery! Jak wasze święta są
to my nic, a jak u nas takie waŜne święto to wy muzykę na cały głos puszczacie, tak!?”- Jak
krzyknęłam to od razu taka starsza Czeczenka, matka albo juŜ i babka, poleciała i wyłączyła
radio. Wyłączyła czy kazała, komu tam wyłączyć. Nie istotne. Ale to teŜ, nie było Ŝadnego
faceta, ani nikogo, ja sześćdziesięcioletnia musiałam uwagę zwracać. Strasznie mi się głupio
potem zrobiło, bo to duŜo ludzi, znajomi, a jak tak „do jasnej cholery”, ale nikogo innego, kto
by zareagował nie było. Potem pomyślałam, Ŝe dobrze, Ŝe mi później nie przywalili (śmiech).
Tak to nie ma z nimi problemów, tylko siostry mają. One to tam niedaleko mieszkają i się
skarŜą trochę. [D.Z. 27.].
Sąsiedzi ośrodków postulowali niekiedy, Ŝe ewentualna pomoc dla nich powinna być
uzaleŜniona od zachowania się cudzoziemców, respektowania polskiego prawa i obyczajów.
WyraŜali to najczęściej z charakterystycznym zastrzeŜeniem, Ŝe nie są bynajmniej rasistami:
Ja nic nie mam przeciwko nim, nie jestem rasistką, czy coś, ale jeśli do nas przyjeŜdŜają to
niech się zachowują jak naleŜy, a nie, myślą, Ŝe wszystko im się naleŜy [D.Z. 32]. Podobnie
teŜ zdaniem większości badanych ich prawa powinny być ograniczone do czasu pełnej
integracji ze społecznością polską.
Obraz uchodźców w oczach Polaków będących sąsiadami ośrodków jest bardziej
nasycony szczegółami niŜ u osób, które ich nigdy nie widziały. Ale ich postawy wobec nich
pozostają podobnie równie ambiwalentne i niejednoznaczne. Dostrzegali oni róŜnice
pomiędzy róŜnymi grupami napływających cudzoziemców oraz tworzyli własne na ich temat
obrazy. Większość badanych nie miała jednak bezpośrednich kontaktów z uchodźcami. Mimo
deklaratywnej otwartości, faktycznie mieszkańcy Siekierek, Nadarzyna czy Wołomina
dystansują się od uchodźców.
Z drugiej jednak strony wyraźnie interesowali się przybyszami i byli skłonni do
bagatelizacji dotychczasowych incydentów, które przydarzały się im z mieszkańcami
ośrodków: Teraz to mało jest konfliktów. Tylko John z Kamerunu trochę zdemolował bar
314
[sprzedawczyni]. Niektórzy mogli być nawet dumni, Ŝe zrobiło się „tak światowo” w ich
małej miejscowości: Czuję się teraz jak w ParyŜu, bo słyszałem, Ŝe tam teŜ jest duŜo czarnych
ludzi. Oni tu znajdują sobie dziewczyny, spacerują po ulicy za rękę i rozmawiają po
angielsku. Jak słyszę, Ŝe ktoś po angielsku rozmawia, to się człowiek tak światowo czuje
[miejscowy posterunkowy]. WyraŜali równieŜ opinię, Ŝe relacje między nimi a uchodźcami są
coraz lepsze. Akcentowali jednak, Ŝe uchodźcy nie powinni zbyt długo przebywać w
ośrodkach i powinno się ich osiedlać między Polakami w celu szybszej integracji. Inną
sprawą jest, Ŝe Ŝaden z badanych nie zadeklarował chęci przyjęcia ich do swojego domu, choć
z innych badań znane są takie sytuacje448.
Bardzo zbliŜone rezultaty na ten temat przyniosły tutaj badania TNS OBP. Badał on –
jak pamiętamy - opinie dwóch społeczności lokalnych, na których terenie znajdują się ośrodki
dla uchodźców (mieszkańców Warszawy – sąsiadów ośrodka na Siekierkach oraz
mieszkańców Góry Kalwarii – sąsiadów ośrodka w Lininie). Badani respondenci róŜnie
postrzegali uchodźców z ośrodków. Ich opinie zaleŜały od tego, czy mówili o nich jako
anonimowej i obcej grupie (i wtedy wywoływali oni negatywne skojarzenia), czy jako o
poznanych osobiście lub znanych ze słyszenia osobach – uchodźcach (wypowiadali się juŜ o
nich duŜo cieplej).
Negatywnie wypowiedzi padają zwłaszcza o uchodźcach z Czeczenii ze strony
mieszkańców Góry Kalwarii. Czeczeni mieszkający w Lininie są postrzegani jako te osoby,
które kombinują, mają duŜo pieniędzy, pochodzących z niewiadomego źródła (Czeczenki
robiące zakupy w drogich butikach), jeŜdŜą dobrymi samochodami, mają dobre telefony
komórkowe, ale nie chce im pracować. Zdaniem niektórych badanych są oni nastawieni
głównie na pomoc socjalną, nie są zainteresowani podjęciem pracy i nie wykazują
wystarczającej aktywności, aby integrować się z naszym społeczeństwem. Zdaniem części
badanych zamykanie uchodźców w „obozie” (tak nazywają ośrodek w Lininie) powoduje
negatywną polaryzację – „my kontra oni”. Ich zdaniem ośrodek nie uczy ich, jak poruszać się
w polskiej rzeczywistości i jakie obowiązują tutaj reguły postępowania. Są oni takŜe
przekonani o tym, Ŝe Czeczeni w ośrodku, podobnie jak w swojej ojczyźnie, rządzą się
swoimi wewnętrznymi, klanowymi prawami zupełnie odmiennymi od naszych449.

448
Mamy na myśli przede wszystkim dość odosobniony przypadek Kosewka, którego mieszkańcy tak
zaprzyjaźnili się z przebywającymi w pobliskim ośrodku Tamilami, Ŝe przyjęli ich na wiele miesięcy do swoich
domów - A. KrzyŜaniak, Uchodźcy ze Sri Lanki, w: M. Ząbek (red.), Między pieklem a rajem. Problemy
adaptacji kulturowej uchodźców i imigrantów w Polsce, Warszawa 2002, s. 55-59; M. Ząbek, Biali i Czarni.
Postawy Polaków wobec Afryki i Afrykanów, Warszawa 2007, s. 398-400.
449
Respondenci z Góry Kalwarii chcieliby mieć takŜe wpływ na miejsce zamieszkania Czeczenów. Pragnęliby,
aby w tej sprawie odbyło się referendum. Ich zdaniem wynik byłby z góry przesądzony, czyli sugerowałby on
ich odesłanie z powrotem do Federacji Rosyjskiej. Ich zdaniem jest to konsekwencja złej polityki państwa w
stosunku do uchodźców. NajwaŜniejsza sprawą jest takie rozdzielenie uchodźców czeczeńskich, aby nie tworzyli
zwartych enklaw, które są zagroŜeniem dla Polaków - TNS OBOP, Postrzeganie uchodźców....
315

10.5. Postawy Polaków pracujących na rzecz uchodźców – przedstawiciele administracji

(Urząd ds. Cudzoziemców)

Polaków zajmujący się zawodowo uchodźcami moŜna podzielić na trzy zasadnicze


grupy, których postawy wobec uchodźców róŜnią się między sobą. Są to pracownicy
administracji z Urzędu ds. Cudzoziemców, pracownicy ośrodków dla uchodźców oraz
przedstawiciele organizacji pozarządowych. Wszystkich cechuje pewien profesjonalizm w
podejściu do uchodźców oraz duŜa znajomość zagadnienia, którym się zajmują (wszyscy
mają podstawową wiedzę prawną na temat uchodźców i sytuacji, w jakiej znajdują się oni w
Polsce). Nie moŜna powiedzieć, Ŝe któraś z tych grup ma większą lub mniejszą wiedzę na
temat uchodźców. Pewne róŜnice w tej wiedzy oraz w podejściu do nich wynikają ze
specyfiki własnej działalności zawodowej i częstotliwości spotykania się z nimi, tj. osobistej,
a nie teoretycznej ich znajomości.
MoŜe ona takŜe wynikać z długości dotychczasowego doświadczenia zawodowego,
stanowiska i szczebla w hierarchii, które zajmują. Największą ogólną wiedzę na temat
róŜnych zagadnień dotyczących uchodźców posiadają osoby będące na stanowiskach
kierowniczych we wszystkich tych trzech grupach pod warunkiem, Ŝe ich doświadczenie
zawodowe w tym temacie jest dostatecznie długie. NajniŜsze kompetencje w zakresie ogólnej
wiedzy o uchodźcach mają przedstawiciele StraŜy Granicznej. Poza nimi niewielką wiedzę o
uchodźcach prezentują ci z urzędników, którzy pracują w departamentach niezwiązanych
bezpośrednio z uchodźcami oraz wielu początkujących pomocodawców (zwłaszcza spośród
wolontariuszy).
W zakresie szczegółowej wiedzy o uchodźcach najbardziej kompetentni są
pracownicy z Urzędu ds. Cudzoziemców i Rady ds. Uchodźców odpowiedzialni za toczące
się procedury oraz ci z organizacji pozarządowych, którzy specjalizują się w świadczeniu im
pomocy prawnej (zwłaszcza zawodowi adwokaci z Fundacji Helsińskiej, a takŜe
przedstawiciele Urzędu Wysokiego Komisarza, ds. Uchodźców, którzy zajmują wśród
profesjonalistów zajmujących się uchodźcami wyjątkową pozycję). Największą wiedzę o
krajach pochodzenia uchodźców oraz powodów ich migracji mają ci spośród pracowników
Urzędu ds. Cudzoziemców, którzy osobiście zajmują się rozpatrywaniem wniosków o status
uchodźcy oraz ci, którzy zbierają dane na temat krajów pochodzenia.
316
Najlepszą znajomość problemów Ŝyciowych, jakie mają uchodźcy w Polsce prezentują
osoby o długoletnim staŜu w organizacjach pozarządowych, pracujący w Polskiej Akcji
Humanitarnej i pracownicy socjalni Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Natomiast
pracownicy socjalni zatrudnieni w ośrodkach dla uchodźców najlepiej z kolei znają swoich
pensjonariuszy od strony ich codziennych zachowań. Jest to jedyna grupa spośród
wymienionych, która styka się w swojej pracy z uchodźcami praktycznie bez przerwy, nie
mając w odróŜnieniu od pozostałych grup moŜliwości pewnego limitowania tych kontaktów.
Dlatego jest ona najbardziej naraŜona na stres kulturowy związany z tymi kontaktami z jednej
strony, zaś z drugiej wiedząca najlepiej, jacy są uchodźcy w Ŝyciu codziennym.
Z punktu widzenia ich ogólnego nastawienia wobec uchodźców trudno stwierdzić,
która z tych grup ma najlepszy i najbardziej otwarty, a która najgorszy stosunek do
uchodźców. Pewne jest, Ŝe charakter ich pracy do pewnego stopnia determinuje te postawy i
sprawia, Ŝe w określony sposób są oni spostrzegani przez osoby z zewnątrz i samych
uchodźców. Urzędnicy imigracyjni spostrzegani są jako osoby najmniej przychylne wobec
poszukiwaczy azylu, a nawet w niektórych grupach uchodźczych mogą uchodzić za grupę
najbardziej ksenofobiczną. Z kolei zaś tzw. humanitariusze z organizacji pozarządowych za
osoby najbardziej im oddane i otwarte. Trzeba jednak pamiętać, Ŝe jedni i drudzy dokonują
wśród uchodźców pewnej selekcji. Urzędnicy dokonują wyboru między tymi, którym naleŜy
się ochrona międzynarodowa a tymi, którym się ona nie naleŜy. Pomocodawcy zaś dokonują
podobnych wykluczeń, jeśli idzie o pomoc humanitarną. W praktyce stosunek samych
uchodźców do róŜnego rodzaju zawodowców zajmujących się ich sprawami zaleŜy często od
tego, czy otrzymali oni lub tez nie status uchodźcy, pomoc socjalną itp.
Profesjonaliści zajmujący się uchodźcami w większości znają się wzajemnie
spotykając się często na róŜnych konferencjach, szkoleniach i imprezach rocznicowych.
Wymieniają między sobą poglądy na temat uchodźców i w wielu sprawach współpracują ze
sobą. Oczywiście pewne róŜnice w kompetencjach, o których wyŜej wspomnieliśmy,
sprawiają, Ŝe między sobą nie szczędzą sobie drobnych uszczypliwości lub wytykania
błędów. Tylko jednak w pierwszych latach polskiej historii związanej z przyjmowaniem
uchodźców sprawiały one wraŜenie powaŜniejszego konfliktu interesów, szczególnie między
przedstawicielstwem UNHCR, czy niektórymi humanitariuszami a ówczesnym Biurem ds.
Migracji i Uchodźstwa MSW. Wynikało to jednak, jak sądzimy, z braku jeszcze dostatecznej
wiedzy o naturze systemu azylowego tworzonego wówczas w Polsce. Obecnie, jak się
wydaje, nie ma między nimi powaŜniejszych róŜnic w zakresie opinii na temat spraw
związanych z ochroną uchodźców w Polsce.
317
Administracja (Urząd ds. Cudzoziemców). Urzędnicy imigracyjni są grupą, której
przedstawiciele czują się najbardziej kompetentni w zakresie wiedzy o uchodźcach w Polsce.
Stąd być moŜe pochodzi pewne poczucie wyŜszości manifestowane we własnym gronie
wobec funkcjonariuszy StraŜy Granicznej, niektórych pracowników organizacji
pozarządowych i kościelnych oraz naukowców akademickich, z którymi opiniami na temat
uchodźców nie zawsze się zgadzają. Do pewnego stopnia jest ona uzasadniona tym, Ŝe do
wyŜszego szczebla pracowników administracji najszybciej spływają róŜnorodne informacje
dotyczące całokształtu ruchów migracyjnych i zachowań cudzoziemców. Podlegają im
ośrodki dla uchodźców, więc mają oni na bieŜąco wiedzę na temat panującej w nich sytuacji.
Korzystają ponadto z dostępu do danych na temat cudzoziemców ze StraŜy Granicznej,
Urzędów Wojewódzkich, policji, słuŜb specjalnych, resortów pracy i spraw zagranicznych.
Współpracują z przedstawicielami UNHCR i organizacji pozarządowych. Utrzymują teŜ
kontakty z odpowiednimi słuŜbami zagranicą. O ile, więc UNHCR zajmuje kluczową pozycję
w światowym systemie International Refugee Regime, to w samej Polsce taką pozycję ma na
pewno Urząd ds. Cudzoziemców. W jaki sposób moŜe to rzutować na postawy jego
pracowników w stosunku do uchodźców?
Urzędnicy imigracyjni nie widzą siebie, ani teŜ nie są na zewnątrz spostrzegani jako
pomocodawcy. Ich stereotyp w oczach wielu humanitariuszy i kandydatów na uchodźców jest
taki, Ŝe są oni słuŜbistami, którzy są zarozumiali i niewraŜliwi na ludzkie cierpienia. Wpływ
na taki wizerunek ma zapewne fakt, Ŝe podchodzą zazwyczaj do problemów uchodźców bez,
ich zdaniem, zbędnych emocji. Postawę determinuje spostrzeganie ubiegających się o status
uchodźcy przez kryteria definicji zawarte w Konwencji Genewskiej i pozostałych przepisach
administracyjnych. Dlatego większość wnioskodawców nie jest dla nich uchodźcami, ale
osobami próbującymi wykorzystać humanitarne prawodawstwo dla znalezienia się w
„europejskiej twierdzy” dobrobytu i sprawiedliwości.
Z dystansem podchodzą do kolejnych tragicznych historii osób ubiegających się o
status gdyŜ „wiedzą”, Ŝe w większości po procedurze sprawdzającej okazują się one mało
wiarygodne. Sama zresztą ich liczba sprawia, Ŝe obojętnieją na tego typu historie i faktycznie
moŜna powiedzieć, Ŝe nie wzrusza ich specjalnie los uchodźców, którzy są dla nich tylko
„klientami” lub „teczkami”, które muszą przejść procedurę. Jako urzędnicy państwowi nie
tyle utoŜsamiają się z losem uchodźców, co z interesem państwa - czują się odpowiedzialni za
nie i jego bezpieczeństwo, a więc równieŜ za niedopuszczanie w jego granice niepoŜądanych
cudzoziemców, spośród których niektórzy mogą zwykłymi kryminalistami, handlarzami
narkotyków i „Ŝywego towaru”, terrorystami, zbrodniarzami wojennymi, agentami obcych
wywiadów itp.
318
Są dobrze wykształceni, znają języki obce oraz Europę, a niektórzy z własnego
doświadczenia kraje pochodzenia uchodźców. Nie unikają kontaktów z cudzoziemcami.
Interesują się teŜ nimi w stopniu na pewno większym niŜ przeciętni Polacy a niektórzy mają
wyjątkowo szczegółową wiedzę na ich temat. Jako ludzie są teŜ wraŜliwi, jak inni w tych
przypadkach, kiedy dana sprawa nabiera dla nich indywidualnego charakteru, a nie jest tylko
„teczką”. Wtedy starają się pomóc, znaleźć wyjście dla konkretnego człowieka z labiryntu
procedur administracyjnych.
W prowadzonych postępowaniach dbają o dokładność prowadzonych procedur. O to,
aby jak najrzadziej sprawy przez nich prowadzone były zawracane do ponownego
rozpatrzenia przez Radę ds. Uchodźców i sądy. Przegrane sprawy w sądach, źle bowiem
świadczą o pracy Urzędu. WraŜliwi są teŜ na krytykę ze strony przedstawicielstwa UNHCR,
niektórych organizacji pozarządowych i ewentualnie mediów, zwłaszcza wtedy, gdy okazuje
się, Ŝe mają one rację w konkretnej sprawie.
W kwestiach odnoszących się do pobytu uchodźców w ośrodkach podczas toczącej się
procedury decydenci Urzędu starają się dbać o to, aby po pierwsze - ze względu na ogólne
bezpieczeństwo kontrolować pobyt w Polsce osób ubiegających się o status uchodźcy, po
drugie - w sposób jak najtańszy zapewnić im w miarę znośne warunki pobytu, oraz po trzecie
- aby unikać sytuacji prowadzących do strajków pensjonariuszy ośrodków oraz konfliktów z
Polakami zamieszkałymi w ich pobliŜu. Stąd preferencja do posiadania własnych ośrodków
zakładanych w byłych koszarach wojskowych połoŜonych w lesie, z dala od zabudowań
Polaków, a takŜe starania, aby zapewnić w nich czystość i funkcjonalność w stosunku do
potrzeb (aby spełniały podstawowe standardy przewidywane dla tego typu placówek).

10.6. Postawy Polaków pracujących na rzecz uchodźców – pracownicy socjalni z

ośrodków dla uchodźców

Pracownicy z ośrodków są grupą, która zajmuje względem uchodźców pozycję


pośrednią między urzędnikami a przedstawicielami organizacji pozarządowych
(pomocodawcami). Administracja ośrodków podlega Urzędowi ds. Cudzoziemców w
związku, z czym pracownicy w nich zatrudnieni, jak sami mówią „nie realizują Ŝadnej misji”,
nie są oni humanitariuszami, a przede wszystkim zwykłymi urzędnikami wykonującymi po
prostu swoje obowiązki: My pracujemy jak kaŜdy porządny urzędnik państwowy od ósmej do
319
szesnastej. Naszym zadaniem jest realizowanie polityki państwa polskiego w kwestii pomocy
cudzoziemcom. Pilnowanie, kto mieszka w ośrodku. Czy ktoś nie uciekł. Ile jest osób
zaprowiantowanych. My mamy pilnować kwestii finansowych, bezpieczeństwa, spokoju, Ŝeby
nie było Ŝadnych konfliktów [pracownica socjalna].
Z drugiej jednak strony stykając się z uchodźcami, na co dzień, pod wieloma
względami znają ich lepiej niŜ, którakolwiek ze wspomnianych grup zawodowych.
Zapewniają im podstawowe świadczenia socjalne, są świadkami ich problemów, są
pierwszymi osobami w Polsce, które wysłuchują ich Ŝalów, skarg i pretensji. Pełnią wobec
nich funkcje powierników i wychowawców. W przeciwieństwie do „prawdziwych”
urzędników trudno im się zdystansować wobec swoich podopiecznych, którym starają się, jak
twierdzą, pomagać na ile potrafią i mogą.
Są jednak bardziej naraŜeni na niezrozumiale i często agresywne zachowania ze strony
uchodźców. Podkreślają, więc, Ŝe muszą zachowywać dystans i pewien obiektywizm: Bardzo
waŜne jest zachować dystans wobec mieszkańców, bo inaczej moŜna popaść w układy nie
wiadomo, jakie. NaleŜy mieć jasno określone granice, Ŝeby wszyscy wiedzieli. Wszystkich
traktować jednakowo, bo inni będą mieli pretensje. Ja na pedagogice miałam wykłady gdzie
powtarzano nam, Ŝe dzieci naleŜy traktować jednakowo. A jest naturalnym faktem, Ŝe ma się
dziecko ulubione. To jest normalne, ale nie powinno się tego okazywać. Ale wiadomo kaŜdy
popełnia błędy [...]. Zdają sobie jednak sprawę, Ŝe trzymanie się rygorystycznie tej zasady
moŜe być błędem: Przestrzeganie tego sztywno, nie jest teŜ idealnym rozwiązaniem. Na
przykład wydawałam odzieŜ, kaŜdemu po równo. I był taki starszy pan z Somalii i nie
wydalam mu kurtki, bo miał juŜ płaszcz. śeby nikt nie miał do mnie pretensji, Ŝe preferuję
jakiś kraj. Dopiero po pewnym czasie zrozumiałam, Ŝe powinnam mu jednak dać, bo był w
starszym wieku i potrzebował czegoś ciepłego [pracownica socjalna].
Na stanowiskach pracowników socjalnych w ośrodkach zatrudniane są przewaŜnie
młode kobiety po studiach humanistycznych. Swoja pracę postrzegają jako ciekawą, choć
nisko płatną i nie dającą nadziei na awans zawodowy. Wykształcenie, które posiadają oraz
zainteresowanie róŜnorodnością kulturową motywuje ich do podjęcia tej pracy, choć do
zajmowania się uchodźcami nie są wcześniej przygotowywane. Wiedzę o uchodźcach
zdobywają podczas codziennej pracy i uczestnicząc w rozmaitych szkoleniach.
Stykając się z niekonwencjonalnymi zachowaniami niektórych uchodźców przyjmują
wobec nich często rolę wychowawców: My duŜo wysiłku musieliśmy włoŜyć, aby ich
wychować. Oni potrafią wejść na stołówkę w płaszczu, w czapce, usiąść i jeść albo jeść z
jedną nogą pod brodą albo próbować zupy ze wspólnego gara, potem kucharka nie wiedziała,
co z nią robić [kierowniczka ośrodka]. Większość zdaje sobie jednak zwykle sprawę ze
320
znaczenia wiedzy o kulturze w codziennej komunikacji ze swoimi podopiecznymi: W
obcowaniu z róŜnymi ludźmi warto wiedzieć coś o danej kulturze. Na przykład, w krajach
muzułmańskich kobiecie nie wolno spojrzeć prosto w oczy, nie mówiąc juŜ o podawaniu ręki.
NaleŜy zawsze zwracać uwagę, Ŝeby się z czymś nie wyrwać. Aby ktoś tego nie potraktował
jak obrazę. Na przykład męŜczyźni z Indii dziwili się jak te kobiety mogą chodzić w takich
krótkich spódniczkach [pracownica socjalna].
Obserwując codzienne zachowania cudzoziemców z róŜnych krajów pracownicy
ośrodków silniej niŜ inni postrzegają uchodźców przez pryzmat ich narodowości,
przynaleŜności do określonej kultury i „rasy”. Widzą ich nie tyle jako uchodźców, ale przede
wszystkim jako Czeczenów, Somalijczyków, Tamilów lub Rosjan. Dlatego często
depersonalizują ich, a zamiast nazwisk i imion uŜywają wobec nich nazw państw, z których
pochodzą (np. Sri Lanka, Czeczenia). Generalizują róŜnice między nimi i tworzą stereotypy
na ich temat. Pytani o zachowania uchodźców rozróŜniają zwykle „nacje” sympatyczne i te,
które sprawiają duŜe problemy. PoniewaŜ skład narodowościowy kandydatów na uchodźców
w ośrodkach ulega zmianom, podobnie zmieniają się ich preferencje.
W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku początkowo najlepszą ich opinią
cieszyli się Tamilowie i Ormianie, najgorszą zaś Bośniacy. Potem najgorszymi stali się
Somalijczycy, a teraz Czeczeni: Ormianie byli bardzo mili. Świetnie się adoptowali do
warunków polskich. PrzyjeŜdŜali całymi rodzinami. Mieszkali tutaj w Dębaku, ale oprócz tego
codziennie jeździli i handlowali. Zawsze trzymali się razem, ale jednocześnie świetnie
potrafili się wtopić w tutejsze środowisko [psycholog z ośrodka]. Ludzie ze Sri Lanki są
bardzo sympatyczni, Ŝaden mi jeszcze nie naubliŜał i nie miałam takich kłopotów jak z tymi z
byłej Jugosławii. Od nich to juŜ słyszałam, Ŝe jestem „polska suka” i jeszcze gorzej
[pracownica socjalna]. Sri Lanka zawsze pomaga. Oni są tacy opiekuńczy, opiekują się
dziećmi rodzin polskich, które tu mieszkają [kierowniczka ośrodka]. Co prawda zauwaŜają teŜ
wyjątki, ale ich zdaniem potwierdzają tylko regułę: Są narodowości wyjątkowo podłe, ale teŜ
są wśród nich wyjątki. Sri Lanka jest na przykład bardzo spokojniutka, ale jeden z nich był
bandyta. Inne narody są leniwe, ale to róŜnie. Było tu kiedyś 50 leniwych Somalijczyków i
jeden pracowity [kierowniczka ośrodka].
Somalijczycy byli postrzegani jako grupa sprawiająca największe problemy: Somalia
to za grosz kultury nie ma. Nie czują respektu, potrafią na przykład oddając klucze rzucić je,
jak do psa. Kiedyś jeden człowiek z Somalii wziął kefir i rzucił z całej siły o ziemię. Dlaczego?
Bo data waŜności była właśnie tego dnia. Byli strasznie aroganccy [kierowniczka ośrodka].
Dopiero pojawienie się Czeczenów sprawiło, Ŝe negatywne wspomnienia o nich uległy
zatarciu. Ogólnie rzecz biorąc grupy muzułmańskie, zdaniem pracowników ośrodków,
321
sprawiały zawsze większe problemy niŜ inne. Kobiety pracujące w ośrodkach często
intuicyjnie wyczuwały, Ŝe problem stanowi juŜ sama ich płeć, młody wiek a jednocześnie
funkcja, którą sprawowały: Somalia to kontrowersyjna grupa. Na początku próbują swoich
sił. Przychodzą i narzucają swoje poglądy. Myślę, Ŝe z nimi to jest taki problem. Oni
przyjeŜdŜają i przewaŜnie mają kontakt z kobietami i ta kobieta im coś mówi... To szok
przeŜywają. Jak kobieta mówi mu zrób to i to, to nóŜ w kieszeni mu się otwiera... Ale z
Somalijczykami to nie był największy problem, wystarczyło być twardym, oni tylko sprawdzali
na ile mogą sobie pozwolić. [...] Czeczeńcy są zupełnie inni. Na stołówce raz, jeden źle
popatrzył na drugiego i juŜ zaczęli się bić, noŜe poszły w ruch. Wtedy powiedzieliśmy im, Ŝe
za to wylatują z ośrodka. Trzeba w ten sposób się zachować, bo inaczej byłaby tu rzeź. To
jeden się oburzył i powiedział, Ŝe jak tu jest, Ŝe kobieta ma coś do powiedzenia [psycholog z
ośrodka].
Zdaniem pracowników socjalnych Czeczeni sprawiają obecnie największe trudności
adaptacyjne juŜ na poziomie wstępnego porozumiewania się: Mieliśmy takiego z Czeczenii,
który uwaŜał, Ŝe na pewno dajemy mu wieprzowinę. Robiliśmy nawet tak, Ŝe prowadziliśmy go
na kuchnię i pokazywaliśmy mu mięso. Mówiliśmy:„PrzecieŜ widzisz, Ŝe to wołowina, bo
nawet kolorem róŜni się od wieprzowiny”. Wszystkie nad nim stałyśmy i mu tłumaczyłyśmy:
„Panie Timur kochany, na pewno to nie jest wieprzowina, niech pan zobaczy”. Tak się
przejmowaliśmy a do niego i tak nie docierało [pracownica socjalna]; Narzekają często takŜe
na ich bierność, pasywność i roszczeniowość. W tym kontekście przeciwstawia się Czeczenom
zazwyczaj Afrykanów, którzy zdaniem naszych rozmówców są o wiele bardziej
przedsiębiorczy i rokują większą nadzieję, Ŝe dadzą sobie radę w Polsce: „Afryka spędza w
ośrodku minimalną ilość czasu. To nie tak jak Czeczenia, która uwaŜa, Ŝe powinniśmy im cale
Ŝycie zorganizować. Taką mają mentalność. Afryce w ogóle do głowy nie przyjdzie, Ŝe
państwo, urzędnik będzie im coś organizował. Oni poznają tu ludzi, bawią się w klubach. Tu
tylko śpią i jedzą. Swoje potrzeby realizują samodzielnie. Do głowy im nie przyjdzie Ŝebyśmy
byli ich kaowcami” [pracownik socjalny ośrodka].
Do powaŜniejszych problemów, jakie często muszą oni rozwiązywać naleŜą konflikty
między samymi uchodźcami, reprezentującymi róŜne narodowości. Są oni zdania, Ŝe jeśli
jakaś grupa dominuje w którymś z ośrodków, to zaczyna w nim rządzić. Konflikty zaś
wybuchają zawsze, gdy jest kilka dominujących narodowości lub osoba o silnej osobowości:
Konflikty mogą zaistnieć, gdy mamy do czynienia z potęŜnymi grupami dwóch, trzech
narodowości w jednym miejscu albo jest jakaś silna osobowość. Na przykład Charli. Jest
bardzo uŜyteczny, ale niestety sprawia ogromne problemy [pracownica ośrodka].
322
Poza pracownikami socjalnymi w ośrodkach zatrudnieni są równieŜ, jak juŜ pisaliśmy,
pracownicy ochrony, sprzątaczki i kucharki. Pracę, którą wykonują teoretycznie nie wymaga
wiedzy o uchodźcach i kulturze ich krajów pochodzenia. Z drugiej jednak strony ten typ
pracowników ma takŜe kontakty z uchodźcami i postawy tych osób takŜe wpływają na
wzajemne relacje, konflikty i samopoczucie uchodźców. ZauwaŜają niekiedy ich
niedopuszczalne zachowania: Często moŜna zauwaŜyć, jak sprzątaczki, czy ludzie siedzący na
recepcji są oburzeni na zachowania uchodźców:„Co za kultura” mówią. A sami nie
zauwaŜają jak w stosunku do nich mówią „kurwa”, „ty czarna brudna świnio” i inne rzeczy.
Nie widzą, Ŝe to oni są chamscy i aroganccy. Lubią pokazywać tą wyŜszość [pracownica
socjalna].
Pracownicy socjalni i kierownictwo ośrodków musi więc zwracać uwagę i na nich:
Uchodźcy nie zawsze ponoszą winę za to, co się dzieje. Czasami personel jest winny, nie do
końca tego świadomy. Stawiamy personelowi wysokie wymagania. Jak ktoś nie nadaje się do
tej pracy, to niech idzie kopać kartofle, to jest praca z uchodźcami, z ludźmi. My jesteśmy po
to, aby przynajmniej starać się być obiektywnym. I przyznaję, Ŝe nie jesteśmy w stanie kaŜdej
sprawy sprawdzić. Tu trzeba być ostroŜnym, czułym, bardzo dyplomatycznym i nie
podejmować pochopnych decyzji [kierowniczka ośrodka]. Zdają sobie sprawę z tego, Ŝe
nawet, jeśli uchodźcy sprawiają powaŜne problemy i nie zachowują odpowiednich konwencji
zachowań wobec pracowników ośrodka, to tym ostatnim nie wolno odpowiadać w sposób
symetryczny: Uchodźca ma prawo być niegrzecznym, nie miłym, wulgarnym i się kłócić. Ale
pracownikowi nie wolno tego robić. JeŜeli ktoś zgodził się pracować tutaj, to ponosi
konsekwencje tego. Tak jak w szkole podstawowej, chłopiec moŜe przekląć, czy zrobić coś
niegrzecznego, ale jak pani woźna powie: „spierdalaj ty gnoju”, to chyba nie będzie w
porządku. Jeśli ona straci cierpliwość, to powinna się zwolnić. Tak samo w ośrodku. To my
musimy być mądrzejsi [kierowniczka ośrodka]. Dostrzegają oni trudne połoŜenie uchodźców:
Oni są w gorsze sytuacji niŜ my. Znaleźli się w innym kraju, w innej kulturze. Często Ŝona
dzieci, daleko. Cofnęli go. Albo nie ma pieniędzy. RóŜnie [j.w.].
Będąc pracownikami podległymi Urzędowi ds. Cudzoziemców nie krytykują otwarcie
procedur i decyzji, jakie tam zapadają, ale znając uchodźców, jakby od innej strony niekiedy
trudno im je czasami zrozumieć. Otwarcie im współczują zwłaszcza tym, którzy mieszkają w
ośrodku kilka lat: Ja widzę czasami zdjęcia tych ludzi, którzy przyjechali do ośrodka dwa trzy
lata temu i widzę, kiedy odchodzą. Starzeją się tu szybko. Przybywa im trochę lat. To na
pewno jest źle, Ŝe oni tak długo czekają. Nie ma sensu takie przetrzymywanie ludzi [...]. Tutaj
większość popada w stan stagnacji. Nigdy nie wiadomo ile będą czekać. Jedni miesiąc inni
dwa lata. Powstają róŜne przyjaźnie, róŜne związki, rodzą się dzieci [pracownica socjalna]. W
323
miarę moŜliwości starają się niektórym pomóc: Oczywiście jest tak, Ŝe jeśli jakaś osoba ma za
sobą wielkie przeŜycia, to wtedy jest pod szczególną ochroną. Ale to nie znaczy, Ŝe moŜe
robić dyskotekę o czwartej nad ranem. Czasami mu się wymyśla pracę na terenie ośrodka.
JeŜeli jest niebezpieczny i moŜe sobie zrobić krzywdę to umieszcza się takiego w
specjalistycznych ośrodkach. [...] JeŜeli dostał negatyw, to ja nie mogę go dłuŜej kwaterować
i Ŝeby państwo na niego płaciło. JeŜeli jednak jest uŜyteczny, dyspozycyjny, coś nam
tłumaczy przepisuje, to moŜe jeszcze zostać [kierowniczka ośrodka].
Pracownicy ośrodków będąc w codziennym kontakcie z uchodźcami do pewnego
stopnia sami podlegają negatywnym wpływom „szoku kulturowego”. Wprawdzie
przeciwieństwie do uchodźców przebywają tam tylko od 8.00 do 16.00 i mają swoje własne
domy i Ŝycie, to jednak dla niektórych praca ta jest wyjątkowo stresująca. Stopniowo uczą się,
panować nad sobą i zachowywać pewien dystans wobec cierpień indywidualnych uchodźców
jak i ich nagannego nierzadko zachowania. Ci, którzy tego nie wytrzymują, odchodzą.
Większość jednak, jak świadczą przytaczane przez nas w ksiąŜce relacje uchodźców, dobrze
wywiązuje się z tego trudnego zadania.

10.7. Postawy Polaków pracujących na rzecz uchodźców – przedstawiciele organizacji

pozarządowych (pomocodawcy)

