Professional Documents
Culture Documents
W czasach,
kiedy tak zwane prawo religijne utrzymuje, że wartości chrześcijańskie
uratują ludzkość od szerzącego się grzechu, właśnie zwykły człowiek
powinien poznać w jaki sposób Kościół próbował ratować ludzi w
przeszłości. Jest to sroga lekcja, niemniej niezbędne jest przyswojenie jej
sobie".
- Alice Walker, autorka "The Color Purple, Possessing
the Secret of Joy" "The Temple of My Familiar".
Tytuł oryginału:
The Dark Side of Christian History by Helen Ellerbe Morningstar books
© Copyright 1995 by Helen Ellerbe
Na okładce wykorzystano rycinę ze strony 107 Skład: Marzena Dobras
ISBN 83-904658-1-7
Skład i łamanie: Wydawnictwo S i S
Druk i oprawa: Zakłady Graficzne im. KEN S.A. Bydgoszcz, ul. Jagiellońska 1
Bydgoszcz1997
Spis treści:
Przedmowa.............................................................................................................................................4
Wprowadzenie .......................................................................................................................................5
Rozdział 1: Ziarna tyranii 100-400 n. e. ...............................................................................................7
Rozdział 2: Polityczne intrygi 200-500 n. e.........................................................................................12
Rozdział 3: Ustanowienie doktryny: seks, wolna wola, reinkarnacja, walka - 300-500 n.e. ..............22
Rozdział 4: Kościół triumfuje 500 - 1000r. .........................................................................................29
Rozdział 5: Kościół walczy ze zmianami 1000 -1500 r. .....................................................................37
Rozdział 6: Kontrola duszy. Inkwizycja i zniewolenie 1250 -1800r..................................................51
Rozdział 7: Reformacja 1500 -1700r...................................................................................................60
Rozdział 8: Polowania na czarownice. Koniec magii i cudów 1450-1750r. ......................................73
Rozdział 9: Alienacja przyrody ...........................................................................................................87
Święta...........................................................................................................................................91
Uroczystości.................................................................................................................................93
Czas..............................................................................................................................................97
Śmierć ..........................................................................................................................................98
Rozdział 10: Świat bez Boga 1600 – r...............................................................................................102
Rozdział 11: Wnioski.........................................................................................................................114
W żadnym razie celem tej książki nie jest pomniejszanie ogromu przepięknej pracy, którą
wykonali chrześcijanie pomagając innym i z pewnością nie należy jej traktować jako
pochwałę czy obronę jakiejkolwiek innej religii.
Helen Ellerbe Maj, 1995
Wprowadzenie
Kościół chrześcijański przejął spuściznę, która latami przesiąkała każdą
dziedzinę życia społeczeństwa zachodniego, i to zarówno pod względem świeckim jak i
religijnym. Jest to dziedzictwo poglądów popierających seksizm, rasizm, nietolerancję
wszystkiego co odmienne oraz profanację środowiska naturalnego. Przez większą część
okresu swojej historii Kościół demonstrował brak poszanowania dla wolności, godności oraz
dążenia do samookreślenia się człowieka. Starał się sterować, panować i ograniczać rozwój
duchowych więzi jednostki z Bogiem. Religia chrześcijańska wspierała rozwój społe-
czeństwa, w którym ludzie są obcy nie tylko w stosunku do samych siebie, ale również w
stosunku do wiary. Tak zwane „chrześcijaństwo ortodoksyjne" osadzone jest w wierze w
jedynego apodyktycznego Boga płci męskiej, który domaga się bezwzględnego
posłuszeństwa i bezlitośnie karze wszelkie odstępstwa od wiary. Ortodoksyjni chrześcijanie
uważają, że strach jest podstawą tego, co oni postrzegają za święty nakaz hierarchicznego
porządku, w którym na samym szczycie niepodzielnie panuje niebiański Bóg, z dala od
świata i rodzaju ludzkiego.
Chociaż ortodoksyjni chrześcijanie od samego początku reprezentowali jeden z wielu
kierunków wczesnej religii chrześcijańskiej, to jednak byli tymi, którzy zdobyli polityczną
władzę. Poprzez dostosowanie swoich poglądów
przeniknęli do rządu rzymskiego, zdobywając autorytet i bezprecedensowe przywileje. Nowo
zdobyta władza umożliwiła im narzucenie przestrzegania ich zasad i rytuałów. Jednakże,
prześladowanie tych, którzy nie stosowali się do
nakazów, wymagało od Kościoła oczyszczenia jego własnej doktryny i ideologii oraz
dokładnego określenia co jest, a co nie jest herezją. Wprowadzając to w życie, Kościół bez
przerwy zmieniał doktryny i poglądy, wybierając te, które najbardziej wspierały możliwości
kontroli jednostki i społeczeństwa.
Po upadku Cesarstwa Rzymskiego i przejęciu władzy w Europie, Kościół w przysłowiową
perzynę obrócił naukę, technikę, edukację, medycynę, historię, sztukę i gospodarkę.
Zgromadził niezmierzone bogactwa, a tymczasem reszta społeczeństwa ginęła w mroku
dziejów. Gdy dramatyczne zmiany społeczne zapoczątkowane na przełomie tysiącleci,
doprowadziły do upadku ery izolacji, Kościół rozpoczął walkę o utrzymanie zwierzchnictwa
i kontroli nad społeczeństwem. Polegała ona na podsycaniu wrogiego nastawienia do
rzeczywistych przeciwników Kościoła, nawołując do ataku na muzułmanów, wschodnich
chrześcijan ortodoksyjnych i Żydów. Kiedy wyprawy krzyżowe nie doprowadziły do ich
ujarzmienia, Kościół zwrócił swoje siły przeciwko narodom europejskim, przystępując do
brutalnego szturmu na południu Francji i powołując Święta Inkwizycję.
Krzyżowcy i Święta Inkwizycja w pierwszych wiekach ich działalności niewiele czyniły,
aby nauczyć zwyczajnych ludzi prawdziwego zrozumienia religii ortodoksyjnych
chrześcijan. Zrealizował to dopiero ruch reformatorskich protestantów i liberalnych
katolików. Jedynie w okresie Reformacji pospólstwo w Europie przejęło więcej niż tylko
ogładę chrześcijańską; ludzie byli terroryzowani także zagrożeniem ze strony diabła i
czarownic. Powszechnie sądzono, że świat fizyczny przeniknięty był obecnością Boga, co w
okresie Reformacji, jak gdyby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zastąpiono nową
wiarą głoszącą, że boskie wsparcie nie jest już dłużej możliwe, a świat fizyczny należy
wyłącznie do diabła. Nadszedł 300 letni okres niszczenia wszystkich, którzy mieli odwagę
wierzyć w boską opiekę i magię, co ostatecznie zapewniało nawrócenie Europy na
ortodoksyjną wiarę chrześcijańską.
Dzięki przekonaniu o tym, że Bóg jest oddzielony od świata fizycznego, ortodoksyjni
chrześcijanie - prawdopodobnie nieświadomie - położyli fundamenty nowoczesnego świata,
świata mechanistycznego i zdeterminowanego, świata, w którym Bóg, w najlepszym razie,
jest odległym, bezosobowym stwórcą. Ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę ze swojej
słabości, nie tyle z grzesznej natury człowieka, ile z jego znikomego znaczenia w takim
świecie. Teorie naukowców i filozofów, takich jak Izaak Newton, Rene Descartes
(Kartezjusz) i Karol Darwin, potwierdzały wiarę ortodoksyjnych chrześcijan w
nieuchronność walki i potrzebę dominacji. Jednakże poglądy te są obecnie uważane nie
tylko za archaiczne, ale także mają ograniczoną wartość naukową. Ortodoksyjni
chrześcijanie wywarli również niszczycielski wpływ na związek człowieka z przyrodą. Od
czasu, kiedy ludzie zaczęli wierzyć, że Bóg jest daleko i ma lekceważący stosunek do świata
fizycznego, stracili swój szacunek do przyrody. Święta, w czasie których wyrażano związek
pór roku z życiem człowieka, zamieniły się w uroczyste obchody wydarzeń biblijnych, bez
jakiegokolwiek powiązania z cyklami natury. Postrzeganie czasu zmieniło się tak, że już
dłużej nie był wiązany z cyklicznymi zmianami w przyrodzie. Nauka Newtona zdaje się
potwierdzać, że świat nie był niczym innym, jak tylko nieuchronnym rezultatem
mechanicznego działania nieożywionych obiektów; oznaczało to, że Ziemia utraciła swoją
świętość.
Mroczna strona dziejów chrześcijaństwa może pomóc nam zrozumieć siłę naszych
związków z Kościołem i udzielić lekcji o najbardziej podstępnej i niebezpiecznej formie
niewolnictwa: kontroli ludzi poprzez zapanowanie nad sferą życia duchowego. Te, często
nieznane, karty historii mogą wyświetlić idee i wiarę, które podsycały łamanie praw
człowieka, nietolerancję wobec odmienności oraz profanację środowiska naturalnego. Kiedy
raz je poznamy, możemy uchronić wiarę od ponownego zwycięstwa elementów
destrukcyjnych.
Rozdział 1:
Ziarna tyranii 100-400 n. e.
W pierwszych wiekach panowania religii chrześcijańskiej rozgłos zdobyli ci, którzy
usiłowali sprawować kontrolę nad rozwojem duchowym człowieka, ograniczając jego
osobiste związki z Bogiem. Ich poglądy stworzyły ideologiczne podstawy ponurej strony
historii religii chrześcijańskiej. Przyjmując wiarę w jedyne zwierzchnictwo, ortodoksyjni
chrześcijanie uważali, że strach i posłuszeństwo wobec hierarchicznej władzy były
bezwzględnie konieczne. Jednak nie wszyscy chrześcijanie z tym się zgadzali. W
rzeczywistości, w przeciwieństwie do powszechnie panujących opinii twierdzących, że
pierwsze wieki chrześcijaństwa były okresem harmonii i jedności, chrześcijanie nie byli
zgodni co do tego, że wszystkie rzeczy wynikają z natury Boga, oraz co do roli mężczyzn i
kobiet w znajdowaniu drogi do oświecenia. Być może kardynalne znaczenie dla zwycięskiej
grupy chrześcijan - zwanych tutaj „chrześcijanami ortodoksyjnymi" ( stosowanie terminu
„ortodoksyjne" odnosi się do tradycyjnej ideologii większości wyznań chrześcijańskich, a nie
do jakiegokolwiek określonego wyznania czy Kościoła ) - miała wiara w jedyne
zwierzchnictwo, wiara, że boskość objawia się tylko w jeden sposób. Wiara w jedynego
Boga różniła się radykalnie od powszechnie panujących przekonań, że boskość może
objawiać się w różnych formach i postaciach. Skoro ludzie wierzyli, że Bóg ma tylko jedną
postać, to również skłaniali się do wiary, że zasługi czy pobożność mogą mieć także tylko
jedno oblicze. Nawet dwie różne, zgodnie ze sobą egzystujące opinie, teraz stają się sobie
obce; jedna z nich musi przeważyć i być nadrzędną w stosunku do drugiej.
Wewnątrz takiej struktury wiary Bóg jest pojmowany jako jedyny władca panujący na
szczycie hierarchii, opierający się nie na miłości i tolerancji, ale na strachu. Biblia
wielokrotnie nawołuje ludzi do strachu przed Bogiem: „Strach przed Bogiem i przestrzeganie
Jego przykazań: to jedyny obowiązek człowieka", „Błogosławiony ten, kto boi się Boga",
„Obawiaj się Tego, który, gdy został zabity, posiadł moc wtrącania do piekła; zaiste, mówię
do ciebie, bój się Go."3 Ojciec Kościoła, Tertulian, w III wieku naszej ery nie potrafił sobie
wyobrazić jak Bóg mógłby nie wymagać od człowieka strachu:
Ale jak zamierzasz kochać bez lęku, że nie kochasz? Zapewne jak Bóg czyż nie jest
twoim Ojcem, do którego twoja miłość w imię obowiązku powinna być przepojona strachem
przez wzgląd na Jego moc; czy twoim prawdziwym Panem, którego powinieneś kochać za
jego człowieczeństwo i bać się jak swojego nauczyciela.4
Jak głosi modlitwa Pańska, wola Boska powinna być spełniona „jako w niebie, tak i na
ziemi". Ortodoksyjni chrześcijanie byli przekonani, że ludzie powinni bać się swojego
władcy na ziemi, tak jak boją się Boga. W IV wieku święty Jan Chryzostom pisak o
absolutnej potrzebie strachu:
„.. jeśli pozbawicie ziemię sędziów i strachu przed nimi, to nadejdzie upadek wsi, miast
i narodów, w niepohamowanym chaosie nie będzie nikogo, kto powstrzymałby, odpad
czy przekonał ich do pojednania przez strach przed karą.”
Dla ortodoksów strach był podstawą utrzymania porządku. Chrześcijanie, tacy jak żyjący
w II wieku Marcion, którzy podkreślali miłosierną, pobłażliwą i kochającą naturę Boga, sami
uważali siebie za przeciwników ortodoksyjnych poglądów. Zdaniem ortodoksyjnych
chrześcijan Bóg musi być zdolny do okazywania złości oraz żądania dyscypliny i
posłuszeństwa. Tertulian pisał:
„Otóż, jeśli (Bóg w rozumieniu Marcion'a jest niezdolny do odczuwania złości, czy
rywalizacji, czy wyrządzania krzywdy i zniszczenia, jak ktoś, kto powstrzymuje się od
wykorzystania władzy sędziego, nie potrafi powiedzieć w jaki sposób, jakikolwiek system
posłuszeństwa - także ten absolutny - może być z nim w zgodzie.”
Uczeni sugerują, że pierwsze zdanie modlitwy chrześcijan, „Wierzę w jedynego Boga,
Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi", było pierwotnie napisane w celu
wyeliminowania następców Marcion'a, poprzez podkreślanie monoteistycznej i osądzającej
natury Boga.
Ortodoksyjni chrześcijanie zwracali dużą uwagę na szczególny autorytet biskupa, hierarchię
duchowieństwa i separację kleru od laików. Jako, że w niebie jest tylko jeden Bóg, głosił
żyjący w I wieku n.e. biskup Ignacy z Antioch, to może być tylko jeden biskup w Kościele.8
„Twój biskup zastępuje Boga, a twoi [księża]... apostołów", pisał, „Poza nimi nie ma
Kościoła".9 Takiego stanowiska z pewnością nie podzielali wszyscy chrześcijanie. Ortodoksi
kładli tak wielki nacisk na hierarchiczny porządek, że jeden z chrześcijańskich gnostyków
pisał o nich, „Oni, w swojej próżnej ambicji, chcą rozkazywać jeden drugiemu, dominować
jeden nad drugim" pożądając „władzy nad innymi", „każdy wyobrażał sobie, że jest wyżej od
drugiego".
Nie wszyscy chrześcijanie akceptowali wiarę w jedyne zwierzchnictwo. Niektórzy
gnostycy uważali, że Bóg występuje pod wieloma postaciami, łącząc w sobie cechy męskie
i żeńskie. Inni twierdzili, że boskość ma charakter dualistyczny, z jednej strony jest
„Niewyobrażalną Głębią, Pierwotnym Ojcem", z drugiej zaś „Łaską, Ciszą, Łonem, Matką
wszystkiego". W gnostycznym „Apokryfie Jana" objawiony Bóg zdaje się mówić: „Jestem
Ojcem, jestem Matką, jestem Dzieckiem". Gnostyczny nauczyciel Theodotus, powiedział:
„każdy pojmuje Pana wedle własnego wzoru i na swój własny sposób". Aby wykorzenić
gnostyków i usunąć ich z szeregów ortodoksyjnych chrześcijan, w II wieku n.e. biskup
Ireneusz zachęcał do „przemawiania językiem jedynego i Boga Ojca".
Odrzucenie wiary w jedyne zwierzchnictwo prowadzi w konsekwencji do
odrzucenia przez gnostyków hierarchicznego porządku i kastowego charakteru Kościoła.
