You are on page 1of 13

Micha³ Januszkiewicz

ŒWIADOMOŒÆ
CZ£OWIEKA Z PODZIEMIA
O Notatkach z podziemia Fiodora Dostojewskiego

1. Uwagi wstêpne
Tematem niniejszej wypowiedzi jest próba uchwycenia fenomenu œwia-
domoœci wyra¿onego w literaturze, a konkretniej: w dziele Fiodora Do-
stojewskiego zatytu³owanym Notatki z podziemia (1864). Mo¿na by pytaæ
o powody, dla których wybrane zosta³o to w³aœnie, a nie inne dzie³o ro-
syjskiego pisarza. Powodów takich jest kilka. Przede wszystkim jest to
utwór, w którym s³owo „œwiadomoœæ” (resp. „œwiadomy”) odgrywa
rolê kluczow¹, to s³owo-klucz. Powieœæ Dostojewskiego okazuje siê po-
wieœci¹ o œwiadomoœci. Wiêcej: powieœæ ta jest powieœci¹ filozoficzn¹,
nale¿y j¹ wrêcz uznaæ za jedn¹ z najbardziej reprezentatywnych egzem-
plifikacji literatury filozoficznej w ogóle1. Nie sposób te¿ przeceniæ roli,
jak¹ Notatki z podziemia odegra³y w estetyce i filozofii egzystencjalistycz-
nej. W sensie istotnym zawa¿y³y tak¿e w dziejach literatury zarówno
jeœli chodzi o koncepcjê nowego typu bohatera, jak i pomys³y narracyj-
ne (monolog wypowiedziany, autotematyzm). Jednak¿e, z drugiej stro-
ny, za swoisty paradoks uznaæ mo¿na fakt, ¿e utwór Dostojewskiego
nie doczeka³ siê nale¿nych mu rzetelnych opracowañ. Chcia³oby siê

1
Sformu³owanie odpowiedzi na pytanie o to, co mamy na myœli, gdy u¿ywamy
pojêcia literatury filozoficznej, wydaje siê rzecz¹ nie³atw¹, która domaga³aby siê wy³o-
¿enia w innym miejscu. Ufam, ¿e rzecz rozœwietli niniejsza wypowiedŸ. W powy¿szej
sprawie zob. tak¿e: WypowiedŸ literacka a wypowiedŸ filozoficzna, M. G³owiñski, J. S³awiñ-
ski (red.), Wroc³aw 1982; W³adys³aw Stró¿ewski, Literatura i filozofia, „Ruch Literacki”
1995, z. 6; Micha³ Januszkiewicz, Literatura i filozofia, [w:] ten¿e, Tropami egzystencjalizmu
w literaturze polskiej XX wieku. O prozie Aleksandra Wata, Stanis³awa Dygata i Edwarda Sta-
chury, Poznañ 1998 (podrozdzia³ w czêœci wstêpnej).
68 Micha³ Januszkiewicz

wrêcz mówiæ o jakiejœ zmowie milczenia wœród polskich badaczy twór-


czoœci autora Zbrodni i kary. Za granic¹ natomiast Notatkom stosunkowo
najwiêcej uwagi poœwiêci³ Colin Wilson, zaœ ju¿ zdecydowanie mniej
Lew Szestow, a Albert Camus – wcale. W bardzo wa¿nej dla egzysten-
cjalizmu antologii Waltera Kaufmanna Existentialism from Dostoevsky to
Sartre2 z 1956 roku (maj¹cej w ci¹gu tylko dwunastu lat a¿ dwadzieœcia
szeœæ wydañ!) opublikowana zosta³a niemal w ca³oœci pierwsza czêœæ
utworu, z niezwykle sk¹pym jednak wprowadzeniem.
Badanie literatury pod k¹tem filozoficznym zawsze wi¹¿e siê z pew-
nym niebezpieczeñstwem. A¿ nazbyt ³atwo ulec mo¿na bowiem po-
kusie, aby to, co stanowi wyraz ekspresji artystycznej, zredukowaæ do
wypowiedzi o charakterze wy³¹cznie komunikacyjnym, a zatem –
funkcjonalnym. Literaturoznawstwo dwudziestowieczne o rodowo-
dzie formalistyczno-strukturalnym wypracowa³o, zda³oby siê, jasne
i wyraŸne kryteria literackoœci, nieredukowalnej do tego, co pozaliterac-
kie. Z kolei Roman Ingarden zdecydowanie wyrazi³ noœne do dziœ prze-
œwiadczenie o w pe³ni autonomicznym charakterze literatury, której
przys³uguje jedynie quasi-s¹dzenie i której stosunek do œwiata nie
mo¿e byæ rozumiany jako referencja. Z drugiej strony przecie¿ trudno
zgodziæ siê nam z traktowaniem tych ustaleñ w sposób absolutny.
W koñcu sam fakt podjêcia dzia³añ interpretacyjnych œwiadczy o tym,
¿e nie da siê mówiæ o literaturze, nie odnosz¹c jej do œwiata, a ho³duj¹c
jedynie przekonaniu o jej wy³¹cznie konwencjonalnym sposobie bycia.
Ka¿de dzia³anie interpretacyjne jest wyk³adaniem, poœredniczeniem
miêdzy dzie³em a czytelnikiem, a wiêc i nolens volens redukowaniem,
deformowaniem – przek³adaniem jêzyka artystycznego, o charakterze
quasi-s¹dów, na jêzyk s¹dów pozwalaj¹cych siê zweryfikowaæ.
Czy jednak nie szukamy po prostu usprawiedliwieñ, aby uczyniæ
z dzie³em literackim to, co nam siê podoba? A mo¿e w³aœnie jest inaczej:
mo¿e przywo³ane wy¿ej w¹tpliwoœci badacza literatury stanowi¹ wy-
raz jedynie przesadnych obaw? W przypadku Notatek z podziemia tak
chyba siê dzieje, mamy bowiem do czynienia z utworem pogranicz-
nym, sylw¹, hybryd¹ literacko-filozoficzn¹. Czêœæ pierwsza utworu ma
charakter stricte filozoficzny, czêœæ druga – stricte literacki. W czêœci pier-

