Professional Documents
Culture Documents
Całki oznaczone
Poniższy rozdział będzie dosyć rozwarty, z dużą ilością przykładów. Temat, z którym się
dzisiaj zmierzymy, jest raczej mało ciekawy, eksperci powiedzą, że „cholernie nudnawy”. Nie ma w
nim nic „zaskakującego”, jedyne, co trzeba nowego wiedzieć do tego działu, to trudną i zdradziecką
operację odejmowania, albo czasem dodawania. Oczywiście – główną waszą zaletą, która w 90%
załatwia sprawę, ma być możliwość liczenia całek nieoznaczonych.
Pamiętacie doskonale ze szkoły średniej, że matma potrafi być tam strasznie interesująca.
Potrafiliście obliczyć deltę z funkcji kwadratowej, ale już wyzwaniem jest zadanie typu „Mam
nasiona konopi indyjskiej – tyle, ile trzeba, by spokojnie handlować i olać studia. Mam ze 10
metrów siatki. Jak zrobić taką prostokątną działeczkę, by miała ona jak największe pole?”, gdzie
zabawa również sprowadza się do funkcji kwadratowej.
Całki oznaczone są takim fajnym bajerem, który może i mało się analizuje w matmie. Ale
akurat zastosowanie ma ogromne, niemal we wszystkich dziedzinach techniki. Mogę się założyć o
swoje zęby (wypadną mi niebawem z powodu nadużywania coca-coli), że pierwszy lepszy
wykładowca z elektroniki czy fizyki już pieprzy całkami, mimo że kompletnie nie wie, że tego się
w szkołach (już) nie uczy.
Ale my się nauczymy... no, chociaż spróbujemy. Poniżej minimalny spis treści:
Przypomnienie o całkach, co to całka oznaczona 2
Całki oznaczone – obliczanie przed podstawienie 11
Dzielenie obszarów całkowania 16
Zamiana zmiennych niezależnych 20
Przykłady z kolokwiów i egzaminów 25
I umawiamy się tak – przy logarytmie nie piszę wartości bezwzględnych. Pisze zamiennie
oś y, oś Oy, oś OY itp. Nie jestem matematykiem, tylko kiepskim studentem, z niepełną na pewno
wiedzą, więc błędów w zapisie jest więcej niż w ustawie o wychowaniu w trzeźwości. I ogólnie –
nie traktować tego jako podręcznik, tylko ewentualną, ostateczną pomoc, jak nic inne nie pomoże.
Przypomnienie, co to jest
Odwrotną operacją od „walnę pochodną” jest „walnę całkę”, bądź bardziej sztywniarsko – obliczę
całkę nieoznaczoną:
∫ 1x dx =...
1
Przypomnijmy – ten „wężyk” to symbol całki, potem , czyli to, co rąbiemy, a na końcu dx ,
x
co oznacza „x jest se zmienną, po której ja se tutaj całkuję” i właściwie, służy ino do dekoracji.
No dobra, obliczamy:
1
∫ x dx=ln x...
(przypominam – w tablicach wynikiem jest wprawdzie ln∣x∣ , ale ja ten moduł pomijam dla
czystości zapisu, więc jak kogoś to razi – niech sobie domaluje długopisem czy mazakiem na
monitorze)
Pamiętamy, że do tego dodajemy liczbę (pochodną z takiej czystej i niewinnej liczby jest zero),
którą zwiemy „stałą całkowania” i oznaczamy jako C:
1
∫ x dx=ln xC
I już, po krzyku. Ale typowy student już zakrzyknie „kurwa, chcę się napić, a nie uczyć się
jakiś beznadziejnych całek, po chuja mi to?”
Wynik może i jest ładny, ale właściwie, nie wiadomo, co on oznacza (dlatego pewno „całka
nieoznaczona”). Obliczyliśmy jakąś funkcję, z którą ładnie można se pochodne liczyć, ale przyda
nam się to po coś?
Mamy se układ współrzędnych, mamy se jakiś kawałek funkcji liniowej (ta taka kreska na
ukos), zaznaczyłem jakieś tam dwie liczby, no i wzorek tej funkcji.