W przeciwieństwie do ortodoksyjnego Ignacego z Antiochii głoszącego, że pozycja
biskupa, księdza i diakona odzwierciedla niebiański porządek, niektórzy chrześcijańscy
gnostycy nie czynili różnic między duchowieństwem a laikami, i dużo mniej uwagi
przykładali do poszczególnych stanowisk w obrębie kleru. Tertulian tak opisywał
gnostyków:
Tak więc dzisiaj jeden człowiek jest biskupem, a jutro inny; osoba, która dzisiaj jest
diakonem, jutro może być już lektorem; człowiek, który dzisiaj jest księdzem, jutro
może być laikiem; nawet laicy mogą spełniać funkcje kapłanów!
„...wszyscy oni mają równy dostęp, jednakowo słuchając jednakowo modlą się - nawet
poganie, jeśli zdarzy się, że przyjdą... Oni też dzielą się pocałunkiem pokoju ze wszystkimi,
którzy przyjdą”.
W strukturze wiary ortodoksów nie ma miejsca na podział władzy i zwierzchnictwa
pomiędzy kobiety i mężczyzn, jedni muszą dominować nad drugimi. Uznając jedynie męskie
oblicze Boga, ortodoksyjni chrześcijanie uważali dominację mężczyzny za przedłużenie
boskiego porządku. Na początku V wieku święty Augustyn pisał: „musimy stwierdzić, że
mąż ma panować nad swoją żoną, tak jak dusza panuje nad ciałem".'8 W swoim pierwszym
liście do koryntian próbuje wyjaśnić przyczyny dominacji mężczyzn:
Na początku mężczyzna nie narodził się z kobiety, natomiast kobieta została stworzona z
mężczyzny; i nie był stworzony dla miłości kobiet, ale kobieta dla miłości mężczyzny.
Nawet w 1977 roku papież Paweł VI nadal wyjaśniał, że kobieta ma zakazany wstęp do
stanu duchownego, „Ponieważ nasz Pan był mężczyzną”
Nawet na początku XX wieku papież Leon XIII nadal udowadniał, że najwyższa kara
daje się uzasadnić następująco:
„Kara śmierci jest niezbędnym i skutecznym środkiem dla osiągnięcia celu Kościoła,
gdy buntownicy wystąpią przeciw niemu i naruszą jedność duchową; szczególnie
uporczywi heretycy i heretyczki nie mogą być powstrzymani przez jakiekolwiek inne
kary przeznaczone dla postępującej dezorganizacji porządku duchowego i nakłaniania
innych do wszystkich rodzajów przestępstw... Gdy zepsucie jednego lub kilku jest
obliczone na przyniesienie zguby wielu dzieciom, i jeśli nie będzie innych środków do
zbawienia tych ludzi, to obowiązkiem jest skuteczne ich usunięcie przez skazanie tych
nikczemników na śmierć.”
Inną kwestią sporną były poglądy Manicheusza, które dotyczyły wypierania się przez
Kościół jego własnej ideologii, gdy staje się ona mało popularna lub nie przynosi korzyści.
Nauka Manicheusza, którą w trzecim wieku zaczęli głosić jego zwolennicy, perscy
manicheiści, była logiczną konsekwencją wiary w jedyne zwierzchnictwo. Wiara w
jedynego wszechmocnego Boga często wywoływała pytania, dlaczego na świecie jest tyle
bólu i zła, dlaczego wszechmogący Bóg, który stworzył wszystkie rzeczy, stworzył również
ludzkie cierpienie? Najbardziej rozpowszechnioną odpowiedzią na te pytania jest istnienie
przeciwstawnych sił, mocy, czy też boskie stworzenie zła; diabeł musi istnieć. Dualistyczna
teologia pojawiła się na gruncie pojmowania życia jako walki między Bogiem a Szatanem,
między dobrem a złem, między duchem a materią. Koncepcja diabła jest charakterystyczna
dla religii monoteistycznej; zło łatwiej jest pojąć i nie ma konieczności wprowadzania
postaci diabła, w przypadku, gdy sam Bóg występuje w wielu postaciach. Keith Thomas w
swojej książce „Religia a upadek magii" pisze o wczesnym, przed monoteistycznym
judaizmie:
„Pierwsi izraelici nie mieli potrzeby personifikacji przyczyn zła; przypisywali je
wpływom rywalizujących ze sobą bóstw. Dopiero zwycięstwo monoteizmu
doprowadziło do konieczności wyjaśnienia, dlaczego na świecie istnieje zło skoro Bóg
jest dobry. Tak więc diabeł pomógł utrzymać wiarę w całkowicie doskonałą boskość.”
Manichejczycy w większym stopniu przejęli ideologię ortodoksyjnych chrześcijan niż
wczesny Kościół katolicki. Bardzo poważnie potraktowali pogląd rozdzielności Boga i sfery
duchowej od fizycznego świata. Wiara w jedyne zwierzchnictwo wyłoniła hierarchię
oddzielającą od siebie poszczególne składowe, tworząc podział między niebem a ziemią,
duchem a materią. Rzeczy zajmujące w hierarchii wyższe miejsce uważane są za dobre;
rzeczy zajmujące miejsce niższe, za złe. Będąc w zgodzie z tymi poglądami manichejczycy
zalecali surowy ascetyzm i odsunięcie się od rzeczywistego świata. Kobiety, kuszące
mężczyzn ziemskimi przyjemnościami i rodziną, uważane były za część mocy samego
szatana. Aby być bliżej Boga manichejczycy wierzyli, że jednostka musi wyrzec się
wszystkiego, co mogłoby przywiązać ją do życia doczesnego. Mimo że w okresie
Reformacji sam Kościół przyjął właśnie nauki Manicheusza, to jednak we wczesnym
okresie chrześcijaństwa przyjęcie takiego monoteizmu mogłoby nie przynieść określonych
korzyści politycznych. Kościół wzbraniał się od przyjmowania niezliczonych rzesz ludzi,
którzy nadal pojmowali świat w kategoriach pogańskich, panteistycznych i politeistycznych.
Większość była zdania, że wszystko w świecie materialnym przepojone jest duchem, duch i
materia są ze sobą związane, a boskość objawia się pod wieloma różnymi postaciami.
Nakazywanie całkowitego wyrzeczenia się świata fizycznego jako królestwa szatana i
odrzucenie wszystkich świętych z wyjątkiem jednego Boga, mogło doprowadzić do
załamania się wysiłków Kościoła zmierzających do upowszechnienia religii
chrześcijańskiej. Tak więc, chociaż nadal utrzymywano wiarę w jedyne zwierzchnictwo i
wynikający z tego porządek, Kościół zezwolił nie tylko na oddawanie czci Świętej Marii
Dziewicy, ale także całej rzeszy aniołów i świętych. Manicheizm był bardziej zgodny z ide-
ologią ortodoksyjną, jednakże pod względem politycznym jego wyznawcy byli mało
roztropni. Manichejczycy i wszyscy inni, głoszący podobne poglądy, na następne setki lat
naznaczeni zostali piętnem heretyków.
Dogmaty, sformułowane w odpowiedzi na pojawienie się pierwszych heretyków, nadały
doktrynalne znaczenie panowaniu Kościoła nad jednostką i społeczeństwem.
Przeciwstawiając się Pelagiuszowi Kościół przyjął poglądy Augustyna, który uważał, że
człowiek jest z natury zły, niezdolny do dokonania samodzielnego wyboru i z tych to
powodów potrzebujący silnej władzy. Dowodem na grzeszną naturę człowieka był jego
popęd seksualny. W celu obalenia teorii reinkarnacji Orygenesa, Kościół stanął w obronie
wiary w jedyne w swoim rodzaju zmartwychwstanie Chrystusa oraz w jedyne darowane
człowiekowi życie, w którym musi być posłuszny Kościołowi, gdyż w przeciwnym razie
ryzykuje wiecznym potępieniem. W przypadku donatystów, w celu przywrócenia
posłuszeństwa, ustanowił precedens stosowania siły, a w odniesieniu do manicheistów, dla
osiągnięcia celów politycznych, zaprzeczył swoim własnym poglądom.
Rozdział 4:
Kościół triumfuje 500 - 1000r.
Kościół wywierał niszczycielski wpływ na społeczeństwo. Od momentu, w którym wziął
na siebie rolę przywódcy narodów, załamała się aktywność na polu medycyny, techniki,
nauki, edukacji, sztuki i handlu. Rozpoczął się mroczny okres w historii Europy. Chociaż w
tym czasie Kościół zgromadził ogromne dobra, większość tego, co określa się mianem
rozwoju cywilizacji, zniknęło z powierzchni ziemi. W V wieku, w wyniku powtarzających
się najazdów germańskich Gotów i Hunów, upadło Imperium Rzymskie na Zachodzie, a
rzymskie prowincje w Afryce załamały się pod naciskiem Wandali. Za to, co się wydarzyło,
wielu ludzi obciążało religię chrześcijańską. Krytyka wobec nowej religii przybrała na sile,
kiedy w 410 roku chrześcijańscy Wizygoci splądrowali „wieczne miasto", Rzym, który
dotąd trzymał się mocno od 620 lat. Jedna z najsłynniejszych prac świętego Augustyna,
„Miasto Boga", napisana została w celu obrony chrześcijaństwa przed takimi oskarżeniami.
W lepszym położeniu znalazła się wschodnia część Imperium Rzymskiego, zwana także
Cesarstwem Bizantyjskim. Za panowania Cesarza Justyniana (527-565) odtworzyła znaczną
część swojej dawnej siły, wyzwalając Włochy spod panowania Ostrogotów i tereny
afrykańskie z rąk Wandali. Justynianowi i jego żonie Teodorze przypisuje się wielkie
zasługi w odrodzeniu literatury, sztuki i architektury oraz uporządkowaniu prawa
rzymskiego. Niestety, rozkwitająca kultura bizantyjska nagle załamała się, kiedy w roku 540
epidemia dżumy dymieniczej uderzyła ze zjadliwością nie spotykaną w całej historii ludzko-
ści. Mówiono, że w samym tylko Bizancjum epidemia zabierała dziennie 10 000 ludzkich
istnień. Sił tej epidemii trudno jest pojąć, uważa się iż pochłonęła 100 milionów ofiar .
Imperium Rzymskie nigdy się już nie odtworzyło. Późniejsza epidemia czarnej śmierci,
szalejąca w pierwszej połowie XIV wieku, pochłonęła „tylko" 27 milionów istnień ludzkich,
czyli 1/3 całej populacji ówczesnej Europy.
Niemniej epidemia, która wybuchła w VI wieku, miała całkowicie odmienny wpływ na
chrześcijaństwo. Ludzie ze strachu tłumnie gromadzili się wokół kościołów. Kościół
wyjaśniał, że ta plaga jest dziełem samego Boga, a choroba karą za grzech nieposłuszeństwa
wobec władzy Kościoła. Justyniana ogłoszono heretykiem. Herezją były nawoływania
medyków do walki z plagą3. Epidemia dżumy przyczyniła się do upadku Imperium
Rzymskiego i jednocześnie wzmocniła pozycję chrześcijańskiego Kościoła.
Po ustąpieniu epidemii Kościół zapanował nad oficjalną medycyną. W okresie od VI do
XVI wieku powszechnie stosowaną praktyką wleczeniu wszystkich chorób stało się
puszczanie krwi. Mnisi chrześcijańscy uważali, że puszczanie krwi chroni przed
zachwianiem równowagi substancji trujących i seksualnym pożądaniem, jak również
odnawia płyny ustrojowe. W XVI wieku każdego roku praktyki te zabijały dziesiątki tysięcy
ludzi. Gdy pacjent umierał w czasie upuszczania krwi, lamentowano jedynie, że leczenia nie
rozpoczęto wcześniej lub nie było przeprowadzone bardziej agresywnie.
Kiedy Kościół stał się najbardziej zwartą siłą zachodniej społeczności, upadła technika.
Rozbudowany system akweduktów i kanalizacji uległ zniszczeniu. Ortodoksyjni
chrześcijanie nauczali, że wszelkie aspekty natury człowieka są obelżywe i dlatego należy w
jak największym stopniu zaniechać higieny ciała. Z wnętrza domostw zniknęły toalety i
kanalizacja. Wraz z pogorszeniem się stanu urządzeń sanitarnych i higieny, zjawiskiem
powszechnym stały się wszelkie choroby.
Przez setki lat ludność miast i wsi dziesiątkowały epidemie. Zaniechano także
wykorzystywania rzymskiego systemu centralnego ogrzewania. Pewien historyk pisał:
„Od około 500 roku naszej ery nie myślano o niewygodach spania na podłodze czy
surowych ławach, nad wilgotnym klepiskiem w bezpośrednim sąsiedztwie zwierzęcych
odchodów i szczurów. Przebywanie w zamkniętych pomieszczeniach było swoistym
rodzajem luksusu. I nie wywoływało wstrętu spanie wszystkich mieszkańców
stroczonych razem, wzajemne ogrzewanie się było bardziej cenione od zachowania
prywatności.”
Zaniedbano także rozbudowaną sieć dróg, zapewniających sprawny transport i
komunikację. Taki stan utrzymywał się aż do wieku XIX . Straty, jakie poniosła nauka były
niewyobrażalne. Kościół palił książki i prześladował działalność intelektualną, co
doprowadziło do cofnięcia nauki o co najmniej 200 lat. Już w VI wieku przed naszą erą
Pitagoras głosił poglądy, że Ziemia obraca się wokół Słońca. W III wieku przed Chrystusem
Arystarch nakreślił teorię heliocentryczną, a Eratostenes dokonał pomiaru obwodu Ziemi. W
II wieku przed naszą erą Hiparchus określił długość i szerokość geograficzną i obliczył
nachylenie ekliptyki. Po nastaniu mrocznego okresu w rozwoju ludzkości, odkrycia te
tkwiły w zapomnieniu aż do XVI wieku, kiedy to Kopernik ponownie ogłosił teorię obrotu
Ziemi wokół Słońca. Gdy w XVII wieku Galileusz próbował rozpowszechnić teorię
heliocentryczną, został zatrzymany w Rzymie przez Inkwizycję. Dopiero w 1965 roku
Kościół rzymskokatolicki unieważnił potępienie Galileusza. Poglądy świętego Augustyna
odzwierciedlały „naukowe" podejście Kościoła do świata:
„Jest to niemożliwe, aby po przeciwnej stronie Ziemi znajdowali się ludzie, gdyż w
Piśmie Świętym nie ma wzmianki o takim rodzie wśród potomków Adama.”
Historię zmieniano tak, aby potwierdzała wiarę chrześcijańską. Ortodoksyjni
chrześcijanie uważali, że historia jest tylko narzędziem do przedstawienia przeszłości w
świetle Biblii. Mówiąc słowami Daniela Boorstin'a, „Historia stała się odzwierciedleniem
ortodoksji". W swojej książce „Odkrywcy", pisał:
„Chrześcijańskie badania były na usługach wiary w Jezusa Chrystusa i Jego przesłaniu
zbawienia. To co cieszyło się uznaniem, nie było krytyką lecz łatwowiernością. Ojcowie
Kościoła zauważyli, że w sferze myśli tylko herezja miała historię.”
W czasach Konstantyna Euzebiusz z Cezarei zabrał się do przerabiania historii świata na
historię chrześcijaństwa:
„Inni, opisujący historię ", pisał Euzebiusz, twierdzili, że działania wojenne prowadzone
były „przez wzgląd na dzieci i Państwo oraz łupy. Ale nasze opowiadania o rządach Boga
upamiętnione będą w niezatartych przekazach o najbardziej pokojowych wojnach
prowadzonych w imię spokoju duszy... ".
Ślepa wiara zastąpiła ducha historycznych badań. Jak mawiał Euzebiusz, człowiek
powinien ufać „niezaprzeczalnym słowom Mistrza: nie tobie jest znać czas i porę, w które
Ojciec włożył swą własną moc".