2
Wœród polskich badaczy najwiêcej miejsca poœwiêca temu dzie³u Ryszard Przy-
bylski w pracy Dostojewski i „przeklête problemy”. Od „Biednych ludzi” do „Zbrodni i kary”
(Warszawa 1964). Nawet wzmianki na ten temat nie odnajdziemy jednak w monogra-
fiach Stanis³awa Mackiewicza Cata Dostojewski (Bielsko-Bia³a 1997) czy Bohdana Ur-
bankowskiego Dostojewski: dramat humanizmów (Warszawa 1994). Por. te¿ Colin Wil-
son, Outsider, t³um. M. Traczewska, Poznañ 1992; Lew Szestow, Dostojewski i Nietzsche.
Filozofia tragedii, t³um. C. Wodziñski, Warszawa 1987; Albert Camus, Eseje, t³um.
J. Guze, Warszawa 1971; Walter Kaufmann, Existentialism from Dostoevsky to Sartre,
Meridian Books, Cleveland – New York 1968.
Œwiadomoœæ cz³owieka z podziemia 69

wszej, gdybyœmy potraktowali j¹ jako autonomiczn¹ ca³oœæ, praktycz-


nie nie uda nam siê wyró¿niæ elementów konstytutywnych dla literac-
koœci. Nie sposób zastosowaæ tu kryterium takiego jak fikcyjnoœæ, rzecz
ma charakter afabularny. Nawet jednak silne nacechowanie subiek-
tywno-emocjonalne nie decyduje tu wcale o literackoœci. Ciekawe: owa
pierwsza czêœæ Notatek wykazuje wiele analogii z Kartezjañsk¹ Roz-
praw¹ o metodzie: prosty, z pozoru, esej, przeplatany osobistymi, auto-
biograficznymi uwagami, odwo³ania do czytelnika (choæ w Rozprawie,
z jednym wyj¹tkiem, nie maj¹ one jednak charakteru bezpoœredniego,
to przecie¿ formy apostroficzne czêsto u¿ywane by³y przez filozofów,
np. w listach – pojmowanych oczywiœcie jako pewien gatunek wypo-
wiedzi intelektualnej), a z drugiej strony – polemiczne zaciêcie, dobitnie
przedstawiane tezy filozoficzne, logiczne schematy wnioskowañ (choæ
logika pojêta jest tu g³ównie a rebours – a wiêc raczej, jeœli mo¿na siê tak
wyraziæ, jako parodia logiki). Kartezjusz nie jest tu jedynie przywo³any
jako ilustracja czy daleka analogia: chcia³oby siê oto powiedzieæ, ¿e
dzie³o Dostojewskiego zasadnie uznaæ mo¿na za polemiczne czy paro-
dystyczne wzglêdem wiary w mo¿liwoœæ matematyzacji œwiata. Co
wiêcej: autor Braci Karamazow odrzuca tradycjê filozofii greckiej opartej
na rozumie podporz¹dkowuj¹cym sobie bez reszty inne w³adze (wolê,
afekty), system heglowski, w którym jednostka rozp³ywa siê jak fala
w morzu, „kryszta³owy pa³ac” Czernyszewskiego czy dziewiêtnasto-
wieczn¹ wiarê w moc nauki. Nic dziwnego, ¿e Dostojewski staje po
tej samej stronie co Kierkegaard, nic dziwnego, ¿e twórczoœci¹ rosyj-
skiego pisarza zachwyca³ siê Nietzsche, który lekturê Dostojewskiego
rozpoczyna³ w³aœnie od Notatek z podziemia (Nietzsche przeczyta³ je
w 1887 r.). O czêœci pierwszej Notatek wypowiedzia³ siê nastêpuj¹co: to
„prawdziwy kawa³ek muzyki, bardzo dziwnej, bardzo nie-germañskiej
muzyki”3. Wilson zaœ, uznaj¹c ów utwór za pierwsze szerokie sfor-
mu³owanie problemu outsidera w literaturze nowoczesnej, dodaje: „No-
tatki z podziemia to ksi¹¿ka przykra, tak bardzo przykra, ¿e niemal trud-
no j¹ czytaæ”4.

2. Aspekty œwiadomoœci
Dla potrzeb niniejszej wypowiedzi wystarczaj¹ce okazuje siê najbar-
dziej ogólne wstêpne ujêcie œwiadomoœci jako nastawienia, za spraw¹
którego w sposób refleksyjny mogê uobecniaæ sobie œwiat, rzeczywis-
toœæ zewnêtrzn¹ oraz – z drugiej strony – uprzytomniaæ sobie w³asn¹

3 Cyt. za: W. Kaufmann, Existentialism..., dz. cyt., s. 52.


4 C. Wilson, Outsider, dz. cyt., s. 188.
70 Micha³ Januszkiewicz

egzystencjê. Tak rozumiane „zdaj¹ce sobie sprawê” nastawienie mo¿e-


my, w zale¿noœci od interpretacji, okreœlaæ jako d y s p o z y c j ê, z natu-
ry chwiejn¹, b¹dŸ s t a n, a wiêc to, co stosunkowo bardziej sta³e
i trwa³e. Je¿eli œwiadomoœæ pojmiemy w ten sposób, wówczas dodaæ by
nale¿a³o, ¿e œwiadomoœæ jest tym, o czym nieustannie nale¿y zaœwiad-
czaæ aktami samowiedzy, w przeciwnym razie bowiem skutkiem bê-
dzie utrata œwiadomoœci i ¿ycie nieœwiadome, tj. bezrefleksyjne.
Zanim przejdziemy do charakterystyki zjawiska œwiadomoœci w po-
wieœci Dostojewskiego, musimy przyjrzeæ siê samemu bohaterowi tego
utworu – bez tego dalsze rozwa¿ania pozosta³yby zawieszone w abstrak-
cyjnej pró¿ni. Ów pierwszoosobowy bohater, by³y urzêdnik, jest
cz³owiekiem bezimiennym: bezimiennoœæ ta okazuje siê, rzecz jasna,
wa¿nym symbolem. W tradycji chrzeœcijañskiej czy w ogóle europej-
skiej imiê jawi siê jako to, co wyró¿nia w sensie osobowym, okreœla to¿-
samoœæ cz³owieka. Jednostka jest „wywo³ywana” po imieniu przez
Boga, staje siê rozpoznawalna. Rozpoznawalna tak¿e przez innych lu-
dzi. I przeciwnie: bezimiennoœæ wyra¿a brak to¿samoœci, zagubienie
w œwiecie, który przestaje byæ jasny. Jest znakiem nijakoœci i nieokreœlo-
noœci, rozdarcia podmiotu, który pow¹tpiewaæ odt¹d musi w sens
œwiata, a przede wszystkim w³asnej egzystencji i jej sposobów odnosze-
nia siê do tego, co wzglêdem niej zewnêtrzne. Bohater Notatek cierpi,
gdy¿ nie potrafi staæ siê nikim okreœlonym, nie znajduje w sobie nicze-
go, co mog³oby œwiadczyæ o sta³oœci natury ludzkiej:
Nie potrafi³em staæ siê nie tylko cz³owiekiem z³ym, ale zgo³a ¿ad-
nym: ani z³ym, ani dobrym, ani ³otrem, ani uczciwym, ani bohate-
rem, ani nêdznym robakiem5.
Ów bohater jest w istocie a n t y b o h a t e r e m, cz³owiekiem nie-
zdolnym do czynu, a poprzestaj¹cym jedynie na jakichœ pozbawionych
sensu czynnoœciach, cz³owiekiem biernym, przejawiaj¹cym sk³onnoœci
masochistyczne. To cz³owiek absurdalny, którego œwiat wywrócony
jest na opak. Mo¿na by powiedzieæ, ¿e tradycja literacka zna takich
antybohaterów: byliby nimi Marcho³t czy Dyl Sowizdrza³. Ale postaci
literackiej wykreowanej przez Dostojewskiego, prócz pewnych zewnêtrz-
nych oznak, nic z tamtymi bohaterami nie ³¹czy. Pamiêtajmy, ¿e lite-
ratura sowizdrzalska, ho³duj¹ca opacznej rzeczywistoœci, wpisywa³a
siê wszak w kulturê karnawa³ow¹, któr¹ sankcjonowa³a kultura powa-
¿na. Tymczasem bohater Dostojewskiego to cz³owiek, który doœwiad-
cza za³amania tradycyjnego œwiata, okreœlanego poprzez wiarê w ist-
nienie jakiejœ sta³ej i dobrej natury ludzkiej, w której to, co wolicjonalne

