You are on page 1of 350

Jarosaw Iwaszkiewicz

Czerwone Tarcze

Sowo wstpne Czerwone tarcze ukazay si po raz pierwszy na pkach ksigarskich dwadziecia lat temu. Pisaem je przedtem par dobrych lat: bya to chyba ta z moich prac, ktra wymagaa najwicej wysiku. Od samej przeto koncepcji tej ksiki dzieli mnie przeszo wier wieku. Przygotowanie ksiki byo trudne nie tylko z tego powodu, e wymagaa ona powanych studiw historycznych i przeczytania wielu dzie, ale by to take trud wewntrzny. Chciaem, aby ta moja powie historyczna dawaa odmienny pogld na histori ni wikszo naszych historycznych powieci i aby odpowiedziaa mi na wiele pyta, ktre sobie stawiaem w tej epoce. Od tego pisania oddziela mnie w dniu dzisiejszym nie tylko spory szmat czasu, ale takie wielkie zdarzenia, jakie przeszy nad naszym wiatem, zostawiajc gbokie lady. Zdarzenia te zmieniy nie tylko mj stosunek do mego dziea, ale i do samej istoty jego, to znaczy do pyta, jakie sobie wwczas stawiaem. I prawd powiedziawszy trudno mi jest w tej chwili okreli do cile, jakie byy pobudki, ktre kazay mi zaj si dziejami naszego dwunastego wieku. Wiem tylko, e od dziecistwa, od kiedy przestudiowaem jako dziecko prawie Histori wiekw rednich Tadeusza Korzona, posta Henryka Sandomierskiego i jego historia, do ktrej tak mao posiadamy sprawdzonych faktw, zamieszkaa gboko w moim sercu. Widocznie musiaem napisa t powie. A teraz mam do Czerwonych tarcz stosunek jak do czego obcego; dawno ju uschy nici, ktre mnie z nimi wizay. I czasami si zastanawiam, dlaczego coraz to nowe wydania tej ksiki czytane s przez coraz to nowych ludzi Chciabym wiedzie, co w niej odpowiada dzisiejszemu czytelnikowi. Przychodz do przekonania, e jednak - mimo wszystko interesuje w niej nie fabua, nie zagadnienia jednostkowe, psychologiczne, ale spoeczne i polityczne. Czerwone tarcze s powieci o pastwie. Myl, e czytelnika pociga w mej pracy barwne traktowanie powanych zagadnie; malownicza szata sowna tej powieci ma swoje znaczenie w zdobyciu przez ni tej nieoczekiwanej przeze mnie popularnoci.

Zastanawia mnie czasem, czy nie popeniem bdu dajc mojemu utworowi pesymistyczne zakoczenie. Pocieszy mnie niedawno w tym wzgldzie list jednego z moich modych czytelnikw, ktry tak pisa: Uderzyo mnie samo pesymistyczne zaoenie tej powieci, pisanej przecie ju tak dawno. Ale jest w tym wszystkim jakie mobilizujce moralne ostrzeenie. Gdy przypominam sobie karty Czerwonych tarcz, budzi si we mnie obawa, aby i moje ycie nie rozpyno si w marszu od dnia do dnia, z ktrych kady mia by startem... Wypowied ta, tak szczera i prosta, znalaza echo w moim wewntrznym przekonaniu o mobilizujcej wartoci tej ksiki. Chciabym wic teraz, gdy staje si ona w masowym wydaniu dostpna bardzo szerokim rzeszom czytelnikw, by jej ukryte przede mn i wiadome mi wartoci stay si nie tylko czynnikiem estetycznym, ale take moralnym. Aby ksika o ksiciu, ktry nie umia zastosowa swojego dziaania do czasw, w ktrych y, nauczya nas waciwego zuytkowania wasnych moliwoci i tej wielkiej szansy, jak nam daje nasza niezwyka, dramatyczna i konstruktywna epoka. Jarosaw Iwaszkiewicz

Rozdzia I W owym czasie kiedy zaczyna si nasza opowie, miasto Salzburg otoczone byo ze wszech stron wielkimi lasami, tak e nawet drogi, ktre w rne strony z niego wiody, do Marchii Austriackiej czy do cesarskiej Ratyzbony, raczej przypominay wwozy w zielonym gszczu wykute. Nie przedzielona jeszcze tunelem Mnisia Gra ocieniaa miasto od zachodu i tam, gdzie si teraz rozcigaj ki i ogrody, ku poudniowi, do liliowego Untersbergu zmierzajce, mieciy si ndzne domki drewniane, szeroko grodzone, tym niewygodne, e od miasta daleko pooone, cakiem nie zabezpieczone i na napady naraone. Daleko std byo do fortecy, do wspaniaego garnku, ktry, jeszcze na ruinach rzymskiego Juvantium zaoony, by obron dla okolicznej ludnoci wrd cigych zamieszek. Tam to, w tej czci Salzburga, urodzi si i tam si wychowywa Tli, przezwiskiem Turno, ktre to nazwisko na niego z ojca spado. Ojciec ten, niestety, gdzie si w walkach biskupich z ksitami bawarskimi gupio zawieruszy, z wyprawy samoczwart nad jeziora i wzgrza, objte poog wojenn, nie powrci i wcale si ju nie zjawi. Zapewne koci jego rozsypay si w jakiej wapiennej rozpadlinie w okolicach klasztoru witego Berchtolda. Dziao si to zreszt w zupenym niemowlctwie Tlego, syna Turna, ktry wrzeszcza przy onie matki. Kiedy podrs, matka ulega leniwym poszeptom zadumy i, oddawszy syna opiece stryjw, sama oddalia si do klasztoru, w pokorze swej lubw cakowitych nie skadajc, i jedynie jako uboga suka pobonym pannom pomagaa. Bartomiej, czyli Tli, rs u stryjostwa i rzadko do miasta i zamku zaglda. Wydarzyy si wtedy spokojne czasy, pobony biskup modli si wiele, przesiadywa na dole, w dugim, niskim i ciemnym kociele, a miecza niechtnie si ima, chocia nie da sobie w kasz dmucha. Tote Tli niczym nie skrpowany biega po lasach i grach, a gdy go raz stryjowie w pielgrzymk do pustelni imienia jego patrona nad Jeziorem Krlewskim zabrali, pocz od tej pory regularnie z domu znika i po grach si wczy. Czasami tylko co z takiej wyprawy przynosi, ale trudno byo ruchliwego i lekkiego zwierza zabi z niezrcznego uku przez

samego chopca sporzdzonego. Stryj, pki nudzi si w domu, burkn na niego czasami, ale gdy si Tli dosta na dwr najwyszego kanonika bazyliki salzburskiej, Ruperta, w domu rzadko siadywa, a kiedy przyjeda, czu go byo cikim piwem i zaduchem zagrody kanonika, ktr raczej karczm nazwa by naleao. Inny kanonik, Otto, prowadzi opodal katedry co w rodzaju szkoy. Samo to byo trivium*1, gdy do quadrivium* aden z uczni si nie douczy, a zreszt nie wiadomo, czy kaprawy Otto mgby czego ich nauczy z geometrii lub muzyki. Bucza wic Tli tylko piskliwie w chrze katedralnym wraz z innymi ubogimi ksimi i klerykami, ktrych peno byo na dworze pobonego biskupa - caa to bya jego muzyka, a geometrii tyle si chyba tylko nauczy, co trzeba byo na krelenie kwadratw i prostoktw po piasku na placu przed katedr, aby po tych kwadratach na nodze skaka i drobne kamyczki z pieka do nieba wybija. Piekem te straszy go kanonik Otto na lekcjach, rzadko mu o rozkoszach nieba wspominajc, a Tli szybko ucieka z klasy, gdy dzwony odpowiedni godzin obwieciy. Szed wtedy do ciemnych izb kanonika Ruperta, gdzie si gromadziy zawsze tumy przechodniw, wdrowcw i piewakw. Byo tam wesoo, cho nie zawsze w miar - by to take jedyny dom w Salzburgu caym, gdzie piwo lskie przygotowywano i mnstwo zarazem niszczono tego doskonaego napoju. U Ruperta Tli by na posugach i z pocztku zdawao mu si, e w prawie s kanonicy i klerycy do pomiatania jego mizern osob. Nie ali si nikomu i sypia w sieni, pod schodami, posawszy sobie na sianie par skr wytartych, przykrywajc si zawszonym habitem Ruperta czy innego ksiulka. Spod schodw wida byo w zimie przez szerokie odrzwia wielki pokj z kominem, na ktrym palio si ognisko ogromne, bo tak lubi kanonik, ktry jako proboszcz witego Antoniego nie bawi si w niepotrzebne oszczdnoci. W lecie otwarte byy inne drzwi - na podwrze wiodce, i wida byo przez nie obszerny, obudowany domami plac przed katedr - a w przerwach midzy domami pobysk Salzachy, zwaszcza kiedy ksiyc wieci. Lea tam sobie
1* T r i v i u m (ac.) szkoa rednia niszego stopnia, w ktrej gwnie uczono aciny. Kurs trivium obejmowa trzy przedmioty; gramatyk, retoryk i dialektyk. * Q u a d r i v i u m (ac.) szkoa rednia wyszego stopnia, obejmowaa cztery przedmioty: arytmetyk, geometri, astronomi i muzyk.

Tli i sucha, co piewali Rupertowi ci wszyscy ludzie, ktrzy do niego na piwo zachodzili. agodna rka snu mieszaa mu te widoki i przez zapach dymu z ogniska przychodziy do niego dwiki pieni jak z innego wiata, A na wiosn (jedn-tyko przey wiosn w domu Ruperta) przychodziy przez drzwi otwarte blaski i zapachy cakowicie innego rozmiaru - wiat piewa inaczej. Tli patrzy na poysk rzeki i sucha piewu sowikw tak, jak o tym piewali przed katedr wdrowni kuglarze. Wyprawiali przy tym rne skoki L nie wiadomo dlaczego Tlemu przyszo na ten widok do gowy, co mu stryjenka wczoraj mwia, e skoczy ju czternacie lat i e powinien co o sobie pomyle. Ale Tli nic o sobie nie myla. Tamtej wiosny przyby na dwr biskupa pewien piewak wdrowny, ktry znakomicie opowiada. Wieczorem w izbie rycerskiej biskupa Eberharda, gdy biskup skoczy mody, ktrymi udrcza swoich dworzan, i kaptur odrzuci ze swej krogulczej twarzy, piewak ten (Turold mu byo na imi) nudzi wszystkich dugimi opowiadaniami. Ale biskup, na modlitwy cierpliwy, z rwn cierpliwoci jak przydugich nieszporw sucha opowiada Turolda, ktre tym trudniej byy zrozumiae, e byy na p szwabsk mow, a na p akwitask* - mieszanin dwch odlegych jzykw mwion. Ale po paru miesicach zbrzyd Turold biskupowi i przeszed na lee do Ruperta; tam rwnie niechtnie go suchano, tak i w kocu przesiadywa w sionce koo Bartomieja, jemu opowiada dugie historie o rycerzach, ktre tylko dlatego go nie nudziy, e widzia za profilem poety owietlon przez ksiyc drog wiodc w d i paski, srebrny plac przed katedr. Ale ksiyc wieci przez par dni zaledwie, nastay noce ciemne. I wtedy Turold pocz piewa krtkie miosne piosenki, jakich nie piewa ani biskupowi, ani Rupertowi. Gos mu si przelewa sodko w krtani, piknie naprawd piewa Turold, a Tli po paru dniach umia ju mnstwo tych piosenek i kiedy raz wszyscy poszli wieczorem do biskupa, ktry kaza w swojej obecnoci Rupertowi piwo lskie warzy - Tli przepiewa sobie wszystkie piosenki, jakich si nauczy - i piewa dugo w noc.
* Mowa akwitaska Jeden z dialektw poudniowofrancuskich. (Akwitani nazywano w redniowieczu odrbne ksistwo, znajdujce si na poudniowych ziemiach Francji).

I po niejakim czasie, ju ku jesieni, Turold go namwi, aby porzuci Sazburg i uda si z nim razem do Ratyzbony, dokd wkrtce cesarz na sejm ma zjecha... I powiedzia mu, e si nauczy jeszcze wicej pieni i e razem bd wdrowa od miasta do miasta, i e miast tych i zamkw jest wiele w cesarskich ziemiach i w Bawarii, i w Szwabii, i ponad Renem wspaniaym. Podobaa si sprawa Talonu i poszed razem z Turoldem, nawet nie poegnawszy si z Rupertem ani z Ottonem. Wprawdzie wanie tego wieczora popili si obaj i leeli w komorze jak winie. Niewielki by baga wiadomoci, jakie wynis z Turoldem Tli - ale i nie potrzebowa daleko go dwiga. Wwozy pomidzy grami takie byy pikne, trawa zielona, soce grzejce - e nie mogli i zbyt prdko. Co chwila, piewajc pieni, rozkadali si po murawie i kwiatach i patrzyli na skowronki. Nie pili wina ani piwa, ale Turolda cosik tak rozbierao, a stawa si czulszy i coraz czulszy. Na jednym postoju wydoby bukak z reszt wina, ktre jednak byo tak mocne, e i Tumowi, i Turoldowi w gowie si zakrcio. Niebo piewao nad nimi, a oni u stp jakiej odnogi malowniczego Untersbergu ppijani leeli. Turold pocz piewa piosenk, niby to na cze Najwitszej Dziewicy uoon, ale w kocu tak lubien i nieprzyzwoit, e Tli, mimo e by pijany, zastanowi si i wsparszy si na okciu, pocz z niepokojem spoglda na Turolda. Turold nie przestawa bluni. Tli ze wstrtem spojrza na wdrownego piewaka i pobieg na olep przez traw ku gociowi. Na drog wybieg w momencie, kiedy ni wanie przejeda mody jaki pan na biaym hyrkaskim* koniu. Giermek mu towarzyszy, opodal si trzymajc. Tli upad przed koniem na kolana, a pan gwatownie cugle cign; chopiec, cay jeszcze alem miotany, rozpaka si gono. Rycerz wydawa si bardzo zdziwiony i, opierajc si rk o kb konia, zwrci si ku pachokowi: - Zapytaj, Lestku, czego chce ten chopak? Rycerz by bardzo mody, nieledwie w wieku swego giermka, albo si takim modym wydawa. Mia jasne wosy nie cinite hemem; puszczone mikko wiy mu si nad
* Hyrkania staroytna nazwa krainy azjatyckiej na poudniowym brzegu Morza Kaspijskiego (dzisiejszy pnocny Iran).

karkiem i zociy po socu. Twarz mia row, a oczy niebieskie. Przenikliwe byy i raczej w kolor stalowy wpadajce - wpiy si teraz w nie bardzo przytomn twarz Bartomieja. Nos nieforemny, ale cienki, ku grze zadarty, nadawa twarzy rycerza wyraz ciekawoci. Tli od razu poczu, e dobrze trafi i e przypadek by tym razem na niego askawy. Obejrza si i ujrza, e Turold chowa si za drzewem. Giermek rycerski zeskoczy z konia i pochyli si nad klczcym chopcem: ogromnego by wzrostu. - Czego chcesz? - zapyta. - Opieki - powiedzia chopak i podnis wzrok ze sugi na pana. Rycerz siedzia na koniu bez strzemion. Mia podoony pod siebie szmat kolorowego weniaka przewizany poprg, obie nogi w jasnych i bardzo obcisych spodniach zwisay swobodnie, ujte na kocu w szare safianowe buty, sznurowane rzemykami. Pochyli si jeszcze raz ku chopcu, a potem, nie namylajc si wiele powiedzia giermkowi: - We go za siebie, Lestko, zabierzemy go w drog. Giermek posadzi go na swojego konia, potem sam skoczy. Wtedy podszed Turoldus i poda Tlemu bez sowa swj instrument. By to rodzaj skrzypiec czy teorbanu, na ktrym si grao smyczkiem majcym ksztat uku. Tli umiechn si do Turolda, wzi wiol i spojrza przed siebie. Rycerz odsdzi si ju spory kawa i jecha w gbokim zamyleniu, nie ogldajc si. Lestko zaci konia i ruszyli ladem poprzednika, trzymajc si wci od niego w przyzwoitej odlegoci. Tli raz tylko obejrza si na Turolda, ktry sta przy drodze i kiwa ku niemu doni. Wydawa si troch zafrasowany. - Dokd jedziemy? - zapyta po chwili Tli towarzysza. - Do klasztoru witego Bartomieja nad jeziorem... a potem dalej... - Jeszcze dalej? - Do pewnego dalekiego klasztoru w Szwabii. Nazywa si Zwiefalten... - I tak sami? - Mj pan zawsze tak jedzi. Ma tylko sakw z pienidzmi, kopi w rku - i uk za plecami. Nawet miecza nie ma. Ja za to dwigam noyk. - Czuj to - powiedzia Tli - bo mnie bije po nogach. - I jako dotd bezpiecznie jedziemy - doda Lestko.

- Z daleka jedziecie? - Z bardzo daleka. Z Polski. - To rzeczywicie daleko? - spyta Tli. - No oczywicie; jedziemy ju par tygodni. Ale stawalimy u biskupa Eberharda w Salzburgu. Strawilimy tam par dni. Ale dobrze nam byo. - A jak si nasz pan nazywa? - To jest ksi Henryk Sandomierski.

Rozdzia II Przenocowali w klasztorze witego Berchtolda, ktry napeniony by mnstwem ludzi, udajcych si w rozmaite strony nie wiadomo po co. Tli, olniony przepychem jednych strojw, zdumia si ubstwem i brudem innych, zwaszcza mnichw, z ktrych wikszo bya obdarta i cuchnca. Sysza, jak przy wieczerzy niektrzy z nich mwili, i chc si uda do Polski i tam gosi ewangeli wit. Ale ksi Henryk nic nie mwi na to, tylko mia si gono. Ksi Henryk nic nie powiada, e jest udzielnym ksiciem i z krlewskiego rodu, i siadywa po spou, z wszystkimi aa stou, podnis si tylko zawczasu i poszli spa wszyscy trzej razem. Nazajutrz wstali wczenie i mga Jeszcze staa wszdzie, na drogach kurz rosa przybia i konie prychay gono. Ksi. Henryk od mnichw wzi siwego polskiego mierzynka dla Bartomieja i pojechali teraz we trzech. Drzewa stay nieruchomo, wida byo, jak si mga podnosia do gry, jej szybki ruch sprawia wraenie, jakby dymio wszystko, i wnioskowa mona byo, e dzie bdzie upalny i pikny. Ale do Jeziora Krlewskiego jest tak niedaleko, e nie zdya mga przerzedzi si nawet, a ju stanli nad gbok wod. Ziele jej bya tak mocna, e zdziwia bardzo Tlego, ale nie mia czasu si dziwi, bo go zachwyt porwa. Zielona i gboka woda, jak przecierado rwna, jak tafla marmuru leaa przed nimi, a ponad ni wznosiy si gwatownie gry. Stromizny ich w pewnej wysokoci poczynay si bieli: nieg ju na nich lea i nie topnia od ciepego soca. Wierzchoki jeszcze byy skryte: wisiaa tam mga i w ciszy, jaka panowaa nad brzegiem, gos uderza bezsilnie, jak kamie w bia wen ostrzyon dopiero co z owiec. Ksi Henryk odezwa si do Tlego, ale przez pomyk powiedzia co po polsku. Tli nie zrozumia. Popatrzy na Lestka, ale Lestko umiechn si patrzc na wod. Potem pokaza rk na wysokie skay. Ju tam we mgle poczynay przewija si ciemniejsze ksztaty, mga w oczach uciekaa szybkim ruchem w gr i po chwili zarysoway si kontury wierzchokw, ukazay si nawet na moment w caej swojej okazaoci, po czym znowu si w ruchome morze mgy zanurzyy.

Lestko po chwili uj rg, ktry mia zawieszony na skrzanej swojej kurtce, i zatrbi dononie. Gos z pocztku uderza w mikk zason, ale po niejakim czasie dobiego ich od dalekiej gry brzmice echo, przeleciao z powrotem zielon wod i uderzyo jeszcze par razy o kamienie. Tli spojrza w oczy ksicia Henryka, a w nich odbia si jaka rado poyskliwa. I wtedy Tli poczu przypyw sympatii do tego milkliwego i zarumienionego modzieca z krlewskiej krwi, z dalekiego kraju. No zew trombity przypyna z niedalekiej zatoczki dka, przewonik skoni si, a gdy wszyscy wsiedli, ksi kaza wie do klasztoru witego Bartomieja. Zreszt gdzie mia wie indziej? Jedna tylko bya miejscowo przez ludzi zamieszkaa nad brzegiem gbokiego jeziora. Pynli przez wody prawie nieruchome, ktre si chwiay wielkimi paszczyznami. Na pochylonych rwniach wd widniay od czasu do czasu parami czy po trzy, po cztery pywajce dzikie kaczki. Tli pochyli si przez burt i, nie patrzc na spokojne wiosowanie przewonika, zanurzy rk w wodzie. Bya zimniejsza, ni si spodziewa, i w jej malachitowym dnie ujrza nagle obrcone na odwrt nieyste szczyty. Spojrza w gr. Mga ucieka. Nagle ksi zwrci si z umiechem do Lestka: - Pamitasz Kijw? Lestko skin gow. Pomidzy ich oczami przebiega radosna byskawica, a Tli take si ucieszy, cho nie zna fal Dnieprowych, ktre tamtym si na jeziorze niemieckim przypomniay, ani tych wity niskich a kopulastych. Ale wnet nad brzegiem stojc ujrzeli tak wanie wityni, nisk do - a moe si tylko taka niska wobec otaczajcych cian grskich wydawaa - o czterech kopuach z gontu, przykrywajcych bielone okrgoci. Wydaa im si wityka i dziwna, i zagubiona, i tym bardziej na chwa Bo przydatna, pomidzy wod zielon a gr bia. Za kocikiem sta z bali modrzewiowych zbity niski, stary, lepiami okien byszczcy klasztor, jakby chon chodnawe powietrze. gr rozwartymi wrotami. Od klasztoru dyo kilku ludzi w szarych opoczach ku malutkiej przystani. Niestety, nie zasta w klasztorze ksi Henryk opiekuna swojego, a matki jego niegdy, ksinej Salomei Bolkowej, zaufanego powiernika,

Ottona ze Stuzzelingen, ktry, jak mu na dworze biskupa Eberharda w alzburgu powiedziano, urzdza w ostatnich miesicach klasztorne osiedle w Bartoloma nad Jeziorem Krlewskim, Jednak wieci nadchodzce z Bambergu, gdzie obecnie przebywa cesarz po powrocie z Ziemi witej, jak i oglny stan cesarstwa, zmusiy mnicha do opuszczenia zacisznego klasztoru. Stao si tak, i musia si uda do Szwabii i do Zwiefalten, aby tam u pewnych wpywowych osb zasign jzyka, jak si ma naprawd sprawa z przygotowaniami do wyprawy cesarskiej na ksistwo krakowskie, na braci szwagra cesarskiego, Piastowiczw w Polsce rozsiadych i rozoonych, gdy moc testamentu ksiny Salomei Ottonowi ze Stuzzelingen powierzona bya opieka moralna nad jej potomstwem i mia on pilnowa, aby nikt synw jej i crek (a byo tego pod dostatkiem) nie skrzywdzi w niczym, ziemi im nie rabowa, na wolno ich nie nastawa. Wszystko to im opowiada mnich starszy i godny - nazywa si Krezus gdy siedzieli koo poudnia nad jeziorem i patrzyli na soneczne plamy na aksamitnej wodzie. Przedtem modlili si cay ranek w ciemnej cerkiewce. Ksi Henryk uklk porodku, na drewnianej pododze, i sucha, jak zakonnicy piali. Mae okienka otwarte byy na niebieskie niebo, ale wida byo tylko czasem przelatujce ptaki. Oknami tymi szed zimny zapach stopionego niegu i ciepo rozgrzanego powietrza, a schowani po bokach kapliczki zakonnicy piewali dugie psalmy i modlitwy, chocia msza przy otarzu dawno si skoczya. Tli, nawyky do piewu w Salzburgu, przysuchiwa si uwanie, ciskajc wiol, ktr nosi w obszernym rkawie swej burej kurteczki. Ale mnisi piali inaczej, ni u biskupa w katedrze odzyway si chry. piewali rwno, cho uczenie, i odpowiadali sobie tymi samymi nutami, to znowu dwa pchry nacieray na siebie i nim jeden skoczy werset, to drugi ju respons rozpoczyna, tamten imitujc. Ale skadnie to szo i bardzo piknie. Lestko za to p klczc opar si o cian i nieznacznie odwraca si ku drzwiom szeroko otwartym. Przez wrota wida byo gry i kawaek jeziora, i niebo, wszystko to samo, co dotd widzieli, ale teraz cakiem inne, ni mu si wydawao, gdy widzia to w obramowaniu drzwi czarnych od lat, modrzewioych. Pachniao troch kadzidem, ale bardziej grami. Pocign za rkaw

Tlego i pokaza mu przez drzwi - Patrz, cae stado kaczek na jeziorze. Ale Tli kaczek nie widzia, nie mia tak dobrego wzroku; mimo to jego rwnie oczarowa ten zielony, biay, niebieski widok przez wrota kocielne. - Jak tu piknie - powiedzia - piewaj. Ksi Henryk zerkn ku nim od modlitwy. Klcza cay czas rwno i o nie wtyczon kopi wsparty, cho mnichom dziwno byo, e z tak broni do kocioa wchodzi. Wida byo, e sucha w skupieniu tego piewania. Bardzo lubi muzyk. Tote gdy ju po modlitwie siedzieli nad jeziorem, nie bardzo uwaa, co mu Krezus opowiada o zasugach, jakie mistrz Otto ma wobec polskich ksit i monarchii Krzywoustego, natomiast chtnym uchem owi okrzyki czajek nad jeziorem, a czasami dolatywa take osobliwy, przecigy okrzyk pasterzy, ktrzy owce ju aa nisze miejsca spdzili. - Tra-la-a-la-lariki - woali pastusi. Tli i Lestko siedzieli poniej na kamieniach i, suchajc rozmowy ksicia z mnichem, napawali si piknoci szarego pata wody. Tli dosta z rkawa wiol i pobrzkiwa na niej, a gdy zamilkli rozmawiajcy, pozwoli sobie i zagra. Melodia zdawaa si nika w obszernym powietrzu, jakie ich otaczao, gasa wobec gr i wody, i niegu, ale jednak brzmiaa przyjemnie. Tak samo miy jest wiergot ptasi, tak samo przyjemne brzczenie pszczoy. Tli spojrza na ksicia: oczy jego szare pobiegy nagle rwnolege do siwej wody i wida byo, e nie widzi wspaniaych. ska, tylko jakie dalekie, jemu tylko wiadome sprawy. Oko jego nie byszczao jednak tak jak przed chwil, gdy mwi o Kijowie, ale zdawao si siga gbiej. Tli poczu w tym wzroku, mijajcym wszystko, aprobat swojej muzyki i gosem wysokim zacz piewa: Dobrze uderza Karol, wielki krl, I diuk Naimes, ksi Ogier duskie, Godfryd Anweski, ktry dziera znami, Ale Ogier ksi najtsz ma do... Gosik chopicy, cieniutki, gin, niklejszy by od nutek wiolki, ale Henryk umiechn si nie odrywajc oczu od odlegych rzeczy, ktre

widzia. Potem, gdy przepiewa jeszcze par strof, urwa i popatrzy na starszych, ale Henryk si nie odezwa, a mnich opuci gow w zadumaniu. Soce obu rozebrao i ciepo przedjesiennego popoudnia. Ksi wci si jeszcze umiecha - a zreszt wszystko ucicho po muzyce. Powiedzia potem mnich: - Mwi, e cesarz z Ziemi witej przywiz chorob cik i sabo ciaa ogromn, umiera mu przyjdzie, czy co? Nie zyska ani Damaszku, ani Askalonu; na Jerozolim nastaj Saraceni, a wszystko zdaje si darmo, nic nie bdzie z tych wypraw, dopki w grzechu s. Ksi Henryk rzuci przelotne spojrzenie na Krezusa, ale Tli uchwyci cay wiat w tym wzroku. - Dziwne on ma oczy - pomyla i zaraz znowu zabrzcza w gliki. Tak mu ju ten widok na cae zosta ycie w oczach i dlatego w pniejszych latach pilno mu byo do klasztoru nad Krlewskie Jezioro: chcia odnale znowu to wszystko, co mu obiecywa wzrok modego, milkliwego, a wesoego ksicia. Ale nie znalaz pewnie, bo to, co w tej chwili widzia, to bya modo ksicia, a moe i bliska mier cesarza Konrada, po ktrej miao nastpi tak sawne, tak wspaniae cesarskie panowanie. Przenocowali w klasztorze i nazajutrz jeziorem i grskimi przesmykami (gdy Henryk nie chcia wraca do Salzburga i przez Innsbruck jecha dalej) przeprowadzeni z pocztku przez mnicha pewnego, ktry zna te okolice dokadnie, a potem przez pasterzy, sami wreszcie drog nierzadko znajdujc przemykali si cichcem lasami; ostronie, aby nie zbudzi jakiego zbjeckiego rycerza, jakiej napaci wspaniaej - i szli w kierunku klasztoru zwiefalteskiego. Mieli tam zasta i mistrza Ottona, a w kadym razie ksi mia u benedyktynw i benedyktynek wasne interesy. Zbliali si ku klasztorowi przez cay dzie drog ju przetart, cho bardzo grzyst; wznosia si ona, to opadaa. Na pocztku dolina, rwna i zielona, bielaa nawet od ladw licznych wozw i kopyt, gdy grunt by wapienny i kruszy si w upale na biay i przenikliwy mia. Konie posuway si zwolna, na prawo i na lewo w gbi, za aksamitn czerni wierkowych koron, w przerwach spowodowanych dolinami, jak dalekie zasony widniay nieyste gry. Potem droga staa si wsza i, wci zdajc brzegiem

rozszerzajcego si strumyka, ktry by powy i zielony, wesza pod przyson wierkw starych jak wiat i obronitych mchem. Mech zwiesza si jak broda starego rycerza z kadego prawie drzewa; drog krcia si miedzy pniami i Tli widzia ksicia Henryka z kopi w rce, jak zwolna i zadumany, koysany miarowym ruchem rozrosego konia, przesuwa si w pasmach soca i cienia, a zielona powiata graa na jego jasnej sukni i jasnych wosach, gasnc, to znowu rozwiecajc si zielonym zotem. Lestko jecha za nim i od czasu do czasu pokrzykiwa rozlegle, urywajc gwatownie na wysokich nutach. Okrzyk ten budzi cienie lasu, ale w chwil potem zapadaa znowu cisza. Pachniao miodem i ywic. Wreszcie w poudnie dojechali do chatki zoonej ze zomw skalnych, stojcej na wzgrza nad strumykiem, ktry tu by ju spor rzeczuk. Ksi, nie zsiadajc z konia, napi si kwanego mleka z drewnianego kubka, pieszy bowiem, aby jak najprdzej stan w klasztorze. Ale musieli jeszcze dugimi zakosami wspina si w gr, konie chrapay i Tli, spogldajc w d, widzia niebiesk mg pomidzy wysokimi wierkami. Konie si bardzo zmczyy, ale ksi zdawa si tego nie widzie, zamyli si i nie odezwa si ani sowem do chopcw. Osignli najwyszy szczyt, a potem razem ze socem poczli schodzi w d. I nagle, nieoczekiwanie puszcza i gry rozdary si przed ich oczami i, ponad przepacistym wwozem porodku przepaci wyrastajcy, niby ceglasty kwiat zotogowu, ukaza si budynek, spitrzony piciu wieami. Rycerze stanli. Na lewo chmury i gry zleway si w jedno, szafirowe szczyty wznosiy si jeden poza drugim, a doem byszczao biae jezioro. Nad chmurami i grami schowane soce przesypywao przez szaro ukone pasma, owietlajc jedynie jezioro. Na prawo urywao si biae, kamieniste usypisko w przepa, gdzie huczay nowe wody i katarakty spokojnego dopiero co strumienia. Przed nimi w wyrwie wwozu, jak oko mogo zasign w mgle oddalenia, topia si paska jak st zielona rwnina k, na ktrej jeszcze gdzie, prawie stopione z horyzontem, byszczay dwa jeziora. A na rwninnej i mglistej zieleni paszczyzny odcina si surowym konturem swej romaskiej konstrukcji budynek. Odezwa si wanie srebrny dzwonek, jak gos niewieci piewajcy. By to klasztor Zwiefalten.

Z bliska, gdy podjechali dug drog, dobrze wyoon wielkimi blokami kamieni, spomidzy ktrych wyglday zielone dba, klasztor grny nie wyda si tak surowy. Okiennice zamykajce okna, w tej chwili szeroko rozwarte, od rodka pomalowane byy w rozliczne desenie z kolorowych punktw porobione, na podwrcu byo, pod cianami duo kolorowego ziela, a gdy zapukali do bramy, odpowiedziao im mnstwo wrzasku i miechy. Mimo to dziedziniec wewntrzny by pusty, kiedy wjechali, i po chwili dopiero pachoek wyskoczy skdsi. Wida byo, e wstrzymywa si od miechu, gdy zabiera konie. Potem dopiero wysza gruba jaka baba w kapucy klasztornej i spytaa, po co przyjechali. Ksi powiedzia, e jest z Polski i e w wanych sprawach ma widzie si z ksin Gertrud. Skwapliwie wprowadzono ich do sklepionej sieni obszernego budynku. Przyjemnie byo odetchn zapachem chodnej ziemi, ktr pachniao klepisko podogi, po dugiej i upalnej drodze. Czekali dosy dugo. Wreszcie prdkim krokiem, wawa, energiczna, wesza moda, cho otya ju niewiasta; rubaszna bya w ruchach, stana przed drzwiami, w boki si podpara, potem rk oczy przysonia i popatrzya w stron chopcw, bo za wiatem siedzieli. Ksi porwa si z miejsca i podszed do niej. Pochyli si do jej ng i chcia podj pod kolana, ale ona mu nie daa, podniosa go, w oba policzki pocaowaa. Potem odsuna go na dugo rki i badawczo spojrzaa jasnymi oczami spod powych, nierwnych brwi; mrugaa czsto powiekami, par niejasnych sw powiedziaa, potem chlipna prdko, usta jej si wykrzywiy w d i zy spyny z oczu rzsiste, ktre ustay rwnie nagle. Zatrzymaa si, patrzya na ksicia, potem zawahaa si chcc co powiedzie znowu, wreszcie zamiaa si serdecznie, a twarz jej staa si mia w tym umiechu; soce przejrzao przez mgy. - Mowy naszej zapomniaam - powiedziaa aonie po miechu. - To nic, ja mwi po niemiecku, matka uczya - powiedzia Henryk. - Matka - powiedziaa zakonnica i znowu si zalaa rzsistymi zami. Tli sta obok Lestka od samego wejcia ksiny i teraz podnis wzrok na Lestka: pyta. Lestko pochyli si, olbrzymi, ku niemu: - Siostra jego, ksiniczka Gertruda - powiedzia.

Ale ksina otara oczy rbkiem i szybkim krokiem przeprowadzia brata na pokoje klasztorne. O giermkach na razie zapomniano. Odwrcili si w stron podwrca, gdzie ich taki gwar spotka; patrzyli przez drzwi otwarte, wreszcie si do wejcia zbliyli, przez szpary po boki patrzyli. Ujrzeli, jak przez dziedziniec przebiega dziewczynka niewielka i niezwykle wietnie ubrana, caa w zotogowiu - miaa si tak, e tylko ten miech widzieli i troch zocistych wosw. Zostaa po niej, jak po przelocie wilgi, zota smuga w wieczornym powietrzu.

Rozdzia III Tymczasem ksi Henryk wszed do celi za sw siostr i usiad naprzeciw niej w milczeniu. Uwanie patrzy jej w twarz i w nieco rozpynitych rysach modej niewiasty szuka linii dziewczcych, dziecinnych prawie, jakie by w niej poegna, kiedy czternastolatk zaraz po mierci ojca odwoono z czycy w towarzystwie mnisiego poselstwa do klasztoru, gdzie siostra ksiny Salomei bya przeorysz. Patrza i patrza na to oblicze i z rysw zamazanych wyowi, co trzeba mu byo. Nie byy to rysy owej dziewczynki, nie, podobiestwo uchwyci z rysami matki i nagle zobaczy j, zawsze drobn, wiotk, wytworn w ruchach i smuk, pomimo i tak czsto bywaa w ciy. Zobaczy wychudzon jej twarz, nos orli, rasowy, i czarne oczy, powane i nigdy naprawd nie wesoe od mierci ojca, od owej chwili, gdy owdowiaa z tylu dziemi na rku. Gertruda, miejca si na przemian, to spokojna, to znowu ze zami w oczach, patrzya na brata. Potem za powiedziaa: - eby wiedzia, jak Ortlieb wszystko adnie spisa, gdy by u matki z Ottonem, i co z tego wyniko, jak zjazd w czycy opowiedzia, i kto tam by, i Bolesawa, i Mieszka... - No dobrze - powiedzia - ale to byo ju jedenacie lat temu. - Prawda - powiedziaa Gertruda i opucia rce - nie pomylaam o tym, ale potem tak rzadko przychodziy od was wiadomoci. Powiedz mi, co si dzieje? W czycy, w Pocku, w Krakowie co sycha? Ba, a w Poznaniu... Zamilka i zasmucia si, nie chciaa by nieprzyjemn, widzia to doskonale Henryk z jej oblicza; moe dziki stosunkom z cesarskimi bratu Wadysawowi bya przychylna i baa si co powiedzie, co by modego mogo urazi. Przypomniaa sobie: - Ale, gocia mamy tutaj jakiego... Po czym znowu zawstydzia si i urwaa, zmieszana, otya, bardzo mia. Henryk umiechn si, wsta, wzi jej obie rce w swoje donie i ucaowa serdecznie, Gertruda mocno si zarumienia z radoci i pocaowaa brata w czoo. Powiedzia Henryk:

- Do matki jeste podobna, bardzo podobna. - Naprawd? Wida byo, e si ucieszya. - A do ojca nie? - zapytaa. - Mocna pewnie jeste w rce jak ojciec - powiedzia Henryk i trzepn mniszk po ramieniu. Znowu si umiaa. - eby wiedziaa, z czym ja tu przyjedam - powiedzia ksi i zatrzyma si. - Nie - doda - ja sam nie wiem, po co przyjechaem. Przyjechaem jako zakadnik. Ale tu si dowiem. Ortlieb tu jest? - Jest i mistrz Ortlieb, i Otto. - Doskonale, zjazd w sam raz dla mnie potrzebny. Musimy tu niejedno uradzi, zanim cesarz na braci ruszy. - Nie ruszy ju podobno. Ley i ledwie dycha. Gorczki si nabawi w Jeruzalem, wrci niedawno i w Bambergu ley. Widzi mi si, e wkrtce nowego bd obiera pana. - Gertruda wytara twarz chust i westchna bolenie, po mniszemu, a przypomniao si Henrykowi, e ma przed sob kapank prawie, mniszk. Zaciekawio go to, co Gertruda mwia o zjedzie jakim, bo skoro i Otto, i Ortlieb tu bawili, byo to wanie, o co mu w podry chodzio. Niestety, peno jeszcze mia w oczach pejzaw grskich i zielonej wody, piewki Tlego chodziy mu po gowie i pokrzykiwania nadwodne z klasztorw, ktre mija. Patrza na Gertrud i sucha, co mu poczciwa siostra opowiadaa, a w miar jak jej sucha, przypominao mu si stanowisko, jakie ta niewdziczna crka ksiny Salomei w sporze midzy brami zaja. Pamita, e Gertruda jeszcze w dziecistwie oddana bya na dwr osobny Wadysawa i Agnieszki i z owych jeszcze at datowaa si ich przyja. Jedyne to chyba dziecko Salomei, ktre darzyo przyjani rywalk swej matki. Agnieszka co prawda siedziaa teraz albo w Bambergu, albo w Sasach na swoim zamku, ale z Gertrud si pilnie widywaa. Jeszcze si bardziej upewni w tych podejrzeniach, gdy dowiedzia si, e jedynaczka Agnieszki, Richenza, wieo polubiona cesarzowi Hiszpanii, bawi take w Zwiefalten, czekajc na poselstwo swojego maonka, ktre dalekimi drogami dyo z Leonu po modziutk oblubienic starego Sancha.

- Musiae j zauway - dodaa Gertruda - mieje si, a j wszdzie sycha, wspaniaa jest dziewuszka i do ksiny Agnieszki wcale niepodobna. Ale chcia si ogarn; ksina Gertruda, e wniosa w klasztor wiano okazae i jako crka ksica splendor na przybytek ten sprowadzia, miaa swoje pokoje, rodzaj dworu swojego, niak star, co z Polski za ni przyjechaa, wic moga po swojemu rozgoci brata. Henryk dosta jeden pokj, chopcy oboczny. Ksi patrzy z podziwem na pokoje klasztorne, murowane z kamienia; pikne okno wychodzio na niebo i gry i byo szeroko rozwarte z malowanych okiennic; troch chodne powietrze wpadao przez nie. Ledwie moe we Wrocawiu s takie pokoje, ale ani w Pocku, ani w czycy, ani w Poznaniu nie byo takiej okazaoci, nie mwic ju o Sandomierzu, ktry bogatym by miastem i handlowym, ale nigdy jeszcze dotd ksicia w swych murach nie goci. On bdzie pierwszym ksiciem tego miasta, on zacznie nim rzdzi niebawem. Ju by mg, i Bolesaw pozwala mu od dawna jecha na stolic swoj, ale wola z pocztku siedzie w Pocku, potem w Krakowie - a potem pojecha wiatami. Przed chwil przypomniaa mu Gertruda Pocko i czyc, i wesele Bolesawa. Czy pamita? Nigdy w yciu tego nie zapomni. Mia sze lat i by zupenym pacholciem, zdawao mu si, e Bolesaw jest dorosym rycerzem, chocia mia lat trzynacie, ale go ojciec ju mieczem uderzy - jak nis zwyczaj francuski, tak samo jak dziad ojca pasowa. Bolesaw i ojciec, i wszyscy stali cib w wielkiej komorze w Pocku; matka trzymaa przed sob malestwa, aby ich w tym toku nie podeptali. Judytka krzyczaa wniebogosy, a ojciec pocign wsa nad krzyw warg i kaza niakom precz j wynie. A potem przyszli bojarzy ruscy, w kouchach i zocie, w tuupach i czapach baranich, i pachnieli, a ksina Salomea dugim rkawem wzorzystej sukni, rkawem, ktry ziemi siga, raz po raz nos suchy pocieraa. Za nimi weszy suebne panny ksiny nowej, wszystkie z ruska jak mniszki ubrane w czarne szaty i rbki czarne na gowie, ze wiecami w rkach, jak na pogrzeb jaki zebrane. I pomidzy tymi czarnymi mniszkami wesza ksiniczka, co miaa by polubiona Bolesawowi. Takie same miaa na sobie mnisze szaty, tylko

biaego koloru. Sza niespokojna i zdziwiona, bo nikt jej nie wid, poruszaa si powoli, drobna jej i dziecinna posta tona w biaych fadach, a oczy miaa rozszerzone i pikne. Na rkach miaa wysokie, czerwone zamszowe rkawiczki. Haftowane jak u biskupa, w kko z krzyem na wierzchu doni. Sza tak przez chwil jak obkana, biaa, z czerwonymi jak kat rkami, i tak pozostaa na zawsze w pamici malca: Wierzchosawa, ksiniczka ruska, ksina krakowska i pocka. Nigdy mu nie chciaa da tych czerwonych rkawiczek; faz je tylko pniej widzia na niewiecich pokojach, w arabskiej szkatuce lece bezwadnie. Prosi j zwyczajnie jak rycerz tych czasw o nie, by przywiza do hemu; mia jeden taki jasny hem ze stali srebrzonej, dobrze by na nim wygldaa ta czerwona rkawiczka. Ale nie wtedy najbardziej pamita ksin Wierzchosaw; mia j w oczach w innej epoce ycia, podczas konania matki, ktra umara trawiona gorczk, latem, nazajutrz po witej Annie. ki naokoo matczynego dziedzictwa zwiezione byy ju i siano pachniao na caym podwrzu zamkowym, ksina Salomea zasna niespokojnie, na krtko przed zmierzchem, a oni, co dotd czuwali przy ou, wyszli przed zamek patrzy na szeroki wachlarz k i pl, gdzie niwa dopiero co si rozpoczy. Bolesaw zajty by wtedy przygotowaniami do ostatecznej rozprawy z bratem i zdy ledwie na pogrzeb matki, Mieszko zasn, by zawsze o swoje zdrowie bardzo dbay, a oni nagle znaleli si sami ponad czyckimi kami, po raz pierwszy bez dworu. Wierzchosawa bya znacznie starsza i patrzya na niego po macierzysku - szczeglniej teraz, gdy ona miaa zaj najwysze miejsce w rodzie. (Agnieszka si nie liczya.) I stali tak przy agrestowym potku, patrzc na zachd i na poudnie, na siwy i pogodny horyzont. Wayli w gowie mnstwo sw, a Henryk spostrzega jak gdyby po raz pierwszy cay widok z zamku, jak zwykle, kiedy spogldamy na obojtny wiat w obliczu takiej wanej mierci. Wierzchosawa nie wiedziaa, co powiedzie, wzia chopca za rami i mocno cisna. Spojrza na ni ze zdziwieniem, ale wida i co innego spostrzega ksina Bolesawowa w jego oczach, bo odwrcia si pospiesznie i odesza. Odtd byli z sob w wielkiej przyjani, a Henryk by

zawsze w pobliu pockiego, jak mwiono, dworu. Chocia Bolesaw wkrtce na Krakw si przenis, ale Wierzchosawa lubia do Pocka powraca, gdzie miaa ulubiony ogrd i siedziaa nad Wis, patrzc na dalekie zasony brzegw. Przypominao jej to miasto, w ktrym si urodzia, zanim jej ojciec, Wsiewood, z Kijowa na Nowogrd si przenis, jak to wdrowali w owych czasach ksita ruscy ze stolca na stolec. Henryk zawsze prawie towarzyszy dworowi, a dzielnica sandomierska wsplny na razie miaa zarzd z Mazowszem i z Krakowskiem, ju tam Bolesaw si o to troszczy, bo chciwy by nie tylko na pienidz wasny, ale take na kady dochd rodzinny i chcia go przysporzy i sobie, i braciom. Nie bardzo si umia wzi do tego, to inna sprawa. Nie eni si te Henryk z tego powodu, a gdy bracia o to go czasem zagadywali, zbywa ich argumentami kosztownoci osobnego dworu, nowego wesela i tak dalej. A przecie wesel w rodzinie nie brakowao; to si ju Bolko, wysoki syn Wadysawa i Agnieszki, eni, a tu jeszcze ciotki jego od ziemi ledwo odrosy; dobrze, e jednak wietnie je powydawano i w dalekie strony; zbyt dug mieli podr wysannicy szwagrw, ktrzy si o posagi upomina chcieli. Tak te i zostao. - Do czasu - powiedzia Henryk gono i usiad w wysokim oknie. Pienisty potok przelatywa wodospadem pod tym oknem w dole i napenia stukotliw muzyk cay pokj. Henryk pooy rk na krawdzi i wspar si o ni brod. Patrzy na wod bujn i plsajc, myla o sobie, ale trudno mu byo wyrozumie, skd tu przyszed i dlaczego, szukajc ksicego stoi ca czy moe krlewskiej korony, patrzy teraz oto na te bawarskie wodospady. - Tak ju mam polityk - pomyla - a zaprowadza ona mnie zawsze tam, gdzie trzeba. Musiaam tutaj by, aby przyapa Ottona ze Stuzzelingen i Ortlieba, ktrzy niechybnie inaczej pojmuj te wszystkie sprawy, jakie im ksina matka umierajc powierzya. No i t dzierlatk te bym chcia uwidzie - i powiedzia gono: - Cesarzowa Hiszpanii! Psiakrew, adnie j nazwali. A cesarzowa Hiszpanii staa pod jego drzwiami. Powszechnie sdzono, e Alfons VII czeka na mier cesarza Konrada i na to, komu si cesarska korona dostanie wobec nagej i niespodziewanej

mierci krla Henryka, starszego syna cesarskiego, ktra nastpia zeszej jesieni. Maestwo swoje z Richenz traktowa cesarz hiszpaski jako zwizanie si z famili cesarza rzymskiego, i nie dlatego na Richenz spady blaski nieoczekiwanego splendoru, e bya pierworodn wnuka Bolka Krzywoustego, ale ze bya najpikniejsz siostrzenic Konrada III. Gdyby cesarska korona miaa po mierci jej wuja dosta si Welfowi czy komu nie spokrewnionemu, by moe sdziwy Kastylijczyk wcale nie posaby ambasadorw po zoliw dzierlatk, ktra w pobliu cesarskiego dworu, w zacisznym klasztorze oczekiwaa, a j zabior do zotej klatki. Krlewski, cesarski jej maonek tumaczy si trudnociami drg, na ktrych czyhali krl francuski i hrabia Prowansji, i hrabia Barcelony, i zacinicy miast lombardzkich, i ba, kto wie, czy i nie korsarze jacy po morzach Arabowie Rogera Sycylijskiego, prawie niewiernego, jak go pobony Kastylijczyk nazywa. Tymczasem lub per procura odby si dawno i Richenza marzya o byskach korony poudniowego cesarstwa, ktra czekaa na ni pod ukami katedry w Leonie. Ale dnie cesarzowej upyway spokojnie i raczej w sposb waciwy mniszkom z niszego stanu, nudny moe nawet, gdyby nie dwr jej nowy, z dziesiciu dam i panien zoony. Pod askaw opiek Gertrudy dworek ten egzotycznej cesarzowej odmieni spokj klasztorny. Wszdzie byo peno Richenzy, jej miech rozlega si w krugankach i w wirydarzach. A czy jej pieszyo si do starego ma, wtpi naleao. Teraz przybycie goci do klasztoru poruszyo caym zbiorem dam i poty dokuczaa ksinej Gertrudzie, a wprowadzia j na pokj Henryka. Oderwa si z niechci od okna i, chocia wanie myla o cesarzowej hiszpaskiej, z trudem przyj do wiadomoci, e jest to wanie ta osoba, ktra wesza w towarzystwie jego siostry. Bya drobna, nika i nieadna, wbrew temu, co o niej Gertruda powiadaa, ale gdy si umiechna, twarz jej przeszywa wdzik nie znany dotychczas Henrykowi. Miaa wiate wosy byszczce na socu, miaa wielkie, szare oczy i przypominaa babk, pierwsz on Krzywoustego, Rutheniss. Jej stepowa uroda dziwia tutaj, w murach czerwonych, pomidzy kwietnymi wieami, ktre z bliska byy przysadziste i nader solidnej budowy. Henryk

umiechn si tak samo, patrzy na ni przez chwil, zanim si skoni do samej ziemi, dwornie, jak go jeszcze Salomea z Bergu uczya. Gertruda powiedziaa: - Patrz, to jest crka naszego brata, ktrego wycie tak piknie urzdzili - ale Richenz umiechna si tylko na to powiedzenie i zdaje si, e do Henryka (na razie przynajmniej) urazy o wyzucie jej ojca z krakowskiej stolicy i dziedzicznych woci nie ywia. Powiedziaa spokojnie: - Widziaam ju przed chwil kuzyna przez szpar w murze od ogrodu - potem si zamiaa. Powiedziaa mu kuzynie, bo rzeczywicie trudno jej byo do takiego modzika powiada wuju. Ale Henryk nie odpowiedzia umiechem na umiech, zbyt niedawno jeszcze myla o Wierzchosawie. Myla o niej znowu, gdy Gertruda wysza wraz z Richenz. Nie byo to waciwie mwic mylenie, jak przedtem, kiedy przypomina sobie wesele Kdzierzawego i mier matki, ale gdy si krzta po izbie, gdy patrzy na grskie widoki, gdy dla wszelkiej pewnoci rachowa pienidze, jakie mia w sakwie ze sob, wci czu obecno bratowej tak, jak czu jej obecno na pockim zamku. Tam, bywao, na drewnianej wiey, gdzie mia swoj izb i iby swoich ludzi, chodzi od okna do okna i nawet w mrz czasami otwiera okiennic, aby przez chodem zapenione podwrze spojrze na wielk parterow samborz, gdzie siadywaa ksina z dworkami. Dworki zazwyczaj przdy czy tkay i nuda go braa na myl o niezmiennoci tego zjawiska, ale ksina przywioza z sob z Nowogrodu tajemnicz sztuk. Czynia ona na drewnianych deskach, czy te na miedzianych, malowida witego kociow. Nie bya to robota odpowiednia dla kobiety i z niejednej strony krzywo na to patrzano, ale Wierzchosawa z wielk pobonoci to robia i modlia si dugo przed rozpoczciem kadego ikonu, czy to bya Boa Rodzica, czy te Bg Ojciec na Majestacie, czy te skromna podobizna ktrego witego. A malowaa swoje obrazy podug najcilejszych kanonw i nigdy nie odstpia od wyranych prawide, ktre miaa spisane w piknym pergaminie i ktre od czasu do czasu odczytywaa starannie, a

byo to spisane po grecku. Biedna Wierzchosawa, jak przystao na wnuka Jarosawa Mdrego, nie tylko w ogle ze sztuk czytania bya obeznana, ale czytaa po grecku! I to si te nie podobao, nawet Salomea z Bergu bya zaniepokojona wiedz synowej, aczkolwiek i sama w przeciwiestwie do ma posiadaa sztuk czytania. Ale wiedza ta bynajmniej nie wpyna na usposobienie cichej i nie bardzo rozumnej kobiety, do zahukanej przez Kdzierzawego. Chorowita take bya i dugo nie zachodzia w ci. Powiadano nawet, wiedzia to dobrze Henryk, e Bolesaw przez lat par po lubie nie sypia z ksin, gdy wcale jeszcze bya nierozwinita w trzynastu leeiech, kiedy j za niego wydano. Potem dopiero urodzia crk, brzydk i zezowat Salusi, ktra w nastpnych czasach dugo ma znale nie moga; wicej dzieci nie miaa, dopiero teraz. Henryk pamita dobrze ci bratowej: osaba bya i leaa u siebie w alkowie za tkack samborz, a nie dopuszczano do niej nikogo; oprcz wiernej Melchy, klucznicy ruskiej, i ksicia nikt tam nie wchodzi. Ale Henryk czu jej obecno w zamku i nie jedzi na polowanie z sokoami, i chodzi od okna do okna w swej wiey, i widzia Wis i brzeg za Wis, i nieskoczone lasy, otaczajce ze wszystkich stron Pocko. I czu, e mgby si; rozpaka na myl, i Bolko wchodzi do oa tej biednej kobiety, e swoje starannie utrefione, czarne loki, dum matki Salomei, ktra ich nawet w siedmiu leeiech nie daa przystrzyc, mwic, e to pogaski obyczaj, rozsypa po tej malutkiej piersi, wezbranej teraz mlekiem macierzystwa. A potem poszy wieci, e ksina rodzi, zeszy si stare baby z caego grodu, ksina Salomea konno przyjechaa z czycy, bo byy roztopy i inaczej trudno byo; ksina Wierzchosawa mczya si dugo i urodzia sabowit crk; Bolesaw nie ukrywa swojego gniewu, zwaszcza e Mieszkowa Wgierka rodzia rok po roku dzieci zdrowe. tr okazae i ksina Salomea dumnie opowiadaa o swoich wnukach z Poznania. Ona to wreszcie wyjania spraw w momencie, kiedy sam Henryk poczu - a zwykle przecie pno postrzega zakochany, e na niego ludzie patrz - poczu, e nie sposb duej ukrywa swojego uczucia. Czua to i Wierzchosawa, ale nie powiedzieli do siebie o tym ani sowa: tylko ksina

Bolesawowa,

zawsze

stojc

roli

opiekunki

po

mierci

matki,

proponowaa Henrykowi, aby skorzysta z tego, e dzielnicy nie obj formalnie, tylko j dziery, e dworu nie ma i ony nie potrzebuje pilnowa, e waciwie od dawna jest obiecany jako zakadnik cesarzowi, i aby si uda w inne kraje, na dwr zwaszcza niemiecki, gdzie si niejednego mona nauczy i wreszcie poj, czego chce cesarz i co zamierza uczyni; i czy naprawd chce polskie dzielnice w swoje obrci lenno. Powiadano bowiem na krakowsko-pockim dworze rozmaicie i panowie i biskupi nie bardzo waciwie mogli wytumaczy, jak to si stao, e ksi Krzywousty w Merseburgu przed cesarzem Lotarem miecz nosi i e go wwczas krew nie zalaa, jak trzy lata potem. Oczywicie, zdawa sobie spraw Henryk z tego, e ksina mwia te wszystkie rzeczy ot tak, eby si go pozby z dworu i oczy ludzkie odwrci od tego wpatrzenia w bratow - bo przecie wiadomo byo, jakie s cesarskie plany i pretensje i e nie Henrykowi, chopcu prostemu, przewidzie te wszystkie machinacje, jakie si w ruchliwym orszaku cesarskim w Rzymie, w Bambergu, w Ratyzbonie ukadaj, co tam te Agnieszka, bratowa, uczynia z siostrami swymi, paniami bardzo mocnymi i w radzie, i w gbie, siedzc na karku bratanka, zmarego krla Henryka, podczas gdy cesarz bawi w Ziemi witej i zimowa w Konstantynopolu pod opiekuczym skrzydem czarnego ora, na zamku swej szwagierki Berty, ony cesarza wschodniego. Podobno wszystkie te kobiety, mwia mu o tym Gertruda, zjechay do cesarskiego oa i czekay, a ducha wyzionie. Straszliwym dla nich ciosem bya mier zeszoroczna krla Henryka, ktry ciotki lubi. Bawiy go, bo dobre byy w gruncie niewiasty, zwaszcza Berta z Norymbergi, ale i Adelajda, i Elbieta, co to za ksicia czeskiego j wydali w leciech powanych ju, i nawet Agnieszka nie byy ze. Prne tylko ogromnie i bardzo dumne; pomiatay cesarstwem Konrada, a wci tylko wypominay, i wnuczkami s wielkiego Henryka Czwartego, ktry nie ugi si nawet przed papieem. - Dobre byy kobiety - powiada Gertruda - a jednak Agnieszka wolaa mnie Richenz powierzy. (Do chrztu j cesarzowa Lotarowa trzymaa i

swoim imieniem obdarzya). Bo to Gertruda co nieco syszaa o przygodach Agnieszki w Polsce, a dowiadczone niewiasty wiedz dobrze, przed czym maj strzec crki. Tote cesarzowa hiszpaska czekaa na posw mowych w klasztornym zaciszu, a nie na dworze przy matce i ciotkach. Matka jej zostawia Wadysawa na zamku swym saskim, a sama, w towarzystwie zawsze wiernego Dobiesza, wszdzie prawie za cesarzem dya, naprzeciw niego, przybywajcego z wyprawy, wyjechaa i czekaa na to, co si stanie, wraz z przyzwanymi z daleka i z bliska siostrami. Wszystkie te wiadomoci znosia Gertruda, przyrzdzajc z paniami i sukami ciep kpiel dla strudzonego rycerza. Henryk sta w oknie i wci spoglda ku grom, para sza po izbie od kipiatku, ktry wiadrami do balii nosiy suebne, a Gertruda, zakasawszy rkawy, wlewaa do wody wywar zielony z igie wierkowych i rumianku, a zapach si rozszed przyjemny i rzewicy. Tli, wezwany specjalnie, rozebra Henryka i, podczas gdy ten siedzia w drewnianej kadzi, Gertruda szorowaa mu plecy jak dziecku cierk grubo plecion, a mu skra poczerwieniaa. Nie przestawaa mu przy tym opowiada, co si dziao na dworze cesarskim, w klasztorze i w Rzymie, skd zdronoci ludu rzymskiego papiea precz wygnay, e a do Francji w podr si uda, a potem w Trewirze mieszka i rzdzi si stamtd tak, e Bernarda nie trzeba nawet. Henryk sucha do nieuwanie i myla o Polsce i o skromnym dworze w czycy, o zamku w Sandomierzu. Ale umiechn si do poczciwej siostry. Zamek sandomierski raz tylko widzia; wysa tam. Kamierza, nieche gospodaruje, cho nie na swoim, niech si zaprawi do dogldania dworu, koni i czeladzi. i tak mu si Sandomierz dostanie, skoro tylko Henryk umrze, a moe i przedtem jeszcze si zrzeknie, skoro mu wiat zbrzydnie. Na razie mu si jednak wiat umiecha. Z bratow obojtnie si poegnali. O jedno tylko go prosia: e gdyby gdzie znalaz uczonego szpaka, dobrze sowa mwicego, niechby jej przywiz jako gociniec. Myla, e Wierzchosawie szpak taki wielk sprawiby przyjemno, ale dotychczas nie widzia nigdzie takiego uczonego ptaka. U biskupa w Salzburgu, co prawda, byy sroki i kosy, szczygy i sikory, a nawet jakie

dziwne te wrble z Hiszpanii sprowadzone i wierkajce jak synogarlice - wymarzonego szpaka nie byo. U biskupa Eberharda w Salzburgu wiat pikny mu si wyda, a potem w ten mglisty dzie nad Krlewskim Jeziorem, kiedy patrzy na rado swoich towarzyszy i zastyge gry. I myla tylko, e chciaby to wszystko pokaza Wierzchosawie. Oczywicie, Nowogrd bogate miasto i pikne, Kijw tym bardziej, Krakw te wzrasta piknie, a na zamku wawelskim pikne i drewniane, i murowane stay budowle, kocioy stawiano z miedzianymi dachami, ale chciaby, aby Wierzchosawa zahaczya gry takie, do niczego niepodobne z tego, co widzieli na ruskich i ckich rwninach; mige wierki podniebne i jeziora jak pod Berchtoldsgaden i pod Zwiefalten. Chocia mu wanie Krlewskie Jezioro przypominao Dniepr, ktry opywali z bratem Bolesawem pod on czas, kiedy na Kijw chodzili. Pamita owo wspaniae miasto, wznoszce si nad wod gowicami kociow, z wit Zofi olbrzymi i tajemnicz, przez Mdrego Jarosawa stawian. Ale nic go nie obchodzio to, po co do miasta tego przybyli: walczy o jak obc spraw; natomiast wiedzia, e tu si urodzia Wierzchosawa i przepdzia dziecistwo, ze sw odtrcon w owych czasach matk, w eskim klasztorze w okolicach mnisich pieczar. Wiosna wtedy bya i sam z Lestkiem tylko przebiega ogrody klasztorne, spadajce ku niebieskiej wodzie rzeki i pene kwitncych jaboni. Mniszki ich bray za wesoych rycerzy, ktrzy szukaj przygd miosnych, i kiway do nich, otwierajc malutkie okienka; Lestko wtedy wanie po raz pierwszy zazna, co to mio, i rumieni si bardzo na wszystkie gesty wesoych mniszek. Ale Henryk, w srebrnej lekkiej zbroi, w tej trawie, midzy tymi drzewami, wrd tych arnowcw, co porastaj ki nad brzegami Dniepru - szuka ladw drobnej stopy obutej w obcisy, zamszowy trzewik z dugim dziobem z przodu. Bolesaw, ktry prowadzi wtedy posiki Izasawowi, umiecha si nie pojmujc, czego szuka brat po caym tak rozrzuconym bezadnie ogrodzie. I on take myla o mioci i nie wiedzia, e brat dawno odnalaz mio we wasnym jego domu.

Rozdzia IV Trzeba przyzna, e Tli nie bardzo gustowa w klasztornej atmosferze. Nic go to nie obchodzio, o ktrej godzinie mniszki na grze mieszkajce czy te mnichowie z dou musieli wstawa z rana, o ktrej piewali godzinki i pieni, ale irytowao go to regularne - daleko regularniejsze ni w Salzburgu - ycie, ktrego nurt przepywa koo niego. adnie wci jeszcze byo, cho ju jesie zapadaa (siedziano wci w klasztorze, Lestka tylko ksi wyprawi z wieciami do Polski) - a on nie mg zrozumie, co wie tutaj ksicia Henryka w tym klasztornym yciu, dlaczego nie porzuci tych bab, ktre go otaczay zewszd, dlaczego si nie puci w pochd wesoy, peny gry muzycznej, brzczcy od dzwonkw, zbroi i strzemion, pochd, jaki si. ni od czasu do czasu biednemu chopakowi, kiedy lea w ou przytulony do Lestka (zimno byo w kamiennych komnatach), albo pniej, gdy ju Lestko wyjecha, sam jeden, znowu samotny. Ksi Henryk nie bardzo si nim zajmowa, tote chopak najczciej bra do rki wiol, podarek przeprosinowy zdronego kompana, i szed sobie w las ponad klasztor, na skaki, i ukryty z pocztku w cieniu, gdy chodniej si robio - szukajcy soca, grywa dugimi godzinami i ukada pieni. Na bohaterk tych pieni obra sobie zrazu Madonn, potem, w miar jak si zasiedzieli w klasztorze, cesarzow hiszpask. Opiewa jej wdziki: nie znaczy to, aby cile okrela jej urod. Nie mg wyj poza zdawkowe i kanoniczne okrelenia: oczy jak gwiazdy, lica jak re, ale gdy tak piewa te banalne wiersze, myla o wiotkiej i maej cesarzowej, ktra jak wiewirka przebiegaa ogrody zwiefalteskie, nie baczc na to, i powstaa niedawno kontrowersja pomidzy kancelari Konrada III a kancelari Alfonsa, bowiem wzbraniano si w Niemczech przyznawa jej tytuu cesarskiego, proponujc krlowi Kastylii, e jego maonka moe w papierach cesarskich nosi co najwyej tytu Krlowej wszystkich Hiszpanij. Jak twierdzia Gertruda, w powstaniu tej kwestii zna byo rk wspaniaego bratanka cesarskiego, Fryderyka ze Szwabii, ktry nabiera coraz wikszego znaczenia przy ou chorego monarchy. Mwiono

powszechnie o nim, e on to prawdopodobnie zostanie opiekunem maoletniego Fryderyka, modszego syna cesarskiego, a nie austriaccy bracia przyrodni Konrada, protegowani przez siostry cesarskie, przemone na dworze osoby. Otto z Freisingen, Leopold, Henryk, Jasomirgotem przezwany, wszystko to nie w samym Bambergu, ale w okolicach przebywao, a na zamku cesarskim panie z sob spr wiody o to, kogo na opiekuna cesarskiego dziecicia najlepiej byoby wybra. Wic wanie nic te sprawy skomplikowane nie obchodziy Richenzy ani jej modocianego wielbiciela, ktrego cienki gos i jeszcze ciesze szamotanie skrzypiec dolatyway ze skaek okolicznych ponad klasztorem i ponad wodospadami. Henryk czsto schodzi ze wzgrza na d ku rwninie: tu, przy samym pocztku k, ktre mu przypominay czyc, sta bielony, dugi, szeroki, paski gmach klasztoru mskiego, gdzie zamieszkiwali mnichowie, przyjaciele rodu Bergw, Orttlieb i Otto ze Stuzzelingen. Klasztor w, prcz dwch rycerskich panw, Ottona i Ortlieba, mieci w sobie liczny zastp mnichw, ktrzy w tym miejscu pielgnowali chorych schodzcych si z caego kraju. Bya te i osobna przybudwka, wychodzca na czworoktne podwrze, ze wszystkich stron otoczone drewnianymi potami, z caych bali uoonymi... W tej przybudwce miosierni mnisi zbierali niedorozwinitych ludzi lub zgoa szalonych, ktrym po chatach i zamkach zaniedbanie albo mier z godu grozia. Po izbach bielonych tej czci - do ktrej i Otto, i Ortlieb rzadko zagldali - gniedzio si niewielu chorych, spokojnych i melancholijnych raczej. By tam i rycerz jeden, ktry zmysy postrada od uderzenia w gow nabijan kawakami elaza maczug. Siedzia sam w izbie i gosem dononym wywoywa wszystkich swoich posunych, chocia od dawna ju w grobie leeli. Ale od czasu do czasu, siwy i zadumany, poczyna piewa fantastyczne jakie romanse gosem doprawdy przejmujcym. Powiadano o nim, e w modoci do Hiszpanii jedzi i tam si tak piewa nauczy. Tli przesiadywa na przyzbie pod oknem wariata i sucha, a dopki ten nie przestawa, a dugo to trwao. Nauczy si potem, e aby staremu co na strunach podgra, zaraz zaczyna wywodzi swoje melodie i sowa, opowiadajce o miosnych i

bohaterskich czynach. Tu take przychodzia z klasztoru najpoboniejsza z mniszek, Walburga, stara ju i plepa, aby Ortliebowi widzenia swoje opowiada. Siadaa staruszka na awie pod domem klasztornym, a naprzeciwko niej Ortlieb na zrbanej kodzie. Staruszka umiechaa si pod soce bezzbnymi ustami i na pocztku dugo nic nie mwia. Tli chowa si zazwyczaj w biaawe opiany, co rosy pod murem, i patrza na mniszk z takim samym wyczekiwaniem, co i Ortlieb. Mnich mia pergamin w rku, nacignity gwodzikami na drewnianej deszczuce, trzyma trzcinowe piro i sucha, co mu Walburga powie. A ona dugo umiechaa si i rozmarzona patrzya w przestrze, w soce, niewidzcymi oczami. A potem nagle rozpoczynaa: - Widziaam - mwia na pocztku sabym gosem, a potem mocniej: - widziaam! - I nagle toczy si z jej ust potok obrazw tak szybko czasami i tak bezadnie, e Ortlieb nie mg nady zapisywa. Widzenia jej zreszt rzadko dotyczyy przedmiotw i osb witych, raczej zawsze mwia o kwiatach, rolinach, obokach, ptakach. To opowiadaa o abdziach leccych po niebie, to znowu o rach kwitncych w kociele, a suchacze oddech taili w piersiach, takie to byo pikne. Potem milka i klasztorny suka z polecenia przeoryszy Osanny odprowadza j na osioku na gr. Henryk przez ten czas rozmawia zazwyczaj z Ottonem, rozpytujc go o prawa i zasady, jakimi si ksita i krlowie polscy rzdzili. Mwi o pochodzeniu korony polskiej, zwaszcza o ustanowieniach ojca Bolesawa co do dzielnic, jakie im przypady, i kto mia zawsze rzdzi na Krakowie, a Otto mu wykada take, jak to na Rusi i na Czechach te rzeczy stay. Rycerz ze Stuzzelingen wykada liter prawa sowiaskich narodw, ale wida byo, e je potpia, cho nigdy zym sowem o Krzywoustym, a tym bardziej o witej ksinie Salomei nie mia si wyrazi. Co prawda i stan krlestwa niemieckiego nie wzbudza w nim zadowolenia - I wida wzdycha do dawnych cesarzw, do Karola, do Ottona, do Henrykw. Tli nie bardzo chcia sucha rozmw prowadzonych w tonie powanym i rzeczowym, wola goni soce, ktre teraz czsto chowao si za chmury i wczenie ju gaso w skaach za poczerwieniaym jeziorem.

Smutno byo maemu giermkowi, e ju jesie nastaa. Wtedy to wybrano si w podr, co prawda niedalek, ale okaza. Henryk uwaa, e musi zoy uszanowanie bratu matki, ktry teraz siedzia wanie na Bergu, zwaszcza e zamek okryty by wie aob z powodu mierci na wyprawie krzyowej najstarszego syna, Adolfa, ktry pad u boku Konrada III. Diepold na Bergu najmodszym by z rodzestwa, ktre jako szybko ukadao si do snu wiecznego w podziemiach kocioa zwiefalteskiego, siedzia wraz z on na zamku pogronym w wiecznej aobie i w pewnym zaniedbaniu. Wybrali si do niego dworno i ludno, ksina Gertruda i Richenza, i Henryk, i Otto ze Stuzzelingen, ktry by jeszcze przyjacielem starego grafa i razem z nim na wypraw do Ziemi witej chadza. Ksina i krlowa hiszpaska jechay konno, za nimi tako Otto i Henryk, za nimi kto pieszo, kto konno. Tli wysforowa si naprzd przed cay ten orszak na swoim polskiej rasy koniku; wyj wiol i rzpoli na niej rozmaite rzeczy, to smutne, to wesoe, potem za zacz piewa mocnym gosem, koczc na wysokich nutach i urywajc gos z tyrolska, jak to grale poda Salzburga rodzinnego czynili. Ale cho si wysila, gos skrzypiec i jego wasny gin pomidzy grami, wsika w te licie bukw i kasztanw, tak e do jadcych za nim dolatyway jedno okruchy piewu i melodii; za to szatki jego biae i rowe, pk wstek, przewizany u boku - byszczay wesoo poprzez gazie i licie, ktrymi si zakrywaa stroma cieka. Tli piewa: Kos masz niby piro, Usta niby rdz. Oczy niby soca - Gdy przechodzisz gr, To powieki mru - Patrzybym bez koca Wszyscy w klasztorze wiedzieli ju dobrze, e Tli tak piewa o Richenzie, i bardzo si to podobao. Chopak poczyna sobie doskonale, wczenie poczu mio w sercu i wiedzia, jak j ma wyrazi. Stary Otto ze Stuzzelingen, ktry niejedn piosenk uoy w modoci, bardzo polubi chopca. Kiedy si Tli na orszak obejrza, gdy zjechali ze stromej gry ju ku

klasztorowi mskiemu, zobaczy, i przemieni si porzdek rzeczy, ta szata ksiny Gertrudy, ktra przy tej okazji porzucia habit mniszy, sza obok burej opoczy Ottona; natomiast hyrkanin ksicia Henryka szed noga w nog z koniem Richenzy. Na ten widok uszczypno go co w okolic serca. Nie chciao mu si ju gra, ale musia cign swoj piosenk, bo co by Otto ze Stuzzelingen powiedzia o takim kawalerze. Zmieni tylko takt na poboniejszy i powanym gosem piewa pocz: Maryjo, co siedzisz na niebie, Jaki blask jest wkoo Ciebie, Jakie na twoim otarzu Re, jakby w wirydarzu. Umiechn si Otto syszc t odmian i powiedzia do Gertrudy: - Obawiam si, e pobyt Henryka w naszym klasztorze przedua si nie tylko z tego powodu, i pragnie on w rozmowach ze mn i Ortliebem nauczy si wielu rzeczy dotyczcych sprawowania rzdw... - Gertruda achna si na to: - Gdybym tylko wiedziaa, e jest taka przyczyna, tobym natychmiast kazaa mu si std wynosi. I tak nic z tego nie bdzie. - Kobiety to zaraz chciayby wszystko piecztowa maestwem. Niech si modzi pokochaj troch. Ley to w naturze rzeczy; no, a potem rozjad si bardzo daleko. Ona bdzie w Hiszpanii, on w Polsce. - On w Polsce nie bardzo chce siedzie; trzeba mu powiedzie, e ma swojego ksistwa pilnowa. - Bolko i tak mu ksistwa pilnuje. A ksistwo nie takie ogromne. Po co ma wraca? Gertruda spojrzaa na Ottona bystro. Potem zamylia si. Oczywicie, niech siedzi - powiedziaa. - Przypuszczam, e Richenz lada dzie zabior.. Tyle tylko sysza z tej rozmowy Tli, ktry naumylnie przyzosta, aby wysforowujc si naprzd nie traci z oczu tego, co si dzieje w orszaku. Chocia do Bergu byo niedaleko, nie chcieli jednak niespodzianie

przyjeda tam wieczorem, posali wic chopca naprzd z wieci, i przybywaj, a sami okoo poudnia zatrzymali si w gospodzie pooonej niedaleko zamku. Wypdzono z gospody co tam siedziao luda z powodu jakich chrzcin, wymyto naprdce awy i gocie klasztorni zasiedli do posiku, ktry po czci z, sob przywieli, a chopstwo cisnc si do okien przygldao si ksicej uczcie, ktra bya bardzo skromna i, jak w klasztorach zwyczaj niesie, odbywaa si w milczeniu. Jeden z braci klasztornych, ktry wielebnemu Ottonowi suy za lektora i sekretarza, gosem rwnym i do cichym odczytywa ywot w. Magorzaty, ktry na dzie w przypada), a odznacza si on ywot wielk niemoralnoci, szczegowo przez autora opisan. Ksina Gertruda raz wraz wzdychaa i popatrywaa na Richenz, ktra siedziaa jak trusia; nawet jasne loki jej nie wymykay si spod biaej nakrochmalonej chusty, wysoko upitej na jej maej gowie. Tylko w kcikach ust drgay umiechy, gdy patrzya w misk i drobno, przystojnie przeuwaa jado w ustach. Tli te patrzy na cesarzow i widzia umiech przeduajcy ostrza warg. Widzia take, e ksi Henryk patrzy na ni ukradkiem i bokiem, jakby sam sobie nie chcia pozwoli na spojrzenie wprost na mi twarzyczk maonki Alfonsa VII. Gdy jednak ywot w. Magorzaty skoczy si szczliwie, a obiad z nim razem, ksina Gertruda westchna najgbiej, jak tylko moga, potem za zmienia wyraz twarzy i klasna w rce. Wida byo, e mio jej byo porzuci na chwil mury klasztoru rodzinnego, wdzia na chwil przystojne ksiniczce szaty. Zawoaa do Bartomieja: - No, paziu, dobd swe gle zza pazuchy i zagraj co do suchu. Tli chwyci wiol, zagra z pocztku pobonie, ale potem coraz szybciej, a wreszcie, urwawszy skoczn melodi, Zaczai powanym, cho tanecznym rytmem chodzonego, Henryk z umiechem, podobnym troch do umiechu Gertrudy, ale z pewnym rozmarzeniem skoni si przed Richenz. Ona powstaa, uja jedn rk niezwykle dug sukni za koniec, drug jemu podaa, same koce paluszkw, i poczli przemierza ceglan podog obery. Taniec to by przystojny i powany i bardzo podoba si Gertrudzie, ktra dawno ju tacw nie widziaa. Tote nie chciaa, aby koczyli, wci woaa: - Mao, mao - i klaskaa w donie.

Potem Tli odmieni rytmy na lejsze; Henryk puci rk Richenzy i zaczli kade z osobna zwinnie przemyka si tu i wdzie, znaczyli po pododze rozmaite desenie szybkimi krokami, trzymajc si pilnie ostrego taktu skrzypiec. Duga szata Richenzy powczya si czynic furkot i unoszc troch pyu, ale w jej zwojach mode ciao dziewczyny wykonywao ruchy wesoe, precyzyjne, bystre. Henryk rozemia si na dobre: ujrza Tli, e znika mu z twarzy zwyczajna melancholia, a wszystkie twarze ludzi zgromadzonych przed oknami, wszystkie gby wetknite na izb rozemiay si razem z dziarskim polskim ksiciem. Co widzc Tli jeszcze przypieszy rytmu, grajc skoczno i rano jak do grskiego taca. Ksina Gertruda zamachaa rkami, ale czynia to tylko wida dla formy, e niby to nie przystoi jej asystowa przy tak frywolnym tacu. Ale Tli nie zwaa ani Richenz, ktra rozemiaa si take na dobre. Jeden Henryk, spojrzawszy na siostr, nagle si zamyli i zatrzyma, Richenz stana zdyszana porodku izby, a Tli gwatownie zmieni kierunek melodii. Modzi ukonili si znowu ceremonialnie, powstrzymujc umiechy. Taniec si skoczy. Gertruda jakby si zawstydzia swojego rozbawienia, gdy si ju wszystko uspokoio, powstaa czym prdzej i kazaa si zbiera do drogi. Przy tacu i muzyce czas prdko zszed i ju si robio szarawo, gdy ruszyli; drobna figurka Tlego gubia si w mroku i mgle, gdy znowu wysforowa si naprzd. Tym razem przyzwaa go Gertruda i kazaa mu piewa tylko pobone pieni. Wic te chwali Maryj, a e od samego rana prawie piewa na powietrzu, gos mu ju lekko ochryp. Zdawao si, sama pie piewa, gdy tak sunli zwolna przez niebieskie powietrze ku grze pokrytej bukowym lasem, na ktrej sta rodzinny zamek ksiny Salomei. Gertruda powiedziaa do Henryka, odwracajc si na koniu: Pomyl, jak inaczej wyglda miejsce, gdzie nasza matka umara, od miejsca, gdzie si urodzia. Diepold czeka na nich na dole, przed pocztkiem stromej drogi, gdzie by pierwszy most zwodzony, zardzewiay ju i dawno nie podnoszony, jako e czasy w Szwabii byy wwczas na og bezpieczne.

By to czowiek niestary jeszcze, ale bardzo zaniedbany, w szarej opoczy narzuconej na prost koszulk, ze zniszczonych kek elaznych zoon; hemu na gowie nie mia, tylko obszerny grski kapelusz z czarnego wojoku. By widocznie zaambarasowany, nie bardzo mu w smak wida posza wizyta siostrzecw i sam nie wiedzia, co pocz z cesarzow hiszpask. Z godnoci raczej miejsce jej si naleao przed Gertrud, ale ze wzgldu na wiek swj i niedokonanie maestwa chciaa jej pierwszestwa ustpowa. Diepold si ciska, rzuca piorunami z oczu i wymyla pachokom, ktrzy otaczali go z pochodniami. Zsiad wreszcie z konia, uciska Gertrud i Richenz za kolano, a Henryka, spieszonego, obj za gow. Zawaha si potem i ucaowa go w oba policzki z wielkim zadowoleniem. Tli znowu przed wszystkich si wysun i poczli si wspina ku zamkowi. Na zamku zna byo zaniepokojenie i rozgardiasz. Stara ksina, widomie starsza od ma, siedziaa w niszy okiennej i nie wysza na powitanie Gertrudy i jej bratanicy. Jako wida byo, e leciwa kobieta, z trudem si porusza: bya bliska poogu. Od pierwszej chwili zabraa Gertrud pod swoje panowanie i, nie zwaajc na obecno tylu pobonych osb, pocza w sposb gwatowny i niewyrozumiay narzeka na wypraw krzyow, ktra pozbawia j syna. Bernarda z Clairvaux nazywaa antychrystem, ktry czyni nieudane cuda i otumani nie tylko prostych ludzi, ale ksit, grafw, krlw, nawet i wzdragajcego si krla Konrada, ktry raczej o Rzymie powinien by myle, aby cesarsk koron na skro woy, nachyli do swoich planw. Gertruda, zaenowana takim potokiem wymowy, godzcym w najwitsze cele i zadania rycerstwa chrzecijaskiego i przeczcym odezwom samego papiea, prbowaa zaoponowa i tumaczya ksinie, e niepotrzebnie szalestwem i zoci nazywa czyny pobone. - Nawet syn twj - powiedziaa - pojecha, aby zbawienie wieczne otrzyma. Ale tamta zamachaa energicznie rkami i zawoaa: - Albom to go nie znaa, syna mojego najstarszego. Nie z pobonoci pojecha on za krlem Konradem. Od dziecistwa mu si niy wczgi, od modoci nam ucieka... Wczy si po grach, to na dwr austryjacki azi,

to nad Renem pywa, a poganin by z ducha. Nigdy krzya nad sob nie uczyni, co wiosna przybiera si w zielone licie i kwiaty i wyrusza tacowa po wsiach i karczmach. Czasem dopiero w par tygodni przybywa, kiedy ju mylaam, e go nigdy nie bd ogldaa. Jak tutaj przyszli ci synowie Beliala, zaprzysieni antychrysta, i w waszym kociele i klasztorze - zwrcia si do mistrza Ottona - gada rozpoczli o wszystkim, zaraz sobie z czerwonego sukna krzy wykroi i do paszcza przyszpili - ledwie mu paru chopcw mogam do towarzystwa da, ju skoczy i tyem go widziaa. Mistrz Otto kiwa gow z wyrozumiaoci, wreszcie si odezwa: - Moja pani, nie dziwno mi, e ksina, ktrej przodkowie i krewni tyle dobrodziejstw naszemu kocioowi wywiadczyli, myli, i antychryst przemawia ustami witych mw, ktrzy u nas gocili... bom nieraz ju to sysza, ale mylaem, e przy siostrzenicy swej, crce najpoboniejszej ksinej Salome, ktra jest ozdob swego rodu, a naszego klasztoru dobrodziejk, powcigniesz pani grzeszny swj jzyk... choby ze wzgldu na stan swj... Stara bardzo si zaperzya na to powiedzenie, ale tutaj Diepold, goci uwaajc i obawiajc si o zdrowie ony, wreszcie si wtrci do rozmowy, z Gertrud i Richenz pocz rozmawia o czym innym, o wiadomoci z Bambergu z cesarskiego dworu si rozpytywa, a zwaszcza o zdrowie krlewskie, ktre podobno bardzo po wyprawie podupado. Jakoby go na dworze cesarza wschodniego mieli otru, co cakiem podobne do prawdy nie byo, gdy, spokrewniony blisko z cesarzem Manuelem, chyba mu nie zawadza - i owszem, obiecywa mu pomoc przeciwko bestii rogatej i mocnej, dumnemu starcowi z Sycylii. Podano wino zielone, mid, rne domowe placki i jedzenia. Diepold bardzo przeprasza, e do uczty nie mia czasu si przygotowa, a Gertruda wujowi powiedziaa, e wszystko to skromni i klasztorni ludzie przyjechali i do uczt ani do plsw - tu spojrzaa na Henryka - nie s zwyczajni. Stara ksina pijc i jedzc mwia jednak cigle o Adolfie, i Tli wkrtce wywnioskowa, e moe schowa swoj wiol i rusza spa z

reszt czeladzi klasztornej do niskiej baszty, gdzie byo siano, stay worki z ytem i pachniao myszami. Noc robia si mglista; wylaz przez otwr w suficie na dach baszty i patrza, jak si powoli ponad rozwleczone pasmo wznosi blask jasny modego ksiyca. Baszta bya narona i wychodzia na may wirydarzyk, w ktrym zabieliy si brzozy i paczce wierzby. Gdy mga spada nieco, ukaza si daleki widok wynurzajcych si z jej morza szczytw lenych. Poruszay si one i zdaway si spiera bez gosu. Tli zastanawia si nad piknoci tego chodnego pejzau, a potem posysza kroki w ogrdku. Ujrza, jak ksi Henryk spacerowa pod rk ze swoj siostrzenic, ktra na dug, jasn sukni, jak miaa przez cay dzie na sobie, zaoya ciemny paszcz, lnicy w ksiycu. Chodzili powoli tu i wdzie, zatrzymujc si co chwila, i nie wida byo, aby rozmawiali. Tli nie wytrzyma wtedy i zapomnia o aobie, w jakiej by pogrony bezadny dwr hrabiowski. Szarpn struny wioli, a potem powid po nich smyczkiem i zapiewa nucc bardzo sodko. Dugo piewa i powoli wraz ze piewaniem poczu spokj w sobie i po raz pierwszy domyli si, e wiele wiosen i jesieni przeyje i e wszystkie stan si jednakowo wspomnieniem. A take, e posta cesarzowej hiszpaskiej zblaknie mu w oczach i inne piknoci take. I e taka sama noc jesienna przyjdzie kiedy do niego na kocu ywota, i e to nic nie zmieni wiata. I gos jego stawa si coraz sodszy, a wyrazy, ktre do piewania dobiera, coraz prostsze. Gliki jego cichy, a w kocu zupenie umilky. Ksiyc by bardzo jeszcze mody, wic te i zaszed prdko. Chwil jeszcze wieci wrd mgy, a potem byo ju zupenie ciemno.

Rozdzia V Nazajutrz pod wieczr wszyscy siedzieli w gwnej izbie zamku, wypoczywajc po obiedzie, i omawiali spraw polowania, na ktre wybierali si gromadnie, gdy pora bya ku temu, gdy nagle przyjecha goniec z Zwiefalten, zawiadamiajc, e ksina Agnieszka Wadysawowa przybya do klasztoru i pragnie natychmiast widzie si z crk. Gertruda si zmieszaa na t wiadomo, a Henryk i Tli jednoczenie spojrzeli na Richenz. Wida byo z tego przybycia jej matki do Zwiefalten, i nadjechali wreszcie posowie Alfonsa; Richenza zblada i spucia oczy. Henryk z niezadowoleniem zauway, i Tli umiechn si drwico. Ale nie chcia sam sobie przyzna, e go irytuje ten malec. Trudna rada, musieli zaniecha polowania i nazajutrz samym wschodzie soca wraca popiesznie z powrotem. Pogoda si odmienia, mglisto byo i drobna dda wisiaa w powietrzu. Tli jecha teraz na kocu orszaku i wiol schowa gboko na dnie worka, ktry dwiga na plecach. Matka Osanna, przeorysza, wyjechaa im naprzeciw i galopem podjechaa do Gertrudy. Rzeczywicie: posowie Alfonsa VII przybyli na dwr bamberski i cesarz bardzo nagli, aby si siostrzenica jego zbieraa, tak e przeoryszy ledwie si udao zatrzyma ksin, aby po trudach swoich wypocza. Tak si zoyo, i Henryk prawie nie widywa swojej bratowej; nie spotyka si z ni od dziecistwa. Gdy dobywali Poznania, ksina bya w Krakowie, skd usza na Niemce, a odtd oczywicie jej nie widzia. Prawie nie pamita, jak wygldaa. Bya to kobieta niedua, chuda, z bardzo wydatnym nosem i byszczcymi piknymi oczami, jakie w rodzinie salijskiej byy dziedziczne. Nosia szaty skromne zazwyczaj, tym bardziej w podry; miaa na sobie habit brzowy benedyktynek, ktry z pozwolenia papiea moga wkada. W skromnym tym odzieniu, przy niepozornej figurze, ruszaa si jednak tak, e w kadym ruchu wida byo wnuk wielkiego cesarza. Henryk mimo woli przypomnia sobie wysok i zgarbion posta Wadysawa, z rudawymi wsami, nie majc w sobie nic z majestatu. Wadysaw prawdziwie po rusku zgadza si ze wszystkim w yciu - i teraz siedzia nieruchomo na zamku w Altenburgu, korzystajc z

tego, e ona i synowie byli ruchliwi za niego i za siebie. Kady jej gest czy umiech wiadczy, i zawsze mylaa o wianie, jakie jej matka wniosa w dom Hohenstaufw - koronie cesarskiej, opromienionej blaskiem walki i ideaw, ponionej wprawdzie przez Rzym na czole jej dziada, ale nie zamanej. Zapewne, bya ju zrodzona z drugiego, podlejszego maestwa Agnieszki, crki cesarza Henryka Czwartego, a siostry Pitego, matki krla Konrada i Fryderyka Szwabskiego, ktry chocia cesarzem nie zosta, wicej znaczy moe ni jego szczliwy brat. Przeniknita bya wielkoci swojego rodu do szpiku koci, cho nigdy o tym nie mwia, i tylko pogarda, jak miaa dla ubogiej hrabianki Bergu, wiadczya o sile tego uczucia. Na razie nic po sobie nie pokazywaa: drobna, dumna, askawa, rozmawiaa z matk Osann i z Gertrud, z ktr zawsze w wielkiej ya przyjani i wielce jej dobro cenia. Umiechna si jednak do Henryka; wida byo, i kady kontakt z krajem, z ktrego j wygnano, ceni sobie wysoko. Tym bardziej e miaa do czynienia z jednym z decydujcych czynnikw w pastwie. Niestety, Henryk wrci z Bergu nie bardzo podobny do ma czynu. By rozmarzony, a niebieskie oczy zachodziy mu mg uczucia, co stanowio kontrast z jego podniesionym nosem. Ustroi si wieczorem w jakie wspaniae szaty, a blask bi od niego, i wyglda rzeczywicie przelicznie, a si Agnieszka umiechaa. Ale nie mona byo z niego sowa wydoby o polityce ksit polskich. Nie wiedzia czy nie chcia wiedzie nic o Mieszku ani o Bolesawie i nie umia powiedzie, jakie byy ich zamiary; oczywicie, wiadomo byo, e dobr wol dzielnicy krakowskiej Wadysawowi nie oddadz, ale jeszcze pozostawaa sprawa lska. lsk nalea si ju nie jako symbol wadzy zwierzchniej czy caoci Polski, ale to ziemia wasna, dziedziczna Wadysawa; powinni j przynajmniej synowie jego posi. Ksina, dao si to spostrzec od razu, biega bya w prawie i wysuwaa za przynalenoci lska jej synom wiele argumentw. Jednak tak duo nie trzeba byo mwi: Henryk zgadza si dzi ze wszystkim, cho wida byo, e naprawd inaczej myli. Ale nie mg sprzeciwia si matce Richenzy. Ksin obojtno Henryka mocno niecierpliwia, tak e swej niecierpliwoci nie potrafia powcign, co u niej nie byo pierwszyzn.

Przestaa mwi i zwrcia si z jakim rozkazem do Dobiesza, ktry i teraz jej nie odstpowa. Byo to chopisko rose, smuke pewnie kiedy, dzisiaj nadmiernie na dworze ksicym spasione. Po polsku mwi z gralska, bo by a zza Scza: z pocztku do Piotra Wasta, potem do dworu Wadysawa przysta i tak ju trwa wiernie pomimo doli i niedoli. W swoim czasie przy podstpnym uwizieniu Wasta, ktre wstrzsno opini publiczn w Polsce, ogromn rol odegra. Teraz adnym jzykiem mwi si nie nauczy, gada prawie bez sensu, mieszajc sowa niemieckie, aciskie i gralskie, prdko wymawiajc bezadne wyrazy. Nie odstpowa ksiny Agnieszki nigdy i zawsze by na podordziu, chocia wielkiej przysugi okaza nie mg, nieruchawy by i z powodu tuszy nadmiernej nie bardzo obrotny. Natomiast w tym familijnym stosunku potrafi okaza Agnieszce tyle szacunku i powaania, e Henrykowi po raz pierwszy przyszo do gowy, jak wielk pani bya jego bratowa i jakim powaaniem musia si cieszy jego ojciec, skoro jego najstarszemu synowi t wielk pani oddano za on. Co prawda, i wzajemne uczucie przyczynio si do tego niemao: Bolesaw Krzywousty, wielekro wzywany na dwr cesarski, nie przyzwyczajony do tego, aby przybywa na czyje rozkazy, a potrzebujc kiedy pokoju od strony niemieckiej, wysa na sejm do Halli najstarszego syna, aby cesarzowi sta nieobecno ojca wytumaczy. Na sejmie tym Staufeny i Babenbergi zgromadziy si wok Lotara, cho zby pokazywali sobie co chwila. Tam wreszcie pozna Wadysaw Agnieszk, Pakosaw wojewoda, co mu towarzyszy, ukad zawar i w nastpnym roku pani do Polski przybya, a w par lat potem, po bezprawnym obiorze Konrada, siostr cesarsk zostaa. Co Henryka najbardziej zdziwio, e pani owa, dumna Niemkini, za jak j zawsze uwaa, biegle mwia po polsku i nigdy si inaczej ani do Gertrudy, ani do Henryka, ani nawet do Richenzy nie odzywaa, chocia crka jej wolaa jzyk niemiecki. Otoczona bya take dworem polskim, ruskim nawet po czci, bo starych kilku jeszcze Rusinw z dworu matki Wadysawa przy niej pozostao, wielu znowu modych przybyo z jej synow i do tamtych przystao. Rozmieszyo Henryka, gdy w tym niemieckim otoczeniu, w porodku pokojw klasztornych, gdzie rzewny

Otto po acinie gada, usysza nagle rozmow rusk pomidzy bratow a jedn z jej dworek, praczk, zdaje si. Rozmieszyo go to i rozczulio, gdy nagle przypomniaa mu si wietlica pocka i ruskie dziewki Wierzchosawy albo przygody w Kijowie. W momencie tym poczu nagle blisko Agnieszki i spojrza na ni innym okiem, poczu w niej naprawd polsk ksin. A poniewa by szczery, od razu jej to powiedzia, jak tylko znalaz po temu sposobno. Byo to przed wieczorem. Gertruda, bardzo strudzona pakowaniem manatkw bratanicy, przysza spocz do komnaty naronej, gdzie ju siedziaa Agnieszka. Henryk wczy si przez cay czas z kala w kt odkd ruska rozmowa przypomniaa mu inn kobiet, unika spotkania z Richenz, a mimo woli ledzi jej kroki. I teraz widzia, e posza do ogroduz towarzyszkami, aby si poegna z miejscem tak kochanym - jak mwia podkrelajc gardowo owo tak. Ale poszed do siostry i znalaz j odpoczywajc w towarzystwie Agnieszki. Obie panie siedziay naprzeciwko szerokiego okna, skd wida byo gr i strumyk, i patrzyy na czerwony blask zachodu na wapiennej cianie. Henryk siad naprzeciw nich na zydlu. Blask od okna otwartego zoci mu wosy i Agnieszka zwrcia si do niego po raz pierwszy yczliwie i otwarcie. Powiedzia jej zaraz, jak podsucha rozmow jej z praczk, jak mu to poruszyo serce i jak poczu w niej naprawd polsk ksin. Agnieszka umiechna si na to smutnie, ale Gertruda si zaperzya i zacza bratu czyni wymwki. e nie powinien tak mwi, Agnieszka zawsze bya dobr ksin polsk, e miaa najlepsze chci, e ju to najlepiej o niej wiadczy, e tu siedzi i z nimi rozmawia, z nimi, ktrzy s waciwie winni wygnania i owej niefortunnej kltwy, i rozmaitych rzeczy. Co Gertruda pod rozmaitymi innymi rzeczami rozumiaa, trudno byo odgadn, wida byo jednak, e staa pod urokiem tej kobiety i jej mylami mylaa. - Ach - powiedziaa powoli, cho niespokojnie Agnieszka - nie trud si bronieniem mnie przed Henrykiem. Mam nadziej, e zrozumie mnie on kiedy, w czasach kiedy go bardziej ni dzisiaj bdzie zajmowaa polityka i sprawy pastwowe znajd miejsce w jego sercu - tu znowu si umiechna. Henryk patrzy uwanie na jej twarz nerwow, ostr,

zniszczon

dzisiaj,

cho

zapewne

kiedy

pikn,

owietlon

teraz

dokadnie. W twarzy tej widniao wiele inteligencji; zawsze w Polsce mwiono o Agnieszce z tak pogard, i nie spodziewa si spotka takiej kobiety, a to, e ustawicznie zabiegaa o pomoc cesarsk przeciw Polsce i miaa j nawet formalnie na ubiege lato przyrzeczon, nie miecio mu si w gowie. - Czego ona od nas chce? - pomyla sobie. Wtedy przyszed mistrz Otto; przynis ksinej Agnieszce ma ksieczk, psalterion, w ktrej spisa prcz psalmw par ywotw przodkw ksiniczki Richenzy, aby cesarzowa hiszpaska miaa pamitk z pobytu w zwiefalteskim klasztorze. Z grzecznymi sowami ofiarowa sw prac Agnieszce, przypominajc wszystko, co ich dzielio. Agnieszka wolaa, aby o tym nie wspomina. Waciwie mwic, w jej sowach zna byo bolesn rezygnacj po mierci siostrzeca, krla Henryka, ktry tak posuszny by ciotkom; wobec choroby cikiej cesarza nie miaa ju wielkich nadziei na restytucj wadzy mowskiej w Krakowie. Otto siad naprzeciwko pani, a ona rozpocza nagle o tym wszystkim dugo i bolenie mwi, dotykajc nasamprzd pamici ksiny Salomei. Otto ze Stuzzelingen rozoy rce bezradnie i poprosi po chwili o sowo. - Ksino - powiedzia - oczywicie wszyscy si mog myli, ale ksina Salome bya zawsze pobon kobiet i przede wszystkim dobr matk, - S czasami pozycje w wiecie, gdzie s rzeczy waniejsze ni macierzystwo - gwatownie odpowiedziaa Agnieszka. - Czasem si winno zapomnie, e si jest matk czy on... Mistrz Otto podnis wysoko brwi i patrza na ni poruszony. - Oczywicie - twierdzia dalej ksina - jeeli chodzi o dobro pastwa, to przede wszystkim wtedy winnimy zapomnie o sobie. Okolicznoci wymagaj powice. Dziad mj co wiedzia o tym. Przerwaa tutaj na chwil, potem zacza cign nieprzerwany szereg sw, gwatownych i z dawna jur-zapewne dawionych. Powiedziaa: - Oto Henryk, mj szwagier, syn hrabianki Bergu, dziwi si, e mwi po polsku i po rusku, e trzymam te owizane chustami Rusinki na moim

dworze, jak polska ksina. A ja, crka i siostra cesarzw, wyrzekam si swojej ojczyzny, aby zosta Polk, lepsz moe Polk od samego Krzywoustego. Gertruda achna si tutaj: miaa wiele naboestwa do swoich rodzicw. - Tak, bo ja chciaam lepiej ni on. To jest, nie ja chciaam, ale mj m, ksi Wadysaw, chcia. Ja nie chciaam ucieka do Czechw i do cesarza, siedziaam na Krakowie, aecie mnie wygnali, i ty, Henryku, pod Krakw podchodzie... wiem, e ciebie te sprawy nie obchodz, ale wiem, e tam bye. A dlaczego? Dlatego, e chciaam tak zrobi, jak zrobi Wielki Bolesaw czy Bolesaw Szczodry, czy Krzywousty - wszyscy czyli w garci wszystkie lejce i dlatego byli mocni, dlatego mieli szacunek ludzki. A Wadysaw teraz poluje z sokoami w Altenburgu i z giermkami do stou siada, dlatego e chcia zrobi to samo. Ja wam nie ycz le, ale i Bolesaw, i Mieszko za to odpokutuj, ju im si Wojsaw rozpar i rzdzi, jak sam chce, a Jaksa z Miechowa, zi tego gwaciciela, tego strasznego czowieka... Wszyscy obecni spucili oczy, zaenowani. Ale Agnieszka si nie zawahaa. - Tak, to by straszny czowiek, wielki potwr, syn Beliala. Alemy go skruszyli, tak jak Chrobry skruszy Bezpryma, jak Kazimierz Masawa, jak wasz ojciec... Zbigniewa. Gorzej oni zrobili z tamtymi, Krzywousty zabi Zbigniewa. Henryk porwa si z miejsca, uczyni gest gwatowny, a potem nie wiedzia, co zrobi, Gertruda siedziaa blada i poruszaa ustami: modlia si. Henryk usiad z powrotem na swoje miejsce; niestety wiedzia, e Agnieszka miaa racj, ojciec zabi stryja, olepiono go w wizieniu w ten sposb, e zaraz umar, wiedzieli o tym wszyscy w caej Polsce. Agnieszka cigna: - Ale ja wcale nie winie waszego ojca. Zrobi, co mg najlepszego, chocia go papie na sdy ciga i pokuty kaza odprawia, bo biskupy jak zawsze cigny za buntownikiem i papieowi na ojca nagaday. Musia tak zrobi. A co tam papie gdera, to gupota, bo papie nigdy nie zrozumie, jaki prawdziwy krl by musi, bo papie nie zniesie prawdziwego krla, jak

mojego dziada nie znis, jak waszego Szczodrego w przepa strci - ach! niepotrzebnie mwi: waszego. Powinnam mwi: naszego. Wasza i nasza to ziemia. I nagle urwaa, zamylia si, zapatrzya si, jakby ujrzaa przed sob tamten szmat ziemi. Henryk umiechn si i pochyli si ku bratowej: Pamitasz Wis? - zapyta. Ton jego gosu zabrzmia tak dwicznie, i Agnieszka bystro spojrzaa na niebieskie jego oczy, twarz jej przemkn wyraz czuoci, ale zarazem lekcewaenia. Zamylia si. - Pamitam - powiedziaa potem - dobrze nawet pamitam. Ale pamitam take jeszcze jedno. Kiedymy po weselu na krakowskim zamku odchodzili ju do naszych pokojw, prowadzili nas panowie wielcy polscy i niemieccy, bracia moi, Jasomirgot, Albrecht, co si z Adelajd nieboszczk wtedy zarczy, wszyscy biskupi, a byo ich czterech na weselu; nagle ojciec wasz, Krzywousty, przerwa pochd pokadzinowy, wzi nas, mnie i Wadysawa, za rce i poprowadzi do tej czci zamku, ktra si czya z nie dokoczonym murowanym kocioem witego Gereona. Tam otworzy drzwi cikie i przy wietle pochodni, ktr sam w rku trzyma, pokaza nam w rodku maej kapliczki lec na poduszce z zamorskich materii... koron. Otto ze Stuzzelingen achn, si na to sowo, a Henryk poczu, jak mu dreszcz przeszed po plecach. Sakralne znaczenie insygnium krlewskiego, zotej obrczy, pene treci mistycznej, sigajce wstecz, do nie znanych i niezrozumiaych im samym tajemnic magii pomazacze - przejo ich wzruszeniem. Henryk nigdy nie sysza, aby ojciec jego przechowywa koron ten przedmiot wielki i niejasny, ktry spad z gowy jego stryjecznego dziada. Otto ze Stuzzelingen okaza te wielkie zainteresowanie: - Krzywousty mia koron? - zapyta. - Byszczaa wtedy przed nami, a ksi pochyli si nad ni i powiedzia: Jeeli nie bdziecie mieli tylu grzechw na sumieniu co ja, to Bg wam pozwoli woy j na gow. Agnieszka, nagle rozemiaa si dumnie i ze zoci, co rozwiao nastrj suchajcych, Gertruda si przeegnaa.

