Professional Documents
Culture Documents
Żyjemy w czasach, w których coraz częściej zadajemy sobie pytania: „kim jestem?”, „skąd
przychodzę?”, „dokąd zmierzam?”. Brak zadawalających na te pytania odpowiedzi,
uświadomienie sobie nieuchronności śmierci własnej i bliskich nam osób, a także coraz
trudniejsze realia, w jakich przychodzi nam żyć, wywołują w nas tzw. „ból istnienia”,
związany z naszym uczestnictwem w postępującym procesie, zwanym życiem.
I mnie również nie ominęły tego typu odczucia – wiele lat temu postawiłem sobie te kluczowe
dla ludzkiej egzystencji pytania i, w miarę uzyskiwania na nie fragmentarycznych
odpowiedzi, kolejno weryfikowałem posiadane poglądy, wierzenia, przekonania, schematy
codziennego istnienia, uwalniając się stopniowo spod ich narkotycznego wpływu. I w
pewnym momencie, po wyzwoleniu się z dużej części posiadanego "oprogramowania",
znalazłem się w dramatycznej dla mnie sytuacji: "stare" odeszło, zaś "nowe" jeszcze się nie
pojawiło – taki stan rzeczy wywołał poczucie znacznej utraty sensu istnienia oraz bardzo
bolesne trudności w odnalezieniu się w nowych jakościowo realiach. Miałem wówczas dwie
możliwości: albo narodzić się "na nowo", albo popaść w skrajną depresję, nieuchronnie
prowadzącą w niebezpieczne dla ludzkiej egzystencji rejony. Ponieważ pierwszy wariant
mojej dalszej ziemskiej przygody zgodny był z moimi dążeniami do podniesienia poziomu
samoświadomości istnienia, rozpocząłem wewnętrzny dialog, medytując oraz budując na
nowo swój świat w oparciu o pozyskiwaną wewnętrzną wiedzę, zawartą od niepamiętnych
czasów w ciele człowieka, w jego najbardziej subtelnych strukturach . Po pewnym czasie
okazało się jednak, że aby zrozumieć otaczającą mnie rzeczywistość odpowiedzi poszukać
muszę jeszcze głębiej, w polu informacyjnym Istoty, jaką jestem naprawdę.
Gdyby ktoś dziś zapytał się mnie: "kim tak naprawdę jesteś ?", to odpowiedziałbym:
"Jestem Wędrowcem z innej Rzeczywistości, który przybył na planetę Ziemia, posługuje się
ciałem i zmysłami do przemieszczania się oraz zbierania informacji, korzysta z emocji do
automatycznego reagowania na przejawiającą się trójwymiarową rzeczywistość oraz
posługuje się intelektem do budowania teorii, opisujących postrzeganą rzeczywistość, a także
tworzy własną rzeczywistość, biorąc aktywny udział w rozwoju fali życia, zwanej
ludzkością".
Każdy z nas jest Wędrowcem z innej Rzeczywistości i głównym naszym zadaniem jest
zrozumienie tego stanu rzeczy oraz świadome tworzenie realiów naszej ziemskiej podróży.
Mówiąc o tworzeniu i efekcie tego tworzenia warto na wstępie zastanowić się nad sytuacją,
1
gdy efektu tego jeszcze nie było, gdy znany nam Wszechświat nie istniał, trwał zaś tylko
wieczny i nieprzejawiony Bóg. Bardzo trudno jest wyobrazić sobie, i to na dodatek w
kategoriach nieskończoności i wieczności, "że Nic nie ma", że nie można niczego postrzegać,
że nie ma też komu postrzegać, oraz jednocześnie, że "Wszystko jest", choć występuje
wyłącznie w postaci czystej świadomości.
Kontynuując podjęty temat, przedstawmy teraz model stanu istnienia przed rozpoczęciem
procesu tworzenia. Stan ten charakteryzuje się istnieniem Wiecznego, Niezmiennego,
będącego Pełnią Boga. W modelu tym Bóg jest nieprzejawiony ("Nic nie ma"), a więc jest
bezosobowy – nazwijmy Go Absolutem. Aby prezentowany model był przejrzysty, czytelny i
zrozumiały, nie może mieć zbyt wielu wymiarów – wybierzmy zatem model dwuwymiarowy,
którym najczęściej posługujemy się w naszym codziennym życiu, przedstawiając
trójwymiarową rzeczywistość na płaszczyźnie w postaci graficznej. Ponieważ w sytuacji
przed rozpoczęciem procesu tworzenia Bóg jest Pełnią i Jest wszystkim, co Jest oraz
jednocześnie Nic nie jest przejawione, to symbolicznym modelem Boga bezosobowego może
być idealnie biała płaszczyzna, nie mająca początku ani końca, gdzie każda jej cząstka jest
identyczna z pozostałymi. Biel, czyli brak przejawionych kolorów, jest jednocześnie idealnie
zrównoważoną sumą wszystkich możliwych barw, które dzięki doskonałemu
zsynchronizowaniu połączyły się w Jedno i stanowią Jedność oraz Pełnię, mającą potencjalną
moc stworzenia fantastycznej gamy barw w przejawionej rzeczywistości. Tak więc
płaszczyzna symbolizuje tu nieskończoność, a także brak początku oraz końca, zaś biel Pełnię
Wszystkiego (w "potencjalnej" i nie przejawionej formie) i Brak Czegokolwiek (w formie
przejawionego efektu). I taka też jest natura bezosobowego Boga (Absolutu) – jest On
nieskończony, nie ma początku, ani końca, jest idealną Pełnią, Równowagą, Wiedzą i Mocą
oraz nie ma żadnego materialnego przejawienia.
Dla naszego symbolicznego rozumowania, w celu jego uproszczenia, jako symbol Absolutu,
zamiast płaszczyzny, przyjmijmy kartkę białego, czystego papieru. Aby przejawić się ze stanu
potencjału w stan materialnego efektu, Absolut musi zrezygnować z Pełni oraz Jedności i
przejść w stan Różnorodności – podobnie światło białe (potencjał i jedność) po przejściu
przez pryzmat rozszczepia się na całą gamę wspaniałych kolorów (różnorodność i brak
jedności).
2
Następnie kropka rozrasta się wewnątrz koła, symbolizując w ten sposób rozszerzanie się
ewoluującego Wszechświata.
Pierwsze Istoty wyemanowane przez Wielkiego Stwórcę, jako swój nośnik w rozwijającym
się Wszechświecie, przyjęły bardzo subtelną materię (ciała świetliste) i rozpoczęły swoją
pracę konstruktorów jawiącej się rzeczywistości. One też zbudowały, przekształcając energię
w materię oraz modyfikując materię, struktury biologiczne oparte o DNA (zalicza się do nich
również forma ludzka), umożliwiające innym (później wyemanowanym) Istotom
3
doświadczanie i przekształcanie rejonów Wszechświata o największej gęstości materii.
Biologiczne konstrukcje oparte o DNA pozwalają nie tylko na możliwość pojawienia się
inteligentnych form życia, ale również stanowią narzędzie samoczynnego podtrzymywania
życia i jego stopniowej ewolucyjnej przemiany.
Aby mogło zaistnieć przejawione w materii istnienie, niezbędne jest zatem integralne
połączenie dwóch części: duchowej, dającej wkład w postaci energii i świadomości oraz
materialnej, odgrywającej rolę uniwersalnego nośnika – w przypadku przejawienia życia pod
postacią człowieka jest to połączenie części duchowej Istoty oraz materialnego nośnika
składającego się ze struktur: biologicznej, emocjonalnej i intelektualnej.
Obserwując przejawiającą się wokół nas rzeczywistość, często zadajemy sobie pytanie: czy
nasze życie musi być takie, jakie obecnie jest, pełne bólu i cierpienia, rosnącej przemocy i
agresji, bezwzględnej walki o codzienny byt i przetrwanie, i czy nie mogłoby wyglądać
zupełnie inaczej. Efektem tego typu analiz są refleksje nad sensem ludzkiego istnienia oraz
próby odpowiedzi na pytania: „kim jestem?”, „skąd przychodzę?”, „dokąd zmierzam?”. I
mimo, iż tego typu pytania człowiek zadaje już od tysięcy lat, to nie znajduje na nie
zadawalającej go odpowiedzi, gdyż szuka ich na zewnątrz siebie wierząc, że ktoś kiedyś
oświeci go i wtedy wszystko stanie się jasne.
Odpowiedzi na podstawowe dla naszej ludzkiej egzystencji pytania można uzyskać, ale swoje
poszukiwania należy skierować do wewnątrz z zamiarem dotarcia w świadomy sposób do
informacyjnych zasobów Istoty, jaką jest się naprawdę.
4
Aby zrozumieć, co się w nas i wokół nas dzieje, będziemy niejednokrotnie musieli
przekroczyć bariery, wytworzone przez współczesną naukę, a w szczególności przez fizykę,
biologię, genetykę oraz psychologię, wchodząc tym samym w zakresy poznania, jakie
powszechnie dostępne będą w dalszej naszej przyszłości.
Czym jest ta pusta przestrzeń, czy jest to efekt "marnotrawstwa" procesu Tworzenia, czy też
celowy zamysł, wykorzystany przez Wielkiego Stwórcę dla istotnego dla Niego celu.
Czy są to już wszystkie informacje, które zawiera w sobie prezentowana wyżej "pustka"?
5
otaczającej nas rzeczywistości. Obserwując teraz niewielki fragment przestrzeni zauważamy,
że nici WSI oddalają się od siebie i pomiędzy nimi tworzy się kolejna "pustka". Powiększamy
w jeszcze większym stopniu swoje umiejętności i wnikamy w tę "nową pustkę". W pewnym
momencie zaczynamy dostrzegać, iż "wolna" przestrzeń wypełnia się czymś, co na pewno nie
jest materią, a przypomina raczej pulsującą światłem energię.
Energia ta, sprawiająca wrażenie żywej, będącej w ruchu istoty, wypełnia sobą cały kosmos,
zawierając się we wszystkim i otaczając wszystko, co istnieje. Każda, nawet najmniejsza
cząstka materii, tonie w morzu tego fantastycznego, pulsującego życiem światła.
PNM jest kodowaną światłem matrycą tworzenia, zaprojektowaną oraz wykonaną przez
Wielkiego Stwórcę i zawierającą w sobie, w wiecznym "tu i teraz" (z punktu odniesienia
związanego z Wielkim Stwórcą), nieskończoną liczbę wszelkich możliwych kombinacji
zdarzeń, jakie mogą kiedykolwiek zaistnieć w przejawiającej się rzeczywistości. PNM można
również określić jako energetyczną, niezwykle inteligentną strukturę, "realizującą" twórcze
dyspozycje przejawionych we Wszechświecie Istot.
W tym miejscu możemy postawić już nasze zasadnicze pytanie: czy nasze życie musi być
takie, jakie obecnie jest, i czy nie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej ?
Odpowiedź brzmi – mogłoby, gdyż to czego obecnie doświadczamy, jako ludzka zbiorowość,
jest jedną z odmian niezliczonej liczby wariantów, na jaką "zdecydowała" się nasza
cywilizacja. PNM jest "z pierwszej ręki", bez pośrednictwa jakichkolwiek Istot, produktem
Wielkiego Stwórcy i zgodnie z wolną wolą, daną ludzkim zindywidualizowanym formom, nie
ogranicza ich możliwości dokonywania wyborów.
Aby zrozumieć, choćby w minimalnym zakresie, funkcjonowanie PNM, dobrze jest spojrzeć
na nasze życie z perspektywy "makro", czyli z perspektywy pozwalającej na szybki ogląd
rozwoju ludzkości w przeciągu upływu tysięcy ziemskich lat. Takie spojrzenie umożliwia
dostrzeżenie funkcjonowania zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu. Zbiorowy
umysł nie jest czymś wyodrębnionym i zlokalizowanym – zbiorowy umysł jest całością
powszechnych przekonań rodzaju ludzkiego, dotyczących sposobu życia na naszej planecie.
Jeśli patrzymy z perspektywy "makro", dostrzegamy jak życie pojedynczych osób szybko
przemija, jak one "odchodzą" i zastępowane są przez inne, młodsze osobniki. Łatwo można to
wyobrazić sobie w formie złożonego, wielokomórkowego organizmu, który, w sposób
6
zauważalny dla obserwatora z perspektywy "makro", w miejsce rozpadających się komórek
wprowadza nowe, stale odnawiając swoją funkcjonalną strukturę.
Gdy powstaje nowa "dziecięca" komórka, to, od sąsiadujących z nią "dorosłych" komórek,
otrzymuje wiedzę na temat funkcjonowania w ramach całego organizmu, gdy zaś z kolei
sama staje się "dojrzała", swoją wiedzę przekazuje kolejnym nowopowstałym "dziecięcym"
jednostkom – w ten sposób, chociaż jedne komórki rozpadają się, a inne powstają, wiedza o
akceptowalnym modelu komórkowego życia jest wszystkim komórkom "na bieżąco"
dostępna, zaś fala życia, jaką stanowi ten złożony, wielokomórkowy organizm, w opisany
wyżej sposób, podtrzymuje swoje istnienie, zachowując przez pokolenia obowiązujący,
powszechny wzorzec istnienia. Gdyby w jednej chwili posiadaną przez organizm wiedzę
zamienić na inną, to w tym samym momencie uległby zmianie powszechnie akceptowalny
model sposobu i stylu życia całego organizmu.
PNM zawiera w sobie niezliczone warianty wiedzy oraz modeli życia społeczności
zbiorowych – jednak wybór jednego z nich zawsze zależy od globalnych decyzji cywilizacji,
tworzących zgodnie z wolną wolą własną rzeczywistość.
Zbiorowy umysł może się zmieniać i oczywistym jest, że stale zmienia się – istotne jest tu
tempo zmian, dokonujących się w trakcie istnienia danej cywilizacji. Patrząc na historię
ludzkości łatwo zauważyć, iż przez setki lat przemiany te były stosunkowo niewielkie i
dopiero w ostatnich latach nabrały zauważalnego przyspieszenia – w nadchodzących latach
przemiany te będą jeszcze większe i coraz bardziej zauważalne w coraz to krótszych
przedziałach czasowych. Wiąże się to m.in. z ciągłym udoskonalaniem środków szybkiego
oraz masowego przekazu informacji. Jednym z takich informacyjnych narzędzi jest Internet,
umożliwiający uzyskiwanie w swojej sieci informacji, naruszających w wielu miejscach
świata stabilność struktury lokalnego zbiorowego umysłu poprzez propagowanie tam
jakościowo nowych treści. Dostęp do informacji za pośrednictwem sieci Internetu powoduje,
iż nowa jakościowo wiedza dociera do miejsc, do których wcześniej nie miała żadnego
dostępu. Powoduje to zmiany w świadomości grup odbiorców internetowych przekazów, a
przez to rekonstrukcji fragmentów zbiorowego umysłu, dotyczących właśnie tych grup – w
ten sposób stabilny przez setki lat zbiorowy umysł, w wyniku rozprzestrzeniania się nowej
wiedzy, kultury i obyczajowości, dzieli się na mniejsze fragmenty. W wyniku tarć,
powstałych z dokonanych podziałów, tworzą się i tworzyć się będą coraz to nowsze poglądy
na otaczające nas życie, a przez to zmianie coraz szybciej ulegał będzie powszechnie
obowiązujący model naszego życia. Dalszy rozwój Internetu oraz powstawanie innych, coraz
efektywniejszych środków szybkiego oraz masowego przekazu informacji przyspieszą te
przemiany, doprowadzając w efekcie do istotnych modyfikacji w zapisach ludzkiego DNA.
Wprowadzony w zbiorowy umysł chaos nowych idei co prawda podzieli go na nowe frakcje,
lecz w końcu prowadzić będzie do systematycznego porządkowania nowych rodzajów
spojrzeń na życie i do utworzenia nowej, stabilnej struktury zbiorowego umysłu – efektem
tego będzie powszechny przeskok świadomości ludzkiej na wyższy poziom zrozumienia
przejawiającej się rzeczywistości, a także na wyższy poziom samoświadomości człowieka.
7
przejawienia każdej, nawet najmniejszej i najsubtelniejszej, drobiny materii w kontekście do
całości przejawionej rzeczywistości. Jeżeli PNM zarejestruje jakąkolwiek zmianę, to zmiana
ta, poprzez działanie PNM, przetworzy się na nowy stan przejawienia całego Wszechświata.
Inaczej mówiąc, cokolwiek się dzieje, każda myśl, każda emocja, jakikolwiek ruch powodują
reakcję PNM i w efekcie utworzenie nowego obrazu Wszechświata, będącego skutkiem
zaistniałej przyczyny. Każdy, choćby najmniejszy fragment materialnej rzeczywistości
pobudza do działania energię PNM, powodując w efekcie ruch całej struktury: stabilizując ją,
gdy pobudzenie jest stabilizujące lub zmieniając ją, gdy pobudzenie jest przemieniające.
Gdy spogląda się na całość tego procesu, wyraźnie widać jak jedno warunkuje drugie. W
procesie tym, zwanym Tworzeniem, materia Wszechświata pobudza energię PNM, energia
przekształca materię, przekształcona materia pobudza zaś energię, ..... (itd.) . Patrząc oczami
Stwórcy na całość widać, iż wszystko jest w jak największym porządku, że jedno zdarzenie
implikuje drugie, że jedna sytuacja determinuje wystąpienie kolejnej. Widać też, iż im
bardziej subtelna jest materia (o większej częstotliwości drgań), tym szybciej podlega
opisanym zmianom, z kolei im materia jest grubsza (o niższych wibracjach), tym proces ten
przebiega wolniej (z większą bezwładnością i inercją). Spoglądając z kolei oczami
współczesnego człowieka wydaje się , że otaczająca rzeczywistość ma w znaczącym stopniu
przypadkowy charakter i w efekcie życie bardziej nas doświadcza, niż my sami świadomie i
twórczo kreujemy je, tworząc i doświadczając efektów swojego tworzenia.
Aby bardziej temat ten sobie przybliżyć, skoncentrujmy się teraz na zapoznaniu się z
funkcjonowaniem narzędzia, za pomocą którego tworzymy oraz doświadczamy efektów
naszego tworzenia tu na Ziemi. Ponieważ na cały, rozgrywający się wokół proces spoglądać
będziemy "ludzkimi" oczami, to oczywistym jest, że formę ludzką przyjmiemy za główny i
obowiązujący w większości przypadków punkt odniesienia do analizy całego procesu. W
takiej sytuacji bardzo dobrze jest spojrzeć na człowieka, w psychologicznym aspekcie
przeprowadzanej analizy, jak na trójczłonowy byt, składający się z podświadomości,
świadomości i nadświadomości (rysunek nr.2). W modelu tym Nasze ciało potraktujemy jako
środek transportu naszego psychicznego aspektu, a także jako źródło pozyskiwania informacji
(za pomocą zmysłów) oraz przekształcania tych informacji (za pomocą układu nerwowego i
mózgu) do formy, umożliwiającej dalszą ich obróbkę w psychicznej już postaci. Jak więc
widać, mózg jako taki nie stanowi sobą naszego umysłu, lecz raczej potężne urządzenie
sterujące procesem biologicznego życia, a także przetwarzające pozyskiwane z zewnątrz
informacje do postaci nadającej się do dalszej ich obróbki przez właściwy już umysł. Aby
temat ten uporządkować załóżmy, iż umysł stanowi sobą całość naszej psychiki, w tym każdy
jej emocjonalny oraz mentalny element i aspekt. Tak rozumiany umysł nie ma jakiejś
szczególnej lokalizacji – w praktyce ma wiele warstw, z których najbliższe wypełniają oraz
otaczają ludzkie ciało, zaś dalsze rozciągają się daleko poza jego granice, łącząc się z innymi
umysłami, a także tworząc w ten sposób zbiorowy system tzw. nieświadomości zbiorowej.
8
Trudnodostępnych warstw nieświadomości zbiorowej nie należy mylić ze zbiorowym,
genetycznie uwarunkowanym umysłem, który, jak wcześniej wspomnieliśmy, głównie
stanowi sobą zbiór przekonań, dotyczących powszechnie akceptowalnych modeli i stylów
życia, i jego elementy zawierają się zarówno w nieświadomości zbiorowej, jak i w
dostępnych warstwach ludzkiej podświadomości.
Z kolei mówiąc o świadomości, należy ją odróżnić od świadomości Istoty, jaką jest się
naprawdę – poprzez analogię, świadomość ludzkiego nośnika (nośnika świadomości Istoty,
jaką jest się naprawdę) przyrównać można do analitycznego, z elementami syntezy,
komputerowego programu, który dla swoich celów wykorzystuje zapisane w pamięci dane i
podprogramy, i na ekranie monitora prezentuje przejściowe oraz ostateczne wyniki
przeprowadzanych analiz.
Podświadoma część ludzkiego umysłu wyposażona jest w ogromną "moc obliczeniową" oraz
w nieograniczone zasoby pamięci – praktycznie wszystko, co pojawi się w zasięgu pięciu,
dobrze wykształconych zmysłów oraz rozwijającego się zmysłu intuicyjnego, jest zapisywane
w podświadomych zbiorach pamięci. Podświadomość nie ma jednak możliwości logicznego
rozumowania, a przez to tworzenia nowych pojęć i schematów – zdana jest więc zawsze na
znane sobie mechanizmy porządkowania, wartościowania i oceniania. W przypadku
pojawienia się jakościowo nowych sytuacji, podświadomy umysł zakwalifikuje je do jednej z
sobie znanych kategorii posiadanej klasyfikacji, chociaż sytuacja ta z klasyfikacją tą może
mieć niewiele wspólnego. Zanim jednak to uczyni, wyświetla na "ekranie" świadomego
oglądu problem, domagając się od świadomej części ludzkiego umysłu podjęcia decyzji –
jeśli nie otrzyma dyspozycji (człowiek nie uświadomi sobie specyfiki nowej sytuacji), to sama
rozstrzyga problem w podany wyżej sposób, a jeśli kompletnie nie wie, co zrobić z danym
tematem, to spycha go w peryferia swoich zapisów do zbioru niezidentyfikowanych
informacji.
9
Z kolei świadoma część ludzkiego umysłu dysponuje możliwością logicznego myślenia oraz
tworzenia nowych pojęć i schematów funkcjonowania, lecz jej "pamięć operacyjna" jest
bardzo mała (niewiele informacji można jednocześnie utrzymać w polu świadomego oglądu )
oraz niewielka jest jej moc obliczeniowa ( gdyby założyć, że podświadomość przetwarza
informacje z prędkością milionów bitów na sekundę, to świadomość w ciągu sekundy zdolna
jest do przetworzenia jedynie pojedynczych bitów informacji).
10
Każdy sygnał odbierany za pomocą zmysłów, przetwarzany jest przez podświadomość i
następnie udostępniany świadomości w odpowiednio przygotowanej informacyjnej formie.
Inną sprawą jest to, że świadomość nie zawsze z tych informacji korzysta, lokując w tym
czasie swoją uwagę we wcześniej istniejących już, wewnętrznych zapisach. Często mówimy,
iż podświadomie wykonujemy wiele czynności – nawet prowadzenie samochodu oparte jest o
tego typu mechanizmy. Zdarza się, że kierowca, jadąc prawidłowo i bezpiecznie, w pewnym
momencie nie jest w stanie określić, w jakim punkcie drogi się znajduje – jego zmysły
odbierają obrazy z drogi, podświadomość steruje procesem kierowania pojazdem, zaś
świadomość "buja w obłokach", jest w jakimś temacie, związanym z wewnętrznym zapisem
jego obrazu.
