You are on page 1of 161

CECELIA AHERN

PS KOCHAM CI
(P.S. I love you) Przeoy Marcin Stopa

Czasem trzeba Spojrze na ycie cakiem inaczej

ROZDZIA PIERWSZY
Holly przytulia do twarzy niebiesk bluz. Owion j dobrze znany, jake drogi zapach. Przeraliwy al targn jej sercem, poczua dawienie w gardle, ktre omal jej nie udusio. Paraliowa j paniczny strach. W domu panowaa cisza, od czasu do czasu przerywana pojkiwaniem rur i delikatnym szumem lodwki. Bya sama. Ogarny j mdoci, pobiega do azienki i osuna si na kolana przed sedesem. Geny znikn i nigdy ju nie wrci. A ona nigdy wicej nie dotknie jego wosw, nie mrugnie porozumiewawczo na nudnym przyjciu, nie wyali si przed nim po cikim dniu pracy. Nigdy ju nie utuli jej w swych silnych ramionach, nigdy nie zasn we wsplnym ku, nie bd razem zrywa bokw ze miechu ani si spiera, kto ma wsta i zgasi wiato w azience. Wszystko odeszo w przeszo, a jego twarz z kadym dniem coraz bardziej zacieraa si w jej pamici. Mieli bardzo prosty plan: chcieli razem przey reszt ycia. Wszyscy ich znajomi uznawali, e jest on jak najbardziej realny. Stanowili przecie par najlepszych przyjaci, kochankw, pokrewnych dusz. Twierdzili, e s dosownie na siebie skazani. Ale pewnego dnia zachanny los pokrzyowa im plany. Koniec przyszed zbyt nagle. Przez kilka dni Gerry skary si na migren, a wreszcie za rad Holly wybra si do lekarza. W rod podczas przerwy obiadowej wyskoczy z pracy. Lekarz uzna, e wszystkiemu winien jest stres i e w najgorszym razie bdzie musia nosi okulary. Gerry zdenerwowa si na myl o okularach, jak si jednak okazao, niepotrzebnie. To nie oczy stanowiy problem, lecz rosncy w mzgu guz. Wstaa, chwiejc si. Gerry mia trzydzieci lat. Nigdy nie dolegao mu nic powanego. W ostatnich tygodniach, kiedy jego stan bardzo si ju pogorszy, artowa gorzko, e nie powinien by y a tak roztropnie. Naleao uywa narkotykw, wicej pi, wicej podrowa, skaka ze spadochronem. Pragn doy staroci, nie chcia mierzy si z przeraajc nieuchronnoci swej choroby. Tuka si teraz po pustym domu, ronic sone, wielkie jak groch zy. Pieky j zaczerwienione oczy. Nigdzie nie znajdowaa ukojenia. Gerry na pewno nie byby z niej zadowolony. Wytara oczy i prbowaa wzi si w gar.

Tak jak przez ostatnich kilka tygodni Holly dopiero nad ranem zapada w nerwowy sen. Kadego ranka budzia si, wycignita niewygodnie gdzie popadnie, dzisiaj na kanapie. Ze snu wyrwa j telefon od przyjaciki. Codziennie rano dzwoni jaki znajomy albo kto z rodziny. Wszyscy niepokoili si, e Holly caymi dniami pi. Szkoda, e nie dzwonili, kiedy nocami snua si po pokojach jak widmo, w poszukiwaniu... no wanie, czego? Co spodziewaa si znale? - Halo - odezwaa si gosem ochrypym od ez. - Przepraszam, kochanie. Obudziam ci? Mama dzwonia codziennie rano. Sprawdzaa, czy crka przeya kolejn samotn noc. - Nie, tylko si zdrzemnam. - Tata i Declan wyszli, a ja siedz i myl o tobie. Dlaczego jej peen wspczucia gos zawsze wyciska Holly zy z oczu? Mama nie powinna si tak zamartwia. Czy kiedy wszystko wrci do normy? Gerry powinien by tu, obok niej, robi gupie miny i rozmiesza Holly, suchajc trajkotania mamy. Tyle razy musiaa oddawa mu suchawk, nie mogc powstrzyma miechu. A on ucina sobie wtedy z mam spokojn pogawdk, nie zwracajc uwagi na Holly, ktra skakaa po ku i przybieraa najgupsze pozy, eby go rozmieszy. Rzadko udawao jej si wytrci go z rwnowagi. - Pikny dzie, creczko. wietnie by ci zrobio, gdyby wysza na spacer i pooddychaa wieym powietrzem. - Pewnie masz racj. - Chtnie wpadn pniej. Mogybymy wypi razem kaw i troch porozmawia. - Dzikuj, mamo, ale nic mi nie jest. Radz sobie. - No dobrze. Zadzwo, gdyby zmienia zdanie. Jestem wolna przez cay dzie. - Dobrze, dzikuj. - Trzymaj si, creczko. A, byabym zapomniaa. Ta koperta, o ktrej ci mwiam, wci na ciebie czeka. Odbierz j kiedy, bo ley ju tu wiele tygodni. - Pewno kolejna karta. - Nie sdz. Jest adresowana do ciebie, a nad twoim imieniem widnieje dopisek Lista. Nie mam pojcia, co to znaczy. Moe warto, eby... Holly odoya suchawk.

- Gerry zga wiato! Holly miaa si do rozpuku, patrzc, jak m si przed ni rozbiera. Niczym zawodowy striptizer taczy po pokoju, powoli rozpinajc bia koszul. Spojrza na on, unisszy lew brew. A gdy koszula zacza osuwa mu si z ramion, zapa j i zacz wywija ni ponad gow. - Zgasi wiato? eby omin ci taki widok? Umiechn si bezczelnie i napi muskuy. Nie by prny, a przecie mgby niejednym zaimponowa, uznaa Holly. Mia pikne, silne ciao. I cho nie by zbyt wysoki, ze swoim metr szedziesit czua si przy nim bezpiecznie. Najbardziej lubia, tulc si do niego, wsuwa gow pod jego brod. Opuci bokserki, ktre opady mu na stopy, po czym kopn je w stron Holly. Wyldoway na jej gowie. - Troch si ciemnio! - zawoaa ze miechem. Gerry wskoczy do ka, przytuli si do niej i wsun lodowate stopy pod jej nogi. - Brrr! Jeste zimny jak ld! - Wiedziaa, e m nie cofnie ich ani o centymetr. - Gerry! - Holly! - przekomarza si z ni. - Nie zapomniae o czym? Miae zgasi wiato! - Ach, wiato - wymamrota sennie i uda, e gono chrapie. - Gerry! - O ile dobrze pamitam, wczoraj to ja wstawaem! - Owszem, ale przed chwil stae przy wyczniku! - No tak... ale to byo przed chwil - powtrzy sennym gosem. Holly westchna. Nie znosia wstawa z ka, w ktrym si ju dobrze uoya, wychodzi na zimn podog, a po zgaszeniu wiata po omacku przemierza ciemny pokj. Fukna. - Hol, przecie wiesz, e nie mog zawsze tego robi. Ktrego dnia mnie zabraknie, i co wtedy poczniesz? - Ka gasi wiato nastpnemu! - odcia si Holly, prbujc odsun jego lodowate nogi. - Te co! - Albo bd pamitaa, eby je zgasi przed pjciem do ka.

- Marne szanse, kochanie. Musiabym przed mierci przyklei ci na wyczniku kartk. - Doceniam twoje dobre serce, ale wolaabym, eby mi zostawi godziwy spadek. - I karteczk na elazku. I na kartonie z mlekiem. - Cha, cha. Bardzo mieszne. Moe po prostu zostaw mi w testamencie list rzeczy, o ktrych musz pamita, jeeli sdzisz, e sama sobie nie poradz. - Niegupi pomys - odpar ze miechem. - No dobrze, w takim razie zgasz to cholerne wiato. Obraona wstaa z ka i poczapaa w stron kontaktu. Zgasia wiato. Wycigna rce przed siebie i po omacku zacza szuka drogi z powrotem. - Halo, Holly, zabdzia? Hop, hop, jest tam kto? - krzycza Gerry w ciemnym pokoju. - Oj, jestem... auuuuuuuuu! - zawya, bo uderzya si paluchem o nog ka. Gerry parskn i da nura pod kodr. - Numer dwa na mojej licie: uwaaj na nog ka. - Zamknij si! - odburkna i zacza rozciera obola stop. - Pocaowa nki, eby mniej bolao? - spyta. - Nie, ju dobrze - odpowiedziaa. - Tylko daj mi je wsun pod swoje, eby si ogrzay... - Auuu! Cholera, zimne jak ld! Holly zachichotaa. I tak zacz si dowcip z list. Gupi pomys, ktry wkrtce sprzedali swoim przyjacioom, Sharon i Johnowi McCarthym. Kiedy mieli po czternacie lat, John podszed do Holly na korytarzu w szkole i mrukn pamitne sowa: - Mj kolega pyta, czyby nie chciaa z nim chodzi. Po wielu dniach gorczkowych narad z koleankami Holly wreszcie wyrazia zgod. - Nie zastanawiaj si, Holly - namawiaa j Sharon. - Przynajmniej nie jest pryszczaty tak jak John. Jake teraz Holly zazdrocia Sharon! Sharon i John pobrali si w tym samym roku co Holly i Gerry. Dwudziestotrzyletnia Holly bya z nich najmodsza. Czasem yczliwi udzielali jej rad, twierdzc, e jest za moda, eby si wiza. Powinna pojedzi po wiecie i nacieszy si yciem. Tymczasem ona zwiedzaa wiat z Gerrym, bo bez niego czua si sama jak palec i nic nie sprawiao jej radoci.

lub z ca pewnoci nie by najszczliwszym dniem w jej yciu. Tak jak wikszo dziewczt, marzya o bajkowym weselu, wynionej sukni, romantycznych dekoracjach i piknej pogodzie. Rzeczywisto okazaa si jednak odmienna. Obudziy j krzyki w domu rodzinnym: Gdzie jest mj krawat? (ojciec) i Wosy mam jak postronki! (matka). A ju najlepsze byo: Cholera, wygldam jak wieloryb! Na pewno nie pjd w tym stanie na ten pieprzony lub. Niech sobie Holly znajdzie inn druhn. Jack, oddawaj suszark. Jeszcze nie skoczyam!. - Ciara, jej modsza siostra, regularnie urzdzaa podobne sceny. Nie chciaa wyj z domu, twierdzc, e nie ma si w co ubra, chocia z jej szafy dosownie si wylewao. Ostatnio mieszkaa w Australii. Caa rodzina przez kilka godzin usiowaa przekona Ciar, e jest najpikniejsz kobiet na wiecie. Holly tymczasem ubraa si po cichu sama, czujc si jak intruz. Kiedy w kocu Ciara zgodzia si wyj z domu, zazwyczaj spokojny ojciec Holly rykn, ku zdumieniu wszystkich, na cae gardo: - Ciara, to jest, do cholery, dzie Holly, a nie twj! Nie wa si nawet pisn. Tote kiedy Holly zesza na d, rozlegy si jki zachwytu, a Ciara jak dziecko, ktre wanie dostao lanie, spojrzaa na ni zazawionymi oczami i stwierdzia z uznaniem: - licznie wygldasz, Holly. Wszyscy siedmioro wcisnli si do limuzyny - Holly, rodzice, trzej bracia oraz Ciara usiedli i w penym napicia milczeniu dojechali do kocioa. Teraz tamten dzie zamaza jej si w pamici. Nie mieli z Gerrym czasu zamieni sowa, bo wci cigano ich w rne strony: a to eby poznali cioteczn babk Betty z jakiego zadupia, a to ciotecznego dziadka Tobyego z Ameryki, o ktrym nikt si przedtem nie zajkn, a ktry nagle okaza si bardzo wanym czonkiem rodziny. Pod koniec wieczoru Holly bolay policzki od umiechania si do zdj, a nogi od biegania przez cay dzie w idiotycznych pantofelkach ktre w ogle nie nadaway si do chodzenia. Ale kiedy w kocu wesza z Gerrym do apartamentu dla nowoecw, udrki minionego dnia pierzchy, a ona jasno i wyranie ujrzaa wietlan przyszo u boku swego ma. zy popyny jej po policzkach, bo zdaa sobie spraw, e ni na jawie. Siedziaa na kanapie, obok nieodoonej suchawki. Czas mija, a Holly w ogle nie rejestrowaa, jaki to dzie i ktra godzina. Nie pamitaa, kiedy ostatnio jada. Wczoraj? Poczapaa do kuchni w szlafroku Gerryego i w swych rowych kapciach z napisem

Disco Diwa, ktre w zeszym roku dostaa od ma na Gwiazdk. Mwi, e jest jego Disco Diw. Zawsze pierwsza wkraczaa na parkiet i ostatnia z niego schodzia. Ech, i co si stao z tamt dziewczyn? Otworzya lodwk i popatrzya na puste pki. Troch warzyw i przeterminowany jogurt. Potrzsna kartonem na mleko. Pusty. Trzeci na licie...

Dwa lata temu, w Boe Narodzenie, wybraa si z Sharon na zakupy, po sukni na doroczny bal w hotelu Burlington. Wyprawy z Sharon zawsze niosy z sob ryzyko finansowe. Tym razem Holly wydaa niedorzeczn sum na najpikniejsz bia sukni, jak widziaa w yciu. - Ta suknia mnie zrujnuje - szepna, gadzc delikatn tkanin. - Oj, nie przejmuj si. Gerry jako dwignie ci z ruiny - pocieszya j Sharon i zaniosa si swoim zaraliwym miechem. - Mwi ci, Holly, kup t kieck. wita to pora dobrych uczynkw. - Namawiasz mnie do za. Ju nigdy nie pjd z tob na zakupy. Za chwil wydam poow pensji i nie bd miaa na chleb! - Wolisz je, czy wyglda bosko? Nie byo si nad czym zastanawia. Suknia miaa gboki dekolt, ktry idealnie eksponowa biust Holly, i rozcicie do poowy uda, ukazujce jej zgrabne nogi. Gerry nie mg oderwa od niej oczu. Ale nie dlatego, e wygldaa tak piknie. Nie mg poj, jak taki may kawaek materiau moe tyle kosztowa. Na balu Disco Diwa przesadzia z alkoholem i zniszczya sukni, zalewajc j z przodu czerwonym winem. Kiedy usiowaa powstrzyma zy, siedzcy przy stole podpici mczyni poinformowali swoje partnerki, e numer pidziesit cztery na licie zakazuje picia czerwonego wina, kiedy si ma na sobie drog bia sukni. A kiedy pniej Gerry wyla na ni piwo, Holly ogosia z ca powag: - Zasada pidziesita pita: Nigdy, przenigdy nie kupuj drogiej biaej sukni. Wzniesiono toast za Holly i jej cenny wkad w list. Czyby Gerry dotrzyma sowa i rzeczywicie sporzdzi dla niej przed mierci list? Nie odstpowaa go a do koca i nigdy nie widziaa, eby co pisa. Nie, musi wzi si w gar. Co za idiotyczny pomys! Tak bardzo za nim tskni, e wyobraa sobie niestworzone rzeczy. Niemoliwe. A jednak?

Sza przez pole tygrysich lilii. Wia delikatny wiatr, jedwabne patki muskay opuszki jej palcw, kiedy przedzieraa si przez dugie zielone zagony. Pod bosymi stopami czua mikk ziemi. Dookoa rozlega si wiergot ptakw. Soce wiecio tak ostro, e musiaa osoni oczy, a kady powiew wiatru przynosi sodki zapach lilii. Przepeniao j szczcie, poczucie wolnoci. Wtem niebo pociemniao, soce znikno za stalow chmur. Zerwa si wiar, ochodzio si. Patki lilii wiroway w powietrzu jak szalone. Ostre kamyki kaleczyy nogi. Ogarn j strach. W oddali majaczy szary gaz. Najchtniej wrciaby do piknych kwiatw, ale koniecznie chciaa dowiedzie si, co jest dalej. Bum! Bum! Bum! Przebiega po ostrych kamieniach, upada na kolana przed kamienn pyt. Z gbi duszy wydar jej si okrzyk rozpaczy, kiedy zorientowaa si, e to grb Gerryego. Bum! Bum! Bum! Prbowa wyj! Syszaa go! Zerwaa si, obudzona gonym waleniem do drzwi. - Holly, wpu mnie! Bum! Bum! Skoowana, na wp rozbudzona, podesza do drzwi i otworzya zdenerwowanej Sharon. - Dobijam si do ciebie nie wiadomo jak dugo! Holly popatrzya na przyjacik nie do koca przytomnym wzrokiem. Jasno, troch rzeko, chyba jest ranek. - Nie wpucisz mnie? - Ju, ju. Zdrzemnam si na kanapie. Sharon przyjrzaa jej si uwanie, a dopiero potem mocno j ucisna. - Hol, strasznie wygldasz. - Mia jeste. Holly zamkna drzwi. Sharon zawsze walia prawd prosto w oczy, ale wanie za t szczero tak bardzo j cenia. I dlatego unikaa jej od miesica. Nie chciaa zna prawdy. Nie chciaa wysuchiwa, e powinna stawi czoo yciu. Pragna tylko... Waciwie sama nie wiedziaa czego. Odpowiadao jej to pawienie si w nieszczciu. Czua si z tym dobrze. - Ale tu duszno. Sharon chodzia po domu, otwieraa okna, zbieraa puste kubki i talerze. Przyniosa

wszystko do kuchni i zabraa si do zmywania. - Daj spokj - sprzeciwia si sabo Holly. - Ja to zrobi. - Kiedy? W przyszym roku? Nie pozwol, eby popadaa w depresj. Id na gr i we prysznic, a potem napijemy si kawy. Prysznic. Kiedy ostatnio si mya? Sharon ma racj. Pewno koszmarnie wyglda z brudnymi wosami, w zachlapanym szlafroku. Szlafroku Gerryego. Nie miaa zamiaru go pra. Jak najduej chciaa zachowa zapach Genyego. - Dobrze, ale nie mam mleka. Nie zdyam... Holly wstydzia si swojego zaniedbania. - Ta - dam! - zapiewaa Sharon i podniosa torb, ktrej Holly przedtem nie zauwaya. - Nie przejmuj si. Pomylaam o wszystkim. - Dziki. Co a cisno Holly za gardo. - Przesta! Dzisiaj nie paczesz! Dzi tylko rado, miech i zabawa, moja droga. A teraz marsz pod prysznic! I Holly wykonaa polecenie.

Kiedy zesza na d, poczua si jak nowo narodzona. Woya swj niebieski dres, rozpucia wosy. Rozejrzaa si wok i dosownie j zamurowao. Nie mino p godziny, a wszystko byo posprztane, wypucowane, odkurzone. Z kuchni dobiega dziwny haas. Sharon skrobaa teraz blaty. - Jeste anioem! Nie mog uwierzy, e tyle zrobia w tak krtkim czasie. - Te co! A ja ju mylaam, e ci wessao przez korek w wannie. Nawet bym si nie zdziwia, bo taka jeste chuda. - Zmierzya Holly wzrokiem. - Kupiam ci warzywa, owoce, ser, jogurty, makaron i jedzenie w puszkach. W zamraalniku pooyam gotowe obiady. Podgrzejesz je sobie w mikrofalwce. Na jaki czas powinno ci wystarczy, ale zwaywszy na twj wygld, bdziesz je jada przez cay rok. Ile schuda? Holly spojrzaa w lustro. Chocia sznurek spodni dresowych cigna jak najcianiej si dao, i tak opaday luno na biodra. W ogle nie zauwaya, kiedy tak schuda. Donony gos Sharon przywoa j do rzeczywistoci. - Kupiam ciasteczka do herbaty. Jammy dodgers, twoje ulubione. Tego byo za wiele.

Jammy dodgers! Nie potrafia si im oprze. Holly poczua, e zy znw napywaj jej do oczu. - Och, Sharon - zaszlochaa. - Dzikuj. - Usiada przy stole, wzia przyjacik za rk. - Nie wiem, co bym bez ciebie zrobia. Najbardziej baa si, eby nie rozklei si przed ludmi. Ale teraz jako si nie speszya. Sharon siedziaa naprzeciwko i cierpliwie trzymaa j za rk. Sharon umiechna si agodnie. - Przecie jestem twoj przyjacik. Jak ja ci nie pomog, to kto? - Chyba powinnam poradzi sobie sama. - Bzdura! - Sharon zbya j machniciem rki. - Musisz do tego dojrze. Zreszt caa aoba polega na radzeniu sobie. Zawsze trafiaa w sedno. - Dziki, e przysza. Holly z wdzicznoci ucisna przyjacik. Wiedziaa, e Sharon zwolnia si dla niej z pracy. Przez reszt dnia miay si i artoway na temat dawnych czasw, potem si popakay, a potem znw chichotay i pakay na przemian. Dobrze byo spdza czas z kim ywym, zamiast tkwi wrd wspomnie. Jutro nastanie nowy dzie. Z samego rana zamierzaa odebra kopert od mamy.

ROZDZIA DRUGI
W pitek Holly wstaa bardzo wczenie. Chocia poprzedniego dnia pooya si pena optymizmu, rankiem znw ogarn j nieprzebrany smutek. Kada minuta niosa coraz wiksze cierpienie. Znw obudzia si w pustym domu, tyle e - odnotowaa - po raz pierwszy bez pomocy telefonu. Wzia prysznic, woya swe ulubione dinsy, podkoszulek, teniswki. Skrzywia si do swojego odbicia w lustrze. Podkrone oczy, spierzchnite wargi, potargane wosy. Powinna zacz od wizyty u fryzjera. Byle tylko szybko j przyj. - Chryste Panie! - zawoa Leo na jej widok. - Jak moga doprowadzi si do takiego stanu! Ludzie, z drogi! Kobieta w potrzebie! Puci do niej oko, przepychajc si midzy klientami. Podsun jej uprzejmie fotel. - Dzikuj, Leo. Od razu si lepiej poczuam... - mrukna. - Nie moesz czu si dobrze z takimi wosami. Sandro, przygotuj mi ten sam kolor co zawsze. Colin, podaj foli. Taniu, skocz na gr po moj kosmetyczk. Aha, i powiedz Paulowi, eby si nie wybiera na obiad. Ma przej moj klientk z godziny dwunastej. Leo wydawa polecenia, machajc rkami, jak gdyby zabiera si do nagej operacji. - Przepraszam, Leo, nie chciaam ci rozwala dnia. - Robi to dla ciebie jednej na wiecie, moja droga. A teraz opowiadaj, jak si miewasz. Opar kocisty tyek na blacie, siadajc naprzeciwko Holly. Dobiega pidziesitki, ale cer mia nieskaziteln, a wosy, oczywicie, tak pikne, e wyglda najwyej na trzydzieci pi lat. atwo si byo przy nim poczu okropnie. - Koszmarnie. - I tak wygldasz. Obiecuj zadba o twoje wosy. Ale o serce musisz zatroszczy si sama. Holly umiechna si z wdzicznoci na ten dziwny sposb okazywania zrozumienia. - Dziki, Leo - powiedziaa. Zabra si do jej gowy z takim namaszczeniem, e nie moga si nie rozemia. - miej si, miej. Zaraz zrobi ci gow w paski. Zobaczymy, kto si bdzie mia ostatni. - Jak tam Jamie? - spytaa Holly, eby zmieni temat. - Rzuci mnie - powiedzia Leo i wdepn tak gwatownie peda fotela, e a podskoczya

na siedzeniu. - Och, Leo, tak mi przykro. Bylicie tak dobran par. Przesta unosi fotel i zamyli si. - Ale ju nie jestemy, kochanie. Chyba kogo ma. O wanie. Zmieszam ci dwa odcienie, zoty z tym blond, ktry miaa wczeniej. Nie moemy dopuci, by wyszed mosidz, zarezerwowany dla prostytutek. - Tak mi przykro. Gdyby mia cho troch oleju w gowie, wiedziaby, co traci. - Niepotrzebny mi jego olej. Rozstalimy si dwa miesice temu. Mam do facetw. Zamierzam przestawi si na dziewczyny. - Oj, Leo, w yciu nie syszaam niczego gupszego.

Wysza z salonu bardzo z siebie zadowolona. Jako e nie byo przy niej Genyego, kilku mczyzn obejrzao si za ni. Poczua si nieswojo. Pobiega do samochodu, by skry si przed natrtnymi spojrzeniami. Dzisiejszy dzie rozpocz si cakiem dobrze. Mdrze zrobia, e wybraa si do Leo. Chocia sam przeywa katusze, bardzo si stara, eby j rozmieszy. Potrafia to doceni. Zajechaa pod dom rodzicw w Portmarnock. Wzia gboki oddech. Ku zaskoczeniu mamy, zadzwonia z samego rana, eby si z nimi umwi na popoudnie. Dochodzia czwarta, a Holly siedziaa w aucie i czua ciskanie w doku. Rzadko spdzaa teraz czas z rodzin. W cigu ostatnich dwch miesicy rodzice odwiedzili j zaledwie kilka razy. Nie chciaa, eby ktokolwiek si nad ni uala, nie miaa ochoty na pytania, jak si czuje i co zamierza zrobi ze swoim yciem. Ale najwyszy czas odrzuci strach. W kocu s jej najblisz rodzin. Dom rodzicw znajdowa si dokadnie naprzeciwko play Portmarnock. Zaparkowaa i przez dusz chwil nie wychodzia z samochodu, wpatrujc si w morze po drugiej stronie ulicy. Mieszkaa tu od urodzenia a do dnia, w ktrym wyprowadzia si, eby zamieszka z Gerrym. Uwielbiaa budzi si, syszc plusk fal o skay i podniecone krzyki mew. Za rogiem mieszkaa Sharon. W gorce dni dziewczta przechodziy przez ulic, eby wypatrywa na play najprzystojniejszych chopcw. Holly i Sharon rniy si od siebie jak ogie i woda - Sharon bya szatynk o jasnej karnacji i z duym biustem, Holly miaa zociste wosy, smag cer i mae dziewczce piersi. Sharon zaczepiaa kilku chopakw naraz, Holly potrafia utkwi wzrok w tym, ktry jej si najbardziej podoba i nie odrywa go, dopki jej nie zauway. Niewiele si od

tamtej pory zmieniy. Nie miaa zamiaru siedzie u rodzicw zbyt dugo. Wpada, eby chwil porozmawia i zabra list, o ktrym mwia mama. Zadzwonia, starajc si nada twarzy pogodny wyraz. - Witaj, kochanie! Chod do domu - zawoaa mama. Zawsze witaa Holly tak samo serdecznie. - Cze, mamo. - Holly wesza do rodka. - Jeste sama? - Tak. Ojciec pojecha z Declanem po farb do jego pokoju. - Tylko nie mw, e wci utrzymujecie mojego braciszka. - Moe ojciec, bo ja nie. Declan pracuje, wic ma wasne pienidze. Chocia my nie ogldamy z nich ani pensa. Rozemiaa si, wprowadzia Holly do kuchni, nastawia czajnik. Declan by najmodszym bratem Holly i pupilkiem rodziny. Ten dwudziestodwuletni dzieciak studiowa w akademii produkcj filmow. Nie rozstawa si z kamer na krok. - Jak ma prac? Mama wzniosa oczy do nieba. - Gra w jakim zespole, ktry nazywa si Orgiastyczna Ryba, czy jako tak. Cigle gada, jaki to on bdzie sawny. Mona oszale. - Biedny Deco. Nie martw si, w kocu do czego dojdzie. - Wiem, wiem. Znajdzie swoj yciow drog. Zaniosy kubki do salonu i usiady przed telewizorem. - Dobrze wygldasz, kochanie. Naprawd wietnie ci w tej fryzurze. A co z prac? - Jeszcze nic, mamo. Nawet nie zaczam si rozglda. Waciwie to nie wiem, co chciaabym robi. Mama westchna. - Dobrze si nad tym zastanw, eby nie wyldowaa w miejscu, ktre znienawidzisz, jak to byo ostatnim razem. Holly pracowaa jako sekretarka apodyktycznego ajdaka w biurze radcy prawnego. Musiaa zoy wymwienie. Ten cham nie rozumia, e powinien da jej urlop, by moga czuwa przy umierajcym mu. Powinna poszuka nowej posady. Na razie jednak nie potrafia sobie wyobrazi, e miaaby rano wychodzi do pracy. Holly porozmawiaa troch z mam, troch pomilczaa. Wreszcie zdobya si na odwag,

eby poprosi o kopert. - Ju ci j daj, kochanie. Na mier o niej zapomniaam. Mam nadziej, e to nic wanego. - Za chwil si dowiem. Zaraz potem si poegnay. Holly chciaa jak najszybciej wyj. Usiada na trawie, skd rozciga si pikny widok na pla i morze, pogaskaa grub brzow kopert. Z adresu na naklejce, wypisanego na maszynie, nie moga si nawet domyli nadawcy. Nad adresem widniao jedno sowo bijce w oczy wersalikami i wytuszczonym drukiem - LISTA. Drcymi palcami rozerwaa delikatnie przesyk i wytrzsna zawarto. Wypado dziesi kopertek, w jakich zacza si wizytwki do wizanek kwiatw, a na kadej widniaa nazwa innego miesica. Serce zaczo jej omota jak szalone, kiedy ujrzaa arkusz papieru. List by od Gerryego. Ze zami w oczach patrzya na znajome pismo. Pogadzia papier, wiedzc, e on ostatni dotyka tej kartki.

Kochana Holly, Nie wiem, gdzie jeste ani w jakich okolicznociach czytasz ten list. Mam tylko nadziej, e jeste caa i zdrowa. Nie tak dawno temu szeptaa mi, e nie poradzisz sobie sama. Poradzisz sobie. Jeste silna i odwana. Spdzilimy razem mnstwo fantastycznych chwil, dziki Tobie miaem wspaniae ycie. Ale ja jestem tylko rozdziaem w Twoim. Zachowaj nasze pikne wspomnienia, ale nie bj si tworzy nowych. Dzikuj Ci za ten wielki dar, e bya moj on. Za wszystko jestem Ci wdziczny na wieki. Nie zaamuj si, pamitaj, e jestem z Tob. Na zawsze Twj, Gerry

PS Obiecaem Ci list, oto i ona. Zaczone koperty otwieraj dokadnie w oznaczonych miesicach. Prosz, zastosuj si do moich wskazwek. Jestem przy Tobie, wic bd wszystko wiedzia.

Holly ogarn przemony smutek. Jednoczenie odczuwaa rado, e jeszcze przez jaki

czas Gerry bdzie przy niej obecny. Przejrzaa plik biaych kopert. By kwiecie. Przegapia marzec. Delikatnie uja kopert i otworzya j. Wyja bilecik z odrcznym pismem Gerryego:

Oszczd sobie siniakw i kup nocn lampk! PS Kocham Ci...

Jej pacz zamieni si w miech. Gerry wrci! Przeczytaa list jeszcze kilka razy, jakby chciaa wskrzesi ma do ycia. Kiedy ju nie widziaa sw przez zy, spojrzaa na morze. Zamkna oczy i zacza oddycha miarowo, w rytm cichego szumu fal. Przypominaa sobie, jak leaa przy Gerrym w ostatnich dniach i wsuchiwaa si w jego oddech. Baa si go zostawi choby na minut by nie opuci go w chwili, w ktrej zdecyduje si odej. W milczeniu, przeraona, wpatrywaa si w jego klatk piersiow. Nie poddawa si. Zdumiewa lekarzy swoj wol ycia; do ostatka zachowa dobry humor. Nawet kiedy by ju bardzo saby, zamiewali si czasem z Holly do pna w nocy. Zdarzay si te wieczory, gdy leeli razem w objciach i pakali. Holly trzymaa si ze wzgldu na niego. Teraz, sigajc myl wstecz, zrozumiaa, e potrzebowaa Gerryego bardziej ni on jej. Drugiego lutego o czwartej nad ranem ciskaa Gerryego za rk, kiedy wyda ostatnie tchnienie. Nie chciaa, eby si ba ani by czu, e ona si boi. Zreszt wtedy wcale si nie baa. Czua raczej ulg, e bl ustpi raz na zawsze i e w tym momencie bya przy nim. Pomoga jej mio. Jej mio do niego i jego mio do niej. Pomoga jej wiadomo, e odchodzc, widzia umiech na jej twarzy, mia pewno, e moe ju przerwa walk. Kolejne dni zlay si ze sob. Zaja si organizacj pogrzebu. Cieszya si, e Gerry ju nie cierpi. Nie byo w niej krztyny goryczy, ktr odczuwaa teraz. Gboki al zjawi si dopiero wtedy, gdy posza odebra akt zgonu ma. Kiedy siedziaa w zatoczonej klinice i czekaa na swoj kolejk, zastanowio j, dlaczego Gerryego wezwano tak wczenie. Tkwia wcinita midzy par modych a par starszych ludzi i uderzya j niesprawiedliwo losu. Zawieszona midzy przeszoci a utracon przyszoci, zacza si nieomal dusi. Nie powinna tam wcale siedzie. To niesprawiedliwo! Zawioza wiadectwo zgonu do banku i do towarzystw ubezpieczeniowych, po czym wrcia do domu i zaszya si w nim, odcita od wiata. Miny dwa miesice i dopiero dzisiaj po raz pierwszy wysza z domu. I co za niespodzianka, pomylaa, umiechajc si do kopert. Gerry

wrci.

- O rany - zawoali chrem Sharon i John, po czym wszyscy troje milczeli przez dusz chwil, wpatrujc si w zawarto przesyki. - Ale kiedy zdoa... - e te tak niepostrzeenie... - Jak to kiedy? Czasami zostawa sam... Holly i Sharon siedziay zamylone, a John usiowa dociec, jak miertelnie chory przyjaciel zdoa bez niczyjej pomocy przeprowadzi swj zamys. - O rany - powtrzy, kiedy zrozumia, e Gerry i tym razem dopi swego. - Holly, dobrze si czujesz? - zapytaa Sharon. - Chciaam spyta, jak to przyja? Bo to musi by dziwne uczucie. - Dobrze. Naprawd nic lepszego nie mogo mnie teraz spotka. Chyba nie powinnimy si tak bardzo dziwi, przecie zawsze tyle mwilimy o tej licie. - Chyba tylko Gerry traktowa j powanie - powiedziaa Sharon. Umilkli. - Zastanwmy si - odezwa si John. - Ile jest tych kopert? Holly przejrzaa plik. - Tu jest marcowa z lamp. A potem nastpne - kwiecie, maj, czerwiec, lipiec, sierpie, wrzesie, padziernik, listopad, grudzie. Wiadomo na kady miesic a do koca roku. - Czekaj! - Johnowi rozbysy oczy. - Mamy kwiecie. - Co takiego! Cakiem zapomniaam! Otworzy teraz? - No pewnie - zachcia j Sharon. Holly rozerwaa kopert i wycigna z niej may kartonik.

Disco Diwa zawsze musi znakomicie wyglda. Kup sobie jaki ciuch, bo przyda ci si w przyszym miesicu! PS Kocham Ci...

- Niesamowite! - wykrzyknli z przejcia John i Sharon. - Robi si coraz bardziej tajemniczo!

Holly leaa w ku i z bogim umiechem na twarzy to zapalaa, to gasia lampk. Wczeniej wybraa si z Sharon do sklepu ze sprztem domowym w Malahide i po naradzie z przyjacik zdecydowaa si na piknie rzebion, drewnian lampk nocn z kremowym abaurem, pasujc do drewnianych mebli w sypialni. I chocia Gerryego fizycznie przy tym nie byo, czua si, jakby dokonali zakupu razem. Zacigna zasony, by wyprbowa nowy nabytek. O ile wczeniej mg zakoczy ich wieczorne spory... Widocznie adnemu z nich nie zaleao, eby wreszcie pooy im kres. Ktnie weszy im w krew, a poza tym bardzo zbliay. Jake chtnie wyskoczyaby teraz z wygrzanego ka i przesza po zimnej pododze. Ale taka moliwo przepada raz na zawsze. Melodia ,,I Will Survive Glorii Gaynor natychmiast przeniosa j w teraniejszo. Dzwoni jej telefon komrkowy. - Halo? - Witaj, kochana. Wrciam! - zapiszcza znajomy gos. - Ciara! Nie wiedziaam, e wracasz! - Ja te nie - przyznaa modsza siostra. - Ale skoczyy mi si pienidze i postanowiam was zaskoczy. - Rodzice z pewnoci byli bardzo zaskoczeni. - Mama wydaje dzi uroczyst kolacj dla caej rodziny. - Wiesz, wybieram si dzi do dentysty, eby wyrwa wszystkie zby. Wybacz, ale nie dam rady przyj. - Holly, od lat nie jedlimy razem kolacji. Kiedy ostatnio widziaa Richarda i Meredith? - Richarda widziaam na pogrzebie. By w wietnej formie Zada mi pytanie, czy przeka mzg Gerryego na cele naukowe. - Wanie, Holly. Przepraszam, ale naprawd nie mogam przyjecha na pogrzeb. - Nie artuj. Na bilet z Australii wybuliaby fortun. No wic, kiedy mwia, e caa rodzina, miaa na myli... - Tak. Richard i Meredith przyjad z dziemi. Zapowiedzieli si te Jack i Abbey. Declan rwnie bdzie obecny, ale pewnie tylko ciaem, bo na jego ducha nie ma co liczy, no i oczywicie rodzice, i ja. Holly jkna. Nie tsknia za rodzink, no, moe za Jackiem, z ktrym zawsze miaa najlepszy kontakt. Jack, nauczyciel, by od niej tylko dwa lata starszy, i pewnie dlatego w

dziecistwie zawsze trzymali si razem i bez przerwy psocili (zwykle - dokuczali starszemu bratu, Richardowi). Jack i Holly mieli podobne charaktery. Do dzi uwaaa go za najnormalniejszego z caego rodzestwa. Lubia te jego dziewczyn, Abbey. Jeszcze za ycia Gerryego czsto spotykali si we czworo. Ciara ulepiona bya z innej gliny. Jack i Holly czsto miali si, e siostra pochodzi z planety Ciara o liczbie mieszkacw jeden. Z wygldu przypominaa ojca, jak on miaa dugie nogi i ciemne wosy. A ze swych rozlicznych podry po wiecie przywioza sporo tatuay i kolczykw. Po jednym tatuau z kadego kraju, jak artowa tata. Nowy tatua dla nowego mczyzny, jak uwaali Holly i Jack. Na jej luzacki styl krzywo patrzy ich najstarszy brat. Richard od urodzenia by stary malutki. Jego ycie opierao si na sztywnych zasadach i posuszestwie. Holly nie pamitaa, eby w modoci prowadzi jakiekolwiek ycie towarzyskie. Nie mogli si z Jackiem nadziwi, skd wytrzasn swoj rwnie ponur on, Meredith. Pewnie spotkali si na zlocie wyznawcw nieszczcia. Holly nie miaa, oczywicie, najgorszej rodziny na wiecie, ale trzeba przyzna, e bya to przedziwna menaeria. Olbrzymie rnice charakterw czsto prowadziy do ktni. Generalnie jako si dogadywali, ale wymagao to od wszystkich sporo wysiku. Holly czsto spotykaa si z Jackiem na obiad albo na drinka. Dobrze si czua w jego towarzystwie, bo traktowaa go nie tylko jak brata, lecz te jak przyjaciela. Ostatnio rzadko si widywali. Jack dobrze rozumia siostr, wiedzia, e woli by sama. Z modszym bratem, Declanem, kontaktowaa si tylko wtedy, kiedy dzwonia do domu rodzicw, a on odbiera telefon. Nie by zbyt rozmowny. Dwudziestodwuletni chopiec nie czu si najlepiej w towarzystwie dorosych. Ciara miaa dwadziecia cztery lata. Ostatni rok spdzia w Australii i Holly zdya si ju za ni stskni. Miay cakiem inne upodobania. Nigdy nie zamieniay si ciuchami, nie paplay godzinami o chopakach, ale czya je silna siostrzana wi. Ciara zawsze trzymaa si razem z Declanem. Oboje byli marzycielami. Jack i Holly, w dziecistwie nierozczni, przyjanili si do dzi. Pozostawa Richard. Holly baa si jego nachalnych pyta. Ale przecie rodzice wydawali przyjcie powitalne dla Ciary, a wic bdzie na nim Jack... Czy Holly czekaa na ten wieczr? Absolutnie nie.

Wieczorem z pewnymi oporami zapukaa do drzwi rodzinnego domu i natychmiast usyszaa tupot maych stp. - Mamo, tato, to ciocia Holly! Otworzy jej bratanek Timothy. Zaraz jednak dziecic rado zakci surowy gos. - Timothy! Co mwiam o bieganiu po domu? Id do kta i przemyl swoje postpowanie. Jasno si wyraziam? - Tak, mamo. - Oj, Meredith. Przecie nic mu si nie stanie na mikkim dywanie! Holly rozemiaa si w duchu. Ciara naprawd wrcia. Drzwi otworzyy si na ocie i stana w nich Meredith z min jeszcze bardziej skrzywion ni zwykle. - Cze - przywitaa j oschle. - Cze - odpowiedziaa rwnie oschle Holly. W salonie rozejrzaa si za Jackiem, ale nigdzie go nie byo. Przy kominku sta Richard z rkami w kieszeniach i udziela wykadu ojcu. Frank, suchajc niecierpliwie, wierci si w swoim ulubionym fotelu. Holly posaa biednemu tacie causa, ale nie chciaa si wtrca. Umiechn si agodnie i pomacha jej rk. Declan lea rozwalony na kanapie. Mia na sobie poprzecinane dinsy i koszulk z napisem South Park. Pali papierosa, a Meredith przestrzegaa go przed ryzykiem naogu. Ciara schowaa si za kanap i rzucaa praon kukurydz w Timothyego, ktry sta w kcie, twarz do ciany. Picioletnia Emily siedziaa okrakiem na Abbey. - Cze, Ciara. - Holly uciskaa siostr. - Masz fajne wosy. - Podobaj ci si? - Aha. W ru naprawd ci do twarzy. Ciara rozpromienia si. - Te prbowaam im to wyjani - powiedziaa, spogldajc spode ba na Richarda i Meredith. - I jak sobie radzisz? - Oj, no wiesz... - Holly umiechna si sabo. - Jako si trzymam. Wysza do kuchni. Przy stole siedzia Jack z nogami na krzele i co wcina. Na jej widok umiechn si i wsta. - Widz, e ciebie te zwabili. - Wycign rce, eby porwa j w swj niedwiedzi

ucisk. - I jak si czujesz? - spyta j cicho. - W porzdku. - Holly pocaowaa go w policzek, a potem odwrcia si do matki. Mamo, w czym mog ci pomc? - Trafiy mi si tak kochajce i zgodne dzieci, e jestem najszczliwsz kobiet na wiecie - powiedziaa sarkastycznie Elizabeth. - Tylko bagam was dwoje, ebycie niczego dzi nie zmalowali. Chciaabym, eby tym razem obyo si bez ktni. - Mamo, skd ci przyszo do gowy, e moglibymy si kci? Jack puci oko do Holly. - No dobrze, dobrze. - Elizabeth nie traktowaa syna powanie. - Przy obiedzie nie ma ju nic do roboty. Za chwil podaj. I rzeczywicie wszyscy zaczli si schodzi do jadalni. Kiedy Elizabeth wniosa jedzenie, rozlegy si jki zachwytu. Holly zawsze uwielbiaa kuchni mamy. - Ojej, nieboraczek Timmy pewno umiera z godu! - zawoaa Ciara do Richarda. - Chyba odby ju swoj kar. Ciara z luboci pastwia si nad Richardem. Jakby chciaa nadrobi stracony rok. - Timothy musi wiedzie, e postpi niewaciwie - wyjani rzeczowo Richard. - A nie moesz mu tego zwyczajnie powiedzie? Reszta rodziny z trudem powstrzymywaa miech. - Ciaro, przesta - ucia Elizabeth. - Bo ci postawi do kta - doda surowo Jack. Teraz ju rozemiali si wszyscy oprcz Meredith i Richarda. - Opowiedz lepiej o swoich przygodach - rozadowa sytuacj Frank. Ciarze rozbysy oczy. - Wspaniale si bawiam. Wszystkim polecam wyjazd do Australii. - Ale cholernie dugo si leci - wtrci Richard. - Wytatuowaa si jeszcze gdzie? spytaa Holly. - Tak, zobacz. Ciara wstaa, opucia spodnie i zaprezentowaa wszystkim wytatuowanego na pupie motylka. Mama, tata, Richard i Meredith zaprotestowali zgorszeni, a reszta rodzestwa a zwijaa si ze miechu. Dusz chwil nie mogli si uspokoi. W kocu Ciara przeprosia, Meredith zdja donie z oczu Emily i przy stole ucicho.