Rewelacyjny rysunek, musicie sami przyznać, a obliczycie bardzo, bardzo prosto. Otóż
możemy sobie zauważyć, że będzie se to trójkąt, o jednym boku równym 2, o drugim równym a i
też 2. Ponieważ jest to trójkąt prostokątny, więc już krzyczymy „Yes, yes, yes”:
2∗2
P= =2
2
Prosto, do cholery. Ale ja zrobię ulubioną rzecz przez wykładowców, czyli „zagmatwam
sposób rozwiązania”.
Najpierw, czym jest b i a: są to skrajne argumenty, b – prawy, a – lewy. Pojedźcie stronę wyżej. W
tym przykładzie b będzie się równać 2 (bo pole ogranicza x = 2 z prawej strony), zaś a = 0 (z lewej
ogranicza go x = 0).
Wiemy, że:
∫ f x dx=F xC
∫ f x dx
a
Jezu, ale namotałem. Postaram się odmotać przez rozwiązanie przykładu (a potem
prosiłbym o przeczytanie raz jeszcze tego, co napisałem).
Zaś z prawej:
x=2
Skoro znamy „namiary” na linie, które ograniczają nam ten szary obszar, to obliczymy se teraz
całkę:
2
∫ f x dx=∫ x dx= x2 C
x2
To to jest nasze F x („scałkowana” funkcja, która ogranicza nasze pole od góry; brak
2
stałej C zara wyjaśnimy).
Po raz kolejny – z lewej strony ogranicza x=0 , zaś z prawej: x=2 , więc:
pole pod wykresem funkcji=...=F to, co ogranicza z prawej−F to, co ogranicza z lewej
więc obliczmy:
2 2 2
x 2 0
F 2−F 0=[ ] 20 = − = 4 =2
2 2 2 2
Czy wynik, liczba 2 czegoś nie przypomina? Obliczyliśmy po raz pierwszy całkę
oznaczoną. Jeżeli zbyt zamotałem i nic już nie wiecie, to obliczymy raz jeszcze, korzystając z
zapisu:
b
∫ f x dx
a
∫ x dx
0
(nad wężykiem zawsze powinna być liczba większa od tej pod wężykiem)
Całkując:
2 2
∫ x dx=[ x2 ] 20
0
całkujemy
Idziemy dalej:
x2
[ ] 20 =2−0=2
2
co już wcześniej wyliczyliśmy i co jest polem zakreślonego obszaru.
Zauważmy, że tutaj nie ma sensu mieszać w to stałej całkowania C, bo nawet jak, to:
2 2
∫ x dx=[ x2 C ] 20=2C −0C =2C−C =2
0
Naszym zadaniem jest obliczenie pola, gdzie z lewej strony pilnuje nas 1, z prawej – 3.
Wzorek na funkcję, która ogranicza nas z góry:
f x =x 2
∫ f x dx -> ∫ x 2 dx
a 1
obliczymy se:
3
x 3 3 33 13 27 1 26
∫ x dx =[ 3 ] 1= 3 − 3 = 3 − 3 = 3 =8 23
2
całkujemy
Patrz Pan, w szkole średniej nie do pomyślenia, by wyliczyć takie pole, a my chwila, moment,
znaleźliśmy haki i zrobione.
Najlepiej, abyście sami policzyli, ile takie coś jest równe, a potem sprawdzili.
Otóż, jak widzimy, mamy sobie takie ładne hiperbole. Obliczymy pole tego szarego obszaru.
