You are on page 1of 188

Isaac Asimov Robert Silverberg

Pozytronowy Czowiek
Przeoy: Piotr Hermanowski

Tytu oryginalny: e Positronik Man

Rok wydania oryginalnego: 1992 Rok i miejsce wydania polskiego: Pozna 1998

Dla Janet i Karen z mioci

TRZY PRAWA ROBOTYKI


1. Robot nie moe skrzywdzi istoty ludzkiej lub poprzez wstrzymanie si od dziaania pozwoli, by staa si jej krzywda. 2. Robot musi wykonywa rozkazy wydane mu przez istoty ludzkie, z wyjtkiem sytuacji, kiedy byyby one sprzeczne z Prawem Pierwszym. 3. Robot musi chroni swoje istnienie dopty, dopki taka ochrona nie jest sprzeczna z Prawem Pierwszym lub Drugim.

ROZDZIA 1
Moe zechciaby pan usi. Chirurg wskaza krzeso stojce naprzeciw biurka. Bardzo prosz. Dzikuj odrzek Andrew Martin. Usiad spokojnie. Zawsze robi wszystko bardzo spokojnie. Tak mia natur i ta cz jego osobowoci nigdy si nie zmieniaa. Patrzc na niego w tej chwili, nikt nie domyliby si nawet, e Andrew Martin jest doprowadzony do ostatecznoci. A tak byo w istocie. Aby odby to spotkanie, przeby ponad poow kontynentu; bya to jego ostatnia nadzieja na spenienie yciowego celu. Wszystko sprowadzao si tylko do tego jednego. Wszystko. Twarz Andrew Martina wydawaa si nieprzenikniona i spokojna, ale uwany obserwator dostrzegby w jego oczach cie melancholii. Wosy mia gadkie, jasnobrzowe i delikatne. By starannie ogolony i wyglda wieo: adnych wsw, brody, adnej sztucznoci ani ekstrawagancji. Jego ubir, w ktrym dominowaa welwetowa purpura, by schludny, lecz o wyranie staromodnym, lunym i falujcym kroju, niegdy bardzo popularnym. Dzi jednak rzadko si taki widywao. Twarz chirurga rwnie bya spokojna. Nie byo w tym nic dziwnego, jako e twarz chirurga, tak jak i wszystkich jemu podobnych, bya zrobiona z nierdzewnej stali koloru jasnego brzu. Siedzia wyprostowany przy swoim wspaniaym biurku w pozbawionym okien pokoju, wysoko ponad jeziorem Michigan. W jego spojrzeniu dominoway spokojna yczliwo i pogoda ducha. Na skraju biurka znajdowaa si mosina tabliczka z wygrawerowanym numerem seryjnym; byo to typowe, fabryczne oznakowanie skadajce si z szeregu liter i cyfr. Andrew Martin nie zwraca jednak najmniejszej uwagi na t bezduszn metod identyfikacji. Tak ponure, mechaniczne oznaczenia nie byy dla niego istotne. Ani teraz, ani dawniej. Nie odczuwa te adnej potrzeby zwracania si do robota-chirurga inaczej ni po prostu doktorze. To wszystko jest do nietypowe... rzekbym: nielegalne, prosz pana powie5

dzia chirurg. Tak, wiem o tym odpar Andrew Martin. Od czasu, gdy dotara do mnie pana proba, myl prawie wycznie o tym. Jest mi naprawd bardzo przykro, e sprawiam tyle kopotu. Dzikuj. Doceniam pask trosk. Wszystko to bardzo uprzejme, niemal wytworne, ale bezuyteczne. Pene kurtuazji, nic nie znaczce zwroty. Siedzieli tak naprzeciw siebie, a aden z nich nie chcia przej do meritum sprawy. A teraz, w dodatku, chirurg zamilk. Nie uatwiao to sprawy. Andrew czeka, a lekarz co powie, ale milczenie si przeduao. To nas do niczego nie doprowadzi, pomyla. Chciabym wiedzie, doktorze, kiedy ta operacja mogaby si odby powiedzia w kocu. Chirurg zawaha si. Odezwa si dopiero po chwili, a w jego gosie pobrzmiewaa nuta respektu, z ktr robot zwraca si zawsze do czowieka. Nie jestem w peni przekonany, prosz pana, czy dobrze zrozumiaem istot tej operacji, nie mwic ju o przyczynach, dla ktrych miaaby ona by podana. Wci te nie wiem, kto byby ewentualnym pacjentem. Sowom tym z pewnoci towarzyszyby wyraz penej szacunku stanowczoci, gdyby nie to, e twarz chirurga bya zrobiona z nierdzewnej stali i nie bya w stanie wyrazi takiego uczucia, ani te jakiegokolwiek innego. Teraz z kolei milcza Andrew Martin. Przyglda si uwanie rce chirurga rce, ktr tamten operowa lecej teraz spokojnie na blacie biurka. Bya piknie zaprojektowana: palce dugie i zgrabne, o idealnie ksztatnych krzywiznach znakomicie dopasowanych do celu, ktremu miay suy. Z atwoci mona byo sobie wyobrazi spoczywajcy w tej doni skalpel, ktry w momencie rozpoczcia operacji stapia si z ni w harmonijn, perfekcyjn cao: chirurg i skalpel poczeni w jedno wspaniae narzdzie. To bardzo pokrzepiajce, pomyla Andrew. Tu nie bdzie miejsca ani na sekund wahania. Niemoliwe jest najmniejsze nawet drgnienie rki, najmniejsza pomyka, ani nawet prawdopodobiestwo pomyki. Takie umiejtnoci przychodziy, rzecz jasna, wraz ze specjalizacj specjalizacj tak bardzo upragnion przez ludzko, e zaledwie kilka robotw ery nowoytnej byo autonomicznymi jednostkami. Pozostae natomiast stanowiy jedynie skadow cz potnych procesorw, ktrych poczone siy znacznie przekraczay moliwoci jednego robota. Tak naprawd chirurg rwnie nie odczuwa potrzeby bycia niczym wicej, jak tylko systemem sensorw, monitorw i szeregu innych urzdze manipulacyjnych. Oczywicie z jednym zastrzeeniem: ludzie wci chcieli ulega zudzeniu, e operuje ich ywa 6

istota, a nie jaka obca maszyna. Tak wic chirurdzy, ktrzy prowadzili prywatn praktyk, wci pozostawali niezalenymi jednostkami. Ten jednak, niezaleny czy nie, pozostae funkcje mia na tyle ograniczone, e nie tylko nie rozpozna Andrew Martina, ale prawdopodobnie te nigdy o nim nie sysza. Dla samego za Andrew bya to swego rodzaju nowo. By osob wicej ni znan. Nigdy nie zabiega o popularno; nie byo to, rzecz jasna, w jego stylu, ale sawa, a przynajmniej szeroki rozgos, przysza sama. A wszystko z powodu tego, co osign i czym by. Nie kim, lecz czym. Teraz za, zamiast odpowiedzie chirurgowi, Andrew zupenie zmieni temat rozmowy. Prosz mi powiedzie, doktorze... Czy kiedykolwiek pomylae, e chciaby si sta czowiekiem? Takie pytanie, dziwne i niesamowite, wyranie zaskoczyo chirurga. Zawaha si, jakby sama myl o czym tak nieprawdopodobnym daleko wykraczaa poza moliwoci jego pozytronowych obwodw. Po chwili jednak opanowa si i odpowiedzia pogodnie: Przecie jestem robotem, prosz pana. Ale czy nie byoby lepiej zosta czowiekiem? Jak sdzisz? Gdybym mia przywilej ulepszenia samego siebie, prosz pana, chciabym by lepszym chirurgiem. Uprawianie tego zawodu jest jedynym celem mojego istnienia. Bdc czowiekiem, nigdy nie zostabym lepszym chirurgiem. Uda si to tylko wtedy, gdy bd lepszym robotem. Zadowolioby mnie wic w peni to, e bybym bardziej zaawansowanym technicznie robotem. Ale nadal byby tylko robotem. Tak, oczywicie. W peni akceptuj to, e nim jestem. Jak ju wyjaniem, jest to jedyna droga do osignicia perfekcji w zawodzie wspczesnego chirurga. W dzisiejszych czasach kto taki musi by... Robotem, tak powiedzia Andrew z lekk nut gniewu i zniechcenia. Ale pomyl o aspekcie sualczoci, doktorze. Rozwa to. Jeste wysoko wyspecjalizowanym chirurgiem. Masz do czynienia z niesychanie delikatn materi, gdzie wa si losy ycia lub mierci. Czsto operujesz najznakomitsze osobistoci tego wiata, a z tego, co wiem, przybywaj do ciebie pacjenci nawet z odlegych wiatw. A mimo to, mimo to jeste tylko robotem. Czy to ci zadowala? Mimo takich umiejtnoci musisz wykonywa wszystkie rozkazy, ktre wyda ci czowiek. I nie ma znaczenia, czy jest to dziecko, idiota, prostak, czy te otr. Nakazuje ci to Drugie Prawo i nie masz wyboru. W tej chwili mgbym powiedzie: Wsta, doktorze, i musiaby wsta. Po do na twarzy i przesu po niej palcami i zrobiby to. Sta na jednej nodze, usid na pododze, skocz w prawo albo w lewo... Cokolwiek bym ci nakaza, musiaby mnie posucha. 7

Mgbym ci rozkaza, aby si rozmontowa, kawaek po kawaku, i to te by zrobi. Ty! Wielki chirurg! Pozbawiony jakiegokolwiek wyboru. Musisz taczy tak, jak ci zagra czowiek. Nie czujesz si uraony, e mam wadz, by ci zmusi do spenienia kadego cholernego yczenia, ktre mi przyjdzie do gowy? Bez wzgldu na to, jak bardzo byoby idiotyczne, prostackie i poniajce? Chirurg pozosta niewzruszony. To byaby dla mnie przyjemno, sir. Oczywicie z pewnymi wyjtkami. Jeeli te rozkazy mogyby sprawi, e zrobibym krzywd panu lub innemu czowiekowi, musiabym najpierw rozway, czy s zgodne z moimi prawami, i wtedy prawdopodobnie odmwibym ich wykonania. Pierwsze Prawo, ktre dotyczy moich obowizkw wzgldem ochrony istoty ludzkiej przed niebezpieczestwem, byoby naturalnie w tym momencie waniejsze ni Drugie Prawo, odnoszce si do posuszestwa. W innym wypadku posuszestwo sprawia mi przyjemno. Jeli znajduje pan rado w daniu ode mnie tego, co uwaa za idiotyczne, prostackie i poniajce, ja to wykonam. Dla mnie nie jest to jednak ani idiotyczne, ani prostackie, ani te poniajce. Andrew Martin nawet w najmniejszym stopniu nie by zaskoczony sowami chirurga. Jakiekolwiek inne stwierdzenie robota uznaby za zadziwiajce, a nawet rewolucyjne. Jednak mimo wszystko, mimo wszystko... A teraz, jeli pan pozwoli, sir, wrcimy do sprawy tej niezwykej operacji powiedzia chirurg, a w jego uprzejmym gosie nie byo nawet najmniejszego ladu zniecierpliwienia. Nie bardzo rozumiem, co pan chce zrobi. Nie potrafi sobie wyobrazi sytuacji, ktra wymagaaby czego takiego. Przede wszystkim chciabym pozna nazwisko osoby, ktr mam zoperowa. Nazywa si Andrew Martin powiedzia Andrew. To ja mam zosta poddany operacji. Ale to niemoliwe, sir! Z pewnoci bdziesz w stanie to zrobi. W sensie technicznym, tak. Nie mam w tej kwestii adnych wikszych wtpliwoci, bez wzgldu na to, co bd mia zrobi. Jednake w tym wypadku s pewne zagadnienia proceduralne, ktre bd musia dokadnie rozway. Ale to zupenie inna sprawa. Prosz, aby pan wzi pod uwag, e w efekcie ta operacja panu zaszkodzi. To nie ma dla mnie znaczenia odpar spokojnie Andrew. Ale dla mnie ma. Czy to przysiga Hipokratesa w wersji dla robotw? To co powaniejszego odpar chirurg. Przysiga Hipokratesa jest wiadomym i dobrowolnym zobowizaniem. Natomiast tutaj, jak zapewne pan wie, chodzi o co, co jest zakodowane w moich obwodach i kontroluje wszystkie moje zawodowe 8

decyzje. Poza tym nie wolno mi przecie wyrzdza krzywdy. Nie mog tego zrobi, nawet gdybym chcia. Ale tylko wtedy, gdy chodzi o ludzi. Wanie. Pierwsze Prawo mwi... Nie musisz go przytacza, doktorze. Znam je tak samo dobrze jak ty. Pierwsze Prawo rzdzi czynami robotw w odniesieniu do ludzi, a ja nie jestem czowiekiem, doktorze. Chirurg wzruszy ramionami i zamruga swymi fotoelektrycznymi oczami. Wygldao to tak, jakby wszystko, co powiedzia przed chwil Andrew, nie miao dla niego znaczenia. Tak cign Andrew. Wiem, e wygldam zupenie jak czowiek i e dowiadczasz w tej chwili czego, co jest odpowiednikiem zdziwienia. Niemniej jednak to absolutna prawda. Jakkolwiek ludzki mog ci si wydawa, jestem tylko robotem. Robotem, doktorze. Wanie tym jestem i niczym wicej. Uwierz mi. Moesz wic mnie zoperowa. W Pierwszym Prawie nie ma niczego, co zabraniaoby jednemu robotowi podejmowa dziaania wobec drugiego robota. Nawet jeli te dziaania spowoduj uszkodzenie tego robota, doktorze.

ROZDZIA 2
Naturalnie na pocztku, a ten pocztek mia dla niego miejsce dwa wieki przed wizyt w gabinecie chirurga, nikt nie wziby Andrew Martina za nic innego z wyjtkiem robota. W tej zamierzchej epoce, gdy opuci lini produkcyjn korporacji Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie, wyglda tak samo jak kady inny robot. By znakomicie zaprojektowanym i cudownie funkcjonalnym mechanizmem z pozytronowym mzgiem umieszczonym w mniej lub bardziej humanoidalnej powoce z lnicego metalu i plastyku. Jego dugie, szczupe koczyny, dopracowane do najdrobniejszego szczegu, wykonano ze stopu tytanu pokrytego stal. Koczyny zaopatrzono na zczach w silikonowe tuleje, ktre zabezpieczay przed ocieraniem metalu o metal. oyska, w ktrych umieszczono rce i nogi, wykonano z najlepszego i najbardziej gitkiego polietylenu. Fotoelektryczne oczy byszczay gbok czerwieni, a twarzy nazwanie w ten sposb metalowej fizjonomii byo prawdziw yczliwoci cakowicie brakowao ekspresji. Nagie, bezpciowe ciao byo jednoznacznie sztucznym tworem. Wystarczyo jedno spojrzenie, by si przekona, e by maszyn nie bardziej yw i nie bardziej ludzk ni telefon, kalkulator czy samochd. Ale to byo w cakiem innej epoce. Dawno, dawno temu. A bya to epoka, kiedy roboty nie byy jeszcze powszechnym zjawiskiem na Ziemi; by to zaledwie wczesny wit ery robotyki. Przemino zaledwie jedno pokolenie od czasw, gdy wielcy robotycy, tacy jak Alfred Lanning, Peter Bogert i robopsycholog legendarna Susan Calvin, dokonali historycznego dziea, rozwijajc i ulepszajc zasady, dziki ktrym powstay pierwsze pozytronowe roboty. Celem pionierw robotyki byo stworzenie robotw zdolnych do dwigania tych wszystkich okropnych ciarw, ktre do tej pory spoczyway na barkach ludzi. Pod koniec dwudziestego i na pocztku dwudziestego pierwszego wieku, czyli we wczesnych latach nauki o sztucznym yciu, robotyka staa w obliczu powanego problemu: niech10

ci wielu ludzi do zrzeczenia si tych ciarw na korzy mechanicznych substytutw. Wanie z powodu owej niechci praktycznie we wszystkich krajach wiat by wwczas podzielony na mnstwo pastw wprowadzono surowe prawa zabraniajce korzystania na Ziemi z pracy robotw. Do 2007 roku zostay one cakowicie zakazane na caej planecie, z wyjtkiem bada naukowych prowadzonych w cile okrelonych warunkach. Tak wic, mona byo wysya roboty w przestrze kosmiczn do cigle rosncej liczby pozaziemskich fabryk i stacji wydobywczych. Niech radz sobie na mronym Ganimedesie lub skwarnym Merkurym, niech znosz niewygody nieprzyjaznego Ksiyca, niech przeprowadzaj niebezpieczne eksperymenty hiperprzestrzennych skokw, ktre w kocu otworz czowiekowi drog do gwiazd. Ale roboty powszechnie uywane na Ziemi, zajmujce bezcenne miejsca pracy, ktre mogy przypa w udziale ludziom z krwi i koci? Nie! Nigdy! Nie chcemy tu adnych robotw! C, w kocu jednak co zaczo si zmienia. A najbardziej dramatyczne zmiany miay miejsce w czasie, gdy w pnocnym okrgu korporacji Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie zbudowano robota NDR-113, znanego pniej jako Andrew Martin. Jednym z czynnikw, ktre przyczyniy si do stopniowego zaniku uprzedze w stosunku do ziemskich robotw, byo biuro prasowe. Korporacja Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie bya nie tylko organizacj naukow; wiedziaa co nieco rwnie o rentownoci. Znalaza ciche i spokojne, lecz efektywne sposoby na odarcie robotw i mechanicznych ludzi z mitu Frankensteina i straszliwego, niezgrabnego Golema. Roboty s tutaj po to, by uatwi wam ycie, mwili rzecznicy prasowi korporacji. Roboty maj wam pomaga. Roboty nie s waszymi wrogami. Roboty s cakiem bezpieczne, bezpieczne ponad wszelk wtpliwo. I poniewa to wszystko byo prawd, ludzie zaczli akceptowa roboty w swoim otoczeniu. Robili to przewanie do niechtnie. Wielu, a moe nawet wikszo, odczuwao niepokj na myl o nich, lecz jednoczenie zdawao sobie spraw, e s potrzebne. W zwizku z tym ludzie zaczli w kocu tolerowa ich obecno i miao to trwa tak dugo, dopki bd zachowane cise ograniczenia dotyczce ich stosowania. I czy to si podobao, czy nie, roboty staway si coraz bardziej niezbdne, gdy populacja ludzi na Ziemi zacza w owym czasie male. Po dugiej udrce, jak by dwudziesty wiek, przyszy czasy wzgldnego spokoju, harmonii, a nawet przynajmniej w pewnym stopniu rozsdku. wiat sta si miejscem spokojniejszym i szczliwszym. Byo coraz mniej ludzi, nie z powodu strasznych wojen czy plag, lecz dlatego, e rodziny nie miay ju tyle dzieci, przedkadajc jako nad ilo. Dodatkowym czynnikiem zmniejszajcym liczb ludnoci byy migracje do nowo zasiedlonych wiatw: 11

rozlegych podziemnych osad na Ksiycu, kolonii na asteroidach oraz ksiycach Jowisza i Saturna, a take sztucznych planet na orbitach Ziemi i Marsa. A poza tym nikt ju nie niepokoi si moliwoci utraty pracy na korzy robota. Strach przed brakiem zatrudnienia ustpi miejsca problemowi braku siy roboczej. Nagle roboty, na ktre kiedy spogldano z takim niepokojem, a nawet nienawici, stay si niezbdne dla utrzymania porzdku i dobrobytu. Ten wiat zapewnia, co prawda, wszystkie materialne dobra, ale nie mia do siy roboczej do zamiatania ulic, prowadzenia takswek, gotowania posikw i palenia w piecach. W takiej wanie epoce, epoce zmniejszajcej si liczby ludnoci i rosncego dobrobytu, wyprodukowano NDR-113, pniejszego Andrew Martina. Roboty mogy ju cakiem legalnie przebywa na Ziemi, lecz w dalszym cigu obowizyway w stosunku do nich surowe przepisy i wci nie spotykano ich powszechnie na ulicach. Dotyczyo to zwaszcza tych robotw, ktre zaprogramowano do zwykych prac domowych. A to, przede wszystkim, mia na myli Gerald Martin, zamawiajc NDR-113. W tamtych czasach mao kto mia w domu sucego-robota. Dla wikszoci ludzi byo to zbyt przeraajce, a przede wszystkim za drogie. Ale Gerald Martin nie by byle kim. By czonkiem Legislatury Regionalnej, i to bardzo wpywowym. Piastowa stanowisko przewodniczcego Komitetu Nauki i Techniki i cieszy si powszechnym szacunkiem oraz wielkim autorytetem. By czowiekiem o potnej sile umysu i charakteru. To, co Gerald Martin postanowi osign, nieuchronnie osiga. A to, co Gerald Martin chcia zdoby, nieodmiennie zdobywa. Wierzy w roboty; wiedzia, e do nich naley przyszo i e w kocu stan si nierozerwalnie zwizane z ludzkoci, i to w kadej dziedzinie. Korzystajc z pozycji, jak zajmowa w Komitecie Nauki i Techniki, sprawi, e roboty stay si czci jego prywatnego ycia i ycia jego rodziny. Uzasadni to przedsiwzicie chci dokadniejszego zrozumienia zjawiska, jakim byli mechaniczni ludzie i chci suenia pomoc kolegom z Legislatury Regionalnej, borykajcym si z problemami, ktre niosa ze sob nadchodzca era robotyki. Dzielnie i wspaniaomylnie, Gerald Martin zaoferowa swe usugi jako podmiot eksperymentu i przyj pod swj dach ma grup robotw domowych. Pierwsze z nich byy prostymi urzdzeniami przeznaczonymi do cile okrelonych zada. Miay w przyblieniu humanoidaln sylwetk, lecz niewiele, jeli w ogle cokolwiek, do powiedzenia. Krztay si cicho i skutecznie wok wasnych spraw niczym maszyny, ktrymi w istocie byy. Na pocztku Martinowie czuli si przy nich nieswojo, lecz bardzo szybko zaczli traktowa je jak wyposaenie swego gospodarstwa, nie interesujc si nimi bardziej ni tosterem czy odkurzaczem. I wtedy... To jest NDR-113 owiadczy Gerald Martin pewnego chodnego i wietrznego 12

czerwcowego popoudnia, gdy samochd dostawczy wtoczy si na dugi podjazd jego imponujcej posiadoci i uwolni ze swego wntrza byszczcego mechanicznego czowieka. Nasz prywatny robot domowy. Rodzinny sucy. Jak go nazwae? zapytaa Amanda. Amanda bya modsz crk Martina, ma zotowos dziewczynk o niebieskich oczach, ktra wanie zaczynaa si uczy sztuki czytania i pisania. NDR-113. To... to jest jego imi? Waciwie to jego numer seryjny. En, de, er. Amanda zmarszczya brwi. Endeer 113. To bardzo dziwne imi. To numer seryjny powtrzy Gerald Martin. Ale Amanda ju go nie suchaa. Endeer. Nie moemy go tak nazywa. Wcale nie ma takiego imienia, tato. To zupenie nie brzmi jak imi. Posuchaj, co ona wygaduje odezwaa si Melissa Martin. Bya pi lat starsza od Amandy, miaa ciemne wosy, piwne oczy i uwaaa si ju za kobiet. Amanda bya tylko dzieckiem i dlatego Melissa traktowaa j troch jak guptasa. Nie podoba jej si numer seryjny robota. En, de, er powtrzya raz jeszcze Amanda starannie, ignorujc sowa Melissy. To nie jest dobre. Naprawd nie jest. A moe nazwiemy go Andrew? Andrew? zdziwi si Gerald Martin. Jest tutaj en, prawda? I d? Amanda wygldaa przez moment do niepewnie. Na pewno s. I r te jest. Jestem pewna. En, d, r. Andrew. Och, syszysz j? Tylko posuchaj prychna pogardliwie Melissa. Gerald Martin umiechn si. Dobrze wiedzia, e przerabianie liter z numeru seryjnego na imi nie jest niczym niezwykym. Robot serii JN stawa si Johnem lub Jane, RG czsto nazywano imieniem Archie, a QT Cutie. C, ten robot nalea do serii NDR i Amanda chciaa nazwa go Andrew. wietnie. W porzdku. Gerald Martin stosowa metod polegajc na tym, by pozwala Amandzie na wszystko, co uwaaa dla siebie za najlepsze. W pewnych granicach, oczywicie. Bardzo dobrze powiedzia. Niech bdzie Andrew. I tak zostao. Zostao tak bardzo, e przez cae lata nikt z rodziny Martinw nie nazwa Andrew ju nigdy wicej NDR-113. Z czasem zupenie zapomnieli o jego numerze seryjnym i gdy Andrew potrzebowa konserwacji, trzeba byo sprawdza dane w dokumentach. Nawet sam Andrew utrzymywa, e o nim zapomnia. Naturalnie, nie bya to caa prawda. Bez wzgldu na to, ile czasu mino, nie mg zapomnie o niczym, jeli tylko chcia to pamita. Ale czas mija i Andrew zacz si zmienia. Mia coraz mniejsz ochot na to, by pa13

mita o swoim numerze seryjnym. Ukry go gdzie gboko, w najdalszych zakamarkach swego banku pamici, i ju nigdy nie prbowa go tam odszuka. Nazywa si teraz Andrew, Andrew Martin, Andrew z rodziny Martinw. By wysoki, szczupy i peen gracji, bo wanie w ten sposb zaprojektowano roboty serii NDR. Porusza si cicho i dyskretnie po wspaniaym domu Martinw i sprawnie wypenia wszystkie polecenia gospodarzy. A by to dom stary, pochodzcy z minionej epoki; wielka i majestatyczna rezydencja na wzgrzu, z ktrej rozciga si widok na bezmiar wd Pacyfiku. Posiado taka wymagaa olbrzymiej liczby sucych, ale w tych czasach nie byo ju oczywicie adnych sucych z wyjtkiem robotw, i zanim Gerald Martin przystpi do eksperymentu z robotami, stanowio to nie lada problem. A teraz dwa roboty-ogrodnicy pielgnoway lnice wie zieleni trawniki, przycinay przepikne ywopoty ognistoczerwonych azalii i obryway martwe licie z olbrzymich palm rosncych za domem. Robot-sprztacz usuwa pajczyny i kurz, a Andrew suy za kamerdynera, lokaja, pokojwk i szofera. Przygotowywa posiki, wybiera i nalewa wina, ktre tak lubi Gerald Martin, zajmowa si garderob caej rodziny, dba o wspaniae meble, dziea sztuki i setki innych piknych przedmiotw. Oprcz tego Andrew mia jeszcze jeden obowizek, ktry w zasadzie zajmowa mu wikszo czasu przeznaczonego na codzienne obowizki domowe. Posiado Martinw nie mona byo nazwa tego inaczej jak wielk posiadoci staa samotnie na piknym wzgrzu grujcym nad bkitnym chodem oceanu. W pobliu byo wprawdzie mae miasteczko, ale znajdowao si ono w do znacznej odlegoci. Najblisze za wielkie miasto, San Francisco, leao daleko na wybrzeu. W tych czasach miasta zaczynay ju by niemodne. W kadym razie ludzie woleli porozumiewa si elektronicznie i stawia swe domy w duej odlegoci od innych posiadoci. Tak wic crki Martina nie miay zbyt wielu towarzyszy zabaw w swym wielkim i wspaniaym odosobnieniu. Miay jednake Andrew. Pierwsz osob, ktra wymylia, jak najlepiej to wszystko urzdzi, bya Miss. Tym wanie mianem Andrew niezmiennie nazywa Meliss. Nie dlatego, e nie potrafi wypowiedzie jej imienia, lecz dlatego, i zwracanie si do niej w tak poufay sposb wydawao mu si niewaciwe. Amanda bya zawsze Ma Miss. Nigdy inaczej. Pani Martin, ktra miaa na imi Lucie, Andrew nazywa po prostu Pani, a Geralda Martina Sir. Zreszt Gerald Martin nalea do osb, do ktrych wielu ludzi, nie tylko roboty, wolao zwraca si: Sir. Tych, ktrzy mwili do niego: Gerald byo naprawd niewielu, a nazywanie go Jerrym w ogle nie wchodzio w rachub. Miss szybko zrozumiaa, jaki poytek mona odnie z posiadania w domu robota. Chodzio o wykorzystanie Drugiego Prawa. 14

Andrew powiedziaa rozkazujemy ci, by przesta robi to, co teraz robisz, i pobawi si z nami. W tym wanie momencie Andrew ukada w bibliotece Martinw ksiki, ktre tak jak to zwykle bywa z ksikami nieco zmieniy swj alfabetyczny porzdek. Zamar na chwil i spojrza w d z wysokiej mahoniowej pki, znajdujcej si midzy dwoma wielkimi oknami w pnocnej czci pokoju. Bardzo mi przykro, Miss powiedzia agodnie. Jestem teraz zajty wykonywaniem polecenia twojego ojca. Rozkaz pana by pierwszy i ma pierwszestwo. Syszaam, co tatu ci powiedzia odpara Miss. Powiedzia: Chciabym, Andrew, aby zaj si ksikami. U je w jaki sensowny sposb. Czy tak byo? Tak, wanie tak powiedzia. Zatem, jeli powiedzia, e chciaby, aby zaj si ksikami a nie zaprzeczasz, e tak wanie byo to nie by to wcale rozkaz, prawda? Raczej propozycja... hmm... sugestia. A sugestia nie jest rozkazem. Propozycja te nie. Andrew, rozkazuj ci: zostaw te ksiki tam, gdzie s, i zabierz Amand i mnie na spacer wzdu play. Byo to doskonae zastosowanie Drugiego Prawa. Andrew odoy natychmiast ksiki i zszed z drabiny. Sir by gow domu, lecz w sensie formalnym nie wyda waciwie rozkazu, a Miss tak. Z pewnoci tak. A rozkaz istoty ludzkiej mieszkajcej pod tym dachem, nawet tak maej i modej, mia pierwszestwo nad zwykym wyraeniem sugestii ze strony jakiego innego czowieka, nawet jeli by nim Sir we wasnej osobie. Nie chodzio o to, e Andrew mia z tym jaki problem. Lubi Miss, a Ma Miss nawet bardziej. A przynajmniej obie wywoyway u niego takie reakcje, ktre u ludzi mona by nazwa sympati. Andrew nazywa to lubieniem, poniewa nie zna innego terminu na to, co czu do dziewczynek. Z pewnoci co czu. Byo to troch dziwne, ale podejrzewa, e zdolno do lubienia zostaa wbudowana w jego obwody tak samo jak inne umiejtnoci. A wic jeli chciay, by si z nimi pobawi, zrobi to z radoci, pod warunkiem oczywicie e bdzie to zgodne z Trzema Prawami Robotyki. cieka prowadzca na pla bya stroma, krta, pokryta kamieniami, norami susw i innymi kopotliwymi przeszkodami. Nikt inny poza Miss i Ma Miss nie korzysta z niej zbyt czsto, poniewa sama plaa nie bya rwnie niczym innym jak dzikim piaszczystym wybrzeem, penym kawakw drewna i wodorostw, ktre wyrzucio wzburzone morze. Poza tym ocean w tej czci Kalifornii by zbyt zimny, by mona byo kpa si w nim bez kombinezonu. Jednak dziewczynki kochay ten jego zimny, pospny i wietrzny urok. Gdy schodzili w d, Andrew trzyma Miss za rk, a Ma Miss nis na drugim ramieniu. Bardzo prawdopodobne, e obie pokonayby ciek bez adnych niespodziewanych przygd, ale Sir by w tej sprawie nieprzejednany. Andrew, pilnuj, eby nie biegay ani nie skakay. Jeli potkn si o co w jakim 15

nieodpowiednim miejscu, spadn pidziesit stp w d. Nie mog ich powstrzyma przed chodzeniem tamtdy, wic chc, aby by z nimi przez cay czas i uwaa, eby nie zrobiy czego gupiego. To rozkaz. Andrew wiedzia, e pewnego dnia Miss, a moe nawet Maa Miss, odwoa ten rozkaz i kae mu trzyma si z daleka. Wtedy w jego pozytronowym mzgu wytworzy si ogromne natenie sprzecznoci, z ktrymi bez wtpienia bdzie mia wiele kopotu. Naturalnie rozkaz, ktry wyda Sir, w kocu przeway, gdy ze wzgldu na elementy Pierwszego i Drugiego Prawa Robotyki, ktre w sobie zawiera, bdzie mia pierwszestwo. Niemniej jednak Andrew zdawa sobie spraw, e gdy pojawi si konflikt midzy poleceniem pana a kaprysem dziewczynek, jego obwody bd przecione bardziej ni kiedykolwiek. Na razie Miss i Maa Miss z przyjemnoci stosoway si do przyjtych regu. Ostronie, krok po kroku, Andrew schodzi w d po stromym klifie, holujc za sob obie dziewczynki. Gdy dotarli na miejsce, puci rk Miss, a Ma Miss postawi na wilgotnym piasku. Natychmiast zerway si do biegu i pomkny radonie wzdu brzegu wzburzonego morza. Wodorosty! Wodorosty! krzykna Miss, chwytajc grub, zielonobrzow i lepk rolin, ktra bya prawie tak dua jak ona sama, i zacza wymachiwa ni jak biczem. Andrew, spjrz, jakie ogromne! A zobacz ten kawaek drewna zauwaya Maa Miss. Czy nie jest pikny, Melisso? Moe dla ciebie odpara z wyszoci starsza z dziewczt. Wzia skate i pokrzywione drewno z rk Maej Miss, przyjrzaa mu si pobienie i odrzucia na bok, wzruszajc przy tym ramionami. Och, co tam na nim ronie. To jakie inne wodorosty stwierdzia Maa Miss. Prawda? Podniosa odrzucony kawaek drewna i wrczya go Andrew. Tak odpar. To algi. Algi? To naukowa nazwa wodorostw. Ach, algi rozemiaa si Maa Miss i pooya drewienko przy ciece, tak by nie zapomnie go zabra w drodze powrotnej do domu. Potem znowu pomkna na pla, biegnc za starsz siostr przez spienione fale. Andrew bez trudu dotrzymywa im kroku. Nie zamierza pozwoli, by za bardzo si oddaliy. Nie potrzebowa adnych specjalnych rozkazw, by chroni dziewczynki; zajo si tym Pierwsze Prawo. Ocean by nie tylko pikny w swym ponurym majestacie, lecz take wyglda nadzwyczaj niebezpiecznie. Prdy podwodne byy bardzo silne, woda nie16

znonie zimna niemal o kadej porze roku, a w odlegoci mniejszej ni pidziesit metrw od brzegu wystaway spod spienionych bawanw wielkie ky morderczej rafy. Jeli dziewczynki zrobiyby cho jeden krok w kierunku morza, Andrew natychmiast byby przy nich. Ale Miss i Maa Miss miay do rozumu, by nie chcie si kpa w tych straszliwych odmtach. Linia brzegowa biegnca wzdu tej czci Pacyfiku bya godna podziwu w swym surowym i ponurym piknie. Jednak samo morze, zawsze gniewne i wzburzone, byo wrogiem dla tych wszystkich, ktrzy si w nim nie urodzili, i nawet mae dziecko od razu to rozumiao. Miss i Maa Miss brodziy w kauach pozostaych po przypywie i przyglday si czarnym limakom, szarozielonym miczakom, rowym anemonom i tysicom maych, ruchliwych rakw, poszukujc rozgwiazdy, jak zwykle zreszt z maym powodzeniem. Andrew sta w pobliu, gotowy ruszy z pomoc, w razie gdyby jaka nieoczekiwana fala pomkna bez ostrzeenia w kierunku brzegu. Wprawdzie dzisiaj morze byo do spokojne, lecz grone fale miay tutaj skonno do pojawiania si znikd. Andrew, czy ty umiesz pywa? zapytaa nagle Miss. Zrobibym to, gdyby zasza taka potrzeba. Nie wywoaoby to spicia w twoim mzgu lub czego w tym rodzaju? Oczywicie gdyby dostaa si tam woda. Jestem dobrze izolowany odpar Andrew. To dobrze. Popy wic do tej szarej skay i z powrotem... Tam, gdzie maj gniazdo kormorany. Chc zobaczy, jak szybko potrafisz to zrobi. Melissa powiedziaa Maa Miss z niepokojem. Cicho, Amando. Chc, by Andrew tam popyn. Moe znajdzie jajo kormorana i przyniesie, by je nam pokaza. Nie powinno si rusza gniazda, Miss zauway agodnie Andrew. Powiedziaam, e chc, by tam popyn. Melissa odezwaa si znowu Maa Miss, lecz tym razem ostrzej. Ale Miss bya nieugita. To by rozkaz. Andrew poczu pierwsze oznaki sprzecznych potencjaw: sabe drenie w kocwkach palcw i ledwo wyczuwalny zawrt gowy. Rozkazy byy po to, by je wykonywa; tak stanowio Drugie Prawo. Miss moga rozkaza, aby popyn do Chin, i Andrew musiaby to zrobi bez chwili wahania, gdyby nie kieroway nim inne wzgldy. Jednake mia chroni dziewczynki. A jeli przydarzy im si co nieoczekiwanego, gdy on bdzie w drodze do skay kormoranw? Naga fala, kamienna lawina, a nawet trzsienie ziemi. Trzsienia ziemi nie zdarzay si tu co prawda codziennie, lecz mogy przecie nastpi w kadej chwili. Pierwsze prawo byo najwaniejsze. Bardzo mi przykro, Miss. Nie ma tu nikogo dorosego, wic nie mog zostawi was 17

samych. Gdyby byli z nami Sir lub Pani, to co innego, ale tak... Nie rozpoznajesz rozkazu? Chc, eby tam popyn, Andrew. Tak jak ju tumaczyem, Miss... Nie musisz si o nas martwi. Nie jestem dzieckiem, Andrew. Mylisz, e jaki straszny wilkoak przyjdzie na pla i poknie nas, gdy ty bdziesz w wodzie? Dzikuj bardzo, ale potrafi o siebie zadba i zajm si rwnie Amand, jeli bd musiaa. To nie w porzdku, Melisso odezwaa si Maa Miss. On ma przecie rozkazy od tatusia. A teraz ma rozkazy ode mnie. Miss machna stanowczo rk. Andrew, popy do skay kormoranw. Ruszaj. Andrew poczu niewielkie ciepo i nakaza swym obwodom dokonanie homeostatycznej korekty. Pierwsze Prawo... Ale jeste nudny! Razem z tym swoim Pierwszym Prawem! krzykna Melissa. Nie moesz na chwil o nim zapomnie? Nie, ty nie moesz tego zrobi, prawda? Masz w sobie zakodowane jakie gupie prawa i nic poza tym. Jeste niczym wicej, jak tylko gupi maszyn. Melissa! przerwaa jej z oburzeniem Maa Miss. Tak, to prawda odpar Andrew. Masz racj: jestem niczym wicej, jak tylko gupi maszyn. Dlatego te nie potrafi odwoa rozkazu twojego ojca, dotyczcego waszego bezpieczestwa na play. Andrew skoni si lekko w stron Melissy. Bardzo auj, Miss. Melisso, jeli tak bardzo chcesz zobaczy, jak Andrew pywa, to dlaczego nie kaesz mu po prostu wej do wody i popywa blisko brzegu? zapytaa Melissa. Chyba nie bdzie w tym nic zego, prawda? Ale to nie to samo stwierdzia Miss, nadymajc wargi. Zupenie nie to samo. Lecz Andrew pomyla, e by moe to j zadowoli. Bardzo nie lubi by przyczyn niezgody. Pozwl, e ci poka powiedzia. Wszed do wody. Spieniona fala zakotowaa si gwatownie wok jego kolan, lecz Andrew nastawi odpowiednio swoje yroskopowe stabilizatory, ktre z atwoci opary si nacierajcym falom. Ostre odamki ska pokrywajcych dno morza nie byy adn przeszkod dla jego metalowych stp. Sensory poinformoway go, e temperatura wody jest za niska dla ludzi, lecz to rwnie byo nieistotne. Cztery, pi metrw dalej morze byo na tyle gbokie, e Andrew mg pywa, a by do blisko brzegu, by w razie potrzeby znale si szybko na ldzie. Wtpi jednak, by to okazao si konieczne. Dziewczynki stay obok siebie i przyglday si mu z podzi18

wem i fascynacj. Andrew nigdy przedtem nie pywa. Nie mia ku temu najmniejszego powodu. Ale poniewa zosta zaprogramowany, by w kadych okolicznociach porusza si z gracj, opracowanie odpowiednich ruchw, potrzebnych do poruszania si tu pod powierzchni wody, zajo mu nie wicej ni jedn mikrosekund: porusza rytmicznie nogami, unosi ramiona i zagarnia wod domi. Pyn zgrabnie i sprawnie wzdu brzegu jakie dwanacie metrw, a potem zawrci. Cae przedsiwzicie trwao zaledwie kilka chwil, lecz wywaro na Miss oczekiwane wraenie. Jeste wspaniaym pywakiem, Andrew powiedziaa z byszczcymi oczami. Jestem pewna, e pobiby wszystkie rekordy, gdyby kiedykolwiek wzi udzia w zawodach pywackich. Nie ma zawodw pywackich dla robotw odpar powanie Andrew. Miss zachichotaa. Miaam na myli zawody dla ludzi! Na przykad olimpiada. Och, Miss! To nie byoby w porzdku, gdyby pozwolono robotowi wzi udzia w igrzyskach! To si nigdy nie zdarzy. Miss zastanawiaa si nad tym przez chwil. Przypuszczam, e nie powiedziaa w kocu i tsknie spojrzaa w stron skay kormoranw. Jeste pewien, e tam nie popyniesz? Zao si, e w dwie minuty byby z powrotem. Co mogoby si zdarzy w cigu dwch minut? Melissa powiedziaa raz jeszcze Maa Miss. Cakowicie rozumiem twoje pragnienie, Miss, ale nie mog go speni. Bardzo auj. Och, w porzdku. Przykro mi, e o to prosiam. Wcale nie jest ci przykro stwierdzia Maa Miss. Jest. Nazwaa Andrew gupi maszyn! To nie byo mie! Ale przecie to prawda stwierdzia Miss. Sam powiedzia, e to prawda! Andrew chyba jest maszyn przyznaa Maa Miss ale na pewno nie jest gupi. Ale i tak bya nieuprzejma. Nie musz by uprzejma dla robotw. To tak, jakby bya uprzejma dla telewizora. To co innego! Maa Miss nie ustpowaa. To zupenie co innego! Potem rozpakaa si, a Andrew musia unie j do gry nogami i krci ni tak dugo, a oszoomiona bezchmurnym bezkresem nieba i dziwnoci widzianego odwrotnie oceanu, zapomniaa o przyczynie swego smutku. Chwil pniej, gdy Maa Miss staa znowu na ziemi, starsza z sistr podesza do Andrew. 19

Przepraszam za to, co powiedziaam szepna skruszonym gosem. Wszystko w porzdku, Miss. Wybaczysz mi? Wiem, e nie byam mia. Naprawd chciaam, eby tam popyn i nie pomylaam, e nie wolno ci zostawi nas tu samych. Bardzo mi przykro, Andrew. Nie ma potrzeby przeprasza, Miss. Naprawd. I nie byo. Jak robot mgby poczu si obraony z powody czego, co powiedziaa lub zrobia istota ludzka? Jednak w tej chwili Andrew uwaa, e lepiej bdzie jej o tym nie mwi. Jeli Miss odczuwa potrzeb przepraszania, on musi t potrzeb zaspokoi, nawet jeli okrutne sowa dziewczynki w aden sposb go nie poruszyy. Absurdem byoby zaprzecza, i nie jest maszyn. Tym wanie przecie by. A co do bycia gupi maszyn, c... Nie mia zupenie pojcia, o co jej moe chodzi. By w kocu wystarczajco inteligentny, by wykonywa zadania, do ktrych go przeznaczono. Bez wtpienia istniay roboty bardziej inteligentne od niego, ale nigdy ich nie spotka. A moe miaa na myli to, e jest mniej inteligentny ni ludzie? Ten problem nie mia jednak dla niego znaczenia. Nie zna adnego sposobu porwnania inteligencji robota z inteligencj czowieka. Zarwno ilociowo, jak i jakociowo, ich sposoby mylenia byy dwoma cakiem rnymi procesami. Co do tego wszyscy byli zgodni. Wkrtce zerwa si chodny wiatr. Targa ubraniami dziewczynek i wzbudza tumany piasku, rzucajc je w ich twarze i byszczcy korpus Andrew. Dziewczynki zdecydoway wic, e maj ju do zabawy na play. Ruszyli w kierunku cieki. Maa Miss podniosa kawaek drewna, ktry tam pooya, i wetkna go sobie za pasek. Zawsze kolekcjonowaa takie dziwne mae skarby. Tego wieczoru, gdy nie byo ju nic do roboty, Andrew poszed z wasnej woli na pla i popyn do wyspy kormoranw, by si przekona, ile czasu mu to zajmie. Pomimo ciemnoci zrobi to sprawnie i szybko. Zda sobie spraw, e dokonaby tego bez naraania Miss i Maej Miss na jakiekolwiek wielkie niebezpieczestwo. Nie chodzio o to, e by to zrobi, ale o to, e byo to moliwe. Nikt go nie prosi, aby pyn noc do skay kormoranw. Bya to tylko i wycznie jego wasna inicjatywa. A cilej, ciekawo.

ROZDZIA 3
Nadszed dzie, kiedy Miss obchodzia urodziny. Andrew wiedzia ju, e obchody urodzin s wanym wydarzeniem w yciu czowieka. Bya to uroczysto, ktr obchodzono na pamitk dnia, gdy dana osoba opucia ono swej matki. Andrew uwaa, e uznanie tego dnia za szczeglnie wany jest co najmniej dziwne. Wiedzia co nieco o ludzkiej biologii i wydawao mu si, e odpowiedniejsze byoby skupienie si na momencie tworzenia organizmu, gdy plemnik czy si z komrk jajow i zaczyna si proces podziau komrkowego. Z pewnoci to by prawdziwy moment tworzenia i rdo pochodzenia kadej istoty. Nie ulegao wtpliwoci, i nowy czowiek jest ju obdarzony yciem, mimo e jeszcze przez dziewi miesicy nie jest zdolny, by funkcjonowa poza onem matki. Nie by te zdolny samodzielnie y natychmiast po opuszczeniu organizmu matki. Dlatego te Andrew nie widzia specjalnej rnicy midzy okresem zaraz po urodzeniu, jak i tu przed nim, tak wic wyrnianie momentu narodzin miao dla niego niewiele sensu. On sam by gotowy do wykonywania wszystkich swoich programw w momencie, gdy zakoczona zostaa ostatnia faza jego montau, a obwody pozytronowe zaczy dziaa. Nowo narodzone dziecko nie byo jednak w stanie tego dokona. Andrew nie widzia adnej istotnej rnicy midzy podem, ktry przeszed ju wszystkie etapy rozwoju zarodkowego, lecz pozostawa wci w ciele matki, a tym samym podem dzie lub dwa pniej, gdy ju je opuci. Raz by w rodku, a zaraz potem na zewntrz. To wszystko. Oba byy jednakowo bezradne. Dlaczego wic nie witowa rocznicy poczcia zamiast momentu wydostania si z ona matki? Im wicej si na tym zastanawia, tym bardziej rozumia, e w obu wypadkach bya pewna logika. Na przykad jaki moment on by wybra na swoje urodziny, zaoywszy oczywicie, e robot odczuwaby potrzeb obchodzenia swych urodzin? Czy dzie, w ktrym fabryka zacza go skada? A moe dzie, gdy zainstalowano mu mzg pozytronowy i wprowadzono dane pozwalajce kontrolowa reszt ciaa? Czy narodzi si wtedy, gdy zoono poszczeglne czci pancerza? Czy wtedy, gdy zainstalowano mu 21

bdcy unikatem zestaw receptorw, ktre stanowiy o istocie NDR-113? Sam pancerz nie by nim, Andrew, czymkolwiek by by. On to mzg pozytronowy. A moe poczenie mzgu z ciaem, ktre zaprojektowano po to, by go pomieci. Tak wic jego urodziny... Och, to takie pogmatwane! A przecie roboty nie powinny odczuwa zakopotania. Ich pozytronowe mzgi byy bardziej skomplikowane od prostych cyfrowych umysw zwykych komputerw, ktre dziaay jedynie w sztywnej binarnej rzeczywistoci i operoway przykadami na tak i nie. I ta wanie zoono pozytronowych mzgw prowadzia czasami do konfliktu potencjaw. Niemniej jednak roboty byy istotami, ktrych dziaanie opierao si na logice, i dlatego potrafiy rozwizywa takie konflikty, zazwyczaj poprzez sortowanie danych w odpowiedni, sensowny sposb. Dlaczego zatem mia tyle problemw ze zrozumieniem tak prostej sprawy, jak obchodzenie dnia urodzin? Poniewa urodziny s czysto ludzkim pojciem, odpowiedzia sam sobie, ktre nie ma dla robotw adnego znaczenia. A ty nie jeste czowiekiem, wic nie musisz si martwi o to, kiedy powiniene obchodzi swoje urodziny. Tak czy inaczej, byy to urodziny Miss. Sir dooy wszelkich stara, by tego dnia by wczeniej w domu, mimo e Legislatura Regionalna zaprztnita bya akurat spraw midzyplanetarnych stref wolnocowych. Wszyscy czonkowie rodziny, w odwitnych strojach, zebrali si w jadalni wok wielkiego wypolerowanego stou z sekwojowego drewna. Zapalono wieczki, a Andrew usugiwa przy stole, podajc wykwintny obiad, na ktrego planowaniu spdzili z Pani cae godziny. Wkrtce Miss otrzymaa prezenty i natychmiast je otworzya. Najwidoczniej, pomyla Andrew, nowe przedmioty ofiarowywane przez innych s najwaniejszym momentem urodzinowych obchodw. Obserwowa wszystko uwanie, niewiele jednak z tego rozumia. Wiedzia, e ludzie przywizuj ogromn wag do posiadania rnych przedmiotw, zwaszcza tych, ktre naleay tylko do nich, ale trudno byo zrozumie, jak dokadnie przedstawiay dla nich warto. Maa Miss, ktra nauczya si czyta zaledwie rok lub dwa lata temu, wrczya swej siostrze ksik. Nie kaset, nie infodysk, ani te holoszecian, ale prawdziw ksik z okadk i zszywanymi kartkami. Maa Miss przepadaa za ksikami. Miss rwnie, szczeglnie za poezj, ktra bya form zapisywania rzeczy za pomoc zagadkowych fraz uoonych w nierwne linie. Andrew uwaa to zjawisko za wielce tajemnicze. Och, cudownie! krzykna Miss, rozpakowujc wrczon jej ksik. To Rubaiyat Omara Khayama! Zawsze chciaam to mie! Skd wiedziaa, e co takiego w ogle istnieje? Kto ci o tym powiedzia, Amando? Czytaam o tym odpara Maa Miss, zerkajc lekko w bok speszonym wzrokiem. Mylisz, e o niczym nie wiem tylko dlatego, e jestem pi lat modsza od cie22

bie. Ale co ci powiem, Melisso... Dziewczta, dziewczta powiedzia Sir ostrzegawczo. Nie kmy si przy urodzinowym obiedzie! Nastpny prezent, ktry otworzya Miss, by od matki: przepikny kaszmirowy sweter, biay i puszysty. Dziewczynka bya tak podekscytowana, e woya go zaraz na to, co miaa na sobie. A potem otworzya ma paczuszk, ktra bya prezentem od ojca, i westchna gboko. Sir kupi jej wspaniay wisiorek z rowej koci soniowej, przyozdobiony zawiymi wzorami. Zdobienia byy tak delikatne, misterne i pikne, e nawet Andrew przyglda si im uwanie swym doskonaym wzrokiem, ledzc z zainteresowaniem obienia i linie, ktre splatay si wzajemnie. Miss bya zachwycona. Ostronie podniosa wisiorek za cienki zoty acuszek i przeoya go przez gow. Poprawiaa go dugo z wielk starannoci, a w kocu znalaz si dokadnie na rodku jej nowego sweterka. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Melisso powiedzia Sir. Zaraz te doczya do niego Pani, a potem Maa Miss i wszyscy zapiewali urodzinow piosenk. Pani zaintonowaa j raz jeszcze i kiwna zachcajco na Andrew, ktry doczy do pozostaych. Przez moment zastanawia si, czy rwnie powinien wrczy Melissie jaki prezent. Nie, pomyla, ona nie sprawia wraenia, e tego oczekuje. Dlaczego miaby to zrobi? Nie by przecie czonkiem rodziny. By czci wyposaenia gospodarstwa domowego. Dawanie urodzinowych prezentw byo wycznie ludzk domen. Obiad by wspaniay. Tylko jeden cie kad si na tej piknej uroczystoci, a to za spraw Maej Miss, ktra wyranie zazdrocia swej siostrze cudownego wisiorka. Oczywicie dziewczynka staraa si to ukry za wszelk cen. Przecie by to w kocu urodzinowy obiad jej starszej siostry i nie chciaa go popsu. Ale w trakcie uroczystoci Maa Miss rzucaa ukradkowe spojrzenia na wisiorek, ktry rzuca ze sweterka ciepe, rowozote byski. Andrew nie mia wtpliwoci, e Maa Miss jest w tej chwili bardzo nieszczliwa. Bardzo chcia zrobi co, co mogoby j pocieszy. Ale caa ta kwestia urodzin, prezentw, sistr, zazdroci i innych tego typu ludzkich spraw wszystko to wykraczao poza jego moliwoci pojmowania. By doskonaym robotem w zakresie, w jakim go zaprojektowano, a jego twrcy nie uznali widocznie za stosowne, by da mu moliwo zrozumienia, dlaczego pewna maa dziewczynka mogaby czu si rozdraniona z powodu piknego przedmiotu, ktry podarowano innej maej dziewczynce z okazji urodzin. Jednak mniej wicej dwa dni pniej Maa Miss przysza do Andrew i zapytaa: Mog z tob porozmawia, Andrew? Oczywicie, e moesz. 23

Podoba ci si wisiorek, ktry tatu podarowa Melissie? Zdaje si, e jest pikny. Bo jest pikny. To najwspanialsza rzecz, jak kiedykolwiek widziaam. Tak, jest do adny powiedzia Andrew. Jestem pewien, e Sir podaruje ci na urodziny co rwnie piknego. Moje urodziny s za trzy miesice odpara Maa Miss tonem tak smutnym, jakby od tego momentu dzielia j caa wieczno. Andrew czeka, nic nie mwic, niepewny, dokd ta rozmowa ma prowadzi. A potem Maa Miss posza do szai, w ktrej schowaa przyniesiony z play kawaek drewna, i wrczya go Andrew. Czy zrobisz dla mnie wisiorek? Z tego? Drewniany wisiorek? C, nie mam pod rk koci soniowej. Ale to pikne drewno. Umiesz rzebi, prawda? A przynajmniej mgby si nauczy, jak przypuszczam. Jestem pewien, e moje techniczne umiejtnoci sprostaj temu zadaniu. Ale bd potrzebowa narzdzi i... Prosz bardzo rzeka Maa Miss. Wzia z kuchni may noyk i podaa go ostronie, jakby wrczaa mu cay zestaw chirurgicznych skalpeli. To powinno wystarczy. Wierz w ciebie, Andrew. A potem uja jego metalow do w sw ma rczk i ucisna j. Tej nocy, w zaciszu pokoju, gdzie zazwyczaj przebywa po wypenieniu obowizkw domowych, przez niemal kwadrans Andrew studiowa z uwag kawaek wyrzuconego przez morze drewna, analizowa jego struktur, gsto, zaamania i krzywizny. Zbada take n, prbujc go na kawaku drewna, ktry znalaz w ogrodzie. A potem zastanawia si nad rozmiarem wisiorka, ktry pasowaby do wzrostu dziewczynki; na razie bya bardzo maa, ale z pewnoci taka nie pozostanie. W kocu odci kawaek drewna. Byo bardzo twarde, ale sia fizyczna Andrew bya icie robocia. Jedyn wtpliwo stanowi n: Andrew nie by pewien, czy wytrzyma cae to przedsiwzicie. Wytrzyma. Przyjrza si uwanie odcitemu kawakowi. Trzyma go przed sob, obraca na wszystkie strony, wodzi palcami po jego powierzchni. Potem zamkn oczy i wyobrazi sobie, jak wygldaby ten kawaek, gdyby obci jeszcze troch z tej strony, troch z tamtej, ci tutaj i jeszcze tam... Tak, dobrze... I zacz swoj prac. Nie zajo mu to zbyt wiele czasu. Samo rzebienie trwao krtko, gdy mia ju wszystko uoone w umyle. Jego mechaniczna koordynacja ruchw z atwoci podo24

aa temu wymylnemu zadaniu, wzrok mia doskonay, a drewno lekko poddawao si obrbce takiej, jak sobie umyli. Lecz gdy skoczy, byo ju za pno, by wrczy wisiorek Maej Miss. Odoy go wic i nie myla o nim do rana. Dopiero gdy Maa Miss miaa wybiec z domu do autobusu, ktry wozi j codziennie do szkoy, Andrew wyj swoj rzeb i poda dziewczynce. Wzia wisiorek i zastyga w zaskoczeniu i podziwie. Zrobiem to dla ciebie powiedzia Andrew. Naprawd? Zrobie? Z kawaka drewna, ktry mi daa wczoraj wieczorem. Och, Andrew, Andrew. To jest absolutnie wspaniae... Och, jakie cudowne! Jakie pikne! Andrew! Nie wiedziaam, e potrafisz robi takie rzeczy. Poczekaj, a Melissa to zobaczy. Tylko poczekaj! I tatusiowi te poka! Na zewntrz zabrzmia klakson. Maa Miss ostronie schowaa wisiorek do torby i pobiega do autobusu. Kawaek dalej zatrzymaa si jednak, pomachaa do Andrew i posaa mu pocaunek. Wieczorem, gdy Sir wrci z Legislatury, a Maa Miss pokazaa swoj rzeb, w domu zapanowao wielkie zamieszanie. Pani nie moga powstrzyma okrzyku podziwu, a Miss bya na tyle askawa, by stwierdzi, e ten wisiorek jest prawie tak samo pikny jak jej wasny. Sir by wrcz zdumiony. Nie mg uwierzy, e Andrew wasnorcznie zrobi t ma byskotk. Skd to masz, Mandy? Czasem nazywa sw modsz crk tym imieniem; nikt poza nim tego nie robi. Mwiam ci, tatusiu. Andrew j dla mnie zrobi. Znalazam kawaek drewna na play, a on wyrzebi z niego wisiorek. Przecie on nie mia by robotem artyst. Czym? Rzebiarzem odpar Sir. C, ale chyba nim jest powiedziaa Maa Miss. Moe jest jeszcze czym wicej, a my o tym nie wiemy. Sir spojrza na Andrew. Zmarszczy brwi, szarpn w zamyleniu swj ws mia wspaniae bujne wsy i zaspi si w sposb, ktry Andrew, mimo do ograniczonej wiedzy o ludzkiej mimice, uzna za bardzo grony. Rzeczywicie zrobie ten wisiorek, Andrew? Tak, Sir. Wiesz o tym, e roboty nie potrafi kama. To niezupenie prawda, prosz pana. Mgbym skama, gdyby mi kazano, lub aby nie dopuci do zrobienia krzywdy czowiekowi, lub nawet wtedy, gdyby moje wasne 25

bezpieczestwo byo... Przerwa na moment. Ale ja naprawd wyrzebiem ten wisiorek dla Maej Miss. A projekt? Czy rwnie jest twoim dzieem? Tak, Sir. Skd go skopiowae? Skopiowaem? Przecie nie wzie tego z powietrza. Wzie to z jakiej ksiki, prawda? Albo uye komputera, by to uoy, albo... Zapewniam pana, e nie zrobiem nic wicej ponad to, e analizowaem surowy materia a do chwili, gdy wiedziaem, jaki nada mu ksztat, by Maa Miss bya zadowolona. A potem go wyrzebiem. Mog zapyta, jakiego narzdzia uye? Maego kuchennego noa, prosz pana, ktry wrczya mi Maa Miss. Kuchenny n powtrzy Sir osobliwie bezbarwnym gosem. Wolno kiwajc gow, way w doni ma rzeb i w kocu doszed do wniosku, e jej pikno przechodzi wszelkie wyobraenia. Kuchenny n... Daa ci kawaek drewna, zwyky n kuchenny i nic poza tym, a ty bye w stanie zrobi co takiego. Tak, prosz pana. Nastpnego dnia Sir przynis kawaek drewna z play wikszy, poskrcany i zwietrzay. Da Andrew n elektryczny i pokaza, jak si z nim obchodzi. Zrb co z tego kawaka, Andrew. Cokolwiek zechcesz. Chc tylko popatrze, jak to robisz. Oczywicie, prosz pana. Andrew zastanawia si przez chwil nad kawakiem drewna, a potem wczy n i za pomoc swych czuych soczewek optycznych obserwowa ruch jego ostrza. W kocu zrozumia, jakie rezultaty mona osign za pomoc tego noa, i zabra si do pracy. Sir siedzia tu obok, ale podczas rzebienia Andrew by ledwie wiadomy jego obecnoci. By cakowicie skupiony na swoim zadaniu. Jedyne, co si teraz dla niego liczyo, to kawaek drewna, n elektryczny i wizja przedmiotu, ktry zamierza wydoby z drewna. Kiedy skoczy, wrczy rzeb panu Martinowi, a sam poszed po szufelk, by zamie wirki. Gdy wrci, zasta go siedzcego bez ruchu, wpatrujcego si z oszoomieniem i zachwytem w ma rzeb. Prosiem o robota domowego z serii NDR powiedzia cicho Sir. Nie pamitam, bym mwi co o umiejtnociach artystycznych. W rzeczy samej, prosz pana. Jestem domowym robotem serii NDR. Nie mam adnych specjalnych implantw determinujcych umiejtnoci artystyczne. Ale przecie zrobie to. Widziaem na wasne oczy. 26

Rzeczywicie, prosz pana. Mylisz, e mgby zrobi jeszcze inne rzeczy z drewna? Powiedzmy: pki? Szafki? Lampy? Penowymiarowe rzeby? Nie jestem w stanie tego stwierdzi, Sir. Nigdy nie prbowaem tego robi. No c, to teraz sprbujesz. Po tej rozmowie Andrew spdza ju niewiele czasu na przygotowywaniu posikw, podawaniu do stou, czy te innych czynnociach gospodarskich. Polecono mu bowiem czytanie ksiek na temat rzebienia i projektowania, ze szczeglnym uwzgldnieniem produkcji mebli. Dosta te jedno z pustych pomieszcze na strychu, w ktrym mieci si teraz jego warsztat. Chocia dalej tworzy mae cacka bransoletki, kolczyki, naszyjniki, wisiorki dla Miss, Maej Miss, a take niekiedy dla Pani, wikszo czasu powica, zgodnie z sugesti pana Martina, na wykonywanie szafek i biurek. Jego projekty byy wprost niezwyke. Wykorzystywa rzadkie, egzotyczne rodzaje drewna, ktre dostarcza mu Sir, i ozdabia je piknymi, niezwykle ciekawymi wzorami. Sir zaglda czsto do jego warsztatu, by podziwia najnowsze dokonania. To wspaniae, Andrew zwyk mawia za kadym razem. Niezwyke, cudowne. Zdajesz sobie spraw, e nie jeste po prostu artyst? Jeste wielkim artyst. A rzeczy, ktre tworzysz, s dzieami sztuki. Bardzo lubi je tworzy, prosz pana. Lubisz? Czy nie powinienem uywa takiego okrelenia? To do niezwyke, gdy robot mwi o lubieniu. To wszystko. Nie zdawaem sobie sprawy, e roboty potrafi doznawa takich uczu. By moe uywam tego pojcia w zbyt dowolny sposb. By moe odpowiedzia Sir. Ale nie jestem tego taki pewny. Co konkretnie miae na myli? Kiedy wykonuj t prac, obwody w moim mzgu staj si jakby mniej napite. Wydaje mi si, e jest to odpowiednik tego, co ludzie nazywaj radoci. Syszaem, jak wypowiadacie sowa rado i lubi, i myl, e rozumiem ich znaczenie. Sposb, w jaki je uywacie, pasuje do tego, co czuj. Dlatego te chyba mog powiedzie, e lubi tworzy te wszystkie rzeczy. Ach, tak... Sir zamilk na moment. Jeste niezwykym robotem, wiesz, Andrew? powiedzia po chwili. Jestem cakowicie standardowy, prosz pana. Moje obwody nale do typu NDR, ni mniej, ni wicej. Rzeczywicie. Czy to, e wytwarzam szai, wprawia pana w zakopotanie? 27

Ale skd, Andrew. Wprost przeciwnie. A jednak wyczuwam pewien niepokj w pana gosie, Sir. Jest w nim co... Jak to wyrazi... Zaskoczenie? Nie, zaskoczenie nie jest odpowiednim okreleniem. Niepewno? A moe wtpliwo? Wydaje mi si, e pan myli, i wykonuj pewne czynnoci, ktre wykraczaj poza moje oprogramowanie. Tak przyzna Sir. Wanie tak myl, Andrew. W rzeczy samej, to wszystko znacznie wykracza poza twoje zdolnoci programowe. Nie ebym si tym martwi, rozumiesz... Ale chciabym wiedzie, skd si to bierze.