Jak już wcześniej zauważyliśmy, ludzka świadomość stanowi sobą wolno działający
"program obróbczy", mający zdolność logicznego myślenia oraz wydawania ocen i osądów, a
także mający do dyspozycji stosunkowo niewielką "operacyjną pamięć". Podświadomość z
kolei stanowi za to komplet mechanizmów, odziedziczonych na drodze genetycznej oraz
indywidualnie wbudowanych, a dotyczących umiejętności funkcjonowania w ziemskich
realiach. Do mechanizmów tych należy również "biologiczne oprogramowanie"
podtrzymywania przy życiu całego ciała, włącznie z samonaprawialnymi i
samoregulacyjnymi trybami awaryjnymi pracy. Podświadomość również zawiera w sobie
posiadany przez człowieka model życia, włącznie z całym systemem automatycznych i
ugruntowanych ocen, których zasadność, prawdziwość czy adekwatność nigdy przez
podświadomość nie jest podważana.
11
Nadświadoma część umysłu podczas tego procesu pobiera informacje, dotyczące
zachodzących zmian oraz tworzy kanał informacyjny, poprzez który możliwa jest transmisja
wiedzy od nadświadomości do podświadomości.
Jak wynika ze schematu, nadświadomość posiada swoje "wejście" w PNM i, jeżeli jest
uaktywniona poprzez podświadomościowe sygnały, może poprzez PNM tworzyć tzw. cuda w
Przejawiającej się Rzeczywistości. Istnieją techniki, jak np. system Huny, pozwalające na
akcyjne, w konkretnym celu uaktywnianie nadświadomości za pomocą specjalnych rytuałów,
połączonych z wcześniej utworzonymi podświadomościowymi zapisami, dotyczącymi tych
technik. Również i w tych przypadkach znajomość praw, rządzących całym procesem,
powiększa efektywność podjętych działań.
12
związki, łączące wcześniejszą przyczynę z późniejszym skutkiem, chyba że relacje te dotyczą
więcej niż jednego wcielenia – wówczas tego typu analiza nie jest już taka prosta.
Na dodatek wszystkie role, z którymi identyfikujemy własną osobę, nie są stałe i podlegają
ciągłym zmianom: zmienia się nasza praca, rodzinny status, finansowa zasobność, coś
zyskujemy, coś tracimy – krótko mówiąc "wszystko płynie". Również i my sami zmieniamy
się. Z dziecka stopniowo przeistaczamy się w dorosłe osoby i coraz wyraźniej uświadamiamy
sobie nieuchronność konieczności odejścia z tego świata. I wtedy bardzo często pojawiają się
pytania: "co będzie potem?", a także "co było wcześniej?". Gdy pojawiają się tego typu
pytania, często popadamy w przygnębienie, nie mogąc uzyskać na nie satysfakcjonującej nas
odpowiedzi. Przeważnie w naszych poszukiwaniach oczekujemy, że ktoś kiedyś oświeci nas i
wtedy wszystko stanie się jasne. I z takim też nastawieniem przechodzimy przez życie,
zmieniając co jakiś czas otaczające nas iluzje i przeważnie nie osiągając założonego przez nas
celu naszych poszukiwań.
Dlaczego tak się dzieje, gdzie popełniamy błąd w naszym podejście do rozwikłania tajemnicy
życia? Taki stan rzeczy bierze się stąd, że pożądanej wiedzy szukamy na zewnątrz nas
samych, zamiast sięgnąć po nią do zasobów informacyjnych Istoty, jaką jesteśmy naprawdę.
Aby temat ten bardziej sobie przybliżyć, przeanalizujmy Schemat Istnienia, symbolicznie
przedstawiony na rysunku nr 4.
13
Schemat Istnienia
14
przeważnie całkowicie zdajemy się na informacje płynące z otaczającego nas środowiska,
często nie zdając sobie sprawy, że w intuicyjnie odbieranych przez nas wyższych wymiarach
naszego istnienia możemy liczyć na pomoc naszych przewodników duchowych, w tym
również aniołów. Tego typu model postrzegania rzeczywistości, a więc i samego siebie,
utrwalony jest w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle i od pierwszych chwil
naszego ziemskiego istnienia kształtuje poziom i jakość naszej samoświadomości. Również w
podobny sposób ukierunkowane jest poszukiwanie naszej duchowości – wierzenia, religie,
systemy filozoficzne funkcjonują w przejawiającej się rzeczywistości i dostarczają nam
danych, dotyczących naszego pochodzenia i ostatecznego przeznaczenia. Takie spojrzenie na
"wieczność" powoduje, iż Boga poszukujemy za pośrednictwem religii, systemów wiary,
ziemskich i pozaziemskich autorytetów duchowych (np. aniołów i tzw. świętych). W ten
sposób kierujemy swój duchowy rozwój na powolną ewolucyjną ścieżkę doskonalenia,
widząc przed sobą wielostopniową i hierarchiczną, ginącą we mgle jasności drabinę
niekończącego się rozwoju. Ten sposób widzenia swojego miejsca w Całości Istnienia
powoduje ciągłe porównywanie swojej obecnej pozycji z tą bardziej pożądaną i w efekcie
ukierunkowuje nasze działania na następne do wypełnienia zadania, wiążące się ze
zdobyciem kolejnego ewolucyjnego szczebla i tym samym przesunięcia się wyżej w
hierarchii doskonalących się czasoprzestrzennych istnień. Tak funkcjonuje ewolucja, która w
zasadniczy sposób związana jest z ocenianiem, osądzaniem, porównywaniem i wyznaczaniem
następnego do osiągnięcia celu. Spójrzmy jeszcze raz na rysunek i dostrzeżmy na nim opisany
wyżej proces – skojarzmy czasoprzestrzeń ze środowiskiem naszego życia, a w tym ze
zbiorem możliwych do uzyskania informacji, Pośredników z ewolucyjnymi szczeblami
duchowej hierarchii, możliwymi do osiągnięcia przez człowieka w bliżej nieokreślonym
czasie, Pierwszych Konstruktorów z osobowymi przejawieniami samego Boga,
reprezentującymi sobą duchowy poziom w praktyce dla człowieka niedostępny, zaś
Wielkiego Stwórcę z czymś, co wykracza daleko poza naszą wyobraźnię.
Utożsamianie się z ciałem i umysłem oraz zapatrzenie się na hierarchiczną drabinę rozwoju
powoduje, iż czujemy się mali, pełni lęku i czujemy respekt przed stojącymi "wyżej"
istnieniami.
Wejście na tę krótką ścieżkę charakteryzuje się tym, iż coraz mniej korzystamy z informacji
pochodzących z przejawiającej się wokół rzeczywistości oraz od hierarchicznych
przewodników duchowych, zaś coraz częściej sięgamy po wiedzę zawartą w Istocie, jaką
sami jesteśmy naprawdę. Patrząc na rysunek, bardzo łatwo można zauważyć, jak w tym
nowym jakościowo procesie sprzyjające jest praktykowanie medytacji, wyciszającej napływ
informacji z zewnątrz, a przez to umożliwiającej bardziej efektywny odbiór informacji z
wewnątrz, czyli od Istoty, jaką jesteśmy naprawdę. Jednak w temacie tym o wiele
skuteczniejsze od medytacji jest podjęcie próby identyfikowania się z Istotą i funkcjonowania
w ziemskiej rzeczywistości z punktu widzenia i odniesienia Istoty – w ten sposób stopniowo
doprowadzamy do integracji ludzkiego nośnika świadomości Istoty z nią samą, co w efekcie
pozwala ludzkiej formie odczuć własną boskość ( bycie Istotą ), zaś Istocie daje możliwość
15
przejawić się w całej pełni w trójwymiarowej rzeczywistości. Ostatecznym, w tej fazie
Wielkiego Eksperymentu, przeznaczeniem Istoty jest w pełni uświadomione zintegrowanie
wszystkich swoich równoległych nośników świadomości w poszczególnych
czasoprzestrzennych rzeczywistościach i stanie się przez to Zintegrowaną Całością, w której
poszczególne nośniki uzyskują tożsamość Istoty, zaś Istota uzyskuje tożsamość Wielkiego
Stwórcy – dzięki temu w tak zrealizowanym człowieku manifestuje się w trójwymiarowej
rzeczywistości Wielki Stwórca, a więc osobowy Bóg. Mieliśmy już na Ziemi przypadki tego
typu manifestacji.
W tym miejscu warto zadać sobie pytanie, co stanie się, gdy w końcu osiągniemy poziom
Zintegrowanej Całości. Otóż, wtedy nasza rola doświadczającej Istoty skończy się i
dostaniemy we władanie "młode" Wszechświaty, w których, jako Pierwsi Konstruktorzy,
budować będziemy nowe pola dla rozprzestrzeniającego się Życia, stając się dla
rozwijających się tam form przejawienia świadomości Istot bogami z niewyobrażalnymi
mocami i możliwościami, co zresztą odpowiadać będzie naszym przyszłym uwarunkowaniom
kontynuatorów Wielkiego Eksperymentu na nowych polach ekspresji naszego Stwórcy.
Rozejrzyjmy się wokół siebie i zauważmy: znajdujemy się teraz na twardym i nieruchomym,
według nas, ziemskim gruncie, a przecież wiemy, że nasza planeta obraca się z dużą
prędkością wokół własnej osi, obraca się również wokół Słońca, cały Układ Słoneczny obraca
się z kolei wokół sobie właściwego Centrum nawet Galaktyka wiruje wokół
charakterystycznego dla niej punktu odniesienia, znajdującego się gdzieś tam we
Wszechświecie, itd. Jaki to ma związek z jakością naszego życia? jak się okazuje, ogromny.
Obrót Ziemi wokół własnej osi daje efekt dnia i nocy, wyznaczając tym samym pory naszej
aktywności. Obrót Ziemi wokół Słońca zmienia pory roku, dyktując całej naturze fazy
wzrostu, stabilizacji i zamierania, do których człowiek, jako integralna część natury, musi się
dostosować. Opisane zmiany są zauważalne w trakcie trwania naszego życia, a więc nie są
kwestionowane i przez to uznawane za oczywiste.
16
sekundzie olbrzymie przestrzenie Wszechświata. Czy ten niepodważalny fakt ma wpływ na
nasze istnienie ? Na pewno tak, choć jest, ze względu na krótki czas trwania pojedynczego
ludzkiego życia, przeważnie niezauważalny. Natomiast jego wpływ wyraźnie dostrzec można
w fazach rozwoju, stabilizacji i upadku wielkich cywilizacji, a także na progu istotnych
jakościowo przemian w realiach otaczającego naszą planetę Wszechświata. Unikatowe w
naszym obecnym istnieniu jest to, że w czasach nam współczesnych właśnie z tego typu
przemianami mamy do czynienia.
Obecnie nasz kosmiczny statek, Ziemia, wszedł w rejony Wszechświata, których energia
zasilająca nasze warstwy i poziomy, w miarę zbliżania się do energetycznego centrum tej
części Kosmosu, ma coraz wyższe wibracje. Taka sytuacja powoduje, iż nieodpowiadające
tym nowym wysokim wibracjom energie naszych warstw wyciągane są przez podświadomość
w pole naszej świadomości z żądaniem ich przetworzenia i integracji, co bezpośrednio wiąże
się z nasileniem na świecie negatywnych zjawisk, związanych z próbami uporania się z
wibracjami nie przystającymi do nowych energetycznie warunków.
Tak, jak musimy dostosowywać się do zmieniających się pór roku, będących efektem obiegu
Ziemi wokół Słońca, tak też musimy dostosowywać warstwy i poziomy naszego ludzkiego
przejawienia do coraz wyżej wibrującej energii, do której docieramy w wyniku
przemieszczania się Ziemi w coraz wyżej wibrujące rejony Kosmosu.
Można i trzeba zadać sobie pytanie: co to znaczy, że życie jest procesem tworzenia i
doświadczania efektów tego tworzenia ? Wielki Stwórca, przy pomocy własnej wyobraźni i
wewnętrznej mocy, stworzył dynamiczny, mający nieskończoną ilość wariantów mechanizm
generowania przejawionej rzeczywistości w postaci matrycy tworzenia (Pola Nieskończonych
Możliwości, omówionego w części drugiej cyklu "Tajemnice Istnienia"). Pole to reaguje i
odpowiada efektem tworzenia na sygnały pochodzące od nośników świadomości, mających
emocjonalny oraz psychiczny charakter. Przejawienia ludzkie i ogólnie mówiąc wszystkie
formy humanoidalne mają pod tym względem szczególne własności i umiejętności
oddziaływania na PNM, a przez to tworzenia i w efekcie doświadczania wytworzonej przez
siebie rzeczywistości.
17
Duża inercja, charakterystyczna dla trójwymiarowej rzeczywistości, powoduje, iż efekt
tworzenia przejawia się na skali liniowego czasu w dosyć odległym miejscu w stosunku do
wystąpienia przyczyny jego utworzenia znacznie utrudnia to czytelne powiązanie
konkretnego skutku z konkretną przyczyną. W rzeczywistościach bardziej subtelnych, niż
nasza, efekt tworzenia przeważnie jest dużo szybszy i nie ma tam większych trudności w
jednoznacznym powiązaniu ze sobą przyczyny i skutku.
Spójrzmy wokół siebie. Widzimy znajdujące się w zasięgu naszego wzroku przedmioty,
możemy je opisać, dotknąć i stwierdzić, czy są twarde, czy też miękkie. Przyjrzyjmy się
swojej dłoni ona również ma trwałą i stabilną konstrukcję. To, co jesteśmy w stanie opisać i
uznać za otaczającą nas rzeczywistość, wynika z własności aparatu postrzegania, jaki mamy
do dyspozycji w czasoprzestrzeni, w której doświadczamy.
Aby zrozumieć i lepiej uświadomić sobie ograniczenia, jakim podlega nasze postrzeganie,
przeprowadźmy następujący mentalny eksperyment. Wyobraźmy sobie wiszące przed nami
wahadełko widzimy nitkę i obciążający ją ciężarek. Cały układ, przyjmując punkt
odniesienia analizy związany z nami, jest nieruchomy. Niech teraz wahadełko zacznie się
wolno obracać dalej widzimy nitkę i ciężarek, ale układ już nie jest statyczny, jest w ruchu.
Z kolei teraz niech wahadełko zacznie obracać się z ogromną prędkością. Gdybyśmy nie
wiedzieli, że mamy do czynienia z obracającym się wahadłem, to opisując oglądany
przedmiot stwierdzilibyśmy, że mamy przed sobą nieruchome, wypełnione jednolitą, twardą
substancją koło. W wyniku ruchów wahadła z bardzo dużą prędkością obrotową nastąpiła
zmiana w postrzeganiu przez nas otaczającej nas rzeczywistości: nitkę i ciężarek znajdujące
się w ruchu obrotowym zastąpiło statyczne, twarde, jednolite koło.
18
jesteśmy w przestrzeni subatomowej i ze względu na ogromne szybkości cząstek
elementarnych postrzegamy je tak, jak postrzegaliśmy szybko obracające się wahadło jako
jednolite nieruchome koło. Aby usunąć mankament związany z dokonywaną obserwacją,
zaczynamy coraz "szybciej" postrzegać, nasze mentalne oczy ulokowane w subatomowej
przestrzeni rejestrują coraz szybsze sekwencje, zmieniającej się wokół rzeczywistości, aż w
końcu zauważamy, iż elektrony zaczynają zwalniać i w efekcie zachowują się (poprzez
analogię) jak planety obiegające Słońce. Na tego typu "planetach" również może toczyć się
życie.
Analizując ten przykład, łatwiej jest zrozumieć znany fizykom fakt, że przestrzeni nie da się
rozpatrywać bez uwzględnienia czynnika czasu, że pojęcia czasu nie można zrozumieć bez
przestrzeni, że czas i przestrzeń integralnie są ze sobą związane, tworząc razem
czasoprzestrzeń. W rzeczywistości "obserwowalny" czas nie jest czymś obiektywnym, lecz
jest subiektywnie zdeterminowany przez "obserwowalne" zmiany przestrzeni, dając tym
samym możliwość wielopoziomowego i wielowarstwowego wykorzystania energii i materii
Wszechświata.
Ani więc czas, ani przestrzeń nie są czymś niezależnym i bezwzględnie stałym z punktu
odniesienia czasoprzestrzeni, w której jako ludzie tworzymy i postrzegamy tworzoną przez
nas rzeczywistość (ziemskie realia), czas w subatomowej czasoprzestrzeni typu "mikro"
(gdzie elektron porównywany jest przez analogię z planetą) płynie "niesłychanie" szybko
(ziemska godzina to subatomowe tysiące lat), zaś przyjmując subatomowy punkt odniesienia
czas na planecie Ziemia upływa "niesłychanie" wolno.
19
Jak dobrze wiemy, jądro i elektrony atomów naszego ciała tak się "odległościowo" do siebie
mają, jak Słońce i poszczególne planety w układzie słonecznym, co powoduje, iż materia
prezentuje sobą wręcz niewyobrażalną "pustkę". Taka konstrukcja umożliwia umieszczenie w
"pustce" tej samej przestrzeni równoległych, coraz bardziej subtelnych, przenikających się
nawzajem warstw, w których również toczy się mniej lub bardziej uświadomione życie.
Nasze przejawione istnienie składa się z wielu takich warstw, z których najniższe wibracje ma
warstwa ciała fizycznego, zaś najwyższe warstwa ciała świetlistego, będącego "bezpośrednim
ubraniem" Istoty, jaką jesteśmy naprawdę. Inne nasze warstwy to warstwy ciał:
emocjonalnego, mentalnego i przyczynowego (wchodząc bardziej w szczegóły wyróżnić
można jeszcze więcej warstw, ale te wymienione na poziomie naszego obecnego poziomu
samoświadomości mają największe znaczenie). W naszej ziemskiej trójwymiarowej
rzeczywistości w bezpośredni sposób odczuwamy warstwę fizyczną, mniej emocjonalną i
jeszcze mniej mentalną (materię fizyczną postrzegamy przy pomocy zmysłów, natomiast
efektów oddziaływań emocjonalnych i mentalnych bezpośrednio nie widzimy, choć je
odbieramy i wyczuwamy). Możemy więc powiedzieć, że naszą obecną dominującą warstwą
jest warstwa fizyczna. Warstwa fizyczna ma wiele różnie wibrujących podwarstw, co
umożliwia równoległe istnienie różnym "fizycznym cywilizacjom" w tych samych obszarach
przestrzeni, bez konfliktów pomiędzy nimi. Takie przypadki mamy także i na naszej planecie.
Istnienia, wykorzystujące wyższe podwarstwy warstwy fizycznej, jeżeli potrafią, mogą
przenikać do naszego świata, obniżając wibracje swojego fizycznego nośnika, a następnie
znikać, wracając do swoich podstawowych wibracji. Takich przypadków bardzo dużo
odnotowano i opisano w literaturze, poświęconej tzw. "obcym" i ufo. Istnieją także
cywilizacje, których dominujące rzeczywistości ulokowane są w podwarstwach warstw
emocjonalnej, mentalnej czy też jeszcze wyżej. Również i one mogą pojawiać się w naszych
ziemskich realiach, jeżeli wyposażą swój nośnik w dodatkową warstwę, charakterystyczną dla
naszego świata.
Tak, jak człowiek, poprzez poziom swojej samoświadomości, a także jakość emocji i myśli,
określa warunki funkcjonowania organizowanego przez siebie Mikrokosmosu, tak też i
Wszechświat, poprzez rodzaj kierowanej do człowieka energii, będącej efektem poziomu
samoświadomości, a także jakości emocji i myśli naszej części Makrokosmosu, określa
jakościowe ramy ludzkiej egzystencji.
20
zmiany te gotowa, ale na pewno ta przełomowa chwila zbliża się do nas szybkimi już krokami
i warto jest się do niej dobrze przygotować.
Aby doświadczać efektów swojego Tworzenia, Wielki Stwórca wyodrębnił nas z Siebie, zaś
my, aby uzyskać poczucie oddzielenia od Niego, przyoblekliśmy się w świetliste ciało o
bardzo subtelnej, materialnej strukturze. Mając tego typu nośnik, czujemy się co prawda
odrębni od Stwórcy, ale jednocześnie jesteśmy w odbieralny sposób połączeni z innymi,
„będącymi w pobliżu” Świetlistymi Istotami, a więc nie mamy możliwości odczuwania siebie
w sposób w pełni zindywidualizowany.
W tego typu „ubraniu” nie możemy też uczestniczyć w procesie tworzenia i doświadczania
najbardziej gęstych i wibrujących najwolniej rejonów Wszechświata. Aby wejść w te sfery,
przyoblekamy się w formę ludzką, doskonale przystosowaną do funkcjonowania w grubej
materii ziemskiej rzeczywistości.
Doświadczając na Ziemi, często stawiamy się „niżej” od „wyżej rozwiniętych” np. anielskich
hierarchii, uważając się za „gorsze” od nich i mniej zaawansowane duchowo jednostki. Jest to
wielkie nieporozumienie i brak zrozumienia pełnionej przez nas roli w procesie tworzenia i
doświadczania rzeczywistości. Na poziomie nośnika w postaci świetlistego ciała jesteśmy,
jako dzieci Wielkiego Stwórcy, sobie równi, natomiast wchodząc w gęste, wolno wibrujące
warunki ziemskiej rzeczywistości, tworzymy i doświadczamy innych relacji, niż ubrane w
bardziej subtelną materię anielskie istnienia. Relacje te nie podlegają procesowi
wartościowania – są po prostu inne. W analizowanym kontekście zadania aniołów
przyrównać można do pracy na stałym lądzie, zaś zadania człowieka do pracy w ciężkim
ciśnieniowym skafandrze na dnie wielkiego oceanu w warunkach panującego w wodzie,
bardzo wysokiego ciśnienia.
Istotę, która decyduje się na wcielenie w realiach planety Ziemia, śmiało określić można
mianem kosmicznego komandosa, zdobywającego doświadczenie i umiejętności bardzo
pożądane w innych rejonach Wszechświata.
Patrząc na nasze ziemskie życie z perspektywy „makro” widać, jak bardzo krótko trwa nasze
pojedyncze ludzkie przejawienie. Doskonale widać też, jak fala życia, zwana ludzkością,
podtrzymuje swoje istnienie, powołując we własne szeregi coraz to nowsze jednostki. I
chociaż ludzkie życie jest bardzo krótkie, to dla naszego rozwoju (i innych Istot również) jest
niezwykle cenne, gdyż efektywnie i w całkowicie zindywidualizowany sposób pozwala na
tworzenie i doświadczanie tworzonej rzeczywistości, a przez to wbudowywanie w siebie
ogromnej wiedzy o przejawionej rzeczywistości wraz z praktycznymi umiejętnościami jej
21
stosowania. Umiejętności te powodują, iż stajemy się bardzo przydatni Stwórcy w realizacji
Jego planów, dotyczących Wielkiego Dzieła Tworzenia.
Aby lepiej zrozumieć rolę człowieka w postępującym procesie, zwanym życiem, a także
uświadomić sobie wielopoziomowość oraz współzależność Istnienia, wyobraźmy sobie, że
funkcjonujemy w czasoprzestrzeni typu „makro”. Możemy ogarnąć okiem całe galaktyki, zaś
nasz czas (z punktu widzenia ziemskiej rzeczywistości) płynie „niesłychanie” wolno.
