You are on page 1of 82

Waldemar Witkowski

Tajemnice istnienia, cz. 1

Wielki Wybuch, czyli prapoczątki naszego istnienia

Żyjemy w czasach, w których coraz częściej zadajemy sobie pytania: „kim jestem?”, „skąd
przychodzę?”, „dokąd zmierzam?”. Brak zadawalających na te pytania odpowiedzi,
uświadomienie sobie nieuchronności śmierci własnej i bliskich nam osób, a także coraz
trudniejsze realia, w jakich przychodzi nam żyć, wywołują w nas tzw. „ból istnienia”,
związany z naszym uczestnictwem w postępującym procesie, zwanym życiem.

I mnie również nie ominęły tego typu odczucia – wiele lat temu postawiłem sobie te kluczowe
dla ludzkiej egzystencji pytania i, w miarę uzyskiwania na nie fragmentarycznych
odpowiedzi, kolejno weryfikowałem posiadane poglądy, wierzenia, przekonania, schematy
codziennego istnienia, uwalniając się stopniowo spod ich narkotycznego wpływu. I w
pewnym momencie, po wyzwoleniu się z dużej części posiadanego "oprogramowania",
znalazłem się w dramatycznej dla mnie sytuacji: "stare" odeszło, zaś "nowe" jeszcze się nie
pojawiło – taki stan rzeczy wywołał poczucie znacznej utraty sensu istnienia oraz bardzo
bolesne trudności w odnalezieniu się w nowych jakościowo realiach. Miałem wówczas dwie
możliwości: albo narodzić się "na nowo", albo popaść w skrajną depresję, nieuchronnie
prowadzącą w niebezpieczne dla ludzkiej egzystencji rejony. Ponieważ pierwszy wariant
mojej dalszej ziemskiej przygody zgodny był z moimi dążeniami do podniesienia poziomu
samoświadomości istnienia, rozpocząłem wewnętrzny dialog, medytując oraz budując na
nowo swój świat w oparciu o pozyskiwaną wewnętrzną wiedzę, zawartą od niepamiętnych
czasów w ciele człowieka, w jego najbardziej subtelnych strukturach . Po pewnym czasie
okazało się jednak, że aby zrozumieć otaczającą mnie rzeczywistość odpowiedzi poszukać
muszę jeszcze głębiej, w polu informacyjnym Istoty, jaką jestem naprawdę.

Przedstawiony poniżej materiał, w żaden sposób nie pretendujący do prezentowania sobą


jakichkolwiek "prawd ostatecznych", w znacznej części pochodzi z tego typu wewnętrznego
poznania i przedstawia moje nowe spojrzenie na życie, inspirujące do postrzegania
otaczającej nas rzeczywistości oczami Istoty, jaką jesteśmy naprawdę.

Gdyby ktoś dziś zapytał się mnie: "kim tak naprawdę jesteś ?", to odpowiedziałbym:

"Jestem Wędrowcem z innej Rzeczywistości, który przybył na planetę Ziemia, posługuje się
ciałem i zmysłami do przemieszczania się oraz zbierania informacji, korzysta z emocji do
automatycznego reagowania na przejawiającą się trójwymiarową rzeczywistość oraz
posługuje się intelektem do budowania teorii, opisujących postrzeganą rzeczywistość, a także
tworzy własną rzeczywistość, biorąc aktywny udział w rozwoju fali życia, zwanej
ludzkością".

Każdy z nas jest Wędrowcem z innej Rzeczywistości i głównym naszym zadaniem jest
zrozumienie tego stanu rzeczy oraz świadome tworzenie realiów naszej ziemskiej podróży.
Mówiąc o tworzeniu i efekcie tego tworzenia warto na wstępie zastanowić się nad sytuacją,

1
gdy efektu tego jeszcze nie było, gdy znany nam Wszechświat nie istniał, trwał zaś tylko
wieczny i nieprzejawiony Bóg. Bardzo trudno jest wyobrazić sobie, i to na dodatek w
kategoriach nieskończoności i wieczności, "że Nic nie ma", że nie można niczego postrzegać,
że nie ma też komu postrzegać, oraz jednocześnie, że "Wszystko jest", choć występuje
wyłącznie w postaci czystej świadomości.

Tak naprawdę, z naszego poziomu rozumowania i typowych możliwości percepcyjnych


współczesnego człowieka zrozumienie takiej sytuacji nie jest praktycznie możliwe. Możliwe
jest natomiast wykorzystanie języka symboli oraz, bazując na tej podstawie, przedstawienie w
miarę przejrzystego, symbolicznego modelu, dającego pewne wyobrażenie o procesie
tworzenia, podtrzymywania i rozwijania przejawionego istnienia.

Kontynuując podjęty temat, przedstawmy teraz model stanu istnienia przed rozpoczęciem
procesu tworzenia. Stan ten charakteryzuje się istnieniem Wiecznego, Niezmiennego,
będącego Pełnią Boga. W modelu tym Bóg jest nieprzejawiony ("Nic nie ma"), a więc jest
bezosobowy – nazwijmy Go Absolutem. Aby prezentowany model był przejrzysty, czytelny i
zrozumiały, nie może mieć zbyt wielu wymiarów – wybierzmy zatem model dwuwymiarowy,
którym najczęściej posługujemy się w naszym codziennym życiu, przedstawiając
trójwymiarową rzeczywistość na płaszczyźnie w postaci graficznej. Ponieważ w sytuacji
przed rozpoczęciem procesu tworzenia Bóg jest Pełnią i Jest wszystkim, co Jest oraz
jednocześnie Nic nie jest przejawione, to symbolicznym modelem Boga bezosobowego może
być idealnie biała płaszczyzna, nie mająca początku ani końca, gdzie każda jej cząstka jest
identyczna z pozostałymi. Biel, czyli brak przejawionych kolorów, jest jednocześnie idealnie
zrównoważoną sumą wszystkich możliwych barw, które dzięki doskonałemu
zsynchronizowaniu połączyły się w Jedno i stanowią Jedność oraz Pełnię, mającą potencjalną
moc stworzenia fantastycznej gamy barw w przejawionej rzeczywistości. Tak więc
płaszczyzna symbolizuje tu nieskończoność, a także brak początku oraz końca, zaś biel Pełnię
Wszystkiego (w "potencjalnej" i nie przejawionej formie) i Brak Czegokolwiek (w formie
przejawionego efektu). I taka też jest natura bezosobowego Boga (Absolutu) – jest On
nieskończony, nie ma początku, ani końca, jest idealną Pełnią, Równowagą, Wiedzą i Mocą
oraz nie ma żadnego materialnego przejawienia.

Dla naszego symbolicznego rozumowania, w celu jego uproszczenia, jako symbol Absolutu,
zamiast płaszczyzny, przyjmijmy kartkę białego, czystego papieru. Aby przejawić się ze stanu
potencjału w stan materialnego efektu, Absolut musi zrezygnować z Pełni oraz Jedności i
przejść w stan Różnorodności – podobnie światło białe (potencjał i jedność) po przejściu
przez pryzmat rozszczepia się na całą gamę wspaniałych kolorów (różnorodność i brak
jedności).

Załóżmy, iż Absolut podejmuje decyzję o rozpoczęciu procesu tworzenia i buduje Portal


Tworzenia – w naszym modelu na kartce papieru rysujemy okrąg. Okrąg ten wydziela Część
(koło) z Całości (kartka papieru), stanowiąc jednocześnie punkt styku Całości z Częścią. W
ten sposób Absolut sam z siebie różnicuje Część, którą nazwijmy Wielkim Stwórcą, i poprzez
Portal Tworzenia (okrąg) ma z Nią kontakt (rysunek nr. 1). Wielki Stwórca stanowi zatem
bezpośrednią emanację Absolutu, faktycznie stając się osobowym Bogiem. I właśnie On, już
jako osobowy Bóg, rozpoczyna swoją pracę. W swoim Umyśle tworzy wyobrażenie mającego
się narodzić Wszechświata i wypowiada Słowo. W efekcie tego następuje Wielki Wybuch – z
Niczego ("utajonego potencjału", stanowiącego w swojej istocie idealnie zrównoważoną
czystą energię) powstaje materia ( niezrównoważona, zagęszczona energia) w całej gamie
wszelkiej subtelności (efekt przejawiony). Na rysunku zaznaczamy to kropką pośrodku koła.

2
Następnie kropka rozrasta się wewnątrz koła, symbolizując w ten sposób rozszerzanie się
ewoluującego Wszechświata.

Symboliczny obraz cylu Two-


rzenia

Oczywistym jest, że zaprezentowany obok model, nawet w niewielkiej części, nie


przedstawia sobą faktycznego procesu Tworzenia – jednak inspiruje człowieka do jego
dalszych poszukiwań zawartej w nim wewnętrznej wiedzy, dotyczącej poruszanego tematu.
W następnej kolejności Wielki Stwórca wydziela z Siebie Części (następuje podział
zrównoważonej świadomości Stwórcy na odizolowane fragmenty), będące w efekcie jego
bezpośrednimi emanacjami i mające za zadanie poprowadzenie dalej przydzielonego im
fragmentu procesu tworzenia i doświadczania zmieniającej się rzeczywistości w imieniu i na
rzecz swojego Stwórcy. W ten sposób powstają Istoty kontynuujące dzieło Tworzenia w
określonym przez Wielkiego Stwórcę aspekcie i w określonym przedziale gęstości czy też
subtelności materii (stanowiącej sobą mniej lub bardziej zagęszczoną czystą energię). Istoty
te, będące faktycznie subtelną częścią swojego Stwórcy, mają duchową naturę i, aby
wywiązać się z powierzonego zadania, przyoblekają się w materię o różnorodnej gęstości i
subtelności, traktując ją dwojako: jako podmiot procesu następujących przemian oraz jako
narzędzie, umożliwiające dokonywanie tych przeobrażeń.

Aby tworzenie i doświadczanie tworzonej rzeczywistości było możliwe, Istoty te wydzielają z


siebie części, będące emanacjami ich świadomości, kierują je w określone przez siebie
miejsca Czasoprzestrzeni, gdzie przyobleczone w materialne nośniki tworzą i doświadczają
materialnej rzeczywistości, uczestnicząc w ten sposób w wybranej przez siebie fali
rozwijającego się życia. Tak więc to, co nazywamy ludzkością, jest ewoluującą falą życia,
sterowaną bezpośrednio poprzez wyodrębnione i odizolowane części wyżej opisanych Istot.
Każda Istota może równolegle mieć bardzo dużo swoich przejawień w różnych punktach
Czasoprzestrzeni Wszechświata. To, co każdy z nas odczuwa, czynnie uczestnicząc w fali
życia, zwanej ludzkością, jest faktycznie tworzeniem i doświadczaniem przez Istotę, jaką
jesteśmy naprawdę, zmieniającej się rzeczywistości za pośrednictwem formy ludzkiej,
będącej jednym spośród wielu narzędzi przejawiania się Istoty. Efekty doświadczania od
Istoty, za pośrednictwem Wielkiego Stwórcy, dostarczane są Absolutowi, który dzięki temu
ma bezpośredni wgląd w rozgrywające się Dzieło Tworzenia.

Pierwsze Istoty wyemanowane przez Wielkiego Stwórcę, jako swój nośnik w rozwijającym
się Wszechświecie, przyjęły bardzo subtelną materię (ciała świetliste) i rozpoczęły swoją
pracę konstruktorów jawiącej się rzeczywistości. One też zbudowały, przekształcając energię
w materię oraz modyfikując materię, struktury biologiczne oparte o DNA (zalicza się do nich
również forma ludzka), umożliwiające innym (później wyemanowanym) Istotom

3
doświadczanie i przekształcanie rejonów Wszechświata o największej gęstości materii.
Biologiczne konstrukcje oparte o DNA pozwalają nie tylko na możliwość pojawienia się
inteligentnych form życia, ale również stanowią narzędzie samoczynnego podtrzymywania
życia i jego stopniowej ewolucyjnej przemiany.

Aby mogło zaistnieć przejawione w materii istnienie, niezbędne jest zatem integralne
połączenie dwóch części: duchowej, dającej wkład w postaci energii i świadomości oraz
materialnej, odgrywającej rolę uniwersalnego nośnika – w przypadku przejawienia życia pod
postacią człowieka jest to połączenie części duchowej Istoty oraz materialnego nośnika
składającego się ze struktur: biologicznej, emocjonalnej i intelektualnej.

Jakość zapisów, zawartych w kodach istnienia, bezpośrednio związanych z wielowymiarową


strukturą DNA, pozwala współczesnemu człowiekowi na uświadamianie sobie swojej
fizycznej, emocjonalnej i intelektualnej natury – jednak na obecnym poziomie rozwoju
ludzkości powszechny jest brak zrozumienia własnej tożsamości duchowej, co w przypadku
zdawania sobie sprawy z ułomności i nietrwałości naszego ciała, emocji i intelektu, często
staje się przyczyną występowania niezwykle bolesnych odczuć, związanych z posiadanym
aktualnie poziomem rozwoju (następstwem tego mogą być choroby, ciągły stres, brak sensu
życia, odczucie nieuchronności śmierci, itp.). Na pocieszenie trzeba jednak zaznaczyć, iż w
dalszej naszej przyszłości czeka nas uświadomienie sobie przez człowieka własnej tożsamości
duchowej oraz wpisanie tej "zdobyczy" do aktywnych zasobów kodów istnienia i przez to
wejście ludzkości, jako zbiorowości, do grona "istnień nieśmiertelnych". Nie przeszkadza to
jednak w niczym, aby każdy z nas swój własny krok ku "nieśmiertelności" wykonał znacznie
wcześniej.

Tajemnice istnienia, cz. 2

Tworzenie Rzeczywistości, czyli proces tworzenia i doświadczania


przejawiającego się wokół nas życia

Obserwując przejawiającą się wokół nas rzeczywistość, często zadajemy sobie pytanie: czy
nasze życie musi być takie, jakie obecnie jest, pełne bólu i cierpienia, rosnącej przemocy i
agresji, bezwzględnej walki o codzienny byt i przetrwanie, i czy nie mogłoby wyglądać
zupełnie inaczej. Efektem tego typu analiz są refleksje nad sensem ludzkiego istnienia oraz
próby odpowiedzi na pytania: „kim jestem?”, „skąd przychodzę?”, „dokąd zmierzam?”. I
mimo, iż tego typu pytania człowiek zadaje już od tysięcy lat, to nie znajduje na nie
zadawalającej go odpowiedzi, gdyż szuka ich na zewnątrz siebie wierząc, że ktoś kiedyś
oświeci go i wtedy wszystko stanie się jasne.

Odpowiedzi na podstawowe dla naszej ludzkiej egzystencji pytania można uzyskać, ale swoje
poszukiwania należy skierować do wewnątrz z zamiarem dotarcia w świadomy sposób do
informacyjnych zasobów Istoty, jaką jest się naprawdę.

Kontynuując podjęty temat, zapoznajmy się teraz z mechanizmem tworzenia i doświadczania


tworzonej – m.in. przez nas samych – rzeczywistości.

4
Aby zrozumieć, co się w nas i wokół nas dzieje, będziemy niejednokrotnie musieli
przekroczyć bariery, wytworzone przez współczesną naukę, a w szczególności przez fizykę,
biologię, genetykę oraz psychologię, wchodząc tym samym w zakresy poznania, jakie
powszechnie dostępne będą w dalszej naszej przyszłości.

Zacznijmy od nowego spojrzenia na budowę oraz funkcjonalność całego wszechświata.


Dzisiejsza fizyka już w szkole podstawowej informuje nas, że nasz przejawiony świat składa
się głównie z ogromnej "pustki". Według współczesnych naukowców masa jądra atomowego
oraz elektronów wypełniają tylko 0,000 000 000 001 procenta przestrzeni zajmowanej przez
dany atom, zaś pozostałe 99,999 999 999 999 procenta przestrzeni atomu jest puste. Podobne
relacje dotyczą rozmieszczenia gwiazd (analogia do atomowego jądra) i planet (analogia do
elektronów) we Wszechświecie w stosunku do zajmowanej przez nie przestrzeni.

Czym jest ta pusta przestrzeń, czy jest to efekt "marnotrawstwa" procesu Tworzenia, czy też
celowy zamysł, wykorzystany przez Wielkiego Stwórcę dla istotnego dla Niego celu.

Przeprowadźmy eksperyment mentalny i wyobraźmy sobie, że obserwujemy wycinek


przestrzeni kosmicznej i zaczynamy postrzegać coraz to mniejsze elementy, nie zmniejszając
jednak zakresu obszaru naszej obserwacji. Odróżniamy już mikrocząstki wielkości
elektronów i dalej powiększamy swoją zdolność dostrzegania coraz mniejszych drobin bez
ograniczania poddanego obserwacji wycinka przestrzeni. Schodzimy teraz na poziom
subsubatomowy i nagle wyłania się przed nami fantastyczny obraz drgających światłem
punktów, połączonych pomiędzy sobą niezliczoną ilością świecących włókien. W efekcie
przemiany naszych zdolności postrzegania, intrygująca kosmiczna pustka przeistoczyła się w
tętniące życiem zjawisko. Wszędzie dookoła widać ogromną ilość pulsujących światłem
kropek, z których rozchodzą się olbrzymie ilości subsubatomowych świecących nitek,
stanowiących kanały przesyłu kodowanych światłem informacji. To, co obserwujemy swoim
mentalnym wzrokiem, stanowi Wielką Sieć Informacyjną (w skrócie WSI), za pośrednictwem
której Wielki Stwórca przesyła Istotom wiedzę (na przyjęcie której w danym momencie są
one przygotowane) oraz pozyskuje od nich informacje, dotyczące przebiegu procesu
tworzenia i doświadczania efektów tego tworzenia. W ten sposób Wielki Stwórca połączony
jest z każdym istnieniem, w ten też sposób każde istnienie połączone jest z Wielkim Stwórcą
oraz z każdym innym istnieniem. Zdolność wykorzystania WSI przez poszczególne istnienia
zależy m.in. od poziomu rozwoju narzędzia przejawienia, jakim Istota posługuje się w
doświadczanej rzeczywistości.

Rozumiejąc przeznaczenie WSI widać, że Wielki Stwórca doskonale "jest poinformowany" o


wszystkim, co dzieje się w utworzonym przez Niego królestwie kreacji.

Ten fantastyczny nadawczo–odbiorczy mechanizm funkcjonuje bezbłędnie, nie ujawniając się


w żadnej z przejawionych rzeczywistości i nie zakłócając odpowiadających tym
rzeczywistościom realiów. Jak więc widzimy, w wyniku poszerzenia się naszego zakresu
postrzegania, tajemnicza otchłań wszystko ogarniającej pustki wypełniła się nagle pełną ruchu
strukturą, służącą do przesyłania informacji pomiędzy jej punktami sieciowymi wzajemnie
(włącznie z portalem samego Stwórcy).

Czy są to już wszystkie informacje, które zawiera w sobie prezentowana wyżej "pustka"?

Wyobraźmy sobie, że w dalszym ciągu obserwujemy nasz wycinek przestrzeni i coraz


bardziej powiększamy swoje zdolności dostrzegania coraz drobniejszych elementów

5
otaczającej nas rzeczywistości. Obserwując teraz niewielki fragment przestrzeni zauważamy,
że nici WSI oddalają się od siebie i pomiędzy nimi tworzy się kolejna "pustka". Powiększamy
w jeszcze większym stopniu swoje umiejętności i wnikamy w tę "nową pustkę". W pewnym
momencie zaczynamy dostrzegać, iż "wolna" przestrzeń wypełnia się czymś, co na pewno nie
jest materią, a przypomina raczej pulsującą światłem energię.

Energia ta, sprawiająca wrażenie żywej, będącej w ruchu istoty, wypełnia sobą cały kosmos,
zawierając się we wszystkim i otaczając wszystko, co istnieje. Każda, nawet najmniejsza
cząstka materii, tonie w morzu tego fantastycznego, pulsującego życiem światła.

To, do czego dotarliśmy obecnie w naszym mentalnym eksperymencie, stanowi sobą


Powszechną Świadomość, którą dla naszych analitycznych oraz syntetycznych potrzeb
nazwijmy Polem Nieskończonych Możliwości (w skrócie PNM). Powszechna Świadomość
określa w danej chwili, w układzie odniesienia związanym z Wielkim Stwórcą, stan procesu
tworzenia i doświadczania w aktualnie trwającej fazie tego procesu, natomiast Pole
Nieskończonych Możliwości, z ziemskiego punktu widzenia, określa możliwości, jakie daje
PNM w tworzeniu naszej rzeczywistości trójwymiarowej. Wielki Stwórca "ogarnia" Sobą
całość procesu tworzenia i dlatego też można tu użyć określenia "Powszechna Świadomość",
natomiast my w wyposażeniu ludzkim nie mamy możliwości tak szerokiego oglądu
przejawiającego się życia – możemy za to "mechanizm" ten traktować jako zewnętrzny w
stosunku do nas element rzeczywistości, pozwalający nam na tworzenie oraz doświadczanie
tworzonej rzeczywistości w zindywidualizowanych formach przejawienia i dlatego przyjęcie
tu nazewnictwa w postaci Pola Nieskończonych Możliwości bardziej odpowiada ziemskiemu
sposobowi pojmowania i poziomowi zrozumienia.

PNM jest kodowaną światłem matrycą tworzenia, zaprojektowaną oraz wykonaną przez
Wielkiego Stwórcę i zawierającą w sobie, w wiecznym "tu i teraz" (z punktu odniesienia
związanego z Wielkim Stwórcą), nieskończoną liczbę wszelkich możliwych kombinacji
zdarzeń, jakie mogą kiedykolwiek zaistnieć w przejawiającej się rzeczywistości. PNM można
również określić jako energetyczną, niezwykle inteligentną strukturę, "realizującą" twórcze
dyspozycje przejawionych we Wszechświecie Istot.

W tym miejscu możemy postawić już nasze zasadnicze pytanie: czy nasze życie musi być
takie, jakie obecnie jest, i czy nie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej ?

Odpowiedź brzmi – mogłoby, gdyż to czego obecnie doświadczamy, jako ludzka zbiorowość,
jest jedną z odmian niezliczonej liczby wariantów, na jaką "zdecydowała" się nasza
cywilizacja. PNM jest "z pierwszej ręki", bez pośrednictwa jakichkolwiek Istot, produktem
Wielkiego Stwórcy i zgodnie z wolną wolą, daną ludzkim zindywidualizowanym formom, nie
ogranicza ich możliwości dokonywania wyborów.

Aby zrozumieć, choćby w minimalnym zakresie, funkcjonowanie PNM, dobrze jest spojrzeć
na nasze życie z perspektywy "makro", czyli z perspektywy pozwalającej na szybki ogląd
rozwoju ludzkości w przeciągu upływu tysięcy ziemskich lat. Takie spojrzenie umożliwia
dostrzeżenie funkcjonowania zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu. Zbiorowy
umysł nie jest czymś wyodrębnionym i zlokalizowanym – zbiorowy umysł jest całością
powszechnych przekonań rodzaju ludzkiego, dotyczących sposobu życia na naszej planecie.
Jeśli patrzymy z perspektywy "makro", dostrzegamy jak życie pojedynczych osób szybko
przemija, jak one "odchodzą" i zastępowane są przez inne, młodsze osobniki. Łatwo można to
wyobrazić sobie w formie złożonego, wielokomórkowego organizmu, który, w sposób

6
zauważalny dla obserwatora z perspektywy "makro", w miejsce rozpadających się komórek
wprowadza nowe, stale odnawiając swoją funkcjonalną strukturę.

Gdy powstaje nowa "dziecięca" komórka, to, od sąsiadujących z nią "dorosłych" komórek,
otrzymuje wiedzę na temat funkcjonowania w ramach całego organizmu, gdy zaś z kolei
sama staje się "dojrzała", swoją wiedzę przekazuje kolejnym nowopowstałym "dziecięcym"
jednostkom – w ten sposób, chociaż jedne komórki rozpadają się, a inne powstają, wiedza o
akceptowalnym modelu komórkowego życia jest wszystkim komórkom "na bieżąco"
dostępna, zaś fala życia, jaką stanowi ten złożony, wielokomórkowy organizm, w opisany
wyżej sposób, podtrzymuje swoje istnienie, zachowując przez pokolenia obowiązujący,
powszechny wzorzec istnienia. Gdyby w jednej chwili posiadaną przez organizm wiedzę
zamienić na inną, to w tym samym momencie uległby zmianie powszechnie akceptowalny
model sposobu i stylu życia całego organizmu.

PNM zawiera w sobie niezliczone warianty wiedzy oraz modeli życia społeczności
zbiorowych – jednak wybór jednego z nich zawsze zależy od globalnych decyzji cywilizacji,
tworzących zgodnie z wolną wolą własną rzeczywistość.

Zbiorowy umysł może się zmieniać i oczywistym jest, że stale zmienia się – istotne jest tu
tempo zmian, dokonujących się w trakcie istnienia danej cywilizacji. Patrząc na historię
ludzkości łatwo zauważyć, iż przez setki lat przemiany te były stosunkowo niewielkie i
dopiero w ostatnich latach nabrały zauważalnego przyspieszenia – w nadchodzących latach
przemiany te będą jeszcze większe i coraz bardziej zauważalne w coraz to krótszych
przedziałach czasowych. Wiąże się to m.in. z ciągłym udoskonalaniem środków szybkiego
oraz masowego przekazu informacji. Jednym z takich informacyjnych narzędzi jest Internet,
umożliwiający uzyskiwanie w swojej sieci informacji, naruszających w wielu miejscach
świata stabilność struktury lokalnego zbiorowego umysłu poprzez propagowanie tam
jakościowo nowych treści. Dostęp do informacji za pośrednictwem sieci Internetu powoduje,
iż nowa jakościowo wiedza dociera do miejsc, do których wcześniej nie miała żadnego
dostępu. Powoduje to zmiany w świadomości grup odbiorców internetowych przekazów, a
przez to rekonstrukcji fragmentów zbiorowego umysłu, dotyczących właśnie tych grup – w
ten sposób stabilny przez setki lat zbiorowy umysł, w wyniku rozprzestrzeniania się nowej
wiedzy, kultury i obyczajowości, dzieli się na mniejsze fragmenty. W wyniku tarć,
powstałych z dokonanych podziałów, tworzą się i tworzyć się będą coraz to nowsze poglądy
na otaczające nas życie, a przez to zmianie coraz szybciej ulegał będzie powszechnie
obowiązujący model naszego życia. Dalszy rozwój Internetu oraz powstawanie innych, coraz
efektywniejszych środków szybkiego oraz masowego przekazu informacji przyspieszą te
przemiany, doprowadzając w efekcie do istotnych modyfikacji w zapisach ludzkiego DNA.
Wprowadzony w zbiorowy umysł chaos nowych idei co prawda podzieli go na nowe frakcje,
lecz w końcu prowadzić będzie do systematycznego porządkowania nowych rodzajów
spojrzeń na życie i do utworzenia nowej, stabilnej struktury zbiorowego umysłu – efektem
tego będzie powszechny przeskok świadomości ludzkiej na wyższy poziom zrozumienia
przejawiającej się rzeczywistości, a także na wyższy poziom samoświadomości człowieka.

Odpowiedzmy sobie teraz na pytanie, w jaki sposób PNM współpracuje z ludzkimi


przejawieniami Istot i jaki jest podział ról w tej współpracy. Bardzo zgrubnie można to
przedstawić w ten sposób, iż PNM, otaczając morzem swojej energii każdą, nawet
najdrobniejszą i najsubtelniejszą drobinę materii, "non–stop" pobiera informacje, dotyczące
stanów emocjonalnych, mentalnych, wewnętrznych wzorców, przekonań, wyobrażeń,
mechanizmów od wszystkich przejawionych form i na tej podstawie konstruuje następny stan

7
przejawienia każdej, nawet najmniejszej i najsubtelniejszej, drobiny materii w kontekście do
całości przejawionej rzeczywistości. Jeżeli PNM zarejestruje jakąkolwiek zmianę, to zmiana
ta, poprzez działanie PNM, przetworzy się na nowy stan przejawienia całego Wszechświata.

Inaczej mówiąc, cokolwiek się dzieje, każda myśl, każda emocja, jakikolwiek ruch powodują
reakcję PNM i w efekcie utworzenie nowego obrazu Wszechświata, będącego skutkiem
zaistniałej przyczyny. Każdy, choćby najmniejszy fragment materialnej rzeczywistości
pobudza do działania energię PNM, powodując w efekcie ruch całej struktury: stabilizując ją,
gdy pobudzenie jest stabilizujące lub zmieniając ją, gdy pobudzenie jest przemieniające.

Gdy spogląda się na całość tego procesu, wyraźnie widać jak jedno warunkuje drugie. W
procesie tym, zwanym Tworzeniem, materia Wszechświata pobudza energię PNM, energia
przekształca materię, przekształcona materia pobudza zaś energię, ..... (itd.) . Patrząc oczami
Stwórcy na całość widać, iż wszystko jest w jak największym porządku, że jedno zdarzenie
implikuje drugie, że jedna sytuacja determinuje wystąpienie kolejnej. Widać też, iż im
bardziej subtelna jest materia (o większej częstotliwości drgań), tym szybciej podlega
opisanym zmianom, z kolei im materia jest grubsza (o niższych wibracjach), tym proces ten
przebiega wolniej (z większą bezwładnością i inercją). Spoglądając z kolei oczami
współczesnego człowieka wydaje się , że otaczająca rzeczywistość ma w znaczącym stopniu
przypadkowy charakter i w efekcie życie bardziej nas doświadcza, niż my sami świadomie i
twórczo kreujemy je, tworząc i doświadczając efektów swojego tworzenia.

Aby bardziej temat ten sobie przybliżyć, skoncentrujmy się teraz na zapoznaniu się z
funkcjonowaniem narzędzia, za pomocą którego tworzymy oraz doświadczamy efektów
naszego tworzenia tu na Ziemi. Ponieważ na cały, rozgrywający się wokół proces spoglądać
będziemy "ludzkimi" oczami, to oczywistym jest, że formę ludzką przyjmiemy za główny i
obowiązujący w większości przypadków punkt odniesienia do analizy całego procesu. W
takiej sytuacji bardzo dobrze jest spojrzeć na człowieka, w psychologicznym aspekcie
przeprowadzanej analizy, jak na trójczłonowy byt, składający się z podświadomości,
świadomości i nadświadomości (rysunek nr.2). W modelu tym Nasze ciało potraktujemy jako
środek transportu naszego psychicznego aspektu, a także jako źródło pozyskiwania informacji
(za pomocą zmysłów) oraz przekształcania tych informacji (za pomocą układu nerwowego i
mózgu) do formy, umożliwiającej dalszą ich obróbkę w psychicznej już postaci. Jak więc
widać, mózg jako taki nie stanowi sobą naszego umysłu, lecz raczej potężne urządzenie
sterujące procesem biologicznego życia, a także przetwarzające pozyskiwane z zewnątrz
informacje do postaci nadającej się do dalszej ich obróbki przez właściwy już umysł. Aby
temat ten uporządkować załóżmy, iż umysł stanowi sobą całość naszej psychiki, w tym każdy
jej emocjonalny oraz mentalny element i aspekt. Tak rozumiany umysł nie ma jakiejś
szczególnej lokalizacji – w praktyce ma wiele warstw, z których najbliższe wypełniają oraz
otaczają ludzkie ciało, zaś dalsze rozciągają się daleko poza jego granice, łącząc się z innymi
umysłami, a także tworząc w ten sposób zbiorowy system tzw. nieświadomości zbiorowej.

8
Trudnodostępnych warstw nieświadomości zbiorowej nie należy mylić ze zbiorowym,
genetycznie uwarunkowanym umysłem, który, jak wcześniej wspomnieliśmy, głównie
stanowi sobą zbiór przekonań, dotyczących powszechnie akceptowalnych modeli i stylów
życia, i jego elementy zawierają się zarówno w nieświadomości zbiorowej, jak i w
dostępnych warstwach ludzkiej podświadomości.

Z kolei mówiąc o świadomości, należy ją odróżnić od świadomości Istoty, jaką jest się
naprawdę – poprzez analogię, świadomość ludzkiego nośnika (nośnika świadomości Istoty,
jaką jest się naprawdę) przyrównać można do analitycznego, z elementami syntezy,
komputerowego programu, który dla swoich celów wykorzystuje zapisane w pamięci dane i
podprogramy, i na ekranie monitora prezentuje przejściowe oraz ostateczne wyniki
przeprowadzanych analiz.

Kolejnym z aspektów naszego trójczłonowego bytu jest nadświadomość. Nadświadomość


stanowi, z punktu odniesienia formy ludzkiej, aspekt Istoty, jaką jest się naprawdę, dostępny
przejawieniu ludzkiemu. W skrajnych sytuacjach mamy do czynienia z jednej strony z
całkowitym brakiem dostępu do nadświadomości (jako Istota nie mamy wówczas żadnego
wpływu na swoje ludzkie przejawienie), zaś z drugiej strony z pełnym dostępem do
nadświadomości (jest to stan integracji Istoty z nośnikiem – w takiej sytuacji, jako Istota,
mamy całkowity wpływ na swoją ludzką formę).

Podświadoma część ludzkiego umysłu wyposażona jest w ogromną "moc obliczeniową" oraz
w nieograniczone zasoby pamięci – praktycznie wszystko, co pojawi się w zasięgu pięciu,
dobrze wykształconych zmysłów oraz rozwijającego się zmysłu intuicyjnego, jest zapisywane
w podświadomych zbiorach pamięci. Podświadomość nie ma jednak możliwości logicznego
rozumowania, a przez to tworzenia nowych pojęć i schematów – zdana jest więc zawsze na
znane sobie mechanizmy porządkowania, wartościowania i oceniania. W przypadku
pojawienia się jakościowo nowych sytuacji, podświadomy umysł zakwalifikuje je do jednej z
sobie znanych kategorii posiadanej klasyfikacji, chociaż sytuacja ta z klasyfikacją tą może
mieć niewiele wspólnego. Zanim jednak to uczyni, wyświetla na "ekranie" świadomego
oglądu problem, domagając się od świadomej części ludzkiego umysłu podjęcia decyzji –
jeśli nie otrzyma dyspozycji (człowiek nie uświadomi sobie specyfiki nowej sytuacji), to sama
rozstrzyga problem w podany wyżej sposób, a jeśli kompletnie nie wie, co zrobić z danym
tematem, to spycha go w peryferia swoich zapisów do zbioru niezidentyfikowanych
informacji.

9
Z kolei świadoma część ludzkiego umysłu dysponuje możliwością logicznego myślenia oraz
tworzenia nowych pojęć i schematów funkcjonowania, lecz jej "pamięć operacyjna" jest
bardzo mała (niewiele informacji można jednocześnie utrzymać w polu świadomego oglądu )
oraz niewielka jest jej moc obliczeniowa ( gdyby założyć, że podświadomość przetwarza
informacje z prędkością milionów bitów na sekundę, to świadomość w ciągu sekundy zdolna
jest do przetworzenia jedynie pojedynczych bitów informacji).

Świadomość człowieka utrzymuje ciągły kontakt z podświadomością – wręcz jest zarzucana


dużą ilością tematów do przetworzenia i oceny, lecz ze względu na niewielkie pole
operacyjne oraz małą prędkość przetwarzania informacji, otrzymywane dane odbiera często
jako informacyjny szum, co powoduje, że efektywność działania świadomości jest w praktyce
niewielka. Chcąc zatem w świadome pole analizy wprowadzić wiedzę, pochodzącą od
nadświadomości, człowiek musi doprowadzić do "użytku" kanał informacyjny, biegnący od
świadomości poprzez podświadomość do nadświadomości. Aby to było możliwe, musi zostać
wyciszony wewnętrzny chaos emocjonalno–myślowy, ze względu na niewielki "poziom
sygnału" przekazu, pochodzącego od nadświadomości – jedną z metod, służącą temu celowi,
jest wyciszenie się przy pomocy medytacyjnych technik.

Mając już omówiony psychologiczny aspekt funkcjonowania człowieka, przejdźmy teraz do


zapoznania się z mechanizmem tworzenia oraz doświadczania przejawiającej się wokół
rzeczywistości.

Schemat tworzenia oraz doświadczania efektów tego tworzenia przedstawiony został w


sposób poglądowy na rysunku nr.3. Został on skonstruowany, przyjmując jako układ
odniesienia punkt widzenia pojedynczego człowieka.

Jak wynika z rysunku, za pobieranie zewnętrznych danych z Przejawiającej się


Rzeczywistości odpowiada podświadoma część ludzkiego umysłu, a nie jego świadoma
forma. W pierwszej chwili może się to wydawać błędnym podejściem, ale gdy uzmysłowimy
sobie, że nasze ciało stanowi w istocie biologiczny mechanizm, służący do przemieszczania
się i komunikacji z otoczeniem, to zauważymy, że np. treść tego, na co patrzymy, wynika z
fizycznych własności naszych oczu (wpadające do oka światło, poprzez soczewkę oka,
modeluje obraz na siatkówce, ten przekazywany jest dalej do mózgu, tam interpretowany i
przedkładany świadomości jako obraz oglądanej rzeczywistości – gdy wzrok pogarsza się, to
obraz staje się mniej wyraźny, co nie oznacza, że przedmiot postrzegania stracił swoją
wyrazistość, lecz że gorzej funkcjonuje biologiczne narzędzie zwane okiem).

Tworzenie oraz doświadczanie rzeczy-


wistości

10
Każdy sygnał odbierany za pomocą zmysłów, przetwarzany jest przez podświadomość i
następnie udostępniany świadomości w odpowiednio przygotowanej informacyjnej formie.
Inną sprawą jest to, że świadomość nie zawsze z tych informacji korzysta, lokując w tym
czasie swoją uwagę we wcześniej istniejących już, wewnętrznych zapisach. Często mówimy,
iż podświadomie wykonujemy wiele czynności – nawet prowadzenie samochodu oparte jest o
tego typu mechanizmy. Zdarza się, że kierowca, jadąc prawidłowo i bezpiecznie, w pewnym
momencie nie jest w stanie określić, w jakim punkcie drogi się znajduje – jego zmysły
odbierają obrazy z drogi, podświadomość steruje procesem kierowania pojazdem, zaś
świadomość "buja w obłokach", jest w jakimś temacie, związanym z wewnętrznym zapisem
jego obrazu.