- Co za paskudztwo! - skomentowa z obrzydzeniem Richard. - A mnie si motylki podobaj, tato - powiedziaa Emily. - Emily, mwi o tatuaach. Mog spowodowa rozmaite choroby. Emily zrzeda mina. - Richard, kochanie, nie sdzisz, e Timmy powinien zej do nas, eby co zje - spytaa delikatnie Elizabeth. - On ma na imi Timothy - sprostowaa Meredith. - Tak, mamo, chyba ju moe. Timothy wszed do jadalni ze spuszczon gow i w milczeniu zaj swoje miejsce. Holly omal serce nie wyskoczyo z piersi na jego widok. Jak mona tak okrutnie traktowa dziecko! Jej wspczucie troch jednak zmalao, kiedy may kopn j bolenie w kostk. - Holly, jak obchodzisz urodziny? - spytaa Abbey. - No wanie! - zawoaa Ciara. - Koczysz trzydzieci lat. - Nie planuj niczego szczeglnego - burkna Holly. - Nie chc adnego przyjcia. - Musisz co urzdzi - zaoponowaa Ciara. - Wcale nie musi, jeli nie ma na to ochoty. - Frank przyszed crce z pomoc. - Dzikuj, tato. Chyba urzdz babski wieczr. Moe powczymy si po klubach. Nic wielkiego, nic szalonego. - Zgadzam si z tob, Holly - podchwyci Richard. - Przyjcia urodzinowe czsto bywaj enujce. Doroli wygupiaj si jak dzieci, przesadzaj z piciem. Dobrze robisz. - Wiesz, ja waciwie lubi takie przyjcia - odparowaa Holly. - Tyle e akurat teraz nie jestem w nastroju. Zapado milczenie, ktre przerwa pisk Ciary. - Czyli szykuje si nam babski wieczr! - Mgbym wam towarzyszy z kamer? - spyta Declan. - Niby po co? - eby nakrci dokument o klubach. Musz zrobi do szkoy etiud na ten temat. - Jeli ci to do czego potrzebne... Ale wiedz, e nie wybieramy si do najmodniejszych lokali. - Niewane, dokd. Auu! - krzykn nieoczekiwanie i spiorunowa wzrokiem Timothyego. Chopiec pokaza mu jzyk i rozmowa potoczya si dalej. W kocu zrobio si pno i gocie zaczli si rozchodzi. Na dworze Holly owiono rzekie powietrze. Ruszya do samochodu. Rodzice stali w drzwiach i machali jej na poegnanie,

ale i tak dotkliwie czua sw samotno. Zwykle z takich proszonych obiadw wychodzia z Garrym, a jeli nawet sama, to wracaa do domu, do niego. Byo, mino. Bezpowrotnie.

ROZDZIA TRZECI
Przejrzaa si w duym lustrze. Zgodnie z zaleceniem Gerryego kupia sobie nowy ciuch. Nie wiedziaa jeszcze po co i kilka razy dziennie korcio j, by zajrze do majowej koperty. Zostay ju tylko dwa dni i pene napicia oczekiwanie nie pozwalao jej myle o niczym innym. Wybraa czarny strj. Odpowiada jej obecnemu nastrojowi. Obcise czarne spodnie bardzo j wyszczuplay, a czarny gorset uwydatnia biust. Leo fantastycznie uoy jej wosy. Zwiza je z tyu tak, eby pojedyncze pasma opaday luno na ramiona. Wcale nie czua, e dobiega trzydziestki. Ale waciwie co miaaby czu? Kiedy bya modsza, uwaaa, e w tym wieku powinno si ju mie dowiadczenie, rozsdek, stabilizacj, ma, dzieci i osignicia zawodowe. Nie posiadaa niczego. Nie byo wic powodu do witowania. Zadzwoni dzwonek, za drzwiami rozlegy si podekscytowane gosy i miechy dziewczyn. Postanowia si zmobilizowa, wzia gboki oddech i na si prbowaa si umiechn. - Wszystkiego najlepszego! - zawoay chrem Sharon, Abbey, Ciara i Denise, przyjacika, ktrej nie widziaa od wiekw. Widok ich rozradowanych twarzy z miejsca wprawi j w dobry nastrj. Zaprosia je do salonu i pomachaa w stron kamery, ktr trzyma Declan. - Nie, Holly! Nie zwracaj na niego teraz uwagi! - sykna Denise i pocigna przyjacik za rk na kanap, gdzie dziewczta otoczyy j wianuszkiem i zaczy zasypywa prezentami. - Zacznij od mojego! ~ piszczaa Ciara. - Chyba najpierw powinnymy otworzy szampana, a potem prezenty - zaproponowaa Abbey. - Dobrze, twj rozpakuj jako pierwszy - obiecaa Holly siostrze. Abbey skoczya do kuchni i wrcia z tac pen wysokich, smukych kieliszkw do szampana. - Ktra ma ochot na bbelki? Holly, czy honory domu. I wrczya jej butelk. Kiedy Holly mocowaa si z korkiem, dziewczyny zaczy si zasania i chowa. - Ej, nie jestem a tak niezdarna! Kiedy szampan strzeli, wyday radosny okrzyk i wyszy z kryjwek.

- Dobra, to teraz rozpakuj mj prezent! - domagaa si gono Ciara. - Przesta! - uciszyy j koleanki. - Po toacie - wyjania Sharon. Wszystkie podniosy kieliszki. - Zdrowie mojej najukochaszej przyjaciki, ktra ma za sob trudny rok, ale okazaa si najdzielniejsz i najsilniejsz ze wszystkich znanych mi osb. Moe stanowi wzr dla nas wszystkich. Wypijmy za jej szczcie przez nastpne trzydzieci lat. Zdrowie Holly! - Zdrowie Holly! - powtrzyy chrem. Sczyy wolno szampana, a w oczach szkliy im si zy. Tylko Ciara jednym haustem wychylia kieliszek do dna. - No dobrze - zakomenderowaa. - Po pierwsze, w t tiar, bo jeste dzi nasz ksiniczk, a po wtre to jest prezent ode mnie. Dziewczta pomogy woy Holly byszczc tiar, ktra idealnie pasowaa do czarnego mienicego si gorsetu. Nastpnie rozwizaa wstk i zajrzaa do pudeka. - Co to takiego? - Przeczytaj! - zawoaa rozemocjonowana Ciara. Holly zacza czyta na gos instrukcj. - Przyrzd dziaa na bateri... Ciara, ty wariatko! Gruchn histeryczny miech. Declan zrobi min, jak gdyby go zemdlio. Holly uciskaa siostr. - Dobra, teraz moja kolej - powiedziaa Abbey, kadc paczuszk na kolanach Holly. Solenizantka otworzya pudeko. - Co za cudo! Podniosa do gry album fotograficzny oprawny w srebro. - Na twoje nowe wspomnienia - dodaa Abbey cicho. - Przepikny - zachwycaa si Holly. zarzucia dziewczynie rce na szyj i mocno j ucisna. - Dzikuj. - Mj prezent jest mniej romantyczny. Denise wrczya jej kopert. - Genialny pomys! - zawoaa Holly po otwarciu. - Tygodniowy pobyt w klinice zdrowia i urody w Haven! Bardzo ci dzikuj! - Nastpnie mrugna do Sharon. - Wprawdzie twj prezent na kocu, ale bynajmniej nie szarym.

Rozpakowaa oprawione w du srebrn ram zdjcie Sharon, Denise i Holly na balu gwiazdkowym sprzed dwu lat. - Mam na sobie tamt drog bia sukni! - Ostatni bal z Gerrym. - Postawi je na odpowiednim miejscu - powiedziaa i ulokowaa prezent na kominku, tu za zdjciem lubnym. - Do tego, dziewczyny - zawoaa Ciara. - Zabieramy si powanie do picia! Po dwch butelkach szampana i kilku czerwonego wina wytoczyy si z domu i wsiady do takswki. Holly upara si, eby usi obok kierowcy i odby z nim serdeczn rozmow. Kiedy dojedali do centrum, facet mia jej wyranie do. - Trzymaj si, John! - haaliwie poegnay swego nowego przyjaciela i wysypay si na ulic. Postanowiy poszuka szczcia w Boudoir, najbardziej eleganckim klubie w caym Dublinie. Klub zarezerwowano dla sawnych i bogatych. Od reszty wymagano kart wstpu. Denise podesza do drzwi, bezczelnie machajc bramkarzowi przed nosem kart wypoyczalni wideo. Nie pomogo. Zatrzymano j przy wejciu. Kiedy dziewczyny wykcay si z bramkarzami, do rodka weszo kilku znanych prezenterw wiadomoci z telewizji publicznej. Denise witaa ich jak dobrych przyjaci. Niestety, wkrtce potem Holly urwa si film.

Kiedy si obudzia, omotao jej serce, a usta miaa wyschnite jak sanda Gandhiego. Uniosa si na okciu i prbowaa otworzy oczy, ktre dziwnie jej si kleiy. W pokoju byo widno, a za bardzo, i wszystko jakby wirowao. W lustrze migno jej wasne odbicie. Niesamowite! Czyby w nocy miaa jaki wypadek? Osuna si na plecy. Nagle rozleg si alarm antywamaniowy. A bierz sobie, co chcesz, pomylaa. Tylko przynie mi szklank wody. Dopiero po chwili zorientowaa si, e to nie alarm, lecz telefon przy jej ku. - Halo - wyskrzeczaa. - Och, jak dobrze, e nie tylko mnie to spotyka - wystka jaki znkany gos. - Kto mwi? - wychrypiaa Holly. - Podobno mam na imi Sharon. Mczyzna, ktry ley obok mnie w ku, uwaa, e go znam. Holly usyszaa, jak John zanosi si miechem. - Sharon, bagam, owie mnie. Co si zdarzyo w nocy?

- Alkohol... i to w duych ilociach. - A masz jeszcze jakie rewelacje? - Nie - przyznaa sennym gosem Sharon. - Wiesz, ktra jest godzina? - Druga po poudniu, Holly. - Niemoliwe! - Wszystkiemu winna jest sia przycigania ziemskiego. Dobrze nie wiem, tego dnia byam na wagarach. - Chyba jeszcze popi. Mam nadziej, e jak si obudz, ziemia przesianie si krci. - Niegupi pomys. Witaj w klubie trzydziestolatkw. Holly jkna. - Dobranoc. Zasna w kilka sekund. Budzia si kilka razy, eby odebra telefony. Rozmowy zleway jej si ze snem. W kocu o dziewitej wieczorem postanowia zamwi chiskie jedzenie na wynos. Skulia si w piamie na kanapie i ogldaa telewizj, zajadajc si chiszczyzn. Rozpieraa j duma, e przeya urodziny bez Gerryego. Po raz pierwszy od jego mierci poczua si dobrze. Na horyzoncie zarysowaa si szansa, e moe jako sobie poradzi. Pnym wieczorem zadzwoni Jack. - I jak tam, siostrzyczko? - Ogldam telewizj i objadam si chiszczyzn. - Sysz, e jeste w dobrej formie. Czego nie mog powiedzie o swojej dziewczynie. - Nigdy wicej nie wyjd z tob na miasto, Holly - rozleg si krzyk Abbey. - Ona twierdzi, e niczego nie pamita. - Ja te nie. Moe to naturalny stan dla osb po trzydziestce. - A moe po prostu nie chcecie powiedzie, cocie zmaloway. - Rozemia si. Dzwoni, eby zapyta, czy wybierasz si jutro wieczorem na wystp Declana. - A gdzie on gra? - W pubie U Hogana. - Nie ma mowy. Moja noga wicej nie postanie w pubie, zwaszcza tam, gdzie graj gonego rocka. - Nie musisz pi, ale prosz, przyjd. Przy obiedzie u rodzicw nie zamienilimy sowa.

- Przecie i tak nie pogadamy, jeeli Orgiastyczna Ryba bdzie nam dudnia za plecami. - Przemianowali si na Czarne Truskawki. Brzmi troch bardziej sympatycznie powiedzia ze miechem. Holly jkna. - Prosz ci, Jack, nie namawiaj mnie. - Idziesz, i ju. Declan oszaleje ze szczcia, jak mu powiem. Zwykle na takich imprezach nie zjawia si nikt z rodziny.

Nazajutrz wieczorem w pubie U Hogana panowa straszny tok. Popularny trzykondygnacyjny lokal sta w samym centrum miasta. Na pierwszym pitrze znajdowa si modny nocny klub, odwiedzany przez piknych i kulturalnych modych ludzi. Na parterze tradycyjny irlandzki bar dla goci w rednim wieku. W mrocznej, obskurnej suterenie gray mniej lub bardziej profesjonalne kapele. W zadymionej, dusznej piwnicy trudno byo zapa oddech. Przy maym barze w kcie toczyli si studenci w obszarpanych dinsach. Pomachaa Declanowi, eby widzia, e przysza, ale postanowia nie przeciska si przez otaczajc go grupk dziewczt. Nie chciaa mu wchodzi w parad. Omino j studenckie ycie. Zrezygnowaa z pjcia na uczelni, zaraz po szkole zatrudniajc si jako sekretarka. Gerry skoczy marketing na Uniwersytecie Dubliskim, ale on te nie spdza zbyt duo czasu z kolegami ze studiw. W kocu Declan przedar si do niej przez tum fanek. - Witaj, gwiazdorze. Czuj si zaszczycona, e zechciae ze mn porozmawia - zamiaa si Holly. Declan zatar rce. - wietny zesp! Co czuj, e damy dzi czadu - powiedzia z przechwak w gosie. - Mio sysze co takiego z ust wasnego brata - odpara ironicznie Holly. Nie miaa ochoty podtrzymywa rozmowy z Declanem, bo w ogle na ni nie patrzy, tylko bez przerwy lustrowa napywajcych do pubu goci. - Dobra, wracaj sobie flirtowa ze swoimi licznotkami. Po co masz si mczy ze starsz siostr. - Nie o to chodzi - powiedzia. - Podobno ma dzi do nas zajrze przedstawiciel wytwrni pyt.

- Super! - Holly oywia si. Potoczya wzrokiem po sali w poszukiwaniu kogo, kto wygldaby na przedstawiciela takiej wytwrni. Dostrzega mczyzn, ktry wyglda dojrzale, sprawia wraenie jej rwienika. Mia na sobie czarn skrzan kurtk, czarne spodnie, czarny podkoszulek. Bacznie obserwowa scen. Tak, to na pewno kto z wytwrni. Wyrnia go ponadto niedbay zarost. - Tutaj, Deco! - Holly wskazaa mczyzn bratu. Declan si skrzywi. - Nie, to tylko Danny - zawoa i gwizdn, eby zwrci na siebie uwag znajomego. Danny odwrci si i podszed do nich. - Cze, stary - przywita go Declan, wycigajc rk. - Cze. Jak leci? Mczyzna by wyranie spity. - Dobrze - powiedzia Declan. - A jak wypada prba dwiku? - Byo kilka problemw, ale uporalimy si z nimi. - W porzdku. - Daniel zwrci si do Holly. - Przepraszam, e tak gadamy nad twoj gow. Jestem Daniel. - Bardzo mi mio. Holly... - Oj, przepraszam. - Declan si zmitygowa. - Holly, poznaj waciciela. Danielu, to moja siostra. - Hej, Deco, wchodzimy! - zawoa chopak z niebieskimi wosami. - Do zobaczenia pniej! - rzuci Declan i pobieg na scen. - Powodzenia! - krzykna za nim Holly. - A wic poznaam Hogana - powiedziaa, przenoszc wzrok na Daniela. - Niezupenie. Nazywam si Connelly - wyjani z umiechem. - Kupiem ten lokal dopiero kilka tygodni temu. - Ach tak. - Holly zdziwia si. - Nie wiedziaam, e zmieni waciciela. I bdzie si teraz nazywa U Connellyego? - Nie sta mnie na tak dugi napis nad wejciem. Holly rozemiaa si. - Wszyscy ju znaj nazw U Hogana. Chyba gupot byoby j zmienia. Daniel przyzna jej racj.

- Te si tym kierowaem. Nagle w drzwiach zjawi si Jack i Holly przywoaa go gestem. - Przepraszam za spnienie - powiedzia, ciskajc siostr. - Zacznie si dopiero za chwil. Jack, poznaj Daniela. Jest nowym wacicielem klubu. - Bardzo mi mio - przywita si Daniel, wycigajc rk. - Dobrze graj? - spyta Jack, gow wskazujc scen. - Prawd powiedziawszy, nie syszaem ich ani razu. - To odwane wyznanie - powiedzia Jack ze miechem. - Mam nadziej, e nie zbyt odwane - stwierdzi Daniel, kiedy chopcy weszli na scen. Rozlegy si oklaski. Declan zasiad na stoku i przewiesi sobie gitar przez rami. Kiedy zaczli gra, nie dao si ju zamieni sowa. Wszyscy podrygiwali, bez przerwy kto depta Holly po nogach. Daniel przecisn si przez tum, wszed za bar. Po chwili wrci z trunkami i stokiem dla Holly. Muzyka nie przypada Holly do gustu. Zreszt przy takim nateniu decybeli nie potrafia stwierdzi, czy Czarne Truskawki graj dobrze, czy le. Po czterech piosenkach nie wytrzymaa i pocaowaa Jacka na poegnanie. - Mio ci byo pozna, Danielu! - krzykna i zacza przedziera si w stron cywilizacji. Ca drog powrotn dudnio jej w uszach. Do domu dotara o dziesitej. Do koca maja pozostay dwie godziny. Ju niedugo bdzie moga otworzy kopert.

Siedziaa przy stole w kuchni i nerwowo bbnia palcami po drewnianym blacie. Z trudem wytrzymaa te dwie godziny bez snu; najwyraniej przesadzia z alkoholem na przyjciu. Dochodzio p do dwunastej. Przed chwil wydao jej si, e koperta, ktr trzyma przed sob, pokazuje jej jzyk i piewa: - Na - na na - na - na. Kiedy otwieraa dwie pierwsze koperty, odczuwaa siln wi z Gerrym. Zupenie jakby siedzia tu za ni i mia si z jej reakcji. Jak gdyby toczyli ze sob jak gr, mimo e znajdowali si teraz w dwch rnych wiatach. Wreszcie maa wskazwka zegara stana na pnocy. Holly ostronie rozerwaa kopert, wyja kartk i powoli rozoya j na stole.

Oby tak dalej, Disco Diwa! W tym miesicu przeam strach przed karaoke w Klubie Diwa. By

moe spotka Ci nagroda. PS Kocham Ci...

Czujc na sobie wzrok Gerryego, umiechna si delikatnie, po czym zacza mia si gono i serdecznie. - Nie ma mowy! - krzykna, gdy tylko zapaa oddech. - Gerry, ty otrze! Przecie wiesz, e si nie przeami! Ale Gerry mia si goniej. - To wcale nie jest mieszne! Przecie mnie znasz. Tym razem odmawiam. Nienawidz karaoke! - Ale musisz - powtarza ze miechem Gerry. - Zrb to dla mnie. Na dwik telefonu Holly a podskoczya. W suchawce rozleg si gos Sharon. - Jest pi po dwunastej. I co tym razem napisa? - Skd wiesz, e otworzyam? - Te co! - prychna Sharon. - Przyjanimy si od lat. Znam ci troch. No, mw! - Nie zrobi tego, o co mnie prosi - wybucha Holly. - Ale dlaczego? O co ci prosi? - spyta John, wczajc si do rozmowy z drugiego aparatu. - Gerry chce, ebym wzia udzia w konkursie karaoke w Klubie Diwa. A ja nawet nie wiem, gdzie on si mieci. Przyjaciele zaczli mia si tak gono, e Holly musiaa odsun suchawk od ucha. - Zadzwocie, kiedy cho troch ochoniecie - rzucia poirytowana i rozczya si. Po kilku minutach zadzwonili ponownie. - Dobra, wracamy do tematu - obwiecia Sharon bardzo powanie. - Ju si uspokoiam. John, tylko nie patrz na mnie - rzucia gdzie w bok. - Przepraszam ci, ale przypomniaam sobie, jak ostatnio... - No wanie, no wanie - przerwaa jej Holly. - Nie musisz mi przypomina. Przeyam najwikszy wstyd w caym yciu. - Daj spokj, nie moesz si tak denerwowa z byle powodu. Mae potknicie, i tyle... - Stokrotne dziki! A za dobrze wszystko pamitam! W kadym razie wiem, e nie umiem piewa. I wanie wtedy przekonaam si o tym a za dobrze. Sharon umilka. - Sharon, jeste tam?

Cisza. - Sharon, miejesz si? Holly daa za wygran. Usyszaa cichy pisk i poczenie zostao przerwane.

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! cile rzecz biorc, spnionych urodzin doda, miejc si nerwowo, Richard. Holly oniemiaa z wraenia na widok brata stojcego w progu. Niespotykany widok! Kto wie, czy nie odwiedzi jej po raz pierwszy. - Przyniosem ci storczyk, to miniaturka falenopsis - powiedzia, wrczajc siostrze kwiat w doniczce. - wiea dostawa, niedugo bdzie kwit. Holly pogaskaa mae rowe pczki. - Skd wiedziae? Storczyki to moje ulubione kwiaty! - Masz tu pikny ogrd i... taki zielony. - Odchrzkn. - No moe troch zaniedbany. - Wejdziesz, czy zajrzae tylko na chwil? Bagam, nie wchod, mylaa. Mimo tak starannie wybranego prezentu nie miaa ochoty przyjmowa teraz Richarda. - Chtnie wstpi na ma pogawdk. Dugo i dokadnie wyciera buty. Przypomina Holly starego matematyka ze szkoy, ktry zawsze chodzi w brzowym kardiganie i brzowych spodniach ledwo zakrywajcych porzdne brzowe pantofle. Richard wyglda, jakby nigdy nie czu si dobrze w swojej skrze. Zawsze wydawao si, e dusi go krawat, a kiedy si umiecha, jego oczy nigdy si nie miay. Musztrowa wasne ciao i natychmiast wymierza mu kar, gdy tylko pokusio si o odrobin czowieczestwa. Holly zaprowadzia brata do salonu i postawia doniczk na telewizorze. - Nic z tego, Holly - powiedzia, groc jej palcem. - Musisz umieci go w przewiewnym miejscu, z dala od przecigw, nasonecznienia i grzejnikw. - Rozumiem. Holly w popochu rozejrzaa si po pokoju. - Na tym stoliku porodku powinno mu by dobrze. Postawia rolin na stole. - Napijesz si kawy? A moe herbaty? - spytaa, liczc w duchu na to, e odmwi. - Chtnie - odpowiedzia i klasn w donie. - Marz o herbacie. Tylko z mlekiem, bez

cukru. Holly wrcia z dwoma kubkami herbaty i postawia je na stoliku. Miaa nadziej, e para z kubkw nie zabije biednej rolinki. - Musisz go regularnie podlewa, a wiosn dodatkowo odywia. Nadal mwi o storczyku. Holly pokiwaa gow, chocia wiedziaa a za dobrze, e nic z tego nie bdzie. - Nie przypuszczaam, Richard, e masz tak smykak do ogrodnictwa. Lubisz pracowa w ogrodzie? - eby wiedziaa. Uwielbiam - odpar z umiechem. Poczua si, jak gdyby obok siedzia nieznajomy mczyzna. Zrozumiaa, jak mao o nim wie i jak mao on wie o niej. Fakt, e Richard zawsze trzyma ludzi na dystans. Nigdy nie okazywa emocji, nie dzieli si wraeniami. Zawsze przekazywa fakty i tylko fakty. - No, to mw, co si stao - spytaa o wiele za gono. - Innymi sowy, co ci do mnie sprowadza? - Nie, nic si nie stao. Wszystko w normie - uspokoi j. Pocign yk herbaty, a po chwili doda: - Pomylaem po prostu, e skoro jestem w pobliu, mgbym do ciebie wpa. Holly zdobya si na umiech. - Co u Emily i Timmyego? Oczy mu rozbysy. - Wszystko dobrze. Tylko si martwi. - Czym? - Waciwie to niczym. Po prostu dzieci ustawicznie przysparzaj zmartwie. - Popatrzy jej prosto w oczy. - Pewnie si cieszysz, e nie bdziesz musiaa uera si z dziemi. Zapado milczenie. Holly siedziaa jak sparaliowana. Nie moga uwierzy, e brat mia czelno co takiego powiedzie. - Znalaza ju prac? - spyta. - Nie - odburkna. - A jak sobie radzisz finansowo? Jeste na zasiku dla bezrobotnych? - Nie, Richard - odpowiedziaa. - Dostaj wdowi rent. - Fajna sprawa, co? - Nie powiedziaabym. To raczej przygnbiajce. Atmosfera staa si napita. Nagle

Richard klepn si w nog. - Musz wraca do pracy - powiedzia, wstajc. - Mio ci byo zobaczy. Dzikuj za herbat. - Drobiazg. To ja dzikuj za storczyk - wycedzia Holly przez zacinite zby. Ruszy w kierunku samochodu. Kiedy odjeda, prychna pod nosem. Zawsze gotowao si w niej na jego widok. Ten facet jest chyba wyciosany z drewna.

Nazajutrz rano obudzia si w ubraniu. Przespaa tak na ku ca noc. Wracaa do starych nawykw. Wszystkie przejawy pozytywnego mylenia z ostatnich kilku tygodni jakby si ulotniy. Cholernie mczyo j nieustanne silenie si na rado. Usza z niej caa para. Czy to wane, e dom nie jest posprztany? Albo e nie mya si przez tydzie? Kogo to, do diaba, obchodzi? Telefon na stoliku zacz wibrowa, co oznaczao, e otrzymaa wiadomo. Pochodzia od Sharon.

Klub Diwa tel. 36700700 Pomyl. Karaoke to frajda, skoro tak Ci radzi Gerry.

Najchtniej odpisaaby, e Gerry nie yje. Ale odkd zacza otwiera od niego listy, miaa poczucie, e wyjecha raczej na wakacje. Postanowia zadzwoni do klubu i zorientowa si w sytuacji. Wykrcia numer, odebra mski gos. Nie wiedziaa, co powiedzie, szybko odoya suchawk. I widzisz? - skarcia si w duchu. Przecie to nie takie trudne. Po chwili wybraa ponownie numer. Znw usyszaa w suchawce: - Klub Diwa. - Dzie dobry. Chciaam zapyta, czy urzdzaj pastwo wieczory karaoke? - Owszem, we wtorki. - A czy... - Zawiesia gos. - Moja koleanka chciaaby u pastwa zapiewa. - Jak nazwisko? Zamara. - Holly Kennedy.

- Konkursy karaoke odbywaj si we wtorki. Co tydzie gocie wybieraj dwoje uczestnikw, a w finale piewa szecioro. Ale zgoszenia przyjmujemy na jaki czas z gry. Prosz poradzi koleance, eby sprbowaa ponownie przed Boym Narodzeniem. - Dobrze, dzikuj. - Ale wie pani, nazwisko Holly Kennedy brzmi znajomo. Czy jest ona moe siostr Declana? - Tak. Pan j zna? - spytaa wstrznita Holly. - Poznaem j ostatnio przez jej brata. Czy to moliwe, e Declan przedstawi jak dziewczyn jako swoj siostr? Bezczelny gwniarz... Nie, niemoliwe. - Czyby Declan gra w Klubie Diwa? - Nie, nie. Gra z zespoem w suterenie. - A czy Klub Diwa mieci si w pabie U Hogana? - Tak, na najwyszym pitrze. Moe jednak powinienem bardziej si reklamowa! - Czy to znaczy, e rozmawiam z Danielem? - zawoaa Holly i zaraz ugryza si w jzyk. - Tak. A my si znamy? - My akurat nie. Ale Holly wspominaa mi o panu. - Urwaa, bo zorientowaa si, jak to brzmi. - Przelotnie. Mwia, e przynis jej pan stoek. Holly zacza bi delikatnie gow w cian. Daniel si rozemia. - Prosz jej przekaza, e gdyby chciaa zapiewa w Boe Narodzenie, chtnie j wpisz. Nie uwierzy pani, ile mamy zgosze. - Co podobnego - rzucia bez przekonania. Czua si jak idiotka. - A mog wiedzie, z kim rozmawiam? Holly chodzia nerwowo po pokoju. - Z Sharon. - Mam pani numer w telefonie. Zadzwoni, gdyby kto si wycofa. - Bd bardzo wdziczna. Odoy suchawk. Zeskoczya z ka, nacigna kodr na gow, bo czua, jak oblewa si rumiecem wstydu. Zlekcewaya dzwonek telefonu i leaa skulona w pocieli, zorzeczc w duchu, e si tak wygupia. W kocu wygramolia si z ka, nacisna guzik automatycznej sekretarki. - Cze, Sharon. Mwi Daniel z Klubu Diwa. Rozmawialimy przed chwil. - Urwa. Wanie przejrzaem list i najwyraniej kilka miesicy temu kto wpisa Holly Kennedy na list,

chyba e to jaka dziwna zbieno nazwisk. Oddzwo, bo musz to wyjani. Dzikuj. Holly siedziaa na brzegu ka jak raona piorunem.

ROZDZIA CZWARTY
Sharon i Holly spotkay si z Denise podczas przerwy obiadowej w kawiarni U Bewleya na Grafton Street. Czsto si tam umawiay i oglday wiat toczcy si w dole. Sharon zawsze twierdzia, e to najlepsza witryna, bo daje widok z lotu ptaka na wszystkie jej ulubione sklepy. - Nie wierz, e Gerry to wszystko zorganizowa! - wykrzykna Denise, kiedy j wtajemniczyy. Odrzucia dugie kasztanowe wosy na ramiona. W bkitnych oczach bysn entuzjazm. - Zapowiada si fajna zabawa, co? - zawoaa podniecona Sharon. - O Boe. - Holly ogarno przeraenie na sam myl o wystpie. - Mam gul w gardle, ale musz chyba speni wol Gerryego. - To si nazywa sia charakteru - pochwalia Denise. - Co nam zapiewasz, Hol? - Nie mam pojcia. Dlatego zwoaam narad. - Dobra, czego aktualnie suchasz? - spytaa Denise. - Ostatnio Westlife. Spojrzaa z nadziej na koleanki. - W takim razie zapiewaj co z ich repertuaru - zachcia j Sharon. - Przynajmniej tekst nie bdzie ci obcy. Sharon i Denise zaczy chichota jak nastolatki. - Moesz sobie faszowa do woli... - wykrztusia Sharon midzy kolejnymi atakami miechu. - Przecie bdziesz znaa tekst! - dokoczya Denise. Z pocztku Holly si naburmuszya, ale na widok koleanek trzymajcych si za brzuchy w histerycznym ataku miechu nie wytrzymaa. Miay racj: so jej nadepn na ucho i w ogle nie umiaa piewa. Nie ma mowy, eby dobraa sobie piosenk, ktra jej dobrze pjdzie. Denise spojrzaa na zegarek i jkna, e musi wraca do pracy. Po wyjciu od Bewleya skieroway si do sklepu z ubraniami, ktry prowadzia Denise. Po Grafton Street jak zwykle przewalay si tumy. Na kadym rogu jaki uliczny artysta usiowa przycign uwag przechodniw. Kiedy mijay jednego z grajkw, Denise i Sharon zaczy taczy jaki irlandzki taniec. Skrzypek puci do nich oko, a one rzuciy mu do

tweedowej czapki gar drobniakw. - egnam, moje panie. Wy si moecie obija, a ja musz wraca do pracy - powiedziaa Denise, otwierajc na ocie drzwi swego sklepu. Na jej widok rozpierzchy si mode ekspedientki plotkujce przy ladzie. Natychmiast zaczy poprawia ubrania na wieszakach. Holly i Sharon zagryzay wargi, eby si nie rozemia. Poegnay si i rozeszy do swoich samochodw. Dopiero o czwartej Holly ruszya do domu. Podstpna Sharon namwia j na zakupy. Skoczyo si tym, e wywalia fors na kupno idiotycznej bluzki, na ktr - uznaa - jest za stara. Naprawd musi teraz zacisn pasa. Oszczdnoci stopniay, a myl o szukaniu pracy napawaa j przygnbieniem. Zadzwonia do mamy i spytaa, czy mogaby do niej zaraz wpa. - Oczywicie, e moesz, kochanie. - Elizabeth ciszya gos. - Tylko wiedz, e jest u mnie Richard. Co go naszo z tym odwiedzaniem rodziny? Przez chwil zastanawiaa si, czy nie wrci do siebie, ale w kocu stwierdzia, e Richard to przecie jej brat. Nawet jeli j denerwuje, nie moe go unika. W domu panowa harmider jak za dawnych lat. Kiedy wesza, mama pooya na stole jeszcze jedno nakrycie. - Mam nadziej, e nie sprawiam ci zbytniego kopotu. - Ale to aden kopot. Po prostu biedny Declan bdzie musia dzisiaj pogodowa zaartowaa, droczc si z synem, ktry wanie siada do obiadu. Declan si skrzywi. - A czemu to, mistrzuniu, nie jeste na zajciach? - spytaa Holly. - Miaem zajcia cay ranek - odpar Declan. - A o smej wieczorem jeszcze wracam do szkoy. - Tak pno? - zdziwi si ojciec, polewajc sosem miso na talerzu. - Bo dopiero o tej porze udao mi si zarezerwowa montaowni. - Macie tylko jedn montaowni, Declan? - wtrci si do rozmowy Richard. - Aha. Wdzicznym rozmwc to on nie by. - Nie maj pienidzy na drug? - Nie, bo to maa uczelnia, Richard. - Wiksze uczelnie s chyba lepiej wyposaone. I w ogle we wszystkim lepsze.

Declan odci si, na co zreszt wszyscy czekali. - Nie powiedziabym. Mamy najlepszy sprzt. I wykadowcy pracuj w brany. Nauka nie ogranicza si do teorii. Brawo, Declan, popara go w duchu Holly. - O czym jest ten twj film, synu? - spyta Frank. - Nie chc si jeszcze zagbia w szczegy, ale z grubsza opowiada o nocnym yciu Dublina. - I my w nim bdziemy? - spytaa podniecona Ciara. - Moe poka ty twojej gowy - zaartowa. - Nie mog si doczeka - powiedziaa Holly, eby doda mu otuchy. - Dzikuj. - Declan odoy widelec i rozemia si. - Czy dobrze syszaem, e zgosia si do konkursu karaoke? - Co? Ciarze omal oczy nie wyszy z orbit. Holly udawaa, e nie wie, o czym brat mwi. - Ju si nie kryguj. Wiem o tym od Dannyego. - Declan zwrci si do pozostaych czonkw rodziny. - Danny jest wacicielem knajpy, w ktrej ostatnio graem, i powiedzia mi, e Holly zapisaa si do konkursu karaoke w klubie na pitrze. Rozlegy si jki zachwytu i zdumienia. Ale Holly si nie poddawaa. - Daniel wpuszcza ci w maliny. Przecie wszyscy wiedz, e nie umiem piewa! I rozemiaa si szeroko, jak gdyby sam ten pomys wyda jej si zupenie niedorzeczny. - Nie kam - mitygowa j Declan. - Przecie widziaem twoje nazwisko na licie! Nie pozostawao jej nic innego, tylko si przyzna. - Historia jest do skomplikowana. Gerry zapisa mnie tam wiele miesicy temu, bo chcia, ebym si przeamaa. Teraz uwaam, e powinnam to zrobi dla niego. Wszyscy patrzyli na ni w osupieniu. - Wedug mnie to wspaniay pomys - orzek ojciec. - Te tak uwaam - zawtrowaa mama. - Przyjdziemy wszyscy, eby ci wesprze. - Nie, mamo. Naprawd nie trzeba. To nic wielkiego. - Nie zamierzam siedzie w domu, kiedy moja siostra bdzie si produkowaa w konkursie wokalnym - oznajmia Ciara.

- Jasne! - zawoa Richard. - Wszyscy pjdziemy. Nigdy nie byem na imprezie karaoke. Zapowiada si nieza zabawa. Kiedy to ma by? Wyj kalendarz. - W sobot - powiedziaa z rezygnacj w gosie Holly. Richard zacz zapisywa. - Nieprawda - zaoponowa Declan. - W najbliszy wtorek, oszustko! - Cholera! - zakl Richard ku zdumieniu reszty rodziny. - Czy kto ma korektor?

Holly co chwila biegaa do toalety. Przez ca noc waciwie nie zmruya oka. Wygldaa fatalnie i tak si te czua. Miaa ciemne wory pod oczami i pogryzione wargi. Wreszcie nadszed wielki dzie. A dla niej dzie najgorszego koszmaru - wystp przed publicznoci. Rodzina i przyjaciele, serdeczni jak zwykle, zasypali j kartami ze sowami otuchy. Sharon i John przysali jej nawet bukiet kwiatw, ktry postawia w przewiewnym miejscu, na stoliku obok wolno dogorywajcego storczyka. Woya strj, ktry Gerry kaza jej kupi w kwietniu. Rozpucia wosy, eby jak najbardziej zakryway twarz, pocigna rzsy wodoodporn mascar, przewidujc, e wieczr zakoczy si paczem. John i Sharon przyjechali po ni takswk. Przez ca drog nie zamienia z nimi ani sowa. W duchu przeklinaa wszystkich za to, e zmusili j do udziau w konkursie. Bya pewna, e wystawia si na pomiewisko. Nie moga usiedzie w miejscu. Bez przerwy nerwowo otwieraa i zamykaa torebk. - Odpr si - uspokajaa j Sharon. - Wszystko bdzie dobrze. - Odchrza si - warkna. W kocu dotarli do Hogana. Z przeraeniem stwierdzia, e klub jest wypchany po brzegi. Rodzina, zgodnie z jej prob, zaja stolik przy toalecie. Richard usadowi si na stoku, ale odstawa od reszty goci, bo wystroi si w garnitur. - Tato, przypomnij mi szybko zasady konkursu. Co Holly bdzie musiaa zrobi? Frank wda si w wyjanienia, a Holly zacza denerwowa si jeszcze bardziej. - To fantastyczne! - emocjonowa si Richard, rozgldajc wok. Chyba po raz pierwszy w yciu znajdowa si w klubie nocnym. Widok estrady przerazi Holly do reszty. Nie spodziewaa si, e bdzie taka dua. Jack i Abbey siedzieli objci i oboje umiechali si do Holly, chcc j jako wesprze na

duchu. Ona jednak spogldaa na nich ponuro. - Cze, Holly - przywita si Daniel. W rku trzyma duy notatnik. - Pierwsza piewa Margaret, drugi Keith, potem ty. - Czyli jestem trzecia. - Tak, a po tobie... - Reszta mnie nie obchodzi! - przerwaa mu niegrzecznie Holly. Marzya o tym, eby wszyscy zostawili j w spokoju. - Przepraszam, e zawracam ci gow w takim momencie, ale powiedz, ktra z twoich koleanek to Sharon? - Siedzi tam. - Holly wskazaa przyjacik. - Zaraz, a dlaczego pytasz? - Chciaem j pozna, bo rozmawiaem z ni przez telefon. Kiedy podszed do Sharon, Holly zeskoczya ze stoka. - Cze, Sharon. Jestem Daniel. Rozmawialimy przez telefon. - Przez telefon? Nie dosyszaam imienia. - Daniel. - Holly gwatownie gestykulowaa za plecami Daniela. Mczyzna odchrzkn nerwowo. - To nie ty dzwonia do klubu? - Nie, mj drogi. Musiae mnie z kim pomyli - powiedziaa Sharon. Daniel mia speszon min. Holly kiwaa gorczkowo gow. - Aaa... - Sharon udawaa, e si zastanawia. - Czekaj, przepraszam! Co mnie dzisiaj przymulio. Pewnie za duo wypiam - dodaa ze miechem i podniosa kieliszek. Daniel odetchn z ulg. - W takim razie mio mi ci pozna osobicie - rzek i odszed. - Co to za historia? - Sharon natara na Holly, kiedy Daniel by ju na tyle daleko, e nie mg ich sysze. - Pniej ci wyjani - powiedziaa Holly, bo gospodarz wieczoru karaoke wchodzi ju na scen. - Witam pastwa bardzo serdecznie - przywita si rutynowo. - Czeka nas wieczr peen atrakcji. Jako pierwsza wystpi przed pastwem Margaret z Tallaght. Zapiewa My Heart Will Go On, standard Celine Dion z filmu Titanic. Wielkie brawa dla Margaret! Tum oszala. Holly zaomotao serce. Kiedy Margaret zacza piewa, na sali zapanowaa absolutna cisza. Holly przygldaa

si zasuchanym ludziom. Wszyscy, nawet jej rodzina, wpatrywali si w Margaret z zachwytem. Zdrajcy! Wykonawczyni przymruya oczy i piewaa z wielkim uczuciem. Zdawao si, e przeywa kade sowo. - Rzucia nas na kolana, co? - podsumowa prowadzcy. Znw rozlegy si gone brawa. Za chwil na scenie pojawi si Keith, laureat konkursu z ubiegego roku. Zapiewa Ameryk Neila Diamonda. Prosz go przyj brawami! Holly nie chciaa wicej sucha. Wybiega do toalety. W toalecie chodzia tam i z powrotem, prbujc si uspokoi. Nogi miaa jak z waty, odek podszed jej do garda. Przejrzaa si w lustrze. Zaczerpna kilka gbokich oddechw. Tum na sali klaska. Holly zamara w bezruchu. Kolej na ni. - Zgodzicie si pastwo ze mn, e Keith da icie mistrzowski popis? Znw burza oklaskw. - Ale to nie koniec. To tylko rozgrzewka. Teraz wystpi przed pastwem debiutantka, Holly... Wpada do kabiny i zamkna si od rodka. Nie wyjdzie std za adne skarby. Czy Holly Kennedy jest na sali? - zagrzmia konferansjer. Brawa ucichy, widzowie rozgldali si wok w poszukiwaniu kolejnej zawodniczki. Niech sobie czekaj, pomylaa. Zamkna oczy i zacza modli si w duchu, eby ten koszmar jak najszybciej min. Publiczno ucicha. Czyby na scenie bya ju nastpna osoba? Napicie w ramionach ustpio. Strach min, ale Holly postanowia jeszcze troch zaczeka w toalecie. Wtem rozleg si trzask otwieranych i zamykanych drzwi. - Holly? - Wesza Sharon. - Wiem, e tam jeste, wic posuchaj. Holly przekna spywajce po twarzy zy. - Wiem, e to dla ciebie cikie przeycie, ale musisz zwalczy zdenerwowanie i trem. Sharon urwaa. Prowadzcy znw podszed do mikrofonu. - Prosz pastwa, okazuje si, e nasza zawodniczka wanie wysza do toalety. Na sali gruchn miech. - Sharon! - Gos Holly dra ze strachu. - Holly, nie musisz tego robi. Nikt ci nie zmusza...