Załóżmy też, że posiadamy umiejętność przekształcania oczu w supermikroskop, pozwalający
nam badać dowolny fragment rzeczywistości. Kierujemy nasz wzrok-mikroskop na drobinę
rzeczywistości, którą stanowi planeta Ziemia. Jawi nam się ona jako plazmatyczna, stale
zmieniająca się, integralna część większej całości. Zachodzą na niej ciągłe przemiany –
elementy łączą się, następnie rozpadają i ponownie łączą, budując coraz to nowsze struktury.
Opisując to stwierdzamy, że mamy do czynienia ze złożonym pojedynczym organizmem.
Organizm ten, gdy jest w równowadze, promienieje zdrowiem i jasnym światłem, zaś gdy
występują w nim zaburzenia, ciemnieje i robi wrażenie chorej struktury – wówczas
uaktywniają się mechanizmy samonaprawcze, które niszczą niepożądane, chore elementy.
Koncentrując się w tym bardzo szybkim oglądzie na ludzkich istnieniach, widzimy jak
poszczególne jednostki rozpadają się, powstają nowe i znowu rozpadają, tworzą się kolejne
itd. – i właśnie w ten sposób ewoluuje i „przemieszcza się” poprzez ziemską czasoprzestrzeń
fala życia, zwana ludzkością, budując coraz bardziej doskonałe psychofizyczne struktury,
pozwalające na coraz bardziej świadome tworzenie i doświadczanie tworzonej
rzeczywistości.
Widzimy więc, jak z poziomu pojedynczego ludzkiego przejawienia trudno jest opisać
złożoność przemian, dokonujących się w znanym nam Wszechświecie.
A zatem, chcąc choćby marginalnie zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość, konieczne jest
spojrzenie na dzieło tworzenia oczami samego Stwórcy, czyli tak naprawdę naszymi
prawdziwymi oczami.
Rozwijanie się fali życia, zwanej ludzkością, możliwe jest dzięki, przekazywanym z
pokolenia na pokolenie, mechanizmom i informacjom zawartym w DNA. Przejawiając się w
konkretnej rodzinie, mamy już zawarty w DNA naszego nośnika pełny zapis, dotyczący
22
historii, wiedzy oraz umiejętności linii genetycznej, charakterystycznej dla wybranego przez
nas wcielenia. To, które z tych zapisów uruchomimy w praktyce, zależy od ścieżki życia,
którą wybraliśmy na dane wcielenie oraz od efektów prób dotarcia do aktywatorów tych
zapisów, predyspozycji i umiejętności. Aktywatorami genetycznych danych są przeważnie
konkretne sytuacje życiowe, trudne wybory i decyzje, emocjonalne przeżycia – jeśli
rozpoznamy je w sposób konstruktywny i poradzimy sobie z towarzyszącymi im
emocjonalnymi obciążeniami, to uaktywniając te zapisy, pozyskujemy nowe umiejętności i
wiedzę, ułatwiające nam dalsze efektywne funkcjonowanie.
Nie wnikając w to, że również inne Istoty szykują się do swego kolejnego wcielenia, mamy
dużo możliwości, ale nie są to możliwości nieograniczone. Po pierwsze musimy wybrać czas
naszego wcielenia. Gdy tego dokonamy, to zaraz zauważymy, że fala życia ludzkości
znajduje się wówczas na określonym poziomie swojego rozwoju – musimy więc
zaakceptować ogólne realia, dotyczące tej fazy przejawienia ludzkości, włącznie z poziomem
zrozumienia życia jako całości, prezentowanym przez zbiorowy umysł oraz przez
poszczególne jego frakcje. Jeśli realia te nie odpowiadają nam, to musimy poczekać (być
może bardzo długo), aż pojawią się warunki bardziej odpowiadające naszym preferencjom.
Przeważnie nie chcemy czekać i wybieramy miejsce naszego wcielenia, akceptując wszystkie
konsekwencje z tego wyboru wynikające. Jakie to mogą być konsekwencje?
Dziecko poznaje świat, zaś z punktu widzenia Istoty, jaką jesteśmy naprawdę, tworzy się
emocjonalne, wyposażone w pamięć narzędzie, pozwalające na coraz bardziej sprawne
funkcjonowanie w otaczającej nas rzeczywistości.
Jak powszechnie wiadomo, dzieci mają znakomitą pamięć – chęć poznania otoczenia bardzo
silnie motywuje biologiczne mechanizmy do dokonywania efektywnych zapisów,
dotyczących odbieranej rzeczywistości. W tworzeniu u dziecka wewnętrznego interpretatora
przejawiającej się wokół rzeczywistości szczególną rolę odgrywają rodzice oraz najbliższe
otoczenie. W okresie tym formuje się pierwsza wizja toczącego życia, jaką możemy uzyskać
za pośrednictwem niedojrzałego jeszcze narzędzia postrzegania. Wbudowany przez nas w
tym okresie życia mechanizm oglądu świata w znaczący sposób rzutuje na jakość naszego
23
dalszego funkcjonowania. Na naszą interpretację, otaczających nas realiów, istotny wpływ ma
również zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł.
Powszechnie akceptowany model życia, wizja świata, religia, poglądy, przekonania, pojęcia
dobra oraz zła warunkują i utrwalają zapisy DNA w danej genetycznej linii, te zaś w
następnych pokoleniach uaktywniają się w wyniku doświadczania modelowanej w zbiorowy
sposób rzeczywistości, co powoduje akceptację zastanych realiów, podtrzymywanie ich
istnienia oraz umacnianie dotychczasowych wzorców zawartych w DNA.
Aby jednak zmiany, dające w efekcie rozwój, mogły być możliwe, a przez to spiralnie
wznosiły naszą falę istnienia na coraz to bardziej świadome poziomy tworzenia i
doświadczania tworzonej rzeczywistości, w ludzkie nośniki wbudowane zostały mechanizmy,
domagające się zmian oraz pełniejszego poznania i zrozumienia otaczającej nas
rzeczywistości. Mechanizmy te, w sposób potencjalny wbudowane w DNA, uaktywniają się
w ludzkim umyśle, mającym analityczny oraz w mniejszym stopniu syntetyczny charakter.
Jak powszechnie wiadomo, znaczący rozwój sfery mentalnej następuje u dziecka znacznie
później niż sfery emocjonalnej – najpierw dziecko kontaktuje się z otaczającą je
rzeczywistością w sposób emocjonalny i obrazowy, zaś dopiero później dołącza elementy
logicznego rozumowania z wykorzystaniem utworzonych w trakcie życia zasobów pamięci. I
właśnie na tym etapie swojego rozwoju dziecko zaczyna w sposób logiczny dostrzegać
sprzeczności, dotyczące modelu obowiązującego życia, zaczyna buntować się, domagać
zmian w celu wyeliminowania obowiązujących i akceptowanych powszechnie
„nieprawidłowości”. W końcu, nie mając przecież z reguły możliwości zaistnienia w
alternatywnych oraz powszechnie akceptowalnych warunkach (gdyż takowych nie ma),
przeważnie daje za wygraną i przystosowuje się do obowiązujących zasad na jeszcze
wyższym poziomie dostosowania i stabilizacji obowiązującego modelu społecznego
współistnienia.
Stosunkowo wcześnie, najpierw bardzo subtelnie, a potem coraz silniej, pojawia się chęć
zrozumienia całości swojej tożsamości i pragnienie dotarcia do sensu swego życia – efektem
tego jest zadawanie sobie pytań typu: „kim jestem?”, „skąd pochodzę?”, „dokąd zmierzam?”.
Odczucia te stają się na tyle silne, iż z czasem prowadzą do istotnych zmian w
funkcjonowaniu pojedynczego człowieka, a także, gdy skumulują się w odpowiednio dużej
grupie osób, mogą wpływać na zmiany w obowiązującym modelu życia większych ludzkich
zbiorowości.
Jak widzimy, ludzki nośnik świadomości po uformowaniu się rośnie, buduje swoje
emocjonalno-mentalne struktury, dojrzewa i w końcu jego biologiczna część nie nadaje się
już do efektywnego wykorzystania i jest opuszczana przez świadomość – następuje tzw.
„śmierć” i rozpad fizycznego ciała. Jednak dalej funkcjonuje część utworzonej wcześniej
emocjonalno-mentalnej struktury i jest wykorzystywana ona, jako nośnik świadomości Istoty,
jaką jesteśmy naprawdę, w bardziej subtelnych realiach. W zależności od naszych wierzeń,
rodzaju emocji, przekonań, nowy nośnik, oddziaływując na PNM (Pole Nieskończonych
Możliwości), wchodzi w typowe dla danych przekonań i wierzeń „pośmiertne” rejony i
24
funkcjonuje w nich, odbierając otaczającą go rzeczywistość równie realnie, jak dopiero co
opuszczone trójwymiarowe realia (tu również trwa proces tworzenia i doświadczania
rzeczywistości, ale w przeciwieństwie do rzeczywistości trójwymiarowej o wiele łatwiej jest
dostrzec i powiązać ze sobą przyczynę oraz jej skutek).
Jeżeli podczas ziemskiego życia nie doszło do utworzenia trwałego kanału informacyjnego z
Istotą (połączenia świadomości poprzez podświadomość z nadświadomością), to praktycznie
świadomość „uwięziona” jest w wytworzonych przez siebie warunkach istnienia i nie może
powrócić do Źródła, skąd pochodzi.
Jeżeli jednak zbudowana zostanie skuteczna więź części Istoty „doświadczającej” (czyli
Świadomości wykorzystującej nośnik) ze swoim Źródłem, to nastąpi wówczas integracja
nośnika z Istotą i krąg kolejnych wcieleń zostanie przerwany.
Gdy osiągniemy tę Jedność, funkcjonując w realiach naszej planety, to staniemy się świadomi
swojej prawdziwej Wielkości, a gdy z kolei zintegrujemy wszystkie swoje nośniki
świadomości, to staniemy się Jednym z Wielkim Stwórcą oraz podejmiemy się zadań,
wielkości których dzisiaj nie jesteśmy w stanie nawet sobie wyobrazić.
Aby to zrozumieć, wyobraźmy sobie, że stoją przed nami dwa naczynia: jedno z gorącą, zaś
drugie z lodowatą wodą. Wkładamy lewą dłoń do pierwszego naczynia, a prawą do drugiego.
Co wtedy czujemy? – oczywiście odczuwamy gorąco płynące z lewej ręki oraz lodowaty
chłód z prawej. Przenieśmy teraz naszą świadomość do lewej dłoni – co teraz czujemy?
Nasze dotykowe receptory zalewa fala gorąca i nic więcej nie jesteśmy w stanie odbierać, ani
chłodu prawej ręki, ani możliwości obserwowania nas jako ludzkiej całości, bo przecież nasza
świadomość jest świadomością wyłącznie lewej dłoni i wysoka temperatura wody jest
jedynie tym, co możemy obecnie odczuwać. A teraz przenieśmy świadomość do prawej dłoni
– odczuwamy tylko lodowaty chłód, gdyż nasza świadomość jest świadomością prawej dłoni i
zimno jest wyłącznie tym, co możemy obecnie odbierać. Gorąca woda tworzy dla lewej dłoni
dominujące środowisko, dające dłoni pozór jej kompletności istnienia. Podobnie zimna woda,
dominując odbiór czuciowy prawej dłoni, daje jej wrażenie całości funkcjonowania. Wracając
25
do normalnego naszego trybu postrzegania, znowu jednocześnie doświadczamy ciepła i
zimna. Podobnie jest z nami, jako Całością.
Będąc w ludzkim ciele, bombardują nas bodźce z otaczającej nas rzeczywistości, stwarzając
iluzję pełni naszej zindywidualizowanej formy i w efekcie to, co do nas dociera, uważamy za
jedyną, prawdziwą rzeczywistość.
Jako Istota, jesteśmy czystą świadomością i dla oddzielenia się od Stwórcy przyoblekliśmy
się w świetliste ciało, za którego pośrednictwem kontaktujemy się z niżej wibrującą materią.
Jeżeli chcemy wejść w gęstsze rejony Wszechświata, zakładamy na siebie kolejne warstwy
materii, pozwalające na odbieranie wybranej przez nas rzeczywistości. W naszym naturalnym
stanie nie jesteśmy ograniczeni czasem, ani przestrzenią, nie mamy też wyszczególnionych
zmysłów - całe nasze świetliste ciało jest jednym wielkim zmysłem, który możemy lokować
w dowolnym miejscu Wszechświata. Chcąc doświadczać np. ziemskiej trójwymiarowej
rzeczywistości, przenosimy część Siebie na Ziemię, otaczamy kolejnymi warstwami materii,
aż do fizycznego ciała włącznie. Ponieważ część Nas Samych, doświadczająca na Ziemi,
zarzucana jest danymi z trójwymiarowego środowiska, nie mamy przez to możliwości
odbioru Siebie, jako Całości i otaczające nas realia uznajemy za jedyne prawdziwe, zaś naszą
formę ludzką za całość naszego istnienia. Oczywiście, część Nas Samych obserwująca to
doświadczanie, odbiera całość naszego wielowymiarowego życia. Aby to lepiej zrozumieć,
przyrównajmy Nas, jako obserwujących i odbierających doświadczenia, do piasty koła, z
której rozchodzące się szprychy symbolizują lokowanie Nas, jako doświadczających, w
poszczególnych czasoprzestrzeniach. Końcówki szprych zamontowane na kole mają kontakt
wyłącznie z wycinkiem koła, symbolizującym daną czasoprzestrzeń, zaś sama piasta, poprzez
wszystkie szprychy, ma już kontakt z całością koła, reprezentującego zbiór wszystkich
doświadczanych rzeczywistości. A ponieważ rzeczywistości te wibrują bardzo wolno, w
porównaniu z wibracjami Istoty, jako Istota nie mamy żadnych problemów z jednoczesnym
przetwarzaniem informacji, pochodzących z tysięcy naszych równolegle przejawionych
istnień, jedną z których jest nasza obecna ludzka postać.
26
wprowadzenie zapisów, nie rozwija nas jako Istoty. Aby rozwój ten mógł nastąpić, potrzebne
nam są faktyczne doświadczenia w trójwymiarowej rzeczywistości. Przygotowanie, w postaci
wprowadzonej historii „przeszłych żywotów”, daje nam tylko możliwość efektywnego
zaistnienia po raz pierwszy w konkretnych ziemskich realiach, określając przy tym punkt
startowy naszej reinkarnacyjnej przygody. Jak już wcześniej zaznaczyliśmy, zaraz po
urodzeniu uaktywniamy w sobie pierwsze zakodowane zapisy oraz jesteśmy poddani
wpływowi odpowiedniej frakcji zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu. Przez
pierwsze lata naszego życia najbliższe środowisko buduje fundament naszego światopoglądu,
który później modyfikować będziemy, zgodnie z pozyskiwanymi własnymi doświadczeniami
życiowymi oraz wpływem różnych frakcji zbiorowego umysłu. Pojęcia dobra i zła, religie,
systemy prawne, uznawane moralne i etyczne normy, to wszystko kształtuje nas i w dużym
stopniu kontroluje powodując, iż przez życie poruszamy się w wyznaczonych przez czynniki
te strefach. W trakcie ziemskiego wcielenia nasze wewnętrzne zapisy, zgodne z
akceptowanymi przez nas światopoglądowymi wartościami, w naturalny sposób stają się
dominantami tworzonej przez nas rzeczywistości i przez to powiększają znacząco swój
energetyczny potencjał. Po tzw. śmierci, tracimy co prawda swój trójwymiarowy nośnik, ale
nasze dominanty dalej decydują o postrzeganiu i tworzeniu równie realnej, jak dotychczasowa
fizyczna, rzeczywistości w nowych wymiarach, w których się właśnie znaleźliśmy. To, gdzie
świadomie teraz odbieramy nowe wrażenia, zależy od przekonań, jakie mieliśmy podczas
fizycznego życia. Jeżeli dominantą był określony, religijny model istnienia, to na pewno
trafimy w świat danej religii, odpowiadający naszym o nim wyobrażeniom. W zależności od
tego, jak sami siebie oceniamy, trafiamy w odpowiadające tej ocenie miejsce nowej
rzeczywistości, równie realnej jak ta trójwymiarowa, której doświadczaliśmy na Ziemi. Po
przejściu przez oczyszczający nas przejściowy etap, trafiamy w końcu np. do wspaniałego
nieba, gdzie nie ma bólu, smutku, ani żadnego cierpienia. Nie jesteśmy sami, wokół mamy
dużo przyjaciół, których sami sobie dobieramy oraz innych istot, chętnie pomagających nam
w pozaziemskim istnieniu. Również i tu oddziaływujemy na PNM (Pole Nieskończonych
Możliwości), bardzo szybko uzyskując odpowiedzi w przejawiającej się wokół rzeczywistości
na nasze twórcze impulsy. Istotną różnicą, w stosunku do naszego ziemskiego istnienia, jest
to, że praktycznie nie tworzymy nowych wewnętrznych zapisów, lecz posługujemy się tymi
już posiadanymi, stopniowo wyczerpując ich energetyczne zasoby. Gdy energia,
odpowiadająca przejawionej wokół rzeczywistości, w końcu rozprasza się, przenosimy się w
wyżej wibrujące rejony istnienia, posługując się pozostałymi jeszcze, bardziej subtelnymi
zapasami naszej, zgromadzonej na Ziemi energii. Aby jakakolwiek rzeczywistość mogła
przejawiać się, musi być podtrzymywana, za pośrednictwem PNM, twórczymi impulsami
doświadczających jej realiów istnień – dlatego też, po wyczerpaniu się naszych
energetycznych zapasów, nie mając na poziomie warstwy przyczynowej (duszy)
wbudowanych energii wyjścia z reinkarnacyjnego obiegu, nie mamy innego wyjścia i
decydujemy się na powrót do ziemskiego istnienia w celu naładowania na nowo naszych
energetycznych akumulatorów. Wspólnie ze swymi Przewodnikami ustalamy miejsce i realia
nowego pobytu, a także zadania i cele do zrealizowania podczas zbliżającego się wcielenia.
Wcielamy się, znowu najbliższe otoczenie buduje nasz światopogląd, stopniowo tworzymy
swoje wewnętrzne zapisy i znowu, po tzw. śmierci, doświadczamy nowych rzeczywistości w
innych wymiarach zgodnie z programami wpisanymi podczas fizycznego życia przez nas
samych, a także przez zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł. Gdy, poprzez proces
tworzenia, wyczerpiemy posiadane zasoby energii, ponownie powracamy w trójwymiarowe
realia, aby na nowo zbudować swój świat.
27
I właśnie w taki to sposób toczy się nasze koło kolejnych narodzin, które obraca się, aż do
momentu, gdy zaczynamy hamować jego pęd, stopniowo uniezależniając się od mocy
wewnętrznych programów oraz ukierunkowując się na Istotę, jaką jesteśmy naprawdę. Gdy
już w pełni rozumiemy, kim jesteśmy, gdy czujemy swoją boskość i wielkość, wówczas
reinkarnacyjna pętla rozrywa się, zaś my powracamy do Siebie samego, wzbogaceni o
doświadczenia, jakie przypadły nam w udziale podczas naszej reinkarnacyjnej przygody.
Pośmiertne światy są bardzo różnorodne i każda z istot ludzkich znajdzie ten jej
odpowiadający. Istnienie tych rzeczywistości zainicjował, tak jak i zresztą wszystko, Wielki
Stwórca, tworząc pierwsze energetyczne struktury pierwotnych systemów wierzeń. Systemy
te miały bardzo duży udział w kształtowaniu się zbiorowego Praumysłu, który z kolei
wywierał na nie nie mniej istotny wpływ, modyfikując je, co oczywiście nie pozostawało bez
znaczenia na zawartość całości zbiorowego umysłu itd. Ten krótki opis ukazuje w prosty
sposób, jak działa ewolucyjny system rozwoju wielkich zbiorowości: energetyczne systemy
wierzeń kształtują zbiorowy umysł, zbiorowy umysł, rozwijając się, modyfikuje systemy
wierzeń itp. I również w ten sam sposób, na drodze ewolucyjnych przemian, wielowymiarowe
światy rozwijają się i podtrzymywane są w swym istnieniu, za pośrednictwem PNM, przez
odpowiadające im frakcje zbiorowego umysłu. Oczywiście, mechanizm ten został
przedstawiony tu w sposób niezwykle uproszczony, ale jego zaletą jest łatwość zrozumienia
procesu ewolucji systemów i przez to ustawienie własnej, wewnętrznej percepcji na znacznie
szersze zakresy odbioru otaczającej nas rzeczywistości.
Mówiąc o reinkarnacji, nie możemy pominąć tematu, związanego z tzw. karmą. Często
mówimy, iż mamy „złą”, albo „dobrą” karmę, że dany aspekt naszego życia jest karmicznie
uwarunkowany. Co to znaczy?
28
Przypomnijmy sobie schemat tworzenia rzeczywistości (zamieszczony w części drugiej cyklu
„Tajemnice Istnienia”) i zauważmy, iż PNM „non-stop” pobiera twórcze impulsy z
podświadomości, konfigurując na tej podstawie przejawioną rzeczywistość w kolejnych
czasowych ramach procesu Tworzenia. Wspomnianych impulsów, normalnie funkcjonując,
nie można zablokować, bo przecież myślimy, czujemy, przeżywamy, a to m.in. znajduje
swoje odbicie, za pośrednictwem PNM, w otaczającej nas rzeczywistości. „Stara” karma
zawarta jest w naszych, wcześniej uformowanych, wewnętrznych zapisach, zaś „nową” karmę
tworzymy, wprowadzając nowe energie do zbioru naszych programów. Energie te mogą, albo
wzmacniać dotychczasowe programy, albo nieznacznie je modyfikować, albo (ale
stosunkowo rzadko) w istotny sposób je zmieniać. A zatem karma w bezpośredni sposób
wynika z naszego działania w ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości. To, co zewnętrznie
teraz odbieramy, jest efektem naszych przeszłych działań, które utworzyły aktualną karmę,
zaś to, co zewnętrznie odbierzemy w przyszłości, zależeć będzie od naszej obecnej
działalności, tworzącej w efekcie przyszłą karmę. Zrozumienie funkcjonowania tego
mechanizmu pozwala na rozpoczęcie efektywnego porządkowania naszego wnętrza,
skutkującego świadomym oddziaływaniem na proces tworzących się, tu i teraz, nowych
uwarunkowań. Wynika z tego, iż na powrót na właściwą dla nas (z punktu widzenia Istoty)
drogę nigdy nie jest za późno – nawet dokonany w ostatniej fazie życia zwrot ku istotnym
dla nas celom skutkować będzie korzystną sytuacją początkową w następnym wcieleniu,
przyspieszając znacznie w ten sposób naszą reinkarnacyjną podróż.
Tworząc karmę, przeważnie przez ogromną większość naszego ziemskiego istnienia nie
doświadczamy w sposób bezpośredni życia tu i teraz, lecz stale i uporczywie zadręczamy się,
setki razy analizując te same zapisy naszych warstw: emocjonalnej i mentalnej, w większości
przypadków potwierdzając i umacniając dotychczasowe, wewnętrzne programy. Po
opuszczeniu fizycznego nośnika, stopniowo rozpraszamy energie tych warstw, funkcjonując
w coraz to bardziej subtelnych realiach. Każda nasza myśl, emocja, decyzja, każda chwila
naszego wielowymiarowego istnienia trwale zapisywana jest w obrębie naszej warstwy
przyczynowej, którą niektórzy nazywają duszą. Na podstawie danych w niej zawartych,
tworzy się konstrukcję następnego wcielenia. Warstwa ta, według rozumowania ludzkiego
umysłu, ma wieczną, choć zmienną konstrukcję, zaś z punktu widzenia Istoty, stanowi nośnik
świadomości Jej części doświadczającej, wspólny dla wszystkich kolejnych inkarnacji,
począwszy od momentu wejścia w pole przyciągania trójwymiarowej rzeczywistości, aż do
jego opuszczenia po zrealizowaniu się w warunkach zindywidualizowanego istnienia.