Jak już wcześniej zauważyliśmy, ludzka świadomość stanowi sobą wolno działający
"program obróbczy", mający zdolność logicznego myślenia oraz wydawania ocen i osądów, a
także mający do dyspozycji stosunkowo niewielką "operacyjną pamięć". Podświadomość z
kolei stanowi za to komplet mechanizmów, odziedziczonych na drodze genetycznej oraz
indywidualnie wbudowanych, a dotyczących umiejętności funkcjonowania w ziemskich
realiach. Do mechanizmów tych należy również "biologiczne oprogramowanie"
podtrzymywania przy życiu całego ciała, włącznie z samonaprawialnymi i
samoregulacyjnymi trybami awaryjnymi pracy. Podświadomość również zawiera w sobie
posiadany przez człowieka model życia, włącznie z całym systemem automatycznych i
ugruntowanych ocen, których zasadność, prawdziwość czy adekwatność nigdy przez
podświadomość nie jest podważana.

Po tych wyjaśnieniach, wróćmy do naszego blokowego schematu tworzenia oraz


doświadczania rzeczywistości i wspólnie prześledźmy cały ten fascynujący proces.

Za pomocą dobrze uformowanych pięciu zmysłów podświadomość zaopatruje się w


zewnętrzne dane (z Przejawiającej się Rzeczywistości, do której zaliczyć można również
ludzkie ciało), następnie przetwarza je w swoich wewnętrznych, obróbczych programach, w
razie wątpliwości zwraca się do świadomości o ocenę zaistniałej sytuacji i w efekcie finalnym
wytwarza nowy, wewnętrzny stan, który albo umacnia zapisy stanu dotychczasowego, albo
zapisy te nieznacznie modyfikuje, albo (w stosunkowo rzadkich przypadkach) zmienia je w
istotny sposób, otrzymując zupełnie nową, wewnętrznie zapisaną jakość. Informacja o stanie
wewnętrznych zapisów "non–stop" pobierana jest przez PNM, które to na tej podstawie
kształtuje Przejawiającą się Rzeczywistość w pojawiającej się kolejnej ramie czasowej
tworzonej rzeczywistości. Podświadomość analizuje te, pojawiające się wokół człowieka,
nowe informacje, przetwarzając je na nowy stan wewnętrznych zapisów, zaś te poprzez PNM
po raz kolejny formują nowy obraz Przejawiającej się Rzeczywistości w wyłaniającej się
właśnie nowej ramie czasowej.

I w taki to właśnie sposób człowiek tworzy rzeczywistość, podświadomie generując sygnały


sterujące dla PNM oraz doświadcza tego tworzenia, odbierając efekt działania PNM w
Przejawiającej się Rzeczywistości.

Przedstawiony wyżej model jest modelem uproszczonym – faktycznie PNM konstruuje


Przejawiającą się Rzeczywistość na podstawie impulsów sterujących, pochodzących od
wszystkich istot biorących udział w procesie tworzenia (Przejawiająca się Rzeczywistość jest
dynamiczną wypadkową wszystkich oddziaływań na PNM) – jest on jednak bardzo przydatny
w zrozumieniu przebiegu procesu tworzenia i doświadczania efektów tego tworzenia.

11
Nadświadoma część umysłu podczas tego procesu pobiera informacje, dotyczące
zachodzących zmian oraz tworzy kanał informacyjny, poprzez który możliwa jest transmisja
wiedzy od nadświadomości do podświadomości.

Jednak podświadomość przeważnie nie posiada żadnych mechanizmów, pozwalających na


odbiór tych informacji – dopiero świadomość, w wyniku pracy nad własnym rozwojem, jest
w stanie wbudować w podświadomość nowe "programy", pozwalające na odbieranie oraz
przetwarzanie wiedzy, pochodzącej od nadświadomego umysłu.

Oczywiście, wymaga to znacznej przebudowy podświadomych treści i często wiąże się z


długotrwałą pracą nad własną duchowością. Drogi wiodące do tego celu są przeróżne (religie,
systemy jogi itp.) – największy jednak efekt przynosi zrozumienie mechanizmów i praw,
rządzących tym rozwojowym procesem.

Jak wynika ze schematu, nadświadomość posiada swoje "wejście" w PNM i, jeżeli jest
uaktywniona poprzez podświadomościowe sygnały, może poprzez PNM tworzyć tzw. cuda w
Przejawiającej się Rzeczywistości. Istnieją techniki, jak np. system Huny, pozwalające na
akcyjne, w konkretnym celu uaktywnianie nadświadomości za pomocą specjalnych rytuałów,
połączonych z wcześniej utworzonymi podświadomościowymi zapisami, dotyczącymi tych
technik. Również i w tych przypadkach znajomość praw, rządzących całym procesem,
powiększa efektywność podjętych działań.

Dokonanie przez świadomość przebudowy podświadomych zapisów na podstawie wiedzy


otrzymanej z nadświadomości powoduje pozyskiwanie coraz większej ilości informacji z
nadświadomego umysłu i w efekcie finalnym prowadzi do pełnej integracji trzech członów
ludzkiego umysłu, co w praktyce oznacza uzyskanie w ciele tożsamości Istoty, jaką jest się
naprawdę. I właśnie dojście do takiego stanu samoświadomości jest celem, do którego
zmierzamy, wielokrotnie funkcjonując tu na Ziemi. Zanim jednak osiągniemy metę naszej
ziemskiej przygody, czeka nas wiele przygód i atrakcji związanych z przebywaniem w
ludzkim ciele, pozwalającym na w pełni zindywidualizowany odbiór otaczającej nas
rzeczywistości.

Podany wyżej schemat ma jedynie poglądowy charakter i służy zrozumieniu zarysu


mechanizmu tworzenia i doświadczania rzeczywistości w oparciu o dwuwymiarowy,
prezentujący powyższy proces model – faktycznie nic nie jest wyodrębnione i stanowi Jedną
Integralną Całość, zaś podziały na fragmenty wynikają ze zdolności Części do postrzegania
Przejawiającej się Rzeczywistości zgodnie z przyjętym do obserwacji punktem odniesienia.

Spójrzmy ponownie na blokowy schemat tworzenia i doświadczania rzeczywistości, i


zobaczmy, czego z niego jeszcze możemy się dowiedzieć. Nie wnikając w złożoność całego
procesu, a opierając się jedynie na przedstawionym rysunku, Przejawiającą się Rzeczywistość
porównać można do holograficznego obrazu, powstałego z zawartych w Polu
Nieskończonych Możliwości hologramów, uaktywnionych "światłem" z podświadomości.
Każdy z zewnętrznych bodźców, pochodzących z Przejawiającej się Rzeczywistości ma
swoje źródło właśnie w podświadomości, zaś PNM źródło to transmituje poprzez matrycę
tworzenia na wspomniane wyżej bodźce. To sprzężenie zwrotne unaocznia, iż każda nasz
myśl, każda emocja, każdy pogląd, każde przekonanie itp. znajdą, wcześniej czy później,
swój finał w konkretnych realiach Przejawiającej się Rzeczywistości. Jednak inercja procesu
tworzenia powoduje, iż przeważnie nie dostrzegamy związku pomiędzy przyczyną i
skutkiem. Jeśli jednak głębiej zastanowimy się nad tym tematem, to dostrzeżemy czytelne

12
związki, łączące wcześniejszą przyczynę z późniejszym skutkiem, chyba że relacje te dotyczą
więcej niż jednego wcielenia – wówczas tego typu analiza nie jest już taka prosta.

Zaprezentowany wyżej proces tworzenia rzeczywistości i doświadczania efektów tego


tworzenia przez człowieka, ukazuje ogromną różnorodność możliwości rozwoju cywilizacji,
jaką ma do dyspozycji współczesna ludzkość. Jednak, ze względu na niski jeszcze poziom
samoświadomości dzisiejszego człowieka, a także braku identyfikacji obecnego stanu
rozwoju naszej cywilizacji, a przez to niemożność określenia alternatywnych dróg globalnego
rozwoju, człowiek (w zdecydowanej większości) w sposób automatyczny porusza się po
ścieżce samoczynnej przemiany, zdobywając wiedzę na temat otaczającej go rzeczywistości i
własnej w niej roli poprzez, często bolesne, przeżycia i doświadczenia. I dlatego też nasz
świat jest taki, jaki jest, gdyż tworzymy go po omacku, obijając się o kolejne efekty naszej
twórczości. I choć jako pojedyncze osoby, mamy niewielkie możliwości na szybką przemianę
panujących na naszej planecie cywilizacyjnych realiów, to jednak mamy istotny wpływ na
własne życie, a w szczególności na indywidualny odbiór otaczającej nas rzeczywistości.

Tajemnice istnienia, cz. 3

Przebłyski boskości, czyli Istota, jaką jesteśmy naprawdę

Odpowiadając sobie na pytanie „kim jestem?”, koncentrujemy się przeważnie na temacie


pracy, a dokładniej na funkcji, którą w ramach tej pracy pełnimy. Takie podejście nie
identyfikuje jednak naszej prawdziwej tożsamości, lecz ogranicza się jedynie do opisu roli,
jaka w naszej społeczności lokalnej w danym momencie przypadła nam w udziale.

Na dodatek wszystkie role, z którymi identyfikujemy własną osobę, nie są stałe i podlegają
ciągłym zmianom: zmienia się nasza praca, rodzinny status, finansowa zasobność, coś
zyskujemy, coś tracimy – krótko mówiąc "wszystko płynie". Również i my sami zmieniamy
się. Z dziecka stopniowo przeistaczamy się w dorosłe osoby i coraz wyraźniej uświadamiamy
sobie nieuchronność konieczności odejścia z tego świata. I wtedy bardzo często pojawiają się
pytania: "co będzie potem?", a także "co było wcześniej?". Gdy pojawiają się tego typu
pytania, często popadamy w przygnębienie, nie mogąc uzyskać na nie satysfakcjonującej nas
odpowiedzi. Przeważnie w naszych poszukiwaniach oczekujemy, że ktoś kiedyś oświeci nas i
wtedy wszystko stanie się jasne. I z takim też nastawieniem przechodzimy przez życie,
zmieniając co jakiś czas otaczające nas iluzje i przeważnie nie osiągając założonego przez nas
celu naszych poszukiwań.

Dlaczego tak się dzieje, gdzie popełniamy błąd w naszym podejście do rozwikłania tajemnicy
życia? Taki stan rzeczy bierze się stąd, że pożądanej wiedzy szukamy na zewnątrz nas
samych, zamiast sięgnąć po nią do zasobów informacyjnych Istoty, jaką jesteśmy naprawdę.

Aby temat ten bardziej sobie przybliżyć, przeanalizujmy Schemat Istnienia, symbolicznie
przedstawiony na rysunku nr 4.

13
Schemat Istnienia

Jak wynika ze schematu, Absolut – nieograniczony, nieprzejawiony i wieczny bezosobowy


Bóg – z Siebie wydziela Część w postaci Wielkiego Stwórcy, który tym samym reprezentuje
Go, stając się w efekcie Bogiem osobowym. Wielki Stwórca kreuje Pole Nieskończonych
Możliwości (omówione w części drugiej cyklu "Tajemnice Istnienia") i zapoczątkowuje
proces przejawiania się rzeczywistości, wykorzystując do tego Pierwszych Konstruktorów,
którzy, jako Istoty, pełnię wiedzy dotyczącej rozwoju świadomych siebie form zdobyli w
poprzednim etapie Wielkiego Eksperymentu i w swojej istocie stanowią świetlistą, w pełni
świadomą emanację swojego Stwórcy.

I to właśnie Konstruktorzy tworzą rozwijający się Wszechświat, opierając budowę


materialnych nośników świadomości o struktury DNA, umożliwiające wkodowywanie stanu
początkowego zainicjowanego procesu rozwoju tych form, a także pozwalające na
dziedziczne przekazywanie ewolucyjnych zdobyczy rozwijających się fal życia, w tym fali
życia zwanej ludzkością, oraz wbudowywanie indywidualnych predyspozycji, uaktywnianych
podczas doświadczania konkretnej przejawiającej się czasoprzestrzennej rzeczywistości.
Budowane przez Konstruktorów formy wykorzystywane są przez inne Istoty (będące
"późniejszymi", w stosunku do Konstruktorów, emanacjami Wielkiego Stwórcy), które
ożywiają je, energetycznie zasilają i za ich pośrednictwem doświadczalnie oraz wybitnie w
zindywidualizowany sposób badają Dzieło Tworzenia, coraz bardziej rozwijając własne
możliwości twórcze oraz podnosząc poziom samoświadomości wykorzystywanych nośników
świadomości, funkcjonujących w czasoprzestrzennych rzeczywistościach. Jak wynika ze
schematu, jedna Istota może równolegle wykorzystywać wiele nośników świadomości,
ulokowanych w różnych czasoprzestrzennych punktach Wszechświata. Z utworzonymi przez
siebie, opartymi o schematy DNA, nośnikami świadomości Pierwsi Konstruktorzy mają
kontakt poprzez Pośredników, Istnień stworzonych i nie podlegających reinkarnacyjnym
procesom, do których zaliczają się m.in. tzw. hierarchie anielskie, współpracujące na
subtelnych poziomach z formami czasoprzestrzennego przejawienia w ramach istniejących
systemów energetycznych oraz systemów wierzeń.

Dla pełniejszego zaprezentowania omawianego tematu załóżmy, iż jako Istota funkcjonujemy


m.in. w czasoprzestrzeni 1, stanowiącej sobą naszą obecną ziemską rzeczywistość (rysunek nr
4). Wykorzystywany do tego celu nośnik świadomości, umożliwiający kontakt z
czasoprzestrzenną rzeczywistością, reprezentuje sobą fizyczne ciało oraz emocjonalny i
intelektualny umysł, zaś sama czasoprzestrzeń określa sobą warunki i realia w jakich przyszło
nam żyć. To, co postrzegamy w naszej czasoprzestrzeni uważamy za jedyne możliwe do
zaistnienia realia i na podstawie codziennych doświadczeń wyciągamy wnioski, generalnie
potwierdzające nasze spostrzeżenia. Funkcjonując w trójwymiarowej rzeczywistości,

14
przeważnie całkowicie zdajemy się na informacje płynące z otaczającego nas środowiska,
często nie zdając sobie sprawy, że w intuicyjnie odbieranych przez nas wyższych wymiarach
naszego istnienia możemy liczyć na pomoc naszych przewodników duchowych, w tym
również aniołów. Tego typu model postrzegania rzeczywistości, a więc i samego siebie,
utrwalony jest w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle i od pierwszych chwil
naszego ziemskiego istnienia kształtuje poziom i jakość naszej samoświadomości. Również w
podobny sposób ukierunkowane jest poszukiwanie naszej duchowości – wierzenia, religie,
systemy filozoficzne funkcjonują w przejawiającej się rzeczywistości i dostarczają nam
danych, dotyczących naszego pochodzenia i ostatecznego przeznaczenia. Takie spojrzenie na
"wieczność" powoduje, iż Boga poszukujemy za pośrednictwem religii, systemów wiary,
ziemskich i pozaziemskich autorytetów duchowych (np. aniołów i tzw. świętych). W ten
sposób kierujemy swój duchowy rozwój na powolną ewolucyjną ścieżkę doskonalenia,
widząc przed sobą wielostopniową i hierarchiczną, ginącą we mgle jasności drabinę
niekończącego się rozwoju. Ten sposób widzenia swojego miejsca w Całości Istnienia
powoduje ciągłe porównywanie swojej obecnej pozycji z tą bardziej pożądaną i w efekcie
ukierunkowuje nasze działania na następne do wypełnienia zadania, wiążące się ze
zdobyciem kolejnego ewolucyjnego szczebla i tym samym przesunięcia się wyżej w
hierarchii doskonalących się czasoprzestrzennych istnień. Tak funkcjonuje ewolucja, która w
zasadniczy sposób związana jest z ocenianiem, osądzaniem, porównywaniem i wyznaczaniem
następnego do osiągnięcia celu. Spójrzmy jeszcze raz na rysunek i dostrzeżmy na nim opisany
wyżej proces – skojarzmy czasoprzestrzeń ze środowiskiem naszego życia, a w tym ze
zbiorem możliwych do uzyskania informacji, Pośredników z ewolucyjnymi szczeblami
duchowej hierarchii, możliwymi do osiągnięcia przez człowieka w bliżej nieokreślonym
czasie, Pierwszych Konstruktorów z osobowymi przejawieniami samego Boga,
reprezentującymi sobą duchowy poziom w praktyce dla człowieka niedostępny, zaś
Wielkiego Stwórcę z czymś, co wykracza daleko poza naszą wyobraźnię.

Utożsamianie się z ciałem i umysłem oraz zapatrzenie się na hierarchiczną drabinę rozwoju
powoduje, iż czujemy się mali, pełni lęku i czujemy respekt przed stojącymi "wyżej"
istnieniami.

Zauważmy teraz, iż w naszych dociekaniach na temat rozwoju współczesnego człowieka


pominęliśmy to, co jest najważniejsze, a więc Istotę, jaką jesteśmy naprawdę. Spójrzmy na
schemat i dostrzeżmy, iż pomiędzy Wielkim Stwórcą, a ludzkim nośnikiem świadomości
Istoty jest tylko Istota – spostrzeżenie to w efekcie ukazuje krótką ścieżkę, wiodącą człowieka
do jego boskości z pominięciem hierarchicznych poziomów ewolucyjnego rozwoju, a więc
bez konieczności bardzo długiego, mozolnego i w wielkim trudzie pokonywania kolejnych
stopni rozwoju samoświadomości.

Wejście na tę krótką ścieżkę charakteryzuje się tym, iż coraz mniej korzystamy z informacji
pochodzących z przejawiającej się wokół rzeczywistości oraz od hierarchicznych
przewodników duchowych, zaś coraz częściej sięgamy po wiedzę zawartą w Istocie, jaką
sami jesteśmy naprawdę. Patrząc na rysunek, bardzo łatwo można zauważyć, jak w tym
nowym jakościowo procesie sprzyjające jest praktykowanie medytacji, wyciszającej napływ
informacji z zewnątrz, a przez to umożliwiającej bardziej efektywny odbiór informacji z
wewnątrz, czyli od Istoty, jaką jesteśmy naprawdę. Jednak w temacie tym o wiele
skuteczniejsze od medytacji jest podjęcie próby identyfikowania się z Istotą i funkcjonowania
w ziemskiej rzeczywistości z punktu widzenia i odniesienia Istoty – w ten sposób stopniowo
doprowadzamy do integracji ludzkiego nośnika świadomości Istoty z nią samą, co w efekcie
pozwala ludzkiej formie odczuć własną boskość ( bycie Istotą ), zaś Istocie daje możliwość

15
przejawić się w całej pełni w trójwymiarowej rzeczywistości. Ostatecznym, w tej fazie
Wielkiego Eksperymentu, przeznaczeniem Istoty jest w pełni uświadomione zintegrowanie
wszystkich swoich równoległych nośników świadomości w poszczególnych
czasoprzestrzennych rzeczywistościach i stanie się przez to Zintegrowaną Całością, w której
poszczególne nośniki uzyskują tożsamość Istoty, zaś Istota uzyskuje tożsamość Wielkiego
Stwórcy – dzięki temu w tak zrealizowanym człowieku manifestuje się w trójwymiarowej
rzeczywistości Wielki Stwórca, a więc osobowy Bóg. Mieliśmy już na Ziemi przypadki tego
typu manifestacji.

Również w każdym z nas czeka na rozbudzenie uśpiony pierwiastek naszej boskości –


nadejdzie czas, iż zostanie on rozbudzony i każdy, wcześniej czy później, odczuje swoją
Wielkość i Nieśmiertelność, odkrywając w sobie samym część osobowego Boga, którym w
istocie jesteśmy, choć jeszcze w bardzo niewielkim stopniu zdajemy sobie z tego sprawę.

W tym miejscu warto zadać sobie pytanie, co stanie się, gdy w końcu osiągniemy poziom
Zintegrowanej Całości. Otóż, wtedy nasza rola doświadczającej Istoty skończy się i
dostaniemy we władanie "młode" Wszechświaty, w których, jako Pierwsi Konstruktorzy,
budować będziemy nowe pola dla rozprzestrzeniającego się Życia, stając się dla
rozwijających się tam form przejawienia świadomości Istot bogami z niewyobrażalnymi
mocami i możliwościami, co zresztą odpowiadać będzie naszym przyszłym uwarunkowaniom
kontynuatorów Wielkiego Eksperymentu na nowych polach ekspresji naszego Stwórcy.

Tajemnice istnienia, cz. 4

Makrokosmos i Mikrokosmos, czyli „jak na górze, tak na dole”

Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że żyjemy w bardzo trudnym, a jednocześnie


niezwykle ważnym dla rozwoju całej ludzkości okresie. Ogromny postęp techniczny,
pojawiające się coraz to nowsze technologie i jednocześnie coraz więcej biedy, chorób,
agresji, przemocy, stresu, wewnętrznego bólu - to wszystko każe zastanowić się nam nad
wagą czasów, w jakich przyszło nam żyć.

Rozejrzyjmy się wokół siebie i zauważmy: znajdujemy się teraz na twardym i nieruchomym,
według nas, ziemskim gruncie, a przecież wiemy, że nasza planeta obraca się z dużą
prędkością wokół własnej osi, obraca się również wokół Słońca, cały Układ Słoneczny obraca
się z kolei wokół sobie właściwego Centrum nawet Galaktyka wiruje wokół
charakterystycznego dla niej punktu odniesienia, znajdującego się gdzieś tam we
Wszechświecie, itd. Jaki to ma związek z jakością naszego życia? jak się okazuje, ogromny.
Obrót Ziemi wokół własnej osi daje efekt dnia i nocy, wyznaczając tym samym pory naszej
aktywności. Obrót Ziemi wokół Słońca zmienia pory roku, dyktując całej naturze fazy
wzrostu, stabilizacji i zamierania, do których człowiek, jako integralna część natury, musi się
dostosować. Opisane zmiany są zauważalne w trakcie trwania naszego życia, a więc nie są
kwestionowane i przez to uznawane za oczywiste.

Jeszcze raz zauważmy, iż według informacji, pochodzącej od naszych zmysłów, stoimy na


stabilnym ziemskim gruncie, a przecież dzięki naukowej wiedzy wiemy, iż nasza planeta,
niczym statek kosmiczny, przemieszcza się z ogromną prędkością, pokonując w każdej

16
sekundzie olbrzymie przestrzenie Wszechświata. Czy ten niepodważalny fakt ma wpływ na
nasze istnienie ? Na pewno tak, choć jest, ze względu na krótki czas trwania pojedynczego
ludzkiego życia, przeważnie niezauważalny. Natomiast jego wpływ wyraźnie dostrzec można
w fazach rozwoju, stabilizacji i upadku wielkich cywilizacji, a także na progu istotnych
jakościowo przemian w realiach otaczającego naszą planetę Wszechświata. Unikatowe w
naszym obecnym istnieniu jest to, że w czasach nam współczesnych właśnie z tego typu
przemianami mamy do czynienia.

Człowiek, podobnie jak Wszechświat ma budowę wielowarstwową i wielopoziomową,


organizując sobą Mikrokosmos, tak samo jak Wszechświat organizuje sobą Makrokosmos.

Podczas naszego wielowarstwowego istnienia stale pobieramy z otaczającego nas


Wszechświata energię, którą przetwarzamy, nadając jej, poprzez nasze myśli i emocje,
znaczenie i w ten sposób tworząc i doświadczając tworzonej przez nas samych
rzeczywistości.

Obecnie nasz kosmiczny statek, Ziemia, wszedł w rejony Wszechświata, których energia
zasilająca nasze warstwy i poziomy, w miarę zbliżania się do energetycznego centrum tej
części Kosmosu, ma coraz wyższe wibracje. Taka sytuacja powoduje, iż nieodpowiadające
tym nowym wysokim wibracjom energie naszych warstw wyciągane są przez podświadomość
w pole naszej świadomości z żądaniem ich przetworzenia i integracji, co bezpośrednio wiąże
się z nasileniem na świecie negatywnych zjawisk, związanych z próbami uporania się z
wibracjami nie przystającymi do nowych energetycznie warunków.

Tak, jak musimy dostosowywać się do zmieniających się pór roku, będących efektem obiegu
Ziemi wokół Słońca, tak też musimy dostosowywać warstwy i poziomy naszego ludzkiego
przejawienia do coraz wyżej wibrującej energii, do której docieramy w wyniku
przemieszczania się Ziemi w coraz wyżej wibrujące rejony Kosmosu.

Poszukując sensu istnienia, własnego pochodzenia i przeznaczenia, bardzo ważne jest


uświadomienie sobie, że życie jest procesem zmiennym, procesem tworzenia i doświadczania
efektów tego tworzenia, a przez to nie może być w pełni zdefiniowane, opisane i
sklasyfikowane. Życie podlega ciągłej przemianie, dokonywanej zgodnie z uświadomioną lub
nieuświadomioną wolą swoich twórców.

Można i trzeba zadać sobie pytanie: co to znaczy, że życie jest procesem tworzenia i
doświadczania efektów tego tworzenia ? Wielki Stwórca, przy pomocy własnej wyobraźni i
wewnętrznej mocy, stworzył dynamiczny, mający nieskończoną ilość wariantów mechanizm
generowania przejawionej rzeczywistości w postaci matrycy tworzenia (Pola Nieskończonych
Możliwości, omówionego w części drugiej cyklu "Tajemnice Istnienia"). Pole to reaguje i
odpowiada efektem tworzenia na sygnały pochodzące od nośników świadomości, mających
emocjonalny oraz psychiczny charakter. Przejawienia ludzkie i ogólnie mówiąc wszystkie
formy humanoidalne mają pod tym względem szczególne własności i umiejętności
oddziaływania na PNM, a przez to tworzenia i w efekcie doświadczania wytworzonej przez
siebie rzeczywistości.

Człowiek uczestniczy w procesie tworzenia i kreuje rzeczywistość przy pomocy wyobraźni,


emocji, myśli oraz kompleksu nieuświadomionych, wewnętrznych psychicznych zapisów i
wzorców. PNM reaguje na każdy sygnał oraz wewnętrzny stan, pochodzący z ludzkiego
przejawienia i zgodnie z otrzymanymi "dyspozycjami" konstruuje rzeczywistość.

17
Duża inercja, charakterystyczna dla trójwymiarowej rzeczywistości, powoduje, iż efekt
tworzenia przejawia się na skali liniowego czasu w dosyć odległym miejscu w stosunku do
wystąpienia przyczyny jego utworzenia znacznie utrudnia to czytelne powiązanie
konkretnego skutku z konkretną przyczyną. W rzeczywistościach bardziej subtelnych, niż
nasza, efekt tworzenia przeważnie jest dużo szybszy i nie ma tam większych trudności w
jednoznacznym powiązaniu ze sobą przyczyny i skutku.

Aby lepiej poznać i zrozumieć warunki, zależności oraz mechanizmy tworzenia


rzeczywistości za pośrednictwem przejawienia w formie człowieka, dobrze jest spojrzeć na
ludzkość w kontekście życia na całej planecie, zaś do tego bardzo przydatne jest zrozumienie
pojęcia czasoprzestrzeni (pojęcie czasoprzestrzeni wprowadził Albert Einstein w swojej
ogólnej teorii względności, która faktycznie stanowi teorię grawitacji my grawitacją
zajmować się nie będziemy, nasze spojrzenie na czasoprzestrzeń znacznie będzie odbiegać od
opisów Einsteina i przede wszystkim dotyczyć wielowarstwowej i wielopoziomowej budowy
wszechświata, pozwalającej mieszkańcom poszczególnych warstw i poziomów świadomie
tworzyć oraz doświadczać efektów swojego tworzenia).

Funkcjonowanie w czasoprzestrzennych światach zaprojektowane zostało przez Wielkiego


Stwórcę w niezwykle precyzyjny sposób, pozwalający na maksymalizację wykorzystania
wytworzonych zasobów materii w ramach rozgrywającego się procesu tworzenia oraz
doświadczania tworzonej wielowymiarowej rzeczywistości.

Spójrzmy wokół siebie. Widzimy znajdujące się w zasięgu naszego wzroku przedmioty,
możemy je opisać, dotknąć i stwierdzić, czy są twarde, czy też miękkie. Przyjrzyjmy się
swojej dłoni ona również ma trwałą i stabilną konstrukcję. To, co jesteśmy w stanie opisać i
uznać za otaczającą nas rzeczywistość, wynika z własności aparatu postrzegania, jaki mamy
do dyspozycji w czasoprzestrzeni, w której doświadczamy.

Aby zrozumieć i lepiej uświadomić sobie ograniczenia, jakim podlega nasze postrzeganie,
przeprowadźmy następujący mentalny eksperyment. Wyobraźmy sobie wiszące przed nami
wahadełko widzimy nitkę i obciążający ją ciężarek. Cały układ, przyjmując punkt
odniesienia analizy związany z nami, jest nieruchomy. Niech teraz wahadełko zacznie się
wolno obracać dalej widzimy nitkę i ciężarek, ale układ już nie jest statyczny, jest w ruchu.
Z kolei teraz niech wahadełko zacznie obracać się z ogromną prędkością. Gdybyśmy nie
wiedzieli, że mamy do czynienia z obracającym się wahadłem, to opisując oglądany
przedmiot stwierdzilibyśmy, że mamy przed sobą nieruchome, wypełnione jednolitą, twardą
substancją koło. W wyniku ruchów wahadła z bardzo dużą prędkością obrotową nastąpiła
zmiana w postrzeganiu przez nas otaczającej nas rzeczywistości: nitkę i ciężarek znajdujące
się w ruchu obrotowym zastąpiło statyczne, twarde, jednolite koło.

Prezentowany przykład poglądowo wyjaśnia, iż obraz "rzeczywistości", jaką obserwujemy,


zależy zarówno od możliwości naszego aparatu postrzegania, jak i od dynamicznych
własności postrzeganych obiektów.

Spójrzmy na własne ciało i przeprowadźmy kolejny, mentalny eksperyment. Wyobraźmy


sobie, że mentalnie wsiadamy do maleńkiego pojazdu kosmicznego, który na dodatek ciągle
zmniejsza się, a my postrzegamy, wraz z tym zmniejszaniem, coraz drobniejsze elementy.
Pojazd jest już mniejszy od źrenicy oka i wlatuje do środka naszego ciała, dalej stale
zmniejszając swoje rozmiary. Widzimy organy, tkanki, poszczególne komórki i w końcu
schodzimy do poziomu cząstek elementarnych. To, co teraz oglądamy jest nieczytelne

18
jesteśmy w przestrzeni subatomowej i ze względu na ogromne szybkości cząstek
elementarnych postrzegamy je tak, jak postrzegaliśmy szybko obracające się wahadło jako
jednolite nieruchome koło. Aby usunąć mankament związany z dokonywaną obserwacją,
zaczynamy coraz "szybciej" postrzegać, nasze mentalne oczy ulokowane w subatomowej
przestrzeni rejestrują coraz szybsze sekwencje, zmieniającej się wokół rzeczywistości, aż w
końcu zauważamy, iż elektrony zaczynają zwalniać i w efekcie zachowują się (poprzez
analogię) jak planety obiegające Słońce. Na tego typu "planetach" również może toczyć się
życie.

Analizując ten przykład, łatwiej jest zrozumieć znany fizykom fakt, że przestrzeni nie da się
rozpatrywać bez uwzględnienia czynnika czasu, że pojęcia czasu nie można zrozumieć bez
przestrzeni, że czas i przestrzeń integralnie są ze sobą związane, tworząc razem
czasoprzestrzeń. W rzeczywistości "obserwowalny" czas nie jest czymś obiektywnym, lecz
jest subiektywnie zdeterminowany przez "obserwowalne" zmiany przestrzeni, dając tym
samym możliwość wielopoziomowego i wielowarstwowego wykorzystania energii i materii
Wszechświata.

Ani więc czas, ani przestrzeń nie są czymś niezależnym i bezwzględnie stałym z punktu
odniesienia czasoprzestrzeni, w której jako ludzie tworzymy i postrzegamy tworzoną przez
nas rzeczywistość (ziemskie realia), czas w subatomowej czasoprzestrzeni typu "mikro"
(gdzie elektron porównywany jest przez analogię z planetą) płynie "niesłychanie" szybko
(ziemska godzina to subatomowe tysiące lat), zaś przyjmując subatomowy punkt odniesienia
czas na planecie Ziemia upływa "niesłychanie" wolno.

Wróćmy teraz do codziennej, typowej dla człowieka perspektywy postrzegania i


rozpocznijmy następny mentalny eksperyment. Wyobraźmy sobie, że nasz mentalny pojazd
"rośnie", zaś my zaczynamy dostrzegać w zasięgu naszego mentalnego wzroku coraz więcej
przejawionej rzeczywistości. Widzimy całą miejscowość, w której mieszkamy, cały kraj,
ogarniamy wzrokiem całą planetę, układ słoneczny, galaktykę, zespoły galaktyk i zaczynamy
orientować się, że coś jest nie tak. Mając już doświadczenie z poprzedniego eksperymentu,
zaczynamy teraz systematycznie spowalniać swoje postrzeganie (aby jak w przedstawionym
wcześniej przykładzie uzyskać z obracającego się wahadła efekt statycznego koła). W
wyniku zmiany naszego postrzegania układy słoneczne, planety nabierają coraz większej
prędkości, aż w końcu pojawia się obraz czytelnie przejawiającej się rzeczywistości
weszliśmy właśnie w czasoprzestrzeń typu "makro", w której również przebiega
obserwowalny proces przemian, zwany życiem. W czasoprzestrzeni tej nasza Ziemia
postrzegana jest, przez analogię, jak pojedynczy elektron. Biorąc czasoprzestrzeń typu
"makro" jako punkt odniesienia, czas na Ziemi płynie "niesłychanie" szybko, zaś przyjmując
ziemską perspektywę, czas w czasoprzestrzeni typu "makro" upływa "niesłychanie" wolno.
Inaczej mówiąc, patrząc oczami ziemskiego człowieka, wydarzenia na planecie typu "mikro"
przebiegają w bardzo przyspieszonym tempie, zaś na planecie typu "makro" w tempie bardzo
zwolnionym.

A zatem życie, ze względu na różnice w szybkości dokonujących się w poszczególnych


czasoprzestrzeniach obserwowalnych zamian, może toczyć się w hierarchicznie
zawierających się czasoprzestrzennych strukturach, tworząc tym samym różne poziomy
istnienia. Forma ludzka, począwszy od cząstek elementarnych, poprzez komórki, tkanki,
organy i cały organizm składa się z hierarchicznie uzależnionych od siebie poziomów.
Analogiczną strukturę ma cały Wszechświat, a zatem zgodnie ze słowami Hermesa
Trismegistosa: "jak na górze, tak na dole".

19
Jak dobrze wiemy, jądro i elektrony atomów naszego ciała tak się "odległościowo" do siebie
mają, jak Słońce i poszczególne planety w układzie słonecznym, co powoduje, iż materia
prezentuje sobą wręcz niewyobrażalną "pustkę". Taka konstrukcja umożliwia umieszczenie w
"pustce" tej samej przestrzeni równoległych, coraz bardziej subtelnych, przenikających się
nawzajem warstw, w których również toczy się mniej lub bardziej uświadomione życie.
Nasze przejawione istnienie składa się z wielu takich warstw, z których najniższe wibracje ma
warstwa ciała fizycznego, zaś najwyższe warstwa ciała świetlistego, będącego "bezpośrednim
ubraniem" Istoty, jaką jesteśmy naprawdę. Inne nasze warstwy to warstwy ciał:
emocjonalnego, mentalnego i przyczynowego (wchodząc bardziej w szczegóły wyróżnić
można jeszcze więcej warstw, ale te wymienione na poziomie naszego obecnego poziomu
samoświadomości mają największe znaczenie). W naszej ziemskiej trójwymiarowej
rzeczywistości w bezpośredni sposób odczuwamy warstwę fizyczną, mniej emocjonalną i
jeszcze mniej mentalną (materię fizyczną postrzegamy przy pomocy zmysłów, natomiast
efektów oddziaływań emocjonalnych i mentalnych bezpośrednio nie widzimy, choć je
odbieramy i wyczuwamy). Możemy więc powiedzieć, że naszą obecną dominującą warstwą
jest warstwa fizyczna. Warstwa fizyczna ma wiele różnie wibrujących podwarstw, co
umożliwia równoległe istnienie różnym "fizycznym cywilizacjom" w tych samych obszarach
przestrzeni, bez konfliktów pomiędzy nimi. Takie przypadki mamy także i na naszej planecie.
Istnienia, wykorzystujące wyższe podwarstwy warstwy fizycznej, jeżeli potrafią, mogą
przenikać do naszego świata, obniżając wibracje swojego fizycznego nośnika, a następnie
znikać, wracając do swoich podstawowych wibracji. Takich przypadków bardzo dużo
odnotowano i opisano w literaturze, poświęconej tzw. "obcym" i ufo. Istnieją także
cywilizacje, których dominujące rzeczywistości ulokowane są w podwarstwach warstw
emocjonalnej, mentalnej czy też jeszcze wyżej. Również i one mogą pojawiać się w naszych
ziemskich realiach, jeżeli wyposażą swój nośnik w dodatkową warstwę, charakterystyczną dla
naszego świata.

Życie zatem, ze względu na różnice w subtelności wykorzystywanej do przejawienia materii,


toczy się również we wzajemnie przenikających się różnie wibrujących warstwach, czy to w
człowieku, czy też w całym Wszechświecie. I w przypadku warstw można przytoczyć słynną
wypowiedź Hermesa: "jak na górze, tak na dole".

Tak, jak człowiek, poprzez poziom swojej samoświadomości, a także jakość emocji i myśli,
określa warunki funkcjonowania organizowanego przez siebie Mikrokosmosu, tak też i
Wszechświat, poprzez rodzaj kierowanej do człowieka energii, będącej efektem poziomu
samoświadomości, a także jakości emocji i myśli naszej części Makrokosmosu, określa
jakościowe ramy ludzkiej egzystencji.