5Fiodor Dostojewski, Notatki z podziemia. Gracz, t³um. G. Karski, Londyn – Warsza-


wa 1992, s. 9. Kolejne odwo³ania do dzie³a Dostojewskiego pochodz¹ z wymienionego
Ÿród³a, dlatego dalej zaznaczaæ bêdê tylko numer strony w tekœcie g³ównym.
Œwiadomoœæ cz³owieka z podziemia 71

i afektywne, podporz¹dkowane jest bez reszty prawom rozumu. Prze-


ciwnie, postaæ literacka wykreowana przez Dostojewskiego nieustan-
nie zaœwiadcza o niedaj¹cej siê zasypaæ przepaœci pomiêdzy ludzkimi
sk³onnoœciami a œwiadomoœci¹. Ta ostatnia, choæ pe³ni rolê obserwatora
czynów, sumienia i sêdziego, nie potrafi jednak w ¿aden sposób
prze³o¿yæ siê na „¿ywe ¿ycie”, od którego pozostaje oddalona jak
œwiat³o od ciemnoœci. Œwiadomoœæ okazuje siê w istocie wiêzieniem
i chorob¹. Staje siê przyczyn¹ tragedii bohatera.
Problematyka œwiadomoœci zarysowana w Notatkach z podziemia
winna byæ przeanalizowana w ró¿nych wymiarach. Po pierwsze, œwia-
domoϾ ma charakter r e l a c y j n y, wyznacza bowiem nie tylko pod-
stawowe relacje osobowe (ja–inni, ja–ja), ale przede wszystkim odnie-
siona zostaje do nieœwiadomoœci. Tak rozumiana, stanowi zarazem
synonim rozumnoœci przeciwstawionej temu, co bezrozumne. Chodzi
jednak o rozumnoœæ paradoksaln¹, rozumnoœæ, z której nie mo¿na zro-
biæ ¿adnego po¿ytku. Z pozoru nic w tym nie ma paradoksalnego: bo-
hater jest w koñcu filozofem, wiedzie wiêc ¿ycie pojête jako bios theoreti-
kos, a filozofia, jak mawia³ Arystoteles, jest przecie¿ „po nic”. Stagiryta,
tak jak wiêkszoœæ myœlicieli staro¿ytnych, postrzega³ jednak czynnoœci
teoretycznej kontemplacji jako szczêœcie. Z pewnoœci¹ nie mo¿na tego
powiedzieæ o bohaterze Notatek z podziemia. Przeciwnie: rozumnoœæ,
bios theoretikos nie pozwalaj¹ zaanga¿owaæ siê w to, co niesie z sob¹ ¿y-
cie. W paradoksalny i sarkastyczny sposób bohater ten dowodzi nie-
ustannie, ¿e cz³owiek rozumny nie mo¿e „staæ siê kimœ”, lecz musi byæ
nieokreœlony i bierny. Z drugiej strony jako „cz³owieka z charakterem”
okreœliæ mo¿na tylko istotê bezrozumn¹ i [...] normaln¹, bêd¹ca cz³o-
wiekiem czynu, typem dzia³acza, ze swej natury – têpego.
Œwiadomoœæ ujawnia siê tym samym w aspekcie aksjologicznym,
tak¿e jednak i w tym przypadku aksjologia nabiera wymiaru paradoksal-
nego. Oto bowiem w konfrontacji z ludŸmi pozbawionymi tej zdolnoœ-
ci, bezrefleksyjnymi, œwiadomoœæ jest tutaj waloryzowana dodatnio.
Ale rozpatrywana przez pryzmat skutków, jakie z sob¹ niesie dla ¿y-
cia codziennego i osobistego, mo¿e byæ okreœlona nie inaczej ni¿ jako
choroba.
Œwiadomoœæ jawi siê zarazem w wymiarze o n t o l o g i c z n o -
- e g z y s t e n c j a l n y m, jest, bez w¹tpienia, elementem konstytutyw-
nym ludzkiej egzystencji. Bycie-w-œwiecie zorganizowane wokó³ œwia-
domoœci i podleg³e jej prawom to ¿ycie przytomne, w którym cz³owiek
zdaje sobie sprawê ze swego po³o¿enia. Œwiadomoœæ okazuje siê jed-
nak, niestety, œwiadomoœci¹ „beznadziejnoœci [...] po³o¿enia” (s. 12), ni-
coœci w³asnej egzystencji. Cz³owiek myœl¹cy „sam siebie – z t¹ ca³¹
swoj¹ wyostrzon¹ œwiadomoœci¹ – szczerze uwa¿a za mysz, a nie za
cz³owieka. Niech to nawet bêdzie mysz o wyostrzonej œwiadomoœci, ale
72 Micha³ Januszkiewicz