- Aha, wanie... Ot mamy koron, na altenburskim zamku zatkniemy j na koku... Widzielimy j potem w Krakowie, ale biskup przed mierci Krzywoustego zabra j do Gniezna. Zreszt wiadomo: bya faszywa, bya tylko znakiem, przy widzeniem, echem tamtej, jak z sob zabra miay do Ossjaku. Tam spoczywa u mnichw w skarbcu albo u krla, u mnicha w grobie, w ziemi, zatracona, zagubiona, zaprzepaszczona w tym caym nieadzie, jaki kwitnie, ronie, lni... ach, Henryku, zapamitaj sobie moje sowa, powtrz je dosownie twoim braciom: Bolkowi z trefionym wosem i Mieszkowi, co taki mdry, ecie go Starym od dziecka przezwali. Niech wiedz, e ojciec ich chowa na krakowskim zamku... koron. Po raz drugi powiedziaa to sowo z wewntrznym dreszczem, wyrazem cierpienia upokorzonej kobiety. Zdenerwowana bya bardzo, ale Otto ze Stuzzelingen okaza solidne zainteresowanie t spraw, poprawi si myta, dawano powozy, lady, przewozy - czy ja wiem, jak to wszystko si nazywa. Aby tylko gospodarstwo, duo fur yta i duo beczek piwa zwieziono do czycy, to wszystko, co mylaa o Polsce. I wy to samo... - Ale, Agnieszko, uspokj si, denerwujesz si - powiedziaa poczciwym gosem Gertruda - c chcesz, aby Henryk zrobi? Jest jeszcze mody, bracia jego rzdz w Polsce, nie da sobie tak atwo z nimi rady, skoro ty sobie nawet nie daa... Agnieszka powcigna si, ale spojrzaa z gniewem na Gertrud i siada znowu na dawnym miejscu. Tym razem zabra gos mistrz Otto: - Powoli, ksino, powoli. Oczywicie, Bolesaw by wielkim krlem, mia jakie naprawd wstrzsajce sposoby dziaania na ludzi i taki wity czowiek jak cesarz Otto Trzeci z pewnoci zdawa sobie spraw z tego, kim on jest. Ale to ju wiele lat mino, ksino, kto wie, jak tam byo naprawd? Pewne rzeczy musz si odmienia. Oczywicie, niaki strasz nasze dzieci imieniem Bolesawa. Ale nie sdz, aby mu Otto chcia odda swoj koron, mylc o niebieskiej; przypuszczam, e raczej pragn obje na swojej gowie poczy, syn bizantyjskich autokratw, mnich w szacie cesarskiej, wity i wielki czowiek. Bolesaw si koronowa wiele lat potem i koronowa si samowolnie. A przedtem jeszcze nosi miecz przed

cesarzem Henrykiem, jak ojciec modego ksicia przed Lotarem. Polska waciwie zawsze lennem bya cesarstwa. - Nieprawda - powiedziaa gwatownie Agnieszka. - Nieprawda - powtrzyli za ni Henryk i Gertruda. Poczuli si nagle solidarni i spojrzeli po sobie yczliwie. Henryk si oywi: - Mistrzu, prne wasze twierdzenie, moe tam i nosili miecze, co z tego! A przecie wiesz, e Polska sobie, Niemcy sobie, i nic na to nie poradzisz. - Tak, ale to nie bdzie trwao dugo. Wkrtce nastanie jeden pasterz i jedna owczarnia. Powiedzia to dwuznacznie, raczej cesarza mia na myli, ale powinien by tak rzec o papieu. Powiedzenie to przypomniao Agnieszce stan, w jakim zostawia Konrada w Bambergu, i niepewn pozycj, albowiem nie wiadomo byo, kto bdzie rzdzi krlestwem, kto bdzie tworzy owo jedyne cesarstwo, myl ich wszystkich umiowan. May Fryderyk by zupenie jeszcze dzieckiem, krlowa Gertruda od dawna nie ya - co nastpi? - Bg ma w swoim rku te losy i On nimi kieruje - powiedzia na to Otto - urzeczywistnia On swoje zamiary przez wasze rody; a co jest Jego zamiarem, narzdzie jego nie wie - i niech nie myli. Ksino Agnieszko, prno powstajecie przeciwko Jego wielkim wyrokom. Korona, ktrcie widzieli w dniu lubu waszego, zagina, nie ma jej, i myl, e si nie odnajdzie. Agnieszka zacisna usta, ale wida byo, e nie podziela zdania mdrego rycerza i zakonnika. Gertruda te milczaa, a Henryk nic nie mwi, patrzc na pociemniae lasy. Gdy nadszed wieczr, mia jeszcze jedn wan rozmow z ksin Agnieszk, ale tym razem ju byli zupenie sami. Agnieszka przywoaa go przed wyjazdem, chciaa si poegna ostatecznie, a po kilku sowach wypowiedzianych przez ni zrozumia, e postanowia przecign go na swoj stron. Zamierza broni si dzielnie. Byo to ju wieczorem. Ksina przysaa Dobiesza po Henryka i

czekaa na niego w szubie wspaniaej, narzuconej na habit, na brzegu ogrodu. Ksina podaa mu rk i tak trzymajc go posza ciemnymi uliczkami wirydarza, za nimi postpowa Dobiesz, a przy nim kroczya Lubawa Jarosawna, stara dama ksinej ruskiej, synowej Agnieszki, ktra teraz na dwr ksinej starszej przesza. W umarym ogrodzie krok posuwisty, nerwowy, do szybki Agnieszki dziwi Henryka i rka mu draa, gdy ujmowa zimn, cho nieruchom, drobn do bratowej. Wreszcie, gdy przeszli ju spory kawaek, Agnieszka powiedziaa pierwsza: - Co mylisz o naszej rozmowie przed godzin? - A poniewa Henryk milcza, powiedziaa: - Chciaam jeszcze pomwi z tob o tym, ale woaam bez mistrza Ottona, ktry bd co bd jest Niemcem. Zna si era dobrze na sprawach polskich, ale nie moe ich sdzi tak jak my. - W nas take jest krew niemiecka - powiedzia Henryk, rozmylnie stosujc liczb mnog, aby nie urazi Agnieszki. - Jestem Niemk take, oczywicie, ale my, ksiniczki niemieckie, ktrych tyle wychodzi za cudzoziemskich ksit, mamy dar specjalny, sdz, e od Boga za zasugi witej Kunegundy posany, i odczuwamy sprawy przybranej ziemi jak nasze wasne. Spjrz na siostry moje, na siostry twojej matki, za sowiaskich ksit wydane przez ich witego wuja, Ottona z Bambergu. Mwi ci, powtarzam raz jeszcze, ja, crka i siostra cesarska, czuj si Polk i tym bardziej rozumiem, co cesarz zamyla, o czym nawet ze swymi doradcami nie rozmawia. Zreszt nie o tym chciaam mwi, chciaam ci jeszcze raz przedstawi, ze interes Polski wymaga zjednoczenia wszystkich ziem polskich i to nie pod przewodnictwem najstarszego z ksit, ale pod wadz krla, co rozumia Chrobry i Szczodry za nim... - Tak, ale inni nie rozumieli - powiedzia powanie Henryk - a rwnoci ksit piastowskich trudno jest naruszy. - Dlaczego? - Jak to dlaczego? Wydaje mi si rzecz jedna, e zmieniaj si czasy i rzeka nie moe pyn ku rdom. Zdaje mi si, e jestemy wanie na prdzie takiej rzeki. Igra ona z nami, wysiki nasze staj si bezpodne. Musi by inna Polska, jak inne staje si cesarstwo. Nie udao ci si, siostro,

twoje przedsiwzicie, nie udao, bo co innego jest w powietrzu. Wszebor, Wojsaw, witopek Wostowic, no ci wszyscy... oni te chc czego. - Mdry jeste. Nie mia to Kazimierz Masawa, nie mia to Krzywousty Skarbimira? A wiesz, czego chce cesarz... kady cesarz... - Jeszcze nie jestemy sabi. Znasz twojego najstarszego brata. Wiesz, jaki jest. Jego kdzierzawa gowa niewiele dwiga rozumu. - Nie mylaem o tym. - Wrciwszy do kraju zobaczysz. Ot gdyby nam. pomg, Henryku, ty i twoi panowie sandomierscy, zostawilibymy tobie dzielnic. - Dzikuj - powiedzia Henryk - i tak jej nawet nie dzier teraz, a opraw mi wypaca Bolko; nie jestem chciwy. - Nie chciaby lska? - A wasi synowie? - Nie kopocz si o nich. Po prostu, czego chcesz, aby stan po naszej stronie? - Nic. Nie chc nic, jest mi tak dobrze, jak jest A zreszt nie myl, e jestem egoist, gupcem, e jestem zym ksiciem. Mylaem duo o wszystkim, co mi mwia. To byo bardzo wane, nie zastanawiaem si nad tym nigdy, byem bezmylny, to prawda. Gdybym gdzie spotka Bolesawa Chrobrego, stanbym po jego stronie bez najmniejszego wahania. Ale, moja siostro, znasz przecie swojego ma. Czy on jest naprawd tym wielkim dziedzicem? - Tak, chciaby, aby jak Krzywousty, bez adu i skadu, bi si przez cae ycie. I c z tego zostao, z tych bitek? I z Wgrami, i z Rusinami, i z Prusakami, i z Obotrytami, gdzie to nie biega za naszymi kochanymi ssiadami... Jak to, co zostao? Przypuszczam, e nawet na waszym altenburskim zamku niejedno z tych wypraw przywiezione stanowi skarb, za ktry chcecie kupowa ludzi. Niedobre to machinacje, bratowo! A co zostao? A hod cesarzowi, o ktrym tak le mwia, ojciec z czego skada, jak nie z Pomorza, z Rugii, z ziem bogatych ku morzu idcych - morze... morze... Nie, Agnieszko, Wadysaw jest spokojny, moe nawet dobry

czowiek, bo Pietrka ty zgubia, ale... - Piotra, ja? - Agnieszka pucia rk Henryka i stana naprzeciw niego na ciece, oczy jej paay w ciemnoci. Dobiesz kaza pachokom przynie pochodnie i kroczy z nimi przed ksiciem i ksin. Agnieszka stana zasaniajc wiato, czepiec jej rogaty zsun si na ty gowy, donie skrzyowaa na szubie pod szyj. - Przysigam ci, e on zgubi to monstrum, tego zoczyc, tego grzesznika, jakiego wiat nie widzia. Bizantyjskie skarby cesarzwny Barbary obraca na stawianie kociow. Ile ich pobudowa? Jakie mnstwo, ale wszystkie te kamienie nie s zdolne zakry gry jego nieprawoci; nie miaabym tkn jego ani jego ukochanego Rogera, ale straszne to byy grzechy. Ja bym nie moga ruszy stryja ksicego, ma cesarskiej wnuki. To on, Wadysaw, pokaza, co umia, depcc t pych straszliw. - Tak, tak. Ale to nie byo dobrze - odegna si Henryk od uniesienia Agnieszki, odwrci si, bo go wiato pochodni razio. - Tak, ale to by wspaniay czowiek, tak, to by naprawd wspaniay czowiek i trzeba byo nie mie sumienia, aby go tak podepta. Agnieszka podniosa donie i szerokimi rkawami szuby zakrya do reszty pochodnie: - Okropny czowiek; ja nie wiem, o czym on myla, ale zgadziby cay wiat, aby nasyci swoj dum - on chcia zosta krlem - dokoczya szeptem. - On jeden mia si, mia moc, mia ch. O, czemu ja nie byam jego on, czemu mnie nie oddano jemu, tylko jednemu z was. On by by nie tylko krlem, on mgby by cesarzem. Tak, tak, koronowa si w Akwizgranie, w Monzy, w Rzymie... w Rzymie... I to prawdziwie, nie jak Lotar w Lateranie, ale w Rzymie u witego Piotra, na co nawet mj brat si nie mg zdoby. Tu zawahaa si, urwaa, a potem cigna dalej innym tonem: - Mj brat to take saby, nieszczliwy czowiek, nie moe nigdy na nic si zdecydowa, a Henryk, may Henryk umar. On byby krlem. To ja podsunam t myl Konradowi, aby go koronowa, to ja chciaam, aby on rzdzi. Ale umar. Wszystko si rozpada, zamiera. Koczy si wiat i cesarstwo.

Henryk przestraszy si tej wymowy, lka si spojrze w rozszerzone renice zgorzkniaej kobiety, odwraca si wci. - Zimno, zimno ju - powiedzia - chodmy do pokojw, chodmy - i stara si wzi Agnieszk za rk, ale ona mu j wyrwaa, czynic grone gesty. - Jutro ju jedziecie. W tej chwili nadesza szybkim krokiem Richenza i utulia matk gwatownym ruchem, cho bez sowa Agnieszka przerwaa narzekania i donie jej opady na wosy crki. Richenza umiechna si, pocigna ich w stron klasztoru. Pachokowie szli naprzd, owietlajc drog i przezroczysty dese tych lici na ogrodowych jaboniach. Reszta wiata bya ciemnoszafirowa i Richenza w biaym paszczu pomidzy nimi sza smuka, drobna, pena ukrytego ycia wewntrznego, inna ni matka, inna ni Henryk. Tak widzia j ostatni raz przed rozstaniem.

Rozdzia VI Nazajutrz cay orszak wyruszy w drog do Bambergu, ale Henryk pozosta w Zwiefalten, nie odprowadzajc bratowej i siostrzenicy nawet przez granice posiadoci klasztornych. W najbliszym czasie mia si doczeka swojego orszaku. Aby przyspieszy jego przybycie, dawno wysa Lestka do Polski. Mia i on uda si na dwr cesarski, odda si w rce krlewskie podug przyrzeczenia Bolesawowego, ale na razie bawi w klasztorze przy boku siostry i nigdzie mu si stamtd nie kwapio; czas mija w bezczynnoci, na polowaniach, na suchaniu piosenek Bartomieja. Dnie schodziy jednakowo za dniami i jesie si wzmacniaa; czeka powrotu Lestka, wieci z domu, posiku w ludziach i w pienidzach, nie przystao mu bowiem tak w kilka osb stan przed dworem cesarskim, penym bogactw i wspaniaoci. Czasami po caych tygodniach wczy si z sokolnym Gertrudy giermkiem i z Tlim po okolicznych lasach, niby to polujc, niby przysuchujc si wszystkiemu, co si dziao w gaziach penych ptactwa zbierajcego si do odlotu. Giermek by tutejszy, nazywa si Hercho, zna si na polowaniu z sokoami i niejedn ju dobr drog pokaza pomidzy poczerwieniaymi zarolami bukw Henrykowi, gdzie byo wiele zdobyczy. Henryk strzela z uku, ale rzadko uywa tej broni: cae te polowania byy tylko pretekstem do samotnoci. Mijay tygodnie i tygodnie, na pozr zupenie bezbarwnie i monotonnie. Pod koniec padziernika nastay dnie bardzo soneczne, cho oczywicie krtkie, ktre koczyy si dugimi, ciepymi godzinami wieczornymi; Henryk z towarzyszami rzadko wraca do klasztoru przed zupen noc, ale pretekst czekania na Lestka z ludmi i z panami z Polski nie by dla niego niczym uciliwym. Czasami nocowa u chopw na sianie, czasem w izbie dostawa grzane mleko i sucha dugo, jak opowiadali sobie ludzie o zdarzeniach codziennych, ktre stanowiy pokarm ich umysw. Z zazdroci wchania te rozmowy, mylc o ich nieskomplikowanej treci, ale rwnoczenie czu, e dla nich kwestie tych czy innych pastwisk s rwnie wane jak dla Agnieszki to czy inne lenno. Gwiazdy wieciy mocno w grze, kiedy wracali, i noce byway zimne,

pene wieego grskiego powietrza. W owym czasie Henryk z chopcami pocz coraz czciej zachodzi do pewnego miejsca w lesie, pooonego do daleko od klasztoru, daleko od Bergu i w ogle od kadego osiedla ludzkiego. Bya to opuszczona, niezwykej wielkoci polana w lesie, porodku ktrej tkwi olbrzymi db, czteropienny, jak do ludzka z palcami, niezmiernie stary, bardzo rozoysty i wewntrz sprchniay. Na brzegu polany stay kamienne mury bez otworw i bez pokrywy, reszta jakiej niewytumaczonej budowli; ruiny te zaronite byy bluszczem, zapuszczone zupenie, ale pene okrgych kamieni, ktre stay wok wewntrznych cian i leay na polanie tworzc wielkie koa. Trudno byo odgadn, jakie byo pochodzenie tych kamieni i ich ukadu, i caej tej budowli, ale Hercho naprzd nie puszcza Henryka w t stron, a potem niechtnie udawa si za nim i za Tlim, skoro galopowali ku tej polanie. Henryk pyta si go zawsze, dlaczego nie lubi tego samotnego miejsca, ale Hercho nigdy nie odpowiada, dopiero Tli kiedy wyrazi przypuszczenie, e moe to jakie stare pogaskie uroczysko i e nie jest w samej rzeczy dobrze, aby tu raz po raz jedzi i mci samotny i ponury - musia to przyzna - zaktek lasu. Zwierzyna take tu nie przychodzia i, chocia polana wybornie nadawaa si do myliwskich podchodze, nigdy nic wikszego na niej nie widzieli. Tajemnicza ta cz lasu interesowaa jednak Henryka i w dniach pogodnych, jakie wtedy stay, powraca do niej prawie codziennie. Dugie godziny spdza tu, patrzc na chmury, na knce licie, mylc o czym, sam nie wiedzia nawet o czym, ale zdajc sobie spraw z tego, e jakie wane rzeczy wymyli. Lubi to miejsce, bo czu, e przychodz tu do gowy rzeczy, ktre dawniej byy mu obce. Kad si na ziemi, w trawie jeszcze zielonej, i sucha, jak Tli pobrzkiwa nad gow swoimi skrzypeczkami, a wiola brzmiaa cieniutko, jakby letnie piewanie wierszczy, ale wierszcze ju umilky. Hercho odchodzi od nich dalej w las i pokrzykiwa od czasu do czasu tsknie. Stwarzao to jaki nowy, rozmarzony wiat, drcy w powietrzu zimnym, w niebie bkitnym. Czasami na polan przychodziy stada koni; pasy si one w lesie pod dozorem starego Loka, dawnego pastucha hrabiw Bergu, ktry

opowiada, e jeszcze ksin Salome pamita, jak si uczya jedzi konno, ale Henrykowi zdawao si, e blagowa. Bardzo lubi, kiedy rude kasztany wypaday na polan, skaczc niezgrabnie, a za nimi zjawia si stary Lok, pozdrawia ich bardzo unienie i uprzejmie, po czym bez adnych waha siada obok nich na trawie i usta mu si przez par godzin nie zamykay. Cay peen by piosenek gupich i spronych albo znowu sentymentalnych, ktre Tli w lot chwyta i po swojemu przerabia; opowiadania, przysowia, gadki i przypowieci sypay mu si jak z rkawa, coraz to nowe, jedne zabawniejsze od drugich. Henryk sucha go z pumiechem, nigdy prawie nic nie odpowiadajc, chyba e Lok pyta o ksin, o czyc, o Krakw, o Pocko. Hercho si przyblia wtedy do nich, a Henryk lubi tego wielkiego chopca o zimnych oczach. Tli dobywa z worka bukaczek z winem, inne jakie zapasy, o ktrych pamitaa Gertruda, i siedzieli tak dugo. Konie prychay, dzwoniy acuchami, wreszcie robio si ciemnawo, przyjeda Lote, pastuszek-pomocnik, na bystrym mierzynku, zabierali cae stado do pobliskiej okolicy, gdzie zwykle nocowali. Henryk jecha jaki czas z nimi, potem odcza si i, galopujc grzbietem wzgrza, brzegiem lasu, widzia, jak konie zbiegay w dolin, podnoszc kurz, ktry si miesza z wieczorn mg i powiat. Kiedy nie chciao mu si wraca do Zwiefaltenu, zosta na noc w ruinach, Lok, gdy si o tym dowiedzia, odprowadzi konie do ogrodzenia, zostawi je pod opiek pastuszkw, a sam wrci, aby dotrzyma towarzystwa ksiciu. Na progu wielkiej ruiny rozoyli wspaniae, olbrzymie ognisko, ktre supem ognia wznosio si ku grze, trzaskao, byszczao, owietlao pnie drzewne i polan, nie dochodzc jednak do wielkiego dbu, ktry sta porodku, w cieniu. Z pocztku milczeli dugo, siedzc na krgych kamieniach pooonych na pask, Hercho otuli si w paszcz i, czaprak podoywszy pod gow, spa przechylony, rce bezwadne wspierajc na kopii. Wosy, ktre mia kasztanowate, puszyste, rozsypay mu si po ramionach i po czapraku. Henryk patrzy na jego pikne rysy z upodobaniem. Myla, i chciaby mie druyn takich mocnych i wiernych chopcw. Z takimi wiat mgby zawojowa. Po raz pierwszy zapa si tutaj na myli o swoich czynach, ale nie

mg si zastanowi nad tym, gdy Lok przerwa milczenie i nagle powiedzia powanym gosem: - No, a co zrobimy, jeeli tu nadejd dawni mieszkacy tego uroczyska, zwabieni ogniem? - Jacy mieszkacy? - zapyta Henryk - nic o nich nie wiem. Kto to by? - Ja te nic nie wiem - odpowiedzia Lok, ale w tonie czu byo, e nie chce mwi wszystkiego. - Moe kary, moe olbrzymy, ale najpewniej ludzie. - Nie, Lok, powiedz, co wiesz - zawoa Henryk - kto tu by, kto tu mieszka, co to w ogle jest ta ruina i te kamienie? - Nikt nie wie nic na pewno, ale rnie mwi - zacz Lok - moe tam troch i wiedz, ale nie wszystko. Nikt nie wie naprawd, jak to dawniej bywao, za czasw Karola i dawniej, jak to wszystko wygldao. By las i koniec, ludzie tu nie mieszkali. - No, a skd ta ruina? - To chyba nie ludzie budowali, takie gazy, jeden na drugim i cakiem bez okien. Henryk spojrza po murach, przy ktrych siedzieli, a Tli przysun si bliej do ksicia. Henryk obj go i zarzuci na niego brzeg swojego paszcza. Lok mwi: - Mieszka tu moe smok... albo nawet czarownica, przebiega Kundry, ktra ca t ruin moga zmieni sowem czarodziejskim na paac, a moe mieszka tu czarnoksinik Mer lin, ktry mia pikn dziewczyn, nazywaa si Bibianna... czy ja wiem? Ale to pewne, e mieszka tu kto. Moga to by kunia stara, ta budowla bez dachu, gdzie Zygfryd miecz uku. Bo trzeba wam wiedzie, e by razu pewnego taki modzieniec, co si wychowa bez strachu i nazywa si Zygfryd. I temu powiedziano, e o ile zostanie w swojej niewinnoci nietknity, to zostanie wielkim krlem i zdobdzie najcenniejszy kamie na wiecie. A najcenniejszy kamie na wiecie nazywa si Graal i jest tak ciki, e tylko niewinny chopiec, majcy lat dwadziecia, moe go podnie... Ale kto by tam znalaz dwudziestoletniego chopca w niewinnoci? Prawda, Hercho?

Ale Hercho spa i nie odpowiada. - Ten to Zygfryd mieczem, ktry wyku w tej kuni, zabi wielkiego smoka, w krwi tego smoka si wykpa i krew tego smoka spoy; a diabelskie smocze nasienie moc czartowsk daje wadz kademu, kto je poyje, wiedzie dobro i zo. Ot dowiedzia si poywszy krwi smoczej Zygfryd, i jest krlestwo Monsalwa do zdobycia, krlestwo, niestety, moi panowie, niewidzialne - i nie wiadomo byo, jak je znale, nawet Zygfryd nie wiedzia, chocia wiedzia wszystko. No wic poszed na poszukiwania... Tli rozwartymi szeroko renicami patrzy na opowiadajcego, ale nie mia si poruszy. Henryk sucha take z uwag. Ksina Salome za dawnych czasw nakazywaa Bilhildzie, a potem piastunom ksicym, aby bajek nie opowiadali dzieciom, bo to s najczciej zego ducha opowieci. Pierwszy raz sysza o Zygfrydzie, o Merlinie, o Graalu. - Opowiada mi to jeden z krlewskiego orszaku, w zamku na Bergu, a zreszt na odpust przyjedaj i tu do Zwiefalten tacy opowiadacze. Stanie ci dziad - albo i baba czasami - pod namiotem, wytrzeszczy oczy i opowiada toto wszystko. Ot poszed ten Zygfryd na poszukiwania i okazao si, e wpad w oko jednej czarownicy, co moe wanie tu mieszkaa. Nazywaa si Kundry i bya bardzo szpetna, ale umiaa si zrobi bardzo pikn i pontn. Ona mu pokazaa, jak si wchodzi na Monsalwa, a na Monsalwau by jeden krl, Amfortas zwa si, i mia on brzydk ran. Za przeproszeniem w zadku, prosz ksicia mioci, bo zadkiem bardzo brzydko grzeszy i wcznia przeszya mu owo miejsce, i niesposb byo zagoi. Dopiero Zygfryd mu t ran zagoi - ale jak, to doprawdy nie wiem! I potem Kundry wit zostaa i wysza za m za Zygfryda, i Zygfryd panowa na Monsalwau. Ale on ju nie nazywa si Zygfryd, tylko Parcival, a syn jego by Loherangrin. I wida by moim dziadkiem, bo ja te tak si nazywam, tylko to za dugie. Krl moe si tak nazywa - hi, hi, hi - ale nie pastuch: tote mnie zowi krtko Lok. Lok si nagada i potem podkurczy nogi, gow zagrzeba pod paszczem i szybko zasn, Henryk po maej chwili chcia co do niego przemwi, ale stary ju nie sysza. Hercho przewrci si niespokojnie, wci wokoo swojej piki, a Tli ciy Henrykowi na rku. Odpi spink

paszcza pod szyj i pooy ostronie maego piewaka razem ze swoim paszczem na paskich kamieniach. Tli skurczy si jak zwierztko, zakry si; i spa. Henryk zosta sam. Z pocztku siedzia na progu, podrzuca drew do ogniska i patrzy, jak pomienie wyskakuj z polan; niebieskie u dou, skaczce, wawe, zamieniay si w wielkie pasma zota, wznoszce si ku grze, jak drobne wietliste drzewka. Bawia go ta gra, skakanie i furkotanie pomieni. Czu pierwotny pocig do ognia, przez dug chwil patrzy na zamylony, nie kontrolujc swoich myli, powtarzajc tylko wyrazy starego Loka, tak jakby by sam w legendzie, siedzia przy ogniu krla Artura czy Magnusa, czy Haralda, czy na dworze burgundzkim krla Guntera albo sam w lesie z Zygfrydem. Ale potem zoto ognia zniecierpliwio go, wsta, min jego okrg i znalaz si w cieniu, skd ognisko wydawao si czerwonym krzakiem, mury byy lekko tylko owietlone, a reszta - czarna, ciemna, wilgotna noc, pena przykrej mgy. Stan, odwrci si od ognia i chon oczami cie bezmierny; nic nowego nie przychodzio mu do gowy, czu czar cienia; znowu zrobi par krokw, znowu stan, znowu szed i wreszcie znalaz si pod czteropiennym dbem, dotkn jego kory, zastanowi si nad jego wilgotn twardoci. Opar si plecami o pie i zamyli si znowu, teraz ogie z daleka przygasa, czerwone cienie wznosiy si i opaday jak fale po murze ruin. Byo skoczenie cicho, wiatr nawet nie wia i nic nie szelecio w opadnitych, nagromadzonych liciach. I wtedy zadwicza mu w uszach gos Agnieszki, przenikliwy i niezapomniany, i samemu wspomnieniu ju temu towarzyszy dreszcz przechodzcy wzdu pacierzowej koci. - Korona! - powiedziaa mu, i ujrza w cieniu aksamitw nocy jak gdyby brylant koronny, blask ognia. Widzia przed sob to widowisko, tak jak mu to opisaa bratowa, obrcz zot z liliami, lec na aksamicie. Zastanowi si nad tym, dlaczego mu przypomniao si to powiedzenie Agnieszki i potem drugie: - Henryku, ksi sandomierski... wypowiedziane jak szyderstwo. I Richenza, i Wierzchosawa, kbowisko tych myli, rojowisko, z ktrego raz po raz wyania si blask zotej obrczy, ktr nosili na gowie jego dziad stryjeczny i dziad dziada, i pradziad

dziada, wielka, wzruszajca w swej potdze rasa. I uwiadomi sobie, e Chrobry siedzia na Kijowie i na Woyniu, i na Pradze, i na Budziszynie i e cesarz go chcia uczyni namiestnikiem, i e moga w ten sposb powsta jedna owczarnia i pasterz jeden, Piastowicz, krl, cesarz! I znowu myla o koronie, tak jak mu Agnieszka powiedziaa. Ale Otto twierdzi, e Krzywousty nie mg mie prawdziwej korony na zamku krakowskim. e to jest zudzenie ambitnej niewiasty, e moe jej si tak wydawao, gdy marzya o koronie, mistycznym pomazaniu, ktre czyni czowieka innym czowiekiem, mocnym sprawia cuda; o najwyszym sakramencie, ktry tylko niewielu ludziom bywa udzielany. C wic si stao z prawdziw koron? Jeeli on, Henryk, ma dokona tego, musi mie koron. I powziwszy t myl, przekona si, e postanowi dokona tego, o czym mwia Agnieszka, co czynili przodkowie: posi najwyszy znak wadzy na ziemi i popchn kraj od cesarza ku losom nieznanym, aby wypenio si przeznaczenie tej ziemi, ktr on bdzie rzdzi. Kraje bowiem powstaj, rodz si i maj jakie przeznaczenie, ktre im Bg wyrokami okrela; by narzdziem wyrokw boskich oto jego przeznaczenie, by krlem polskim - oto jego wola. Na chwil zrozumia siebie i napisa tych kilka wyrazw we wntrzu swoim; zabysy czerwono jak ogie i napenia go cicha rado; opad ku zimnej ziemi, do stp pogaskiego dbu, jakby na pokadziono ciar, przypad do mchw i traw, i uschych lici, pooy si i zakry twarz rkami jakby noc nie dosy bya jeszcze ciemna, i z myl t zamknit, zawart, radosn, ma jak klejnot, trwa po komunii w jednoci z Bogiem. Cay si poda jej i dra od siy tych pomyle, ktre go rozpieray. Po duszej chwili podnis si, kaftan osiowy, ktry mia na sobie, przemik od rosy i mgy, zimno mu byo i drcy zbliy si do ognia, dorzuci drzewa i zwrci si ku drzwiom; drgn nagle przestraszony obecnoci nowego czowieka. U progu kto siedzia, kogo w pierwszej chwili nie rozpozna. Dopiero gdy ten si odezwa, pozna Ottona ze Stuzzelingen. - Przysaa mnie Gertruda, gdy si dowiedziaa, e masz zamiar

nocowa na uroczysku. Boi si tych miejsc dla ciebie, wie, e tu niedobrze, a przy tym twierdzi, e i febr czsto ludzie z tej strony lasw przynosz. Henryk milcza, zbyt przej go ten stan, w jakim si znajdowa od paru godzin, aby mg mwi. Przestraszy si nagej obecnoci Ottona, tak jakby kto z innego wiata przyszed zamci mu samotno. Tak, tego posaa Gertruda, aby nie pomyla nic zego przeciwko ojcu ani przeciwko braciom. Dra na caym ciele z chodu i zdenerwowania. Otto poda mu paszcz futrzany; przysaa go take Gertruda. Siad przed progiem na kamieniu, otuli si lisim futrem i patrzy na kity pomienia, wyrastajce z bierwion drzewa. Milcza i Otto, milcza patrzc na niego zdziwiony i ciekawy; nagle Henryk si odezwa. - U nas na dworze - powiedzia - nie bardzo duo si mwio o moim dziadku, o Szczodrym, dlaczego? - Nie jestem wtajemniczony w tak dalekie historie waszego rodu, moja znajomo spraw polskich zaczyna si dopiero od ksinej Salome, od witego Ottona z Bambergu... Co byo przedtem, to znam tylko z opowiada. Kiedy jedziem na zjazd do czycy i potem po caym waszym kraju za ksin, niejedn noc spdziem w niewygodnym namiocie. Bardzo tam bywao zimno i dugo nie spaem. Gadaem wtedy nie tylko z moimi towarzyszami podry, ale i z waszymi panami. Opowiadali mi niejedno, ale nie wiem, czy wszystko prawdziwie; mwili, e twj ojciec nie lubi, by mu Szczodrego przypominano. Moe dlatego niewiele o nim syszae, ale to by krl mocny, cho gwatowny. elazn i zot obrcz pastwo sku i trzyma, i nie lubi, by mu kto si sprzeciwia. Biskupa zabi. - To wiem - szepn gorco Henryk. - Biskupa zabi, w grzechu straszliwym by, a uczty wyprawia i siedzia na zamku krakowskim, krlow oddali od siebie, a pikna miaa by kobieta, syna tylko kocha bardzo i przy sobie zawsze trzyma. - Co si z nim stao? - zawoa Henryk. - Nie wiesz? Umar. - To Mieszko? - Umar, umar, jak wrci z Wgier i wesele odprawia razem z twoim dziadem Wadysawem; moe dlatego o nim nie mwiono, bo dziad

Wadysaw - no, tak mwi zawsze, gdy kto umrze nagle. - Dziad? Ojciec ojca? - Tak. Zaraz po powrocie jego z Wgier, na uczcie weselnej; mod potem znowu na Ru odesano, pann jeszcze bya. A wtedy cay zamek i opraw Mieszka, i wszystko zagarn twj dziad, std wy to wszystko macie. - Z grzechu - powiedzia Henryk. - Tak, z grzechu. - A jednak ojcu suyo wszystko. I Zbigniewa zabi. I wszystko mu szo dobrze. Co prawda pielgrzymk odprawia do w. Idziego, czy gdzie, mwiono mi zawsze, ale to nie wskrzesio ani Mieszka, ani Zbigniewa. - Ha - powiedzia Otto spokojnie - gdzie indziej gorzej bywa. O koron niejeden si wadzi. - A dziadowa korona? - Mwi mi Zawoja, gdym by podwczas w Pocku, mwi, e uwiz do Wgier i potem dalej. - A dokd dalej? - Tam gdzie zmar. - Bolesaw? - Gdy si rycerstwo pobuntowao, e by w grzechu strasznym, i nie chcieli go panowie sucha, i Sieciech go opuci, i poszed Sieciech do Wadysawa, do Hermana, i wszyscy razem uderzyli na zamek krakowski, i Czechw mieli zacinych pod rk, to zamku zawory i bramy, i forty, wszystko pootwierali i nikt nie broni Bolesawa; krl spiesznie, noc, do rzeki zeszed z synem i dwoma jeszcze rycerzami i poszed na Wgry. Ale go nie chcia krl wgierski na zamek puci, nawet mu zakaza, aby pod wrotami sta, a wtedy Bolesaw jkn, do najbliszego poszed klasztoru, wdzia bure habity mnisze i chodzi od klasztoru do klasztoru po probie, a potem doszed do klasztoru w Ossjaku, w Karyntii, i tam zachorowa, i dugie miesice lea schorzay, i ciao od koci mu odpadao za grzechy jego, i umar tam, i pochowany. A koron podobno nosi ze sob wszdzie i umar z ni, i pochowany. - Pochowany?

- Tak mwili w Polsce panowie. Nagle Hercho obudzi si, siad i patrza na Ottona nieprzytomnymi oczami. Henryk skorzysta z tej chwili, usun si prdko w cie i przytuli do muru, wpiwszy si obu rkami w kamienie. Dra na caym ciele, ale ju wiedzia, co robi. - Dziki ci, Agnieszko, wita kobieto - powtarza. Gadali jeszcze do witania, Henryk rozpytywa mistrza o szczegy tego, co ten mu opowiedzia, o Ossjak, o pooenie klasztoru, o zakon, jaki si tam przytuli, i wci pragn, aby mu zakonnik powtarza dzieje Bolesawa i mierci jego syna, i o mierci Zbigniewa; pragn czu obie te zbrodnie, znajdowa przyjemno pewn w obcianiu nimi tych, ktrych dotychczas za witych prawie uwaa, bo tak mu ich matka przedstawia, zawsze si modlc za Krzywoustego i mnstwo pienidzy na mody za niego wydajc, odkd przyni si jej okrwawiony, obszarpany i w ubstwie wielkim o szaty j bagajcy. Myla take i o mierci samotnej dziada pord benedyktynw, modlcych si za jego grzeszn dusz. Chcia, aby mu Otto wyliczy wszystkie grzechy Szczodrego, ale Otto si wzbrania, nie chcia nawet stawia sobie przed oczami tych okropnych powieci, jakie, przeinaczone ju zapewne i okraszone fantazj, dostay si do jego wiadomoci za pobytu w Polsce. Raczej mu chcia opowiedzie o podry swej do Ziemi witej, jak odby na dugo jeszcze przed wypraw cesarza Konrada, i o wszystkim, co widzia w Jerozolimie, mwi mu nawet i o drodze, jak obra przez miasto Genu, skd go okrtem odwieziono do Palermo, stolicy wspaniaej zotego krla Rogera. A stamtd, na wschodni okrt zaadowawszy swe ubogie dostatki, jecha dniami i nocami przez upalne morze. Ale Henryk nie sucha tego, co mu opowiada stary, wci zbacza do spraw polskich i rozpytywa o ksit, przygody ich i czyny. Hercho znowu zasn i ani Lok, ani Tli nie budzili si na chwil, cho ogie zagas i zimno nastawao przed witaniem; Henryk wci siedzia w progu z gow pochylon na piersi i myla o swoim, gdy Otto ze Stuzzelingen monotonnym gosem wylicza wszelkie cuda i witynie Jerozolimy, ktre wasnymi oglda oczyma, i koci Grobu witego, i koci joannitw, Jerzego i Magdaleny, i wiele innych wspaniaych budowli. Henryk sucha, co mu mwio wasne jego serce, w ktrym

wylga si myl wielka i prosta, i nagle w cieniu zimnego lasu zawiergota raz jeden jaki zmarznity ptaszek. Bya to odpowied na jego zamiary i mniema, e dobra. Nie zwraca ju uwagi na sowa mnicharycerza, szuka tylko uszami w pierwszym szelecie budzcego si lasu dwiku tego miego ptaszka. Ale ptaszek zamilk, samotnik zapomniany przez bractwo, ktre ju odleciao na poudnie. Wsta i przeszed si po polanie, ale ani cienia blasku nie byo nigdzie jeszcze wida, sam tylko powiew zimny, lekko chrupicy w liciach, wiadczy o tym, e ranek wstawa. Henryk powrci do ruiny, zbudzi Hercha i kaza sioda konie, ktre przywizane za budowl prychay ju w chodzie towarzyszcym przedwitowemu powiewowi. Hercho, ociay i leniwy, przeciera kuakami zaspane oczy, podobne do szparek. Jego take Henryk mia zamiar pocign za sob. Powie mu o tym dzisiaj rano. Zanim si z komi uporano, ju szaro przenikna do powietrza, jak sina farba rozpuszcza si w wodzie. Wnikno co nieokrelonego miedzy drzewa i drzewa stay si widoczne, wypuke. Lok stary sta na stray ruin i kiwa ku odjedajcym rk, a Henryk z luboci poczu udami twardo sioda i ciepo rumaka, starego i poczciwego siwka, ktry pamita lepsze czasy w Pocku i Krakowie. Henryk odwrci si ku tajemniczemu miejscu i odda pozdrowienie Lokowi, stary woa co, ale nie byo sycha sw, Henryk powia mu tylko sw siatkow czapeczk, lekko brzczc. Lubi ten brzk pszcz. Nie wiedzia Lok, e ju nigdy nie zobaczy syna ksiny Salome, i nie myla, e krlewicz polski nie wrci ju na uroczysko, ktre tak lubi. Ale Henryk o tym wiedzia. Odchodzi od tego miejsca z wdzicznoci za to, co tu przey. Jecha sam na przedzie, z szacunku wszyscy dawali mu pierwszestwo. Za nim Otto, potem Tli, a na kocu Hercho, Ale ksi da znak rk sokolnikowi i Hercho zbliy si do niego, wymijajc tamtych. Jechali teraz lekkiego kusa krok w krok, ranek by zimny przenikliwie i Henryk otula si szczelnie w swj paszcz lisi, patrzc z uporem w niebieski blask powietrza. - Suchaj - powiedzia - wybieram si dzi jeszcze, moe jutro rano, w dalek i niebezpieczn drog, na kraniec Marchii Austriackiej, do klasztoru

pewnego. Pojad tylko ja sam i Tli. Czy pojedziesz z nami? - Tak, ksi. - Ale to droga niebezpieczna, na pewno bd na nas czyha rne cikie przeprawy. Czy zgadzasz si? - Tak, ksi. - A dlaczego? Czy chciaby mi suy dalej? - Tak, ksi. - Na zawsze? - Tak. Henryk obejrza si na Hercha. Spojrza mu dugo w oczy, nie mwic ani sowa. Sili si, aby zapa myli swego giermka. I patrzali sobie w oczy chyba tak dugo, ile trzeba koniowi na ugaszenie pragnienia. - Dzikuj ci - powiedzia Henryk wreszcie i liczy w pamici: Lestko, Tli, Hercho, ju trzech. A kogo przyprowadzi Jaksa? Czy bdzie mg wzi z sob tamtych? Ilu ich bdzie? Jacy? Czy mocni kopijnicy, czy dzielni ucznicy, czy mocni do tarczy, czy odwani do miecza? Towarzyszy musi dobra sobie dzielnych, wanych, aby kady co znaczy, aby kady by ceg w murze, jaki on zbuduj-e., Z umiowaniem myla o tych, ktrzy gotowi s ycie odda za niego. Pierwsi, ktrzy mu obiecuj pj, sami nie wiedzc jeszcze, dokd ich poprowadzi. I ogarno go uczucie dojmujce i przyjemne odpowiedzialnoci za los tych, ktrzy mu wierz, a jednoczenie pewno, i ma na kim si oprze i komu rozkaza. Poczu si dowdc maego oddziau, ale pewnego.

Rozdzia VII Dzie musia ten cay opr Henryk i spdzi, pomimo Gertrudy, bezsennoci, ktrej nie na mg

przygotowaniach do nierozsdnej i fantastycznej drogi. Przede wszystkim przeama przeraenie wytumaczy, i jedzie, aby pokoni si prochom dziadka; innym nawet nie mwi, tylko mistrza Ottona i mnichw starannie rozpytywa, jak ma jecha przez Szwabi, Bawari, Tyrol. Stara si zapamita wszystkie nazwy i uczy ich swoich dwch giermkw. Otto poniekd domyla si, dokd Henryk jedzie, ale umiecha si tylko i kiwa gow. Pomys Henryka wydawa mu si dziwaczny i nie majcy w sobie adnego realnego celu. Gdyby to do Ziemi witej! Pnym rankiem nazajutrz wyruszyli w drog. Dugo patrzya Gertruda z okna swojego pokoju, jak znika jej brat na biaej drodze midzy tymi drzewami. Mia wrci za par tygodni, ale si bardzo o niego baa... Znaczya krzy za nim wielokrotnie i ocieraa zy. Bardzo kochaa swoich braci i ciko jej byo by od nich z daleka. Henryk obieca jej, e j wemie, by mu gospodarowaa na zamku sandomierskim, ale nie bardzo wierzya jego obietnicy; oeni si musi, mwia. Dnie zrobiy si pikne, niebo byo niebieskie i soce grzao lepiej ni wtedy, kiedy w dzie prawdziwie jesienny do Bergu jedzili. Tli jecha przodem (Gertruda widziaa jego biae z rowym ubranko) i wykrzykiwa gono, i piewa, skrzypce odkadajc na wieczr. Za nim jecha Henryk wierzchem na koniu, ktry by cay przykryty niebieskim czaprakiem. Ksi gow mia go i siostra widziaa zoto palce si na jego wosach, w strzemieniu mia kopi dug, malowan, a przy niej proporczyk biaoniebieski. Za nim jecha Hercho na czarnym rumaku, z zakapturzonym sokoem na ramieniu, z kies brzczc cesarskim srebrem za pasem. To byo wszystko, co zabierali: kopi, dwa miecze, kiesk, uk Hercha, srebrny uczek Tlego i mae jego skrzypeczki. Schodzili w d ciek, Henryk, podnoszc ku grze kopi, obraca j szybko w doni, a proporczyk furcza; woa: - Bywaj, Gertrudo! - Ale ona ju nie syszaa. Nie al mu klasztoru, gdzie mile spdzi czas. Richenzy w nim nie

byo i niewiele jako o niej ju myla; natomiast obraz Wierzchosawy przychodzi mu czsto przed oczy; w biaej szatce, z czerwonymi zamszowymi rkawiczkami, stawaa dziecinna i przeraona. Ale teraz nie ku niej jecha i nigdy ku niej nie bdzie mg ruszy. Do wielu zbrodni swojego rodu nie doda nowej i najstraszliwszej. Podobno byo tak kiedy w Danii, e brat krlewski, zabiwszy brata, tronem i krlow zawadn, mwia mu o tym najdumniejsza, niezwyka siostra, Ryksa, co bya krlow Gotw i Szwedw i wci na Pocko i na czyc do matki powracaa, i we Wodzimierzu ksin bya, wielka dama i umiejca zatrwoy nie tylko braci mniejszych, ale i pobone serce ksiny Salomei. Ona moga, ale Henryk nie pjdzie na brata ani na bratow, uo to zupenie inaczej, zreszt pomoe mu Bg. Zobaczy, jaki bdzie wynik tej podry, a potem dopiero pomyli o sposobach zdobycia pastwa. A Wierzchosawa? Co bdzie z Wierzchosawa? Powrci do ojca do Nowogrodu, a moe wstpi do klasztoru w Polsce lub w Niemczech? Moe w tym samym Zwiefalten razem z Gertrud uklknie przed otarzem, tam gdzie czarny Chrystus dwiga baranka. Przejdzie drzwiami odlanymi przez tych samych mistrzw, co w Gnienie pracowali. Prne myli. O zmroku Tli jadc gra na skrzypcach, a on myli o malutkiej, sabej kobiecie, ktra pozostaa na drewnianym zamku w Krakowie. Z pocztku podr sza przyjemnie i spokojnie. Nikt ich nie zaczepia; szli pustkowiami, wioski szwabskie i dwory bogatych kmieci i rycerzy stay czstokro niezamieszkae. Tyu ludzi pocigno za cesarzem Konradem i mao kto wrci. Cae wioski bez ludzi byy, czasem jeden lub dwa domy ocalay, ale ubogo tu byo i bardzo nieporzdnie, pola odogie porosy chwastem; w jesiennej porze zoci si on i chrzci w socu, ktre palio. Jechali wzdychajc i patrzyli na spustoszenia, ktre swym sowem uczyni wity m z Claravallis. Broni si on teraz, usunwszy si w pustelni, ktra wspaniaym bya zamkiem, ale co si stao, to si stao; nie bogosawi Bg wyprawie cesarskiej, na pustyni rozbita, oblona, obita, schorowana, niewielu ywych rachowaa po powrocie czonkw. Przypomniay si Henrykowi sowa wujny Dypoldowej o antychrycie, ktry opta rozumy chrzecijaskie.

Jedn noc nocowali we mynie, gdzie woda mamrotaa pod podog do samego witu, innym razem w lesie, w budynku, ktry suy do chowania siana, potem znowu na zamku okazaym, cho smutnym, bo niewiast w nim nie byo, a pan z giermkami w zasmolonej komnacie ca noc przy uczywie gra w szachy i koci, wymylajc z pogaska. Coraz odludniej si stawao i zimniej w grach. Wreszcie ktrego dnia pno w nocy dopadli do przydronej karczmy, obszernej, biaej, rozoystej: napoili konie, dali im siana i weszli na izb, gdzie przy ognisku siedziaa potna gospodyni i kilku okazaych drabw. Henryk pozdrowi wszystkich grzecznie i zapyta o nocleg, na co si wszyscy rozemiali gono, cho nie byo po temu adnego powodu. Gospodyni uciszya ich, zaprowadzia do przylegego pokoju, gdzie palio si takie samo wielkie ognisko, i pokazaa im awy, gdzie mieli spa, po czym odesza przygotowa im co do jedzenia. Chopcy, Hercho i Tli, zwalili si zmczeni na aw i zaraz zasnli, Henryk siad przy ogniu i patrza w czerwone pomienie, ktre przypominay mu polan z Zwiefalten; o nie nie myla i nie czu zmczenia; gdyby nie konie, a zwaszcza nie jego modzi towarzysze, nie zatrzymywaby si nigdzie, jednym cigiem podajc do celu podry. Nigdy jeszcze nie przeywa takiego stanu duchowego, jak przez te par dni, ktre mu si wydaway odlane z jednego szlachetnego materiau, tak byy jednakowe, tak byy pene wewntrznego podniesienia si, czego niesychanie wakiego i intensywnego. Ani jednej chwili nie potrafi czu zwyczajnie, wszystkie wydaway mu si bardzo niezwyke, a pnie bukowych lasw, przez ktre przejeda, byy kolumnad wityni, ktr wznosi sam sobie. Nagle drzwi si rozwary i zwali si do izby otyy rycerz w pomitym skrzanym kaftanie, rycerz, ktrego przed chwil Henryk widzia w przylegym pokoju siedzcego wraz z gospodyni i innymi drabami. Rycerz krok mia szeroki, za to stpa gono, sapn i zawoa: - Dobry wieczr panu, jestem Wippo, Wippo z Zielonego Dbu. Henryk powsta i pozdrowi go grzecznie, czekajc, co dalej bdzie, ale dalej nic nie zaszo prcz tego, e rycerz powtrzy drugi raz, jeszcze groniej: - Jestem Wippo, Wippo z Zielonego Dbu, czyli Grneichsbergu.

- A ja jestem Henryk z Bergu - powiedzia zakopotany ksi, nie chcc mwi, skd jest. - Czy imi moje nic panu nie mwi? - zapyta swoim mocnym basem Wippo. Henryk skoni si lekko i umiechn opuszczajc oczy. - Nie jestem z tych stron - powiedzia. - Aha - domyli si Wippo i sapn. W tej chwili wesza gospodyni z ogromn misk gorcej zupy. - O, nie zaczepiaj mi pan goci - powiedziaa swarliwym tonem zawsze mi pan tutaj przyjdzie i tylko psuje interesy... Jed ju na zamek ze swoimi kompanami, skoczylicie ju swoje sprawki. Bierz pan, panie Wipponie, swoje konie i jed. - Za pno, matko, za pno. Cyganie mi przyprowadzili koniki co si zowie, ale musz je jeszcze raz za dnia obejrze. Obawiam si, e niejednemu pciny przez noc pobielej, bo co zanadto s kare. Dobrych masz przyjaci, matko, ale zawsze pewno jest pewnoci... - Wariat z ciebie, panie Wipponie, zawsze - powiedziaa baba i podaa rycerzom drewniane yki. Przez ten czas Henryk na prno stara si zbudzi chopcw do jedzenia. Baba wysza i Wippo zagodnia jako. Przysiadszy na awie koo Henryka, zacz mu opowiada o swoich zamkach, ktre si tutaj niedaleko rozcigaj. Wszystko, co mwi Wippo, byo zawsze pospolite i codzienne, bynajmniej nie odpowiadao nastrojowi Henryka. Tymczasem Wippo twierdzi, e zna wszystkich hrabiw na Bergu, i Diepolda, i Rapota, i Alberta, i pyta si, ktrego z nich jest Henryk synem; ale potem okazao si, e zna ich wszystkich tylko ze syszenia, jak zna ze syszenia wszystkich wielmow niemieckich, ksit udzielnych, biskupw, ksiy, wszystkie nazwiska sypay si jak z rkawa, a wola przy tym kadego nazywa z przezwiska lub z zdrobnienia. O ksiciu Henryku austriackim inaczej nie mwi jak Jasomirgot, a maego Henryka Welfa nazywa Lwem, nie podajc adnych szczegw, tak e Henryk waciwie nie rozumia, o kim rycerz gada. W karczmie Wippo bawi dla spotkania z Cyganami, ktrzy mu

przyprowadzili dwanacie koni wielkiej piknoci. Skd byy konie, tego Wippo nie wiedzia, sze byo rasy polskiej, sze wgierskiej, ale twierdzi, e mu nic z tego nie przyjdzie, jeeli bdzie wiedzia, gdzie si porodziy albo w czyjej stajni niedawno jeszcze stay. Poza tym miano mu tutaj przyprowadzi take transport owsa furmankami, bo tu si droga do jego zamku oddziela od gwnej i tu mu zawsze najatwiej wszystkie towary przyjmowa. Po prostu nie chce kupcw ani dostawcw na swj zamek puszcza, bo taki jest pikny, e zaraz by mu na wszystko ceny podnieli - a i tak ju te Cygany - cho to konie kradzione, przyzna wreszcie - chc po sze groszy za sztuk. A co si trzeba z nimi nagada, a co napi, a co natargowa, Henryk jad zup suchajc i powoli zacz si umiecha z tych rzeczy, jakie mu Wippo opowiada. Tymczasem rycerz, cho starszy ju by czowiek, poczu wielk sympati do modego ksicia i zacz go gwatem namawia, aby troch zboczy z gwnej drogi i u niego na zamku zanocowa. Zamek mia by wygodny, ciepy, troch za duo ludzi na nim pono mieszka, no, ale jedno skrzydo jest dla czystych goci - i nawet nie ma si pojcia, jak tam jest adnie, widok na rzek i winnice, i wino wasne dobre... Henryk dugo tumaczy si, e musi bardzo popiesza, e jedzie do klasztoru pewnego w Marchii Austriackiej, e chciaby ju za par dni by tutaj z powrotem. - Z powrotem? Tutaj? Za par dni? wietnie, jedziemy wic razem. Tu chopcy wreszcie si zbudzili i zbliyli do misy. Skoro Henryk skoczy i odoy yk, przysun im zup i Hercho pochyli si nad glinian konwi, a Tli grzecznie boczkiem sobie podjada. Wippo posysza, i nazywaj oni Henryka ksiciem, ale wcale si nie sposzy. W tym lepszym zdawa si by humorze. - Jedziemy, wasza ksica mio - powiedzia i chcia klapn Henryka po kolanie, ale si powstrzyma. Kto wie, kto to by moe? Takie pytanie widniao na jego twarzy. - Ja tu znam wszystkie drogi, choby do Konstantynopola doprowadz, dokd ksi ruszy, tam i ja. Ju ja poczuem tak sabo do ksicia. Henryk mimo wszystko zaczyna si mia z tego rycerza, a potem

przyszo mu do gowy, e jednak czowiek znajcy tutejsze stosunki i tutejsze drogi moe mu si przyda, i na natarczywe nalegania Wippona pozwoli mu wreszcie na towarzyszenie sobie i odprowadzenie do Ossjaku. - Ossjak - zawoa Wippo - to olbrzymie klasztorzysko, wiem, wiem, dostarczaem tam jczmienia na wyrabianie piwa. Sam tam nie jedziem, ale moi ludzie jedzili. To niedaleko, w dwa dni, jeeli z konia nie zsidziemy, tam bdziem. Nie dwa, to trzy, tylko to lasy po drodze, ogromne lasy i bardzo grzyste. Ale ja wiem, ja doprowadz. Gospodyni, ktra przysza zabra mis, zdziwia si ogromnie, dowiedziawszy si, e rycerz wybiera si w podr, nie odprowadzajc koni, nie czekajc na owies... A Brun? Brun? Czy on tego nie zrobi - i zaraz zawoa z przylegego pokoju chuderlawego, wysokiego draba w podniszczonej sukni i zacz mu przekazywa swoje czynnoci. Cyganie stanli we drzwiach i, oparszy si o futryny, przysuchiwali si rozmowie. Czerwony ogie z komina owieca ich czarne twarze. Henryk przeprosi Wippona i, gdy ten wyszed z izby, uoy si na awie, ale nie mg zasn. Dugo w noc jeszcze sysza w przylegej izbie targi Wippona z Cyganami, za cian tupot polskich i wgierskich koni, a potem cienki gos chudego Bruna, wydajcy rozkazy. Nazajutrz wyjechali we czwrk bardzo rano i popieszali do celu znajomymi Wipponowi drogami. Przypieszyo to ich etapy i na trzeci dzie zbliali si do klasztoru. Zmierzchao si, kiedy dojedali do Ossjaku, i Henryk popdza konie gwatownie, a zmczone poczy si potyka. Wippo gna za nimi w tyle i narzeka, ale ani giermkowie, ani ksi nie suchali tych narzeka. Las ciemnia dookoa i znowu robi si wieczr dugi a ciepy, jak czasem o tej porze w tej krainie bywa, niebo si wygwiedzio i schodzia na lasy, gry i ki bezbrzena cisza. W ciszy omotay kroki pieszcych si koni. Henryk przodem raz wraz pokrzykiwa na swych towarzyszy, ktrzy niepokoili si o to, aby ksi w nocy nie zbdzi. Henryk nie zdawa sobie sprawy z tego, co go waciwie tutaj prowadzio, czego chcia od mnichw ossjackich, od przeora, opata.

Zajechali w ciemni przed czarny mur, ktry nagle wynurzy si przed nimi, stanli przed bram, Wippo dopad ich z tyu, zgromadzili si wreszcie przed zamknitymi wrotami. Wtedy Henryk przestraszy si przez chwil i szuka przyszych sw, aby si przygotowa. Przez chwil chcia zatrzyma ca wypraw, ale ju Hercho puka do wrt, i na wygwiedonym niebie zobaczy graniast bry wiey, co si tam ruszao na niej. Wrota rozstpiy si, ukazay si pochodnie w przejciu o beczkowym sklepieniu i dwie cienkie kolumienki, obramujce jakie wejcie. Nieufnym spojrzeniem obrzucono czterech jedcw, gle Tlego wzbudziy niepokj. - Wdrownych piewakw nie przyjmujemy - powiedzia jeden z mnichw, ale jako nikt nie zwrci uwagi na to powiedzenie. Zeskoczywszy w podwrzu, Henryk poczu dopiero, jakie ma nogi zmczone, ugiy si pod nim i gdy go zaprowadzono do brata odwiernego, poprosi tylko o nocleg mwic, e jest hrabi Bergu i przyby w wanej sprawie do opata. Brat odwierny nieufnie wypytywa rycerzy, co i jak - gdy nagle, spojrzawszy uwaniej na Wippona, zawoa dononie: - A ty co tu robisz? - Towarzysz ksiciu - powiedzia Wippo z godnoci i tak spojrza na mnicha, e ten zamilk. - Potem ci to wyjani - doda Wippo i mnich wicej ju nie pyta. Zaprowadzili ich do wielkiej sklepionej kuchni, gdzie si palio ogromne ognisko pod baldachimem i midzy kolumienkami. Nad ogniem Wisia kocio, a dym z ogniska zwart strug zawija si w wze pod baldachimem i uchodzi okrgym okienkiem. Piecze jelenia na ronie wisiaa nad ogniem, siedziao tam kilku pachokw, a jeden mnich, mruczc monotonnie, obraca roen, stojc plecami do ogniska. Henryk nie widzia jego twarzy. Przejmujce uczucie ogarno ksicia, gdy wchodzi do tej izby. Pomyla, e zama go Koci i do swoich stp przycign pokutnego, jak dziada Agnieszki. Myla o cesarzu Ottonie, modziecu zadumanym, witobliwym i szalonym, o Chrobrym - i o Szczodrym. Zgarbiony, obraca on moe te same arna?

Leeli w obszernej, zimnej sali, ktra przylegaa do kuchni i tak samo bya sklepiona. Ale Henryk nie mg spa: zanadto by zmczony, bolay go nogi i cae ciao od dugiej podry, a po drugie - mury te dyszay czym przejmujco gronym. Wyszed przez sie w nieznajome mae podwrko, dokd, wida, klasztorni ludzie chodzili za potrzeb. Znowu ujrza kawaek nieba i malutkie cienie wie, gdzie wysoko - a w wietle padajcym z sieni - obce przedmioty obcego podwrca, stosy drew, siekiery rzucone, kilofy, opaty, grabie oparte w kcie obok piramidy klocw. Obce ycie, w ktrym bra udzia wielki krl: rba tu drzewo mylc o Krakowie. Wzruszyo go to chodem, przejo dreszczem. Nikt o tym nie wiedzia, nikt o tym nie myla, zdarzenie to, tak wielkie dla niego, nie istniao w adnej wiadomoci. Wszed z powrotem do izby, gdzie spali ju chopcy i Wippo, uoy si na skrach i mimo blu caego ciaa pocz si modli za Szczodrego. Nazajutrz dugo musia czeka, zanim go zaprowadzono do opata. Odesza prima i secunda, dzwoniono na tercj, gdzie ponad zimn sal brzmiay chry obce. Chd jesiennego rana przenika mury wilgoci, wszystko czekao na ten dzie naprony. Gdy wprowadzono go do opata, w wyniosym, chodnym, wytwornym starcu pozna mnicha, ktry wczoraj w kuchni obraca roen jak uczony pies. Wida odbywa jak pokut. Henryk stan na progu, pozdrowiwszy mnicha, i patrzy na jego pomarszczone i chodne oblicze. Dyszao ono oderwaniem od ycia i obc witoci. Poczu, e sprawa tu nie bdzie atwa. Opat milcza dugo, nie patrzc na Henryka, wida, e przywoywa przytomno umysu, aby powrci na ziemi, znale si znowu w klasztorze, gdzie czasowo gospodarzy. Popatrzy potem na ksicia i skrzypicym gosem zapyta, kim jest. - Piast - odpowiedzia Henryk po prostu. Opat bystro popatrzy na Henryka i oywi si widocznie. - Czego tu szukasz? - powiedzia. - Korony - odpar Henryk. Opat wzruszy ramionami i poruszy si na krzele. Zwrcony by

plecami do okrgego okna i w cieniu nie mona byo rozezna wyrazu twarzy. Henryk dojrza, e oczy biaawe starca bysny tylko. - Czyje syn? - Krzywoustego. - Ho - westchn opat. - Po twoim dziadku nic tu nie zostao. Proch tylko chyba. Przyszed w burce, bosy, puka u wrt. - Mia koron, powiadaj. - Kto ci powiedzia? Gdyby co mia, to by w pokucie odda na klasztor, bylibymy w skarbcu przechowali. Jest tam niejedno z rk grzesznikw odebrane. Ale korony Bolesawowej tam nie ma. - Miaa by - powtarza Henryk. - Babskie bajdy - powiedzia opat. Henryk zawaha si. - A po co ci korona? - zapyta opat i wsta z krzesa. Podszed do Henryka, a jego szybkie ruchy byy w przykrym kontracie z jego starczym wygldem. - Skd ci takie myli przyszy?- Zacz chodzi po pokoju tam i z powrotem ruchem mysim. - Korona, bratku, to nie aden kwiatek, co go uszczkniesz i bdziesz mia. Waniejsi od ciebie szukali korony, na Piotrowym grobie szukali - i nie znaleli. - Zamia si. - Korona to nie jest nic nadzwyczajnego, - Znowu si zamia. Stan teraz przed Henrykiem i, patrzc na niego pobaliwie, powtarza: - Korona to nie jest nic nadzwyczajnego. Bierze kowal czy zotnik pasek zota i skuwa go w obrcz. Zota obrcz i nic wicej; kwiaty po niej wykuwa albo zby, czasem wstawia par kamykw, takich, co je gdzie tam w ziemi znaleziono w Grecji czy Syrii, czy w Cipangu. Wstawia w to te kamienie, no i to jest wszystko, obrczka. Henrykowi zdawao si, e widzia t obrcz, jak mu j pokazywa w plastycznych sowach opat, a im bardziej mwi o zwyczajnoci tego przedmiotu, o jego codziennoci, tym bardziej wydawa mu si on rzeczywisty, konkretny, dotykalny i straszliwy. Nie mia podnie oczu na opata. - I to o tak obrczk - powiedzia teraz gronym gosem opat, wyprostowa si i sta wielki w sklepionej celi - zabijaj si ludzie... A palcem o palec nie stukn, by zdoby wiksze, wzniolejsze, potniejsze

rzeczy. Czy mylisz, e ci o sakrament chodzi, czy o rzecz sam? Henryk nie rozumia, co mu opat prawi. Podda si grobie jego gosu i z dreniem wyobraa sobie zoty przedmiot. Tymczasem opat podszed do niego blisko i schwyci go za rk. - Chod - zawoa - poka ci, co zostao z tej korony. Wycign go przez sie i przez podwrze na obszerne podwrko klasztorne. Tam gapili si na nich tracze i koodzieje, ale opat wielkimi krokami wid go w stron kocielnego opola, gdzie leeli pochowani zmarli bracia. Tu go podwid do jednej ciany kocielnej i potrci puszczajc z rki. - Tu - wrzasn - tu jest miejsce, gdzie ley twj dziad. Henryk spojrza i znieruchomia zatarty pagreczek, trawa pokadzista na nim i par listkw przez wiatr zerwanych. I wszystko w nim pko teraz, upad na kolana i przytuli si do ziemi i trawy. Tutaj wic ten, ktry by ostatnim krlem w jego rodzie, ley i gnije. Nie, zwaa ju ani na opata, ani na traczy lub mnichw. Czu zapach tej trawy, ktra, pokryta ros czy dd jesienn, chodna bya i liska pod jego twarz. Gdy podnis gow, zobaczy, e opat odszed. Wsta, opar si o mur kocielny i patrzy na drobne podwyszenie. - Tak Bg ciera tych, ktrzy mu nie s posuszni - pomyla, ale zaraz zaprzeczy sobie. Nie powinien tak myle, Bg kae by silnym. Otrzsn si i wrci do izby, gdzie czekali na Hercho, Tli i wyspany Wippo. Wippo tymczasem, okazao si, mia zatarg z odwiernym, ktry wczoraj go pozna. Wzi go po prostu za jakiego yda z Nadrenii, ktry w swoim czasie przyby do Spiry razem z Bernardem z Claravallis i handlowa czerwonym suknem na krzye, jakie przypinali sobie rycerze jadcy do Ziemi witej. Wippo wymyla mnichowi na czym wiat stoi i odwierny przestraszy si nie na arty, dowiedziawszy si, z kim naprawd ma do czynienia. W owym czasie, kiedy Bernard kaza w Spirze przed cesarzem Konradem, wielu ydw cigno za nim, bo w obliczu tego witego ma byo zawsze bezpieczniej i o pogrom nie tak atwo. Bernard powstrzymywa rycerzy od mordowania Izraelitw i wskazywa im inne, wite cele. Jednak od Kolonii a po Spir mordowano niewiernych i

pldrowano ich skady i spichrze, gdzie si niejedno znalazo. Wippo z oburzeniem opowiada o tym, wida, zanim osiad w Zielonym Dbie, musia si wczy w tamtych stronach, bo i Bernarda z Claravallis widywa. Opowiadaniem o tym niezwykym zakonniku, jak rwnie i o cudach samego klasztoru, skd on pochodzi, rozczuli ostatecznie odwiernego i rozwia jego niedorzeczne przywidzenia. Dzie zszed na gadaniu, deszcz pada i jako tak bez sensu wygldao siedzenie w samotnej, sklepionej izbie, to w kuchni penej pachokw i czeladzi. Pod wieczr przyprowadzono z wielkimi ceremoniami opata do kuchni, piewajc pieni pobone, a opat modli si dugo, zanim stan przy ronie i pocz krci sarni piecze czy barani. Mroczyo si, a Henryk w kko chodzi naokoo kocioa i nie wiedzia, co ma uczyni. Z podwrka na podwrko oglda cae gospodarstwo klasztorne i ca klasztorn robot. Wreszcie wszed i do tego maego zaktka, ktry widzia wczoraj wieczorem: porzucone opaty, kilofy i piy stay za stosem drzewa. Zmierzchao si wczenie i mieszkacy klasztoru rozsypywali si po zakamarkach: otwarte przestrzenie pustoszay. W zimnych i wilgotnych przejciach, przy oknach, przy ogniskach gromadziy si mnichy, giermki, pachoy. Gadano, opowiadano, ba j durzono. Henryk, ktrego adne wyrnienie nie spotkao, pomimo i opat dowiedzia si o jego pochodzeniu, siedzia na izbie, przykrywajc zmarznite nogi wilczura. Okna zasunito deskami, zapalono wte uczywo. Ale co w Henryku widocznie byo niezwykego, gdy towarzysze jego chowali si w kcie i mwili szeptem. Wippo opowiada o wyprawach krzyowych i o Krlestwie Jerozolimskim. Gdy przedzwoniono na wieczorny posiek i na Anio Paski, gdy mnichy przepieway hucznie i uczenie podug Balbulusa, za grubymi murami wszystko powoli zapado w sen jesienny, ciki i twardy. Henryk nie spa. Kaza giermkom zabra z maego podwrka kilofy i opaty i, wspierajc si na ramieniu Wippona, wyszed z nimi na dwr. Noc bya czarna i ciemna, prawdziwie jak w jesieni, z trudnoci odnalaz Henryk pod kocielnym murem w wzgrek, ktry mu w dzie pokaza opat, i rozkaza giermkom, aby kopali.

Ze zgroz i ze zgorszeniem wykonali ten rozkaz. Nie wida byo ich twarzy w cieniu, ale po ociganiu si i po zmienionych gosach chopcw uczu to Henryk. Ale usuchali. W ciemnoci sycha byo zgrzyt opaty zanurzajcej si w mikki, ale przeronity wirem grunt. Przesypywaa si ziemia pod kilofami z szelestem. Zmartwychwstawa spod ziemi Szczodry do nowego ycia. Nie kopali dugo, gdy opaty stukny o drzewo. Henryk kaza przynie uczywo i pochodnie, ktre byy nagotowane w ich izbie. Zapony one nikle - i pomie ich przekrelay ukone i gste nici deszczu. Zajrzano do dou i ujrzano dbowe deski sprchniae. Tli i Hercho z popiechem ju teraz i z ciekawoci odrzucali nawalon ziemi z tych desek. Wynurzya si ogromna trumna z pokrgym wiekiem, na ktrym by przybity krzy rwnoramienny. Henryk skoczy do jamy niegbokiej, nachyli si i dotkn drzewa: byo zbutwiae. Pocign za jedn z desek i odesza atwo od reszty, odrzuci j na gr, a potem targn drug. Wippo nachyli pochodnie i w otworze powstaym w trumnie ujrzano czarny, puszysty proch. Teraz Tli kilofem odupa dalej otwr, obnaa wntrznoci, zerwa wieko ostatecznie. Henryk odebra pochodni z rk Wippona i pochylony przybliy j ku temu, co leao na dnie trumny. Zrazu nic nie rozeznawa prcz brzowego, mszystego prochu, potem ujrza w przeciwnym od siebie kocu czaszk biaaw i przykryt kosmyczkami wosw obfitych i ciemnych. Olbrzymie oczodoy, pene czarnej prchnicy, patrzyy, zdawao si, mimo niego ku grze, ponad koci, ku czarnemu niebu. Zdawao mu si, e nic wicej nie byo w tej trumnie. Odda znowu pochodni Wipponowi i pochyla si ku tej czaszce i ku temu prochowi, ktrego dziwnie wiele byo w wielkim dole. Pochyla si, chcia klkn, byo niemoliwe; ale chcia odda jaki hod, w jakikolwiek sposb zetkn si z tym, co zostao z potnego krla. Dotkn rkami zawartoci grobu i poczu, e bya lekka i mikka. Zanurzy rce w ten mech brzowawy, w t ziemi urodzajn, powsta z ciaa, ktrym wstrzsay takie namitnoci. Zanurzy obie rce i straci rwnowag, opad obiema rkami w gb prchnicy, poruszy si gwatownie i nagle natkn si na twardy przedmiot

w przeraliwej treci. Porwa si, Hercho i Wippo unieli go pod ramiona i w ruchliwym wietle pochodni ujrza w swej prawej rce zot obrcz. Przyjrza si: nie bya to korona. Obrcz tylko zota, podstawa korony zapewne; nosia lady gwatownych razw, bya nadamana, a dookoa tej obrczy czerniay, jak oczodoy Szczodrego, puste miejsca po wydartych drogocennych kamieniach. Tak tylko koron zabra Szczodry ze sob do grobu. Henryk wyskoczy z grobu i gestem kaza zasypywa wykopan jam. Nie sysza nawet, jak chopcy ukadali oderwane deski i uderzali o nie zsypywan ziemi. Sta, oburcz ujwszy obrcz, nie widzc jej nawet, tak tu byo ciemno, ale czujc w rku jej wilgo, jej ple, jej twardo. Nieprzytomny na poy opar si o mur kocielny i dopiero kiedy Tli pocign go za rkaw, powrci do przytomnoci. Jak we nie przeszed do izby, oczyci wasnorcznie obrcz Szczodrego z ziemi, prochu i pleni, a potem uklk przy ou i modli si. Przed pnym witem wyjecha w powrotn drog, pieszc znowu ku pnocy. Lecz nic teraz Henryka nie cigno ku Bambergowi.

Rozdzia VIII Ksi skwapliwie skorzysta z propozycji Wippona, aby tym razem koniecznie zajecha do jego zamku. Wypad ku Ossjakowi z Zwiefalten by nie lada zadaniem, a e drog t odby w niezwykle prdkim czasie, potrzebowa i sam wypoczynku, i konie go wymagay. Przede wszystkim za - wymaga tego jego stan wewntrzny. Po entuzjazmach i decyzjach musia przynajmniej przez par dni wypocz, namyli si, obmyli dalsze posunicia, ktre ju nie wymagay gwatownych uczu, ale tylko spokoju i rozwagi. Po paru dniach forsownej podry dotarli do tego zamczyska, ktre na zewntrz wygldao jak kade inne. Wiee jego z daleka byo wida, a jedna z nich bya otoczona obronnym murem, ktry schodzi ku doowi i urywa si tu nad rzek. Na czterech rogach muru z wielkich kamieni stay cztery niskie wiee, mocno zbudowane. Zamek piknie wyglda, a wjazd mia wygodny. Posiada on most nad rzeczk, zbudowany z wielkich kamieni, spajanych wapnem i piaskiem; most w wznosi si wysokim ukiem i w rodku mia wieyc, ktra go bronia. Z przodu wiey most by zwodzony, i to tak dobrze zrobiony, e w dzie suy do przejazdu, a w nocy po podniesieniu stawa si bram, ktra zamykaa dostp. Sowem by to zwyczajny rycerski zamek. Zdawa si powany i grony na oko, ale wewntrz panowa niespodziewany niead. Peno byo w nim bogactw, ale wszystko byo zoone na nieporzdne kupy, w pokojach zupenie na to nie przeznaczonych: tarcze leay stosem w spiarni, w rycerskiej izbie na dole znowu w kcie leay stosy skr i somy. Prawe skrzydo zajmoway jakie czarniawe rodziny, podobne do Cyganw, skd dochodzi wrzask dzieci i smrd gotowanej strawy. Ale skoro mino si dwa wewntrzne podwrza, wstpowao si do wygodnych, cho niewielkich komnat, a z okien tej czci budynku rozlega si daleki widok na zakrty rzeki, ktry Henrykowi przypomnia Krakw i Pocko. Cicho tu byo, Wippo kaza napali, wic si zaraz ogrzao i gwar i niead innych czci zamku zdawa si tu nie dochodzi. Jak mu Wippo powiedzia, na wzgrzu tym, nad rzek, w lesie starym dbowym, czczono Odyna, miejsce to pozostao synne od tych

czasw w okolicy i nietrudno mu byo wymieni ten zamek na inny, dalej pooony, z dawnym jego wacicielem. Teraz, gdy si spojrzao z okna, wida byo opadajce ku niebieskiej rzece cae zarola bukw i kasztanw, brzowych i jasnotych w tym czasie. Zaraz te opanowa Henryka niezwyky spokj i podnioso tego miejsca. Przez par dni nie rusza si ze swego pokoju, aby nie wpa na gwar i nieporzdek innych czci zamku. Najblisza okolica zmieniona bya na winnic. Zrudziae krzaki zarastay cae wzgrze i schodziy ku wodzie, czc si po obu stronach z puszczami tych drzew. Gdy zszed raz midzy krzaki winniczne, pragnc si pogrza na jesiennym socu, ujrza dzieci taczce wrd winoroli, dzieci ubrane w zielone i niebieskie fartuszki. Trzymay si one za rce i wykrzykiway wysokie nuty, jak ptaki. Sta i patrzy na nie dugo; a potem z pokoju wasnego owi uchem te ptasie dwiki. Przypomniay mu one czyc i jaskki oswojone, i w ogle tamte czasy. Nawet te, kiedy Bilhild w biaym, stokowatym czepcu na gowie zbieraa jego rwienikw i kiedy tak samo krcili si w kko, a ich ksina Salome gania z przestrachem, obawiajc si, aby ich ze nie optao. Nie w por przyszy te wspomnienia. Chcia teraz innych rzeczy, szuka postanowie. Nie chcia jeszcze wjeda do Bam-bergu. Czeka na powrt Lestka z pienidzmi, z orszakiem i z wieciami z kraju. Nie mia ochoty zreszt oddawa si w niewol. Jaksa mia te przyby. Musia jeszcze - i chcia - pomidzy swym stanem obecnym a dokonaniem nagromadzi dowiadcze. Zastanawia si nad losami monarchii Chrobrego, nad zaamaniem si i buntem Mojsawowym; nad kocem Szczodrego, nad bezradnoci haaliw, nad pozornym nieadem ojca. Uwaa, e za mao zna jeszcze spryny tego mechanizmu pastwowego, za mao zna ludzi i to, co nimi porusza, nie moe si przeto bra do rzdzenia ludmi, do powoywania ich ku sobie i do kategorycznych da od nich, da pracy i powicenia. Korona Szczodrego miaa i moga jeszcze czeka, musia wpierw zrozumie wiele rzeczy: zrozumie cesarza i papiea. Poj siebie w tym rozdrou, w polu tych wielkich zotych szczypiec, ktre zawierao w sobie dzieje caego wiata. Pewnego dnia przybiegli do niego chopcy, gdy wanie by w

winnicy, i powiedzieli, e jacy bardzo wspaniali rycerze z ogromnym orszakiem przyjechali do zamku i e wszystko na nich jest bardzo pikne i byszczce. Henryk popieszy do swojej komnaty i tam do niego przylecia przeposzony, ale i uszczliwiony Wippo zawiadamiajc go, e ma ssiada. Jeszcze nie wie nawet, kto to jest, ale pan zapewne bardzo wany. Jako Henryk zobaczy wkrtce na podwrzu tego wspaniaego gocia. Na czerwonym, skrzanym jego kaftanie odgnioty si rzemienie pancerza, a na czole i twarzy widniay lady po zdjtym co dopiero hemie. By bardzo wysoki. Mia lat moe dwadziecia par i patrzy spokojnie duymi, niebieskimi oczami, jak przebudzony ptak. Krtka, powa broda bya tak rzadka, e jej zocista siatka nie zakrywaa szlachetnego owalu twarzy. By niezwykle wykwintnie ubrany, dugi paszcz zielony z azagogaskiego aksamitu, narzucony na kaftan, zwiesza si do samej ziemi i wlk si za nim z tyu: wida by przeznaczony do konnej jazdy. Dwa zote dzwoneczki zdobiy jego safianowe buty poniej kolan, takie same dzwonki zote wisiay przy prawym rkawie oraz przyczepione byy do pochwy zwisajcego miecza. Wydawao to przy kadym poruszeniu przyjemne brzczenie. Modziecy skonili si sobie z dala, a potem zbliyli si ku sobie. - Jestem Henryk, ksi sandomierski - powiedzia Henryk po niemiecku. - A ja jestem Fryderyk ze Szwabii - odpar tamten. Henryk ze zdziwieniem popatrzy na starszego od siebie koleg, przyklk przed nim pobienie. Fryderyk podnis go, obj i ucaowa. I nie tyle moe zaskoczyo go to, e ma przed sob bratanka cesarza i dziedzica ziem szwabskich, synnego ju rycerza, ile e widzi kogo, kto po przygodach i niespodziankach wyprawy krzyowej wrci niedawno z rycerzami do domu. A teraz znowu by na wyprawie austriackiej, gdzie broni zagroonego Babenberga. Podr uciliw odby, przeprawi si przez gry od Austrii przeczami na granicach Marchii Austriackiej i teraz zmierza do Bambergu, skd dochodziy go ju alarmujce wieci. Jako najbliszy krewny domniemanego dziedzica korony, maego Fryderyka, ktry i szeciu lat nie liczy, mg odegra w razie mierci cesarskiego

stryja wybitn rol na dworze. Zreszt zdawa si by do niej stworzony: mocny i powany wzrok, potna posta, wszystko znamionowao w nim rozwag i si. Spotkali si jeszcze tego wieczoru, kiedy Barbarossa zaprosi ksicia Henryka do wsplnego stou. Uprztnito przecie rycersk izb, wnet za bram pooon, wygoniono dzieci i kobiety szwendajce si tu wszdzie po prnicy, wykadzono jaowcem. Olbrzymie stoy rozstawiono, zapalono ognisko, gdzie rzucono par kd drzewa dbowego, zasano awy tkaninami, przywiezionymi przez rycerzy ze Wschodu, i przy blasku uczywa i pochodni powtykanych w elazne oprawy rozpoczto ucztowanie. Rogi i dzbany napenione miodem i winem, konwie drewniane z piwem podawano sobie z rk do rk, spozierajc sobie przy tym w oczy na znak, e adna zdrada nie czai si midzy ucztujcymi. Stoy nakryte byy trzema czy czterema obrusami, haftowanymi przez niewiasty syryjskie i przez niektre damy rycerskie z Ziemi witej. Opodal siedzia mnich okazay, duego wzrostu, obrotny. By to Wibald ze Stablo, naczelnik kancelarii krlewskiej, kanclerz po prostu, na ktrym krl Konrad polega jak na sobie samym. Wibald wanie by z Rzymu powrci i opowiada ostronie i rozsdnie o tym, co si w tamtym kraju dzieje. Jak papie sobie daje rad po niedawnym powrocie do stolicy, jak si tam rzdzi niejaki Arnold z Brescji, bardzo mocny i uczony. Henrykowi przypomniao si, e czowiek o tym nazwisku przyjeda z kardynaem Gwidonem do Polski trzy lata temu i pomaga mu - zreszt bez przekonania - w rzuceniu kltwy na braci Piastowskich. Chcia si Wibalda zapyta o tego ksidza, ale nie mia mu przerwa. A Wibald tymczasem zacz opowiada, jak mieszkacy bogatego miasta Pizy przygotowali si do budowy wspaniaej wityni na miejscu, gdzie dawniej sta pogaski chram. Mwi uczenie o mnichach i braciach, ktrzy, zanim co budowa zaczn, rysunki przyrzdzaj i potrafi sklepienia w ksztat gwiazdy pobudowa, jak to ju w Spirze, w Kolonii u witego Marcina i w innych miastach niemieckich, w Bambergu samym nawet, nowomodnie uczynili. Barbarossa dopiero powiedzia Henrykowi, e Wibald tak duo i uczenie gada, aby ukry swoje pomieszanie; zreszt udawao mu si to

wybornie i nikt nie podejrzewa, e drcz go w tej chwili troski wielkiej miary. Umia ukry swoje uczucia. Wanie przybywa z Rzymu, gdzie uoy ju wszystko i z papieem, i z monymi miasta, ktrzy si rozzuchwalili do potgi. I jedni, i drudzy czekali na przybycie Konrada i na koronacj, do tego przybycia odkadajc ale i porachunki. I c to byby za wjazd dla krla, gdyby go i papie, i senat rzymski witali jak opatrznociowego ma, sprawiedliwo przynoszcego! A tymczasem cesarz lea chory w Bambergu. Niby to czyni przygotowania do wyprawy rzymskiej, ale bez przekonania. Na jesieni wypraw na Polsk zamierzon i przez Agnieszk wymodlon te przygotowa. I tam nie poszed. A teraz wszyscy wiedzieli, e na Rzym nie ruszy. Wibalda znowu czym prdzej posa, aby powrt Fryderyka z Austrii przypieszy, aby ju prdzej przyby, gdy nie wiadomo byo ani dnia, ani godziny. Czu tylko cesarz, e z barogu nie wstanie. Ale tu, w czasie uczty Wipponowej, Wibald bynajmniej nie wyglda na kruka hiobowych wieci, na zwiastuna nowiny okrutnej, e pierwszy z krlw niemieckich od Ottona Wielkiego poczwszy nie zostanie ukoronowany na cesarza. Rowy i ogadzony, rwnym i toczonym jak paciorki gosem opowiada o zewntrznej stronie swojej podry. By to prawdziwy dyplomata: gdy ju widzia uwieczenie swoich dugoletnich marze i zabiegw, dugoletniego siedzenia na dwch stokach - w triumfalnym przyjciu Konrada przez Rzym, wszystko mu si walio. Nie zdoa si jednak tym przej. Cay st sucha jego opowiadania, a otaczay go klechy jak on ogadzone, nard kancelaryjny, toczonymi, rowymi palcami rozdzierajcy nie nadto tuste kaway misa. Wibald wycofa si wkrtce jednak, zostali przy sobie sami, Fryderyk i Henryk, wpatrzeni w ognisko i milczcy. Nie odzywali si do nich otaczajcy rycerze, piciem zajci i jedzeniem. Zreszt i ze sob niewiele sw zamieniali, byli tak zupenie rni, z tak innych wiatw, tyle innych spraw teraz w sercu nosili, e trudno byo im ponad ludzkoci tych zainteresowa odnale swoj wsplnot wadykw. Henryk czu nawet

sympati do Fryderyka, ale nie mg przezwyciy niemiaoci. Powoli jednak, w miar jak otaczajcy ich rycerze pospali si lub popadli w odrtwienie, porozumiewajc si ze sob pijanym bekotem, otoczya ich ciana wyzieww i gwaru, oddzielia jakby w osobnoci; i oni take poczuli wino Wippona w gowie. Henryk pochyli si i sucha, co mu mwi Barbarossa. Nigdy nie mg sobie okreli, na czym polegaa tre tych sw wzburzonych i gwatownych, by moe nie miay one wcale okrelonego znaczenia. Rozumia tylko ich napicie oraz ich twrcz potg. Znaczyy dosownie zapewne bardzo mao - potencjalnie bardzo duo. Rozptyway si drzemic w Henryku i sugestionoway go nieokrelonymi obrazami, od ktrych bia naprawd sia. Opowiada, zdaje si, Zotobrody o tym, co widzia na Wschodzie, o obyczajach Seldukw, o arabskich upadkach, o tym wszystkim, co ci ludzie myl i mwi, jakie to jest wszystko obce, jak z tego mona budowa; jak mona okreli przy pomocy tego, co si u nich widzi, to, co si ma w samym sobie. Budowanie samego siebie, budowanie gmachu witynnego (templum), budowanie pastwa, oto co powtarza Fryderyk w zdaniach, ktrych reszty nie rozumia Henryk. W pewnym momencie wyszli przed zamek, przeszli przez spuszczony most i przez winnice i pole, weszli w br Odynowi powicony. Dwch z pochodniami szo za nimi z daleka, ale tylko blask pada na te wiszce gazie, szeleciy im pod nogami opade licie, opaday im na gowy zociste odblaski. Zimno i mga szy od zakrtw rzeki, ktra znaczya si jak miecz stalowy pord ciemnoci. Ale gorczka bia od ich sw, bo i Henryk si wreszcie zapali i pocz mwi rwnie niezrozumiale i gwatownie. Czy si rozumieli? Czy te same pojcia nazywali tymi samymi sowami? Zdawao im si, e tak. Chcieli - ponad spitrzeniem wie i kociow, ponad obronnymi murami dworcw i kasztelw, chcieli stworzy rzecz wiksz i jedyn. - I bdzie jeden pasterz i jedna owczarnia - powtarza znowu i Henryk, i Fryderyk; ale jak tu odnale ow jedno? Zreszt, jak kady z nich rozumia to jedyne? Fryderyk mwi jedno prawo - Henryk moe chcia powiedzie;jedna mio, moe jedna wolno. Fryderyk mwi, e wszystko, co rozdrobnione, sproszkowane,

sabe i odogie, musi si zjednoczy, scakowa, powstawa. A Henryk myla, e wszystko, co yje, musi zapuci korzenie, rozwin licie, wyda kwiaty, owoce, nasiona, ktre w ziemi zapadn, a potem si wszystko obraca w nico, przekwitnione i zakoczone - staje si wtedy jedyne. Nie istniejce? - Stworzy co mona wwczas, gdy si czuje jak jeden - powiedzia Zotobrody - nie mona mnoy si w sobie i dy, jakbymy z jednego miasta chcieli wyjecha wszystkimi bramami na raz. Cel musi by jeden, bo ywot jest jeden, Bg jest jeden i prawo jedno. - Sowo jest jedno - podpowiedzia mimo woli Henryk. Ale potem zacz zaprzecza, broni mioci, broni drobienia si od wielkoci ku maoci; zagrody broni, komrki pszczelnej, celki, w ktrej take zamyka si cay wiat. I kiedy mu Fryderyk opowiada o Jeruzalem i paacu skalnym, w ktrym krl Baldwin prawo ukada, jakie ma rzdzi wiatem, aby na acuchu hierarchii stan najwyszy krl z praw i siy, rozkazodawca, przechowujcy czasz krwi Chrystusowej na ziemi - nagle przed okiem jego wypyn obraz k paskich i zielonych i sowa Wierzchosawy w ten dzie, kiedy ksina Salome umara. Chcia zaprzeczy Barbarossie, ale nie wiedzia, w imi czego. Jakie chcia prawo przeciwstawi jego prawu; jaki Krakw jego Jerozolimie, i poczu, e mglisty jzyk Barbarossy poczyna go zwycia, e ucieka ku jego obrazom, potakuje jego mylom i czynom moe przyszym. I zacz mu opowiada o Polsce i jej ssiadach, o Rusinach,. o Prusakach a Jawiey, o Litwinach, o czerni, ktra si mrowi, o zbiegowisku, ktre si rozprasza i wszystkimi siami prosi o ksztat, o form. - Poniemy im powiedzia - form krzya, aby wybudowali wityni sobie. - I r dajmy im - powiedzia Barbarossa - aby mieli si do czego modli. Nie rozumia tych sw Henryk, ale przypomina je sobie wiele razy w yciu: forma i zapach, ra i krzy. To chciaby ponie wszystkim tym, ktrzy trwali w niemocy bez ksztatu; a czy nie zlewaj si te dwie rzeczy w jednej rzeczy ostatecznej: w koronie, ktra ma ksztat ry i krzya zarazem i jest symbolem ostatecznym wszystkiego, co istnieje na ziemi i

co si ku niebiosom wspina? Nigdy jeszcze tak nie czu Henryk ubstwa sw, jak podczas tej rozmowy i wszystkich innych, nastpnych spotka z Barbarossa. Ten marzcy modzieniec mwi w formach tak nieokrelonych, nadajc zdaniom znaczenie tak oglnikowe, e Henryk nigdy nie wiedzia, co ma na myli. Tak samo, gdy Henryk mwi, skwapliwie podchwytywa myli jego Fryderyk w p zdania j prowadzi zaczte moe nie cakiem cile w t stron, w ktr zmierza polski ksi. Ale do, e si rozumieli; e wydawao im si, i si rozumiej, i aczkolwiek jeden i drugi byli tylko drugorzdnymi ksitami, dzielili midzy sob Wschd i Zachd, mylc i mwic o aciskich formach wadania i panowania. Dnie teraz schodziy niezwykle przyjemnie. Wippo, ktrego spotka zaszczyt nie lada goszczenia bratanka cesarza, ze skry wychodzi, aby rycerzom dogodzi. Jak za dotkniciem czarnoksiskiego piercienia znikny krzykliwe i czarniawe cygaskie rodziny z pierwszego podwrca. Wszystko to pokryo si, pouciekao, czy te cichcem siedziao. Henryka to nawet zastanowio, ale Tli mu powiedzia, e noc par wozw tego taaajstwa wywieziono do ssiedniego zamku, ktry take by wasnoci Wippona. Byli to po prostu ydzi, jak oznajmi Tli Henrykowi. ydzi? Skd ydzi u Wippona? Nie wiadomo, ale to byli ydzi. Dziwi si Henryk bezadnym bogactwom ich gospodarza. Roztoczy teraz przepych niebyway i rozdawa wspaniae prezenty. Jednym futra powleczone suknem i obrbione zotogowiem, ksitom i Wibaldowi paszcze, srebrne i zote nakrycia, Tlemu instrumenty muzyczne, a Herchowi uki zdobione, perskiej roboty, kopi wspania, a do niej proporzec z haftem wyobraajcym soce i gwiazdy. Odtd pocz go nazywa rycerzem gwiazd, a usugiwa, a przypochlebia - przede wszystkim za zdawa si by niebywale zadowolony. Ssiedni zamek okazao si - nie by jego wasnoci. Ssiad, bawarski rycerz, samotnik, ruszy by przed dziesiciu laty, a moe i przed piciu, do Ziemi witej i puci zamek Wipponowi w dzieraw, a wraz z zamkiem i woci do nalece: lasek nad rzeczk, troch pola i tych niewielu przypisacw, ktrzy tam jeszcze zostali. Ssiad nie wraca - i pono by ubity, jak jeden z

towarzyszy ksicia Fryderyka twierdzi - a Wippo tymczasem jako tam gospodarowa na jego caej siedzibie. Cae to gospodarstwo byo nieporzdne zarazem i bardzo intensywne. Tli znosi Henrykowi wci nowe wiadomoci. Na podwrkach zamkowych panowaa zawsze oywiona praca; olbrzymie karawany prostacko skleconych wozw zajeday przed spichrze, spiarnie i kunie. adowano na nie sl, ktr skdsi Wippo sprowadza, miso solone, mk lub niemete ziarno, bro wreszcie, hartownie kut w zakadach Wippona, i wszystko to wyprawiano w stron Bambergu, Bayreuth i Norymbergi. Dziao si to wszystko teraz o wieczorze i przed witem, a w dzie ksita, budzc si w swoim cichym i spokojnym skrzydle z widokiem na rzek, zastawali podwrza jako tako wymiecione i towary wyprawione. A Wippo, brzkajc olbrzymimi kluczami, przesuwa si od jednych obmurowanych drzwi do drugich. Rycerstwu, ktre bezustannie walczyo z sob, musia kto przecie dostarcza misa, mki, tarcz i mieczw. Po paru dniach Henryk pchn Hercha do Zwiefaltenu, aby Lestkowi i Jaksie kaza wprost rusza do Bambergu, gdyby tam przybyli. Sam zdecydowa si jecha na dwr cesarski w orszaku Fryderyka. Nie pierwszy to ksi polski wyrusza przed oblicze cesarza, ale pierwszy bodaj zakadnik w takiej przyjani przychodzi z najbliszym cesarskim krewnym.

Rozdzia IX Wyruszyli po dniach kilkunastu, wypoczci i zadowoleni z gociny; Wippo ich odprowadza, a Wilbald ze Stablo poprzedza, aby da zna cesarzowi, e bratanek w zdrowiu przybywa. Cesarz snad mia jakie zamiary na Barbaross, skoro go tak pragn widzie. Czy go chcia posa do Burgundii, czy moe na grody lombardzkie, ktre zawsze co miay do powiedzenia - kto wie. Do, e Wibald ze Stablo pogania Szwabw i skoro w stron Bambergu ruszyli, sam przodem skoczy, by o zblianiu si Fryderyka ruchom stolic cesarsk powiadomi. Ju te mu i do kancelarii swojej pilno byo, skd pisma cesarskie na cztery strony wiata rozsya: do cesarza Bizancjum, do Rogera na Sycyli, do krla Francji i do Duczykw, ktrzy si swarzyli. Nie obdarza Wibalda ufnoci Barbarossa i wcale si z tym nie ukrywa. - Ju tam ten skryba co wymyli - powtarza do Henryka. Jechali powoli i nie pieszc si, czekajc po zamkach po trzy dni i wicej. Cay grudzie tak marudzili. Drogi byy co prawda rozmike i rozjedone i nie mona si byo szybko posuwa. Barbarossa bada Henryka w drodze i wszystko mu musia Henryk o Polsce opowiedzie, cae sprawy z Wadysawem i oblenie Poznania, i kltw, ktr rzuci arcybiskup Jakub na wzku jadcy, i wszystko, o czym rozmawia z krlewsk ciotk (taka to tam i ciotka) Agnieszk, ktra bya zawzita na szwagrw jak niegdy na Piotrka Wasta. - Co gorsza, to ona i na cesarza zawzita - doda ksi Fryderyk. Ju koo Boego Narodzenia zbliali si do Bambergu w oparach wasnej wymowy i modzieczej rozlewnoci. Tskno im byo do czego innego. O dzie drogi przed murami miasta spotka ich Wibald i z oznakami widocznego zakopotania zawiadomi, e cesarz bardzo ciko zachorowa, ledwie si przy yciu trzyma i wzywa czym prdzej Fryderyka do swojego oa. Pomimo e wiadomo byo, i cesarz jest chory, nie spodziewano si, aby dugotrwaa choroba - ktra tylko w Bizancjum pod staraniem bazylissy Berty-Ireny ustpia na chwil - przybraa obrt

groniejszy. Cesarz, czowiek niestary, mg jeszcze y dugo i o koronacji przecie jeszcze myla. Pamitano Lotara, ktry, starcem na krla obrany, przecie jeszcze i panowa do dugo, i w Rzymie koron i pomazanie odebra. Pokwapili si wic ksita i, zaniedbujc uroczystego wjazdu do miasta, jaki mia ksi Fryderyk odby, pnym wieczorem zjechali na zamek krlewski. Zamek bamberski byo to stare, wielkie, drewniane pudo. Ogromne pokoje, pobudowane bez skadu i adu, setkami caymi czyy si w dugie amfilady, dobudowywano tu i dostawiano alkowy, sypialnie, strychy i spiarnie; wszystko to poczone byo gontowym, poamanym dachem, na ktrym mech porasta. W wewntrznym, olbrzymim podwrzu porobiono obszerne drewniane galerie, ktre biegy wzdu dwch piter dookolutka i spaday szerokimi, zbutwiaymi schodami, czciowo tylko przykrytymi strzpami czerwonego sukna. Ktokolwiek szed czy bieg tymi galeriami, klepa o drewno obuwiem i powstawa z tego po podwrzu klekot wielki i szmer, ktrego wszdzie byo peno. W salach pachniao juchtowymi butami, skrami owczymi, ktre tu poznoszono nie wiadomo po co; woskiem, bowiem wszdzie, jak w kociele, jarzce wiece palono; mokrymi dywanami, na ktrych wylegiway si synne psy myliwskie Konrada. W kuchniach gotowano w wielkich kotach jedzenie dla sugusw, ktrych krcio si tu co niemiara, a po podwrku biegay tam i z powrotem suebne, wszystko to w wietle pochodni. Fryderyka, gdy wszed do sali, obskoczyy zaraz siostry cesarskie, wida wszystkie tu siedziay i rzdziy si jedna przez drug. Henryk pozna Agnieszk, a oprcz tego bya Berta z Norymbergi i Adelajda, i Elbieta - wszystkie w aoci, ale i w dzy wadzy. Na zdrowie cesarza, ale i nawzajem na siebie utyskiway i jednogonie na Wibalda e Stablo i na Ottona z Freisingen, brata wasnego, narzekay. Berta, najgrubsza, cho to ju i pna bya godzina, przyprowadzia maego Fryderyka, cesarskiego syna. Wte to byo dziecko, cae w zotogw odziane, sennymi i olbrzymimi czarnymi oczami patrzyo z przeraeniem na zbrojnego kuzyna. Zaprowadzono go czym prdzej z powrotem do nianiek. Ze zdziwieniem Henryk ujrza za Agnieszk znajom twarz Richenzy.

