You are on page 1of 5

3 PAŻDZIERNIKA

3 października jest dniem oficjalnego, ponownego zjednoczenia


Niemiec Zachodnich i Wschodnich w roku 1990. To „święto narodowe“
w porównaniu ze świętami narodowymi w innych państwach –
chociażby „dniem republiki“ (14 lipca) we Francji lub „dniem
niepodległości“ (4 lipca) w USA – świętowane jest bardziej
powściągliwie. Nie ma parad wojskowych, a jedynie festyny i spotkania
z politycznymi przemowami w parlamentach i wielu ratuszach.
9 LISTOPADA
9 listopada w historii Niemiec jest dniem godnym uwagi pod wieloma
względami.
Dni około 9 listopada 1918 roku uznawane są za okres niemieckiej
„rewolucji listopadowej“. Pod koniec Pierwszej Wojny Światowej doszło
do powstań robotników i żołnierzy przeciwko staremu porządkowi.
Wilhelm II, ostatni niemiecki Cesarz, musiał abdykować. Ponadto
proklamowano pierwszą Republikę Parlamentarną – „Republikę
Waimarską“. Prezydentem Rzeszy został socjaldemokrata Friedrich
Ebert.
Wiele synagog i skarbów żydowskiej wspólnoty religijnej zostało tego
dnia zniszczonych bezpowrotnie. W języku władców narodowo-
socjalistycznych ta noc pogromu, w nawiązaniu do odłamków
tłuczonych szyb, nazwana została „nocą kryształową“.
W 1989 roku 9 listopada w Berlinie otworzono przejścia graniczne
pomiędzy wschodem i zachodem: był to tzw. „upadek muru“. Dzień ten
uznawany jest za symboliczny początek ponownie.
11 LISTOPADA
w oresie poznej jesieni, tak okolo 2 tygodni przed 11 listopada dzieci
wieczorami spaceruja z rodzicami, np w parku. Niosą ze soba
wlasnorecznie wykonane latarnie (lub kupione) i spiewaja posenki. Sa
to piosenki o latarniach albo tematycznie skierowane ku czci swietego
Marcina (11. listopada przypadaja imieniny, no i swieto), dzieci w
przedszkolach maja uroczystosci 11. XI. z tej okazji. To naprawde fajnn
zabawa dla dzieci.
ego niemiecko-niemieckiego zjednoczenia.

LOVE PARADE
Pierwsza parada odbyła się 1989 (1 lipca)
Wszystko zaczęło się dość niewinnie. Berliński dj, Matthias Roeingh,
postanowił uczcić swoje 29-te urodziny w dość nietypowy sposób. Wraz
z grupą znajomych zorganizował przemarsz z Wittenbergplatz do
Kurfursterdamm (Ku’damm), oficjalnie określony jako demonstracja
polityczna, jednak w rzeczywistości będący klasyczną ruchomą
imprezą z muzyką w wydaniu solenizanta.W marszu mogli uczestniczyć
jedynie mieszkańcy zachodniej części Berlina, gdyż miasto było
wówczas przedzielone murem. Na bawiących się w rytmie wczesnej
muzyki house i techno reszta ludzi patrzyła z rozbawieniem, traktując
pomysł muzykalnej „demonstracji” jako kolejny, niewiele znaczący
wymysł młodzieży. Nikt wtedy nie przypuszczał, że skromna parada za
kilka lat awansuje do rangi najważniejszego na świecie techno-
wydarzenia, a jej organizator, znany później jako Dr Motte, stanie się
jedną z czołowych postaci muzyki technicznej.
Z pewnością tak. Impreza rozświetliła krajobraz Berlina, a ponure
miejsca, takie jak Dworzec ZOO i Ku’damm, do tej pory kojarzone
głównie za sprawą mało optymistycznej książki „My, dzieci z Dworca
ZOO”, nabrały nowego charakteru dzięki odwiedzającym je co rok
roztańczonym, kolorowym gościom. Parada Miłości, zarówno ta
berlińska, jak i wszystkie od niej pochodzące, pokazuje skalę i
popularność życia w stylu „techno”, lub, jak kto woli – „rave”. Nie musi
podobać się wszystkim, wiele osób ma do niej zastrzeżenia, ale z
pewnością udowadnia, że muzyka i taniec potrafią łączyć.
ROCK AM RING
Metallica, Guns N' Roses,Linkin Park,The Kooks, 30 Seconds to Mars,
Billy Talent, Arctic Monkeys, My Chemical Romance, U2, Bon Jovi,
Aerosmith,