jednak mysz [...]” (s. 13). ¯ycie bohatera przypomina jednoczeœnie ¿ycie
robaka: nie tylko w tym, ¿e bohater sam siê do niego porównuje. „Roba-
czy” ¿ywot to przecie¿ prosta implikacja tytu³u powieœci, który w jêzy-
ku rosyjskim brzmi: „Zapiski iz podpolia”, tj. „Notatki spod pod³ogi”.
Robactwo lêgnie siê i ¿yje g³ównie pod pod³og¹. Animalizacje, których
niejednokrotnie dokonuje bohater, pozostaj¹ jednak wy³¹cznie porów-
naniami: gdyby bowiem mo¿na by³o byæ robakiem, wówczas ju¿
by³oby siê kimœ. A tak pozostaje ju¿ tylko ¿ycie w nieustannym zawie-
szeniu: ani cz³owiek, ani robak, ni to, ni owo. Ale znów dostrzegamy
paradoks: z jednej strony przecie¿ œwiadomoœæ okreœlona zosta³a jako
to, co dla ludzkiego istnienia konstytutywne. ¯yciem zwierzêcym nale-
¿a³oby wiêc nazwaæ ¿ycie bezrozumne, ¿ycie ludzi czynu, ludzi z cha-
rakterem. A jednak bohater oskar¿a g³ównie siebie... Dlaczego? Bo
zna siebie.
Œwiadomoœæ ma wiêc i charakter e p i s t e m o l o g i c z n y. To dziê-
ki œwiadomoœci mo¿liwe jest poszukiwanie prawdy o œwiecie i sobie sa-
mym. O ile jednak prawda o œwiecie (innych) jasno siê udostêpnia
w tym sensie, ¿e nabiera charakteru prawdy przedmiotowej, o tyle jed-
nak prawda o sobie samym jest prawd¹ niedaj¹c¹ siê uj¹æ w jêzyk pojê-
ciowy. Samowiedza nosi bowiem piêtno podmiotowe. Istotny para-
doks polega tu na tym, ¿e bêd¹c podmiotem, sam siebie nie mogê
uprzedmiotowiæ. A (samo)uprzedmiotowienie stanowi³oby w³aœnie
warunek poznania, które wyczerpywa³oby siê w jêzyku wyznaczonym
przez pojêcie. W takim sensie wiedzê o sobie móg³bym czerpaæ jedynie
z os¹dów i ocen innych. Z drugiej strony wiadomo jednak, ¿e moja eg-
zystencja nie daje siê sprowadziæ do tego, co wyra¿one w cudzych oce-
nach. Gdy jednak sam próbujê siê uprzedmiotowiæ, zdany jestem
wy³¹cznie na pastwê paradoksów, przek³amañ, samooszustwa. Po-
wieœæ Dostojewskiego nale¿y do tych utworów, które w sposób niezwyk-
le dobitny zdaj¹ sprawê z owego faktu. Wyra¿a siê to w szczególnym
ruchu myœli pierwszoosobowego bohatera, ruchu myœli, który z per-
spektywy czytelniczej niejednokrotnie wydaje siê dra¿ni¹cy. Tak oto,
ilekroæ bohater usi³uje tylko sformu³owaæ na swój temat jakikolwiek
os¹d, tylekroæ z niego siê wycofuje, dostrzega k³amstwo, brak jedno-
znacznoœci, niemo¿noœæ samookreœlenia. Gdy wiêc na przyk³ad przed-
stawia siebie jako z³ego i aroganckiego urzêdnika, ju¿ po chwili przyzna-
je, ¿e by³o to k³amstwo („Przez z³oœæ nak³ama³em” – s. 8); g³osi apoteozê
nieskrêpowanej wolnoœci ludzkiej, by w innym miejscu dostrzec, ¿e on
sam i rodzaj ludzki w ogóle d¹¿¹ wy³¹cznie do zniewolenia etc.
Nietrudno siê domyœliæ, ¿e œwiadomoœæ w rozumieniu bohatera
ujawnia tak¿e c h a r a k t e r e t y c z n y. Œwiadomoœæ w³aœnie pozwala
wyznaczyæ bohaterowi to, co s³uszne, i to, co nies³uszne; to, co dobre,
i to, co z³e; to, co wa¿ne, i to, co niewa¿ne. Œwiadomoœæ, w tym sensie, to
Œwiadomoœæ cz³owieka z podziemia 73

nic innego jak sumienie. Kolejny paradoks polega jednak na tym, ¿e bo-
hater, o czym ju¿ wspomnieliœmy, doœwiadcza niemo¿noœci prze³o¿e-
nia ustaleñ œwiadomoœci na sferê egzystencjaln¹. W obrêbie etyki za-
chowanie bohatera nabiera jakoœci szczególnej: jest ni¹ w i n a b e z
w i n y. Warto przyjrzeæ siê bli¿ej temu aporycznemu sformu³owaniu
problemu etycznego. Dla jego ilustracji odwo³am siê do chrzeœcijañskie-
go sposobu ujmowania grzechu. W sensie szerokim cz³owiek ob-
ci¹¿ony jest grzechem pierworodnym. To grzech, którym obarczyli
cz³owieka jego pierwsi rodzice. W tej mierze jednak, w jakiej grzech pier-
worodny zawiniony zosta³ przez pierwszych rodziców, nie jest to
grzech zawiniony w sensie œcis³ym przez ich potomków. Mówi siê ra-
czej o grzechu „zaci¹gniêtym”, ale nie „pope³nionym”, raczej o stanie
niŸli o akcie. Tak oto mamy tu do czynienia w³aœnie z tym, co mo¿na by
okreœliæ jako winê bez winy. Kwestiê tê najdobitniej wyrazi³ w literatu-
rze Franz Kafka, przede wszystkim w Procesie i Zamku. Zadaniem jed-
nostki jest stopniowe uœwiadamianie i uznanie w sobie tej winy. Tak¹
œwiadomoœæ bohater Dostojewskiego posiada. Z drugiej strony po-
wszechnym w obrêbie chrzeœcijañstwa jawi siê uznanie za grzech (ciê¿-
ki) takiego czynu, który pope³niony zosta³ na podstawie dwóch kryte-
riów: œwiadomoœci i dobrowolnoœci. Tylko i wy³¹cznie wtedy, gdy
odstêpstwo aktu uzyskuje zgodê, pe³ne przyzwolenie œwiadomoœci uj-
mowanej jako sumienie, mówiæ nale¿y o grzechu, winie. Tymczasem
w przypadku bohatera Notatek sprawa okazuje siê bardziej skompliko-
wana: z³o bêd¹ce udzia³em bohatera nie jest sankcjonowane przez œwia-
domoœæ, rozumian¹ tu jako sumienie – porz¹dek serca („pope³ni³em ten
czyn wprawdzie umyœlnie, lecz nie za podszeptem serca, tylko mojej
g³upiej g³owy” [s.103] – powiada w którymœ miejscu bohater). Przeciw-
nie, wydaje siê, jak gdyby wydarza³o siê ono ca³kiem mimowolnie,
wskutek dzia³ania jakiejœ niedaj¹cej siê racjonalnie uzasadniæ koniecz-
noœci. Mo¿na by j¹ by³o interpretowaæ po Schopenhauerowsku, jako au-
tonomiczn¹ wolê, na któr¹ wp³ywaæ mo¿emy tylko w niewielkim stop-
niu. Wola ta jest absolutnie wolna i nic w ¿aden sposób nie mo¿e jej
z zewn¹trz okreœliæ; to œlepy popêd d¹¿¹cy przed siebie bez ¿adnego
celu. Jak powiada Jan Garewicz: „Nie jest ona ju¿ czynnikiem czysto su-
biektywnym, nie jest wy³¹czn¹ w³asnoœci¹ cz³owieka jako okreœlonej
jednostki. Nie cz³owiek ma wolê, lecz wola jego posiada, nie jest pod-
porz¹dkowana indywidualnej œwiadomoœci, lecz na odwrót, powo³uje
j¹ do ¿ycia”6. Problem ów daje siê tak¿e naœwietliæ z punktu widzenia
nauki o moralnoœci, której nie jest on wcale obcy: Maria Ossowska pro-
ponowa³a mówiæ o takiej sytuacji egzystencjalnej, która wynika z „my-
œli anankastycznych” – gdy cz³owiek nie mo¿e siê powstrzymaæ przed