Nie mia czasu nawet przystojnie skoni si tej pannie. Wida Hiszpanie znowu j pozostawili w Bambergu z powodu choroby cesarza. Nagle wpada do pokoju osoba niemoda ju, ale pikna. Miaa na sobie niebieski paszcz z sukna gandawskiego, a londyski kapelusz z pawich pir podbity jedwabiem zwisa jej na plecach, przewieszony jedwabnymi wstkami. Wesza zamaszycie w towarzystwie bardzo wysokiego, rudego i chudego rycerza. Dwa charty wbiegy za ni. Zwrcia si z gonym zapytaniem do Richenzy, a gos jej zabrzmia tak przenikliwie, e wszystkie cztery Babenberanki sykny niecierpliwie. Henryk pozna wysokiego rycerza po jego umiechu i podobiestwie do Richenzy; chodzi on niemiao, mia olbrzymi nos, umiech, aczkolwiek bezmylny, przypomina umiech cesarzowej hiszpaskiej, by to przecie najstarszy bratanek Henryka. Domyli si take, kto bya osoba w niebieskim paszczu: z mimowoln ciekawoci spojrza na ni. Bya umalowana, miaa przeliczne zby, bia rk. Bya to siostra ostatnia obu cesarzowych: Wschodu i Zachodu, Adelajda z Sulzbachu, siostra nieboszczki cesarzowej Gertrudy i Berty Manuelowej. Jeszcze jedna ciotka maego Fryderyka, czekajca na koron dla niego. Nie wysza za m i rnie o niej mwili, ale bya siostr dwch najwikszych pa wiata, ktre losy z skromnego Sulzbachu wyniosy na dwa pierwsze trony. Trzecia siostra - wiedzia to Henryk od Gertrudy zakochana bya w najstarszym synu Agnieszki, Bolesawie. Cay dwr cesarski wiedzia o tym, wiedziaa i biedna Zwinisawa, siedzca razem z dziemi w dalekim Altenburgu, zrozpaczona, nie rozumiejca mowy niemieckiej i bliska zgonu. Cesarz kaza, aby natychmiast po przyjedzie sprowadzono do przybyych. Tote Fryderyk, tylko hem, miecz i pancerz odpasawszy, odda chopcu, co si tu w oglnym bezadzie nawin, i wziwszy Henryka za rk skierowa si szybko, poprzedzany przez Wibalda, opata korwejskiego, przez szereg niskich pokoi, nieomal uderzajc gow o drewniane puapy. Konrad III lea zbiedzony na wielkim ou, ktre dla ciepa przysunito do komina, gdzie paliy si olbrzymie polana. Dra cay z

zimna,

gdy

dostawa

swoich

malarycznych

atakw,

okryty

by

niedwiedzimi futrami, pod ktrymi gin cakiem. Fryderyk jak gdyby go nie pozna. Przez par miesicy, co by na Saksach i na Marchii Austriackiej broni stryja, nowoupieczonego markgrafa, cesarz musia si zmieni; Na chudej, zniszczonej twarzy wida byo rk mierci. Zacieraa ona pikne rysy tej twarzy, t barw otaczaa wielkie, czarne i niegdy tak wesoe oczy. Nigdy one pono nie pakay - raz jeden chyba, kiedy Konrad z bratem Fryderykiem boso i w zgrzebnej koszuli uklkn musia przed cesarzem Lotarem. Tote tych ez nie darowa i ziciowi jego, i starej wdowie saskiej, Richenzie. Ale dzisiaj zebrany w sobie, schudy i sczerniay, kurczy si jak pies pod niedwiedzimi futrami i psim wzrokiem na przestraszonego Fryderyka patrzy. Diuk szwabski przyklkn, wydoby spod zawijakw rk cesarsk, ucaowa j i powsta. Henryk te przyklkn i ucaowa, jak w kociele krucyfiks, zimn, kocian do, poros rzadkim wosem. Konrad nie wiedzia, e ma przed sob wreszcie polskiego zakadnika. Wyglda przeraliwie i milczenie panowao naokoo niego. A gdy si przeduao, kobiety zgromadzone podniosy pacz cichy zrazu, potem goniejszy. Znowu sprowadzono Fryderyka Rotenburskiego, dziecin, i ciotki, Agnieszka, Berta, Adelajda, Elbieta, przesuway go sobie z rk do rk, a stan przy ojcowskim ou, pomidzy cesarzem i Fryderykiem, may, zocisty, z czarnymi oczami, z urody do ojca podobny. Patrza na nich ze strachem - a cesarzowi rysy skurczyy si bolenie. Wyprostowa si nagle na ku, obie rce podnis w gr i wszystkich nimi usun. Popieszyy panie i Wibald, i Henryk, i co byo z nimi rycerzy - do ssiedniej sali, wielkiej jak stodoa i stodo pachncej. Zostali sami: Konrad, jego syn i ksi szwabski. W ogromnej sali, do ktrej si schronili, ju znajdowali si ludzie. Siedzieli przy ognisku, przy stole, i wszyscy powstali, gdy weszy siostry cesarskie. Jeden tylko z nich, ponuro wpatrzony w ognisko, pan wspaniay, cho drobny, pozosta siedzcy. Pozna po tym Henryk, e jest to brat rodzony pa, a przyrodni krla Konrada, uczony w pimie biskup Otto z

Freisingen. Zerkn tylko na wchodzcych i gdy mu Agnieszka pocza opowiada o powrocie Fryderyka, machn na ni niecierpliwie rk, wida byo, e nic go to nie interesowao. Inny z ludzi, nieduy, ale jasny, o miejcych si oczach, chodzi tam i z powrotem po pokoju. Pomimo tonsury, janiejcej w zocistych wosach, nie mia na sobie ladu stroju duchownego: by w obcisym jedwabnym kabacie, haftowanym bizantyjsk mod w ogromne zote i zielone koa. Wida byo, e on moe najbardziej przejty jest momentem. Izba, w ktrej si wszyscy znaleli, bya podrcznym archiwum krlewskim, a tym samym objta w posiadanie opata korwejskiego. Siedzia on tu za olbrzymim dbowym stoem, wycigajc ze schowkw i skrzy, zawartych na wielkie kdki, pergaminy jakie i pieczcie. Urzdniczej jego twarzy nic nie zdoao przej i panowa na niej nieprzenikniony wyraz. Cztery starsze panie miotay si niespokojnie po izbie/ to si naradzay ze sob szeptem, to znowu rozchodziy si i po kolei atakoway zebranych. Brat ich, biskup Otto, machn rk tylko na wszystko; chodzcy po pokoju szerokimi krokami jasny Reinald z Dassel nie zwraca na nie uwagi. Wibald prostowa swoje dokumenty i wygadza wierzchem doni czyste pergaminy, patrzc na nie pod wiato uczywa. W izbie byo wilgotno, cho nie zimno, bowiem podoga ogrzewana z dou czynia pokj moliwym do pracy kancelaryjnej. W kadym bd razie stara Lubawa Agnieszki przyniosa jej szub i zarzucia na plecy. Richenza siada przy wuju. Henryk nie chcia si wita z Bolesawem, zbliy si wic do ogniska i usiad na zydlu obok biskupa z Freisingen. Ten spojrza na niego i westchn tylko, nie zdziwiwszy si nawet obcemu, ktry siada w jego obecnoci. Kobiety zgromadziy si w kcie i chwil trwao milczenie. - Czy cesarz jest bardzo le? - Cesarz... Cesarz... - powtrzy par razy Otto patrzc na ogie.- Nie jest on cesarzem... do Rzymu nie zdy. adne czasy... jedno po drugim... Wiedziaem to ju w Jerozolimie...

- Wszystko w rku Boga - powiedzia inny gos, Henryk zauway stojcego w cieniu pieca ogromnego mczyzn w stroju bernardyskim. By to opat z Fuldy, Markwart. Faworyt papiea i cesarza, niespoytej energii czowiek. Reinald z Dassel stan porodku izby i zamia si gono: miech ten znowu nieprzyjemnie urazi wszystkich. Spojrzeli na Reinalda. Ten sta, w swym zbyt strojnym kaftanie, i mia si z Wibalda: - C tam za dokumencik gotujesz, opacie korwejski? Skd ta pewno, e zaraz trzeba bdzie co pisa? Taki jeste pewien wielkich zdarze na dzisiaj? Ale Wibald nie straci swej rwnowagi, z umiechem odsun pergaminy i duma rozjania mu oblicze. On, Wibald, papabilis i cznik pomidzy papieem a krlem, byy opat Monte Cassino, on, syn Kocioa, ktry sprowadza ku drogom chrzecijaskim skonnego do posuchu monarch i rzdzi drugim ju cesarzem niemieckim, z drwin patrzy na tego strojnego, wesoego proboszcza, ktrego ksi Fryderyk Szwabski gdzie wygrzeba w swoich podrach i askami obsypywa. Pewien swojego, bawi si pieczci kanclersk, a potem poda j Reinaldowi. Z umiechem powiedzia: - Susznie Markwart powiedzia, wszystko w rku Boga. Zabaw si, wasza mio, przez chwil tym widokiem. Reinald przypatrywa si przedziwnej pieczci. Ze zdziwieniem poway ten ciar w doni i odda go Wibaldowi. - Nie dla mnie - powiedzia. Henryk patrzy tymczasem na Richenz, Owietlon ogniem z komina. Schuda troch i wyadniaa. Dziwi si, e od wyjazdu z Zwiefalten nie myla prawie o niej, a jeeli zjawiaa si przed nim, to jako nieokrelone marzenie, zota posta, nieosigalna i niemoliwa. A oto siedziaa tu we wasnej osobie. I mimo woli pomyla o Wierzchosawie. Przyszed bya Agnieszka jeszcze owa Konrad, troje biskup passawski, najmodszy a brat po cesarza, ostatni z dzieci Agnieszki, crki wielkiego Henryka IV; a zrodzia dzieci Fryderykowi szwabskiemu, siedemnastu latach owdowiawszy, margrabiemu austriackiemu jeszcze

osiemnacioro dzieci daa. Biskup Konrad by to mody i bardzo pikny czowiek. Podszed do sistr i gwarzy z nimi. Ale drzwi od sypialni krlewskiej nagle si otwary z trzaskiem i Barbarossa wszed prowadzc za rk stryjecznego. Odrzuci go prawie, jakby spychajc w ramiona ciotek, i pomijajc Wibada zawoa do Reinalda: - Skocz natychmiast po biskupw Henryka i Eberharda! W wejciu tym, w gosie Barbarossy byo tyle nie zwykego tonu, e wszyscy podnieli si z miejsc i nie ruchomo patrzyli na ksicia. Cisza staa si, tylko Fryderyk Rotenburski paka. W ciszy raz jeszcze zabrzmia gos Barbarossy: - Przynie insygnia cesarskie ze skarbca. Zimny pot obla przytomnych. Siostry spojrzay po sobie i przycigny ku sobie maego z Rotenburga. - Koronacja - szepna Berta. Barbarossa spojrza na ciotki niezwykle zimno. Otto z Freisingen posun si ku niemu, ale on go omin wzrokiem i ujrza Markwarta stojcego w cieniu. - Markwarcie - powiedzia - ty zarzd to wszystko, co Koci w obliczu zgonu cesarskiego czyni. Namacisz krla Konrada. Po czym podszed do Henryka i wzi go za rk: - Chod - powiedzia - naley nam si troch spoczynku, za chwil bdziemy musieli tu wrci. Chod z nami, wuju - powiedzia do Ottona. Przeszli we trzech: Tli i Hercho, ktry zdy za nimi z Zwiefalten, szli z dala, przez plac przed krlewskim paacem, obok katedry i mieszkania biskupa, gdzie teraz i biskup Henryk z Moguncji zamieszkiwa i gdzie si poczynao ju co rusza. Dzwony gray w katedrze i kocioach. Miasto, jak zwykle w czasie pobytu cesarza, pene byo ruchu i wiate. Budy i stragany tymczasowe otaczay cay rynek, a dwik piszczaek dolatywa z kilku stron na raz. W jednej z bud skakaa czarna tancerka w wietle trzymanego przez pachokw uczywa. Weszli do ciemnego budynku, gdzie na olbrzymim podwrzu prychay zdroone konie Henryka i Barbarossy. W obszernej sieni sta wspaniay

posg przedstawiajcy jedca w koronie na gowie. Rzebiarze krztali si koo niego, cho bya noc, i zarzucali mokre worki na wykuty kamie. Barbarossa przeszed szereg ciemnych pokoi i wreszcie otworzy drzwi ostatnie. Izba ta ciemna bya i wielka, a powaa gina w mroku. wieciy tu tylko wielkie kody drzewa na kominie, a porodku w kamiennym doku leay rozgrzane kamienie, na ktre suba laa wiadra wody. Woda zmieniaa si w par i napeniaa gorcem cay pokj: bya to ania. Przybyli szybko zrzucili szaty i usiedli wok kamieni w cieple pary, ktra na ich wielkie zmczenie dziaaa kojco. Suba przyniosa dzbany z ciepym winem. Podano misy z jedzeniem. - Nie wiem, czy bdziemy spali tej nocy - powiedzia Barbarossa naley przynajmniej zje. Zaraz wracamy na paac krlewski. Otto z Freisingen siedzia z opuszczon gow; ciao jego, muskularne, ale chude, wida zwyczajne byo miecza i pancerza. Ale teraz rozprone w zniechceniu opadao ku doowi. Wida byo, i ciy mu bieg wypadkw. Gdy wszyscy dugo milczeli grzejc si, para gstniaa i prawie ju siebie nie widzieli w jej biaym oboku. Wwczas z tej mgy odezwa si gos biskupa Ottona, monotonny i zniechcony: - Nigdy jeszcze nie byo mi tak ciko, mj Fryderyku, nawet nad brzegami Meandru, kiedy Saraceni, choroby, wilcy, czy ja wiem co jeszcze, sprzysigli si na onierzy niemieckich, ktrych prowadziem na obron Grobu. Tak mi si zdaje, jakbym ju by starcem stuletnim i patrzy, jak okrg ziemski zachodzi w noc. Nie widziaem jeszcze w okrgu historii, a przecie zbadaem j i spisaem ca, aby tyle nieszczcia na raz spadao na nasze ziemie. Jeszcze i ta pogoda, ato byo mokre, zima mrona... Barbarossa rozemia si gwatownie, nagi i wspaniay wp lea na siedzisku przykrytym kilimem, na jasnej jego, rzadkiej i krtkiej brodzie skraplaa si para, czynic j ze zotej srebrn. miech jego by ostry, jakby nieco sztuczny. Otto z Freisingen popatrzy na niego zdziwiony. - Ach, wuju - zawoa nagle penym gosem naprawd nie wyobraam sobie, eby wiat mg inaczej wyglda: zim jest zawsze zimno, a latem deszcze padaj. A e jeden cesarz umiera - to taki jest porzdek rzeczy. Po

jednym wadcy - drugi wadca przychodzi. Biskup poj co, pozna to byo po jego spojrzeniu, uderzy si bowiem w piersi, na ktrych mia duy elazny krzy, i przeegna si pobonie, cho by nagi. Poywili si, potem pachokowie wytarli ich som i ubrali szybko. Wrcili przez ciemne i niskie pokoje mieszkania Fryderykowego znowu obok kamiennego jedca na podwrze. Noc wydawaa si bardzo mrona. Gdy mijali odrzwia katedry, zobaczyli, e byy otwarte, Fryderyk wszed do wntrza, by tam jaki ruch. Pachokowie z pochodniami krcili si tu i wdzie. Barbarossa uklk przy grobie w. Henryka i modli si; wyda si Henrykowi samotny pod olbrzymimi zomiskami katedry. Otto po chwili zbliy si do bratanka i powiedzia, e insygnia s ju w palatium krlewskim. Wsta wtedy ciko, a miecz szczkn o podog, i wziwszy Henryka pod rami szed ku domowi Konrada. Powiedzia mu tylko: - Uwaam ci za przyjaciela i bd ci prosi dzi wieczr jeszcze o rzecz jedn. Na pokojach krlewskich trwa ruch ywy, uczywa pony, paliy si kody drzew, a wszyscy byli ubrani uroczycie, cho bez broni i bez hemw. Siostry krlewskie narzuciy na siebie co najprzedniejsze szaty, byszczay na piersiach monistem*, a szub miaa zwaszcza Agnieszka wspania, rusk, okaza, z carogrodzk purpur, jeszcze po teciowej, po Zbisawie. Bocznymi przejciami przeszli do duej izby, gdzie si znajdowali przody. Byo tu ju rojniej. Porodku stali pachokowie z dwiema skrzyniami arabskimi, rzebionymi y koci, na noszach przykrytych purpur. Trzymali si nieruchomo i z wielkim szacunkiem, stojc po czterech. Obie skrzynki byy jednakowej wielkoci, ale na jednej by przybity orze zocony po wierzchu. Wibald sta za swoim stoem wielce zaniepokojony. Reinald tylko niezmiennie chodzi tam i z powrotem po sali, chocia na sw bliaut * haftowan zarzuci czerwony paszcz. Markwarta nie byo, wida odprawowa mody.
* M o n i s t o naszyjnik ze sznurw pere, korali, monet, itp. * B l i a u t (franc.) rodzaj dugiej tuniki z rkawami, jedwabnej lub wenianej, noszonej w XII w. zarwno przez mczyzn jak i przez kobiety.

Wibald gwatownie rzuci si ku wchodzcemu Fryderykowi. - Co to znaczy? - powiedzia gwatownym szeptem - co to bdzie? - Zaraz zobaczysz - powiedzia Barbarossa. Wpado kilkunastu chopcw z pochodniami, otoczyli pachokw ze skrzyniami. Za skrzyniami zwolna otworzyy si drzwi od komnaty krlewskiej i w progu stan zgrzybiay, jak ko biay i siwy jak gobek arcybiskup Henryk z Moguncji. Skin doni i cay orszak, sam z siebie si ustawiwszy w porzdku, ruszy do komnaty krlewskiej. Naprzd szed Fryderyk, samotny znowu, ale potny, jak zdawao si Henrykowi, za nim kroczy biskup z Freisingen i ksi sandomierski, potem cztery damy zociste jak ikony, Agnes prowadzia maego Fryderyka, ktrego jeszcze w bardziej zociste ustrojono szaty. Za nimi Richenza w szacie krlewskiej i pikna Adelajda. Potem giermkowie z pochodniami i pachokowie ze skrzyniami, a potem biskupi Eberhard Bamberski i Konrad z Passau i opaci Adam z Ebrach i Adam z Langheim, i Kapoto z Heilsbronn, a potem panowie i ksita,1 zreszt niewielu ich byo, sasko-bawarscy siedzieli u siebie, zawsze mruczcy jak niedwiedzie, Babenbergi pilnowali zagroonej marchiir Wrd kleru Reinald, Wibald kroczyli razem. W pokoju krlewskim wielkie zaszy zmiany; porodku komnaty wisiao mod bizantyjsk olbrzymie koo miedziane, za ktre byy zatknite uczywa jedno obok drugiego, tak i blask bi i jasno byo niby w dzie. Na kominie stay cae narcza jarzcych wiec i pachniao mocno woskiem. oe krlewskie odsunito w kt, a cesarz, odziany w dug rycersk koszul i paszcz na purpurowy, siedzia w krzele u komina. Twarz mia blad jak opatek i spoziera na obecnych nie bardzo przytomnie, na gowie jego widniaa zota obrcz z krzyem z przodu. Zdziwili si wszyscy, e zebra jeszcze siy na przywdzianie stroju. Ponad cesarzem czterech panw trzymao rozcignity baldachim czerwony, orami haftowany i zamkami Staufw. Laski baldachimu dzieryli: Bolesaw Wysoki, syn Wadysawa i Agnieszki, prawie mu rwny wzrostem m Berty, burgrabia norymberski, za nimi stali Konrad z Dachau i Gerhard z Wertheim. Biskupi Eberhard i Konrad zbliyli si do krla i naoyli na ornat kapaski, oznak nieziemskiego posannictwa cesarzy niemieckich.

Zocony i sztywny, wydawa si tem bizantyjskim dla jego biaej twarzy. Pachocy na gest Fryderyka ustawili za cesarzem obie skrzynie i odeszli. Agnieszka popchna maego Fryderyka w stron ojca, ale Barbarossa przytrzyma go po drodze i wzi go za rk. Wszyscy uklkli w pkole: z bocznej alkowy wyszed Markwart z Najwitszym Sakramentem. Za nim sza stara mniszka niosca na sznurku kawa miedzianej deski. Uderzaa w ni motkiem i rozlega si dwik przecigy i gboki. Taki zwyczaj jerozolimski wprowadzi cesarz na swym dworze. Za mniszk dzieci kocielne chwiay trybularzami i Konrad nagle ukaza si jak w oboku, otoczony chmur kadzide, blaskiem wiate, pozocistoci ta i stroju, brzmieniem gongu. Henryk patrza uwanie na jego bia twarz i na tle zota wydaa mu si podobna do opatka, ktry Markwart nis w rce. Cesarz przyj komuni siedzco. Otacza go w tej chwili tak wielki majestat, zebra w sobie tyle siy - by zupenie kim innym ni strzp ludzki, ktry przed kilku godzinami dra okryty futrem niedwiedzim. Przemieni si w sobie i w chwili, kiedy przyjmowa Chrystusa w serce swoje, zda si Henrykowi jakim niedostpnym bogiem, w wielkoci i blasku siedzcym na tronie: panem wiata. Gdy cesarz posiad Boga, Markwart odszed i mniszka z gongiem. Cesarz skin na biskupa Henryka i powiedzia gosem pewnym i mocnym: - Biskup Henryk powie wam, jaka jest wola moja. Biskup postpi kroku, opierajc si na zielonym pastorale, po wierzchu ktrego gobka siedziaa, i powiedzia: - Konrad Drugi* z Boej aski krl niemiecki, cesarz zachodniej poaci wiata, pan i zwierzchnik Germanii, Italii, Galii i Sclavonii, czujc, i niebawem stanie przed obliczem Tego, ktry mu powierzy stanowienie prawa nad miastem i wiatem, postanawia prosi panw krlestwa niemieckiego, aby po jego mierci, pominwszy syna jego maoletniego, Fryderyka ksicia szwabskiego krlem niemieckim dla dobra wszystkich i dla dobra korony cesarskiej obrali. A na znak swojej woli temu ksiciu Fryderykowi oddaje od dnia dzisiejszego w stra i opiek insygnia cesarskie.
* Numeracja Konrada III pochodzi od historykw nowoytnych. Sam on uywa zawsze tytuu Konrad Drugi, (przyp. aut)

A cesarz doda gono: - Niech si tak stanie. Amen. Struchlao cae zgromadzenie, tak sowa te byy niespodziewane. Ale pachokowie otwarli skrzynki arabskie i Markwart, ktry ju z tyu za krlem sta, poda mu przedmiot jaki, okrgy i sczerniay, ktry razi w tym penym blasku otoczeniu. Fryderyk Szwabski przyklk przed cesarzem, Reinald uj Fryderyka Rotenburskiego i pod paszczem go utuli, bo malec zacz paka. Krl pobonie uj oburcz wieyczk korony, wida byo miertelny wysiek - i da j w wycignite donie Barbarossy. Przez chwil elazny, zdawao si, krg czy rce umierajcego i przyszego cesarza, ale potem donie Konrada opady i korona zostaa w rku Fryderyka. Westchnli wszyscy przejmujco jak na podniesieniu i pochylili si ku ziemi. Krl sign za siebie i z rki Markwarta wzi wczni, naladowan z wczni witego Maurycego, ktr Otto III w Gnienie Bolesawowi pozostawi, chcc go namiestnikiem swoim w Europie zrobi; Fryderyk chcia odda koron, ktr dziery, Reinaldowi, ale ten zajty by maym Rotenburczykiem, ktry paka cicho. Poszuka wic oczami w otoczeniu, a e najbliej klcza Henryk Sandomierski, jemu j do rki da. Serce w Henryku zamaro, gdy uczu w doniach ten zimny i wytarty przedmiot. Diadem cesarzy niemieckich zadra w rku polskiego ksicia. Wczni odda Barbarossa wujowi z Freisingen. Ale ju krl Konrad si nie mia, aby inne insygnia z rk Markwarta przyj, skin tylko gow, e nie moe. Wtedy zgrzybiay biskup moguncki poda mu do ucaowania krzy koronacyjny, relikwiami wielu witych napeniony i pokryty cennymi kamieniami. A Fryderyk z kolan powstawszy maego stryjecznego ku cesarzowi posun. Chopi pakao cicho i aonie, a Konrad ze straszliwym alem uj go za gow, ktr pozbawi korony, w chwili kiedy miaa wanie spa na ni. Pochyli si nad syneczkiem, ktry paka, i z czuoci spojrza na niego, pytajc go: - Co? co? - Potem pobogosawi go krzyem na czole i opad wyczerpany na krzeso, a maego znowu utuli Reinald na piersiach. Wszyscy skwapliwie usunli si do przylegego archiwum: kademu

byo pilno ogada niezwyke zdarzenie. Gdy Henryk wszed do kancelarii, Wibald ju skaka do oczu Markwartowi i staremu mogunckiemu, i Reinaldowi z Dassel. - Nieformalne - powiada - nieformalne, wbrew wszelkim prawom boskim i ludzkim. Rotenburczyk mia panowa. Tamci dali mu si wypieni i stanowczo gosu nie zabierali. Wida byo, jak bardzo byli z ostatniego kroku cesarskiego zadowoleni. Barbarossa szybkim krokiem wyszed z pokojw cesarskich. Za nim wyniesiono skrzynie z insygniami i otarz polowy ksicia Tassyla Bawarskiego, wielk wito koronn. Henryk zadziwi si Spojrzawszy na przyjaciela; na twarzy Fryderyka osiada pycha i pewno siebie, a ruchy jak gdyby si zmieniy. Stay si powolniejsze, a zarazem pewniejsze, nabra majestatu. Zwrci si do Henryka: - Oto moja proba: zechciej tu zosta w tej komnacie razem z twoj sub; pozostawi tu przy was insygnia wite. Sam musz si uda na narad. Zanim bd wiedzia, co czyni trzeba, korona zostanie pod twoj stra, kuzynie. Po czym Barbarossa zabra najwyszych urzdnikw: Wibalda, Reinalda - Markwart si wymwi. Pachokowie ustawili porodku sali, podobnej do stodoy, obie skrzynki arabskie i stanli szeregiem po obu stronach drzwi. Henrykowi dano krzeso i klcznik. Usiad. Tli i Hercho przyklkli na jedno kolano, a potem stanli za nim z dwch stron. Cisza nastaa, noc bya pna, sycha tylko byo, jak pony bierwiona na kominie i wiece strzelay, pozostawione przez Wibalda na kancelaryjnym stole. Wypaliy si one wkrtce i w izbie stao si prawie ciemno. Dwie skrzynki rzebione w okrge desenie bielay niewyranie w mroku przed Henrykiem. Spoczyway w nich symbole najwikszej wadzy na ziemi. Korona, bero, jabko, wcznia i wite relikwie krlw, cesarzymczennikw i czstka drzewa witego w zoty krzy oprawiona. Obok skrzyni lea miecz koronacyjny - w aksamit okryty. - Ten sam - pomyla Henryk - co go ojciec nis. O habo! Ojciec nis przed Lotarem miecz, syn pilnuje Fryderykowi znakw

cesarskich, znakw cesarza, ktremu, jak powiedzia arcybiskup, Italia, Germania, Galia i Sclavonia hoduj. Wielka jest rka cesarska i wielka jest jedno imperium, ale przecie jest Polska i jest Krakw i Pocko, i Gniezno, i Wrocaw, i Halicz. I aby nie usn, pocz Henryk wylicza sobie wszystkie grody polskie i gdzie kto na jakim grodzie siedzia, i poczu, e ci wszyscy, co mieszkaj za murami tych miast, ci, co pola koo tych grodw uprawiaj, miej si z cesarskiej korony i miej si z tego, e jej Sclavonia hoduje. Ma Fryderyk swoj racj, kiedy o jednoci wadz mwi i kiedy mwi o jednym rdle prawa; ale i Eugeniusz III, cho z Rzymu ucieka, w te same sowa powiada, i jeden ma by pasterz i jedna owczarnia. A przecie Chrobry i Szczodry, i Krzywousty, i Kamierz, dziad ojcowy, nie suchali, co mwi uczeni w pimie, a koo swojego chodzili i swoje robili, i wodarzyli, i powikszali, i granice znaczyli szeroko. Cesarska korona pikna, ale i obrczka zota z grobu wydobyta, ktr u siebie chowa, sodka jest, bo wasna, przez wasnych dziadw robot i wieczn walk dobyta. Upad na kolana i modli si mocno. I wtedy wanie zobaczy, e dwu nowych ludzi uklko przed nim w cieniu wielkiej izby, pomidzy nim a skrzyniami cesarskimi. Spojrza zdziwiony: by to Lestko i Jaksa z Miechowa. Wielki trud malowa si na ich twarzach. Przybyli wic z ludmi do niego. I w tej chwili Henryk lubowa wiele: czysto dozgonn, luby rycerskie, klasztor i koci w Sandomierzu i wreszcie pielgrzymk do Ziemi witej. A natomiast prosi u Boga o koron Polski dla siebie na tym wiecie, a o wieczn na tamtym.

Rozdzia X Uwikany w rozmowy z Fryderykiem Szwabskim, zastanawiajc si nad swoj rol zakadnika, wreszcie podczas caej zawieruchy, jaka nastpia w dniu przyjazdu do Bambergu i potem a do mierci Konrada III, ktra nastpia niebawem, Henryk nie bardzo zwraca uwag na to, co si dziao z jego czeladzi. Na zamku Wippona spokojnie przyjmowa wiadomoci od Tlego, nie zastanawiajc si, skd on je przynosi. Ale Tli nawet poowy tego, co widzia lub czego si domyla, nie komunikowa ksiciu. I Hercho, sokolnik, chocia by jego powiernikiem, niewiele wicej si dowiedzia. Bo si mia ze wszystkiego i nic nie rozumia. A Tli pierwszego zaraz dnia po przybyciu na zamek Wippona pocz si wczy po wszystkich zakamarkach tego olbrzymiego pomieszczenia. Zy by, e nie wracaj do Zwiefaltenu, myla bowiem, e moe tam odnajd cho jakie lady pozostawione przez Richenz. A moe zawrcono j z drogi i znowu przybya pod opiek ciotki Gertrudy? Tymczasem interesowao go to domostwo, gdzie mieli teraz mieszka. Olbrzymie dwa podwrza wysane byy kamiennymi pytami - jeszcze za czasw, gdy tu mieszkali Rzymianie, powiedzia mu obdarty mnich w czarnej, workowatej sukni, co to sta w rogu i patrzy na krccych si przybyszy. Zawsze ci Rzymianie - pomyla znudzony troch Tli i uda si w stron prawego skrzyda zamku, gdzie mieszkali domniemani Cyganie. Rozgardiasz tam by wielki, ruch i krzyk jak zawsze. Gdy si weszo w to domostwo, to dopiero za obszern sieni rozcigao si mae podwrko, ciasne i otoczone ze wszystkich stron murami. Kryy si tu jakie dwa ndzne drzewka, nie suyy ku ozdobie, ale ku poytkowi: na sznurach pomidzy nimi przewieszonych wisiay wieo uprane sztuki poatanych koszul, chust i wycierade. Jedna rzecz uderzya Tlego, e miejsce to tak od razu wydawao si inne od caego zamku. Zdawao si, e winnice i lasy, i rzeka szeroka s odlege o mile cae, o kraje. A tutaj oskubane drzewka, podoga ubita z gliny zarwno w sieni, jak na podwrzu, pewien specyficzny zaduch przenosiy tego, kto tu wkroczy, do innej krainy. Na malutkim podwreczku bawiy si dzieci. Wzdu bielizny wiszcej

na sznurach posuwa si ich orszak. Szy jedno za drugim, okryte jakimi dugimi szmatami, spod ktrych sterczay ich czarne i poskrcane wosy. Opieray si na dugich kijach. Tli nie mg od razu zrozumie, co to oznacza. - Nie tak, nie tak - woaa starsza ju dziewczynka, wypadajc zza sznura przecierade - pomalej - i pamitajcie, musicie piewa! piewa! i pocza chwiejnym krokiem pokazywa innym, jak maj i. Potem znowu si skrya za przecierada, gdzie szmer zdradza obecno innych jeszcze dzieci. Te z kijami posuway si zwolna gsiego i nosowymi gosami pieway: I-dzie-my W-dru-je-my Do Grobu wi-te-go... W tej chwili wypada schowana dziewczynka z wrzaskiem strasznym na czele niesfornej gromady czarniawych brudasw. Potrcajc tamtych, poczli ich cign, tamci si wyrywali, okadali napastnikw kijami, powsta wrzask, gwat i tumult. Tli zrozumia: - Aha, bawi si w ptnikw i Saracenw, I gdy zapalczywa dziewczynka zbyt energicznie poniewieraa jednego z maych ptnikw, wystpi w jego obronie. Wtedy caa gromada obrcia si na niego i z piskiem rzucia si do szarpania jego nowej sukni. Jednak Tli prdko si otrzsn z tej caej sfory i pocz woa: - Co, poszalelicie? Nie wolno si z wami bawi? Dzieci zamilky i stay spokojne, kierujc ku maemu skrzypkowi swoje powane, garbate noski. Dua dziewczynka powiedziaa niskim gosem: - Z nami nie wolno si bawi, bo my jestemy ydzi. Tli cofn si o krok. I zapyta ze zdziwieniem: - To wy nie jestecie Cyganie?

- Nie - powiedziaa dziewczynka - my ydzi. Gos jej brzmia adnie i nisko. Potrzsna gow, na ktrej staa sterta czarnych lokw, okrgych jak piercienie. Zabrzczay przy tym monety nanizane na nitk. - A co wy tu robicie? - My mieszkamy u pana Wippo. A potem nagle, bez adnych komentarzy, po chwilowym milczeniu powiedziaa: - Chod! - i wzia go za rk. - Dokd pjdziemy? - zapyta Tli. - Przed zamek, pki bramy nie zamknito. I ani okiem nie rzuciwszy na swoich ptnikw i Saracenw, ktrzy rozpezali si niepewnie po podwrku, pocigna Bartomieja za sob. Byli prawie rwnego wzrostu, dziewczynka bya urodziwa. Gdy przeszli na wiksze podwrze z rzymskimi kamieniami, spostrzeg, e wosy jej nie byy czarne: zabarwione na pikny, kasztanowaty kolor zwijay si w piercienie. Miaa oczy niebieskie, a nad nimi brwi w dwa uki postawione, zdziwione niby czy przestraszone. Przemknli cienistym mostem do wiey i przez most zwodzony przed zamek. Zaczyna si ju wczesny zmierzch i rzeka wydawaa si szczeglniej niebieska pomidzy rudymi drzewami. Zatrzymali si na kamieniach w lesie i patrzyli na wod. Dziewczynka nie puszczaa rki chopca. - Czy tu s wiewirki? - zapyta Tli. - O, pewnie, bardzo duo. - A jak ty si nazywasz? - zagadn. - Judka - odpowiedziaa - Judyta. - A ja Tli, Bartomiej. A ile masz lat? - Jedenacie. Ale ja jestem uczona. - Doprawdy? - Tli si zamia - a c ty umiesz? - Nie wierzysz? Ja mam pami... Ja si wszystkiego ucz na pami. Ojciec mwi, e bd jedzia od miasta do miasta i bd opowiadaa. Nagle pucia rk towarzysza, zrobia dwa kroki naprzd i odwrcia si ku niemu. Zrobia to zamaszycie i staa teraz na tle rzeki, kudata i niebieska w oczach. Gwatownym ruchem podniosa obie rce ku grze i

brwi pobiegy take ku grze, zdziwione .. i okrge. - I kiedy Tristan porzuci Izold... - zacza mwi cienkim gosem, nadwerajc jego natur, i wytrzeszczya przy tym tak oczy, e Tli rozemia si, podbieg do niej i zakry jej usta rk. - Nie bd wariatk. Judyta take si miaa. - Ja umiem ju ca histori o Tristanie - zawoaa tylko - od pocztku do koca. A najadniejszy jest koniec. - I kiedy Tristan porzuci Izold... - przedrzenia j Tli. Daa mu za to szturchaca, wic pogoni j w d ku rzece. Spotykali wiewirki, znaleli grzyby. Wrcili do zamku przed samym podniesieniem mostu i w wielkiej przyjani. Oczywicie Tli, majc w pamici posta ksiniczki polskiej, z pogard wyszoci traktowa ma ydweczk. Niemniej przeto byo im wesoo i dobrze. Odtd, kiedy tylko mg, lecia na ydowskie podworko i stamtd z Judk na wyprawy dookoa zamku, na winnice, pod las, na pola niedalekie. W stron ssiedniego Hafersbergu. Zabiera czasami swoj wiol i gra po drodze, ale Judka nie lubia tego. Od niej dowiedzia si Tli mnstwa ciekawych rzeczy, zwaszcza o panu Wipponie. Wippo by ydem, zamieszkaym dawniej nad grnym Renem, ale gdy wity Bernard przyby do Spiry, Wippo ju by bardzo bogaty, do niego schronili si te pobici wspplemiennicy. Jednoczenie, korzystajc z wyprawy krzyowej, Wippo pocz kupowa zamki, bra w zastaw lub w dzieraw od panw, ktrzy si udawali do Grobu witego. W te strony przyby jako mony rycerz, zabierajc take tutaj zamki i folwarki z rk uboszych rycerzy. W tajemnicy jednak przed wszystkimi na Grneichsbergu kry tych ydw, ktrzy chcieli ucieka z pldrowanych miasteczek. O tym jednak nie mwi Tli ksiciu Henrykowi. Niedugo jednak trway te spacery. Gdy tylko Wippo dowiedzia si, e ma u siebie Barbaross, wpakowa ydw na furgony i w nocy wywiz ich na w zamek, ktry si znajdowa za Hafersbergiem, dobre sze mil std. Jeden tylko Tli z innych mieszkacw zamku wiedzia o tym zarzdzeniu i egna si wieczorem z Judytk. Ona zreszt egnaa si ze swym przyjacielem nie na dugo.

- Powiadaj - mwia powanie - e cesarz umrze - to my pojedziemy do Bambergu. - E, co ty tam wiesz - powiedzia Tli. - Dlaczego ma umiera? Do Rzymu na koronacj pojedzie. - A jak umrze - cigna Judytk - to bdzie wielki pogrzeb. - W Lorchu go pochowaj - koo ojca i syna. - E tam! W Bambergu umrze, w Bambergu pochowaj. - Skd wiesz? - My wszystko wiemy. - A do Bambergu na pogrzeb - dodaa -.duo luda zjedzie. Bd ju opowiadaa. Tak ojciec obieca. Pura bdzie taczya, a ja bd opowiadaa. (Pura bya to jej starsza siostra). - Zobaczymy si w Bambergu - zawoa na poegnanie Tli. I zobaczyli si. W momencie kiedy przechodzi wraz z Herchem przez rynek bamberski, podajc za Henrykiem do mieszkania ksicia szwabskiego, w cieniu byszczaa tylko jedna buda. Taczya w niej jaka moda tancerka, nikt z przechodzcych nie zwrci na ni uwagi - oczywicie, byli zajci czyni innym, waniejszym - jeden Tli j pozna - bya to Pura. Pomidzy wrczeniem insygniw ksiciu Fryderykowi a mierci cesarza mino par tygodni. Cesarz by coraz sabszy i wszystko na dworze krztao si w myl wskaza modego ksicia. A ten wraz z Reinaldem tak wszystko przygotowa, aby w moliwie najprdszym czasie sejm si odby we Frankfurcie i obir nowego cesarza. Czekali tylko wszyscy, a Konrad zamrze. Traci cigle przytomno i osab bardzo. Nikogo teraz do niego nie wpuszczano, siostry i szwagierka, rozczarowane i smtne, rozcigny nad nim swoj opiek. Ostatnie to byy dnie ich panowania. Ksi Henryk mieszka w mieszkaniu Fryderyka, tam te i ludzie jego stali. Jaksa przyprowadzi tylko dwudziestu piciu ludzi i wieci z Polski przywiz; Lestko wstk niebiesk, ktr do hemu przywiza. Ksi teraz nierad sam siedzia; z Jaks odbywa narady, czasami by przyjmowany przez Rudobrodego, Tli nie wiedzia, o czym gadali. Otto z

Freisingen, Reinald z Dassel tam si krcili. Ragewin take, kapelan biskupa Ottona, no i innych byo take sporo. W miar jak wieci o bliskiej mierci cesarza rozchodziy si po kraju, cigay ku Bambergowi orszaki najrozmaitsze: ludzie zbrojni i kuglarze, kobiety i chopcy, Cyganie, biskupi, skoczki i zakonnicy - wszystko si gromadzio w miecie i okolicy. Zimy byy w owym czasie ostre, a mokre lata wod okolice Bambergu zalay: trudno tu byo cokolwiek wybudowa, ale ludziska tulili si w namiotach i budach, czekajc na wie aobn. Krl Konrad, pikny, mocny i wesoy, lubiany by zawsze, cho mu si nie powodzio w yciu i na wojnie; niejedno mwiono o grzechach jego modoci, ale za wszystkie odpokutowa pobonie, zamieniem soca w swoim czasie przestraszony. Wreszcie dnia 15 lutego rozesza si wie aobna. Nie pomogy snad mody mniszki Hildegardy z Bingen, pobonej kobiety, do ktrej siostry krlewskie pisma posyay z prob o modlitw za zdrowie Konrada. Ani te wielogodzinne czuwania, ktre biskupi odprawiali na grobie witego Ottona i cesarza Henryk, fundatora kocioa w Bambergu, niedawno, par lat temu zaledwie za witego uznanego. Tu te pochowali krla Konrada, ktry si cesarzem lubi nazywa, cho w Rzymie si nie koronowa. Przez ten cay czas, kiedy ruch by w miecie ogromny, may Tli wicej przesiadywa w budzie ydowskiej ni w mieszkaniu ksicia. Drzwi budy tej byy otwarte i stary Rakam, ojciec, uderza w bbenek, ktry gucho warcza. Pura taczya i wszystko cisno si do wrtni, aby zobaczy jej zwinne ruchy i liczn przejrzyst sukienk. Potem wychodzia maa Judka i rozpoczynaa opowiadanie. Dwa tylko umiaa, jedno byo o rycerzu Gamurecie i nie byo zabawne; natomiast historia o Tristanie i Izoldzie zawsze si wszystkim bardzo podobaa i dawano Judce, co kto mg. Ojciec akompaniowa tym opowiadaniom uderzajc od czasu do czasu w bbenek, co robio guchy pomruk, niby grzmot oddalonego losu, ktry przeladowa Tristana i Izold. Tli sucha opowiadania maej i nie wydao mu si ju teraz takie gupie. Nawet gdy przychodzio to, z czego si tak mia... - I kiedy Tristan porzuci Izold... - przejmowaa go

dreszczem

drobna

posta

ydweczki,

ktra

gwatownym

ruchem

zadzieraa w tym miejscu obie rce do gry. Gos miaa mniej piskliwy, cho wszystkie i wymawiaa wysoko i przecigle, niby wierk jaskki. A opowiadanie podgrywa jej. Ale po pogrzebie krla Konrada, ktrego rzeczywicie w Bambergu pochowano, zebrani prdko si rozjechali. Wszyscy podyli czym prdzej na sejm do Frankfurtu, a za panami i ich orszakami pocigny jarmarczne budy i furgony Cyganw. Ksi Fryderyk jecha spiesznie na miejsce wyboru, za nim biskupi. Ale Henryk sandomierski zosta sam w paacu. Siostry krlewskie take tu zostay, Agnieszka, synowie jej, Bolesaw Wysoki i Meszko; Konrad by w klasztorze. Richenza nareszcie odjechaa do Hiszpanii. Tli nie mg tego zrozumie. Powiedzia Hercho, e mieli jecha do Rzymu. Gdy si buda Rakama ruszya, zaczynay si ju roztopy. Ko ledwie cign wz z dobytkiem, z obojgiem starych, z siostrami. Tli widzia, jak Pura otulaa ma Judk lisim futerkiem. Judka przed odjazdem zapytaa, dokd pojedzie potem ksi Henryk i jego rycerze, a gdy si dowiedziaa, e w kocu wrc do Sandomierza, powiedziaa: - To dobrze, ja take tam przyjad! I gdy Tli chcia jej wytumaczy, gdzie ley Sandomierz, cho sam dobrze nie wiedzia, dodaa: - Dobrze, dobrze. Ja ju sama wiem. Przyjad. Do widzenia. Dopiero teraz spostrzeg si, e nie zauway prawie obecnoci Richenzy na zamku; stara si to wynagrodzi sobie graniem piosenki tej samej, jaka im towarzyszya w drodze do Bergu. Ale ksi Henryk nie lubi tej piosenki i kaza mu gra co innego. Ksi Henryk mia teraz wicej czasu, czciej si widywali z ksin Agnieszk i Bolesawem, ktrzy si wybierali oboje na Altenburg, skd niedobre wieci przychodziy o zdrowiu Wadysawa, a zwaszcza Zwinisawy. Pikna Adelajda odjechaa na Sulzbach, odprowadzona przez Bolka ks drogi. Pustosza Bamberg, tylko Henryk siedzia, jak gdyby czekajc na co. Jako zakadnik cesarza Konrada o tym, jak Izolda nie poznaa przebranego Tristana, przejmowao go zawsze smutkiem i strachem. Czasami bra wiol i

by z chwil mierci jego wolny i mg wyruszy, dokd chcia, z przygotowa jednak, ze sw Jaksy z Miechowa wywnioskowa mona byo, e nie wybieraj si do Polski. Tli gra albo bka si po katedrze wspaniaej, chodnej i wysokiej, ktra jedyna wznosia si wyniole ponad niskimi domami, zagrodami i paacami Bambergu. Obszerne domostwo Fryderyka nie ncio go, chocia byo porzdne i adnie zagospodarowane. Fryderyk rzadko tu przebywa, a mieszkali tu sudzy jego i sudzy sug jego. Tuk si tu po ktach chudy jaki mnich, jak mwiono, dawniej rwny i przyjaciel Reinalda z Dassel, kolega jego, ktrego przywiz do Niemiec z Parya, wracajc ze studiw, i ktry obija si razem z Reinaldem po ubogich probostwach. Dzi kiedy hrabia z Dassel wysuwa si ku grze, przyjaciel jego zosta sug, skryb, zausznikiem. Nazywano go zawsze Arcypoet, artami na poy, na poy na serio, gdy pikne wiersze ukada. Nauczy on niejednej rzeczy myszkujcego Tlego. Ale najlepiej lubi Tli chodzi z Arcypoet po przedsieniu, podwrku wewntrznym raczej, gdzie mistrz Kuno ku w kamieniu posg witego Jerzego do katedry. By to rycerz - moe krl Artur? - na koniu jadcy, o powanej postaci. Gowa nie bya jeszcze wykoczona, a kiedy Kuno przystpi do kucia jej rysw, zdziwi si Tli, i im nadawa podobiestwo do rysw ksicia sandomierskiego. Jako w pocztkach marca nadesza wiadomo o obiorze ksicia szwabskiego krlem i o koronacji Fryderyka I w Akwizgranie. Po pewnym czasie nadjechali biskup Konrad z Augsburga oraz poufay Ottona Fryzengeskiego, mnich Izygrym. Udawali si oni z pismami cesarskimi do Rzymu. Z nimi razem przyby kapelan Ragewin, naradza si on dugo z ksiciem Henrykiem, a potem, nie czekajc na wita, wszyscy razem, ksi Henryk, Ragewin, Jaksa ze swoj garci chopa, Hercho, Lestko, Tli ruszyli ku poudniowi, ku zanieonym grom, inn wszelako drog ni oficjalni posowie cesarscy. Pani Agnieszka z synami egnaa ich u bram miasta. Bolesaw by sam. Powiedzia Henrykowi: - Do widzenia w Polsce! Ksi umiechn si tylko i kaza Tlemu jecha przodem grajc na

skrzypeczkach.

Rozdzia XI Powiadano wprawdzie Henrykowi, e na poudnie od Krakowa byy gry, dzikie i straszne, dokd chodzono szuka skarbw, ale to, co widzia i przey teraz, przechodzio wszelkie jego wyobraenia. Widywa dotychczas w Niemczech, w ksistwie salzburskim, w Szwabii i w Marchii Austriackiej dzikie krajobrazy, ale zawsze jako do Polski zblione czy podobne, teraz za podniosy si gry straszne, o tej porze roku niezwykle zanieone, i rozpocza si droga niezapomniana. I w ogle w tej podry caej zdawao si ksiciu sandomierskiemu, e wiat si otwiera przed nim. Okrg tego, co zaczyna widzie i rozumie, stawa si coraz szerszy i pomimo woli z czuoci, ale i z lekkim lekcewaeniem myla o rwninach polskich i o tym, co tam mwiono, co tam dziaano i nad czym pracowano. Drogi wielkie i szerokie, naprzd przez Sabaudi, potem przez marchie poudniowe, wreszcie przez dzikie urwiska grskie, z trudem wielkim jeszcze przez Rzymian pooone, wywoyway w nim i w towarzyszach jego podziw prawdziwy. Zauway, e gry w Polakach, nawet takich jak Jaksa z Miechowa czy te Lestko, wzbudzay lk. Ale on tego nie odczuwa, i owszem, lubi rankiem wysforowa si naprzd na swoim orkanie. Zwaszcza kiedy przewalili przez najwyszy grzbiet z trudnoci wielk, gdy konie po brzuchy w niegi zapaday. Ale natychmiast gdy si znaleli na poudniowym grzbiecie Alp, stao si ciepo i sonecznie. Widniay przed nim, gdy tak wyjeda sam naprzd, szeroko rozoone zielone doliny, a potem rwnina daleka, promienna i zanurzona w kurzu zocistym. Inaczej zaczo pachnie, migday kwity gdzieniegdzie i kocioy dzwoniy w niebieskim mroku piknymi dzwonami, ktre u nas rzadko jeszcze gdzie daway si sysze. Zatrzyma si raz pod wieczr w takiej dolinie i nasuchiwa tych miarowych tonw. Wtedy mu si przypomniaa Polska, drewniane dworzyszcze w Krakowie i inne, jake inne drewniane domy wok Krakowa, czycy i Sandomierza. Jadc tak rankami i zmierzchami, sam jeden, najwyej majc obok siebie Lestka, Hercha lub Tlego, zdawa dowdztwo nad oddziaem

swoich rycerzy Jaksie. Sam za zadumywa si nie tylko nad tym wszystkim, co go otaczao i ku czemu zmierza, ale take nad tym, co przey. Dziwne byy te ostatnie tygodnie w Bambergu, nie umia nic o nich powiedzie, nie ukaday mu si w ksztat okrelony. Generalne linie biegu wiata odsoniy mu si nagle i by tym troch przeraony. A jednoczenie byy to tygodnie spdzone w towarzystwie takich kobiet jak Agnieszka, Richenza, Adelajda Sulzbach! Richenza bya wesoa, czua, zalotna, luba; Agnieszka mwia mu rzeczy oczywicie prawdziwe, ktre mu nigdy przedtem do gowy nie przychodziy, Adelajda przyzywaa piewakw i opowiadaczy, ktrzy grali i taczyli, i deklamowali. Bya ona mi, cho prn kobiet i naprawd cieszy si z tego, e Bolko mia si z ni eni, jak tylko Zbisawa umrze, cho bya stara, umalowana i wiecznie ustrojona w syryjskie i akratoskie jedwabie, i pachnca wonnociami, ktre jej siostra z Konstantynopola przysyaa. Barbarossa zwolni go z obowizku zakadnictwa, rozumiejc, i byo ono jeno pretekstem podry - ale e wiedzia, i jedzie on do Rzymu i do Palermo, aby stamtd popyn do Ziemi witej, poruczy mu pewne tajne, zreszt zupenie prywatne zadanie, ktre mia speni wraz z ubogim mnichem Ragewinem, ktry, nieznaczny, szary i zaniedbany, niejednego ju dokona w subie Konrada i Ottona z Freisingen, teraz za wchodzi w suby nowego cesarza. Trudno byo ogarn teraz myl i poj, co si dziao w Rzymie. W miar jak przez Aost, Genu, Piz dyli w stron papieskiej stolicy, wyjania Henrykowi rzymskie stosunki i to, jakie-miay one znaczenie dla cesarza. Oficjalne poselstwo, ktre donosio o wybraniu Fryderyka na krla, miao si ukada z papieem. Oni - skromni i nie zauwaeni - mieli gada z tym, ktry w tej chwili najwiksze posiada znaczenie w Rzymie, z Arnoldem. Eugeniusz III niedawno dopiero bawi w swej stolicy, z ktrej po wielekro musia uchodzi; wida by pewien swojego, gdy przystpi do budowy paacu na Watykanie, tu przy bazylice w. Piotra, rozszerzajc i ozdabiajc godziwie dawniejsze tutejsze domostwo. Paac lateraski, wzniesiony z resztek pogaskich witnic, wida mu ju nie wystarcza. Na Kapitolu siedzia najwietniejszy senat rzeczypospolitej rzymskiej, skadajcy si z wybracw posplstwa i rzdzcy miastem. Wadza

papieska i senatorska zazbiay si tu o niejedn spraw, i co tu mia jeszcze cesarz do roboty -.tego nie wiedzia Lestko, ktremu Henryk prbowa to wyoy. Natomiast Hercho pilnie przysuchiwa si wykadom Ragewina i niejedn uwag wypowiedzia mdr, prost, chopsk, a uderzajc w sedno rzeczy. W pachncych ogrodach Italii, w gniazdach skalnych, zbudowanych przez woskich, normaskich czy niemieckich rycerzy, w bogatych oberach obartych zotem miast, gadali wszyscy razem nieraz do pnego wieczora, spierali si i wadzili, omawiajc wszystko, co si omawia godzio bez uszczerbku czci dla papiea, rwnie jak dla cesarza. Nie byo to wiele - ale modziecom starczyo. Ochota do wiedzy bya wielka, a Ragewin chtnie opowiada niby jaki doktor z ssiedniej Bolonii, ktra ju bya sawna swoimi uczonymi. Na Kapitolu siedzieli senatorowie i jak rwni z rwnym gadali z cesarzem Konradem, zapraszajc go po koron i donoszc, e ju most na Tybrze naprawili, ktrym to mostem atwiej mu bdzie przej do miasta Leonowego na koronacj. Przewodzi im pan mony, Jordan Pierleoni, z wielkiego on by, chocia ydowskiego, rodu i przysta do republikaskich buntownikw ze zoci na krewnych, na papiea, na samego siebie i na mieszczuchw, ktrym sztandar purpurowy nosi. Na Kapitolu stawa, sowa wielkie - chocia bez duego zwizku - gada i zbiera oklaski wwczas, kiedy senatorowie zwoywali cay lud rzymski przed schody Kapitolu, po ktrych do koca wiata miaa schodzi westalka, i powoywa go na wiadka swych postanowie. Arnold trzyma si w cieniu, otoczony garstk oddanych przyjaci, modziey, ktrej nadano nazw Lombardw, pobonych kobiet, ktre jednak trzyma w przyzwoitej odlegoci; mieszka w samotnej i ju opuszczonej wiey, zbudowanej na platformie uku Septymusa Sewera, gdzie mg do woli wystawia swe ciao na gd, pragnienie, chd i niewygody. Z zakratowanych, maych okien mg on ogarn ruiny wielkoci od zaronitego rami Palatynu, gdzie jeszcze widniay resztki Zotego Domu Nerona, do bazyliki Konstantyna, do uku Tytusa, do Koloseum, w ktrego wntrze wmurowa si rd Frangipanich swoim kocistym i bezokim castellum.

Ze wzruszeniem ujrza Henryk z daleka miasto wieczne, rozoone na rwninie. Stan, a otoczyli go rycerze. Miasto leao jak grona chmura na zielonej paszczynie Kampanii. Niezliczone jego wiee wznosiy si niby las masztw w bogatym porcie. Jeyy si te wiee w caej okolicy, wysze i mniejsze, rwne i, zda si, pochye, tawe wszystkie od kamienia, z ktrego byy zbudowane, zamknione jak przepask zotym murem miasta. Gdy jednak przystpili bliej, gdy w same mury wjechali, ukaza si im widok pikny i aosny. Kolumny i portyki pomieszane z wzgrkami pokrytymi bujn rolinnoci. Place cae zielone od trawy wiosennej, spord ktrej wyzieray odarte i odtuczone boki kolumn. Ponad zielonymi wzgrkami kwiatw i mieci, ponad osypujcymi si kamieniami tu i wdzie wznosiy si kocioy, czasami za resztki rzymskich wity, ukw, kolumn - obudowane kamiennymi gmachami, gdzie miecia si czer rzymska, a czasem i przywdcy jej, i przeciwnicy, wielcy hrabiowie si gniedzili. Obszerne, zawalone poacie miasta - pomidzy jedn osad a drug - zakryte zieleni rolin i zasypane wapiennymi uamkami, zamieszkiway tylko jaszczurki, koty i psy, ktre leniwie poszczekiway na orszak rycerzy. Mieszkalne gmachy wielmow rzymskich, w ksztacie wie tu i wdzie wzniesione, przedstawiay dziwaczny widok skadajcy si z kolumn, uamkw rzeb, wstawianych tu i wdzie w barbarzyski rwny mur ceglany; widniay postaci paskorzeb grobowcowych, portrety monych Rzymian z obtuczonymi nosami i poamane fryzy o liniach wdzicznie si plotcych. Na pustkowiach tych stay gdzieniegdzie mae domki, wapnem, wypalonym z rzymskich figur, pomazane, a tu i wdzie witynie; proste ceglane mury nietynkowanych ruina bazylik, obstawione kradzionymi swoim kolumnami. Olbrzymia termw Dioklecjana przeraaa

ogromem. Stanli i patrzyli na las porfirowych kolumn zdobicych jej atrium, i mimo woli zapyta siebie Henryk, dlaczego jeszcze tych barbarzyskich resztek pogaskiej kultury nie zabrano ku przyozdobieniu chrzecijaskich wity. Obejrzeli potem i koci Panny Marii, triumfalnie przebudowany ze wityni Minerwy, i koci witej Agaty, skd pojmany przez Rzymian

uciek Wirgiliusz, stawszy si niewidzialnym, do rodzinnego Neapolu, i na Palatynie resztki domu Nerona, gdzie jeszcze niedawno prefekt rzymski mieszkiwa, i resztk paacu, gdzie August cesarz mia widzenie Madonny z dziecitkiem. Widzieli grobowce Ewandra i jego syna Palasa, ktrego niedawno odnaleziono cakiem nietknitego, olbrzymiej postaci, z ran wielk przecinajc cae piersi, jak mu Turnus krl zabijajc zada. Widzieli wityni Westy, gdzie smok w podziemiu drzema, i wityni Janusa, ktry widzia pocztek i koniec roku, ale teraz nazywaa si ta witynia wie Cencja Frangipane. Wreszcie widzieli oczywicie Koloseum, cyrk olbrzymi, przez olbrzymw dla Tarkwiniusza Starszego zbudowany, a gdzie si teraz Frangipani jak jaskki pobudowali, w lenno cay Circus Maximus od papiea otrzymujc. Aczkolwiek Henryk przychodzi z oddziaem rycerzy jak mony pan, przyjazd jego pozosta jak gdyby nie zauwaony. W ciasnych uliczkach domostw, ktre si teraz tylko przy Kapitelu, przy Janiculum i wok Watykanu wznosiy, lud ndzny i zuboay swoimi sprawami by zajty. Oddzia Henryka po prostu rozbi namioty na polu, za Lateranem, on sam wraz ze sub sw, z Jaks i z Ragewinem zamieszka w pobliu, w opuszczonym domostwie kardynaa Rolanda. Poleci jeszcze ten dom Wibald ze Stablo. Od tego paacu a do Lateranu cigny si ki i winnice, okryte ju liciem wieym. Wpord zielonego paszcza winnic, nie dochodzc Bazyliki, sta posg z brzu ulany, jak powiadano, Konstantyna Wielkiego. Inni mienili go podobizn jednego ze starszych cesarzw, prawdopodobnie Marka Aureliusza. Z podziwem przypatrywa si Henryk temu arcydzieu; sztuka kunsztownego ulania zamara ju w Rzymie i nikt nie wiedzia, jakby mona byo posg podobny urzebi. Przedstawia on Rzymianina z brod, na niewielkim koniu; zdawao si, na spacer pojecha cesarz wrd winnicy, a rysy jego byy dobrotliwe. Oczy patrzyy tak daleko, na kraniec pewnie jego pastwa, ktre koczyo si tam, gdzie wiat si koczy. Smutny sta ten jedynowadca wrd ruin i winnic, z umiechem pobaania patrza na modego ksicia barbarzycw, ktry u jego stp rwnie daleko rzuca spojrzenia swoich niebieskich, nieco zimnych oczu.

Przy tym cesarskim rumaku, w tej winnicy wanie spotkali si z Arnoldem z Brescji i tu mieli t rozmow, ktr pamita przez cae swoje, zreszt krtkie ycie. Paac lateraski przedstawia wtedy mas murw, czc sterczce osobno, poczerniae wiee. May ganeczek wsparty na okrgych ukach oznacza papieskie wyjcie z tego domu. Arnold z Brescji mia twarz szerok, wygolon i ciemn w kolorze. Natomiast nad wspaniaym jego czoem wichrzyy si w nieadzie biae zupenie wosy, ktre tworzyy promienn aureol. Oczy mia mae, siwe i bardzo przenikliwe. Henryk pamita go z Polski, ale wwczas nie mia siwych wosw i rce mia dziwnie brudne. Czu go byo wilgoci jego wiey i nie przewietrzanymi komnatami, w ktrych czas spdza na modlitwie i na studiowaniu Pisma. Wstrzsn si Henryk na jego widok. Za nim sta pan wysoki, ksztatny, w rednim wieku, z trefionym wosem. Zdobia go kosztowna fioletowa suknia, a na szyi wisia zoty toporek, oznaka znieksztacona liktorskiej jego wadzy. By to dux i consul, trybun take, przywdca senatu rzymskiego, Jordan Pierleoni. Typowy to by Lombardysta salonowy. Ragewinowi nie zaimponowali dwaj przywdcy plebsu rzymskiego, skoni si im spokojnie i, przemierzajc par krokw pord winniczych gazi, wskaza par kamieni ciosanych, ktre tam leay. Poniewa nikt nie wiedzia, kim by Henryk, Ragewin bra pierwszy krok, za nim szed Arnold, a za Henrykiem Pierleoni. Ragewin odezwa si z pocztku o pogodzie, o piknej wionie, Arnold mrukn na to ostronie, Jordan par sw uprzejmych powiedzia i zapyta Henryka, kiedy przybyli i czy nie nadto zmczyli si w podry. Nad Lateranem niebo byo niebieskie, na murach zamku rozwieszay si glicynie, ktre wwczas niedawno byy przez krzyowcw ze Wschodu przywiezione, i wiatr przynosi ich gsty i niepokojcy zapach. Ragewin ustpi sowa Henrykowi. Ten krtko wyoy, co mu Barbarossa powierzy. e cesarz zna pismo, skierowane przez Senat Rzymski do Konrada III. e i owszem, pragnie odby wjazd do Rzymu i koronacj za zgod Senatu, ale e zwraca uwag Senatowi, i cesarz jako

taki ma prawo suwerenne wzgldem Rzymu i e zwierzchnictwo cesarskie jest warunkiem sine qua non istnienia samego Senatu. Gdy skoczy, zapanowaa chwilowa cisza. Sycha byo tylko skowronki lateraskie wysoko gdzie nad posgiem Marka Aureliusza. Wreszcie pocz mwi spokojnie Arnold z Brescji. Gos jego cichy brzmia gbokimi nutami wiary, ktra przelewaa si pod chodn pokryw ascetycznego opanowania. Henryk podziwia, jak proste sowa mnicha przenikay do jego przekonania i do jego sumienia, aczkolwiek uczuciem broni si przeciwko rozumowaniu kacerskiego mnicha, ktry pozornie w swej doni dziery losy wiecznej stolicy wiata. - Cesarz - powiedzia Arnold - zapomina o tym, e warunki si zmieniy; podnis gow z prochu lud rzymski; odtd losy tego miasta, a moe i nie tylko tego miasta, zale od niego. Budujemy tutaj spokojnie i wytrwale nasze nowe ycie, ktre moe si sta - i nie yciem wiata caego. Bg nam pomaga - tu gos i jego wznis si w patetycznym akcencie Bg nam pomaga - i Senat Rzymski wstaje rwnie mocny i sawny jak za czasw Scypionw, ale mocniejszy dzi jeszcze o wiato prawdziwej wiary. Nie Jowisz nas prowadzi, ani tym bardziej Mars, ale Chrystus, ktry powiedzia: Bogosawieni pokj czynicy, albowiem ich jest krlestwo niebieskie. Chcemy pokoju. To prawda. Ale o jednym winien pamita ten, ktry przyjdzie po koron do grobu w. Piotra: e lud rzymski jest wyszy nad cesarza. Podnis si z kamienia, wycign palce ku grze i oczy jego byszczay, to znowu staway si matowe i nieprzytomne. Ragewin z lekkim umiechem patrza na niego, ale Henryka dreszcz przenika na dwik tego drewnianego gosu. Podobny by do gosu, ktry kuka jaka mogaby wydawa. - Z dawien dawna, zarzdzeniem Boym, lud rzymski ma prawo obiera cesarza spord siebie czy spord barbarzycw. Jeeli cesarz sprawia wadz, jeeli rzdzi i rozkazuje, prowadzi rycerstwo na wojn i sdzi - to czyni to na podstawie jakiego prawa. Jakiego prawa? Skd on je bierze? On je bierze od ludu rzymskiego, ktry sam jeden wybrany jest z wszystkich narodw, aby by przyczyn i rdem prawa. Jak nard judzki

jest rdem wiary, tak nard rzymski jest rdem wadzy. Gdy uczyni tu pauz, przemwi Ragewin, a jego gos zrwnowaony i przyziemny stanowi dziwny kontrast z gosem Arnolda: .- Susznie mwisz - powiedzia - moe susznie - poprawi si, gdy obecni spojrzeli na ze zdziwieniem - ale naley tutaj porzuci roztrzsanie i zada sobie niezwykle proste pytanie. Papie siedzi w Rzymie i czeka na koronacj Barbarossy. Barbarossa przychodzi i koronuje si w kociele witego Piotra. Co mwi o tym Senat Rzymski, to Barbarossy nic wcale nie obchodzi. Ale co czyni Senat Rzymski? Co robisz ty, ludu, co robi im pan Pierleoni, co robi wszyscy zacni senatorowie i ci, co tumnie zebrani u schodw Kapitelu, woajc: dobrze, dobrze, uchwalaj wszystko, co wy mu, co ty, Arnoldzie, do uchwalenia podasz? Co oni uczyni z cesarzem i z cesarskimi? Arnold stropi si na to pytanie, ale ukadny Jordan potrzsn swoje trefione wosy i powiedzia miym gosem: To zaley, panowie, to zaley. O ile cesarz przyjdzie w porozumieniu z Senatem, o ile skorzysta z wezwania Senatu i zjawi si w wiecu laurowym na Kapitolu, aby uczci symbol odwiecznych cnt rzymskich, to liczy si moe z yczliwym przyjciem. Jeeli za cesarz chce wojny... Arnold achn si na te sowa: - Wojna nie moe istnie midzy nami a naszym wybracem... - A, skoro nie grozicie wojn - powiedzia skwapliwie Ragewin - to i cesarz zakae pldrowa miasto. Ale gdybycie si wzbraniali wpuci go do siebie... - No to co? - zapyta Pierleoni, bo Ragewin stan w tym miejscu. - No to nic. Cesarz wejdzie do miasta Leonowego sam, gdy papie mu wrota otworzy, i ukoronuje si bez waszych owacji. - Nie bdzie wwczas rzymskim cesarzem - zawoa Arnold. By moe. Ale bdzie cesarzem niemieckim - odpar spokojnie Ragewin. Zapanowaa chwilowa cisza. Przerwa j znowu mnich. - Przyjechalimy tutaj - powiedzia - ja i ten j kuzyn cesarski, ksi

polski Henryk (tu Pierleoni spojrza ze zdziwieniem na Henryka i skoni si mu, wyraajc zdumiony szacunek), aby wam ofiarowa por kj. Jeeli Senat uzna zwierzchnictwo cesarza i nie bdzie broni koronacji, to wszystko bdzie w porzdku. Suchaj, Arnoldzie - doda porozumiewawczo i z wielkim rozsdkiem w gosie - zauwa jedno, e siy wielkiej nie macie. Skoro cesarz i papie si pogodz, zdusz was jak mysz pod miot. A wy w cesarzu zawsze moecie mie opiek i poparcie. Ponure pomienie zabysy w oczach Arnolda. - Zanim papie z cesarzem si pogodzi, wiele wody w Tybrze upynie, a my tymczasem zbudujemy nasz rzeczpospolit. Bez sprzedajnych klechw - zawrzasn nagle - bez rozpusty, bez wschodnich wonnoci. My - uderza si w piersi - lud rzymski, my proci, my nie cesarscy, nie papiescy, ale my italscy... - i dysza ciko, ale kiedy Ragewin chcia przemwi jeszcze, zamacha na niego rk: - Nieprawda wszystko, co mwi o darze Konstantyna, banie, z ktrych si dzi ostatnia suca w Rzymie mieje... Nie ma mie papie miecza w doni, jeno klucz Piotrowy... co odpuci na ziemi... - Zamia si tu gono:- Co odpuci na ziemi! Niewane s ich spowiedzi i odpusty, niewane, sprzedajne, faszywe - jak ich cuda faszywe! Nie widziaem to, jak wity Bernard prbowa martwych wskrzesza w Paryu i w Claravallis? J nie da mu Pan Bg cudu: dwanacie godzin modli si nad trupem dziewczynki i rce kad na ni, a opuci go Pan Bg. Bowiem w przepychu yje, w klasztorze swoim w rozkoszach chodzi jak krl jerozolimski... Biada! Biada! A nie przepowiedzia to zwycistwa Konradowi w Ziemi witej? Gdzie jest wstyd tego proroka faszywego? A ucze jego na stolicy Piotrowej... Moi Lombardzi, jak ich tu przezwano, jeden przed drugim si spowiadaj. Lepsza bowiem jest spowied u zwykego czowieka, byle poczciwego, ni takie gadanie do sprzedajnego ucha, ktre tylko za pienidz nachyla si ku grzesznikowi. Biada! biada! - Niestety - westchn spokojnie Ragewin - dobra tego wiata niejedn dusz popsuy i czartu przysporzyy. Ale i niejeden ubogi, cho i dobrowolny, wpadnie w jego sida - tu podnis palec do gry i wymownie spojrza na Arnolda. Ale ten nie ugi si przed jego wzrokiem. - My stworzylimy koci rzymski; kady moe by zbawion, jeeli

wierzy, ale kady winien sowa ewangelii bra za prawd, nie za figur... - Nie my jestemy powoani do wykadu ewangelii... - Jak to nie my? Kady, na ktrego duch schodzi, powinien mwi, co myli. - Swko jeszcze powiedz - rzek sodko Ragewin - a uwierz, e jeste kacerzem. Umiechn si na to Arnold i zamilk. Spojrza na Henryka i ujrza wlepione w siebie oczy, bo umiechn si po raz wtry, jeszcze gbiej i serdeczniej. A umiechy te rozjaniy twarz surow niby przebyski niebieskiego nieba na chmurnym widnokrgu. Ukaza si w tej chwili uroczy i czarujcy uwodziciel wielu dusz. - C tak suchasz, ksi polski? - zapyta Henryka. - Sucham, zdumiewam si - powiedzia Henryk. - Niejednego si mog tu nauczy. - Zbieraj ziarno gorczyczne i zabierz je z sob. Znam wasz ziemi i waszych ludzi. A moe wyronie tam ziarno ktre? I Henryk nagle, tu, w obliczu winnicy, w obliczu tych ludzi, tak bardzo odmiennych, ujrza przed oczami duszy zakrt Wisy pod Wawelem w dzie nieny i przykryty chmurami. Czy wszystko, co mwi Arnold, byo nieprawdziwe? Nie, nie, tyle byo w tym prawdy. Nie tej prawdy Ragewina, prawdy oczywistej, i ale innej, skrytej, utajonej - przebyskujcej w umiechu mnicha. - Albowiem - powiedzia Arnold na zakoczenie - dwa s biegi rzeczy na tym wiecie. Jeden od mniejszych, drobnych, ku wikszym, calszym, olbrzymiejszym; drugi rozkrusza wielkie sprawy i wielkie rzeczy na coraz niniejsze odrobiny. Ale ktra jest z tych drg drog Bo, nie wiadomo. - Obie pewnie - westchn Ragewin - bowiem nic bez Jego woli nie dzieje si na ziemi. Powstali z miejsca i wolno kroczc udali si w gr winnic. Z niczym wracali ku miastu, ale Henryk nie czu rozczarowania, przeciwnie, jaskrawo odczu, e po zakoczeniu rozmowy z Arnoldem zaczynaa si jego. wolno i jego pielgrzymka do Ziemi witej. Szed wic wesoo, zrywajc po drodze wiee listki wina.

Zbliywszy si do zamku lateraskiego ujrzeli, e spod kolumn i ukw wyrusza jaki niewielki orszak. Na biaym mule jecha starzec z dug, siw brod; mia dwa paszcze na sobie, biay pod spodem, na biaym czerwony, a na gowie wysok zot czapk. Spod paszczy wymykaa si samodziaowa i gruba suknia: kraniec habitu cystersw, ktry nie przykrywa ng bosych, obutych w drewniane sanday. By to papie. Przed nim szed suga w zielonej sukience, prowadzc zoty lejc biaego mua, za nim popiesznie dyo dwch kapanw w fadzistych fioletowych szatach. Eugieniusz III jecha ze spokojnym umiechem na twarzy, lew rk trzyma rzemyk uzdy, a praw wznosi ku grze z dwoma zczonymi palcami, jak do bogosawiestwa. Widzieli, jak jecha pomidzy winnicami powyej, profilem obrcony do nich, pord zielonych wici. Ale potem cieka zawracaa i znalaz si twarz w twarz z idcymi. Henryk, Ragewin, Jordan Pierleoni uklkli papie wstrzyma na chwil rumaka, ale Arnold uczyni gwatowny krok ku mnichowi w tiarze, uklk przy mule i, mocno ujmujc go za nog, podnis j do swoich ust. Papie zachwia si na siodle od gwatownoci tego ruchu, ale nie straci umiechu. Ubogi i maluczki mnich, ktry ku zdziwieniu wszystkich mocno dziery klucze Piotrowe, pobogosawi krzyem naprzd Arnolda, potem innych klczcych. - Synu - powiedzia do Arnolda - nie chowaj mii w sercu twoim... - po czym odwrci si do towarzyszcych mu ksiy, skin na nich i ruszyli dalej. Za chwil znikli w oboku zotego kurzu za zakrtem drogi wrd winniczej, przejrzystej zieleni.

Rozdzia XII Wszystko to, co potem Henryk przey, poczynajc od wyjazdu z Rzymu do powrotu do ojczyzny, zdawao mu si jednym wielkim snem, z ktrego nie mg si przez czas dugi przebudzi. I jeeli kiedy potem wspomina ten czas, to wanie jak jaki sen i niemoliwo. W Palermo, niestety, nie udao mu si zachowa w tajemnicy swojego pobytu. Od razu na przystani bowiem sta tam czowiek specjalnie do tego od krla Rogera wyznaczony, ktry uwaa na wszystkich przybywajcych i, jeeli si ktry okaza jakim znacznym cudzoziemcem, natychmiast o jego przybyciu donoszono do krlewskiego zamku. Krl Roger jak jaki Harun-al-Raszyd - przyzywa natychmiast tego cudzoziemca przed swoje oblicze albo posya do niego swego zaufanego mdrca, Araba Edrisiego, aby si dokadnie przybyego wypyta o to, skd pochodzi, jaki jest jego kraj i jacy ludzie ziemi jego zamieszkuj, aby potem to wszystko mg mdrzec zapisa do ksigi opisujcej wszystkie ziemie, kraje, morza i oceany. Ksika ta bya gwnym dzieem ycia zarwno krla Rogera, jak1 i jego mdrca. Henryka powita niezwykle unienie w bardzo zreszt do Araba podobny suga i zaprowadzi go do bogatego kupca, ktry wynajmowa swj dom dla przyjezdnych i znacznych panw. Dom w znajdowa si za murami miasta, ktre waciwie skadao si z dwch czci, i otoczony by bardzo piknym ogrodem. Niebawem przybyli do owego domu inni sudzy krlewscy i przynieli Henrykowi wschodnim obyczajem mnstwo owocw, pieczywa i dzikich ptakw. W ten sposb dano mu pozna, e krl Roger uwaa go za swego gocia. Towarzysze Henryka byli nieco przeraeni wspaniaoci tego miasta, piknem mieszkania, w ktrym si zatrzymali, i naglili swego pana, aby czym prdzej si rozpyta o okrt idcy do Ziemi witej, gdy uwaali za do niebezpieczne przebywanie w Palermo. I to nie tyle dla ciaa, ktre przecie na pewno mogoby si doskonale obroni, co dla duszy, ktra rzeczywicie zdawaa si by zagroona w tym na poy pogaskim miecie. Ale niepokj ich ustpi miejsca zachwytowi, gdy nazajutrz udali si

do krlewskiego paacu na wysuchanie mszy witej w kaplicy zamkowej. Kaplica ta bya niezwykle pikna, cho niewielka i mod dziwn zbudowana, skadana z kawakw arabskich, bizantyjskich, ktre Henrykowi kocioy uckie i kijowskie przypominay, oraz z resztek antycznych wity, do jakiego to widoku ju z czasw pobytu swojego w Rzymie przywykli. Msza wita, ktrej wysuchali, w niczym si nie rnia od krakowskiej czy miechowskiej i w miar naboestwa spokj spyn w serca rycerzy, ktrzy za Henrykiem do Ziemi witej uda si zamierzali. Natomiast trzeba byo przyzna, e niepokj ten zawita do serca Henryka, aczkolwiek by pewien swojego i przeby ju taki kawa drogi z zupen cisz w sercu. Czy w miertelnych wwozach Alp, czy te na niebieskich rwninach i liliowych wzgrkach rycerskiej Italii trzyma w sobie zamknite par myli i zda, par uczu prostych i nieskomplikowanych, ktrymi jak gdyby ywi si w tej pustyni. Rozmowa w ogrodach lateraskich zachwiaa w nim niejednym, ale nie zdawa sobie z tego dobrze sprawy. Potem raz jeszcze mia dziwne wraenie: kiedy w cigu kilku tygodni wysuchiwa mszy codziennie w innym kociele, przysza kolej na Santa Maria in Cosmedin, kociek ubogi, przez papiea Kaliksta budowany, nieznacznymi tylko mozaikami ozdobiony. W kociele tym pokazano mu po naboestwie paszcz potwora: Rzymianie wkadali w t paszcz rk, przysigajc, i jeeli mwili nieprawd, potwr poera ich rk, zamykajc paszcz. Prawd wic mwili zawsze Rzymianie. Teraz stojc na czele swoich w jasnej zbroi, ktr zawsze nosi wbrew polskiemu zwyczajowi, majc za sob tych jasnych onierzy, w paszczach na nagie ciao narzuconych, Jaks majc po prawicy, ktry by mocnym mem i wielbi Arnolda z Brescji za to, i si przeciwstawia papieowi i cesarzowi - poczu si Henryk niezwykle samotny na wiecie. Patrza na olbrzymie oblicze Pantokratora*, uoone z kolorowych kamyczkw nad otarzem wityni, i ba si tych olbrzymich oczu Chrystusowych. Zaczyna si gubi w tym chaosie, jakim okaza si wiat: pocz rozumie niezwyk, skomplikowan jego wielko.
* P a n t o k r a t o r (gr.) (dos.: wszechwadny; pan, wadca wszechrzeczy) bizantyjski wizerunek Chrystusa, do dzi jeszcze zachowany w kocioach sycylijskich.

Uczucie to podnioso si w nim jeszcze, kiedy po oficjalnym i bardzo ceremonialnym przyjciu go przez krla Rogera zawoano go do bocznej niewielkiej komnaty. Samo przyjcie oszoomio Henryka przepychem. Normascy rycerze, Arabowie, Wosi, Anglicy - wszystko sugi krlewskie, tworzyli pstry obraz w olbrzymiej sali, wyoonej mozaik. Lazurowe ciany otwieray si oknami na niebieskie niebo. Krl Roger by olbrzymi. Corpulentus, facie leonina, voce subrauca*, Chropawym gosem mwi mu najdziwniejsze wyrazy, kaleczc acin, mwic wulgarnym jzykiem swojego sycylijskiego mieszczastwa. Henryk odpowiada mu po niemiecku. Roger w kadzidach, w szatach zotych, z mieczem olbrzymim wydawa mu si sam jednym z malowide, jakie widniay na cianach witej kaplicy paacowej. Nie mia jednak majestatu, jaki szed od umierajcego Konrada. Zdziwi si Henryk, gdy nagle w obocznej komnacie zobaczy w Rogerze codziennego, ywego i bardzo gadatliwego czowieka. Siedzia, a waciwie na p lea na obszernej sofie, odrzuciwszy ciki strj z gowy; mia na niej tylko niebiesk przewizk zahaftowan zotem, ktrej koce luno puszczone zwisay nad uchem. Przed sof klcza na kolanach tumacz, jak niewolnik, a w pokoju byli prcz Henryka tylko kanclerz, chytry Majo z Bari, i zabawna figura ustrojona po babsku i piszczca kobiecym gosem, rzucajcy si na wszystkie strony, upudrowany, umalowany eunuch, admira Filip z Mahedii, ktry wieo zastpi niezapomnianego rycerza, admiraa Jerzego Antiochejskiego. By take Edrisi. Henryk usiad na zydlu przed krlem, ktry mu przez tumacza pocz zadawa pytania dotyczce krajw na pnoc od Niemiec pooonych; Henryk odpowiada zdziwiony. Odsonite nagle dywan lecy na pododze i oczom jego ukazaa si srebrna pyta, zoona z wielu kwadratw, na ktrej widniay jakie linie, napisy i cienie. - No, poka, gdzie ley twj kraj? - powiedzia krl Roger, a za nim powtrzy to pytanie tumacz po niemiecku. Ale Henryk podnis zdziwiony oczy na krla i patrzy na niego nie odpowiadajc. Wtedy Edrisi pochyli si nad srebrn pyt i trzcin, ktr
* C o r p u l e n t u s , f a c i e l e o n i n a , v o c e s u b r a u c a okazay, o lwim obliczu, gosie ochrypym.

trzyma w rku, pocz pociga po liniach wycitych w srebrze. Powtarza nazwy i nagle Henryk poj, i ma przed sob rysunek przedstawiajcy okrg ziemski ze wszystkimi krajami, miastami, rzekami. Zadziwi si niezwykle i osun si na kolana przed srebrn map. - Poszo na t map czterysta funtw srebra - mwi szeptem tumacz, ale nie sucha go Henryk. Pochyli si i patrzy, jak trzcinka Edrisiego chodzia granicami. Widzia Sycyli i Palermo, na niej statek z Palermo idcy w kierunku Ostii i drugi w stron Neapolu; Rzym widzia na wybrzeu, niej Sardynia, dalej Korsyka bliej brzegu, potem inne ziemie i miasta znajome, Bazylea, Bamberg, coraz mniejsze okrgi, miasta, ktre byy coraz gciej znaczone, nie mieciy si bowiem na zbyt maej tafli - i nagle zobaczy, i trzcinka Edrisiego dobiega miast granicznych, Magdeburga na przykad - i przesza na marmur obrzeenia: Polski na mapie nie byo. Jak by klcza, tak usiad nastpnie na pitach i spojrza zdziwiony na Rogera: jake to mogo by, aby Polski nie byo? - Tam, tam - pokaza za obrb srebrnej mapy Rogerowi - tam jest Wrocaw, Krakw, Pozna, Sandomierz, Pocko... - Edrisi nasuchiwa z ciekawoci tych nazw, ale krl machn rk. Tak daleko, to musi by co zupenie nieciekawego, a moe po prostu ten mody czowiek blaguje, nie ma za Niemcami adnego ju kraju. Ale Henryk powsta, usiad na swoim zydlu i pocz szybko opowiada: jake to nie oznaczy na mapie takiego kraju, olbrzymi jest, rozlegy, a po same fale morza, gdzie si rodzi bursztyn. I aby opowiedzie o tym, jaki ten kraj rozlegy, powsta i rce szeroko rozoy. - Ile jest drogi z Palermo do Agrygentu? - zapyta Edrisiego. - Dwa dni drogi. - A u nas z Wrocawia do Sandomierza trzeba jecha tydzie cay - a Krakowa na Pomorze daleko, daleko duej. Zamia si krl Roger, gdy mu to przetumaczono, a Edrisi pokiwa gow z powtpiewaniem, admira eunuch zakry usta czerwonym wachlarzem i powiedzia par sw do kanclerza. Nikt nie wierzy Henrykowi. Such si jednak ju by rozszed, i jest to kuzyn cesarza

Barbarossy, od Welfa Edrisi co niedawno ju o Polsce sysza, nie wyrzucono wic Henryka jak awanturnika. Przeciwnie, zaproszono go na krlewskie polowanie z sokoami. Lubi Henryk takie polowania, a Hercho ucieszy na wiadomo o tym. Przysano z paacu myliwych i konie dla ksicia polskiego, dwanacie sokow w kapturach drao lekko na rkach sokolnikw, jak gdyby wiatr przewiewa midzy ich pirami. Czuy ptaki, e polowanie blisko. O wicie wyjechano z Palermo przez bram tu obok paacu krlewskiego. Droga pia si miarowo pod gr$ obok krlewskich ogrodw, will, paacykw i licznych strumieni, z ktrych syny okolice Palermo. Zote jabka Hesperyd, tajemnicze pomaracze, zwisay gsto z drzew, na ktrych i kwiaty sztywne i biae widniay. Pachniao kwieciem pomaraczowym, a gsto byo w powietrzu od tego zapachu. Poranna rosa kurz przybia i byo bardzo piknie. Kanclerz i admira jechali w pysznych humorach. Admira, w damskiej prawie sukni, haftowanej w srebrne obrcze, zrywa wci pomaracze i czstowa nimi Henryka i jego orszak. Henryk wbija w misz owocu ostre zby i chodzi si z rozkosz. Dreszcz aru przechodzi mu po yach, obawia si gorczki. Wyjechali na wysok gr, gr krlewsk, skd roztacza si wspaniay widok na zatok, miasto, podobne do orlego gniazda, i na ca pozocist dolin, ktra jak muszla zbiegaa si do miasta i zatoki, uwieczonej gr witej Kunegundy, podobn do ogromnego stou. - Zota koncha - powiedzia admira pokazujc zbiegajcy ku morzu obszar. Pachniao nad t dolin cudownie. I niebo byo niebieskie i gorce. Obok krla jechaa krlowa. Byo to mode dziewcz, niedawno krlowi polubione: Sybilla, crka Hugona z Burgundii. Jecha take z nimi ostatni z yjcych synw krla, Wilhelm; w purpur strojny, w turbanie zielonym na gowie, obwieszony brzkadami, by niezwykle pikny, ale i wycieczony. Pdzili naprzd we trjk, krl Roger, Sybilla i krl Wilhelm, jak go nazywano teraz, gdy Roger kaza go za swojego jeszcze ycia koronowa. Inni bracia jego: Roger, Tankred, Alfons, Henryk - wszyscy ju nie yli. Po kilkunastu latach wdowiestwa oeni si by krl Roger - i oto jego moda i adna maonka galopowaa przez przecz oddzielajc

zocist

konch

od

suchego

wntrza

gr

sycylijskich.

Polowanie

zapowiadao si dobrze. Soce nie bardzo palio. Na plecach krla Rogera zwisa wspaniay paszcz: gdy krl zacina konia, unosi si on pkolem w gr i powiewa nad tozielon rwnin, gdzie faloway ju pszeniczne pola. Czerwony, pokrgy paszcz by niezwykle pikny i gdy Henryk zbliy si do krla i przyglda mu si z podziwem, Roger wycigajc rk rozoy wspaniae dzieo swoich warsztatw panormitaskich: na rodku pkola widniao perami haftowane drzewo palmowe, z dwch stron drzewa ta sama widniaa grupa, lew zoty, prkowany, rzuca si tu na wielbda i, zanurzajc swe pazury w te jego puchy - zabija go. Wspaniae to byo dzieo sztuki, a napis arabski w otoku sawi wielkiego krla Sycylii. Roger potrzsajc paszczem zawoa: - Co, podoba ci si? W gorcym socu zawiroway czerwie, zoto i pery, wzory tkaniny zamigotay i przeploty si tajemnicze arabskie litery. Pomimo wiata i soca dziwnie zrobio si Henrykowi od tej pogaskiej wspaniaoci. - Chciaby mie twj kuzyn zotobrody taki paszcz cho jeden, ale niedoczekanie jego - nie bdze go mia ani on, ani jego dzieci. Zamia si krl Roger. Stali teraz wysoko na przeczy i za nimi rozciga si widok na morze; gdzie w oddali na morzu lea szary cie Italii. Pokaza ten cie miaym gestem Roger: - Tak, to jest Italia. - Nie wida twojej Polski std, co? - zawoa Roger i zamia si. Zamieli si za krlem otaczajcy go: i mnich, i eunuch, i Arab. Henryk nic nie odpowiedzia. Jecha za krlem i za krlow w cichym orszaku swoich rycerzy. Nie wida byo Polski, to pewna, std. Nie wiedzia o jej istnieniu ani krl Roger, ani jego geograf. Ale Henryk czu na odlego jej istnienie. I nie myla o niej jak o czym dalekim. Bya przy nim i, idc tutaj, na kracu wiata, w orszaku krla sycylijskiego, y ni i oddycha, jak gdyby tylko przez ni i w niej mg y. Jeszcze lat par, a moe dowie si krl sycylijski o istnieniu tej olbrzymiej krainy, ktra drzemie w swych borach. Tymczasem, gdy wjechali na wysok gr, zobaczyli w oddali, niby

siny obok ku grze podniesiony, stoek wspaniay. Bya to Etna, w niegu jeszcze caa i dymica. Przeegnali si rycerze Henrykowi na ten widok i nie mieli si z nich ich towarzysze miejscowi. Widok naprawd by wspaniay. Ogromna niena gra podnosia si ponad zielonymi pagrkami, okrytymi falami pszenicy, i zlewaa si z przeroczystym materiaem niebios. Dym unosi si z krateru biay, bielszy od grskiego niegu, i rozciga si na niebieskim tle jak piro na wietrze. Nagle zatrzepota sok na rku Hercha i inne larum podniosy natychmiast, krl zachwycony zaklaska w donie i skoczyy rumaki krlewskie, orkany, kastylijce i portugalczyki. Sokolnicy spucili cz ptakw z rk, zdjwszy im acuszki i kaptury, a te, ktre siedziay na rkach innych gocw, trzepay skrzydami i podnosiy krzyk nadzwyczajny. Sok krla i sok Henryka zerway si z miejsca w gr i tkwiy u szczytu niebieskiej kopuy nieruchomo, orszak cay w skok si posuwa ledzc poruszenia ptakw. Przez pszeniczne pola, tratujc, przez urwiska i suche oyska strumieni lecieli spogldajc tylko ku grze. Niebawem sokoy powrciy ze zdobycz. Koo poudnia zatrzymano si w maym ustroniu, nad rdem, ktre szemrao bolenie. Henryk pochyli si nad wod i dugo sucha jej pieni; brzmiaa adniej ni cymbay muzyki ydowskiej w Bambergu. Naokoo by gwar, pito wino, jedzono, artowano, a on zasucha si w melodi bardzo przenikliwy. Potem ruszono dalej. Po poudniu byo gorco i powoli niebo z lazurowego rozgrzewao si do biaoci. Suche powietrze mczyo Henryka, mczyo take i krla - ale sokoy tym razem byy niezmczone. Mnstwo ptactwa i drobnej zwierzyny oddawano pachokom, ktrzy odwozili je do specjalnych stacji zbornych. W orszaku znajdowa si rwnie brat templariusz. By to mody Niemiec. Henryk spostrzeg go z rana od razu, ale nie mia sposobnoci z nim rozmawia. Ale wanie teraz, kiedy Henryk zmczony zeskoczy z konia i spocz na tej skale, ktra si wydobywaa z zielonej trawy jak ebro olbrzyma, mody rycerz zbliy si do niego, powiewajc biaym paszczem, na ktrym widnia wielki czerwony krzy. Mody Niemiec skoni

si przed Henrykiem i poda mu rk. Po czym bez adnych wstpw powiedzia mu: - Jeeli wasza wysoko bdziesz w Jerozolimie, udaj si do rycerzy, ktrzy mieszkaj na miejscu wityni. I gdy zapytaj, po co przybye, daj im ten znak ode mnie. To mwic, kocem miecza narysowa na trawie koo, w kole krzy. - Jest to ra i krzy, znak wieczny i doczesny. Potem pozostawi Henryka w samotnoci. Niezwyke zachowanie si rycerza przejo Henryka znowu niepokojem. Mia wraenie, e dosta si pomidzy zjawiska nieoczekiwane i niezrozumiae, ktre pchay go w jakim zym kierunku. Rozumia doskonale swoj busol w Polsce, tu las, tu pole; tam Pomorze, tu Niemcy - i wszystko jasne, co trzeba robi. Rozumia Niemcy i Barbaross - rozumia jego pojmowanie cesarstwa. Ale tego, co si dziao w tym fantastycznym kraju, nie rozumia. Niebo nad nim, biaawe - ale zawsze jeszcze niebieskie - cudowne byo, to prawda; any pszenicy ywicielki te rozczulay go - no i te kwiaty, ktrych byo peno na kadym kroku; czerwone koniczyny zarastay amarantowymi strumykami stok gry, na ktrej siedzia. Nagle przed nim zjawili si Roger i Sybilla... Z pomieszaniem spojrza Henryk na krla, ale krl zachowywa si spokojnie, zwolna zjecha ze wzgrza w towarzystwie ony, po czym skierowa si przesmykiem skalnym, pomidzy dwoma zielonymi urwiskami. Gdy stanli u Wylotu przesmyku, Henryk drgn. Przed nimi, w rozlegej i paskiej dolinie, porosej wysok i zielon traw, w gbi, jakby zadumany, sta obszerny budynek, skadajcy si z licznych kolumn, poprzerzucanych wysokimi gzymsami. witynia bya samotna, opuszczona, nie pokryta dachem - ale w tym miejscu suchym stanowia akcent ycia. I dlatego Henryk, ujrzawszy j, jak gdyby ujrza czowieka na pustkowiu. witynia bya pusta. Miaa kolor jednolicie niadawy, ciemny. Kolumny, przeoone takimi zotawymi blokami zwietrzaego kamienia, byy od samego dou obione - i wyrastay z ziemi jak gdyby najwspanialsze zote kwiaty sycylijskiej pustyni. Gdzieniegdzie widniay

midzy kolumnami szecienne otarze, podstawy obalonych posgw. Gdzieniegdzie take leay potuczone figury dawnych panw tego przybytku. Fioletowy mrok trwa pomidzy kolumnami: ciemniao si. Jedcy zeszli z koni i porzucili je luzem, ale rumaki nie poczy je trawy, niespokojnie obzieray si za zgubionymi towarzyszami: jedcami, komi, sokoami. Weszli wszyscy za krlem w cie wityni. W gbi witynnego atrium stao par paskorzeb, opadych wida czy zniesionych z gry. Na jednej wida byo, jak brodaty atleta, siedzc na ou, trzyma niewiast za rk i przyglda si jej, i widzi, e jest bardzo pikna. Ruch atlety wyraa zachwyt i oniemielenie; cofa si, opada na oe, a by niestety cakiem nagi. Ze wstydem spojrza Henryk na to dzieo zych ludzi. Krl Roger sta dugo przed t paskorzeb, gestem przywoa Edrisiego, Sybill wreszcie, i stali patrzc na doskonao jej linij. Henryk nie rozumia tej sceny. Edrisi potem zwolna obszed z krlow i krlem wewntrzne podwrze wityni i objani im sposb budowania staroytnych Grekw. Mwi po acinie - co prawda z trudnoci - aby by zrozumianym przez modego ksicia. Uczono zdaa si teraz modemu, zdziwio go to wszystko, co mwi arabski mdrzec, ale gdyby mu to nawet najblisz polszczyzn wyoone byo, to rozumiaby pite przed dziesite. Wynikao jednak niezbicie ze sw Araba, e ze byy siy, ktre ten gmach w pustkownym miejscu na cze nieznanych mocy wybudoway. Wreszcie gadanie Edrisiego tak ksicia zaniepokoio, e obrci si ku wejciu. Wwczas spostrzeg, e pomidzy kolumnami stoi kto nieznajomy. Kto, kto nie nalea do orszaku krla Rogera. Z wygldu by to pasterz, mody jeszcze i w skry kole ubrany. Sta wsparty jedn rk o kolumny i owiecony blaskiem soca, ktre ju zachodzio. Nikt na niego nie zwraca uwagi. Pasterz wtedy klasn w donie i wkrtce przybiego paru innych chopcw w jego wieku. Wszyscy si ukonili przd krlem Rogerem. Krl zamia si. Usiedli wszyscy razem, krl, krlowa, Henryk, Edrisi, na

skalnych zomach, ktre si z gruzw wityni uwaliy i leay na ziemi. Pasterze rozpalili ogromne ognisko, podsycajc je snopkami suchej trawy. Smuga czarnego dymu przekrelaa tawe kolumny. Zmrok zapada w ciszy. Jeden z pasterzy wycign z kta kobz, drugi przyoy do warg instrument jaki, prostacko z krtko przycitych trzcinek uczyniony; zaczli naprzd gra jakie piosenki pasterskie przy ognisku. Melancholia spyna na suchajcych. Krl Roger pochyli gow i myla. O czym myla? Nie wiadomo. Ale o czyme mg myle ten wielki wadca, jak nie o swoich czynach, po ktrych niewiele do dni naszych przetrwao. Czy myla o prochu, w jaki si miao rozsypa jego krlestwo, Palermo jego - stolica wiata, jak dumnie zwa to miasto Edrisi - samo jego pyszne ciao? Henryk te myla przy dwikach. Ale nie o, przyszym swym krlestwie. Spojrza na krlow. Siedziaa przy krlu, przechylona ku niemu, modziutka i liczna. Blade kosmyki pnocnych wosw wymykay si spod biaego rbka, jaki miaa na czole. Kubrak alamaski obciska jej drobne piersi. Oczy miaa olbrzymie, niebieskie i zalknione. Powiadano, i kochaa si w swoim pasierbie, piknym Wilhelmie. Ale jego tu nie byo. Nie chcia si mczy zbytnio i wrci z drogi do Palermo. Henryk patrzy na krlow i myla, e mgby j bardzo kocha, gdyby wida. Muzyka zacza si oywia. Dwaj chopcy wystpili nagle na rodek atrium i stanli naprzeciwko siebie, unisszy rce na wysoko ramion. Kobza dudnia miarowo, cho zwolna, a trzcinowe organki wydaway nuty nosowe i wysokie. Chopcy przebierali nogami w miejscu, ale ywo, tak e wida byo ruchliwe muskuy ich ldwi. w pasterz, ktrego najpierw zauway Henryk, stan na kamieniu i, wsparszy si w bok jak krl, przypatrywa si widowisku. W miar jak oywiaa si muzyka kobzy i syryngi, oywiay si ruchy dwch taczcych. Z przebierania nogi ich rzuciy si w podskoki, ale uki rk podniesione do gry trway wci nieruchomo, palce klaskay. Muzyka mg kocha kogokolwiek i uomna ta, maa niewiasta przypomniaa mu inn kobiet, co zostaa w tej ziemi, ktrej std nie

posza dalej w oywienie, chopcy zaczli si mija, zrcznymi skokami unoszc wysoko nagie nogi. Potem skakali coraz szybciej i poczli si uderza rkami w uda lub klaskali w donie nad gowami. Henryk ze zdziwieniem spojrza na otoczenie. Krl i krlowa patrzyli na taczcych jak zahipnotyzowani. Na twarzy Edrisiego schwyci nagle Henryk umiech tak przejmujcy, e a dreszcz przeszed mu po plecach. Umiech peen drwin, alu, goryczy i szyderstwa. Straszno mu si zrobio, e si tu znalaz w tym miejscu zakazanym. Poszuka wzrokiem ratunku u Hercha. Ale ten sta wycignity jak struna i blady jak trup, nie spuszczajc z oczu taczcych. Przenis wtedy oko na pasterza. Ten sta jednakowo triumfalny - naprzeciwko siedzcych, i wspierajc si lew rk o biodro, praw podnosi w gr swj kij opleciony zielonymi limi. Od czasu do czasu potrzsa gow i pomie ogniska odbija si poyskiem na jego dugich wosach. Tymczasem chopcy rozpoczli szalecze skoki i zwroty po piasku pogaskiego atrium, to skakali ku sobie, wymijali si zrcznie i znowu si schodzili, to okrcali si w wirze, a migay ich szerokie ogorzae plecy, zlane potem. Wreszcie, gdy ju si zdawao, e ustan w tym przeraajcym tacu, poczli wirowa, w kko okrajc miejsce, na ktrym taczyli. Inni pasterze, patrzcy na to widowisko, wydobywali z siebie krtkie, gardowe okrzyki - to wznosiy si one szybk kaskad ku sczerniaemu niebu, to opaday jak klekot. Patrzcym na to zrobio si straszno. Henryk przymkn oczy, ale wci je otwiera, widzc wirujcych w kko. W uszach brzmia mu krzyk gardowy, podobny do dawienia si ludzi w bitwie usieczonych mieczem. Nie wiedzia, jak ma si zachowa. Nagle obaj chopcy w potwornym wirze schwycili si za rce i razem zakrcili si tak, a zamigay tylko ramiona ich, piersi i plecy. Muzyka si urwaa na jakiej wysilonej nucie. I po momencie ciszy rozdar powietrze okrzyk tak straszliwy, jak gdyby nie z piersi pasterzy si wydobywa, ale jakby wszystkie kamienie opuszczonej wityni zawrzasy. Noc czarn przeciy te krzyki jak noe. I nagle wszystko umilko. Krlowa Sybilla pochylia si ku ziemi, potem wyprostowaa si,

porwaa si z siedziska i tak samo wysoko i przeraliwie zawrzasa. Edrisi i krl Roger porwali j za rce, nie wiedzc, co czyni. Ale krlowa opada jak martwa na ziemi i leaa blada w wietle ognia. Porwano si do koni, ledwie je poapano, Henryk widzia, jak krl Roger posadzi Sybill przed siebie. Powracaa powoli do przytomnoci. Galopem ruszyli w noc. Henryk lecia ladem Rogera, widzc wci pokrgy paszcz jego, wydymany w gr pdem powietrza. Za sob sysza cwaowanie Hercha i Edrisiego. Pno w noc dopadli bram Palerma. W domu zasta ju swoich, ktrych pogubi na polowaniu. Wszyscy czekali na niego przy wietle zapalonych pochodni. Dano zna do paacu, e przypyna flota genueska, trzydzieci trzy okrty, ktra w najbliszym czasie odpywa do Ziemi witej, i e mog si z ni zabra. Henryk pobogosawi boskie zrzdzenie, bo nie chcia duej zostawa na tej ziemi penej diabelskiego pikna. Zanim jednak zaadowali si na statek, aobna chorgiew powiaa na zamku panormitaskim: krlowa Sybilla zmara w kwiecie wieku.