Wchodzimy w rejony Wszechświata o coraz wyższych energetycznych wibracjach i aby z


nich efektywnie korzystać musimy do nich dostosować nasze warstwy, co z kolei wymaga
zmiany naszych życiowych priorytetów, emocjonalnych oraz mentalnych zapisów i przede
wszystkim własnego wizerunku z doświadczanego przez los człowieka na wykorzystującą
ludzką formę przejawienia boską Istotę. Zmiany wibracji rozpoczęły się już dużo wcześniej,
ale przebiegały powoli obecnie wchodzą w wykładniczą fazę wzrostu. Nadejdzie dzień, że
ich przyrost będzie wręcz lawinowy, co w efekcie doprowadzi przygotowanego na to
człowieka do transformacji jego warstw i przeskoku świadomości na wyższy poziom odbioru
otaczającej nas rzeczywistości. Tego typu powszechną zmianę świadomości człowieka
przewidują również, na podstawie swoich słynnych kalendarzy, Patriarchowie Majów,
wskazując na dzień 21 grudnia 2012 roku, jako na dzień odrodzenia ludzkości. Trudno
powiedzieć, czy rzeczywiście nastąpi to tego właśnie dnia i jaka część ludzkości będzie na

20
zmiany te gotowa, ale na pewno ta przełomowa chwila zbliża się do nas szybkimi już krokami
i warto jest się do niej dobrze przygotować.

Tajemnice istnienia, cz. 5

Fala życia zwana ludzkością, czyli kopalnia wiedzy i doświadczeń

Aby doświadczać efektów swojego Tworzenia, Wielki Stwórca wyodrębnił nas z Siebie, zaś
my, aby uzyskać poczucie oddzielenia od Niego, przyoblekliśmy się w świetliste ciało o
bardzo subtelnej, materialnej strukturze. Mając tego typu nośnik, czujemy się co prawda
odrębni od Stwórcy, ale jednocześnie jesteśmy w odbieralny sposób połączeni z innymi,
„będącymi w pobliżu” Świetlistymi Istotami, a więc nie mamy możliwości odczuwania siebie
w sposób w pełni zindywidualizowany.

W tego typu „ubraniu” nie możemy też uczestniczyć w procesie tworzenia i doświadczania
najbardziej gęstych i wibrujących najwolniej rejonów Wszechświata. Aby wejść w te sfery,
przyoblekamy się w formę ludzką, doskonale przystosowaną do funkcjonowania w grubej
materii ziemskiej rzeczywistości.

Będąc w ciele, w wyniku dominującego oddziaływania trójwymiarowej rzeczywistości,


praktycznie tracimy swoją uniwersalną świadomość i zapominamy, kim w istocie jesteśmy –
za to zyskujemy w pełni zindywidualizowany charakter istnienia oraz wolną wolę i w efekcie
możliwość tworzenia przejawianej rzeczywistości i doświadczania efektów własnych decyzji.

Doświadczając na Ziemi, często stawiamy się „niżej” od „wyżej rozwiniętych” np. anielskich
hierarchii, uważając się za „gorsze” od nich i mniej zaawansowane duchowo jednostki. Jest to
wielkie nieporozumienie i brak zrozumienia pełnionej przez nas roli w procesie tworzenia i
doświadczania rzeczywistości. Na poziomie nośnika w postaci świetlistego ciała jesteśmy,
jako dzieci Wielkiego Stwórcy, sobie równi, natomiast wchodząc w gęste, wolno wibrujące
warunki ziemskiej rzeczywistości, tworzymy i doświadczamy innych relacji, niż ubrane w
bardziej subtelną materię anielskie istnienia. Relacje te nie podlegają procesowi
wartościowania – są po prostu inne. W analizowanym kontekście zadania aniołów
przyrównać można do pracy na stałym lądzie, zaś zadania człowieka do pracy w ciężkim
ciśnieniowym skafandrze na dnie wielkiego oceanu w warunkach panującego w wodzie,
bardzo wysokiego ciśnienia.

Istotę, która decyduje się na wcielenie w realiach planety Ziemia, śmiało określić można
mianem kosmicznego komandosa, zdobywającego doświadczenie i umiejętności bardzo
pożądane w innych rejonach Wszechświata.

Patrząc na nasze ziemskie życie z perspektywy „makro” widać, jak bardzo krótko trwa nasze
pojedyncze ludzkie przejawienie. Doskonale widać też, jak fala życia, zwana ludzkością,
podtrzymuje swoje istnienie, powołując we własne szeregi coraz to nowsze jednostki. I
chociaż ludzkie życie jest bardzo krótkie, to dla naszego rozwoju (i innych Istot również) jest
niezwykle cenne, gdyż efektywnie i w całkowicie zindywidualizowany sposób pozwala na
tworzenie i doświadczanie tworzonej rzeczywistości, a przez to wbudowywanie w siebie
ogromnej wiedzy o przejawionej rzeczywistości wraz z praktycznymi umiejętnościami jej

21
stosowania. Umiejętności te powodują, iż stajemy się bardzo przydatni Stwórcy w realizacji
Jego planów, dotyczących Wielkiego Dzieła Tworzenia.

Aby lepiej zrozumieć rolę człowieka w postępującym procesie, zwanym życiem, a także
uświadomić sobie wielopoziomowość oraz współzależność Istnienia, wyobraźmy sobie, że
funkcjonujemy w czasoprzestrzeni typu „makro”. Możemy ogarnąć okiem całe galaktyki, zaś
nasz czas (z punktu widzenia ziemskiej rzeczywistości) płynie „niesłychanie” wolno.
Załóżmy też, że posiadamy umiejętność przekształcania oczu w supermikroskop, pozwalający
nam badać dowolny fragment rzeczywistości. Kierujemy nasz wzrok-mikroskop na drobinę
rzeczywistości, którą stanowi planeta Ziemia. Jawi nam się ona jako plazmatyczna, stale
zmieniająca się, integralna część większej całości. Zachodzą na niej ciągłe przemiany –
elementy łączą się, następnie rozpadają i ponownie łączą, budując coraz to nowsze struktury.
Opisując to stwierdzamy, że mamy do czynienia ze złożonym pojedynczym organizmem.
Organizm ten, gdy jest w równowadze, promienieje zdrowiem i jasnym światłem, zaś gdy
występują w nim zaburzenia, ciemnieje i robi wrażenie chorej struktury – wówczas
uaktywniają się mechanizmy samonaprawcze, które niszczą niepożądane, chore elementy.

Patrząc na naszą planetę z perspektywy pozwalającej „ogarnąć wzrokiem” tysiące lat,


wyraźnie widać, iż minerały, rośliny, zwierzęta, a także ludzie wspólnie stanowią jeden
złożony organizm, którego jakość funkcjonowania zależy od jakości poszczególnych jego
elementów. Gdybyśmy przez tysiące lat filmowali życie, rozgrywające się na wycinku naszej
planety, a później oglądali nakręcony film w bardzo przyspieszonym tempie, to
zaobserwowalibyśmy, jak organizmy mineralne rozpadają się, zaś powstałe z nich cząstki
wbudowywane są w struktury roślinne; jak rośliny więdnąc rozkładają się i przechodzą w
części mineralne; jak z elementów roślinnych tworzą się struktury zwierzęce, a te obumierają
i zasilają struktury mineralne lub inne organizmy zwierzęce, itd., aż do zasilania form
ludzkich cząstkami pochodzenia roślinnego i zwierzęcego oraz form mineralnych cząstkami
pochodzenia ludzkiego.

Koło przetwarzania tych samych zasobów materii w rzeczywistości trójwymiarowej stale


obraca się, pozwalając na występowanie coraz to nowszych efektów przebiegającego procesu,
zwanego życiem.

Koncentrując się w tym bardzo szybkim oglądzie na ludzkich istnieniach, widzimy jak
poszczególne jednostki rozpadają się, powstają nowe i znowu rozpadają, tworzą się kolejne
itd. – i właśnie w ten sposób ewoluuje i „przemieszcza się” poprzez ziemską czasoprzestrzeń
fala życia, zwana ludzkością, budując coraz bardziej doskonałe psychofizyczne struktury,
pozwalające na coraz bardziej świadome tworzenie i doświadczanie tworzonej
rzeczywistości.

Widzimy więc, jak z poziomu pojedynczego ludzkiego przejawienia trudno jest opisać
złożoność przemian, dokonujących się w znanym nam Wszechświecie.

A zatem, chcąc choćby marginalnie zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość, konieczne jest
spojrzenie na dzieło tworzenia oczami samego Stwórcy, czyli tak naprawdę naszymi
prawdziwymi oczami.

Rozwijanie się fali życia, zwanej ludzkością, możliwe jest dzięki, przekazywanym z
pokolenia na pokolenie, mechanizmom i informacjom zawartym w DNA. Przejawiając się w
konkretnej rodzinie, mamy już zawarty w DNA naszego nośnika pełny zapis, dotyczący

22
historii, wiedzy oraz umiejętności linii genetycznej, charakterystycznej dla wybranego przez
nas wcielenia. To, które z tych zapisów uruchomimy w praktyce, zależy od ścieżki życia,
którą wybraliśmy na dane wcielenie oraz od efektów prób dotarcia do aktywatorów tych
zapisów, predyspozycji i umiejętności. Aktywatorami genetycznych danych są przeważnie
konkretne sytuacje życiowe, trudne wybory i decyzje, emocjonalne przeżycia – jeśli
rozpoznamy je w sposób konstruktywny i poradzimy sobie z towarzyszącymi im
emocjonalnymi obciążeniami, to uaktywniając te zapisy, pozyskujemy nowe umiejętności i
wiedzę, ułatwiające nam dalsze efektywne funkcjonowanie.

Aby lepiej to zrozumieć, wyobraźmy sobie, że aktualnie istniejemy poza trójwymiarową


rzeczywistością i właśnie zdecydowaliśmy się wcielić w ziemskie realia. Zastanówmy się,
jakie mamy możliwości.

Nie wnikając w to, że również inne Istoty szykują się do swego kolejnego wcielenia, mamy
dużo możliwości, ale nie są to możliwości nieograniczone. Po pierwsze musimy wybrać czas
naszego wcielenia. Gdy tego dokonamy, to zaraz zauważymy, że fala życia ludzkości
znajduje się wówczas na określonym poziomie swojego rozwoju – musimy więc
zaakceptować ogólne realia, dotyczące tej fazy przejawienia ludzkości, włącznie z poziomem
zrozumienia życia jako całości, prezentowanym przez zbiorowy umysł oraz przez
poszczególne jego frakcje. Jeśli realia te nie odpowiadają nam, to musimy poczekać (być
może bardzo długo), aż pojawią się warunki bardziej odpowiadające naszym preferencjom.
Przeważnie nie chcemy czekać i wybieramy miejsce naszego wcielenia, akceptując wszystkie
konsekwencje z tego wyboru wynikające. Jakie to mogą być konsekwencje?

Pojedyncze przejawienie ludzkie wplecione jest w ogromny, niezwykle złożony oraz


wielowarstwowy łańcuch fali życia. Jawiąc się w konkretnym miejscu i czasie mamy
możliwość doświadczenia małego wycinka stale przekształcającej się, jednej z form
zamanifestowanego istnienia.

Gdy decydujemy się na wejście w trójwymiarową rzeczywistość, „nakładamy” na siebie


„wysokociśnieniowy skafander”, którym jest biologiczny nośnik świadomości pod postacią
ciała nowonarodzonego dziecka. W stosunkowo krótkim czasie, jako doświadczająca Istota,
tracimy kontakt z pełnią siebie i jesteśmy zdani na pozyskiwanie informacji wyłącznie z
rozwijającego się, ludzkiego organizmu. Na początku informacji tych praktycznie brak –
dziecko rodzi się, jako przysłowiowa „czysta tablica”, lecz już pierwsze traumatyczne
przeżycia, związane choćby z porodem, uaktywniają zapisy oraz mechanizmy DNA i proces
zdobywania doświadczeń oraz formowania naszej emocjonalnej struktury rozpoczyna się.

Dziecko poznaje świat, zaś z punktu widzenia Istoty, jaką jesteśmy naprawdę, tworzy się
emocjonalne, wyposażone w pamięć narzędzie, pozwalające na coraz bardziej sprawne
funkcjonowanie w otaczającej nas rzeczywistości.

Jak powszechnie wiadomo, dzieci mają znakomitą pamięć – chęć poznania otoczenia bardzo
silnie motywuje biologiczne mechanizmy do dokonywania efektywnych zapisów,
dotyczących odbieranej rzeczywistości. W tworzeniu u dziecka wewnętrznego interpretatora
przejawiającej się wokół rzeczywistości szczególną rolę odgrywają rodzice oraz najbliższe
otoczenie. W okresie tym formuje się pierwsza wizja toczącego życia, jaką możemy uzyskać
za pośrednictwem niedojrzałego jeszcze narzędzia postrzegania. Wbudowany przez nas w
tym okresie życia mechanizm oglądu świata w znaczący sposób rzutuje na jakość naszego

23
dalszego funkcjonowania. Na naszą interpretację, otaczających nas realiów, istotny wpływ ma
również zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł.

Powszechnie akceptowany model życia, wizja świata, religia, poglądy, przekonania, pojęcia
dobra oraz zła warunkują i utrwalają zapisy DNA w danej genetycznej linii, te zaś w
następnych pokoleniach uaktywniają się w wyniku doświadczania modelowanej w zbiorowy
sposób rzeczywistości, co powoduje akceptację zastanych realiów, podtrzymywanie ich
istnienia oraz umacnianie dotychczasowych wzorców zawartych w DNA.

Mechanizm ten w precyzyjny sposób pozwala na podtrzymywanie i ugruntowywanie fali


życia w danym jej stadium rozwoju. Taka formuła podtrzymywania życia w oczywisty sposób
sprzyja jego stabilizacji, ale sprzeciwia się innemu, niż ogólnie przyjęty, spojrzeniu na życie
oraz broni się przed wprowadzaniem istotnych zmian w znanym sobie schemacie.

Aby jednak zmiany, dające w efekcie rozwój, mogły być możliwe, a przez to spiralnie
wznosiły naszą falę istnienia na coraz to bardziej świadome poziomy tworzenia i
doświadczania tworzonej rzeczywistości, w ludzkie nośniki wbudowane zostały mechanizmy,
domagające się zmian oraz pełniejszego poznania i zrozumienia otaczającej nas
rzeczywistości. Mechanizmy te, w sposób potencjalny wbudowane w DNA, uaktywniają się
w ludzkim umyśle, mającym analityczny oraz w mniejszym stopniu syntetyczny charakter.

Jak powszechnie wiadomo, znaczący rozwój sfery mentalnej następuje u dziecka znacznie
później niż sfery emocjonalnej – najpierw dziecko kontaktuje się z otaczającą je
rzeczywistością w sposób emocjonalny i obrazowy, zaś dopiero później dołącza elementy
logicznego rozumowania z wykorzystaniem utworzonych w trakcie życia zasobów pamięci. I
właśnie na tym etapie swojego rozwoju dziecko zaczyna w sposób logiczny dostrzegać
sprzeczności, dotyczące modelu obowiązującego życia, zaczyna buntować się, domagać
zmian w celu wyeliminowania obowiązujących i akceptowanych powszechnie
„nieprawidłowości”. W końcu, nie mając przecież z reguły możliwości zaistnienia w
alternatywnych oraz powszechnie akceptowalnych warunkach (gdyż takowych nie ma),
przeważnie daje za wygraną i przystosowuje się do obowiązujących zasad na jeszcze
wyższym poziomie dostosowania i stabilizacji obowiązującego modelu społecznego
współistnienia.

Stosunkowo wcześnie, najpierw bardzo subtelnie, a potem coraz silniej, pojawia się chęć
zrozumienia całości swojej tożsamości i pragnienie dotarcia do sensu swego życia – efektem
tego jest zadawanie sobie pytań typu: „kim jestem?”, „skąd pochodzę?”, „dokąd zmierzam?”.
Odczucia te stają się na tyle silne, iż z czasem prowadzą do istotnych zmian w
funkcjonowaniu pojedynczego człowieka, a także, gdy skumulują się w odpowiednio dużej
grupie osób, mogą wpływać na zmiany w obowiązującym modelu życia większych ludzkich
zbiorowości.

Jak widzimy, ludzki nośnik świadomości po uformowaniu się rośnie, buduje swoje
emocjonalno-mentalne struktury, dojrzewa i w końcu jego biologiczna część nie nadaje się
już do efektywnego wykorzystania i jest opuszczana przez świadomość – następuje tzw.
„śmierć” i rozpad fizycznego ciała. Jednak dalej funkcjonuje część utworzonej wcześniej
emocjonalno-mentalnej struktury i jest wykorzystywana ona, jako nośnik świadomości Istoty,
jaką jesteśmy naprawdę, w bardziej subtelnych realiach. W zależności od naszych wierzeń,
rodzaju emocji, przekonań, nowy nośnik, oddziaływując na PNM (Pole Nieskończonych
Możliwości), wchodzi w typowe dla danych przekonań i wierzeń „pośmiertne” rejony i

24
funkcjonuje w nich, odbierając otaczającą go rzeczywistość równie realnie, jak dopiero co
opuszczone trójwymiarowe realia (tu również trwa proces tworzenia i doświadczania
rzeczywistości, ale w przeciwieństwie do rzeczywistości trójwymiarowej o wiele łatwiej jest
dostrzec i powiązać ze sobą przyczynę oraz jej skutek).

Jeżeli podczas ziemskiego życia nie doszło do utworzenia trwałego kanału informacyjnego z
Istotą (połączenia świadomości poprzez podświadomość z nadświadomością), to praktycznie
świadomość „uwięziona” jest w wytworzonych przez siebie warunkach istnienia i nie może
powrócić do Źródła, skąd pochodzi.

Dlatego też po rozproszeniu kolejnych partii swojego emocjonalnego oraz mentalnego


nośnika, korzystając z pomocy przewodników duchowych, następuje wybór kolejnego
wcielenia, w którym, za pośrednictwem nowej biologiczno-emocjonalno-mentalnej struktury,
Istota ponownie tworzy oraz doświadcza efektów tworzenia w trójwymiarowej
rzeczywistości, a także buduje swój nowy światopogląd oraz systemy wierzeń i przekonań.

Jeżeli jednak zbudowana zostanie skuteczna więź części Istoty „doświadczającej” (czyli
Świadomości wykorzystującej nośnik) ze swoim Źródłem, to nastąpi wówczas integracja
nośnika z Istotą i krąg kolejnych wcieleń zostanie przerwany.

Gdy osiągniemy tę Jedność, funkcjonując w realiach naszej planety, to staniemy się świadomi
swojej prawdziwej Wielkości, a gdy z kolei zintegrujemy wszystkie swoje nośniki
świadomości, to staniemy się Jednym z Wielkim Stwórcą oraz podejmiemy się zadań,
wielkości których dzisiaj nie jesteśmy w stanie nawet sobie wyobrazić.

Tajemnice Istnienia, cz. 6

Część szósta – Karma i reinkarnacja, czyli wędrówki po ziemskiej spirali istnienia.

Badając i doświadczając rzeczywistości Wszechświata, swoją świadomość lokujemy


równocześnie w wielu czasoprzestrzeniach naszego Kosmosu. Jak to się dzieje, że tu na
Ziemi nic na ten temat nie wiemy, że nie odczuwamy, będąc w ludzkim ciele, naszych
równoległych istnień.

Aby to zrozumieć, wyobraźmy sobie, że stoją przed nami dwa naczynia: jedno z gorącą, zaś
drugie z lodowatą wodą. Wkładamy lewą dłoń do pierwszego naczynia, a prawą do drugiego.
Co wtedy czujemy? – oczywiście odczuwamy gorąco płynące z lewej ręki oraz lodowaty
chłód z prawej. Przenieśmy teraz naszą świadomość do lewej dłoni – co teraz czujemy?
Nasze dotykowe receptory zalewa fala gorąca i nic więcej nie jesteśmy w stanie odbierać, ani
chłodu prawej ręki, ani możliwości obserwowania nas jako ludzkiej całości, bo przecież nasza
świadomość jest świadomością wyłącznie lewej dłoni i wysoka temperatura wody jest
jedynie tym, co możemy obecnie odczuwać. A teraz przenieśmy świadomość do prawej dłoni
– odczuwamy tylko lodowaty chłód, gdyż nasza świadomość jest świadomością prawej dłoni i
zimno jest wyłącznie tym, co możemy obecnie odbierać. Gorąca woda tworzy dla lewej dłoni
dominujące środowisko, dające dłoni pozór jej kompletności istnienia. Podobnie zimna woda,
dominując odbiór czuciowy prawej dłoni, daje jej wrażenie całości funkcjonowania. Wracając

25
do normalnego naszego trybu postrzegania, znowu jednocześnie doświadczamy ciepła i
zimna. Podobnie jest z nami, jako Całością.

Będąc w ludzkim ciele, bombardują nas bodźce z otaczającej nas rzeczywistości, stwarzając
iluzję pełni naszej zindywidualizowanej formy i w efekcie to, co do nas dociera, uważamy za
jedyną, prawdziwą rzeczywistość.

Jako Istota, jesteśmy czystą świadomością i dla oddzielenia się od Stwórcy przyoblekliśmy
się w świetliste ciało, za którego pośrednictwem kontaktujemy się z niżej wibrującą materią.
Jeżeli chcemy wejść w gęstsze rejony Wszechświata, zakładamy na siebie kolejne warstwy
materii, pozwalające na odbieranie wybranej przez nas rzeczywistości. W naszym naturalnym
stanie nie jesteśmy ograniczeni czasem, ani przestrzenią, nie mamy też wyszczególnionych
zmysłów - całe nasze świetliste ciało jest jednym wielkim zmysłem, który możemy lokować
w dowolnym miejscu Wszechświata. Chcąc doświadczać np. ziemskiej trójwymiarowej
rzeczywistości, przenosimy część Siebie na Ziemię, otaczamy kolejnymi warstwami materii,
aż do fizycznego ciała włącznie. Ponieważ część Nas Samych, doświadczająca na Ziemi,
zarzucana jest danymi z trójwymiarowego środowiska, nie mamy przez to możliwości
odbioru Siebie, jako Całości i otaczające nas realia uznajemy za jedyne prawdziwe, zaś naszą
formę ludzką za całość naszego istnienia. Oczywiście, część Nas Samych obserwująca to
doświadczanie, odbiera całość naszego wielowymiarowego życia. Aby to lepiej zrozumieć,
przyrównajmy Nas, jako obserwujących i odbierających doświadczenia, do piasty koła, z
której rozchodzące się szprychy symbolizują lokowanie Nas, jako doświadczających, w
poszczególnych czasoprzestrzeniach. Końcówki szprych zamontowane na kole mają kontakt
wyłącznie z wycinkiem koła, symbolizującym daną czasoprzestrzeń, zaś sama piasta, poprzez
wszystkie szprychy, ma już kontakt z całością koła, reprezentującego zbiór wszystkich
doświadczanych rzeczywistości. A ponieważ rzeczywistości te wibrują bardzo wolno, w
porównaniu z wibracjami Istoty, jako Istota nie mamy żadnych problemów z jednoczesnym
przetwarzaniem informacji, pochodzących z tysięcy naszych równolegle przejawionych
istnień, jedną z których jest nasza obecna ludzka postać.

Doświadczanie w nisko wibrujących rzeczywistościach w sposób nierozłączny wiąże się z


tzw. reinkarnacją. Wchodząc w sferę oddziaływania niebieskiej planety, musimy założyć na
Siebie warstwy materii, pozwalające na efektywne funkcjonowanie w ziemskich realiach.
Załóżmy, iż jako Istota, w ramach swoich dotychczasowych równoległych przejawień, nie
funkcjonowaliśmy jeszcze w trójwymiarowej rzeczywistości, a doświadczenia tego typu są
nam bardzo potrzebne na innych płaszczyznach naszego istnienia. Aby je uzyskać,
decydujemy się zatem na wcielenie na planecie Ziemia w ludzkie ciało w konkretnym miejscu
i czasie. Otrzymujemy genetyczny materiał, związany z rodziną, w której rodzimy się i wśród
której będziemy dorastać. Brak nam natomiast własnej, indywidualnej historii ziemskiego
istnienia (bo przecież wcielamy się tu po raz pierwszy), a przez to indywidualnych
umiejętności, doświadczeń, predyspozycji, które niezbędne nam będą w naszym fizycznym
życiu. Dlatego też, korzystając z tego, iż jakiekolwiek doświadczenia jakiejkolwiek istoty
gromadzone są na poziomie warstwy przyczynowej Wszechświata, możemy wybrać z
ogólnego zbioru doświadczeń życiowych te nam przydatne i wprowadzić do naszej
indywidualnej historii, wbudowując je w warstwę przyczynową naszego nośnika – w ten
sposób, gdybyśmy podczas ziemskiego pobytu poddani zostali regresywnej hipnozie, to
okazałoby się, iż już niejednokrotnie żyliśmy na naszej planecie. Zabieg utworzenia
„wstępnej” historii naszej ziemskiej przygody konieczny jest ze względu na nasze, jako
Istoty, cele – wprowadzenie do podświadomości pamięci „czyichś” doświadczeń daje
możliwość skutecznego funkcjonowania w faktycznym wcieleniu, ale, poprzez samo

26
wprowadzenie zapisów, nie rozwija nas jako Istoty. Aby rozwój ten mógł nastąpić, potrzebne
nam są faktyczne doświadczenia w trójwymiarowej rzeczywistości. Przygotowanie, w postaci
wprowadzonej historii „przeszłych żywotów”, daje nam tylko możliwość efektywnego
zaistnienia po raz pierwszy w konkretnych ziemskich realiach, określając przy tym punkt
startowy naszej reinkarnacyjnej przygody. Jak już wcześniej zaznaczyliśmy, zaraz po
urodzeniu uaktywniamy w sobie pierwsze zakodowane zapisy oraz jesteśmy poddani
wpływowi odpowiedniej frakcji zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu. Przez
pierwsze lata naszego życia najbliższe środowisko buduje fundament naszego światopoglądu,
który później modyfikować będziemy, zgodnie z pozyskiwanymi własnymi doświadczeniami
życiowymi oraz wpływem różnych frakcji zbiorowego umysłu. Pojęcia dobra i zła, religie,
systemy prawne, uznawane moralne i etyczne normy, to wszystko kształtuje nas i w dużym
stopniu kontroluje powodując, iż przez życie poruszamy się w wyznaczonych przez czynniki
te strefach. W trakcie ziemskiego wcielenia nasze wewnętrzne zapisy, zgodne z
akceptowanymi przez nas światopoglądowymi wartościami, w naturalny sposób stają się
dominantami tworzonej przez nas rzeczywistości i przez to powiększają znacząco swój
energetyczny potencjał. Po tzw. śmierci, tracimy co prawda swój trójwymiarowy nośnik, ale
nasze dominanty dalej decydują o postrzeganiu i tworzeniu równie realnej, jak dotychczasowa
fizyczna, rzeczywistości w nowych wymiarach, w których się właśnie znaleźliśmy. To, gdzie
świadomie teraz odbieramy nowe wrażenia, zależy od przekonań, jakie mieliśmy podczas
fizycznego życia. Jeżeli dominantą był określony, religijny model istnienia, to na pewno
trafimy w świat danej religii, odpowiadający naszym o nim wyobrażeniom. W zależności od
tego, jak sami siebie oceniamy, trafiamy w odpowiadające tej ocenie miejsce nowej
rzeczywistości, równie realnej jak ta trójwymiarowa, której doświadczaliśmy na Ziemi. Po
przejściu przez oczyszczający nas przejściowy etap, trafiamy w końcu np. do wspaniałego
nieba, gdzie nie ma bólu, smutku, ani żadnego cierpienia. Nie jesteśmy sami, wokół mamy
dużo przyjaciół, których sami sobie dobieramy oraz innych istot, chętnie pomagających nam
w pozaziemskim istnieniu. Również i tu oddziaływujemy na PNM (Pole Nieskończonych
Możliwości), bardzo szybko uzyskując odpowiedzi w przejawiającej się wokół rzeczywistości
na nasze twórcze impulsy. Istotną różnicą, w stosunku do naszego ziemskiego istnienia, jest
to, że praktycznie nie tworzymy nowych wewnętrznych zapisów, lecz posługujemy się tymi
już posiadanymi, stopniowo wyczerpując ich energetyczne zasoby. Gdy energia,
odpowiadająca przejawionej wokół rzeczywistości, w końcu rozprasza się, przenosimy się w
wyżej wibrujące rejony istnienia, posługując się pozostałymi jeszcze, bardziej subtelnymi
zapasami naszej, zgromadzonej na Ziemi energii. Aby jakakolwiek rzeczywistość mogła
przejawiać się, musi być podtrzymywana, za pośrednictwem PNM, twórczymi impulsami
doświadczających jej realiów istnień – dlatego też, po wyczerpaniu się naszych
energetycznych zapasów, nie mając na poziomie warstwy przyczynowej (duszy)
wbudowanych energii wyjścia z reinkarnacyjnego obiegu, nie mamy innego wyjścia i
decydujemy się na powrót do ziemskiego istnienia w celu naładowania na nowo naszych
energetycznych akumulatorów. Wspólnie ze swymi Przewodnikami ustalamy miejsce i realia
nowego pobytu, a także zadania i cele do zrealizowania podczas zbliżającego się wcielenia.

Wcielamy się, znowu najbliższe otoczenie buduje nasz światopogląd, stopniowo tworzymy
swoje wewnętrzne zapisy i znowu, po tzw. śmierci, doświadczamy nowych rzeczywistości w
innych wymiarach zgodnie z programami wpisanymi podczas fizycznego życia przez nas
samych, a także przez zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł. Gdy, poprzez proces
tworzenia, wyczerpiemy posiadane zasoby energii, ponownie powracamy w trójwymiarowe
realia, aby na nowo zbudować swój świat.

27
I właśnie w taki to sposób toczy się nasze koło kolejnych narodzin, które obraca się, aż do
momentu, gdy zaczynamy hamować jego pęd, stopniowo uniezależniając się od mocy
wewnętrznych programów oraz ukierunkowując się na Istotę, jaką jesteśmy naprawdę. Gdy
już w pełni rozumiemy, kim jesteśmy, gdy czujemy swoją boskość i wielkość, wówczas
reinkarnacyjna pętla rozrywa się, zaś my powracamy do Siebie samego, wzbogaceni o
doświadczenia, jakie przypadły nam w udziale podczas naszej reinkarnacyjnej przygody.

Pośmiertne światy są bardzo różnorodne i każda z istot ludzkich znajdzie ten jej
odpowiadający. Istnienie tych rzeczywistości zainicjował, tak jak i zresztą wszystko, Wielki
Stwórca, tworząc pierwsze energetyczne struktury pierwotnych systemów wierzeń. Systemy
te miały bardzo duży udział w kształtowaniu się zbiorowego Praumysłu, który z kolei
wywierał na nie nie mniej istotny wpływ, modyfikując je, co oczywiście nie pozostawało bez
znaczenia na zawartość całości zbiorowego umysłu itd. Ten krótki opis ukazuje w prosty
sposób, jak działa ewolucyjny system rozwoju wielkich zbiorowości: energetyczne systemy
wierzeń kształtują zbiorowy umysł, zbiorowy umysł, rozwijając się, modyfikuje systemy
wierzeń itp. I również w ten sam sposób, na drodze ewolucyjnych przemian, wielowymiarowe
światy rozwijają się i podtrzymywane są w swym istnieniu, za pośrednictwem PNM, przez
odpowiadające im frakcje zbiorowego umysłu. Oczywiście, mechanizm ten został
przedstawiony tu w sposób niezwykle uproszczony, ale jego zaletą jest łatwość zrozumienia
procesu ewolucji systemów i przez to ustawienie własnej, wewnętrznej percepcji na znacznie
szersze zakresy odbioru otaczającej nas rzeczywistości.

Pętla reinkarnacyjna, w zależności od posiadanej historii (własnej i wbudowanej) poprzednich


wcieleń, może mieć różnej wielkości średnicę (w sensie czasu pobytu oraz subtelności
odwiedzanych światów). Jeżeli człowiek funkcjonuje na Ziemi głównie na „fizycznym”
poziomie, dbając przede wszystkim o potrzeby swojego ciała, to nie wykształci zbyt wielu
subtelnych, wewnętrznych struktur, umożliwiających mu dłuższy pobyt w bardziej subtelnych
rzeczywistościach – po tzw. śmierci przebywa więc w cięższych zasobach wyższych
wymiarów i stosunkowo szybko inkarnuje, wcielając się w następną ludzką postać. Z kolei,
jeżeli ziemskie „wewnętrzne” życie jest bardzo bogate, a także zrozumienie swojej
umysłowo-duchowej struktury stanowi ważny aspekt rzeczywistości człowieka, to jego pobyt
w wyższych wymiarach przeważnie będzie miał znacznie dłuższy przebieg i to także w tych
wysoko wibrujących realiach. O miejscu pobytu w wyższych wymiarach decydują przede
wszystkim posiadane przez nas wewnętrzne, dominujące programy. Jeżeli doświadczaną
rzeczywistość, utworzoną za pośrednictwem PNM, odbieramy jako prawdziwą i głównym
naszym celem jest jak najlepsze się w niej ulokowanie, to prawdopodobnie jeszcze wiele
wcieleń nas czeka, zanim przerwiemy reinkarnacyjne koło. Natomiast, jeśli nasze wewnętrzne
zapisy, a w szczególności te mające dominujący charakter, traktujemy jako narzędzie,
wykorzystywane podczas ziemskiego istnienia, to jesteśmy już na dobrej drodze do
skutecznego wyjścia ze spirali wcieleń.

Znajomość przedstawionego powyżej procesu jest o tyle istotna, że aby świadomie i


skutecznie tworzyć rzeczywistość, należy zdawać sobie sprawę z bardzo silnych, własnych
uwarunkowań, pochodzących od przeszłych już dawno zdarzeń. Wiedza ta pozwala na
uwzględnienie w naszym życiu wpływu tego typu oddziaływań, a następnie, po nabraniu do
nich pewnego dystansu, uniezależnienia się od ich dominującego wpływu.

Mówiąc o reinkarnacji, nie możemy pominąć tematu, związanego z tzw. karmą. Często
mówimy, iż mamy „złą”, albo „dobrą” karmę, że dany aspekt naszego życia jest karmicznie
uwarunkowany. Co to znaczy?

28
Przypomnijmy sobie schemat tworzenia rzeczywistości (zamieszczony w części drugiej cyklu
„Tajemnice Istnienia”) i zauważmy, iż PNM „non-stop” pobiera twórcze impulsy z
podświadomości, konfigurując na tej podstawie przejawioną rzeczywistość w kolejnych
czasowych ramach procesu Tworzenia. Wspomnianych impulsów, normalnie funkcjonując,
nie można zablokować, bo przecież myślimy, czujemy, przeżywamy, a to m.in. znajduje
swoje odbicie, za pośrednictwem PNM, w otaczającej nas rzeczywistości. „Stara” karma
zawarta jest w naszych, wcześniej uformowanych, wewnętrznych zapisach, zaś „nową” karmę
tworzymy, wprowadzając nowe energie do zbioru naszych programów. Energie te mogą, albo
wzmacniać dotychczasowe programy, albo nieznacznie je modyfikować, albo (ale
stosunkowo rzadko) w istotny sposób je zmieniać. A zatem karma w bezpośredni sposób
wynika z naszego działania w ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości. To, co zewnętrznie
teraz odbieramy, jest efektem naszych przeszłych działań, które utworzyły aktualną karmę,
zaś to, co zewnętrznie odbierzemy w przyszłości, zależeć będzie od naszej obecnej
działalności, tworzącej w efekcie przyszłą karmę. Zrozumienie funkcjonowania tego
mechanizmu pozwala na rozpoczęcie efektywnego porządkowania naszego wnętrza,
skutkującego świadomym oddziaływaniem na proces tworzących się, tu i teraz, nowych
uwarunkowań. Wynika z tego, iż na powrót na właściwą dla nas (z punktu widzenia Istoty)
drogę nigdy nie jest za późno – nawet dokonany w ostatniej fazie życia zwrot ku istotnym
dla nas celom skutkować będzie korzystną sytuacją początkową w następnym wcieleniu,
przyspieszając znacznie w ten sposób naszą reinkarnacyjną podróż.

Tworząc karmę, przeważnie przez ogromną większość naszego ziemskiego istnienia nie
doświadczamy w sposób bezpośredni życia tu i teraz, lecz stale i uporczywie zadręczamy się,
setki razy analizując te same zapisy naszych warstw: emocjonalnej i mentalnej, w większości
przypadków potwierdzając i umacniając dotychczasowe, wewnętrzne programy. Po
opuszczeniu fizycznego nośnika, stopniowo rozpraszamy energie tych warstw, funkcjonując
w coraz to bardziej subtelnych realiach. Każda nasza myśl, emocja, decyzja, każda chwila
naszego wielowymiarowego istnienia trwale zapisywana jest w obrębie naszej warstwy
przyczynowej, którą niektórzy nazywają duszą. Na podstawie danych w niej zawartych,
tworzy się konstrukcję następnego wcielenia. Warstwa ta, według rozumowania ludzkiego
umysłu, ma wieczną, choć zmienną konstrukcję, zaś z punktu widzenia Istoty, stanowi nośnik
świadomości Jej części doświadczającej, wspólny dla wszystkich kolejnych inkarnacji,
począwszy od momentu wejścia w pole przyciągania trójwymiarowej rzeczywistości, aż do
jego opuszczenia po zrealizowaniu się w warunkach zindywidualizowanego istnienia.

Z przedstawionego wyżej rozumowania wynika, iż nie ma „złej”, czy też „dobrej” karmy –
karma po prostu jest i stanowi efekt naszego działania, które z kolei jest integralną częścią
całego procesu tworzenia i doświadczania tworzonej rzeczywistości.

I choć dzisiaj ponosimy konsekwencje naszego dotychczasowego działania, to również i


dzisiaj możemy podjąć decyzje, co do jakości naszej przyszłości, świadomie wybierając w tym
celu, tu i teraz, odpowiednie działania, bo przecież jesteśmy tym, za kogo się uważamy, a
nasza karma jest aktywna tylko wtedy, gdy odpowiadającym jej energiom przypisujemy
istotne znaczenie – w chwili, gdy przestaną one cokolwiek dla nas znaczyć, przestaną istnieć i
właściwa im karma nie będzie miała na nas żadnego już wpływu.