6 Jan Garewicz, Schopenhauer, Warszawa 2000, s. 43.


74 Micha³ Januszkiewicz

uczynieniem czegoœ, co sam uznaje za niew³aœciwe czy irracjonalne7.


Rzecz jasna, etyczna ocena takiego dzia³ania nie powinna byæ bardzo su-
rowa. Z drugiej strony jednak bohater Dostojewskiego jest przekonany
o swojej winie. Mo¿na j¹ wyjaœniæ na dwa sposoby. Po pierwsze, uwa¿a siê
za m¹drzejszego od innych. Œwiadomoœæ ka¿e ów fakt postrzegaæ jako
zobowi¹zuj¹cy. Zobowi¹zuj¹cy nie tylko do przemiany wewnêtrznej, ale
i przyznaj¹cy temu, kto wyposa¿ony jest w wyostrzon¹ œwiadomoœæ, do
przyjêcia na siebie odpowiedzialnoœci. Od cz³owieka nieœwiadomego nie
mo¿na bowiem oczekiwaæ odpowiedzialnoœci. Ale w tej mierze, w jakiej
œwiadomoœæ jest tym, co zobowi¹zuje, okazuje siê tak¿e tym – i oto drugi
aspekt winy – co neguje sens wszelkiej przemiany. Œwiadomoœæ informu-
je bohatera bowiem o zbêdnoœci jakiejkolwiek przemiany, a wrêcz prze-
ciwnie: nakazuje mu bezczynnoœæ. I tak oto ko³o siê zamyka.

3. Cierpieæ i byæ wolnym


Powiedzieliœmy wczeœniej, ¿e powieœæ Dostojewskiego jest powieœci¹
o œwiadomoœci. Taka konstatacja by³aby jednak czymœ nazbyt uprasz-
czaj¹cym z³o¿onoœæ kwestii podjêtych w utworze. Problem œwiadomoœ-
ci dopiero wówczas pojawiæ siê nam mo¿e w pe³nym œwietle, gdy od-
niesiemy go do kwestii wolnoœci i cierpienia, podstawowych zagadnieñ
skorelowanych z œwiadomoœci¹ bohatera.
C i e r p i e n i e. Okreœlone zostaje jako Ÿród³o œwiadomoœci pojmo-
wanej w tym wypadku jako poznanie. Bez w¹tpienia cierpienie to pod-
stawowe doœwiadczenie egzystencjalne postaci literackiej Dostojew-
skiego. Co ciekawe, cierpienie okazuje siê tym, co sprawia rozkosz:
zasadnie wiêc mówiæ by mo¿na o jakimœ szczególnego rodzaju maso-
chizmie moralnym. Pozwala³by siê on doœæ ³atwo objaœniæ, gdybyœmy
uczynili zeñ kategoriê psychologiczn¹ – znakomit¹ wyk³adniê maso-
chizmu mentalnego przeprowadza choæby Karen Horney, analizuj¹c
osobowoœæ neurotyczn¹8. Takie ujêcie by³oby jednak, z naszego punktu
widzenia, uproszczeniem. Nale¿a³oby znaleŸæ inn¹ drogê opisu cier-
pienia. Warto by³oby, jak s¹dzê, skupiæ siê nie tyle na opisie samego fe-
nomenu cierpienia w sensie przedmiotowym, ile podmiotowym: czym
jest cierpienie dla bohatera? Zanim spróbujemy odpowiedzieæ na to py-
tanie, wspomnieæ trzeba by o najbardziej podstawowym sensie cierpie-
nia, który utrwali³ siê w kulturze chrzeœcijañskiej. Cierpienie wi¹¿e siê,
po pierwsze, z ofiar¹ Chrystusa, a jej sensem jest odkupienie ludzkoœci.

7Maria Ossowska, Podstawy nauki o moralnoœci, Warszawa 1966, s. 227.


8Zob. Karen Horney, Neurotyczna osobowoœæ naszych czasów, t³um. H. Grzego³ow-
ska, Poznañ 1993.
Œwiadomoœæ cz³owieka z podziemia 75