- Prosz pastwa, przypomnijmy Holly, e pora wychodzi na scen! - krzykn konferansjer. Publiczno zacza skandowa jej imi. - ... Ale jeli teraz si poddasz, nigdy sobie tego nie wybaczysz. Gerry z pewnoci mia powd, by ci o to prosi. - Holly! Holly! Holly! - Och, Sharon - szepna z trwog w gosie Holly. Nagle poczua, jakby waliy si na ni ciany kabiny. Krople potu wystpiy jej na czoo. Wybiega za drzwi. Oczy miaa zaczerwienione, spuchnite, mascara czarnymi strukami ciekaa jej po policzkach. - Nie mog tego zrobi! - rzeka. - Wiem, niech ich cholera wemie! Nigdy wicej nie zobaczysz ich spragnionych uciechy i sensacji twarzy. Czy kogo to obchodzi, co sobie pomyl? Mnie nie obchodzi. A ciebie? Holly zastanowia si chwil. - Mnie te nie - szepna. - Co? Bo nie dosyszaam. Obchodzi ci, co sobie pomyl? - Nie - powiedziaa odrobin goniej. - Goniej! Sharon potrzsna j za ramiona. - Nie! - zawoaa Holly. - Goniej! - Nieeeeeeeeeee! Nie obchodzi mnie, co sobie pomyl! - rykna. Obie zaniosy si miechem. - No, to zaserwuj im kolejny wygup z kolekcji Holly, ebymy za kilka miesicy miay si z czego mia - zaordynowaa Sharon. Holly zmya z policzkw rozmazany tusz do rzs, zebraa si w sobie i pomaszerowaa w stron drzwi. Otworzya je i z podniesionym czoem wkroczya na sal, do rozentuzjazmowanych fanw, skandujcych jej imi. Wykonaa teatralny ukon, po czym, zachcana oklaskami, wysza na estrad. Wszystkie oczy skupiy si na niej. Stana z zaoonymi rkami i potoczya bdnym spojrzeniem po widowni. Kiedy zagraa muzyka, wszyscy przy jej stoliku podnieli kciuki na znak zachty. Miy gest, ale niewiele pomg. ciskajc mocno mikrofon, zapiewaa drcym i niepewnym gosem:

- Co powie wiat, jeli zdarzy mi si fasz? Czy wszyscy wstan i pjd sobie std? Denise i Sharon rykny miechem. Piosenka dobrana bya perfekcyjnie. Zaklaskay, eby cho troch podnie nieszczsn przyjacik na duchu. Holly piewaa okropnie, krzywic si, jakby za chwil miaa si rozpaka. Niewiele brakowaoby zaczli j wygwizdywa, ale w tym momencie rodzina i przyjaciele chrem wczyli si do refrenu. - Dam sobie rad z pomoc przyjaci, tak, dam rad z niewielk pomoc przyjaci. Na widowni rozlegy si miechy, atmosfera nieco si rozlunia. Holly przygotowaa gos na wyszy ton i zapiaa ze wszystkich si: - Czy kto jest ci potrzebny?. Kilka osb podchwycio refren. - Potrzebny, bo chc kogo kocha. - Czy kto jest ci potrzebny? - powtrzya i skierowaa mikrofon w stron sali, a widownia zgodnie zapiewaa znany motyw. Trema troch odpucia i Holly dzielnie dobrna do koca piosenki. Ludzie z tyu wrcili do rozmw; barmani rozlewali trunki. Kiedy wreszcie skoczya, uprzejmi gocie przy stolikach z przodu oraz jej stolik rodzinny skwitowali wystp brawami. W rnych miejscach sali wybuchay salwy miechu. Prowadzcy wzi od Holly mikrofon i powiedzia: - Prosz o brawa dla niesychanie dzielnej Holly Kennedy! Rodzina i przyjaciele oklaskiwali j. Denise i Sharon miay policzki mokre od ez. - Nie masz pojcia, jaka jestem z ciebie dumna - pochwalia Sharon, zarzucajc jednoczenie przyjacice rce na szyj. - Zafundowaa nam niez zabaw! - Dziki za pomoc. Holly uciskaa przyjacik. Abbey klaskaa. - Groza, po prostu groza! - krzycza Jack. Mama si umiechaa, a tata nie mg spojrze crce w oczy, z trudem powstrzymujc chichot. Z drugiego koca sali macha do niej Declan, wskazujc kciukiem porak. Holly skulia si przy stoliku, popijaa wod i wysuchiwaa gratulacji za to, e si przeamaa i przezwyciya strach. Rozpieraa j duma.

Podszed John i opar si o cian przy jej stoliku. - Gdzie musi tu by Gerry - powiedzia i spojrza na ni szklistymi oczami. Biedny John. On take tskni za Gerrym, by to w kocu jego najlepszy przyjaciel. Umiechna si do niego ze wspczuciem. John mia racj. Ona te czua obecno Gerryego. Zupenie jakby obj j mocno, przytuli i obdarzy jednym ze swych czuych pocaunkw, za ktrymi tak tsknia. Godzin pniej, po zakoczeniu wystpw, prowadzcy wyszed, eby przedstawi wyniki gosowania. Zamiast fanfar rozleg si podniosy kawaek na werblach. Na deski wkroczy Daniel w swej czarnej skrzanej kurtce. Przywitay go gwizdy i piski dziewczt. Richard z przejciem ciska kciuki za Holly. - Do finau przechodzi dwoje uczestnikw. - Urwa dla wzmocnienia efektu. - Keith i Samantha! Holly zerwaa si z miejsca i zataczya radonie, ciskajc Denise i Sharon. Richard by kompletnie zdezorientowany, a reszta rodziny gratulowaa Holly zwyciskiej poraki. Holly, teraz ju odprona, w zadumie sczya drinka. Sharon i John wdali si w zagorza dyskusj. Abbey i Jack zachowywali si jak para zakochanych nastolatkw. Ciara tulia si do Daniela, a Denise... No, wanie, gdzie jest Denise? Holly rozejrzaa si po klubie i wypatrzya koleank na scenie. Staa przed gospodarzem wieczoru w prowokacyjnej pozie. Rodzice Holly ju wyszli, pozosta jej wic tylko Richard. Siedzia wyranie zagubiony, co kilka sekund przechylajc szklank. Holly usiada naprzeciwko. - Dobrze si bawisz? - Dzikuj, Holly. Naprawd sprawia mi ogromn frajd. - Zdziwiam si, e w ogle przyszede. Wydawao mi si, e omijasz takie miejsca. - Oj, bo trzeba wiecznie tyra na rodzin. - A gdzie jest Meredith? - Z Emily i Timothym - powiedzia, jakby to tumaczyo wszystko. - Jutro pracujesz? - Tak - odpar zwile i szybko dopi swojego drinka. - Musz ju i. wietnie si spisaa, Holly. Rozejrza si niepewnie, zastanawiajc si widocznie, czy si egna i zakca swej rodzinie dobr zabaw, po czym, bez sowa, przebijajc si przez tum, ruszy w kierunku

wyjcia. Znw zostaa sama. Najchtniej chwyciaby torebk i ucieka do domu, ale wiedziaa, e musi troch odczeka. Jeszcze nieraz znajdzie si sama w towarzystwie par, trzeba si przyzwyczaja. Musz uzbroi si w cierpliwo, powiedziaa sobie w duchu. Umiechna si na widok siostry kokietujcej Daniela. Ciara bya absolutnie beztroska, zdawao si, e niczym si nie przejmuje. W adnej pracy nie zagrzaa miejsca ani nie utrzymaa duej adnego chopaka. Czsto bdzia gdzie mylami, zatopiona w marzeniach o podry do kolejnego dalekiego kraju. Holly spojrzaa na Jacka, ktry na krok nie odstpowa Abbey. Zawsze opanowany, jak przystao na nauczyciela, szanowanego przez wszystkich uczniw. Westchna i wrcia do swojego trunku. Daniel poszuka jej wzrokiem. - Napijesz si jeszcze czego? - Nie, dziki. Niedugo i tak wracam do domu. - Zosta, Hol - poprosia Ciara. - Jeszcze wczenie. Daj jej wdki z col - zwrcia si do Daniela. - I mnie te. - Ciara! - zawoaa Holly, speszona bezceremonialnoci siostry. - W porzdku. Przecie sam zaproponowaem co do picia. - Daniel ruszy do baru. - Ciara, co ty wyprawiasz? Tak nie wypada! - zbesztaa siostr. - Dlaczego? Przecie on nie paci. Jest wacicielem czy nie? - powiedziaa na swoj obron. - Gdzie jest Richard? - Pojecha do domu. - No wiesz! A mia mnie odwie! Ciara zacza gorczkowo szuka swojej torebki, zwalajc przy tym na podog wiszce na oparciach krzese ubrania. - Ju go nie zapiesz. Wyszed dawno temu. - Ale zaparkowa daleko std, a musi przejecha koo wyjcia, by wydosta si na ulic. Znalaza torebk i wybiega z okrzykiem: - Trzymaj si, Holly. Wypada fantastycznie! Wrci Daniel, postawi na stole tac z trunkami i usiad naprzeciwko niej. - Gdzie jest Ciara? - spyta. - Prosia, eby ci przeprosi, ale pobiega na parking, by dogoni brata, ktry mia j

podrzuci do domu. - Holly rozemiaa si. - Pewno uwaasz nas za najbardziej gruboskrn rodzin pod socem. Ciara moe wydawa si prostacka, ale ma dobre serce i tak naprawd jest delikatna i wraliwa. - Daj spokj, naprawd wszystko w porzdku. Po prostu jeden drink wicej dla ciebie. Spojrza w gb sali. - Twoja koleanka chyba dobrze si bawi. Holly obejrzaa si i zobaczya Denise wtulon w swego partnera. Widocznie jej prowokacyjne pozy odniosy podany skutek. - O nie, tylko nie on! Ten straszny typ dosownie wywlk mnie z toalety - jkna Holly. - To mj kolega, Tom OConnor z rozgoni Dublin FM. Karaoke poszo dzi w radiu na ywo - doda powanie. - Co? Daniel pokaza zby w umiechu. - Oj, artuj. Chciaem tylko zobaczy twoj min. - Nie wystawiaj mnie na takie prby - poprosia Holly, chwytajc si za serce. Mylaam, e oszalej ze strachu, wystpujc przed tutejsz publicznoci, a co dopiero przed caym miastem. - Nie obra si, ale skoro tak nienawidzisz tego rodzaju zabaw, to dlaczego si zdecydowaa? - spyta Daniel. - Och, mj dowcipny m uzna, e fajnie bdzie zgosi guch jak pie on do konkursu wokalnego. Daniel rozemia si. - A tak le ci nie poszo! A twj m jest tutaj? - zapyta, rozgldajc si po sali. - Z pewnoci gdzie si tu krci - powiedziaa z umiechem.

ROZDZIA PITY
Holly starannie rozwieszaa na sznurach uprana bielizn, rozmylajc o tym, jak przez cay miniony miesic prbowaa zapanowa jako nad swoim yciem. Wci wierzya, e wszystko si uoy, ale byway dni, e optymizm ulatnia si cakowicie i ogarnia j nieprzebrany beznadziejny smutek. Godzinami, odrtwiaa, przesiadywaa wwczas w salonie, wspominajc dawne chwile, rozpamitujc kad ktni z Gerrym i aujc przy tym, e nie moe cofn czasu. Wyrzucaa sobie, e nazbyt czsto obraaa si, zamiast od razu wyjania nieporozumienia i wybacza. Samotnie kada si spa, zamiast przytuli si do ukochanego. Bezsensowna strata czasu. Bywao, e caymi dniami snua si po domu, zatopiona we wspomnieniach. Niekiedy nagle wybuchaa miechem, bo przypomina jej si jaki dowcip Genyego albo ich wsplne wygupy. Mczya j ta hutawka nastrojw. Czasami pograa si w depresji na wiele dni. Potem jakim cudem znajdowaa w sobie si, eby si z niej wyrwa, ale wkrtce ponury nastrj wraca ze zdwojona si. Z byle powodu tryskay zy. Wszystko to razem byo nie do zniesienia. Wiele razy wracaa do listu Gerryego, usiujc wyczyta co midzy wierszami, wyowi jakie ukryte przesanie. Nigdy si ju nie dowie, o co naprawd mu chodzio, bo nigdy ju z nim nie porozmawia. Wci nie moga si pogodzi z nieodwracalnoci mierci. Po maju nasta czerwiec, ktry przynis dugie, jasne wieczory i liczne poranki. Caa Irlandia obudzia si z zimowego snu. Pora zacz wstawa z ptakami i przesta kry si w mroku, pomylaa Holly. Czerwiec oznacza kolejny list od Gerryego. Holly usiada na socu, delektujc si kolorami ycia, i rozerwaa czwart kopert. Gerry zrobi wykaz swoich rzeczy i wyda dyspozycje, co powinna z nimi zrobi. Na kocu dopisa:

PS Kocham Ci, Holly, i wiem, e Ty kochasz mnie. Nie musisz mie pod rk pamitek po mnie, eby nie zapomnie. Nie musisz ich trzyma na dowd mojego istnienia i mojej obecnoci w Twoich mylach. Nie musisz chodzi w moim swetrze, eby czu mnie przy sobie. Zawsze bd tuli Ci do siebie.

Holly bya zdruzgotana. Wolaaby jeszcze raz wzi udzia w karaoke. Chtnie skoczyaby ze spadochronem, przebiega tysic kilometrw, cokolwiek, byle nie oprnia jego szaf i nie

pozbywa si ostatnich ladw jego obecnoci. Mia jednak racj, o czym doskonale wiedziaa. Przecie znik w fizycznej postaci. Spenienie tego polecenia wiele j kosztowao. Przez kilka dni zmagaa si z rzeczami ma. Z kadym ubraniem i kadym wistkiem papieru wyrzucaa setki wspomnie. Odkadajc kolejne przedmioty, czua, jak gdyby znw egnaa si z Gerrym. To bya tortura! Skoczya. Teraz pozostao ju tylko wyrzuci wszystko na mietnik. Zamierzaa upora si z tym sama, ale wpad Jack i speni za ni smutny obowizek. Tyle przedmiotw, tyle wspomnie: lubny smoking Gerryego, garnitury, koszule, krawaty, ktrych tak nie lubi nosi. Zmieniay si mody - byszczce garnitury z lat osiemdziesitych i dresy zwinite w kbek. Fajka do nurkowania, muszla, ktr dziesi lat temu znalaz na dnie oceanu, zbir podstawek pod piwo ze wszystkich barw, jakie odwiedzili na caym wiecie. Karty walentynkowe od Holly. Kije golfowe od Johna, ksiki od Sharon, wspomnienia, zy i miech. Cae ycie spakowane w dwadziecia workw na mieci. Przeszo spakowana w gowie Holly. Kady przedmiot wzbija kurz, kady budzi nowe wspomnienia. Upchaa wszystko do workw, odkurzya, otarta oczy i odsuna przeszo od siebie.

Zadzwoni telefon komrkowy. Holly zbiega szybko do kuchni, eby odebra. - Halo. - Zrobi z ciebie gwiazd! - zawy histerycznie Declan i zanis si niepohamowanym miechem. Holly wytya umys, nie moga jednak poj, o co jej bratu chodzi. - Upie si, czy co? - Moe troch, ale to nie ma najmniejszego znaczenia. - Bj si Boga, jest dziesita rano! - Rozemiaa si. - Ty w ogle spae? - Nie. Wanie wracam do domu. Jestem w pocigu, w Galway. Wczoraj wieczorem odbyo si tu wrczenie nagrd. - Wybacz moj ignorancj, ale nie wiem, o jakich nagrodach mwisz. - O studenckich nagrodach mediw. Wygraem konkurs! - krzykn. Z wrzawy w suchawce Holly wywnioskowaa, e wituje z nim cay wagon. - A w nagrod puszcz mj film

za tydzie w telewizji w Kanale Czwartym! - W suchawce znw rozleg si aplauz, dlatego ledwo syszaa brata. - Zobaczysz, siostro, jeszcze bdziesz sawna! - usyszaa, zanim si rozczy. Zadzwonia do rodziny, eby przekaza dobr wiadomo, ale okazao si, e Declan wszystkich ju zdy obdzwoni. Ciara trajkotaa jak rozemocjonowana pensjonarka o tym, e poka je w telewizji i e Daniel udostpni Klub Diwa, eby wszyscy mogli obejrze film w przysz rod na duym ekranie. Holly nie posiadaa si z radoci. Zadzwonia do Sharon i Denise, eby podzieli si z nimi t nowin. - Co niesamowitego! - wyszeptaa z przejciem Sharon. - Dlaczego mwisz szeptem? - spytaa rwnie szeptem Holly. - Ten stary ramol zabroni nam rozmawia w sprawach prywatnych - poalia si Sharon na szefa. - Twierdzi, e wicej czasu spdzamy na rozmowach przez telefon ni na pracy. - Nagle zacza mwi duo goniej, bardzo urzdowym tonem. - Czy mogabym pozna dokadne dane? Holly rozemiaa si. - Stoi ci teraz nad gow? - Jak najbardziej - cigna Sharon. - No dobra, to nie bd gadaa dugo. Dokadne dane wygldaj tak, e spotykamy si w rod wieczr u Hogana, eby to obejrze. - Znakomicie. Sharon udawaa, e notuje dane. - eby wiedziaa. Szykuje si chyba nieza zabawa. Sharon, co ja mam woy? - Hm. Mylisz o jakim nowym ciuchu, czy o czym, co masz? - Na nic nowego mnie nie sta. Musz wybra co z szafy. - Moe co czerwonego? - T bluzk, ktr miaam na twoich urodzinach? - O wanie. A jaki jest obecny stan pani zatrudnienia? - Szczerze mwic, jeszcze nie zaczam szuka pracy. - Holly zaspia si. - A data urodzenia? - Oj, daj ju spokj - powiedziaa ze miechem Holly. - Prosz wybaczy, ale wydajemy ubezpieczenia komunikacyjne osobom, ktre ukoczyy dwudziesty czwarty rok ycia. Niestety, jest pani za moda.

- Ech, marzenie citej gowy. Dobra, pogadamy pniej. - Dzikuj za rozmow.

Holly usiada przy kuchennym stole, dumajc, w co by si za tydzie ubra. Postanowia wyglda elegancko i seksownie. Moe znajdzie co w sklepie Denise. Postanowia od razu do niej zadzwoni. - Sucham, tu Swobodny Strj - odebraa uprzejmie Denise. - Witaj, Swobodny Stroju. Mwi Holly. Wiem, e nie powinnam ci przeszkadza w pracy, ale mam sensacj: film Declana dosta pierwsz nagrod na jakim festiwalu studenckim. Maj go puci w telewizji w rod wieczr. - To cudownie! I my te w nim jestemy? - Tak sdz. Spotykamy si w rod w pubie U Hogana, eby go razem obejrze. Przyjdziesz? - Jasne! Mog przyprowadzi swojego nowego chopaka, Toma? - spytaa ze miechem. - Tego od karaoke? - spytaa zdumiona Holly. - A kogo by innego? Och, Holly, jestem taka zakochana! - wyszczebiotaa i znw zacza si mia. - Zakochana? Przecie poznaa go dopiero kilka tygodni temu! - No to co? Podobno wystarczy jedna chwila. - Ale mnie zaskoczya! Nie wiem, co powiedzie. To fantastyczna wiadomo! - Tylko si tak na wyrost nie podniecaj - powstrzymaa jej entuzjazm Denise. - Ale nie mog si doczeka, eby go poznaa. Na pewno ci si spodoba. - Przecie ju go poznaam... - powiedziaa Holly. - Oj wiem, ale wolaabym, eby si to odbyo w normalnych okolicznociach. Wtedy mylaa tylko o tym, eby si schowa w toalecie. Holly wzniosa oczy do nieba. - W takim razie do zobaczenia.

Po przyjedzie do Hogana Holly wesza na gr do Klubu Diwa. Dochodzio p do smej, klub nie by jeszcze oficjalnie otwarty. Przysza pierwsza i zaja miejsce przy stole naprzeciwko wielkiego ekranu.

A podskoczya na brzk tuczonego szka. Zobaczya za barem Daniela z szufelk i zmiotk w rce. - O, cze, Holly. - Patrzy na ni ze zdziwieniem. - Nie syszaem, eby kto wchodzi. - To tylko ja. Przyjechaam troch wczeniej. Podesza, eby si przywita. - Nawet nie troch, a bardzo - zauway, spogldajc na zegarek. - Reszta towarzystwa zejdzie si najwczeniej za godzin. Holly zmieszaa si. - Przecie program zaczyna si o smej. - Mnie powiedziano, e o dziewitej, ale mog si myli. - Sign po gazet. - Tak, dwudziesta pierwsza, Kana Czwarty. - Och, przepraszam. Przejd si po miecie. - Nie wygupiaj si. Dotrzymasz mi towarzystwa. - Umiechn si. - Czego si napijesz? Mia zaraliwy umiech. - No dobrze. W takim razie poprosz mineraln. Sign za siebie do lodwki po wod w butelkach. Holly zastanawiaa si, na czym polega zmiana w jego wygldzie. Tym razem nie by ubrany jak zwykle w czer. Mia na sobie spowiae niebieskie dinsy i jasnoniebiesk koszul barwy jego byszczcych oczu. Rkawy podwin do okci. Pod cienk tkanin rysoway si muskuy. Holly szybko odwrcia wzrok, kiedy podawa jej szklank. - A czy ja mogabym ci postawi drinka? - spytaa. - O nie. Tym razem ja stawiam. - Prosz ci, robie to ju tyle razy. Chciaabym si odwdziczy. - No dobrze. Napij si budweisera. Przechyli si przez kontuar, nie odrywajc od niej wzroku. - Co? Ja mam ci nala? - Rozemiaa si i zeskoczya ze stoka. - W dziecistwie marzyam o pracy za barem - dodaa, biorc duy kufel i naciskajc kurek. - Gdyby szukaa pracy, mam nawet wolny etat - zaoferowa. - Nie, dzikuj. Chyba lepiej mi pjdzie z drugiej strony baru - powiedziaa ze miechem i napenia kufel. Wyja portmonetk, wrczya mu pienidze. - Reszty nie trzeba - droczya si z

nim. - Dzikuj. - Odwrci si do kasy. - I znw m zostawi ci dzi sam? - zapyta. Holly zastanowia si, jak mu odpowiedzie. - Danielu, nie chciaabym ci wprawia w zakopotanie, ale mj m nie yje. Lekko si zaczerwieni. - Przepraszam, nie wiedziaem. - Nie szkodzi. Wiem, e nie wiedziae. - Umiechna si na znak, e jej nie urazi. Gerry umar w lutym. - Bo ostatnio chyba mwia, e tu jest. - A tak. - Speszya si i wbia wzrok w podog. - Niby go tu nie byo - odpara cicho, rozgldajc si po klubie - ale jest tutaj. Pooya rk na sercu. - Rozumiem. W takim razie jeszcze bardziej doceniam twoj odwag tamtego wieczoru powiedzia delikatnie. Holly bya zdziwiona, e tak dobrze si z nim czuje. Odprya si i moga rozmawia szczerze, bez obawy, e zaraz si rozpacze. Opowiedziaa mu w skrcie o licie. - Dlatego wtedy wybiegam zaraz po wystpie Declana. - A wic nie dlatego, e tak strasznie grali - zaartowa Daniel. - Ju rozumiem. By trzydziesty kwietnia. - Bingo! - zawoaa ze miechem. - Jestem! - ogosia Denise, wparowujc do klubu. Wystroia si w sukni, ktr miaa na balu w zeszym roku. Za ni wszed Tom. Nie odrywa oczu od dziewczyny. - Ale si odstawia - zauwaya Holly. Sama w kocu postanowia woy dinsy, czarne botki i bardzo prost czarn bluzk. Nie miaa ochoty si stroi. - Nie codziennie miewa si wasn premier, prawda? Tom i Daniel przywitali si mskim uciskiem. - Kochanie, poznaj mojego przyjaciela, Daniela - dokona prezentacji Tom. Daniel i Holly unieli brwi i umiechnli si. Oboje zwrcili uwag na sowo kochanie. - Cze, Tom. - Holly ucisna mu rk, a on cmokn j w policzek. - Przepraszam za tamten wieczr. Nie byam wtedy w peni pani siebie. - Nie ma sprawy. - Tom skwitowa jej przeprosiny umiechem. - Gdyby si nie zgosia, nie poznabym Denise. Jestem twoim wielkim dunikiem.

Holly ze zdumieniem odkrya, e dobrze si bawi i wcale nie musi udawa. Bya naprawd szczliwa. Poza tym cieszyo j, e Denise w kocu si zakochaa. Niedugo potem zjawia si reszta rodziny Kennedych, a wraz z nimi Sharon i John. Holly wybiega im na spotkanie. - Ludzie, suchajcie! - Declan stan na stoku. - Poniewa Ciara nie moga si zdecydowa, co na siebie woy, spnilimy si, a lada chwila puszcz mj dokument. Dlatego bagam was, siadajcie. - Och, Declan - fukna mama. Holly rozemiaa si i posusznie usiada. Kiedy spiker zapowiedzia film, wszyscy zaczli klaska. Na tle piknego widoku Dublina noc ukaza si napis Dziewczta w wielkim miecie, a nastpnie zdjcie Sharon, Denise, Abbey i Ciary cinitych na tylnym siedzeniu takswki. Przemwia Sharon: - Witajcie! Ja jestem Sharon, a to s Abbey, Denise i Ciara. Dziewczta pozoway kolejno w zblieniu. - Jedziemy do naszej przyjaciki Holly, ktra ma dzi urodziny. Urzdzamy babski wieczr, zero facetw. W nastpnej scenie krzyczay do Holly zaskoczonej w drzwiach: Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. - Och, dzi nie bdziemy oszczdza na piciu. Kamera ukazaa Holly otwierajc szampana, a po chwili dziewczta speniajce toast. Na kocu Holly, z przekrzywion tiar na gowie, pia szampana przez somk z butelki. - Idziemy powczy si po klubach. Kolejne ujcie przedstawiao dziewczta, szalejce w Boudoir. Od czasu do czasu ktra wykonywaa bardzo nieprzystojne ruchy. Potem Sharon zapowiedziaa otwarcie: - ebymy tylko nie przesadziy. Dzi mamy by grzeczne! W nastpnej scenie dziewczta gwatownie protestoway, kiedy trzech ochroniarzy wyprowadzao je z klubu. Holly patrzya wstrznita na Sharon. Przyjacika zastyga w bezruchu. Mczyni zamiewali si i poklepywali Declana po plecach. Holly, Sharon, Denise, Abbey, a nawet Ciara, skuliy si na krzesach, upokorzone. Co ten Declan narobi!

Holly wstrzymaa oddech. Co tak naprawd wymazay z pamici? A cierpa na myl, co ujrz za chwil. Na ekranie pojawi si kolejny napis: Wypad na miasto. Dziewczta jechay siedmioosobow takswk. Holly wydawao si, e jeszcze wtedy bya trzewa. - Och, John - alia si kierowcy z tylnego siedzenia. - Dzi kocz trzydziestk, wyobraasz sobie? John obejrza si i rozemia. - wietnie si trzymasz. Kamera najechaa na twarz Holly, ktra a si skulia, widzc siebie na ekranie. Miaa tak smtn min. - I co ja teraz zrobi? - wya. - Nie mam pracy, ma ani dzieci, a ju stukna mi trzydziestka! Mwiam ci, ile mam lat? - Skarbie, zostaw zmartwienia na jutro. Wystawia gow przez okno i nie zwaajc na wiatr jechaa tak, zatopiona w mylach. O Boe, jak samotnie wygldam, skonstatowaa Holly. Co za okropny widok! Rozejrzaa si speszona po pokoju, ale w por zwrcia oczy na ekran. Pohukiwaa wanie dziarsko na koleanki, stojc na OConnell Street. - Dobra, dziewczyny. Szturmujemy Boudoir. I nikt nas nie powstrzyma, a ju na pewno adne kretyskie goryle, ktrym wydaje si, e trzs klubem. Z tymi sowy pomaszerowaa, jak jej si wwczas zdawao, prosto przed siebie. Koleanki przyklasny i ruszyy za ni. Nastpne ujcie przedstawiao dwch bramkarzy przed Boudoir, ktrzy krcili gowami. - Przykro nam, moje panie, ale nie dzisiaj. - A wy wiecie - spytaa bez zmruenia powiek Denise - z kim macie do czynienia? - Nie. Obaj patrzyli w przestrze, lekcewac starania dziewczt. - No wanie! - Denise uja si pod boki. - A to jest bardzo znana ksiniczka Holly z fiskiej rodziny krlewskiej. Holly spiorunowaa Denise wzrokiem. W barze caa rodzina rykna miechem. - Sam nie napisabym lepszego scenariusza - mwi, zamiewajc si Declan.

- Ksiniczka? - dziwi si wsaty bramkarz. - Paul, czy w Finlandii jest monarchia? - Chyba nie, szefie. Holly zbya ich monarszym machniciem rki. - Widzisz? - powiedziaa Denise. - Narobicie sobie wstydu, jeli jej nie wpucicie. - Nawet jeeli j wpucimy, wy zostajecie. Wsacz wskaza gestem czekajcym z tyu gociom, eby przeszli. - O nie! - zaprotestowaa ze miechem Denise. - Jestem jej dwork. - Jej ksica mo musi si napi - przysza jej w sukurs Holly. - Jej ksica mo umiera z pragnienia. Paul i Wsacz starali si zachowa kamienn twarz. - Nie, naprawd, dziewczyny, tu wchodz tylko czonkowie klubu. - Przecie jestem czonkiem rodziny krlewskiej! - przypomniaa im Holly. - Ksiniczka i ja nie sprawimy wam kopotu - przymilaa si Denise. Wsacz wznis oczy do nieba. - No dobra. Wchodcie - wreszcie zlitowa si i zrobi im przejcie. - Bg zapa - powiedziaa Holly, wkraczajc do rodka. - Wariatka - skomentowa Wsacz ze miechem i zebra si w sobie na widok grupy nadchodzcej z Ciar. - Czy moja ekipa filmowa moe wej ze mn? - spytaa ufnie Ciara typowym australijskim akcentem. - Chwileczk, zaraz sprawdz. - Paul odwrci si, zamieni z kim kilka sw przez krtkofalwk. - Dobra, nie ma sprawy. Wchodcie. - To ta australijska piosenkarka, tak? - upewni si Wsacz. - Tak. Aha, nieza sztuka. - Powiedz chopakom, eby mieli na oku t ca ksiniczk. I eby nie wchodziy w drog piosenkarce z rowymi wosami. Ogldajc teraz wntrze klubu Boudoir na ekranie, Holly przypomniaa sobie, e klub je rozczarowa. Czytay w jakim czasopimie, e jest tam fontanna, do ktrej podobno kiedy wskoczya Madonna. Holly wyobraaa sobie wielki wodospad z szampana spywajcy po cianie klubu, otoczony przez mietank towarzysk. Gocie raz na jaki czas podstawiaj kieliszki, by uzupeni musujcy trunek. Tymczasem okazao si, e zamiast kaskad szampana porodku

okrgego baru znajduje si due akwarium. W ogle lokal by mniejszy, ni si spodziewaa. W gbi wisiaa wielka zota kotara, w kcie sali na podwyszeniu stao rozoyste krlewskie oe. W zotej jedwabnej pocieli leay dwie szczuplutkie modelki, pomalowane na zoto, w zotych stringach. Sowem jeden wielki kicz. - Rany, ale te stringi skpe! - zawoaa zdumiona Denise. - Plaster na moim maym palcu jest wikszy. Tom zacz nerwowo skuba may palec Denise. Holly znw spojrzaa na ekran. - Dobry wieczr, tu Sharon McCarthy. Witam w wiadomociach o pnocy. Sharon staa przed kamer, trzymajc butelk, ktra miaa imitowa mikrofon. Declan przekrzywi kamer tak, eby uchwyci w kadrze znanych prezenterw telewizji irlandzkiej. - Dzisiaj, w dniu trzydziestych urodzin, ksiniczka Holly z Finlandii wraz z dwork uzyskaa wstp do synnego, elitarnego klubu Boudoir. W klubie bawi si rwnie australijska gwiazdka rocka, Ciara, z wasn ekip filmow oraz... - Tu Sharon podniosa palec do ucha, jakby nasuchiwaa dalszych informacji. - Wanie dostaam najwiesze doniesienia... Dosownie przed chwil widziano, jak Tony Walsh, ulubiony spiker Irlandczykw, si umiecha. Jest z nami naoczny wiadek. Witaj, Denise. - Denise wdziczya si przed kamer. - Denise, opowiesz nam, jak to wygldao? - Siedziaam tu obok jego stolika, zajta wasnym towarzystwem, gdy wtem pan Walsh pocign z kieliszka i umiechn si. - To doprawdy co niesychanego! Czy to aby na pewno by umiech? - Moe zrobi grymas, chwytajc oddech, ale moje koleanki te uznay to za umiech. - Zatem byli inni wiadkowie? - Owszem, ksiniczka Holly widziaa cae zdarzenie. Kamera przebia si do Holly, ktra na stojco pia z butelki szampana przez somk. - Powie nam pani, czy to by grymas, czy umiech? Holly najpierw stropia si, a potem postawia oczy w sup. - Chyba grymas. Przepraszam, to wszystko przez tego szampana. Publiczno w Klubie Diwa trzsa si ze miechu. Speszona Holly ukrya twarz w doniach. - No dobrze - podsumowaa Sharon - sami pastwo syszeli. Jako pierwsi podajemy, e dzi wieczorem najbardziej ponury prezenter Irlandii umiechn si przy wiadkach. Oddaj gos

do studia. - Ale umiech znik jej z twarzy, kiedy podniosa oczy i zobaczya, e stoi nad ni Tony Walsh. Przekna lin i przywitaa si: - Dobry wieczr. - Koniec sceny. Cay klub zarykiwa si ze miechu. W nastpnej scenie ukaza si napis: Operacja Zota Kurtyna. Denise wrzasna: - O Boe, Declan, ty winio! Jak moge! - I wybiega, eby schowa si w toalecie. Declan zachichota. - Dobra, dziewczyny - mwia Denise na ekranie. - A teraz czas na operacj Zota Kurtyna. Pora odwiedzi bar VIP - w. - Wic to jeszcze nie wszystko? - zapytaa sarkastycznie Sharon, rozgldajc si po Boudoir. - Nie! Prawdziwe sawy chodz tam! - oznajmia Denise, wskazujc zot kurtyn, za ktr wstpu broni najwikszy bodaj i najpotniejszy mczyzna na tym globie. - Dziewczyny, Abbey i Ciara ju tam s. A my? Sharon i Holly spojrzay pytajco na przyjacik. - Dobra, dziewczyny, proponuj nastpujcy plan - oznajmia Denise. Holly odwrcia si od ekranu i szturchna okciem Sharon. Nic z tego nie pamitaa. Sharon wzruszya ramionami. Jak gdyby chciaa powiedzie, e rwnie nie bya przy tym wszystkim obecna. Kamera ledzia dziewczta, kiedy podeszy do zotej kurtyny i krciy si przed ni jak idiotki. W kocu Sharon zdobya si na odwag, eby postuka olbrzyma w rami. Odwrci si. Denise kucna szybko i na czworakach wetkna gow za kurtyn. Holly popchna j, eby si pospieszya. - Widz je - sykna gono Denise. - Rozmawiaj ze znanym hollywoodzkim aktorem! Cofna gow i spojrzaa na Holly. Niestety, olbrzym ju odwrci gow. - Co podobnego! - zawoaa Denise. - Oto ksiniczka Holly z Finlandii. Pokomy jej si nisko. Ty rwnie! Sharon prdko si schylia i obie pady Holly do stp. Speszona tym, e wszyscy si na ni gapi, zbya koleanki monarszym gestem. - Och, Holly! - zdoaa wyjka mama, ktra ledwo apaa oddech, zachystujc si miechem. Potny ochroniarz nada wiadomo przez krtkofalwk:

- Chopaki, jest zadyma z ksiniczk i jej dwork. Denise spojrzaa ze strachem na koleanki i szepna: - Chodu! Zerway si i ucieky, chichoczc. Kamera omiataa tum, ale nie moga ich znale. Holly, siedzc na krzele w Klubie Diwa, gono jkna, bo uwiadomia sobie, co bdzie potem. Paul i Wsacz skoczyli na gr za zot kurtyn. - Co tu si dzieje? - zagadn Wsacz. - Te dziewczyny prboway przeczoga si na drug stron - wyjani olbrzym. Jego poprzednia praca polegaa widocznie na mordowaniu ludzi, ktrzy usiowali przedrze si na niewaciw stron. Olbrzym wbi wzrok w ziemi. - Gdzie teraz s? - spyta Wsacz. - Schoway si, szefie. Wsacz wznis oczy do nieba. - No, to ich poszukajcie. Kamera dyskretnie ledzia trzech bramkarzy, ktrzy patrolowali klub, zagldajc pod stoy i za zasony. W gbi sali zrobio si jakie zamieszanie i ochroniarze ruszyli w tamt stron. Dwie tancerki pomalowane na zoto przerway taniec i patrzyy ze zgroz. Kamera uchwycia krlewskie oe. Wygldao to tak, jakby w zotej pocieli kotoway si trzy prosiaki. Sharon, Denise i Holly przewracay si, piszczc i prbujc tak si rozpaszczy, eby nikt ich nie zauway. Zebra si tum, wyczono muzyk. Trzy wielkie tumoki przestay si wierci i zastygy w bezruchu. Bramkarze zerwali koc z ka. Ich oczom ukazay si trzy skulone, przeraone dziewczyny, ktre przypominay anie zapane na szosie w wiata samochodu. - Jej ksica mo musiaa si nieco zdrzemn przed wyjciem - oznajmia przytomnie Holly monarszym tonem, a koleanki zwijay si w konwulsjach. Wszyscy gocie Klubu Diwa pokadali si ze miechu. Kolejna scena nosia nazw Dugi powrt do domu. Wracay takswk. Abbey siedziaa z gow wystawion przez okno jak pies, bo takswkarz j przestrzeg: - Tylko nie wa si zwymiotowa w takswce. Twarz miaa fioletow. Sharon i Denise zasny. Kamera skierowaa si na Holly siedzc obok kierowcy. Tym razem nie zamczaa go

paplanin. Opara gow o zagwek i patrzya przed siebie w noc. Dobrze teraz pamitaa, o czym mylaa wtedy. e znw wraca do pustego domu. - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Holly - zaszczebiotaa Abbey. Holly odwrcia si i umiechna. Znalaza si oko w oko z kamer. - Jeszcze krcisz? Wycz to! I wytrcia Declanowi kamer z rki. Koniec.

Kiedy Daniel poszed zgasi wiata w klubie, Holly wymkna si cichutko przez najblisze drzwi. Chciaa zebra myli, zanim wszyscy zaczn komentowa film. Znalaza si w maym skadziku wrd pustych beczek. Usiada na jednej z nich, zastanawiajc si nad tym, co przed chwil zobaczya. Bya rozalona na brata. Twierdzi, e krci film dokumentalny o yciu klubowym, a w gruncie rzeczy wystawi na pomiewisko j i jej koleanki. Za nic w wiecie jednak nie chciaa strofowa Declana przy caej rodzinie. Gdyby dokument obejrzany wanie w telewizji nie dotyczy jej osobicie, uznaaby, e zasuguje na nagrod. Ale dotyczy. Nie przeszkadzay jej sceny wygupw z koleankami, bardziej bolay ukradkowe scenki ukazujce jej cierpienie. Sone zy pocieky jej po twarzy. Dopiero telewizja uwiadomia jej, jak si naprawd czuje - zagubiona i samotna. Zapakaa za Gerrym, rozszlochaa si nad swoim losem. Nie chciaa, eby rodzina zobaczya t samotno, ktr tak bardzo staraa si ukry. Po prostu chciaa, eby Gerry wrci. Wtem otworzyy si drzwi i poczua objcie silnych mskich ramion. Zaniosa si paczem. Dosownie wyleway si z niej miesice nagromadzonej udrki. - Nie podobao jej si? - dobieg j zatroskany gos Declana. - Zostaw j - powiedziaa cicho mama i drzwi znw si zamkny. Tymczasem Daniel gaska j po gowie i delikatnie koysa. Kiedy wypakaa chyba wszystkie zy, wylizgna si z jego obj. - Przepraszam - szepna, pocigajc nosem. - Nie musisz przeprasza - powiedzia serdecznie. Siedziaa w milczeniu i prbowaa wzi si w gar. - Naprawd niepotrzebnie przejmujesz si tym filmem. - Akurat - rzucia sarkastycznie, ocierajc zy.