Tajemnice Istnienia, cz. 7

29
Część siódma – Dynamiczne DNA, czyli to, czego szukamy, jest w nas.

Decydując się na zbieranie doświadczeń w ziemskiej, trójwymiarowej rzeczywistości,


zdajemy sobie sprawę, iż część naszej świadomości zdominowana zostanie przez nowe realia
i tym samym „uwięziona” w reinkarnacyjnej spirali kolejnych narodzin i śmierci. Tym
samym może pojawić się pytanie, jak szybko uda nam się z tego wcieleniowego obiegu
uwolnić. Jak się okazuje, odpowiedź na to pytanie zawarta jest w naszej ludzkiej formie –
ludzki nośnik świadomości zawiera w sobie zakodowaną, podstawową wiedzę o
Wszechświecie, pozwalającą, w efekcie jej zastosowania, na zgromadzenie wystarczającej
ilości energii wyjścia z pola przyciągania niskowibrującego świata. Każdy inkarnacyjny obieg
w swojej istocie polega na zanurzeniu się w gęstej materii trójwymiarowej rzeczywistości,
doświadczaniu w niej, a także budowaniu w obrębie swojego nośnika bardziej subtelnych
struktur i po tzw. śmierci fizycznej, stopniowym wznoszeniu się do poziomu subtelności
materii, który udało się podczas trójwymiarowego istnienia osiągnąć, a następnie ponownym
opadaniu w niskowibrującą materię i budowaniu na nowo swoich energetycznych zasobów,
itd., aż do momentu utworzenia odpowiednio wysokiej energii wyjścia z dominującego pola
trójwymiarowej rzeczywistości. Każdy taki pojedynczy obieg, oprócz tego że dostarcza nam
wiedzy o niskowibrujących rzeczywistościach, systematycznie przybliża nas do momentu
opuszczenia koła wcieleń poprzez odczytywanie i przyswajanie zakodowanych na poziomie
ludzkiego nośnika informacji, powiększając tym samym zasoby naszych subtelnych energii.
Kody te stanowią sobą sposób zapisu określonej wiedzy w wielowymiarowych strukturach
ludzkiego DNA. Można powiedzieć, iż tego typu kod jest swoistym hologramem, który
oświetlony przez odpowiednie, niekonwencjonalne ludzkie działania, uaktywnia się w każdej
komórce, tworząc możliwości nowej interpretacji przejawiającej się wokół rzeczywistości – w
mózgu powstają wówczas dodatkowe obwody, zaś w podświadomości zapisy,
wprowadzające na trwałe do naszego istnienia odkodowane właśnie informacje. Aby to
zrozumieć, należy uświadomić sobie, że DNA nie ma statycznej struktury, lecz jest
dynamicznym instrumentem budowy wielowymiarowych form (rysunek nr. 5). Oznacza to, że
z jednej strony DNA określa formę, ale z drugiej również i forma określa DNA. Gdy w
swoim życiu poruszamy się w granicach „znanego”, to mamy do czynienia ze stabilną
sytuacją, w której DNA i forma nawzajem się wspierają. Jeżeli natomiast wchodzimy w nowe
„rejony poznania”, to wówczas poruszamy nieaktywne do tej pory struktury DNA, dotyczące
nowej jakościowo dla nas wiedzy – w przypadku włożenia odpowiednio dużej energii w
działania zmierzające do wejścia na nowe obszary zrozumienia otaczającej nas
rzeczywistości, trwale uaktywniamy zapisy DNA, co z kolei skutkuje zmianami w obrębie
naszego mózgu, a także w informacyjnych zasobach naszej psychiki. Jak wiemy, przeciętny
człowiek wykorzystuje od trzech do pięciu procent swojego mózgu – w świetle powyżej
opisanego mechanizmu świadczy to o naszym, jako zbiorowości, niskim aktualnym poziomie
cywilizacyjnego rozwoju, a także o olbrzymich potencjalnych możliwościach w człowieku
zawartych.

Uaktywnione fragmenty dynamicznego DNA, niczym stacja radiowa, promieniują


charakterystycznymi dla nich wibracjami, oddziaływując przez to na DNA innych ludzkich
form. Dzięki temu, po wejściu przez człowieka-pioniera na nowe szczyty poznania i
zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości, inni w analogicznych poszukiwaniach mają już
znacznie łatwiej i szybciej przyswajają sobie poznawaną właśnie wiedzę. Tego typu
właściwości DNA nie dotyczą tylko form ludzkich, ale również wszystkich struktur, opartych
w swojej budowie o dynamiczny mechanizm DNA. Spostrzeżenie to daje dużo do myślenia,

30
ukazując jakim konstruktywnym, bądź destruktywnym narzędziem może być raczkująca
właśnie na Ziemi inżynieria genetyczna – odpowiednio użyta, może dać istotne
przyspieszenie w naszym rozwoju, lecz błędnie zastosowana, skutkować może
nieodwracalnymi, katastrofalnymi wręcz konsekwencjami.

Rysunek nr.5. Forma ludzka, a DNA.

Już dziś obserwujemy zjawiska, w których genetycznie zmodyfikowane rośliny uprawne (w


celu np. powiększenia ich odporności na choroby), promieniując poprzez swoje DNA na
chwasty, powodują, że również i one, uaktywniając nowe zasoby swojego DNA, uzyskują
końcowy, odpornościowy efekt, „zarezerwowany” przez naukowców wyłącznie dla
pożądanych odmian (a więc również chwasty uodparniają się na określone choroby).

Sprzężenie zwrotne pomiędzy formą, a dynamicznym DNA ma bardzo duży wpływ na to,
jakie wyposażenie genetyczne przekażemy następnym pokoleniom. Obudzona w człowieku
agresja, przemoc, zawiść i zazdrość trwale uaktywniają odpowiadające im struktury DNA, zaś
te promieniując, wpływają na inne, będące w sferze oddziaływania osoby, które przechwytują
te wibracje i tym samych wprawiają w ruch własne, tego samego typu zasoby DNA. W ten
sposób wibracje rozpowszechniają się i trwale kształtują struktury DNA, co z kolei powoduje
przekazywanie ich w aktywnym już stanie następnym pokoleniom. Widać tu wyraźnie, jak
jakość postrzeganej przez nas rzeczywistości wpływa na naszą biologiczno-psychiczną formę,
a tym samym na nasze „osobiste” wyposażenie DNA. Oczywiście, również i pozytywne
formy naszego istnienia kształtują nasz nośnik oraz dynamicznie odzwierciedlają się w
strukturach DNA.

Każda komórka naszego ciała posiada kompletne DNA. Oznacza to, że ta mała drobinka
ludzkiego organizmu zawiera w sobie pełną wiedzę o całości, na którą m.in. sama się składa.
Oznacza to również, że każda nasza emocja, każda myśl, poprzez dynamiczne DNA,
przedostaje się energetycznie do każdej komórki, mając dla jakości jej funkcjonowania
bardzo istotne znaczenie – zjawisko to w przejrzysty sposób wyjaśnia zasadniczy wpływ
naszej psychiki na nasze ciało i odwrotnie. W zależności od rodzaju emocji, określone organy

31
naszego ciała wzmacniane są bądź osłabiane w swoim codziennym funkcjonowaniu, co z
kolei nie bez znaczenia pozostaje na stan psychiczny naszego ludzkiego nośnika, a co
następnie przenosi się na pracę organów itd. (rysunek nr. 6.)

Rysunek nr.6. Emocje, a ciało.

Mówi się, że wiele chorób, zachowań, „patologii społecznych” jest genetycznie


uwarunkowanych i tak też jest w istocie. Modele zachowań, tryb życia, sposób odżywiania
itp. utrwalają się i przekładają na genetyczne zapisy powodując, iż następne pokolenia
otrzymują je w uaktywnionej już formie i dostosowują się do nich, prowadząc swoje życie
zgodnie z ich dyrektywami – stąd bierze się genetyczna otyłość, skłonności do określonych
chorób, do alkoholu, „wrodzona” agresja itp. Jeśli jednak świadomie i konsekwentnie
zmienimy nasze przyzwyczajenia, sposób odżywiania, tryb życia, modele zachowań, to
istnieje duże prawdopodobieństwo, że przemiany te trwale przeniosą się na strukturę DNA, co
automatycznie przerwie sukcesję dotychczasowych, genetycznych uwarunkowań.

Brak zrozumienia przez ludzkość swojej tożsamości duchowej, a przez to niski jeszcze
poziom samoświadomości człowieka powodują, iż zasoby DNA, związane z tego typu wiedzą
nie są jeszcze powszechnie aktywne i w efekcie nadal dominuje posunięta do granic absurdu
„walka o przetrwanie”, odsuwająca wyższe wartości daleko w cień i wprowadzająca w ich
miejsce dobra materialne, czyniąc je nie środkiem (bardzo pożytecznym zresztą), lecz celem
samym w sobie. Efektem tego jest to, że coraz więcej światowego pieniądza znajduje się w
coraz mniej licznych rękach, co z kolei skutkuje jego większym jeszcze pożądaniem, a to
jeszcze bardziej nakręca spiralę materialnego istnienia. Konsekwencją tego stanu rzeczy są
negatywne formy społecznego funkcjonowania w postaci agresji, przemocy, kultu siły,
dostrzegane w życiu nie tylko pojedynczych jednostek, ale również większych zbiorowości, a
nawet całych państw. Aby to dostrzec, wystarczy wziąć do ręki jakąkolwiek gazetę, włączyć
telewizor – wszędzie, nawet w programach dla dzieci, panuje przemoc, korupcja, afery, a
wszystko to w imię zdobycia dla siebie za wszelką cenę jak największych materialnych dóbr i
władzy. Dlatego też jest coraz więcej biedy, co tym bardziej nakręca model pieniądza, jako
najwyższej wartości w naszym obecnym świecie.

32
Czy można to zmienić?

Jeżeli ludzkość, choć odrobinę odczuje swoją duchowość, swoją nieśmiertelną naturę, to
zrozumie, że warto zainwestować w Siebie takiego, jakim jest się naprawdę i wtedy własny
rozwój postawi za najważniejszy cel swojego ziemskiego istnienia, zaś pozyskiwanie
materialnych dóbr z celu przemieni na środek, pozwalający na godne i dostatnie życie
każdego człowieka.

A wtedy potencjał, zawarty w ludzkim DNA, stanie się bardziej dostępny, umożliwiając fali
życia, zwanej ludzkością, wzniesienie się na wyższe poziomy świadomego istnienia.

W tym miejscu, w naturalny sposób rodzi się pytanie: czy nasze DNA zawiera komplet
wiedzy, dotyczącej przejawiającej się wokół rzeczywistości. Odpowiedź brzmi – nie. W DNA
mamy zakodowaną tylko podstawową wiedzę, pozwalającą na efektywne funkcjonowanie w
naszym niskowibrującym świecie włącznie z możliwością opuszczenia jego przyciągającego
pola. Natomiast, aby wejść w głębsze sfery poznania i zrozumienia Wszechświata, musimy
sięgnąć do informacyjnych zasobów Istoty, jaką jesteśmy naprawdę.

Tajemnice Istnienia, cz.8

Część ósma – Uśpiona świadomość, czyli automatyzm naszego codziennego życia.

Wcielając się na Ziemi, dysponujemy ludzkim nośnikiem świadomości, którego jakość,


zarówno fizyczna, jak i psychiczna, w dużej mierze zależna jest od wyposażenia DNA,
charakterystycznego dla linii genetycznej, w której rozpoczynamy swoje trójwymiarowe
istnienie. Czy oznacza to, że nasze ziemskie doświadczanie w swojej zasadniczej części jest
przez to w znacznym stopniu zdeterminowane, że w naszym życiu poruszamy się po
wytyczonych z „góry” drogach? A jeśli tak, to gdzie jest nasza wolność, nasza wolna wola i
możliwość dokonywania suwerennych wyborów? Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy
uświadomić sobie najpierw, w jakim punkcie naszego ziemskiego rozwoju aktualnie
jesteśmy.

W naszym codziennym życiu często używamy określenia „poziom rozwoju” – np. mówimy,
że jedna osoba jest na wyższym poziomie rozwoju, zaś druga na niższym. Co jednak
naprawdę to określenie oznacza? W praktyce ma ono wiele znaczeń, w zależności od
środowiska w jakim jest wypowiadane i od obowiązującego w nim modelu życia oraz
uznawanego systemu wartości. Każda grupa, reprezentująca wspólne wartości i przekonania,
ma swój – podświadomy zresztą – paradygmat, dotyczący poziomu rozwoju człowieka.

W naszej interpretacji tego określenia załóżmy, iż poziom rozwoju ściśle wiąże się ze
stopniem samoświadomości człowieka, tj. z aktualną możliwością świadomego oglądu
przejawiającej się wokół rzeczywistości, a także ze znajomością i zrozumieniem
mechanizmów i praw rządzących naszym życiem. Takie podejście sprowadza złożony,
wielowątkowy temat do stwierdzenia, iż faktyczny poziom rozwoju człowieka jest tożsamy z
jego poziomem samoświadomości. Z kolei samo określenie „samoświadomość” oraz

33
przypisywanie mu różnych poziomów może z początku budzić kontrowersje. Każdy przecież
powie: skoro żyję, pracuję, funkcjonuję wśród ludzi, jakoś sobie daję radę, to na pewno
jestem w pełni samoświadomy. Takie spojrzenie na pierwszy rzut oka wydaje się logiczne i
prawdziwe, lecz czy rzeczywiście takim jest? Jak wiemy, nasza „ludzka” świadomość
reprezentuje sobą niewielkie pole operacyjne i w zależności od tego, co znajduje się w tym
polu, to tylko odbieramy w uświadomiony sposób. Kluczem do określenia poziomu
samoświadomości człowieka jest więc zawartość świadomego, operacyjnego pola ludzkiego
umysłu.

Współczesny człowiek przeważnie nie zastanawia się nad tego typu problemami i życie jego
zdominowane jest przez automatyzm działania, zaś jego rozwój przebiega w sposób
samoczynny. Przypomnijmy sobie to, co mówiliśmy na temat zbiorowego, genetycznie
uwarunkowanego umysłu, stanowiącego w swojej istocie zbiór powszechnych i
obowiązujących modeli życia, akceptowalnych norm, systemów wartości, światopoglądów i
przekonań. Gdy człowiek się rodzi, w pierwszych latach swojego życia wyposażony zostaje
przez najbliższe środowisko w cząstkę zbiorowego umysłu i zaczyna funkcjonować zgodnie z
przekazanymi wartościami. Po dostrzeżeniu „nieprawidłowości”, istniejących w tym
ogólnospołecznym systemie, a także po okresie buntu, będącego reakcją na te spostrzeżenia,
młody człowiek przeważnie dostosowuje się do zastanych realiów i już w dalszym życiu nie
kwestionuje narzuconych mu reguł współistnienia, powszechnie obowiązujących w jego
środowisku. W efekcie krystalizacji swojego światopoglądu, na podobne sytuacje zaczyna
reagować podobnie i jego reakcje stają się przewidywalne – w ten sposób przekazane życiowe
mechanizmy funkcjonowania utrwalają się, następnie kostnieją, zaś człowiek całą swoją
pozostałą ziemską podróż odbywa w sposób szablonowy, doświadczając w praktyce tego
samego, choć często w odmiennych sytuacjach – nie jest wtedy w stanie wznieść się ponad
„znane” i wejść w nowe obszary procesu tworzenia i doświadczania tworzonej przez siebie
samego rzeczywistości. I na tym właśnie polega automatyzm naszego życia. Stajemy się
automatami, gdyż w wyniku skostnienia naszych poglądów, systemów wartości,
światopoglądów, każde zdarzenie zewnętrzne analizujemy na podstawie posiadanych
wewnętrznych zapisów. Jeśli zewnętrzna informacja zgodna jest z tymi zapisami, to mówimy,
że jest dobra i prawdziwa, lecz jeśli w sposób zasadniczy odbiega od naszych analitycznych
programów, to dyskryminujemy ją i stwierdzamy, iż jest fałszywa i zła. Automatyzm naszego
działania pogłębia jeszcze to, iż bardzo rzadko, w sposób świadomy przebywamy w „tu i
teraz” – często za to wprowadzamy w operacyjne pole świadomości zapisy z przeszłości, „w
kółko” analizując to, co jest już poza nami i w efekcie przebywamy w przeszłości,
przeżywając ogromną ilość razy zdarzenie, które przecież miało miejsce tylko jeden raz. Albo
też wyobrażamy sobie, co jeszcze – przeważnie nieprzyjemnego – może nas spotkać w
związku z dotychczasowymi doświadczeniami, jakie były naszym udziałem. Tu również
operacyjne pole świadomości zajęte jest wyświetlaniem wewnętrznych zapisów. W praktyce
na w pełni świadome życie w „tu i teraz” niewiele pozostaje już czasu – w efekcie proces
naszego tworzenia i doświadczania tworzonej rzeczywistości przekazujemy w bardzo
znacznym stopniu w ręce automatycznego pilota, tj. podświadomości.

Automatyzm naszego życia nie jest jednak czymś tylko niekorzystnym. Wręcz przeciwnie, w
wielu sytuacjach i procesach jest bardzo potrzebny, ułatwiając oraz przyspieszając
wykonywanie codziennych i rutynowych czynności, nie mówiąc już o funkcjach utrzymania
przy życiu i w sprawności naszego organizmu.

34
Rysunek nr.5. Światowe realia, a zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł.

Aby lepiej uświadomić sobie obecne, własne uwarunkowania, załóżmy iż znajdujemy się w
chwili poprzedzającej kolejne wcielenie w ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości. Musimy
podjąć więc decyzję, w jakim miejscu i czasie oraz w jakiej rodzinie (z dostępnych w
praktyce możliwości) urodzimy się. Decyzja tego typu determinuje, w jaki genetyczny bagaż
zostaniemy wyposażeni i w jakim środowisku stawiać będziemy nasze pierwsze kroki. Istotną
sprawą jest również to, iż posiadamy spory zasób doświadczeń i umiejętności, uzyskany
podczas naszych poprzednich wcieleń - analizując rolę jaką nam przyjdzie pełnić na Ziemi,
wybieramy przydatne w tym przypadku doświadczenia, które w odpowiednim czasie naszego
nowego ziemskiego życia uaktywnią się w postaci predyspozycji i umiejętności.

35
Rysunek nr.6. Współzależność frakcji zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu.

Można zadać sobie pytanie, skąd przed faktycznym wcieleniem znana jest ścieżka życia
jeszcze nienarodzonego człowieka i na ile jest ona zdeterminowana. Jak pamiętamy,
wewnętrzne zapisy człowieka wpływają na PNM (Pole Nieskończonych Możliwości),
tworząc w efekcie przejawioną rzeczywistość. Łatwo zauważyć, że ogólne światowe realia
określają jakość zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu ludzkości, który poprzez
PNM podtrzymuje istnienie warunkujących go zewnętrznych realiów (rysunek nr.5). Idąc tym
tropem dalej, można powiedzieć, iż warunki, panujące w danym kraju, określane są przez
zapisy zawarte w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle tego kraju z
uwzględnienie wpływu pochodzącego od światowego zbiorowego umysłu. Z kolei warunki
życia danej rodziny zależą od zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu tej rodziny
z uwzględnieniem zależności od zbiorowego umysłu kraju oraz świata. Podobnie, realia
funkcjonowania konkretnego człowieka związane są z jego indywidualnym umysłem z
uwzględnieniem rodzinnego, krajowego oraz światowego wpływu. Tego właśnie typu jest
konstrukcja zbiorowego umysłu, który dzieli się na coraz drobniejsze frakcje. Jak z tego
wynika, wszystko stanowi jedną funkcjonalną całość i w ramach poszczególnych części jest
od siebie zależne. Zależność ta ma jednak bardzo różny charakter i siłę oddziaływania –
pojedynczy człowiek jest bardzo uzależniony od wpływów zbiorowych umysłów: rodziny,

36
kraju i świata. Z odwrotnej zaś strony, przeciętny człowiek posiada pewien wpływ na
zbiorowy umysł własnej rodziny, bardzo nikły na zbiorowy umysł kraju oraz praktycznie
żaden na zbiorowy umysł świata. Uogólniając można stwierdzić, iż jeśli cząstka zbiorowego
umysłu zawiera się w większej części, to przeważnie większa część na mniejszą wywiera
zdecydowanie większy wpływ, niż odwrotnie (oczywiście, istnieją od tej reguły wyjątki).
Taka struktura zbiorowego umysłu powoduje dużą bezwładność oraz powolność
ewolucyjnego procesu rozwoju samoświadomości człowieka (rysunek nr.6).

Zasadnicze zapisy zbiorowego umysłu całej ludzkości aktywują określone obszary PNM – w
efekcie uaktywnione PNM tworzy określoną rzeczywistość, ściśle związaną z
„oprogramowaniem” zajętego przez zbiorowy umysł obszaru matrycy tworzenia PNM. Z
kolei zbiorowy umysł danego kraju nie ma już większego wyboru i „musi” ulokować się
wewnątrz obszaru określonego przez światowy umysł zbiorowy, zajmując terytorium,
odpowiadające swoim uwarunkowaniom. Idąc dalej, zbiorowy umysł rodziny odnajduje się w
ramach fragmentu PNM, zajętego przez zbiorowy umysł kraju, uaktywniając go zgodnie z
własnymi genetycznymi preferencjami. Oczywiście, różnorodność rodzajów zbiorowych
umysłów można rozbudowywać, wychwytując wspólne, powszechne dla danej zbiorowości
zasady funkcjonowania. Zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł, choć w zasadniczych
swoich treściach dość stabilny, podlega ciągłym zmianom, pulsując fraktalnymi odcieniami
swojej zawartości.

Rozwój narzędzi, związanych z ułatwieniem dostępu do informacji, takich jak np. internet,
dostarcza poszczególnym frakcjom jakościowo nowe informacje, które po przekroczeniu
masy krytycznej przez sumę umysłów przyswajających je odbiorców, są w staniu dokonać
istotnych, a nawet zasadniczych zmian w funkcjonowaniu tych frakcji, w końcowym efekcie
przeprowadzając całość umysłu poprzez powstały chaos do nowej, samoświadomościowo
wyżej zorganizowanej struktury.

Oczywiście, nie pozostaje to bez wpływu na jakość funkcjonowania, wcielającej się w tego
typu realiach Istoty. W zależności od tego, czego chcemy doświadczyć i czego się nauczyć, w
nową podróż w realia ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości zabieramy ze sobą bagaż
doświadczeń, które w postaci zakodowanych zapisów znajdować się będą w naszym ludzkim
nośniku (a dokładniej w DNA). Analizując genetyczne zapisy nowej reinkarnacyjnej rodziny,
preferencje najbliższego ich środowiska, wyobrażenia o życiu, sukcesie, porażce, szczęściu
itp. przyszłych rodziców, można określić w jakim kierunku zostanie zwrócony młody
człowiek, silnie motywowany przez swoich najbliższych. W miarę upływu czasu uaktywnią
się również jego zakodowane zapisy i ścieżka życia, modyfikowana przez odkodowane
możliwości, zacznie przybierać coraz bardziej konkretną postać. Niektóre zapisy, w celu ich
uaktywnienia, wymagać będą zmierzenia się na drodze życia z określonymi, często bolesnymi
zdarzeniami – po uporaniu się z nimi odblokują się, a człowiek zyska nagle dodatkową
wiedzę i nowe umiejętności, pozwalające na poszerzenie własnej życiowej przestrzeni
(utworzy się wówczas nowa jakość w strukturze DNA, a także powstaną nowe obwody w
mózgu i aktywne zapisy w podświadomym polu ludzkiego nośnika).

Ze zrozumiałych względów, przedwcieleniowa analiza jest zawsze bardzo dogłębna i


uwzględnia wszystkie warianty naszych przyszłych, ziemskich decyzji. W efekcie nigdy nie
mamy sytuacji bez wyjścia – po każdej życiowej „porażce” jawi nam się (trzeba ją tylko
dostrzec) kolejna możliwość powrotu na naszkicowaną przed wcieleniem drogę naszego
obecnego trójwymiarowego istnienia.

37
Jeżeli nie uświadamiamy sobie mechanizmów, dotyczących procesu tworzenia i
doświadczania efektów tego tworzenia, to nasze życie ma praktycznie zautomatyzowany
charakter – jak roboty opieramy się na posiadanym, wewnętrznym oprogramowaniu, które od
czasu do czasu ulega zmianom pod wpływem, przeważnie traumatycznych, zewnętrznych
sytuacji i uwarunkowań. Funkcjonując w ten sposób, praktycznie „śpimy” i przez
automatyczny ogląd otaczającej nas rzeczywistości nie jesteśmy w stanie dostrzec jej
prawdziwego piękna, wielkości, a także nieograniczonych możliwości, jakimi w każdej chwili
możemy dysponować. Nie ma więc w tym nic dziwnego, że nasze życie wydaje nam się być
zewnętrznie zdeterminowane, że dobry numerolog czy astrolog trafnie potrafi określić jego
ramy, tym samym jeszcze bardziej „udowadniając” nieuchronność naszego przeznaczenia.

Jeśli jednak zrozumiemy, w jaki sposób świat ten „kręci się” i świadomie zaczniemy
mechanizmy te wykorzystywać, to nasze pole widzenia otaczającej nas rzeczywistości
zacznie się poszerzać sprawiając, iż życie nabierze nowego znaczenia, wprowadzając nas w
pola doznań, które do tej pory były dla nas zamknięte. Aby to mogło nastąpić, wcześniej
musimy uświadomić sobie automatyzm naszego życia, a więc przyznać, iż na obecnym
poziomie rozwoju w ogromnej większości jesteśmy „bio-automatami”, a to dla
współczesnego człowieka, zafascynowanego potęgą ludzkiego intelektu, nie jest wcale takie
proste. Gdy jednak to się już stanie, w efekcie dalszego rozwoju, nasze życie będzie miało
coraz bardziej suwerenny charakter, aż w końcu nadejdzie dzień, w którym odzyskamy
utraconą wolność i staniemy się Zintegrowaną Całością, wprowadzając w swoje ludzkie
istnienie świadomość Istoty, jaką jesteśmy naprawdę.

Tajemnice Istnienia, cz. 9

Część dziewiąta – Trójwymiarowa rzeczywistość, czyli w pełni zindywidualizowane


postrzeganie przejawionego istnienia.

Współczesny człowiek, uczestnicząc w rozgrywającym się procesie, zwanym życiem,


trójwymiarową rzeczywistość, odbieraną przy pomocy pięciu zmysłów, a także
interpretowaną przez posiadane wewnętrzne podświadome „oprogramowanie”, traktuje jako
ostateczną i przeważnie nie uświadamia sobie tego, że obserwowany przez niego świat jest
jedynie niewielkim wycinkiem niezwykle złożonego i precyzyjnie utworzonego
Wszechświata.

Doświadczanie tworzonej rzeczywistości za pośrednictwem formy ludzkiej ograniczone jest


w praktyce do znanych nam czasoprzestrzennych uwarunkowań. Jeżeli jednak, np. w pogodną
noc, przyjrzymy się przytłaczającym swoim ogromem przestworzom Wszechświata, to
dostrzeżemy w nich coś, co przerasta naszą zwykłą, ziemską koncepcję funkcjonowania
całego świata. Gdy z kolei pomyślimy o mikrostrukturze, z której składa się obecnie znana
nam materia, to zauważymy, iż życie toczy się nie tylko na naszym poziomie postrzegania
materii, ale również w „wyżej” i „niżej” zorganizowanych strukturach przejawionego
istnienia.

38
Tego typu przemyślenia ukazują nam, iż nasz postrzegany świat znajduje się na określonym
szczeblu drabiny konstrukcji Wszechświata, powyżej i poniżej którego w niedostępnych dla
nas czasoprzestrzeniach (może poza szczeblami tuż „pod” i tuż „nad”) również rozgrywa się
świadome życie.

Gdybyśmy potrafili dostrzegać materię wielkości subatomowych cząstek, odpowiednio przy


tym przyspieszając postrzeganie dokonujących się w nich zmian, weszlibyśmy w
czasoprzestrzeń typu „mikro” – w efekcie uzyskalibyśmy możliwość obserwacji
rozgrywającego się tam życia. Przebywając w tych realiach przez kilka „lokalnych” lat, po
powrocie w nasze „normalne” warunki istnienia, stwierdzilibyśmy, że w okresie tym ziemski
czas praktycznie „stał w miejscu”. Z kolei mogąc obserwować ogromne przestrzenie kosmosu
i odpowiednio spowalniając postrzeganie dokonujących się w nich zmian, weszlibyśmy w
czasoprzestrzeń typu „makro”, mając przy tym możliwość dostrzegania toczącego się tam
świadomego życia – po spędzeniu w tych warunkach zaledwie kilku „lokalnych” chwil, po
powrocie do naszych „normalnych” realiów istnienia nie poznalibyśmy naszego otoczenia,
gdyż na Ziemi w tym czasie minęłoby już wiele lat.

Przedstawione powyżej spostrzeżenia na pierwszy rzut oka mogą wydawać się


niewiarygodne, ale po bliższym przyjrzeniu się sposobowi naszego postrzegania
rzeczywistości stają się logiczne i oczywiste. Rozglądając się wokół dostrzegamy „konkretną”
rzeczywistość, ciała stałe i ciekłe, twarde i miękkie, przezroczyste i nieprzezroczyste itp., a
przecież wiemy, że nawet najbardziej twardy przedmiot składa się z atomów, które zawierają
w sobie głównie pustą przestrzeń – elektrony i jądra atomowe tworzą przestrzenno-masowy
układ w podobny sposób, jak systemy planetarne tworzą przestrzenno-masowy układ we
Wszechświecie. To, że rzeczywistość wokół postrzegamy w „konkretny sposób”, wynika z
tego, że cząstki elementarne poruszają się wokół nas z ogromną prędkością, a my mogąc
dostrzegać tylko wolne zmiany, zachodzące w otaczającym nas świecie, dostrzegamy
końcowy efekt „rozmazania” się obrazu mikroelementów. Łatwo więc zauważyć, iż
dynamiczne własności poruszających się wokół nas obiektów w znacznym stopniu decydują o
końcowych efektach naszego postrzegania.

Gdy z kolei spojrzymy w kosmiczną przestrzeń, dostrzegamy gwiazdy i galaktyki, które


wydającą się być nieruchome wobec nas - gdyby w przestrzeni kosmicznej umieścić
obserwatora, ogarniającego spojrzeniem ogromne przestrzenie Wszechświata i gdyby ciała
niebieskie zaczęły się bardzo szybko wokół niego poruszać, obserwator zacząłby zauważać
efekt „rozmazania się” obrazu tych ciał, postrzegając w efekcie stabilne wobec niego
„konkretne” struktury, zawierające w sobie niewyobrażalne ilości galaktyk (podobny efekt
uzyskać można nie powiększając szybkości ruchu ciał niebieskich, lecz odpowiednio
spowalniając reakcje postrzegania obserwatora – zjawiska te bardziej szczegółowo
wyjaśnione zostały w czwartej części „Tajemnic Istnienia”).

Aby móc w sposób w pełni zindywidualizowany doświadczać tworzonej przez siebie


trójwymiarowej rzeczywistości, niezbędne jest dysponowanie narzędziem umożliwiającym to
tworzenie i doświadczanie. Takim narzędziem jest ludzka forma, wyposażona w pięć
zmysłów, z których największe znaczenie ma zmysł wzroku. Nośnikiem informacji, z którego
zmysł ten korzysta, jest światło. Każde ciało promieniuje światłem, wysyłając w otaczającą je
przestrzeń informację o sobie. Naturalne promieniowanie ciał jest przeważnie tak słabe, że
przy pomocy wzroku nie jesteśmy w stanie odebrać zawartej w nim informacji. Aby

39
promieniowanie to wzmocnić, ciała absorbują zewnętrzną energię świetlną (naturalną lub
sztuczną) i ze zwiększoną siłą wysyłają informację, dotyczącą własnego istnienia.
Doskonałym tego przykładem jest Księżyc, który w czasie nowiu jest dla nas niewidoczny,
gdyż emituje bardzo słabe promieniowanie – oświetlony przez Słońce absorbuje energię
świetlną gwiazdy i wysyła informację o sobie o zwiększonej już znacznie mocy (Księżyc nie
odbija energii świetlnej Słońca – gdyby tak było, to w wyniku odbicia ujrzelibyśmy na Ziemi
„osłabiony” obraz samego Słońca, a przecież tak nie jest). Słońce dla całego systemu
planetarnego, oprócz wielu innych funkcji, jest źródłem zasilania energetycznego systemów
informacyjnych planet i wszystkich istnień z nimi związanych. Zjawisko to można zauważyć
na co dzień, dokonując analizy jakości naszego postrzegania w zależności od ilości światła,
dostępnego w dzień i w nocy, a nawet w różnych porach dnia i nocy.

Światło ma tę właściwość, że rozchodzi się ze stałą prędkością w stosunku do dowolnego


obserwatora. Właściwość ta bierze się stąd, że światła nie można traktować jak innego,
poruszającego się w przestrzeni obiektu, gdyż nie ma ono żadnej masy, a po wyemitowaniu z
ciała praktycznie traci z nim formalny związek, zachowując jednak informacje o nim, i
wchodzi w interakcyjny kontakt z obserwatorem, który, w układzie odniesienia z samym sobą
związanym, zawsze jest nieruchomy, ponieważ sam wobec siebie nigdy się nie porusza –
dlatego też, bez względu na to, w jakich relacjach prędkościowych są pomiędzy sobą
poszczególni obserwatorzy, światło z tego samego obiektu, jako interaktywny nośnik
informacji, do każdego z tych obserwatorów dociera z tą samą stałą prędkością (każdy z tych
obserwatorów, w układzie odniesienia związanym z samym sobą, jest nieruchomy, zaś
światło jako nośnik informacji z każdym z nich z osobna nawiązuje indywidualny,
interaktywny kontakt w sposób, jakby wyłącznie tylko dla niego było emitowane – światło
zachowuje się więc tak, jakby dla każdego obserwatora było oddzielnie emitowane z taką
samą stałą prędkością). Można też powiedzieć, iż to właśnie obserwator ze stałą prędkością
pobiera informacje o otaczającej go rzeczywistości, wykorzystując światło jako nośnik
odbieranych przez siebie informacji.

Stała wartość prędkości światła, w stosunku do dowolnego obserwatora, powoduje, iż


możliwe jest tworzenie we Wszechświecie wielopoziomowych, hierarchicznych struktur
czasoprzestrzennych rzeczywistości, nie przeszkadzających sobie nawzajem, a
umożliwiających wielokrotne wykorzystywanie tych samych zasobów materii w różnych
rzeczywistościach. Aby to sobie lepiej uzmysłowić, wyobraźmy sobie, że wylatujemy w
kosmos, na Ziemi pozostawiamy swego brata bliźniaka, zaś w przestrzeni kosmicznej lecimy
z szybkością rzędu prędkości światła. Ponieważ w układzie odniesienia z nami związanym
jesteśmy nieruchomi, gdyż sami wobec siebie się nie poruszamy, to wobec tego w odniesieniu
do nas ciała niebieskie poruszają się z bardzo dużą prędkością, a więc „zamazują” swój obraz,
tworząc tym samym sobą nowe, „konkretne” struktury typu „makro”, które moglibyśmy
zobaczyć, gdybyśmy potrafili ogarnąć wzrokiem ogromne przestrzenie kosmosu – łatwo
zauważyć, że weszliśmy właśnie w czasoprzestrzeń typu „makro”, której ze względu na
rozmiary naszych oczu (i tym samym ograniczoność naszego zmysłu wzroku) nie możemy
postrzegać, ale w której czas płynie dużo, dużo wolniej niż w naszej „naturalnej”
czasoprzestrzeni. W efekcie tej kosmicznej, „podświetlnej” podróży, po naszym powrocie na
Ziemię spostrzeglibyśmy, że nasz brat bliźniak jest dużo od nas starszy, albo że nawet nie ma
go już na „tym świecie”. Jak łatwo zauważyć, poszczególne czasoprzestrzenie, ze względu na
bardzo odległe rytmy upływających w nich czasów, nie zakłócają się nawzajem, co pozwala
na wielokrotne wykorzystywanie tych samych zasobów materii w wielopoziomowych,
hierarchicznie zawierających się strukturach przejawionego istnienia.

40
Aby dostrzec, iż nasze narzędzia postrzegania, w swojej skuteczności ograniczone stałą
prędkością światła, nie pozwalają na efektywne badanie mikro- i makro-czasoprzestrzeni, nie
trzeba odwoływać się do wyobrażeń związanych z kosmicznymi podróżami. Badając
mikrostruktury, mamy do czynienia ze znikomymi masami i znacznymi prędkościami cząstek
elementarnych, z kolei obserwując makrokonstrukcje dostrzegamy ogromne masy i
„powolne” ich (ze względu na olbrzymie ich odległości od naszego punktu obserwacji),
względem nas, przemieszczanie się. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku do
pomiarów i badań wykorzystujemy pole elektromagnetyczne, rozchodzące się ze stałą
prędkością równą prędkości światła. Chcąc w miarę precyzyjnie zlokalizować szybko
poruszającą się mikrocząstkę, musimy do pomiaru użyć odpowiednio krótkiej fali – wiąże się
to jednak z jej dużą częstotliwością, co bezpośrednio wpływa na zmianę prędkości cząstki
(która w pewnym sensie jest również falą) i w efekcie na brak możliwości dokładnego
pomiaru jej prędkości. Z kolei fala o mniejszej częstotliwości nie zabuża prędkości cząstki,
ale ze względu na swoje stosunkowo duże (w stosunku do cząstki) wymiary nie pozwala na w
miarę dokładne zlokalizowanie jej położenia. Te powszechnie znane fizykom fakty ukazują
ograniczone możliwości badania mikro-czasoprzestrzeni obecnie dostępnymi metodami.

Z kolei obserwując makrokosmos, obraz, który dostrzegamy, ze względu na grawitacyjne


oddziaływanie ciał niebieskich z posiadającym energię światłem, nie odpowiada faktycznemu
położeniu tych ciał w Kosmosie (efekt zakrzywienia drogi światła przez grawitacyjne
oddziaływania dużych mas), a poza tym stanowi sobą historię rozprzestrzeniającego się
Wszechświata, ze względu na stałą, a więc ograniczoną prędkość światła. Biorąc pod uwagę
tylko naszą galaktykę, światło, aby przedostać się z jednego skraju Drogi Mlecznej na drugi,
potrzebuje około dziewięćdziesięciu tysięcy lat, co samo mówi za siebie, ukazując przy tym
niemożność efektywnych i w pełni wiarygodnych badań makro-czasoprzestrzeni.

Jak już zauważyliśmy w czwartej części „Tajemnic Istnienia”, przestrzeni nie da się
rozpatrywać bez uwzględnienia czynnika czasu, że pojęcia czasu nie można zrozumieć bez
przestrzeni, że czas i przestrzeń integralnie są ze sobą związane, tworząc razem
czasoprzestrzeń. W rzeczywistości „obserwowalny” czas nie jest czymś obiektywnym, lecz
jest subiektywnie zdeterminowany przez „obserwowalne” zmiany przestrzeni, dając tym
samym możliwość wielopoziomowego i wielowarstwowego wykorzystania energii i materii
Wszechświata.