Rozdzia XIII Galera genueska, ktr wybra Henryk, posiadaa dwa rzdy wiolarzy, przykutych do wiose niewolnikw, ale miaa i maszty, na ktrych zwisay brzowe agle. Na ogromnym i grubym supie tkwio bocianie gniazdo, kosz pokrgy, na ktrym stercza dniami i nocami nagi marynarz. Na rufie okrtu mieci si obszerny i wysoki namiot, ktrego poy zwisay po obu stronach przez burt, haftowane w genueskie wzory. Namiot ten by siedziskiem ksicia i jego ludzi i dlatego wystawiono nad nim chorgiew na tyce, znaczon kolorami Piastw. Niedaleko namiotu pobudowano czworoktn przegrod, wznoszc si niby wiea nad statkiem: byo to pomieszczenie dla koni, ktre stay w ten sposb na wieym powietrzu: przemylne urzdzenie wysuwanych szuflad sprawio, e mona je byo atwo karmi i rwnie atwo oczyszcza. Flota pyna kilkoma rzdami, ale okrty nie traciy si z oczu. W nocy ogniska rozpalone na dziobie sygnalizoway ich obecno. I Henryk lubi patrze, jak wrd czarnego szelestu nieskoczonego morza byszczay, niby gwiazdy rozsiane w grze, ogniska miarowo pyncych okrtw. Niedu galer miotay fale niespokojnego morza - ale kiedy wiatr uspokaja si, dolatyway do Henryka skrzypliwe poruszenia wiose, niby uderzenia serca bezimiennego tumu, ktry nadawa pd nawie. Szczliwe wiatry sprzyjay egludze i morze o czasie wiosennym, upalnym nie byo burzliwe. Szemrao, cicho uderzajc o czarne dbowe burty cikiej galeony, posuwano si naprzd wytrwale i dowdca statku i floty caej, stary, sczerniay genueczyk Marone, zaciera rce. Wiz on towar bogaty, przewanie miecze stalowe, uki frankoskie i bretoskie doskonae i zbroje zachodnie, ktre si damasceskim rwnay, weniane ciepe kubraki i sukno cienkie na szaty kobiece. Za mia zamiar zabra z Ziemi witej, prcz wschodnich specjalnoci: cukru, korzeni i klejnotw, wiksz parti niewolnikw, niezbdnych do kopal genueskich i kamienioomw. Henryk lubi wyj noc na pokad i, wsparszy si o porcz, patrze

na wieczny ruch morza. Nad ich gowami niebo nocne byo granatowe i przejrzyste, a gwiazdy specjalnie wielkie i tajemnicze. Z innych okrtw dolatyway piewy. Nie rozumia Henryk tego wiata, po ktrym chodzi tak dugo i w takie rozmaite strony. Nie pojmowa ani krla Rogera, ani tego, dlaczego krlowa Sybilla umara. Wszystko, co mwi - pienic si - Arnold w ogrodzie lateraskim, wydawao mu si szmerem niklejszym od fali, ktra si rozbijaa o dzib okrtu. A jednak niezamieszkaa witynia, schowana w kcie doliny, utkwia w jego umyle gbiej ni ruiny Rzymu nawet. Jakie minione, dokonane ycie zwido; jakie ono miao znaczenie, czym byli ci ludzie, ktrzy budowali kolumny w Segecie czy Koloseum? Przypomnia sobie, e jadc przez bogate miasto portowe, jakim bya Piza, widzia nowy przybytek, ktry wznosili jego mieszczanie. Ogromna nawa na p bya ukoczona, ale sta w niej ju las kolumn i ukw niebywaej miaoci. Fasada wznosia si rzdami filarw, niby drzewami rajskiego ogrodu, gdzie wszystko byo harmoni. Okna lotne i szerokie otwieray si jak oczy dne widokw nowego wiata. Wszystko byo naprawd nowe i wesoe. Co oznaczaa ta witynia? Jaki dzie znaczya w przemijaniu wiekw - i czym byo owo przemijanie? Staczanie si czasu, ktry spywa jak woda z olbrzymich szat paskich, jak za z oka Pantokratora. Olbrzymia twarz Chrystusa-Boga patrzya na Henryka z przejrzystych granatw nocy jak spod kopuy Capella Palatina. Jaki peen by wiat dziww i jak splatay si te dziwy w rzecz najniemoliwiej niezrozumia. Jak bolenie byo znale znaczenie wity i wasne swoje znaczenie wrd tylu spraw i tylu ludzi. Nie mg mwi o tych rzeczach z nikim, chopcy byli za modzi. Jaksa zanadto przejty swoj wielkoci i nieprawdopodobiestwem ich podrniczych czynw. Jeden tylko mnich norweski - Bjarne (po chrzecijasku ochrzczony Kalikstem) zabrany z aski przez Marona na statek, aby si modli za wszystkich i tym dobre wiatry sprowadza - rozumia co nieco z myli Henryka, kiedy mu je wykada stumionym gosem na pokadzie pod niebem nocnym. Pikne to byy noce dla nich obu. Bjarne piechot przywdrowa z dalekiej pnocy i zabra si na statek - jak Henryk - dla odwiedzenia miejsc witych. I sypia teraz na cuchncym dnie galery razem z niewolnikami.

Tli take wychodzi nocami na pokad i brzka na swojej wioli. Dwik instrumentu gubi si w szmerze fal, czasami podpiewywa sobie chopak, i Henrykowi przypomina si jesienny ogrd i maa Richenza, ktra tak podobna bya do zmarej krlowej Sybilli. I wolnym gosem, powoli, jak gdyby namylajc si, opowiada mnichowi Bjarne o losach ludzi, wszystkich ludzi, z ktrymi si styka: jak przemierzali wiat cay, pdzeni godem, sami nie wiedzc, po co i dlaczego. Bjarne nie rozumia take Henryka, ktry czyni to samo. Ale sucha jego opowiada i sam opowiada mu wiele, jak to na pnocy lud yje z wypraw owieckich i zbjeckich i jak w nim ao wezbraa, i jak to poszed w wiat zobaczy na wasne oczy miejsce, gdzie Chrystus y i cierpia, jak przed nim krl Eryk i krlowa Bodil. Zastanowio to Henryka; nie zdawa sobie, waciwie mwic, sprawy z tego, dokd jedzie, nie myla o tym. I nagle prostackie sowa ubogiego mnicha przywoay mu na pami cel jego podry. Ujrza przed oczyma wyobrani t ziemi jedyn na wiecie i lady jeszcze ywe ywota Zbawiciela. Po raz pierwszy wzruszy si. w gbi swojej i przerazi si. Czy jest godzien i gotw do odwiedzin miejsc witych? Tote to, co opowiada Kalikstowi Bjarne - byo raczej spowiedzi ni opowiadaniem, szuka potpienia, mdrkowa, starajc si wyda wobec mnicha niezwykle gorzkim i grzesznym. Ale prostaczek pozna si szybko na tym, czym by Henryk, i powiedzia mu: - Widzisz, ksi, nie trzeba tak bardzo myle o tym wszystkim. Prawda, jestemy grzeszni, prawda, wczymy si po wiecie Boym - albo i siedzimy w zapiecku, jak moi bracia pod Hamarem lub twoi pod Krakowem, ale nie chodzi o to. Rzeczy trzeba bra i mija je, i jak Bg da ukada. Trzeba y, i y po Boemu - i mylenie nic na to nie pomoe. Powtarza sobie Henryk te sowa. Nieraz je powtarza. - Trzeba y, i y po Boemu - i mylenie nic na to nie pomoe. Szczliwie uniknli piratw, tygodniami eglujc pj spokojnym morzu. Zajedali na Kret i na Cypr, ale w kocu pokazaa si Ziemia wita. Flota zawina do portu w Jafie, Marone pocz wyadowywa swj towar, a Henryk z garstk swoich ludzi wydoby si na brzegi i wyadowa

zmczone i zbiedzone konie. Ludzi mia dwudziestu kilku, prcz Jaksy i chopcw, a koni trzydzieci. Ledwie zeszy biedaki na brzeg, pokady siei i leay zbolae i chore. Ludzie te byli zbiedzeni. Kwestia koni, ludzi, wyywienia zajmowaa Henryka, trzeba byo pilnowa baryek z pienidzmi, bo lud portowy, chciwy, gotw by rzuci si na nie. I tak stanli w Ziemi witej skopotani, zmczeni, nie wiedzcy, co czyni, nie mylc nawet, gdzie si znajduj. I mieszy Henryka i jego ludzi (zwaszcza Jaks) widok Bjarne, ktry upad na twarz i caowa proch. Z innych okrtw powychodzili kupcy i pielgrzymi i zrobia si ich spora gromadka. Otoczy przybyych tum nieufnych i czarniawych chopcw, kobiety w szatach niedbaych wzrokiem oceniay warto przybyych rycerzy. Port w Jafie by niewygodny i may, statki z kolei podchodziy do pytkiego brzegu i wyadowyway towar i ludzi. Nad towarem czuwa Marone. Naprzeciw ludzi wyszli zaraz posani przez templariuszy posowie. Mieli oni na sobie biae paszcze i znak czerwony, w krzy omioktny. Do obowizkw rycerzy wityni Paskiej naleao odstawienie pielgrzymw z Jafy do Jerozolimy. Rozstawione po drodze oddziay po trzech, czterech rycerzy oddaway sobie z rk do rk wdrowcw i czyniy stra nad ca drog, ktra nie zawsze bya bezpieczna, gdy zapdzay si tu nieraz dne zdobyczy oddziay muzumaskie z niedalekiego Askalonu, ktry wci by w rkach Egipcjan. Miasto wydawao si pustynne. Nie byo wok drzew ani rolin, a ludno miaa wygld znkany i niegocinny. Henryk nawet si nie pomodli szczerzej, stanwszy na spalonej ziemi. Natomiast kaza wyliczy par sztuk srebra i da je Kalikstowi, ktry nie wzbrania si i przyj je od razu. Ale kiedy galernicy poczli porozumiewa si z wspplemiennikami i wspwyznawcami, ktrzy stali na brzegu - i za to zostali biczem ukarani - odda pienidze gapicym si muzumanom i poleci za nie przynie wszelkiego jedzenia, owocw, plackw i misiwa. Jako przyniesiono trzy kosze i Kalikst sam rozdawa galernikom. Rzucili si oni na jedzenie jak zwierzta. Marone, ktry by na brzegu, poleci mu nie przeszkadza, ale mia si z mnicha, i miali si take ludzie Henryka, Jaksa z Miechowa i inni. A wreszcie sami galernicy

zaczli si mia, kiedy Kalikst zeszed na brzeg, prbowali we trafia komi, upinami owocw i skrkami chleba. Sam mnich mia si razem z innymi i ucaowa Henryka w rk, i podj go za kolana, za to, e mu tak wesoo sprawi. Ruszyli wreszcie w towarzystwie dwch templariuszy, ktrzy ich prowadzili na jerozolimsk drog. Za Jaf krajobraz si odmieni, szli w dolinie penej strumykw i gajw pomaraczowych; bya to prawdziwa ziemia mlekiem i miodem pynca. Ale po jakich dwch milach spod zielonej murawy k i ogrodw jak ebra miertelne pocz wyziera wapie. Dolin zasypyway zomy popielatych ska; podniesiono si w gr, po bezwodnych zboczach i tarasach. I kiedy wspito si raz jeszcze, ujrzano na wysokim wzniesieniu miasto spalone i biae, z potnym szarym kompleksem i budynkw, niby pici uzbrojon, z przodu. Bya ta Jerozolima, broniona Wie Dawidow. Spuszczono si ku dolinie Hinnomu, gdzie w piaskuj i rzadkiej trawie trway stare, grube oliwki, jedynej drzewo jerozolimskie, osobliwe i aosne. Nad nimi wznosiy si potne mury stawiane sztuk nie znan na Zachodzie. Gdy tak z doliny, z wysokiego oyska patrzyli w gr ku wieycom Cytadeli, odezwa si Jaksa: - Ludzka sia nie zdobyaby tych murw. Wjechali przez Bram Jafsk, ozdobion ukiem wspaniaym, sztuk francusk wystawionym, i otoczy ich gwar wschodniego miasta. Miao si ku wieczorowi i kobiety wychodziy po wod do cystern i zbiornikw, j Niewiasty Frankw - jak tu nazywano wschodnim obyczajem wszystkich Europejczykw - i Surianw, wschodnich mieszkacw grecko-ydowskoormiaskich, chodziy z odsonitymi twarzami. Niektre z nich, ktre si trudniy nierzdem, widziay w przybyych swoje zwyke bezenne ofiary, robiy te zachcajce gesty i zmierzay ku rycerzom, ale templariusze krzykiem i spronymi wyrazami odpdzali je od przybyych. Kobiety Pullanw, ktrzy rozmnoyli si w Ziemi witej z bkartw rycerskich, nosiy na twarzy czarczafy i uchylay je tylko z daleka, pokazujc zawstydzonemu Henrykowi zarysy swoich twarzy. Zanim si uda do Grobu Paskiego, Henryk drog Dawidow i drog

Salomonow zajecha na Moriah; By to olbrzymi, pusty plac, zajmujcy czwart cz miasta - porodku placu, zasypanego resztkami kolumn, attyk i gzymsw, staa omioktna, marmurem okryta, kopu row uwieczona witynia Salomona, na podniesieniu marmurowym wzniesiona. Za ni wrd cyprysw i dbw krya si przyparta do murw fasada wspaniaego paacu krlw jerozolimskich, na gruzach domu Dawidowego wzniesiona. W jednym ze skrzyde paacu, ktre rozcigao si ku Ci, mistrza. wityni, ktrzy Jako miecio go si siedlisko rycerzy wityni Paskiej, templariuszy. przyprowadzili, Tremelai, umiecili ktry wszystkich by towarzyszy mistrzem Henryka w pokojach rycerskich, a ksicia zaprowadzili do wielkiego Bertrand podwczas templariuszy, m wspaniay, ogromny i oniemielajcy w swej powadze, przyj go czym prdzej. Co prawda, powag rycerza mciy gobie i szpaki, ktrych peno byo na oknie jego celi; wida lubowa si w nich mistrz zakonu wityni Paskiej, ale rozmawiajc z Henrykiem udawa, e nie syszy ich wrzaskw i gruchania. Henryk powiedzia, kim jest, i narysowa kocem miecza krzy w kole na zimnej posadzce celi. Bertrand odpowiedzia takim samym znakiem, krelc go palcem w powietrzu, i powiedzia, e skoro Henryk szuka ry i krzya, zatrzyma go w przybytku templariuszy. Zanim rozgocili si w przeznaczonych im komnatach pustkownego zaniku - noc nadesza i Henryk uda si na czuwanie nad Grobem Chrystusa. Olbrzymia witynia, wsparta na romaskich gowicach cikich kolumn, bya ciemna i pusta. Tylko wkoo kaplicy grobowej, ktra stoi porodku kwadratowej wityni, paliy si jarzce wiece, due i mae. Stay one w wiecznikach ze srebra ulanych i w drewnianych, i w elaznych, i po prostu przylepione woskiem do kamienia lub podogi. wiato palce si w nich byo wite, jako e spywao ono w Pitek Wielki z nieba i zapalao pogaszone lampy. Najwikszy ten cud wzbudza corocznie podziw tumw zgromadzonych, zanim papie surowo potpi kapanw syryjskich, ktrzy nad dokonywaniem si jego czuwali. Jak zwykle, stra przy grobie trzymao dwch rycerzy zamkowych. Henrykowi towarzyszy tylko Bjarne Kalikst. Ksi ubra si w prost

opocz, aby si nie wywysza przy grobie Najwyszego. Leg teraz na zimnej posadzce u wejcia do grobowej rotundy, rozkrzyowujc ramiona i bijc czoem w proch. Oto o ten kamie walczyy teraz wszystkie narody, aby obroni go od muzumanw. Opodal krypty kamie znaczy centrum wiata, opodal Krl Krlw spoczywa. Cierniowa bya jego korona. By moe nie pragn tej krwi, ktra bya dla jego grobu przelewana. Ale poczyy si wszystkie narody i zapomniay o tym, kto jest Niemiec, kto Francuz, kto Duczyk, Szkot czy Allobroga *, Ormianin, Lotaryczyk czy Akwitaczyk. Henryk lea spokojnie obok Kaliksta i nie myla waciwie o niczym, nie modli si nawet do Boga, tylko czu jakie olbrzymie podniesienie ku czemu wyszemu, to, co czuli zapewni ci wszyscy, o ktrych powiada kapelan Fulcher, e czuli si jak bracia i synowie Boga i jako blini prawdziwi. I myla, jak wito jednoczy i gdyby wszyscy w Grb w wierzyli, wszyscy brami by si stali. I nie myla o sobie. Tak przeszed czas jaki. Ale przed pnoc cisz przerwa szmer krokw i szelest szat. Henryk podnis si z ziemi i uklk, wci jeszcze myli majc zawieszone w przestrzeni. Przy grobie klczaa kobieta w bardzo bogatym stroju; wosy jasne miaa rozpuszczone na zielonym paszczu i ledwie przezroczystym rbkiem przykryte. Rbek przytrzymywaa zota opaska z rzebionymi gobiami. Henryk widzia pikny, aczkolwiek niezwykle chudy profil. Pochylona nad grobowym kamieniem, opara obie rce o kant granitowy wejcia do kaplicy i szeptaa pgosem modlitwy. Obok niej sta wysoki, czarny mczyzna w krtkiej szacie ze zotego materiau w czarne krzyyki - trzyma ogromny miecz konetablowski i wspiera si na nim jak kat. Obok niewiasty klczay dwie inne, jedna wiecka, druga w zakonnym habicie i wysokim, biaym kornecie na gowie. Kilku giermkw za damami wnioso ogromne woskowe wiece. Sudzy okazywali owej pani niezwyky szacunek. Bya to Melisanda, krlowa jerozolimska, a z ni jej siostry: Hodierna, ksina Trypolisu, i Iveta, przeoona panien lazaretanek w Betanii. Rd hrabiw de Rethel, ktry obecnie na tronie jerozolimskim
* A l l o b r o g o w i e jedno z plemion gallickich, yjce niegdy miedzy Renem a Izer.

zasiada, mia szczcie do silnych kobiet, waday one mami, rzdziy hrabstwami i krlestwami z niezwyk energi. Z czterech crek Baldwi-na II tylko pobona Iveta, aczkolwiek dorodnej postaci, nie odznaczaa si chciwoci wadzy. W wieku lat piciu przeya straszne miesice jako zakadniczka u muzumanw, co jej si bardzo w pami wbio. Ucieka w zacisze klasztorne - chocia i tam naczeln wadz wykonywaa, ale odznaczaa si agodnoci. Ubstwiaa natomiast swoj najstarsz siostr, Melisand, i zawsze w cikich chwilach ku niej popieszaa. Druga, Alicja, modziutka wdowa po Boemundzie antiochejskim, pokryciem na konia z biaego aksamitu muzumanw kusia, aby z nimi razem Antiochi crce wasnej i dziedziczce odebra. Przeciw ojcu rodzonemu stawaa, a j musia wreszcie oblega i do posuszestwa zmusza. Ale na swoim postanowia i Antiochi rzdzia, odebrawszy j od crki swej Konstancji, ktra jej potem natomiast narzeczonego odebraa. Trzecia, Hodierna, z mem si swarzya, walczya nawet, i zawsze w pobliu siostry przebywaa. Rycerz w czarno-zotej szacie by to cioteczny tych pa, Manasse de Hierges, konetabl krlestwa. Henryk klczc modli si czas jaki - a potem wsta i lamp przygotowan podug zwyczaju zapali - jako e pnoc ju bya - i podnis, aby postawi j na kamieniu grobowym. Po czym gboko skoni si przed krlow i odszed na dawne miejsce. Hodierna popatrzya na niego ze zdziwieniem - ale Melisanda odwrcia si, modlc, w jego stron i patrzya na raz po raz wzrokiem nieprzytomnym, jak gdyby o czym innym - o modlitwie moe, mylaa. Po czym powstaa z klczek, a za ni wszyscy inni. Mina Henryka i odesza znowu przez boczne wyjcie. Ale po chwili podszed do niego jeden z giermkw i zapyta go po niemiecku, kim jest i czy dawno do Grobu witego przyby. Henryk, jak ze snu zbudzony, opowiada mu wszystko, na co giermek rzek, e ma si z rana do paacu zgosi, bo krlowa sama pragnie mu wszystkie wite miejsca osobicie pokaza. Zdziwio Henryka tyle askawoci. Podzikowa przez giermka krlowej i znowu zapad w stan modlitewny. Lampa jego pona jasnym ogniem na kamieniu grobowym Chrystusa, a wzruszony Bjarne wzdycha

ciko obok niego. Noc bya upalna, ale potem przez upa przeszed chd lekki, ozibio si. By to wit. Koczya si krtka letnia noc - Henryk lea krzyem jeszcze czas dobry, z dziesi pacierzy - a potem wsta i wyszed na dworze. Gwiazdy gasy, niebo blado, nowy dzie wstawa nad Jerozolim. Dzie niespokojny. Przydzielonym do ksicia templariuszem by modszy od niego Walter von Sehirach, Niemiec wyjtkowo, gdy wszyscy inni rycerze mnisi byli Francuzami lub Prowansalczykami. Walter powiedzia Henrykowi, e skoro Iveta z Betami przybya do krlowej i skoro krlowa modlia si o pnocy przy grobie Chrystusa, miay si na pewno dzia dziwne rzeczy. Jako rzeczywicie na miecie da si zauway nich i niepokj przyzwyczajeni do niejednego mieszczanie pakowali towary w toboy tylko ulica Wenecka i Genueska, gdzie mieszkali uprzywilejowani kupcy, trway pewne, e palcem tam nikt nie ruszy, gdy byli pod swojej najjaniejszej rzeczypospolitej i pod witego Marka opiek. Nie zamykali te swoich fundukw*. Ale Henryk, wypoyczywszy koni od templariaszy, cho kilka krokw go tylko dzielio, zgosi si do paacu tak, jak mu krlowa kazaa. Ciba wielka domownikw staa u wejcia, ale nikt go nie nagabywa. Gapie cisnli si ze wszystkich stron, poganie sprzedawali owoce i sodkie, w miodzie gotowane orzechy; rycerze byli w hemach, a kupcy w turbanach. Dopiero teraz, gdy postawiono go przed krlow, Henryk zobaczy, e jest to ju kobieta leciwa. Wczoraj, w wietle poncych wiec, wydaa mu si zupenie mod. Bya nad wyraz pikna i jej ywe, czarne oczy wieciy jak ar w przyczernionych sztucznie powiekach. Ogromne brwi jak dwa uki take byy nad owymi oczami narysowane. Krlowa graa w szachy z siostr, gdy Henryk przyklkn na jedno kolano. Dosta do do ucaowania - ale nie mogli rozmawia, gdy krlowa mwia tylko po francusku, mow poudniow, ktrej Henryk nie zna. Przez tumacza powiedziaa mu, i powzia wiadomo, kim on jest, i e wie, e jest kuzynem cesarza Niemiec i cesarzowej Hiszpanii - i e krlowa sama bdzie pragna oprowadzi go po cudownych i witych
* f u n d u k stragan na targu.

miejscach Hierozolimy. Jako niebawem podano konie dla dworu, mulic dla krlowej i udano si na pokon miejscom witym. Pomimo e krlowa bya pena przyjemnej uprzejmoci, zna byo, e niepokoi j co i przygniata. Walter mwi z rana Henrykowi, i na pewno dzia si bd teraz gorszce zdarzenia. Syn krlowej i krla nieboszczyka Fulka, Baldwin, trzeci tego imienia, ktry dotychczas poow tylko krlestwa wada siedzc na Tyrze i Akkonie, mia ruszy podobno na Jerozolim i si przymusi matk do oddania mu reszty pastwa. Na razie oblega, jak mwiono, zamek Mirabel, siedzib konetabla Manasse, ale mia wraz ze swoim zaufanym templariuszem,- Humfredem z Toron, na Jerozolim niebawem uderzy. Na zamku gotowano si do obrony - konetabl Manasse, hrabia Amalryk z Jafy drugi syn krlowej, Filip z Nablus, Rohard, kasztelan jerozolimski, otaczali krlow i wydawali rozkazy, w powietrzu wisiaa burza. Pomimo to krlowa spokojnie bawia Henryka przejazdem z miejsca na miejsce; obok Grobu Chrystusowego wznosia si wspaniaa witynia joannitw, nowozbudowana, o piknie rzebionych portalach, z licznymi dzwonami na zewntrz wiszcymi; byli potem u witej sadzawki, potem na Syjonie w Wieczerniku, gdzie zasna Maria; oddawali cze modlitwami, modlitwa. Potem pojechano do kocioa grobowego. Tu wszyscy zeszli z koni i, pobonie idc pieszo, przechodzili od kaplicy do kaplicy: miejsca te, upamitnione podr Zbawiciela na zgon dcego, gboko wzruszyy Henryka. Polacy z nim idcy zanucili pokutny hymn i z wielk pobonoci posuwali si naok wityni. Krlowa przypomniaa sobie sw acin i porozumiewaa si z Henrykiem w tym jzyku, ale mwia o rzeczach postronnych i nieodpowiednich, a go to irytowao. Popatrzywszy wreszcie na jej pikn twarz, ujrza na niej wyraz zmczenia, jak gdyby monotonia ich przechadzki drania j. Twarz jej pokrya si sztywnoci nudy. Zrozumia Henryk, i nudzia krlow wita atmosfera, w ktrej od dziecistwa przebywaa. e trudno jej byo zrozumie entuzjazm zapaaniem wiec; krlowa gdzieniegdzie zwyczajem

wschodnim rzucaa gar kadzida na ogie, aby si dym unis jak

pielgrzymw, ktrzy na wasne oczy ogldaj miejsca z dawna wite, a teraz jeszcze krwi rycersk caego wiata wywalczone. Nie widziaa w tych suchych murach nic prcz kamieni, na drogach tych nic oprcz kurzu. Gdy stanli na placu przed kocioem, padli na kolana, uniesieni jedn myl. Modlili si z zamknitymi oczami. Gdy Henryk je otworzy, ujrza, e krlowa patrzy na niego z zainteresowaniem. Zaprowadzia go na dach wityni. Wzia go za rk i ukazaa mu przed nimi Jeruzalem cae w murach, pene wieyc, znowu odrodzone i potne, gdzie ona krlowaa. Wznosiy si tam dachy rnych wity: rycerzy joannitw, Marii aciskiej, Marii Magdaleny, Jakuba starszego i Jakuba modszego, a najwyej staa obronna cytadela miasta, Wiea Dawidowa. Rka krlowej drgna w rku Henryka, ale opada zaraz jak zwida ra. Kobieta ta pachniaa cynamonem i szpikanardem*, miaa na sobie strj wspaniay, pasiasty, czarny ze srebrem; wiele bogactw narabowanych choway piwnice krlewskiego zamku, wiele pacili krlestwu genueczycy i pizanie, i wenecjanie na to, aby Krlestwo Jerozolimskie nie tylko Grobu witego pilnowao, ale i nad ich kupcem i handlarzem, nad targiem ich i wolnym portem miecz obronny nioso. I tutaj wanie, na tym miejscu, gdzie dokonao si zbawienie wiata, gdzie nagiego Jezusa do drzewa przybijano, widzia Henryk przed sob chciw kobiet, ktra mu do przyciskaa, kobiet, ktra dusia pewn rk Arabw, ydw, Ormian, Syryjczykw, Pullanw i Wochw, gromadzc skarby zota w Wiey Dawidowej; kobiet znudzon witymi wspomnieniami Palestyny. Zeszli z dachu i wtedy krlowa, nie tajc ju swego znudzenia i nie udajc pobonej ptnicy, kazaa jad - cyna za sob onglerom gra i piewa wieckie pieni. Mijali do puste ulice, kierujc si ku Zotej Bramie u wityni Salomonowej. Krlowa pasjami lubia truwerw i sprowadzaa ich w wielkiej iloci z Akwitanii i Prowansji, kazaa sobie piewa w kadej okolicznoci. Sama te grywaa na rozlicznych instrumentach. I teraz - kiedy minwszy bram udawali si w stron ogrodu Gethsemani - kazaa sobie przynie jaki instrument i powiedziaa
* S z p i k a n a r d pachnido rolinne (z la. spiec tiardi gatunek lawendy).

Henrykowi, e bdzie mu graa. Minli pobonie koci zbudowany w dolinie Cedronu przez krlow. Wznosi si on nad grobem Marii i byt niewielki, ale pikny. uk jego rozpity by jak instrument muzyczny i Henryk nagle polubi Melisand za to, e taki koci zbudowa kazaa. Ogrd Gethsemani by may, lecz wiey. Gromadziy si w nim wody Cedronu. Drzewa zbiegy si tutaj. Ale Melisanda nie chciaa pozosta w ogrodzie. Pojechali wyej, na opalone zbocza gry oliwnej, gdzie saby mieli cie od pokurczonych oliwek. Zatrzymali si przy grobowcu krlowej Bodil. Za to u stp ich rozciela si widok krlewski. Za dolin wnosiy si biae gigantyczne mury, przecite dwiema bramami, Zot i Szczepanow, a nad murami - kopuy wityni Salomona i kocioa Grobu witego, i zote dachy paacw a za zotymi dachami rwnina spalona, niezmierzona, bezwodna, szarymi wzgrzami dca gdzie w gb Azji, nie wiadomo dokd. Dal ta nie bya tem uspokajajcym. - Wiesz, co si tam rozciga? - spytaa krlowa Henryka, wskazujc bia doni na pejza najbliszy - to jest dolina Jzefata. Henrykowi zimno si zrobio na to sowo. Przed nim rozcigaa si szara i spalona ziemia, w zagbieniach jej czaiy si upalne, niebieskie cienie. Wyschy potok istnia gdzie w gbi tej szarej cizny, znaczony biaymi szeregami kamienia podobnego do wygrzebanych szkieletw. Gdzieniegdzie oliwki pokurczone, stare, zmurszae skrcay si jak grupy paralitykw, nad ktrymi Pan nie wyrzek sowa ocalenia. Ach, jaki to by smutny widok. Jedynie Gethsemani, miejsce ostatniej modlitwy Chrystusa, janiao kilkoma drzewami - ale to najsmutniejsze byo miejsce na ziemi. Krlowej podano arabski instrument; bya to czarna skrzynka, niedua - w ktrej widniay moteczki drewniane, oboone koci soniow. Krlowa uderzaa w nie obu rkami i brzczca muzyka odezwaa si nad dolin Jzefata, pogron w upalnym socu. Podcigny wiole truwerw - i wierszcze rozegray si w trawach wysokich i spalonych ogrodu oliwnego wok grobowca duskiej krlowej. I krlowa zacza nuci - a trubadurzy podchwycili od razu sowa ulubionej piosenki: Quand je me promne

Dams mon jardin, Dans mon jardin famour*... Sowo amour skadao usta krlowej w rany punkt i bya bardzo pikna pomimo swoich at wielu. Wzrok jej czarnych oczu sta si nagle sodki i palcy, gdy je zwrcia na Henryka, i ksi polski odwrci si zawstydzony i zaczerwieniony. Nie byo to dobre miejsce na podobn piosenk. Nagle ujrzano kurz na drodze od Bramy Szczepana. Drog wida byo jak na doni. Krlowa przerwaa muzyk i kazaa skoczy naprzeciw. Pojechao kilku. Przypada na koniu zgrzanym Hodierna, za ni paru sug. Wszyscy si poruszyli: przysza spodziewana nowina. Krl Baldwin zaj i spali bogaty Mirabel, zamek konetabla, i by ju mil drogi od Jerozolimy ze znacznym wojskiem. Hodierna krzyczaa, e miasto jest opuszczone, e nie ma rycerzy na obron, e nie ma nikogo, kto by na mury chcia i, e bram nie ma czym zawrze - a na poudniowej stronie obok Zotej Bramy wielka szczerba w murze jeszcze nie zaatana i tamtdy kady, kto chce, zaraz wej moe Melisanda od razu si opanowaa i odnalaza wadny spokj. Z zacinitymi ustami wsiada na mulic i wszyscy za ni ruszyli z kopyta. A do bramy miejskiej nie odezwaa si ani sowem. Potem zawoaa: - Nie ma co, broni miasta nie mona, prosz za mn do Wiey Dawidowej. I przegalopowali przez puste ulice, gdzie kupcy chowali si po domach i zamykali z trzaskiem odrzwia na elazne antaby. Przyskoczono czym prdzej do wiey, Henryk nie wiedzia, gdzie si ruszy, poniewa nie zna miasta, jecha wic za wszystkimi i wpakowa si z hurm na most zwodzony. Most ten prowadzi do bramy znajdujcej si pomidzy dwoma wieami, stawianymi z ciosanego kamienia. Przejechawszy bram, znaleli si na podwrzu cinionym pomidzy cianami tak mocnymi, jakich jeszcze nigdy Henryk nie widzia. W kcie poronitego zesch traw
* Franc.: Kiedy si przechadzam, po moim ogrodzie, po moim ogrodzie mioci

podwrza widniaa najwysza wiea Hippiscusa, opatrzona potnymi krenelaami*, a nad ni okrgy minaret, skd rozciga si widok na ca okolic. Tak budowa na Zachodzie jeszcze nie umiano, tote Wie Dawidow mona byo zdoby albo godem, albo podstpem. Po podwrzu miotaa si suba i sycha byo okrzyki. Rohard, kasztelan, by ju w twierdzy i przysposabia wszystko do obrony. Przez bram zaczy wnet napywa wielbdy, osy, muy i niewolniki, obcione ywnoci. Towar porzucano natychmiast na podwrku, nie chowajc do spichrzy, a wielbdy i inne juczne zwierzta wyprawiano czym prdzej z powrotem do miasta, bojc si, aby cho jedna niepotrzebna gba nie pozostaa w fortecy. Manasse wydrapa si czym prdzej na wysoki minaret, aby ujrze, skd nadchodzi wojsko. Krlowa spokojnie zabraa ze sob Filipa z Nablus, aby obejrze way i mury. Obejrzeli je konno, jadc obok siebie. Wszyscy si niepokoili, e nie ma Amalryka, modszego syna krlowej. Ju przystpowano do podnoszenia mostu, kiedy zjawi si wreszcie; mimo swych siedemnastu lat by bardzo otyy i musia siedzie na olbrzymim, cikim niderlandzkim koniu. Wida byo, e nie przejmowa si sytuacj hrabia Askalonu i Edessy; za nim niewolnicy nieli kosz i klatki z jego ulubionymi kotami. Rozgoci si zaraz w jednej z dolnych komnat wiey Hippiska, rozstawi klatki, porozstawia wasnorcznie miski na mleko i w najmniejszym stopniu nie zwraca uwagi na rwetes wokoo siebie. Mimo e by pogrony w zabawie z kotami, ktre przeposzone nieco snuy si miauczc po kamiennym pokoju, spostrzeg od razu Henryka i obcych i zapyta Hodiern, co to s za ludzie. Przybiega tu i Iveta w swym zakonnym kornecie i zacza przekada co Amalrykowi. Miody chopiec mia twarz powan, a oczy niegupie. Patrzy na ciotk z uwag, ale potem machn rk. Henrykowi dano pozna, i ma si wynosi z Wiey. Chcia co powiedzie, e pragnie broni krlowej, pozosta na placu, kiedy w otwart bram wjecha nagle Walter von Schirach. Mia do praw wzniesion ku grze na znak pokoju - po czym skoni si przed Hodierri, jako najstarsz dam w tym miejscu. Skoni si i powiedzia uroczycie:
* K r e n e l a (z franc.) zbate uwieczenie murw, stosowane w redniowieczu dla uatwienia obrony.

- W imieniu noy, krzya, wityni i miecza przyszedem tu zabra brata naszego, Henryka. Zadziwi si Henryk na te sowa, ale Hodierna skina doni. W tej chwili nadesza Melisanda i chciaa zaprotestowa, ale Walter wycign do pozdrawiajc j po rzymsku. Krlowa zacisna usta i zawahaa si. - Prawo ma, prawo - zawoa Amalryk stajc w oknie. Walter zbliy si do wierzchowca Henryka i uj go za cugle. Razem ich konie zatoczyy koo po podwrzu, klapic kopytami, po czym wyjechali galopem z bram Wiey Dawidowej. Orszak Henryka galopowa za nim. Gdy Henryk obejrza si za siebie, ujrza, e most podnosi si zwolna, zgrzytay olbrzymie acuchy. - Dlaczego mnie zabra stamtd? - zapyta Henryk. - Niech krlowie si swarz midzy sob, a my kapani i rycerze musimy czuwa nad dziedzictwem naszym. - Ale ja nie jestem wasz! - zawoa ksi. - Ale bdziesz - powiedzia Walter. I galopem wjechali w podwrze paacu templariuszy.

Rozdzia XIV Za bramami paacu wityni ogarna ich zupena cisza i spokj. Ogromne odrzwia od placu Morii zatrzasny si, zasunito ze zgrzytem wszystkie wrzecidze i zatrzanito drzwi. Na wewntrz trwao codzienne, spokojne a pobone ycie. Nic nie wiadczyo o tym wewntrz dworzyszcza templariuszy, e nad Jerozolim zebray si chmury. Henryka znowu stawiono przed wielkim mistrzem. Kaza mu usi, a sam chodzc po pokoju opowiada mu rwnym i cichym gosem o celach i zadaniach rycerskiego zakonu, o jego niedugiej historii, o jego sile dzisiejszej i przyszej. - Widzisz - powiedzia - oto w tej chwili do Jerozolimy (zblia si krl jej prawowity, ktry ma zamiar grabi miasto, oblega matk rodzon i brata w wiey, zbudowanej przez Psalmist, ojca Salomonowego. A my yjemy tu w zamkniciu, oddani naszej subie, naszemu naboestwu. Wiem, e nam nic nie grozi, bowiem przy boku krla Baldwina jedzie jego przyjaciel a nasz brat, Humfred z Toron. Jeelibymy na kadym kroku mieli nam oddanego czowieka, znikyby spory z oblicza ziemi. - Celem naszym - mwi potem - nie jest ani pielgnowanie chorych, ani pilnowanie ptnikw, ani nawet walka z muzumanami. S to wielkie zadania, ale my mamy wiksze! Celem naszym jest pokj powszechny, do ktrego dymy wszyscy razem. Cudownym zrzdzeniem losu postawi nas Bg w miejscu, gdzie si krzyuj wszystkie interesy, gdzie si cieraj krlowie wiata. Niedawno mielimy tu cesarza i krla Francji, biskupw i panw; std moemy patrzy i poznawa. Std moemy wiedzie, jakie s spryny spraw, i prowadzi je ku swoim celom. Henryk nie bardzo rozumia, do czego zmierza ta mowa. Dzie peen wrae skoczy si ju - ale upa nie min i od pustyni szed palcy oddech. Za zamkiem templariuszy rozcigaa si maa przestrze graniczca z murem obronnym; sysza, jak po tym zboczu biegali Tli i Hercho i przekrzykiwali si wesoym gosem. Strzelali do biaego celu, umieszczonego na murze miejskim. Gobie Bertranda z Tremelai spay ju za oknem w specjalnie urzdzonych domkach, okrytych siatk. - Dlaczego

je wiziono? - pomyla Henryk. Budziy si od czasu do czasu w upale i wydaway ciche, pieszczotliwe odgosy, niby dziecko budzce si w ku matki. Upa dokucza mu niemoliwie - i wiedzia tylko jedno, e musi wstpi do zakonu templariuszy i wraz z nimi przyczyni si do pomnoenia pokoju Boego na ziemi. Umiechn si do tej myli. Przypomnia Jadwingw, Prusw, Litwinw, Pomorcw, Duczykw, Sasw, Madziarw, Haliczan i jak tam si jeszcze zwali ci wszyscy ssiedzi. Przypomnia swary braterskie - i jak cie zamajaczya mu myl o wasnych zadaniach. - Jestemy wielk si - powiedzia mistrz Bertrand. - Naley kad si wyzyska - myla Henryk - wszystko, co mnie umacnia, podnosi mnie - jest dobre. Opowiadaa mi siostra Ryksa, e w jej kraju czowieka, ktry by w Ziemi witej, otacza legenda. Wrc i ja, uwicony podr i mocniejszy. Nieche i mnie odznaczy biaa szata i czerwony krzy. A wszystko to, co oni lubuj, lubowaem ja ju dawno l dotrzyma zamylam. Wic oto jestem rycerzem wityni Salomonowej. Ale nie powiedzia nic o swym postanowieniu mistrzowi Bertrandowi i, jak gdyby nie domyla si niczego, o co chodzi staremu rycerzowi, oddali si i zasn mocno na swoich pokojach pod stra swoich sucych. Przez par dni na miecie panowaa zowroga cisza. Od czasu do czasu mciy j dolatujce skdsi okrzyki. W przybytku templariuszy ycie szo swoim trybem, msza odbywaa si o wicie, potem byy nauki i wiczenia, potem obiad. Gdy ktrego ranka Henryk znowu zosta wezwany przed oblicze mistrza, rozmow im przerwa gob, ktry wpad przez okno i usiad na stole przed Bertrandem. Ruchem byskawicznym mistrz templariuszy przytrzyma jedn rka ptaka, a drug wyj mu spod skrzyda ma rureczk, rozwin j i odczyta znaki. Po czym przeprosi Henryka i szybkim krokiem wyszed z pokoju. Niebawem rozlegy si rozkazy, rozryglowano zamki i konie wyprowadzono ze sta jen, pookrywane jedwabnymi i aksamitnymi derkami. Henryk, aczkolwiek nie mia na sobie jeszcze paszcza templariuszy, przyczy si do orszaku. Jecha pomidzy Walterem von Schirach a Giorikiem de Bello Prato, modym Francuzem, bardzo ruchliwym. Okazao si, e za porednictwem

Humfreda z Toron i ksicia Amalryka, po kilku dniach niepotrzebnego krwi rozlewu, stano co w rodzaju zgody pomidzy krlow matk a krlem Baldwinem. Humfred wzywa templariuszy na wiadkw do Wiey Dawidowej, gobie mistrza Bertranda byy gobiami pocztowymi. Orszak templariuszy zasta most fortecy spuszczony, a przed mostem i wokoo fos i waw mnogi tum rycerzy Baldwina. Byli oni lej znacznie uzbrojeni ni rycerze Zachodu, najczciej wzorem Arabw nie mieli pancerzy, miecze tylko, a zwaszcza uki. Broni t oczywicie nie zdobyliby umocnionej wiey, poddanie si wic krlowej wynikao raczej z przyczyn moralnych anieli ze strachu przed wojskiem rycerskim. Na podwrzu olbrzymim Wiey Dawidowej, na tle kamiennych zomw fortecy, ujrzeli barwny orszak. Krlowa, okryta rbkami przejrzystymi, zocist szat, wosami fryzowanymi - przypadaa i mdlaa podtrzymywana przez obie siostry i Filipa z Nablus; Humfred z Toron, ktrego Henryk pozna po paszczu z czerwonym krzyem, rozrzdza na placu, kac wychodzi ukrytym ucznikom krlowej, a gdy napotka ktrego z pachokw, nioscego nagrabione gdzieniegdzie po fortecy mienie, okada go pazem swego olbrzymiego miecza. By to wielki mczyzna i powe wsy zwisay mu nad ustami, wyronite jak niesforna kpa wrzosu. Gdy krlowa zesza ze schodw i zatrzymaa si porodku podwrza, templariusze ustawili si w czworobok, mistrz mia Henryka, jako ksicia krwi krlewskiej, po swojej prawicy. Wwczas zatupotay konie i kurz spod ich kopyt zabysn w porannym socu. Przyjechali Baldwin i Amalryk: obaj modzi krlewicze. Baldwin zeskoczy z konia i rzuciwszy lejce dy ku matce. By to smuky i niezwykle pikny modzieniec, ale dziwacznie ubrany. Na nogach mia szerokie spodnie muzumaskie w czerwone i biae strefy, przytrzymane wysokim kutym pasem, ktry by podobny raczej do gorsetu i byszcza w socu kawakami srebra. Na gowie mia wschodni turban, ubrany zotymi kolcami w ksztacie korony. Lune koce turbanu spaday mu na plecy, za nim lecieli jego towarzysze, wszyscy ubrani na p po muzumasku. Amalryk sun leniwie, ale godnie. Krl Baldwin przypad do matczynej rki. Wszyscy zwrcili uwag na

to, e nie wida byo konetabla Manasse, ktry, jak twierdzi Baldwin, serce macierzyskie mu odbiera. Ale oto ukaza si pachoek nioscy wielki miecz konetablowski i kiedy krl powsta z kolan, poda mu w miecz. Krl go gwatownie chwyci w chciwe rce i poda natychmiast Humfredowi, ktry si ju przy krlu znajdowa. Ucaowa go w oba policzki, a Humfred natychmiast miecz wzi, uklk przed krlow, ucaowa jej rk, potem rk krla Baldwina i nawet ksicia Amalryka. Konetablem, dowdc si zbrojnych Krlestwa Jerozolimskiego, zosta gwatowny rycerz z Toron, lubownik templariuszy. Potem w popiechu wszyscy dosiedli koni i jechali do Grobu witego. W kociele krl Baldwin zada korony, aby mg si ukaza w niej ludowi. Zrobio si zamieszanie. Koron przechowywano w maym skarbcu podziemnym, od ktrego dwa klucze posiadali patriarcha jerozolimski oraz wielki mistrz joannitw. Patriarsze wypado w ten dzie wielce uroczyste naboestwo na Syjonie. Siedzia w Wieczerniku Paskim pogrony w modlitwie i udawa, e nic nie wie, co si dzieje w Jerozolimie. Wielki mistrz joannitw, uwaajc, e zwycistwo Baldwina jest zwycistwem Humfreda i Templariuszy, zamkn si w jakiej spiarni czy komorze w swoim obejciu i nie mona go byo odnale. Rycerstwo zgorszone trzaskao w miecze, podczas gdy mistrz templariuszy, kasztelen tyberiacki, Walter z Saint-Omer, i Rohard, kasztelan jerozolimski, skoczyli do joannitw na zdobycie klucza. Mistrz Rajmund zatrzasn wszystkie wrzecidze, ale rycerze dopukali si go, dbowe drzwi do komory wywalili i mieczem mu zagrozili. Humfred z Toron tymczasem patriarch sprowadza nieomal e za brod. Tak z dwch stron klucze przynieli i wyniesiono z podziemi koron, przez weneckiego zotnika dla krla Baldwina Pierwszego uczynion. Po czym okazano zebranym czstk drzewa Krzya witego, ca zotem oboon, a potem krl Baldwin woy raz jeszcze koron na gow i krlowa Melisanda woya, i siedzc suchali mszy witej. Humfreda odwoano zaraz po Podniesieniu, bo rycerze Baldwina tumult robili i rozgromili ulic prostytutek, ktra miecia si niedaleko ulicy Dawidowej. Nie tylko nie chcieli nic zapaci kobietom, do ktrych popieszyli, ale poczli im skrzynki z klejnotami zabiera i wrzask straszny

si zrobi po caym miecie. Humfred szybko przywrci porzdek, ale gdy Baldwin III z kocioa wychodzi, opady go te kobiety i krzywd swoj przedkaday; a jedna z nich okazaa si trdowata i rycerz, ktry by u niej, sta trzymajc j za wosy i obdzierajc z szaty pokazywa krlowi biae plamy na plecach, i woa, e mierci ma by ukarana za ukrywanie niebezpiecznej choroby. Krlowa Melisanda odwrcia si i ukrya twarz na ramieniu syna. Krl oddali kobiety, kaza im uda si na sdy kasztelaskie, po czym wszyscy dosiedli koni. Orszak uda si teraz do paacu, gdzie miano odby narady nad podziaem krlestwa i kto ma wadz w krlestwie sprawia. Paac obudowany by wokoo meczetu El-Aksza, ktry stanowi obecnie wielk sal krlw. Sala ta - wita dla muzumanw, gdy niegdy Allach przenis do niej Mahometa, aby mu wielko sw tutaj; okaza - teraz napenia si rycerstwem, templariuszami, joannitami, duchowiestwem. Tylko cztery kobiety byy obecne, trzy crki Baldwina II, Melisanda; wdowa po krlu Fulku, Hodierna i Iveta, oraz mulief, patriarchae, kobieta patriarchy, ktra miaa duy; wpyw na sprawy jerozolimskie. Henryk zasiad w szeregu templariuszy na kamiennych awach. Przystpiono do rady. Pierwszy odezwa si patriarcha Fulcher, wysoki stary, z zawiesistymi wsami. Mwi w te mniej wicej sowa: - Kiedymy gromadzili si pod znakiem krzywi, Chrystusowego, aby wszyscy razem stan przy Grobie Najwitszym, zapominalimy, kto z nas Germanin, kto Gall, a kto Grek. Wszyscymy pod przewodnictwem matki naszej, Kocioa, ruszyli i stworzyli pastwo na wiecie jedyne, na ktrym krzy przywieca i tiara wita... Chrystus jest tu nam krlem, Maria Panna Krlow - im podda pamitny, niezapomniany Pan, Godfryd z Bouillonu, pastwo, nie chcc nosi korony zotej tam, gdzie Chrystus nosi cierniow. Inni po nim zaniedbali tego obyczaju i, biorc na skro zocon obrcz, znak wadzy ziemskiej, zapomnieli, i w Jerozolimie nie masz innego rzdcy od jego namiestnika, nie masz innego wykonawcy od jego patriarchy. Std posza niezgoda, std bieda, std pad strach na spokojnych kupcw i rzemielnikw, na rycerzy, ktrzy przeciw poganom

winni walczy, a nie przeciw swoim braciom. Dlatego te mwi wam, opamitajcie si; powiadam wam, obrcie miecz na poganina, wzywam was, przedcie spr wasz przed Koci... Powiedziawszy to patriarcha usiad i spojrza po wszystkich, krlowa oczy spucia, Baldwin patrzy na stron. Wwczas zwolna podnis si Amalryk. Wszyscy popatrzyli na niego, nieco nawet zdziwieni. Ale Amalryk nie zamci niczym swego spokoju, skoni si matce, bratu i patriarsze i zacz mwi: - Powinnimy przede wszystkim wiedzie, jakie i czyje jest prawo do rzdzenia w Krlestwie Jerozolimskim. Dziadek nasz, wielkiej ongi pamici krl Baldwin II, zostawi krlestwo we wadanie crce swej Melisandzie, ziciowi Fulkowi i synowi ich Baldwinowi, jak wszyscy wiemy to i pamitamy. Chodzi wic tylko o okrelenie tego, czy niezaprzeczone prawo do korony matki naszej ma usta w wykonaniu swym od tego czasu, kiedy brat nasz Baldwin zosta peny w leciech. Podug dotychczasowego ukadu krlowa dzierya Nablus i Jerozolim, brat nasz Sydon i Tyr, ja za Antiochi i Edess. Naley teraz, aby biegli w prawie rzekli, czy ma tak pozosta, czy nie... Porwa si nagle Humfred z Toron, szczkn mieczem i wrzasn: - Kto by tam odda to, co trzyma, Jerozolima nasza, jak nasz jest Nablus, Manasse wydalony z granic krlestwa i na nic si nie zda gadanie. Krlowej prawo niezaprzeczone - ali nie jest ona w stanie go wykonywa. Baldwin skin mikko rk. Draniy go te mowy - nie prowadziy one zreszt do adnego celu. Posiada w tej chwili Jerozolim i klucze od Wiey Dawidowej wraz ze wszystkimi jej skarbami. Sowa nie stanowiy tu adnego dodatku, wszystko ju byo zrobione, za matk nikt si nie opowiedzia, a Rohard i Filip z czystego raczej przypadku znaleli si z krlow w cytadeli. Rozumiaa to i sama krlowa. Wstaa i ona i skinwszy na wszystkich, rzeka zwracajc si do patriarchy Fulchera: - wity ojcze, poruszyy mnie sowa twoje. Rozumiem, jaka jest w nich nauka, oddaj przeto wszystko, co posiadam i co mi si z prawa naley, synowi memu Baldwinowi, ktry niech panuje w caym krlestwie niepodzielnie. Jeeli mnie syn mj (i krl mj od dnia dzisiejszego) zechce

odpuci w pokoju, za mieszkam w Nablus, ywic si dochodami tego miasta Modlitwom moim niewiele chleba potrzeba. Westchna i siada. W ten sposb oddawaa synowi to, co ju byo w jego wadaniu - a przy okazji zrcznym posuniciem zostawiaa sobie bogate dochody z Nablus, ktre byo osadzone na nowym prawie i pene byo genueczykw i pizaczykw. Templariuszom pozostawao ju tylko podsumowanie zdarze, podkrelenie czystej teorii rozwaa patriarchy i Amalryka i korzyci, jakie osiga si prostym stawianiem sprawy; uczyni to mistrz Bertrand w krtkich sowach, z lekk pogard spoziera przy tym na Humfreda z Toron. - Ot - powiedzia - sowa naszej krlowej rozwizuj t zawi spraw. Od dnia dzisiejszego jeden jest znowu krl w Jerozolimie. Zota jego korona wieci nowym blaskiem - blaskiem tego wiata, kiedy krlestwo Chrystusowe nie na tym istnieje wiecie Moc Chrystusa towarzyszy znowu wadykom Jerozolimskim i skoro tron stan w Jerozolimie, obok wity Salomona i Grobu witego, to moemy powiedzie z ojcami naszymi i dziadami: Bg tak chce! I to jest woli Jego spenianie i Jego walka, i Jego znak, a jednoczenie znak mocy wiata tego, znak czaszy Jego i wityni Jego, znakw odwiecznych wadzy pastwa i Kocioa - dziery naley mocno moc wasn. Przeto miecz nasz niech nie rdzewieje, a wcznia nie obrasta pajczyn, abymy dostpili pokoju witego. To powiedzia i usiad. Przemwienie jego zrobio na Henryku dziwne wraenie. Oszoomio go, a nie wiedzia, czym. Sowa mistrza byy proste i prosto wypowiedziane, zawieray jednak jak tre, ktr nie wszyscy rozumieli. Spojrza po zgromadzonych templariuszach. Siedzieli lub stali z zacinitymi ustami. Sowa Bertranda musiay mie jakie inne, ukryte znaczenie, gdy patriarcha zdawa si by nimi zgorszony, ale nie dawa nic pozna po sobie. Humfred z Toron wyglda na upokorzonego. Jedynie rodzina krlewska trwaa spokojna i ufna w sobie pod purpurowym baldachimem. Melisanda miaa powieki zapuszczone na zagadkowe czarne oczy, poczciwa Iveta umiechaa si. Ona, zdaje si, jedyna w tym towarzystwie wierzya we wszystkie wypowiedziane sowa.

Wwczas podnis si Baldwin. Niedbay jak zawsze, smuky i pikny. - Skoro osignlimy teraz jedno i jednomylno - powiedzia jak gdyby z dalek ironi - musimy j przypiecztowa czynem obrconym przeciwko muzumanom. Prosz wszystkich moich w Jerozolimie obecnych wasalw, a poza tym wielkich mistrzw joannitw i templariuszy, kasztelana Roharda i ciebie, patriarcho, abymy si jutro o tej porze zebrali na tym miejscu i postanowili, co czyni naley, aby przygotowa si do odebrania ostatniej w naszym pastwie twierdzy z rk poganina. Pragniemy bowiem, aby na murach kochanki Syrii, Askalonu, zabysn krzy chrzecijaski. Wiadomo o przygotowaniach do oblenia Askalonu rozesza si bardzo szybko po caym miecie i wieczorem, kiedy Henryk przechodzi do paacu krlewskiego na uczt, ktr z powodu pogodzenia si matki z synem urzdzono, cae miasto huczao i paliy si stosy drzewa sandaowego, co byo najwiksz rozrzutnoci ubogiego w drzewo miasta. Na placu przed wityni Salomona zgromadziy si tumy kupcw genueskich, cieszyli si oni z wielkich bogactw, jakie latami gromadzili Egipcjanie w Askalonie, a ktre podug kontraktu Genui z krlami jerozolimskimi musiay si im w dwch trzecich dosta. Kobiety z ulicy prostytutek i wschod - nim zwyczajem umalowani chopcy, ze zotymi koami w uszach lub w nozdrzach, krcili si wielkim kotem, trzymajc si za rce. Opucili oni samowolnie swoj ulic, zapomniawszy lekkomylnie o dzisiejszych jeszcze gwatach, i nikt nie mia zamiaru ciga ich i do izb wasnych zagania. Wszyscy cieszyli si z krla na tronie i z rycerskich jego zamiarw. Nikt si nie zastanawia nad caoci zada krlewskich, dorane rycerskie czyny, a potem rado ycia, to byy dzisiejsze hasa krlestwa, nad ktrym dyszay wonne wyziewy wschodniego drzewa. Godfryd i Baldwin, bracia, wielcy krlowie, spali od dawna w przedsionku witego Grobu. Uczta bya szczytem wspaniaoci. Henrykowi przysaa krlowa biay paszcz z arabskiego atasu. Nie zapi go pod szyj, owin si tylko we cay. Wielka sala owietlona bya olbrzymi iloci miedzianych krgw, na

ktrych osadzone byy jarzce wiece. Szeregi maych pochodni widniay wzdu cian. Okoo setki ek stao w sali, przykrytych bogatymi tkaninami i poduszkami: byy one ustawione gwiadziste po cztery, gowami do maych stow. Krlowa bya w sukni z azagogaskiego aksamitu, zielonej jak trawa, obszernej i powczystej, dugi i cienki pas z kutego zota obciska j w biodrach. Na wosach miaa kapelusz z kwiatw. Wesza w towarzystwie synw i Humfreda. W czterech olbrzymich kominach paliy si ogniska z aloesu. Cztery oa krlewskie stay najbliej najwikszego ognia - otwarte okna na noc jerozolimsk osabiy dziaanie pomieni. Krlowa usiada na ou - po prawej od niej uoy si Baldwin, po lewej - Amalryk, a naprzeciwko Humfred z Toron. Humfred okry si wspaniaym paszczem, oboonym futrem sobolim na zewntrz i wewntrz. Ciemne i jasne skrki zeszyte byy na przemiany, tworzc kunsztown szachownic. Henryk mia przy swoim stole mistrza Bertranda, Waltera i Giorika, a obok, u stp oa, sta Tli ze skrzypcami. Gdy wszyscy usiedli, weszli sudzy i niewolnicy, midzy ktrymi liczne byy wschodnie, czasami czarne nawet twarze. Wnieli oni drewniane tace okryte obrusami i ustawili je na stolikach stojcych pomidzy oami. Potem przyszy dziewczyny, kada z nich miaa na biaej serwecie po dwa noe srebrne kute dla kadego ucztujcego. Rozlegy si miechy i zaczepki. Krlowa umya rce w wodzie ranej i poczto roznosi wina gorzkie, zaprawione ywic i korzeniami, oraz pieprzne potrawy. Sudzy podawali puchary paziom, a paziowie damom i rycerzom, przyklkajc na jedno kolano. Uczta cigna, si bardzo dugo. Zaraz na pocztku rozpoczy si piewy i granie na instrumentach, trwao to przez cay czas biesiady. piewa i Tli swoje salzburskie piosenki, ktre podobay si bardzo, bo byy wesoe i proste. Ale wreszcie skoczyo si jedzenie i picie, sprztnito obrusy ze stolikw, i panie, powstawszy z oa, odeszy na swoje pokoje. Wwczas nasta nieporzdek, rycerze z kubkami wina przesiadali si z oa na oe, obejmowali si lub swarzyli, piewali gorszce lub sentymentalne pieni. Psy krla Baldwina goniy po sali koty Amalryka, przeraone zwierzta ukryy si za grubymi plecami swego

pana, Amalryk, chocia jad i pi za czterech, trzyma si dzielnie i odpdza psiska: o mao nie doszo do ktni midzy brami z tego powodu. Wreszcie przyniesiono szachy, ale niewielu rycerzy zabrao si do nich, wszyscy czekali na koci. Krl Baldwin namitnie oddawa si tej grze, jak zreszt wszyscy rycerze w caym Krlestwie Jerozolimskim. Skazano dwch stranikw Grobu witego na cicie, gdy grali w koci na grobie Chrystusowym. Ale dzi wieczorem krl Baldwin, wida dla nadania sobie powagi, nie sign po kubki z kostkami. Czas jaki posiedzia, po czym uda si rwnie na spoczynek, wczc za sob czerwony paszcz krlewski. Za nim poszed Amalryk, niosc najwikszego kota na rku, reszt wynieli za nim paziowie. Chcia si wynie i patriarcha Fucher, ale rycerstwo koem go otoczyo i si za brod nawet targajc, zatrzymao. Prawo Jerozolimskie ograniczao ilo przegranych w koci pienidzy do ptora funta srebra na dob: oczywicie krl i ksita nie podlegali tym ograniczeniom, ale rycerstwo pospolite byo wolne od tego prawa tylko praesente epscopo, w obecnoci biskupa. Si wic przytrzymano patriarch, aby mc odda si ulubionej grze bez adnych ogranicze. Sala utona w oparach wina, wyziewach dymu, wrzaskach i brzku przegrywanych pienidzy; niejeden porywa si do ora. Na dworze by wit, godzina rosy, kiedy Henryk, otulajc si w swj paszcz krlewski, szuka uspokojenia i ciszy w zimnych podwrcach paacu templariuszy. W ogrdku, pomidzy paacem a murem, gdzie Tli i Hercho zabawiali si strzelaniem z uku, ujrza porzucony kwiatowy kapelusik krlowej Melisandy. Przygotowania do walki ostatecznej o Askalon zawrzay wwczas na dobre i trway par tygodni. Oczywicie byy to ju tylko podsumowania pewnych rzeczy, zakoczenie spraw, ktre od dawna byy rozpoczte - a zaniedbane pod do mikkimi rzdami Fulka, potem Melisandy. Baldwin II jeszcze przygotowa ostateczny atak na niezdobyty, zdawao si, Askalon, przysuwajc od pnocy do miasta cay szereg potnych fortw i wieyc, jakie suy miay za podstaw do operacji oblniczych. Mao tego: na poudnie od Askalonu cigny si ruiny greckiego miasta Gaza. To miejsce nada wic templariuszom, aby i tam pobudowali fortec - pnocne forty

poczyli lini umocnie z poudniem i tym sposobem askalonitw cakiem od ldu odczyli. Obecnie zamek na ruinach Gazy powstay postanowi Baldwin obra za gwn kwater wojsk swoich przy obleniu i dlatego wysa tam templariuszy pod dowdztwem Bertranda z Tremelai, aby poczynili konieczne przysposobienia. Udali si te tam w prdkim czasie, zabierajc z sob Henryka Sandomierskiego. Gaza nie leaa daleko od Jerozolimy i drogi byy do niej bezpieczne, strzeone nie tylko przez templariuszy, ale take przez jakich o nieokrelonym wygldzie, dzikich i spalonych ludzi. Mwiono ksiciu polskiemu, e s to niewolnicy templariuszy, oddani im na mier i ycie. Zamek w Gazie by przybytkiem tylko templariuszy i nie wpuszczano tam nikogo prcz czonkw zakonu rycerskiego i ich najbliszych wsppracownikw i przyjaci. Bya to wysoka gra kamieni, ciosw spitrzonych, sztuk wschodni zbudowana. Olbrzymie flizy zdaway si szkliste i liskie - gdzieniegdzie tylko przerywa te mury niewielki, sklepiony otwr. Za materia suyy tu ruiny obszernego greckiego miasta, w ktrym nie mieszkali od dawna ju ludzie, ale dziaay przemylne wodocigi i cysterny byy pene wody. Zajechali zburzonymi ulicami, wyoonymi jeszcze kamieniami, mijajc lasy kolumn, ktre dziki swej wiotkoci nie mogy si przyda na budow fortecy. Stay one, obione dziwnie, zwietrzae i niepotrzebne, zupenie odmienne od zamku i niewymownie opuszczone. Powaliy si obok nich architrawy, metopy, tympanony, wida byo lady zmurszae paskorzeb. Ale oczyszczona droga wioda do zbatego sklepienia bramy uczynionej w murze, ktry mia siedem stp gruboci. Biae zomki zostay za nimi, ale w podwrzu stay, wida zgromadzone ciekaw rk jednego z templariuszy, osoby i rzeby. Bertrand z Tremelai przeprowadzi Henryka przed szpalerem tych figur, z ktrych kada miaa symbol jaki przy sobie: ta trzymaa trjkt w rce, owa kul; niektre za, poobtukiwane, miay u stp swych zwierzta, ptaki, winne latorole. Z przeraeniem patrzy Henryk na nago tych posgw. Na zamku nie byo wicej nad dwudziestu rycerzy, ale wystarczyo to do obrony, a nawet na pilnowanie drogi czcej Egipt z Askalonem.

Obecnie naleao przygotowa wicej miejsc na noclegi i nawie ywnoci - na razie Bertrand z Henrykiem zwiedzili wszystkie zakamarki. Za kaplic znajdowaa si pokrga absyda, rozwiecona lampk oliwn. Bertrand wprowadzi tam Henryka, uklk i upad na twarz. Na maym stoliku staa czara zielona i przejrzysta, jak gdyby w szmaragdzie rzebiona lub te ze szka arabskiego ulana, na lwich nkach zoconych. Bya to czasza, do ktrej Jzef z Arymatei zebra krew Chrystusow, gdy go z krzya zdejmowa, a ktra teraz, cudownie odnaleziona w zdobytej Cezarei, staa si wasnoci templariuszy. Obok niej spoczywaa wcznia wita, przez pobonego Prowansalczyka odnaleziona pod murem kocioa witego Piotra w Antiochii. Owa to wcznia ocalia rycerstwo oblone w Antiochii przez pogaskiego wodza Kerbuga. A jak powiedzia Bertrand z Tremelai, naleaa ona kiedy do witego Achillesa i rania miertelnie krla Filokteta, bowiem nie chcia uzna prawdziwoci wiary Chrystusowej. Ale gdy stanli na szczycie murw Gazy, nastaa noc ksiycowa i od morza pobliskiego dolatywa oddech wiata, odwieajcy skronie. Bertrand z Tremelai zacz nagle mwi o rzeczach strasznych i potnych, a mimo chodu trudno byo Henrykowi oddycha. Powiada mu, e o czarze, w ktrej krew Chrystusow przechowywano, opowiadano od dawna ju na wiecie i szukano jej wszdzie, i nie wierzono, aby gdziekolwiek istniaa. A jednak bya pomidzy poganami i naleao tylko przyj i odsoni zason, za ktr bya ukryta. Tak samo wszyscy wiele mwi o wadaniu cakowitym, aby na ziemi by Ten, co krzy i miecz trzyma, i szukaj takiego Pana, a moe on wanie jest i trzeba tylko go poszuka i odsoni zason, ktr jest przykryty - i wszyscy krlowie i panowie wiata s igraszk w jego rku. Stali na szczycie wiey, wsparci o krenelae. Ksiyc wieci jasno i owietla obszerne ruiny greckie w dole; wydaway si one zbiorem biaych cia bez ruchu, koci zwietrzaych, ale jeszcze przeraliwych. I nad ich upiorn biel wznosi si czarny gmach fortecy templariuszy. Jedna lampa gorzaa w oknie, za ktrym drzemaa szmaragdowa czasza. I wtedy szeptem opowiedzia Henrykowi stary mistrz o dwch sprawach, o ktrych niebezpiecznie byo mwi w miejscach mniej

samotnych. Opowiedzia mu o tym, e wielkim krajem na wschodzie rzdzi wspaniay wadca, potomek Melchizedecha, ktry nie potrzebuje myle o tym, czy krzy, czy miecz ma wznosi wyej, bowiem oba trzyma w swej doni: wielki wadca, prezbiter Joannes. A potem jeszcze ciszej mwi o Starcu z Gr. Ale o tym straszno byo mwi i, sucha, albowiem jedno niebaczne sowo o nim i o jego podwadnych, Assassynach, mogo sprowadzi mier, jak na ksicia Bohemunda, zamordowanego w biay dzie w ruchliwej bramie wjazdowej miasta Antiochii.

Rozdzia XV Tli, Hercho i Lestko pozostali w Jerozolimie, czekajc na powrt ksicia z Gazy; Jaksa natomiast skorzysta z wolnych tygodni i wyruszy wraz z czci przybyych genueczykw w pielgrzymk do bliszych i dalszych okolic, uwiconych stop Zbawiciela. Mieli uda si do Betlejem, nad Morze Martwe - a potem nad jezioro Genezaret. Chopcy mieszkali razem z czwartym modym rycerzem, Jankiem z Polasocia, w pokojach Henryka u templariuszy. Czas im si duy. Tli zaniepokojony by stanem Henryka i jego niezwykym skupieniem, pewn obojtnoci na wszystkie sprawy, jakie otoczyy ich gwarnym i zwartym koem. ledzi go od momentu, kiedy krlowa Melisanda piewaa miosn piosenk na Grze Oliwnej - i widzia, jak zblad pod wzrokiem przewrotnej kobiety. Krlowa, wydaa si Bartomiejowi niezwykle pikna, cho leciwa, i zdziwi go chd ksicia Henryka. Myla ju o lubie jego z krlow, o koronie jerozolimskiej na jego skroniach. Hercho take patrza na krlow i ar pali si w jego oczach. Zaraz pierwszego dnia w maym, piaszczystym ogrdku pomidzy domem templariuszy a murem miasta strzelali z uku do celu, dopki nie ciemnio si; wesoo gonili si po niewielkiej przestrzeni i okrzyki ich w nieruchomym powietrzu zmroku jerozolimskiego wzbijay si jak wrzaski sokow na krlewskim polowaniu. Potem, gdy si ciemnio, usiedli pod oliwk, objci, wsparci o siebie i ledzili wzrokiem nad murem ostatnie gobie, ktre zlatyway si do mistrza Bertranda przynoszc mu wieci od templariuszy rozproszonych po krlestwie. Hercho, w miar jak noc nadchodzia, opowiada o krlowej. Ju si wszystkiego zwiedzia od tutejszych ludzi i chodzc ulicami niejedno zauway, ale najwicej mu tu giermki rne ponaopowiadali, i to rzeczy takich, jakich sam Bertrand z Tremelai nie wiedzia. s Rozsya on wszdzie wieci przez gobie, przyjmowa z dalekich krain sugi i wysacw rozmaitych rycerskich tajnych stowarzysze, a nie przyszo mu nigdy do gowy zapyta si po prostu swoich giermkw o rne nowiny; gdyby je posysza, serce na pewno zabioby mu ywiej pod zahartowanym

pancerzem. Nie tylko krlowej siostra Alicja spiskowaa z Saracenami przeciwko wasnej crce i jak duch niespokojny nosia si po Syrii caej, pomidzy Antiochi, Edess a Jerozolim - zahaczajc, jak powiadali, i o Damaszek. Ale i sama Melisanda szukaa przyjaci pomidzy wrogami chrzecijastwa i otrzymywaa pienidze nie tylko od genueczykw, wenecjan czy pizaczykw, ale i od wadcw Damaszku, Askalonu i dalekiego Bagdadu. Paktowaa z wszystkimi przeciw wszystkim, a chciwa bya na zoto. A wszystkich pienidzy uywaa na chopcw co najadniejszych. Nocy jednej sama nie przespaa, a mao nocy przespaa z tym samym mczyzn. Chyba wwczas, gdy krl Fulko nieboszczyk gowy sobie jeszcze nie roztrzaska pdzc za zajcami. Codziennie szukaa sobie oczami wrd rycerzy i niewolnikw, wrd Syryjczykw, Grekw czy Pullanw. Zasadzaa si zwaszcza na niewinnych i bardzo modych, ale bya tak niezwykle ostrona, e wszyscy si tylko domylali, ale nikt nie wiedzia na pewno. To opowiada Hercho Tlemu - a ten sucha go z zapartym oddechem; w ciep noc, jaka panowaa nad ziemi, obaczy po raz pierwszy posta kobiety, jak wonne wycigaa rce. Straszno mu si zrobio od tego opowiadania i przyjemny pot wystpi mu nagle na cae ciao. Tego wieczora Melisanda oblona w Wiey Dawidowej spaa moe samotna? Niespokojna, czy jeszcze jutro korona Baldwinw bdzie byszczaa nad jej tronem - tak mwi Hercho - i nagle zobaczyli obaj chopcy w oknie naprzeciwko wysok posta kobiec. Byo to okno paacu krlewskiego, ktre wychodzio na ogrdek templariuszy. Pod ukiem miarowym stana nagle kobieta i pochylia si ku ogrdkowi; dugie, ogromnie dugie rkawy jej biaej sukni zwisay z framugi ku zieleni oliwek, pod ktrymi siedzieli. I wydawao im si, e to krlowa sama nachyla si ku nim i sucha, co mwi... W ciep noc, w ciszy doleciao ich jak gdyby westchnienie, jakby odgos ciszonego pocaunku. I niewiasta odesza po chwili w ciemn noc paacu. Nie moga to by Melisanda. Nie uszaby chyba z oblonej fortecy,

aby si samotnie bka po salach paacowych? A moe? Hercho nachyli si do uszu Bartomieja. Czu pod wargami, e uszy te paay od krwi, ktra maemu uderzya do gowy. Hercho szepn: - To bya ona. By to dopiero pocztek. Od dnia tego codziennie rozmawiali o krlowej Melisandzie, zwaszcza od czasu, kiedy Tli piewa przed ni na uczcie. Zaraz kiedy uczta si skoczya, ksi odprawi z sali Tlego, aby nie patrzy na gorszce widoki - ale chopak na prno szuka Hercha. Nie byo go ani w ich pokoju, ani u Janka z Polasocia, ani nigdzie. Przyszed dopiero pno w noc i gwatownie zerwa z siebie ubranie, wsun si pod skry obok niego, a Tli udawa, e pi. I znowu potem mwili o krlowej. Teraz, podczas gdy wszystko w miecie gotowao si do ataku na Aksalon - krlowa naprawd stawaa o zmierzchu w oknach swego paacu, a Hercho i Tli zabawiali si strzelaniem do celu, skakaniem i innymi tego rodzaju igrzyskami. Z okrzykami gonili si pomidzy drzewami, a zmierzch niebieci ich wosy. Krlowa, posyaa im spojrzenia dugie i yczliwe. Po paru dniach powrci ksi Henryk. W Gazie gotowe byo wszystko na przyjcie krla. Okrne wici porozbiegay si po zamkach i wieach sterczcych na pustynnych wzgrzach. Rycerstwo i duchowiestwo poczo si gromadzi w Jerozolimie i wreszcie dnia pewnego z rana ruszyy rycerskie oddziay z dwoma brami krlewskimi, z krlow Melisand na czele. Wiozy wielbdy za wojskiem tysiczne namioty, a namiot krlowej tak by wielki, e trzeba byo trzech dromaderw, aby go udwign. Rozstawiono namioty szerokim koem na rwninie wkoo murw miasta, ktre popiesznie zamkno bramy, i rozpoczto budow maszyn oblniczych oraz oczekiwano na flot genuesk, ktra niebawem si miaa ukaza na morzu. Miasto Askalon leao w ksztacie pkrgu, dotykajc piaszczystego brzegu morza wysokim wzniesieniem. Podwjne jego mury zdobio sto pidziesit wieyc. Bramy byy zwrcone ku morzu, ku Jafie, ku Gazie wreszcie najwiksza, z dwiema olbrzymimi wieami, wznosia si ku Jerozolimie. Dostpu do niej bronio przedmurze z czterema lejszymi wieycami. Kochanka Syrii bya na pozr nie do zdobycia.

Okolice miasta byy pikne i pene ogrodw. Winnice rozcigay si po wzgrzach, a za murami wida byo dachy meczetw i czarne donie palm. Mieszkacy Askalonu byli liczni i bogaci i za mieszkanie w tym niebezpiecznym miecie otrzymywali sta pensj z nieprzebranych skarbcw sutana Egiptu. Procesja rycerstwa, ktra stana w tym kwietnym ogrodzie, aby zdoby wielkie i bogate miasto, wspaniale si przedstawiaa. Oprcz krla i partiarchy Fulchera, ktry w olbrzymim biaym namiocie z chiskiego jedwabiu ustawi relikwie Krzya witego, byli tu: arcybiskup z Tyru, arcybiskup Baldwin z Cezarei, arcybiskup Robert z Nazaretu; biskupi: Fryderyk akkoski, Gerald betlejemski, Bernard sydoski, Amalryk, opat klasztoru witego Abrahama; a z rycerstwa co najprzedniejsi: Hugo z Ibelinu, wspaniay Filip z Nablus, Humfred z Toron, Szymon z Tyberiady, Gwidon z Bejrutu, Maurycy z Montroyal, Gerhard z Damaszku, Reynald z Chatillon, Walter z St. Omer, Henryk z Sandomierza, Jaksa z Miechowa i inni. Noce byy ciepe i ciche. Na murach miasta, na gzymsach wie rozbysy tysice oliwnych lamp, przykrytych szklanymi kloszami. Palili je poganie, aby zapobiec nocnym na mury atakom. Miasto w nocy wydawao si objte jakim niepojtym witem i wida byo w wietle tych lamp na murach barwne stroje Arabw i zielone pachty chorgwi. Niebo nie ciemne, szafirowe, nakrywao ten cay widok, nachylone nad morzem. Hercho najczciej pno w nocy widzia te wiata, te obrazy, te stumione gwiazdy, przekradajc si z namiotu krlowej do namiotu ksicia sandomierskiego, gdzie oczekiwa go nie picy i niespokojny Tli. W dzie odgosy miotw poszyy cisz tych miejsc. Z drzewa, zebranego w Jerozolimie lub te poyczonego krlowi z genueskich statkw, zbijano olbrzymie wiee oblnicze i przesuwano je powoli po smarowanych oliw bierwionach pod spieczone mury Askalonu. Winnice i ogrody znikay powoli pod siekier oblegajcych, idc na liczne ogniska. W miar jak czas si przeciga, kwietne okolice miasta zamieniay si w pustyni. Zamiast floty genueskiej ujrzano pewnego dnia okrty, na ich banderach janiay pksiyce. Czterdzieci galer naadowanych nagimi Arabami, z rozpuszczonymi na pomylnym wietrze aglami zajechao przed

Askalon i ustawio si dugim szeregiem. W par dni potem dano zna, i flota genueska, pena pielgrzymw i rycerzy, ktrzy przybywali na pomoc chrzecijanom, rwnie zbliaa si od strony Jafy. Dzie by pogodny i soce wczenie wstawao. Egipcjanie na murach, chrzecijanie na wzgrzach zgromadzili si ogldajc wspaniae widowisko. Trzydzieci galer genueskich nadchodzio, popychanych wiosami wschodnich niewolnikw. Nic nie mogli rycerze, aby pomc swoim. Woali gono, ale przecie saby gos ludzki nie dolatywa na morze. Przed namiotem patriarszym staa krlowa z synami, Fulcher, Henryk. Patriarcha poleci wynie w cikie zoto oprawne rami Krzya witego i bogosawi nim genuesk flot. Relikwia tak bya cika, i stale dwch mocnych rycerzy trzymao patriarch pod okcie, a on, blady i peen nabonego strachu, spoglda na nieskoczone niebieskie odmty, po ktrych krztay si niespokojnym ruchem wiksze i mniejsze okrty. Nagle may stateczek oddzieli si od admiralskiej egipskiej galery i migle dy w kierunku floty genueskiej, ktra zakoysaa si niespokojnie i z cikim wysikiem rozdzielia na dwie strony. W jaskrawym socu, jak pomie wiecy, zabysn pomie na stateczku. - To podpalacz, podpalacz - zawoao rycerstwo, a krlowej zrobio si sabo i wspara si o ramiona ksicia Henryka. Hercho i Tli stali tu za ksiciem i widzieli to. Tymczasem podpalacz jak strzaa mkn przez fale morskie, porastajc w pomie jak w czerwone pierze, i uderzy gwatownie w jeden z najwikszych statkw genueskich. Zabiegali Wosi jak mrwki po galerze, zakotowali si, zakrcili si smugami - i nagle caa galera buchna przejrzystym pomieniem. Wida byo nagich mczyzn, jak rzucali si w morze, czepiajc lin i burty. Jedni chwytali si drugich, tworzc acuchy, konie z koi powietrznej wypuszczone ciko spaday do wody, wychylajc do poowy tuowie, wiatr donis dalekie okrzyki, rwnie przejrzyste i nierzeczywiste jak pomie, ktrym palia si galera. Krl Baldwin kaza na wzgrku nad namiotem ustawi si swojej muzyce. W biaych paszczach zadli w trby byszczce i rwne tony zaczli wydmuchiwa. Na chwa Bo i aby podnie ducha w rycerstwie. Krlowa praw doni zakrywaa oczy, a lew szukaa doni Henryka.

Niektrzy dosiedli koni i lecieli w tamt stron wybrzea, ktra bya najbliej palcych si galer, niedobitki ludzi i koni pyny bowiem ku ldowi, ktry nie znajdowa si daleko. Ale w owej chwili od strony floty genueskiej odpyna rwnie niedua d, pena ludzi. Zamachy wiose byy w niej olbrzymie, pyna niezwykle bystro i gboko prua fale, ktre pryskay za ni biaym piropuszem. Bya to genueska ostroga. Rycerze wok namiotu podnieli okrzyk triumfalny, jakby zachcajc do biegu, i zaraz poczli si z sob zakada, ktry okrt padnie ofiar zabjczego wynalazku Wochw. Ostroga za, zaopatrzona w olbrzymie stalowe ostrze na przodzie, po maej ju chwili uderzya w bok admiralskiego okrtu. Ostrze wgbio si rozrywajc deski obicia, a caa d zjeya si nagle strzaami i dzidami, ktrymi zasypano j z okrtu. Jednak po chwili oddzielia si ona z powrotem od statku, zostawiajc w ranie elazo, a statek admiralski powoli przechyli si na bok: woda dostawaa si do wntrza. Wwczas na brzegu podnis si krzyk triumfalny, a patriarcha Fulcher opuci relikwi na otarzyk przed sob ustawiony i paliuszem* wytar pot z czoa. Gdy statek admiralski przechyla si coraz bardziej, majestatyczna armada genueczykw ruszya zwolna z kotwic i, wybierajc poszczeglne statki nieprzyjacielskie, atakowaa je abordaem: opuszczaa wielkie zazbione pomosty, zahaczajc je o pokad egipskich okrtw. Na pomostach rozpoczy si krwawe walki, a niektre statki genueskie zarwno jak pogaskie poczy nagle dymi. Czarne supy wznosiy si ku grze, a zgromadzone rycerstwo na brzegu poczo woa. - Nohel! Nohel!* - potrzsajc tarczami. Trby nad namiotami ryczay miarowo. Tli widzia, jak ksi Henryk woa rwnie: - Nohel, Nohel! - i wznosi kopi ku grze. I wwczas dopiero zauway, e na biaym paszczu ksicia widnia omiokoczysty krzy czerwony templariuszy. Flota genueska odniosa zwycistwo. Egipska pierzcha przed oczami uszczliwionych chrzecijan i przeraonych askaloczykw.

* P a l i u s z (z ac.) biaa tama z wyszytymi czarnym jedwabiem szecioma krzyami, noszona na szyi przez arcybiskupa. * N o h e l (st. franc.) okrzyk, ktrym lud francuski wyraa rado z okazji pomylnych wydarze politycznych, jak zwycistwa, zawarcie pokoju, narodziny nastpcy tronu Itp. Z okrzykiem tym ruszano take do bitwy.

Admira egipski dosta si do brzegu i chcia si przekra w stron Damaszku, ale pojmali go ludzie Humfreda z Toron i innego znacznego templariusza, Hugona Salomonis. Posadzono go do wielkiej klatki i obnoszono po obozie, aby si wszyscy nacieszyli tym widokiem. Nazajutrz za porednictwem Maurycego z Montroyal, ktry wcha si z poganami, sprzedano go do Askalonu za czterdzieci tysicy sztuk srebra, pomimo e prosi o chrzest i o ycie. Gowa jego osadzona na haku zawisa nad wrotami jerozolimskimi miasta i zarwno obleni jak oblegajcy przez cay dzie nastpny przecigali si w celnoci, strzelajc do niej z uku. Nastpnej nocy Usama, dowdca zaogi askaloskiej, prosi krla Baldwina o zawieszenie broni, aby obleni mogli wyj z miasta ku morzu i wykpa si. Krl zgodzi si na to i nakaza pod grob mierci rycerzom jerozolimskim, aby nie urzdzali zasadzki na wychodzcych z miasta muzumanw. Wyszli te z pochodniami i sztandarami, otoczeni konnym rycerstwem, rozoyli olbrzymie ogniska na brzegu i kpali si wszyscy w morzu, aby wypocz po trudzie bitw i wzruszeniach ostatnich dni. Krzyowcy take rozoyli ogniska z ostatnich drzew pomaraczowych Askalonu. Muzumanie rzucali wonnoci do swoich ognisk i od miasta szed na oblegajcych gorcy oddech, przepeniony pachnidami. W tym czasie Tli nauczy si piknej piosenki prowansalskiej i wychodzc przed namiot piewa j co noc, a czasem nawet parokrotnie: O miy druhu, pisz czy czuwasz? Jeeli nie pisz, piesz jak cie, Na wschodzie gwiazda si wysuwa, Znam j, bo za ni idzie dzie, I wkrtce zabynie zorza... O miy druhu, piosnki goca Posyam: wstawaj. Ptaszki ju Szczebiotem w lesie wabi soce. Zazdronik moe spostrzec n, Bo wkrtce zabynie zorza... O miy druhu, gdy uciekasz, Samotny modlitw wznosz gos, By Ten, co wcieli si w czowieka, Nad tob wszelki wstrzyma cios, A wkrtce

zabynie zorza... O pikny druhu, jak kazae, Trwam przed namiotem pord k I piewam: niebo ju jest biae, Ale ty pisz w jej wizi rk, A wkrtce zabynie zorza... Ale noce byy raczej dugie i Hercho zjawia si zawsze przed witem. Tego wieczora zjawi si wreszcie wczeniej bardzo zmieniony. Kiedy zasta Bartomieja przed namiotem, znowu, siad obok niego bliziutko i zarzuci mu rami na plecy. Razem patrzyli, jak muzumanie z biciem bbenkw i dwikiem przejrzystym piszczaek powracali do oblonego miasta. Potem nastpia cisza. Wtedy Hercho pocz opowiada cichym i przerywanym gosem, i wszystko o krlowej Melisandzie. Zniecierpliwi si Tli i powiedzia: - Co ci po tej starej babie? Ale Hercho obruszy si na te sowa i wci opowiada, e mu dzi krlowa kazaa ju wicej nie przychodzi i e go przegnaa. Tli czu, e musi ju wysucha do koca tych zwierze, i czeka, a rzeczywicie za ich namiotem na wschodzie zielone gwiazdy poblady, a na zachodzie byszczay gsto splecionym Warkoczem Krlowej. Nazajutrz przystpiono do budowy ogromnego kasztelu oblniczego, do czego uyto jednego z nadpalonych okrtw genueskich, ktrego maszty zbito do kupy, tworzc w ten sposb rusztowanie. Osadzono to rusztowanie na koach i poczto je oplata i obija skrami, aby drzewo uczyni nie tak atwo palnym. Gdy ukoczono budow wiey pod osobistym dozorem krla Baldwina i ksicia Amalryka, zaopatrzono j w olbrzymie iloci smoy, oleju i tuszczw, po czym wsplnymi siami wojska, koni, wielbdw przesunito j ku murom Askalonu. Przeraeni mieszkacy, zebrawszy si na murach, zasypywali potwornego olbrzyma chmur strza, ktre wkrtce ozdobiy niby sierci ciany wielkiej machiny. Ku wielkiej radoci chrzecijan wiea okazaa si o wiele wysz od murw pogaskiego miasta; i wnet poczli zamknici w niej rycerze wylewa na mur i obok murw owe zgromadzone materiay, a ukryci za wie pachokowie przykadali do murw ogie. Wybuchn jasny pomie -

a e wiatr obrano wiejcy ku miastu - wiea bezpieczna staa wrd morza pomieni. Muzumanie pierzchli przed ogniem. Gwatownie si on szerzy i przegryza mury, ktre si okazay niewielkiej trwaoci. Podkadano pod nie rwnie petardy z wgla, saletry i siarki. Tej samej doby, ju w nocy, usyszeli chrzecijanie niby odgos grzmotu. Olbrzymi kawa muru naprzeciwko wiey oblniczej zwali si z wielkim trzaskiem. Uszkodzi on czciowo belk machiny, ale wejcie do miasta stano otworem. Jedna z belek padajc ugodzia hrabiego Maurycego z Montroyal, miadc mu klatk piersiow. Niebawem przyniesiono go do namiotu jego tecia, wspaniaego Filipa z Nablus. Tli ujrza skrwawione i blade oblicze hrabiego, ktry niedawno tak wysok cen otrzyma za ycie egipskiego admiraa. Pochylone na bok i skrzywione mk mierteln, pokryte byszczcym potem, biae byo jak nieg, ktry w Sydonie sprzedawano za drogie pienidze do chodzenia wina. Maurycy zada ksidza, a gdy nadszed przeraony patriarcha Fulcher, wyzna wobec zgromadzonego rycerstwa, e czstokro opuszcza dogmaty wiary witej i pord muzumanw przebywa, ich czynic obrzdki, e nieraz popenia przestpstwa niewiary i e z chciwoci do pienidzy czsto tajn zdrad chrzecijan muzumanom sprzedawa. Po czym wyznawszy inne jeszcze, take straszne grzechy, pene lubiey, odda ducha. Przeraenie pado na szeregi templariuszy na wie o wyznaniach Maurycego, gdy si ich tre rozesza tem po caym obozie. Zanim nastpi wit, zebra mistrz Bertrand wszystkich braci i postanowi, aby okupi okropnoci czynw Maurycego, ktry czerwony krzy nosi. Dlatego jeszcze tego ranka mieli wyruszy na wyom w murze i krwaw walk zdoby ostatecznie wejcie do Askalonu lub te mier. Ruszyli wszyscy do krla, ktry nie spa tej nocy, i gromadnie domagali. si, iby zakaza innym rycerzom, prcz templariuszy, walczy u wyomu. Kto wie, czy w rycerskich zamiarach mistrza Bertranda nie byo rwnie chciwoci do najpierwszej i najpikniejszej zdobyczy? Ruszyli tedy o zielonym wicie. Chodno byo, gdy Jaksa egna si z Henrykiem, a Tli, Lestko i Hercho szli za swym panem. Spieszeni rycerze podeszli trjkami do olbrzymiego wyomu, przeskakujc przez kaway

gruzu. Zdawao si, e askaloczycy pi jeszcze i mona bdzie wej bezkarnie do miasta. Dostawiono drabiny, bowiem podstawa muru si ostaa. Cze rycerzy przeskoczya ju wyom do rodka, cz znajdowaa si w wyomie, cz miaa si dopiero przedosta do drabin. Tlemu serce bio jak motem, a cicho byo naokoo. Nagle nagromadzone na szczycie murw masy kamieni, belek i smarw runy, strcone niewidzialn rk, na rycerzy wityni. Rozleg si straszliwy huk i, zanim opad kurz, poczy pon ognie rozlanej smoy. Jednoczenie poranne powietrze rozdaro wycie muzumaskiej tuszczy, zebranej po tamtej stronie muru. Z templariuszy niewielu ocalao: mistrz Bertrand de Tremelai, Walter, Gioricus, Gerhard z Sydonu, Henryk, jeszcze kilku innych. Pocztkowo miano nadziej, e ocalej ci, ktrzy dostali si byli do miasta. Ale koo poudnia poganie przerzucili ich ciaa na sznurach poprzez mury, z urgliwymi okrzykami. Gowy zatknite na spisach widniay po wieycach obok pksiycw. Nastpny dzie by spokojny: garstka pozostaych templariuszy zebraa ciaa swoich towarzyszy i odwioza je do Gazy. Tam miano ich pochowa. Na wojsko chrzecijaskie pado przeraenie. Krl Baldwin zgromadzi narad w namiocie Krzya. witego. Gorczkowo uzasadniano potrzeb zaniechania oblenia, sam krl si skania do tego. Ale patriarcha znowu przemwi w gorcych sowach, wskaza na stojce pord obradujcych relikwie i zada jeszcze ostatecznego ataku. Postanowiono zaczeka na templariuszy, ktrzy mieli wrci z Gazy, i po ich powrocie przystpi do ostatniego szturmu. Wieczorem tego dnia, kiedy powrcili templariusze ze swojego tajemniczego zamczyska, Tli uda si do jednej z okolicznych dolin, gdzie resztki piknego ogrodu, zniszczonego przez chrzecijan, otaczay mae rdeko, wyoone kamiennymi pytami. W powietrzu rozlewaa si melancholia zawiedzionych nadziei i smutek, jaki opanowuje powracajcych z pogrzebu. Tli usiad nad rdekiem i nuci ostatni strof piosenki prowansalskiej, w ktrej towarzysz mia mu odpowiada: Pikny mj miy, sysz piosnk ca, Lecz chc, by soce cofno si wstecz, Trzymam w ramionach najpikniejsze ciao

I nie przestraszy mnie zazdrosny miecz Ani te zorza... Zmierzch liliowy jeszcze paa nad morzem, na zachodzie, skd przyjechali, i morze wydawao si pstre, poruszone fale zamieray w dwch barwach, ciemnej i jasnej. Wwczas ujrza, jak do rda zbliaa si krlowa Melisanda, a za ni nastpowa Hercho, wymowny, gwatowny, peen wyrzutw. Krlowa bya w biaej sukni i dugie jej rkawy czepiay si o ciernie i pnie zrbanych drzew, tak e co chwila musiaa stawa, odwraca si i odczepia cienki materia. Czynia to z niejak ostentacj, jak gdyby chciaa okaza, e j bardziej obchodzi suknia ni sowa chopca. Tli nie wytrzyma, wyskoczy z ukrycia, chwyciwszy za rce przyjaciela pocz go cign i zatrzymywa, obrzucajc mnstwem bezadnych wyrazw. Krlowa stana zaskoczona i obejrzaa si na boki, jak, gdyby baa si zasadzki. Ale zobaczya tylko burzany i usche zwoje jerychoskiej ry, ktre pachniay cynamonem, zanurzone w liliowym cieniu. Hercho odepchn malca i przez chwil zrobio si cicho. rdo bekotao obojtnie. Wreszcie Tli zawoa dononie, lec na ziemi i paczc na poy: - Dlaczego ci ta stara baba w gow wlaza? To czarownica! to czarownica! Krlowa zrozumiaa wida sowo: czarownica. Podbiega do lecego chopca i, zerwawszy gwatownym ruchem pas ze zoconych kolcw, ktry miaa na biodrach, pocza okada nim krzyczcego Bartomieja. Hercho podbieg do niej z tyu i zatrzyma jej rk; oczy jego zabysy w ciemnoci jak u bika. - Pu - zawoaa krlowa. Hercho chwil trzyma j za rk. Potem puci, zrobia si cisza - i krlowa, i Tli dyszeli ciko. Potem kobieta powiedziaa szeptem: - Poczekaj, ty maa mijo piewajca, dam ja ci hartu!... No i odwrcia si szybkim, modzieczym prawie krokiem; skaczc pomidzy obrbanymi pniami zniszczonego ogrodu i rozdzierajc sobie o

nie

kraj sukni, znika

w cieniu.

Pozosta po niej zapach drzewa

pomaraczowego i tustego pima. Wwczas odezway si trby podunym wezwaniem na modlitw. W namiocie Krzya witego rozpoczynao si naboestwo nocne przed jutrzejsz decydujc bitw. Zgromadzili si tam wszyscy znaczniejsi rycerze. By krl i Amalryk, i krlowa. Krlowa jednak czua si niedobrze i saba co chwila podczas dugich modlitw duchowiestwa. Lekarz jej, Turek Barak, o ktrym niedobrze mwiono, sta za ni i co chwila podawa jej orzewiajce wonnoci. Opodal stay pikne damy, Agnes do Courtenay, crka Jocelina z Edessy, maonka Rajnolda z Marasz, o ktrej wszyscy wiedzieli, e bya kochank Amalryka, pniej dopiero on jego zostaa; Konstancja, modziutka wdowa z Antiochii, ktra przybya prosi krla o zezwolenie na nowe maestwo z rycerzem, ktry z dawna by u niej na subie. Panie modliy si nabonie, a rycerze, poniewa duchowiestwa byo za mao, wyspowiadali si jeden przed drugim i przystpili do Stou Paskiego. Zamiast wesoych prowansalskich pieni, ktre tak lubia Melisanda, dugo w noc rozlegay si ponure psalmy, wrd ktrych najczciej powtarza si modny utwr w. Bernarda z Clairvaux: O, dulcis, o pia, o sancta Maria! O wicie pod przewodem Pullana Barnaby, zrcznego majstra, zatoczono pod mury wspaniae, wieo zbudowane kusze do miotania kamieni. Na dany znak poczto bombardowanie miasta gazami, podczas gdy rycerze rozwinli si szerokim pasem wok miasta i pieszo ruszyli powoli ku murom. Porodku tej obrczy szed patriarcha, prowadzony przez arcybiskupa Piotra z Tyru i mistrza joannitw, niosc relikwie. Nad nimi wysoko powiewaa szeroka chorgiew krlewska, a dalej oriflamma* templariuszy i olbrzymia pachta joannitw. Szli wszyscy ze piewami nabonymi na ustach. Tli z daleka tylko widzia, gdy pozostawiono go w nielicznym towarzystwie przy koniach. Przed namiotem krlewskim staa Melisanda, Agnes, Konstancja. Modliy si i powieway biaymi chustkami.
* Oriflamma (ze st. franc.) purpurowozlota chorgiew, ozdobiona zotymi sznurami, wyszywana w gwiazdy lub pomienie, w XII wieku bya godem krlw francuskich na polu walki.

Najsilniejsz kusz ustawiono przed zaatanym wyomem. Par kamieni trafnie wyrzuconych zachwiao belkami, ktre zakrywany szczerb. Raz jeszcze uderzono i belka grna zawalia si gniotc pod sob, jak potem naliczono, czterdziestu askaloczykw. Na murach ujrzano zamieszanie i Egipcjanie poczli biegali w popochu. Tymczasem koo rycerzy koncentrowa; si, podzielio si na osobne jdra. Prawe i lewe skrzydo podyy ku pnocnej i poudniowej bramie. Centrum jednak z krlem i patriarch posuwao si zwart kolumn z lasem kopij nad gow ku gwnej bramie widniejcej wrd czterech wie przedmurza; i Stary Fulcher wysoko wznosi janiejc relikwi. Ale pie rozpywaa si i nika w sonecznym powietrzu. Staa si rzecz niespodziewana. Skrzyda bramy askaloskiej zatrzepotay si, zachwiay i nagle rozwary na rozcie, a w bramie ukaza si tum Arabw, ktrzy, porzuciwszy miecze, szli na spotkanie rycerzom z palmowymi limi i gazkami oliwnymi w doniach. Kiedy chrzecijanie ujrzeli to niespodziewane widowisko, porzucili i krla, i patriarch, rzucili si ku wrotom, podnoszc tuman kurzu, ktry przesoni na chwil widok. Z kurzu tego donosi si po chwili poczynay jki mordowanych askalonitw. Miecze pracoway jak cepy, zwarte masy elaznych rycerzy wdary si ulicami do rodka miasta, mordujc wszystkich na prawo i lewo zupenie na olep. Kto ktrego domu dopad, wszystko w nim zabiera na wyczn wasno. Otwarto inne wrota dla nowych zastpw rycerzy, a morsk bram walia wartka rzeka arabskich pogacw, ktrzy szukali w morzu mierci albo ocalenia. Usama zamkn si w gwnym meczecie, ale krl Baldwin, ktremu przywiedziono konia, wpad miedzy rycerstwo i, stanwszy przed wrotami wityni, pocz si ukada, pragnc za wielkim okupem wypuci wodza ywcem. Tak si te stao. Z daleka dolecia wzmoony zgiek i przykry wrzask mordowanych - i zaraz te zobaczy Tli, a z nim kobiety i inni pozostali w obozie, jak mae, czarne figurki pojawiy si na wierzchokach meczetw i na minaretach. Ludzie ci strcali pksiyce, a zatykali zawczasu przygotowane byszczce krzye. Wszyscy upadli na twarz i pakali z radoci. Znalaz si

patriarcha, ktry zawrci spod murw, aby mu relikwij w rozgwarze bitwy nie uszkodzono. Woa on razem z innym duchowiestwem: - Chwaa Panu naszemu, chwaa Bogu ojcw naszych, a nie opuszcza On tych, ktrzy w Nim maj nadziej... Tymczasem rycerstwo biegao po domach i wycigao stamtd ukrywajcych si ludzi, mordujc wszystkich bez litoci. Zamordowanym natychmiast rozpruwano brzuchy i przeszukiwano wntrznoci, poniewa wiedziano, e Saraceni poykaj zoto, aby je przechowa przy opuszczeniu miasta. Pod wieczr wyszed Usama, odprowadzany w stron El-Arisz przez ludzi krla Baldwina, a z nim niewielu Egipcjan. Reszt wymordowano, dzieci zabrano w niewol. Na wielkim placu przed meczetem liczono niewolnikw, zdzierajc z nich suknie i wic parami. Niektre domy dymiy si, ale poary gaszono starannie, lkajc si, aby olbrzymia zdobycz nie posza z poog. Patriarcha Fulcher z krlem i ksiciem jeszcze przed zachodem soca odprawili wjazd do zdobytego miasta. Patriarcha jecha na biaym mule, na innym wieziono relikwi Krzya witego. Za ni jecha oddzia kopijnikw. Kopie czerniay jak las, rytmicznie, w wskich ulicach i na szerokim placu. Orszak ten powitay pijane okrzyki rycerzy. Porzucili oni hemy i chustkami zdartymi z paczcych niewolnic ocierali twarze i usta, i nie wiadomo byo, co ocieraj: wino czy krew czerwon? Potem wszyscy weszli do meczetu i patriarcha niezwocznie przystpi do jego konsekracji na koci w. Pawa. Trupy pomordowanych wywleczono przed bramy miasta i uoono w wielkie stosy, polewajc przygotowanymi przez oblonych materiaami palnymi. pony one ywo, skwierczc i wydzielajc wo spalenizny. Palono ciaa celem uniknicia zarazy, a take dla ujawnienia owego poknitego zota, ktre potem odnajdywano w gorcym popiele jak w nowym Ofirze. Cztery olbrzymie supy dymu stany z czterech stron Askalonu, wskazujc dalekim zamkom, grodom i wieom, e dostaa si w moc Krzya ta niezdobyta forteca. Tli ju tego nie widzia. Kiedy si gapi na zdobywane mury, zbliy

si do niego Barak w towarzystwie czterech mocnych niewolnikw, chwycono go za rce i za nogi, zakneblowano usta i zaadowano na wielbda, do ktrego przywizano go sznurami. Potem niewolnicy pognali wielbda i o zachodzie soca byli ju o wiele mil od Askalonu; omijajc na poudnie Betlejem i Jerozolim, dyli na pnocny wschd.