- Powanie. Wygldao na to, e si wietnie bawicie. Nikt poza tob nie zauway, e jeste zasmucona. Holly poczua si nieco lepiej. - Jeste pewien? - Absolutnie. I przesta ju wreszcie kry si po wszystkich pomieszczeniach w moim klubie. Bo wezm to do siebie - zagrozi z umiechem. - A jak dziewczyny? Zza drzwi dobiegy j gone miechy. - W porzdku - odpar. - Ciara upaja si myl, e zaczn j bra za gwiazd. Denise w kocu wysza z toalety, a Sharon pokada si ze miechu. Tylko Jack robi Abbey wymwki, e wymiotowaa w drodze do domu. Holly zachichotaa. - Dzikuj ci. - Ju moesz pokaza si ludziom? - spyta. - Chyba tak. Kiedy wysza, wszyscy siedzieli przy jednym stole i opowiadali sobie dowcipy. Holly usiada obok mamy. Elizabeth czule cmokna crk w policzek. - Nie masz mi za ze? - spyta Declan w obawie, czy nie zdenerwowa siostry. Holly spojrzaa na niego miadcym wzrokiem. - Wybacz ci pod warunkiem, e bdziesz dla mnie miy przez najblisze kilka miesicy. Declan skrzywi si. Przepad z kretesem. - Mwi si trudno - powiedzia.

ROZDZIA SZSTY
Holly z podwinitymi rkawami szorowaa w zlewie garnki, kiedy usyszaa znajomy gos. - Witaj, kochanie. Podniosa wzrok. Sta w otwartych drzwiach na taras. - Witaj - odpara z umiechem. - Tsknisz? - Jasne. - Znalaza sobie nowego ma? - Oczywicie. pi na grze - parskna i wytara rce. Gerry te si rozemia. - Udusi go za to, e pi w naszym ku? - Daj mu jeszcze godzink. Musi si wyspa. Ma zadowolon min, pomylaa, i jest tak samo pikny, jakim go zapamitaa. Patrzy na ni wielkimi piwnymi oczami. - Wejdziesz? - spytaa. - Nie, zajrzaem tylko sprawdzi, co u ciebie. Wszystko w porzdku? Opar si o framug drzwi, rce trzyma w kieszeniach. - Tak sobie - powiedziaa. - Mogoby by lepiej. - Podobno zostaa gwiazd telewizyjn - rzek z umiechem. - Z oporami - wyznaa szczerze. - Gerry, tskni za tob. - Nie jestem daleko - zapewni j cicho. - I znw mnie opuszczasz? - Na jaki czas. Umiechna si. - Do zobaczenia wkrtce. Wstaa z umiechem na twarzy. Czua si, jakby przespaa kilka dni. - Dzie dobry, Gerry - zaszczebiotaa wesoo. Zadzwoni telefon przy ku. - Sucham. - Holly, zajrzyj do weekendowych gazet. - Gos Sharon by peen trwogi.

Holly woya prdko dres i pojechaa do najbliszego kiosku. Zacza przeglda gazety. Kioskarz za lad gono zakasa. Podniosa wzrok. - To nie biblioteka, prosz pani. Musi je pani kupi - warkn. - Wiem - odpara rozdraniona. No ale skd ma wiedzie, ktr gazet kupi, jeli nie wie, w ktrej jest to, czego szuka? Zebraa wszystkie i cisna je na lad. Sprzedawca zacz wczytywa jeden po drugim kody kreskowe. Skusiy j sodycze uoone na ladzie. Wyja dwa due batony z piramidki. Cay stos posypa si na podog. Uklka z twarz czerwon jak burak, eby je pozbiera. W sklepie zapada cisza, tylko kilka osb z kolejki zaczo pochrzkiwa. Przypomniaa sobie, e musi kupi mleko. Podesza do lodwki po karton. Wrcia do kolejki i pooya mleko na ladzie. Kioskarz przesta wczytywa ceny. - Mark! - krzykn. Spomidzy regaw wyszed powoli pryszczaty modzieniec z czytnikiem w rce. - Tak? - rzuci naburmuszony. - Otwrz drug kas, synu. Chopak spojrza na Holly spode ba. Zrobia min. Niechtnie usiad przy drugiej kasie, kolejka przesza do niego. Holly tymczasem wyja kilka paczek chrupkw spod lady i dooya do zakupw. - Co jeszcze? - zapyta sprzedawca z przeksem. - Nie, dzikuj. To wszystko. Zapacia i otworzya portmonetk, eby wsypa do niej reszt. - Nastpny. Sprzedawca skin na nastpn osob w kolejce. - Przepraszam - spytaa Holly - czy mogabym prosi o torb? - Dwadziecia centw. Wyja znw portmonetk, pooya monet na ladzie i zacza pakowa zakupy. - Nastpny - powtrzy sprzedawca. Holly zacza pospiesznie wrzuca produkty do torby. - Poczekam, a ta pani zapakuje - zaproponowa uprzejmie klient. Umiechna si do niego, doceniajc dobre maniery, i ju miaa wychodzi, kiedy Mark, chopak zza lady, zaskoczy j, wykrzykujc:

- O, ja pani znam! Pani bya w telewizji! Holly obrcia si na picie. Rczka torby pka pod ciarem pliku gazet. Zakupy rozsypay si po pododze. yczliwy klient uklk, eby jej pomc, podczas gdy reszta osb w sklepie przygldaa si z rozbawieniem. - To pani, prawda? - dopytywa ze miechem chopak. - Holly posaa mu saby umiech znad podogi. - Wiedziaem! - Klasn w rce. - Fajna z pani kobitka! Spsowiaa. - Mogabym prosi jeszcze jedn torb... - Tak, naley si... - Prosz. yczliwy klient pooy dwadziecia centw na ladzie. Kioskarz zrobi zdumion min i wrci do obsugiwania ludzi z kolejki. - Mam na imi Rob - przedstawi si mczyzna, pomagajc Holly wkada batony do torby. I wycign rk. - A ja Holly - rzeka, nieco speszona jego bezceremonialnoci, i odwzajemnia ucisk. - I jestem czekoladoholiczk. Rozemia si. - Dzikuj za pomoc - powiedziaa z wdzicznoci, podnoszc si z podogi. - Nie ma za co. Przytrzyma jej drzwi. By przystojny, zapewne kilka lat starszy od niej i mia dziwne szarozielone oczy. Odchrzkn. Zarumienia si, bo raptem zdaa sobie spraw, e gapi si na niego jak idiotka. Podesza do samochodu, pooya wypchan torb na tylnym siedzeniu. Rob ruszy za ni. Serce zabio jej nieco szybciej. - Chciabym jeszcze spyta, czy daaby si pani zaprosi na drinka. - Spojrza na zegarek i rozemia si. - No nie, na picie chyba za wczenie. Wic moe na kaw? By pewny siebie. Sta oparty niedbale o samochd, rce trzyma w kieszeniach dinsw, zachowywa si, jakby zaproszenie nieznajomej na kaw byo najnaturalniejsz rzecz pod socem. Czyby to jaka nowa moda? - Hm... - Holly graa na zwok. Chyba tak uprzejmy mczyzna nie wyrzdzi jej

krzywdy? Poza tym jest cholernie przystojny. A na domiar wszystkiego, sprawia wraenie miego, porzdnego czowieka. Ju miaa si zgodzi, kiedy spojrza na jej rk i umiech spez mu z ust. - Bardzo przepraszam, nie zorientowaem si... zreszt i tak ju musz pdzi. Poegna j umiechem i odjecha. Zmieszana Holly odprowadzia go wzrokiem. Czyby co palna? Spucia wzrok i zobaczya na palcu byszczc obrczk. Westchna gono i przetara ze znueniem twarz. Wcale nie miaa ochoty wraca do domu. Znudzio jej si gapi cay dzie we wasne cztery ciany. W barku na przeciwko wystawiano stoliki na chodnik. Z godu burczao jej w brzuchu. Wyja gazety z samochodu i ruszya w stron kawiarenki. Zaywna kobieta przecieraa stoliki. - Siada pani tutaj? - Tak. Prosz irlandzkie niadanie. - Ju si robi. I podreptaa do rodka. Holly zacza przeglda brukowce. Jej wzrok pad na krtk notatk w dziale recenzji.

DZIEWCZTA W WIELKIM MIECIE - PRZEBJ SEZONU Dobra wiadomo dla wszystkich, ktrzy w rod przegapili przezabawny film Dziewczta w wielkim miecie. Niedugo wrci na may ekran. Dokument telewizyjny, w reyserii Irlandczyka Declana Kennedyego, przedstawia wieczorny wypad na miasto piciu modych mieszkanek Dublina. Uchyla rbka tajemnicy ycia saw w modnym klubie Boudoir i zapewnia p godziny niepohamowanego miechu. Badania wykazay, e w Wielkiej Brytanii obejrzay go 4 miliony osb. Kana 4 powtrzy go w niedziel o 23.00. Tego filmu nie wolno przegapi!

Holly staraa si zachowa zimn krew. Declan z pewnoci si ucieszy, ale ona bya zdruzgotana. Ju pierwsza emisja filmu duo j kosztowaa. Przejrzaa reszt gazet i zrozumiaa, o czym mwia Sharon. Wszystkie bulwarowce zamieciy notatki na temat filmu, a w jednym zamieszczono nawet zdjcie Denise, Sharon i Holly sprzed kilku lat. Nie miaa pojcia, skd redakcja je zdobya. Nie przypady jej do gustu takie okrelenia jak szalone dziewczyny, pijane pannice i troch przesadziy. Ciekawe, co

autorzy mieli na myli. W kocu podano niadanie. Holly przerazia si - parwki, jajka na boczku, bueczki, fasolka, smaone ziemniaki z cebul, pomidory i grzanka. Zawstydzona, rozejrzaa si w obawie, e kto j wemie za obartucha. Wczeniej apetyt jej nie suy, a teraz nagle poczua, e ma ochot porzdnie si naje. Zostaa w bistro znacznie duej, ni zamierzaa. Dochodzia ju druga, kiedy przyjechaa do Portmarnock. Zadzwonia do drzwi mieszkania rodzicw cztery razy, ale nikt nie otwiera. Zajrzaa przez okno salonu i nagle usyszaa wcieky wrzask. - Ciara, otwrz, do cholery, drzwi! Przecie mwi, e jestem zajta! - Ja te! Holly zadzwonia ponownie, czym dolaa oliwy do ognia. - Declan! Krzyk siostry naprawd mrozi krew w yach. - Sama otwrz, leniwa krowo! Holly wyja komrk i zadzwonia do Declana. - Halo? - Declan, otwieraj, bo wyami drzwi - zagrozia. - Oj, przepraszam. Mylaem, e Ciara ci otworzya - skama. Stan w drzwiach w samych bokserkach. Holly szybko wparowaa do rodka. - Rodzice wyszli - poinformowa j od niechcenia. Holly posza na gr i zapukaa do drzwi Ciary. - Nie wa si wchodzi! - wrzasna Ciara. Holly i tak otworzya. - Mwiam, eby nie wchodzi! - zawya Ciara. Siedziaa na pododze, z albumem fotograficznym rozoonym na kolanach, a zy cieky jej po twarzy. - Co si stao? - spytaa Holly. Nie pamitaa, kiedy ostatnio siostra przy niej pakaa. - Nic - ucia Ciara, zamkna album i wsuna go pod ko. Otara twarz. Holly podesza do siostry, usiada obok na pododze. Nie wiedziaa, jak si zachowa. - Jeeli co ci gryzie, chyba wiesz, e moesz ze mn pogada? Ciara pokiwaa gow i znw wybucha paczem. Holly obja j i pogaskaa po jedwabistych, rowych wosach. - Powiesz mi, o co chodzi? - ponowia pytanie. Ciara wymamrotaa co i wycigna album. Otworzya go drcymi rkami, przerzucia

kilka stron. - O niego - odpara markotnie i pokazaa swoje zdjcie z chopakiem, ktrego Holly nie znaa. Nawet siostr poznaa z trudem. Zdjcie zrobiono na statku na tle gmachu opery w Sydney. Rozradowana Ciara siedziaa na kolanie jakiego mczyzny, obejmujc go za szyj. Wtedy jeszcze miaa blond wosy i mi zrelaksowan min. - To twj chopak? - dopytywaa si ostronie Holly. - Byy. Ciara pocigna nosem, jedna za upada na zdjcie. - Dlatego wrcia? Ciara westchna. - Pokcilimy si. - Ale czy... On ci nie skrzywdzi ani nic takiego? - Nie - zaprzeczya gwatownie. - Pokcilimy si naprawd o bahostk. Zagroziam, e wyjad, na co on powiedzia, e si cieszy. - Ponownie zacza pochlipywa. Holly przytulia j i czekaa. - Nie przyszed nawet na lotnisko, eby mnie poegna. Holly gaskaa siostr po plecach. - I dotd nie zadzwoni? - Nie. A jestem tu ju dwa miesice - kaa. - Moe to po prostu niewaciwy chopak dla ciebie. - Ale ja go kocham! A to bya tylko kretyska sprzeczka. Zrobiam rezerwacj na samolot, bo si wciekam. Nie sdziam, e Mathew naprawd mnie puci... Zapatrzya si w zdjcie. Okna w pokoju byy szeroko otwarte. Z dali dobiega znajomy plusk fal. W dziecistwie siostry dzieliy ten pokj. Szum morza uspokaja i wycisza. Ciara przestaa szlocha. - Przepraszam, Hol. Wiem, e to drobiazg w porwnaniu z twoim nieszczciem. Gupio mi, e pacz z takiego powodu. - Strata ukochanej osoby jest zawsze bolesna, niezalenie od tego, czy jest spowodowana mierci... Holly urwaa w p zdania. - Podziwiam twoj si. Ja wypakuj oczy za gupim chopakiem, z ktrym spotykaam

si tylko kilka miesicy. - Moj si? - Holly rozemiaa si. - Przesadzasz. - Wszyscy twierdz, e jeste dzielna. Na twoim miejscu dawno leaabym gdzie w rowie. - Nie bd moim zym duchem - poprosia Holly z umiechem. - Ale jako sobie radzisz, prawda? - upewnia si z trosk w gosie Ciara. Holly pokrcia obrczk, ktr miaa na palcu. Zastanowia si nad pytaniem siostry. - Raz lepiej, raz gorzej... Bywam samotna, zmczona, smutna, szczliwa, nieszczliwa, miewam sto nastrojw na godzin. Czasami sobie radz. - Oj, jeste dzielna - zapewnia j Ciara. - I panujesz nad sytuacj. - Nie, to ty zawsze bya dzielna. A ja po prostu yj z dnia na dzie. Siostra spochmurniaa. - Teraz na pewno nie jestem dzielna. - A wanie e jeste. Cigle podejmujesz jakie wyzwania, skaczesz ze spadochronem, zjedasz na desce po skaach... - To tylko brawura. Kady moe skoczy na linie z mostu. Ty by te skoczya, gdyby musiaa. - Tak, a gdyby twj m umar, te by sobie poradzia. Nie trzeba wielkiej siy. Czowiek po prostu nie ma wyboru. Spoglday na siebie, wiadome wzajemnych zmaga z losem. Ciara odezwaa si pierwsza. - Chyba jestemy do siebie bardziej podobne, ni nam si wydawao. - Umiechna si do starszej siostry, ktra mocno j przytulia. - Kto by pomyla?

Dochodzia sma, kiedy Holly w kocu wrcia do domu. Byo jeszcze widno. Przegadaa z Ciar kilka godzin o jej przygodach w Australii. W tym czasie siostra co najmniej dwadziecia razy zmienia zdanie, czy powinna zadzwoni do swojego chopaka. Tu przed wyjciem Holly zaklinaa si, e nigdy wicej si do niego nie odezwie. Teraz zapewne wanie do niego dzwonia. Idc w stron ganku, Holly spojrzaa z niedowierzaniem na ogrd. Czyby wyobrania pataa jej figle? Wyda jej si dziwnie zadbany.

Zawsze ogrodem zajmowa si Gerry. Nie by zapalonym ogrodnikiem, ale Holly wrcz nie znosia takich prac, wic kto musia odwali brudn robot. Kawaek trawy obronitej krzewami i kwiatami teraz wyglda jak zachwaszczone pole. Wraz ze mierci Gerryego umar te ich ogrd. Nagle przypomniaa sobie o storczyku od Richarda. Wbiega do domu i podlaa spragnion rolink. Potem woya kurczaka do mikrofalwki i zacza wspomina miniony dzie. Uznaa, e by cakiem udany, mimo przykrego incydentu z facetem w kiosku. Spojrzaa na obrczk. Kiedy mczyzna czmychn spod sklepu, poczua si fatalnie. Zmierzy j wzrokiem, jakby miaa na twarzy wypisane, e jest poszukiwaczk romansw. Wstydzia si, e w ogle rozwaaa propozycj pjcia z nim na kaw. Gerry umar, kiedy oboje bardzo si kochali, i nie umiaa tak po prostu odkocha si tylko dlatego, e go zabrako. Wci czua si matk, a spotkanie z innym mczyzn uznaaby za zdrad. I cho Gerry nie y ju od piciu miesicy, sercem i dusz wci naleaa do niego. Mikrofalwka zapiszczaa, kolacja bya gotowa. Holly wyja danie i od razu wyrzucia je do mieci. Stracia apetyt. Wieczorem zadzwonia do niej rozgorczkowana Denise. - Nastaw prdko Dublin FM! - Holly podbiega do radia, wczya. - Tu rozgonia Dublin FM. Mwi Tom OConnor. Jeeli kto dopiero teraz zacz nas sucha, powtarzam, e rozmawiamy o ochroniarzach. Poniewa wejcie do klubu Boudoir wymagao nie lada zabiegw ze strony bohaterek Dziewczt w wielkim miecie, chcielibymy pozna pastwa zdanie na temat bramkarzy w lokalach. Czy macie o nich pochlebne zdanie? Czy s zbyt brutalni? Nasz numer to... Holly znw podniosa suchawk. - No i co? - spytaa koleanka. - Denise, alemy narozrabiay! - Wiem - rozemiaa si. - Widziaa dzisiaj gazety? - Owszem. Troch to wszystko gupie. Suchay dalej audycji. Jaki suchacz pomstowa na ochroniarzy, a Tom prbowa studzi jego emocje. - Suchasz go? - zapytaa Denise. - Prawda, e mj ukochany brzmi zmysowo? - Chyba tak. Rozumiem, e nadal jestecie razem? - Jasne - odpara Denise uraonym tonem. - Niby dlaczego mielibymy nie by?

- No wiesz. Spotykacie si ju jaki czas. A ty zawsze twierdzia, e nie wytrzymujesz z facetem duej ni tydzie! - Ale Tom jest inny - zapewnia koleank Denise. - Znalazam w nim bratni dusz. Poza tym dba o mnie, zaskakuje mnie maymi podarunkami i bez przerwy rozmiesza. Nigdy si przy nim nie nudz, jak to byo przy innych facetach. No i jest taki przystojny. Holly stumia ziewnicie. Denise zawsze tak mwia po pierwszej randce, po czym w krtkim czasie zmieniaa zdanie. Moe zreszt tym razem byo to prawd. Wytrzymali ze sob ju kilka tygodni. - Ciesz si twoim szczciem - powiedziaa z gbi serca.

Nazajutrz Holly zwloka si z ka i wybraa na spacer. Powinna zacz si gimnastykowa, a te pomyle o nowej pracy. Gdziekolwiek si znalaza, usiowaa sobie wyobrazi, e tam pracuje. Wykluczya sklepy z ubraniami, restauracje, hotele, bary, z ca pewnoci urzdy, czyli praktycznie wszystko. Usiada na awce w parku naprzeciwko placu zabaw i suchaa gwaru rozkrzyczanych, szczliwych dzieci. Przypomniaa jej si bolesna uwaga Richarda, e nigdy nie bdzie musiaa uera si z dziemi. Jake by teraz marzya, eby jaki may Gerry biega po placyku. Kilka miesicy przed diagnoz Gerryego zaczli rozmawia o dziecku. Pniej, gdy ju wiedzieli, okamywali si godzinami, wymylajc imiona i wyobraajc sobie siebie w roli rodzicw. O wilku mowa, pomylaa na widok Richarda, ktry opuszcza placyk z Emily i Timmym. Mia tak modziecz twarz, kiedy gania dzieci po parku. One te najwyraniej dobrze si bawiy - a w ich przypadku by to nadzwyczaj rzadki widok. Zbieraa siy na rozmow z bratem. Spodziewaa si najgorszego. - Halo, Holly! - przywita j Richard, idc ku niej przez trawnik. - Cze - odpara Holly. Ucisna dzieciaki, ktre podbiegy, eby si przywita z cioci. Mia odmiana. - Co ci tu sprowadza? - zapytaa Richarda. - Chciao ci si jecha taki szmat drogi? - Przywiozem dzieci do dziadkw - wyjani i zmierzwi wosy Timmyemu. - I bylimy w McDonaldzie - pochwali si Timmy z przejciem. - Pycha! - zawoaa Holly. - Prawda, e macie najlepszego tat pod socem? Richard umiecha si z zadowoleniem.

- Takie niezdrowe jedzenie? - spytaa ze zdziwieniem brata. - Oj tam - powiedzia i machn rk. - Wszystko mona, byle z umiarem, prawda Emily? Usiad obok Holly. Picioletnia dziewczynka ze zrozumieniem pokiwaa gow. - Jeden obiad w McDonaldzie ich nie zabije - przyznaa mu racj Holly. Timmy zapa si za szyj, udajc, e si dusi. Twarz mu spurpurowiaa, zacz si krztusi, upad na traw i zastyg w bezruchu. Richard i Holly rozemiali si. - I widzisz, Holly? - zaartowa Richard. - Chyba si mylilimy. Jednak McDonald zabi Timmyego. Holly spojrzaa na brata zdumiona, e zwraca si do syna zdrobniale. Richard wsta i zarzuci sobie chopca na rami. - To moe go teraz pochowajmy. Timmy, przewieszony przez rami ojca, zacz chichota. - O, jednak yje! - zawoa Richard ze miechem. - Wcale nie - odpar rozbawiony Timmy. - Musimy pdzi - powiedzia Richard. - Pa, Holly. - Pa, Holly - zawoay wesoo dzieci. Richard odszed z Timmym na ramieniu, a Emily podskakiwaa radonie i taczya koo taty, apic go za rk.

ROZDZIA SIDMY
Barbara skoczya obsugiwa klientw, a kiedy wszyscy ju wyszli z biura, natychmiast pobiega do pokoju dla personelu i zapalia papierosa. W agencji turystycznej Swords Travel przez cay dzie panowa istny kocio. Koleanka z pracy, Melissa, zadzwonia rano, e jest chora, dlatego Barbara musiaa si uwija sama. Wraz z listopadem nadeszy przygnbiajce ciemne wieczory i ulewne deszcze, tote drzwi agencji si nie zamykay, bo wszyscy rezerwowali wyjazdy do ciepych krajw. Kiedy szef w kocu wyszed zaatwi co w miecie, Barbara wymkna si na dugo oczekiwanego papierosa. Pech jednak chcia, e dzwonek do drzwi znw zadzwoni. Zakla w duchu, pocigna ostatni dymek i poprawia szmink. Wybiega z pokoju dla personelu, spodziewajc si zobaczy klienta niecierpliwie czekajcego za lad, ale starszy pan dopiero czapa w jej stron. - Przepraszam - odezwa si sabym gosem. - Witam uprzejmie. Czym mog suy? - spytaa, zaskoczona, e z bliska okaza si modym czowiekiem. Szed przygarbiony i podpiera si lask, jakby mia za chwil upa. Cer mia ziemist, chocia w wielkich piwnych oczach igra umiech. Barbara te si umiechna. - Chciabym zarezerwowa wczasy - powiedzia. - Czy pomogaby mi pani wybra odpowiednie miejsce? Zwykle przeklinaa w duchu klientw, ktrzy zaprzgali j do tak niewdzicznej roboty. Wikszo miaa zupenie niesprecyzowane wymagania, tote przesiadywaa z nimi caymi godzinami. Tym razem zaskoczya sam siebie. - Z przyjemnoci. Mam na imi Barbara. Prosz spocz, zaraz przejrzymy broszury. Wskazaa mu krzeso i odwrcia wzrok, eby nie patrze na jego zmagania z wasn saboci. Czy wybra pan ju wstpnie kraj? - Najchtniej Hiszpania. Moe Lanzarote. Wyjazd w lecie. Przejrzeli broszury, wreszcie mczyzna znalaz ofert, ktra mu odpowiadaa. - A w ktrym miesicu? - Moe w sierpniu? - To dobry miesic. Pokj z widokiem na morze? Spojrza przed siebie z umiechem.

- Bardzo chtnie. - Pochwalam wybr. Paska godno i adres? - Zaraz podam, ale nie rezerwuj wyjazdu dla siebie. - Jego piwne oczy zasnu smutek. Chc zrobi niespodziank onie i jej koleankom. - Bardzo sympatyczny prezent. Kiedy zapisaa jego dane, dokona wpaty. - Czy mgbym powierzy organizacj wyjazdu pani? Nie chciabym zgubi gdzie dokumentw. ona dowie si dopiero w lipcu, dlatego prosibym do tej pory o dyskrecj. - Ale oczywicie. - Dzikuj za pomoc, pani Barbaro - ukoni si. - Bardzo mi byo mio, panie... Clarke? - Po prostu Gerry - powiedzia z umiechem. - Bardzo mi mio, Gerry. ona z pewnoci wietnie wypocznie. Moja koleanka wykupia podobny turnus i bya zachwycona. - Musz ju wraca. Nie powinienem wstawa z ka. I z umiechem powlk si do czekajcej takswki.

Pierwszego lipca Barbara siedziaa smtnie za kontuarem w biurze. By najgortszy dzie w roku, klienci wchodzili do agencji w szortach i skpych bluzkach. Ona wiercia si na fotelu w niewygodnym kostiumie. Klepna wentylator, ktry nage stan. - Zostaw go - jkna Melissa. - Jeszcze zepsujesz. - A, daj spokj, mam to gdzie - mrukna Barbara. - Co ci dzisiaj ugryzo? - dopytywaa si Melissa ze miechem. - Nic takiego. Jest najgortszy dzie w roku, a my sterczymy w dusznym pomieszczeniu przy okropnej pracy. - To wyjd si przewietrzy, a ja obsu klientk. I wskazaa gow wchodzc kobiet. - Dziki, Mel - powiedziaa Barbara i zapaa papierosy. - Dzie dobry. Czym mog suy? - uprzejmie przywitaa klientk Melissa. - Dzie dobry. Chciaam spyta, czy pracuje tu jeszcze Barbara. Barbara zastyga w p kroku do drzwi. Jkna i wrcia na swoje miejsce. - Sucham. Mam na imi Barbara.

- Och, to wietnie! Zastanawiaam si, czy pani tu jeszcze pracuje. - A w czym mog pomc? - spytaa Barbara. - Mam nadziej, e rzeczywicie mi pani pomoe - przyznaa wyranie zdenerwowana kobieta i zacza grzeba w torebce. - Dostaam dzi od ma tak przesyk. Czy mogaby mi pani to wyjani? Barbara ze zdziwieniem spojrzaa na wymit kartk. Kto wyrwa j z broszury wakacyjnej z odrcznym dopiskiem Agencja Swords Travel, pani Barbara. - Nie moe pani sama spyta ma? - Nie mog. Bo go ju nie ma - odpara ze smutkiem kobieta. - Rozumiem. Sprawdz, czy pani nazwisko figuruje w komputerze. - Nazywam si Holly Kennedy - powiedziaa drcym gosem. - Holly Kennedy, Holly Kennedy - powtrzya Melissa, ktra przysuchiwaa si rozmowie. - Chwileczk. Wanie w tym tygodniu miaam do pani dzwoni! Dziwna sprawa, dostaam cise zalecenie, eby zadzwoni dopiero w lipcu... - Ju wiem! - przerwaa Barbara. - Pani jest on Gerryego? - Tak! - Holly zasonia rkami twarz. - M tu by? - Owszem, by. - Barbara klikna z umiechem w komputer. - Pani pozwoli, e wyjani. Gerry wykupi dla pani oraz pa Sharon McCarthy i Denise Hennessey tygodniowy pobyt w Lanzarote. Wyjazd dwudziestego smego lipca, powrt trzeciego sierpnia. Cieszy si, e znalaz dla pani to wymarzone miejsce. - A kiedy tu by? - spytaa Holly i zy trysny jej z oczu. - Rezerwacj zrobi dwudziestego smego listopada. - Listopada? - jkna Holly. - Przyszed sam? - Tak, ale przed wejciem czekaa na niego takswka. Barbara opowiedziaa wszystko, co zdoaa sobie przypomnie. - Dzikuj pani, Barbaro. Bardzo dzikuj. Holly uciskaa kobiet przez kontuar. - Ale bardzo prosz. Bd wdziczna za informacj, jak si uda wyjazd - dodaa z umiechem. - Tu s wszystkie potrzebne dokumenty. Wrczya Holly grub kopert i odprowadzia j wzrokiem. Barbara westchna i pomylaa, e czasem ta durna robota wcale nie jest taka znw durna.

Holly wrcia do domu. Zamachaa do Sharon i Denise, ktre opalay si na murku w jej ogrodzie. Zeskoczyy i wybiegy jej na powitanie. - Ale si uwinycie - pochwalia je. Prbowaa zdoby si na odrobin entuzjazmu, lecz w rzeczywistoci czua si cakiem wypompowana. - Sharon urwaa si z pracy zaraz po twoim telefonie i zgarna mnie z miasta - wyjania Denise, przygldajc si Holly. - Och, nie ma a takiego popiechu - wymamrotaa apatycznie Holly, wkadajc klucz do zamka. - Robia co ostatnio w ogrodzie? - spytaa, rozgldajc si Sharon, eby zmieni nastrj. - Nie. Ale wzi si za niego albo mj ssiad, albo jaki krasnoludek - wyjania Holly, otwierajc drzwi. - Rozgocie si w salonie, zaraz do was wrc. Wysza do azienki i przemya twarz zimn wod. Musiaa zapanowa nad sob i przekaza dziewczynom wiadomo tak radonie, jak pragn tego Gerry. Kiedy troch si odwieya, wrcia do przyjaciek. Przystawia podnek do kanapy i usiada naprzeciwko nich. - Dobra, od razu przystpi do rzeczy. Otworzyam dzisiaj lipcow kopert i posuchajcie, co przeczytaam. Pokazaa im bilecik przypity do broszury.

Miych wakacji, Holly! PS Kocham Ci...

- I tyle? Rozczarowana Denise zmarszczya nos. - Bardzo miy bilecik - zegaa obudnie Sharon. - Ujmujcy... i taki sympatyczny. Holly parskna miechem. - Ty kretynko! - zawoaa i rzucia poduszk w Sharon. - Zobacz, co byo w rodku. I pokazaa koleankom pomit kartk wyrwan z broszury. Patrzya z rozbawieniem na dziewczyny, jak prbuj odczyta niezbyt wyrane pismo Gerryego. - O Boe! - wykrzykna Denise. - Co? - zdumiaa si Sharon. - Gerry wykupi ci wyjazd?

- Dziewczyny - oznajmia Holly, promieniejc. - On nam wszystkim zafundowa wakacje! Otworzyy butelk wina. - Niesamowite - powiedziaa nadal oszoomiona Denise. - Kochany Gerry. Holly pokiwaa gow, dumna z wasnego ma, ktry po raz kolejny tak j zaskoczy. - I pojechaa sama do tej Barbary? - spytaa Sharon. - Tak. Przeurocza dziewczyna. - Holly umiechna si. - Bardzo dugo opowiadaa mi o ich rozmowie. - To adnie z jej strony - pochwalia Denise. - A kiedy to byo? - Pojecha do agencji pod koniec listopada. - Pod koniec listopada? - powtrzya Sharon z zadum. - Czyli ju po drugiej operacji. Holly pokiwaa gow. - Tej dziewczynie wyda si bardzo saby. - A dziwne, e nie powiedzia o tym adnej z nas - skomentowaa Sharon. Pokiway w milczeniu gowami. - Tak czy owak, jedziemy razem do Lanzarote! - zawoaa wesoo Denise. Uniosy kieliszki. - Za Gerryego! - Za Gerryego! - zawtroway jej Holly i Sharon. Po wyjciu koleanek Holly zajrzaa do ogrodu, dumajc, jaki to krasnoludek tak go pielgnuje. Wracaa ju do domu, kiedy zadzwoni telefon. Musiaa dobiec do aparatu. - Halo - rzucia zdyszana do suchawki. - Trenujesz maraton? - Nie, ganiam krasnoludki. - Fajnie. O dziwo, Ciara o nic si nie dopytywaa. - Za dwa tygodnie mam urodziny. Holly na mier zapomniaa. - Wiem. - Rodzice zaproponowali, ebymy urzdzili grill dla przyjaci. Mogaby zaprosi Sharon z Johnem, Denise z tym jej didejem i Daniela, co? - Rozemiaa si nerwowo. - On jest boski! - Ciara, ja go ledwo znam. Zwr si do Declana, eby go zaprosi. - Nie, bo chc, eby mu subtelnie wyjania, e si w nim kocham i e chc mie z nim

dzieci. Holly jkna. - Przesta - wybucha Ciara. - On bdzie moim prezentem urodzinowym! - No dobra, zadzwoni do pozostaych i... Ale Ciara ju si rozczya. Holly postanowia najpierw upora si z najtrudniejszym telefonem, dlatego wykrcia numer do Hogana. - Daniel? Tu Holly Kennedy. - Kto? Holly tak si speszya, e osuna si na ko. - Holly Kennedy. Siostra Declana. - Ach, Holly, witaj. Poczekaj, przejd gdzie, bo nie sysz. W tle dochodziy dwiki Greensleeves. Zacza wirowa po sypialni i piewa na gos. - Przepraszam ci. - Daniel si rozemia. - Lubisz Greensleeves? - Bo ja wiem? Nie bardzo. - Holly spsowiaa. - Dzwoni, eby ci zaprosi na grill. - Fantastycznie. Bardzo chtnie przyjd. - W pitek s urodziny Ciary, no wiesz, mojej siostry. Zlecia mi, ebym ci zaprosia i powiedziaa ci subtelnie, e chce za ciebie wyj za m i mie z tob dzieci. Parskn miechem. - Rzeczywicie, bardzo subtelnie mi to przekazaa. - Denise przyjdzie z Tomem, zapowiedzia si Declan, wic bdziesz zna par osb. - Mam nadziej, e ty te przyjdziesz. - Jasne! - Ju miaa odoy suchawk, kiedy co jej przyszo do gowy. - A, i jeszcze jedno. Czy ta praca za barem jest nadal aktualna?

Dobrze, e pogoda dopisuje, pomylaa Holly, idc do ogrodu za domem rodzicw. Lao przez cay tydzie, tote Ciara umieraa ze strachu o swj grill. Na szczcie si przejanio. Ju z daleka syszaa miechy. W ogrodzie zobaczya tum rodziny i przyjaci. Denise przyjechaa z Tomem i Danielem. Wszyscy troje rozoyli si na trawie. Sharon przysza bez Johna i teraz rozmawiaa z mam Holly. Przypuszczalnie rozwaay, jak sobie Holly radzi w yciu.

Ciara staa na rodku ogrodu, pokrzykiwaa na wszystkich i nie posiadaa si z radoci, e znajduje si w centrum uwagi. Miaa na sobie stanik bikini w barwie jej rowych wosw i wystrzpione dinsowe szorty. Holly podesza do siostry z prezentem. Ciara od razu rozerwaa opakowanie. - Och, co za cudo! Zaraz go wo! - zawoaa, wyjmujc z ppka stary kolczyk i wbijajc sobie w skr motylka z rowymi skrzydami, ktre zdaway si falowa w rytm jej oddechu. - Brrr. - Holly a si wzdrygna. - Wolaabym tego nie oglda. W powietrzu rozszed si smakowity zapach pieczonego misa, a Holly napyna linka do ust. Doczya do Denise, Toma i Daniela siedzcych na trawie. - Cze, Daniel. Cmokna go w policzek. - Cze, Holly. Dawno ci nie widziaem. Poda jej piwo. W granatowej koszulce, granatowych szortach i sportowych butach wyglda zupenie inaczej ni w zimowych ubraniach. Kiedy wychyla piwo, przyjrzaa si jego bicepsom. Nie miaa pojcia, e jest tak muskularny. - Ale si opalie - rzucia od niechcenia, chcc jako usprawiedliwi to, e si tak na niego gapi. - Ty te - powiedzia i powid wzrokiem po jej nogach. Rozemiaa si i podkulia je pod siebie. - Skutek bezrobocia. A twoja wymwka? - W zeszym miesicu wyskoczyem do Miami. - Szczciarz. Dobrze si bawie? - Fantastycznie - przyzna. - Bya tam kiedy? Pokrcia gow. - Ale w przyszym tygodniu jad z dziewczynami do Hiszpanii. Ju si nie mog doczeka. Zatara rce. - Syszaem. Fajna niespodzianka. Umiechn si, marszczc kciki oczu. Przez chwil rozmawiali o jego urlopie. - Mam nadziej, e nie bawie si w Miami z jak kobiet, bo biednej Ciarze serce by pko - zaartowaa, ale zaraz ugryza si w jzyk. Nie powinna si wtrca. - Nie - odpar powanie. - Zerwalimy z moj dziewczyn kilka miesicy temu.

- Tak mi przykro. A dugo bylicie razem? - Siedem lat. Odwrci wzrok. Holly nie bya pewna, czy chce o tym mwi, wic szybko zmienia temat. - Dzikuj, e mnie pocieszae wtedy po emisji filmu. Wikszo facetw ucieka na widok paczcej kobiety. - Nie ma za co. Przykro mi, kiedy widz, e jeste zdenerwowana. - Fajny z ciebie przyjaciel - pochwalia go. - Chciaabym ci pozna bliej. Ty chyba znasz ju cay mj yciorys. - Nie ma sprawy - powiedzia Daniel. - Dae ju Ciarze prezent urodzinowy? - spytaa. - Jeszcze nie - rozemia si. - Cay czas jest bardzo zajta. Holly wypatrzya siostr, ktra flirtowaa z jednym z kolegw Declana. Cakiem niedawno marzya o lubie z Danielem... - Poprosz j, dobra? - Dziki - powiedzia Daniel. - Ciara! - zawoaa Holly. - Kolejny prezent dla ciebie! - Oooo! - krzykna zachwycona Ciara. - A co to jest? Przysiada obok nich na trawie. Holly skina gow na Daniela. - Od niego. - Chciaaby pracowa w barze Klubu Diwa? Ciara a jkna. - Och, Danielu, genialna sprawa! - zapiszczaa radonie i rzucia mu si na szyj. Kady pretekst jest dobry, pomylaa Holly. - Ciara, przesta ju. Bo udusisz swojego nowego szefa. Nagle wszyscy w ogrodzie umilkli. Weszli rodzice z wielkim tortem i odpiewali Sto lat. Tu za nimi szed kto zasonity olbrzymim bukietem kwiatw. Rodzice postawili tort na stole, a nieznajomy opuci bukiet, odsaniajc twarz. - Mathew! - wykrzykna Ciara i zblada jak kreda. - Przepraszam, e zachowaem si jak idiota. - Australijski akcent Mathew ponis si

echem po ogrodzie. Wygldao to jak scena z australijskiego serialu, ale Ciara zawsze uwielbiaa melodramaty. - Kocham ci! Bagam, wybacz mi! - woa. Oczy goci zwrciy si natychmiast ku dziewczynie. Wszyscy byli ciekawi, co powie. Ciara osupiaa, drgaa jej tylko dolna warga. Po chwili podbiega, pocaowaa Mathew i zarzucia mu rce na szyj. Holly ze wzruszenia stany w oczach zy. Declan natomiast szybko zapa kamer i zacz filmowa. Daniel obj Holly. - Przykro mi, Danielu. - Otarta oczy. - Chyba wanie stracie dziewczyn. - Nie przejmuj si - powiedzia ze miechem. - I tak nie mgbym miesza przyjemnoci z prac. Na jego twarzy pojawi si wyraz ulgi. Holly nie odrywaa oczu od Ciary i Mathew, ktry porwa jej siostr w ramiona. - Miejsce dla modej pary! - krzykn Declan i wszyscy si serdecznie rozemiali. Holly umiechna si w przejciu do czonkw zespou jazzowego i rozejrzaa za Denise, Tomem i Danielem. Umwili si w ich ulubionym barze, znanym z duego wyboru koktajli i relaksujcej muzyki. Zobaczya Denise wtulon w Toma na wielkiej czarnej skrzanej kanapie w oranerii z widokiem na rzek Liffey. Naprzeciwko nich siedzia Daniel, popija przez somk truskawkowe daiquiri i omiata spojrzeniem rozsianych po sali goci. - Przepraszam za spnienie - przeprosia, podchodzc do przyjaci. - Nie wybaczam - szepn Daniel do ucha Holly, pocaowa j i ucisn. - Nie wiem, po co zaprosili tyle osb. Przecie i tak tylko siedz i patrz sobie w oczy, nie zwracajc na nikogo uwagi. Nawet ze sob nie rozmawiaj! A jeli kto si do nich odezwie, to czuje si jak intruz doda, pocigajc z kieliszka. A si skrzywi, czujc zbyt sodki smak. - Musz si napi piwa. Holly parskna miechem. - Przychodz ci z odsiecz. Przejrzaa kart alkoholi. Wybraa drink z najnisz zawartoci alkoholu i usiada w fotelu. - Panie Connelly, wie pan o mnie wszystko. Dzisiaj ja mam zamiar dowiedzie si czego o panu, a wic prosz si przygotowa na przesuchanie. Umiechn si.