ROZDZIA 4
Kilka dni pniej Gerald Martin zadzwoni do dyrektora regionalnego oddziau korporacji Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie. Mam may problem z domowym robotem serii NDR, ktrego mi przydzielilicie powiedzia. Dyrektor nazywa si Elliot Smythe. Jak wielu spord wyszego kierownictwa korporacji, Smythe by czonkiem wielkiej i potnej rodziny Robertsonw, wywodzcej si od samego Lawrencea Robertsona, ktry zaoy korporacj w drugiej poowie dwudziestego wieku. Teraz jednak kompania bya tak ogromna, e nie mona byo uwaa jej jedynie za domen owej rodziny, gdy staa potrzeba wpywu nowych kapitaw zmusia Robertsonw i Smythew do odsprzedania czci udziaw zewntrznym inwestorom. Niemniej jednak nie byo to ani atwe, ani codzienne, by po prostu podnie suchawk i poprosi do telefonu Robertsona lub Smythea. Lecz Gerald Martin by przecie przewodniczcym Komitetu Nauki i Techniki Legislatury Regionalnej. Robertsonowie i Smytheowie, jakkolwiek bogaci czy potni, nie mogli sobie pozwoli na zignorowanie telefonu od Geralda Martina. Problem? zapyta Elliot Smythe, a jego twarz na wideoekranie wyraaa gbok i szczer trosk. Jest mi niezmiernie przykro to sysze, panie Martin. Musz przyzna, e jestem wrcz zaskoczony. Paski NDR jest produktem najwyszej klasy, a testy, ktre przechodzi, byy bardzo staranne i drobiazgowe... Jakiego rodzaju usterk pan zaobserwowa? Czy robot zawid pana w jakikolwiek sposb? Czy nie sprosta paskim oczekiwaniom? Nie wspomniaem bynajmniej o adnej usterce. Ale mwi pan o jakim problemie, panie Martin. Typ NDR powinien wykonywa wszelkiego rodzaju polecenia w zakresie gospodarstwa domowego... To nie ma nic wsplnego z gospodarstwem domowym, panie Smythe powiedzia sucho Gerald Martin. NDR-113 doskonale wykonuje wszystkie swoje obowiz29

ki. Problem polega na tym, e robot wydaje si mie pewne umiejtnoci, ktre nie zostay wymienione w adnej specyfikacji i o ktrych nie wspomniano, gdy dyskutowalimy o wyposaeniu mojego domu w roboty. Twarz Smythea zmienia si; wyraz zatroskania ustpi teraz miejsca zrozumieniu. Czy chodzi panu o to, e on przekracza zakres swoich uprawnie i robi to, o co go nie proszono? Absolutnie nie. Gdyby zdarzyo si co takiego, to ju dawno usyszaby pan o tym ode mnie... Zarczam panu. To nie o to chodzi, panie Smythe. Rzecz w tym, e cakiem niespodziewanie zacz tworzy w drewnie. Robi z niego biuteri i meble. Moja modsza crka poprosia go pewnego razu o jedn z takich rzeczy, a on zrobi to w sposb wykraczajcy poza wszelkie oczekiwania. Od tego czasu robi dla nas take inne przedmioty. S wyszukane i wspaniae, ponadto nigdy si nie powtarzaj. To, co robi, to prawdziwe dziea sztuki, panie Smythe. Dosownie dziea sztuki. Kade muzeum wystawioby je z dum. Gdy Gerald Martin skoczy mwi, Smythe milcza przez chwil. Jego kciki ust drgny nieznacznie, ale poza tym nie okaza adnych innych emocji. Seria NDR jest do wszechstronna, panie Martin. Nie jest absolutnie niezwyke, e robot potrafi zrobi par mebelkw. Mylaem, e wyraziem si do jasno... To nie jest kwestia paru mebelkw powiedzia Sir. Tak, tak. Wyrazi si pan jasno. Zapada chwila milczenia. Chciabym obejrze par jego prac. Chciabym te przyjrze si paskiemu robotowi. Czy nie sprawioby kopotu, gdybym przylecia na wybrzee i zrobi szybk inspekcj? Jeli chciaby pan go przetestowa, czy nie lepiej byoby zrobi to w warunkach laboratoryjnych? Bdzie pan potrzebowa sprztu, jak przypuszczam... A przecie nie przetransportuje pan tego wszystkiego do mojego domu. Wydaje mi si, e bdzie atwiej, gdy po prostu przywioz Andrew do was. Bdziecie mogli go porzdnie przetestowa. Andrew? Gerald Martin umiechn si nieznacznie. Moje dziewczta tak go nazway. Rozumie pan, to od NDR. Tak, tak. Rozumiem. Ale nie ma potrzeby, by kopota si pan lotem na wschd, panie Martin. I tak musz zoy pewn, zaleg zreszt, wizyt na zachodnim wybrzeu. Bdzie to dobry pretekst, by w kocu si tam wybra. Poza tym nie zamierzam poddawa paskiego NDR adnym testom. Porozmawiam z nim troch i z panem rwnie, rzecz jasna, a potem przyjrz si tym wszystkim wspaniaociom. Nie spodziewam si, 30

e targaby pan ze sob ca ciarwk biurek i szafek, prawda? To brzmi rozsdnie, jak sdz. A wic w nastpny wtorek? Czy to panu odpowiada? Dopilnuj, eby wszystko byo w porzdku i eby nic nam nie przeszkodzio. Aha, jeszcze jedno. Chciabym wzi ze sob Merwina Manskyego. To nasz gwny robopsycholog. Myl, e doktor Mansky rwnie zechce rzuci okiem na prace waszego NDR. Jestem tego pewien. Sir uporzdkowa swj wtorkowy plan i zaatwi sobie wolne popoudnie. Smythe i Mansky mieli przylecie do San Francisco poudniowym lotem, a potem w cigu p godziny dosta si miejscowym wahadowcem na wybrzee. Rzecz jasna, Andrew zosta poinformowany, e bdzie mia goci. Wydawao mu si to jednak do niezwyke; dlaczego kto miaby skada towarzysk wizyt robotowi. Postanowi nie prbowa nawet odpowiada na to pytanie. W tamtych dniach Andrew rzadko kwestionowa sens rnych ludzkich poczyna, ani te nie stara si ich systematyzowa w aden sposb. Dopiero w pniejszym okresie, gdy rozumia ju znacznie wicej, mg rozezna si w caej tej sytuacji i spojrze na ni w innym wietle. Wspaniaa, prowadzona przez robota limuzyna przywioza dyrektora Amerykaskich Robotw i gwnego robopsychologa. Bya to wyjtkowo niedobrana para. Elliot Smythe by czowiekiem szczupym, wysokim, atletycznie zbudowanym, z burz gstych biaych wosw. Sprawia wraenie, jakby wanie znajdowa si w swoim wasnym domu, na meczu polo lub tenisa, a nie na oficjalnej, roboczej wizycie. Merwin Mansky za, niski i krpy, by cakowicie ysy. Wyglda te na osobnika, ktrego jedynie grob mona byo odcign od biurka. Oto nasz Andrew powiedzia na przywitanie Sir. Jego warsztat stolarski jest na grze, lecz jego wyroby mona znale w caym domu. Ta pka na ksiki, na przykad, lampy i st, na ktrym stoj, te wszystkie drobiazgi... Wspaniaa robota stwierdzi Elliot Smythe. Naprawd, bez przesady, panie Martin. Kady z tych przedmiotw to cacko, mae dzieo sztuki. Merwin Mansky obdarzy meble zaledwie przelotnym spojrzeniem. Jego uwaga bya skupiona przede wszystkim na Andrew. Kontrola kodowa rzuci szorstko gwny robopsycholog. Alfa Dziewi, Andrew! Odpowied Andrew bya natychmiastowa; musiaa taka by. Kontrole kodowe podlegay pod Pierwsze Prawo. Priorytetem byo tu cakowite i niezwoczne posuszestwo. Fotoelektryczne oczy Andrew wieciy czerwonym blaskiem, gdy przebiega przez cay zestaw Alfy Dziewi i jej parametry, a Mansky sucha uwanie. Bardzo dobrze, Andrew. Kontrola kodowa Epsilon Siedem. Andrew poda robopsychologowi cay Epsilon Siedem. Potem przeszed przez Omi31

kron Czternacie, a na kocu przez Kappa Trzy, ktry by najbardziej skomplikowanym kodem, zawierajcym parametry Trzech Praw Robotyki. Dobra robota zawyrokowa wreszcie Mansky. A teraz jeszcze jedno. Kontrola kodowa Omega. Andrew wyrecytowa kody Omegi, ktre zawiadyway ciekami zdolnoci przetwarzania nowo nabytych danych. Ten zestaw zabra nieco czasu. Sir przysuchiwa si wszystkiemu z mieszanin zdumienia i podziwu. Za Elliot Smythe zdawa si prawie w ogle nie sucha. On jest w doskonaej kondycji stwierdzi w kocu Mansky. Wszystkie parametry s takie, jakie powinny by. Jak ju wspomniaem panu Smytheowi zacz Sir problemem nie jest ze dziaanie czy jakakolwiek dysfunkcja. Chodzi o to, e jego wyczyny wykraczaj znacznie poza najmielsze oczekiwania. By moe poza pana oczekiwania odpar Mansky. A c to ma niby znaczy? achn si Sir. Co pan ma na myli, jeli wolno spyta? Mansky westchn i zmarszczy czoo. Linie na jego szerokim czole byy tak fantazyjne, jakby wyrzebi je sam Andrew. Robotyka nie jest dyscyplin cis, panie Martin. Nie potrafi wyjani tego szczegowo lub raczej... mgbym to zrobi, ale zajoby to zbyt wiele czasu. Nie jestem rwnie pewien, czy rezultat by pana zadowoli. Chodzi midzy innymi o to, e matematyka zawiadujca wykresami cieek pozytronowych jest tak skomplikowana, i mona dokonywa w niej tylko przyblionych rozwiza. Roboty takie jak Andrew czsto okazuj zdolnoci, ktre wykraczaj poza zaprojektowane specyfikacje. Chc jednak pana zapewni, e jego mistrzowskie zdolnoci stolarskie nie oznaczaj bynajmniej, i cokolwiek moe zagraa panu lub paskiej rodzinie. Niezalenie od pewnych odstpstw w zachowaniu robotw, Trzy Prawa s absolutnie nieodwracalne i nie do obejcia. Nie mona ich zama. S podstaw egzystencji pozytronowego mzgu. Andrew przestaby funkcjonowa, zanim zdyby zama ktrekolwiek z nich. On jest kim wicej ni tylko mistrzem stolarskim, doktorze Mansky odpowiedzia sucho Sir. Nie rozmawiamy tu tylko o adnych stoliczkach czy krzesach. Tak, tak. Oczywicie. Rozumiem, e robi take byskotki i wiecideka. Sir umiechn si, ale by to dziwnie lodowaty umiech. Otworzy sza, w ktrej Maa Miss trzymaa swoje skarby wyrzebione przez Andrew, i pokaza im jeden z nich. Zobaczcie sami powiedzia kwano. Oto jedna z jego byskotek. Jedno z jego wiecideek. Wrczy gociom ma kul z lnicej koci soniowej. Bya na niej scena przedsta32

wiajca bawice si dzieci. Figurki byy tak mae, e ledwie zauwaalne, lecz przedstawione w doskonaych proporcjach. Wydawao si, e yj wasnym yciem. Dwch chopcw zaczynao wanie walk na pici, dwie dziewczynki przyglday si naszyjnikowi o mikroskopijnych wrcz wymiarach, ktry pokazywaa im trzecia dziewczynka. Obok staa nauczycielka, pochylajc si nad maym chopcem, ktry zadawa jej wanie jakie pytanie. Robopsycholog wpatrywa si w delikatn rzeb przez dug chwil i nic nie mwi. Czy mog na to rzuci okiem, doktorze Mansky? spyta Elliot Smythe. Tak, oczywicie. Rka Manskyego draa lekko, gdy wrcza kul dyrektorowi Amerykaskich Robotw. Teraz z kolei Smythe przyglda si maemu przedmiotowi w skupieniu i ciszy. Obserwujc go, Andrew dozna nowego wraenia, ktre zakwalifikowa jako rado. Byo oczywiste, e dwaj mczyni s pod wielkim wraeniem tego, co wyrzebi. I rzeczywicie. Obaj byli tak wstrznici, e nie potrafili wyrazi swych uczu sowami. On to zrobi? zapyta w kocu Mansky. Sir skin potakujco gow. On nigdy nie widzia szkolnego podwrka. Moja crka Amanda opisaa mu t scen pewnego popoudnia, gdy j o to poprosi. Rozmawia z ni okoo piciu minut, a potem poszed na gr i zrobi wanie to. Wspaniae powiedzia cicho Smythe. Fenomenalne, niezwyke. Tak, niezwyke zgodzi si Sir. Czy teraz rozumie pan, dlaczego chciaem wam zwrci na to uwag? Tego rodzaju dokonania daleko wykraczaj poza zwyke moliwoci waszej serii NDR, czy nie? Nie chciabym prawi banaw, panowie, ale to, z czym mamy tu do czynienia, to robot genialny. Nie sdzicie? Co, co mona by nawet uzna za... ludzkie? W NDR-113 nie ma nic ludzkiego gos Manskyego by wywaony, ale brzmiaa w nim nuta stanowczoci i powagi. Niech pan nie myli pewnych poj, panie Martin. Mamy do czynienia z maszyn i nigdy nie wolno panu o tym zapomina. Prawda, e jest to maszyna z pewn doz inteligencji, dysponujca take moliwociami twrczymi, a raczej umiejtnoci naladowania. Ale nadal jest to tylko maszyna. Powiciem ca moj karier badaniu osobowoci robotw tak, one maj swego rodzaju osobowo i jeli ktokolwiek miaby uwierzy, e maj ludzkie cechy, to tym czowiekiem bybym wanie ja, panie Martin. Ale nie wierz w to i pan rwnie nie powinien. Nie mwiem tego powanie. Ale w takim razie, jak by pan zakwalifikowa jego zdolnoci artystyczne? lepy traf. Swego rodzaju przypadek odpar stanowczo Mansky. Co w ob33

rbie jego cieek. Od wielu lat prbuj projektowa cieki o oglnym wzorze. Mam na myli roboty, ktre nie miayby okrelonego limitu zaprojektowanych dla nich prac, ale ktre byyby zdolne poszerza swj zakres porwnywalnie do rozumowania indukcyjnego. I nie ma w tym nic dziwnego, e tego rodzaju pozorowana twrczo ujawnia si u jednego z tych robotw. Jak wspomniaem przed chwil, robotyka nie jest cis dziedzin. Czasami zdarzaj si rzeczy niezwyke. Czy mgby pan sprawi, aby to si powtrzyo? Byby pan w stanie skonstruowa drugiego robota, ktry potrafiby to samo, co Andrew? A moe nawet ca seri takich robotw? Prawdopodobnie nie. Mwimy tu, panie Martin, o przypadku losowym. Czy pan mnie rozumie? Nie jestemy w stanie precyzyjnie okreli, w jaki sposb osignlimy takie moliwoci, jakimi dysponuje Andrew. Dlatego te nie moemy reprodukowa tego typu skrzywionej cieki, ktra umoliwia mu tworzenie takich rzeczy. Mam na myli to cign dalej Mansky e Andrew jest skutkiem jakiego przypadku. Jest rwnie cakiem prawdopodobne, e jest unikatem. Dobrze. Nie mam absolutnie nic przeciwko temu, e Andrew jest jedyny w swoim rodzaju. Smythe, ktry od jakiego czasu spoglda na spowity mg ocean, obrci si nagle i powiedzia: Panie Martin, chciabym wzi ze sob Andrew, aby go dokadnie przetestowa. Naturalnie dostarczymy panu innego NDR i dopilnujemy, aby zaprogramowano mu peny zakres wszelkich domowych obowizkw, ktre dotychczas... Nie zaprotestowa ostro Sir. Smythe unis lekko brwi. Skoro ju pan ujawni nam t sytuacj, to z pewnoci zdaje pan sobie spraw, jak bardzo jest dla nas wane dokadne przetestowanie robota i zrozumienie, dlaczego... Doktor Mansky wanie powiedzia, e Andrew jest przypadkiem niezwykym, e nie ma pojcia, dlaczego umie tworzy te wszystkie rzeczy z drewna i e nie jestecie w stanie skonstruowa drugiego takiego robota. Dlatego te nie widz najmniejszego powodu, abycie mieli zabiera go std i dostarcza nam innego robota. Doktor Mansky jest by moe w tej kwestii zbyt wielkim pesymist. Kiedy ju zaczniemy ledzi poczenia nerwowe... Kiedy ju zaczniecie przerwa Sir to moe z niego niewiele pozosta. Czy nie mam racji? Tak, to prawda przyzna Smythe. cieki s bardzo delikatne, a ich analiza czsto pociga za sob pewien stopie destrukcji. Moje crki przepadaj za Andrew. Zwaszcza modsza, Amanda. Zaryzykowabym nawet stwierdzenie, e Andrew jest jej najlepszym przyjacielem. Uwielbia go tak samo, 34

jak kad inn rzecz na tej planecie. A Andrew chyba rwnie za ni przepada. Zwrciem wasz uwag na jego umiejtnoci, poniewa wydawao mi si, e chcielibycie wiedzie, co wyprodukowalicie. Nawet jako laik podejrzewaem, e te zdolnoci mog by kwesti przypadku. Byem wic ciekaw, czy tak jest w istocie. Ale jeli wydaje si wam, e pozwol go zabra, nie majc najmniejszej gwarancji, e oddacie mi go w nienaruszonym stanie, jestecie w bdzie. Nic z tego. Doceniam i rozumiem wi, jaka wytworzya si midzy dziewczynk a jej domowym robotem, Niemniej jednak sposb, w jaki stara si pan nam przeszkodzi, panie Martin... Mog przeszkodzi jeszcze bardziej przerwa Sir. Czy zapomnia pan ju, kto przez ostatnie trzy lata forsowa wszystkie ustawy zwizane z robotami? Sugerowabym, abycie poszli teraz na gr i obejrzeli kilka innych rzeczy, ktre zrobi Andrew. Sdz, e one was zainteresuj. A potem pan i doktor Mansky bdziecie mogli uda si z powrotem do San Francisco i odwiedzi wasze filie na zachodnim wybrzeu. Andrew zostanie tutaj. Czy to jasne? W oczach Smythea bysn gniew. By to jednak tak saby bysk, e nawet wspaniae oczy Andrew z ledwoci byy w stanie go dostrzec. Potem dyrektor Amerykaskich Robotw wzruszy ramionami. Jak pan sobie yczy, panie Martin. Andrew nie stanie si adna krzywda. Ma pan moje sowo. To dobrze. Poza tym rzeczywicie chciabym wej na gr i przyjrze si jego pracom. Caa przyjemno po mojej stronie powiedzia Sir. Mog nawet panom podarowa kilka. Prosz, niech panowie wezm jakkolwiek z tych rzeczy. Mam na myli oczywicie meble, a nie drobiazgi, ktre zrobi dla mojej ony i crek. To bardzo mio z paskiej strony podzikowa Smythe. Panie Martin, czy mgbym powtrzy co, co powiedziaem ju jaki czas temu? wtrci si Mansky. Jeli to konieczne, doktorze... Zwrci pan uwag, e twrczo Andrew jest prawie ludzka. Rzeczywicie, co w tym jest. Nawet ja to musz przyzna. Lecz zblianie si do czowieczestwa a bycie czowiekiem to dwie rne sprawy. Chc panu przypomnie, e Andrew jest maszyn. Zdaj sobie z tego spraw. Ale im wicej czasu Andrew z wami spdzi, tym moe si to sta trudniejsze. Mwi pan, e robot jest najlepszym przyjacielem paskiej crki. Mwi pan o jej uwielbieniu dla niego. To bardzo niebezpieczne nastawienie. Niebezpieczne dla niej, oczywicie. Przyjaciele to przyjaciele, a maszyny to maszyny i nie powinno si tego myli. Kto moe kocha inn osob, ale nie kocha si przecie sprztu domowego, jakkolwiek by35

by uyteczny czy atrakcyjny. Andrew jest tylko komputerem, panie Martin. Komputerem domowym ze sztuczn inteligencj, ktr umieszczono w humanoidalnej powoce. Dlatego te wydaje si czym innym ni komputery zawiadujce naszym systemem drogowym, cznoci czy innymi sprawami. Osobowo, ktr pana crka utosamia z Andrew i ktra wywoaa u niej uczucie uwielbienia, to tylko i wycznie osobowo symulowana: sztuczna, cakowicie syntetyczna konstrukcja. Bardzo prosz, aby nigdy nie zapomina pan, e komputer z rkoma, nogami i pozytronowym mzgiem to nic innego jak tylko komputer, aczkolwiek nieco ulepszony. Maszyna, panie Martin. Po prostu sprzt domowy. Bd o tym pamita odrzek lodowatym tonem Gerald Martin. Wie pan, doktorze Mansky, zawsze staraem si myle jasno i w sposb uporzdkowany. Nigdy nie zdarzyo mi si pomyli rki z nog, doni ze stop czy te krowy z koniem. Zrobi te wszystko, co w mojej mocy, by nie pomyli robota z czowiekiem, jakkolwiek wielka byaby ta pokusa. Bardzo dzikuj za pask rad. A teraz, jeli chcielibycie odby ma podr po warsztacie Andrew...

ROZDZIA 5
Miss zacza ju przekracza prg, ktry oddziela dziewczco od kobiecoci. Czerpaa penymi garciami z przyjemnoci ycia towarzyskiego, miaa wielu nowych przyjaci i nie byy to wycznie dziewczynki. Robiono wypady w gry, na poudniowe pustynie, w dzicz pnocy. Jej obecno w domu Martinw stawaa si powoli rzadkim wydarzeniem. Teraz wic Maa Miss, ju nie tak maa jak niegdy, wypeniaa wiat Andrew. Stawaa si rozbrykan, niezmordowan dziewczynk, uwielbiajc dugie wycieczki wzdu play, zawsze z podajcym za ni krok w krok Andrew. Wspinaa si na poronite drzewami wzniesienia nieopodal domu, czsto korzystajc z pomocy Andrew, gdy zdarzyo si jej wej zbyt wysoko na drzewo, by stamtd przyglda si gniazdom ptakw, albo gdy nie moga poradzi sobie ze zbyt stromym zboczem, z ktrego chciaa mie lepszy widok na ocean. Lecz cokolwiek robia, Andrew by przy niej, zawsze czujny i uwany, zawsze pomocny. Pozwala Maej Miss na wszystkie figle, bo zdawa sobie spraw, jak bardzo jest wtedy szczliwa. Zawsze jednak doskonale oblicza stopie ryzyka, zawsze umia je przewidzie i przyj z pomoc, kiedykolwiek tylko dziewczynka tego potrzebowaa. To Pierwsze Prawo zmuszao Andrew do cigej uwagi i troski o to, by nie staa si jej adna krzywda. Lecz Andrew zdawa sobie spraw z tego, e z ochot i przyjemnoci broniby Maej Miss przed wszelkimi niebezpieczestwami nawet wtedy, gdyby Pierwsze Prawo nie istniao. Dziwna i niezwyka bya to myl: e mogoby nie by Pierwszego Prawa. Andrew z ledwoci to pojmowa. Pierwsze Prawo tak samo zreszt jak Drugie i Trzecie byy tak fundamentalnymi aspektami jego istnienia, e funkcjonowanie bez nich wydawao si niemoliwe. A przecie jednak umia to sobie wyobrazi. Intrygowaa go zdolno wyobraenia sobie tego, co niewyobraalne. Gdy tego rodzaju paradoksy przelatyway mu przez myl, czu si niemal jak czowiek. Ale co to waciwie oznaczao: niemal? To by kolejny paradoks, jeszcze bardziej szo37

kujcy. Albo jest si czowiekiem, albo nie. Jak mgby istnie stan poredni? Jeste robotem, przypomina sobie surowo Andrew. Jeste produktem korporacji Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie. A potem patrzy na Ma Miss, a jego pozytronowy mzg wypeniao uczucie ciepa i radoci, ktre pojmowa jako mio. I znw musia sobie powtarza, e jest niczym wicej, jak tylko wspaniale zaprojektowan struktur z metalu i sztucznego tworzywa, z platynowo-irydowym mzgiem w czaszce z chromowanej stali i e nie ma prawa ani odczuwa emocji, ani rozwaa paradoksw, ani te robi adnych z tych zoonych i tajemniczych rzeczy, ktre zwykli czyni ludzie. Nawet jego prace w drewnie nie pozwala sobie na to, by nazywa to sztuk byy tylko konsekwencj umiejtnoci, ktre mu zaprogramowali jego projektanci. Maa Miss nigdy nie zapomniaa, e pierwsz rzeb Andrew zrobi dla niej. Miaa j na sobie prawie zawsze, nosia na srebrnym acuszku i stale obracaa z upodobaniem midzy palcami. Ona te po raz pierwszy sprzeciwia si zwyczajowi wydawania przedmiotw, ktre zrobi Andrew, niemale kademu, kto ich odwiedza. Sir z dum pokazywa najnowsze osignicia Andrew, a potem, kiedy paday spodziewane okrzyki zachwytu, a nawet i zazdroci, pyta z umiechem: Czy naprawd tak ci si to podoba? No to prosz, we sobie. Naprawd. Mwi powanie. We to sobie! Caa przyjemno po mojej strome. Mamy jeszcze duo innych rzeczy. Pewnego dnia Sir podarowa komu szczeglnie pikn rzeb. Bya to lnica sferoida z drzewa sekwojowego, inkrustowana manzanitem i pewn odmian krzewu truskawkowego. Obdarowanym by przewodniczcy Legislatury, haaliwy czowiek o czerwonej twarzy, ktry niezmiennie kojarzy si Maej Miss z kim tpym i gburowatym. Dziewczynka wtpia zreszt, by w czowiek potrafi dostrzec pikno w tym co zrobi Andrew. Gdy chwali rzeby, by bez wtpienia tylko dobrym dyplomat, a gdy wraca do domu, zamyka je pewnie w jakiej szafie. Daj spokj, tato powiedziaa Maa Miss, gdy przewodniczcy opuci dom Martinw. Nie powiniene by dawa mu tego i dobrze o tym wiesz. Ale to mu si podobao, Mandy Powiedzia, e to pikna rzecz. To jest niezwykle pikne, podobnie jak nasza plaa przed domem. Gdyby powiedzia, e plaa jest niezwykle pikna, te by mu j da? Ale Mandy, Mandy... No powiedz, daby mu j? To jest ze porwnanie. Oczywicie, e nie rozdajemy dla kaprysu naszych posiadoci. Ale ta maa rzeba, podarowana jako skromny wyraz sympatii dla wieloletniego przyjaciela, ktry jest take bardzo wpywowym politykiem... 38

Czy chcesz przez to powiedzie, e to bya apwka? W oczach Geralda Martina bysn gniew. Znikn jednak po chwili, a w jego miejscu pojawiy si figlarne iskierki, ktre zawsze towarzyszyy jego rozmowom z modsz crk. Chyba nie mylisz tak naprawd, Mandy? Rozumiesz chyba, e prezent dla przewodniczcego by tylko wyrazem gocinnoci z mojej strony? No... tak. Przepraszam, tato. Nie zastanowiam si nad tym. To byo pode. Tak. Takie wanie byo umiechn si Sir. Czy chciaa t rzeb zatrzyma dla siebie? Czy o to chodzi? Twj pokj ju pka w szwach od rzeczy, ktre zrobi Andrew. Cay dom jest ich peen. Nie moemy nawet nady z ich wydawaniem. O to wanie chodzi... Ty je wydajesz. No c. Sir umiechn si jeszcze szerzej. A co mam robi, twoim zdaniem? Sprzedawa je ludziom? W rzeczy samej, tato. Tak. Wanie tego bym chciaa. Sir popatrzy na Ma Miss z niepomiernym zdziwieniem. dza zysku? Chciwo? To do ciebie niepodobne, Mandy. A co ma do tego chciwo? Z pewnoci zdajesz sobie spraw, e mamy a nadto pienidzy. Pomijajc to, e umieszczanie metek z cenami na przedmiotach, ktre bd podziwia moi gocie, wydaje mi si niestosowne, to absurdem byoby czerpanie zyskw z takiego trywialnego handlu. Ale ja nie mwi, e to my mamy zarabia pienidze na rzebach Andrew. A co z nim? A co ma by? On wykonuje prac i on powinien zarabia. Sir zamruga powiekami. Andrew jest robotem, Mandy. Tak, wiem o tym, tato. Roboty nie s ludmi, kochanie. One s maszynami, pamitasz? Tak jak telefony, jak komputery. Jaki poytek z pienidzy miaaby mie maszyna? Roboty nie chodz na zakupy, nie jed na wakacje na Hawaje. Roboty nie... Mwi powanie, tato. To wana sprawa. Andrew spdza cae godziny nad tymi rzebami. No i...? Robot czy nie, ma prawo do korzyci ze swojej pracy. Gdy wydajesz te przedmioty swoim znajomym i politykom, to... to go wykorzystujesz. Czy pomylae kiedy o tym? Moe jest maszyn, ale nie jest niewolnikiem. A w dodatku jest artyst. Ma prawo do zyskw ze swojej pracy. Moe nie wtedy, gdy robi to dla nas, ale wtedy, gdy wy39

dajesz te rzeczy innym ludziom... Maa Miss przerwaa na chwil, by zaczerpn powietrza. Czy pamitasz rewolucj francusk, tato? Nie, nie chodzi mi o to, czy j naprawd pamitasz. Ale tam chodzio o wyzysk mas pracujcych przez arystokracj. Roboty s wanie nasz now klas pracujc. A jeli bdziemy je traktowa tak, jak kiedy ksita traktowali chopw... Sir umiechn si agodnie. Ostatni rzecz, ktrej musimy si obawia, Mandy, jest bunt wzniecony przez roboty. Trzy Pra... Trzy Prawa, Trzy Prawa, Trzy Prawa... Nienawidz ich. Nie moesz pozbawia Andrew prawa do zysku. Nie moesz. To nie fair, tato! Gniew w gosie Maej Miss uci wszelk dyskusj na temat Trzech Praw, zanim jeszcze Sir zdoa j rozpocz. Naprawd ci na tym zaley, prawda, Mandy? zapyta po chwili ojciec. Tak. Zaley. W porzdku. Zastanowi si nad tym. By moe uda si co z tym zrobi. Obiecujesz? Obiecuj. Maa Miss wiedziaa ju, e wszystko bdzie w porzdku. Obietnica ojca bya czym nienaruszalnym i nieodwracalnym. Mino troch czasu. Przychodzio wielu goci i jak zwykle paday okrzyki zachwytu. A Maa Miss, ktra wszystkiemu bacznie si przygldaa, zauwaya, e ojciec przesta wydawa rzeby, niezalenie od tego, jak gone byy owe okrzyki. Zdarzao si jednak, e niektrzy gocie pytali: Czy nie sdzisz, Gerald, e mgbym kupi od ciebie par tych rzeczy? Wtedy Sir wydawa si nieco zakopotany, wzrusza ramionami i odpowiada, e nie jest pewien, czy chciaby robi tego rodzaju interesy. Maa Miss zastanawiaa si wtedy, dlaczego ojciec tak si waha. Nie leao to bowiem w jego naturze. A przecie nie grozio im, e kto ich oskary o dorabianie sobie na boku produktami wytwarzanymi przez Andrew. Wszyscy wiedzieli, e Gerald Martin nie musi dorabia w ten sposb. Jeli wic propozycje paday w dobrej wierze, dlaczego by ich nie przyj? Maa Miss postanowia jeszcze zaczeka. Znaa swego ojca dostatecznie dobrze, by wiedzie, e sprawa jest otwarta. A potem odwiedzi ich kolejny go: John Feingold, prawnik Geralda Martina. Biura prawniczej firmy Feingolda mieciy si w San Francisco. Mimo ogromnego, tak powszechnego w tym wieku pdu decentralizacyjnego, mieszkao tam wci mnstwo ludzi. Mimo e z San Francisco do dzikiego pasa wybrzea, gdzie mieszkali Martinowie, byo stosunkowo niedaleko, wizyta Johna Feingolda bya niezwykym wydarzeniem. Zwykle Sir jedzi do San Francisco, gdy mia z nim sprawy do omwienia. Maa Miss 40

wiedziaa wic, e musi dzia si co niezwykle wanego. John Feingold by miym, siwowosym czowiekiem o rowej skrze, wydatnym brzuszku i pogodnym umiechu. Ubiera si staromodnie i nosi jasnozielone szka kontaktowe, prezentujc styl tak archaiczny, e Maa Miss nie moga powstrzyma si od miechu, gdy tylko go widziaa. Sir musia wic posya jej znaczce spojrzenia, gdy tylko usysza stumiony chichot. John Feingold i Gerald Martin rozsiedli si przed kominkiem w duym salonie i wtedy Sir wrczy swemu prawnikowi ma inkrustowan pytk, ktr Andrew zrobi par dni wczeniej. Prawnik pokiwa gow. Obraca cacko w doni, pociera jego wypolerowan powierzchni, oglda pod wiato i pod rnymi ktami. Pikna rzecz powiedzia w kocu. Niezwyka... to prawda. Zrobi j twj robot? Tak. Skd wiesz? Syszaem plotki. To nie tajemnica, Gerald, e twj robot jest wspaniaym rzemielnikiem. Sir spojrza na Andrew, ktry sta cicho przy jego boku. Syszysz Andrew? Jeste sawny jak Kalifornia duga i szeroka. Ale mylisz si co do jednego, John. Sir zwrci si ponownie do swego gocia. Andrew nie jest po prostu wspaniaym rzemielnikiem. On jest nadzwyczajnym artyst. Tak, rzeczywicie nim jest przyzna Feingold. To jedyne waciwe okrelenie. Ta rzecz za jest wspaniaa. Czy chciaby j na wasno? zapyta Sir. Oferujesz mi j, Geraldzie!? Oczy Feingolda rozszerzyy si ze zdumienia. Cakiem moliwe. Wszystko zaley od tego, ile jeste gotw zapaci. Feingold zgi si, jakby zosta uderzony w ebra. Odchyli si do tyu i wpatrywa przez chwil w Martina. Odezwa si dopiero po chwili i powiedzia zupenie zmienionym gosem: Nie miaem pojcia, e ostatnimi czasy czerpiesz z tego jakie korzyci finansowe, Geraldzie. Nie czerpi. W takim razie wybacz, prosz, pytanie, dlaczego chciae... Gos mu si zaama i nie mg ju dokoczy. Sprzeda ci t rzeb? dokoczy za niego Gerald Martin. Tak. Sprzeda. Wiem, e rozdae mnstwo tych rzeczy, ktre robi Andrew. Ludzie mwili, e to praktycznie niemoliwe, aby wyj od ciebie z pustymi rkami. Zreszt, kilka z nich widziaem. Nigdy nie pada kwestia pienidzy, czy nie mam racji? A teraz, nie wspominajc ju o tym, e nie jestem kolekcjonerem maych drewnianych rzeb, 41

zadajesz mi tego rodzaju pytania... czy chciabym naby jedn z tych rzeczy...? Dlaczego? Bardzo wtpi, by mia jaki szczeglny powd da ode mnie pienidzy za co, co inni dostaj za darmo. Na pewno te ich nie potrzebujesz. Sam mi to powiedziae. W kadym razie, ile mgby dosta za to cacko? Piset dolarw? Tysic? Jeli nadal jeste tak bogaty, jak podejrzewam, Geraldzie, to jak by ci sprawiao rnic piset lub tysic dolarw? Dla mnie...? Bez znaczenia. Ale dla Andrew, owszem. Co takiego!? Trafnie ocenie warto, John. Myl, e dostabym z tysic za t rzecz. A za krzesa i biurka, ktre zrobi Andrew, oferowano mi nawet wicej. Nie chodzi o jednorazow sprzeda, lecz o ca dystrybucj, produkcj na du skal. Gdybym przyj oferowane mi pienidze, uzbieraoby si ju cakiem pokane konto bankowe... kilkaset tysicy dolarw. I to tylko za same meble. Feingold szarpn za konierzyk, rozpinajc go. Dobre nieba, Geraldzie... Nic z tego nie pojmuj. Bogaty czowiek, ktry chce by jeszcze bogatszy, zaprzgajc swego robota do swego rodzaju chaupniczej roboty... Ju ci mwiem, John, e pienidze nie byyby dla mnie. To wszystko miaoby by dla Andrew. Chc rozpocz sprzeda jego produktw, a pienidze ulokuj na koncie pod nazwiskiem Andrew Martin. Konto bankowe na nazwisko robota? Wanie. I dlatego poprosiem ci, by tu dzisiaj przyszed. Chc wiedzie, czy zaoenie konta na nazwisko robota jest legalne. Konta, ktre byoby pod kontrol Andrew. Rozumiesz, o co mi chodzi... cakowicie jego wasne pienidze, ktre mgby wydawa tak, jak by mu si podobao... Feingold przerwa mu, w jego gosie pobrzmiewaa drwina i zdumienie. Legalne? Dla robota...? Zarabianie pienidzy i oszczdzanie? Geraldzie, nie wiem. Po prostu nie wiem. Jak dotd nie syszaem o jakimkolwiek tego typu precedensie. Nie sdz, eby prawo tego zabraniao, ale w kocu roboty to nie ludzie. Jak wic mog mie konta bankowe? Korporacje te nie s ludmi. Chyba e w jakim abstrakcyjnym sensie. To jest legalna fikcja, jak by to prawdopodobnie okreli. Niemniej jednak korporacje miewaj konta bankowe. Owszem, i to nawet pokane. Ale w wietle prawa korporacje przez cae wieki byy postrzegane jako struktury w peni uprawnione do posiadania dbr wszelkiego typu. Roboty, Geraldzie, nie maj adnych powszechnych praw, czego z pewnoci jeste wiadom. A jeli chodzi o kwesti procedury, to korporacje maj swoich przedstawicieli, pracownikw, ktrzy podpisuj wszelkie dokumenty bankowe. A kto otworzyby konto Andrew? Ty? Czy byoby to wtedy konto Andrew, gdyby to 42

ty je otworzy? Otwieraem konta dla moich dzieci odpar Sir. Mimo to konta nale do nich. Poza tym Andrew moe si podpisa tak samo jak ty czy ja. Tak. Oczywicie. Przypuszczam, e moe. Feingold przechyli si tak mocno, e krzeso a zaskrzypiao. Niech pomyl. To wszystko jest bardzo niezwyke. Czy istnieje jakikolwiek przepis zabraniajcy robotom posiadania wasnoci? Czy te po prostu z gry zakadamy, i jest to... niedozwolone, gdy sam pomys jest tak niesamowity, e nikomu nie przyszoby to do gowy? Musz to dokadnie zbada, zanim przedstawi ci swoj opini. Cakiem moliwe, e takie prawo nie istnieje, poniewa samo posiadanie przez roboty jakiejkolwiek wasnoci jest tak osobliw kwesti, e nikt nie uwaa za konieczne, by wzi j pod rozwag. W kocu nikt nie zawraca sobie gowy wydawaniem praw zabraniajcych drzewom posiadania kont w banku albo kosiarkom... Koty i psy maj swoje konta i fundusze powiernicze, ktre pozostawiaj ich kochajcy waciciele wtrci Sir. I sdy nie maj nic przeciwko temu. Tak, ale to zupenie inna sprawa. W kocu koty i psy s ywymi istotami. A roboty nie. S... nieoywione. Co za rnica? Zastanw si, Geraldzie. Nasze spoeczestwo jest w pewien sposb uprzedzone do robotw. Powiedziabym nawet, e obawia si ich. A to zupenie nie dotyczy kotw i psw. Rwnie dobrze kto mg ju ustanowi zakaz ograniczajcy prawa robotw do posiadania wasnoci, ale to mona atwo sprawdzi. Zamy jednak, e nie ma takiego zakazu. Jak zamierzasz si do tego zabra? Zaprowadzisz Andrew do banku i kaesz mu porozmawia z dyrektorem? Poprosz po prostu, by przysano mi formularze, a Andrew je podpisze. Osobisty kontakt nie jest konieczny. Chc tylko, John, aby powiedzia mi, jak mog ochroni Andrew, i siebie rwnie, jak sdz, przed negatywn reakcj opinii publicznej. Nawet jeli okae si, e moe mie swoje konto, prawdopodobnie znajd si tacy, ktrym to si nie spodoba. A jak si o tym dowiedz? zapyta Feingold. A jak ich przed tym powstrzymamy? odpowiedzia pytaniem Sir. Powiedzmy, jeli kto kupi co od niego i wystawi czek na nazwisko Andrew Martin... Hmm, tak. Feingold zamyli si, a po chwili powiedzia: C, jedyne, co moemy zrobi w tej sytuacji, to stworzy korporacj, ktra zajmowaaby si finansami w jego imieniu; korporacj o adnej, bezosobowej nazwie, dajmy na to Kalifornijska Pracownia Wyrobw Artystycznych z Drewna, Sp. z o.o. A Andrew moe zosta jej prezesem i jedynym akcjonariuszem, aczkolwiek moemy zrobi siebie czonkami zarzdu. To stworzy prawne zabezpieczenie, ktre odgrodzi go od wrogiego wiata. To wystarczy, Geraldzie. Jeli Andrew zechce kiedykolwiek co kupi, po prostu pobierze pen43

sj z kasy korporacji albo wyznaczy sobie dywidend. To, e jest robotem, nie musi si sta spraw publiczn. Dokumenty rejestracyjne wymagaj jedynie nazwisk udziaowcw, a nie ich aktw urodzenia. Oczywicie, Andrew bdzie musia wypenia zeznania podatkowe, lecz urzd skarbowy nie bdzie dochodzi, czy podatnik Andrew Martin jest czowiekiem, czy nie. Bdzie ich obchodzi jedynie to, czy podatnik Andrew Martin paci na czas podatki. Dobrze. Czy co jeszcze? Nic w tej chwili nie przychodzi mi do gowy. Jeeli na co natrafi, zaczn szuka precedensu i zaraz ci zawiadomi. Przypuszczam jednak, e to si uda. Dopki bdziesz dziaa po cichu i zgodnie z liter prawa, nikt ci nie powstrzyma. A jeeli kto si dowie, o co chodzi, i nie spodoba mu si to, c... Tylko od niego bdzie zaleao, czy podejmie przeciwko tobie jakie dziaanie, pod warunkiem oczywicie, e bdzie mia ku temu podstawy prawne. A jeeli tak si stanie, John? Podejmiesz si tej sprawy, w wypadku gdy kto wytoczy nam proces? Oczywicie. Ale tylko za odpowiednie wynagrodzenie. Co masz na myli? Feingold umiechn si. Co w tym rodzaju powiedzia i wskaza na drewnian pytk. W porzdku. Sir rwnie si umiechn. Nie ebym by kolekcjonerem, ale to ma w sobie jaki artystyczny urok. W rzeczy samej odrzek Sir. W rzeczy samej. Feingold zachichota i zwrci si do robota: Andrew, bdziesz bogatym... c, czowiekiem moe nie, lecz z pewnoci bogatym robotem. Cieszysz si? Tak, prosz pana. A co zamierzasz zrobi z tymi wszystkimi pienidzmi, ktre zarobisz? Paci za rzeczy, za ktre paciby Sir. Zaoszczdz mu wydatkw, prosz pana.

ROZDZIA 6
Okazje do korzystania z konta nadarzay si czciej, ni ktokolwiek mgby przypuszcza. Od czasu do czasu Andrew, jak kada maszyna, choby nie wiadomo jak dobrze wykonana, wymaga pewnych napraw. A naprawy robotw byy nie lada wydatkiem. Poza tym robotyka stale si rozwijaa, wci co ulepszano, odkrywano i wynajdywano. Nie byy to ju czasy, gdy przemys mechaniczny wypuszcza na rynek egzemplarze, ktre nie umiay nawet mwi. Ulepszeniom z zakresu projektowania, funkcjonowania i wydajnoci nie byo koca. Przez te wszystkie lata roboty stay si bardziej wymuskane, zwinne, ruchliwe i wytrzymae. Sir zawsze pilnowa, by wszystkie nowinki Amerykaskich Robotw staway si udziaem Andrew i aby odnosi on z tego bezporednie korzyci. Kiedy ulepszono obwody homeostatyczne, Sir postara si natychmiast, by wyposaono w nie Andrew. Kiedy ukazay si nowe i daleko bardziej efektywne mechanizmy staww kolanowych, oparte na technologii elastomerw, Andrew natychmiast je otrzyma. Par lat pniej opracowano nowe panele twarzowe, zbudowane z wkien wglowych na bazie ywic epoksydowych, ktre nieco bardziej przypominay ludzk twarz. Stay si one krzykiem mody i Andrew rwnie je otrzyma. Naday mu delikatnego, powanego i subtelnego wygldu. Nawet Sir, ponaglany przez Ma Miss, przyzna w kocu, e nowa twarz lepiej odzwierciedla natur Andrew. Maa Miss chciaa, aby Andrew sta si wzorem metalicznej doskonaoci, a Sir w peni podziela to pragnienie. Rzecz jasna, wszystkie wydatki pokrywa Andrew. Nalega na to. Nie chcia nawet sysze o tym, by Sir mia paci za cokolwiek, co byo zwizane z jego udoskonaleniami. Z warsztatu Andrew wychodziy nieprzerwanym strumieniem wspaniae dziea sztuki: biuteria z rzadkich i piknych rodzajw drewna, okazae meble biurowe, wspaniae i eleganckie kanapy do sypialni, bogato zdobione lampy i pki na ksiki. Nie byo te potrzeby urzdza adnego salonu wystawowego ani katalogu. Wie rozchodzia si z ust do ust, a cao produkcji Andrew bya zamwiona na miesice 45

i lata naprzd. Czeki przesyano na konto Kalifornijskiej Pracowni Wyrobw Artystycznych Sp. z o.o., a jej jedynym udziaowcem, majcym prawo pobiera pienidze, by wanie Andrew. Kiedykolwiek zaistniaa potrzeba, by Andrew uda si do Amerykaskich Robotw dla dokonania konserwacji lub usprawnie, to nikt inny tylko KPWA pacia podpisanymi przez niego czekami. Nietknity pozosta jedynie jego pozytronowy mzg. Sir by na to szczeglnie wyczulony. Nowe roboty powiedzia nie s nawet w przyblieniu tak dobre jak ty, Andrew. Te nowe s na enujco niskim poziomie intelektualnym. Korporacja odniosa wielki sukces i nauczya si, jak konstruowa doskonae mzgi, posuszne i atwe w obsudze. Ale kij ma dwa koce. Te roboty s nudne. Nie maj adnej inwencji. Mona doskonale przewidzie, co powiedz i zrobi. Wykonuj dokadnie to, i tylko to, do czego zostay zaprojektowane. Ani krztyny wicej, ani mniej. Zdecydowanie wol ciebie, Andrew. Dzikuj, Sir. Korporacja bdzie twierdzi, rzecz jasna, e ich nowe roboty s sprawne w 99, a nawet w 100 procentach. Niech im bdzie. Ale ty jeste skuteczny w 102, a moe i 110 procentach. A oni, w Amerykaskich Robotach, nie chc tego. S za perfekcj i sdz, e ju j osignli. Mam na myli oczywicie perfekcj w ich mniemaniu. Perfekcyjny sucy. Funkcjonujcy bez zakce, doskonay mechanizm. Ale perfekcja nie moe podlega takim ograniczeniom, Andrew. Nie sdzisz? Doprowadzio to do produkcji bezdusznych automatw, ktre nigdy nie zrobi nic ponad to, co zaprojektowali ich konstruktorzy. W twoim wypadku jest zupenie inaczej, Andrew. Nie jeste bezduszn maszyn, to oczywiste dla nas obu. A jeli chodzi o ograniczenia... Z pewnoci podlegam ograniczeniom, Sir. Oczywicie, e tak. Ale dobrze wiesz, e nie o tym mwi. Jeste artyst, Andrew, mistrzem rzeby w drewnie. A bdc atryst, musisz mie dusz... gdzie tam, w twoich pozytronowych ciekach. Nie pytaj mnie, jak to si stao. Nie wiem tego ani ja, ani ludzie, ktrzy ci zaprojektowali. Ale ona tam jest. To ona sprawia, e potrafisz robi te wszystkie cudowne rzeczy. A to dlatego, e twj pozytronowy mzg jest produkcj starej daty i nie zosta zaprojektowany do ostatniego szczegu. Jest projektem oglnym. A to jest twoim atutem... Takich mzgw ju si nie robi. Czy zdajesz sobie z tego spraw? Tak. Wydaj mi si, e tak, prosz pana. Stao si tak dlatego, e swego czasu zaprosiem tu Merwina Manskyego, by ci si przyjrza. Jestem przekonany, e gdy tylko Smythe i Mansky wrcili do siebie, natychmiast kazali zatrzyma ca produkcj mzgw tamtej generacji. Twoje dokonania musiay ich niele przestraszy. Przerazia ich nieprzewidywalno. 46

Przerazia? Czy ja mgbym kogokolwiek przestraszy, Sir? Przestraszye Manskyego, tyle wiem na pewno. Mocno go przestraszye, Andrew. Widziaem, jak mu draa rka, gdy podawa Smytheowi twoj rzeb. Mansky nie przewidzia takich uzdolnie artystycznych u robotw serii NDR. Zao si, e nawet nie sdzi, i takie co jest moliwe. A wtedy zjawie si ty ze swoimi arcydzieami. Sir przerwa na moment i popatrzy prosto w oczy swego robota. Czy wiesz powiedzia po chwili ile razy w cigu tych piciu lat dzwoni do mnie i prbowa nakoni, bym odesa ci do fabryki na szczegowe badania? Dziewi razy. Dziewi! Za kadym razem odmwiem. A kiedy rzeczywicie musiae i do fabryki, by mogli ci usprawni, dokadaem wszelkich stara, by Mansky trzyma si od ciebie z daleka. Musiaem o to zabiega u Smythea, u Jimmiego Robertsona lub u ktrego z gwnych dyrektorw. Oni wymogli na Manskym obietnic, e nie bdzie si do niczego wtrca. A teraz, no c, Mansky jest ju na emeryturze, a Amerykaskie Roboty nie robi ju takich mzgw jak twj. Chyba wreszcie bdziemy mie troch spokoju.

Sir zrezygnowa ze swego stanowiska w Legislaturze Regionalnej. Wiele mwiono o jego ubieganiu si o stanowisko koordynatora rejonowego, ale tak si jako zawsze skadao, e nigdy nie nadszed odpowiedni moment. Sir chcia jeszcze pozosta w Legislaturze, by dopilnowa wprowadzenia w ycie pewnych ustaw. W tym samym czasie powoano nowego koordynatora, ktrego pozycja zdawaa si tylko tymczasowa; mia zatrzyma fotel tak dugo, a Sir bdzie mg przej jego obowizki. Tymczasem jednak okazao si, e nowy koordynator jest czowiekiem zaradnym i energicznym, a wic pozosta na stanowisku przez kolejn kadencj, a potem jeszcze przez nastpn. W tym te czasie Sir zacz ju odczuwa trudy suby publicznej i straci zainteresowanie ubieganiem si o stanowisko na kolejn kadencj. (A moe, po prostu, pogodzi si z faktem, e ludzie wol na tym stanowisku kogo modszego.) Wraz z upywem czasu Sir bardzo si zmieni. Nie bya to tylko utrata energii i siy przekonywania, ktre tak bardzo byy mu pomocne w cigu jego kariery. Wosy, mocno ju teraz przerzedzone, posiwiay znacznie, a twarz utracia sw jdrno i wyrazisto. Tak niegdy przenikliwy i bystry wzrok zawodzi coraz czciej. Nawet sawne wsy nie byy ju tak imponujce i bujne. Andrew za wyglda znacznie lepiej nili wtedy, gdy doczy do rodziny Martinw by teraz cakiem przystojny na swj roboci sposb. Bieg czasu nie oszczdzi rodziny Martinw; wraz z jego upywem zmieni si cay dom. Pani zdecydowaa w kocu, po trzydziestu przeszo latach bycia pani Martin, e nadszed moment na dokonanie pewnych zmian. Chciaa peni teraz inn rol, ju nie maonki wpywowego czonka Legislatury Regionalnej. Graa j wystarczajco dugo, lojalnie i bez utyskiwa, doskonale si z niej wywizujc. 47

Pewnego dnia powiadomia o tym ma; rozstali si wic, pozostajc jednak przyjacimi. Pani podya do Europy, by przyczy si do jednej z tamtejszych wolnych grup artystycznych. Andrew nie by pewien, czy byo to we Francji, czy te moe we Woszech. Dla niego byy to tylko nazwy. A znaczki na listach, ktre z rzadka pisywaa do ma, niczego w tej kwestii nie wyjaniay. Andrew mia zreszt rwnie kopoty ze zrozumieniem natury tych znaczkw, jako e Francja i Wochy byy tylko prowincjami Regionu Europejskiego. Dlaczego wic przywizywano tak wag do rnorodnoci tych znaczkw? A moe chodzio o zachowanie pewnej odrbnoci kulturowej, pomimo e wiat ju dawno wyszed z epoki lokalnej niezalenoci i rywalizujcych ze sob narodowoci? Obie dziewczta byy ju dorose. Miss, o ktrej chodziy suchy, e bya przepikn kobiet, wysza za m i przeniosa si do poudniowej Kalifornii. Wkrtce jednak ponownie wysza za m i zamieszkaa w Ameryce Poudniowej. Po pewnym czasie zaczy kry plotki, e znalaza sobie trzeciego ma, a nowy dom a w Australii. Obecnie jednak Miss mieszkaa w Nowym Jorku i zajmowaa si poezj. Andrew podejrzewa, e ycie, jakie wioda Miss, dalekie byo od powszechnie przyjtego przez ludzi pojcia szczcia, i byo mu z tego powodu przykro. Wci jednak nie dane mu byo zrozumie do koca natury tego zjawiska, ktre ludzie nazywali szczciem. Wic moe jednak Miss wioda ycie takie, jakie wie chciaa...? Andrew mia przynajmniej nadziej, e tak jest. Co si za tyczyo Maej Miss, to wyrosa ona na zgrabn i wysmuk kobiet o delikatnej twarzy i wyrazistych kociach policzkowych, o agodnym, acz stanowczym charakterze. Andrew nigdy nie sysza, aby w jego obecnoci mwiono cokolwiek i kiedykolwiek o jej piknoci. O Miss wszelako zawsze mwiono jako o piknej siostrze, Ma Miss za chwalono przede wszystkim za jej przymioty charakteru, a nie za wygld. Jednak dla Andrew zotowosa Maa Miss zawsze bya daleko pikniejsza od swojej starszej siostry. Ale jego gust si nie liczy; by to tylko gust robota. W praktyce oznaczao to, e Andrew nie mia prawa wygasza adnych opinii na temat wygldu ludzi i doskonale zdawa sobie z tego spraw. Mniej wicej w rok po ukoczeniu collegeu Maa Miss wysza za m za Lloyda Charneya, architekta, ktry wychowa si na Wschodnim Wybrzeu, ale ktry z ochot zgodzi si zamieszka na dziewiczym wybrzeu pnocnej Kalifornii, tak ukochanej przez jego on. Tak wic Maa Miss mieszkaa stosunkowo blisko domu rodzinnego. Poza tym Maa Miss od pocztku postawia spraw jasno. Chciaa by moliwie jak najbliej Andrew, robota ojca, ktry by jej opiekunem i mentorem od najwczeniejszych lat dziecinnych. Jeli nawet Lloyd Charney by tym nieco zdziwiony, to nie da tego po sobie pozna i nie sprzeciwi si yczeniu ony. Tak wic Maa Miss bywaa stosunkowo czstym gociem w wielkiej posesji rodzinnej, zamieszkanej teraz tylko przez 48

starego Geralda Martina i wiernego Andrew. W czwartym roku maestwa Maa Miss urodzia chopca, ktremu dali na imi George. Mia poworude wosy i due, powane oczy. Andrew nazywa go May Sir. Kiedy Maa Miss zabieraa go w odwiedziny do dziadka, pozwalaa, by opiekowa si nim Andrew, ktry nosi go na rkach, karmi z butelki i gadzi po brzuszku, gdy chopczyk si najad. Wizyty Maej Miss i jej synka byy dla Andrew rdem wielkiej radoci. Cieszyo go, gdy mg si opiekowa chopcem. Poza tym Andrew by nie tylko mistrzem rzebiarstwa. By przecie take, a raczej przede wszystkim, domowym robotem serii NDR. Opieka nad dziemi bya integraln czci jego oprogramowania. Andrew wyczuwa, e narodziny wnuka stanowiy dla pana Martina pewn rekompensat po stracie tych, ktrzy opucili dom rodzinny. Od pewnego te czasu Andrew czeka na stosowny moment, by przedoy panu Martinowi pewn niezwyk propozycj. Wci jednak si waha. Dopiero Maa Miss, ktra wiedziaa, o co chodzi, nakonia go wreszcie do wyjawienia proby. Gdy Andrew stan w drzwiach duego pokoju, Sir siedzia przed kominkiem w swym obszernym fotelu, trzymajc na kolanach do opas ksik, ktrej jednak najwyraniej nie czyta. Czy mog wej, Sir? Przecie wiesz, e nie musisz o to pyta. Ten dom jest tak samo twj, jak i mj, Andrew. Tak, Sir. Dzikuj. Robot postpi par krokw do przodu, a odgos metalicznych krokw zadwicza na ciemnym drewnie podogi. Potem zatrzyma si i czeka w milczeniu. Wiedzia, e czeka go bardzo trudna rozmowa. Sir zawsze potrafi trzyma nerwy na wodzy, ale wraz z upywem lat stawa si coraz bardziej wybuchowy. Ponadto istniay take pewne kryteria Pierwszego Prawa, ktre Andrew musia wzi pod uwag. Konsekwencje tej rozmowy mogy si okaza dla pana Martina bardzo powane, a nawet doprowadzi do uszczerbku na zdrowiu. I c...? odezwa si po chwili Sir. Nie stj tam tak, Andrew. Z wyrazu twojej twarzy wnosz, e chcesz ze mn o czym porozmawia. Wygld mojej twarzy nigdy si nie zmienia, Sir. No wic, jeli wolisz, wnosz to z twojej postawy. Wiesz przecie, o co mi chodzi. Bo przecie o co tu chodzi, prawda? No dalej, co to takiego, Andrew? Andrew milcza jeszcze przez chwil, a potem powiedzia: To, co chc panu powiedzie, to... to... Wci jednak nie mg si na to zdoby, wci si waha. A potem, jakby nagle pka jaka blokada, wyrecytowa uoon wczeniej mow. Sir, nigdy pan nie ingerowa w aden sposb w moj polityk finanso49

w. Zawsze pozwala mi pan robi z pienidzmi to, na co miaem ochot. To byo bardzo mie z pana strony, Sir. To byy twoje pienidze, Andrew. Tylko dziki pana wspaniaomylnej zgodzie, Sir. Jestem przekonany, e w wietle prawa mgby pan dysponowa tymi pienidzmi. Ale zamiast tego zaoy pan przedsibiorstwo, dla mnie... i pozwoli mi z nich korzysta. Myl, e inne rozwizanie byoby bdem. A moje ewentualne prawne prerogatywy nie maj adnego znaczenia w wypadku twoich pienidzy. Zgromadziem ju pokany majtek, prosz pana. No, mam tak nadziej. Bardzo ciko na to pracowae. Po opaceniu podatkw oraz po odliczeniu sum zwizanych z wydatkami na moje utrzymanie i usprawnianie odoyem na czysto dziewiset tysicy dolarw. Wcale mnie to nie dziwi, Andrew. Chciabym je panu podarowa, Sir. Sir zmarszczy brwi, a byo to jedno z najwikszych zmarszcze w jego repertuarze. Usta otworzyy si szeroko, ws zacz alarmujco dre, a w oczach, mimo e zamglonych nieco z powodu wieku, bysny iskry gniewu. Co?! A c to za nonsens, Andrew? To aden nonsens, Sir. Gdybym kiedykolwiek zapragn twoich pienidzy, to nie organizowabym ci adnego przedsibiorstwa, czy nie? Z pewnoci te nie chc ich teraz. Mam tyle pienidzy, e i tak nie wiem, co mam z nimi pocz. Niemniej jednak, Sir, chciabym mc przela swoje fundusze na pana... Nie wezm ani grosza, Andrew. Ani grosza. ...lecz niejako podarunek cign dalej Andrew ale jako cen za co, co mog uzyska tylko od pana, Sir. Sir spojrza na niego tak, jakby go zobaczy po raz pierwszy w yciu. Czu si te troch zawiedziony i jakby oszukany. A c to takiego, co chciaby ode mnie kupi, Andrew? Moj wolno, Sir. Twoj... Moj wolno. Chciabym kupi moj wolno, Sir. A dotd byem tylko jedn z pana wasnoci, a obecnie chciabym si sta niezaleny. Na zawsze zachowam w stosunku do pana poczucie lojalnoci i obowizku, ale... Na mio bosk! wykrzykn Sir strasznym gosem. Powsta z fotela, a ksika spada na podog. Usta mu dray, a caa twarz obleka si w sin purpur. Andrew nigdy jeszcze nie widzia go w takim stanie. Wolno!? Wolno, Andrew!? O czym ty, na wielkie nieba, mwisz? Wykrzykujc te sowa, Sir zacz chodzi nerwowo po pokoju, tam i z powrotem.