Z przedstawionego wyżej rozumowania wynika, iż nie ma „złej”, czy też „dobrej” karmy –
karma po prostu jest i stanowi efekt naszego działania, które z kolei jest integralną częścią
całego procesu tworzenia i doświadczania tworzonej rzeczywistości.
29
Część siódma – Dynamiczne DNA, czyli to, czego szukamy, jest w nas.
30
ukazując jakim konstruktywnym, bądź destruktywnym narzędziem może być raczkująca
właśnie na Ziemi inżynieria genetyczna – odpowiednio użyta, może dać istotne
przyspieszenie w naszym rozwoju, lecz błędnie zastosowana, skutkować może
nieodwracalnymi, katastrofalnymi wręcz konsekwencjami.
Sprzężenie zwrotne pomiędzy formą, a dynamicznym DNA ma bardzo duży wpływ na to,
jakie wyposażenie genetyczne przekażemy następnym pokoleniom. Obudzona w człowieku
agresja, przemoc, zawiść i zazdrość trwale uaktywniają odpowiadające im struktury DNA, zaś
te promieniując, wpływają na inne, będące w sferze oddziaływania osoby, które przechwytują
te wibracje i tym samych wprawiają w ruch własne, tego samego typu zasoby DNA. W ten
sposób wibracje rozpowszechniają się i trwale kształtują struktury DNA, co z kolei powoduje
przekazywanie ich w aktywnym już stanie następnym pokoleniom. Widać tu wyraźnie, jak
jakość postrzeganej przez nas rzeczywistości wpływa na naszą biologiczno-psychiczną formę,
a tym samym na nasze „osobiste” wyposażenie DNA. Oczywiście, również i pozytywne
formy naszego istnienia kształtują nasz nośnik oraz dynamicznie odzwierciedlają się w
strukturach DNA.
Każda komórka naszego ciała posiada kompletne DNA. Oznacza to, że ta mała drobinka
ludzkiego organizmu zawiera w sobie pełną wiedzę o całości, na którą m.in. sama się składa.
Oznacza to również, że każda nasza emocja, każda myśl, poprzez dynamiczne DNA,
przedostaje się energetycznie do każdej komórki, mając dla jakości jej funkcjonowania
bardzo istotne znaczenie – zjawisko to w przejrzysty sposób wyjaśnia zasadniczy wpływ
naszej psychiki na nasze ciało i odwrotnie. W zależności od rodzaju emocji, określone organy
31
naszego ciała wzmacniane są bądź osłabiane w swoim codziennym funkcjonowaniu, co z
kolei nie bez znaczenia pozostaje na stan psychiczny naszego ludzkiego nośnika, a co
następnie przenosi się na pracę organów itd. (rysunek nr. 6.)
Brak zrozumienia przez ludzkość swojej tożsamości duchowej, a przez to niski jeszcze
poziom samoświadomości człowieka powodują, iż zasoby DNA, związane z tego typu wiedzą
nie są jeszcze powszechnie aktywne i w efekcie nadal dominuje posunięta do granic absurdu
„walka o przetrwanie”, odsuwająca wyższe wartości daleko w cień i wprowadzająca w ich
miejsce dobra materialne, czyniąc je nie środkiem (bardzo pożytecznym zresztą), lecz celem
samym w sobie. Efektem tego jest to, że coraz więcej światowego pieniądza znajduje się w
coraz mniej licznych rękach, co z kolei skutkuje jego większym jeszcze pożądaniem, a to
jeszcze bardziej nakręca spiralę materialnego istnienia. Konsekwencją tego stanu rzeczy są
negatywne formy społecznego funkcjonowania w postaci agresji, przemocy, kultu siły,
dostrzegane w życiu nie tylko pojedynczych jednostek, ale również większych zbiorowości, a
nawet całych państw. Aby to dostrzec, wystarczy wziąć do ręki jakąkolwiek gazetę, włączyć
telewizor – wszędzie, nawet w programach dla dzieci, panuje przemoc, korupcja, afery, a
wszystko to w imię zdobycia dla siebie za wszelką cenę jak największych materialnych dóbr i
władzy. Dlatego też jest coraz więcej biedy, co tym bardziej nakręca model pieniądza, jako
najwyższej wartości w naszym obecnym świecie.
32
Czy można to zmienić?
Jeżeli ludzkość, choć odrobinę odczuje swoją duchowość, swoją nieśmiertelną naturę, to
zrozumie, że warto zainwestować w Siebie takiego, jakim jest się naprawdę i wtedy własny
rozwój postawi za najważniejszy cel swojego ziemskiego istnienia, zaś pozyskiwanie
materialnych dóbr z celu przemieni na środek, pozwalający na godne i dostatnie życie
każdego człowieka.
A wtedy potencjał, zawarty w ludzkim DNA, stanie się bardziej dostępny, umożliwiając fali
życia, zwanej ludzkością, wzniesienie się na wyższe poziomy świadomego istnienia.
W tym miejscu, w naturalny sposób rodzi się pytanie: czy nasze DNA zawiera komplet
wiedzy, dotyczącej przejawiającej się wokół rzeczywistości. Odpowiedź brzmi – nie. W DNA
mamy zakodowaną tylko podstawową wiedzę, pozwalającą na efektywne funkcjonowanie w
naszym niskowibrującym świecie włącznie z możliwością opuszczenia jego przyciągającego
pola. Natomiast, aby wejść w głębsze sfery poznania i zrozumienia Wszechświata, musimy
sięgnąć do informacyjnych zasobów Istoty, jaką jesteśmy naprawdę.
W naszym codziennym życiu często używamy określenia „poziom rozwoju” – np. mówimy,
że jedna osoba jest na wyższym poziomie rozwoju, zaś druga na niższym. Co jednak
naprawdę to określenie oznacza? W praktyce ma ono wiele znaczeń, w zależności od
środowiska w jakim jest wypowiadane i od obowiązującego w nim modelu życia oraz
uznawanego systemu wartości. Każda grupa, reprezentująca wspólne wartości i przekonania,
ma swój – podświadomy zresztą – paradygmat, dotyczący poziomu rozwoju człowieka.
W naszej interpretacji tego określenia załóżmy, iż poziom rozwoju ściśle wiąże się ze
stopniem samoświadomości człowieka, tj. z aktualną możliwością świadomego oglądu
przejawiającej się wokół rzeczywistości, a także ze znajomością i zrozumieniem
mechanizmów i praw rządzących naszym życiem. Takie podejście sprowadza złożony,
wielowątkowy temat do stwierdzenia, iż faktyczny poziom rozwoju człowieka jest tożsamy z
jego poziomem samoświadomości. Z kolei samo określenie „samoświadomość” oraz
33
przypisywanie mu różnych poziomów może z początku budzić kontrowersje. Każdy przecież
powie: skoro żyję, pracuję, funkcjonuję wśród ludzi, jakoś sobie daję radę, to na pewno
jestem w pełni samoświadomy. Takie spojrzenie na pierwszy rzut oka wydaje się logiczne i
prawdziwe, lecz czy rzeczywiście takim jest? Jak wiemy, nasza „ludzka” świadomość
reprezentuje sobą niewielkie pole operacyjne i w zależności od tego, co znajduje się w tym
polu, to tylko odbieramy w uświadomiony sposób. Kluczem do określenia poziomu
samoświadomości człowieka jest więc zawartość świadomego, operacyjnego pola ludzkiego
umysłu.
Współczesny człowiek przeważnie nie zastanawia się nad tego typu problemami i życie jego
zdominowane jest przez automatyzm działania, zaś jego rozwój przebiega w sposób
samoczynny. Przypomnijmy sobie to, co mówiliśmy na temat zbiorowego, genetycznie
uwarunkowanego umysłu, stanowiącego w swojej istocie zbiór powszechnych i
obowiązujących modeli życia, akceptowalnych norm, systemów wartości, światopoglądów i
przekonań. Gdy człowiek się rodzi, w pierwszych latach swojego życia wyposażony zostaje
przez najbliższe środowisko w cząstkę zbiorowego umysłu i zaczyna funkcjonować zgodnie z
przekazanymi wartościami. Po dostrzeżeniu „nieprawidłowości”, istniejących w tym
ogólnospołecznym systemie, a także po okresie buntu, będącego reakcją na te spostrzeżenia,
młody człowiek przeważnie dostosowuje się do zastanych realiów i już w dalszym życiu nie
kwestionuje narzuconych mu reguł współistnienia, powszechnie obowiązujących w jego
środowisku. W efekcie krystalizacji swojego światopoglądu, na podobne sytuacje zaczyna
reagować podobnie i jego reakcje stają się przewidywalne – w ten sposób przekazane życiowe
mechanizmy funkcjonowania utrwalają się, następnie kostnieją, zaś człowiek całą swoją
pozostałą ziemską podróż odbywa w sposób szablonowy, doświadczając w praktyce tego
samego, choć często w odmiennych sytuacjach – nie jest wtedy w stanie wznieść się ponad
„znane” i wejść w nowe obszary procesu tworzenia i doświadczania tworzonej przez siebie
samego rzeczywistości. I na tym właśnie polega automatyzm naszego życia. Stajemy się
automatami, gdyż w wyniku skostnienia naszych poglądów, systemów wartości,
światopoglądów, każde zdarzenie zewnętrzne analizujemy na podstawie posiadanych
wewnętrznych zapisów. Jeśli zewnętrzna informacja zgodna jest z tymi zapisami, to mówimy,
że jest dobra i prawdziwa, lecz jeśli w sposób zasadniczy odbiega od naszych analitycznych
programów, to dyskryminujemy ją i stwierdzamy, iż jest fałszywa i zła. Automatyzm naszego
działania pogłębia jeszcze to, iż bardzo rzadko, w sposób świadomy przebywamy w „tu i
teraz” – często za to wprowadzamy w operacyjne pole świadomości zapisy z przeszłości, „w
kółko” analizując to, co jest już poza nami i w efekcie przebywamy w przeszłości,
przeżywając ogromną ilość razy zdarzenie, które przecież miało miejsce tylko jeden raz. Albo
też wyobrażamy sobie, co jeszcze – przeważnie nieprzyjemnego – może nas spotkać w
związku z dotychczasowymi doświadczeniami, jakie były naszym udziałem. Tu również
operacyjne pole świadomości zajęte jest wyświetlaniem wewnętrznych zapisów. W praktyce
na w pełni świadome życie w „tu i teraz” niewiele pozostaje już czasu – w efekcie proces
naszego tworzenia i doświadczania tworzonej rzeczywistości przekazujemy w bardzo
znacznym stopniu w ręce automatycznego pilota, tj. podświadomości.
Automatyzm naszego życia nie jest jednak czymś tylko niekorzystnym. Wręcz przeciwnie, w
wielu sytuacjach i procesach jest bardzo potrzebny, ułatwiając oraz przyspieszając
wykonywanie codziennych i rutynowych czynności, nie mówiąc już o funkcjach utrzymania
przy życiu i w sprawności naszego organizmu.
34
Rysunek nr.5. Światowe realia, a zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł.
Aby lepiej uświadomić sobie obecne, własne uwarunkowania, załóżmy iż znajdujemy się w
chwili poprzedzającej kolejne wcielenie w ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości. Musimy
podjąć więc decyzję, w jakim miejscu i czasie oraz w jakiej rodzinie (z dostępnych w
praktyce możliwości) urodzimy się. Decyzja tego typu determinuje, w jaki genetyczny bagaż
zostaniemy wyposażeni i w jakim środowisku stawiać będziemy nasze pierwsze kroki. Istotną
sprawą jest również to, iż posiadamy spory zasób doświadczeń i umiejętności, uzyskany
podczas naszych poprzednich wcieleń - analizując rolę jaką nam przyjdzie pełnić na Ziemi,
wybieramy przydatne w tym przypadku doświadczenia, które w odpowiednim czasie naszego
nowego ziemskiego życia uaktywnią się w postaci predyspozycji i umiejętności.
35
Rysunek nr.6. Współzależność frakcji zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu.
Można zadać sobie pytanie, skąd przed faktycznym wcieleniem znana jest ścieżka życia
jeszcze nienarodzonego człowieka i na ile jest ona zdeterminowana. Jak pamiętamy,
wewnętrzne zapisy człowieka wpływają na PNM (Pole Nieskończonych Możliwości),
tworząc w efekcie przejawioną rzeczywistość. Łatwo zauważyć, że ogólne światowe realia
określają jakość zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu ludzkości, który poprzez
PNM podtrzymuje istnienie warunkujących go zewnętrznych realiów (rysunek nr.5). Idąc tym
tropem dalej, można powiedzieć, iż warunki, panujące w danym kraju, określane są przez
zapisy zawarte w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle tego kraju z
uwzględnienie wpływu pochodzącego od światowego zbiorowego umysłu. Z kolei warunki
życia danej rodziny zależą od zbiorowego, genetycznie uwarunkowanego umysłu tej rodziny
z uwzględnieniem zależności od zbiorowego umysłu kraju oraz świata. Podobnie, realia
funkcjonowania konkretnego człowieka związane są z jego indywidualnym umysłem z
uwzględnieniem rodzinnego, krajowego oraz światowego wpływu. Tego właśnie typu jest
konstrukcja zbiorowego umysłu, który dzieli się na coraz drobniejsze frakcje. Jak z tego
wynika, wszystko stanowi jedną funkcjonalną całość i w ramach poszczególnych części jest
od siebie zależne. Zależność ta ma jednak bardzo różny charakter i siłę oddziaływania –
pojedynczy człowiek jest bardzo uzależniony od wpływów zbiorowych umysłów: rodziny,
36
kraju i świata. Z odwrotnej zaś strony, przeciętny człowiek posiada pewien wpływ na
zbiorowy umysł własnej rodziny, bardzo nikły na zbiorowy umysł kraju oraz praktycznie
żaden na zbiorowy umysł świata. Uogólniając można stwierdzić, iż jeśli cząstka zbiorowego
umysłu zawiera się w większej części, to przeważnie większa część na mniejszą wywiera
zdecydowanie większy wpływ, niż odwrotnie (oczywiście, istnieją od tej reguły wyjątki).
Taka struktura zbiorowego umysłu powoduje dużą bezwładność oraz powolność
ewolucyjnego procesu rozwoju samoświadomości człowieka (rysunek nr.6).
Zasadnicze zapisy zbiorowego umysłu całej ludzkości aktywują określone obszary PNM – w
efekcie uaktywnione PNM tworzy określoną rzeczywistość, ściśle związaną z
„oprogramowaniem” zajętego przez zbiorowy umysł obszaru matrycy tworzenia PNM. Z
kolei zbiorowy umysł danego kraju nie ma już większego wyboru i „musi” ulokować się
wewnątrz obszaru określonego przez światowy umysł zbiorowy, zajmując terytorium,
odpowiadające swoim uwarunkowaniom. Idąc dalej, zbiorowy umysł rodziny odnajduje się w
ramach fragmentu PNM, zajętego przez zbiorowy umysł kraju, uaktywniając go zgodnie z
własnymi genetycznymi preferencjami. Oczywiście, różnorodność rodzajów zbiorowych
umysłów można rozbudowywać, wychwytując wspólne, powszechne dla danej zbiorowości
zasady funkcjonowania. Zbiorowy, genetycznie uwarunkowany umysł, choć w zasadniczych
swoich treściach dość stabilny, podlega ciągłym zmianom, pulsując fraktalnymi odcieniami
swojej zawartości.
Rozwój narzędzi, związanych z ułatwieniem dostępu do informacji, takich jak np. internet,
dostarcza poszczególnym frakcjom jakościowo nowe informacje, które po przekroczeniu
masy krytycznej przez sumę umysłów przyswajających je odbiorców, są w staniu dokonać
istotnych, a nawet zasadniczych zmian w funkcjonowaniu tych frakcji, w końcowym efekcie
przeprowadzając całość umysłu poprzez powstały chaos do nowej, samoświadomościowo
wyżej zorganizowanej struktury.
Oczywiście, nie pozostaje to bez wpływu na jakość funkcjonowania, wcielającej się w tego
typu realiach Istoty. W zależności od tego, czego chcemy doświadczyć i czego się nauczyć, w
nową podróż w realia ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości zabieramy ze sobą bagaż
doświadczeń, które w postaci zakodowanych zapisów znajdować się będą w naszym ludzkim
nośniku (a dokładniej w DNA). Analizując genetyczne zapisy nowej reinkarnacyjnej rodziny,
preferencje najbliższego ich środowiska, wyobrażenia o życiu, sukcesie, porażce, szczęściu
itp. przyszłych rodziców, można określić w jakim kierunku zostanie zwrócony młody
człowiek, silnie motywowany przez swoich najbliższych. W miarę upływu czasu uaktywnią
się również jego zakodowane zapisy i ścieżka życia, modyfikowana przez odkodowane
możliwości, zacznie przybierać coraz bardziej konkretną postać. Niektóre zapisy, w celu ich
uaktywnienia, wymagać będą zmierzenia się na drodze życia z określonymi, często bolesnymi
zdarzeniami – po uporaniu się z nimi odblokują się, a człowiek zyska nagle dodatkową
wiedzę i nowe umiejętności, pozwalające na poszerzenie własnej życiowej przestrzeni
(utworzy się wówczas nowa jakość w strukturze DNA, a także powstaną nowe obwody w
mózgu i aktywne zapisy w podświadomym polu ludzkiego nośnika).
37
Jeżeli nie uświadamiamy sobie mechanizmów, dotyczących procesu tworzenia i
doświadczania efektów tego tworzenia, to nasze życie ma praktycznie zautomatyzowany
charakter – jak roboty opieramy się na posiadanym, wewnętrznym oprogramowaniu, które od
czasu do czasu ulega zmianom pod wpływem, przeważnie traumatycznych, zewnętrznych
sytuacji i uwarunkowań. Funkcjonując w ten sposób, praktycznie „śpimy” i przez
automatyczny ogląd otaczającej nas rzeczywistości nie jesteśmy w stanie dostrzec jej
prawdziwego piękna, wielkości, a także nieograniczonych możliwości, jakimi w każdej chwili
możemy dysponować. Nie ma więc w tym nic dziwnego, że nasze życie wydaje nam się być
zewnętrznie zdeterminowane, że dobry numerolog czy astrolog trafnie potrafi określić jego
ramy, tym samym jeszcze bardziej „udowadniając” nieuchronność naszego przeznaczenia.
Jeśli jednak zrozumiemy, w jaki sposób świat ten „kręci się” i świadomie zaczniemy
mechanizmy te wykorzystywać, to nasze pole widzenia otaczającej nas rzeczywistości
zacznie się poszerzać sprawiając, iż życie nabierze nowego znaczenia, wprowadzając nas w
pola doznań, które do tej pory były dla nas zamknięte. Aby to mogło nastąpić, wcześniej
musimy uświadomić sobie automatyzm naszego życia, a więc przyznać, iż na obecnym
poziomie rozwoju w ogromnej większości jesteśmy „bio-automatami”, a to dla
współczesnego człowieka, zafascynowanego potęgą ludzkiego intelektu, nie jest wcale takie
proste. Gdy jednak to się już stanie, w efekcie dalszego rozwoju, nasze życie będzie miało
coraz bardziej suwerenny charakter, aż w końcu nadejdzie dzień, w którym odzyskamy
utraconą wolność i staniemy się Zintegrowaną Całością, wprowadzając w swoje ludzkie
istnienie świadomość Istoty, jaką jesteśmy naprawdę.
38
Tego typu przemyślenia ukazują nam, iż nasz postrzegany świat znajduje się na określonym
szczeblu drabiny konstrukcji Wszechświata, powyżej i poniżej którego w niedostępnych dla
nas czasoprzestrzeniach (może poza szczeblami tuż „pod” i tuż „nad”) również rozgrywa się
świadome życie.
39
promieniowanie to wzmocnić, ciała absorbują zewnętrzną energię świetlną (naturalną lub
sztuczną) i ze zwiększoną siłą wysyłają informację, dotyczącą własnego istnienia.
Doskonałym tego przykładem jest Księżyc, który w czasie nowiu jest dla nas niewidoczny,
gdyż emituje bardzo słabe promieniowanie – oświetlony przez Słońce absorbuje energię
świetlną gwiazdy i wysyła informację o sobie o zwiększonej już znacznie mocy (Księżyc nie
odbija energii świetlnej Słońca – gdyby tak było, to w wyniku odbicia ujrzelibyśmy na Ziemi
„osłabiony” obraz samego Słońca, a przecież tak nie jest). Słońce dla całego systemu
planetarnego, oprócz wielu innych funkcji, jest źródłem zasilania energetycznego systemów
informacyjnych planet i wszystkich istnień z nimi związanych. Zjawisko to można zauważyć
na co dzień, dokonując analizy jakości naszego postrzegania w zależności od ilości światła,
dostępnego w dzień i w nocy, a nawet w różnych porach dnia i nocy.
40
Aby dostrzec, iż nasze narzędzia postrzegania, w swojej skuteczności ograniczone stałą
prędkością światła, nie pozwalają na efektywne badanie mikro- i makro-czasoprzestrzeni, nie
trzeba odwoływać się do wyobrażeń związanych z kosmicznymi podróżami. Badając
mikrostruktury, mamy do czynienia ze znikomymi masami i znacznymi prędkościami cząstek
elementarnych, z kolei obserwując makrokonstrukcje dostrzegamy ogromne masy i
„powolne” ich (ze względu na olbrzymie ich odległości od naszego punktu obserwacji),
względem nas, przemieszczanie się. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku do
pomiarów i badań wykorzystujemy pole elektromagnetyczne, rozchodzące się ze stałą
prędkością równą prędkości światła. Chcąc w miarę precyzyjnie zlokalizować szybko
poruszającą się mikrocząstkę, musimy do pomiaru użyć odpowiednio krótkiej fali – wiąże się
to jednak z jej dużą częstotliwością, co bezpośrednio wpływa na zmianę prędkości cząstki
(która w pewnym sensie jest również falą) i w efekcie na brak możliwości dokładnego
pomiaru jej prędkości. Z kolei fala o mniejszej częstotliwości nie zabuża prędkości cząstki,
ale ze względu na swoje stosunkowo duże (w stosunku do cząstki) wymiary nie pozwala na w
miarę dokładne zlokalizowanie jej położenia. Te powszechnie znane fizykom fakty ukazują
ograniczone możliwości badania mikro-czasoprzestrzeni obecnie dostępnymi metodami.
Jak już zauważyliśmy w czwartej części „Tajemnic Istnienia”, przestrzeni nie da się
rozpatrywać bez uwzględnienia czynnika czasu, że pojęcia czasu nie można zrozumieć bez
przestrzeni, że czas i przestrzeń integralnie są ze sobą związane, tworząc razem
czasoprzestrzeń. W rzeczywistości „obserwowalny” czas nie jest czymś obiektywnym, lecz
jest subiektywnie zdeterminowany przez „obserwowalne” zmiany przestrzeni, dając tym
samym możliwość wielopoziomowego i wielowarstwowego wykorzystania energii i materii
Wszechświata.