- Jestem gotw. Zastanowia si nad pierwszym pytaniem. - Skd pochodzisz? - Urodziem si i wychowaem w Dublinie. - Pocign yk czerwonego koktajlu i puci do niej oko. - Ale gdyby ktry z kolegw z dziecistwa zobaczy mnie pijcego takie paskudztwo i suchajcego jazzu, miabym si z pyszna. Rozemiaa si. - Po szkole wstpiem do wojska - cign. Zdziwia si. - Ciekawe, z jakich pobudek. - Bo nie wiedziaem, co ze sob zrobi, a niele pacili - odpar bez wahania. - A mwi, e onierzom przywieca wycznie szczytny cel bronienia niewinnych ludzi. - Suyem tylko kilka lat. Rodzice przeprowadzili si do Galway, gdzie objli pub. Pojechaem z nimi, by tam pracowa, a kiedy przeszli na emerytur, ja przejem lokal. Kilka lat temu zapragnem jednak mie wasny pub. Harwka przyniosa mi troch oszczdnoci, a poza tym zacignem olbrzymi kredyt hipoteczny. Wrciem do Dublina i kupiem bar od Hogana. No i teraz tu jestem i rozmawiam z tob. - Pikny yciorys. - Nic szczeglnego, ot, zwyke ycie. - A gdzie si plasuje bya dziewczyna? - spytaa Holly. - Midzy ucieczk z pubu w Galway a przyjazdem do Dublina. - No tak. Pokiwaa ze zrozumieniem gow. Wychylia kieliszek i wzia do rki kart da. - Chyba zdecyduj si na seks na play. - Kiedy? Na urlopie? - zaartowa Daniel. Holly daa mu kuksaca. Za duo sobie wyobraa!

ROZDZIA SMY
Niech yj wakacje! - pieway dziewczta ca drog w samochodzie na lotnisko. John zaoferowa, e je podrzuci, ale prdko tego poaowa. Zachowyway si, jak gdyby pierwszy raz wyjeday za granic. Holly miaa wraenie, e jedzie na szkoln wycieczk. Spakowaa mnstwo sodyczy i czasopism, po drodze, razem z przyjacikami, piewaa nieprzyzwoite piosenki. Wylatyway o dziewitej wieczorem, a do hotelu miay dotrze dopiero nad ranem. Na lotnisku John wyj im bagae, uciskay go i same zawiozy je do hali odlotw, gdzie stany w dugiej kolejce. Po pgodzinnej odprawie ruszyy do waciwej bramki. Cztery godziny pniej samolot wyldowa na lotnisku Lanzarote. Prawie godzin czekay na baga, ktry odebray, gdy ju wikszo pasaerw rozesza si do autokarw. W kocu spotkay si ze swoj pilotk z agencji turystycznej. - Panie Kennedy, McCarthy i Hennessey? - spytaa z wyranym londyskim akcentem moda kobieta w czerwonym mundurku. Pokiway gowami. - Witam. Mam na imi Victoria. Zaprowadz panie do autokaru. Opuciy budynek lotniska. Bya druga nad ranem, ale i tak przywitaa je ciepa bryza. Holly umiechna si do dziewczt, ktre tak jak ona poczuy przyjemny powiew. Nareszcie wakacje! Trzy kwadranse jechay do Costa Palma Palace. Do hotelu prowadzi dugi podjazd wysadzany strzelistymi palmami. Przed gwnym wejciem pysznia si owietlona niebieskimi wiatami wielka fontanna. Dostay apartament, w ktrym znajdowaa si sypialnia z dwoma kami, niewielka kuchnia, salon z rozkadan kanap, azienka i balkon. Holly wysza na balkon i spojrzaa na morze. Byo zbyt ciemno, by cokolwiek dostrzec, ale syszaa szum fal uderzajcych o piasek. Zamkna oczy, suchaa. - Papierosa! Musz zapali. - Podesza do niej Denise, rozerwaa paczk i zacigna si gboko. - O, nareszcie! Chciaam ju kogo zamordowa. Holly rozemiaa si. Cieszya si na wsplny urlop z koleankami. - Nie masz nic przeciwko temu, ebym spaa na kanapie? W salonie mogabym pali. - Ale musisz wietrzy, Denise! - zawoaa ze rodka Sharon. - Nie chc, eby budzi mnie

smrd papierosw. - Dziki - odpara uszczliwiona Denise. Sharon obudzia Holly o dziewitej. - Gdyby czego potrzebowaa, jestem na play - poinformowaa. Zaspana Holly odburkna co na odczepnego. O dziesitej Denise wyrwaa j z ka. Za przykadem Sharon, postanowiy pj na pla. Piasek by tak gorcy, e nie potrafiy usta, parzy w stopy. Wypatrzyy Sharon, ktra pod parasolem czytaa ksik. - Cudownie, prawda? Denise rozejrzaa si. Sharon podniosa na nie wzrok. - Raj na ziemi. A moe Gerry te przyby do tego raju... - Holly zapatrzya si w dal. Nie, ani ladu. Wok same pary - jedne nacieray si nawzajem smarowidami do opalania, inne chodziy za rce po play. Nie miaa jednak czasu na ponure rozwaania, bo Denise zrzucia sukienk i skakaa po gorcym piasku w skpych lamparcich stringach. - Nasmaruje mnie ktra? Sharon odoya ksik. - Jasne. Denise usiada na leaku Sharon. - Jak nie zdejmiesz tego sarongu, opalisz si w aty. Sharon spojrzaa po sobie. - Nigdy si nie opalam. Mam pikn irlandzk karnacj, Denise. Nie wiedziaa, e bkit jest teraz modniejszy ni brz? Holly i Denise rozemiay si. Sharon od lat prbowaa si opala, ale zawsze koczyo si na oparzeniach. W kocu daa za wygran i pogodzia si z bkitnawym odcieniem swojej skry. - Zreszt ostatnio wygldam jak klucha. Nie chciaabym wystraszy ludzi. Holly z irytacj zmierzya Sharon wzrokiem. Moe przyjacika troch przybraa na wadze, ale gdzie jej byo do otyoci. Do wieczora wylegiway si na play, od czasu do czasu chodzc si w wodzie. Obiad zjady w nadmorskim barze. Holly poczua, jak powoli opada z niej napicie. Wieczorem poszy na mi kolacj do jednej z wielu restauracji przy ttnicej yciem ulicy niedaleko hotelu. - Nie mog wprost uwierzy, e jest dopiero dziesita, a my ju wracamy do hotelu -

powiedziaa Denise, patrzc tsknie na gwarne bary dookoa. Ludzie wylewali si z barw na ulice, w kadym lokalu dudnia muzyka. Holly czua, jak ziemia pulsuje jej pod nogami. Byskay neony, opalona modzie bawia si w wikszych grupach przy stolikach wystawionych na zewntrz. Szacujc przecitny wiek goci, Holly poczua si dziwnie. - Jak chcesz, moemy i do baru - powiedziaa niepewnie. Denise przeczesaa wzrokiem bary, eby wybra ktry. - I jak tam, licznotko - zagadn j bardzo przystojny mczyzna i bysn olniewajcym umiechem. - Wejdziesz ze mn? Denise patrzya na niego niewidzcym wzrokiem, zatopiona w mylach. Sharon i Holly posay sobie porozumiewawcze umiechy, pewne, e koleanka nie pjdzie jednak wczenie spa. W kocu ockna si. - Nie, dzikuj. Mam chopaka, ktrego kocham! - wyjania. - Idziemy, dziewczyny wezwaa Holly i Sharon, po czym zawrcia w kierunku hotelu. Koleanki stay jak zaczarowane, rozdziawiy usta ze zdumienia. A potem musiay niele wyciga nogi, eby j dogoni. - Co si tak gapicie? - spytaa z umiechem. - Na ciebie - odpada Sharon, nadal w szoku. - Kim jeste i co zrobia z nasz poeraczk mskich serc? - Oj dobra. - Denise podniosa rce, jakby si poddawaa. - Samotno jest rzeczywicie mocno przereklamowana. Holly opucia oczy i kopna kamyk na ciece. Z ca pewnoci nie jest to stan podany. - Moje gratulacje - Sharon wesoo popara Denise. Obja j wp i przytulia. Kiedy muzyka cicha, wszystkie zamilky. Z oddali dobiegay tylko dudnice basy. - Poczuam si tam staro - odezwaa si nagle Sharon. - Ja te! - Denise zrobia zdziwion min. - Odkd to wszyscy ludzie stali si tacy modzi? Sharon rozemiaa si. - Denise, to my si starzejemy. - Niezupenie. Mogybymy bawi si do rana. Tyle e... padam z ng. Mamy za sob

mczcy dzie. Ech, gadam jak staruszka - trajkotaa niestrudzenie Denise. Sharon z trosk spojrzaa na Holly. - Nic ci nie jest? W ogle si nie odzywasz. - Myl - odpara cicho Holly. - O czym? - zapytaa serdecznie Sharon. Holly spojrzaa na koleanki. - O Gerrym. - Chodmy na pla - zaproponowaa Denise. Zrzuciy buty i zanurzyy nogi w chodnym piasku. Na bezchmurnym niebie migotay miliony gwiazd, jak gdyby kto posypa brokatem ogromn czarn sie. Nad horyzontem wisia bezczynnie ksiyc w peni. Usiady, zasuchane w cichy plusk wody. Holly wcigna wiee powietrze. - Po to ci tu zaprosi - powiedziaa Sharon, patrzc na przyjacik. Holly zamkna oczy i umiechna si. - Niewiele o nim mwisz - dodaa Denise. Holly otworzya oczy. - Rzeczywicie. Denise rysowaa kka na piasku. - Dlaczego? Holly zastanowia si. - Nie wiem, czy mwic o nim, powinnam by smutna, czy szczliwa. Kiedy jestem radosna, niektrzy oceniaj mnie surowo, bo uwaaj, e powinnam wypakiwa oczy. Kiedy rozpaczam, wiele osb czuje si nieswojo. - Zapatrzya si na migoczce morze. - Nie mog artowa na jego temat jak dawniej, bo wydaje mi si to niestosowne. Nie mog zdradza, co mi powiedzia w zaufaniu, bo to jego tajemnice. Dziewczta usiady po turecku na ciepym piasku. - A ja przez cay czas rozmawiam z Johnem o Gerrym. - Sharon patrzya roziskrzonymi oczami na Holly. - Przypominamy sobie, jak nas rozmiesza, jak czsto bawi. Wspominamy nawet ktnie. Wszystko, co w nim uwielbialimy i co nas dranio. - Holly uniosa brwi. Sharon dokoczya. - Bo i tak si zdarzao. Nie zawsze by miy. Pamitamy go w rnych sytuacjach. Zapado dugie milczenie.

Pierwsza odezwaa si Denise. - Szkoda, e Tom nie pozna Gerryego. - Holly spojrzaa na ni ze zdziwieniem. Po jej policzku spyna za. - Gerry by rwnie moim przyjacielem - powiedziaa Denise. Opowiadam o nim Tomowi, wie, e przyjaniam si z jednym z najmilszych ludzi na wiecie. Trudno mi uwierzy, e kto, w kim si zakochaam, nie zna bliskiego mi czowieka, kogo, z kim przyjaniam si dziesi lat. Holly obja koleank. - W takim razie musimy Tomowi o nim opowiedzie, prawda, Denise?

Nazajutrz nawet nie widziay swojej pilotki, bo nigdzie si nie wybieray. Cay dzie leay na play. - Holly, a rodzice Gerryego kontaktuj si z tob? - zapytaa Sharon, kiedy wypyny pontonami na wod. - Tak. Co kilka tygodni pisz do mnie kart. - Nadal s w rejsie? Tsknisz za nimi? - Prawd powiedziawszy, chyba nic ich ju ze mn nie czy. Syn odszed, wnukw nie maj. - Nie chrza. Jeste ich synow. - Bo ja wiem... - powiedziaa z westchnieniem. - S troch starowieccy, prawda? - Nawet bardzo. Nie mogli cierpie myli, e yjemy z Gerrym w grzechu, jak to ujmowali. Nie mogli doczeka si lubu. A potem nie pojmowali, dlaczego nie zmieniam nazwiska. - Aha, pamitam - przytakna Sharon. - Cze, dziewczyny. Denise wypyna im na spotkanie. - Cze. Gdzie bya? - spytaa Holly. - Rozmawiaam z jednym facetem z Miami. Sympatyczny go. - Z Miami? Daniel by tam na urlopie - powiedziaa Holly. - Miy ten Daniel, prawda? - Fakt - potwierdzia Holly. - Dobrze nam si rozmawia.

- Tom mwi, e Daniel ostatnio sporo przeszed - zagaia Denise i przewrcia si na wznak. Sharon nastawia ucha. - To znaczy? - By zarczony z jak dziewczyn, ale okazao si, e panienka go zdradza. Dlatego przenis si do Dublina i kupi ten pub. Wszystko, eby od niej uciec. - Wiem. Co okropnego, prawda? - przyznaa smutno Holly. - A gdzie przedtem mieszka? - zaciekawia si Sharon. - W Galway. Tam rwnie prowadzi pub - wyjania Holly. - Wcale nie ma tamtejszego akcentu - wyrazia zdziwienie Sharon. - Bo wyrs w Dublinie, a potem wstpi do wojska. Pniej zamieszka w Galway, gdzie jego rodzina ma pub. Tam pozna Laur, spdzili razem siedem lat i ju byli zarczeni, ale zacza go zdradza, wic z ni zerwa. Wrci do Dublina i kupi pub U Hogana. Holly przerwaa. Denise zacza si z ni droczy. - Niewiele o nim wiesz, co? - Gdybycie wtedy w pubie zwracali na mnie cho nieco uwagi, moe bym tyle nie wiedziaa - wyjania wesoo Holly. Denise westchna gono. - Naprawd tskni za Tomem - powiedziaa ze smutkiem. - Wyznaa to temu facetowi z Miami? - spytaa Sharon. - Nie, bo tylko z nim rozmawiaam. - Denise obruszya si. - Szczerze mwic, nikt inny mnie nie interesuje. Dziwne, ale w ogle nie dostrzegam mczyzn. Sharon umiechna si do koleanki. - To si chyba nazywa mio, Denise. Chwil leay w milczeniu, zatopione w mylach, koysane przez kojce fale. - Cholera! - zakla nagle Denise. - Spjrzcie, jak daleko wypynymy! Holly usiada. Znajdoway si tak daleko brzegu, e plaowicze wygldali jak mrwki. - O Boe! - zawoaa wystraszona Sharon. - Pymy do brzegu! - zakomenderowaa Denise i wszystkie zaczy wiosowa rkami. Po kilku minutach niestrudzonych prb day za wygran. Ku wasnemu przeraeniu znalazy si

jeszcze dalej. Ich wysiki spezy na niczym, bo fala odpywu bya za szybka i zbyt silna. - Ratunku! - krzykna z caych si Denise i zacza gorczkowo wymachiwa rkami. - Std chyba nikt nas nie usyszy - zauwaya Holly. - Co za idiotki z nas! - biadolia Sharon. - Daj spokj - warkna na ni Denise. - Zacznijmy woa razem. Usiady na swoich pontonach. No to raz, dwa, trzy... Ratunku! - Wymachiway przy tym szaleczo rkami. W kocu jednak przestay krzycze i patrzyy tylko w milczeniu na kropeczki na play. Holly ykaa zy. - Powinnymy oszczdza siy - doradzia. Skuliy si na pontonach i zaczy paka. Nic wicej nie moemy zrobi, pomylaa Holly, i przerazia si jeszcze bardziej. Ochodzio si. Morze pociemniao i wydao jej si przeraajce. Jak mogy si wpakowa w tak kaba! Mimo strachu i zdenerwowania, Holly, ku wasnemu zdziwieniu, czul si przede wszystkim upokorzona. - Jedno jest w tym wszystkim dobre - odezwaa si. - Mianowicie? - zainteresowaa si Sharon, ocierajc zy. - Zawsze marzyymy o podry do Afryki - przypomniaa ze miechem. - Wyglda na to, e ju jestemy w p drogi. Spojrzay przed siebie w stron wymarzonego celu. - I wybraymy najtaszy rodek transportu - popada j Sharon. Denise patrzya na koleanki, jak gdyby zwarioway. One za, widzc pnag koleank lec w lamparcich stringach porodku oceanu, zanosiy si miechem. - Co jest? - spytaa, wytrzeszczajc oczy. - Niele si wpakowaymy - powiedziaa rozbawiona Sharon. - Fakt, e przegiymy - przyznaa Holly. Leay tak jeszcze kilka minut, zamiewajc si i plczc, gdy wtem Denise, usyszawszy warkot motorwki, znw zacza gorczkowo macha. Holly i Sharon zawyy jeszcze goniej ze miechu na widok biustu Denise podskakujcego przy energicznych ruchach ramion. - Prawie jak babski wieczr w miecie - dowcipkowaa Sharon, patrzc, jak muskularny ratownik wciga Denise na pokad.

- Chyba s w szoku - stwierdzi jeden z ratownikw, wcigajc histerycznie miejce si dziewczyny do motorwki. - Bagam, ratujcie pontony! - wykrztusia Holly, apic oddech. - Ponton za burt! - krzykna Sharon. Ratownicy rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenia, otulili dziewczyny ciepymi kocami i prdko zawrcili do brzegu. Na play zebra si tum gapiw. Dziewczta patrzyy na siebie i miay si jeszcze goniej. Kiedy wysiaday z motorwki, tum klaska. - Teraz klaszcz, a gdzie byli, kiedy ich potrzebowaymy? - zrzdzia Sharon. - Zdrajcy - powiedziaa Holly. I znw wszystkie zaniosy si miechem. Szybko zabrano je stamtd do lekarza. Dopiero wieczorem uwiadomiy sobie, jak powane zagraao im niebezpieczestwo. To nieco zwarzyo im humory. Kolacj zjady w ponurym milczeniu, dumajc nad wasnym szczciem i wyrzucajc sobie lekkomylno. Holly czua, e zachowaa si jak idiotka. Najpierw si zlka, e mogaby zgin, a chwil pniej zelektryzowaa j myl, e gdyby umara, poczyaby si z Gerrym. Nagle si przerazia, e tak niefrasobliwie traktuje wasne ycie. Postanowia to zmieni.

Nastpnego ranka Holly obudzia Sharon, ktra wymiotowaa w toalecie. Zajrzaa do niej i delikatnie przytrzymaa jej gow. - Ju dobrze? - spytaa, kiedy wszystko si uspokoio. - Tak. Przez ca noc drczyy mnie koszmary. nio mi si, e pyn odzi, a potem pontonem. Chyba dopada mnie choroba morska. - Ja miaam podobne sny. Najadymy si strachu, co? Sharon umiechna si sabo. - Nigdy wicej nie wypyn na morze pontonem. W drzwiach azienki stana Denise, ubrana w bikini. Postanowia razem z Sharon pj na basen, a Holly wybraa si na pla sama, z ma torb plaow, do ktrej schowaa jake wany list od Gerryego. O dziwo poprzedniego dnia zasna przed pnoc. Chciaa zerwa si wczenie, nie budzc dziewczyn, wyj na balkon i tam przeczyta kolejny list. Nie miaa pojcia, kiedy

zasna mimo wszystkich emocji. Na play znalaza ustronne miejsce, z dala od krzyku bawicych si dzieci i dudnicych stereo. Rozoya si w cichym zaktku na rczniku. Fale przybijay i odpyway. Mimo wczesnej pory soce palio ju dosy mocno. Wycigna list z torby, pogaskaa napis: sierpie, ostronie rozerwaa kopert.

Cze Holly, Mam nadziej, e wypoczywasz na fantastycznym urlopie. I e licznie wygldasz w tym bikini! Mam te nadziej, e wybraem odpowiednie miejsce. Omal nie pojechalimy tam na miodowy miesic, pamitasz? Ciesz si, e w kocu zobaczya ten kawaek wiata. Podobno, jeli stanie si na samym kocu play przy skaach i spojrzy w lewo, mona dostrzec latarni morsk. Syszaem, e podpywaj do niej delfiny. Wiem, e uwielbiasz delfiny. Pozdrw je ode mnie. PS Kocham Ci, Holly...

Drcymi rkami wsuna kartk do koperty i schowaa do torby. Miaa wraenie, e Gerry jej towarzyszy. Wstaa, zwina rcznik. Pucia si biegiem pla, ktra koczya si raptownie urwiskiem. Woya adidasy i zacza si wspina po skaach. Dokadnie tam, gdzie pisa Gerry, na skale, wznosia si olniewajco biaa latarnia morska niczym pochodnia strzelajca w niebo. Holly sza ostronie, a dotara do maej zatoczki. Wok nie byo ywej duszy. Wtem usyszaa jakie dziwne odgosy. To piszczay delfiny baraszkujce przy brzegu, z dala od plaowiczw. Usiada na piasku, eby posucha ich pogwarek. Gerry usiad obok. Moe nawet wzi j za rk.

Do Dublina wracaa chtnie, odprona i piknie opalona. Zgodnie z zaleceniem lekarza. Mimo wszystko jkna, kiedy samolot wyldowa w ulewnym deszczu. - Pewnie pod twoj nieobecno miejscowy krasnoludek opuci si w pracy - stwierdzia Denise, kiedy John zajecha pod dom Holly. Holly uciskaa i wycaowaa koleanki, po czym wesza do cichego, pustego wntrza. Uderzya j w nos silna wo stchlizny. Natychmiast otworzya drzwi na taras. Kiedy jednak przekrcia klucz w drzwiach, stana jak wryta. Ogrd za domem wyglda

jak cacko. Kto skosi traw. Powyrywa chwasty. Wyczyci meble ogrodowe. Odmalowa murki. Poza tym posadzi kwiaty, a pod wielkim dbem postawi drewnian awk. Rozejrzaa si, wstrznita. Kto to wszystko, do licha, robi?

ROZDZIA DZIEWITY
W pierwszych dniach po powrocie z Lanzarote Holly nie odzywaa si do koleanek. Jako nie miaa ochoty umawia si z Denise czy z Sharon. Po wsplnie spdzonym tygodniu chyba wszystkie uznay, e zdrowo bdzie na jaki czas si rozsta. Ciara bya nieuchwytna, bo albo pracowaa w klubie Daniela, albo spdzaa czas z Mathew. Jack ostatnie cenne tygodnie wolnoci wakacyjnej spdza w Cork, a Declan... Bg raczy wiedzie, co porabia Declan. ycie moe nie tyle j nuyo, ile stracio dla niej sens. Przedtem ya perspektyw wakacji, a teraz znw nie potrafia znale dostatecznego powodu, eby rano wsta. W porwnaniu ze sonecznym tygodniem w Lanzarote Dublin by mokry i obrzydliwy. Czasami nie chciao jej si nawet zwlec z ka, ogldaa tylko telewizj i czekaa na kolejny miesic i kolejny list od Gerryego, zastanawiajc si, co teraz wymyli. Dawniej on stanowi sens jej ycia, teraz musiaa si zadowoli listami z przeszoci. Poza tym chciaa zapa ogrodowego krasnoludka. Pytaa nawet ssiadw, ale niczego si nie dowiedziaa o tajemniczym ogrodniku. W kocu uznaa, e kto przez pomyk uprawia jej ogrd. Niewykluczone, e lada dzie przyjdzie rachunek. Codziennie sprawdzaa poczt, chocia nie miaa zamiaru paci. Nic jednak nie przyszo. Przychodzio natomiast wiele innych rachunkw: za elektryczno, telefon, ubezpieczenie. Jakby sprzysigy si przeciwko niej. Nie wiedziaa, jak poradzi sobie na dusz met z opatami. Ale zobojtniaa na takie bahostki. Pewnego dnia rano zadzwonia Denise. - Cze, co sycha? - spytaa. - Kipi radoci ycia - mrukna ironicznie Holly. - Ja te! - zawoaa Denise ze miechem. - Naprawd? A co ci tak cieszy? - Nic specjalnego, ycie - powiedziaa. No tak, ycie. Cudowne, pikne ycie. - Mw, co si dzieje? - Dzwoni, eby ci zaprosi na jutro wieczr na kolacj. Umwilimy si o smej u Chana. - My, czyli kto? - Sharon z Johnem i jacy znajomi Toma. Nie widziaymy si wieki, zobaczysz, e bdzie fajnie.

Holly skrzywia si. - Dobra, no to do jutra. Odoya suchawk rozdraniona. Czyby Denise zapomniaa, e Holly nadal jest w aobie? Pobiega na gr i otworzya szaf. Ktry ze swych starych, nielubianych ciuchw ma jutro woy? I skd wytrzanie pienidze na drog kolacj! Ledwo byo j sta na utrzymanie samochodu. Zacza wywleka wszystkie ubrania z szafy i ze zoci rozrzuca je po caym pokoju. kaa przy tym bez opamitania, a w kocu si uspokoia.

Przyjechaa do restauracji dwadziecia po smej, bo wiele godzin przymierzaa rozmaite stroje. W kocu wybraa sukienk, ktr Gerry doradzi jej na karaoke. Chciaa poczu si bliej niego. Kiedy ruszya do stolika, rozejrzaa si dyskretnie i serce jej si cisno - wok same pary. Przystana w p drogi, umkna w bok, schowaa si za wgem. Chyba sytuacja j przerosa. Rozgldaa si sposzona za najatwiejsz drog ucieczki. Za drzwiami do kuchni znajdowao si wyjcie awaryjne. Kiedy owiono j chodne wiee powietrze, poczua si wolna. Idc przez parking, obmylaa wymwk dla Denise. - Cze, Holly. Zatrzymaa si i powoli odwrcia. Daniel sta oparty o swj samochd i pali papierosa. - Cze, Daniel. Nie wiedziaam, e palisz. - Tylko kiedy jestem zdenerwowany. - A jeste? Uciskali si na powitanie. - Zastanawiam si, czy przyczy si do wesoych par. Holly nie moga powstrzyma umiechu. - Ty te? Rozemia si. - Jak chcesz, mog im nie mwi, e ci widziaem. - Czyli wchodzisz? - Kiedy musz wzi byka za rogi - oznajmi ponuro. Holly rozwaya w mylach jego sowa.

- Chyba masz racj. - Nie wchod, jeli nie masz ochoty. Nie chc ci mie na sumieniu. - Przeciwnie, mio byoby mie przy sobie drug samotn dusz. Tak niewiele ich ju zostao. Daniel rozemia si i poda jej rk. - Idziemy? Wzia go pod rami. - Tylko bd musiaa wczeniej wyj, eby zdy na ostatni autobus - zaznaczya. Od wielu dni brakowao jej pienidzy na zatankowanie auta. - No to mamy idealn wymwk. Ja powiem, e musz ci odwie do domu o godzinie... - P do dwunastej ? O pnocy zamierzaa otworzy wrzeniow kopert. - Dla mnie w sam raz. Z umiechem wmaszerowa do restauracji. - Ju s! Id! - zawoaa Denise, kiedy podeszli do stolika. Holly usiada obok Daniela. - Przepraszamy za spnienie. Denise przystpia do prezentacji. - Holly, poznaj Catherine i Thomasa, Petera i Sue, Joann i Paula, Tracey i Bryana... Sharon i Johna znasz... Tam dalej siedz Geoffrey i Samantha, a na kocu, cho wcale nie szarym, Des i Simon. Holly skina wszystkim gow. - A my jestemy Daniel i Holly - przedstawi si zgrabnie Daniel. - Ju musielimy zoy zamwienie - wyjania Denise. - Ale zamwilimy mnstwo da, wic bdziemy si dzieli. Holly i Daniel pokiwali z aprobat gowami. Kiedy wszyscy wrcili do rozmowy, Daniel zapyta Holly: - Uda ci si wyjazd? - Znakomicie wypoczam - przyznaa. - Za wszystkie czasy. I to bez adnych szalestw. - Dobrze ci to zrobio - pochwali. - Syszaem, e o wos uniknycie mierci. Holly wytrzeszczya oczy. - Oj, chyba Denise przedstawia ci przesadzon wersj.

- Nie sdz. Opowiedziaa tylko, e otoczyy was rekiny i e ratowano was helikopterem. - Nie wygupiaj si! - Rzeczywicie si wygupiam. - Prosz o uwag! - podniosa gos Denise. - Pewnie zastanawiacie si, dlaczego zaprosilimy was tu dzisiaj. Chcielimy co ogosi. Z umiechem potoczya wzrokiem po zebranych. Holly suchaa zaciekawiona. - Ot, suchajcie uwanie, Tom i ja zamierzamy si pobra! - obwiecia radonie Denise. Holly nie posiadaa si ze zdziwienia. Nie przypuszczaa, e co takiego si kroi. - Och, Denise! - zawoaa i podesza, eby ich uciska. - To wietna wiadomo! Moje gratulacje! Spojrzaa na Daniela, ktry zblad jak papier. Otworzono butelk szampana, wzniesiono toast. - Chwileczk, chwileczk! - powstrzymaa goci Denise. - Sharon, nie dostaa kieliszka? Wszyscy patrzyli na Sharon, ktra trzymaa szklank soku pomaraczowego. - Ja dzikuj - przeprosia. - Dlaczego? Denise skarcia koleank, e nie chce speni toastu. Sharon spojrzaa na Johna. - Nie chciaam dzi o tym mwi, bo to specjalny wieczr Denise i Toma. - Przyjaciele domagali si jednak wyjanie. - Jestem w ciy! Spodziewamy si dziecka! Holly przeya wstrzs. Tego rwnie nie przewidziaa. zy nabiegy jej do oczu, kiedy podesza do Sharon i Johna, eby im pogratulowa. Usiada i zacza gboko oddycha. Nie potrafia si opanowa. - Wzniemy toast za zarczyny Toma i Denise, a take za dziecko Sharon i Johna! Zaczto trca si kieliszkami. Holly jada w milczeniu, bez apetytu. Po kolacji wyszli z Danielem wczeniej ni pozostali gocie. Nikt jej nie zatrzymywa. Zostawia swoje ostatnie trzydzieci euro na rachunek. W drodze powrotnej oboje milczeli. Holly cieszya si szczciem przyjaciek, ale nie opuszczao jej poczucie, e zostaa za nimi daleko w tyle. Wszyscy mieli powody do radoci oprcz niej. Daniel podjecha pod jej dom. - Masz ochot wstpi na kaw albo na herbat?

Bya pewna, e odmwi. Zdziwia si, kiedy przyj zaproszenie. Naprawd polubia Daniela, ale wanie teraz chciaa zosta sama. - Niesamowity wieczr, co? - spyta, popijajc kaw. Pokiwaa gow. - Znam te dziewczyny cae ycie, a tak mnie zaskoczyy. Sharon nie pia, kiedy byymy na urlopie, rano wymiotowaa, ale twierdzia, e to choroba morska. Nagle w gowie Holly wszystko zaczo si ukada w cao. - Choroba morska? - spyta zdziwiony Daniel. - Po tej przygodzie, kiedy omal nie zginymy - wyjania. - Rozumiem. Tym razem adne z nich si nie rozemiao. - Dziwne - powiedzia, sadowic si na kanapie. No nie, pomylaa Holly. Nigdy std nie wyjdzie. - Koledzy zawsze twierdzili, e ja i Laura pobierzemy si pierwsi. Nie przypuszczaem, e Laura moe wzi lub... przede mn. - Wychodzi za m? - dopytywaa si Holly. - I to za mojego przyjaciela - rozemia si gorzko. - Rozumiem, e teraz ju byego? - Jasne. Siedzieli jeszcze chwil w milczeniu, Holly spojrzaa na zegar. Mina pnoc. Chtnie by go ju poegnaa. Nie moga si doczeka, eby otworzy kopert. Daniel jakby czyta w jej mylach. - A jak twoje listy z gry? - Wanie dzisiaj mam otworzy kolejny, dlatego... - urwaa i spojrzaa na Daniela. - Rozumiem - powiedzia i zerwa si. - W takim razie zostawi ci ju sam. Zagryza warg. - Stokrotne dziki za podrzucenie mnie do domu. - Niema za co. Ucisnli si na poegnanie. - Do zobaczenia - powiedziaa, ogarnita skrupuami, ktre jednak natychmiast j opuciy, kiedy zamkna za nim drzwi.

- A teraz powiedz, Gerry - szepna - co przygotowae dla mnie na ten miesic. ciskajc w rku kopert, spojrzaa na kuchenny zegar. Wskazywa kwadrans po pnocy. Zwykle Sharon i Denise ju o tej porze dzwoniy. Najwyraniej wobec zarczyn i ciy pami o Gerrym zesza na dalszy plan. Zajaa si w duchu za sw zgryliwo. Najchtniej wrciaby do restauracji i witowaa z przyjacimi jak dawniej. Ale nie moga si zdoby nawet na umiech. Zazdrocia im szczcia. Przepeniaa j zo, e ich ycie biegnie naprzd. Nawet w towarzystwie koleanek, nawet wrd tysica ludzi czua samotno. Ale najbardziej doskwieraa jej ona we wasnym pustym domu. Nie pamitaa, kiedy ostatnio bya naprawd szczliwa. Jake pragna zasn, nie walczc z natrctwem myli. Tsknia za wiadomoci, e jest kochana, e Gerry przyglda jej si, gdy ogldaj telewizj lub jedz kolacj. Tsknia za spojrzeniem, ktrym ogarnia j, gdy wchodzia do pokoju. Za jego dotykiem, uciskiem, rad, za czuymi sowami mioci. Nienawidzia liczenia dni do nastpnego listu, bo niczego ju po nim nie oczekiwaa. Zreszt i tak zostay jeszcze tylko trzy. I odpychaa od siebie myl, jak bdzie wygldao jej ycie, kiedy wiadomoci od Gerryego si skocz. Wspomnienia byy cudowne, ale trudno tylko nimi y. Powoli otworzya sidm kopert.

Mierz wysoko, bo nawet jeli chybisz, znajdziesz si wrd gwiazd. Obiecaj mi, e tym razem znajdziesz prac, ktra bdzie Ci odpowiadaa! PS Kocham Ci...

Holly przeczytaa list ponownie, zastanawiajc si nad wasn reakcj. Po tak dugiej przerwie bardzo si baa podj jakkolwiek prac. Wydawao jej si, e jeszcze nie jest gotowa. Zrozumiaa jednak, e nie ma wyjcia. Skoro Gerry tak powiedzia, musi to zrobi. Umiechna si do siebie. - Obiecuj - powiedziaa wesoo. Dugo wpatrywaa si w jego pismo, a kiedy przeanalizowaa ju kade sowo, z szuflady w kuchni wyja notatnik i dugopis, po czym zacza sporzdza wasn list moliwych prac: 1. Agentka FBI: - Nie jestem Amerykank. Nie chc mieszka w Ameryce. Nie mam dowiadczenia z prac w policji. 2. Adwokatka: - Nie znosiam szkoy. Nie znosiam nauki.

3. Lekarka: - Fuj. 4. Pielgniarka: - Mao twarzowe uniformy. 5.Kelnerka: - Za bardzo bym si objadaa. 6.Kosmetyczka: - Obgryzam paznokcie, rzadko depiluj nogi. Nie chc oglda rnych zakamarkw ludzkich cia. 7.Sekretarka: - JU NIGDY. 8. Aktorka: - Chyba ju nie przebij swojego wystpu w gonym filmie Dziewczta w wielkim miecie. 9. Przedsibiorcza kobieta interesu, ktra bierze ycie w swoje rce: - Hm. Jutro sprawdz oferty. W kocu pada na ko i przynio jej si, e jako wybitna specjalistka od reklamy prowadzi wan prezentacj na najwyszym pitrze wieowca z widokiem na Grafton Street. Rzeczywicie Gerry radzi jej mierzy wysoko. Nazajutrz rano obudzia si wczenie. Rozemocjonowana snem o sukcesie, posza do miejscowej biblioteki, eby poszuka pracy w Internecie. Bibliotekarka wskazaa jej rzd komputerw w gbi sali. - Opata wynosi pi euro za dwadziecia minut w sieci. Holly wrczya jej ostatnie dziesi euro. Tylko tyle udao jej si wyj rano z banku, zanim bankomat zapiszcza: BRAK RODKW NA KONCIE. Nie moga uwierzy, e ju nic jej nie zostao. - Nie teraz - powiedziaa bibliotekarka i oddaa jej pienidze. - Zapaci pani, kiedy pani skoczy. Ruszya do komputerw, ale zorientowaa si, e wszystkie s zajte. Staa, bbnia palcami w torebk i rozgldaa si. Wtem zobaczya klikajcego Richarda. Podesza, dotkna go w rami. A podskoczy, wystraszony, i obrci si z krzesem. - Cze - przywitaa go szeptem. - Cze, Holly. Co ty tu robisz? - zapyta speszony, jakby go przyapaa na gorcym uczynku. - Czekam na komputer - wyjania. - Postanowiam rozejrze si w kocu za prac oznajmia z dum. - W takim razie we ten - zaproponowa i zgasi ekran.

- Wcale ci nie poganiam - wybkaa. - Ale ja ju skoczyem. Szukaem czego do pracy. - A tutaj ? - spytaa zaskoczona. - Czy nie macie komputerw w Blackrock? Nie bya pewna, gdzie Richard pracuje, ale niegrzecznie byoby pyta teraz, skoro nie zainteresowaa si tym przez ponad dziesi lat. Wiedziaa, e chodzi w biaym kitlu po laboratorium i wpuszcza kolorowe substancje do probwek. - Suba nie druba - zaartowa ni w pi, ni w dziewi Richard. Poegna si prdko i podszed do lady, eby zapaci. Holly usiada do komputera i rozpocza poszukiwania. Po czterdziestu minutach te podesza do lady. Bibliotekarka klikna w komputer. - Pitnacie euro. Holly zdumiaa si. - Przecie mwia pani, e pi za dwadziecia minut. - Zgadza si - potwierdzia bibliotekarka z umiechem. - Przecie korzystaam z sieci czterdzieci minut. - Dokadnie czterdzieci cztery, czyli rozpocza pani nastpne dwadziecia minut. Holly ciszya gos. - Bardzo przepraszam, ale mam przy sobie tylko dziesi. Czy mogabym reszt donie pniej? Bibliotekarka pokrcia gow. - Pani wybaczy, ale nie ma takiej moliwoci. Trzeba zapaci cao na miejscu. - Tak, ale nie mam tyle przy sobie - wyjania Holly. Kobieta patrzya na ni tpo zza lady. - No dobrze - powiedziaa Holly i wyja komrk. - Przepraszam, ale tu nie wolno korzysta z telefonw. Wskazaa napis ZAKAZ UYWANIA
TELEFONW KOMRKOWYCH. Holly policzya

w mylach do piciu.

- W takim razie wynik pewien problem. Czy mog std wyj, eby zadzwoni? - Tylko prosz nie oddala si od wejcia. Kobieta zacza przekada papiery, udajc, e wraca do pracy. Holly stana na zewntrz przy drzwiach i zastanowia si, do kogo zadzwoni. Nie chciaa, eby promieniejce szczciem Denise i Sharon dowiedziay si o jej kopotach. Nie moga te

zadzwoni do Ciary, ktra pracowaa w pubie U Hogana. Jack teraz wykada, Declan mia zajcia na uczelni, a Richard w ogle nie wchodzi w gr. zy pocieky jej po twarzy, kiedy przewijaa list znajomych w telefonie. Wikszo w ogle nie zadzwonia do niej po mierci Gerryego. Odwrcia si plecami do bibliotekarki, eby nie widziaa jej zdenerwowania. Jakie to upokarzajce prosi kogo przez telefon o pi euro. A jeszcze bardziej upokarzajce, byo to, e nie miaa do kogo zadzwoni. Wybraa wic pierwszy numer, jaki jej przyszed do gowy. - Cze, tu Gerry. Prosz zostawi wiadomo po sygnale, oddzwoni, kiedy tylko bd mg. - Cze, Gerry - powiedziaa zapakana. - Jeste mi potrzebny.

Godzin pniej leaa skulona na kanapie u mamy w Portmarnock. Czua si znw jak nastolatka. Mama podjechaa po ni do biblioteki, zapacia i przywioza j do domu na podwieczorek. - Dzwoniam do ciebie wczoraj wieczorem. Wychodzia? - zapytaa. Holly ykna herbaty. Ten magiczny napj rzeczywicie czyni cuda. Stanowi lek na wszystkie yciowe kopoty. Na dotkliw plotk - filianka herbaty, na zwolnienie z pracy - filianka herbaty, na wiadomo, e m ma guz mzgu - filianka herbaty... - Tak, byam na kolacji z dziewczynami i setk nieznanych mi osb. Holly przetara ze znueniem oczy. - I co u nich sycha? - zapytaa serdecznie Elizabeth. Zawsze znajdowaa wsplny jzyk z przyjacimi Holly, podczas gdy koleanki Ciary po prostu j przeraay. Kolejny yk herbaty. - Sharon jest w ciy, a Denise si zarczya - powiedziaa, patrzc przed siebie. Elizabeth westchna, nie wiedzc, jak zareagowa wobec oczywistego przygnbienia crki. - I co teraz czujesz? - spytaa cicho, odgarniajc wosy z twarzy Holly. Holly wbia wzrok w swoje rce. Usiowaa wzi si w gar. Ale nic z tego nie wyszo, jej ramiona zaczy drga. - Och, dziecko... - szepna smutno Elizabeth i przysuna si do crki. - Rozumiem, e to boli.

Holly nie moga si opanowa. Wtem trzasny drzwi wejciowe. - Jestemy! - zawoaa Ciara. - To wietnie - powiedziaa Holly, kadc gow na piersi mamy. - Gdzie s wszyscy? - krzyczaa Ciara, trzaskajc drzwiami w caym domu. - Poczekaj, kochanie! - odkrzykna Elizabeth, zniecierpliwiona, e przeszkodzono jej w wanej rozmowie z Holly. - Mam wiadomo! - Jej gos nasila si w miar, jak zbliaa si do salonu. Po chwili wparowa do niego Mathew, ktry nis Ciar na rkach. - Wracam z Mathew do Australii! obwiecia rozradowana. Urwaa na widok roztrzsionej siostry w objciach mamy. Zeskoczya z rk Mathew, oboje wyszli, zamykajc cicho drzwi. - I na dodatek Ciara wyjeda. Holly rozszlochaa si teraz na dobre, a Elizabeth zapakaa cicho razem z ni.