−1
Na dole ogranicza nas funkcja f x = . Z prawej strony straszy dwójka, z lewej – jedynka.
x
Więc rozwiążmy:
2 2
∫ f x dx=∫ −1
x
dx
1 1
W całce oznaczonej możemy robić prawie te same numery (prócz całkowania przez
podstawianie, o czym za kilka ładnych momentów), co przy „normalnych” całkach, czyli np. Stałe
wyrzucać przed nawias. Ot, tak jak tutaj:
2 2
∫ x−1
dx=−∫ 1x dx
1 1
1
z tablic wiemy, ile wynosi całka z - jest to logarytm naturalny, a ponieważ i 2, i 1 to liczby z
x
pewnością dodatnie, to my możemy zapisać logarytma bez modułu:
1
∫ x dx=ln x
obliczając:
2
1
−∫ dx=−[ ln x ] 21 =−ln 2−ln 1=−ln 2≈−0,6931...
1 x
Jedna rzecz mnie jednak dziwi. Tak, jak rzadko pociągi u nas rozpędzają się do 300 km/h,
tak rzadko kiedy znajdujemy ujemne pola. Aczkolwiek, w tym przypadku, jest ono uzasadnione.
Otóż, jeżeli mamy za zadanie „obliczyć pole pod wykresem funkcji”, to to, co jest „nad”
osią OX, jest dodawane, a to, co pod – odejmowane.
Ten profesjonalny wykres przedstawia wykres funkcji sin x. Jeżeli dobrze pogłówkujemy,
widzimy mniej więcej, że ten garb nad osią iksów jest taki sam, jak pod (jak nie wierzycie, bo
rysunek jest do dupy – to spójrzcie w Google). W związku z tym, pole pod wykresem tej funkcji od
0 do 2π powinno wynieść 0 (no bo pole nad osią jest takie samo, jak pod osią). Sprawdźmy.
∫ sin x dx
0
Tablice już podpowiedziały, co jest całką sinusa, więc:
2π
No cóż, zgadza się. Ale czy to oznacza, że licząc coś, co jest pod iksami, musimy sobie
wiecznie „zamieniać” minusy na plusy, by uzyskać interesujący nas efekt?
Nie, bo teraz zobaczymy drugą twarz całek oznaczonych, pewien trik, który umożliwia
liczenie pól dowolnych kształtów.
Takie pole, z góry ograniczone wykresem funkcji f x =x 2 , z prawej x=3 , z lewej
x=1 . „Doszedło” dodatkowe ograniczenie – mianowicie, y=1 z dołu (równe jeden, bo
f 1=1 , a uznajmy, że tak kreska czerwona jest równoległa do iksów)... Rany boskie, co z tym
zrobić.
Przedstawmy sobie taki już porządny wzorek na pole obszaru, ograniczonego funkcjami (vel
równaniami):
to, co po prawej ogranicza
∫ funkcja, która pilnuje nas z góry−ta funkcja, która ogranicza rysunek z dołu dx
to, co po lewej ogranicza
∫ f x −g x dx
a
Wcześniej (tzn. bez przykładów, w których pole wychodziło ujemne) nie było potrzeby
„uznawania” g (x) – zauważmy, że od dołu „pilnowała” nas oś OY (o równaniu y=0 ). W
związku z tym, odejmowalibyśmy zero, co jest równie sensowne, jak te wszystkie „pomoce
dydaktyczne”...
• po prawej gorylem, stojącym na bramce do dyski jest pionowa kreska w trójce: x=3
No i jadąc dalej:
b 3
Obliczyliśmy pole pod wykresem funkcji pole obszaru, które jest ograniczone jakimiś tam
równaniami.
Radzę się nie przejmować – póki co i tylko w tym dziale – tym, co zaznaczyłem „kułkami”:
to, co po prawej ogranicza
obecnie możemy uznać, że będą to liczby. Jednakże, nastaną dni sądne, w których
„wężyków” (symboli całek) będzie odrobinę więcej, a wtedy to już będzie przesrane.
Więc widzimy – żeby obliczyć pole pod wykresem jakiejś funkcji, trzeba sobie scałkować tą
funkcję – wyskoczy nam nowy „przepis, co zrobić z iksem” (po prostu jakaś nowa funkcja).
Następnie, bierzemy liczbę, która nas ogranicza z prawej strony i wrzucamy w nową funkcję,
skrzętnie notujemy wartość. Teraz – liczbę z lewej strony, wrzucamy, notujemy – i to odejmujemy
od pierwszej zanotowanej wartości. I po robocie.
