You are on page 1of 56

Prawda o Kielcach 1946 r. Cz I Prof. Jerzy Robert Nowak, Nasz Dziennik, 04.07.

2002

Mija ju kolejna, 56. rocznica zaj antyydowskich w Kielcach, ktre tak mocno zostay wykorzystane przez komunistyczn propagand dla oczernienia Polski i Polakw w wiecie. Rozliczne wiadectwa i udokumentowane ksiki szeregu autorw (m.in. byego oficera WP ydowskiego pochodzenia Michaela Chciskiego, Krzysztofa Kkolewskiego i ks. Jana ledzianowskiego) wyranie wskazay na prawdziwy charakter zbrodni kieleckiej. Zajcia antyydowskie w Kielcach byy prowokacj sowieck, zorganizowan dla odwrcenia uwagi Zachodu od sfaszowanego referendum w Polsce i od niewygodnej dla Rosji debaty nad Katyniem w czasie Procesu Norymberskiego. Sprawa penego odkrycia przebiegu zbrodni pod wzgldem prawnym miaaby wic tym wiksze znaczenie dla obalenia kamstw na temat najnowszej historii Polski. Tym bardziej oburzajcy jest wic fakt, e wiadomie blokowano dziaania prawne, zmierzajce do ustalenia prawdy o wydarzeniach kieleckich. Prezentowany tu kilkuodcinkowy cykl ma na celu syntetyczne przedstawienie prawdy o zajciach kieleckich 1946 r. w wietle dotychczasowych bada. Przebieg zaj kieleckich Badania naukowcw i innych autorw, prbujcych odkry prawdziwe kulisy zbrodniczych zaj kieleckich (m.in. ksika znakomitego reportera Krzysztofa Kkolewskiego "Umary cmentarz"), cakowicie obaliy twierdzenia komunistycznej propagandy o rzekomej roli "reakcyjnego podziemia", andersowcw itp. w przygotowaniu napaci na ydw. Nie zdoano udowodni tej roli, pomimo, stosowania tortur wobec uwizionych, zastraszania wiadkw i adwokatw w zorganizowanym i sfabrykowanym przez reim procesie rzekomych winowajcw - procesie, w ktrym nie skazano adnego z faktycznych sprawcw kieleckich zaj antyydowskich. Z nagromadzonych przez dziesiciolecia wiadectw wyranie wyania si faktyczna sprawcza rola NKWD W ZBRODNI KIELECKIEJ. Tej roli podporzdkowane byy uczestniczce w zajciach kieleckich rne komunistyczne "siy porzdku", w tym wojsko, milicja, KBW (Korpus Bezpieczestwa Wewntrznego). A oto jak wyglda przebieg zbrodniczych zaj kieleckich 4 lipca 1946 roku. Pod pretekstem szukania rzekomo zaginionego chopca, Henryka Baszczyka, do domu na Plantach, w ktrym mieszkaa liczna grupa ydw, dwukrotnie wchodzili w rnych fazach milicjanci, wojsko, KBW, oficerowie wywiadu wojskowego i szeciu wspdziaajcych z nimi cywilw. Innych osb nie wpuszczano, umundurowani chcieli bowiem sami obrabowa upatrzone ofiary. Krzysztof Kkolewski na dowd premedytacji, z jak przeprowadzono ca zbrodnicz akcj, podaje fakt, e ydzi byli wyranie mordowani wybirczo. W pierwszej kolejnoci zastrzelono trzy osoby: rabina Kahande, najbogatszego kieleckiego kupca, pragncego reaktywowa w miecie dziaalno handlow (a wic oywi "kapitalizm" w Kielcach), i adwokata, upominajcego si o ydowskie mienie zagrabione w czasie wojny. Rabina zastrzeli niezidentyfikowany oficer. Wszystkie zabjstwa zostay popenione przez wojsko, milicj i wspomnianych szeciu cywilw, prawdopodobnie nalecych do specjalnych oddziaw, powoanych przez wojsko dla celw dywersyjnych. Pomimo skoncentrowania w Kielcach wielkich jednostek wojska, milicji, UB, KBW i oddziaw sowieckich, przez wiele godzin wiadomie nie zorganizowano skutecznej pomocy

dla ydw osaczonych w budynku na Plantach. Wystarczyaby za do tego maa cz posiadanych rodkw. Szef Wojewdzkiego Urzdu Bezpieczestwa Publicznego, major Wadysaw Subczyski, odmwi wysania na miejsce gromadzenia si tumu kompanii szturmowej WUBP pod pretekstem, e onierze s zmczeni nocn akcj w terenie. Uniemoliwiono przybycie na miejsce zaj przedstawicieli duchowiestwa i prokuratora. Nawet niedue jednostki wojska czy UB mogyby z atwoci rozproszy stosunkowo niewielkie zbiorowisko ludzi, gromadzce si wok budynku na Plantach. Zbierajcy si tam tum - wbrew pniejszym zafaszowaniom - nigdy nie by wikszy ni parset osb. Zbrodnicza bezczynno stacjonujcych w miecie wielkich jednostek wojskowych polskich i sowieckich (przy rwnoczesnym udziale niektrych przedstawicieli oficjalnych "si porzdku" w mordach) spowodowaa zabicie kilkudziesiciu ydw. Warto w tym kontekcie przytoczy opini Boeny Szaynok, autorki ksiki "Pogrom ydw w Kielcach 4 VII 1946", Warszawa 1991. Pisaa ona, i "dziaania milicji suyy niewtpliwie rozwojowi wydarze pogromowych. Dziaania szefa WUBP [Wojewdzkiego Urzdu Bezpieczestwa Publicznego - J.R.N.] byy niewtpliwie skierowane na spotgowanie wydarze pogromu." (s. 108). Major Subczyski, stary agent Moskwy sprzed wojny, uwaany za gwnego organizatora masakry ze strony polskiej bezpieki, uratowa si od wszelkiej odpowiedzialnoci dziki stanowczej interwencji wadz sowieckich w jego sprawie. A pniej robi dalej przypieszon karier wojskow, mimo braku nawet matury (zrobi j dopiero w 1956 roku). Na czym polegaa jednak rola NKWD w pogromie i kto je reprezentowa? Szczegowo udokumentowan ocen na ten temat przyniosa wydana w 1982 roku w Nowym Jorku ksika Michaela Chciskiego "Poland. Communism - Nationalism - Antisemitism", cigle jeszcze zbyt mao znana w Polsce. Jej autor, byy oficer Wojska Polskiego ydowskiego pochodzenia, zwizany ze subami specjalnymi, wyemigrowa z Polski w 1968 roku. W swej ksice jako pierwszy dowodzi, e gwn rol w caej sprawie odegra z ramienia NKWD oficer sowieckiego wywiadu Michai Aleksandrowicz Diomin. Chciski wskaza na interesujc wspzaleno: fakt, e Diomin zosta przysany do Kielc, miejsca raczej "mao prawdopodobnego" jako cel pobytu dla wykwalifikowanego oficera sowieckiego wywiadu, na kilka miesicy przed antyydowskimi zajciami 1946 roku w Kielcach, a wyjecha w dwa tygodnie po nich. Jak zbada Chciski, Michai Diomin by oficerem wyranie wyspecjalizowanym w sprawach ydowskich. W latach 1964-1967 by oficerem wywiadu sowieckiego w Izraelu, pracujc tam jako sekretarz attach handlowego w ambasadzie sowieckiej w Tel Awiwie. Wedug Chciskiego, wanie Diomin nadzorowa dziaania wspomnianego majora Subczyskiego, ktry ju poprzednio prbowa zorganizowa - w prowokatorskim celu - podobne do kieleckich zajcia antyydowskie w Rzeszowie i Krakowie.Wtedy miay one mierne powodzenie, tym razem przyniosy oczekiwany przez jego rosyjskich mocodawcw potworny skutek. Powoujc si na opini pani Lewkowicz-Ajzenman, szefa sekretariatu w Wojewdzkim Urzdzie Bezpieczestwa w Kielcach, Chciski pisa: "Pani Lewkowicz-Ajzenman dodaa: 'Kiedy po latach znalazam si w Izraelu, w gazecie natknam si na to nazwisko Dyomin, sekretarza attach handlowego w ambasadzie radzieckiej w Tel Avivie. Wzbudzio to moj ciekawo i postanowiam popatrze na tego czowieka. Bez wtpienia by to ten sam Dyomin. Ciekawe, prawda? Przysanie Dyomina do Izraela mogoby sugerowa, e by specjalist w sprawach ydowskich (...)'. To, e Dyomin

by wykorzystywany do bardzo wanych zada, zostao potwierdzone przez amerykaskiego historyka zajmujcego si KGB. Wymienia on Michaia Aleksandrowicza Dyomina (pisanego rwnie Demin) jako oficera wywiadu wojskowego w Izraelu w latach 1964-1967 i w Republice Federalnej Niemiec od 1969 r. (...)." (cyt. za polskim przekadem fragmentw ksiki M. Chciskiego w: Antyydowskie wydarzenia kieleckie 4 lipca 1946 roku. Dokumenty i materiay, oprac. Stanisaw Meducki, Kielce 1946, tom II, s. 102-103). Chciski wskazywa, e bezsprzecznie najwiksz korzy z zamieszania wywoanego zajciami antyydowskimi w Kielcach, tak w Polsce, jak i za granic, wycignli sowieccy komunici. Zbrodnia kielecka staa si dla nich okazj dla nagonienia wrd liberaw i lewicowcw na Zachodzie gromkich oskare o antysemityzm wobec polskiego podziemia, krgw emigracyjnych i hierarchii katolickiej. Zdaniem Chciskiego, dowd o udziale polskich i rosyjskich oficerw bezpieczestwa w zajciach antyydowskich "jest zgodny z ich dobrze znanymi globalnymi celami i taktyk. Masowa emigracja ydw z Polski uatwia zadanie (daa bro do rki) Zwizkowi Radzieckiemu przez przeadowanie obozw dla uchodcw w zachodnich strefach Niemiec i Austrii oraz wystawienie na prb rzdw brytyjskich w Palestynie, dokd wiksza cz tych ydw chciaa si uda. Antyydowskie wybuchy w Polsce suyy jako pretekst do wzmocnienia kontroli nad polskim aparatem bezpieczestwa poprzez wskazanie, e Polacy, nawet komunici, nie s w stanie sami utrzyma prawa i porzdku (...). Co wicej, mogli usprawiedliwia wszystkie przysze represje polityczne jako konieczne dla zahamowania antysemickich sentymentw ludnoci (...)". Gwnym celem tak efektywnie zaplanowanej przez Sowiety zbrodniczej prowokacji kieleckiej byo jednak odwrcenie uwagi Zachodu od dokonanego przez komunistw zaledwie par dni przedtem gigantycznego faszerstwa wynikw referendum. Na ten motyw kieleckiej zbrodni zwrcono bardzo szybko uwag ju w pierwszych komentarzach uczciwych obserwatorw wydarze w Polsce. Ju 7 lipca 1946 roku, a wic zaledwie kilka dni po zbrodni antyydowskiej w Kielcach, grono polskich intelektualistw, po czci osb pochodzenia ydowskiego, w USA wydao deklaracj jednoznacznie akcentujc jako motyw zbrodni to, e: "Reimowi warszawskiemu zaley na odwrceniu uwagi wiatowej opinii publicznej od swoich ogromnych problemw w administrowaniu krajem - poniewa nie opiera si on na woli wikszoci Narodu Polskiego lecz potnej policji bezpieczestwa, za ktr stoi okupacyjna armia sowiecka. W chwili, kiedy opinia publiczna krajw demokratycznych zaczyna sobie zdawa spraw z oszustw i naduy, jakie popenia w Polsce prosowiecki reim (by wspomnie tylko ostatnie, oszukacze referendum), rzd warszawski sprowokowa morderstwa w Kielcach - ubierajc si w tog obrocy spoecznoci ydowskiej - aby upozorowa, e jest za obron demokracji". (Porwnaj zamieszczony w aneksie peny tekst deklaracji polskich intelektualistw z Nowego Jorku). Warto zwrci szersz uwag na t bardzo czsto przemilczan dzi przez niektrych tendencyjnych autorw deklaracj polskich i ydowskich intelektualistw z USA, tak szybko wskazujc na prawdziwe rda mordu na ydach. Bardzo istotnym podskrnym celem zaj antyydowskich w Kielcach w 1946 roku byo szukanie przez NKWD swoistego "anty-Katynia". Akurat na 3 dni przed krwawymi zajciami w Kielcach - 1 lipca 1946 roku - rozpoczo si postpowanie dowodowe Trybunau Narodw w Norymberdze w sprawie Katynia. 4 lipca, tj. w dniu pogromu, zaczy si przemwienia stron w tej sprawie. Osoby dobrze poinformowane wiedziay ju wtedy, e nie ma szans dowiedzenia Niemcom hitlerowskim udziau w zbrodni na polskich oficerach.

Zostawa jedyny faktyczny winny - Zwizek Sowiecki (szerzej uwagi K. Kkolewskiego na ten temat w ksice "Umary cmentarz", Warszawa 1996). Przemilczane zajcia antyydowskie w innych krajach Co najbardziej zdumiewa w sprawie zbrodni kieleckiej 1946 roku, to fakt skrajnego przemilczenia przez ogromn cz badaczy w Polsce tego, e podobne zbrodnie miay miejsce po 1944 roku take w innych krajach, ktre znajdoway si pod kontrol sowieck, a wic na Sowacji, na Wgrzech i na Ukrainie. Co wicej, wszdzie tam wydarzenia rozgryway si wyranie wedug bardzo podobnego scenariusza jak w Kielcach. Bardzo podobne byo w nich zachowanie wojska i milicji oraz wyrana rola sprawcw o komunistycznej proweniencji, ktrych nigdy nie ukarano. Bardzo podobne byy te cele polityczne zaj antyydowskich w innych krajach. Tak jak zajcia w Kielcach miay odwrci uwag Zachodu od monstrualnie sfaszowanego referendum, tak zajcia na Wgrzech czy Sowacji miay odwraca uwag od przejaww skrajnego bezprawia i gwatw, dokonywanych przez wojska sowieckie - rozprawy z prozachodni opozycj. Docierajce na Zachd wieci o zlinczowaniu ydw w Kunmadars, Azd czy Miskolcu miay skutecznie przesania sprawy wielu tysicy gwatw, popenionych przez onierzy sowieckich na Wgrzech, czy nawet bestialstw w stylu zamordowania przez pijanych odakw sowieckich katolickiego biskupa Gyrmosa Apora (za to, e prbowa udzieli schronienia w swym paacu biskupim kobietom uciekajcym przed sowieckimi gwacicielami). Nieprzypadkowo seria gwatownych zaj na Wgrzech (od Kunmadars po Miskolc) przypada na czas wiosny - lata 1946, gdy sowieckie wadze okupacyjne rozpoczy z pomoc wgierskiej komunistycznej milicji i bezpieki kampani aresztowa i zastrasze dla osabienia bazy politycznej prozachodniego rzdu Ferenca Nagya. W opracowanej przez grup wybitnych ydowskich badaczy na Zachodzie monografii historii ydw w pastwach zalenych od Zwizku Sowieckiego zwrcono szczegln uwag na znamienne zachowanie pozostajcych pod nadzorem komunistw "si porzdku": wojska i policji. W czasie zaj antyydowskich w miecie Velke Topolcany 24 wrzenia 1945 r. w toku szeciogodzinnych zamieszek zniszczono wszystkie mieszkania ydowskie, raniono 49 osb. Policja przez cay ten czas nie tylko nie interweniowaa w obronie napadnitych ydw, lecz przeciwnie, uczestniczya wraz z wojskiem w pogromie (por. The Jews in the Soviet Satellites by Peter Meyer, Bernard D. Weinryb i in., Westpoint, Connecticut 1953, s. 105). Podobnie jak w Sowacji, a pniej w Polsce, take i na Wgrzech wiosn 1946 r. w miejscowociach, w ktrych dochodzio do krwawych zaj antyydowskich, umocnione jednostki kontrolowanej przez komunistw milicji nie byy skonne do interweniowania (tak byo w Kunmadars w maju 1946 r. czy w Disgyr w czerwcu 1946 r.). We wspomnianej historii ydw w pastwach satelickich pisano, i pomimo faktu, e ledztwo wykryo, e sprawcami pogromu w Kunmadars byli czonkowie partii komunistycznej, faktyczni sprawcy uniknli kary (The Jews in the Soviet Satellites, s. 425). Na Wgrzech do pierwszych gwatowniejszych zaj antyydowskich po wojnie doszo w "zd i Sajszentpeter 23 lutego 1946 r. Koncentroway si one gwnie na grabiey sklepw i mieszka. 23 maja 1946 r. chopi w Kunmadars, podburzeni przez ewidentnego prowokatora (Zsigmonda Totha), zabili trzech kupcw ydowskiego pochodzenia i ciko poranili osiemnastu innych. W czerwcu 1946 podpalono synagog w Mak. 30 lipca 1946 r. wielotysiczny tum w Miskolcu (drugim po Budapeszcie pod wzgldem liczebnoci miecie Wgier) zlinczowa dwch kupcw - ydw, a w kolejnych zajciach zamordowa rwnie

yda - oficera bezpieki (wszystkich uczestnikw zaj antyydowskich w Miskolcu wypuszczono na Wgrzech na wolno po niecaym roku). Na amach popularnego wgierskiego dziennika "Magyar Nemzet" z 15 marca 1991 r. przytoczono wymowne oceny wgierskiego historyka Marii Schmitd. Stwierdzaa ona, e to rka sowieckich tajnych sub krya si za histeri wok mordw rytualnych, wzniecan w Sowacji w kwietniu 1946 r., na Wgrzech w maju 1946 r. (obok Kunmadars take w Mezkvesd i Hajduhadhaza) oraz w Polsce w lipcu 1946 r. Zdaniem Marii Schmidt: "Sowieckie kierownictwo chciao uwolni si od ydowskich warstw religijnych, buruazyjnych i mieszczastwa, ktre traktowali jako bazy 'kapitalizmu'; pragno zaostrzy problemy mocarstw zachodnich, przyjmujcych ydowskich uchodcw, a w szczeglnoci Wielkiej Brytanii, zajmujcej Palestyn. I wreszcie, przypisujc pogromy manipulacjom prawicowej 'reakcji', chciano umocni na wschodzie i zachodzie Europy obz komunistw, czonkw partii i sympatykw ydowskiego pochodzenia (...)" (cyt. za Janos Pelle, A kunmadarasi pogrom. Shylock Hunniban II, "Magyar Nemzet" 15 marca 1991 r.). Trzeba przyzna, e wszdzie wadzom komunistycznym udao si osign zamierzone efekty. Wrd ydw na Wgrzech, w Polsce czy Sowacji umacniay si sympatie prokomunistyczne, poczucie, e tylko Armia Czerwona jest w tych krajach jedynym prawdziwym obroc ydw wobec miejscowych "nacjonaw" i "reakcjonistw". Nader wymowny pod tym wzgldem by list Mra Reinhardta do prezesa religijnej wsplnoty ydowskiej na Wgrzech Lajosa Stcklera z dnia 5 sierpnia 1946 r., wkrtce po pogromie ydw w Miszkolcu: "Niech rosyjskie wadze wojskowe wypuszcz ydw z kraju. Tak jednak, aby nie musieli si oni stara nielegalnie o wydostanie. Do czasu za, gdy bdzie trwa proces ich emigracji - a moe on ze wzgldu na sytuacj w Palestynie przecign si nawet do roku, dwch lat - niech Armia Czerwona okupuje ten kraj w celu bronienia nas." (cyt. za J. Pelle: A kunmadarsi pogrom...). A wic doszo do jednoznacznego postulowania, by Armia Czerwona bezprawnie okupowaa duej Wgry, tylko w celu bronienia ydw przed niebezpiecznymi Madziarami! Powstawanie tego typu odczu byo szczeglnie cennym dla Sowietw efektem ich pogromowych prowokacji. Najwyszy czas, by badajcy spraw antyydowskich zaj w Kielcach naukowcy polscy i ydowscy odeszli wreszcie od swoistego wskiego "polonocentryzmu" w tej sprawie i zwrcili uwag na badania nad przebiegiem i inspiracj dla podobnych pogromw w Sowacji czy na Wgrzech. Moe atwiej trafi si w ten sposb na lady sprawcw wydarze. Cz II Kampania propagandowa na tle zaj w Kielcach stanowi niewtpliwie jeden z najbardziej kompromitujcych epizodw w historii komunistycznego kamstwa w Polsce. Mona wprost podziwia rozmiary fantazji wczesnych reimowych oszczercw, atwo z jak natychmiast "odkryli" rzekomych sprawcw zbrodni i jej mocodawcw. Manipulacje komunistycznej propagandy Minister bezpieczestwa publicznego Stanisaw Radkiewicz owiadczy na pogrzebie zamordowanych ydw, e wydarzenia w Kielcach byy dzieem emisariuszy Rzdu Polskiego na Zachodzie i generaa Andersa przy poparciu AK-owcw (wedug: ks. Daniel