Do pna w nocy zwierzaa si matce z przey ostatnich miesicy. I chocia Elizabeth nie szczdzia jej ciepych sw, Holly nadal czua si jak w potrzasku. Przenocowaa w pokoju gocinnym, a nazajutrz rano obudzi j kociokwik typowy dla tego domu. A umiechna si, syszc znajome odgosy - brat i siostra biegali po domu i wykrzykiwali, e si spni, jedno na uczelni, drugie do pracy. wiat najzwyczajniej krci si dalej i nie byo dostatecznie duego klosza, by moga si schowa. Koo poudnia tata podrzuci Holly do domu i wcisn jej czek na pi tysicy euro. - Nie mog przyj - odmwia bardzo wzruszona jego gestem. - We - poprosi serdecznie. - Pozwl sobie pomc, kochanie. - Zwrc co do centa - obiecaa, przytulajc go mocno. Staa w drzwiach i machaa odjedajcemu ojcu. Spojrzaa na czek i natychmiast poczua, e spad jej ciar z barkw. W jednej chwili uwiadomia sobie dwadziecia pilnych potrzeb i po raz pierwszy nie byo wrd nich wydatkw na ciuchy. Usiada w pustym pokoju przy komputerze i zacza pisa yciorys. Dopiero po dwch godzinach wydrukowaa zadowalajc wersj. Rozemiaa si, pena nadziei, e przekona przyszych chlebodawcw, ktrzy uwierz w jej przydatno zawodow. Ubraa si elegancko i pojechaa do agencji porednictwa pracy samochodem, ktry wreszcie moga zatankowa. Przestaje traci czas. Skoro Gerry poleci jej znale prac, to znajdzie.

Kilka dni pniej siedziaa na jednym z nowych krzese w ogrodzie za domem i popijaa czerwone wino. Przygldaa si piknie zagospodarowanej przestrzeni, nabierajc przekonania, e ogrodem zajmuje si jaki tajemniczy fachowiec. Wcigna w nozdrza sodki zapach kwiatw. Bya sma wieczorem, powoli si ciemniao. Koczyy si dugie jasne wieczory, wiat znw si szykowa do zimowego snu. Przypomniaa sobie wiadomo, ktr zastaa pewnego dnia na sekretarce automatycznej. Zadzwoniono z biura porednictwa pracy. Urzdniczka poinformowaa j przez telefon, e na jej ofert przyszo wiele odpowiedzi i e wyznaczono jej ju spotkanie. Szef dubliskiego wydawnictwa poszukuje pracownika do dziau sprzeday reklam. Nie miaa w tej dziedzinie adnych dowiadcze. Ale przecie Gerry kaza jej mierzy wysoko... Przypomnia jej si rwnie niedawny telefon od Denise. Wcale si nie przeja, e Holly nie zadzwonia do niej po tamtej wsplnej kolacji. Opowiadaa jak najta o swoim wyznaczonym w styczniu lubie. Wystarczyo, e Holly chrzkna od czasu do czasu, eby koleance zdawao si, e sucha... cho wcale nie suchaa. Sharon nie zadzwonia ani razu, odkd obwiecia, e jest w ciy. Holly wiedziaa, e powinna si do niej odezwa, ale jako nie moga si zebra. Wci trudno jej byo pogodzi si z myl, e Sharon i John krok po kroku osigaj to wszystko, czego jej nigdy nie da si ju osign. Sharon zawsze twierdzia, e nie znosi dzieci, mylaa Holly ze zoci. Zadzwoni do koleanki, kiedy do tego dojrzeje. Na dworze si ochodzio i Holly wrcia z winem do domu. Pozostawao jej czeka na rozmow kwalifikacyjn w sprawie pracy i modli si o powodzenie. Wrcia do salonu, wczya pyt, ktr oboje z Gerrym tak lubili. Skulia si na kanapie, trzymajc kieliszek wina, zamkna oczy i wyobrazia sobie, e taczy z mem.

Nastpnego dnia obudzi j warkot na podjedzie. Wstaa, wyjrzaa przez zason i odskoczya od okna na widok Richarda wysiadajcego z samochodu. Nie miaa ochoty na jego wizyt. Targana wyrzutami sumienia, chodzia po pokoju, nie reagujc na dzwonek do drzwi. Odetchna z ulg, syszc zatrzaskiwane drzwi samochodu. Postanowia wzi prysznic, dwadziecia minut pniej zesza na d. Wytya such, bo z zewntrz dobieg j odgos skrobania. O, znowu. Skrobanie i jakie szelesty... Nagle zrozumiaa, e w ogrodzie musi uwija

si krasnoludek. Wesza cicho do salonu, przykucna. Wyjrzaa zza parapetu i ze zdumieniem stwierdzia, e samochd Richarda nadal stoi na podjedzie. A jeszcze bardziej zdumia j widok Richarda sadzcego na czworakach kwiaty. Odczogaa si od okna i usiada na dywanie, kompletnie wytrcona z rwnowagi. Po chwili znw wyjrzaa zza zasony. Richard pakowa ju sprzt ogrodniczy. Kiedy odjecha, wybiega z domu i wskoczya do samochodu. Postanowia dogoni krasnoludka. Jechaa trzy samochody za nim, tak jak podpatrzya na filmach. Zwolnia, kiedy zobaczya, e si zatrzymuje. Zaparkowa, wstpi do kiosku, kupi gazet i skierowa kroki do kawiarenki naprzeciwko. Zaparkowaa w wolnym miejscu, przesza przez jezdni i zajrzaa do kawiarni. Richard siedzia tyem do niej, zgarbiony nad gazet, pi herbat. Podesza wesoo, z umiechem. - Richard, czy ty w ogle chodzisz do pracy? - wypalia gono, a podskoczy. Chciaa dalej z niego artowa, ale urwaa, bo zobaczya zy w jego oczach. Przystawia sobie krzeso, usiada. - Co si dzieje? Pogaskaa go po rce. zy jak groch spyway mu po twarzy. - Przepraszam, e tak si rozkleiem - powiedzia speszony. Otar oczy chusteczk. - Ostatnio ja te namitnie roni zy, wic mi nie zaimponujesz. Umiechn si smtnie. - Wszystko mi si wali. - Na przykad? - spytaa, przejta stanem brata. Nigdy go takim nie widziaa. Przekn yk herbaty. Najwyraniej unika zwierze. - Ostatnio zrozumiaam, e szczera rozmowa moe pomc - zachcia go ciepo. - Nie bd si miaa, nie odezw si, jeli nie zechcesz. I zachowam dyskrecj - zapewnia go. Spojrza w bok i wykrztusi: - Straciem prac. Przez chwil milczaa, czekajc, a powie co wicej. - Wiem, e lubie swoj prac, ale przecie znajdziesz nastpn. Ja bez przerwy trac

prac... - Straciem j w kwietniu - wyrzuci z siebie ze zoci. - A mamy wrzesie. Nie mog znale niczego w swojej brany. - Rozumiem. - Nie umiaa nic powiedzie. - Ale skoro Meredith pracuje, wci macie stae dochody. Nie czujesz noa na gardle. - Meredith odesza ode mnie w zeszym miesicu. Powiedzia to znacznie ciszej. Holly a zasonia rk usta. - A dzieci? - Zostay z ni - wyzna i gos mu si zaama. - Tak mi przykro - ualia si nad nim, przebierajc nerwowo palcami. Czy powinna go teraz przytuli, czy zostawi, eby si nie rozkleja? - Mnie te jest przykro - powiedzia aonie. - Przecie to nie twoja wina. - Nie moja? - spyta bliski zaamania. - Oznajmia, e jestem aosny, skoro nie potrafi nawet zadba o rodzin. - Oj, nie przejmuj si t gupi zdzir. Jeste wspaniaym ojcem i wiernym mem stwierdzia z przekonaniem. - Timmy i Emily uwielbiaj ci, a ty naprawd masz z nimi wietny kontakt, wic nie przejmuj si gadaniem szurnitej baby. Obja go i przytulia, a on paka. W kocu si uspokoi. - Gdzie mieszkasz? - spytaa. - W hoteliku tu niedaleko - wyjani, dolewajc sobie herbaty. Na odejcie ony filianka herbaty. - Nie moesz mieszka w hotelu! Dlaczego nikomu z nas nie powiedziae? Choby rodzicom. Richard pokrci gow. - Nie chc ich obarcza swoimi kopotami. W kocu jestem dorosy i powinienem poradzi sobie sam. - Zgupiae? Nie ma nic zego w tym, eby raz na jaki czas wrci na ono rodziny. Prawdziwy balsam dla znkanej duszy. Zrobi niepewn min. - To chyba nie najlepszy pomys.

- Za kilka tygodni Ciara wraca do Australii. Wyranie si odpry. - No to jak? Odpowiedzia umiechem, ale zaraz posmutnia. - Nie umiabym poprosi rodzicw, Holly. Nie wiedziabym, co powiedzie. - Pjd z tob i zrobi to za ciebie. Mwi ci, bd zachwyceni. Jeste ich synem, kochaj ci. Tak jak my wszyscy - dodaa. - No dobrze - zgodzi si w kocu. Wzita go pod rk, kiedy szli do samochodw. - A, jeszcze jedno. Dzikuj za ogrd. Wspia si na palce i pocaowaa go w policzek. - To ty wiesz? - spyta, zdziwiony. Pokiwaa gow. - Masz wielki talent. Brat umiechn si niepewnie.

ROZDZIA DZIESITY
Dwa dni pniej Holly staa w toalecie apartamentowca, w ktrym miaa odby rozmow kwalifikacyjn, i przegldaa si w lustrze. Ostatnio tak bardzo schuda, e wszystkie kostiumy na niej wisiay. Musiaa kupi sobie nowy. Wybraa czarny z rowymi prkami i do tego jasnorow bluzk. Poczua si jak przedsibiorcza kobieta interesu, ktra bierze ycie w swoje rce. Na pewno przekona do siebie przyszego chlebodawc. Usiada w poczekalni i rozejrzaa si po biurze. Byo ciepe i przytulne, przez wielkie starowieckie okna sczyo si wiato. Mogaby siedzie tam caymi dniami. Nawet nie drgna, kiedy wywoano jej nazwisko. - Mierz wysoko - szepna do siebie. Zapukaa do drzwi, tubalny gos zaprosi j do rodka. - Dzie dobry - przywitaa si z wiksz pewnoci siebie, ni byo w rzeczywistoci. Przesza przez pokj i wycigna rk do mczyzny, ktry wsta z fotela. Przywita j umiechem i serdecznym uciskiem rki. Dobiega szedziesitki, mia szpakowate wosy i doskona prezencj. - Holly Kennedy, tak? - upewni si, siadajc i przegldajc jej yciorys. Usiada naprzeciwko. - Zgadza si - powiedziaa i pooya spocone rce na kolanach. Zsun okulary na czubek nosa, w milczeniu przejrza yciorys. Tymczasem ona ogldaa jego biurko. Jej wzrok pad na fotografi w srebrnej ramce przedstawiajc trzy pikne dziewczyny, mniej wicej w jej wieku, pozujce z umiechem do kamery. Po chwili zorientowaa si, e mczyzna odoy yciorys i teraz na ni patrzy. Umiechna si, przybraa powan min. - Zanim zaczniemy rozmawia o pani, wyjani, czego ta praca wymaga. Nazywam si Chris Feeney, jestem zaoycielem i redaktorem naczelnym tego pisma. Jak pani wie, prowadzenie kadej organizacji medialnej zaley w sporej mierze od otrzymywanych reklam. Niestety, ostatni specjalista musia nieoczekiwanie nas opuci, dlatego szukam kogo, kto podjby prac od zaraz. Pokiwaa gow. - Jestem gotowa zacz od dzi.

- Widz, e pani nie pracuje ponad rok, zgadza si? Spojrza na ni znad okularw. - Owszem. Niestety w tym czasie chorowa mj m. Zwolniam si z pracy, eby si nim opiekowa. - Rozumiem. Mam nadziej, e ju wyzdrowia. Holly nie bya pewna, czy ewentualny pracodawca rzeczywicie chce wysuchiwa opowieci z jej prywatnego ycia. Ale wyranie czeka na odpowied. - Niestety, nie. Umar w lutym. Mia nowotwr mzgu. - Bardzo mi przykro - powiedzia Chris. - Domylam si, e trudno si z tym pogodzi... w tak modym wieku. - Wbi oczy w biurko. - Sam w zeszym roku straciem on. Miaa raka piersi. - Niezmiernie mi przykro. - Podobno z czasem czowiek wraca do rwnowagi. - Te to syszaam - potwierdzia. - I podobno pomagaj w tym litry herbaty. Zanis si tubalnym miechem. - Crki powtarzaj mi take, e rwnie wane jest wiee powietrze. Holly rozemiaa si. - O tak, magia wieego powietrza. Cudownie dziaa na serce. To paskie crki? Spojrzaa na zdjcie. - Tak - przytakn. - Trzy uzdrowicielki, ktre utrzymuj mnie przy yciu - rzek ze miechem. - Niestety, ogrd nie wyglda ju tak jak na tym zdjciu - stwierdzi ze smutkiem. - To paski ogrd? - spytaa Holly. - Dbaa o niego Maureen. Ja nie mog si oderwa od biurka na tak dugo, eby zrobi w nim porzdek. - Doskonale pana rozumiem - podchwycia - bo te nie mam smykaki do ogrodnictwa. Umiechnli si do siebie. - Wracajc do naszej rozmowy - powiedzia pan Feeney. - Czy ma pani dowiadczenie w pracy z mediami? - Troch mam. - Przestawia si na powaniejszy ton. - Kiedy pracowaam w agencji nieruchomoci, zajmowaam si reklam. Szukaam odpowiednich miejsc do umieszczania naszych reklam.

- Ale nigdy nie pracowaa pani w redakcji? Holly signa pamici wstecz. - Kiedy redagowaam cotygodniowy biuletyn przedsibiorstwa, w ktrym pracowaam... Wymienia wszystkie swoje kolejne posady. W kocu znudzi j wasny gos. Wiedziaa, e nie bardzo nadaje si do tej pracy, a jednoczenie czua, e mogaby jej podoa, gdyby pan Feeney da jej szans. Zdj okulary. - Widz, e ma pani spore dowiadczenie, tyle e w adnej pracy nie zagrzaa pani miejsca duej ni dziewi miesicy. - Prawd mwic, wci szukam pracy, ktra by mi naprawd odpowiadaa - przyznaa Holly z mocno ju nadweron pewnoci siebie. - Skd mam wiedzie, e mi pani nie ucieknie? Dziewczyna zastanowia si chwil, po czym odpara powanie: - Bo czuj, e to waciwe zajcie. Potrafi ciko pracowa. Kiedy mi zaley, powicam si bez reszty. Chtnie si ucz. Jeli mi pan zaufa, nie zawiod. Przerwaa, eby nie pa na kolana i nie zacz baga o t cholern prac. Oblaa si rumiecem, kiedy zdaa sobie spraw, jak to musi wyglda. - Moe na tej wzniosej deklaracji zakoczmy nasz rozmow - zaproponowa pan Feeney z umiechem. Wsta, wycign do niej rk. - Dzikuj za fatyg. Skontaktuj si z pani.

Holly postanowia wpa do Ciary do pracy, eby co przeksi. Skrcia za rg i wesza do pubu U Hogana. W rodku elegancko ubrani ludzie jedli obiad. W kcie znalaza wolny stolik. - Przepraszam! - zawoaa gono, strzelajc palcami. - Czy kto tu obsuguje? Kilka osb spojrzao na ni karcco. C za grubiastwo wobec personelu! Ciara odwrcia si i spiorunowaa j wzrokiem. - O may wos, palnabym ci w eb - powiedziaa ze miechem, podchodzc. - Mam nadziej, e na co dzie nie traktujesz w ten sposb klientw - droczya si z ni Holly. - Nie wszystkich. Zjesz dzi u nas obiad?

Skina gow. - Dowiedziaam si od mamy, e podajesz obiady. Sdziam, e pracujesz tylko w klubie na grze. - Ten czowiek goni mnie do pracy o wszystkich moliwych porach. Traktuje mnie jak niewolnic - poalia si Ciara. Podszed Daniel. - Dobrze sysz, e o mnie mowa? Ciara zdbiaa. - Nie, nie, mwiam o Mathew. Goni mnie do pracy o wszystkich moliwych porach. A w ku traktuje mnie jak niewolnic. I posza do baru po notes i dugopis. - Przepraszam, e si wtrciem - powiedzia Daniel, wybauszajc oczy na Ciar. - Mog si przysi? - spyta Holly. Zaprosia go gestem. - Co masz dobrego do jedzenia? - spytaa, przegldajc kart. - Nic - szepna Ciara za plecami Daniela. - Najbardziej polecam zapiekank - poradzi. Holly pokiwaa gow. - W takim razie poprosz. Ciara przyoya palce do ust, udajc, e wymiotuje. - Jeste dzi bardzo elegancka - stwierdzi z uznaniem Daniel. - Wracam z rozmowy kwalifikacyjnej. - Holly a si skrzywia na samo wspomnienie. Szczerze mwic, nie spodziewam si odzewu. - Nie przejmuj si - pocieszy j. - Gdyby miaa ochot, nadal miabym dla ciebie prac na grze. - Sdziam, e dae j Ciarze. - Znasz swoj siostr. Urzdzia tu niez scen. Go za barem powiedzia co, co jej si nie spodobao, a ona wylaa mu piwo na gow. - Co podobnego! - Holly a si achna. - Dziwi si, e jej nie wyrzucie. - Nie mgbym zwolni dziewczyny z klanu Kennedych. Wrcia Ciara zjedzeniem dla Holly, spojrzaa zym wzrokiem na siostr, po czym obrcia si na picie i odesza.

- Rozmawiaa ostatnio z Denise albo z Sharon? - spyta Daniel. - Tylko z Denise - powiedziaa, patrzc w bok. - A ty? - Tom zanudza mnie swoim lubem. Chce, ebym zosta jego drub. - I zostaniesz? - Bo ja wiem. - Westchn. - Egoistycznie ciesz si jego szczciem. - Wyobraam sobie, jak si czujesz w tej sytuacji. Rozmawiae ostatnio ze swoj by? - Z Laur? Nie chc o niej sysze. - Czy ona przyjani si z Tomem? - Chwaa Bogu, nie tak bardzo jak dawniej. - Czyli nie bdzie zaproszona na lub? Daniel zrobi zdziwion min. - Wiesz, e nie przyszo mi to do gowy. - Zamilk. - Jutro wieczorem spotykam si z Tomem i Denise, eby omwi plany lubu. Moe masz ochot przyj? Wzniosa oczy do nieba. - Zapowiada si nieza zabawa. Daniel rozemia si. - Wiem. Dlatego wolabym nie i sam. Zadzwo do mnie, jak si namylisz. Skina gow.

Serce zaczo wali jej jak motem, kiedy zobaczya pod domem samochd Sharon. Dugo z ni nie rozmawiaa. Wiedziaa, e powinna j bya odwiedzi. Podjechaa, wysiada i podesza do auta, ale ku jej zdziwieniu z samochodu wysiad John. Najwyraniej przyjecha sam. - Cze, Holly - przywita si z marsow min. Trzasn drzwiczkami. - Gdzie jest Sharon? - zapytaa. - Wracam ze szpitala. Przerazia si. - O Boe! Nic jej nie jest? John wyranie si stropi. - Nie, odwiozem j tylko na badania. I zaraz po ni jad.

- Rozumiem - Holly poczua si idiotycznie. - Skoro tak si przejmujesz, moe powinna do niej zadzwoni. Przeszy j lodowatym spojrzeniem. Zagryza warg. Zrobio jej si gupio. - No wiem. Wejd, napijemy si herbaty. Wczya czajnik, zacza si krzta przy herbacie. John usiad przy stole. - Sharon nie wie, e tu jestem, moe wic zachowaj dyskrecj, co? Poczua si jeszcze bardziej parszywie. Czyli to nie Sharon go wysaa. Przyjacika nie chciaa jej widzie. - Sharon za tob tskni. Holly przyniosa kubki z herbat. - Ja te. - Ale dugo si nie odzywasz. Dawniej rozmawiaycie codziennie. Wzi od niej kubek. - Bo dawniej wszystko byo inaczej - odparowaa rozdraniona. - Wiemy, co przeya. - Wiem, e wiecie, John, ale chyba nie rozumiecie, e ja to nadal przeywam! Nie umiem przej nad tym do porzdku tak jak wy i udawa, e nic si nie stao. - Uwaasz, e my udajemy? - Moe spjrzmy na fakty, dobrze? - zaproponowaa ironicznie. - Sharon spodziewa si dziecka. Denise wychodzi za m... Przerwa jej w p zdania. - Bo na tym polega ycie. Najwyraniej zapomniaa, e trzeba dalej y. Te tskni za Gerrym. By moim przyjacielem. Zawsze mieszkaem z nim po ssiedzku. Razem chodzilimy do szkoy, gralimy w pik w jednej druynie. Byem drub na jego lubie, a on na moim! Zwierzaem mu si ze wszystkich problemw, ze wszystkich radoci zreszt te. Mwiem mu rzeczy, ktrych nie powiedziabym Sharon, a on mwi mi takie, ktrych nie powiedziaby tobie. Fakt, e nie braem z nim lubu nie znaczy, e mniej przeywam jego odejcie. Holly siedziaa jak raona piorunem. John zaczerpn gboko tchu, zanim ponownie si odezwa. - Przyznaj, e to jest trudne. Nic gorszego nie spotkao mnie w yciu. Ale nie przestan chodzi do pubu dlatego, e na stokach, ktre dotd okupowaem z Gerrym, zasiada teraz dwch

innych kolesiw. I nie przestan chodzi na mecze piki nonej dlatego, e chadzaem na nie czsto z Gerrym. zy napyny Holly do oczu. John cign swoje. - Sharon wie, e cierpisz, ale musisz zrozumie, e to niezwykle wany i wyjtkowy okres w jej yciu. Potrzebuje twojej przyjani w tych trudnych chwilach. Holly przekna gorce zy. - John, staram si. - Wiem. - Wzi j za rce. - Ale jeste potrzebna Sharon. Chowanie gowy w piasek nikomu tu nie pomoe. - Ale dzisiaj byam na rozmowie kwalifikacyjnej w sprawie pracy - usprawiedliwia si jak dziecko przez zy. Umiechn si. - Doskonaa wiadomo. I jak ci poszo? - Fatalnie. John si rozemia. Zamilk na duej. - Holly, ona jest ju prawie w szstym miesicu ciy - odezwa si w kocu. - Co? - nie moga si nadziwi Holly. - Nie powiedziaa mi! Pocigna nosem. - Bo si baa. Uznaa, e moesz si na ni pogniewa. - Jak moga tak gupio pomyle - zawoaa Holly, ocierajc ze zoci oczy. Umkna wzrokiem w bok. - Wci si zbieraam, eby do niej zadzwoni. Codziennie braam do rki suchawk, ale co mnie powstrzymywao. Tak mi przykro, John. Naprawd ciesz si waszym szczciem. - Dzikuj, ale to nie ja powinienem tego sucha. - Zachowaam si okropnie. Czy ona mi wybaczy? - Nie wygupiaj si. Do jutra nie bdzie nawet pamitaa. Holly uniosa brwi z nadziej. - No, moe nie do jutra, a do przyszego roku. I bdziesz miaa wobec niej powany dug wdzicznoci. Spojrza na ni serdeczniej i puci oko. - Przesta! - Holly zachichotaa. - Jak sdzisz, mog teraz pojecha do niej z tob?

Kiedy podjedali pod szpital, Holly poczua ucisk w sercu. Sharon staa sama, czekajc na ma. Wygldaa przepiknie. Holly umiechna si na widok przyjaciki. Nie moga uwierzy, e jest ju w szstym miesicu ciy. Kiedy zobaczya j w dinsach i koszulce polo, ledwo dostrzega zarysowany brzuszek. wietnie z nim wygldaa. Na widok Holly wysiadajcej z samochodu Sharon zdbiaa. No tak, zaraz na ni nakrzyczy. Powie, e jej nienawidzi, e nie jest jej przyjacik. Sharon jednak umiechna si i wycigna rce. - Chod no tu, guptasie - powiedziaa cicho. Holly wpada w jej ramiona. A kiedy przytulia si do przyjaciki, znw zebrao jej si na pacz. - Och, Sharon, tak mi przykro. Jestem okropna. Bardzo, ale to bardzo ci przepraszam... - Ju przesta, marudo. Sharon te si popakaa. Tuliy si do siebie, a John tylko patrzy z boku. Trzymajc si za rce, wrciy do samochodu. Pojechali we troje do Holly. Po tak dugiej rozce nie mogy si teraz sob nacieszy. Tyle byo do powiedzenia. Usiady przy kuchennym stole i nadrabiay stracony czas. - Sharon, Holly miaa dzi rozmow kwalifikacyjn - odezwa si John, kiedy zdoa wtrci sowo. - Naprawd? Nie wiedziaam, e zacza ju szuka pracy. - To nowe zadanie wyznaczone mi przez Gerryego - wyjania Holly z umiechem. - Na ten miesic? I jak ci poszo? Holly skrzywia si i chwycia za gow. - Fatalnie! Zrobiam z siebie idiotk. - Nie wierz! - Sharon rozemiaa si. - A co to za praca? - Sprzeda miejsc reklamowych w pimie X. - Fantastycznie! Zawsze je czytam w pracy. - A co to za pismo? - spyta John. - Jest w nim moda, sport, kultura, dzia kulinarny, s recenzje... - I reklamy - zaartowaa Holly. - Ale dlaczego tak le ci poszo? To niemoliwe. Sharon signa po dzbanek herbaty. - Chyba gupio, kiedy kto ci pyta o dowiadczenie zawodowe, a ty mu mwisz, e

kiedy redagowaa broszur reklamow. Holly z udawan rozpacz zacza wali gow w st kuchenny. Sharon si rozemiaa. - Chyba nie miaa na myli tej gupiej gazetki, ktr drukowaa na komputerze. - W kadym razie reklamowaam firm - bronia si Holly. - Pamitasz, jak kazaa nam chodzi i rozwiesza t gazetk po domach? Trwao to wiele dni! - przypominaa sobie Sharon. - Jasne, i ja pamitam - wyzoliwia si John. - Wysaa mnie z Gerrym, ebymy przez noc rozlepili setki ulotek. Wyrzucilimy je do mietnika na zapleczu pubu Boba i poszlimy na piwo. Holly zdbiaa. - Co za otry! A wic to przez was moja firma splajtowaa, a ja straciam prac! - Splajtowaa, kiedy ludzie obejrzeli te ulotki - droczy si John. - Oj, zamknij si - zawoaa Holly ze miechem. - I jakie jeszcze numery robilicie z Gerrym w tajemnicy przede mn? John przewrci oczami. - Prawdziwy przyjaciel nie zdradza tajemnic. Troch jednak puci farby. A kiedy zagroziy z Sharon, e si wezm go na spytki, Holly dowiedziaa si o swoim mu wicej, ni kiedykolwiek za jego ycia. Po raz pierwszy od mierci Gerryego wszyscy troje miali si i bawili cay wieczr, a Holly przekonaa si, e moe mwi o nim z przyjacimi. Dawniej spotykali si we czworo - Holly, Gerry, Sharon i John. Teraz zebrali si we troje, eby wspomina tego, ktry odszed. Wkrtce znw ich bdzie czworo, kiedy przyjdzie na wiat dziecko Sharon i Johna. ycie ma swoje prawa.

W niedziel Richard odwiedzi siostr ze swoimi dziemi. Prosia go, eby przyjeda do niej zawsze, kiedy wypadnie mu dzie opieki nad nimi. Dzieciaki bawiy si w ogrodzie, a Richard i Holly koczyli obiad i obserwowali je przez drzwi na taras. - Chyba s szczliwe - zauwaya Holly. - Prawda? - Umiechn si, patrzc, jak bawi si w berka. - Chciabym zachowa w ich yciu jak najwicej normalnoci. Nie bardzo rozumiej, co si dzieje.

- A co im powiedziae? - e mama z tat przestali si kocha i e wyprowadziem si, bo tak nam wszystkim bdzie lepiej. - Pogodzili si z tym? - Timothy si pogodzi, ale Emily si boi, e moemy przesta j kocha i e te bdzie musiaa si wyprowadzi. Posmutnia. Biedna Emily, pomylaa Holly, patrzc, jak dziewczynka taczy po ogrodzie. Nie moga uwierzy, e Richard zdoby si wobec niej na tak szczero. Bardzo si ostatnio zmieni. A przy tym poczyo ich co jeszcze. Oboje teraz poznali samotno i niepewno tego, co przyniesie jutro. - Jak ci si mieszka u rodzicw? Richard przekn ks ziemniaka i pokiwa gow. - Dobrze. Bardzo mnie wspieraj. - Ciara ci nie przeszkadza? - Ciara... - urwa. - Nie we wszystkim si zgadzamy. - Nie przejmuj si - poradzia mu Holly, usiujc naku kawaek wieprzowiny widelcem. Mao kto si z ni dogaduje. Wreszcie trafia... i miso wyprysno a na blat kuchenny. - A podobno winie nie lataj - skomentowa Richard, kiedy Holly signa po ten kawaek misa. Rozemiaa si. - Nie wiedziaam, e masz poczucie humoru! Wyranie sprawia mu t uwag przyjemno. - Miewam chwile wzlotw. Cho trudno mnie o to posdzi. Holly usiada wygodniej w fotelu, wac w mylach sowa. - Kade z nas jest inne. Ciara jest ekscentryczk, Declan marzycielem, Jack dowcipnisiem, ja... sama nie wiem, kim. A ty zawsze bye taki powany. Nie twierdz, e to co zego. - Ty masz dobre serce - powiedzia po duszym milczeniu. - Sucham? - spytaa, zawstydzona. - Zawsze uwaaem, e masz dobre serce.

- Tak sdzisz? - spytaa z niedowierzaniem. - Choby dzisiaj... nie jadbym tu kolacji, a dzieci nie bawiyby si w ogrodzie, gdyby byo inaczej, ale chodzio mi o dziecistwo. - Jack i ja zawsze okropnie ci traktowalimy - przyznaa cicho. - Nie zawsze. - Umiechn si z rozbawieniem. - Ale bracia i siostry czsto sobie uprzykrzaj ycie. Wzrastanie wrd rodzestwa to nieza szkoa, hartuje czowieka. W kadym razie jako starszy brat strugaem waniaka. - No wic, gdzie to moje dobre serce? - zapytaa. - Idealizowaa Jacka. Chodzia za nim i robia wszystko, co ci kaza. - Rozemia si. Syszaem, jak kaza ci przekazywa mi rne rzeczy. Wbiegaa przeraona do mojego pokoju, recytowaa wszystko jednym tchem i uciekaa. Zakopotana, wbia wzrok w talerz. - Ale zawsze wracaa - cign Richard. - Zakradaa si do mojego pokoju i patrzya, jak pracuj przy biurku. Wiedziaem, e w ten sposb chcesz mnie udobrucha. - Umiechn si. - Nikt inny w tym domu nie mia skrupuw. Nawet ja. Ty jedna je miaa.

Nazajutrz, wysuchawszy po raz trzeci wiadomoci na sekretarce automatycznej, Holly zacza skaka z dzikiej radoci. - Cze, Holly - dudni w suchawce niski gos. - Mwi Chris Feeney z pisma X. Dzwoni z wiadomoci, e podczas rozmowy kwalifikacyjnej wywara doskonae wraenie. Przerwa na chwil. - Mio mi ci powita jako now pracownic naszej redakcji. Chciabym, eby zacza jak najprdzej. Czekam na telefon, omwimy szczegy. Tarzaa si po ku w nieopanowanej radoci. Ponownie nacisna guzik odtwarzania. Mierzya wysoko i osigna cel!

ROZDZIA JEDENASTY
Jechaa wind w zabytkowym budynku z czasw krla Jerzego i a si trzsa z podniecenia. Pierwszy dzie w pracy! Czua, e czekaj j tu dobre chwile. Wydawnictwo miecio si w samym rdmieciu, a zawsze rojne pomieszczenia redakcji pisma X zajmoway drugie pitro nad niewielkim barkiem. Ostatniej nocy ze zdenerwowania i przejcia niewiele spaa. Nie czua jednak takiego lku, jaki zwykle towarzyszy rozpoczciu nowej pracy. Jej bliscy nie posiadali si z radoci, a rano, przed wyjciem z domu, dostaa od rodzicw pikny bukiet kwiatw. Chocia siadaa do niadania podniecona, jednoczenie odczuwaa smutek. Szkoda, e Gerry nie towarzyszy jej w tym rozdziale ycia. Za kadym razem, kiedy sza do nowej pracy, odprawiali swj intymny rytua. Gerry przynosi Holly niadanie do ka, pakowa jej do torby kanapk z szynk i serem, a take jabko i batonik. Ale tylko pierwszego dnia. Pniej wyskakiwali, zwykle spnieni, z ek, biegli na wycigi pod prysznic, w pdzie pili kaw. Jeszcze tylko caus na poegnanie i rozjedali si, kade w swoj stron, a nazajutrz cay koowrt zaczyna si od nowa. Dzie w dzie odprawiali nudne rytuay, niewiadomi, jak powinni ceni kad wspln chwil... Tego ranka obudzia si w pustym domu, w pustym ku, bez niadania. Przez chwil wyobrazia sobie, e gdy wstanie, Gerry pojawi si, by j przywita. Tyle e mier nie zna wyjtkw. Wychodzc z windy, sprawdzia, czy dobrze wyglda i ruszya drewnianymi schodami do gry. Kiedy znalaza si w recepcji, zza biurka wysza sekretarka, ktr zapamitaa z pierwszej wizyty. - Witamy w naszych skromnych progach - przywitaa j ciepo i wycigna rk. Miaa dugie blond wosy, wygldaa na rwieniczk Holly. - Jestem Alice. Szef ju czeka. - Chyba si nie spniam? - zapytaa Holly, spogldajc na zegarek. - Ale skd. - Alice zaprowadzia j na d do gabinetu Feeneya. - Nie przejmuj si Chrisem ani ca reszt. To wszystko pracoholicy. Chris dosownie tu mieszka. Nie jest zupenie normalny - powiedziaa, zastukaa cicho do drzwi i wprowadzia j do rodka. - Kto nie jest normalny? - spyta Feeney, wstajc z krzesa. - Ty.

Alice umiechna si i zanikna drzwi za sob. - Widzisz, jak mnie traktuje personel? Rka Feeneya wydaa si Holly ciepa i przyjazna. Natychmiast poczua si swobodnie. - Dzikuj za to, e mnie pan zatrudni - powiedziaa szczerze. - Mw do mnie Chris. I nie masz za co dzikowa. Chod, oprowadz ci po redakcji. Ruszyli korytarzem. Na cianach wisiay oprawione okadki wszystkich numerw X wydanych w cigu ostatnich dwudziestu lat. - A tu si uwijaj nasze mrwki. - Otworzy drzwi na ocie, Holly zajrzaa do wielkiej sali. Stao w niej dziesi biurek, za kadym kto siedzia przy komputerze albo rozmawia przez telefon. Redaktorzy spojrzeli w jej stron i pomachali uprzejmie. Umiechna si. - Znakomici dziennikarze, dziki ktrym opacam rachunki - powiedzia Chris. - Tam siedzi John Paul, ktry prowadzi dzia mody, Mary, nasza specjalistka kulinarna, a take Brian, Steven, Gordon, Sishling i Tracey. Kochani, poznajcie Holly. Wszyscy umiechnli si i jeszcze raz zamachali. Zaprowadzi j do ssiedniego pomieszczenia. - Tu si zaszyli nasi maniacy komputerowi. Dermot i Wayne odpowiadaj za grafik i skad. Bdziesz musiaa ich informowa, jak maj rozmieci poszczeglne reklamy. Chopaki, poznajcie Holly. - Cze. Obaj wstali i ucisnli jej rk, ale zaraz wrcili do pracy przy komputerach. - Dobrze ich wywiczyem - powiedzia Chris ze miechem i wycofa si z pokoju. Holly z przejciem ogldaa ciany. Nigdy dotd nie cieszya si tak z nowej pracy. - A tu jest twj gabinet - powiedzia szef. Nie potrafia ukry zadowolenia. Nigdy dotd nie miaa wasnego gabinetu. May pokoik z biurkiem i szafk. Na biurku sta komputer, obok pitrzyy si teczki. Naprzeciwko znajdowa si rega zawalony stosem starych czasopism. Jedn cian wypeniao ogromne okno, pokj by widny i przewiewny. Postawia now teczk na biurku. - Wspaniale - powiedziaa.

- Ciara sprawd, czy masz paszport - poprosia mama po raz trzeci od wyjcia z domu.

- Oj, mam. - Ciara a jkna. - Mwiam ci, jest tutaj. - To mi poka - Elizabeth odwrcia si do tyu. - Nie poka! Uwierz mi na sowo. Nie jestem ju dzieckiem. Declan prychn, Ciara szturchna go okciem. - Zamknij si. - Ciara, poka mamie paszport, eby si nie denerwowaa - poprosia ze znueniem Holly. - No dobrze - odpara. Westchna, wzia torb na kolana. - Jest tutaj. Zaraz, nie tutaj, ale... Czekaj, moe go woyam.... O cholera! - Jasny gwint! - zakl tata, wcisn hamulec i zawrci. - No co? - Obruszya si. - Przecie wkadaam. Kto mi go musia wyj - utyskiwaa, wysypujc zawarto torby na siedzenie. - Ciara! - jkna Holly, kiedy para majtek sfruna jej na twarz. Holly siedziaa wcinita na tylnym siedzeniu midzy Declana a Ciar. Richard odwozi Mathew i Jacka, ktrzy ju pewnie byli na lotnisku. Po raz drugi wracali do domu, przedtem po kolczyk do nosa, ktry przynosi szczcie. Godzin po wyjciu dotarli wreszcie na lotnisko, na ktre normalnie dojedao si w cigu dwudziestu piciu minut. - Kochanie, odzywaj si do nas czciej ni ostatnio, dobrze? - poprosia Elizabeth i rozpakaa si, tulc crk. - Obiecuj! Tylko nie pacz, mamo, bo i ja si rozpacz. Holly poczua dawienie w gardle, powstrzymywaa zy. W cigu ostatnich miesicy bardzo si zya z siostr. Ciara zawsze miaa na Holly dobry wpyw. Holly stana na palcach, eby uciska potnego Mathew. - Opiekuj si moj siostr. - Nie martw si. Oddajesz j w dobre rce. - Przypilnujesz jej teraz, co? - powiedzia Frank i klepn go w plecy. Brzmiao to bardziej jak przestroga ni pytanie. - Cze, Richard - poegnaa si Ciara. - Daj sobie spokj z t wredn Meredith. Jeste dla niej o wiele za dobry. - Uciskaa jego, a potem Declana. - Wpadnij do nas, kiedy tylko bdziesz mg. Moe nakrcisz o mnie film? A ty, Jack, opiekuj si moj starsz siostr - powiedziaa, ciskajc Holly. - Bd za tob tsknia - dodaa ze smutkiem.

- Ja te - wyszeptaa drcym gosem Holly. - Dobra, id, bo takie macie markotne miny, e zaraz si rozpacz - powiedziaa, silc si na wesoy ton. Holly staa bez sowa z ca rodzin i patrzya, jak Ciara, trzymajc za rk Mathew, znika za drzwiami. Nawet Declanowi zakrcia si za w oku, chocia udawa, e tumi kichanie. - Spjrz na lampy, Declan. - Jack obj modszego brata. - To podobno pomaga, kiedy czowiek chce kichn. Declan spojrza w gr, tote omin go widok siostry znikajcej w drzwiach. Frank tuli on, ktrej zy cieky po policzkach. Kiedy Ciara przechodzia przez bramk, rozdzwoni si alarm. Wszyscy si rozemiali. Kazano jej oprni kieszenie, nastpnie j dokadnie przeszukano. - To si powtarza za kadym razem. A dziw, e w ogle gdzie j wpuszczaj skomentowa na gos Jack.

Holly bbnia palcami w biurko i wygldaa przez okno. Przez cay ostatni tydzie praca j uskrzydlaa. Nigdy nie doznaa uczucia takiej satysfakcji z tego, co robi. Teraz nie wychodzia nawet na obiad, zostawaa po godzinach. W redakcji panowaa przyjacielska atmosfera, wic praca w tym gronie bya dla niej prawdziw przyjemnoci. Zdarzay si, co prawda, gorsze dni, ale rado dodawaa jej otuchy. Wrcia do papierw na biurku. Ich autor napisa artyku o tym, jak objecha ca Irlandi w poszukiwaniu najtaszego piwa. Bardzo zabawny tekst. U dou kolumny pozostao sporo wolnego miejsca, zadaniem Holly byo je wypeni odpowiedni reklam. Przegldaa notes ze spisem wsppracownikw, kiedy przyszed jej do gowy pewien pomys. Wzia suchawk, wybraa numer. - Pub U Hogana - sucham. - Daniel? Cze, mwi Holly. - Cze, co sycha? - Wszystko dobrze, dzikuj. A u ciebie? - Nie mogoby by lepiej. A jak ta twoja bajerancka praca? - W tej sprawie dzwoni. Pamitasz, jak wspominae, e powiniene bardziej reklamowa Klub Diwa?

Waciwie rozmawia o tym z Sharon. Ale nie sdzia, e zapamita taki szczeg. - Owszem, pamitam. - A moe chciaby si zareklamowa w pimie X? - Ty w nim teraz pracujesz? - Nie. Tak mi co strzelio do gowy - zaartowaa. - Oczywicie, e w nim pracuj! - No tak, zapomniaem. Przecie redakcja mieci si tu za rogiem - doda sarkastycznie. I chocia codziennie przechodzisz pod moim barem, ani razu nie wpada. Dlaczego nawet nie zajrzysz na obiad? Poczua, e si czerwieni. - Bo tu si jada obiady przy biurkach - wyjania. - To co z t reklam, Danielu? - Wiesz, e to niezy pomys. - W takim razie wrzuc ci do listopadowego numeru. Kiedy reklama ukae si w druku, zostaniesz milionerem. - Nie miabym nic przeciwko temu - odpar ze miechem. - A skoro ju dzwonisz, w przyszym tygodniu promujemy nowy koktajl. Wpisa ci na list zaproszonych? - Bdzie mi mio. A co to za koktajl? - Blue rock. Ohydny w smaku, ale przez cay wieczr bdziemy go podawali za darmo. - No prosz, jak chcesz, potrafisz si niele zareklamowa. - Rozemiaa si. - Kiedy ta impreza? - Wyja kalendarz, zapisaa. - wietnie. Wpadn zaraz po pracy. - Tylko nie zapomnij wzi bikini. Impreza odbdzie si w plaowych dekoracjach. - Przecie jest zima, wariacie. - Nie ja to wymyliem. Haso reklamowe brzmi: Blue rock rozgrzeje ci nawet zim. - Tani chwyt. - Skrzywia si. - Dobra, dziki. I zastanw si, co ma by w tej reklamie. - O ktrej koczysz prac? - O szstej. - Moe wpadniesz o szstej, pjdziemy co przeksi. - Dobra. Odoya suchawk i przez chwil siedziaa zamylona. Po czym co jej przyszo do gowy. Wstaa od biurka i zajrzaa do Chrisa, ktry siedzia za cian. - Co ci sprowadza? - zapyta. - Siadaj. - Znasz pub U Hogana na rogu?