Do kategorii „pomocodawców” moŜna zaliczyć wszystkie osoby pracujące w Polsce


na rzecz uchodźców, gdyŜ wszystkie one (łącznie z pracownikami administracji rządowej i
samorządowej) działają na rzecz ochrony lub pomocy dla tej grupy cudzoziemców. Uznaje się
jednak za nich jedynie pracowników oraz wolontariuszy organizacji pozarządowych i
kościelnych, zwanych takŜe humanitarnymi. Związane jest to z tym, Ŝe jedynie ich spostrzega
się jako prawdziwych humanitariuszy pracujących na rzecz uchodźców z potrzeby serca, a nie
po to, aby mieć pracę i zarabiać pieniądze. Dlatego pracownicy administracji, w tym takŜe
pracownicy socjalni pracujący w ośrodkach dla uchodźców lub w Urzędzie Wojewódzkim,
nie naleŜą do tej grupy, podobnie jak pracownicy organizacji międzynarodowych, jak
UNHCR-u i IOM-u.
Z punktu widzenia postaw wobec uchodźców wyróŜnienie grupy humanitariuszy jest o
tyle słuszne, Ŝe wszyscy pracownicy pracujący w administracji rządowej i samorządowej oraz
w organizacjach międzynarodowych działają na rzecz uchodźców w ramach określonych
324
regulacji prawnych (International Refugee Regime) oraz mają zapewnione środki budŜetowe.
W wypadku organizacji pozarządowych moŜliwe jest działanie, choć nie wszędzie i nie
zawsze do końca, równieŜ poza tym systemem. W praktyce oznacza to, Ŝe jeśli gdzieś rządy
postanowią nie przyjmować uchodźców lub będą zaostrzać wobec nich zasady przyjmowania
(a będzie to zgodne z konsensusem międzynarodowym) to urzędnicy i pracownicy organizacji
międzynarodowych nie będą z oczywistych względów protestować (przykładem mogą być
praktyki ograniczania napływu uchodźców do krajów wysoko rozwiniętych, „eksportu
granicy”, o których pisaliśmy wcześniej). Ale mogą je oprotestować organizacje
pozarządowe, niezaleŜne i finansowane z innych źródeł niŜ państwowych.
Postawy humanitariuszy z organizacji pozarządowych wobec uchodźców są często
determinowane sposobem, w którym pozyskują one środki na swoją działalność. Muszą,
bowiem przekonać nie tylko potencjalnych donatorów, ale równieŜ opinię publiczną, o
celowości pomocy uchodźcom i wydatków z tym związanych. Stąd starają się poruszyć
sumienia i pokazać uchodźców przede wszystkim jako ludzi głęboko skrzywdzonych, dla
których pomoc ze strony społeczeństwa jest obowiązkiem. W przedstawianiu uchodźców na
szerszym forum publicznym nie wnikają zbyt głęboko w indywidualne przyczyny z powodu,
których opuścili swoją ojczyznę, w róŜnice kulturowe między nimi i problemy, jakie mają
osoby nimi się zajmujące. Skupiają się na uświadamianiu wszystkim prześladowań, jakie
doznali uchodźcy w ich kraju pochodzenia, osobistych tragedii, które przeŜyli i trudnej,
nierzadko rozpaczliwej sytuacji, w jakiej znajdują się na emigracji.
Stąd często propagują idealistyczny obraz zawsze niewinnych uchodźców. Krytykują
czasami Urząd ds. Cudzoziemców, ośrodki dla uchodźców i cały system ochrony uchodźców.
Przykładem takiej bezkompromisowej i emocjonalnej postawy charakterystycznej dla
niektórych młodych humanitariuszy mogą być poniŜej cytowane fragmenty tekstu jednego z
wolontariuszy Stowarzyszenia „Jeden Świat – Międzynarodowy Wolontariat dla Pokoju”:
„Dla mnie osobiście wyznacznikiem stosunku do uchodźców generalnie jest następujący
sposób przeprowadzania procedury. W przypadku decyzji pozytywnej nie podawane jest
uzasadnienie. Wniosek nasuwa się jeden – nie jest ono podawane po to, aby inni go nie
kopiowali w celu zwiększenia szans na zalegalizowanie pobytu w Polsce. W taki to sposób
Polska realizuje swe humanitarne przesłanie jako kraj pretendujący do bycia w czołówce
państw europejskich?!? [...] Oni chcą przecieŜ tylko pasoŜytować na zdrowym organizmie
polskiego społeczeństwa... a wojna, tortury, śmierć? Jaka wojna, jakie tortury, jaka śmierć?
Zamiast mamrotać o obozach filtracyjnych w Czeczenii, które zasadniczo przeŜywają
nieliczni albo o grupach rosyjskich faszystów szukających „przybyszów z Kaukazu” w celu
wyperswadowania im kilku kwestii czy religijnych bojówek w Sudanie mordujących z zimną
325
krwią „niewiernych, to pokaŜcie na te wasze bajki dowody... cynizm, obłuda i nieczułość na
ludzką krzywdę... [...]. To, co robi w zakresie zapewnienia minimalnej opieki i
zagwarantowania podstawowych praw państwo polskie, jest moim zdaniem zdecydowanie
niewystarczające. JeŜeli urzędnik jest w stanie zaproponować tym ludziom na przykład
powrót do, Czeczenii, bo przecieŜ tam juŜ nie ma wojny, a takie opowieści słyszałem będąc w
Łukowie to, jakie inne sensowne wnioski, niŜ wymienione w powyŜszym akapicie, moŜna
formułować? [...] Jak starałem się wykazać, uchodźcy są w dzisiejszej Polsce
dyskryminowani i marginalizowani. Na róŜnych wymiarach Ŝycia społecznego, poprzez
wybiórczy stosunek do artykułów ustawy zasadniczej, w mniej lub bardziej zawoalowany
sposób odbiera się tym ludziom podmiotowość czy prawo do decydowania o własnym
Ŝyciu”450.
Kierując się „odruchami serca” starają się być obrońcami uchodźców w kaŜdej
sytuacji, ignorując nierzadko informacje, które ukazują ich i samo zjawisko uchodźstwa w
nieco innym świetle niŜ oni chcieliby je widzieć. Bywają w swoich konstatacjach często
populistyczni, uŜywając takich argumentów, Ŝe skoro np. stać Polskę na zakup samolotów
F16 lub wysyłanie Ŝołnierzy do Afganistanu, to stać ją takŜe na przyjmowanie uchodźców.
Jest to postawa typowa nie tylko dla zaangaŜowanych w pomoc dla uchodźców
wolontariuszy, ale takŜe dla niektórych pracowników naukowych i publicystów:
„Ministerstwo Polityki Społecznej będzie się zajmować sprawami integracji imigrantów w
Polsce. Niestety, całkiem inaczej – jako usuwanie cudzoziemców z Polski – pojmuje swoje
zadanie inny organ właściwy w sprawach cudzoziemców, Urząd do spraw Repatriacji i
Cudzoziemców. Znana jest wypowiedź Dyrektora Generalnego URiC, Jana Węgrzyna, który
mówi, Ŝe naleŜy w Polsce osiedlać Słowian, którzy łatwo się integrują, a zamykać drzwi
imigrantom z innych części świata, w szczególności z krajów odmiennych kulturowo. Takie
stanowisko, realizowane w praktyce jest nie tylko rasistowskie, ale teŜ bezprawne, gdyŜ
polskie prawo nie dopuszcza róŜnego traktowania ludzi w zaleŜności od narodowości451. Nie
podzielamy tu całkowicie tego typu poglądów, gdyŜ zazwyczaj wypływają one od osób nie
znających wszystkich kontekstów wiąŜących się z uchodźcami. Niemniej zwracają one uwagę
na niektóre zjawiska, które przez inne osoby pracujące na rzecz uchodźców, nie są poruszane,
jak np. piętnowanie obojętności wobec problemów uchodźców lub przejawów ksenofobii.
Większość jednak pomocodawców, zwłaszcza doświadczonych w tej pracy, cechuje
jednak wobec uchodźców pewien dystans. Muszą oni bowiem na co dzień rozwiązywać
450
Y. Kruszyński, „Wracajcie do Czeczenii! Tam przecieŜ nie ma juŜ wojny...”. Uchodźcy w dzisiejszej Polsce.
Impresje wolontariusza, w: A. Jasińska-Kania, S. Łodziński (red.), Obszary i formy wykluczania etnicznego w
Polsce,
451
K. Łoziński, wypowiedź w dyskusji w trakcie konferencji „Współczesne procesy migracyjne a perspektywy
wielokulturowości w Polsce”, patrz: M. Kozień (red.), Wielokulturowość a migracje, Warszawa 2005, s. 34.
326
niełatwe problemy związane z dzieleniem pomocy. Decydować, kto bardziej, a kto mniej
zasługuje na pomoc. Nie wszystkie ich potrzeby moŜna zaspokoić, a niektóre z nich nie są
zresztą realistyczne. Pomocodawcy spotykają się, więc w swojej pracy nie tylko z
wdzięcznością dającą satysfakcję, ale równieŜ z zachowaniami nieprzychylnymi wobec siebie
a nawet agresją ze strony niektórych uchodźców. Wysłuchując ich problemów mają
świadomość tego, Ŝe niekiedy bywają oszukiwani. Niektórzy z nich skarŜyli się na duŜe
obciąŜenia psychiczne, wynikające z niemoŜliwości zaspokojenia oczekiwań wszystkich:
Uchodźca chce, by jego sprawą zająć się w pełni, ale jest tyle osób, Ŝe się nie da. Jest to
bardzo cięŜkie. I ludzie mają pretensje [pracownik PAH]. Odczuwam absolutną bezradność
dawania pomocy. Bezsilność wobec spraw generalnych. MoŜna dostać tutaj rozstroju
nerwowego. Staramy się ludziom, którym moŜna, jeszcze wyjaśnić sytuację, w jakiej się
znaleźli, mówić prawdę. Z częścią niestety Ŝadna komunikacja jest niemoŜliwa. Dajemy im
ksiąŜkę telefoniczną, by obdzwonili ambasady, piszemy urojeniowe pisma. Przynajmniej na
chwilę zapomną [pracownica PCK].
Pomocodawcy, w przeciwieństwie do urzędników imigracyjnych, starają się
zasadniczo zawsze reprezentować interes uchodźców. Działają tak, aby uwzględniać - o ile to
moŜliwe - ich punkt widzenia. Przy wyborze pracy w organizacjach humanitarnych nie
wszyscy zainteresowani motywowani byli samą tylko chęcią pomocy, niemniej w mniejszym
stopniu kierują się czynnikiem finansowym lub prestiŜu niŜ osoby zatrudniające się w
instytucjach rządowych. Często podejmują tą pracę z nadzieją, Ŝe będzie ona po prostu
ciekawsza niŜ praca urzędnika. Poznawszy dobrze problemy uchodźców stanowczo twierdzą,
Ŝe nie podjęliby się nigdy pracy w Urzędzie, zwłaszcza na stanowiskach związanych z
ustalaniem statusu uchodźcy. Wydaje się, Ŝe są bardziej świadomi niŜ urzędnicy, kim są
prawdziwi uchodźcy, jak bardzo nieraz skomplikowane są ich losy i jak bardzo definicja z
Konwencji Genewskiej często nie przystaje do realnego uchodźcy, który przychodzi do nich
po pomoc. Ci, którzy zostają w tej pracy na stale, muszą nabrać dystansu: Tutaj nie naleŜy się
przejmować, taka jest nasza praca. Jak on nam opowie swoją historię, to trzeba przyznać mu
rację i robić swoje. Sprowadzić go na ziemię [pracownica Fundacji Helsińskiej].
Poza tym wszystkim świadomi są problemów kulturowych, jakie natrafiają uchodźcy
w społeczeństwie polskim. Wiedzą, Ŝe z przedstawicielami niektórych narodowości łatwiej
im nawiązać kontakt, a przez to łatwiej im pomóc. Są takŜe problemy komunikacyjne,
problemy z dowiedzeniem się o co uchodźcom moŜe chodzić, jakie mają tak naprawdę
potrzeby i kłopoty?.
Problemy z niekonwencjonalnym zachowaniem niektórych uchodźców są przy tym
najmniej istotne: Rozmawiam z takim chłopakiem pod trzydziestkę, który wydaje się, Ŝe juŜ
327
powinien tu dobrze funkcjonować, jest tu ładnych parę lat. Taki smutny strasznie siedzi i
pytam:, „Co się dzieje?” A on: „U mnie wszystko dobrze, a co u Pani? Czy rodzina zdrowa?
Czy głowa ich nie boli? A rodzice? A mąŜ? Czy mąŜ Pani się dobrze zachowuje?” No zadał
wszystkie pytania, które są niezbędne do zadania. Ja mówię: No dobrze, ale dlaczego ty jesteś
taki smutny? „Ech u mnie wszystko dobrze, ojciec choruje, mama choruje, wszystko dobrze,
nie ma problemu, w domu wszystko dobrze”. Ale siedzi taki smutny i prawie płacze. Pytam:
No, co jest? A on: „No widzi pani... Ŝenię się”. Ja mówię: No to fantastyczna wiadomość! Co
z nią? Nie podoba ci się? Mówi podoba się. Pytam: Nie znasz jej? Mówi: „Znam ją od
dziecka”. Nie lubisz jej? Rodzice zmuszają? – „Lubię” – No to, co jest? Mówi: „Ech szkoda
się Ŝenić”. I kurczę, jak powiedzieć facetowi, jak go przekonać do tego, Ŝe jest to jego
odpowiedzialność, która być moŜe wynika z kultury, ale no nie aŜ tak, Ŝe musi go aŜ taka
czarna rozpacz ogarniać. I dla mnie to są dopiero wstrząsające historie tak naprawdę. [...] Z
Czeczenami jest najtrudniej. Nie mieliśmy jeszcze takiej grupy, która, Ŝe tak powiem
kontaktowałaby się przez filtr tych wszystkich zakazów, sztywnych reguł. Nie ma tego
problemu z Afryką ani z róŜnymi innymi światami, z których uchodźcy przyjeŜdŜają, nawet,
jeśli kultura utrudnia im komunikowanie róŜnych rzeczy, to na jakimś poziomie, gdzieś zakole
się robi. Tak się obchodzi róŜne trudności i ten kontakt się jakoś nawiązuje. Somalijczycy na
przykład [grupa, na którą swego czasu najbardziej narzekano]. Nie było tak naprawdę z nimi
kłopotów. Somalijczycy przychodzili, trzaskali drzwiami, tupali sobie nogami albo krzyczeli i
mówili: „Dawaj mi! Ja chcę mieć więcej”, ale to nie był Ŝaden problem. „Mówiłam nie
krzycz, nie pozwalaj sobie”. No proste chamstwo. Czy my nie znamy czegoś takiego?
Natomiast Czeczenii, najfajniejsi z nich, potrafią wpaść w taki moment, Ŝe ty nie wiesz, czy
tak naprawdę rozmawiasz z tym człowiekiem, czy on mówi głosem ojca czy kogoś innego. Oni
nie są tak naprawdę w stanie decydować o sobie. Decyduje zawsze społeczność, decyduje
starszy w rodzinie. Jeśli nawet jakiś chłopieć czy dziewczyna będą chcieli coś zrobić, to nie
znaczy, Ŝe oni to zrobią... Przychodzi kobieta, ja wiem, Ŝe ona pali, a musimy chwilę
porozmawiać. Ja teŜ palę, więc mówię, Ŝe idziemy na balkon. A ona: „A jak ktoś nas zobaczy
z pokoju?” – Mówię: To mogę zasłonić, a ona: „A jak od podwórka ktoś zobaczy”. I nie
zapali. To jest kwestia zdobycia się na to, Ŝeby się przez chwilę z tego lęku, z tej kontroli
społecznej wyzwolić (pracownica PAH).
Humanitariusze z jednej strony starają się „stać na ziemi”, tj. traktować uchodźców
jako normalnych ludzi i nie za bardzo się utoŜsamiać z opowiadanymi przez nich historiami.
Z drugiej zaś strony w miarę posiadanych środków i moŜliwości starają się reprezentować ich
interesy i pomagać tym, którzy tej pomocy naprawdę potrzebują.
328

10.8. Zakończenie

W tym rozdziale przedstawiliśmy głównie (pomijając pierwsza część rozdziału


poświęcona obrazowi naszego kraju w oczach uchodźców) spektrum postaw wybranych grup
Polaków wobec uchodźców. Zwróciliśmy uwagę na zróŜnicowanie ich opinii oraz nastawień
w zaleŜności od wiedzy na ten temat, kontaktu z nimi oraz sytuacji zawodowej (zajmowania
się uchodźcą).
Na koniec pragniemy podkreślić znaczenie hipotezy kontaktu, odwołując się jeszcze
raz do badań TNS OBOP. Respondenci deklarowali, Ŝe nie mieli praktycznie osobistych
doświadczeń związanych z obecnością cudzoziemców w ich domach, podczas świąt lub
innych uroczystości rodzinnych. Większość z nich bardzo chętnie zaprosiłaby uchodźców do
swoich domów i byłby to - ich zdaniem - dobry pomysł na wzajemne poznanie i integrację.
Część badanych – głównie kobiet – chciałaby się wtedy zaprezentować od najlepszej strony,
czyli pokazać naszą tradycję, zwyczaje świąteczne i potrawy. Ale takie zaproszenie (np. na
święta) powinno być poprzedzone, zdaniem badanych, wcześniejszym poznaniem.
Potencjalnych gości trzeba znać, wiedzieć coś o nich, gdyŜ nie zaprasza się przypadkowo
poznanych osób do domu. Dotyczy to zarówno Polaków, jak i cudzoziemców452.

452
Zdecydowanie negatywnie na pomysł zaproszenia uchodźców zareagowali mieszkańcy Góry Kalwarii.
Zadeklarowali oni, Ŝe nie zaprosiliby uchodźców mieszkających w ośrodku w Lininie, gdyŜ mają o nich
negatywne zdanie. Natomiast jeśli miałby to być sąsiad – uchodźca, którego się zna i ceni, to wtedy takie
zaproszenie jak najbardziej wchodziłoby w grę, NS OBOP, Postrzeganie uchodźców... .
329

Rozdział XI.
Uchodźca „wyobraŜony” i „rzeczywisty”.
Uchodźcy w dyskursie prasowym i badaniach opinii publicznej w
Polsce po 1989 roku

11.1. Wstęp

W tym rozdziale na koniec naszych rozwaŜań w ksiąŜce pragniemy spojrzeć na


społeczne wymiary postrzegania „uchodźcy” oraz współczesnego uchodźstwa w naszym
kraju. Będziemy próbować przedstawić, jak ewoluowało rozumienie pojęcia „uchodźcy” w
prasie polskiej i sondaŜach opinii publicznej w okresie ostatnich kilkunastu lat (po 1989 r.).
Badania na ten temat rozpoczęły się u nas dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych XX
wieku wraz z demokratyzacją ustrojową i otwarciem naszego kraju na procesy migracji.
Spowodowały one, Ŝe prasa (media) i opinia publiczna musiała w sposób naturalny
definiować i reagować na nowe zjawiska związane z przyjazdem i obecnością w Polsce
cudzoziemców, w tym takŜe i uchodźców453.
Badanie prasowych i potocznych wyobraŜeń jest związane z przekonaniem o wpływie
prasy i mediów elektronicznych (radia, telewizji i obecnie internetu) na sposób postrzegania
otaczającej nas rzeczywistości. Przekazywane przez nie treści kształtują w duŜym stopniu

453
A. Weinar, Multiculturalism debates in Poland, Centrum Stosunków Międzynarodowych, Warszawa 2008,
s.3.
330
świadomość społeczną, a ich reprezentanci - „elity symboliczne” (naleŜą do nich
wypowiadający się na ich łamach dziennikarze, eksperci i politycy) narzucają swoje wizje
opisywanych zjawisk społecznych454. Media odgrywają nie tylko rolę informacyjną i
rozrywkową, ale przyczyniają się równieŜ do symbolicznej reprodukcji istniejących struktur
władzy i głównych wartości kultury. Wynika stąd ich szczególna odpowiedzialność za
kreowany przez siebie przekaz, a takŜe wyzwanie dotyczące budowy otwartego i
tolerancyjnego społeczeństwa.
Rola mediów w zakresie migracji i cudzoziemców jest analizowana w naukach
społecznych głównie w związku z dyskursywnymi praktykami tworzenia i upowszechniania
wizerunku „innego”. Jak pokazują doświadczenia Europy Zachodniej są one w duŜej mierze
upolitycznione. Politycy wykorzystują szerokie obawy społeczne przed imigracją i
imigrantami dla wykreowania nośnego tematu politycznego („wyobraŜeni obcy”), dzięki
któremu mogą oni zdobywać popularność455.
W tym kontekście stworzono pojęcie „paniki moralnej”, czyli sytuacji, w której
pojawienie się „innej” grupy w sferze publicznej rodzi niepokój społeczny związany z
moŜliwymi naruszeniem przez jej członków obowiązującego ładu normatywnego456. Media
mogą przyczyniać się w takim wypadku do tworzenia poczucia zagroŜenia, mimo Ŝe realnie
dane zjawiska mają o wiele mniejsze znaczenie. W rezultacie ich aktywności zostają podjęte
działania przez władze publiczne, których celem jest wyeliminowanie „zagroŜenia” i
przywrócenie zachwianego porządku społecznego. W ich efekcie „obca” grupa staje się w
krótkim czasie napiętnowana i zyskuje status „dewiacyjnej”.
Zanim przejdziemy do właściwych rozwaŜań na temat społecznego wymiaru pojęcia
„cudzoziemca” i „uchodźcy” warto wspomnieć na początek o dwóch kwestiach dotyczących
postrzegania generalnie „cudzoziemców” w naszym kraju. Po pierwsze, termin ten jest
łączony z postawami wobec róŜnych jego kategorii, które mogą być wyróŜniane m.in. ze
względu na cel ich przyjazdu do Polski, pochodzenie etniczne (narodowe), kraj z jakiego
przybyli i do jakiego zdąŜają oraz funkcję (rolę) spełnianą przez nich w róŜnych sferach Ŝycia
społecznego w Polsce. Pojęcie to jest w duŜym stopniu utoŜsamiane ze statusem „obcego”,
który ma raczej negatywne zabarwienie w polskiej kulturze. Polacy uwaŜają ich za
odmiennych i nie traktują ich jako pełnoprawnych członków społeczeństwa457. Ale z czasem

454
M. Herzfeld, Antropologia. Praktykowanie teorii w kulturze i społeczeństwie, przeł. M. M. Piechaczek,
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagielońskiego, Kraków 2004, s. 416-425.
455
A. Grzymała - Kazłowska, Konstruowanie „innego”. Wizerunki imigrantów w Polsce, Wydawnictwo
Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2007, s. 21-27.
456
I. Zielińska, Media, interes i panika moralna. Nowa kategoria socjologiczna i jej implikacje, „Kultura i
Społeczeństwo” 2004, nr 4.
457
Zob. rozwaŜania na ten temat E. Nowickiej w licznych pracach: Swojskość i obcość jako kategorie
socjologicznej analizy, w: E. Nowicka (red.), Swoi i obcy, Instytut Socjologii UW, Warszawa 1990.
331
oswojenie ich obcości moŜe spowodować, Ŝe staną się oni bezpieczni i zaczną być taktowani
jako „inni”458.
Po drugie, trudno jest określić generalnie stosunek Polaków do cudzoziemców, jak i
uchodźców w okresie powojennym w latach 1945-1989. Począwszy od lat pięćdziesiątych do
końca lat osiemdziesiątych XX wieku cudzoziemcy w Polsce byli traktowani przede
wszystkim jako „egzotyczni goście”. Stosunek do nich był widziany więc przez pryzmat
nadzwyczajności, a nie codziennego i wspólnego Ŝycia. Dochodziły do tego silne tendencje
emigracyjne i marzenia ucieczki do lepszego świata, szczególnie silnie obecne w
świadomości Polaków. O ówczesnych postawach Polaków wobec „innych” decydowały
głównie stereotypowe wyobraŜenia o innych narodach, poczucie bliskości i podobieństwa
losów z innymi narodami oraz cechy kultury polskiej, takie jak „tradycyjna” gościnność.
Postawy te zaczęły się zmieniać w warunkach kryzysu gospodarczego i postępującej erozji
systemu politycznego w połowie dekady lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, co tworzyło
niekorzystne warunki do kontaktu z innymi narodami i kulturami459. W tym okresie nastąpiło
stopniowe odwrócenie sympatii od naszych wschodnich geograficznych i ideologicznych
sąsiadów (ZSRR i kraje obozu tzw. „demokracji ludowej”), a wzrost sympatii wobec świata
„Zachodu”, w tym przede wszystkim wobec USA i krajów Europy Zachodniej460. Zaznaczyły
się takŜe uprzedzenia wobec innych rasowo osób, choć dotyczyło to niewielkiej liczebnie
grupy studentów zagranicznych pochodzących z krajów tzw. Trzeciego Świata, w tym
głównie z Afryki461.

11.2. Wizerunek cudzoziemca w prasie i badaniach opinii publicznej w Polsce po 1989


roku

Potoczne wyobraŜenia o uchodźcach są związane z szerszymi postawami i sposobami


postrzegania zjawisk migracji. Po 1989 r. mieszkańcy Polski zostali zmuszeni takŜe spojrzeć
na te problemy takŜe od strony obywateli państwa, do którego przyjeŜdŜają i pozostają na
dłuŜej lub nawet na stałe cudzoziemcy. Jest to zasadnicza zmiana sytuacji badanych w
stosunku do tej, w jakiej znajdowali się jeszcze w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia.
Cudzoziemcy nie są juŜ egzotycznymi i niecodziennymi gośćmi, lecz juŜ Ŝyją wśród nas, stają

458
Na temat róŜnic znaczeniowych między pojęciami „obcego” i „innego” - zob. klasyczny tekst G. Simmla,
Obcy, w: Socjologia, przeł. M. Łukasiewicz, PWN, Warszawa 1975, s. 504-512.
459
W. Pisarek, Obce kultury w świadomości Polaków 89, “Zeszyty Prasoznawcze” 1990, nr II-IV, s. 21.
460
A. Jasińska-Kania, Postawy Polaków wobec innych narodów: sympatie i niechęci, „Kultura i Społeczeństwo”
1989, nr 4.
461
E. Nowicka (red.), Swoi i obcy, Instytut Socjologi, Warszawa 1990; P. Carvalho, Studenci zagraniczni w
Polsce, Instytut Socjologii, Warszawa 1992; E. Nowicka, S. Łodziński (red.), Gość w dom..., Oficyna Naukowa,
Warszawa 1993.
332
się nawet „naszymi” obywatelami, chcą utrzymywać swoją inność kulturową i być za nią
szanowani w społeczeństwie polskim. Pojawienie się imigrantów, w tym takŜe uchodźców
zaczęto traktować jako skutek zmian ustrojowych i procesu demokratyzacji, a następnie
postępującej integracji europejskiej oraz szerszych wpływów globalizacji. Cudzoziemcy stali
się nie tylko przedmiotem regulacji prawnych i zainteresowania instytucji publicznych, ale
równieŜ mediów i opinii publicznej. Ze względu na skalę migracji i uchodźstwa do Polski nie
stali się głównym ich tematem i przedmiotem „paniki moralnej”.
Problem cudzoziemców (imigrantów i imigracji) nie naleŜał jednak do
najwaŜniejszych, czy teŜ najbardziej widocznych tematów w debatach publicznej toczonych
w Polsce po 1989 r. Podobnie było w deklaracjach polityków i przekazach medialnych (była o
tym juŜ mowa w rozdziale trzecim). Był to temat raczej drugorzędny, słabo dyskutowany i
artykułowany publicznie, głównie poruszany z perspektywy doświadczeń społecznych innych
krajów europejskich462. Ze względu na dotychczasową niewielką jeszcze skalę imigracji do
naszego kraju poczucie zagroŜenia obecnością cudzoziemców jest znacznie mniejsze niŜ w
innych krajach Europy Zachodniej, a względna nowość tego zjawiska powoduje, Ŝe budzi ona
nawet pewien rodzaj zaciekawienia i fascynacji kulturowej.
Obecność cudzoziemców stała się wyraźna w świadomości Polaków na początku lat
dziewięćdziesiątych XX wieku. Wpłynęły na to zarówno coraz liczniejsze kontakty z nimi w
kraju, jak i informacje w mediach. Polskie społeczeństwo było szeroko informowane o
rozmiarach i złoŜoności procesów migracji zachodzących w Europie. W pierwszych latach tej
dekady szczególnie nagłaśniane były problemy spodziewanej „wielkiej fali migracyjnej ze
Wschodu” oraz akty przemocy wobec cudzoziemców i azylantów Niemczech. W tym teŜ
czasie ujawniła się kwestia ograniczenia przyjazdów do Polski cudzoziemców pochodzących
zwłaszcza z krajów byłego ZSRR, m.in. poprzez wprowadzenie obowiązku wizowego. W
latach następnych temperatura i zasięg dyskusji na temat migracji zmniejszyły się powaŜnie,
gdyŜ spodziewana fala migracyjna nie nastąpiła. Opadły równieŜ emocje związane z
problemem ograniczenia przyjazdu do Polski cudzoziemców.
Kolejna dyskusja na temat migracji, dotycząca konsekwencji wprowadzenia nowej
ustawy o cudzoziemcach (z 1997 r.), miała miejsce w pierwszej połowie 1998 r. Była to
raczej dyskusja o gospodarczych konsekwencjach migracji (szczególnie ze Wschodu) oraz
dostosowaniu się Polski do wymagań Unii Europejskiej w tym względzie. W końcu lat
dziewięćdziesiątych i po 2000 r. toczyła się z kolei dyskusja o uszczelniania granicy

462
A. Weinar, Europeizacja polskiej polityki wobec cudzoziemców 1990-2003, Wydawnictwo Naukowe Scholar,
Warszawa 2006, s. 213-220; Ł. Łotocki, Obcy w dykursie. Przykłady opinii imigrantów, „Polityka Społeczna”
2004, nr 3, s. 31.
333
wschodniej kraju (przyjęcia standardów porozumień z Schengen), która miała stać się granicą
zewnętrzną Unii w związku z członkostwem Polski w tej organizacji463.
Badania prasowe oraz sondaŜe opinii publicznej zajmujące kształtowaniem się
wizerunku cudzoziemca w społeczeństwie polskim wskazują na interesująca jego ewolucję w
świadomości Polaków. W okresie ostatnich kilkunastu lat mamy do czynienia z jego zmianą –
przejściem od statusu „obcego” do statusu „innego” - oraz rosnącym jego skomplikowaniem i
ukonkretnianiem ze względu na róŜne role, jakie cudzoziemiec moŜe odgrywać w naszym
kraju464. Badacze zwracają uwagę równieŜ na „europeizację” naszej świadomości społecznej,
która znajduje takŜe swój wyraz w postawach wobec imigrantów i róŜnorodności kulturowej.
WyraŜa się ona m.in. w postulowaniu tolerancji i norm poprawności politycznej w
odniesieniu do dyskutowania o sprawach migracji i cudzoziemców465.
Studia Macieja Mrozowskiego ukazują przeobraŜenia wizerunku prasowego
cudzoziemca (imigranta) od traktowania go w kategoriach zagroŜeń (jego „demonizacji”) w
połowie lat dziewięćdziesiątych do swoistej jego „idealizacji” mającej miejsce po 2000 r. O
ile w 1996 r. cudzoziemcy byli przedstawiani jako osoby nielegalnie przebywający w naszym
kraju, próbujący nielegalnie takŜe przekroczyć granice naszego państwa oraz tworzący
róŜnego rodzaju zagroŜenia dla porządku publicznego466, to w sześć lat później w 2002 r. byli
oni juŜ przedstawiani juŜ zdecydowanie bardziej pozytywnie. Stali się do pewnego stopnia
„udomowieni”, a prasa obrazowała ich jako „produktywnych gospodarczo” przybyszów do
naszego kraju, mogących być dla nas wzorem do naśladowania467.
Analiza dyskursu prasowego o imigrantach w Polsce dokonana przez Aleksandrę
Grzymałę - Kazłowską wskazuje, Ŝe moŜna wyróŜnić cztery jego główne typy468. Pierwszy to
„wielokulturowy”, w którym pozytywnie wartościuje się obecność cudzoziemców z
perspektywy róŜnorodności kulturowej oraz wzbogacenia Ŝycia społecznego naszego kraju,
drugi „propaństwowy” kieruje się uwagę czytelnika na problemy przestrzegania prawa,
bezpieczeństwa państwa oraz porządku publicznego, trzeci „etno-nacjonalistyczny” akcentuje
kwestie obcości i przynaleŜności do narodu, a czwarty „sensacji i dewiacji” eksponujący

463
P. Jaworski (red.), Polska droga do Schengen, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2001.
464
E. Nowicka, S. Łodziński, U progu otwartego świata. Poczucie polskości i nastawienia Polaków wobec
cudzoziemców w latach 1988 – 1998, NOMOS, Kraków 2001.
465
A. Grzymała - Kazłowska, Konstruowanie „innego”..., s. 256.
466
Por. Cudzoziemiec “... stanowi niejako zagroŜenie podwójne, a nawet potrójne – nielegalnie przekracza
granice, nie wiadomo kim jest, a w dodatku nie wiadomo ilu ich jest, gdyŜ tylko część z nich udaje się
schwytać... imigrant występuje jako personifikacja szerszego i niebezpiecznego zjawiska – problemu, niŜ jako
osoba ludzka”, M. Mrozowski, Obraz imigranta na łamach prasy polskiej, “Prace Migracyjne” nr 1, Instytut
Studiów Społecznych, Uniwersytet Warszawski, Warszawa, styczeń 1997, s. 7.
467
M. Mrozowski, Obrazy cudzoziemców i imigrantów w Polsce, w: K. Iglicka (red.), Integracja czy
dyskryminacja. Polskie wyzwania i dylematy u progu wielokulturowości, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa
2003.
468
A. Grzymała - Kazłowska, Konstruowanie „innego”... , s. 105-132.
334
nowość i egzotykę cudzoziemców (głównie w prasie lokalnej). Autorka pokazała zaleŜność
tych dyskursów od poszczególnych tytułów prasowych.
Podobny charakter ewolucji obrazu imigranta (cudzoziemca) moŜna zauwaŜyć takŜe w
badaniach opinii publicznej. Wynika z nich, Ŝe Polacy pozostają otwarci na procesy imigracji.
Popierają politykę “otwartych drzwi” wobec cudzoziemców pochodzących z krajów bogatych
i rozwiniętych, natomiast mniej otwarte postawy zajmują wobec cudzoziemców
pochodzących z krajów biednych oraz z byłego ZSRR. Przybysze z tej ostatniej grupy krajów
są traktowani przez Polaków jako cudzoziemcy reprezentujący kraje o niŜszym poziomie
rozwoju cywilizacyjnego, zaś przybysze z Zachodu jako cudzoziemcy reprezentujący świat
rozwinięty469. Odpowiada to generalnie w wyraŜanej sympatii Polaków do innych narodów,
gdzie główne miejsce zajmują obecnie kraje Europy Zachodniej oraz Środkowej470. Według
sondaŜu z 2005 r. Polacy są takŜe najbardziej otwarci na przybyszów z innych krajów w
porównaniu do społeczeństw państw Grupy Wyszehradzkiej (Czechów, Węgrów i
Słowaków), choć w relatywnie mniejszym stopniu od nich dostrzegają realne korzyści z tego
zjawiska471. W okresie 1992 – 2008 wzrosła i stała się niemal powszechna akceptacja
obcokrajowca na naszym rynku pracy (od 48% w 1992 r. do 86% w 2008 r.)472.
Trzeba jednak pamiętać, Ŝe opinie Polaków o cudzoziemcach (w tym takŜe
uchodźcach) są nadal wyrabiane nie na podstawie osobistych doświadczeń, lecz głównie na
podstawie stereotypowych wyobraŜeń. O osobistej znajomości obcokrajowca mieszkającego
w naszym kraju mówiło wiosną 2008 r. zaledwie jedna czwarta (25%) badanych Polaków.
Blisko ich trzy czwarte (74%) zadeklarowało brak osobistej styczności z nimi w pracy,
miejscu zamieszkania lub w kręgu znajomych473. Znajomością cudzoziemców wyróŜniają się
mieszkańcy największych miast i najmłodsi respondenci, a rośnie ona wraz z ich

469
Wyniki na temat “poŜądanych” i “mniej poŜądanych” cudzoziemców w Polsce odpowiadają teŜ wynikom
prowadzonych badań opinii publicznej na ten temat w USA, Kanadzie, Australii i krajach Europy Zachodniej
(Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec). Podobnie jak w Polsce, tak w tych krajach, badani bardziej preferują
cudzoziemców z krajów podobnych do siebie, z tego samego kręgu cywilizacyjnego i kulturowego, zaś
przyjmują mniej preferujące postawy lub wręcz odrzucają imigrantów wyraźnie odmiennych rasowo, kulturowo
i etnicznie, pochodzących z krajów nie-europejskich. I tak obywatele USA i Kanady, pomimo ogólnie
pozytywnego stosunku do imigracji i cudzoziemców, preferują głównie przedstawicieli państw “starej imigracji”
(czyli głównie z Europy), Australijczycy preferują imigrantów Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz Europy
Zachodniej, Brytyjczycy - z Australii, Nowej Zelandii oraz z krajów Unii Europejskiej, Francuzi – głównie
obywateli z krajów Europy Północnej, Niemcy – z Północnej i Południowej Europy - R. J. Simon, J. P. Lynch, A
Comparative Assesment of Public Opinion Toward Immigrants and Immigration Policies, “International
Migration Review” 1999, nr 2.
470
Sympatia i niechęć do innych narodów. Komunikat z badań, Centrum Badania Opinii Społecznej, wrzesień
2007, s. 6-7.
471
Opinie ludności z krajów Europy Środkowej o imigrantach i uchodźcach. Komunikat z badań, Centrum
Badania Opinii Społecznej, Warszawa, Marzec 2005, s. 2.
472
Obcokrajowcy pracujący w Polsce. Komunikat z badań, Centrum Badania Opinii Społecznej, Warszawa, maj
2008, s. 7.
473
Obcokrajowcy pracujący w Polsce...., s. 2.
335
wykształceniem. Najwięcej osób deklaruje, Ŝe zna kogoś pochodzącego z Ukrainy, a
następnie z innych krajów byłego ZSRR.
Owe małe doświadczenia osobiste z cudzoziemcami (i generalnie ze zjawiskami
migracji) mogą sprawiać, Ŝe postawy Polaków wobec nich, jak i poszczególnych ich grup,
mogą się wiązać przede wszystkim z stereotypami narodowymi i grupowymi. Nasilenie się
kontaktów Polaków z nimi w ostatnich latach moŜe powodować, Ŝe owe ogólne wyobraŜenia
na temat poszczególnych grup narodowych mogą się „oŜywać” i zmieniać się. Oprócz
sympatii lub antypatii, jaką posiadają Polacy wobec konkretnej grupy narodowej, zyskuje
obecnie na znaczeniu kalkulacja, jakie korzyści i straty wiąŜą się z przebywaniem jej
przedstawicieli w Polsce. Sprawia to, Ŝe w sytuacjach codziennych i praktycznych postawy
indywidualne Polaków wobec cudzoziemców mogą być inne od deklarowanych474.
Na zakończenie podkreślmy, Ŝe badania społeczne wskazują na waŜną rolę toŜsamości
narodowej w postawach wobec cudzoziemców. Są oni bowiem “znaczącymi innymi”, który
pozwalają uświadamiać nam granice między “nami” a “innymi”. Dlatego postrzeganie
imigrantów zaleŜy nie tylko od politycznych, prawnych i społecznych warunków, ale takŜe od
charakteru kształtowania się polskiej toŜsamości narodowej. O ile jeszcze w latach
dziewięćdziesiątych XX wieku była ona skoncentrowana na kontynuacji i utrzymaniu
“polskości”, to obecne warunki (integracja europejska i procesy globalizacji) rodzą wobec
niej nowe wyzwania, powodujące jej przesuwanie ku wymiarowi granic między “nami” a
“innymi” (“obcymi”)475.

11. 3. Kształtowanie się wizerunku „uchodźcy” w prasie polskiej po 1989 roku

Wizerunek imigrantów, a szczególnie uchodźców, pozostaje w prasie polskiej słabo


związany z poglądami politycznymi poszczególnych gazet i dziennikarzy476. W
przeciwieństwie do krajów Europy Zachodniej nie był on praktycznie szerzej poruszany w
Ŝadnej kampanii wyborczej (prezydenckiej oraz do parlamentu) od 1989 r. Sporadycznie
wspominano o nim przy okazji debat parlamentarnych dotyczących przyjmowania ustawy o

474
Postrzeganie korzyści i zagroŜeń z przyjazdów i obecności cudzoziemców w Polsce ma charakter strukturalny
i oddaje ono dobrze obecny kształt zróŜnicowania społecznego. O korzyściach z napływu cudzoziemców mówią
głównie osoby młodsze, wykształcone, pewne swojego zatrudnienia, dobrze oceniające swoją sytuację
materialną, pochodzące z duŜych miast, otwarte i mające częsty kontakt z zagranicą i cudzoziemcami. Z kolei
niechęć wobec obcokrajowców wyraŜają głównie ci badani, którzy mają najmniejszy kontakt z obywatelami
innych krajów. Są to najczęściej osoby starsze, o niŜszych dochodach, mniej wykształcone, pracujące w
rolnictwie, rzadziej wyjeŜdŜają za granicę i najrzadziej mające okazję spotkać cudzoziemca w Polsce.
475
Z. Bokszański, ToŜsamość narodowa w perspektywie transformacji systemowej, w: J. Mucha (red.),
Społeczeństwo polskie w perspektywie członkostwa w Unii Europejskiej, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa
1999.
476
Ł. Łotocki, Obcy w dykursie.., s. 31.
336
cudzoziemcach (1997 r.) i kolejnych jej nowelizacji (2001 r., 2003 r.), otwarcia granic i
wejścia Polski do strefy Schengen (2007 r.)477. Brak upublicznienia tej kwestii wynika z małej
liczby osób ubiegających się o azyl w naszym kraju oraz poczucia, Ŝe nie jest to zagadnienie
szczególnie waŜne dla naszego społeczeństwa. Jest takŜe świadomość, Ŝe polityka migracyjna
Unii Europejskiej jest związana nie tylko z ochroną granic i przestrzeganiem określonych
procedur azylowych, ale takŜe walką z ksenofobią i rasizmem, na który to zarzut politycy nie
chcą się naraŜać.
Dlatego zjawisko „uchodźstwa” w polskiej prasie jest bardziej traktowane jako temat
„społeczny” niŜ polityczny. Było to pozytywne z jednej strony, gdyŜ umoŜliwiało
porozumienie się w tej sprawie ponad podziałami politycznymi i partyjnymi. Z drugiej strony
obniŜało jednak rangę problemu i przesuwało go na dalszy plan, dopóki nie pojawił się
„problem”, czyli „mocny” temat związany z tą problematyką.
W tym kontekście pojawiają się pytania, czy w ogóle w prasie jest poruszana ta
problematyka? Inne pytania dotyczą roli i pozycji samego dziennikarza w tworzeniu obrazów
prasowych uchodźców: czy teksty dziennikarskie są obiektywnymi relacjami, czy teŜ
stanowią odbicie ich osobistych poglądów? Kto lub co wpływa na ich sposób postrzegania
świata? Jakie tematy uwaŜają oni za waŜne oraz dlaczego? Chcąc uzyskać odpowiedzi na te
kwestie, porównywaliśmy wybrane i dostępne nam artykuły prasowe z lat 1990-2007.
Czytając teksty prasowe na ten temat z ostatnich osiemnastu lat moŜna dostrzec zarówno
zmiany, jakie zaszły w stosunku mediów do cudzoziemców, jak i charakterystyczne
tendencje, które powtarzają się i mające szerszy związek z antropologicznym obrazem
„obcego”.
Pierwsza połowa lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Na początku lat ostatniej
dekady ubiegłego wieku, kiedy to pojawili się pierwsi uchodźcy początkową fascynację
nowym zjawiskiem, zastąpiło szybko podejście silnie ambiwalentne wykazujące z jednej
strony pewne zrozumienie dla egzotycznych przybyszy, a z drugiej zniechęcenie, a nawet
oburzenie. Przedstawiano ich desperację w dąŜeniu do znalezienia dla siebie lepszego miejsca
na świecie oraz naiwną wiarę w Ŝycie bez trosk na Zachodzie: „Z domów wygnał ich wielki
strach. Przed wojną, głodem, więzieniem, represjami. M. uciekł razem z Ŝoną i dwójką dzieci.
Jak uciekł – nie powie. Dlaczego uciekł? Z powodów politycznych. Jakie to powody? Nie
powie. Boi się o rodziców i dalszą rodzinę”478, „Prawdziwym Paradiso dla uciekinierów z

477
A. Weinar, Europeizacja polskiej polityki wobec cudzoziemców... , s. 131-220.
478
Przystanek do Ziemi obiecanej, “Gazeta Wyborcza”, 24.05.1990.
337
Libanu, Palestyny czy Etiopii są znane im z filmów kraje kapitalistyczne. W nich wyobraŜają
sobie dostatnie, wolne od trosk Ŝycie”479.
Pojawił się takŜe dysonans poznawczy. Związany był z tym, Ŝe wśród społeczeństwa
polskiego a więc takŜe wśród dziennikarzy istniał juŜ pewien obraz „idealnego uchodźcy” i
nie przystawał on w ogóle do „realnego uchodźcy” z państw Bliskiego Wschodu, który nagle
pojawił się w Polsce. Ten pierwszy, ukształtowany prawdopodobnie w drugiej wojnie
światowej, to obraz biednego uchodźcy, obdartego, z tobołkiem w ręku, pokornego i
wdzięcznego za jakąkolwiek udzieloną mu pomoc. A ten drugi wprost odwrotnie. Był to
obraz osób wcale, jak na ówczesne polskie standardy zamoŜności, wcale nie biednych, lecz
wyglądających zamoŜnie, a na dodatek aroganckich i roszczeniowych. Zaczęto, więc w tym
samym czasie przedstawiać ich takŜe jako ludzi niewdzięcznych, nie potrafiących docenić
polskiej gościnności: „Kłuło w oczy przede wszystkim to, Ŝe chodzą po mieście, Ŝe tak
dobrze ubrani, Ŝadni tam boat people, jakich pokazują w telewizji; Ŝe są na plaŜy; Ŝe grają w
piłkę; Ŝe kupują w „Pewexie”; Ŝe niosą siatki bananów i pomarańczy480. - Ładni uchodźcy –
komentowano481”. Wielokrotnie w tym czasie cytowano teŜ wypowiedź prezydenta
Świnoujścia: „Byli u nas nie zapraszanymi gośćmi, a gościom chyba nie wypada „ustawiać”
gospodarza, dyktować mu warunków i publicznie demonstrować swojego niezadowolenia z
gościny. Gospodarz nie chce lub nie moŜe spełniać zachcianek gości, których nie zapraszał,
ale których ze względów humanitarnych zgodził się przyjąć”482.
Tworzony obraz nie zawsze był tak jednoznacznie negatywny. Pisano takŜe, Ŝe wśród
uchodźców są równieŜ ludzie dobrze wykształceni, z których moŜe być poŜytek dla Polski:
„Wśród uchodźców są lekarze, technicy, studenci, jednostki rzeczywiście wartościowe i -
patrząc pragmatycznie - mogące być dla nas dobrym nabytkiem”483. Inna sprawa, Ŝe uŜycie
słów „wartościowe jednostki” i „nabytek”, moŜe świadczyć o dość przedmiotowym do nich
podejściu.
Uchodźców z Afryki i krajów arabskich przedstawiano w mediach zgodnie ze
stereotypami typowych reprezentantów regionów ich pochodzenia (etnosów), jako
niecywilizowanych i leniwych. Opisując często faktyczne zachowania uchodźców
dziennikarze raczej nie starali się zrozumieć zachowań przybyszy: „NiewyobraŜalne rzeczy
się dzieją. Nie tak dawno ktoś narobił na środku łazienki i ścierką rozmazał po całej podłodze
– zwierza się sprzątaczka Innym razem podnoszę drabinki pod prysznicami i znowu to samo.