Olszewski, Polski antysemityzm w czasie okupacji i po wojnie, "Znaki czasu" 1987, nr 7, s. 91). Sekretarz generalny PPR Wadysaw Gomuka stwierdzi w przemwieniu wygoszonym na zebraniu aktywu PPR i PPS w Warszawie 6 lipca 1946: "(...) Faszyci polscy, ci sami, ktrzy tak entuzjazmuj si na sam widok pana Mikoajczyka i ktrych on wita lordowskim umiechem zadowolenia, przecignli w antysemickim szale mordercw hitlerowskich (...) (W. Gomuka, Artykuy i przemwienia, tom II, stycze 1946 - kwiecie 1948, Warszawa 1964, s. 170.) Czonek Biura Politycznego KC PPR Jakub Berman utrzymywa w rozmowie z ambasadorem amerykaskim w Polsce Arthurem Bliss-Lane 11 lipca 1946 r., e zajcia w Kielcach byy czci oglnego planu podziemnych "band" - szczeglnie Narodowych Si Zbrojnych (NSZ) i organizacji Wolno i Niezawiso (WiN), ktrego celem byo wywoanie w caym kraju niechci do rzdu. (A. Bliss-Lane, Widziaem Polsk zdradzon, Warszawa, wyd. podziemne "Krg", s. 133). Pukownik Grzegorz Korczyski, przemawiajc 19 lipca 1944 r. na posiedzeniu Komisji Administracji i Bezpieczestwa KRN jako przedstawiciel MBP, zrzuci ca win na dziaania organizacji podziemnych NSZ i WiN-u oraz andersowcw. Stwierdzi, e w czasie antyydowskich zaj sycha byo okrzyki: "Precz z rzdem, premierem, bezpieczestwem", "Niech yje Anders", a w tumie jakoby uwijali si ludzie w mundurach andersowskich, ktrzy dyrygowali tumem (por. K. Kersten, Polacy. ydzi. Komunizm, Warszawa 1992, s. 125). W oficjalnej odezwie do ludnoci miasta Kielc z dnia 4 lipca 1946 r. owiadczano: "Opacane zotem bandy lene NSZ, WiN, AK dokonay zbrodni" (cyt. za ks. D. Olszewski, op. cit., s. 91). Szczeglnie znamienny ton miaa rozplakatowana na murach Kielc odezwa podpisana przez przedstawicieli PPR, PPS, SP, PSL, SL, SD oraz Okrgowej Komisji Zwizkw Zawodowych, ktra zdumiewaa okreleniami charakterystycznymi dla sowieckiego argonu w ulotkach do Polakw oraz typowymi bdami stylistyki i pisowni polskiej. Pisano w niej: "(...) Nieodpowiedzialne elementy, wyzyskujc tum zgromadzony na skutek tendencyjnie rozsiewanych faszywych wieci przez najemnych suchaczw (sugusw - zapytuje w komentarzu K. Kersten) polskiej szlachty - chciay dokona zbrodniczego zamachu na resztkach ludnoci ydowskiej, ktra przeszedszy gehenn pieka hitlerowskiego i ocalawszy w znikomej czci szukaa schronienia w naszym miejcie. S ranni i zabici. Rzuca to plam na cay nard polski w oczach zagranicy i przyszych pokole. Dorzuca to jeszcze jeden kamie haby do tych wszystkich zbrodni, jakie byy ju popenione przez rzeczywistych organizatorw spod znaku reakcyjnych si polskich panw z NSZ (...)". (K. Kersten, op. cit., s. 97-98). Komentujc ulotk K. Kersten pisaa: "Kto, gdzie napisa i wydrukowa ten tekst? Kto go kaza rozklei na murach? Jest oczywiste, e wadze adnej z wymienionych partii nie mogy w tym przedsiwziciu uczestniczy (...)" (tame, s. 98). Wyjaniajc zapytania K. Kersten, mona przypuci, e ulotk tego typu ze zwrotami o "polskiej szlachcie" i "polskich panach" mg napisa tylko kto, kto przez lata aktywnie dziaa w sowieckiej antypolskiej propagandzie. Mg to zrobi kto nadal aktywny w subie NKWD, by moe niedawno repatriowany z Rosji repatriant pochodzenia

ydowskiego lub przyuczajcy si polskiego Rosjanin, ktry robi potworne bdy w stylistyce i pisowni. Dlaczego Kerstenowa uwaa, e wadze adnej z wymienionych partii nie mogy w tym przedsiwziciu uczestniczy? PSL na pewno nie, ale jest bardzo prawdopodobne, e PPR tak. Wedug sprawozdania instruktorw KC PPR z pobytu w wojewdztwie kieleckim od 4 do 15 lipca 1946 r.: "Postanowiono wyda odezw, podpisan przez wszystkie Stronnictwa. Odezwa zostaa nazajutrz rozplakatowana" (wg: Antyydowskie wydarzenia kieleckie 4 lipca 1946 roku. Dokumenty i materiay, tom II. Oprac. i przygotowa do druku Stanisaw Meducki, Kielce 1994, s. 141). 7 lipca 1946 r., w rezolucji Wojewdzkiego Komitetu PPS i Wojewdzkiego Komitetu PPR wystpiono ze skrajnie absurdalnymi zarzutami goszcymi, i kler katolicki w Kielcach "przez swe zaczepne wystpienia antyrzdowe z ambon przygotowa nastroje pogromu i zbrodni." (por. tame, s. 119). Po latach stanowczo odci si od tego typu interpretacji wojewoda kielecki w 1946 roku Eugeniusz Wilicz-Iwaczyk, stwierdzajc w swych wspomnieniach: "(...) Wczenie si Kurii Biskupiej do uspokojenia nastrojw antyydowskich i na tym tle antyrzdowych, dao widoczne rezultaty. Niestety nie potrafilimy w wikszym stopniu wykorzysta dobrej woli dostojnikw Kocioa. W tamtych czasach nie znalimy pojcia 'dialogu', lecz jedynie pojcie 'zaostrzajcej si walki klasowej'. Jest oczywiste, e najatwiej jest wasne bdy zrzuca na rzeczywistego lub wyimaginowanego 'wroga klasowego'. wiadczy o tym chociaby uproszczona i przedwczesna ocena kieleckich wydarze, opracowana w formie rezolucji przez Wojewdzkie Komitety Polskiej Partii Robotniczej i Polskiej Partii Socjalistycznej zaledwie w 3 dni po pogromie i na 4 dni przed majcym si odby sdem (...)." (tame, s. 90). Ataki na "reakcj" jako rzekomego sprawc zbrodni w Kielcach twrczo rozwina reimowa prasa. Katowicka "Trybuna Ludu", bdca wwczas miejscow gazet lokaln take dla Kielc (kieleckie "Sowo Ludu" jeszcze nie istniao), napisaa w dniu 6 lipca 1946 r.: "(...) Niesychana prowokacja elementw reakcyjnych (...) Aresztowano 62 podegaczy i sprawcw pogromu. Nigdy prawdziwe rdo tego rodzaju zbrodni nie byo tak jasne jak w tym przypadku. Czy Adolf Hitler nie zacz od pogromw ydw? Kieleckie kotuny, zaraone hitlerowsk trucizn, dawan przez andersowskich bandytw, mszcz si za klsk referendum (...)" (cyt. za ks. D. Olszewski, op. cit., s. 91). "Gazeta Ludowa" z 8 lipca popisaa si ju skrajnym atakiem na polsk hierarchi katolick, stwierdzajc: "(...) Winni pogromowi kardyna Hlond, Kuria Biskupia w Kielcach, biskup czstochowski Kubina (...)" (tame, s. 9192). W rzeczywistoci ks. biskup Kubina odegra bardzo du rol w uspokojeniu nastrojw w Czstochowie przez odezw do spoeczestwa z 7 lipca 1946 r. i in. Przyznawano to nawet w pimie Powiatowego Oddziau Informacji i Propagandy w Czstochowie do Wojewdzkiego Urzdu Informacji i Propagandy w Kielcach z 29 sierpnia 1946 r. (por. Antyydowskie wydarzenia..., op. cit., t. 2, s. 115). Wszystkie rekordy kamstw pobi artyku Piotra Borowego opublikowany na amach gwnego marksistowskiego organu kulturalnego "Kunica", redagowanego przez takich koryfeuszy reimowej ideologii, jak Mieczysaw Jastrun, Adam Wayk czy Stefan kiewski. Borowy oskara zacofanych "prowincjuszy", ktrzy wierz "nadal w trzeci wojn i rozbir Rosji, wierz rwnie w powrt Andersa i w noce 'dugich noy', podczas ktrych 'wyrn co trzeciego Polaka'. Motoch jest atwo podjudzi i pogromy takie endecja moe robi rwnie w innych miastach,

nawet pod oknami kurii biskupich (...)" (cyt. za P. Borowy, Co wart jest gest Piata, "Kunica" 5 sierpnia). Do oficjalnych reimowych oskare przeciw "polskiej reakcji" jako rzekomej winowajczyni antyydowskich zaj w Kielcach, bez wahania przyczyli si czoowi przedstawiciele rnych organizacji ydowskich. Nie pozwolili sobie na zachowanie nawet cienia wtpliwoci, cho chodzio o spraw dotyczc mordu na ich wspziomkach, wic powinni by zainteresowani maksymalnym wywietleniem wszystkich podejrzanych okolicznoci, chociaby dziwnego zachowania si bezpieczestwa, wojska i milicji. Na posiedzeniach Centralnego Komitetu ydw Polskich (CKP) jednoznacznie akcentowano rzekom odpowiedzialno polskiej "reakcji" za zajcia w Kielcach. Jeden z czoowych oficjalnych liderw spoecznoci ydowskiej Adolf Berman, brat Jakuba, ju 4 lipca informujc zebranych na posiedzeniu Prezydium CKP o antyydowskich zajciach w Kielcach, nazwa je "prb odamu faszystowskiego podburzenia spoeczestwa przeciw rzdowi. Jest to rezultat przegranego przez nich referendum (...)" (K. Kersten, Polacy... op. cit., s.103). Tak "poinformowany przez Adolfa Bermana Centralny Komitet ydw Polskich nie mia wtpliwoci co do potencjalnych winnych i w swym komunikacie zaakcentowa, e pogrom kielecki przeprowadzono pod hasem: 'bij yda i niech yje Anders'" (K. Kersten, op. cit., s. 103). Podobny ton oskare pod adresem polskiej "reakcji" dominowa na kolejnych posiedzeniach CKP. Icchak Cukierman (pseudonim Antek) uzna, i: "(...) Kielce, to pocztek organizowania zamachw na ydw (...) Dookoa zorganizowanych si faszyzmu stoj antysemiccy zbrodniarze. Rzd zaczyna si umacnia i walka z reakcj jest cika, mona si spodziewa mordw na ydach. Kielce nie byy odosobnione (...)" (wg: K. Kersten: Polacy..., op. cit., s. 104). Przedstawiciel PPR w Prezydium CKP Pawe elicki oceni: "(...) reakcja po straconym referendum zacza ostr walk przeciw rzdowi. Wysuwa si konik antyydowski (...) zamiarem reakcji byo zdyskredytowanie rzdu za granic (...). W kampanii za granic przeciw orodkom, ktre inspiroway i przeprowadzay akcj, naley wskaza na udzia wrd kieleckich napastnikw wojskowych w mundurach z napisem Poland oraz na zachowanie si kleru (...)" (tame, s. 104). elicki i przedstawiciel Bundu postulowali, aby przeprowadzi odpowiedni kampani propagandow za granic, w imi "zwalczania tamtejszych orodkw dyspozycyjno-pogromowych. Sugerowano, by publicznie interpelowa Mikoajczyka w sprawie stanowiska PSL, zapyta go, 'dlaczego akceptuje mord kielecki'?". Nie mia adnych wtpliwoci co do rzekomej roli "reakcji polskiej" jako winowajczyni zaj w Kielcach rwnie wpywowy amerykaski dziennikarz ydowski rodem z Polski Szmuel L. Shneiderman. W czasie pobytu w Polsce spotyka si on gwnie z komunistycznymi prominentami pochodzenia ydowskiego, a urzeczony Mincem wyraa si o nim tylko w superlatywach. Dotar do Kielc nazajutrz po zajciach i puci w wiat jedn z pierwszych relacji, goszc wszem i wobec, e chodzi o "diabelsk machinacj polskich bandytw, ktrzy w Kielcach skutecznie dopenili robot zaczt przez nazistw (...)" (tame, s. 105). W ten sposb wpywowi przedstawiciele ydw polskich i zagranicznych wydatnie pomogli w odwrceniu uwagi wiata od prawdziwych inspiratorw mordu w Kielcach komunistycznych zbrodniarzy z NKWD i UB. Swoimi wystpieniami proreimowymi, "anty-andersowskimi" i "anty-reakcyjnymi" potwierdzili za coraz powszechniejsze w spoeczestwie polskim przekonanie o identyfikacji przewaajcej czci ydw polskich z komunistami. Rzecz znamienna: polskie wadze komunistyczne niezwykle mocno staray si maksymalnie nagoni zbrodni kieleck na Zachodzie, i to w odpowiednio habicym Polsk i Polakw

szerokim kampanijnym kontekcie. Jak przytacza Krzysztof Kkolewski w "Umarym cmentarzu", lini oficjalnej propagandy komunistycznej na temat zbrodni kieleckiej na zagranic ustala kierownik Wydziau Zagranicznego KC PZPR Ostap Duski. W licie do ambasadora RP w Paryu Stanisawa Skrzeszewskiego zaleca, aby przeprowadzi odpowiedni "kampani w prasie francuskiej, piszc o znaczeniu i wadze tej kampanii tak ze wzgldw oglnopastwowych, jak i w zwizku z okresem przedwyborczym". Jak akcentowa Duski: "(...) Dobrze postawiona kampania opaci si nam bardzo, nie trzeba by skpym. (...) Sprawa sama w sobie powinna zainteresowa kadego szczerego demokrat, patriot francuskiego. Chodzi o to, by sprawie nada szerokie to polityczne - Monachium, Beck, Anders - a midzy innymi odsoni prawdziwe korzenie afery kieleckiej (...)." Wadzom reimowym miaa si bardzo opaca zagraniczna "kampania na temat wydarzenia habicego imi Polski". Byo to za tym bardziej perfidne, e to ich sualstwo wobec sowieckiej polityki NKWD umoliwio dojcie do caej tej ponurej sprawy. Autor wydanej w 1993 roku w Toronto monografii PSL-u w latach 1945-47 Roman Buczek wyszczeglni nastpujce punkty dezinformacji lansowanej przez reimow pras w Polsce i cz prasy zagranicznej, akceptujcej komunistyczne wyjanienia: 1. "Nasani agenci gen. Andersa organizuj w Polsce pogromy ydw; 2. Pewne orodki w Polsce nie chc potpi wypadkw kieleckich wedug wskaza PPR, a wic byy zwizane z pozostaociami faszyzmu i z gen. Andersem; 3. Najwaniejszym z tych orodkw jest Polskie Stronnictwo Ludowe kierowane przez Stanisawa Mikoajczyka i dlatego naley stronnictwo to rozwiza, a jego przywdcw odizolowa od spoeczestwa. W wystpieniu swoim z dnia 6 lipca 1946 r. Gomuka oskary nawet PSL o bezporedni udzia w pogromie w Kielcach; 3. Zabijajcy ydw byli katolikami, ale Koci katolicki w Polsce nie chcia potpi wypadkw w sposb przyjty przez komunistw, a zatem Koci ten jest antysemicki i ponosi odpowiedzialno za wydarzenia w Kielcach. Dlatego te jest uzasadnione podjcie z nim walki i skuteczne jego osabienie. Ju w trzy dni po wypadkach zapowiedzia to OsbkaMorawski w swoim przemwieniu. 5. Domaganie si przez PSL likwidacji Ministerstwa Bezpieczestwa Publicznego i ograniczenia postpowania rzdu tymczasowego jest szkodliwe, poniewa w spoeczestwie polskim nadal wpyw maj elementy faszystowskie, wobec czego postpowanie wadz jest uzasadnione (...)" (R. Buczek "Na przeomie dziejw. Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945-1947", Toronto 1985, s. 206-207). Bardzo szybko miao si okaza, e nie ma adnych dowodw udziau jakichkolwiek "reakcjonistw", "andersowcw" etc. w zajciach kieleckich, adnego z nich nie aresztowano i nie skazano. W wyroku nie znalazo si te ani jedno sowo na ich temat. Atakujc PSL, cakowicie przemilczano fakt, e Mikoajczyk natychmiast potpi zajcia kieleckie, ale cenzura skonfiskowaa jego owiadczenie. Odrzucono te zaproponowany przez PSL projekt powoania specjalnej komisji wyonionej przez wszystkie ugrupowania polityczne dla zbadania kulisw kieleckiej zbrodni. Co wywoywao niech do ydw Znamienna bya rola, jak w propagandzie komunistycznej 1946 roku wok zaj antyydowskich w Kielcach przypisywano rzekomej "ciemnocie" kielczan, redniowiecznym fobiom zacofanego motochu, ktry gotw jest uwierzy w najskrajniejsze nawet bzdury o mordach rytualnych etc. Tego typu tezy, o dziwo, podejmowane s po dzi dzie w