Ponieważ bez Obserwatora obiekt obserwowany nie może istnieć, układ czasu i
przestrzeni należy rozszerzyć o trzeci element, tj. o Obserwatora, który definiuje
swoją czasoprzestrzeń w odbieranej przez siebie rzeczywistości, w której
przestrzeń czyni wrażenie stałej struktury, choć podlega ciągłym przemianom,
zgodnie z dynamicznymi zmianami własności swoich elementów, a także w której
czas stwarza pozory swego liniowego przebiegu, choć stale zmienia swój rytm,
zgodnie ze zmianą rytmu przeobrażającej się wokół przestrzeni.
41
I w ten oto sposób, wychodząc z dostępnych formie ludzkiej analiz, dotyczących otaczającej
jej rzeczywistości, dochodzimy do Schematu Tworzenia Rzeczywistości, omówionego w
części drugiej cyklu „Tajemnice Istnienia”, w którym Obserwator, jakością swojego narzędzia
postrzegania trójwymiarowej rzeczywistości, uaktywnia Pole Nieskończonych Możliwości, a
Pole to formuje Przejawiającą się Rzeczywistość, która z kolei pobudza do dalszego działania
Obserwatora itd., wiodąc Go przez coraz to nowsze rejony Wielkiego Dzieła Tworzenia.
Aby wprowadzić się w temat, wyobraźmy sobie, że wchodzimy do dużego gmachu, w którym
mieści się salon rozrywki, oferujący jedną tylko, bardzo specyficzną grę. Głównym punktem
budowli jest ośrodek sterowania i kontroli, wyposażony w centralny, wysokiej jakości
komputer, obsługiwany przez Administratora Systemu. Każde z pozostałych, licznych
pomieszczeń przeznaczone jest dla klientów, pojedynczych uczestników wspólnej
komputerowej zabawy.
42
przyspieszające dotarcie do wyjścia. Labirynt posiada strukturę wielopoziomową i praktycznie
nie ma możliwości w krótkim czasie dojścia do celu.
Gdy mija, przyznany nam przez Administratora, limit czasu, wyłączamy konsolę sterującą (w
wirtualnej rzeczywistości następuje rozpad odgrywanej postaci – a więc jej „fizyczna
śmierć”), idziemy do domu, analizujemy wiedzę, którą podczas dotychczasowej gry
zdobyliśmy i następnego dnia przychodzimy ponownie, włączamy konsolę, wcielamy się w
nową postać (poprzednia już nie istnieje) i kontynuujemy rozpoczętą w dniu poprzednim
zabawę, startując z osiągniętego dotychczas poziomu. Podobnie i inni uczestnicy gry
potrzebują znacznej ilości podejść, aby osiągnąć wyznaczony w grze cel – niektórzy dopiero
zaczynają, znajdując się w dolnych partiach labiryntu oraz „wiekowo” starszych przedziałach
czasowych labiryntowego, wirtualnego istnienia, inni, bardziej zaawansowani przebywają w
górnych warstwach labiryntu oraz tym samym nowszych przedziałach czasowych wirtualnej
rzeczywistości. Aby ci pierwsi mogli osiągnąć pozycje tych drugich, musi upłynąć dużo czasu,
niezbędnego na uzyskanie przez nich odpowiedniego poziomu wiedzy i umiejętności – jednak
w tym czasie ci drudzy przejdą już na nowe obszary wirtualnego doświadczania, znowu
wyprzedzając w czasie swoich współuczestników zabawy. Wirtualne postacie, które spotykają
się w wirtualnej rzeczywistości, dokonują tego w tym samym miejscu i czasie, a więc w ściśle
określonym punkcie wirtualnej czasoprzestrzeni.
Zauważmy też różnicę w odbiorze toczącej się gry przez Administratora oraz przez
pojedynczego użytkownika. Oczywiście pozycja Administratora daje jednoczesny wgląd we
wszystko (jako Całość), bez względu na różnice upływającego wirtualnego czasu, ale nie daje
możliwości doświadczania z pełną gamą emocji i odczuć wirtualnej rzeczywistości (do tego
43
potrzebna jest w pełni zindywidualizowana Część), a przez to odczuwania przyjemności
płynącej z uczestnictwa w zabawie. Administratorowi również „płynie czas”, ale ma on inną
naturę, niż czas poszczególnych użytkowników systemu, dla których, ze względu na
jednoczesne ogarnianie przez Administratora przeszłości, teraźniejszości i przyszłości
uczestników zabawy, z oczywistych względów, Administrator przebywa w „wieczności”.
Wyobraźmy sobie teraz inną sytuację, w której minęliśmy już ten zbawienny przycisk, nie
uruchamiając go jednak, i nie mamy możliwości powrotu do „wirtualnej” przeszłości –
możemy za to przenieść się na chwilę na wyższy poziom zabawy w miejsce wyboru drogi
przejścia. Gdybyśmy teraz, obserwując dokonujących wyboru innych uczestników gry,
rozpoznali pożądane przejście i oznaczyli je w sposób dla nas czytelny, to kontynuując dalszą
naszą „teraźniejszą” labiryntową podróż, po dotarciu do problematycznego miejsca, na
pewno dokonalibyśmy właściwego już wyboru – w ten sposób celowo oddziaływując w
„wirtualnej” przyszłości, zmieniamy tym samym swoją „wirtualną” przyszłość.
Podany wyżej przykład w swoim symbolicznym wyrazie w niedoskonały sposób imituje pracę
Pola Nieskończonych Możliwości. Oczywiście, porównanie Matrycy Tworzenia z
komputerowym programem nie oddaje nawet cienia możliwości, jakimi dysponuje PNM –
wyznacza jednak kierunek naszego rozumowania, pozwalający w efekcie na uaktywnienie
zawartych w ludzkim DNA niektórych kodów (motywujących m.in. do dalszych poszukiwań)
oraz pobudzający w tym temacie intuicyjny odbiór pozazmysłowych informacji.
A zatem czas ma nie tylko strukturę liniową, ale również i pionową, pozwalającą Istocie, jaką
jesteśmy naprawdę, równolegle tworzyć i doświadczać, nawet w diametralnie różnych
czasoprzestrzeniach. Gdybyśmy, funkcjonując w formie ludzkiej, dostatecznie silnie
zintegrowali się z Samym Sobą, a więc Istotą jaką jesteśmy naprawdę, pozwoliłoby to nam
na obserwowanie życia, jednocześnie przebiegającego w tych równoległych światach.
Gdybyśmy z kolei, za pośrednictwem Istoty zintegrowali się ze świadomością Stwórcy,
moglibyśmy przebudowywać PNM, nie tylko obserwując, ale również dokonując zmian w
strukturach naszej ludzkiej przeszłości i przyszłości.
44
Nadejdzie kiedyś taki dzień, gdy jako Istota dokładnie poznamy Wielkie Dzieło Tworzenia, osiągając w ten sposób świadomość
samego Stwórcy. Gdy to już się stanie, dostaniemy we władanie nowy, właśnie rodzący się Wszechświat, w którym sami
utworzymy Matrycę Tworzenia i indywidualizując części swojej świadomości, będziemy doświadczać własnego Dzieła Tworzenia,
kontynuując wieczny i nieskończony proces, zwany Życiem.
Oczywista stanie się wówczas, dotycząca już dziś każdego z nas, odwieczna prawda, zawarta
w słowach:
Często dziś można usłyszeć stwierdzenia, że żyjemy w okresie wielkich przemian, że wkrótce
cały otaczający nas świat w istotnym zakresie przeobrazi się i tym samym nasze życie
nabierze w nim nowej jakościowo treści. Aby zrozumieć to, co aktualnie dokonuje się na
naszej planecie, trzeba cofnąć się daleko wstecz i przyjrzeć rysom zasadniczych cykli
rozwoju, jakie do tej pory przeszła nasza cywilizacja, gdyż to, czego doświadczamy dziś, jest
bezpośrednim efektem naszych dotychczasowych działań i uwarunkowań. Jest bardzo dużo
wersji powstania na Ziemi inteligentnego gatunku ludzkiego. Opowieści te, podawane przez
różne religie, skrzętnie ukrywane przez tajemne organizacje i bractwa, przekazywane drogą
channelingową przez przedstawicieli pozaziemskich cywilizacji, znacznie się pomiędzy sobą
różnią, a często nawet wykluczają. Skąd biorą się te różnice? Gdy uświadomimy sobie, że
owe relacje przez całe tysiąclecia podawane były z ust do ust, a przez to ubarwiane i
zmieniane przez przekazujące je osoby, dostosowujące ich treści do własnego zasobu pojęć i
terminów interpretujących rozgrywające się wokół życie, a także do ówcześnie
obowiązujących religijnych i politycznych przekonań, łatwo zrozumiemy, że to, co do nas
dziś dociera, ma co prawda za swoje podłoże faktyczne zdarzenia, ale przez wieloepokowy
„głuchy telefon” zostały one mocno przeobrażone, reprezentując w efekcie raczej
symboliczny mit tych odległych wydarzeń, niż autentyczne historycznie relacje.
45
Cofnijmy się najpierw do czasów (setki tysięcy lat temu), gdy na Ziemi wśród naczelnych
wyróżniał się jeden gatunek, którego już nie można było nazwać małpą, ale którego również
jeszcze nie można było nazwać człowiekiem. Istnienia te chodziły na dwóch nogach, miały
swoją prymitywną kulturę, a nawet zaczątki religii, charakteryzujące się lękiem przed
wszystkim, co nieznane i niezrozumiałe.
46
(świadomości). Za chęć ograniczenia wolnej woli ludzkości domagano się odsunięcia
wnioskodawców od dalszych prac i działań. Decyzja Istot z siódmej gęstości była
kompromisowa: nie pozwolono na ograniczenie wolnej woli rozwijającego się gatunku, lecz
uznając dobre intencje pomocy, wyrażono zgodę na przeprowadzenie przez pomysłodawców
proponowanego eksperymentu, ale w innej już galaktyce i na rasie istnień, którą
wnioskodawcy mieli dopiero sami tam stworzyć. I tak też się stało – „odszczepieńcy”
przenieśli się do odległej galaktyki, aby tam zrealizować swoje pomysły, zaś nam do dziś
pozostał mit o upadłych Aniołach i Lucyferze, jako ich przywódcy.
Nosiciele Światła zdawali sobie sprawę, że tego typu tendencje należy odwrócić, kierując
politeistyczne wierzenia Ziemian najpierw w kierunku wiary w jedynego, zewnętrznego w
stosunku do człowieka Boga, a następnie w kierunku Boga, będącego Źródłem wszystkiego,
co istniało, istnieje i będzie istniało.
Na Ziemi, co pewien okres czasu, pojawiali się Wielcy Nauczyciele, pochodzący z wyższych
gęstości świadomości, którzy swoim życiem i przykładem, a także głoszonymi naukami, nie
naruszając wolnej woli żadnego człowieka, głosili nowe prawdy, poszerzające pole widzenia
ówczesnych ludzkich społeczności. Podejście do nich było bardzo różne. Jednych traktowano
jak bogów, w spuściźnie po nich tworząc wielkie religie, innych okrutnie mordowano,
obawiając się naruszenia, poprzez głoszone przez nich nauki, obowiązującego politycznego,
światopoglądowego i ekonomicznego porządku. I choć prawdy tych Nauczycieli w
niewielkim tylko stopniu były rozumiane, cały proces posuwał się powoli do przodu,
skutkując w efekcie wiarą w jedynego Boga, którego jednak trzeba było się bać i w razie
potrzeby oddać życie za niego bądź wyznawaną w związku z nim religię. Lęk przed Bogiem,
karą, a w szczególności przed wiecznym potępieniem wywoływał w człowieku potrzebę
przyjścia Zbawiciela, który swoją krwią odkupi i zbawi całą ludzką zbiorowość, w końcowym
rozrachunku zapewniając jej wieczną już łaskę u Stwórcy. Taki obraz duchowego poziomu
rozwoju człowieka jest aktualny w dużym stopniu również i dziś.
Nosiciele Światła zdawali sobie sprawę, że oczekując na Mesjaszy, czy też Zbawicieli,
człowiek jeszcze długo nie zrozumie swojej duchowej natury. Dlatego też rozpoczął się drugi
etap pomocy, mający na celu uświadomienie ludzkości jej autentycznych, boskich korzeni.
47
ziemskiego istnienia, groziło im całkowite pogrążenie się w ludzkiej fali życia bez
możliwości przebudzenia się do swojej poprzedniej tożsamości. Mimo, że było wiadomo, że
tylko niewielka grupa ochotników poradzi sobie z zadaniem, wielu Nosicieli Światła podjęło
się tego tematu, aby swoim ewentualnym przebudzeniem stać się źródłem inspiracji dla
pragnącego duchowego zrozumienia człowieka, a przy okazji doświadczyć całkowicie
zindywidualizowanego istnienia w trójwymiarowej rzeczywistości. I właśnie przełom II i III
tysiąclecia naszej ery jest okresem, w którym niektórzy z nich już rozpoznali lub wkrótce
rozpoznają swoją misję, stając się tym samym katalizatorami przebudzenia dla tych, którzy
gotowi są samego Siebie, takiego, jakim każdy z nas jest naprawdę, uznać za jedyny autorytet
i niewyczerpalne źródło wiedzy o otaczającym nas wszechświecie.
Tak, jak wspomnieliśmy już w czwartej części „Tajemnic Istnienia”, żyjemy w okresie
wielkich przemian, w których diametralnie zmieniają się warunki życia na naszej planecie.
Ziemia w dwudziestoczterogodzinnym okresie obraca się wokół własnej osi, wywołując w ten
sposób efekt dnia i nocy, do którego człowiek dostosować musi aktywność swojej codziennej
egzystencji; z kolei w rocznym cyklu przemieszcza się wokół Słońca, powodując tym samym
zmiany pór roku, które również w zasadniczy sposób wpływają na jakość naszego istnienia;
zaś w czasie około dwudziestu pięciu tysięcy lat, razem z całym układem słonecznym, okrąża
jedno z galaktycznych centrów, wprowadzając nas w jakościowo nowe wibracje kosmicznej
energii, do których, podobnie jak do warunków dnia i nocy, a także do poszczególnych pór
roku, człowiek również dostosować musi swoje życie. I właśnie mniej więcej w obecnym
okresie mija siedemdziesiąt pięć tysięcy lat (trzy centralne obiegi) od czasu, gdy nasza planeta
z drugiej gęstości przeszła do trzeciej i znajduje się obecnie w bardzo zaawansowanej, a w
zasadzie końcowej już fazie przejścia do czwartej gęstości (w sensie świadomości). Oznacza
to, że po upływie okresu przejściowego (kilkaset najbliższych lat) na Ziemi kontynuować
swój rozwój, poprzez kolejne ludzkie inkarnacje, będą tylko ci, którzy potrafić będą sprawnie
przetwarzać energię czwartego czakramu i w konsekwencji efektywnie posługiwać się
energią serca, albo inaczej mówiąc energią miłości. Natomiast pozostali, którzy umiejętności
tej nie opanują, nie skorzystają z możliwości rozwoju, jaką dawać im będzie
czterogęstościowa ludzka fala życia i z konieczności przeniosą się na inną, funkcjonującą
jeszcze w trzeciej gęstości planetę, posługując się w tym celu dostępnymi na niej
trójgęstościowymi formami przejawionego istnienia. Zapowiedzi tych wydarzeń od dawna już
dostrzec można w symbolicznych mitach o dniu sądu ostatecznego i o końcu świata. Swego
rodzaju sąd istotnie będzie miał miejsce, ale nikt nie zostanie potępiony, lecz ci, którzy nie
przejdą na wyższy poziom samoświadomości, będą kontynuować dotychczasowy rozwój w
zupełnie innych warunkach i miejscu, niż dotychczas. Końca świata również oczywiście nie
będzie, choć definitywnie zakończy swój żywot obecnie obowiązujący na naszej planecie
model trójgęstościowego, trójwymiarowego istnienia.
Aby odpowiedzieć sobie na powyższe pytanie, wyobraźmy sobie, że chcemy odnowić bardzo
duży, stary dom. Cóż wtedy robimy? Ze wszystkich zakamarków wygarniamy śmieci,
wieloletnie brudy, segregujemy nasze rzeczy na te potrzebne i na te do usunięcia, a następnie
palimy wszystkie niepotrzebne przedmioty i nieczystości. Gdy to już zrobimy, bierzemy się
za odnawianie ścian, podłóg, stropów, wymieniamy okna i cały dach, a także fundujemy sobie
48
nową, zewnętrzną elewację. Potem wstawiamy świeżo zakupione meble, tworząc tym samym
nowy jakościowo, wewnętrzny wystrój naszego mieszkania. Podobnie i w naszym obecnym
życiu, jesteśmy na etapie odnowy całej Ziemi, a zatem na światło dzienne musimy wywlec
wszystkie brudy, śmieci i wszystko, co niepotrzebne, aby móc je usunąć z naszego dalszego
istnienia.
Człowiek, aby mógł oczyścić swoje wnętrze, musi najpierw zrozumieć, co ma oczyścić, a
zatem w pierwszej kolejności niezbędne jest wyciągnięcie na jaw i przyjrzenie się naszym
wszystkim negatywnym, wewnętrznym uwarunkowaniom, a dopiero potem wzięcie się za
generalne porządki.
I dlatego też właśnie teraz ma miejsce powszechne ukazywanie się wszystkich brudów i
śmieci, które muszą zostać z naszego życia usunięte, zanim przeprowadzimy się do nowego
mieszkania, jakim z każdym dniem coraz bardziej staje się czterogęstościowa Ziemia – stąd
też dziś na Ziemi tyle agresji, nienawiści i przemocy. Generalne porządki dotyczą dziś
wszystkich, od pojedynczego człowieka, aż do supermocarstw, od indywidualnego spojrzenia
na świat, aż do wierzeń wielkich religii. Kto nie dostosuje się do wymogów obecnych czasów,
nie będzie mógł zamieszkać w odnowionym w ten sposób domu.
Zastanówmy się teraz, co w zasadniczy sposób odróżniać będzie człowieka czwartej gęstości
od dzisiejszego przedstawiciela gatunku ludzkiego. Zadaniem trzeciej gęstości było
ewolucyjne zapoznanie się człowieka z samym sobą w szeroko rozumianym procesie
samoidentyfikacji, co często skutkowało jego zamknięciem się w obszarze własnych potrzeb,
a także podejmowaniem prób kontrolowania innych w celu obrony zdobytej w życiu pozycji,
a w szczególności władzy, prestiżu i bogactwa, bądź też w celu zdobycia tego typu wartości –
stąd też mamy obecnie tyle patologii, ogarniających sobą nie tylko pojedyncze osoby, ale i
całe zbiorowości ludzkie; stąd też rządy większości państw XXI wieku naszej ery nie działają
w interesie swoich obywateli, lecz swoich własnych, politycznych formacji,
podporządkowując się również w niektórych przypadkach tajnym, międzynarodowym,
sprawnie funkcjonującym organizacjom, dążącym, poprzez manipulowanie lokalnymi
rynkami gospodarczymi, do podporządkowania sobie całej gospodarki światowej, a tym
samym posiadania wpływu na wszystkie kluczowe światowe decyzje. Dostrzegana
powszechna niesprawiedliwość społeczna wielokrotnie stanowiła już motor napędowy
systemowych zmian, które, choć dokonywane w imię szczytnych ideałów, realizowane były
przez „trójgęstościowych rewolucjonistów”, którzy bardzo szybko odchodzili od głoszonych
przez siebie haseł, wprowadzając jeszcze bardziej restrykcyjne systemy kontroli swoich
współobywateli w imię zapewnienia im dobrobytu i bezpieczeństwa.
49
Grzęznąc w trzeciej gęstości ludzkość, poprzez demokratycznie wybranych i wysoko
opłacanych przedstawicieli swojej władzy, walcząc z przestępczością, wprowadza przy okazji
coraz większy terroryzm na swojej planecie, w imię zasad ekonomii doprowadza coraz
szersze rzesze ludzkie do skrajnego ubóstwa, a także pod hasłem światowego rozwoju
niszczy Ziemię, stanowiąc tym samym zagrożenie dla całego rozwijającego się
Wszechświata.
50
Panuje przekonanie, iż najlepiej i najskuteczniej uczymy się na własnych błędach. Jest w tym
dużo prawdy, ale tego typu nauka jakże często w nieuchronny sposób powiązana jest z bólem
i ze łzami. Czy rzeczywiście, aby rozwijać się, musimy cierpieć, opanowując w ten sposób
coraz to nowsze arkana przejawionego istnienia?
Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie. Jak już wcześniej zaznaczyliśmy (patrz: część ósma
cyklu „Tajemnice Istnienia”), bardzo ważnym krokiem w rozwoju samoświadomości jest
dostrzeżenie automatyzmu naszego codziennego działania i związanego z nim samoczynnie
przebiegającego procesu duchowego rozwoju. Uświadomienie sobie ograniczeń,
generowanych przez nasz „zrobotyzowany” świat, budzi natychmiast pragnienie wyjścia
poza te bariery i wejścia w bardziej świadome tworzenie i doświadczanie tworzonej przez
nas samych rzeczywistości.
51
uczestniczyć w obecnej, pełnej brutalności rzeczywistości z podświadomą gotowością
czynienia aktów przemocy. Paradoksalnie więc, powszechnie dziś dominujący komercjalizm
codziennego istnienia, zamiast uprzyjemnić i ułatwić ludzką egzystencję, w prostej linii
prowadzi do degeneracji młodego pokolenia z jednoczesnym utrwaleniem oraz pogłębieniem
tych niekorzystnych zmian w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle.
Opuszczając rodzinny dom (szkoła, studia, praca itp.), młody człowiek przenosi się w nowe
dla siebie otoczenie, w którym zaczyna podlegać oddziaływaniom innych, niż dotychczas,
frakcji zbiorowego umysłu. W stosunkowo krótkim czasie adoptuje się w tych nowych
realiach, próbując zająć w nich jak najbardziej dla siebie korzystną pozycję. W okresie tym
chęć do poszerzania swojego życiowego terytorium narasta, potem pęd do nowych zdobyczy
maleje i człowiek coraz bardziej odczuwa potrzebę stabilizacji, wyciszenia oraz
podświadomej oceny dokonanych w swoim życiu osiągnięć.
Na pewno istotne jest to, iż nie kwestionuje on narzuconych mu praw, obowiązków, zakazów
i nakazów, honorując w ten sposób obowiązujące schematy istnienia, uznawane autorytety
oraz opiniotwórcze paradygmaty. Co jednak sprawia, iż prawa te w sposób tak niezwykle
efektywny ujawniają się z całą mocą w życiu poszczególnych jednostek?
Dzieje się tak dlatego, ponieważ człowiek nie rozwija się w sposób świadomy, nie kontroluje
dokonywanych postępów i nie wyznacza następnych do osiągnięcia rozwojowych celów, lecz
w „uśpieniu” przechodzi przez znaczną część ziemskiego istnienia, boleśnie obijając się o
kolejne efekty swojej ziemskiej twórczości, przemieszczając się w ten sposób po drodze
samoczynnego rozwoju samoświadomości.
Jak już wcześniej zaznaczyliśmy, we wczesnym dzieciństwie normy prawne przekazują nam
nasi rodzice. Dowiadujemy się z nich, co nam wolno robić, a co nie, co jest dobre, a co złe.
Wartościowanie to opiera się zarówno na znajomości i zrozumieniu przez naszych rodziców
obowiązującego prawa, jak i na tradycji, a także na normach moralnych, obowiązujących w
rodzinie oraz danym środowisku. Te pierwsze poznane przez nas zasady wartościowania
otaczającej nas rzeczywistości praktycznie pozostają nam na całe dalsze życie, stanowiąc
sobą zasadniczy punkt odniesienia w przeprowadzanej analizie rozgrywających się wokół
wydarzeń.