OKTOBERFEST- Historia
Pierwszy Oktoberfest był elementem arystokratycznego wesela, a główny
punkt programu stanowiły wyścigi konne. Coroczna impreza szybko
przerodziła się w rolniczy festyn, a następnie w największe na świecie
święto piwa. Historia Oktoberfestu liczy już niemal 200 lat.
W 1810 roku teren ten leżał daleko za miastem. Dzisiaj znajduje się
niemal w centrum Monachium. Przy tym mieszkańcy stolicy Bawarii
niezbyt przejęli się nową nazwą — do dziś częściej nazywają to miejsce
po prostu „Wiesn”.
W 1812 roku Oktoberfest został po raz pierwszy odwołany. Przyczyną
był zwycięski (póki co) marsz Napoleona przez Europę.
impreza stopniowo traciła swój książęcy charakter, a wyścigi konne
schodziły na dalszy plan, nic więc dziwnego, że w 1819 roku Ludwik
przekazał kuratelę nad Oktoberfestem obywatelom Monachium. Wtedy
też postanowiono, że festyn będzie się odbywać w każdym roku bez
wyjątku. Założenie to nie do końca udało się zrealizować, bo w ciągu
dwóch wieków Oktoberfest odwoływano łącznie 24 razy...
PIWO!!!!!!!!!!!
Głównym bohaterem imprezy szybko stało się piwo. Od 1818 roku aż
do dzisiaj jest ono serwowane jako Oktoberfestbier przez sześć tych
samych browarów, znanych jako „wielka szóstka”: Spaten, Löwenbräu,
Augustiner, Hofbräu, Paulaner and Hacker-Pschorr.
Impreza z czasem wzbogacała się o kolejne, nowe atrakcje. Chociażby
specjalną paradę upamiętniającą małżeństwo Ludwika I i Teresy, po raz
pierwszy zorganizowaną w 1835. Tradycja ta do dziś stanowi ważny
element Oktoberfestu. Od 1850 roku uroczysty przemarsz przez
centrum Monachium odbywa się na każdym Oktoberfeście.
Rok 1933 otworzył nowy, krótki rozdział w historii imprezy. W efekcie
dojścia do władzy nazistów powiewające na Oktoberfeście flagi
bawarskie zostały zastąpione przez swastyki. Nie trwało to zresztą
długo, bo od 1939 roku festyn się nie odbywał. Nawet po zakończeniu
wojny alianci nie zgodzili się na jego reaktywację. Wprawdzie
organizowano ponownie Jesienne festyny, z tym, że sprzedaż
prawdziwego Oktoberfestbier była na nich... zabroniona
Stanach Zjednoczonych swój Oktoberfest ma między innymi Columbus
w Ohio, Orlando na Florydzie... Również w Polsce organizuje się
wzorowane na Oktoberfeście Chmielaki.