niektrych tendencyjnych tekstach na temat zbrodni kieleckiej. Ton nadaje tu Krystyna Kersten, ktra, by odwrci uwag od faktycznej roli NKWD jako inspiratora i organizatora zbrodni, wini za nie "polskie fobie, uprzedzenia, mity korzeniami sigajce redniowiecza". W pierwszych latach powojennych nie brakowao punktw zapalnych prowadzcych do antyydowskoci w szerokich krgach spoeczestwa polskiego. Nie byy to jednak wcale adne redniowieczne mity i fobie, religijne uprzedzenia "motochu", jak tyle razy prbowano wmawia w propagandowych opracowaniach. Byy rne realne czynniki niechci, wynikajce z konkretnego rozwoju wydarze w Polsce w pierwszych latach powojennych. Dywagacje o ciemnocie kielczan, ich przeraajcym zacofaniu i wierze w redniowieczne banialuki o mordzie rytualnym, przesaniaj prawd o istniejcych rzeczywicie w wczesnych Kielcach rnorakich politycznych, gospodarczych i spoecznych rdach napi w stosunkach z ydami. Z jednej strony chodzio o kontrasty ekonomiczne, prowadzce do niechci. "wczesny wojewoda kielecki Eugeniusz Wilicz-Iwaczyk wspomina, akcentujc: "Bdy w beztroskim zachowaniu Gminy ydowskiej, polegajce na jaskrawej rnicy w wysokim poziomie ycia bez produkcyjnej pracy, kiedy robotnicy dosownie godowali (...). W Kielcach najliczniejsza grupa ydw zamieszkiwaa w duej kamienicy przy ul. Planty 7 (...). Ta, zdawaoby si maa spoeczno ydowska, staa si bardziej widoczna, poniewa ya na duo wyszym materialnym poziomie od spauperyzowanego w czasie dugoletniej wojny rodowiska polskiego. Drogie garnitury, zote obrczki na palcach, mnogo pienidzy i widoczna niech do podejmowania nieopacalnej wwczas pracy, nie mogy zosta niezauwaone przez spoeczestwo polskie. (cyt. za "Antyydowskie wydarzenia kieleckie 3-4 lipca 1946 roku. Dokumenty i materiay" oprac. Stanisaw Meducki, Kielce 1994, t. II, s. 81, 83). Tendencyjni autorzy gruntownie przemilczaj jedn z najwaniejszych przyczyn nasilania si niechci do ydw w Kielcach - chodzio o szczeglnie due zgromadzenie si osb pochodzenia ydowskiego w kieleckim aparacie wadzy, w UB i PPR. ydami z pochodzenia byli: prezydent miasta Kielce Zarecki, szef Wojewdzkiego Urzdu Bezpieczestwa Publicznego (WUBP) Andrzej Kornecki (Dawid Kornhendler), sekretarz Komitetu Wojewdzkiego PPR Jzef Kalinowski, kierownik Wydziau Personalnego KW PPR Julian Lewin, zastpca szefa Powiatowego Urzdu Bezpieczestwa Publicznego (PUBP) Albert Grnbaum, szefowa Sekretariatu Wojewdzkiego Urzdu Bezpieczestwa Publicznego Eta Lewkowicz-Ajzenman, dowdca oddziau wojskowego wysanego na pomoc ydom na Plantach major Konieczny, szef wydziau personalnego WUBP (Wojewdzkiego Urzdu Bezpieczestwa Publicznego) Marian (po wyjedzie z Polski wystpowa jako Morris) Kwaniewski (dane za ksikami: "Antyydowskie... s. 81, 102, 106, 139; "Zabi yda. Kulisy i tajemnice pogromu kieleckiego 1946", oprac. Tadeusz Wicek, Krakw 1992, s. 6 i 11; K. Kkolewski "Umary cmentarz", Warszawa 1996, s. 43-44, 81, 144-145 i J. ledzianowski "Pytania nad pogromem kieleckim", Kielce 1999, s. 52, 65, 77, 138). Najgorsze problemy wywoywa fakt, e dua cz z wymienionych powyej dygnitarzy i funkcjonariuszy pochodzenia ydowskiego nie bya ani osobami uczciwymi, ani

kompetentnymi. Przynajmniej o paru z nich wiemy, e wywoywali powszechne oburzenie swymi naduyciami. I tak na przykad fataln saw w Kielcach cieszy si prezydent miasta Zarecki. Jak pisano w sprawozdaniu instruktorw KC PPR z pobytu w wojewdzkie kieleckim w czasie od 4 do 15 lipca 1946 r.: "Niektrym partyjniakom polskim wydaje si nawet, e Komitet Centralny faworyzuje ydw - toleruje nawet naduycia - o ile popenia je yd. Wysuwany jest przykad Prezydenta miasta Kielc, ktrym by yd Zarecki. Popeni on szereg naduy: miejscowa organizacja wyrzucia go z Partii, Komitet Centralny przywrci mu prawa czonka Partii. Zarecki wyjecha na Zachd, gdzie rwnie popeni szereg naduy" ("Antyydowskie..., s. 139). Celowa w naduyciach take inny towarzysz pochodzenia ydowskiego - szef Wojewdzkiego Urzdu Bezpieczestwa Publicznego Andrzej Kornecki. Wedug tekstu Wodzimierza Kalickiego ("Zabij yda" w "Gazecie Wyborczej" z 7-8 lipca 1990): "Zwolennikw PPR irytowaa z kolei wszechwadza osb pochodzenia ydowskiego. Poprzedni szef WUBP Andrzej Kornecki wedle wczesnych relacji wielokrotnie popenia rozmaite wykroczenia i naduycia - i zawsze by ratowany przez wadze zwierzchnie". Wojewoda Wilicz-Iwaczyk zarzuca z kolei Korneckiemu prowokacyjne amanie praworzdnoci. Powszechnie dominowaa opinia czca UB z ydami. Wodzimierz Kalicki we wspomnianym tekcie pisa, e: "Milicjanci nie cierpieli UB, utosamianego z ydami (...)". By jeszcze jeden grony punkt zapalny w stosunkach polsko-ydowskich. Od pierwszych miesicy 1946 r. przybyway do Polski kolejne transporty repatriantw ydw. W poowie 1946 r. liczba ydw w Polsce wynosia 244 tysice. Rwnoczenie z repatriacj ydw z ZSRS do Polski, w tym samym czasie, w przeciwnym kierunku - do Rosji Sowieckiej szy zupenie inne pilnie strzeone transporty kolejowe, pene polskich patriotw z AK wywoonych na Syberi. wiadomo negatywnych nastrojw wobec ydw, panujcych w Kielcach w poczeniu z faktem, e byo to jedno z najbardziej antykomunistycznych miast w Polsce, leaa prawdopodobnie u podstaw decyzji zorganizowania zaj antyydowskich wanie w tym miecie. Organizatorzy prowokacji liczyli, e haso: "Bij yda!" wywoa tam szerokie poparcie. W rzeczywistoci, wbrew kamstwom propagandy komunistycznej, do zaj zainicjowanych przez wojsko i milicj nie przyczyy si adne wiksze grupy ludnoci, a tym bardziej elementy "reakcyjne" i "antykomunistyczne", ktre mogyby sta si idealnymi obiektami pniejszych procesw. Cz III Zdumiewa upr, z jakim niektrzy tropiciele "polskiego antysemityzmu" prbuj zafaszowa prawdziwy obraz prowokacji kieleckiej 1946 roku wbrew prawdzie historycznej. Negujc jake wiele dowodw na to, e zajcia byy zorganizowane przez agentur NKWD i bezpiek, id dosownie w zaparte, by przedstawi zbrodni kieleck jako rzekomy, samoistny wybuch zowieszczej antysemickiej ciemnoty kieleckiego motochu i dziaa polskiej "reakcji". Zupenie w tym samym stylu jak to robiono, i to na jake szerok skal, w dobie rzdw komunistycznych, bezporednio po prowokacji kieleckiej. A tymczasem fakty a nadto mwi za siebie. Do przypomnie choby, jake wyranie wskazujcy na rol komunistycznych wadz i komunistycznego aparatu

przemocy, przebieg samych 1-lipcowych zaj antyydowskich w Kielcach 1946 roku. I kolejn, ukadajc si w swoist mozaik seri wydarze, takich jak zacieranie ladw zbrodni przez wadze, likwidowanie niewygodnych wiadkw i przebieg sfabrykowanego procesu w sprawie zbrodni kieleckiej, prowadzonego najwyraniej tak, aby nie znale prawdziwych winnych. H. Baszczyk, syn ubeka Jak wiadomo, caa prowokacja kielecka zacza si od puszczenia pogosek o porwaniu przez ydw maego Henryka Baszczyka, ktry - jak goszono - przypuszczalnie pad ofiar mordu rytualnego. W rzeczywistoci may Henryk by ukrywany w jakim nieznanym miejscu. Wrd tych, ktrzy rozpowszechniali pogosk, by sam Walenty Baszczyk, ojciec rzekomo porwanego Henryka. Dzi wiemy, e ojciec rzekomo uprowadzonego chopca by sam agentem kieleckiej suby bezpieczestwa i dziaa pod pseudonimem "Przelot". O jego agenturalnej roli pisz zgodnie Micha Chciski, byy oficer WP ydowskiego pochodzenia (w tekcie "Moskiewski trop" na amach "Gazety Wyborczej" z 5 lipca 2000 r.), Krzysztof Kkolewski w ksice "Umary cmentarz" (Warszawa 1996, s. 75) i ksidz Jan ledzianowski w ksice "Pytania nad pogromem kieleckim" (Kielce 1999, s. 39). Ksidz ledzianowski cytowa w swojej ksice rozmow z Henrykiem Baszczykiem, ktry jednoznacznie opowiada o roli jego ojca i ubekw w prowokacji kieleckiej. Zapytany przez ks. ledzianowskiego: "(...) Czy nie uwaa pan, e ojciec paski w tej sprawie bardzo zawini?", Henryk Baszczyk odpowiedzia m.in.: "Na pewno! Przecie pniej oni do ojca przychodzili (...) Ubowce! Ja ich znaem z widzenia. (...) Widziaem jak zakutych ludzi cigali z samochodw... Szybko rozpoznawaem aresztowanych winiw i tych, ktrzy pilnowali, bili w rny sposb, popychali, kopali. Tych ubowcw rozpoznawaem potem u nas na Podwalnej. Przychodzili do ojca, palili papierosy i pili wd (...). W naszym mieszkaniu to bya taka melina UB. Nawet jeden z tych ubowcw oeni si u ojca brata z crk (...)". (J. ledzianowski, op. cit., s. 24-25). A oto fragment dalszego dialogu midzy ks. J. ledzianowskim a Henrykiem Baszczykiem: "- Czy ojciec za t przysug dla UB, e sam kama i 8-letniemu dziecku nakaza kama, co od ubowcw czy peperowcw otrzyma? Jakie pienidze? - Na pewno! Co za to otrzyma (...). - A co matka? Czy ona te bya w to wmieszana? - Nie wiem. Pamitam, e po mierci ojca zawsze mwia, eby z nikim o tym nie rozmawia. W czasie 'Solidarnoci', jeszcze przed stanem wojennym, kiedy rni ludzie zaczli si spraw interesowa i odnajdywali mnie, matka prosia, abym nic nie mwi, bo zgin (...). (cyt. za J. ledzianowski, op. cit., s. 25-26). Inna sprawa, e na swj sposb zatroszczono si, eby Henryk Baszczyk nic nie mwi o tym, co si naprawd stao w Kielcach w 1946 roku, zwizujc go prac z PZPR. Przez wiele lat, a do rozwizania PZPR, Henryk Baszczyk pracowa - z broni w rku - w ochronie gmachu Komitetu Wojewdzkiego PZPR. Kto mordowa ydw w Kielcach? W tendencyjnych artykuach i wypowiedziach na temat zbrodni kieleckiej 1946 roku prbowano przedstawia j jako wynik rozszalaych dziaa ogromnego tumu "zdziczaych, krwioerczych, antysemickich" Polakw. "Wprost" pisao na przykad, e to 20 tysicy mieszkacw Kielc bio i mordowao ydw. Prasa amerykaska w rnych okresach pisaa o 30, a nawet 70 tysicach mieszkacw Kielc uczestniczcych jakoby w pogromie, co stanowioby wicej ni caa wczesna ludno Kielc (por. K. Kkolewski, op. cit., s. 144). Warto wic przypomnie, e najbardziej wiarygodni wiadkowie wydarze, jak Andrzej

Drodeski ("Polityka", nr 28 z 1990 r.), szacuj tum na okoo 300 osb. Trzeba zna dobrze topografi tamtego terenu, by wiedzie, e na placu przed domem nad Plantami, gdzie doszo do zbrodni, w adnym razie nie mogy si zmieci tysice osb, jak gosz kamliwi publicyci. Sdzia Andrzej Jankowski, dyrektor Okrgowej Komisji ds. Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Kielcach, stwierdzi wprost: "Zaczn od liczb, gdy podaje si je zwykle zawyone. Np. tygodnik 'Wprost' pisze, e 20 tys. kielczan bio ydw. Jest to fizycznie niemoliwe, jako e przy domu ydowskim na Plantach mogo si zmieci co najwyej 500 osb. Przy czym zdecydowana wikszo to byli gapie. Cywilnych uczestnikw pogromu mogo by jednorazowo maksymalnie kilkudziesiciu (cyt. za J. Pisiewicz, Sprawa cigle niejasna, "Sowo - Dziennik katolicki" nr 199 z 1996 roku). Taki "tum", zoony w przewaajcej czci z gapiw, moga z atwoci rozproszy niewielka nawet jednostka wojska, milicji czy UB. A przypomnijmy, e w tym okresie w Kielcach stacjonoway due liczebnie formacje wojska i rnych si porzdkowych ze wzgldu na fakty, e Kieleckie "byo jednym z najsilniejszych centrw dziaania partyzantki antykomunistycznej". Krzysztof Kkolewski pisa w "Umarym cmentarzu" (s. 145) o obliczeniach Zenona Wrony szacujcego na 215 osb liczb stacjonujcych w Kielcach onierzy (z wojska, KBW, informacji wojskowej, andarmerii wojskowej) pracownikw UB, pracownikw MO. Do tego Kkolewski dolicza jednak jeszcze pominite przez Wron takie jednostki, jak II Kompania KBW, szkoa milicyjna, suba ochrony gmachw - budynkw UB. Do tego dochodzi rwnie stacjonujcy w Kielcach garnizon sowiecki. Warto w tym kontekcie przypomnie uwagi Michaa Chciskiego, b. oficera WP pochodzenia ydowskiego. W swym artykule na temat zbrodni kieleckiej, publikowanym w "Gazecie Wyborczej" z 5 lipca 2000 roku, Chciski pisa, e: "(...) rok wczeniej podczas pogromu w Krakowie radzieckie czogi wyruszyy na ulice Krakowa i niezwocznie ochodziy zamiary tumu. W Kielcach garnizon radziecki znajdowa si kilkaset metrw od miejsca pogromu". Tylko e dowdcy sowieccy nie zrobili niczego dla spacyfikowania sytuacji przed domem na Plantach, podobnie jak nic nie zrobili dowdcy polskich jednostek wojskowych czy UB. Przeciwnie, to wanie wojskowi pierwsi zaczli mordowanie ydw. To oficer informacji wojskowej strzeli w gow przewodniczcemu Komitetu ydowskiego w Kielcach Sewerynowi Kahane. (por. J. ledzianowski: op. cit., s. 54; K. Kkolewski, op. cit, s. 156). Znamienne jest, jaka go za to pniej spotkaa "kara". Wedug K. Kkolewskiego (op. cit., s. 157): "Oficer informacji zosta aresztowany, a pniej zosta zwolniony w ramach 'powyborczej 1947 amnestii'. Dodajmy, e amnestia ta bya przeznaczona dla niewinnie oskaronych AK-owcw i zapeniajcych wizienia WiN-owcw, ale skorzysta na niej nazistowski komunistyczny morderca ydw". Wedug tajnego raportu opracowanego przez ks. biskupa Czesawa Kaczmarka: "dwie trzecie ydw zostao zamordowanych przy pomocy broni uywanej przez wojsko" (wg K. Kkolewski, op. cit., s. 119). Take kard. August Hlond mwi w rozmowie z woskim dziennnikarzem, przedstawicielem woskich ydw Ballonim: "mordercami nie by lud, ale milicja, ktra podja walk z biednymi ydami (...)" (tame s. 120). K. Kkolewski pisa (op. cit. s. 80): "Wszyscy najbardziej tendencyjnie nastawieni autorzy piszcy o pogromie s zgodni co do tego, e wdarcie si grupy umundurowanych i cywilnych funkcjonariuszy wraz z trzema mczyznami, ktrzy zoyli skarg, i dzieckiem, domniemanym wiadkiem, stao si pocztkiem mordu". Znamienne byo na tym tle zachowanie zastpcy szefa Powiatowego Urzdu Bezpieczestwa w Kielcach, ubeka ydowskiego pochodzenia Alberta (Fajwisza Altera) Grynbauma. Jak to przypomnia Micha Chciski na amach "Gazety Wyborczej" z 5 lipca 2000 r.: "W gmachu WUBP [Wojewdzkiego Urzdu Bezpieczestwa Publicznego - J.R.N.] miao si odby spotkanie uratowanych, potencjalnych ofiar pogromu z dziennikarzami zagranicznymi. Por. Grynbaum zjawi si tam o wiele wczeniej i apelowa do zebranych, eby nie ujawnili, jak haniebnie

zachowaa si milicja i wojsko, bo wykorzysta to antysemicka reakcja. Wikszo wiadkw pogromu ulega namowom Grynbauma". O tego typu zachowaniu Grynbauma wspomina te Jechiel Alpert, b. zastpca przewodniczcego Wojewdzkiego Komitetu Wojskowego dr. S. Kahane. Opisa on, co nastpuje: "Pogrom by w czwartek. W pitek rano porucznik Albert [Grynbaum - J.R.N] z UB prosi mnie, ebym pojecha do szpitala i rozpozna zabitych, e tam bdzie komisja sdowa i korespondenci amerykaskiej prasy i ebym im nie mwi, e to wojsko mordowao" (cyt. za J. ledzianowski, op. cit. s. 102). Warto doda, e w zajciach antyydowskich czynny udzia wzia jeszcze bojwka PPR ORMO z huty "Ludwinw". Wedug sdziego A. Jankowskiego, byo w niej 6 nieznanych robotnikw, ktrzy mieli bro, zaraz po pogromie zniknli i przypuszczalnie byli prowokatorami. (por. J ledzianowski op. cit. s. 108). Niestety, ksiga zapisw dziaa ORMO przy hucie "Ludwinw" zgina w latach 80. (tame s. 105). Ksidz ledzianowski przypusza, e w miejsce autentycznych robotnikw z "Ludwinowa", do zbrodniczej akcji na Plantach zosta skierowany w przebraniu robotniczym oddzia majora Wadysawa Sobczyskiego, uwaanego za gwnego organizatora zbrodni na zlecenie sowieckie. Znamienne, jak sam Sobczyski, szef Wojewdzkiego Urzdu Bezpieczestwa w Kielcach, usprawiedliwia nieudzielenie przez podwadne mu jednostki pomocy ydom oblonym na Plantach. Twierdzi on, e musia odmwi skierowania swojego oddziau, zwanego szturmowym, na Planty, poniewa jego ludzie byli zmczeni po caonocnej akcji (J. ledzianowski, op. cit. s. 109). Majora Sobczyskiego ze wzgldu na jego wyjtkowe sualstwo wobec Sowietw jeszcze przed tragedi na Plantach nazywano majorem "Sabaczyskim". Przypisywano mu ju wczeniej organizowanie - w celach prowokacyjnych - z ramienia UB w czerwcu 1945 r. nieudanego pogromu ydw w Rzeszowie. Jego doradc sowieckim by pk Szpilewoj, agent "Natan", z pochodzenia yd sowiecki z NKWD (MWD) (J. ledzianowski, op. cit., s. 78). Chciski uwaa, e pk Szpilewoj by prawdopodobnie "pochodzenia polsko-ydowskiego". Sowieckim koligacjom przypisuje si to, e major Sobczyski nie zosta nigdy ukarany za rol w zbrodni kieleckiej, zosta uniewinniony, a pniej szybko awansowa na kolejne wpywowe stanowiska. Likwidowanie niewygodnych wiadkw Wrd argumentw dowodzcych, e zbrodnia kielecka bya wiadomie przygotowan prowokacj, wan rol odgrywaj liczne przykady zabjstw lub przypieszenia mierci niewygodnych wiadkw wydarze. Pierwszym takim przypadkiem zgonu wanego wiadka wydarze - w podejrzanych okolicznociach - bya mier Alberta (Fajwisza Altera) Grynbauma, zastpcy szefa Powiatowego Urzdu Bezpieczestwa w Kielcach. Zgin on ju w zaledwie 5 tygodni po zajciach kieleckich - 12 sierpnia 1946 roku, na trasie z Warszawy do Kielc. Zabjstwo Grynbauma przypisywano rzekomemu atakowi partyzantw WiN-u z grupy "Dogi". Tyle e, jak pisa K. Kkolewski, (op. cit. s. 152): "Sdzeni przez sd wczesnej RP, onierze grupy WiN "Dogi" nie byli oskareni o zabjstwo A. Grynbauma. Naley wic przypuszcza, e Grynbaum zosta zabity przez "naszych partyzantw". (Chodzio o dziaajce wwczas zwizane z bezpiek oddziay pozorowanej partyzantki, wykonujcej "na konto podziemia" dziaania, ktrymi komunici chcieli to podziemie obciy.) Cytowany ju b. ydowski oficer WP Micha Chciski pisa o tajemniczym, a tak wygodnym dla sprawcw zbrodni zgonie Grynbauma: "Nie ulega wtpliwoci, e Grynbaum wiedzia wiele, jeeli nie za wiele, o kulisach pogromu. Mia liczn agentur wrd mieszkacw