52
w istocie bardzo ważną drogę rozwoju duchowości, dają wiarę, nadzieję oraz pocieszenie w
pełnym trudów codziennym życiu, a także w istotny sposób uzupełniają naukę, nie będącą
jeszcze w stanie odpowiedzieć na najbardziej egzystencjonalne pytania człowieka: np. „kim
jestem ?”, „skąd przychodzę ?”, „dokąd zmierzam ?” Nauka i religia mają ze sobą więcej
wspólnego, niż powszechnie jest to uznawane – jedna opiera się na teorii, zaś druga na
wierze. W miarę upływu czasu teorie zmieniają się, przekształcając w ten sposób oblicze
nauki – również i wiara ulega modyfikacjom, tym samym pozostawiając trwałe ślady na
obliczu religii. Zarówno nauka, jak i religia w zasadniczych tematach bronią się przed
zmianami, ulegając w ten sposób hamującym i stabilizującym własnościom zbiorowego
umysłu. W efekcie prekursorzy nowego spojrzenia na życie często wyśmiewani są przez tzw.
autorytety naukowe, zaś ich prace i poglądy określane są mianem „fantastyki”, nie mającej
odzwierciedlenia w poznanej, zmierzonej, zważonej i nazwanej już rzeczywistości oraz w
uznawanych teoriach, dotyczących „rzetelnej przecież” wiedzy. Podobnie jest i z religiami –
własności zbiorowego umysłu powodują, iż wyjście poza znane reguły, obowiązujące w danej
wierze, narusza stabilność jej dotychczasowych struktur, co przeważnie spotyka się z oporem
i niechęcią wyznawców danej religii, broniących nienaruszalności jej zasad.
Przyglądając się krótkiej historii naszej cywilizacji, wyraźnie widać, że nowe naukowe
spojrzenie, po wielu często dramatycznych zderzeniach, w końcu toruje sobie drogę do
powszechnej akceptacji, zostaje uznane, utrwala się, by w dalszej kolejności bronić swoich
„racjonalnych” pozycji przed napierającymi, jeszcze nowszymi teoriami. Tak zawsze było,
jest i jeszcze długo będzie. Cechą charakterystyczną życia jest zmiana. Bez zmiany życie
praktycznie nie mogłoby istnieć. Wszystko, co istnieje, ma fazę wzrostu, stabilizacji i
rozpadu. Gdy „nowe” nadchodzi, „stare” broni się (usiłując utrzymać w obowiązującym
jeszcze społecznym porządku stabilizujące układ „ujemne sprzężenie zwrotne”), „nowe” w
końcu wygrywa (zamieniając „ujemne sprzężenie zwrotne” na „dodatnie”), rośnie, stabilizuje
się (znowu funkcjonuje „ujemne sprzężenie zwrotne”), w efekcie kostnieje i staje się
„starym”, które znowu broni się przed wypierającym go właśnie „nowym” i przegrywa
(„dodatnie sprzężenie zwrotne”) itd. Proces ten dostrzec można wszędzie, począwszy od życia
pojedynczej komórki, poprzez życie człowieka, istnienie wielkich cywilizacji, aktualność
poglądów naukowych, aż do życia gwiazd, galaktyk i całego wszechświata, bo przecież „jak
na górze, tak na dole”.
53
latarnię i wyruszyli w drogę ku wyjściu z labiryntu. Początkowo posuwali się szybko, jak
dzieci ciesząc się z uzyskiwanych postępów, lecz wkrótce zaczęli spierać się o to, kto z nich
jest ważniejszy i kto z nich ma rację, interpretując słowa Nauczyciela. Nie mogąc dojść do
porozumienia, część z nich oddzieliła się i poszła swoją drogą, a ci, którzy pozostali, aby
uporządkować posiadaną wiedzę i ujednolicić możliwości jej rozumienia, wprowadzili do niej
swoje poprawki i korekty, poprzez dogmaty określili zakres interpretacyjny tematu oraz
poprzez nakazy i zakazy ustawili ramy poruszania się w tematyce, przekazanej pierwotnie
przez Nauczyciela – w wyniku narzuconych przez siebie reguł i ograniczeń nie byli już w
stanie dalej kontynuować powrotnej podróży, zatrzymali się więc, a otrzymaną od
Nauczyciela latarnię zawiesili na ścianie, modląc się do niej, jako do wizerunku samego
Boga. I w ten sposób przerwali swoją podróż i błagając o pomoc, dalej oczekują powrotu
Mistrza wierząc, że ten powróci i jeszcze raz poprowadzi ich ku wyjściu z labiryntowej krainy
ciemności.
54
Samoczynna przemiana jest procesem powolnym i na dłuższą metę bardzo kłopotliwym.
Znacznie szybciej i o wiele przyjemniej można ewoluować i rozwijać się w sposób bardziej
świadomy. Analizując nasze działania, poddając ocenie jakość naszego istnienia, dochodzimy
do wniosku, że tak naprawdę funkcjonujemy w nierealnym świecie, wielokrotnie
przeżywając zaszłe już wcześniej zdarzenia (żyjemy w przeszłości), albo też „przenosimy się”
w przyszłość szacując, co może się jeszcze wydarzyć - w efekcie nie mamy czasu na życie ,,tu
i teraz’’, a teraźniejszą realność zamieniamy na sen w dawno już minionej przeszłości lub w
niedoszłej jeszcze, prognozowanej przyszłości.
Poddając świadomej analizie nasze bieżące myśli, uczucia, słowa i czyny, znacznie
przyspieszamy proces wewnętrznej przemiany. Jeszcze lepsze ewolucyjnie efekty uzyskamy
wprowadzając pomiędzy zewnętrzny bodziec, a naszą nań reakcję (jak już wcześniej
zauważyliśmy, przeważnie reakcja jest natychmiastowa i zgodna z wewnętrznymi wzorcami,
stanowiącymi dorobek naszego dotychczasowego istnienia - w takiej sytuacji wnioski
wyciągamy ze skutków naszych automatycznych reakcji, co niejednokrotnie wiązać się może
z bardzo bolesnymi przeżyciami) element świadomej analizy sytuacji oraz wybór
przemyślanej reakcji, będącej odpowiedzią na zaistniałe zewnętrzne wydarzenie. W takim
przypadku wyciągamy wnioski z przemyśleń dotyczących analizowanej sytuacji i dzięki temu
unikamy „kształcących cierpień”, będących bezpośrednim następstwem automatycznych,
uwarunkowanych wcześniejszymi przeżyciami reakcji (oczywiście w takiej sytuacji ulegają
również zmianie nasze wewnętrzne zapisy).
Załóżmy, iż spotykamy kogoś po raz pierwszy i ten ktoś sprawia na nas bardzo dobre
wrażenie, jest sympatyczny, pogodny i przyjaźnie nastawiony do całego świata. Ponieważ jest
to nasz pierwszy kontakt z tym człowiekiem, to w naszej podświadomości wytwarzamy sobie
bardzo pozytywny jego obraz. Gdy po raz drugi spotykamy go, to jego widok uaktywnia w
podświadomych zbiorach wewnętrzny zapis, nastrajający nas przychylnie do tej osoby. W
przypadku samoczynnego procesu rozwoju samoświadomości zapis ten traktujemy jako
faktyczny wizerunek napotkanego człowieka uważając, iż taki jest on naprawdę, natomiast w
uświadomionym oglądzie własnych reakcji zdajemy sobie sprawę, iż obraz ten wynika z
poprzedniego, jednorazowego zapisu i nie może stanowić całości wykładni osobowościowej
oceny tej osoby. Różnica jest tu zasadnicza – w jednym przypadku twierdzimy, że dokładnie
taka jest ona w rzeczywistości, zaś w drugim, że nasza jej ocena wiąże się z jakością naszych
wewnętrznych zapisów, dotyczących ocenianego tematu.
55
Załóżmy dalej, iż po pewnym czasie ponownie spotykamy tę osobę, lecz tym razem jest ona
pełna gniewu i nieprzyjemnego nastawienia do całego świata. Będąc na ścieżce
samoczynnego procesu rozwoju samoświadomości twierdzimy, iż pomyliliśmy się, co do tej
osoby, która właśnie pokazała swoje „prawdziwe” oblicze i że taka (zdecydowanie niedobra)
naprawdę jest w rzeczywistości. Jedna chwila wystarczyła, aby bieguny ocen (pozytywny i
negatywny) zamieniły się miejscami. W przypadku ścieżki obserwowalnego procesu rozwoju
samoświadomości, przed wydaniem osądu analizujemy całą sytuację i dochodzimy do
wniosku, iż właśnie poznaliśmy kolejny aspekt osobowości tego człowieka, oczywiście nie
przekreślając wartości dotychczasowych, uzyskanych o nim informacji. Takie podejście
znacznie poszerza horyzonty naszego myślenia, wzbogacając spektrum możliwych do
uświadomienia rodzajów doświadczeń i życiowych sytuacji.
Poruszając się po ścieżce świadomego rozwoju, człowiek zaczyna zadawać coraz więcej
pytań, dotyczących jakości i sensu życia, a także pojawia się u niego coraz silniejsze
pragnienie wyjścia poza obszary „znanego”. Związany z dokonującym się rozwojem,
wewnętrzny ból oraz nie pozwalający o sobie zapomnieć intrygujący niepokój stają się coraz
bardziej odczuwalne – zanikają dopiero po wejściu człowieka na odpowiednią dla niego
drogę poznania i zrozumienia, i ponownie powracają, jako sygnał i impuls do dalszych,
istotnych świadomościowych przemian. Następstwem tego typu wewnętrznego odzewu może
być zagłębienie się przez człowieka w obszary filozofii wyznawanej religii, może też
rozpocząć on poszukiwania w obrębie innych religii, bądź też zainteresowania swoje
skierować w stronę dziedzin powszechnie uznawanych za tajemne (np. parapsychologia,
numerologia, astrologia, tarot, itp.), a więc potencjalnie zawierające poszukiwane wartości.
Studiując ezoteryczną wiedzę, tym samym zaczyna budować nową, własną wizję otaczającej
go rzeczywistości.
Zostało kiedyś powiedziane: „wydaje nam się, że to my myślimy..., a jeśli to ktoś myśli
nami?”. A jeśli ten ktoś to MY, a my to nie MY? We wschodnich filozofiach życie ludzkie
56
przyrównywane jest do iluzji, do snu, z którego wcześniej czy później każdy z nas się
przebudzi.
Każdej nocy śnimy. Gdy mamy koszmary, budzimy się z ulgą i mówimy: „dobrze, że to był
tylko sen”.
Czym jest sen? Jaki ma związek z naszym codziennym życiem na jawie? Po co w ogóle
śnimy?
Gdy śnimy świadomie wiedząc, że jest to tylko sen, to mamy możliwość oddziaływania na
rozgrywające się we śnie realia. Przekonujemy się wtedy, iż nie tylko możemy zmieniać
otaczającą nas rzeczywistość, ale że również i koszmarne demony podporządkowują się nam,
bez większego problemu wykonując wszystkie nasze polecenia. Gdy śnimy nieświadomie, to
sprawa ma się zupełnie inaczej – bezgranicznie pogrążamy się w otaczającym nas świecie
snu, nie podejrzewając nawet, iż jest to tylko sen.
Czym jest jawa? Może również jest snem, ale śnionym z innego poziomu naszej
rzeczywistości? Może bezkrytycznie zanurzając się w otaczającym nas świecie jawy, podobni
jesteśmy do nas samych z naszego snu, w którym zamiast świadomie kształtować swój sen,
walczymy z własnymi cieniami, kręcąc się nieustannie wokół tych samych problemów?
Istotnie, mamy tu do czynienia z pewnym podobieństwem.
Jawa jest zbiorową projekcją umysłów (wszystkich istnień, biorących udział w procesie, zwanym życiem), które poprzez Matrycę
Tworzenia (PNM) tworzą swoją rzeczywistość i doświadczają skutków tego tworzenia w Przejawiającej się Rzeczywistości.
Jeżeli tak jest, to kiedy obudzimy się do naszego prawdziwego istnienia? Kiedy rozpoznamy
iluzje i zaczniemy bawić się nimi, zamiast przeżywać je, jako pełne dramatyzmu, cierpienia i
bólu? Stanie się to wówczas, gdy nasze ludzkie przejawienie potraktujemy jak formę, jak
nośnik świadomości Istoty, którą jesteśmy naprawdę.
Jak można to osiągnąć, jak wyjść poza ograniczenia, które na nas nakłada nasze ludzkie
istnienie? Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, zastanówmy się wcześniej, czy tego
rzeczywiście chcemy. Dlaczego? Bo wyjście ze snu jest nieodwracalne i w konsekwencji
powoduje diametralną zmianę naszego spojrzenia na życie, bez możliwości powrotu do
57
właśnie porzuconego zbiorowego snu, w którym pogrążona jest nadal ogromna większość
współistniejącej z nami ludzkiej społeczności.
Gdy budzimy się do świadomego śnienia jawy, powoli zaczynamy utożsamiać się z Istotą i postępować tak, jakby robiła to
świadoma siebie Istota.
Jak osiągnąć tak wysoki stopień integracji samego siebie, będąc w ciele i funkcjonując w
ciele, jak każdy normalny człowiek?
58
nośnika, generując w jego stronę impulsy, zgodne z tymi zapisami. Również i reakcje nośnika
na zewnętrzne bodźce w pełni określają jego wewnętrzne treści.
A zatem czując się Istotą i posługując formą ludzką, jako narzędziem doświadczania, Przejawiającą się Rzeczywistość wraz z
PNM traktować możemy jako jedno Wielkie Istnienie, będące naszym Interaktywnym Partnerem w poznawaniu Wielkiego Dzieła
Tworzenia, podczas którego informuje nas Ono o zawartości naszego nośnika, nieustannie wyświetlając jego zawartość na
ekranie Przejawiającej się Rzeczywistości.
Przyjmując tego typu model przejawionego istnienia widać, iż w tym, czego doświadczamy,
nie ma dobra, ani zła, nie ma też dwubiegunowości istnienia, lecz są jedynie bezpośrednie
odpowiedzi na pobudzające Matrycę Tworzenia fragmenty podświadomej natury naszego
nośnika. Nasz Interaktywny Partner, Wielkie Istnienie, jak w lustrze ukazuje nam, co kryje
się w aktualnym wyposażeniu naszego ziemskiego pojazdu. A zatem relacja pomiędzy
człowiekiem, a otaczającą go rzeczywistością ma charakter informacyjnego sprzężenia
zwrotnego, pozwalającego świadomemu tego faktu człowiekowi coraz sprawniej i efektywniej
wykorzystywać tę wiedzę w codziennym istnieniu. Gdyby nie było tego sprzężenia
zwrotnego, precyzyjnie informującego nas o miejscu i stanie naszego procesu tworzenia i
doświadczania, to, nie mając żadnych sensownych wskazówek, szybko pogrążylibyśmy się w
chaosie niemożliwych do zidentyfikowania i zinterpretowania wydarzeń. Widać więc, iż nie
korzystając z przesłania, jakie kieruje w naszą stronę Wielkie Istnienie, bardzo często
pogrążamy się w otchłaniach bólu, tragedii, nieszczęścia i smutku. Z kolei świadomie
analizując informacje zwrotne od naszego Interaktywnego Partnera, jesteśmy w stanie
odnaleźć się w otaczającym nas życiu, korygując je i zmieniając zgodnie z kierunkiem
naszych życzeń i oczekiwań.
Aby lepiej zrozumieć zasygnalizowane powyżej relacje, wyobraźmy sobie, że znajdujemy się
w obcym kraju, w bardzo dużym mieście, nie znamy tu nikogo, nie znamy też
obowiązującego w tym państwie języka i nie mamy planu miasta, a musimy przed nocą
dotrzeć w ściśle określone miejsce. Prosimy o pomoc przechodniów, ale nikt nie może
zrozumieć o co nam chodzi. Czujemy się bezradni. Aż po wielu godzinach trafia się ktoś, kto
zna nasz język, daje nam plan ulic i wskazuje najbliższą drogę do celu podróży. Czujemy
ogromną wdzięczność dla tej osoby wiedząc, że bez jej pomocy błąkalibyśmy się dalej po
całkowicie nieznanych nam miejscach.
Podobnie w wielkiej wyprawie, zwanej życiem, Wielkie Istnienie, nasz Interaktywny Partner,
bez przerwy informuje nas o miejscu naszego pobytu, dając przy tym wskazówki co do
dalszej trasy naszej ziemskiej podróży.
59
Oczywistym jest, iż w takim stanie rzeczy jesteśmy wdzięczni Wielkiemu Istnieniu za
wskazówki i pomoc w odnajdywaniu się w trójwymiarowych, ziemskich realiach, w których
odchodzimy stopniowo od osądzania i wartościowania tego, co odbieramy z zewnątrz na
rzecz pełnego ciekawości świadomego tworzenia i doświadczania tworzonej przez nas
samych rzeczywistości.
Aby uzyskać, za pośrednictwem PNM, tego typu stan naszego istnienia, koniecznym jest
zaufanie Wielkiemu Istnieniu, co do bezbłędności jego reakcji, oraz wywoływanie w sobie
poczucia wdzięczności za pakiet informacyjny stale nam przesyłany. Przywoływanie odczuć,
związanych z wdzięcznością i zaufaniem, stanowi krótką i prostą drogę do zintegrowania
nośnika świadomości Istoty (Obserwowanego) z Nią samą (Obserwatorem) i umożliwia
wykorzystywanie praktycznie każdej chwili życia do świadomego budowania tej integracyjnej
więzi.
Należy pamiętać, iż przyjęcie Istoty, jako punktu odniesienia do dokonywanych analiz, a także formy ludzkiej, jako narzędzia
przejawienia w trójwymiarowej rzeczywistości powoduje, że stopniowo zaczynamy ograniczanie wpływu zewnętrznych
czynników na nasze istnienie, stale powiększając rolę własnej, wewnętrznej wiedzy w kształtowaniu nowego, coraz bardziej
indywidualnego spojrzenia na życie.
Jest to naturalny proces, który winien przebiegać w odpowiednim dla każdego tempie – nie
należy go zbytnio przyspieszać, gdyż podświadomość nie znosi interpretacyjnej pustki i
usuwając coś ze swego życia, w to miejsce wstawić musimy coś innego. A zatem wstępując
na tego typu ścieżkę, krótką drogą wiodącą do naszej boskości, musimy liczyć się z
niedogodnościami, związanymi z gruntowną przebudową naszego codziennego
funkcjonowania, skutkującą całkowicie nowym spojrzeniem na świat, włącznie z odrzuceniem
większości, dotychczas akceptowanych autorytetów i ustanowieniem Samego siebie, czyli
Istoty, jako jedynego wiarygodnego źródła informacji o otaczającej nas rzeczywistości.
Oczywistym jest, że bardzo trudno jest odczuwać wdzięczność w sytuacji, gdy mamy
przeświadczenie, iż życie boleśnie doświadcza nas, wywołując lawinę cierpień i niepowodzeń.
Dualizm życia, ból i przyjemność, smutek i radość związane są z doświadczaniem
trójwymiarowej rzeczywistości w sposób fragmentaryczny, powiązany z liniowym upływem
czasu, a więc bez możliwości wyciągnięcia wniosków z całości zachodzącego
wielowymiarowego procesu. Cofnijmy się jednak pamięcią w nasze przeszłe zdarzenia,
przypomnijmy sobie chwile bólu i cierpienia i zauważmy, jak często w pozytywny sposób
przemieniły one nasze życie, stając się w efekcie katalizatorami powstania nowego
jakościowo spojrzenia na otaczający nas świat, a w tym i na nas samych. Zauważmy też, jak
wielki wpływ miały te wydarzenia na aktywację nowych umiejętności, jakże niezbędnych w
naszym dalszym życiu. Jest takie stare, ludowe przysłowie: „nie ma tego złego, co by na
dobre nie wyszło” i jest ono związane z mądrością całościowego oglądu analizowanego
zdarzenia.
Jak już wiemy, nasz Interaktywny Partner nieustannie informuje nas o punkcie istnienia, w
którym się aktualnie znajdujemy. Wchodząc w jakościowo nowe „rejony doświadczania”,
bardzo łatwo jest, nie znając jeszcze badanych „obszarów tworzenia”, natknąć się na niezbyt
przyjemne reakcje doświadczanej przez nas rzeczywistości. Jednak sygnały te uświadamiają
nam, gdzie jesteśmy i pozwalają na wyznaczenie korekty kierunku naszych dalszych badań –
za to też winniśmy być wdzięczni Wielkiemu Istnieniu oraz w pełni zaufać Jej podczas naszej
dalszej ziemskiej przygody.
60
Kolejnym spostrzeżeniem, przyjmując w dokonywanej analizie punkt odniesienia Istoty, jest
fakt, iż wszystkie formy przejawionego istnienia stanowią narzędzia doświadczania Wielkiego
Stwórcy, tworząc tym samym instrumenty badawcze stale rozwijającej się Jego świadomości.
Spostrzeżenie to pozwala na zrozumienie i uświadomienie sobie fenomenu Jedności w
Wielości i Wielości w Jedności, za czym kryje się przeświadczenie, iż ze względu na
doskonałość Stwórcy, także i Przejawiająca się Rzeczywistość w swoim dynamicznym
rozwinięciu jest również doskonała.
Rozwijające się życie stanowi sobą wypadkową oddziaływania wszystkich form na Pole
Nieskończonych Możliwości. Wszystkie formy zasilane są energetycznie i świadomościowo
przez Istoty, a więc źródłowo przez Wielkiego Stwórcę, co sprawia, iż biorąc aktywny udział,
jako ludzie, w rozgrywającym się wokół procesie, zwanym życiem, stajemy się aktywnymi
przekaźnikami twórczej energii Stwórcy, budując w ten sposób coraz większą więź z Istotą,
jaką każdy z nas jest naprawdę. Inaczej mówiąc, widząc we wszystkim efekt oddziaływania
świadomości Stwórcy oraz biorąc w procesie tworzenia i doświadczania aktywny i pełen
akceptacji udział, wspieramy w ten sposób wnikanie świadomości Stwórcy w
czasoprzestrzenne struktury, a także podtrzymujemy te struktury w ich sprawnym
funkcjonowaniu. Gdy potrafimy spojrzeć na życie także i z tej perspektywy, to również i w
tym przypadku zaczyna zanikać w nas skłonność do osądzania oraz do dualnej oceny
naszego istnienia, zaś w naszej świadomości coraz wyraźniej pojawia się obecność Istoty,
badającej nowe pola ekspresji Wielkiego Dzieła Tworzenia.
61
Ewolucyjny („długa ścieżka”) rozwój człowieka polega na bardzo powolnym przeobrażaniu
nośnika (a więc struktur: biologicznej, emocjonalnej i intelektualnej) w formę dryfującą ku
materialnemu, zewnętrznemu poznaniu duchowego wnętrza, a więc Swojej prawdziwej,
nieśmiertelnej natury. Z kolei „krótka ścieżka” kładzie nacisk na wewnętrzne, duchowe
przeobrażanie zewnętrznej, materialnej formy, w krótkim czasie budząc ją do uświadomienia
sobie Swojego prawdziwego, całościowego istnienia. Punktem wyjścia „krótkiej ścieżki” jest
odwieczna, wcześniej już zacytowana prawda, zawarta w słowach:
„Jako Bóg, wydzielając część swojej świadomości, ograniczyłem się do Istoty, a następnie,
jako Istota, doświadczając jednocześnie wielu czasoprzestrzennych rzeczywistości,
ograniczyłem się do formy ludzkiej, doświadczając w niej, w całkowicie zindywidualizowany
sposób, realiów ziemskiej, trójwymiarowej rzeczywistości.”