479
Uciec jak najbliŜej, “Przegląd Tygodniowy”, 17.11.1991.
480
W Polsce na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia wymienione owoce nadal były jeszcze
symbolem zachodniego dobrobytu.
481
Frycowe, “Polityka”, 26.05.1990.
482
Arabscy uchodźcy opuścili Świnoujście, „Kurier Polski”, 21.05.1990.
483
Ucieczka do innego Ŝycia, „Przekrój”, 14.04.1991.
338
Nie wiem, czy oni to z zemsty robią. Wyrzucają brudne talerze do kosza, bo nie chce się im
odnieść na stołówkę. A nawet za okno. Ile skorup człowiek potem znajduje. I za co taka
zapłata, Ŝe my się tu staramy. [...] Jak poprosić, Ŝeby któryś podniósł papierek, to powie: ‹‹To
twój psi obowiązek, Genewa ci za to płaci››”484. Dodawano takŜe stwierdzenie, Ŝe „oni tacy
juŜ są, taką mają kulturę”: „Arabowie niszczą takŜe mienie ośrodka. Często nie ze złej woli, a
po prostu w wyniku róŜnic kulturowych. W ich ojczyźnie gaszenie papierosa na podłodze jest
normalne – tyle, Ŝe tam nie ma łatwopalnych wykładzin”485. O ich kulturze pisano w tonie
dwuznacznym. Dziwiono się na przykład, Ŝe nie chcą jeść „dobrego polskiego jedzenia”:
„wierni synowie Proroka otrząsają się ze zgrozą na widok specjalności polskiej kuchni –
kanapek z mortadelą”486, albo nie piją alkoholu, ale i bez niego się awanturują: „Potrafią –
nawet bez odrobiny alkoholu wszcząć potęŜną awanturę o drobiazg”487.
Jednocześnie w mediach, gdy do Polski masowo zaczęli przyjeŜdŜać cudzoziemcy z
byłego ZSRR, zaczęto straszyć falą uciekinierów ze Wschodu, przedstawianych jako „najazd
Ruskich”: „Zaleje nas fala uciekinierów przed głodem, chłodem i bratobójczymi walkami”488.
W tym wypadku na obawy przed „obcymi” nałoŜyło się dodatkowo poczucie zagroŜenia ze
strony Rosji. Charakterystyczne, więc było, Ŝe w opisach dziennikarskich często stosowano
analogie militarne. Pisano na przykład, Ŝe w Białymstoku „wybuchł” problem azylantów
radzieckich489, a ówczesne tytuły artykułów takich jak np.: ”Fala ze Wschodu”490, „Potop”491,
„Potop radziecki”492 wskazywały na masowe zagroŜenie z krajów postsowieckich, zwłaszcza
rozbojami dokonywanymi przez niektórych ich przedstawicieli: „Rodzima Ŝulia to przy
rosyjskich gangach aniołki [...] Oni wszyscy podobni do siebie, jak nie z wyglądu, to z
brutalnych metod działania”493. Byli jednak tacy, którzy tonowali nieco te obawy: „Na razie
nie ma eksplozji przestępstw. Nikt się nie boi wiz administracyjnych. Czy od stycznia zaczną
nas zalewać? Na zachodzie przygotowania. U nas zupełny spokój...”494. A w tym wszystkim
w tłumie przyjeŜdŜających do nas cudzoziemców prawie w ogóle nie odróŜniano uchodźców
od osób, które opuściły swój kraj w zupełnie innym celu.
Przykładem grupy cudzoziemców, którą na początku lat dziewięćdziesiątych XX
wieku była utoŜsamiano z uchodźcami, a dziennikarze nie próbowali wyprowadzać z błędu,

484
Uchodźcy, “śycie Warszawy”, 19-20.09.1992.
485
Co dalej z uchodźcami, „Trybuna”, 11.07.1990.
486
Azyl w Ryni, “Tygodnik Gdański”, 9.12.1990.
487
Choroba tułacza, “Sztandar Młodych”, 27-29.09.1991.
488
Fala ze Wschodu, „Kurier Polski”, 4.09.1991.
489
“Kurier Polski”, 28.09.1990.
490
Fala ze Wschodu, „Kurier Polski”, 4.09.1991.
491
Potop, „Wprost”, 9.12.1990.
492
Potop radziecki, „Gazeta Gdańska”, 19.12.1990.
493
Napadają tylko swoich, „Veto”, 6.12.1992.
494
Strach przed ludźmi ze Wschodu, „Trybuna Opolska”, 16.12.1992.
339
byli Cyganie (Romowie) rumuńscy i bułgarscy. Związane to było z nałoŜeniem się
wspomnianego wcześniej obrazu „idealnego uchodźcy” na obraz biednych i Ŝebrzących
przybyszy z Bałkanów. Zaczęto powszechnie pisać o nich jako o „Rumunach”, co wynikało
po pierwsze z faktu, Ŝe byli najczęściej obywatelami Rumunii a po drugie z nowej mody do
określania Cyganów ich własnym etnonimem „Roma” w potocznym zaś, w tym
dziennikarskim odbiorze, terminy „Romowie” i „Rumuni” były nie do odróŜnienia w wyniku,
czego negatywne stereotypy dotyczące Romów rumuńskich przeniesione zostały na
wszystkich Rumunów. Poświęcono im setki artykułów i reportaŜy, gdyŜ byli wyjątkowo
„wdzięcznym” tematem dla mediów. Wdzięcznym, poniewaŜ takie ich dostrzegane cechy, jak
„brud i dzikość” były jednym z najbardziej wzbudzających emocje róŜnic będących
symbolem „obcego”.
Dziennikarze uwielbiali podkreślać te właśnie cechy opisując ze szczegółami, jacy są
oni koszmarnie brudni, goli i bosi. Czynili to nieraz nawet z sympatią uŜywając takich
określeń, jak: „małe dzikie brudaski”, „śniadzi oberwańcy” lub wyraŜając wobec nich
współczucie i litość: „ZbliŜenia ujawniają gołe brzuszyny dzieci, ich bose stopy, opuchniętą
zaropiałą powiekę jednego z malców”495. „Dzieci były ładne, zakutane latem, w zimie niemal
gołe”496. „Czarnooki, czterolatek stoi w kałuŜy pełnej śmieci i odpadków. Bose, brudne stopy
brodzą w błocie po kostki”497. Innym razem nawiązują do idealizującego, romantycznego
stereotypu Cyganów: „śycie Rumunów w blasku ognia przypomina rytuały zapomnianej
cywilizacji. Dzieci tańczą wokół wiszącego nad paleniskiem kotła. MęŜczyźni otworzyli
butelkę wódki. Flaszka wędruje z rąk do rąk. Kobiety rozwieszają pieluchy i ubrania”498.
Dziennikarze pochylali się w duchu „europocentrycznego orientalizmu” nad cięŜkim
losem kobiet, które oczywiście nie mają Ŝadnych praw, traktowane są: „gorzej niŜ domowe
zwierzęta”, podlegają „bezwzględnie nakazowi posłuszeństwa wobec swojego pana -
męŜczyzn”, mają tylko „prawo do jedzenia i rodzenia dzieci”499. Zresztą teŜ nie do końca,
poniewaŜ ich panowie: „Potrafią zamówić sobie schabowego w barze z zagranicznym piwem,
zaś Ŝonom i dzieciom ziemniaki, co najwyŜej z omastą”500. Jeszcze gorzej traktowane są
dzieci: „Rodzące się i wegetujące na dworcach i ulicach niemowlęta są brudne, odwodnione i
niedoŜywione. Wykorzystywane przez matki jako przynęta do otrzymywania większych

495
Przystanek na Wschodnim, „Przegląd Tygodniowy”, 11.10.1992.
496
Ludzie z cygańskiej planety, „Sztandar Młodych”, 17.11.1992.
497
Tekturowe domy, „Wprost”, 11.10.1992.
498
Dzieci “geniusza Karpat”, “Gazeta Wyborcza”, 5.10.1992.
499
Ludzie z cygańskiej planety, „Sztandar Młodych”, 17.11.1992.
500
Przystanek na Wschodnim, “Przegląd Tygodniowy”, 11.10.1992.
340
datków, często zapadają na zapalenia płuc i biegunki. Zdarzają się utraty przytomności i
drgawki, spowodowane niewłaściwą opieką, skandalicznymi warunkami bytowania”501.
Wówczas Cyganie (Romowie) rumuńscy i bułgarscy o status uchodźcy ubiegali się
incydentalnie, tylko wtedy, gdy zagroŜeni byli juŜ wydaleniem. Dopiero po 1996 r., kiedy to
StraŜ Graniczna przystąpiła do radykalnej akcji usuwania cygańskich obozowisk ze
stołecznych dzielnic, liczba wniosków od obywateli Rumunii znacznie wzrosła. Prasę jednak
nie interesowały ewentualne powody ubiegania się przez nich o status uchodźcy. Pasjonowało
ją natomiast, co oni robią ze swoimi zmarłymi, suponując im kanibalizm lub pozostawianie
zwłok na pastwę dzikich psów. Miało to związek z tym, Ŝe straŜ miejska przeszukując tereny
obozowisk nie mogła znaleźć ich grobów502.
Inną grupą, która pojawiała się w przekazach medialnych w kontekście problematyki
uchodźstwa w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, byli uciekinierzy
wojenni z byłej Jugosławii. Nie poświęcano im jednak wiele miejsca. Dziennikarze po prostu
informowali czytelnika o powodach ich przyjazdu do Polski i cierpieniach, jakie
doświadczyli. Pisali o ich dramatycznych wspomnieniach: „W nocy mają kłopoty z
zaśnięciem, a rano budzą się z krzykiem. Jeden z lokatorów szkoły (zostali zakwaterowani w
szkole) był świadkiem, jak jego koledze serbscy Ŝołnierze wyłupili oczy i kazali zjeść. Teraz
kaŜdej nocy wraca to do niego we śnie”503. Oceniani byli jako osoby nie sprawiające
kłopotów: „Uchodźcy większych kłopotów nie sprawiają. Chcą być przydatni. Podczas
naszego pobytu w szkole widzieliśmy, jak myją podłogę. Są bardzo grzeczni i wdzięczni za
okazywaną pomoc. Czasem zdarzy się, Ŝe odmawiają jedzenia”. Ich obraz w prasie polskiej
był stosunkowo najmniej sensacyjny i opisywani byli bardziej Ŝyczliwie niŜ uchodźcy z
Afryki i Azji lub tzw. „Ruscy” lub „Rumuni”.
Druga połowa lat dziewięćdziesiątych XX wieku. W drugiej połowie lat
dziewięćdziesiątych XX wieku w postrzeganiu uchodźców przez dziennikarzy zachodzą
widoczne zmiany. Zaczęto przede wszystkim wyraźniej dostrzegać, jak pisze medioznawcza
Maciej Mrozowski, złoŜoność zjawiska, odróŜniać uchodźców od „zwykłych imigrantów”, a
tych ostatnich dzielić na kategorie „przestępcze” i „zarobkowe”. Liczba tekstów na te tematy
zmalała, ale wzrosła ich jakość. Obraz stał się nieco pełniejszy i bardziej zróŜnicowany504.
Tematyka z pewnością zmieniła się, ale „sensacyjność” w tym zakresie raczej nie. Od
1996 r. jednym z częściej poruszanych przez prasę tematów była przestępczość imigrantów i
nielegalne przekraczanie granic. O podejściu do tematu świadczyło stosowane słownictwo.
501
Uliczne niemowlęta, “śycie Warszawy”, 8-9.08.1992.
502
Ludzie z cygańskiej planety, „Sztandar Młodych”, 17.11.1992.
503
Spokojne miejsce na ziemi, “Gazeta Wyborcza”, 4.08.1992.
504
M. Mrozowski, Wizerunek cudzoziemców w mediach, w: M. Kozień (red.), Wielokulturowość a migracje,
Warszawa 2005., s. 64-65.
341
Dziennikarze ochoczo podchwytywali Ŝargonowe określenia przemytników i funkcjonariuszy
StraŜy Granicznej, jak „trole”, „nielegałowie” czy „krety” uŜywane w stosunku do osób
przekraczających „zieloną granicę”. Posługiwano się teŜ z wyraźnym upodobaniem
terminologią wojskową, jak „na froncie”, „szturm”, „atak”. Oprócz tego imigrantów
„zgarniano”, tropiono przez „wyspecjalizowanych tropicieli”, „poławiono”, „wypraszano z
lasu”, byli oni „intruzami”, „wpadali w kotły” i „potykali się o zieloną granicę”505.
Opisywano mechanizmy i techniki przerzutu oraz ich koszty. Nadal trochę miejsca
poświęcano opisowi wyglądu zewnętrznego uchodźców, choć sprawiał on kłopot gdyŜ
stwierdzano, Ŝe wszyscy oni są do siebie podobni: „Niewysocy, jeden podobny do drugiego,
smagli, zęby jak perły, przeraźliwie smutne oczy”506; „W nocy musisz z czarnym uwaŜać.
Raz prowadziłem trzech. Odchodzę na chwilę zobaczyć czy nie kręcą się gdzieś wopiki (w
Ŝargonie przemytników straŜnicy graniczni). Wracam a czarnych nie ma. Stali obok, na
szczęście jeden się uśmiechnął”507. Zwracano uwagę na ich ubranie i bagaŜ, niedostosowany
do warunków w Polsce. Pisano, Ŝe np. jeden miał tylko reklamówkę z orzechem
kokosowym508, drugi wyglądał jakby przyjechał z Hawajów w cienkich tekstyliach509, więc
nic dziwnego, Ŝe było mu zimno, za to inny miał z kolei 4 koszule na sobie i kilka par
spodni510.
Zatrzymani prezentują zwykle obraz nędzy i rozpaczy, są brudni i mają rozliczne rany:
„Zatrzymani w domku... Czekali od kilku dni na przerzut do Niemiec. Siedzieli po ciemku,
we własnych odchodach, zamknięci na kłódkę śywili się marchewką, czosnkiem, cebulą i
herbatnikami”511. Do końca tej dekady przerzut przez granicę pozostał wdzięcznym tematem
prasowym, zwłaszcza dla periodyków z województw przygranicznych takich, jak „Gazeta
Lubuska”, „Gazeta Olsztyńska”, czy „Głos Szczeciński”. Gdy sytuacja na granicy została
opanowana i liczba nielegalnych cudzoziemców znacznie zmalała, to zabrakło
emocjonujących reportaŜy. Mimo, Ŝe na granicach dochodziło do wielu tragicznych
wypadków, choćby regularnych utonięć w Odrze, to dziennikarze unikali opisywania tragedii,
podchodząc do tematu z dystansem albo raczej ironicznie.
Poruszano nadal problem Romów rumuńskich, określając ich wciąŜ jako „Rumunów”.
Pod koniec tej dekady ich obraz w prasie stał się o bardziej negatywny niŜ był on jeszcze parę
lat temu. Coraz częściej przedstawiani byli jako oszuści i złodzieje a czytelników namawiano

505
Patrz: Imigranci na lodzie, “Gazeta Olsztyńska, 23.11.1998”; Szturm Azjatów odparty, „Gazeta Codzienna
NOWINY”, 28.04.1997; tamŜe: Bieszczadzki kocioł, 9.11.1998.
506
Przerzut, „Gazeta Codzienna NOWINY”, 21-23.03.1997.
507
Przejdziem Nysę, Przejdziem Odrę, “Gazeta Wyborcza”, 6-7.11.1998.
508
Grzybiarze i przemytnicy, „śycie”, 6.01.1998.
509
Warszawa to jednak nie Berlin, “Gazeta Wyborcza”, 28.12.1998.
510
Pięciu ze Sri Lanki, „Gazeta Codzienna NOWINY”, 21-23.03.1997.
511
Gorąca granica, “Tygodnik Małopolski”, 27.03.1997.
342
do nie dawania im datków, jako jedynego sposobu, aby się ich pozbyć. W czerwcu 1998 r.
Policja ze StraŜą Graniczną rozpoczęła akcję pod kryptonimem „Obcy” wyłapywania
nielegalnie przebywających imigrantów. Skierowana była przede wszystkim przeciwko
„Rumunom”, których zatrzymywano i odtransportowywano do granicy z Ukrainą. Prasa
szeroko o niej informowała podając zazwyczaj fakty dotyczące okoliczności i ilości
zatrzymanych osób, określając ją niekiedy: „łapanką”, „czystką” lub „obławą”. Ukazywały
się teŜ głosy czytelników zadowolonych z tego, Ŝe policja: „przeprowadziła akcję czyszczenia
z przebywających u nas Rumunów”, którzy „nie pasują do coraz bardziej cywilizowanego
obrazu miasta512” i „roznoszą choroby zakaźne, kradną, co im w ręce wpadnie”513.
Akcja wzbudziła silny protest niektórych intelektualistów. Przede wszystkim sama jej
nazwa. Słowo „obcy” rozumiano, bowiem, jako jednoznaczne ze słowem „zły”, „napełnione
stereotypami i agresją”, „rodzące postawy ksenofobiczne” itp.514 W „Polityce” Ludwik
Stomma pytał: „Czy naprawdę III Rzeczypospolitej nie stać na przygarnięcie paru tysięcy
osób, które nasz kraj uznały za obiekt swojej szczęśliwości”515. Pod wpływem tej krytyki z
nazwy później zrezygnowano, ale nie z samej akcji. Od tej pory „Rumuni” zaczęli być w
naszym kraju spotykani juŜ tylko sporadycznie.
Spora część tekstów dziennikarskich w tym czasie była poświęcona działalności
przestępczej cudzoziemców w Polsce. MoŜna było się z nich dowiedzieć m.in., Ŝe w
przestępstwach gospodarczych specjalizowali się przede wszystkim Wietnamczycy
(podrabianie dokumentów i marek odzieŜowych), Ormianie oraz Mongołowie (sprzedaŜ
pirackich płyt kompaktowych i handel nielegalnym alkoholem). „Ruscy” pojawiali się jako
sprawcy rozbojów, członkowie mafii i płatni zabójcy. Według doniesień prasowych w skład
grup przestępczych wchodziły osoby „ze staŜem więziennym w byłym ZSRR, weterani
Afganistanu, rezerwiści jednostek specjalnego przeznaczenia, zawodnicy tzw. sportów
walki516. Były teŜ artykuły ukazujące sytuacje cudzoziemców polskich więzieniach.
Akcentowano fakt, Ŝe cudzoziemcy ze Wschodu nie występowali o pozwolenie odbywania

512
Lokalna opinia publiczna, „Gazeta Wyborcza”, 20.11.1998.
513
Powrót „Obcego”, „Dziennik Zachodni”, 26.11.1998.
514
Na temat kontrowersji z uŜyciem słowa „obcy” jako nazwy akcji deportacji nielegalnych cudzoziemców z
Polski zob. wywiad z M. Głowińskim – Nielegalni, ale nie obcy, „Gazeta Wyborcza”, 30.10.1998. Por. takŜe
fragment listu otwartego, popisanego przez ponad 70 osób, protestującego przeciw sposobowi i nazwie akcji
„Obcy”: „...JuŜ sama nazwa „Obcy” budzi sprzeciw. „Obcy” – znaczy nie swój, nie swój to inny, gorszy, a
gorszego moŜna poniŜać. I tak to jest odbierane przez pewną część społeczeństwa....”, „Obcy” budzi sprzeciw,
„Gazeta Wyborcza”, 30.11.1998.
514
R. Wróbel, Polak i reszta świata, „
515
L. Stomma, O wspaniałomyślności, „Polityka”, 19.12.1998.
516
Syndykat wschód, „Tygodnik AWS”, 5 kwietnia 1998.
343
kary w swojej ojczyźnie chwaląc sobie warunki w polskich zakładach penitencjarnych, choć
jednocześnie podkreślano, Ŝe sprawiają oni nieraz duŜe problemy personelowi517.
Osobną grupą w tych doniesieniach stanowiły kobiety z Bułgarii, Ukrainy i Białorusi
uprawiające prostytucję na parkingach lub przy międzynarodowych drogach tranzytowych
zyskując sobie miano „tirówek” lub „szosówek”. Media określały je jednoznacznie jako
„przyjezdne tałatajstwo”518, „bułgarstwo” lub „nataszki”519. Przedstawiano je głównie jako
źródło zagroŜeń dla: zdrowia męŜczyzn korzystających z ich usług, sytuacji na drogach
(stwarzają one niebezpieczeństwo wypadku lub kolizji drogowej) oraz lokalnej obyczajności
(są źródłem zgorszenia dla okolicznych mieszkańców): „W lesie znajdujemy prezerwatywy -
Nasze dzieci oglądają te bułgarskie frele. - Gorszą nas i naszą młodzieŜ - grzmiała wieś.-
Tyłki im wychodzą spod kusych spódniczek”520.
Poruszano równieŜ problem fikcyjnych małŜeństw zawieranych w celu legalizacji
pobytu, takŜe przez osoby, którym nie powiodło się w staraniach o status uchodźcy.
Opisywano je w kategoriach „mody” lub „dobrego interesu”, czasami z określonymi
insynuacjami na temat sposobów spłacania naleŜności za zawarcie małŜeństwa. Innym razem
ostrzegano przed łatwym zarobkiem, gdyŜ urzędy stanu cywilnego pary takie traktowały z
coraz większą podejrzliwością i jak twierdzono: „MoŜna mieć wietnamskiego małŜonka na
karku jeszcze przez wiele lat”521.
W tym czasie więcej miejsca niŜ dawniej poświęcano aspektom ekonomicznym
napływu imigrantów do Polski i takim narodowościom, jak Ormianie, Ukraińcy, Białorusini
czy Wietnamczycy (oni rzadko wchodzili w procedury uchodźcze). Teksty ich dotyczące
skupiały się, więc na ich dzielności zarobkowej, handlu na bazarach, pracy na czarno i
prostytucji. Dziennikarze zwracali uwagę juŜ nie tylko na ich działalność przestępczą,
konkurencję dla polskich kupców i polskich bezrobotnych, ale takŜe i na pozytywne skutki
ich aktywności. Przedstawiają ich nieraz jako najlepszych klientów: „Kupują hurtowo i nie
wybrzydzają. Biorą wyroby, by sprzedać je u siebie w kraju. - Jest to korzystny proceder dla
polskiego handlu”522. Chwalono często Ormian: „Handlują alkoholem, ale to spokojna i
zdyscyplinowana nacja, trudniąca się handlem i dotąd policja nie złapała ich na kradzieŜy lub
rozboju”523 i Wietnamczyków: „bardzo zdolny naród”, „reprezentujący niezwykle wysoką

517
Aresztanci z importu, „Glos WybrzeŜa”, 29.01.1997.
518
PrzydroŜne tałatajstwo, „Gazeta Stołeczna”, 21 lipca 1997.
519
Pierwszy najazd Bułgarek, „Dziennik Polski”, kwiecień 1997.
520
Inwazja panienek, „Dziennik Zachodni”, 21 kwietnia 1997.
521
MąŜ z Wietnamu, „Glos Pomorza”, 6.011998.
522
Targowisko wschodniej Europy, „Sztandar Młodych”, 11.02.1997.
523
Jadą turyści, „Gazeta Wyborcza”, 21.03.1997.
344
kulturę prawną”524. Wietnamczycy często byli okazywani jako osoby dobrze zorientowane w
polskim prawie i umiejące doskonale („perfekcyjnie”) wykorzystywać w nim luki525.
Podobnie zatrudniani na budowach lub w rolnictwie Ukraińcy i Białorusini byli coraz
rzadziej krytykowani za zabieranie pracy polskim bezrobotnym, poniewaŜ okazuje się, Ŝe nie
ma osób chcących wykonać pewnych prac: „Paradoksalnie chciałbym stanąć w obronie
niektórych przedsiębiorców. Co ma zrobić plantator, który w ciągu trzech dni musi zebrać
truskawki z pola? Jeśli Polacy nie zechcą wykonać tej pracy za zaoferowane pieniądze to
rolnikowi pozostają tylko goście zza wschodniej granicy. Inny przykład to budownictwo.
Często bywa tak, Ŝe polski budowlaniec, jeśli dostanie wypłatę w piątek, to potem w pracy
pojawia się w środę. Natomiast Ukraińcom zaleŜy na pracy, są zdyscyplinowani, pracują
kilkanaście godzin na dobę526.
Właściwym uchodźcom pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia
poświęcano jednak coraz mniej miejsca. Temat tracił powoli swój sensacyjny charakter, a
nawet szybki wzrost liczby poszukujących azylu w wyniku napływu Czeczenów z Federacji
Rosyjskiej nie przywrócił zainteresowania tym zjawiskiem, jakim cieszyło się ono mediach
jeszcze na początku tej dekady.
Okres po 2000 roku. Jeśli chodzi o zagadnienie zarówno uchodźców, jak i migrantów
w prasie w pierwszych latach po roku 2000 r., mamy do czynienia z dalszą kontynuacją
tendencji występujących od połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Widać było
coraz mniej jest obaw, Ŝe cudzoziemcy zabiorą nam pracę, a po wielkiej fali migracji
Polaków do Wielkiej Brytanii i Irlandii następuje dopominanie się o wprowadzenie
specjalnych ułatwień dla przyjazdów obcokrajowców do naszego kraju, bo nie będzie miał
kto pracować.
Temat uchodźców pojawia się raczej w kontekście kryzysów humanitarnych w
róŜnych częściach świata (Irak, Darfur, Tybet, czy obecnie Gruzja) niŜ dotyczy zagadnień
krajowych. „Odfajkowuje” się go najczęściej przy okazji „Dnia Uchodźcy”, róŜnych
konferencji, o ile organizatorzy zaprosili dziennikarzy lub dokonywanych zmian w prawie
(np. „Sejm z nowelizował ustawę o szkolnictwie wyŜszym. Cudzoziemcy ze statusem
uchodźcy będą mogli podejmować studia i uczestniczyć w badaniach naukowych na
wyŜszych uczelniach”527) oraz wprowadzeniu w 2003 r. abolicji dla cudzoziemców
przebywających nielegalnie. Ukazują się wówczas informacje o nienormalnej sytuacji wielu
cudzoziemców, którzy nie dostali statusu uchodźcy i od lat nie mogą zalegalizować swego

524
Jesteśmy atrakcyjniejsi od Zachodu, “Prawo i Gospodarka”, 18.05.1998.
525
Małe Hanoi, „Polityka”, 14 luty 1998.
526
Policja pracy na tropie, „Gazeta Stołeczna”, 13 sierpnia 1998.
527
Na uczelniach nie tylko po polsku, “Rzeczpospolita”, 6.12.2004.
345
pobytu w Polsce: „Siergiej mieszka w Polsce od ponad 10 lat. Wyjechał z Rosji, bo nie chciał
pójść do wojska. W Polsce skończył studia, pisze doktorat. Starał się o uznanie go za
uchodźcę prześladowanego z powodu przekonań – bezskutecznie, bo musiał udowodnić, Ŝe
takie prześladowania go dotknęły”528.
Opisując sytuację nielegalnych imigrantów akcentuje się ich pozytywne relacje z
polskim otoczeniem w przeciwieństwie do braku Ŝyczliwości w urzędach: „‹‹Nielegalne››
kobiety rodzą ‹‹nielegalne›› dzieci. Nikt jednak, ani w szpitalach, ani w polskich szkołach, nie
robi nam problemów. Nie brak nam oznak Ŝyczliwości. Uchodźcom dobrze układają się teŜ
relacje z polskimi sąsiadami. Ten pozytywny stosunek społeczeństwa do obcokrajowców nie
przekłada się, niestety, na pracę urzędów”529. Pokazuje się jednocześnie protesty społeczności
lokalnych wobec powstawania nowych ośrodków dla uchodźców, choć jednocześnie
zaznaczając, Ŝe są one równieŜ miejscem pracy dla wielu osób z tych środowisk, co z czasem
zmienia ich nastawienie530. Krytykuje się takŜe dodatkową ochronę uchodźców w postaci
przyznawania niektórym z nich „pobytu tolerowanego”: „Ten, kto wymyślił pobyt
tolerowany, powinien, choć raz ruszyć w Warszawę, przyjechać do ośrodka dla uchodźców i
osobiście powiedzieć matce z piątką dzieci, Ŝe ma się wynosić”531.
W przypadku Czeczenów, dominujących wówczas w polskich procedurach
uchodźczych, prasa informuje o ich prześladowaniach w Rosji oraz obecnym połoŜeniu w
Polsce. Często bierze ich stronę, przeciwstawiając ich racje w konfrontacji ze „znieczulicą”
urzędników migracyjnych pozostających obojętnymi na ich los. Stara się zaznajomić
czytelnika z prawem dotyczącym uchodźców, choć robi to niedokładnie i powierzchownie:
„Ponad 81 procent wszystkich uchodźców w Polsce to Czeczeni. Nie są jednak uznawani za
uchodźców, bo polskie władze dają taki status tym, którzy udowodnią, Ŝe są ofiarami represji.
Nie wystarczy sama przynaleŜność do prześladowanej grupy narodowościowej”532. Albo:
„URiC uznał, Ŝe nie naleŜy im się status uchodźcy, odmówił teŜ przyznania tzw. pobytu
tolerowanego. Na kolejne odwołania urzędnicy odpowiadali, Ŝe sprawa raz juŜ była
rozpatrzona. W trakcie postępowania nie znaleziono dowodów, które, jednoznacznie
świadczyłyby o prześladowaniu pani Maliki i jej męŜa”533.
Dziennikarze ukazują pewne, ich zdaniem, absurdy, jak np. odmawianie Czeczenom
statusu ze względu na ich działalność terrorystyczną, choć zazwyczaj robią to bez naleŜytego
zbadania sprawy, opierając swe przekonania wyłącznie na relacjach zainteresowanych:

528
Mała abolicja, „Gazeta wyborcza”, 1.09.2003.
529
Imigranci: urzędy nie są dla nas Ŝyczliwe, „śycie Warszawy”, 17.05.2008.
530
Polak w mniejszości, „Gazeta Wyborcza”, 17.12.2003.
531
Ludzie ledwie tolerowani, „Gazeta Wyborcza”, 3.03. 2006.
532
Nie-uchodźcy, „Gazeta wyborcza”, 2 1.06.2004.
533
Mali Czeczeńcy chcą jechać do mamy, „śycie Warszawy”, 11.03.2008.
346
„Kobieta nie otrzymała statusu, bo władze uwierzyły w doniesienia rosyjskich mediów, Ŝe jej
mąŜ jest terrorystą”534. „Czeczenii protestują. To Ŝadna terrorystka. Polskie władze odmówiły
azylu Czeczence oskarŜając ją na podstawie doniesień rosyjskich mediów o zbrodnie
wojenne”535. Zajmują teŜ głos w obronie innych uchodźców, informują o solidarności nimi
niektórych intelektualistów: „Z poparciem polskich intelektualistów sprawa Nguyena ma
trafić do ponownego rozpatrywania”536. Donoszą, Ŝe władze Urzędu ds. Cudzoziemców
współpracują z władzami wietnamskimi: „Uchodźcy z Wietnamu przesłuchiwani w Polsce
przez bezpiekę swego państwa są deportowani. W Wietnamie czekają ich prześladowania”537.
Ukazują się takŜe po raz pierwszy materiały dotyczące problemów integracyjnych
azylantów, np. dotyczące tragicznej sytuacji, jeśli chodzi o mieszkania dla uchodźców538.
Poruszają sytuację dzieci czeczeńskich w polskiej szkole: „Oni boją się takich uczniów, bo
nie wiedzą, jak z nimi postępować. Z kolei mali uchodźcy, – którzy często mają za sobą
dramatyczne przejścia – potrzebują akceptacji ze strony rówieśników i nauczycieli”539. A
takŜe sytuacji w ośrodkach i preferencji przez uchodźców tych ulokowanych w Warszawie:
„Ośrodek na Ciołka został zamknięty. Uchodźcy protestują. Mimo, Ŝe są miejsca w innych
ośrodka wolą wynajmować mieszkania w stolicy, bo tu jest praca”540. Natomiast po wejściu
do strefy Schengen ukazała się seria artykułów pokazujących masowe przygotowania
uchodźców do wyjazdu na Zachód541.
Tekstów podobnych do powyŜszych – czyli mniej nastawionych na sensację, bardziej
przyjaznych imigrantom i uchodźcom, z tendencją do ich idealizacji lub uwzględniania ich
argumentów - jest w okresie 2000-2008 znacznie więcej niŜ w ubiegłej dekadzie. Nie oznacza
to, Ŝe zaniechano poszukiwania tzw. „sensacyjnych” tematów. Informuje się, więc
czytelników, Ŝe np. ośrodek dla uchodźców we wsi Moszna pod Brwinowem stał się
bandycką kryjówką gdzie przechowywano łupy z przestępstw, broń oraz narkotyki i róŜne
fałszywe dokumenty542.
Prawdziwym hitem medialnym stała się historia uchodźcy kameruńskiego Simona
Mola robiącego w Polsce karierę literacką oskarŜonego o zaraŜenie wirusem HIV kilku
polskich dziewcząt543. Zainteresowaniem mediów cieszyła się teŜ tragedia Kamisy
(Czeczenki, która w trakcie nielegalnego przechodzenia granicy z Ukrainy na Słowację w

534
Być Ŝoną partyzanta to zbrodnia, „Rzeczpospolita”, 24.04.2006.
535
To Ŝadna terrorystka, „Rzeczpospolita”, 5.05.2006.
536
Wygrana pierwsza bitwa o azyl, „Rzeczpospolita”, 26.04.2006.
537
Wietnam kaŜe, Polska wyrzuca, „Gazeta Wyborcza”, 28.04.2008.
538
WciąŜ bardzo obcy, “śycie Warszawy”, 17.04.2008.
539
Uczyć małych uchodźców, „Rzeczpospolita”, 21.04.2006.
540
Uchodźcy wolą Warszawę, „śycie Warszawy”, 1.04. 2008.
541
Czeczeńcy wyjadą do Austrii, „śycie Warszawy”, 27.11.2007.
542
Ośrodek dla uchodźców bandycką kryjówką, „Dziennik”, 23.04.2008.
543
A. Weinar, Multiculturalism debates in Poland... s. 4-5. ,
347
polskich Bieszczadach straciła trójkę dzieci) oraz nieletniej Nigeryjki (miała być ona ofiarą
handlu Ŝywym towarem, wykorzystywana w domu publicznym, a którą StraŜ Graniczna
chciała deportować do kraju pochodzenia). O ile popularyzacja historii Kameruńczyka
zrodziła dyskusje o „wiarygodności” bycia uchodźcą, to przypadki Czeczenki i Nigeryjki
przedstawiano w kategoriach obrazu „uchodźcy idealnego”.
Zdaniem Macieja Mrozowskiego w pierwszej dekadzie nowego tysiąclecia mamy do
czynienia ze spadkiem liczby tekstów dotyczących imigrantów w zamian za to poprawieniem
się jakości przekazu. Obraz uchodźców i imigrantów staje się coraz lepszy i moŜna – jego
zdaniem - odnieść nawet wraŜenie, Ŝe rodzi się pozytywny, mocno wyidealizowany stereotyp
cudzoziemca. Staje się on tak dobry, Ŝe moŜe budzić wątpliwości, co do jego
reprezentatywności544.

11.4. Prasowy wizerunek „uchodźcy” a odpowiedzialność dziennikarska

W kontekście przedstawionej wyŜej ewolucji prasowego pojęcia „uchodźcy” pojawia


się pytanie o rolę i pozycję samego dziennikarza w jego kształtowaniu? Czy teksty
dziennikarskie są obiektywnymi relacjami czy teŜ są odbiciem ich osobistych poglądów? Kto
lub co wpływa na ich sposób postrzegania świata? Jakie tematy uwaŜają za waŜne i dlaczego?
Z rozmów prowadzonych z dziennikarzami wynika, Ŝe spadek zainteresowania
tematem wynika z tego, Ŝe utracił on juŜ „świeŜość”, jaką miał na początku lat
dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Wtedy właśnie zjawiska migracji i obecności
cudzoziemców w Polsce ciekawiły wszystkich. Wzbudzały lęk, ale i takŜe fascynację. Jak
powiedział jeden z dziennikarzy specjalizujących się od lat w tym temacie: Kiedy zostały
otwarte granice, kiedy do Polski moŜna było wjechać bez wiz to był wielki popłoch, przez cały
czas były informacje, Ŝe setki tysięcy cudzoziemców czekają gdzieś tam na Litwie czy na
Ukrainie na przerzut przez Polskę i dalej na Zachód [dziennikarz z „Gazety Lubuskiej”, lat
50, Zielona Góra, 2003].
Był to wówczas temat był nowy, ciekawy i nośny. Poświęcano mu nie tylko krótkie
notatki, ale i obszerne materiały reporterskie i publicystyczne. Od początku jednak informację
i opis zjawiska zaczęła wypierać pogoń za sensacją. Ale z czasem nawet najbardziej
sensacyjne tematy związane z przemytem ludzi przez granicę lub „handlem Ŝywym towarem”
się znudziły. Nastąpił przesyt takimi publikacjami: W tej chwili to jest to juŜ sprawa
przyzwyczajenia, tutaj ludzie są zmęczeni tym tematem. Specyfika strefy przygranicznej jest

544
M. Mrozowski, Wizerunek cudzoziemców w mediach.., s. 66.
348
całkowicie inna niŜ w głębi kraju. Po prostu my tego mamy w takiej ilości, Ŝe nawet
informacje o tym, Ŝe grupa dwudziestu Afgańczyków czy Lankijczyków próbowała przejść
przez granicę jest informacją na kronikę policyjną na trzy zdania. Oczywiście my od czasu do
czasu idziemy w kontestacje tzn. takie większe rzeczy publicystyczne, zastanawiamy się,
dlaczego tak jest, co to spowodowało, próbujemy z tymi ludźmi porozmawiać, wszystkie formy
są. Natomiast przy takiej ilości informacji na ten temat trudno oczekiwać, Ŝeby coś było
odpowiednio wyeksponowane [tenŜe].
Nie dotyczy to wyłącznie periodyków z województw pogranicznych, ale i tych z
centrum kraju. Według dziennikarza „śycia Warszawy”: Cudzoziemiec musi stać się bądź
bardzo negatywnym, bądź bardzo pozytywnym bohaterem jakiegoś faktu, aby prasa
poświęciła mu uwagę i miejsce [dziennikarz, z „śycia Warszawy”, lat 30, Warszawa, 2003].
Publikacja o uchodźcach jest równieŜ moŜliwa, jeśli znajdzie się do niej „klucz” coś, co
przekona szefostwo redakcji, Ŝe znajdzie ona zainteresowanie czytelników: Pamiętam, jak
zaczynałem pracę w redakcji, to często przychodziłem z takimi, fajnymi pomysłami i naczelny
gasił mnie takim pytaniem: ‹‹A czy pytałeś się baby w Tryńczy czy to ją zainteresuje?›› i ja
początkowo nie wiedziałem, o co mu chodzi, a później zrozumiałem [dziennikarz z „śycia
Podkarpackiego”, lat 44, Przemyśl, 2002].
Według dziennikarzy do kaŜdego tematu moŜna znaleźć „klucz”, ale nie jest to łatwe.
NajwaŜniejsze jest to, czy jest to „niezwykła historia”. Drugorzędną rzeczą jest, kto będzie jej
bohaterem. Mogą to być to cudzoziemcy, ale i zwykli Polacy. WaŜne jest, aby byli
bohaterami sensacyjnego wydarzenia: To nawet nie tyle zaleŜy od tematu czy od jakości
tekstu, jeśli tekst jest wstrząsający i mocny to on zawsze się wybroni. Natomiast to, czy on jest
o cudzoziemcach, czy o rolniku, który wyhodował słonia to naprawdę nie ma większego
znaczenia [dziennikarz z „Gazety Lubuskiej”, lat 50, Zielona Góra, 2002]. Poza tym nie kaŜdą
„sensację” moŜna juŜ sprzedać. Niektóre z czasem przestały być sensacjami. Tak na przykład
według redaktora z „śycia Warszawy” historia o pedofilu wśród uchodźców w Dębaku lub
zawieraniu małŜeństw przez dzieci czeczeńskie nie jest juŜ warta opisywania: Jedna z
dziewczyn u mnie zajmowała się przypadkiem pedofilia w ośrodku dla uchodźców w Dębaku.
śadna gazeta o tym nie pisała. Ale raczej nie był to temat na pierwsza stronę. No, bo pedofilia
jest zjawiskiem, które jest wszędzie, wiec nic dziwnego, Ŝe jest tam równieŜ. No chyba, Ŝeby
był jakiś wyjątkowy, no, nie wiem... duŜo ofiar byłoby z tego [dziennikarz „śycia Warszawy”,
lat 30, Warszawa].
Rozmówcy -dziennikarze odŜegnywali się od sugestii, Ŝe poszukiwanie sensacji
wynika z chęci przedstawiania uchodźców i imigrantów w złym świetle. Mówili, Ŝe po prostu
wynika to z panującego przeświadczenia, Ŝe sensacja lepiej się sprzedaje: O wiele bardziej
349
chodliwe są teksty, w których ten cudzoziemiec zgwałcił, zabił i ukradł. Czyli klasyka, po
prostu komercja. To nie wynika z tego, Ŝeby temu cudzoziemcowi dorobić gębę i udowodnić,
Ŝe on jest bandytą, tylko z tego, Ŝe skandal, afera, korupcja lepiej się sprzedają. Czy tego
skandalu, dokonał cudzoziemiec, czy nie to akurat juŜ jest nieistotne. Chodzi o to, Ŝe jest fajny
trup. Wtedy zdecydowanie takie tematy idą na jedynki. Tematy takie skandaliczne,
wywołujące oburzenie, czyli zgwałcił, albo zamordował, albo ukradł, a najlepiej wszystko
równocześnie. No, tak niestety jest takŜe w mojej redakcji. Ja się na to obruszam, a oni
tłumaczą, Ŝe im się to teŜ nie podoba, ale takie są czasy, bo inaczej klient nie kupi gazety. A
klient nasz pan. Koło się zamyka, rozumiesz? Naczelny mówi, Ŝe on teŜ nie lubi trupów, ale z
czegoś musimy Ŝyć. A ludzie tylko chcą o trupach czytać [dziennikarka z „śycia
Podkarpackiego”, lat 35, Przemyśl, 2002].
Wspomniane przekonania o znaczeniu „sensacji” w wyborze tematów dziennikarskich
opierali oni najczęściej na swojej intuicji i doświadczeniu. Pytani, czy artykuły o imigrantach,
cudzoziemcach, uchodźcach cieszą się zainteresowaniem czytelników odpowiadali: Trudno
mi powiedzieć. Nie wiem. Ja tutaj nie mam rozeznania [dziennikarka z regionalnej redakcji
„Gazety Wyborczej”, lat 43, Suwałki, 2001]. Z rozmów z nimi wynika, Ŝe pisać zaczynają o
migrantach i uchodźcach w większości przez przypadek. Dlatego, Ŝe zaszła taka potrzeba,
albo, Ŝe mają na przykład dobre kontakty z kimś, kto się uchodźcami zajmuje zawodowo. Nie
dostrzegają potrzeby samodzielnego pogłębiania wiedzy, w większości bazując na
informacjach oficjalnych. Nie znają teŜ przepisów ustawy o cudzoziemcach, a nawet nie
widzą takiej potrzebny.
Rozmówcy – dziennikarze uzasadniali to wpływem rynku i twierdzili, Ŝe celem jest
przede wszystkim informowanie społeczeństwa o wszystkich istotnych wydarzeniach.
UwaŜali teŜ, Ŝe realizują misję edukacyjną, gdyŜ są, jak najbardziej przeciwko ksenofobii i
rasizmowi tyle tylko, Ŝe ze względu na ów rynek muszą podawać to w sposób moŜliwie
atrakcyjny i nie mentorski: Ja uwaŜam, Ŝe naleŜy pokazywać, a jednocześnie tłumaczyć, Ŝe
taka róŜnorodność narodowościowa nie jest niczym złym... A poza tym najwaŜniejszy jest
chyba ten charakter edukacyjny dla mnie. Nie taki mentorski, Ŝe się powie: Drogi przyjacielu
Polaku, ty masz obowiązek lubić tego Murzyna. Tylko przekonać, Ŝe to są fajni ludzie, Ŝe moŜe
ciekawie jest z nimi przebywać, Ŝe moŜna się od nich czegoś nauczyć, Ŝe moŜe mają jakieś
fajne potrawy, czy coś z tych rzeczy... I poprzez to właśnie uczyć tolerancji, bo jak spróbujesz,
Ŝe ten kurczak po wietnamsku jest taki smaczny i jeszcze napijesz się napoju narodowego u
tego Wietnamczyka i to wszystko ci smakuje i się jakoś tam dogadacie, a przy okazji zrobicie
interes to się nagle okazuje, Ŝe nie straszny nam Wietnamiec. Nie bać się, nie bać. Trzeba tych
350
ludzi pokazywać, Ŝe oni nie mają rogów, ani czarnego podniebienia, ani nic z tych rzeczy
[dziennikarka z „śycia Podkarpackiego”, lat 35, Przemyśl, 2003].
Niektórzy mówili o interwencyjnej stronie mediów, o funkcji kontrolnej wobec
urzędów i w jakimś sensie pomocy samym cudzoziemcom poprzez ich publikacje: Chodzi teŜ
o działanie psychologiczne na te słuŜby. śeby dać im do zrozumienia, Ŝe ktoś na nich patrzy.
śe moŜe ich sprawdzić i moŜe zwrócić im uwagę...[dziennikarka z „śycia Warszawy, lat 23,
Warszawa, 2001]; JeŜeli jest na przykład taka sytuacja faktycznie, Ŝe dzieci tych imigrantów
nie mogą chodzić do szkoły, to być moŜe po naszej interwencji taką moŜliwość będą miały”
[dziennikarz z „śycie Warszawy”, lat 30, Warszawa 2001].
Wszyscy badani deklarowali teŜ, Ŝe są przeciwko straszeniu czytelników
cudzoziemcami, którzy i tak mają skłonność do ksenofobii: Polacy są tak zastrachani, tak
boją się innych, tak ciągle jeszcze się oglądają jak Murzyn przechodzi, Ŝe nie ma sensu jeszcze
bardziej straszyć i ostrzegać. Wystarczająco są nastraszeni i ostrzeŜeni, i wszystko razem. Ja
uwaŜam i jeśli mi się udaje to próbuję to robić, Ŝe naleŜy po pierwsze oswajać z innością. Jak
to inaczej zrobić, jeśli nie pisać o tych ludziach. Oswajać z tym, Ŝe są inne religie, Ŝe jest inna
kultura [dziennikarka, lat 35, „śycie Podkarpackie”, Przemyśl]. Twierdzili, Ŝe ich teksty o
przestępstwach cudzoziemców naleŜą do artykułów typu informacyjnego, a nie
ostrzegawczego. Jednocześnie niektórzy z nich zauwaŜali: Wiadomo, Ŝe jeśli napiszemy:
trzech Ukraińców napadło na drodze na samochód podkładając kolce, to wiadomo, Ŝe jest to
ostrzeŜenie. Ludziom nie naleŜy tego pisać, Ŝe: moi drodzy państwo uwaŜajcie, moŜe się wam
przytrafić coś takiego. Jeśli docierają informacje o określonej treści, to czytelnik sam potrafi
sobie wyciągnąć wnioski [dziennikarz, lat 50, „Gazeta Lubuska”, Zielona Góra 2002].
Dokonany tutaj przegląd ich tekstów nie zawsze potwierdza edukacyjną lub teŜ
informacyjną rolę mediów. Sposób oswajania z „innością”, jaki wybierają dziennikarze,
przyczynia się najczęściej do utrwalania stereotypów. Jest nim, bowiem pokazywanie
uchodźcy-cudzoziemca w kontekście róŜnic budzących emocje, takich, jak „czarność”,
„brud”, „seks”, „lenistwo”, „niŜszość cywilizacyjna”, „złodziejstwo”, „bandytyzm”, „przykry
zapach”, „choroby”, „śmieszność” itp. W dodatku dany tekst cieszy się zainteresowaniem
wówczas, gdy w opisywanym zdarzeniu te znaki „obcości” zostaną wykorzystane i stanowią
ów „klucz” do sukcesu. Tak, jak w sprawie Simona Mola, dobrze znany stereotyp typu
„niewyŜyty seksualnie Czarny, roznoszący śmiercionośną chorobę” sprawił, Ŝe wielu
dziennikarzy uległo niemal chorobliwemu podnieceniu biorąc na warsztat „przypadek
murzyńskiego zboczeńca”. „Rzeczypospolita” i TVN wysłała swych pracowników nawet do
Kamerunu, aby jeszcze bardziej odsłonić „twarz oszusta z Afryki”, „zawodowego uchodźcę”,
351
który nigdy nie był „prawdziwym uchodźcą”545. Dziennikarze mogli spokojnie pisać o
Simonie wszystko, co im przyszło do głowy bez obawy o posądzenie o rasizm, gdyŜ o „takich
sprawach”, jak twierdzono jest obowiązkiem informowanie społeczeństwa i ostrzeŜenie
innych dziewcząt przed wchodzeniem w podejrzane stosunki z Czarnymi.
Mimo, Ŝe - jak pisaliśmy stosunek do uchodźców w Polsce słabo jest związany z
poglądami politycznymi poszczególnych redakcji - to jednak w tym wypadku szczególne
zainteresowanie ta sprawa budziła wśród periodyków uwaŜanych raczej za prawicowe (od
„Rzeczypospolitej” po „NajwyŜszy Czas”), choć oczywiście nie tylko one się nią
zajmowały546. Z upodobaniem relacjonowały, Ŝe „ulubieniec lewaków”, „ikona walki o prawa
człowieka”, „antyfaszysta roku 2003” okazał się „psychopatycznym przestępcą” i
„mizoginem”. „Lewicowcy” natomiast na blogach internetowych dowodzili, Ŝe Simon był
praktykującym katolikiem, mający wśród swoich osobistych znajomych równieŜ księŜy, Ŝe
zaliczany był do pokolenia JP2, o poglądach silnie konserwatywnych a teraz prawica nie chce
przyznawać się do niego.
Zanim został wydany w jego sprawie wyrok sądowy, media w większości juŜ go
osądziły. Obecnie po roku pobytu w areszcie sąd cofnął jego sprawę ponownie do prokuratury
w celu uzupełnienia materiałów. Oznacza to, Ŝe przypadek, Simona nie był dla sądu tak
jednoznaczny, jak dla dziennikarzy547. Bez względu na wynik tej sprawy burza medialna
wokół niej uczyniła dla wizerunku uchodźców i cudzoziemców z Afryki w społeczeństwie
więcej złego niŜ dobrego. Pokazał jednocześnie, jak nieskuteczna moŜe być prowadzona
dotąd walka z ksenofobią i stereotypami.
Obrazy prasowe cudzoziemców, które nie są zgodne z ogólnymi stereotypami nie
cieszą się powszechnym zainteresowaniem. Nie oznacza to, Ŝe zawsze muszą być wyraźnie
negatywne. Mogą bowiem ukazywać ich jako „biednych”, „zagubionych”, „skrzywdzonych”,
„cierpiących”, „wzbudzających litość” i „potrzebujących naszej pomocy”, co zgodne jest z
kolei ze stereotypem „uchodźcy idealnego”. Takim przypadkiem była historia Kamisy. Nie
dość, Ŝe straciła ona troje dzieci, to jeszcze miał jej być postawiony zarzut nieumyślnego
pozbawienia Ŝycia, za które grozi kara od 3 do 5 lat i oddzielenie od ostatniego przy Ŝyciu
dziecka przez umieszczenie ją w areszcie. Historia ta wzruszyła panią prezydentową, która jej
obiecała, Ŝe otrzyma status uchodźcy, jeśli tylko o niego wystąpi548. Podobnie wzruszająco
przedstawiono historię Nigeryjki, choć „Dziennik”, który ją rozpropagował musiał później