Chociaż Kościół bardzo dotkliwie ograniczył ciekawość poznania historii, to jednak nadal
kontynuował proces jej fałszowania, który rozpoczął już dużo wcześniej. Archeolodzy
dwudziestego wieku są na początku drogi ujawniania większej różnorodności opisów
dziejów ludzkości, niż można by było to sobie wyobrazić w przedchrześcijańskim Rzymie.
Z gruntu fałszywy jest pogląd, że historia człowieka rozpoczęła się dopiero przed pięcioma
tysiącami lat. Kultura duchowa rozkwitła w okresie neolitu, kiedy człowiek z myśliwego i
zbieracza stał się rolnikiem, szczególnie między 7000 a 4000 lat przed naszą erą. Ów-
czesnym społeczeństwom sztuka, architektura, urbanistyka, taniec, rytualne obrzędy, handel,
zarówno morski jak i lądowy, pismo czy prawo, nie były obce. Pierwsze idee demokracji w
rzeczywistości pojawiły się przed kulturą grecką i datowane są na dużo starszy okres
neolitu. Najbardziej znamienną cechą jest brak w tych kulturach dowodów na istnienie
hierarchii w naszym rozumieniu; nie znano wojen, zorganizowanych prześladowań czy
niewolnictwa.
Ryc. 4.1. Od kiedy ogłoszono, że medycyna grecka i rzymska jest herezją, powszechne stały się praktyki
upuszczania krwi. Sztych pochodzący z 1516 roku przedstawia miejsca upuszczania krwi.
Fałszowanie historii w celu wymazania świadomości o takiej przeszłości, pomagało w
złagodzeniu krytyki bieżącego stanu rzeczy. Przedstawianie społeczności, jako mającej
raczej kroczyć naprzód, a nie oglądać się na doświadczenia oparte na niepowodzeniach
minionych lat, stwarza wrażenie, że chociaż dzisiejsze czasy mogą być ciężkie i
niebezpieczne, to jednak w przeszłości były bardziej barbarzyńskie. Na przykład, uczeń
Augustyna, Orozjusz w swoim dziele „Siedem ksiąg historii pogan" udowadniał, że winą za
zło nie można obarczać chrześcijaństwa, gdyż wcześniej doświadczono o wiele gorszych
nieszczęść. Zniekształcanie i fałszowanie historii dawało wrażenie, że religia chrześcijańska
nie tylko wyprowadziła ludzkość z bardziej barbarzyńskiego okresu, ale także, że struktura
hierarchii społecznej i władzy istniała zawsze i dlatego jest nieuchronna.
Kościół miał podobny wpływ na kształcenie i nauczanie, jak w przypadku nauki czy
historii. Spalono ogromne ilości książek i dzieł. W Aleksandrii w roku 391 chrześcijanie
spalili największą na świecie bibliotekę, w której przechowywano około 700 000
starożytnych zwojów. Zniszczono wszystkie dzieła gnostyka Bazylidesa, 36 tomów dzieł
Porfiriusza, 270 000 starożytnych dokumentów zebranych przez Ptolemeusza II Filadelfosa.
Zamknięto starożytne akademie, skończyło się nauczanie kogokolwiek poza murami
kościołów.
W tym okresie dziejów ludzie byli słabo wykształceni, gdyż nauczanie ograniczało się
tylko do duchowieństwa, poza nielicznymi przypadkami, kiedy to silni władcy świeccy
potrzebowali dla siebie mądrych zarządców.
Kościół sprzeciwiał się studiowaniu gramatyki i łaciny. Papież Grzegorz I, zwany też
Grzegorzem Wielkim, człowiek uważany za jednego z największych architektów
średniowiecznego porządku, sprzeciwiał się studiowaniu gramatyki. Jak sam pisał:
„Gardzę prawidłową budową zdań i przypadkami, gdyż uważam za rzecz wielce
niestosowna aby słowa boskiej wyroczni byty krępowane przez zasady Donata.”
Grzegorz Wielki potępiał kształcenie wszystkich ludzi za wyjątkiem duchowieństwa, jako że
byłaby to głupota i nikczemność. Laikom zabraniał czytania nawet Pisma Świętego. Nakazał
spalić bibliotekę znajdującą się w Palatynie Apolla, „aby jej świecka literatura nie odciągała
wiernych od kontemplacji niebios". Na IV Synodzie w Kartaginie nawet biskupom
zabroniono czytania dzieł, których autorzy nie byli wyznania mojżeszowego. W IV wieku
Hieronim, zakonnik, późniejszy Ojciec Kościoła, cieszył się z faktu, że klasycy zostali już
zapomniani. Jego młodsi zakonni towarzysze chełpili się nieznajomością jakichkolwiek dzieł
za wyjątkiem literatury chrześcijańskiej . Po wielu latach niszczenia dzieł i całych bibliotek,
święty Jan Chryzostom, wybitny Ojciec Kościoła oznajmił z dumą, że „Wszystkie ślady
filozofii i literatury starożytnego świata zniknęły z powierzchni ziemi".
Klasztorne biblioteki, jedyne które pozostały, przechowywały zbiory nabożnych ksiąg.
Nawet największe przyklasztorne biblioteki zawierały niewiele poza książkami z
chrześcijańskiej teologii. Chociaż zakonnicy wykonywali kopie starych manuskryptów, to
jednak nie zwracano większej uwagi na zachowanie ich istotnej treści, ale pracę tę
traktowano raczej jako rodzaj niezbędnych wysiłków podejmowanych, mówiąc słowami
chrześcijanina Kasiodora, „w walce z diabłem przy pomocy pióra i atramentu".
Kopiowanie manuskryptów, nawet jeśli były to manuskrypty klasyczne, niekoniecznie
wskazywało na poszanowanie klasycznej nauki. Historycy stwierdzili, że w klasztorze Cluny
wprowadzono zwyczaj, który wynikał z braku szacunku dla klasycznych dzieł. „Kiedy w
czasie godzin milczenia mnich chciał skorzystać z biblioteki, wówczas wykonywał znak
rozchylających się kart; jeśli chciał przeczytać któreś z dzieł klasycznych, drapał się za
uszami jak pies".
Ryc. 4.2. Po zdobyciu przez Kościół silnej władzy, zamknięto akademie i palono książki a
nawet całe biblioteki. Sztych przedstawia namawianie do palenia dzieł świętego Pawła.
W pewnym, trwającym 100 lat, okresie urząd ten sprawowało ponad 40 papieży. Tylko w
ciągu 12 lat, od 891 do 903 władza kolejno przechodziła w ręce co najmniej 10 kolejnych
papieży.
W tym samym okresie Kościół zgromadził niezliczone dobra. Kościelne włości,
zwolnione z płacenia podatków i służby wojskowej, rozrosły się do gigantycznych
rozmiarów, obejmując w pewnym momencie od 1/4 do 1/3 wszystkich terenów Europy
zachodniej. Poza tą „ojcowizną" biskupi często posiadali ziemie feudalne, jednak one,
podobnie jak włości hrabiów i baronów, zobligowane były do dostarczania, w razie potrzeby,
żołnierzy do armii królewskiej. Kościół zarabiał pieniądze dzięki darowiznom dostojników
królewskich, przez konfiskatę dóbr na mocy wyroków sądowych, sprzedaż odpuszczenia
grzechów („odpusty"), sprzedaż urzędów kościelnych („świętokupstwo"), a czasami przez
zagarnięcie ziem siłą.
Przymierze z państwem było fundamentem wpływów i dóbr Kościoła. Niemniej w owym
okresie, w przeciwieństwie do czasów Cesarstwa Rzymskiego, niektóre królestwa urosły w
siłę. W roku 700 Zachód podzielony został między cztery główne mocarstwa polityczne.
Hiszpania znajdowała się pod panowaniem Wizygotów, po czym w latach 711-713 wpadła w
ręce islamskich Maurów. Anglią władali Anglosaksończycy, do Franków należała Galia.
Włochy, za wyjątkiem nielicznych regionów pozostających nadal w rękach Cesarstwa
Bizantyjskiego, znajdowały się przede wszystkim we władaniu Lombardczyków. Nowe,
bardziej złożone stosunki między Kościołem a świeckimi władcami doprowadziły do
pojawienia się określenia Świętego Cesarstwa Rzymskiego, co najlepiej odzwierciedlały
fakty koronacji przez papieża Karola Wielkiego w 800 roku i w 952 roku niemieckiego króla
Ottona I. Z takiego układu korzyści czerpał zarówno Kościół, jak i władze świeckie.
Królewscy władcy zapewniali nie tylko siłę zbrojną, ale także lukratywne stanowiska dla
duchowieństwa. Biskupi szybko zdobyli władzę militarną i cywilną poprzez sprawowanie
nadzoru nad administracją. Stawali się tak silni i wpływowi, jak najwięksi feudalni panowie.
Historyk Jeffrey Burton Russell pisze:
„Układ ten był systemem samopodtrzymującym się: im więcej władzy i dóbr posiadali
biskupi, w tym większym stopniu królowie potrzebowali wiernych sobie bogatych
ludzi; niemniej do utrzymania ich lojalności, musieli ich obdarzać większą władzą i
majątkiem. Nic zatem dziwnego, że biskupi z większą uwagą zwracali swoje oczy na
tron niż na krzyż.”
W okresie, w którym przeważała wiara w boskie pochodzenie władzy króla, papieskie
poparcie stało się kluczową sprawą dla europejskich władców. Kościół stwarzał pozory
jedności królestwa przez nawracanie poddanych na wiarę chrześcijańską, jednakże, zwykle
nie było to niczym innym jak fasadą jego rzeczywistej działalności. Papież Grzegorz Wielki
w liście do swojego emisariusza w Brytanii, świętego Augustyna z Canterbury, zilustrował
swoje zainteresowanie nawracaniem ludzi na chrześcijanizm:
„...ludzie nie mają konieczności zmiany swoich miejsc zgromadzeń; gdzie
dawniej składali ofiary demonom, pozwól im tam nadal zbierać się w Dniu
Świętym, który wskazany jest przez Kościół i uśmierć ich bestie, aby dłużej nie
oddawali czci demonom, ale gromadzili się tam dla zbiorowego posilenia się
czcią Tego, którego teraz wielbią”.
Święty Grzegorz Wielki, w latach 590 - 604 piastował urząd papieża. Wzmocnił nieza-
leżność papieża od cesarza Bizancjum. Nakazał spalenie wielu dzieł i ograniczył kształcenie
tylko do duchowieństwa.
Mimo że średniowieczny Kościół misternie spustoszył większość dziedzin życia, to
nie spowodował większych zmian w sposobie postrzegania Boga przez zwykłych
ludzi. Ciągłe ostrzeżenia Kościoła kierowane pod adresem pogańskich obrzędów
wskazują, jak dalece nawracanie na wiarę chrześcijańską pozbawione było głębszych
treści. Bez przerwy ostrzegano przed praktykowaniem zwyczajów związanych z
drzewami, przyrodą, czy przed wiarą w czary, czasami posuwając się tak daleko, że
nakazywano burzenie kościołów, gdy odkryto, że ludzie oddają w nich cześć dawnym
bogom i boginiom. W roku 742 Kościół wydał dekret, w którym czytamy:
„... każda pogańska profanacja winna być usunięta i z pogardą odrzucona, czy
będzie to składanie krwawych ofiar, czy wróżbiarstwo i przepowiadanie, czy
amulety i znaki, czy ofiary - dla których ciemni ludzie odprawiają obrzędy
pogańskie obok kościelnych, pod zasłoną imion świętych męczenników.”
Nazwy otaczanych czcią źródeł zamieniane były na imiona czcigodnych świętych,
w miejscach pogańskich świątyń budowano kościoły, wciąż jeszcze nie zmieniając
charakteru nabożeństw. Kościół odegrał fundamentalną rolę we wprowadzaniu Europy
w mroczny okres jej dziejów. Jego niszczycielski wpływ odczuwany był w prawie
wszystkich dziedzinach życia. Ironią jest, że jedynym obszarem, na który
średniowieczny Kościół wywarł niewielki wpływ, było życie duchowe prostych ludzi.
Chociaż większość przyjęła wiarę chrześcijańską, to nie zmieniła swojego rozumienia i
postrzegania Boga.
Rozdział 5:
Kościół walczy ze zmianami 1000 -1500 r.
Duch przemian okresu Średniowiecza rzucił wyzwanie panującej władzy Kościoła.
Kościół odpowiedział umacnianiem swojej autorytatywnej struktury, domagał się uznania
zwierzchnictwa władzy papieskiej nad wszystkimi ówczesnymi mocarstwami oraz namawiał
do wystąpienia przeciwko muzułmanom, Żydom i Wschodniemu Kościołowi
Ortodoksyjnemu. Kiedy wyprawy krzyżowe nie zjednoczyły Europy wokół Kościoła,
zaatakował wszystkich, których uważał za swoich wrogów: lichwiarzy, zwolenników
nacjonalizmu i katarów. Dramatyczne zmiany, które rozpoczęły się po wkroczeniu w drugie
tysiąclecie zapoczątkowały korzystniejszy okres w historii Europy. Kultura rolnicza dała
początek szybkiemu rozwojowi miast, populacja ludzi eksplodowała w stopniu nie mającym
sobie równego w zachodnim świecie, aż do XIX i XX wiekuj. Znacznie więcej ludzi zaczęło
utrzymywać się z handlu i rzemiosła, dając początek nowej, coraz liczniejszej klasie
społecznej kupców i rzemieślników. Kupcy dostarczali wielu przykładów na to, że dzięki
rozumowi, pracy i produkcji jednostka mogła w swoim życiu wiele zmienić. Przemierzając
szlaki handlowe z północnej Hiszpanii i południowych Włoch, kupcy rozpowszechniali nowe
wiadomości i poglądy ze świata arabskiego i z Grecji. Klasyczne dzieła łacińskie, w
większości zniszczone za panowania Kościoła, od nowa tłumaczono z arabskiego na łacinę.
Gdy dzieła Arystotelesa, będące przykładem logicznego myślenia, ponownie dotarły na
Zachód, pojawiła się scholastyka, nauka, która rzuciła wyzwanie twierdzeniom Kościoła, że
wymóg ślepej wiary jest akceptowany przez jednostkę. Na przykład, żyjący w XII wieku
Piotr Abelard zastosował metodę scholastyków dla poparcia możliwości podejmowania
przez człowieka samodzielnych decyzji, zakwestionowania autorytatywnych poglądów oraz
wskazania na sprzeczności występujące w doktrynie i Piśmie Świętym Kościoła.
Kształcenie, ograniczane tylko do osób duchownych, zaczęło się załamywać. Nie tylko
zakładano nowe szkoły dające podstawowe wykształcenie kupcom i rzemieślnikom, ale
także powołano do życia uniwersytety w Paryżu, Oxfordzie, Cambridge, Salerno czy
Bolonii. Światło dzienne ujrzały literackie epiki i romanse, takie jak „Rycerze okrągłego
stołu", „Pieśń Cyda", czy „Boska komedia" Dantego. Źródłem ludowej poezji i prozy byli
dworscy błaźni. Ponowny wzrost zainteresowania architekturą doprowadził ostatecznie do
pojawienia się stylu romańskiego i gotyckiego oraz przyczynił się do rozwoju techniki.
Nawet do dwunastowiecznych klasztorów zawitała sztuka iluminowania i ozdabiania
rękopisów. W drugiej połowie Średniowiecza zaczęły rozkwitać takie dziedziny jak sztuka,
literatura, filozofia i architektura. Kościół, dobrze prosperujący w czasach, gdy
społeczeństwo było ujarzmione i ciche, teraz musiał sprzeciwiać się wielu zachodzącym
zmianom. Papieskie nakazy wydane w latach 1210-1215 zabroniły nauczania dzieł
Arystotelesa na uniwersytecie w Paryżu. Do 1272 roku zakazane były jakiekolwiek dyskusje
na tematy czysto teologiczne. Święty Bernard z Clairvaux dał wyraz stanowisku Kościoła,
kiedy mówił o scholastyce Abelarda, „wszystko [jest] ujmowane wbrew obyczajom i
tradycji". Bernard pisał:
„Prosta wiara jest wykpiwana, tajemnica Chrystusa profanowana; bezczelnie zadawane
są pytania o najwyższe rzeczy, wielebni Ojcowie wyszydzani, ponieważ byli skłonni
raczej do zjednywania sobie, niż rozwiązywania takich problemów. Rozum człowieka
porywa wszystko dla siebie, nie pozostawiając nic dla wiary.”