Żeby obliczyć jakiś obszar, od tego, co jest pod całką, odejmujemy wzorek
funkcji/równania/wykresu/byle czego (ostatnie nie gwarantuje sukcesu na kolokwium) tego, co nas
ogranicza z dołu. Resztę robimy analogicznie – całkujemy, podstawiamy, odejmujemy i mamy
wynik.
Pod koniec zajmiemy się obliczaniem bardziej zaawansowanych obszarów. Natomiast teraz
przejdziemy do pewnej różnicy w obliczaniu całek oznaczonych.
Jak pamiętacie, możemy całkować przez części oraz przez podstawienie. Całkowanie przez
części w przypadku całek oznaczonych jest nudne i takie samo, jak w nieoznaczonych – tylko na
końcu tradycyjnie – podstawiamy i odejmujemy. W przypadku jednak całkowania przez
podstawienie – mamy problem.
∫ sin 2x dx
0
I SPOSÓB
Całkę postaci
∫ sin 2x dx
obliczymy sobie przed podstawienie. Podstawimy sobie tak:
2 x =t
Wyliczona przez nas całka równa się 1. Sprawdzimy to drugim, takim bardziej eleganckim
sposobem, w którym niejako jednocześnie się podstawia i całkuje.
II SPOSÓB
My już na tym etapie dokonamy podstawienia. Widzimy, że można se ładnie w tej całce:
π
2
∫ sin 2x dx
0
podstawić:
2 x =t
i zróżniczkować:
dt
2 dx=dt => dx=
2
zupełnie jak poprzednio.
0 0 0
Hmm... jak pewno zauważyliście, jest pewien problem. Wynik uzyskany powyżej jest inny od tego,
co nam wyszedł z I sposobu. Wniosek taki – albo się rąbnęliśmy stronę temu, albo teraz.
A czemu tak? Nie mam pojęcia, ale ma to związek z tym, że my właściwie podstawiamy
nową funkcję i niejako całkujemy zupełnie co innego. A żeby to miało ręce, nogi i zgadzało się z
przykładem, to wymyślamy nowe granice.
π
2∗ =π
2
Tak samo z dolną:
2∗0=0
Zadanie 1
∫ x 1x dx , 1 x=t
0
Wybrałem taki przykład, bo nie chciało mi się kombinować z podstawianiem. Mam
nadzieję, że z „technicznego” punktu widzenia co nieco wyjaśniłem w pomocy dotyczącej całek
nieoznaczonych (gdzie masa przykładów polegała na podstawianiu).
Obliczmy jeszcze, ile w tym podstawieniu jest równe x (obustronnie podnosząc do kwadratu):
| 1x |=t 2
Moduł możemy pominąć, bo w tych granicach nic się złego nie stanie:
2
x=t −1 (***)
Ostatecznie, wyliczyliśmy, że
1
4∗ 21
∫ x 1x dx = 15
0
Jak widzicie, jeżeli umie się obliczać całki nieoznaczone – to prawie umie się liczyć całki
oznaczone. Różnica polega tylko na podstawieniu tych „granicznych” wartości na końcu i
odpowiednim odjęciu.
Jednym z zastosowań, które tutaj sobie pokazaliśmy – to liczenie pól. O ile liczenie pola pod
zwykłą funkcją kwadratową, to zaczyna się problem przy, załóżmy, takim zawodniku:
I mamy za zadanie obliczenie pola takiego Pudziana. Jednak problem pojawia się od razu –
zauważmy, że z „góry” ograniczają nas dwie funkcje – najpierw działa funkcja kwadratowa f, a
następnie funkcja liniowa g. Z dołu działa jedna i ta sama funkcja h.
∫ ?− 15 x −1 dx
0
bo mamy dwie funkcje, które ograniczają nam obszar z góry.
Ale jest pewien trik, który się zwie – dzielenie obszaru całkowania.