BAJKA
Pewien wieśniak miał osła, który przez długie lata dźwigał worki do
młyna, wreszcie jednak wyczerpały się jego siły i nie był już zdolny do
pracy. Pan jego począł więc przemyśliwać nad tym, jak by się go
pozbyć; ale osioł zmiarkował, skąd wiatr wieje, i uciekł w stronę miasta.
"Tam - myślał - będę mógł zostać muzykantem".
Kiedy już uszedł spory kęs drogi, ujrzał psa myśliwskiego, który leżał
na drodze i dyszał ciężko, jak ktoś bardzo zmęczony.
- Czego tak jęczysz Łapaju? - zapytał osioł.
- Ach - odparł pies - stary jestem i co dzień słabszy, nie nadaję się już
do polowania, toteż pan mój chciał mnie zastrzelić, ale ja mu uciekłem;
jakże teraz zarobię na chleb?
- Wiesz co? - rzekł osioł. - Idę właśnie do Bremy, aby tam zostać
muzykantem, chodź ze mną i zabierz się także do tego zawodu. Ja
będę grał na harfie, a ty zaś bić będziesz w bęben.
Pies zgodził się i ruszyli razem w drogę.
Po pewnym czasie ujrzeli kota siedzącego na drodze ze strapioną
miną.
- No, cóż to ci się stało, stary Wąsaczu? - zapytał osioł.
- Oj, źle, źle na świecie! - odparł kot. - Stary już jestem, zęby mi
stępiały i wolę leżeć za piecem niż uganiać się za myszami, toteż pani
moja chciała mnie utopić; ale ja jej uciekłem i teraz nie wiem, co
począć.
- Chodź z nami do Bremy, znasz się przecież na kociej muzyce,
zostaniesz więc jak i my muzykantem.
Kot zgodził się i wszyscy trzej ruszyli dalej.
Po pewnym czasie zbiegowie nasi przechodzili koło zagrody
chłopskiej. Na wrotach siedział kogut i piał co sił.
- Cicho bądź, bo uszy puchną! - rzekł osioł. - Czego się tak drzesz?
- Muszę dobrą pogodę przewidzieć, bo jutro przychodzą goście i pani
moja kazała służącej ugotować ze mnie rosół, gdyż jestem stary i
niedołężny. Krzyczę więc na całe gardło, póki mi jeszcze sił starczy.
- Ej, rycerzu z czerwonym pióropuszem - rzekł osioł - pójdź lepiej z
nami, idziemy do Bremy, aby zostać muzykantami, a ty masz dobry
głos i mógłbyś przyłączyć się do naszej orkiestry. Na śmierć zawsze
masz jeszcze czas.
Kogutowi spodobała się ta propozycja i czterej muzykanci ruszyli w
dalszą drogę.
Ale do miasta było jeszcze daleko, toteż noc zaskoczyła ich w lesie.
Osioł i pies legli pod wielkim drzewem, kot zaś i kogut ulokowali się na
gałęziach, kogut oczywiście na samym wierzchołku drzewa, gdzie czuł
się najbezpieczniej. Zanim zasnął, rozejrzał się jeszcze raz na cztery
strony świata, gdy wtem zdało mu się, że widzi światełko migoczące
przez gałęzie. Zawołał więc na towarzyszy, że w pobliżu znajduje się z
pewnością dom, gdyż widać światło.
- Musimy się więc tam udać - rzekł osioł - nocleg w lesie wcale nie jest
miły.
Pies dodał, że parę kostek i kawałek mięsa bardzo by mu się przydały.
Udali się zatem w drogę ku światełku, które po chwili zamigotało
jaśniej, potem jeszcze widniej, wreszcie ujrzeli oświetlone okno domku.
Osioł, jako największy, zbliżył się do okna i zajrzał do izby.
- Co tam widzisz, Kłapouchu? - zapytał kogut.
- Co widzę? - odparł osioł. - Widzę stół nakryty, a na nim jadło i napój,
zbójcy zaś siedzą dookoła stołu i dobrze im się dzieje.
- To byłoby coś dla nas! - westchnął kogut.
- Tak, tak! Ach, gdybyśmy to my siedzieli przy stole! - rzekł osioł.
Po naradzie czterej towarzysze znaleźli wreszcie sposób wygnania
zbójców. Osioł oparł się przednimi łapami o okno, pies skoczył na
grzbiet osła, kot wdrapał się na grzbiet psa, a kogut frunął na głowę
kota. Potem na dany znak rozpoczęli jednocześnie muzykę: osioł
ryczał, pies szczekał, kot miauczał, a kogut piał; po czym wpadli przez
okno do pokoju, aż szyby zadźwięczały. Zbójcy zerwali się z krzykiem,
sądząc, że to upiory, i w wielkiej trwodze uciekli do lasu.
A czterej muzykanci zasiedli do stołu i poczęli zajadać, jakby od
miesiąca nic w ustach nie mieli.
Kiedy się najedli do syta, zgasili światło i ułożyli się do snu., gdzie
któremu było wygodnie. Osioł położył się na słomie przed domem, pies
pod drzwiami, kot za piecem, a kogut siadł na dachu. A że zmęczeni
byli drogą, zasnęli wnet.
Kiedy północ minęła, a zbójcy spostrzegli z daleka, że w domku nie
było już światła i wszędzie panował spokój, rzekł herszt:
- Nie dajmy się zapędzić w kozi róg!
I wysłał jednego ze zbójców dla zbadania sytuacji.
Wysłaniec zbliżył się cichutko do domku i wszedł do kuchni, aby
zaświecić. Ujrzawszy błyszczące w ciemności ślepia kota myślał, że to
rozżarzony węgiel, i przytknął do nich kawałek drzewa, żeby rozniecić
ogień. Ale kot nie znał żartów, skoczył mu do twarzy i mocno
przejechał po niej pazurami. Przerażony zbójca rzucił się do drzwi, ale
pies, który tam leżał, ugryzł go w łydkę; kiedy zaś przebiegał przez
podwórze, osioł, który spał na słomie, kopnął go porządnie tylnymi
nogami. Kogut zaś, zbudzony ze snu tym hałasem, zapiał głośno:
- Kukuryku!
Uciekł więc zbójca co sił w nogach i rzekł do herszta:
- Ach w domku siedzi straszliwa jędza, która rzuciła się na mnie i
podrapała mi twarz pazurami; przed drzwiami stoi ktoś z nożem,
którym zranił mnie w nogę. Na podwórzu leży czarny potwór, który
rzucił we mnie polanem; na dachu siedzi zaś sędzia, który zawołał:
"Dajcie łotra tu!". Uciekłem więc co sił!
Od tej chwili nie poważyli się zbójcy wrócić do chatki, czterem
muzykantom zaś tak się tam podobało, że zostali w niej aż do końca
życia. A ten, kto to opowiadał, razem z nimi jadł i pił.

You might also like