Podobną pogardą Kościół darzył odradzającą się literaturę klasyczną. W XII wieku
chrześcijanin Honowiusz z Autun pytał:
„W jaki sposób dusza zyskuje na zmaganiach Rektora, argumentach Platona, wierszach
Wirgiliusza, czy elegiach Owidiusza, który teraz z innymi mu podobnymi, zgrzyta
zębami w więzieniu piekielnego Babilonu, pod okrutną tyranią Plutona”
Ze szczególną niechęcią Kościół podchodził do poezji, czasami uważając poetów za
pogardzanych czarnoksiężników. Na przykład, w dwunastowiecznym dziele „Hortus
deliciarum" pióra Herrada z Landsberg, znajdujemy ilustracje przedstawiające czterech
„poetów lub czarowników" w otoczeniu złych duchów. Klerycy twierdzili również, że poeci
„nie są ludźmi prawymi czy cnotliwymi" i „nie ma nadziei na ich zbawienie". Ortodoksyjni
chrześcijanie wyrażali pogardę dla rozkwitającej twórczości, a popierających sztukę uważali
za ciemnych pogan. Mówiący zawsze bez ogródek, piętnastowieczny dominikański prorok
Girolamo Savonarola głosił, że poeci powinni być wygnani a nauka, kultura i edukacja
winny powrócić do mnichów. Pisał, że:
„Jedyną dobrą rzeczą, którą zawdzięczamy Platonowi i Arystotelesowi jest to, że
dostarczyli nam wielu argumentów, które możemy wykorzystać przeciwko heretykom.
Chociaż oni i podobni im filozofowie są teraz w piekle... To byłoby dobrze dla religii,
gdyby wiele dziel, które wydają się pożyteczne, zostało zniszczonych. Gdy będzie mniej
książek, argumentów i dyskusji, religia rozwijać się będzie szybciej niż dotychczas."
Savonarola przeprowadził reformy moralności we Florencji, stosując przy tym iście
policyjne metody: moralność kontrolował przez szpiegowanie podejrzanych, czy też
organizował bandy młodocianych napadających domy, w których spodziewano się znaleźć
rzeczy sprzeczne z ideałami ortodoksyjnych chrześcijan. Zniszczył wiele dzieł sztuki
renesansowej, kiedy to w 1497 roku z jego rozkazu na wielkim stosie spłonęły dzieła
poetów francuskich i włoskich, iluminowane rękopisy, ozdoby kobiece, instrumenty
muzyczne i obrazy.
Społeczeństwo średniowieczne zaczęły cechować duże różnice w zapatrywaniach. Wielu
rozpoczęło poszukiwania związków z Bogiem poza Kościołem. W Średniowieczu prości
ludzie niewiele znajdowali w religii, z którą byli związani. Budowano coraz bardziej
okazałe, bogato zdobione kościoły, ostro podkreślające różnice między duchowieństwem a
laikami. W niektórych kościołach zasłona prezbiterium oddzielała parafian od ołtarza.
Językiem, w którym odprawiano msze stała się łacina. Wprowadzona w IV wieku, pod
koniec wieku VII była całkowicie niezrozumiała dla większości wiernych, w tym także
wielu księży. W rezultacie, odprawiana msza była często bełkotem, absolutnie po-
zbawionym sensu dla wielu parafian. Kościół, teraz nieprzyzwoicie bogaty, bardziej
zainteresowany był zbieraniem pieniędzy niż dobrymi stosunkami z jego wiernymi.
Zainteresowanie gromadzeniem majątku przez średniowieczny Kościół było tak duże, iż
zaczęto mówić, że z jego dziesięciu przykazań pozostało tylko jedno: „Przynoś tu
pieniądze". Księży dobierano raczej na podstawie majątków posiadanych przez kandydatów,
niż jakichkolwiek innych cnót. Ogromne dysproporcje powstawały nie tylko między
duchowieństwem a laikami, ale także w szeregach samego kleru. Na przykład, dochody
biskupa mogły być od 300 do 1000 razy większe od dochodów pastora. W XII wieku
Kościół zabronił duchowieństwu wstępowania w związki małżeńskie. Miało to na celu
zahamowanie odpływu kościelnych pieniędzy do rodzin kleryków. Niezgodność przesadnie
bogatej organizacji z głoszonymi przez nią ideami Jezusa Chrystusa rychło doprowadziła do
ogłoszenia w 1326 roku bulli papieskiej Cum inter nonnullos, w której uważano za herezje
twierdzenia, jakoby Jezus i Jego apostołowie nie posiadali żadnej własności w postaci dóbr
materialnych.
Ci, którzy poszukiwali bardziej sensownego związku z Bogiem, coraz bardziej odwracali
się od Kościoła katolickiego. Zaczęły pojawiać się apokaliptyczne sekty, takie jak te pod
przewodnictwem Tanchelina, Piotra de Bruys, Henryka z Lausanne i Arnolda z Brescia,
przekonane o tym, że świat zmierza ku swojemu końcowi. Inne sekty, takie jak
Waldenzjanie i Lollardzi, zapowiadały zwycięstwo protestantów, a to dzięki ich wierniejszej
interpretacji Pisma Świętego. Jeszcze inne, jak Bracia Wolnego Ducha, Tulupini czy
Adamici, głosili poglądy panteistyczne i animistyczne, twierdząc, że świat fizyczny
przepojony jest obecnością Boga". Na przełomie czternastego wieku Eckhart rzucił
wyzwanie potrzebie istnienia samego Kościoła: „Kiedy Królestwo staje się Królestwem Du-
cha i jest to przyjęte, niepotrzebne są pouczenia czy wygłaszane kazania"
Wielu heretyków domagało się uznania bezpośrednich związków z Bogiem. Nie zważając
na grożące im niebezpieczeństwa, przetłumaczyli Biblię na powszechnie używane języki
narodowe, co dało wielu ludziom możliwość jej zrozumienia. Zwykłe posiadanie takiej
Biblii karane było śmiercią. Stworzono obraz Chrystusa, do którego ludzie potrafiliby się
odnieść; postać Chrystusa stała się bardziej uczłowieczona i przystępna. Z romańskich
wizerunków Jezusa przedstawiających zimnego i nieprzystępnego Sędziego Wszechświata,
sztuka gotycka zrobiła obraz cierpiącej i współczującej istoty ludzkiej.
W Średniowieczu zaczął rozkwitać kult Dziewicy. Maria Dziewica stała się postacią, do
której każdy mógł się zwrócić o przebaczenie, a co ważniejsze, mogła sprzeciwić się
bezlitosnym prawom i wyrokom Boga. W swojej książce „Dziewica", Geoffrey Ashe
opisuje zdarzenia ilustrujące jej dobrotliwą i litościwą naturę:
„Złodziej modli się do Niej przed pójściem na rozbój, a gdy jest wieszany, ona utrzymuje w
nim powietrze tak długo, aż kat uzna cud i pozostawi go przy ryciu. Zakonnica, która
porzuciła klasztor pławiąc się w rozpuście, modląc się do Marii, w końcu nawróciła się,
odkrywając, że Maria zajęta jej miejsce i nigdy już jej nie opuści.”
Marii Dziewicy poświęcone były całe litanie, a także największe średniowieczne katedry:
w Paryżu, Chartres, Reims, Rouen, Bayeux, Noyon czy Laon. Nazywano Ją takimi
określeniami, jak „duchowe naczynie", „powód naszej radości", „Arka przymierza" czy
„siedlisko mądrości". Chancer określał Ją jako „wszechmogącą i miłosierną Królową".
Wykonana w XIV wieku przez niemieckiego rzeźbiarza malowana, drewniana figura
Madonny z Dzieciątkiem, oddaje wyraz średniowiecznemu, głębokiemu szacunkowi jakim
darzono kobiece objawienie boskości. Po otworzeniu figury okazuje się, że Madonna
zawiera w sobie całą Trójcę Świętą.
Kościół nie odpowiedział próbą wyjścia naprzeciw potrzebom ludzi, ale wzmocnieniem
swojej struktury władzy, tworząc własny system sądowy. Rozbudował administracyjne i
doradcze urzędy, zwane kuriami, zwiększył uprawnienia biskupów, zaczął ponownie
zwoływać sobory, i co najważniejsze, wykorzystywać papieskich legatów, urzędników
stojących ponad biskupami i arcybiskupami. Legaci skutecznie podkopywali lokalną władzę
biskupów i sprawili, że klasztory znalazły się pod bardziej bezpośrednią kontrolą papieską.
Kościół stworzył swój własny system prawny, przypisując sobie autorytet również w
sprawach świeckich.
Ryc. 5.5. Innocenty III piastujący urząd papieża w latach 1 198 - 1216.
Szacuje się, że Krucjata Albigezjańska pochłonęła milion istnień ludzkich, nie tylko
katarów, ale dotknęła większą część populacji południowej Francji. Po wymordowaniu
prawie wszystkich mieszkańców budynki legły w gruzach, gospodarka regionu zamarła a
ziemie południowej Francji przyłączono do północy.
Obwarowany autorytatywną strukturą i zżerany przez wiarę w swoje zwierzchnictwo,
Kościół katolicki nie był w stanie reagować na szybkie zmiany i rozwój średniowiecznego
społeczeństwa. Zamiast tego domagał się posłuszeństwa wobec papieskich nakazów. Kiedy
wyprawy krzyżowe przeciwko niewiernym muzułmanom, Grekom i Żydom nie przyniosły
trwałego zjednoczenia Europy pod sztandarem chrześcijaństwa, Kościół uderzył we własny
dom, atakując każdego, kto sprzeciwił się jego władzy lub nie poddał się jego nakazom.
Trwająca przez 30 lat Krucjata Albigezjańska zapoczątkowała 500letni okres brutalnych
represji, którego czas trwania i zakres nie miały sobie równych w zachodnim świecie.
Rozdział 6:
Kontrola duszy. Inkwizycja i zniewolenie
1250 -1800r.
Nie istniały bardziej zorganizowane działania, podejmowane przez różne religie do
zapanowania nad człowiekiem i jego życiem duchowym, niż chrześcijańska inkwizycja.
Powołana wewnątrz struktury prawnej Kościoła, próbowała przy pomocy strachu zmusić
ludzi do posłuszeństwa. W 1578 roku Francisco Pena, jako inkwizytor, publicznie oznajmił,
że „Musimy pamiętać, iż głównym celem przesłuchań i egzekucji nie jest ratowanie duszy
oskarżonego, ale osiągnięcie publicznego dobra i zastraszenie innych"~. Inkwizycja, jako że
podążała śladami misjonarzy, zabrała życie wielu ludziom w Europie i na świecie. Obok
tyranii inkwizycji kler wprowadził również religijne uzasadnienie niewolnictwa. Nieugięty
duch przemian w drugiej połowie Średniowiecza wydawał się tylko rozjątrzać żądania
ślepego posłuszeństwa. Kościelne pojmowanie Boga było jedynym nie podlegającym
dyskusji czy rozważaniom. Jak mówił inkwizytor Bernard Gui, sędzia nie musi
czegokolwiek udowadniać niewiernemu, lecz „pchnąć swój miecz jak najgłębiej w brzuch
podejrzanego". W okresie pączkowania poglądów na temat życia duchowego, Kościół
uporczywie twierdził, że jest jedyna droga, dzięki której człowiek może poznawać Boga.
Papież Innocenty III głosił, że „każdy, kto próbuje stworzyć własny wizerunek Boga
niezgodny z dogmatem Kościoła, musi być bez litości spalony".
Zanim inkwizycja ruszyła pełną parą, Kościół namawiał heretyków do powrotu pod swoje
skrzydła, stosując przy tym łagodną perswazję. Poniższy przykład, zaczerpnięty z książki Ch.
Lea „Średniowieczna Inkwizycja", ilustruje takie postępowanie:
„Przez trzy niedziele wyrażający skruchę grzesznik jest obnażany do pasa i smagany
batem przez księdza, na drodze od bram miasta... do drzwi kościoła. Na zawsze
wyrzeka się jedzenia mięsa, jaj i sera, za wyjątkiem świąt Wielkanocnych, Zielonych
Świątek i Bożego Narodzenia, kiedy to może najeść się na znak wyrzeczenia się
manichejskich błędów. Dwa razy w roku, przez dwa wyznaczone dni powstrzymuje się
od jedzenia ryb, a przez trzy dni każdego tygodnia spożywa tylko ryby, wino i olej, o ile
jego zdrowie i praca na to pozwalają. Nosi zakonne szaty z dwoma małymi krzyżami
naszytymi na piersiach. Jeśli to możliwe, każdego dnia wysłuchuje mszy, a w dni
postne chodzi do kościoła na nieszpory. Siedem razy dziennie recytuje kanoniczne
godzinki i dodatkowo, Ojcze Nasz 10 razy za dnia i 20 razy każdego wieczora. Ściśle
przestrzega czystości moralnej. Każdego miesiąca spowiada się księdzu, który
przygląda się uważnie jego zachowaniu, a tą drogą życia postępuje do momentu, kiedy
legat stwierdzi potrzebę jej zmiany, a gdy naruszy tę pokutę uważany będzie za
krzywoprzysiężcę i heretyka, i zostanie odseparowany od społeczności wiernych.”
Tylko nieliczni heretycy powracali na łono Kościoła z własnej woli. Dla zalegalizowania
działań, które mogłyby zmusić do przestrzegania praw Kościoła, odwoływano się do prawa
kanonicznego. W 1231 roku papież Grzegorz IX powołał Inkwizycję jako samodzielny
trybunał, niezależni od biskupów i prałatów. inkwizytorzy odpowiadali już tylko przed
papieżem . Prawo inkwizycyjne zmieniło podstawową zasadę prawa z: „niewinny przed
udowodnieniem winy" na „winny przed udowodnieniem niewinności". Mimo zachowywania
pozorów rozprawy sądowej, przesłuchania nie dawały możliwości udowodnienia
niewinności podejrzanej lub podejrzanemu; Wyrok skazujący kończył proces osoby choćby
trochę podejrzanej o herezję. Wyklęcie wykluczało prawo do obrony, nie miały znaczenia
szczegóły takie jak czas, miejsce czy rodzaj herezji. Przestępstwem byka również przyjaźń z
podejrzanym heretykiem, i nie miał tu żadnego znaczenia fakt, czy oskarżony heretyk był
faktycznie „adorowany" przez daną osobę. Nazwiska świadków oskarżenia utrzymywano w
tajemnicy9. Tylko ucieczka mogła być rodzajem apelacji skierowanej do papieża Rzymu.'°
Zakonnik Bernard Deficieux twierdził, że:
„...nawet jeśli Św. Piotr i Św. Paweł byliby podejrzani o herezje i oskarżeni wzorem
Inkwizycji, nie mieliby możliwości obrony.” Inkwizytor, który przewodniczył rozprawie,
był jednocześnie oskarżycielem
i sędzią. Chociaż ze względów proceduralnych mógł podejmować decyzje po konsultacji z
zespołem ekspertów, to i takie ograniczenie jego władzy zostało wkrótce zniesione. Na
stanowiska inkwizytorów wybierano przede wszystkim osoby odznaczające się wyjątkową
gorliwością w oskarżaniu heretyków. Upoważnieni do noszenia broni byli, poza samym
inkwizytorem, jego asystenci, donosiciele i szpiedzy. W 1245 roku papież zagwarantował im
prawo do wykorzystywania swoich pomocników w jakichkolwiek działaniach
wymagających zastosowania przemocy. Inkwizycja działała bezkarnie, gdyż nie podlegała
świeckiej jurysdykcji ani nawet kościelnym trybunałom.
Inkwizytorzy stawali się ludźmi bardzo bogatymi. Otrzymywali łapówki i roczny haracz od
bogatych obywateli, którzy płacili im, aby uchronić się przed podejrzeniami o herezje.