Otóż:
Po pierwsze – dzielimy obszar tak, by była jedna funkcja ograniczająca z góry i jedna z
dołu. W tym przykładzie – możemy to zrobić tak:
Po prostu podzieliłem sobie nasze „pole” na dwa – po to, by było łatwiej sobie policzyć
pole. Obszar, który z góry jest ograniczony przez f x =x 2−1 , oznaczyłem sobie O1. Zaś ten,
który z góry ogranicza tam g x=−x5 , oznaczyłem se jako O2.
Nasz pierwszy obszar trzymają w ryzach – po lewej bramkarz numer 0 ( x=0 ), po prawej
1
bramkarz numer 2 ( x=2 ). Z dołu ogranicza nas funkcja h x = x−1 , zaś z góry – funkcja
5
2
kwadratowa f x =x −1 . W związku z tym, obliczając pole O1, zakurwiamy taką całką:
2 2
By obliczyć pole O2, musimy wiedzieć, co nam ten obszar ogranicza z lewej strony (tym
razem x=2 , bo cały ten obszar „zaczyna” się dopiero tutaj), z prawej ( x=5 ), z dołu (nadal
1
h x = x−1 ), a z góry tym razem g x=−x5 . Obliczymy to wszystko, obliczając takie
5
zwierzątko:
5 5
Ostatecznie, korzystając z powyższych zapisów – pole całego obszaru (a, nazwę go O) będzie się
równać:
2 5
1 1
pole obszaru= poleO1 pole O2=∫ [ x 2−1− x−1]dx ∫ [−x5− x−1]dx
0 5 2 5
Najlepiej byłoby dodać te dwie całki i zapisać pod jedną. Problemem są granice całkowania – są
one różne i kompletnie się nie nadają do spółkowania.
∫ [ x 2−1− 15 x−1]dx
0
∫ x 2− 15 x dx
0
i wyliczymy:
3 2 3
x x 2 2 22 0 0 8 4
[ − ] 0 = − − − = − = 34
3 10 3 10 3 10 3 10 15
Nie mam najmniejszego pojęcia, czy taki faktycznie jest wynik, ale jestem takim leniem, że i nawet
tego nie chce mi się dokładnie sprawdzać.
Weźmy się za obliczanie pola O2 (**). Jeżeli ktoś bardzo mądrze zauważy – to O2 jest
trójkątem, którego pole jest dziecinnie proste do obliczenia (jak się wyliczy współrzędne
wierzchołków). Ja jednak jestem ludziem, który, kupując bułki w delikatesach, 50 metrów ode
mnie, używa samochodu, więc całe to pole obliczymy, przyjebując se całkę.
5
∫ [−x5− 15 x−1]dx
2
∫ − 65 x6 dx
2
obliczymy całkę:
5
6 6 x2
∫ − 5 x6 dx=[− 10 6 x ] 52
2
Zobaczmy, jaka będzie wartość tego zwierzątka w nawiasie, gdy za iksa wstawimy 5:
6∗52
− 6∗5=−1530=15
10
i dwójeczkę:
2
6∗2
− 6∗2=−2,412=9,6
10
2
6x
[− 6 x ] 52 =15−9,6=5,4
10
Ostatecznie:
34 34 54 68 162 230 23
5,4= = = =
15 15 10 30 30 30 3
I koniec mocowania się z tym przykładem. Obliczyliśmy pole danego obszaru, który był taki trochę
„nieregularny” - po prostu dany „bok” ograniczały nam dwie różne funkcje.
Przy obliczaniu obszarów stosuje się pewien numer. Załóżmy, że mamy taki obszar:
Jest jednak pewien numer, który stosujemy, by w ogóle nie dzielić tego obszaru.
czerwone linie wyznaczają nam lewą i prawą granicę całkowania, zaś z góry i z dołu mamy
jakieś dwie funkcje, które ograniczają nam tą szarą plamę oleju.
Gdybyśmy uznali y za zmienną niezależną (tak to się mądrze pisze), to oszczędzamy sobie
w tej chwili dzielenia na dwa obszary, dodawania itd.