Po drugie, cierpienie ludzkie ma byæ postaw¹ naœladowcz¹ wzglêdem


ofiary Chrystusa: nabiera wiêc wymiaru eschatologicznego. Po trzecie,
cierpienie nale¿y zaakceptowaæ, to rodzaj próby i wyró¿nienia: cierpie-
nie jest drog¹, która pozwala na wyzwolenie ze œwiata zmys³ów. Cier-
pienie ma, po czwarte, tak¿e wymiar konsolacyjny: Bóg zawsze jest z ty-
mi, którzy cierpi¹.
I oto przychodzi bohater Notatek z podziemia, by nam powiedzieæ:
cierpienie nie ma ¿adnego wy¿szego sensu, nie daje siê uzasadniæ, jest
absurdalne, g³upie i niepotrzebne. Lecz, paradoksalnie, mówi nam tak-
¿e, ¿e w³aœnie dlatego chce cierpieæ. Bo, co jest tu wa¿ne: tak naprawdê
bohater nie zosta³ w ¿aden sposób cierpieniem naznaczony. Jeœli ju¿ cier-
pi, to na w³asne ¿yczenie. I na z³oœæ. Ale komu – nie wiadomo: „A jed-
nak, jeœli nie leczê siê – to w³aœnie na z³oœæ. W¹tróbka boli, no to niech
boli jeszcze bardziej!” (s. 8). Czym¿e wiêc jest cierpienie dla bohatera?
Tym, co indywidualizuje. Wszyscy sprzeciwiaj¹ siê cierpieniu jakkol-
wiek pojmowanemu – fizycznie czy duchowo. Bohater mo¿e siê leczyæ,
ale tego nie robi. Móg³by te¿ odmieniæ swe ¿ycie – zw³aszcza ¿e wsku-
tek otrzymanego przypadkiem spadku, zwolniony jest z wszelkich
uci¹¿liwoœci ¿ycia codziennego – on jednak, jak sam o sobie powiada,
wola³ osi¹œæ w swej norze – obskurnym pokoju na peryferiach miasta.
Cierpienie posiada w œwiecie wymiar negatywny: wi¹¿e siê ze zw¹tpie-
niem, destrukcj¹, chaosem. Lecz choæ cierpieniu nie mo¿na przydaæ
¿adnego wy¿szego, metafizycznego sensu, to staje siê ono jednak
Ÿród³em œwiadomoœci, implikuje ¿ycie przytomne. I jest coœ jeszcze,
zdecydowanie najwa¿niejsze. Oto wprawdzie ból jawi siê zrazu jako to,
co ma pod³o¿e naturalne, niezale¿ne od naszej woli. Mo¿emy jednak
dobrowolnie wybraæ ból i – nie przestaj¹c cierpieæ – staæ siê jego pana-
mi. Ów paradoks stanowi¹cy o istocie cierpienia dla bohatera Notatek
znakomicie wyrazi³ Pascal: „Sk¹d tedy pochodzi, i¿ chlub¹ jest dla ro-
zumu upadaæ pod nasileniem bólu [...]? St¹d, ¿e to nie ból nêci nas i po-
ci¹ga; to my sami dobrowolnie wybieramy go i chcemy siê poddaæ jego
w³adzy, tak i¿ my jesteœmy panami”9. Wybieraj¹c to, co nas zniewala,
stajemy siê wolnymi. Warunek jest wszak¿e jeden: rzecz nie w tym, aby
ulec, wyzbywaj¹c siê swego ja, biernie poddaj¹c siê jakimœ zewnêtrz-
nym si³om. Chodzi o wybór wolny i œwiadomy.
Powtórzmy raz jeszcze: cierpienie to dla bohatera Notatek z podziemia
Ÿród³o œwiadomoœci. Œwiadomoœæ jest jednak¿e zawsze œwiadomoœci¹
czegoœ. W przypadku bohatera Dostojewskiego œwiadomoœæ jawi siê
jako œwiadomoœæ wolnoœci.
W o l n o œ æ. Tak¿e i ona ma dla bohatera wymiar paradoksalny.
W pierwszym rzêdzie jawi siê jako sprzeciw wobec matematyzacji ludz-

9 Blaise Pascal, Myœli, t³um. T. ¯eleñski-Boy, Warszawa 1996, s. 120-121.


76 Micha³ Januszkiewicz

kiego istnienia, wobec prostej prawdy, ¿e dwa razy dwa to cztery.


Cz³owiek, nawet gdy stworzy mu siê optymalne warunki egzystencji,
nawet gdy zapewni mu siê szczêœcie, wy³amie siê z ka¿dego systemu,
post¹pi po swojemu – przez kaprys czy niewdziêcznoœæ. Powody nie s¹
istotne. Ryszard Przybylski s³usznie zauwa¿y³, ¿e to Dostojewski, a nie
– jak s¹dzi siê powszechnie – André Gide, jest twórc¹ koncepcji acte’u
gratuit, czynu bezinteresownego, ale rozumianego w sensie negatyw-
nym, tzn. koncepcji wyra¿aj¹cej przeœwiadczenie, ¿e podstaw¹ ludzkie-
go postêpowania jest kaprys10. Oddajmy g³os bohaterowi:
nawet gdyby cz³owiek rzeczywiœcie okaza³ siê klawiszem fortepia-
nu, gdyby mu tego dowiedziono za pomoc¹ nauk przyrodniczych
i matematyki, to i wtedy jeszcze siê nie opamiêta, lecz umyœlnie
post¹pi na przekór – jedynie za podszeptem niewdziêcznoœci; ot,
¿eby postawiæ na swoim. Kiedy zabraknie mu na to sposobów – wy-
myœli ruinê i chaos, wymyœli ró¿ne cierpienia, a jednak postawi na
swoim! [...] ca³a bowiem sprawa cz³owiecza w gruncie rzeczy do
tego chyba tylko siê sprowadza, ¿eby cz³owiek co chwila sam sobie
dowodzi³, i¿ jest cz³owiekiem, a nie sztyftem! Choæby w³asnymi be-
bechami, ale ¿eby dowodzi³; chocia¿by barbarzyñstwem, ale ¿eby
dowodzi³! [...] Ach, moi pañstwo, jaka¿ to bêdzie wola, kiedy sprawa
dochodzi do tabliczki i do arytmetyki, kiedy tylko dwa razy dwa –
cztery bêdzie w robocie? Dwa razy dwa i bez mej woli bêdzie cztery.
Albo¿ to taka bywa w³asna wola? (s. 28-29).
Bohater Dostojewskiego konfrontuje z sob¹ dwa sposoby myœlenia
o œwiecie i cz³owieku: jeden – przez pryzmat koniecznoœci, drugi – przez
pryzmat wolnoœci. Miko³aj Bierdiajew mówi³ w tym sensie o dwóch ty-
pach wolnoœci: wolnoœci rozumnej i wolnoœci irracjonalnej. Ta pierwsza
by³aby domen¹ Greków, dla których wolnoœæ, w naszym wspó³czes-
nym rozumieniu tego s³owa, by³a w³aœciwie nieznana, bo podpo-
rz¹dkowana ca³kowicie rozumowi. Wystarczy przypomnieæ Sokratesa,
który czynienie z³a wi¹za³ jedynie z wiedz¹, a nie z aktami wolicjonal-
nymi czy afektami. WolnoϾ sprowadzona jest do wiedzy, to ta ostatnia
wyznacza drogê postêpowania. Z dzisiejszego punktu widzenia trudno