Skin gow. - Wanie zaproponowaam wacicielowi, eby umieci u nas reklam. Dowiedziaam si, e urzdzaj imprez promujc nowy koktajl. Ma plaowe dekoracje, cay personel wystpi w bikini. - W rodku zimy? Chris unis brwi. - Blue rock rozgrzeje ci nawet zim. Wznis oczy do nieba. - Tani chwyt. - To samo mu powiedziaam. Ale moe warto by tam zajrze i zamieci u nas jaki materia. - Niezy pomys. Wyl ktrego z chopakw. Holly umiechna si. - Wzie si ju za ogrd? Spochmurnia. - Ogldao go z dziesi osb. Wszyscy twierdz, e to musi kosztowa co najmniej sze stw. - To to majtek! - Ale i ogrd jest duy, wymaga sporo roboty. - Mj brat zrobi to za pi - wypalia. - Za pi? - Otworzy szeroko oczy. - Tak przyzwoitej oferty nie dostaem. A zna si chocia na tym? - Pamitasz, jak ci opowiadaam, e mam zapuszczony ogrd? Pokiwa gow. - No to teraz wyglda wzorowo. Richard wietnie si spisa. Tyle e pracuje duej, bo wszystko robi sam. - Wcale mi to nie przeszkadza. Masz jego wizytwk? - Poczekaj, zaraz przynios. Podwdzia elegancki papier na wizytwki z biurka Alice, wstukaa stylowym liternictwem nazwisko Richarda i numer jego komrki, wydrukowaa. - Zaraz do niego zadzwoni - ucieszy si Chris.

- Moe nie teraz - poprosia szybko Holly. - Dzi tonie w robocie. Jutro bdzie wolniejszy. - No dobrze. Dziki, Holly.

Przez ostatni godzin nie moga si skupi. Wci spogldaa na zegarek, marzc, eby czas pyn wolniej. Dlaczego nie biegnie tak prdko, kiedy czeka z niecierpliwoci, eby otworzy kolejny list od Gerryego? Sprawdzia w torebce, czy jego smy list spoczywa bezpiecznie w wewntrznej kieszeni. Poniewa by ostatni dzie miesica, wzia ze sob padziernikow kopert do pracy. Jako nie moga zostawi jej na kuchennym stole. Ju za kilka godzin znw poczuje si bliej niego i chocia najchtniej przesunaby wskazwki zegara, eby przeczyta, co napisa, jednoczenie kada chwila zbliaa j do kolacji z Danielem. A tego si obawiaa. Punkt szsta usyszaa, jak Alice wycza komputer i stukajc obcasami, schodzi po schodach. Marzya w duchu o tym, eby Chris dorzuci jej roboty. Musiaaby wtedy zosta po godzinach. Przecie tyle razy spotykaa si z Danielem, czym wic teraz tak si przejmuje? Zastanowi j jaki nieznany ton w jego gosie. Bez popiechu wyczya komputer i spakowaa teczk. Poruszaa si teraz w zwolnionym tempie, jak gdyby chciaa odsun od siebie to spotkanie. Nagle popukaa si w gow. Przecie to jest kolacja subowa. Raz kozie mier! Serce zabio jej ywiej na widok Daniela, ktry wyszed jej naprzeciw Nastaa chodna jesie, mia wic na sobie czarn skrzan kurtk i dinsy. Czarne wosy w nieadzie, lekki zarost. Wyglda, jakby przed chwil wsta z ka. Odwrcia wzrok. - Przepraszam - powiedziaa. - Zatrzymali mnie - skamaa. - Nie przejmuj si. - Umiechn si do niej. - Gdzie masz ochot co zje? - Moe tam? - zaproponowaa, wskazujc wzrokiem barek na parterze swojej redakcji. Marzya o najmniej intymnym i najbardziej niezobowizujcym lokalu. Daniel si skrzywi. - Jestem naprawd godny. Nie jadem cay dzie. W kocu wybra wosk restauracj. W rodku panowa spokj, stao tam tylko kilka stolikw, na ktrych paliy si wiece, przy wszystkich siedziay pary. Kiedy Daniel wsta, eby zdj kurtk, Holly prdko zdmuchna wiec na ich stole. - Masz uczulenie na dym? - zaartowa, podajc za spojrzeniem Holly, ktra patrzya na

par caujc si przez st. - Nie - przyznaa. - Jest mi smutno. Daniel nawet nie usysza, tak pilnie studiowa kart da. - Co zjesz? - Cesarsk saatk. - Ech, wy kobiety, i te wasze cesarskie saatki - zakpi. Holly postanowia skierowa rozmow na bezpieczne tory, dlatego w rezultacie przez cay czas rozmawiali o promocji koktajlu i jego reklamie. Nie miaa ochoty rozwaa spraw dotyczcych ich dwojga. Zreszt sama nie potrafia okreli, co do niego czuje. Wysza z restauracji mocno speszona. Nie rozumiaa, dlaczego tak krpuje j mczyzna, ktry chce si z ni tylko przyjani. Staa na ulicy, oddychajc wieym powietrzem, Daniel zosta w restauracji, eby uregulowa rachunek. Musiaa przyzna, e zachowuje si bez zarzutu. Drczya j jednak wiadomo, e je kolacj w tak romantycznej restauracji z kim innym ni Gerry. Wtem zamara. Na widok nadchodzcej pary prbowaa ukry twarz. - Holly, to ty? - rozleg si znajomy gos. - Witajcie! Udawaa zaskoczenie. - Co u ciebie sycha? - Kobieta ucisna j. - Co ty tu robisz na tym zimnie? - Wybraam si, eby co przeksi - odpara, wskazujc z umiechem restauracj. - Brawo. - Mczyzna poklepa j po plecach. - Czasem warto zafundowa sobie jak przyjemno. Zerkna na drzwi. - No wanie... - A, tu jeste! - Daniel szed ku niej ze miechem. - Ju mylaem, e mi ucieka. Obj j. Holly umiechna si do niego bez przekonania i zwrcia do znajomej pary. - Przepraszam bardzo, nie zauwayem pastwa - powiedzia Daniel lekko speszony. Starsi pastwo patrzyli na niego kamiennym wzrokiem. - Danielu, poznaj pastwa Judith i Charlesa Clarkew, rodzicw mojego ma, Gerryego.

Nacisna klakson i skla kierowc jadcego przed ni. Bya wcieka, e niewinna sytuacja, w ktrej j przyapano, moga sprawia zupenie inne wraenie. Rozbolaa j gowa, a te idiotyczne korki w drodze powrotnej doprowadzay do obdu. Biedny Daniel, pomylaa ze smutkiem. Rodzice Gerryego potraktowali go niezbyt grzecznie. Dlaczego musieli j spotka w tej rzadkiej chwili radoci? Kadego innego dnia ujrzeliby pogron w rozpaczy wdow. A niech to szlag trafi, pomylaa z irytacj. Stawaa na wszystkich wiatach ulicznych, a tak bardzo chciaa si ju wypaka w zaciszu wasnego domu. Wyja komrk niecierpliwym ruchem z torebki, ale telefony Sharon ani Denise nie odpowiaday. Mylaa, e Ciara j rozweseli, ale kiedy podjechaa pod dom rodzicw, przypomniaa sobie, e siostra wyjechaa, i oczy nabiegy jej zami. Znw nie miaa nikogo. Zadzwonia, otworzy Declan. - Co ci jest? - Nic - odburkna tylko, rozdraniona niedawn sytuacj. - Gdzie jest mama? - W kuchni z tat. Rozmawiaj z Richardem. Zostaw ich teraz. - Dobra. - Poczua si zagubiona. - A ty co porabiasz? - Ogldam to, co wczoraj nakrciem. Materia do dokumentu na temat bezdomnoci. Chcesz obejrze? - Jasne. Umiechna si z wdzicznoci i usadowia na kanapie. Kilka minut pniej zalewaa si zami, chocia tym razem nie z wasnego powodu. Declan nakrci wzruszajcy wywiad z czowiekiem, ktry mieszka na ulicach Dublina. Zrozumiaa, e wielu ludziom powodzi si znacznie gorzej, a przypadkowe spotkanie rodzicw Gerryego z Danielem uznaa za bahostk niewart wzmianki. - Znakomity film - pochwalia, ocierajc oczy, kiedy si skoczy. - Jeste z niego zadowolony? - Trudno czerpa zadowolenie z historii czowieka, ktra sama w sobie tworzy wietny dokument. - Declan wzruszy ramionami. - Poo si ju, bo padam z ng. Na odchodnym pocaowa Holly w czoo, czym bardzo j uj. Jej modszy braciszek dojrzewa.

Spojrzaa na zegar na kominku. Dochodzia ju dwunasta. Signa wic do torebki, wyja padziernikow kopert, rozerwaa. Wraz z arkusikiem papieru wypad suszony sonecznik i torebka nasion. List brzmia nastpujco:

Sonecznik dla mojej sonecznej dziewczyny, eby rozjani Ci ponury padziernik, ktrego tak nienawidzisz. Zasad nasiona, to bd Ci przypominay, e znw kiedy nadejdzie ciepe, soneczne lato. PS Kocham Ci... PS Czy mogaby przekaza zaczon kart Johnowi?

Holly podniosa drug kart, ktra upada jej na kolana.

John, Wszystkiego najlepszego z okazji 32. urodzin. Starzejesz si, brachu, ale ycz ci jeszcze wielu szczliwych lat. Ciesz si yciem, opiekuj si moj on i Sharon. Trzymaj si! Pozdrawiam, Twj przyjaciel Gerry PS Mwiem Ci, e dotrzymam sowa.

Holly kilka razy przeczytaa list od Gerryego. Wstaa z kanapy i poczua si, jakby kto przypi jej skrzyda. Umiech nie schodzi jej z twarzy. Zapukaa cicho do drzwi kuchennych. - Prosz - powiedziaa Elizabeth. Wesza i zastaa rodzicw pijcych z Richardem herbat. - Witaj, kochanie - przywitaa j mama i wstaa, eby uciska crk. - Nie syszaam, kiedy wesza. - Bo ogldaam z Declanem jego film - powiedziaa rozpromieniona Holly. - wietny, prawda? Tata te wsta, eby si z ni przywita. Usiada przy stole. - Znalaze ju prac? - spytaa Richarda. Pokrci markotnie gow, jak gdyby zaraz mia si rozpaka. - No to ja ci co znalazam. Spojrza na ni, oburzony, e si z niego nabija. - Nie wygupiaj si. - Wcale nie artuj.

- Jak to? - Tak to. Mj szef zadzwoni do ciebie jutro. Mina mu zrzeda. - Holly, dzikuj za trosk, ale nie interesuje mnie reklama. Interesuj mnie nauki cise. - I ogrodnictwo. - To prawda, lubi ogrodnictwo. Wida byo, e nie rozumie, o co jej chodzi. - Dlatego wanie zadzwoni do ciebie mj szef. Chce, eby si zaj jego ogrodem. Powiedziaam, e si podejmiesz za pi stw. Mam nadziej, e dasz rad. Richardowi zupenie odebrao mow, za to Holly trajkotaa jak najta. - Tu s twoje wizytwki - powiedziaa i wrczya mu plik. Richard przyglda im si w milczeniu. Nagle umiechn si, zerwa z krzesa, pocign za sob Holly i zataczy, a rodzice zaczli klaska.

ROZDZIA DWUNASTY
Dobra, dziewczyny, obiecuj, e to ju ostatnia! - zawoaa Denise, i jednoczenie jej stanik przefrun nad drzwiami przebieralni. Sharon i Holly jkny i opady z powrotem na fotele. - Godzin temu mwia to samo - utyskiwaa Sharon. Zrzucia buty i masowaa teraz spuchnite ydki. - Tak, ale tym razem mwi szczerze. Mam dobre przeczucia co do tej sukni - szczebiotaa rozemocjonowana Denise. - To samo twierdzia godzin temu - narzekaa Holly. Obeszy razem wszystkie sklepy z sukniami lubnymi w miecie. Sharon i Holly opaday z si. Zmczenie zabio w nich ca rado ze szczcia Denise. Holly pomylaa, e jeli jeszcze raz usyszy jej dranice popiskiwania... - Bardzo mi si podoba! - radonie zapiszczaa Denise. - Dobra, robimy tak - szepna Sharon na ucho Holly. - Nawet jeli w tej sukni wyglda jak beza na rowerze, powiemy, e jest liczna. Holly rozemiaa si. - Oj, Sharon, tak nie wolno! - Dziewczyny, zaraz zobaczycie! - zapiszczaa ponownie Denise. - Zreszt... waciwie... Holly zrobia aosn min. - Ta - dam! Kiedy Denise wysza z przymierzami, Holly wybauszya oczy. Zerkna na Sharon i zagryza wargi, eby nie rykn miechem. - Podoba si wam? - zapiszczaa znowu Denise. Holly skrzywia si. - Tak - powiedziaa bez entuzjazmu Sharon. - Sdzisz, e spodobam si w niej Tomowi na lubnym kobiercu? - Tak - powtrzya Sharon. - Uwaacie, e jest warta tej ceny? - Tak. Holly patrzya ze zdumieniem na Sharon. Zrozumiaa, e koleanka nie sucha ju nawet

pyta. Denise trajkotaa jak najta. Ona te najwyraniej nie suchaa pyta. - No to kupuj... - Nie! - wtrcia Holly, zanim Sharon znowu przytakna. - Nie? - spytaa Denise. - Bo mnie pogrubia? - Nie. - Twoim zdaniem nie spodoba si Tomowi? - Nie. - Ale uwaasz, e jest warta tej ceny? - Nie. - No tak. - Denise zwrcia si do Sharon. - Zgadzasz si z Holly? - Tak. - Dobra, wierz wam - przyznaa smtnie Denise. - Prawd powiedziawszy, mnie te si nie bardzo podoba. Sharon woya buty. - Zjedzmy co, zanim padn z godu. Dowloky si do kawiarni Bewleya. Udao im si znale miejsce pod oknem z widokiem na Grafton Street. - Nie znosz robi zakupw w soboty - wyjczaa Holly, patrzc, jak ludzie potrcaj si i gniot na zatoczonej ulicy. - Miny czasy zakupw w dni powszednie, bo skoczyo si lenistwo - zaartowaa Sharon, biorc klubow kanapk. - Wiem, i przyznam, e jestem zmczona, ale tym razem zasuyam na to zmczenie przyznaa uszczliwiona Holly. - Opowiedz o spotkaniu z rodzicami Gerryego - poprosia Sharon. - Nieadnie potraktowali Daniela. - Holly skrzywia si. - Nie maj prawa ci dyktowa, z kim si moesz spotyka! - wybuchna Sharon. - Wcale si z nim nie spotykam - sprostowaa Holly. - Poszlimy tylko na subowy obiad. - Aha, subowy! Sharon i Denise zaniosy si miechem.

- Mio go byo, oczywicie, zje w miym towarzystwie - dodaa z umiechem Holly. Kiedy wszyscy s zajci, fajnie jest z kim pogada. Zwaszcza z facetem. - Rozumiem. - Sharon pokiwaa gow. - Powinna wychodzi na miasto i poznawa nowych ludzi. Denise zachichotaa. - Ciesz si, e dobrze si czujesz w jego towarzystwie, bo bdziesz musiaa z nim taczy na naszym weselu. - Niby dlaczego? - spytaa ze zdziwieniem Holly. - Bo druhna musi tradycyjnie zataczy z drub - odpara. - Chcesz mnie poprosi na druhn? Denise pokiwaa gow. - Nie martw si, rozmawiaam ju z Sharon. Naprawd nie ma nic przeciwko temu. - Bardzo chtnie! - zawoaa uradowana Holly. - Ale, Sharon, na pewno nie bdzie ci przykro? - Wystarczy, jak bd z tym brzuchem staa w orszaku. Chyba ubior si w namiot, ktry poycz od Denise. - Byleby nie zacza rodzi na weselu - powiedziaa Denise. - Nie martw si. Termin jest dopiero w styczniu. O wanie, zapomniaabym wam pokaza zdjcie dziecka! I wyja z torby niewielk fotografi. - Gdzie ono jest? - spytaa Denise, wytajc wzrok. - Tutaj. Sharon pokazaa jej niewyrany ksztat na zdjciu. - O rany, ale wielki chopak! - zawoaa Denise. Sharon wzniosa oczy do nieba. - Denise, to jest noga. Jeszcze nie znamy pci. - Ach. - Denise zarumienia si. - Moje gratulacje! Czyli szykuje ci si may ufoludek. - Oj, przesta - powiedziaa Holly ze miechem. - Moim zdaniem to mae cudo. - Fajnie, e ci si podoba. - Sharon spojrzaa na Denise, ktra skina gow. - Bo razem z Johnem chciaam ci prosi na matk chrzestn. Oczy Holly zaszy zami.

- Eje, jak ja ci prosiam, eby zostaa druhn, to nie pakaa - obruszya si Denise. - Och, Sharon, to dla mnie zaszczyt! I Holly uciskaa przyjacik.

Holly przedara si przez tum w pubie U Hogana i wesza na pitro do Klubu Diwa. W progu dosownie oniemiaa. Grupa muskularnych modziecw w samych kpielwkach graa na hawajskich bbnach. Modelki w skpych bikini witay goci, wieszajc im kolorowe wiece lei na szyjach. Klub zmieni si nie do poznania. Barmani, rwnie w strojach plaowych, stali w wejciu z tacami penymi niebieskich drinkw. Signa po jeden i pocigna yk. Omal si nie skrzywia, taki by sodki. Podogi wysypano piaskiem, na stoach rozstawiono wielkie bambusowe parasole, z wielkich bbnw zrobiono stoki barowe, a w powietrzu unosia si cudowna wo pieczonych mis z grilla. Holly podesza do najbliszego stolika, wzia kebab i natkna si na Daniela. - Witaj. Bar wyglda nieziemsko - pochwalia. - Fakt. Niele to wyszo. Mia zadowolon min. By ubrany w wytarte dinsy i niebiesk hawajsk koszul w wielkie rowo - te kwiaty. Dzi te by nieogolony. Zacza si zastanawia, czy caowanie si z takim nieogolonym facetem nie sprawia blu. Oczywicie nie miaa na myli siebie, tylko w ogle... - Przepraszam za tamten wieczr. - Mnie byo przykro tylko z twojego powodu. Nie powinni ci dyktowa, jak masz y. Umiechn si i pooy jej rce na ramionach, jak gdyby chcia powiedzie co wicej, ale kto go odwoa do baru, gdzie wynikn jaki problem. Przecie si nie spotykamy - mrukna Holly do siebie. Od tamtego wieczoru Daniel dzwoni niemal codziennie. Teraz uzmysowia sobie, e czeka na jego telefony. Znw zacza j nurtowa jaka niejasna myl. Holly zauwaya Denise, podesza. Koleanka spoczywaa na leaku, popijajc niebieski pyn. - I co sdzisz o nowym rozgrzewajcym drinku na zim? Wskazaa butelk. Denise zrobia min. - Mocny. Wypiam tylko kilka, a ju mi szumi w gowie. Przez cay wieczr Holly dobrze si bawia. miaa si i rozmawiaa z Denise i Tomem. Ledwo zamienia sowo z Danielem, ktrego zajmoway obowizki gospodarza. Patrzya, jak

wydaje polecenia personelowi, ktry natychmiast je wykonywa. Wyranie cieszy si szacunkiem. Potrafi dopi swego. Za kadym razem, kiedy zmierza w jej stron, ko go zatrzymywa z prob o wywiad albo po prostu o rozmow. Najczciej, ku irytacji Holly, byy to dziewczta w bikini.

Denise zamkna szuflad kasy biodrem i podaa klientowi paragon. - Dzikuj - odpara z umiechem, ktry szybko znikn z jej twarzy, kiedy klient odwrci si od lady. Gono westchna, widzc dug kolejk. Podminowana, wzia od nastpnego klienta zakupione ubranie, zdja przywieszk, wczytaa, zapakowaa. - Przepraszam, czy pani Denise Hennessey? - usyszaa niski, zmysowy gos. Przed ni sta policjant. Zacza grzeba w pamici, czy ostatnio dopucia si jakiego wystpku. Uznaa jednak, e nie ma nic na sumieniu i umiechna si. - Owszem. - Porucznik Ryan. Prosz, eby zechciaa pani uda si ze mn na komisariat. Waciwie byo to danie, a nie proba. Denise oniemiaa. Absolutnie nie widziaa w nim atrakcyjnego funkcjonariusza, lecz zego glin, ktry na pewno zamknie j w ciasnej celi bez ciepej wody i bez dostpu do makijau. Przekna lin. - Za co? - Wszystkiego dowie si pani na komisariacie. Policjant obszed lad, Denise spojrzaa bezradnie na dug kolejk. Wszyscy si na ni gapili. - Sprawd jego dokumenty, zotko - poradzia jedna z klientek. Gos jej dra, kiedy poprosia go o legitymacj subow, co i tak nie miao sensu, bo nigdy nie widziaa legitymacji policyjnej ani nie wiedziaa, jak wyglda. Rce jej si trzsy, kiedy na ni patrzya, ale nie przeczytaa ani litery. - Nie pjd, dopki mi pan nie powie, o co chodzi - upara si. - Panno Hennessey, radz si podporzdkowa, w przeciwnym razie bd musia zastosowa inne rodki. I wycign par kajdankw. - Przecie ja nic nie zrobiam! - zawoaa, wpadajc w panik. - Omwimy to na komisariacie. On te ju wpada w zo.

Denise skrzyowaa rce. - Powiedziaam, e nie pjd, dopki si nie dowiem, o co chodzi. - No dobrze. - Wzruszy ramionami. - Skoro pani nalega. Mia jeszcze co doda, ale Denise krzykna, bo poczua, e na nadgarstkach zatrzaskuje jej zimne srebrne kajdanki. Wstrznita, nie odezwaa si sowem, kiedy wyprowadza j ze sklepu. - Powodzenia, zotko - zawoaa za ni yczliwa klientka. W gowie wiroway jej wizje wsplnej celi z psychopatycznym morderc. Moe znajdzie ptaszka ze zamanym skrzydem, otoczy go opiek i nauczy lata, eby jako przey lata za kratami. A spsowiaa, kiedy wyszli na Grafton Street. Tum natychmiast si rozstpi. Sza ze spuszczon gow w nadziei, e nikt znajomy jej nie zauway. Serce walio jej jak oszalae, kiedy policjant prowadzi j do wysuonego mikrobusu z zaciemnionymi szybami, w znanym granatowym policyjnym kolorze. Usiada w pierwszym rzdzie dla pasaerw za kierowc i chocia czua, e kto siedzi za ni, trzymaa si sztywno, zanadto przeraona, eby si odwrci i pozna przyszych towarzyszy niedoli. - Dokd jedziemy? - zapytaa, kiedy minli komisariat. Porucznik Ryan milcza. - Halo, pan mwi, e mamy jecha na komisariat. Brak odzewu. - Ja nic nie zrobiam! Nadal brak odzewu. - Do cholery, przecie mwi panu, e jestem niewinna! Denise zacza kopa fotel, eby zwrci uwag funkcjonariusza. Zagotowao si w niej, kiedy woy kaset do magnetofonu. Zdumia j wybr piosenki. Porucznik Ryan wsta z promiennym umiechem. - Denise, bya bardzo niegrzeczna. - Podszed bliej. Przekna lin, kiedy zacz rusza biodrami w takt piosenki Gorcy numer. Ju miaa kopn go w krocze, kiedy usyszaa miechy i wiwaty. Odwrcia si i zobaczya swoje siostry, Holly, Sharon i pi innych koleanek. Wreszcie si poapaa, o co chodzi, kiedy siostry zarzuciy jej welon na gow i zaczy wykrzykiwa: - Wesoego wieczoru panieskiego! - winie! Spluna w ich stron.

Dziewczyny trzymay si za brzuchy ze miechu. - Masz szczcie, e ci nie kopnam w jaja! - rozdara si na wirujcego gliniarza. - Poznaj Paula - powiedziaa rozemiana Fiona. - To twj dzisiejszy striptizer. Denise zmruya oczy. - Omal nie dostaam zawau. A co sobie pomyl moi klienci? I pracownicy? Sharon rozemiaa si. - Wszyscy s wtajemniczeni. - Po powrocie do pracy zwolni cay personel. - Nie denerwuj si - pocieszya j siostra. - Poprosiymy twoich pracownikw, eby po twoim wyjciu ze sklepu poinformowali klientw, co si za tym kryje. - Jak ich znam, na pewno tego nie zrobi i wylec z pracy. - Denise, przesta si zamartwia! - poprosia Fiona. - Twj szef te uzna to za fajny pomys. No wic, odpr si i dobrze baw przez cay weekend. - Weekend? Dokd zabieracie mnie na weekend? Popatrzya zdziwiona na dziewczta. - Jedziemy do Galway. Wicej nie musisz wiedzie - oznajmia tajemniczo Sharon.

Cay pokj wirowa. Zamkna oczy, ale nadal nie moga zasn. Bya pita rano, to znaczy, e pia blisko dwanacie godzin. Drczyy j mdoci, usiada na ku. Odwrcia si do Denise, eby porozmawia, ale chrapanie przyjaciki wykluczao wszelkie prby nawizania kontaktu. Westchna. aowaa, e tyle wypia, ale kiedy dziewczyny zaczy rozmawia o mach, przerazia si, jak przeyje najblisze dwa dni. Koleanki Denise okazay si jeszcze gorsze od niej. Jeszcze bardziej jazgotliwe, rozwydrzone i rozbawione, jak to bywa na wieczorze panieskim. Z trudem to wytrzymywaa. Jej wasny wieczr panieski wydawa si tak niedawny, a przecie od tamtej pory mino ponad siedem lat. Pamitaa, jak bya wtedy podniecona i jak rowo rysowaa si przed ni przyszo. Wychodzia za mczyzn swoich marze. Miaa z nim spdzi reszt ycia. A teraz ycie obrcio si dla niej w koszmar. Wprawdzie zwlekaa si codziennie rano z ka i znalaza now prac, ale to tylko kolejne pozycje, ktre moga odhaczy na licie zaj normalnych ludzi. Sprawy powierzchowne... bo jeszcze nic nie zdoao uleczy rany w jej sercu.

Udaa, e ma napad kaszlu, chciaa kogo obudzi. Chciaa porozmawia, wypaka si, wyla swj al. Ale co jej po kolejnych dobrych radach? Wci drczyy j te same lki. Czasem przyjaciki potrafiy wesprze j na duchu. Nabieraa wwczas ufnoci i pewnoci siebie, lecz po kilku dniach znw wpadaa w rozpacz. Po jakim czasie znudzi jej si widok ciany. Woya dres i zesza do hotelowego baru.

Charlie przetar kontuar i spojrza na zegarek. P do szstej, a on jeszcze w pracy. Ju myla, e szczcie mu sprzyja, kiedy uczestniczki wieczoru panieskiego poszy spa wczeniej, ni si spodziewa. Wanie mia i do domu, kiedy zwali si arogancki tum z klubu nocnego w Galway. Nie byli to nawet gocie hotelu, ale musia ich obsuy, bo przyszli z crk waciciela. Nie znosi tej dziewuchy ani jej bezczelnego chopaka. - Tylko nie mw, e jeszcze nie masz dosy! - powiedzia ze miechem na widok jednej z uczestniczek wieczoru panieskiego. Dziewczyna omal nie wpada na cian, kiedy prbowaa wdrapa si na wysoki stoek. - Przyszam tylko po szklank wody - odrzeka, lekko czkajc. - Bardzo prosz. Postawi szklank wody na podstawce do piwa. Przeczytaa na plakietce jego imi. - Dzikuj, Charlie. - Dobrze si bawiycie? Westchna. - Chyba tak. - Nic ci nie jest? Przestraszy si, e dziewczyna zaraz si rozpacze, do czego zreszt przywyk w swojej pracy. Wiele osb rozkleja si po kielichu. - Tskni za mem - wyszeptaa. Drgay jej ramiona. - Na dugo przyjechaa? - spyta. - Na weekend - odpara. Rozemia si. - Nigdy nie spdzia weekendu bez niego? Zastanowia si. - Tylko raz. Na wasnym wieczorze panieskim, siedem lat temu. za spyna jej po twarzy. - Nie przejmuj si - pocieszy j serdecznie. - Pewnie i twj m cierpi bez ciebie. - O Boe, mam nadziej, e nie - achna si wystraszona Holly.

- A widzisz? Na pewno te wolaby, eby nie cierpiaa z powodu jego nieobecnoci. Powinna cieszy si yciem. - Masz racj - powiedziaa Holly, otrzsnwszy si. - Nie chciaby, ebym bya nieszczliwa. - Zuch dziewczyna. Charlie umiechn si i przerwa rozmow, bo zobaczy, e zblia si crka waciciela, jak zwykle z niezadowolon min. - Ej, Charlie! - krzykna. - Przesta gada i rusz szybko tyek. Chce nam si pi. Holly osupiaa. Ale ta kobieta ma tupet. Bil od niej tak silny zapach perfum, e Holly zacza lekko pokasywa. - Masz jaki problem? - napada j nieznajoma. Holly zmierzya j wzrokiem. - Szczerze mwic, mam - wykrztusia, popijajc wod. - Te perfumy tak cuchn, e zebrao mi si na wymioty. Charlie kucn za kontuarem, udajc, e szuka cytryny, bo zwija si ze miechu. - Co z t obsug? - rozleg si niski glos. Charlie wyskoczy jak z procy na gos chopaka crki szefa. To dopiero byo ziko. - Usid, kochanie, przynios wam drinki. - Brawo. Wreszcie znalaz si tu kto uprzejmy - warkna i wrcia rozjuszona do stolika. Holly patrzya, jak koysze zamaszycie biodrami. - Jak leci? - zwrci si w mczyzna do Holly, wpatrujc si uporczywie w jej biust. - Dobrze - odpara zwile, patrzc przed siebie. - Jestem Stevie - przedstawi si i wycign rk. - Holly - mrukna i lekko j ucisna. - Pikne imi. - Przytrzyma jej do. - Mog ci postawi drinka? Szybko przeszed do rzeczy. - Nie, dzikuj. Ju pij. I znw popia wody. - No dobra, tylko zanios te kieliszki i wrc postawi drinka licznej Holly. Umiechn si do niej oblenie i odszed. Gdy tylko si odwrci, Charlie wznis oczy do nieba. - Co to za kretyn? - spytaa zdumiona Holly. Charlie parskn miechem, zadowolony, e nie nabraa si na tani podryw.

ciszy gos. - Stevie, chopak Laury, tej blond zdziry. Jej ojciec jest wacicielem tego hotelu, dlatego nie mog jej std wyrzuci, chocia bardzo bym chcia. Przyjrzaa si dziewczynie. W gowie kbiy jej si zoliwe myli. - Dobranoc, Charlie. - Ju si kadziesz? Pokiwaa gow. - Najwyszy czas. Mina szsta. - Postukaa w zegarek. - Mam nadziej, e i ty niedugo si std wyrwiesz. - Maa szansa - odpar i odprowadzi j wzrokiem. Stevie ruszy za ni. Charliemu wydao si to podejrzane, dlatego podszed w stron drzwi, eby sprawdzi, czy dziewczyna dotrze spokojnie do pokoju. Blondyna, zauwaywszy nage zniknicie chopaka, odesza od stolika. Teraz oboje wygldali na korytarz, ktrym oddalali si Holly i Stevie. Blondynce a zaparo dech w piersiach. - Eje! - zawoa ze zoci Charlie, widzc, jak biedna Holly odpycha pijanego Steviego, ktry ordynarnie si do niej przystawia. Pena obrzydzenia otara usta. Odtrcia go z caej siy. Chyba co ci si pomylio, Stevie. Wracaj do baru do swojej dziewczyny. Stevie zachwia si lekko i odwrci. Za nim staa Laura. - Stevie! - rykna. - Jak moesz? Wybiega we zach z hotelu, a tu za ni protestujcy Stevie.

Nazajutrz Holly wybraa si z Sharon na dugi spacer po play za miastem. Chocia by padziernik, jeszcze si nie ochodzio. Nawet nie woya kurtki. Staa w samej bluzie i suchaa delikatnego plusku fal. - Dobrze si czujesz? Sharon obja przyjacik. Holly westchna. - Zawsze odpowiadam, e dobrze, ale, szczerze mwic, nie bardzo. Czy ludzie naprawd chc pozna nasze samopoczucie? - Umiechna si. - Nastpnym razem odpowiem, e niezbyt dobrze, bo gnbi mnie rozpacz i samotno. Potem powiem, jak mnie wkurza, kiedy wszyscy

powtarzaj, e czas leczy rany. Nic si nie goi. Codziennie rano budz si w pustym ku, czujc si tak, jakby mi kto sypa sl na otwarte rany. Jeszcze dodam, jak bardzo tskni za mem i jak czekam na swj koniec, eby si z nim poczy. - Holly urwaa na chwil. - Co ty na to? - Oj! Sharon podskoczya. Holly spochmurniaa. - Ja ci si zwierzam, a ty potrafisz tylko pisn oj? Sharon przyoya rk do brzucha i rozemiaa si. - To nie do ciebie, guptasie. Dziecko kopno! Dotknij! Holly dotkna zaokrglonego brzucha Sharon i poczua delikatne kopnicie. W oczach obu dziewczyn stany zy. - Gdyby moje ycie byo pene takich cudownych chwil, przestaabym narzeka. - Niczyje ycie nie skada si wycznie z dobrych chwil. - Oj! - znw zapiszczay chrem. - Ten chopak zostanie pikarzem tak jak jego tata! - Chopak? - spytaa Holly. - Ju wiesz, e to chopak? Sharon pokiwaa gow, promieniejc szczciem. - Holly, poznaj maego Gerryego. A ty, Gerry, poznaj swoj mam chrzestn.

Holly umiechna si, kartkujc listopadowy numer pisma, w ktrym pracowaa. Czua podniecenie - nazajutrz, pierwszego listopada, nakad znajdzie si w sprzeday. Jej pierwszy numer trafi na pki, a poza tym bdzie moga otworzy listopadowy list od Gerryego. Zapowiada si dobry dzie. Chocia sprzedawaa tylko miejsca reklamowe, szczycia si, e jest czonkiem redakcji, ktra wydaje magazyn z prawdziwego zdarzenia. Czua, e naprawd si sprawdza. Czas si zabra za grudniowy numer, uznaa. Najpierw jednak musi zadzwoni do Denise. - Halo? Tu ohydny, staromodny, koszmarnie drogi sklep z ciuchami. Mwi wkurzona kierowniczka. Czym mog suy? - Denise - wybkaa zdumiona Holly. - Nie moesz tak odbiera telefonu! Koleanka zachichotaa. - Mam prezentacj numeru, wiedziaam, e to ty. - Nagraa mi si na sekretark.

- Dzwoniam, eby potwierdzi twj udzia w balu. W tym roku Tom opaca stolik. - W jakim balu? - Gwiazdkowym, na ktry chodzimy co roku, matoku. - A no tak. Przepraszam, ale w tym roku nie mog. - Przecie jeszcze nie wiesz, kiedy si odbdzie - zaoponowaa Denise. - Tym razem trzynastego listopada. Moesz! - Wybacz, Denise - przeprosia Holly. - Ale przez dziesi lat chodziam z Gerrym. Nie dam rady. - To ja przepraszam. Nie pomylaam - odpowiedziaa Denise. - Nie id, jeeli masz si le czu. Wszyscy zrozumiemy. Holly odoya suchawk, obiecujc, e zadzwoni pniej, kiedy podejmie decyzj. To przecie tylko gupi bal, nie musi i, jeeli nie ma ochoty. Tyle e ten gupi bal przypomina jej chwile znakomitej zabawy. Uwielbiali ten wieczr w gronie przyjaci. Jeeli pjdzie bez Gerryego, przekreli ich tradycj, zastpi szczliwe wspomnienia cakiem innymi. A tego nie chciaa. Pragna zachowa wszystkie wspomnienia, co do jednego. Przeraao j, e jego twarz zaciera jej si w pamici. Nadal dzwonia na jego telefon komrkowy, pacia operatorowi co miesic, byle mc czasem usysze jego gos nagrany w poczcie gosowej. Z domu znikn jego zapach, a ubrania dawno wyrzucia. Staraa si wic zachowa kady, najmniejszy nawet lad po mu. Gerry by dla niej przecie caym wiatem. A teraz przesta istnie. I dlatego kompletnie si zagubia. Po wyjciu z biura zajrzaa do Hogana. Coraz lepiej si czua w towarzystwie Daniela. Ustpio skrpowanie towarzyszce tamtej kolacji. Dawniej nie miaa przyjaci wrd mczyzn, oprcz, oczywicie Gerryego, z ktrym czyo j przecie wicej. Dlatego zayo z Danielem z pocztku tak j dziwia. Z czasem zrozumiaa, e przyja z wolnym mczyzn wcale nie musi mie romantycznego podtekstu. Nawet jeeli facet jest przystojny. Przywitaa go umiechem. - Wybierasz si na bal? - zapytaa i zmarszczya nos. On te zmarszczy nos. Rozemiaa si. - I znw zakochane pary bd si obnosiy ze swoim szczciem. Podsun jej stoek barowy, usiada.

- Moemy w ogle nie zwraca uwagi na innych. - To po co i? - Daniel usiad obok i opar kowbojski but o szczebelek jej stoka. - Chyba nie sdzisz, e bd cay wieczr rozmawia tylko z tob? Ju si nagadalimy. Nie sdzisz, e moe mnie to nudzi? - W porzdku! - Holly udawaa, e si obrazia. - Zreszt i tak miaam zamiar ci ignorowa. - No, no! - Daniel potar czoo i oznajmi: - W takim razie na pewno si wybior. Holly przybraa powany ton. - Bo chyba powinnam si tam pokaza. Daniel przesta si mia. - No, to chodmy. Umiechna si. - Myl, e i tobie ten bal dobrze zrobi - dodaa cicho. Odwrci wzrok. - Jako si trzymam - powiedzia nieprzekonujco. Pocaowaa go na poegnanie w czoo. - Danielu Connelly, ju przesta zgrywa silnego macho. Mnie nie nabierzesz.

ROZDZIA TRZYNASTY
Miotaa si, spniona, po sypialni, wybierajc strj na bal. Najpierw przez dwie godziny si malowaa, potem si popakaa, rozmazaa i musiaa poprawia makija. - Kopciuszku, zajecha krlewicz! - zawoaa Sharon z dou. Serce jej zaomotao. Cakiem zapomniaa, po co wybiera si na ten bal. Teraz zobaczya wszystko w czarnych barwach. Nie powinna i, bo cay wieczr przepacze albo przesiedzi przy stoliku z tak zwanymi przyjacimi, ktrzy nie odezwali si do niej od mierci Gerryego. Powinna i, bo podpowiada jej to intuicja. Oddychaa gboko, eby powstrzyma zy. - We si w gar. Dasz rad - szepna do swojego odbicia w lustrze. Powtrzya to sobie kilka razy. Podskoczya, kiedy skrzypny drzwi. - Przepraszam - powiedziaa Sharon, zagldajc do pokoju. - Och, Holly, piknie wygldasz! - zawoaa. - Koszmarnie - poalia si. - Przesta tak gada - zezocia si Sharon. - Ja wygldam jak balon i nie narzekam. Dostrze wreszcie w sobie atrakcyjn lask! - Umiechna si do Holly w lustrze. - Zobaczysz, bdzie dobrze. - Dziewczyny, pospieszcie si - pogania je z dou John. - Takswka czeka. Musimy jeszcze podjecha po Toma i Denise. Przed zejciem na d wyja z szuflady toaletki listopadowy list od Gerryego, ktry otworzya kilka tygodni temu. Potrzebowaa otuchy. Wyja kartk z koperty i przeczytaa:

W tym miesicu Kopciuszek musi i na bal. Bdzie wyglda olniewajco i bawi si wspaniale, tak jak zawsze. Tylko tym razem nie w biaej sukni. PS Kocham Ci...

Holly westchna i zesza na d. - Och... - zdumia si Daniel. - Przepiknie wygldasz, Holly. - Jak strach na wrble - zbya go Holly, a Sharon spojrzaa na ni karcco. - Ale dzikuj dodaa szybko. Denise pomoga jej wybra czarn sukni zapinan z tyu na szyi, z goymi

ramionami i wysokim rozciciem porodku. Zabrali si siedmioosobow takswk. Ruch by wyjtkowo may, tote biorc jeszcze po drodze Toma i Denise, dotarli do hotelu w rekordowym czasie. Podeszli do stolika przy wejciu. Siedzca tam kobieta przywitaa ich z umiechem. - Witajcie, Sharon, John, Denise. Och, witaj Holly! Jak to dobrze, e mimo wszystko przysza... Przegldaa list goci, zaznaczajc nazwiska. - Chodmy do baru - zaproponowaa Denise i wzia Holly pod rk. Kiedy szli przez sal, do Holly podesza kobieta, ktra nie odzywaa si do niej przez wiele miesicy. - Tak mi przykro z powodu Gerryego. To by wspaniay czowiek. - Dzikuj. Umiechna si, ale Denise pocigna j dalej. W kocu dotary do baru. - Witaj, Holly - usyszaa za plecami znajomy gos. - Witaj, Paul - powiedziaa, odwracajc si do biznesmena, ktry sponsorowa ten bal na cele dobroczynne. By wysoki, zaywny, mia czerwon twarz zapewne z powodu wysiku zwizanego z prowadzeniem interesw na tak wielk skal. Poza tym sporo wypi. - Wygldasz licznie jak zawsze. - Pocaowa j w policzek. - Napijesz si czego? - Nie, dzikuj. - Nalegam. - Wezwa gestem barmana. - Na co masz ochot? Holly poddaa si. - W takim razie prosz biae wino. - I temu twojemu nieszczsnemu mowi te postawi drinka - doda ze miechem, rozgldajc si za Gerrym. - Co on pije? - Jego tu nie ma - powiedziaa Holly i poczua si dziwnie. - Co za safandua! Co on kombinuje? - spyta Paul na cay gos. - Umar na pocztku roku - wyjania spokojnie Holly, z nadziej, e nie wprawi go tym w zakopotanie. - O kurcz! - Paul poczerwienia teraz jak burak. Spojrza w bok. - Bardzo mi przykro. - Dzikuj - powiedziaa Holly, liczc w mylach sekundy, zanim bdzie moga przerwa rozmow. Ale Paul i tak po chwili odszed, mwic, e musi zanie onie co do picia. Holly zostaa sama przy barze, Denise odesza do grupy stojcej z kieliszkami w doniach. Wzia wic

swoje wino i ruszya w ich stron. - Przybywam! - zadudni w progu tubalny gos. Holly odwrcia si i zobaczya Jamiego. By urodzonym balowiczem. - Znw si wbiem w strj pingwina, bo licz na pyszn zabaw! Wykona kilka tanecznych krokw, cigajc na siebie spojrzenia goci. Podszed do grona, w ktrym staa Holly. Wita si z mczyznami uciskiem doni, a z kobietami pocaunkiem w policzek. Kiedy podszed do Holly, zerkn kilka razy na Daniela, cmokn j w policzek i czmychn. Wcieka Holly usiowaa nad sob zapanowa. ona Jamiego, Helen, umiechaa si do niej niemiao, ale nie podchodzia. Holly zamiewaa si wanie z anegdoty opowiadanej przez Sharon, kiedy poczua, e kto dotyka jej ramienia. Odwrcia si i zobaczya Helen, stojc ze smutn min. - Witaj - powiedziaa wesoo. - Co sycha? - spytaa Helen cicho, dotykajc jej rki. - Wszystko w porzdku - odpara z umiechem. - Szkoda, e nie syszaa tej opowieci. Jest bardzo mieszna. - Chodzi mi o to, jak sobie radzisz po... - Po mierci Gerryego? Helen si wzdrygna. - Nie chciaam wali tak prosto z mostu. - Dlaczego? Pogodziam si z tym, co si stao. - Dugo ci nie widziaam i zaczam si martwi. Holly rozemiaa si. - Przecie mieszkam tu za rogiem. Jeli si tak martwia, moga mnie atwo znale. - Nie chciaam si narzuca. - Przyjaciele si nie narzucaj. Rozleg si dzwonek na znak, e pora siada do stou. Gocie zaczli si schodzi do sali jadalnej. Holly zaja miejsce przy stole. - Wszystko w porzdku? - spyta cicho Daniel, podchodzc z tyu. - Tak, dzikuj - odpowiedziaa i wypia yk wina. - Nie musisz by taka ukadna. To przecie tylko ja - przypomnia jej ze miechem. - Ludzie chc by mili i skadaj mi kondolencje, a ja si czuj znw jak na pogrzebie. Pokiwa gow.