Mówiąc obrazowo – możemy sobie „obrócić” obraz o 90 stopni. Może się wtedy okazać, że
tylko jedna „linia” ogranicza nas z góry i jedna z dołu.
„obrócić” te linie.
Oczywiście, możemy podzielić obszar całkowania na dwa i iść podanym kilka stron
wcześniej tropem. My jednak zmienimy zmienną niezależną. Zauważcie, że gdyby „w myślach”
obrócić ten rysunek w lewo:
to wtedy mamy jedną funkcję „ograniczającą” nas z góry oraz jedną – z dołu. Jak już jednak
napisałem – będziemy majstrować na oryginalnym rysunku.
W tym momencie... niestety, nie mogę prosić, byście się napili czegoś procentowego, bo
jeszcze przeczytają to nieletni, a ja będę siedzieć. Dlatego, proszę włączyć wyobraźnie.
Przypomnieć sobie, co wspominałem o liniach czy funkcjach ograniczających obszar do tej pory.
Bo będziemy niejako odwracać nasze myślenie o granicach.
Dobra, teraz musimy znać funkcje, które ograniczają nasz obszar w pionie. I uwaga, muszą
mieć postać x=coś tam ! Jedno znamy: x=3 . Zaś drugą funkcję będziemy musieli poznać.
O ile znajdziemy bez problemu wzorek prawej, pomarańczowej linii – toż to x=3 , to
schody zaczynają się przy fragmencie paraboli (tak się mądrze nazywa funkcję x ). Owszem,
mamy wzorek: f x = y= x (y jest zmienną zależną, więc można spokojnie i wymiennie
wypisywać f (x) i y = coś tam... no chyba, że zaczynamy robić cuda, wtedy trzeba uważać). No, ale
właśnie:
y= x
gdzie g to jakaś funkcja, zależna od x. Jeszcze prościej – po lewej stronie równania siedzi tylko x.
Zaś po prawej – jakieś równanie z y.
I po robocie. Znamy teraz wzorek tej lewej, pomarańczowej funkcji, z perspektywy y. Podsumujmy:
Znamy już granice. Wiemy także, że na wszystko patrzymy z perspektywy osi Y i to po niej
będziemy całkować.
3
∫ 3− y 2 dy
−1
Dla treningu – jak ktoś chce – może sobie bez problemu podzielić obszar całkowania.
Jednakże, nieco wygodniej jest nieco zamotać. Popatrzeć nie z perspektywy zmian na osi x,
a na osi y. Być może łatwiejsze do analizy jest jednak takie zdanie – im więcej powstanie stali, tym
więcej trzeba było zużyć węgla i żelaza. Im większe ciśnienie jest w baloniku, tym więcej se
podmuchaliśmy (aczkolwiek, nie musi to tylko zależeć od napompowania, jednakże to nie fizyka).
Zadanie (poważne) 1
e
Zadanie 3
Zadanie 4
No i walczymy:
Rozwiązanie zadania 1
e
∫ ln x1 dx
0
Do obliczenia takiej całki nie trzeba będzie (zbyt) wiele kombinować. Jak już pewno
zauważycie, idealnie nadaje się tutaj całkowania przez podstawienie.
Rozwiązanie zadania 2
Znamy wzór funkcji, która ogranicza nas z góry ( y=0 ), z dołu ( x= y 2− y−2 ).
Potrzebujemy bramkarzy z lewej i prawej, ale wystarczy obliczyć miejsca zerowe tej funkcji
kwadratowej. Nic trudnego, poziom na pewno maturalny – wiecie, delta i te sprawy. Ja jednak
pozgaduję, korzystając z twierdzenia o pierwiastkach całkowitych wielomianu (o co biega?
Polecam jakikolwiek podręcznik do matematyki z liceum):
x 2=4−2−2=0
x −1=11−2=0
∫ [0− y 2− y −2]dy=
−1
Proponuję tym minusem zająć się na samym końcu (po prostu dołożymy go przed rozwiązanie).