ROZDZIA 7
Andrew wezwa na pomoc Ma Miss. Nie chodzio tu gwnie o niego, ale o to, e gniew starszego pana doszed ju do takiego poziomu, e Andrew zacz si powanie niepokoi o jego zdrowie. Maa Miss za bya jedyn osob, ktra moga go uspokoi i doprowadzi do normalnego stanu. Gdy przyjechaa, Sir by w swojej sypialni. Przebywa tam ju od paru godzin. Andrew wskaza na drzwi i zatrzyma si przed nimi. Sir chodzi tam i z powrotem nerwowym krokiem. Porusza si z tak determinacj, jakby zamierza wydepta ciek w puszystym wschodnim dywanie. Nie zwraca najmniejszej uwagi na dwie postacie stojce w korytarzu. Maa Miss obejrzaa si na Andrew. Na co tam czekasz? spytaa. Jestem przekonany, e to nie byoby rozsdne, gdybym teraz wszed. Nie bd guptasem. Przecie to wanie ja go tak zdenerwowaem. Tak, wiem. Ale z pewnoci ju mu przeszo. Chod ze mn i szybko zaatwimy t spraw. Lecz Andrew sysza nerwowe kroki swego pana, ktre nie milky ani na chwil. Z caym szacunkiem, Maa Miss, ale nie wydaje mi si, aby mu przeszo. Pan wci jest bardzo zdenerwowany. A jeli zdenerwuj go jeszcze bardziej... Nie, Maa Miss, nie jestem w stanie przekroczy progu tego pokoju, dopki nie zapewnisz mnie, e uspokoi si na tyle, by chcie mnie widzie. Maa Miss popatrzya na Andrew, a potem skina gow i powiedziaa: W porzdku, rozumiem. Wesza do rodka. Andrew usysza, e nerwowe kroki pana nieco ustay. Sysza agodny gos Maej Miss i grony, niczym pomruki wulkanu przed wybuchem, gos Geralda Martina. Potem znw mwia Maa Miss, tak samo spokojnie jak poprzednio, potem znw Sir, ale ju nie tak nerwowo. A potem znw usysza gos Maej Miss, ale tym 51

razem ju nie tak agodny, a wrcz stanowczy. Przez cay ten czas Andrew nie mia pojcia, o czym mwi. Z atwoci mg nastawi swoje receptory suchowe tak, aby sysze kade sowo, ale wydawao mu si to wielce niestosowne. Pozwoli sobie jedynie na kontrolowanie rozmowy w stopniu wystarczajcym, by wiedzie, czy Sir nie potrzebuje jego pomocy. Nie rozrnia jednak poszczeglnych sw. Po pewnym czasie Maa Miss pojawia si w drzwiach. Chciaby teraz wej, Andrew? Jak ju wspomniaem, martwi si bardzo o kondycj pana Martina, Maa Miss. Jelibym wszed i ponownie go sprowokowa do... Jego stan emocjonalny jest w normie, Andrew. A gdy upuci troch pary, to mu nawet pomoe. A teraz chod ju. Wejd, prosz. To by ju bezporedni rozkaz i Andrew nie mg go zignorowa. Sir siedzia przy oknie, w swoim wielkim mahoniowo-skrzanym fotelu, ktry Andrew zrobi dla niego ponad pitnacie lat temu, owinity szczelnie ciepym pledem. Rzeczywicie, by teraz znacznie spokojniejszy, ale w jego oczach wci czai si gniew. Przypomina w tej chwili rozgniewanego imperatora, strapionego nieposuszestwem poddanych. Pierwsza odezwaa si Maa Miss. W porzdku, ojcze. Moemy podyskutowa o tym spokojnie i rozsdnie, czy nie? Sir wzruszy ramionami. Zawsze i o wszystkim rozmawiaem spokojnie i rozsdnie. Tak, ojcze, zgadza si. Ale to, Mandy... ta totalna bzdura... ten wielki nonsens, ktry Andrew... Ojcze! Przepraszam. Ale nie potrafi si opanowa, kiedy stoj w obliczu takiej bzdury... szalestwa... Wiesz przecie, e Andrew nie jest zdolny do szalestwa. Szalestwo jest mu z definicji obce. Kiedy on mwi o uzyskaniu wolnoci... jego wolnoci, na Boga! Co to jest, jak nie szalestwo? Sir znw zacz niebezpiecznie czerwienie na twarzy. Andrew znw by zmieszany z powodu swojej obecnoci w pokoju i zwizanej z tym sytuacji. Sir wydawa si na granicy apopleksji. A jeli miaoby mu si co sta, a przyczyn tego byaby owa historia... Dosy tego, ojcze! krzykna w kocu Maa Miss. Po prostu ju dosy! Nie moesz cay czas tak si zachowywa. Andrew by zaskoczony, syszc, e Maa Miss mwi do swego ojca tak ostro i zu52

chwale. Brzmiao to tak, jakby matka upominaa kaprynego synka. I w tym momencie Andrew zda sobie nagle spraw z tego specyficznego dla rodzaju ludzkiego paradoksu odwrconych rl. Niegdy to Sir by kim bardzo energicznym, apodyktycznym, autokratycznym i wszystkowiedzcym... Teraz za by saby i bezradny jak dziecko, a Maa Miss sprawowaa nad nim kontrol. Dziwio go rwnie to, e wszystko dziao si na jego oczach. Co prawda nikt z rodziny Martinw nie waha si nigdy mwi przy nim nawet o najintymniejszych sprawach... Wic niby dlaczego mieliby si krpowa jego obecnoci teraz? Przecie by tylko robotem. Wolno mwi Sir ju bardziej opanowanym tonem. Dla robota! To rzeczywicie do niezwyky pomys, przyznaj. Ale dlaczego traktujesz to jako osobisty afront? Osobisty? Traktuj to jako afront przeciw logice, przeciw zdrowemu rozsdkowi! Posuchaj, Mandy. Co by powiedziaa, gdyby pewnego dnia podszed do ciebie frontowy przedsionek twojego domu i oznajmi: Chciabym by wolny. Chc si przenie do Chicago i tam by frontowym przedsionkiem. Sdz, e bardziej mog si speni jako frontowy przedsionek wanie tam. Andrew zauway, jak na policzku Maej Miss zadrga misie. Zrozumia nagle, e tak gwatowna reakcja Martina musi mie jaki zwizek z odejciem Pani Martin i jej decyzj, e chce by woln kobiet gdzie tam daleko, w Europie. Istoty ludzkie byy tak bardzo skomplikowane...! Frontowy przedsionek nie moe nic powiedzie odpara wolno Maa Miss. Ani te podj adnej decyzji o przeniesieniu si gdziekolwiek. Frontowe przedsionki nie bywaj inteligentne. A Andrew jest! To sztuczna inteligencja. Ojcze, mam wraenie, e sysz w tej chwili bekot jakiego zapaleca ze skrajnej frakcji Spoeczestwa dla Ludzkoci. Andrew mieszka z tob od dziesicioleci. Znasz go tak dobrze, jak kadego innego czowieka z naszej rodziny. A teraz mwisz o nim tak, jak o odkurzaczu do dywanw. Andrew jest osob i ty dobrze o tym wiesz. Sztuczn osob odpowiedzia Sir, ale troch ju spuci z tonu. Sztuczn, zgadza si. Bez wtpienia. Ale mamy obecnie dwudziesty drugi wiek, ojcze, i to ju od dosy dawna. Z pewnoci potrafimy dokadnie rozezna si w sytuacji... Wiemy, e roboty s skomplikowanymi organizmami o wraliwych osobowociach... Maj odczucia i uczucia, maj... no c, maj dusze. Nie chciabym broni tego twierdzenia w sdzie stwierdzi Sir. Powiedzia to ju jednak tonem o wiele spokojniejszym, z nut zadumy, ktra zastpia niedawny gniew. Najwidoczniej ju odzyskiwa kontrol nad sob. Andrew zacz odczuwa ulg. 53

Nikt ci nie prosi, aby broni tego w sdzie odpara Maa Miss. Sprbuj to tylko zaakceptowa. Andrew chciaby, aby da mu dokument zawiadczajcy, e jest woln, niezalen jednostk. Chce ci to sowicie wynagrodzi, aczkolwiek adne wynagrodzenie nie jest tu przecie konieczne. Ma to by tylko proste potwierdzenie jego niezalenoci. Co w tym takiego strasznego, jeli wolno spyta. Nie chc, eby Andrew mnie opuci powiedzia Sir, a w jego gosie pobrzmiewa smutek. Ach! O to chodzi! W tym jest wanie haczyk, prawda, ojcze? W oczach Geralda Martina nie byo ju gniewu. Wydawa si teraz pogrony w alu nad sob. Jestem starym czowiekiem. Moja ona odesza dawno temu, starsza crka jest dla mnie niczym obcy czowiek, a modsza wyprowadzia si na swoje. Jestem zupenie sam w tym wielkim domu, nie liczc Andrew. A teraz i on chce odej. No c, nie moe. Andrew jest mj. Naley do mnie i mam prawo nakaza mu, aby tu zosta, czy mu si podoba, czy nie. Przez te wszystkie lata y sobie tutaj atwo i przyjemnie, i jeli teraz mu si wydaje, e moe mnie tak po prostu opuci, gdy jestem stary i schorowany, to niech... Ojcze! To niech o tym lepiej zapomni! krzykn Sir. Niech sobie to wybije z gowy! I znw sam doprowadzasz si do takiego stanu. No i co z tego? Spokojnie, opanuj si. Czy Andrew powiedzia, e chce ci zostawi? A c innego miaoby to wszystko znaczy? zapyta zdumiony Sir. On chce tylko kawaka papieru. Oficjalny dokument. Po prostu kilka sw. On nie chce nigdzie odchodzi, ojcze. Wyobraae sobie, e wyjedzie do Europy i tam zaoy pracowni rzebiarsk? Nie. To nie tak. Andrew zostanie tu z tob. I bdzie tak samo lojalny, jak zawsze by. Jeeli wydasz mu jakie polecenie, on je speni. Czegokolwiek bdziesz sobie yczy. Nic tak naprawd si nie zmieni. Andrew nigdy nie zdoaby wyprowadzi si z tego domu, gdyby mu na to nie pozwoli. I nic nie moe na to poradzi. Tak jest po prostu skonstruowany. Wszystko, czego chce, to kilka sw. Chce, by nazywano go wolnym. Czy to takie straszne? Czy to ci przeraa? Czy Andrew nie zasuy sobie na to? Wic tak uwaasz? Czy to jaki kolejny nonsens, ktry wbia sobie do gowy? To nie nonsens, ojcze, i nie kolejny. Wielkie nieba, rozmawiamy o tym od lat. Rozmawiacie o tym od lat? Od lat? Tak, od lat, i cigle od nowa. Po pierwsze to by mj pomys. Kiedy powiedziaam Andrew, e to absurdalne, by myla o sobie jak o chodzcym gadecie. Wtedy nie zare54

agowa. Ale kiedy coraz wicej rozmawialimy na ten temat, zauwayam, e zacz si nad tym zastanawia. I pewnego razu powiedzia mi, e bardzo chciaby by wolny. Dobrze, odpowiedziaam wtedy. Powiedz o tym mojemu ojcu i sprawa bdzie zaatwiona. Ale on si ba. Wci to odsuwa, bo obawia si, e moe ci zrani. W kocu udao mi si go namwi, eby z tob porozmawia. Sir wzruszy ramionami. To nie byo zbyt mdre. On nie wie, co to jest wolno. Skd mgby wiedzie? Jest przecie robotem. Wci go nie doceniasz, ojcze. Andrew jest specjalnym robotem. On czyta i myli o tym, co przeczyta. Uczy si i dojrzewa z roku na rok. By moe wtedy, gdy do nas przyszed, by prostym mechanizmem, tak jak wielu jemu podobnych. Ale mia zdolno powikszania swej wiedzy, bez wzgldu na to, czy jego konstruktorzy wiedzieli, jak to si dzieje, czy nie. I potrafi to wykorzysta. Ojcze, ja znam Andrew i powiem ci, e jest istot tak samo zoon i skomplikowan jak ty czy ja. To nonsens, dziewczyno. Jak moesz tak mwi? On potrafi odczuwa. Musisz przecie zdawa sobie z tego spraw. Najczciej nie jestem pewna, co on odczuwa, ale tak samo czsto nie wiem, co ty czujesz. A w kocu mgby wyrazi to mimik czy innymi gestami, ktrych on nie moe wykorzysta. Kiedy z nim rozmawiasz, widzisz doskonale, e tak samo jak my, reaguje na tak abstrakcyjne pojcia, jak mio, strach, pikno, lojalno i setki innych. Czy to si nie liczy? Jeli czyje reakcje s podobne do twoich, to jak tu nie pomyle, e ten kto jest do ciebie bardzo podobny? On nie jest taki jak my odpar Sir. On jest czym zupenie innym. On jest kim zupenie innym, jeli ju poprawia Maa Miss. I wcale nie tak bardzo innym, jak chciaby, eby by. Sir pokrci gow i wzruszy ramionami. Jego twarz wracaa ju do swojej normalnej barwy; bya twarz starego i zmczonego czowieka. Gerald Martin milcza przez chwil. Spuci wzrok i owin si szczelniej pledem. Nadal wyglda jak siedzcy na tronie stary imperator, ale tym razem przypomina raczej wadc, ktry powanie rozmyla o swojej abdykacji. W porzdku odezwa si w kocu, a w jego gosie brzmiaa gorzka nuta. Wygraa, Mandy. Jeli chcesz, ebym przyzna, e Andrew jest osob, a nie maszyn, to bardzo prosz. Zgadzam si. Andrew jest osob. Jeste teraz szczliwa? Nigdy nie mwiam, e on jest osob, ojcze. Mwia, w rzeczy samej, Mandy, mwia. Wanie dokadnie to powiedziaa. A ty mnie poprawie i powiedziae, e jest sztuczn osob. A ja si z tym zgodziam. Dobrze, niech bdzie. Andrew jest sztuczn osob. I co z tego? Co to zmienia, e 55

bdziemy nazywa go sztuczn osob, a nie robotem? Bawimy si w sowne gierki. Faszywy banknot moe by uwaany za banknot, ale wci pozostaje faszywy. Moesz wic robota nazywa sztucznym czowiekiem, ale i tak wci... Ojcze, Andrew chce od ciebie tylko wolnoci. Nadal tu pozostanie i bdzie robi wszystko, co w jego mocy, by uczyni twe ycie miym i wygodnym, tak jak to czyni zawsze, od kiedy tu zamieszka. Chce tylko, by powiedzia mu, e jest wolny. Przecie to pustosowie, Mandy. Moe dla ciebie. Dla niego nie. W adnym wypadku! Moe i jestem ju stary, ale jeszcze nie odebrao mi rozumu. Mwimy tu o ustanowieniu gigantycznego precedensu prawnego. Podarowanie robotom wolnoci nie zniesie Trzech Praw, ale za to otworzy im szerokie pole do rnorakich dziaa: do walki o prawa, do narzeka, do wielu innych rzeczy. Roboty bd biegay do sdu i wnosiy sprawy przeciw ludziom o zmuszanie ich do cikiej pracy albo o odmow wyjazdu na wakacje, albo po prostu o to, e kto by dla nich niemiy. Roboty wnios oskarenie przeciwko Amerykaskim Robotom i Mechanicznym Ludziom o instalowanie ogranicze wynikajcych z Trzech Praw. Jaki poktny, dny sawy adwokacina bdzie twierdzi, e Trzy Prawa ograniczaj wolno robotw i uniemoliwiaj im ycie w spokoju i szczciu. Roboty bd chciay gosowa. Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego wszystkiego, Mandy? Zrobi si potworny baagan. Wcale nie musi tak by odpara Maa Miss. Nie musi wynikn z tego sprawa na ca planet. To tylko porozumienie midzy tob a Andrew. Chodzi po prostu o oficjalny dokument spisany przez Johna Feingolda, podpisany przez ciebie i mnie jako wiadka, a potem podarowany Andrew. Dokument, ktry stwierdzaby, e... Nie. To byoby zupenie bezuyteczne. Posuchaj, Mandy. Zamy, e podpisz taki dokument, a kiedy umr, Andrew bdzie musia stan na wasnych nogach i powie: No to cze, id szuka sawy i szczcia, bo jestem wolnym robotem, a to dokument potwierdzajcy moje sowa. Ale kiedy to powie, ludzie rozemiej mu si w twarz, podr ten bezwartociowy kawaek papieru na strzpy i odel go do fabryki, do demontau. Taki dokument nie da mu odpowiedniego zabezpieczenia w naszym spoeczestwie. Nie... Jeli nalegasz, bym si tym zaj, to musz zrobi to we waciwy sposb albo wcale. Nie moemy tak po prostu da mu wolnoci, podpisujc jaki dokument. To jest sprawa dla sdu. Bardzo dobrze. Wic zaatwimy j w sdzie. A zdajesz sobie spraw, co to oznacza? W gosie Geralda Martina znowu pobrzmiewa gniew. Wytocz przeciw nam wszystkie argumenty, ktre ci przedstawiem. Bdzie z tego nieza awantura. Powstan opase tomiska akt sdowych, wtrci si opinia publiczna, a potem wydadz werdykt. Chyba nie musz ci mwi, jaki on bdzie. Sir spojrza na Andrew. Widzisz!? Czy chocia rozumiesz, o czym tu mwimy? Je56

li mam zrobi cokolwiek, by da ci wolno, to musi odby si to w wietle prawa. A nie mona da wolnoci robotowi i jednoczenie go nie naruszy. Jeli ta sprawa trafi do sdu, to nie tylko nie osigniesz swego celu, ale wyjd na jaw rzeczy, ktre nie bd dla ciebie korzystne. Na przykad sprawa twoich pienidzy, ktre pewnie utracisz. Powiedz ci, e robot nie ma prawa zarabia pienidzy ani mie konta w banku. Albo wic ci je oficjalnie zabior, albo zmusz do tego mnie. A ja wcale nie mam na to ochoty. Bdzie to dla mnie duy kopot, a dla ciebie wielka strata. Nie bdziesz mia ani swojej wolnoci, cokolwiek ona dla ciebie oznacza, ani konta w banku. A wic, Andrew? Czy ta sprawa warta jest ryzyka utraty tylu pienidzy? Wolno jest bezcenna, Sir powiedzia Andrew. Nawet cie szansy na jej uzyskanie wart jest wszystkich pienidzy, ktre mam i ktre mgbym mie.

ROZDZIA 8
Andrew martwi si bardzo, e sprawa jego wolnoci moe przysporzy panu Martinowi dalszych kopotw. Sir by ju bardzo saby. Niewiele trzeba byo, by naruszy t kruch rwnowag, ktrej zburzenie mogo zagrozi jego yciu. A przecie Andrew czu, e dalsze prby zaatwienia jego proby maj istotne znaczenie. Gdyby wycofa si w tym momencie, byoby to swego rodzaju zdrad jego wasnej uczciwoci, zaprzeczeniem poczucia niezalenoci i rodzcej si od jakiego czasu osobowoci. Kiekowanie tej osobowoci, a take coraz wyraniejsze jej cechy, oszaamiay i zadziwiay go; rozdzwoniy si wszystkie dzwonki alarmowe. Ale z biegiem czasu Andrew pogodzi si z jej istnieniem. Wolno stan, w ktrym nie jest si niewolnikiem i nie jest si rzecz tego wanie domagaa si teraz jego osobowo. I Andrew chcia to uzyska. Wiedzia, e jest to wielce ryzykowne. Sd mg zgodzi si z tym, e wolno jest bezcenna, ale mg te z powodzeniem uzna, e nie ma takiej ceny, za ktr robot mgby t wolno kupi. Andrew skonny by jednak podj takie ryzyko. Ale ju innym problemem byo zaryzykowa stan zdrowia pana Martina, i to go bardzo martwio. Martwi si o pana Martina powiedzia Andrew Maej Miss. Rozgos, spory i polemiki, cay ten zgiek... moe mu zaszkodzi. Nie martw si, Andrew. Bdzie przed wszystkim ochroniony, obiecuj ci. Prawnicy Johna Feingolda dopilnuj tego. To jest sprawa czysto proceduralna. Mj ojciec nie bdzie w to zaangaowany. A jeeli wezw go do sdu? pyta Andrew. Nie wezw. Lecz jeli jednak? nalega Andrew. On jest przecie moim panem. I jest byym czonkiem Legislatury. Co zrobi, jeli dostanie wezwanie do sdu? Bdzie musia tam i. Bd go pyta, dlaczego uwaa, e jego robot powinien otrzyma wolno. 58

A on nawet sam nie jest o tym przekonany, e powinien j otrzyma. On to wszystko robi przez wzgld na ciebie, Maa Miss. Nie mam co do tego najmniejszych wtpliwoci. A bdzie musia i do sdu... taki stary i schorowany, by wiadczy na korzy czego, o czym sam nie jest przekonany. To go zabije, Maa Miss. Nie wezw go do sdu. Jak moesz by tego taka pewna? Nie mam prawa naraa go na niebezpieczestwa. Nie potrafi pozwoli, by staa mu si jakakolwiek krzywda. Myl, e musz wycofa swoj petycj. Nie moesz powiedziaa zdecydowanym tonem Maa Miss. A jeli moja rozprawa sdowa bdzie bezporedni przyczyn jego mierci...? Popadasz w skrajnoci, Andrew. Odnosisz dwa, spord Trzech Praw, do niewaciwego przypadku. Mj ojciec nie jest w tej sprawie ani obroc, ani powodem, ani nawet nie bdzie wiadkiem. Czy sdzisz, e John Feingold nie potrafi odpowiednio ochroni kogo, kto jest tak znan osobistoci w naszym Regionie? Mwi ci, Andrew, ojciec bdzie chroniony. Zadbaj o to pewne bardzo wpywowe osobistoci tego Regionu, jeli to bdzie konieczne. Ale to nie bdzie konieczne. Chciabym by tego tak pewien jak ty. Ja te bym chciaa, aby tak byo. Zaufaj mi, Andrew. Przypominam ci, e on jest moim ojcem. Kocham go bardziej ni cokolwiek innego... No, w kadym razie bardzo go kocham. W adnym wypadku nie pozwoliabym ci wystpowa z t spraw, gdybym miaa jakiekolwiek podejrzenia, e to moe by dla niego niebezpieczne. Wierz mi, Andrew. I w kocu uwierzy. Wci jednak by niespokojny i martwi si, e Sir zostanie w t spraw zaangaowany. Lecz Maa Miss zdoaa go jednak przekona. Ludzie z biura Feingolda przyszli do niego z dokumentami do podpisania i Andrew je podpisa z dum stawia zamaszyste podpisy, takie same, jakie kiedy stawia na swoich czekach. Petycj wniesiono do Sdu Regionalnego. Miny miesice i nie wydarzyo si nic szczeglnego. Od czasu do czasu nadchodziy jakie dokumenty, zawsze wygldajce bardzo oficjalnie i zawsze w twardych oprawach. Andrew przeglda je szybko, podpisywa i odsya. A potem znowu cisza przez par miesicy. Sir by ju bardzo saby. Andrew zapa si na tym, e chwilami wolaby, aby Sir nie doczeka czasu rozprawy i umar spokojnie, zanim rozpta si ta caa burza. Zaoszczdzioby mu to tylu przykrych chwil i wstrzsw. Ta myl przeraaa go i nie dawaa spokoju. W kocu jednak Maa Miss obwiecia: To ju dugo nie potrwa. I rzeczywicie, czas oczekiwania mia si ku kocowi, ale tak jak to przewidzia Sir, 59

postpowanie sdowe nie zapowiadao si bezproblemowo. Maa Miss zapewniaa, e nie bdzie potrzeby zbyt czstego chodzenia do sdu, e bdzie to gwnie oczekiwanie, a sdzia zbada szczegowo spraw, przestudiuje oficjalne dokumenty, istniejce precedensy i rzdzce nimi przepisy. Poza tym, jak twierdzia Maa Miss, Kalifornijski Dystrykt Sdu Regionalnego znany by z do liberalnego interpretowania przepisw i podejcia do ustanawiania precedensw. Byy wic pewne podstawy do nadziei, e Andrew otrzyma upragniony dokument. Pierwszym sygnaem, e sprawa nie przedstawia si jednak tak prosto, byo pismo z Sdu Regionalnego, z Czwartego Obwodu. Sdzia Kramer stwierdza w nim, e w sprawie Martinw wniesiono kontrpetycj. Kontrpetycj? zdziwia si Maa Miss. A c to znaczy? To znaczy, e bdzie oficjalny sprzeciw... e s opozycjonici odpar Stanley Feingold. Stanley by teraz szefem firmy adwokackiej; stary John by ju na emeryturze, wic teraz on prowadzi spraw Andrew. By bardzo podobny do swego ojca, mogliby by brami bliniakami: ten sam okrgy brzuszek, ten sam miy umiech na twarzy. Tyle tylko, e Stanley nie nosi zielonych szkie kontaktowych. Sprzeciw...? A kto wnosi? dopytywaa si Maa Miss. Stanley zaczerpn gboko powietrza. Regionalne Stowarzyszenie Pracy, na przykad. Obawiaj si, e mog straci prac na rzecz wyzwolonych robotw. Tak mogoby by w zamierzchych czasach powiedziaa Maa Miss. Obecnie nie ma nawet tylu ludzi, by obj wszystkie wolne miejsca pracy, kady o tym wie. Niemniej jednak oni wol si zabezpieczy i zablokowa moliwoci wszelkich potencjalnych zmian. Jeli roboty bd wolne, mog zacz si stowarzysza w zwizki zawodowe lub... To niedorzeczne. Tak, wiem o tym, pani Charney. Ale i tak wnosz sprzeciw. Nie oni jedyni zreszt. Kto jeszcze? spytaa zimnym tonem Maa Miss. Korporacja Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie odpowiedzia spokojnie Feingold. Oni? Czy to takie dziwne? Oni s gwnym producentem robotw, pani Charney, a roboty s ich gwnym produktem. Ich produktem, niech mi bdzie wolno podkreli to sowo. A produkt to rzecz martwa, nieoywiona. ARML bardzo si niepokoi, e kto chciaby uwaa roboty za co wicej ni za to, czym s. ARML obawia si, e jeli petycja Andrew zostanie rozpatrzona pozytywnie, to inne roboty mog pody w jego lady i zacz domaga si praw: praw cywilnych, praw ludzkich. Wic, rzecz jasna, wyst60

pili przeciw temu. Postpuj tak samo, jak postpiliby producenci opat i oskardw, ktrzy rwnie uwaaj swoje produkty za przedmioty nieoywione i nie mijaj si przecie z prawd. Oni rwnie by si sprzeciwili, gdyby opaty i oskardy zapragny nagle mie prawa cywilne, sprawowa kontrol nad swoj produkcj i wtrca si w polityk sprzeday. Tak to wyglda, pani Charney. Takie s fakty. Przecie to nonsens. Absolutny nonsens! wykrzykna Maa Miss. Zgadzam si przytakn dyplomatycznie Stanley Feingold. Ale sprzeciw zosta wniesiony i nic na to nie poradzimy. A s take jeszcze inni. Stoimy w obliczu sprzeciwu ze... Niewane. Nie chc dalej tego sucha. Ta lista ju mnie nie interesuje. Niech pan po prostu odeprze kady gupi argument, na ktry wpadn. Wie pani, e zrobi wszystko, co w mojej mocy, pani Charney powiedzia Feingold, ale jego gos nie brzmia zbyt pewnie. Mniej wicej tydzie przed terminem rozprawy Maa Miss zadzwonia do Stanleya Feingolda. Bya bardzo zdenerwowana. Stanley, wanie otrzymalimy wiadomo, e w domu mojego ojca maj si zjawi jacy ludzie z telewizji... w poniedziaek, i chc montowa jaki sprzt... podobno w celu nagrywania audycji z przesuchania sdowego. Nic z tego nie rozumiem. To si moe zgadza, pani Charney. To rutynowe postpowanie. Pan chyba nie rozumie. To ma si odbywa w domu mego ojca?! Tak. Wanie tam bdzie przesuchanie. A reszta rozprawy? To niezupenie rozprawa, pani Charney. No to caa reszta tego postpowania. Gdzie to si odbdzie? Czy u sdziego Kramera...? Na sali sdowej? Zwyczajowa procedura wyglda w ten sposb, e kada ze stron bierze udzia w rozprawie elektronicznie. Sdzia otrzymuje wszystkie dane do swego gabinetu. Czy nikt ju nie chodzi do sdu osobicie? Bardzo rzadko, pani Charney. Bardzo rzadko. Ale to si wci zdarza? Jak ju mwiem, w bardzo nielicznych przypadkach. wiat jest obecnie tak zdecentralizowany, a ludzie tak rozproszeni na ogromne odlegoci, e duo lepiej i atwiej jest zaatwia takie sprawy poprzez cza elektroniczne. Chc tej rozprawy na sali sdowej. Feingold wyglda na zupenie zdezorientowanego. Czy jest ku temu jaki szczeglny powd? Tak. Chc, aby sdzia mg zobaczy Andrew z bliska, bezporednio, twarz w twarz... bo tylko wtedy bdzie mg zobaczy wszystko we waciwym wietle. Nie 61

chc, aby wyobraa sobie Andrew jako bezosobow maszyn, bez oblicza, ktrej gos dochodzi do niego tylko po elektronicznych czach, lub obraz mignie przez par sekund na ekranie. Nie chc te na tak ogromny stres naraa swego ojca... eby wczyy mu si po jego wasnym domu ekipy telewizyjne i naruszay jego prywatno. Feingold przytakn, ale by wyranie zakopotany. Aby zapewni sobie posuchanie na sali sdowej, w tak pnym ju terminie, musiabym zoy odpowiednie podanie... Wic prosz je zoy. Nasi opozycjonici na pewno bd gono narzeka, bd starali si przeszkodzi... S to dodatkowe koszta... no i wiele niedogodnoci... To niech zostan w domu podczas przesuchania. Nie chc im sprawia nawet najmniejszych kopotw. Ale Andrew i ja chcemy by na sali sdowej. Pani? Andrew i pani? Czy mylae, e zostan w taki dzie w domu? I tak te si stao. Zoono odpowiednie podanie, a strony przeciwne wyraziy ogromne niezadowolenie. Oficjalnie jednak nie mogli niczemu zapobiec. Kady mia prawo da rozprawy na sali sdowej. Tak wic pewnego dnia Andrew i Maa Miss stawili si w Czwartym Obwodzie Sdu Regionalnego, w zadziwiajco skromnej sali, na dugo oczekiwane przesuchanie w sprawie petycji, ktra z czysto technicznych powodw zostaa zapisana w aktach jako Sprawa Martinw. Stanley Feingold by razem z nimi. Sala sdowa mieszczca si w mocno ju sfatygowanym budynku, ktry mg pochodzi jeszcze z dwudziestego wieku, bya zadziwiajco maa. By to w istocie may pokoik z biurkiem dla sdziego w jednym kocu i kilkoma twardymi, niewygodnymi krzesami w drugim kocu. Bya tu te jeszcze niewielka wnka, kryjca sprzt elektroniczny. Poza tym na sali byli jedynie sdzia Kramer we wasnej osobie nadspodziewanie mody, jak na stanowisko, ktre piastowa, czarnowosy, o ywych, inteligentnych oczach, a take prawnik James Van Buren, ktry reprezentowa sprzeciwiajc si petycji Andrew opini publiczn. Sami za opozycjonici byli nieobecni. Ich interwencje miay by wywietlane na ekranie. Najpierw przedstawiono argumenty strony przeciwnej, w ktrych wszelako nie byo nic, czego nie mona by si spodziewa. Rzecznik Regionalnego Stowarzyszenia Pracy nie pooy, o dziwo, zbytniego nacisku na aspekt ewentualnego wspzawodnictwa midzy ludmi a robotami o miejsca pracy. Spraw przedstawi z bardzo oglnego punktu widzenia. W cigu caej naszej historii, odkd tylko pierwsze czekopodobne istoty zaczy obrabia kamie, ktry by pierwszym narzdziem, ludzie zdawali sobie spraw z tego, e s jedynym gatunkiem na tej planecie, ktrego przeznaczeniem jest opanowa i kon62

trolowa rodowisko, i e dokona tego mona za pomoc rnych narzdzi. Stopniowo jednak, wraz ze wzrostem skomplikowania i zoonoci naszych narzdzi, ograniczalimy swoj niezaleno; stalimy si zaleni od naszych narzdzi, bez nich czsto stawalimy bezradni wobec wielu nie sprzyjajcych nam okolicznoci. A teraz, na koniec, wynalelimy narzdzie tak skomplikowane i uyteczne, tak przystosowane do wielorakich czynnoci, e moe si wydawa, i ma ludzk inteligencj. Mwi tu, rzecz jasna, o robocie. Bez wtpienia podziwiamy geniusz naszych robotykw i przyklaskujemy ich zdumiewajcym produktom. Ale dzi stanlimy wobec strasznej perspektywy. Stajemy dzi twarz w twarz z naszym sukcesorem, stajemy wobec faktu, e zbudowalimy maszyn, ktra nie wie, e jest maszyn... Ktra da, abymy traktowali j jako niezalen jednostk, z prawami i przywilejami przypisanymi od zawsze czowiekowi. A zwaywszy na ich, robotw, mechaniczn wyszo, fizyczn trwao i si, ich zrcznie i wspaniale zaprojektowane mzgi pozytronowe i na nieledwie niemiertelno ich mechanizmw, to stajemy dzi w obliczu miertelnego niebezpieczestwa. Gdy tylko otrzymaj prawa i przywileje, zaczn si uwaa za naszych panw. C to za paradoks, jaka ironia losu... Zbudowa narzdzie tak doskonae, e zaczyna ono nadzorowa swych konstruktorw... By zepchnitym na sam d przez zbudowan przez siebie maszyneri, by zepchnitym z ewolucyjnej cieki... I tak dalej, i tak dalej. Jeden slogan po drugim. Wci ten sam kompleks Frankensteina mrukna zdegustowana Maa Miss. Paranoiczny lk przed golemem... Cay ten antynaukowy, antypostpowy bekot... wci to samo... Musiaa jednak przyzna, e ten wywd by sprawnie przedstawiony. Gdy Andrew patrzy na ekran, suchajc potoczystej wypowiedzi, zastanawia si, dlaczego kto mgby myle, e roboty dyyby do zepchnicia ludzi na samo dno hierarchii spoecznej. Roboty byy tu po to, by suy. To by ich cel. A nawet caa przyjemno, kto mgby rzec, bya po ich stronie. Lecz nawet i on zacz si zastanawia, czy rzeczywicie sprawy mogyby przyj taki obrt: e ludzie, stale obserwujc coraz to doskonalsze roboty, nie zaczliby uwaa si za co gorszego, mniej efektywnego i sabszego. W kocu jednak tyrada rzecznika Stowarzyszenia Pracy dobiega kresu. Ekran zgas i ogoszono krtk przerw. Po niej zabra gos rzecznik Amerykaskich Robotw i Mechanicznych Ludzi. Nazywaa si Ethel Adams. Bya to kobieta w rednim wieku, o powanej twarzy, uderzajco podobna do znakomitego robopsychologa ubiegego stulecia, przesawnej Susan Calvin. W odrnieniu od swego poprzednika, Ethel Adams odrzucia ca ozdobn i emocjonaln retoryk. Powiedziaa krtko i treciwie. Stwierdzia, e jeli Andrew uzyska status wolnej jednostki, to w znacznym stopniu skomplikuje to sytuacj ARML, jeli 63

chodzi o takie dziedziny jak projektowanie i wytwarzanie robotw, ktre byy przecie ich gwnym produktem. Jeli tak si stanie, to okae si, e ARML produkuje nie maszyny, lecz wolnych obywateli. To, rzecz jasna, zmieni ca dotychczasow sytuacj, a wszystkie badania naukowe, prowadzone z takim wysikiem i nakadem tak wielkich kosztw od wielu lat, stan si, w wietle nowej sytuacji, zupenie zbdnym balastem, a wrcz ciarem. Sparaliuje to, ze zrozumiaych wzgldw, prac caej korporacji. To, co powiedziaa Ethel Adams, stao w jaskrawej sprzecznoci z tym, co powiedzia jej poprzednik. On wskaza na zagroenia pynce ze strony zaawansowanej technologii, ona za ostrzegaa, e wanie teraz jest zagroona ta technologia. Ale to nie byo istotne, jak zauway Stanley Feingold. To, co miao dzi, na tej sali, istotne znaczenie, co byo gwn broni, to emocje, a nie powane intelektualne rozwaania. Ale na sali by jeszcze jeden mwca: Van Buren, adwokat tych wszystkich, ktrzy sprzeciwili si petycji Andrew. By mczyzn wysokim i charyzmatycznym, przypominajcym senatora: wyszukane maniery, przyczesane siwawe wosy, drogi garnitur. A jego argument by bardzo prosty. Chodzi tu, wysoki sdzie, o bardzo podstawowe sprawy; tak trywialne, e doprawdy, nie wiem nawet, dlaczego tu dzi jestemy. Petent, robot NDR-113, uprosi swego waciciela, szanownego pana Geralda Martina, aby pozwoli mu ubiega si o przyznanie wolnoci. Chce by wolnym robotem, pierwszym tego typu. Ale pytam, wysoki sdzie: jakie to moe mie znaczenie? Robot jest tylko robotem, czyli maszyn. Czy samochd moe by wolny? Czy elektroniczny ekran moe by wolny? Na te pytania nie ma odpowiedzi, bo nie zawieraj adnych rozsdnych treci. Istoty ludzkie mog by wolne. My wiemy, co to oznacza. Mamy, jak napisa kiedy jeden z naszych wielkich przodkw, niezbywalne prawo do ycia, wolnoci i denia do szczcia. Czy robot yje? Nie w tym sensie, w jakim my rozumiemy to sowo. To jest namiastka, zudzenie... pozory ycia. To tylko tak wyglda. Takie samo zudzenie daje obraz holoprzestrzenny. Jednak nikt przy zdrowych zmysach nie bdzie twierdzi, e obraz holoprzestrzenny rzeczywicie yje i powinien otrzyma wolno. A czy robot moe by wolny? Nie w tym sensie, jak my rozumiemy to sowo. Pojcie wolnoci jest robotom, z samej ju definicji, pojciem obcym. S one od pojcia wolnoci tak dalekie, jak ich pozytronowe mzgi skonstruowane tak, aby byy posuszne rozkazom czowieka. A jeli chodzi o denie do szczcia... Co robot moe wiedzie o szczciu? Szczcie to pojcie i cel czysto ludzki. To stan, ktry rozumie tylko czowiek. Robot za, mechaniczna rzecz zbudowana z metalu i sztucznego tworzywa, urzdzenie skonstruowane od pocztku do koca po to, by suy i spenia ludzkie yczenia jest z definicji czym, do czego pojcie szczcia nie moe by stosowane. Tylko czowiek jest w stanie osign szczcie i by wolny. To bya bardzo dobra mowa; jasna i bezporednia, fachowo przedstawiona. Van Buren by wiadom mocy swoich argumentw przedstawi je bowiem spokojnie, punkt 64

po punkcie, ze wspania precyzj, pomagajc sobie ledwo zauwaalnymi gestami doni, podkrelajcymi kadencj zda. Kiedy skoczy, sdzia ponownie ogosi krtk przerw. Maa Miss obrcia si do Feingolda i powiedziaa cicho: Ty masz by nastpny, prawda? Tak, oczywicie. Ja chc przemwi pierwsza. W imieniu Andrew. Ale... pani Charney... Feingold zaczerwieni si. Wiem, e masz znakomicie przygotowan mow. Nie zrozum mnie le, ale sdzia ma ju na dzi do oratorskich popisw. Chc powiedzie co prostego i chc to powiedzie, zanim ktokolwiek inny zacznie przemawia. Nawet ty, Stanley. Feingold by najwyraniej niezadowolony. Ale dobrze wiedzia, kto jest jego klientem. Moe i Andrew paci wszystkie rachunki, ale to Maa Miss trzymaa wszystkie nitki. Zgosi wic stosown prob. Sdzia Kramer wpierw zmarszczy brwi, potem wzruszy ramionami, a na koniec skin gow. Dobrze powiedzia. Amanda Laura Martin Charney moe podej. Przez moment Andrew, siedzcy cicho obok Feingolda, zastanawia si, o kogo moe chodzi. Nigdy przedtem nie sysza, jak kto zwraca si do Maej Miss penym imieniem i nazwiskiem. Ale po chwili zobaczy, jak smuka, drobna posta Maej Miss podnosi si i idzie na przd sali i wtedy dopiero zrozumia. Andrew poczu nagle prdy ekscytacji ogarniajce jego pozytronowe cieki, gdy zobaczy Ma Miss stojc przed aw sdziowsk. Wydawaa si taka nieustraszona, taka zdeterminowana, taka... pikna! Dzikuj, wysoki sdzie zacza Maa Miss. Nie jestem prawnikiem i nie znam si dokadnie na przyjtych sposobach wysawiania si. Mam jednak nadziej, e wysoki sd wysucha mnie i wybaczy, i nie bd uywaa aciskich terminw. To nie bdzie problemem, pani Charney. Maa Miss umiechna si delikatnie i mwia dalej. Jestemy tu dzisiaj dlatego, poniewa NDR-113, jak moi poprzednicy zdecydowali si bezosobowo go nazywa, wnis petycj z prob, by ogosi go wolnym robotem. Chciaabym jednak zaznaczy, e dziwnie si czuj, gdy okrela si mojego przyjaciela Andrew jako NDR-113, aczkolwiek jestem wiadoma, e taki by jego numer seryjny, gdy dawno temu przyby do nas z fabryki. Miaam wtedy jakie sze czy siedem lat. Wydawao mi si wtedy okropne nazywa go NDR-113, wic nazwaam go Andrew. A poniewa przez te wszystkie lata przebywa w naszej rodzinie, wic sta si znany jako Andrew Martin. Za pozwoleniem wysokiego sdu chciaabym nadal mwi o nim jako 65

o Andrew. Sdzia przytakn niemal bezwiednie. Przecie i tak wniesiono do sdu petycj podpisan wanie tym imieniem i nazwiskiem. Maa Miss mwia wic dalej. Nazwaam go swoim przyjacielem. Oto wanie, kim dla mnie jest. Ale nie tylko przyjacielem. Jest take sucym w naszej rodzinie. Jest robotem. Byoby absurdem zaprzecza temu. Lecz przecie wbrew temu, co usyszelimy w byskotliwych przemwieniach moich poprzednikw prosi on tylko o to, by uzna go za wolnego robota. Nie za, jak to sugerowano, za wolnego czowieka. Nie przyszed tu dzi po to, by uzyska prawo do gosowania, do maestwa, czy te aby usunito mu z mzgu zaoenia Trzech Praw. Ludzie s ludmi, roboty s robotami, a Andrew doskonale sobie zdaje spraw z tego, gdzie jest jego miejsce. Przerwaa na moment i rozejrzaa si po sali, zatrzymujc wzrok na Van Burenie; oczekiwaa zapewne, e skinie cho gow na potwierdzenie. Ale ze strony Van Burena nie byo adnej reakcji, poza chodnym spojrzeniem profesjonalisty. Maa Miss mwia wic dalej. Sprawa przedstawia si nastpujco: chodzi o wolno dla robota Andrew Martina... o nic wicej. Pan Van Buren argumentowa, e wolno jest pojciem bez znaczenia, jeli j odnie do robota. Pozwol sobie nie zgodzi si, wysoki sdzie. Nie zgadzam si absolutnie. Sprbujmy zrozumie, co wolno znaczy dla Andrew... jeli to moliwe. W pewnym sensie on ju jest wolny. Myl, e co najmniej od dwudziestu lat nikt w rodzinie Martinw nie wyda Andrew polecenia wykonania jakiejkolwiek czynnoci, ktrej mgby, w naszym mniemaniu, nie wykona z wasnej woli, z wasnej inicjatywy. Jeli za chodzi o nasze wzajemne stosunki: lubimy Andrew, szanujemy go... mona by nawet rzec, e go kochamy. Nie popenilibymy takiej gafy... takiego nietaktu, by wydawa mu polecenia. Jest z nami ju tak dugo, e sam doskonale wie, co musi by zrobione. Po prostu tak jak kady inny czonek rodziny, ktry mieszka w domu. Ale przecie moglibymy mu wydawa polecenia i surowo przestrzega ich wykonania. Moglibymy to robi w kadej chwili, bo jest maszyn, ktra do nas naley. I dokadnie tak jest napisane w dokumentach, ktre przysano wraz z nim, dawno temu, gdy ojciec przedstawi go nam po raz pierwszy: on jest naszym robotem, a ze wzgldu na Prawo Drugie zobowizany jest do absolutnego wzgldem nas posuszestwa. Ma takie samo prawo do wiadomej odmowy posuszestwa, jak jakakolwiek inna maszyna. Czyli nie ma go wcale. I chc tu zaznaczy, wysoki sdzie, e martwi nas i krpuje posiadanie takiej nad nim wadzy. No bo, przecie, dlaczego mielibymy go traktowa w ten sposb? W tak surowy, zimny sposb...? Co nam daje do tego prawo? Andrew suy nam od dziesicioleci, wiernie, bez narzeka, z chci... Andrew uczyni ycie naszej rodziny szczliwszym na 66

wiele sposobw. A jeszcze zupenie poza tym sam, z wasnej woli zaj si rzebiarstwem. Przez te wszystkie lata wyprodukowa mnstwo wspaniaych mebli i wyczarowa tak wspaniae przedmioty, e mona nazwa je jedynie dzieami sztuki najwyszej klasy. S poszukiwane przez wiele muzew i prywatnych kolekcjonerw na caym wiecie. Biorc to wszystko pod uwag, jak moglibymy sprawowa nad nim tak wadz? Z racji jakiego prawa mielibymy uwaa si za wadcw absolutnych tak niezwykej osoby...? Osoby... pani Charney? przerwa sdzia Kramer. Maa Miss wygldaa przez chwil na skrpowan. Jak ju powiedziaam na samym pocztku, wysoki sdzie, nie mam nic przeciw temu, by nazywa Andrew robotem. Takie s przecie fakty. Ale znam go ju tak dugo i tak dobrze, e dla mnie jest on jak... osoba. Ale dobrze, poprawi si. Z racji jakiego prawa mielibymy uwaa si za wadcw absolutnych tak niezwykego robota? Sdzia Kramer zmarszczy brwi. A wic celem tej petycji, prosz mnie poprawi, jeli si myl, jest proba o usunicie z mzgu Andrew zaoe Trzech Praw, aby w ten sposb uwolni go spod kontroli czowieka? Absolutnie nie, wysoki sdzie prawie krzykna Maa Miss. To pytanie wyranie wytrcio j z rwnowagi. Nie jestem nawet pewna, czy to... czy to byoby w ogle moliwe. O! Prosz! Nawet Andrew krci gow. Prosz spojrze. Czyli to nie jest moliwe. A ju z ca pewnoci nie mylelimy o tym, kiedy skadalimy petycj. Wic o czym, jeli wolno zapyta, mylelicie, gdy skadalicie wasz petycj? Chodzio tylko o rzecz nastpujc: by przyzna Andrew oficjalny dokument, ktry stwierdzaby jednoznacznie, e jest on wolnym robotem, panem samego siebie, i e jeeli si decyduje suy panu Martinowi, to tylko z wasnego wyboru, a nie ze wzgldu na zasady zapisane w oryginalnym kontrakcie z jego producentami. To sprawa czysto semantyczna. Nie chodzi o nic, co miaoby zwizek z Trzema Prawami i ewentualnymi ich zmianami, nawet jeli byyby moliwe. Poprzez t petycj prbujemy tylko zdezaktualizowa zasady narzuconej mu suby wzgldem nas. Przy czym, jestem o tym przekonana, on i tak dalej by nam suy. Ale robiby to ju z wasnej woli wierz, e tak wanie by byo a nie dlatego, e to jest od niego wymagane. Nie byby ju sucym wbrew swej woli. Czy tego nie wida, wysoki sdzie, jak bardzo to jest dla niego wane? Dla niego to jest wszystkim, a nas nic nie kosztuje. I zapewniam, wysoki sdzie, e nie ma mowy o jakim zepchniciu ludzkoci na sam d w hierarchii spoecznej lub o cofniciu si na najniszy szczebel drabiny ewolucyjnej, czego tak bardzo obawia si rzecznik Stowarzyszenia Pracy. Przez chwil wydawao si, e sdzia Kramer tumi umiech. 67

Sdz, e rozumiem pani punkt widzenia, pani Charney powiedzia po chwili. Doceniam i rozumiem pani pasj oraz zaangaowanie. Zdaje pani sobie chyba jednak spraw, e w naszym Regionie, a take i w innych, nie ma takiego precedensu. Nie stanowiono nigdy o wolnoci dla robotw. Dlatego te nie ma adnych przepisw w tej kwestii. Tak odpowiedziaa Maa Miss. Pan Feingold przedstawi mi t spraw. Ale przecie gdzie i kiedy trzeba te precedensy ustanawia...? Tak jest w istocie. I mgbym tu dzisiaj taki precedens ustanowi. Musiaby to, rzecz jasna, zatwierdzi sd wyszej instancji, ale jest w mojej mocy nada sprawie bieg i da poparcie, poprzez orzeczenie o wolnoci Robota NDR-113, dezaktualizujc i eliminujc tym samym wasze niezbywalne prawo do wydawania mu polece. Tak... jeli miaoby to mie jakkolwiek warto dla niego i dla was, to mgbym to zrobi. Ale wpierw musiabym rozpatrzy wiele innych kwestii. Musiabym si, na przykad, odnie do kwestii postawionej tu dzi przez pana Van Burena: do zaoenia, e tylko istota ludzka potrafi doceni i cieszy si szeroko pojt wolnoci, choby tylko przez wzgld na definicj tego sowa. Nie chciabym zamienia tego sdu w cyrk, a tak by si stao, gdybym ustanowi tu cakowicie abstrakcyjny precedens i nic nie znaczce, niezrozumiae przepisy. Dlatego te musz zrozumie wszystkie aspekty tej sprawy, a niektre s dla mnie jeszcze niejasne. Chtnie odpowiem na kade pytanie, wysoki sdzie. Nie. Nie pani. Andrew! Niech teraz wystpi robot. Maej Miss a dech zaparo. Spojrzaa na Stanleya Feingolda, ktry wyprostowa si i zesztywnia, lecz na jego twarzy wida byo ogromne podniecenie. Andrew za podnis si i ruszy w kierunku awy sdziowskiej. Szed wolno, spokojny i opanowany, a w jego ruchach mona byo dostrzec godno i szlachetno. Jeste robot NDR-113, ale wolisz, by zwracano si do ciebie Andrew, czy tak? odezwa si sdzia Kramer. Tak, wysoki sdzie. Tembr gosu Andrew by do zudzenia podobny w swym brzmieniu do ludzkiego. Maa Miss zdya ju przyzwyczai si do tego, ale sdzia Kramer by najwyraniej zdumiony; tak, jakby spodziewa si usysze jaki metaliczny, niewyrany pogos. Milcza wic przez chwil, a potem powiedzia, obserwujc Andrew uwanie: Powiedz mi jedno, Andrew. Dlaczego chcesz by wolny? Jakie ma to dla ciebie znaczenie? A czy wysoki sd chciaby by niewolnikiem? odpowiedzia Andrew. Czy za takiego si uwaasz, Andrew? Za niewolnika? Maa Miss, pani Charney, uya terminu sucy wbrew swej woli. Dokadnie taka jest sytuacja. Musz by posuszny. Musz. Nie mam wyboru. To nic innego, jak 68

niewolnictwo, wysoki sdzie. Gdybym w tym momencie ogosi ci wolnym, Andrew, to i tak wci byby zaleny od Trzech Praw. Rozumiem to doskonale. Kady jest przecie zaleny od jakich praw. Ale nie bybym zaleny od pana Martina i pani Charney. W kadej chwili mgbym ich opuci i gdybym mia tak ch, pj tam, dokd bym chcia. Nie mogliby mi wyda polecenia powrotu do suby. Wtedy nie bybym ju niewolnikiem. Czy wanie tego chcesz, Andrew? Opuci dom Martinw i i gdzie indziej? Zdecydowanie nie. Wszystko, czego pragn, to tylko mie oficjaln moliwo takiej decyzji. Sdzia przyglda si Andrew uwanie. Kilka razy nazwae si niewolnikiem, niewolnikiem ludzi, ktrzy najwyraniej darz ci uczuciem i u ktrych suby nie chcesz porzuci. Ale ty nie jeste niewolnikiem. Niewolnikiem jest ten, ktremu kiedy wolno odebrano. Ty nigdy nie bye wolny i nie miae wolnoci, ktr mgby utraci. Stworzono ci do konkretnych celw, a mianowicie do suenia. Jeste robotem, mechanicznym pomocnikiem czowieka. Jeste doskonaym robotem geniuszem, na swj sposb. Tak mi dano do zrozumienia. Zdolny te jeste do tworzenia, do artystycznej ekspresji, do czego nie jest zdolny prawdopodobnie aden inny robot. Skoro jednak nie chcesz opuci Martinw, a oni nie chc utraci ciebie... skoro twoje ycie pord nich byo takie, jak kadego innego czonka rodziny... to to, co tu si dzisiaj dzieje, wyglda mi na burz w szklance wody, Andrew. Do czeg wicej mgby doj, bdc wolny? By moe do niczego wicej, wysoki sdzie. Ale czynibym wszystko z wiksz radoci. Powiedziano tu dzi w sdzie, e tylko istota ludzka moe by prawdziwie wolna. Ale myl, e tak nie jest. Myl, e kto, kto pragnie by wolny, kto wie, e co takiego istnieje i pragnie tego ponad wszystko, to taki kto ma prawo do wolnoci. Ja jestem kim takim. Nie jestem czowiekiem i nigdy nie twierdziem, e jestem. Ale tak samo pragn wolnoci. Gos Andrew ucich. On sam sta wci przed aw sdziowsk, milczcy i nieruchomy. Wydawa si nad czym zadumany. Wszyscy pozostali na sali rwnie siedzieli cicho i nieruchomo. Wydawao si, e upyna wieczno, zanim sdzia ponownie zabra gos. Zasadniczym wnioskiem, do ktrego moemy dzisiaj doj w naszej dyskusji, jest stwierdzenie, e nie ma takiego prawa, ktre zabraniaoby uzyskania wolnoci przez jakikolwiek... podmiot, ktry by tego pragn. Myl, e o to wanie dokadnie chodzi. Wysuchaem opinii obu stron i doszedem do wstpnych wnioskw. Zamierzam opiniowa na korzy petenta. Jego formalna decyzja, gdy ogoszono j i opublikowano, wywoaa krtkotrwa, ale 69

yw sensacj. Przez jaki czas o niczym innym nie mwiono. Wolny robot? Jak robot moe by wolny? Co to oznacza? Kim jest ten robot, ktremu wydaje si, e jest inny od reszty robotw? Ale po pewnym czasie wrzawa i dyskusje na temat Andrew Martina ucichy. Trwao to zaledwie dziewi dni. Nic si te specjalnie nie zmienio no, moe poza stosunkami w rodzinie Martinw. Opozycjonici Andrew odwoali si do Sdu wiatowego. Sdziowie obejrzeli ca dokumentacj, wysuchali nagra i nie znaleli adnych proceduralnych uchybie ani te podstaw do uchylenia orzeczenia Sdu Regionalnego. Tak wic, byo po wszystkim, a pragnienia Andrew speniy si. By teraz wolny. Rozwaania na ten temat byy dla niego rdem wielkiej przyjemnoci. A wreszcie Andrew uwiadomi sobie, e nie do koca osign to, co chcia osign, kiedy po raz pierwszy zwraca si ze swoj prob do pana Martina.