545
Nikt nie chce umierać sam, „Rzeczpospolita”, 10-11.03.2007.
546
Patrz np.: Sekretne Ŝycie Simona Mola, “Polityka”, 30.01.2007.
547
Sprawa Simona M. wraca do Prokuratury, „Gazeta Wyborcza”, 27.02.2008.
548
Co teraz będzie z Kamisą, “Gazeta Wyborcza”, 15.09.2007; Chcę pochować dzieci w Czeczenii, „Gazeta
Wyborcza”, 17.09.2007; Kamisa prosi o azyl, „Gazeta Wyborcza” 19.09.2007.
352
wycofać się z niektórych pochopnie przyjętych w stosunku do niej załoŜeń. Okazało się,
bowiem, Ŝe nie przebywała w domu publicznym549.
Najmniej z punktu widzenia mediów interesujące są obrazy niezgodne z Ŝadnym
stereotypem tzn. pokazywanie uchodźcy, który nie jest tak demoniczny jak Simon, ani tak
skrzywdzony jak Kamisa. Dzieje się tak, dlatego, Ŝe informacje wyraźnie niezgodne ze
stereotypem są słabo przyswajalne lub odrzucane jako mało wiarygodne. Dziennikarze
piszący cudzoziemcach muszą się nim posługiwać gdyŜ inaczej, jak sądzą, przekaz będzie
niezrozumiały dla przeciętnego odbiorcy. Niektóre stereotypy wbrew pozorom znajdują
pewne potwierdzenie w rzeczywistości i wtedy opinie im przeciwne nie mają szans na
uznanie.
Dziennikarze z jednej strony zdają sobie sprawę z roli, jaką media odgrywają w
utrwalaniu stereotypów, ale z drugiej zazwyczaj nie odnoszą tego do własnych tekstów.
Opowiadają się za informacyjną i edukacyjną funkcją przekazu, ale nie potrafią rozgraniczyć
jej od ostrzegawczej. Nie są teŜ w stanie przeciwstawić się polityce swoich redakcji, zgodnie,
z którą, trzeba przede wszystkim przyciągnąć czymś uwagę czytelnika, który „domaga się
krwi”. Stąd tytuły jak np.: „Niech inni karmią czarnuchów”550, „Kali nie dać wizy”551.
„Szturm Azjatów odparty”552, „Tłumy Lankijczyków atakują”553, „Desant ze Sri Lanki”554
„Syfilis importowany”555. Piętnują one treść zawartą w tytule i aby zrealizować misję
edukacyjną odwołują się najpierw do negatywnych stereotypów. Nie biorąc pod uwagę, Ŝe
wielu czytelników poprzestanie na przeczytaniu tytułu artykułu i zrozumie go dosłownie.
Obraz uchodźcy, jaki wyłania się z przekazu prasowego pozostaje generalnie
ambiwalentny, zarówno dobry i zły jednocześnie, choć są oczywiście róŜnice w nasileniu się
poszczególnych tendencji w róŜnych okresach czasu, jak i w poszczególnych periodykach.
Badania społeczne prowadzone nad cudzoziemcami mieszkającymi w Polsce i znającymi
takŜe język polski wskazują, Ŝe w ich opinii media w Polsce nie są zainteresowane
poruszaniem ich problematyki. JeŜeli ją w ogóle podejmują, to głównie ze względu na
„sensacyjność tematu”. Podejście dziennikarzy cechuje wtedy jednak powierzchowność
ujęcia i brak wiedzy. Jak pisze autor tych badań ”imigranci widzieli ogromną rolę, jaką media
mogłyby spełnić w kreowaniu pozytywnych wizerunków obcych i przezwycięŜeniu

549
Nigeryjska boi się bandytów, “Dziennik”, 25.04.2008.
550
“Prawo i śycie”, 21.04.1990.
551
“Gazeta Wyborcza”, 11.01.1993.
552
“Gazeta Codzienna NOWINY”, 28.04.1997.
553
“Kurier Polski”, 28.08.1997.
554
“śycie Warszawy”, 3.12.1998.
555
“śycie”, 6.01.1998.
353
negatywnych stereotypów. Wydaje się więc, iŜ... podstawowym grzechem polskich mediów
w omawianej kwestii jest grzech zaniechania”556.

11.5. Społeczeństwo polskie o „uchodźcach” w świetle badań opinii publicznej

Podobnie jak to się dzieje w wypadku cudzoziemców, opinie społeczne Polaków o


uchodźcach są wyrabiane przede wszystkim nie na podstawie osobistych doświadczeń, lecz
pochodzą głównie ze stereotypowych wyobraŜeń. Według sondaŜu TNS OBOP z początku
lipca 2008 r. co ósmy badany (12% ogółu) zadeklarował, Ŝe poznał w Polsce uchodźcę, a
zdecydowana większość (87%) Polaków nigdy nie miała szans się z nim spotkać557 Odsetek
badanych, którzy mieli bezpośredni kontakt z uchodźcami nie zmienił się na przestrzeni
ostatnich lat.
Polska od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku stała się, jak pamiętamy,
państwem przyjmującym uchodźców i realizującym zobowiązania międzynarodowe w tej
dziedzinie (patrz rozdział trzeci). Badania opinii publicznej pokazują, Ŝe mimo upływy
kilkunastu juŜ lat, Ŝe pojęcie „uchodźcy” pozostaje nadal dla Polaków nie do końca
zrozumiałe (Tabela 8).
Tabela 8. Rozumienie pojęcia „uchodźca”
Wskazania respondentów według badań w danych
Mianem „uchodźcy” określa się latach (w odsetkach)
ludzi, którzy: 1995 1997 2000 2003 2005 2007 2008
Opuścili swój kraj w obawie przed
prześladowaniami; 87 88 64 70 67 65 72
Uciekli z terenów (kraju) objętego
wojną; 89 82 60 53 55 56 54
Opuścili swój kraj w poszukiwaniu
lepszych warunków Ŝycia; 57 53 34 37 40 33 41
Polacy ze Wschodu, np. z
Kazachstanu; 46 31 16 12 15 11 17
Członkowie mniejszości
narodowych zamieszkali w Polsce; 26 22 5 5 10 9 12
Cyganie na ulicach polskich miast.
21 17 4 4 3 2 4
Wyniki nie sumują się do 100%, gdyŜ moŜna było wskazać więcej niŜ jedną odpowiedź.

Źródło: Polacy wobec uchodźców. Komunikat z badań, CBOS, Warszawa, grudzień 1997, s. 2; Polacy o
uchodźcach, TNS OBOP, Warszawa lipiec 2008, s. 6.

556
Ł. Łotocki, Obcy w dyskursie..., s. 34.
557
Polacy o uchodźcach, TNS OBOP, Warszawa lipiec 2008, s. 4. Termin ""uchodźca” był definiowany w
badaniu szeroko, tzn. jako osoba, która musiała opuścić swój kraj z obawy przed prześladowaniami lub z
powodu wojny.
354
W 2008 r. większość badanych Polaków, blisko trzy czwarte (72%) prawidłowo
identyfikowało termin „uchodźca” jako osobę, która opuściła swój kraj w obawie przed
prześladowaniami. Dla ponad połowy osób (54%) określenie to oznaczało uciekinierów z
terenów kraju objętego wojną. W dalszym ciągu jednak aŜ 41% respondentów traktowało
uchodźców jako osoby migrujące z przyczyn ekonomicznych („ludzie, którzy opuścili swój
kraj w poszukiwaniu lepszych warunków Ŝycia”). Ponadto duŜe grupy respondentów
określały tym mianem osoby lub grupy, które nawet w znaczeniu leksykalnym tego słowa
uchodźcami nie były, jak np. Polaków ze Wschodu (17%), członków mniejszości narodowych
Ŝyjących w Polsce (12%) lub Romów spotykanych na ulicach polskich miast (4%).
Patrząc na dane zawarte w Tabeli 8 moŜna powiedzieć, Ŝe definicja „uchodźcy” w
polskim społeczeństwie podlegała podobnej ewolucji, jak jego prasowy wizerunek. Od
właściwie powszechnie prawidłowej identyfikacji tego pojęcia (zgodnie z definicją UNHCR)
w połowie lat dziewięćdziesiątych (blisko 90% wskazań) do spadku w latach 2000 - 2005
(blisko dwóch trzecich prawidłowych wskazań) do wzrostu w 2008 r. (blisko trzy czwarte
prawidłowych wskazań). Na uwagę zasługuje stabilny odsetek badanych mówiących o
uchodźcach, którzy wyjeŜdŜają z własnego kraju z przyczyn ekonomicznych (pozostaje on
obecnie na poziomie 40% społeczeństwa). Pozostaje to ciekawym przyczynkiem do dyskusji
na temat pojęcia uchodźcy jako pewnej „hybrydy” migranta humanitarnego i ekonomicznego,
(o czym pisaliśmy w rozdziale drugim). Interesujący jest takŜe wzrost w 2008 r. odsetka
badanych identyfikujących pojęcie „uchodźcy” z Polakami ze Wschodu (repatriantami) lub
członkami mniejszości narodowych.
Trudno jest przekonująco wyjaśnić ten charakter zmian społecznego ujmowania tego
pojęcia. Jak się wydaje są one w duŜej mierze związane z medialnymi prezentacjami tego
zjawiska (patrz poprzedni część tego rozdziału). W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego
wieku prasa (i media generalnie) duŜo pisały o uchodźcach w naszym kraju ze względu na
jego nowość. Później, jak pisaliśmy, nie był to juŜ temat pierwszorzędny i najwaŜniejszy. W
ostatnim roku (2007 r.) kwestie te stały się bardziej widoczne ze względu na sprawę Simona
Mola oraz uchodźców z Czeczenii. Mogły one takŜe uruchomić dyskusję na temat zasadności
pomocy dla uchodźców.
Badani Polacy wypowiadali się takŜe w badaniach opinii publicznej o pomocy dla
uchodźców: jakich rozwiązań wobec uchodźców oni oczekują? (Tabela 9).

Tabela 9: Postępowanie wobec uchodźców


355
Rodzaje postępowania wobec Wskazania respondentów według badań w danych
uchodźców. NaleŜy: latach (w odsetkach):
1992 1995 1996 2000 2003 2005 2007 2008
Pozwolić im osiedlić się w Polsce
na dłuŜszy czas; 55 31 17 36 39 45 41 48
Pozwolić im osiedlić się w Polsce
na stałe; 3 8 6 15 15 19 20 19
DąŜyć do wysyłania ich z powrotem
do państw, z których przyjechali; 12 35 48 25 20 13 16 9
DąŜyć do wysyłania ich
do innych krajów; 19 9 10 8 9 7 6 8
Zostawić ich samym sobie; 3 4 4 4 5 5 5 4
Trudno powiedzieć. 8 13 15 12 12 11 12 12
Źródło: A. Giza-Poleszczuk, J. Poleszczuk, Postawy Polaków wobec uchodźców i imigrantów
zarobkowych, „Kultura i Społeczeństwo” 1993, nr 1, s. 105-106; Polacy wobec uchodźców. Komunikat z badań,
CBOS, Warszawa, grudzień 1997, s. 3; ; Polacy o uchodźcach, TNS OBOP, Warszawa lipiec 2008, s. 9.

W 1992 r., kiedy w Polsce pojawiła się stosunkowo niewielka liczba uchodźców,
ponad połowa badanych skłonna była zaakceptować osiedlanie się ich w naszym kraju na
dłuŜszy czas. Jednak w latach następnych stosunek badanych do tej kwestii uległ zasadniczej
zmianie. Spadła bardzo akceptacja zezwalania się uchodźcom na osiedlanie się w Polsce na
dłuŜszy czas, wzrosło poparcie natomiast na rzecz odsyłania ich z powrotem do państw, z
których przyjechali (readmisji). W 2000 r. odsetek badanych, którzy za najwłaściwsze
uwaŜają odsyłanie ich z powrotem (25%) był juŜ niŜszy niŜ odsetek akceptujący tym osobom
pozostawanie w Polsce na dłuŜszy czas (36%). W 2008 r. otwartość wobec uchodźców
wyraŜająca się przyzwoleniem na ich osiedlanie się w naszym kraju na stałe lub na dłuŜszy
czas była juŜ na wysokim poziomie (67%).
Najbardziej odrzucające postawy wobec uchodźców zostały odnotowane w 1996 r.
Ich przyczyn moŜna doszukiwać się – jak się wydaje - po pierwsze, w utoŜsamianiu ich z
imigrantami ekonomicznymi lub nielegalnymi, oraz po drugie, zwiększających się obaw w
napływie cudzoziemców ze Wschodu, powodujących przestępczość. Wówczas teŜ blisko
połowa badanych postulowała odsyłanie ich do kraju pochodzenia. W 2000 r. nastąpiło juŜ
zmniejszenie niechęci wobec uchodźców i wzrost przyzwolenia na umoŜliwienia im
osiedlania się w Polsce na stałe lub czasowo, które trwa do 2008 r.
WyraŜane poglądy na temat sposobu traktowania uchodźców wiąŜą się ściśle z
sytuacją materialną i wykształceniem respondentów. Zezwolenie na osiedlanie uchodźców
Polsce na stałe lub na dłuŜszy czas skłonni są akceptować badani o najwyŜszych dochodach,
zadowolonych ze swojej sytuacji materialnej i wyŜszym wykształceniu. Postawy odrzucające
wobec uchodźców (dąŜenie do ich odsyłania) są najczęściej wybierane przez osoby
356
osiągające najniŜszy dochody w rodzinie, najgorzej oceniający własne warunki materialne
oraz stosunkowo gorzej wykształceni.
DuŜy wpływ na postawy wobec uchodźców ma osobista znajomość z taką osobą558.
Według sondaŜu z 2008 r. respondenci, którzy mieli z nimi bezpośredni kontakt, znacznie
częściej pozwoliliby im pozostać w Polsce na dłuŜszy czas (57% w porównaniu do 48%
wśród ogółu). Z porównania wyników uzyskanych w sondaŜach przeprowadzonych w 2007
r. i 2008 wśród osób znających osobiście uchodźcę wynika, Ŝe nastąpił wzrost (o 18%)
udziału badanych, którzy pozwoliliby uchodźcom osiedlić się w Polsce na dłuŜszy czas, przy
jednoczesnym spadku (o 10%) odsetka respondentów, którzy umoŜliwiliby uchodźcom
osiedlenie się w Polsce na stałe oraz spadku o 10% udziału ankietowanych, którzy dąŜyliby
do wysyłania ich z powrotem do państw, z których przyjechali.
W sondaŜach opinii pytano takŜe o sposoby traktowania uchodźców – tj. w jaki
sposób nasze państwo powinno pomóc uchodźcom, którzy chcieliby na dłuŜszy czas lub na
stałe pozostać w Polsce? (tabela 10).

Tabela 10. Społeczne poparcie dla pomocy państwa dla osiedlających się w Polsce
uchodźców

Rodzaje pomocy państwa dla Wskazania respondentów według badań w danych


uchodźców. NaleŜy: latach (w odsetkach):
1999 2000 2003 2005 2007 2008
Zapewnić im do czasu usamodzielnienia
66 59 66 63 57 49
się pobyt w ośrodkach dla uchodźców;
Pomóc w znalezieniu pracy; 12 11 9 14 17 24
Zorganizować dla nich kursy (naukę)
7 8 7 8 10 10
języka polskiego;
Przyznawać obywatelstwo polskie; 6 8 9 7 8 9
Zapewnić mieszkania; 2 3 2 4 4 4
Coś innego. 6 11 7 4 4 4
Źródło: A. Giza-Poleszczuk, J. Poleszczuk, Postawy Polaków wobec uchodźców i imigrantów
zarobkowych, „Kultura i Społeczeństwo” 1993, nr 1, s. 105-106; „Z obcej ziemi„ 2000, nr 10, s. 2. Polacy o
uchodźcach, TNS OBOP, Warszawa lipiec 2008, s. 11.

W 1992 r. większość badanych opowiedziała się za ulokowaniem uchodźców na


terenach specjalnie dla nich wyodrębnionych (specjalnych ośrodkach), a 9% było skłonnych
przyzwolić, aby zamieszkali w zwykłych osiedlach mieszkaniowych. Wśród badanych
istniała powszechna zgoda, co do zaspokojenia przez nasz kraj podstawowych potrzeb
uchodźców: 91% badanych było za udzieleniem im stałej opieki zdrowotnej, 87% -
zakwaterowania, 82% - wyŜywienia, 79% - moŜliwości nauki, 62% - moŜliwości podjęcia

558
Polacy o uchodźcach..., s. 9.
357
pracy zarobkowej, 52% - pieniędzy na drobne wydatki. Jednocześnie badani widzieli
zagroŜenia, jakie mogą spotkać uchodźców w Polsce: 69% badanych wskazało, Ŝe mogą się
zdarzyć napady i agresja wobec uchodźców559.
W 2000 r. ponad połowa Polaków akceptowała zagwarantowanie uchodźcom pobytu
w ośrodku do czasu uzyskania samodzielności (59%), udzielenie pomocy w znalezieniu pracy
(11%), a przyznanie obywatelstwa polskiego lub zorganizowanie kursu języka polskiego
akceptował mniej, niŜ co dziesiąty respondent (po 8%). Zapewnienie mieszkania zdobyło
najmniejsze poparcie (4%).
W 2008 r. spośród zaproponowanych do wyboru form pomocy państwa dla
uchodźców, którzy chcieliby w naszym kraju pozostać na stałe lub na dłuŜej, największą
akceptacją społeczną (49% Polaków) cieszył się postulat zapewnienia uchodźcom do czasu
usamodzielnienia się pobytu w specjalnych ośrodkach. Odsetek osób wskazujących to
rozwiązanie był niŜszy o 8% niŜ udział badanych odpowiadających na to samo pytanie w
2007 r. Jedna czwarta (24%) społeczeństwa była zdania, Ŝe nasz kraj powinien pomóc
uchodźcom w znalezieniu pracy (i jest to najwyŜszy poziom odpowiedzi od 1998 r.). W
porównaniu z opiniami uzyskanymi w 2007 r. opowiedziało się za nim o 7% więcej osób. Co
dziesiąty badany (10%) uwaŜał, Ŝe Polska powinna zorganizować dla uchodźców kursy
języka polskiego, a co jedenasty (9%) sądził, Ŝe naleŜałoby przyznać uchodźcom polskie
obywatelstwo. Zapewnienie mieszkania oraz inne formy pomocy cieszyły się znacznie
niŜszym uznaniem społecznym ( 4% wskazań).
MoŜna powiedzieć, Ŝe Polacy w zakresie pomocy dla uchodźców zgadzają się
powszechnie na zaspokojenie im rzeczy podstawowych głównie przez pobyt w ośrodkach
(mieszkanie), za co staje się odpowiedzialne głównie państwo. Zgoda ta staje się mniej
powszechna w miarę przesuwania się w stronę potrzeb juŜ nie pierwszej potrzeby, ale
waŜnych dla uchodźców, choć juŜ kosztownych dla nas (edukacja, zatrudnienie,
obywatelstwo)560. Obecność uchodźców w Polsce jest więc głównie postrzegana i oceniana
przez pryzmat potrzeb samego społeczeństwa polskiego (środki finansowe przeznacza się dla
uchodźców kosztem Polaków)561.

559
A. Giza-Poleszczuk, J. Poleszczuk, Postawy Polaków wobec uchodźców i imigrantów zarobkowych, „Kultura
i Społeczeństwo” 1993, nr 1, s. 105-106.
560 560
Przeprowadzone wiosną 1999 r. badanie na temat stosunku Polaków do uchodźców z Kosowa pokazało,
Ŝe decyzję przyjęcia ich przez nasz kraj poparło 73% ankietowanych, a przeszło trzy czwarte Polaków uwaŜało,
Ŝe nasz kraj powinien pomagać Kosowiakom zarówno ze środków państwowych, jak i z darów od ludzi,
Pomaga jak Polak. SondaŜ CBOS, „Gazeta Wyborcza”, 23.04.1999.
561
Na pytanie „Gdyby miał (a) Pan (i) niewielką sumę pieniędzy, to komu Pan (i) by pomógł (a)?”, uchodźcy
znaleźli na ostatnim miejscach – 2% (za nimi zostali jedynie narkomani – na leczenie i byli więźniowie na
powrót do społeczeństwa). Spontaniczna pomoc ma być przede wszystkim przeznaczana na chore dzieci, ludzi
starych, osoby niepełnosprawne i ofiary klęsk Ŝywiołowych, A. Niezgoda, Szczodry Polak po szkodzie,
“Polityka” nr 33, 18.08.2001, s. 6.
358
To pewne „pęknięcie” (ambiwalencja) w postawach wobec uchodźstwa jest widoczna
w ocenie korzyści i kosztów zjawiska uchodźstwa. Polacy dostrzegają zarówno korzystne, jak
i niekorzystne zjawiska powodowane przez ich napływ do Polski. W 2008 r. najwaŜniejszym
aspektem stosunku do uchodźców, wyraŜanym przez ponad trzy czwarte (77%) Polaków jest
historyczne zobowiązanie do przyjmowania uchodźców – postrzegane jako spłata długu
zaciągniętego przez pokolenia Polaków, którzy uciekając przed prześladowaniami znajdowali
schronienie w innych krajach. Przekonanie to zyskało w ciągu ostatniego roku na znaczeniu:
odsetek osób wyraŜających taką opinię jest obecnie o 5% wyŜsze w porównaniu do wyniku z
2007 r. (72%) i identyczne jak w 2005 r. Ponad połowa (56%) badanych sądzi, Ŝe
przybywanie uchodźców wzbogaca kraj, który ich przyjmuje, poniewaŜ uchodźcami są
równieŜ ludzie zdolni i dobrze wykształceni, a co drugi respondent (52%) zgadza się z opinią,
Ŝe wzbogacona zostaje równieŜ kultura kraju przyjmującego uchodźców562.
RównieŜ połowa Polaków (50%) jest przekonana, Ŝe przybywanie uchodźców
powoduje konflikty na tle narodowościowym lub rasowym. Wzrostu bezrobocia
spowodowanego przybywaniem uchodźców do Polski obawia się 47% badanych i jest to
wynik o 5% niŜszy niŜ w 2007 r. i o 17% niŜ w 2006 r. Podobny odsetek badanych (45%) nie
widzi obecnie zagroŜenia bezrobociem ze strony uchodźców. O tym, Ŝe przybywanie
uchodźców jest źródłem przestępczości przekonanych jest 46% badanych, a niewiele mniej
(41%) nie dostrzega takiego zagroŜenia.
Podobne wyniki przynosi porównanie postaw Polaków wobec uchodźców z opiniami
przedstawicieli bliskich nam społeczeństw (Czechów, Węgrów i Słowaków)563. Polacy
zachowują się tutaj podobnie, jak wobec problemu otwartości kraju na imigrację. Pozostają
oni względnie najbardziej otwarci na przyjmowanie uchodźców - co ósmy badany był zdania,
Ŝe prawo pobytu w Polsce powinny mieć wszystkie te osoby, które musiały opuścić swój kraj
pochodzenia ze względu na poglądy lub działalność polityczną (odpowiednio Czesi – 3%,
Węgrzy – 8% i Słowacy – 4%). Z kolei blisko jedna trzecia badanych Polaków (31%)
uwaŜała, Ŝe w ogóle nie powinniśmy przyjmować uchodźców (odpowiednio Czesi – 22%,
Węgrzy – 25% i Słowacy – 20%), a mniej niŜ połowa (46%) była za tym, Ŝe naleŜy
dokonywać tutaj wyborów - pewnych uchodźców przyjmować, a pewnych nie (odpowiednio
Czesi – 669%, Węgrzy – 64% i Słowacy – 70%). Czesi, Węgrzy i Słowacy wyraźnie rzadziej
niŜ Polacy opowiadają się za przyjmowaniem wszystkich uchodźców, rzadziej teŜ sądzą, Ŝe
nikomu nie naleŜy udzielać azylu. Natomiast zdecydowanie częściej niŜ Polacy są zdania, Ŝe
naleŜy dawać schronienie wybranym grupom uchodźców.

562
Polacy o uchodźcach, s. 13-14.
563
Opinie ludności z krajów Europy Środkowej o imigrantach i uchodźcach. Komunikat z badań, Centrum
Badania Opinii Społecznej, Warszawa, marzec 2005.
359
Stwierdzana juŜ wyŜej ambiwalencja w postawach wobec uchodźców – czyli
jednoczesna duŜa deklaratywna otwartość wobec nich oraz silne obawy związane z ich
obecnością – potwierdza cytowany wyŜej sondaŜ. Według niego, jedynie co piąty badany
Polak, który popierał wprowadzenie otwartych granic był zdania, Ŝe nasz kraj powinien
przyjmować wszystkich uchodźców politycznych. Jak piszą autorzy raportu badawczego
„wydaje się, Ŝe pojęcie ‹‹uchodźcy›› budzi negatywne skojarzenia – Polacy myśląc o
przybyszach jako uchodźcach politycznych obawiają się negatywnych skutków ich
obecności”564. Ta bipolarność postaw wobec „innych” jest takŜe wyraźnie widoczna w
przekazach medialnych565.
O wynikach badaniach dotyczących otwartości wobec imigrantów i przyjmowania
uchodźców warto pamiętać. Pokazują one, Ŝe społeczeństwa mające silne poczucie własnej
wartości, Ŝyjące w państwach rozwijających się gospodarczo są mniej ksenofobiczne i
względnie bardziej otwarte na przybyszy niŜ te Ŝyjące w kryzysie. Polacy po 1989 r., Ŝyjący
dotąd w państwie głębokiego kryzysu, wykazujący – jak pisała Ewa Thompson – cechy
„społeczeństwa postkolonialnego”, tzn. przyjmującego postawę ofiary, litującego się nad sobą
i naznaczonego poczuciem poniŜenia, nie byli przygotowani do przyjmowania uchodźców i
imigrantów566. Udana transformacja ustrojowa i wzrost gospodarczy spowodowały, Ŝe
postawy wobec imigrantów i uchodźców sprawiły, Ŝe nie są one dziś szczególnie
ksenofobiczne.

11. 6. Zakończenie - uchodźca „wyobraŜony” i „rzeczywisty”

Przedstawione w tej ksiąŜce badania wśród uchodźców, jak i te prowadzone poza


567
Polską dowodzą, Ŝe postrzegają oni samych siebie inaczej niŜ chcą widzieć ich prawnicy,
urzędnicy imigracyjni, czy niektórzy działacze organizacji humanitarnych, którzy patrzą na
zjawisko uchodźstwa przez pryzmat praw człowieka i postanowień Konwencji Genewskiej.
Ich standardowe wyobraŜenia na temat uchodźców z reguły nie pasują do Ŝyciorysów
konkretnych ludzi, którzy ubiegają się o ten status.
Autodefinicje samych uchodźców są z reguły tak róŜne, jak róŜni są realni, a nie
wyobraŜeniowi uchodźcy. Są częścią ich toŜsamości będącej wynikiem indywidualnych
historii kaŜdego z nich, w dodatku stale ulegającej zmianom w odpowiedzi na okoliczności, w
jakich się znajdują. Ubiegając się o status niektórzy poszukiwacze azylu starają się poznać, na

564
Opinie ludności z krajów Europy Środkowej o.., s. 4.
565
A. Grzymała - Kazłowska, Konstruowanie „innego”... , s. 257.
566
E.M. Thompson, Sarmatyzm i postkolonializm. O naturze polskich resentymentów, „Dziennik”, 18 XI 2006,
dodatek „Europa”, s. 12–13.
567
B. Harrel-Bond, Imposing Aid. Emergency Assistance to Refugees, Oxford 1986.
360
czym on właściwie polega. Jest on w końcu narzędziem do zalegalizowania swojego pobytu
w nowym kraju, pozyskania określonych praw i daje przynajmniej nadzieję na rozwiązanie
ich problemów Ŝyciowych. Niektórzy w związku z tym zapoznają się z tekstem Konwencji,
choć jeśli sami nie są prawnikami, to na ogół rzadko potrafią ten tekst zrozumieć i właściwie
go zinterpretować. Najczęściej opierają się na swojej intuicji, doświadczeniu, wiedzy
potocznej itp. Niekiedy źródłem informacji są bardziej doświadczeni współtowarzysze niedoli
lub wolontariusze z organizacji humanitarnych, a wyjątkowo rzadko osoby dobrze znające to
prawo.
Stąd, jak pokazaliśmy to w rozdziale na temat procedur ustalania uchodźcy, ich
przekonanie, komu powinna przysługiwać pomoc i ochrona międzynarodowa zdecydowanie
się rozmija z ustaleniami Konwencji Genewskiej. Prawo do określania się uchodźcą
przypisują oni często tym „wszystkim, którzy duŜo przeszli”, którzy z powodów
ekonomicznych lub wojny musieli uciekać: Ludzie migrują, kiedy mają problemy we własnym
kraju, czy to z powodu wojny, biedy czy polityki. Uchodźcy powinni mieć prawo być wszędzie
[J.K. 26 Etiopczyk]. Nawet, jeśli czytali definicję Konwencji, to stosunkowo rzadko
wymieniają wszystkie powody prześladowania w niej zawarte, a o niej samej prawie nigdy
nie wspominają: Uchodźca to jest ktoś, kto opuścił swój kraj ze względu na prześladowania,
problemy polityczne, religijne i czuje, Ŝe jego Ŝycie jest w niebezpieczeństwie; Jeśli masz
problemy w swoim kraju, związane ze swoją narodowością, pochodzeniem, rasą – wszystkim
– to moŜesz zostać uchodźcą [J.K. 30 Ugandyjczyk].
Poziom rozbieŜności opinii, co do tego, kim jest prawdziwy uchodźca, jest oczywiście
róŜny. Powodem tego rozmijania jest nie tylko brak określonej wiedzy lub brak zrozumienia
języka prawniczego, ale często równieŜ wewnętrzna niezgoda na definicję konwencyjną.
Sprzeciw wobec odbieranej jako stygmatyzującej etykiety i odmowa narzucania
jednoznacznej biurokratycznej toŜsamości. W praktyce wielu uchodźców, których poznaliśmy
w ośrodkach, w zaleŜności od okoliczności, kontekstu sytuacyjnego starało się utrzymywać
równowagę między własnym wyobraŜeniem tego, kim powinien być uchodźca, swoją własną
historią jako uchodźcy a definicją konwencyjną.
361

ZAKOŃCZENIE

Na zakończenie ksiąŜki chcemy powrócić do prób odpowiedzi na pytania, które


wielokrotnie przewijały się w trakcie naszych rozwaŜań. Pierwsze dotyczy uzasadnień
udzielania pomocy uchodźcom, drugie - praktycznych rekomendacji mogących poprawić
sytuację osób starających się o nadanie statusu uchodźcy i przebywających w ośrodkach, a
trzecie - spojrzenia antropologicznego na zbiorowość uchodźców.
*
Po co nam uchodźcy? Dlaczego Polska powinna przyjmować uchodźców? Dlaczego
powinna im udzielać pomocy i schronienia itp.? Pytania te nie są zawieszone w próŜni i są
obecne stale w świadomości społecznej. Według przywoływanych juŜ tutaj badań TNS
OBOP tylko jedna trzecia badanych widzi korzyści płynące z udzielania azylu uchodźcom,
zaś o wiele więcej badanych dostrzega ich brak. Tak właśnie twierdziło 42% mieszkańców
Warszawy (przyjmowanie uchodźców nie przynosi naszemu krajowi Ŝadnych korzyści), a
wśród mieszkańców Góry Kalwarii tego zdania było juŜ ponad połowa respondentów
(53%)568. Odsetek obywateli przekonanych do przyjmowania uchodźców nie jest więc
przesadnie wysoki, a dzieje się to w okresie, gdy Polska przeŜywa wzrost gospodarczy,

568
Postrzeganie i stosunek Polaków do uchodźców i opinie uchodźców o Polakach, TNS OBOP, Warszawa, maj
2008. Przypomnijmy, Ŝe badania te przeprowadzono na zamówienie Polskiej Akcji Humanitarnej w dniach 13-
20 marca 2008 roku na reprezentatywnej 1000-osobowej losowej próbie mieszkańców Warszawy i 500-
osobowej próbie losowej wśród mieszkańców Góry Kalwarii.
362
sytuacja polityczna pozostaje stabilna, nie jest to okres kryzysu, który zawsze generuje
niechętny stosunek do obcokrajowców i tendencje do poszukiwania „kozła ofiarnego”.
Na taki wynik ma wpływ z pewnością niska wiedza o problemie uchodźstwa oraz
niejasny wizerunek „uchodźcy” w oczach większości Polaków. Pozostaje on w duŜym
stopniu „rozmyty” poprzez nałoŜenie się na niego obrazu uchodźcy z II wojny światowej,
Polaka z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku ubiegającego się o azyl na Zachodzie oraz
obecnego obrazu tych grup cudzoziemców w Polsce, które są najbardziej zauwaŜalne.
Odpowiedź dziś na pytanie, kim są realni uchodźcy jest jednak trudna nawet dla osób
zawodowo zajmujących się uchodźcami. Definicja uchodźcy zawarta w Konwencji jest
dobrym punktem wyjścia. Ale objęcie ochroną uzupełniającą osób uciekających z innych
powodów niŜ te wymienione w Konwencji takich, jak „zewnętrzna agresja”, okupacja lub
wydarzenia powaŜnie zakłócające porządek publiczny mocno ją skomplikowało. W takiej
sytuacji są np. obecnie najliczniej przybywający do Polski Czeczeni, ale takŜe Tamilowie ze
Sri Lanki. ZbliŜone warunki moŜemy odnaleźć takŜe w Afganistanie, Iraku oraz w róŜnych
krajach Afryki. Kogo z uciekinierów z tych krajów uznamy jednak za uchodźców? Kto
bardziej zasługuje na pomoc i ochronę? W sytuacji, gdy nie moŜna przyjąć ich wszystkich,
nie ma na to pytanie dobrej i zadowalającej odpowiedzi. I dlatego być moŜe, jak zdaje się
twierdzić francuski historyk Gerard Noiriel, nigdy nie otrzymamy dokładnej i klarownej
definicji uchodźców569. Stąd na pytanie, dlaczego powinniśmy przyjmować uchodźców,
istnieje dziś wyraźna tendencja do unikania wcześniejszej odpowiedzi na pytanie, ale kim są
tak naprawdę uchodźcy?
Przyjmuje się ogólne załoŜenie, Ŝe są to osoby, które opuściły ojczyznę, poniewaŜ
Ŝycie tam stało się dla nich niebezpieczne i niepewne. Polacy, którzy odpowiadają
pozytywnie na pytanie, dlaczego to Polska ma przyjmować uchodźców, tak je właśnie
najczęściej rozumieją bez głębszego jednak wnikania, jak wymaga tego Konwencja i
Protokoły, czy osoby te mają rzeczywiście uzasadnione i osobiste obawy przed mogącymi ich
tam spotkać prześladowaniami oraz, czy potrafią udowodnić zarówno obiektywne jak i
subiektywne ich elementy. Najczęściej, więc na powyŜsze pytanie spotykamy się z trzema
typami pozytywnych odpowiedzi. Pierwszy rodzaj akcentuje powody o charakterze
zobowiązania do długu moralnego, jakie mamy jako naród, którego przedstawiciele w ciągu
ostatnich dwustu lat bardzo często korzystali z azylu w inny krajach świata. Odpowiedź w
tym przypadku brzmi: „Skoro nas przyjmowano, to teraz musimy się odwdzięczyć i
przyjmować tak samo innych”.