10 R. Przybylski (Dostojewski..., dz. cyt., s. 197) powiada: „Czyn bezinteresowny,

idea, któr¹ pó³ wieku póŸniej rozwin¹³ André Gide w Lochach Watykanu, stawia pod
znakiem zapytania ka¿dy system etyczny. Ktoœ mo¿e powiedzieæ: «powinieneœ byæ do-
bry», gdy¿ wymaga tego idea postêpu, która wyp³ywa z koniecznoœci dziejowej. Ka¿dy
z systemów oparty o takie rozumowanie jest w mniemaniu Cz³owieka z podziemia bez-
sensowny, nagina bowiem ¿ycie do idei, chce opanowaæ samowolê za pomoc¹ rozumu.
Zwolennik tych systemów jest przekonany, ¿e, podsuwaj¹c cz³owiekowi «czarê zado-
wolenia», namówi go do rezygnacji z kaprysu, który mu daje poczucie mocy. Ma
z³udzenie, ¿e ludzie wyrzekn¹ siê uroków samowoli dla jakiegokolwiek wêdzid³a”.
Szczegó³ow¹ analizê acte’u gratuit przeprowadzam w mojej ksi¹¿ce Tropami egzysten-
cjalizmu..., dz. cyt., s. 147-153.
Œwiadomoœæ cz³owieka z podziemia 77

by wiêc by³o tu w ogóle mówiæ o wolnoœci, skoro wiemy, ¿e pozbawio-


na ona zosta³a autonomii. Owa wolnoœæ rozumna prowadzi do despo-
tyzmu. Jak mówi Bierdiajew: ten „rodzaj wolnoœci jest zawsze pod-
porz¹dkowany prawdzie i dobru. Wziêty jednak sam w sobie odrzuca
wolnoϾ wyboru, odrzuca wolnoϾ sumienia, prowadzi do przymuso-
wej organizacji ¿ycia”11. Bohater Dostojewskiego wyra¿a radykalny
sprzeciw wobec takiego myœlenia. Co wiêcej – jest przekonany, ¿e
wiêkszoœæ ludzi mu ulega, boj¹c siê wolnoœci prawdziwej, niczym
niezdeterminowanej. St¹d w zakoñczeniu powieœci pojawia siê smutna
refleksja, ¿e jeœli tylko cz³owiek stanie siê wolny, wnet szuka sobie no-
wej niewoli. Bohater opowiada siê wiêc za wolnoœci¹ irracjonaln¹. Atu-
tem tej wolnoœci jawi siê z pewnoœci¹ to, ¿e jest przejawem pe³ni ¿ycia,
wymierzona w abstrakcjê rozumu. Rozum to tylko jeden z aspektów
ludzkiego bycia-w-œwiecie. Tymczasem chodzi o cz³owieka integralne-
go w ca³ej swej pe³ni, nie tylko o to, co w nim œwiadome, ale i o to, co
w nim nieœwiadome. Ale zdaje sobie te¿ w pe³ni sprawê z paradoksu tej
wolnoœci: pozbawiona podstaw, staje siê ona si³¹ destrukcyjn¹, ³atwo
przemienia siê w samowolê, która jest zgub¹ dla wolnoœci.
Tak oto znowu staje przed nami paradoksalna antynomia. Problem
wolnoœci okazuje siê w³aœciwie nierozwi¹zywalny, ujawnia tragizm.
Podobnie rzecz ma siê, jak ju¿ widzieliœmy, ze œwiadomoœci¹ bohatera.
Bycie wolnym nie mo¿e byæ gwarancj¹ szczêœcia, lecz staje siê fatalnym
darem, który trzeba przyj¹æ, ale z którym nie wiadomo co zrobiæ. Œwia-
domoœæ jest wartoœci¹, ale i chorob¹. Prowadzi do bezw³adu i zguby.

4. Odosobnienie i metanoia
W tym miejscu dochodzimy do sedna powieœci, a zarazem istoty egzys-
tencjalnego dramatu bohatera. Nie potrafi on ¿yæ tym, co sam nazywa
„¿ywym ¿yciem”. Oddziela go od niego zarówno nieustanna analiza
siebie i œwiata, jak i wolnoœæ samowolna, w której zamyka siê jak mona-
da – bez okien i bez drzwi. Ilustracjê tego dramatu stanowi czêœæ druga
Notatek, maj¹ca charakter retrospektywny. Ukazuje ona kilka wydarzeñ
z dawnego ¿ycia bohatera, wydarzeñ œwiadcz¹cych o jego wyobcowa-
niu ze œwiata, o jego postawie naznaczonej resentymentem, dziwac-
twem, tchórzostwem. Najwa¿niejszym wydarzeniem jest dla bohatera
spotkanie z Liz¹, prostytutk¹, której – pod wp³ywem chwilowego unie-
sienia, ale i chêci odegrania siê na œwiecie – oferuje wyzwolenie, nowe
¿ycie. Gdy jednak Liza odwiedza go, korzystaj¹c z zaproszenia, bohater