Inkwizycja zawsze domagała się zajęcia wszystkich dóbr domniemanych heretyków. Jako, że
podejrzani mieli niewielkie szanse udowodnienia swojej niewinności, nie trzeba było czekać
na zasądzenie konfiskaty majątku. W przeciwieństwie do prawa rzymskiego, które
pozostawiało część majątku najbliższym krewnym skazańca, prawo kanoniczne i inkwizycja
nie zostawiały niczego. Papież Innocenty III wyjaśniał, że Bóg karze dzieci za grzechy ich
rodziców.
Tak więc, jeśli dzieci same od siebie nie przyszły zadenuncjować swoich rodziców, były
pozbawiane jakichkolwiek środków do życia. Inkwizytorzy oskarżali o herezję także
zmarłych, czasem nawet po upływie 70 lat od ich śmierci. W takich przypadkach
ekshumowali i palili szczątki rzekomego heretyka, konfiskując przy tym cały majątek jego
krewnych. Rzadko kiedy zebranymi pieniędzmi dzielili się z biskupami, władzą świecką czy
przeznaczali je na budowę kościołów. Jeden z kronikarzy opisuje, jak inkwizytor był zdolny
do „zagarnięcia wszystkiego dla siebie, nawet nie wysyłając należnej części urzędnikom
inkwizycji w Rzymie". Niechętnie pokrywali nawet koszty wyżywienia swoich ofiar,
obciążając nimi ich rodziny lub społeczeństwo. Nie było przypadkiem, że gorliwość
działania inkwizycji była wprost proporcjonalna do możliwości konfiskowania majątków.
Ironią jest fakt, że inkwizytorzy byli najczęściej wybierani spośród dominikanów i
franciszkanów, którzy ślubowali życie w ubóstwie. Kościół prześladował następców
założyciela zakonu franciszkanów, świętego Franciszka z Asyżu, za podtrzymywanie idei
ubóstwa; nazywano ich „Fraticelli", „Duchowymi franciszkanami". Kościół potępił ich
poglądy jako „fałszywe i szkodliwe", a w roku 1315 ekskomunikował ich. Papież Marcin V
rozkazał zrównać z ziemią ich osadę Magnelata, a wszystkich jej mieszkańców
wymordować. Mimo to, franciszkanie, którzy odrzucili nauki Franciszka, często wybierani
byli na inkwizytorów. Chociaż nigdy otwarcie nie aprobowano skąpstwa i korupcji
inkwizytorów, Kościół niewiele czynił, aby to powstrzymać.
Ryc. 6.4. Misjonarze uważali, że mieli prawo do zabijania tubylców, którzy odrzucili
nawrócenie się na wiarę chrześcijańską lub poddanie się władzy Kościoła.
Rozdział 7:
Reformacja 1500 -1700r.
Zarówno Reformacja Protestancka jak i Katolicki Ruch Reformatorski próbowały
oczyścić chrześcijaństwo z elementów przedchrześcijańskich i pogańskich. Chociaż
średniowieczny Kościół stosował ortodoksyjną ideologię w teorii i praktyce, to był daleko
bardziej zainteresowany gromadzeniem majątku i wymuszaniem społecznego posłuszeństwa
niż w kierowaniu życiem duchowym prostych ludzi. Teraz reformatorzy kładli nacisk na
nauczanie europejczyków lepszego zrozumienia ortodoksyjnej religii chrześcijańskiej. Przez
straszenie ludzi opowieściami o diabłach i czyhających na nich niebezpieczeństwach, łatwo
przekonywali ich do wiary we wszechmogącego Boga, który domagał się dyscypliny, walki i
wyrzeczenia się fizycznych przyjemności. Sprzeciwiając się Kościołowi, który więcej uwagi
poświęcał gromadzeniu pieniędzy niż nauczaniu Pisma Świętego, Martin Luther
zapoczątkował Reformację Protestancką. W 1517 roku dał wyraz powszechnemu oburzeniu
na Kościół, wywieszając na drzwiach kościoła listę 95 swoich tez. Jego protest znalazł
poparcie wśród wykorzystywanych wieśniaków i tych, którzy byli orędownikami
uniezależnienia się od Kościoła, a mianowicie bogatych właścicieli ziemskich oraz
urzędników, którzy zebrane pieniądze musieli oddawać do Rzymu. Wkrótce ruch
protestancki ogarnął Niemcy, Niderlandy, Anglię, Szkocję, królestwa Skandynawskie jak
również część Francji, Węgier i Polski. Kościół katolicki odpowiedział swoim własnym
ruchem reformatorskim, opierającym się na postanowieniach soboru z Trydentu, który
zbierał się w latach 1545-1563. Animozje między protestantami a katolikami były zarzewiem
szeregu wojen domowych we Francji i Anglii, oraz krwawej Wojny Trzydziestoletniej
toczącej się na terenach Niemiec, Szwecji, Francji, Danii, Anglii, Niderlandów i Świętego
Imperium Rzymskiego reprezentowanego przez Habsburgów. Obydwie strony, uważające
siebie za chrześcijan, nie stroniły od przelewania krwi. Na przykład, we Francji 24 sierpnia
1572 roku w masakrze znanej pod nazwą Dnia Świętego Bartłomieja zamordowano 10 000
protestantów. Papież Grzegorz XIII napisał potem do króla Francji Karola IX: „Cieszymy się
razem z tobą, że z Boską pomocą uwolniłeś świat od tych podłych heretyków"'. Protestanci i
katolicy byli zgodni co do tego, że chrześcijaństwo powinno opierać się na ideologii
ortodoksyjnej. Protestanci realizowali to przez bliższy związek z Pismem Świętym.
Przesłania protestantów, wspierane drukowanym słowem, były bardziej spójne i mniej
podatne na wpływy starszych wierzeń pogańskich. Większego znaczenia nabrały surowsze
doktryny Starego Testamentu. Protestanci uważali, że jednostka powinna zwracać większą
uwagę na posłuszeństwo wobec najwyższej woli Boga, a nie na błaganie o jego pomoc, jak
wielu nadal to czyni. Jezusa należy postrzegać nie jako istotę ludzką, ale jako część
wszechmogącego Boga. Niektórzy protestanci zaprzeczali nawet, że Chrystus przybrał
biologiczne ciało człowieka; On był „Boskim ciałem".
Protestanci uważali oddawanie czci świętym i Marii, mające intensywne osobiste
zabarwienie, za formę bałwochwalstwa pomniejszającego zwycięstwo Jezusa. Twierdzili, że
jednostka powinna rozwijać swoje związki z Bogiem jedynie poprzez słowo Pisma Świętego,
a nie przez uczłowieczone wyobrażenie Jezusa, Marii, Świętych, czy nawet poprzez symbole
wiary. W bardzo podobny sposób do tego, w jaki w IV wieku chrześcijanie niszczyli święte
miejsca i wizerunki czczone przez dawne wierzenia pogańskie, tłumy protestantów pod-
burzone przez pastorów i za przyzwoleniem władz świeckich, niszczyły wizerunki świętych.
Chociaż protestanci gorliwie zaprzeczali konieczności pośrednictwa Kościoła między
jednostką a Bogiem, to jednak usunęli większość rzeczy, dzięki którym można było rozwijać
bezpośredni i osobisty związek z Bogiem. Katoliccy reformatorzy również osłabili szacunek
i cześć oddawane świętym. Teraz święci postrzegani byli raczej jako bohaterowie i przykłady
cnót, a nie jako przyjaciele czy dobroczyńcy. Jednakże Kościół katolicki niechętnie oddawał
część władzy, którą budował przez setki lat. Wiara chrześcijańska powinna mieć swoje
źródło w Biblii, aczkolwiek - jak ogłoszono na soborze trydenckim - Biblię najlepiej
wyjaśniały „prace uznanych Ojców Świętych, zgromadzenia, osąd i przyzwolenie Kościoła.
Katolicy równie niechętnie pozbywali się rytualnego i sakramentalnego charakteru posług
kościelnych. Z drugiej strony, niektórzy protestanci całkowicie odrzucali obrzędy i
sakramenty, głosząc, że człowiek powinien doświadczyć Boga bezpośrednio, przez modlitwę
lub czytanie Pisma Świętego. Protestanccy kapłani gorliwie wyznawali poglądy świętego
Augustyna oraz twierdzenia, że upadek Adama pozostawił człowiekowi wrodzoną słabość,
brak możliwości do prawidłowego podejmowania decyzji, przez co całkowicie uzależnił od
litości Boga. Zbawienie było teraz możliwe tylko dzięki łasce Boga, a nie determinacji
jednostki. ,Wolna wola jest niczym innym jak tylko słowem", powiedział w 1518 roku Luter,
„Nawet we śnie człowiek grzeszy śmiertelnie". Większość katolików uważała, że chociaż
grzech Adama pchnął nas ku złu i osłabił naszą wolną wolę, to jednak nie zniszczył jej
całkowicie. W IV Kanonie soboru w Trydencie czytamy:
„Jeśli ktoś mówi, że wolną wolę człowieka porusza i pobudza Bóg, nie potrafi w ogóle
współdziałać przez danie Bogu swojej zgody, gdyż to On rozbudza i przywołuje człowieka...
i on nie może być innego zdania, jeśli tak chce, ale jak martwe stworzenie jest zupełnie
bezwładny i bierny, niech będzie przeklęty.”
Sztych przedstawiający masakrę protestantów w Kalabrii.
Swojej wrodzonej złej naturze człowiek powinien stawić czoła przez dyscyplinę, chłostę i
walkę z przeciwnościami. Reformatorzy wychwalali dyscyplinę i walkę jako miary osobistej
pobożności i uduchowienia. Katolicki Ruch Reformatorski dużo uwagi poświęcał
zachowaniu i kształceniu księży, tak aby mogli lepiej nauczać swoich parafian dyscypliny i
praw Wszechmogącego Boga. Pokuta stała się narzędziem unikania grzesznych zachować, a
nie drogą poprawy za grzechy już popełnione. Purytanin, Cotton Mather, zapewniał o
wartości pokuty i powtarzał za Augustynem: „zmusić ich do wstąpienia", dodając przy tym
swoje słynne powiedzenie „Lepiej wychłostać batem niż skazać na potępienie".
Życie prawdziwych chrześcijan znaczyły cierpienie i ubóstwo. Dzieło Jezusa pojmowane
było nie przez pryzmat jego cudownych uzdrowień czy odważnych wystąpień przeciwko
niesprawiedliwości, ale przez jego cierpienie i śmierć na krzyżu. Kościół wynosił
poszczególnych ludzi do rangi świętych, nie ze względu na ich osiągnięcia, ale na ich
cierpienie i męczeństwo. Jak pisał poeta, autor „Pieśni Duszy", człowiek nie może
„poszukiwać Chrystusa bez krzyża" i „cierpienie jest szatą dla tych, którzy miłują". W XVII
wieku Antoine Godeau głosił, że „prawdziwy chrześcijanin z radością przyjmuje boleść
cierpienia, gdyż cierpienie jest symbolem prawdziwego chrześcijanina". Magia lub wiara, że
Bóg mógłby mieszać się do życia doczesnego czyniąc je łatwiejszym stały się w okresie
reformacji niezaprzeczalną oznaką bezbożności. Bóg panował z góry i żądał ciężkiej pracy i
cierpienia. Jak pisał historyk Keith Thomas, „człowiek zarabiał na chleb przez pot
zalewający jego czoło". Magię postrzegano jako arogancką próbę personifikacji Boga. W
1554 roku jeden z reformatorów pytał, „jeśli moglibyście uczynić swoje przyjemności
rzeczami odganiającymi diabła i obdzielić nimi zarówno ciało jak i duszę, to czy pragnę-
libyście Chrystusa". Zgodnie z żyjącym w XVII wieku Francisem Baconem, należy stronić
od wykorzystywania magicznych środków, ponieważ te „wielkoduszne rzeczy, które Bóg
ustanowił dla człowieka, aby ten odkupił je za cenę swojej pracy, stają się osiągalnymi przez
pewne proste, nie wymagające wysiłku obrzędy". Żyjący w tym samym okresie angielski
lekarz, John Cotta pisał:
„Bóg nic nie dal człowiekowi prócz mozolnej pracy i bólu, a stosownie do jego pilności,
pracowitości, starań, roztropności, przezorności i wytrwałości, same dobre rzeczy. On nie
stworzył piękna i cudów, aby zaspokoić nasze proste potrzeby, ani rozwiązywać zwykłe
problemy, czy wykorzystywać je w naszym życiu.”
John Knox, założyciel presbiterianizmu szkockiego. Wierząc, że świat fizyczny jest niegodny Boga, protestanccy
reformatorzy odrzucali wszelkie przyjemności : fizyczne, seksualne i estetyczne.
Dla większej części mieszkańców średniowiecznej Europy były to nowości. Wielu nadal
wierzyło w Boga objawiającego się w wielu postaciach, którego można było poprosić o
pomoc w przezwyciężaniu kłopotów codziennego życia. Kościół, wcześniej niezdolny do
odwrócenia ludzi od takiej wiary, stworzył swój własny system magicznych obrzędów
kościelnych. Posiadł cały zasób formuł modlitwy i przywoływania imienia Boga, celem Jego
zachęcenia do pomocy w praktycznych problemach świeckiego życia. Wiara w moc wypo-
wiadanych słów stała się tak silna, że Kościół sprzeciwiał się nauczaniu prostych ludzi
rozumienia tego wszystkiego, co powiedział ksiądz. Było to podyktowane obawą przed
wykorzystaniem do własnych celów mocy tych potężnych słów. Wiara ta była tak silna, iż
uważano, że krzywoprzysięstwo mogłoby wywołać zemstę Boga. Kościół mógł teraz polegać
wyłącznie na szczerości zapewnienia złożonego pod przysięgą na Biblię lub relikwie.
W protestanckiej Anglii wiara w magiczną moc słów była tak silna, że w 1624 roku
parlament przyjął ustawę zakazującą przeklinania i złorzeczenia. Protestanci żarliwie
występowali przeciwko wyrażanej przez średniowieczny Kościół aprobacie magii. „Papiści",
pisał Calvin, „stworzyli pozory obecności magicznej mocy w świętych sakramentach...".
Zwolennik Calvina, James Galthill oświadczył, że najohydniejszymi szarlatanami i
czarnoksiężnikami na ziemi byli:
„...księża, którzy poświęcali krzyże i popiół wodę i sól, olej, śmietanę, gałęzie i kości, kłody i
kamienie; którzy chrzcili dzwony wiszące w wieżach; którzy przeklinali robactwo pełzające
na polu; którzy Ewangelię Św. Jana na szyi zawieszali.
Protestanci atakowali sakramenty, które nie oznaczały niczego ...poza zwyczajnymi
czarami, czarną magia gusłami, sztuczkami kuglarstwem i wszystkim co nic nie
znaczy. Biskup mamrocze nad dzieckiem kilka łacińskich słów, zaklina je, kreśli znak
krzyża, smaruje cuchnącym olejem, zawiązuje wokół szyi symboliczną chustę, po
czym odsyła je do domu.”
W 1634 roku John Canne pisał, że „sakramenty nie były dane przez Boga do używania
ich... jako zaklęć i czarów". Magia nie była uważana tylko za coś, co reformatorzy uważali
za błędne pojmowanie Boga, ale także stała na przeszkodzie określaniu rangi społecznej
danego człowieka. W społeczeństwie przed reformatorskim miejsce człowieka określane
było przez jego pozycję w hierarchii Kościoła, oraz jego status rodowy i rycerski. Wraz ze
zmniejszaniem się roli Kościoła i arystokracji, sukces finansowy stał się jedynym kryterium
wyznaczającym pozycję w boskiej hierarchii.