Obliczmy wartość tego zawodnika dla y = 2:
8 4 16 12 24 −20
− −4= − − =
3 2 6 6 6 6
A teraz dla y = - 1:
−1 1 −2 3 12 7
− 2= − =
3 2 6 6 6 6
Rozwiązanie zadania 3
Problem zaczyna się z narysowaniem tego na wykresie. Jeżeli pojawi się tu jakiś obszar, to
na pewno jakby „zamknięty” z czterech stron – ja się pytam „Gdzie jest obszar”?
Okej, narysujemy najpierw wykres funkcji y= 2−x 2 (jak ktoś uważał w liceum czy
technikum, to wie od razu, co namaluję):
Poszukajmy równań, które ograniczają nam ten obszar. Z góry niewątpliwie będzie to
y= 2−x 2 , z dołu y=x . Z lewej ogranicza nas, co widać, x=0 . Prawą stronę musimy se
2
Trzeba obliczyć iksa – takie coś robi się na pewno w zakresie rozszerzonym w liceum. Przypomnę:
za iksa do kwadratu coś podstawiamy:
2
x =t (*)
Wracamy do równania:
−t 2 −t2=0
Wyliczmy deltę:
Δ=18=9
Wiemy, że poruszamy się w obszarze, gdzie wszystko jest na plusie, więc granica całkowania z
prawej strony będzie równa x=1 , co można było o wiele szybciej zgadnąć albo odczytać z
rysunku.
∫ 2− x −x dx=∫ 2−x
2 2 2
dx−∫ x 2 dx (*)
0 0 0
By obliczyć tą:
1
∫ 2−x 2 dx
0
Ni chuja tego nie ruszymy przez podstawienie (gdzieś się będzie pałętać niezamienione x, albo
sobie skomplikujemy przykład), a przez części – zapewne będziemy liczyć pochodną z tego
pierwiastka i cały przykład pójdzie w pizdu. Dlatego – dziękując Panu Włodarskiemu i
Krysickiemu za napisanie „Analizy matematycznej w zadaniach” - zaczniemy powoli. Radzę
bardzo powoli, notując sobie niektóre rzeczy na kartce, przejrzeć ten przykład bez pośpiechu.
Ostatnią deską ratunku będzie zadziałanie z tym pierwiastkiem. Otóż, zróbmy takiego myka:
2−x 2= 2−x ∗ 2−x
2 2
2− x 2
=
2− x 2 2− x 2
Wrzućmy to do całki – i od razu rozjebmy na dwie
2
∫ 2−x 2 dx=∫ 2−x 2 dx=
2−x
2 x2
=∫ dx −∫ dx
2− x 2 2−x 2
x2
Jeżeli oznaczymy sobie całkę ∫ 2−x 2 dx jako I 1 , zaś całkę ∫ dx= I 2 , otrzymamy
2− x 2
dosyć osobliwe równanie:
2
I 1 =∫ dx−I 2 (**)
2−x 2
Została nam tutaj jedna całka, którą wyliczymy. Kiedyś liczyliśmy coś podobnego, a byłoby fajnie,
gdyby trafić na wzorek:
1
∫ dx=arcsin x
1−x 2
W związku z tym, zrobimy kolejnego myka:
2 dx 2 dx
∫ dx=2 ∫ = ∫
2−x 2
2
2
x x 2
2[1−
] 1−
2 2
Dwójka poszła przed całkę, zaś w pierwiastku wyłączyliśmy 2 przed nawias. Potem, wiedząc, co w
pierwiastku wolno, pierwiastek z dwóch również wyrzuciliśmy przed całkę.
Zrobimy se podstawienie:
x
=t
2
dx= 2∗dt
Wrzucając to w całkę:
2 dx dt
∫ =2 ∫ =
2
1−t 2
2
x
1−
2
otrzymamy:
x
=2 arcsin t=2 arcsin
2
Pokręćmy trochę rolką w górę, do tego miejsca (**):
2
I 1 =∫ dx−I 2
2−x 2
i wrzućmy to w koszta:
x
I 1 =2 arcsin −I 2 (***)
2
Pisałem coś o obliczaniu całki przez części – my jednak zaryzykujemy i przekornie, wbrew temu,
co napisałem, obliczymy całkę I 1 (przypomnę: I 1 =∫ 2− x dx ) przez części.