Kielc i zapewne prbowa po pogromie ustali wiele zagadkowych szczegw, co naleao zreszt do jego obowizkw subowych" (M. Chciski, op. cit.). Grynbaum zgin razem ze swym starym koleg Henrykiem Ochinem, funkcjonariuszem Komitetu Miejskiego PPR, ziciem prezydenta Kielc. Chciski (op. cit.) przypomina w tym kontekcie: "od wyjazdu [Grynbauma i Ochina w sierpniu 1946 r. - J.R.N.] wszelki lad po nich zagin. Rodziny zaginionych interwenioway u ministra bezpieczestwa Radkiewicza, domagajc si wyznaczenia komisji, ktra wyjaniaaby okolicznoci ich zaginicia. Natrafiay na mur milczenia. Mona wytumaczy mier tej dwjki trwajc wwczas wojn domow. Kto z podziemia mg ich w drodze do Warszawy zamordowa. Zdziwienie budzi wszake nieobecno ich nazwisk w wykazach ofiar bratobjczych walk w Polsce, cho wymienia si tam nawet nazwiska szeregowych milicjantw" (zob. np. album "Walka" wydany w 1965 r.). Chciski pisa: "W dziwnych okolicznociach zginli te inni wtajemniczeni wiadkowie pogromu. Wkrtce po tych tragicznych wydarzeniach ginie, otruty w szpitalu, kierowniczy pracownik - WUBP Kielce - Majewski, przedwojenny komunista znany z uczciwoci i bezkompromisowoci. Pielgniarz, ktry otru Majewskiego, umiera tego samego dnia, gdy nadchodzi ekspertyza potwierdzajca, e Majewski zosta otruty. Ten splot dziwnych 'przypadkw' nie zosta do dzi wyjaniony". Pisaem ju o tym, e unikn kary, pomimo przejciowego aresztowania, oficer bezpieki, szef WUBP, major Wadysaw Sobczyski, dzi podejrzewany o to, e by faktycznym organizatorem caej antyydowskiej prowokacji kieleckiej. Na tle jego dalszej historii, a zwaszcza olniewajcej kariery, tym bardziej daj do mylenia represje, ktre uderzyy w wczesnego Komendanta Wojewdzkiego MO, ppk. Wiktora Kunickiego. Podobnie jak jego zastpca mjr Kazimierz Gwiazdowicz i mjr Sobczyski ppk Kunicki by oskarany o zaniedbanie obowizkw w dniu zaj, ale przesiedzia od nich znacznie duej. W ocenie Chciskiego, Sobczyskiego i Gwiazdowicza uniewinniono, w odrnieniu od Kunickiego, i wida byo w czasie rozprawy w grudniu 1946 roku "znieksztacenie faktw w celu wybielenia Sobczyskiego i Gwiazdowicza". Zdaniem Chciskiego, o nieporwnanie surowszym potraktowaniu ppk. Kunickiego zadecydowao jego niezastosowanie si do dyktowanych odgrnie regu gry. Ot - jak pisa Chciski (op. cit.): "(...) Kunicki (...) domaga si, eby jego proces odby si jawnie i eby powoano wiadkw, ktrzy mogliby dowie jego niewinnoci. Zwraca si w tej sprawie do wszystkich moliwych instancji i przeoonych. Poniewa nikt na jego proby nie reagowa zacz w wizieniu godwk. Wypuszczono go z wizienia w stanie agonalnym. W domu kontynuowa godwk. Po kilku tygodniach zmar". Krzysztof Kkolewski pisze (op. cit. s. 134), i "Wiktor Kunicki zacz mwi nieostronie, e to, co si zdarzyo w Kielcach, byo 'absolutn prowokacj'. Mwi o tym swym wspwiniom i Kkolewski nie wyklucza, e w rezultacie UB poddao go torturom tak, e z wizienia 'powrci w stanie ruiny fizycznej i psychicznej'. Zmar w wieku zaledwie 44 lat". Do nieoczekiwany tragiczny los spotka pniej jednak rwnie i b. zastpc ppk. Kunickiego - majora K. Gwiazdowicza. Po latach uton - wedug jednej wersji w Wietnamie, wedug innej - w Laosie. Kkolewski pisa (op. cit. s. 136): "Powierzono mu (...) wan misj, ale czy przypadkiem nie po to, by jako nosiciela tajemnicy zgadzi potajemnie na obszarze bardzo dalekim od Polski". Inn form rozprawy z czowiekiem w niewygodny sposb dla wadz drcym spraw zbrodni kieleckiej byo zaszczucie i doprowadzenie do przedwczesnej mierci prokuratora wojewdzkiego Jana Wrzeszcza. Prokurator ten, natychmiast na wie o obleniu domu ydowskiego na Plantach, uda si tam na miejsce, chcc, zgodnie z obowizujcym wwczas jeszcze prawem przedwojennej RP, przej wadz nad aparatem policyjnym i wojskiem zgromadzonym wobec budynku i przywrci porzdek. Na prno domaga si od wojska rozproszenia tumu albo przynajmniej "wywiezienia wszystkich oblonych ydw samochodami pod eskort". Oficerowie wprost stwierdzili, e nie wydadz takiego rozkazu.

Jak pniej zapisa, podpukownik WP, z ktrym rozmawia: "(...) odpowiedzia mi, e prokurator go nic nie obchodzi i nic tu nie ma do powiedzenia, a nastpnie obrci si do mnie tyem (...)". (cyt. za J. ledzianowski op. cit. Kielce 1999, s. 75). Nie powiody si te prby interweniowania przez prokuratora J. Wrzeszcza w Wojewdzkiej Radzie Narodowej. W dokumencie o wydarzeniach, sporzdzonym po tragedii lipcowej 1946 roku i przechowywanym w Kurii Diecezjalnej w Kielcach zapisano m.in. o wypadkach po przybyciu prokuratora J. Wrzeszcza: "Ca akcj kierowao UB, w trakcie walk take sam Urzd Bezpieczestwa wezwa wojsko, co byo sprzeczne z przepisami prawa, gdy w takich wypadkach posugiwa si wojskiem moe tylko prokurator. Tymczasem prokuratorowi powiedziano, e jest niepotrzebny, gdy akcj kieruje UB. Po tym fakcie prokurator zoy oficjalny raport do Wojewdztwa i Ministerstwa, zaznaczajc, e odpowiedzialno za wypadki kieleckie spada wycznie na Urzd Bezpieczestwa" (wedug J. ledzianowski, op. cit., s. 76). Dzie pniej prokurator J. Wrzeszcz uczestniczy w odzi w Zjedzie Delegatw Zwizku Zawodowego Pracownikw Sdowych i Prokuratorskich RP jako prezes Okrgu Kieleckiego tego zwizku. Pisa o tym pniej m.in.: "zgoszona zostaa rezolucja potpiajca mord kielecki dokonany 'przez czynniki reakcyjne' oraz zawierajca stwierdzenie, e mord ten okrywa hab cay nard polski (...). W dyskusji zabraem gos, mwic, e nie naley w rezolucji przesdza, kto dokona mordu, gdy jeszcze dochodzenie nie ustalio tego, a my jako sdziowie i prokuratorzy jestemy przyzwyczajeni do wydawania wyroku po dokadnym zbadaniu dowodw (...). Nastpnie powiedziaem, e haba, jaka spada na nas, jest niezawiniona przez ten nard. Stoj bowiem na stanowisku odpowiedzialnoci indywidualnej, zgodnie z nowoczesn teori prawa karnego i obowizujcym u nas kodeksem karnym. Zbiorowa odpowiedzialno bya broni hitleryzmu i nasz nard oraz nard ydowski najbardziej odczuli skutki tej odpowiedzialnoci na sobie. Za zbrodnie chuliganw oraz niedostwo pewnych czynnikw nie moe spada odpowiedzialno na cay nard. Przemwienie moje spotkao si z gorcym przyjciem caej sali" (cyt. za K. Kkolewski, op. cit., s. 125). Ju w kilka dni pniej prokuratora Wrzeszcza gwatownie zaatakowano w organie KW PPR "Gos Robotniczy" w artykule pt. "ajdactwo", nazywajc go prokuratorem - obroc czarnej sotni (a wic grup antysemicko-szowinistycznych w stylu tych inspirowanych niegdy przez carsk Ochran). Jeden z najgorszych politrukw pochodzenia ydowskiego, b. agent GPUNKWD, a w 1946 roku wiceminister sprawiedliwoci, Leon Chajn zaatakowa prokuratora Wrzeszcza, insynuujc, jakoby broni on mordercw z Kielc. J. Wrzeszcza natychmiast zawieszono w penieniu funkcji prokuratorskich. Zapowiedziano wytoczenie mu postpowania dyscyplinarnego, ale nic takiego nie zrobiono. Prokurator Wrzeszcz zdecydowa si na odejcie z aparatu sprawiedliwoci i przejcie do adwokatury. Zosta radc prawnym Kurii Kieleckiej i osobicie biskupa kieleckiego Czesawa Kaczmarka. Bezpieka nie zapomniaa jednak o nim. Wraz z rozpoczt pniej akcj przeciwko biskupowi Kaczmarkowi aresztowano rwnie i b. prokuratora. Przesiedzia dwa lata na Mokotowie, gdzie przeszed niezwykle brutalne ledztwo. Wedug relacji jego syna, zmar przedwczenie, wiadomie zaraony grulic (zamknito go w wizieniu z umierajcym na grulic winiem Niemcem, ktry mia otwart grulic, jej ostatni faz). Wedug relacji syna prokuratora Wrzeszcza, w momencie przyjmowania jego ojca po przywiezieniu go z Kielc na Mokotw oficer bezpieki powiedzia mu od razu "na przywitanie": "My ci znamy skurwysynu od dawna. I ty ju std nie wyjdziesz". (cyt. za J. Kkolewski, op. cit., s. 128). Syn prokuratora Wrzeszcza mwi pniej: "(...) Aresztowanie i powizanie ojca ze spraw biskupa Kaczmarka byo absolutn zemst... Tak, bya to przeokrutna zemsta. Myl e cena, ktr zapaci za caoksztat postawy, to byo skrcenie jego ycia. Po pogromie terror by bardzo gboko odczuwalny, zakorzeniony. To byo zamwienie, eby pokaza, e Polacy s

straszliwi, krwioerczy, e trzeba trzyma ich za mord. To potem realizowano do koca (...)" [podkr. J.R.N.] (cyt. za J. Kkolewski, op. cit., s. 128). Kilka dziesicioleci pniej, w latach 90., doszo do tajemniczego wypadku samochodowego, w ktrym o mao nie zgin sam Henryk Baszczyk. Wyszed z niego ze wstrzsem mzgu, zaman rk, uszkodzeniem krgosupa. Sprawczyni wypadku, jakoby pracownik ambasady polskiej w NRF, znikna. Na listy poszukujce jej nie otrzymano odpowiedzi (zob. szerzej: K. Kkolewski, op. cit. s. 90). Cz IV Szczeglnie kompromitujcy dla komunistycznych inscenizatorw zbrodni kieleckiej sta si popiesznie zorganizowany przez nich proces sdowy. Podobnie jak we wspomnianych wczeniej innych procesach tego typu, po prowokacyjnych pogromach w Sowacji czy na Wgrzech sowieckim reyserom tych prowokacji chodzio przede wszystkim o gruntowne zatuszowanie prawdy o kulisach popenionych przez nich zbrodni. Podobnie jak w tamtych krajach take w Kielcach nie ukarano prawdziwych sprawcw zaj antyydowskich, lecz skupiono si na "odpowiednim" ukaraniu odpowiednio wyselekcjonowanych przez komunistw osb, ktre miano uczyni gwnymi winnymi. Kielecki proces sta si tak parodi sprawiedliwoci, przy ktrej z gry zadbano, aby nie pady podejrzenia na winnych z bezpieki, NKWD, wojska czy milicji. Istnieje a nadto wiele dowodw pokazujcych, e proces majcy sdzi rzekomych winnych zbrodni w Kielcach by faktycznie tylko pokazowym procesem sfabrykowanym wedug wszystkich regu "sowieckiej sprawiedliwoci" dla uderzenia w opozycj w Polsce i odwrcenia uwagi od prawdziwych komunistycznych sprawcw. Raport biskupa kieleckiego Pierwsz i nieocenion wprost demaskacj faszw procesu domniemanych sprawcw zbrodni kieleckiej by tajny raport biskupa kieleckiego Czesawa Kaczmarka, przygotowany ju w dwa miesice po zajciach antyydowskich w lipcu 1946 roku. Raport ten nieznany przez dziesiciolecia w Polsce szybko dotar do adresata, ktrego ks. biskup Kaczmarek uzna za szczeglnie cennego z punktu widzenia walki o prawdziwy obraz wydarze w Polsce wczesnego amerykaskiego ambasadora w komunistycznej Polsce Artura Bliss-Lane. By on autentycznym przyjacielem Polski i z ogromnym rozgoryczeniem patrzy na to, jak Zachd porzuci Polsk na ask i nieask nowych sowieckich okupantw1. Przygotowany przez ks. biskupa Kaczmarka tajny raport o zbrodni kieleckiej w oparciu o pieczoowicie zebrane fakty jednoznacznie odsania ca istot pokazowego procesu zmontowanego przez komunistyczne wadze. Wedug raportu: "(...) Pit achillesow urzdowego przedstawienia wypadkw kieleckich jest niewtpliwie proces sdowy w tej sprawie. Rzuca on cie na szczero tych, ktrzy go prowadzili i zdradza ich istotne tendencje. Do odpowiedzialnoci pocignito 12 osb, w tym tylko 8 spord tych, ktrzy brali udzia w zajciach. Jeli si zwrci uwag na to, e zamordowanych byo 39 osb, a rannych 40, to liczba oskaronych jest wysoce niewspmierna do liczby zabitych i rannych. Prokurator rzdowy jednak inaczej postpi nie mg, gdy istotnie spord osb cywilnych zabijajcych byo niewielu, 2/3 ydw wymordowali i poranili milicjanci, onierze i robotnicy, a tych jako ludzi rzdowych do odpowiedzialnoci prokurator pocign nie chcia. (...) Na proces przyjecha najwyszy sd wojskowy, cho wedug prawa nie jest on kompetentny

do sdzenia spraw w pierwszej instancji ani do sdzenia spraw osb cywilnych, o ile ich czyn nie pozostaje w bezporednim zwizku z przestpstwem osb wojskowych. Wadzom rzdowym chodzio, zdaje si, o dobr takich sdziw, ktrym by mona byo zaufa. Byli te nimi niejacy Marian Barto, Antoni ukasik i Stanisaw Baraniuk. Pierwszy z nich mia wybitnie cechy mongolskie, nie wyglda na Polaka, dwaj pozostali mieli wygld semicki. Innym zupenie dziwnym pogwaceniem prawa by fakt, e o zajciach w dniu 4 lipca nie powiadomiono wcale prokuratora miejscowego, nie on te oskara przed sdem, lecz rwnie specjalnie przysany prokurator sdu najwyszego major Szpondarski oraz miejscowy prokurator sdu wojskowego, yd Golczewski. Do obrony powoano z urzdu 5ciu adwokatw, w tym tylko dwch obrocw wojskowych, trzech za cywilnych. Gdy ci ostatni podnieli zarzut, e nie s kompetentni do stawania w sdach wojskowych, sd odpowiedzia, e istotnie mgby wyznaczy na obrocw nawet onierzy, ale kieruje si dobrem oskaronych. Nawiasem mwic spord tych trzech obrocw cywilnych, jeden z nich Zenon Wiatr jest znany jako yjcy b. dobrze z koami PPR, w ten sposb dwaj pozostali byli zmajoryzowani. Rola ich bya tym trudniejsza, e nie wystpowali nigdy w sdach wojskowych, a co wicej ze spraw nie zdyli si nawet zapozna. Oto 8 lipca po poudniu zawiadomiono ich, e maj wystpowa w sprawie zaj kieleckich dnia nastpnego o godzinie 9-ej rano. W ten sposb nie dano im nawet 24 godzin do przygotowania obrony, co wicej uniemoliwiono im porozumienie z oskaronymi. (...)". Akt oskarenia przeczytano podsdnym dopiero na godzin przed rozpoczciem rozprawy wbrew kodeksowi postpowania wojskowego, ktry "daje oskaronym 3 dni czasu od wrczenia lub odczytania aktu oskarenia do rozprawy. Wprawdzie podsdni podpisali owiadczenie, e zrzekaj si tego przysugujcego im okresu 3 dni, ale dziwne jest, e zgodzili si w ten sposb na utrudnienie zadania obrony, e nie porozumieli si w tej sprawie uprzednio z obrocami, dziwniejsze, e zrobili to wszyscy, jeszcze dziwniejsze, e pozwoli na to sd. Ten zupenie niezrozumiay krok oskaronych mona wytumaczy jedynie tym, e tak im zrobi kazano i to prawdopodobnie w sposb jaki jest praktykowany w polskich wizieniach. Jeden z oskaronych mia wiee rany na gowie, inny wyranie powiedzia na rozprawie, e go bito podczas ledztwa. (...) Uderzaj w tym procesie poza tym dwie jeszcze niezwykle ciekawe okolicznoci. Pierwsza to wygld oskaronych i ich zeznania. Prawie wszyscy mieli wygld ludzi przestraszonych, jeden z nich powiedzia, e go bito w wizieniu, innemu, ktry chcia odwoa swe zeznania uczynione w ledztwie, prokurator grozi, e spotka go (...) - cho zorientowawszy si nie dokoczy zdania. (...) W zeznaniach swych wikszo oskaronych przyznawaa si do wszystkiego, niektrzy mwili wicej nawet na swoj niekorzy ni powiedzieli podczas ledztwa, a wszyscy podawali to, czego od nich dano. Sowem by to typowy proces taki, jakie si czsto odbywaj na Wschodzie, a ktre dotd s tajemnicze dla ludzi Zachodu. Prokurator Golczewski w swym oskareniu obszernie opowiada o faszyzmie i reakcji, cho na omwienie ta i pocztku zaj sd nie pozwoli, ublia obrocom, cho byli przecie naznaczeni z urzdu, obrzuca botem patriotyzm i honor Polakw, cho to miao miejsce w polskim sdzie, napada na Koci katolicki, cho przedstawicieli tego Kocioa nie pytano wcale, co sdz o wypadkach kieleckich. Bez adnego dowodu, bez przytoczenia choby jednego wiadectwa przyj za pewnik, e chodzio o pogrom zorganizowany przez podegaczy spod znaku Andersa i e tum pierwszy wpad na spokojnych, niewinnych ydw. Sd nie zaj si sprawdzaniem prawdy tych powiedze, nie przeprowadzi na ten temat ledztwa, nie dopuci proponowanych przez obron wiadkw, odrzuci wszystkie wnioski obrony. Nie pozwoli na omawianie genezy zaj i udziau w nich milicji, [Urzdu] Bezpieczestwa i wojska. Rozprawie nie przewodniczy aden z sdziw, lecz sam prokurator udziela gosu obrocom i oskaronym. Zamiast stwierdzi tylko win oskaronych, skoro na inne tematy mwi nie pozwolono, sd w wyroku swym przyj bez dowodu czno zaj