A zatem na „długiej ścieżce” rozwoju materia poznaje ducha (a trwa to bardzo długo), zaś na
„krótkiej ścieżce” to duch budzi materię do całościowego istnienia, powodując w efekcie
przeskok świadomości na wyższy poziom zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości.
Gdy nocą spojrzymy w gwieździste niebo i uświadomimy sobie, że kiedyś ten Wszechświat
nie istniał, to zrozumiemy, że Ktoś go stworzył i że ten Ktoś zrobił to sam, bez pomocy
wszechmocnie dziś panującego Mroku. Mrok nie jest partnerem Boga, jest pochodną procesu
polaryzacji przejawionego życia. A zatem we wszystkim, od największego po najmniejsze (w
świetle i w mroku; w każdym z nas; w istnieniach pozytywnych i negatywnych; w
minerałach, roślinach i zwierzętach; w atomach i komórkach; w gwiazdach i skupiskach
galaktyk; itp.), jest Stwórca doświadczający swojego Wielkiego Dzieła Tworzenia – jedyna
różnica jest w poziomie samoświadomości form, za pomocą których On doświadcza. A z tego
wynika, że wszystko w swojej najgłębszej istocie jest Jednością. A zatem życie jako takie jest
fenomenem Jedności w Wielości i Wielości w Jedności. Patrząc z perspektywy Wielości
zauważamy powszechny chaos, który wymaga porządkujących i ograniczających go reguł. Z
kolei analizując życie z punktu widzenia Jedności, dostrzegamy idealną harmonię i
doskonałość.
Bóg w swoim doświadczaniu nie ogranicza sam siebie – wszelkie ograniczenia, nakazy, zakazy, doktryny, filozofie, religie, nauki
itp. pochodzą od przejawionych form, wyrażając w swoim zewnętrznym wyrazie wewnętrzne możliwości rozumienia przez
swoich twórców rozgrywającego się wokół procesu, zwanego życiem.
62
Jedną z takich form jest forma ludzka, którą obecnie posługujemy się, jako Istoty, tu na
Ziemi. Jako ludzie, mamy swoje wierzenia, przekonania, systemy, schematy i bardzo często
wydaje nam się, że są one jedynie słuszne i prawdziwe. Tak rozumując zapominamy, że
dostępna „prawda” jest zawsze względna i jak samo życie podlega ciągłej zmianie.
Patrząc wstecz historii ziemskiej ludzkości dostrzec można zwroty, jakie dokonywała ona w
swoich wierzeniach pod wpływem zewnętrznie dotykających ją zdarzeń. Wiara w wielu
bogów, będąca wynikiem pobytu na błękitnej planecie pozaziemskich istnień, bardzo długo
dominowała w sercach i umysłach ówczesnego człowieka, kształtując tym samym wizję
otaczającej go rzeczywistości, której charakterystyczną cechą była wewnętrzna i zewnętrzna
różnorodność, wymagająca nieustannej czujności w ciągłej walce o przetrwanie. Taki stan
rzeczy trwał do czasów Mojżesza (a także i innych Wielkich Nauczycieli), kiedy to w
fundamenty cywilizacji „Zachodu” wbudowane zostały cechy wysokorozwiniętego człowieka,
ubrane później w formułę dziesięciu przykazań, kształtujących i kierujących człowieka w
stronę wiary w jednego Boga i jednocześnie odwodzących od obowiązującej od wieków
formuły „oko za oko, ząb za ząb”. Potem pojawił się Wielki Nauczyciel Jezus, który w swoich
naukach posunął się jeszcze dalej, wprowadzając ludzkość w wiarę nie w jednego, lecz w
jedynego Boga, a także ofiarowując jej formułę: „kochaj bliźniego swego, jak siebie
samego”, przygotowując tym samym człowieka do wejścia w czwartą gęstość świadomości.
Ci spośród ludzi, którzy zagłębiając się w nauki Jezusa zrozumieli, że trzeba kochać swojego
bliźniego, podjęli próbę realizacji tego zalecenia i zaczęli poświęcać się dla innych,
zapominając przy tym o sobie – w ten sposób spolaryzowali się pozytywnie i utworzyli
frakcję zbiorowego umysłu, narzucającą w swoim otoczeniu tego typu powszechnie
akceptowane postępowanie. Z kolei ci, którzy pojęli że należy przede wszystkim siebie
pokochać, niewiele czasu mogli poświęcić dla drugiego człowieka, polaryzując się negatywnie
i tworząc przy tym frakcję zbiorowego umysłu, również narzucającą tego typu powszechne
postępowanie w swoim środowisku. Natomiast wszyscy, którzy, ani nie pokochali siebie, ani
pełni poświęcenia nie podjęli pracy na rzecz drugiego człowieka, również utworzyli swoją,
powszechnie respektowaną frakcję zbiorowego umysłu. Mamy jeszcze czwarty przypadek
tych, którzy zarówno pokochali siebie, jak i drugiego człowieka (droga środka). Podczas
ewolucyjnych przeskoków (a z takim obecnie mamy do czynienia) pierwsza grupa (częściowy
rozwój) przejdzie na wyższą pozytywnie spolaryzowaną gęstość, druga (częściowy rozwój)
przeniesie się na wyższą negatywnie spolaryzowaną gęstość, trzecia (brak dostatecznego
rozwoju) pozostanie na dotychczasowym poziomie, zaś czwarta (pełny rozwój) zostanie
potraktowana w całkowicie indywidualny sposób (poza ewolucją). Wbrew obiegowym
opiniom negatywna polaryzacja nie prowadzi na zatracenie (zresztą takowe nie istnieje) – ta
grupa ludzkich istnień przynajmniej w części zrealizowała wskazówkę Wielkiego Nauczyciela
Jezusa, przy okazji w konstruktywny sposób nawiązując do innych jego słów: „bądź gorący, a
nie chłodny”.
63
Jezus powiedział: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” – aby pokochać kogoś, trzeba
najpierw pokochać siebie, zaakceptować siebie takim, jakim jesteśmy. Jeżeli nie jesteśmy w
stanie siebie pokochać (a niechęć do siebie samego programuje się w nas, wmawiając nam
jacy to jesteśmy grzeszni, niedobrzy, podli, że każdy z nas to proch marny itp.), to tym
bardziej nie będziemy mogli pokochać drugiego człowieka.
Jezus również powiedział: „zostawcie chowanie umarłych umarłym”, dając w ten sposób do
zrozumienia, że zmartwychwstanie związane jest nie z odzyskaniem dawno już rozłożonych
ciał, lecz ze zmianą świadomości i przeniesieniem samoidentyfikacji z ciała na Istotę, jaką
jesteśmy naprawdę, czyli z Syna Człowieczego na Syna Bożego, co stanowi bezpośrednią
konsekwencję „narodzenia się na nowo”.
Patrząc na dzisiejszy świat nietrudno zauważyć, iż jego większa część w niewielkim stopniu
pojęła nauki Wielkiego Nauczyciela Jezusa i w dalszym ciągu uporczywie tkwi w coraz to
bardziej wyrafinowanej walce o przetrwanie. Ale właśnie taka jest kolej rzeczy – Mistrz co
najmniej o ewolucyjną epokę wyprzedza otoczenie, swoimi naukami zasiewając ziarno, które
wzejdzie w dalszej przyszłości, zmieniając i przeobrażając cały świat. Zmiany te dokonują się
już dziś i coraz więcej osób zdaje sobie z nich sprawę.
Pierwsza zmiana związana jest z przejściem do czwartej gęstości, w której główną energią,
wykorzystywaną przez człowieka, będzie energia serca, czyli inaczej mówiąc energia miłości.
Drugą zmianą, która obecnie zachodzi jeszcze bardzo powoli, jest przestawienie zwrotnic ewolucji świadomości człowieka z
oczekiwania na zewnętrzne zbawienie na drogę „samoprzewodnictwa”, charakteryzującego się uznaniem Wyższego Ja, jako
jedynego autorytetu i źródła przewodnictwa w naszym życiu, a więc bez potrzeby pośrednictwa osób trzecich w dotarciu do
Boga.
Wielki Nauczyciel Jezus zrobił już to, co należało do Niego, a reszta leży w rękach i sercach
samego człowieka.
Przyjrzyjmy się teraz ludzkiej cywilizacji z boku, mając pewien emocjonalny dystans do
rozgrywających się na Ziemi wydarzeń. Załóżmy, iż w naszej galaktyce istnieje wiele form
przejawionego istnienia, z których najbardziej inteligentne gatunki zgrupowane są w ramach
Federacji Galaktycznej i właśnie „oczami” przedstawicieli tejże Federacji spójrzmy na
współczesną nam ludzką egzystencję.
Jak już wcześniej wspomnieliśmy, rasa ludzka, jak i inne gatunki oparte w swej budowie i
funkcjonalności o DNA, została utworzona przez Pierwszych Konstruktorów jako nośniki
świadomości doświadczających Istot, będących fragmentami świadomości Wielkiego Stwórcy,
ekspansywnie wnikającego w Wielkie Dzieło Tworzenia. Okazuje się, iż oprócz ziemskiej fali
życia, zwanej ludzkością, utworzonych zostało wiele humanoidalnych ras, zarówno w naszej,
jak i w innych galaktykach, a także w pozostałych Wszechświatach Wszechrzeczywistości.
64
Cywilizacje te znajdują się w różnych fazach swojego rozwoju – wiele jednak z nich, w tym
pochodzących również z naszej rodzimej Galaktyki, wyprzedza nas znacznie w swoim,
zarówno duchowym, jak i technologicznym poziomie. Obecnie można znaleźć bardzo dużo
informacji na temat obcych cywilizacji, ufo, podróży w czasie itp., ale przeważnie są one w
sposób celowy ośmieszane w środkach masowego przekazu oraz w ośrodkach rządowych
interpretacji i w efekcie traktowane jako tania, mało poważna i nieracjonalna rozrywka dla
mas.
Nie jest już jednak żadną tajemnicą, iż tajne służby rządów niektórych państw mają stały kontakt z przedstawicielami
pozaziemskich ras humanoidalnych, czerpiąc z tego różnorodne korzyści, a w szczególności pozyskując nowe technologie,
umożliwiające szybszy techniczny i technologiczny rozwój interesujących ich dziedzin, przeważnie związanych z rozwojem
awangardowych wersji współczesnych nauk, a także z tworzeniem unikatowych technologii w branży wojskowej oraz
makroekonomicznej.
Te tajne służby nie są zainteresowane dzieleniem się nową wiedzą z innymi ośrodkami
decyzyjnymi nawet we własnym kraju, a zatem starają się zbagatelizować i ośmieszyć w
oczach opinii publicznej tematy związane z pozaziemskim życiem, tym samym zapewniając
sobie przez kolejny okres czasu wyłączność na pozaziemską wiedzę. Z drugiej strony
przedstawiciele innych humanoidalnych cywilizacji mają zapewniony dyskretny dostęp do
błyskotliwych, również tajnych, ziemskich naukowców, współpracując z nimi w
rozwiązywaniu swoich problemów. Jednak najważniejszym powodem zainteresowania
pozaziemskich ras naszą planetą jest występowanie na niej ogromnej różnorodności
organizmów, stanowiących unikalną kosmiczną „bibliotekę” DNA, dającą możliwość
wykonywania genetycznych badań oraz eksperymentów (w tym również i na ludziach).
Aby znaleźć odpowiedzi na te pytania spróbujmy, tak jak już wcześniej założyliśmy, spojrzeć
na naszą cywilizację „oczami” obserwatorów z Centrum Galaktyki, czyli inaczej mówiąc
postarajmy się wczuć w rolę członków Rady Federacji i pokuśmy się ocenić obecny poziom
naszej fali życia z ich punktu widzenia.
Tak, jak i inne humanoidalne cywilizacje, również i ziemska ludzkość rozwija się
wykorzystując do tego zbiorowy umysł oraz mechanizmy istnienia związane z DNA.
Zastanówmy się, jakimi kryteriami kierowałaby się Rada, podejmując decyzję o przyjęciu lub
nie jakiejkolwiek cywilizacji w skład Federacji Galaktycznej. W pierwszej kolejności Rada
zastanowiłaby się, czy dana cywilizacja prezentuje sobą w miarę zintegrowaną całość i czy
posiada przedstawicieli, mających pełne uprawnienia do jej całościowego reprezentowania.
Od razu widać, iż w przypadku Ziemi nie ma z kim rozmawiać – o cywilizacyjnym
rozwarstwieniu nie tylko świadczy brak reprezentatywnych przedstawicieli, ale przede
wszystkim bardzo dużo konfliktów dochodzących często pomiędzy poszczególnymi
państwami, włącznie z tymi na dużą skalę i przy użyciu sił zbrojnych do ich rozwiązania. Już
65
takie pierwsze spojrzenie wystawia Ziemianom miano barbarzyńskiej cywilizacji, absolutnie
nie nadającej się do wprowadzenia w grono członków Federacji.
Kolejnym kryterium, bardzo ważnym z punktu widzenia Rady Federacji, jest akceptowany
przez daną cywilizację system wartości i poprzez swoją powszechność dominujący w
strukturach zbiorowego umysłu oraz w mechanizmach istnienia związanych z DNA.
Zastanówmy się więc, co pod tym względem, jako ziemska ludzkość, w chwili obecnej
reprezentujemy.
Systemy wartości, rodzaje wierzeń, uregulowania prawne oraz tzw. naukowe spojrzenie na
życie wynikają w znacznej mierze z poziomu samoświadomości danej cywilizacji, jak
również poziom ten w znaczny sposób kształtują.
Proces ten, wynikający z lokowania przez inwestorów ogromnego kapitału, konieczności znalezienia rynków zbytu na
wytworzone produktu, po zbyciu tych produktów konieczności kolejnego ulokowania z zyskiem wypracowanego kapitału i
ponownego zbycia efektów jego ulokowania itd., w praktyce zdominował cały system wartości, a także akceptowalnych
zachowań na całej naszej planecie, pozostawiając daleko w tle wskazania dotyczące codziennego życia, udzielone ludzkości
przez ich Wielkich Nauczycieli.
66
Jak łatwo domyśleć się, również ogląd naszego praktycznego systemu wartości i sposobu na
życie uniemożliwia Radzie Federacji zaproszenie Ziemian do aktywnego uczestnictwa w
strukturach Federacji.
Kolejną, bardzo ważną sprawą dotyczącą oceny danej cywilizacji jest określenie poczucia jej
odpowiedzialności za losy wszystkich gatunków, występujących na macierzystej planecie i za
samą planetę w szczególności. Również i w tym przypadku ocena ziemskiej cywilizacji nie
wygląda najlepiej. Komercyjny model życia, agresywne formy światowej makroekonomiki, a
także brak tożsamości duchowej powodują, iż w praktyce człowiek nie czuje się związany z
otaczającym go środowiskiem i swoje działania ukierunkowuje nie na efektywność
funkcjonowania całego ziemskiego systemu, lecz na zaspakajanie swoich ciągle rosnących
potrzeb, dewastując przy tym otaczający go świat. Tego typu spostrzeżenia także
uniemożliwiają nam znalezienie się w gronie członków Federacji.
Wiele jeszcze podawać można przykładów, świadczących o braku zrozumienia przez ludzi z
planety Ziemia sensu istnienia swojej cywilizacji, celów jakie winny wyznaczać kierunek
rozwoju całej ludzkości, a także podstawowych zasad funkcjonowania, których przestrzeganie
umożliwia aktywne uczestnictwo w galaktycznych strukturach.
Obserwując dzisiejsze nasze poczynania mogłoby się wydawać, iż człowiek nie prędko
wyrwie się z niewoli podporządkowania obowiązującemu obecnie modelowi życia, a
wynikającemu, jak już wcześniej to zaznaczyliśmy, z ograniczenia samoświadomości
człowieka do swojego ciała oraz emocjonalnego i intelektualnego umysłu. Jednak już dziś
wiele osób budzi się z powszechnego letargu i zaczyna postrzegać siebie, jako coś więcej niż
ciało i umysł, stając się przez to liderami nowego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość.
Bardzo dużą rolę w tym temacie zaczyna odgrywać współczesna nauka, a szczególnie fizyka,
genetyka i psychologia, które to dyscypliny ludzkiej wiedzy w stosunkowo niedługim czasie
w niepodważalny sposób udowodnią istnienie duchowego pierwiastka w każdym człowieku i
każdej żywej istocie. Spowoduje to połączenie ze sobą nauki i religii w jedną zintegrowaną
dziedzinę wiedzy o otaczającej nas, a także zawartej w nas, rzeczywistości, co w prosty
sposób przemodeluje zapisy zbiorowego umysłu, stając się przyczynkiem do generalnej
zmiany obowiązującego modelu życia, włącznie z jego wierzeniami, przekonaniami,
obowiązującym prawem, normami etycznymi i moralnymi itp. Krótko mówiąc, odnalezienie
w każdym człowieku duchowego pierwiastka spowoduje, iż obowiązująca dziś orientacja
człowieka na zaspakajanie potrzeb umysłu i ciała przestawi się na istotne podporządkowanie
ciała i umysłu potrzebom budzącej się świadomości duchowej, co w prosty sposób wprowadzi
ziemską ludzką cywilizację w dawno już oczekiwany tzw. „Złoty Wiek”.
Nasza cywilizacja w swoim rozwoju jest jeszcze na poziomie żłobka. Dziecko w żłobku nie
posiada wiedzy dorosłego człowieka, ale czy przez to jest niedoskonałe? – przyjdzie czas,
67
że wszystkiego, czego mu potrzeba nauczy się. Podobnie i ziemska ludzkość, jako bardzo
młoda, nie posiada poziomu rozwoju znacznie starszych, a przez to mądrzejszych od niej
społeczności – jednak przyjdzie czas, że również i Ziemianie dorosną i zaczną bardziej
świadomie i odpowiedzialnie tworzyć i doświadczać tworzonej przez siebie samych
rzeczywistości.
Dopóki tkwić będziemy w kategoriach utożsamiania się z naszym ludzkim nośnikiem, dopóty
nie zintegrujemy się z Istotą, jaką jesteśmy naprawdę i dalej z dnia na dzień przebudowywać
będziemy nasze wewnętrzne spojrzenie na życie, tworząc coraz to nowsze intelektualne
modele oglądu przejawiającej się wokół rzeczywistości. Każdy taki nowy model choć dziś
fascynuje i wydaje się wręcz „niesamowity”, to jutro jest już normalny, zaś pojutrze staje się
przestarzały i wymaga wymiany na nowy, bardziej odpowiadający naszym przeobrażonym
potrzebom.
Tak, jak śmierć nie jest końcem, tak i narodziny nie stanowią początku. Jesteśmy wieczni, bo
Życie, jako fenomen Jedności w Wielości i Wielości w Jedności, jest wieczne i tylko od nas
samych zależy jakie w Nim pełnić będziemy jeszcze role.
68
Współczesny człowiek, odbierając otaczający go świat, za punkt odniesienia
dokonywanych analiz przyjmuje akceptowalny przez niego model rozgrywającego się wokół
procesu, zwanego życiem. Takie podejście, a także podpieranie się „naukowymi”, czyli
popartymi powtarzalnym doświadczeniem zdobyczami, nie tylko ogranicza, ale wręcz
uniemożliwia szybki postęp w zrozumieniu niezwykle precyzyjnie utworzonego Wszechświata,
który jako Całość stanowi sobą zintegrowaną Jedność.
Taki stan rzeczy sprzyja marnotrawieniu potencjału naszej planety, gdyż gospodarcze elity
posiadają go w nadmiarze i manipulują nim, chcąc pozyskać dla siebie jeszcze większe,
zupełnie nie do wykorzystania przez nich korzyści, niszcząc przy tym wiele z tego, co
mogłoby być z pożytkiem zagospodarowane przez ogół całej ludzkiej społeczności. Jednak
pomimo nasilenia występowania na świecie tego typu negatywnych zjawisk, powoli
kończy się ziemska epoka przetrwania, a zbliża nowa forma społecznego istnienia w dużej
mierze oparta na energii miłości.
Każdy z nas odczuwa dziś wyjątkowość oraz intensywność otaczających nas wibracji,
bardzo często zmuszających do podejmowania tematu porządkowania i integrowania
naszego bardzo złożonego wewnętrznego życia. Aby zrozumieć to wykładniczo rosnące
wibracyjne wyzwanie, koniecznym jest uświadomienie sobie, iż te energie stanowią źródło
zasilania biologiczno-umysłowych nośników świadomości Istot duchowych, jakimi jesteśmy
69
naprawdę. Oprócz „normalnego” pożywienia, pobieramy docierającą do nas uniwersalną
energię Wszechświata, którą po przetworzeniu wykorzystujemy do budowy naszych
subtelnych warstw, m.in. utrzymując przy życiu i tworząc nowe struktury naszej
emocjonalno-mentalnej konstrukcji, a także wysyłając na zewnątrz produkty naszej
energetycznej twórczości. Obecny problem polega na tym, że w miarę upływu czasu
poszczególne warstwy ludzkiego nośnika zasilane są energią o coraz to wyższych wibracjach,
co powoduje, że nisko wibrujące, wewnętrzne „zanieczyszczenia” nie wytrzymują potencjału
otrzymywanej energii, co stwarza podświadomości bardzo uciążliwy problem, którego
rozwiązania domaga się ona od świadomości, wyciągając w świadome pole oglądu i
odczuwania wszystkie swoje, coraz to bardziej „nadpalane prądem” wysokich wibracji
obwody, a co bezpośrednio przenosi się na przejawiającą się wokół rzeczywistość
powodując, iż człowiek coraz częściej napotyka na swej drodze mroczną stronę swojej
własnej osobowości, będąc zmuszonym do podjęcia próby zintegrowania jej z całością swojej
psychofizycznej natury. Sytuację, w jakiej obecnie się znajdujemy, w symboliczny sposób
przedstawia rysunek nr 1.
70
Podejmując próbę spojrzenia na otaczający nas świat z perspektywy naszej duchowej
tożsamości można zauważyć, iż cała wykorzystywana do jego budowy materia wibruje,
tworząc sobą coraz to bardziej złożone struktury. Do takich samych wniosków dojść można,
przypominając sobie lekcje fizyki, a w szczególności model budowy atomu. Jądro i elektrony
atomów naszego ciała mniej więcej tak się „odległościowo” do siebie mają, jak Słońce i
poszczególne planety w układzie słonecznym, co powoduje, iż materia prezentuje sobą wręcz
niewyobrażalną „pustkę”. Taka konstrukcja umożliwia umieszczenie w „pustce” tej samej
przestrzeni równoległych, coraz bardziej subtelnych, przenikających się nawzajem warstw, w
których również toczy się mniej lub bardziej uświadomione życie. Nasze przejawione istnienie
składa się z wielu takich warstw, z których najniższe wibracje ma warstwa ciała fizycznego,
zaś najwyższe warstwa ciała świetlistego, będącego „bezpośrednim ubraniem” Istoty
duchowej, jaką jesteśmy naprawdę. Inne nasze warstwy, to warstwy ciał: emocjonalnego,
mentalnego i przyczynowego (wchodząc bardziej w szczegóły wyróżnić można jeszcze więcej
warstw, ale te wymienione na poziomie naszego obecnego poziomu samoświadomości mają
największe znaczenie). W naszej ziemskiej trójwymiarowej rzeczywistości w bezpośredni
sposób odczuwamy warstwę fizyczną, mniej emocjonalną i jeszcze mniej mentalną (materię
fizyczną postrzegamy przy pomocy zmysłów, natomiast efektów oddziaływań emocjonalnych
i mentalnych bezpośrednio nie widzimy, choć je odbieramy i wyczuwamy). Możemy więc
powiedzieć, że naszą obecną dominującą warstwą jest warstwa fizyczna. Zarówno warstwa
fizyczna, jak i pozostałe warstwy drgają i wibrują, tworząc hierarchicznie uwarunkowane
systemy. Aby mogły one wibrować i utrzymywać się w zorganizowanej w konkretny sposób
formie potrzebna jest energia. Skąd bierze się energia rekonstruująca zużywające się
elementy i utrzymująca ich zespoły w ściśle określonym wibracyjnym rytmie? Częściowo
pochodzi ona ze spożywanego jedzenia, częściowo z energii Słońca, zaś w największym
zakresie z powszechnie dostępnej energii Wszechświata. Jak się okazuje, organizmy
biologiczne są w stanie syntezować wszystkie niezbędne im składniki, a więc w skrajnej
sytuacji mogą sprawnie funkcjonować bez tradycyjnego jedzenia, całkowicie bazując na
energii Słońca i uniwersalnej energii Wszechświata.