Rozdzia XVI Krlowa Melisanda nie ukrywaa bynajmniej przed Henrykiem, e ona to bya przyczyn zniknicia jego giermka. Wszelkie zreszt pytania zbywaa miechem i nie chciaa nic szczegowo opowiedzie: - Nie ma go, to dobrze - i koniec. Lestko i Hercho zwiedzieli si od innych ciurw, e Barak jest w to wmieszany, i przycisnli kiedy lekarza do ciemnego muru w askaloskim zauku, ale nic si od niego nie dowiedzieli, a krl Baldwin poskary si Henrykowi, e jego sudzy napastuj krlewskiego doktora. Henryk poczu si bardzo dotknity i bez poegnania usun si do Gazy. Mia wyrzuty sumienia i niepokoi si niezmiernie o los chopaka, ktry odda si cakowicie pod jego opiek. Oddasz ycie twoje za przyjacioy twe - czyta w Pimie witym i zastanawia si, co ma czyni. W par dni potem przybyli do Gazy wszyscy inni templariusze; musieli oni w tym miejscu czatowa na ewentualne zagony egipskie, ktre mogy jeszcze nie wiedzie o upadku Askalonu. Przywieli ze sob paru wybranych rycerzy spord pielgrzymw genueskich, ktrzy pod Askalonem walczyli, aby uzupeni braki powstae w strasznej rzezi na murach tego miasta. Razem z innymi templariuszami przyby Humfred z Toron i Gerhard z Damaszku. Gerhard, znajcy stosunki saraceskie i nie majcy zudze co do motyww, jakie powodoway czynami krlowej, powiedzia Henrykowi, e jego pa na pewno zosta przesany do Damaszku, w darze od krlowej dla czowieka, ktrego ona z dawna obsypywaa askami. Mody poeta Salad-Eddin, syn wojowniczej rodziny, spdza czas w ogrodach damasceskich na suchaniu pieww. By prawdziwym zbieraczem: mia cay zbir niewolnikw, Z ktrych kady piewa inne pieni i w innym jzyku; Tli powikszy t kolekcj, aby sowami mistrza Turolda uzupeni pieni egipskie, bagdadzkie, perskie, ruskie i prowansalskie, ktre rozlegay si w ogrodach Salad-Eddina. Krlowa znaa go jeszcze z czasw oblenia Damaszku przez Cesarza Konrada III. Podczas tego synnego przedsiwzicia, ktre skoczyo si dziecinn kompromitacj, krlowa, powiadano, bya w konszachtach z oblonymi i nawet po kryjomu do miasta si dostawaa. Jej to

przypisywano

niepowodzenie

wyprawy

pokazywano

naszyjnik

ze

szmaragdw, ktry miaa od oblonych dosta. Zreszt od oskare tych nie by wolny ani patriarcha Fulcher, ani sam krl, ktry wwczas by zupenym modzikiem. Syszc o tym Henryk postanowi sam si dosta do Damaszku i swego giermka odkupi lub wykra. Prowadzi dugie rozmowy z Bertrandem z Tremelai, a go wtajemnicza w sprawy zakonu, ktremu luby by zoy po cichu pod Askalonem. Odkry mu te miar udania si do stolicy ogrodw, Damaszku, Betrand przestrzega go z pocztku przed tak wypraw, a potem skierowa ca spraw do Humfreda z Toron. Ten si nie dziwi wcale, natomiast da ksiciu szereg cennych wskazwek, jak ma si dosta do miasta i jak o Salad-Eddina zapyta. Przy kadej bramie wrd bawicych si dzieci znajdzie si takie, co ma czerwono-biay turbanik na gowie. Gdy mu powiedzie: - adn ma r Humfred na swym zamku zaprowadzi ono do pewnego cyrulika, a temu ju mona otwarcie mwi, o co chodzi. Zdziwi si bardzo Henryk, e Humfred takie ma zwizki w Damaszku. Ale nie bada ich istoty: wszak Bertrand de Tremelai mu mwi, e s dwie drogi do doskonaoci, jedna od maego do wielkiego, od drobiny do caoci - druga od caego do drobnego; kto czuje si drobin, czstk wszechwiata, sob, ten moe decydowa o sobie i innych, wszystkie bowiem dusze jednakow maj warto wobec Boga. Drobiny, winny si styka, rozumie, porozumiewa si, mimo t i caoci, do ktrych pozornie nale, staj przeciw sobie. e jedno mona osign prdzej przez rozproszenie nieli przez scakowanie. Wida Humfred dy na swj sposb do poczenia w cao spraw, ktre podzielone byy pomidzy pogan i chrzecijan, skoro mia takie tajne porozumienie z Damaszkiem. Damaszek zreszt obecnie znajdowa si w pewnej cznoci, jak gdyby lennej zalenoci od Jerozolimy, jednak zawsze stay tam wojska Saracenw, owi osawieni Kurdowie, ktrych przeraajcy zamek wznosi si na pustyni. Henryk bardzo prosto wybra si w podr. Pojecha i ze wszystkimi swoimi do Jerozolimy, spdzajc noc w betlejemskiej wityni przy obku

Chrystusowym; w Jerozolimie umwi si dokadnie z genueczykami, ktrzy obiecali go odstawi statkami do Trypolisu, a fam poruczy go przewodnikom, ktrzy go przez Anatoli mieli przeprowadzi do Konstantynopola, skd ju mg ruszy dalej w prdk drog przez Bugari i Wgry na Polsk. Spieszyo mu si niezmiernie. Ostatnia sprawka krlowej bya kropl, ktra przepenia miar goryczy, jak go napeniao ycie Krlestwa Jerozolimskiego. Gorycz ta, ktr dyszao powietrze wok odzyskanego Grobu, bya przecie zrozumiaa. Gobka, ktra zlatywaa z nieba, aby zapali wiata witego miejsca, nie przetwarzaa serc ludzkich: przywieli tu rycerze z sob wszystkie namitnoci i wszystkie nienawici, i wszystkie grzechy. Czy mogli przesta by ludmi? Rozumia to Henryk, ale nie chcia tu przebywa. I nagle zatskni do Polski: zobaczy jej puszcze i wody i poczu w zapach lipcowy, jak owego dnia w czycy, kiedy umara ksina Salome. I ziemia owa wydaa mu si prosta i nieskoczenie kochana. Rozmawiali wanie kiedy z Jaks w Jerozolimie, siedzc na kamieniach przed domem templariuszy. Wielkie byy wtedy zamieszania w Jerozolimie, bo wybucha walka pomidzy patriarch Fulcherem a joannitami i joannici tak gono bili w dzwony swojej olbrzymiej wityni obok Grobu witego, e zaguszali kazania miodnych ust patriarchy. Ale dwaj Polacy poczli wspomina swoje ziemie: Jaksa opowiada, jak to jest w okolicach jego Miechowa, jakie tam pola karczuje, jak rk roboczych mu potrzeba, jak trudno mu osiedla zaoy. I postanowili tego wieczora zawoa do siebie, do Polski, templariuszy i joannitw, aby si przyczynili do rozszerzenia wiary, walczc z ssiadami, i aby przywieli ze sob biegych w sztuce rzemielnikw. Henryk postanowi da templariuszom grunt opatowy, sporny, pomidzy Wostow wiosk a ysymi Grami lecy, i umwili si z Jaks, e ten naprzd do Wgier pojedzie i kae koci tam budowa wielki, godny witej Ziemi, na podzikowanie Bogu za podr szczliwie odbyt. Jaksa teraz dopiero powiedzia Henrykowi, e panowie sandomierscy nieradzi byli, e nie bawi u nich w grodzie ich ksi, i wcale nie chcieli mu dawa ludzi za granic. I e dlatego tak ma garstk przywid mu Jaksa do Bambergu, jak zupenie nie przystao

ksiciu. Henryk dopiero teraz zmiarkowa, e Jaksa mu nie mwi o tym z jakich ukrytych powodw. Moe po prostu wola, e Henryka dugo nie byo w dziedzicznej dzielnicy? Tym bardziej jednak Henryk postanowi wraca. Spraw powoania templariuszy do Polski omwi Henryk z Bertrandem de Tremelai, wskazujc mu na liczne plemiona pogaskie, z ktrymi zakon mg walczy, oraz na dochody, ktre mg cign z ziemi, o ile by ziemi tej mg dostarczy rk do pracy. Wiedzia nadto, e Gioricus de Bello Prato wkrtce ma uda si do Europy w rozmaitych sprawach zakonu, mg przeto i do Polski zajecha przed powrotem do Ziemi witej. Bertrand obieca przysa do Sandomierza Waltera von Sehirach i Giorika z kilkoma jeszcze rycerzami. Po czym wybra si do Damaszku ksi Henryk, i to piechot, jak prosty pielgrzym, w towarzystwie Jaksy i Hercha oraz przewodnika Pullana Dawida, ktrego mu dali templariusze. Wyszli o witaniu z bramy zachodniej i posuwali si powoli, bo dnie byy upalne. Nocowali w klejonych z gliny chatach niedaleko cystern i bardzo ich to mczyo. Raz zamieszkali w krgej i pustej wiey, dziwnego ksztatu, bya to bowiem wiea gwebrw, gdzie oni swych umarych chowali, nie grzebic ich nigdy. Szli, szli nieumczeni i Dawid powiedzia im, e wkrtce ju bdzie Damaszek. Ale brzowy, ty, miejscami wydty w krge wzgrza pejza dugo si nie zmienia. Dopiero przedostatniego dnia, gdy zatrzymali si na nocleg i ksi uklk na obej wyniosoci, aby mwi wieczorne pacierze, do nozdrzy jego dobiega inna wo ni suche i jaowe powietrze pustyni, mieszane z cynamonow woni zeschej ry jerychoskiej. W ciszy jak gdyby rozla si cienki jeden gos - tai w zastygym powietrzu, ktre z nastaniem wieczoru nagle si ochadzao, przeszed prd wieoci, wski strumyk wilgoci; rozpyn si on, zanim ksi wypowiedzia ostatnie wyrazy symbolu nicejskiego. Podnoszc si z kolan, opiera si na rce Hercha (bardzo by utrudzony) i powiedzia do Jaksy: - Zdaje mi si, e jutro bdziemy ju u celu. Ale gdy powstali zzibnici o wicie, po nocy gwatownie zimnej, jak w pustyni bywa, i ruszyli w drog, nic im nie zapowiadao odmiany w

monotonnej podry. Dopiero koo poudnia zauwayli pewne miejsce przed sob, pomidzy dwoma garbami koloru wielbdziej sierci; ujrzeli co jakby zgszczenie niebieskiej mgy, jakby opar pustyni wznoszcy si nad wzgrzami. Zza pagrka wyjecha jedziec na wspaniaym koniu, czarniawy na twarzy i z gow owizan czerwon chustk. Krzykn ujrzawszy wdrowcw, podnis w gr rce i zawrci gwatownie. lady na twardej ziemi poczy si zgszcza i znowu przypyny fale, tym razem znaczniejsze, niosc inne powietrze. Wzgrza si spaszczyy, wjechali na piaszczyst rwnin, ktra zacza si stopniowo pokrywa ciosanymi kamieniami. Z dwch stron przejcia, ktre trudno byo nazywa drog, regularnymi rzdami stay niedue pasko obrobione kamienie. Byy to cmentarze. Na piaszczystych mogikach tu i wdzie wida byo chwasty, roliny, dba trawy. Nim przeszli par krokw, mogiy stay si zielone i dalej cmentarz zamieni si w ogrody, zlewa si z nimi, pachnia wraz z nimi niespodziewan, czarodziejsk wieoci. Spotykali teraz mnstwo ludzi, ale szli tak pewnie i spokojnie, e nikt ich o nic nie zapyta. Kady zreszt zajty by swoim koszem owocw, swoim muem, swoim stadem owiec. Kobiety, okryte czarno, przejeday na osach, a pustynia zmieniona w kwietn k porastaa drzewami. Niebawem z obu stron drogi podniosy si palmy i pomaracze, a w rowach drogi widniaa spleniaa, zielona wilgo. Zapach damasceskich ogrodw, o ktrych im ju w Jerozolimie opowiadano, by pikniejszy od wszelkich askaloskich wonnoci. Wod ociekao teraz wszystko dokoa i po niedugiej chwili zza zbitej masy pachncej zieleni wynurzy si wysoki, pleni jak grynszpanem obrosy, mokry mur miasta. Podrni zatrzymali si przed sklepion bram, nakryt szmaragdow od mchu kopu; brama bya w tej chwili szeroko otwarta i w gbi wida byo tum ludzi przewijajcych si wskimi uliczkami. Handlarz wdrowny zbliy si do rycerzy i potrzsn przed nimi pkiem modlitewnych dywanw, ktre zaiskrzyy si w socu jak papuzie pira, ale sami oni stali w cieniu i, nie zwracajc uwagi na handlarzy, wcigali zwolna w puca zapach kwiatw i wilgoci, ktrym si nie mogli napoi po kilku dniach wdrwki, suszy i upau. Wstpowali w nieznany wiat. Pullan Dawid nachyli si nad

chopcem w biao-czerwonym berecie, ktry si bawi niedaleko bramy, i chopak bez sowa pody przed siebie. Szli za nim czystymi, zamiecionymi i skropionymi wod ulicami, po ktrych snu si kolorowy i swoimi sprawami zajty tum. Weszli do obszernej, chodnej izby bez okien, pooonej za wielkim podwrzem, na ktrym spay zmczone wielbdy. Cyrulik rozmawia bystro z Dawidem, a ten odnosi si do Jaksy. Polacy przez par miesicy pobytu w Ziemi witej nauczyli si ju rozumie t gwar, mieszanin sw aciskich, woskich, francuskich i prowansalskich, jak mwiono wkoo nich. Henryk natomiast zaj si Herchem, ktry zdawa si by bardzo zmczony i osaby. Nie darmo Tli, biedak, nazywa Melisand czarownic. Hercho po drodze pustyni lub w domostwach ubogich opowiedzia ksiciu powoli ca histori; z jego to winy Tli zosta sprzedany czy oddany w niewol, on te musi pokutowa za swoje zbyt szybkie dziaania. Nikt tu nie jest winien - powiedzia Henryk i straszno mu byo o. cao duszy Hercha, swojej i Tlego. Nocowano tymczasem u cyrulika, ktry ich uoy wszystkich razem w izbie, gdzie mierdziao kukurydz i sycha byo szuranie kur w przylegym kurniku. Tymczasem cyrulik porozumiewa si z niewolnikami Salad-Eddina i na rano, skoro soce ju wyszo na trzy wiee zza horyzontu, poeta wezwa do siebie ksicia; pod warunkiem jednak, e ten przybdzie zupenie sam i przez nikogo nie dostrzeony. Henryka wprowadzono wic przez odleg furtk do ogrodw, a potem do wspaniaego gmachu, gdzie przebywa Salad-Eddin. Szed zawstydzony przez te niezmierne wspaniaoci, pene rolin i przedmiotw niezrozumiaego uytku. W duej sali marmurowej posadzka wyoona bya w biae i czarne kraty; na niskim ou, podobnym do leenia, jakie miay psy Kdzierzawego na zamku pockim, oboony kolorowymi poduszkami, siedzia mody i bardzo chudy czowiek. Mia na sobie tylko grochowego koloru szerokie spodnie jedwabne i zotem kuty pas, a na gowie turban niezwykej wielkoci, bardzo ozdobnie zwizany. Grn poow ciaa mia nag, wychud i spalon od soca. W obu wiotkich rkach dwiga due

sztylety o falistym ostrzu, z rkojeciami wysadzanymi turkusami. SaladEddin by jeszcze bardzo mody, ruchy mia leniwe, a twarz niezwykle czarn, z bardzo czarnymi oczami. Usta mia mae i zacinite, ale bardzo pikne. W chopcu tym byo tyle fantastycznoci, e Henryka to oniemielio: jak gdyby mia odprawia jaki obrzdek. Salad-Eddin wskaza mu fiokow poduszk, na ktrej mia usi, i pozostali sami. Salad-Eddin odpowiedzia na pozdrowienie ksicia skinieniem gowy, a potem bawi si sztyletami. Nagle podnis gow i popatrzy przenikliwie w oczy Henryka. Niebieskie, chodne renice ksicia wytrzymay to spojrzenie. Salad-Eddin pocz mwi mow Frankw: - Nic ju braciom naszym w Syrii nie zostaje, gdzieby mogli odpocz, tylko grzbiety ich bystrych koni i jedwab namiotw. Frankowie maj ich za ndznych niewolnikw, a my cigniemy za sob tren zniewieciaoci, jakbymy yli w najwikszym pokoju. Ile krwi si polao. Ile kobiet musi w doni kry urod swoich twarzy zarowion wstydem. Czy mog gowy wiernych tak hab znosi? Czy mog piersi poety przy takiej habie zamilkn? Po czym, kiedy Henryk milcza, rozemia si szeroko i powiedzia: To ja skomponowaem te wiersze. Podobaj ci si? Ale nagle zielony ptak, wiszcy w kku niedaleko przymionych aluzjami okien, za wrzasn gwatownie, a potem powtrzy chwiejc si na nogach: - Bg tak, chce, Bg tak chce. Henryk ze strachem spojrza na stworzenie i nagle take rozemia si cicho: przypomniaa mu si proba Wierzchosawy, ktra tak bardzo chciaa mie gadajcego szpaka. - Jaki to pikny i kosztowny ptak - powiedzia z umiechem do Salad-Eddina. Tamten by uradowany t pochwa i czym prdzej zagadn: - Daruj ci go, o ile o nic wicej mnie nie poprosisz. Henryk spowania i umilk. Szuka w niewprawnej gowie frankoskich sw na wyuszczenie swojej sprawy. Ale Salad-Eddin rozpocz monolog: - C tam znowu Humfred wymyli, e mi ci tu przysya? Nie

potrzebujesz mi mwi, wiem to dobrze! Niepotrzebnie ci Humfred tu przysa. Wiem od balwierza Nuchima, nie chciabym ci odmwi, ale na razie trudno by mi byo odda chopca. Bardzo mi si spodoba, cho dopiero od tygodnia jest tutaj: czy bardzo du przywizujesz do niego wag? - Jestem jego opiekunem - powiedzia Henryk zdanie, ktre dawno sobie uoy. Salad-Eddin, syn Ejjuba, umiechn si lekko i przelotnie spojrza na Henryka. Usta mu si zmarszczyy w tym umiechu w sposb nieprzyzwoity. Ksi Henryk poczu znowu zakopotanie w sobie. Ale na szczcie mody Kurd gada obficie, nie wypuszczajc poyskujcych kindaw z chudych, czarnych ap, podobnych do ww. Byo gorco i Salad-Eddin poci si. Krople potu wystpoway mu na czoo i na ramiona ponad obojczykami. Pot ten - Henryk czu to na odlego - pachnia pimem. Henryk przeegna si w myli, jak w obecnoci zego. - To bardzo pikny chopiec - mwi Jussuf, zwany przez swoich rwienikw Zbawieniem Wiary, Salad-Eddinem - to bardzo pikny chopiec. Bg si objawia w piknoci takiej i pragniemy j posi, jak pragniemy posi Boga. Czy mylae kiedy o tym, kiedy patrzye na tego maego piewajcego Germana. Wy tak mao mylicie o tym - a tak duo, eby mie zoto i macha mieczem, i lata na prawo i lewo za rozbojem. Tak, za rozbojem. Ale kiedy w nocy jest za gorco i nie moecie spa, nie spojrzycie wtedy ani razu na gwiazdy. - Synu Ejjuba - powiedzia Henryk - oddaj mi chopca. - Oddam ci go zapewne - mwi znowu Kurd - ale oddam niechtnie. - Synu Ejjuba, bratanku Szirkucha, oddaj mi chopca, prosz ci o to przez r i przez koo... - Dodaj jeszcze: przez krzy - zamia si Salad-Eddin. - Sam nie wiesz nawet, e mapujesz nasze obyczaje, mwic te sowa. Kt stworzy tajne stowarzyszenia? Kt stworzy zakony rycerskie, ktrecie wy naladowali? My, drogi ksi. Ale gdyby mi nawet przysiga na Assassynw i na samego Starca z Gr, ktrego imienia lkaj si wymwi i nasi, i wasi...

Tu sztylet wypuci na chwil z rki i spojrza ponad gow Henryka bystrym wzrokiem, Henryk odwrci si i ujrza puste drzwi, ktrymi wszed. - Widzisz, imi to jest dla wszystkich straszne. Myl, e ci ono dosignie i w dalekim Sandomierzu - cign Salad-Eddin - bo u nas poeci staj si wodzami. Stryj mj Szirkuch pisa wiersze w Isfahanie, a na jego imi dzisiaj trzsie si Wschd i Zachd. Gdybym zechcia, zatrzsyby si na moje imi - Salad-Eddin - wrota jerozolimskie. Ale nie chc. Gdybym by chcia, w chwili gdy si ogldae za siebie, mogem puci w kark twj ten sztylet, ale nie chciaem. - I zamachnwszy si nagle nieoczekiwanie silnym ukiem, w ktrym cae jego chude ciao napio si jak wkno drewna, cisn sztyletem w cian pokoju, a wbi si gboko. - Nie bj si, ksi, Starca z Gr ani nawet samego prezbitra Joanna - doda Salad-Eddin. - Boj si tylko Boga - powiedzia Henryk. - Susznie - powiedzia Salad-Eddin - podobasz mi si. Nie dziw si, e ci traktuj nie jak ksicia, ale kto wie, czy nie uklkn przede mn ksita. No - ale moe nie? Tylko zanim znikniesz z mego paacu, zanim odejdziesz obdarowany, z moim niewolnikiem, z papug, z darami moimi, ktre wemiesz, chciabym, abymy zostali brami. Henryk cign swoje jasne brwi, namylajc si. Ale potem powiedzia: - Zdaje mi si, e jeste dzielnym czowiekiem i masz miar rycersk, chc zosta twoim bratem. Salad-Eddin uderzy sztyletem w gong obok stojcy i zaraz przyszli ci, ktrzy wprowadzili tu Henryka. Przyniesiono kube wina, w ktrym mienia si tcza. Otworzono aluzje okien i zapach kwiatw przyszed z ogrodu. Wniesiono mae czerwone lilijki, ktrych Henryk nigdy jeszcze nie widzia. Henryk podnis rkaw zniszczonej sukni i przyoy biae swe rami o mocnej muskulaturze do cienkiego i czarnego ramienia Salad-Eddina. Po czym noem Henryk, sztyletem Salad-Eddin otworzyli sobie skr na ramieniu, a krew wycieka i zmieszaa si; kropl pomieszanej krwi zdjli ostrzami noy i wpucili do dzbana wina. Napili si kolejno tego wina. Po czym Henryk zoy na sztywnych policzkach Salad-Eddina braterski

pocaunek: byli brami. I przez jedn chwil, kiedy Henryk caowa brzow skr modzieca i kiedy czu zapach pima i owych czerwonych kwiatw, zapragn, najywiej jak tylko mona, zosta w tym wiecie penym zapachw, czystoci i rycerskich byskw ora. Ale myl ta trwaa przez jedno mgnienie: rozumia j jako wielk pokus, ch wyzbycia si wszystkiego, co mia w przyszoci uczyni. Myl o pozostaniu tutaj bya jak myl o zaniciu w poranek bitwy. Nie masz dla niego spokoju, jakim tutaj dysz ogrody, on jest z innego kraju, pooonego midzy cesarstwem a bezksztatn mas pogaskich plemion. Salad-Eddin uchwyci jakie myli na tej rycerskiej twarzy, ale nie mia pyta. Sam nie wiedzia, co jeszcze uczyni. Ale w tej chwili weszli wszyscy piewacy jego, szeregiem. Na kocu szed Tli Henryk by zawstydzony zupen nagoci chopca: nie widzia go dotd nigdy nagim. Spuci oczy, a chcia jednoczenie przytuli odnalezione dziecko. Tli ucieszy si bardzo i przyklk u ng ksicia sandomierskiego. Ale ten, nie podnoszc powiek, powiedzia do Salad-Eddina: - Bracie, przykryj go paszczem. I mikki jedwab spyn na odzyskanego piewaka, podobny do liliowej chmury. Tego jeszcze dnia Henryk z Jaks i Tlim odjechali na koniach ofiarowanych im przez Salad-Eddina. Hercho zamiast sokoa mia na ramieniu papug, ktra umiaa gada: Bg tak chce! Odprowadza ich a do Trypolisu poufay Salad-Eddina, przeprowadzajc ich bezpiecznymi ciekami: zwaszcza w pobliu wysunitych placwek pastwa Assassynw byo to konieczne. Natomiast Pullan Dawid znikn bez ladu. Cyrulik, u ktrego mieszkali, tylko im powiedzia: - Za duo on wiedzia. A papuga zdecha ju w Konstantynopolu.

Rozdzia XVII By marzec, koniec marca, i drogi od Krakowa rozmoky do tego stopnia, e nawet konno trzeba si byo wlec noga za nog. Wkrtce porzucili rozoone gronami wdziczne wzgrza krakowskie i wyszli na czarnoziemne rwniny, klejkie i grzskie. Ale ksi Henryk gna wci swojego mierzyna i jego orszak dobrze musia popdza za nim, by po drodze gdzie nie osta. Dzie by pikny i soneczny, skowronki dzwoniy gono. A wierzy si nie chciao Henrykowi, e wiosna taka zupena i prawdziwa ogarnia go. Boto chlupao pod kopytami konia, ale jemu si umiechao wszystko. Wierzby brzegiem szlaku szy przysadziste i rosochate, gazki i witki miay nabrzmiae od sokw i te jak z wosku. Zerwa sobie prcik i gryz gorzkie kawaki kory, pachnce niby nard jerozolimskich wity. Patrzy a patrzy przed siebie i nie spostrzeg si nawet, jak prdko podjechali ku Sandomierzowi. Ukaza si im nagle spoza zwyczajnego sosnowego gaiku, spitrzony wysoko niby arka jaka i od razu cay widny jak na doni. Wzgrze piknej formy, niby cesarski diadem, otoczone zewszd opask murw ceglanych, na ktrych gdzieniegdzie bielay paty tynku w tych miejscach, gdzie mur za cian domu mieszkalnego suy. Na wysokiej grze, niby zbce ksicego kopaka, widniaa drewniana, wysoka wiea kocioa Matki Boej, opodal ratusz murowany, poniej pikna Wostowska Brama, wszystko jak na doni widoczne w przejrzystym powietrzu, rozgrzanym od soca, a przemytym wiosenn wilgoci. Nieco na stronie, przedzielony od wzgrza witynnego dziaem, onem podobnym do niewieciej piersi, sta dwr obszerny, skadajcy si z wie i przybudwek, wysokich dachw z grzbietami, cian tynkowanych lub szarych (z belek, wida, olbrzymich, skadanych). Na wieach zamku, na Wostowskiej Bramie, na ratuszu, nawet na iglicy kocielnej czerniao od luda jak od mrwek, wida Lestko, naprzd pojechawszy do ksicia Kazimierza, o przybyciu pana zawiadomi. Henryk cign konia i sta zapatrzony na pikne wzgrze, wznoszce si jak nawa zocona od soca nad niewidzialn jeszcze rzek. Sta i patrza na zamek, na mury, na kocioy. I nagle z daleka, bo daleko jeszcze byo

do miasta, dobieg go stumiony dwik dzwonw, uroczysty, cho zagasy, matowy. Cztery nuty dobiegay do niego, skupione jak gdyby i powolnie biegnce nad runi ozimin, nad botem rozmokych pl, nad orszakami wierzb i zielonymi pdami pokrzywy. Bam, bam, bam, bam, notowa sobie w uszach uderzenia i o niczym innym nie myla, wpatrzony w miasto dziedziczne. Przeegna si potem i nagle zaci konia. Boto rozklepane poleciao wysoko spod kopyt rumaka, ale Henryk spiesznie dy ku rzece. Miasto zbliao si ku niemu, powoli zatraca widzenie caoci, natomiast rozpoznawa szczegy: wiecce dachy, krzye wity, tarcz ksic czerwon na nadwilnej bramie. Nie stan, a nad brzegiem wody. Wisa toczya si szeroka, leniwa, pena, pod cichym jedwabiem spczniaej powierzchni tajca gniewliwe wiry. ki obszerne u stp miasta zalaa bya wanie i Sandomierz sta wyniosy i liczny, jakby nad wielkim jeziorem jaka gra wita, odbijajca si w wodzie jak w lustrze. Henryk popatrzy chwil na ow wod, a potem obejrza si po brzegu. Na rzece sta prom, przy samym kraju, a na promie odzianym czerwon purpur sta Kazimierz. By bardzo urodziwy, nieduy, ciemnowosy i bardzo do ojca podobny. Obok stary Wszebor i Grot Kasztelan, dalej opat Wincenty i Gotlob Ryc, proboszcz Marii Panny, Humbald, i caa suba ksinej Salome, i nawet zgrzybiaa ju Bilhilda, zawsze w wysokim czepcu, podobnym do stokowatej wieycy. Otaczao ich rycerstwo okoliczne, czciowo ci, co z nim w Ziemi witej byli i tutaj naprzd przybyli, czciowo ci, co w ziemi sandomierskiej pozostali dla bezpieczestwa. Bolko Wieniawita, synny z urody, co mia swe gniazdo w parafii tarnowskiej, Piotrek Nagocic z Mokrska, Wit z Tuczp, kanonik i brat jego Dzierko, Pakosaw z Pacanowa, Smi z Brzezia, Starz, znakomity, cho modzik jeszcze, Mikoaj Bogoria ze Skotnik, Piotr Kociesza ze Strzegonia, a za nimi wszystkie inne rody: Wilczekosy, Chorbay, Kuczaby, Zachorze, Cioki i Poukozy. Krzyczeli wszyscy dononie: - Orzy, Orzy*! Henryk odrzucajc w ty nieznone fady obfitego paszcza, wycign rce ku Kazimierzowi, Kazimierz wylecia z promu, przyklk przed bratem, ale Henryk go
* O r z y (st. pol.) okrzyk bojowy; tu bdcy wyrazem radoci.

podnis z kolan i mocno uciska. Po czym wita si ze wszystkimi. Zanim pachokowie wprowadzili konie na prom, zanim si ustawiono, przeszed czas jaki. ki na pobrzeu Wisy byy zielone jak aksamit. Adelajda z Sulzbach miaa kiedy tak sukni - przyszo na myl Henrykowi, gdy patrzy na t traw. Rozmawia z bratem i z wielmoami sandomierskimi jak zwykle o podry, potem o pogodzie. Zauway, e Gotob mwi uczonymi wyrazami, a proboszcz bardzo po prostacku. Wreszcie przeprawiono si na tamt stron. Droga od rzeki do bramy miejskiej i a do samego zamku wysana bya czerwonym suknem, ludzie klkli po obu stronach drogi. Henryk w p drogi zsiad z konia i szed pieszo, za nim Kazimierz w biaym kubraczku, w biaym kopaku, inni za nimi. Przy bramie miejskiej stali ludzie z chlebem i sol. Uklkli przed nim i pakali, a Henryk, pduchowny w swoim paszczu krzyem znaczonym, skreli nad ich gowami krzy bogosawiestwa. Potem weszli na zamek, rycerze cisnli si gromad w jasnej izbie, ale Henryk czym prdzej chcia przej do osobnych komnat. Kazimierz go prowadzi, szed przed bratem z powag i czci, otwierajc mu odrzwia i uprzedzajc o progach lub niskich belkach. Wreszcie znaleli si w pokoju ostatnim, Henryk prdko podszed do okna i spojrza: wida byo niebieskie rami Wisy. Obejrza si po komnacie i powiedzia sobie: - Aha, wic to ju tu... Henryk przedtem raz tylko jeden by duej w Sandomierzu, zaraz po mierci ksinej Salome. Mieszka tu wtedy par miesicy w bezwadzie i w zamyleniu. Ale teraz zamek wyda mu si zupenie inny, o wiele mniejszy i zaniedbany, nie byo w nim ani jednej piknej rzeczy, uprzytomni to sobie. Kazimierz zawrci, aby uczyni jeszcze co nieco z przygotowa do uczty, a Henryk odesa pachokw i zosta sam. Tyle lat bka si po wiecie, widzia tyle izb, mieszka w tylu paacach, e dziwno mu byo przyby nareszcie do takiego miejsca, skd nie potrzebuje ju nigdzie si ruszy. By u siebie. Komnata ciemnawa: siad wic w wykuszu u okna i patrzc na Wis nie widzia jej, wszystkie inne widoki przecigay przed jego oczami. Sandomierz wyda mu si mieszny i may. I pomau te wszystkie widoki

zaczynay si koncentrowa na jednym, na ostatnim. Wspomnia swj pobyt w Krakowie. Bolesaw, jak zwykle, bawi we Wrocawiu. Wszystko mu dogadzao w tym miecie. I to, e je odebra Wadysawowi, i to, e byo to miasto najwspanialsze w Polsce - ju o to Pietrek Wast, ju o to Agnieszka Wadysawowa dbali - wspaniae byo, co tu duo gada, i takie inne ni Krakw lub tym bardziej Pocko albo czyca. Przyjedao tam duo mnichw wdrownych, o wieci z dworw saskich, z cesarskiego byo atwiej, kuglarze przychodzili ze sztukami, podrujcy rycerze piewali nowe piosenki, recytowali cae poematy, a piwo - to. byo na lsku najlepsze. Nieboszczyk biskup Konrad nie chcia z Wrocawia na arcybiskupstwo do Salzburga rusza, bo powiada, e tam piwa warzy nie umiej! Poza tym podatki atwo byo zebra i atwiej si ksiciu yo na Wrocawiu: prawie stale tam przesiadywa. Ale Wierzchosawa zostawaa w Krakowie. Sam j tam zasta. Chorzaa ostatnio bardzo i nie znosia prawie mowskiej obecnoci. Sam j zasta na zamku wawelskim i sam z ni spdzi kilka dni. Siostry ju wszystkie za m powydawali, a nawet Agnieszki ju nie zasta, posza na Ru par lat temu; Ryksa podobno przyjedaa niedawno, dziwna istota, burzliwa, nieporzdna i zmieniajca mw i krlestwa jak suknie. Ale wtedy, kiedy przyby w ten dzie zimowy, nie byo nikogo. Dworzyszcze wawelskie stao smutne, zimne i wilgotne, nieg taja na dworze, a Wierzchosawa w stroju mniszki chodzia po pokojach jak we nie, zdawao si Henrykowi. Zamkn teraz oczy i wyobraa j sobie. Tyle widzia kobiet urodziwych i na cesarskim dworze, i w Rzymie, i w Palermo i w Krlestwie Jerozolimskim, a jednak znowu siedzi tutaj i pod powiekami ma obraz szeroko otwartych, czarnych oczu bratowej... Tylko jej brzydkie dzieci byy przy niej, okutane w ciepe szale, przykryte pierzynami w ciepych i penych zaduchu izbach ruskich nianiek. Rycerzy byo mao na zamku krakowskim, wszystkich Bolko pozabiera albo porozsya. Gdy Henryk zajecha na wzgrze, domostwo sao szare i obojtne, wsparte na swoich drewnianych supach. Rzadkie i due patki niegu przelatyway. Na lewo staa nie dokoczona katedra, ledwie pod dach wyprowadzona, przez ojca fundowana, przez braci zarzucona. Na prawo

krgy kociek witego Adaukta, od niepamitnych czasw zbudowany. Wierzchosawa wysza do niego z ciemnej sieni, nie moga zrozumie, skd on si tutaj wzi. - To Henryk, to Henryk - powtarzaa. Teraz na zamku sandomierskim dwiczay jeszcze te sowa. Nie chcia si przebiera do uczty, nie zdj nawet ostrg, nie obtar twarzy z rdzy - a siedzia w oknie i sucha tego gosu: - To Henryk. - A Wierzchosawa - prawdziwa Rusinka - nie umiaa dobrze wymwi tego imienia, umiechaa si przy tym zawsze. Ale jaka bya wtedy pikna! Siedzia na zamku par dni, jedli razem, siedzieli przy kominie; Wierzchosawa poowy rzeczy nie rozumiaa, o ktrych on jej opowiada nic nie wiedziaa, co to Sycylia, jak trzeba jecha do Jerozolimy, ilu byo papiey, jak si nazywa cesarz obecny. - Ale to przecie nasz kuzyn - powiedzia Henryk. i dopiero teraz, w Sandomierzu, uprzytomni sobie, e cesarz jest ich krewnym tylko przez znienawidzon Agnieszk. Poszli do katedry, ale tam by tylko gruz, cega i wapno, cho ludzie od dawna ju nie pracowali, budynek sta powicony przed sam mierci Krzywoustego i nie dokoczony. - Jak caa ojcowska budowa - powiedzia Henryk. Uciekli stamtd do kocika witego Adaukta. Na maym otarzu paliy si dwie wiece i Wierzchosawa zawiesia tam obraz Chrystusa. W tym kociku nie uklkli, lecz stali bez ruchu. Henryk wzi Wierzchosaw za rk. Palce ich si przeploty - jedyny raz. Z jej czarnego stroju wia chd grobowy, jego paszcz templariusza by prawie caunem. Siostro mwi do niej. I potem pucili swe rce i wrcili znowu do zimnego drewniaka, gdzie byo za mao suby, i Wierzchosawa zdawaa si opuszczona i niby widncy li nieodywionej roliny. Kazimierz wezwa go do uczty, trzeba byo zachowa wszystkie stare zwyczaje, o ktrych zapomnia ju po trochu. Wyla troch miodu w kcie pokoju, som podan mu przez posugacza wytar siedzenie swoje i Kazimierza na awie, po czym som spalono; potem musia trzy razy obej izb dokoa z proboszczem i wojewod na znak objcia zamku w posiadanie, potem musia przeczeka, a wszyscy usiedli, i dopiero zaj miejsce naprzeciw Kazimierza. Na prawo od siebie mia Humbalda, na lewo

Wszebora, swoje rami wiecki i duchowne. Umiecha si do tej myli. Poczciwi ludzie zdawali si by bardzo oniemieleni jego obecnoci, jego strojem, jego niezwykymi manierami. Henryk wtrca do rozmowy sowa niemieckie i francuskie, ktrych nie rozumieli. Jeden Gotlob by bywaym rycerzem i na wszystko, co Henryk mwi; umiecha si skwapliwie, aby da pozna, e on wie, o co chodzi. Henryk zauway, e zarwno starszyzna, jak rycerze zachowywali si z godnoci, jak prymitywn dum i spokojem, i chocia mid cignli mocno i piwem po i pijali, to jednak trzymali si ostronie i nie wychodzili z granic wiejskiej przyzwoitoci. Krajali chleb opierajc bochenek czarny o piersi, po czym go caowali i podawali ssiadowi. W ruchach byli umiarkowani, ale jedli; wiele i siorbali mocno. Henrykowi mimo woli przypomniaa si rozpustna uczta jerozolimska i myla, co by ci ludzie na to powiedzieli, gdyby im opowiedzia, co si dziao w Chrystusowym grodzie. Po uczcie poszed spa, odprowadzono go, jak gdyby z on szed do onicy, z pochodniami i ze piewem. Niestety, piewano tylko pobone pieni. Sysza potem podniesiony gos Kazimierza na podwrzu. Tli go rozebra, jak zwykle, ale dugo nie mg zasn na swoim pastwie. Na podwrzu ruch by wielki i sycha byo, jak konie w stajni uderzay acuchami o b. Znowu widzia Wierzchosaw i koci witego Adaukta, ktry by podobny do kaplicy Grobu witego w Jerozolimie. Zreszt by nawet rad, e myli o Wierzchosawie. Bo gdyby myl jego nie bya tak zajta jej obrazem, musiaby myle o wszystkim. A to zanadto go przeraao. Chcia odpocz od tego, z czym si przez te par lat styka i szarpa. Chcia zasn. I wreszcie zasn. Nazajutrz zbudzi si do pno, chodno byo w izbie, wic hukn na stra. Hercho wejrza przez drzwi, kaza, aby pachocy zapalili na kominie. Rozlego si tupotanie po starych drewnianych schodach. Zaraz te przyszed suga i powiedzia, e ksi Kazimierz pragnie wej do brata. Henryk zezwoli. Kazimierz przyszed z olbrzymim pkiem kluczy i chcia od razu wszystko bratu odda: i stra nad skarbcem, i klucze od piwnic i od

spichrzy, i od bark, sposobem przemylnym na wodzie a w zamknitych budynkach przechowywanych. Umia si Henryk z tego wszystkiego i powiedzia mu, aby na razie klucze zatrzyma. Przede wszystkim pjd obejrze wszystko, co Kazimierz nagospodarowa. I rzeczywicie, w krtkim czasie wyszli ubrani w ciepe kouszki, bo czas si zrobi chodny, jak to w pocztkach marca bywa, i od Wisy cigno co si zowie. Na podwrzu zebrana bya caa stra ksica i rycerze, co ktry w grodzie siedzia, i paru Niemcw sucych na odzie, Gotlob oczywicie jako majordomus paacowy; paru godniejszych rycerzy, Gotlob z nimi, posunli si za ksicymi brami. Zaczli od stajen. Koni byo nieduo, ale bardzo adnie utrzymane, cho nie rasowe, z Rusi przewanie przygnane. Kastylijczyk Henryka wyglda midzy nimi niby krl pomidzy posplstwem - powiedzia to Gotlob w przyzwoitych wyrazach i obaj bracia si rozemiali. - Takie to nasze sandomierskie gospodarstwo. Patrzy z podziwem Henryk na brata: pomiernej by postaci i bardzo jeszcze modziutki, ale jako mu wszystko szo skadnie. Gospodarowa dobrze i na pimie byli uczony (ksina Salome na duchownego go chciaa sposobi) i ludzie go suchali, i lubili go. By otoczony powszechnym szacunkiem - i nie zna nawet byo, e nie na swoim tutaj porzdkw doglda; stara si, jak by o swoje chodzio. Potem ogldali w spichrzach nagromadzone zapasy zboa i misa solonego; ryby wdzone na post; potem w salach paacowych ogromne jak na may Sandomierz iloci zbrj, hemw, ukw, kopij; strza cae mnstwo a nie wiadomo, co to byo, tak si w istocie swoje przez ilo razem zgromadzon zmieniay. Wreszcie w chodnych spiarniach wisiay cae soroki drogocennych futer, zdobycznych, kupionych i przez puszczakw w dani przywiezionych. W kadej sali sta w rogu niegruby kij, a na nim wszystko, co w pokoju, zakarbowane stao, tak e byo atwo sprawdza zgromadzone iloci zapasu. Wreszcie we dwch, sami, poszli do skarbca, ktry znajdowa si w murowanej piwnicy zamku, chroniony mnstwem kdek, zasuw i kd. Henryk zdziwi si, zastawszy w piwnicy bardzo wiele zota, drogocennych

przedmiotw, skrek bobrowych i gronostajowych i sztuk kosztownych materii. Kazimierz powiedzia mu, e jest to cz skarbw Krzywoustego, ktra si prawnie Henrykowi naleaa. - Wiem - powiedzia Henryk - ale jake ty wszystko Bolkowi odebra? - Ju miaem ja na niego sposoby - umiechn Kazimierz. - Zreszt Bolko tylko na cudze chciwy, rodzinne uznaje i braciom odda to, co si im naley. Powiedzia to powanie i szczerze. Henryk z przyjemnoci patrzy na brata, wszystko w nim byo takie udane. Wyj spod paszcza dziwny przedmiot, obrczk niegdy zot, bardzo sczernia, z jamami lepych dokw po drogocennych kamieniach. - Trzeba i to tu schowa. - Co to jest? - zdziwi si Kazimierz. - Korona dziada... Bolesawa... - Skde? - Wyjem j z grobu w Ossjaku... - Naprawd? i po co? - Po co? Henryk nie wiedzia, co odpowiedzie. Trzyma obrcz w grze, w wietle pochodni, ktr nis modszy brat. - Widzisz, tym si dawniej koronowali nasi dziadowie w Krakowie. - Tak - obojtnie odpowiedzia Kazimierz sprawdzajc trwao jednego z workw dwigajcych zoto - ale tobie to po co? Chybaby si na krla sandomierskiego chcia koronowa - rozemia si gono. - Ale trzeba lepszy koci zbudowa, bo stary si wali. Daj to tu - odebra koron z rk Henryka i umieci j w drewnianej skrzyni, na gronostajowym paszczu ksinej Salome - na razie schowamy tutaj, a potem trzeba bdzie to do jakiego kocioa ofiarowa... Z grobu wyje... - doda i przeegna si pobonie. Twarz jego na chwil przybraa wyraz prostoty i pokory, potem znowu zdumia si: - Te gronostaje to ju si cakiem roza. Tak tylko chowam na pamitk, bo przecie na nic si nie zdadz. - Oenisz si - powiedzia Henryk mylc o czym innym.

A gdzieby tam - zamia si znowu Kazimierz i popatrza na Henryka podejrzliwie. Ale Henryk mia wyraz twarzy, jak gdyby si modli. Potem, w jaki czas pniej, zrobili sobie plan, jak bd objeda grody ksice, gdzie jakiego odwiedz kasztelana, jak Henryk przejedzie wzdu granic pastwa swojego. Henrykowi przede wszystkim pieszyo si do Miechowa, odwiedzi Jaks, a potem do Opatowa i do Zagocia, zobaczy, jakie postpy poczyniy lubowane przez niego budowle. Ale z wyruszeniem na wypraw czekali, a wiosenne soce przygrzeje i dr< troch obeschn. Zanim si jednak tego doczekali, przybieg goniec co ko wyskoczy z Krakowa z aobn wiadomoci. Ksina Wierzchosawa zmara po paru dniach gorczki, na ktr zapada zaraz po wyjedzie Henryka. Bracia ksicy zbierali si do drogi w stron Krakowa, caa doba zesza im na przygotowaniach. A tu przypdzi inny goniec i, padszy przed Henrykiem raj kolana, dyszc i plczc si, opowiedzia, e ksi Bolesaw Crispus powiedzia, e ksin bd chowa w Pocku, e korabiamy, jak mwi, ksin powid z Krakowa do Pocka, e tam chciaa lee w katedrze, przy Krzywoustym i ksinej Salome. e ksi Bolesaw prosi, aby ksi Henryk zaczeka w Sandomierzu na korabie i eby z nimi razem uda si dalej, ku Pocku. e wici zapalone maj by po brzegu i dadz zna do Sandomierza o zblianiu si korabiw. Henryk odesa z powrotem goca do Krakowa, Kazimierzowi kaza, aby dopatrzy wszystkiego przed podr i przygotowanie ogni nad Wis zarzdzi, sam za poszed do kocioa Panny Marii, gdzie odprawiaj uroczyste mody za zmar ksin. Msza w pustym prawie, drewnianym kociele trwaa dugo, byo mokro na dworze i marcowe mgy wszystko znowu zabray w wadanie. Po mszy Henryk wyszed za far na brzeg urwiska i spoglda ku Wile, ktra bya wezbrana. Ogromne i szerokie wody rozcielay si nieogarniony pacht przed jego oczami. Towarzyszy mu tylko bardzo sdziwy Wszebor, ktremu ju niewiele zostao do ycia. Milczeli, tylko Wszebor raz powiedzia:: - Mj Boe, tacy starzy jak ja to yj, a modzi umieraj - i westchn sobie ciko.

Odtd zaczy si dla Henryka dnie oczekiwania. Nie wierzy ani pachokom, ani Kazimierzowi. Wychodzi sam nad Wis, okrywajc si paszczem biaym i fadzistym, czeka, czy nie zapon wici. Tydzie cay czeka i wicej, a nareszcie raz, gdy patrzy na majestatyczny zakrt Wisy, z drewnianej wieycy zamku zobaczy na brzegach zielonych supy dymu wzbijajce si w gr. Dzie by prawdziwie wiosenny. I pod wieczr na wezbranych wodach szarej rzeki wpyny korabie o wydtych aglach, popychane miarowym ruchem wiolarzy. Na dziobie pierwszego z nich, gdy si zbliy dostatecznie, zobaczy Henryk czarnym suknem obite wzniesienie, a na nim trumn, przykryt zotogowiem. Po bardzo dugiej i mczcej podry dotarli wreszcie do Pocka i tumy ludu milczc rozstpiy si przed trumn Wierzchosawy, wznoszon pod wysok gr. Za trumn szy dzieci, m, wszyscy. Zamek, z dawna opustoszay, zaroi si ludem. Mieszko przyby z Poznania ze swoj drug on, ktrej Henryk jeszcze nie zna, otoczony, jak zawsze, licznym dworem, panami, ksitkami pomorskimi, dziemi, bardzo strojny, bardzo wieccy i skpy, jak zawsze. Biskup Aleksander odprawi dugie naboestwo w katedrze, a maa, czarna trumna staa na wysokim katafalku. Pmrok rozjaniay wiece, ktre wszyscy trzymali w rku; i tak pochowano Wierzchosaw, ksiniczk rusk. Henryk bardzo dawno nie widzia braci. Troch go dziwili obecnie. To znaczy, dziwio go to, e dawniej nie spostrzega, jacy byli. Zawsze byli staranni, dobrze ubrani, uczesani, zna byo wychowanie ksiny Salome. Ale w Bolesawie byo zawsze co nieobliczalnego, dzikiego, niesfornego i przyczajonego zarazem. Nigdy nie mona byo wiedzie, co powie, i dlatego byo bardzo przykro czasami w jego towarzystwie. Wstawa od stou, chodzi po pokoju, potrzsajc kudami, tanecznym, wesoym krokiem; na uczcie po pogrzebie Wierzchosawy mia si wesoo i zada, aby przyszli piewacy. Dopiero wysoko podniesione brwi i podkurczona broda Mieszka zwrciy mu uwag na niestosowno takiego dania. Machn rk i ukry twarz w zgitym okciu. Ale kiedy j odsoni, nie zna byo na niej wielkiego alu.

Mieszko chodzi jak bocian. Obwieszony by klejnotami tak samo jak jego ruska ona: krewna to bya stryjeczna zmarej, ale niepodobna zupenie. Wysoka, dua, ju tusta, otoczona swoimi i pierwszej ony Mieszka dziemi. Oboje niedostpni, nigdy sami, zawsze tum ludzi otoczeni, tysicem spraw zajci; cigle kto chcia do nich dostpu: niaki, lekarze, wychowawcy starszy synw, Odona i Stefana. Wszystkie ruskie baby Wierzchosawy i Eudoksji nie chciay wychodzi na uczt do mczyzn, siedziay osobno, w duej sali zaraz przy sieni, i trzeba im byo tam wszystko nosi. Suba pocka gow tracia. Tote Henryk prdko poszuka samotnoci. Obok je, komnaty dzieci Wierzchosawy, Bolko i Salusia, ledwo od ziemi odronite, pakay w towarzystwie ponurej ruskiej baby. Przyjechaa z Bolesawem z Wrocawia take jaka nieznana ksina, comitissa, kuzynka podobno Piastowiczw, o ktrej Henryk pierwszy raz sysza. Matka jej bya jeszcze jedn siostr pierwszej ony Krzywoustego i Vlostonissy, ony Piotra Wasta, wypadaa im zatem ciotk, ale bya jeszcze moda. Ojciec jej, Boej - czeskie imi nosi, a by z rodu Toporw, z rodu Sieciecha i Mojsawa, zego rodu, ale znakomitego i podobno od Piastw z ksicego tronu zrzuconego. Co byo prawdy w tym wszystkim - nie wiadomo. Do, e przybya tutaj jako swoja, rzdzia si po zamku, syna miaa przy piersi, cho nikt nie mwi o jej mu, opiekowaa si Kdzierzawym, przy uczcie obok niego siedziaa i cigle o zdrowie jego dbaa. Budzia powszechne zgorszenie - mwiono, e teraz Bolesaw mia si z ni eni. Nazywaa si Maria, imieniem niezwykym. Klerycy i ksia szeptali sobie niemiae uwagi o tym caym towarzystwie, jakie zebrao si w Pocku - i niejedno dolatywao do uszu Henryka. Nakaza Bartomiejowi, aby mu nie znosi plotek. Szukajc samotnoci, rankiem po pogrzebie wyszed na msz do katedry, a potem obszed j dokoa i znowu patrzy na Wis, o ile tu szersz ni w Sandomierzu. Widok by monotonny, ale daleki. Dzie by znowu wiosenny i pogodny, peny gstych obokw, ktre si grzecznie wymijay na niebie, jak w dworskim tacu. Biskup Aleksander zbliy si do ksicia. Mody to by jeszcze

czowiek i dworny. Chcia mu pokaza drzwi nowe do katedry, niezwykej piknoci, jeszcze przez Krzywoustego umylone, teraz za sztuk wielk wykonane przez saskich mistrzw, Rikwina i Wajsmuta. Przybyli oni od tamtejszych margrabiw, wielkich ksicia Kdzierzawego przyjaci. Rzeczywicie drzwi byy przepikne, ogromne i spokojne, pene rzeb, a jakby jedn tylko rzeb zawieray. Henryk dugo przypatrywa si mistrzowskiej robocie. Pikniejsze moe byy nawet ni te, co Leopardus, Francuz, robi dla Gniezna i dla Zwiefalten. - A oto nasi ksistwo - pokaza biskup. I rzeczywicie ujrza Henryk mae postacie Bolesawa i Wierzchosawy, jak stali pobonie, skadajc rce. Drobne ich twarze nie byy wyrane ani podobne nawet. Tylko suknia Wierzchosawy, sztywna i mnisza prawie, spadaa takimi fadami, jak wwczas, gdy si modlili w krgym kociele witego Adaukta.

Rozdzia XVIII Z Pocka powrci do Sandomierza na poy przytomny; nie pamita prawie dugiej i mudnej drogi w gr rzeki korabiamy - ktre czsto gsto cignito linami, gdzie brzegi na to pozwalay. Jechali z Kazimierzem, Bolko utkwi gdzie po drodze, potrzebujc zajrze do ktrego grodu, skd mu kasztelan dawno znaku ycia nie dawa. Korab Marii i dzieci Wierzchosawinych, ktre z ni jechay, te przyzosta i sami si wysforowali na szerokie wody Wisy, ktre wezbrane pdziy w przeciwnym kierunku, ni oni zmierzali. Przewdca wiolarzy, uczony w morskich sprawach czowiek, z daleka do Polski przybyy, z pnocy, przeprasza Henryka, e si tak marudz: - Na morzu inaczej by byo - powiada. Ale Henryk nie uwaa, jak dugo jechali, byo mu to obojtne. Kiedy wreszcie przybyli do Sandomierza poprzez te puszcze obszerne, szerokie, jak morze, rozlane dokoa, pozosta mu w pamici tylko plusk wody, szmer drzew monotonny, ktre czekay ju na bliskie licie, oraz warkot wiosennych bbnw, ktrymi zwoywali si puszczacy na wiosenne uroczyska. Nie mg wszystkiego wyrozumie, co mu Grot kasztelan i stary Wszebor, i Kazimierz codziennie znosili. Byy to wieci jakie drobne i natarczywe, ktre si chciay dosta do jego wiadomoci. Kwestie bobrw i bobrowisk na Nidzie i na Kamiennej powracay raz wraz w tych pytaniach i sam nie wiedzia, co z tym pocz. Ksia twierdzili, i bobrowiska na Nidzie i na Kamiennej nadanej s z wieka wiekw biskupom krakowskim w uywanie, ludzie ksicy twierdzili, i to nieprawda i e od wieka kasztelan grodzki sandomierski wybiera bobry, jak i kiedy chcia i kiedy rozkazanie ksice na to otrzymywa. Bobry nie bardzo zajmoway Henryka oraz inne sprawy podobnego rodzaju. Wielkanoc si zbliaa, postanowi sobie witowa j uroczycie w klasztorze witego Krzya na ysej Grze. Znajdzie tam zapewne samotno, a i mono doprowadzenia do rwnowagi myli, ktre si po gowie jego kotoway. mier Wierzchosawy zmcia wszystek spokj, z jakim si dotychczas odnosi do spraw sandomierskich; patrzy na nie z lekk pogard, jako na co przejciowego zwykego, przez par dni trwa majcego. Alici

zetknicie z brami unaocznio mu tak dalece ich obecno w krwi i ciele, ich spokojn pewno siebie, z jak wodarzyli i jedzili otoczeni dworem, licznymi panami i sub, a mu si cay jego zamiar poczenia ziem polskich w jednym rku wyda czym nieosigalnym. Sam przed sob ba si dotychczas przyzna, i ma ten zamiar w gowie... i w sercu. Ale wobec Bolka i Mieszka przestraszy si swoich przyszych zarzdze. Bracia, z ktrymi prbowa mwi o tym i owym podczas wsplnego w Pocku pobytu, zdawali si zupenie nie interesowa tym, co si dzieje na szerokim wiecie. Bolko mia si z wszystkiego i klepa Henryka po ramieniu, gdy ten co mwi o cesarzu nowym, swoim przyjacielu, o jego zamiarach, o konflikcie zasadniczym pomidzy Rzymem a cesarzem. Bolko uderza go po kolanie i powiada: - U nas we Wrocawiu to wszystko dawno ju wiedz! - Ale nie zdawa sobie sprawy z najmniejszej politycznej kombinacji. Nie rozumia zupenie pretensji cesarza do Polski i nie bardzo zdawa sobie spraw z systemu wzw feudalnych. Oczywicie, Henryk nie prbowa ani razu wspomnie o bardziej zawiych sprawach, o Arnoldzie z Brescji, o wieckiej wadzy papiea lub o niezwykym, na p pogaskim wadcy zotego Palermo. Mieszko by daleko rozumniejszy; zna si na prawie. Ale nie tak jak Barbarossa; dla Barbarossy prawo byo jak olbrzymi dziedzin sam w sobie, ktrej odblask, jak blask Mdroci Boej, spada na ziemi, a dla Mieszka jedno byo tylko prawo: pergamin lub w ostatecznoci wiadectwo starych ludzi. - Dlaczego on si o nas troszczy - achn si na sowa o cesarzu - niech on mi pokae pergamin, e Polska ma mu paci danin! - Nie mg mu Henryk wytumaczy, e cesarz sam sobie moe taki pergamin napisa, bo sam jest rdem prawa dla siebie. Ale - mwi Mieszko - znam si ja na tym. Nie ma tu adnego prawa! Co ja si mam niepokoi, jakie on ma zamiary. Ja nic o tym nie wiem i koniec! Lepiej pomylmy o Pomorzu! Lecz o Pomorzu znowu Bolko nie chcia sucha, wola zawoa ruskich piewakw, ktrzy grzmieli i taczyli, a o tamtych sprawach nie chcia sysze. - Gdyby tak im si trafia taka sprawa bobrw, toby si ni obaj zainteresowali - powiedzia sobie Henryk. W ten sposb bracia si rozjechali, nic nie uradziwszy. Mieszko mia

rozsya swatw, eni synw, wydawa crki, cho to wszystko jeszcze od ziemi nie odroso. Bolko mia zbiera po drodze z Pocka nalene daniny. To byo wszystko. Zwrci wic przeto baczniejsz uwag na Kazimierza. Lubi bardzo tego najmodszego brata, ktry na pewno ze wszystkich by najlepszy i najmdrzejszy. Mia tylko ze o sobie mniemanie, ch poniania si, i nic go, ale to nic z tego, co mu Henryk mwi, naprawd nie zajmowao. By to skrztny, robotny gospodarz - ale mia takie poczucie rzeczywistych moliwoci, a to mrozio Henryka. Z pocztku mia zamiar powiedzie mu o wszystkich swych zamiarach i oprze si w nich na nim. Ale zaniecha tego ju w tej chwili, kiedy Kazimierz wymia prawie jego osjack koron. Jadc na wielkotygodniowe naboestwo w Gry witokrzyskie, chcia by samotny; zabra z sob, jak dawniej, trzech tylko towarzyszy: Lestka, Hercha i Tlego. Poza tym prosi Kazimierza, aby mu towarzyszy. Kazimierz zgodzi si naturalnie, ale jak gdyby niechtnie. Nocowali we Wostowie, o par mil od Sandomierza, w zameczku, ktry dawniej Krzywousty wraz ze Skrzyskim nada Piotrowi Duninowi, a teraz siedzia tutaj mody wnuk jego, Wodzimierz; on wanie, a potem mody Goworek, syn Pawa z Gowarczowa, byli najbliszymi Kazimierza towarzyszami. Henryk z przyjemnoci patrza na trzech modych panw, jak si zabawiali na podwrzu wostowskim strzelaniem z uku, kucaniem kopii i nawet biegami. Przypatrywa im si z okien komnaty - chocia wieczr by chodnawy. Gdy na zmczonych i spoconych chopcw narzucali pnadzy pachokowie ciepe opocze po wiczeniach, zagadn nagle Wodzimierz Kazimierza: - No, a c twoja Nastka? Ale Kazimierz sykn tylko na przyjaciela i pocign go za zwisajcy rkaw. Henryk umiechn si tylko - Aha - powiedzia do siebie - zaczn si czego dowiadywa! Ze wszystkiego, o czym mwi Henryk, Kazimierz interesowa si tylko sprawami ruskimi; zreszt wiedzia o tych sprawach daleko wicej ni sam Henryk i wtajemniczy go powoli we wszystkie zmiany, ktre oczywicie zaszy przez te par lat, co go nie byo tutaj. Przecie tam

zawsze si kotowao jak w garnku i na kijowskim stolcu siedziao co miesic prawie nowe ksi. Kazimierz o wszystkim bardzo szczegowo wiedzia - i okazao si, e hen za nowym grodem Lublinem, ju na Rusinach, mia jakiego znajomego p-ksicia, pwojewod, ktry siedzia na niepewnym bocie; do tego dojeda czasami Kazimierz i pi u niego gorzak, pdzon z yta, i bawi si tam dobrze. Co w tym wszystkim byo podejrzanego! Postanowi Henryk na razie jedno. Odda Kazimierzowi tymczasem wraz z caym opolem grd Wilic, przed kilkunastu laty przez Ru zburzony, niech na razie go odbuduje, niech swarzy si, niech gospodarzy na swoim, o potem przyjdzie na Sandomierz, a kto wie, moe na znacznie wicej? Powiedzia o tym Kazimierzowi, a ten mu do ng upad z radoci i mia si, i paka. Cieszy si szalenie. Postanowiono, e na razie, nim zamku wilickiego nie odbuduje, bdzie jeszcze na Sandomierzu przy bracie siedzia. - Nie puszcz ci prdko - powiedzia - musz i ja si czego od ciebie nauczy. Po nocy we Wostowie, po zajrzeniu do miejsca, gdzie na gruntach Opatowych (ze witego Krzya), niedawno wymienionych, gotowano si do budowy wspaniaej wityni, peen spokojnych myli i ucieszony szczciem brata, dojeda Henryk do ysogr. Zaraz za opatowym miejscem wjechano w gsty las. Droga, szczciem, bya przetarta, gdy woono tdy mienie zza gr, a spod nowej osady biskupiej, Kielcami zwanej, wieloma furami. Fury miay to bezpieczestwo, e jako w witym celu kamienie woziy, nie byy napastowane przez zbjcw witokrzyskich. Korzystajc z tego wonice to i owo z Kielc do klasztoru witokrzyskiego pod pazuch przywozili, bowiem wok nowych Kielc osady powstaway, lasy trzebiono, pola zasiewano i pikn pszenn mk w mynach biskupich mielono. Mk t najczciej przez gry przemycali wonice, korzystajc z nietykalnoci. Jechali, wic rycerze t drog w Palmow Sobot. Pogoda robia si ciepa nad wszelki wyraz i peno byo ptactwa i zwierzyny w zielonej, kwitncej puszczy. Jody tu rosy gsto, ale przepuszczay pomidzy sob

wiato - zwierzta przebiegay tamtdy; wiedziay, e w witym czasie nie grozi im adne niebezpieczestwo i staway niedaleko, pasc si lub nasuchujc. Henryk z przyjemnoci patrza na askawe stworzenia: anie, jelenie. Hercho mia swego sokoa uczonego na ramieniu, miano po Wielkanocy zapolowa w witokrzyski puszczy. Wreszcie posyszeli pod wieczr dzwony koci Lestko skoczy przodem i wtedy pokazay si dymy z chaup stojcych u podna ysej Gry. Byy to chatki smolarzy i supiarzy, ktrzy tu drzewo obrabiali i na sprzeda wymienn do Tarka wynosili. Opat Idzi wyskoczy z klasztoru na mule (jedynym mule klasztornym) i, miesznie si trzsc, stan przed Henrykiem na dole, koo figury witego Emeryka, ktr tu bracia zakonni wykuli na pami o tym, ktry im cudown czstk drzewa witego ofiarowa. Henryk zszed z konia i wprawdzie nie na kolanach, jak Emeryk, ale pieszo na szczyt gry poszed, przez opata odprowadzany. Klasztorzysko byo wielkie, drewniane, puste, koci taki sam, bogato przez fundatora, Krzywoustego, uposaony, a i Emeryk jeszcze z Wgier niejeden dar tu przysa. Powiadano, e mu si tak polowania na tutejszych agodnych grach podobay i e dlatego to miejsce sobie od razu upodoba. Od razu ogarna Henryka atmosfera znajoma, spokoju i zaufania klasztornego. Niczego tu nie chciano, a wszystko miano. Cay wiat stara si o to, aby mnichom tutejszym byo dobrze, aby mogli spokojnie si modli do Boga. Byli wybracami i susznie si tak dziao: nie mogli przecie wszyscy myle tylko o skrach bobrowych, o zocie i o mieczach. Wyznaczono Henrykowi zwyczajn mnisi cel, spa w niej tej nocy mocno, ogarnity zapachem siana, ktrym wypchane byo proste oe. Nazajutrz przyniosy mu niewiasty okoliczne, zwyczajem dawnym, rczniki lniane, a potem byo powicenie palm. Powszechny podziw budzia palma Henryka, z prawdziwego licia palmowego zrobiona, przywieziona od Grobu witego. Nosi j Tli przed swym panem. W kociele tymczasem wicono bazie wierzbowe i zapach wierzbowy unosi si nad gr i nad klasztorem. Wieczorami wieciy gwiazdy. Wyczerpany modlitwami i postem, mczy si Henryk w te dnie

wielkotygodniowe. Oscho go ogarniaa i zniecierpliwienie, Kazimierz wydawa mu si trzpiotem. Przygotowywa si do spowiedzi, na ktrej mia wyzna tak wiele. I nagle imi jego, z ruska wymwione, nieksztatne przenikao w jego modlitwy jak w: Henryk, Henryk! Nowe zamienia przychodziy ogarnia widzenie spraw, wszystko byo takie wyrane i takie trudne. Zwyczajem od lat praktykowanym byo, i przeor na czele wybranego orszaku mnichw udawa si w czwartek wieczorem z Najwitszym Sakramentem: klasztoru ysogrskiego do Tarka i tam w sam dzie Wielkiego Pitku spowiada zbjcw grskich, ktrzy na ten dzie schodzili z lasw w to z dawna uwicone miejsce. Tarek, miejsce wicone podczas oww Szczodrego i Hermana, znane jeszcze i za ich rodzica jako siedlisko zdronych gier i praktyk, wicone przez krlow Dobronieg, pooone byo u stp gr w miejscu, gdzie puszcza, spywajca ze szczytw nieprzerwanym obszarem, stykaa si z polami. Miejsce to byo do dziwne nawet dla Henryka, ktry niejedno na wiecie oglda. Jednake ani mnichw, przywykych ju do polskich obyczajw, cho cudzoziemcw, nie dziwio, ani towarzyszcych ksiciu modziecw, Wodzimierza Dunina, Goworka i Kazimierza. Modzie zreszt do niesfornie si zachowywaa w podry do Tarka; sforowaa si naprzd, cofaa, wracaa, uwaczajc nieco powadze procesji - a wreszcie ksi Henryk skarci Kazimierza, a Kazimierz tamtych uspokoi. Tarek byo to miejsce, dokd przybywali z gr puszczacy, nioscy towar wszelki leny; tam spotykali si z kupcami polnymi, nioscymi mk, naczynie, uki, strzay. Wymieniali towary; puszczacy innego handlu nie znali: albo pacili kunimi sorokami, albo cenniejszymi futrami, Handlowe stanowisko rozoyo si tutaj wkoo zameczku, na ktrym siedzia Gmerek, kasztelan, oraz przy maym kociku, ktry tu postawi witemu swojemu opiekunowi, Idziemu, Wadysaw Herman, dziad Henryka. Kociek by niewielki, ale jego rwne, ciosowe ciany przypominay Henrykowi mur tajemniczy stojcy w lesie pod Zwiefalten, gdzie sysza tyle opowieci od starego pastucha Loka. Nad maym kocikiem wznosiy si olbrzymie,

niebotyczne wizy i lipy, ktrych korony splatay si w grze i cae byy pokryte gniazdami wiecznie zielonych jemio. Jemioy owe widniay teraz wyranie, tworzc wieniec jakby i gniazda: gdy drzewa byy jeszcze goe. Mimo woli ku nim podnis si wzrok Henryka - a ksidz, towarzyszcy przeorowi, podnis rk i przeegna je znakiem krzya witego. Niedobre to byy roliny - i dawno by ulegy toporowi ksiowskich pachokw, gdyby nie siedziay tak wysoko. Z jemio plecione wiece surowo byy zakazywane przez Koci i aden mnich klasztorny nie wszed do chaty, gdzie u puapu przywieszona bya jemioa. A juci, Tarek byo miejsce ustronne; dawnym, przedchrzecijaskim obyczajem na miejsce pokoju i handlu spokojnego oznaczone i opiece bogw oddane; zdaniem biskupa krakowskiego diabu powicone. Std nieraz jeszcze sycha byo warkotliwe bbny, dochodzce z gbi puszczy, z gr. Ale ju tu nie przybiegali w ziele strojni moojcy ani panny w czubatych wiecach, koci witego ascety Idziego sta na miejscu dawnej drewnianej szopy. I biskup krakowski wytumaczy ksiciu Krzywoustemu, i miejsce to ze wszech miar winno by pod jego opieka. e ten koci powinien czujnie pilnowa, aby stare i bardzo brzydkie praktyki nie odyy. Uwierzy Bolesaw i nada kasztelani tarsk biskupowi. A takie tu zamiany szy, takie tu byy interesy, e nie tylko biskup zarabia - ale jeszcze i ksiciu si sporo dostawao z tej dziesiciny, ktra na dwr jego sza. Dzie by bardzo pogodny i wiosenny i noc nastaa ciepa. Z puszczy nadeszli parami modziecy i dziewczyny ze stray przy Najwitszym Sakramencie, umieszczonym przy bocznym otarzu w malutkim kociku. Kilka par klczao w rodku, a reszta rozoya si obozem wokoo kocioa. Ognisk na cmentarzu nie palono - panowa wic niebieski, ciepy mrok, przerywany raz wraz miechami i szeptami. Henryk dugo modli si w kociele, potem krzyem lea i wreszcie wyspowiada si u opata Idziego. Zreszt opat nie bardzo rozumia spowied, gdy by Francuzem, a Henryk mwi po polsku, nie dziwi si zatem niczemu, co mu wyzna ksi sandomierski. Gdy wyszed na dworze i szed na zameczek, ogarn go pachncy

powiew nocy wiosennej. Od pola dolatywa gos fujarki, a w puszczy mimo wszystko warczay bbny rytmem jak gdyby tanecznym. Puszcza tutejsza zawsze pena bya ycia - puszczacy, homines bellicosi* a zawsze wolni, pomoc ksitom chadzali i baru byli mni. Od strony witomarzy, innego miejsca wrcz przez ksiy zakazanego, aczkolwiek go Marii powicili, dolatyway echa pieni. Bliej, pomidzy zameczkiem a nisk grodzk palisad, rozsiady si ogniska przybyych z towarami. Smolny zapach, dym i ciszonych gosw dolatywa stamtd. Henryk odesa Gmerka i wszystkich czym prdzej ze swego pokoju i zosta sam, bardzo zmczony. Ale jednak myl o Wierzchosawie przychodzia teraz jak gdyby przymiona, lejsza. A daleki rytm bbnw i gra fujarki, i zapach palcych si ogni dawa mu odczu kipice ze wszystkich stron ycie. Co, co si w tej puszczy z brzegu w brzeg przelewao, tworzyo. Nazajutrz, w Wielki Pitek, byo znowu piknie, i wszyscy wstali o wicie, aby zobaczy, jak zbjcy id do spowiedzi. Od kiedy istnia klasztor i koci w Tarku, istnia take ten zwyczaj. I dawniej take. Tylko e dawniej przychodzili oni tutaj, aby ubogim rozda to, co pobrali bogatym. A i dzi cisnli si tu w cibie biedaczyny wszelkie, mnichy bdne i wdowy, aby dosta co od tych zbjw. Jako od strony gr nadeszli. Szli parami, ogromni, z dugimi brodami, nadzy albo w zgrzebnych koszulach, w pasach skrzanych wysokich, za ktrymi tkwiy noe, w portkach od kolan ciasno owinitych szmatami, w apciach, z buawami w rku, z koczanami i ukami na niektrzy nieli take skrzane tarcze, nabijane i blachy. Na szyjach, na pasach, na tarczach wisiay dugie mosine i elazne acuszki, ktre dzwoniy miarowo w takt ich cikich krokw. Niektry zbj mia przewieszon przez rami sakw pcienn albo skrzan, grzechotay w niej pienidze. Inni prowadzili konie, a na koniach przytroczone do siode i czaprakw cale soroki skr kunich, sobolich i bobrowych. Zagldali oni, wida, i do ksicych gonw. Na czele zbjcw szed stary, siwiuteki, biay czowieczek. Bardzo
* H o m i n e s b e l l i c o s i (la.) rycerze, tu: ludzie wojowniczy.

by ju zgrzybiay - odziany w biae ptno, nie mia na sobie ani sakw, ani broni, tylko na piersiach zwisa mi wielki, elazny krzy, a spod biaej koszuli brzczay cikie acuchy, ktrymi mia opasane ciao. - Madej, Madej idzie - woali zebrani. I rzeczywicie by to stary Madej, zbj okropny, ktry dawno ju swoje zbjeckie wyprawy porzuci, jam obszern sobie w ziemi wykopa pod Jeleniow Gr i tam mieszka, pokut czyni za wszystkie swoje grzechy i na kamiennym ou sypia. Czerstwy by jeszcze staruszek i cho z trudem z kolan powsta, gdy si przed ksicia na ziem rzuci, jednak i ciar spory acuchw go wicych udwiga. Padszy przed ksiciem, ktry siedzia pod smukymi dalbami uroczyska, posunli si orszakiem do kocioa, brzczc mieczami i buawami o kamienn podog. Opat Idzi pobonie zasiad w krzele postawionym przed otarzem, a zbje, czogajc si na kolanach ku otarzowi, podchodzili do i kolejno straszne grzechy swoje wyznawali. A opat, tak samo jak Henryka, p na p rozumiejc, wybacza im chtnym sercem i krzye nad ich gowami kreli. Tymczasem na ubitym klepisku torfowym gromadziy si zastpy ludzi; byli tu ubodzy czekajcy na dary, byli weseli, co z gr caych si zbiegli, stali tu rwnie pachokowie zbjeccy z ich komi, objuczonymi wszelkim dobrem. Gdy zbjcy wyszli z kocioa, poczli naprzd handel prowadzi tym, co przywieli; za skrki; za rogi turze i jelenie, za wosk puszczaski brali strzay, siedlice, oszczepy i miecze. A gdy ju to utargowali, czasami puszczajc w obieg jaki cenny, zagrabiony na wyprawach przedmiot, mot pikny, obcgi albo zgoa piercie z kamieniem - poczli jamun dawa ubogim, kunie i zajcze skrki, podlejsz monet sypic na prawo i lewo. Opat wyjecha pomidzy tum zebrany na swoim muku i przypatrywa si z umiechem pociesznym podrygom biedoty, rozrywajcej w mgnieniu oka pomidzy siebie wizki skr i bijcej si o drobn monet, jak zbje wysypywali garciami z nieprzebranych sakw. Reszt dnia spdzi Henryk na rozmowach z kasztelanem, z Kazimierzem, z opatem Idzim; znowu wypyna sprawa gonw bobrowych

na Kamiennej, przy czym kasztelan tak j przedstawi, jak gdyby caa oczywisto bya po stronie biskupiej pretensji, Kazimierz siedzia naprzeciw ksicia Henryka i cay czas znaczco spoglda na brata. Ostatecznie Henryk nic nie zdecydowa, zawoano tylko starego, z dawna osiadego w Tarku chopa, Kwiecika, aby wiadczy, jak byo za czasw ksicia Wadysawa Hermana. Chop nie zajkn si i opowiada, jak to jeszcze kiedy krlowa Dobroniega ya i przyjedaa wszystkie miejsca pogaskie wici, to ju wtedy o gon ten biskup prosi krlow. Jednak kiedy Henryk go zagadn, czy moe wtedy wcale biskupstwa krakowskiego na wiecie nie byo, zajkn si i spojrza zakopotany na kasztelana. Zawoano jednego ze zbjw; wszed za nim na komnat zapach juchtu, skr baranich i grskiego powietrza. mia si zreszt tylko ze wszystkich pyta, ucaowawszy uprzednio Henryka i Kazimierza w rk. Ja bym tam nie da tych gonw biskupowi powiedzia konfidencjonalnie do Henryka - drugich takich o sto mil nie znajdziesz. Bobrw w brd - po czym splun i wytar gb wierzchem doni. Nie by jeszcze stary i mia smoliste, muskularne ciao: jego piersi byy jakby wyrzebione w jodowej drzewinie. I znowu by wieczr. Zbje opili si piwa i miodu i odjedali y sinym mroku w puszcz z powrotem. Sycha byo na drodze ich okrzyki. Nawoywali si doganiajc - albo tak sobie woali przecigle z ochoty. Henryk sta w okenie i sucha tych gosw puszczy. Dzi bbny grzmiay sabiej i dalej, ale byo jeszcze cieplej i pachniay w powietrzu gorzkie pczki drzew i krzeww. - Nic ju ona z tego nie widzi - pomyla Henryk. Nazajutrz, w Wielk Sobot, przy mszy, stan na stopniach otarza may mizernej postaci mnich, ktry prowadzi by mua opata Idziego i, rozwarszy may kajecik zoony z pergaminowych kartek, pocz czyta kazanie nie po acinie, ale w polskim jzyku spisane. Bardzo si zdziwi Henryk i drgn nawet. A mnich jakby umylnie wylicza, jakie s cechy wadzy mocnej. - Trojaka rzecz si, krla pokazuje: ustawiczne zwycistwo, mocne i cne wadyctwo, wielkie bogactwo... I potem pocz przykadami poucza, jak si ta sia w tych trzech

przymiotach wyraa. A Henryk umiecha si suchajc tego: mocne i cne wadyctwo - niby ojca czy dziada? Dziada wadyctwo mocne nie byo, ojcowe moe... ale cne? A Zbigniew? Umiechn si jeszcze... ustawiczne zwycistwo! I posta wspaniaa, zotobroda stana mu w myli, a pniej Roger stary sycylijski, ktry mawia, e kiepski pokj lepszy od dobrej wojny. - Za duo ty widziae, Henryku - powiedzia ksi do siebie - i za duo mylisz. A czwarta rzecz krla mocniejszego pokazuje: rka silna i droga prosta, ale tego mnich skromny nie powie. Po mszy zawoa mniszyn i kaza sobie pokaza owo skromne zeszycie, i ujrza literki drobne, czarne, do nieksztatnie krelone, i czytajc zobaczy, e jest to mowa polska napisana. - Bracie Ozjaszu - powiedzia - a skde tak mow tutaj jest napisane? Jeszczem takiej nie widzia... A brat Ozjasz zaponi si i powiedzia: - A tokmo chciaem, eby i po polsku byo... - i wicej nic nie mia powiedzie przed majestatem ksicym.

Rozdzia XIX Potem pojechali na wita z powrotem do klasztoru. Naboestwa uroczyste odprawiano w kociele dugo w noc, ale ludu byo niewiele. W wita pogoda bya wci pikna i Henryk sysza znowu ciepym wieczorem nawoywania w puszczy i grzmot bbenkw, a take porykiwania zwierzt i nawet kroki ich pomidzy drzewami jako e bya wiosna i zwierzta byy nierozwane. Dnie upyway zwyczajnie i Henryk nie zauway, jak przesza pora witeczna, naleao spieszy z powrotem do Sandomierza. Myla z przyjemnoci o sandomierskim zamku i o krztaniu si Kazimierza. Jadc uczynili powicenie kamienia pod koci witego Marcina na opatowym gruncie; budowa to mia jeden z braci klasztoru, imieniem Leonard, Francuz. Drugi by take, ktry krge kocioy w Grzegorzewicach i w Jdrzejowie dla Dunina budowa, ale opat Idzi mwi, e Leonard bardziej si nadaje. Pobogosawi tedy Henryk Leonarda. Wanie kiedy uwicali pocztek tej pobonej roboty, przyskaka od Sandomierza rycerz w orszaku piknym i skoni si przed ksiciem. Nie pozna go zrazu Henryk, potem dopiero okazao si, e jest to Walter von Schirach - towarzysz-templariusz, ktry stosownie do umowy z Henrykiem przyby, aby osadzi braci templariuszowskich na ziemi polskiej dla walki z poganami. Henryk ucieszy si ogromnie i odda zaraz Walterowi nadzr nad budow wityni, i kaza, aby budowali mieszkania dla rycerzy, i gospodarowa na Opatowie przez trzy dni Bardzo mu w tym pomocny by Kazimierz i Wippo, ktry przyby w orszaku Waltera von Schirach. Wippo odszuka Waltera, przyczy si do niego i przyby, jak obieca ksiciu, aby mu pomaga w gospodarstwie. Dziwnie prdko porozumia si z Kazimierzem i razem uradzili, co trzeba zrobi, aby osadzi templariuszy na opatowym gruncie. W drodze powrotnej Henryka do Sandomierza nie rozczali si ju prawie, a Hercho, Tli, Lestko powitali z radoci dawnego towarzysza podry. W ten sposb zaczo si gospodarowanie. Dnie mijay za dniami,

tygodnie, miesice; lato przeszo i bya jesie. Kazimierz p czasu spdza na Wilicy, ale Wippo zastpowa go gadko na Sandomierzu, gdzie nie bardzo dawa sobie rady z uporem Gotloba; wojewod lekceway, zreszt staruszek do niczego nie roci pretensji; kasztelan zobaczy, i Wippo mdry, interesu wasnego nie popuci, ale ksicego pilnuje, i pocz go podtrzymywa. Ale z proboszczem i z caym duchowiestwem nie mg sobie da rady. Tak samo trudno mu byo z Walterem, ktry by bardzo wymagajcy, a gdy jeszcze do tego wszystkiego przybyli joannici do Zagocia, przewracao mu si w gowie jak w ulu. Na szczcie czasy byy spokojne, Rusini siedzieli cicho, zajci wewntrzn wymian stolcw ksicych, a zreszt Kazimierz raz wraz z Wilicy wylatywa da Lublina nad granic i dalej, spotyka si i kuma z tamtejszymi ksitami i nasika zwyczajami Rusinw, a to zaczynao razi Henryka. Henryk tylko z daleka zarzdza tym wszystkim i nie wchodzi w adne szczegy. Nawet sdy zda na Kazimierza, doradzajc mu w poszczeglnych wypadkach, gdy mia wiksze obycie z prawem i zwyczajami. Widzia przecie i Rogera, i Baldwina - sdzcych, i z Barbaross o prawie mwi, i w Rzymie na polach lateraskich... Dziwnie mu byo przypomnie sobie teraz o tych wszystkich ludziach, ktrych gdzie tam widzia. Jesie nadesza, pora sposobna do polowa, i znowu si wczy po grach w towarzystwie Hercha i Tlego, ktry wyrasta na piknego modzieca. Wspomina tych niezwykych ludzi, jakich dane mu byo spotka, i w jesiennym boru na Klonowej Grze nie mogli mu si wyda rzeczywici. Wszystko, o czym z nimi mwi, nie miao taj adnego znaczenia i adnego zastosowania. Zarola puszczy witokrzyskiej tak dokadnie oddzielay go od wiata - i nie tylko jego, Polsk ca. Wiedzia, co porabia Bolko na Wrocawiu, wiedzia, co myli Mieszko - no, jeszcze Mieszko moe i rozumia tamten wiat, cho po swojemu. Tutaj byy swoje zagadnienia. Rusini, na przykad, i Kazimierz, ktry cigle co z nimi rajcowa; Prusacy, ktrzy raz wraz upili chopw na granicznych i niewolnikw uprowadzali, Litwini, ciemni i zoliwi, czarna Jawie na borach i botach. Ale to nie byo to, o czym myla rozmawiajc z Barbaross.

Nie porzuca myli o posuniciu Polski jednym pchniciem w tamt stron, pomidzy tamte wielkie zagadnienia. Ale jak to uczyni? I z kim? Z papieem czy z cesarzem? Czy moe z Arnoldem z Brescji? Kierowa swoimi sprawami do dzielnie w oglnych zarysach. Nasamprzd wielk niespodziank i przykrym zawodem dla niego byo to, e si dowiedzia, jak Bolko rozpuci rycerstwo. Paci bowiem im pienidzmi za kad wypraw wojenn. Aby teraz zebra swoich ludzi na wypraw, musia posiada w skarbcu sporo grosza, chociaby nawet kunich skrek, z ktrych Wippo zamiewa si serdecznie, nie przestajc ich zreszt gromadzi. Wielkie bogactwo - ktre w kazaniu brata Ozjasza na trzecim stao miejscu, stano teraz Henrykowi na pierwszym - a za nim dopiero ustawiczne zwycistwo mogo mu towarzyszy. Tote popdza Wippona i Kazimierza, aby mu zbierali skarby, jak trzeba przyciskajc patnikw. W sporach ich z templariuszami i joannitami stawa zawsze po stronie rycerskich zakonnikw, gdy bardzo mu zaleao na tym, aby mie w ich mstwie i ich si wojskowej, nie byle jakiej i na wzorach zachodnich wywiczonej, oparcie w razie ostatecznych rozstrzygni. Nie rusza si wcale z Sandomierza. Tu mu Wippo urzdzi mennic. Co prawda musiano w niej bi monety z obrazem Bolesawa, ale i tak miano z tego wielkie korzyci: ksi nakaza pacenie danin i grzywien sdowych tylko sandomierskimi monetami - a jak mu poradzi Wippo, po roku mia ca monet z powrotem od ludzi odebra i na podlejsz w mennicy przerobi, a starej monety i wcale zabroni. Tym sposobem znowu mia powikszy dochody skarbu i zapeni zamkowe piwniczki. Ta sprawa Henryka zajmowaa i sam doglda robt w mennicy. Mia podskarbiego, Andrzeja z Grona, ale podskarbi pilnowa tylko zbierania daniny i naciska chopw i lud. A Wippo w mennicy rzdzi, srebro sprowadzajc z Krakowa od ydw, wspplemiennikw swoich. Andrzej zapuci by si za danin w puszcz i tam go na mier zabito. Winowajcw nie znaleziono, ale Wippo po nim na podskarbiego podniesiony zosta i ywot jego, i bezpieczestwo ogrodzono kar siedemdziesiciu grzywien srebra. Za na t cz puszczy, gdzie Andrzeja ubito, naoono olbrzymi danin i caa wyprawa pod wodz Lestka tam

si udaa. Lestko wyrs na dzielnego wojaka, dobrze si spisywa, par chat z dymem puci, ale wozy pene wszelkiego bogactwa przywiz. Byo to ju po godach, w zimie, niegu jako nie byo, ale zaraz za jego powrotem zaspy ogromne si potworzyy i nawet z zamku trudno byo wyj. Siedzieli tedy wszyscy przy kominach w rycerskiej izbie i opowiadali o rnych sprawach, a Tli jak umia, tak piewa, co ksi Kazimierz ogromnie lubi, a by podonczas w Sandomierzu. Tli nie tak adnie ju teraz piewa, bo gos mu si przeamywa z dziecinnego na mski i co na ksztat wsa pod nosem mu si sypao. I tak mija czas. Zamek sandomierski to nieg przykrywa, to promienie soneczne. Gospodarowano tam przezornie, czas by spokojny, polowanie, szo za polowaniem. Wippo sprowadzi Ludwika, Niemca, ktry na zboczach wzgrz od zamku ku Wile i w innych wystawnych miejscach na polecenie ksicia Henryka winnice zaoy i ju miano nowe wino na przyszy rok toczy. A w piwnicy gromadzono wiele dobra, a kurz coraz bardziej przykrywa koron Szczodrego, ktra w drewnianej skrzyni spoczywaa. Zapomnia o niej Kazimierz i Henryk te moe nie pamita. Ani si bowiem obejrza, jak rodek zmienia si w cel, jak powoli zajmowa go poczynay tylko porzdki zamkowe i grodw kasztelaskich, czy z opola do prdko kasztelan podatki i daniny cign. Zreszt nie wiedzia, na kim by mia si w swojej akcji oprze i kto by go popar, gdyby na braci chcia ruszy. Tote nikomu nigdy nie powiedzia o swoich zamiarach. Zwaszcza ba si o tym mwi Kazimierzowi. Modzi pogodzili si tak atwo z istniejcym stanem rzeczy. Kazik zabiera do siebie, do odbudowanej Wilicy, Wostka i Goworka na polowania, na uczty, ktre pasjami lubi i gdzie musiay mu piewa ruskie rozpasane chry, ktrych Henryk nie cierpia i na krok do Sandomierza nie wpuszcza. I tak szo, szo. Bolko si oeni z Mari i uzna jej syna za swego, sarkano na to ze wszystkich stron, ale co mu tam. Przyjeda kiedy na Sandomierz zobaczy, jak bracia gospodaruj. Mwi o Wadysawie, e znowu jakoby cesarza baga o ruszenie na Polsk, ale cesarz teraz w Rzymie, koronuje si; nie ma obawy. Henryka co w serce ukuo na takie gadanie, ale nic nie da pozna

po sobie. Tylko powiedzia, e nie ma co na niego ani na jego wojsko liczy, jeeli cesarz na Polsk pjdzie. Ani tym bardziej na jego templariuszy. Bolesaw zainteresowa si templariuszami, ich kocioem i gospodarstwem, ale nie na dugo. Pojecha potem z Kazimierzem do Wilicy, polowa tam, pi i sucha chrw ruskich. Podobno dziwki jakie Kazimierz tam sprowadza, ale o tym nawet nie chcia Henryk sucha. Tli zacz opowiada, ale Henryk mu przerwa. Odda Bolesawowi swoich trombistw uczonych, aby mu jako krakowskiemu panu - totius Poloniae duci* - cze wiksza urosa. Na zamku sandomierskim, jeeli nie byo Kazimierza, to nie byo i ycia. Do sztywno byo i mao oywienia. Henryk czu, e roztacza si wkoo niego chd; by to majestat jego godnoci templariuszowskiej, prawie kapaskiej, jego zwyczajw zachodnich i jego tajemniczej milkliwoci. Sam to czu, e nie mia miru pomidzy ludmi najbliszymi. Suchano go, i owszem; to wszystko, co mwi i co rozkaza, byo rozumne i celowo dyo do pomnoenia sawy ksicej. Poza tym stanowczo unika wszelkich konfliktw, ktre by mogy szkod przynie jego czci i znaczeniu. Czasami posuwa si do ustpliwoci, zwaszcza w stosunku do Jaksy z Miechowa i do witopeka Piotrkowicza, ktrzy si nie tylko w jego sandomierskiej dzielnicy wadzili, ale i Krakowem trzli, korzystajc z zabaw Bolesawowych na piknym zamku wrocawskim. Z pocztku Henryk mia zamiar wtajemniczy Jaks z Miechowa we wszystkie swoje zamiary regis i przyobieca Mia z mu przysze kanclerstwo rozmow prawdziwego totius Poloniae. nim dlatego

przygotowawcz na ktrym tam polowaniu, jednym z setki, ktre w okolicach Przysuchy odbyli. Jaksa powiedzia mu wtedy, e nie bardzo chciaby, aby biskupa Stanisawa ubitego przez Szczodrego, za witego uznano - nie tylko dlatego, e by rabu i buntownik, ale poniewa powiadali ludzie, e jak si Polska na czci rozpada kiedy go powiartowali, tak samo si zronie cudownie gdy witego z niego zrobi i tym krzywdzie krlewskiej zadouczyni. Henryk drgn na takie
* T o t i u s P o l o n i a e d u c i (tac.) ksiciu caej Polski.

powiedzenie i zapyta, dlaczego nie chciaby, aby Polska bya jedna? Jaksa wymawia si cynicznymi artami, mwic, e lepiej jest, jeeli jest wielu ksit, gdy od kadego mona co zarobi jednak wreszcie, przycinity do muru, pocz si szeroko rozwodzi nad potrzeb ograniczenia mocy wadyki, nad koniecznoci podziaw tej wadzy dla dobra wszystkich w pastwie bdcych, dla stworzenia rwnych praw dla wszystkich pomocnikw ksicia. To, co mwi, byo mtne i kto wie, czy pierwsze, cyniczne postawienie sprawy nie byo prawdziwsze. To tylko jedno Henryk z tej rozmowy wywnioskowa, e nie naley z Jaks mwi o potrzebie zjednoczenia Polski. Zreszt, po dugich rozmylaniach - na ktre czasu mia dosy czy to na nieszporach klasztornych, czy podczas przejazdw z grodu do grodu, czy podczas noclegw w namiotach, wrd licznych wypraw owieckich, doszed do przekonania, e trzeba milcze i czeka. Na owy udawa si nie dlatego, aby specjalnie lubi polowanie, ale by szuka samotnoci. Czsto mu towarzyszy tylko Hercho ze swoimi sokoami, ktre zmienia od czasu do czasu, kupujc je w Tarku od zbjcw, co umieli je z gniazd wybiera i szkoli na drobne ptactwo. Hercho by zawsze jednakowo milkliwy i jednakowo oddany; spostrzeg jednak po niejakim czasie ksi, e nie byo dla niego tajemnic w sercu ksicym i e on mg by wanie dla Henryka najlepszym oparciem. Nie by pimienny ani uczony, ale mia zdrowy sd o ludziach, przy czym nienawidzi Duninw, do ktrych zalicza i Jaks - nie bardzo dobrego mniemania by te o proboszczu sandomierskim i, jak to Henryk wyranie spostrzeg, zupenie zdawa sobie spraw z tego, do czego ksi sandomierski zda. Nie proszony (Henrykowi nigdy by do gowy taka myl nie przysza) organizowa tak zawsze swoje znajomoci z sokolnikami ksicych braci, e zawsze mia bardzo pewne i wiee wiadomoci z Krakowa i Pocka, i nawet z Poznania, nie mwic ju o Wilicy, ktr pogardza troszeczk. Uwaa Kazimierza - wida to byo - za poczciwego prostaka, a jego ruskie towarzystwo za co bardzo podego. Wiadomoci te zawsze podawa Henrykowi w sposb mrukliwy i sobie waciwy, w momentach najnieodpowiedniejszych. Budzc na przykad ksicia o wicie

i odmawiajc z nim jutrzni, komunikowa mu pod nosem: - Ksi Bolko znowu do Wrocawia pojecha i Krakw pustkami stoi. Albo: - Jaksa z Miechowa znowu w Poznaniu. Ma on jakie konszachty z ksiciem Mieszkiem... Henryk nie potrzebowa nic odpowiada na te wiadomoci i wdziczny by za to Herchowi. enowao go to troch, e takich wiadomoci potrzebowa, e na takich wiadomociach opieraa si jego przezorna polityka. Wolaby oprze si na jakim wyraniejszym czynie - ale musia czeka i czeka rozumnie. Pozostawia Herchowi wyszukiwanie swoich drg. Hercho przyjani si tylko z Lestkiem. Ale Lestko oeni si w tym czasie z t dziewczyn, od ktrej niebiesk szarf przywiz do Bambergu, i nie nadto wiele przebywa w jego towarzystwie. Jednak Lestko musia wiedzie o wszystkich supozycjach Hercha i Henryk take odczuwa jego obecno. Lestko - nie porozumiewajc si z ksiciem - wzi jakby na siebie obowizki gospodarza skadw broni, stajni, olbrzymich stadnin, zbrojowni. Pilnowa koni i stajennych ludzi systematycznie i pracowicie zbiera cay materia do przyszej wojny. Zadziwia si raz wraz Henryk, przegldajc zasoby, jak szybko i miarowo powikszay si karby na kijach - co cile odpowiadao iloci gromadzonego sprztu. Kazimierz nadto by zajty swoj dzielnic - i, jak Henryk si domyla, miostkami - aby mu naprawd by podpor. Lecz samo praktyczne, rzeczywiste istnienie brata napeniao Henryka spokojem. - Ach, gdyby go cho tak na par lat wysa na Zachd - myla spogldajc na krzepk posta Kazimierza Wilickiego i suchajc jego ruskich opowiada. - Jakby mu si to przydao! - Prbowa namwi brata do podry, ale ten odkada to na pniej, na razie byo mu dobrze w Polsce. Zawsze by albo na koniu, albo przy penej misie i penym dzbanie. Zawsze mia przy sobie modych i wesoych, jak Wodko lub Goworek. Na ycie jego poza zamkiem sandomierskim Henryk zamyka oczy. W gruncie rzeczy Henryk by zadowolony z siebie - uwaa, e jest dobrym ksiciem. Mia spokj, komory pene, pienidze w beczkach i

workach rosy w piwnicach zamkowych, budowa wiele, witynie w Zagociu, a zwaszcza w Opatowie, wznosiy si powoli w gr, ale zapowiaday si niezwykle piknie i w Krakowie i nawet we Wrocawiu takich nie byo. Jednym sowem uwaa, e sprowadzi na Sandomierz er pomylnoci. Zdziwio go wic, kiedy zaczy do dochodzi suchy o nieyczliwoci ludzkiej w stosunku do niego, e otacza go chd na zamku, rozumia doskonale, myla, e go rozumiano w grodzie, na wsi, w puszczy w klasztorach. Tymczasem ganiono - okazao si - jego tryb ycia, jego bezenno, jego pzakonne luby, sposb ubierania si, stronienie od uczt paskich i od wystawnoci. Nie lubiano tego, e we dwch z Herchem lub Tlim wyjedali z grodu i przepadali na dwa, trzy dni. e nie mia kochanki. Samemu Henrykowi ciya ta samotno, nie tyle moe brak niewiasty, ile brak dzieci. Lestko mia creczk, bardzo adn dziecin. Henryk bawi si z ni czasem, obchodzc komnaty zamkowe lub sprawdzajc strae. Posta Wierzchosawy zacieraa si, stawaa si obrazem sczerniaym, jakie po cianach w Palermo widywa. Ale dzieci jej chciaby widzie. Jedzi kiedy do Pocka, gdzie si choway - ale dzieci byy ndzne, zaniedbane i nieadne. Rad by je wzi na Sandomierz - ale Bolko by nie da. Baby si, e w razie czego pjd na zakadnikw. Wrci przeto samotnie i znowu oddawa si rozmylaniom. Kiedy, gdy we dwch z Herchem polowali w lasach (bya to trzecia jesie po objciu przez Henryka wadania w Sandomierzu), chopi w osadzie puszczackiej poznali ksicia po biaym paszczu z krzyem czerwonym i gromad padli na kolana przed kopytami jego konia. Na pytanie, co by chcieli, poczli szemra, a potem woa wielkim gosem. Nic nie rozumia Henryk, dopiero Hercho mu wyoy, i skarg i pacz podnosz na podskarbiego ksicego, ktry skrek kunich dawno ju nie przyjmowa, tylko srebrem da paci kaza i co roku gorsz monet wypuszcza, dobrej natomiast da od patnikw, a teraz znca si nad nimi i obieca ze wszelkiego mienia wyzu, o ile w najbliszym czasie nie wpac nalenych pienidzy w dobrej monecie.

Henryk obieca spraw rozpatrzy i darowa im, co byli winni, sowem ksicym. Z miejsca zawrci ku Sandomierzowi i pieszy na zamek, zdy, zanim jeszcze gniew w nim nie ucich. Zawoa zaraz, cho ju wieczorem pnym przyby, Wippona przed swoje oblicze i zapyta, co to znaczy. Wippo lekko si zdziwi i nawet zniecierpliwi - przecie ksi doskonae wiedzia o operacjach menniczych, o stosowaniu inflacji, na ktrej skarb ksicy ogromnie zarabia. Ludzie, oczywicie, uboeli - ale tym atwiej byo ich zmieni w niewolnikw i osadzi na ziemi ksicej, ktrej byo w brd i ktr byle kto uprawi, dochd pomnaa si znakomicie. Tu nie byo nic lekkomylnego, to dalszy cig celowej i dobrej gospodarki; odbijao si to i na kabzach wielmow, connesw i troch rogi im przycierao. Jednym, sowem, Wippo mia may wykad ekonomii politycznej, co zniecierpliwio go troch, gdy wiedzia, i Henryk doskonale zdaje sobie spraw z go, co robi. Henryk spacerowa niespokojnie po komnacie i na dugie wywody Wippona machn niecierpliwie rk. Rycerz-ydowin zamilk i sta w postawie penej szacunku przed ksiciem. Hercho trzyma si w cieniu i nie pozna byo po jego obliczu, co myli. Nie zdawa si by zdziwiony ani sowami Wippona, ani niepokojem ksicia. Henryk odrzuci dugi paszcz, na aw i chodzi teraz po pokojach w drucianej koszulce, w mikkich safianowych butach. W oczach Wippona malowa si szacunek, zniecierpliwienie, zachwyt, przywizanie i przyja. - Tak, to wszystko dobrze - powiedzia wreszcie Henryk - ale ja nie chc uciska ludzi. - I raz jeszcze opowiedzia o tym, jak ci wolni chopi puszczascy woali, klczc, pakali... - i pamitaj, Wippo, e darowaem. - Prosz Waszej witobliwoci - powiedzia Wippo, ktry cho zna z imienia wszystkich ksit wiata, przez cae swe ycie nie umia si poapa w tytuach - to trudno. Sprawiedliwo musi by jedna wszystkich. - Ale to nie jest adna sprawiedliwo - woa Henryk - to jest ucisk. - Ja troch nie rozumiem Waszej Switobliwoci - powiedzia Wippo. Jaki ucisk? Skarb musi mie swoje, ksi musi mie swoje, bo ksi jest ksi. Sprawiedliwo to moe u ksicia Kazimierza w Wilicy? Co mu chopi przynios, a panowie daruj, z tego ksi yje.