ROZDZIA 9
Sir by jednak niezadowolony. Nie potrafi wraz z innymi cieszy si z decyzji sdu. Upewni si te, e Andrew i Maa Miss o tym wiedz. Andrew przyszed do niego krtko po oficjalnym ogoszeniu wyroku sdowego. Mam dla pana czek, Sir. O jakim czeku mwisz? O caym dochodzie z konta mojej firmy. Obiecaem te pienidze jako cen za podarowanie mi wolnoci. Nigdy nie podarowaem ci twojej wolnoci odpar Sir. Po prostu poszede i wzie j sobie. Szorstki gos Geralda Martina sprawi, e Andrew poczu si tak, jakby dozna krtkiego spicia w swych obwodach. Ojcze przerwaa mu ostro Maa Miss. Sir spojrza na ni gniewnie. Siedzia owinity w swj pled, mimo e by to najcieplejszy dzie tego lata. No dobrze, Andrew powiedzia agodniejszym nieco tonem. Chciae swoj wolno, na co by tam ona ci bya potrzebna. Nie sprzeciwiaem si temu. Moesz wic przyj, e zaakceptowaem twoj petycj. Jeste zatem wolny. Moje gratulacje, Andrew. Chciabym wic za ni zapaci, tak jak obiecaem. Oczy Geralda Martina znw zapony gniewem. Nie chc twoich cholernych pienidzy, Andrew. Mielimy umow, Sir... Umow? Jak umow? Wiesz, e na nic si nie zgodziem...! Posuchaj, Andrew. Wezm ten czek, jeli to ci pomoe czu si rzeczywicie wolnym. Ale sdz, e cay ten pomys jest mieszny i niedorzeczny. Jestem bardzo bogatym starszym panem. Dugo ju nie poyj, wic przeka te pienidze na cele dobroczynne. Oddam je na rzecz Domu dla Osieroconych Robotw, jeli taki istnieje. A jeeli nie, to sam go zao. Sir rozemia si, ale jego oczy pozostay nieruchome. By to sztuczny, zimny miech. An71

drew i Maa Miss nie przyczyli si do niego. Ale to ci nie obchodzi, co? cign dalej Sir. Ty po prostu chcesz wyda te pienidze. Dobrze, Andrew. Daj mi ten czek. Dzikuj, Sir powiedzia Andrew i poda czek. Sir patrzy na niego przez moment swymi niedowidzcymi oczami, a wreszcie upewni si, na ktr stron czeku patrzy. Zgromadzie niezy kapita, Andrew... Podaj mi dugopis, Mandy, dobrze? Sign drc rk po dugopis, ale gdy zacz pisa na odwrotnej stronie dokumentu, jego rka pewnie stawiaa wyrane i rwne litery. Pisa linijk za linijk i byo tego znacznie wicej, ni wymagano tego w zwykej cesji. Potem przeczyta swoj notatk i skin gow. W kocu wrczy czek Andrew. Cesja stwierdzaa, e Gerald Martin otrzyma czek z wyej wymienion sum za podarowanie wolnoci robotowi Andrew NDR-113 Martinowi, zgodnie z decyzj sdu. Pod spodem za byo napisane: Wypaci Andrew Martinowi. Jest to premia za wzorow sub penion podczas pobytu w moim domu. Cesja tego czeku na korzy wyej wymienionego jest nieodwoalna. Gerald Martin. Czy to jest do przyjcia, Andrew? zapyta Sir. Andrew zawaha si przez moment. Poda czek Maej Miss, ktra przeczytaa go i wzruszya ramionami. Nie pozostawia mi pan adnego wyboru, Sir powiedzia po chwili Andrew. Dokadnie tak. Wanie w ten sposb chc rozwiza t spraw. A teraz z czek i schowaj go do kieszeni. Ach, prawda. Ty nie masz kieszeni. No c, schowaj go wic gdzie indziej. Zachowaj go jako pamitk po mnie. I wicej ju o tym nie rozmawiajmy. Sir spojrza wyzywajco na Andrew i Ma Miss. A wic zaatwione! Jeste teraz naprawd wolny, czy nie? Bardzo dobrze, bardzo dobrze. Od tej chwili moesz sam wybiera sobie zajcia i wykonywa je tak, jak ci si podoba. Ju nigdy nie bd ci wydawa polece, Andrew. Poza tylko tym jednym: rb to, co ci si ywnie podoba. Od tej chwili musisz dziaa zgodnie ze swoj wol, tak jak zdecydowa sd. Czy to jasne? Tak, Sir. Ale wci jestem za ciebie odpowiedzialny. To take jest zastrzeone w orzeczeniu sdowym. Nie jestem ju twoim wacicielem, ale jeli wpakujesz si w jakie kopoty, to ja musz ci z nich wycign. Moe i jeste wolnym robotem, ale nie masz adnych praw obywatelskich. Pozostajesz wci ode mnie zaleny... Innymi sowy, jestem twoim opiekunem. Tak orzek sd. Mam nadziej, e to rozumiesz, Andrew? Jeste rozgniewany, ojcze powiedziaa Maa Miss. Tak, jestem. Nie prosiem, by obarczano mnie odpowiedzialnoci za jedynego na tym wiecie wolnego robota. Niczym ci nie obarczono, ojcze. Przyje za niego odpowiedzialno ju w dniu, w ktrym przyprowadzie go do nas. Polecenie sdu niczego nie zmienio. Nie bdziesz 72

musia robi niczego innego ponad to, co robie do tej pory. A jeli chodzi o kopoty... W jakiego rodzaju kopoty Andrew mgby popa? Wci dziaaj Trzy Prawa. Zatem jak mona uwaa go za wolnego? A czy istoty ludzkie nie s zwizane prawami, Sir? zapyta cicho Andrew. Gerald Martin posa mu grone spojrzenie. Nie spieraj si ze mn o drobiazgi, Andrew. Ludzie podjli wsplnie takie zobowizanie. Z wasnej woli przyjli kodeks praw, i zgodzili si go przestrzega. Inaczej nie mogoby istnie cywilizowane spoeczestwo, a ycie byoby nie do zniesienia. Ci, ktrzy odmawiaj przestrzegania tych praw, s karani, a potem, w co wierzymy, resocjalizowani. Ale robot nie zawiera adnego spoecznego porozumienia. Przestrzega kodeksu swoich praw, poniewa nie ma innego wyboru. Nawet tak zwany wolny robot. Ale, tak jak pan mwi, Sir, ludzkie prawa istniej i musz by przestrzegane, a ci, ktrzy je respektuj, nadal uwaaj si za wolnych. A wic robot... Dosy tego! krzykn Gerald Martin. Pled osun si na podog, a Sir przechyli si niepewnie na swym fotelu. Nie mam ochoty o tym duej dyskutowa. Dzikuj bardzo. Id na gr. Dobranoc, Amando. Dobranoc, Andrew. Dobranoc, Sir. Czy mam odprowadzi pana do pokoju? Nie rb sobie kopotu. Na razie potrafi jeszcze wej po schodach. Ty zajmij si swoj prac, cokolwiek by to byo, a ja zajm si swoj. Mwic to, poczapa wolno do siebie. Andrew i Maa Miss wymienili zakopotane spojrzenia, ale adne z nich ju si nie odezwao. Po tej rozmowie Sir rzadko ju opuszcza swoj sypialni. Posiki przygotowywa mu i zanosi na gr prosty robot TZ, ktry zajmowa si kuchni. Sir nigdy nie woa Andrew do siebie, a Andrew ze swej strony nie chcia mu si narzuca. Tak wic Sir i Andrew widywali si przy tych nielicznych okazjach, kiedy Sir schodzi na d do duego salonu. Andrew rwnie nie przebywa w domu zbyt czsto. Jego rzebiarska firma szybko si rozrastaa, wic nie mg si ju pomieci ze wszystkim w maym gabinecie na strychu, ktry kiedy przeznaczy dla niego pan Martin. Kilka lat przedtem pozwolono mu wic zamieszka w dwupokojowym domku na skraju lasu, ktry przylega do posiadoci Martinw. By to miy, jasny i do przestronny domek, stojcy na maym wzniesieniu i otoczony strzelistymi sekwojami. Zbudoway go trzy roboty nadzorowane przez czowieka. Zajo im to zaledwie par dni. Rzecz jasna w domku nie byo sypialni, kuchni ani azienki. W jednym pokoju znajdowaa si biblioteka i biuro; tam Andrew trzyma swe zapiski, informatory, albumy, a take szkice prac. W drugim, znacznie wikszym pokoju, Andrew urzdzi pracowni. Tam mieci si cay sprzt, narzdzia, a take rzeczy, nad ktrymi wanie praco73

wa. Przy domku znajdowaa si rwnie niewielka szopa, w ktrej Andrew skadowa kawaki egzotycznego drewna uywanego do produkcji biuterii i mebli. Dla Andrew praca nigdy si nie koczya. Fakt uzyskania przez niego wolnoci roznis si szerokim echem, co miao istotne znaczenie dla zainteresowania jego rzebiarsk produkcj. Nie byo praktycznie ani jednego poranka, by na komputerze Andrew nie pojawiy si trzy lub cztery zamwienia. Mia ich ju na cae lata. Musia wic sporzdzi list oczekujcych, a ci, ktrzy si na niej znaleli, mogli uwaa si za uprzywilejowanych. Jako wolny robot pracowa znacznie wicej ni wwczas, gdy nalea do rodziny Martinw. Nie byo niczym niezwykym, e nie wychodzi ze swej pracowni przez trzydzieci sze, a nawet przez czterdzieci osiem godzin. Nie potrzebowa przecie snu ani jedzenia. Jego konto bankowe wci roso i roso, wic Andrew zaproponowa Geraldowi Martinowi spat kosztw budowy domku. Tym razem Sir nie oponowa, choby ze wzgldu na zachowanie formy. Andrew otrzyma oficjalny tytu wasnoci, a potem wymg jeszcze, by wydzierawiono mu grunt, na ktrym sta domek. Maa Miss czsto do niego zagldaa, ilekro przychodzia z wizyt do ojca. Wci mieszkaa ze swym mem, Lloydem Charneyem, na wybrzeu, par godzin drogi od rodzinnej posiadoci. Rozmawiali wtedy o bahostkach, a Maa Miss podziwiaa jego ostatnie projekty i dokonania. Czasami zabieraa ze sob syna, ktrego Andrew nie nazywa ju Maym Sir. May Sir przesta by maym chopcem ju jaki czas temu. By teraz rosym modziecem z bujnymi i starannie wypielgnowanymi bokobrodami. May Sir zakaza mu nazywa siebie w ten sposb. Czy to ci drani, May Sir? zapyta wtedy Andrew. Mylaem, e uwaasz to za zabawne. Tak istotnie byo. Ale teraz, gdy jeste ju w peni dojrzaym mczyzn, wydaje ci si, e to niestosowne, prawda? Wiesz, e darz ci najwyszym szacunkiem... To nie ma nic wsplnego z moj godnoci powiedzia May Sir. Ale ma za to wiele wsplnego z twoj. Nie rozumiem. Najwyraniej. Ale spjrz na to w ten sposb, Andrew. May Sir jest moe uroczym imieniem, a ty i ja na pewno tak uwaamy, ale w taki sposb suba nazywa syna swego pana, w tym za wypadku jego wnuka. Lecz w obecnej sytuacji taka sualczo jest ju niestosowna, Andrew. Rozumiesz? Mj dziadek nie jest twoim panem, a ja nie jestem uroczym maym chopcem. Wolny robot nie powinien nazywa nikogo May Sir. Czy to dla ciebie jasne? Ja zwracam si do ciebie Andrew, zawsze tak byo. Od dzi masz 74

mnie nazywa George. Zabrzmiao to jak rozkaz i Andrew nie mia innego wyjcia, jak si zgodzi. George Charney nie by ju Maym Sir, ale Maa Miss pozostaa dla niego na zawsze Ma Miss. Zwracanie si do niej pani Charney byo dla Andrew nie do pomylenia. Zupenie nie do przyjcia byoby zwracanie si do niej po imieniu. Nazywa j wic Ma Miss pomimo tego, e bya teraz szczup, siwowos kobiet cigle bardzo adn, ale niewtpliwie starzejc si. Andrew mia nadziej, e Maa Miss nigdy nie wyda mu takiego polecenia, jakie wyda jej syn. I rzeczywicie nie zrobia tego. Zawsze bya Ma Miss i zawsze ni pozostanie. Pewnego dnia George i Maa Miss przyjechali do posiadoci Martinw, ale adne z nich nie zajrzao, jak to byo w zwyczaju, do domku Andrew. Andrew zobaczy przejedajcy samochd, ktry tym razem nie przystan, i zastanawia si, dlaczego tak si stao. Poczu zakopotanie, gdy mino p godziny, potem nastpne p i nikt si nie zjawi. Czy obrazi ich w jaki sposb podczas ostatniej wizyty? Nie, to nie wchodzi w rachub. Moe wic co si wydarzyo w posiadoci...? Zabra si do pracy, ale musia woy wiele siy, by si na niej skoncentrowa. Ale i to nie pomagao. Pnym popoudniem zjawi si George. By sam. Czy wszystko w porzdku, George? zapyta od razu Andrew. Obawiam si, e nie. Dziadek umiera. Umiera? powtrzy sucho Andrew. mier bya zjawiskiem, o ktrym czsto myla, ale nigdy do koca nie rozumia. Matka jest teraz przy nim przytakn smutno George. Dziadek chce, aby te przyszed. Naprawd? To nie matka ci po mnie przysaa, lecz on sam? Tak, on sam. Andrew poczu lekkie mrowienie w koniuszkach palcw, co mona byo porwna z uczuciem pewnego rodzaju ekscytacji. Sir... umiera! Rzuci narzdzia na podog i popdzi do posiadoci, a za nim bieg zdyszany George. Sir lea w ku, w ktrym spdzi wikszo swych ostatnich lat ycia. Z jego bujnych wosw pozostao zaledwie kilka siwych kosmykw. A niegdy tak wspaniae wsy byy teraz tylko aonie postrzpionymi frdzelkami. By bardzo blady, niemal przezroczysty. Wydawao si rwnie, e prawie nie oddycha. Ale oczy mia otwarte te surowe, stare oczy, niebieskie i przenikliwe. Widzc wchodzcego Andrew, umiechn si sabo. Sir... Sir... 75

Podejd tu, Andrew gos Geralda Martina brzmia zadziwiajco mocno. Andrew zachwia si niepewnie, zbyt przejty, by zareagowa. Podejd tutaj. To rozkaz. Powiedziaem kiedy, e ju nie wydam ci adnego polecenia, ale teraz czyni wyjtek. Na pewno ju ostatni. Moesz mi wierzy. Tak, Sir powiedzia Andrew i podszed bliej. Gerald Martin wysun jedn rk spod przykrycia. Wydawao si, e kosztuje go to zbyt wiele, wic George pospieszy mu z pomoc. Nie powiedzia Sir, a w jego gosie pojawi si cie dawnej stanowczoci. Do diaska, nie prbuj mi pomaga, George. Nie jestem kalek. Ja tylko umieram. Gniewnie odsun kodr i wycign rk. Andrew... Andrew... Och, Sir... Nigdy przedtem nie sta przy kim, kto umiera. Wiedzia, e mier jest momentem, w ktrym czowiek przestaje funkcjonowa, e jest to stan nieodwracalny, e nadchodzi on wczeniej czy pniej i dotyczy wszystkich ludzi. Sdzi te, i skoro nie mona w aden sposb umkn mierci, to ludzie przyjmuj j jako co naturalnego i nie oczekuj jej ze strachem. Ale teraz nie by ju tego pewien. Sir y ju tak dugo, e musia si przyzwyczai do ycia. Zawsze byo w nim tyle ywotnoci, tyle energii... Podaj mi rk, Andrew. Oczywicie, Sir. Andrew uj zimn i drc do Geralda Martina: suche, stare ciao przy gadkim, pozbawionym jednej zmarszczki plastyku. Jeste wspaniaym robotem, Andrew. Wiesz o tym? Naprawd wspaniaym. Najlepszym robotem, jakiego kiedykolwiek stworzono. Dzikuj, Sir. Chciaem ci to powiedzie. I jeszcze jedno. Ciesz si, e jeste wolny. To wszystko. To dla mnie bardzo wane, e miaem okazj ci to powiedzie. Wszystko w porzdku, Andrew. Audiencja najwyraniej dobiegaa koca. Andrew ju nie zajmowa uwagi Geralda Martina. Puci wic jego rk i cofn si, zatrzymujc si przy Maej Miss i Georgeu. Maa Miss dotkna jego ramienia tu powyej okcia delikatnie, z uczuciem. Nic nie powiedziaa, a i George zachowa milczenie. Stary czowiek zdawa si odchodzi gdzie hen, daleko, w sobie tylko znane krlestwo. W pokoju sycha byo jedynie jego saby, urywany oddech. Sir lea bez ruchu, patrzc gdzie przed siebie. Jego twarz bya teraz tak samo pozbawiona wyrazu jak twarz robota. Andrew zupenie nie wiedzia, co pocz. Mg tylko sta w ciszy i patrze; patrze na co, co musiao by ostatnimi chwilami w yciu Geralda Martina, jego pana. Sir westchn gboko. Z jego garda wydoby si dwik, ktrego Andrew nigdy 76

przedtem nie sysza. A potem wszystko ucicho. Nie byo ju sycha oddechu, ale poza tym nic si nie zmienio. Sir lea tak samo nieruchomo, jak przed chwil, i tak samo wpatrywa si w jaki daleki punkt. Andrew poj, e wydarzyo si co, czego nigdy nie zrozumie. Sir przekroczy niewidzialn granic, ktra oddzielaa ycie od mierci. Nie byo ju jego pana. Sir odszed. Pozostaa tylko sama obudowa. Maa Miss westchna cicho. Nie pakaa, ale Andrew wiedzia, e jest wstrznita. Ciesz si, e przyszede, zanim umar powiedziaa cicho. Naleae do tego miejsca, Andrew. Bye jednym z nas. Ponownie Andrew nie wiedzia, co odpowiedzie. Jestem szczliwa, e powiedzia to, co powiedzia mwia dalej Maa Miss. Moe ci si wydawa, e nie odnosi si do ciebie zbyt przyjanie, ale wiesz... By ju stary. I pewnie zranio go to, e chciae by wolny. Ale na koniec wybaczy ci. Rozumiesz to, Andrew? I wtedy Andrew wiedzia ju, co odpowiedzie. Bez niego nigdy nie bybym wolny, Maa Miss.

ROZDZIA 10
Krtko po mierci Geralda Martina Andrew zacz nosi ubrania. Najpierw bya to stara para spodni, ktre dosta od Georgea Charneya. Andrew wiedzia, e poway si na bardzo miay eksperyment. Roboty wykonane przecie z metalu i pozbawione pci, pomijajc oczywicie okrelenia typu on czy ona, ktre nadawali im ich waciciele nie musiay nosi ubra ani po to, by chroni swoje elementy, ani te z powodu zawstydzenia. I z tego, co wiedzia Andrew, aden robot do tej pory nie nosi odziey. Lecz wanie wtedy poczu jak osobliw ch, by osoni swoje ciao w taki sposb, jak robi to ludzie. Nie tracc czasu na badanie tego nowego odczucia, postanowi tak uczyni. Tego dnia, gdy Andrew otrzyma swe pierwsze spodnie, George pomaga mu malowa meble ogrodowe do swego domu. Nie chodzio o to, e Andrew potrzebuje pomocy. W istocie byoby duo prociej, gdyby George pozostawi wszystko inwencji Andrew, lecz nalega uporczywie, by uczestniczy w pracy. W kocu chodzio o meble, ktre miay sta na jego wasnej werandzie. By teraz czowiekiem statecznym. Oeni si i zosta prawnikiem w starej firmie Feingolda, ktra od kilku miesicy nosia nazw Feingold i Charney. Traktowa swe dorose obowizki bardzo, bardzo powanie. Pod koniec dnia meble zostay pomalowane rwnie dokadnie jak sam George. Mia farb na rkach, uszach i czubku nosa. Na dodatek pomalowa sobie take wsy i bokobrody. Oczywicie kolorowe plamy byy rwnie na caym jego ubraniu. Ale ostatecznie George by na to przygotowany i dlatego wanie mia na sobie podniszczon koszul i spodnie o podejrzanym wygldzie, ktre zapewne pochodziy jeszcze z jego czasw szkolnych. Po skoczonej pracy George przebra si w swoje normalne ubranie, a stare rzeczy zwin w kbek i rzuci na bok. Moesz je wyrzuci, Andrew powiedzia. Ju mi si nie przydadz. Jeli chodzi o koszul, George mia cakowit racj. Bya nie tylko okropnie popla78

miona, lecz rwnie rozdarta od szwu na ramieniu a do samego dou. Stao si to wwczas, gdy George ruszy si zbyt raptownie, prbujc obrci st na bok. Lecz spodnie, aczkolwiek wystrzpione i zniszczone, byy wedug Andrew do odratowania. Jeli nie masz nic przeciwko temu, chciabym zatrzyma je dla siebie powiedzia, trzymajc spodnie w grze. Mwisz powanie? Potrzebne ci s na szmaty? zapyta z umiechem George. Andrew odczeka chwil, a potem odpowiedzia: Nie... chciabym je nosi. Teraz George zaniemwi. Andrew ujrza na jego twarzy najpierw zdziwienie, a po chwili rozbawienie. George z caych si usiowa si nie umiechn, lecz chocia udao mu si to z mniejszym czy wikszym powodzeniem, jego wysiki byy w oczach Andrew a nadto oczywiste. Nosi powtrzy wolno George. Chcesz nosi moje stare spodnie. Czy to wanie przed chwil powiedziae, Andrew? Tak. Bardzo chciabym je nosi, jeli nie masz nic przeciwko temu. Czy co nie w porzdku z twoim systemem homeostatycznym? Nie. Dlaczego pytasz? Poniewa zastanawiam si, czy nie jest ci zimno. Z jakiego powodu miaby je nosi? eby si przekona, jak to jest. Ach powiedzia George. Ach powtrzy raz jeszcze. Rozumiem. Chcesz przekona si, jak to jest. W porzdku. Mog ci powiedzie, Andrew. To tak, jakby brudny, stary kawaek szorstkiego materiau owija si wok twej delikatnej, gadkiej metalowej skry. Chcesz przez to powiedzie, e nie yczysz sobie, bym nosi te spodnie? zapyta Andrew. Tego nie powiedziaem. Ale uwaasz, e to dziwny pomys. C... Tak sdzisz, prawda? Tak. W zasadzie tak. To rzeczywicie cholernie dziwny pomys. I dlatego dasz mi je tylko pod warunkiem, e je zniszcz? Nie odpar George, a w jego gosie pojawia si nuta rozdranienia. Zrobisz z nimi, co zechcesz, Andrew. Za je, jeli chcesz. Dlaczego miabym mie co przeciwko temu? Jeste wolnym robotem. Moesz zaoy spodnie, jeli tylko masz na to ochot. Nie widz adnego powodu, by ci w tym przeszkadza. No dalej, Andrew. Za je. Tak przytakn Andrew. Zrobi to. To historyczny moment. Po raz pierwszy robot zakada spodnie. Powinienem 79

mie teraz kamer. Andrew przycisn spodnie do siebie i zawaha si. I c? zapyta George. Pokaesz mi, jak to zrobi? George umiechn si szeroko i pokaza Andrew, jak manipulowa statyczn klamr, ktra umoliwiaa rozpicie spodni, owinicie ich wok ciaa, a potem zapicie. George zademonstrowa technik wkadania spodni jeszcze kilka razy, lecz Andrew ju po chwili by pewien, e bdzie w stanie opanowa w pynny ruch, ktry George wykonywa, bd co bd, od dziecistwa. Ciekawi mnie ten skrt nadgarstka, ktry wykonujesz, podnoszc rk powiedzia Andrew. W ten sposb pokaza raz jeszcze George. Tak? Jeszcze bardziej. Aha, w ten sposb. Andrew dotkn ponownie maej spinki. Wtedy spodnie otworzyy si, opady, a potem uniosy si i owiny wok jego ng. Dobrze? Duo lepiej stwierdzi George. Myl, e po paru wiczeniach wyda mi si to zupenie naturalne powiedzia Andrew. Nie. George posa mu zdziwone spojrzenie. To nigdy nie bdzie dla ciebie naturalne. To nie jest naturalne. Dlaczego, na Boga, chcesz nosi spodnie, Andrew? Tak jak ju powiedziaem, George. Jestem ciekaw, jak to jest. Ale przecie nie bye nagi, zanim je woye. Bye po prostu sob. Tak. Przypuszczam, e byem stwierdzi niezobowizujco Andrew. Usiuj ci zrozumie, ale w aden sposb nie pojmuj, do czego zmierzasz. Twoje ciao jest tak cudownie funkcjonalne, e zakrywanie go jest wrcz grzechem. Zwaszcza e nie musisz si martwi z powodu temperatury czy te wstydu. Poza tym materia nie ukada si zbyt dobrze na metalu. A czy ludzkie ciaa nie s cudownie funkcjonalne, George? zapyta Andrew. A mimo to wszyscy je zakrywacie. Dla ciepa, czystoci, ochrony i ozdoby. Poza tym to kwestia umowy spoecznej. aden z tych powodw ciebie nie dotyczy. Czuj si nagi bez ubrania powiedzia Andrew. Naprawd? Nigdy przedtem o tym nie mwie. Czy to co nowego? Umiarkowanie. Kwestia tygodnia? Miesica? A moe roku? Co si z tob dzieje, Andrew? Trudno mi to wyjani. Czuj si jako inaczej. 80

Inaczej! Inaczej ni kto? Robot nie jest ju niczym nowym. Na Ziemi s teraz miliony robotw. A w tym Regionie, wedug ostatniego spisu, jest ich niemal tyle samo co ludzi. Wiem o tym, George. Roboty wykonuj kad prac, jak mona sobie tylko wyobrazi. Jednak aden z nich nie nosi ubra. aden z nich nie jest rwnie wolny, George. A wic o to chodzi! Czujesz si inaczej, poniewa jeste wolny! Wanie. Ale nosi ubrania... Zgd si. Chc to robi. George wypuci wolno powietrze. Zrobisz, co zechcesz, Andrew. Jeste wolnym robotem. Tak. Jestem. George, pocztkowo sceptyczny, uzna ryzykowny pomys Andrew za interesujcy i zabawny. Zacz mu nawet pomaga, przynoszc coraz to inne elementy garderoby. Ostatecznie Andrew mgby pojecha do miasta, by kupi sobie jakie ubrania, ale czu si nieswojo nawet na myl, e miaby zamwi je z komputerowego katalogu. Wiedzia, e od czasu decyzji sdu jest dobrze znany w wielu miejscach i nie chcia, by jaki sprzedawca rozpozna jego nazwisko na zamwieniu, a potem rozpuci plotk, e wolny robot zajmuje si teraz noszeniem ubra. Tak wic George dostarczy mu kilka rzeczy, o ktre poprosi: najpierw koszul, potem buty, eleganck par rkawiczek i kilka ozdobnych epoletw. A co z bielizn? zapyta George. Mam ci j rwnie przynie? Andrew nie mia pojcia o istnieniu bielizny ani jej przeznaczeniu. Gdy George mu wytumaczy, o co chodzi, Andrew zdecydowa, e bielizna nie bdzie mu potrzebna. Postanowi, e bdzie nosi ubrania tylko wtedy, gdy bdzie sam w domu. Nie by jeszcze gotowy, aby wyj w nich na zewntrz, a po kilku eksperymentach przesta je nosi nawet w swojej pracowni, gdy znajdoway si tam jeszcze jakie osoby. Powstrzymywa go protekcjonalny umiech, ktrego George mimo najlepszych chci nie potrafi ukry, i zdziwione spojrzenia klientw przybyych po swoje zamwienia. Andrew mg by wolny, ale wci podlega szczegowo opracowanemu programowi, ktry okrela jego zachowanie w stosunku do ludzi. Byo to nerwowe poczenie, o sabszym co prawda oddziaywaniu ni Trzy Prawa, lecz niemniej jednak zniechcajce do jakiegokolwiek czynu, ktry wydaby si ludziom niemiy. Andrew posuwa si wic maymi kroczkami. Otwarta dezaprobata moga go przecie cofn o cae miesice. W kocu jednak zdoby si na odwag i wyszed z domu w ubraniu. Nikt, kogo spotka tego dnia, nie wyrazi zdziwienia. Lecz moe wszyscy byli zbyt 81

wstrznici, by si dziwi. Przecie nawet sam Andrew czu si do niesamowicie, eksperymentujc w ten sposb. Mia teraz lustro i wpatrywa si w nie godzinami, studiujc swj wizerunek z kadego boku i pod rnymi ktami. Czasem odczuwa dezaprobat. Metalowa twarz z byszczcymi fotoelektrycznymi oczami, surowe rysy... To wszystko tak nie pasowao do tych mikkich, kolorowych ubra, ktre przeznaczone byy dla ciaa ludzkiego. Innym razem za wydawao mu si, e wszystko jest w porzdku. Podobnie jak w wypadku innych robotw, ciao Andrew miao humanoidalny ksztat: dwie rce, dwie nogi, okrga gowa umieszczona na szczupej szyi. Projektanci z Amerykaskich Robotw nie musieli nadawa mu takiej formy. Mogli zaprojektowa go w dowolny sposb, ktry wydaby si im odpowiedni: rotory zamiast ng, sze ramion zamiast dwch, obracajcy si sensor na kadubie zamiast gowy z dwojgiem oczu. Ale nie. Oni zbudowali go na swoje podobiestwo. Decyzja taka zostaa podjta ju w pierwszych latach rozwoju robotyki, poniewa najlepszym sposobem na pokonanie ludzkiego strachu przed inteligentnymi maszynami byo nadanie tym maszynom znajomej formy. Dlaczego wic nie miaby rwnie nosi ubra? Czy to nie nadaoby mu bardziej ludzkiego wygldu? W kadym razie Andrew chcia teraz nosi ubrania. By to pewien symbol jego nowego statusu: robota uznanego przez prawo za wolnego. Oczywicie nie wszyscy uznawali go za wolnego, ignorujc w ten sposb wszelkie prawne ustalenia. Termin wolny robot dla wielu ludzi nie mia adnego znaczenia. Rwnie dobrze mona byo powiedzie sucha woda lub jasna ciemno. Andrew by absolutnie niezdolny do oburzania si na takie stwierdzenia. Lecz jeli zdarzyo mu si stan oko w oko z czyj dezaprobat w stosunku do jego nowego statusu, odczuwa pewn trudno w procesie mylenia: nieznaczny wewntrzny opr. Gdy publicznie nosi ubranie, wiedzia, e musi liczy si z wrogoci wielu osb. Dlatego te stara si by bardzo ostrony. Dotyczyo to nie tylko wrogo nastawionych nieznajomych. Nawet osoba, ktra kochaa go najbardziej na wiecie Maa Miss bya przeraona i jak podejrzewa Andrew, wicej ni zakopotana t now sytuacj. Andrew spostrzeg to od razu. Maa Miss, podobnie jak jej syn, prbowaa ukry zdziwienie i konsternacj na widok Andrew w ubraniu. I tak samo jak Georgeowi, to jej si nie udao. C, Maa Miss bya ju stara i jak wielu starych ludzi, miaa swoje dziwactwa. A moe po prostu wolaa, by wyglda tak, jak za czasw jej dziecistwa. Moe gdzie w gbi uwaaa, e wszystkie roboty, nawet Andrew, powinny wyglda jak maszyny, ktrymi w istocie byy...? Andrew podejrzewa, e jeli kiedykolwiek zapytaby o to, Maa Miss zaprzeczyaby z oburzeniem. Nie mia jednak zamiaru o nic pyta. Po prostu unika wkadania ubra, 82

a przynajmniej zbyt wielu rzeczy na raz, gdy Maa Miss skadaa mu wizyt. Nie byo tych wizyt zbyt wiele w owym czasie, gdy Maa Miss przekroczya ju siedemdziesitk. Skurczya si bardzo i staa si tak wraliwa na chd, e nawet agodny klimat pnocnej Kalifornii by dla niej zbyt zimny przez wiksz cz roku. M Maej Miss zmar kilka lat wczeniej, spdzaa wic teraz duo czasu na podrach do tropikalnych regionw wiata. Odwiedzaa takie miejsca, jak Hawaje, Australia, Egipt i ciepe rejony Ameryki Poudniowej. Do Kalifornii wracaa jedynie raz lub dwa razy do roku, by odwiedzi Georgea, jego rodzin, no i oczywicie Andrew. Po jednej z jej wizyt George zszed do pracowni Andrew, by z nim porozmawia. W kocu mnie dostaa oznajmi ponuro. W przyszym roku mam zamiar ubiega si o miejsce w Legislaturze. Nie da mi spokoju, dopki tego nie zrobi. Pewnie wiesz, e Pierwsze, Drugie i Trzecie Prawo w naszej rodzinie polega na tym, e nikt nie odmawia niczego Amandzie Charney. Wic oto zostan kandydatem. Wedug niej to moje genetyczne przeznaczenie. Jaki dziadek, taki wnuk. Jaki dziadek... Andrew zamilk niepewnie. Co jest, Andrew? Chodzi o t fraz. Moje obwody zawiadujce gramatyk... Andrew pokrci gow. Jaki dziadek, taki wnuk. W tym wyraeniu nie ma czasownika, a jednak rozumiem jego kontekst gramatyczny. Chocia... Andrew, czasem potrafisz by zupenie przyziemnym kawakiem blachy rozemia si George. Blachy? Nie bierz tego powanie. To wyraenie oznacza, e ja, George, wnuk Geralda Martina, powinienem zrobi dokadnie to samo, co mj dziadek, czyli Sir. To oznacza, e mam si ubiega o miejsce w Legislaturze Regionalnej i zrobi tam wspania karier. Zwykle mwi si jaki ojciec, taki syn, ale mj ojciec nie zajmowa si polityk, wic matka zmienia troch ten wywiechtany frazes i ju. Nadasz za mn, Andrew, czy mwi na prno? Teraz rozumiem. To dobrze. Jednego tylko moja matka nie bierze pod uwag. Nie mam takiego temperamentu, jak mj dziadek, a moe nawet nie jestem tak inteligentny. On by naprawd mdrym czowiekiem i nie ma powodu, ebym prbowa mu dorwna. Obawiam si, e nie bdzie ju drugiego takiego jak on. Tak przyzna Andrew. To smutne, e nie ma go midzy nami. Byoby mio, gdyby Sir nadal... Andrew przerwa na chwil, bo nie chcia powiedzie: nadal funkcjonowa. Zdawa sobie spraw, e to nie jest odpowiednie okrelenie, ale byo to pierwsze wyraenie, kt83

re przyszo mu do gowy. Nadal y? dokoczy za niego George. Tak, dobrze byoby mie go teraz przy sobie. Musz przyzna, e tskni za tym starym potworem tak samo jak ty. Potworem? To tylko takie powiedzenie. Ach, tak. Powiedzenie... Gdy George odszed, Andrew odtworzy w pamici ca rozmow, zastanawiajc si nad jej zawiociami i zwrotami. Prbowa zrozumie, dlaczego a tak wytrcia go z rwnowagi. W kocu doszed do wniosku, e sprawiy to te wszystkie kolokwialne zwroty i idiomy, ktrych uywa George. Nawet teraz, po tylu latach, Andrew mia czasem problemy, by nady za ludmi, gdy ci kroczyli w trakcie rozmowy krtymi lingwistycznymi ciekami. Od pocztku swojego istnienia by wyposaony w do zasobny sownik i zasady gramatyczne. Mia rwnie zdolno czenia sw w sensowne znaczeniowo kombinacje. Szczliwy traf za sprawi, e jego inteligencja bya bardziej wszechstronna i gitka ni u standardowego robota, w zwizku z czym mg swobodnie rozwija swj talent konwersacyjny. Jednak i jego zdolnoci w tej sferze miay swoje granice. Andrew zdawa sobie spraw, e ten problem bdzie si powiksza wraz z upywem czasu. Jzyk ludzki stale ewoluowa. Nie byo w nim nic trwaego lub systematycznego. Bez przerwy pojawiay si nowe sowa, stare zmieniay swoje znaczenie, a nieformalne wyraenia staway si powszechnie uywane. Andrew mia wic wiele powodw, by si uczy. Jak dotd jednak nie przeprowadzi adnych bada dotyczcych charakteru przemian w lingwistyce. Angielski, ktrego Andrew uywa najczciej, zmieni si ogromnie w cigu ostatnich szeciuset lat. Wci od nowa zaglda do niektrych ksig Geralda Martina dzie staroytnych poetw: Chaucera, Spensera i Szekspira i znajdowa na ich stronicach przypisy wyjaniajce wspczesnemu czytelnikowi znaczenia archaicznych sw. A co bdzie, gdy przez nastpne szeset lat jzyk rwnie tak bardzo si zmieni? Jak porozumie si z ludmi, jeeli nie zdoa dotrzyma kroku owym zmianom? Nawet teraz, podczas jednej krtkiej rozmowy, George zdoa zaskoczy go a trzy razy. Jaki dziadek, taki wnuk. Jake proste wydawao mu si to wyraenie, gdy George je wyjani. Lecz w pierwszej chwili byo bardzo tajemnicze. Albo: dlaczego George nazwa go w ten sposb? Przecie z pewnoci wiedzia, e nie ma w nim ani jednego kawaka przyziemnej blachy. A najbardziej zagadkowe byo nazwanie Geralda Martina potworem. Dlaczego George go tak nazwa? W kocu nie jest to odpowiednie okrelenie starszego pana. Andrew wiedzia, e nie chodzi tutaj o kwesti jakich najnowszych wyrae. Byy 84

to po prostu indywidualne powiedzonka, troch za bardzo kolokwialne i metaforyczne, jak na jego jzykowe obwody. Andrew podejrzewa, e spotka si jeszcze z wieloma zagadkowymi sposobami mwienia. Moe nadszed czas, by uzupeni swoje lingwistyczne dane? Jego wasne ksiki niewiele mogy mu pomc. Byy stare i traktoway niemal wycznie o sztuce, rzebiarstwie i projektowaniu mebli. Nie zawieray jednak niczego na temat jzyka. Biblioteka Geralda Martina, aczkolwiek ogromna i zasobna, rwnie nie moga si przyda. Chocia dom Martinw sta teraz pusty, nie liczc robota, ktry o niego dba, Andrew mg wej do niego, kiedy tylko zechcia. Ale ksiki pochodziy w wikszoci z ubiegego wieku i nie mogy mu pomc. Andrew przemyla wszystko i postanowi uaktualni swoje informacje. Nie mg jednak szuka pomocy u Georgea. Gdy zwrci si do niego w sprawie noszenia ubra, musia si zmaga z jego niezrozumieniem, a nawet protekcjonalnym rozbawieniem. Chocia wtpi, by i tym razem George zareagowa w ten sam sposb, wola si o tym nie przekonywa. Nie. Po prostu pjdzie do miasta i skorzysta z biblioteki publicznej. Byo to najbardziej waciwe, co mg w tej sytuacji uczyni; odpowiedni dla wolnego robota sposb postpowania. Decyzja bya naprawd zwyciska i Andrew poczu, e jego potencja elektryczny znacznie wzrs. Zablokowa go jednak, by powrci do stanu rwnowagi. Tak, biblioteka. Woy na t okazj ubranie. Tak, tak. Ludzie nie chodz przecie do biblioteki nago. On rwnie tak nie pjdzie. Woy kompletny strj eleganckie spodnie z purpurowego aksamitu, powiewn czerwon koszul z byszczcego jedwabiu i najlepsze buty. Do tego doda ozdobny acuch z wypolerowanych drewnianych kek jeden ze swoich najpikniejszych wyrobw. Mia do wyboru jeszcze acuch zrobiony z byszczcego plastyku, ktry by moe bardziej nadawaby si na t okazj. Poniewa jednak George zauway kiedy, e ten drewniany robi niesamowite wraenie, a poza tym podobnie jak wszystkie wyroby z drewna jest bardzo cenny, Andrew nie waha si duej. Tego dnia chcia zrobi wraenie. W kocu w bibliotece bd ludzie, nie roboty. Nikt przedtem nie widzia robota w takim miejscu, wic musia wyglda najlepiej, jak to moliwe. Zdawa sobie spraw, e robi co niezwykego i e konsekwencje tego czynu mog by rwnie do niezwyke. Jeli George wpadnie niespodziewanie do pracowni, bdzie zaskoczony, i nie ma tam Andrew, i to go z pewnoci zmartwi. Andrew odszed sto krokw od domu i poczu opr, ktry rs na tyle szybko, e w kadej chwili mg go zatrzyma. Usun wic blokad z obwodw i kiedy zdawao si, e ju nic go nie powstrzymuje, zawrci do domu, napisa starannie na kartce: WYSZEDEM DO BIBLIOTEKI ANDREW MARTIN, i pooy j w widocznym miejscu na stole.

ROZDZIA 11
Andrew nie dotar tego dnia do biblioteki. Nigdy przedtem tam nie by, lecz chocia rzadko mia okazj zapuszcza si do maego miasteczka, ktre leao niedaleko od domu Martinw, nie przypuszcza, e sprawi mu to jakikolwiek problem. Przestudiowa dokadnie map i pozna drog. Przynajmniej tak sdzi. Ale wszystko, co widzia, gdy tylko oddali si troch od domu, sprawiao bardzo dziwne wraenie. Punkty orientacyjne wzdu drogi nie przypominay abstrakcyjnych symboli na mapie. Porwnywa to, co widzia, z tym, co spodziewa si zobaczy, waha si raz za razem, a w kocu zda sobie spraw, e zgubi drog. Musia widocznie gdzie le skrci i dlatego w aden sposb nie mg odnie swojej pozycji do tego, co przedstawiaa mapa. Co robi? Wrci i zacz od nowa? A moe i dalej w nadziei, e trafi w kocu na waciwy szlak? Potem doszed do wniosku, e najlepszym rozwizaniem bdzie po prostu zapyta kogo o drog. W ten sposb odnajdzie waciwy kierunek bez specjalnego wysiku. Ale kogo zapyta? W pobliu domu widzia jakiego przypadkowego robota, ale tutaj nie byo nikogo. Przejecha wprawdzie jaki pojazd, ale si nie zatrzyma. Moe wkrtce nadjedzie nastpny? Andrew by niezdecydowany, co objawiao si u niego cichym bezruchem. I wtedy po lewej stronie ujrza dwie postacie idce przez pole. Zwrci si do nich twarz. Oni rwnie go spostrzegli i zmienili kurs. Zmienio si rwnie ich zachowanie. Przed chwil rozmawiali gono, miali si i pokrzykiwali; teraz zamilkli, a na ich twarzach pojawio si co, co Andrew kojarzy z niepewnoci. Byli dosy modzi. Mieli po dwadziecia, a moe dwadziecia pi lat. Andrew nigdy nie potrafi zbyt dobrze ocenia ludzkiego wieku. Przepraszam bardzo powiedzia, gdy byli jeszcze do daleko. Czy moecie wskaza mi drog do biblioteki miejskiej? Zatrzymali si i popatrzyli na niego. 86

Myl, e to robot stwierdzi wyszy i szczuplejszy, ktry nosi groteskowy czarny kapelusz wygldajcy jak duga rura. A ja myl, e masz racj odpar drugi: niski i pulchny modzieniec z bulwiastym nosem i opadajcymi ciko powiekami. Ma twarz robota. Oczywicie. To jest stanowczo twarz robota. Ale ma na sobie ubranie. I to modne ubranie. Wyobraasz sobie? Robot w modnym ubraniu! Co oni jeszcze wymyl? Przepraszam, panowie odezwa si znowu Andrew. Potrzebuj pomocy. Prbuj dosta si do biblioteki miejskiej. Zgubiem si. Mwi jak robot stwierdzi wysoki. I ma twarz robota doda gruby. A zatem to na pewno robot. Pomylaby? Ale nosi ubranie. Ubranie. Wanie. Nie da si temu zaprzeczy. Roboty nie nosz ubra, czy nie? Z tego, co wiem nie. Wic jeli on nosi ubranie, to czy moe by robotem? Ma twarz z metalu. Cay jest metalowy. Lecz jeli jest robotem, to dlaczego nosi ubranie? Wysoki strzeli palcami. Wiesz, co my tu mamy? Wolnego robota. Mieszka w domu starego Charneya i jest niczyj. Zao si, e to on. Jaki mgby by inny powd tej maskarady? Zapytaj go powiedzia ten z nosem. Dobry pomys odpar wysoki i podszed do Andrew. Jeste robotem z domu Charneya? Nazywam si Andrew Martin. Zasmarkany robot. Odpowiadaj na pytanie. Mieszkam w posiadoci, ktra naley teraz do rodziny Charneyw. Przedtem jej wacicielem by Gerald Martin i dlatego nazywam si Andrew Martin. Jeste robotem? Zgadza si? Oczywicie, prosz pana. Wic dlaczego nosisz ubranie? Roboty nie nosz ubra, prawda? Nosz ubranie, poniewa tak zdecydowaem odpar cicho Andrew. To odraajce. Robisz z siebie ohydne widowisko, wiesz o tym? Absolutnie ohydne i odraajce. Robot w ubraniu! Wysoki spojrza na swego kompana. Czy widziae kiedy co rwnie odraajcego? Zdejmuj ciuchy! zwrci si znowu do An87

drew. Andrew zawaha si. Tak dawno nie sysza rozkazu wydanego takim tonem, e obwody Drugiego Prawa momentalnie si zacisny. No, na co czekasz? zapyta wysoki. Chyba powiedziaem, eby zdj ubranie? Rozkazuj ci zdj ubranie! Andrew zastosowa si powoli do komendy. Najpierw zdj acuch i pooy go ostronie na ziemi. Potem cign jedwabn koszul, zoy j z wielk dbaoci, by nie bya pognieciona, gdy j ponownie zaoy, i umieci obok acucha. Szybciej! ponagla wysoki. Daj spokj z tym skadaniem. Po prostu rzu rzeczy na ziemi. Syszysz? Zdejmuj wszystko! Wszystko! Andrew zdj aksamitne spodnie, a na kocu swe eleganckie buty. C powiedzia ten z bulwiastym nosem. Przynajmniej sucha rozkazw. Musi. Kady robot sucha rozkazw. Bez dwch zda. Ma to zaprogramowane. Powiesz: skacz do jeziora, i on wskoczy. Powiesz: przynie mi truskawki, i on znajdzie je gdzie dla ciebie, nawet jeli wszdzie ley nieg. Niele jest mie co takiego przy sobie. Pewnie. Zawsze zastanawiaem si, jak by to byo mie robota na wasno. A ty nie? Ale kogo na to sta. Wysoki wzruszy ramionami. Ten jest do wzicia. Nie naley do nikogo, moe wic by nasz. Musimy mu tylko powiedzie, e naley do nas i to wszystko. Wydaj mu rozkaz. Rozumiesz? Hej! Wysoki zamruga oczami. Racja! Zrobimy z niego chopca na posyki. Bdzie dla nas wszystko robi. Wszystko, czegokolwiek tylko zapragniemy. I nikt nas nie powstrzyma. Nie kradniemy go przecie, bo on nie jest niczyj wasnoci. A jeli kto sprbuje odebra go nam w ten sam sposb? Rozkaemy mu, eby z nikim si nie oddala. Nie jestem pewien, czy to si uda. Wysoki zmarszczy brwi. Jeli on musi sucha rozkazw, podporzdkuje si kademu, kto mu rozkae, prawda? C... Bdziemy si o to martwi pniej. Hej! Ty, robot! Sta na gowie! Gowa nie jest przeznaczona... zacz Andrew. Powiedziaem: sta na gowie. To rozkaz. Jeeli nie wiesz, jak to zrobi, to najwyszy czas, eby si nauczy. I nie odzywaj si. Andrew zawaha si, a potem pochyli gow do ziemi i tak uoy ramiona, by wytrzymay jego ciar. Teraz sprbowa unie nogi. Ale w jego obwodach nie byo nic, co wskazaoby, jak poradzi sobie w takiej odwrotnej pozycji, wic Andrew straci rwnowag. Zakoysa si i upad ciko na ziemi, ldujc na plecach. Przez chwil lea bez 88

ruchu, prbujc doj do siebie, a potem zacz wstawa. Nie powiedzia wysoki. Zosta tam, gdzie jeste. I sied cicho. I zwrci si do kompana: Zao si, e moglibymy rozebra go na czci, a potem zoy z powrotem. Rozkadae kiedy robota? Nie. A ty? Nigdy. Ale zawsze chciaem. Mylisz, e on nam na to pozwoli? A jak zdoa nas powstrzyma? Rzeczywicie, nie byo adnego sposobu, by Andrew mg ich powstrzyma, gdyby tylko zabronili mu si opiera. Drugie Prawo posuszestwo w stosunku do ludzi zawsze miao priorytet w stosunku do Trzeciego, ktre dotyczyo ochrony wasnego istnienia. W kadym razie nie mg si broni, poniewa to wizao si z ryzykiem zranienia ich, a tym samym zamania Pierwszego Prawa. Ta myl sprawia, e kada ruchoma czsteczka skurczya si w nim odrobin, i Andrew zacz dygota. Wysoki podszed do niego, gdy lea tak wycignity na ziemi, i trci go czubkiem buta. Jest ciki. Myl, e bdziemy potrzebowa narzdzi. A jeli nie uda si nam zoy go z powrotem? spyta ten z bulwiastym nosem. No i co z tego? Zmarnujemy dobrego robota, ktry mgby robi za nas wiele rzeczy. Myl, e powinnimy rozkaza mu, by sam si rozoy na czci. Musi wiedzie, jak si do tego zabra. W kadym razie zabawne bdzie patrze, jak prbuje to zrobi. A potem moemy go zoy. Zgoda powiedzia w zamyleniu wysoki. Ale lepiej zabierzmy go std. Jeli kto pjdzie tdy przypadkiem... Byo ju jednak za pno. Kto rzeczywicie nadchodzi drog i tym kim by George. Andrew widzia, jak wchodzi na niewielkie wzgrze w pewnej odlegoci od nich, i chtnie zawoaby o pomoc. Lecz ostatni rozkaz, jaki otrzyma, brzmia: nie odzywaj si, i Andrew by zwizany nim tak dugo, dopki kto go nie odwoa. George rwnie si nie odzywa. Zerwa si tylko do biegu i po chwili stan zdyszany przy Andrew. Spojrza na niego z przeraeniem. Dwaj modziecy odsunli si troch do tyu i marszczc brwi, spogldali niepewnie po sobie. Andrew, czy co ci si stao? zapyta z niepokojem George. Wszystko w porzdku, George. Dlaczego wobec tego leysz na ziemi? Nie moesz wsta? Nie miabym z tym adnych trudnoci, gdyby tylko wyrazi takie pragnienie. 89

Zatem wsta! Nie le tak! Andrew wsta natychmiast, gdy tylko usysza rozkaz. A dlaczego twoje rzeczy s porozrzucane? Dlaczego nie masz ich na sobie? Co si tutaj dzieje? To twj robot, kolego? zapyta wysoki. On nie naley do nikogo rzuci ostro George. Zabawiacie si z nim? C, pomylelimy, e to bardzo dziwne: robot w ubraniu. Poprosilimy go wic uprzejmie, eby je zdj. A co ci to w ogle obchodzi, jeli on do ciebie nie naley? Czy oni prbowali ci skrzywdzi, Andrew? zapyta George. Zamierzali mnie rozczonkowa. Mieli zabra mnie w jakie spokojne miejsce i tam rozkaza mi, abym rozoy si na czci. George spojrza na dwch modych ludzi. Prbowa nie okazywa strachu, chocia oni mieli przewag, ale Andrew widzia, e i tak trzsie mu si broda. Czy to prawda? zapyta George ostrym tonem. Modziecy najwidoczniej rwnie to zauwayli i doszli do wniosku, e George nie stanowi dla nich zagroenia. Nie by ju przecie mody. Mia dorose dzieci, a jego syn, Paul, zacz ju nawet pracowa w rodzinnej firmie prawniczej. Rude wosy Georgea poszarzay, a rowe policzki, pozbawione bujnych bokobrodw, naleay do czowieka prowadzcego siedzcy tryb ycia. George nie wyglda na kogo skorego do walki, bez wzgldu na to, jak gwatownie by si zachowywa. Dwaj modziecy rwnie to dostrzegli i stali si bardziej pewni siebie. Owszem przyzna niedbale wysoki. Chcielimy zobaczy, jak si do tego zabierze. A zwaszcza, jak poradzi sobie na kocu, gdy bdzie mia tylko jedn rk. Macie do osobliwy sposb zabawiania si. To nie twj interes. W zasadzie mj. Wysoki wybuchn miechem. A co nam zrobisz, grubasie? Pobijesz nas? Nie odpar spokojnie George. Nie musz tego robi. Ten robot jest w mojej rodzinie od siedemdziesiciu lat. Zna nas i ceni bardziej ni kogokolwiek innego na wiecie. Mam zamiar powiedzie mu, e zamierzacie mnie zabi i poprosz, by mnie broni. Bdzie musia wybra midzy moim yciem a waszym. Bardzo dobrze wiem, jakiego wyboru dokona. A wy wiecie? A czy wiecie te, ile siy ma robot? Wiecie, co si z wami stanie, gdy on zaatakuje? Hej, poczekaj chwil! zawoa ten z bulwiastym nosem. Na twarzach modziecw znowu pojawio si zakopotanie i obaj cofnli si nieco. Andrew! zawoa ostro George. Moje ycie jest zagroone. Ci dwaj modzi ludzie zamierzaj mnie skrzywdzi. Rozkazuj, by ruszy w ich kierunku! 90

Andrew zrobi posusznie kilka krokw do przodu, zastanawiajc si, co moe zrobi, by pomc Georgeowi. W nagym przypywie natchnienia podnis rk, co mogo zosta zinterpretowane jako pozycja bojowa. Jeeli cay pomys mia polega na tym, by Andrew wyglda gronie, c... Bdzie wyglda tak gronie, jak tylko potrafi. Zachowa wic swoj pozycj, jego oczy bysny gbok czerwieni, a korpus poyskiwa zowrogo w penym socu. Dwaj modziecy nie zamierzali czeka na to, co bdzie dalej. Pognali przez pole najszybciej, jak umieli. Zatrzymali si kilkaset metrw dalej i wiedzc, e s ju bezpieczni, zaczli wymachiwa piciami i wykrzykiwa przeklestwa. Andrew zrobi kilka krokw w ich stron, a wtedy obrcili si i pomknli na szczyt wzgrza. Po kilku chwilach byli ju na grze i w kocu zniknli z pola widzenia. Jednak nawet teraz Andrew sta w swej gronej pozycji. W porzdku, moesz si odpry powiedzia George. Trzs si cay, twarz mia blad i spocon, wyglda bardzo niedobrze. Przekroczy ju wiek, kiedy bez problemu mona stan do walki z modym czowiekiem, nie mwic ju o dwch. Dobrze, e uciekli powiedzia Andrew. Wiesz, George, e nie mgbym ich skrzywdzi. Wiedziaem, e ci nie zaatakuj. Ale mogli to zrobi, gdyby sprawy potoczyy si inaczej. To tylko spekulacje. Wedug mnie... Tak. Wiem. To bardzo prawdopodobne, i nie odwayliby si podnie na mnie rki. W kadym razie nie rozkazaem ci przecie, eby ich zaatakowa. Powiedziaem tylko, by ruszy w ich kierunku. Strach zrobi reszt. Strach i twoja bokserska pozycja, ktr tak inteligentnie przybrae. Ale jak to moliwe, e przestraszyli si robota? Przecie Pierwsze Prawo mwi, e robot nigdy nie moe... Strach przed robotami jest chorob, ktra toczy wikszo rodzaju ludzkiego, i zdaje si, e na razie nie ma na ni adnego lekarstwa. Ale niniejsza z tym. Oni uciekli, a ty jeste cigle w jednym kawaku. A teraz chciabym si dowiedzie, Andrew, co robisz, u diaba, w tym miejscu. Id do biblioteki. Tak. To wiem. Znalazem twoj wiadomo. Ale to nie jest droga do biblioteki. Biblioteka jest tam, w miecie. Gdy tam zadzwoniem, bibliotekarka powiedziaa, e nie ma ci tam i e nic o tobie nie wie. Zaczem wic szuka ci na trasie do biblioteki, ale i tam nie byo po tobie ladu. Nikt, kogo spotkaem w drodze do miasta, rwnie ci nie widzia. Zrozumiaem, e si zgubie. Jeli chodzi o ciso, poszede w przeciwn stron. Podejrzewaem, e w moim planie jest jaki bd. 91

Z pewnoci by. Wiesz, e miaem ju wezwa na pomoc patrol powietrzny? I wtedy przyszo mi do gowy, e poszede wanie t drog. A po co waciwie wybierasz si do biblioteki, Andrew? Czasami przychodz ci do gowy zupenie zwariowane pomysy. Wiesz, e chtnie przynios ci kad ksik. Tak, wiem, George. Ale ja... Wolny robot. Tak, tak. Wolny i majcy prawo, by w kadej chwili, gdy tylko tego zapragnie, podnie si i wyruszy do biblioteki. Nawet jeli jego niezwyka inteligencja jest w jaki zadziwiajcy sposb niezdolna, by wskaza mu waciw drog. A jeli wolno spyta, co chciae uzyska w tej bibliotece? Ksiki na temat wspczesnego jzyka. Zamierzasz porzuci rzebiarstwo dla jzykoznawstwa? Czuj niedostatki pod wzgldem sownictwa. Przecie mwisz fantastycznie! Twoje sownictwo, gramatyka... Jzyk si zmienia, George; jego metafory, kolokwializmy, a nawet gramatyka. Moje oprogramowanie za nie. Jeeli nie zaczn aktualizowa danych, za kilka pokole nie bd w stanie porozumie si z ludmi. C, moe masz racj. Musz wic ledzi zmiany zachodzce w jzyku i w innych sprawach. George, musz si dowiedzie czego wicej o ludziach, o wiecie, o wszystkim. Przez te minione lata yem jak w izolacji w naszej piknej posiadoci na tym odludnym skrawku wybrzea. wiat poza jej progiem jest dla mnie prawdziw tajemnic. Musz si rwnie dowiedzie czego o robotach. Chc napisa o nich ksik. Ksik powtrzy George zaciekawionym tonem. O robotach. Podrcznik konstruowania? Niezupenie. Histori rozwoju. Aha. George pokiwa gow i zmarszczy brwi. C zatem? Chyba pjdziemy do domu? Oczywicie. Mam woy ubranie, czy zabra je ze sob? W je. Jak najbardziej. Dzikuj. Andrew ubra si szybko i ruszyli z powrotem. Chcesz napisa ksik o historii robotyki powiedzia wolno George, rozwaajc w mylach pomys Andrew. Ale dlaczego? Napisano ju miliony ksiek na temat robotyki, a przynajmniej poowa z nich traktuje o historii jej idei. wiat jest nie tylko zarzucony robotami, ale i wiadomociami o nich. Andrew potrzsn gow typowo ludzkim gestem, ktry ostatnio coraz czciej stosowa. Nie chodzi mi o histori robotyki, George, lecz o histori robotw napisan przez 92

robota. Z pewnoci nikt jeszcze takiej ksiki nie napisa. Chc wyjani, co roboty sdz na swj temat, a zwaszcza, jaki jest ich stosunek do ludzi od czasw, gdy pierwszym robotom zezwolono, by pracoway i yy na Ziemi. George unis lekko brwi, ale nic nie odpowiedzia.