kieleckich z zagranic, uzna wypadki za dzieo agentw generaa Andersa. Zabawi si nawet w propagand twierdzc, e Polska Ludowa musi walczy z pozostaociami faszyzmu (...)"2. W raporcie ks. biskupa Czesawa Kaczmarka zwrcona zostaa rwnie szczeglnie dua uwaga na prawdziwe, jake tendencyjne cele odpowiednio przygotowanego przez wadze zmanipulowanego procesu. Wedug tego raportu: "(...) Sdowi nie chodzio wida o zbadanie przyczyn zbrodni, lecz o wyzyskanie jej dla celw propagandowych, o uycie jej na korzy polityki Rzdu. W zwizku z tym pozostaje druga wana okoliczno. Wypadki kieleckie niezalenie od ich ta, niezalenie od tego, e byy sprowokowane, niezalenie od tego, e wadze rzdowe mogy, lecz nie chciay do nich nie dopuci, byy jednak zbrodni, zostawiajc plam na spoeczestwie polskim. Wiadomo byo, e czynniki wrogie Polsce bd si staray atakowa j z tego powodu. Kady uczciwy rzd polski, tak jak kady rzd na wiecie, z obowizku staraby si przedstawi wypadki kieleckie jak najsumienniej, poda wszystkie okolicznoci agodzce, bo takie byy niewtpliwie, zabijajcy w Kielcach nie byli przecie zawodowymi zbrodniarzami. W tym wypadku zaniechano tego jednak, a nawet z gry zabroniono porusza te okolicznoci agodzce, nie dopuszczono do omawiania prawdziwego pocztku zaj, starajc si w ten sposb o uatwienie roboty czynnikw zohydzajcych spoeczestwo polskie. Sd kielecki, odbyty w dniach 9-11 lipca, wykaza niezbicie, e tymczasowemu rzdowi polskiemu chodzio o przedstawienie wypadkw kieleckich z 4 lipca w wietle moliwie jak najgorszym (...)3". Te i inne nader ostre demaskatorskie stwierdzenia w raporcie ks. biskupa C. Kaczmarka, choby zaakcentowanie, e "cay proces by tylko parodi", cigny pniej na biskupa zemst wadz komunistycznych. Szereg autorw jednoznacznie konkluduje, e bezlitonie prowadzony w 1953 roku proces przeciw tak odwanemu kieleckiemu biskupowi by ewidentnie przejawem zemsty za jego prb odkrycia prawdy o autentycznych sprawcach zbrodni kieleckiej, za przeciwstawianie si prbom obciania Narodu win za komunistyczn prowokacj4. Sfabrykowany proces Bardzo podobne oceny przebiegu pokazowego procesu w sprawie zaj kieleckich znajdujemy w najgruntowniejszych i najobiektywniejszych relacjach na ten temat, poczwszy od odpowiedniego rozdziau wietnej ksiki polonijnego naukowca z Kanady Romana Buczka, wydanej w Toronto w 1983 r. "Na przeomie dziejw. Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945-1947", ksiki cigle nazbyt mao znanej w krgach polskich historykw i publicystw. Buczek pisa bez ogrdek: "(...) Najsabsz stron przedstawionego przez komunistw przebiegu wypadkw kieleckich by niewtpliwie sam proces sdowy. Rzuca on nie tylko cie na procedur, ale przede wszystkim wyjania nam prawdziwe zamierzenia PPR. Na awie oskaronych zasiado 12 osb, ale tylko 8 spord nich brao udzia w zajciach. Gdy wemiemy pod uwag, e zamordowanych byo 39 osb i ranionych 40, to zobaczymy rac niewspmierno liczby oskaronych do iloci zabitych i rannych. Wadze jednak inaczej postpi nie mogy, poniewa wrd osb cywilnych zabijajcych byo niewielu. Dwie trzecie ydw wymordowali i poranili milicjanci, onierze i robotnicy z Ludwikowa, a tych trudno byo komunistom stawia przed sdem. (...) Cay proces prowadzi prokurator Golczewski, yd polski, bdcy od dawna na usugach NKWD. W sporzdzonym przez niego akcie oskarenia bya mowa o faszyzmie, reakcji, cznoci z zagranic oraz o zorganizowanym spisku na spokojnych, niewinnych ydw przez agentw gen. Andersa. Brak jednak byo rzeczy podstawowych, jak to i geneza zaj

kieleckich, udzia w nich milicji, UB i wojska. Sd nie tylko nie dopuci wiadkw obrony, lecz prokurator Golczewski jeszcze ublia obrocom, chocia byli powoani z urzdu i sprawa miaa miejsce w polskim sdzie. Fakt, e sd nie przeprowadzi na temat wypadkw ledztwa i nie dopuci wnioskw obrony, lecz przyj za pewniki wywody prokuratora, co do ktrych nie byo absolutnie adnych dowodw, wskazuje wyranie, e 'sd' ten dziaa na rozkaz, a cay proces by tylko smutn fars. Sdowi temu bowiem nie chodzio o zbadanie przyczyn wypadkw, ale o wyzyskanie ich wycznie dla celw politycznych i propagandowych. Wynikao to zreszt jasno z wywodw Golczewskiego, ktry w swoim oskareniu zapowiedzia, e Polska Ludowa bdzie walczy z pozostaociami faszyzmu. (...)"5. Piszc o rnych ewidentnych sfaszowaniach w toku procesu, Buczek przypomina: "(...) Oficjalny akt oskarenia stwierdza pniej zupenie goosownie, e 'pogrom' ludnoci ydowskiej w Kielcach by 'specjalnie przygotowany' przez WiN i przez NSZ. Wyjanienia tego, zoonego przez propagand komunistyczn, przyj jednak nie mona. Byo bowiem rzecz powszechnie znan, zarwno z prasy, licznych procesw i opowiada wiadkw, e organizacje podziemne rozporzdzay znaczn iloci broni wszelkiego rodzaju i czsto staczay z oddziaami komunistycznymi wielkie bitwy. Wic jeeli one przygotowyway, i to specjalnie, wypadki w Kielcach, to musieli byli bra w nich udzia ludzie uzbrojeni i przynajmniej poowa ydw padaby od kul broni rcznej. Wrd za dowodw rzeczowych winny byy si znale jakie pistolety czy karabiny. Tego nikt nie moe kwestionowa. Prokurator Kazimierz Golczewski, ktry tak szeroko mwi o winie Andersowcw i podziemia, z pewnoci zwrciby take uwag i na bro tych czynnikw. Tymczasem przed stoem sdziowskim ustawiono stolik, na ktrym zoono dowody rzeczowe: 'kamienie, cegy zbroczone krwi, kije, sztachety z potw, rura od kaloryfera poplamiona krwi i rower damski'. Potwierdzili to nastpnie uczestnicy procesu. A wic nie byo nigdzie mowy o broni palnej i brak byo jakichkolwiek dowodw na 'specjalne przygotowanie' tych zaj przez WiN czy NSZ. Faktycznie dwie trzecie ydw zostao zamordowanych broni paln, ale nawet prokurator Golczewski nie omieli si oskary o to tych organizacji. Aktem oskarenia objto 12 osb, ale tene prokurator adnej z tych osb nie zarzuci przynalenoci do WiN lub NSZ. W wietle powyszych danych naley uzna twierdzenie aktu oskarenia o przygotowaniu wypadkw kieleckich przez podziemne organizacje za pozbawione dowodw. Dalej akt oskarenia podaje na poparcie swej tezy, e w tumie wznoszono okrzyki: 'Bi ydw', 'Niech yje rzd sanacyjny', 'Niech yje Anders', 'Niech yje Hitler, ktry wymordowa ydw' itp. Pierwszy okrzyk jest zrozumiay, gdy nie tylko nawoywano do bicia ydw, ale bito faktycznie. Drugi ju z gry naley uzna za niemoliwy; gdyby bowiem prokurator Golczewski by Polakiem lub przynajmniej orientowa si w tym, co dziao si w Polsce od roku 1939, to wiedziaby, jak dalece by niepopularny rzd sanacyjny. I jeeli kto wznis podobny okrzyk to dla artu lub po pijanemu. W kadym razie nie wypadao tego powtarza w akcie oskarenia. Dwch ostatnich okrzykw nikt absolutnie nie sysza. Nawet w czasie procesu zapytywani o to wiadkowie stanowczo faktowi temu zaprzeczyli. Niemniej jednak naley uzna, e okrzyk 'Niech yje Anders' by wytumaczalny ze wzgldu na wielk popularno generaa, ale w zestawieniu z okrzykiem o rzdzie sanacyjnym i o Hitlerze by po prostu wymysem prokuratora dla celw propagandowych. Podobnie przedstawia si sprawa z twierdzeniem aktu oskarenia, i 'ustalono niezbicie, e wrd podegaczy i zabjcw znajdowali si nawet umundurowani Andersowcy'. Chodzio tu zapewne o onierzy, ktrzy powrcili z Zachodu, poniewa innych mundurw w Polsce nie byo. Istotnie onierze ci mogli by w tumie, jak rwnie bra udzia w zabijaniu. Ale akt oskarenia sam obala twierdzenie prokuratora, ktry jeeli co ustali 'niezbicie', to daje na to dowody lub popiera swoj tez zeznaniami oskaronych i wiadkw. Tymczasem adnego

Andersowca nie tylko nie aresztowano, ale nawet nie zacytowano zezna wiadkw. Tak wic byo to kolejne kamstwo przeznaczone chyba tylko dla wasnych zwolennikw (...)"6. Zastraszeni adwokaci Nader wymowne wiadectwo na temat metod uytych przy fabrykowaniu procesu przynosz relacje uczestniczcego w procesie adwokata Stefana Grzywaczewskiego (w czasie procesu mecenas Grzywaczewski mia 30 lat). Przyznawa w swej pniejszej relacji, e on sam, bdc adwokatem, "na sali sdowej odczuwa strach"7. Grzywaczewskiego w nocy przed procesem poinformowa funkcjonariusz UB, e ma broni Edwarda Jurkowskiego. Nie zapewniono mu adnych moliwoci skontaktowania si ze swym klientem. Na pocztku rozprawy dowiedzia si, e ma broni rwnie innego oskaronego Jzefa Kukliskiego. W relacji dla Krzysztofa Kkolewskiego mecenas Grzywaczewski opisywa: "(...) "smego lipca wieczorem, dzwonek do drzwi. Przychodzi do mnie funkcjonariusz UB. Wrcza mi pismo, e jestem wyznaczony obroc tego i tego (wymienia nazwiska, ktre Grzywaczewskiemu nic nie mwi) i podaje mi akt oskarenia. Zawiadamia mnie, e proces zaczyna si na drugi dzie rano, a ja, nie znajc akt ani oskaronych musz jutro stan przed sdem. Bya zarzdzona godzina policyjna czy milicyjna, jak oni to nazywali, wic od godziny, zdaje si, szstej nie mona si byo porusza. Jake ja mog zobaczy oskaronych? On rozoy rce. Zapytaem go jeszcze 'prosz pana, ale czy ja musz?', on skin gow i wyszed. (...) Dodam jeszcze, e oficer UB powiedzia, e mog czyta akta od godziny smej do godziny szstej po poudniu - a on przyszed po godzinie szstej, kiedy ja nie mogem wyj z domu, by nie by aresztowanym. A nazajutrz po smej zaczyna si proces, a zatem niemoliwoci byo przejrzenie akt. Nawet gdyby siedzie tam dwa dni, nie mona by zdy przejrze tych akt. To by stos akt. Dziwiem si w jakim tempie oni potrafili to zrobi. Moe dwadziecia tomw. Cay st sdziowski zarzucony by aktami. Oskareni byli stoczeni w takim jakby obramowaniu z drzewa, podobnym do kojca. Jeden koo drugiego siedzia albo sta. Porozmawia z nikim nie byo moliwoci, by cokolwiek doradzi klientowi, bo w dodatku ktry z funkcjonariuszy mg usysze."8 Atmosfer panujc na procesie dobrze ilustruj inne sowa relacji mec. Grzywaczewskiego w rozmowie z Kkolewskim: "Caa sala bya wypeniona funkcjonariuszami UB. Tam nikogo nie wpuszczano. Nikt z rodzin nie mg zobaczy przed mierci swoich bliskich, niewinnie oskaronych. Sd otoczony by wojskiem i karabinami maszynowymi. By karabin maszynowy, np. na rogu Wesoej i adnej. Wpuszczono nas, obrocw, piciu bodaje. Na tylu oskaronych"9. "Prokuratorzy czstokro krzyczeli na adwokatw, traktowali ich niemal jak oskaronych. Kiedy mecenas Grzywaczewski prbowa ustali pytaniami skd paday strzay i czy strzelao wojsko, prokurator Golczewski stwierdzi, e kala mundur polskiego onierza. Sd zakaza stawiania podobnych pyta"10. Inny fakt jake wymownie dowodzcy wiadomego tuszowania przez sd prawdy o prawdziwych inspiratorach i sprawcach mordu. Ot, jak relacjonowa mec. Grzywaczewski: "Zadaem pytanie wiadkowi Ewie Szuchman 'czy wojsko strzelao?'. Szuchman potwierdzia. Wtedy sd jej przerwa. Ilekro padao sowo 'wojsko' czy 'milicja', sd przerywa zeznania"11. "Grzywaczewski opisywa rwnie o tym, jak ktry z oskaronych prbowa wycofa swoje zaznania. Stwierdza, e bito go tak mocno, dosownie do nieprzytomnoci, e gotw by przyzna si do wszystkiego. I znw szczeg jake charakterystyczny dla metod przygotowywania owego procesu pokazowego - ten sam wiadek, ktry wskaza

wspomnianego oskaronego jako tego, ktry bi yda by jednoczenie tym samym funkcjonariuszem UB, ktry torturowa tego oskaronego w areszcie"12. W takiej atmosferze, wrd wrogiego audytorium nader trudno byo zdoby si na jak prb obrony, na zaprzeczanie brutalnie dyktowanym zarzutom. Krzysztof Kkolewski konstatowa: "W czasie procesu wiadkw i oskaronych przeraa nie tylko prokurator i sd ostentacyjnie surowi, brutalni i wywierajcy publicznie nacisk na obrocw - ale rwnie zgromadzona na sali elita funkcjonariuszy z Urzdu Bezpieczestwa, przy jednoczesnej nieobecnoci rodzin oskaronych. Szczeglnie te dwa ostatnie elementy procesu budziy zgroz i mwiy o tym, e proces nie tyle jest reyserowany, bo to za mao, ale e wszystko jest ukartowane i przesdzone, a by moe byo przygotowywane rwnolegle, na rwni z pogromem, na dugo przed nim"13. W kilka dziesicioleci po zbrodni kieleckiej w toku ledztwa potwierdzono tak szybko, bo ju w 1946 roku, zaakcentowane w raporcie biskupa kieleckiego dowody jaskrawego zamania regu sprawiedliwoci w czasie komunistycznego procesu pokazowego z 1946 roku. W sprawozdaniu Gwnej Komisji Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu z 16 padziernika 1997 roku stwierdzono midzy innymi: "Z naruszeniem kodeksowych gwarancji procesowych, bez wyjanienia wszystkich okolicznoci zbrodni kieleckiej zapad w dniu 11 lipca 1946 r. pierwszy wyrok w stosunku do uczestnikw wydarze z 4 lipca. Z 12 oskaronych Najwyszy Sd Wojskowy skaza 9 osb na kary mierci. (...) Spord zatrzymanych pracownicy Ministerstwa Bezpieczestwa Publicznego i Naczelnej Prokuratury Wojskowej wraz z szefem Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Kielcach wyselekcjonowali wedug nie ustalonych w niniejszym ledztwie kryteriw - 12 osb"14. Tak wic wygldao szukanie winnych wedug metod sprawiedliwoci komunistycznej wyselekcjonowanie wedug nieustalonych kryteriw 12 rzekomych winowajcw i ukaranie ich "z naruszeniem kodeksowych gwarancji procesowych, bez wyjanienia wszystkich okolicznoci zbrodni". Kolejna, pita cz artykuu na temat faszowania ledztwa w sprawie zaj w Kielcach i procesu, ukae si za tydzie, w pitek. Przypisy: 1 Zob. wietne wspomnienia A. Bliss-Lane "Widziaem Polsk zdradzon", wyd. podziemne "Krg", Warszawa 1984 2 Cyt. za J. ledzianowski: "Pytania nad pogromem kieleckim", Kielce 1999, s.120, 121,122, 123 3 Tame, s. 123 4 Por. np. J. ledzianowski, op. cit., s. 175-176 5 R. Buczek, op. cit., s. 203, 205-206 6 Tame, s. 198-199 7 Wg P. Wroskiego "Twj ojciec nie zabi", "Gazeta Wyborcza" z 24 marca 1992 r. 8 K. Kkolewski "Umary cmentarz", Warszawa 1996, s. 171, 172. 9 Tame, s. 171 10 Por. K. Kkolewski, op. cit., s. 172, P. Wroski, op. cit. 11 Wg K. Kkolewski, op. cit., s. 174 12 Wg. K. Kkolewski: op. cit., s. 173 13 Op. cit., s. 175 14 Cyt. za J. ledzianowski, op. cit., s. 124 Cz V