Dobrobyt uważany był za symbol ciężkiej pracy i duchowego rozwoju. Jednakże, taka
„purytańska etyka pracy" rozpadła by się, gdyby człowiek mógł osiągnąć dobrobyt przy
pomocy magii. Niemniej, wzrost znaczenia sukcesu finansowego nie przekonywał
duchownych do zachęcania biednych do porzucenia swojego ubóstwa, czy poprawy własnej
doli. Ubodzy ludzie bez protestu znosili materialne niedostatki. Żyjący w XVII wieku
kaznodzieja, wyjaśnia że:
Jeśli są ludzie, którzy nadużywają autorytetu władzy i każą płacić tobie nieuczciwe podatki,
Bóg pozwala im na to celem wydania Swojego wyroku, ukarze za twoją krzywdę i zło,
pomnażając twój majątek.
Pochodzący z XVIII wieku hymn misjonarzy „Odezwa do ludzi pracy", nakłania do cichej
zgody na swoje miejsce w życiu. Wiara, że można zmienić swoją sytuację w jakikolwiek
inny sposób, a nie dzięki ciężkiej pracy i walce z przeciwnościami, oraz wiara w boską
pomoc, wskazuje na zmowę z diabłem. Reformatorzy głosili, że Bóg jest w niebie a nie na
ziemi. Jakakolwiek nadnaturalna energia w świecie fizycznym będzie zatem tylko robotą
diabła i jego demonów. W rzeczywistości, w okresie reformacji najważniejsza stała się wiara
w diabła i strach przed nim. Martin Luther twierdził, że miał fizyczny kontakt z diabłem i
pisał, „wszystko jest narażone na działanie diabła, zarówno ciała jak i rzeczy.. ". Zgodnie z
jego poglądami „diabeł żyje i panuje na całym świecie...". Jean Calvin mówił, że prawdziwy
chrześcijański święty musiał angażować się w nieustające zmagania z diabłem, a John Knox
nazywał diabła „księciem i bogiem tego świata". Również Katechizm Trydencki
odzwierciedlał znaczenie wiary w diabła.
„Wielu wyobraża sobie, że cała ta sprawa jest fikcja gdyż myślą, że sami nie są
atakowani. Oznacza to, że są w mocy diabła i pozbawieni są chrześcijańskich cnót.
Dlatego diabeł nie musi ich kusić, jako że ich dusze są już mieszkaniem diabła.”
Wiara w diabelską moc stała się niezbędnym uzupełnieniem wiary w Boga. Protestant,
Roger Hutchinson pisał:
„Gdy tam jest Bóg, w co musimy nieugięcie wierzyć, zaprawdę tam także jest diabeł;
ale jeśli tam jest diabeł to nie ma pewniejszego argumentu, mocniejszego dowodu,
wyraźniejszego świadectwa, że tam jest Bóg."
Ryc. 7.5. Karykatura papieża wyśmiewająca sakramentalną naturę Kościoła katolickiego była
popularna wśród protestantów w Anglii, Holandii i Niemczech. Postać papieża składa się z
przedmiotów używanych w obrzędach katolickich. Kapelusz jest przyozdobiony kropidłami,
dzwonem kościelnym, usta są otwartym dzbanem do wina, oczy pokryte są świętymi
opłatkami, policzki tworzy taca używana przy świętej komunii, bark to liturgiczna księga.
Inny pisarz podkreślał, że „ten, który potrafi już uwierzyć, że tam nie ma diabła, będzie
niebawem wierzył, że tam nie ma Boga...". Podobnie jak kiedyś manichejczycy,
zreformowani chrześcijanie uwypuklali wiarę w diabła, tak samo, o ile nie bardziej, niż wiarę
w Boga. Na przykład, katechizm jezuity Kanizjusza częściej wymienia imię szatana niż
Jezusa. Świadomość mocy szatana rosła proporcjonalnie do rozprzestrzeniania się poglądów
ortodoksyjnych chrześcijan. Wiara w diabła jest narzędziem wymuszenia strachem
posłuszeństwa. Kapłani reformacji nie różnili się od dawnych chrześcijan ortodoksyjnych,
którzy strach uważali za niezbędny. W 1674 roku Christopher Schrader przekonywał innych
kaznodziejów o konieczności
„...ogromnego strachu przed wszechmocnym i wspaniałym Bogiem, który wygnał z Nieba
zbuntowane anioły i naszych pierwszych przodków z raju, zniszczył potopem świat i zburzył
całe królestwa i miasta.”
Diabeł jest niezbędnym odpowiednikiem takiego „wszechmocnego i wspaniałego" Boga.
Wykonuje Jego karę torturując potępionych na wieki grzeszników. Jest on, jak mawiał o nim
król Jakub I „boskim katem". Podobnie jak w przypadku wielu innych doktryn i poglądów
ortodoksyjnych chrześcijan, wiara w diabła osłabia siły jednostki. Przypisywanie diabłu
wrogości i wielu negatywnych cech zdejmowało z ludzi odpowiedzialność za czyny, ale
również pozbawiało ich mocy, albowiem jeżeli ktoś jest za coś odpowiedzialny, to musi coś
z tym zrobić. Ale jeżeli negacja przychodzi od zewnętrznego diabła, człowiek nie potrafi
wiele zrobić, lecz kuli się ze strachu lub atakuje tych, którzy są wysłannikami samego diabła.
Podobnie jak wiara w brak wolnej woli, wiara w diabła rodzi uczucie słabości, ułatwiając
tym samym sprawowanie kontroli nad ludźmi.
Reformacja przyniosła z sobą głębokie zmiany. Władcy i całe narody deklarowali swoją
niezależność od papieża. Przemianom podlegały zarówno średniowieczna struktura
społeczna jak i system wartości. Prawdopodobnie najważniejszym faktem jest to, że
reformacja zmieniła postrzeganie świata. Świat fizyczny, dotychczas przepojony boskością i
stworzony w magiczny sposób, był teraz rozumiany jako obcy Bogu, należący wyłącznie do
diabła. Droga rozwoju duchowego znaczona była cierpieniem, walką i karą.
Demon ognia. Reformatorzy uważali, że Bóg nie jest już częścią fizycznego świata; świat jest
królestwem diabła i demonów.
Rozdział 8:
Polowania na czarownice.
Koniec magii i cudów 1450-1750r.
Ruch reformatorski nie nawracał na chrześcijaństwo mieszkańców Europy wyłącznie przy
pomocy kazań i katechizmu. Wraz z nim rozpoczął się trwający przez 300 lat okres polowań
na czarownice, określony przez R.H. Robbinsona „wstrząsającym koszmarem, najbardziej
haniebną zbrodnią i najgłębszym wstydem zachodniej cywilizacji"~, który w ostateczności
doprowadził do odrzucenia wiary w czary. Kościół najpierw stworzył szczegółową
koncepcję diabelskich obrzędów i dopiero wówczas rozpoczął prześladowania, likwidując
wszelkie odmienne poglądy, podporządkowując jednostkę autorytatywnej władzy i otwarcie
oczerniając kobiety. Polowania na czarownice były wybuchem ortodoksyjno-
chrześcijańskiego upodlenia kobiet, używając słów św. Pawła, „bezwolnych naczyń". W II
wieku święty Klemens z Aleksandrii pisał, „Każda kobieta powinna być przepełniona
wstydem przez samo tylko myślenie, że jest kobietą". Ojciec Kościoła, Tertulian wyjaśniał
dlaczego kobiety zasługują na swój los, jako że są pogardzonym i niższym bytem ludzkim:
„A czy ty wiesz, że jesteś Ewą? Wyrok Boga na pleć twojego rycia w tych czasach:
wina także wynika z konieczności rycia. Jesteś diabelską bramą: jesteś obnażycielką
tamtego drzewa: jesteś pierwszą zdrajczynią boskiego prawa: jesteś tą która skusiła te-
go, którego diabeł nie był w stanie zaatakować. Z łatwością zniszczyłaś boskie odbicie,
mężczyznę. Skutkiem twojej zdrady jest śmierć - nawet Syn Boży musiał umrzeć”.
Byli i tacy, którzy wyrażali swoje poglądy w sposób jeszcze bardziej otwarty. W VI wieku
chrześcijański filozof Boethius, pisał „Kobieta jest świątynią zbudowaną na bagnie". W VI
wieku na soborze w Macon biskupi głosowali nad problemem, czy kobiety mają dusze, a w
X wieku Odo z Cluny głosił, że „Obejmować kobietę to tak jak obejmować wór gnoju...". W
XIII wieku święty Tomasz z Akwinu sugerował, iż Bóg popełnił błąd tworząc kobietę, „nic
bardziej wadliwego nie było zrobione w pierwszym stworzeniu rzeczy; kobieta nie powinna
być wtedy stworzona". Z kolei luteranie rozważali, czy kobiety w ogóle są istotami ludzkimi.
Ortodoksyjni chrześcijanie utrzymywali, że kobiety odpowiedzialne są za wszystkie grzechy.
W biblijnych apokryfach znajdujemy, że „kobieta przyniosła początek grzechu i dzięki niej
wszyscy musimy umrzeć". Kobiety są często postrzegane jako przeszkoda rozwoju
duchowego w kontekście pojmowania Boga panującego wyłącznie w niebie i żądającego
wyrzeczenia się fizycznej przyjemności. Inkwizytorzy, autorzy „Malleus Maleficanun"
(„Młot czarownic") wyjaśniają dlaczego kobietom łatwiej stać się czarownicami niż
mężczyznom czarownikami:
„Ponieważ kobieta jest bardziej zainteresowana rzeczami natury cielesnej niż
mężczyźni"; jako istoty stworzone z żebra mężczyzny, są „tylko niedoskonałymi
zwierzętami”; podczas gdy „mężczyźni są istotą uprzywilejowana z tych, z których
wywodzi się Chrystus.”
Król Jakub I oceniał, że stosunek kobiet do mężczyzn, którzy ulegli pokusie czarów
wynosi 20:1. Spośród wszystkich ludzi formalnie prześladowanych za uprawianie czarów,
80-90% to kobiety. Kobiety były pod każdym względem krytykowane przez chrześcijan. W
zapisach historycznych czytamy, że w XIII wieku kapłani:
„...z jednej strony potępiali kobiety za... „lubieżną i cielesną prowokację" ich strojów, z
drugiej zaś, są zbyt przepracowane, zajęte dziećmi, utrzymaniem domu i przyziemnymi
sprawami aby kierować swoje myśli na boskie rzeczy.„
Zgodnie z poglądami dominikanów „kobieta jest zgubą dla mężczyzny, nienasyconą
bestią, ciągłym pożądaniem, nieustającą walką, codziennym zniszczeniem, domem
nawałnicy... przeszkodą dla modlitwy". Wraz z rozprzestrzenianiem się reformatorskiego
żaru, podejrzanym stał się kult Marii. W Średniowieczu uważano, że moc Marii skutecznie
uwalnia od zła. Protestanci całkowicie odrzucali Marię, a zreformowani katolicy zmniejszyli
jej znaczenie. Modlitwa do Marii stała się oznaką zła. Na Wyspach Kanaryjskich przed obli-
czem inkwizycji postawiona została Aldonca de Vargas, gdyż uśmiechała się na dźwięk
słowa „Maria". Inkwizytorzy zniekształcili obraz Marii Dziewicy zamieniając jej posąg na
narzędzie tortur, wyposażając go w ostre noże i gwoździe, przy pomocy dźwigni ramiona
posągu nadziewały na nie ofiarę. Polowania na czarownice dowodziły również, jak wielki
strach przed erotyzmem kobiet ogarnął niektórych mężczyzn. W znanej książce, „Malleus
Maleficarum", uważanej za podręcznik rozpoznawania i zwalczania czarownic, znajdujemy
fragment opisujący jak czarownice „zbierają wielkie ilości męskich narządów, umieszczając
po 20-30 członków w ptasim gnieździe...". W podręczniku przytaczana jest opowieść
mężczyzny, który po stracie swojego penisa poszedł do wiedźmy, aby go odtworzyła:
„Powiedziała dotkniętemu nieszczęściem mężczyźnie aby wspiął się na pewne drzewo i
wybrał z ptasiego gniazda, gdzie znajdowało się kilka członków, ten który mu się
najbardziej podoba. A kiedy chciał wziąć największy, wiedźma powiedziała: nie
możesz wziąć tego, dodając, ponieważ ten należał do księdza.”
W 1621 roku pewien mężczyzna narzekał, „przez kobiet nienasycone, nienaturalne
żądze... który kraj, która wioska nie ucierpiała". Chociaż większość tego, co uważano za
magię, była wymyślona przez chrześcijan, to jednak pewne elementy odpowiadają starej
pogańskiej tradycji. Magia wiązała się, a nawet była uważana za synonim „wróżbiarstwa",
które oznaczało nie tylko umiejętności przepowiadania przyszłości, ale także zdobywania
wiedzy przy pomocy nadnaturalnej siły. Sugeruje to, że moc taka jest dostępna - co jak
głosili ortodoksyjni chrześcijanie, mogło być tylko mocą diabła, od kiedy Bóg nie był już
wiązany ze światem fizycznym. Angielskie słowo „witch" (czarownica) pochodzi od
staroangielskich słów „wicce" i „wicca", oznaczających męski i żeński pierwiastek w
pogańskiej tradycji, która z wielkim szacunkiem odnosiła się do męskiego, żeńskiego i
ziemskiego aspektu Boga.
Raczej zamiast Boga, stojącego ponad światem i od niego oddzielonego, w tradycji
Wiccan boskość przenikała zarówno niebo jak i ziemię. Tradycja ta odnosi się również do
okresu, kiedy społeczeństwa funkcjonowały bez jakiejkolwiek hierarchii - zarówno o
charakterze matriarchalnym jak i patriarchalnym - oraz bez podziałów rasowych, klasowych,
czy ze względu na płeć. Była to tradycja zapewniająca możliwość ludzkiej egzystencji
pozbawionej dominacji i strachu, czegoś co ortodoksyjni chrześcijanie uważali za
niemożliwe. Poglądy, że ludzie mogli żyć bez dominacji i zniewolenia, daleko od
idealistycznych mistyfikacji, zostały potwierdzone przez nowe badania historii ludzkości.
J. Millaart, M. Gumbutas i R. Eister dowodzą, że ludzkość żyła w spokoju przez 25 000
lat, o wiele dłużej w porównaniu z okresem wojen i zniewolenia trwającym 3500-5000 lat.
Kościół próbował wykorzenić ślady starszego, nie-hierarchicznego porządku przez
zaprzeczanie istnieniu magii, czy czarów poza Kościołem. Prawo Kościoła, Canon Episcopi
z 906 roku, ogłosiło, że wiara w czary jest herezją. Po przedstawieniu pogańskich obrzędów,
w których kobiety ujawniały nadzwyczajne moce, deklarowano, że:
„Dla niezmierzonego tłumu pospólstwa, oszukanego przez tę fałszywą opinię,
wierzącego, że jest to prawda, to takie poglądy spychają z drogi prawdziwej wiary i mieszają
się z grzechem pogan, gdy twierdzą, że tam jest coś świętego lub jakaś siła poza jedynym
Bogiem”.
Niestety, mimo wysiłków, wiara w magię była w XIV wieku nadal tak powszechna, że na
soborze w Chartres nakazano wyklinanie czarownic w każdą niedzielę, we wszystkich
kościołach. Nakaz ten wprowadził Kościół w długotrwały okres przekonywania
społeczeństwa o tym, że kobiety mają wrodzone skłonności do czarnej magii i diabelskich
obrządków. W XIII wieku nastąpiła zmiana polityki Kościoła, który teraz nie zaprzeczał
istnieniu czarownic, ale zaczął otwarcie uważać je za niewolnice diabła. Praktyki
czarnoksięskie nie były już dłużej kojarzone ze starą pogańską tradycją, a czarownice
przestały być życzliwymi uzdrowicielkami, nauczycielkami, mądrymi kobietami, czy tymi,
które posiadły boską moc. Teraz czarownica stała się złą wysłanniczką diabła. W XII i XIII
wieku Kościół zaaprobował przerażający wizerunek postaci diabła. Obrazy przedstawiające
latające na miotłach czarownice po raz pierwszy pojawiły się w 1280 roku.