Ponieważ bez Obserwatora obiekt obserwowany nie może istnieć, układ czasu i
przestrzeni należy rozszerzyć o trzeci element, tj. o Obserwatora, który definiuje
swoją czasoprzestrzeń w odbieranej przez siebie rzeczywistości, w której
przestrzeń czyni wrażenie stałej struktury, choć podlega ciągłym przemianom,
zgodnie z dynamicznymi zmianami własności swoich elementów, a także w której
czas stwarza pozory swego liniowego przebiegu, choć stale zmienia swój rytm,
zgodnie ze zmianą rytmu przeobrażającej się wokół przestrzeni.

A zatem to Obserwator, poprzez możliwości swoich narzędzi postrzegania, tworzy


czasoprzestrzeń, złożoną ze zbioru przestrzennych i czasowych elementów, pozwalających na
efektywne doświadczanie dokonywanych przez Siebie zmian w czasoprzestrzennej strukturze.

41
I w ten oto sposób, wychodząc z dostępnych formie ludzkiej analiz, dotyczących otaczającej
jej rzeczywistości, dochodzimy do Schematu Tworzenia Rzeczywistości, omówionego w
części drugiej cyklu „Tajemnice Istnienia”, w którym Obserwator, jakością swojego narzędzia
postrzegania trójwymiarowej rzeczywistości, uaktywnia Pole Nieskończonych Możliwości, a
Pole to formuje Przejawiającą się Rzeczywistość, która z kolei pobudza do dalszego działania
Obserwatora itd., wiodąc Go przez coraz to nowsze rejony Wielkiego Dzieła Tworzenia.

Każdy z nas jest zindywidualizowaną Częścią Wielkiego Obserwatora (Wielkiego Stwórcy),


a więc Obserwatorem, który poprzez odpowiednie formy (tu na Ziemi poprzez formę ludzką)
tworzy i doświadcza efektów swojego tworzenia w zakresie przydzielonego mu w udziale
fragmentu Wielkiego Dzieło Tworzenia.

Przyjęcie koncepcji Matrycy Tworzenia, czyli Pola Nieskończonych Możliwości (w skrócie


PNM), nie tylko wyjaśnia proces tworzenia i doświadczanie tworzonej Rzeczywistości, ale
również pozwala na zrozumienie formuł wieczności, czasu pionowego, a także możliwości
dokonania zmiany przyszłości poprzez oddziaływanie w przeszłości oraz zmianę przyszłości
poprzez oddziaływanie w przyszłości (wpływ teraźniejszości na przyszłość jest oczywisty).

Aby wprowadzić się w temat, wyobraźmy sobie, że wchodzimy do dużego gmachu, w którym
mieści się salon rozrywki, oferujący jedną tylko, bardzo specyficzną grę. Głównym punktem
budowli jest ośrodek sterowania i kontroli, wyposażony w centralny, wysokiej jakości
komputer, obsługiwany przez Administratora Systemu. Każde z pozostałych, licznych
pomieszczeń przeznaczone jest dla klientów, pojedynczych uczestników wspólnej
komputerowej zabawy.

Wchodzimy więc do jednego z tych pomieszczeń, siadamy wygodnie w specjalnym fotelu,


zapoznajemy się z obsługą umieszczonej przed nami specjalnej konsoli sterującej oraz
zakładamy na głowę izolujący od otoczenia hełm wyposażony w wewnętrzny monitor,
słuchawki oraz emitery zapachu, pozwalające na realistyczne uczestnictwo w wirtualnej
zabawie. Otaczającą nas wirtualną rzeczywistość, postrzegamy więc za pomocą zmysłów
(wzroku, słuchu oraz węchu) wirtualnej postaci, w którą na czas gry wcielamy się. Gra nosi
nazwę „Labirynt”, a zatem jesteśmy w labiryncie i usiłujemy odnaleźć wyjście z
labiryntowych, wielopoziomowych korytarzy. Uczestnicząc w grze, poznajemy, w miarę
upływu wirtualnego czasu, realia nowej rzeczywistości, poprzez doświadczanie uzyskujemy
informacje, dotyczące otaczających nas warunków i z przygodami przemieszczamy się
kolejnymi korytarzami labiryntu, zdobywając coraz większą wiedzę oraz umiejętności, jakże
niezbędne w tym wirtualnym świecie. W pozostałych pomieszczeniach budynku inni
użytkownicy systemu również mogą brać udział w wirtualnej podróży poprzez ten sam
labirynt – niektóre stanowiska są jeszcze wolne i oczekują na nowych uczestników wspólnej
zabawy, inne zaś są aktywne i włączone w proces tworzenia i doświadczania wirtualnej
rzeczywistości. Nad całością systemu czuwa Administrator, obserwując stan zmieniającego
się stale procesu oraz wysyłając, w ramach uzyskanej premii, zaawansowanym w grze
uczestnikom dodatkowe informacje, niezbędne do funkcjonowania na wyższym poziomie
złożoności wirtualnej rzeczywistości. Wirtualni uczestnicy wirtualnego świata mogą
funkcjonować niezależnie od siebie, mogą też spotykać się w korytarzach labiryntu, zwalczać
się, traktując jeden drugiego jako konkurenta, przeszkadzającego w osiągnięciu celu, albo
przeciwnie, mogą współpracować ze sobą, łącząc siły i środki, ułatwiające oraz

42
przyspieszające dotarcie do wyjścia. Labirynt posiada strukturę wielopoziomową i praktycznie
nie ma możliwości w krótkim czasie dojścia do celu.

Gdy mija, przyznany nam przez Administratora, limit czasu, wyłączamy konsolę sterującą (w
wirtualnej rzeczywistości następuje rozpad odgrywanej postaci – a więc jej „fizyczna
śmierć”), idziemy do domu, analizujemy wiedzę, którą podczas dotychczasowej gry
zdobyliśmy i następnego dnia przychodzimy ponownie, włączamy konsolę, wcielamy się w
nową postać (poprzednia już nie istnieje) i kontynuujemy rozpoczętą w dniu poprzednim
zabawę, startując z osiągniętego dotychczas poziomu. Podobnie i inni uczestnicy gry
potrzebują znacznej ilości podejść, aby osiągnąć wyznaczony w grze cel – niektórzy dopiero
zaczynają, znajdując się w dolnych partiach labiryntu oraz „wiekowo” starszych przedziałach
czasowych labiryntowego, wirtualnego istnienia, inni, bardziej zaawansowani przebywają w
górnych warstwach labiryntu oraz tym samym nowszych przedziałach czasowych wirtualnej
rzeczywistości. Aby ci pierwsi mogli osiągnąć pozycje tych drugich, musi upłynąć dużo czasu,
niezbędnego na uzyskanie przez nich odpowiedniego poziomu wiedzy i umiejętności – jednak
w tym czasie ci drudzy przejdą już na nowe obszary wirtualnego doświadczania, znowu
wyprzedzając w czasie swoich współuczestników zabawy. Wirtualne postacie, które spotykają
się w wirtualnej rzeczywistości, dokonują tego w tym samym miejscu i czasie, a więc w ściśle
określonym punkcie wirtualnej czasoprzestrzeni.

Przyjmując punkty odniesienia z pozycji różnie zaawansowanych w grze wirtualnych postaci,


każda z nich znajduje się w innej epoce czasowej wirtualnej rzeczywistości, zaś z punktu
widzenia Administratora wszystko odbywa się w tym samym czasie. Tak więc widać, że czas
ma tu jak najbardziej względny charakter, że tak naprawdę bezwzględny czas nie istnieje, że
czas powiązany jest zawsze z procesem tworzenia oraz postrzegania zmian z przebiegu tego
procesu wynikających.

Przyjrzyjmy się teraz grze z punktu widzenia Administratora. Każdy z uczestników


przekonany jest, iż doświadcza wirtualnej rzeczywistości krok po kroku, a więc zgodnie z
upływającym wirtualnym czasem, zaś Administrator analizowane zmiany dostrzega jako
odpowiedzi zaprogramowanego systemu na impulsy pochodzące spoza systemu (od
użytkownika i zgodnie z wolną wolą użytkownika). Łącząc ze sobą te spostrzeżenia można
powiedzieć, że wszystko istnieje „tu i teraz” (jednocześnie), zaś doświadczane jest w czasie
liniowym, czyli krok po kroku. Łatwiej to zrozumieć, gdy założymy sytuację, iż w danej chwili
nikt nie uczestniczy w tej grze, zaś Administrator w gotowości oczekuje na klientów. Otóż
wówczas, każde zdarzenie, każda reakcja, jaka może zaistnieć podczas aktywnej gry, istnieją
„tu i teraz” w utajony sposób, w formie konkretnych, komputerowych zapisów. A zatem
„wszystko” trwa w wiecznym „tu i teraz”, lecz z oczywistych względów nie może być
doświadczane. Zapisane jest wszystko, każdy ruch, każdy gest wirtualnej postaci, każda
zmiana wystroju labiryntowych korytarzy, każda reakcja na dowolny ruch manipulatorów,
zamieszczonych na sterowniczej konsoli. Ale przecież, chociaż „wszystko” jest (w formie
potencjału), to jednak nie ma nic (w formie przejawionej rzeczywistości), gdyż ekran w
hełmie nie zawiera żadnych obrazów, zaś ze słuchawek nie wydobywają się żadne dźwięki. I
dopiero wejście do gry użytkownika (inaczej mówiąc obserwatora) uruchamia sekwencję
komputerowych zapisów, monitor emituje obrazy, ze słuchawek wydobywają się dźwięki i
rozpoczyna się proces tworzenia i doświadczania efektów tego tworzenia w wirtualnej
rzeczywistości – zaczyna „płynąć” czas.

Zauważmy też różnicę w odbiorze toczącej się gry przez Administratora oraz przez
pojedynczego użytkownika. Oczywiście pozycja Administratora daje jednoczesny wgląd we
wszystko (jako Całość), bez względu na różnice upływającego wirtualnego czasu, ale nie daje
możliwości doświadczania z pełną gamą emocji i odczuć wirtualnej rzeczywistości (do tego

43
potrzebna jest w pełni zindywidualizowana Część), a przez to odczuwania przyjemności
płynącej z uczestnictwa w zabawie. Administratorowi również „płynie czas”, ale ma on inną
naturę, niż czas poszczególnych użytkowników systemu, dla których, ze względu na
jednoczesne ogarnianie przez Administratora przeszłości, teraźniejszości i przyszłości
uczestników zabawy, z oczywistych względów, Administrator przebywa w „wieczności”.

Wyobraźmy sobie teraz, że uczestnicząc w grze natrafiamy w labiryncie na dwoje drzwi:


jedne prowadzą nas na wyższy poziom zabawy, zaś drugie wiodą do długiej, ślepo
zakończonej odnogi labiryntu. Jeżeli wejdziemy do ślepego labiryntu, bezproduktywnie
stracimy dużo czasu. Aby tak się nie stało, niewłaściwe drzwi powinny być na stałe
zamknięte i dla nas niedostępne. Jednak przycisk automatycznie je zamykający znajduje się
na niższym poziomie gry, a więc w naszej wirtualnej przeszłości. Gdyby udało się nam na
chwilę przedostać na niższy poziom i uaktywnić ten przycisk, to niewłaściwe przejście
uległoby zamknięciu, zaś my zmienilibyśmy naszą wirtualną przyszłość poprzez nasze
oddziaływania w „wirtualnej” przeszłości.

Wyobraźmy sobie teraz inną sytuację, w której minęliśmy już ten zbawienny przycisk, nie
uruchamiając go jednak, i nie mamy możliwości powrotu do „wirtualnej” przeszłości –
możemy za to przenieść się na chwilę na wyższy poziom zabawy w miejsce wyboru drogi
przejścia. Gdybyśmy teraz, obserwując dokonujących wyboru innych uczestników gry,
rozpoznali pożądane przejście i oznaczyli je w sposób dla nas czytelny, to kontynuując dalszą
naszą „teraźniejszą” labiryntową podróż, po dotarciu do problematycznego miejsca, na
pewno dokonalibyśmy właściwego już wyboru – w ten sposób celowo oddziaływując w
„wirtualnej” przyszłości, zmieniamy tym samym swoją „wirtualną” przyszłość.

Podany wyżej przykład w swoim symbolicznym wyrazie w niedoskonały sposób imituje pracę
Pola Nieskończonych Możliwości. Oczywiście, porównanie Matrycy Tworzenia z
komputerowym programem nie oddaje nawet cienia możliwości, jakimi dysponuje PNM –
wyznacza jednak kierunek naszego rozumowania, pozwalający w efekcie na uaktywnienie
zawartych w ludzkim DNA niektórych kodów (motywujących m.in. do dalszych poszukiwań)
oraz pobudzający w tym temacie intuicyjny odbiór pozazmysłowych informacji.

PNM jest energetyczną, niezwykle inteligentną strukturą, „realizującą” twórcze dyspozycje


przejawionych we Wszechświecie Istot. PNM jest kodowaną światłem Matrycą Tworzenia,
zaprojektowaną oraz wykonaną przez Wielkiego Stwórcę i zawierającą w sobie w wieczności
(z punktu odniesienia związanego ze Stwórcą) nieskończoną liczbę wszelkich możliwych
kombinacji zdarzeń, jakie mogły lub mogą kiedykolwiek, w przeszłości, teraźniejszości i
przyszłości (z naszego ludzkiego punktu odniesienia) zaistnieć w przejawionej
rzeczywistości.

A zatem czas ma nie tylko strukturę liniową, ale również i pionową, pozwalającą Istocie, jaką
jesteśmy naprawdę, równolegle tworzyć i doświadczać, nawet w diametralnie różnych
czasoprzestrzeniach. Gdybyśmy, funkcjonując w formie ludzkiej, dostatecznie silnie
zintegrowali się z Samym Sobą, a więc Istotą jaką jesteśmy naprawdę, pozwoliłoby to nam
na obserwowanie życia, jednocześnie przebiegającego w tych równoległych światach.
Gdybyśmy z kolei, za pośrednictwem Istoty zintegrowali się ze świadomością Stwórcy,
moglibyśmy przebudowywać PNM, nie tylko obserwując, ale również dokonując zmian w
strukturach naszej ludzkiej przeszłości i przyszłości.

44
Nadejdzie kiedyś taki dzień, gdy jako Istota dokładnie poznamy Wielkie Dzieło Tworzenia, osiągając w ten sposób świadomość
samego Stwórcy. Gdy to już się stanie, dostaniemy we władanie nowy, właśnie rodzący się Wszechświat, w którym sami
utworzymy Matrycę Tworzenia i indywidualizując części swojej świadomości, będziemy doświadczać własnego Dzieła Tworzenia,
kontynuując wieczny i nieskończony proces, zwany Życiem.

Oczywista stanie się wówczas, dotycząca już dziś każdego z nas, odwieczna prawda, zawarta
w słowach:

„Jako Bóg, wydzielając część swojej świadomości, ograniczyłem się do Istoty, a


następnie, jako Istota, doświadczając jednocześnie wielu czasoprzestrzennych
rzeczywistości, ograniczyłem się do formy ludzkiej, doświadczając w niej, w
całkowicie zindywidualizowany sposób, realiów ziemskiej, trójwymiarowej
rzeczywistości.”

Tajemnice Istnienia, cz. 10

Część dziesiąta – Przechodzenie do czwartej gęstości, czyli wielkie porządki na naszej


planecie.

Często dziś można usłyszeć stwierdzenia, że żyjemy w okresie wielkich przemian, że wkrótce
cały otaczający nas świat w istotnym zakresie przeobrazi się i tym samym nasze życie
nabierze w nim nowej jakościowo treści. Aby zrozumieć to, co aktualnie dokonuje się na
naszej planecie, trzeba cofnąć się daleko wstecz i przyjrzeć rysom zasadniczych cykli
rozwoju, jakie do tej pory przeszła nasza cywilizacja, gdyż to, czego doświadczamy dziś, jest
bezpośrednim efektem naszych dotychczasowych działań i uwarunkowań. Jest bardzo dużo
wersji powstania na Ziemi inteligentnego gatunku ludzkiego. Opowieści te, podawane przez
różne religie, skrzętnie ukrywane przez tajemne organizacje i bractwa, przekazywane drogą
channelingową przez przedstawicieli pozaziemskich cywilizacji, znacznie się pomiędzy sobą
różnią, a często nawet wykluczają. Skąd biorą się te różnice? Gdy uświadomimy sobie, że
owe relacje przez całe tysiąclecia podawane były z ust do ust, a przez to ubarwiane i
zmieniane przez przekazujące je osoby, dostosowujące ich treści do własnego zasobu pojęć i
terminów interpretujących rozgrywające się wokół życie, a także do ówcześnie
obowiązujących religijnych i politycznych przekonań, łatwo zrozumiemy, że to, co do nas
dziś dociera, ma co prawda za swoje podłoże faktyczne zdarzenia, ale przez wieloepokowy
„głuchy telefon” zostały one mocno przeobrażone, reprezentując w efekcie raczej
symboliczny mit tych odległych wydarzeń, niż autentyczne historycznie relacje.

Mając powyższe na uwadze, my również skorzystajmy z jednej z tego typu opowieści,


koncentrując się nie na szczegółach rozgrywających się wówczas wydarzeń, ale na istotnych
punktach zwrotnych rozwoju całej ludzkiej społeczności.

45
Cofnijmy się najpierw do czasów (setki tysięcy lat temu), gdy na Ziemi wśród naczelnych
wyróżniał się jeden gatunek, którego już nie można było nazwać małpą, ale którego również
jeszcze nie można było nazwać człowiekiem. Istnienia te chodziły na dwóch nogach, miały
swoją prymitywną kulturę, a nawet zaczątki religii, charakteryzujące się lękiem przed
wszystkim, co nieznane i niezrozumiałe.

I w tym to właśnie okresie wylądowała na Ziemi ekspedycja z innej planety, poszukująca


niezbędnych jej surowców. Kosmici ci, gdyż tak z perspektywy Ziemian trzeba ich określić,
żyli nieporównywalnie dłużej, niż żyje współczesny dziś człowiek (średnia życia: ok. jednego
miliona lat), byli humanoidami, dysponowali o wiele większą wiedzą i technologiami, niż
najbardziej technicznie zaawansowane ziemskie państwa w XXI wieku, a także biegli byli w
praktycznym wykorzystywaniu osiągnięć wysoko rozwiniętej inżynierii genetycznej. Kosmici
szybko nawiązali kontakt z dominującym gatunkiem naczelnych, ale nie był to kontakt
gwarantujący jakąkolwiek współpracę, a ta była niezbędna, choćby ze względu na ewentualną
pomoc tubylców w wydobywaniu surowców. Aby „podciągnąć” lokalny gatunek, rozpoczęto
genetyczne eksperymenty, które nie dały jednak pożądanych efektów, a utworzyły jedynie
dziwaczne hybrydy. I wtedy ktoś z grupy genetyków wpadł na pomysł, aby tubylcom
wszczepić swoje własne DNA. Eksperyment powiódł się. Powstała rasa szybko rozwijała się,
wyręczając przy tym kosmitów w cięższych wydobywczych czynnościach.

I w ten oto sposób powstał na Ziemi gatunek, będący bezpośrednim przodkiem


współczesnego człowieka i posiadający „rodem z gwiazd” swoje DNA. Dokonany wówczas
„genetyczny przeszczep” nie był jedyny – w późniejszym okresie miały miejsce następne,
niezbyt już dla człowieka korzystne manipulacje na ludzkim DNA, powodujące nagły wzrost
niekontrolowanej agresji i innych „negatywnych” emocji, niekorzystnie wpływających na
rozwój całej ludzkiej społeczności. Ludzkie emocje i myśli w pewnych wymiarach mają
całkiem materialny charakter, a więc są przez zamieszkałe tam istnienia postrzegane, a także
w pewnych przypadkach mogą służyć im za rodzaj pożywienia. I taki też był cel tych
późniejszych, genetycznych manipulacji: zorganizowanie źródła pożywienia o odpowiednich
wibracjach dla negatywnie spolaryzowanych istnień, będących inicjatorami genetycznych
przemian ówczesnego człowieka.

Przenieśmy teraz punkt naszych obserwacji na szósty poziom gęstości (świadomości) do


grona Istot odpowiedzialnych za niesienie światła w rozwijające się we Wszechświecie
cywilizacje. Nosiciele Światła zainteresowali się nową ludzką rasą, gdyż rokowała ona w
swoim dalszym rozwoju przebudzenie się do duchowości, a więc do uświadomienia sobie
obecności w sobie i we wszystkim Źródła, pochodzącego bezpośrednio od samego Stwórcy.
Pojawiły się jednak wśród Nosicieli Światła całkowicie uzasadnione obawy, że ziemska
ludzkość nie poradzi sobie sama z tym rozwojowym tematem. Lider jednej z tych świetlanych
grup zaproponował wówczas, że on i jego współpracownicy wcielać się będą wśród ludzi i
mając świadomość swojej prawdziwej wielkości, a tym samym dużo większe możliwości
działania, wspomagać będą duchowe budzenie się nowopowstałego gatunku. Pomysł ten,
choć wynikał z autentycznej chęci pomocy, miał jednak jedną wielką wadę – gdyby został
zrealizowany, na Ziemi funkcjonowałyby dwa ludzkie gatunki, z których jeden drugiemu
wydawałby się prawie że boski, a to w znacznym stopniu zahamowałoby rozwój rdzennych
Ziemian, ograniczając przy tym ich wolną wolę poprzez niewątpliwe, ślepe
podporządkowanie się ludzi przebywającym wśród nich „półbogom”. Z tego też powodu
pozostali Nosiciele Światła nie zaakceptowali proponowanego eksperymentu, a ponieważ
pomysłodawcy nie zamierzali zrezygnować ze swoich poglądów, doszło do ostrego konfliktu.
W zaistniałej sytuacji spór musiał być rozstrzygnięty przez Istoty z siódmej gęstości

46
(świadomości). Za chęć ograniczenia wolnej woli ludzkości domagano się odsunięcia
wnioskodawców od dalszych prac i działań. Decyzja Istot z siódmej gęstości była
kompromisowa: nie pozwolono na ograniczenie wolnej woli rozwijającego się gatunku, lecz
uznając dobre intencje pomocy, wyrażono zgodę na przeprowadzenie przez pomysłodawców
proponowanego eksperymentu, ale w innej już galaktyce i na rasie istnień, którą
wnioskodawcy mieli dopiero sami tam stworzyć. I tak też się stało – „odszczepieńcy”
przenieśli się do odległej galaktyki, aby tam zrealizować swoje pomysły, zaś nam do dziś
pozostał mit o upadłych Aniołach i Lucyferze, jako ich przywódcy.

Choć spór został rozstrzygnięty, to problem pomocy pozostawał dalej, a nawet, po


opuszczeniu Ziemi przez kosmitów, znacznie się pogłębił. Gdy przebywali oni na Ziemi,
ludzkość rozwijała się szybko, mając pomoc ze strony „bogów”, którzy chodzili wśród nich, a
nawet brali sobie ziemskie żony, jeszcze bardziej w ten sposób wzbogacając genetyczny
materiał następnych pokoleń. Gdy ich zabrakło, tempo rozwoju znacznie spadło, zaś ludzie z
utęsknieniem spoglądali w niebo, czekając na powrót swoich wybawców. Jeszcze do dziś
funkcjonuje wiele mitów, związanych z tamtym okresem. Funkcjonują też do dziś religie,
których wyznawcy parząc w gwiazdy również wyczekują ponownego przybycia swoich
zbawicieli.

Nosiciele Światła zdawali sobie sprawę, że tego typu tendencje należy odwrócić, kierując
politeistyczne wierzenia Ziemian najpierw w kierunku wiary w jedynego, zewnętrznego w
stosunku do człowieka Boga, a następnie w kierunku Boga, będącego Źródłem wszystkiego,
co istniało, istnieje i będzie istniało.

Rozpoczął się pierwszy etap pomocy.

Na Ziemi, co pewien okres czasu, pojawiali się Wielcy Nauczyciele, pochodzący z wyższych
gęstości świadomości, którzy swoim życiem i przykładem, a także głoszonymi naukami, nie
naruszając wolnej woli żadnego człowieka, głosili nowe prawdy, poszerzające pole widzenia
ówczesnych ludzkich społeczności. Podejście do nich było bardzo różne. Jednych traktowano
jak bogów, w spuściźnie po nich tworząc wielkie religie, innych okrutnie mordowano,
obawiając się naruszenia, poprzez głoszone przez nich nauki, obowiązującego politycznego,
światopoglądowego i ekonomicznego porządku. I choć prawdy tych Nauczycieli w
niewielkim tylko stopniu były rozumiane, cały proces posuwał się powoli do przodu,
skutkując w efekcie wiarą w jedynego Boga, którego jednak trzeba było się bać i w razie
potrzeby oddać życie za niego bądź wyznawaną w związku z nim religię. Lęk przed Bogiem,
karą, a w szczególności przed wiecznym potępieniem wywoływał w człowieku potrzebę
przyjścia Zbawiciela, który swoją krwią odkupi i zbawi całą ludzką zbiorowość, w końcowym
rozrachunku zapewniając jej wieczną już łaskę u Stwórcy. Taki obraz duchowego poziomu
rozwoju człowieka jest aktualny w dużym stopniu również i dziś.

Nosiciele Światła zdawali sobie sprawę, że oczekując na Mesjaszy, czy też Zbawicieli,
człowiek jeszcze długo nie zrozumie swojej duchowej natury. Dlatego też rozpoczął się drugi
etap pomocy, mający na celu uświadomienie ludzkości jej autentycznych, boskich korzeni.

Postanowiono, że ochotnicy z szóstego poziomu gęstości świadomości, niezależnie od misji


prowadzonych przez Wielkich Nauczycieli, wcielać się będą, z pełnym zapomnieniem swojej
dotychczasowej tożsamości, w formy ludzkie i w efekcie tego poprzez tysiące lat
reinkarnować i rozwijać się będą w tym samym jakościowo procesie, co każdy inny człowiek.
Ryzyko tego przedsięwzięcia dla ochotników było takie, że oprócz trudów codziennego,

47
ziemskiego istnienia, groziło im całkowite pogrążenie się w ludzkiej fali życia bez
możliwości przebudzenia się do swojej poprzedniej tożsamości. Mimo, że było wiadomo, że
tylko niewielka grupa ochotników poradzi sobie z zadaniem, wielu Nosicieli Światła podjęło
się tego tematu, aby swoim ewentualnym przebudzeniem stać się źródłem inspiracji dla
pragnącego duchowego zrozumienia człowieka, a przy okazji doświadczyć całkowicie
zindywidualizowanego istnienia w trójwymiarowej rzeczywistości. I właśnie przełom II i III
tysiąclecia naszej ery jest okresem, w którym niektórzy z nich już rozpoznali lub wkrótce
rozpoznają swoją misję, stając się tym samym katalizatorami przebudzenia dla tych, którzy
gotowi są samego Siebie, takiego, jakim każdy z nas jest naprawdę, uznać za jedyny autorytet
i niewyczerpalne źródło wiedzy o otaczającym nas wszechświecie.

Tak, jak wspomnieliśmy już w czwartej części „Tajemnic Istnienia”, żyjemy w okresie
wielkich przemian, w których diametralnie zmieniają się warunki życia na naszej planecie.
Ziemia w dwudziestoczterogodzinnym okresie obraca się wokół własnej osi, wywołując w ten
sposób efekt dnia i nocy, do którego człowiek dostosować musi aktywność swojej codziennej
egzystencji; z kolei w rocznym cyklu przemieszcza się wokół Słońca, powodując tym samym
zmiany pór roku, które również w zasadniczy sposób wpływają na jakość naszego istnienia;
zaś w czasie około dwudziestu pięciu tysięcy lat, razem z całym układem słonecznym, okrąża
jedno z galaktycznych centrów, wprowadzając nas w jakościowo nowe wibracje kosmicznej
energii, do których, podobnie jak do warunków dnia i nocy, a także do poszczególnych pór
roku, człowiek również dostosować musi swoje życie. I właśnie mniej więcej w obecnym
okresie mija siedemdziesiąt pięć tysięcy lat (trzy centralne obiegi) od czasu, gdy nasza planeta
z drugiej gęstości przeszła do trzeciej i znajduje się obecnie w bardzo zaawansowanej, a w
zasadzie końcowej już fazie przejścia do czwartej gęstości (w sensie świadomości). Oznacza
to, że po upływie okresu przejściowego (kilkaset najbliższych lat) na Ziemi kontynuować
swój rozwój, poprzez kolejne ludzkie inkarnacje, będą tylko ci, którzy potrafić będą sprawnie
przetwarzać energię czwartego czakramu i w konsekwencji efektywnie posługiwać się
energią serca, albo inaczej mówiąc energią miłości. Natomiast pozostali, którzy umiejętności
tej nie opanują, nie skorzystają z możliwości rozwoju, jaką dawać im będzie
czterogęstościowa ludzka fala życia i z konieczności przeniosą się na inną, funkcjonującą
jeszcze w trzeciej gęstości planetę, posługując się w tym celu dostępnymi na niej
trójgęstościowymi formami przejawionego istnienia. Zapowiedzi tych wydarzeń od dawna już
dostrzec można w symbolicznych mitach o dniu sądu ostatecznego i o końcu świata. Swego
rodzaju sąd istotnie będzie miał miejsce, ale nikt nie zostanie potępiony, lecz ci, którzy nie
przejdą na wyższy poziom samoświadomości, będą kontynuować dotychczasowy rozwój w
zupełnie innych warunkach i miejscu, niż dotychczas. Końca świata również oczywiście nie
będzie, choć definitywnie zakończy swój żywot obecnie obowiązujący na naszej planecie
model trójgęstościowego, trójwymiarowego istnienia.

Obserwując to, co obecnie ma miejsce na naszej planecie, może się wydawać, że do


jakichkolwiek zmian jest jeszcze daleko, bo przecież cały świat pogrąża się w coraz to
większym chaosie przemocy, agresji, egoizmu, a zatem gdzie są te pozytywne przemiany,
gdzie jest jakakolwiek dobra wola człowieka przeobrażenia swojej rzeczywistości na inną,
bardziej sprzyjającą szczęśliwemu istnieniu?

Aby odpowiedzieć sobie na powyższe pytanie, wyobraźmy sobie, że chcemy odnowić bardzo
duży, stary dom. Cóż wtedy robimy? Ze wszystkich zakamarków wygarniamy śmieci,
wieloletnie brudy, segregujemy nasze rzeczy na te potrzebne i na te do usunięcia, a następnie
palimy wszystkie niepotrzebne przedmioty i nieczystości. Gdy to już zrobimy, bierzemy się
za odnawianie ścian, podłóg, stropów, wymieniamy okna i cały dach, a także fundujemy sobie

48
nową, zewnętrzną elewację. Potem wstawiamy świeżo zakupione meble, tworząc tym samym
nowy jakościowo, wewnętrzny wystrój naszego mieszkania. Podobnie i w naszym obecnym
życiu, jesteśmy na etapie odnowy całej Ziemi, a zatem na światło dzienne musimy wywlec
wszystkie brudy, śmieci i wszystko, co niepotrzebne, aby móc je usunąć z naszego dalszego
istnienia.

Człowiek, aby mógł oczyścić swoje wnętrze, musi najpierw zrozumieć, co ma oczyścić, a
zatem w pierwszej kolejności niezbędne jest wyciągnięcie na jaw i przyjrzenie się naszym
wszystkim negatywnym, wewnętrznym uwarunkowaniom, a dopiero potem wzięcie się za
generalne porządki.

I dlatego też właśnie teraz ma miejsce powszechne ukazywanie się wszystkich brudów i
śmieci, które muszą zostać z naszego życia usunięte, zanim przeprowadzimy się do nowego
mieszkania, jakim z każdym dniem coraz bardziej staje się czterogęstościowa Ziemia – stąd
też dziś na Ziemi tyle agresji, nienawiści i przemocy. Generalne porządki dotyczą dziś
wszystkich, od pojedynczego człowieka, aż do supermocarstw, od indywidualnego spojrzenia
na świat, aż do wierzeń wielkich religii. Kto nie dostosuje się do wymogów obecnych czasów,
nie będzie mógł zamieszkać w odnowionym w ten sposób domu.

Analizując Schemat Tworzenia (omówiony w drugiej części cyklu „Tajemnice Istnienia”),


można zauważyć, że wspomniany wyżej proces oczyszczania, w przypadku pojedynczego
człowieka, bierze się stąd, iż w miarę upływu czasu poszczególne warstwy ludzkiego
nośnika zasilane są energią o coraz to wyższych wibracjach, co powoduje, że nisko
wibrujące, wewnętrzne „zanieczyszczenia” nie wytrzymują potencjału otrzymywanej
energii, co stwarza podświadomości bardzo uciążliwy problem, którego rozwiązania
domaga się ona od świadomości, wyciągając w świadome pole oglądu i odczuwania
wszystkie swoje, coraz to bardziej „nadpalane prądem” obwody, co poprzez Matrycę
Tworzenia (PNM) bezpośrednio przenosi się na przejawiającą się wokół rzeczywistość
powodując, iż człowiek coraz częściej napotyka na swej drodze mroczną stronę swojej
własnej osobowości.

Zastanówmy się teraz, co w zasadniczy sposób odróżniać będzie człowieka czwartej gęstości
od dzisiejszego przedstawiciela gatunku ludzkiego. Zadaniem trzeciej gęstości było
ewolucyjne zapoznanie się człowieka z samym sobą w szeroko rozumianym procesie
samoidentyfikacji, co często skutkowało jego zamknięciem się w obszarze własnych potrzeb,
a także podejmowaniem prób kontrolowania innych w celu obrony zdobytej w życiu pozycji,
a w szczególności władzy, prestiżu i bogactwa, bądź też w celu zdobycia tego typu wartości –
stąd też mamy obecnie tyle patologii, ogarniających sobą nie tylko pojedyncze osoby, ale i
całe zbiorowości ludzkie; stąd też rządy większości państw XXI wieku naszej ery nie działają
w interesie swoich obywateli, lecz swoich własnych, politycznych formacji,
podporządkowując się również w niektórych przypadkach tajnym, międzynarodowym,
sprawnie funkcjonującym organizacjom, dążącym, poprzez manipulowanie lokalnymi
rynkami gospodarczymi, do podporządkowania sobie całej gospodarki światowej, a tym
samym posiadania wpływu na wszystkie kluczowe światowe decyzje. Dostrzegana
powszechna niesprawiedliwość społeczna wielokrotnie stanowiła już motor napędowy
systemowych zmian, które, choć dokonywane w imię szczytnych ideałów, realizowane były
przez „trójgęstościowych rewolucjonistów”, którzy bardzo szybko odchodzili od głoszonych
przez siebie haseł, wprowadzając jeszcze bardziej restrykcyjne systemy kontroli swoich
współobywateli w imię zapewnienia im dobrobytu i bezpieczeństwa.

49
Grzęznąc w trzeciej gęstości ludzkość, poprzez demokratycznie wybranych i wysoko
opłacanych przedstawicieli swojej władzy, walcząc z przestępczością, wprowadza przy okazji
coraz większy terroryzm na swojej planecie, w imię zasad ekonomii doprowadza coraz
szersze rzesze ludzkie do skrajnego ubóstwa, a także pod hasłem światowego rozwoju
niszczy Ziemię, stanowiąc tym samym zagrożenie dla całego rozwijającego się
Wszechświata.

Przejście części ludzkości do czwartej gęstości definitywnie zakończy funkcjonowanie tego


typu modelu destrukcyjnego społecznego istnienia. Ponieważ w czwartej gęstości energia
serca stanowić będzie zasadniczą, życiową energię, zainteresowanie losem drugiego
człowieka ulegnie znacznemu zwiększeniu, a podstawowa zasada „kochaj bliźniego swego,
jak siebie samego” nie będzie już tylko czczą regułą, jaką w większości przypadków jest
obecnie. Również i całe społeczności, organizując swoje funkcjonowanie, starały się będą
zapewnić każdemu człowiekowi godziwe warunki istnienia, jako podstawę jego dalszego,
duchowego rozwoju, w przeciwieństwie do dzisiejszych realiów, w których coraz to węższe i
bogatsze elity żyją kosztem coraz to szerszych i biedniejszych mas ludzkich.

Oprócz tych intensywnych przemian, mających na celu dostosowanie się do wymogów


czwartej gęstości, mamy na naszej planecie również i inne zmiany, które obecnie zachodzą
bardzo powoli i w swojej istocie dotyczą procesu przygotowania ludzkości do przejścia w
odległą jeszcze piątą gęstość świadomości, którą krótko określić można gęstością mądrości.
Aby każdy z nas mógł przebudzić się do duchowego istnienia, niezbędne jest odczucie
własnej prawdziwej tożsamości duchowej i mocne stanięcie na własnych „duchowych
nogach”. Nasze obecne wierzenia w większości przypadków nie pozwalają na tego typu
przemiany, gdyż traktują człowieka jak „proch marny”, jak totalnego grzesznika, niegodnego
zwrócenia swojego spojrzenia w stronę Boga, a zatem wymagającego pomiędzy Nim, a sobą
pośredników, umożliwiających ten jakże pożądany kontakt. Taka formuła rozwoju wymaga
zatem Zbawicieli, śpieszących rodzajowi ludzkiemu na ratunek i odkupujących go często
swoją własną krwią od ogniem piekielnego i wiecznego potępienia. Ponieważ w takiej
sytuacji trudno jest wymagać, aby objęty tego typu wierzeniami człowiek mocno mógł
ugruntować się w swojej prawdziwej, duchowej tożsamości, w dalszym rozwoju ludzkości
konieczne jest przyjęcie formuły pośredniej, w której zewnętrzne pośrednictwo do zbawienia
zastąpione zostanie formułą samoprzewodnictwa, w której zbawienie będzie co prawda
potrzebne, ale jego źródło nie będzie na zewnątrz, lecz wewnątrz, w samym już człowieku, a
konkretnie w jego Wyższym Ja. Aby stało się to powszechnie możliwe, również i religie
przejdą transformacje, w wyniku których zachęcać będą człowieka do szukania w swoim
własnym wnętrzu swego osobistego i indywidualnego duchowego przewodnictwa. Taki stan
rzeczy będzie trwał dotąd, aż człowiek uświadomi sobie, że Zbawiający i Zbawiany są tak
naprawdę tym samym i zakończy w ten sposób swój czterogęstościowy etap duchowego
rozwoju.