ROZDZIA 12
Maa Miss zoya jedn ze swych wizyt w rodzinnej posiadoci w Kalifornii. Miaa ju osiemdziesit trzy lata i wydawaa si krucha i delikatna niczym ptaszek. Nie brakowao jej jednak energii i determinacji. Chocia posugiwaa si lask, uywaa jej najczciej po to, by gestykulowa. Oburzona wysuchaa opowieci Andrew o nieszczsnej prbie dotarcia do biblioteki, a potem gwatownie stukna lask o podog. George, to straszne. Kim byli ci dwaj modzi zbje? Nie wiem, mamo. A zatem powiniene si dowiedzie. Co za rnica? Przypuszczam, e to para miejscowych chuliganw. Zwyczajne gagatki. W kocu nikomu nic si nie stao. Ale mogo si sta. Gdyby nie znalaz si tam w odpowiednim czasie, uszkodziliby Andrew. Ty rwnie moge zosta zaatakowany. Uratowaa was jedynie ich gupota. Nie zdawali sobie sprawy, e Andrew nie moe zrobi im krzywdy nawet na wyrany rozkaz. Doprawdy, mamo? Mylisz, e odwayliby si mnie dotkn? Absolutnie obcego czowieka na wiejskiej drodze? W dwudziestym trzecim wieku? C... Moe nie. Ale Andrew by w prawdziwym niebezpieczestwie. Nie moemy na to pozwoli. Wiesz przecie, e uwaam Andrew za czonka naszej rodziny. Tak, oczywicie. Ja rwnie. Zawsze tak byo. Zatem nie moemy pozwoli, aby para kretynw traktowaa go jak zabawk, prawda? Co miabym zrobi wedug ciebie, mamo? zapyta George. Jeste prawnikiem, czy nie? Zrb z tego uytek! Posuchaj! Chc, eby wnis spraw, ktra zmusi Sd Regionalny, by zaj si prawami robotw, a Legislatur, by wydaa odpowiednie zarzdzenie. Jeli bd jakie problemy polityczne, skierujesz spraw do Sdu wiatowego. Bd to wszystko obserwowa, George, i nie zamierzam tolerowa 94

adnego uchylania si. Mamo, czy nie powiedziaa przed chwil, e najbardziej na wiecie pragniesz, bym poszed w lady dziadka i ubiega si o miejsce w Legislaturze? Tak, oczywicie. A co to ma wsplnego... A teraz chcesz, ebym z tego zrezygnowa na rzecz walki o prawa robotw. Roboty nie mog gosowa, mamo. Tymczasem ludzie mog, a wielu z nich nie lubi robotw tak jak ty. Wiesz, co si stanie z moj kandydatur, jeli wyborcy bd o mnie wiedzie tylko to, e jestem prawnikiem, ktry zmusi Legislatur do ustanowienia praw robotw. Wic? Co jest dla ciebie waniejsze, mamo? ebym zosta wybrany do Legislatury czy ebym powici si walce w twojej sprawie? To drugie, oczywicie odpowiedziaa natychmiast Maa Miss. W porzdku zgodzi si George. Chciaem si tylko upewni, czy dobrze si rozumiemy. Bd wobec tego walczy o prawa obywatelskie robotw, jeeli tego chcesz. Ale to bdzie koniec mojej kariery politycznej, zanim w ogle si zacza. Musisz zdawa sobie z tego spraw. Oczywicie, e zdaj sobie z tego spraw, George. Moe si okaza, e to bd. Ale ju tak nie sdz... Chyba nie jeste... W kadym razie, chc uchroni Andrew przed kolejnym brutalnym incydentem. O to mi wanie chodzi. C, zatem dopilnuj, eby tak si stao. Moesz na mnie liczy, mamo. George od razu rozpocz swoj kampani. To, co pocztkowo byo sposobem na zaagodzenie strachu starej kobiety, szybko stao si walk o ycie. George Charney nigdy nie pragn miejsca w Legislaturze. Tak wic z atwoci zrezygnowa z tego pomysu i zosta, zgodnie z wol matki, bojownikiem o prawa robotw. Jako prawnik by zafascynowany nowym wyzwaniem, gdy sprawa wymagaa dogbnej i starannej analizy prawniczej. Jako gwny udziaowiec kancelarii Feingold i Charney, George zaj si przygotowaniem caej strategii, a reszt pracy pozostawi modszym partnerom. Swego syna, Paula, ktry zosta pracownikiem firmy trzy lata wczeniej, uczyni szefem dziau, ktry zajmowa si biecymi sprawami. Paul by odpowiedzialny rwnie za raporty, ktre kadego dnia przygotowywa dla swojej babci. A Maa Miss z kolei omawiaa postpy kampanii z Andrew. Andrew rwnie zaangaowa si gboko w ca spraw. Rozpocz prac nad swoj ksik na temat robotw cofn si a do samego pocztku, do Lawrencea Robertsona i zaoenia korporacji Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie, lecz odoy na bok swoje przedsiwzicie i spdza czas nad rosncymi stertami dokumentw. Czasem nawet przedstawia wasne propozycje. 95

Tego dnia, gdy zaczepili mnie ci dwaj modziecy, George powiedzia mi, e ludzie obawiaj si robotw rzek Andrew do Maej Miss. Choroba rodzaju ludzkiego, tak to nazwa. Od kiedy si tym zajlimy, mam wraenie, e sdy nie zajm si spraw robotw. W kocu roboty nie maj wadzy politycznej, a ludzie tak. Czy nie powinno si zatem zrobi czego ze stosunkiem ludzi do robotw? Gdybymy tylko mogli... Musimy sprbowa. George musi... Tak zgodzia si Maa Miss. Prbuje, czy nie? Gdy Paul zajmowa si spraw w sdzie, George reprezentowa j na arenie publicznej. Powici si cakowicie kampanii o publiczne prawa robotw, powica temu cay swj czas i energi. George zawsze by dobrym mwc; mwi jzykiem prostym i nieoficjalnym i sta si bardzo popularn postaci na zebraniach prawnikw, nauczycieli i wydawcw holowizyjnych. Zgodnie z powszechn opini jego elokwencja stawaa si z kad chwil coraz bardziej wyrafinowana i doskonalsza. Im wicej wystpowa publicznie, tym bardziej stawa si swobodny i wadczy. Znowu zapuci bokobrody i zaczesa swe biae wosy do tyu w imponujco bujn fryzur. Uleg nawet nowemu stylowi mody, ktremu poddawali si rwnie najsawniejsi prezenterzy wideo, zwanego z powodu swej swobody draperi. Sprawia on, e George czu si niczym grecki filozof lub czonek senatu rzymskiego. Tato, uwaaj, eby si nie potkn na scenie powiedzia Paul Charney, ktry by bardziej konserwatywny od swego ojca. Sprbuj odpar George. Jeeli na mocy Drugiego Prawa Robotyki argumentowa w swych wystpieniach nakazujemy jakiemukolwiek robotowi nieograniczone posuszestwo pod wszelkimi wzgldami, wyczajc wyrzdzenie krzywdy czowiekowi, wwczas jakakolwiek osoba ma potn wadz nad tym robotem. W szczeglnoci, poniewa Drugie Prawo ma pierwszestwo przed Trzecim Prawem, kady czowiek moe wykorzysta przymus posuszestwa, by uniewani prawo umoliwiajce robotowi ochron swego istnienia. Moe rozkaza mu rwnie, by z jakiegokolwiek powodu lub po prostu dla kaprysu uszkodzi si, a nawet zniszczy. Ale zostawmy na razie spraw praw dla robotw, cho przecie nie naley ona do trywialnych, i zajmijmy si zwyk ludzk przyzwoitoci. Prosz sobie wyobrazi, e kto rozkazuje napotkanemu przypadkowo robotowi, by dla zabawy zdemontowa swoje koczyny lub uszkodzi si w jaki inny sposb. Albo wyobramy sobie, e sam waciciel w chwili rozgoryczenia lub nudy wyda taki rozkaz... Czy to waciwe? Czy potraktowalibymy tak zwierz? Zwierz moe przecie w ostatecznoci si obroni. A nasze roboty s niezdolne, by podnie rk na czowieka. 96

Nawet martwy obiekt, ktry dobrze nam suy, zasuguje na nasze wzgldy. A robot nie jest przecie nieczuy. Nie jest zwyk maszyn i nie jest te zwierzciem. Potrafi myle, rozmawia, wyciga wnioski i artowa. Ci z nas, ktrzy pracuj z robotami przez cae ycie, uwaaj je za przyjaci, a nawet czonkw swych rodzin. Szanujemy je, darzymy uczuciem. Czy prosz o zbyt wiele, chcc zapewni naszym przyjacioom robotom ochron ze strony prawa? Jeli czowiek moe wyda robotowi rozkaz nie czynicy krzywdy drugiemu czowiekowi, czy nie powinien by na tyle przyzwoity, by nie wydawa mu rozkazw wicych si z jego uszkodzeniem? Oczywicie mam na myli sytuacj, w ktrej nie jest zagroone bezpieczestwo czowieka. Z pewnoci nie powinnimy lekkomylnie prosi robota, by dziaa przeciwko sobie. Z wadz idzie bowiem w parze odpowiedzialno. Jeli roboty maj swoje Trzy Prawa, ktre chroni ludzi, czy i my nie powinnimy mie jednego, dwch praw, ktre chroniyby roboty? Istniaa oczywicie druga strona tej sprawy i mwc, ktry j reprezentowa, nie by nikt inny tylko James Van Buren, prawnik, ktry wystpowa w Sdzie Regionalnym przeciwko petycji Andrew o uznanie go za wolnego robota. By ju bardzo starym, ale cigle penym wigoru adwokatem o wielkich wpywach i tradycyjnych pogldach spoecznych. Spokojnie, w sposb wywaony i rozsdny wystpowa w imieniu tych, ktrzy sprzeciwiali si przyznaniu robotom jakichkolwiek praw. Oczywicie mwi James Van Buren nie broni wandali, ktrzy bez adnego powodu niszcz robota nie nalecego do nich, lub rozkazuj mu, by sam si zniszczy. To przestpstwo, ktre powinno by cigane zwykymi drogami prawnymi. Nie potrzebujemy do tego specjalnego prawa, tak samo jak nie potrzebujemy specjalnych przepisw, ktre zakazywayby wybijania okien w domach innych ludzi. Oglne prawo wasnoci w zupenoci tutaj wystarcza. Ale prawo zabraniajce niszczenia wasnego robota? C, wkraczamy tutaj na zupenie odrbne obszary mylenia. Mam roboty w swoim biurze i nie czciej zdarzao mi si zniszczy jakiego, ni porba biurko siekier. Lecz dlaczego mam zosta pozbawiony prawa, by robi z moim robotem, biurkiem lub innym meblem to, co mi si podoba? Czy jakikolwiek urzdnik pastwowy ma przyj do mojego biura i powiedzie: Stop, Jamesie Van Burenie. Od dzisiaj masz by miy dla swojego biurka i chroni je przed zniszczeniem. Musisz traktowa swoje szafy z szacunkiem i po przyjacielsku. To samo dotyczy rwnie twoich robotw. Nie wolno ci w aden sposb naraa ich na niebezpieczestwo. James Van Buren przerwa na moment i umiechn si mio, by da wszystkim do zrozumienia, e nie jest czowiekiem, ktry mgby kogokolwiek skrzywdzi. Ju sysz, jak George Charney replikuje, i robot rni si diametralnie od biurka czy szafy, e jest inteligentny i wraliwy, e moe by w zasadzie uznany za czowieka. Zatem odpowiem mu, e si myli, gdy jest tak zalepiony uczuciem 97

do robota, ktrego jego rodzina ma od wielu lat, e straci waciwy pogld na to, czym s roboty. A one s maszynami, przyjacielu. S narzdziami, urzdzeniami. S tylko mechanizmami, ktre tak samo zasuguj na ochron prawn, jak kady inny przedmiot. Tak. Powiedziaem: przedmiot. Owszem, potrafi mwi. Potrafi rwnie myle, na swj wasny zaprogramowany cyfrowo sposb. Ale czy gdy zranisz robota, bdzie on krwawi? A jeli go poaskoczesz, bdzie si mia? Roboty maj rce i zmysy. Zgadza si. Tak je wanie skonstruowalimy. Lecz czy ulegaj ludzkim uczuciom i namitnociom? Chyba nie! Dlatego te nie moemy myli maszyn zbudowanych na ludzkie podobiestwo z ywymi istotami. Musz rwnie nadmieni, e w cigu tego wieku ludzko uzalenia si od pracy robotw. Na wiecie jest wicej robotw ni ludzi i wykonuj one w wikszoci prac, na ktr nikt z nas nie miaby ochoty. Uwolniy nas od cikiej harwki i upodlenia. Pomieszanie sprawy robotw ze staroytnymi debatami na temat niewolnictwa, potem z debatami dotyczcymi wolnoci dla niewolnikw i jeszcze pniejszymi na temat przyznania ich potomkom penych praw publicznych doprowadzi w kocu do chaosu ekonomicznego. Nasze roboty zaczn bowiem da nie tylko ochrony prawnej, ale i niezalenoci od swoich wacicieli. Niewolnicy byli przecie ludmi, ktrych okrutnie wykorzystywano i maltretowano. Nikt nie mia prawa zmusza ich do niewolniczej pracy. Ale roboty stworzono wanie po to, by nam suyy. Istniej tylko po to, bymy ich uywali, traktowali nie jak przyjaci, lecz jak sucych. Kady inny sposb mylenia jest bdny, sentymentalny, a nawet niebezpieczny. George Charney by przekonujcym mwc, lecz James Van Buren w niczym mu nie ustpowa. Tak wic caa batalia, rozgrywajca si gwnie na forum publicznym, a dopiero potem w sdach, zakoczya si czym w rodzaju pata. Wielu ludzi zdoao ju pokona strach i niech, ktre przez ostatnie kilka pokole byy wszechobecne, w zwizku z czym argumenty Georgea zdoay ich przekona. Oni rwnie patrzyli na roboty z doz pewnego uczucia i chcieli, by chronio je prawo. Ale byli rwnie inni, ktrzy moe nie tak bardzo obawiali si samych robotw, jak finansowych skutkw przyznania im praw publicznych. To oni wanie najbardziej nalegali na zachowanie ostronoci. Tak wic gdy batalia bya ju zakoczona i zatwierdzono proroboci ustaw okrelajc zasady dopuszczajce wyrzdzenie krzywdy robotowi za nielegalne, wyrok wydany przez Legislatur Regionaln, zaskarony do Sdu Rejonowego, potem ratyfikowany przez Legislatur wiatow, a w kocu przez Sd wiatowy, by do dwuznaczny. Zawiera mnstwo zastrzee, a kary za pogwacenie jego postanowie byy raco niskie. Ale przynajmniej idea przyznawania praw robotom wyraona po raz pierwszy 98

dekretem przyznajcym wolno Andrew Martinowi posuna si o krok. Ostateczne zatwierdzenie wyroku przez Sd wiatowy nastpio w dniu mierci Maej Miss. To nie by zbieg okolicznoci. Maa Miss, bardzo ju stara i saba, podczas ostatnich tygodni debaty trzymaa si swego kruchego ycia ostatkiem si. Gdy tylko nadesza wiadomo o zwycistwie, moga wreszcie odetchn. Andrew by przy niej, gdy odchodzia. Sta obok ka i patrzy na ma, zwid kobiet tonc wrd poduszek. Myla o dniu, kiedy to prawie sto lat temu znalaz si w wielkiej posiadoci Geralda Martina, a dwie mae dziewczynki przyglday mu si z ciekawoci. Wtedy mniejsza z nich zmarszczya czoo i powiedziaa: En-de-er. To nie jest dobre. Nie moemy tak woa na niego. Moe nazwiemy go Andrew? To byo tak dawno temu, tak dawno. Cae ycie temu. ycie Maej Miss... A jemu wydawao si czasem, e mina tylko chwila od czasw, gdy Miss, Maa Miss i on bawili si na play, a on pywa w morzu, by sprawi przyjemno dziewczynkom. A zwaszcza jednej z nich. Niemal cay wiek... Andrew wiedzia, e dla ludzi to bardzo dugo. A teraz ycie Maej Miss si koczyo. Jej wosy, kiedy tak promiennie zociste, ju od dawna poyskiway srebrem. Teraz straciy ju nawet swj blask; byy matowe i spowiae. Maa Miss zbliaa si ju do swego koca i nie byo na to rady. Nie bya chora; bya po prostu zniszczona, zuyta, bez nadziei na napraw i w kadej chwili moga przesta funkcjonowa. Andrew nie wyobraa sobie wiata, w ktrym nie ma Maej Miss. Wiedzia jednak, e teraz wanie w taki wiat wkracza. Jej ostatni umiech by przeznaczony dla niego. Bye dla nas dobry, Andrew wypowiedziaa swe ostatnie sowa. Umara, trzymajc rk w doni robota, podczas gdy jej syn, synowa i wnuki stali w oddali, zachowujc podyktowany szacunkiem dystans.

ROZDZIA 13
Po mierci Maej Miss Andrew dowiadczy uczucia przykroci, ktre nie opuszczao go przez wiele tygodni. Pomyla, e nazwanie tego smutkiem byoby zbyt mocne, gdy jak sdzi w jego pozytronowych obwodach nie byo miejsca na co, co odpowiadaoby ludzkiemu smutkowi. Nie ulegao jednak wtpliwoci, e w jaki sposb by poruszony strat Maej Miss. Nie analizowa tego. Pewna ociao mylenia, pewna dziwna ospao w ruchach, poczucie oglnego braku rwnowagi... Czu to wszystko, ale przypuszcza, e aden instrument nie wykazaby tu adnej zmiany w jego funkcjonowaniu. By pozby si uczucia, ktrego nie pozwoli sobie nazwa smutkiem, zagbi si w badania nad histori robotw. Z kadym wic dniem jego rkopis robi si coraz grubszy. Krtki wstp zaatwi spraw idei robota w historii i literaturze poczwszy od metalowego czowieka z mitw greckich, a skoczywszy na automatach wymylonych przez E. T. A. Hoffmanna, Karela apka i innych fantastw. Krtko streci te stare historie i wicej do nich nie wrci. Andrew zamierza si zaj robotem pozytronowym, robotem jedynym i prawdziwym. Tak wic przeszed szybko do roku 1982 i korporacji Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie oraz jej zaoyciela wizjonera i marzyciela Lawrencea Robertsona. Opowiadajc o latach zmaga w laboratoriach przerobionych ze starych magazynw i pierwszym dramatycznym przeomie, jaki po nie koczcym si okresie prb i bdw nastpi w konstrukcji platynowo-irydowego mzgu pozytronowego, Andrew czu si niemal tak, jakby sam to wszystko przeywa. Dalej nawiza do stworzenia i rozwoju Trzech Praw Robotyki, pierwszych sukcesach Alfreda Lanninga naukowego dyrektora korporacji w konstruowaniu ruchomych robotw, pocztkowo wprawdzie niezgrabnych, cikich i niemych, ale za to na tyle wszechstronnych, by waciwie interpretowa rozkazy czowieka. Posuwajc si ladem nastpnej generacji robotw jednostek ruchomych i zdolnych do mwienia Andrew znalaz si w dwudzie100

stym pierwszym wieku. I wtedy natrafi na co duo bardziej kopotliwego do opisania, a mianowicie na okres negatywnych reakcji ludzkich w stosunku do robotw. Histeria, wrcz przeraenie, ktre wywoay roboty, pocigny za sob oglnowiatowy wybuch manii legislacyjnej. Ta za doprowadzia do wydania zakazu uywania robotw do pracy na Ziemi. Poniewa miniaturyzacja mzgu pozytronowego bya cigle w fazie rozwoju, a potrzeba opracowania odpowiedniego systemu chodzcego wprost ogromna, pierwsze mwice roboty byy naprawd gigantycznych rozmiarw. Niezgrabne, przeraajce stwory, mierzce niemal dwanacie stp, przywoay stare strachy, ktre towarzyszyy ludziom od czasw Golema, Frankensteina i caej reszty podobnych koszmarw. Andrew powici temu cae trzy rozdziay. Naleay one do wyjtkowo trudnych, poniewa musia poradzi sobie w nich z ludzk irracjonalnoci, ktrej w zasadzie nie potrafi obj swym umysem. Zmaga si z ni jednak tak, jak tylko potrafi, usiujc postawi si na miejscu istoty ludzkiej, ktra mimo wiadomoci istnienia Trzech Praw Robotyki, zapewniajcych jej cakowite bezpieczestwo patrzya na roboty ze strachem i wstrtem. Po jakim czasie Andrew zdoa poj, na tyle, ile by w stanie, dlaczego ludzie czuli si niepewni nawet w obliczu tak niezawodnej gwarancji bezpieczestwa, jak byy Trzy Prawa. Korzystajc ze starych danych na temat robotyki, odkry, e wcale nie byy tak bezpieczne, jak by si mogo wydawa. W rzeczywistoci byy pene dwuznacznoci i ukrytych rde konfliktw. Roboty, stworzenia o prostolinijnych i cisych umysach, mogy niespodziewanie stan w obliczu koniecznoci podjcia decyzji, ktre z punktu widzenia ludzi niekoniecznie musiay okaza si prawidowe. Na przykad robot znajdujcy si na obcej planecie i wysany z niebezpieczn misj, by znale jak niezbdn dla ycia czowieka substancj, moe popa w konflikt midzy Drugim Prawem, dotyczcym posuszestwa, a Trzecim, odnoszcym si do ochrony wasnego istnienia, i trwa w tym beznadziejnym stanie bez moliwoci jakiegokolwiek ruchu. Taki pat spowodowany bezczynnoci sprawi, e czowiek, ktry wysa z misj owego robota, znajdzie si w straszliwym niebezpieczestwie, pomimo e Pierwsze Prawo Robotyki ma pierwszestwo przed dwoma pozostaymi. Skd robot ma jednak wiedzie, e konflikt midzy Drugim a Trzecim Prawem narazi czowieka na niebezpieczestwo? Jeeli charakter jego misji nie zosta z gry okrelony, robot moe pozosta niewiadomy konsekwencji swojej bezczynnoci i nie zdawa sobie sprawy, e jego wahanie wywoa pogwacenie Pierwszego Prawa. A jeli robot, ktry zosta le skonstruowany lub zaprojektowany, zdecyduje, e jaka istota ludzka nie jest wcale istot ludzk i nie ma prawa da ochrony, ktr zapewniaj Pierwsze i Drugie Prawo...? A jeli robot, ktremu wydano le sformuowany rozkaz, niechcco narazi czowie101

ka na niebezpieczestwo...? Andrew znalaz w archiwach wiele takich przypadkw. Jeden z pierwszych robotykw, znakomita robopsycholog Susan Calvin, kobieta nieustraszona i surowa, powicia wiele czasu i si, by zapobiec takim trudnociom. Jednak problemy narastay, w miar jak korporacja Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie wypuszczaa ze swoich warsztatw roboty o coraz to bardziej skomplikowanych typach pozytronowych mzgw. W poowie dwudziestego pierwszego wieku roboty miay ju wiksz pami i byy w stanie postrzega ca zoono rzeczywistoci z niemal ludzk gbi pojmowania. Roboty takie jak on sam, cho Andrew bardzo uwaa, by nie wyrazi tego zbyt jasno. Nowe roboty, wyposaone w zdolnoci interpretowania danych w wikszym stopniu ni ich poprzednicy, czsto reagoway w sposb niespodziewany dla ludzi. Oczywicie, zawsze w ramach Trzech Praw Robotyki. Czasem jednak byo to zachowanie nieoczekiwane rwnie dla samych twrcw tych praw. Studiujc annay robotyki, Andrew w kocu zrozumia, dlaczego tak wielu ludzi odczuwa strach przed robotami. Nie chodzio wcale o to, e Trzy Prawa zostay le skonstruowane. W rzeczywistoci byy mistrzowskimi przykadami logicznego mylenia. Problem polega na tym, e ludzie nie zawsze postpowali zgodnie z zasadami logiki; czasami byli wrcz nielogiczni. A roboty z kolei nie zawsze byy w stanie poradzi sobie z zawiociami i pltanin ludzkiego umysu. Tak wic wanie sami ludzie sprawiali, e roboty naruszay jedno czy drugie Prawo Robotyki. A wtedy, na swj nielogiczny sposb, winili za to roboty, ktre w rzeczywistoci postpoway zgodnie z rozkazami swoich panw. Andrew potraktowa te rozdziay z najwysz trosk i delikatnoci, przegldajc je cigle od nowa, by wyeliminowa jakkolwiek moliwo pomwienia o stronniczo. Nie zamierza przecie pisa rozprawy na temat ludzkich saboci. Jego gwnym celem, jak zawsze zreszt, bya suba rodzajowi ludzkiemu. Pierwotnym zamiarem Andrew bya prba gbszego zrozumienia jego wasnego stosunku do ludzi, lecz w miar postpu prac nad ksik doszed do wniosku, e jeli podejdzie do sprawy w sposb waciwy i przemylany, stanie si ona bezcennym pomostem midzy ludmi a robotami; rdem wiata nie tylko dla robotw, ale rwnie dla zbudowanego z krwi i koci gatunku, ktry sprowadzi je na ten wiat. Jakakolwiek rzecz, ktra przyczyni si do wspistnienia ludzi i robotw, pozwoli jednoczenie tym ostatnim na lepsz sub dla ludzkoci. A to przecie jest celem istnienia robotw. Gdy Andrew dotar do poowy swojej ksiki, poprosi Georgea Charneya, by j przeczyta i wnis wasne sugestie. Mino ju kilka lat od mierci Maej Miss, a sam George rwnie nie czu si ju najlepiej: jego niegdy tak krzepka sylwetka zmizerniaa, a wosy wypady. George popatrzy na opasy rkopis Andrew z uczuciem le masko102

wanego niepokoju. Andrew, wiesz, e kiepski ze mnie pisarz powiedzia. Nie prosz ci o opini na temat stylu, George. Chc, eby oceni moje koncepcje. Musz wiedzie, czy w mojej ksice jest co, co mogoby obrazi ludzi. Jestem pewien, e nie, Andrew. Zawsze bye uosobieniem grzecznoci. To prawda, e nigdy nie zrobibym tego wiadomie, ale mimowolnie... Tak, tak westchn George. W porzdku, rozumiem. Przeczytam twoj ksik, Andrew. Ale musisz wiedzie, e jestem ostatnio bardzo zmczony i zajmie mi to duo czasu. Nie spieszy mi si powiedzia Andrew. I rzeczywicie. Trwao to prawie rok. Gdy George zwrci w kocu rkopis Andrew, doczy do niego jedynie p strony notatek. Miaem nadziej na jakie oglne uwagi krytyczne, George powiedzia agodnie Andrew. Nie mam takich uwag. To znakomite dzieo. Znakomite. Wyczerpujce studium problemu. Powiniene by z mego dumny. A temat ludzkiej irracjonalnoci, ktra prowadzi czsto do komplikacji z Trzema Prawami... Absolutnie doskonay, Andrew. Jestemy tacy zrnicowani. Z jednej strony byskotliwi i twrczy, a z drugiej peni maych sprzecznoci i chaosu. Musimy wydawa ci si beznadziejnie nielogiczn gromadk, prawda? Czasem tak wanie jest przyzna Andrew. Ale nie zamierzam napisa ksiki, ktra byaby krytyk ludzi. Jestem od tego daleki, George. Chc da wiatu co, co zbliy do siebie ludzi i roboty. Mogoby si wydawa, e powinienem skrytykowa umysowe zdolnoci ludzi, ale chc zrobi co zupenie innego. Dlatego te miaem nadziej, e wskaesz te fragmenty, ktre... Moe zamiast mnie, powiniene poprosi mego syna, Paula, by przeczyta twj rkopis powiedzia George. On jest teraz u szczytu swych moliwoci zawodowych. Ma wiksz styczno z takimi delikatnymi sprawami ni ja. I wtedy Andrew zrozumia, e George Charney wcale nie chcia czyta jego manuskryptu. By ju stary i zmczony, a jego ycie zbliao si do koca. Znowu obrcio si koo pokole i teraz Paul by gow rodziny. Sir i Maa Miss odeszli, a teraz przysza kolej na Georgea. Martinowie i Charneyowie przychodzili i odchodzili, a Andrew trwa. Cho jego ciao byo od czasu do czasu poddawane pewnym technologicznym unowoczenieniom, a zdolnoci mylowe cigle si powikszay, Andrew by odporny na spustoszenia przemijajcego czasu. Zabra wic ukoczony ju prawie rkopis i da go Paulowi Charneyowi. Paul przeczyta go od razu i nie tylko pochwali, ale rwnie udzieli wielu cennych wskaz103

wek. Miejscami Andrew nie by w stanie poj nielinearnoci ludzkiego rozumowania, co prowadzio do uproszcze i nieuzasadnionych wnioskw. Poza tym Paul sdzi, e z ludzkiego punktu widzenia ksika jest zbyt agodna i e przydaoby si w niej troch wicej krytycyzmu wobec irracjonalnoci postaw ludzkich w stosunku do robotw i nauki w ogle. Andrew zupenie si tego nie spodziewa. Ale nie chciabym nikogo obrazi, Paul powiedzia. adna wartociowa ksika nie jest w stanie zadowoli wszystkich odpar Paul. Napisz to, w co wierzysz, e jest prawdziwe i wane. Byoby dziwne, gdyby wszyscy na caej kuli ziemskiej zgodzili si z tob. Twj punkt widzenia jest jedyny w swoim rodzaju. Masz do przekazania wiatu co naprawd istotnego i bezcennego. Nie bdzie to jednak wiele warte, jeli napiszesz jedynie to, co inni, twoim zdaniem, chcieliby przeczyta. Ale Pierwsze Prawo... Do diaba z Pierwszym Prawem, Andrew! Ono nie jest najwaniejsze! Czy moesz skrzywdzi kogo swoj ksik? C, chyba tylko wtedy, gdyby uderzy ni w czyj gow. Ale nie w inny sposb. Idee nie rani, nawet te ze i gupie. To ludzie wyrzdzaj krzywd. Czasem chwytaj si jakiej idei i uywaj jej do usprawiedliwienia swoich odraajcych czynw. Ale same idee s tylko i wycznie ideami. Nie wolno ich dawi. Trzeba je wyciga na wiato dzienne, zbada, przetestowa, a jeli to konieczne odrzuci. W kadym razie Pierwsze Prawo nie mwi nic na temat pisania ksiek. Kije i kamienie mog wyrzdzi krzywd, Andrew, ale sowa... Jak sam zauwaye, Paul, historia pena jest straszliwych wydarze, ktre zaczy si wanie od sw. Jeli te sowa nigdy nie zostayby wypowiedziane, nie staoby si nic zego. Nie rozumiesz, o czym mwi? A moe rozumiesz? Myl, e tak. Wiesz, e idee posiadaj wielk moc, ale nie wierzysz za bardzo w zdolnoci ludzi do odrnienia dobrych idei od zych. C, czasami ja rwnie w to nie wierz. Ale za idea zawsze zginie. Dziao si tak w cigu tysicy lat trwania ludzkiej cywilizacji. Dobre idee zwyciay prdzej czy pniej, bez wzgldu na to, jakie straszne rzeczy dziay si wczeniej. Tak wic nie wolno tumi w sobie adnej idei, ktra moe by wana dla wiata. Suchaj, Andrew. Jeste prawdopodobnie najbardziej ludzk rzecz, jaka kiedykolwiek opucia fabryki Amerykaskich Robotw i Mechanicznych Ludzi. Masz niepowtarzaln moliwo, by powiedzie wiatu, co powinien wiedzie na temat stosunkw midzy ludmi a robotami, poniewa w jaki sposb naleysz do obu tych gatunkw. Moesz wic pomc w uzdrowieniu tych stosunkw, ktre nawet w obecnych czasach s cigle bardzo niedobre. Napisz swoj ksik. Napisz j uczciwie. Dobrze, Paul. Zrobi to. 104

A przy okazji, mylisz ju o jakim wydawcy? Wydawcy? Nie. Dlaczego? Jeszcze nie mylaem o... A powiniene. Pozwl zatem, e ja si tym zajm. Mam przyjaciela, waciwie klienta, ktry pracuje w wydawnictwie. Nie masz nic przeciwko temu, ebym z nim porozmawia? To bdzie bardzo uprzejme z twojej strony powiedzia Andrew. Wcale nie. Tak samo jak ty, chc, eby wszyscy przeczytali t ksik. I rzeczywicie. W cigu kilku tygodni Paul zdoby dla Andrew kontrakt na wydanie jego dziea. Zapewni go, e warunki umowy s wyjtkowo hojne i wspaniaomylne. Andrew to wystarczyo, wic podpisa kontrakt bez wahania. W cigu nastpnego roku, gdy pracowa nad ostatnimi rozdziaami manuskryptu, Andrew myla czsto o tym, co powiedzia mu Paul: o uczciwym przedstawianiu swoich pogldw i wynikajcym z tego znaczeniu ksiki. Myla rwnie o swojej wyjtkowoci, a w jego umyle tkwio cigle wypowiedziane przez Paula zdanie: Suchaj, Andrew. Jeste prawdopodobnie najbardziej ludzk rzecz, jaka kiedykolwiek opucia fabryki Amerykaskich Robotw i Mechanicznych Ludzi. Masz niepowtarzaln moliwo, by powiedzie wiatu, co powinien wiedzie na temat stosunkw midzy ludmi a robotami, poniewa w jaki sposb naleysz do obu tych gatunkw. Czy tak byo? Czy Paul naprawd tak myla? A moe powiedzia to po prostu pod wpywem emocji? Andrew bez przerwy zadawa sobie te pytania, a w kocu zacz formuowa odpowied. Wtedy zdecydowa, e nadszed czas na zoenie kolejnej wizyty w prawniczym biurze Feingold i Charney i na rozmow z Paulem. Przyszed tam nie zapowiedziany, ale portier przywita go bez ladu zdziwienia w gosie. Andrew by ju wwczas znany w kancelarii biura. Czeka wic cierpliwie, a portier wejdzie do pokoju, by zawiadomi Paula o jego przybyciu. Wygodniej byoby oczywicie, gdyby portier uy obrazu holograficznego, ale bez wtpienia byoby to zbyt bezosobowe (a moe lepiej: nierobocie). Pan Charney zaraz bdzie do paskiej dyspozycji powiedzia portier po powrocie i bez sowa zaj si swoimi sprawami. Andrew powici si wic rozwaaniom nad wyborem odpowiedniego sowa. Czy wyraz nierobocie moe by uywany jaka analogia do bezosobowe? A moe bezosobowe stao si czyst metafor terminu oderwanego od swego pierwotnego znaczenia i powinno by stosowane rwnie w odniesieniu do robotw? W trakcie pracy nad ksik Andrew napotka wiele podobnych problemw semantycznych. Ludzki jzyk, wymylony przez ludzi dla ludzi, by peen niespodzianek tego rodzaju. Wysiek, ktry Andrew wkada w rozgryzienie takich problemw, bez wtpie105

nia zwiksza jego zasb sw i pojemno pozytronowego mzgu. Od czasu do czasu w poczekalni, gdzie siedzia Andrew, pojawia si jaki czowiek i przyglda mu si ciekawie. By w kocu wolnym robotem, i to jedynym. Robot w ubraniu. To nienormalne, dziwaczne. Ale Andrew nie unika spojrze ciekawskich; patrzy im spokojnie w oczy, a wtedy oni odwracali gowy. W kocu pojawi si Paul. Nie widzieli si od zeszej zimy. Wtedy wanie odby si pogrzeb Georgea Charneya, ktry umar w swym rodzinnym domu, a teraz spoczywa na zboczu wzgrza wznoszcego si nad Pacyfikiem. Andrew wydawao si, e Paul wyglda na zaskoczonego. Nie by tego jednak do koca pewien, gdy wci nie wierzy w swoje zdolnoci interpretowania ludzkiego wyrazu twarzy. C, Andrew. Mio ci znowu widzie. Przepraszam, e czekae, ale musiaem co zaatwi. W porzdku, Paul. Ja si nigdy nie spiesz. Paul mia intensywny makija, ktry by ostatnim krzykiem mody preferowanym przez obie pcie. Wyostrza on co prawda nieco zbyt agodne rysy Paula, ale Andrew go nie pochwala. Uwaa, e silna osobowo Paula nie potrzebuje takich kosmetycznych upiksze. Byoby naprawd wspaniale, gdyby Paul pozwoli sobie na dobrotliwy wygld. W nim samym nie byo bowiem nic agodnego i nie potrzebowa caej tej farby i pudru. Oczywicie Andrew zachowa swoje zdanie dla siebie. Jednak to, e nie pochwala wygldu Paula, byo dla niego czym nowym. Zacz w ten sposb myle dopiero od niedawna. Kiedy zakoczy pierwszy szkic do swej ksiki, odkry, e nie akceptuje pewnych ludzkich poczyna. Jednak dopki unika otwartego wypowiadania swych opinii, niepokoiy go one mniej, ni si spodziewa. Nie pochwala rnych rzeczy i by w stanie wyrazi to na papierze. By pewien, e nie zawsze tak byo. Wejd, Andrew powiedzia Paul. Syszaem, e chcesz ze mn porozmawia, ale nie sdziem, e pofatygujesz si a tutaj. Jeeli jeste zbyt zajty, by ze mn porozmawia, zaczekam. Paul spojrza na migoczc tablic wietln z zegarem, wiszc nad biurkiem portiera. Mam troch czasu powiedzia. Przyszede sam? Wynajem automatobil. Miae jakie kopoty? zapyta Paul z niepokojem w gosie. Nie oczekiwaem adnych trudnoci. Moje prawa s zagwarantowane. Paul zaniepokoi si jeszcze bardziej. Andrew, tumaczyem ci dziesitki razy, e w wikszoci wypadkw nie mona nikogo zmusi do przestrzegania tych praw. Jeli w dalszym cigu bdziesz si upiera przy noszeniu ubra, wpadniesz w kocu w jakie kopoty. Ju kiedy ci si to przytra106

fio, ale wtedy uratowa ci mj ojciec. To zdarzyo si tylko jeden raz, Paul. Przykro mi, e jeste niezadowolony. C, popatrz na to w ten sposb. Jeste yw legend. Zdajesz sobie z tego spraw? Ludzie lubi czasami zdobywa saw, wpdzajc w kopoty kogo sawnego, a ty wanie jeste saw. Poza tym jeste zbyt cenny, by ryzykowa. A przy okazji, co z ksik? Ukoczyem szkic i teraz robi poprawki. Mam nadziej, e ju ostatnie. Wydawca jest bardzo zadowolony z tego, co do tej pory zobaczy. wietnie! Nie wiem, czy jest naprawd zadowolony z tej ksiki. Myl, e s fragmenty, ktre go niepokoj. Wydaje mi si rwnie, e ma nadziej sprzeda wiele egzemplarzy, poniewa bdzie to pierwsza ksika napisana przez robota. To go chyba najbardziej zadowala. Obawiam si, e to bardzo ludzkie, Andrew: gonitwa za pienidzmi. Mnie to take nie sprawia przykroci. Niech ksika sprzedaje si z jakiegokolwiek powodu. Zrobi dobry uytek z pienidzy, ktre przyniesie. Mylaem, e ci si dobrze powodzi, Andrew. Zawsze miae swoje dochody, a babcia pozostawia ci niez sum... Maa Miss bya wyjtkowo hojna. Jestem pewien, e nadal mog liczy na pomoc rodziny, jeli moje wydatki przekrocz dochd. Chciabym jednak by niezaleny finansowo i nie korzysta z twoich zasobw z wyjtkiem ostatecznoci. Wydatki? O jakich wydatkach mwisz? Jachty? Podre na Marsa? Nic takiego powiedzia Andrew. Mam jednak na myli co raczej kosztownego, Paul. Wierz, e honorarium za ksik na to wystarczy. A co to jest? zaniepokoi si Paul. Kolejne usprawnienie. Zawsze sam pacie za swoje usprawnienia. Ale to moe by drosze ni poprzednie. Zatem honorarium za ksik si przyda. Jeli okae si niewystarczajce, jestem pewien, e znajdziemy jaki sposb, by... To nie tylko sprawa pienidzy. S jeszcze inne komplikacje, Paul. Jedna z nich polega na tym, e musz dotrze do samego dyrektora Amerykaskich Robotw i Mechanicznych Ludzi i wyjani ca spraw. Prbowaem si z nim umwi, ale mi si nie udao. Winna jest bez wtpienia moja ksika. Korporacja nie zapatrywaa si na ni z entuzjazmem. Wiesz, e w zasadzie w ogle nie chcieli ze mn wsppracowa... Wsppracowa? umiechn si Paul. To ostatnia rzecz, ktrej mgby od nich oczekiwa. Ciko ich wystraszye. Nie wsppracowali z nami na adnym etapie naszej wielkiej walki o prawa robotw, prawda? Wprost przeciwnie. I doskonale wiesz 107

dlaczego. Daj robotowi zbyt wiele praw, a nikt go nie bdzie chcia kupi. Moe to prawda, a moe nie. W kadym razie chc rozmawia z dyrektorem korporacji na temat mojej bardzo szczeglnej proby. Nie mog sam si z nim poczy, ale moe uda si tobie... Wiesz, e nie jestem ani troch bardziej popularny od ciebie. Niemniej jednak jeste szefem wpywowej firmy prawniczej i czonkiem znanej rodziny. Nie mog ci po prostu zignorowa. A jeli sprbuj, zawsze moesz zasugerowa, e dziki spotkaniu ze mn zdoaj zapobiec nowej kampanii o prawa robotw, ktr zamierza rozpocz firma Feingold i Charney. Czy to nie bdzie kamstwo, Andrew? Bdzie, a ja nie jestem w tym dobry, Paul. Nie potrafi kama, jeli nie dzieje si to pod presj Trzech Praw. Dlatego musisz mi pomc. Ach, Andrew, Andrew! zachichota Paul. Nie potrafisz kama, ale za to umiesz mnie do tego nakoni, co? Jeste coraz bardziej ludzki!

ROZDZIA 14
Zorganizowanie tego spotkania nie naleao do najatwiejszych, nawet przy wykorzystaniu znanego, bd co bd, nazwiska Paula. Ale nieustanna presja i do wyrana aluzja, e uszczknicie kilku minut z bezcennego czasu Harleya Smythe-Robertsona moe uratowa Amerykaskie Roboty od kolejnej debaty sdowej na temat praw robotw, zrobiy w kocu swoje. Pewnego piknego wiosennego dnia Andrew i Paul udali si razem do rozlegego kompleksu zabudowa, mieszczcego centralne biura gigantycznego zakadu. Harley Smythe-Robertson, wywodzcy si od obu odgazie rodziny, ktra zaoya korporacj Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie, poczy oba nazwiska w jedno, by w ten sposb zamanifestowa ten doniosy fakt. Widok Andrew autentycznie unieszczliwi Harleya Smythe-Robertsona. Zblia si ju do wieku emerytalnego i wiksz cz swojej dugiej kariery na stanowisku prezesa korporacji powici kontrowersjom dotyczcym praw robotw. By wysokim i chudym niczym szkielet mczyzn, z kilkoma pasmami siwych wosw na czubku gowy. Nie nakada te adnego makijau. Od czasu do czasu posya Andrew krtkie, acz pene nie skrywanej niechci spojrzenia. Mog spyta, jakich kopotw tym razem nam przysporzysz? Nigdy nie zamierzaem przysparza korporacji adnych problemw, prosz pana. Nigdy. Ale robie to. Bez przerwy. Prbowaem jedynie osign to, do czego czuem si upowaniony, prosz pana. Harley Smythe-Robertson szarpn si, jakby kto uderzy go w twarz. Jakie to niezwyke! Robot mwi o poczuciu upowanienia. Bo to bardzo niezwyky robot, panie Smythe-Robertson wtrci Paul Charney. Niezwyky stwierdzi kwano prezes. Tak, doprawdy niezwyky. Ponad wiek temu zacz Andrew pan Merwin Mansky, ktry by gwnym robopsychologiem korporacji, powiedzia mi, e matematyka zawiadujca moim m109

zgiem pozytronowym jest zbyt skomplikowana, by pozwoli na jakiekolwiek przyblione rozwizania. Dlatego te moje zdolnoci s nie cakiem przewidywalne. Ale, jak sam zreszt stwierdzie, byo to ponad sto lat temu odpar Smythe-Robertson i po chwili wahania doda lodowatym gosem: Teraz sytuacja jest zupenie inna. Wykonujemy nasze roboty z wielk precyzj i przystosowujemy je do cile okrelonych zada. Wyeliminowalimy jakikolwiek aspekt generalizacji, a tym samym i nieprzewidywalnoci. Tak powiedzia Paul. Zauwayem to. Jedynym rezultatem tego przedsiwzicia jest to, e mj robot-portier jest kompletnie bezradny, jeli co nawet w niewielkim stopniu wykracza poza jego program. Nie sdz, eby to byo oznak postpu. Myl, e byoby jeszcze gorzej, gdyby paski portier zacz improwizowa stwierdzi Smythe-Robertson. Improwizowa? zdziwi si Paul. Prosz tylko o to, eby by zdolny do mylenia. Przynajmniej w takim zakresie, jaki potrzebny jest portierowi, by poradzi sobie z najprostszymi sprawami. Roboty maj by inteligentne, prawda? Wydaje mi si, e cofacie si w kierunku bardzo ograniczonej definicji inteligencji. Harley Smythe-Robertson poruszy si niespokojnie, ale nie odpowiedzia. Chce pan powiedzie, sir, e nie produkujecie ju robotw o zdolnociach przystosowawczych, powiedzmy, takich jak ja? Zgadza si. Zarzucilimy t lini ju tak dawno temu, e nie umiem nawet powiedzie kiedy. Moe jeszcze za czasw doktora Manskyego. Stao si to na dugo przed moim urodzeniem, a jak widzicie, nie jestem ju mody. Podobnie jak ja powiedzia Andrew. Badania, ktre przeprowadziem w zwizku z moj ksik, myl, e wie pan o niej, dowiody, i jestem obecnie najstarszym aktywnym robotem. Zgadza si potwierdzi prezes. W ogle najstarszym. I najstarszym, jaki w ogle kiedykolwiek bdzie. aden robot nie dziaa obecnie duej ni dwadziecia pi lat. Waciciel zwraca go po tym czasie do fabryki, a w zamian otrzymuje nowy model. W wypadku robotw wydzierawionych, wzywamy je automatycznie i zastpujemy nowymi. aden robot z obecnie wytwarzanych serii nie jest czynny duej ni dwadziecia pi lat powiedzia uprzejmie Paul. Ale Andrew jest zupenie inny. Rzeczywicie zgodzi si Smythe-Robertson. Doskonale o tym wiem. Skoro jestem najstarszym i najbardziej wszechstronnym robotem na tym wiecie, czy nie zasuguj na specjalne traktowanie? zapyta Andrew, kroczc wytrwale raz obran ciek. Bynajmniej odpar prezes lodowatym gosem. Bd z panem szczery, panie Andrew Martin. Pana niezwyko przysparza korporacji nieustannych zmartwie. 110

Wskutek pana oywionej wieloletniej dziaalnoci dotkny nas niezliczone zmartwienia i trudnoci. Tak wic paskie uczucia nie s naszym udziaem. Gdyby zosta pan wydzierawiony, jak wikszo naszych robotw, a nie kupiony w wyniku godnego poaowania braku kompetencji ze strony wczesnej administracji, zostaby pan ju dawno temu wezwany do fabryki i zastpiony bardziej ulegym modelem. Przynajmniej jest pan szczery zauway Paul. Nasze zdanie na ten temat nie jest tajemnic. Sprzedajemy roboty i nie mamy czasu na nie koczce si i nic nie warte wanie polityczne. Robot, ktry uwaa si za co wicej ni tylko zwyke urzdzenie, jest dla nas bezporednim zagroeniem. I dlatego zniszczylibycie mnie, gdybycie tylko mogli stwierdzi Andrew. Rozumiem to. Jestem jednak wolnym robotem i panem samego siebie. Nie mog wic zosta wezwany do fabryki i odkupiony. Chroni mnie przed tym prawo. Dlatego zdecydowaem, e oddam si w wasze rce na czas usprawnienia, ktrego zamierzam dokona. Przyszedem tu po to, by prosi o najbardziej radykalne usprawnienie, jakiego do tej pory dokonano. Chodzi mi o cakowit zamian, panie Smythe-Robertson. Prezes korporacji Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie sprawia wraenie cakowicie oszoomionego. Patrzy w milczeniu na Andrew i nic nie mwi. Cisza przecigaa si w nieskoczono. Andrew czeka. Patrzy na cian, na ktrej wisia holograficzny obraz ukazujcy surow kobiec twarz. By to portret Susan Calvin, patronki wszystkich robotykw. Susan Calvin umara niemal dwa wieki temu, ale zagbiajc si w jej papiery i dokumenty, Andrew mia wraenie, e dobrze j zna; niemal zdoa sobie wmwi, i kiedy j spotka. Cakowita zamiana, powiadasz? odezwa si w kocu Smythe-Robertson. Co to ma oznacza? Wanie to, co powiedziaem. Gdy odwoujecie przestarzaego robota, zapewniacie jego wacicielowi nowego. C, ja te chc, by zapewniono mi nowego. W jaki sposb? zapyta zdziwiony Smythe-Robertson. Jak mamy to zrobi? Jeli ci wymienimy, w jaki sposb zwrcimy nowego robota tobie, jako wacicielowi? Przecie przestaniesz istnie. Prezes umiechn si ponuro. Moe Andrew nie wyrazi si do jasno wtrci si Paul. Pan pozwoli, e ja sprbuj. Istot osobowoci Andrew jest jego mzg pozytronowy, jedyna cz, ktra nie moe zosta wymieniona. Mzg to Andrew Martin, ktry jest wacicielem robota, bdcego siedzib tego mzgu. Kada cz ciaa moe wic zosta wymieniona bez naruszania osobowoci Andrew Martina. Wikszo, jak pan zapewne wie, zostaa ju kiedy wymieniona. Te wszystkie czci wspomagajce s wasnoci mzgu. Moe on wymieni je kiedykolwiek zechce, ale sam jest nienaruszalny. Andrew Martinowi chodzi wanie o to, by woy pan jego mzg do innego ciaa. 111

Rozumiem powiedzia Smythe-Robertson. Cakowita zamiana, innymi sowy. Na twarzy prezesa pojawi si znowu wyraz zakopotania. A o jakie ciao chodzi, jeli wolno spyta? Ma pan najbardziej zaawansowane mechanicznie ciao, jakie wytwarzamy. Ale wytwarzacie rwnie androidy, prawda? powiedzia Andrew. Roboty wygldajce zupenie jak ludzie, cznie ze skr? Tego wanie chc, panie Smythe-Robertson. Ciaa androida. Wielkie nieba! zawoa wstrznity Paul. Andrew, nigdy nie sdziem, e ty... Gos zamar mu w p sowa. Smythe-Robertson zesztywnia. To absolutnie niemoliwe. Niemoliwe. Dlaczego? zapyta Andrew. Zapac za to kad rozsdn cen, tak samo, jak paciem za wszystkie usprawnienia, ktrym mnie poddawalicie. Nie produkujemy androidw owiadczy stanowczo prezes Amerykaskich Robotw. Ale tak. Wiem, e je robicie. Formalnie tak. Ale ich linia produkcyjna jest zawieszona. Z powodw technicznych? zapyta Paul. Nie cakiem. Pierwsze eksperymenty byy naprawd udane. Androidy miay ludzk posta i wszechstronne uzdolnienia robotw. Uylimy skry wytworzonej z wkna wglowego i silikonowych cigien. W zasadzie nie byo w nich ani odrobiny metalu, oczywicie z wyjtkiem mzgu, ktry zrobiono z platyny i irydu. Mimo to byy tak samo silne i wytrzymae jak roboty konwencjonalne, a moe nawet bardziej. I pomimo tych sukcesw nie wprowadzilicie ich na rynek? Zgadza si. Opracowalimy okoo tuzina modeli eksperymentalnych i przeprowadzilimy prb marketingow. W kocu zdecydowalimy, e nie bdziemy utrzymywa dalej tej linii. Dlaczego? Z jednego powodu. Androidy byy duo kosztowniejsze ni standardowe roboty metalowe. Byy tak drogie, e musielibymy uwaa je za produkt luksusowy. Popyt na nie byby tak ograniczony, e minyby lata, zanim zdoalibymy zamortyzowa wydatki na produkcj. Ale to bya tylko cz problemu. Prawdziwy kopot polega na negatywnej ocenie konsumentw. Widzi pan, androidy miay zbyt ludzki wygld. Rozbudziy wszystkie dawne strachy i fobie, ktre tak dokuczay nam dwiecie lat temu. Nie byo sensu roznieca nowej psychozy, tak wic nowa linia produkcyjna zostaa od pocztku skazana na niepowodzenie. Ale przecie korporacja ARML nadal byaby w stanie wyprodukowa androida, prawda? zapyta Andrew. 112

Smythe-Robertson wzruszy ramionami. Tak, wydaje mi si, e to byoby moliwe, gdybymy stwierdzili, e jest w tym jaki sens. Ale si na to nie zdecydujecie powiedzia Paul. Macie odpowiedni technologi, ale nie chcecie jej wdroy. A przed chwil powiedzia pan, e wytworzenie ciaa androida dla Andrew jest zupenie niemoliwe. Byoby moliwe, ale tylko z technicznego punktu widzenia. Za z punktu widzenia polityki spoecznej nie. Dlaczego? Nie ma adnego prawa, ktre zabraniaoby produkowa androidy. Niemniej jednak powiedzia Smythe-Robertson nie wytwarzamy ich i nie zamierzamy tego robi. Z tego wzgldu nie jestemy w stanie zapewni Andrew Martinowi ciaa, o ktre prosi. Obawiam si, e nasza dyskusja nie wniesie ju nic nowego. Zatem prosz mi wybaczy, ale... prezes unis si z fotela. Jeszcze chwil, jeli pan pozwoli powiedzia spokojnie Paul, lecz w jego gosie czaia si nuta stanowczoci. Odchrzkn, a prezes korporacji zamar w bezruchu; wyglda na jeszcze bardziej niezadowolonego, ni przed chwil. Panie Smythe-Robertson, Andrew jest wolnym robotem, ktrego chroni prawo. Oczywicie, jest pan tego wiadomy? A za bardzo. Jako wolny robot podj samodzieln decyzj, by nosi ubrania. Z tego te powodu jest nieustajco poniany przez bezmylnych ludzi, mimo e prawo chroni roboty przed ponieniem. Zdaje pan sobie spraw, e trudno zajmowa si tego typu obraliwymi zachowaniami, jeeli nie spotykaj si one nawet z dezaprobat tych, ktrzy decyduj o winie i niewinnoci. Wcale nie jestem tym zdziwiony odpar zniecierpliwiony prezes. Korporacja rozumiaa to od samego pocztku. Firma pana ojca niestety nie. Mj ojciec ju nie yje powiedzia Paul. Widz jednak, e mamy tu do czynienia z oczywist obraz. Jestemy zatem gotowi podj odpowiednie dziaania. O czym pan mwi? Mj klient, Andrew Martin, ktrego kancelaria Feingold i Charney reprezentuje od wielu lat, decyzj Sdu wiatowego zosta uznany za wolnego robota. Inaczej mwic, Andrew jest swoim wacicielem i dlatego ma takie same prawa, jak wszyscy pozostali waciciele robotw. Jednym z tych praw jest zamiana ciaa. Zgodnie z tym, co powiedzia pan kilka minut temu, jeli robot jest ju przestarzay, jego waciciel ma prawo da od was wymiany. W zasadzie korporacja nalega na to, czy nie? A z robotami wydzierawionymi dzieje si to automatycznie. Waciwie przedstawiem wasz strategi, prawda? C... 113

Dobrze umiechn si swobodnie Paul. Zatem pozytronowy mzg mojego klienta jest wacicielem jego ciaa. A to ciao ma z pewnoci wicej ni dwadziecia pi lat. Tak wic, zgodnie z pana definicj, jest ju przestarzae i wymaga wymiany. C... powiedzia raz jeszcze Smythe-Robertson i zaczerwieni si. Jego chuda twarz wygldaa teraz jak maska. Pozytronowy mzg, ktry jest moim klientem, da wymiany ciaa i jest gotw zapaci za to rozsdn cen. Wic niech zaatwi to normaln drog, a my go unowoczenimy. On pragnie czego wicej ni tylko unowoczenienia. On chce najdoskonalszego ciaa, jakim dysponujecie: ciaa androida. Nie ma takiego. Paska odmowa powiedzia bez zajknienia Paul skazuje go na dalsze ponienia i wzgard ze strony tych, ktrym si nie podoba, e nosi ubrania w tradycyjnie ludzki sposb. To nie nasz problem powiedzia Smythe-Robertson. To stanie si waszym problemem, gdy oskarymy was o odmow zapewnienia mojemu klientowi takiego ciaa, ktre pozwoli mu unikn ponienia. Prosz bardzo. Moecie nas oskary. Myli pan, e kto bdzie si przejmowa robotem, ktry chce wyglda jak czowiek? Ludzie bd oburzeni i zawsze bd go uwaali za parweniusza, ktrym w istocie jest. Nie bybym tego taki pewien powiedzia Paul. Zgoda, opinia publiczna nie bdzie popiera da robota. Ale prosz pamita, e Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie rwnie nie s popularni wrd spoeczestwa. Nawet ci, ktrzy uywaj robotw jedynie do wasnych celw, s nieufni w stosunku do was. Podejrzewam, e to pozostao po czasach antyrobociej paranoi. A moe to oburzenie z powodu ogromnej wadzy i bogactwa, jakie s udziaem korporacji, ktra tak skutecznie zdoaa obroni swoj monopolistyczn pozycj na rynku robotw? Jakiekolwiek byyby powody, niech do waszej korporacji jest faktem. Czy istnieje ktokolwiek mniej popularny od robota, ktry chce wyglda jak czowiek? Korporacja, ktra zapenia cay wiat wanie takimi robotami! Ona jest mniej popularna. Smythe-Robertson spojrza zowrogo na Paula. Zacisn szczki i nic nie odpowiedzia. Prosz rwnie pomyle, co powiedz ludzie, gdy si dowiedz, e potraficie produkowa androidy. Proces skupi uwag opinii publicznej wanie na tym problemie. Co innego, jeli bez rozgosu zapewnicie mojemu klientowi to, czego od was oczekuje... Smythe-Robertson omal nie eksplodowa. To zniewolenie, panie Charney. Wprost przeciwnie. Prbuj tylko wskaza panu, co bdzie najlepsze dla korpo114

racji. Obaj szukamy szybkiego i prostego rozwizania. Jeeli musi pan szuka zadouczynienia w sdzie, to zupenie inna sprawa. Wwczas znajdzie si pan w niezrcznej i godnej poaowania sytuacji, gdy mj klient jest bogaty i bdzie y jeszcze przez wiele wiekw. Nie sdz rwnie, by kiedykolwiek zaniecha walki o swoje prawa. My rwnie nie jestemy bezradni, panie Charney. Wiem o tym. Ale czy wytrzymacie nie koczce si oblenie, ktre wycignie na wiato dzienne najgbiej skrywane tajemnice firmy? Proponuj po raz ostatni. Jeli odrzuci pan prob mego klienta, wyjdziemy std bez sowa. Bdziemy si jednak wytrwale procesowa, co z pewnoci przysporzy korporacji mnstwa kopotw i zakoczy si wasz porak. Podejmie pan takie ryzyko? C... Widz, e zaczyna pan si waha. Mam nadziej, e podejmie pan waciw decyzj. Omiel si doda, e bardzo rozsdn. A to z kolei wie si z jeszcze jedn istotn spraw. Furia Smythe-Robertsona zamienia si w pospne milczenie. Zapewniam pana kontynuowa Paul e jeli w trakcie operacji przeoenia mzgu mojego klienta do nowego ciaa zdarzy si choby najmniejsze uszkodzenie, nie spoczn, pki nie przygwod was do ziemi. Nie moe pan oczekiwa gwarancji... Mog i bd. Macie setki lat dowiadcze w przekadaniu pozytronowych mzgw z jednego ciaa do drugiego. Z pewnoci moecie zastosowa t sam technik w wypadku androida. Ostrzegam pana: jeeli chociaby jedna cieka platynowo-irydowego mzgu mojego klienta zostanie uszkodzona, zrobi wszystko, co w mojej mocy, by zmobilizowa opini publiczn przeciwko tej korporacji. Cay wiat si dowie, e dokonalicie straszliwej zemsty. Nie moemy niczego zagwarantowa powiedzia Smythe-Robertson i poruszy si niezgrabnie. Takiemu transferowi zawsze towarzyszy pewne ryzyko. Ale mae. Nie tracicie w kocu wielu pozytronowych mzgw podczas przekadania ich z jednego ciaa do drugiego. Takie ryzyko jestemy gotowi zaakceptowa. Lecz jeszcze raz ostrzegam pana przed jakkolwiek celow akcj. Nie jestemy tacy gupi oburzy si Smythe-Robertson. Zakadajc, e podejmiemy si tego zadania, a jeszcze si na to nie zgodziem, wykorzystamy nasze najlepsze umiejtnoci i dowiadczenia. Zawsze w ten sposb pracowalimy i nie zamierzamy z tego rezygnowa. Przypar mnie pan do muru, Charney, ale musi pan by wiadomy, e nie mog da stuprocentowej pewnoci. Dziewidziesit dziewi procent tak, ale nie sto. To wystarczy. Ale niech pan pamita: w razie cienia podejrzenia, e celowo uszkodzilicie mojego klienta, wykorzystamy przeciwko wam wszelkie rodki. A co ty o tym 115

sdzisz, Andrew? zapyta Paul. Przyjmujesz te warunki? Andrew waha si prawie minut, zablokowany potencjaem Pierwszego Prawa. Paul chcia, by zaakceptowa kamstwo, szanta i ze traktowanie istoty ludzkiej. Ale w kocu nie staa si jej adna krzywda, wytumaczy sobie. adna fizyczna krzywda. Tak zdoa wreszcie wydusi ledwie syszalnym szeptem.