- Ksi nie moe myle o tych rzeczach, skoro ma wielkie cele przed sob - doda Hercho. - Z tob nie rozmawiam, Hercho - powiedzia niecierpliwie Henryk, ale zaraz poaowa swojej niecierpliwoci i podczas nastpnych sw swoich zatrzyma si przed nim i pogadzi go po ramieniu. - Wszystko jedno, co zamylam, ale nie chc ich krzywdy... Wippo si rzuci: - Wszystko jedno, wszystko jedno... Ale ksi musi myle o caym kraju, nie o tych smerdach przebrzydych. Skarb musi by peny, bo rycerze musz by zapaceni, bo musz broni kraju... Rusini tylko czekaj, a si dosy najedz i napij za stoem ksicia Kazimierza, Jawierz, Prusactwo tylko czeka - i tak dugo nie napadali. Braciszkowie Waszej witobliwoci take chtnie by w ksicych borach na Grach witokrzyskich zapolowali. Musi by pienidz w piwnicy, inaczej ksi, nie bdzie ksiciem, powtarzam. A domy Boe czym mamy budowa, wiksze od katedry w Krakowie? palcami? Henryk nie sucha dugiej tyrady podskarbiego. Chodzi tam i z powrotem po pokoju, zamylony, z pochylon gow. - No, darowa ju ksi pan tamtym - odezwa si nagle Hercho - to i sprawa skoczona. - O, gdyby bya skoczona - powiedzia nagle Henryk i stan porodku izby, podnoszc obie rce do gry. Obaj sudzy spojrzeli na niego zdziwieni. Da im znak rk i wyszli. Sysza, jak szeptali ze sob za progiem. Wiedzia, e nie ma wierniejszych sug nad nich, ze stoj oni naprawd na stray jego interesw, e jeeli chce co zrobi, to musi si na nich oprze. pomyla, czy jego polityczne cele, suszne i wielkie maj na celu szczcie jego ludzi? Co ma on zamiar zrobi dla nich? Czy naturalny bieg sproszkowania, rozdrobnienia, ktremu si bdzie usiowa przeciwstawi, nie da tamtym, co klczeli, wikszej szczliwoci? Uklk we framudze, skd byo wida Wis, i modli si. Bg sucha jego sw obojtnym, wida, uchem, bo pomimo dugich pacierzy nie wstpi spokj w niego. Wsta potem i nie woajc pachokw sam si

pooy do ka, ktre byo zimne i samotne. Nie chcia pamita o tamtych ludziach, im si tylko wydaje, e oni cierpi. On wie lepiej od nich, czego im potrzeba: wielkoci. Ale wiedzia rozmylajc, e nikomu tej wielkoci wymarzonej przez niego nie trzeba. Ani Bolkowi, ani Kazimierzowi, ani sugom, ani panom. Jaksa mia si z niej - a Kazimierz ze miechem nazwa go krlem sandomierskim. - Krl sandomierski - westchn Henryk. - To brzmi bardzo smutnie. - Ja im dam to, o czym nie marzyli - pomyla dalej. - Podnios ich do godnoci wysokiej, aby uczestniczyli w krlestwie Boym na ziemi, nowa Polska bdzie now Jeruzalem. I znowu uklkszy w ku przepowiedzia sobie wszystkie templariuszowskie formuki, nie zdajc sobie sprawy z ich pogaskiej pychy, ktra i jemu szeptaa o wziciu na siebie odpowiedzialnoci... za wszystko.

Rozdzia XX Mino at trzy. Tli wyrs przez ten czas na modzieca. Z pocztku obco mu byo i smutno w Sandomierzu, ktry w niczym nie by podobny do rodzinnego Salzburga, ale potem przyzwyczai si, a nawet polubi miasto orientalne prawie, tajce urok w swym oywionym yciu i w zapadych zaktkach, jakie zaczynay si tu za jego obrbem. Suba Bartomieja nie bya trudna, a i ona powoli, gdy Tli wzrasta, przechodzia w inne rce. Ze sugi stawa si rkodajnym. Znajdowa si zawsze przy ksiciu na podordziu i przez niego Henryk zaatwia wiele spraw, zarwno na samym zamku, jak i na miecie. Ale to byo wszystko; wolnego czasu mia duo i mg z nim robi, co mu si podobao, a kiedy ksi nie bra go z sob na ktry pobony lub gospodarski wyjazd, to rzeczywicie nic nie mia do roboty. Ale mu si nie przykrzyo. Sandomierz piknym by miastem. Koci witej Marii Panny, wysoki, drewniany, ze staroci nieco pochylony, ulubionym by miejscem, gdzie Tli si chowa. Czy to podczas nieszporw piewa z ksiymi sugami na chrze, czy te, gdy nikogo w kociele nie byo, zakrada si ponad otarz, na wie i stamtd spoglda ku Wile. Tego widoku nie mia nigdy dosy. Mg godzinami z bliska czy te z daleka patrze na przepyw rzeki. Z daleka z wiey kocielnej czy te z okien zamku, z bliska z samego brzegu, ktry mijaa fala gwatowna i pokbiona, niezwykle szybka w prdzie, z k paskich i obszernych, gdzie si pasy tabuny niezliczonych stadnin ksicych, albo z dki, ktr mu ksi kaza sporzdzi i w ktrej si nie ba puszcza sam jeden na ostry prd Wisy. Okolice miasta pocite byy gbokimi wwozami, gdzie bujna rosa rolinno. W gorce letnie popoudnia ucieka tutaj z zamku i ukrywa si w zarolach. Wrd zaroli berberysw, pod ktrymi si ukada, szumiay cae roje pszcz, co tu z obfitych barci ze wszech stron przylatyway. I ten szmer stawa si dla niego muzyk lata, wspomina sobie potem na jesieni i pniej ten brzk. Nie bra swoich gli, zostawia je w komnatach zamkowych, ale zabiera ze sob serce, ktre stukao gono. I kiedy nad nim gray roje przebrane polnych pszcz, przykada rk do piersi i

sucha, jak puka tam ttno serca. Dwie muzyki zastpoway mu na dugi czas wszystko. A potem chodzi midzy stadniny, przyjani si z pastuchami, pawi konie w Wile i pywa trzymaj! si ich ogonw. Soce odbijao si w wodzie, z daleka dymia sylweta Sandomierza, konie paroway wydostawszy si na ciko oroszone ki, a Tli owija si w skr barani ktrego pastucha i lea na brzegu, suchajc miarowego tupotu kopyt i nawoywa. Jesieni zagbia si w puszcz. W puszczy zna drogi i przesmyki nikomu nie znane i przekrada si do ksicych bartnikw po mid obfity, sypia z nimi w drewnianych budach przykrytych gaziami i zapija gorc gorzak, pomieszan z topionym miodem. Spao si potem jak kamie. Zna i zbjw w lesie, zna drog do jamy Madejowej i sta kiedy nad gow pokutujcego pustelnika, ktry spa wtedy, przy sobie majc powieszony uk olbrzymi, nabijany kawaami srebra. Zna i nikomu nie znane miejsce, gdzie na szczycie grskim stay trzy baby kamienne, w trzy strony zwrcone twarzami. Nikt w Sandomierzu nie wiedzia, gdzie to jest i co te trzy baby znacz. Ale sysza kiedy w nocy, z chat bartnikw, jak z tamtej strony dochodzi warkot bbenka. Wsta i wyszed na ros. Bya noc pna i sabo wieci ksiyc naderwany. Nasuchiwa przez chwil i poszed w tym kierunku, ale zawrci potem i nakry gow skr. Nie chcia nawet sysze tego bbna. Ba si. Ksi mao z nim rozmawia. Ksi Kazimierz ju wicej, chocia nie lubi ani jego, ani jego muzyki. Dla ksicia Kazimierza tylko ruska muzyka bya prawdziwa. Ale Tli uwielbia Henryka. Wiedzia doskonale o tym, e go mao kto lubi. Sysza, co o nim mwiono, i nawet nie wdziczno za mia wypraw ksicia do Damaszku dziaaa na niego. Tylko czu w kadym sowie Henryka co niezwykego, co, co byo doniose. Odezwanie si kade ksicia byo dla niego tym, czym posyszenie nowego wiersza, nowej piosenki, byo zdarzeniem artystycznym. Pomimo swojego uwielbienia widzia wszystkie bdy Henryka; wszystko, co ksi czyni, miao w sobie cech czego chorobliwego, nienormalnego. Stara si gospodarowa i gospodarowa

niele, ale jego wystpienia byy nieprzewidziane i nage. Wyjeda czsto samotnie na polowania, ale nie przywoono za nim adnej zwierzyny. Uciska poddanych skomplikowanym systemem fiskalnym, zawsze majc marzycielskie oczy skierowane ku dalekim lasom na horyzoncie. Tli sysza nieraz, jak ksi budzi si w nocy i chodzi po pokoju tam i z powrotem. Ba si wtedy o niego i modli si za niego, bo wiedzia, e ksi cierpi. Kaza mu czasami gra i piewa te melodie, przy ktrych posuwa si ongi orszak z Zwiefalten do Bergu. Przypominao im to obu ma cesarzow hiszpask i iskra wsplnego zrozumienia przebiegaa im z oczu do oczu. Dziwi si w duchu Tli, jak ksi si obchodzi bez niewiasty - a dworzanie si gorszyli. I wiele rzeczy na ten temat musia nasucha si Tli, ktre sobie powiadano przy ogniskach, w kuchni, w rycerskiej sali albo w czeladnej, gdzie spdza wieczory wiosenne w cieple i ciemnoci. Tam te mwiono czsto o Kazimierzu, ktry si nie eni, cho chop by na schwa i w latach odpowiednich, ale te niewiast ju napsu naokoo Sandomierza co niemiara. A teraz to si ju uspokoi, bo mia kochank Rusink, o ktrej wszyscy wiedzieli. Dostarczyli mu jej kumowie znad granicy, z ksicego pono bya rodu, a potem osadzi j w Zawichocie na zameczku i ilekro na polowanie wyjeda, to do niej zaglda. Kiedy obj od brata Wilic, tam bab (Nastka si zwaa) osadzi - a rzdzia si pono po wilickim zamku, jakby sam ksin bya. miali si z niej ludzie, e przy takim ksiciu jak Kazimierz prdko n pomywaczk mis ksicych zejdzie albo bdzie ksice dzieci jeszcze wysadzaa. Szczciem, sama dzieci nie miaa. Ucieszy si Tli, kiedy przyjecha Wippo, i wkrtce si do niego przywiza z powrotem. Dziwi si mu troch, e w ten sposb tak niezwykle prdki sowa swojego dotrzyma i na Sandomierz przyby ksiciu Henrykowi suy. Rozpytywa si go z pocztku o Eichendorf, o zamek ssiedni, dokd wtedy ydw wysa, o Bamberg. Nie mia go zapytywa o rodzin onglerw. Ale Wippo macha rk. Potem dopiero okazao si, e chocia z kupcami z Palermo porobi dobre interesy i dostarcza na dwory monych rnych wschodnich towarw, ktre teraz rzek pyny z

Krlestwa. Jerozolimskiego, to jednak rycerstwo go z obu zamkw wyzuo, psami go z nich wyszczuto i nie mg sprawiedliwoci znale ani u Fryderyka Rotenburskiego, ani nawet u cesarza, do ktrego si udawa. Tli podejrzewa, e gbokim marzeniem Wippona bya suba na codzie u jakiego panujcego. To, e styka si z Henrykiem codziennie, e by mu potrzebny, e urzdza mu pastwo cae swoimi systemami, pochlebiao mu ogromnie. Wszystko mu w Henryku imponowao: i jego wielka krew, pokrewiestwo z cesarzem, powinowactwo przez bratanka z cesarzem Bizancjum (wszystkie te odlege pokrewiestwa Wippo zna na pami i umia ciekawym wyoy ze wszystkimi szczegami i na pewno lepiej od samego Henryka), i jego stanowisko w Kociele katolickim, by templariuszem - a dla Wippona templariusz to znaczyo chyba wicej ni sam papie, jego uroda, jego strj zawsze prosty, ale wspaniay, jego zrczno w strzelaniu w uku. Tote by do swego pana naprawd przywizany, i Tlemu byo przyjemnie, gdy widzia, z jakim oddaniem pracuje Wippo dla ksicia. Starzejcy si ju ydowin by powiernikiem Tlego; gdy mu byo potrzeba pienidzy na jaki nowy strj czy konia, czy na co, do starego si udawa - zwierza mu si ze swoich drobnych kopotw, latem przemieszkiwa u Wippona, ktry. zbudowa sobie zameczek opodal Sandomierza na wysokiej grze wrd winnic, ktre tam Ludwik zaoy. Najbardziej za czyy Tlego z Wipponem wspomnienia przebytych u niego na zamku dni. Kiedy wanie, wracajc z winnic Wipponowych - byo to latem, w czerwcu, i Wisa byszczaa jak stal - ujrza na drodze ku Sandomierzowi malutki wzeczek pcienny, zaprzgnity w dwa spore konie. Mija truchtem ten wzek i chcia nawet przypieszy biegu, gdy wzek kurzy nieznonie, ale ko jego ba si wzka; byli zreszt w wskim miejscu nad samym urwiskiem i trudno mu byo wymin. Zakrzykn tedy Tli swym modym basem na wonic, aby wz zatrzyma. I rzeczywicie wzek stan i wyjrzaa ze gowa kobieca potargana i rozczochrana, ale jak si wydawao Tlemu, pikna. Podskoczy do wzka i nagle pozna twarz, jaka si z pcien wynurzaa. Zeskoczy czym prdzej z rumaka i podszed do niej, trzymajc konia na lejcu. Ona take wyskoczya z wzka i biega ku

niemu. - Judka - powiedzia cicho i pomau Tli. A ona bez sowa wycigna do. Stali tak we dwjk, trzymajc si za rce, na samym brzegu urwiska. Tli zobaczy w jej niebieskich oczach, w jej rozszerzonych renicach dopiero, e sta si piknym, smukym, o smutnych oczach modziecem. Przejrza si dopiero w jej oczach. Poczu to wszystko, co wlao si w jego yy w puszczach, w borach, na rzece, w Sandomierzu. Widzia przed sob znowu, jak na tle tamtej rzeki, jej czarn, niedu sylwetk i oczy bkitniejsze od wody. Z wozu wysiad stary i Pura, a potem jaki nieznajomy, wysoki, smuky Izraelita. - To mj m - powiedziaa nagle Judka gosem nieznajomym, obcym, niskim i bardzo ydowskim. Wysoki yd skoni si strojnemu panu i patrzy na niego spokojnie i ufnie. Stary pozna Tlego i spyta o Wippona. Tli pokaza im drog do Wipponowego domu, wobec czego wzek zawrci w t stron, skd przyby. Pozdrowiwszy go grzecznie, rodzina onglerw odjechaa i Tli zosta sam nad urwiskiem. Pomyla chwil, patrzc na rzek, a potem wskoczy na konia i ruszy ku miastu noga za nog. By wieczr. Z zaleww wilanych dolatywao donone i gste rechotanie ab. Widzia, e konie znowu pawiono dzisiaj, zjeda w d, potem znowu w gr; na krzyu kocielnym jeszcze wieciy zorze dugiego dnia, musia jadc do zamku przejecha przez cae miasto. Patnerze, bednarze, proci ludzie siedzieli na progach domw, aby odetchn wieczornym powietrzem. Na targowym placu kasztelan stal z kilkoma starszymi i spoglda na drog, lustrujc przyjezdnych, ozway si sygnay zapowiadajce zapuszczenie bron, potem by koci, potem zamek, znowu most zwodzony i brama, i cisza na zamku, i powiew od Wisy pachncy latem, latem, nadchodzcym latem. Nawet ten m go nie przeraa. W izbie swojej pooy si i rk dotkn serca. piewao swoj rwn piosenk o ile mocniej ni zwykle i byo takie kochane, takie kochane to jego serce. Zapach wierzb przekwitajcych dolatywa przez okno, aby skrzeczay zewszd, komary brzczay miriadami, konie prychay w stajni,

a serce bio, bio, bio... jak gdyby nigdy nie miao umilkn, tyle w nim byo rwnej siy. Zaczo si lato, ktre rwnoczenie byo dla Henryka czasem wielkich niepokojw: cesarz nadchodzi. Na razie Bolko posa posw do Halli, aby cesarza wstrzymali, ale wybr posw samych by taki nieudolny, e nie liczono na dobre rezultaty. Jaksa z Miechowa i witopek spodziewali si otrzymania tego poselstwa, ale siedzieli doma nadsani - a ds ten, nie wiadomo jakimi drogami, spada i na Henryka. Tli codziennie spostrzega chmury na czole ksicia i codziennie ucieka od tych chmur na wasne pogodne krlestwo, w ktrym si nic nie dziao, staa jedna i rwna, i biaa pogoda. Zielone witki byy w Sandomierzu niezwykle wesoo obchodzone. Zjedao si wiele luda z okolic - by targ i spod Krakowa przywoono wtedy kosztown sl, ktr upnicy wymieniali na bobrowe i wiewircze futra. Dziewki stroiy drzewka w kolorowe gaganki i plecionki ze somy i, chodzc od domu do domu, pieway pieni, w kocioach odprawiano wielkie naboestwa i zjedao si duchowiestwo ze wszystkich okolicznych parafii. Na targu byo wesoo, goniono si komi i przybywali pieniarze, igrcy i onglerzy. M Judki posiada niezwyk zrczno w rzucaniu kul kolorowych, mia ich po cztery, pi, sze w rku i z matematyczn cisoci wyrzuca je wszystkie po kolei w gr i apa z powrotem. Miota take cynowymi talerzami i pochodniami. Podziwiali go wszyscy z zapartym oddechem i nagradzali obficie. Judka jak zwykle opowiadaa poematy. Jadc do Sandomierza byli ju p roku we Wrocawiu, a potem w Krakowie dugi czas bawili. Judka nauczya si polskiej mowy i po polsku deklamowaa. Czasami jej dziwny akcent przeszkadza w suchaniu, ale czasami stanowi tylko egzotyczn przypraw da opowiadanej bani. Tote przed maym namiotem, gdzie ustawiono niewielk estrad, gromadzili si ludzie i suchali opowieci o Udaym Udalryku, o Tristanie take i Izoldzie, chocia obyczaj cay, cay rycerski obrzdek powieci, ktre mwia Judka, stanowiy wiat obcy i egzotyczny, niezmiernie trudny do przyswojenia ludziom, ktrzy nie znali feudalnego redniowiecznego systemu.

Ale Tli nie sucha tych opowiada. W dzie, zwaszcza w epoce tygodnia witecznego, uchodzi w swoje zarola lub zostawa na zamku. Wiedzia, e wieczorem w wiklinach, nad sam rzek bd suchali razem plusku drobnej fali. Wieczory byy wic spokojne i powoli, bardzo powoli zmieniay si w noc. Cign si paszcz zorzy do pna po niebie i wci wida byo jego kraniec, i pierwsze gwiazdy nocy wieciy nikle. Trzymali si jak wwczas za rce - byli oboje jak dzieci i nie pozwalaa Judka Bartomiejowi na nic wicej jak tylko na owo trzymanie za rce. Mieli zreszt sobie tyle do opowiadania. Judka godzinami wyliczaa frankoskie, szwabskie, burguridzkie, prowansalskie miasteczka, gdzie pokazywali sztuki i piewali pieni. A Tli opowiada o fantastycznych swych przeyciach pod Askalonem, pod Edess i w Damaszku. I powiedziaa Judka, i w Prowansji spotkaa jedn ksin, ktra bya Polk, Rysz z Polski j zwali, i bya za hrabi Prowansji, a przedtem za krlem hiszpaskim - i mwia jej o Polsce, cho ani jedna, ani druga kraju tego nie znay. I wywoaa w oczach Tlego widok maej, jasnej kobiety, ktra biegaa po klasztorze zwiefalteskim. I opowiedzia o tym Henrykowi - ale to nie rozpdzio chmur na jego mrocznym czole. Tyle tylko, e zawoano Judk i jej ma na zamek i pokazywali wieczorem swoje sztuki. onglowanie Borucha podobao si ogromnie - ale opowiadania Judki wyday si rycerstwu nudne i wypowiedziane nienaturalnym gosem. Gos Judki by rzeczywicie niezwykle niski i chrapliwy troch, jakby zduszony, ale tym bardziej wyrazisty w wysokich okrzykach, wznoszonych w dramatycznych miejscach. Na przykad kiedy dama Aelis przeklina syna swego Raula, ktry ma zgin w potopie krwi, Judka wysoko wznosia rce i krzyczaa jak przeraona matka, ktra w proroczym wejrzeniu widzi koniec swego syna. Tli nie mg znie tego opowiadania na zamku i uciek, aby nie sucha przygan i pochwa. Ale wieczorem opowiedziaa mu Judka - i tylko dla niego samego - te niestworzone historie krwi i mioci. I teraz, kiedy nad obszarem Wisy ogromnym wzniosa wysoko rce i powiedziaa: I kiedy Tristan porzuci Izold... - powrcio mu szczcie wesoe, ktre go odleciao w momencie, kiedy Judk na zamek wezwano. Znowu mu

opowiadaa po kolei, jak Tristan przebrany powraca do ukochanej, a ona go nie poznaa. Ach, jakie to byo aosne i jake tym bardziej pikna mu si wydawaa rzeka i ta godzina wieczorna, i miasto spokojne, i ludzie poczciwi, gdzie nie byo adnych krwawych zamysw ani miosnych rozpaczy. W winnicy, koo domu Wippona, przechadzali si obok pdw modych, sadzonych przez Francuza, i suchali swoich sw, oczarowani nimi i jakby w sen wprawieni. Powtarzali imiona i nazwy: Tristan, Edess, Amalryk, Adelasja, Amfortas, Kornwalia... splatajc je z wasnymi imionami i z wasnymi sowami. A pewnego dnia Judka poprosia Tlego o wytumaczenie jej, dlaczego rycerze bili si o wity Grb Chrystusowy i o Jerozolim. I wyoy jej Tli, jak umia, ycie Zbawiciela i mk Jego, i tajemniczy Sakrament Otarza. I teraz stao si tak, e Judka suchaa jego opowiada i wreszcie zawoaa: - Teraz rozumiem wszystko o tym Graalu. Dziwne byo, e nie mwili z sob nigdy o mioci. M Judki im nie przeszkadza. Rankami wiczy si w rzucaniu kulami, wieczorem szed wczenie spa, ukadajc si w namiocie rozstawionym na wysokim brzegu, opodal winnicy, i nie czekajc na Judk, wierzc w jej nieomylno. I nawet nie myla nigdy Tli, e mogoby by inaczej; rad widzia Judk i spdza z ni par godzin, opowiadali sobie wiele, to wszystko. Nie pyta nigdy Judki, czy to dla niego przybya do Sandomierza? Czy to dla niego nauczya si po polsku, przygotowujc si do tego przyjazdu dugimi etapami podry? Nigdy nie mwili o rzeczach potocznych, od razu wchodzili w momencie spotkania w sfer poj niezwykych. Albo trzymay ich w rku najpikniejsze romanse wiata, pene prawdziwej i ostatecznej mioci, lub te tajemnice zbawienia i wskrzeszenia, tajemnice ciaa boskiego, ktre ciao ludzkie wyzwalao do wiecznoci. - Czas idzie, mier nadchodzi, a potem wieczno... - powiedziaa Judka, kiedy patrzyli na nurt Wisy, wielkim koem znikajcy pomidzy zielon runi k a piaszczystym skonem wybrzea. I Tli uj j za rk, jak gdyby czu, e ta wieczno przez jej palce przepywa. O, jaki to by moment wielkiej ciszy, wielkiego zespolenia, nasycenia tsknot, ktre go

gnay przez puszcze i bory. Istnia tylko po to, aby y t jedn chwil, kiedy poczu, jak wieczno przepywa przez palce ndznej wczgi ydowskiej. Serce zawsze na nowo bio tak samo jak wtedy, gdy j zobaczy po raz pierwszy. I bio mu tym samym, pluskiem co fala Wisy, tym samym stukotem co uderzajce o siebie konary drzew w puszczy witokrzyskiej. A tymczasem zbliaa si wojna.

Rozdzia XXI Poselstwo zawiodo, jak byo do przewidzenia. Bolko przylecia przeraony od Krakowa z hiobowymi wieciami, zbiera co si dao od Henryka. To, co dugie lata przygotowywano na zamku sandomierskim, poszo od razu. W takiej chwili wszystko trzeba byo ofiarowa nieudolnym rkom Bolesawa. Henryk nie zawaha si ani chwili, cho mu i Wippo, i Hercho powiedzieli, co o tym naprawd myl. Templariusze i joannici stanowczo odmwili swojego udziau w oporze, nastroszyli si i siedzieli ponurzy i niepewni na Opatowie i Zagociu. Koci opatowski nawet konsekrowa chcieli o takim czasie. Co byo rycerstwa naokoo Sandomierza, zwoano wiciami, puszczakw wolnych tylko nie da rusza Henryk, chowajc ich dla siebie, nor mia o to wielki z Bolesawem. Ale Bolko potoczy znowu do Krakowa i nie czekajc na braci ruszy przeciw cesarzowi. Henryk wyprawi wszystko prawie rycerstwo pod Kazimierzem. Mody Piastowicz z powag i godnoci podj ten obowizek, nie odradza te Henrykowi posyania pomocy; i owszem, bardzo go nawet popdza w zaopatrywaniu rycerstwa w przygotowane zapasy broni. Obawiano si, e cesarz poruszy Rusinw, ktrzy mogli zapuci zagony gboko i nawet z cesarzem si zwcha. Tote Wippo sam jeden pozosta w Sandomierzu. Henryk z reszt rycerstwa ruszy ku Lublinowi i dalej ku Rusi - rozsypujc swe oddziay na drobne kruszyny - aby hyr szed szerszy po ziemi i aby Ru w strachu czekaa, rycholi knia sandomierski uderzy na nich jak sok na pardw. Zabra ze sob Tlego i Lestka. Nie atwo byo im obu porzuci Sandomierz. Soty si zaczy - i mierzio ich mieszkanie po namiotach, to tu, to wdzie po lubelskiej ziemi. Przykrzyo im si, a tymczasem od zachodniej rubiey wieci nadchodziy nienajlepsze. Ruszenie Barbarossy na Polsk byo dla Henryka ciosem nie lada. Wszystko, co myla o cesarzu, stawao si nieprawdziwe i walio si jak snopy z wozu. Gryz si teraz w samotnoci, wyrzucajc sobie przyja z monarch, ktry okaza si taki sam jak wszyscy mm. Zdawa sobie

spraw oczywicie, e pd cesarzy niemieckich ku polskiej ziemi nie mg si odmieni. Ale jednoczenie wszystko to, co on robi dla cesarza, wydao mu si zdrad. Przypdzi goniec jeden, potem drugi. Henryk pozostawi Wodzimierzowi witopekowicowi, cho modzikowi, wojsko nad rusk granic. Sam zabra Lestka i Tlego i powrci do Sandomierza. Tu dopad ich trzeci goniec. Cesarz by pod Poznaniem. Jak to si stao, nikt nie wiedzia. Wippo skada ustal w trbk i cmoka, machajc rkami. Sprawy stay bardzo niedobrze i Henryk owija si w nieprzejrzan mg. Sam nie zdawa sobie sprawy z tego, co czu. Byy to cikie dnie. Wreszcie wezwa go Bolko. Mia poredniczy pomidzy brami a cesarzem. Cesarz sam pono pragn z nim rozmawia. Serce Henrykowi cisno si bolenie, gdy posysza te sowa. Tli by do niczego, zostawi go w Sandomierzu, a sam ruszy z Herchem i Lestkiem. Niezmiernie zmczony przyjecha samotrze do Poznania. Na zamku oprcz suby zasta tylko Gedka, proboszcza pockiego, ktry na przemian modli si i wcieka, miotajc si po pokojach i dokuczajc subie. Ale ju i pachoki, i giermki, czujc zbliajce si obce wojska i klsk w powietrzu, podnosili hardo gow i tu i wdzie pomrukiwali niechtnie. Na Henryka patrzyy oczy wszystkich albo spode ba, z ponur grob, albo z wyrzutem, albo prosto w oczy z tak bezczelnoci, e pragnby kopi zanurzy lub czekanem waln w taki eb hardy a paskudny. Gedko dopiero Henrykowi wszystko opowiedzia. Cesarz by pod samym Poznaniem, w Krzyszkowie. Oba wojska rozoyy si w dolinie przedzielonej rzeczuk, przeraony Bolesaw uda si o porednictwo do Wadysawa czeskiego, posa przy tym czym prdzej do Henryka, aby i on gada take z cesarzem, jako jego dawny znajomy i poufay Barbarossy z czasw, kiedy blask rzymskiej korony nie rozwietla grzywy jasnych wosw wadcy, Henryk przenocowa na opuszczonym zamku, Lestko i Hercho pocielili mu, niedugo spa na twardym posaniu. O wicie wyruszyli pod Krzyszkw. Na zamku byo zna wielkie rozprenie, Hercho nie mg si

doszuka odwiernego. Na miecie wszystkie domy byy poopuszczane lub pozamykane, jak nieywe. Gdzieniegdzie pldrowano jakie spichrze i skady. Spotkali jak obdart kobiet niosc si co ko wyskoczy na wspaniaym kastylijczyku. Za ni jechao trzech nagusw, pijanych wida i wrzeszczcych. Ko Henryka, przykryty do samych stp bkitn kap, i biay paszcz ksicia zrobiy snad na nich wraenie, bo zatrzymali si z otwartymi gbami. Ale Henryk min ich szybko, nie zwracajc najmniejszej uwagi. Nie takie rzeczy widzia pomidzy Jerozolim a Askalonem. Zreszt by cay pogrony w mylach. Dzie zapowiada si sierpniowy, gorcy. Mga lekka wznosia si nad wierzbami, nad gocicem. Ale szybko uciekaa w gr i miao by bardzo upalnie. Lestko hem przytroczy do sioda, a na gowie mia kapelusz ogromny i mikki. Hercho jecha w milczeniu, z zacinitymi ustami. Bardzo by ponury. Henryk obejrza horyzont. Tu i wdzie paliy si osiedla i dymy wznosiy si wraz z mg ku spokojnemu niebu. cierniska ciy si jak okiem zasign i gdzieniegdzie, przy zagrodach, stay zociste sterty zboa. W miar jak zbliali si do Krzyszkowa, ruch stawa si gstszy, jechay furmanki, konni, podwody, gnano jecw jakich, nie wiadomo gdzie przyapanych, chopi nadzy cignli sznurami jaki wielki kamie. Pola byy wyjedone, nawet czasami, wida byo, nie zebrane i wytoczone rycerskimi podjazdami. Wreszcie po do dugiej drodze wjechali na wzgrek i ujrzeli dwa obozy. W dolinie przecitej strumieniem, nad ktrym siedziay olchy, w nie bardzo dalekiej przestrzeni rozoyy si one. Obz cesarski tak by blisko, i wida byo w biaym lesie namiotw namiot Barbarossy, szafirowy, okazay, z piropuszem. Namioty polskie mieli tu przed sob, gsto zaoone, nieporzdne, koki byy powyrywane i biae skrzyda cian powieway tu i wdzie. Porodku obozu polskiego widniay namioty, dwa czerwone, Bolka i Mieszka, i okrgy, rusk mod stawiany, Kazimierza. Pierwszy spostrzeg trzech jedcw suga Jaksy i da zna do gwnej kwatery. Kazimierz wybieg i przytrzyma strzemi Henrykowi.

Henryk, podnoszc przybic i przepinajc rzemyk, bacznie popatrzy na brata. Zna kady rys tej twarzy. Kazimierz by bardzo blady, usta i czarne brwi mia mocno cignite. Schodzc z konia Henryk widzia za cesarskim obozem piropusz dymw. Paliy si miasta i sioa. - Gogowa spalona... Henryk nic nie powiedzia. Podnis po biaego paszcza i wytar rdz z twarzy. Obstpili ich panowie, ale wyszed Bolesaw swoim wesoym, uginajcym si krokiem i pocign brata do namiotu. Zostali we dwch. Bolesaw zdawa si nie traci kontenansu, pozornie zreszt tylko w koszulce do kolan i nerwowo przypasywa i odpasywa miecz, zdobny w krge blachy miedziane, Henryk nie zadawa pyta, zreszt byy one niepotrzebne. Bolesaw sam mwi: - Cesarz ju wie, e przyjedasz, Gedko da mi zna wczoraj z Poznania, powiedziaem Wadysawowi. Okazao si, e Wadysaw czeski chodzi po polskim obozie jak po swoim i wszystkim zarzdza. Sam Fryderyk powiedzia Wadysawowi, e chciaby najlepiej rozmawia z Henrykiem. Bolesaw pragn pokoju za wszelk cen. - Za wszelk cen? - zapyta Henryk i popatrzy uwanie na brata. Bolesaw zmiesza si bardzo. - No, a walczy nie mona? Bolesaw szerokim gestem wskaza na obz cesarski. Gest ten oznacza rozlego i moc si nieprzyjacielskich. Przyszed Mieszko, zawsze jednakowy, chudy, brodaty i przeuwajcy sowa. Chodzi jak czapla. - Bolko mwi, e chce pokoju za wszelk cen - powiedzia Henryk Mieszkowi. Miezko nic nie odpowiedzia. Ale Bolesaw zdenerwowa si nad miar. - Zreszt po poudniu pojedziesz do cesarza, omwisz z nim wszystko, co chcesz. Przypuszczam, e nie moe tu chodzi o moje ksienie? Mieszko splun i znowu przeuwa. Po chwili dopiero si odezwa: - A c ty mylisz, e o co moe chodzi?

Bolesaw si zakrzta po namiocie, potrzsajc piknymi czarnymi lokami. - Chodzi jeszcze o Wadysawa. Prawda? - nieubaganie powiedzia Mieszko. - No, a jeeli si cofniemy? - Nie cofniemy si - powiedzia Mieszko - ja Poznania nie dam. Musisz si tu ukada z cesarzem. Czech wszystko zrobi. Henryk mu pomoe. Sam musisz wszystko zaatwi. Henryk z przeraeniem popatrzy na Mieszka. Wida byo, e ten by zdecydowany cay koszt przegranej zwali na Bolesawa. I nic dziwnego. Ale Henryk dopiero w tej chwili uprzytomni sobie, e tu rzeczywicie wchodzi w gr samo istnienie wadzy Bolesawa. Bracia wyszli przed namiot: zameldowano ksicia czeskiego. Ksi ten, teraz krl prawie, spacerowa sobie rzeczywicie bez ceremonii po obozie krewniakw. Przecie to byli siostrzecy. Przywita si z ksitami bez adnych nadzwyczajnoci, klepic po ramieniu wszystkich. Ucieszy si na widok Henryka: - No, chwaa Bogu, jeste, Henryk. To si wszystko teraz sklei, zrobione i ju. Cesarz Najjaniejszy czeka na ciebie, podobno ci bardzo kocha - tak mwi. No, ogadamy wszystko we trjk... i jazda. Kady w swoj stron. A mnie to pilno, bo na koronacj. Henryk si zdziwi. - Tak, tak - powtrzy Wadysaw - zostaj krlem, cesarz mnie mianowa. - Po czym zwrci si do Bolesawa: - No, Crispus - klepn go grub ap po ramieniu - nie tramy miny. Wszystko bdzie dobrze. - Jak soce zejdzie z poudnia - powiedzia - to z mojego namiotu trzy razy tarcz podnios na kopii. Znak, e cesarz czeka na Henryka. Zreszt wojewoda Zbylut ju wie, wszystko umwione - no i ju. A jutro uczta u cesarza na do widzenia! Aha! Zamia si i poszed. Bracia razem z Kazimierzem wrcili do namiotu, suba podaa misy, ale nie bardzo si jado. Henryk siad w kcie i drzema, byo gorco i w powietrzu unosi si smrd i jazgot obozowiska.

Henryk przypomnia sobie jesienne, chodne wieczory i rozmowy z Barbaross na zamku u Wippona. Pi lat mino, prawie sze - a jake si wszystko zmienio. Gdy stan po poudniu przed Fryderykiem, nie pozna go ledwie, Barbaross jak gdyby jeszcze wyrs. Gdy Henryk si zbliy otoczony rycerzami, w towarzystwie Kazimierza, Barbaross siedzia na weneckim zydlu. Poy szafirowego namiotu byy podniesione ku grze i wspieray si na zocistych kijkach. Niebieski materia namiotu gra na zbroi Barbarossy wodnymi refleksami. Barbaross powsta i wyszed dwa kroki naprzeciw Henryka, ksi sandomierski przyklkn na jedno kolano, ale cesarz go podnis i, ceremonialnie objwszy ramionami, ucaowa w oba jasne policzki. Zawrcili do namiotu. Pachokowie postawili drugi, mniejszy zydel, opady paty namiotu i zostali sami. Henryk, czekajc, a cesarz mwi zacznie, patrzy uwanie na swego dawnego przyjaciela. Fryderyk nie mia hemu na gowie, tylko na jasnych wosach jak przepask zocon, woskiej roboty, z dwoma przeplecionymi wami. Wydaa mu si pogask. Fryderyk by mody, ale zmieniony, rysy cignite wiecznym wysikiem woli, usta wpady, a nos mu si wycign! Powoli ta maska schodzia mu z twarzy i przesza jeszcze duga chwila, nim nareszcie uprzytomni sobie, e adne oczy na niego ju nie patrz. Wycign do Henryka rk. - No, widzisz - powiedzia nagle mikkim, niecesarskim gosem - jak si teraz spotykamy. Ciesz si w kadym razie, e widz ciebie, i to nawet w takich okolicznociach. Myl, e nie s one przyjemne dla ciebie. - Zapewne - powiedzia Henryk - i przy tym nie bardzo rozumiem, o co ci, cesarzu, idzie? - Nie podzikowaem ci - powiedzia Fryderyk - jeszcze za twoj wczesn misj wosk. No, ale Arnolda powiesilimy. - Naprawd? - Przekona si papie, e najlepiej wyjdzie, gdy bdzie trzyma ze mn - umiechn si Fryderyk i jak gdyby si rozmarzy: patrzy w przestrze, jakby wywoywa przed sob te pejzae Italii. - Tak, tak, powiesilimy - powiedzia - zaraz po mojej koronacji. - Zreszt - przerwa sam sobie - nie mam czasu do stracenia.

Gadajmy teraz o naszych sprawach. Pokj trzeba zawrze, po co macie jeszcze pali wasz pikn ziemi... a do Sandomierza nie chce mi si chodzi. Przywoaem wic ci tutaj. Sowa te wypowiedziane byy znowu chodnym, rzeczowym tonem. Pene byy przy tym jakiej nieprzyjemnej ironii i pogardy. Henryk popatrzy na cesarza ufnym spojrzeniem, jak gdyby chcia osdzi jego dyplomacj. - Gdybym si chcia ukada z twoimi brami, wystarczyby mi Wadysaw czeski. Ten by dla mnie teraz wszystko zrobi. Ale ja chc rozmawia z tob: i ty wiesz dlaczego. Henryk spojrza znowu ze zdziwieniem. - Ja nie wiem. - Nie? to zy z ciebie polityk. A zreszt dobry, udajesz, e nie wiesz, co ci si w tych okolicznociach moe okroi. Chyba nie orientujesz si, gdzie my jestemy? Przecie ja was podeptaem. lsk spalony, Wrocaw, Bytom, Gogowa w prochu. Przez Odr przeszlimy jak nic, Poznania oczywicie nie obronicie, ju ja wiem przez swoich, jak tam wyglda. Mam was w rku. - Widz to - powiedzia Henryk spokojnie - ale co z tego? - Co z tego? - zagrzmia nagle Fryderyk i wstali z weneckiego zydla, odrzucajc na gwatownym ruchem swj obszerny i niewygodny czerwony paszcz - jak to co z tego? Jeszcze aden cesarz nie trzyma tak Polski w garci, mog j tak cisn - i sok z niej poleci jak ze liwki. - Henryk wsta peen szacunku, obojtnym okiem obserwowa zmiany, jakie zachodziy w gosie, w rysach, w sposobie zachowania tego czowieka. Nagle serce mu opado i poczu chd w gardle. Barbarossa powiedzia: - No, bierzesz t Polsk ode mnie, czy nie bierzesz? Henryk spojrza na cesarza z przeraeniem. Ten zbliy si do Henryka i mwi ju ciszonym gosem: - Powiem ci prawd: co mnie obchodzi Wadysaw? Agnieszka umara, Wadysaw stary zawsze by niedony, widziaem, jak walczy na krucjacie - do niczego. Synowie raczej nieudolni. Bolko Wysoki, poczciwy, biega za mn i za Adelajd - dobrze si oeni - to wszystko. Tamci

niegodni. Ten twj obecny monarcha totius Poloniae, poal si Boe, ju tamten poznaczyk lepszy; ale on chwiejny, sam nie wie, czego chce. Co on mi za posw przysa do Halli? Nawet nie umia si zastrzec, zabezpieczy, a teraz stracha si... Opowiada mi przecie ten Czech! Co mi po nim? Ale ty, ty jeste co innego. Wiem, jaki jeste; przede wszystkim jeste dzielny, jeste rozumny, jeste pewny - a poza tym ja ci znam, ty jeste nasz czowiek... - O nie - prbowa co powiedzie Henryk. I wiedzia ju, e przez cae ycie nie zapomni tych sw, kadego z tych sw Barbarossy. e kady ruch cesarza wykuwa mu si w pamici jak w kamieniu. - Ty jeste taki, jakby si midzy nami urodzi. I poza wszystkim - ty wiesz, czego ja chc. I moesz mi w tym dopomc. Henryk nie mg myle. Nie rozumowa, spado na to wszystko zbyt gwatownie, ale ca sw istot woa: nie, nie. Zatrzso si co w nim, a jednoczenie przypomniay mu si wasne sowa: i r im damy. - Z moim mieczem poszedby wtedy, dokdby chcia - powiedzia Barbarossa - i gdyby chcia, to nawet jako krl polski. Przysignij mi dzi i pjdziesz. Pojad z tob, jeli chcesz, do Krakowa albo lepiej do Gniezna, bo bliej, jak ten wariat Otto. Nadam ci lenno, Polsk - no i Ru? Co? z prawem zawojowania? - jak twj ojciec Rugi? Potem ukoronujemy ci... No, a im damy jakie tam zamki: Bolesawowi Sandomierz moe? Ha, ha, ha - zamia si szeroko. - Mieszka zabior na Lotaryngi, do zicia... ha, ha, ha. Przynajmniej bdzie daleko od ciebie; Kazimierza osadzisz na ruskich ziemiach. Pomyl sobie - spowania nagle - zabierzesz to, wydrzesz nocy, chaosowi, nadasz ksztat, dasz hierarchi, dasz nowe formy... - I r im damy... - powtrzy Henryk. Urzeczywistni si nasze dawne rozmowy. Ja inaczej wtedy mylaem - powiedzia Henryk. - Pamitasz? - I bdzie jeden pasterz i jedna owczarnia. Nie, ja nie bd twoj owc, cesarzu. Gos Henryka zabrzmia dziwnie. Gardo mia suche. Piersi zduszone. Cesarz zastanowi si i popatrzy na niego. Zrozumia od razu, ze na nic

jego plany. Ale jeszcze prbowa: - Chcesz korony? - Nie z twojej rki. - Dlaczego? - Nie wiem. Tak mi Bg kae. Fryderyk bardzo spowania. - Czy nie dy wszystko ku jednoci? Czy droga Boa wanie nie kieruje wszystkiego w nasze - o jake e kruche, jake niedostojne - ale w nasze rce? - Nie wiem - powtrzy Henryk. - Dlaczego si sprzeciwiasz drogom Boym? - Niezbadane s te drogi. - Henryk zarzuci koniec paszcza na rami. - Co mam powiedzie moimi braciom? - O! twoim braciom wszystko powie Wadysaw: Polska w lenno, pokuta, przeprosiny, grzywna, zakadnicy... - Czy to pomoe? - Jak to, czy to pomoe? A co ja mam zrobi? - To prawda. C ty moesz zrobi, cesarzu. Henryk skoni si. Gos Fryderyka znowu zrobi si intymny, przyjacielski, podszed do Henryka, wzi go za rk: - Pomyl, Henryku, pomyl, ksi; dlaczego nie chcesz? - O, ja chc, ale nie mog - szepn Henryk. Cesarz uderzy kopi w tarcz. Poy namiotu podniosy si od razu i Henryk ujrza, jak cesarskie oblicze sztywnieje nagle, jakby chmura pdzona prdkim wiatrem na wbiega. - Mam prob do ciebie, cesarzu - powiedzia. - Mw. - Zalicz do zakadnikw twoich najmodszego mego brata. Oto stoi. - Boisz si go? - O, nie to - umiechn si Henryk. - Ja nie mam dzieci. Jest on moim dziedzicem; ale chciabym, aby by troch... midzy wami. - To znaczy?

- Aby si nauczy rozmawia z cesarzem. Umiechn si askawie Barbarossa i odpuci obu ksit, ktrzy go ucaowali w rk. Nazajutrz od witania ruch by w obu obozach, Bolesaw ubiera si w zgrzebn koszul, zrbano olchy i most uczyniono na strumyku pomidzy dwoma obozami; Henryk by cay czas przy bracie, ktry trzs si, cho nie byo zimno, i umiecha si z zaenowaniem do niego, powtarzajc bez przerwy: - Ale ja mu nic z tego nie dotrzymam, nic z tego nie dotrzymam. - Henryk nie odpowiada ani na te sowa, ani na umiech. Mieszko raz tylko powiedzia: - Pewnie, e nie dotrzymasz, ale co z tga? - Henryk twarz mia surow. Boso, monarcha totius Poloniae poszed do obozu cesarskiego w koszuli, niosc miecz w doniach, za nim trzej bracia jego konno, w olniewajcych zbroicach i tum niezwykle dwornych ludzi. Obz cesarski przedstawia wspaniay widok, cesarz rycerzy rozstawi jak chry na obszernej rwninie, a poszczeglne, osobno stojce szyki wyrniaa odmienna barwa strojw. Sam w purpurze wyszed przed namiot i, odebrawszy miecz od Bolesawa, podnis go i uciska, i zaraz otoczyli go rycerze ciasnym koem, i gdy rozstpili si, by ju przebrany w szaty jasne i w ruskie czerwone buty. I potem z cesarzem lenne wino pili, i nada cesarz Bolesawowi Polsk we wadanie, tak jak gdyby dziady i pradziady jego od wiekw ju tu nie wadali. 1 bya potem uczta. I jeszcze nazajutrz rozlegy si nawoywania i krzyki po obu obozach, zaskrzypiay koa, zaray konie, wyjto kopie sprzed namiotw i namioty same zerwano. I poszy w dwie strony dwa orszaki rycerzy. Jaksa z Miechowa egna swego syna, ktrego czeski ksi uprowadza. Pojecha i Kazimierz, na brata si dajc, a Henryk kreli krzy nad jego gow. Po na Pozna, Krakw, a dalej znowu samotrze smutny powrci do domu.

Rozdzia XXII Nie mg wytrzyma w Sandomierzu, ktry wyda mu si pusty i uprzykrzony. Gotlob niecierpliwi go swoj dworsk gadkoci i chciao mu si podry. Myla o wyjedzie do Pocka, ale zaniecha tego: byo za daleko i droga wymagaa zbyt wielkiego wysiku. Zabra wic Jaks, ktry tak samo nie mg sobie da rady po odjedzie syna, i wyjechali na par tygodni do Opatowa, do templariuszy. Nocowali raz znowu we Wostowej wsi, a potem ju w olbrzymich drewnianych barakach, ktre zbudowali dla siebie rycerze. Gioricus de Bello Prato i Walter ucieszyli si z przyjazdu Henryka i rozpytywali go o wizyt w obozie wielkiego cesarza. Dopiero opowiadajc im sceny z ycia obozowego, namiot Barbarossy, uczt wieczornej uprzytomni sobie ksi sandomierski potg cesarsk. Wielki cesarz - a jednak, gdyby Bolesaw mniej stawa! Nie myla zupenie o swojej z cesarzem rozmowie i o tym wszystkim, co przey w namiocie Fryderyka. Zupenie o niczym nie myla, wszystko fragmentami barw i obrazw przelatywao przez jego mzg zmczony. Usuwa si czym prdzej do swojej celi albo modli si w kociele, chocia ten nie by jeszcze konsekrowany. Koci templariuszw, pod wezwaniem witego Marcina, wznosi si okazale, z kamieni ciosowych, budowany sztuk wielk. Pogodne jesienne wieczory spdza Henryk opodal na wzgrzu, patrzc na ksztaty i rozmiary tej wityni. Bya tak pikna w swojej prostocie; mige, wysokie jej ciany zaamyway si zwyczajnie, ale tak rytmicznie. W wieach jej, nie dokoczonych jeszcze, brzmiao wiele z modlitw, ale i z czynw rycerskich. Chcia, aby uwieczenia wie nie dokoczonych nosiy ksztat korony jerozolimskiej. Przypomnia sobie o rzeczy jednej: kiedy spdza noc samotn w Betlejem, wwczas kiedy Tli by pojmany przez Saracenw, zoy w darze na otarzu nad grot obka koron wydobyt z grobu Szczodrego. Ale potem, po godzinie, poaowa swojego czynu i zawstydzi si. Zabra cichaczem obrcz zot z otarza, tak aby nikt nie widzia. Spowiada si potem z tego czynu i dosta rozgrzeszenie, a jednak myl o tym powracaa tak nieznonie - i o prawdopodobnej pokucie za ten czyn. Skoro odzyska

Bartomieja - wida nie pamita mu Pan Bg tego grzechu. Do tego, aby pomyle naprawd o rozmowie swojej z Barbaross, przez dugi czas nie mia si. Oczywicie aowa, e nie przyj z rk jego ziemi polskiej wraz z lennem, i nie zdawa sobie sprawy, co mu kazao odmwi cesarzowi. - Przecie potem i tak bym wywalczy z lenna powtarza mimo woli mylenie Bolesawowe. Ale to byy raczej strzpki myli, odruchy. Rozmawiajc z templariuszami, stanowczo unika tego tematu. Wippo przyjeda do niego od czasu do czasu po rozkazy. Unika patrzenia w jego rzeczowe i yczliwe oczy. Temu by za nic w wiecie nie powiedzia, czym bya dla niego naprawd klska w Krzyszkowie. Gwne wejcie do kocioa budowano w ksztacie ukowatych odrzwi: z obu ich stron wypuke kolumienki zdobione byy ciosanymi wzorami w licie i kwiaty. Przed nimi miano ustawi dwa posgi, przedstawiajce zakonu. Sprowadzeni przez templariuszy mistrze niemieccy z Krakowa bili w kamieniu owe dwie figury; z okolic zjedali si ludzie, aby oglda i podziwia t sztuczn robot. Opodal karczowano puszcz. Henryk czasami chodzi patrze, jak cinano drzewa i oczyszczano porby: mg przebywa w lesie godzinami i zupenie bezmylnie. Spod lasu witynia wygldaa zupenie inaczej. ciany jej skaday si na okrt - i pewnego dnia Henryk, patrzc na ni, przypomnia sobie podr sw i mnicha Bjarne, i cay tamten wiat, straszny i malowniczy. Zastanowio go to, jak bardzo odszed od dawnych wrae, jak bardzo zdzicza. I porwnujc obrazy tego, co widzia w podrach, z tym, co go otaczao - dopiero rozumia, e powoli pogra si w sen. Kontemplacja nowego kocioa i jego wspaniao poruszya w nim nowe myli, bya wielkim przeyciem duchowym, stawaa si potrzeb. Wychodzi wic codziennie pod las, na karczowiska, i modli si do witego Marcina i innych witych paskich, a modlitwa ta dawaa mu nowe siy. Henryka i krla Baldwina jerozolimskiego, obu w templariuszowskich paszczach, jako dwch dobroczycw rycerskiego

Dzi jeszcze witynia opatowska wznosi si nad miasteczkiem, nad dolin, niby kwiat wspaniay zotogowu, zadziwiajcy sw modlitw. Wschody i zachody soca ami si na jego ciosowych cianach, a on, zadumany i milczcy, pynie niby oderwany od odygi rzek wspomnie, mgie i blaskw. Wtedy za, wznoszc si wiey i modzieczy, koci ten podobny by do klczcego rycerza, junackiego ksicia, stanowicego nowe prawa i gotujcego si do nowego ycia. Tote w miar jak oglda te pitrzce si kamienne ebra, Henryk odrzuca melancholijne wspomnienia, zaczyna rozumie, co go pchno do odmowy Barbarossie - i, umacniajc si wewntrznie, nabiera nowych si do nowej walki. Pewnego dnia, kiedy wiato soneczne spadao spomidzy chmur biaymi kaskadami na opatowskie wieyce, postanowi powrci w najbliszym czasie do Sandomierza i zabra si znowu do wieenia ludzi i liczenia broni. Tego samego dnia rozmawia dugo z templariuszami, Walterem, ktry nigdy z Opatowa ju nie wyjeda, i z Giorikiem, ktry niespokojnie kry pomidzy Europ a Krlestwem Jerozolimskim, gdzie ju si coraz gorzej dziao. Przyzna im si, e wyprawa cesarza Fryderyka wyniszczya wszystkie jego zasoby, zniszczya owoc dugich lat pracy Kazimierza i Wippona, e mu zostaje skarb pusty i e wszystko musi zacz od pocztku. Nie przejli si jego losem i znowu mu po swojemu opowiadali o wszystkich trudnociach i nieszczciach, jakie spotykay ich przy pracy: to im ucieko czterech niewolnikw, to niedwied ciel porwa, to rzeka wylaa i poniszczya bobrowe zastawy. A wszystko cigao si do tego, aby im znowu ustpi a to ziemi, a to polowania, a to ludzi na osadnictwo podesa lub do zbjw wystpi o skr niedwiedzi. Uciek wic ksi do lasu i patrza z daleka na wszystko templariuszowskie gospodarstwo. Patrza na dwie nie dokoczone wiee, wznoszce si na pustkowiu - bo nic innego nie byo wida wobec tych ciosw ogromnych. Jakie to byo pikne, ile w tym byo myli i wiedzy. Przypomnia sobie Henryk podobne chramy, tum bamberski, koci rozpoczty w Pizie i koci Grobu witego w Jerozolimie: a przecie ten koci, ktry on wystawi, by godny tamtych; prostszy tylko, uboszy i

moe szlachetniejszy w liniach. Wysoki dach, wzniesiony nad tymi blokami piaskowca, rozparty ramionami absyd niby ptak petwami po wodzie pyncy, wznosi jak abd podwjny dwie szyje. Henryk pomidzy drzewami na wzgrzu zatrzyma si i rce zoywszy uklkn. Nie modli si, tylko w tym zapatrzeniu na wityni przeywa jakie wyszej natury uczucia: podnosio si w nim przekonanie, e wane rzeczy dokonywaj si pomimo naszej woli - a te, ktre za wane uwaamy, staj piaskiem nadbrzenym rzeki. I e w przemijaniu spraw wszystkich nie wiemy, na ktr fal trzeba rzuci listek, aby do brzegw potomnoci dopyn. Dano mu zna z Sandomierza, e Gertruda przybya z Zwiefalten, aby mu na zamku gospodarowa, stosownie do jego yczenia. Ucieszyo go to bardzo, ale jeszcze nie wraca do miasta. Godziny cae spdza z Giorikiem w drewnianych, nie wykoczonych, niskich i mao ozdobnych pokojach klasztoru templariuszy. Gioricus chorowa ostatnio i czsto pokada si po tapczanach, okryty futrem kozim czy niedwiedzim - palio si u niego w izbie dzie i noc ognisko, ktrego pilnowa Jako z Polasocia. Henryk spacerowa po izbie tam i z powrotem i sucha, co mu mwi templariusz. Giorik skonny by do teoretyzowania - i uzupenia Henrykowi to, czego mu w swoim czasie mistrz Bertrand de Tremelai nie dopowiedzia. W caym jednak jego gadaniu i filozofowaniu byy rzeczy, ktre omija i przemilcza. Henryk dobrze wiedzia, o co chodzi Giorikowi, ale udawa, e nie rozumie. To, co byo u templariuszw tak zwanym dziaaniem wewntrznym, jakim celem nakrelonym chimerycznie, o ktrym rycerze mieli myle - nie obchodzio po prawdzie Henryka. To, e templariusze na terenie Ziemi witej czstokro dziaali w porozumieniu z Assassynami lub w pomyleniach swych przeciwstawiali si pomyleniom papiea, stanowio dla ksicia sandomierskiego rzecz drugorzdn. Przede wszystkim wana mu bya bezporednia korzy, jak mia z zakonnego osiedla w Opatowie. I o to mu tylko na razie chodzio, bada ostronie Giorika, jakie s, waciwie mwic, interesy templariuszy w Polsce, i zastanawia si, w jaki sposb mgby wygra atut ich obecnoci w razie jakiej walki. Na razie plan zjednoczenia ziem pod swoim berem odkada, znowu

kac liczy po spichrzach Wipponowi srebrne pienidze i czerwone tarcze. Ale w razie ruszenia na Krakw chcia mie oddzia nieporwnanych i wywiczonych w walkach z Saracenami rycerzy. Umieli oni walczy szykiem wschodnim, dzielc si na kolumny i wprowadzajc do boju owe oddziay na przemiany, rzucajc je na nieprzyjaciela to z prawego, to z lewego flanku. Trzeba byo podmwi ich, aby przewiczyli swoich ludzi czy te puszczackich wiecznych wojownikw w ten sposb. Na ten temat prbowa mwi z Walterem, a potem z Giorikiem. Ale oni myleli o karczowaniu lasw i naciskaniu puszczakw, zbjw i bartnikw, aby do klasztoru opacali pewn cz wszelakiego dobra. Zadeszczylo si wwczas i drzewa, dotd zielone, nagle w deszczu tym poczy kn gwatownie. Modrzewie ozociy si cienkimi igami i stay niby palmy haftowane na paszczach sycylijskich i askaloskich. Henryk nie wydala si ze swojej celi. Czsto, lec na kozich kouchach, chwyta si na mylach prnych i niepotrzebnych. Odczuwa dotkliwie brak Kazimierza i jego prostej, krztliwej roboty, w ktrej sieci wszyscy si po trosze dostawali. Jaksa wrci do domu i znowu przyby z powrotem, niby w odwiedziny, ale tak chodzi za Henrykiem, e od razu ten poczu jak utajon prob. Trzyma si jednak jak gdyby nie rozumiejcy i oddzielony swoim marzeniem od spraw pospolitych Jaksy. Nie czeka dugo, aby si dowiedzie, o co chodzio. Pewnego poudnia spod szarych, jednolitych chmur objawi si na zachodzie zielononiebieski pas. Gdy soce na ten pas wyszo, zrobio si czerwone. Deszcz usta i Henryk, wdziawszy wysokie safianowe buty, zarzuci uk na plecy. Wyszli z Jaks przed budujcy si koci i pomidzy kamieniami, przeskakujc przez kaue, wyszli na okolic, a potem dalej midzy wieo zaorane pola: francusk sztuk templariusze pola orali z jesieni. Wierzchoki drzew pokryy si czerwonym nalotem soca. Sosny i dby stay pochylone, nieruchome i czerwone. Henrykowi przypomniao to pewien wieczr, kiedy dojedali do Konstantynopola i byli ju nad brzegiem morza. Z brzegu widzieli wysp i skay wysokie na niej, a po skaach i kach skakay kozy, taczyy pastuchy i dziewczyny mocne w

biodrach hipkay jak te kozy: wszystko byo przewietlone zachodzcym wiatem i otoczone bkitem. Dzisiaj horyzont po deszczu przykry si mgami i te by niebieski. Henryk nie mg przesta myle o tamtej wyspie. Tymczasem Jaksa zacz mu dokucza o jak ziemi ksic pod biskupi osad, ktra wpada w oko jego miechowskim boogrobcom. Bardzo prosi Henryka, aby im to darowa, zwaszcza e niezwyka obfito lip w tym miejscu suya bartnikom i pikny wosk szed stamtd na ksice pokoje, a z wosku dochd by najznakomitszy. Henryka Jaksa niecierpliwi ju od dawna. W Ziemi witej postawi si na rwnej stopie z ksiciem sandomierskim, w Krzyszkowie syna swojego poleca Wadysawowi czeskiemu, nazywajc go ksiciem krwi, i w ogle nosi si niezwykle mocno. Teraz za wystpi z prob o nadanie zupenie nie w por; ksi zdawa si z pocztku nie sucha tego, co mu gldzi, a potem zmarszczy brwi. Nagle podnis na niego swoje zimne oczy i spojrza niechtnie. - Po c ci tyle bogactw, mj Jaksa - powiedzia - skoro mnie jeszcze musisz prosi o ziemi dla twoich rycerzy? - Ziemi mam do - rzek Jaksa - ale nie takiej. - Wiec dlatego chcesz wzi ode mnie? - Nie dla siebie, dla witych rycerzy. Henryk spojrza znowu na niego i powiedzia od niechcenia, nawet nie zdajc sobie sprawy, dlaczego to mwi: - No, a po co ty tych witych rycerzy sprowadza do Miechowa? Jaksa zirytowa si niepotrzebnie i poczerwienia: - Mwilimy o tym jeszcze w Jerozolimie. - No, tak - powiedzia Henryk - ale i tam nie powiedziae mi, na co ci s ci boogrobcy. - A wasza ksica mo sobie nie sprowadzi rycerzy? A po co? - Ja mam swoje plany - powiedzia Henryk patrzc uwanie na Jaks czy ty masz takie same? Jaksa zagryz wasnego wsa: - Pewnie - burkn - tylko ja mam wicej ludzi za sob.

Henryk umiechn si. - Mwisz bardzo niezwyke rzeczy. Jaksa warcza i parska jak wcieky: - Niewielka midzy nami onica. - Podobno wanie - spokojnie powiedzia Henryk - zwaszcza e teraz ja wszystko daem Bolesawowi naprzeciw cesarza, a ty zachowa nietknite w Miechowie skarby i onierze. - Dziecko oddaem cesarzowi! - zawoa Jaksa. - Tak, i ja daem brata. Nie na ze im wyjdzie pobyt wrd Niemcw, ale dzi jeste mocniejszy ode mnie. Czy chcesz wyruszy pierwej na Sandomierz, czy od razu na Krakw? Jaksa pomiarkowa si na te sowa i nic nie odpowiedzia. Szli par krokw w milczeniu. Henryk rozpocz mwi powoli: - Wiem, e twoja teciowa rodzi si z cesarzwny bizantyjskiej i e jeste ziciem wielkiego Piotra. Wielki wy rd, to prawda. Gdyby chcia, moe by siedzia na stolcu wrocawskim, jeeli nie ty, to witopek, twj szwagier, ktremu by si to zreszt prdzej naleao. Ale nie siedzicie. I nie bdziecie siedzie - doda gronym gosem. W miar rozmowy Henrykowi otwieray si oczy na niejeden czyn dawnego towarzysza podry. Rozumia go zupenie - za wiele rzeczy widzia na wiecie, aby tego nie rozumie. Aby si dziwi lub gorszy. Raczej dziwi si samemu sobie, e jeszcze w oglnych obrachunkach przy sporzdzaniu swego planu nie bra pod uwag Jaksy i witopeka, i innych jemu podobnych. W myli przeliczy szereg wielkich panw w Krakowie i w Wielkopolsce, i na lsku, i w pockim ksistwie, byo tego jak lasu. A ci, jak oni dadz si zwyciy? Pooy rk na ramieniu Jaksy: - Nie dam ci tej ziemi, Jaksa powiedzia. - Ani tobie, ani twoim Miechowitom. Moja jest, ksica, wasna - i mnie puy woskiem i miodem bdzie. A jeeli si to tobie nie podoba, nie masz innego sposobu okrom buntu. A jeste mj lennik i widziae w Krlestwie Jerozolimskim, jak si lenno przysiga. Jestem jakoby gra, na ktr trzeba po stopniach wchodzi - doda po chwili szeptem. Jaksa patrza przed siebie i nie ugina si w duchu. - Masz i ty gr wielk przed

sob - powiedzia. Henryk nie sucha go, zapatrzony w blask czerwony, jaki widzia w Opatowie, gdy wci okrali t miejscowo, kroczc pomidzy wysokimi drzewami. Nie myla ju o Jaksie i jego daniach. Zrozumia teraz nowe trudnoci, jakie staway przed nim. - Wiedzia co o tym dziad i pradziad - myla sobie. - Rozdrobili si teraz, ale i namnoyo si ich wiele, jak szczurw krla Popiela. Ale Jaksa nie da za wygran. Zacz czyni Henrykowi gwatowne i nieuzasadnione zarzuty, pomst go straszy niebiesk i innymi wielkimi sowami, nie okrelajc waciwie, o co mu chodzi. Sowa zreszt w ich rozmowie nie znaczyy wcale, obaj wiedzieli, o czym myl i czego pragn; kady z nich chcia si pomierzy si wasn, chcia zwyciy, chcia pj na wszystko. Ale kady z nich wiedzia jednoczenie, e Henryk by spadkobierc wielkiej - moe nieco zwietrzaej - tradycji, natomiast Jaksa by po prostu buntownikiem. I przypomniao si Henrykowi to, co mu kiedy mwia Agnieszka Wadysawowa o Piotrze Wacie. By moe, e byo to okropne, co oni z nim uczynili, ale byo konieczne. Nie miao adnej podstawy moralnej zniszczenie wielkiego Piotra, aczkolwiek ycie jego podobno byo gr okropnoci, jak mwia bratowa. Ale i on, Henryk, nie mia adnej podstawy: a waciwie mwic, teraz, po zejciu do klasztoru, powinien byby kaza uwizie Jaks, sd zrobi nad nim byle jaki i kaza co najmniej olepi. Henryk umiechn si na t myl: bya daleka od rzeczywistoci. Nie mg tego zrobi, i nie tylko dlatego, e nie mia komu wyda rozkazu. Rozkaz, z przekonaniem wydany, zawsze znajdzie wykonawc. Ale i dlatego, e nie mg chcie tego. A poza tym rozwj zdarze szed w inn stron. Wiedzia ju, e dzisiaj zniszczenie jednego Jaksy nie pomoe. Jaks naleao zaprzc w bieg zdarze, ustpi, pocign, wyzyska: oprze si na nim. Element taki niepewny, ale naleao si oprze! Powiedzia wic schodzc ku wityni: - Tak, Jaksa, ale gdyby mi si kiedy przyda, tobym ci mia we wdzicznoci, i to nie tylko t ziemi. - Dzikuj waszej ksicej moci - burkn Jaksa. ciemnio si, zanim przyszli. Na Jaks czeka goniec z Miechowa:

dano zna z Pragi, i syn jego zmar tam na gorczk gwatown. A by to jedynak. Bracia zaraz zebrali si w jadalni, aby odprawi mody, ale Jaksa nie czeka, kaza sioda konie i, chocia noc jesienna nastawaa niezwykle czarna, chcia lecie w kierunku Miechowa. Prno Henryk pyta o wieci o Kazimierzu, nie byo adnych. Jaksa zmieni si na twarzy. Templariusze piewali aobnie, a Henryk przed gankiem egna zamanego pana. Chopcy z pochodniami stali w stronie stajni, ale gdzie si koczya granica czerwonego wiata, noc zaczynaa si czarna, niby nagy mur, ktry otoczy Opatw ze wszystkich stron. Henryk pooy rce na ramiona pana z Miechowa i ucaowa go w oba policzki, penym wzruszenia sercem myla o jego nieszczciu, Dosiad Jaksa konia, jego ludzie za nim i ruszyli z kopyta, w czarn nieprzeniknion cian wdarli si jak duchy. I po co Jaksa pojecha; nie ma ju syna ani w Miechowie, ani nigdzie, niepotrzebnie si tak pieszy, nic go nie czeka nowego. Zawrci Henryk do braci i zaraz z nimi mody pocz odprawia, a pokj, gdzie jadali, zamieni si w kaplic od samego uroczystego brzmienia ich gosw. piewa i ksi sandomierski modlitwy za umarych, ale myl by gdzie indziej. Czu si bardzo samotny i bardzo niepotrzebny. Chciaby cho nieszcz, ale aby go naprawd obchodziy, aby y tak jak inni ludzie, nie w chodzie zakonnego paszcza i krlewskiego posannictwa. Ciepo codziennego ycia byo dla niego niedocigym marzeniem i pamita, jak jeden z Duczykw, rycerzy osiadych na polach sandomierskich, piewa pie swojego kraju: izba bez kobiety zimna jest i pusta i smutno jest nie zoy rycerzowi gowy na piersi niewieciej w dug noc jesienn. I to o tej pieni myla teraz Henryk, kiedy si udawa na spoczynek do wasnej izby swojej, gdzie nie byo podogi, tylko klepisko. Kaza, aby Gioricus spa z nim razem w jednym pokoju, a pachokowie ogie podniecali ca noc. Nie mg dugo zasn, a potem go budziy koguty co godzina. Ich gwatowne pianie przeszywao ciemno nocy jakim beznadziejnym krzykiem. Za kadym razem, gdy sysza ten gos, wzdryga si. A koguty odpowiaday potem dalej, ciszej. I straszno mu byo

od tego piania i od nocy zimnej i mokrej, ktra zewszd go otaczaa. Nazajutrz nakaza powrt do Sandomierza. Zamkn si znowu na zamku, nacieszywszy si radoci Gertrudy, ktra promieniaa chodzc po wspaniaych pokojach. W par dni potem Jako z Polasocia dokona na niego zamachu, ranic go lekko w plecy sztyletem. Nikt nie mg wytumaczy tego czynu, a sam Jako nie mwi ani sowa, nawet podczas najgorszej tortury. cito go na placu miejskim nie dowiedziawszy si nic. Nie rozumia Henryk tego, ale si nie chroni bardziej. Powtarza tylko sowa Salad-Eddina, poety, wielkiego wodza Saracenw: dosign ci ich rce nawet w dalekim Sandomierzu. A Jako wyglda tak, jak gdyby pojono go jak trucizn, haszyszem moe? przez dugie czasy. I tak si znowu rozpoczo normalne ycie na zamku sandomierskim.

Rozdzia XXIII Zima bya tego roku lekka i Wisa ani w styczniu, ani w lutym nie zamarza; dopiero w marcu puciy si mrozy, troch niegu leao na polach, ale woda pyna wezbrana, czarna i wartka. Tli chodzi lub jedzi co dnia za miasto, na winnice, aby si spotyka z Judk. Nosia ona teraz welon dugi, biay w niebieskie pasy, przytrzymywany na czole miedzian obrczk. Wygldaa jak anio na obrazach jerozolimskich i Tli dugo zapatrywa si w jej przezroczyste oczy. Ksi pozna nie mg swojego pazia, zreszt wiedzia nie tylko on, cay dwr ksicy, cay Sandomierz wiedzia, e Tli si kocha. Henryk nie bardzo pamita Judk z tego wieczora, kiedy mwia swe opowiadania przed rycerzami. Wiedzia tylko, e bya ydwk i proboszcz si krzywi, e wpuszczano j na zamek czasami. Henryk umiecha si na te fochy: przyzwyczajony by do jerozolimskich obyczai. Brakowao teraz Henrykowi Bartomieja; martwio go opuszczenie przez piewaka, ale ten kad woln chwil spdza w towarzystwie Wippona i caej rodziny jego pupilw. Henryk i na Wippona ostatnio co krzywo popatrywa. Rozmyla o tym wszystkim przechadzajc si samotnie za miastem na wzgrzach, ktre cigny si wzdu Wisy. Jedno z tych wzgrz obrali sobie ju mnisi na budow kocioa: mieli go stawia najnowsz mod z cegy. Duo byo o tym gadania. Henryk przesuwa przed oczami postaci wszystkich swoich ludzi, gromadki, ktrej zawierzy chcia najtrudniejsze zadania. Niepocieszajcy to by widok. Naprzd Lestko: trzyma si ony i jej spdnicy, do walki si nie spieszy, dzieci mia duo i ogromnie uty, co sprawiao, e si ciko rusza, a ko si pod nim a ugina. Potem Hercho... Hercho zawsze jednakowy: czujny i roztropny, wiedzcy, czego chce Henryk, i chccy tego samego, ale podszyty jak melancholi, jakim zniechcajcym sceptycyzmem. Jak gdyby nie wierzy w moliwoci ksicia. Potem Tli Teraz by do niczego, zakochany, zapomnia o wszystkim. Jednak tak nie powinno byo by. I ksi przypomnia sobie spotkanie z nim na drodze za Salzburgiem: jakie to byo chopitko. I ju

wwczas zakocha si zaraz w Richenzie. Potem Wippo - jako podstawa. Co prawda zawsze by solidny, ale jake powierzchowny. Byle tylko w spichrzach byo duo - ale bez rozrniania gatunku; bro kupowana przez niego bya licha, futra przyjmowa od patnikw wyleniae na rwni z dobrymi. Z wiekiem robi si nieznony, zaperza si i czerwieni na uwagi ksicia: zatykao go, gdy ksi mu dokucza, i nie mg nawet pary z siebie wypuci. Chopcy si z niego podmiewali. Kazimierz dobry by, ale w Niemczech siedzi. Wisa tylko zawsze jednakowa; albo zawsze inna, a taka sama. Patrza ksi na ni: czarne pnie drzew przekrelay jej to ciemnozielone, przejrzyste. Ziemia bya biaa od niegu, jakby cienk warstw farby pomalowana, a na niej desenie pni i gazi odcinay si dokadnie. Doem od rzeki jechali rycerze ku drewnianej bramie miasta, ich te kubraki oraz czarne, safianowe buty popeniay harmonijnie spokojnego obrazu. Nad lasem, nad wod, nad bramami Sandomierza polatywao czarne ptactwo: sycha byo w biaym niebie krzyk kawek i wron. Z lasu naprzeciw ksicia wyszli Judka i Bartomiej. Tli mia na sobie fiokow szubk, Judka lisi salop. Zeenowali si ujrzawszy niespodzianie Henryka i stanli. Judka patrzaa w nieg, Tli si skoni. Henryk zmierzy niechtnym okiem t par. Powiedzia: - Oto gdzie mi przepadasz po caych dniach. A poniewa nie odpowiadali, z umiechem popatrza na Judk: - Zabierasz mi mojego piewaka, nudz si teraz na zamku. Tli poczerwienia gstym kolorem, ktry mu zaszed a na uszy, i powiedzia dwicznie: - Ksi mnie szuka? - Zawsze ci szukam - odpowiedzia Henryk - a teraz dopiero znajduj. - Jestem na zawoanie ksicia - powiedzia Tli. Henryk umiechn si na jego dworno. Spojrza po nim i zobaczy, e jest licznie ubrany. Buty mia safianowe zielone! Mimo woli zwrci wzrok na siebie, zauway, e paszcz ma znoszony, pomyla, i w pracy i

w melancholii pogrony nie my si przez dni par i nie goli dwie doby. Wszystko to, o czym myla przedtem, i spostrzeenia obecne wiadczyy o jednym: e si starzeje, zaniedbuje, zamiera, traci znaczenie dla samego siebie, pochonity wci jedn myl. Poszli razem ku miastu, ksi szed krokiem naprzd i wci oglda si na dzieci. Oni oboje szli za nim, trzymajc si za koce palcw i bardzo oniemieleni. Judka patrzya pod nogi. Tak doszli do miasta. Gotlob ich spotka i bardzo ksiciu przedkada, e nie powinien wychodzi sam z murw. Zwaszcza po ostatnim nieszczciu. Gotlob mia przy sobie malutkiego synka, ktrego nazwa z francuska Wincentym. Bardzo sodkie to byo dziecko. Gertrudy na zamku nie byo. Zaraz po przyjedzie odwiedzia zamek drugiego brata, Kazimierza. Miaa tam dopilnowa babskiego gospodarstwa, krw i kur podoglda. Tymczasem Wilica bardziej jej si podobaa od Sandomierza. Zamek sandomierski wyda jej si w gruncie rzeczy ruder po wspaniaym klasztorze w Zwiefalten. Tymczasem Zamek w Wilicy, nowszy, wieo wystawiony, uwzgldnia wszystkie nowoczesne wygody, by przestronny, jasny i atwo dawa si opala. Gertruda wic wolaa siedzie w Wilicy i pod lada pretekstem tam si udawaa. Z Kazimierzow Nastk, ktra z Wilicy si nie ruszaa, bardzo si zaprzyjania i po prostu tsknia do niej w Sandomierzu, dokd oczywicie Nastk ani na dzie, ani na godzin zajrze nie moga. Gertruda jej tylko opowiadaa, co si u ksicia Henryka na zamku dzieje, a Nastk dziwia si, e si bez kobiet ksi obchodzi, i wrya z tego powodu bardzo duo zego. I rzeczywicie wszyscy si zastanawiali w caym ksistwie i w Polsce caej, jak to waciwie jest, e ksi nie ma ani ony, ani kochanki, a nie jest ani od natury pokrzywdzony, ani te adnych nienaturalnych nie miewa skonnoci. Wielu wiedziao, e si kocha w pierwszej ksinej Bolesawowej. Mniej ju pamitano o jego miostkach z Richenz. Nikt prawie nie wiedzia, co byo pomidzy nim a krlow Melisand, i Henryk z wstrzsem wstrtu wspomina noc, ktra nastpia po morskiej bitwie pod Askalonem. Ukryty, musia wysucha wszystkich wyrzutw, jakimi Hercho

obrzuci krlow. By wspzawodnikiem wasnego giermka. Kto wie, moe to cie Melisandy przepywa midzy nimi, wwczas gdy Hercho, peen szacunku i dworny po niemiecku, podawa mu futro z niewytumaczonym wyrazem twarzy. Tamte askaloskie noce moe zarzuciy na niego ow mgiek, za ktr choway si jego oczy czasami, wwczas kiedy nozdrza rozdymay si, jak gdyby czuy zapach cynamonu. Ile lat mino od tego czasu? Hercho zapomnia - i Henryk zapomnia. Nie myla wcale o kobietach. wiczenia pobone, posty, klczenia - spowiednicy ksicia wiedzieli, e mia ciao czyste. Wielu rycerzy Henryk owoczesnych jeszcze biay odznaczao paszcz si wielk z czystoci czerwonym obyczajw, krzyem onierski fach najczciej zreszt z czystoci w parze chodzi. A skoro zakonny omiokoczystym przywdzia... Chodzi oto po swoim pokoju, paszcz w odrzuciwszy i patrzc w czerwone pomienie wyskakujce z purpurowego aru. Dopiero teraz przyszo mu do gowy, e Judka nie powiedziaa - ani sowa przez ca drog a do bramy miasta. Gdy spotkali Gotloba, Tli skoni si i odprowadzi Judk do domu. Henryk nie mg si obejrze za nimi, byoby to zbyt pospolite; nie wiadomo dlaczego wstydzi si Gotloba - cho Gatlob tak by poczciwy i nie zwraca uwagi na liczne uchybienia etykiety, jakich si dopuszcza Henryk. Henryk widzia ceremonia cesarski, panormitaski, jerozolimski i drwi sobie po cichu z Gotloba, ktry na pewno na tamtych wielkich dworach nie umiaby si zachowa. Jednak dzisiaj nie chcia mu robi przykroci, tym bardziej e i may Wincenty godnie kroczy przed nimi, nie ogldajc si na boki, niby jaki may wity. Henryk by tak uroczysty czy moe tylko zamylony, e nawet Ofka i Gertrudka, crki mae Lestka, nie miay go zwykym sposobem zaatakowa. Cay czas chodzc myla o Judce, o jej paszczu biaym w niebieskie pasy, o lisiej salopie, o wosach ciemnomiedzianych, ktre dwoma lokami wymykay si na futro, i o spuszczonych oczach. Sysza jej kroki za sob, cichutkie i jak gdyby taneczne, musiaa si ugina idc; nogi w kolanach zginay si lekko, jakby z prtw leszczynowych zrobione. Oczy miaa spuszczone i nawet nie widzia ich koloru, ale czu, e nie patrzy na niego.

Natomiast prowadzili si z Tlim za palce. Wiedzia, e nie byo w tym gecie adnej pieszczoty, e raczej by on demonstracj wsplnoty kroku; ale zirytowao go to, e szli tak za nim, dotykajc si raczej ni trzymajc. Z postawy ich trudno byo wywnioskowa, czy s ju kochankami. - O, s! - powiada sobie ksi, ale nie mia na to dowodu. W skromnym spuszczeniu powiek Judyty nic si nie dao wyczyta. I zreszt Henryk nie chcia czyta, nie pragn spojrze w te renice, nie obejrza si prawie, gdy tak szli za nim skromnie, jak na dworzan przystao. Tylko sysza szelest jej krokw na niegu i jego mskie, wyrane stpanie. W par dni potem kaza przyj Judce, aby opowiadaa rne historie. Zebraa si caa sandomierska starszyzna, nigdy si tak Henrykowi nie wyda dwr jego pusty. Spoziera po tych ludziach i to odbierao mu humor. Stary wojewoda objad si i drzema. Smi z Brzezia, opalony, czarny na twarzy, gada gono; dzielny by onierz, ale gupi. Opat Gereon, piecztarz ksicy, przeoony kapeli, by chytry i myla tylko o swoich interesach, najwyej za o biskupie krakowskim. Modzi byli moe lepsi, ale tylko chyba swoj modoci, ktra ma w sobie tyle moliwoci, zanim wszystkie pczki i zapowiedzi nie uschn i nie odpadn, pozostawiajc wyschy i monotonny charakter czowieka. Goworek, mody, dzielny, wierny, co prawda zanadto zaprzyjaniony z Duninami, troch za bardzo jak i jego przyjaciel, ksi Kazimierz - pogrony w wiejskim yciu i ruskich przyjemnociach. Temu mona ufa, nie mona mu jednak nic powiedzie o europejskich celach: nie zrozumie i przelknie si. Obok niego witopekowic, Wodek, chciwy, pikny, oddany rodzinie. Wodzi Henryk oczyma od twarzy do i z rozczarowaniem chmurzy si i ciga brwi. Judka opowiadaa, jak zwykle, o Tristanie i Izoldzie, a potem o krlu Arturze i o Graalu i Henryk przypomnia sobie czar przechowywan w Gazie. Sprawy na pograniczu prawdy i bani stany mu w przytomnoci, i gwiazdy olbrzymie nad omioktn fortec templariuszy i mowa Bertranda. Kaza przerwa to opowiadaanie Judce i nazwa je bezbonym. Wszyscy i tak je dawno za bezbone uwaali, jak nawet sam obecno Judki na zamku. Nastaa nieprzyjemna cisza, Judka usiada zdziwiona z

powrotem na swoim miejscu, a potem niepostrzeenie odesza. Uczta przecigaa si ponuro i nikt si nie odzywa z dowcipami, Wippo spa w kcie. Dawniej jako byo inaczej. Wiosna si zbliaa, kiedy raz pojecha w stron domu Wippona, pomidzy winnicami; byo to jak tego dnia, kiedy przyjecha do Sandomierza. Powietrze niebieskie, pola parujce, skowronki dzwonice. Czasami padao; krople deszczu jak ziarnka grochu znaczyy py drogi w ciemniejsze ctki. Potem w koleinach wiecia woda. Dom drewniany Wippona skada si jak gdyby z dwch domw pod prostym ktem do siebie postawionych. W kcie tym stao due drzewo. Henryk z daleka widzia jadc, e wszyscy mieszkacy domu siedz pod drzewem na socu, ktre za kadym razem, gdy wielkie krople przestaway stuka o ziemi, ukazywao si na niebie. Kto wsta spomidzy zebranych i wszed do rodka. To by Tli. Inni pozdrowili Henryka powstawszy. By tam Wippo, ojciec Judki, jej wysoki m i Pura, siostra-tanecznica. Ksi min ich obojtnie i prawie nie spojrza oddajc pozdrowienie. I nikt ze zgromadzonych przed domem nie wiedzia, e ksi tu umylnie przyjecha. Zaci rumaka, a za nim przejechali dwaj pachokowie, rozbijajc ziemi kopytami niespokojnych koni. Henryk zobaczy lini rzeki nad winnicami i rozlege bonia, zielonawe od nowej runi. Bardzo go gniewao to, e Tli schowa si ujrzawszy go z daleka. C ten smarkacz sobie myli? Ale nic nie mogli na to poradzi i nie mg mu nawet powiedzie tego, e go widzia. Nie mg, bo go po prostu ju tego dnia wicej nie zobaczy. Ksi by bardzo niezadowolony, e ci obcy ludzie tak tu siedz u Wippona bez adnej przyczyny. Powiedzia mu o tym jeszcze tego mego wieczora, bo Wippo przyby po rozkazy. Wippo by w dobrym humorze i broni rodziny onglerw jak mg - a zreszt wola ksiciu opowiada, ile mu si udao w ostatnich czasach pienidzy zebra po granicznych grodach i ile mu kasztelan lubelski skrek przysa zamiast srebra. Na prno Henryk przez wszystkie dni nastpni zwoywa swoich ludzi zacinych i honorowych i wiczy ich na boniu za miastem w szykach rycerskich, jakich si nauczy w Ziemi witej. Ustawia wszystkich

w kolumn, prowadzi j w skok, a na dany znak kolumna niespodziewanie si rozstpowaa i w tyle znajdujcy si wojownicy wybiegali naprzd, zmieniajc kolumn w szereg, ktry mg otoczy nieprzyjaciela. Potem rozbija wojsko na sze kolumn i pdzi je ze wszystkich stron na Sandomierz, przypominajc sobie, jak krl Baldwin pdzi swoich na Askalon. Ale te zajcia, w ktrych najbardziej pomocny by mu Lestko, na krtki tylko czas odwracay jego uwag od domku wrd winnic. Irytowao go to, e Tli si zaniedbywa: dwa razy mia z nim dusz rozmow i przemawia mu do przekonania, ale chopiec sta przed nim nakrywajc powiekami oczy i ani swka nie odpowiada na wszystkie wyrzuty. Wszystkie sowa ksicia spyway po nim i wida byo z wyrazu jego twarzy, e myla o czym innym. Znowu woa Goworka i Wodzimierza, opowiada im dugimi godzinami o sztuce oblniczej, ale widzia, e oni nie bardzo rozumieli, a gdy im opowiada o murach Palermo albo Antiochii olbrzymiej, albo o rozmiarach Wiey Dawidowej, zdawao mu si, e modziecy wtpi o prawdziwoci jego opowiada. Chodzi na cae godziny do mieszkania Lestka: olbrzymi chop siedzia tam i najczciej naprawia co dla swojej ony, ktrej si cigle co psuo: to krosna, to grpel, to tukaczka. Dziewczynki jego siaday ksiciu na kolana i wcale si go bay, a Lestko wydawa si Henrykowi zupenie zbabiay, cho wcale nie by jeszcze stary. Wspomina podre i minione walki, jak gdyby ju nic nie mia przed sob, i siga do przeszoci jak starzec. Wizyty te nie pocieszay Henryka. Porzuci wic kiedy wieczorem zimne pokoje, gdzie czu si bardzo samotny, i kaza sobie otworzy mury miasta. Przeraony odwierny przeegna si znakiem krzya, tym bardziej e ksi wyjecha przez t sam bram, w ktrej czyha na niego Jako z Polasocia. Henryk wzi tylko ze sob psa ulubionego, kudatego Ruszka. W ciepej nocy wiosennej ko prycha i nad Wis wstawaa mga, ksiyca jeszcze nie byo. Znajom drog na swoim mierzynku udawa si tam, gdzie jeszcze chcia zobaczy cudze szczcie. Nie wiedzia zreszt, e po to tam idzie. Konia uwiza niedaleko domu, a sam zaszed od tyu. Ciepy by

wieczr, wic okiennice stay otwarte. W jednej z izb pali si ogie na kominie i w miedzianych wiecznikach trzaskay woskowe wiece. Wszyscy siedzieli wkoo stou, jak na jakim obrazie. Porodku Wippo, wsparty na okciu, obok niego stary Gedali, potem Boruch Gula, m Judki, pochylony nad stoem swoim orlim profilem, oczy jego czarne opady na desenie dbowych tarcic, z ktrych st by zbity. Pura i Judka, przytulone do siebie, siedziay naprzeciwko niego i zamylone patrzyy w okno. Oczy ich rozszerzone nic nie widziay, zdawao si, oprcz ciemnoci, i ciemno nocy wiosennej odbijaa si w nich, i patrzyy tak, jakby miay puste oczodoy. Nad ich czoami zawieszone loki i zote kolce byszczay od blasku wiec. Plecami do okna siedzia Tli, rce wycign wpodu stou, gow pochyli na bok. Wszyscy milczeli i wida o czym rozmylali. Przez chwil tylko patrzy na ten obraz ksi Henryk, a odbi mu si w sercu i zabio mu ono bolenie. Nie by to obraz szczcia, to, co widzia za oknem, a tylko jak gdyby przeczucie innego, wikszego szczcia, ktre mona ujrze, gdy si w nocy rozszerz renice. Nagle Ruszek szczekn gwatownie dwa razy i wszyscy siedzcy poruszyli si ku oknu, Henryk uderzy psa po bie i usun si za pot. Widzia, jak Tli wsta powoli i sennie i wyszed na dwr; tu zgin mu w cieniu, cmokn dwa razy. Po chwili wynurzy si po drugiej stronie potu, tak e Henryk nagle ujrza przed sob jego sylwetk z jasn plam twarzy. - A, to ksi - powiedzia niskim gosem, cichutko - zaraz poznaem szczekanie Ruszka. Henryk nic nie mwi przez chwil, tylko patrza na rysy Bartomieja wynurzajce si z ciemnoci. Gos jego brzmia jak jeden z gosw ciepej nocy. - Jak si masz - powiedzia wreszcie Henryk i poda mu rk. Tli trzyma rk ksicia przez chwil w swojej: nie mg przecie tutaj przyklkn ani nawet pochyli si i pocaowa jej. Trzyma j wic duej, ni naleao. - Jeste szczliwy? - zapyta Henryk. - E, tam - nieokrelonym tonem powiedzia Tli i upuci rk ksicia. Milczeli przez chwil, Ruszek bi ogonem w pot z radoci i

obwchiwa buty Tlego - Nie wracasz dzi do Sandomierza? - spyta znowu Henryk ze ciniciem serca. - Nie - odpowiedzia cichutko Tli. - No, a m? - zapyta jeszcze ciszej Henryk. - Przecie tu nic nie ma - zupenie jasno odpowiedzia Tli. - Jak to?... - Henryk chcia o co zapyta, ale tej chwili Judka wychylia si z okna i zawoaa ranym, dononym gosem: - Tli, Tli!... - Jestem tutaj, zaraz przyjd - odpowiedzia penodwicznym tonem chopiec i zaraz doda szeptem: - Jeszcze ksicia poznaj. - No, to i co z tego? Pomilczeli chwileczk. - Jak oni si tak nie boj - zauway Henryk. - A co im tu kto zrobi? - odpar Tli. Pies zaszeleci w burzanach. - No, to ja pjd - powiedzia Henryk, ale si nie ruszy. Tli take sta nieruchomo. Nagle on wycign rk i chwyci Henryka za po paszcza. Chcia co powiedzie i nie wiedzia co. Wreszcie wyszepta: - Niech ksi sobie nic z tego nie robi, to nie warto. Zreszt nie ma o co... Henryk nachyli si ku niemu i nic nie mwic ucisn go za oba ramiona. Judka znowu zawoaa i Henryk ruszy gwatownie ku miejscu, gdzie mia przywizanego konia. Sysza tylko, jak Judka pytaa: - Kto tu by? Kto tu by? I spokojny, mikki gos mczyzny odpowiedzia: - Nikogo nie byo. Odczepi konia i nie wsiadajc na poprowadzi go drog, nie spieszno mu byo na zamek. Noc bya cicha, bez powiewu. Na wschodzie par janiejszych obokw wskazywao miejsce, gdzie si znajdowa ksiyc. Ko sennie czapa po drodze i Ruszek szed za Henrykiem tu za

nog. Spokj by rozlany w czarnym powietrzu. Henryk wrciwszy do zamku nie spa dugo i chodzi miarowo po swoich pokojach na grze, skd w dzie wida byo tylko wod Wisy, a w nocy, jak dzi, tylko ciepe ciemno i zarysy niedalekich drzew. Tej nocy myla dugo o tym, e chyba szczcie tej ziemi jest niemoliwe. A potem przypomnia sobie pobono i lea krzyem na pododze, a powiew powietrza, wchodzc oknem, podnosi mu wir cienkich wosw na gowie.

Rozdzia XXIV Judka spostrzega ksicia Henryka jeszcze w Bambergu, zosta na zawsze w jej pamici jego okazay wzrost; pamitaa potem zwaszcza dugo jego krok powany, ale mody i sprysty, niezwykle wbijajcy si we wspomnienie. Dugie lata wczgi poprzedzi przyjazd ich do Sandomierza, ale nie zapomniaa nigdy, e ma by kiedy w tym miecie, tak jak obiecaa to maemu piewakowi ksicia sandomierskiego. Duo przez te lata si zmienio, Pura wysza za m, potem ona sama znalaza zrcznego onglera, ktry wiele poytku przynosi ich wdrownej trupie. M Pury utopi si kiedy podczas przeprawy przez Ren, kiedy im prom znioso z dobytkiem, a one stay na brzegu i patrzyy, jak si wszystko zapadao w wod. Wdrowali od miasta do miasta, zatrzymywali si po karczmach, gdzie ich straszyli rozbjnikami, po zamkach, gdzie rycerze wybierali si na wojn lub z wojny wracali, a jeeli siedzieli w domu bezczynnie, to z nudw pili na umr i uganiali si za: kobietami po strychach i zakamarkach. Byli w Burgundii wesoej - widzieli francuskie miasta ciasne i brudne, widzieli grody niemieckie, podobniejsze do wsi drewnianych, szli czasami w towarzystwie innych onglerw i piewakw i zawsze byo wesoo jej na sercu. Moe nie zawsze, ale perspektywa podry do Sandomierza pocieszaa j w smutkach: czy to w Bambergu, czy w Pradze, czy ju w Polsce, we Wrocawiu, widziaa sob ten zamek marzony, Bartomieja Turno piewajcego pieni zmniaym gosem, klczcego, a nad nim we wgbieniu, prowadzcym do wskiego okna, na schodkach siedzcego jego patrona, ksicia w srebrnym paszczu. Spotkanie ze piewakiem nad brzegiem rzeki byo wielkim rozczarowaniem. Tli bardzo adny, mia ogromne, smutne oczy, stan przed ni naprawd niby rycerz w ktrej powieci recytowanej przez ni, ale jednoczenie poczua straszn pustk, kiedy go ujrzaa. Nie by wic tym, o ktrym dotychczas mylaa? Myl jej nawet nie moga wznie si do ksicia: bya od niego oddzielona przestrzeni nie do przebycia. Spotykaa go nieraz: zawsze przejeda na swym kastylijskini rumaku, z oczami utkwionymi w

przestrze ponad jej gow. Wzrok mia dziwnie chodny i mylcy o innych sprawach ni te, ktre go otaczay. Oczy miay kolor Renu, w ktrym utopi si m Pury - zielonawoniebieski i przezroczysty. Najczciej jedzi bez hemu i jasne wosy rozsypyway mu si a na ramiona; czasem tylko wkada lekki druciany hem ze zot obrczk wokoo. Hem by bez przybicy, ale otwr na twarz mia niewielki, zakrywa cakiem skronie, policzki, czoo; tym lepiej wida wanie byo owe oczy zielonawe i puste i nos nieco za bardzo jak na ksicia do gry podniesiony. Galopowa zawsze niedbale, trzymajc, nie wiadomo dlaczego, lejce w prawej rce i pochylony ku bokowi, jak gdyby mia zaraz z konia zeskoczy. Ale siedzia mocno. Paszcz czasem powiewa za nim swoim czerwonym omiokoczystym krzyem. Czciej odziewa go tylko obcisy strj rycerski, jaskrawego zazwyczaj koloru. Ogldaa si za nim, jak oglday si wszystkie sandomierskie kobiety. Nie siedzieli stale w domu Wippona, jedzili po jarmarkach. Stary ojciec kupowa konie dla ksicego gospodarstwa lub wyprowadza rebita z olbrzym stadnin ksicych. M Judki, ongler Boruch Gula zapisywa na zwitkach pergaminu rachunki lub liczby na kamykach, w czym by bardzo pomocny Wipponowi. Dom zreszt ksicego faworyta zawsze by otoczony interesantami i wci co trzeba byo zaatwia roboty wic dla obrotnych i z rachowaniem obznajomionych mczyzn bynajmniej nie zabrako. Tym bardziej kobiety, Pura i Judka, czuy si opuszczone i nie mogy znale sobie miejsca. Latem byo lepiej, ale przychodzia zima i smutne, ciche zmroki z ni. W dzie take niewiele byo wida soca. Mimo e Gula i Wippo sprzeciwiali si temu, Judka duo pracowaa rcznie; odbieraa niewolnikom arna i krcia lub stpaa w stpie tukc krupy. Fizyczna robota sprawiaa jej wiksz przyjemno ni pokazywanie si za pienidze na jarmarkach; powoli ich zajcia onglerskie odpady, stawali si osiadymi ludmi i coraz bardziej zwizywali si z ziemi, ktra ich otaczaa. Moe zreszt wanie Wippo Judka by znajdowaa ju najwicej spolszczony, w tym przyjemnoci, zupenie przej

wszystkie tutejsze obyczaje i kl a mio, przysigajc na psa i na Welesa. Dwr jego by czym porednim pomidzy dworem rycerza a domem

bankiera. Dawne rycerskie obyczaje, ktrych trzyma si w Niemczech, zachowywane byy i tutaj. Potem przyszo pod wpywem Gedala odnowienie obyczajw Zakonu - a niebawem przybyy jeszcze i polskie sposoby ycia. Wippo jak za dawnych czasw kocha si w koniach, handlowa nimi, kupowa je i sprzedawa. Przywozili mu je Cyganie i Madziarzy, Czesi i nawet Austriacy, ktrzy prowadzili handel zachodnimi gatunkami. Na stajni u niego zawsze par tych bydltek stao, a zawsze w poszanowaniu, karmione dostatecznie i pielgnowane. Nikomu nie byo tak dobrze u Wippona jak jego koniom. Judka zagldaa - czsto do stajni, potem nauczya si konie wyprowadza, uzda je, sioda; znikaa czasem na par godzin, zwaszcza pod wiosn, kiedy dnie byy dusze. Tli nie zawsze jej towarzyszy. miaa si z niego, kiedy jej szuka. Tli patrza na ni jak w obrazek i wszystko powtarza, co ona mwia. Piosnki tylko te piewa, ktre ona kiedy pochwalia, i nigdy nie wraca do tych, ktre si jej nie podobay. Chociaby to byy lekkie i skoczne melodie, jakich go Turold w Salzburgu nauczy. Miaa wielki czar ta kobieta i na pewno rzucia go na modego sug ksicego. Nie mg on y bez niej. Judka miaa si, a jednoczenie wzruszao j to chopice serce i spojrzenie. Tli by maomwny i tylko chodzi zawsze tam gdzie i ona. Po prostu uwaa to za naturalne i nie rozumia, aby mogo by inaczej. Judyta, kiedy zostawaa sama z mem, z czuoci mwia Boruchowi o giermku: znaa go od tak dawna, a zawsze by taki oddany, i taki spokojny, i tak nic nie mwi, i tak nic nie da. Gula wzdycha gboko, ale udawa, e wierzy, bo jednoczenie myla o jakiej kalkulacji. Coraz powaniejsze funkcje powierza mu Wippo. Na targi jedzi monet wymienia, to podatki sandomierskie od soli ruskiej wymierza; to znowu musia prywatne rachunki Wippona od karczm dzierawionych, od jatek miejskich oblicza - a o sobie te nie powinien by zapomina. Czasem, natknwszy si na jakie niedokadnoci, Wippo si sroy, stary i Gula bronili si, Pura stawaa za ojcem - i nagle pieko podnosio si w drewnianych pokojach ydowskiego domu i jak gdyby cian niezrozumienia odosobnieni pozostawali Tli i Judka poza nawiasem charkotu i wrzasku. Patrzyli sobie wtenczas w oczy z umiechem. Ale

czasami, gdy Tli zapiewa co albo i Judka zanucia, gdy na glach zagrano czy na wioli, nagle zamierali wszyscy w zamyleniu przy stole. Nie zna tego uczucia Tli i z pocztku ze zdziwieniem spoziera na te zamarcia i zamysy: jak si pochylali, gosu jak gdyby jakiego suchajc, gosu nie z zewntrz, ale ze rodka, ktry w sercu schowany zasyszan melodi powtarza A potem i sam si nauczy w skupieniu i ciszy siedzie ze wszystkimi i sucha brzku serca. W takim skupieniu widzia ich wanie ksi Henryk, gdy przyszed patrze pod okno. Judka zerwaa si wtenczas i posza do okna za Bartomiejem. Woaa: - Tli, Tli! - Mign si jej paszcz rycerski i wiedziaa dobrze, e kto by tu pod domem, i przeczuwaa nawet kto. Wippo si rozsierdzi, zawoa pachoka, krzycza, e domu nie pilnuj, i kaza psy nocne z uwizi puci. Judka si przestraszya i mwia, e mog komu krzywd zrobi. Ale nie zapytaa o nic Tlego. Ani nawet nie spojrzaa na niego pytajco, nie chciaa nic wiedzie. Zaraz te poszli spa. Judka z mem do alkierza swojego, Tli do komory na siano. Pno w nocy zeszed ksiyc i przeszkadza spa Judycie, bijc jej w oczy jasnym wiatem. Budzia si co chwila i syszaa, jak Wippo chrapa w ssiednim pokoju i Pura przewracaa si skrzypic swym osamotnionym oem. W par dni potem wszystko pozieleniao, ciepe noce i ciepe deszcze wywoay licie z drzew i chwasty z ziemi. Kiedy Judka wyjedaa z lasu, ko jej pochyla si co chwila, aby uszczypn trawy. Natkna si na samym brzegu lasu na ksicia. Jecha rwnie sam. Byo przed poudniem i bardzo jasno. Judka siedziaa po msku i bez sioda na koniu i nie wiedziaa, jak trzeba pozdrowi ksicia, bdc w tej pozycji. Ksi by chmurny i nie umiecha si. Ale wida byo, e wzywa tego ranka balwierza do siebie i e do ani zapewne take zaglda. Krtki kaftan skrzany rkawami swymi opada tylko do okcia. Biae i pene przedramiona ksicia, wyparzone, wydaway si jak z biaego jedwabiu uszyte. Podnis rk i pozdrowi j rycerskim, krgym jej ruchem. Nie wiedziaa, co zrobi. Chciaa zemkn. Ale ksi zagrodzi jej jog swoim rumakiem: - Co? ju bez mojego piewaka? - zapyta ksi.