569
G. Noiriel, La Tyranie du National. Le droit d’Asile en Europe 1793-1993, Calmann-Lévy, Paris 1991, s. 152.
363
Drugi typ odpowiedzi podkreśla korzyści, jakie moŜemy mieć w ogóle z
przyjmowania imigrantów, których częścią tylko są uchodźcy. Wymienia się przy tym ich
moŜliwy wkład we wzbogacenie naszej kultury, poznanie odmiennych tradycji kulturowych,
upodobnienie naszego kraju do innych krajów europejskich oraz odniesienie korzyści
gospodarczych poprzez pozyskanie wydajnej siły roboczej.
Trzeci rodzaj uzasadnień ma charakter związany z uwarunkowaniami zewnętrznymi,
niejako pewnym przymusem, któremu musimy się poddać, jeśli chcemy uchodzić za państwo
demokratyczne i „cywilizowane”. Podkreśla się rolę umów międzynarodowych, wymogów
stawiany ze strony Unii Europejskiej, organizacji międzynarodowych zajmujących się
przestrzeganiem praw człowieka i konieczności przestrzegania pewnych standardów
politycznych przyjętych przez społeczność międzynarodową oraz działaniem na rzecz
poprawy własnego wizerunku w świecie.
PowyŜsze argumenty nie wyczerpują jednak katalogu uzasadnień przyjmowania
uchodźców. Dlatego teŜ nie wszystkich mogą one nas przekonywać. Wychodząc od
intuicyjnego rozumienia pojęcia „uchodźcy” – osób porównywalnych do „rozbitków na
wzburzonym morzu” – najsilniej przemawiają uzasadnienia z zakresu etyki. Nie ograniczają
się one wyłącznie do kategorii „długu moralnego”. Gdyby nasza historia była mniej obfitująca
w tragedie i sami nie mielibyśmy w przeszłości aŜ tylu własnych przymusowych emigrantów,
to czy bylibyśmy juŜ wolni od moralnego obowiązku przyjmowania uchodźców? W
kategoriach głównych wartości ludzkiej kultury (człowieczeństwa) z pewnością „nie”. Nie
pozostawia się „tonących” samych sobie, skazując ich na niechybną śmierć, dopóki mamy
jakiekolwiek moŜliwości ich ratunku („dopóki jest miejsce w szalupie ratunkowej”).
Wychodząc z tego właśnie punktu widzenia prawo do azylu zawsze wchodziło w
skład podstawowych uniwersaliów kulturowych, które niezaleŜnie od istnienia Konwencji
Genewskiej, zawsze przewidywało moŜliwość udzielenia pomocy niesłusznie
prześladowanym i wypędzonym. Udzielano tej ochrony nie tylko ze względu na perspektywę
moŜliwości odwdzięczenie się przez nich w przyszłości lub własnego moralnego
dowartościowania (działając na rzecz innych czujemy się lepsi i bardziej wartościowi), ale
dlatego, Ŝe uwaŜano to za ludzki obowiązek. Zasadę tą wyznawali ludzie niezaleŜnie od
rodzaju kultury, wyznawanej religii i orientacji światopoglądowej, choć oczywiście nie
zawsze jej przestrzegano.
My Polacy nie powinniśmy od tych dobrych wzorów za bardzo odbiegać zwłaszcza,
Ŝe wielu z nas mamy w tym względzie ponadto pewien dług do spłacenia. W kontekście
polskim w dodatku przypomnieć wypada, Ŝe jest to takŜe religijny obowiązek praktykujących
katolików. Historia Świętej Rodziny uchodzącej przed prześladowaniami do Egiptu jest tu
364
symbolem wszystkich rodzin uchodźczych. Kościół głosi prawo kaŜdego człowieka do
opuszczenia swojej ojczyzny zarówno ze względów na zagroŜenie prześladowaniami, jak i po
prostu w poszukiwaniu lepszych warunków Ŝycia oraz prawo dostępu do pracy w krajach
przyjmujących bez niesprawiedliwej dyskryminacji.
PapieŜ Jan Paweł II w encyklice Laborem exercens pisał: „Narody bogate są
obowiązane przyjmować, o ile to moŜliwe, obcokrajowców poszukujących bezpieczeństwa i
środków do Ŝycia, których nie mogą znaleźć w kraju rodzinnym”570. PapieŜ jednocześnie
podkreślał, Ŝe przyjmowanie imigrantów i uchodźców wbrew pozorom się opłaca. Naród
przyjmujący imigrantów „zostaje wynagrodzony większym dobrobytem i głęboką odnową
społeczną. Wzbogaca się o nowe zasoby energii, która umoŜliwia niespotykany rozwój
gospodarczy i postęp człowieka. Sztandarowym przykładem umiejętnego wyzyskania
potencjałów imigracji jest prestiŜowa pozycja Stanów Zjednoczonych, a w Europie choćby
Niemiec i Szwajcarii”571.
Dochodzimy tutaj do znaczenia uchodźstwa dla polityki migracyjnej państwa i
korzyści, jakie moŜemy z niej mieć (choć oczywiście nie jest dobrą odpowiedzią mówienie,
Ŝe przyjmujemy uchodźców z uwagi jedynie na korzyści). Z punktu widzenia tej polityki
uchodźcy nie zawsze są, bowiem najlepszymi kandydatami na imigrantów, dzięki którym
jako społeczeństwo moŜemy „zostać wynagrodzeni”. Uchodźcy to nie tylko młodzi, zdrowi i
przedsiębiorczy ludzie, ale takŜe osoby starsze, chore, słabo wykształcone i mające duŜe
trudności adaptacyjne w nowym środowisku, które z humanitarnego i religijnego punktu
widzenia powinniśmy takŜe przyjmować. Ale prawdą jest, Ŝe uchodźstwo moŜe być
uzupełnieniem polityki proimigracyjnej o ile ją będziemy ja mieli w naszym kraju.
Większość poszukujących azylu to jednak młodzi ludzie lepiej lub gorzej
wykształceni, ale dynamiczni i mogący dodać nam „nowych zasobów energii”. Co więcej
powinniśmy przyjmować nie tylko tych uchodźców, którzy dotrą do naszego kraju osobiście
ale w przyszłości rozwaŜyć równieŜ moŜliwość posiadania wzorem państw imigracyjnych
rocznych kwot przeznaczonych dla uchodźców wegetujących w straszliwych warunkach w
obozach w Kenii, Sudanie, czy Pakistanie i którzy nie mają moŜliwości integracji lub powrotu
do swojej ojczyzny. Powinniśmy nie tylko z uwagi na fakt starzenia się demograficznego
naszego społeczeństwa i emigrację własnych obywateli we własnym interesie z tej
moŜliwości skorzystać, tak jak korzysta na tym Australia i Stany Zjednoczone. UmoŜliwić

570
Jan Paweł II, Encyklika Laborem exercens, 14 IX 1981, w: Dokumenty nauki społecznej Kościoła, Cz. 2,
(red.) M. Radwan, Rzym-Lublin 1996, s. 161-209; Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań 1994, cyt. nr
2211,2241, 2433.
571
Jan Paweł II, Wszyscy jesteśmy w drodze do ojczyzny, w: Jan Paweł II w Austrii i Szwajcarii. Przemówienia i
homilie. Opr. J. Sobiepan, Warszawa 1988, s. 283-287.
365
jednak pozostanie w naszym kraju tym, którzy w ogóle nie spełniają wymogów stawianych
azylantom, ale rokują nadzieję na szybką adaptację, są wykształceni i przedsiębiorczy.
Mamy tu na myśli m.in. osoby ubiegające się o status jako uchodźcy sur place, którzy
przyjechali do nas na studia, jak Afrykanie lub w celach wyraźnie zarobkowych, jak wielu
Ormian, czy Ukraińców. Zanim złoŜyli wniosek o status uchodźcy wielu z nich było juŜ
całkiem dobrze zaadoptowanych do polskich warunków. Znało język polski i miało pracę (lub
mogło ją mieć). Tymczasem wielu z nich otrzymywało odmowy, gdyŜ oczywiście nie
spełniało warunków Konwencji. Co więcej fakt odmowy w procedurze uchodźczej
uniemoŜliwiał im często zalegalizowanie pobytu w inny sposób, gdyŜ urzędy wojewódzkie
takim osobom bardzo niechętnie wydawały zgody na pobyt stały lub czasowy.
Rezygnacja z tych ludzi była błędem i krzywdą nie tylko dla nich, ale i dla nas. Ze
względu na „czystość procedur”, którą akcentują przedstawiciele administracji nie jesteśmy
za tym, aby koniecznie otrzymywali oni status uchodźcy, pobyt tolerowany lub ochronę
uzupełniającą, jeśli na nią zupełnie nie zasługują. Urzędnicy wydający im decyzje powinni
mieć moŜliwość skierowania ich do innych „furtek” umoŜliwiających im legalizacje pobytu a
fakt, Ŝe wcześniej próbowali ubiegać się o status uchodźcy nie powinien stać na przeszkodzie
uzyskania w Polsce zgody na osiedlenie się. Przekonani jesteśmy, Ŝe regulowana do pewnego
stopnia polityka sprzyjająca imigracji, której częścią powinna być równieŜ polityka azylowa,
jest w tej chwili konieczna w naszym kraju i to nie tylko ze względów gospodarczych. Polska
po II wojnie światowej została pozbawiona tych „przypraw”, jakimi są w kaŜdej kulturze
reprezentanci innych kultur i etnosów. Jako naród jesteśmy w tej chwili w stanie zintegrować
nawet znaczną liczbę cudzoziemców, którzy przyjadą i osiedlą się w naszym kraju.
Znaczna liczba Polaków rozumie to intuicyjnie i dlatego sondaŜe wykazują
stosunkowo wysoką ogólną przychylność wobec cudzoziemców. Z drugiej jednak strony,
prawdą jest równieŜ i to, Ŝe nie chcą oni ponosić dodatkowych obciąŜeń z tym związanych.
Nie jest bowiem tak, Ŝe imigranci - uchodźcy są zawsze zjawiskiem korzystnym dla państwa
w kaŜdej sytuacji. Muszą być spełnione warunki ich przyjmowania, tzn. przede wszystkim
praca oraz mieszkania. I zwłaszcza z tym ostatnim problemem musimy uporać się zanim
polityka proimigracyjna w Polsce będzie moŜliwa na większą skalę a uchodźcy nie będą
traktowali nas wyłącznie jako kraj tranzytu.
Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeci rodzaj z wymienianych uzasadnień ma tak
naprawdę najmniejsze znaczenie i z humanitarnego punktu widzenia nie liczy się w ogóle,
choć paradoksalnie dla urzędników i polityków „opinia międzynarodowa” ma często
największe znaczenie. Uchodźców powinno się przyjmować jednak dla nich samych, a nie ze
względu na to, co myślą na ten temat organizacje międzynarodowe i reprezentanci innych
366
państw Unii Europejskiej. Polska powinna ich przyjmować nie oglądając się na to, czy kaŜe
nam to robić UNHCR lub czy to samo robią inne państwa, jak na przykład Niemcy.
Poza tym istnieje jeszcze jedno pytanie związane z przyjmowaniem uchodźców.
WiąŜe się ono z pytaniem, komu jeszcze tak naprawdę potrzebni są uchodźcy? Kto na ich
przyjmowaniu korzysta? Zadawane jest ono z obawy, Ŝe tak naprawdę nie chodzi tutaj o
„interes” uchodźców, ale o to, Ŝe są oni tylko waŜnym „materiałem” dla tzw. „przemysłu
humanitarnego”. Po to, aby tysiące urzędników, humanitariuszy, wolontariuszy i ekspertów
miało swoich „klientów”, bezpieczne zajęcie i poczucie sprawowania władzy. Patrząc na to w
ten sposób, to nie tyle osoby zajmujące się uchodźcami są dla uchodźców, ale uchodźcy dla
nich. Nawet, jeśli w Polsce w porównaniu z państwami zachodnimi ta sfera nie jest jeszcze
zbyt rozwinięta, to nowo powstające organizacje pozarządowe chcące zajmować się
uchodźcami świadczą, Ŝe sytuacja rozwija się w podobnym kierunku. Obawy te nie są
całkowicie bezpodstawne, gdyŜ wielokrotnie z niektórych środowisk z państw zachodnich
wychodziły naciski nakierowane na obronę dotychczasowego sytemu przyjmowania
uchodźców, motywowane właśnie względami obrony dotychczasowych miejsc pracy w
instytucjach zajmujących się uchodźcami. Współczucie i miłosierdzie wobec uchodźców ma
takŜe często przyziemne motywacje.
*
Rekomendacje (antropologia stosowana). Pracy tej obok zamiaru poznawczego
przyświecał równieŜ cel praktyczny. Był on związany z wykorzystaniem zgromadzonej tu
wiedzy dla polepszenia sytuacji uchodźców, a w szczególności dla jakości programów
preintegracyjnych dla poszukiwaczy azylu przebywających w ośrodkach realizowanych przez
administrację państwową i organizacje pozarządowe. Jest to jednak dla nas pewnym
problemem, gdyŜ oczekiwane rekomendacje w sprawie polepszenia warunków bytu
cudzoziemców ubiegających się o status uchodźcy są do pewnego stopnia w konflikcie z
rozumieniem tych spraw na gruncie antropologii.
Zawarte w tych rekomendacjach pojęcie „kultury” jako rzeczy nie jest zgodne z jej
rozumieniem przez współczesną antropologię. A tymczasem nie jest ona „rzeczą”, którą
moŜna mechanicznie zmienić, nie wystarczy z tej „rzeczy” coś odjąć i trochę czegoś do niej
dodać, aby zaadoptować dany podmiot do otoczenia. Kultura to „sposób myślenia danej
wspólnoty”572 i aby zacząć myśleć inaczej (stać się innym człowiekiem) nie ma innego
sposobu niŜ przejść przez okres bolesnego rytu separacji i wykluczenia. MoŜna, co prawda
zaaplikować środki znieczulające w postaci róŜnych udogodnień w ośrodkach, ale pamiętać

572
A. P. Cohen, Wspólnoty znaczeń, przeł. K. Warmińska, w: M. Kempny, E. Nowicka (red.), Badanie kultury.
Elementy teorii antropologicznej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003.
367
trzeba, Ŝe nie będzie mieć to większego wpływu na integrację. Antropolog powinien zadać teŜ
pytanie, komu one mają słuŜyć, kto z nich będzie miał większą korzyść? Uchodźcy, czy
urzędnicy i humanitariusze?
Większość dotychczasowych wniosków zawartych w konwencjonalnych raportach
napisanych po przeprowadzeniu lustracji w ośrodkach stwierdza, Ŝe choć generalnie
warunki są w nich dobre - tzn. spełniające określone standardy związane z ilością metrów
kwadratowych przypadających na jednego pensjonariusza, prawidłowym oświetleniem,
czystością i dostępem do opieki medycznej - to jednak w wielu szczegółowych kwestiach
przydałaby się poprawa tych warunków. Tym bardziej, Ŝe nie jest ona taka sama we
wszystkich istniejących placówkach.
Stąd dotychczasowe rekomendacje skupiają się głównie na wyrównaniu i polepszeniu
dotychczasowych warunków bytowych oraz niektórych kwestii związanych z pomocą
medyczną, prawną i edukacyjną. Stoją one na gruncie dotychczasowego systemu organizacji
względnie długiego pobytu uchodźców w ośrodkach. Trudno nie zgodzić się z nimi w
zasadzie, choć musimy zauwaŜyć, Ŝe powinny one zwracać większą uwagę takŜe na niektóre
kwestie kulturowe. Poza tym kryterium finansowe (jak najtańsza oferta) nie powinno być
jedynym kryterium branym pod uwagę przy wyborze ośrodka wynajmowanego od
prywatnych właścicieli, ale być jednym z wielu.
Postulujemy tutaj, aby wszystkie ośrodki spełniały minimalne kryteria
zakwaterowania, gdyŜ nie wszystkie je do tej pory spełniały. Po pierwsze dotyczy
infrastruktury technicznej:
- odpowiedniego ogrzewania w zimie i całodobowego dostępu do ciepłej wody
(kryterium tego nie spełniał ośrodek w Jadwisinie);
- zadbanie o szczelne okna, zamki i klamki w drzwiach, sprawnie funkcjonujące i
czyste sanitariaty. Przy czym naszym zdaniem powinny być one dostosowane od razu do
muzułmańskich wymogów higienicznych;
- przeprowadzanie niezbędnych remontów tam gdzie są one najpilniejsze (najwięcej
usterek w infrastrukturze technicznej było w ośrodku w Wołominie i na Siekierkach);
- wymiana zniszczonych sprzętów związanych z wyposaŜeniem pokojów (szafy, łóŜka
itp.).
Po drugie, jeśli chodzi o wspomniane przez nas praktyki stałej dewastacji sprzętów i
infrastruktury to moŜna byłoby je ograniczyć gdyby uŜytkowanie danego sprzętu było
przypisane określonej niewielkiej grupie osób, które przynajmniej formalnie byłyby za niego
odpowiedzialne. Z tego punktu widzenia lepiej sprawdzają się aneksy mieszkalne złoŜone z
dwóch, trzech pokoi mające własną kuchnię, łazienkę i ubikację niŜ pojedyncze pokoje i
łazienki na korytarzu dla nieokreślonej liczby osób. Tanie telewizory z moŜliwością dostępu
do telewizji satelitarnej, powinny być na wyposaŜeniu kaŜdego pokoju. W sytuacji, gdy jest to
368
niemoŜliwe, powinno zwiększyć się przynajmniej na korytarzu liczbę telewizorów, kuchenek
do gotowania i łazienek, gdyŜ są to urządzenia, o które najczęściej wybuchają konflikty. Przy
czym zachowanie czystości w ubikacjach nigdy nie będzie moŜliwe, jeśli nie będą one
dostosowane do zwyczajów muzułmańskich. Minimum, co powinno się w nich znajdować to
kran z wodą bezpośrednio przy muszli klozetowej z węŜykiem i konewka do polewania.
Najlepiej jednak, aby sanitariaty te były przystosowane do pozycji kucznej.
Po trzecie, w ramach określonych minimów (gdyŜ zdajemy sobie sprawę, Ŝe obecnie
w Polsce nie moŜna oczekiwać zbyt wiele) powinno się poprawić przynajmniej niektóre
elementy związane z dostępem do opieki medycznej. Przede wszystkim w ośrodku dyŜury
powinno mieć przynajmniej dwóch lekarzy (róŜnej płci), z których jeden (koniecznie kobieta)
najlepiej jakby był ginekologiem. Oczywiście byłoby teŜ dobrze gdyby w gabinetach
lekarskich znajdował się teŜ podstawowy sprzęt specjalistyczny, w tym równieŜ aparat EKG i
USG, a opieką ze strony psychologa objęci byliby nie tylko dorośli, ale równieŜ dzieci.
Przydatne byłyby równieŜ Ŝłobki i przedszkola na terenie samych ośrodków.
Po czwarte, w zakresie edukacji dzieci uchodźców przydatne byłyby rozwiązania
systemowe, które umoŜliwiłyby posyłanie dzieci do szkoły jedynie na początku kaŜdego
semestru szkolnego, a nie w chwili przyjazdu do placówki. Wcześniej dzieci te powinny
natomiast trafiać na lekcje wyrównawcze. Same zaś szkoły, w których uczą się uchodźcy
powinny być objęte specjalnym systemem z programami integracyjnymi i szkoleniami
nauczycielami z zakresu kultury krajów pochodzenia uchodźców, w tym obecnie przede
wszystkim z zakresu specyfiki kultury czeczeńskiej. Powinno objąć się ich równieŜ
systematycznym douczaniem, gdyŜ rodzice dzieci uchodźców nie są w stanie im pomóc tak
jak robią to rodzice dzieci polskich. Brak takiego systemu douczania powoduje, Ŝe dzieci
uchodźców przepychane są z klasy do klasy, co w konsekwencji powoduje, Ŝe są one nie
przygotowane do zdania egzaminów końcowych i zamyka im to drogę do gimnazjów czy
szkół ponad gimnazjalnych.
Po piąte, we wszystkich ośrodkach istnieje deficyt urządzeń (a w niektórych nie ma
ich w ogóle), które pozwoliłyby uchodźcom (dzieciom i dorosłym) na aktywniejsze i
przyjemniejsze spędzanie w nim czasu, którego mają tak duŜo. We wszystkich ośrodkach,
powinny być koniecznie place zabaw dla dzieci, miejsca do gry w piłkę, czy inne urządzenia
sportowe. Co więcej powinno się chętnym zorganizować dodatkowe zajęcia sportowe:
chodzenie na basen, lekcje tańca, gimnastykę czy sztuki walki. Powinny być odpowiednio
wyposaŜone świetlice (w przybory plastyczne, sprzęt audiowizualny czy rzutnik prelekcyjny
oraz przede wszystkim komputery z dostępem do internetu) i działające biblioteki z
369
księgozbiorem w językach, którymi posługują się uchodźcy, przede wszystkim w języku
rosyjskim.
Po szóste, podjęcie na stałe działań, które w ostatnich latach pioniersko były
realizowane przez Polską Akcje Humanitarną w ramach Partnerstwa „MUR” mające na celu
zwiększenia szans na integrację społeczno-zawodową uchodźców. Otwarcie kursów
zawodowych, które nie tylko zaktywizowałyby uchodźców, ale pozwoliły im nabyć przydatne
umiejętności potrzebne na polskim rynku pracy. Podkreślić naszym zdaniem naleŜy, Ŝe z
wielu róŜnych wymienionych tu działań te są być moŜe najwaŜniejsze, gdyŜ przyczyniają się
do z redukowania w nich poczucia straty czasu, jakie przeŜywają podczas długiego pobytu w
ośrodku.
Po siódme wreszcie, nie zawsze sami pracownicy ośrodka mają odpowiednie warunki
do pracy. Tymczasem rolę, jaką odgrywają wobec uchodźców i stres, na jaki są naraŜeni
uprawnia ich naszym zdaniem zarówno do wyŜszych zarobków, jak i odpowiednich
warunków pracy. Ze względu na ich potrzeby naleŜałoby przede wszystkim wziąć pod uwagę
następujące postulaty:
- doposaŜenie w sprzęt biurowy pracowników socjalnych ośrodków, z moŜliwością
wykorzystywania go równieŜ przez uchodźców. Szczególnie chodzi o ksero, komputery,
drukarki i dostęp do internetu (często tego sprzętu brakuje i choćby komunikacja z ośrodkiem
jest utrudniona);
- zwiększenie liczby pracowników socjalnych, tak, aby docelowo było to zgodne z
normą europejską czyli jeden pracownik socjalny na około 50 pensjonariuszy. Generalnie
same ośrodki powinny być mniejsze;
- organizowanie cyklicznych warsztatów dla wszystkich pracowników ośrodka (w
tym takŜe personelu pomocniczego, nauczycieli, ochrony, lekarzy i pielęgniarek) oraz
wolontariuszy zanim podejmą w nich pracę z zakresu komunikacji międzykulturowej,
informacji o krajach pochodzenia uchodźców i sposobami radzenia sobie ze stresem;
- uwraŜliwienie ich na problemy związane z przemocą domową, którą moŜna
zaobserwować w rodzinach wielu uchodźców.
Wymienione postulaty to podstawowy pakiet, których zrealizowanie zapewniłoby
faktycznie godne warunki pobytu w ośrodkach wszystkim uchodźcom. Częściowo były juŜ
zresztą zgłaszane wielokrotnie przez wiele organizacji i osób monitorujących sytuacje w
ośrodkach. Obecnie wprowadzane są one bardzo wybiórczo i tylko w niektórych ośrodkach.
Czy są one w interesie uchodźców? Na pewno, tak przy załoŜeniu, Ŝe dotychczasowy
system ich przyjmowania i długiego pobytu w procedurze a tym samym w ośrodkach się nie
zmieni. Jest on takŜe w interesie Urzędu ds. Cudzoziemców, który będzie mógł zbierać
370
pochwały za tak „doskonałe” warunki stworzone poszukiwaczom azylu na czas procedury i
być dumny ze swojego „humanitarnego” podejścia. Będzie teŜ z korzyścią dla organizacji
pozarządowych i wolontariuszy, którzy otrzymają nowe pola do zagospodarowania w ramach
swojej działalności humanitarnej. Wprowadzenie tych wszystkich zmian i udogodnień
wymaga oczywiście przeznaczania znacznie większych środków budŜetowych na ten cel niŜ
obecnie albo nowych programów operacyjnych typu EQUAL i z tego względu natrafiać
będzie zapewne na opory. Nie mniej jednak w przeciągu najbliŜszych lat jest to naszym
zdaniem program, jak najbardziej realny. Pytanie tylko czy warto go realizować? Czy
uwzględnia on rzeczywiście potrzeby uchodźców?
Odpowiedź na nie jest juŜ inna. Poszukiwacze azylu oczywiście nie będą mieli nic
przeciwko lepszym warunkom pobytu, ale przyjechali oni nie po to, aby spędzić kawałek
swojego Ŝycia nawet w najbardziej luksusowych warunkach, które tak naprawdę nie zmienią
nic w ich niepewnej sytuacji Ŝyciowej. Przyjechali, aby rozpocząć Ŝycie na nowo, w co
najmniej nie gorszych warunkach, jakie mieli w swoich krajach pochodzenia a bez względu
na powody, z jakich wyjechali wszyscy spodziewają się, Ŝe będą one lepsze. Jeśli mają juŜ
zapewnione poczucie bezpieczeństwa to chcą przede wszystkim pracować i zarabiać. Mieć
prawdziwy dom i rodzinę.
Dlatego, jeszcze raz powtórzmy, przy załoŜeniu, Ŝe muszą długo przebywać w „tych
obozach”, jak nazywają ośrodki, to ich zdaniem powinny one znajdować się przede
wszystkim w Warszawie lub innych duŜych miastach573, z zapewnioną dobrą komunikacją
publiczną, gdzie będą mogli znaleźć pracę, rozrywki i przyjaciół, a takŜe grupy wsparcia od
innych imigrantów ich własnej narodowości. To przede wszystkim, a dopiero na drugim
miejscu są wszystkie inne udogodnienia, o których pisaliśmy wcześniej.
Występując, więc poniekąd w ich imieniu moŜemy tylko zaapelować, Ŝe jeśli musi juŜ
tak być to lepiej, aby ośrodki te znajdowały się w duŜych miastach a zakaz pracy dla osób
będących w procedurze uchodźczej został zniesiony. UwaŜamy, Ŝe w obecnej sytuacji na
rynku pracy w Polsce nie ma on większego uzasadnienia, a obawa, Ŝe zwiększy to napływ
cudzoziemców, którzy pod pretekstem ubiegania się o azyl, będą chcieli w Polsce pracować,
jest równieŜ w obecnych warunkach dość iluzoryczna. Fakt, Ŝe zakaz ten nie jest realizowany
w praktyce tym bardziej uzasadnia jego zniesienie. Istnienie jego, jak równieŜ strach przez
lokowaniem ośrodków w Warszawie ma charakter raczej psychologiczny związany z resztą i
z innymi lękami, jakie wywołują „obcy”.

573
Z uwagi na fakt, Ŝe uznani uchodźcy i osoby na pobycie tolerowanym osiedlają się najchętniej w okolicy,
którą juŜ znają, gdzie wcześniej przebywali w ośrodku, to powinny się one znajdować w większych miastach ale
raczej poza Warszawą, gdzie najtrudniej o mieszkanie komunalne a koszty wynajmu są największe.
371
Spełnienie nawet tego postulatu nie usatysfakcjonuje wszystkich uchodźców.
Problemem są, bowiem same ośrodki, które jak pisaliśmy nie mogą pełnić funkcji
prawdziwego domu. Nie są i nigdy nie będą miejscem prawdziwej integracji. Jakie by one nie
były, to przebywanie w nich długi czas jest niszczące dla psychiki ich pensjonariuszy. MoŜna
by tu oczywiście rozwaŜyć, czy samodzielne osiedlanie się nie powinno być stosowane na
szerszą skalę, a ośrodki oczywiście odpowiednio mniejsze nie powinny być zarządzane przez
organizacje pozarządowe, jak w wielu innych krajach europejskich a nie przez Urząd ds.
Cudzoziemców. Mogłoby stać się to oczywiście wówczas gdyby organizacje te uzyskały
środki na taką działalność. Wydaje się jednak, Ŝe osoby bardziej zmotywowane do pomagania
uchodźcom niŜ urzędnicy, którzy „nie realizują Ŝadnej misji”, lepiej potrafiłyby je
zagospodarować z poŜytkiem dla uchodźców, choć i oni nie zawsze dają taką gwarancję.
Uchodźcy są często przez nich spostrzegani, jak pisze Ann-Belinda Steen, jako
„problem”, dla którego trzeba znaleźć rozwiązanie i siłą rzeczy traktowani są jak dzieci, które
same sobie nie poradzą i muszą to zrobić za nich zawodowcy i eksperci. Chcąc nie chcąc
profesjonalni dobroczyńcy, tak jak urzędnicy od razu klasyfikują uchodźców jako „klientów”.
Zamiast tworzyć warunki do jak najszybszego usamodzielnienia się uchodźców
profesjonaliści biorą ich w opiekę, poprzez zaopiekowanie się tym, co sami zidentyfikowali
jako „problem uchodźców”574. W ten sposób ubezwłasnowolniają ich, sprawując władzę nad
nimi poprzez podejmowanie za nich decyzji. Sama zaś pomoc świadczona przez
humanitariuszy od czasu pracy Williama Shawcross’a Ouality of Mercy została poddana
krytycznej ocenie i uwaŜana jest dzisiaj za jeden z waŜniejszych tematów podejmowanych
przez studia na uchodźcami575.
Wnioskodawcy o status uchodźcy pragną jednak nade wszystko otrzymać pozytywny
w ich sprawie status, stanąć samodzielnie na nogi i przestać wreszcie być „uchodźcami”.
Pozbyć się, jak najszybciej tej wykluczającej ich z normalnego społeczeństwa etykiety. Tak
to, bowiem wygląda z ich punktu widzenia. Uchodźca to człowiek z pogmatwanym
Ŝyciorysem, którego przyszłość jest niejasna. Z chwilą, gdy jego sytuacja się stabilizuje
przestaje być „uchodźcą”. Wyzwanie, które stoi przed nim to zbyt długi okres czasu, jaki
musi czekać na wydanie decyzji, co prowadzi do jego alienacji w ośrodku. Postawy personelu
administracyjnego, które przejawiają się w lekcewaŜącym podejściu do Ŝycia innych ludzi,
manifestujące się w tym, Ŝe nie interesuje ich zbytnio to, czy będą oni przebywać w ośrodku
pół roku, rok, czy kilka lat, bo przecieŜ sami są sobie winni, Ŝe znaleźli się w takiej sytuacji,

574
A.-B. Steen, The Tamil Refugee Experience in Denmark and England, University of Copenhagen and Danish
Centre for Human Rights, Copenhagen 1993.
575
W. Shawcross, Quality of Mercy: Cambodia, Holocaust, and Modern Conscience, Simon & Schuster, New
York 1984.
372
są chyba najbardziej nieludzkie w całym tym zagadnieniu. W gruncie rzeczy przejawia się w
nich pogarda dla cudzego Ŝycia, choć większość urzędników nie stykając się z uchodźcami,
na co dzień w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy.
Nie jest prawdą, Ŝe długi czas rozpatrywania wniosków wynika ze stopnia
skomplikowania poszczególnych przypadków, bo nad Ŝadnym z nich praca nie trwa pół roku
a tylko w najgorszym przypadku kilka dni. Długie procedury są wynikiem jedynie przyjętego
załoŜenia, Ŝe to uchodźca winien czekać a nie urzędnik, zbyt małej liczby osób rozpatrujących
składane wnioski oraz nie przestrzegania kolejności w ich rozpatrywaniu, czego efektem są
przypadki będące nawet w pierwszej procedurze kilka lat.
Powinien zostać przyjęty system rozpatrywania wniosków na wzór szwedzki, w
którym łączny czas pobytu w procedurze (z procedurą odwoławczą i sądową) nie powinien
wynieść więcej niŜ 10 miesięcy. Sprawy proste, czyli tzw. procedury przyspieszone powinny
trwać do 14 dni, normalne do 70 dni, a trudne do 90 dni. Wcześniej oczywiście powinny być
w ten sposób sklasyfikowane i rozpatrywane w kolejności napływających wniosków. W
miarę ich komplikacji zajmować się nimi powinni coraz bardziej doświadczeni urzędnicy. Na
przykład sprawy proste mogliby rozpatrywać pracownicy na stanowisku referendarza,
normalne na stanowisku specjalisty, zaś trudne główni specjaliści posiadający wiedzę z
zakresu prawa i sytuacji w krajach pochodzenia (obecnie nie jest to w Ŝaden sposób
uregulowane). Z kolei Rada do Spraw Uchodźców powinna rozpatrywać odwołania w ciągu
kolejnych 90 dni, a sądy w sprawach zaskarŜonych wydawać wyroki w czasie nie dłuŜszym
niŜ 4 miesiące. Podobnie teŜ poza procedurą uchodźczą wnioski o zezwolenie na pobyt stały
lub czasowy nie powinny przekraczać 2 miesięcy a w sprawach o obywatelstwo 3 miesięcy.
Dodatkowo powinno się takŜe przyjąć jako zasadę, Ŝe jeśli wnioskodawca ma
otrzymać decyzję negatywną, to powinien otrzymać ją moŜliwie jak najszybciej, inaczej tylko
potęgujemy jego traumę. W wypadkach, w których by z jakiś powodów przetrzymano
uchodźcę powyŜej roku bez wydania decyzji, to wówczas Urząd powinien wziąć winę na
siebie, a uchodźca z automatu dostać prawo pobytu w Polsce. Dopiero po przyjęciu takich
zasad moŜna by uznać, Ŝe system azylowy jest rzeczywiście cywilizowany i liczy się z
człowiekiem niezaleŜnie od tego, czy spełnia on wymogi Konwencji czy teŜ nie.
Przyjęcie go rozwiązałoby wiele kwestii związanych z pobytem uchodźców w
ośrodkach. Zmniejszyłoby generalnie koszty wydatkowane na pobyt jednego uchodźcy w
ośrodku, a zaoszczędzone środki moŜna byłoby przeznaczyć na podniesie jakości tych
placówek. Wiele zresztą z postulatów, o których wspomnieliśmy wcześniej nie byłaby tak
konieczna i pilna gdyby pobyt w ośrodkach większości uchodźców był bardzo krótki. Ośrodki
poza-warszawskie moŜna byłoby utrzymać bez większych zmian, a zezwolenie na pracę
373
wydawać tylko tym, których sprawy zostały zakwalifikowane jako trudne bądź znalazłyby się
w procedurze odwoławczej.
Dla osób, które otrzymały juŜ status uchodźcy, ochronę uzupełniającą lub pobyt
tolerowany a obecnie ze zrozumiałych względów nie zawsze mogą liczyć na samodzielne
mieszkanie, powinno się zorganizować specjalne tylko dla nich przejściowe ośrodki
integracyjne. Dopiero w nich moŜna byłoby z większym powodzeniem zastosować cały
pakiet działań integracyjnych łącznie z solidną nauką języka polskiego, polskich tradycji
kulturowych i kursów zawodowych. To będzie takŜe dla nich nadal okres pewnej separacji i
wykluczenia, ale tym, którzy zdadzą go pomyślnie da juŜ pewną nadzieję na lepszą
przyszłość. Działania te powinny być intensywne i krótkie. Ich celem powinno być danie
uchodźcom tylko pewnych narzędzi do tego, aby samodzielnie dawali sobie radę a nie
wyręczanie ich we wszystkim. Skutkiem długich programów integracyjne, jak np. w Danii
była tylko wyuczona bezradność uchodźców. Pobyt w tego typu ośrodkach powinien być
ograniczony od, 3 do co najwyŜej 6 miesięcy, po którym powinni być wstępnie przygotowani
do samodzielnego Ŝycia w Polsce. Reszta zaleŜy juŜ tylko od nich.

*
Refleksja antropologiczna. Kończąc naszą ksiąŜkę, musimy jeszcze raz podkreślić,
Ŝe prawdy o uchodźcach nie da się zawrzeć w klasycznym naukowym sensie tego słowa.
Uchodźców nie moŜna zdefiniować, a definicja zwarta w Konwencji Genewskiej moŜe być
tylko punktem wyjścia. Precyzja wymagana przy uŜyciu pojęć prawnych przy bliŜszym
zbadaniu okazuje się iluzoryczna. Podobnie teŜ badania ilościowe faktycznie nie dostarczają
Ŝadnych twardych danych, których nie moŜna by podwaŜyć. Uchodźcy nie mogą zostać ujęci
za pomocą tylko faktów i logiki liczb, których pełno znajdujemy w pracach na ich temat.
Liczby są dyskusyjne, a pojęcie uchodźcy niejasne. Uchodźców nie moŜna, więc całościowo
opisać, bo jak pisze jeden ze współczesnych autorytetów antropologicznych uchodźcy „nie
utrzymują stale tego samego wizerunku”576.
W kontakcie z uchodźcami doświadczamy, Ŝe pojęcia „prawdy” i „fałszu” są kruche.
Narzędzia analityczne, które moŜna by zastosować w „normalnej” monografii etnograficznej
w studiach nad uchodźcami są mało uŜyteczne. Uchodźcom brakuje pewnych cech, struktury,
jednej kultury, jednego języka, jednej grupy, charakterystycznych dla „starych społeczności”.
Reprezentują coś zupełnie nowego, co jak twierdzi Clifford, opiera się ostatecznemu
podsumowaniu577. Nie moŜna ich badać, jak „tradycyjnych dzikich”, porozmawiać ze

576
J. Clifford, Introduction: Partial Truths, w: Writing Culture. The Poetics and Politics of Ethnography, J.
Clifford and G. E. Marcus (eds.), Berkeley 1986, s. 10.
577
Ibidem, s. 16.
374
starszymi z wioski lub wymyślić funkcjonalizm strukturalny578. W studiach nad uchodźcami
kultura zostaje zakwestionowana, nie ma Ŝadnych uprzywilejowanych pozycji, Ŝadnej
perspektywy absolutnej, Ŝadnego ostatecznego rozrachunku579. Składa się z samych zaburzeń
i braku pewności, które składają się na kulturę uchodźców same w sobie.
Kim są więc realni uchodźcy mieszkający w Polsce? MoŜemy odpowiedzieć tylko, Ŝe
uchodźcy to ludzie, którzy nie znajdują się „ani tu, ani tam”, Ŝyją w sytuacji duŜej niejasności
i braku poczucia bezpieczeństwa, a ich przyszłość Ŝyciowa jest wysoce niepewna, bo w
przeciwnym razie nie byliby uchodźcami.

578
A.-B. Steen, The Tamil Refugee Experience in Denmark….
579
P. Rabinow & W. M. Sullivan, The Interpretive Turn: Emergence of an Approach, w: Interpretive Social
Science. A Reader, P. Rabinow and W. M. Sullivan (eds.), Berkeley 1976, p. 6.
375

ANEKS I

Natalia Słodzinka (studentka IEiAK UW)


Historie uchodźcze
Najbardziej zajmującym mnie zagadnieniem było to, jak uchodźcy opowiadają o
przeŜytych doświadczeniach i czy kobiety i męŜczyźni mają odmienne, sobie tylko właściwe
sposoby prowadzenia narracji.
Na Siekierkach zdarzały się dni, kiedy niełatwo było w ogóle zastać mieszkańców.
Dotyczyło to zwłaszcza kobiet, których jest tam zdecydowanie mniej niŜ męŜczyzn. W
ośrodkach zamieszkałych przez Czeczenów nie ma problemu z nieobecnością uchodźców, a i
kobiet jest tam duŜo. Jak się jednak okazało, nie oznacza to wcale łatwości znalezienia
rozmówczyń. Wiele kobiet odmówiło mi wywiadu, bo nie chciały o swoich doświadczeniach
opowiadać obcej osobie. MęŜczyźni byli do tego bardziej skorzy, więc kiedy np. udało się
namówić na wywiad kobietę, której mąŜ znajdował się w pobliŜu, to i tak on przejmował rolę
mojego rozmówcy. Tak nakazują czeczeńskie wzorce Ŝycia rodzinnego, Ŝe to męŜczyzna
wiedzie prym w rozmowie. Udało mi się jednak przeprowadzić kilka wywiadów z samymi
kobietami, zarówno Czeczenkami, jak i Afrykankami i zauwaŜyłam, Ŝe wszystkie te
rozmowy są krótsze niŜ przeciętne wywiady z męŜczyznami. Prowadzenie rozmów równieŜ
przychodziło mi z duŜo większym trudem, gdyŜ kobiety zwykle odpowiadały na pytania
lakonicznie i trzeba było delikatnie i cierpliwie „wyciągać” od nich informacje. Inaczej
męŜczyźni: oni mówili to, co chcieli powiedzieć, nawet jeśli nie było to bezpośrednio
związane z moim pytaniem. Sprawiali wraŜenie, Ŝe wiedzą dokładnie, co chcą przekazać do
wiadomości jak najszerszego grona osób i rozmowa ze mną jest po prostu jeszcze jedną do
tego okazją. MęŜczyźni mieli teŜ generalnie większą niŜ kobiety orientację w sytuacji
politycznej, która leŜała u podstaw konfliktu zbrojnego w ich kraju. Czeczeni w większości
wypowiadali się pochlebnie o prezydencie Dudajewie, a spośród dwóch następujących po
nim liderów: Maschadowa i Basajewa popierali raczej tego pierwszego jako doświadczonego
i rozsądnego polityka, który chciał pokojowo zaŜegnać konflikt. Kobiety, pytane o ocenę
tych postaci, często nie potrafiły udzielić odpowiedzi i odsyłały mnie do męŜów jako lepiej
poinformowanych.
ZauwaŜyłam, Ŝe męŜczyźni nie mieli problemu z opowiadaniem o doświadczonej
przemocy, np. o torturach, podczas gdy kobiety, które w większości padły ofiarą gwałtu,
niechętnie przywoływały w rozmowie wspomnienia o tych wydarzeniach. Rzucało się w
oczy, Ŝe dramatyczne wspomnienia były wciąŜ obecne w ich myślach, z trudem jednak
przychodziło wyraŜenie ich słowami. Rozmówczynie miały nadzieję, Ŝe same poradzą sobie
z dźwiganym cięŜarem i nie miały Ŝadnych tendencji do heroizacji swoich przeŜyć. Tylko
dzięki długotrwałemu podtrzymywaniu kontaktu i dzięki rekomendacji kogoś będącego
wspólnym znajomym udaje się czasem usłyszeć bardziej szczere i obszerne relacje. Historię
jednej z rodzin czeczeńskich poznałam dopiero po pół roku odwiedzania ich co tydzień. Było
to dla nich widocznie na tyle osobiste wspomnienie, Ŝe mogli o nim opowiedzieć tylko
komuś, kto zapracował na ich zaufanie. Kobieta z Somalii natomiast zgodziła się ze mną
porozmawiać po usilnych namowach swojego rodaka, który znał mnie juŜ od kilku miesięcy.
Podobnych obserwacji dokonała Francesca Declich prowadząc badania wśród ofiar
przemocy wojennej w Somalii. MęŜczyźni obszernie opowiadali jej o przeŜytych torturach.
Nie poruszali przy tym kwestii swoich odczuć, tylko relacjonowali zdarzenie.
Prawdopodobnie po latach będą do niego wracać, opowiadając o nim wnukom jako o części
swej heroicznej przeszłości. Fakt, Ŝe przeŜyli, a więc przezwycięŜyli okrucieństwo, był dla
nich powodem do publicznego okazywania dumy.
Podobny pogląd reprezentowali takŜe moi somalijscy rozmówcy. Kobieta widziała
376
wyraźną róŜnicę pomiędzy doświadczeniem tortur, których ofiarą padają męŜczyźni, a
gwałtem, którego sama doświadczyła. Jest on dla niej hańbą, o której nie chce opowiadać
nawet osobom Ŝyczliwym, nawet takim, o których wie, Ŝe rozmowa z nimi przyniosłaby jej
ulgę. Była raz u psycholoŜki, czuła się przez nią zrozumiana i dobrze tę wizytę wspomina,
nie zamierza jednak kontynuować rozmów z tamtą ani Ŝadną inną psycholoŜką. Tak to
skomentował męŜczyzna z Somalii: Często one nic o tym nie mówią, utrzymują to w
tajemnicy, nie chcą, Ŝeby ludzie o tym mówili, więc decydują się być cicho. To problem
psychologiczny. Nie ma po co ogłaszać tego publicznie, bo nie ma Ŝadnej władzy
administracyjnej, która by jej pomogła. Więc lepiej być cicho. Jak kobieta jest zgwałcona, to
odebrano jej godność. Ale męŜczyzna mówi i mówi. (...) Jeśli doświadczy przemocy, to jest
uwaŜany za bohatera. Będzie wzbudzał postrach i plemię wybierze go na obrońcę
[Somalijczyk, lat 28].
WaŜną przyczyną trudności, jakie mają uchodźcy w dzieleniu się swoimi
wspomnieniami, jest poczucie, ze ktoś, kto nie przeŜył tego, co oni, nie będzie w stanie ich
zrozumieć. Kto nie był tam choćby godzinę, ten nie moŜe nas zrozumieć powiedziała mi
jedna z Czeczenek. Rozmawiając z towarzyszami niedoli, kaŜdy z nich moŜe znaleźć w
cudzych historiach odbicie własnej, a to daje poczucie wspólnoty i porozumienia, podczas
gdy wśród członków społeczności goszczącej czują się oni wyobcowani i samotni ze swoim
bólem.
Problem ten omawia takŜe Michael Jackson wychodząc z załoŜenia, Ŝe cechą ludzkiej
egzystencji jest funkcjonowanie na dwóch poziomach: jako jednostka i jako część
społeczności. Na poczucie toŜsamości i przynaleŜności do wspólnoty składają się: Ŝycie na
ziemi od pokoleń naleŜącej do przodków, rodzinne groby i własność domostw, rodowe
imiona oraz sfera duchowa. Relacja pomiędzy mikro- i makrokosmosem, czyli pomiędzy
byciem autonomicznym podmiotem dla siebie a anonimową cząstką całości dla
społeczeństwa jest zmienna, ale pewna chwiejna równowaga musi być zachowana, by
człowiek normalnie funkcjonował. Gdy proporcje w tej relacji zostaną trwale zaburzone,
człowiek przeŜywa traumę.
Sytuacja uchodźcza to albo zagubienie w obcej, nieograniczonej przestrzeni podczas
ucieczki, albo zamknięcie i bierność obozów. Obie sytuacje odbierane są jako śmierć
społeczna i hańba. Ludzie stają się juŜ tylko obiektami działań innych, waŜne jest to, jak inni
(urzędnicy przyznający status, pracownicy ośrodków) ich postrzegają. Oni sami tracą
poczucie podmiotowości. Są uratowani, ale zdegradowani i poniŜeni. Ograniczające ich
reguły odbierają jako opresyjne nie dlatego, Ŝe w domu nie mieli reguł, ale dlatego, Ŝe tamte
były ich własne, a te są im narzucone z zewnątrz. W tej sytuacji jedyną sferą, o której jeszcze
mogą sami decydować i do której nikt obcy nie ma dostępu, są ich wspomnienia. Szczerość
uznają za przywilej nie dla nich, co ma istotny wpływ na przebieg rozmowy z badaczem i
uzyskane przez niego informacje. Uchodźcy mają poczucie przepaści między sobą a kimś,
kto nie podziela ich doświadczenia. Ich odczucia nie znajdują odbicia w jego odczuciach.
Jeśli zachowanie jednostki nie znajduje odbicia w otoczeniu, potęguje to jej poczucie obcości
i samotności.
Dla przykładu na potwierdzenie powyŜszych tez przytaczam zestawione historie
męŜczyzny i kobiety z Kamerunu i podobnej pary z Somalii. Od razu rzuca się w oczy
róŜnica w długości historii męskich i kobiecych.