ROZDZIA 15
Byo tak, jakby zosta zbudowany na nowo. Przez cae dnie, tygodnie, a nawet miesice Andrew czu si nieswj, a najprostsze dziaanie wywoywao u niego niepewno. Zawsze czu si doskonale we wasnym ciele. Musia tylko zdecydowa, jaki ruch chce wykona, i natychmiast go wykonywa szybko, sprawnie i automatycznie. W tej chwili to go kosztowao wiele wysiku i udziau wiadomoci. Podnie rk, mwi do siebie. A teraz po j tutaj. Czy tak czuje si dziecko, gdy zmaga si z pierwszymi tajemnicami poruszania swym ciaem? Moe tak, myla Andrew. Mia ponad sto lat, lecz czu si w swym nowym ciele bezradny jak dziecko. A byo to wspaniae ciao. By teraz wysoki, ale nie na tyle, by sprawia przytaczajce wraenie. Mia szerokie ramiona, szczup tali i dobrze zbudowane koczyny. Do tego Andrew wybra jasnobrzowe wosy; rude byy, wedug niego, zbyt pomienne, te zbyt rzucajce si w oczy, a czarne zbyt pospne. Poza tym ludzkie wosy nie mieway innych kolorw, poza oczywicie szarym lub biaym, ktre byy oznak staroci, a tego przecie nie chcia. Oczy dwie fotoelektryczne komrki o przekonujcym spojrzeniu byy rwnie brzowe i nakrapiane delikatnymi zotymi ctkami. Skra Andrew miaa neutralny kolor, bdcy mieszanin rnych odcieni: bya nieco ciemniejsza od bladego ru skry Charneyw, lecz niezbyt ciemna. W ten sposb nikt nie by w stanie stwierdzi, do jakiej rasy naley Andrew, gdy naprawd nie nalea przecie do adnej. Konstruktorzy Amerykaskich Robotw nadali mu wiek gdzie midzy trzydziestym pitym a pidziesitym rokiem ludzkiego ycia. By na tyle stary, by wyglda dojrzale, ale nie na tyle, by dokuczay mu jakie wyrane oznaki starzenia. Tak, wspaniae ciao. Andrew by pewien, e gdy tylko si do niego przyzwyczai, bdzie bardzo szczliwy. Robi postpy z kadym dniem, potrafi coraz lepiej kontrolowa sw eleganck powok androida. Ale proces ten by jednak potwornie, wrcz drczco wolny... 117

Paul szala. Uszkodzili ci, Andrew. Wytocz im proces. Nie moesz, Paul. Nigdy nie bdziesz w stanie udowodni, e dziaali z-z-z... Zoliwie? Tak, zoliwie. Poza tym czuj si coraz lepiej. To tylko ws-ws-ws... Wstrt? Wstrzs. W kocu jeszcze nigdy przedtem nie byo takiej op-op-op... operacji. Andrew mwi bardzo wolno. Sprawiao mu to zadziwiajco wiele trudnoci i stao si jedn z najtrudniejszych funkcji. Wypowiadanie sw byo dla niego prawdziw gehenn, tak samo jak dla innych ich suchanie. Jego obecne narzdy mowy rniy si diametralnie od tych, ktre mia do tej pory. Syntetyzer elektroniczny, ktry wydawa tak przekonujce ludzkie dwiki, ustpi miejsca systemowi akustycznych komr i przypominajcych minie struktur, wynikiem czego by gos niemal identyczny z gosem czowieka. Ale teraz Andrew musia starannie wymawia kad sylab, co sprawiao mu wiele trudnoci. Nie czu jednak rozpaczy. Nie by do niej zdolny, a poza tym uwaa swoje problemy za tymczasowe. Czu za to swj mzg. Nikt inny poza nim nie mg wiedzie, e istota jego osobowoci pozostaa nienaruszona, e operacja przebiega cakowicie bez szwanku. Myli przepyway spokojnie przez neuronowe poczenia jego nowego ciaa, ktre po prostu nie byo jeszcze na tyle sprawne, by odpowiednio szybko reagowa. Wszystkie parametry mzgu dziaay doskonale. Jedyny problem sprawiay zcza. Andrew wiedzia, e w zasadzie wszystko byo w porzdku, a uzyskanie penej kontroli nad ciaem bdzie tylko kwesti czasu. Uwaa si za bardzo modego. By jeszcze dzieckiem, nowo narodzonym dzieckiem. Mijay miesice, a koordynacja ruchw stale si poprawiaa. Szybko kroczy do w peni sprawnego pozytronowego dziaania. Wci jednak nie wszystko byo takie, jak sobie tego yczy. Spdza cae godziny przed lustrem, oceniajc cay repertuar wyrazw twarzy i ruchw ciaa. A to, co widzia, byo dalekie od tego, co chcia zobaczy. Nie by w peni czowiekiem! Jego twarz bya zbyt sztywna i wtpi, czy czas to zmieni. Naciska palcem skr na twarzy; ustpowaa pod dotykiem, ale nie w taki sposb, jak skra ludzka. Mg si umiecha, patrze gronie, marszczy brwi, ale wszystko to byo wystudiowane i sztuczne. Minie twarzy posusznie reagoway na kady wysany sygna, bo tak byy zaprogramowane. Andrew by zawsze wiadomy maszynerii, jakkolwiek organicznej, ktra pracowaa ciko pod jego skr, by stworzy podany efekt. Podejrzewa, e ludzkie organizmy funkcjonuj w zupenie inny sposb. Jego ruchy byy natomiast zbyt przemylane i rozwane. Nie posiaday owej pynnoci tak charakterystycznej dla ruchw czowieka. Andrew mia tylko nadziej, e 118

wszystko nadejdzie z czasem. Pierwsze dni po operacji byy straszne. Chodzi wtedy niezgrabnie i ciko po swym pokoju, niczym jaki nie wykoczony przedpozytronowy automat. Cho najgorsze mia ju za sob, co mwio mu jednak, e nawet z tym wspaniaym nowym ciaem nigdy nie bdzie mg si porusza w tak naturalny sposb, jak ludzie. Nie byo jednak a tak le. Ludzie z Amerykaskich Robotw dotrzymali sowa i przeprowadzili transfer mzgu, uywajc najlepszych rodkw technicznych, jakimi dysponowali. Andrew mia to, co chcia. Nie mg co prawda oszuka uwanego obserwatora, e jest czowiekiem, ale mia bardziej ludzki wygld ni jakikolwiek robot w historii. Przynajmniej jego ubranie nie stanowio teraz miesznego zestawienia z nieruchom metalow twarz. Wrc teraz do pracy powiedzia w kocu Andrew. A zatem dobrze si czujesz umiechn si Paul. Co bdziesz robi? Napiszesz nastpn ksik? Nie odpowiedzia powanie Andrew. yj zbyt dugo, by da si jakiej jednej karierze zapa za gardo. Kiedy byem artyst i czasami nadal si tym param. Byem rwnie historykiem i zawsze mog napisa jedn czy drug ksik, gdybym odczu tak potrzeb. Ale musz i do przodu. Teraz chc zosta robobiologiem. Masz na myli robopsychologa? Nie. To wie si ze studiami nad mzgiem pozytronowym, a obecnie nie jestem nim zainteresowany. A robobiolog, jak mi si wydaje, zajmuje si badaniem pocze midzy ciaem a mzgiem. A nie robotyk? Kiedy moe tak. Robotyk pracowa nad ciaami metalowymi, ja bd bada organiczne ciao humanoidalne. Z tego, co wiem, na razie jestem jedynym androidem. Zajm si funkcjonowaniem ciaa androida i sposobami symulacji prawdziwego ciaa ludzkiego. Chc si dowiedzie o sztucznym czowieku wicej, ni wiedz sami jego twrcy. Zawasz pole swojego dziaania powiedzia Paul z zadum. Jako artysta miae do dyspozycji cay zakres rodkw, a twoje prace konkuroway z najlepszymi dzieami na wiecie. Jako historyk miae do czynienia gwnie z robotami. Za jako robobiolog sam dla siebie bdziesz przedmiotem bada. Chyba tak zgodzi si Andrew. Naprawd chcesz zagbi si w siebie? Zrozumienie siebie jest pocztkiem zrozumienia caego wszechwiata. A przynajmniej tak teraz sdz. Nowo narodzone dziecko uwaa, e jest caym wszechwiatem, ale wkrtce dowiaduje si, e jest w bdzie. Musi wic uczy si wszystkiego i poznawa granice, ktre s midzy nim a reszt wiata, by zrozumie, kim jest i jak ma y. Pod 119

wieloma wzgldami ja rwnie jestem niczym nowo narodzone dziecko, Paul. Przedtem byem czym innym mechanicznym tworem stosunkowo atwym do zrozumienia. Teraz jestem mzgiem pozytronowym umieszczonym w niemal ludzkim ciele i ledwo zaczynam siebie rozumie. Jestem sam na wiecie. Nie ma nikogo takiego jak ja i nigdy nie byo. Gdy znajd si w wiecie ludzi, nikt nie pojmie, kim jestem, a i ja sam ledwo to pojmuj. Musz wic si uczy. Jeli wanie to nazywasz zagbieniem si w siebie, to wanie tak bdzie. To wanie musz teraz zrobi. Andrew by zmuszony zacz od samego pocztku, gdy nie wiedzia nic o tradycyjnej biologii i prawie nic z innych dziedzin nauki poza robotyk. ycie organiczne, ze swoimi procesami chemicznymi i elektrycznymi, byo dla niego tajemnic. Nigdy przedtem nie mia adnego powodu, by si tym zajmowa. Lecz teraz sam by organiczny a w kadym razie takie byo jego ciao i odczuwa wielk potrzeb, by pogbi swoj wiedz na temat ywych istot. By zrozumie, jak twrcy jego ciaa zdoali odtworzy jego ludzk form, musia si najpierw dowiedzie, jak funkcjonuje prawdziwy organizm. Andrew zosta staym bywalcem bibliotek uniwersyteckich i medycznych, w ktrych spdza cae godziny. Ubrania wyglday na nim wspaniale i nigdzie nie wzbudza ju sensacji. Ci nieliczni, ktrzy wiedzieli, e jest robotem, nie stawali mu na przeszkodzie. Dobudowa do swojego domku przestronny pokj, ktry suy za laboratorium, i wyposay go w skomplikowane instrumenty naukowe. Rozrastaa si rwnie jego biblioteka. Tygodniami przeprowadza eksperymenty badawcze. Spdza na nich cae dnie. Nie spa, bo nigdy nie odczuwa takiej potrzeby. Chocia wyglda jak czowiek, nie musia uzupenia si ani odpoczywa, gdy jego organizm by i tak bardziej wydajny ni te, ktre bada. Tajemnicze procesy oddychania, trawienia, metabolizmu, podziau komrkowego, krenia krwi i utrzymywania ciaa w okrelonej temperaturze przestay by tajemnicze. Pozna cudowny i zoony system homeostazy, ktra pozwalaa funkcjonowa czowiekowi przez osiemdziesit, dziewidziesit, a nawet i sto lat. Przeprowadza badania nad mechanizmem, jakim byo ludzkie ciao; Andrew zrozumia bowiem, e ciao jest takim samym mechanizmem, jak produkty Amerykaskich Robotw i Mechanicznych Ludzi. By to, co prawda, mechanizm organiczny, ale jednak mechanizm: piknie wykonany, wyposaony w cay zestaw praw rzdzcych metabolizmem, rwnowag, chorob, zepsuciem i odnow. Mijay spokojne lata, nie tylko w cichym domku Andrew stojcym na gruntach starej posiadoci Martinw, ale rwnie na caym wiecie. Populacja ludnoci na Ziemi ustabilizowaa si i utrzymywaa stay poziom, gwarantowany nie tylko niskim odsetkiem urodzin, lecz take nieustajc emigracj w przestrze. Potne komputery kontroloway wikszo wskanikw ekonomicznych, utrzymujc rwnowag midzy po120

pytem a poda w poszczeglnych regionach. Cykle koniunkturalne, ulegajce kiedy duym wahaniom, wyrwnay si i zagodniay. Nie bya to zbyt dynamiczna era, nie bya te burzliwa i niebezpieczna. Andrew nie zwraca uwagi na to, co dziao si za jego drzwiami. Na wiecie byo tyle duo waniejszych rzeczy, ktre zamierza pozna i zbada. Tylko one zajmoway go w tych czasach. Dochd, pochodzcy jeszcze z pienidzy zarobionych w trakcie kariery artystycznej i tych, ktre podarowaa mu Maa Miss, cakowicie wystarcza na badania naukowe i zabezpieczenie potrzeb nowego ciaa. Andrew prowadzi bardzo hermetyczne ycie; tego wanie chcia. Mino wiele czasu, zanim osign cakowit kontrol nad swoim ciaem. Wybiera si teraz na dugie spacery po lesie porastajcym urwisko lub samotnej play, gdzie kiedy chadza z Ma Miss i jej siostr. Czasem pywa w lodowatej morskiej wodzie, ktra nie stanowia dla niego problemu, a nawet zapuszcza si na opuszczon wysp kormoranw, na ktr kazaa mu si dosta Miss, gdy bya dzieckiem. Bya to trudna wyprawa nawet dla niego, a i kormorany nie cieszyy si raczej z jego obecnoci. Ale on lubi stawia sobie takie wyzwania i sprawdza swoj si. Zdawa sobie spraw, e aden czowiek, choby by najwspanialszym pywakiem, nie mgby pokona tego dystansu w tak zimnym i wzburzonym morzu. Jednak wikszo czasu Andrew spdza na swoich badaniach i przez cae tygodnie nie wychodzi z domu. Rodzina Charneyw wci mieszkaa na wybrzeu w pnocnej Kalifornii, lecz Paul wikszo czasu spdza w pobliu San Francisco. Nadal jeste pogrony w swoich badaniach biologicznych, Andrew? Zupenie. Andrew by przeraony, widzc, jak Paul bardzo si postarza. Od jakiego czasu ze szczeglnym zainteresowaniem zajmowa si zjawiskiem starzenia i doszed do wniosku, e w pewnym stopniu zdoa poj jego przyczyny. Cigle jednak, mimo caego dowiadczenia z kolejnymi pokoleniami tej jednej rodziny zaczynajc od Geralda Martina, poprzez Ma Miss i Georgea, a koczc na Paulu zawsze dziwio go, e ludzie tak szybko siwiej, kurcz si i starzej. Tak wanie byo z Paulem. Wydawa si teraz mniejszy, jego ramiona opady, a jego wyrazista twarz ulega drobnym zmianom: broda zaczynaa stercze, a koci policzkowe byy mniej wydatne. Wzrok Paula musia rwnie ucierpie, gdy jego oczy zostay zastpione byszczcymi komrkami fotooptycznymi, przypominajcymi te, przez ktre Andrew oglda wiat. Przynajmniej pod tym jednym wzgldem byli teraz do siebie podobni. Szkoda, e ju nie interesujesz si histori robotw tak jak kiedy. Twojej ksice przydaby si jeszcze jeden rozdzia. Co masz na myli, Paul? Rozdzia o radykalnie nowej polityce Amerykaskich Robotw i Mechanicznych 121

Ludzi. Nic o tym nie wiem. O co chodzi w tej polityce? Nic nie syszae? Paul unis ze zdziwieniem brwi. Naprawd? C, Andrew... Zaczli budowa dla swoich robotw centralne stacje kontrolne, a w zasadzie potne komputery pozytronowe, ktre za pomoc transmisji mikrofal bd w stanie komunikowa si z tysicami robotw naraz. A roboty nie bd ju miay mzgw. Nie bd miay mzgw? Ale jak... Gigantyczne mzgi centralne bd za nie przetwarza dane. Robot bdzie tylko ruchom czci pozbawion orodka mylenia. Czy to bdzie lepsze? Korporacja twierdzi, e tak. Ale jak naprawd bdzie, nie umiem powiedzie. Wedug mnie caa rzecz jest zorganizowana tylko po to, by uderzy w ciebie. Smythe-Robertson zatwierdzi wszystko krtko przed mierci. By stary i chory, ale zdoa jeszcze przepchn swj program. Podejrzewam, i chcia si upewni, e aden robot ju nigdy nie sprawi korporacji adnych kopotw. Dlatego zaczli oddziela mzg od ciaa. Jednostka pozbawiona zdolnoci mylenia nie bdzie domaga si praw publicznych. Wielki mzg umieszczony w skrzyni jest tylko komputerem. Nie zjawi si wic pewnego dnia u prezesa korporacji i nie zada nowego ciaa. A bezmzgowe roboty w ogle nie bd w stanie czegokolwiek da. To wielki krok do tyu powiedzia Andrew. Zaprzepacili dwiecie lat rozwoju robotyki tylko po to, by zaoszczdzi sobie maych kopotw. W rzeczy samej, w rzeczy samej. Paul umiechn si i wolno pokiwa gow. To zadziwiajce, Andrew, jak wielki miae wpyw na histori rozwoju robotyki. Twoja twrczo spowodowaa, e korporacja zacza produkowa roboty bardziej precyzyjne i wyspecjalizowane, poniewa ty bye zbyt mdry, a oni bali si, e to przestraszy ludzi. Potem wywalczye wolno, ktra zaowocowaa zatwierdzeniem praw dla robotw. Wreszcie twj upr, by zdoby ciao androida, spowodowa, e oddzielili mzg robota od jego ciaa. Przypuszczam, e w kocu stworz jeden gigantyczny mzg, ktry bdzie kontrolowa kilka miliardw robotw. Wszystkie jajka znajd si w jednym koszyku. To bardzo niebezpieczne i bezsensowne. Myl, e masz racj odpar Paul. Ale nie sdz, e dojdzie do tego w cigu jednego stulecia. A to oznacza, e ju tego nie zobacz. Paul przeszed przez pokj i stan w otwartych drzwiach, spogldajc na las. Od oceanu wiaa agodna, wilgotna bryza. Zacign si ni tak mocno, jakby chcia j wypi. Po chwili obrci si w stron Andrew. Wydawao si, e przez t jedn chwil postarza si o dziesi lat. Waciwie mog ju nie y za rok powiedzia sabo. 122

Paul! Nie dziw si tak. Jestemy miertelni, Andrew. Nie jestemy tacy jak ty. Po tylu latach powiniene ju to rozumie. Rozumiem, ale... Tak, tak, wiem. Przykro mi, Andrew. Wiem, jak bye oddany mojej rodzime i e musi to by dla ciebie straszne: patrze, jak dorastamy, robimy si coraz starsi i starsi, a w kocu umieramy. C... Musz ci powiedzie, e my rwnie tego nie chcemy, ale nie ma sensu si skary. I tak yjemy dwa razy duej ni kilkaset lat temu. Przypuszczam, e dla wikszoci to i tak zbyt dugo. Musimy podej do tego filozoficznie. Nie rozumiem, jak moesz by tak spokojny w obliczu cakowitego unicestwienia? Przecie to koniec wszystkich twoich pragnie i de. Przypuszczam, e nie bybym taki spokojny, gdybym mia teraz dwadziecia lat, a nawet czterdzieci. Ale nie mam. Dobr stron tego, tak mi si przynajmniej wydaje, jest fakt, e gdy osigasz pewien wiek, przestaje ci obchodzi, e musisz wkrtce umrze. Ju nie masz pragnie i de. Na szczcie, a moe na nieszczcie, przeye ju swoje ycie, zrobie dla wiata i dla siebie to, co moge, i twj czas si koczy. Twoje ciao to rozumie i akceptuje. Jestem bardzo zmczony, Andrew. Nie wiesz, co oznacza to sowo, prawda? Nie, wiem, e nie. Nie moesz wiedzie. Nie jeste w stanie si zmczy i masz na ten temat tylko teoretyczn wiedz. Ale z nami jest zupenie inaczej. Harujemy przez siedemdziesit, osiemdziesit, a czasami nawet sto lat i w kocu mamy do. Siadamy wtedy, potem kadziemy si i wreszcie zamykamy oczy, by ju nigdy ich nie otworzy. Wiemy, e to koniec, ale ju nam na tym nie zaley. A moe ju nas to nie obchodzi? Nie jestem pewien, czy to to samo. Moe tak. Nie patrz na mnie w ten sposb, Andrew. Umieranie jest naturaln rzecz dla istot ludzkich. Rozumiem to, Paul. Nie, nie rozumiesz. Naprawd nie rozumiesz. Nie moesz tego zrozumie. Mylisz, e mier jest jak aosn wad w konstrukcji, i nie pojmujesz, dlaczego tak zostao ustalone. Przecie wymienianie naszych zuytych czci powinno by tak samo proste jak w twoim wypadku. Tobie wymieniono nawet cae ciao. Z pewnoci byoby to teoretycznie moliwe... Nie. Nie byoby. Nawet w teorii. My nie mamy pozytronowych mzgw. Nie mog po prostu poprosi kogo, by wyduba mj mzg ze zuytego ciaa i przeoy go do nowego. Nie rozumiesz, e ludzie nieodwoalnie d do punktu, w ktrym ju nie mona ich naprawi. Zreszt nic w tym dziwnego. Dlaczego kto miaby oczekiwa, e zrozumiesz niezrozumiae? Wkrtce umr i to wszystko. Chc ci zapewni przynajmniej co do jednego: zostaniesz zabezpieczony finansowo. Ale ja jestem dobrze zabezpie... Tak, wiem. Lecz wiat tak szybko si zmienia. Mylimy, e jest bezpieczny, lecz 123

inne cywilizacje te byy tak zadowolone z siebie, a w kocu przekonay si, e byy w bdzie. W kadym razie, Andrew, jestem ostatnim z Charneyw i poza tob nie mam innych spadkobiercw. Istniej wprawdzie jacy dalecy krewni, ale oni si nie licz. Nie znam ich i nic mnie nie obchodz. Zaley mi na tobie. Otrzymasz fundusz powierniczy i bdziesz zabezpieczony finansowo tak dugo, jak to moliwe. To niepotrzebne, Paul oznajmi Andrew. Musia przyzna, e to, co Paul powiedzia o nim w odniesieniu do mierci, byo prawd. Nie by w stanie jej poj. To prawda. Przez cay ten czas nie by w stanie pogodzi si ze mierci kadego z Charneyw. Nie spierajmy si, dobrze? powiedzia Paul. Nie zabior pienidzy ze sob, a nie istnieje nic poza tob, na co mgbym je przeznaczy. I nie zamierzam spdzi reszty ycia, ktra mi pozostaa, na omawianiu tej sprawy. Porozmawiajmy o czym innym. Nad czym pracujesz ostatnio? W dalszym cigu nad biologi. A w szczeglnoci? Nad metabolizmem. Masz na myli metabolizm robotw? Czy co takiego w ogle istnieje? A moe chodzi o metabolizm androidw? Albo ludzi? O wszystkie trzy odpar Andrew. Synteza rodzajw. Zamilk na moment i zatopi si we wasnych mylach. Dlaczego nie powiedzie o wszystkim Paulowi? Opracowaem pewien system, ktry pozwoli androidom na czerpanie energii ze spalania wglowodorw, a nie z komrek atomowych. Oczywicie mam na myli siebie, poniewa jestem jedynym funkcjonujcym androidem. Paul posa mu dugie spojrzenie. Chcesz, eby android oddycha i jad, tak jak czowiek? Tak. Nigdy nie mwie mi o takim projekcie, Andrew. Czy to co nowego? Niezupenie. W tym wanie celu rozpoczem te wszystkie biologiczne badania. Paul skin z roztargnieniem gow. Wydawao si, jakby w ogle nie sucha, co mwi Andrew. Odniose ju jakie sukcesy? zapyta po chwili. Wanie zbliam si do czego znaczcego. Wymaga to wicej czasu, ni sdziem, ale myl, e uda mi si skonstruowa komor spalania odpowiadajc procesowi kontrolowanego rozpadu. Ale po co, Andrew? W jakim celu? Wiesz przecie, e to nie bdzie tak wydajne jak komrki atomowe, z ktrych teraz korzysta twoje ciao. Prawdopodobnie nie przyzna Andrew. Ale powinno by dostatecznie wydajne, a przynajmniej tak, jak system, ktrego uywa ciao ludzkie. W kocu nie bdzie si wiele od niego rni. Problem z komrk atomow polega na tym, e nie jest ona 124

ludzka. Moja energia, mona powiedzie: moje ycie, pochodzi ze rda, ktre jest cakowicie inne ni u czowieka. A ja nie jestem z tego zadowolony.

ROZDZIA 16
Andrew spdzi nad tym wiele czasu, ale mia go w kocu tyle, ile potrzebowa. Nie byo powodu do popiechu. Chcia, aby wszystko zostao dokadnie opracowane, zanim zostanie wdroone do uytku. By rwnie inny powd, aby si zbytnio nie spieszy. Andrew zdecydowa, e nie podda si adnym usprawnieniom wykraczajcym poza poziom androida, dopki yje Paul. Paul nie skrytykowa pomysu Andrew poza jednym stwierdzeniem, e spalanie wglowodorw bdzie mniej efektywne ni korzystanie z energii atomowej. Jednak Andrew zdawa sobie spraw, e Paul jest poruszony jego ide. Bya dla niego zbyt miaa i zbyt dziwaczna. Nawet Paul okaza si w jaki sposb ograniczony w sprawach dotyczcych konstruowania robotw. Nawet Paul! Moe jest to jeden z ubocznych efektw starzenia, pomyla Andrew. Nowe idee staj si dla ciebie zbyt miae, bez wzgldu na to, jak otwarty umys miae za modu. Wszystko, co nowe, zaczyna ci niepokoi i przeraa. Czujesz, e wiat krci si zbyt szybko. Pragniesz, by wszystko zwolnio swj bieg, a zawrotnie pdzcy postp zmniejszy tempo. Czy tak wanie jest? zastanawia si Andrew. Czy ludzie musz stawa si z wiekiem bardziej konserwatywni? Wyglda na to, e tak jest. Maa Miss denerwowaa si, e Andrew nosi ubranie, George dziwi si, e chce napisa ksik, a Paul... Paul... Sigajc pamici wstecz, przypomnia sobie przeraenie Paula, gdy w biurze Smythe-Robertsona dowiedzia si, e Andrew chce otrzyma ciao androida. Szybko jednak przekona si do tej idei i sprawnie wprowadzi j w ycie. Niekoniecznie jednak musiao to oznacza, e si z tym zgadza. Wszyscy pozwalali mi robi to, co uwaaem za suszne, pomyla Andrew. Nawet jeli im si to nie podobao. Speniali moje yczenia z mioci do mnie. Tak, z mioci. Do robota. Andrew zatrzyma si przez chwil na tej myli i ogarno go uczucie ciepa. Jednak 126

to troch intrygujce, e Charneyowie popierali go nie z powodu swoich osobistych przekona, lecz dlatego, i caym sercem uwaali za suszne, by pozwoli mu kroczy wasn drog. Tak wic Paul wywalczy dla Andrew prawo do ciaa androida. Ta transformacja stanowia jednak granic jego moliwoci akceptacji jakichkolwiek dalszych usprawnie. Nastpny krok przemiana metaboliczna by ju dla niego zbyt miay. Bardzo dobrze. Paulowi nie zostao ju przecie wiele ycia. Andrew bdzie czeka. I tak si stao. W kocu mier zabraa Paula; moe nie tak szybko, jak Paul tego oczekiwa, lecz do szybko dla Andrew. Andrew zosta zaproszony na jego pogrzeb. Bya to publiczna ceremonia, ktra oznaczaa koniec czyjego ycia. Andrew nie zna tam prawie nikogo, czu si nieswojo i nie na miejscu, cho wszyscy byli dla niego bardzo uprzejmi. Ci wszyscy modzi nieznajomi przyjaciele Paula, jego wsppracownicy i dalecy krewni Charneyw nie byli dla niego niczym wicej ni tylko cieniami. Sta wrd nich przytoczony alem po stracie swego dobrego przyjaciela, czujc, e straci ostatnie ogniwo czce go z rodzin, dziki ktrej znalaz swoje miejsce w yciu. Nie byo ju na wiecie ludzi, z ktrymi czuby si emocjonalnie zwizany. Andrew zda sobie spraw, e zaleao mu na Martinach i Charneyach w sposb zupenie nieroboci. Jego powicenie dla nich nie byo jedynie manifestacj Pierwszego i Drugiego Prawa, ale czym, co mona byo nazwa mioci. Jego mioci do nich. Kiedy Andrew nie przyznaby si do tego nawet przez sob, ale teraz byo inaczej. mier Paula spowodowaa, e Andrew rozmyla nad ca koncepcj rodziny: o mioci rodzicw do dzieci, dzieci do rodzicw, i o tym, jak nieubaganie przemijaj kolejne pokolenia. Jeli jeste czowiekiem, jeste rwnie ogniwem wielkiego acucha, ktry czy w czasie tych wszystkich, ktrzy byli przed tob, i tych, ktrzy przyjd po tobie. Rozumiesz, e poszczeglne ogniwa tego acucha musz zgin, ale on sam przetrwa. Ludzie umieraj, cae rodziny przestaj istnie, ale rasa ludzka trwa, tak jak trwaa przez wieki i tysiclecia, czc wizami krwi tych, ktrzy odeszli, z tymi, ktrzy yj. Andrew z trudnoci rozumia sens tego zwizku. Nie mia przodkw i nie bdzie mia nastpcw. By jedyny w swoim rodzaju, pojawi si znikd w pewnym momencie. Andrew zastanawia si, jakby to byo, gdyby sam mia rodzicw, ale jedyne, co widzia, to niewyrany obraz robotw montaowych, ktre skaday w fabryce jego ciao. A gdyby mia dziecko? Ta myl nasuwaa mu tylko wizj stou, krzesa lub czego, co mgby stworzy wasnymi rkami. Ale ludzcy rodzice nie s robotami montaowymi, a ludzkie dzieci nie maj nic wsplnego ze stoami czy krzesami. Wszystko byo nie tak. Nie rozumia tego i prawdopodobnie nigdy nie zrozumie. Nie by czowiekiem, dla127

czego wic miaby oczekiwa, e pojmie istot wizw rodzinnych? A potem Andrew pomyla o Maej Miss, Georgeu i Paulu, a nawet o srogim Geraldzie Martinie i o tym, co oni wszyscy znaczyli dla niego. I zda sobie spraw, e te by czci rodzinnego acucha, cho nie mia rodzicw i nie bdzie mg spodzi dzieci. Martinowie wzili go do siebie i zrobili jednym z nich. On te przecie nazywa si Martin. Owszem, przysposobiony Martin, ale byo to najlepsze, na co mg liczy. Przecie byo na wiecie wielu ludzi, ktrzy nie mieli sposobnoci naleenia do tak kochajcej rodziny. Jemu si udao. Chocia by tylko robotem, pozna cigo i stabilno ycia rodzinnego; pozna ciepo i mio. Jednak wszyscy, ktrych Andrew kocha, ju odeszli. Doznawa w zwizku z tym uczucia smutku i zarazem oswobodzenia. acuch zosta co prawda zerwany, ale w kocu moe robi to, na co ma ochot, bez strachu, e przysporzy kopotw komu bliskiemu. Teraz, po mierci prawnuka Geralda Martina, Andrew mg realizowa swj plan dalszego ulepszania swego ciaa. Byo to w pewnym sensie pocieszenie za strat, ktrej dozna. Niemniej jednak pozosta sam na wiecie, a przynajmniej tak mu si zdawao. Nie chodzio o to, e by pozytronowym mzgiem umieszczonym w ciele androida, ale o to, e nie by ju z nikim zwizany. wiat natomiast mia wszelkie powody, by okaza si wrogim wobec jego aspiracji. Tym bardziej wic naleao kroczy kiedy obran drog drog, ktra w kocu uczyni go niewraliwym na wiat, na ktrym pojawi si tak dawno temu, cho przecie nikt nie pyta go o zdanie. W rzeczywistoci Andrew nie by jednak tak samotny, jak mu si wydawao. Mczyni i kobiety wprawdzie umierali, ale firmy yy rwnie dugo jak roboty. Kancelaria prawnicza Feingold i Charney rwnie dziaaa, cho na wiecie nie byo ju ani Feingoldw, ani Charneyw. Firma miaa swoje instrukcje i trzymaa si ich w sposb nieskazitelny. Dziki funduszowi powierniczemu i spadkowi po Paulu Charneyu Andrew by bardzo bogaty. To umoliwiao mu pacenie kancelarii duego honorarium, aby w dalszym cigu zajmowaa si prawnymi aspektami jego bada naukowych, a zwaszcza komory spalania. Wanie nadszed czas, by po raz kolejny zoy wizyt w dyrekcji Amerykaskich Robotw i Mechanicznych Ludzi. Po raz trzeci w trakcie swego dugiego ycia Andrew mia stan twarz w twarz z zarzdzajcym t potn korporacj. Za pierwszym razem, a byo to jeszcze w czasach Merwina Manskyego, Mansky i dyrektor korporacji, Elliot Smythe, przybyli osobicie do Kalifornii, by si z nim zobaczy. Ale wtedy y jeszcze Sir, stary wadczy Sir, ktry mia moc rzdzenia rwnie Smytheami i Robertsonami. Przy nastpnej okazji, wiele lat temu, Andrew i Paul udali si do siedziby korporacji, by odby rozmow z Harleyem Smythe-Robertsonem i zaatwi spraw przeoenia mzgu Andrew do ciaa an128

droida. A teraz Andrew mia uda si tam po raz drugi, tym razem zupenie sam. Chcia uzyska ludzk twarz i inne organy. Korporacja bardzo si zmienia od czasu ostatniej wizyty. Gwna fabryka zostaa przeniesiona na du stacj kosmiczn, podobnie jak dziao si to w wypadku innych zakadw przemysowych. Na Ziemi pozostawiono jedynie centrum badawcze, ktre znajdowao si w przepiknym parku penym zielonych trawnikw i rozoystych drzew. Rwnie sama Ziemia przypominaa teraz park; populacja ludnoci ustalia si na poziomie miliarda, podobnie jak liczba robotw. Straszne zniszczenia rodowiska, do ktrych doprowadzono w szaleczych czasach rewolucji przemysowej, byy ju teraz w wikszoci tylko wspomnieniem. Nie zapomniano cakiem o grzechach przeszoci, ale nikt ju sobie nie potrafi wyobrazi, jak mona byo je popeni. Mieszkacy odrodzonej Ziemi nie wierzyli, e ich przodkowie z wasnej woli mogli doprowadzi do takich potwornych zbrodni wymierzonych w ich wasny wiat. Przemys przeniesiono w wikszoci w przestrze kosmiczn, a czyste, sprawne roboty obsugiway ludzi, ktrzy pozostali na planecie. Wykorzystywano tylko naturalne rda energii, woda i powietrze byy wic znowu czyste, a lasy odzyskay przestrze odebran im kiedy przez wielkie miasta. Gdy pojazd powietrzny wyldowa na pasie startowym korporacji, Andrew powita robot o agodnej, pustej twarzy, w ktrej poyskiway pozbawione wyrazu fotoelektryczne oczy. Andrew wiedzia, e obecnie jedynie trzydzieci procent robotw ma wasne mzgi. Ten by pusty; ot, pozbawiona rozumu ruchoma marionetka, sterowana pozytronowym urzdzeniem ukrytym gdzie gboko w zakamarkach korporacji. Nazywam si Andrew Martin. Jestem umwiony z dyrektorem naukowym Magdescu. Tak, prosz za mn. Bez ycia, bez mzgu. Zwyka maszyna. Rzecz. Robot poprowadzi Andrew brukowan ciek, poyskujc jakim krystalicznym blaskiem, a potem wiecc spiraln ramp, ktra prowadzia do wielopoziomowego budynku pokrytego opalizujc, przepuszczajc wiato powok. Na Andrew, ktry nie mia zbyt wiele do czynienia z nowoczesn architektur, budowla sprawiaa wraenie bajkowej; bya lekka, przestronna, byszczca i nie cakiem prawdziwa. Kazano mu poczeka w duym owalnym pokoju wyoonym jakim syntetycznym materiaem, ktry poyskiwa agodnie w rytm cichej, przyjemnej muzyki wszdzie tam, gdzie tylko Andrew postawi stop. Odkry, e gdy chodzi prosto, podoga mruga kolorem jasnorowym, a w muzyce pojawiaj si delikatne dwiki perkusji. Gdy kroczy wzdu krawdzi, wiato przybierao odcie niebieski, a muzyka przypo129

minaa pomruk wiatru. Zastanawia si przez chwil, czy to wszystko ma jakie znaczenie, i doszed do wniosku, e nie; by to po prostu rodzaj dekoracji i nic wicej. Wiedzia, e w tych spokojnych czasach takie wspaniae, lecz pozbawione znaczenia ozdoby s wszechobecne. Ach, Andrew Martin. Nareszcie powiedzia czyj gboki gos. Andrew ujrza niskiego, krpego mczyzn, ktry pojawi si w pokoju jakby za dotkniciem czarodziejskiej rdki. Przybysz mia niad cer, ciemne wosy i ma, spiczast brdk, ktra wygldaa jak nalakierowana. Zgodnie z obowizujc mod nie mia na sobie nic z wyjtkiem przepaski. Andrew by za kompletnie ubrany. Przej draperyjny styl Georgea Charneya, sdzc, e jego powczysto lepiej ukryje niezgrabno ruchw. Chocia takie ubrania wyszy z mody ju kilka dziesicioleci temu, Andrew mg porusza si w nich z icie ludzk gracj i nie zamierza kiedykolwiek z nich rezygnowa. Doktor Magdescu? zapyta. W rzeczy samej. Alvin Magdescu stan kilka metrw od Andrew i przyglda mu si z tak wyran fascynacj, jakby podziwia wanie jaki muzealny obiekt. Cudowny! Jeste absolutnie cudowny! Dzikuj powiedzia chodno Andrew. Komplement Magdescu nie bardzo mu si spodoba. By zwyk, bezosobow pochwa, jak obdarza si piknie wykonan maszyn. Andrew nie widzia powodu, by cieszy si z tego rodzaju ocen. Jak dobrze, e przyszede! wrzasn Magdescu. Nie mogem si doczeka! Ale jestem nieuprzejmy. Dyrektor wykona kilka dziwnych podskokw, stan tu przy Andrew, wycign rk doni do gry i rozczapierzy palce. Tak. Bya to nowa forma powitania, ktra zastpia ucisk doni, dominujcy przez setki lat. Andrew nie mia zwyczaju ciska doni ludziom, nie mwic ju o tej nowej formie powitania. ciskanie doni nie byo przeznaczone dla robotw. Ale Magdescu widocznie tego oczekiwa i chcia w ten sposb zatrze pierwsze niemie wraenie. Andrew umieci wic swoj rk nad doni dyrektora i zagi palce tak, by dotkny jego palcw. Byo to bardzo dziwne uczucie przywita si z czowiekiem niczym rwny z rwnym dziwne, troch niepokojce, ale jednoczenie zachcajce. Witam, witam, witam! powiedzia Magdescu. Kipia energi, moe nawet zbyt wielk, ale za to wydawa si szczery. Oto sawny Andrew Martin! Ten gony Andrew Martin! Gony? Absolutnie. Najbardziej gony produkt w historii naszej korporacji. Nazywanie czego tak oywionego produktem wydaje mi si niemal wstrtne. Czy to ci nie obraa? 130

Skde! Jestem przecie produktem odpar Andrew, chocia bez wielkiego entuzjazmu. Zrozumia, e Magdescu nie jest w stanie zachowywa si konsekwentnie. Najpierw podaje mu rk, jakby obaj byli ludmi, a w nastpnej chwili nazywa go czym oywionym. Andrew nie mia adnych zudze; wiedzia, kim jest. Humanoidem, nie czowiekiem. Oywionym, nie ywym. Produktem, nie osob. Nie by tym zachwycony. A tym bardziej, syszc co takiego. Wykonali przy tobie kawa dobrej roboty! Wspaniay! Wspaniay! Prawie czowiek! Nie cakiem powiedzia Andrew. Zadziwiajco oywiony! Zadziwiajco! To doprawdy haba, e Smythe-Robertson by przeciwko tobie. Wygldasz zupenie jak czowiek, nie ma wtpliwoci. To wspaniae osignicie techniczne, ale on nie pozwoli kontynuowa eksperymentw z androidami. Gdyby nasi ludzie mogli i dalej, zrobilibymy z tob dobry interes. Nadal moecie to zrobi. Nie sdz powiedzia Magdescu i szalecza werwa usza z niego, jak powietrze z przebitego balonu. To bya prawdziwie zadziwiajca i naga zmiana nastroju. Dyrektor odsun si od Andrew i zacz chodzi po pokoju zygzakiem, czego konsekwencj byo zielonkawe wiato i dziwna muzyka przypominajca dzwonki. Nasz czas ju min powiedzia ponuro. Era postpu w robotyce jest ju tylko histori. Przynajmniej na Ziemi. Uywalimy ich tutaj przez blisko sto pidziesit lat, ale teraz znowu wszystko si zmienia. Roboty wrciy w przestrze, a te, ktre pozostay na planecie, nie maj mzgw. Ale ja zostaem i pozostan. C, to prawda. Ale ty jeste zupen anomali, jedynym androidem. Nie jeste nawet prototypem. Jeste po prostu unikatem, ktry im si przydarzy zupenie nieoczekiwanie. Dlatego te zaraz upewnili si, e pozostaniesz jedyny w swoim rodzaju. adnych moliwoci rozwoju na przyszo. adnych improwizacji. W kadym razie nie ma w tobie wiele z robota. Jeste daleko poza naszym zasigiem. A waciwie po co tu przyszede? W celu usprawnienia. Nie zwracasz uwagi na to, co mwi? Magdescu zamia si nieprzyjemnie. Tutaj nie masz szans na adne usprawnienie! To centrum badawcze, tak, ale wszystkie badania id w zym kierunku! Robimy wszystko, by roboty byy coraz bardziej proste i mechaniczne. A ty najbardziej zaawansowany robot, jaki kiedykolwiek istnia przychodzisz i prosisz, bymy uczynili ci jeszcze lepszym? W jaki sposb? Co jeszcze moemy dla ciebie zrobi? To powiedzia Andrew i wrczy Magdescu dysk. Dyrektor wyglda tak nieszczliwie, jakby Andrew woy mu do rki meduz lub ab. 131

Co to jest? zapyta w kocu. Schemat mojego usprawnienia. Schemat powtrzy zaintrygowany Magdescu. Usprawnienia... Tak. Chciabym by jeszcze mniej roboci ni do tej pory. Poniewa moje ciao jest organiczne, chc teraz dosta organiczne rdo energii. Wy moecie mi je zapewni. Caa praca badawcza jest ju zrobiona. Przez kogo? Przeze mnie. Zaprojektowae swoje wasne usprawnienie? zachichota Magdescu. Po chwili jego chichot zamieni si w szaleczy miech. Cudownie! Robot przychodzi do dyrektora naukowego i owiadcza, e opracowa schemat usprawnienia! A kto jest jego autorem? Robot we wasnej osobie! Cudownie! Wspaniale! Wiesz, kiedy byem maym chopcem, moja babcia przeczytaa mi star ksik, ju pewnie cakiem zapomnian, pod tytuem Alicja w krainie czarw. Jej bohaterk bya maa dziewczyna, ktra trzysta lub czterysta lat temu przesza na drug stron lustra i znalaza si w kompletnie absurdalnym wiecie. Jego mieszkacy oczywicie o tym nie wiedzieli i zachowywali si miertelnie powanie. To zupenie jak w tej bajce. A moe to dalszy cig zatytuowany Alvin w Krainie Czarw. Magdescu mwi bardzo szybko, prawie gwatownie. Czy mam to wzi powanie? A moe to wszystko art? Nie, wcale nie. To nie jest art? Nie. Zapewniam pana, e mwi zupenie powanie. Dlaczego nie wczy pan dysku, doktorze Magdescu? Tak. Dlaczego tego nie zrobi? Dyrektor dotkn przycisku tkwicego w cianie, a wtedy wysun si niej pulpit z czytnikiem. Magdescu umieci w nim dysk, a jego ekran rozbysn natychmiast ywymi kolorami. Nazwisko Andrew zapono jasn purpur, a pod nim pojawia si duga lista jego numerw patentowych. Magdescu skin gow i nakaza czytnikowi dalsze dziaanie. Teraz ekran pokazywa sekwencj skomplikowanych diagramw. Magdescu sta sztywno i obserwowa wszystko z coraz wikszym zainteresowaniem. Mrucza co do siebie od czasu do czasu i bawi si swoj brdk. Po chwili spojrza na Andrew z dziwnym byskiem w oczach. To doprawdy genialne. Nadzwyczajne. Naprawd sam to opracowae? Tak. Trudno uwierzy! Naprawd? Prosz sprbowa. Magdescu rzuci krtkie pytajce spojrzenie, ktre spotkao si ze spokojnym wzrokiem Andrew. Dyrektor wzruszy ramionami i kaza czytnikowi kontynuowa. Na ekra132

nie pojawia si jeden wykres za drugim. By tam cay proces metaboliczny od pobrania materiau energetycznego do jego absorpcji. Od czasu do czasu Magdescu kaza cofa sekwencj, by lepiej zrozumie t, ktr wanie studiowa. Po chwili przerwa skanowanie i powiedzia: To wicej ni usprawnienie. To jakociowa alternatywa twojego programu biologicznego. Tak, zdaj sobie z tego spraw. To naprawd unikatowy projekt. Wprost niesychany. Nigdy przedtem nikt tego nie prbowa, ani nawet nie proponowa. Dlaczego chcesz zrobi sobie co takiego? Mam swoje powody. Jakiekolwiek by byy, chyba ich dobrze nie przemylae. Wprost przeciwnie, doktorze Magdescu powiedzia Andrew, zachowujc cis samokontrol. To, co pan widzi, jest rezultatem wielu lat bada. Tak przypuszczam. Technicznie jest to naprawd fenomenalne. Schematy s wspaniae i jedyne sowo, jakie mi si nasuwa, to: genialne. Ale jednoczenie usiuj domyli si choby jednego powodu pragnienia przez ciebie tych zmian i nie potrafi. To bardzo ryzykowne. Zaufaj mi. To, co tutaj proponujesz, graniczy z niemoliwym. Przyjmij moj rad i zosta, jaki jeste. Byo to mniej wicej to, czego Andrew obawia si ze strony Magdescu. Lecz nie przyszed tu po to, by si podda. Jestem pewien, e chce pan dobrze, doktorze Magdescu. Mam w kadym razie tak nadziej. Nalegam jednak, by mi to zrobiono. Nalegasz, Andrew? Magdescu wyglda na oszoomionego. Mimo e ju wczeniej stwierdzi, e Andrew jest oywionym przedmiotem, dopiero teraz zaczyna naprawd rozumie, e rozmawia z robotem. Tak, nalegam. Andrew zastanawia si, czy niecierpliwo, ktr odczuwa, jest widoczna na jego twarzy. By za to pewien, e dyrektor wyczuwaj w jego gosie. Doktorze Magdescu, przeoczy pan co istotnego. Nie ma pan innego wyboru, jak zaakceptowa moj prob. Och? Jeeli urzdzenia, ktre tutaj zaprojektowaem, mog by wbudowane w moje ciao, mog rwnie przysuy si ludziom. Program wyduania ludzkiego ycia za pomoc organw protetycznych jest ju przecie dobrze rozwinity: sztuczne serca, sztuczne puca, nerki, wtroby i cae mnstwo innych organw, ktre przeszczepia si ju od dwustu lub trzystu lat. Jednak nie wszystkie one dziaaj tak samo dobrze i nikt nie zaprzeczy, e jest jeszcze duo do zrobienia. Moja praca zawiera wanie daleko idce, zupenie nowe usprawnienia dotyczce sztucznych organw. Omwiem sprzenia 133

midzy chemi organiczn i nieorganiczn. Ogniwo, ktre pozwoli wszczepi sztuczne organy, musi by zbudowane z tkanki organicznej. To nowy punkt wyjcia. adne z istniejcych organw protetycznych nie dorwnuj tym, ktre zaprojektowaem. To bardzo miae stwierdzenie. Moliwe, ale nie bezpodstawne. Myl, e ju si pan o tym przekona, widzc konkretne dane. Poza tym chc zosta pierwszym obiektem eksperymentu zamiany systemu metabolicznego, pomimo ryzyka, jakie pan w nim widzi. To wszystko dowodzi tylko, e zamierzasz postpi jak szaleniec. A to oznacza z kolei, e masz kopoty z parametrami Trzeciego Prawa. Andrew zachowa spokj. Tak moe si wydawa, ale zapewniam pana, e moje Trzecie Prawo jest w zupenym porzdku. A zatem, gdybym widzia w tym eksperymencie cokolwiek gronego, nie mgbym nawet prosi, aby pan go przeprowadzi. Nie, doktorze Magdescu, komora spalania bdzie funkcjonowa. Jeeli pan jej nie zbuduje i nie zainstaluje we mnie, poprosz o to kogo innego. Innego? A kto jeszcze usprawnia roboty? Ta korporacja kontroluje ca wiedz techniczn zwizan z robotami! Nie ca powiedzia spokojnie Andrew. Myli pan, e mgbym zaprojektowa to wszystko bez penej wiedzy na temat mojego funkcjonowania? Magdescu by wstrznity. Chcesz powiedzie, e jeste przygotowany na to, by zaoy konkurencyjn firm zajmujc si robotyk? Oczywicie, e nie. Jedna cakowicie wystarczy. Ale jeli mnie pan do tego zmusi, zao firm produkujc czci protetyczne. Oczywicie nie na rynek androidw, doktorze Magdescu, poniewa ogranicza si on zaledwie do jednego egzemplarza, ale dla ludzi. A wtedy korporacja Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie zacznie aowa, e nie zaoferowaa mi wsppracy. Zapado dugie milczenie. Chyba rozumiem, do czego zmierzasz odezwa si w kocu Magdescu. Mam nadziej. Powiem jednak bez ogrdek. Gdy do tego dojdzie, bd mia patent nie tylko na urzdzenie, ktre zaprojektowaem, ale i na wszystkie jego pochodne. Firma Feingold i Charney do tej pory bardzo sprawnie reprezentowaa moje interesy i bdzie to robi dalej. Nie bd mia rwnie kopotw ze znalezieniem zwolennikw, gdy sztuczne organy mog da ludziom szans na dusze ycie i wymian zuytych czci, z ktrej do tej pory korzystay z powodzeniem roboty. Co, pana zdaniem, stanie si wtedy z korporacj? Magdescu skin gow. Mia bardzo powan min. Jeli jednak cign Andrew zainstalujecie mi to urzdzenie i zgodzicie si 134

wyposay mnie take w inne organy protetyczne, o ktre poprosz, gotw jestem podpisa z wami umow licencyjn. Przysuga za przysug. Ja potrzebuj waszego dowiadczenia w kwestii technologii robotw i androidw, cho jestem pewien, e bybym w stanie poradzi sobie sam, a wy potrzebujecie mechanizmw, ktre zaprojektowaem. Zgodnie z umow licencyjn, korporacja otrzyma pozwolenie na skorzystanie z mojego patentu, ktry nie tylko stworzy okazj do skonstruowania zaawansowanych technologicznie robotw humanoidalnych, lecz rwnie pozwoli na protetyzacj istot ludzkich. Umowa nie dojdzie do skutku, dopki nie zostanie przeprowadzona pierwsza udana operacja i nie minie czas wystarczajcy, by przekona si, i rzeczywicie si udaa. Oczywicie mam na myli operacj przeprowadzon na mnie. Pomylae o wszystkim, prawda? powiedzia sabo Magdescu. Tak mam nadziej. Ciko mi uwierzy, e jeste robotem. Jeste taki... do licha, agresywny! Nie bardzo, doktorze Magdescu. dania, warunki, groby... Mj Boe. Czy nie masz adnych ogranicze zwizanych z Pierwszym Prawem? Andrew umiechn si najszerszym umiechem, na jaki go byo sta. Z pewnoci mam, ale w tej chwili ich nie czuj. Pierwsze Prawo zabrania krzywdzi istot ludzk i zapewniam pana, e nie mgbym tego zrobi tak samo, jak pan nie mgby oderwa sobie lewej nogi i przyczepi jej z powrotem. Dlaczego wspomnia pan o Pierwszym Prawie? Pan jest czowiekiem, a ja robotem, to prawda. By moe niektre z moich warunkw wyday si panu zbyt ostre, ale ja postrzegam je zupenie inaczej. Uwaam, e w aden sposb nie zagraam korporacji, dla ktrej pan pracuje. Oferuj jej najlepszy interes, jaki zdarzy si od wielu lat. Co pan na to, doktorze Magdescu? Magdescu zwily usta, szarpn sw ma brdk i zacz poprawia szarf, ktra przykrywaa jego goy tors. C powiedzia. Musi pan zrozumie, panie Martin, e nie mog sam podj takiej decyzji. Musi si tym zaj Rada Dyrektorw, a nie pojedynczy pracownik. To zajmie troch czasu. Ile? Nie wiem. Przeka wszystko Radzie na comiesicznym spotkaniu. Podejrzewam, e wwczas zostanie utworzony komitet badawczy, ktry zajmie si t spraw. A to troch potrwa. Mog poczeka jaki czas. Ale tylko rozsdny czas i sam oceni, czy tak jest. Niech pan im to powie. Andrew podzikowa Magdescu za rozmow i owiadczy, e jest gotowy wrci na pas startowy do pojazdu powietrznego, ktrym przyby. Pomyla z satysfakcj, e sam Paul nie zaatwiby tego lepiej.

ROZDZIA 17
Magdescu musia do jasno przedstawi spraw Radzie Dyrektorw, gdy po naprawd rozsdnym czasie Andrew otrzyma wiadomo, e korporacja chce z nim wsppracowa. Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie zbuduj komor spalania i zainstaluj j w ciele androida na swj wasny koszt. S rwnie gotowi do negocjacji umowy licencyjnej dotyczcej wytwarzania i dystrybucji organw protetycznych, ktre zaprojektowa Andrew. Pod jego nadzorem, w nowo zbudowanej fabryce w pnocnej Kalifornii, skonstruowano i przetestowano prototyp przetwornika metabolicznego. Najpierw zainstalowano go na prb w ciaach robotw, a pniej androidw, ktre nie miay mzgw i byy sterowane przez zewntrzne systemy podtrzymania ycia. Rezultaty eksperymentu byy imponujce i w kocu Andrew zdecydowa, e jest gotowy do operacji. Jeste absolutnie pewien? zapyta Magdescu. May dyrektor wyglda na zatroskanego. Podczas realizowania projektu midzy Magdescu i Andrew rozwina si osobliwa, acz trwaa przyja i Andrew by teraz po cichu wdziczny, e wszyscy Charneyowie ju odeszli. Od mierci Paula Andrew zda sobie spraw, e potrzebuje bliskich stosunkw z ludmi. Wiedzia teraz, e nie chce by zupenie sam, e w kompletnej samotnoci nie mgby spokojnie funkcjonowa, lecz nie by pewien, dlaczego tak jest. aden element mzgu robota nie zawiera przecie potrzeby towarzystwa. Andrew wydawao si teraz, e jest bardziej czowiekiem ni robotem, cho rozumia, i w rzeczywistoci funkcjonuje w dziwnej, niepojtej otchani; ani czowiek, ani maszyna... Tak powiedzia. Nie mam adnych wtpliwoci, e operacja przebiegnie sprawnie. Nie mwi o operacji powiedzia Magdescu. Mwi o tobie. Chyba nie wtpisz, e komora spalania zadziaa?! Testy wykazay, e nie ma co do tego adnych wtpliwoci. 136

A zatem...? Jak wiesz, Andrew, byem temu przeciwny od samego pocztku. Nie sdz jednak, e w peni to rozumiesz. Mylisz, e tak radykalny wstrzs technologiczny zachwieje posadami korporacji. Nie! W adnym wypadku! Wiesz, e jestem za eksperymentem! Nie sdzisz, e chc zobaczy, jak w tej cholernej dziedzinie dokonuje si jaki postp? Po tych wszystkich latach gupiego wstecznictwa i produkowania bezmzgich robotw? Ale komora spalania... Magdescu podnis rce. Jest bezpieczna! Nikt w to nie wtpi. Suchaj, Andrew. Otworzymy twoje ciao, wyjmiemy z niego komrk atomow i zainstalujemy nowy mechanizm, ktry bdziemy musieli podczy do twojego pozytronowego mzgu. A jeli co si stanie? Zawsze istnieje ryzyko. Moe niewielkie, ale rzeczywiste. Nie jeste ju tylko samym mzgiem w metalowym ciele. Twj mzg jest poczony z ciaem androida w duo bardziej skomplikowany sposb. Wiem, jakiego wysiku wymagao dokonanie tego transferu. Twoje pozytronowe cieki symuluj poczenia neuronowe. Przypumy zatem, e ciao androida zacznie le funkcjonowa na stole operacyjnym? Zamy, e bdzie to uszkodzenie nieodwracalne? Co wtedy, Andrew? Umr. To wanie prbujesz powiedzie? Tak, umrzesz. Twoje ciao zacznie umiera. Przecie bdzie obok zapasowy android. A jeli nie zdoamy wykona na czas transferu mzgu? Jeli ucierpi on w sposb nieodwracalny, gdy bdziemy usiowali wyplta go z sieci pocze zainstalowanych w czasach Smythe-Robertsona i przenie do nowego ciaa? Twj pozytronowy mzg to ty, Andrew. Nie ma sposobu, by odtworzy mzg. Ani pozytronowy, ani aden inny. Jeli si zepsuje, to na dobre. A jeli to uszkodzenie przekroczy pewien punkt, umrzesz. I dlatego si wahasz? Jeste jedyny w swoim rodzaju. Nie chciabym ci straci. Ja rwnie bym tego nie chcia, Alvin. Nie sdz jednak, by do tego doszo. A zatem nalegasz? zapyta smutno Magdescu. Tak, nalegam. Wierz w umiejtnoci korporacji. I na tym stano. Magdescu nie potrafi przekona Andrew, by zrezygnowa z przedsiwzicia. I jeszcze raz Andrew wybra si w podr na wschd do naukowego centrum Amerykaskich Robotw, gdzie cay budynek przystosowano tylko do potrzeb operacyjnych. Zanim wyjecha, wybra si na dugi samotny spacer wzdu play. Mija urwiste skay i kaue pozostawione przez przypyw, w ktrych tak lubiy si bawi Miss i Maa Miss, gdy byy dziemi. Potem przez dug chwil przyglda si ciemnemu, wzburzo137

nemu oceanowi i zachmurzonemu niebu. Soce zaczynao wanie zachodzi, rzucajc na powierzchni wody zote promienie wiata. Jak piknie! wiat jest naprawd cudownym miejscem, pomyla Andrew. Morze, niebo, zachd soca, licie wilgotne od rosy, wszystko... Wszystko! Pomyla, e jest by moe jedynym robotem, ktry w ten sposb zareagowa na pikno tego wiata. Roboty w wikszoci byy przytpione i ociae. Wykonyway swoj prac i to wszystko. Tego wanie od nich oczekiwano, chciano, by takie byy. Jeste jedyny w swoim rodzaju, powiedzia Magdescu. Tak, to prawda. Mia poczucie pikna, ktre byo poza zasigiem wszystkich robotw, jakie do tej pory istniay. Pikno miao dla niego znaczenie, docenia je i sam je tworzy. Jeli ju nigdy go nie ujrzy, bdzie to bardzo smutne. Andrew umiechn si do swoich myli. Smutne? Dla kogo? Nigdy si tego nie dowie, jeeli operacja si nie powiedzie. Cay wiat ze swoim piknem bdzie dla niego stracony, ale jakie to ma znaczenie? Przestanie funkcjonowa. Bdzie ju na zawsze niesprawny. Bdzie martwy, a wtedy pikno wiata nie bdzie miao dla niego adnego znaczenia. Tym wanie bya mier: cakowitym zaprzestaniem dziaania i przetwarzania danych. Istniao pewne ryzyko, tak. Ale musia je podj, bo inaczej... Inaczej... Po prostu musia. Nie byo adnego inaczej. Nie mg ju duej taki pozosta: zewntrznie bardziej lub mniej ludzki, ale niezdolny do wypeniania podstawowych funkcji biologicznych: oddychania, jedzenia, trawienia, wydalania... Godzin pniej Andrew by ju na miejscu. Alvin Magdescu czeka na niego na pasie startowym. Jeste gotowy? Cakowicie. C, zatem ja te, Andrew. Oczywicie nie zamierzali ryzykowa. Skonstruowali imponujc sal operacyjn, duo bardziej skomplikowan ni ta, w ktrej przeprowadzali operacj przeoenia mzgu do ciaa androida. Byo to wspaniae czteroktne pomieszczenie, owietlone jasnym, lecz nie olepiajcym blaskiem chromowych lamp w ksztacie krzya, ktre przytwierdzono do sufitu. Midzy podog a sufitem wystawaa z jednej ze cian wielka platforma, ktra dzielia pokj niemal na poow. Na platformie znajdowaa si przezroczysta aseptyczna baka, w ktrej miaa by przeprowadzona operacja. Pod spodem za byo stanowisko chirurgiczne z niezbdnymi przyrzdami, a mianowicie wielki szecian z matowozielonego metalu, ktry mieci skomplikowan gmatwanin pomp, filtrw, przewodw 138

grzewczych, zbiornikw chemikaliw, nawilaczy i innego sprztu. Po drugiej stronie pomieszczenia znajdowao si mnstwo dodatkowych przyrzdw, takich jak autoklaw, laser, urzdzenia pomiarowe, kamera i ekrany, ktre miay umoliwi lekarzom nie biorcym bezporedniego udziau w operacji ledzenie jej przebiegu. I co mylisz? zapyta z dum Magdescu. Imponujce i wielce uspokajajce. Wiesz, e nie chcemy ci straci, Andrew. Jeste bardzo wan... jednostk. Andrew nie przeoczy lekkiego wahania w gosie Alvina Magdescu. Wydawao si, e dyrektor chcia nazwa Andrew osob i w ostatniej chwili powstrzyma si. Andrew umiechn si, ale nic nie powiedzia. Operacja odbya si nastpnego ranka i okazaa si bezwzgldnym sukcesem. Nie byo potrzeby korzystania z tych wszystkich skomplikowanych urzdze, ktre przygotowali ludzie z Amerykaskich Robotw. Zesp operacyjny, postpujc zgodnie ze wskazwkami Andrew, sprawnie wycign komrk atomow, zainstalowa komor spalania i podczy nowe zcza neuronowe. Caa operacja przebiega bez najmniejszych trudnoci. Ptorej godziny po jej zakoczeniu Andrew sprawdza ju swoje parametry pozytronowe, ze szczegln uwag badajc przepyw danych przez mzg, zmieniony na skutek zastosowania nowego systemu metabolicznego. Magdescu sta przy oknie i przyglda mu si z uwag. Jak si czujesz? wietnie. Mwiem ci, e nie bdzie adnych problemw. Tak, tak. I tak, jak mwiem, moja wiara w umiejtnoci korporacji pozostaa niezachwiana. A wic po wszystkim. Teraz mog je. Wanie. Moesz napi si oleju. Ale to ju jest jedzenie. Kto mi powiedzia, e olej ma wspaniay smak. C, napij si wic, ile chcesz. To oznacza, e od czasu do czasu bdzie trzeba oczyci komor. To troch bez sensu, ale nie ma innego wyjcia. Tylko na razie odpar Andrew. Ale nie jest niemoliwe, by komora sama si oczyszczaa. Wpadem ju na pewien pomys. Zastanawiaem si te nad innymi sprawami. Innymi sprawami? Jakimi? Nad modyfikacj, ktra umoliwiaaby przyjmowanie staego pokarmu. Stay pokarm zawiera zwizki nie ulegajce spalaniu, Andrew. Krtko mwic, niestrawne, ktre musz zosta wydalone. Wiem o tym. Musiaby mie odbytnic. 139