Judka milczaa. - Nie chcesz ze mn rozmawia? Nigdy nic nie mwisz, kiedy mnie widzisz - doda ksi surowo. Judka podniosa na niego oczy rozszerzone. Dopiero teraz zobaczya, e jest taki pikny. - Nie miem - powiedziaa. Ale i ton jej gosu, i umiech oczu przeczyy tej niemiaoci. Henryk odczu to i zawrci konia. Z daleka powia ku niej doni i znowu widziaa, jak bardzo biae byy w socu jego mocne ramiona. Wrcia i znowu wzia si do pracy: zwijaa wen uprzdzion na kbki. Wena pachniaa jesieni, a za oknem byo soce i zielono. Ptaki pieway chrem - las zaczyna si zaraz za winnic. Gula znowu omawia sprawy solne z teciem w przylegym pokoju. Zaraz po poudniu Judka posza piechot na olbrzymi spacer. Wysza na ki nad Wis, w zarola pokryte wiklin i patrzya, jak od czasu do czasu pena olepiajcych falek rzeka ukazywaa si pomidzy gaziami. Chopcy pdzili krowy pomidzy wiklinami, wiee licie wierzb byszczay i w powietrzu rozlewa si ich mocny zapach. Judka pooya si pomidzy krzakami i gryza witki wiklinowe. Miay gorzk wo i smak podobny do smaku ez. Nie mylaa b niczym, byski wspomnie z ubiegych wdrwek przelatyway jej przez gow i czua, jak kry w niej krew. Tego dnia by pitek - i ojciec wieczorem dugo mwi o Bogu, zakoczywszy przepisane modlitwy i obrzuciwszy st chmielem. Tli na szczcie siedzia dzisiaj w Sandomierzu, Judyta mylaa take o Bogu, ale wydawa si jej zupenie inny ni ten Bg, o ktrym opowiada jej ojciec. I przyszo jej na myl, e nigdy nie bya w chrzecijaskim kociele i e nie wiedziaa, jak oni sobie Boga wyobraaj. Wiosna mina szybko. Nasta koniec czerwca, sianokosy. Z puszcz poczli ju znosi pierwsze miody bartnicy, na razie wybierane jeszcze od dzikich pszcz Ksi jedzi w gb lasw ku Oarowu doglda, j odapywano u wierzopych klaczy porodzone mae aby je przeliczy, naznaczy, odkarmi nieco lepie wybra par najlepszych sztuk, a reszt puci znowu do gromady bujajcej na swobodzie. wiczy take swoje

wojska

przed

bram

miasta,

przyjedali

mu

na

pomoc

znaczeni

czerwonym krzyem rycerze z Opatowa i ci z Zagocia, i ci z Miechowa. Jaksa wida przeprosi si z ksiciem, bo przyjecha. Rojno byo i gwarno wokoo miasta i na dworze, a baby godzinami stay podal grodze i patrzyy na tych licznych panw, oczy im wyaziy z ciekawoci. Judka z oburzeniem opowiadaa o tym Wipponowi i mowi. No, ale prawda, baby sandomierskie nic na wiecie nie widziay, nie byy ani w Bambergu, ani w Akwizgranie, ani w Leodium, ani w Laon, gdzie rycerzy przecie jak psw i jeden pikniejsz ma zbroj od drugiego. Czsto chodzia na to miejsce w lesie, gdzie spotkaa Henryka samego, ale ju nigdy tam nie wrci. By moe wraca nawet, ale si rozmijali: nie widziaa go. Wieczorami Tli wychodzi przed drewniany dom, pod drzewo, gdzie siedzieli kiedy, kiedy ksi przejeda, i gra na wioli rne piosenki. I potem piewa t jerozolimsk pie: O miy druhu! Ale miy druh si nie pokazywa znikd. Jak bardzo lubia Judka t piosenk i gos Tlego, taki mikki i sodki w ciemnoci. Zdawa si mie poysk jego lokw. I wabi ten gos tak, e kady by chyba na jego wezwanie przyby. Zamiast niej piewa te sowa, ktre ona chciaa piewa, skuteczniejszy si jej wydawa piew giermka. Gdy on tak siedzia i gra, wychodzia do potu i trzymaa rce na ros zimn pokrytych sztachetach, i nogi jej obijay mokre, wysokie chwasty. Czekaa, a nagle zaszczeka gdzie Ruszek. Pno w noc nie pozwalaa puszcza podwrzowych psw, ale nikt nie przychodzi. W owym czasie pocza si krci koo kociow i bacznie przypatrywaa si naboestwom. Pytaa Wippona o wita chrzecijaskie i chodzia do miasta w witeczne poranki, ustrojona i godna, patrzya na ludzi idcych do kociow z zaciekawieniem. Ale najlepiej lubia pj w wieczr powszedni na wzgrze, na ktrym wznosi si koci Panny Marii, wysoki, smuky, drewniany, otoczony zewszd drzewami, na ktrych gniedziy si ptaki. Patrzaa z tego miejsca na rzek i ki, ktre lubia, na pasce si bydo w dole, a potem na poczerniae krokwie. Koci by otwarty do wieczora i wiedziaa, e nikogo tam nie znajdzie, ale wej si lkaa. ydom za przestpienie wityni chrzecijaskiej surowe groziy

kary. Obchodzia wic olbrzymi chram dookoa i wracaa o zmierzchu, przekradajc si pod cianami, jak gdyby popenia jakie przestpstwo. Wypadao jakie wito letnie, na ktre przyjechao mnstwo ludzi okolicznych; przyjechali ksia zakonni i rycerscy, panowie si zebrali, ksi Henryk wiec ogosi i nadania jakie znaczy na dokumentach, pracowali i rzdzili przez ca wigili, jak zwyczaj nis, a nazajutrz od samego rana ju rojno byo w kociele. Po raz pierwszy od dawnego czasu zbuntowaa si Judka i powiedziaa, e nie bdzie wystpowaa w budzie, ktr przy tej okazji rozbi Gedali, ojciec obu modych kobiet, na wielkim placu rynkowym. Ojciec rozumia, e to z pychy, i bardzo j strofowa. Ale ucieka na wieczr i nie wiadomo, gdzie si schowaa. Trzeba si byo zadowoli tacem Pury i onglerstwem Guli. Stary sta przed bud i prosi o datki. Mao kto mu dawa, bo sandomierzanie uprzedzili obcych, e to jest uciskacz ich i odbiorca monety dla Wippona i e i tak grosz niejeden naskada w podziemiach zamkowych. Judka zaszya si w gstwin lasu i nie wychodzi z zaroli paproci. Dzie by upalny, a wieczr przejrzysty. Gwiazdy zielone byszczay na niezupenie ciemnym niebie. Nocne powiewy lasu pocigay chodem - i zapachem zbutwienia. Judka leaa pod paprociami jak pod kosztownym namiotem i suchaa gwaru z miasta, ktry dolatywa stumiony niby kocielna muzyka. Na pobliskich drogach skrzypiay powolne wozy cignione ku Sandomierzowi, a naokoo niej bya taka cisza zupena, e zdawao si jej, e zapada w sen niemy. Ale nie spaa. Mylaa bez przerwy prawie o ksiciu i o jego Bogu. Gedali nie nadto pedantycznie wtajemnicza w arkana religii ydowskiej, ya bez wiary. Ale Bg chrzecijaski wydawa si jej nieskoczenie pikny. Mylaa o Nim i o tym, jak si modli do niego ksi Henryk. Nazajutrz cisna si razem z innymi, aby dostrzec go, jak bdzie przejeda z zamku do kocioa. Henryk y skromnie, ale nawet sam nie zdawa sobie sprawy, jak wiele z majestatw, jakie widzia, odbio si w jego obyczajach. Zachowa staroytny ceremonia dworu polskiego, na p kmiecy, gospodarczy, rolny - przydajc mu blasku, chociaby przez myl o przyszym krlowaniu. Zreszt za ycia ju otaczaa go legenda i sekretno, dopeniay one przepychu.

Tum ujrza go w biaym paszczu na biaym koniu, pokrytym caym siatk biao-niebiesk, za nim panw, wojewodw, comesw, kasztelanw. Kto wiedzia, jak ich tam zwa i tytuowa? Hercho w jedwabnej sukni i Lestko w srebrnym kaftanie prowadzili konia; szed przed nim jeden ze sug i rzuca w lud monety. Ale podziw dla ksicia i bogactwo mieszczan byy tak wielkie, e si nikt po nie nie schyla. Potem miao je dopiero posplstwo wygrzeba z prochu - dwunastu rycerzy krzyowych, szeciu templariuszy, szeciu boogrobcw stao przed wityni. Stali konno i z kopiami wielkiej dugoci, na ktrych powieway proporczyki. Wszystko to widziaa Judyta jak za mg - wydawao si to zupenie nieprawdopodobne. Potem byo wielkie naboestwo: ciba cisna si do wrt kocioa, a w kociele piewano bardzo uroczycie, a nareszcie wysza z kocioa procesja. Proboszcz, zgrzybiay Humbald, nis monstrancj, prowadzony przez Waltera von Schirach i przez starszego joannit, a za nimi pod osobnym baldachimem, niesionym przez najwikszych panw, szed ksi; mia na swj paszcz templariuszowski narzucon krlewsk prawie tog, zocist i podbit purpur; z lamy konstantynopolitaskiej, litej, ukrojony paszcz ten, na p ksicy, na p biskupi, cign si po ziemi za kroczcym ksiciem. Gdy ju trzy razy obeszli dookoa koci, wprowadzono ksicia Henryka na ogromne podniesienie z drzewa pobudowane i pomidzy lipami wzniosymi, ktre teraz kwity, stojce. Uklk ksi tak, aby go wszyscy widzieli, i rce zoy pobonie, a dugi paszcz jego podtrzymywali rycerze krzyowi, klczc w dwunastu. Prawe ich rce spoczyway na mieczach, a lewe ujmoway koce sukni krlewskiej, ktra cigna si, zdawao si, bez koca. I wtedy opat Gereon, w asycie innych ksiy, poda ksiciu Henrykowi hosti wit; lud cay upad na kolana i towarzyszy modlitw temu publicznemu zjednaniu si ksicia z Bogiem. Nastpnym razem Judyta widziaa ksicia Henryka w par dni potem, i to zupenie inaczej; znowu wysza na ki zaronite wiklin i kiedy pomidzy krzakami wyjrzaa, by ju sam brzeg Wisy. Woda opada i tu i wdzie na nurcie wilanym wystaway biae, piaszczyste awice. Na samym brzegu kpali si ludzie. Dwch stao na piasku i wesoo co woao, dwch

innych pyno, zdaje si, w zawody i przeciwko fali. mieli si wszyscy i krzyczeli, wreszcie wszyscy na brzeg wyskoczyli i poczli biega po trawie: dugo, wida, ju w wodzie siedzieli i musieli si rozgrzewa. Byli to: Goworko i Mikoaj, Hercho i ksi Henryk. Nie widziaa go nigdy jeszcze tak wesoym, zdawao si, kiedy zrzuci szaty, pozby si caej sztywnoci i z dumy; wosy mia mokre, kapao mu z nich na nos, a on prycha i mia si, i bi si rkami po ramionach jak zmarznity poganiacz. Potem kiedy natkna si na niego w lesie. By to nieprzyjemny dzie. Tli skamla od samego rana; nocowa u Wippona i w nocy chcia wej do jej alkowy. Gula udawa, e tego nie syszy, bo jak tu z domu wypdzi giermka ksicego? Judka zrobia mu awantur, ale Tli oszala, nie chcia nic sucha i w oczach mia wariackie ognie. Ucieka od niego do lasu i tu nagle na polanie zobaczya ksicia. Zatrzymaa si i spucia oczy, a on prosto przez polan przeszed do niej: widziaa, jak si zblia cay w socu, widziaa, jak podchodzi z wycignit rk i z niewyranym umiechem na wargach. Wargi te drgay w ktach i unosiy si nieco w gr, ukazujc biae zby. Wzi j za rk i dreszcz przez ni przeszed. Nogi odmawiay posuszestwa. Prawie nic nie mwi. Poszli przez las; zaprowadzi j nad rdeko malutkie, cae otoczone paprociami; zanurzyli w nie rce, a potem pili t wod po kolei, jak z czary mioci. Judka nachylajc si widziaa swoje szafirowe oczy rozszerzone jak przepacie, widziaa brwi okrge, podniesione nad oczami, odbite w zielonym zwierciadle, poczua, e rce ksicia, jego ramiona, o ktrych pamitaa, e s bardzo biae, obejmuj j i przyciskaj z niezwyk si. Odwrcia si od wody i twarz pokryt zimnymi kroplami rda przyoya do jego twarzy, ktra jej si wydaa jakby z zamszu zrobiona i pachnca lasem, obca, straszna, z Boga co w sobie majca i potna. Odtd spotykali si bardzo czsto, cho nigdy si nie umawiali, gdzie si spotka maj. Czyhali na siebie i kryli w miejscach, gdzie si ujrze mogli, gdzie mogli si do syta napatrze i nakocha sob. Nie rozmawiali nigdy duej i sw im brakowao. rdeko widziao ich jeszcze par razy tego lata, a take wikliny nad Wis. Noce pene skrzeku ab i nawoywa rybackich, namiot nad rzek z paproci lub z gwiazd; czasem spotykali si

w polu, czasem w winnicy Wipponowej. Raz nie spotykali si do dugo. Tli dokucza Judce, e mu ginie z oczu, e mizerna, e smutna. Ona smutna! Ale pozostawaa w domu, wrzecionowate swoje, pikne palce dara przdzeniem lnu, gotowaa potrawy; wanie usmaya garnek ubogich rycerzy - grzanek w sosie z miodu i malin lenych - kiedy dano zna, e ksi przyszed do Wippona. Zrobio si w domu zamieszanie. Nigdy tu jeszcze ksi nie przychodzi. Tli by zdziwiony, e Judka tym si tak przeja, i zblada na widok Henryka. Ale ksi nie zwraca na ni uwagi. Usiad przy stole i pocz najspokojniej rozmawia z Wipponem o sposobach zapobiegania, aby sl z Rusi nie omijaa Sandomierza. Skary si, e znowu w skarbie ma pustki, e mu si dochd umniejsza, e Kazimierz lepiej tych spraw pilnowa. Wippo przej si tym, wida prawa bya wana, skoro ksi sam po to do niego przyby! Rzeczywicie, moe to i byo lepiej za Kazimierza! Ale Judka skonia si przed ksiciem i postawia przed nim misk ubogich rycerzy i dzbanek piwa. Henryk umiechn si, kaza im usi przy stole i Judce, i Tlemu, i skosztowa sodkiego ciasta. Patrzy z przyjemnoci na pikn par modych, ale w chodnych oczach mia jak gdyby chmury. Powiedzia: - A co, czy nie mylisz czasem ochrzci, Wippo, tej twojej wychowanicy? - Niech Pan Bg broni - zaoponowa Wippo, a Tli spiek szalonego raka. Henryk spochmurnia, spiesznie wypi ciemne piwo i nie mwic nic ju wicej o politycznych sprawach wyszed wielkimi krokami i pojecha z powrotem, zabierajc z sob Tlego. Ta chmura zjawiaa si teraz czsto na czole Henryka. Judka to widziaa przy kadym rozstaniu. Nie bya to mio prawdziwa. Judka wiedziaa, co myli sobie ksi, kiedy j bierze w ramiona. Kada godzina z ni samotnie spdzona bya dla niego grzechem i upadkiem. Czua to i wiedziaa. Nie moga jednak nic pomc na to. Sama odczuwaa ten upadek, i nocami, gdy wracaa do siebie, baa si wchodzi przez ganek i gwny pokj, gdzie spotyka j zmczony wzrok Wippona i spokojne czarne oczy ma, ktre odwracay si od rachunkw. Pura jedna wiedziaa o wszystkim i bya przeraona. Ona jedna przeczuwaa, e to si le skoczy.

Przestrzegaa Judyt przed egzaltacj. Henryk by zawsze spokojny, jednakowy, troch szorstki i milczcy; zrobiony z jakiej nieludzkiej, obcej materii, ale tak niezmiernie pikny, e Judycie na jego widok uciekay wszystkie myli z gowy. Moga sucha jak muzyki jego nielicznych, mrukliwych sw, wypowiadanych niskim gosem. Syszaa w nich wiele czuoci. Czasami leaa w nocy w alkowie i patrzya w sufit. Wszystko w niej byo modlitw do chrzecijaskiego Boga. Nie udzia si, e myla o niej, gdy pyta o chrzest. Myla o Tlim, chcia, aby porzuciwszy Gul zostaa on Tlego. Czy aby mie j bliej siebie, czy aby j oddali? Nie wierzya, eby j ksi kocha. Wiedziaa, e jest dla niego kobiet, jakiej potrzebowa od dawna. Ale jednoczenie czua, e jest plam na jego biaym paszczu. e wstydzi si jej przed samym sob. Starannie zaciera wszelkie pozory, nikt si niczego nie domyla. A jednak kiedy zbyt dugo nie wychodzia, zlekceway wszystko i przyszed do Wippona? Moe jednak to bya mio. Nie, Judka miaa si z tego. Modlia si do chrzecijaskiego Boga i chciaa go pozna. Tli teraz dugimi godzinami mg opowiada jej wszystko, czego nasucha si na kazaniach po kocioach i co obio si o jego uszy podczas klasztornych rozmw. Opowiada jej o mszy i o komunii i dodawa opisy Ziemi witej, gdzie znajdoway si miejsca, w ktrych cierpia Zbawiciel, i gdzie mieszkali przodkowie Judki. Cho tym si cieszy, e mg siedzie przy niej i mwi, a ona go suchaa z szeroko otwartymi oczami, a gdy przestawa, pytaa: - I co, i co? Coraz czciej bdzia teraz wokoo kociow, to koo Michaa, to koo Magdaleny, to koo Marii Panny. Tajemnice zamknite w otarzach pocigay j, jak gdyby one mogy otworzy naprawd serce Henryka i odsun t chmur chodu, ktra ich dzielia. Ile razy spojrzaa w niebo, kiedy bya sama, niewypowiedziana tsknota do Boga chwytaa j za serce. Odwracaa si od bolesnego widoku, przykadaa twarz do ziemi, gdzie szeleciy zesche, umare, minione pokolenia listkw. I zy kapay jej z oczu, al ogarnia niedocigniony i zupenie nie dajcy si okreli. Ach, jake tsknia do prawdziwego. Boga.

Krlewicz Henryk, jak go nazywaa, by coraz chmurniejszy; niebo, gdy lec w lesie patrzaa przez gazie, byo coraz odleglejsze; unosio si nad ni jak baldachim coraz wyej, coraz wyej, Bg skrywa si zason nieprzeniknion i nie chcia jej da adnego znaku, e y ma ona wiecznie. I mier czyhaa na ni zewszd i ycie gorsze od mierci. Pewnego dnia ju pod jesie chodzia jak bdna wokoo kocioa. Bg jej ukaza si tej nocy w postaci rycerza w biaym paszczu i powiedzia jej: - Pjd do mnie! Zmierzchao si, stana w progu wityni i, nie zastanawiajc si, pchna odrzwia. Wewntrz byo ciemno. Zrobia krok, dwa do rodka. Byo coraz ciemniej. Wwczas ujrzaa, e przy otarzu w grze pona lampka oliwna. Przesza szybko ku otarzowi i, upadszy krzyem pod lamp, szlochaa bolenie. I widziaa, jak archanio sta z mieczem na stray raju i nie puszcza jej do nieba. Jake bardzo pakaa. Smucia si, e niedostatecznie jest kochana i e nic na to nie pomoe. Ksi by oddzielony od niej chmur niechci. Czua wilgo tej chmury i chd przej jej ciao. Ale Boga znajdzie w mieszkaniu Jego. Podniosa si, podesza do otarza, otworzya pewnym ruchem tabernakulum i wyja puszk. Przyklka wtedy i ujwszy jeden komunikat woya do ust i spoya. Obudzi j do rzeczywistoci rozpaczliwy krzyk modlcego si opodal mnicha. Zanim porwano j - zemdlaa.

Rozdzia XXV W nocy Hercho przypdzi konno do domu na winnicach. Tli nocowa u Wippona. Hercho by blady jak trup i mwi pomieszanie i zupenie bezadnie. Woa, e Judk pojmali i zawlekli do ratusza, do piwnicy, e jest rozruch na miecie, e chcieli lecie na winnic dom Wipponowy burzy. Ale kasztelan Grot strae przy zamknitych bramach zdwoi i ludu nie puszcza. e si przez noc moe wszystko jeszcze uspokoi. Hercha Bram Wilan wypuszczono i musia dookoa jecha; obieca mu stranik tej bramy, e go puszcz z powrotem. Tli siedzia na barogu przy kominie i drapa si w ydki nic nie rozumiejc. - Gdzie Judk pojmali? - pyta stary Gedali szczkajc zbami. - Nie wiem, nie wiem - powtarza Hercho i spojrza przelotnie na nieprzytomnego Tlego. - Nie wiem - powiedzia raz jeszcze - mwili niektrzy, e w kociele. - W kociele! Pura jkna tylko. Hercho hukn: - No, zbieraj si, Tli. Chyba pojedziesz ze mn do miasta? - Nie jed, nie jed - powiedzia Gedali. - Zbieraj si i jed - powiedzia Wippo, od razu orientujc si w sytuacji. - Gedali, Boruch i Pura zaraz na konie i do lasu, w stron Zawichosta. Mynarz pod Strug przytuli was i ukryje. Moe nic si tu nie stanie. Ksi... Zatrzyma si Wippo i spojrza pytajco na Hercha. Hercho opuci oczy. Wszyscy powtrzyli za Wipponem: - Ksi - ale kady innym tonem. Imi to rozbio si i spado. Hercho zaci usta. Nie byo co liczy na ksicia w tym caym rwetesie. Tli jakby teraz dopiero zrozumia, o co chodzi. Zerwa si gwatownie i pocz wciga dugie buty. Drgajce uczywo owietlao ca scen. - Tylko nikogo nie budzi z pachokw - powiedzia Wippo i sam skierowa si do stajni. Wyprowadzi stamtd karego flandryjskiego konia dla Tlego. W ciemnoci usiad ten na koskiin grzbiecie i, pochylajc si nad karkiem, uj Wippona za rami. Nachyli si

nad jego uchem i zapyta: - Czy ty mylisz, e to bardzo powane? Wippo bez sowa podnis rce do gry i odsun tym ruchem chopaka. - O! moe - doda po chwili bardzo niepewnym gosem. A potem jeszcze powiedzia. - Zdaje si, e to powane. Hercho nawoywa, aby ju jecha. Ze stajni Gula i Gedali wyprowadzali konie dla siebie. Chopcy ruszyli ku Sandomierzowi, po chwili posyszeli ttent trzech koni oddalajcy si w przeciwnym kierunku. Galopowali w ciemnoci, noc bya ciepa i cicha. Na Wile sycha byo spokojne nawoywania si flisakw. Spokj by w powietrzu i cisza, jaka zwykle bywa w noce pod koniec lata. Przejrzysty welon przykry jasne gwiazdy. Ale zreszt ani Hercho, ani Tli nie mwili nic. Raz tylko Tli si odezwa: - Co to moe by? - Nie mam pojcia - odsapn Hercho walczc ze swoj wciek klacz. Dopadli Bramy Wilanej, ktrej im dugo nie chciano otworzy. Po pnocy ju wpadli na zamek. Myleli, e zastan wielkie poruszenie, tymczasem zamek znajdowa si w najnormalniejszym stanie. W przedsieniu stao dwch stranikw przy kominie; zdziwili si bardzo, gdy ich Hercho zapyta, czy jest kto u ksicia. Ksi spa i nikogo nie byo; by kasztelan Grot, by Gotlob jak zwykle po rozkazy, ale ju poszli. Tali poszed wic do Hercha, usiedli obaj na awie i nie wiedzieli, co myle. Nastaa taka maa, szczliwa chwila, kiedy si wydaje, i wszystkie nieszczcia s zudzeniem. e odchodz one od nas i nikn w perspektywie nieskoczonoci; skoro moemy siedzie na tym samym co zawsze ou, na tej samej co zawsze baraniej skrze, to i wszystko inne musi by jak zawsze. Zaczli wic mwi spokojnie o innych rzeczach, mwili o tym, ile Smi Brzezia moe wsadzi strza w tarcz, do ktrej strzela o dwadziecia krokw, i czy ksi Hernyk nie strzela lepiej od Smia. Cisza panowaa na zamku caym, sycha byo, jak strae po bramach i murach przekrzykiway si swoim monotonnym: - Czuwaj! - A

jednak serce biov ak motem, gdy milkli na chwil, a jednak ciar zdarzenia wisia nad nimi. Judka podobno bya zamknita w piwnicy pod ratuszem, chwycili j ksia i zaprowadzili do halabardnikw, przed ksicym zamkiem stojcych; wadza duchowna wieckiej j oddaa. - Czy ksi j bdzie sdzi? - z ulg zapyta Tali. - Kto wie? Moe wcale sdu nie bdzie - odrzek Hercho. Mogo to rwnie oznacza dobrze jak le. - Suchaj - powiedzia nagle z zapaem Tali - pjd od samego rana do ksicia, powiedz mu, eby on osdzi, jak chce, ale eby on sdzi, on sdzi... - Nikt inny tu sdzi nie moe. Do biskupa nie pojad. - Nie, nie - powtarza Tali - niech jej do biskupa nie wiod. Niech j tu osdz. - Czy to lepiej? - Przecie ksi wie... ksi wie... niedawno by u Wippona i widzia j... ksi pyta si mnie i jej, kiedy si ona ochrzci... Hercho poruszy si niecierpliwie: - Go ty tam rozumiesz. - Rozumiem - powtarza Tli - rozumiem. Rozumiem, to moe za duo powiedzie, bo nic nie rozumiem, tylko tak bym chcia, abym mg wej do ksicia z samego rana. Ale nie wszed. Zasnli tak na awie i kiedy si przebudzili, byo ju pno. By to dzie wiecu. Na rynku i naokoo zamku klekotay deski heroldw zwoujcych do zamku. Zerwali si na rwne nogi i wylecieli na pokoje. Lestko sta gdzie w rogu blady i ociera chustk czoo. Ubra ksicia o wicie i ksi zaraz poszed do kocioa, gdzie od witania odprawiay si msze pokutne i bagalne. Dopiero od Lestka dowiedzieli si o historii z hosti. Judka popenia wyrafinowane witokradztwo. Hercho poblad jak ciana. By oburzony i wcieky. Rka jego ciskaa n, ktry mia u pasa. Tli nic nie rozumia, co si dziao naokoo, cigle mwi Herchowi, aby szed do ksicia i baga go o ask dla Judyty. Popycha go. Wszyscy trzej byli nieprzytomni. Wreszcie, syszc klekot ze wszystkich stron dzwonicy, Tli zostawi przyjaci i polecia na rynek. Gawied chodzia za wywoywaczem, opuciwszy wida ratusz. Stra staa przed

wrotami, ale drewniany budynek od tyu by odsonity. Nikogo tam w tej chwili nie byo. Tli przebieg czym prdzej od jednego piwnicznego okna do drugiego, rzucajc zrozpaczony wzrok za kraty. W trzeciej piwnicy w gbi siedziaa na garci somy jaka posta. - Judka - zawoa Tli przez okno - Judka. Odwrcia zmczon twarz. Odrzucio go od okna, tak ta twarz wygldaa, bya blada i martwa. Pod rozszerzonymi oczami widniay sice. Oczy zdaway si czarne i palce. - Judka... - powtrzy Tli i przesun swoje bezradne donie przez kraty. Biae jego rce wyday si czym obcym w zimnym powietrzu piwnicy. Ona zamara i on zamar nieruchomo. Palce zesztywniay mu, niby motyle wpuszczone do mronej komnaty. Nagle Judka zakrya twarz rkami i zacza gorzko paka. - Tli - powtrzya wrd szlochw - o Tli! Wymieniali tak bezradnie swoje imiona. Nie mogli nic wicej powiedzie. Po chwili Judka podczogaa si do okna. Piwnica bya niska, nie moga si w niej wyprostowa - lec, rkami zimnymi jak nieg, dotkna rk Bartomieja. - Judka, co ty zrobia? - ze zgroz w gosie powiedzia Tli. Ona skurczya nagle usta. - Odejd, id ju sobie - powiedziaa. - Co si stao, Judka? - znowu zapyta chopiec. Ale ona nie odpowiedziaa. Odwrcia si i twarz jej utona w cieniu. Widzia jej pikne rce opade. Miay one na sobie lady uderze i zadrapa. Bito j i katowano zapewne. Zdawaa si nieruchomie. - - Odejd, odejd - powtrzya nagle - widzisz, nie trzeba, aby si mn zajmowa. Id precz. Teraz mnie zabij. - Ale, Judka, to ja, Tli, zawsze ci kochaem. Odwrcia ku niemu rozszerzone oczy. - Och, a ja ciebie nie kochaam. Byam bardzo niedobra. Tli uczepi si obu rkami kraty. - Judka, Judka, nie mw tak! Judka umiechna si. - Ja zawsze kochaam ksicia - powiedziaa. - przyjechaam do

ksicia, czekaam na ksicia, byam ksicia kobiet. Nikt o tym nie wiedzia, tylko Pura. Spytaj si Pury. I Hercho moe wiedzia... - Hercho? Tli trzyma si mocno kraty i tylko krat zimn czu w rkach, wicej nic. Szum w uszach taki, jakby mu nad gow klekotano w deski. Sysza, e Judka mwia co o ojcu i o mu, o Wipponie i o Purze, ale nie wiedzia, o co chodzi, powtarza bezmylnie: - Tak, tak - ale czu tylko krat. Potem znowu ona dotkna jego rk, cofn je gwatowniej a odpad od okna, potem poaowa tego dotknicia, znowu wyciga rce do piwnicy, ale byo ju za pno. Ruchem rannego zwierzcia Judyta odczogaa si w gb piwnicy, wspierajc si na doniach i podcigajc nogi. Opada na som w kcie i nie odwracaa si, widzia tylko jej plecy nakryte granatowym kaftanem. Kopn go w tej chwili stranik z grubym sowem. Tli zerwa si od okna i chcia go uderzy. Stranik pozna ksicego faworyta, przestraszy si i upad przed nim na kolana. Tli zamierzy si tylko na niego, ale potem opuci rk i pobieg czym prdzej na zamek. Znalaz Hercha w jego alkierzu, ale ksi nie wrci jeszcze z kocioa. Proboszcz Humbald odprawia mody pokutne; ach, jak straszno byo Tlemu. Schwyci za rce, za obie rce Hercha i pyta; Hercho na adne pytanie nie odpowiedzia. - Co z ni zrobi? Czy spaa kiedy na zamku z ksiciem? Dokd ksi do niej chodzi? Ale skoro ona jest ksicia kobiet, to musi j zwolni od wszelkiej kary? Nic jej nie bdzie? Hercho pokiwa gow: - Nic jej nie bdzie - powtrzy i umiechn si. - Ukamienuj j doda nagle wyranie i zoliwie. Tli nie rozumia w pierwszej chwili. Ale musia zrozumie. A nazajutrz musia rwnie zobaczy. O wicie wyprowadzono osdzon. Tli nie widzia ksicia ani razu i ju wieczorem nie chcia go widzie. Spdzi ca noc przywarty do ciany drewnianej ratusza, nasuchujc, co si wewntrz dziao. Niewiele byo sycha. O wicie wyprowadzono Judk ze zwizanymi powrsem rkami za miasto. Byo tam w stron gr takie pole jedno, na ktrym stay koem

pooone kamienie. Koo byo niewielkie, rzutem mota dobry chop przerzuciby je cae. Naokoo tego koa zwiezione z dawien dawna leay inne kamienie, krzemienie, niedue, uchwytne, w doni dorosego czowieka si mieszczce. Ku temu kou prowadzono Judk. Pachoki kasztelaskie popdzay j i szturchay, gdy nogami powczya jak ranna. Wosy spaday jej na czoo i zakryway twarz, sza pochylona i nie trzeba jej byo napdza, jak dzik ogary cigna za sob ciurw wczepionych w powrozy zwizujce jej rce na plecach. Posuwaa si kolistymi ruchami naprzd, jak gdyby worywaa si w powietrze. Tuszcza huczca sza za ni z tyu, zaczajona, oniemielona, ruchliwa jak zgraja psw czyhajca na misiwo. Kapani doprowadzili j do murw miasta i stojc w bramie znaczyli powietrze kropidem w lad za ni. Chichoty w tumie wstaway i giny jak zgrzyty k kutych na piasku. Tli obraca si ku nim, ledzi je, ale nie wiedzia, gdzie one si podziewaj i skd one powstaj. Wszystko migao mu przed oczami. Szo pod gr, wic wci widzia przed sob Judk, cignc za sob pachokw i kopijnikw, ktrzy j otaczali, popychajc od czasu do czasu drzewcem. Szli drog midzy wierzbami ku temu kamiennemu kou. Std wida byo Wis w gbi, a gdy si obejrzae - miasto, teraz zarowione dymy wstaway nad nim. Gdy doszli wszyscy, odwizano Judce rce i gwatownie wepchnito na rodek koa. Podniosa rce ku grze i obejrzaa machinalnie czerwone lady powrsa. Potem mocnym gestem obu rk odrzucia z czoa kasztanowe loki i spojrzaa przed siebie. Wwczas dopiero, zdawao si, ujrzaa cay tum zebrany, ktry a tu szed za ni i zatrzyma si czwart cian przy samej granicy koa, oznaczonej kamieniami. Spojrzaa i zastanowia si; wzrok jej przechodzi z twarzy na twarz, widziaa wszystkich, kobiety, mczyzn, wyrostkw, wszyscy z zacit warg, nad ktr byszczay biae zby, nie spuszczali z niej oczu, ciskajc w garci kamienie. Zwierzcy strach rozszerzy jej szafirowe oczy, jej czarne renice. Lekkim ruchem gowy obejrzaa si za siebie. Daleko w dole woda lnia zimna i zielona. Gdy odwrcia oczy od rzeki, nabray mikkoci. Mina wzrokiem tum zwarty i mruczcy i popatrzya na Sandomierz. Mimo woli Tli pobieg za jej wzrokiem i zobaczy grd spokojny, wysoki. Dzie pogodny i letni zaczyna

si w mgiece przewietlonej i zamek wznosi si naprzeciwko kocioa, bielonymi cianami oddajc si socu. Znowu spojrza na Judk i zobaczy, jak twarz jej promienieje dawnym umiechem. Powolnym ruchem podniosa obie rce do gry jak gdyby w tacu najwyszym. Wwczas pierwszy kamie rzucony celnie i mocno uderzy j w piersi. Rce wzniosa na moment jeszcze wyej i wydaa dwik jeden, jedno i ostre i przenikliwe, ktre jak strzaa przeszyo poranne powietrze. Oczy jej nabray wyrazu sodyczy, brwi wysoko podniesione opuciy si, potem opady powieki, wargi usuny si ku doowi, jak skrzyda ptaka, i umiech ulecia z twarzy. Skurczya si zwolna caa i upada przed siebie twarz do ziemi, a na ni posypa si grad kamieni, rozbijajc j na krwaw miazg. Ryk powsta w tumie straszliwy i wkrtce uamki uczyniy wzgrek na ciele Judyty. Tli bez sowa zawrci do miasta, nie widzc nikogo przeszed przez cay Sandomierz i, wyszedszy przeciwleg bram, szed przed siebie rozpylon w przedpoudniowym socu drog. Sam nie pamita, kiedy i jak przeprawi si przez Wis. Szed w stron Krakowa rwno i jednostajnie, nie zatrzymujc si ani chwil. By dzie niezwykle pikny. Soce wznosio si niewysoko, ale grzao dobrze i pot spywa z twarzy chopca. Za przekarczowanymi lasami zaczynay si pola. Orano je teraz z jesieni. Babie lato rozsnuwao si na czarnych skibach niewyjaowionych ugorw i wieci pod soce niebieskim wiatem, jak gdyby niebo zstpowao na ziemi. Gdzieniegdzie smerd pnagi pogania maego ruskiego konia i trzyma mocno rkoje sochy, ktra dara ciernie. Gdzieniegdzie ostrze jej wbijao si w nienaruszon ziemi. Brzegiem odwiecznej drogi tkwiy zielone badyle, grube odygi, licie nadmiernie rozwinite, jak to zwykle pod jesie bywa. Po mgle w liciach opianu zostay mae, srebrne krople. Staczay si one z lici, gdy Tli rusza je niedba rk. Nie widzia zreszt tego. Co chwila prawie zatrzymywa si i patrzy na wysokie szafirowe niebo. Po poudniu usiad na brzegu drogi, koo pnia, na ktrym siedzia stary chop i gryz kawaek czarnego jak ziemia chleba. Na powitanie chop mrukn przez zby, nie przerywajc gryzienia. Tli nie zauway go

prawie, tylko przeraenie go ogarno, gdy skonstatowa w sobie tak ludzkie uczucie jak gd. Nie rozumia tego, e istniao ono w nim, jak nie rozumia w sobie istnienia wiata. Nie widzia wiata i nie widzia siebie za gst, czerwon mg, jaka przykrya jego oczy. Ruszy dalej, ale szed wolno i pod wieczr dopiero usysza ttent koni za sob. Szed w socu teraz cay, a dugi czarny cie bieg obok niego, przerzucajc si smug na poj. Zauway obok cienia swego inny cie, tak samo dugi, i zwrci si ku niemu. Obejrza si. Ksi Henryk szed obok niego i mwi co. Musia tak i od pewnego czasu i mwi, bo koczy jakie zdanie. Za nimi dalej szed Hercho prowadzc za wdzida dwa konie. Wydawa si Bartomiejowi podobny do anioa idcego za Tobiaszem, rce mia wzniesione ku koniom, jak skrzyda, a twarz blad jak wosk. Padao teraz na ni jarzce soce. Spojrza przytomniej na ksicia; na postarzaej jego twarzy widniaa trwoga i wielkie pomieszanie. Gdy spostrzeg przytomniejszy wzrok chopca, rozpocz na nowo: - Tli - powiedzia cierpliwie - Tli, dokd idziesz? Tli nie odpowiedzia ani sowa, tylko si zatrzyma. Odwrci si ku ksiciu. Ksi go uj za oba ramiona, potem za okcie. - Tli, na mio Boga, odpowiedz, dokd idziesz? A Tli przypomnia sobie zielony chd Jeziora Krlewskiego i powiedzia nagle: - Wracam do siebie. - Tak prdko, tak gwatownie? Wr si, zbierz si, pojed z rycerzami. Konia nawet nie wzie. - Nie trzeba mi konia. Tli patrzy gdzie daleko w bok, gdzie widzia znowu niebieski pd lasu. Twarz mia cit, jak lodem obcignit. Ksi potrzsn go za obie rce. - Tli - powtarza - Tli, zbud si. - Nie pi - powiedzia Tli - ja wracam do siebie. - Pomyl przecie, jak daleko do Salzburga... - To prawda, ale ja wytrzymam.

- Nie masz konia, nie masz pienidzy, - Znajd w drodze. - Nie znasz drogi. - Zapytam ludzi. Pjd do Krakowa... - Zmiuj si, Tli, poczekaj par dni. Pomyl, jak ja sam... - Ja wiem - powiedzia Tli - ty sam... Henryk odwrci si gwatownie, opuszczajc rce. Stali tak w milczeniu. Potem dopiero Henryk zwrci, si znowu ku niemu, zarzuci rce na szyj i, przytuliwszy gow do ramienia, paka rzewnie. Konie stukay kopytami, ale Hercho nie powiedzia ani sowa. Tli take milcza. Obj tylko ksicia. Trwao tak chwil. - No, ksi, ja ju pjd, soce chce zachodzi. Henryk odsun si bez sowa. Zwrci si do Hercha: - Daj mu konia. Wrcimy na jednym. Ale Tli nie wzi konia. Wzi od Hercha troch drobnych pienidzy, ucisn go i nie odwracajc si ruszy drog. Sysza, e obaj, Hercho i ksi, stoj na drodze i patrz ku niemu, ale potem myl jego znowu przelizna si w owo odrtwienie, ktre panowao nad nim od samego rana. I miarowym krokiem szed przed siebie. Wiele dni i wiele nocy szed tak mijajc zamki, osiedla, zagrody i miasta. Suknie spady z niego i dano mu w jakim lskim klasztorze sukman ptnicz, wosy mu urosy i broda i kiedy pn jesieni dotar do Salzburga, nikt go nie pozna w tym miecie. Nikt go nie mg pozna, bo z ludzi, ktrzy go tu znali, niewielu pozostao, a on ich unika. Miasto leao w gruzach po wieym poarze. Dom, gdzie mieszkali wujowie, sta opuszczony. Przespa w nim par nocy, ale psy tu wyy i nie zaznaa spokoju jego dusza. Wwczas dopiero, po tylu miesicach drogi i udrcze, poczy mu si przypomina oczy Judki, tak szeroko otwarte. Budziy go one we nie pytajcym spojrzeniem i sam wydawa na ich widok w ostry wydech, przypominajcy gosk i lub syczenie przypiekanego misa na ronie. Jak mu w kancelarii biskupa powiedziano, dom za Mnisi Gr nalea do niego. Chodzi na cmentarz pod skaami u witego Piotra i znalaz tam groby, ktre mianowano grobami wujw. Modli si i odda

potem dom na potrzeby klasztoru. A sam pno ju, pod samo Boe Narodzenie, uda si do witego Berchtolda, a potem nad jezioro do pustelni witego Bartomieja. nieg zakry gry i posypa rude buki i modrzewie. Ale woda w jeziorze zawsze bya zielona i gadka. Przypomniaa mu si suknia krlowej Melisandy, kiedy patrza na ni. I oczy mu si znowu przypomniay, szeroko otwarte. Braciszkowie przyjli go chtnym sercem, pamitni zasug starego Turna w sprawie biskupiej. Ot gdzie i tu w okolicach zgin ojciec piewaka, i niektrzy pamitali mnichowie. Krezus, chtny do gadania, cae te wszystkie bitwy opowiedzia, gdzie i kto wtedy chodzi i kto si z kim za by wodzi - i Tli aowa, e mnich nie zapisa tego wszystkiego tak, jak zapisywa Otto ze Stuzzelingen lub sam wspaniay biskup fryzyngeski, ktrego pamita nagiego i w oparze ani, jak siedzia w Bambergu. Otto ze Stuzzelingen wanie bawi tutaj i rozpytywa Tlego o Polsk i o dzieci ksinej Salorilei. Ale spostrzeg niebawem, e modzieczyk niechtnie o tym gada. Zima sza prdko. niegi zasypyway pustelni i soce wiecio na lazurowym niebie. Tli jako suka klasztorny wstawa w noc czarn przed witem i patrza na jarzce gwiazdy. Pracowa od rana do nocy: rba drzewa w lesie i zwozi je na d na rcznych sankach, sporzdza narty dla braci, a podczas naboestwa piewa na chrze kocika wraz z innymi bardzo uczonymi mnichami. Serce mu bio, kiedy gosu dobywa, i wtedy tylko gdy piewa, przypomina sobie wszystkie minione lata. Przed nim na chrze sta zawsze mnich w klasztorze ju obyty i znany wszystkiej braci w okolicznych domach. Udawa Tli, e go nie pozna, i on te udawa, e nie pozna Bartomieja. Wielkiego wzrostu, dorodnej postaci, czerwony na twarzy, a gos mia tubalny, cho piewa bardzo uczenie. Nie kto inny to by, tylko w Turoldus z pieka rodem, pieniarz, co Bartomieja kiedy z Salzburga wywabi. Grzeszny to by czowiek, ale wida si poprawi, bo do klasztoru wstpiwszy gorliwy by i pobony i piwa wcale nie pija nawet na Wielkanoc. I wiosna przysza, zastpujc zim. Tak si zmieniy pory roku niepostrzeenie, jak si odtd przez wiele lat miay zmienia dla

Bartomieja, mnicha nad zielonym jeziorem. W dzie wiosenny i soneczny siedzia Tli nad wod. Sycha byo szum ptakw, huk lawin od czasu do czasu. Dzikie kaczki parami pyway po wodzie. I przypomnia sobie Tli ten dzie, kiedy tu siedzia z ksiciem Henrykiem i z Lestkiem; kiedy im Krezus tajemnice opowiada. I przypomnia rwnie ten wzrok ksicia, jaki wtedy nad wod pobieg i tai w sobie wiele skrytych rzeczy. Czy patrzy teraz Henryk na nurt siwej Wisy? Pasterze bydo ju na wysze hale pdzili. Krowy dzwoniy klekotkami, dwik ten miesza si z zapachem modych lici. Od czasu do czasu woali przecigle: - Tra-la-la-la-riki - i echo odpowiadao temu woaniu, jak wtedy, jak przed setkami lat, jak dzisiaj. Tli patrza, jak wiosna zmieniaa ten pejza, jak powtarzaa odwieczne wzory, jak odwieczne, niezmienne skay staway si jak co roku szaroniebieskie. Dziwna pynno czasu uprzytomnia mu si. I nagym ruchem wyj zza, paszcza wiol, ktrej tak dawno nie rusza. Gra do dugo. Turoldus przyszed i usiad obok niego, sucha jego muzyki, a potem, kiedy skoczy gra, obaj patrzyli na zielon wod i na niebieskie wierzchoki. - To jeszcze ta wiola ode mnie? - zapyta cicho Turold. - Tak - powiedzia Tli bez zdziwienia - ta sama. - Gdzie przebywa lat tyle? - spyta Turold. - W Polsce - rzek Tli. - adny to kraj? - adny, ale smutny bardzo - powiedzia pa ksicia Henryka. - A tu ci nie smutno? - spyta Turold i pooy mu do na doni. Nic nie odpowiedzia Tli. I milczc patrzyli przed siebie. Okrzyki pasterskie rozlegay si coraz wyej. - Wszdzie nam smutno, poetom - powiedzia Turold i mocniej przycisn do chopca do zimnego kamienia.

Rozdzia XXVI Tego wieczoru, kiedy pojmano Judk w kociele, Henryk siedzia spokojnie u siebie na grze i rozmawia z estkiem. Oblicza siy wojskowe, ktre by mona byo zebra w razie czego. Zastanawiali si take, ile by czasu zajo rozesanie na p wici i sprowadzenie na bitnych ziemiach puszczakw, ksicych lubelczykw dzikich, podlasiakw,

osiadych, i zwoanie rycerstwa panw miechowskich i chrobrskich, a take kutych rycerzy witych zakonw. Wieczr by spokojny i jak gdyby wiosenny; cho byo pod koniec lata, przez otwarte okna sycha byo, jak aby kumkay w rozlewach wilanych, rzeczywicie wiosn przypominajc. Henryk czu ten spokj w powietrzu, ktry zapowiada zdarzenia mocne i powane. Lato ubiegao pikne. Chmura na czole, co j Judka widywaa, pochodzia z myli i decyzji, odnoszcych si do jego najbliszych zamierze. Tak by pochonity ostatecznym podcigniciem rachunkw swoich wojennych i skarbowych zasobw, e nie zwraca specjalnej uwagi na nastroje swojej kochanki. Godziny z ni spdzane byy jak gdyby jeszcze jedn nut tego bujnego lata, kiedy czu moc swoj, si swojego ciaa i warto swojego rozkazu. Tak jak do tego lata naleay wity wczesne, kiedy wychodzi z namiotu do rycerstwa wieczory, kiedy strzelcy ubit zwierzyn rachowali; kukania kukuek po mokrych drzewach; brzk zota w skarbcu; stuk oszczepu w tarcze; okrzyki wojskowe i nauki hiszpasko-francuskie opata Gereona - tak samo naleay ciepe i ciemne godziny spdzone przy tej kobiecie. Bya dla niego wiadectwem jego ycia, bya dowodem siy i rdem wszystkich moliwoci. Po spotkaniu z Judk mg przez dugie dnie - nie mylc wcale o niej - zajmowa si sprawami pastwa, ledwie zdajc sobie spraw z tego, e dziki niej nie uczuwa w sobie czczoci i pustki, ktra zdawaa si go przedtem przeladowa. Wszyscy domylali si, e Henryk na jesieni zdobdzie si na czyny decydujce i e zgromadziwszy swe siy, otoczywszy si blaskiem i wietnoci, jakiej Sandomierz nigdy nie widzia, zapragnie wyy si w jakim olniewajcym pochodzie, penym omotu chorgwi przez zielone rwniny ukochanej Polski. Tli by zajty i niewidzialny, ale Henryk mia

innych muzykantw; grali mu oni tego lata mocne i wesoe pieni, podobne do wina, ktre mu przysyano z Wgier. Prbowa wyrazi to wszystko Lestkowi w prostych i twardych sowach, stojc na kilku stopniach, ktre prowadziy do szerokiego okna. Sowa byy bardzo proste i bardzo powane, ale w samym ich brzmieniu zna byo si niezomnej decyzji. W tej chwili gwatownie wszed Humbald, proboszcz, i zadyszany opowiedzia ze zgroz, co si stao. Judka ju bya odprowadzona na ratusz - a rycerze, ktrzy si z okolic zjechali na jutrzejszy wiec, trzaskali w miecze na podwrzu, pragnc okaza sw gorliwo. Henryk opanowa si szybko, kaza zawoa sdziwego Wszebora, wojewod; potem nakaza mody pokutne we wszystkich kocioach; duchowiestwo wzburzone napywao na zamek, ale wszystkich odprawi do kociow czym prdzej, a sam pozosta z Humbaldem. W gowie mu si mcio, nie mg zrozumie, dlaczego Judka to uczynia, a jednoczenie prawie cieszy si jej czynem. Wyda mu si on promienny i zrozumiay, by wyrazem wielkiej mioci i podania szczcia. Jak gdyby nawet pochwala wewntrz to witokradztwo. Zamek si uspokoi szybko, miasto wzburzone zasno. Kasztelan Grot strae susznie zdwoi i noc stana nad murami. Wisa przysyaa szum swj nieustanny i chodne powiewy. Humbald siedzia na zydlu i dysza ciko, Henryk opar rce na stole i patrza w przestrze. Mrok si zrobi w pokoju i cisza, ktra tak nagle spada po chwilowej zamieszce, miaa w sobie co uroczystego. Jak gdyby anio objawi si pomidzy Henrykiem a Humbaldem. - Mio j zwioda - powiedzia. Humbald podnis mae, czarce oczy, zaronite powiekami, i patrza na blad twarz sieci z ciekawoci. Brwi wycign wysoko, a pomarszczone jego czoo zdwoio ilo zmarszczek. Ale sta w tych oczach wyraz trwogi i smutku. Wiedzia, co si w ksiciu dziao. - Biedna duszyczka - powiedzia potem i pochyli gow. A Henrykowi si zdawao, e to ona, Judyta, staa si tym anioem i wesza do ich komnaty krokiem, jakim zawsze chodzia, uginajc si w

kolanach jak na leszczynowych prtach. Mocny i gitki ten chd zabrzmia jak gdyby miedzi po pododze - i objawia mu si caa mio. Zakry oczy i widzia jej ciao, jej rozszerzone, niebieskie spojrzenie, jak wwczas nad rdekiem. Wsta, przeegna si i poszli z Humbaldem do kocioa. Pod czarnymi stropami, jak ptaki przeraajce, unosiy si sowa pokutnych psalmw. Woskowe gromnice paliy si w olbrzymich ilociach, ale ich wiato gubio si szybko i w grze domu Boego panowa mrok nieprzenikniony. Koci peen by milcz ludzi, a prezbiterium piewajcych mnichw. Ksi spokojny przeszed pomidzy wszystkimi i przed gwnym otarzem pooy si krzyem. Czujc policzkiem chd podogi, zaama si wewntrznie. I, nie mogc si modli, da upust swoi mylom, ktre poczy ciec tumnie i nieporzdnie, jak zgoniona zwierzyna. I - o zgrozo - mieszanina zapachw, gosw, chodw i wrae podziaaa na organizm ksicia wstrzsajco; powoli zmieszay mu si sowa hymnw i dym kadzide w jedn meczc cao ze straszn myl o zbrodni tej kobiety, ktr kocha. Stworzyo to swoist koysank, ktra wskazaa mu jedyn ucieczk od rzeczywistoci: zasn. Dzie nastpny wsta w purpurze i pogodzie. Ksi zasn z wieczora, ale nie spa w nocy, oczy Judki rozszerzone budziy go co chwila. Ubra go o najwczeniejszej godzinie ociay Lestko. Na twarzy jego zna byo strach i znuenie. Powiedzia, e Tli chcia widzie ksicia, ale e pobieg do ratusza. Henryk czym prdzej otuli si paszczem i pieszo poszed do kocioa, gdzie mnisi czuwali ca noc, ju od pnocy poczwszy odprawia jutrznie i msze kolejne. W szklanych oknach kocioa, jedynych, jakie byy w Sandomierzu, paliy si rowe wiata poranka i ta konkretna rado i obecno dnia zdaway si unicestwia istnienie nieszczcia. Henryk myla, e tak czu si Jako z Polasocia, ktry zamierza si na niego wschodnim sztyletem, dano mu bowiem do wypicia jakiego strasznego trunku. Kto da? A kto da Henrykowi tego oszaamiajcego wina, ktre upio go wczoraj w rozpiewanym kociele, a dzisiaj napenio dziecinnymi wraeniami wobec

otarza i rowych okien? Czu si pijany i upojony, zapad si jak gdyby i lecia - i sta w swoim srebrnymi paszczu nieporuszony porodku porannego kocioa, wpatrzony w biay opatek tkwicy w monstrancji, opatek zniewaony mioci jego kochanki. Skupi wszystkie swe siy w momencie wychodzenia przed zebranych na wiec ludzi, w momencie, kiedy rozpocz si mia sd. Postanowi bezwzgldnie przeprowadzi swoj wol i obroni kochan kobiet wbrew wszystkim prawom boskim i ludzkim. Gdy wchodzi do niskiej, czarnej sali rycerskiej, z aw ustawionych pod cianami i na rodku sali podnioso si wiele ludu. Izba bya niska i nagrzana promieniami soca. Zebrana gromada wydawaa przenikliwy fetor, nieznony dla nozdrzy Henryka. Pot ludzki i ludzkie wydzieliny pachniay niezwykle intensywnie. W sali pod cian kaza Henryk wymurowa wzniesienie. Wchodzio si na to wzniesienie po stopniach, jak do otarza, i sta tam tron arabski, z koci soniowej rnity, pokrgy i z ukowym oparciem nabijanym zotymi gwodziami,. nad tronem wznosi si ptak wykuty w kamieniu, a na cianach prkowanych widniay wypuke gazki i listki. Ogromna chorgiew ksica z biaym orem stal po prawicy tronu, trzymana przez trzech rycerzy. Na tron ten wstpi Henryk. Wystpili wwczas ksia i poczli tu rwnie odprawia pewne mody i piewy, Henryk z roztargnieniem przysuchiwa si modlitwom. Widzia, e mu za ze miano zbudowanie owego wywyszenia mod zachodni. Dawniej ksi, jak poddani, zasiada na dbowej awie zasanej kouchem. Stajc tak na tym wywyszeniu, ktre oddzielio go od posplstwa, spoglda na wszystkich zgromadzonych. Wstpi na otarz ten swj, mocno stawiajc nogi w biay safian obute. Stan w wojennym rozkroku - i bystro spojrza po cuchncej gromadzie. Ale kiedy teraz pocz przypatrywa si im: chopom na schwa, ksiom, rycerzom - zastanowio go, e rwny jemu brali krok i zbrojnie stali wokoo, i rzucali ku niemu ponce spojrzenie. C go wic wywyszao ponad nich? Wadza od Boga dana. Kobieta, ktr kocha nade wszystko, popenia zbrodni rwnie niewinn jak niezrozumia i straszn. Wszystko sprzysigo si na ni prcz jednego, e

sdzi j bdzie kochanek, ktry ycie jej przeoy nad wszystko. Gdy do dugie modlitwy skoczyy si, chrzstem i pewny siebie usiad w kocianym krzele. Podszed pacho z srebrn mis i poda mu wod do umycia rk. Uczyni ten obrzdek machinalnie, przyzwyczajonym ju do tego ruchem, a e woda bya wicona, wic przeegna si przed umyciem i po umyciu. Potem podszed drugi chopak z gazk wieej dbiny, wzi j Henryk i trzyma w doni na znak swej godnoci sdziowskiej, ktra rozkwitaa zielonymi limi. Potem wszyscy przybyli panowie podug godnoci i zasug bili pokon przed ksiciem, przyklkajc przed nim, i caowali go w rk, ktr zmczonym i niedbaym gestem podawa im z krzesa. Trwao to bardzo dugo. Przez ten czas mg przypatrzy si wszystkim obecnym, ktrzy ku niemu postpowali, mg ich wywoa w pamici wraz z caym yciem ich, tak skomplikowanym, i podsumowa ich znaczenie. Gdy spoziera w twarze panw, starsze i modsze, czu mimo wszystko nie tylko wadz swoj, ale take wsplnot sw z nimi i e niby jak drzewa w lesie razem wyroli. I poczu odpowiedzialno za wszystkich, ktrzy na rce jego zoyli swoje najwysze zaufanie. Gdy z powrotem usiedli na awach, wstrzymywa si przez par chwil z daniem odpowiedniego znaku niebiesk chustk, ktr trzyma w lewicy. Prowadzi oczyma po tych pooranych twarzach i nagle zatrwoy si myl, i ludzie ci z niewiadomego powodu dali mu dbow ga sdu do rki i co postanowi on, czowiek, oni wykonaj. Mia wadz. Ale oni, Wszebor, Smi z Brzezia, Goworek, Humbald, Gereon, wszyscy, ktrzy wkoo tronu jego siedzieli, dali mu t wadz wol wasn i uznaniem. By moe myl teraz o tym, aby mu j odj powstaniem i buntem? I wtedy bdzie bezwadn kuk; przysza mu na myl namitna, wielka i aosna Agnieszka i m jej, brat jego, umierajcy samotny w obcym Altenburgu. C miaoby za znaczenie cofnicie tej wadzy? Wycign wtedy przed siebie rk z chustk, wprowadzono Judk i suga, stukajc trzykrotnie kijem, zapowiedzia otwarcie sdu. Zrobio si cicho, powsta Humbald z miejsca i, skoniwszy si ksiciu, rozpocz

mwienie. Od chwili kiedy wesza Judka, poczu Henryk, e si co zmienio. Nie tylko na sali i wrd wiecownikw, ale w nim samym. Obdart ydwk posadzono na stoku - i wnet jej wielkie, szafirowe oczy zwrciy si ku niemu bez najmniejszej nadziei. Spojrzawszy na ni poczu Henryk, e caa pewno ocalenia zapada si, ucieka w podziemia. Nie czekaa ocalenia Judka, ju bya umara. Nie mg jej wyzwoli, jak nie mg wskrzesi czowieka. Spoglda po twarzach zebranych, nie znalaz na nich adnego wyrazu. Mieli spokojne oblicza urzdnikw; speniajcych swoje funkcje. Od ranka bagali go modzi, aby nie oddawa losw Judyty w rce biskupa krakowskiego, sam wola sdzi. Musia sdzi. Porwnywajc spraw Judki ze spraw Jaka z Polasocia, zadziwiony by rnic. Jaka skazano na mier jego wyrokiem, co uwaa za proste i naturalne, za konsekwencj nieodpart. Tymczasem nie widzia tej konsekwencji w ewentualnym skazaniu Judyty. Pragn jej ocalenia, by uczuciowo zainteresowany - i oto upadaa caa sprawiedliwo. Przypomnia to sobie, co Barbarossa mwi mu o hierarchii prawa i o koniecznoci prawnej. Wobec prawa nie zostawao nic z wadzy. Patrzy na ludzi, na rycerstwo, na biskupw, na mieszczan. Kady z nich pragn narzuci mu swj interes, kady go chcia wadzi swoj drog. Podnis si zgrzybiay stary proboszcz Humbald, i pocz opowiada ksiciu i zebranym o straszliwym przestpstwie ydowskiej pieniarki. Rce mu si trzsy, gdy podnosi je ku grze i zy ciurkiem pyny po twarzy, gdy mwi o obrazie, jakiej dozna Najwitszy Sakrament Otarza. Ani widok papiea na biaej mulicy, ani modlitwy przy najwitszym Grobie, ani konsekracja tajemna na brata wityni nie wstrzsny tak Henrykiem jak widok zapakanej twarzy starego proboszcza. Poczu, e odwieczne i zasadnicze prawa zostay obraone i e jeeli drogi tych praw nie zostan naprawione jego wyrokiem, wiat cay moe si zawali. Patrza uwanie na Judk, narzdzie deprawacji wiata. Siedziaa z pochylon teraz gow, odwrciwszy swj wzrok od ksicia. Loki brzowe rozsypay si i przykryy owal twarzy. Przez rozdarcia sukni wieciy piersi i

ramiona. Skurczona, zgarbiona, rozbita, odpywaa od niego jakoby na drewnianej tratwie po olbrzymim, sinym i wzburzonym morzu. Zapadaa si w ruchom otcha nieszczcia, zakryway j przed nim fale i stawaa si coraz mniejsza, coraz dalsza, coraz mniej rzeczywista. Jednoczenie za czu, e sam wobec niej wyrasta, wznosi si na swoim tronie z koci soniowej jak na oboku, mga zimna oddziela go od jej rzeczywistoci, od jej ciaa, od jej sw i gosu. e w miar sw proboszcza, ktry wzywa jego na sdzi, zachodzia w nim przemiana podobna, jaka zasza w opatku zgwaconym przeistacza przez si. Judk; Nie by w miar konsekracyjnych sw kapana piknym, ju Henrykiem, kochankiem

pamitajcym dotknicie kadego wkna tego nieszczliwego ciaa, ktre uciekao od niego jak trup rozbitka na tratwie. Stawa si nieczowiekiem, przywrcenia maszyn, naturalnego ktrej ponadludzkie spraw prawo wiata, uywao do biegu naruszonego

przestpstwem. Wadza jego bya w tej chwili zudzeniem, musia postpi, jak mu nakazywao prawo. A prawo to, zwyczaj odwieczny, wyoy nastpnie powstawszy z trudem drugi starzec; bez twarzy ju prawie, tak w mierci pogrony, wojewoda Wszebor. Wyoy spokojnie, i ktokolwiek takie przestpstwo przeciw Kocioowi popeni, witokradztwo i zbrodni najwiksz - musi by ukamienowany. Bez drgnienia powiek powiedzia te sowa Wszebor, bez drgnienia powiek patrzy Henryk na Judyt. Skurczona, jak zwierz przypade do ziemi, siedziaa nieporuszona na stoku pomidzy dwoma pachokami. W miar jak mwi Wszebor, powoli podnosia gow i spojrzaa otwarcie w oczy Henrykowi, zupenie spokojnie, obojtnie nawet, i po prostu wida byo, e chodzi jej tylko o patrzenie na ksicia, ktry srebrny i biay siedzia na majestacie. Pasa oczy swoje jego piknoci i mioci swoj i z t mioci swoj odchodzia na p umara. Podnis si ksi, a ona patrzya na niego z uwielbieniem i zachwytem. Ksi znw skin bkitn chustk i powiedzia mocnym gosem: - Niech si stanie tak, jak mwi Wszebor. Skonili si panowie i wtedy Henryk odwrci swj wzrok od skazanej;

skurczya si ona jak ptak i opada bezwadnie ze stoka. Ksi poruszy si, schodzi ze stopni. Wszebor i Grot zatrzymali go za rce, przekadali mu, e si sprawy nie skoczyy, ale on ich nie sucha. Odszed na swoje pokoje i zara trby zagrzmiay przecigle i smutno na znak, e wiec zakoczony. Dwik tych trb sta si supem granicznym pomidzy dawnym i nowym yciem Henryka. Ledwie przebrzmia, a ju patrzy on na poacie minionego wiata jak na co, co zapadao si i nie powrci. On sam - barwny, strojny, pobony ksi Henryk Sandomierski - wyda mu si obcym skoczkiem. Zosta sam, i to, co go czekao, przedstawiao mu si jako obszerna pustynia. Patrzy, i wszystko, co go otaczao, wydawao mu si komedi bezsensown. Kiedy powrci z Herchem z pogoni za Tlim, nie usun si od towarzystwa zamkowego, nie zamkn si w swoim pokoju jak w celi: przeciwnie, ucztowa i jedzi na owy, mia si z innymi, radzi z postarzaym Wipponem. Wszyscy jak gdyby zapomnieli o strasznych wypadkach, ktre w krtkim czasie zawleka mga legendy. Ale Henryk nie zapomnia, przeciwnie, pamita kady szczeg. I w wietle pamici zarysoway mu si wyranie wszystkie charaktery ludzi, ktrzy go otaczali. Z chwil kiedy rozeszo si jak obok pny na pogodnym niebie wszystko, co byo nateniem jego woli, zobaczy wyranie kontury rzeczywistoci, ktra go otaczaa. Tak czasami, lec w ku przed zaniciem, mruymy oczy i wszystko, co stoi w pokoju, wszystko, na co nasz wzrok pada, wydaje si zanurzone w osobliwszej pewnej atmosferze; ma jak gdyby inne, peniejsze, bogatsze ycie wewntrzne i staje si bardziej dla nas dostpne w swojej istocie. Tak samo Henrykowi ludzie, z ktrymi co dzie przestawa, stali si dostpni w swojej treci - i przeraao go chwilami to spojrzenie na mao ich i beznadziejno. Jeden tylko gorzki Hercho, zawsze przywizany i zawsze ju teraz z umiechem na ustach, zdawa si by na wieki w pancerzu niedostpnoci. Umiech Hercha by mierzydem wszystkich wewntrznych przegranych Henryka. To, co byo dla niego koniecznoci pastwow, gubio go jednoczenie i pograo w oczach najbliszych. I tak wanie pozna wszystkie mirae rzdzenia. Jak nie potrafi piewa podobnie do Bartomieja - tak nie mg w sobie wynale

siy Chrobrego. Wiedzia, dokd i po co ma wie ludzi, ale nie mg ich wie. Nie byo adnych ludzi. Nie mia komu narzuci swojej wielkoci i wielko ta sama doznawaa uszczerbku dziki czynom, ktre miay j wyzwoli. Skazanie Judki - czyn na pozr wolny - by, zdawao mu si, czynem odwagi i sumienia. Ale przez swj brak buntu, przez brak oporu, przez sw legalno - sta si przeklestwem wyjaowienia. Widzc wszystkich dokoa wyraniej, tym mtniej widzia Henryk siebie. I, zanurzajc si w martwe mylenie, obumiera dla dziaania. Rozkad rozpoczyna si gdzie zupenie w gbi i niedostrzeenie. Ale po kilku miesicach objawi si ju zewntrznie. Ksi nie chodzi do ani, nie wzywa balwierza. Nie naradza si z Wipponem, nie objeda granic ni grodw. Sam nie zauway tego, przeciwnie, wydawao mu si, e yje w gorczkowej aktywnoci, e naprawd yje i gotuje si do walki. Ale mijay tygodnie, miesice, lata: wszystko byo tylko zdrtwieniem wyobrani. Caa aktywno, caa onierzy. waka przebiegaa na terenie wewntrznym, niedostpnym, dla gorzkich umiechw zawiedzionych na swym wodzu

Rozdzia XXVII A potem w strasznych dniach Henryk mieszka w czarnej przepaci, do ktrej nie dochodzio wiato dnia codziennego. Nie dochodzi i gwar codziennych potrzeb i spraw, od ktrych hucza dwr. Wippo, podskarbi krlewski, Smi z Brzezia, jego owczy, wreszcie maiordomus Gotlob nie wchodzili do ksicia, nie mieli take do niego dostpu duchowni ani proboszcz Humbald, ani przeoony capelli zakonnej, sprawami kancelaryjnymi i nabonoci zajty, zacny opat Gereon. W pokoju ksicym bywa tylko Hercho i widzia, e ksi, chodzc po pokoju, nie patrzy na niego. Nie patrzy na niego Henryk i nie widzia nic oprcz nocy. Wreszcie zawezwa kiedy Gereona i ku przeraeniu mnicha zapyta go, czy mona si modli za dusze potpione, za pogan, ydw lub wyznawcw Mahometa. Przerazi si wity mnich i odpowiedzia, e raz jeden tylko w cigu roku Koci zarzdza mody za niewiernych, w dzie, kiedy nie odbywa si najwitsza ofiara: w Wielki Pitek. - To za ywych - powiedzia ksi - ale za umarych? Zamilk Gereon. Wiedzia, e za umarych niewiernych nie masz modlitwy, jak nie masz za potpionych, samobjcw, skazacw, stracecw i tych, ktrych matka nasza, Koci, odtrcia od piersi swej. Ale jednoczenie domyla si, e nie bdzie przyjemna suchowi ksicia ta sprawa. Wic powiedzia wymijajco: - Bg sam zna serce potpionych. Moe si i za nich mona modli w Wielki Pitek. Ale Henryk wiedzia, i to s tylko sowa uprzejmoci, i nie sucha ich. Widzia przed oczami tylko to jedno: wiec ogromny i zjazd wszystkich wieckich i duchownych panw ksistwa, i zasuchanych w sowa jego dostojnikw - a pord tego grona ma w porwnaniu posta ydwki. Bya kochank jego, a musia wyda na ni wyrok miertelny. Wszyscy pragnli jej ocalenia, nawet ksia, przeraeni blunierstwem, wiedzieli, e jest kochank ksicia; a e dotychczas nie mia kobiety, za ze mu miano. Oskarali j i trzli nad ni wzniesionymi rkami, ale myleli, e ksi j uwolni albo e kae po cichu wyprowadzi z piwnicy preatorium i odele j

do odlegego klasztoru, albo oddali do zamku nadgranicznego. Tylko ona jedna wiedziaa, e inaczej nie moe by - i on wiedzia, e nie moe inaczej. Patrzyli sobie w oczy przez ca sal i przeraone jej renice uspokajay si, kiedy spostrzegay chodny blask jego oczu. Tak musiao by i czua si ju umar - widzia Henryk. I nie krzyczaa, kiedy wyrok zapad; zamaa si, kiedy ksi wzrok od niej odwrci, i upada na ziemi tylko dlatego, e ksi wzrok od niej odwrci. I umara potem, nie wiedzia Henryk, kiedy. Przed mierci zadaa chrztu, ale nikt nie mia ochrzci czarownicy. I dlatego wtrcono j w przepa czarn jak noc i teraz Gereon zabrania modli si za jej dusz. Henryk myla o tym, co mu prawi kiedy Lestko: Chopi wierz, e czowiek wraca po mierci trzy lata i trzy miesice i e naley pokarmu zostawi zawsze troch, aby wraca jeszcze. I e niektre wdowy powiadaj, e m ich przychodzi co noc i jest z nimi i pi, tylko mu trzeba zostawi mleka w misce, makwk maku i naparstek miodu. I e Krzywousty, kiedy w odartych szatach we nie ukaza si Salomei, nie o modlitwy prosi, ktrej mia dowolno, ale pokarmu. I wita ksina nie daa mu, bowiem nie wiedziaa, jak to naprawd jest, bo bya Niemk. Lestko mwi mu kiedy to wszystko na serio. Dziwi si ksi, bo przecie mia tego\ chopca ze sob, wielki by jak Achilles i mocny i bi si pod Askalonem, i widzia wraz z nim Bamberg, Rom, Palermo, Jerozolim i Konstantynopol. A powrci do ziemi swojej, oeni si i wierzy z powrotem w to wszystko, w co ksia wierzy zakazowali i co sprzeciwiao si nie tylko religii, ale nawet rozsdkowi bywaego czowieka. I wzdryga si ksi mylc o tej makwce maku i naparstku miodu, na ktre zwabi by si daa umara kobieta. By u niego Wszebor wojewoda. Przedstawia ksiciu, e wiele rzeczy jest na zamku sandomierskim nie tak jak potrzeba. Pamita on niejedno i widzia wielu ksit. Opowiada mu, e dziadek jego pamita czasy krla Mieszka i krlowej Rychezy. I pamita, jak krlowa przesza na stron Bezpryma i razem z nim zawioza do cesarza prawdziw koron i oddaa mu j, aby si zatar wszelki znak po krlestwie polskim. I e tylko tamta

korona bya prawdziwa. To tylko jedno zapamita sobie Henryk z dugiej rozmowy z wojewod, wszystko inne, a byo tego wiele, odnosio si i do obyczajw Henryka, ktre obce byy i niepodobne do niczego, co dawna Polska widywaa, oraz do sposobw rzdzenia, ktre polegay na usuniciu si w cie komnat zamkowych, a nie na objedaniu z orszakiem granic ksistwa, lustrowaniu zamkw i dopuszczaniu do siebie wszystkich poddanych, ktrzy powinni byli wadzy ksicej jak najgortsze skada zaufanie. Pomau, w czerni samotnej, przerywanej tylko wizj przedmiertnie rozszerzonych oczu, zaczy przebyskiwa wiata. Teraz znosi ksi tylko Lestka. Hercho wydawa mu si zanadto cudzoziemski, nigdy bardziej nie czu jego obcoci ni w tych dniach. Lestko by prosty, mia si nieznonie i ostro, pokazujc biae, spiczaste zby, ale pod wszystkim zaniedbaniem jego wyczuwa Henryk jaki wsplny grunt. czyo ich pochodzenie i mowa wsplna, i to, co razem przeyli. Tote pocz dopuszcza Lestka do dugich gawd. Polegao to na tym, e Lestko opowiada, Henryk za sucha tych jego opowieci, raczej badajc charakter swego sugi ni zajmujc si treci jego sw. Mina zima, lato, znowu zima. Henryk usucha rad wojewody, a tymczasem stary zmar, pochowano go ku wionie z zachowaniem wszystkich dawnych ceremonii Nawet wdowa zjawia si z go gow na ogromnej mogile i miecznik ksicy przystpi do niej udajc, e j zabija, ale wtedy postpi proboszcz Humbald i odebra mu miecz z rki i, zarzucajc paszcz na lekkie szaty wdowie, odebra j z rk miecznika i odda przeoonej panien benedyktynek, ktra wdow do swego chciaa zaliczy grona. By to bardzo dawny, zanikajcy ju zwyczaj. Henryk zachwyci si nim. Trzeba byo nowego mianowa wojewod; Henryk nie chcia sucha w tym wzgldzie zdania wiecu, nie chcia zwoywa ludzi. Nagle zosta mianowany wojewod mody Goworek, ktry i trzydziestu lat nie mia: Henryk usucha rad zmarego: z modym Goworkiem objeda granice, odwiedza kasztelanw po odlegych grodach, spiera si z nimi o prawa biskupie i zabiera nalene upiee. Goworek chtny by i skory. Ale

nic nie szo w porwnanie z tymi uczuciami, jakich ksi doznawa odczajc si od caej druyny i zagbiajc si w lasy lub zatrzymujc w maych sioach, wolach i wsiach. Szuka pomidzy ludmi, ktrzy go otaczali ze wszech stron, starych i dowiadczonych i zabierajc ich do karczmy (ktr od niego yd lub chop dzierawi) albo do barci ktrej, gdzie miodosytnik dowiadczony mieszka, i upoiwszy dziada wieym miodem lub modym piwem, kaza sobie gada o yciu, jak to dawniej bywao. I opowiadali mu niemao. Czasami w lasach umylnie odchodzi do miejsc, gdzie stay stare drzewa wicone, pod ktrymi postrzyyny dawniej odprawiano. I Henryka przecie postrzygali, ale na zamku czyckim, ksia przy tym byli i ostrzyon gow ksitka chryzmem smarowali. Ale chopi prowadzili dzieci pod owe dby i tam im wosy obcinali, palili razem z gazkami jemioy i z zioami rnymi i popi na trzy strony wiata rozsypywali. Widzia i czarownice stare, w gbi lasw mieszkajce, i Lestko mu proponowa, e poka mu kogo chce ze zmarych. Ale nie da ze sob czarw czyni. A wszyscy gadali o Masawie i o tamtych czasach. Masaw, jak i zbje witokrzyskie, porwnywa doy z grami i co odbiera ksitom i biskupom, to chopu ubogiemu dawa. Jeden tylko by taki chop, przypisaniec biskupi a hen pod Lublinem kresowym; siedzia na lenej chaupie i drzewo rba, smo wypala lub wgiel na komor biskupi do Krakowa dostarcza. Duo tam tego nie byo. Ten skl i Masawa, kiedy si Lestko o niego zapyta: - Wszyscy jednacy powiada - ksita, psia ich ma. - Gnali to to nasi dziadowie - powiada - a im si spod kopyt kurzyo, wszystko do Masawa uciekao, a my wszyscy razem za nimi z drewnianymi widami. W zapale opowiadania wciela si w dziadw swych i powiada my, jak gdyby sam bra udzia w grabieach, poarach i mordach, o ktrych z luboci opowiada. - W zimie panw rycerzw po lodzie gnalimy i kijami tuklimy, gow do przerbla wsadzalimy w mrozy, jakich nikt najstarszy nie

pamita. Kosa na sztorc postawiona i koli brata! - No, a teraz bycie nie poszli? - zapyta Lestko. - Czemu nie? Niechby tylko wie przynieli. Dawniej tom koo Bodzentowa mieszka, tomy tam mieli takie stowarzyszenie. Kto co mia z broni: uki, noe, miecze, wszystko my do kupy skadali Na ksicia chcieli i, na Sandomierz. Ale biskup si zwiedzia, e my o tym gadali, wzi nas, porozdziela, kogo na Wrocaw, kogo na Lubusz czy Budziszyn, a kogo na Lublin. Wszdzie, cierwa, majtek maj. A z diabem za pan brat yj. Powiada jeden, e w krakowskim kociele to diabe biskupowi suy. Lestko si mia. Henryk sucha. Wreszcie wzdryga si gwatownie. Prdko, prdko - myla - do roboty, do czynu. - Ale nic nie czyni. Za kadym razem, gdy wraca do Sandomierza, spostrzega, e dzieje si tu coraz gorzej; dwr jak gdyby zarasta pajczyn, a ksia usuwali si od niego jak od zapowietrzonego. Ludzi byo coraz mniej, a gdy kto si zjawi, to tylko z prob jaka zawsze, nigdy inaczej, jak wwczas w Opatowie Jaksa, Wippo od mierci Judki posmutnia, zawsze by wierny, ale podobno coraz wicej do swojej piwniczki odkada i pomawiano go ju o ch powrotu do Niemiec. Gertrudzie trudno byo ustrzec dobra babskiego na zamku, gdzie, waciwie mwic, nikt ksicia nie sucha, bo wiadomo byo, e go nic nie obchodzi. Ile razy przyjeda na zamek, w zmitym paszczu, na nie czyszczonych koniach, tyle razy powiadaa mu, e si chce przenie z powrotem do swojego klasztoru. Kiwa na to wszystko pobaliwie gow. Wreszcie pewnego dnia zjawi si Wippo i powiedzia, e nie mona siedzie na Sandomierzu bez ksicego brata, Kazimierz musi powrci z Niemiec, bo inaczej Wippo porzuci wszystko. Ta rozmowa otworzya dopiero oczy Henrykowi: ujrza, jak bardzo wszystko si zmienio w te lat par, postarza si i wszystkie wane wzy wypadaj mu z rki. - Ach, Wippo - powiedzia - chciabym pojecha z tob do Rzymu! - Wippo umiechn si z przymusem. - Ja bym chcia, aby Wasza Wielebno siedziaa ze mn na Sandomierzu. - A na Krakowie nie chcesz?

- Na Krakowie! - powiedzia powtpiewajco Wippo - tam by mnie inni, bogatsi, zagryli. Ja wol w Sandomierzu. - Dlaczego dano waciwie w zastaw Kazimierza? - pyta Wippo mieszajc handlowe pojcia do politycznych. - Bo ksi Bolesaw obieca da lsk ksiciu Wadysawowi Ot ja mam wiadomo: ksi Wadysaw umar. - Co ty mwisz, skd wiesz? - Ja ju wiem. Teraz trzeba odda lsk jego synowi - i ksi Kazimierz wrci na nasze gospodarstwo. Henryk si zamia, ale si zastanowi. Wippo mia racj, teraz mona si byo zabezpieczy od cesarskich uroszcze i znowu otrzyma Kazimierza z powrotem. Postanowiono, e ksi Henryk pojedzie do Gniezna, do ksicia Mieszka, i razem z nim podejmie inicjatyw w tej sprawie u Kdzierzawego. Tymczasem, kiedy przyby do Poznania (tam Mieszko przebywa), okazao si, e bracia porozumieli si bez niego i odstpili lsk synom Wadysawowym, gdy tylko cesarz posw przysa, ze strachu przed now cesarsk wypraw, i e Kazimierza z powrotem zadali, wszystko bez wiedzy Henryka. Jednoczenie za ksita naradzali si, jakby tych synw Wadysawowych jak najprdzej ze lska wyzu - Bolesaw bowiem nie mg y bez Wrocawia. Wszystko zatem byo zaatwione bez Henryka; powraca on do Sandomierza ucieszony z rychego powrotu brata, a jednoczenie bardzo zamylony. Jecha przez Mazowsze, rozmoke o tej porze i rozkinite. Nie mg si doczeka caego swojego orszaku, ktry za nim przyzostawa. Tym razem bowiem jedzi dworno. I znowu si wysforowa naprzd z Goworkiem, Herchem i kilkoma innymi. Irytowao go i to nawet towarzystwo. Goworek zachowywa si w Poznaniu jak bazen, kci si o honory i miejsca przy stole, czupurzy si i przysporzy sobie i ksiciu w Wielkopolsce samych wrogw. Hercho znowu, zawsze wierny i zawsze oddany, snu si za nim jak cie i zawsze w spojrzeniu jego czyta Henryk jakie zarzuty. Cigle jak gdyby tumaczy si oczami, e on o ksiciu mimo wszystko nic zego nie myli. Ju wola Henryk modego

Wodzimierza witopekowica, cho do dziadka nie by podobny, a moe dlatego. Patrza na niego ksi z ciekawoci, gdy si dowiedzia u Mieszka nie znanej mu plotki: podobno Piotr Dunin knu z Agnieszk spisek i przeciw mowi j namawia, i razem mieli zagarn wadz w rk; mieli ksicia Wadysawa do ciemnicy wtrci i udusi, a sami Polsk midzy siebie wzi i panowa. Byby wtedy Wodzimierz trzecim krlem polskim z nowej rodziny. Patrzy na chopca z umiechem Henryk, by pospolity, rzetelny, skoczny! Gdyby nie zdrada chopa Agnieszki, Dobiesza, korona kwitaby na skroni tego potomka bizantyjskich cesarzy. adnie by w koronie wyglda! U Mieszka Henryk niewiele poza tym si dowiedzia. Bez wiadkw prawie z bratem nie rozmawia. Mieszko puszy si jak zwykle, otacza si zaufanymi, namnoy jakich dworskich godnoci, tytuowa swych dworzan najzabawniej w wiecie, a jemu wszystko mwio od majestatu. Wasz Majestat - Henryk o mao nie zlecia z krzesa, kiedy po raz pierwszy posysza ten zwrot w poznaskiej wietlicy. Ale potem przypatrzy si Mieszkowi, jak siedzia z on, siostr ony, otoczony mnstwem synw, ktrzy tylko za jego plecami si swarzyli, i rzeczywicie ujrza, e siedzi on jak na majestacie, na tronie jakoby. I zadziwi si, jak Mieszkowi atwo jako przychodzio dzierenie wszystkiego w garci na swoim nieduym zreszt ksistwie. Sami mu si dworzanie w pas kaniali. Musia myle o koronie Mieszko, nie ulegao to wtpliwoci dla Henryka. O Bolesawie odzywa si bardzo pogardliwie, chocia z wielk ostronoci. Widzia Henryk, i jego osoba nie istniaa po prostu w oczach brata; uwaa on go za ksidza, zakonnika, pyta go, czy msz codziennie odprawia, i dziwi si, e Henryk nie otrzyma wice. Z wielk zrcznoci Mieszko machinowa na Pomorzu, zerkajc w stron silnej Danii i krla Waldemara, a jednoczenie nie przeszkadzajc stosunkom ksit pomorskich z Barbaross. Uwaa obu tych wadcw za szczyty potgi i bardzo nisko ceni Polsk w porwnaniu z nimi. - C my? - powtarza - albo to u nas ma kto tak si w garci, jak krl Waldemar? - I wraca w swych teoriach wci do Pomorza i twierdzi, e bez morza istnie nie moe. Spawia Odr do Szczecina sl, ktr mu Bolesaw z Krakowa za bezcen przysya, i rne

kopalniane mineray, spod Wrocawia wydobywane, ktre na co we Francji i w Anglii byy potrzebne. Jako mu si tak zrcznie wadao, jako nie wiadomo skd pada na niego blask, cho puszy si niepomiernie, nigdy nic nie pamita i by po prostu bardzo gupi. Ale by urodzonym ksiciem. - Jego bd suchali - myla sobie Henryk. Ile razy natyka si na ywych i wzgldnie rozumnych ludzi, ktrzy stali na przeszkodzie do urzeczywistnienia jego zamiarw, kiedy widzia konkretne ich ksztaty, wszystko, co przysiga sobie i obiecywa, okazywao si niemoliwoci. Jake tu sign po koron majc takiego Mieszka po drodze? Zabi go? Ale to brat, brat, ktry na pewno mgby by lepszym, konkretniejszym krlem od Henryka. Wie on, e naley si ba Waldemara, a z drugiej strony naley paci przyobiecan danin cesarzowi, ktry susznie czy niesusznie uwaa si za zwierzchnika ziem polskich. A dopiero kiedy tamci siedz spokojnie, mona gospodarowa u siebie, eni synw, wydawa za m crki i piecztowa akta wielkim majestatem. Bogaci si dziki ydom-mincarzom take nie zaszkodzi. Wanie teraz jechali lasem, podobnym do tego, gdzie lubi bywa z Herchem i z Bartomiejem (niech go Pan ma w swojej opiece) pod Zwiefalten, gdzie Lok mu opowiada rne dzieje i gdzie jak gobica, jak ogie niebieski spado na niego bogosawiestwo czynu. Nie, nie bdzie bezsilny, podejmie raz jeszcze wszystko z powrotem. Kazimierz mu pomoe. Dzie by wiosenny i koczy si ju. P nieba byo pokryte kolorem pomaraczowym, jak oriflamma krla Baldwina. Na tle tego nieba widniay czarne gazie. Wrd lasw nagle zobaczy ksi na polanie wzgrze pokrge jak tarcza leca; wyscho ono z wody wiosennej i leao jak pier matki ziemi. Wkoo tego wzgrza, trzymajc si za rce, kryy dziewczta piewajce wionianki. Zawsze o tej porze tak si zbieray i pieway, zanim jeszcze sok po brzozach zacz kry. Zatrzyma si ksi na skraju lasu i patrzy na ich miarowe krenia. I sucha wysokich nut, ktre wchodziy tam i spaday z powrotem, zamylone i soczyste. Mazowsze byo siedliskiem pogan i tych, co z widami na panw chodzili, i tych, co ksiy palili. Co z tego buntu byo w tej pieni

niezrozumiaej. I miaa ona w sobie rusaczany czar, ktry skuwa niemoc. Czu Henryk, suchajc tego piewu, jak wszystko w nim zasypia, koysa si miarowo w strzemionach jak one dziewczta naokoo wzgrka. Inny pejza przychodzi mu do gowy i uczucie, jakoby przyj komuni, myl o zdobyciu wielkoci. Gdyby moe myla o doskonaoci, byby prdzej zosta witym i wadc? Ale jaka jest doskonao w chrzecijastwie? Doskonao, wyrzeczenia si - i nie ma std adnej siy. Moe by Kalikstem Bjarne, z ktrego mieli si nawet genuescy galernicy? Czyby jak Masaw mg pj przeciw krlom i cesarzom w imi wiatowida? Kt bdzie z nim? I gdzie ma szuka ludzi? Lea przed nim ten wzgrek, ppek Polski, i las za nim, a potem pola i jake rwninne, nieprzebyte lasy, bota, kujawy; a za nimi miasta i grody, i morza na kocu, a na drugim kocu gry i cay ten olbrzymi szmat ziemi, gdzie mu kady powie: ksi. I jake znale klucz do tej ziemi, jak j obj, jak j pokocha? Gdzie powiedzie, e ona naprawd jest? I jak znale jej najgbsze znaczenie, jak najgbsze znaczenie Sycylii zabrzmiao w gosie piewajcego pasterza? Czy zawarte jest ono w piewaniu tych dziewczt, koyszcym i usypiajcym, a mocnym, jakby w udach tych kobiet kryy soki brzz? - Pogastwo sprawiaj - powiedzia Goworek - ka, ksi, przepdzi to paskudztwo pazem. - adne s - zauway Hercho. - Modl si, jak potrafi - powoli odpar Henryk - wiosna wstaje pomau nad naszymi lasami. I pojechali dalej. Ku Pocku. Henryk chcia zobaczy na drzwiach katedralnych cieniutki obraz Wierzchosawy.

Rozdzia XXVIII Nastao bardzo upalne lato i przyjecha wreszcie Kazimierz.

Nadcign z kilkoma panami, suk jakim niemieckim, raczej zbiedzony i znudzony ni wypolerowany na cesarskim dworze. Za gow si schwyci ujrzawszy, co si dziao na braterskim zamku, i naradziwszy si z Goworkiem i Wipponem natychmiast si zabra do ywej roboty. Henryk zobaczy, e brat si nic a nic nie zmieni, taki sam, jaki wyjecha na pole pod Krzyszkw, taki sam powrci. I opowiedzia tylko o tym, co widzia ostatnio przejedajc przez Wrocaw i Krakw u brata Bolesawa. O Niemczech, o cesarzu ani sowa. Potem dopiero dowiedzia si przypadkiem Henryk, e z cesarzem do Woch jedzi, miasta lombardzkie zna, by z Barbaross \v.. Turynie na weselu swojaczki. Jaka swojaczka? To Richenza, okazao si, owdowiawszy raz jeszcze, wychodzia za m za hrabiego Tuluzy. Ucieszy si Henryk, rozpytywa si, jaka bya Richenza, czy pikna? Ale Kazimierz dziwi si tym pytaniom, wesele byo strasznie nudne, a Richenza stara i brzydka; we Woszech byo za gorco, czowiek w zbroi na koniu wytrzyma nie mg i rka trzymajca kopi mdlaa od upau. Raili mu jak tam ksiniczk za on, ale nie chcia nawet o tym gada. To byo wszystko, czego si Henryk dowiedzia od Kazimierza o picioletnim jego pobycie w Niemczech. Natomiast po Polsce Kazimierz zaraz si zacz rucha: do Wilicy skoczy, Gertrud stamtd wyposzy, potem znowu pod Lublin i zaraz do swoich ruskich ksitek i tam z nimi zacz jakie konszachty tajemnicze prowadzi, naradza si. Przyjmowa i wysya posacw. Wraca do Sandomierza peen wietnego humoru, z tajemnicz min. Jednej rzeczy nauczy si w Niemczech: pi wesoo. Pi te wieczorami, najwicej w towarzystwie Lestka, wycigajc go spod oninej pierzyny. W dzie naradza si z Wipponem, sprawnie i szybko doprowadza sandomiersk dziedzin do naleytego porzdku i chodzi kpa si do Wisy. Pasjami lubi te kpiele, a poniewa lato byo gorce, godzinami siedzia w wodzie. Ludzie mwili, e to niedobrze, e boginki wodne urzec mog albo mu czonek w wodzie korzeniem czarnym posmarowa - i bdzie niepodny.

Ale Kazimierz mia si z tego i pywa jak ryba, wycigi urzdza z innymi, kto prdzej Wis przepynie i z powrotem wrci, a prd potny znosi pyncych w bok o p mili przynajmniej. Powszechnie tedy zauwaono, e wicej na Sandomierzu ni w Wilicy siedzia. Gertruda kiwaa gow i czsto - niestety - sama go wysyaa do Nastki, ale Kazimierz mia si z tego i nie jecha do kochanki. Martwio to poczciw zakonnic, ktra si przywizaa bardzo do gospodarnej dziewczyny. Naprzd porobiono porzdki w rycerskiej pracy i uzupeniono stan piwnic i zbroi. Jako to tak atwo przyszo Kazimierzowi, e jeszcze bramy zamkowej, zdawao si, nie min, a ju halabardnik sta inaczej na stray i sam most zwodzony inaczej si spuszcza. Myla Henryk, e Kazimierz ma t sam co Mieszko atwo trzymania wszystkiego w garci, ale to do niczego go nie prowadzi; nie ma adnego ducha przedsibiorczoci. Nie zastanawia si przy tym, na co mu jest dana ta atwo rzdzenia. Nie ma najmniejszych ambicji, wie, e jest ksiciem wilickim, jak ci jego przyjaciele s ksitkami uckimi, dubieskimi czy swirskimi - po mierci Henryka posunie si na Sandomierz, a tymczasem pywa i bawi si jak dziecko. A wszystko naokoo niego ukada si w rzdny dwr i dobre gospodarstwo. Najpierw zaczy wyglda inaczej konie. Podcito im niemieck mod grzywy i ogony, Wippo zapdzi baby do atania i zszywania kap i czaprakw, a rymarze poprawili uzdy. Rycerze, gdy orszakiem zajedali po ksicia, by si razem uda na objazd kasztelami czy odpust, czy sdy wygldali jak przystao. Potem kaza karmi dobrze krowy, mleka zaczo przybywa; karmili nim wieprze, wspaniae byy pieczenie teraz na ksicy st, cho na krlewski. Gertruda pilnowaa ptactwa i zawsze dostawaa wystarczajc ilo poladu ze spichrzw na rozkaz Kazimierza; potem naprawiano korabie na Wile, potem nacinito bartnikw i przynieli znacznie wicej miodu i wosku ni lat ubiegych. Wippo syci znakomite maliniaki w swojej willi, opuszczonej przez jego wspwyznawcw. O Tlego ani razu Kazimierz nie zapyta, wiedzia chyba, co si tutaj stao. Znowu wicej pienidzy byo w beczkach piwnicznych, a dla ksit sprowadzono z Wrocawia sukna i brokatw na pikne paszcze

i niebieskiego jedwabiu zotem haftowanego na pokrywy dla rumakw. Kazimierz A robi potem sobie wspaniae ubrania i futra, jak i gdyby si przygotowywa do wesela. wypyna kwestia templariuszy boogrobcw miechowskich i zagojskich. Kazimierz postawi t kwesti zupenie wyranie swemu bratu, w sposb jaki taki nowy, praktyczny i zrozumiay, e nawet wyda mu si jak gdyby bezbony. - Waciwie czego oni chc? - zapyta si Kazimierz, i Henryk nie mg odpowiedzie mu na to pytanie. Chc prawdy - byaby to za mieszna odpowied, chc krlestwa Boego na ziemi - a co tu maj do czynienia gony bobrowe? Czy krlestwo Boe na ziemi przyj moe poprzez gony bobrowe jedynie? Czy rzecz oczywist jest, e musz oni uciska ludno okoliczn i si zmusza j, aby uprawiali ziemi jak naley, orzc j na jesieni i zasiewajc na zim? Uzna za stosowne wszystkie te pytania otwarcie postawi przed Kazimierzem, ale Kazimierz nie rozumia tych wtpliwoci. Chodzio mu po prostu o to, czy s oni do obrony dzielnicy, czy nie, i czy podnios miecz w razie czego. Zdecydowa, i przy najbliszej sposobnoci musz si otwarcie rozmwi z Giorikiein de Bello Prato i postawi kwesti ebrem, jak mwi Kazimierz, wida pochwyciwszy to swko w rozmowach ze swoimi wschodnimi przyjacimi. Zarwno mg sobie sam zada to Kazimierzowe pytanie Henryk: czego on chce? Czy jego pastwo ma rwnie by krlestwem Boym na ziemi, ale w takim razie, jak postpi z brami, jak ich przekona, e dla wsplnej szczliwoci trzeba, aby ugili przed nim kolano? To jest niemoliwe, a wic wszystko jest niemoliwe. Czy na pewno? Jako niebawem Kazimierz, bardzo uroczycie powrciwszy z odwiedzin w Haliczu - przyklk przed Henrykiem i prosi go o posanie dziewosbw do Kijowa, po crk ksicia Rocisawa dla niego. Ze Roman Halicki ca t spraw ju omwi przez posy, e Rocisaw na pewno nie odmwi, e crka jest w leciech odpowiednich i ma by wielkiej urody, e, jednym sowem, wszystko ju zostao uoone bez wiedzy Henryka. Troch byo przykro Henrykowi, e si w ten sposb zaatwiaj wane rzeczy poza

jego plecami, ale Kazimierz twierdzi, e ba si bratu mwi o czymkolwiek, zanim nie by pewien swojego. Z Romanem sprawa bya uoona jeszcze przed wyjazdem Kazimierza do Niemiec. Ale teraz, skoro Rocisaw na tron kijowski postpi, nadaje si ten dawny zamiar najbardziej do wykonania. - A Nastka? - pomyla Henryk, ale nie mia zapyta. - Jak mao znamy najbliszych nam ludzi - myla Henryk - ten brat, ktry wzrs przy mnie i ktrego widziaem przez dugi czas prawie co dzie. Posaem go do Niemiec, a on myla tam cay czas o Rusi. - Tam stepy, tam wola - powiedzia kiedy Kazimierz. Nigdy bardziej szczegowo nie okrela ani charakteryzowa swoich uczu do tej krainy. Tam wola - i to wszystko. Ale w sowie tym czu Henryk zapach powietrza osobliwy, jaki zaczyna si ju za Lublinem i cign si a po Kijw, czu ten rozlew, niby niebieskiej wody Dniepru, nad ktrym siedziay szafirowe kopuy ze zotymi gwiazdami. - Nie mamy takiego miasta jak Kijw - myla - ani Krakw, ani Pocko nie do porwnania, moe tylko Wrocaw rwnie zotopienny. Ale tam stepy - tam wola, czar dziaa na Kazimierza nieodparcie i strzsn on z siebie bardzo atwo py drg cesarskich. Gdyby tak Kazimierz zasiad na Kijowie, a ja na Krakowie - uoy sobie w myli wielka byaby moc nasza. Czy suyaby Bogu ta moc? Siedzia na Kijowie dziad Chrobry i dziad Szczodry - i zawsze si musieli cofn przed stepami, co im ludzi zabieray. Dlaczego to robili? Czy mogliby tej ziemi nada ksztat nowy, ksztat prawdziwy? - A Nastka? - pomyla Henryk, ale nie porusza tej kwestii z Kazimierzem, jak nie porusza kwestii kobiet w ogle. Wstydliwie zarzuca swj paszcz zakonny na t spraw - ale czy dobrze robi, czy nie powinien by si rozmwi na serio? Zapyta o to Gertrud, ale ona tylko westchna; wida sobie jako z tym poradzi. Jako rzeczywicie poradzi; powiedziaa mu potem Gertruda, e Nastka zostaa zdegradowana do rangi ochmistrzyni i przeoonej nad dziewkami i chocia bardzo to sobie wzia do serca, to jednak Kazimierz by nieugity i bardzo nawet brutalny. Pobi podobno Nastk, kiedy mu w oczy wyrzucaa jego postpowanie. I w dziewosby do Kijowa pojecha

wojewoda Goworek i Wodek witopekowic Dunn. Jednoczenie poszy wieci do braci, aby na wesele do Wilicy przybyli pod jesie na dwie niedziele przed witym Marcinem. Na zaniku sandomierskim zaczy si przygotowania. Dawno ju nie byo tak wielkiej uroczystoci. W tym czasie Henryk jak gdyby przesta by panem na swoim zamku, Kazimierz i Gertruda tam rzdzili. Pomidzy Wilic a Sandomierzem latali gocy, a Gotlob rozpamitywa, jak to dawniej wesela ksita sprawiali, i rozpytywa si najstarszych ludzi o to, jak dawniej bywao. Zadziwio to Henryka, e Bolesaw odmwi przyjazdu swojego na wesele, za to Mieszko przyjecha z takim dworem, e niesposb byo pomieci go w niewielkim zameczku, i nawet w niewielkiej osadzie. Co podlejsi dworzanie - to w namiotach nocowali. Mieszko bocianim krokiem chodzi po wietlicy, a e pora bya ddysta jesienna, boto nie do przebycia, czekali wszyscy cierpliwie na przyjazd Heleny. Mieszko tyle ju dzieci poswata, tyle si na weselach krci, doradza wic Henrykowi i Gotlobowi, jak si ma dzia wszystko. Wippo rozpacza, e wszystkie pienidze i wszystkie zapasy pjd na t uroczysto, i na kade danie Henryka odpowiada sapaniem i fukaniem. Kazimierz sam aowa, ale popdza Nastk i Gertrud, aby gociom niczego nie brakowao. Pierwszy to raz Henryk oglda Nastk; bya bardzo urodziwa i z rodu jednak ksiniczka, cho maego chowu, pono jej ojciec na botach siedzia w Bielsku, czy co. Nie podobao si Henrykowi zachowanie brata, a naonica jego chodzia ponura jak noc. Mieszko nic z tego nie widzia. Chodzi po wietlicach wsuchany we wasny gos, otoczony dwornoci wszystkich. Bano si go i nikt nie przerywa jego dugich wykadw. Mimo woli Henryk musia z nim rozmawia, gdy we dwch spdzali dugie godziny oczekiwania na przysz bratow. I dziwi si, ze czowiek jak Mieszko pyszny i zarozumiay mg jednak otacza si powag. Pomyla, e nie chciaby mie wokoo siebie takiego majestatu gupoty. Opowiedzia mu kiedy Henryk o koronie Szczodrego to wszystko, co wiedzia od Agnieszki i Ottona ze Stuzzelingen, nie mwic nic o tym, co wydoby z grobu w Ossjaku. Ale Mieszko ku zdziwieniu Henryka nie

zainteresowa si tym przedmiotem. - Korona, nie korona - powiedzia - tu o co innego chodzi. Trzeba gar mie i w tej garci ludzi trzyma. Pochodzi troch po pokoju i przystan przed Henrykiem, gaszczc jasn brod. - Widzisz, teraz si czasy zmieniy, kady chce gada i kady chce rzdzi i posuwa nami jak szachami. Trzeba si z tym wszystkim godzi, a jednoczenie pcha wszystko we wasnym kierunku. Trudno, czasy Chrobrego, a nawet naszego ojca nie wrc. Sztuka rzdzenia polega na umiejtnoci przystosowania si do warunkw. - Nigdy, przenigdy - zawoa Henryk. - Widziaem Barbaross. - I c z tego? Ja pamitam jeszcze ojca i Skarbimira... - Mieszko zamyli si - nie, tu inaczej wygldao ni dzisiaj. Nie moglibymy by krlami. - Dlaczego? - Bo dzisiaj nie ma w nas tej woli, tej atwoci, tej prostoty. Wiesz, wydaje mi si czasami, mj Henryku, e my jestemy zanadto wymdrzeni, zanadto duo gadamy, mylimy. A tu trzeba jak ojciec: znudzio mu si siedzie na stolcu i sucha jcze naszej matki. Dobra! Woa: wici, wici, i gna gdzie na czele rycerzy, nie wiadomo po co. Przywozi zoto i srebro, duskie garnki i woskie pery. Mj Boe, co by Szczodry powiedzia na tak polityk! - Rzdzenie to jest tworzenie nowych warunkw powiedzia Henryk. - Tak. Moe. Ale kto to teraz potrafi? Ja wiem zreszt kto! witopek albo Jaksa, moe tak; biskup krakowski - ale oczywicie. Ale my? Gdybymy tak potrafili, nie gadalibymy tutaj wszyscy razem. To pewno. A Bolesaw dlatego nie przyjecha - doda niespodziewanie - e ba si, ibymy mu tutaj oczu nie wykuli. I zacz si mia, chodzi po pokoju, potrca nogami kobierce. - Ale my ju tego nie potrafimy. Prawda, Henryku? Henryk zrozumia, e Mieszko go sonduje. Co musiao ju dotrze do Krakowa, skoro Bolesaw nie przyby, i do Poznania, skoro Mieszko mu takie rzeczy prawi. Skrzywi Henryk usta i nic nie odpowiedzia.