2
Gdy powyższe dwa równania dodamy stronami, wyjdzie nam ( I 2 się zredukuje):
x
2 I 1=2 arcsin x∗ 2− x
2
2
Dzieląc przez dwa, wyliczamy I 1 , czyli szukaną całkę... Uff!
I 1 =arcsin
x x∗ 2− x 2
2 2
x x∗ 2− x 2
∫ 2−x 2
dx=arcsin
2
2
Ło Jezu, ile mordęgi! Na szczęście, jesteśmy blisko wyliczenia wszystkiego. Otóż, wróćmy aż do
(*):
1 1 1
∫ 2− x −x dx=∫ 2−x
2 2 2
dx−∫ x 2 dx
0 0 0
Tą drugą całkę po prawej stronie wyliczyliśmy, wyliczmy pierwszą:
1
Trochę problemów może być z arcus sinusem. Korzystając z tabelki z wartościami funkcji
trygonometrycznych, zapytajmy się: „Dla jakiego kąta sinus ma wartość
2 „? Szybko
2
odpowiemy sobie – dla 45 stopni, co w radianach (w takiej jednostce wyrażamy zwykle kąty w
π
matematyce) daje jakieś . W związku z tym,
4
arcsin =
2 1 π 1
2 2 4 2
Okej, obliczyliśmy wartość dla 1. Dla 0 nie warto marnować papieru – arcus sinus da równe 0, zaś
odejmiemy też zero. W związku z tym,
1
x∗ 2−x 1 π 1
2
x
∫ 2−x 2
dx=[arcsin
2
] 0=
4 2
0 2
co za tym idzie:
1 1 1
∫ 2− x 2
−x 2
dx= ∫ 2−x 2
dx−∫ x 2 dx= π4 12 − 13
0 0 0
A że cały obszar, o którym wspomina zadanie, to też jego identyczna (pod względem
powierzchni) lewa połówka, więc cały wynik pomnożymy razy dwa (wspomniałem o tym na
początku zabawy):
π 1 1 π 1
2∗ − = −
4 2 3 2 3
O kurwa, to koniec!
1
π 1
2 ∫ 2− x 2−x 2 dx= −
0 2 3
Rozwiązanie zadania 4
Ten jeden, jedyny raz posłużymy się prawie gotowym wykresem:
Ta cieńsza czerwona linia – to wykres y=x e− x , zaś czerwonymi oznaczyłem x=1 oraz
y=0 .
Granice znamy – z góry y=x e− x , z dołu y=0 , z lewej x=0 (to odczytujemy z
wykresu) oraz z prawej x=1 . Obliczymy takiego zwierzaczka
1
∫ x e− x dx
0
ja tam najpierw obliczę całkę nieoznaczoną (by potem ją wykorzystać).
(*) - obliczenie tego to tylko scałkowanie tej górnej funkcji, przez banalne podstawienie –
pozwolicie, że pominę tą część.
I uzyskamy:
∫ x e− x dx=−x∗e− x ∫ e−x dx
Drugą całkę przed chwilą zgadywaliśmy, tak więc:
∫ x e− x dx=−x∗e− x−e−x =e−x −x−1
∫ x e− x dx=[e−x −x−1] 10
0
No, to by było na tyle. Jeżeli chodzi o całki oznaczone, to mają zastosowania typu
„Wyliczyć długość łuku” albo „objętość walca, powstałego przez obrót wokół osi OY”. Jednak i
one sprowadzają się do całek oznaczonych, bo są na to gotowe wzory.
Moim celem było pokazanie, jak walczyć z całkami oznaczonymi, a przy okazji – trochę
jeszcze poćwiczyliśmy z nieoznaczonych. Bo sami chyba przyznacie, że jak umiecie liczyć „te
spierdolone całki”, to wszystko umiecie.
pj
poap[at]interia.pl