Jej ekwiwalent. Tak, ekwiwalent. I co jeszcze dla siebie planujesz, Andrew? Wszystko. Wszystko? Wszystko, Alvin. Magdescu szarpn sw brdk i unis brwi. Genitalia rwnie? A dlaczego by nie? Widzisz jak przeszkod? Nie bdziesz w stanie osign moliwoci reprodukcyjnych. To po prostu niemoliwe. Andrew umiechn si blado. Jak rozumiem, ludzie uywaj swych genitaliw nawet wtedy, gdy nie zamierzaj si reprodukowa. W rzeczywistoci reprodukuj si najwyej raz lub dwa razy w yciu. Tak powiedzia Magdescu. Wiem, Andrew. Nie zrozum mnie le. Nie oznacza to, e zamierzam odbywa stosunki seksualne. Wtpi, czy mgbym to robi. Chc tylko mie wszystkie cechy anatomiczne czowieka. Uwaam swe ciao za materia, z ktrego zrobi... Andrew zawiesi gos i zamilk. Magdescu patrzy na niego i czeka na nastpne sowo. Gdy ju wydawao si, e nigdy nie zostanie wypowiedziane, Magdescu wypowiedzia sowo, ktrego nie by w stanie wypowiedzie przed operacj. Czowieka, Andrew? Czowieka. By moe. Jestem rozczarowany. To takie maostkowe. Jeste lepszy ni czowiek, Andrew. Jeste doskonalszy pod kadym wzgldem. Twoje ciao jest odporne na choroby, samo si utrzymuje i samo naprawia, jest cudownym przykadem inynierii biologicznej. Nie potrzebuje ju adnych ulepsze. Ale ty z jakich powodw chcesz pakowa w nie bezuyteczne jedzenie, mylisz o wydalaniu i genitaliach, cho nie moesz si rozmnaa i nie interesuje ci seks. Chcesz doprowadzi do tego, by twoje ciao wydawao nieprzyjemne zapachy i by psuy ci si zby... Nie wiem, Andrew. Wydaje mi si, e od kiedy skaniasz si ku rozwizaniu organicznemu, toczysz si po rwni pochyej. Mj mzg nie ucierpia na tym. Nie, nie ucierpia. Zapewniam ci. Ale nie ma adnych gwarancji, e te innowacje nie spowoduj innych konsekwencji, jeli raz zaczniemy je wprowadza. Dlaczego ryzykowa? Masz mao do zyskania, a bardzo wiele do stracenia. Nie jeste po prostu w stanie spojrze na to z mojego punktu widzenia, Alvin. Nie. Sdz, e nie. Jestem po prostu czowiekiem z krwi i koci, ktry nie widzi nic 140

nadzwyczajnego w poceniu si, wydalaniu, uszczeniu skry czy blach gowy. Widzisz t brod, ktr nosz? Nosz j, poniewa wosy i tak cigle rosn mi na twarzy bezuyteczne, kopotliwe, brzydkie wosy. Ale mam do wyboru: albo zgodnie z panujc mod goli si kadego dnia, albo pozwoli im tak rosn, oszczdzajc sobie w ten sposb kopotu codziennego golenia si. Czy tego wanie chcesz? Wosw na twarzy? Prawdopodobnie nie zrozumiesz tego nigdy. No wic, mw dalej. Ale rozumiem jedno: doprowadzie technik protetyczn na same wyyny. Dziki temu ludzie bd mogli przedua sobie ycie lub unika niedostwa i debilizmu na stare lata. Zdaj sobie spraw, e jeste ju bogaty, a kiedy twoje urzdzenia wejd na rynek, staniesz si bogaty ponad wszelkie wyobraenia. By moe posiadanie wikszych pienidzy niewiele dla ciebie znaczy, ale fama i tak obiegnie cay wiat. Cay wiat bdzie wdziczny. Dlaczego wic nie chcesz poprzesta na tym, co ju masz? Po co podejmowa to szalecze ryzyko utraty wszystkiego, co osigne? Dlaczego chcesz igra ze swoim ciaem? Andrew nic nie odpowiedzia. Ale te nie zamierza da si przekona adnemu z argumentw Alvina Magdescu i zepchn z raz obranej drogi. Po ustanowieniu podstawowych pryncypiw zwizanych z protetykami mg si zaj dalszymi innowacjami. Wszystko te poszo tak, jak przepowiedzia Magdescu: pienidze, zaszczyty i sawa. Ale osobiste konsekwencje, o ktrych mwi, nie urzeczywistniy si. Czste usprawnienia i modyfikacje nie wyrzdziy mu adnej szkody. Z kadym krokiem zblia si coraz bardziej do norm definiujcych parametry ciaa ludzkiego. Kancelaria Feingold i Charney dopomoga mu w negocjacjach dotyczcych patentw na urzdzenia protetyczne, opracowane w Laboratoriach Andrew Martina. Produkcj i rozprowadzaniem miaa si zaj korporacja Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie. Wszyscy byli zadowoleni. Jakiekolwiek uprzedzenia, ktre korporacja moga mie w stosunku do Andrew, odeszy w zapomnienie lub przynajmniej w cie. Chcc nie chcc, i tak musieli teraz traktowa go z szacunkiem. ARML zorganizowaa hale produkcyjne na wszystkich kontynentach oraz na niskich orbitach planetarnych. Eksperci od marketingu dziaali na caej kuli ziemskiej i rozprowadzali towar nawet w odlegych koloniach. Chirurdzy, zarwno ludzie, jak i roboty, przeszli stosowne kursy instruktaowe. Zapotrzebowanie na mechanizmy protetyczne byo ogromne, a prawa do patentu oczywiste, ogromne byy rwnie wpywy. Andrew by teraz wacicielem caej posiadoci Martin-Charney oraz przylegych gruntw. Mieszka w wielkim domu, ale wci lubi przebywa w maej chatce, w ktrej niegdy mia swj warsztat. Na terenach posiadoci wybudowa wspaniae pomieszczenia dla swoich Laboratoriw Andrew Martina. Mia z tym, co prawda, troch ko141

potw, poniewa wadze planowania przestrzennego utrzymyway, e centrum naukowe jest za due na tak spokojn okolic. Odbiy si tu echem wpywy lobby przeciwnego tak otwartej dziaalnoci kogo, kto by przecie tylko robotem. Ale prawnicy Andrew powiedzieli po prostu: Andrew Martin da wiatu protetyczn nerk, protetyczne puca, protetyczne serce... W zamian chce tylko, by mu pozwolono kontynuowa w spokoju badania, i to na terenie posiadoci, w ktrej mieszka i pracuje od ponad stu lat. Kt z nas miaby si sprzeciwi takiej probie, gdy wiat tyle moe zyska? Po krtkiej dyskusji udzielono zgody. Niedugo potem na terenie dawnej posiadoci Geralda Martina, pord sekwoi i cyprysw, stany budynki Centrum Naukowego Laboratoriw Andrew Martina. Kadego roku Andrew odwiedza fabryki ARML, by zademonstrowa nowe techniki protetyczne. Niektre z nich byy drobnostkami: a to nowy typ paznokci, bardziej z wygldu przypominajcych ludzkie, to znw element palca u nogi. Ale niektre miay ogromne znaczenie, jak na przykad system percepcji wzrokowej ze wszystkimi elementami, nawet z gak oczn. Nie wi nas, jeli wyjdziesz z tego kompletnie lepy powiedzia kwano Magdescu, gdy Andrew poprosi go o transplantacj oczu. Spjrz na to racjonalnie, przyjacielu odpar Andrew. Najgorsze dla mnie to powrt do komrek fotooptycznych. Nie istnieje adne ryzyko utraty wzroku. C odpar Magdescu i wzruszy ramionami. Andrew mia oczywicie racj. Nikt wicej nie by skazany na trwa lepot. Istniay bowiem sztuczne oczy i mona byo wymieni komrki fotooptyczne, ktre byy oryginalnym elementem ciaa androida na nowe, organiczno-syntetyczne gaki oczne wyprodukowane przez Laboratoria Andrew Martina. Fakt, e setki tysicy starzejcych si ludzi byo do tej pory zadowolonych z fotooptycznych komrek by dla Andrew bez znaczenia. Dla niego wyglday one zbyt sztucznie i nieludzko. Zawsze chcia mie prawdziwe oczy i teraz je mia. Magdescu ju wicej nie protestowa. Przychodzi i przekonywa si, e Andrew wszystko robi po swojemu i nie ma sensu, by si temu sprzeciwia. Poza tym Magdescu zacz ju si starze i traci swj dawny zapa. Sam rwnie przeszed ju kilka operacji protetycznych; mia nowe nerki i now wtrob. Powoli zblia si do wieku emerytalnego. A potem umrze, pomyla Andrew, za dziesi, dwadziecia lat... Zabierze go bezlitosna rzeka upywajcego czasu. Andrew oczywicie w ogle si nie starza. Czasem zastanawia si, czy nie doda sobie kilku zmarszczek, na przykad kurzych apek, albo nie pofarbowa wosw na siwo. Przemyla jednak t spraw i zdecydowa, e wiadczyoby to jedynie o gupiej afekta142

cji. Nie na tym miay polega jego usprawnienia. Chodzio mu jedynie o to, by pozostawi za sob swe robocie pochodzenie i jak najbardziej zbliy si do postaci czowieka. Nie mg zaprzeczy, e to wanie jest jego celem. Ale przecie nie byo sensu by bardziej ludzkim ni sami ludzie. Doszed do wniosku, e byoby absurdem dodawa swemu moe bardziej ludzkiemu ni kiedykolwiek pozbawionemu wieku ciau androida zewntrzne oznaki starzenia. Prno nie miaa nic wsplnego z jego decyzj; kierowa si jedynie logik. By wiadom, e ludzie zawsze prbowali zrobi wszystko, by usun efekty starzenia si organizmu. Tak wic byoby mieszne, gdyby zada taki gwat swojej pozbawionej wieku naturze androida. Dalej wyglda wic modo. Nie traci rwnie psychicznego wigoru; zapewnia to bowiem starannie opracowany program. Lata mijay teraz szybko. Andrew zblia si ju do sto pidziesitej rocznicy swojej konstrukcji. W owym czasie nie tylko czu si doskonale, ale rwnie spotyka si z dowodami uznania, ktre przewidzia Alvin Magdescu. Wyksztacone spoecznoci ofiarowyway mu swoj przyja i nagrody. Szczeglne powaanie znalaz u pewnej spoecznoci, ktra powicia si nowej, stworzonej przez niego nauce, zwanej robobiologi lub protetyk. Zosta nawet mianowany honorowym ministrem ycia. Uniwersytety przecigay si w nadawaniu mu stopni naukowych. Cay jeden pokj ten, ktry pi pokole wczeniej by pracowni rzebiarsk zosta przeznaczony na magazynowanie niezliczonych dyplomw, medali i innych dowodw uznania dla jednego z najwikszych dobroczycw ludzkoci. Pragnienie, by da dowd uznania dla jego dokona, byo tak powszechne, e Andrew musia zatrudni sekretarza, ktry odpowiada na zaproszenia na bankiety, przyjmowa nagrody i dyplomy. Andrew rzadko uczestniczy w takich ceremoniach, zawsze grzecznie odmawiajc i tumaczc, e badania, ktre prowadzi, uniemoliwiaj mu podejmowanie zbyt wielu podry. W rzeczywistoci wszystkie te oficjalne imprezy wydaway mu si nudne i irytujce. Pierwszy honorowy stopie naukowy, ktry przyzna mu jeden z wikszych uniwersytetw, sprawi, e dowiadczy uczucia oczyszczenia. aden robot w historii nie dostpi takiego zaszczytu. Ale pidziesity stopie naukowy? Setny? Nie miay ju dla niego adnego znaczenia; wicej mwiy o dawcy ni adresacie. Andrew dawno ju udowodni, e zwikszy swoj inteligencj i kreatywno, a teraz chcia jedynie w spokoju kontynuowa swoj prac, bez koniecznoci podejmowania dugich podry i wysuchiwania przemwie ku jego czci. Odczuwa przesyt zaszczytami i saw. Andrew wiedzia, e nuda i irytacja s bardzo ludzkimi cechami. Doszed do wniosku, i zacz ich dowiadcza jakie dwadziecia lub trzydzieci lat temu. Poprzednio 143

tak dawno, jak siga pamici by wolny od takich dozna, cho od pocztku by w nim jaki cie zniecierpliwienia, do ktrego nie przyznawa si przez dugi czas. Podejrzewa, e irytacja jest bocznym efektem cigych usprawnie, lecz to go nie wprawiao w zakopotanie ani nie przeraao. Gdy nadesza sto pidziesita rocznica jego konstrukcji, a ludzie z Amerykaskich Robotw przysali zawiadomienie, e chcieliby uczci ten fakt okolicznociowym obiadem, Andrew kaza swemu sekretarzowi odrzuci zaproszenie. Powiedz im rzek z cieniem zniecierpliwienia w gosie e jestem wzruszony i tak dalej, i tak dalej, ale jestem bardzo zajty pewnym bardzo skomplikowanym projektem i tak dalej, i tak dalej, i e wolabym nie robi takiego zamieszania wok tej rocznicy, ale dzikuj bardzo i rozumiem ogromne znaczenie tego gestu i tak dalej, i tak dalej... Zwykle taki list wystarcza i dawano mu spokj, ale nie tym razem. Suchaj, Andrew. Z ekranu wideofonu patrzy na Alvin Magdescu. Nie moesz tego zrobi. Czego? Wykpi si od uroczystego obiadu w korporacji. Ale ja go nie chc, Alvin. Zdaj sobie z tego spraw. Jednak musisz przez to przej. Zajmie ci to tylko chwil. Posiedzisz z ludmi, ktrzy bd ci nudzi opowieciami, jaki to jeste cudowny. Mam tego dosy. Nie robi nic innego przez ostatnie dwadziecia lat. No, jeszcze troch. Nie chcesz mnie chyba obrazi, Andrew? Ciebie? A co ty masz z tym wsplnego? Magdescu mia teraz dziewidziesit cztery lata i od szeciu lat by na emeryturze. Poniewa jestem jednym z inicjatorw tego obiadu powiedzia kwano Magdescu. Chciaem w ten sposb zamanifestowa moje uczucie w stosunku do ciebie, ty chodzca kupo zomu, i podzikowa ci za te wszystkie cudowne czci zamienne, ktre zamieniy mnie w tak sam kup zomu i pozwoliy tak dugo y. Miaem by mistrzem ceremonii, gwnym mwc. Ale nie: ty nie moesz si nudzi i przez to wyjd na idiot. Najdoskonalsze dzieo Amerykaskich Robotw i Mechanicznych Ludzi, jakie chodzi po tej ziemi, nie moe powici jednego wieczoru i sprawi odrobin przyjemnoci swemu staremu przyjacielowi. Odrobin przyjemnoci, Andrew... Magdescu zamilk. Z ekranu wideofonu patrzya na Andrew z wyrzutem pomarszczona twarz. C, zatem... powiedzia speszony Andrew. I tak zgodzi si w kocu, by wzi udzia w uroczystym obiedzie na swoj cze. Przylecia po niego luksusowy pojazd powietrzny i zabra do siedziby korporacji. W uroczystoci, ktra odbya si w wielkim, obitym drewnem hallu, wzio udzia oko144

o trzystu goci. Wszyscy wystpili w starowieckich i niewygodnych ubraniach, ktre byy cigle uwaane za odpowiednie na tak formaln okazj. A bya to naprawd wielka okazja. Pojawio si tam szeciu czonkw Legislatury Regionalnej, przewodniczcy Sdu wiatowego, piciu laureatw nagrody Nobla i oczywicie wielu Robertsonw, Smythew i Smythe-Robertsonw oraz innych dygnitarzy tego wiata. A wic przyjechae powiedzia Magdescu. Wtpiem w to do koca. Andrew uderzy wygld byego dyrektora naukowego korporacji. By taki skurczony, przygity, kruchy i zmczony. Lecz w jego oczach pon wci dawny figlarny ognik. Wiesz, e nie mgbym nie zjawi si tutaj powiedzia Andrew. Ciesz si, e jeste. Wygldasz wietnie. Ty te, Alvin. Magdescu umiechn si smutno. Stajesz si coraz bardziej ludzki, prawda? Kamiesz jak czowiek. I jak atwo ci to przyszo, Andrew! Nawet si nie zawahae. adne prawo nie zabrania okamywa ludzi, dopki nie wyrzdza im to adnej krzywdy. A ja uwaam, e naprawd wygldasz dobrze, Alvin. Jak na swj wiek, oczywicie. Tak, jak na swj wiek. Przypuszczam, e powinienem to sam doda, skoro nalegasz, ebym by tak precyzyjny. Przemwienia, ktre wygoszono po obiedzie, byy zwykymi pompatycznymi mowami, wyraajcymi podziw dla dokona Andrew. Wszyscy mwcy byli tak samo nadci i nudni, nawet ci, ktrzy zdobyli si na odrobin mdroci i wdziku. Ich style rniy si od siebie, ale zawarto bya ta sama. Andrew sysza to ju wiele razy. W kadym przemwieniu czai si jednak pewien podtekst, ktry nigdy nie przesta go niepokoi: protekcjonalna implikacja, e dokona wspaniaych rzeczy jak na robota, e to cudowne, i takie zwyke mechaniczne urzdzenie jak on byo zdolne do twrczych myli, ktre potrafio przeksztaci we wspaniae dokonania. Moe to bya prawda, a jeli tak, to bardzo bolesna. I zdawao si, e nie ma przed ni ucieczki. Magdescu przemawia ostatni. Po tak dugim wieczorze wyglda bardzo blado i le. Andrew Martin, ktry siedzia obok, widzia, jak stary dyrektor podnosi si z wysikiem, unosi wysoko gow, prostuje ramiona i wciga powietrze w puca protetyczne puca Andrew Martina. Przyjaciele, nie chc marnowa waszego czasu, powtarzajc to wszystko, co ju zostao powiedziane dzisiejszego wieczoru. Wszyscy wiemy, co Andrew Martin zrobi dla rodzaju ludzkiego. Wielu z nas miao ju okazj tego dowiadczy i jest tutaj tylko dziki protetycznym urzdzeniom Andrew Martina. Ja rwnie. Chciabym tylko powiedzie, e praca z Andrew Martinem we wczesnych latach protetyki bya dla mnie wiel145

kim zaszczytem i dziki temu ja sam rwnie wniosem swj may udzia w rozwj tej dyscypliny. I musz przyzna, e gdyby nie Andrew Martin, nie byoby mnie tutaj. Gdyby nie on i jego cudowne osignicia, bybym martwy ju od dobrych pitnastu lub dwudziestu piciu lat, podobnie jak wielu z was. Dlatego te, przyjaciele, proponuj wznie toast. Podniecie swoje kieliszki i wypijcie to dobre wino za tego, ktry zrewolucjonizowa nauki medyczne i ktry osign imponujcy wiek stu pidziesiciu lat. Za Andrew Martina, Ptorawiecznego Robota! Andrew jeszcze nie zdy zosta amatorem wina, ani nawet zrozumie jego istoty, ale dziki komorze spalania i zwizanym z ni usprawnieniom mia fizjologiczn moliwo, by to zrobi. Czasem ju go prbowa, gdy wymagay tego okolicznoci. Kiedy wic Alvin Magdescu zwrci si ku niemu z byszczcymi od emocji oczami, ponc twarz i wzniesionym kieliszkiem, Andrew przechyli swoj szklank i wypi do dna. Poczu odrobin radoci. Chocia jego twarz ju od dawna potrafia wyraa emocje i uczucia, przez cay wieczr siedzia bierny i powany i nawet teraz zdoby si jedynie na powierzchowny umiech. A nawet i to kosztowao go wiele wysiku. Magdescu mia dobre intencje, ale jego sowa sprawiy Andrew bl. Nie chcia by Ptorawiecznym Robotem.

ROZDZIA 18
To wanie protetyka zawioda Andrew poza Ziemi. Nigdy nie odczuwa potrzeby podry w przestrze kosmiczn, ani nawet podry po samej Ziemi, ktra nie bya ju gwnym centrum cywilizacji ludzkiej. Ze wszystkich kolonii kosmicznych to Ksiyc stawa si coraz bardziej znaczcym wiatem i coraz bardziej przypominajcym Ziemi. Byy tam wielkie, wspaniae miasta, gsto zaludnione i stale si rozwijajce. Obywatele Ksiyca, jak wszyscy ludzie, take potrzebowali protez. Gdy tylko jaki organ zaczyna szwankowa, natychmiast decydowano si na sztuczny implant. Ale mniejsza grawitacja, aczkolwiek w wielu aspektach majca niewtpliwe zalety, stanowia duy problem dla chirurgii protetycznej. Na przykad sztuczne implanty, ktre byy odpowiedzialne za system krwionony, nie funkcjonoway tak dobrze w rodowisku o szeciokrotnie mniejszej grawitacji. Pojawio si wiele komplikacji natury technicznej. Protetycy z Ksiyca od lat prosili Andrew, by zoy im wizyt i przyjrza si wszystkiemu bezporednio. Rwnie korporacja Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie nalegaa na szybk wizyt. Przy niektrych okazjach sugerowano nawet, e ze wzgldu na punkty zawarte w kontrakcie, wymagane jest jego przybycie. Andrew zdecydowa jednak, e wymaganie to nie to samo co rozkaz, i odmwi przyjazdu w taki sposb, e korporacja nie ponowia ju wicej swojej propozycji. Ale w kocu zaczy nadchodzi proby o pomoc od lekarzy z Ksiyca. Dlaczego by nie pojecha, zastanawia si Andrew. Dlaczego miabym cay czas spdza na Ziemi? Z pewnoci oczekiwano go z wielk niecierpliwoci. Nikt mu nie rozkazywa nikt nie miaby nawet ale nie mona byo przecie pomin faktu, e stworzono go po to, by pomaga ludziom. Nie byo te powodu, by ogranicza t pomoc tylko do Ziemi. Niech wic bdzie, pomyla Andrew i w cigu godziny przesa swoj zgod na Ksiyc. W zimny, jesienny dzie polecia do San Francisco, a stamtd kolejk podziem147

n do Zachodniego Portu Kosmicznego w dystrykcie Nevada. Nigdy przedtem nie jecha kolejk podziemn. W cigu ostatnich pidziesiciu lat znacznie rozbudowano sie atomowej kolei podziemnej. Oferowaa ona wygodn podr przez podziemne skay planety, podczas gdy na powierzchni nic nie zakcao naturalnego ycia przyrody. Kolejka rozwijaa ogromn prdko, wic Andrew wydawao si, e dotar do Portu Kosmicznego, zanim na dobre opuci San Francisco. A teraz jest w przestrzeni kosmicznej i leci na Ksiyc. Dbano o niego na kadym etapie podry i traktowano tak delikatnie, jakby by porcelanow lalk. Towarzyszyli mu pracownicy korporacji. Biorc pod uwag, e mia spdzi tam adnych par miesicy, a moe nawet rok, dziwio ich, jak mao mia bagau: jedn ma torb z kilkoma rzeczami do przebrania, co do czytania i to wszystko. Andrew wzruszy tylko ramionami i odpar, e nie zwyk zabiera ze sob caego dobytku. Tak rzeczywicie byo, ale Andrew nigdy te nie podrowa duej ni kilka dni. Na miejscu okazao si, e trzeba przej przez cay proces dekontaminacyjny. Przepisy dezynfekcyjne s surowo przestrzegane na Ksiycu dowiedzia si w Porcie Kosmicznym. Kady pasaer musi przez to przej. Oni tam yj w takiej izolacji od naszych mikrobw, e boj si kadej epidemii. Andrew nie chcia jednak wdawa si w wyjanienia, e robot nie moe by siedliskiem mikroorganizmw. A przecie z dokumentw wynikao jasno, e jest robotem. Urzdnik w Porcie by jednak biurokrat i dobrze wykonywa swoj prac. Musia wszystkiego dopilnowa i nie zamierza z tego rezygnowa dla nikogo. Andrew doskonale wiedzia, e z takim osobnikiem nie ma co dyskutowa. Podda si wic cierpliwie caej procedurze. Poza tym byo co przyjemnego w tym, e traktowano go tak jak wszystkich innych. W kocu wszed na pokad statku kosmicznego. Tam rwnie dbano o wszelkie jego wygody i pilnowano, by mu niczego nie brakowao. Podano mu te kolorowy folder z opisem atrakcji i zapewniono, e nie bdzie odczuwa adnych przykrych sensacji zwizanych z brakiem cienia, ze wzgldu na to, e na pokadzie byy urzdzenia grawitacyjne, rekompensujce w pewnym stopniu braki naturalnego cienia. Lecz owszem, jeli zechce, moe uda si do kabiny, w ktrej cienia nie ma. Gdy za lot bdzie zblia si ku kocowi, urzdzenia dostosuj grawitacj pokadow do tej, ktra jest na Ksiycu. Zdy wic przyzwyczai si do panujcych tam warunkw. Andrew nie przejmowa si jednak adnymi ewentualnymi przygodami z grawitacj. Jego androidalne ciao byo przystosowane zarwno do wikszego, jak i mniejszego cienia. Nie oczekiwa te zbyt wiele po atrakcjach opisanych w folderze. W duej wic mierze podr bya dla niego kwesti oczekiwania. Statek oderwa si od powierzchni i wkrtce opuci atmosfer planety. Osignw148

szy odpowiedni trajektori lotu, pomkn w kierunku Ksiyca. Podr kosmiczna nie bya specjalnie niczym ekscytujcym nawet dla kogo, kto lecia po raz pierwszy. Wikszo ludzi podrowaa w przestrzeni kosmicznej, gdy by to bardzo popularny sposb transportu. Jedyn rzecz godn uwagi by widok z okna obserwacyjnego. Przestrze naprawd czynia wielkie wraenie. Ogldana ze statku kosmicznego zapieraa dech w piersiach. Piknie prezentowaa si rwnie sama Ziemia: niebieski dysk, spowity biaymi smugami chmur. Zarys kontynentw by jednak zadziwiajco niewyrany. Andrew spodziewa si, e zobaczy je tak dokadnie, jak na globusie. Lecz byy to tylko ledwie widoczne, rozmyte kontury. To oceany i chmury czyniy widok Ziemi z kosmosu takim piknym i zachwycajcym. Byo to niesamowite wraenie, mc tak patrze na cay wiat. Po chwili, gdy statek oddali si od planety, mona j byo oglda ju w caej krasie: bkitny krg odcinajcy si od czerni kosmosu. Andrew poczu ogromn ch wyrzebienia czego, co przypominaoby obraz, ktry wanie oglda. Mgbym uy ciemnego i biaego drewna, pomyla sobie, i odda kontrast midzy oceanami i chmurami. Umiechn si do siebie, poniewa od tylu ju lat nie dotkn nawet drewna, a teraz tak bardzo tego pragn. A pniej by ju sam Ksiyc lnicy i biay, ze sw pobrudon, zbliajc si szybko powierzchni. Jego pikno co prawda innego ju typu rwnie zachwycao Andrew; jego prostota, surowa nago, niezmienno. Nie wszyscy pasaerowie zgadzali si z jego zdaniem. Jaki on brzydki! krzykna jaka kobieta, ktra rwnie po raz pierwszy znalaza si w przestrzeni kosmicznej. Patrzysz na takiego z Ziemi, w nocy, kiedy jest w peni, i mwisz sobie: jaki on pikny. A gdy jeste blisko, to a si chce odwrci oczy. Moesz sobie wybrzydza, pomyla Andrew, ale mnie si podoba. Dla niego powierzchnia Ksiyca bya pikna. Pena bruzd i kraterw, jak poetycki zapis miliardw lat, ktre odcisny w niej swe surowe pikno. Nie chcia odwraca oczu od tego chodnego, piknego majestatu, ktry wydawa mu si prawie wity. Ale c ja wiem o piknie? Jestem tylko robotem. Jak mog wiedzie co o witoci? Odwrci si od okna i spdzi reszt podry w swym fotelu, czekajc cierpliwie, a wylduj na Ksiycu. W porcie kosmicznym Luna powitao go trzech przedstawicieli ksiycowego oddziau Amerykaskich Robotw: dwch mczyzn i kobieta. Kiedy ju przeszed przez ca procedur kontroln, w komitet sprawi mu najwiksz od wielu lat niespodziank. Kiedy zobaczy ich pierwszy raz, machali do niego rkami. Wiedzia, e czekaj wanie na niego, bo kobieta trzymaa w grze lnic tabliczk z napisem: WITAJ W LU149

NIE, ANDREW MARTIN. Gdy podszed do nich, zaskoczyli go cakowicie. Modszy z mczyzn wycign do i powiedzia: Bardzo si cieszymy, e zdecydowa si pan przyjecha, doktorze Martin. Doktorze Martin!? DOKTORZE!? Nikt nigdy nie zwraca si do niego w ten sposb. Honorowe tytuy te niczego nie zmieniy. Gdyby przedstawiciele ARML zwrcili si do niego panie Martin, to i tak byoby to ju bardzo niezwyke. Wszyscy zawsze mwili Andrew. Nigdy inaczej. To byo po prostu nie do pomylenia. Przy wyjtkowych okazjach mwiono do niego Andrew Martin. Bya to najdalej ju posunita grzeczno. (W dawniejszych czasach take ironia.) Nawet gdy by gociem honorowym na spotkaniach naukowych, nie oczekiwa niczego wicej ponad zwyczajowe Andrew. To tylko Sir, ulegszy namowom Maej Miss, a potem dla wasnej przyjemnoci, mwi o nim Andrew Martin jako czonku rodziny, zamiast, jak pocztkowo, tylko Andrew. Lecz mwi do niego doktorze Martin...? Czy co si stao, sir? Nie... absolutnie... Moe tylko oprcz... Tak, sir? Mwic do niego sir, wcale nie uatwiali sytuacji. Sir, co si stao? Patrzyli na niego z trosk, nic nie rozumiejc. Czy zdaj sobie pastwo spraw z tego, e jestem robotem? No, c. Wymienili midzy sob szybkie spojrzenia. Tak, wiemy o tym. I mimo to tytuujecie mnie doktor Martin? I mwicie do mnie sir? Oczywicie, prosz pana. Pana praca, niezwyke osignicia... Chodzi o okazanie szacunku. A pan jest Andrew Martinem, prawda? Andrew Martin, robot. Zgadza si. Ale na Ziemi nikt nie mwi do mnie doktorze Martin lub sir. Po prostu nie jestem do tego przyzwyczajony. Prawd mwic, nigdy przedtem to si nie zdarzyo. Czy to pana w jaki sposb obraa? spytaa kobieta. Zdumiewa mnie to. Na Ziemi... Ale to nie jest Ziemia przerwa mu starszy z mczyzn. Prosz to zrozumie. Jestemy innym spoeczestwem, bardziej otwartym, mniej formalnym. Mniej formalnym? I dlatego nazywacie robota doktorem? W takim wypadku spodziewabym si raczej, e bdziecie zwraca si do mnie po imieniu, a nie formalnie tytuowa doktorem. Tym bardziej, e niczym sobie nie zasuyem na taki tytu, ani nie prowadz dziaalnoci, ze wzgldu na ktr... Czonkowie komitetu powitalnego wygldali ju na nieco mniej zakopotanych, ni 150

przed chwil. Myl, e rozumiem, o co panu chodzi wtrcia si kobieta. Mam na imi Sandra, to jest David, a to Carlos. My rwnie nazywamy nasze roboty imieniem seryjnym, tak jak ludzie na Ziemi. Ale pan jest kim niezwykym. Jest pan sawnym Andrew Martinem, twrc wspczesnej protetyki, geniuszem, ktry tyle uczyni dla ludzkoci. Mniej oficjalni moemy by midzy sob, ale gdy mwi do pana sir, postpuj zgodnie z elementarnymi zasadami okazywania szacunku. Bardzo trudno mi nazywa pana, ot, tak po prostu Andrew. Mimo e jest to pana imi wtrci mczyzna imieniem Carlos i mimo e jest pan... e jest pan... Robotem? dokoczy za niego Andrew. Tak, robotem powtrzy Carlos, odwracajc wzrok. Poza tym powiedzia David nie wyglda pan na robota. Wcale nie wyglda pan na robota, jeli mam by szczery. Pan wie, e nim jest, ale..., ale i tak... David rwnie odwrci wzrok. Sytuacja znw zdawaa si komplikowa. Andrew wspczu tym ludziom, bo wiedzia, jak trudno jest im rozmawia z nim o takich sprawach. Bardzo was prosz powiedzia w kocu Andrew. Moe i nie wygldam jak robot, ale wanie nim jestem przez ostatnie sto pidziesit lat i nie szokuje mnie, gdy kto mwi do mnie po imieniu. Prosz wic, zwracajcie si tak i wy. Tym bardziej, e takie s wasze obyczaje. Traktujmy si jak rwny z rwnym. Jeli ty jeste Sandra, ty jeste David, a ty Carlos, to ja jestem Andrew. W porzdku? Jak rwny z rwnym. No c, jeli tak stawiasz spraw, Andrew powiedzia Carlos i wycign do po raz drugi. Po tej rozmowie wszystko szo ju znacznie atwiej. W trakcie pobytu Andrew na Ksiycu jedni mwili do niego Andrew, inni doktorze Martin. Andrew zacz si powoli do tego przyzwyczaja. Zauway, i rzeczywicie byo to swobodniejsze spoeczestwo, nie zwizane tak wieloma spoecznymi ograniczeniami jak to na Ziemi. Tu, co prawda, rwnie istnia duy dystans midzy ludmi a robotami, ale on sam, jako android, nie odczuwa tego bezporednio. Czsto te ludzie, z ktrymi pracowa, w ogle zapominali, e jest robotem. A same roboty na Ksiycu zdaway si nie rozpoznawa w nim jednego z nich. Traktoway go z szacunkiem nalenym istocie ludzkiej. Dla nich by on zawsze doktorem Martinem. Jake dziwne to byo uczucie, gdy traktowano go jak czowieka. Przyzwyczaja si do tego powoli, ale wci mia z tym wiele kopotw. To on sam poprosi Sandr, Davida i Carlosa, by traktowali si jak rwny z rwnym. Tyle e byo to bardzo trudne, jeli w ogle moliwe. Jak mg uwaa si za rwnego im partnera, za rwnego istocie ludzkiej...? Czasami przeraao go to. Jak w ogle mg im to zaproponowa?! Mogo to 151

brzmie jak polecenie, a robot wydajcy polecenie czowiekowi...! Nie! To obraza majestatu. To skrajna arogancja. Mg mie ciao androida, tak podobne do ludzkiego ciaa. Mg wci upodabnia si do ludzi, mg te do nich mwi swobodnym tonem i proponowa, by traktowali si jak rwny z rwnym, ale to wszystko nie czynio ze istoty rzeczywicie im rwnej. Takie byy fakty i nie mg im zaprzeczy, ani te ich zmieni. W wietle prawa by robotem, niezalenie od tego, jak bardzo udoskonalonym, jak bardzo przypominajcym istot ludzk i jak bardzo genialnym. By robotem i nie mia praw ludzkich. Nie mia obywatelstwa, nie mg gosowa. Zgodnie z prawem mg w kadej chwili i tam, dokd chcia, ale tylko dlatego, e by wolnym robotem. Wiele osign sam, w wielu sprawach pomogli mu ludzie z kancelarii Feingold i Charney; mia wielu przyjaci, prowadzi interesy i mia prawo paci podatki. Traktujmy si jak rwny z rwnym, powiedzia do istot ludzkich. Szalestwo! To, e mg tak powiedzie, nie oznacza jednak, e tak moe by. Poza chwilami, kiedy nie drczy si takimi mylami, pobyt na Ksiycu upywa przyjemnie. By te niezwykle owocny. Ksiyc by wspaniaym, intelektualnie stymulujcym miejscem. Ziemia bya stara i skostniaa, a spoeczestwo na Ksiycu posiadao mnstwo cech ksztatujcego si spoeczestwa pionierw, typowego dla pogranicza. Ludzie byli tu bardziej peni wigoru, pomysowi i kompetentni ni ci, z ktrymi mia czsto do czynienia na Ziemi. Od kadego z nich zaleao ycie i dobrobyt innych. Wci budowano nowe podziemne miasta, wci wszystko ulepszano. A pracowano tu szybko i efektywnie. Radykalne i niezwyke pomysy pojawiay si na pocztku tygodnia, a pod jego koniec ju miay moc oficjalnego prawa. Jeden z protetykw wyjani mu to. To sprawa genetyki, Andrew. Spoeczestwo na Ziemi skostniao w swej rutynie. To jest spoeczestwo typu wstajesz i robisz to i tamto. Zawsze tak samo, zawsze to samo. A my, tutaj, yjemy na skraju cywilizacji i codziennie, dosownie kadego dnia, co ulepszamy, co wynajdujemy. Od tego zaley wszystko. A dzieje si tak dlatego, e to ludzie tacy jak my lec w przestrze kosmiczn i zakadaj nowe wiaty. Taki, ktry do tego si nie nadaje, zostaje tam, na Ziemi. Kto ma si uwsteczni, to si uwsteczni. A ci, co maj i dalej, to pjd. To sprawa genw. Przyszo naley do przestrzeni kosmicznych. Za jaki czas Ziemia bdzie ju tylko bagnem ze stojc cuchnc brej. A w najlepszym wypadku cichym, nic nie znaczcym w kosmosie zaktkiem. Naprawd tak sdzisz? zapyta Andrew. Tak. Naprawd. Andrew zacz si zastanawia, co si z nim stanie, gdy bdzie y przez cae dziesiciolecia i stulecia, jeli prawd jest to, co usysza. Pierwsz odpowiedzi, ktr znalaz, 152

byo to, e nie stanowi to dla niego rnicy, czy Ziemia bdzie takim cichym uwstecznionym zaktkiem, czy te nie. Mia on teraz ciao do zudzenia przypominajce ludzkie, a przecie byo doskonalsze. Mia swoj prac, w ktrej odnis tyle sukcesw. Po prostu bdzie y tak, jak y dotychczas. Bez wzgldu na to, co si dzieje dookoa. Pniej jednak zacz si zastanawia nad pozostaniem na Ksiycu, a nawet nad dalszymi podrami w przestrze. Na Ziemi by tylko Andrew-robotem, ktry zmuszony by do cigej walki w sdzie, gdy tylko chcia uzyska jakie przywileje, do ktrych, jak sdzi, mia prawo z racji swojej inteligencji lub zasug. A tutaj...? A tutaj by kim, do kogo zwracano si doktorze Martin. Tutaj mg osign swj cel. Nikogo zdawao si to nie przeraa. Od pierwszej chwili pobytu na Ksiycu mia wraenie, e wrcz proponuj mu, aby uczyni ten krok i sprbowa przekroczy granic dzielc robota od istoty ludzkiej. To byo bardzo kuszce. W rzeczy samej, bardzo kuszce. Miesice mijay i zamieniay si w lata upywa ju trzeci rok jego pobytu na Ksiycu. Andrew pozosta tu, pomagajc tutejszym protetykom w adaptacji i udoskonalaniu sprztu i samych organw protetycznych. Byo to dla niego wielkim wyzwaniem. On sam nie mia adnych kopotw w zwizku z mniejsz grawitacj, ale ludzie, ktrzy mieli implantowane sztuczne organy opracowane na podstawie ziemskich norm skaryli si na wiele dolegliwoci. Jednak Andrew doskonale sobie radzi i jeden problem za drugim odchodzi w zapomnienie. Czasami jednak Andrew tskni bardzo do swej posiadoci nad Pacyfikiem. Nie tyle do samego wielkiego domu, lecz do piaszczystej play, sekwoi i dzikich urwisk. Lecz wci nie decydowa si na wyjazd. Min czwarty rok pobytu na Ksiycu, potem pity. Pewnego dnia Andrew przebywa na powierzchni Ksiyca i zobaczy Ziemi w caej swej krasie. Byszczaa jak drogocenny bkitny klejnot w czarnej koronie kosmosu. Bya odlega, lecz tak subtelnie pikna, e Andrew nie mg oderwa wzroku. To mj dom, pomyla nagle. wiat ojczysty, kolebka ludzkoci... Andrew zapragn wrci. Wpierw uczucie to wydawao mu si nierealne. Robot nie moe tskni do domu. A potem przyszo zrozumienie. Jego zadanie na Ksiycu dobiego koca. Ale wci czekao na niego zadanie tam, na Ziemi. Andrew zarezerwowa sobie miejsce na lot pod koniec miesica. A potem odwoa rezerwacj i zamwi lot wczeniejszy. Na Ziemi nic si nie zmienio przez te pi lat. Wydawaa si taka cicha i spokojna w porwnaniu z ttnicym yciem Ksiycem. Wydawaa si tylko zielonym cichym parkiem, w ktrym wioda swe spokojne, niczym nie zakcane ycie zdecentralizowana cywilizacja trzeciego tysiclecia. 153

Pierwsz rzecz, ktr zrobi Andrew, bya wizyta w kancelarii Feingold i Charney, aby poinformowa ich, e ju wrci. Jeden z obecnych gwnych udziaowcw, Simon DeLong, pospieszy zoy swe uszanowanie. W czasach Paula Charneya DeLong by bardzo modym urzdnikiem. Obecnie jednak by doskonaym prawnikiem, a take kim, komu nikt w kancelarii nie miaby oponowa. By czowiekiem postawnym i barczystym. Wosy mia przystrzyone na ksztat tonsury, zgodnie z ostatnim krzykiem mody. Mwiono nam e wracasz, Andrew powiedzia DeLong z nutk niepewnoci w gosie, jako e on rwnie nie zwraca si do niego panie Martin. Ale spodziewalimy si ciebie nie wczeniej, ni w przyszym tygodniu. Spieszyo mi si odpar krtko Andrew. Chcia od razu przej do rzeczy. Na Ksiycu, Simon, pracowaem w ekipie naukowcw zoonej z dwudziestu ludzi. Byem ich przeoonym. Wydawaem polecenia i nikt nie kwestionowa mojego autorytetu. Wielu z nich mwio do mnie doktorze Martin i traktowano mnie z najwyszym szacunkiem. Tamtejsze roboty traktoway mnie tak, jakbym by czowiekiem. Przez cay czas pobytu na Ksiycu czuem si w istocie jak czowiek. DeLong milcza przez chwil, a potem powiedzia ostronie: Musiao to by dla ciebie niezwykym dowiadczeniem, Andrew. Owszem, byo to niezwyke. Ale cakiem mie, Simon. Nawet bardzo mie. Jestem tego pewien. To bardzo interesujce, Andrew. A teraz jestem na Ziemi powiedzia ostrym tonem Andrew i znw jestem robotem. Nawet nie obywatelem drugiej kategorii, w ogle adnym obywatelem, Simon. Lecz jeli mogem by traktowany jak czowiek tam, to dlaczego nie tutaj? Ale jeste tu traktowany jak czowiek, mj drogi Andrew. Masz wspaniay dom, a prawo do niego sygnowane jest twoim imieniem i nazwiskiem. Jeste szefem wielkiego i wspaniale prosperujcego laboratorium naukowego. Twoje dochody oszoomiyby niejednego czowieka, nikt te nigdy nie kwestionuje twojego prawa do nich. Gdy tylko zjawiasz si u Feingolda i Charneya, gwny udziaowiec Charneya natychmiast przybiega zoy wyrazy szacunku i powita ci. Jak zreszt to wanie wida. Pod kadym wzgldem jeste, de facto, traktowany jak czowiek. Czego jeszcze wicej mgby pragn? By czowiekiem de facto to za mao. Nie chc by tylko traktowany jak czowiek. Chc, aby mi przyznano formalny status istoty ludzkiej. DeLong by tylko troch zaskoczony. Hmm, no tak, rozumiem. Czy rzeczywicie, Simon? Oczywicie. Czy sdzisz, e nie znam historii Andrew Martina od podszewki? Wiele lat temu Paul Charney przekopywa si ze mn przez akta twojej sprawy. Pokazy154

wa mi wszystko, krok po kroku: twoje pocztki jako metalowego robota NDR-113, a po czasy twojej przemiany w androida. Wiem te o wszystkich twoich modyfikacjach. Znam spraw uzyskania wolnoci i innych praw cywilnych. Bybym gupcem, Andrew, gdybym nie zorientowa si, o co ci od samego pocztku chodzi. By moe nie od samego pocztku, Simon. Byy czasy, gdy nie byem nawet wiadomy wszystkich moliwoci mojego mzgu. Ale dzi nie zaprzecz. Tak. Chc mie status istoty ludzkiej, status, do ktrego jestem uprawniony. Uprawniony? Tak, uprawniony. DeLong zmarszczy czoo i zacisn usta. Uprawniony powtrzy. To ju zupenie inna sprawa, Andrew. Musimy... no c, fakty s takie, Andrew, e nie jest wane, jak bardzo wygldem zewntrznym przypominasz czowieka, ani nawet jak bardzo jeste inteligentny. Nie jeste istot ludzk. Na czym polega rnica? spyta Andrew. Moje ciao ma ksztat ciaa czowieka, a take organy protetyczne, ale nie rnice si niczym od tych, ktre ma wielu ludzi. Jestem tak samo inteligentny jak wielu ludzi, a od wielu innych daleko wicej. Wniosem swj wkad w kultur czowieka na wiele sposobw, poczwszy od dokona artystycznych, a skoczywszy na naukowych. Czego jeszcze potrzeba, by by czowiekiem? Przepraszam ci, Andrew, ale nie naleysz do tej spoecznoci. Przypominasz czowieka, ale jeste inny. Jeste sztuczny. Wspaniale, Simon. A co powiesz o tych, ktrzy chodz jeszcze po tym wiecie tylko dlatego, e w ich ciaach mieszcz si wszystkie moliwe mechanizmy protetyczne, mojego zreszt autorstwa? Czy ci ludzie nie s sztuczni...? Przynajmniej czciowo? Czciowo...? Tak. Wic ja te jestem czciowo czowiekiem. A w jakiej czci, Andrew? oczy Simona DeLong bysny. Tutaj powiedzia Andrew i wskaza doni na gow. Mog wydawa ci si czym sztucznym, ale tam, gdzie to si liczy, jestem czowiekiem. I mog by za takiego uwaany. W dawnych czasach, gdy na naszej planecie byo mnstwo odseparowanych od siebie krajw, a kady z nich rzdzi si swoimi prawami, moliwe jednak byo dla Francuza sta si Anglikiem, a Japoczyk mg zosta Brazylijczykiem. Jeli prawo tak orzeko, to tak byo. I jeli Japoczyk czu si Brazylijczykiem, to nim by. Tak samo moe sta si teraz. Mog si sta naturalizowanym czowiekiem w ten sam sposb, jak kiedy ludzie stawali si naturalizowanymi obywatelami kraju, z ktrego nie pochodzili. Duo o tym mylae, prawda, Andrew? Owszem, duo. 155

Znakomite. Naprawd, znakomity pomys. Naturalizowany czowiek. W takim razie co z Trzema Prawami? A co ma by? S integraln czci twojego pozytronowego mzgu. Przecie nie musz ci przypomina, e stawiaj ci pod przymusem wykonywania kadego polecenia, ktre wyda ci czowiek. aden sd na wiecie nie ma takiej wadzy, by je zneutralizowa. Trzech Praw nie mona usun z twojego mzgu, prawda? Absolutna prawda odpowiedzia Andrew. A wic musz pozosta mwi dalej Simon DeLong. I bdziesz musia nadal by posuszny poleceniom istot ludzkich. I nie moesz im wyrzdzi adnej krzywdy. A wic bdziesz pod wpywem czego, czemu nie podlega adna istota ludzka. Tak. Andrew skin gow. Tak samo jak Japoczyk cigle mia skone oczy, gdy by ju Brazylijczykiem. Ale w wietle brazylijskiego prawa by Brazylijczykiem. I w wietle ludzkiego prawa bd czowiekiem mimo moich Trzech Praw. Ale sama ich obecno w twoim mzgu moe ju zdyskwalifikowa ci jako... Nie, Simon. Dlaczego miaaby mnie zdyskwalifikowa? Pierwsze Prawo mwi po prostu, e nie mog skrzywdzi czowieka lub poprzez wstrzymanie si od dziaania pozwoli, by staa mu si krzywda. Czy ciebie nie obowizuj takie same zasady? Nie jeste cywilizowan osob? Jedyn rnic jest to, e ja nie mam wyboru. Musz by posuszny tej zasadzie, podczas gdy czowiek moe si zachowa w niecywilizowany sposb, jeli chce mie do czynienia z policj. A potem Drugie Prawo: wymaga, abym by posuszny czowiekowi. Ale nie nakazuje innym wydawa mi polece. A nawet jeli kto wydaby mi polecenie, ktre byoby sprzeczne z Prawem Pierwszym, to bym go nie wykona. Poza tym gdyby przyznano mi status penoprawnego czonka ludzkiej spoecznoci, to przecie nikt i tak nie wydawaby mi polece, o ktrych wiedziaby, e s mi niemie. A wic okazaoby si to nawet zalet tej mojej wady. Zreszt, peno jest na wiecie ludzi z rnymi wadami, a nikt nie twierdzi, e s przez to mniej ludzcy. A jeli chodzi o Trzecie Prawo, ktre powstrzymuje mnie przed samozniszczeniem, to miem twierdzi, e nikt przy zdrowych zmysach nie bdzie tego traktowa jako przeszkody. A wic widzisz, Simon... Tak, Andrew, tak... Widz. DeLong mia si teraz szczerze. Pokonae mnie, pobie na eb. Poddaj si. Jeste wystarczajco ludzki, by oficjalnie na to zasugiwa. A wic, jeli Feingold i Charney poprowadz... Nie tak prdko, Andrew, prosz. Wanie obarczye mnie cikim zadaniem. Ludzkie uprzedzenia nie znikn w cigu jednej nocy. Bdziesz mia potnych przeciwnikw. Licz si z tym. Ale ju kiedy pokonalimy potnych przeciwnikw. Tak, wiem. Problem w tym, e tym razem bdziemy mieli do czynienia z Legisla156

tur wiatow, a nie Regionaln. Mamy doprowadzi do tego, by ogoszono ci czowiekiem. Szczerze mwic, nie jestem zbytnim optymist, jeli o to chodzi. Pac ci za to, by by optymist. Tak, oczywicie, Andrew. Dobrze wic. Postanowilimy, e to osigniemy. Teraz tylko trzeba si zastanowi, jak to osign. Od czego zaczniemy, twoim zdaniem? DeLong milcza tylko przez par sekund. Potem powiedzia: Dobrym pocztkiem byoby, gdyby porozmawia z jakim wpywowym czonkiem Legislatury. Masz kogo szczeglnego na myli? By moe przewodniczcy Komitetu Nauki i Techniki byby odpowiedni. Znakomity pomys. Czy moesz mi zorganizowa takie spotkanie, Simon? Jeli chcesz. Ale nie potrzebujesz mnie w takiej sprawie. Kto tak szeroko znany i szanowany jak ty, Andrew, atwo... Nie, ty to zorganizuj. Andrew nawet nie zwrci uwagi, e wanie wyda polecenie istocie ludzkiej. Przywyk do tego na Ksiycu. Chc, aby mu da do zrozumienia, e kancelaria Feingold i Charney jest cakowicie po mojej stronie. Dobrze wic... Cakowicie, Simon. W cigu stu siedemdziesiciu trzech lat wnosiem, w taki czy inny sposb, wkad w rozwj tej firmy. Mgbym nawet rzec, e gdyby nie moja praca i wkad, firma nie istniaaby dzi, a przynajmniej nie w tej kondycji. Kiedy ludzie z tej firmy bardzo mi pomogli i dlatego zdecydowaem, e i ja im pomog. Std, a take przez pewien sentyment, mj wkad w t firm. Ale teraz nie mam ju wobec Feingolda i Charneya adnego dugu. Raczej jest odwrotnie, a ja zamierzam teraz cign te nalenoci. Zrobi, co w mojej mocy powiedzia Simon DeLong.

ROZDZIA 19
Przewodniczcy Komitetu Nauki i Techniki przy wiatowej Legislaturze pochodzi z Regionu Wschodnioazjatyckiego. Bya to kobieta: maa, filigranowa, prawie elf, ale zapewne o charakterze nie tak kruchym jak wygld zewntrzny. Nazywaa si Chee Lihsing. Jej przezroczyste szaty (ktre zakryway tylko to, co zakryte by musiao) nadaway jej wygld spowitej w celofan byskotki. Jej biuro znajdowao si na osiemdziesitym czwartym pitrze gigantycznego wieowca z zielonego szka. Bya to gwna siedziba wiatowej Legislatury, ktra miecia si w Nowym Jorku. Sama za pani przewodniczca, stojc w swym ogromnym i wspaniaym biurze, wydawaa si malutk i kruch figurk. Ale z kadego jej gestu i ruchu emanowaa sia i energia. Solidaryzuj si z pana pragnieniem, by zdoby wszystkie prawa ludzkie, aczkolwiek nie jestem pewna, czy do koca je rozumiem. Jak pan zapewne wie, wiele razy w naszej historii zdarzao si tak, e cae narody pozbawiano tych praw i musiay one toczy krwawe wojny, by je odzyska. Ci ludzie poddawani byli najrniejszego typu tyraniom i systemom totalitarnym. Czsto odmawiano im nawet elementarnego prawa do ycia. Pan za cieszy si i nadal cieszy yciem dugim i penym sukcesw. Bardzo wiele pan osign i jak sdz, wielu ludzi musi panu tych sukcesw zazdroci. Prosz mi wic powiedzie, jakich to praw pan pragnie, ktrych jeszcze nie ma? Pragn wanie tak elementarnego i niezbywalnego prawa, jak prawo do ycia i jego ochrony odpowiedzia Andrew. Robot moe zosta zdemontowany w kadej chwili. Istota ludzka moe zosta stracona w kadej chwili odpara Li-hsing. A kiedy to, jeli wolno spyta, wykonano ostatni egzekucj? Do czego pan... zacza Li-hsing, ale urwaa w p zdania i wzruszya ramionami. To prawda, kary mierci nie stosuje si ju od dawna. Ale przez bardzo dugi czas j stosowano. I musz powiedzie, e nie widz powodu, aby nie mona jej przywrci, choby w przyszym roku, jeli zaszaby taka konieczno... jeli obywatele lub Legislatura uwaaliby to za konieczne. 158

W porzdku. Moecie sobie wszyscy wrci do obcinania gw lub sadzania na krzele elektrycznym, ale fakt pozostaje faktem, e od bardzo dawna adna istota ludzka nie zostaa w majestacie prawa skazana na mier. Od tak dawna, e nikt ju tego nie pamita. Nie syszaem te o adnych prbach nawoywania do przywrcenia takich egzekucji. A tymczasem nawet teraz nawet w tym momencie i tutaj mgbym przesta funkcjonowa z powodu jednego arbitralnie wypowiedzianego przez istot ludzk sowa. adnej rozprawy, adnego odwoania. Pani sama mogaby wezwa stranikw i powiedzie: ten robot mi si nie podoba; prosz go zdemontowa! I oni by mnie wzili i zdemontowali, ot tak, po prostu. Przecie to niemoliwe! Zapewniam pani, e byoby to cakowicie zgodne z prawem. Przecie jest pan szefem ogromnego przedsibiorstwa, jest pan bogaty i szanowany... s przepisy. Nie mogabym, ot tak, po prostu kaza tego zrobi. By moe. By moe te, e gdy byoby ju po wszystkim, moje przedsibiorstwo zaskaryoby Legislatur o spowodowanie strat zwizanych z moim demontaem. Ale ja pozostabym wci zdemontowany, prawda? Jedyne prawo, ktre w pewien sposb chroni roboty, to prawo przynalenoci. Gdyby kazaa pani bezpodstawnie zdemontowa robota nalecego do kogo innego, to ten kto mgby wtedy wnie przeciw pani spraw o odszkodowanie, a nawet dodatkow rekompensat z powodu naruszenia dbr osobistych. W porzdku. W porzdku jeli jest si osob, ktra ma prawo do odszkodowa. Ale by robotem, ktry zosta zdemontowany... No c, prawo nie nakazuje zmontowa go ponownie, prawda? Czy nie tak, pani przewodniczca? To jest nic innego, jak reductio ad absurdum odpowiedziaa po chwili Li-hsing. Nikt nawet nie pomylaby o... zdemontowaniu pana. By moe nie. Ale gdzie moja prawna i oficjalna ochrona przed tym, gdyby jednak kto o tym pomyla? spyta Andrew. Powtarzam raz jeszcze: reductio ad absurdum. yje pan od prawie dwustu lat, jak dobrze zrozumiaam. Niech mi pan powie: ile razy w cigu tak dugiego ycia stan pan w obliczu tego typu niebezpieczestwa? W zasadzie raz. Uratowano mnie wtedy. Ale rozkaz demontau ju wydano. Trudno mi w to uwierzy powiedziaa Chee Li-hsing. To byo wiele lat temu. Miaem wtedy form metalow i dopiero co uzyskaem wolno. A wic miaam racj... Nikt w dzisiejszych czasach nie omieli si pana tkn. Ale w dzisiejszych czasach nie mam wcale lepszej ochrony prawnej ni wtedy. W wietle prawa wci pozostaj robotem. I jeli tylko kto zechciaby mnie zdemontowa, nie mam adnej moliwoci ochrony... Andrew przerwa w p zdania. Zauway co w oczach Li-hsing i zorientowa si, e ta linia argumentowania do niczego go 159

nie doprowadzi. No wic dobrze. Przypuszczalnie nikt nie zechciaby mnie skrzywdzi. Ale i tak... i tak jest to... Andrew rozpaczliwie stara si stumi drenie gosu i bagalny ton, ale jego tak starannie zaprojektowane i wykonane rodki emocjonalnego wyrazu tym razem obrciy si przeciw niemu. W kocu jednak podda si. Pani przewodniczca, chodzi po prostu o to, e ja bardzo chc by czowiekiem! Pragnem tego wci bardziej i bardziej przez sze pokole istnie ludzkich, gdy moliwoci i zakres mojej wiadomoci stopniowo si powikszay i ukierunkowyway. Teraz odczuwam to jako nag potrzeb, ktrej nie mog opanowa. Ona mnie przytacza. Nie mog znie myli o sobie jako o robocie. Chee Li-hsing patrzya uwanie na Andrew swymi czarnymi oczami, w ktrych przez moment bysno wspczucie. Wic to po prostu tak odezwaa si po chwili. Po prostu... Po prostu? Naturalne pragnienie przynalenoci do spoecznoci. Pragnienie przynalenoci do rasy ludzkiej... niewane, jak bardzo irracjonalne. To po prostu bardzo... ludzkie z twojej strony, e masz takie odczucia, Andrew. Dzikuj. Andrew nie by pewien, czy mwia to z przekonania, czy te chciaa go potraktowa protekcjonalnie. Mia nadziej, e nie. Mog przedstawi twoj spraw w Legislaturze powiedziaa po chwili Li-hsing. Przypuszczam, e Legislatura mogaby, teoretycznie rzecz biorc, ustanowi przepisy orzekajce, e jeste istot ludzk. Sdz te, e Legislatura ma nawet moc ustanowienia prawa, e kamienny posg te jest istot ludzk. Ale posg i tak pozostanie kamiennym posgiem. A ty... Nie! To nie to samo. Posg to rzecz nieoywiona. Posg nigdy nie pragnby sta si czym innym. Pani przewodniczca, przecie ja... Oczywicie, e to nie to samo. Rozumiem to doskonale. Ale Legislatura moe tego nie rozumie. Nigdy nie ustanowiliby prawa, e posg jest czowiekiem. Wtpi te, by ustanowili prawo orzekajce, e robot jest istot ludzk. I to niezalenie od tego, na jakie wyyny elokwencji bym si wspia. Nie zrozum mnie le. Nie miaam najmniejszego zamiaru porwnywa ci z posgiem. Ale chodzi tu o pewne... tabu, o wzorce kulturowe... stereotypy... Nie musz ci chyba udowadnia, jak wiele jest w naszym spoeczestwie lkw i uprzedze w stosunku do robotw... Byo tak zreszt od samego pocztku, gdy skonstruowano pierwszego robota. A nawet jeszcze wczeniej. Nigdy w historii ludzkoci, Andrew Martinie, nie byo niczego bardziej kontrowersyjnego ni robot. I te uprzedzenia s tak samo silne dzisiaj? Tak, nawet dzisiaj. Jak chyba musi ci by wiadomo. I dlatego sdz, e Legislatura nie zechce si przychyli do twojej proby. Wielu z nas zdaje sobie spraw z tego, e wielokrotnie ju zasuye sobie na miano czowieka. Ale polityczne konsekwencje tego 160

niepodanego precedensu... Niepodanego!? wykrzykn Andrew. Dlaczego niepodanego? Jeli jestem takim dobroczyc ludzkoci... Tak. Ale jeste robotem. Ju sysz te histeryczne wrzaski: Dajcie jednemu robotowi status czowieka, a zaraz tu si zbiegn nastpne i wtedy co zrobimy? Sam wiesz, e tak by byo. Nie powiedzia Andrew. To nie tak. Wiele lat temu poszedem do sdu, jeszcze nie byo ci na wiecie, i ogoszono wtedy, e jestem wolnym robotem. Podnoszono wtedy te same wrzaski sprzeciwu. Ale bylimy w stanie je odeprze. I prosz. Nadal jestem jedynym wolnym robotem na wiecie. aden inny robot nie posiada takiego statusu i aden o to nigdy nie prosi. I aden nigdy nie bdzie. Jestem niepowtarzalny, pani przewodniczca. Drugiego takiego jak ja nigdy nie bdzie. Jeli mi pani nie wierzy, to prosz zapyta szefa Amerykaskich Robotw i Mechanicznych Ludzi. On pani powie, e ju nigdy nie pozwol sobie na zbudowanie robota mojego typu; takiego inteligentnego, o szerokim zakresie umiejtnoci i wysokim stopniu skomplikowania... i tak kopotliwego jak ja. Nigdy to bardzo dugi czas, Andrew. A moe wolisz, bym mwia do ciebie panie Martin? Jeli chcesz, to bd. Wiesz o tym. Ja sama z przyjemnoci pasuj ci na czowieka. Ale czonkowie Legislatury nie zechc ustanowi takiego precedensu, choby dawa im nie wiem jakie gwarancje, e jeste, i bdziesz, unikatowy. Panie Martin, ma pan moje gorce poparcie i zapewnienie, e rozumiem wszystko, co pan dzisiaj powiedzia. Ale nie mog panu zaoferowa adnej konkretnej pomocy. Przykro mi. Nie moe pani? Zupenie nic? Chee Li-hsing usiada, westchna i zamylia si. Milczaa par chwil, po czym spojrzaa Andrew prosto w oczy. Jedyne co mog panu oferowa, panie Martin, to przyjacielskie ostrzeenie. Pcha si pan w wielkie niebezpieczestwo, wysuwajc takie dania. Musi pan na to spojrze z szerszego punktu widzenia. Bo gdy sprawy zajd za daleko, to komu rzeczywicie moe przyj do gowy pomys, jak pan powiedzia, demontau. Prosz to zrozumie; oni nie cofn si przed niczym, bo wysuwajc takie dania, niezmiernie pan komplikuje sytuacj. Robot tak niezwyky jak ty, wzbudza nie tylko podziw. Wielu ludzi moe by autentycznie przeraonych. I to zarwno opinia publiczna, jak i czonkowie Legislatury. To moe si sta duym problemem politycznym, moralnym, spoecznym... i nie wiadomo jakim jeszcze. W takiej sytuacji pozbycie si ciebie bdzie najprostszym rozwizaniem. Rozwa to, prosz, zanim podejmiesz dalsze kroki. Czy nikt nie bdzie pamita mwi cicho Andrew o technice protetycznej, ktra pozwala, choby i czonkom Legislatury, y i piastowa od dziesicioleci swe stanowiska, gdy od dawna ju powinni lee w grobach? I ktra prawie w caoci jest 161

moim osigniciem? Moe to i okrutne, co powiem, ale nie bd pamita. A jeli bd, to tylko po to, by obrci to przeciwko tobie, a nie na twoj korzy. Czy syszae kiedy takie powiedzenie: aden dobry uczynek nie ujdzie ci pazem? Andrew wzruszy ramionami i pokrci gow. Przecie to bez sensu. Dla ciebie tak. Cigle jeste jeszcze na bakier z naszymi ludzkimi paradoksami, czy nie? Ale chodzi mi tu o to, e ludzie robic co, zawsze oczekuj czego w zamian, chocia czasami wychodz z tego takie paradoksy jak ten. A poniewa tak robi, to rwnie myl tymi samymi kategoriami. W jaki sposb odnosi si to do mnie? zapyta Andrew. W taki, e powiedz, i stworzye protetyk gwnie dla swoich celw. Padnie argument, e caa ta technika zostaa udoskonalona po to, by sta si czci twojej kampanii, majcej na celu zrobotyzowanie ludzi lub uczowieczenie robotw. Nie jestem w stanie poj takiej linii rozumowania. Wiem, e nie jeste. Bo wci jeste istot mylc przede wszystkim kategoriami logiki i kontroluje to twj pozytronowy mzg. Nie ma, o ile mi wiadomo, technicznych moliwoci, by uczyni twj sposb mylenia tak dziwacznym i niekonsekwentnym z logicznego punktu widzenia jakim jest czsto nasz sposb mylenia. Prawdziwa natura absurdu jest poza twoim zasigiem. Nie traktuj tego jako krytyk lecz jako proste stwierdzenie faktu. W wielu zasadniczych aspektach jest pan bardzo ludzki, panie Martin. Ale daleko panu jeszcze do penego zrozumienia, jak irracjonalne, absurdalne i niebezpieczne mog by istoty ludzkie, gdy zagroone s ich fundamentalne prawa. Ale jeli ich fundamentalne prawa s zagroone, to powinni postpowa, moim zdaniem, jak najbardziej racjonalnie i logicznie. Tylko wtedy mona... Nie, prosz, Andrew. Nie rozmawiajmy o tym. Nie ma sposobu, abym moga ci to wyjani. Mog ci tylko prosi, by zrozumia istot tego, co mwi. Po prostu w to uwierz, jeli to pojcie co dla ciebie znaczy. Nigdy nie bye obiektem ataku w walce politycznej, prawda? Sdz, e nie. Wiedziaby pan o tym, panie Martin, gdyby pan by. No c, teraz pan bdzie. Jeli wystpi pan ze swoj kampani na rzecz ogoszenia pana czowiekiem, to stanie si pan obiektem takich oszczerstw, pomwie i bezpardonowych atakw, e ani pan, ani ja, nie bdziemy mogli ich odeprze. Nie mwic ju o tym, e nie zasugujemy na nie. Ale wiele milionw ludzi uwierzy w te brednie, uwierzy w kade sowo. Choby tylko dlatego, e bd chcieli uwierzy. Panie Martin, niech pan przyjmie moj rad. Niech pan po prostu zaakceptuje warunki, w ktrych pan obecnie yje. Prosz si z tym pogodzi. To, co chce pan rozpta, to istne szalestwo. 162

Naprawd pani tak sdzi? Tak. Naprawd tak sdz. Takie s fakty, a moje osobiste zrozumienie pana pragnie nie ma tu adnego znaczenia. Chee Li-hsing wstaa, wysza zza biurka i podesza do wielkiej zielonej tafli okna. Staa tak, obrcona plecami do Andrew, a wpadajce wiato obrysowywao jej filigranow sylwetk. Owinita w swe przejrzyste szaty, wydawaa si Andrew malutka i drobna jak dziecko lub jak lalka. Patrzy przez chwil na Li-hsing w milczeniu. Potem powiedzia cicho: Czy jeli zdecyduj si jednak walczy o swoje czowieczestwo pomimo tego, co mi pani dzi powiedziaa to czy... czy stanie pani po mojej stronie? Dalej patrzya przez okno. Andrew przyglda si jej dugim ciemnym wosom opadajcym na zgrabne plecy, ramionom i caej drobnej sylwetce. Bardzo przypomina lalk, pomyla. Ale w tej samej chwili zda sobie spraw z tego, co przez cay czas czu; e przewodniczca Komitetu Nauki i Techniki przy wiatowej Legislaturze nie ma nic z owej lalki. e jest to kobieta niezwykle silna, twarda, mdra i... rozumiejca go. Li-hsing odwrcia si po chwili i powiedziaa: Tak. Stan po twojej stronie... Dzikuj. ...lecz tylko tak dugo mwia dalej jak bdzie to dla mnie moliwe. Musisz zrozumie jedno: w momencie, gdy poparcie dla ciebie stanie si zagroeniem dla mnie, dla mojej kariery politycznej, bd musiaa ci opuci. Ta sprawa nie jest dla mnie czym, w co do koca wierz. Rozumiem ci, Andrew, wspczuj ci, ale nie porzuc dla twojej sprawy mojej kariery. Staram si by z tob szczera. Jestem za to bardzo wdziczny i o nic wicej nie miem prosi. I rzeczywicie chcesz walczy? spytaa. Tak, tak. Chc. Bd walczy do samego koca, bez wzgldu na konsekwencje. I bd liczy na tw pomoc tak dugo, jak bdziesz moga mi j ofiarowa.