Trzynastowieczna sztuka w obrazowy sposób przedstawiała diabelskie układy, gdzie demony
wykradały małe dzieci, i na których nawet sami rodzice oddawali swoje dzieci we władanie
diabłom. Kościół przedstawiał czarownice w taki sam sposób, jaki często stosował przy
opisach heretyków: „...niewielkie tajemnicze grupy zajęte uprawianiem nieludzkich praktyk,
obejmujących dzieciobójstwo, kazirodztwo, kanibalizm, bestialski i orgiastyczny seks...".
Poza tym rozwinął koncepcje diabelskich obrzędów stanowiących zdumiewająco proste
przeciwieństwo zasad i praktyk chrześcijańskich. Podczas gdy Bóg narzucał swoje święte
prawa, to diabeł domagał się zawarcia z nim paktu. Na obrazach przedstawiających
oddających cześć Bogu, klęczących chrześcijan, stojące na ich głowach czarownice składają
hołd diabłu. Sakramenty Kościoła katolickiego stały się odchodami w świątyniach szatana.
Podczas czarnych mszy szydzono z wiary i komunii święte . Deklamowane wspak
chrześcijańskie modlitwy wykorzystywane były do wyrządzania zła. W czasie diabelskich
posług imitacją eucharystycznego chleba czy hostii była rzepa. Znak na ciele czarownicy,
wykonany pazurem lewej ręki diabła, zastępował „świadectwo chrztu" czy obrzędowy
stygmat. W przeciwieństwie do świętych, którzy posiedli dar łez, czarownice nie były zdolne
do płaczu. Kult diabła był po prostu parodią chrześcijaństwa. W rzeczywistości sam pomysł
stworzenia postaci diabła jest charakterystyczny wyłącznie dla religii monoteistycznej i nie
miał żadnego znaczenia w pogańskiej tradycji Wiccan. Na czarną magię Kościół przeniósł
także swój własny system hierarchii. Diabelski „kościół" był zorganizowany dokładnie tak
jak Kościół katolicki; jego dygnitarze mogli wspinać się na kolejne szczeble drabiny władzy,
osiągając stanowiska biskupa. Julio Caro Baroja wyjaśnia, że:
„...diabeł sprawi że w kościołach i kaplicach rozbrzmiewać zaczęła muzyka... i diabły stroili
się jak święci. Dostojnicy osiągali pozycje równą biskupowi, a diakoni i kapłani odprawiali
msze, używali świec i kadzidła, a ministranci rozpryskiwali wodę. Podczas mszy składano
ofiary, wygłaszano kazania, błogosławiono odpowiedniki chleba i wina... tak, że nie
pomijano niczego, nawet fałszywych męczenników.”
Taki porządek był dokładnym odbiciem organizacji Kościoła i w niczym nie przypominał
starożytnego pogaństwa. Dzięki uznaniu zarówno męskiego jak i żeńskiego oblicza Boga
oraz jego związku ze światem fizycznym, w tradycji Wiccan nie było potrzeby tworzenia
ścisłego porządku hierarchicznego. W 1320 roku papież Jan XXII nadał kształt
prześladowaniom czarownic, upoważniając inkwizycję do ścigania wszelkich przejawów
magii. Od czasu ukazania się papieskich bulli i deklaracji znacznie wzrosła gwałtowność
potępiania czarownic i wszystkich tych, którzy „zawarli pakt z
diabłem".
W 1661 roku szkoccy rojaliści uważali, że „bunt jest matką magii", natomiast w Anglii
purytanin William Perkins nazywał czary „najbardziej uporczywym sługą buntu...".
Reformacja przyczyniła się do tego, że ludzie zaczęli za wszystkie swoje kłopoty obciążać
czarownice. Protestanci i zreformowani katolicy uważali, że każda magia jest grzechem,
gdyż wskazuje na wiarę w boską ingerencję w świecie fizycznym. Nadnaturalna moc
ujawniająca się w świecie fizycznym uważana była za przejaw działania diabła. Wraz z
niszczeniem wiary w magię sprzeciwiającą się złu i nieszczęściu, ludzie pozbawieni zostali
jakiejkolwiek formy obrony, poza mordowaniem służebnic diabła czarownic. Szczególnie
bezbronni poczuli się ludzie w krajach protestanckich, gdzie zakazano wszelkich obrzędów
chroniących przed złem, takich jak samoukrzyżowanie, kropienie święconą wodą czy
wzywanie świętych lub opiekuńczych aniołów . Do polowań na czarownice najczęściej
podjudzali w swoich kazaniach zarówno protestanccy jak i katoliccy kaznodzieje. W 1610
roku w kraju Basków miało miejsce okrutne polowanie na czarownice, które rozpoczęło się
po kazaniu księdza Fray Domingo de Sardo. „Tu (i tam) nie było ani czarownic, ani czarów,
aż do momentu, gdy nie zaczęli o tym opowiadać i pisać", podkreślał człowiek nazywany
dzisiaj Salazarem. W Salem, (Massachusetts), polowania na czarownice miały podobny
początek i rozpoczęły się w 1692 roku po wygłoszeniu przepojonego strachem kazania
Samuela Parrisa. Atmosfera strachu stworzona przez orędowników reformacji doprowadziła
do niezliczonych przypadków mordowania ludzi oskarżonych o czary, i to niezależnie od
sądów inkwizycyjnych. Na przykład w Anglii, gdzie sądów takich w ogóle nie było, a
polowania na czarownice nie gwarantowały dużych zysków, wiele kobiet zginęło z rąk
motłochu. Zamiast przeprowadzania ustanowionych prawem procedur, gawiedź miała własne
metody upewniania się o winie, takie jak „próba wody", która polegała na wrzuceniu
związanej kobiety do wody i obserwowaniu czy wypłynie. Woda, jako medium ceremonii
chrztu, mogła odrzucić lub potwierdzić winę; jeśli kobieta zanurzyła się pod wodę, uważana
była za niewinną, niemniej istniało duże ryzyko, że się utopił. Jak tylko ludzie przyjęli nową
wiarę o świecie, jako straszliwym królestwie diabła, za każde nieszczęście zaczęli obwiniać
czarownice. Ponieważ całe zło tego świata stworzył diabeł, mogły być za to oskarżane jego
wysłanniczki - czarownice. Niektórzy uważali, że czarownice posiadają taką samą, o ile nie
większą, moc jak sam Chrystus: mogły wskrzeszać zmarłych, zamieniać wodę w wino lub
mleko, wpływać na pogodę i poznawać przeszłość i przyszłość. Czarownice były
odpowiedzialne za wszystko, od niepowodzenia w interesach do złego samopoczucia. Na
przykład, w Szkocji pierwsza kobieta oskarżona została o czary i spalona na stosie, gdyż
widziano ją jak głaskała kota, a w tym samym momencie skwaśniało znajdujące się w
pobliżu piwo. Teraz czarownice przejęły rolę kozłów ofiarnych, którymi dotychczas byli
Żydzi. Odtąd każde osobiste nieszczęście, złe zbiory, głód czy zaraza, było ich winą. Wywo-
łana przez reformację społeczna wrzawa wzmogła histerię polowań na czarownice.
Reformacja zmniejszyła ważną rolę społeczeństwa i położyła większy nacisk na czystość
moralną jednostki. Społeczna tradycja wzajemnego pomagania sobie załamała się, wielu
ludzi pozbawionych zostało potrzebnego im miłosierdzia. Poczucie winy po odmówieniu
pomocy potrzebującej osobie mogło być łatwo przeniesione właśnie na nią, przez oskarżenie
jej o czary. Ówczesny pisarz, Thomas Ady opisał podobne zdarzenie wynikające z zanie-
chania wykonywania pewnych, dotychczas zwyczajowych, obowiązków:
„Obecnie (gospodarz) oburza się na niektórych, niewinnych biednych sąsiadów, że on lub
ona, rzucili na niego urok. Od kiedy, mówił taka stara kobieta, zapukała do moich drzwi i
poprosiła o pomoc, a ja odmówiłem, Bóg zapomniał o mnie, moje serce zbuntowało się
przeciwko niej... a teraz, moje dziecko, moja żona, ja sam, mój koń, moja krowa, moje owce,
moja locha, mój wieprz, mój pies, mój kot i cokolwiek jeszcze, są w jakiś sposób dziwnie
manipulowane, że ja ośmielam się przysiąc, że ona jest czarownica czy jak to nazwać”
Najczęściej ofiarami oskarżeń o czary padały kobiety, które z wyglądu przypominały
„stare baby". Jako urzeczywistnienie dojrzałej, feministycznej mocy, stara mądra kobieta
zagrażała organizacji, która uznawała tylko siłę i dominację jako drogi prowadzące do
zdobycia władzy. Kościół nigdy nie uznał wizerunku Matki Ziemi, i to nawet w pierwszym
okresie naszej ery, kiedy przyjął powszechnie uznawane obrazy dziewicy i matki do
przedstawienia postaci Marii. Chociaż każda kobieta zwracająca na siebie uwagę swoim
pięknem, czy też odrażającym wyglądem mogła być posądzona o czary, to jednak najczęściej
ofiarami takich podejrzeń padały stare kobiety.
Pierwsze podejrzenia padały na biedne, stare kobiety, nawet tam, gdzie polowania na
czarownice odbywały się pod nadzorem inkwizycji, która mimo wszystko za cel swojego
działania wybierała ludzi bogatych.
Stare i mądre uzdrowicielki były najczęstszym celem polowań na czarownice. „W
obecnych czasach", pisał w 1584 roku Reginald Scot: „w języku angielskim nie ma różnicy
między wypowiedzią `ona jest czarownicą' a `ona jest mądrą kobietą". W Europie, przed
okresem reformacji prości ludzie zwracali się ze swoimi problemami zdrowotnymi raczej do
mądrych kobiet lub mężczyzn, a nie do kapłanów, mnichów czy lekarzy. W roku 1621
Robert Burton pisał:
„zajmujących się czarami jest bardzo wielu; mądrzy mężczyźni, czarownicy i dobre
czarownice, jak wołają na siebie, w każdej wiosce, w której jeśli się znajdzie pomagają w
prawie wszystkich ułomnościach ciała i umysłu.”
Łącząc znajomość ziół leczniczych z usilnymi prośbami o boskie wsparcie, uzdrawiacze
ci leczyli z większym pożytkiem i często skuteczniej niż ktokolwiek inny. Kapłani reformacji
sprzeciwiali się magicznej naturze tego rodzaju uzdrawiania, potępiali ludzi, którzy
przedkładali umiejętności uzdrawiaczy nad uznawanych przez Kościół lekarzy oraz moc,
którą przypisywano kobietom. Aż do rozpętania się terroru polowań na czarownice
większość ludzi nie rozumiała, dlaczego popularnych uzdrowicieli powinni uważać za zło.
„Ludzie raczej ich popierają", pisak John Stearne, „i pytają dlaczego każdy człowiek
czyniący dobro powinien być przesłuchany". Na początku XVI wieku mnich Bridgettine
opowiadał prostym ludziom: „słuchałem ich, mówiących częstokroć wyłącznie do mnie...
`Panie, mamy dobre zamiary i ufamy dobru, i myślimy, że to dobre i dobroczynne przynosić
zdrowie chorej osobie czy choremu zwierzęciu...". W 1555 roku Joan Tyny udowadniała, że
„zdolność do uzdrawiania ludzi i zwierząt ma dzięki mocy Boga, którą przekazały jej...
wróżki, jest ona boska i dobra...". W rzeczywistości prawdziwe inwokacje wygłaszane przez
mądre kobiety brzmiały zupełnie jak chrześcijańskie. Na przykład, pochodzący z 1610 roku
poemat recytowany w czasie zbierania zioła, werbeny pospolitej, brzmiał następująco:
„Poświęcone bądźcie Werbeny, z ziemi wyrastające. Bowiem na górze Kalwarii
znalezione po raz pierwszy, Uleczyłyście naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa i
zatamowałyście jego krwawiącą ranę W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego wezmę was z
ziemi.”
Czy obchodzono je 2 czy też 14 lutego, poświęcone były boginiom Brigit i Wenus, które
opiekowały się sztuką, poezją, uzdrowicielami, ogniem i mądrością, a stały się
chrześcijańskim świętem Matki Boskiej Gromnicznej. Jednakże, wraz z upływem czasu
święto straciło swoje znaczenie, jako święto poświęcone twórczości i inspiracji i w końcu
stało się obchodami czterodniowego okresu oczyszczania Marii po przyjściu na świat Jezusa.
Kościół zaadaptował obchody wiosennego zrównania dnia z nocą jako Wielkanoc.
Dotychczas świętowano narodziny i powrót słońca, obchody powrotu Syna Bożego nie
wymagały wprowadzenia większych zmian. W rzeczywistości obchody Świąt
Wielkanocnych były tak podobne do starszych obrzędów - szczególnie tych, które dotyczyły
wskrzeszenia babilońskiego Adonisa, greckiego Apolla i rzymskiej Attis - że wyniknął z tego
ostry spór z poganami utrzymującymi, że obchody chrześcijańskich Świąt Wielkanocnych
były fałszywą imitacją starożytnej tradycji. Palenie ognisk w czasie wiosennego zrównania
dnia z nocą, początkowo zakazane przez Kościół, znalazły w IX wieku swoją drogę do
oficjalnej liturgii jako ognie Wielkanocne. Przetrwały także związane ze świętem wiosny
symbole płodności, takie jak jaja i zając. Wraz z rozprzestrzenianiem się chrześcijaństwa
uroczystości związane z wiosną i latem stopniowo traciły swoje pierwotne znaczenie.
Obchody panowania wiosny stały się Zielonymi Świątkami i nie dotyczyły już poszanowania
płodności, ale rzeczy bibilijnych i świętowania narodzin Kościoła. Uroczystości przesilenia
letniego nie odnosiły się już dłużej do kulminacji promieniowania słonecznego, ale raczej
czciły świętego Jana, który ochrzcił Chrystusa. Święta przypadające na środek lata zostały
poświęcone Marii Dziewicy, Dzień Wniebowzięcia Marii Dziewicy. Uroczystości związane
z jesiennym zrównaniem dnia z nocą stały się Dniem św. Michała (święto archanioła
Michała, zwycięzcy szatana). Podziękowania za plony i błogosławienie ziół, gór czy
oceanów nadal pozostawały częścią świąt obchodzonych jesienią. Do dnia dzisiejszego ka-
pliczki poświęcone Marii przyozdabiane są kłosami, przypominając stare pogańskie figury
wykonywane ze zbóż.
Pełnia jesieni, koniec rocznego cyklu ziemi, uważany byk za czas, kiedy zasłona
oddzielająca świat życia od świata śmierci staje się bardzo cienka. Mimo prób Kościoła
zmierzających do zakazania obchodów tego święta, od IX wieku przeniesiono je jednak na 1
listopada. Starsze, zorientowane na przyrodę obrzędy odnoszące się do tej pory roku,
przetrwał w postaci świeckiego święta Halloween (wigilii Dnia Wszystkich Świętych).
Poganie obserwowali również zmiany faz księżyca. Często uroczystości z nimi związane
dotyczyły żeńskiego wizerunku Boga. Chrześcijańscy teologowie potępiali świętowanie faz
księżyca, zwane La Luna, uważając je za głupotę lub „obłąkanie", a święty Augustyn
traktował kobiece tańce ku czci „nowego" księżyca jako „zuchwalstwo i niegodziwość".
Jednakże, gdy Kościół nie zdołał ich zlikwidować, włączył je, podobnie jak inne obrzędy, do
chrześcijańskiego kalendarza świąt, zwykle pod płaszczykiem kultu Marii. Kościół formalnie
uznał następujące święta: 8 grudnia (dzień, w którym święta Anna poczęła Marię; 8 września
(dzień przyjścia na świat Marii); 25 marca (zwiastowanie nadejścia Jezusa); 2 lub 14 lutego
(dzień oczyszczenia Marii); 15 sierpnia (wniebowzięcie Marii). O wiele liczniejsze były
nieoficjalne uroczystości Maryjne.