Historia uchodźcy z Somalii

Przyjechałem z Somalii. Głównym problemem w moim kraju jest wojna


377
domowa trwająca juŜ 17 lat. Pomiędzy nami samymi, róŜnymi grupami, grupami

religijnymi, plemionami. KaŜda grupa ma swoich liderów i chce władzy nad całym

krajem. To jest główny problem w Somalii. Moim konkretnie problemem jest to, Ŝe

pochodzę z małego plemienia, Ŝyjemy w mieście, w Mogadiszu, i trudno nam się tam

utrzymać. Cierpimy z braku bezpieczeństwa i ekonomicznie, właściwie ze wszystkim.

Tylko duŜe grupy mogą normalnie funkcjonować. Np. jeśli małej grupie uda się Ŝyć na

dobrym poziomie, to oni ich tego pozbawiają. Np. mój dom został nam zabrany siłą i

nie mogliśmy nic zrobić, bo jesteśmy małym plemieniem. Gdybyśmy byli duŜym

plemieniem, byłoby lepiej. I to jest ten problem, jeśli jest ci choć trochę lepiej, to ci to

siłą zabiorą, jak nam. Więc po pierwsze uciekłem w związku z problemem domu, po

drugie byłem w niebezpieczeństwie. Mój ojciec został zabity w 2001 r. przez tych ludzi,

przez specjalną grupę z tamtego plemienia. Więc problemy, które zaowocowały moją

ucieczką do Polski, zaczęły się w 2001 r., rok później ja teŜ byłem postrzelony. DuŜe

plemiona chcą kontrolować wszystko w kwestiach socjalnych, ekonomicznych,

wszystkich, na swoim terenie. Komuś z Polski trudno to zrozumieć. To nie jest tak, Ŝe

całe plemię robi te rzeczy, tylko wyznaczona grupa. To jak mafia. W 1991 r., jak

zaczęła się wojna, to wyjechaliśmy do Kenii. Spędziliśmy 7 lat w obozie dla uchodźców,

wróciliśmy w 1997 r. i wszystko było zmienione, upominaliśmy się o swoje prawa aŜ do

2000 r. Zwoływano radę starszych plemienia i mój ojciec do nich przemawiał.

Nie byłem zaangaŜowany w Ŝadne działania wojenne. Kiedy wojna się zaczęła
miałem 11 lat. Nikt inny z mojej rodziny teŜ nie. Jestem jedynym męŜczyzną po śmierci
ojca. Poza tym mam tylko siostry.
Po powrocie z Kenii nie pracowałem, Ŝyliśmy tak po prostu, w mieście jest taki
system pomocy [shaha], w ramach plemienia. Ludzie, którzy się znają, pomagają sobie
wzajemnie. Nie ma pracy, plemię rządzące kontroluje biznes, pracować moŜna tylko jak się
ma znajomości.
Przed wojną było fantastycznie! Pamiętam to, byłem młody, ale pamiętam. Było
normalne Ŝycie, a potem – strasznie, pamiętam zabijanie, masakra. W 1993 r. nawet
Amerykanie opuścili kraj. Ja byłem młody, ale pamiętam cierpienie. Nieraz szliśmy pieszo,
droga do granicy była bardzo zła. Nie mogliśmy wchodzić do miast, bo miasta były
okupowane, więc ukrywaliśmy się w lasach. W Kenii teŜ było bardzo źle, w afrykańskich
obozach dla uchodźców jest bardzo źle, ale przynajmniej Ŝyliśmy w pokoju. Mieszkaliśmy w
namiocie, z czasem upodobnił się on do tradycyjnego domu. Dawano nam jedzenie, nie było
378
Ŝadnej moŜliwości pracy. Nie mam Ŝadnego wykształcenia. Nauczyłem się trochę
angielskiego w Somalii i nic więcej.
DuŜo się mówi o problemach dziecięcych armii, ale właściwie w Somalii nie moŜna
mówić o zmuszaniu do walki, kaŜde plemię wyznacza grupę, która ma go bronić, więc
męŜczyźni i chłopcy biorą broń. Więc tym dzieciom starsi mówią, Ŝeby wzięli broń i bronili
swojego plemienia. Mają oni około 15 lat i mniej, 13, 14. Ale nie ma ich tak duŜo. Z kolei
kobietom często grozi np. gwałt. Zwłaszcza jeśli jest jakiś konflikt między grupami. Jeśli
konflikt się wycisza, to i gwałty się kończą. Jeśli zaczyna się konflikt, to są grupy, które to
robią. Zawsze w innym plemieniu. We własnym byłoby trudno, bo wszyscy się znają i
kobieta moŜe poskarŜyć się starszym, więc robi się to we wrogim plemieniu. Często one nic
o tym nie mówią, utrzymują to w tajemnicy, nie chcą, Ŝeby ludzie o tym mówili, więc
decydują się być cicho. To problem psychologiczny. Nie ma po co ogłaszać tego publicznie,
bo nie ma Ŝadnej władzy administracyjnej, która by jej pomogła. Więc lepiej być cicho.
Rodzina zawsze jej pomoŜe, bo wiedzą, Ŝe to coś, czego nie moŜna było powstrzymać, poza
kontrolą, nic nie moŜna było zrobić. MąŜ tak samo, pomoŜe jej. Ale społeczność juŜ inaczej:
będą dyskutować: „Ona została zgwałcona” itd. Więc lepiej nie mówić. Kobiety mają
bardziej skłonność do zachowywania tego w tajemnicy, większość z nich lepiej się czuje w
ten sposób.
Zdarza się teŜ, Ŝe kobiety idą do wojska. Często, ale nie tak bardzo. Robią to z
powodu relacji plemiennych. Jeśli jest zamieszana w jakieś relacje z tą mafią, to
automatycznie zostaje włączona do walki, nosi broń. Potem moŜe wyjść tylko za innego
wojownika. Nie moŜe za normalnego człowieka, tylko za wojownika jak ona, bo tylko ktoś,
kto robił to samo, moŜe ją zrozumieć. Dla kogoś, kto nie był zaangaŜowany w wojnę, byłoby
to cięŜkie.
Dla męŜczyzn teŜ jest wiele niebezpieczeństw! Dam przykład: jeden człowiek zabija
kogoś z innego plemienia, wtedy współplemieńcy zabitego przychodzą i zabijają
kogokolwiek z jego plemienia, nie szukają zabójcy, dowolnego człowieka z tego plemienia, z
tej ziemi co zabójca. Idziesz ulicą i zostajesz zastrzelony, bo ktoś z twojego plemienia zabił
kogoś innego. Więc to jest jedno niebezpieczeństwo dla męŜczyzn, a drugie to wojna.
MęŜczyźni mówią bardziej otwarcie o tym, co ich spotyka. Jak kobieta jest zgwałcona, to
odebrano jej godność. Ale męŜczyzna mówi i mówi. Jeśli zginie, to inni muszą się zemścić. I
tak zemsta jest kontynuowana i kontynuowana bez końca. Jeśli on doświadczy przemocy, to
jest uwaŜany za bohatera. Będzie wzbudzał postrach i plemię wybierze go na obrońcę.
Będzie miał grupę pomocników. Ale dla nas oni są po prostu mafią. Jest wiele takich grup,
robią co chcą, zabijają za nic. Ale obowiązkiem męŜczyzny jest bronić swojego plemienia.
Jeśli nie broni, to jest w kłopocie. Jak plemię jest zagroŜone, szczególnie duŜe plemię w
czasie wojny, to kaŜdy męŜczyzna powinien chwycić za broń. Ale mój ojciec nie poszedł
walczyć. My jesteśmy małym plemieniem. DuŜe plemiona walczą o kontrolę nad miastami.
śyją razem na terenie jakiegoś miasta i walczą o kontrolę nad nim. Ale my, małe plemiona,
nie angaŜujemy się w to, ale cierpimy od tych walk. Rodziny czasem próbują ich
powstrzymać, bo wtedy rodzina zostaje sama i moŜe ucierpieć, jest w niebezpieczeństwie.
Dlatego niektórzy nie idą. A niektórzy biorą broń i idą wypędzić wroga daleko od swojego
terytorium. Niektórzy walczą tylko dlatego, Ŝe chcą walczyć, chcą zemsty na innym
plemieniu. I tu zaczyna się problem, jeśli mają broń i idą się mścić. Z rodziną powinien
jednak ktoś z nimi zostać, a jak nie, to muszą uciekać. Zbierają się w grupy i uciekają, jak
zaczyna się wojna, to cała grupa ucieka w przeciwnym kierunku, bo moŜe tam nie będzie
walk... Wszyscy niezdolni do walki uciekają. A jeśli wojna się kończy i są bezpieczni, to
wracają.
Po moim powrocie z Kenii sytuacja nie była dobra, w 2000 r. zabito mojego ojca, a
mnie prawie w 2001 r. Przyszli do mojego domu, mieli informacje, gdzie przebywam, i
strzelali. Wiedzieli, Ŝe po śmierci ojca muszę go pomścić. Jeśli ktoś zostaje zabity, to krewny
musi go pomścić. To się stało tak, Ŝe byłem w domu wieczorem, i przyszli jacyś ludzie,
379
wywołali mnie po imieniu. Wyszedłem i zorientowałem się, Ŝe coś jest nie tak, po tym jak
się zachowywali i co mówili, więc zacząłem uciekać i wtedy postrzelili mnie w nogę. A u
nas nie jest tak jak w Polsce, Ŝe w jednym domu jedna rodzina, tylko 3 albo 4. I sąsiedzi (z
róŜnych plemion) wyszli na zewnątrz jak usłyszeli strzały i próbowali ich powstrzymać. My
nie mieliśmy konfliktu z całym plemieniem, tylko z pewną grupą, tą która ma nasz budynek.
Taki jest mój konkretny problem, kaŜdy ma jakiś problem w Somalii, ja mam taki.
Chciałem pomścić ojca, ale matka zabrała mnie z miasta na wieś, gdzie mieliśmy farmę i
przebywałem tam 6 miesięcy. Mojego ojca zabili w 2000 r. w czerwcu, a w 2001 r. juŜ
wróciłem. Próbowałem się czegoś dowiedzieć o mordercach. Po śmierci ojca to matka stała
się głową rodziny. Właściwie ja byłem głową rodziny, ale u nas zawsze trzeba słuchać
rodziców. Starsi w rodzinie mają autorytet niezaleŜnie od płci. Wiem, Ŝe w innych
afrykańskich tradycjach tylko męŜczyźni mogą być liderami, ale w Somalii zawsze słuchamy
rodziców, niezaleŜnie od tego, czy to kobieta, czy jest stara czy coś, ale jest rodzicem. Moją
religią jest islam i dzięki wierze czuję się bezpieczniej, mimo problemów, które się
pojawiają. Nawet kiedy mój ojciec został zabity i chciałem się mścić, to matka, Ŝeby mnie
uspokoić, wezwała przywódców religijnych i oni modlili się za mnie, mówili, Ŝeby o tym
zapomnieć. Czasem religia pomaga mi w Ŝyciu. Myślę, Ŝe ludzie w niebezpieczeństwie stają
się bardziej religijni. W stu procentach! Kiedy czują się zagroŜeni, zwracają się do Boga i
modlą się. W Somalii jesteśmy w 100% muzułmanami. Czasem, jeśli jest jakiś konflikt
plemienny, to moŜna powiedzieć: „PrzecieŜ ja teŜ jestem muzułmaninem” i to pomoŜe.
Po tym napadzie musiałem opuścić miasto, bo groźby się nasilały. WciąŜ skarŜyliśmy
się, Ŝe oni chcą zabrać nam dom i wtedy nasilały się groźby. SkarŜyliśmy się ludziom i oni
chodzili do nich i pytali: „czemu ich tak traktujecie?”, to ich draŜniło. A oni mieli fałszywe
dokumenty, Ŝe sprzedaliśmy im dom. Więc groźby się nasilały i w 2005 r. zdecydowałem się
opuścić swój kraj. Matka zdecydowała, Ŝe trzeba się oddalić z tego terenu. Nie było szans na
Ŝadne legalne działanie, jedynym prawem jest siła. Jeśli masz jakąś grupę, która cię ochrania,
kogoś, kto ma autorytet, jakieś powiązania, wtedy nikt ci nic nie moŜe zrobić. Nie ma rządu,
jedynym rządem są starsi plemienia. Jeśli mam problem, to idę do starszych i się skarŜę,
potem oni mnie wzywają i szukają rozwiązania problemu. Ale często starsi nie mają
rozwiązań dla konkretnych osób, oni angaŜują się w sprawy między grupami, ale w sprawy
jednostek nie. Jest tak, Ŝe jeśli jakaś grupa zdobędzie kontrolę nad miastem, to pobiera
podatki, a Ŝycie toczy się normalnie. Taki jest system, a nie rządowy. Grupy robią, co chcą
dla swojej korzyści.
Z całą rodziną przenieśliśmy się do małego miasta 100 km dalej, a potem sam
opuściłem kraj, moja rodzina jest teraz z powrotem w Mogadiszu. Moja matka zdecydowała,
Ŝe powinienem wyjechać i myślę, Ŝe miała dobry pomysł. Znalazła kogoś, kto wyjeŜdŜał za
granicę. Z nim dostałem się do Kenii, a z Kenii samolotem do Amsterdamu. W Holandii
ubiegałem się o azyl, ale powiedzieli mi, Ŝe mam wizę z Polski, więc Polska musi się mną
zająć i przywieźli mnie tutaj. Takie jest prawo europejskie, wjechałem na terytorium Europy
z Polską wizą, więc Polska jest odpowiedzialna, tak mi powiedzieli. Jestem tu prawie 11
miesięcy, w Holandii byłem 3 miesiące. Granica między Kenią a Somalią jest zamknięta,
więc przekroczyłem ją nielegalnie, potem musiałem się ukrywać i wyrobić sobie dokumenty.
Opuściłem Somalię w grudniu 2005 r., w marcu 2006 r. wyleciałem do Holandii. I po trzech
miesiącach do Polski. Wywiad miałem w styczniu i wciąŜ czekam na decyzję.
Dla mnie to Ŝycie było normalne, byłem do tego przyzwyczajony, do wojny, walk
plemiennych, dopiero jak wyjechałem, to zobaczyłem, Ŝe to nie jest normalne. Po tych 17
miesiącach poza krajem odczuwam wielką róŜnicę. śycie tam nie jest normalne, jest jak z
epoki kamienia. Ludzie Ŝyją, ale wszystko moŜe się zdarzyć w kaŜdej chwili. Np. siedzimy
w tym pokoju, a w sąsiednim ludzie się kłócą, a wszyscy mają broń i nagle zaczynają
strzelać, a potem wpadają tu i my teŜ giniemy.
Nie wiem, co z moją rodziną. Nie sądzę, Ŝeby wrócili do tamtego domu. Nawet rząd
nie czuje się bezpieczny w mieście. MoŜe w przyszłości, jak rząd się wzmocni. Teraz tylko
380
władze plemienne kontrolują miasto. Tak się Ŝycie potoczyło. Tęsknimy za sobą, ale matka
uznała, Ŝe tak będzie lepiej. Straciła mojego ojca i bała się, Ŝe mnie teŜ straci. Mam nadzieję,
Ŝe kiedyś znów się połączymy, tu w Polsce. Czuję się tu dobrze i bezpiecznie [Somalijczyk,
27 lat].

Historia uchodźczyni z Somalii

Moja rodzina zginęła w 1991 r., bo nasz dom był na drodze, którą szło wojsko.
Ocalałam tylko ja i moja przyrodnia siostra, bo akurat nie było nas w domu. Zamieszkałyśmy
u dalszych krewnych, to byli dobrzy ludzie, pomogli nam, mieli dzieci w moim wieku.
Zresztą nie mogli odmówić rodzinie.
Nasz klan jest najsłabszy, nie ma wojska, nie ma nikogo do obrony, dlatego nas
upokarzają, zabierają nasze rzeczy, nikt nam nie pomaga. Inne klany mają swój system
obrony, a nasz nie. Kobieta nigdy nie jest bezpieczna sama, nawet z rodzicami nie jest
bezpieczna.
Pewnej nocy przyszli do nas jacyś męŜczyźni, zabrali wszystkie rzeczy, zabili
opiekuna i jego córkę, a nas zgwałcili. Gdyby była jakaś sprawiedliwość, gdyby prawo
funkcjonowało, to byłby sąd islamski, dostalibyśmy przewidzianą rekompensatę. Ale nie ma.
Nie ma u kogo dochodzić swoich praw.
W 2004 r. uciekłam do Kenii, miałam tam krewnych, ale im obiecał jakiś kuzyn z
Ameryki, Ŝe im opłaci przejazd, Ŝeby do niego dojechali. Uciekłam z domu, bo napastnicy
mogli w kaŜdej chwili znowu przyjść. Potem nie mogłam juŜ wrócić do Somalii, bo walki
były coraz gorsze.
Nie chcę mówić o tym, przez co przeszłam, choć są ludzie, którzy mnie rozumieją,
np. pani psycholog z urzędu, ona zrozumiała od razu, ale więcej do niej nie pójdę, nie chcę o
tym mówić. W mojej wiosce nie musiałam nikomu mówić i tak wszyscy wiedzieli. Nie dało
się tam Ŝyć. To jest wstyd, wstyd, wstyd... tej psycholog teŜ powiedziałam, Ŝe to jest dla
mnie wielki wstyd. To nie jest tak samo, jak z innymi formami przemocy, jeśli ktoś jest np.
więziony i torturowany, to moŜe o tym opowiadać, nie ma Ŝadnej hańby. A jeśli kobieta jest
zgwałcona, to jest zhańbiona. My, jako muzułmanki, nie moŜemy Ŝyć z męŜczyzną przed
ślubem, więc oni jakby zakończyli moje Ŝycie, juŜ nic mnie nie czeka, nie znajdę męŜa. Nie
mogę o tym mówić, nie pójdę do Ŝadnej innej psycholog, nie chcę, Ŝeby więcej osób o tym
wiedziało. MoŜe ty będziesz ostatnią [Somalijka, 24 lata].

Historia uchodźcy z Kamerunu

Pracowałem dla prezydenta sekcji w partii rządzącej CPDM. Rozumiesz co mam na


myśli mówiąc „prezydent sekcji”? To jest prezydent partii w danym regionie, a nie w całym
kraju. I dla niego właśnie pracowałem, mimo Ŝe moi rodzice byli z opozycji. Ale miałem
szansę na pracę, szukałem dobrej pracy. I pracowałem dla tego człowieka jako kierowca.
Normalnie, jeśli rodzice są z opozycji, to powinieneś teŜ w niej być, jeśli ci to odpowiada. I
ja wolałem opozycję niŜ partię rządzącą. Ale miałem szansę pracy z tym człowiekiem z
rządu. I byłem zaangaŜowany w takie sprawy... Zwłaszcza podczas ostatnich wyborów
prezydenckich. Podczas kampanii i samych wyborów... pewne oszustwa. Nie tylko ja, ale
przez tego człowieka, dla którego pracowałem. Pewne działania przeciwko partii
opozycyjnej, oszustwa. Np. musiałem zebrać urny po głosowaniu w całym regionie i zawieźć
do centrali, gdzie były podliczane. A wiedziałem, Ŝe jak zawiozę je do głównego biura, to
381
zostaną zamienione, oni mieli juŜ przygotowane inne urny, wszystko gotowe do oszustwa, bo
liczyli głosy z całego regionu w jednej stacji. Np. tu głosy z Augustówki byłyby liczone w
regionie Siekierki. I ja musiałem zebrać urny z całego regionu, nawet od wojskowych, a oni
je potem zamieniali. Nie mogłem tego powstrzymać. Ale to nie była główna rzecz, tylko
jedna z wielu, w które byłem zamieszany. PoniewaŜ pracowałem dla tego człowieka miałem
dostęp do pewnych dokumentów, planów partii, planów działania. A znów w samej partii
rządzącej na tym terenie był konflikt. Mój szef miał konflikt z ludźmi, którzy chcieli być na
jego miejscu, np. swoimi braćmi, bo był z rodziny poligamicznej i miał konflikt w rodzinie.
Ale ludzie wiedzieli, Ŝe robię to dla partii rządzącej. Moi rodzice byli z opozycji i wiedzieli,
Ŝe wiem róŜne rzeczy. Miałem dokumenty mojego szefa, znałem jego plany, zwłaszcza jeśli
gdzieś jechał, np. do stolicy na jakieś spotkanie, byłem tam z nim. Byłem więc nagabywany
przez pewnych ludzi, których nawet nie znam, Ŝebym przyniósł im kopie tych dokumentów.
Szef wiedział o poglądach politycznych moich rodziców. MoŜe nie konkretnie o rodzicach,
ale o moim plemieniu. Wiedział, Ŝe jestem z północnego zachodu, a ludzie z północnego
zachodu są zwykle w opozycji, i nie miał nic przeciwko temu. Był zadowolony, Ŝe jestem z
opozycji, a teraz pracuję dla partii rządzącej. Byłem w tej partii z powodu mojej pracy,
potrzebowałem tej pracy, więc byłem zmuszony do robienia pewnych rzeczy, wstąpienia do
tej partii. Ale jak przychodziło do głosowania, to ja sam wchodziłem do kabiny, więc nikt nie
wiedział jak głosuję.
Więc mój szef miał problemy w swojej partii, a takŜe z opozycją, bo był prezydentem
sekcji w tym regionie. W czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi miał problem z
partiami opozycyjnymi. Główną partią opozycyjną jest SDF, partia socjaldemokratyczna. A
partia rządząca to CPDM – Cameroon People's Democratic Movement. A poniewaŜ ja
pracowałem dla partii rządzącej, a moi rodzice byli w opozycji, to członkowie opozycji nie
byli ze mnie zadowoleni. Byli na mnie źli. I chcieli, Ŝebym im dostarczał pewne dokumenty.
Plany partii dotyczące wyborów i innych rzeczy. Rodzice ostrzegali mnie, Ŝebym uwaŜał. Bo
nie mogli powiedzieć mi, Ŝebym przestał pracować. Ale nie uwaŜali tego za nielojalne, nie
było to dla nich problemem. Za to inni członkowie opozycji wiedzieli, Ŝe mogę dostarczyć te
dokumenty, to byłoby dla mnie łatwe. Próbowali na mnie wpływać inni członkowie partii
opozycyjnej, np. jeden z przyjaciół mojego ojca, miał wysoką pozycję w partii. Kontaktował
się ze mną, nie mówił bezpośrednio, ale wiedziałem, do czego zmierzał. Mówił: Słuchaj,
wiem, Ŝe pracujesz dla partii rządzącej, ale popierasz opozycję. MoŜe spróbujesz dowiedzieć
się pewnych rzeczy?
Niech to będzie jasne: jednym problemem był konflikt w ramach partii rządzącej, a
drugim – problem pomiędzy moim szefem a opozycją w tym regionie. Więc mój szef miał
dwa problemy: jeden z członkami własnej partii, moŜe niektórzy podejrzewali go, Ŝe pracuje
dla opozycji, ale nie wiem duŜo na ten temat. MoŜe miał jakąś sprawę z opozycją, bo jeden z
jego braci jest w opozycji. A on był w partii rządzącej. Więc był konflikt między braćmi,
konflikt rodzinny. A ja byłem atakowany przez członków samej partii rządzącej i opozycji,
którzy byli moimi krewnymi. Konflikt, który szef miał z kolegami, był inny od konfliktu z
opozycją. Ktoś z jego partii podejrzewał, Ŝe on ma jakąś sprawę z jedną z partii
opozycyjnych, ale nie tą główną, tylko partią angielskiego Kamerunu, bo dawniej w historii
był Kamerun angielski i francuski i one juŜ dawno się połączyły, a teraz chcą się znów
rozłączyć. Więc mój szef był z angielskiego Kamerunu, mimo Ŝe pracował z CPD, partią
rządzącą. Kiedy mówię o partiach politycznych, to jest CPDM – partia rządząca i SDF –
Social Democratic Front. A w Kamerunie mamy jeszcze konflikt pomiędzy częścią angielską
i francuską. Ale ja tu mówię tylko o konflikcie między partiami politycznymi, czyli
konflikcie mojego szefa jako członka CPDM z partią SDF. A w samym CPDM teŜ miał
konflikt, więc ja ucierpiałem od obu tych partii.
Raz przyszedłem do biura rano, bo zawsze przychodziłem, Ŝeby zapoznać się z
planem dnia. I przyszli pewni ludzie z partii rządzącej, przeprowadzali śledztwo na temat
mojego szefa, zabrali mnie na policję. Pytali, czy widziałem takie a takie dokumenty.
382
Powiedziałem, Ŝe nie. A ja miałem wiele jego dokumentów w domu. Ale wierzyłem, Ŝe oni
byli z samej partii.
Byłem nie tylko kierowcą, ale i sekretarzem, zwłaszcza na wyjazdach na róŜne
spotkania. Szef mój wiedział, Ŝe do niego mogą przyjść i chcieć dostać te dokumenty. A
mnie ufał i myślał, Ŝe mnie nie będą podejrzewać. Więc wiele dokumentów było u mnie. A
przed wyborami brałem udział w sporządzaniu listy studentów, którzy nie mieli dowodów
osobistych. Oni byli szczęśliwi, Ŝe chcemy im wyrobić dowody, bo to jest dość drogie, więc
obiecaliśmy im wyrobienie dowodów, Ŝeby potem głosowali na partię. Taki rodzaj korupcji.
I ja byłem w to wszystko zamieszany.
W końcu zostałem zaatakowany w domu. Nieznani mi ludzie przyszli do mojego
domu i szukali dokumentów. Chcieli, Ŝebym im dostarczył kopie. A mogli to być ludzie
zarówno z opozycji, jak i z samej partii rządzącej. Byłem kilka razy atakowany w swoim
domu. Raz czy dwa byłem wtedy w domu albo właśnie nadchodziłem. Jednak nie dałem im
tych dokumentów. Nigdy bym tego nie zrobił, bo to było bardzo niebezpieczne. To zawsze
wyjdzie na jaw, a wtedy jesteś skończony. Oni się dowiedzą. Jeśli np. jest spotkanie i plan
tego spotkania, który nie jest nigdzie udostępniany, a nagle opozycja się dowiaduje...
Raz wyjechałem ze stolicy regionu na jakieś spotkanie, a jak wróciłem, to byłem
przez członków partii zabrany na policję i przesłuchiwany, czy wiem coś o kontaktach szefa
z organizacjami na rzecz angielskiego Kamerunu. Potem zostałem wypuszczony, ale
musiałem za to zapłacić. Nawet jeśli ci, którzy przesłuchują, mówią policjantom: „wypuśćcie
go” to i tak trzeba im zapłacić, a poniewaŜ chciałem wyjść, musiałem to zrobić. Dałem im
pieniądze i wyszedłem. Drugi raz było w moim domu, przyszedłem ze spotkania, zostawiłem
torbę w pokoju siostry i wszedłem do swojego. Wtedy napadli mnie i pobili. Obiecałem im
wtedy, Ŝe przyniosę im dokumenty, skopiuję i przyniosę. Było ich sześciu. Nie mogłem ich
rozpoznać, mieli maski. Poza tym, ludzie, którzy mają w tym interes, nie robią tego sami,
tylko opłacają kogoś. Próbowałem rozpoznać głos. Za drugim razem próbowałem rozpoznać
jedną osobę, ale nie byłem pewien, nawet gdybym rozpoznał, to bałem się pójść z tym na
policję. Po pierwszym ataku poszedłem do szefa i powiedziałem mu o tym. Powiedział,
Ŝebym się nie martwił i spytał, czy coś im dałem. Powiedziałem, Ŝe nie. Obiecałem im, ale
nie mogłem tego zrobić. Obiecałem, bo bałem się o Ŝycie. Wiedziałem, Ŝe wrócą. Ale po
pierwszym razie szef powiedział, Ŝebym się nie martwił, Ŝe znajdą mi inny dom, gdzie będę
bezpieczny. Za drugim razem to było o trzeciej w nocy. Pobili mnie i zgwałcili dwie moje
siostry. Dokumenty, które wtedy z sobą miałem nie były takie waŜne, więc im je dałem.
Naprawdę waŜne dokumenty trzymałem w pokoju siostry. Mieszkałem z dwiema siostrami,
miałem swój pokój, a siostry swój. To był duŜy dom. To nasz rodzinny dom, ale moi rodzice
przez większość czasu mieszkają na wsi. Czasem przyjeŜdŜają na miesiąc, a potem wracają
na wieś. Moje siostry były w niebezpieczeństwie. Najmłodsza miała 20 lat. Po tym
wszystkim zabrałem je do szpitala. Byłem na policji. I zadzwoniłem do szefa, przyjechał i
dał mi trochę pieniędzy, które dałem lekarzom, by zaczęli leczenie. A kiedy poszedłem na
policję to nie chcieli wszcząć śledztwa. Spisali tylko zeznanie. Zawsze na tym się kończy, to
duŜy problem w naszym kraju. Spisują zeznanie i kaŜą ci odejść. Jeśli nie masz pieniędzy, to
tracisz czas. Z gwałtem jest tak, Ŝe wszyscy wiemy, Ŝe to bardzo złe. Problem w tym, Ŝe jeśli
się widzi, Ŝe dana osoba była zgwałcona, to nikt jej nie pomoŜe. Jeśli nic ci nie jest, to masz
szczęście. Najczęściej wtedy trzeba wyjechać, zmienić środowisko, bo tu wszyscy o tym
wiedzą, szepczą za plecami. Jedni powiedzą, Ŝe było tam pięciu chłopaków, inni, Ŝe
dziesięciu. To nie jest komfortowe. Zabrałem je do szpitala, nikt poza personelem o tym nie
wiedział, więc to ze szpitala musiała się rozejść ta wiadomość. Wiem, Ŝe procedura
medyczna jest taka, Ŝe musisz zachować dla siebie wiedzę o pacjencie, nie moŜesz jej
udostępnić, chyba Ŝe członkom rodziny. A tymczasem wszyscy wiedzą, Ŝe te dziewczyny
były zgwałcone. MoŜe będą mogły mieć chłopaków i to wszystko, bo to wielka hańba.
Muszą zmienić środowisko. Ojciec, kiedy dowiedział się o gwałcie, powiedział: Widzisz,
mówiłem ci, Ŝebyś to zostawił, Ŝebyś zostawił tę partię.
383
Ale najgorsze stało się kiedy wiozłem szefa z [Kumba] naszego regionu do stolicy
ekonomicznej – Douala. Po około 500 km, niedaleko jakiejś wioski. Ja prowadziłem, obok
mnie siedział jeszcze jeden polityk, a szef był z tyłu z jedną z kobiet. Z lasu wyszli ludzie i
kazali się zatrzymać. Zapukali w moje okno, Ŝebym otworzył drzwi. Musiałem. W takiej
sytuacji nic nie moŜesz zrobić. Nie moŜesz zadzwonić po policję. Musiałem się zatrzymać i
otworzyć. Byli uzbrojeni. Wyciągnęli mojego szefa i pobili. Mnie zabrali do pobliskiego lasu
i tam właśnie miałem najgorsze bicie w Ŝyciu. Pytali mnie, gdzie mam dokumenty,
powiedziałem im, gdzie je znajdą. To było setki kilometrów od mojego domu, potrzebowali
czasu, Ŝeby się tam dostać. I zostawili mnie. Zajęła się mną kobieta, która mieszkała w tym
lesie. Nie wiedziała, o co chodzi, tylko usłyszała, Ŝe jacyś ludzie zostali napadnięci w lesie.
Spytała mnie. Kiedy dowiedziała się o co chodziło, spytała, czy byłem z tej partii.
Powiedziałem, Ŝe tak, byłem kierowcą. A ona, Ŝe jedna lub dwie osoby zostały zabite. Więc
myślałem, Ŝe być moŜe mój szef nie Ŝyje. Ale on nie został zabity, tylko ten drugi człowiek i
kobieta, a on nie, ale nie wiem co się z nim dalej stało. Kiedy ona dowiedziała się, Ŝe byłem
z tego ataku, to teŜ zaczęła się bać, Ŝe oni dowiedzą się, Ŝe mnie trzyma. Musiałem ją błagać
i błagać. I tylko dlatego, Ŝe była z tego samego regionu co ja, z pn.-zach., mówiłem jej o
moich rodzicach i ona się z nimi skontaktowała. Dowiedziała się, Ŝe moja siostra została
zamordowana tego samego dnia, ale mi nie powiedziała. Mój ojciec dał jej pieniądze, Ŝeby
mogła zabrać mnie do szpitala. Nie powiedziała mi, Ŝe moja siostra została zabita. Oni
przyszli do mojego domu po dokumenty i zabili ją. Dopiero później mi powiedziała, 2 dni
później. Powiedziała, Ŝe muszę się stąd wydostać, nawet jeśli odejdę z partii, to będzie
jeszcze gorzej. Wtedy właśnie powiedziałem im, Ŝe dokumenty są w pokoju mojej siostry.
Później dowiedziałem się dokładnie, co się stało. Jak ta kobieta powiedziała mi o tym
w szpitalu, to potem pojechałem do wujka do stolicy i dowiedziałem się wszystkiego, co się
stało. Pójście na policję nie miałoby sensu, jeśli się nie ma pieniędzy. A jak masz pieniądze,
to moŜesz wygrać nawet sprawę w sądzie. Mój znajomy opowiedział mi historię z 1990 r.,
jak pewna dziewczyna poszła w jakiejś sprawie do czarownika i on kazał jej przynieść głowę
człowieka ogolonego na czubku. Ci tradycyjni lekarze tak robią, dają ci jakieś trudne
zadanie, np. przynieść zęby lwa. A ta dziewczyna miała przynieść głowę człowieka
ogolonego w ten sposób. I skontaktowała się z kimś, kto skontaktował się ze znajomym
mojego znajomego, ona go opłaciła, wynajęła, Ŝeby to zrobił. Na tym terenie był tylko jeden
człowiek z taką głową, wśród pracowników CDC – Cameroon Development Corporation, to
był taki jakby obóz robotników, więc ktoś przyszedł w nocy do tego człowieka i powiedział,
Ŝe szef go woła, a w takim wypadku, nawet w nocy, jeśli szef woła, to trzeba zostawić Ŝonę
w łóŜku i przyjść. I on wyszedł, a oni obcięli mu głowę. I sprawa trafiła do sądu, głowę tego
człowieka zabrali jako dowód. A prawnik powiedział, Ŝe to głowa małpy i sprawa była
wygrana. Wszyscy widzieli, Ŝe to głowa człowieka, a prawnik powiedział, Ŝe małpy. MoŜna
przegrać nawet sprawę, w której wszystko jest jasne i oczywiste. Ten, kto wynajął tego
prawnika, miał pieniądze, więc musiał wygrać sprawę. Przykro mi powiedzieć, Ŝe w moim
kraju jest taki problem, Ŝe jak masz pieniądze, to najprawdopodobniej wygrasz. Przytaczam
tę historię, Ŝeby pokazać jak to działa. Rząd i policja nic z tym nie robią, jeśli pójdziesz na
policję i złoŜysz zeznanie, to oni powiedzą „daj pieniądze”, a jak nie dasz, to nic nie zrobią.
Nawet jak np. ktoś cię napadł, a wiesz kto to i wiesz gdzie mieszka i im to wszystko powiesz,
to nic nie zrobią, jeśli nie dasz im np. benzyny do samochodu i piwa. Wtedy pójdą po niego,
ale jak on ma pieniądze, to teŜ zapłaci. Więc policja w ogóle nie chroni.
Wróciłem więc do rodziny. Oni starali się zatuszować to, co się stało z moimi
siostrami. Tradycja nie miała tu wpływu. Oni wiedzą, Ŝe to sprawa polityczna. Ale
społeczność moŜe wymierzyć karę, poprosić cię, Ŝebyś zajął się jakąś rodziną, która np.
straciła Ŝywiciela. W mojej własnej tradycji jest tak: mój ojciec wciąŜ Ŝyje, ale jego brat,
czyli mój wujek, nie Ŝyje od jakiegoś czasu. A on miał dwie Ŝony i dwanaścioro dzieci.
Ośmioro z jedną i czworo z drugą. Najstarszy syn jest ode mnie młodszy, a poniewaŜ ja
noszę to samo nazwisko co mój wujek, więc jestem odpowiedzialny za jego dzieci, wszystko
384
co posiadał przechodzi na mnie. I z powodu tej odpowiedzialności, którą ponoszę (nie za
wszystkie dzieci, tylko od pierwszej Ŝony: ośmioro, bo druga Ŝona nie była legalnie
poślubiona), nie kazali mi zająć się Ŝadną inną rodziną. Tradycja karze, Ŝebym zajął się jakąś
rodziną i przygotował cały pogrzeb zmarłej siostry. Oni biorą pod uwagę ile zarabiasz, nie
dadzą ci za duŜo. Czasem musisz wybudować tej rodzinie dom, ale często nie chodzi o
pieniądze, tylko o zapewnienie opieki konkretnej rodzinie. W moim przypadku, kiedy to się
stało, nie dali mi juŜ innej rodziny, bo byłem juŜ odpowiedzialny za jedną. Jest jedna rzecz, z
której się cieszę: Ŝe w mojej wiosce zapomina się juŜ o pewnych elementach tradycji i
przechodzi bardziej do zwyczajów chrześcijańskich. KaŜdy stara się ulepszyć swoje Ŝycie.
Więc mój wyjazd do Polski nie był wielkim problemem. Odpowiedzialność, którą
ponoszę, nie jest taka doraźna. Chodzi bardziej o podejmowanie decyzji. Oni mają ziemię i
własność. Choć płaciłem im za ksiąŜki i za szkołę, gdybym tego nie robił, mogliby poskarŜyć
się starszym. A teraz jak jestem tutaj, to dzwonię, jeśli mam pieniądze, lub piszę maile.
Musiałem wyjechać. Właściwie wymyślił to wujek. Ja rozwaŜałem wyjazd do Nigerii, bo to
bliŜej. Pomogła mi teŜ tamta kobieta, jej córka gdzieś pracowała i miała znajomości. Do
Polski dostałem się przez Rosję. Miałem paszport. Miałem go duŜo wcześniej. I miałem
zaproszenie od tej córki. W Nigerii uzyskałem wizę, by tu przyjechać. Tutaj nie pracuję, nic
nie robię. Ubiegający się o azyl nie mogą pracować. Dają nam 70 zł na miesiąc, nie wiem, co
moŜna z tym zrobić [Kameruńczyk, 35 lat].

Historia uchodźczyni z Kamerunu

Przyjechałam z Kamerunu. Miałam tam bardzo duŜy problem, nie tylko w rodzinie,
ale w mojej wsi. Ja pochodzę z [Balibawok], a inna wieś [Baliniuna], i oni przyszli i
zniszczyli wszystko w mojej wsi, nawet zabili mojego męŜa. Z powodu ziemi. Chcieli,
Ŝebyśmy opuścili ziemię. Rząd przyznał nam tę ziemię. Ale jest coś jakby wojna domowa. I
my Ŝyliśmy na tej ziemi, uprawialiśmy ją, a oni chcą, Ŝebyśmy odeszli. Mieliśmy tam duŜo
rzeczy i oni wszystko zniszczyli: zwierzęta, rośliny, jedzenie. My jesteśmy Balibawok, a oni
Baliniuna i oni dali nam kawałek swojej ziemi, a teraz chcą go odebrać. Nas było duŜo,
więcej niŜ 300 osób w tej wiosce.
Nie mogliśmy oczekiwać od rządu Ŝadnej pomocy. Moja sytuacja była inna, bo mój
mąŜ był z SDF. Chciał zbudować SDF w naszej wiosce. Był bardzo zaangaŜowany. A oni,
Baliniuna byli z CPDM. I kiedy nas zaatakowali, to mąŜ poniósł konsekwencje, bo oni,
partia rządząca, nie chcieli SDF w tej wiosce. Konflikt dotyczył teŜ większej polityki. Oni z
tego kawałka ziemi chcieli wyciągać dalsze korzyści i nie chcieli, Ŝebyśmy byli za SDF,
tylko za CPDM. Więc chcieli wyciągnąć korzyść z tej ziemi i nas zniszczyć. MąŜ wiedział,
Ŝe przynosi tym, co robił, niebezpieczeństwo na rodzinę. Próbowałam go powstrzymać, ale
co mogłam zrobić. A oni wykorzystali kwestię ziemi. A kiedy przyszli, to chcieli zniszczyć
całą wieś nie tylko złapać męŜa. Ale go złapali, był w domu i go podpalili. Widzieli, Ŝe to on.
Przed tymi wydarzeniami byłam handlarką, miałam swój mały biznes. WyjeŜdŜałam
ze swojej wioski, jeździłam do Bamenda i kupowałam towar. Miałam swój mały stragan i
tam to sprzedawałam. Jak był targ w jednym miecie, to jechałam tam, a jak w innym, to do
innego. U nas jest normalne, Ŝe kobieta pracuje. Ja robiłam wszystko. MoŜesz sobie
wyobrazić? Wstawałam rano i jechałam na targ. Np. tu jestem w Warszawie, a jechałabym
do Lublina. Nawet pracowałam na polu. Kobieta ma takie samo prawo pracować. MoŜe robić
co chce. Jeśli ma taką moŜliwość. MęŜczyźni teŜ robili to, co ja. MoŜe teŜ angaŜować się w
politykę. Nie skończyłam szkoły, poszłam do pracy. Pochodzę z bardzo biednej rodziny.
Skończyłam na drugiej klasie.
Miałam męŜa, ale nie byliśmy legalnie poślubieni. Tylko tradycyjnie. Tradycyjne
małŜeństwa nie są akceptowane przez rząd. Nie wiem właściwie dlaczego nie wzięliśmy
385
ślubu państwowego... Ale mieszkaliśmy razem. MąŜ pracował jako nauczyciel. Mieliśmy
dzieci, chłopca i dziewczynkę. Chłopiec jest... nie wiem gdzie, a dziewczynka... nie wiem co
się dokładnie z nią stało. Powiedziano mi, Ŝe wzięli ich do szpitala.
Kiedy przyszli tamci ludzie, to ich zaatakowali. Mnie nie było w domu, byłam na
targu. Kiedy wracałam, spotkałam uciekających ludzi, którzy powiedzieli, Ŝe tamci chcą
zniszczyć moją rodzinę. Jedna z sąsiadek powiedziała, Ŝebym uciekała jak najdalej.
Uciekłam do Nigerii. Nie było mnie w wiosce, kiedy to się stało. Byłam w Bamenga.
Potem próbowałam zadzwonić do syna. Jedna z moich przyjaciółek powiedziała, Ŝe
córka jest w szpitalu. Kiedy spalili nasz dom, ona była w środku. Jest poparzona na całym
ciele. A mąŜ umarł. To było miesiąc temu. A do Polski przyjechałam dwa tygodnie temu.
Nie, trzy tygodnie. To wszystko stało się 6 marca. To juŜ będzie 2 miesiące.
Najpierw wyjechałam do Nigerii. Samochodem. Wzięłam samochód z Bamenda, a
dalej łodzią do Nigerii. Dojechałam do Lagos. Spotkałam tam pewnego księdza, poszłam do
kościoła. Chcieli Ŝebym została w Nigerii, ale odmówiłam. Powiedziałam, Ŝe Nigeria to
sąsiedni kraj, ludzie przyjeŜdŜają tu handlować, jeśli ktoś mnie rozpozna, nie będę
bezpieczna. I ten człowiek wysłał mnie do Rosji. Tam spotkałam pewnego człowieka, który
powiedział, Ŝe nie mogę zostać w Rosji, tam nie jest bezpiecznie i Ŝebym przyjechała tutaj.
Nie wiem nawet, kto to był ten ksiądz... Był bardzo dobry, chciał, Ŝebym została w Nigerii.
Ale Nigeria to sąsiedni kraj... Więc pojechałam do Rosji, a potem do Polski. Jestem tu juŜ 3
tygodnie, od 16. Moim problemem teraz jest znalezienie pracy, tego naprawdę potrzebuję.
Dziećmi teraz zajmuje się jedna z naszych sąsiadek. Nie próbowałam nawet ich znaleźć po
tym napadzie. Wyjechałam następnego dnia, ale wiedziałam, Ŝe z chłopcem wszystko w
porządku. A dziewczynkę wzięli do szpitala. WyjeŜdŜając na targ nie miałam ze sobą
Ŝadnych rzeczy do podróŜy. Nic. Tylko torebkę. Za podróŜ nie płaciłam, powiedziałam, jaka
jest sytuacja i po prostu mnie wzięli. I za łódź teŜ nic nie wzięli, nie wydałam Ŝadnych
pieniędzy.
Przed tymi wydarzeniami nic nie sygnalizowało zagroŜenia. ChociaŜ było coś.
Podczas dju dju, to taki rytuał, Ŝe tańczy się w maskach i jeden z naszych chłopców zobaczył
ich tancerza bez maski, a tak nie powinno być. I oni przyszli z pretensją, Ŝe chcemy ich
pokonać. Ale nic się nie stało, nie było sygnałów... gdyby coś się stało, to bym wyjechała z
wioski. Nie wspierałam partii, tylko mąŜ się tym zajmował. Ja miałam swoją pracę. A on
chciał pokazać, Ŝe... nie wiem... Ja nie wspierałam SDF ani CPDM. Błagałam, Ŝeby przestał,
ale on chciał zapoczątkować tę partię w naszej wsi. W naszym kraju jest duŜo partii. Nie
wiem, czego dokładnie chciał, ale chciał zaangaŜować kaŜdego w naszej wsi. Nic nie
mogłam zrobić, tylko prosić. Prosiłam, Ŝeby skończył z tym typem aktywności. Jeśli
prosiłam go, Ŝeby przestał, a on nie chciał, to nic nie mogłam zrobić. Kobieta nie ma Ŝadnej
władzy, nawet jak mąŜ ją bije. Nie moŜesz zadzwonić na policję, nawet nie przyjadą. Nigdy
nie miałabym odwagi zadzwonić na policję. MąŜ powinien chronić rodzinę, ale jeśli robi coś
i nie chce przestać, to nie przestanie. Teraz, po tym, co się stało, pewnie by Ŝałował... Gdyby
posłuchał, jak mu mówiłam, Ŝeby przestał...
Do małŜeństwa zostałam zmuszona. Widzisz, w Afryce nie jest jak tutaj. Rodzina
musi się godzić. Ja zaszłam w ciąŜę i to było powodem wszystkiego. Moi rodzice nie
chcieli widzieć mnie w domu z ciąŜą, więc kazano mi iść do niego, rozumiesz? Tak to się
stało. Zostałam zmuszona. Jestem chrześcijanką, ale reakcja rodziców nie miała nic
wspólnego z religią, po prostu nie chcieli mnie z ciąŜą w domu. Rodzice nie chcieli
bękarta w swoim domu. Ja chodzę do kościoła rano, potem modlę się wieczorem, ale nie
mam Ŝadnej roli w kościele. Modlitwa bardzo mi pomaga, tutaj się modlę codziennie,
mam z sobą Biblię [Kamerunka, 30 lat].