Tajemnice Istnienia, cz. 11

Część jedenasta – Samoobserwacja i samokontrola, czyli pierwsze kroki do świadomego


istnienia.

50
Panuje przekonanie, iż najlepiej i najskuteczniej uczymy się na własnych błędach. Jest w tym
dużo prawdy, ale tego typu nauka jakże często w nieuchronny sposób powiązana jest z bólem
i ze łzami. Czy rzeczywiście, aby rozwijać się, musimy cierpieć, opanowując w ten sposób
coraz to nowsze arkana przejawionego istnienia?

Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie. Jak już wcześniej zaznaczyliśmy (patrz: część ósma
cyklu „Tajemnice Istnienia”), bardzo ważnym krokiem w rozwoju samoświadomości jest
dostrzeżenie automatyzmu naszego codziennego działania i związanego z nim samoczynnie
przebiegającego procesu duchowego rozwoju. Uświadomienie sobie ograniczeń,
generowanych przez nasz „zrobotyzowany” świat, budzi natychmiast pragnienie wyjścia
poza te bariery i wejścia w bardziej świadome tworzenie i doświadczanie tworzonej przez
nas samych rzeczywistości.

Oczywistym jest, że aby przekroczyć jakiekolwiek ograniczenia, wcześniej trzeba dobrze je


poznać. Przyjrzyjmy się zatem typowym uwarunkowaniom naszego ziemskiego wcielenia.
Już podczas porodu mają miejsce pierwsze traumatyczne przeżycia – dla rodzącego się
dziecka następuje diametralna zmiana środowiska z bezpiecznego schronienia w organizmie
matki na obce, zupełnie nieznane mu otoczenie. Do tego dochodzi przecięcie pępowiny i
związana z tym zasadnicza zmiana sposobu oddychania – pierwszy wdech jest niezwykle
trudny. Wraz z pierwszym oddechem uruchamia się instynkt przetrwania i od tego momentu
niemowlę zaczyna odróżniać praktycznie dwa stany: gdy jest mu dobrze (wówczas jest
spokojne) i gdy jest mu źle (wtedy płacze) – tego też typu reakcje będą mieć miejsce również
i w całym dalszym jego trójwymiarowym istnieniu.

Na obecnym poziomie rozwoju ludzkości, człowiek w większości przypadków rozwija się w


całkowicie samoczynny sposób, charakteryzujący się unikaniem cierpienia i dążeniem do
coraz to nowszych przyjemności – mechanizm ten łatwo zauważyć, zarówno u dorosłego
człowieka, jak i u małego dziecka.

Dziecko rośnie szybko i jeszcze szybciej „wchłania” w siebie otaczającą je rzeczywistość,


chcąc wszystko poznać i zrozumieć. Warto podkreślić, iż właśnie w tym okresie tworzy się ta
część „oprogramowania” człowieka, która ma zasadniczy wpływ na całe jego dalsze życie.
Skąd pochodzą te tak znaczące, wbudowywane w umysłową konstrukcję dane?

Dziecko przejmuje je bezpośrednio od swoich rodziców, praktycznie bezkrytycznie


wchłaniając w swoją psychiczną strukturę rodzinne wzorce, przekonania i poglądy,
akceptując je jako naturalne i oczywiste – widać tu, jak rodząc się w konkretnej rodzinie,
„oczami” tej rodziny zaczyna ono postrzegać otaczający je świat.

W miarę upływu czasu, również i lokalne środowisko przekazuje dziecku reprezentowaną


przez siebie cząstkę zbiorowego umysłu. Wyjście poza rodzinne wpływy (przedszkole,
szkoła, itp.) dostarcza mu nowych jakościowo treści, generując tym samym kolejne zmiany w
dziecięcym aparacie postrzegania przejawiającej się wokół rzeczywistości.

Bardzo istotnym czynnikiem, znacząco kształtującym ludzkie schematy istnienia, są


różnorodne środki masowego przekazu (głównie telewizja), a także wszelkie formy
interaktywnej rozrywki – powszechne preferowanie w telewizji, również w programach dla
dzieci, przemocy, agresji, siły, kultu pieniądza sprawiają, iż dziecko przejmuje brutalną wizję
świata z telewizyjnego ekranu, uważając ją za jak najbardziej naturalną i normalną. W ten
sposób kształtuje się psychofizyczna struktura młodego człowieka, potrafiąca aktywnie

51
uczestniczyć w obecnej, pełnej brutalności rzeczywistości z podświadomą gotowością
czynienia aktów przemocy. Paradoksalnie więc, powszechnie dziś dominujący komercjalizm
codziennego istnienia, zamiast uprzyjemnić i ułatwić ludzką egzystencję, w prostej linii
prowadzi do degeneracji młodego pokolenia z jednoczesnym utrwaleniem oraz pogłębieniem
tych niekorzystnych zmian w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle.

Opuszczając rodzinny dom (szkoła, studia, praca itp.), młody człowiek przenosi się w nowe
dla siebie otoczenie, w którym zaczyna podlegać oddziaływaniom innych, niż dotychczas,
frakcji zbiorowego umysłu. W stosunkowo krótkim czasie adoptuje się w tych nowych
realiach, próbując zająć w nich jak najbardziej dla siebie korzystną pozycję. W okresie tym
chęć do poszerzania swojego życiowego terytorium narasta, potem pęd do nowych zdobyczy
maleje i człowiek coraz bardziej odczuwa potrzebę stabilizacji, wyciszenia oraz
podświadomej oceny dokonanych w swoim życiu osiągnięć.

W większości przypadków człowiek automatycznie porusza się po wyznaczonych przez jego


otoczenie drogach. Co jest tego przyczyną?

Na pewno istotne jest to, iż nie kwestionuje on narzuconych mu praw, obowiązków, zakazów
i nakazów, honorując w ten sposób obowiązujące schematy istnienia, uznawane autorytety
oraz opiniotwórcze paradygmaty. Co jednak sprawia, iż prawa te w sposób tak niezwykle
efektywny ujawniają się z całą mocą w życiu poszczególnych jednostek?

Dzieje się tak dlatego, ponieważ człowiek nie rozwija się w sposób świadomy, nie kontroluje
dokonywanych postępów i nie wyznacza następnych do osiągnięcia rozwojowych celów, lecz
w „uśpieniu” przechodzi przez znaczną część ziemskiego istnienia, boleśnie obijając się o
kolejne efekty swojej ziemskiej twórczości, przemieszczając się w ten sposób po drodze
samoczynnego rozwoju samoświadomości.

Jak już wcześniej zaznaczyliśmy, we wczesnym dzieciństwie normy prawne przekazują nam
nasi rodzice. Dowiadujemy się z nich, co nam wolno robić, a co nie, co jest dobre, a co złe.
Wartościowanie to opiera się zarówno na znajomości i zrozumieniu przez naszych rodziców
obowiązującego prawa, jak i na tradycji, a także na normach moralnych, obowiązujących w
rodzinie oraz danym środowisku. Te pierwsze poznane przez nas zasady wartościowania
otaczającej nas rzeczywistości praktycznie pozostają nam na całe dalsze życie, stanowiąc
sobą zasadniczy punkt odniesienia w przeprowadzanej analizie rozgrywających się wokół
wydarzeń.

Przypomnijmy sobie, co powiedzieliśmy wcześniej na temat zbiorowego, genetycznie


uwarunkowanego umysłu, a w szczególności na temat mechanizmu przekazywania
powszechnie akceptowalnej wiedzy poszczególnym jednostkom, a jasnym stanie się fakt, iż to
właśnie zbiorowy umysł, ze wszystkimi swoimi frakcjami, trzyma w ryzach i w stosunkowo
sztywnych ramach rozwój samoświadomości człowieka. Zdobycze współczesnej cywilizacji,
a w szczególności systemy prawne i religijne, są efektem twórczych wysiłków
poszczególnych frakcji zbiorowego umysłu. Opracowywane na przestrzeni wieków normy i
reguły porządkują nasze życie, ustawiając je w cywilizacyjnych ramach, zaś systemy wierzeń,
zaspakajają potrzebę spojrzenia na życie z perspektywy wieczności. Bez ich walorów
etycznych, moralnych, światopoglądowych bardzo trudno byłoby funkcjonować człowiekowi,
poruszającemu się po ścieżce samoczynnego rozwoju samoświadomości. Religie, stanowiące

52
w istocie bardzo ważną drogę rozwoju duchowości, dają wiarę, nadzieję oraz pocieszenie w
pełnym trudów codziennym życiu, a także w istotny sposób uzupełniają naukę, nie będącą
jeszcze w stanie odpowiedzieć na najbardziej egzystencjonalne pytania człowieka: np. „kim
jestem ?”, „skąd przychodzę ?”, „dokąd zmierzam ?” Nauka i religia mają ze sobą więcej
wspólnego, niż powszechnie jest to uznawane – jedna opiera się na teorii, zaś druga na
wierze. W miarę upływu czasu teorie zmieniają się, przekształcając w ten sposób oblicze
nauki – również i wiara ulega modyfikacjom, tym samym pozostawiając trwałe ślady na
obliczu religii. Zarówno nauka, jak i religia w zasadniczych tematach bronią się przed
zmianami, ulegając w ten sposób hamującym i stabilizującym własnościom zbiorowego
umysłu. W efekcie prekursorzy nowego spojrzenia na życie często wyśmiewani są przez tzw.
autorytety naukowe, zaś ich prace i poglądy określane są mianem „fantastyki”, nie mającej
odzwierciedlenia w poznanej, zmierzonej, zważonej i nazwanej już rzeczywistości oraz w
uznawanych teoriach, dotyczących „rzetelnej przecież” wiedzy. Podobnie jest i z religiami –
własności zbiorowego umysłu powodują, iż wyjście poza znane reguły, obowiązujące w danej
wierze, narusza stabilność jej dotychczasowych struktur, co przeważnie spotyka się z oporem
i niechęcią wyznawców danej religii, broniących nienaruszalności jej zasad.

Przyglądając się krótkiej historii naszej cywilizacji, wyraźnie widać, że nowe naukowe
spojrzenie, po wielu często dramatycznych zderzeniach, w końcu toruje sobie drogę do
powszechnej akceptacji, zostaje uznane, utrwala się, by w dalszej kolejności bronić swoich
„racjonalnych” pozycji przed napierającymi, jeszcze nowszymi teoriami. Tak zawsze było,
jest i jeszcze długo będzie. Cechą charakterystyczną życia jest zmiana. Bez zmiany życie
praktycznie nie mogłoby istnieć. Wszystko, co istnieje, ma fazę wzrostu, stabilizacji i
rozpadu. Gdy „nowe” nadchodzi, „stare” broni się (usiłując utrzymać w obowiązującym
jeszcze społecznym porządku stabilizujące układ „ujemne sprzężenie zwrotne”), „nowe” w
końcu wygrywa (zamieniając „ujemne sprzężenie zwrotne” na „dodatnie”), rośnie, stabilizuje
się (znowu funkcjonuje „ujemne sprzężenie zwrotne”), w efekcie kostnieje i staje się
„starym”, które znowu broni się przed wypierającym go właśnie „nowym” i przegrywa
(„dodatnie sprzężenie zwrotne”) itd. Proces ten dostrzec można wszędzie, począwszy od życia
pojedynczej komórki, poprzez życie człowieka, istnienie wielkich cywilizacji, aktualność
poglądów naukowych, aż do życia gwiazd, galaktyk i całego wszechświata, bo przecież „jak
na górze, tak na dole”.

Podobne zjawisko, choć znacznie wolniej przebiegające, dostrzec można również i w


religijnych wierzeniach. Aby to lepiej sobie uświadomić, zapoznajmy się z zamieszczonym
poniżej przykładem.

W ciemnym labiryncie, w podziemnych jaskiniach żyła niegdyś duża grupa ludzi.


Przebywając w ciemnościach, nie znali oni ciepła słońca, szumu drzew, powiewu wiatru.
Jednak w bardzo starych podaniach ludowych posiadali odrobinę wiedzy, dotyczącej życia
poza labiryntem na powierzchni ziemi. Nie mogąc odnaleźć drogi wyjścia z niezliczonej
ilości podziemnych korytarzy, modlili się do Boga z prośbą o pomoc. Bóg wysłuchał ich w
końcu i skierował do labiryntu swojego posłańca, który wcielił się pośród nich z misją
niesienia pomocy zagubionym i bezradnym osobom. Wysłannik Boga zaczął nauczać ludzi,
ukazując im, jak w praktyczny sposób mogą rozpocząć podróż do wyjścia z ciemności oraz
dał im latarnię, aby łatwiej i szybciej mogli poruszać się na swojej powrotnej drodze. Nie
wszystkim spodobały się jednak nauki Posłańca, zaś rządząca hierarchia dostrzegła w nich
wręcz zagrożenie dla swojej jakże wygodnej pozycji – aby zapobiec znaczącym przemianom
w życiu podziemnej społeczności, Posłańca oskarżono o zdradę, osądzono i skazano na
śmierć. Po jego śmierci, co światlejsi uczniowie podjęli temat swojego Mistrza, zabrali

53
latarnię i wyruszyli w drogę ku wyjściu z labiryntu. Początkowo posuwali się szybko, jak
dzieci ciesząc się z uzyskiwanych postępów, lecz wkrótce zaczęli spierać się o to, kto z nich
jest ważniejszy i kto z nich ma rację, interpretując słowa Nauczyciela. Nie mogąc dojść do
porozumienia, część z nich oddzieliła się i poszła swoją drogą, a ci, którzy pozostali, aby
uporządkować posiadaną wiedzę i ujednolicić możliwości jej rozumienia, wprowadzili do niej
swoje poprawki i korekty, poprzez dogmaty określili zakres interpretacyjny tematu oraz
poprzez nakazy i zakazy ustawili ramy poruszania się w tematyce, przekazanej pierwotnie
przez Nauczyciela – w wyniku narzuconych przez siebie reguł i ograniczeń nie byli już w
stanie dalej kontynuować powrotnej podróży, zatrzymali się więc, a otrzymaną od
Nauczyciela latarnię zawiesili na ścianie, modląc się do niej, jako do wizerunku samego
Boga. I w ten sposób przerwali swoją podróż i błagając o pomoc, dalej oczekują powrotu
Mistrza wierząc, że ten powróci i jeszcze raz poprowadzi ich ku wyjściu z labiryntowej krainy
ciemności.

Jak już wcześniej zaznaczyliśmy, domeną samoczynnego rozwoju samoświadomości jest


unikanie cierpienia i dążenie do przyjemności – motywacje tego typu są głównym motorem
napędowym ewolucyjnego przekształcania świadomości całych społeczeństw, które w
podświadomy sposób dążą do swojego przetrwania w jak najprzyjemniejszych warunkach
codziennego istnienia. Takie podejście bardzo często powoduje życie jednych kosztem
drugich, sprzyja powstawaniu przekonań, że aby wygrać, ktoś musi przegrać, aby żyć lepiej,
ktoś musi żyć gorzej, aby coś dostać, ktoś musi to stracić. Takie podejście łatwo dostrzec nie
tylko w życiu poszczególnych osób, ale również w funkcjonowaniu większych społeczności,
włącznie z międzynarodową polityką walki o terytorialny, ekonomiczny i światopoglądowy
byt.

Samoczynnie ewoluując, poprzez przychodzące z zewnątrz doświadczenia, człowiek uczy się,


emocjonalnie zapamiętuje przyjemne oraz bolesne sytuacje i w efekcie dąży do powtarzania
tych pierwszych oraz unikania tych drugich – w ten sposób rozbudowywuje swój
wewnętrzny, podświadomy program, pozwalający na coraz lepszą orientację w obszarze
wygenerowanej przez siebie samego rzeczywistości.

Nieuświadomiony proces doświadczania poprzez „przyjemności i cierpienia” trwa dotąd, aż


człowiek zaczyna zadawać sobie pytania, dotyczące jakości własnego życia, stopniowo
przechodząc w doświadczanie poprzez „mądrość” na ścieżce kontrolowanego procesu
rozwoju samoświadomości.

Cechą charakterystyczną samoczynnego procesu rozwoju samoświadomości jest


automatyczne reagowanie na docierające zewnętrzne bodźce zgodnie z treścią posiadanych,
wewnętrznych zapisów. Inaczej mówiąc, w tego typu sytuacjach otrzymywane informacje
interpretowane są przez podświadomość na podstawie posiadanych, wewnętrznie
wbudowanych schematów – efektem tego jest emocjonalna, prawie natychmiastowa reakcja
na przejawiającą się wokół rzeczywistość. W przypadku tym rola uświadomionej analizy
zdarzeń, poprzez logiczne pole świadomości, jest praktycznie żadna. W większości tego typu
sytuacji mamy do czynienia z dwubiegunową, skrajnie selektywną oceną odbieranych danych
typu: „dobre – złe”, „tak – nie”, „prawda – fałsz”, „lubię – nienawidzę”, „akceptuję –
potępiam” itp. – człowiek porusza się tu w automatyczny sposób po znanym sobie gruncie,
bezkrytycznie dopasowując do niego jakościowo nowe, a zatem mało rozpoznane sytuacje.

54
Samoczynna przemiana jest procesem powolnym i na dłuższą metę bardzo kłopotliwym.
Znacznie szybciej i o wiele przyjemniej można ewoluować i rozwijać się w sposób bardziej
świadomy. Analizując nasze działania, poddając ocenie jakość naszego istnienia, dochodzimy
do wniosku, że tak naprawdę funkcjonujemy w nierealnym świecie, wielokrotnie
przeżywając zaszłe już wcześniej zdarzenia (żyjemy w przeszłości), albo też „przenosimy się”
w przyszłość szacując, co może się jeszcze wydarzyć - w efekcie nie mamy czasu na życie ,,tu
i teraz’’, a teraźniejszą realność zamieniamy na sen w dawno już minionej przeszłości lub w
niedoszłej jeszcze, prognozowanej przyszłości.

Uświadamianie sobie przemian, związanych z kontrolowanym procesem rozwoju


samoświadomości, zaczyna się wraz ze zrozumieniem kosmicznego prawa, mówiącego o
tym, iż nasze życie (w tym również i przyszłość) tworzymy tylko i wyłącznie w
teraźniejszości, a więc ,,tu i teraz’’.

Poddając świadomej analizie nasze bieżące myśli, uczucia, słowa i czyny, znacznie
przyspieszamy proces wewnętrznej przemiany. Jeszcze lepsze ewolucyjnie efekty uzyskamy
wprowadzając pomiędzy zewnętrzny bodziec, a naszą nań reakcję (jak już wcześniej
zauważyliśmy, przeważnie reakcja jest natychmiastowa i zgodna z wewnętrznymi wzorcami,
stanowiącymi dorobek naszego dotychczasowego istnienia - w takiej sytuacji wnioski
wyciągamy ze skutków naszych automatycznych reakcji, co niejednokrotnie wiązać się może
z bardzo bolesnymi przeżyciami) element świadomej analizy sytuacji oraz wybór
przemyślanej reakcji, będącej odpowiedzią na zaistniałe zewnętrzne wydarzenie. W takim
przypadku wyciągamy wnioski z przemyśleń dotyczących analizowanej sytuacji i dzięki temu
unikamy „kształcących cierpień”, będących bezpośrednim następstwem automatycznych,
uwarunkowanych wcześniejszymi przeżyciami reakcji (oczywiście w takiej sytuacji ulegają
również zmianie nasze wewnętrzne zapisy).

Jak z powyższego wynika, uświadomiony rozwój wiąże się w niektórych sytuacjach z


pozbawieniem podświadomości funkcji automatycznego pilota oraz przekazaniem tych
czynności w „ręczne sterowanie” logicznej, potrafiącej modyfikować wewnętrzne programy,
świadomości.

Aby to lepiej zrozumieć, prześledźmy poniższy przykład.

Załóżmy, iż spotykamy kogoś po raz pierwszy i ten ktoś sprawia na nas bardzo dobre
wrażenie, jest sympatyczny, pogodny i przyjaźnie nastawiony do całego świata. Ponieważ jest
to nasz pierwszy kontakt z tym człowiekiem, to w naszej podświadomości wytwarzamy sobie
bardzo pozytywny jego obraz. Gdy po raz drugi spotykamy go, to jego widok uaktywnia w
podświadomych zbiorach wewnętrzny zapis, nastrajający nas przychylnie do tej osoby. W
przypadku samoczynnego procesu rozwoju samoświadomości zapis ten traktujemy jako
faktyczny wizerunek napotkanego człowieka uważając, iż taki jest on naprawdę, natomiast w
uświadomionym oglądzie własnych reakcji zdajemy sobie sprawę, iż obraz ten wynika z
poprzedniego, jednorazowego zapisu i nie może stanowić całości wykładni osobowościowej
oceny tej osoby. Różnica jest tu zasadnicza – w jednym przypadku twierdzimy, że dokładnie
taka jest ona w rzeczywistości, zaś w drugim, że nasza jej ocena wiąże się z jakością naszych
wewnętrznych zapisów, dotyczących ocenianego tematu.

55
Załóżmy dalej, iż po pewnym czasie ponownie spotykamy tę osobę, lecz tym razem jest ona
pełna gniewu i nieprzyjemnego nastawienia do całego świata. Będąc na ścieżce
samoczynnego procesu rozwoju samoświadomości twierdzimy, iż pomyliliśmy się, co do tej
osoby, która właśnie pokazała swoje „prawdziwe” oblicze i że taka (zdecydowanie niedobra)
naprawdę jest w rzeczywistości. Jedna chwila wystarczyła, aby bieguny ocen (pozytywny i
negatywny) zamieniły się miejscami. W przypadku ścieżki obserwowalnego procesu rozwoju
samoświadomości, przed wydaniem osądu analizujemy całą sytuację i dochodzimy do
wniosku, iż właśnie poznaliśmy kolejny aspekt osobowości tego człowieka, oczywiście nie
przekreślając wartości dotychczasowych, uzyskanych o nim informacji. Takie podejście
znacznie poszerza horyzonty naszego myślenia, wzbogacając spektrum możliwych do
uświadomienia rodzajów doświadczeń i życiowych sytuacji.

Poruszając się po ścieżce świadomego rozwoju, człowiek zaczyna zadawać coraz więcej
pytań, dotyczących jakości i sensu życia, a także pojawia się u niego coraz silniejsze
pragnienie wyjścia poza obszary „znanego”. Związany z dokonującym się rozwojem,
wewnętrzny ból oraz nie pozwalający o sobie zapomnieć intrygujący niepokój stają się coraz
bardziej odczuwalne – zanikają dopiero po wejściu człowieka na odpowiednią dla niego
drogę poznania i zrozumienia, i ponownie powracają, jako sygnał i impuls do dalszych,
istotnych świadomościowych przemian. Następstwem tego typu wewnętrznego odzewu może
być zagłębienie się przez człowieka w obszary filozofii wyznawanej religii, może też
rozpocząć on poszukiwania w obrębie innych religii, bądź też zainteresowania swoje
skierować w stronę dziedzin powszechnie uznawanych za tajemne (np. parapsychologia,
numerologia, astrologia, tarot, itp.), a więc potencjalnie zawierające poszukiwane wartości.
Studiując ezoteryczną wiedzę, tym samym zaczyna budować nową, własną wizję otaczającej
go rzeczywistości.

I chociaż rozwój duchowy, w przypadku kontrolowanego procesu rozwoju samoświadomości,


przebiega w znacznie bardziej uświadomiony już sposób, to i tu również człowiek
poszukiwania swoje kieruje na zewnątrz, oczekując od innych wiedzy, autorytetu, a także
gotowych schematów, pozwalających na prawidłowe interpretowanie otaczającej go
rzeczywistości. Jedną z charakterystycznych cech tego etapu rozwoju jest „wchłanianie”
przez człowieka ogromnych dawek „ezoterycznych” informacji z nadzieją na dotarcie do
źródeł duchowego przewodnictwa i w końcowym efekcie do „oświecenia”.

W miarę dokonywanych postępów, pojawia się coraz większe rozczarowanie jakością


pozyskiwanej od zewnętrznych autorytetów wiedzy i człowiek staje się coraz bardziej gotowy
do wejścia na indywidualną drogę własnego rozwoju, na której poszukując Prawdy, zwraca
się o nią sam do Siebie samego.

Tajemnice Istnienia, cz. 12

Część dwunasta – Droga do boskości, czyli krótka ścieżka do samorealizacji.

Zostało kiedyś powiedziane: „wydaje nam się, że to my myślimy..., a jeśli to ktoś myśli
nami?”. A jeśli ten ktoś to MY, a my to nie MY? We wschodnich filozofiach życie ludzkie

56
przyrównywane jest do iluzji, do snu, z którego wcześniej czy później każdy z nas się
przebudzi.

Każdej nocy śnimy. Gdy mamy koszmary, budzimy się z ulgą i mówimy: „dobrze, że to był
tylko sen”.

Czym jest sen? Jaki ma związek z naszym codziennym życiem na jawie? Po co w ogóle
śnimy?

Sen jest indywidualną projekcją aktywnej w danym momencie części naszego


podświadomego umysłu, który poprzez Matrycę Tworzenia (Pole Nieskończonych
Możliwości) tworzy swoją rzeczywistość, usiłując uporządkować w ten sposób posiadane
zbiory niekoniecznie poklasyfikowanych i uporządkowanych do końca emocji. To, czego
doświadczamy w koszmarnych snach, jest krzykiem podświadomości, sygnalizującej w ten
sposób nasze nieprzetworzone do dzisiaj wewnętrzne problemy.

Gdy śnimy świadomie wiedząc, że jest to tylko sen, to mamy możliwość oddziaływania na
rozgrywające się we śnie realia. Przekonujemy się wtedy, iż nie tylko możemy zmieniać
otaczającą nas rzeczywistość, ale że również i koszmarne demony podporządkowują się nam,
bez większego problemu wykonując wszystkie nasze polecenia. Gdy śnimy nieświadomie, to
sprawa ma się zupełnie inaczej – bezgranicznie pogrążamy się w otaczającym nas świecie
snu, nie podejrzewając nawet, iż jest to tylko sen.

Czym jest jawa? Może również jest snem, ale śnionym z innego poziomu naszej
rzeczywistości? Może bezkrytycznie zanurzając się w otaczającym nas świecie jawy, podobni
jesteśmy do nas samych z naszego snu, w którym zamiast świadomie kształtować swój sen,
walczymy z własnymi cieniami, kręcąc się nieustannie wokół tych samych problemów?
Istotnie, mamy tu do czynienia z pewnym podobieństwem.

Jawa jest zbiorową projekcją umysłów (wszystkich istnień, biorących udział w procesie, zwanym życiem), które poprzez Matrycę
Tworzenia (PNM) tworzą swoją rzeczywistość i doświadczają skutków tego tworzenia w Przejawiającej się Rzeczywistości.

Jeżeli tak jest, to kiedy obudzimy się do naszego prawdziwego istnienia? Kiedy rozpoznamy
iluzje i zaczniemy bawić się nimi, zamiast przeżywać je, jako pełne dramatyzmu, cierpienia i
bólu? Stanie się to wówczas, gdy nasze ludzkie przejawienie potraktujemy jak formę, jak
nośnik świadomości Istoty, którą jesteśmy naprawdę.

Jak można to osiągnąć, jak wyjść poza ograniczenia, które na nas nakłada nasze ludzkie
istnienie? Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, zastanówmy się wcześniej, czy tego
rzeczywiście chcemy. Dlaczego? Bo wyjście ze snu jest nieodwracalne i w konsekwencji
powoduje diametralną zmianę naszego spojrzenia na życie, bez możliwości powrotu do

57
właśnie porzuconego zbiorowego snu, w którym pogrążona jest nadal ogromna większość
współistniejącej z nami ludzkiej społeczności.

Jeśli jednak zdecydowani jesteśmy na przebudzenie, to przeanalizujmy ponownie Schemat


Tworzenia (część druga cyklu „Tajemnice Istnienia”) i obwiedźmy linią przerywaną Pole
Nieskończonych Możliwości i Przejawiającą się Rzeczywistość. Upraszczając ten rysunek,
otrzymujemy Schemat Przebudzenia (rysunek nr.7), na którym identyfikujemy siebie, jako
Istotę, która poprzez swój nośnik świadomości (ciało i umysł) kontaktuje się z Wielkim
Istnieniem (PNM i Przejawiająca się Rzeczywistość), które na bieżąco informują nas o
zawartości wykorzystywanego przez nas nośnika, stanowiąc sobą zewnętrzne, lustrzane
odbicie jego (nośnika) wewnętrznej zawartości.

Gdy budzimy się do świadomego śnienia jawy, powoli zaczynamy utożsamiać się z Istotą i postępować tak, jakby robiła to
świadoma siebie Istota.

Rysunek 7. Schemat Przebudzenia.

Jak osiągnąć tak wysoki stopień integracji samego siebie, będąc w ciele i funkcjonując w
ciele, jak każdy normalny człowiek?

Jeszcze raz spójrzmy na Schemat Tworzenia i zauważmy, że integracja oznacza w praktyce


połączenie podświadomości, nadświadomości i świadomości w jedną, zgodnie funkcjonującą
całość. Cechą charakterystyczną takiego stanu rzeczy jest pełna świadomość siebie, jako
Istoty, posługującej się ludzką formą, jako narzędziem, pozwalającym na doświadczanie
przejawiającej się wokół czasoprzestrzennej rzeczywistości.

Posługując się Schematem Tworzenia, sprawdźmy jaką implikację niesie za sobą


przedstawione powyżej stwierdzenie. Jak już wiemy, Przejawiająca się Rzeczywistość, za
pośrednictwem PNM, dostosowuje się do zawartości wewnętrznych zapisów ludzkiego

58
nośnika, generując w jego stronę impulsy, zgodne z tymi zapisami. Również i reakcje nośnika
na zewnętrzne bodźce w pełni określają jego wewnętrzne treści.

A zatem czując się Istotą i posługując formą ludzką, jako narzędziem doświadczania, Przejawiającą się Rzeczywistość wraz z
PNM traktować możemy jako jedno Wielkie Istnienie, będące naszym Interaktywnym Partnerem w poznawaniu Wielkiego Dzieła
Tworzenia, podczas którego informuje nas Ono o zawartości naszego nośnika, nieustannie wyświetlając jego zawartość na
ekranie Przejawiającej się Rzeczywistości.

Przyjmując tego typu model przejawionego istnienia widać, iż w tym, czego doświadczamy,
nie ma dobra, ani zła, nie ma też dwubiegunowości istnienia, lecz są jedynie bezpośrednie
odpowiedzi na pobudzające Matrycę Tworzenia fragmenty podświadomej natury naszego
nośnika. Nasz Interaktywny Partner, Wielkie Istnienie, jak w lustrze ukazuje nam, co kryje
się w aktualnym wyposażeniu naszego ziemskiego pojazdu. A zatem relacja pomiędzy
człowiekiem, a otaczającą go rzeczywistością ma charakter informacyjnego sprzężenia
zwrotnego, pozwalającego świadomemu tego faktu człowiekowi coraz sprawniej i efektywniej
wykorzystywać tę wiedzę w codziennym istnieniu. Gdyby nie było tego sprzężenia
zwrotnego, precyzyjnie informującego nas o miejscu i stanie naszego procesu tworzenia i
doświadczania, to, nie mając żadnych sensownych wskazówek, szybko pogrążylibyśmy się w
chaosie niemożliwych do zidentyfikowania i zinterpretowania wydarzeń. Widać więc, iż nie
korzystając z przesłania, jakie kieruje w naszą stronę Wielkie Istnienie, bardzo często
pogrążamy się w otchłaniach bólu, tragedii, nieszczęścia i smutku. Z kolei świadomie
analizując informacje zwrotne od naszego Interaktywnego Partnera, jesteśmy w stanie
odnaleźć się w otaczającym nas życiu, korygując je i zmieniając zgodnie z kierunkiem
naszych życzeń i oczekiwań.

Aby lepiej zrozumieć zasygnalizowane powyżej relacje, wyobraźmy sobie, że znajdujemy się
w obcym kraju, w bardzo dużym mieście, nie znamy tu nikogo, nie znamy też
obowiązującego w tym państwie języka i nie mamy planu miasta, a musimy przed nocą
dotrzeć w ściśle określone miejsce. Prosimy o pomoc przechodniów, ale nikt nie może
zrozumieć o co nam chodzi. Czujemy się bezradni. Aż po wielu godzinach trafia się ktoś, kto
zna nasz język, daje nam plan ulic i wskazuje najbliższą drogę do celu podróży. Czujemy
ogromną wdzięczność dla tej osoby wiedząc, że bez jej pomocy błąkalibyśmy się dalej po
całkowicie nieznanych nam miejscach.

Podobnie w wielkiej wyprawie, zwanej życiem, Wielkie Istnienie, nasz Interaktywny Partner,
bez przerwy informuje nas o miejscu naszego pobytu, dając przy tym wskazówki co do
dalszej trasy naszej ziemskiej podróży.

Obserwując rzeczywistość i równocześnie analizując własne wewnętrzne odczucia, stopniowo


zaczynamy dostrzegać te informacje, szerokim strumieniem płynące do nas w każdej chwili
naszego przejawionego istnienia. A gdy już zaczynamy wykorzystywać je do
przeprogramowywania swojego nośnika, to nasza egzystencja z pełnej bólu walki o
przetrwanie stopniowo przemienia się w ekscytujące badanie możliwości, jakie życie może
nam jeszcze zaoferować.

59
Oczywistym jest, iż w takim stanie rzeczy jesteśmy wdzięczni Wielkiemu Istnieniu za
wskazówki i pomoc w odnajdywaniu się w trójwymiarowych, ziemskich realiach, w których
odchodzimy stopniowo od osądzania i wartościowania tego, co odbieramy z zewnątrz na
rzecz pełnego ciekawości świadomego tworzenia i doświadczania tworzonej przez nas
samych rzeczywistości.

Aby uzyskać, za pośrednictwem PNM, tego typu stan naszego istnienia, koniecznym jest
zaufanie Wielkiemu Istnieniu, co do bezbłędności jego reakcji, oraz wywoływanie w sobie
poczucia wdzięczności za pakiet informacyjny stale nam przesyłany. Przywoływanie odczuć,
związanych z wdzięcznością i zaufaniem, stanowi krótką i prostą drogę do zintegrowania
nośnika świadomości Istoty (Obserwowanego) z Nią samą (Obserwatorem) i umożliwia
wykorzystywanie praktycznie każdej chwili życia do świadomego budowania tej integracyjnej
więzi.

Należy pamiętać, iż przyjęcie Istoty, jako punktu odniesienia do dokonywanych analiz, a także formy ludzkiej, jako narzędzia
przejawienia w trójwymiarowej rzeczywistości powoduje, że stopniowo zaczynamy ograniczanie wpływu zewnętrznych
czynników na nasze istnienie, stale powiększając rolę własnej, wewnętrznej wiedzy w kształtowaniu nowego, coraz bardziej
indywidualnego spojrzenia na życie.

Jest to naturalny proces, który winien przebiegać w odpowiednim dla każdego tempie – nie
należy go zbytnio przyspieszać, gdyż podświadomość nie znosi interpretacyjnej pustki i
usuwając coś ze swego życia, w to miejsce wstawić musimy coś innego. A zatem wstępując
na tego typu ścieżkę, krótką drogą wiodącą do naszej boskości, musimy liczyć się z
niedogodnościami, związanymi z gruntowną przebudową naszego codziennego
funkcjonowania, skutkującą całkowicie nowym spojrzeniem na świat, włącznie z odrzuceniem
większości, dotychczas akceptowanych autorytetów i ustanowieniem Samego siebie, czyli
Istoty, jako jedynego wiarygodnego źródła informacji o otaczającej nas rzeczywistości.

Oczywistym jest, że bardzo trudno jest odczuwać wdzięczność w sytuacji, gdy mamy
przeświadczenie, iż życie boleśnie doświadcza nas, wywołując lawinę cierpień i niepowodzeń.
Dualizm życia, ból i przyjemność, smutek i radość związane są z doświadczaniem
trójwymiarowej rzeczywistości w sposób fragmentaryczny, powiązany z liniowym upływem
czasu, a więc bez możliwości wyciągnięcia wniosków z całości zachodzącego
wielowymiarowego procesu. Cofnijmy się jednak pamięcią w nasze przeszłe zdarzenia,
przypomnijmy sobie chwile bólu i cierpienia i zauważmy, jak często w pozytywny sposób
przemieniły one nasze życie, stając się w efekcie katalizatorami powstania nowego
jakościowo spojrzenia na otaczający nas świat, a w tym i na nas samych. Zauważmy też, jak
wielki wpływ miały te wydarzenia na aktywację nowych umiejętności, jakże niezbędnych w
naszym dalszym życiu. Jest takie stare, ludowe przysłowie: „nie ma tego złego, co by na
dobre nie wyszło” i jest ono związane z mądrością całościowego oglądu analizowanego
zdarzenia.

Jak już wiemy, nasz Interaktywny Partner nieustannie informuje nas o punkcie istnienia, w
którym się aktualnie znajdujemy. Wchodząc w jakościowo nowe „rejony doświadczania”,
bardzo łatwo jest, nie znając jeszcze badanych „obszarów tworzenia”, natknąć się na niezbyt
przyjemne reakcje doświadczanej przez nas rzeczywistości. Jednak sygnały te uświadamiają
nam, gdzie jesteśmy i pozwalają na wyznaczenie korekty kierunku naszych dalszych badań –
za to też winniśmy być wdzięczni Wielkiemu Istnieniu oraz w pełni zaufać Jej podczas naszej
dalszej ziemskiej przygody.

60
Kolejnym spostrzeżeniem, przyjmując w dokonywanej analizie punkt odniesienia Istoty, jest
fakt, iż wszystkie formy przejawionego istnienia stanowią narzędzia doświadczania Wielkiego
Stwórcy, tworząc tym samym instrumenty badawcze stale rozwijającej się Jego świadomości.
Spostrzeżenie to pozwala na zrozumienie i uświadomienie sobie fenomenu Jedności w
Wielości i Wielości w Jedności, za czym kryje się przeświadczenie, iż ze względu na
doskonałość Stwórcy, także i Przejawiająca się Rzeczywistość w swoim dynamicznym
rozwinięciu jest również doskonała.