Uroczystości
Chociaż adaptacja uroczystości poświęconych naturze pomogła przyciągnąć ludzi do
Kościoła, charakter obchodów tych świąt byk sprzeczny z ascetyzmem i powagą
ortodoksyjnych poglądów. W XVI wieku Guillaume Briconnet przestrzegał: „święta nie są
dla przyjemności ciała, ale dla zbawienia duszy; nie dla śmiechu i swawoli, ale dla
oczyszczenia".
Wraz z nastaniem okresu reformacji Kościoły, protestancki i katolicki podjęły próby
zakazania nie tylko praktyk związanych z naturą, ale także zniszczenia ducha radości, który
towarzyszył tym świętom. Święta stały się wyłącznie oddawaniem czci faktom biblijnym,
które nie miały żadnego związku ze zmianami pór roku. Kościół postrzegał pogańskie
praktyki jako te, które wyrażały zarówno radość jak i związek z naturą. Oddawanie czci
naturze było tak ściśle związane z wyrażaniem radości, że święty Augustyn określał je
słowem „radowanie się", pochodzącym od „ jubilus", pieśni nuconej przez ludzi u-
wielbiających wino i oliwki. W IX wieku synod w Rzymie ogłosił, że „wielu ludzi, w
większości kobiety, przychodzi w niedzielę i święta do kościołów nie po to, aby uczestniczyć
we mszy świętej, ale aby potańczyć, śpiewać pospolite pieśni i robić inne pogańskie rzeczy".
W Catechisme de Meaux znajdujemy opis pogańskich praktyk:
Ryc. 9.3. Oddawanie czci żeńskiemu pierwiastkowi boskości w czasach przedchrześcijańskich
zamienione zostało na kult Marii Dziewicy i związane z nim święta.
„Taniec wokół ogniska, zabawa, post, śpiewanie prostackich piosenek, wrzucanie roślin do
ogniska, zbieranie ziół przed północą lub przed śniadaniem, przyozdabianie się roślinami,
przechowywanie ich przez cały następny rok, przechowywanie głowni i popiołu z ogniska, i
tym podobne...”
Taniec był szczególnie obraźliwy dla ortodoksyjnych chrześcijan. W VI i VII wieku
religijne tańce zostały zakazane jako zbyt zmysłowe, sprawiające zbyt dużą radość kobietom.
Inkwizytorzy uważali, że tańczą tylko kobiety i wysłannicy diabła. Dla purytańskich
pastorów z Nowej Anglii, którzy w 1684 roku wydali broszurę „Strzała wyciągnięta z
biblijnego kołczanu, przeciw obraźliwym i bezładnym tańcom", uważali taniec za oznakę
duchowego upadku. Osiemnastowieczny hymn misjonarzy ostrzegał, że szatan:
„...prześlizguje się między ciałami tańczących mężczyzn i dam, trzymając ich w sidłach jego
gorących, miłosnych płomieni.”
Z pewnością nie wszyscy chrześcijanie zgadzali się z poglądami ortodoksów. Na
przykład, w „Dziejach Jana" Jezus tańczy i mówi:
„Jako, że Wszechświat należy do tancerza, On, który nie tańczy, nie wie co się dzieje.
Teraz, jeśli pójdziesz za moim tańcem, ujrzysz we mnie samego siebie.”
Dla ortodoksyjnych chrześcijan ani natura, ani fizyczna przyjemność nie są przesiąknięte
obecnością Boga; należą do diabła. Zmysłowe przyjemności Kościół długo uznawał za
niegodne Boga. Jak w XII wieku głosił biskup Chatres, Sir John z Salisbury:
„Kto raz sprzeciwi się odrzuceniu zmysłów, będzie pochwalał zmysłową przyjemność, która
jest niedozwolona, będzie pławił się w sprośności, a czyż nie jest czymś, co ludzie piętnują i
co Bóg niewątpliwie potępia?”
O obchodach świąt, w czasie których miały miejsce takie zabawy i przyjemności pisał w
1657 roku biskup Autun - „Z obawy przed pomnożeniem okazji do grzechu,- nie jest
stosowne zwiększanie ilości obowiązujących świąt...". Wraz z reformacją przyszło żądanie
ukrócenia lub zniesienia uroczystego, zorientowanego na naturę, charakteru świąt. Radość i
zabawę uważano za niestosowne dla chrześcijan zaangażowanych w codzienną walkę z dia-
błem. Ortodoksyjni chrześcijanie chcieli zakazać zabaw ludowych, tańców niedzielnych, gry
na dudach i skrzypcach podczas uroczystości weselnych w kościołach, rozrzucania ziarna i
rozdawania jałmużny biednym, jako „zabobonne i pogańskie". Według sędziów i pastorów
Nowej Anglii uroczystości zaślubin nie powinny kończyć się „rozpustą czy bezwstydną
rozwiązłością”. W 1639 roku prawnie zakazano zwyczaju wznoszenia toastów i picia „na
zdrowie", traktując go jako „obrzydliwe" pogańskie praktyki. Nikt nie powinien po
nabożeństwach udawać się do tawerny, a związane z przyrodą uroczystości, takie jak
podziękowania za zbiory, nie powinny przeradzać się w hulaszcze zabawy. W 1647 roku
angielski parlament ustanowił, że Boże Narodzenie, obok innych pogańskich świąt, nie
powinno być obchodzone. Ustawą z 1652 roku ponownie nakazano, że „ 25 grudnia nie
będzie obchodzone święto pospolicie nazywane Bożym Narodzeniem; dlatego zgodnie z tym
nie będzie żadnych uroczystości w kościołach". W dniu Bożego Narodzenia otwarte były
targowiska i sklepy. W Nowej Anglii, gdzie obchodzenie tych świąt uważano za
przestępstwo i było zakazane aż do drugiej połowy dziewiętnastego wieku, osoba przyłapana
na obchodzeniu Bożego Narodzenia podlegała karze chłosty lub była zakuwana w dyby. W
dniu Bożego Narodzenia właściciele fabryk zmieniali godzinę rozpoczęcia pracy na 5 rano i
grozili wyrzuceniem tych, którzy się spóźniali. Jeszcze w 1870 roku w Bostonie uczniowie,
którzy nie przyszli w dniu Bożego Narodzenia do szkół publicznych byli oficjalnie
wyrzucani ze szkoły. Z obchodów świąt usuwane były elementy odnoszące się do przyrody.
Ortodoksyjni chrześcijanie położyli kres kościelnym procesjom odbywającym się wokół
wsi i pól, których intencją było błogosławienie plonów, prośby o zmianę pogody czy ochronę
przed szkodnikami. Zakazali przynoszenia do kościołów gałązek, liści i kwiatów. W
dodatku, z roku 1683, do rozporządzenia diecezji w Anney, czytamy:
„...nakazujemy ludziom, pod groźbą ekskomuniki, zaniechania i całkowitego porzucenia
zapalania pochodni i ognisk w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu... i maskarad... które są
jedynie haniebnymi reliktami pogaństwa.”
Wysiłki podejmowane w celu zlikwidowania praktyk pogańskich koncentrowały się na
odrzuceniu radości i oddawaniu czci zarówno przyrodzie jak i kobiecej energii. Nic w tym
nie było dziwnego, gdyż posągi i wizerunki wyobrażające naturę często miały silne
zabarwienie seksualne. Francis Bacon, którego celem było „określenie siły i wyższości
ludzkiej rasy nad wszechświatem" często używał do tego obrazowych opisów. Rupert
Sheldrake w swojej książce „Odrodzenie Natury", pisze:
„Używając metafory pochodzącej z ówczesnych metod przesłuchań i torturowania
czarownic, (Francis Bacon) uważaj że natura eksponuje samą siebie wyraźniej dzięki
doświadczeniom i niepokojom sztuki (technicznej pomysłowości) niż, kiedy pozostawiona
jest samej sobie. Tajemnice natury były wyjaśniane i zgłębiane w świetle praw
inkwizycyjnych. Przyroda była „wykorzystywana ", „zniewalana " i w końcu uczyniono z
niej „niewolnicę". Ona to, poddana „szczegółowej analizie" przez mechaniczną sztukę i rękę
człowieka, mogła być „wyrzucona z jej naturalnego stanu i zgnieciona", ukształtowana tak,
że „ludzka mądrość i siła pozostała jedyną ".
Natura została pokonana. Smutek i sroga powaga zaczęły charakteryzować chrześcijan.
Już w XII wieku opat Deute, Ruppert próbował bronić ponurej atmosfery chrześcijańskich
świąt:
„Post nie czyni nas posępnymi i nie zasmuca serc naszych, ale raczej rozjaśnia uroczystość
przybycia Ducha Świętego; dla słodyczy Boskiego Ducha czyni wstrętną przyjemność
ziemskiego jadła...
Czas
Chrześcijanie popierali nową koncepcję pojmowania czasu, który nie miał żadnego
związku z cyklami natury. Aż do okresu reformacji większość ludzi rozumiała cykliczną
naturę czasu. Jednakże chrześcijanie przyjęli pogląd świętego Augustyna o liniowym
charakterze czasu. Augustyn opisał pogańską teorię cyklicznej zmienności, circuitus
temporum, jako:
„...udowadnianie, z pomocą którego niewierny usiłuje podkopać naszą prostą wiarę, zwieść
nasz prostej drogi i zmusić nas do chodzenia razem z nim w kółko.”
Podobnie jak teoria reinkarnacji, idea cyklicznego czasu zaprzeczała niezwykłości i
celowości istnienia Jezusa Chrystusa. Jeśli czas krąży w kółko, dostarczając powtarzalnych
okazji do wzrostu i zmian, wówczas duch życia Jezusa i zmartwychwstanie mogłoby być
teoretycznie doświadczane przez każdego w dowolnym momencie, bez względu na sukcesję
apostołów czy hierarchiczny porządek.
Poza tym, jeśli czas ma charakter cykliczny, życie mogłoby nie polegać na jedynej
właściwej odstraszającej szansie wyrażenia skruchy lub, co gorsza, wiecznego potępienia, ale
raczej na nieograniczonych możliwościach do rozwoju bliższego związku z Bogiem.
Sprawowanie kontroli nad ludźmi jest trudniejsze, gdy wierzą, że istnieje wiele metod i
sposobów powrotu do Boga, a nie tylko ta jedna, oferowana przez Kościół. Chrześcijańscy
reformatorzy szydzili z wiary i obrzędów związanych z koncepcją cyklicznego charakteru
czasu. Sprzeciwiali się również wierze w szczęśliwe i pechowe dni; uważano na przykład, że
nie należy brać ślubu w czasie ubywania księżyca, czy, że grzech jest cięższy, gdy
popełniony zostanie w dzień świąteczny. Czas powinien płynąć nieprzerwanie, bez
regularnych zmian pór roku; w ciągu roku, po każdych sześciu dniach roboczych powinien
następować dzień świąteczny, wolny od pracy. Pewna purytańska postać w ówczesnej
komedii, mówi:
„... do szaleństwa prowadzi Myśl o innym dniu, niż kolejne święto...”
W 1667 roku wynaleziono zegar z wahadłem i jest on dowodem wiary, że minuty mają
niezmienny czas trwania. Od 1714 roku koncepcja jednostajności i liniowości czasu stała się
na tyle znana człowiekowi piszącemu o wierze w szczęśliwe i pechowe dni, że „pewne słabe
i ciemne osoby mogą, być może, obserwować takie rzeczy, ale ludzie myślący gardzą
nimi...". Tak jak w przypadku innych poglądów głoszonych przez ortodoksyjnych
chrześcijan, koncepcja liniowości czasu została zaadoptowana przez prostych ludzi dopiero
w czasach reformacji.
Śmierć
Ortodoksyjni chrześcijanie odrzucili również cykliczny charakter fizycznego życia. Święty
Paweł jawnie demonstrował swoją pogardę dla idei cyklicznego życia: „wtedy, kiedy
pojawia się żądza, przynosi grzech: a grzech, gdy jest spełniony, przynosi śmierć". Poprzez
podsycanie niechęci do seksu, porodu i ciała fizycznego, ortodoksyjni chrześcijanie zwrócili
baczniejszą uwagę na śmierć, traktując ją nie tylko jako narzędzie wywoływania strachu, ale
również jako koniec, sam w sobie. Chrześcijańscy teologowie rozumieli seks, a w każdym
razie dopuszczali jego istnienie, jeśli uprawiany był wyłącznie w celu prokreacji - w innym
przypadku był śmiertelnym grzechem. Ponadto uważali, że rodzenie dzieci jest aktem
bezbożnym. Kościół, razem z uznawanymi przez niego lekarzami, traktowali z pogardą
położnictwo. Kobieta, która zmarła w czasie porodu lub połogu czasami grzebana była bez
chrześcijańskiego obrządku. Oczyszczanie kobiety przez 40-80 dni po porodzie, było
uważane za niezbędne, jeśli miała być z powrotem przyjęta na łono Kościoła i chrześcijań-
skiego społeczeństwa. Nawet Maria Dziewica - zdaniem niektórych - potrzebowała
oczyszczenia po wydaniu na świat Jezusa. Ortodoksyjni chrześcijanie zachęcali do
odrzucenia samego ciała fizycznego, uważając, że Boga nie można znaleźć w świecie
fizycznym. Paweł pisał „dlatego jesteśmy przeświadczeni, wiedząc o tym, że póki jesteśmy
w cielesnym domu, jesteśmy z dala od Pana". Biblia utrzymuje, że prawdziwe, duchowe
życie ma miejsce tylko wówczas, gdy człowiek oddzieli się od fizycznego ciała: „Albowiem,
jeśli wy żyjecie w ciele, umrzecie: ale jeśli wy, poprzez Ducha, upokorzycie uczynki ciała,
będziecie żyć", „Albowiem istotą ciała jest śmierć, a istotą ducha życie i spokój". Życie
fizyczne jest równoznaczne z grzechem i duchowym upadkiem, natomiast fizyczna śmierć i
wyparcie się fizycznego dobrobytu sprowadzają życie duchowe.
Ignorowanie ciała fizycznego cechowało życie ortodoksyjnych chrześcijan od czasów
upadku Imperium Rzymskiego; akwedukty, łaźnie, higiena zostały wzgardzone i
zapomniane. Protestanci i zreformowani katolicy prześcigali się w zaniedbywaniu higieny
ciała. Kapelan króla Polski głosił:
„Pójdźcie za przykładem Naszego Pana i znienawidźcie swoje dała; jeśli kochacie je,
starajcie się odrzucić to, celem dostąpienia zbawienia, jak mówi Pismo Święte, jeśli chcecie
mieć z nim spokój, wciąż bądźcie uzbrojeni, wciąż podejmujcie walkę z nim; traktujcie je jak
niewolnika lub wkrótce sami staniecie się nieszczęśliwymi jego niewolnikami.”
W świecie ortodoksyjnych chrześcijan popularne słowo „cielesny", oznaczające po prostu
„przywiązanie do ciała", przyjęło znaczenie grzechu i niemoralności. Ortodoksyjni
chrześcijanie często twierdzili, że śmierć nie jest naturalną częścią życia, ale raczej karą.
Święty Augustyn zgadzał się, że śmierć egzystuje wyłącznie jako kara za grzechy:
„Dlatego musimy powiedzieć, że pierwsi ludzie byli rzeczywiście tak stworzeni, że jeśliby
nie zgrzeszyli, nie doświadczyliby żadnego rodzaju śmierci; ale że zgrzeszyli, zostali tak
ukarani śmiercią, że ktokolwiek powstał z ich rodu, także musi być ukarany taką samą
śmiercią.”
„...dlatego wśród wszystkich chrześcijan, którzy prawdziwie oddali się wierze katolickiej,
istnieje zgoda, że jesteśmy skazani na śmierć ciała, nie przez prawo natury, przez które Bóg
nie zestal śmierci na człowieka, ale przez Jego sprawiedliwe ukaranie za popełniony
grzech...”
Ponieważ ludzie w czasach Reformacji zaczęli postrzegać liniową, a nie cykliczną naturę czasu,
stał się on niezależnym nadzorcą, żądającym, aby dany moment wypełniony był określonym
zadaniem i obowiązkiem. Szesnastowieczny sztych w alegoryczny sposób przedstawia czas
nagradzający pracę i karcący lenistwo.