Wanym, wymagajcym szerszego nawietlenia elementem historii zaj w Kielcach jest wielokrotnie zafaszowywana przez komunistyczn wadz i propagand sprawa stosunku Kocioa katolickiego w Polsce do wydarze kieleckich. Ju 7 lipca 1946 roku, trzy dni po zajciach, miejscowe wadze PPR i PPS "wysmayy" do szczegln rezolucj dc do obcienia Kocioa katolickiego rzekom wspodpowiedzialnoci za uksztatowanie nastrojw pogromowych. W rezolucji Komitetw Wojewdzkich PPR i PPS stwierdzano m.in.: "Dziaalno kleru katolickiego w wojewdztwie kieleckim, coraz bardziej ofensywnego i napastliwego w stosunku do obozu rzdowego i samego rzdu, sprzyjaa nasileniu nastrojw pogromowych" (cyt. za: "Antyydowskie wydarzenia kieleckie 4 lipca 1946 roku. Dokumenty i materiay", oprac. S. Meducki, Kielce 1994, t. II, s. 119). W rezolucji KW PPR i PPS jako jeden z gwnych postulatw wysunito danie: "Pocignicia do odpowiedzialnoci tych osb z kleru katolickiego w Kielcach, ktre przez swe zaczepne wystpienia antyrzdowe z ambon przygotoway nastroje pogromu i zbrodni" (tame, s. 119). Na kwesti atakowania duchowiestwa katolickiego w zwizku ze zbrodni kieleck wyranie naciskano w krgach Centralnego Komitetu ydw Polskich (CKP). Przedstawiciel PPR w Prezydium tego Komitetu Pawe elicki akcentowa, e "w kampanii za granic przeciw orodkom, ktre inspiroway i przeprowadzay akcj, naley wskaza na udzia wrd kieleckich napastnikw wojskowych w mundurach z napisem Poland oraz na zachowanie si kleru" (podkr. J.R.N.; cyt. za: K. Kersten "Polacy, ydzi, komunizm. Anatomia pprawd 1939-68", Warszawa 1992, s. 104). Oszczercze wystpienia antykatolickie za granic - zgodnie z yczeniami przedstawiciela Centralnego Komitetu ydw Polskich - okazay si bardzo skuteczne. Dotd w czci fanatycznych rodowisk ydowskich (m.in. w ksice Alana M. Dershovitza "Chutzpah", ktry jest adwokatem rabina A. Weissa) upowszechnia si grubiaskie oszczerstwa przeciwko Kocioowi katolickiemu w Polsce w zwizku ze zbrodni kieleck. Wojsko nie dopucio ksiy Echa antykocielnej propagandy komunistycznej przez cae dziesiciolecia odzyway si w rnych reimowych enuncjacjach propagandowych. Na przykad jeszcze w 1987 roku rzecznik prasowy rzdu PRL Jerzy Urban posun si do insynuacji, zarzucajcej Kocioowi katolickiemu, e nie zdecydowa si na potpienie pogromu poza oglnikow odezw wzywajc do zachowania spokoju w miecie. Enuncjacja Urbana wywoaa protestacyjne owiadczenie kieleckiej kurii diecezjalnej ("Tygodnik Powszechny" z 4 padziernika 1987 r.), ponownie skontrowane przez Urbana ("Tygodnik Powszechny" z 8 listopada 1987 r.). Manipulacje propagandy komunistycznej w Polsce i niektrych rodowisk zagranicznych na temat rzekomej biernoci Kocioa wobec zaj lub nawet wspierania ich przez ksztatowanie nastrojw propagandowych byy wrcz jaskrawym zafaszowaniem faktycznej sytuacji z lipca 1946 roku. Z licznych udokumentowanych relacji wynika, e dwaj duchowni, w tym ks. kanonik Roman Zelek, udali si na miejsce zaj ju okoo godz. 11.00, a wic w trakcie pierwszej fazy ataku na dom ydowski. U wejcia na ulic Planty napotkali jednak kordon wojskowo-milicyjny i posterunek karabinu maszynowego. Wojskowi penicy stra nie dopucili jednak ksiy na miejsce zaj (zob. szerzej Z. Wrona, Koci wobec pogromu ydw w Kielcach, [w:] "Pamitnik witokrzyski - Studia z dziejw kultury

chrzecijaskiej", Kielce 1991, s. 285-286; J. ledzianowski "Pytania nad pogromem kieleckim", Kielce 1999, s. 152-154). O tym, e wojsko nie dopucio ksidza Zelka na miejsce zaj, pisano w polemizujcym z tekstem Urbana owiadczeniu kieleckiej kurii diecezjalnej ("Tygodnik Powszechny" z 4 padziernika 1987 roku). Znamienne, e faszujcy histori rzecznik prasowy rzdu Wojciecha Jaruzelskiego Jerzy Urban, prbujc maksymalnie pomniejszy, a nawet zamaza rol duchowiestwa kieleckiego w prbie spacyfikowania zaj, pisa w swej "Odpowiedzi na owiadczenie Kurii kieleckiej": "Dzi wic Kuria kielecka powouje si na sowa prymasa o tym, e jeden ksidz bieg uspokaja mordujc tuszcz, ale nie puszczono go przez kordony wojska. Jak z tym byo, nikt dzi nie dociecze. Wte to jednak wiadectwo na rzecz postawy Kurii w 1946 r. (por. List rzecznika prasowego rzdu, "Tygodnik Powszechny", 8 listopada 1987 r.). Wbrew twierdzeniom Urbana, e "nikt dzi nie dociecze" w tej sprawie, obecnie powszechnie uznaje si, e wojsko uniemoliwio prb pacyfikacji nastrojw przez ksiy. Przyznaje to nawet tak stronnicza w swych prbach podwaenia twierdze o Kielcach w 1946 roku jako prowokacji sowieckiej Krystyna Kersten. W swej ksice napisaa, e: "Uniemoliwiona zostaa interwencja duchowiestwa (...). Przedstawiciele kurii, ksia Roman Zelek, Moliski zatrzymani zostali przez wojsko" (K. Kersten "Polacy, ydzi, komunizm. Anatomia pprawd 1939-68", Warszawa 1992, s. 128). O sprawie zatrzymania ksiy przez wojsko i niedopuszczeniu ich na miejsce zaj szeroko pisz w oparciu o udokumentowane fakty tacy autorzy, jak: ksidz Jan ledzianowski, Krzysztof Kkolewski, historyk Roman Buczek. Mwi o tym rwnie inny historyk - ks. prof. Daniel Olszewski, czonek Komisji Kocielnej, przygotowujcej obchody 50. rocznicy zaj antyydowskich w Kielcach (por. wywiad J. Pisiewicz z ks. prof. D. Olszewskim: "Koci wobec zaj antyydowskich w Kielcach", "Sowo - Dziennik katolicki", 28 czerwca 1996 r.). Pisa o tym w wanej, a przemilczanej na og przez badaczy krajowych pracy zbiorowej polonijnych autorw "Kielce - July 4, 1946. Backround, Context and Events" (Toronto and Chicago 1996, s. 98) synny naukowiec polonijny prof. Iwo C. Pogonowski. Warto przytoczy w zwizku z ca spraw uwagi Krzysztofa Kkolewskiego, ktry uwaa, e ksia nie mieli szans na wywarcie szerszego wpywu na postaw oficerw dowodzcych kordonem osaczajcym dom ydowski na Plantach. Wedug Kkolewskiego: "(...) Siy bezpieczestwa: KBW, UB nie tylko z natury swojej pozbawione byy duszpasterzy, ale przeznaczone m.in. do walki z Kocioem. Kadra oficerska bya wychowywana w antyreligijnym i ateistycznym duchu. W jakiej mierze ksia Zelek i Danilewicz zdawali sobie z tego spraw - teraz trudno odtworzy. Raczej nadawali si na jeszcze dwie ofiary rozszalaych odakw, a ich pojawienie si w najlepszym wypadku mogo wywoa miech i szyderstwa. Nad ksimi zawiso te inne niebezpieczestwo. Gdyby oficerowie, ktrzy ich powstrzymali i kazali zawrci, mieli instrukcj, e pogrom bdzie przypisany duchowiestwu katolickiemu, to ksiy by dopuszczono na teren zbrodni i tam aresztowano jako podegaczy. Poniewa jednak postanowiono oskary Koci w sposb oglnikowy i obarczy go odpowiedzialnoci tylko za domniemane nauczanie w duchu antysemickim, co miao doprowadzi do pogromu, to nie wyapywano i nie aresztowano ksiy - co zreszt i tak

byoby moliwe potem w ich parafiach. (...) Odwrt ksiy by moe ocali im ycie. By moe ich odarte z sutann ciaa - jak obdarto ydw z ich odzienia - zmieszane byyby z ydowskimi ofiarami" (K. Kkolewski "Umary cmentarz", Warszawa 1996, s. 113-114, 115). Przytoczyem tu szerzej informacje o zablokowanej przez oficerw wojska prbie przerwania zaj przez ksiy z kurii kieleckiej, bo fakty te cigle s przemilczane lub negowane w wielu propagandowych opracowaniach na temat zaj kieleckich. W niektrych antypolskich publikacjach ydowskich na Zachodzie wrcz gosi si, e ze strony kurii biskupiej w ogle odmwiono zareagowania na prob o pomoc ze strony miejscowego przywdcy ydowskiego (por. np. tekst Sheldona Kirshnera "Circumstances surrounding 1946 pogrom remain a mystery", "The Canadian Jewish News", 4 lipca 1946 r.). Prostowaa te kamstwa znana obroczyni polskoci Hanna Sokolska, wwczas przewodniczca Oddziau Kongresu Polonii Kanadyjskiej w Toronto, w tekcie "The Bishop's role in Kielce pogrom", "The Canadian Jewish News", 5 wrzenia 1996 r.). Odezwa kocielna w sprawie zaj Wbrew twierdzeniom Urbana, e Koci nie zdecydowa si na potpienie zaj poza oglnikow odezw z 11 lipca 1946 roku, pomimo nieobecnoci ordynariusza diecezji, ksidza biskupa Cz. Kaczmarka, Kuria wydaa odezw do wszystkich proboszczw w diecezji kieleckiej, jednoznacznie pitnujc zbrodni. Podaj niej jej pen tre, obalajc w ten sposb kamstwo Urbana o rzekomej oglnikowoci tej odezwy. Odezwa Do wszystkich Przewielebnych Ksiy Proboszczw DIECEZJI KIELECKIEJ Kuria Diecezjalna poleca odczyta w najblisz niedziel z ambony na wszystkich Mszach w., bez adnych komentarzy, nastpujc odezw: Podstawow zasad katolicyzmu, obok mioci Boga, jest mio bliniego bez wzgldu na pochodzenie, narodowo i wyznanie. Do najwyszych wartoci doczesnych bliniego naley jego ycie i zdrowie, a poszanowanie tego ycia i zdrowia jest naczelnym nakazem prawa mioci bliniego. Wypadki, ktre rozegray si w Kielcach dnia 4 lipca br. wbrew tym witym i niewzruszonym zasadom, zgasiy ycie wielu osb, a jeszcze wiksz liczb przyprawiy o cikie rany. Podajc to z ubolewaniem do wiadomoci, musimy sobie jasno zda spraw z tego, i fakt rozmylnego zabjstwa jest zbrodni, woajc o pomst do Boga i jako taki godzien cakowitego i bezwzgldnego potpienia. Fakt ten jest tym karygodniejszy, gdy si dzieje na oczach modziey i nieletnich dzieci. Potpiajc powysze czyny, w imi poszanowania prawa Boego, nakazu wasnego sumienia, wspaniaych tradycji polskich oraz honoru Polakakatolika, Kuria Diecezjalna Kielecka wzywa katolickie spoeczestwo diecezji kieleckiej do zachowania spokoju, opanowania si oraz zrozumienia powagi chwili w interesie wasnym i Narodu. Niechaj aden katolik nie da si zwodzi nikomu, kto by go chcia pchn do podobnych czynw. Kielce, dnia 11 lipca 1946 roku

Ks. dr Jzef Rybczyk Notariusz Ks. mgr Piotr Dudziec w zast. Wikariusz Generalny (cyt. za J. ledzianowski "Pytania nad pogromem kieleckim", Kielce 1999, s. 165). Sprawa wydarze kieleckich, a zwaszcza ich prawdziwych inspiratorw, bya ogromnie trudna do rozpoznania bezporednio po wydarzeniach. Std tym wiksze znaczenie miaa decyzja w tej sprawie podjta przez kieleckiego biskupa ordynariusza Czesawa Kaczmarka. 24 lipca 1946 roku, po powrocie z urlopu zdrowotnego biskup Kaczmarek powoa specjaln komisj dla zbadania przyczyn zaj w Kielcach. Po bardzo gruntownych analizach przygotowaa ona potajemnie raport, dostarczony ambasadorowi USA w Warszawie, wskazujcy na odpowiedzialno wczesnej wadzy partyjno-policyjnej. Wanie trafienie przez UB na lady tego raportu byo w niemaej mierze tym, co spowodowao pniejsze komunistyczne represje wobec ks. biskupa Kaczmarka i jego sfabrykowany proces w 1953 roku (por. ks. H. Wojtunik "Ks. biskup Czesaw Kaczmarek a sprawa pogromu kieleckiego", Toronto, polonijny "Gos Polski" z 6 grudnia 1996 r.). Owiadczenie Prymasa Hlonda Oficjalne stanowisko Kocioa katolickiego w Polsce najszerzej sformuowa wczesny Prymas Polski kardyna August Hlond w wywiadzie udzielonym amerykaskim dziennikarzom 11 lipca 1946 r. Wczeniej kardyna Hlond rozmawia na temat zbrodni kieleckiej z ambasadorem USA w Polsce Arthurem Bliss-Lane. Ambasador wspomina w swej ksice: "Kiedy 6 lipca odwiedziem kardynaa Hlonda, Prymasa Polski, by on gboko poruszony kieleck masakr". (A. Bliss-Lane "Widziaem Polsk zdradzon", wydawnictwo podziemne "Krg", Warszawa 1984, s. 133). W czasie wywiadu udzielonego dziennikarzom amerykaskim 11 lipca 1946 roku Prymas Polski zoy wobec nich nastpujce owiadczenie. Owiadczenie 1) Koci katolicki zawsze i wszdzie potpia wszelkie mordy. Potpia je te w Polsce bez wzgldu na to, przez kogo s popeniane i bez wzgldu na to, czy popeniane s na Polakach czy na ydach, w Kielcach lub innych zaktkach Rzeczypospolitej. 2) Przebieg nieszczsnych i ubolewania godnych wypadkw kieleckich wykazuje, e nie mona ich przypisa rasizmowi. Wyrosy one na podou cakiem odmiennym, bolesnym a tragicznym. Wypadki s potwornym nieszczciem, ktre mnie napenia smutkiem i alem. 3) Duchowiestwo katolickie w Kielcach spenio swoje zadania. Gdy wie o wypadkach dotara do kleru, ks. Roman Zelek, proboszcz parafii katedralnej, pobieg na miejsce, ale u wejcia w ulic Planty zosta przez wojsko zawrcony. Gdy kordony wojskowe zostay zwinite, piciu ksiy udao si na miejsce wypadkw, gdzie zauwayli, e tumw ju nie byo; byy tylko mniejsze grupy, ktrym przedstawiciel Kurii biskupiej radzi, by wrciy do domu. Nastpnego dnia (5 lipca) przedstawiciel Kurii biskupiej w porozumieniu z wadzami i przedstawicielami miasta przygotowa odezw uspokajajc, ktr Wojewoda zaakceptowa. Tej odezwy atoli wadze nie opublikoway.

Dnia 6 lipca Kuria biskupia wydaa od siebie odezw, ktra nastpnego dnia (niedziela 7 lipca) zostaa odczytana z ambon we wszystkich katolickich kocioach miasta. Kopi tej odezwy zacza si. - Jeeli mimo gwatownego podniecenia w Kielcach w ostatnim tygodniu panowa tam ad i spokj, przypisa to naley przede wszystkim celowemu i agodzcemu wpywowi duchowiestwa. 4) W czasie eksterminacyjnej okupacji niemieckiej Polacy, mimo e sami byli tpieni, wspierali, ukrywali i ratowali ydw z naraeniem wasnego ycia. Niejeden yd w Polsce zawdzicza swe ycie Polakom i polskim ksiom. e ten dobry stosunek si psuje, za to w wielkiej mierze ponosz odpowiedzialno ydzi, stojcy w Polsce na przodujcych stanowiskach w yciu pastwowym, a dcy do narzucenia form ustrojowych, ktrych ogromna wikszo narodu nie chce. Jest to gra szkodliwa, bo powstaj std niebezpieczne napicia. W fatalnych starciach ornych na bojowym froncie politycznym w Polsce gin niestety niektrzy ydzi, ale ginie nierwnie wicej Polakw. 5) Moje osobiste stanowisko do ydw jest znane choby z mych przedwojennych wypowiedzi. W czasie wygnania za we Francji w latach 1940-1944 ratowaem niejednego yda polskiego, niemieckiego, francuskiego przed wywiezieniem do obozw mierci. Uatwiaem im wyjazd do Ameryki, umieszczaem ich w bezpiecznych schronieniach, staraem si dla nich o dokumenty, dziki ktrym ocaleli. Pragn serdecznie, by sprawa ydowska w wiecie powojennym znalaza wreszcie swe waciwe zaatwienie. (wg "Antyydowskie wydarzenia kieleckie 4 lipca 1946 roku. Dokumenty i materiay", oprac. S. Meducki, Kielce 1994, t. II, s. 117-118). Spory o rol ydw w stalinizacji Polski Owiadczenie Prymasa Hlonda sprowokowao tym wiksz nagonk na Koci katolicki, zarwno w polskich krgach komunistycznych, jak i za granic. Szczegln irytacj przeciwnikw Kocioa i ataki na rzekomy "antysemityzm" wywoa fragment owiadczenia o roli ydw w Polsce "na przodujcych stanowiskach w yciu pastwowym, a dcych do narzucenia form ustrojowych, ktrych ogromna wikszo narodu nie chce". Prymas Polski w tej czci owiadczenia wspomnia o mniej znanych za granic, za to powszechnie dostrzeganych w Polsce faktach. Przypomnijmy, e cytowany ju wyej ambasador amerykaski Arthur Bliss-Lane pisa o "rosncym antysemityzmie, wywoanym, co przyznawali nawet ydowscy informatorzy, ogromn niepopularnoci ydw zajmujcych kluczowe stanowiska w rzdzie" (A. Bliss-Lane: op. cit., s. 134). Z kolei nie kto inny jak emigrantka z 1968 r., a pniej znana tropicielka rzekomego "antysemityzmu" w Polsce Alina Grabowska przyznawaa na amach paryskiej "Kultury" z grudnia 1969 roku: "W pierwszych latach powojennych (a nawet i pniej) znakomit, niestety, wikszo pracownikw UB stanowili ydzi". Wybielaczom roli ydw w UB i generalnie w stalinowskim aparacie wadzy warto przypomnie jednobrzmice wiadectwa na ten temat osb z jake rnych rodowisk intelektualnych od Marii Dbrowskiej i ojca Jzefa M. Bocheskiego po Stefana Kisielewskiego i Czesawa Miosza. Najwybitniejsza chyba pisarka tego okresu Maria Dbrowska w zapiskach w swym dzienniku pisaa pod dat 17 czerwca 1947 r.: "UB, sdownictwo s cakowicie w rku ydw. W