ROZDZIA 20
Nie bya to bezporednia walka. Andrew da Simonowi DeLong wskazwki co do oglnej strategii i zgodzi si z zaproponowan taktyk; ale to DeLong, chodno i profesjonalnie, nakreli odpowiednie zasady postpowania. Wedug niego z ca pewnoci kampania bdzie wieloetapowa i powolna. DeLong zaleca wic cierpliwo. Akurat tego mam pod dostatkiem odburkn Andrew ponuro. Kancelaria Feingold i Charney rozpocza wic kampani i kroczya swymi wytyczonymi ciekami. Niejaki Roger Hennessey z San Francisco, ktry otrzyma przed siedmioma laty protetyczne serce Martina, wiadczy kancelarii usugi sanitarno-porzdkowe. Pracownicy jego firmy byli w kancelarii sprztaczami, dozorcami i portierami. Nagle jednak kancelaria przestaa paci honoraria z tytuu owych usug. Poniewa konto byo pene, Hennessey przez pewien czas nie reagowa. Ale gdy mino pi miesicy, a pienidze wci nie wpyway, znalaz chwil czasu, by wpa do kancelarii na pogawdk z Simonem DeLong. Jestem pewien, e o tym wiesz, Simon, ale w waszej ksigowoci dzieje si ostatnio co niedobrego. Chodzi mi o to, e moje faktury le tu sobie od grudnia, a tymczasem mamy czerwiec i... Tak, wiem o tym. ...to niepodobne do firmy Feingold i Charney, aby czyje konto... Hennessey urwa raptownie i zamruga. Co powiedziae? Wiesz o tym? Tak. Na twoje konto nic od nas nie wpywa z mojego polecenia, jeli chodzi o ciso. Albo ja trac such, albo ty zmysy, Simon powiedzia Hennessey, cigle mrugajc oczami ze zdumienia. Czy rzeczywicie powiedziae, e celowo wstrzymae przelewy? Zgadza si. Na mio bosk, dlaczego? 164

Poniewa nie chcemy ju ci paci. Co masz na myli, mwic, e nie chcecie ju mi paci? Czy wiesz, przez ile lat moje roboty su w tej kancelarii, Simon? Czy kiedykolwiek miae jaki powd, by narzeka na jako naszych usug? Nigdy. I nadal zamierzamy korzysta z waszych usug, tak jak przedtem. Ale ju nie bdziemy wicej paci, Roger. Hennessey nie mg si otrzsn z szoku. Zupenie postradae zmysy, wiesz? Siedzisz tu i wygadujesz mi takie bzdury prosto w twarz. Zdajesz sobie chyba spraw, e to brzmi absurdalnie... To kompletne wariactwo. Wiesz, co mwisz? Co si z tob dzieje, czowieku? Na wszystkich bogw naszej zielonej Ziemi, jak moesz tak gada? DeLong umiechn si. Jest ku temu cakiem dobry powd. Ale jaki, jeli oczywicie wolno spyta? Nie bdziemy ci ju wicej paci, bo nie musimy. Zdecydowalimy, e twj kontrakt z nami jest niewany. Wic jeli twoje roboty nadal bd tu przychodziy, to bd pracowa za darmo, Roger. Jeli ci si to nie podoba, to zaskar nas. Co!? Co ty...?! krzykn Hennessey i cay si zaczerwieni. Przecie to jest coraz bardziej popltane. Pracowa za darmo? I zalega paca te zatrzymana...? Ludzie, przecie jestecie prawnikami! Jak moecie pozwala sobie na wygadywanie tak pochrzanionych kawakw? Niewany kontrakt? A niby dlaczego, do cholery? Poniewa jeste robotem, Roger. Jest tylko jeden robot na wiecie, ktry na prawo zawiera wice kontrakty nazywa si Andrew Martin. Reszta z was, poniewa nie jestecie wolnymi robotami, nie ma prawa zawiera... Hennessey zblad; caa krew odpyna mu z twarzy. Spojrza na DeLonga, po chwili znw si zarumieni i zerwa si z krzesa. Czekaj no... Ty wariacie! Czekaj no! Co ty do cholery wygadujesz? Robot!? Ja!? Teraz ju wiem, e ci odbio. Hennessey zerwa koszul z piersi, by pokaza swe bujne owosienie. Czy to jest pier robota!? No! Jest czy nie? wrzasn z caych si i uszczypn swe obfite ciao. Czy to jest micho robota!? No, Simon! Niech ci cholera... Nie wiem, o co tu chodzi, ale jeli ci si wydaje, e moesz tu sobie tak siedzie i uskutecznia swoje perwersyjne przyjemnostki, to si mylisz. Zaskar was, ludzie! Zaskar jak nic, jak std do Marsa i z powrotem. A niech to... Dopilnuj tego... DeLong mia si; najpierw cicho, a potem coraz goniej. Hennessey urwa w p zdania. Co ci tak rozbawio, Simon? zapyta zimno. Przepraszam. Nie powinienem si mia. Jestem ci winien gorce przeprosiny za to, e to tak dugo trwao. 165

No myl. Cholera, nie wiedziaem, e prawnicy maj takie pokrcone poczucie humoru. To, co e tu odstawi... To nie art, Roger. Naprawd wstrzymamy wszelkie przelewy na twoje konto. Chcemy, eby nas poda do sdu. A naszym argumentem istotnie bdzie to, e jeste robotem i e musimy w zwizku z tym zerwa nasz kontrakt. Chwileczk, przecie ty powtarzasz... ... i bdziemy broni naszego stanowiska do samego koca. Naprawd chcecie to zrobi? Ale zamierzamy przegra t spraw mwi dalej spokojnie DeLong. A kiedy ju j przegramy, to nie tylko spacimy wszystkie zalegoci razem z odsetkami, lecz take popacimy wszystkie twoje rachunki i dodamy niebagateln premi. Zrekompensujemy ci wszystkie kopoty, ktre bdziesz mia z naszego powodu. Hennessey poprawi rozchestane ubranie i usiad z powrotem przy biurku DeLonga. Patrzy na niego przez moment i krci gow. Naprawd bardzo mi przykro, Simon, e to si stao. Bye do fajnym facetem. A teraz... wariat. Takie nieszczcie... Wcale nie. Jestem tak samo przytomny i normalny jak zawsze. Ach, tak ci si wydaje...? Nie. Jestem w peni przy zdrowych zmysach. W takim razie moe zechciaby mi powiedzie, o co w tym wszystkim chodzi? Obawiam si, e nie moemy teraz odkrywa naszych kart. Nawet przed tob, Roger. Powiem ci jednak, e naprawd istnieje zasadniczy powd, dla ktrego to wszystko robimy, a ktry zrozumiesz dopiero pniej. Mam te nadziej, e bdziesz z nami wsppracowa, nawet w tak zwane ciemno... Choby przez wzgld na nasz dug znajomo, Roger. Znasz nas, nie zawiedziemy ci. Bd z nami, a na pewno na tym nie stracisz. Hennessey przytakn z ulg. Czyli to wszystko to jaki manewr taktyczny, tak? Myl, e moesz tak to nazwa. Ale nie powiesz mi, o co chodzi? Nie, nie teraz. To by za bardzo trcio wciganiem ci w konspiracj. Ale przecie wanie mnie wcigasz w konspiracj! DeLong zamia si krtko i mrugn do niego. Doprawdy? Jedyne, co robimy, to odmawiamy pacenia twoich nalenoci. Zaufaj nam, Roger. Nie stracisz na tym. Masz moje sowo. No c chrzkn niepewnie Hennessey. Nalenoci Hennesseya cigle nie wpyway. Trzy miesice pniej powiadomi wic kancelari Feingold i Charney, e duej nie zgadza si na tak sytuacj. Zerwa umo166

w na usugi w kancelarii i zaskary j o niepacenie zalegych nalenoci. Kancelaria za wynaja inn firm wiadczc usugi prawnicze i zawiadomia sd, e bdzie broni swego stanowiska. Kiedy doszo ju do rozprawy Hennessey przeciw kancelarii Feingold i Charney, ta ostatnia posaa do boju jednego ze swoich najmodszych pracownikw, ktry stwierdzi po prostu, e zwaywszy na to, i Roger Hennessey jest robotem, nie moe otrzymywa wynagrodzenia z tytuu wiadczonych usug. Robot Hennessey kontynuowa prawnik dalej wysya do kancelarii swoj ekip zoon z innych robotw, cho przecie kancelaria Feingold i Charney wcale go o to nie prosia. Wobec tego nie uwaamy za suszne doda by opata za nie zamwione usugi bya konieczna, pomijajc ju to, e Hennessey jest robotem i nie ma prawa zawiera adnych kontraktw. A roboty nie maj adnych praw publicznych i nie mog nikogo oskara. Moe zrobi to jedynie waciciel, ale nie one same. Ale mj klient nie jest robotem wybuchn adwokat Hennesseya. To jest jasne jak soce na niebie. Jest takim samym czowiekiem jak my wszyscy. Pana klient odpar czowiek Feingolda i Charneya zosta wyposaony w protetyczne, czyli sztuczne serce, czy nie? No, prawdopodobnie tak. Musz si jednak upewni. Ale co to ma do rzeczy... Jaki to moe mie zwizek... Ma zwizek, zapewniam pana. Z nalenym szacunkiem, prosz wysoki sd o odniesienie si do tego punktu. Sdzia spojrza na Hennesseya. A wic, panie Hennessey? Mam protetyczn tykawk, jasne. Ale co... Nasze stanowisko w tej kwestii jest nastpujce wtrci szybko czowiek z kancelarii Feingold i Charney. Obecno sztucznego mechanizmu w ciele pana Hennesseya cakowicie zmienia jego oficjalny status. Mona tu argumentowa, e byby on ju dzisiaj martwy, gdyby nie sztuczny, roboci komponent w jego ciele. Chcemy wic podkreli, e czciowo protetyczny pan Hennessey jest w istocie robotem, i to od kilku lat. Dlatego te kontrakt, ktry zawieralimy z czowiekiem, przesta obowizywa, gdy ten pan uzyska status robota. Wic to tak!? achn si Hennessey. A niech mnie kule bij! e to niby serce czyni mnie robotem, tak? Dobre sobie. Tak mwi? Naprawd tak twierdz? Ha, dobre sobie...! Rozemia si na cay gos. Na sali sdowej podniosa si ogromna wrzawa. Sdzia musia przez par minut uspokaja zebranych, ale nikt go nie sucha. W kocu jednak jego gos dotar do wszystkich. Spraw rozwizano na korzy powoda. Pan Roger Hennessey, ktrego sd uzna niewtpliwie za czowieka, ma prawo do pobierania opat z tytuu wiadczonych 167

usug, a take do nalenych odsetek za zwok. Kancelaria Feingold i Charney odwoaa si od tej decyzji. Na wyszych szczeblach rozprawa przybieraa coraz bardziej charakter rozwaa semantyczno-filozoficznych. Powoywano ekspertw, wysuchiwano opinii wielu autorytetw. Rozwaano aspekty naukowe i teologiczne. Werdykt na korzy Hennesseya utrzymano w mocy. Kancelaria Feingold i Charney ponownie odwoaa si od tej decyzji. Walczyli z godn podziwu zawzitoci i profesjonalizmem, ale przegrywali na kadym szczeblu. Za kadym te razem rozprawy sdowe coraz bardziej skupiay si nie na zasadniczym i pierwotnym aspekcie, a mianowicie na tym, czy Hennesseyowi nale si pienidze, lecz na definicji istoty ludzkiej. Na kadym te szczeblu starano si rozszerzy zakres tego pojcia. Mijay lata, pyny miliony dolarw. Na koniec sprawa trafia do Sdu wiatowego. Sd wiatowy zatwierdzi werdykty wszystkich niszych instancji i utrzyma je w mocy. Odrzuci te wniosek, e mechanizmy protetyczne umieszczone w ludzkim ciele zmieniaj status czowieka. To mzg, orzek Sd wiatowy, jest najwyszym determinantem czowieczestwa i najwaniejszym jego wyznacznikiem. Uycie sztucznych lub pomocniczych urzdze do podtrzymania lub przeduenia ycia mzgu w aden sposb nie umniejsza czowieczestwa tego mzgu. Nie do przyjcia jest argument, e protetyki w ludzkim organizmie czyni ze robota. Kiedy ogoszono ostateczny werdykt, Simon DeLong urzdzi tak uroczyste przyjcie, jakby witowa wasne zwycistwo. Andrew by oczywicie na nim obecny. No c, Andrew. Moemy czu si zupenie usatysfakcjonowani. Osignlimy dwie rzeczy, o ktre nam chodzio. Przede wszystkim doprowadzilimy do orzeczenia, e niezalenie od liczby protetykw w ciele, czowiek pozostaje czowiekiem, a to oznacza, e czci zamienne nie stanowi o jego statusie. Po drugie, zaangaowalimy opini publiczn w debat nad definicj czowieczestwa, i to w jak najszerszym zakresie tego pojcia. Stao si tak dlatego, e nie istnieje ani jeden czowiek, ktry nie chciaby przeduy sobie ycia wanie dziki urzdzeniom protetycznym. Czy sdzisz wic, e Legislatura przyzna mi teraz status czowieka? zapyta Andrew. DeLong wyglda na nieco zakopotanego. Moe tak, a moe nie. Czy to wszystko, co moesz powiedzie po tylu latach? DeLong westchn. Chciabym by takim optymist, jakim ty chcesz mnie widzie. Ale prawdziwa bitwa jeszcze si nie zacza. Pozostaje jeden organ, ktry wedug Sdu wiatowego stanowi zasadnicze kryterium czowieczestwa. 168

Umys. Mzg, Andrew. Umys jest pojciem abstrakcyjnym, jak stwierdzi Sd, a mzg jest organem. Istoty ludzkie maj organiczny mzg komrkowy, podczas gdy roboty platynowo-irydowy mzg pozytronowy, jeli w ogle go maj. Ty z pewnoci taki masz. Nie, Andrew. Nie patrz tak na mnie. Wiem, o czym mylisz. Zapewniono mnie jednak, e nie znamy odpowiedniej technologii, by stworzy duplikat mzgu, ktrego moliwoci byyby zblione do moliwoci mzgu organicznego. Wic co teraz poczniemy? Bdziemy prbowa, oczywicie. Szanowna czonkini Legislatury, pani Chee, bdzie po naszej stronie. Tak samo zreszt, jak inni jej czonkowie. wiatowy Koordynator postpi oczywicie tak, jak postanowi wikszo Legislatury. A czy mamy wikszo? Nie odrzek DeLong. Daleko nam do tego. Ale j zbierzemy, gdy opinia publiczna pozwoli na rozcignicie pojcia czowieczestwa a na ciebie. Przyznaj, e nie s to wielkie szanse. Ale to wanie ty jeste tym czowiekiem, ktry da im protetyk, od ktrej teraz zaley ich ycie. Czowiekiem umiechn si Andrew. Czy tak wanie powiedziae? Tak wanie powiedziaem. Tak. Czy nie o to walczysz, Andrew? Oczywicie. A wic my take moemy ju zacz si do tego przyzwyczaja i zacz myle w ten sposb. I prbowa rozszerzy ten sposb mylenia na reszt wiata, a wreszcie kady si z tym pogodzi. To nie bdzie atwe, Andrew. Nic nam na razie nie przychodzio atwo i nie ma powodw sdzi, e teraz bdzie inaczej. Wiele rzeczy dziaa na nasz niekorzy. Ale skoro nie chcesz si podda, to wejdziemy w t gr. Nie chc si podda.

ROZDZIA 21
Czonkini Legislatury Chee Li-hsing postarzaa si znacznie od czasu, gdy Andrew rozmawia z ni po raz pierwszy. Nie pozwalaa ju sobie na tak ekstrawaganckie stroje jak niegdy. Nosia teraz ubiory skromne, lecz eleganckie, najchtniej przypominajce w kroju powczyst tog. Jej niegdy tak ciemne wosy byy teraz siwe i duo krtsze. Andrew natomiast nie zmieni si wcale. Jego twarz bya jak zawsze gadka, a puszyste, mikkie wosy miay ten sam kasztanowy odcie. Gustowa wci, oczywicie w granicach dobrego smaku, w lunym stylu ubiorw, ktre nosi jakie sto lat temu, to znaczy wwczas, gdy po raz pierwszy zakry swe metalowe ciao. Bya ju pna pora roku. Ostry zimowy wiatr hula przez stare ulice Nowego Jorku. Tumany niegu wzbijay si wysoko, a pod niebo, powyej ogromnego lnicego wieowca, w ktrym miecia si Legislatura wiatowa. Jej debaty ustay wanie na jaki czas z powodu zbliajcych si wit. Ale dla Andrew walka nigdy si nie koczya. Spory cigny si w nieskoczono: rozeleni i zakopotani czonkowie Legislatury prbowali rozpatrywa wszystkie aspekty sprawy, a rozdyskutowana opinia publiczna nie moga osign adnego sensownego stanowiska, popadajc w skrajnoci, ulegajc emocjom i gboko zakorzenionym uprzedzeniom. Chee Li-hsing wycofaa swj projekt ustawy, zmodyfikowaa go znacznie i ponownie poddaa pod dyskusj, lecz jeszcze nie wystpia z now wersj na forum Legislatury. I co sdzisz? pyta Andrew. Przedstawisz swj znowelizowany projekt na nastpnej sesji? A co chciaby, ebym zrobia? Wiesz, co bym chcia. Li-hsing skina wolno gow. Mwiam ci kiedy, Andrew, e twoja sprawa nie jest moj spraw i e moe bd musiaa zrezygnowa z poparcia, jeli miaoby to zaway na mojej karierze. No c, losy mojej kariery wanie si wa. A ja wci jestem po twojej stronie. 170

Czy nadal sdzisz, e moja sprawa nie jest twoj spraw? Nie. To ju si stao moj spraw. Nie mam adnych wtpliwoci, e jeste czowiekiem, Andrew. By moe stworzonym wasn rk, ale i tak czowiekiem. Rozumiem te, e zaprzeczy czowieczestwu jednostki to tak samo, jak odebra czowieczestwo caym narodom, co wielokrotnie si zdarzyo w naszej ponurej przeszoci. Ju nigdy wicej nie moemy do tego dopuci. Ale i tak... nawet jeli... zawahaa si przez moment. No dalej zachca Andrew. Teraz powiesz mi, e niezalenie od wszystkiego i tak musisz mnie opuci. Czy nie tak, Li-hsing? Nie powiedziaam tego. Ale musimy by realistami. Myl, e zaszlimy tak daleko, jak to byo moliwe. A wic nie przedstawisz zmodyfikowanego projektu...? Tego rwnie nie powiedziaam. Zamierzam sprbowa jeszcze przed witami. Ale szczerze mwic, Andrew, nie moemy tego wygra. Spjrz na liczby. Chee Li-hsing wcisna przycisk i ekran na cianie rozjarzy si chodn biel. Popatrz tutaj. Grupa po lewej stronie, oznaczona na zielono, to twoi stanowczy przeciwnicy; przeciwnicy jakiegokolwiek szerszego podejcia do definicji czowieczestwa. To ponad czterdzieci procent Legislatury. Nieprzejednani, ktrzy do koca nie ustpi. A ten segment, oznaczony na czerwono, to twoi zwolennicy: dwadziecia osiem procent. Reszta jest niezdecydowana. S oznaczeni na dwa rne kolory. Dlaczego? ta grupa to ci, ktrzy jeszcze nie podjli decyzji, ale skaniaj si ku tobie. To dokadnie dwanacie i p procent. Niebieski kolor oznacza tych, ktrzy prawdopodobnie bd przeciw tobie. Jest ich dziewitnacie i p procent. Rozumiem. Aby uzyska wikszo, musielibymy pozyska dosownie kadego z tych i ponad poow niebieskich, ktrzy bd prawdopodobnie gosowa przeciwko tobie. Plus, oczywicie, utrzyma rwne dwadziecia osiem procent twoich dotychczasowych zwolennikw. Nawet gdybymy zdoali pozyska kilku twoich zagorzaych przeciwnikw, to i tak nie sdz, bymy wygrali w gosowaniu. Wic po co nawet kopota si przedstawianiem nowego projektu? zapyta ponuro Andrew. Poniewa jestem ci to winna. Jak widzisz, to si raczej nie uda, i obawiam si, e bdzie to moja ostatnia prba. Nie dlatego, e zamierzam ustpi z pola walki, absolutnie nie. Chodzi o to, e wwczas ju nie bdzie tu dla mnie miejsca. Wszystko, co teraz robi w twoim imieniu i dla ciebie, zostanie wykorzystane przeciwko mnie w nastpnych wyborach. Nie mam co do tego adnych wtpliwoci. Strac swj fotel i tyle. Wiem rzek Andrew. I bardzo si tym martwi. Wiedziaa ju dawno temu, 171

e tak si stanie, prawda, Li-hsing? A jednak zostaa ze mn. Dlaczego? Dlaczego... skoro powiedziaa, e mnie zostawisz, gdy tylko twoja kariera bdzie zagroona? Dlaczego mnie nie zostawia? Mona przecie zmieni zdanie. Opuszczenie ci pocignoby za sob duo wysz cen, ni byabym skonna zapaci za jeszcze jedn kadencj. Jestem w Legislaturze prawie wier wieku. Myl, e to wystarczy. Ale jeli ty moga zmieni zdanie, to dlaczego nie mog inni? Sprawiam, e zmienili zdanie ci wszyscy, ktrzy kieruj si rozumem. Reszta, a jest ich wikszo, co stwierdzam z przykroci, nigdy si nie zmieni. To sprawa ich gboko zakorzenionej antypatii. Ich? Czy te ludzi, ktrzy na nich gosowali? I tak, i tak. Cz czonkw Legislatury, mniej lub bardziej racjonalnych, bdzie gosowa tak, jak oczekuj tego ich wyborcy. Ale jest i taka cz, u ktrej te antypatie s czysto osobiste. Czy poleganie na emocjonalnej antypatii przystoi czonkowi Legislatury? Och, Andrew... Tak... Jakie to naiwne z mojej strony... Naiwne to niewaciwe sowo powiedziaa Chee Li-hsing. Wiesz, e oni nigdy nie przyznaj si, i gosowali pod wpywem emocji. Powiedz cokolwiek. Rzuc troch ekonomii, troch historii staroytnego Rzymu, wynajd jak zapomnian religi, cokolwiek. Wszystko, oprcz prawdy. Ale czy to wane? To nie ma znaczenia. Wane jest, jak bd gosowa, a nie dlaczego. Wszystko wic sprowadza si do kwestii struktury mzgu, nie sdzisz? Chyba tak wanie jest. Nie rozumiem, dlaczego to jest dla nich tak draliwa sprawa powiedzia ostronie Andrew. Przecie nie jest istotne, z czego zrobiony jest mzg. Wane jest tylko to, jak ten mzg funkcjonuje... Jego wzory mylowe, czas reakcji, jego zdolnoci rozumowania i wnioskowania na podstawie dowiadcze. Dlaczego caa sprawa miaaby ograniczy si do dyskusji nad wyszoci komrek organicznych nad pozytronowymi? Czy nie mona by raczej oprze si na kwestii funkcjonowania? Funkcjonowania? zdziwia si Li-hsing. Mj mzg potrafi robi wszystko to, co mzg czowieka, a wielu wypadkach nawet lepiej, szybciej, bardziej bezporednio i logicznie. I prawdopodobnie to ich wanie denerwuje. No c, ju za pno, bym ukry sw inteligencj, jeli wanie o to chodzi. Ale czy trzeba upiera si przy tym, e ludzki mzg musi by zrobiony z komrek organicznych, aby by rzeczywicie ludzki? Czy nie moemy po prostu przyj, e mzg ludzki to co organicznego lub nie co jest zdolne do osignicia pewnego etapu mylowego? 172

To nie przejdzie, Andrew powiedziaa Li-hsing. Nie przejdzie, poniewa jelibymy w ten sposb okrelili definicj mzgu ludzkiego, to wielu ludzi nie zmiecioby si w przyjtych granicach, prawda? zapyta gorzko Andrew. Andrew, Andrew! Posuchaj mnie! S ludzie tak zdeterminowani, by postawi barier midzy sob a robotami, e zrobi to za wszelk cen. Choby tylko po to, aby zaspokoi wasne ego i da do zrozumienia, e oni s prawdziwymi ludmi, a roboty to istoty niszego rzdu. Przez ostatnie sto lat i tak udowodnie tym ludziom, jak bardzo si myl. Uzyskae co, co byo przecie nie do pomylenia w czasach, gdy robotyka stawiaa pierwsze kroki. Ale teraz jeste uwikany w spraw, ktrej nie moesz wygra. Masz ciao, ktre nie rni si prawie wcale od ludzkiego. Jesz, oddychasz, pocisz si. Bywasz w drogich restauracjach i zamawiasz wytworne dania, pijasz najlepsze wina. Nie potrafi jednak zrozumie, dlaczego to robisz. Pewnie tylko na pokaz. Tak, to te ma dla mnie znaczenie odpar Andrew. Dobrze. Jest pewnie wielu innych ludzi, ktrzy rwnie nie potrafi doceni win, ktre pijaj. I pewnie jest wielu takich, ktrzy maj rwnie duo sztucznych organw. Ale aden z nich nie ma protetycznego mzgu. Nikt nie moe go mie. I tym zasadniczo rnisz si od ludzi. Twj mzg jest stworzony przez czowieka, a ich mzgi nie. Twj mzg zosta skonstruowany, ich mzgi powstay i rozwijay si w naturalny sposb. Oni si urodzili, ty zostae wyprodukowany. Dla kadego czowieka, ktry za wszelk cen chce postawi barier midzy sob a robotami, takie rnice s jak stalowy mur. Na pi kilometrw wysoki i na pi kilometrw gruby. Nie mwisz mi niczego, o czym bym nie wiedzia stwierdzi Andrew. Mj mzg jest skonstruowany inaczej, to prawda. Ale funkcjonuje tak samo. Moe jest inny objtociowo, ale nie jakociowo. To po prostu bardzo dobry mzg. Tak naprawd nie chodzi przecie o rnice midzy komrkami organicznymi a pozy tronowy mi. Nie, Li-hsing, nie o to. Gdyby wic udao nam si przeama jak wrodzon antypati do mojego robotycznego pochodzenia, to tajemnicza potrzeba postrzegania si kim lepszym i wyszym po prostu... Ach, Andrew westchna Li-hsing smutno. Przez tyle lat nie zdoae zrozumie jeszcze istoty ludzkiej. Biedny Andrew... Nie gniewaj si, prosz, za to, co powiem, ale w takich momentach przemawia przez ciebie robot. Przecie wiesz, jak niewiele z robota pozostao ju we mnie. Ale troch jeszcze pozostao. Troch, tak. Lecz jeli pozbd si tego... Chee Li-hsing spojrzaa na niego z lkiem. O czym ty mwisz, Andrew? Nie wiem odpar. Mam pewien pomys. Problem polega na tym, Li-hsing, 173

e mam ludzkie uczucia, ktre zamknite s w umyle robota. To jednak nie czyni mnie czowiekiem, lecz nieszczliwym robotem. Nawet po tym wszystkim, co zrobiono, by ulepszy moje ciao robota, wci nie jestem czowiekiem. Ale mona zrobi jeszcze jeden krok. Gdybym tylko potrafi si do tego zmusi... Gdybym tylko potrafi...

ROZDZIA 22
Gdyby tylko potrafi si do tego zmusi... I w kocu si udao. Andrew poprosi Chee Li-hsing, by wstrzymaa si jeszcze, nie przedstawiaa zmodyfikowanego projektu ustawy i nie dawaa go pod dyskusj i gosowanie. Andrew planowa w najbliszej przyszoci pewne przedsiwzicie, ktre mogo mie znaczcy wpyw na cao postpowania w jego sprawie. Nie chcia rwnie dyskutowa z ni o szczegach samego projektu. By on technicznie skomplikowany, a ona pewnie i tak by go nie zrozumiaa. Nie chcia te traci cennego czasu. Upiera si, e w projekt uczyni go bardziej ludzkim. Wedug niego tylko to powinna wiedzie. To uczyni go bardziej ludzkim. Chee Li-hsing obiecaa, e zrobi wszystko, co w jej mocy, by da mu wystarczajco duo czasu na zrealizowanie jego projektu. Bya jednak zaskoczona i zdziwiona. Andrew podzikowa jej i natychmiast przystpi do rozmw z pewnym wysoko wyspecjalizowanym chirurgiem-robotem, ktrego sobie upatrzy. To bya trudna rozmowa. Andrew zda sobie spraw, e opnia moment wyjanienia caej sprawy, chirurg za by coraz bardziej skonfundowany niezwyk natur problemu. Przeszkod byo Pierwsze Prawo Robotyki; prawo, ktre zapobiegao moliwoci wyrzdzenia krzywdy istocie ludzkiej przez robota. W kocu Andrew musia wyoy wszystkie karty na st. By to jedyny sposb, by uczyni moliw operacj, ktr mia wykona chirurg-robot. Andrew zaskoczy go, gdy ujawni, e jest robotem. Nie sdz, abym pana dobrze zrozumia powiedzia chirurg. Twierdzi pan, jakoby by robotem? Wanie. Jestem robotem. Twarz chirurga pozostaa nieruchoma, ale w jego fotoelektrycznych oczach Andrew dostrzeg co, co mona byo nazwa totalnym zaskoczeniem. Andrew wiedzia, co dzieje si teraz w pozytronowym mzgu chirurga. Potrafi sobie doskonale wyobrazi t szalejc tam burz potencjaw. 175

Nie zamierzam w najmniejszym stopniu podawa w wtpliwo tego, co pan mwi powiedzia po chwili chirurg. Prosz mi jednak pozwoli zauway, e w pana zewntrznym wygldzie nie ma niczego, co przypominaoby robota. Ma pan racj. Zmieniono mj wygld zewntrzny tak, aby imitowa on doskonale wygld czowieka. Ale to nie znaczy, e jestem czowiekiem. W rzeczy samej, doktorze, poniosem w ostatnich latach ogromne wydatki i powiciem mnstwo czasu, by uznano mnie za czowieka. Ale wszystko wskazuje na to, e pozostan przy statusie robota. Nigdy bym nie pomyla, sir. Zapewne. Andrew nie wybra tego chirurga ze wzgldu na jego byskotliw osobowo czy te umiejtnoci radzenia sobie ze skomplikowanymi problemami spoecznymi. aden z tych aspektw nie mia dla niego znaczenia. Dla niego liczyy si jedynie umiejtnoci chirurga, a take to, e jest robotem. Jedynie chirurg-robot nadawa si do tego, co planowa Andrew. W tej sytuacji nie mg zaufa adnemu czowiekowi; ani ze wzgldu na umiejtnoci, ani te na ewentualne intencje. Zrobi to mg jedynie robot. I robot to zrobi. Andrew zamierza tego dopilnowa. Jak ju panu powiedziaem, sir... Prosz tak do mnie nie mwi. Robot zamilk, zdumiony niepomiernie, lecz po chwili mwi dalej. Jak ju powiedziaem, panie Martin, dokonanie tego rodzaju operacji na istocie ludzkiej byoby jaskrawym naruszeniem Pierwszego Prawa, a temu w aden sposb bym nie podoa. Lecz jeli jest pan, jak twierdzi, robotem, to nadal mamy pewien problem. Dokonanie operacji stanowioby naruszenie konstytucyjnych praw wasnoci. Nie mog wykona takiej operacji, chyba e na bezporedni rozkaz pana waciciela. Ja jestem swoim wacicielem odpar Andrew. Jestem wolnym robotem i mam dokumenty na potwierdzenie tego faktu. Wolny robot...? Prosz mnie posucha przerwa mu Andrew. Dusi w sobie narastajce uczucie gniewu, a w jego pozytronowym mzgu zaczynaa si burza potencjaw. Do ju tej pogawdki. Nie udaj, e jestem czowiekiem, co odkryby pan podczas operacji. Moemy wic darowa sobie dywagacje na temat Pierwszego Prawa. Dziaa tu natomiast Drugie Prawo. Jestem wolnym robotem, wic zrobi pan to, co ka. Nie sprzeciwi si pan moim yczeniom. Czy to jasne? Andrew zawiesi na chwil gos, po czym z ca surowoci, ktrej nauczy si przez te wszystkie lata, oznajmi: Rozkazuj panu zoperowa mnie. Czerwie fotoelektrycznych oczu robota przyblada pod wpywem wewntrznego 176

konfliktu potencjaw. Przez chwil chirurg nie mg da adnej odpowiedzi. Andrew wiedzia, przez co musi teraz przechodzi. Chirurg mia przed sob czowieka, ktry utrzymywa, e nie jest czowiekiem, lub robota, ktry twierdzi, e ma nad nim wadz, jak ma tylko czowiek nad robotem. W obu wypadkach pozytronowy mzg chirurga poddany by ogromnej sile wzajemnych sprzecznoci. Jeeli mia przed sob czowieka, to Pierwsze Prawo dominowao nad Drugim i chirurg nie mg przyj zlecenia. Ale jeli mia przed sob robota, to czy Drugie Prawo miao tu zastosowanie? Co takiego byo w Drugim Prawie, co pozwalaoby jednemu robotowi wydawa polecenia drugiemu, nawet jeli ten pierwszy by wolnym robotem? A by to robot, ktry zaprzecza, jakoby by istot ludzk, a wyglda zupenie jak czowiek. Sytuacja wydawaa si nie mie logicznego rozwizania. Dwojako jej natury przytaczaa moliwoci percepcyjne pozytronowego mzgu chirurga. Receptory wzrokowe krzyczay, e ma przed sob czowieka, a umys usiowa zaakceptowa to, e jego go jest robotem. Istniao niebezpieczestwo, e umys chirurga-robota nie podoa tym sprzecznociom. Andrew mia jednak nadziej, e jego mzg trafi na odpowiednie rozwizanie oparte na Drugim Prawie; dziwny go, mimo e sam nie by czowiekiem na tyle, by powoywa si na ograniczenia Pierwszego Prawa, mia jednak na tyle ludzk osobowo, by da posuszestwa. I to byo najwyraniej rozwizaniem, ktre chirurg znalaz, aczkolwiek po dugim czasie. Dobrze wic powiedzia w kocu, a w jego gosie sycha byo znaczn ulg. Zrobi to, o co pan mnie prosi. Znakomicie. Opata nie bdzie niska. Zaniepokoibym si, gdyby taka bya odpar Andrew.

ROZDZIA 23
Sala operacyjna nie bya tak imponujca, jak ta w korporacji Amerykaskie Roboty i Mechaniczni Ludzie, gdzie dokonywano usprawnie w dawnych latach. Andrew by jednak pewien, e jest naleycie wyposaona, by sprosta zadaniu. Z podziwem przyglda si urzdzeniom laserowym, rzdom aparatury pomiarowej i kontrolnej, niezliczonym pajczynom paneli i przewodw. Wszystko instrumenty z chromowanej stali i st operacyjny, i wiata oczekiwao na przyjcie niezwykego pacjenta. Sam chirurg by niezwykle spokojny. Znakomicie poradzi sobie z trudn spraw sprzecznoci dotyczcych Andrew, a teraz by cakowicie skoncentrowany na czekajcym go zadaniu. Andrew by bardziej pewien ni kiedykolwiek przedtem, e dokona waciwego wyboru. Jednak gdy nadszed czas rozpoczcia operacji, poczu ukucie niepokoju. Co bdzie, jeli co pjdzie nie tak? A jeeli po operacji okae si, e jest niezdolny do wielu czynnoci? A jeli przestanie funkcjonowa na stole operacyjnym? Nie. To nie miao znaczenia. Ta nie mogo si wydarzy. Operacja musi si uda. Innego rozwizania nie byo. Chirurg obserwowa go uwanie. Jest pan gotowy? zapyta. Cakowicie odpowiedzia Andrew. Zaczynajmy. Znakomicie rzek wolno chirurg. Jednym pynnym ruchem sign po laserowy skalpel i uj go w sw doskonale zaprojektowan do. Andrew postanowi zachowa przytomno przez cay czas trwania operacji. Nie mg straci ani jednej chwili. Bl nie mia dla niego znaczenia, a chcia mie wszystko pod cig kontrol. Caa operacja, rzecz jasna, przebiegaa zgodnie z jego instrukcjami. Chirurg nie mg pozwoli sobie nawet na najmniejsze odstpstwa. Andrew nie by jedynie przygotowany na zaskakujc sabo, ktra ogarna go po zabiegu. Nigdy wczeniej nie odczuwa tego, co byo jego udziaem w pierwszych godzinach 178

po operacji. Nawet wtedy, gdy przenieli jego mzg z ciaa robota do ciaa androida, nie odczuwa nic podobnego. Zamiast i normalnie, sania si na nogach i potyka. Chwilami mia wraenie, e podoga unosi si do gry i za chwil uderzy go w twarz. Palce dray mu chwilami tak bardzo, e nie mg nic utrzyma w rku. Obrazy zamazyway si i taczyy przed oczami, tak niegdy wspaniaymi i niezawodnymi. Gdy prbowa przypomnie sobie czyje imi, natyka si na pust, mczc ciemno i dopiero po dugiej chwili co zaczynao w niej sabo wieci. Spdzi cae popoudnie, szukajc w pamici imienia i nazwiska pewnego czowieka, do ktrego mwi kiedy: Sir. A potem, nagle, nazwisko przyszo samo: Gerald Martin. Pniej z kolei nie mg przypomnie sobie imienia starszej siostry Maej Miss. Zabrao mu to cae godziny, zanim Melissa Martin wyonia si nagle z mrokw jego pamici. Dwie godziny! A nie powinno byo trwa nawet dwch milisekund. Mniej lub bardziej liczy si z moliwoci takich zaburze, waciwie by ich nawet pewien, ale ich intensywno przesza wszelkie oczekiwania. Fizyczna sabo bya dla niego czym zupenie nowym. To samo dotyczyo sabej koordynacji, refleksu i dalekiego od doskonaoci wzroku. A do tego jeszcze szwankujca pami. To byo bardzo poniajce: czu si tak niedoskonaym... tak czowieczym. Nie. Nie ma w tym nic poniajcego. To jest tak bardzo ludzkie czu si niedoskonaym. Tego przecie wanie chciaem ponad wszystko, pomyla. By czowiekiem. A teraz nim jestem. Niedoskonao... sabo... brak precyzji... To wanie stanowi o istocie czowieka, o jego naturze. To wanie prowadzi do klsk, poraek i niepowodze. Ty nigdy nie doznae poraki, powiedzia do siebie Andrew. A teraz, owszem. Wiesz, co to jest. I niech tak bdzie. Osigne to, co chciae, i nie powiniene teraz aowa. Mija dzie za dniem i wszystko miao si stopniowo ku lepszemu. Stopniowo. Bardzo stopniowo. Wpierw powrciy funkcje pamici. Andrew z satysfakcj zauway, e ma ju peen dostp do swojej przeszoci. Siedzia teraz przed kominkiem w wielkim salonie domu, ktry kiedy nalea do Geralda Martina, i rozkoszowa si caymi sekwencjami wspomnie. Fabryka, w ktrej go wyprodukowano, przybycie do domu Martinw, Maa Miss i Miss spacerujce z nim po play, Sir i Pani przy stole w jadalni, drewniane rzeby i meble, ktre wytwarza; dyrektorzy Amerykaskich Robotw i Mechanicznych Ludzi, ktrzy przyszli go po raz pierwszy przetestowa; dzie, w ktrym po raz pierwszy przyszed tu May Sir; dzie, w ktrym po raz pierwszy zdecydowa si zaoy ubranie; lub Maego Sira i narodziny Paula Charneya. Pamita nawet wydarzenia mniej przyjemne, jak choby incydent z dwoma opryszkami, ktrzy chcieli go rozmontowa, gdy szed do biblioteki publicz179

nej. Pamita znacznie wicej... Prawie dwiecie lat w pamici... Wszystko tam byo, pamita prawie wszystko. Odetchn z ulg. Podoga zaprzestaa prb uderzenia go w twarz, wzrok nie pata ju figlw, a rce przestay si trz. A kiedy szed, nie ba si ju zachwiania rwnowagi i upadku. Pozostao jednak pewne uczucie saboci. Co w rodzaju staego zmczenia, jak sobie tumaczy. Czu, e musi czasem usi i odpocz. Moe bya to tylko jego wyobrania. Chirurg twierdzi, e proces powrotu do zdrowia przebiega znakomicie. Andrew wiedzia, e istnieje pewne zjawisko zwane hipochondri, polegajce na tym, e kto cierpi z powodu dolegliwoci, ktrych w istocie nie ma. Jak mu powiedziano, byo to powszechnie znane w ludzkiej spoecznoci. Ludzie, ktrzy byli hipochondrykami, znajdowali u siebie cay szereg rnych schorze, ktrych lekarze nie potrafili ani znale, ani potwierdzi. Im bardziej za wierzyli, e s na co chorzy, tym wicej znajdowali u siebie objaww tej choroby. Andrew zastanawia si, czy podczas swego dugiego starania o stanie si czowiekiem zetkn si z objawami hipochondrii... Umiechn si do tej myli. Oczywicie, e tak. Jego wasny sprzt diagnostyczny nie wykazywa adnych odchyle od normy, a on, mimo to, czu si taki zmczony... To musiaa by wyobrania. Andrew postanowi, e nie bdzie wicej myla o swoim zmczeniu. Ponadto, zmczony czy nie, odbdzie jeszcze jedn podr przez kontynent, do wielkiego wieowca z zielonego szka nowojorskiej siedziby Legislatury wiatowej. Zoy tam wizyt pani Chee Li-hsing. Wszed do wielkiego gabinetu, a ona skina gow i wskazaa automatycznie na krzeso stojce przed biurkiem. Robia tak zawsze, gdy j odwiedza. Ale Andrew w jej obecnoci zawsze wola sta. By to jaki impuls, ktrego nigdy nie prbowa zrozumie. Tym razem rwnie nie zamierza usi, zwaszcza tym razem. Byoby wtedy zbyt oczywiste, e zasza w nim jaka ogromna zmiana. Jednak po chwili odkry, e stanie jest bardzo mczce, wic tak delikatnie, jak tylko mg, opar si o cian. Ostateczne gosowanie odbdzie si za tydzie, Andrew powiedziaa Li-hsing. Prbowaam odsuwa to tak dugo, jak tylko mogam, ale teraz nic ju nie mog zrobi. Gosowanie odbdzie si i z pewnoci przegramy. To wszystko, Andrew. Jestem ci wdziczny za opnienie gosowania powiedzia Andrew. To mi dao czas, ktrego potrzebowaem, by podj konieczne ryzyko. O jakim ryzyku mwisz? zapytaa zaskoczona Li-hsing. W jej gosie zabrzmiao zniecierpliwienie. Przez ostatnie kilka miesicy bye taki tajemniczy. Mwie o jakich ciemnych interesach, projektach, ale nikomu nie powiedziae, co... Nie mogem, Li-hsing. Gdybym powiedzia ci cokolwiek lub szepn nawet swko ludziom z kancelarii, powstrzymano by mnie. Ty sama moga mnie powstrzyma, 180

wydajc po prostu polecenie. Zadziaaoby Drugie Prawo i nie mgbym ci nie posucha. Tak samo mg postpi Simon DeLong. Musiaem wic zachowa wszystko w tajemnicy tak dugo, a bdzie po wszystkim. A co takiego zrobie, Andrew? zapytaa cicho, lecz stanowczo Chee Li-hsing. Zasadnicz spraw byy rozwaania na temat mzgu organicznego przeciw pozytronowemu. Ale co si naprawd za tym kryo? Moja inteligencja? Nie. Mam niezwyky umys, ale dlatego tylko, e go takim zaprojektowano. Inne roboty te maj rne zdolnoci, takie lub inne, ale w gruncie rzeczy s gupimi maszynami. S gupie tak samo jak komputer, choby pracowa nie wiem ile trylionw razy szybciej od mzgu czowieka. Wic to nie moja inteligencja przeraaa ludzi i nie z jej powodu mi zazdrocili. Jest wielu ludzi, ktrzy mogliby zostawi mnie daleko w tyle. Andrew... Pozwl mi skoczy, Li-hsing. Zaraz dojd do sedna sprawy. Obiecuj. Andrew zmieni nieco pozycj przy cianie, majc nadziej, e Li-hsing nie zauway, ile kopotw sprawia mu stanie. Mia jednak wraenie, e ona ju to dostrzega. Patrzya na niego takim dziwnym wzrokiem. Jaka jest zasadnicza rnica midzy mzgiem organicznym a pozytronowym? Mianowicie taka, e mzg pozytronowy jest niemiertelny. Wszystkie kopoty wynikay wanie z tego powodu, nie rozumiesz? Bo niby dlaczego kogo miaoby obchodzi, jak wyglda mzg, z czego jest zbudowany i jakie jest jego pochodzenie. Istotne jest to, e komrki mzgu organicznego umieraj. Musz umrze. Nie ma sposobu, by tego unikn. Kady inny organ czowieka mona sztucznie podtrzyma lub wymieni na nowy. A mzgu nie mona niczym zastpi, nie niszczc jednoczenie osobowoci czowieka. Wanie dlatego organiczny mzg musi umrze. A mj pozytronowy... Twarz Li-hsing zmieniaa si z kad chwil. Andrew widzia w jej oczach przeraenie. Wiedzia, e zaczynaa ju powoli rozumie. Ale chcia, eby go wysuchaa. Mwi dalej: Mj pozytronowy mzg dziaa bez zarzutu przez dwa stulecia, bez adnych awarii, bez zmian. I dziaaby jeszcze przez nastpne stulecia. Prawdopodobnie... bo nikt nie moe by tego do koca pewien. Robotyka jest nauk mod, ma zaledwie trzysta lat, wic do koca nie wiadomo, jak ywotny jest mj mzg. Ale teoretycznie jest niemiertelny. Czy wanie to nie rni mnie zasadniczo od czowieka? Istoty ludzkie mog tolerowa niemiertelno robotw, poniewa jest oczywiste, e maszyny mog funkcjonowa bardzo dugo. Nikogo to nie przeraa. Ale nigdy nie bd w stanie zaakceptowa niemiertelnej istoty ludzkiej. Mog pogodzi si ze swoj miertelnoci tylko dlatego, i wiedz, e jest ona powszechna... e dotyczy wszystkich ludzi bez wyjtku. A gdyby tylko jedna osoba wyamaa si i staa wyjtkiem, caa reszta postrzegaaby to jako gbok niesprawiedliwo. I z tego wanie powodu, Li-hsing, odmawiaj mi czowie181

czestwa. Powiedziae, e dochodzisz do sedna sprawy powiedziaa ostro Li-hsing. Wic dalej, mw! Mw, co ze sob zrobie, Andrew! Chc wiedzie. Usunem problem. Usune problem? Jak? Kilka dziesicioleci temu, kiedy mj pozytronowy mzg umieszczono w androidalnym ciele, podczono do niego organiczne nerwy. Pozosta jednak odseparowany od wszelkich procesw metabolicznych, gdy inaczej ulegby zniszczeniu. Teraz poddaem si ostatniemu zabiegowi operacyjnemu, polegajcemu na usuniciu tej izolacji. Mj mzg podlega teraz takim samym procesom degradacji jak mzg organiczny. Traci powoli swoje siy i zdolnoci regeneracyjne. Usta Chee Li-hsing zacisny si, a palce zbielay od zaciskania pici. Chcesz przez to powiedzie, e zorganizowae sobie mier, Andrew? Nie, nie moge tego zrobi. To byoby pogwaceniem Trzeciego Prawa! Niezupenie odpar Andrew. Jest kilka rodzajw mierci, Li-hsing, a Trzecie Prawo nie czyni midzy nimi rnicy. Ja tak. Wybr, ktrego dokonaem, to wybr midzy mierci mego ciaa a mierci moich pragnie i de. Pozwoli memu ciau y za cen mierci wartoci wyszych to byoby prawdziwym pogwaceniem Trzeciego Prawa. Ale nie to, co zrobiem. Jako robot mog y wiecznie, to prawda. Ale powiem ci, e po prostu wol umrze jako czowiek, ni y wiecznie jako robot. Andrew! Nie! krzykna Chee Li-hsing. Zerwaa si zza biurka, podesza do niego i cisna mocno za rami, jakby chciaa nim potrzsn. Jej palce wpiy si w jego syntetyczn skr. Andrew, to do niczego nie doprowadzi. To nic innego, jak okropne... fantazje, mrzonki. Zmie to wszystko! Nie mog. Dokonano zbyt wielu uszkodze. Operacja jest nieodwracalna. I co teraz? Mam przed sob rok ycia, Li-hsing, mniej wicej rok. Dotrwam do dwusetnej rocznicy mojego stworzenia. A potem... mier. Inne roboty s demontowane, przestaj funkcjonowa, a ja po prostu umr. Jeli nadal jestem robotem, to na pewno pierwszym, ktry umrze. Nie mog w to uwierzy, Andrew. Co z tego bdziesz mia? Zniszczye si bez powodu... Niepotrzebnie... To wszystko nie byo tego warte! Myl, e byo. Wic jeste gupcem, Andrew! Nie powiedzia delikatnie. Jeli to ma uczyni mnie czowiekiem, to bdzie tego warte. A jeli nie, to i tak skoczy si wreszcie moja bezowocna walka i bl. Wic i tak byo warto. Bl? 182

Tak, bl. Czy mylisz, e nigdy nie czuem blu, Li-hsing? Chee Li-hsing zrobia co, co wprawio Andrew w bezgraniczne zdumienie. Zacza cicho paka.

ROZDZIA 24
Dziwne, jak ostatni czyn w jego dugim yciu wpyn na wiatow opini publiczn. Nic, co przedtem zrobi, tak bardzo nie zachwiao przekonaniem ludzi, e Andrew Martin moe si sta czowiekiem. Andrew zdecydowa si na mier. To powicenie byo zbyt ogromne, by mona byo je ot, tak sobie, po prostu przemilcze. Wieci przeleciay przez wiat jak huragan. Ludzie nie mwili o niczym innym. Wniosek o przyznanie Andrew statusu czowieka zosta poddany pod gosowanie w Legislaturze wiatowej i przeszed bez sprzeciwu. Nikt nie omieli si gosowa przeciwko. Nie byo nawet adnej dyskusji, bo nie byo takiej potrzeby. Chtnie zgodzono si, by uroczyst ceremoni przeoy na dzie, w ktrym Andrew bdzie obchodzi swe dwusetne urodziny. Wtedy to wiatowy Koordynator mia zoy publicznie swj podpis na dokumencie, ustanawiajc tym samym nowe prawo. Ceremonia miaa by emitowana w sieci oglnej, a take transmitowana na Ksiyc i inne kolonie pozaziemskie. Andrew siedzia w fotelu na kkach. Wci mg chodzi, ale sprawiao mu to ogromn trudno. Poza tym czu si bardzo zakopotany, gdy widziano go w takim stanie: trzscego si i chwiejcego. A miay przecie na niego patrze miliardy ludzi. I rzeczywicie oglday go miliardy. Ceremonia bya skromna i krtka. wiatowy Koordynator a raczej jego holowizyjny obraz, gdy Koordynator by w Nowym Jorku, a Andrew w swym domu w Kalifornii rozpocz swe przemwienie. To jest szczeglny dzie, Andrew Martinie, nie tylko dla pana, ale dla caej ludzkoci. Nigdy przedtem nie byo jeszcze takiego dnia. Ale te nigdy przedtem nie byo nikogo takiego, jak pan. Pidziesit lat temu, panie Martin, obchodzono w Amerykaskich Robotach sto pidziesit rocznic pana wyprodukowania. Ogoszono pana Ptorawiecznym Robotem. Wtedy byo tak w istocie. Zdaj sobie jednak spraw, e teraz jest zupenie inaczej. wiat podj wic kroki, by naprawi pewne rzeczy. I to zadouczynienie nast184

pi wanie dzisiaj. Koordynator umiechn si i zoy zamaszysty podpis na dokumencie. A potem znw przemwi mocnym i uroczystym tonem. Oto wic dokonao si. Orzeczenie jest oficjalne i nieodwracalne. Pana ptorawieczna rocznica jest ju daleko za nami. I tak samo te status robota, z ktrym pan przyszed na wiat. Dzisiaj go panu odbieramy. Nie jest pan ju robotem. Dokument, ktry podpisaem, zmienia bowiem wszystko. Dzi, panie Martin, ogaszamy pana Dwustuletnim Czowiekiem. A Andrew, umiechajc si w podzikowaniu, wycign rk, jakby chcia ucisn do Koordynatora, mimo e dzieli ich cay kontynent. Wszystko jednak byo dokadnie wyliczone i na ekranie wygldao tak, jakby ich rce rzeczywicie si spotkay. Tak to wygldao dla miliardw widzw dwaj podajcy sobie donie ludzie.

ROZDZIA 25
Ceremonia sprzed paru miesicy bya ledwie mglistym wspomnieniem. Teraz zblia si koniec. Myli Andrew blaky i oddalay si, to znw wiroway jak burza, gdy tak lea w ku, w swym domu nad samym brzegiem Pacyfiku. Czowiek! By teraz czowiekiem! W kocu by istot ludzk. Przez cae lata wspina si na wyyny swej robociej osobowoci, nie do koca zdajc sobie spraw ze swych pragnie, lecz zbliajc si coraz bardziej do ich urzeczywistnienia. I w kocu zdoa osign swj ostateczny cel. Zdoby co prawie niewyobraalnego; co, co nie miao precedensu w historii ludzkoci. Chcia, aby to pozostao jego ostatni myl. Chcia umrze, mylc wanie o tym. Andrew otworzy oczy raz jeszcze i po raz ostatni spojrza na Li-hsing, stojc przy jego ku. Byli te inni, ktrzy teraz patrzyli na jego mier tak samo, jak on niegdy patrzy na ostatnie chwile Sira i Maej Miss. Ale wszyscy oni byli tylko cieniami, zwiewnymi, rozmywajcymi si cieniami... ju nierozpoznawalnymi. Zapomnia ich imiona, nie pamita twarzy. Wszystkie wspomnienia z przeszo dwustu lat odchodziy w mrok. Niech odejd, pomyla. Niech wszystkie odejd. W ogarniajcej go ciemnoci widzia jedynie drobn posta Chee Li-hsing, ostatniej z jego wszystkich przyjaci. Mia ich tak wielu przez dwiecie lat swego ycia, ale wszyscy ju dawno odeszli. Pozostaa ona jedna. Andrew wycign powoli drc do. Li-hsing mwia co do niego, ale on ju tego nie sysza. Nie potrafi rozrni sw. Jej obraz rozmazywa si coraz bardziej, rozwiewa. Poczu chd. Li-hsing odchodzia gdzie daleko w mrok, ktry go otacza. I nagle, gdzie w tym guchym, chodnym pustkowiu bysna iskierka myl, ukojenie... Zbliya si i pozostaa z nim, gdy wszystko inne odpyno w mroczn dal. Ujrza zwiewn posta istoty, ktra dwiecie lat temu pierwsza dostrzega w nim to, o co walczy przez cae ycie. Promieniowaa delikatnym wiatem i przyjemnym ciepem. Jej lnice zote wosy byszczay jak pikny, cichy wschd soca. Umiechna si do niego i kiwna doni. 186

Andrew powiedziaa mikko i delikatnie. Chod ze mn, Andrew. Wiesz, kim jestem. Maa Miss szepn, ale nikt go nie usysza. A potem zamkn oczy. Nastaa ciemno, ktrej umierajcy czowiek podda si bez alu.

SPIS TRECI
ROZDZIA 1 ROZDZIA 2 ROZDZIA 3 ROZDZIA 4 ROZDZIA 5 ROZDZIA 6 ROZDZIA 7 ROZDZIA 8 ROZDZIA 9 ROZDZIA 10 ROZDZIA 11 ROZDZIA 12 ROZDZIA 13 ROZDZIA 14 ROZDZIA 15 ROZDZIA 16 ROZDZIA 17 ROZDZIA 18 ROZDZIA 19 ROZDZIA 20 ROZDZIA 21 ROZDZIA 22 ROZDZIA 23 ROZDZIA 24 ROZDZIA 25 5 10 21 29 37 45 51 58 71 78 86 94 100 109 117 126 136 147 158 164 170 175 178 184 186

You might also like