Postrzeganie niewielkich fragmentów rzeczywistości, jawiących się w rytm liniowo


taktującego czasu, znacznie utrudnia całościowe spojrzenie i sprzyja dwubiegunowości ocen
rozgrywającego się wokół nas życia – podjęcie próby utożsamiania się z Istotą stopniowo
uwrażliwia formę ludzką nie tylko na siebie takiego, jakim każdy z nas jest naprawdę, ale
pozwala również na odczucie obecności Źródła we wszystkim, co nas otacza. Rodzi się stąd
kolejny wniosek, że aby zintegrować się z Istotą, należy na przejawione życie patrzeć z Jej
perspektywy, dostrzegając przy tym powszechną aktywność Stwórcy, kryjącą się za każdą
formą przejawionego istnienia. Tak postępując, przekonani będziemy o wielkiej wartości
wewnętrznej motywacji Przejawiającej się Rzeczywistości, jako bezpośrednio pochodzącej od
samego Stwórcy. Praktykując i utrwalając to spojrzenie na otaczający nas świat, również i w
tym przypadku coraz rzadziej będziemy osądzać i dwubiegunowo oceniać nasze
zindywidualizowane istnienie, przestawiając się tym samym z doświadczanego zewnętrznie i
w sposób przypadkowy człowieka na doświadczającą życia Istotę.

Rozwijające się życie stanowi sobą wypadkową oddziaływania wszystkich form na Pole
Nieskończonych Możliwości. Wszystkie formy zasilane są energetycznie i świadomościowo
przez Istoty, a więc źródłowo przez Wielkiego Stwórcę, co sprawia, iż biorąc aktywny udział,
jako ludzie, w rozgrywającym się wokół procesie, zwanym życiem, stajemy się aktywnymi
przekaźnikami twórczej energii Stwórcy, budując w ten sposób coraz większą więź z Istotą,
jaką każdy z nas jest naprawdę. Inaczej mówiąc, widząc we wszystkim efekt oddziaływania
świadomości Stwórcy oraz biorąc w procesie tworzenia i doświadczania aktywny i pełen
akceptacji udział, wspieramy w ten sposób wnikanie świadomości Stwórcy w
czasoprzestrzenne struktury, a także podtrzymujemy te struktury w ich sprawnym
funkcjonowaniu. Gdy potrafimy spojrzeć na życie także i z tej perspektywy, to również i w
tym przypadku zaczyna zanikać w nas skłonność do osądzania oraz do dualnej oceny
naszego istnienia, zaś w naszej świadomości coraz wyraźniej pojawia się obecność Istoty,
badającej nowe pola ekspresji Wielkiego Dzieła Tworzenia.

Ufając Wielkiemu Istnieniu i odczuwając wdzięczność za otrzymywane od Interaktywnego


Partnera informacje, lokalizujące i charakteryzujące nasze ziemskie tworzenie i
doświadczanie, a także dostrzegając Wspólne Źródło we wszystkim, co nas otacza oraz
postrzegając przejawiające się życie jako efekt ekspansyjnych działań Wielkiego Stwórcy w
czasoprzestrzennych strukturach i osobiście biorąc akceptujący udział w tego typu działaniach
wchodzimy, jako forma ludzka, na krótką ścieżkę, bezpośrednio prowadzącą do własnej
boskości i już po krótkim czasie zaczynamy dostrzegać następujące, praktycznie z dnia na
dzień, przemiany naszej samoświadomości, docelowo wiodące nas do utożsamienia się z
Istotą i stania się w efekcie Zintegrowaną Całością, sięgającą swoim duchowym poziomem
tożsamości Stwórcy, którym faktycznie jesteśmy.

61
Ewolucyjny („długa ścieżka”) rozwój człowieka polega na bardzo powolnym przeobrażaniu
nośnika (a więc struktur: biologicznej, emocjonalnej i intelektualnej) w formę dryfującą ku
materialnemu, zewnętrznemu poznaniu duchowego wnętrza, a więc Swojej prawdziwej,
nieśmiertelnej natury. Z kolei „krótka ścieżka” kładzie nacisk na wewnętrzne, duchowe
przeobrażanie zewnętrznej, materialnej formy, w krótkim czasie budząc ją do uświadomienia
sobie Swojego prawdziwego, całościowego istnienia. Punktem wyjścia „krótkiej ścieżki” jest
odwieczna, wcześniej już zacytowana prawda, zawarta w słowach:

„Jako Bóg, wydzielając część swojej świadomości, ograniczyłem się do Istoty, a następnie,
jako Istota, doświadczając jednocześnie wielu czasoprzestrzennych rzeczywistości,
ograniczyłem się do formy ludzkiej, doświadczając w niej, w całkowicie zindywidualizowany
sposób, realiów ziemskiej, trójwymiarowej rzeczywistości.”

A zatem na „długiej ścieżce” rozwoju materia poznaje ducha (a trwa to bardzo długo), zaś na
„krótkiej ścieżce” to duch budzi materię do całościowego istnienia, powodując w efekcie
przeskok świadomości na wyższy poziom zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości.

Tajemnice Istnienia, cz. 13

Część trzynasta – Życie, czyli fenomen Jedności w Wielości i Wielości w Jedności.

Gdy nocą spojrzymy w gwieździste niebo i uświadomimy sobie, że kiedyś ten Wszechświat
nie istniał, to zrozumiemy, że Ktoś go stworzył i że ten Ktoś zrobił to sam, bez pomocy
wszechmocnie dziś panującego Mroku. Mrok nie jest partnerem Boga, jest pochodną procesu
polaryzacji przejawionego życia. A zatem we wszystkim, od największego po najmniejsze (w
świetle i w mroku; w każdym z nas; w istnieniach pozytywnych i negatywnych; w
minerałach, roślinach i zwierzętach; w atomach i komórkach; w gwiazdach i skupiskach
galaktyk; itp.), jest Stwórca doświadczający swojego Wielkiego Dzieła Tworzenia – jedyna
różnica jest w poziomie samoświadomości form, za pomocą których On doświadcza. A z tego
wynika, że wszystko w swojej najgłębszej istocie jest Jednością. A zatem życie jako takie jest
fenomenem Jedności w Wielości i Wielości w Jedności. Patrząc z perspektywy Wielości
zauważamy powszechny chaos, który wymaga porządkujących i ograniczających go reguł. Z
kolei analizując życie z punktu widzenia Jedności, dostrzegamy idealną harmonię i
doskonałość.

Bóg w swoim doświadczaniu nie ogranicza sam siebie – wszelkie ograniczenia, nakazy, zakazy, doktryny, filozofie, religie, nauki
itp. pochodzą od przejawionych form, wyrażając w swoim zewnętrznym wyrazie wewnętrzne możliwości rozumienia przez
swoich twórców rozgrywającego się wokół procesu, zwanego życiem.

62
Jedną z takich form jest forma ludzka, którą obecnie posługujemy się, jako Istoty, tu na
Ziemi. Jako ludzie, mamy swoje wierzenia, przekonania, systemy, schematy i bardzo często
wydaje nam się, że są one jedynie słuszne i prawdziwe. Tak rozumując zapominamy, że
dostępna „prawda” jest zawsze względna i jak samo życie podlega ciągłej zmianie.

Patrząc wstecz historii ziemskiej ludzkości dostrzec można zwroty, jakie dokonywała ona w
swoich wierzeniach pod wpływem zewnętrznie dotykających ją zdarzeń. Wiara w wielu
bogów, będąca wynikiem pobytu na błękitnej planecie pozaziemskich istnień, bardzo długo
dominowała w sercach i umysłach ówczesnego człowieka, kształtując tym samym wizję
otaczającej go rzeczywistości, której charakterystyczną cechą była wewnętrzna i zewnętrzna
różnorodność, wymagająca nieustannej czujności w ciągłej walce o przetrwanie. Taki stan
rzeczy trwał do czasów Mojżesza (a także i innych Wielkich Nauczycieli), kiedy to w
fundamenty cywilizacji „Zachodu” wbudowane zostały cechy wysokorozwiniętego człowieka,
ubrane później w formułę dziesięciu przykazań, kształtujących i kierujących człowieka w
stronę wiary w jednego Boga i jednocześnie odwodzących od obowiązującej od wieków
formuły „oko za oko, ząb za ząb”. Potem pojawił się Wielki Nauczyciel Jezus, który w swoich
naukach posunął się jeszcze dalej, wprowadzając ludzkość w wiarę nie w jednego, lecz w
jedynego Boga, a także ofiarowując jej formułę: „kochaj bliźniego swego, jak siebie
samego”, przygotowując tym samym człowieka do wejścia w czwartą gęstość świadomości.
Ci spośród ludzi, którzy zagłębiając się w nauki Jezusa zrozumieli, że trzeba kochać swojego
bliźniego, podjęli próbę realizacji tego zalecenia i zaczęli poświęcać się dla innych,
zapominając przy tym o sobie – w ten sposób spolaryzowali się pozytywnie i utworzyli
frakcję zbiorowego umysłu, narzucającą w swoim otoczeniu tego typu powszechnie
akceptowane postępowanie. Z kolei ci, którzy pojęli że należy przede wszystkim siebie
pokochać, niewiele czasu mogli poświęcić dla drugiego człowieka, polaryzując się negatywnie
i tworząc przy tym frakcję zbiorowego umysłu, również narzucającą tego typu powszechne
postępowanie w swoim środowisku. Natomiast wszyscy, którzy, ani nie pokochali siebie, ani
pełni poświęcenia nie podjęli pracy na rzecz drugiego człowieka, również utworzyli swoją,
powszechnie respektowaną frakcję zbiorowego umysłu. Mamy jeszcze czwarty przypadek
tych, którzy zarówno pokochali siebie, jak i drugiego człowieka (droga środka). Podczas
ewolucyjnych przeskoków (a z takim obecnie mamy do czynienia) pierwsza grupa (częściowy
rozwój) przejdzie na wyższą pozytywnie spolaryzowaną gęstość, druga (częściowy rozwój)
przeniesie się na wyższą negatywnie spolaryzowaną gęstość, trzecia (brak dostatecznego
rozwoju) pozostanie na dotychczasowym poziomie, zaś czwarta (pełny rozwój) zostanie
potraktowana w całkowicie indywidualny sposób (poza ewolucją). Wbrew obiegowym
opiniom negatywna polaryzacja nie prowadzi na zatracenie (zresztą takowe nie istnieje) – ta
grupa ludzkich istnień przynajmniej w części zrealizowała wskazówkę Wielkiego Nauczyciela
Jezusa, przy okazji w konstruktywny sposób nawiązując do innych jego słów: „bądź gorący, a
nie chłodny”.

Patrząc na działalność Mojżesza zauważyć trzeba, że przewodził on grupom, w których wiara


w wielu bogów była na porządku dziennym, podobnie jak prawo odwetu. A zatem mając do
czynienia z tego typu realiami, koniecznym było, poprzez zakazy i nakazy, zwrócenie ludzkich
serc i umysłów w stronę jednego Boga, nagradzającego za dobre czyny i karzącego za złe. Z
kolei przyglądając się naukom Jezusa dostrzec należy, iż kierował on je do ówczesnego
człowieka, wierzącego w zazdrosnego o swoje wpływy Boga (którego trzeba się bać i błagać
o zlitowanie) i realizującego się na drodze ściśle określonych reguł, narzuconych przez
kapłańską hierarchię. A zatem Jezus, chcąc przestawić zwrotnice ewolucji ludzkości, musiał
swoim życiem i przykładem ukazać nową drogę ludzkiego rozwoju.

63
Jezus powiedział: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” – aby pokochać kogoś, trzeba
najpierw pokochać siebie, zaakceptować siebie takim, jakim jesteśmy. Jeżeli nie jesteśmy w
stanie siebie pokochać (a niechęć do siebie samego programuje się w nas, wmawiając nam
jacy to jesteśmy grzeszni, niedobrzy, podli, że każdy z nas to proch marny itp.), to tym
bardziej nie będziemy mogli pokochać drugiego człowieka.

Jezus również powiedział: „zostawcie chowanie umarłych umarłym”, dając w ten sposób do
zrozumienia, że zmartwychwstanie związane jest nie z odzyskaniem dawno już rozłożonych
ciał, lecz ze zmianą świadomości i przeniesieniem samoidentyfikacji z ciała na Istotę, jaką
jesteśmy naprawdę, czyli z Syna Człowieczego na Syna Bożego, co stanowi bezpośrednią
konsekwencję „narodzenia się na nowo”.

Patrząc na dzisiejszy świat nietrudno zauważyć, iż jego większa część w niewielkim stopniu
pojęła nauki Wielkiego Nauczyciela Jezusa i w dalszym ciągu uporczywie tkwi w coraz to
bardziej wyrafinowanej walce o przetrwanie. Ale właśnie taka jest kolej rzeczy – Mistrz co
najmniej o ewolucyjną epokę wyprzedza otoczenie, swoimi naukami zasiewając ziarno, które
wzejdzie w dalszej przyszłości, zmieniając i przeobrażając cały świat. Zmiany te dokonują się
już dziś i coraz więcej osób zdaje sobie z nich sprawę.

Pierwsza zmiana związana jest z przejściem do czwartej gęstości, w której główną energią,
wykorzystywaną przez człowieka, będzie energia serca, czyli inaczej mówiąc energia miłości.

Drugą zmianą, która obecnie zachodzi jeszcze bardzo powoli, jest przestawienie zwrotnic ewolucji świadomości człowieka z
oczekiwania na zewnętrzne zbawienie na drogę „samoprzewodnictwa”, charakteryzującego się uznaniem Wyższego Ja, jako
jedynego autorytetu i źródła przewodnictwa w naszym życiu, a więc bez potrzeby pośrednictwa osób trzecich w dotarciu do
Boga.

Wielki Nauczyciel Jezus zrobił już to, co należało do Niego, a reszta leży w rękach i sercach
samego człowieka.

Przyjrzyjmy się teraz ludzkiej cywilizacji z boku, mając pewien emocjonalny dystans do
rozgrywających się na Ziemi wydarzeń. Załóżmy, iż w naszej galaktyce istnieje wiele form
przejawionego istnienia, z których najbardziej inteligentne gatunki zgrupowane są w ramach
Federacji Galaktycznej i właśnie „oczami” przedstawicieli tejże Federacji spójrzmy na
współczesną nam ludzką egzystencję.

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, rasa ludzka, jak i inne gatunki oparte w swej budowie i
funkcjonalności o DNA, została utworzona przez Pierwszych Konstruktorów jako nośniki
świadomości doświadczających Istot, będących fragmentami świadomości Wielkiego Stwórcy,
ekspansywnie wnikającego w Wielkie Dzieło Tworzenia. Okazuje się, iż oprócz ziemskiej fali
życia, zwanej ludzkością, utworzonych zostało wiele humanoidalnych ras, zarówno w naszej,
jak i w innych galaktykach, a także w pozostałych Wszechświatach Wszechrzeczywistości.

64
Cywilizacje te znajdują się w różnych fazach swojego rozwoju – wiele jednak z nich, w tym
pochodzących również z naszej rodzimej Galaktyki, wyprzedza nas znacznie w swoim,
zarówno duchowym, jak i technologicznym poziomie. Obecnie można znaleźć bardzo dużo
informacji na temat obcych cywilizacji, ufo, podróży w czasie itp., ale przeważnie są one w
sposób celowy ośmieszane w środkach masowego przekazu oraz w ośrodkach rządowych
interpretacji i w efekcie traktowane jako tania, mało poważna i nieracjonalna rozrywka dla
mas.

Nie jest już jednak żadną tajemnicą, iż tajne służby rządów niektórych państw mają stały kontakt z przedstawicielami
pozaziemskich ras humanoidalnych, czerpiąc z tego różnorodne korzyści, a w szczególności pozyskując nowe technologie,
umożliwiające szybszy techniczny i technologiczny rozwój interesujących ich dziedzin, przeważnie związanych z rozwojem
awangardowych wersji współczesnych nauk, a także z tworzeniem unikatowych technologii w branży wojskowej oraz
makroekonomicznej.

Te tajne służby nie są zainteresowane dzieleniem się nową wiedzą z innymi ośrodkami
decyzyjnymi nawet we własnym kraju, a zatem starają się zbagatelizować i ośmieszyć w
oczach opinii publicznej tematy związane z pozaziemskim życiem, tym samym zapewniając
sobie przez kolejny okres czasu wyłączność na pozaziemską wiedzę. Z drugiej strony
przedstawiciele innych humanoidalnych cywilizacji mają zapewniony dyskretny dostęp do
błyskotliwych, również tajnych, ziemskich naukowców, współpracując z nimi w
rozwiązywaniu swoich problemów. Jednak najważniejszym powodem zainteresowania
pozaziemskich ras naszą planetą jest występowanie na niej ogromnej różnorodności
organizmów, stanowiących unikalną kosmiczną „bibliotekę” DNA, dającą możliwość
wykonywania genetycznych badań oraz eksperymentów (w tym również i na ludziach).

Odłóżmy jednak na bok wszystkie te tajne przedsięwzięcia oraz formy współpracy i


zastanówmy się, dlaczego do chwili obecnej nie doszło do globalnego kontaktu pomiędzy
naszą rasą i innymi rasami z systemu galaktycznego, a w szczególności z oficjalnymi
przedstawicielami Federacji Galaktycznej, grupującej współpracujące ze sobą cywilizacje z
różnych systemów planetarnych naszej Galaktyki, a także dlaczego jako Ziemianie nie
jesteśmy przyjęci w skład tejże Federacji.

Aby znaleźć odpowiedzi na te pytania spróbujmy, tak jak już wcześniej założyliśmy, spojrzeć
na naszą cywilizację „oczami” obserwatorów z Centrum Galaktyki, czyli inaczej mówiąc
postarajmy się wczuć w rolę członków Rady Federacji i pokuśmy się ocenić obecny poziom
naszej fali życia z ich punktu widzenia.

Tak, jak i inne humanoidalne cywilizacje, również i ziemska ludzkość rozwija się
wykorzystując do tego zbiorowy umysł oraz mechanizmy istnienia związane z DNA.

Zastanówmy się, jakimi kryteriami kierowałaby się Rada, podejmując decyzję o przyjęciu lub
nie jakiejkolwiek cywilizacji w skład Federacji Galaktycznej. W pierwszej kolejności Rada
zastanowiłaby się, czy dana cywilizacja prezentuje sobą w miarę zintegrowaną całość i czy
posiada przedstawicieli, mających pełne uprawnienia do jej całościowego reprezentowania.
Od razu widać, iż w przypadku Ziemi nie ma z kim rozmawiać – o cywilizacyjnym
rozwarstwieniu nie tylko świadczy brak reprezentatywnych przedstawicieli, ale przede
wszystkim bardzo dużo konfliktów dochodzących często pomiędzy poszczególnymi
państwami, włącznie z tymi na dużą skalę i przy użyciu sił zbrojnych do ich rozwiązania. Już

65
takie pierwsze spojrzenie wystawia Ziemianom miano barbarzyńskiej cywilizacji, absolutnie
nie nadającej się do wprowadzenia w grono członków Federacji.

Kolejnym kryterium, bardzo ważnym z punktu widzenia Rady Federacji, jest akceptowany
przez daną cywilizację system wartości i poprzez swoją powszechność dominujący w
strukturach zbiorowego umysłu oraz w mechanizmach istnienia związanych z DNA.
Zastanówmy się więc, co pod tym względem, jako ziemska ludzkość, w chwili obecnej
reprezentujemy.

Systemy wartości, rodzaje wierzeń, uregulowania prawne oraz tzw. naukowe spojrzenie na
życie wynikają w znacznej mierze z poziomu samoświadomości danej cywilizacji, jak
również poziom ten w znaczny sposób kształtują.

Współczesny człowiek praktycznie nie odczuwa swojej tożsamości duchowej i przede


wszystkim identyfikuje się z własnym ciałem, a w dalszej kolejności z umysłem
emocjonalnym i intelektualnym – taki stan rzeczy w naturalny sposób powoduje, iż
zaspakajanie potrzeb ciała, a następnie emocjonalnego i w końcu intelektualnego umysłu
jest jego najważniejszym zajęciem. Jeśli chodzi o sprawy duchowe, to ze względu na
wspomniany wyżej brak konkretnie wyczuwalnej tożsamości duchowej całą przeczuwaną
sferę własnej duchowości rozważa on w kategoriach Wielkiej Tajemnicy, której rozwiązania
oczekuje z zewnątrz od uznawanych autorytetów duchowych, ograniczając indywidualne
poszukiwania do zakresu uznanych przez systemy wierzeń prawd wiary. Efektem tego
rodzaju autotożsamości człowieka jest posiadanie przez niego tego samego, co przed
tysiącami lat, głównego celu w życiu, tj. przetrwania. Również i w kategoriach ogólnych
możemy powiedzieć, iż naszą dzisiejszą cywilizację nazwać można cywilizacją przetrwania i
nie chodzi tu głównie o przetrwanie poszczególnych jednostek, gdyż jak się okazuje, nie jest
ono w cywilizacji ziemskiej aż takie istotne, lecz o przetrwanie zaakceptowanego przez
wpływowe ośrodki światowego oddziaływania makroekonomicznego systemu gospodarki
światowej, związanego z kapitalizmem globalnym. Posiadanie przez stosunkowo niewielkie i
wybitnie elitarne grupy olbrzymiego kapitału wymaga znalezienia miejsca do jego
zainwestowania, co niejednokrotnie wiąże się z koniecznością manipulowania światowymi
rynkami ekonomicznymi w celu wykreowania korzystnej, choć sztucznie wywołanej sytuacji,
dającej w efekcie ogromne zyski dla tak funkcjonujących grup, zaś straty i nawet bankructwa
dla nieświadomych takiego stanu rzeczy innych uczestników tej ekonomicznej gry. Bardzo
niekorzystnym efektem tego typu światowych oddziaływań jest ogromne bogacenie się
niewielkich liczebnie elit, wzrost bezrobocia, wzrost przestępczości, znaczne ubożenie
słabszych ekonomicznie państw i, wobec niewystarczającej zabezpieczającej jednostkę
polityki socjalnej, znaczne obniżenie możliwości skutecznego przetrwania coraz to większych
grup ludności z całego świata.

Proces ten, wynikający z lokowania przez inwestorów ogromnego kapitału, konieczności znalezienia rynków zbytu na
wytworzone produktu, po zbyciu tych produktów konieczności kolejnego ulokowania z zyskiem wypracowanego kapitału i
ponownego zbycia efektów jego ulokowania itd., w praktyce zdominował cały system wartości, a także akceptowalnych
zachowań na całej naszej planecie, pozostawiając daleko w tle wskazania dotyczące codziennego życia, udzielone ludzkości
przez ich Wielkich Nauczycieli.

66
Jak łatwo domyśleć się, również ogląd naszego praktycznego systemu wartości i sposobu na
życie uniemożliwia Radzie Federacji zaproszenie Ziemian do aktywnego uczestnictwa w
strukturach Federacji.

Kolejną, bardzo ważną sprawą dotyczącą oceny danej cywilizacji jest określenie poczucia jej
odpowiedzialności za losy wszystkich gatunków, występujących na macierzystej planecie i za
samą planetę w szczególności. Również i w tym przypadku ocena ziemskiej cywilizacji nie
wygląda najlepiej. Komercyjny model życia, agresywne formy światowej makroekonomiki, a
także brak tożsamości duchowej powodują, iż w praktyce człowiek nie czuje się związany z
otaczającym go środowiskiem i swoje działania ukierunkowuje nie na efektywność
funkcjonowania całego ziemskiego systemu, lecz na zaspakajanie swoich ciągle rosnących
potrzeb, dewastując przy tym otaczający go świat. Tego typu spostrzeżenia także
uniemożliwiają nam znalezienie się w gronie członków Federacji.

Obawy przedstawicieli Rady Federacji budzić może również nadmierna rozbudowa


emocjonalnej sfery ludzkiego istnienia, związanej z przemocą i w sposób powszechny
prezentowaną w środkach masowego przekazu, a w telewizji w szczególności i tworzącą w
młodych pokoleniach przekonanie, iż walka, atak, agresywna rywalizacja jest czymś
naturalnym i stanowi podstawę oraz warunek przetrwania.

Wiele jeszcze podawać można przykładów, świadczących o braku zrozumienia przez ludzi z
planety Ziemia sensu istnienia swojej cywilizacji, celów jakie winny wyznaczać kierunek
rozwoju całej ludzkości, a także podstawowych zasad funkcjonowania, których przestrzeganie
umożliwia aktywne uczestnictwo w galaktycznych strukturach.

Powyższe spostrzeżenia nie są krytyką modelu życia, obowiązującego na Ziemi, lecz


pokazują jedynie, iż w obecnej formule ludzkość prezentuje sobą młodą jeszcze cywilizację,
która musi trochę „okrzepnąć”, zanim aktywnie włączy się w nurt galaktycznej współpracy.

Obserwując dzisiejsze nasze poczynania mogłoby się wydawać, iż człowiek nie prędko
wyrwie się z niewoli podporządkowania obowiązującemu obecnie modelowi życia, a
wynikającemu, jak już wcześniej to zaznaczyliśmy, z ograniczenia samoświadomości
człowieka do swojego ciała oraz emocjonalnego i intelektualnego umysłu. Jednak już dziś
wiele osób budzi się z powszechnego letargu i zaczyna postrzegać siebie, jako coś więcej niż
ciało i umysł, stając się przez to liderami nowego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość.
Bardzo dużą rolę w tym temacie zaczyna odgrywać współczesna nauka, a szczególnie fizyka,
genetyka i psychologia, które to dyscypliny ludzkiej wiedzy w stosunkowo niedługim czasie
w niepodważalny sposób udowodnią istnienie duchowego pierwiastka w każdym człowieku i
każdej żywej istocie. Spowoduje to połączenie ze sobą nauki i religii w jedną zintegrowaną
dziedzinę wiedzy o otaczającej nas, a także zawartej w nas, rzeczywistości, co w prosty
sposób przemodeluje zapisy zbiorowego umysłu, stając się przyczynkiem do generalnej
zmiany obowiązującego modelu życia, włącznie z jego wierzeniami, przekonaniami,
obowiązującym prawem, normami etycznymi i moralnymi itp. Krótko mówiąc, odnalezienie
w każdym człowieku duchowego pierwiastka spowoduje, iż obowiązująca dziś orientacja
człowieka na zaspakajanie potrzeb umysłu i ciała przestawi się na istotne podporządkowanie
ciała i umysłu potrzebom budzącej się świadomości duchowej, co w prosty sposób wprowadzi
ziemską ludzką cywilizację w dawno już oczekiwany tzw. „Złoty Wiek”.

Nasza cywilizacja w swoim rozwoju jest jeszcze na poziomie żłobka. Dziecko w żłobku nie
posiada wiedzy dorosłego człowieka, ale czy przez to jest niedoskonałe? – przyjdzie czas,

67
że wszystkiego, czego mu potrzeba nauczy się. Podobnie i ziemska ludzkość, jako bardzo
młoda, nie posiada poziomu rozwoju znacznie starszych, a przez to mądrzejszych od niej
społeczności – jednak przyjdzie czas, że również i Ziemianie dorosną i zaczną bardziej
świadomie i odpowiedzialnie tworzyć i doświadczać tworzonej przez siebie samych
rzeczywistości.

Osiągnięty przez nas poziom samoświadomości, bezpośrednio związany z identyfikowaniem


się z ciałem oraz emocjonalno-intelektualnym umysłem, doprowadził nas do jakże skrajnych
zachowań w działaniach służących zaspokajaniu naszych potrzeb. Stworzyliśmy cywilizację
nastawianą na konsumowanie za wszelką cenę, bez liczenia się nie tylko z naszym
naturalnym środowiskiem, ale również z uznawanym za naszego konkurenta drugim
człowiekiem, którego trzeba niszczyć i pozbawiać możliwości skutecznej z nami rywalizacji o
lepszy byt. Nasza dzisiejsza cywilizacja, tak jak tysiące lat temu, jest w dalszym ciągu
cywilizacją przetrwania, uzbrojoną jednak w jakże skuteczne metody zwalczania drugiego
człowieka oraz rabunkowego eksploatowania rodzimej planety. „Ból istnienia” popycha nas
do działań usiłujących w kolejnych zdobyczach odnaleźć sens istnienia – po chwilowych
przyjemnościach, wynikających z osiągnięcia zamierzonego celu, wewnętrzne cierpienie
powraca i domaga się kolejnych narkotycznych dawek, związanych z nowymi, wyznaczonymi
przez nas do zdobycia szczytami. I tak to się kręci, wywołując powszechny ból, cierpienie i
czyniąc egzystencję człowieka egzystencją strachu, do której nowe pokolenia szybko
dostosowują się, jeszcze bardziej nakręcając spiralę rywalizacji, agresji i walki o lepsze
miejsce w przejawiającej się wokół rzeczywistości.

Dopóki tkwić będziemy w kategoriach utożsamiania się z naszym ludzkim nośnikiem, dopóty
nie zintegrujemy się z Istotą, jaką jesteśmy naprawdę i dalej z dnia na dzień przebudowywać
będziemy nasze wewnętrzne spojrzenie na życie, tworząc coraz to nowsze intelektualne
modele oglądu przejawiającej się wokół rzeczywistości. Każdy taki nowy model choć dziś
fascynuje i wydaje się wręcz „niesamowity”, to jutro jest już normalny, zaś pojutrze staje się
przestarzały i wymaga wymiany na nowy, bardziej odpowiadający naszym przeobrażonym
potrzebom.

Jednym z najbardziej istotnych wniosków, płynących z tego typu przemyśleń, jest


spostrzeżenie, że prawdziwa Wiedza zawarta jest jedynie w Nas Samych, zaś wszelkie inne
zewnętrzne „mądrości”, w tym również niniejsze opracowanie, w najlepszym przypadku
mogą jedynie inspirować i ukierunkowywać nas w dojściu do Jej niewyczerpalnego Źródła.
Dlatego też, krocząc po ścieżce powrotu do własnej boskości, nie wahajmy się odrzucać nie
służące już naszemu rozwojowi schematy i twórzmy nowe, bardziej sprzyjające zrozumieniu
rozgrywającego się wokół procesu, zwanego Życiem.

Tak, jak śmierć nie jest końcem, tak i narodziny nie stanowią początku. Jesteśmy wieczni, bo
Życie, jako fenomen Jedności w Wielości i Wielości w Jedności, jest wieczne i tylko od nas
samych zależy jakie w Nim pełnić będziemy jeszcze role.

Tajemnice Istnienia, cz. 14

Część czternasta – Przeskok świadomości 2012/2013.

68
Współczesny człowiek, odbierając otaczający go świat, za punkt odniesienia
dokonywanych analiz przyjmuje akceptowalny przez niego model rozgrywającego się wokół
procesu, zwanego życiem. Takie podejście, a także podpieranie się „naukowymi”, czyli
popartymi powtarzalnym doświadczeniem zdobyczami, nie tylko ogranicza, ale wręcz
uniemożliwia szybki postęp w zrozumieniu niezwykle precyzyjnie utworzonego Wszechświata,
który jako Całość stanowi sobą zintegrowaną Jedność.

Imponujący techniczny i technologiczny rozwój, mimo swojej niezaprzeczalnej


wielkości, w swojej istocie ograniczony jest do najniższych warstw, w których funkcjonuje
przekonany o swojej wszechwiedzy człowiek. Taki stan rzeczy jest naturalną konsekwencją
ugrzęźnięcia ziemskiej, ludzkiej fali życia w strukturach brutalnej cywilizacji przetrwania,
która motywuje do prześcigania się w tym, kto szybciej, więcej i na dłuższy okres czasu
zagarnie dla siebie to, co jeszcze może być zagarnięte lub odebrane drugiemu człowiekowi.
Tego typu filozofia życiowa powoduje, że coraz to więcej bogactw i faktycznej władzy
znajduje się w rękach coraz to mniejszych liczebnie elit, czego bezpośrednią konsekwencją
jest rozrastająca się w zastraszającym wręcz tempie bieda wśród pozostałej części, jakże
licznej ludzkiej społeczności.

Taki stan rzeczy sprzyja marnotrawieniu potencjału naszej planety, gdyż gospodarcze elity
posiadają go w nadmiarze i manipulują nim, chcąc pozyskać dla siebie jeszcze większe,
zupełnie nie do wykorzystania przez nich korzyści, niszcząc przy tym wiele z tego, co
mogłoby być z pożytkiem zagospodarowane przez ogół całej ludzkiej społeczności. Jednak
pomimo nasilenia występowania na świecie tego typu negatywnych zjawisk, powoli
kończy się ziemska epoka przetrwania, a zbliża nowa forma społecznego istnienia w dużej
mierze oparta na energii miłości.

Jak wspomnieliśmy wcześniej (część dziesiąta cyklu „Tajemnice Istnienia”), żyjemy w


okresie wielkich przemian, w których diametralnie zmieniają się warunki życia na naszej
planecie. Ziemia w dwudziestoczterogodzinnym okresie obraca się wokół własnej osi,
wywołując w ten sposób efekt dnia i nocy, do którego człowiek dostosować musi aktywność
swojej codziennej egzystencji; z kolei w rocznym cyklu przemieszcza się wokół Słońca,
powodując tym samym zmiany pór roku, które również w zasadniczy sposób wpływają na
jakość naszego istnienia; zaś w czasie około dwudziestu pięciu tysięcy lat, razem z całym
układem słonecznym, okrąża jedno z galaktycznych centrów, wprowadzając nas w
jakościowo nowe wibracje kosmicznej energii, do których, podobnie jak do warunków dnia i
nocy, a także do poszczególnych pór roku, człowiek również dostosować musi swoje życie. I
właśnie mniej więcej w obecnym okresie mija siedemdziesiąt pięć tysięcy lat (trzy centralne
obiegi) od czasu, gdy nasza planeta z drugiej gęstości przeszła do trzeciej i znajduje się
obecnie w bardzo zaawansowanej, a w zasadzie końcowej już fazie przejścia do czwartej
gęstości (w sensie świadomości). Oznacza to, że po upływie okresu przejściowego na Ziemi
kontynuować swój rozwój, poprzez kolejne ludzkie inkarnacje, będą tylko ci, którzy potrafić
będą sprawnie i efektywnie posługiwać się energią serca, albo inaczej mówiąc energią
miłości.

Każdy z nas odczuwa dziś wyjątkowość oraz intensywność otaczających nas wibracji,
bardzo często zmuszających do podejmowania tematu porządkowania i integrowania
naszego bardzo złożonego wewnętrznego życia. Aby zrozumieć to wykładniczo rosnące
wibracyjne wyzwanie, koniecznym jest uświadomienie sobie, iż te energie stanowią źródło
zasilania biologiczno-umysłowych nośników świadomości Istot duchowych, jakimi jesteśmy

69
naprawdę. Oprócz „normalnego” pożywienia, pobieramy docierającą do nas uniwersalną
energię Wszechświata, którą po przetworzeniu wykorzystujemy do budowy naszych
subtelnych warstw, m.in. utrzymując przy życiu i tworząc nowe struktury naszej
emocjonalno-mentalnej konstrukcji, a także wysyłając na zewnątrz produkty naszej
energetycznej twórczości. Obecny problem polega na tym, że w miarę upływu czasu
poszczególne warstwy ludzkiego nośnika zasilane są energią o coraz to wyższych wibracjach,
co powoduje, że nisko wibrujące, wewnętrzne „zanieczyszczenia” nie wytrzymują potencjału
otrzymywanej energii, co stwarza podświadomości bardzo uciążliwy problem, którego
rozwiązania domaga się ona od świadomości, wyciągając w świadome pole oglądu i
odczuwania wszystkie swoje, coraz to bardziej „nadpalane prądem” wysokich wibracji
obwody, a co bezpośrednio przenosi się na przejawiającą się wokół rzeczywistość
powodując, iż człowiek coraz częściej napotyka na swej drodze mroczną stronę swojej
własnej osobowości, będąc zmuszonym do podjęcia próby zintegrowania jej z całością swojej
psychofizycznej natury. Sytuację, w jakiej obecnie się znajdujemy, w symboliczny sposób
przedstawia rysunek nr 1.

Rysunek nr 1. Wibracyjne zmiany kosmicznych energii zasilających człowieka.

70
Podejmując próbę spojrzenia na otaczający nas świat z perspektywy naszej duchowej
tożsamości można zauważyć, iż cała wykorzystywana do jego budowy materia wibruje,
tworząc sobą coraz to bardziej złożone struktury. Do takich samych wniosków dojść można,
przypominając sobie lekcje fizyki, a w szczególności model budowy atomu. Jądro i elektrony
atomów naszego ciała mniej więcej tak się „odległościowo” do siebie mają, jak Słońce i
poszczególne planety w układzie słonecznym, co powoduje, iż materia prezentuje sobą wręcz
niewyobrażalną „pustkę”. Taka konstrukcja umożliwia umieszczenie w „pustce” tej samej
przestrzeni równoległych, coraz bardziej subtelnych, przenikających się nawzajem warstw, w
których również toczy się mniej lub bardziej uświadomione życie. Nasze przejawione istnienie
składa się z wielu takich warstw, z których najniższe wibracje ma warstwa ciała fizycznego,
zaś najwyższe warstwa ciała świetlistego, będącego „bezpośrednim ubraniem” Istoty
duchowej, jaką jesteśmy naprawdę. Inne nasze warstwy, to warstwy ciał: emocjonalnego,
mentalnego i przyczynowego (wchodząc bardziej w szczegóły wyróżnić można jeszcze więcej
warstw, ale te wymienione na poziomie naszego obecnego poziomu samoświadomości mają
największe znaczenie). W naszej ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości w bezpośredni
sposób odczuwamy warstwę fizyczną, mniej emocjonalną i jeszcze mniej mentalną (materię
fizyczną postrzegamy przy pomocy zmysłów, natomiast efektów oddziaływań emocjonalnych
i mentalnych bezpośrednio nie widzimy, choć je odbieramy i wyczuwamy). Możemy więc
powiedzieć, że naszą obecną dominującą warstwą jest warstwa fizyczna. Zarówno warstwa
fizyczna, jak i pozostałe warstwy drgają i wibrują, tworząc hierarchicznie uwarunkowane
systemy. Aby mogły one wibrować i utrzymywać się w zorganizowanej w konkretny sposób
formie potrzebna jest energia. Skąd bierze się energia rekonstruująca zużywające się
elementy i utrzymująca ich zespoły w ściśle określonym wibracyjnym rytmie? Częściowo
pochodzi ona ze spożywanego jedzenia, częściowo z energii Słońca, zaś w największym
zakresie z powszechnie dostępnej energii Wszechświata. Jak się okazuje, organizmy
biologiczne są w stanie syntezować wszystkie niezbędne im składniki, a więc w skrajnej
sytuacji mogą sprawnie funkcjonować bez tradycyjnego jedzenia, całkowicie bazując na
energii Słońca i uniwersalnej energii Wszechświata.