Ponieważ, jak już wcześniej wspomnieliśmy, wibracje energii Wszechświata coraz szybciej
powiększają swój poziom, istniejące w naszych warstwach nisko wibrujące struktury (np.
blokady emocjonalne, zepchnięte w podświadomość traumatyczne przeżycia, negatywne
osądy i opinie, poczucia winy i krzywdy, lęki itp.) nie mogą być przez te energie
podtrzymywane w swoim dalszym istnieniu, co rodzi konieczność ich transformacji w
dostosowane do zewnętrznych realiów drgające systemy.
71
lecz swoich własnych, politycznych formacji, podporządkowując się również w niektórych
przypadkach tajnym, międzynarodowym, sprawnie funkcjonującym organizacjom dążącym,
poprzez manipulowanie lokalnymi rynkami gospodarczymi, do zdominowania całej
gospodarki światowej, a tym samym posiadania wpływu na wszystkie kluczowe światowe
decyzje. Dostrzegana powszechna niesprawiedliwość społeczna wielokrotnie stanowiła już
motor napędowy systemowych zmian które, choć dokonywane w imię szczytnych ideałów,
realizowane były przez „trójgęstościowych rewolucjonistów”, którzy bardzo szybko odchodzili
od głoszonych przez siebie haseł, wprowadzając jeszcze bardziej restrykcyjne systemy
kontroli swoich współobywateli w imię zapewnienia im dobrobytu i bezpieczeństwa.
Czy tego typu zmiany nastąpią już pod koniec 2012 roku? Na przełomie lat 2012 i
2013 ogromne samoświadomościowe przemiany zachodzić będą w każdym człowieku, ale na
to, aby przeniosły się one w organizowany przez ludzi świat, potrzeba znacznie więcej czasu.
Coraz bardziej rosnące wibracje zasilających człowieka energii powodują, iż „generalne
porządki” na naszej planecie nabierają coraz większego tempa, co sprawia że coraz trudniej
jest żyć pośród obnażanego i wyciąganego na światło dzienne cywilizacyjnego „brudu”, jaki
przez całe tysiąclecia nagromadziła nasza ludzka populacja. Choć jest to bardzo bolesne, to
innej drogi nie ma. Generalne porządki dotyczą dziś wszystkich, od pojedynczego człowieka,
aż do supermocarstw, od indywidualnego spojrzenia na świat, aż do wierzeń wielkich religii.
Kto nie dostosuje się do wymogów obecnych czasów, nie będzie mógł zamieszkać w
odnowionym w ten sposób domu, jaki stanowi już dziś czterogęstościowa Ziemia. Trzeba też
sobie powiedzieć, iż nie wszyscy podołają wyzwaniom Nowych Czasów. Oznacza to, że po
upływie okresu przejściowego na Ziemi kontynuować swój rozwój, poprzez kolejne ludzkie
inkarnacje, będą tylko ci, którzy potrafić będą sprawnie i efektywnie posługiwać się energią
serca, albo inaczej mówiąc energią miłości. Natomiast pozostali, którzy umiejętności tej nie
opanują, nie skorzystają z możliwości rozwoju, jaką dawać im będzie czterogęstościowa
ludzka fala życia i z konieczności przeniosą się na inną, funkcjonującą jeszcze w trzeciej
gęstości planetę, posługując się w tym celu dostępnymi na niej trójgęstościowymi formami
przejawionego istnienia. Wśród tego typu ludzkich istnień jest wielu spośród obecnych elit
władzy i to zarówno świeckiej, jak i religijnej, co powoduje i coraz bardziej będzie
powodować ich niechęć i obawy przed tym, co nowe i dla nich nieznane, a przez to groźne,
bo zagrażające dotychczasowemu porządkowi istnienia. Należy się więc spodziewać, iż będą
oni twardo i zdecydowanie bronić swojej uprzywilejowanej pozycji, długo jeszcze nie
dopuszczając do zmian w systemach prawnych i religijnych, sprzyjających pełnemu
zamanifestowaniu się Złotego Wieku. Rosnące wibracje ułatwią przeskok samoświadomości
tylko tym, którzy gotowi są na tak radykalne przemiany, natomiast w człowieku niegotowym
na zmiany wywoływać będą coraz większy dyskomfort istnienia, co tym bardziej skłaniać go
będzie do ucieczki w to, co znane, a więc w pełen walki o przetrwanie dotychczasowy świat.
I taki stan rzeczy trwał będzie dość długo, aż w końcu nastąpi przełamanie masy krytycznej
w zbiorowym, genetycznie uwarunkowanym umyśle i świat ziemskiej ludzkiej fali życia
przebudzi się do Nowego Istnienia, zastępując religijne i prawne systemy z epoki
72
przetrwania, wierzeniami i normami pozwalającymi na budowanie struktur Miłości w
odnowionej ogólnoludzkiej społeczności.
73
źródło pozyskiwania informacji (za pomocą zmysłów) oraz przekształcania tych informacji
(za pomocą układu nerwowego i mózgu) do formy, umożliwiającej dalszą ich obróbkę w
psychicznej już postaci. Jak więc widać, mózg jako taki nie stanowi sobą naszego umysłu,
lecz raczej potężne urządzenie sterujące procesem biologicznego życia, a także
przetwarzające pozyskiwane z zewnątrz informacje do postaci nadającej się do dalszej ich
obróbki przez właściwy już umysł. Aby temat ten uporządkować załóżmy, iż umysł stanowi
sobą całość naszej psychiki, w tym każdy jej emocjonalny oraz mentalny element i aspekt.
Tak rozumiany umysł nie ma jakiejś szczególnej lokalizacji – w praktyce ma wiele warstw, z
których najbliższe wypełniają oraz otaczają ludzkie ciało, zaś dalsze rozciągają się daleko
poza jego granice, łącząc się z innymi umysłami, a także tworząc w ten sposób zbiorowy
system tzw. zbiorowej nieświadomości. Mówiąc o świadomości, należy ją odróżnić od
świadomości Istoty duchowej, jaką jesteśmy naprawdę – poprzez analogię świadomość
ludzkiego nośnika (nośnika świadomości Istoty) przyrównać można do analitycznego, z
elementami syntezy komputerowego programu, który dla swoich celów wykorzystuje
zapisane w pamięci dane i podprogramy, i na ekranie monitora prezentuje przejściowe oraz
ostateczne wyniki przeprowadzanych analiz. Z kolei podświadoma część ludzkiego umysłu
wyposażona jest w ogromną „moc obliczeniową” oraz w nieograniczone zasoby pamięci –
praktycznie wszystko, co pojawi się w zasięgu pięciu, dobrze wykształconych zmysłów, jest
zapisywane w podświadomych zbiorach pamięci. Podświadomość nie ma jednak możliwości
logicznego rozumowania, a przez to tworzenia nowych pojęć i schematów – zdana jest więc
zawsze na znane sobie mechanizmy porządkowania, wartościowania i oceniania. W
przypadku pojawienia się jakościowo nowych sytuacji, podświadomy umysł zakwalifikuje je
do jednej z sobie znanych kategorii posiadanej klasyfikacji, chociaż sytuacja ta z klasyfikacją
tą może mieć niewiele wspólnego. Zanim jednak to uczyni, wyświetla na „ekranie”
świadomego oglądu problem, domagając się od świadomej części ludzkiego umysłu podjęcia
decyzji – jeśli nie otrzyma dyspozycji (człowiek nie uświadomi sobie specyfiki nowej
sytuacji), to sama rozstrzyga problem w podany wyżej sposób, a jeśli kompletnie nie wie, co
zrobić z danym tematem, to spycha go w peryferia swoich zapisów do zbioru
niezidentyfikowanych informacji. Natomiast świadoma część ludzkiego umysłu dysponuje
możliwością logicznego myślenia oraz tworzenia nowych pojęć i schematów funkcjonowania,
lecz jej „pamięć operacyjna” jest bardzo mała (niewiele informacji można jednocześnie
utrzymać w polu świadomego oglądu) oraz niewielka jest jej moc obliczeniowa (gdyby
założyć, że podświadomość przetwarza informacje z prędkością milionów bitów na sekundę,
to świadomość w ciągu sekundy zdolna jest do przetworzenia jedynie pojedynczych bitów
informacji). Świadomość człowieka utrzymuje ciągły kontakt z podświadomością – wręcz jest
zarzucana dużą ilością tematów do przetworzenia i oceny, lecz ze względu na niewielkie pole
operacyjne oraz małą prędkość przetwarzania informacji, otrzymywane dane odbiera często
jako informacyjny szum, co powoduje, że efektywność działania świadomości jest w praktyce
niewielka. W sposób umowny podświadomość podzielić można na dwie części: dostępną i
niedostępną świadomemu oglądowi. W pierwszej z nich zachodzą procesy, służące przede
wszystkim kontaktom z otoczeniem i umiejętnościom zaistnienia wśród innych form
przejawionego w trójwymiarowej rzeczywistości życia, zaś w drugiej w dużej części
funkcjonują mechanizmy, utrzymujące w efektywnej funkcjonalności całą, niezwykle złożoną
ludzką strukturę.
74
naszej szeroko rozumianej psychiki, w pole nieświadomości zbiorowej wysyłamy
odpowiadające mu swoją treścią informacje, a także tego samego typu informacje odbieramy,
podświadomie ustawiając w tym celu takie, a nie inne zwrotnice w komunikacji z
ogólnoludzkim umysłem. A zatem, gdy jesteśmy radośni, pobieramy z pola nieświadomości
zbiorowej emocje radości, blokując przy tym niskowibrujące energie związane ze smutkiem.
Gdy zaś jesteśmy pełni lęku, dostęp do nas mają podobne emocje innych ludzi, potęgując w
podświadomy sposób nasz własny lęk. Pracując nad jakimś wynalazkiem, można przyciągnąć
i „pobrać” czyjąś już na ten temat wiedzę i umiejętności.
W tym miejscu warto zastanowić się, gdzie występują blokady, w znacznym stopniu
ograniczające efektywność opisanego powyżej procesu. Patrząc na schemat łatwo dojść do
wniosku, że blokady te zlokalizowane są w dostępnej części podświadomości, w której mieści
się nasze Ego, nasze o wszystkim i o nas samych wyobrażenie, blokujące wprowadzenie do
świadomej części naszego umysłu idei, informacji i wiedzy sprzecznych z posiadanymi przez
Ego poglądami. Siła oddziaływania Ego powoduje, że czujemy się oddzieleni od innych ludzi,
traktując się jako całkowicie oddzielne istnienia. W tej samej części indywidualnych
podświadomości w dużej swojej części zlokalizowany jest zbiorowy, genetycznie
uwarunkowany umysł, który nie jest niczym innym, jak zbiorem przekonań, dotyczących
powszechnie akceptowalnych modeli i stylów życia, stanowiąc sobą niezwykle złożony system
zbiorowego Ego.
Zarówno cały zbiorowy umysł, jak i jego genetycznie uwarunkowany fragment nie
mają jednolitej struktury, ponieważ składają się na nią zróżnicowane umysły pojedynczych
osób, rodzin, różnego rodzaju wspólnot, krajów, kultur itp.
Koncepcja zbiorowego umysłu nie jest czymś nowym – próbę zmierzenia się z tym
tematem podjęli w swoich pracach m.in. psychiatra Carl G. Jung i biolog Rupert Sheldrake.
Zbiorowe umysły łączą się ze sobą w coraz większe struktury. I tak zbiorowy umysł
ludzkości łączy się ze zbiorowymi umysłami pozostałych fal życia, funkcjonujących na naszej
planecie, tworząc tym połączeniem umysł planetarny. Idąc dalej tym tokiem rozumowania,
wyodrębnić można umysły układów słonecznych, umysły galaktyczne, umysły gromad
galaktyk itd., aż do wyodrębnienia zbiorowego umysłu Wszechświata, który wraz z Matrycą
Tworzenia (Polem Nieskończonych Możliwości) i materią Wszechświata tworzy, jako Całość,
funkcjonalną Jedność (rysunek nr 3).
75
Rysunek nr 3. Wszystko jako Całość = Jedność.
Warto w tym miejscu raz jeszcze przypomnieć, iż żyjemy w okresie przejścia z cywilizacji
trzeciej gęstości samoświadomości człowieka w czwartą gęstość, w której energia serca
stanowić będzie zasadniczą, życiową energię, zaś zainteresowanie losem drugiego człowieka
ulegnie znacznemu zwiększeniu, a podstawowa zasada „kochaj bliźniego swego, jak siebie
samego” nabierze nowego znaczenia, w efekcie czego również i całe społeczności,
organizując swoje funkcjonowanie, starały się będą zapewnić każdemu człowiekowi godziwe
warunki istnienia, jako podstawę jego dalszego, duchowego rozwoju.
76
Tajemnice Istnienia, cz. 15
Zanim bliżej zajmiemy się tymi rewolucyjnymi przemianami, wcześniej podejmijmy próbę
utworzenia „teorii wszystkiego”, integrującej duchowy i materialny aspekt naszego istnienia.
Jeśli cofniemy się do momentu sprzed Wielkiego Wybuchu, to możemy powiedzieć, iż nasz
wszechświat wtedy nie istniał. A co wówczas istniało? Można powiedzieć, iż istniał wówczas
bezosobowy Bóg, zawierający w sobie cały potencjał nadchodzącego Wielkiego Dzieła
Tworzenia. Potencjał ten nazwijmy energią zrównoważoną (Ez), zaś Boga przed
rozpoczęciem procesu tworzenia Absolutem, nie mającym ani początku, ani końca i będącym
Pełnią, Całością, Wiedzą i Mocą. Z punktu widzenia prowadzonych przez nas analiz można
więc stwierdzić, iż istniała wówczas energia zrównoważona, która decyzją Absolutu mogła
zainicjować Wielki Wybuch, a przez to manifestację Wielkiego Działa Tworzenia. I tak też
się stało. Po uformowaniu się w umyśle Absolutu projektu nowego wszechświata, Absolut
„wypowiedział Słowo”, w wyniku którego w swoim niewielkim fragmencie zrezygnował z
77
bycia Pełnią i Całością, tym samym stając się fragmentarycznie Stwórcą inicjującym i
prowadzącym swoje Wielkie Dzieło Tworzenia, a więc przyjmując osobowy tym razem
charakter. Ujmując fizycznie cały ten proces, można powiedzieć, iż przed Wielkim
Wybuchem istniała tylko energia zrównoważona, która począwszy od momentu Wielkiego
Wybuchu zaczęła być transformowana przez Stwórcę w energię niezrównoważoną (En),
zdolną do przekształcania się w materię (i na odwrót). A zatem matematyczno-fizyczne
równanie teorii wszystkiego zaprezentować można w sposób następujący:
Brak w tej fazie energii niezrównoważonej i materii (nie jest to do końca prawda,
gdyż istnieją inne materialne wszechświaty, ale dla uproszczenia rozważań tym tematem
zajmować się nie będziemy). Stan ten charakteryzuje się istnieniem Wiecznego,
Niezmiennego, będącego Pełnią Boga, który jest nieprzejawiony („materialnie nic nie ma”),
a więc jest bezosobowy (Absolut). Aby to sobie lepiej wyobrazić, przywołajmy w pamięci
model czegoś, co jest zarówno nieprzejawione, jak i nieograniczone, a także zawierające w
sobie nieskończony potencjał. Takim modelem może być idealnie biała płaszczyzna, nie
mająca początku ani końca, w której każda jej cząstka jest identyczna z pozostałymi. Biel,
czyli brak przejawionych kolorów, jest jednocześnie idealnie zrównoważoną sumą wszystkich
możliwych barw, które dzięki doskonałemu zsynchronizowaniu połączyły się w jedno i
stanowią jedność oraz pełnię, mającą potencjalną moc stworzenia fantastycznej gamy barw
w przejawionej rzeczywistości. Tak więc płaszczyzna symbolizuje tu nieskończoność, a także
brak początku oraz końca, zaś biel pełnię wszystkiego (w „potencjalnej” i nie przejawionej
formie) i brak czegokolwiek (w formie przejawionego efektu). I taka też jest natura
bezosobowego Boga (Absolutu) – jest On nieskończony, nie ma początku, ani końca, jest
idealną Pełnią, Równowagą, Wiedzą i Mocą oraz nie ma żadnego materialnego przejawienia,
czyli mówiąc językiem fizyki „reprezentuje sobą” zrównoważoną postać energii (Ez).
Na modelowej płaszczyźnie można wyobrazić sobie ten etap jako wyodrębnione białe
koło (ograniczony kołem potencjał Ez). W swoim umyśle Absolut ma obraz mającego „za
chwilę” narodzić się wszechświata. Plan Wielkiego Dzieła Tworzenia jest już gotowy. Zbliża
się „godzina zero”.
78
1. Wielki Wybuch: Ez + En = const., Ez = Ez↓, En = En↑
Aby mogło zaistnieć przejawione w materii istnienie, niezbędne jest integralne połączenie
dwóch części: duchowej, dającej wkład w postaci energii i świadomości oraz materialnej,
odgrywającej rolę uniwersalnego nośnika - w przypadku przejawienia życia pod postacią
człowieka jest to połączenie części duchowej Istoty oraz materialnego nośnika składającego
się ze struktur: biologicznej, emocjonalnej i intelektualnej.
Patrząc na proces rozwoju wszechświata widać, jak stanowi on sobą funkcjonalną Jedność,
będącą dynamiczną pochodną projektu Stwórcy, przełożonego na wielowarstwowe i
wielopoziomowe doświadczanie tworzonej rzeczywistości przez odseparowane (w celu
uwiarygodnienia całości zachodzącego procesu) od Całości integralne fragmenty
świadomości Stwórcy.
79
1. Koniec rozwijania się wszechświata: Ez + En = const., Ez = Ezmin, En =
Enmax (En = mc2)
Energii zrównoważonej jest już zbyt mało, aby napędzać rozwój wszechświata i z
tego powodu przestaje się on rozszerzać. Zbliża się powrotny etap projektu Stwórcy.
Stwórca rozpoczyna powrotny etap projektu. Wszechświat „kurczy” się, zmniejsza się
ilość energii niezrównoważonej (i materii), rośnie ilość energii zrównoważonej.
Zindywidualizowane fragmenty świadomości Stwórcy, badające niskowibrujące
czasoprzestrzenie powracają „do domu”. W coraz mniejszym wszechświecie trwa proces
przekształcania materii w energię niezrównoważoną, a tę w energię zrównoważoną.
Stwórca nie ma już żadnych pomocników – wszyscy powrócili „do domu” (lub
przenieśli się z funkcjonowaniem do innych wszechświatów). Wielkie Dzieło Tworzenia
zostało zakończone.
Absolut kontempluje zakończony proces, którego koniec stanie się „za jakiś czas”
przyczyną narodzenia się nowego projektu kolejnego wszechświata.
80
podświadomie oczekując udzielenia nam wskazówek i rad przez naszych ewentualnych
„starszych” braci i sióstr, mieszkających gdzieś tam, w odległych przestrzeniach kosmosu.
Często też zwracamy się z naszymi zapytaniami do autorytarnej i opiniotwórczej nauki. Lecz
ta, przynajmniej w swojej powszechnie obowiązującej dziś wersji, niewiele ma nam jeszcze
do zaoferowania. Zgodnie z obecnym naukowym paradygmatem, w dużej mierze opartym na
darwinistycznej koncepcji ewolucji człowieka i w ogólności całej ożywionej materii,
prawdopodobieństwo powstania życia w innych częściach wszechświata jest niewielkie i w
zasadzie jesteśmy, jako inteligentny ludzki gatunek, samotni w obserwowanych przez
astronomów przestworzach kosmosu. Takie podejście, choć poparte dotychczasową
„oficjalną” naukową wiedzą, jest bardzo naiwne w swoich założeniach, hamując tym samym
rozwój człowieka, jako świadomego siebie, integralnego elementu całego wszechświata. W
rzeczywistości jest inaczej. Kosmos tętni życiem, choć jeszcze tego, w większości
przypadków, nie jesteśmy w stanie zauważyć. Aby to lepiej zrozumieć, konieczne jest
spojrzenie na życie i na wszechświat jak na wielowymiarowy proces, który jako Całość
stanowi sobą funkcjonalną Jedność. We Wszechświecie na różnych poziomach i warstwach
funkcjonują różnorodne, rozumne cywilizacje, z których część zasiewa życie na innych
planetach, część niesie Światło w populacje, rokujące możność przebudzenia się do
duchowego istnienia, a część, a w tym i nasz humanoidalny ziemski gatunek, nieświadoma
jest tej całej inteligentnej złożoności. Aby „zasiać” życie na „martwej” planecie, odpowiednio
rozwinięte cywilizacje przenoszą na nią najpierw bardzo prymitywne organizmy, a potem, w
miarę tworzenia się coraz korzystniejszego składu atmosfery planety, formy coraz bardziej
złożone. Jak powszechnie wiadomo, kiedyś na Ziemi rosły olbrzymie drzewa – łatwo
wyobrazić sobie, jak w takich warunkach dość szybko można było wzbogacić atmosferę
ziemską w tlen, niezbędny do istnienia organizmów tlenowych. Bardzo dużo form ziemskich
ma swój kosmiczny rodowód – dzięki temu Ziemia stanowi sobą swego rodzaju kosmiczną
bibliotekę DNA różnorodnych form, w tym roślin i zwierząt.
81
warto „zainwestować” w tego nowego typu realia, a uczyni to tylko wtedy, gdy tak jak
czuje swoją fizyczną, emocjonalną i mentalną naturę, konkretnie odczuje swoją
duchowość, swoją duszę, widząc w tym element trwale łączący go z innym człowiekiem, a
wówczas zrozumie, że w jego indywidualnym interesie jest powodzenie i szczęście
drugiego człowieka, gdyż cokolwiek zrobi dla niego, zrobi także dla siebie, co zrobi dla
siebie, zrobi również dla niego i na odwrót. Uświadomienie sobie ogólnoludzkiej łączności
poprzez odczuwane duchowej struktury spowoduje, iż skończy się epoka walki o byt i o
przetrwanie, a zacznie złoty okres budowy cywilizacji współpracy, nastawionej na
tworzenie struktur Miłości i pogłębianie oraz utrwalanie w każdej ludzkiej jednostce
poczucia nieśmiertelności i osobistej Mocy.
Cdn
82