Podsumowanie. Na uwagę zasługuje kwestia konfrontowania aktualnie


przeŜywanych tragedii z historią danego narodu. Wydarzenia historyczne tworzą
„archiwum kulturowe”, pomagające w interpretacji doświadczeń współczesnych. Wiedza
386
o historii narodu oraz legendy współtworzące jego toŜsamość stanowią zaplecze
kulturowe, do którego odnoszą się często autorzy popularnych tekstów o Czeczenach.
Sami Czeczeni takŜe są świadomi posiadanej w świecie opinii i starają się jakoś do niej
odwoływać. Przykładem tekstu popularnego o tym kaukaskim narodzie moŜe być artykuł
Mariusza Nierody pt. Kraj niepokornych wilków zamieszczony w czasopiśmie
podróŜniczym „Globtroter” (2006, nr 3/4). Autor pisze o Czeczenach w samych
superlatywach, wymieniając ich zalety: gościnność, wytrzymałość, szlachetność,
uczynność, bezinteresowność, szacunek dla pracy.
Odwołując się do legend, podkreśla waleczność i umiłowanie wolności swych
bohaterów: Dogłębne umiłowanie wolności, walka do końca, nadzieja i przede wszystkim
dzika i nieujarzmiona natura – to wszystko w idealny sposób określa postawę, jaką od
wieków przyjmują Czeczeni. (...) Trzysta lat walki narodowowyzwoleńczej nie złamało
nadziei Czeczenów na upragnioną wolność. Bo oni, podobnie jak wilk, podnoszą głowę i
równieŜ w chwili śmierci patrzą w twarz swego wroga. Ponoć tutaj nawet matki nie
klękają, by prosić o Ŝycie zabijanych na ich oczach dzieci. Kiedy spojrzymy na historię
tego narodu – małego terytorialnie, lecz wielkiego duchem – zrozumiemy, Ŝe sposób walki
z przewaŜającymi siłami wroga zakorzeniony jest w bohaterskim etosie Czeczena,
człowieka nieustraszonego, prawdziwego wilka Ŝyjącego w górach Kaukazu.
W podobnym, idealistycznym tonie utrzymana jest ksiąŜka Issy Adgera-Adajewa
Kamienie mówią. Dzieje i kultura Czeczenów (Warszawa 2002). Rzeczywistość wygląda
inaczej, gdyŜ, jak to juŜ opisałam, nie wszyscy odczuwają potrzebę stanięcia do walki. Presja
wywierana na męŜczyzn, Ŝe muszą sięgnąć po broń, bo inaczej utracą honor, rzeczywiście
funkcjonuje, ale nie jest zjawiskiem powszechnym. Owszem, niektórzy rozmówcy
powoływali się na kilkusetletnią tradycję oporu wobec Rosji, jeden nawet przywołał postać
bohatera narodowego Zelimchana. Byli jednak i tacy, którzy wręcz zaprzeczali jakoby
istniała w Czeczenii tradycja walki.
Moje, zainspirowane tekstem Declich, przypuszczenia o róŜnicach w męskich i
kobiecych opowieściach o przemocy znalazły potwierdzenie w przeprowadzonych przeze
mnie wywiadach. Są jednak pewne cechy wspólne dla opowieści wszystkich, niezaleŜnie od
płci, których łączy to, Ŝe są uchodźcami w obcym kraju.

Zakończenie

W toku badań poznałam historie Czeczenów, Somalijczyków, Kameruńczyków i


przedstawicieli innych narodów, kobiet i męŜczyzn, samotnych i przybyłych do Polski z
rodzinami. Niektórzy byli czynnie zaangaŜowani w wojnę lub inne konflikty w swoich
krajach, inni starali się trzymać od tego jak najdalej i mimo to padli ofiarami przemocy lub
byli świadkami cierpienia swoich najbliŜszych. Czy dało się zauwaŜyć jakieś prawidłowości,
reguły łączące historie wszystkich kobiet i odróŜniające je od historii męŜczyzn?
W kulturze masowej wciąŜ powszechny jest stereotyp kobiety biernej, uległej,
bezbronnej i zdanej na opiekę męŜczyzna – silnego, walecznego i odpowiedzialnego za
rodzinę. W sytuacji wojny, będącej wyłącznie męską sprawą, takie kobiety pozostają w
domach i biernie wyczekują powrotu swych męŜów, niejednokrotnie stają się teŜ niewinnymi
ofiarami działań wojennych. IleŜ znamy choćby polskich piosenek z czasów II wojny
światowej, z których taki właśnie wyłania się obraz ról kaŜdej z płci. Muszę przyznać, Ŝe
wśród uchodźców spotkałam przykłady dokładnie odpowiadające temu schematowi: Ŝony
biernie poddające się decyzjom męŜów, ograniczające swą aktywność do prowadzenia domu,
a w razie wyruszenia męŜczyzny na wojnę – zdane na opiekę krewnych, oraz męŜów –
wojowników, poczytujących sobie za obowiązek i punkt honoru stanięcie do walki zbrojnej.
UwaŜam jednak, Ŝe z zebranego przeze mnie materiału wynika, Ŝe w Ŝaden sposób
nie moŜna tego schematu uznać za regułę. Poznałam przecieŜ historie kobiet walczących w
szeregach Ŝołnierzy, ale nawet pomijając te ekstremalne przykłady, trzeba wspomnieć o tym,
387
Ŝe wiele kobiet znalazło swoje formy czynnego zaangaŜowania w sprawy wojny i polityki. Z
kolei niejeden męŜczyzna wcale nie powielał schematycznego myślenia o walce zbrojnej
jako swoim obowiązku i nie chciał w niej uczestniczyć, wcale nie uwaŜając, Ŝe doznaje przy
tym uszczerbku na honorze. Nie ma teŜ jednej, schematycznej motywacji, którą rozmówcy
kierowali się przy wyborze decyzji o zaangaŜowaniu się bądź nie w walkę. Nawet jeśli w
sferze rozwaŜań teoretycznych powtarza się przekonanie, Ŝe walka jest obowiązkiem
męŜczyzny i padają podniosłe hasła o honorze i patriotyzmie, to nie owocuje to tak silną
presją społeczną, by kaŜdy poczuł się zmuszony sięgnąć po broń. Motywacje takiego kroku
są raczej osobiste: chęć zemsty, lęk o rodzinę, nadzieja na zysk. Nie zauwaŜyłam teŜ, Ŝeby
dziedzictwo historyczne narodu, np. stara tradycja walk narodowowyzwoleńczych,
owocowało poczuciem obowiązku, by stanąć na wysokości zadania. Wątek ten pojawia się w
wypowiedziach, ale niezwykle rzadko i raczej ma marginalne znaczenie.
W Ŝyciu codziennym podczas wojny moŜna zaobserwować zjawisko odwrócenia ról,
kiedy męŜczyzna musi ukrywać się, a na kobietę spada cięŜar utrzymania rodziny. Zwykle
jednak nie towarzyszy mu zmiana mentalności ludzi i sposobu postrzegania ról płci. Zmiany
takie zachodzą bardzo powoli, i jeszcze długo po tym, jak stan faktyczny stał się zupełnie
inny od dawnego, ludzie wciąŜ myślą w kategoriach właściwych dla stanu minionego.
Potwierdziła się natomiast w pełni teza o róŜnym dla kaŜdej płci sposobie
opowiadania o doświadczonej przemocy. MęŜczyźni upatrują w przebytym cierpieniu powód
do dumy i mają tendencję do heroizacji swojej dramatycznej przeszłości. Kobiety odwrotnie:
niechętnie o tym opowiadają, uznając to, co je spotkało, za hańbę.
Smutny jest temat mojej pracy i często trudno było mi go realizować. Spotkania
twarzą w twarz z ludźmi, których doświadczenie Ŝyciowe tak dramatycznie róŜni się od
czegokolwiek, co znam z własnego, bezpiecznego świata, były często niezmiernie
przygnębiające. Były jednak równocześnie krzepiące, poniewaŜ pokazywały, Ŝe człowiek
jest w stanie znieść bardzo wiele złego i pozostać człowiekiem – wciąŜ mieć plany i
marzenia, cieszyć się Ŝyciem i patrzeć optymistycznie w przyszłość. Dlatego uwaŜam, Ŝe
warto było opisać i zachować wszystkie te historie.
Bibliografia:
Polska literatura na temat uchodźstwa:

Balicki J., Stalker P.


2006 Polityka imigracyjna i azylowa, wyzwania i dylematy, Warszawa.

Bieniecki M, Kaźmierkiewicz P., Smoter P.


2006 Integracja cudzoziemców w Polsce. Wybrane aspekty, Warszawa.

Chlebny J. (red.).
Prawo o cudzoziemcach. Komentarz, Warszawa.

Cieślińska B.
2005 Goście i gospodarze. Uchodźcy z Czeczenii w Białymstoku, w: E. Nowicka, B.
Cieślińska (red.), Wędrowcy i migranci. Pomiędzy marginalizacją a integracją,
Kraków.

Crisp J. (red.).
1998 Uchodźcy świata 1997-1998, Wyzwania humanitarne, UNHCR, Warszawa.

Cutts M. (red.).
2000 Uchodźcy świata. 50 lat pomocy humanitarnej, UNHCR, Warszawa 2000.
388
Czapka E.
2006 Stereotyp uchodźcy, Olsztyn 2006.

Czerniejewska I. (red.).
2005 Antydyskryminacja na co dzień, Poznań.

Decyzje...
2005 Decyzje URiC w sprawie statusu uchodźcy – od 1 stycznia do 26 maja 2005 r.,
ww.uric.gov.pl (czerwiec 2006).

Ewertyńska A.
2005 Kobiety i młodzieŜ-uchodźcy w Polsce w latach 1994-2001. Zjawisko, sytuacje,
problemy i konsekwencje prawne, w: J. E. Zamojski (red.), „Migracje i
Społeczeństwo”, t. 10, Warszawa.

Firlit-Fesnak G. (oprac.).
2005 Cudzoziemcy poszukujący ochrony w Polsce. Analiza danych zastanych, Projekt
@lterCamp 2005, „Raporty i Analizy IPS”, nr 6, http://www.ips.uw.edu.pl (maj 2005).

Florczak A.
2003 Uchodźcy w Polsce. Między humanitaryzmem a pragmatyzmem, Toruń.

Grzymała-Moszczyńska H.
1995 Społeczność lokalna wobec ośrodków dla uchodźców, „Polityka Społeczna”, nr 3.

2000 Uchodźcy. Podręcznik dla osób pracujących z uchodźcami, Kraków.

Grzymała-Moszczyńska H., Nowicka E.


1998 Goście i gospodarze. Problemy adaptacji kulturowej w obozach dla uchodźców oraz
otaczających je społecznościach lokalnych, Kraków.

Hryniewicz J.
2005 Uchodźcy w Polsce. Teoria a rzeczywistość, Toruń.

Iglicka K., Podolski A., Uklański J.


2004 Uchodźcy z Czeczenii w Polsce. Przystanek czy nowy raj utracony?, „Materiały z
seminarium i konferencji”, Centrum Stosunków Międzynarodowych, Warszawa.

Informacja...
2004 Informacja o stosowaniu w 2004 r. ustawy z dnia 13 czerwca 2003 r. o udzielaniu
cudzoziemcom ochrony na terytorium RP w zakresie realizacji zobowiązań
Rzeczypospolitej Polskiej wynikających z Konwencji Genewskiej dotyczącej statusu
uchodźców oraz Protokołu Nowojorskiego, ww.uric.gov.pl (maj 2005).

Januszewska E.
2007 Problemy uchodźców z Czeczenii w ośrodkach dla imigrantów w Polsce, w: D. Lalak
(red.), Migracja, uchodźstwo, wielokulturowość. Zderzenie kultur we współczesnym
świecie, Warszawa.

Jasiakiewicz A., Klaus W., Smoter B.


2006 Sytuacja cudzoziemców posiadających w Polsce zgodę na pobyt tolerowany –
rekomendacje dla polskiej polityki integracyjnej, Instytut Spraw Publicznych,
„Analizy i Opinie” nr 60.
389

Jasiakiewicz A., Klaus W.


2006a Zmiany w sytuacji prawnej uchodźców w roku 2005, „Analizy, Raporty, Ekspertyzy
SIP”, nr 1, Warszawa.

2006b Realizacja obowiązku szkolnego przez małoletnich cudzoziemców, przebywających w


ośrodkach dla uchodźców. Raport z monitoringu, „Analizy, Raporty, Ekspertyzy SIP”,
nr 2, Warszawa.

Jastram K., Achiron M.


2001 Ochrona uchodźców: Przewodnik po międzynarodowym prawie azylowym. Podręczni
dla parlamentarzystów, UNHCR, Warszawa.

Kępińska E.
2005 Recent trends in International Migration. The 2005 SOPEMI Report for Poland,
“CMR Working Papers” nr 2/60.

Klaus W. (red.)
2006 Prawne uwarunkowania integracji uchodźców w Polsce. Komentarz dla praktyków,
Warszawa.
2007 Potrzeba zmian w przepisach prawnych i praktyce ich stosowania w celu
skuteczniejszej integracji uchodźców w Polsce. Krótka charakterystyka, „Analizy,
Raporty, Ekspertyzy SIP”, nr 4, Warszawa.

Kosowicz A.
2004 Uchodźcy z Czeczenii: szansa dla Czeczenów, „Z Obcej ziemi” 2004, nr 20;
2005 Kobiety-uchodźcy. Sytuacja kobiet-uchodźców w Polsce w świetle zaleceń UNHCR
(1991-2003), w: J. E. Zamojski (red.), „Migracje i Społeczeństwo”, t. 10, Warszawa.
2008 How we worked together. 15 years of the UNHCR Poland, Warszawa.

Kruszyński Y.
2008 „Wracajcie do Czeczenii! Tam przecieŜ nie ma juŜ wojny...” Uchodźcy w dzisiejszej
Polsce. Impresje wolontariusza, w: A. Jasińska-Kania i S. Łodziński (red.), Obszary i
formy wykluczenia etnicznego w Polsce (uchodźcy, imigranci, mniejszości
narodowe), Warszawa.

Kulpa T.
2006 Status polityczno-prawny uchodźcy w Polsce, Warszawa 2006.

Łodziński S.
2008 Uchodźcy w Polsce – mechanizmy wykluczania etnicznego, w: A. Jasińska-Kania i S.
Łodziński (red.), Obszary i formy wykluczenia etnicznego w Polsce (uchodźcy,
imigranci, mniejszości narodowe), Warszawa.

Maciejko A.
2004 Próby integrowania uchodźców – przypadek Polski, „Polityka Społeczna”, nr 3.

Maciejko A., Olszewska Z.


2007 Preintegracja i integracja Czeczenów w Polsce. Rzeczywistość i rekomendacje,
„Analizy, Raporty, Ekspertyzy SIP”, nr 5, Warszawa.

Mikołajczyk B.
390
2004 Osoby ubiegające się o status uchodźcy. Ich prawa i standardy traktowania,
Katowice.

Nowicka E., Łodziński S.


2001 U progu otwartego świata. Poczucie polskości i nastawienia Polaków wobec
cudzoziemców w latach 1988-1998, Kraków.

Słuchając...
2005 Słuchając uchodźców. Raport o analizie potrzeb uchodźców róŜnej płci, wieku i
pochodzenia na Węgrzech, w Polsce, na Słowacji i w Słowenii, Budapeszt 2005,
http://www.unhcr.pl (maj 2006).

Oleksiewicz I.
2006 Uchodźcy w Unii Europejskiej. Aspekty prawne i polityczne, Bydgoszcz-Rzeszów.

Polska...
1999 Polska dla ciebie. Poradnik dla uchodźców, PAH, Warszawa.

Potyrała A.
2005 Współczesne uchodźstwo: próby rozwiązania problemu, Poznań.

Przemoc...
2003 Przemoc seksualna i przemoc na tle płciowym wobec uchodźców, uchodźców-
repatriantów oraz osób przesiedlonych wewnętrznie. Przewodnik po metodach
zapobiegania i przeciwdziałania, UNHCR Warszawa.

Skwarska D.
2006 Kobiety i dzieci jako uchodźcy w Polsce i w Hiszpanii na progu XXI wieku, w: E.
Nowicka, S. Łodziński (red.), Kulturowe wymiary imigracji do Polski. Studia
socjologiczne, Warszawa 2006.

Stawicki R.
2002 Organizacje pozarządowe wobec problemu uchodźców, „Polityka Społeczna” nr 8.

2003 Sytuacja socjalno-bytowa uznanych uchodźców, „Polityka Społeczna”, nr 4.

Szonert M.
1999 Działalność Departamentu do Spraw Migracji i Uchodźstwa MSWiA na rzecz
uchodźców, w: S. Łodziński, J. J,. Milewski (red.), Do stołu dla zamoŜnych. Ruchy
migracyjne w Afryce oraz ich znaczenie dla Polski, Warszawa.

1999 Postępowanie wobec cudzoziemców ubiegających się o nadanie statusu uchodźcy w


Polsce a acquis communautaire Unii Europejskiej w dziedzinie azylu, w: S. Łodziński,
J.J,. Milewski (red.), Do stołu dla zamoŜnych. Ruchy migracyjne w Afryce oraz ich
znaczenie dla Polski, Warszawa.

2000 Rok 1990 – początki opieki nad uchodźcami, w: Zamojski J. E. (red.), Migracje
polityczne XX wieku, Warszawa.

Wierzbicki B.
1993 Sytuacja prawna uchodźcy w systemie międzynarodowej ochrony praw człowieka,
Białystok.
391
Weinar A.
2005 Polityka migracyjna Polski a w latach 1990 – 2003 - próba podsumowania, Centrum
Stosunków Międzynarodowych, „Raporty i Analizy”, nr 10;

Wilk M.
2004 Witajcie w Dębaku, „Okolice” Kwartalnik Etnologiczny, nr 3-4, Toruń.

Zasady...
1992 Zasady i tryb ustalania statusu uchodźcy zgodnie z Konwencją z 1951 r. dotyczącą
uchodźców i Protokołem Dodatkowym z 1967 r. Podręcznik, UNHCR, Genewa.
2007 Zasady i tryb ustalania statusu uchodźcy. Podręcznik, UNHCR, Warszawa.

Ząbek M.
2007 Biali i Czarni. Postawy Polaków wobec Afryki i Afrykanów, Warszawa.

Ząbek M. (red.).
2002 Między piekłem a rajem. Problemy adaptacji kulturowej uchodźców i imigrantów
Polsce, Warszawa.

Wybrana literatura zagraniczna z antropologii uchodźstwa:

Abbink J. G.
2002 Ethnic Trajectories in Israel. Comparing the Bene Israel and Beta Israel
Communities, “Anthropos”,, 97.

Agier M.
1997 Anthropologues en Dangers, Paris.
2002 Aux Bords Du Monde, Les Réfugiés, Paris.

Appadurai A.
1992 Global ethnoscapes: notes and queries for a transnational anthropology, w: R. Fox
(ed.), Recapturing Anthropology: Working in the Present, Santa Fe, p. 192-210;

Ashkenazi M., Weingrod A.


1987 The Ethiopian Jews and Israel, New Brunswick.

Augé M.
1982 The Anthropological Circle Symbol, Function, History, Cambridge.

Ashkenazi M., Weingrod A.


1987 The Ethiopian Jews and Israel, New Brunswick.

Ben-Ezer G.
1990 Anorexia Nervosa or an Ethiopian coping style? Mind and Human Interaction?,
“Israeli Social Science Research” 3. (1-2).
2002 The Ethiopian Jewish exodus: narratives of the migration journey to Israel 1977-1985,
London.

Berry J.W.
1989 The Acculturation Process and Refugee Behavior, w: C. Williams, J. Westermeyer
(eds.), Refugee Mental health in Resettlement Countries, Washington.
392

Bertrand D.
1998 Refugees and Migrants, Migrants and Refugees. An Ethnological Approach,
“International Migration”, vol 36 (1), s. 107-113.

Black R.
2001 Fifty Years of Refugee Studies: From Theory To Policy, „International Migration
Review”, 2001, 35 (1), p. 57-78.

Bramwell A. (ed.)
1988 Refugees in the Age of Total War, London.

Centlivres P., Centlivres-Demont M.


1988 The Afghan Refugee in Pakistan: An Ambiguous Identity, “Journal of Refugee
Studies”, 1(2), p. 141-152.

* Cernea M. M., McDowell Ch. (eds.)


2000 Risk and Reconstruction. Experience of Resettlers and Refugees, Washington D.C.

Davis J.
1992 The Anthropology of Suffering, “Journal of Refugee Studies”, 5 (2).

Declich F.
2001 When silence makes history: gender and memories of war violence from Somalia, w:
B. Schmidt, I. Schroder (ed.), Anthropology of Violence and Conflict, London, p. 161-
175.

De Voe M. Dorsh
1981 Framing Refugees as Clients, “International Migration Review”, vol 15, no 1.

Didier B.
1998 Refugees and Migrants. Migrants and Refugees. An Ethnological Approach,
“International Migration”,vol. 36 (1), s. 111.

Dunbar-Ortiz R., Harrell-Bond B. E.


1987 Who protects the human rights of refugees?, “Africa Today”, 1st/2nd Quarter.

Eastmond M., Öjendal J.


1999 Revisiting a “Repatriation Success”: The Case of Cambodia, w: K. Koser, R. Black
(eds.), The End of Refugee Cycle?, New York, p. 38-55.

Furnham A., Bochner S.


1986 Cultural Shock, Psychological reactions to unfamiliar enviroments, London, New
York.

George S.
1992 The Dept Boomerang: How the Third World Dept Harms Us All, London.

Gilroy P.
1993 The Black Atlantic: Modernity and Double Consciousness, Cambridge 1993;

Gold S. J.
1992 Refugee Communities. A Comparative Field Study, London.
393

Gordenker L.
1983 Refugees in Developing Countries and Transnational Organization, “Ann. Am. Acad.
Pol. Soc. Sci.”, 1983, 467/
1987 Refugees in International Politics, London.

Graham M., Khosravi S.


1997 Home is Where You Make it: Repatriation and Diaspora Culture among Iranians in
Sweden, “Jounal of Refugee Studies”, 10 (2), Oxford, p. 115-133.

Hammond L.
1999 Examining the Discourse of Repatriation: Towards a More Proactive Theory of
Return Migration, w: K. Koser, R. Black (eds.), The End of Refugee Cycle?, New
York.

Hamrell S. (ed.)
1967 Refugee Problems in Africa, Uppsala.

Hansen A.
1979 Once the running stops: assimilation of Angolan refugees into Zambian border
villages, “Disasters”, 3/4, p. 369-374
1982 Self-settled Rural Refugees in Africa: The Case of Angolans in Zambia, in A. Hansen,
A. Oliver-Smith (eds.), Involuntary Migration and Resettlement. Problems and
responses of Dislocated People, Boulder.

Handelman D.
1998 Models and Mirrors: Towards an Anthropology of Public Events. Oxford.

Harrel-Bond B.E.
1986 Imposing Aid: Emergency Assistance to Refugees, Oxford.

Harrell-Bond B.E., Voutira E.


1992 Anthropology and the study of refugees, “Anthropology Today”, vol. 8, no 4.

Harrell-Bond B.E., Voutira E., Leopold M.


1992 Counting the Refugees: Gifts, Givers, Patrons and Clients, “Journal of Refugees
Studies”, vo. 5. (3/4).

Hein J.
1993 Refugees, immigrants, and the state, “Annu. Rev. Sociol.”,19, p. 43-59.

Herzog E.
1999 Immigrants and bureaucrats: Ethiopian in Israeli absorption center, New York.

Indra D. (ed.)
1999 Engendering Forced Migration. Theory and Practice, New York.

Jackson M.
2002 The Politics of Storytelling. Violence, Transgression and Intersubjetivity, Harvard.

Jacobson K., Landau L.B.


394
The Dual Imperative in Refugee Research: Some Methodological and Ethical
Consideration in Social Science Research on Forced Migration, “Disasters”, vol. 27
(3), s. 102.

James W.
1991 Background report on guidelines for future planning, World Food Programme,
Nairobi.

Joppke Ch.
2005 Exclusion in the Liberal State. The Case of Immigration and Citizenship Policy,
“European Journal of Social Theroy” 1, p. 46, 57.

Kaplan C.
1987 The Poetics of Displacement: Exile, Immigration and Travel in Contemporary
Autobiographical Writing, Santa Cruz.

Keller S.
1975 Uprooting and Social Change: The Role of Refugees in Development, Delhi.

Kunz E.F.
1981 Exile and Resettlement Theory: refugee theory, in “International Migration Review”,
vol. 15 (1-2).

Lammers E.
2005 Refugees, asylum seekers and anthropologists: the tabor on giving, „Global Migration
Perspectives” 29, Geneva.

Loescher G.
1992 Refugee Movements and International Security, London.
1982 The World’s Refugees: A Test of Humanity, New York.

Malkki L.H.
1989 Purity and Exile: Violence, Memory and National Cosmology among Hutu Refugees in
Tanzania, Chicago 1989.
1990 Context and Consciousness: Local conditions for the production of historical and
national thought among Hutu refugees in Tanzania, in R. G. Fox (ed.), National
Ideologies and Production of National Cultures, American Ethnological Society
Monograph series, no 2.
1994 Citizens of humanity: internationalism and the imagined community of nations,
“Diaspora”, 3 (1), p. 41-68.
1995 Refugees and Exile: From Refugee Studies to the National Order of Things, “Annual
Review of Anthropology”, 24.
1996 Speechless Emissaries: Refugees, Humanitarianism, and Dehistoricization, “Cultural
Anthropology”, vol. 11 (3), p. 377-404.

McSpadden L.
1999 Contradiction and Control in Repatriation: Negotiations for the Return of 500 000
Eritrean Refugees, w: K. Koser, R. Black (eds.), The End of Refugee Cycle?, New
York.

McSpadden L., Moussa H.,


1993 “I have a name”: The gender dynamics in asylum and resettlement of Ethiopian and
Eritrean Refugees in North America, “Journal of Refugee Studies, 6 (3), p. 203-225.
395

Marx E.
1990 The social world of refugees: a conceptual framework, “J. Refug. Stud.”, 3 (3), p. 189-
203.

Noiriel G.
1991 La Tyranie du National. Le droit d’Asile en Europe 1793-1993, Paris, s. 152.

Proudfoot M.
1956 European Refugees: 1939-52 – A Study in Forced Population Movement, London.

Rogge J. R. (ed.)
1987 Refugees: A Third World Dilemma, Totowa.

Rynearson A.M.
1989 The New Refugees and the “Old Ethnicity”, “Anthropology”, vol 14, no 4.

Schroder I. (ed.)
2001 Anthropology of Violence and Conflict, London.

Schwartz T.
2001 Ethiopian Jewish immigrants in Israel: the homeland postponed, Richmond.

Scott G.M.
1982 The Hmong Refugee Community in San Diego: Theoretical and Practical Implications
of its Continuing Ethnic Solidarity, “Anthropological Quarterly”, vol. 55 (3).

Shawcross W.
1984 Quality of Mercy, New York.

Singer P.& R.
1998 The Ethics of Refugee Policy, w: M. Gibney (ed.), Open Borders? Closed Societies?
The Ethical and Political Issues, London, p. 111-129.

Spring A.
1982 Women and men as refugees: differential assimilation of Angolan refugees in Zambia,
in A. Hansen & O. Smith (eds.), Involuntary Migration: the Problems and Responses
of Dislocated People, Westview 1982.

Starn O.
1986 Engineering internment: anthropologists and War Relocation Authority, “Am.
Ethnol.”, 13 (4), p. 700-720.

Steen A. B.
1993 The Tamil Refugee Experience in Denmark and England, Copenhagen 1993.

Stein B. N.
1981 The Refugee Experience: Defining the Parameters of a Field of Study, “Int.
Migrant.Rev.” 15 (1), p. 320-30.
1986 The Experience of Being a Refugee: Insights from the Research Literature, w: C.
Williams, J. Westermeyer (eds.), Refugee Mental health in Resettlement Countries,
Washinton.
396
Taddele Seyoum Teshale z pomocą W. L. Barnes
1991 The Life History o fan Ethiopian Refugee (1944-1991). Sojour in the Fourth World,
New York.

Wimmer A.
2002 Nationalist Exlusion and Ethnic Conflict. Shadows of Modernity, Cambridge.

Zarkov D.
2006 Towards a New Theorizing of Women, Gender and War, w: Handbook of Gender and
Women’s Studies, K. Davis, M. Evans, J. Lorber (ed.), London.

Zetter R.
1988 Refugees and Refugee Studies – A Label and an Agenda, “Journal of Refugee Studies”,
1 (1).
1991 Labelling Refugees: Forming and Transforming an Identity, “Journal of Refugee
Studies”, 4.(1).

Zetter R., Henry J. (eds.)


1992 Responding to the Nutrition Crisis among Refugees, “Journal of Refugees Studies”,
5.1.

* Zolberg A. Suhrke A, Aguayo S.


1989 Escape from Vilolence: Conflict and the Refugee Crisis in the Developing World,
Oxford.

Pozostała literatura cytowana:

Anderson B.
1992 The new world disorder, “New Left Rev.”, 193, p. 3-14.

Anioł W.
1992 Migracje międzynarodowe a bezpieczeństwo europejskie, Warszawa

Barnard A.
2006 Antropologia, Warszawa.

Bartz B., Bayer M.


1993 Migracje do Europey jako wyzwanie dla społeczeństwa i pedagogiki wielokulturowej,
Kwartalnik Pedagogiczny nr 4.

Bauman Z.
1998 Zbędni, niechciani, odtrąceni, czyli o biednych w zamoŜnym świecie, w: Kultura i
społeczeństwa, Warszawa 1998.

Benedyktowicz Z.
1995 Mit – literatura – antropologia kultury (wstęp do numeru), „Polska Sztuka Ludowa -
Konteksty”, nr 3-4.

Clifford J.
1986 Introduction: Partial Truths, w: Writing Culture. The Poetics and Politics of
397
Ethnography, J. Clifford and G. E. Marcus (eds.). Berkeley 1986, p. 10.

Czarnowski S.
2006 Ludzie zbędni w słuŜbie przemocy, w: Bezdomność, t. VII, Miscellanea
Anthropologica et Socjologica, Gdańsk.

CzyŜewski, S. Kowalski, A. Piotrowski


1997 Rytualny chaos. Studium dyskursu publicznego, Kraków.

Encyklika Laborem exercens,


1981 Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań.

Gennep van A.
2006 [org. 1909], Obrzędy przejścia, Warszawa.

Herzfeld M.
2004 Antropologia. Praktykowanie teorii w kolurze i społeczeństwie, Kraków.

Hofstede G.
2000 Kultury i Organizacje, zaprogramowanie umysłu, Warszawa.

Jan Paweł II
1988 Wszyscy jesteśmy w drodze do ojczyzny, w: Jan Paweł II w Austrii i Szwajcarii.
Przemówienia i homilie. Opr. J. Sobiepan, Warszawa.

Karwińska A.
2005 Między miejscem magicznym a instytucją totalitarną. Przestrzeń i kultura domu, w:
Jalowiecki, Majer Szczepański (red.), Przemiany miasta, Warszawa.

Mendel M.
2007 Społeczeństwo i rytuał. Heterotopia bezdomności, Toruń.

Mrozowski, M.
1991 Między manipulacją a pozaniem. Człowiek w świecie mass mediów, Warszawa
1997 Obraz imigranta na łamach prasy polskiej, Warszawa
2005 Wizerunek cudzoziemców w mediach, w: M. Kozień, Wielokulturowość a migracje,
Warszawa

Oberg K.
1960 Culture Shock: Adjustment to New Cultural Environment, „Practical Anthropology”,
7, 1960, p. 177-182.

Oliwa-Ciesielska M.
2006 Piętno nieprzypisania. Studium o wyizolowaniu społecznym bezdomnych, Poznań.

Ravenstein E.
1889/85 The Laws of Migration, „Journal of the Royal Statistical Society”, nr 52, p.
241-305 i nr 48, p. 167-235.

Said E. W.
2002 Reflection on Exile and Other Literary and Cultural Essays, Harvard.

Turner V.
398
2006 [org. 1967], Las symboli. Aspekty rytuałów u ludu Ndembu, Kraków.
1969 The Ritual Process: Structures and Anti-Structures, London.

Wilson E.O.
2000 Socjobiologia, Poznań.

ZadroŜyńska A.
1992 Ludzie i przestrzeń domowa. Przyczynek do antropologii schronienia, w: P.
Łukaszewicz, A. Siciński, Dom we współczesnej Polsce, Wrocław.

Dokumenty:

Wyjątki z Konwencji dotyczącej statusu uchodźców sporządzonej w Genewie dnia 28


lipca 1951 roku (Dz. U. Z dnia 20 grudnia 1991 r.)

Artykuł 1
Określenie terminu "uchodźca"

A. W rozumieniu niniejszej Konwencji termin "uchodźca" stosuje się do osoby, która:


1) była uwaŜana za uchodźcę stosownie do Porozumień z dnia 12 maja 1926 r. i dnia 30 czerwca
1928 r. lub stosownie do Konwencji z dnia 28 października 1933 r. i dnia 10 lutego 1938 r.,
Protokołu z dnia 14 września 1939 r. lub teŜ Konstytucji Międzynarodowej Organizacji do spraw
Uchodźców.
Decyzję o nieuznawaniu za uchodźcę podjęte przez Międzynarodową Organizację do spraw
Uchodźców w okresie jej działalności nie stanowią przeszkody do przyznania statusu uchodźcy
osobom, które spełniają warunki przewidziane w punkcie 2 niniejszego ustępu;
2) w rezultacie zdarzeń, jakie nastąpiły przed dniem 1 stycznia 1951 r., oraz na skutek uzasadnionej
obawy przed prześladowaniem z powodu swojej rasy, religii, narodowości, przynaleŜności do
określonej grupy społecznej lub z powodu przekonań politycznych przebywa poza granicami
państwa, którego jest obywatelem, i nie moŜe lub nie chce z powodu tych obaw korzystać z
ochrony tego państwa, albo która nie ma Ŝadnego obywatelstwa i znajdując się na skutek
podobnych zdarzeń, poza państwem swojego dawnego stałego zamieszkania nie moŜe lub nie
chce z powodu tych obaw powrócić do tego państwa.
W przypadku osoby posiadającej więcej niŜ jedno obywatelstwo określenie "państwo jej
obywatelstwa" oznacza kaŜde z państw, którego obywatelstwo ona posiada; fakt nieskorzystania,
bez istotnej przyczyny wynikłej z uzasadnionej obawy, przez taką osobę z ochrony jednego z
państw, którego jest ona obywatelem, nie stanowi podstawy do odmowy ochrony przez państwo,
z którego ona pochodzi.
B. 1) W rozumieniu niniejszej Konwencji wyrazy: "wydarzenia, które miały miejsce przed dniem
1 stycznia 1951 r.", znajdujące się w artykule 1 ustęp A oznaczają:
a) "wydarzenia, które nastąpiły w Europie przed dniem 1 stycznia 1951 r.", lub
b) "wydarzenia, które miały miejsce w Europie lub gdziekolwiek indziej przed dniem 1 stycznia
1951 r."; kaŜde z Umawiających się Państw, w momencie podpisywania, ratyfikacji lub
przystąpienia, złoŜy oświadczenie, które z tych określeń zamierza stosować, realizując
zobowiązania przyjęte przez siebie na podstawie niniejszej Konwencji.
2) KaŜde Umawiające się Państwo, które przyjęło wariant a), moŜe w kaŜdej chwili rozszerzyć
swoje zobowiązania, przyjmując, w drodze zawiadomienia skierowanego do Sekretarza
Generalnego Narodów Zjednoczonych, wariant b).
C. Niniejsza Konwencja przestaje obowiązywać w stosunku do kaŜdej osoby określonej przez
postanowienia ustępu A, jeŜeli:
1) dobrowolnie zwróciła się ona ponownie o ochronę państwa, którego jest obywatelem, lub
2) utraciwszy swoje obywatelstwo ponownie dobrowolnie je przyjęła, lub
3) przyjęła nowe obywatelstwo i korzysta z ochrony państwa, którego obywatelstwo przyjęła, lub
399
4) ponownie dobrowolnie osiedliła się w państwie, które opuściła lub poza którego granicami
przebywała z powodu obawy przed prześladowaniem, lub
5) nie moŜe dłuŜej odmawiać korzystania z ochrony państwa swojego obywatelstwa, albowiem
ustały warunki, w związku z którymi została uznana za uchodźcę.
Zastrzega się, Ŝe postanowień niniejszego punktu nie stosuje się do uchodźcy określonego w
punkcie 1 ustępu A niniejszego artykułu, który moŜe powołać się na przekonywające powody
związane z poprzednimi prześladowaniami, uzasadniające jego odmowę z korzystania z ochrony
państwa, którego obywatelstwo posiada;
6) jest osobą, która nie mając Ŝadnego obywatelstwa moŜe powrócić do państwa, w którym miała
poprzednio stałe miejsce zamieszkania, poniewaŜ przestały istnieć okoliczności, w związku z
którymi została uznana za uchodźcę.
Zastrzega się, Ŝe postanowień niniejszego punktu nie stosuje się do uchodźcy określonego w
punkcie 1 ustępu A niniejszego artykułu, który moŜe powołać się na przekonywające powody
związane z poprzednimi prześladowaniami, uzasadniające jego odmowę powrotu do państwa, w
którym miał poprzednio swoje stałe miejsce zamieszkania.
D. Niniejsza Konwencja nie ma zastosowania do osób, które aktualnie korzystają z ochrony lub
pomocy organów lub agencji Narodów Zjednoczonych innych niŜ Wysoki Komisarz Narodów
Zjednoczonych do spraw Uchodźców.
Z chwilą gdy taka ochrona lub pomoc zostanie z jakiejkolwiek przyczyny wstrzymana,
osoby te ipso facto będą korzystały z dobrodziejstw niniejszej Konwencji, mimo Ŝe ich
połoŜenie nie zostało ostatecznie uregulowane zgodnie ze stosownymi rezolucjami przyjętymi
przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych.
E. Niniejsza Konwencja nie ma zastosowania do osoby uwaŜanej przez właściwe władze
państwa, w którym ta osoba się osiedliła, za mającą prawa i obowiązki związane z posiadaniem
obywatelstwa tego państwa.
F. Postanowienia niniejszej Konwencji nie mają zastosowania do osoby, w stosunku do której
istnieją powaŜne podstawy, aby sądzić, Ŝe:
a) dokonała zbrodni przeciwko pokojowi, zbrodni wojennej lub zbrodni przeciwko ludzkości w
rozumieniu aktów międzynarodowych opracowanych dla ustanowienia przepisów
odnoszących się do tych zbrodni:
b) dokonała powaŜnej zbrodni o charakterze niepolitycznym poza państwem, które ją przyjęło,
przed uznaniem jej za uchodźcę;
c) jest winną czynów sprzecznych z celami i zasadami Narodów Zjednoczonych.
orzeczenia sądów

Artykuł 2

Obowiązki ogólne

KaŜdy uchodźca ma - w stosunku do państwa, w którym się znajduje - obowiązki, które obejmują
w szczególności przestrzeganie praw i przepisów, a takŜe środków podjętych w celu utrzymania
porządku publicznego.

Artykuł 3

Niedopuszczalność dyskryminacji

Umawiające się Państwa będą stosowały postanowienia niniejszej Konwencji do uchodźców bez
względu na ich rasę, religię lub państwo pochodzenia.