cigu tych przeszo dwu lat ani jeden yd nie mia procesu politycznego. ydzi osdzaj i na ka wydaj Polakw". Niemal dziewi lat pniej - 27 maja 1956 r. ta sama Dbrowska pisaa: "Ostatnimi tygodniami byam w Nieborowie w towarzystwie samych ydw oprcz Anny i Bogusia. Czste ich rozmowy o wzrastaniu antysemityzmu. Czemu dzi sami s czciowo winni - bo jak mona byo da sob obsadzi wszystkie 'kluczowe pozycje' ycia Polski: prokuratury, wydawnictwa, ministerstwa, wadze partii, redakcje, film, radio itp." Bliniaczo wrcz podobne w swej wymowie wydaj si zapiski w "Dziennikach" Stefana Kisielewskiego. Pod dat 18 padziernika 1968 r. Kisielewski pisze: "Dwadziecia lat temu powiedziaem Waykowi, e to, co robi ydzi, zemci si na nich srodze. Wprowadzili do Polski komunizm w okresie stalinowskim, kiedy mao kto chcia si tego podj z 'gojw' (...)". Niewiele pniej, 4 listopada 1968 r. Kisielewski zapisa: "Po wojnie grupa przybyych z Rosji ydw-komunistw (ydzi zawsze kochali komunizm) otrzymaa peni wadzy w UB, sdownictwie, wojsku, dlatego, e komunistw nie-ydw prawie tu nie byo, a jeli byli, to Rosja si ich baa. Ci ydzi robili terror, jak im Stalin kaza (...)". Z kolei synny katolicki intelektualista na emigracji ojciec Jzef M. Bocheski akcentowa na amach paryskiej "Kultury" (nr 7-8 z 1986 r.): "Jak wiadomo, wadza leaa w duej mierze w ich [ydw - J.R.N.] rkach po zajciu Polski przez wojska sowieckie - w szczeglnoci pewni ydzi kierowali policj bezpieczestwa. Ot ta wadza i ta policja jest odpowiedzialna za mord bardzo wielu spord najlepszych Polakw. Polacy maj, moim zdaniem, znacznie wiksze prawo mwi o pogromie Polakw przez ydw ni ydzi o pogromach polskich" [podkr. J.R.N.]. I wreszcie wiadectwo Czesawa Miosza, tym wymowniejsze, e chodzi o intelektualist znanego ze skrajnie proydowskiej postawy. Wanie Miosz stwierdzi w prawie nieznanym w Polsce (poza moimi tekstami) wywiadzie dla wydawanego w USA ydowskiego czasopisma "Tikkun" (nr 2 z 1987 roku), mwic o ydowskich komunistach: "Oni zajli wszystkie czoowe pozycje w Polsce i rwnie w bardzo okrutnej policji bezpieczestwa, poniewa oni byli po prostu bardziej godni zaufania ni miejscowa ludno." W tym stwierdzeniu Miosz nieco przesadzi, bo jednak ydzi nie zajli wszystkich co do jednego stanowisk na szczytach wadzy i w bezpiece. Byy tam jednak rwnie nie-ydowskie wyjtki, jak choby Bierut i Radkiewicz, cho grajce bardziej rol figurantw. Generalnie jednak Miosz celnie okreli wyjtkow, dominujc rol komunistw ydowskiego pochodzenia w stalinizacji Polski (por. szerzej tomiki J.R. Nowaka w w serii "Biblioteka ksiek niepoprawnych politycznie": "Kogo musz przeprosi ydzi", "Zbrodnie UB", Warszawa 2001). Cytowany ju we wczeniejszej czci tego cyklu wybitny polski historyk z Kanady Roman Buczek pisa w ksice "Na przeomie dziejw": "Prasa komunistyczna domagaa si przede wszystkim od episkopatu zbiorowego potpienia antysemityzmu w Polsce. danie to byo jednak niewykonalne ze wzgldw zasadniczych. Jak ju mwilimy na innym miejscu, ogromna wikszo ydw bya gorliwymi propagatorami komunizmu w Polsce, ktrego spoeczestwo nie chciao. ydzi obsadzali aparat bezpieczestwa i milicji, dokonywali aresztowa, pastwili si nad aresztowanymi i zabijali ich. Nic wic dziwnego, e spotykali si z niechci spoeczestwa. W tych warunkach byo bezczelnoci ze strony wadz komunistycznych danie od episkopatu uroczystego ogoszenia, e ta niech spoeczestwa

jest nieuzasadniona, a winni s Polacy, ktrzy si na ydw oburzaj. Wygldao to na danie oficjalnej akceptacji przez Koci caego systemu terroru, ktry komunici w Polsce wprowadzili" (s. 209). Opr robotnikw przeciw propagandowej nagonce Na tle prawdziwych, jake zoonych realiw wczesnych stosunkw polsko-ydowskich, tym bardziej kamliwie brzmiay wszelkie prby zrzucania wycznie na Polakw winy za wzajemne napicia. A to wanie prbowano szczeglnie gorliwie robi w komunistycznej propagandzie opanowanej w dominujcej wikszoci przez ydowskich politrukw. Nie tylko Episkopat, ale i rzesze prostych polskich robotnikw potrafiy si wwczas przeciwstawia nachalnym tropicielom rzekomego powszechnego "polskiego antysemityzmu" i odpowiednim z gry, bez sdu, propagandowym wyrokom na temat rzekomych winowajcw zbrodni jako "pogrobowcw sanacji", WiN-owcw czy andersowcw. Historyk ukasz Kamiski pisa w ksice "Strajki robotnicze w Polsce w latach 1945-1948" (Wrocaw 1998), i: "10 lipca (...) w szeregu dzkich fabryk zorganizowano wiece dla potpienia sprawcw pogromu kieleckiego. Uchwalone rezolucje podpisywano niechtnie. Pomimo tego nastpnego dnia zostay one opublikowane przez pras. Wywoao to strajki protestacyjne (...). Pocztkowo dano sprostowania nieprawdziwych informacji, z czasem pojawi si postulat zwolnienia skazanych w procesie kieleckim (...). Tego typu reakcje robotnikw nie byy w skali kraju czym wyjtkowym. Zaogi wielu fabryk odmwiy uchwalenia rezolucji potpiajcych sprawcw pogromu (...)". Przypomnijmy tu, jak brzmiaa spreparowana odgrnie i przedstawiona w partyjnym "Gosie Robotniczym" rezolucja, ktra wywoaa strajk robotnikw dzkiej Fabryki Nici, oburzonych przypisywaniem im autorstwa tak zakamanego tekstu: "My, robotnicy zdalimy egzamin dojrzaoci politycznej w dniu Referendum Ludowego. Nie ustpimy ani na krok w walce o utrwalenie naszych zdobyczy, o ktre lata cae walczylimy tak za czasw Polski sanacyjnej, jak i podczas krwawej okupacji hitlerowskiej. Wszyscy zjednoczymy si w tej walce przeciwko zdrajcom narodu spod znaku 'trzy razy nein', ktrych dzieem jest pogrom w Kielcach - hab okrywajcy dobre imi Polski. Pamitamy czasy przedwrzeniowe, kiedy to sanacja staraa si utrzyma przy wadzy przy pomocy antysemityzmu, przy pomocy judzenia jednych Polakw przeciwko drugim. Te czasy ju nie wrc - nie dopucimy reakcji do wadzy! Wypadki w Kielcach - to zamach na spokj wewntrzny Polski. Domagamy si od naszego Rzdu wprowadzenia publicznych sdw doranych, ktre skazywa bd wrogw ludu spod znaku NSZ, WiN, spod znaku Andersa. W nowej Polsce Ludowej zniszczymy wroga, odbudujemy nasz kraj, w ktrym zapanuje spokj i dobrobyt." (por. "Robotnicy polscy pitnuj mordercw czarnosecinnych z Kielc", "Gos Robotniczy" z 10 lipca 1946 r.). Czy kto o zdrowych zmysach moe si dziwi, e robotnicy dzcy nie chcieli zaakceptowa publikowania w ich imieniu tak tendencyjnej stalinowskiej rezolucji, porwnujcej sanacj z czasami hitlerowskimi, i dajcej sdw doranych dla ludzi z WiNu, NSZ-u, armii Andersa? Robotnicy dzkiej Fabryki Nici i innych dzkich zakadw uznali za konieczne zaprotestowanie strajkami przeciwko publikowaniu w ich imieniu, bez ich zgody tak skrajnej propagandowej rezolucji, nie zgadzajc si na narzucanie im z gry, kogo maj pitnowa jako rzekomych sprawcw kieleckiego mordu. Jak pisa historyk Stefan Ciesielski: "U

niektrych wtpliwoci zapewne budzio ferowanie wyrokw przed rozpoczciem procesu sdowego i szczegowym rozpoznaniem sprawy" (S. Ciesielski "Nastroje strajkowe wrd robotnikw w Polsce w latach 1945-1946", "Dzieje Najnowsze" 1989, nr 1, s. 117). Robotnicy protestowali rwnie przeciwko byskawicznemu procesowi o zbrodni kieleck, podejrzewajc, jake susznie, sdowe matactwa w tej sprawie. Prawdziw grotesk na tym tle wydaje si rozumowanie znanego wszyciela "polskiego antysemityzmu" Jana Tomasza Grossa. W swej ksice "Ssiedzi" (s. 100) uzna on strajki robotnikw przeciwko narzucanej im rezolucji w sprawie zbrodni kieleckiej jako wyraz robotniczego "antysemityzmu". I konkludowa, e strajki te jakoby "daj si doskonale wytumaczy jako protest przeciwko temu, e w powojennej Polsce nie mona si porachowa z mordercami bezbronnych chrzecijaskich dzieci". Tak Gross konsekwentnie wmawia robotnikom maksymaln ciemnot i fanatyzm. Jeli Grossowi odpowiadaa tak zowieszcza stalinowska rezolucja, to sprawa jego i jego mentalnoci. Tylko peen uprzedze fanatyk mg si dziwi, e tak ohydna rezolucja, porwnujca sanacj z czasami hitlerowskimi i dajca sdw doranych dla ludzi z WIN-u i NSZ-u, moga i musiaa spotka si ze stanowczym sprzeciwem polskich robotnikw (por. szerzej J.R. Nowak "100 kamstw J.T. Grossa o ydowskich ssiadach i Jedwabnem". Warszawa 2001, s. 277-283, 298). Cze VI Jak dzi z perspektywy lat widzi si przyczyny i skutki dojcia do zaj antyydowskich w Kielcach w lipcu 1946 roku? Zanim szerzej odpowiem na to pytanie, przypomn kilka wanych wczeniejszych ocen na ten temat. Ju obok pierwszego odcinka mego cyklu, drukowanego w "Naszym Dzienniku" 4 lipca 2002 roku, zamiecilimy powsta 7 lipca 1946 r. deklaracj grupy polskich intelektualistw ze Stanw Zjednoczonych w tej sprawie. Intelektualici ci, po czci osoby ydowskiego pochodzenia, ju wtedy gosili, e "zbrodnia popeniona w Kielcach bya rezultatem niesawnej prowokacji zaplanowanej przez tajn policj reimu warszawskiego". W ich ocenie, prowokacja ta miaa odwrci uwag od oszustw i naduy (w tym w oszukaczym referendum), popenianych przez prosowiecki reim w Polsce. Polska do Sowietw, ydzi do Palestyny Sygnatariusze deklaracji wskazywali rwnie na prowadzon przez reim warszawski wiadom polityk rugowania ydw z Polski, prowadzon "na polecenie i z rozkazw Moskwy". Polskich ydw uywa si - pisali sygnatariusze deklaracji - "jako sposobu zaambarasowania rzdu brytyjskiego wobec prowadzonej przeze polityki w Palestynie. Co wicej, stara si zantagonizowa strony i stworzy kryzys polityczny na Bliskim Wschodzie poprzez zaognienie konfliktu arabsko-ydowskiego". Z kolei wczesny ambasador amerykaski w Polsce Arthur Bliss-Lane ocenia zajcia kieleckie w swej wspomnieniowej ksice "Widziaem Polsk zdradzon": "Prawie wszystkie rda zgodne s co do tego, e milicja ponosi w duym stopniu odpowiedzialno za masakr; nie tylko nie utrzymaa porzdku, ale uya broni palnej i bagnetw, powodujc mier wielu ofiar. Wprawdzie gwatowno pogromu moga sprawia wraenie niekontrolowanego wybuchu nienawici rasowej, ale zarwno rda rzdowe, jak i opozycyjne przyznaway, e nie mia on charakteru spontanicznego, lecz by wynikiem starannie przygotowanego spisku, (...) rda niezalene utrzymyway, e pogrom przygotowaa strona rzdowa w celu utrudnienia sytuacji opozycji, zwaszcza w koach ydowskich w Stanach. Rzd, wedug nich, liczy na to, e

relacje tych wszystkich przebywajcych wanie w Polsce korespondentw angielskich i amerykaskich o pogromie, wydarzeniu o tyle bardziej spektakularnym i tragicznym, usun w cie spraw sfaszowania referendum! (...) Dziennikarze zorientowali si szybko, jak gratk s dla nich kieleckie morderstwa i prasa amerykaska zaja si gwnie istniejcym jeszcze w Polsce antysemityzmem, zamiast pisa o znaczeniu machlojek wyborczych"[1]. Walczce z prosowieckim reimem antykomunistyczne Zrzeszenie WiN w swym podziemnym organie "Orze Biay" (nr 4-5, czerwiec-lipiec 1946 r.) skomentowao pogrom kielecki nastpujco: "Wystpienia antyydowskie w Polsce s prowokowane przez NKWD i s one wykorzystywane przez Rosj zarwno na arenie midzynarodowej, jak i na odcinku wewntrznym. (...) By nie dopuci do porozumienia pomidzy ydami a spoeczestwem polskim, a z drugiej strony, by doda bodca ydom do bardziej bojowego nastawienia do Polakw - NKWD stwarza prowokacje 'pogromw' ydowskich pod firm Andersa, PSL, WiN itp."[2]. wiadectwa ydw Tez o sowieckiej prowokacji w Kielcach i skorzystaniu na niej wycznie przez Sowietw i komunistw konsekwentnie gosi Michael Chciski, oficer WP ydowskiego pochodzenia, ktry wyemigrowa z Polski w 1968 roku. W swej wydanej w Nowym Jorku w 1982 roku ksice "Poland. Communism - Nationalism - Antisemitism" (s. 31) Chciski akcentowa m.in., i pewne jest to, e komunistyczni rzdcy Polski rozmylnie sabotowali wszystkie wysiki zmierzajce do wyjanienia tajemnicy i ukarania rzeczywistych sprawcw. Wedug Chciskiego, wadze komunistyczne wyranie "najwicej zyskiway" na pogromie, bo: "Udao im si zrzuci win za pogrom na swoich politycznych przeciwnikw, zarwno w kraju, jak i na emigracji - i dokona zdyskredytowania wszystkich si opozycyjnych, wrogich ich prosowieckiemu reymowi, pokazujc si w dodatku Zachodowi jako obroca resztek przeladowanych polskich ydw... Co wicej - mogy one teraz i w przyszoci znale usprawiedliwienie dla dalszych policyjnych represji pod pretekstem przykrcenia antysemickich sentymentw wasnego spoeczestwa..."[3]. Wrd innych przyczyn pogromu kieleckiego Chciski wymienia to, i masowa emigracja ydw z Polski uatwia zadanie (daa bro do rki) Zwizkowi Sowieckiemu przez przeadowanie obozw dla uchodcw w zachodnich strefach Niemiec i Austrii oraz wystawienie na prb rzdw brytyjskich w Palestynie, dokd wiksza cz tych ydw chciaa si uda[4]. Zaledwie dwa lata po publikacji ksiki Chciskiego w 1984 roku doszo do bardzo ciekawego wystpienia w sprawie kieleckiej ze strony urodzonego w Polsce i przebywajcego od pierwszych lat powojennych w Paryu historyka ydowskiego Michaa Borwicza. W referacie wygoszonym na polsko-ydowskim sympozjum w Oxfordzie (17-21 grudnia 1984 roku) Borwicz zaakcentowa, e w pogromie kieleckim "tajnym sowieckim prowokatorom chodzio o pozbawienie sympatii w krajach zachodnich, i to wanie przed wyborami (w 1947 roku), ktre miay utwierdzi i zatwierdzi sowiecki podbj. (...) Prowokacja udaa si i to chyba ponad spodziewania prowokatorw"[5]. Ustalenia Borwicza miay tym istotniejsze znaczenie, e by on powszechnie uwaany za jednego z najwybitniejszych znawcw stosunkw polsko-ydowskich wrd historykw ydowskich, wyrniajcego si swym obiektywizmem w badaniach naukowych. Cele komunistycznej propagandy