Ponieważ, jak już wcześniej wspomnieliśmy, wibracje energii Wszechświata coraz szybciej
powiększają swój poziom, istniejące w naszych warstwach nisko wibrujące struktury (np.
blokady emocjonalne, zepchnięte w podświadomość traumatyczne przeżycia, negatywne
osądy i opinie, poczucia winy i krzywdy, lęki itp.) nie mogą być przez te energie
podtrzymywane w swoim dalszym istnieniu, co rodzi konieczność ich transformacji w
dostosowane do zewnętrznych realiów drgające systemy.

Patrząc na rysunek łatwo zauważyć, iż wibracyjne apogeum nastąpi na przełomie lat


2012/2013, przechodząc po tym okresie w ustabilizowane już energetycznie realia. Wokół
końca roku 2012 narosło wiele legend, przypuszczeń i domysłów. Jedni twierdzą, że wtedy
nastąpi koniec świata, inni mówią o ogromnej świadomościowej przemianie człowieka,
jeszcze inni o wysubtelnieniu w tym okresie naszych fizycznych ciał i wejściu w Złoty Wiek
naszego ludzkiego ziemskiego istnienia. Jak wspomnieliśmy, szybki wzrost wibracji
zasilających ciała i umysły energii powoduje, iż zmuszeni jesteśmy do konfrontacji z naszymi
nisko wibrującymi „cieniami”, dążąc tym samym do integracji naszych wewnętrznych
struktur. Tym samym kończy się już dotychczasowy świat, świat trzeciej gęstości (w sensie
samoświadomości), którego głównym zadaniem było ewolucyjne zapoznanie się człowieka z
samym sobą w szeroko rozumianym procesie samoidentyfikacji, co często skutkowało jego
zamknięciem się w obszarze własnych potrzeb, a także podejmowaniem prób kontrolowania
innych w celu obrony zdobytej w życiu pozycji, a w szczególności władzy, prestiżu i
bogactwa, bądź też w celu zdobycia tego typu wartości – stąd też mamy obecnie tyle
patologii, ogarniających sobą nie tylko pojedyncze osoby, ale i całe zbiorowości ludzkie; stąd
też rządy większości państw XXI wieku naszej ery nie działają w interesie swoich obywateli,

71
lecz swoich własnych, politycznych formacji, podporządkowując się również w niektórych
przypadkach tajnym, międzynarodowym, sprawnie funkcjonującym organizacjom dążącym,
poprzez manipulowanie lokalnymi rynkami gospodarczymi, do zdominowania całej
gospodarki światowej, a tym samym posiadania wpływu na wszystkie kluczowe światowe
decyzje. Dostrzegana powszechna niesprawiedliwość społeczna wielokrotnie stanowiła już
motor napędowy systemowych zmian które, choć dokonywane w imię szczytnych ideałów,
realizowane były przez „trójgęstościowych rewolucjonistów”, którzy bardzo szybko odchodzili
od głoszonych przez siebie haseł, wprowadzając jeszcze bardziej restrykcyjne systemy
kontroli swoich współobywateli w imię zapewnienia im dobrobytu i bezpieczeństwa.

Przejście części ludzkości do czwartej gęstości definitywnie zakończy funkcjonowanie tego


modelu destrukcyjnego społecznego istnienia. Ponieważ w czwartej gęstości energia serca
stanowić będzie zasadniczą, życiową energię, zainteresowanie losem drugiego człowieka
ulegnie znacznemu zwiększeniu, a podstawowa zasada „kochaj bliźniego swego, jak siebie
samego” nie będzie już tylko czczą regułą, jaką w większości przypadków jest obecnie.
Również i całe społeczności, organizując swoje funkcjonowanie, starały się będą zapewnić
każdemu człowiekowi godziwe warunki istnienia, jako podstawę jego dalszego, duchowego
rozwoju, w przeciwieństwie do dzisiejszych realiów, w których coraz to węższe i bogatsze
elity żyją kosztem coraz to szerszych i biedniejszych mas ludzkich.

Czy tego typu zmiany nastąpią już pod koniec 2012 roku? Na przełomie lat 2012 i
2013 ogromne samoświadomościowe przemiany zachodzić będą w każdym człowieku, ale na
to, aby przeniosły się one w organizowany przez ludzi świat, potrzeba znacznie więcej czasu.
Coraz bardziej rosnące wibracje zasilających człowieka energii powodują, iż „generalne
porządki” na naszej planecie nabierają coraz większego tempa, co sprawia że coraz trudniej
jest żyć pośród obnażanego i wyciąganego na światło dzienne cywilizacyjnego „brudu”, jaki
przez całe tysiąclecia nagromadziła nasza ludzka populacja. Choć jest to bardzo bolesne, to
innej drogi nie ma. Generalne porządki dotyczą dziś wszystkich, od pojedynczego człowieka,
aż do supermocarstw, od indywidualnego spojrzenia na świat, aż do wierzeń wielkich religii.
Kto nie dostosuje się do wymogów obecnych czasów, nie będzie mógł zamieszkać w
odnowionym w ten sposób domu, jaki stanowi już dziś czterogęstościowa Ziemia. Trzeba też
sobie powiedzieć, iż nie wszyscy podołają wyzwaniom Nowych Czasów. Oznacza to, że po
upływie okresu przejściowego na Ziemi kontynuować swój rozwój, poprzez kolejne ludzkie
inkarnacje, będą tylko ci, którzy potrafić będą sprawnie i efektywnie posługiwać się energią
serca, albo inaczej mówiąc energią miłości. Natomiast pozostali, którzy umiejętności tej nie
opanują, nie skorzystają z możliwości rozwoju, jaką dawać im będzie czterogęstościowa
ludzka fala życia i z konieczności przeniosą się na inną, funkcjonującą jeszcze w trzeciej
gęstości planetę, posługując się w tym celu dostępnymi na niej trójgęstościowymi formami
przejawionego istnienia. Wśród tego typu ludzkich istnień jest wielu spośród obecnych elit
władzy i to zarówno świeckiej, jak i religijnej, co powoduje i coraz bardziej będzie
powodować ich niechęć i obawy przed tym, co nowe i dla nich nieznane, a przez to groźne,
bo zagrażające dotychczasowemu porządkowi istnienia. Należy się więc spodziewać, iż będą
oni twardo i zdecydowanie bronić swojej uprzywilejowanej pozycji, długo jeszcze nie
dopuszczając do zmian w systemach prawnych i religijnych, sprzyjających pełnemu
zamanifestowaniu się Złotego Wieku. Rosnące wibracje ułatwią przeskok samoświadomości
tylko tym, którzy gotowi są na tak radykalne przemiany, natomiast w człowieku niegotowym
na zmiany wywoływać będą coraz większy dyskomfort istnienia, co tym bardziej skłaniać go
będzie do ucieczki w to, co znane, a więc w pełen walki o przetrwanie dotychczasowy świat.
I taki stan rzeczy trwał będzie dość długo, aż w końcu nastąpi przełamanie masy krytycznej
w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle i świat ziemskiej ludzkiej fali życia
przebudzi się do Nowego Istnienia, zastępując religijne i prawne systemy z epoki

72
przetrwania, wierzeniami i normami pozwalającymi na budowanie struktur Miłości w
odnowionej ogólnoludzkiej społeczności.

Kiedy to nastąpi? Na wymianę systemowych regulacji prawnych i religijnych


potrzeba kilkadziesiąt lub nawet kilkaset lat. Aby uświadomić sobie czekające nas wyzwanie,
koniecznym jest zrozumienie funkcjonowania zbiorowego umysłu ludzkości, który wszyscy
tworzymy, przeobrażamy i podtrzymujemy przy życiu. Symboliczna budowa tego zbiorowego
umysłu przedstawiona jest na rysunku nr 2.

Rysunek nr 2. Zbiorowy umysł ludzkości.

Zanim jednak omówimy zbiorowy umysł ludzkości, przypomnijmy wcześniej podstawowe


informacje, dotyczące szeroko rozumianego, indywidualnego umysłu człowieka. Potraktujmy
przy tym nasze ciało jako środek transportu naszego psychicznego aspektu, a także jako

73
źródło pozyskiwania informacji (za pomocą zmysłów) oraz przekształcania tych informacji
(za pomocą układu nerwowego i mózgu) do formy, umożliwiającej dalszą ich obróbkę w
psychicznej już postaci. Jak więc widać, mózg jako taki nie stanowi sobą naszego umysłu,
lecz raczej potężne urządzenie sterujące procesem biologicznego życia, a także
przetwarzające pozyskiwane z zewnątrz informacje do postaci nadającej się do dalszej ich
obróbki przez właściwy już umysł. Aby temat ten uporządkować załóżmy, iż umysł stanowi
sobą całość naszej psychiki, w tym każdy jej emocjonalny oraz mentalny element i aspekt.
Tak rozumiany umysł nie ma jakiejś szczególnej lokalizacji – w praktyce ma wiele warstw, z
których najbliższe wypełniają oraz otaczają ludzkie ciało, zaś dalsze rozciągają się daleko
poza jego granice, łącząc się z innymi umysłami, a także tworząc w ten sposób zbiorowy
system tzw. zbiorowej nieświadomości. Mówiąc o świadomości, należy ją odróżnić od
świadomości Istoty duchowej, jaką jesteśmy naprawdę – poprzez analogię świadomość
ludzkiego nośnika (nośnika świadomości Istoty) przyrównać można do analitycznego, z
elementami syntezy komputerowego programu, który dla swoich celów wykorzystuje
zapisane w pamięci dane i podprogramy, i na ekranie monitora prezentuje przejściowe oraz
ostateczne wyniki przeprowadzanych analiz. Z kolei podświadoma część ludzkiego umysłu
wyposażona jest w ogromną „moc obliczeniową” oraz w nieograniczone zasoby pamięci –
praktycznie wszystko, co pojawi się w zasięgu pięciu, dobrze wykształconych zmysłów, jest
zapisywane w podświadomych zbiorach pamięci. Podświadomość nie ma jednak możliwości
logicznego rozumowania, a przez to tworzenia nowych pojęć i schematów – zdana jest więc
zawsze na znane sobie mechanizmy porządkowania, wartościowania i oceniania. W
przypadku pojawienia się jakościowo nowych sytuacji, podświadomy umysł zakwalifikuje je
do jednej z sobie znanych kategorii posiadanej klasyfikacji, chociaż sytuacja ta z klasyfikacją
tą może mieć niewiele wspólnego. Zanim jednak to uczyni, wyświetla na „ekranie”
świadomego oglądu problem, domagając się od świadomej części ludzkiego umysłu podjęcia
decyzji – jeśli nie otrzyma dyspozycji (człowiek nie uświadomi sobie specyfiki nowej
sytuacji), to sama rozstrzyga problem w podany wyżej sposób, a jeśli kompletnie nie wie, co
zrobić z danym tematem, to spycha go w peryferia swoich zapisów do zbioru
niezidentyfikowanych informacji. Natomiast świadoma część ludzkiego umysłu dysponuje
możliwością logicznego myślenia oraz tworzenia nowych pojęć i schematów funkcjonowania,
lecz jej „pamięć operacyjna” jest bardzo mała (niewiele informacji można jednocześnie
utrzymać w polu świadomego oglądu) oraz niewielka jest jej moc obliczeniowa (gdyby
założyć, że podświadomość przetwarza informacje z prędkością milionów bitów na sekundę,
to świadomość w ciągu sekundy zdolna jest do przetworzenia jedynie pojedynczych bitów
informacji). Świadomość człowieka utrzymuje ciągły kontakt z podświadomością – wręcz jest
zarzucana dużą ilością tematów do przetworzenia i oceny, lecz ze względu na niewielkie pole
operacyjne oraz małą prędkość przetwarzania informacji, otrzymywane dane odbiera często
jako informacyjny szum, co powoduje, że efektywność działania świadomości jest w praktyce
niewielka. W sposób umowny podświadomość podzielić można na dwie części: dostępną i
niedostępną świadomemu oglądowi. W pierwszej z nich zachodzą procesy, służące przede
wszystkim kontaktom z otoczeniem i umiejętnościom zaistnienia wśród innych form
przejawionego w trójwymiarowej rzeczywistości życia, zaś w drugiej w dużej części
funkcjonują mechanizmy, utrzymujące w efektywnej funkcjonalności całą, niezwykle złożoną
ludzką strukturę.

Nieświadomość zbiorowa stanowi ciągłe rozszerzenie wszystkich indywidualnych


podświadomości, stanowiąc sobą zarówno ogromne zasoby pamięci, jak i szynę danych, po
której przemieszczają się wygenerowane przez ludzi emocje, myślokształty, idee, wzorce,
słowem wszystko to, co każdy człowiek kiedykolwiek stworzył w swoim umyśle,
przetwarzając i nadając znaczenie pobieranym przez siebie energiom. W zależności od stanu

74
naszej szeroko rozumianej psychiki, w pole nieświadomości zbiorowej wysyłamy
odpowiadające mu swoją treścią informacje, a także tego samego typu informacje odbieramy,
podświadomie ustawiając w tym celu takie, a nie inne zwrotnice w komunikacji z
ogólnoludzkim umysłem. A zatem, gdy jesteśmy radośni, pobieramy z pola nieświadomości
zbiorowej emocje radości, blokując przy tym niskowibrujące energie związane ze smutkiem.
Gdy zaś jesteśmy pełni lęku, dostęp do nas mają podobne emocje innych ludzi, potęgując w
podświadomy sposób nasz własny lęk. Pracując nad jakimś wynalazkiem, można przyciągnąć
i „pobrać” czyjąś już na ten temat wiedzę i umiejętności.

W tym miejscu warto zastanowić się, gdzie występują blokady, w znacznym stopniu
ograniczające efektywność opisanego powyżej procesu. Patrząc na schemat łatwo dojść do
wniosku, że blokady te zlokalizowane są w dostępnej części podświadomości, w której mieści
się nasze Ego, nasze o wszystkim i o nas samych wyobrażenie, blokujące wprowadzenie do
świadomej części naszego umysłu idei, informacji i wiedzy sprzecznych z posiadanymi przez
Ego poglądami. Siła oddziaływania Ego powoduje, że czujemy się oddzieleni od innych ludzi,
traktując się jako całkowicie oddzielne istnienia. W tej samej części indywidualnych
podświadomości w dużej swojej części zlokalizowany jest zbiorowy, genetycznie
uwarunkowany umysł, który nie jest niczym innym, jak zbiorem przekonań, dotyczących
powszechnie akceptowalnych modeli i stylów życia, stanowiąc sobą niezwykle złożony system
zbiorowego Ego.

Zarówno cały zbiorowy umysł, jak i jego genetycznie uwarunkowany fragment nie
mają jednolitej struktury, ponieważ składają się na nią zróżnicowane umysły pojedynczych
osób, rodzin, różnego rodzaju wspólnot, krajów, kultur itp.

Koncepcja zbiorowego umysłu nie jest czymś nowym – próbę zmierzenia się z tym
tematem podjęli w swoich pracach m.in. psychiatra Carl G. Jung i biolog Rupert Sheldrake.

Zbiorowymi umysłami ogarnięte są również fale życia minerałów, roślin i zwierząt.


Wystarczy przyjrzeć się pracy pszczół, czy też mrówek, aby zauważyć geniusz zbiorowej
umysłowości. Wystarczy dostrzec precyzję budowy gniazd przez jednoroczne ptaki, aby
dostrzec ich zbiorowe wzajemne uwarunkowania.

Zbiorowe umysły łączą się ze sobą w coraz większe struktury. I tak zbiorowy umysł
ludzkości łączy się ze zbiorowymi umysłami pozostałych fal życia, funkcjonujących na naszej
planecie, tworząc tym połączeniem umysł planetarny. Idąc dalej tym tokiem rozumowania,
wyodrębnić można umysły układów słonecznych, umysły galaktyczne, umysły gromad
galaktyk itd., aż do wyodrębnienia zbiorowego umysłu Wszechświata, który wraz z Matrycą
Tworzenia (Polem Nieskończonych Możliwości) i materią Wszechświata tworzy, jako Całość,
funkcjonalną Jedność (rysunek nr 3).

75
Rysunek nr 3. Wszystko jako Całość = Jedność.

Znajomość konstrukcji zbiorowego umysłu ludzkości pozwala zrozumieć Jedność, jaką


cała ludzkość tworzy, a tym samym współzależności życia pojedynczej jednostki z
funkcjonowaniem całej ludzkiej populacji. Wiedza ta daje też możliwość uświadomienia sobie
nierozerwalnych więzów łączących nas z całą planetą, ze wszystkimi formami na niej
występującymi, a także ukazuje, iż jesteśmy integralną i bardzo istotną częścią wielkiego
Wszechświata.

Analizując współzależności, funkcjonujące w ramach zbiorowego umysłu


ludzkości, łatwo zorientować się, jak jakość życia każdego człowieka zależy od
powszechnie akceptowalnych wierzeń, poglądów i racji. Zmieniając wierzenia,
poglądy i racje, przemienić można naszą obecną cywilizację walki o przetrwanie
w ogólnoludzką społeczność istnień szczęśliwych, cieszących się życiem i
poszukujących swoich wyższych wartości. Aby tak mogło się stać, przełamać
trzeba szeroko rozumianą „masę krytyczną” nowych poglądów i wierzeń,
wprowadzając i intensyfikując je najpierw w podświadomości pionierów Nowych
Czasów, następnie w pokładach nieświadomości zbiorowej, skąd przenikną one w
zasoby podświadomości większych liczebnie jednostek i w końcowym efekcie
trwale przekształcą zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł, tworząc tym
samym nowe jakości w pojedynczym, ludzkim Ego.

Warto w tym miejscu raz jeszcze przypomnieć, iż żyjemy w okresie przejścia z cywilizacji
trzeciej gęstości samoświadomości człowieka w czwartą gęstość, w której energia serca
stanowić będzie zasadniczą, życiową energię, zaś zainteresowanie losem drugiego człowieka
ulegnie znacznemu zwiększeniu, a podstawowa zasada „kochaj bliźniego swego, jak siebie
samego” nabierze nowego znaczenia, w efekcie czego również i całe społeczności,
organizując swoje funkcjonowanie, starały się będą zapewnić każdemu człowiekowi godziwe
warunki istnienia, jako podstawę jego dalszego, duchowego rozwoju.

W czwartej gęstości człowiek, powszechnie odczuwając już swoją duchową naturę,


„inwestował” będzie w jej dalsze ujawnianie i coraz efektywniejsze przejawianie w swoim
codziennym życiu, mając przy tym istotne oparcie w systemach wierzeń, swoimi treściami
zachęcających i inspirujących każdego człowieka do poszukiwania w swoim własnym wnętrzu
własnego, osobistego i indywidualnego duchowego przewodnictwa.

76
Tajemnice Istnienia, cz. 15

Część piętnasta – Teoria wszystkiego.

Wielu czołowych współczesnych fizyków jako najbardziej pożądany do osiągnięcia cel


prowadzonych przez siebie badań postawiło opracowanie „teorii wszystkiego”, prezentującej
i interpretującej w jednolity matematycznie i fizycznie sposób otaczający nas świat. W
osiągnięciu tego celu poważną dla nich przeszkodą jest to, iż w chwili obecnej nie potrafią
jeszcze zunifikować ze sobą mechaniki kwantowej i teorii grawitacji, a także opisać stan
wszechświata przed Wielkim Wybuchem i w momencie Wielkiego Wybuchu.

Aby uporać się ze zrozumieniem problemów w integrowaniu mikro i makrostruktur w jeden


spójny system, uświadomić sobie trzeba, iż nasz postrzegany świat znajduje się na
określonym szczeblu drabiny konstrukcji wszechświata, powyżej i poniżej którego w
niedostępnych dla nas czasoprzestrzeniach (może poza szczeblami tuż „pod” i tuż „nad”)
również rozgrywa się świadome życie. Wszechświat, podobnie jak człowiek, ma budowę
wielowarstwową i wielopoziomową, organizując sobą makrokosmos w podobny sposób jak
człowiek organizuje sobą mikrokosmos. Jeżeli człowiek dobrze pozna siebie, uzyskaną
wiedzę będzie mógł przenieść również i na teorie, dotyczące budowy i funkcjonowania
wszechświata.

Nie istnieje możliwość utworzenia teorii wszystkiego, ograniczając ją do materialnego


aspektu otaczającej nas rzeczywistości. Jest to niemożliwe choćby z tego oczywistego
względu, że ograniczając opis tylko do pewnego aspektu, nie można mówić, iż dotyczy on
całości. Współczesna fizyka zaczyna już zdawać sobie z tego sprawę, w swojej awangardowej
części zmierzając do oznajmienia światu istnienia „niefizycznych” pól energii, których
pochodzenia i źródła upatrywać trzeba w samym Bogu. Ten naukowo nowy (a filozoficznie
bardzo stary) kierunek poszukiwania interpretacji obserwowanych zjawisk w przeciągu
kilkudziesięciu najbliższych lat zaowocuje „naukowym” odkryciem duchowego pierwiastka
wszechświatowej egzystencji, udowadniając w ten sposób istnienie ludzkiej duszy, co bez
wątpienia doprowadzi do radykalnych zmian w naukowym, światopoglądowym, religijnym,
politycznym, gospodarczym, ekologicznym itd. wizerunku naszej cywilizacji.

Zanim bliżej zajmiemy się tymi rewolucyjnymi przemianami, wcześniej podejmijmy próbę
utworzenia „teorii wszystkiego”, integrującej duchowy i materialny aspekt naszego istnienia.
Jeśli cofniemy się do momentu sprzed Wielkiego Wybuchu, to możemy powiedzieć, iż nasz
wszechświat wtedy nie istniał. A co wówczas istniało? Można powiedzieć, iż istniał wówczas
bezosobowy Bóg, zawierający w sobie cały potencjał nadchodzącego Wielkiego Dzieła
Tworzenia. Potencjał ten nazwijmy energią zrównoważoną (Ez), zaś Boga przed
rozpoczęciem procesu tworzenia Absolutem, nie mającym ani początku, ani końca i będącym
Pełnią, Całością, Wiedzą i Mocą. Z punktu widzenia prowadzonych przez nas analiz można
więc stwierdzić, iż istniała wówczas energia zrównoważona, która decyzją Absolutu mogła
zainicjować Wielki Wybuch, a przez to manifestację Wielkiego Działa Tworzenia. I tak też
się stało. Po uformowaniu się w umyśle Absolutu projektu nowego wszechświata, Absolut
„wypowiedział Słowo”, w wyniku którego w swoim niewielkim fragmencie zrezygnował z

77
bycia Pełnią i Całością, tym samym stając się fragmentarycznie Stwórcą inicjującym i
prowadzącym swoje Wielkie Dzieło Tworzenia, a więc przyjmując osobowy tym razem
charakter. Ujmując fizycznie cały ten proces, można powiedzieć, iż przed Wielkim
Wybuchem istniała tylko energia zrównoważona, która począwszy od momentu Wielkiego
Wybuchu zaczęła być transformowana przez Stwórcę w energię niezrównoważoną (En),
zdolną do przekształcania się w materię (i na odwrót). A zatem matematyczno-fizyczne
równanie teorii wszystkiego zaprezentować można w sposób następujący:

Ez + En = const., gdzie En = mc2, m – masa, c – prędkość światła

Dynamikę tego równania przedstawia poniższy opis.

1. Przed Wielkim Wybuchem: Ez = ∞, En = 0

Brak w tej fazie energii niezrównoważonej i materii (nie jest to do końca prawda,
gdyż istnieją inne materialne wszechświaty, ale dla uproszczenia rozważań tym tematem
zajmować się nie będziemy). Stan ten charakteryzuje się istnieniem Wiecznego,
Niezmiennego, będącego Pełnią Boga, który jest nieprzejawiony („materialnie nic nie ma”),
a więc jest bezosobowy (Absolut). Aby to sobie lepiej wyobrazić, przywołajmy w pamięci
model czegoś, co jest zarówno nieprzejawione, jak i nieograniczone, a także zawierające w
sobie nieskończony potencjał. Takim modelem może być idealnie biała płaszczyzna, nie
mająca początku ani końca, w której każda jej cząstka jest identyczna z pozostałymi. Biel,
czyli brak przejawionych kolorów, jest jednocześnie idealnie zrównoważoną sumą wszystkich
możliwych barw, które dzięki doskonałemu zsynchronizowaniu połączyły się w jedno i
stanowią jedność oraz pełnię, mającą potencjalną moc stworzenia fantastycznej gamy barw
w przejawionej rzeczywistości. Tak więc płaszczyzna symbolizuje tu nieskończoność, a także
brak początku oraz końca, zaś biel pełnię wszystkiego (w „potencjalnej” i nie przejawionej
formie) i brak czegokolwiek (w formie przejawionego efektu). I taka też jest natura
bezosobowego Boga (Absolutu) – jest On nieskończony, nie ma początku, ani końca, jest
idealną Pełnią, Równowagą, Wiedzą i Mocą oraz nie ma żadnego materialnego przejawienia,
czyli mówiąc językiem fizyki „reprezentuje sobą” zrównoważoną postać energii (Ez).

1. „Tuż przed” Wielkim Wybuchem: Ez + En = const., Ez = Ezmax, En = 0

Na modelowej płaszczyźnie można wyobrazić sobie ten etap jako wyodrębnione białe
koło (ograniczony kołem potencjał Ez). W swoim umyśle Absolut ma obraz mającego „za
chwilę” narodzić się wszechświata. Plan Wielkiego Dzieła Tworzenia jest już gotowy. Zbliża
się „godzina zero”.

78
1. Wielki Wybuch: Ez + En = const., Ez = Ez↓, En = En↑

Aby przejść ze stanu potencjału w stan materialnego efektu, Absolut musi


zrezygnować z Pełni oraz Jedności i przejść w stan Różnorodności – podobnie światło białe
(potencjał i jedność) po przejściu przez pryzmat rozszczepia się na całą gamę wspaniałych
kolorów (różnorodność i brak jedności). Absolut „wypowiada Słowo”, następuje Wielki
Wybuch, energia zrównoważona zaczyna przekształcać się w energię niezrównoważoną, z
której za „chwilę” powstanie materia.

1. Rozwijanie się wszechświata: Ez + En = const., Ez = Ez↓, En = En↑ (En =


mc2)

Stwórca realizuje swój plan. Po Wielkim Wybuchu energia zrównoważona zaczyna


przechodzić w postać niezrównoważoną, a ta przekształcana jest w materię. Przejawiony
wszechświat wymaga ogromnej ilości energii niezrównoważonej i materii. Proces
produkowania podstawowej materii trwa bardzo długo, ale jest niezbędny ze względu na
konieczność pozyskania budulca do tworzenia galaktyk, kształtowania układów słonecznych i
poszczególnych planet, a w tym naszej Ziemi. W okresie tym powstają pierwsze galaktyki,
gwiazdy i planety. W tej fazie osobowy Bóg, czyli Stwórca ma już swoich pomocników,
będących Jego bezpośrednimi emanacjami i mających za zadanie poprowadzenie
przydzielonego im fragmentu procesu tworzenia i doświadczania zmieniającej się
rzeczywistości w imieniu i na rzecz swojego Stwórcy. W ten też sposób powstają Istoty
kontynuujące dzieło Tworzenia w określonym przez Wielkiego Stwórcę aspekcie i w
określonym przedziale gęstości czy też subtelności materii. Pierwsze Istoty wyemanowane
przez Stwórcę jako swój nośnik w rozwijającym się Wszechświecie przyjmują bardzo subtelną
materię (ciała świetliste), rozpoczynając tym samym swoją pracę konstruktorów jawiącej się
rzeczywistości. Przekształcając energię w materię oraz modyfikując materię, budują struktury
biologiczne oparte o DNA, umożliwiające innym, później wyemanowanym Istotom
doświadczanie i przekształcanie rejonów Wszechświata o największej gęstości materii.
Biologiczne konstrukcje oparte o DNA pozwalają nie tylko na możliwość pojawienia się
inteligentnych form życia, ale również stanowią narzędzie samoczynnego podtrzymywania
życia i jego stopniowej ewolucyjnej przemiany.

Aby mogło zaistnieć przejawione w materii istnienie, niezbędne jest integralne połączenie
dwóch części: duchowej, dającej wkład w postaci energii i świadomości oraz materialnej,
odgrywającej rolę uniwersalnego nośnika - w przypadku przejawienia życia pod postacią
człowieka jest to połączenie części duchowej Istoty oraz materialnego nośnika składającego
się ze struktur: biologicznej, emocjonalnej i intelektualnej.

Patrząc na proces rozwoju wszechświata widać, jak stanowi on sobą funkcjonalną Jedność,
będącą dynamiczną pochodną projektu Stwórcy, przełożonego na wielowarstwowe i
wielopoziomowe doświadczanie tworzonej rzeczywistości przez odseparowane (w celu
uwiarygodnienia całości zachodzącego procesu) od Całości integralne fragmenty
świadomości Stwórcy.

79
1. Koniec rozwijania się wszechświata: Ez + En = const., Ez = Ezmin, En =
Enmax (En = mc2)

Energii zrównoważonej jest już zbyt mało, aby napędzać rozwój wszechświata i z
tego powodu przestaje się on rozszerzać. Zbliża się powrotny etap projektu Stwórcy.

1. Zwijanie się wszechświata: Ez + En = const., Ez = Ez↑, En = En↓ (En = mc2)

Stwórca rozpoczyna powrotny etap projektu. Wszechświat „kurczy” się, zmniejsza się
ilość energii niezrównoważonej (i materii), rośnie ilość energii zrównoważonej.
Zindywidualizowane fragmenty świadomości Stwórcy, badające niskowibrujące
czasoprzestrzenie powracają „do domu”. W coraz mniejszym wszechświecie trwa proces
przekształcania materii w energię niezrównoważoną, a tę w energię zrównoważoną.

1. Koniec zwijania się wszechświata: Ez + En = const., Ez = Ezmax, En = 0

Stwórca nie ma już żadnych pomocników – wszyscy powrócili „do domu” (lub
przenieśli się z funkcjonowaniem do innych wszechświatów). Wielkie Dzieło Tworzenia
zostało zakończone.

1. Stwórca powraca do stanu Absolutu: Ez = ∞, En = 0

Absolut kontempluje zakończony proces, którego koniec stanie się „za jakiś czas”
przyczyną narodzenia się nowego projektu kolejnego wszechświata.

Funkcjonując tu na Ziemi, trudno jest nam sobie wyobrazić, że kiedyś ten


wszechświat nie istniał. Życie ludzkie jest tak krótkie, że mówienie o miliardach lat szokuje i
stawia nas pod ścianą naszej tymczasowej „bezradności” – w tej „bezradności” musimy
opierać się na mniej lub bardziej prawdopodobnych teoriach, dotyczących otaczającego nas
świata. Uświadamiając sobie swoją „chwilowość”, nie potrafimy już dalej odnajdywać się w
gąszczu dzisiejszych „wiarygodnych prawd” i szukamy nowych dróg, prowadzących do
bardziej stabilnego, niż dotychczas, usytuowania naszej egzystencjonalnej pozycji. Nie
wystarczają nam wyjaśnienia wielkich religii. Coraz częściej też wpatrujemy się w gwiazdy,

80
podświadomie oczekując udzielenia nam wskazówek i rad przez naszych ewentualnych
„starszych” braci i sióstr, mieszkających gdzieś tam, w odległych przestrzeniach kosmosu.
Często też zwracamy się z naszymi zapytaniami do autorytarnej i opiniotwórczej nauki. Lecz
ta, przynajmniej w swojej powszechnie obowiązującej dziś wersji, niewiele ma nam jeszcze
do zaoferowania. Zgodnie z obecnym naukowym paradygmatem, w dużej mierze opartym na
darwinistycznej koncepcji ewolucji człowieka i w ogólności całej ożywionej materii,
prawdopodobieństwo powstania życia w innych częściach wszechświata jest niewielkie i w
zasadzie jesteśmy, jako inteligentny ludzki gatunek, samotni w obserwowanych przez
astronomów przestworzach kosmosu. Takie podejście, choć poparte dotychczasową
„oficjalną” naukową wiedzą, jest bardzo naiwne w swoich założeniach, hamując tym samym
rozwój człowieka, jako świadomego siebie, integralnego elementu całego wszechświata. W
rzeczywistości jest inaczej. Kosmos tętni życiem, choć jeszcze tego, w większości
przypadków, nie jesteśmy w stanie zauważyć. Aby to lepiej zrozumieć, konieczne jest
spojrzenie na życie i na wszechświat jak na wielowymiarowy proces, który jako Całość
stanowi sobą funkcjonalną Jedność. We Wszechświecie na różnych poziomach i warstwach
funkcjonują różnorodne, rozumne cywilizacje, z których część zasiewa życie na innych
planetach, część niesie Światło w populacje, rokujące możność przebudzenia się do
duchowego istnienia, a część, a w tym i nasz humanoidalny ziemski gatunek, nieświadoma
jest tej całej inteligentnej złożoności. Aby „zasiać” życie na „martwej” planecie, odpowiednio
rozwinięte cywilizacje przenoszą na nią najpierw bardzo prymitywne organizmy, a potem, w
miarę tworzenia się coraz korzystniejszego składu atmosfery planety, formy coraz bardziej
złożone. Jak powszechnie wiadomo, kiedyś na Ziemi rosły olbrzymie drzewa – łatwo
wyobrazić sobie, jak w takich warunkach dość szybko można było wzbogacić atmosferę
ziemską w tlen, niezbędny do istnienia organizmów tlenowych. Bardzo dużo form ziemskich
ma swój kosmiczny rodowód – dzięki temu Ziemia stanowi sobą swego rodzaju kosmiczną
bibliotekę DNA różnorodnych form, w tym roślin i zwierząt.

Dopiero połączenie procesu „zasiewania” życia z darwinistycznymi ewolucyjnymi


koncepcjami w znacznym stopniu wyjaśnia liczne archeologiczne „zagadki”, w żaden sposób
nie przystające do współczesnej nam oficjalnej wiedzy naukowej i spędzające sen z powiek
naukowej autorytarnej elity, a także daje szerszy ogląd rozwoju inteligentnych form, nie tylko
na Ziemi, ale i w całym wszechświecie.

Współczesny człowiek świadomy jest swojej fizycznej natury, odczuwa również


swoją emocjonalność i mentalność, więc utożsamia się w większości przypadków ze
swoim ciałem i szeroko rozumianym umysłem. Nie ma w tym więc nic dziwnego, że na co
dzień „inwestuje” w to, co zna i czuje, a więc w swoje cielesne potrzeby (ubiera się i
karmi, leczy, zapewnia sobie jak najkorzystniejszy byt itp.), w swoją emocjonalną
strukturę (wydaje pieniądze na rozrywkę, emocjonalne doznania i ogólnie rzecz biorąc
szeroko rozumiane przyjemności) oraz w potrzeby mentalne (uczy się, zdobywa nowe
poziomy zrozumienia otaczającego go życia, a także umiejętności w zastosowaniu
zdobytej wiedzy). Jednak dzisiejszy człowiek w większości przypadków nie odczuwa
jeszcze swojej duchowości w przekonywująco namacalny sposób, a więc i nie „inwestuje”
w nie odczuwany przez siebie aspekt swojej natury. Taki stan rzeczy powoduje, iż w
żaden konkretny i trwały sposób nie czuje się on związany z drugim człowiekiem, co
utwierdza go w swojej odrębności i konieczności zaspakajania przede wszystkim swoich
własnych potrzeb. W takiej sytuacji nadal „kwitnie” cywilizacja przetrwania, w której
obowiązuje zasada, że aby wygrać, ktoś musi przegrać oraz przekonanie, iż aby coś
dostać, to coś ktoś inny musi stracić.
Jak już wcześniej zauważyliśmy, trudno jest wyobrazić sobie, iż w dość krótkim
czasie ten brutalny świat może całkowicie zmienić swoje oblicze. Ale jest to nie tylko
możliwe, ale i pewne. Aby tak mogłoby się stać, człowiek musi mieć przekonanie, że

81
warto „zainwestować” w tego nowego typu realia, a uczyni to tylko wtedy, gdy tak jak
czuje swoją fizyczną, emocjonalną i mentalną naturę, konkretnie odczuje swoją
duchowość, swoją duszę, widząc w tym element trwale łączący go z innym człowiekiem, a
wówczas zrozumie, że w jego indywidualnym interesie jest powodzenie i szczęście
drugiego człowieka, gdyż cokolwiek zrobi dla niego, zrobi także dla siebie, co zrobi dla
siebie, zrobi również dla niego i na odwrót. Uświadomienie sobie ogólnoludzkiej łączności
poprzez odczuwane duchowej struktury spowoduje, iż skończy się epoka walki o byt i o
przetrwanie, a zacznie złoty okres budowy cywilizacji współpracy, nastawionej na
tworzenie struktur Miłości i pogłębianie oraz utrwalanie w każdej ludzkiej jednostce
poczucia nieśmiertelności i osobistej Mocy.

Co może spowodować, że człowiek diametralnie przemieni swoje życie i spojrzy na


drugą osobę nie jak na rywala, nie jak na konkurenta, nie jak na wroga, lecz jak na
przyjaciela, a także wspólnika w powszechnym budowaniu podstaw pod nadchodzący
szybkim krokiem Złoty Wiek? Dokonać tego może nauka. Współczesny człowiek nie bez
przyczyny zafascynowany jest potęgą swojego umysłu i w oparciu o jego logikę podejmuje
próby zrozumienia i opisania otaczającego go świata. I dlatego też tak bardzo zdaje się na
swój intelekt, na naukę, na jej osiągnięcia i na jej autorytet. W takiej sytuacji tylko nauka
może dokonać rewolucyjnego przestawienia zwrotnic w rozwoju naszej ludzkiej cywilizacji. A
zrobi to, gdy w niepodważalny „naukowo” sposób udowodni istnienie ludzkiej duszy,
odkrywając tym samym istnienie Wielkiego Portalu, łączącego każdego człowieka z jego
wieczną i nieśmiertelną naturą, a tym samym z całym tętniącym życiem Wszechświatem.

Cdn

Powyższy artykuł swoimi treściami nawiązuje do książki Waldemara Witkowskiego


„Tworzenie Rzeczywistości – praktyczny podręcznik obsługi człowieka”, której treści
zainspirowane zostały filozofią „Stwórców Skrzydeł”, zawierając w sobie jej kluczowe idee.

82

You might also like