- Po rozstaniu z Laur przez wiele miesicy musiaem wszystkich napotkanych znajomym informowa o naszym zerwaniu. - A masz od niej jakie wieci? - zapytaa. Cieszya j kada za wiadomo na temat Laury, chocia jej nie znaa. Uwielbiaa sucha, gdy Daniel o niej opowiada, i gdy potem przez cay wieczr przekonywali si, jaka to poda dziwka. W ten sposb moe troch bezmylnie zabijali czas, gdy brakowao jej tematu do rozmowy. Danielowi rozbysy oczy. - Mam nawet now plotk. Mj kolega Charlie, ktry pracuje jako barman w hotelu ojca Laury, powiedzia mi, e jej chopak usiowa podrywa jak dziewczyn. Laura nakrya go na gorcym uczynku i z miejsca z nim zerwaa. Rozemia si zjadliwie. Holly zamara. - A jaki to hotel? - Galway Inn. Fajnie, co? Gdybym spotka dziewczyn, ktra doprowadzia do rozpadu ich zwizku, kupibym jej najdrosz butelk szampana, jak bym znalaz. Holly umiechna si bez przekonania. - Naprawd? - Patrzya na Daniela ze zdziwieniem. Przecie tych dwoje kompletnie do siebie nie pasowao. Ta dziewucha nie moe by w jego typie! - Daniel? Umiechn si do niej, nadal z roziskrzonym spojrzeniem. - Tak? - Z twoich relacji Laura wyglda mi na niez zdzir. - Patrzya na niego badawczo, czy przypadkiem go nie urazia. - Ciekawe, co ty w niej widziae? Przecie jeste inny. W kadym razie tak mi si wydaje. Umiechn si smutno. - Wcale nie jest zdzir. Wprawdzie zostawia mnie dla mojego najlepszego przyjaciela, ale poza tym nie mog powiedzie na ni zego sowa. Owszem, ma skonno do konfliktw. Nawiasem mwic, bardzo mi odpowiada dramatyzm naszego zwizku. Nakrca mnie, podnieca. - Mwic te sowa, wyranie si rozpromieni. - Uwielbiaem rano po obudzeniu zastanawia si, w jakim bdzie humorze. Uwielbiaem arliwo naszych ktni przenoszon potem do ka. Zawsze z wszystkiego robia wielk afer, ale mnie to odpowiadao. Uwaaem, e

dopki si piekli, to znaczy, e jej zaley. Nie traktowaa mnie le. Po prostu ma skonno do... - Konfliktw - dokoczya za niego Holly, bo wreszcie zrozumiaa. Pokiwaa gow. Obserwowaa, z jak bogoci Daniel zanurza si w kolejnym wspomnieniu. Chyba jednak kady moe si zakocha w kadym. - Tsknisz za ni - powiedziaa ciepo. Nagle ockn si z zadumy i spojrza jej prosto w oczy, a przeszy j ciarki. - I znw si mylisz, Holly Kennedy. - Pokiwa gow, jak gdyby wygosia herezj. - Z gruntu si mylisz. Wzi n i widelec, zabra si do ososia. Po kolacji i kilku butelkach wina Daniel zaprowadzi Holly za rk na parkiet. Wanie skoczya si poprzednia melodia i zagrano Wonderful Tonight Erica Claptona. Holly poczua dawienie w gardle. Dotd taczya to tylko z Gerrym. Daniel obj j lekko w pasie i zaczli kry po parkiecie. Dziwnie si czua w objciach innego mczyzny. Przeszed j nagy dreszcz, wzdrygna si. Daniel widocznie uzna, e jest jej chodno, bo mocniej j przytuli. Daa si prowadzi jak w transie, dopki melodia nie ucicha. Do tej pory jako sobie radzia. Zachowaa spokj mimo cigych nagabywa o Gerryego. Ale ten taniec przela czar goryczy. Czas wrci do domu, zanim si rozklei. Wrcia do stou, eby si poegna. - Chyba nie zostawisz mnie samego - odezwa si Daniel ze miechem. - Odwioz ci takswk. Gdy znaleli si pod jej domem, bya za kwadrans dwunasta. Chciaa zaraz otworzy ostatni kopert od Gerryego. Ku jej irytacji Daniel te wysiad i ruszy za ni. Gdy tylko weszli do domu, zamwia mu takswk, eby wiedzia, e nie zabawi u niej dugo. - A wic to jest ta synna koperta - powiedzia, podnoszc j z kuchennego stou. Holly nie miaa najszczliwszej miny. Nie podobao jej si, e Daniel dotyka koperty. - Grudzie - przeczyta, wodzc palcami po literach. Kiedy j w kocu odoy, odetchna z ulg. - Ile ci jeszcze kopert zostao? - spyta, zdejmujc palto. Podszed do blatu. - Ta jest ostatnia - odpowiedziaa z przejciem. - I co potem zrobisz?

- Jak to? - spytaa. - Bo widz, e traktujesz t list jak Bibli albo dziesi przykaza. Wypeniasz wszystkie polecenia. A co zrobisz, kiedy zabraknie ci ju wskazwek? - Bd ya dalej - odpara. Odwrcia si, nalaa wody do czajnika. - Dasz rad? - Podszed bliej. - Bdziesz musiaa sama podejmowa decyzje. Przetara ze znueniem twarz. - O co ci chodzi? Przybra nieco prowokacyjn poz. - Pytam, bo chc ci powiedzie co, co bdzie wymagao twojej wasnej decyzji. Spojrza jej gboko w oczy. Holly czua, jak wali jej serce. - Lista si koczy, bdziesz musiaa si kierowa wasn wol. Holly odsuna si troch. Ogarno j przeraenie. - Chyba to nie jest najbardziej odpowiednia pora... - Trudno o lepsz - sprzeciwi si. - I chyba wiesz, co chc ci powiedzie. Wiem te, e wiesz, co do ciebie czuj. Holly milczaa. Spojrzaa na zegar. Wybia pnoc.

Gerry dotkn jej nosa i umiechn si, widzc, jak marszczy go przez sen. Uwielbia patrze, jak pi. Pikna i pogodna, wygldaa wtedy jak ksiniczka. Jeszcze raz poaskota j w nos, patrzc jak powoli otwiera oczy. - Dzie dobry, piochu. - Dzie dobry, przystojniaku. - Przytulia si do niego i pooya mu gow na piersi. - Jak si dzi czujesz? - Mgbym pobiec w londyskim maratonie - zaartowa. - To si nazywa cudowne ozdrowienie. - Podniosa gow, pocaowaa go w usta. - Co zjesz na niadanie? - Ciebie - powiedzia i ugryz j w nos. - Dzi, niestety, nie ma mnie w karcie. Moe co ci usmay? - Nie, nie. - Skrzywi si. - Smaenina jest cikostrawna - powiedzia, lecz serce mu si cisno, kiedy zobaczy jej posmutnia min. Postanowi si zrehabilitowa. - Ale chtnie zjem

du porcj lodw waniliowych! - Lodw? Na niadanie? - Tak - powiedzia z umiechem. - W dziecistwie zawsze marzyem o lodach na niadanie, ale kochana mama mi nie pozwalaa. - W takim razie bd lody - zgodzia si wesoo Holly i wyskoczya z ka. - Zaraz wracam. Sysza, jak zbiega po schodach, trzaska drzwiczkami w kuchni. Ostatnio zauway, e spieszy si tak za kadym razem, kiedy od niego odchodzi. Jak gdyby si baa zostawi go na duej. Wiedzia, co to znaczy. Zakoczyy si nawietlania, ktre nie przyniosy rezultatu. Teraz tylko lea, bo by za saby, eby wsta. Ba si przyszoci i tego, co si z nim dziao, ba si o Holly. Chciaby z ni zosta i dotrzyma wszystkich obietnic, ale wiedzia, e to przegrana walka. W cigu ostatnich miesicy zbliyli si do siebie jeszcze bardziej. Wiedzia, e potem bdzie jej trudniej, ale teraz nie mgby znie oddalenia. Od rana gadali jak najci i zamiewali si jak dawniej. Ech, jakie to byy dobre czasy. Cho przecie zdarzay si i ze dni. Teraz wola o nich nie myle. Zreszt ca jego uwag pochania nowy pomys. Pragn pozosta przy niej po swoim odejciu. I tylko tego si trzyma. Usysza kroki Holly na schodach. Udao si! - Kochanie, lody si skoczyy - powiedziaa smutno. - Moe masz ochot na co innego? - Nie. - Potrzsn gow. - Marz o lodach. - Musiaabym skoczy do sklepu - poskarya si. - Mn si nie przejmuj. Wytrzymam kilka minut. Zdj komrk ze stolika nocnego, pooy sobie na piersi. - No dobrze. - Holly zagryza warg. - Zaraz wracam. Pocaowaa go i zbiega po schodach. Kiedy ju wiedzia, e wysza, wsta. Usiad na brzegu materaca, poczeka, a przestanie mu si krci w gowie i podszed do szafy. Z grnej pki zdj stare pudeko po butach. Wyj pust kopert i napisa Grudzie. By wanie pierwszy grudnia. Wyobrazi sobie sytuacj za rok, z pen wiadomoci, e go ju nie bdzie. Holly zostaa gwiazd karaoke, wrcia wypoczta po urlopie w Hiszpanii, czerpie satysfakcj z nowej pracy.

Prbowa wyobrazi j sobie za rok i dugo myla, co napisa. zy nabiegy mu do oczu, kiedy stawia kropk po ostatnim zdaniu. Ucaowa papier, wsun do koperty i schowa z powrotem do pudeka po butach. Wrci do telefonu, ktry dzwoni na jego ku. - Halo? - odebra, usiujc zapanowa nad dreniem w gosie. Umiechn si na dwik najdroszego gosu na wiecie. - Ja te ci kocham, Holly.

- Nie, Daniel, to mnie krpuje - powiedziaa sposzona Holly i wyja rk z jego ucisku. - Dlaczego? - spyta. - Bo jeszcze na to za wczenie - wyjania, stropiona. - Za wczenie, bo tak mwi ludzie, czy dlatego, e tak mwi ci wasne serce? - Sama nie wiem! - odpara, chodzc nerwowo po pokoju. - I nie przypieraj mnie tak do muru! - W gowie jej si krcio. To nie byo w porzdku. - Nie, nie mog, jestem matk. Kocham Gerryego! - zawoaa ze strachem. - Gerryego? - spyta, a jego oczy stay si okrge jak spodki. Podszed do stou, zapa kopert. - Tu jest Gerry! I z nim rywalizuj, ale to tylko kawaek papieru. Ta lista pomagaa ci kierowa swoim yciem przez ostatni rok. Dalej musisz myle ju sama. Gerry odszed - doda serdecznie. - A ja jestem tutaj. Nie twierdz, e kiedykolwiek mgbym zaj jego miejsce, ale daj nam szans. Wyrwaa mu kopert, przycisna do piersi. - Gerry wcale nie odszed - szepna ze szlochem. - Jest tu za kadym razem, kiedy otwieram kopert. W milczeniu patrzy, jak Holly pacze. - To kawaek papieru - powtrzy cicho. - Nieprawda - ucia ze zoci. - By czowiekiem, ktrego kochaam. Jest milionem szczliwych wspomnie. - A kim ja jestem? - spyta Daniel cicho. - Ty... - Zastanowia si. - Jeste dobrym, szlachetnym, niezwykle wyrozumiaym przyjacielem, ktrego szanuj i doceniam... - Ale nie jestem Gerrym - przerwa jej. - Nie chc, eby nim byt. Bd Danielem. - A co do mnie czujesz? - dopytywa si nieco drcym gosem.

Wbia wzrok w ziemi. - Duo, ale potrzebuj czasu... sporo czasu. - Poczekam. Umiechn si ze smutkiem i obj j. Wtem zadzwoni dzwonek do drzwi. - Twoja takswka - powiedziaa Holly. - Zadzwoni jutro. Pocaowa j w czubek gowy i wyszed, lecz Holly staa jeszcze na rodku kuchni z kopert w rce i zastanawiaa si nad tym, co wanie si wydarzyo. Dopiero po duszej chwili, nadal w szoku, ruszya na gr. Woya szlafrok Gerryego, wgramolia si do ka jak dziecko, nacigna kodr pod brod, zapalia lampk nocn. Patrzya na kopert, wac w mylach sowa Daniela. Zdja suchawk z wideek. Chciaa si nacieszy t szczegln, ostatni chwil, poegna z Gerrym, wci tak obecnym. Powoli otworzya kopert, starajc si jej nie uszkodzi. Nie bj si zakocha jeszcze raz. Otwrz serce, pjd za jego gosem. I pamitaj, mierz wysoko. PS Zawsze Ci bd kocha...

- Och, Gerry. Szloch wstrzsn jej ciaem i ramionami, kiedy polay si bolesne zy. Tej nocy mao spaa, a kiedy udao jej si zdrzemn, sen przynosi zamazane obrazy twarzy Daniela i Gerryego, ktre zleway si ze sob. Obudzia si o szstej rano, zmczona i zlana potem. Postanowia wsta i pj piechot do pracy, eby pozbiera myli. Z cikim sercem sza przez park. Jak moga dopuci do takiej sytuacji? Jak moga wika si w idiotyczny trjkt miosny. W dodatku jednej z osb nie byo pord ywych. A poza tym... Gdyby nawet zakochaa si w Danielu, chybaby o tym wiedziaa? Jeli natomiast go nie kocha, powinna mu to wyranie powiedzie. Myli kbiy jej si pod czaszk. Dlaczego Gerry namawia j na now mio? Co myla, piszc te sowa? Czy byo mu tak atwo pogodzi si z faktem, e ona si z kim zwie? Po wielu godzinach udrki wrcia do domu. - Dobra, Gerry - powiedziaa od progu. - Przemylaam twoje sowa i doszam do

wniosku, e odebrao ci rozum, kiedy to pisae. Do Boego Narodzenia zostay jeszcze trzy tygodnie, bdzie musiaa unika Daniela przez pitnacie roboczych dni. To nie takie trudne. Miaa nadziej, e do wesela Denise zdoa podj decyzj. Ale musi przey pierwsze wita sama.

- Mw gdzie j postawi? - spyta zdyszany Richard, wcigajc choink do salonu. Od samochodu, przez korytarz i salon, biega drka sosnowych igie. Bdzie musiaa jeszcze raz przejecha odkurzaczem podog. - Holly! - zawoa. Ockna si. - Wygldasz jak gadajca choinka - zamiaa si. Spod drzewka wystaway tylko brzowe buty, ktre przypominay chudy pieniek. - Holly - powtrzy ze zoci, bo ju ugina si pod ciarem. - Przepraszam - wymamrotaa. - Postaw pod oknem. Posucha. - Gotowe. - Wytar rce, zrobi krok w ty, eby oceni swoje dzieo. - Chyba troch goa, co? - Musisz j ubra. - Chodzi mi o to, e ma pi gazek na krzy. Same przewity - zymaa si. - Radziem, eby kupia drzewko wczeniej. A nie czekaa do Wigilii. Najlepsze sprzedaem wiele tygodni temu. Nadsaa si. Waciwie w tym roku nie chciaa mie choinki. Ale Richard nalega, no wic zgodzia si, eby wesprze dzia sprzeday w jego rozrastajcej si firmie ogrodniczej. Tyle e drzewko okazao si okropne i adne byskotki nie mogy tego ukry. Nie potrafia uwierzy, e nadesza Wigilia. Pracowaa po godzinach, eby dokoczy styczniowy numer. Nie odbieraa telefonw od Daniela i prosia Alice, eby - gdy zadzwoni do redakcji - odpowiadaa, e jest na spotkaniu. A wydzwania prawie codziennie. Nie chciaa by niegrzeczna, ale potrzebowaa czasu. Spojrzenie Richarda przywoao j do porzdku. - Sucham? - Pytaem, czy chcesz, ebym pomg ci j ubra? Co cisno Holly za serce. Zawsze robili to razem z Gerrym. Co roku puszczali pyt z koldami, otwierali butelk wina i ubierali choink. - Pewnie masz ciekawsze zajcia. - Wiesz, e chtnie si pobawi - powiedzia. - Zawsze robiem to z Meredith i z dziemi.

- Dobrze, czemu nie? Nie pomylaa nawet, e i on ma przed sob trudne wita. Rozpromieni si jak dziecko. - Tylko nie jestem pewna, gdzie s ozdoby. Gerry chowa je gdzie na strychu. - Nie ma sprawy. - Umiechn si krzepico. - U nas te ja si nimi zajmowaem. Wszed po schodach na strych. Holly otworzya butelk czerwonego wina i nacisna play na odtwarzaczu. Rozlegy si ciche dwiki White Christmas Binga Crosbyego. Richard wrci z czarn torb przewieszon przez rami i zakurzon czapk witego Mikoaja. - Ho - ho - ho! Rozemiaa si i podaa mu kieliszek wina. - Nie, nie. - Pomacha rk. - Prowadz. - Jeden kieliszek moesz wypi - powiedziaa, rozczarowana. - Nie ma mowy - powtrzy. - Nie pij, kiedy siadam za kierownic. Holly wzniosa oczy do nieba i stukna si z jego kieliszkiem. Po wyjciu brata dopia butelk. I wtedy zauwaya czerwon lampk migoczc w sekretarce automatycznej. Nacisna przycisk. - Cze, Sharon. Mwi Daniel Connelly. Przepraszam, e ci niepokoj, ale zachowaem twj numer telefonu sprzed wielu miesicy, kiedy zadzwonia do mnie do klubu. Chciabym prosi, eby przekazaa ode mnie wiadomo Holly. Denise ostatnio jest tak zajta, e chyba nie miaaby gowy. - Rozemia si. - Powiedz, prosz, Holly, e wyjedam na wita do rodziny, do Galway. Nie mog jej zapa na komrk, a domowego numeru nie mam. Bior ze sob komrk, zawsze moe si ze mn skontaktowa. - Urwa. - Do zobaczenia na weselu w przyszym tygodniu. Dziki. Cze. Druga wiadomo pochodzia od Denise, e szuka jej Daniel. Trzecia pochodzia od Declana, e szuka jej Daniel. Czwarta pochodzia od samego Daniela. - Cze, Holly. Mwi Daniel Declan poda mi twj numer. Nie mog uwierzy, e nigdy mi go nie daa, a jednoczenie odnosz wraenie, jakbym go mia od dawna... - Chwila milczenia. Bardzo chciabym z tob porozmawia. I to zanim si spotkamy na weselu. Bardzo ci prosz, odbieraj moje telefony. - Jeszcze raz westchn. - Dobra, no to cze. Holly znw nacisna przycisk, zatopiona w mylach. Siedziaa w salonie, zapatrzona w choink, i nagle si rozpakaa. Pakaa z tsknoty za

Gerrym, a take z powodu ysej choinki.

ROZDZIA CZTERNASTY
Wesoych wit, kochanie! Frank otworzy drzwi dygoczcej z zimna Holly. - Wesoych wit, tato. Uciskali si oboje. Zapach sosny miesza si z dolatujcym z kuchni aromatem wina i witecznych potraw. Poczua dotkliw samotno. wita oznaczay dla niej blisko z Gerrym. Uciekali wtedy od napi w pracy, odpoczywali, odwiedzali przyjaci i rodzin, a take cudownie spdzali czas we dwoje. Tak bardzo za nim tsknia. Rano pojechaa na cmentarz, eby zoy mu yczenia. Bya tam po raz pierwszy od dnia pogrzebu. Gerry chcia, eby jego ciao spopielono. Stana wic przed cian, gdzie wyryto jego nazwisko. Opowiedziaa mu, jak jej min rok i co planuje tego dnia. Powiedziaa, e Sharon i John spodziewaj si dziecka i e dadz mu na imi Gerry. e poprosili j na matk chrzestn i e ma by pierwsz druhn na lubie Denise. Opowiedziaa o Tomie, ktrego Gerry nie pozna, i o swej nowej pracy. Pragna poczu jego obecno, tymczasem czua jedynie, e rozmawia z nieczu szar cian. Mimo to ranek upyn jej w dobrym nastroju. - Wszystkiego najlepszego, kochanie! - powiedziaa Elizabeth, podchodzc ku niej z otwartymi ramionami. Holly si rozpakaa. Mama miaa zarumienion twarz od gorca w kuchni. Swoim ciepem ogrzaa serce crki. - Przepraszam, nie chciaam. Holly wytara oczy. - Ciii - uspokoia j Elizabeth i przytulia jeszcze mocniej. W poprzednim tygodniu Holly, przeraona, wpada do niej, eby opowiedzie, co zaszo midzy ni a Danielem. - A co do niego czujesz? - spytaa Elizabeth. - Podoba mi si. Ale nie wiem, czy kiedykolwiek dojrzej do nowego zwizku. Nie moe si rwna z Gerrym, cho wcale tego nie oczekuj. Nie wiem, czy kiedykolwiek pokocham kogo tak bardzo. Trudno mi w to uwierzy, ale mio byoby pomyle, e to moliwe. - Nie dowiesz si, dopki nie sprbujesz - powiedziaa krzepico Elizabeth. - Wane, eby niczego nie przyspiesza. Przypominam o czym, co sama wiesz, bo zaley mi na twoim szczciu. Z pewnoci na nie zasugujesz. Czy to z Danielem, czy z kimkolwiek innym. Mama, mimo caej swojej serdecznoci, wcale nie uatwia Holly podjcia decyzji.

Rodzina zebraa si w salonie. Usiedli wok choinki i wymieniali si prezentami. Holly pakaa cay czas. Nie miaa siy udawa. Pakaa ze smutku, a jednoczenie ze szczcia. Dotkliwej samotnoci towarzyszya wiadomo, e jest kochana. W kocu zasiedli do obiadu. Holly napyna linka do ust. Wszyscy nie mogli si nachwali pysznych potraw. - Dostaem dzi e - mail od Ciary - oznajmi radonie Declan. - Przysaa zdjcie. I puci w obieg zdjcie wydrukowane z komputera. Holly umiechna si na widok siostry lecej na play i zajadajcej witeczny obiad z rusztu razem z Mathew. Jego blond wosy piknie kontrastoway ze wie opalenizn. Bio od nich szczcie. Ciara zjedzia cay wiat, ale w kocu znalaza przysta. - Podobno ma dzi pada nieg - powiedziaa Holly. - Wykluczone - stwierdzi Richard. - Jest za zimno. Holly zrobia zdziwion min. - Jak moe by za zimno na nieg? Wytar palce w serwetk zatknit za czarny sweter z wyhaftowan choink z przodu. - Na to, eby spad nieg, musi si ociepli. Holly parskna miechem. - Przecie na Antarktydzie jest minus milion stopni, a pada nieg. I nie czeka na ocieplenie. - A jednak tak jest - rzuci od niechcenia. - Skoro tak twierdzisz... - westchna Holly. - On ma racj - wspar go Jack. Rodzestwo przestao u gum, wszyscy na niego spojrzeli. Nieczsto zdarzao si, by podziela czyje zdanie. Jack wyjani, na czym polega zjawisko niegu, a Richard uzupeni jego naukowe wywody. Umiechali si do siebie, zadowoleni, e takie z nich mdrale. Abbey i Holly patrzyy na braci z nieukrywanym zdumieniem. - yczysz sobie jarzyn do sosu, tato? - spyta bez zmruenia powiek Declan, podsuwajc ojcu pmisek z brokuami. Wszyscy spojrzeli na talerz Franka i rozemieli si. - Cha, cha - powiedzia Frank, biorc pmisek od syna. - Mieszkamy za blisko morza, eby go mie. - Co? Sos? - spytaa Holly i wszyscy si rozemieli.

- nieg, guptasie - wyjani i chwyci j za nos jak wtedy, kiedy bya dzieckiem. - Zao si o milion funtw, e dzi spadnie nieg - artowa Declan, rozgldajc si po zebranych. - No to ju zacznij oszczdza, bo skoro twoi uczeni bracia twierdz, e nie spadnie, to nie spadnie! - powiedziaa Holly. - W takim razie pacie, chopaki - oznajmi Declan, wskazujc okno. - O Boe! - zawoaa Holly. - Naprawd pada! Wszyscy zerwali si od stou, woyli co na siebie i wybiegli na dwr jak rozdokazywane dzieci. Elizabeth obja crk. - Wyglda na to, e Denise bdzie braa lub w biae wita - rzeka z umiechem. Na myl o lubie Denise Holly zabio mocniej serce. Za kilka dni bdzie musiaa spojrze Danielowi w oczy. Mama, jakby czytajc w jej mylach, zapytaa cicho: - Zastanowia si ju, co odpowiesz Danielowi? Holly patrzya na patki niegu migoczce w powiacie ksiyca na czarnym rozgwiedonym niebie. I w tej magicznej chwili podja ostatecznie decyzj. - Tak. Umiechna si i odetchna. - Ciesz si. - Elizabeth ucaowaa j w policzki. - I pamitaj, e Bg przeprowadzi ci przez wszystko. - Dobrze by byo. Bo w najbliszym czasie bardzo mi si to przyda.

- Sharon, nie dwigaj takiego ciaru. Przesadzasz! - krzykn John do ony, ktra ze zoci upucia walizk. - Przecie nie jestem inwalidk, tylko spodziewam si dziecka! - Wiem, ale lekarz zabroni ci dwiga cikie przedmioty! Podszed do samochodu, zapa walizk. - Niech go licho wemie. Sam nigdy nie by w ciy! - zawoaa Sharon za Johnem, ktry ju znikn. Holly gono zatrzasna klap baganika. Miaa ju serdecznie dosy ktni Johna i Sharon przez ca drog do Wicklow. Marzya o odpoczynku w hotelu. Chwycia swoj walizk i rzucia okiem na hotel. Przypomina zamek. Tom i Denise nie

mogli wybra lepszej scenerii na wesele w sylwestra. Stare mury porasta pikny bluszcz, a na dziedzicu od frontu pysznia si ogromna fontanna. Budynek ze wszystkich stron okalay bujne ogrody tonce w zieleni. Denise nie miaa szans na lub w biaej scenerii. nieg natychmiast stopnia. Holly wloka za sob walizk po kocich bach, gdy wtem kto si o ni potkn, przewracajc Holly na ziemi. - Przepraszam - usyszaa dwiczny gos. Obejrzaa si ze zoci, przez kogo omal nie zamaa sobie karku. Jej oczom ukazaa si wysoka blondynka, ktra sza, koyszc pynnie biodrami, w stron hotelu. Zdbiaa. Poznaa ten chd. Laura. No nie! Ogarn j strach. Tom i Denise zaprosili jednak Laur! Musi szybko odszuka Daniela, eby go ostrzec. A jeli znajd czas, dokoczy z nim tamt rozmow. Ruszya pdem do recepcji. Peno w niej byo rozwcieczonych goci i bagay. Rozpoznaa gos przekrzykujcej wszystkich Denise. - Nie obchodzi mnie, e to wasz bd! Prosz go naprawi! - Denise wymachiwaa rkami przed nosem osupiaemu recepcjonicie. - Nie bd wysuchiwaa adnych usprawiedliwie. Prosz znale dziesi pokoi dla moich goci! Holly przekna lin. Denise zachowywaa si jak nawiedzona. Holly stana w kolejce. Dwadziecia minut pniej dotara do kontuaru. - Przepraszam, mogabym si dowiedzie, w ktrym pokoju mieszka Daniel Connelly? Recepcjonista pokrci gow. - Przykro mi, nie wolno nam udziela takich informacji. - Ale ja jestem jego znajom - powiedziaa Holly i umiechna si przymilnie. Mczyzna elegancko odwzajemni umiech. - Przykro mi, to wbrew naszym zasadom. - Prosz zrozumie! - krzykna tak gono, e zamilka nawet Denise, ktra wrzeszczaa za jej plecami. - To jest dla mnie bardzo wane! - Holly. - Denise pooya jej rk na ramieniu. - Co si stao? - Prbuj si dowiedzie, ktry pokj zajmuje Daniel! - zawoaa, ale ju nieco ciszej. Denise nie posiadaa si ze zdziwienia.

- Trzysta czterdzieci dwa. - Dzikuj. Holly pobiega w stron wind. Pdzia korytarzem, cignc za sob walizk i sprawdzajc numery pokojw. Przy waciwym zapukaa natarczywie do drzwi. Kiedy drzwi si otworzyy, a jej dech zaparo. Staa w nich Laura. - Kochanie, kto to jest? - usyszaa gos Daniela. Wyszed z azienki owinity tylko maym rcznikiem. - To ty! - rozdara si Laura. Holly patrzya to na jedno, to na drugie. Ich pnegli wskazywa, e Daniel wiedzia zawczasu o zaproszeniu Laury na lub. Na jego twarzy malowao si najwysze zdumienie. Na twarzy Laury - wcieko. Holly znieruchomiaa. Przez chwil wszyscy milczeli. - Co ty tu robisz? - sykna w kocu Laura. Holly otworzya usta, po czym je zamkna. Daniel a zmarszczy czoo z zakopotania. Przenosi spojrzenie z jednej kobiety na drug. - Czy wy... - Urwa, jak gdyby pytanie wydao mu si zgoa absurdalne. - Czy wy si znacie? - Ha! - Laura skrzywia si z pogard. - Przyapaam t wywok, jak caowaa si z moim chopakiem - wrzasna i zaraz ugryza si w jzyk. - Z twoim chopakiem? - zawoa Daniel. - Przepraszam... oczywicie byym chopakiem - bkna, wbijajc wzrok w podog. Holly umiechna si zgryliwie. - Chodzi ci o Steviego, prawda? Jeeli dobrze pamitam, przyjani si z Danielem. Daniel spurpurowia. Nic ju nie rozumia. Laura przeszya go wzrokiem, zastanawiajc si ze zoci, skd ta kobieta zna Daniela. - To mj przyjaciel - wyjania Holly. - Jego te przysza mi ukra? - spytaa kliwie. - I ty chcesz mnie poucza? - Caowaa si ze Steviem? - zapyta z oburzeniem Daniel. - Nic podobnego - zaprzeczya Holly. - Wanie e tak! - wrzasna jak dziecko Laura. - Zamknij si ju, dobra? - Holly spojrzaa na Laur i rozemiaa si. - Przecie widz, e wrcia do Daniela. Czy to teraz wane? - Odwrcia si do Daniela. - Nie, nie caowaam si ze Steviem. Wyskoczyymy do Galway na panieski weekend przed lubem Denise, a Stevie si

upi i prbowa mnie pocaowa. - esz! - przerwaa jej Laura. - Widziaam, co si stao. - Charlie te widzia - Holly powiedziaa Danielowi. - Spytaj go, jeli mi nie wierzysz, chocia to ju obojtne. Przyszam na umwion rozmow, ale widz, e jeste zajty. - Spojrzaa na kusy rcznik. - Do zobaczenia na weselu. Obrcia si na picie i wolnym krokiem pomaszerowaa do windy, cignc za sob walizk. Nacisna guzik i odetchna z ulg. Nawet nie bya na niego za. Cieszya si jak dziecko, e sam uniewani t rozmow. To on zdecydowa, nie ona. Nie mg by w niej zakochany, skoro tak prdko wrci do Laury. Tak czy owak, przynajmniej nie wyrzdzia mu krzywdy. Chocia uwaaa go za kompletnego idiot.

Holly siedziaa przy gwnym stole w sali bankietowej. W chwili gdy kto postuka yeczk w kieliszek i rozpoczy si toasty, wykrcaa nerwowo palce, powtarzajc w pamici swoje przemwienie. Nie suchaa, co mwi inni. Powinna bya je spisa, bo wanie zapomniaa pocztku. Serce walio jej jak oszalae, kiedy Daniel usiad i wszyscy zaczli klaska. Nadesza jej kolej. Tym razem nie moga uciec do toalety. Sharon zapaa j za drc rk, Holly umiechna si do niej niepewnie. Ojciec Denise zapowiedzia, e teraz przemwi Holly. Wszystkie oczy zwrciy si na ni. Kiedy wstawaa, dostrzega Johna, ktry siedzia przy stole z przyjacimi Gerryego. Pokaza jej kciukiem, e wszystko bdzie dobrze. Machna rk na przygotowan mow i powiedziaa co zupenie innego. - Wybaczcie, jeli si wzrusz, wznoszc toast, ale bardzo si dzi ciesz szczciem Denise. Jest moj najlepsz przyjacik... - Urwaa i spojrzaa na Sharon. - Jedn z kilku najlepszych. Gruchn miech. - Bardzo si ciesz, e zakochaa si w tak fantastycznym mczynie jak Tom. Cudownie jest znale mio kogo cudownego. Ale znale prawdziw bratni dusz to znacznie wicej. Taka osoba rozumie partnera jak nikt, kocha jak nikt i towarzyszy mu na dobre i na ze a do mierci. Wiem co o tym i wiem, e Denise znalaza takiego czowieka w Tomie. Co chwycio j za gardo. Odczekaa chwil, eby wzi si w gar. - Czuj si zaszczycona, e

zaproszono mnie do udziau w tym piknym dniu Denise i Toma. yczmy im wielu tak piknych dni jak dzisiejszy. Wszyscy zaczli klaska, signli po kieliszki. - I jeszcze jedno! - dodaa, przekrzykujc tum. Musiaa unie rk, eby go uciszy. Haas umilk, znw wszystkie oczy zwrciy si na ni. - Niektrzy z obecnych tu goci syszeli zapewne o licie wymylonej przez pewnego wspaniaego czowieka. - Przy stoliku Johna zerway si oklaski. - Jedna z zasad gosi, eby nigdy nie wkada kosztownej biaej sukni. Przy stoliku Johna wybucha istna owacja, Denise zwina si ze miechu na wspomnienie tamtego fatalnego wieczoru, kiedy to wpisano ow zasad na list. - W imieniu Gerryego - dodaa Holly - wybaczam ci, Denise, zamanie owej zasady tylko dlatego, e tak licznie wygldasz. I poprosz ci, eby wzniosa razem ze mn toast za was oboje i za bardzo drog bia sukni. A wiem co o tym, bo przecigna mnie po wszystkich sklepach ze lubnymi kreacjami w caej Irlandii! Gocie podnieli kieliszki. - Za Toma i Denise w bardzo drogiej biaej sukni! Holly promieniaa. Przyjcie si rozpoczo.

Ze zami w oczach przygldaa si, jak Tom i Denise tacz po raz pierwszy razem jako maestwo i przypomniaa sobie, co czua w takiej samej sytuacji. Uniesienie, nadziej, szczcie, dum i chocia nie wiedziaa, co przyniesie los, wszystkiemu bya gotowa stawi czoo. To wspomnienie przepenio j radoci. Musi przesta paka i otworzy si na przyszo. Otrzymaa fantastyczny dar - ycie. Czasem okrutnie si urywa, ale najwaniejsze jest to, co z nim zrobimy. - Mog ci prosi? Patrzy na ni umiechnity Daniel. - Oczywicie. Odwzajemnia umiech, przyja rk. - Mog ci powiedzie, e piknie dzi wygldasz? - Bardzo mi mio. Denise wybraa jej liczn liliow sukni z gorsetem, bez ramiczek i z gbokim

rozciciem z boku. Wosy upia do gry, ale pojedyncze loki spaday tu i wdzie na ramiona. Czua si pikna. Niemal jak ksiniczka Holly, i a rozemiaa si na t myl. - I wzniosa pikny toast - pochwali. - Dopiero teraz zrozumiaem, jakim byem egoist. Powtarzaa mi, e nie jeste gotowa, a ja nie suchaem - wyzna. - Nie szkodzi. Chyba jeszcze dugo nie bd. Ale dzikuj, e tak szybko dae za wygran. Tu wskazaa gow Laur, ktra siedziaa naburmuszona przy stoliku. Daniel zagryz warg. - Moe wydaje ci si, e to szybko, ale kiedy nie odbieraa moich telefonw, nawet do mnie, tpego, dotarto, e nie jeste gotowa na zwizek. A kiedy pojechaem na wita do domu i spotkaem Laur, znw midzy nami zaiskrzyo. Miaa racj, wcale si nie odkochaem. Ale wierz mi, e gdybym nie by pewien, e mnie nie kochasz, nie zaprosibym jej na wesele. - Przepraszam, e unikaam ci przez ten miesic. Potrzebowaam czasu dla siebie. Jednak nadal uwaam, e gupio robisz. Pokrcia gow, widzc wcieke spojrzenie Laury. Westchn. - Wiem, e mamy wiele do wyjanienia i e nie moemy si spieszy, ale tak jak powiedziaa, mio nie umiera. Holly wzniosa rce do nieba. - Przesta mnie cytowa. - Rozemiaa si. - Byleby by szczliwy. Chocia trudno mi to sobie wyobrazi. Westchna dramatycznie, teraz Daniel si rozemia. - Jestem szczliwy. Chyba nie potrafi y bez dramatu. - Spojrza na Laur ciepym wzrokiem. - Potrzeba mi arliwoci, a tej nie mona Laurze odmwi. A ty jeste szczliwa? Patrzy badawczo na Holly. Zastanowia si. - Dzi jestem. A jutrem zajm si jutro. Ale zmierzam chyba w dobrym kierunku.

EPILOG
Przerzucaa czasopisma, szukajc zdj ze lubu Denise i Toma. Nie co dzie gwny didej najwikszej irlandzkiej rozgoni radiowej i bohaterka filmu Dziewczyny w wielkim miecie bior lub. W kadym razie Denise chciaa wierzy, e to wyjtkowe wydarzenie. - Eje - zbeszta j opryskliwy sprzedawca. - To nie biblioteka. Albo pani kupuje, albo prosz odoy. Westchna i znw zacza zbiera wszystkie gazety ze stojaka. Wayy tyle, e musiaa dwa razy wraca do lady. I znw przy kasie utworzya si kolejka. Holly umiechna si, ale wcale si nie spieszya. Kiedy pooya ostatnie pismo, zacza dokada batony. - Mog prosi torb? Zatrzepotaa rzsami. Sprzedawca obrzuci j wciekym spojrzeniem. - Mark! - krzykn. Zza regaw wyszed pryszczaty mokos. - Otwrz drug kas, synu zada. P kolejki za plecami Holly przeszo na drug stron. - Dzikuj. Podesza do drzwi. Ju miaa je otworzy, gdy kto pchn je z drugiej strony i zakupy wysypay si na podog. - Bardzo przepraszam - powiedzia mczyzna i schyli si, eby jej pomc. - Nie szkodzi - odpara uprzejmie Holly. - A, to pani! Czekoladoholiczka! Spojrzaa zdumiona. Sta nad ni zielonooki klient, ktry ju raz jej pomg. Rozemiaa si. - Znw si spotykamy. - Holly, dobrze pamitam? - spyta, podajc jej batony. - Zgadza si. Rob, prawda? - Dobr ma pani pami - przyzna ze miechem. - Podobnie jak pan - odpara, wstajc. - Jestem pewien, e niedugo znw na pani wpadn - powiedzia Rob i doczy do kolejki. Holly patrzya na niego jak urzeczona. W kocu podesza.

- A moe miaby pan ochot na kaw? Bo jeeli nie ma pan czasu... - Zagryza warg. Spojrza nerwowo na obrczk na jej palcu. - Ach, tym prosz si nie przejmowa. - Wycigna rk. - To ju tylko wspomnienie dawnych szczliwych chwil. Pokiwa ze zrozumieniem gow. - W takim razie chtnie. Przeszli na drug stron ulicy do maej kawiarenki. Czekaa, a Rob przyniesie drinki. Wyda jej si miy. Wygldaa przez okno i mylaa o tym, czego si nauczya. Przyja rad ukochanego mczyzny i dokadaa stara, eby rany si zagoiy. Bya gotowa siga po to, na co ma ochot. Owszem, popeniaa bdy, czasem w poniedziaek rano lub wieczorem pakaa samotnie w ku. Czsto ycie j nudzio i trudno jej byo zwlec si do pracy. Jeszcze troch za czsto miewaa ze dni i wyrzucaa sobie, e za mao wiczy na siowni. Po prostu bardzo czsto robia co nie tak. Z drugiej strony houbia skarb - miliony szczliwych wspomnie, ktre uwiadamiay jej, czym jest prawdziwa mio. Bya gotowa na dalsze przeycia, kolejn mio i nowe wspomnienia. Czy zdarzy si to za dziesi miesicy, czy za dziesi lat, Holly posucha ostatniej rady Gerryego. Cokolwiek j czeka, musi otworzy serce i posucha jego gosu. A tymczasem bdzie po prostu y.

You might also like