Professional Documents
Culture Documents
Dariusz Kozłowski
1. Tworzywo i forma
Rys. 7. Dariusz Kozłowski, Wacław Stefański, Maria Misiągiewicz, Droga czterech bram,
Wyższe Seminarium Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców, Kraków.
Jasności idei przeciwstawiono rozbicie elementów przestrzennych seminarium,
tworzących – labirynt. Tajemniczy dla przybysza z zewnątrz, i dla intruza, miejsce
schronienie dla mieszkańców, którzy oswajając przestrzeń doznawać mogą codziennych
odkryć w tym oderwanym od rzeczywistości świecie. W takim świecie idea Drogi Czterech
Bram nie jest nicią Ariadny. Droga Ducha nie prowadzi do wnętrz, nie rozwiązuje
problemów orientacji wewnątrz obiektów, przebiega poprzez lub ponad budowlami kierując
dalej.
Poetyka Bram na Drodze Ducha opiera się na uformowaniach symbolicznych.
Stanowią je kolejno: szczelina w „murze klasztornym” z zagradzającym dalszą realną drogę
źródłem – Brama Inicjacji, rozpadlina w teatralnym murze budynku mieszkalnego z
wyłaniającą się zeń różową budowlą – Brama Nadziei, pustka między dwoma kolumnami
z uciekającymi ku horyzontowi stopniami amfiteatru w cieniu kaplicy i biblioteki – Brama
Wiedzy, i wreszcie podwójna metafora – krzyż istniejący jedynie w wyobraźni
wtajemniczonego, złożony z pionu wieży-dzwonnicy i poziomu horyzontu pobliskich
wapiennych skałek, i tak powstały przedmiot sakralny istniejący jedynie w wyobraźni,
pojmowany jako Brama Wiary dla tych, „którzy wierzą”. Kluczem do symboliki ostatniej
bramy jest myśl z Promethidionu Cypriana Kamila Norwida: „[...] Chrystianizm – poprzez
przecięcie linii ziemskiej horyzontalnej i linii nadziemskiej-prostopadłej z nieba spadłej – to
jest tajemnica krzyża”.
Z całą pewnością tej tezy broni budowla zaprojektowana całkiem niedawno przez Zahę
Hadid na południu Niemiec, tuż przy szwajcarskiej granicy, w Weil am Rhein. Rzecz
zbudowano w niewielkiej odległości od zabudowań (do których wypada powrócić później,
także z powodu betonu) słynnej fabryki mebli, na obszarze, którego odległość od miasta nie
pozwala zapomnieć o tym sąsiedztwie – rozłożyła się na ziemi niewielka budowla
zaprojektowana dla Landesgartenschau Weil am Rhein, przeznaczona dla obsługi wystaw
ogrodniczych (1999), mieszcząca w sobie przestrzenie ekspozycyjne, restaurację i biura, o
łącznej powierzchni 845 m.5 [9]. Ta linearna budowla pozostająca w integracji z
ogrodowym sąsiedztwie, i otoczeniem przyrody nie dotkniętej ręką ogrodnika ani architekta
– wyrasta z ziemi betonową bryłą, a może jest przedłużeniem drogi w pewnej chwili
zmieniającej swoją realność w fikcję „drogi sztucznej”, o żwirowej nawierzchni,
prowadzącej z terenu na dachy budowli. Rozpoznawalna ekspresja architektury Zahy Hadid
– została tu osadzona w innym niż zazwyczaj kontekście otoczenia; zastosowano tu także –
inny beton. Architekt powrócił tu do idei, i formy! – archaicznego być może w dobie
precyzyjnych szalunków systemowych – béton brut. Beton demonstruje tu swoją surowość
odlewu wykonanego na miejscu, na placu budowy w „zwykłych” deskowaniach, i ukazuje
urodę corbusierowskiego betonu. Powierzchnia tego żelbetu nie zachęca do doświadczeń
sensorycznych; odlew jest nierówny, szorstki, pozbawiony staranności wykonania możliwej
do osiągnięcia. Faktura betony wydaje się stać w sprzeczności do zaplanowanej
wyrafinowanej formy łagodnych łuków budowli-drogi, którą można pokonać jedynie myślą,
budowli z nagle, niespodziewanie i dynamicznie kończącymi się płaszczyznami pochyłych
ścian.
Rys. 11. Zaha Hadid, Landesgartenschau Weil am Rhein, Weil am Rhein, Niemcy
3. Béton glasé
4. Beton niewidzialny
Żelbet Le Corbusiera ukazując naturę odlewu w deskowym szalunku ponad ideą betonu-
kamienia – miał zwracać na siebie uwagę, i irytować, swoją surowością, i „zwykłością”.
Żelbet Tadao Anda pozostając zwykłym odlewem w „typowych” szalunkach, zwraca na
siebie uwagę perfekcja wykonania, także ogłaszając swoje technologiczne pochodzenie. Są
betony, które pozostają – niewidzialne.
Rys. 16. Zaha Hadid, Straż pożarna w fabryce mebli Vitra w Weil am Rhein, Niemcy.
Zupełnie inną opowieść realizują opisane dalej budowle Zahy Hadid. Ale beton pozostaje –
„niewidzialny”. Patrząc na projekty wydaje się, że są to rzeczy niemożliwe do zbudowania!