Artykuł 4

Religia

Umawiające się Państwa przyznają uchodźcom na swoim terytorium co najmniej tak samo
korzystne traktowanie, jak własnym obywatelom w sprawie wolności praktyk religijnych i wolności
wychowania religijnego ich dzieci.(...)
400
Artykuł 21

Mieszkanie

Co się tyczy mieszkań, Umawiające się Państwa udzielą, w takim zakresie, w jakim sprawa ta jest
unormowana przepisami ustaw i zarządzeń lub podlega kontroli organów władzy, uchodźcom legalnie
przebywającym na ich terytoriach moŜliwie najbardziej korzystne traktowanie; w kaŜdym razie
traktowanie to nie moŜe być mniej korzystne niŜ udzielane w tych samych okolicznościach
cudzoziemcom.

Artykuł 22

Oświata publiczna

1. Umawiające się Państwa przyznają uchodźcom takie samo traktowanie w zakresie nauczania
podstawowego, jakie przyznają swoim obywatelom.
2. Umawiające się Państwa przyznają uchodźcom moŜliwie najbardziej korzystne traktowanie, a
w kaŜdym razie nie mniej korzystne niŜ to, które przyznają w tych samych okolicznościach
cudzoziemcom, w zakresie szkolnictwa innego niŜ szkolnictwo podstawowe, w szczególności zaś w
zakresie dostępu do studiów, uznawania zagranicznych świadectw szkolnych, dyplomów i stopni
naukowych, zwolnienia z czesnego i opłat oraz przyznawania stypendiów.

Artykuł 23

Opieka społeczna

Umawiające się Państwa przyznają uchodźcom legalnie przebywającym na ich terytorium takie
samo traktowanie w zakresie opieki i pomocy społecznej, z jakiego korzystają ich obywatele.(...)

Artykuł 26

Wolność poruszania się

KaŜde Umawiające się Państwo przyznaje uchodźcom legalnie przebywającym na jego


terytorium prawo wyboru miejsca stałego zamieszkania i prawo do swobodnego poruszania się w
granicach tego terytorium, z zachowaniem przepisów stosowanych wobec cudzoziemców w ogóle w
tych samych okolicznościach.
orzeczenia sądów

Artykuł 27

Dokumenty toŜsamości

Umawiające się państwa wydadzą dokumenty toŜsamości kaŜdemu uchodźcy znajdującemu się
na ich terytorium, który nie posiada waŜnego dokumentu podróŜy.

Artykuł 28

Dokumenty podróŜy

1. Umawiające się Państwa wydają uchodźcom legalnie przebywającym na ich terytoriach


dokumenty podróŜy potrzebne do podróŜowania poza ich terytoriami, chyba Ŝe stoją na przeszkodzie
waŜne względy bezpieczeństwa państwowego lub porządku publicznego; postanowienia zawarte w
załączniku do niniejszej Konwencji stosuje się odnośnie do tych dokumentów. Umawiające się
Państwa mogą wydać taki dokument podróŜy kaŜdemu innemu uchodźcy znajdującemu się na
terytoriach, a szczególnie Ŝyczliwie rozwaŜą wydanie takiego dokumentu podróŜy tym uchodźcom
znajdującym się na ich terytoriach, którzy nie mają moŜliwości otrzymania dokumentów podróŜy z
państwa swego legalnego stałego zamieszkania.
401
2. Dokumenty podróŜy wydane uchodźcom na podstawie wcześniejszych umów
międzynarodowych przez strony tych umów są uznane i traktowane przez Umawiające się Państwa
tak, jakby były wydane zgodnie z niniejszym artykułem.

Artykuł 29

Opłaty skarbowe

1. Umawiające się Państwa nie będą nakładały na uchodźców Ŝadnych naleŜności, opłat czy
podatków, niezaleŜnie od ich nazwy, innych lub wyŜszych niŜ pobierane od swych obywateli w
podobnych sytuacjach.
2. Ustalenia poprzedniego ustępu nie stoją na przeszkodzie stosowaniu wobec uchodźców ustaw i
zarządzeń dotyczących opłat za wydanie cudzoziemcom dokumentów administracyjnych, w tym
równieŜ dokumentów toŜsamości.

Artykuł 30

Przeniesienie mienia

1. KaŜde Umawiające się Państwo zezwoli uchodźcom, zgodnie ze swymi ustawami i


zarządzeniami, na przeniesienie mienia, które wwieźli oni na jego terytorium, do innego państwa,
gdzie zostali przyjęci dla celów przesiedlenia się.
2. KaŜde Umawiające się Państwo rozpatrzy Ŝyczliwie prośby uchodźców o zezwolenie na
przeniesienie mienia, gdziekolwiek ono znajdowałoby się i jest niezbędne do ich ponownego
osiedlenia się w innym państwie, w którym zostali przyjęci.

Artykuł 31

Uchodźcy przebywający nielegalnie w państwie przyjęcia

1. Umawiające się Państwa nie będą nakładały kar za nielegalny wjazd lub pobyt na uchodźców
przebywających bezpośrednio z terytorium, na którym ich Ŝyciu lub wolności zagraŜało
niebezpieczeństwo w rozumieniu artykułu 1, i weszli lub przebywają na ich terytorium bez
zezwolenia, pod warunkiem Ŝe zgłoszą się bezzwłocznie do władz i przedstawią wiarygodne
przyczyny swojego nielegalnego wjazdu lub pobytu.
2. Umawiające się Państwa nie będą nakładały na poruszanie się takich uchodźców ograniczeń
poza tymi, które są niezbędne; ograniczenia takie będą stosowane tylko dopóty, dopóki status tych
uchodźców w państwie nie zostanie uregulowany lub dopóki nie zostaną przyjęci w innym państwie.
Umawiające się Państwa przyznają uchodźcom odpowiedni czas, jak równieŜ wszystkie niezbędne
ułatwienia dla uzyskania prawa przyjęcia w innym państwie.

Artykuł 32

Wydalenie

1. Umawiające się Państwa nie wydalą uchodźcy, legalnie przebywającego na ich terytoriach, z
innych powodów niŜ bezpieczeństwo państwowe lub porządek publiczny.
2. Wydalenie takiego uchodźcy moŜe nastąpić jedynie na podstawie decyzji podjętej zgodnie z
przewidzianą przez prawo procedurą. Uchodźcy powinno się, chyba Ŝe waŜne powody bezpieczeństwa
państwowego przemawiają przeciwko temu, zezwolić na przedstawienie dowodów na swoje
usprawiedliwienie, złoŜenie odwołania i na posiadanie w tym celu przedstawiciela przed właściwymi
władzami lub teŜ przed osobą lub osobami specjalnie do tego wyznaczonymi przez właściwe władze.
3. Umawiające się Państwa przyznają takiemu uchodźcy rozsądny okres na staranie o legalne
przyjęcie w innym państwie. Umawiające się Państwa w tym czasie mają prawo stosowania takich
środków, jakie uznają za niezbędne.

Artykuł 33
402
Zakaz wydalania lub zawracania

1. śadne Umawiające się Państwo nie wydali lub nie zawróci w Ŝaden sposób uchodźcy do
granicy terytoriów, gdzie jego Ŝyciu lub wolności zagraŜałoby niebezpieczeństwo ze względu na jego
rasę, religię, obywatelstwo, przynaleŜność do określonej grupy społecznej lub przekonania polityczne.
2. Nie moŜe powoływać się jednakŜe na dobrodziejstwo niniejszego postanowienia uchodźca, co
do którego istnieją podstawy, aby uznać go za groźnego dla bezpieczeństwa państwa, w którym się on
znajduje, lub który będąc skazanym prawomocnym wyrokiem za szczególnie powaŜne zbrodnie
stanowi niebezpieczeństwo dla społeczeństwa tego państwa.

Artykuł 34

Naturalizacja

Umawiające się Państwa będą w miarę moŜliwości ułatwiały asymilację i naturalizację


uchodźców. W szczególności podejmą wszelkie wysiłki dla przyspieszenia procedury naturalizacyjnej
i zmniejszenia, tak dalece, jak to jest moŜliwe, opłat i kosztów tego postępowania.

Wyjątki z Protokołu dotyczącego statusu uchodźców, sporządzonego w Nowym Jorku


dnia 31 stycznia 1967 roku
(Dz. U. z dnia 20 grudnia 1991 r.)

Państwa-Strony niniejszego protokołu,

biorąc pod uwagę, Ŝe Konwencja dotycząca statusu uchodźców, podpisana w Genewie dnia 28
lipca 1951 r., zwana dalej Konwencją, obejmuje tylko te osoby, które stały się uchodźcami na skutek
zdarzeń sprzed dnia 1 stycznia 1951 r.,

biorąc pod uwagę, Ŝe od czasu przyjęcia Konwencji pojawiła się nowa sytuacja odnośnie do
uchodźców i w związku z tym zainteresowani uchodźcy mogą nie zostać objęci Konwencją,

biorąc pod uwagę, Ŝe poŜądane jest, aby uchodźcy objęci definicją przewidzianą w Konwencji
posiadali jednakowy status bez względu na zawiły termin 1 stycznia 1951 r.,

uzgodniły, co następuje:

Artykuł I

Postanowienia ogólne

1. Państwa-Strony niniejszego protokołu zobowiązują się stosować do uchodźców określonych


poniŜej artykuły od 2 do 34 Konwencji włącznie.
2. W rozumieniu niniejszego protokołu określenie "uchodźca" oznacza - z wyjątkiem stosowania
ustępu 3 niniejszego artykułu - kaŜdą osobę określoną w definicji zawartej w artykule 1 Konwencji,
tak jak gdyby wyraz "na skutek zdarzeń, które nastąpiły przed dniem 1 stycznia 1951 r. |...." | wyrazy
"na skutek podobnych zdarzeń" nie znajdowały się w artykule 1 ustęp A punkt 2.
3. Niniejszy protokół będzie stosowany przez państwa, które są jego stronami, bez Ŝadnych
ograniczeń geograficznych; jednakŜe oświadczenia złoŜone zgodnie z artykułem 1 ustęp B punkt 1
podpunkt a) Konwencji przez państwa będące juŜ jej stronami będą stosowane takŜe zgodnie z
niniejszym protokołem, chyba Ŝe nie zostały rozszerzone zgodnie z artykułem 1 ustęp B punkt 1
podpunkt a) Konwencji przez państwa będące juŜ jej stronami będą stosowane zgodnie z niniejszym
protokołem, chyba Ŝe nie zostały rozszerzone zgodnie z artykułem 1 ustęp B punkt 2 tej
Konwencji.(...)
403
404

Przeprowadzone wywiady:

1. Spis rozmówców Michał Ferensa [M.F.]:

Nr Data Miejsce Pochodzenie Płeć Wiek


wywiadu przeprowadzenia przeprowadzenia rozmówcy rozmówcy rozmówcy
1 12.05.2006 Siekierki Bangladesz M 31
2 14.05.2006 Siekierki Pakistan M 23
3 23.06.2006 Siekierki Rosja M 22
4 20.06.2006 Bielany Czeczenia M 19
5 26.06.2006 Siekierki Białoruś M 72
6 02.07.2006 Siekierki Białoruś M 27
7 03.07.2006 Siekierki Indie M 19
8 04.07.2006 Siekierki Afganistan M 20
9 04.07.2006 Siekierki Pakistan M 25
10 09.05.2006 Dębak Czeczenia M 17
11 23.11.2007 Siekierki Somalia M 22
12 21.05.2007 Siekierki Pakistan M 27
13 10.05.2007 Siekierki Bangladesz M 24
14 23.11.2007 Siekierki Kongo M 28
15 08.10.2007 Siekierki Pakistan M 33
16 12.11.2007 Siekierki Bangladesz M 21
17 11.10.2007 Siekierki Afganistan M 19
18 11.10.2007 Siekierki Kamerun K 37
19 23.05.2007 Siekierki Uganda M 26
20 09.05.2007 Siekierki Pakistan M 31
21 21.05.2007 Siekierki Sri Lanka M 50
22 06.10.2007 Siekierki Pakistan M 26
23 11.05.2007 Siekierki Nigeria M 37
24 12.11.2007 Siekierki Kongo M 40
25 14.05.2007 Siekierki Czeczenia K 40

2. Spis rozmówców Małgorzaty CzyŜewskiej [J.K.]:

l.p. Dane rozmówcy Data i miejsce Formularz Sposób zapisu


przeprowadzenia wywiadu
wywiadu
1. męŜczyzna, Czeczen, l. 19, mieszka Maj 2006, Dębak 1
w ośrodku w Dębaku Nagranie
2. Kobieta, Czeczenka, l. 30, mieszka w Maj 2006, Dębak 1 Nagranie
ośrodku w Dębaku
3. MęŜczyzna, Pakistańczyk, l. 25, Maj 2006, Siekierki 1 Nagranie
mieszka na Siekierkach
4. MęŜczyzna, Czeczen, l. 32, mieszka Maj 2006, Wołomin 1 Nagranie
w Wołominie
5. MęŜczyzna, Czeczen, l. 40, mieszka Czerwiec 2006, Wołomin 1 Nagranie
w Wołominie
6. MęŜczyzna, Czeczen, l. 20, mieszka Czerwiec 2006, Wołomin 1 Nagranie
w Wołominie

7. MęŜczyzna, Czeczen, l. 26, mieszka Maj 2006, Wołomin 1 Nagranie


w Wołominie
8. MęŜczyzna, Czeczen, l 19, mieszka w Sierpień 2006, Wołomin 2 Nagranie
Wołominie
9. MęŜczyzna, Irakijczyk, l.30, mieszka Maj 2007, Siekierki 2 Nagranie,
na Siekierkach
10. MęŜczyzna, Czeczen, l. 25, mieszka Grudzień 2006, Dębak 2 Nagranie
405
w Dębaku
11. MęŜczyzna, Czeczen, l. 25, mieszka Grudzień 2006, Dębak 2 Nagranie
w Dejaku
12 MęŜczyzna, Czeczen, l. 20, mieszka Maj 2007, Dębak 2 Rozmowa
w Dębaku odtworzona
13 MęŜczyzna, Czeczen, l. 20, mieszka Grudzień 2007, Dębak 2 Nagranie
w Dębaku

14. MęŜczyzna, Polak, l. 40, pracownik Maj 2006, Wołomin Nagranie


socjalny
15. Kobieta, Polka, l. 20. uczestniczka Październik 2006, Nagranie
grupy Warszawa
16. MęŜczyzna, Czeczen, l. 26 mieszka w Maj 2007, Dębak Rozmowa
Dębaku odtworzona
17. Kobieta, Czeczenka, l. 14, mieszka na Wrzesień 2007, Siekierki Rozmowa
Siekierkach odtworzona
18. Kilku rozmówców, Czeczeni, l. 25- Sierpień 2006, Wołomin Nagranie
30, mieszkają w Wołominie
19 Kobieta, Polka, l. 15, uczennica Październik 2007, Nagranie
szkoły do której chodzą takŜe Warszawa
uchodźcy
20 Kobieta, Polka, l. 24, organizatorka Październik 2007, Nagranie
imprezy zw. z uchodźcami Warszawa
21 Kobieta, Afrykanka, l. 20, mieszka na Maj 2007, Siekierki Rozmowa
Siekierkach odtworzona
Kobieta, Ukrainka, l. 40, mieszka na
Siekierkach

22 MęŜczyzna, Czeczen, l. 30, mieszka Czerwiec 2007, Wołomin Rozmowa


w Wołominie odtworzona
23 Pracownicy ośrodka w Wołominie Czerwiec 2007, Wołomin Rozmowa
odtworzona
24 MęŜczyzna, Czeczen, l. 25, mieszka Czerwiec 2007, Pociąg Rozmowa
na Ciołka relacji Wołomin-Warszawa odtworzona
25 Mieszkańcy Wołomina Wrzesień 2007, Wołomin Rozmowa
odtworzona

3. Spis rozmówców Joanny Koper [J.K.]:

Nr Data Miejsce Płeć Kraj Wiek Wykształcenie/ zawód


pochodzenia wykonywany
wykształcenie wyŜsze
1 m Libia 47 niepełne; nauczyciel
9.05.2006 Dębak matematyki
brak; pracowała jako
2 9.05.2006 Dębak k Ukraina 22 ekspedientka

Wywiad przeprowadzony z
pracownikami społecznymi w
3 10.05.2006 ośrodku w Dębaku

4 10.05.2006 Dębak m Rosja - Czeczenia 34 jubiler


5 10.05.2006 Dębak k Białoruś ok.60 technik Ŝywienia
6 16.05.2006 Siekierki m Białoruś ok.45 programista

brak; pracował jako


7 17.05.2006 Siekierki m bezpaństwowiec 25 konsultant sprzedaŜy
8 17.05.2006 Siekierki m Bangladesz ok.30 ekonomista
9 31.05.2006 Siekierki m Afganistan 27 brak
10 31.05.2006 Siekierki m Somalia 23 brak
406
11 26.06.2006 mieszkanie rozmówcy m Rosja - Czeczenia 41 prawnik

12 4.07.2006 Bielany k Rosja – Czeczenia 25 Fryzjerka

13 Wywiad przeprowadzony z
pracownikami społecznymi w
10.08.2006 ośrodku na Bialanach

14 21.07.2006 Dębak k Rosja - Czeczenia 36 policjantka

15 21.07.2006 Dębak m Rosja - Czeczenia 26 brak

16 24.07.2006 Bielany m Rosja - Czeczenia 28 brak

17 31.07.2006 Wołomin m Rosja - Czeczenia 22 brak

18 10.08.2006 Bielany k Rosja - Czeczenia 42 technolog Ŝywienia

brak; wykształcenie
19 11.08.2006 Dębak m Rosja - Czeczenia 32 średnie

brak; obecnie pracuje na


20 21.08.3006 Bielany m Rosja - Czeczenia 57 budowie

21 16.04.2007 Dębak m Rosja - Czeczenia 27 brak


22 19.04.2007 Siekierki m Somalia 35 brak
ekonomista
(wykształcenie
23 23.04.2007 Siekierki m Irak 36 niepelne)

studia ekonomiczne i
24 17.05.2007 Siekierki m Białoruś 51 prawnicze
25 17.05.2007 Siekierki m Kongo 28 ekonomista

wykształcenie wyŜsze
26 18.05.2007 Siekierki k Etiopia 26 niepełne; projektantka

27 24.05.2007 Bielany k Rosja - Czeczenia ok.30 brak


28 28.06.2007 Siekierki m Pakistan ok.35 informatyk
29 28.06.2007 Siekierki m Somalia 21 brak
30 29.06.2007 Siekierki m Uganda 29 brak

31 2.08.2007 Siekierki m Afganistan 38 Ŝołnierz; stopień oficera


32 2.08.2007 Siekierki m Iran 40 brak danych
33 29.07.2007 Siekierki m Pakistan 31 brak

brak; pracował w
34 8.08.2007 Siekierki m Sierra Leone 32 kopalni diamentów
35 25.08.2007 Siekierki m Ukraina ok.30 Ŝołnierz
36 30.08.2007 Siekierki m Gruzja 25 brak
37 30.08.2007 Siekierki m Ukraina 29 prawnik
407
4. Spis rozmówców Moniki Orłowskiej [M.O.]:

Nr Data Miejsce Narodowość Płeć Wiek


wywiadu przeprowadzenia przeprowadzenia rozmówcy rozm. rozm.
I rok
1 16.05.2006 Siekierki Bośniacka K 28
2 16.05.2006 Siekierki Ugandyjska K 18
3 10.06.2006 Wołomin Czeczeńska M 20
4 15.06.2006 Wołomin Czeczeńska M 19
5 15.06.2006 Wołomin Czeczeńska M 22
6 16.06.2006 Wołomin Czeczeńska M 19
7 17.06.2006 Wołomin Czeczeńska M 26
8 20.06.2006 Wołomin Czeczeńska M 30
9 24.06.2006 Wołomin Czeczeńska M 22
10 26.06.2006 Wołomin Czeczeńska M 47
11 01.07.2006 Wołomin Czeczeńska M 26
12 04.07.2006 Wołomin Czeczeńska M 25
13 07.07.2006 Wołomin Czeczeńska M 22
14 11.07.2006 Wołomin Czeczeńska M 21
15 12.07.2006 Wołomin Pracownik M -
ochrony
16 07.09.2006 Siekierki Kameruńska M 25
17 07.09.2006 Siekierki Togo M 21
18 07.09.2006 Siekierki Pracownik M -
ochrony
19 09.09.2006 Wołomin Sąsiad M -
20 IEiAK Wolontariusz M 22
Siekierki
21 Lipiec 2007 Siekierki Kameruńska M 23
22 Lipiec 2007 Siekierki Ukraińska M 27
23 20.08.2007 Siekierki Nigeryjska M 25
24 20.08.2007 Siekierki Nigeryjska M 27
25 22.08.2007 Siekierki Pakistańska M 31
26 14.09.2007 Siekierki Ugandyjska M 23
27 15.09.2007 Siekierki Iracka M ok. 40
28 17.09.2007 Siekierki Pakistańska M 26
29 17.09.2007 Siekierki Czeczeńska K ok. 35
30 06.10.2207 Siekierki Bangladesz M ok. 22
31 08.10.2007 Sklep spoŜywczy - (kasjerka) K -
w pobliŜu ośrodka
32 08.10.2007 Zakład fryzjerski - (fryzjerka) K -
sąsiadujący z
ośrodkiem
33 08.10.2007 Siekierki Pakistańska M 26
34 13.10.2007 Siekierki Kongo M 28
408
5. Spis rozmówców Natalii Słodzinki [N.S.]:

Nr wywiadu Data Miejsce Narodowość Wiek Płeć Wykształce-


N.S. rozmówcy rozmówcy rozmówcy nie/Zawód
1a 09.05.2006 Dębak czeczeńska 25 K średnie
2 09.05.2006 Dębak ukraińska 27 M chemik
technolog
3 10.05.2006 Dębak czeczeńska 26 K ekonomistka
4 12.05.2006 Dębak inguska 45 M średnie
5 10.05.2006 Dębak czeczeńska 38 M niepełne
wyŜsze/
Ŝołnierz
6 12.05.2006 Dębak czeczeńska 43 M śr. techn./bu-
downiczy
7 12.05.2006 Dębak inguska 23 M śr. prawnicze
8 09.05.2006 Dębak czeczeńska 39 K wyŜsze/sę-dzia
śledczy
9 (1b) 12.05.2006 Dębak czeczeńska 25 M niepełne
śr./elektryk
10 12.05.2006 Dębak czeczeńska 43 M średnie
11 09.06.2006 Dębak czeczeńska 29 K średnie
12 09.06.2006 Dębak czeczeńska 25 K wyŜsze/nau-
czycielka
13 25.09.2006 Dębak czeczeńska 21 K
14 26.09.2006 Dębak czeczeńska 29 K
15 26.09.2006 Dębak czeczeńska 26 K
16 26.09.2006 Dębak czeczeńska M
17 28.09.2006 Dębak czeczeńska M
18 28.09.2006 Dębak czeczeńska 41 M
19 28.09.2006 Dębak czeczeńska 29 K
20 28.09.2006 Dębak czeczeńska 25 K
21 19.04.2007 Siekierki kameruńska ok.35 M
22 20.04.2007 Siekierki erytrejska 36 M średnie
23 04.05.2007 Siekierki kameruńska ok.30 K handlarka
24 04.05.2007 Siekierki etiopska 28 K średnie
przyrodnicze
25 04.05.2007 Siekierki pakistańska ok. 38 M wyŜsze/
przedsię-
biorca
26 10.05.2007 Siekierki somalijska 28 M brak
27 17.05.2007 Dębak czeczeńska 18 M blacharz
28 17.05.2007 Dębak czeczeńska 21 M brak
29 24.05.2007 Bielany czeczeńska 29 K wyŜsze/księ-
gowa
30 10.05.2007 Siekierki kameruńska 30 K fryzjerka
31 14.09.2007 Siekierki togijska 32 M niep. wyŜsze:
rachun-kowość
32 14.09.2007 Siekierki iracka 42 M śr./tłumacz
33 14.09.2007 Siekierki kurdyjska 18 M niep. śr.
34 15.09.2007 Siekierki hinduska 25 M śr./rolnik
35 15.09.2007 Siekierki nigeryjska 31 M wyŜsze/eko-
nomista
36 15.09.2007 Siekierki nigeryjska ok. 30 M
409
6. Spis rozmówców Doroty Zakrzewskiej [D.Z.]:

Nr Data przeprowa- Płeć Wiek Wykształce- Narodowość Miejsce


wywiadu dzenia wywiadu nie
D.Z.
1 12.05.2006 MęŜczyzna 27 lat WyŜsze, Czeczen Wołomin
inŜynier
2 18.05.2006 MęŜczyzna 31 lat Zawodowe, Nepalczyk Siekierki
specjalizacja:
biznes
3 18.05.2006 MęŜczyzna 25 lat Średnie Ugandyjczyk Siekierki
4 19.05.2006 Kobieta 42 lata WyŜsze Czeczenka Wołomin
5 19.05.2006 Kobieta 33 lata Podstawowe Czeczenka Wołomin
6 20.05.2006 MęŜczyzna 33 lata Średnie Czeczen Wołomin
techniczne
7 10.06.2006 MęŜczyzna 20 lat Średnie Czeczen Wołomin
8 10.06.2006 MęŜczyzna 20 lat Średnie Czeczen Wołomin
9 19.07.2006 MęŜczyzna 22 lata Średnie Czeczen Wołomin
10 21.07.2006 MęŜczyzna 24 lata Średnie Czeczen Dębak
11 21.07.2006 MęŜczyzna 24 lata WyŜsze, Czeczen Dębak
ekonomia
12 24.07.2006 2 kobiety 37 i 24 lata Średnie Czeczenki Bielany
13 24.07.2006 MęŜczyzna 21 lat Podstawowe Kumyk Bielany
14 24.07.2006 MęŜczyzna 27 lat Średnie Czeczen Bielany
15 25.07.2006 MęŜczyzna 19 lat Podstawowe Czeczen Wołomin
16 31.07.2006 3 męŜczyzn ok. 40 lat Średnie Czeczeni Linin
17 8.09.2006 MęŜczyzna 29 lat Średnie Czeczen Bielany
18 14.09.2006 Kobieta 19 lat Podstawowe Czeczenka Wołomin
19 17.09.2006 MęŜczyzna 18 lat Podstawowe Kirgiz Wołomin
20 17.09.2006 MęŜczyzna 27 lat Średnie Czeczen Wołomin
21 22.12.2006 MęŜczyzna 19 lat Podstawowe Czeczen Dębak
22 27.12.2006 3 męŜczyzn 24, 21 i 20 lat 1: średnie, Czeczeni Dębak
2: podstawo-
we,
3: średnie
23 27.06.2007 MęŜczyzna 42 lata Średnie Czeczen Siekierki
24 29.12.2006 2 męŜczyzn ok. 50 lat Średnie AzerbejdŜanin i Dębak
Czeczen
25 13.09.2007 Kobieta 15 lat Podstawowe Polka Podkowa
Leśna
26 14.09.2007 Kobieta 24 lata Średnie Polka Warszawa
27 21.09.2007 2 kobiety 47 i 60 lat Brak inf. Polki Wołomin-
sklep z tanią
odzieŜą
28 21.09.2007 2 męŜczyzn 55 i 64 lata Brak inf. Polacy Wołomin
29 24.09.2007 Kobieta 29 lat Brak inf. Polka Wołomin-
sklep
spoŜywczy
410
Nr Data przeprowa- Płeć Wiek Wykształce- Narodowość Miejsce
wywiadu dzenia wywiadu nie
D.Z.
30 24.09.2007 Kobieta 62 lata Brak inf. Polka Wołomin
31 24.09.2007 MęŜczyzna 13 lat Podstawowe Polak Wołomin
32 24.09.2007 3 kobiety ok. 38 lat WyŜsze Polki Wołomin-
szkoła
33 2.11.2007 MęŜczyzna 52 lata WyŜsze Polak Warszawa
411

Spis fotografii:

Fotografie Iwony Kaliszewskiej:

1. W drogę. W Norwegii podobno przyjmują... ŁomŜa 2004


W drogę! Jak Polska wejdzie do UE, będzie trudniej uciec. ŁomŜa 2004

2. Lezginka w wykonaniu uchodźców z Czeczenii. Dzień Uchodźcy 2004.

3. Nie wszyscy uchodźcy siedzą z załoŜonymi rękami. Magomed opanowuje


obsługę nowych programów.

4. Kuchnia to królestwo kobiet. MęŜczyźni robią tylko szaszłyki.


Warszawa 2005

5. Nowa moda z krajów arabskich i Turcji przyjęła się tylko częściowo.


Łomzą 2004

6. Mułła wzywa na modlitwę na korytarzu ośrodka w Białystoku.

7. Przysmak czeczeński - chałwa. Dzień Uchodźcy 2004

8. Gdzie mnie jeszcze zabiorą? Białystok 2004

9. Rodzina Alego w ośrodku dla uchodźców w Warszawie na krótko przez


otrzymaniem statusu uchodźcy.

10. Piwo nielzja no ciut ciut moŜna....

Fotografie Doroty Zakrzewskiej:

11. AntropoloŜka na badaniach z jednym z rozmówców.

12. Baran na chwilę przed wypatroszeniem. Podwórko ośrodka w Wołominie.

13. Prosimy o ciszę!

14. Recepcja. Wiele kultur, wiele języków.

15. Dębak. Tu trafiają na początku wszyscy uchodźcy.

16. Czeczeni.

Fotografie Małgorzaty CzyŜewskiej:

17. Droga do Dębaka.

18. MęŜczyźni właśnie tak spędzają czas.

19. Na plaŜy razem z braćmi.


412
Czy zamieszczać spis artykułów prasowych w tej formie, moim zdaniem wystarczy jak
będą w przypisach???

Źródła prasowe:
Afgańczycy spadli z nieba, „śycie Warszawy”, 31 marca 1998.

Arabscy uchodźcy opuścili Świnoujście, „Kurier Polski”, 21 maja 1990.

Azjaci prosto z wody, „Dziennik Wschodni”, 3 kwietnia 1998.

Azjatycka jesień, „Gazeta Lubuska”, 27 listopada 1997.

Barbie wielu Kenów, „Nowa Trybuna Opolska”, 4 lipca 1997.

Fala ze Wschodu, „Kurier Polski”, 4 września 1991.

Frycowe, „Polityka”, 26 maja 1990.

Imigranci na lodzie, „Dziennik Zachodni”, 4 listopada 1997.

Imigranci z jeziora, Kurier Poranny, 12 czerwca 1998

Imigrant z bagaŜnika, „Gazeta Olsztyńska”, 2 czerwca 1998.

Inwazja panienek, „Dziennik Zachodni”, 21 kwietnia 1997.

Koniec lotów z Ŝywym towarem, „Kurier Lubelski”, 31 marca 1998.

Małe Hanoi, „Polityka”, 14 lutego 1998.

Pierwszy najazd Bułgarek, „Dziennik Polski”, kwiecień 1997.

Policja pracy na tropie, „Gazeta Stołeczna”, 13 sierpnia 1998.

Polska, czyli zachód, „Wprost”, 2 lutego, 1997.

Potop, „Wprost”,9 grudnia 1990.

Potop radziecki, „Gazeta Gdańska”, 19 grudnia 1990 .

PrzydroŜne tałatajstwo, „Gazeta Stołeczna”, 21 lipca 1997.

Srebrne krąŜki ze wschodu, „Kurier Lubelski”, 9 września 1997.

Strach przed ludźmi ze Wschodu, „Trybuna Opolska”, 16 grudnia 1992.

Syndykat wschód, „Tygodnik AWS”, 5 kwietnia 1998.

Targowisko wschodniej Europy, „Sztandar Młodych”, 11lutego 1997.

Ucieczka do innego Ŝycia, „Przekrój”, 14 kwietnia 1991.


413
414

To są wywiady z dziennikarzami, które były prowadzone w latach 2002/2003.


Nie wiem czy zamieszczać te dane???

Spis rozmówców Magdaleny Dobrakowskiej (2002/2003)

Nr 1
Data i miejsce: 3 lipca 2001, Suwałki, WyŜsza Szkoła SłuŜby Społecznej
Imię i nazwisko (pseudonim) rozmówcy: Krystyna
Wiek: 53 lata Płeć: kobieta
Pochodzenie narodowe (etniczne): Polka (rodzice pochodzili spod Lwowa)
Wyznanie: rzymsko-katolickie
Wykształcenie: średnie
Obecne miejsce pracy/nauki: kierownik studiów w WyŜszej Szkole SłuŜby Społecznej

Nr 2
Data i miejsce: 4 lipca 2001, Suwałki, redakcja Tgodnik aSuwalskiego
Imię i nazwisko rozmówcy: Dorota
Wiek: 32 lata Płeć: Kobieta
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolickie
Wykształcenie: wyŜsze
Kwalifikacje zawodowe: dziennikarz
Obecne miejsce pracy: Tygodnik Suwalski

Nr 3
Data i miejsce: 4 lipca 2001, Suwałki, redakcja Gazety Wyborczej
Imię i nazwisko rozmówcy: Joanna Hofmann
Wiek: 43 lata Płeć: Kobieta
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolickie
Wykształcenie: wyŜsze (prawnicze + studium dziennikarskie)
Kwalifikacje zawodowe: dziennikarz
Obecne miejsce pracy: Gazeta Wyborcza, wydanie lokalne
Sympatie polityczne: centrowe
415

Nr 4
Data i miejsce: 4 lipca 2001, Suwałki, redakcja Gazety Współczesnej
Imię i nazwisko rozmówcy: Małgorzata
Wiek: 30 lata Płeć: Kobieta
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolickie
Wykształcenie: wyŜsze (ochrona środowiska)
Kwalifikacje zawodowe: dziennikarz
Obecne miejsce pracy: Gazeta Współczesna
Rozmówczyni od 5 lat mieszka na terenie Suwałk. Wcześniej - równieŜ w pasie
przygranicznym - w Zielonej Górze. Rozmówczyni stwierdziła, Ŝe na wschodzie jest zupełne
inne podejście do obcego - gorsze.

Nr5
Data i miejsce: 4 lipca 2001, Suwałki, Urząd Miejski
Imię i nazwisko (pseudonim) rozmówcy: Cezary Cieślikowski
Wiek: 39 lat Płeć: męŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolik
Wykształcenie: wyŜsze ekonomiczne
Obecne miejsce pracy/nauki: radny sejmiku województwa podlaskiego
Sympatie polityczne: Platforma Obywatelska

Nr 6
Data i miejsce: 5 lipca 2001, Suwałki
Imię i nazwisko rozmówcy: Jolanta Filipowicz
Wiek: 23 lata Płeć: Kobieta
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolickie
Wykształcenie: IV rok studiów - polonistyka w Białymstoku
Kwalifikacje zawodowe: dziennikarz
Obecne miejsce pracy: „Nasze krajobrazy. Tygodnik Północny”
Sympatie polityczne: lewicowe
416

Nr 7
Data i miejsce: 4lipca 2001, Suwałki, Powiatowy Urząd Pracy
Imię i nazwisko rozmówcy: BoŜena
Wiek: 42 lata Płeć: Kobieta
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolickie
Wykształcenie: wyŜsze pedagogiczne
Kwalifikacje zawodowe: urzędnik
Obecne miejsce pracy: Powiatowy Urząd Pracy
Sympatie polityczne: centrum

Nr 8
Data i miejsce: 5 lipca 2001, Suwałki, Urząd Miejski
Imię i nazwisko rozmówcy: Adam Karczewski
Wiek: 46 lata Płeć: MęŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolickie
Wykształcenie: wyŜsze, magister inŜynier rolnik
Kwalifikacje zawodowe:
Obecne miejsce pracy: sekretarz miasta
Sympatie polityczne: bezpartyjny, dodał, Ŝe: nie prawica w obecnej sytuacji

Nr 9
Data i miejsce: 6 lipca 2001, Sokółka, Urząd Miejski
Imię i nazwisko rozmówcy: Czesław Sańko
Wiek: 51 lat Płeć: MęŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolickie
Wykształcenie: wyŜsze techniczne
Obecne miejsce pracy: Urząd Miasta w Sokółce, zastępca burmistrza
Sympatie polityczne: PSL

Nr 10
Data i miejsce: 6 lipca 2001, Sokółka, dom rozmówcy, zarazem jego biuro
417

Imię i nazwisko rozmówcy: Antoni Cydzik


Wiek: 40 lat Płeć: męŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolickie
Wykształcenie: średnie, technik rolnik
Kwalifikacje zawodowe: wydawca gazety – tygodnik „Co, gdzie , kiedy”, właściciel placu
targowego, radny
Obecne miejsce pracy: własna działalność gospodarcza
Sympatie polityczne: prawica

Nr 11
Data i miejsce: 6 lipca 2001, Sokółka, redakcja Gazety Sokólskiej „Nowej”
Imię i nazwisko rozmówcy: Iwona Wiśniewska
Wiek: 49 lata Płeć: Kobieta
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolickie
Wykształcenie: wyŜsze biologiczne
Kwalifikacje zawodowe: dziennikarz (od 6 lat)
Obecne miejsce pracy: Gazeta Skólska „Nowa”

Nr 12
Data i miejsce: 6 lipca 2001, Sokółka, Urząd Powiatowy
Imię i nazwisko rozmówcy: Franciszek Bukowski
Wiek: 52 lata Płeć: MęŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: rzymsko-katolickie
Wykształcenie: wyŜsze techniczne (geodeta),
Kwalifikacje zawodowe: studia podyplomowe: prawo i administracja, zarządzanie kadrami w
UE, szacowanie nieruchomości
Obecne miejsce pracy: Starostwo Powiatowe - starosta
Sympatie polityczne: bezpartyjny, prawica

Nr 13
Data i miejsce: 6 lipca 2001r., siedziba StraŜy Miejskiej w Sokółce
418

Imię i nazwisko rozmówcy: Lech


Wiek: 40 lata Płeć: MęŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolickie
Wykształcenie: średnie
Kwalifikacje zawodowe:
Obecne miejsce pracy: komendant StraŜy Miejskiej

Nr 15
Data i miejsce: 6 lipca 2001, Sokółka, Urząd Miejski
Imię i nazwisko rozmówcy: Czesław Sańko
Wiek: 51 lat Płeć: MęŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): polskie
Wyznanie: katolickie
Wykształcenie: wyŜsze techniczne
Obecne miejsce pracy: Urząd Miasta w Sokółce, zastępca burmistrza
Sympatie polityczne: PSL

Nr 16
Data i miejsce: 7 lipca,Obóz Antygraniczny, Krynki
Imię i nazwisko (pseudonim)rozmówcy: Paweł
Wiek: 22 lata Płeć: MęŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): Polak
Wyznanie: z rodziny katolickiej
Wykształcenie: średnie zawodowe
Obecne miejsce pracy/nauki: student pedagogiki w Suwałkach
Sympatie polityczne: antypartyjny

Nr 17
Data i miejsce: 6 grudnia 2001, Warszawa, redakcja „śycia Warszawy”
Imię i nazwisko (pseudonim) rozmówcy: Maja Staniszewska
Wiek: 23 lata Płeć: kobieta
Pochodzenie narodowe (etniczne): Polka
Wyznanie: katoliczka, nie praktykująca
419

Wykształcenie: wyŜsze dziennikarskie


Obecne miejsce pracy/nauki: dziennikarz działu miejskiego dziennika „śycie Warszawy”
Sympatie polityczne: szeroko pojęte centrum

Nr 18
Data i miejsce: 6 grudnia 2001, Warszawa, redakcja “Zycia Warszawy”
Imie i nazwisko (pseudonim) rozmówcy: Sławomir Bukowski
Wiek: 30 lat Płeć: MęŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): Polak
Wyznanie: katolik, nie praktykujący
Wyksztalcenie: wyŜsze dziennikarskie
Obecne miejsce pracy/nauki: dziennikarz, kierownik działu miejskiego dziennika “śycie
Warszawy”
Sympatie polityczne: liberal

Nr 19
Data i miejsce: 11 grudnia, Warszawa, KEIAK, barek w piwnicy
Imię i nazwisko (pseudonim) rozmówcy: Monika Tutak
Wiek: 23 lata Płeć: kobieta
Pochodzenie narodowe (etniczne): Polka
Wyznanie: katoliczka, nie praktykująca
Wykształcenie: wyŜsze dziennikarskie
Obecne miejsce pracy/nauki: dziennikarz działu miejskiego dziennika „Super Expers”
Sympatie polityczne: centrum

Nr 20
Data i miejsce: 6 maja 2002, Zielona Góra, redakcja Gazety Lubuskiej
Imię i nazwisko (pseudonim) rozmówcy: Dariusz Chajewski
Wiek: 50 lata Płeć: męŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): Polak
Wyznanie: rzymsko-katolickie
Wykształcenie: wyŜsze
Obecne miejsce pracy/nauki: dziennikarz Gazety Lubuskiej
Sympatie polityczne: nie ma
420

Nr 21
Data i miejsce: 6 maja 2002, Zielona Góra, Gazeta Wyborcza
Imię i nazwisko (pseudonim) rozmówcy: Artur Łukasiewicz
Wiek: 43 lata Płeć: męŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): Polak
Wyznanie: katolik
Wykształcenie: wyŜsze, humanistyczne
Obecne miejsce pracy/nauki: dziennikarz lokalnego dodatku Gazety Wyborczej w Zielonej
Górze

Nr 22
Data i miejsce: 7 maja 2002, śary, Gazeta śarska
Imię i nazwisko (pseudonim) rozmówcy: Kobieta – Danuta, męŜczyzna - Kazimierz
Wiek: K – ok.40, M - ok. 45
Płeć: kobieta, męŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): Polka, Polak
Wyznanie: Katolicy
Wykształcenie: wyŜsze, humanistyczne
Obecne miejsce pracy/nauki: dziennikarze Gazety śarskiej z doświadczeniem w telewizji
lokalnej

Nr 23
Data i miejsce: 9 lipca 2002, Przemyśl, redakcja „Nowin. Gazety Codziennej”
Imię i nazwisko (pseudonim) rozmówcy: Norbert Ziętal
Wiek: 23 lata Płeć: męŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): Polak
Wyznanie: katolik
Wykształcenie: student
Obecne miejsce pracy/nauki: dziennikarz „Nowin. Gazety Codziennej”
Sympatie polityczne: prawicowe

Nr 24
Data i miejsce: 10 lipca 2002, Przemyśl, redakcja „Super Nowości”
421

Imię i nazwisko (pseudonim)rozmówcy: Dariusz Delmanowicz


Wiek: 30 lata Płeć: męŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): Polak
Wyznanie: rzymsko- katolickie
Wykształcenie: wyŜsze, pedagogiczne
Obecne miejsce pracy/nauki: dziennikarz z 2-letnim staŜem
Sympatie polityczne: Jest tak wszechogarniająca korupcja, Ŝe nie mogę się przekonać do
Ŝadnej ze stron. Kiedyś byłem bliŜej prawicy. Teraz przejrzałem na oczy.

Nr 25
Data i miejsce: 11 lipca 2002, Przemyśl,
Imię i nazwisko (pseudonim) rozmówcy: Ryszard Kosterkiewicz
Wiek: 44 lata Płeć: męŜczyzna
Pochodzenie narodowe (etniczne): Polak
Wyznanie: katolik
Wykształcenie: wyŜsze, leśnik
Obecne miejsce pracy/nauki: dziennikarz, śycie Podkarpackie
Sympatie polityczne: nie ma

Nr 26
Data i miejsce: 9 lipca 2002, Przemyśl
Imię i nazwisko (pseudonim) rozmówcy: Olga Hrynkiw
Wiek: 35 lat Płeć: kobieta
Pochodzenie narodowe (etniczne): Ukrainka
Wyznanie: prawosławna
Wykształcenie: wyŜsze, humanistyczne
Obecne miejsce pracy/nauki: dziennikarz, śycie Podkarpackie

You might also like