- Mwiem Bolkowi - cign Stary - gdyby Henryk chcia, to ju by dawno nam na karkach siedzia. Od czeg sobie tych rycerzy z Ziemi witej sprowadzi? Ale to pobony chopiec, nic z tego nie bdzie! Rzuci spojrzenie na Henryka; rozwalony na awie, oparty o framug okna, Henryk siedzia w najbardziej obojtnej pozie. Serce mu bio jak motem. - Och, ty jeste niezdolny do tego rodzaju rzeczy - mwi dalej Mieszko. - A Kazimierz tym bardziej, on jest zanadto, jakby to powiedzie? On jest sprawiedliwy! A tu nie o sprawiedliwo chodzi, gdy chodzi o wadz. Kazimierz jest troch prostak, on si tym nie interesuje, on woli godzi pokcone ksitka na botach woyskich i robi wielkiego pana midzy Rusinami. To take dobre zajcie. Kto wie, czy to nie najlepsze? Na pewno za najatwiejsze! Henryk umiechn si zimno i martwo. - Nie taki on gupi - myla teraz o Mieszku - ba, wcale mdry. W kaszy mnie zjad teraz, ale za to poauje. - To, co mu Mieszko powiedzia, wprawio go w stan gotujcej si pasji. Wcieka si i w tej chwili przyszy los tego brata nie rozczula go bynajmniej. Przeciwnie, nawet pragn, aby bocianonogi Stary poczu na swych plecach jego templariuszowsk pi. Ale dano zna, e ksiniczka Helena ju niedaleko. Trzeba byo odby ostatnie narady. Helena wypadaa stryjeczn Wierzchosawy. I Henryk mia sab nadziej, e przybdzie dziewczyna podobna do tamtej, zmarej. Cieszy si tym skrycie i myla o biaym mniszym stroju bratowej. Tymczasem przywieli dziewk ho, weso, nic nie zawstydzon i znacznie starsz, ni wtedy bya Wierzchosawa. Zreszt Helena bya adna. Dua, rumiana, niebieskooka, z czarnymi brwiami i z warkoczami wiszcymi poniej kolan, strojna w zote szaty, czerwone buty i paciory, zwisajce od szyi do brzucha gst, brzczc sieci. Przyjechay z ni baby i bojary, panowie ruscy i sudzy - wszystko to za rad Mieszka wprdce zlikwidowano i odesano z kwitkiem i prezentami dla Rocisawa. Helena zostaa sama, bynajmniej nie oniemielona. Z Goworkiem zaprzyjania si w drodze, moe a zanadto, po polsku prbowaa mwi przy stole zabieraa gos, tak

e niemal przekrzykiwaa Mieszka i innych ksit. Ale nie bya zbyt aktywna w stosunku do Kazimierza. Henryk asystowa weselu i jego obrzdkom z obrazem Wierzchosawy pod powiekami. I przypomnia wszystko, co go od tamtych czasw teraz oddzielio. Poniewa wesele odbywao si na terytorium jego ksistwa, Bolka nie byo, Henryk bra pierwszy krok przed Mieszkiem i zastpowa Kazimierzowi ojca, Gertruda - matk. Zgromadzili si w rycerskiej sali, na dole w zamku wilickim. Ogniska pony. Stanli wszyscy pkolem. Porodku Henryk, po prawej stronie jego Gertruda, po lewej - Mieszko, dalej panowie poznascy, wiliccy, sandomierscy, ksitka bielskie, uckie, wirskie i poleskie - pograniczne przyjacioy Kazimierza, witopek z Wodzimierzem, wnukiem Piotrowym, Jaksa; specjalna delegacja rycerzy witych, zreszt zakryta zawsze tajemniczym umiechem; stanli jak Saraceni czekajcy na atak krzyowcw - w pksiyc. Wrotami do sali wiodcymi sypn si ruski orszak ze wiecami w rkach, piewajcy pie pogask. A za wszystkimi diakami, mamkami i klucznikami sza Helena w jarzcej sukni, mienicej si iskrami w odblasku wiec. Gdy posuwaa si tak powoli, Henryk pamici by gdzie indziej, myl przy Wierzchosawie, ojca widzia wysokiego i mocnego, jak cie we wspomnieniu swoim. I potg ca pastwa. Nigdy tak nie czu odmian swoich jak w tym momencie. Przypomnia sobie obietnice i zapowiedzi: jak stworzy mia orszak modych i oddanych i i z nimi na walk o wielko wasn. A teraz sta w Wilicy w zameczku, ktry i to nawet nie by jego zamkiem waciwie - i przyjmowa now bratow, a ona wspaniaoci swojej kijowskiej wyprawy zamiewaa ubogo polsk. Och, jake daleko wyda mu si klasztor zwiefalteski i ta sama Gertruda, i Agnieszka nieboszczka, i rozmowa ich. Mg pokaza tak samo nowoecom koron: ale w jakim stanie, obrcz ze lepymi otworami oczu po kamieniach, i jaki sens miaaby ona dzisiaj? Teraz, kiedy kady myli, jakby oszuka cesarza, da mu przyobieca, przysic i nie posa, klcze przed Niemcem, a za plecami hardo kdzierzawe gowy nosi. Stali obok niego Jaksa, witopek, jak rwni mu, moni, bogatsi,

obowieni niewolnikiem, ktry im lasy karczowa i ziemi uprawia, a mody Goworek zamiast ulegoci hardo nosi w sercu i stawia si. Helena posuwaa si szpalerem - ale zdawao si Henrykowi, e nim dojdzie pomidzy tymi wiecami i zotem wielmonych sukien, znajdzie na kocu wdrwki innego, zmienionego czowieka w templariuszowskim paszczu. I kiedy upada przed nim na kolana, nie mia, zdawao si, si, aby j podnie i odda bratu, ktry zza zwartego muru krewnych i wielmow przed oblicze jego wystpi. A c dopiero mwi o sile, aby wzi miecz oburcz i walczy, zapomniawszy o Jerozolimie, Sandomierzu, Palermo, Richenzie i tamtej ydwce. Pomyla take, e moe za duo rzeczy widzia na wiecie i dlatego nie moe po prostu rba mieczem i kaza udusi braci w ciemnicy lub olepi ich tak, jak Zbigniewa olepiono: domiertnie. A moe tylko ma sabo w sobie i tej saboci wyszukuje tysiczne preteksty. Teraz, kiedy oeni Kazimierza, poczeka tylko, a ten bdzie mia potomstwo, jakoby wnuki jego - bo wtedy ju bdzie wszystko jedno. Czyn stanie si nieodzowny, nasunie si nieodwoalny. Tymczasem podnis Helen za rce, ucisn i, zwracajc si do Kazimierza, odda mu j, naonczas oboje uklkli przed nim. Gotlob (mia na sobie fantastyczn fiokow szat z wysokim konierzem) poda mu ikon wity, przywieziony d Grobu Chrystusowego, i obrazem tym on naprzd, a potem Gertruda pobogosawili pochylone gowy. Kazimierz by wzruszony i spod oka spoglda na brata, jakby szukajc jego aprobaty. Henryk w tumie bab domowych na pierwszym miejscu widzia Nastk, spokojn na pozr i czerwon na twarzy, w zielonej chustce; trzymaa si prosto i nie patrzaa na Helen. Potem wszyscy ruszyli do kaplicy z trzaskiem wielkim, a cho to byo pod samym zamkiem, wszyscy koni dosiedli. Mieszay si tu konie wspaniae, polskie, portugalskie i woskie, z ruskimi mierzynkami, parciane czapraki i kapy zote, niebieskie i czerwone; rycerze Grobu chrzcili zbrojami, ktrych Polacy zazwyczaj nie nosili, a ruscy panowie mieli futra, jedno na drugie nakadane. Henryk, smutny, w prostym biaym paszczu, jecha midzy tymi rozmaitociami. Dzielia go od tumu ksit, ksiy i wielmow niewidzialna

przegroda. - Pogarda nie jest najlepsz form wadania - pomyla. - I obejrza si po kroczcych. Zaduch skr, oju, futer i bobrowego ajna towarzyszy orszakowi. Moliwe, e byby szczliwszy, gdyby tak kroczy wiedziony na koronacj, ale tskniby zawsze za zapachem pomaraczowych kwiatw, ktrego dozna jak rozkoszy raz jeden w Palermo. I podczas caej barbarzyskiej uroczystoci, ktra cigna si bez koca, nie opuszczaa go myl o zapachu pomaraczowego kwiatu przed twarz Pantokratora. A tymczasem wszystkie obrzdki godziwe, przy lubie i weselu nalene, rozwijay si miarowo i we waciwy sposb. Pilnowaa obyczajw prymitywnych starszyzna i baby. A wic Helena pakaa i wyrywaa si, chciaa uciec od otarza, druhny zawodziy nad ni jakby na pogrzebie, a stare dowiadczone baby zapewniay jak kumkajce aby, e to nic strasznego i e dobrze jest mie ma. Kazimierz wypenia wszystko, co, mu naleao czyni. Sta na czele drubw wesoy i dziarski, ale od wewntrz promieniowa jakim wiatem penym godnoci i powagi. Wszyscy patrzyli na niego z podziwem. Sam Henryk nie mg si do nazdumiewa, e brat tak nie wychodzi ze swojej roli, e by rzeczywicie tym enicym si krlewiczem, brncym mnie przez sie obrzdkw, zapachw, zabobonw i kocielnych hymnw. piewano na chrze, kadzili brzczc trybularzami, i kaplica napeniaa si mieszanin woni ruskich kadzide i ruskich futer. Po hymnach kocielnych odzyway si kumochy pieniami zupenie wieckimi, a nawet spronymi. Poniewa jednak piewano w kociele, sprone wyrazy zastpowano innymi, zaczynajcymi si od tej samej goski; powstawaa przez to jak gdyby mieszanina pogaskich symboli i bezsensownych zwrotw. Nigdy jeszcze Henryk nie czu si tak blisko czasw Masawowego buntu; sia, ktra podnosia wwczas ludzi przeciw panom, przychodzia teraz zmaga si i miesza z potg Kocioa katolickiego, zawodzeniach druchen, po woaniach kumoch, z now si odzyway si klasztorne skandowania, prowadzce modych i ich mio na nowe, wysze stopnie. Sama Gertruda, Niemka prawie, wychowana w klasztorze, jako posadzona matka

musiaa dopeni kilku zabobonnych zabiegw i przewodniczy zgrai pijanych matek, kiedy nastpiy oczepiny. Helena, zmczona i zgrzana, zdja z radoci olbrzymi wieniec wity pszenic i perami i obrcia oczy niebieskie na Gertrud, ktra staa ze zotymi noycami, jakich uywano do ksicych postrzyyn i oczepin. A potem nastpiy pokadziny, prowadzono modych, panowie Kazimierza, baby Helen, z wielkim piewem z dwch stron, do sypialni przed ktrej drzwiami spotkay si orszaki. Miano ju wej do pokoju, gdzie zgotowane byo ko, kiedy na progu stana Nastka. Bya blada i trzymaa si za okap. - Nie puszcz - krzyczaa - nie puszcz! Mnie przysiga, mnie obiecywa, ja mu jeszcze syna urodz. Ja taka sama dobra ksiniczka jak i ty - woaa do Heleny. - Ze mn tu spa tyle lat... tyle lat... - powtarzaa bez sensu. Wszyscy skamienieli, a Henryk spuci oczy. Gertruda prbowaa zatrzyma Nastk i co tam do niej mwia, w przeraeniu plczc ruskie, polskie i niemieckie wyrazy. Ale j Nastka odepchna. Kazimierz sta jak sup, a Henryk i Goworek. ktrzy go wiedli pod pachy, opucili rce. Jedna Helena zdawaa si nic sobie nie robi z caej sprawy. Nagle wystpia naprzd i zawoaa: - Trzeba ci byo go pilnowa, jak chciaa, by si z tob eni. Te wielka ksina! Na Bielsku siedziaa! Nie upilnowaa, to teraz za pno! Ale Nastka staa rozkrzyowana w drzwiach sypiani i krzyczaa sowa bez adnego zwizku. - No, puszczaj - zawrzaa Helena. I nim si spostrzegli, chwycia Nastk za monisto i pocigna mocno, a jej si gowa w ty podaa, a nici si przerway: deszcz koralowy spad, szeleszczc, na prg maeskiej sypialni. Nastka prbowaa si broni, woaa: - Nie dam go, nie dam! Henryk chcia interweniowa, zwrci si do otaczajcych rycerzy, aby bab zabrali, ale nie mg gosu z siebie wydoby.

Tymczasem Helena, puciwszy pazuch Nastki, odstpia par krokw, a potem z rozpdu tak walna krzyczc kochank w pysk, a si ta zatoczya. Helena nie spojrzaa nawet na Nastk, ktra opada na rce Gertrudy, i biorc ma pod rami, pocigna go do sypialni. Tak si odbyy pokadziny ksicia Kazimierza na zamku wilickim.

Rozdzia XXIX Szczcie w Wilicy, spokj w Sandomierzu, potoczyy si zwyczajne lata. Znowu by ad i dostatek. Przyszy lata urodzajne, zjawili si kupcy ze lska i zakupili niezwyke iloci wosku, aby je dalej do cesarstwa odprzeda, potem przyszed pokup na ksice konie, potem na futra. Duo srebra zjawio si w Polsce, chocia wiele byo faszywych monet; ale targi byy ruchliwe, ludzie spokojni i szczliwi. Miecze rdzewiay po schowkach i wironkach. Chopi przytyli i rzadko przychodzili ze skargami do Sandomierza, Reszt przyzwyczaili si, e to nic nie pomagao. Rycerze krzyowi orali calizny w okrg Opatowa, a Wodzimierz witopekowic uczy si od nich i zamienia w kwitnc oaz, a na swj zameczek pocz sprowadza kobierce bizantyjskie i woskie, sodkie wino, ktre ksi Henryk bardzo chwali, mwic, e takie samo w swych podrach pija. Podre te przykryway si mg oddalenia i nierzeczywistoci w oczach ksicia sandomierskiego: i ju nie wiedzia, czy widzia paszcz krla Rogera, czyli go sobie w myli wyimaginowa. Opowiada o rzeczach widzianych dzieciom tylko i lubi, eby one przychodziy. Lestko w owym czasie mia ju trzeci crk i nareszcie syna. Gotloba Wincenty przychodzi na komnaty ksice, bardzo to byo mie, posuszne i uprzejme chopi. By rwnie gadki jak ojciec i uwaa na wszystkie zwyczaje i etykiety, jak gdyby nu by dzieckiem, tylko dorosym dworzaninem. W Wilicy dzieci rodziy si i umieray, chowaa si zdrowo najstarsza creczka i synek Bolesawa. Nastka opiekowaa si wiernie dziemi Heleny, a ona sama bya zajta raczej polityk. I to babsk polityk, jak powiada Wippo, kcia midzy sob ksit ruskich, a potem Kazimierz wystpowa w roli mediatora. - Taka to z tego i cze - mawia Wippo, ktry nie lubi Heleny: bya zbyt prosta dla niego. Henryk rzadko wyjeda z Sandomierza. Ale kiedy zaczy napywa zapotrzebowania na konie (wida cesarz gotowa si znowu do jakiej wyprawy, wci na zachd lub na poudnie), namwi go kiedy stary Wippo, aby odwiedzi stadniny, rdo najwikszego swojego dochodu.

Pomidzy Wilic a Poacem w puszczach mieszkali koscy, a potem na pnocy, pod Radomiem, w okolicach comesa Szawa. Naprzd pojechano do Poaca. Zaraz za grodem zaczynay si puszcze penej k, gdzie stada si pasy. W olbrzymich drewnianych barakach znajdoway konie schronisko na zim, gdy aby konia dobrze mona byo sprzeda, trzeba byo go; od mrozw chroni, co nie wszdzie jeszcze czyniono. Ale Wippo niezwykle starannie chodzi koo koni i od i modoci zna si na tym handlu. Cae osiedla niewolnikw pruskich zajte byy zbieraniem siana i dowoeniem go potem, po ustalonych zimowych drogach, i centrum, jakim by Poaniec. Tam sienny starosta rozdziela zgromadzon pasz pomidzy poszczeglne stadniny, tam te i ziarna, ktrymi lepsze sztuki karmiono, gromadzono w spichrzach. Niektre z nich kaza Wippo nawet murowa, co wywoywao zgorszenie, e spichrze niby kocioy stawia czy ksice paace. Cieszyy Henryka te konie, rzeczywicie niektre bardzo pikne. Jesie bya, w czwarty rok po lubie Kazimierza, wybiera z luboci co lepsze klacze na prezenty dla brata i bratowej, dziesi karych kaza take da dla ksicej wilickiej orkiestry, poniewa Helena lubia muzyk i orkiestr mieli jakoby poowieck, ktra uderzaa w bbny i trzsa janczarami i wya piszczakami, gdy ksina lub ksi gdzie w drog ruszyli. Tylko na Sandomierz nie pozwala Henryk przyjeda tej pogaskiej muzyce. W izbie siennego starosty zagrzali si, zmarznici ogldaniem stadnin. Starosta, chop godny, Marek mia na imi, postawi ksiciu miodu i piwa; picia byo duo, cho jedzenia mao, starosta mwi, e tyle si za komi ulata, e ju o ubiciu jelenia lub sarny mowy by nie moe. - Tak sobie tylko pikam do zajcy, gdy ktry przed chat przyleci powiada - i rzeczywicie same pieczenie zajcze, podlejsza strawa, byy do stou. Ale wszyscy jedli, bo byli godni. Mwiono cay czas o koniach. I nagle przypomnia Henryk spotkanie swoje z Wipponem w karczmie niemieckiej, na pograniczu Karyntii. Popatrza na starego, wiernego przyjaciela i al mu si go zrobio. Pamita go; wwczas wydawa mu si mnym rycerzem; mocnej postaci, zbrojny

by i strojny, suchali go wszyscy i bali si go. Mia taki ruch rycerski, a Henryk pomyla, i to jaki rozbjnik na niego w karczmie czyha. Patrzy teraz i oczom nie wierzy. Ani spostrzeg si, jak si ten czowiek zmieni. Gdzie ta postawa, gdzie ogie w oczach? Wippo siedzia w rogu izby, przy stole. Uty bardzo i zgarbi si jednoczenie; z penych policzkw zwisaa nieporzdna broda, kosmyki siwe i czarne, i rude zmierzwione opaday mu na piersi, oczy zrobiy si mae, powieki spuchy i zaczerwieniy si, rce unosi w gr zaokrglajc palce, nigdy si po polsku nie nauczy dobrze mwi i przeciga koce wyrazw jakim frankoskim czy moe jakim innym akcentem. W nosie tylko, ktry coraz bardziej si zakrzywia, mieszkaa drapiena sia i czasem oko bysno, gdy mwiono o cenach koni. Starosta poszed dopilnowa, jak chopy wizay konie do kupy, zostali wic naprzeciwko siebie w maej, dymnej izdebce; Henryk patrzy na pomienie rozpalonego ogniska, Wippo zgarbiony siedzia oparty o st. By stary. - Suchaj - powiedzia nagle Henryk - co si z Brunem stao? Wippo chrzkn i zatrzepota powiekami. Myla o czym innym. - Brun? - No, Brun, oczywicie. Nie pamitasz Bruna? Co to konie od Cyganw odbiera i zaprowadzi je do Zielonego Dbu, jake ty si z nami wybra do Ossjaku? Pamitasz? - A prawda - powiedzia zbudzony Wippo - Brun! Dobry by chop. Ale jakem pniej wrci z podry z Woch, com by z Wasz Mioci pojecha, to go nie byo ju na moim zamku. Zabra wszystkie konie i uciek na Wgry, ale go tam ubito. Dziesi koni tylko do mnie wrcio. Wippo mwi jak we nie, z wielkim wysikiem, jakby mu z trudem przychodzio przypomina tamte czasy. Mwi piewnym gosem. - Jak to ju dawno - powiedzia Henryk - zmienie si od tego czasu, Wippo. .- O, ja wiem - powiedzia Wippo - wtedy to ja byem rycerz, ja trzymaem zamki, ja miaem w goci samego Barbaross; a teraz co? Ja jestem stary yd.

- I dlaczego to? - Nie wiem. Przyjecha tamten, co ja od niego zamki trzymaem przez dziesi lat, powrci z Ziemi witej i jeden, i drugi, jeszcze mnie do cesarza zaskaryli, e nie chciaem odda. Trzeba byo odda i nie byo ju zamkw. - Dobry sobie - to nie byy twoje zamki? - Albo to yd ma kiedy zamek? Dobrze, jak ma dom... - Wic po c laze w ten interes? - To nie by zy interes, to by nawet dobry interes. Od czasu witego Bernarda to ja nie miaem lepszych interesw, jak te zamki. Tam przy mnie i Gedali mieszka, i jego rodzina... I wszyscy mnie mieli za rycerza - Tak - zamia si Henryk - a pamitasz, jak ci mnich w Ossjaku pozna? Wippo westchn. - Ale potem to mnie jeszcze przeprasza! Umiechnli si obaj. - No i po c ty tu do mnie przyjechae? Widzisz, zestarzae si tutaj i c ty z tego masz? - Co ja mam? ycie mam. Kady z nas musi mie jakie ycie. Mnie tak wypado, eby nad Wis... - A nie wrcisz do siebie, nad Ren? - Do siebie? Co to znaczy: do siebie? Gdzie ja mam siebie? Mnie tu najlepiej w tej drewnianej willi, midzy winnicami, ktre sam kazaem zasadzi. Jak Gedali odjeda, to mnie namawia: - Rzu - mwi - Wippo, ten paskudny kraj. - I Pur mi chcia da za on, bo ona bya wdowa, a ja j bardzo kochaem, t Pur. A ja mu powiedziaem: - Mj Gedali, w kadym kraju, kiedy ydwka pjdzie do kocioa, to j ukamienuj. Takie jest prawido na wiecie. Koci to nie dla yda. Henryk nic nie mwi. Sucha tych sw z zadziwiajc obojtnoci. Wic ju tak zapomnia? A Wippo gada, zawodzi raczej. - A ty mylisz - ja powiedziaem Gedalemu - e ksiciu to byo lekko, jak kaza nasz Judk ukamienowa? A ty mylisz, e on nie paka potem, a ty mylisz, e on nie zamkn si w swoim pokoju i jad co albo co? Ale ksi musi, bo nad ksiciem jest tak postanowione, e on musi co

potrzeba zrobi i e przez niego Pan Bg rzdzi, i on nie ma swojej woli, jeno wol bosk i prawo boskie. Ksi to jest ksi. I eby jemu byo trzeba rodzonych braci pozabija, skoro Pan Bg tak rozkae, to on musi pozabija. Henryk oderwa wzrok od ognia i spojrza nagle bystro na Wippona. Ale ten przykry oczy powiekami i kiwa si jak w modlitwie. - Wippo - szepn Henryk chcc go zbudzi ze snu. - Ja zostan - powiedziaem ja Gedalemu - zostan tutaj, bo mj ksi to jest wielki ksi. A suga sucy wielkiemu ksiciu sam staje si uwicony, ja mu rozkazuj i uatwiam, a on mnie prowadzi. A Uriasz walczy za Dawida, cho mu on on zabra, i walczy, i pobi wrogw jego, i wita jest pami Uriasza, cho nienawidzi Dawida za krzywd jego. - Wierzysz we mnie? - zapyta si Henryk. - Zawsze wierzyem - powiedzia zwyczajnym gosem Wippo - a dla kog ja pracowaem? Dla kogo zbieraem srebro i monety mieniaem? Skry, konie rachowaem? Tarcze czerwone rachowaem? Dla mnie? Nie dla mnie, ale dla ksicia. Bo ja wiem, e tak trzeba, e znowu tak trzeba zrobi. Cesarz myli, e on tu rzdzi, ale on nie rzdzi; ale gdyby Bolesaw jeszcze troch tu poskaka, to kto wie, jakby to wygldao - Suchaj, Wippo, a jeeli mi si to nie uda?, - Moe si nie uda, teraz kady si gnie w swoj stron, wszystko w rozsypk, trzeba, eby i u nas namnoyo si ziem, stolcw, ksistw. Nikt ciebie, ksi, nie rozumie. Hercho jeden moe rozumie, ale to mao. Goworek nosa drze, ksi Kazimierz? Ksiciu Kazimierzowi dobrze na Wilicy, pewnie, rzdny to pan, ale on nie ma wielkich zamysw. On nie wycign korony z grobu Szczodrego... - C po tej koronie? Trzeba czu w sobie moc koronacyjn. - Moe si nie uda, ksi, to prawda. Ale ju trzeba zacz. Wippo rzuci te sowa i urwa, jakby sam si przestraszy tego, co powiedzia. Ale Henryk sucha brzmienia tego obojtnie. Wiedzia o tym od dawna i nie przestraszyo go powiedzenie starego. Z tupotem przeprowadzono konie Rod oknem chatynki, prychay i uderzay o siebie bokami. Koni byo pod dostatkiem, rycerzy te, szkolonych podug zasad

jerozolimskich. Nie odrywa ksi oczu od pomieni, patrzc, jak gdyby usypia, na w ogie. -: Ju trzeba zacz - powtrzy Wippo. - Ja wiem, Wipponie - rzek Henryk i zaraz potem odwrci si i otworzy drzwi. W mglistym powietrzu jesiennym rysoway si kar zady koskie, a potem. zociste licie lasw, co si tu zbiegy. Marek kl co parobkw pruskich gosem wielkim. - Templariusze namawiaj mnie przeciwko Prusom - powiedzia Henryk stojc w drzwiach i przecigajc si. - Za wiele miodu wypiem doda. - Przeciwko Prusom? A c im na tym zaley? - Chc szerzy wiar wit. - I mie troch wicej niewolnika do obrbki ziemi. Chcieliby porasta w bogactwo. - Tak, by moe - powiedzia Henryk - ale to dobry pretekst, - Ale tylko pretekst. Inaczej ani kroku. - Chciabym ich ochrzci. - O ksi, lepiej by byo ochrzci samych templariuszy! Henryk zwrci si znowu ostro ku Wipponowi i znowu Wippo zakry oczy powiekami. .- Za duo dzi mwisz - odwrci si Henryk znowu ku drzwiom. - Jeeli ci tego stary yd nie powie, kt ci to powie? - Czy trzeba mwi a tak wyranie? - Trzeba, panie, czasami, w takiej pustce koskiej.. - Dzikuj ci, Wippo, jeste przyjacielem. - Jestem sug. - Ale razem z moim upadkiem... - Ja ju niczego nie chc w yciu. - Starzejesz si. - Tak. I ty, ksi, take. wiat tylko jest zawsze mody. - I on si postarzeje. - Amen.

Rozdzia XXX Tej wiosny czsto zachodzi ksi Henryk na pewne wzgrze nad Wis, ktre byo bardziej odosobnione od innych: leao zaraz za tym miejscem, ktre odda mnichom na pobudowanie nowomodnego kocioa witego Jakuba. Zarwno wzgrze witego Jakuba jak i tamto drugie nie cieszyy si dobr saw ani u ludzi sandomierskich, ani u duchowiestwa. Zwaszcza to, na ktrym lea wieniec kamieni. Byo to miejsce, na ktrym ukamienowano czarownic. Niewiele lat mino od tego czasu, a bajdy o niej powiadano, jakby o krlu Popielu, i dziwno byo Henrykowi, kiedy do uszu jego dochodziy wieci o sprawach, w ktrych przecie sam bra udzia, przekrcone i znieksztacone. Judka powoli urastaa do rozmiarw potwornej szatanicy, a Henryk zawsze myla, suchajc takich opowiada, o tym momencie, kiedy ydwka wesza do fary, gnana godem witoci moe? Moe tylko chci porwnania si z nim? Nie zdawa sobie zupenie sprawy z motyww, ktre j do kocioa pdziy. Latem wyjeda na Wis cznem i kierowa je w t stron, skd wida byo to wzgrze mierci. Judka, maa Judka, deklamowaa niegdy nad tak sam rzek, jak mu to opowiada Tli - i mwia wznoszc rce: I kiedy Tristan porzuci Izold... Z fiokowej wody Wisy stoek tego wzgrza, na ktrym ona zgina, wydawa si kup szmaragdw. U krlowej jerozolimskiej widzia takie klejnoty, za zdrad i za grzechy kupione. Na tym wzgrku chcia postawi krzy, chociaby drewniany, ale mu byo wstyd uczu wasnych, nie chcia o nich mwi nikomu - i nikt by ju ich nie zrozumia. Hercha - wiernego, czuego i troch ironicznego ba si po prostu. Lestko by przy onie, a innych nie byo. Nie mg przecie Wipponowi kaza krzye stawia. Gdy wysiad raz z czna jesieni, dano mu zna, e ksi Kazimierz pdem z Wilicy przygalopowa na zamek. Nie zaniepokoio to Henryka, bo Kazimierz czsto przylatywa ni std ni zowd w sprawach gospodarskich lub myliwskich. Zapyta wic tylko: - Czy ksi widzia si ju z Wipponem? - Pan Wippo ju jest w wietlicy.

- No, to dobrze - powiedzia Henryk. Uwiza wasnorcznie ulubione czno i, przygadzajc wosy, powoli wchodzi na zamek. Zmczony by wszystkim, co czu, a przecie byo tego niewiele. Zdziwiony zobaczy, e Kazimierz jest niezmiernie wzburzony: krew uderzaa mu do twarzy, jak zwykle w razach gniewu lub wzruszenia, i obdarzaa policzki i kark ciemn, czerwon barw. Gryz krtkie wsy i chodzc po pokoju trzaska w miecz, ktrego nie zrzuci wchodzc.; Henryk wymiarkowa, e si co stao. Wippo jednak siedzia obojtny, rozkraczywszy nogi i wsparszy na nich obie donie. Kazimierz ciska si. Nigdy go Henryk nie widzia w takim stanie. - Zabij ich, zabierz ich - woa Kazimierz do brata - ka im zaraz by ukrci. - Co si stao? - Henryk zatrzyma si w progu. - Jak to, ty nic nie wiesz? Nikt ci nic nie powiedzia? Przecie o tym musz mwi w caej Polsce. Goworek? Gotlob? Proboszcz? Gereon? A ty, Wipponie? - Ja nic nie wiedziaem. - Przecie grozia ci mier kadej chwili, gdyby tamci zajli Sandomierz... - Ale co si stao? - Jaksa... Jaksa i witopek! Zwoali cae rycerstwo swoje, czer procarzy donajli, Poowcw witopek sprowadzi, ucznikw i wszystko to z Jaksa pod Miechowem ulokowali. A wczoraj obaj do mnie prawie nagle nadlecieli, abym szed razem z nimi na ciebie na Sandomierz. Chcieli, abym rk na ciebie podnis i na stolec sandomierski siada. To przecie straszne! A czym ja si spodziewa takiej zdrady po nich! Siedz u mnie w ciemnicy i ju ich tam Helena pilnuje, aby sobie ktry do swoich Poowcw nie frun. Rce im poobcinaj, Henryku, ukamienowa ich, powiesi, zastrzeli. Hercho i Lestko byli te w komnacie. Stali z dwch stron otwartego okna i nie mieli nawet spojrze na ksicia. Henryk spokojnie sucha sw modszego brata. Kazimierza spokj ten niecierpliwi. Wippo doda:

- To bardzo podle pomylane. I co im na tym zaleao? A po chwili zapyta: .- Czy boogrobcy id za Jaks? Ale Kazimierz nie objania go w tym wzgldzie. Po ywego oburzony postpowaniem wielmow naciera na brata, aby ten czym prdzej skrzykn si ludu i aby szed razem z wszystkimi rycerzami na Miechw, tam bandy zebrane w proch roztar, bo bez gowy s, a potem obu krzywoprzysizcw aby sdzi i na mier zasdzi. Henryk spokojnie znowu sucha, nie ruszajc si z miejsca. Gdy doszed Kazimierz do tych wszystkich sdw, Henryk odezwa si cicho: - Moe by i mnie hurtem osdzi i na mier skaza. Lestko i Hercho nagle jak jeden czowiek podnieli oczy na ksicia. W gosie jego brzmiao co dziwnego. Henryk sam czul, jak mu sowa z trudem si skadaj, ale milcza przez chwil. Kazimierz take zamilk i, zamiast pyta, stan z otwartymi ustami. - Moe by i mnie osdzi. Ja wanie zamierzam uderzy na Krakw. Wszyscy zastygli. Kazimierz nie poruszy si. - Dostaem wieci, e Bolesaw jest w Krakowie, a Mieszko mu nie pomoe. Ruszymy na Bolesawa, myl, e ty nie odmwisz mi swej pomocy, Kazimierzu. - Henryku - powiedzia tylko modszy brat. - To nie s takie straszne rzeczy. Wielu ju modszych braci w naszym rodzie ruszao na starszych i zawsze to Polsce na dobre wychodzio. Trzeba to tylko umie zrobi. - No, ale dobrze, to kiedy tara - powiedzia Kazimierz - ale to dzi, teraz. - Zawsze si wszystko musi kiedy sta. Czy idziesz ze mn? Kazimierz prbowa mwi. - Czy idziesz ze mn na Krakw? A gdy nie odpowiada, powiedzia zimnym gosem: - Hercho, Lestko - wecie ksicia Kazimierza pod ramiona. Kazimierz obejrza si na tamtych. Trudno byoby z nimi walczy. Lestko by olbrzymi. Hercho mocny chop. Zreszt zorientowa si w

sytuacji. Trzeba byo ustpi - nie umia jeszcze, wida, zda sobie sprawy z tego, do czego zmierza Henryk. Sta z opuszczon gow. - Bdziesz moim nastpc - powiedzia nagle Henryk - na tronie... krlewskim. - To nie to - machn prostacko rk Kazimierz - o to mi nie chodzi. - O koron ci nie chodzi? - Doprawdy, nie chodzi - powiedzia Kazimierz. - To s mrzonki. Byle si tak urzdzi, aby wszystkim dobrze byo. - Wszystkim nigdy nie bdzie dobrze - powiedzia Henryk - zreszt s rzeczy waniejsze ni dobro kadego z osobna: dobro wszystkich razem; albo i cel, jaki nam Pan Bg stawia. - Wic co zrobimy z Jaks i witopekiem? - przechodzi Kazimierz do praktycznej strony zadania, ju si identyfikujc z bratem. - Wrcisz do Wilicy i powiesz im, e jeeli oddadz zgromadzonych ludzi pod moje rozkazy i rusz wraz ze mn na Krakw, to ich wypucisz wolno, nic im nie czynic. - Mam ich namawia do zdrady? Puci wolno? - Pojedziesz i zrobisz! Gdzie jest Goworek? Wippo zamacha rkami. - Na miego Boga, nie gadajcie o tym Goworkowi. On nie bdzie chcia i na Krakw. - Dlaczego? - Bo nie, bo to dla niego niewygodne! On tam w Krakowie pierwszym nie bdzie, - Dobrze. O wyprawie na Krakw wiemy tylko my czterej - powiedzia Henryk jutro bdzie wiedzia jeszcze Jaksa i witopek. I nikt wicej. Nic nie powiecie nikomu. Hercho pojedzie ze mn do Opatowa, do braci. Kazimierz po rozmowie z buntownikami przybdzie tam do mnie. Wici pjd do Gr witokrzyskich po wsze strony. Lestko skoczy i zbierze strzelcw zbjeckich i lenych, bartniczych. Wszystko si zbierze za dziesi dni na boniu za Wis. Tak chc. Wippo zdziwiony spojrza na Henryka. Takich sw jeszcze nie sysza. Kazimierz bez sowa podj brata pod nogi, wypad na dworze, kaza

da sobie wiee konie i znowu t przybocznymi wyjecha za mury. Henryk kaza przygotowa wierzchowce na Opatw. Zbierao si na deszcz. Jechali prawie razem z letni, fioletow chmur, ktra rozcigaa si po obu stronach grzbietowej drogi idcej z Sandomierza na Opatw. Lasy stay sztywne, nieruchome i jak gdyby niebieskie. A chmura wydymaa si zwolna i zniaa ku drodze i wzgrzom. Zabyso czerwone soce, zaszy mury sandomierskie za oboki drzew. Mierzynek wasnego chowu Henrykowy, nowy, nie szed spokojnie, strzygc uszami i dzwonic wdzidami. Kary by, raczej karogniady i piknie wyglda w czerwonej pokrywie, ktra dzwonia zotymi naszyciami. Wida to nie dawao spokoju koniowi. Henryk pocz przypomina sobie wszystkie konie, jakie mia w yciu. - Kobieta przypomina suknie, a rycerz konie - powiedzia mu kiedy stary wojewoda Wszebor. I po tym przypominaniu sobie zdechych rumakw pozna Henryk, e si starzeje. Ale rumaki przypominay mu jego samego, kiedy nieprzytomny lecia do Ossjaku, sam nie wiedzia po co, i konia, ktrego da mu krl Roger na polowanie z sokoami, i innego konia, co jecha wraz z nimi przez morze, stojc w napowietrznej stajni. Konie towarzyszy Prychay, ciemniao si i noc nastaa, a deszcz nie spad. Ju po ciemku przyjechali do Opatowa i zapukali do wrt templariuszowskiego budynku. Wiee ciota witego Marcina, ciemniejsze od nocy, zdawa si, wznosiy si pod samo niebo. - To pami moja - pomyla sobie Henryk ktra nigdy nie zaginie. Moe tu mnie pogrzebi pord krzyowych rycerzy? Templariusze nie zdziwili si przybyciem Henryka odwiedza ich czsto i nieraz po nocy. Byo ich dwunastu, przewodzi im jak zwykle Walter von Schirach; Gioricus de Bello Prato znowu by obecny, a o znaczenie walczyo dwu nowych: Hansbert von Rummel i Egi-j dius, Frankoczyk. Obaj mieli od swych przeoonych (Bertrand ju dawno poleg i pochowan by w Gazie) specjalne misje na sprawy w Polsce i zabierali si ochoczo i gsto do gromadzenia skarbw i si. Henryk pamita sobie rozmow z Kazimierzem o zamiarach templariuszy. Zreszt nie potrzebowa rozmowy, wystarczao mu samo

pytanie, ktre sobie stawia nie od dzisiaj. Wiedzia, e cele ich s do rne, i rozumia to od chwili rozmowy na dachu paacu w Gazie, kiedy ruiny greckich wity drzemay biae w zielonym cieniu nocy. Coraz czciej wydawao mu si, i przedsiwzicia Chrobrego musiay si udawa tylko dlatego, e nie wiedzia on, jak bardzo skomplikowane s prdy tego wiata. A moe nie chcia wiedzie? Co mona wiedzie o czowieku, ktry y sto czterdzieci lat temu i ktry mg czu i myle zupenie inaczej. I jak kot instynktem prowadzony chowa swoje dzieci, on prowadzi Polsk naturaln drog - nie gadajc wiele. Wic przyjli ich templariusze, cho bya noc - i o nic nie pytali. By z Henrykiem tylko Hercho; paru innych, wzitych dla przystojnoci, ksi odprawi na spanie. W refektarzu Walter kaza poda wino i zasiado czterech braci, Henryk pity przy stole. Hercho na awie przy drzwiach. Noc ciepa patrzaa przez okna, a wydte chmury oddaliy si bez deszczu. Nad skaryskimi borami byszczay tylko byskawice. uczywa paliy si nie bardzo jasno. - Warto by kiedy - powiedzia Henryk - zway, bracie Walterze, to wszystko, co ja mam, a co wy macie w gowie i w sercu. Powiedzenie to pado w ciszy jako sowa rozstrzygajce. I wszyscy czterej rycerze niemieccy, jak gdyby pomiarkowawszy, o co chodzi, spojrzeli po sobie. Henryk powiedzia to bardzo spokojnie, ale wszyscy odczuli moment decydujcy. Templariusze chrzknli, a Egidiusz nachyli cynowego dzbana i nala sobie wina, jak gdyby chcia przepuka zasche gardo. Ale nikt nie kwapi si do mowy. - Serc jeszcze nikt nie zway - powiedzia po chwili Walter von Schirach i take nala sobie wina. - Znaem - powiada jakby bajk Henryk - kiedy znaem waszego mistrza; siedemnacie lat to byo temu - znae go, Walterze, bo dawno ju razem po wiecie si wczymy. Znaem mistrza. Bertranda de Tremelai; zaprowadzi on mnie kiedy w Gazie na wie wysok, ktra si nad czasz zielon Graala wznosia. Nie byo adnego krzya na tej wiey, a nad ni byo niebo i czarno. I na tej wiey, ktrej ssiadami byy tylko gwiazdy, powierzy mi wiele tajemnic, ktre s waszymi i moimi tajemnicami. Niech

pochwalona bdzie ra! - I krzy - odpowiedzieli chrem czterej rycerze i powstali z miejsc. - I wiato - odpar Henryk. I znowu wszyscy usiedli. - Wtedy Bertrand powiedzia, abym wezwa was do mojej ziemi i abym osadzi was, i abycie tutaj pracowali. I posuchaem go... - Wdziczno naszego zakonu odpowie ci zawsze - odpar Egidiusz gosem nagle powanym i wzruszonym. - C jest celem waszym? - postawi nagle pytanie Henryk. - Wiesz, ksi, suba - powiedzia Gioricus. Porozumia si on oczami z towarzyszami, zanim mwi zacz. Tamci kiwnli gowami. - Wiem - odpowiedzia jemu i sobie Henryk. - Suba,. aby si wypeniy wyroki. Stanie si wtedy pokj ludziom na ziemi i wiato si uwici i zstpi. - Takie s wite formuy - rzek Gioricus. - Ale wykad tych formu? - Sam wiesz. - Wszystkiego nie wiem. Przeczuwam chyba. Ale jeeli pokj ma by, czy w rozdrobnieniu on jest, czy w cakowaniu? - Bg wie. - Jeeli rycerze Krzya witego wzywaj Starca z Gr? - Nie mw o tym - spokojnie powiedzia Hansbert i pooy miecz na stole. - Nie wszyscy tu jestemy wtajemniczeni. - Ja te nie jestem - powiedzia Henryk - ale to wiem. To wiedzia kady dzieciak w Jerozolimie. - Ale jeeli mwi o tym gono, sztylet przelatywa koo jego gowy. - Gdzie s granice mocy Krzya? - Gdzie s granice mocy Boej, Henryku? - W ktr stron idziecie? - Co nam da, dae susznie. I odebra si nie godzi. - Nie chc wam nic odbiera - mwi ksi - chc tylko, abycie zapacili mi rachunek. Sia Polski bdzie wasz sil. Co chcecie, to wemiecie, ale chciabym, abycie poszli tam, dokd ja id. - Troch mylisz si w rachubach - powiedzia Gioricus - inaczej

wyglda to, czego my chcemy. - Jak to wyglda? - Kto wie? adne ucho ludzkie tego nie syszao. - Ani oko nie widziao. Chwila milczenia zapanowaa. Hercho chcia zwrci uwag na swoj obecno, chrzkn wic mocno. Ale nikt si ku niemu nie zwrci. Tym straszniej si zrobio Henrykowi o niego. Czu, e igra tu z yciem ostatniego sugi. - Jako z Polasocia - powiedzia szeptem Henryk. Nikt na to nic nie powiedzia. - Zgin, to by zdrajca - rzek po chwili Gioricus. - Ale nie myl, e mia on co wicej u nas do czynienia. Nie zabijamy niepotrzebnie. - Ale moecie zdobywa potrzebnie. - witynia Salomona zbudowana jest. - Ale witynia Pokoju zbudowana by musi. - Przyjd krlestwo Twoje. - Przyjd, prawdo przedwieczna. - Przyjd, pastwo jedyne. - Zanim pastwo jedyne przyjdzie i umocni si, pomcie mi. Daem wam wszystko, co mogem; stworzyem wszystko, co mogem, aby was ubezpieczy, umocni, osadzi. wityni wam wybudowaem. D tam, dokd wy dycie. - Wszystko to prawda. - Pomcie mi. - Nie moemy. Czy pjdziesz na Prusakw? - Nie, nie pjd na Prusakw. Pjd na braci. - Wiedzielimy. - Nie, nie wiedzielicie, ja sam nie wiedziaem. - Wiedzielimy. - Pracujecie dla Cesarza? - Pracujemy dla wityni. - Pracujecie dla Grobu witego? - Pracujemy dla wityni.

- Z kim idziecie? - Sami idziemy. Kto z nami - niech z nami idzie. - Pomcie mi. - Czego chcesz? - Korony. Trzech panw powstao gwatownie, a im miecze trzasny. Jeden tylko Walter von Schirach siedzia spokojnie, opar nawet gow na doni i patrza przed siebie, jak gdyby nie widzia towarzyszcych mu templariuszy, jakby nie widzia ksicia sandomierskiego. Zamyli si, a zocista broda, now mod zapuszczona, byszczaa w wietle uczywa. Chrzka tylko od czasu do czasu. - Pamitasz, ksi Henryku - powiedzia wreszcie - jake przysiga Betrandowi de Tremelai? Czy to na koron przysiga? - Na miecz przysigaem. - Wycignij wic miecz i uderz w nas. - Nie mog. Przysigaem. Zreszt jestecie mi potrzebni. - Nie teraz. - Sam wic mam i? - Sam, ksi sandomierski. - Nie zapomn wam tego. - Nie zapomnimy take. - Ogaszam wic: id na Prusakw! - Ogosisz. Ale czy pjdziesz? - To ju wy zobaczycie, ktrzycie si polenili. - Suchaj, ksi - powiedzia Egidiusz. - To wszystko, co pomylae i powiedziae przed chwil, jest krzywd dla nas. Zgorszeni jestemy. Nie pracujemy tutaj dla cesarza ani dla papiea. Poniewa i nad cesarzem, i nad papieem jest kto, kto rzdzi cesarzem i papieem: Bg! Dla Jego pokoju pracujemy i dla braci pokoju. Nie obchodzi nas nic, kto sidzie na stolcu krakowskim. Nawet ty, nasz dobroczyca. - Ale to przecie wasz wyrany interes! - Nie wiadomo, ktra sprawa dla nas waniejsza i gdzie jest nasz interes. Zosta z Bogiem, ksi sandomierski.

Rycerze si podnieli. - Nie chc pozosta tu - powiedzia Henrym - Hercho, ka koniom zajecha. Wyszli przed budynek, noc bya: oko wykol. I nage gdzie ponad polami opatowskimi, ku grom, wybucha iskra. Zajmowaa si nagle, byskaa, strzelia kpiastym pomieniem, a obok druga, trzecia. I od Gr witokrzyskich huk poszed, jakby tam wiatr wia, a to bbny warczay. I znowu krzyk ludzki wybuchn jak iskry. I zapaliy si na caej przestrzeni ogniska wokoo Opatowa, po wzgrzach, po puszczach, po zarolach. Jak wieniec paciorkw czerwonych otoczyy ogniska wszystkie pola, a w puszczy gray bbny coraz warkotliwiej, coraz przenikliwiej. I dalsze z pocztku, potem blisze okrzyki woay poprzez ciemno nocy. Z pochodniami lecieli jacy ludzie szlakiem sandomierskim, mijali guche zabudowania opatowskie, gdzie im nie odpowiedzia ani jeden pomyk. Templariusze kazali pogasi uczywa. Sta Henryk na koniu przed gankiem katedry niby w posg cesarski w Bambergu, ktry mia jego twarz. Sta dugo i patrza, jak si ruch robi w okolicy, jak niosy si szczliwe moe wieci, jak nadchodzia prawdziwa, jedyna rzecz. Budzi si z dugiego snu i mg powiedzie: - Nareszcie! A bracia w biaych paszczach cofnli si do mieszkania. I ostatni zosta jeszcze Walter von Schirach, stary towarzysz. I powiedzia cofajc si i jak gdyby smutnie: - Rb, co chcia. Bg z tob, Henryku!

Rozdzia XXXI Olbrzymie poacie bo zawilnych na prawym brzegu zajy obozy rycerstwa i zbrojnych zwoane przez Henryka i Kazimierza. Namioty, wozy, ogniska, urawie i zastawy (bo kady znak rodowy stanowi jakby osobne osiedle) zajmoway duo miejsca. Z zaniku wida byo to rozlege obozowisko jak na doni. Zgromadzili si wszyscy znaczni sandomierscy, a chocia mwiono tylko o wyprawie na Prusakw, dla zabezpieczenia si przed wielkim najazdem, ktry oni podobno gotowali, to wszake ten i w o owym Prusactwie powtpiewa. A niektrzy, co ubosi, kwapili si ju na Krakw i na Pozna, miasta bogate i kupieckie. Inni znw nawet radzi by na Kijw. Wit z Tuczp wystpi szczeglnie piknie, najmoniejszy to by pan z przyjaci Henryka; zaraz po Jaksie szed i po witopeku. Ci jednak, wypuszczeni przez Kazimierza, zbierali swoje szyki pod Miechowem. Brat Wita, Dzierko, przyprowadzi z sob jaki oddziaek strzelcw z ukami niezwykej wielkoci, ktrzy bawili si teraz trafianiem w lot gobi kuropatw i nawet prostych wron. Z kosymi oczami, straszni to byli ludzie, a Henrykowi i jego bywaym przypominali niektrych mieszkacw Damaszku. Pieczyngi to byli czy Chozary? I skd to ich Dzierko dosta? Nie bardzo si to wojsko ksitom podobao. Henryk z Kazimierzem przejechali wzdu i wszerz obozowisko. Wilczekosy porbay si z Chorbaami o jakie tam suche drewno na podpak, ze skargami na siebie przed ksiciem stanli. Nazajutrz miano wyruszy, wic Henryk niechtnie sucha skarg i nieporozumie. Jednake trzeba byo niejedno zobaczy w obozie. Wspomina swary jerozolimskie. W pogodne jesienne niebo podnosiy si miarowo rowe dymy ognisk. Wraz z dymem szed gwar i pieni. Niektrzy bili w bbny. Osobno przyszli puszczacy, mocni jak niedwiedzie i bez adnego wodza, sam ksi mia tylko nad nimi przewodzi. Mieli proce, maczugi i uki. Jedli surowe miso, pili mid dzikich pszcz, gorzkawy i szybciej do gowy idcy; poza tym trzymali si osobno. Mikoaj Bogoria ze Skotnik przyprowadzi mao co gorszych ludzi, a za nimi zaraz stali

sandomierzanie. Byli to ukochani ksicia onierze, ktrych sam uczy muzumaskich i niemieckich szykw, niektrych wtedy jeszcze, kiedy Judka ya. Uzbrojeni jak rzenicy, w hemach srebrnych, z mieczami w pochwach zamszowych; konie mieli ze stadnin, dobrane orzech w orzech. A w rku, kiedy, szli do boju, dzieryli ukochane Henrykowe tarcze. Miay one kolor ciemny, czerwony, i zrobiono je ze skry sztucznie w Bizancjum farbowanej. Nabijane w koa i kka miedziane, mocne byy i urodziwe. Wippo si nieraz za te strojne tarcze gniewa na ksicia, kosztoway bowiem wiele pienidzy. Ale ksi mawia, e nie moe aowa na obron swoich rycerzy. Zreszt, cae uzbrojenie byo ich wasnoci, tarcze byy tylko skarbowe, ksice. Niebo wic byo niebieskie i sta pogodny dzie padziernikowy. Henryk, Kazimierz, Wippo, Hercho, Lestko, Smi z Brzezia, Grot kasztelan wracali zwolna z obozowiska do zamku. Ksita jechali przodem, od Wisy szed zapach wody, drzewa stay w cinie. - Powiadam ci - mwi Kazimierz - nie ma adnego powodu, aby nie mia tamtym rycerzom pokaza drogi precz z Polski. Nie wiadomo, po co tu przyszli; a kiedy s potrzebni, to ich wanie nie ma. - Tak rne s ich i nasze drogi - powiedzia na to Henryk - e trudno jest nam sdzi; kto wie, gdzie jest suszno? - Chyba nie w ich tchrzostwie. - Tchrzostwie? - umiechn si Henryk - to nie jest tchrzostwo. To jest polityka. - Nie rozumiem takiej polityki. Gdyby szed na Prusakw, toby te z tob nie poszli. Im jest zreszt wszystko jedno, ich Polska wcale nie obchodzi. - Moe maj i w tym suszno? S rzeczy wiksze od Polski... moe. - Oczywicie, e s. Ale my tutaj musimy robi to, co trzeba, i nie ma o czym myle. Widziaem ja cesarza, widziaem papiea. C ml po nich? My je za daleko od nich. - To szkoda - powiedzia Henryk wci z umiechem - warto by si do nich zbliy. Sto pidziesit lat temu bylimy znacznie bliej. Chrobry si wcisn w tamto towarzystwo.

- Czy mamy si wciska, kiedy nas nie chc? - Wciska, nie! Ale trzeba, eby nas tam chcieli. - Ja wol siedzie w Wilicy. - To wiem dobrze, Kazimierzu. Ale to jest le. - Kto wie, czy to nie najlepsze? A czy lepiej jest ciska si na wielkie rzeczy, a nie potrafi ich dopi? Czy to nie za pno na wszystko, Henryku? Ile to lat temu przywioze sobie koron z grobu naszego dziada? Ile to lat temu pooye j w piwnicy na gronostajowym paszczu naszej matki? I czy nie moge od dawna podnie miecza na Krakw i koronowa si chociaby na cesarza? Czy trzeba byo czeka tyle lat, a wrc Wadysawowicze na lsk? Czeka, a wyrosn synowie Mieszkowi, a przybdzie mu ziciw jak lwu tygrysw? C si wstrzymao? C ci gna teraz? Nie umiesz robi tak jak naley, Henryku. Henryk rozemia si spokojnie. Zreszt i Kazimierz nie gorczkowa si. Rzuca te pytania jakby samemu sobie, a nie Henrykowi. - Gdy dowiedziae - si, e chc zabra braciom dzielnic, oburzye si, a teraz mi mwisz, e powinienem by uczyni to daleko wczeniej! - Mam wraenie, e to jest zupenie zrozumiae. - Oczywicie, zupenie zrozumiae. Przypuszczam nawet, e masz racj; nie biorc pod uwag Krzyszkowa, napadw litewskich, mierci Wierzchosawy, historii z Judk i Tlim, brakw w kasie i saboci maego sandomierskiego ksistwa. To wszystko razem stanowi moje ycie. Nie jedno pasmo, ale wiele. Tak samo jak kade inne ycie. Mwi mnich Ragewin, e de drogi s drogami boskimi, ale plcz sta one sob i przecz sobie. Templariusze buduj wityni pokoju, dokd maj ciec wszystkie narody, jak wszystkie rzeki do morza - oceanu. A papie wzywa wszystkie narody pod cie zotej czapki, a cesarz pod bero z liciem dbowym. A kady nard chce y. Prusacy chc y i Litwa, i Lachy! - I nie myl o berle z dbowymi limi - doda z przekonaniem Kazimierz. - I owszem, myl. Ale kady chce to bero dziery. Musieli dugo czeka na prom, bo akurat jakich rycerzy przeprawiono do Sandomierza. Prom wraca bronic si przeciwko

wciekej wodzie, a rycerzy wida byo, jak jechali ku bramie zamkowej po przeciwnej stronie. Mieli przy koniach wielkie i barwne proporce, ktre rzucay si w oczy z daleka. - Czy to nie ksi Bolesaw? - zapyta Smi z Brzezia, gdy tak stali. - Jak to, ksi Bolesaw? - zaniepokoi si Henryk - ktry? - Juci Kdzierzawy. Wysokiemu nie do nas, - Niemoliwe. C on by tu robi z tak maym orszakiem? Henryk stara si zapanowa nad sob, ale czu, e mu si gos zmieni. Kazimierz uwanie popatrzy na brata. Wiatr rozdyma biay paszcz jego, wic Henryk otuli si szczelniej, chowajc brod w kaptur. Rycerze znikli w bramie, a prom nie wraca. - Co moe robi Bolesaw u nas? - mrukn Kazimierz. - Gertruda mu bdzie rada - powiedzia Henryk, byle co powiedzie. - Ona wszystkim rada. A ty? Henryk nie odpowiada. Prom przybi do brzegu, rybacy zaczli gada, rzeczywicie by to ksi Bolesaw z ma garstk ludzi, nie byo ich wicej nad dwunastu. Pojechali na zamek i kazali powiedzie ksiciu Henrykowi, eby si pieszy, bo s godni. Wiatr po fali, niebieskie niebo na zachodzie byo zimne i cytrynowe, ale woda szara jak stal, Henryk otula si w swj paszcz weniany, ale cay dygota. Stary przewonik Bida bez przerwy opowiada o ksiciu Bolesawie, jak by wspaniae ubrany, mia zielone, haftowane suknie i jecha na wspaniaym greckim rumaku. Bida by tylko przewonikiem i rybakiem, ale na pewno si zna, e ko by grecki. Rycerze nie suchali go ani nie odpowiadali mu. Zamyleni i zaspieni, nie spogldali sobie w oczy. Ksi Henryk patrzy po wodzie, ksi Kazimierz wspar si o kopi praw rk, a lew trzyma cugle swego wierzchowca, ktry si stracha. Wiatr wydyma kapy koni, czynic je podobnymi do potwornych smokw. Smi z Brzezia sam jeden niezupenie poddawa si nastrojowi. Bya to natura czynna i cieszy si z wszelkich zdarze. Na zamku zastali przybyych rozgoszczonych w rycerskiej sali przy ogniskach i ju przy miodzie. Gertruda, rzeczywicie uszczliwiona, gospodarowaa, kazaa znosi dzbany i bukaki; w ubocznej sali szy ju

pene przygotowania do uczty. Bolesaw zachowywa si, jak gdyby to on by panem na zamku; gdy weszli bracia, przywita si z nimi obojtnie, patrzcy gdzie indziej, zajty rozmow z towarzyszami, z ktrych jeden, rycerz niemiecki, warkotliwie opowiada jakie zabawne przygody. Siedzia Bolko na zydlu, zwrcony w stron swoich towarzyszy, i przywita innych sandomierzan ju zupenie nie widzia ani nie odczuwa; mia si co chwila i szczerzy biae, ale starzejce si zby. Czarne jego, wspaniae kdziory przerzedziy si i wida byo wrd nich, jak polan w lesie przez pnie drzew, bielejc ysin. Mia na gowie czarn podhemk, ktra mu ten brak przykrywaa. Zwiesza rce, bardzo pikne, z porczy zydla i odwracajc si od opowiadajcego rycerza mia si lub mruy czarne oczy, patrzc na ognisko. Henryk z uprzejmoci pozosta przy kominie, Kazimierz z innymi tutejszymi przeszed do pokoju, ktry by za rycersk izb. Gertruda, zdziwiona minami braci, nie ustawaa w przygotowaniach. Niemieck mod zmieszaa wino z wod i, dodawszy jakich bardzo cennych korzeni, przywiezionych przez Henryka ze Wschodu, postawia w kocioku na ogniu, by si ogrzao. - Doskonay napj - mwia - krlewski prawdziwie, trzeba, aby si go napi koniecznie, Bolko. - To prawdziwe wito dzisiaj - dodaa - kiedy ty przyby do Sandomierza. Nastrj wita nie dawa si odczuwa, przeciwnie raczej, popoch. Kazimierz z panami powrci do rycerskiej izby i Henryk widzia z ich min, e rozmawiali gwatownie. Maiordomus Gotlob Ryc przyszed zapyta si, jakie pokoje ma przygotowa dla ksicia Bolka i jego ludzi. Kazimierz kaza-przyrzdzi pokoje w wiey za murowank. Henryk widzia zdziwienie w twarzy Gotloba i sam si zdziwi, dlaczego Kazimierz w ten sposb rozrzdza. Ale potem przypomnia sobie, e w tamtej okrgej komnacie jest tylko jedno wyjcie - i okno jedno, bardzo wysoko na cianie. Zagryz usta. Tymczasem niemiecki rycerz opowiada, bardzo zreszt nieudolnie. Rozmowa pomidzy Bolkiem a jego ludmi toczya si nieprzerwanie, powierzchowna i nic wanego nie mwica. Ale w pewnej chwili Bolesaw

mia tego dosy. Machn rk i odwrci si do Henryka w swoim krzele, zawoa: - No, ale pikny obz przygotowa na to Prusactwo! A pod Krakowem ludzie mi opowiadali. Wojska jak mrowia, mwili. Jest z czym wyruszy. - Rzeczywicie, jako tym razem dopisali - obojtnie powiedzia Henryk. - Wanie przegldalimy ich z Kazimierzem. - No i c Kazimierz? - cisn swym chropawym gosem Bolko i zwrci si znowu do modszego brata. Patrza w niego przenikliwie. - C tam w Wilicy? Helena zdrowa? - Dzikuj - powiedzia Kazimierz - na razie zdrowa. - A Maria, kochana Maria? - z rozczuleniem spytaa si Gertruda, ktra ju wycigna wino z ognia. - Maria? a tam, Maria! - machn rk Bolesaw i i wycign si do kubka z miodem. - Nie wiedziaem i e j tak kochasz - doda po chwili. Gertruda si zmieszaa, a potem zo j wzia na Bolesawa. Przestaa mu nadskakiwa i hardo patrzaa na niego. - No, a mnie nie wemiecie na tego Prusaka? - zapyta si nagle Bolko nie patrzc na braci. - Ciebie? A to po co? - zapyta Henryk. - Jak to po co? Bi si! - Samego ciebie? A nie masz to innych spraw na gowie? - Ju tam co do innych spraw to moje wojewody i kasztelany maj do roboty, yrosawy i Spicymiry wszystkie. A jest tego taaajstwa. Wiary nie dacie, jak si te wielmoe podz. Gdyby tak kto w dzieci ora, to wicej ziemi nimi obrobi byoby mona ni tymi pruskimi niewolnikami. A kadego takiego sukinsyna chce kady zodziej na osobnym zamku osadzi, osobn kasztelani mu dawaj, bo jak nie dasz, to ci bdzie chcia zsadzi. Takemy to ju zajechali, mj Henryku. Tote daj a daj, sobie nic nie ostawiam. Jeszcze bym chcia do koca ycia w Krakowie pomieszka. - Zamia si. - No, a ty swoich si nie boisz? Nikt mu nie odpowieda. Gertruda, wyprostowana, siedziaa z rkami zoonymi na piersiach i patrzya na najstarszego brata jak na gorszce

widowisko. Bolko pi duo i zna ju byo na nim dziaanie wina. Henryk spostrzeg, e jest on ju prawie starcem. - No, bierzecie mnie? - Ale po c si tam bdziesz pcha - ociga si Henryk. - Ja wiem, po co ty si tam pchasz. Dla szerzenia wiary witej... zamia si znowu drobniutko - dla szerzenia wiary witej. Czcigodni mnichowie, ktrych Bg wie po co nam tu na kark sprowadzie, kazali ci, aby jak archanio z mieczem ognistym tam poszed, lasy pruskie spali, a ziemi braciszkom darowa. Nowy, klasztorek, nowy paacyk, i tak rka rk myje przez cae Niemcy i ca Polsk. Tu klasztorek, tam klasztorek. Nie! Mwi, nie! Ja z nimi na t wypraw pojad, przynajmniej jak trzeba bdzie komu ziemi prusk rozda, to bd mia gos w tej sprawie. Nie oddam ja templariuszom wszystkiego co najlepsze, aby mi tam teraz osiedli jeszcze nad moim Mazowszem. Nie moim, to Leszkowym, ojciec i syn to wszystko jedno. Prawda, ksie proboszczu? - zwrci si do Kumbalda. Wiem ja dobrze, co to za ptaszek jest templariusz i e wszystko chce w swoje rce zagarn. - Pleciesz, Bolko - powiedzia nagle Henryk. - A jeeli chcesz, to moesz z nami na Prusaka i. Tylko my ruszamy o samym witaniu. Teraz noce dugie, wypisz si. - O, co to, to nie, poczekajcie na mnie do poudnia. Dzisiaj ca drog lecielimy jak ptaki! Musz jutro wypocz przynajmniej do poudnia, jeli chcesz, abym troch potem mieczem pomacha i kilku Prusakw utuk. Inaczej nie mog, - Moesz nas pniej dopdzi. - A c to, zapominasz, e jestem totius dux Poloniae? Mam za wami w ogonie lecie? - Rb, jak chcesz - powiedzia Henryk i wsta. Za nim wstali Kazimierz i inni panowie. Henryk przeszed do swojej komnaty; na schodach czeka na niego Wippo; blady by, cmoka ustami i zatykao go. Henryk obojtnie min yda i brzczc mieczem, zbroj, wstpowa na schody. W pokoju dopadli go zaraz ludzie i rozpocza si cicha i gwatowna rozmowa.

- Natychmiast, natychmiast - powiada gwatownie Smi z Brzezia, ktry widocznie ju by we wszystko wtajemniczony. - Natychmiast, pki jeszcze jest pijany. Szczciem, e mu ksina Gertruda tego wina nagotowaa. - O niczym nie wiedzc. - Ja myl odoy do rana. - Ale to i caa wyprawa niepotrzebna? - Jak to, zaj Krakw... - Od razu na Mieszka, skoro jeden w garci. - Sam przylecia jak wrbel na proso. - Smi zamia si nagle gono. - Tssss... Henryk nie bra udziau w rozmowie, siedzia na ku i patrzy przed siebie. Rce wspieray si obie na wielkim mieczu krzyowych rycerzy. Nie mg zrozumie, co si z nim dzieje. Dla Bolesawa odczuwa pogard, ale i dla siebie take. - Czy jest ju w wiey? - zapyta si nagle. - Nie, jeszcze na dole. - Jak tylko przejdzie na wie, obstawi przejcia i drzwi. Smi mi dopilnuje. Ja teraz przejd przez Wis i rusz jeszcze przed witaniem. Jak tylko ksi Bolko si zbudzi, wszcz zwad z jego ludmi i, zanim co si pomiarkuj, pobi. - I ksicia? - Mona i ksicia, gdy si bdzie bardzo rzuca. Kazimierz, Hercho, Lestko pjd ze mn. Smi zostanie na zamku, kasztelan pilnuje miasta i bram. Dowiedzie si, czy ksi rzeczywicie sam przyjecha, moe gdzie ma i wiksze wojsko przyprowadzone. A teraz kady na swoje miejsce. Jak tylko ksi Bolesaw uda si na spoczynek, da mi zna. Zdania paday z ust Henryka nage, zdecydowane, pewne. Oniemieleni ludzie usunli si z jego Kazimierz by bardzo blady. Ale i on sucha tego rozkazu. Henryk pozosta sam w ciemnawym pokoju. Przez otwarte okno wchodzi chd jesiennej, ciemnej nocy. Wzdrygn si. Kury obudzone zapiay. Odoy miecz na wezgowie i przeszed si po pokoju. Kroki jego stukay w tej ciszy. Wychyli gow przez okno i ujrza ognie biwaku. Szy,

zdawao si, a pod gwiazdy. Lekki, zduszony gwar dolatywa od obozu, ale miasto, trwao w milczeniu i ciemnoci. Spao wszystko w ciszy, aby jutro o wicie wsta i poegna odchodzc wypraw. Stranik chodzi po podwrzu. Kroki Gertrudy czy ktrej kobiety rzdnej zadwiczay w dolnym drewnianym ganku. Kury skoczyy pianie gdzie na kocach miasta. Byo bardzo zimno. Henryk znowu przeszed si po pokoju, tam i z powrotem. Sucha swoich krokw. Potem powiedzia jedno sowo: - Brat. Pocz wspomina rodzicw. Matk, ksin Salome, jak Bilhildzie z rk odbieraa Judytk, teraz ksin rusk, jak staa porodku pokoju i woaa: - Ach, ten Bolko, ten Bolko! Polecia z gow tylko do poowy utrefion. - Bo kdziory Bolka byy sztuczne, ksina Salome zawsze sama mu je od najdawniejszych czasw trefia. A teraz pewnie suba lub ona. Ju nie mg teraz na staro si przyzna, e wos ma rwny jak sznurki. Bolko by ukochanym synem ksiny Salome i zawsze za nim si u ojca wstawiaa. Ojca ledwie pamita. Ogromny by i czerwony na twarzy. Sta taki wielki i mocny, kiedy przyprowadzono Wierzchosaw. To pamita take. - Wierzchosawa. Powiedzia to imi i zdawao mu si, e wesza nagle do tego pokoju ta maa, chuda dziewczynka z wielkimi oczami. Miaa ogromny welon, jak na pogrzebie ksiny Salome. Bya sztywna jak na wrotach pockich i miaa na doniach wycignitych czerwone rkawiczki. Jej brzydkie, smutne, chorowite dzieci biegy ni i woay: Mamo, Mamo! Tak samo jak wtedy, kiedy j widzia ostatni raz w Krakowie. Czuo, taka sama jak zawsze, kiedy widzia t kobiet, wezbraa w je sercu i al cisn je za t umar, ksin. Przesza obok niego, z wycignitymi rkami, jak wtedy w czycy, kiedy stali przy zielonych krzakach agrestu. Zapach siana nis si nad kami i ksina Salome umieraa, i wiat by ciki, rozdarty, nccy, bogaty we wszystko. - Ach - powiedzia Henryk i zatrzyma si porodku pokoju - ach powtrzy sabiej.

A dzi wiat jest przeyty jak ycie. Pusty jest i niedorzeczny. - I ci templariusze - wzruszy nagle ramionami. - Czego oni chc? Spltao si jego przeznaczenie i nie rozumia go. Dla kog ta purpura i ta korona, i to bero? Nikt nie chce tej korony, nikomu ona nie potrzebna, gdy przyjdzie, przyjm j niechtnie, jak niepotrzebny kopot. - A tak si wszystko dobrze ukadao! - powiedz. ni si ksinej Salome m jej Krzywousty w achmanach i blady bardzo, akncy modlitwy. Czy nie za bratobjstwo to, odpokutowane i dla kraju zbawienne, nie mia spokoju po mierci? Czy nie o Zbigniewie mylc, Salome zoto kocioom sypaa. Dzieciom nic o tym nie mwia nigdy, nie wspominaa czynw ich ojca, moe jednak w dwjnasb modlia si w ciszach. I jak yw ujrza j, w szacie bogatej, we wdowim czepcu dwurogim, niby mody miesic na gowie dwigajc, jak z szelestem szat upadaa w kociele na kolana, jak upada przed nim teraz na kolana i wznosia rce bagalnie. Cofn si a do okna. Dysza zimnym powietrzem. - Mamo - powiedzia - mamo, W tej chwili zapuka kto u drzwi cichutko i may Wincenty Ryc wkrad si do pokoju, powiedzia przyciszonym gosem, e wszyscy ju s na swoich miejscach, i znowu znikn, nie wiedzc zapewne, jakich strasznych wieci posannikiem byy jego wite usta. Henryk zszed na d. W zamkowych sieniach stali Kazimierz i inni, gotowi do drogi, w brunatnych opoczach. Czekali tylko na niego, konie cicho sprowadzono ju naprzd do promu. Kazimierz nachyli si do ucha Henrykowego i szepn: - Wszyscy Bolkowi pijani, Smi prosi, eby od razu... - Nie, nie - kiwa rk Henryk - tak jak kazaem. Kazimierz - posa kogo do Smia, a sami ruszyli do Wisy. Branie otwarto cichutko, sam Grot kasztelan sta w wskim przejciu. - Niech Bg bogosawi Wasz Mio - powiedzia. Powiedzenie to zabrzmiao jak ironia. Wsiedli do promu, Bida kierowa przejazdem. Noc bya czarna zupenie, brzeg Wisy i zarola wierzbowe zakryway ogniska przed oczami jadcych. Woda chlupaa i konie rycerskie chrapay. Nie wda byo

najbliszych ssiadw. Henryk posysza, e ktry z nich si modli. Zanim dopynli do przeciwlegego brzegu, Henrykowi uczynio si straszno przed dopenieniem rzeczy nie. do naprawienia. Kaza zawrci z powrotem. Bida poruszy si jedynie, nikt inny si nie ozwa i prom zawrci ciko, chlaszczc i chrzszczc, na brzeg sandomierski. Znowu wiosowano w ciemnoci, ale kiedy zbliano si ju do przystani zamkowej, Henryk poczu rk Kazimierza kadc si na jego kolana. Uczu w tym gecie pokrzepienie i baganie o si, i pomoc w zwtpieniach, odrzuci burnus i powiedzia: - Nie, Bida, zawrcie z powrotem na tamten brzeg. Wszyscy si teraz w promie poruszyli. Sycha byo, e paru rycerzy pomagao wiolarzom, oko, ktre przywyko do ciemnoci, rozrniao ju co nieco. Wisa bya coraz spokojniejsza i wiatr ustawa ku kocowi nocy. Nie dojechali jednake do tamtego brzegu. Bida otrzyma rozkaz wracania do Sandomierza. Jeszcze par razy tak zawrcili. Ludzie zmieniali si przy wiosach. Henryk siedzia nieruchomo i nie czu nawet, jaki Kazimierz obj go braterskim ramieniem i dzieryli mocno. Przeraony by o brata. Wreszcie zatrzymano si przy sandomierskim brzegu. Henryk jak gdyby si przebudzi ze snu. witao. Henryk wzi Kazimierza za rk i razem weszli na gr, przez bram, gdzie czuwa zdziwiony Grot, i znowu byli w sieni zamkowej. Henryk przemierzy wszystkie sale, zwolni ludzi z wszystkich przej i osobicie wszed do sypialni braterskiej na wiey za murowank. Zbudzi Bolka i zapyta go, kiedy kae rusza na Prusakw. Bolko okaza si wyspany i powiedzia, e moe rusza choby zaraz. Zebrali si wic zaraz i ruszyli ca hurm. Kazimierz tylko prosi Henryka o pozwolenie pozostania. Henryk zgodzi si od razu, ucaowali si bracia i Kazimierz podj Henryka pod nogi. A Bolesaw jecha przed wszystkimi w wymienitym humorze, mia si i rozmawia ze swoimi ludmi; moe do gowy mu nie przychodzio, e by dzi w niebezpieczestwie? A Henryk raz zowi, kiedy mwi do skrzeczcego Niemca: - Ten biedny, kochany Henryk!

Szli na pnoc, na Prusy.

Rozdzia XXXII Podczas caej jazdy na pnoc nie byo adnych zmian w nastroju Bolesawa. Tak samo Henryk nie odmienia si wcale, Hercho tylko stawa si coraz bardziej ponury i straszniejszy. Henryk ba si spojrze na jego chmurne oczy. Poniewa Bolko by z nimi, jechali wprost przez Mazowsze. Z pocztku mieli jeszcze przed sob osiedla, grody (takie to tam i grody) i umocnione zameczki, z pni omszonych pobudowane. Czy deszcz pada, czy soce wiecio, Mazowsze byo Mazowszem. Piaszczystymi przechodami, drogami podobnymi do cieek wlekli si rycerze. Przy drogach stay brzozy, cale zote teraz. Wiatr porywa garcie tych lici i rozsypywa je naprzd po niebieskim niebie, potem po piaszczystej ziemi. Monotonna, uboga, ruda kraina nie cieszya oczu adnym widokiem. Konie moky na deszczu i obojtnie poruszay si na cikich drogach. A znowu bory si zaczy, drzewa spotykano coraz starsze, mokrada i jeziora zastpiy szlaki i ju tylko ludzie, w ostatnich kasztelaniach ksitom dostarczeni, mogli przeprowadzi gromadny orszak sobie tylko znanymi przejciami. Naprzd zapodzieli si gdzie ucznicy Dzierka, potem przyzostali ci lub owi. Jaksa i witopek nie przybyli na umwione miejsce, Wit z Tuczp zachorowa w kresowym zameczku. Niemieccy rycerze Bolesawa krzywili si na wyprawy w takim niedobrym czasie przedsiwzite. A puszcza gstniaa wokoo i zdawaa si by zamieszkana tylko przez wilki, dziki, sarny i jelenie. Henryk nie spostrzega tego, co si dziao naokoo, nie nudzia go monotonia pejzau i trzsce si brzozy, wiecznie jednakowe, sosny obierajce si z kory, czerwonawe. Polowania i rozmowy o polowaniach skracay czas wyprawy, a Henryk usuwa si niby to kwoli pobonoci, aby tylko zosta sam z sob. Przeywa ca sw klsk w peni. Mia wiadomo wszystkiego, co uczyni, i jednoczenie wiadomo, e nic innego uczyni nie mg. Klska jego zacza si daleko dawniej ni w dniu, kiedy ponocku eglowa z brzegu na brzeg Wisy. Zacza si wtedy, kiedy wyda na mier sw ydwk, a moe jeszcze dawniej? Wtedy, kiedy si narodzi?

Pewnego dnia zabrnli w bota lene, moczary, ktre, mchem pokryte, rozcigay si pomidzy rzadkimi kpkami drzew. Nie mona byo przej tamtdy, konie zaczy si zapada i topi, paru gminnych ledwo uratowano, a rycerze obcieni orem nie odwaali si zapuci dalej. Zrozumiano, e trzeba byo zawrci, gdy droga bya faszywa. Ale ci, co szli z tyu, nie mogli si dostatecznie rozsun na boki, bo przejcie wskie, na ktrym stali, otoczone byo botami. Przedni oddziaek zawrci i zagbi si w masy stojcego wojska. Dopiero w poowie, kiedy si stoczono wok Bolesawa w jarmarczne kolisko, zorientowano si i rozkazano wszystkim zawrci jednoczenie. Ruszono z trudem z powrotem, majc przed sob obozowych i luzakw, a z tyu najlepszych rycerzy. W ten sposb doszli znowu do gstej puszczy. Wtedy posypa si deszcz strza i poczy pada podcinane drzewa, gniotc konie i szerzc strach. Prusacy zastawili zasadzk. Odwrt odcity by ju pniami obalonych drzew, niewidzialny i zwinny nieprzyjaciel otacza ze wszech stron wojsko Piastowiczw. W gstych drzewach na liskiej ziemi konie przeszkadzay raczej walczcym. A oto ukazali si nadzy i okropni Prusacy z olbrzymimi maczugami w rkach. Sprawnie i szybko, ruskim sposobem, otoczyli wyduony szereg i poczli wydusza jak pszczoy. Polacy bronili si, oczywicie, mieczami i kopiami obracali jak mynem, ale Prusakw byo takie mnstwo i nacierali lak gsto, w milczeniu, w spokoju, powiedzie by mona byo - systematycznie. Wszystkich obozowych w pie wycili, zdobycz gdzie tam odesali i, poprzedzani chmar strza, ruszyli na reszt. Pada cienki deszcz. Henryk by cakiem w tyle, daleko od centrum walki, ale i do niego docieray strzay. Jedna z nich przeszya niebieski kubrak i rami Hercha. Smi z Brzezia osania ksicia swoj tarcz. Mae grupki nagich udzi napeniy ssiednie zarola, ogoocone ju z lici. Ksi zaniepokojony by szczkiem ora i tumultem kwiczcych koni, jaki dolatywa z miejsca, gdzie znajdowa si Bolesaw. - Ratuj ksicia Bolesawa! - zawoa do Smia, ktry, w lewej rce trzymajc tarcz, praw wysoko podnosi miecz, odsaniajc piersi. Konie

ich, spltane strzemionami, oddzielay si od siebie, obaj o mao nie spadli. - Id do ksicia - rozkaza stanowczo Henryk i Smi zawijajc mieczem, galopem wyrwa w tamto miejsce, ko mu krwi broczy, dosta kilka strza. Henryk i Hercho skoczyli za nim, ale im konie nie tak dziarsko ruszyy, znowu przeszkodzili im jacy nieobliczalni Polacy; Lestko jecha naprzeciwko nich, krzyczc co gono. Tumult i cisk wokoo ksicia Bolesawa rozluni si nagle i ujrzeli zady umykajcych koni; znikli za drzewami, a mnstwo poharatanych ludzi leao na miejscu walki. Lestko woa: - Jedcie, jedcie za ksiciem Bolesawem. Ale Bolesaw, Smi i ci, ktrzy im towarzyszyli, umknli szybko. Jaki Prusak kocianym oszczepem powali w tej chwili Lestka. Lestko spad z konia, ale ko go powczy. Henryk uderzy na Prusaka - ale sam dosta drzewcem oszczepu w obojczyk, wykrci si w siodle, maczuga rozwalia mu hem, zwisa mu w strzpach, krajc blach policzki. Hercho schwyci ksicego konia za uzd i galopem pucili si pomidzy drzewami w t stron, gdzie byo coraz puciej. Konie szy rwno, grunt by mocny, strzay wistay, nie trafiajc. Henryk czu, e krew z niego uchodzi. - Zostaw mnie, Hercho - powiedzia - krew ze mnie tryska, sam si ratuj. Hercho nie odpowiada. Henryk ujrza, e prawa rka chopca zwisa bezwadnie. - Hercho - powiedzia - ty ranny. - Tak, zaraz bdzie koniec. - Gupie gadanie. - Mwi ci, ksi. Wyjechali z lasu na polan, haas bitwy oddala si coraz bardziej. Ale nie mogli ju ucieka. Par stogw siana na podstawkach z chrustu stao na polanie; zwalili si z siode i Henryk wygrzeba w sianie siedzenie dla obu. Zrzuci resztki hemu i wytar twarz proporcem Hercha; krwawia mocno. Usiad, podnis Hercha i uoy jego gow na swoich kolanach. Strzaa tkwia gboko ponad praw piersi Hercha; gdy j wycign, Hercho zemdla z blu; z rany po wycigniciu strzay pocza krew bucha gwatownie, zalewajc rce ksiciu. Otworzy kubrak i obnay piersi

giermkowi; pyna po nich krew jasnym strumieniem, wydostajc si z rany jakby z cichutkim pluskiem. Hercho otworzy oczy i popatrzy na ksicia. - Wyjem strza - powiedzia Henryk - zaraz ci bdzie lepiej. Ale Hercho patrzy na ksicia intensywnie i bez umiechu. Dreszcz przeszed Henryka pod tym upartym spojrzeniem. - Czego chcesz? - zapyta. - Pamitasz Melisand? - powiedzia suchym gosem Hercho. - Pamitam. - A Judk pamitasz? - Pamitam. - A Tlego pamitasz? - Pamitam. - A Lestka pamitasz? - Widziaem go przed chwil. - A Hercha pamitasz? Henryk pochyli si nad umierajcym. A ten zamkn oczy. Trzyma jego gow w swym rku, rami pod kark i czu, jak caa sia, cae ycie czowieka wypywa z ciep krwi, sczy si po ubraniu, zostaje na jego ciele. - Hercho - powiedzia - Hercho. Hercho spojrza raz jeszcze na ksicia, zawsze z tym samym intensywnym, zwierzcym wyrazem. I nagle powiedzia: - Wolabym pod Krakowem. Potem odwrci gow od ksicia, jak gdyby z pogard, i skona. Henryk dugo siedzia z gow jego w doniach, nie mylc o niczym. Tak go znaleli ludzie Kunatta, ksitka pruskiego, i zabrali do niewoli, do osady prusackiej, cakiem przyzwoitej, mocno grodzonej, i to bardzo przemyln sztuk, z caym systemem waw, roww i czstokow. Tata w izbie Kunatta przelea Henryk dwie niedziele, zanim mu si dranicia, rozcicia i sice pogoiy. Poza tym by zdrw cakowicie. Pielgnowa go sam Kunatt, otaczajc czci wszelk. By to krpy blondyn z pruskimi niebieskimi oczami, na ktrymi biegy skone, jasne

brwi. Nos mia wklsy, a policzki szerokie. Z tym wszystkim by jednak adny. Wczy si po rnych dworach ruskich. Helen zna, bo by dowdc ucznikw na dworze Rocisawa. Gdzieniegdzie i w Polsce si otar, zna Rogera, zaufanego Pietrka Wostowicza, walczy z nim gdzie tam, na jakim polowaniu, a gada od rana do wieczora. Te dwie niedziele to byo dla Henryka cae jego ycie. Przepywao od samego pocztku, z powrotem, powoli, jak Wisa pod Sandomierzem. I wyranie widzia kady skrt strumienia i umarych, siedzcych na kadym skrcie, nad nurtem. Patrzyli martwymi oczami na siw wod jego ycia. A potem to ycie wypyno z niego i jakoby ucieko. Jak koniec wymykajcej si wstki wylizno mu si z rki. Prowadzi za nim oczami, ale na prno. Zostaa ju tylko pustka. Kunatt upija si co wieczora w ssiedniej izbie i piewa gono pieni ruskie, i paka. Szlocha nawet czasami, a potem nagle cikim krokiem zwala si do pokoju Henryka i rozpoczyna dugie, filozoficzne gadanie, na ktrego dnie drzemaa straszliwa rozpacz zawiedzionego czowieka. Henryka nie bardzo nawet mierziy te rozmowy, po pierwsze by obojtny na wszystko, co si wkoo niego dziao: po drugie, jeeli co ow obojtno mogo przezwyciy, dziwio go, e to ten pewne poczucie wsplnoty z barbarzyskim, zapijaczonym ksitkiem. Najbardziej barbarzyca mia mnstwo prawdziwego zrozumienia spraw wiata i biegu rzeczy. W swym jzyku umia on okaza Henrykowi zupene wspczucie i zrozumienie jego sytuacji. - Ty jak sok - powtarza po pijacku - ty chcia za wysoko lecie. Ale twoi sokoowie, ojce i dziady, za duo si ju napolowali. Krwi za duo si opili, a ty krwi pi nie potrafisz, a ty krwi pi nie moesz. I c ty za rycerz? - Nie o krew tu chodzi - mwi Henryk - s rzeczy waniejsze... Potem Wippo przyjecha. Przywiz po rozmokych drogach jesiennych, po strasznych botach mazowieckich i pruskich, okup dany za wydanie ksicia. Strzs si na koniach, zachorowa na gardo od krzyku i poganiania pachokw, dwa razy broni wozu od napaci i wreszcie zajecha przed Kunattowe wrota. Zziajany, mokry i zabocony, jak sta

wpad do ksicej izby i ucaowa rce ksice. Nie mwi o niczym wanym. Szybko i dugo, bardzo kaleczc polszczyzn, opowiada o drogach, o chopach, jakich mu da Grot kasztelan, e byli do niczego (lepszych Prusacy wybili) - e bali si tych Prusakw jak malowanych diabw i e mia strasznie cik t podr. Ale e wszystko jest: srebro jest, skrki kunie i bobrowe s i e jeeli ksi zdrowy, to winien si najprdzej zabiera, jak tylko boto zamarznie, i jecha na mierz. Lestko, okazao si, wcale nie jest zabity, zabra go ze sob ksi Bolesaw na sub do Krakowa, zabra go z rodzin i powiedzia, e ju sobie z ksiciem Henrykiem poradzi, a chce mie Lestka przy sobie. - Moe to i lepiej, e go nie bdzie w Sandomierzu - doda Wippo i machn rk z pogard. Na te sowa Henryk odczu bl straszny w sercu, jakby mu kto oszczepem w ranie krci, ale nie powiedzia nic. Wippo zobaczy, e ksi poblad, ale musia do wozw czym prdzej, aby mu czego znowu tutaj nie cignli. Rachowa te l way razem z Kunattem cale popoudnie. Henryk lea w ku i sysza te wszystkie targi i wymysy na podwrzu. Dolatyway go gosy Wippona i Kunatta, kroki sugusw, noszcych srebro do piwnicy, a od czasu do czasu gstsza fala jesiennego deszczu uderzaa gwatownie w cian, przy ktrej lea, i guszya wszystko. Czasem otwieray si drzwi, wlatywa powiew mokrego powietrza, zapach psw, co charkotay w sieni; Wippo wchodzi, boto odpadao mu z ng na podog, pachnia mokrym kouchem i wiatrem, przynosi ksiciu troch wina cynamonowego, dobrego na rany, ktre mu przysaa Gertruda, to znowu troch placka z miodem albo wywaru z aloesu, ktry stara hrabina Diepoldowa z Bergu Gertrudzie do Zwiefaltenu przysaa. Ale Henryk nie pi i nie jad. Gosy wiata przychodziy do niego jak gdyby z wielkiej odlegoci. Dopiero wieczorem zapracowani i zadowoleni usiedli przy jego ou kontrahenci o jego osob. Przyniesiono im miodu, pi i Henryk, bo czu, e inaczej nie wytrzyma tej rozmowy, ktra go czekaa. A tamci gadali obszernie, szeroko, uzasadniajc obfitymi przykadami swoje tezy. Deszcz na dworze la jak z cebra.

- I co to jest - powiedzia Kunatt - e kady na wiecie wadzy szuka? I e wadza jest dla niego najmilsza? Przecie ile jest bogatszy Nowogrd od Kijowa, a kady ksi woli na Kijowie siedzie i przed innymi ksitami w szeregu sta. Wippo stanowczo traktowa Kunatta bardzo pogardliwie i dawaj mu do zrozumienia, e na Zachodzie inne s obyczaje ni w jego kurnym paacu, ale da si uwie jego dialektyce. Powiada mu: - Bo takie jest przeznaczenie, Wasza Mio, aby jedni nad drugimi przewodzili. I co jedni si staraj, aby do rwnoci przywie, to zaraz inni nierwno sprawiaj. Jak kade ciao ma wzrost, tak i dusza ma wzrost i nie kade ciao jednakowe, i nie kada dusza jednakowa. - A przy tym - powiada Kunatt - jak pomylisz, zastanowisz si, zagbisz: kady czowiek jest jednakowy, ma rce, nogi, brzuch i gow. Kademu si chce piwa i kademu ony, i kademu spa. I trzeba by midzy kadego rycerza zdobycz dzieli po rwno. A jak przyjdzie do rzdzenia nimi, to widzisz, e kady jest inny: jeden na rycerza zdatny, drugi na kupca, a trzeci na ksicia, choby i chopem si urodzi. I midzy rycerzami jeden si lepiej bije, a drugi gorzej i trzeba zdobycz tak dzieli, aby kady dosta nagrod za swoje, l trzeba wszystkich za gow wzi i sob samym sdzi, kto mocniejszy w radzie, a kto w mieczu. Takie to s drogi. - A juci - mwi powoli Wippo - i nie kademu dane jest rzdzi jak naley, cho si i ksiciem narodzi. - A mnie si zdaje - powiedzia Henryk - e kto rzdzi, choby nawet by cesarzem Barbaross, temu tylko wydaje si, e rzdzi. Wynosi go rzeka wielka, jak powd pnie wynosi. Widz Wis przez okno w czasie powodzi i wiem, e raz to, raz owo drzewo jest po wierzchu. Moe si tym drzewom zdaje, e one rzdz wod, a woda, nie wiedzc, sama je niesie? - A najpewniejsze jest to, e nie popyn przeciwko prdowi. Westchn tu Wippo i nie odpowiedzia. - Nie popynie drzewo przeciwko prdowi - myla Henryk. - Ale niejeden jest prd na rzece ycia. I jeeli si kto dostanie w prd, ktry wstecz niesie, nie pjdzie naprzd.

- Alici - powiedzia gono - czy czowiek sam moe przeinaczy te prdy? Czy mocny jest zmieni oblicze wiata? Sam jeden? - Bg to wie, panie - powiedzia Wippo i nagle pocz paka zupenie jak zdziecinniay starzec. Przypad do rki ksicia i okrywa j pocaunkami. - Ksicia w niewoli... ksicia w niewoli... - powtarza przez zy. Henryk umiechn si. - Gupi jeste, Wippo. A ja wiem: zdolni s ludzie przeinaczy dzieje wiata i wielu takich byo i bdzie. Tylko ja jeden nie wiedziaem, jak si wzi do tego. - Czy to warto - powiedzia kiwajc gow Kunatt - samo si wszystko zrobi! - Gdyby to - westchn uspokoiwszy si Wippo. Ale wszed pachoek dajc zna Kunattowi, e wszystko gotowe do odjazdu ksicia. Gdy szli przez podwrze, Henryk zobaczy, jak ludzie pruskiego ksicia przy wietle pochodni liczyli, na stos ukadajc, jego czerwone tarcze.

Rozdzia XXXIII Ksi Henryk z wyprawy wrci z mocno nadweronym zdrowiem, kaszlcy bardzo i do wszystkiego zniechcony. Nie sucha, gdy mu Kazimierz zdawa spraw, co si przez czas jego nieobecnoci na zamku dziao, ile klaczy si orebio i ktry wojak z ktrym si pobi. Dziwi si Kazimierzowi, e przy wrodzonej bystroci umysu tak bardzo si tymi sprawami interesowa. Gertruda si postarzaa i znowu mwia o powrocie do Zwiefaltenu. - Poczekaj jeszcze troch - powiedzia jej ksi - ju niedugo. Jako niebawem tak osab, e wcale si nie mg rusza. Jak zwykle uoy si w grnych pokojach, skd nic prcz Wisy nie byo wida, i nie pozwala nikomu do siebie przychodzi. May Wincenty, syn Gotloba, stara si dosta przed ksicia, ale zosta odprawiony. Tylko czasami przychodzi do brata Kazimierz. Gotowa si ju do objcia dzielnicy sandomierskiej i na Wilicy mao siedzia. Nastpia wiosna, a cho zima bya take ciepa i bezniena, przecie woda na Wile bya bardzo dua. Henryk, unoszc si na ou, patrzy przez podniesione okna na fale, ktre mijay bardzo spokojnie. Niebo byo biae i mimo ciepa wci utrzymywaa si mga i ki nad Wis nie zieleniy si dugo. W palmow Niedziel poczu si ksi lepiej, wsta z rana, wezwa Kazimierza, Gotloba i kilku panw i poszed na msz. Koci by ciemny, wysoki, drewniane, przekrzywione filary pociemniay od dymu kadzielnic i wznosiy si smuke, w grze rozstrzpione w sztucznie profilowane krokwie i krokiewki. Las supw podobny by do najpikniejszego boru na ysicy. Przez cay wielki Tydzie ksi codziennie udawa si do kocioa, a potem szed nad Wis lub na pola. Modli si dugo. W wielki Czwartek przybyli templariusze z Opatowa i z Zagocia i wieczorem urzdzono zwyczajem rycerskiego zakonu uczt w zamku sandomierskim. Rycerze byli zimni i niechtni, Henryk nie potrafi czy nie chcia mwi o zapomnieniu uraz i uczta przesza w milczeniu. W Wielki Pitek dugo przebywa ksi znw w wityni. By to dzie, kiedy Koci modli si za

ydw. A potem Henryk nie myla o niczym, obrazy minionych dni przepyway przed jego oczami bez najmniejszego udziau jego zainteresowa. W tym czasie przyby goniec i przywiz mu pismo Ryszy, nadesane wraz z probami cesarzowej hiszpaskiej, o wypacenie nalenych jej na Krakowie i Sczu sum posagowych. W pimie tym donosia take Richenza, e wysza za m za hrabiego Tuluzy. Henryk nie orientowa si ju w skomplikowanych stosunkach prowansalskieh, dowiedzia si tylko, e nowy m tak samo nazywa si jak i drugi: Rajmund. Donosia take, e jej malutka creczka, Duselinka, dziedziczka wielkich pastw, zmara w klasztorze w Aix, majc lat cztery, i e wobec powyszego starsza, Sankcja, bya spadkobierczyni Riehenzy we wszystkich pretensjach do ksistw Hiszpanii i do hrabstw Prowansji i Tuluzy. Henryk z umiechem czyta tytuy swej kuzynki i wspomnia spotkanie w Zwiefaten. Ostatni to raz myla o Richenzie, ostatni raz przypomnia sobie zote dnie, ostatni raz na Zamek sandomierski powiao troch europejskiego powietrza. Lekkomylne ono byo i pretensjonalne, napawao pobaaniem i lekcewaeniem - a jednak brzmiay sodko w uszach umierajcego Henryka nazwy Prowansji, Tuluzy i wszystkich Hiszpanii. I wyobrazi sobie z niezmiern czuoci posta Duseliny, malutkiej creczki kochanej kobiety, jak umieraa opuszczona w surowym i gorcym klasztorze, i zamwi za dusz jej dwanacie mszy u witego Jakuba, ktrego ju wykaczali budowniczowie. Ksi Kazimierz speni prob brata i by obecny na wszystkich mszach, i modli si za dusz nikomu na tej obczynie nie znanej hrabianki, urodzonej w spalonej krainie, pochowanej w cieniu szarych oliwek. Nie wiadomo dlaczego ksi Henryk uoy sobie, e mg poczy Duselink z Leszkiem, synem Bolesawa. Myla o nim czsto i pyta Kazimierza o niego, ale chopak mieszka w Pocku, niezbyt skory ani do miecza, ani do ksiki i mwiono powszechnie, e si nie uchowa. By chorowity. O Wierzchosawie ksi nie myla. Nie modli si nawet o spokj dla jej duszy. Nie przychodzia mu wcale do gowy, ale te odbiegy od myli jego wszystkie wane rzeczy. Nie pamita ju o cesarzu Fryderyku

ani o Prusakach, ani o braciach; nie patrzy nawet w t stron, w ktr Wisa pyna. Ale tym bardziej widzia drobne i pikne rzeczy, z ktrych wiat stworzony. Chtnie sucha gli. Raz nawet zawoa, aby mu Tli zapiewa, ale Tli by daleko w Sankt-Bartoloma i piewa o tej godzinie psalmy i monodie nad zielon fal zimnego jeziora; nie myla moe o ksiciu polskim. Lestko by u Bolesawa na Krakowie, nie wspomina go le Henryk. A Hercho pochowany w Prusiech. Tylko stary Gotlob pilnowa ksicia i prbowa mu zachwala swego syna, stawiajc ukadnie nogi. Cieszyy Henryka ju tylko oboki, ktre widzia! przez otwarte okno. Byy biae i czasami pada z nich deszcz. Henryk jeszcze myla o tym, jaka to szkoda, e ludzie nie widz piknoci wiata, zajci swoimi sprawami, a potem przypomnieli mu si na moment jego wielcy ojcowie i mao ludzi, co si naokoo niego kcili i spierali, i zagarniali chciwie by najmniejszy dobytek. Poczto wtedy opowiada ju o jakim niebezpiecznym narodzie, co gna przed sob Pieczyngw i Poowcw i na Ru si nasadza, wychodzc, od morza, i Henrykowi przyszo do gowy, e teraz naleaoby zatroszczy si nad caoci. Ale wiedzia, e nikomu teraz to nie w gowie. Pomyla jednak, e moe kiedy znowu sobie przypomn; e kraj bdzie szeroki i wolny jak ta woda; e cesarza nie bdzie w Europie i wszystkie ludy bd rwne sobie klczay przed tronem Chrystusowym. I westchn o to do Boga. Byo to ostatnie jego ziemskie pomylenie. Ale zanim umar, zwlk si z oa swojego i zszed do murowanych piwnic, tam wyj ze skrzyni koron spoczywajc przez cay czas na gronostajowym paszczu ksiny Solomei. Wzi j i, przyciskajc zot obrcz do piersi, sam poszed nad brzeg Wisy. Niebieska, wzdta rzeka niosa si niewstrzymanym pdem, a na jej napitej powierzchni tworzyy si ruchome oka podwodnych wirw. Zmierzchao si i byo zimno, cho wiosennie. Drzewa wypuszczay pki i powietrze pachniao balsamem powieww, ktre przypomniay ksiciu pierwsz modo. Zatrzyma si na chwil nad samym brzegiem i, patrzc w gb wody, zamierzy si obrcz, ktr trzyma w rku. Dawna caa sia wesza w jego muskularne ramiona i obrcz zrobia w powietrzu pikny uk, zanim

pada na rodek rzeki. Woda plusna raz tylko i wiry szybko zatary koncentryczne krgi. Korona Szczodrego spocza na dnie Wisy. Czy ley tam do dzi dnia? Czy pokryy j mu i wodorosty, czy zagbia si coraz bardziej w serce naszej ziemi? Czy te moe sieci rybackie wydobyy j na wierzch - i dzi jeszcze bawi si ni w jakiej nadbrzenej wiosce dzieci, ktre maj oczy chodne, marzce, zamknite, podobne do oczu Henryka Sandomierskiego?

You might also like