Zaha Hadig Należy do ekstremy architektonicznej nazywanej dekonstruktywistami. Łączy
ich estetyką oparta na wyrazistym formalnym języku, wyprzedzającym teorię: język
architektury poprzedza jego intelektualne formowanie. Istnienie nurtu (lub pewnej
wspólnoty duchowej twórców) potwierdziła wystawa Deconstructivist Architecture w New
York Museum Of Modern Art, w 1988 roku. Oprócz Zahy Hadid są wśród nich: Günther
Domenig, grupa Coop Himmelblau, Peter Eisenman, Frank O. Gehry, Rem Koolhaas, Daniel
Liebeskind, Eric Owen Moss, Bernard Tschumi. Tworzą oni symbolizm najbardziej
indywidualny z możliwych, ten, który jedynie autor ma prawo objaśniania [13].
Możliwym do zrealizowania był budynek przemysłowej straży pożarnej
w kompleksie fabryki Vitra w Weil am Rhein, gdzie wytwarza się ekskluzywne meble. Jest
to miejsce niezwykłe nie tylko z racji produkcji dzieł sztuki, ale także z powodu
nagromadzenia w jednym miejscu dzieł architektury wybitnych twórców. Obok fabryki jest
muzeum mebli wypełnione krzesłami, dziełami wielkich designierów, zaprojektowane przez
Franka O. Gehry’ego – prezentujące architekturę osobistego ekspresjonizmu architekta. Jest
także punkt informacyjny w kopule geodezyjnej zbudowanej według projektu Backminstera
Fullera; i jest betonowe dzieło Tadao Ando, i hale fabryczne autorstwa Alvaro Sizy.
Budynek straży pożarnej jest obiektem mieszczącym halę ze stanowiskami dla kilku
„wozów bojowych” i stosowne pomieszczenia towarzyszące. Dziś budynek nie przechowuje
w swoich wnętrzach strażackich samochodów; niema także strażaków. Obiekt zamieniono na
miejsce wystaw sztuki, spotkań architektów i projektantów form przemysłowych, i wydaje
się, że jest to miejsce do tego stworzone. Wyrafinowane formy tego absolutnego dzieła
sztuki, swoistego Gesamtkunstwerk zespalającego nie tyle sztukę z różnych dziedzin, co
tworzącego jedną przestrzeń dzieła sztuki, zostało zaprojektowane w najdrobniejszych
szczegółach wraz z wyposażeniem, gdzie kształt toalet jest równie ważny jak wyrazistość
formy całego obiektu. Właściwie nie ma tam rozdziału na elementy czy szczegóły – jest
całość. Dziś pomieszczenia socjalne zamieniono na salę konferencyjną a garaże strażackich
samochodów na przestrzenie ekspozycyjne. Co wyjaśnia także, że to nie funkcja tworzy
architekturę.
Forma architektoniczna obiektu (prawdę mówiąc nie wiadomo, jak go nazywać),
zbudowana z surowego żelbetu wylanego na placu budowy w systemowych szalunkach, jest
lapidarna; a jeśli chodzi o bryłę – bryła jest jedna. Plan budowli wyszedł zwycięsko z walki
z tyrania kata prostego – i jak wszystko w tym obiekcie wydaje się być „poruszony”.
Dynamikę całości nadaje więc nieprostokątna forma planu, i ostre, wr ęcz szpiczaste kształty
przekrycia przed wejściem i (dawnym) wjazdem do budynku. Ta nieskomplikowana część
budynku potęguje dynamikę całości. Jest to zadziwiająco cienka płyta żelbetowa podparta
„tańczącymi”, smukłymi podporami. Elegancka całość jest równocześnie rozbita,
zdeformowana, zdynamizowane, jak gdyby ułożona z czegoś na nowo, w nie
prostopadłościenną całość, której doskonałość potwierdzają zaostrzone krawędzie, rzeczy
przed chwilą jeszcze zdające się pozostawać w ruchu, i przez to wydłużone i przygniecione
nadanym pędem – teraz unieruchomione na zawsze. Porządek przestrzeni otoczenia jest
przerwany przez tę „latająca architekturę”, a wyrafinowanie dynamicznej ekspresji wydaje
się być stworzone przez wykrzywienie abstrakcyjnej i „sztucznej” modernistycznej bryły.
Kształt tej architektury tworzą bryły i płaszczyzny – betonowe, linie i punkty. Bryły
i płaszczyzny wyrastają z terenu bez pośrednictwa baz lub cokołów. Podobnie we wnętrzach
– posadzka, strop, ściana betonowa lub przeszklenie okienne zachowując odmienności
materiału i szlachetność betonu, drewna lub szkła – pozostają abstrakcyjnymi i
niematerialnymi płaszczyznami, demonstrującymi swą autonomiczność, i współtworząc grę
form i wyrazistość linii przecięć i styków. Płaszczyzny pionowe i poziome – ściany i stropy
– wycinają przestrzeń tej architektury z przestrzeni wszechświata, a nie są elewacjami
okrywającymi bryłę budynku, jak to zazwyczaj bywa.
Żelbetowa materia architektonicznej formy zespoliła się z nią w jednolitą całość.
Widz nie zastanawia się ani nad jej naturą, ani nie próbuje dociekać, jak rzecz została
zbudowana. Architektura, o której pierwotnym przeznaczeniu już zapomniano, wydaje się
być – rzeźbą eksponowaną na płaszczyźnie.