11 Miko³aj Bierdiajew, G³oszê wolnoœæ. Wybór pism, t³um. H. Paprocki, Warszawa

1999, s. 49.
78 Micha³ Januszkiewicz

wpada w histeryczny sza³. Zaczyna rozumieæ, ¿e dziewczyna nie tyle


pragnie pomocy, co sama chce obdarzyæ go sw¹ mi³oœci¹. Tylko ona,
poprzez mi³oœæ, jest w stanie przenikn¹æ wnêtrze bohatera; wie, ¿e nie
jest on z³y, lecz nieszczêœliwy, poraniony. Gdy tylko bohater fakt ów
sobie uzmys³awia, postanawia okrutnie upokorzyæ Lizê. Po jej wyjœciu
rzuca siê nawet, by biec za ni¹, by prosiæ o przebaczenie. Lecz powstrzy-
muje go... œwiadomoœæ. Na co to wszystko? Czy to coœ rozwi¹¿e? Czy¿
nie znienawidzi jej ju¿ choæby dnia nastêpnego?
W s³owach jednego ze swych bohaterów – ojca Zosimy z Braci Kara-
mazow, powieœci bêd¹cej ukoronowaniem dorobku twórczego – Dosto-
jewski stawia problem o d o s o b n i e n i a:
ka¿dy cz³owiek d¹¿y teraz do tego, aby odosobniæ siê jak najbar-
dziej, pragnie w sobie samym doœwiadczyæ pe³ni ¿ycia, a tymczasem
ze wszystkich jego wysi³ków zamiast pe³ni ¿ycia wynika kompletne
samobójstwo, bo zamiast okreœliæ w pe³ni swoj¹ istotê, wpada w naj-
zupe³niejsze odosobnienie. Albowiem ludzkoœæ w naszym wieku
rozpad³a siê na jednostki, ka¿dy zamyka siê w swojej norze, ka¿dy
oddala siê od innych, chowa siê i chowa to, co posiada, a w koñcu
sam siê odpycha od gromady i sam odpycha ludzi od siebie. [...]
przywyk³ liczyæ tylko na siebie i od ca³oœci oddzieli³ siê jako jednost-
ka, przyzwyczai³ duszê swoj¹ do niewiary w ludzk¹ pomoc, w ludzi
i w cz³owieczeñstwo i tylko trzêsie siê nad swymi pieniêdzmi i zdo-
bytymi przez siebie prawami. Wszêdzie dziœ umys³ ludzki zaczyna
jak na drwinê nie rozumieæ, ¿e prawdziwe zabezpieczenie osobo-
woœci zasadza siê nie na indywidualnym odosobnionym wysi³ku
cz³owieka, lecz na powszechnym zjednoczeniu ludzi. Ale nast¹pi
na pewno czas, kiedy skoñczy siê to straszliwe odosobnienie i wszys-
cy pospo³u pojm¹, jak nienaturalnie oddzielili siê od siebie. Taki ju¿
bêdzie duch czasu i bêd¹ siê ludzie dziwiæ, ¿e tak d³ugo tkwili
w mroku i nie widzieli œwiat³a. Wówczas uka¿e siê na niebie znak
Syna Cz³owieczego... Ale do tej pory trzeba ten znak chroniæ i cza-
sem bodaj jeden cz³owiek powinien daæ przyk³ad i wyprowadziæ
duszê z odosobnienia na drogê prawdziwego braterstwa, choæby na-
wet mia³ uchodziæ za opêtanego12.
„Zakoñczyæ okres ludzkiego odosobnienia”- to najwa¿niejszy pos-
tulat najwiêkszych dzie³ Dostojewskiego: Idioty, Zbrodni i kary, Biesów
oraz Braci Karamazow. Wydaje siê, ¿e Notatki z podziemia kwestii tej nie
podejmuj¹. Œwiat tej powieœci jest œwiatem, w którym cz³owiek obywa
siê bez Boga. Jest œwiatem mroków jednostkowej, indywidualistycznej
samowoli. Pojawia siê wiêc pytanie: czy by³oby rzecz¹ zasadn¹ myœleæ
o tym œwiecie w perspektywie wyk³adni kerygmatycznej? Tak, je¿eli

12 F. Dostojewski, Bracia Karamazow, t³um. A. Wat, Londyn – Warszawa 1993, t. 1,

s. 339-340.
Œwiadomoœæ cz³owieka z podziemia 79

zgodzimy siê, ¿e mamy tu do czynienia z kerygmatem negatywnym.


Zacznijmy jednak od przypomnienia wa¿nego faktu: w pierwotnej wer-
sji Notatek z podziemia, dok³adniej – pod koniec czêœci pierwszej (pamiêta-
my, ¿e czêœæ druga ma charakter retrospektywny!) – Dostojewski dopro-
wadza do przemiany bohatera. Wskutek ingerencji cenzury ta czêœæ
zosta³a wykreœlona. I mo¿e dobrze, ¿e tak siê sta³o. Dziêki temu dzie³o nie
okaza³o siê koniec koñców moralistycznym, nazbyt „g³adkim” w swej wy-
mowie, traktatem. Z drugiej strony jednak nie mo¿emy mieæ najmniej-
szych w¹tpliwoœci, ¿e powieœæ ta jest wo³aniem o przemianê we-
wnêtrzn¹. Wo³aniem, które nie wyznacza jednak ¿adnych rozwi¹zañ,
dróg przezwyciê¿ania stanu odosobnienia. Nie tylko, ¿e nie mówi siê tu
o jakichœ œrodkach, ale, co wa¿niejsze, nie mówi siê te¿ o ¿adnym „ze
wzglêdu na co”. Notatki to powieœæ, która konsekwentnie milczy o Bogu.
Czy nie dzieje siê tak jednak dlatego, ¿e Bóg jest tym, co inne w sensie ab-
solutnym? A nadto, czy samo-wolnoœæ, która bez Boga siê obywa, mo¿e
w ogóle podj¹æ problem Boga jako mo¿liwoœæ egzystencji?
Mimo to mówiæ mo¿emy o rysuj¹cej siê w tej powieœci otwartoœci na
to, co w chrzeœcijañstwie okreœla siê s³owem metanoia, oznaczaj¹cym na-
wrócenie, wewnêtrzn¹ przemianê. Tak oto ca³a opowieœæ ma wymiar
konfesyjny, da³aby siê okreœliæ jako spowiedŸ. Nie tyle wiêc chodzi
o epatowanie z³em, ile o próbê zdania rachunku z ¿ycia. Dostrzegamy
wiêc rozpacz bohatera, który miota siê bez³adnie pod pod³og¹, spod
której chcia³by siê wydostaæ, lecz o w³asnych si³ach nie potrafi. Wyzna-
nie bohatera ukazuje nam ma³oœæ i nêdzê cz³owieka pojêtego li tylko
jako jednostka, jednostka oddzielona od ¿ycia, którego pragnie i które-
go siê boi. Jednostka oddzielona od drugiego cz³owieka. Spotkanie
z Liz¹ dawa³o bohaterowi sposobnoœæ do przemiany. Liza (tak jak choæ-
by Sonia ze Zbrodni i kary czy Gruszeñka z Braci Karamazow) to postaæ
symboliczna. Z jednej strony jest znakiem wspólnoty miêdzyludzkiej
jako drogi wyprowadzaj¹cej z odosobnienia; z drugiej – jest znakiem
Bo¿ej mi³oœci i ³aski, która jednak nie mo¿e zostaæ nikomu narzucona.
Bohater bardziej wyrazistego znaku dostaæ ju¿ nie móg³. Ale nie ozna-
cza to wcale, ¿e nie domaga siê tego, co inne, nienazwane, niewyra¿al-
ne. To inne nazywa ¿ywym ¿yciem, którego istnienia jest pewien, ale
którego nie zna i wyraziæ nie potrafi. Owo „¿ywe ¿ycie” ma charakter
tego, co przedpojêciowe, przed refleksj¹. To œwiat mi³oœci, intuicji
i spontanicznoœci, Transcendencja:
Przecie¿ my nawet nie wiemy, gdzie teraz znajduje siê ¿ywe ¿ycie, co
to jest takiego i jak siê nazywa (s. 105).
Nie tylko sam bohater, ale ludzie w ogóle utracili wiêŸ z owym „¿y-
wym ¿yciem”. Jednak¿e bohater ma tego œwiadomoœæ. I w tym w³aœnie
sensie byæ mo¿e dotyka tego, co absolutnie inne, jest na nie otwarty (?),
bo nie mo¿e go uprzedmiotowiæ.

You might also like