Tez o wydarzeniach kieleckich 1946 roku jako komunistycznej prowokacji jednoznacznie akcentowa rwnie autor pierwszego szerszego polskiego omwienia tej sprawy, polonijny historyk Roman Buczek w wydanej w Toronto w 1983 roku ksice "Na przeomie dziejw. Polskie Stronnictwo Ludowe w latach 1945-1947". Poza tym, co ju pisali dotychczasowi autorzy analiz prowokacji kieleckiej, Buczek wyeksponowa dodatkowo kilka konkretnych celw dziaa wadz komunistycznych wyranie przebijajcych z rnych tez propagandy komunistycznej bezporednio po zajciach kieleckich. Naleay do nich m.in. twierdzenia, e: "1) Nasani agenci gen. Andersa organizuj w Polsce pogromy ydw; 2) Pewne orodki w Polsce nie chc potpi wypadkw kieleckich wedug wskaza PPR, a wic byy zwizane z pozostaociami faszyzmu i z gen. Andersem; 3) Najwaniejszym z tych orodkw jest Polskie Stronnictwo Ludowe kierowane przez Stanisawa Mikoajczyka i dlatego naley stronnictwo to rozwiza, a jego przywdcw odizolowa od spoeczestwa [podkr. J.R.N.]. W wystpieniu swoim z dnia 6 lipca 1946 r. Gomuka oskary nawet PSL o bezporedni udzia w pogromie w Kielcach; 4) Zabijajcy ydw byli katolikami, ale Koci katolicki w Polsce nie chcia potpi wypadkw w sposb przyjty przez komunistw, a zatem Koci ten jest antysemicki i ponosi odpowiedzialno za wydarzenia w Kielcach. Dlatego te jest uzasadnione podjcie z nim walki i skuteczne jego osabienie. Ju trzy dni po wypadkach zapowiedzia to OsbkaMorawski w swoim przemwieniu; 5) Domaganie si przez PSL likwidacji Ministerstwa Bezpieczestwa Publicznego i ograniczenia postpowania rzdu tymczasowego jest szkodliwe, poniewa w spoeczestwie polskim nadal wpyw maj elementy faszystowskie, wobec czego postpowanie wadz jest uzasadnione"[6]. Znamienne jest, i jak pisze Buczek, komunici, dc do obciania opozycyjnego PSL win za zajcia w Kielcach skonfiskowali owiadczenie S. Mikoajczyka potpiajcego te zajcia w imieniu PSL. Wedug Buczka[7]: "Nigdy nie doszo do powoania specjalnej komisji wyonionej przez wszystkie ugrupowania polityczne, chocia jej powoanie przyrzeczono na midzypartyjnej komisji porozumiewawczej stronnictw demokratycznych w Kielcach. Dopiero po kilku dniach zezwolono na potpienie ekscesw przez PSL, puszczajc cz skonfiskowanego owiadczenia Mikoajczyka". Cytowaem tu tak szeroko fragmenty ustale R. Buczka, bo w Polsce s one prawie zupenie nieznane. Ze zdumieniem zauwayem pominicie ocen tego wybitnego polonijnego historyka w duo pniejszych publikacjach gwnych autorw krajowych na temat wydarze kieleckich, od Kkolewskiego i ledzianowskiego po Kerstenow. Kalkulacje Moskwy Do powszechnie rwnie pomija si w polskich krajowych publikacjach inne analizy naukowcw polonijnych na temat wydarze kieleckich, jakie ukazay si w latach 90. Za szczeglnie przykre uwaam powszechne pomijanie w pracach autorw krajowych analizy wydarze kieleckich 1946 roku, przedstawionej w znakomitej syntetycznej pracy dokumentalnej o stosunkach polsko-ydowskich "Jews in Poland" pira jednego z najwybitniejszych uczonych polonijnych, profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego (dwa wydania w Nowym Jorku, w 1993 i w 1998 roku, zob. wyd. z 1998 roku, s. 403-420). Zarwno w tej ksice, jak i w obszernym opracowaniu profesor Pogonowski jednoznacznie akcentowa, i zajcia antyydowskie w Kielcach 1946 roku byy efektem starannie przygotowanej sowieckiej prowokacji[8]. Podobne konkluzje akcentowa prof. Pogonowski rwnie w swoim znakomitym

syntetycznym opracowaniu na temat zbrodni kieleckiej, wydanym w pracy zbiorowej autorw polonijnych na temat wydarze kieleckich w 1996 roku[9]. Take ta wana ksika polonijna jest jake niesusznie pomijana przez autorw krajowych. Warto wic przytoczy z niej uwagi prof. I.C. Pogonowskiego na temat celw sowieckiej prowokacji kieleckiej 1946 roku: "Tragiczne wydarzenia znane jako pogrom kielecki 1946 roku byy wyranie czci sowieckiej powojennej strategii globalnej. Sowieci bezlitonie wykorzystywali ydw dla sowieckich celw politycznych. Pogromy organizowane wewntrz granic terenw obsadzonych przez Armi Czerwon byy prowokowane czy inicjowane w celu spowodowania emigracji ydw, do ktrej inaczej by nie doszo. Emigracja ydw do Palestyny bya Sowietom potrzebna dla obalenia tam brytyjskiego mandatu i skorzystania z arabsko-izraelskiego konfliktu dla stworzenia przeszkd w dostawach nafty dla Zachodu. W midzyczasie za mniejszo ydowsk Sowieci wykorzystywali w pocztkowej fazie utrwalania reimw komunistycznych w pastwach satelickich (...). Pogrom w Kielcach by dostosowany do celw antypolskiej propagandy majcej przekona zachodnie mocarstwa, e Polska powinna pozosta koloni sowieck zamiast odzyska wolno, tak jak inne narody sprzymierzone. Std wykorzystano go do zmasowanej propagandy, ktrej celem byo przekonanie zachodnich politykw, e 'polski antysemityzm' moe by przytumiony tylko przez Sowietw, a pozwolenie na uzyskanie wolnoci przez Polsk mogoby spowodowa tylko dalsze fale antysemityzmu i mordowania ydw"[10]. Przy okazji przypomnienia tych wci pomijanych w Polsce autorw polonijnych warto zastanowi si, co zrobi, aby w przyszoci w literaturze krajowej do rnych tematw historii powojennej duo lepiej uwzgldniano prace publikowane na emigracji, i byo jak najmniej tak przykrych pomini, jak w przypadku prac R. Buczka czy prof. I.C. Pogonowskiego. W krajowej polskiej literaturze przedmiotu tez o zajciach kieleckich 1946 roku jako sowieckiej prowokacji pierwszy bardzo szeroko rozwin Krzysztof Kkolewski w wielokrotnie cytowanej tu ksice "Umary cmentarz". Jego zdaniem, inicjatorzy tej prowokacji osignli dziki zbrodni kieleckiej pi nastpujcych celw: "1) Spowodowanie masowego exodusu ydw (...). Rosjanom chodzio o pozbycie si tzw. elementu kapitalistycznego: wacicieli sklepikw, rzemielnikw, czonkw ydowskich spdzielni pracy, ktre rozwijay si i byy niewygodne do spacyfikowania w zwizku z przygotowaniami do stalinizacji Polski. Przewidywano bowiem zaoenie obozw pracy dla tzw. elementw obcych klasowo (...); 2) Zasianie przeraenia wrd ydw-komunistw na najwyszych i decydujcych stanowiskach pastwowych w wczesnej marionetkowej RP. Takie osobistoci jak Berman, Minc, Zambrowski, Raski, Fejgin (...), ktre znay rzeczywisty przebieg pogromu, musiay si liczy z tym w swoich gabinetach i mieszkaniach, e w kadej chwili mog tam wtargn na niebiesko ubrani robotnicy z gaz-rurkami i omami, a nawet pistoletami i e mog by wymordowani przez 'motoch', z czego Rosjanie wycign now korzy, poniewa obci ich win za zbrodnie stalinowskie, sami pozostajc czyci, a zarazem obci polski motoch nowym ydobjstwem (...); 3) Zasianie wrd ydw, ktrymi obsadzono kadry kierownicze w rednim aparacie UB, wojska i partii, przekonania, e w kadej chwili s zagroeni mierci ze strony spoeczestwa polskiego, ktre chce ich wymordowa. Przekonano ich, e andersowcy, ksia, chopi, rzemielnicy, harcerze tylko czyhaj na zagodzenie terroru w Polsce, by ich wyniszczy. Nie tylko uwaali ci ydzi, e jedynym obroc przed rasizmem i pogromem jest partia komunistyczna, ale take czynio to ich jeszcze bardziej posusznymi i gorliwymi wykonawcami jej rozkazw; 4) Odwrcenie si od Polski sojusznikw zachodnich: Francji, USA, Wielkiej Brytanii. Zrwnanie naszego kraju z Niemcami (...), aby okupacja Polski przez siy radzieckie

wydawaa si czci opinii publicznej na Zachodzie rwnie konieczna, jak okupacja Niemiec hitlerowskich. Polska, dziki propagandzie komunistycznej, miaa wyrobiony jeszcze gorszy obraz ni Niemcy hitlerowskie, tym bardziej, e agenci wpywu podawali zachodniej prasie faszywe dane zarwno co do pogromw w Rzeszowie i Krakowie, jak i w Kielcach. Zawyano nieraz dziesiciokrotnie liczb ofiar ydowskich w tych pogromach, a dziesi do stukrotnie liczb Polakw, ktrzy w tych pogromach uczestniczyli - nie wspominajc, e pogromw dokonywali onierze i oficerowie znajdujcy si bezporednio lub porednio pod dowdztwem radzieckim. Ale wanie pogromy zasiay na Zachodzie przekonanie, e tylko komunici i opieka Rosji mogy by gwarantem, e w Polsce nastanie spokj, bezpieczestwo i prawdziwa demokracja; 5) Badacze pogromu, ktrzy rozpatruj go z punktu widzenia skrajnej prawicy i nie nale do przyjaci ydw, twierdz, e powd, dla ktrego wywoano pogromy w Polsce, na Wgrzech i w Czechosowacji, by jeszcze inny. Byy wynikiem skomplikowanej rozgrywki midzy Stalinem a wiatowym syjonizmem, wynikiem ryzykownej gry, jak prowadzili wiatowi syjonici, chccy doprowadzi do powstania pastwa Izrael, i Jzef Stalin. Wedug tych badaczy, pogromy miay wywoa masowy exodus ydw ze Wschodniej Europy, co zmusioby Wielk Brytani, sprawujc mandat nad wczesn Palestyn, do przyjcia wbrew woli rzdu brytyjskiego - wielkiej masy uchodcw. Uchodcy ci mieliby osiedla si w Palestynie, powiksza tam liczb ydowskich osadnikw i w kocu zmusi pastwa zachodnie do akceptowania powstania pastwa Izrael. Na potwierdzenie swojej tezy podaj, e od 1941 do 1948-49 roku komunici sowieccy na rozkaz Stalina ukrywali antysemityzm, a Stalina powszechnie uwaano za protektora i wsptwrc Izraela. Tak wic syjonici dziaajcy w cichej zmowie ze Stalinem zyskaliby materia ludzki dla Izraela. Stalin jednak miaby wedug tej tezy o wiele bardziej dalekosine plany - pragn on zasiedli Izrael, a take nasyci kraje Zachodniej Europy oraz Stany Zjednoczone ydami, ktrzy byli komunistami i funkcjonariuszami partii komunistycznych na wschodzie Europy, a take wojsk komunistycznych, tajnych sub i aparatu terroru, ktrym Stalin nie pozwoliby na zerwanie wizi z orodkami dywersyjno-szpiegowskimi w Moskwie"[11]. O sowieckich celach wymownie wiadczy opisany przez K. Kkolewskiego w oparciu o udokumentowane rda fakt, e zaledwie w kilka dni po zbrodni kieleckiej dowdca Wojsk Ochrony Pogranicza sowiecki genera Gwidon Czerwiski wezwa swego ydowskiego podwadnego Michaa Rudawskiego, polecajc mu zorganizowanie dwch tajnych przej, uatwiajcych ydom opuszczanie Polski[12]. Na pohybel katolikom i Andersowi Z kolei zdaniem ksidza Jana ledzianowskiego, autora obszernej ksiki o zbrodni kieleckiej, wydanej w 1999 roku, mona byo dostrzec 5 najwaniejszych skutkw antyydowskich zaj kieleckich z lipca 1946 r: 1) Zbrodnia kielecka "ocalia" honor Stalina i radzieckiego NKWD na procesie w Norymberdze (...); 2) Pogromem kieleckim komunici zadali dotkliwy cios Rzdowi Polskiemu w Londynie i generaowi W. Andersowi (...); 3) Pogrom umocni rzdy komunistw w Polsce i nadzr nad krajem ZSRR (...); 4) Pogrom by pretekstem do inwigilacji i przeladowa Kocioa (...); 5) W propagandzie Polacy zabijaj - komunici ocalaj ydw (...)"[13]. Myl, e z przytoczonych dotd opisw zbrodni kieleckiej 1946 r., metod zafaszowywania faktw wok niej, likwidowania niewygodnych wiadkw, wreszcie przedstawionych w artykule przyczyn i skutkw, niepodwaalna wydaje si podzielana take przez niektrych

autorw ydowskich teza o tym, i wydarzenia kieleckie 1946 roku byy efektem starannie wyreyserowanej prowokacji sowieckiej. W ostatnim odcinku, za tydzie, poka, jak w ostatnich latach nadal prbuje si wykorzystywa przeciw Polsce skutki zbrodni kieleckiej, dzisiejsze metody manipulowania t spraw. prof. Jerzy Robert Nowak rdtytuy pochodz od redakcji [1] Cyt. za A. Bliss-Lane "Widziaem Polsk zdradzon", wydawnictwo podziemne "Krg", Warszawa 1984, s. 133 [2] Cyt. za L. ebrowski, Pretekst kielecki, "Gazeta Polska" z 29 lutego 1996 r. [3] M. Chciski, op. cit., s. 32 [4] Tame, s. 31 [5] Cyt. za K. Kkolewski "Umary cmentarz", Warszawa 1996, s. 191 [6] R. Buczek, op. cit., s. 206 [7] R. Buczek, op. cit, s. 207 [8] Por. I.C. Pogonowski "Jews in Poland", New York 1998, s. 403-420 [9] Por. I.C. Pogonowski "Reflections on Kielce and Communism: The Obstacle of the Kielce Pogrom to Polish-Jewish Reconciliation", [w:] "Kielce - July 4 1946. Backroudn, Context and Events", Toronto and Chicago 1996, s. 69-104 [10] I.C. Pogonowski "Reflections on Kielce and Communism...", op. cit., s. 102-103 [11] K. Kkolewski "Umary cmentarz", Warszawa 1996, s. 192-194 [12] K. Kkolewski, op.cit., s. 191 [13] J. ledzianowski "Pytania nad pogromem kieleckim", Kielce 1999, s. 194-203 Ostatnia, sidma cz artykuu na temat faszowania prawdy o kieleckich zajciach 1946 r. ukae si za tydzie w pitek. Cz VII Dziesiciolecia PRL-u nie sprzyjay jakimkolwiek gbszym badaniom w kraju nad kulisami zbrodni kieleckiej. Ksidz Jan ledzianowski odnotowa w swej ksice pogrki jednego z prominentw PZPR wobec profesora, ktry zacz by zbyt dociekliwy w tej sprawie. Wadza musiaa pilnie czuwa, by nie trafiono na jej lady, podobnie jak w przypadku tylu innych niewykrytych komunistycznych zbrodni. A tu jeszcze bya sprawa pod "szczeglnie cisym nadzorem", bo dotyczya w duej mierze agenturalnych dziaa sowieckich w Polsce. Zdawao si, e zmiany po czerwcu 1989 roku znaczco przyspiesz ostateczn likwidacj "biaej plamy" w kontekcie zbrodni kieleckiej. Mogo tak si jednak tylko zdawa w sytuacji, gdy dziki oszustwu magdalenkowemu starzy generaowie bezpieki mogli w najlepsze nadzorowa proces niszczenia akt przynajmniej do lipca 1990 roku. W przypadku Kielc posuono si za dziaaniem specjalnego typu. Palenie dowodw Jesieni 1989 r. w tajemniczych okolicznociach zosta wywoany poar kieleckiego archiwum SB, gdzie magazynowano materiay operacyjne z lat 1945-49, w tym te dotyczce zaj antyydowskich 1946 r. Wszystkie one spony doszcztnie w cigu 12-godzinnego poaru. Jak ocenia Krzysztof Kkolewski, "Poar ten by przede wszystkim aktem ocenzurowania najwaniejszego wydarzenia w tym miecie w jego powojennej historii, jakim by pogrom" (K. Kkolewski: Umary cmentarz, "Tygodnik Solidarno", 16 grudnia 1994 r.).

Co najwaniejsze, doszcztnie spony katalogi akt, tak e potem nie majc katalogw, nie mona byo nawet odtworzy, co spono. Znamienne byo, e po wybuchu poaru stra poarn faszywie poinformowano zarwno co do rozmiarw poaru, jak i jego umiejscowienia, co tym bardziej wpyno na niepowodzenie akcji ratowania archiwum (zob. szerzej K. Kkolewski: "Umary cmentarz", Warszawa 1996, s. 18-20). Zmienne koleje przemian politycznych po 1989 r., a zwaszcza dojcie do wadzy postkomunistw w 1993 r. te nie sprzyjay dziaaniom zmierzajcym do wykrycia kulisw komunistycznej zbrodni. Postkomunici a nadto byli zainteresowani tuszowaniem wszelkich materiaw na ten temat, opnieniami ledztwa lub spychania go na mylne tory. Wszystko w interesie najdogodniejszej dla nich wczeniejszej teorii spychajcej win za kieleck zbrodni na polski "reakcyjny i klerykalny motoch". Sfuszerowane ledztwo Ogoszone w 1997 r. wyniki picioletniego ledztwa Gwnej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wywoay bardzo szybko ogromnie wiele ostrych krytyk i zastrzee. Publicysta "ycia" Jerzy Morawski, analizujc ca spraw jako pierwszy wyrazi przypuszczenie: "czy z przyczyn politycznych ledztwo nie zostao zmanipulowane, tak aby nic z niego nie wynikao?" (J. Morawski: Kto si boi procesu kieleckiego, "ycie" z 25-26 kwietnia 1998 r.). Przyjrzyjmy si duo dokadniej caej sprawie. Inicjatorem wznowienia ledztwa w sprawie kieleckiej by na pocztku lat 90. sdzia Andrzej Jankowski, dyrektor Okrgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Kielcach. Wanie on wszcz ledztwo i prowadzi je od listopada 1990 do koca 1991 r. (wedug tekstu A. Gassa: "Nienawi czy prowokacja", 15 padziernika 1997 r.). Sdzia A. Jankowski w uzasadnieniu decyzji o wszczciu ledztwa pisa: "Postpowanie organw i niektrych osb odpowiedzialnych za zapewnienie porzdku i bezpieczestwa (...) moe nasuwa podejrzenie, e nie zaleao im na natychmiastowym stumieniu zamieszek (...). W ledztwach i procesach zwizanych z pogromem nie wyjaniono wiele istotnych okolicznoci (...) prawdopodobna staje si teza, e do pogromu doszo w wyniku czyjego zorganizowanego dziaania, ktre (...) co najmniej szo na rk niektrym organom wczesnych wadz Polski lub 'sprzymierzonych'". Sdzia Jankowski prowadzi ledztwo nader pracowicie z ogromnym zaangaowaniem, jak wida z rozmw z nim przytaczanych niejednokrotnie w ksice ks. Jana ledzianowskiego "Pytania nad pogromem kieleckim". W oparciu o wyniki prowadzonego przez niego ledztwa sta si absolutnie rzecznikiem tezy, e sprawa kielecka bya wynikiem zorganizowanej komunistycznej sowieckiej prowokacji. Jak si zdaje, to jego przekonanie i wyjtkowe zaangaowanie w denie do wykrycia sprawcw zbrodni stay si przyczyn odebrania mu sprawy i przekazania innemu prokuratorowi. - Ja miaem "za krtkie rce" - wyjania taki obrt sytuacji sdzia Jankowski (cyt. za A. Gass: op. cit.). Znamienne jest, e prowadzone pniej przez innego prokuratora - Zbigniewa Mieleckiego ledztwo nie dao adnych wynikw po 5 latach prac i koczyo si konkluzj, aby "umorzy spraw". Wyniki ledztwa okazay si tak mierne, gdy jak si okazao pominito wiele dziaa niezbdnych do wykrycia prawdy. Ogoszone przez Gwn Komisj Bada Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wyniki ledztwa zostay zakwestionowane zarwno poprzez Prokuratur Wojewdzk w Kielcach, jak i pniej przez Prokuratur Apelacyjn w Krakowie. Prokurator wojewdzki z Kielc Jan Woniak po kilkumiesicznej analizie ledztwa uzna, e popeniono w czasie niego bardzo wiele bdw i zaniecha. Za ciki bd uzna na przykad pominicie przesuchania ponad 200 osb, ktre bezwzgldnie naleao przesucha. Byli pord tych pominitych m.in. liczni funkcjonariusze UB z Kielc, Komendy

Wojewdzkiej MO, komisariatu miejskiego milicji oraz Ministerstwa Bezpieczestwa Publicznego, onierze i oficerowie WP, Informacji Wojskowej i KBW, obecni na miejscu zbrodni. Jak pisa Jerzy Morawski w cytowanym wczeniej artykule: "Logiczne wydaje si wyjanienie, co kada z tych osb robia w trakcie pogromu i kto wyda im konkretne rozkazy. W aktach komisji nie ma ladu prby odpowiedzi na te pytania. Nie podjto nawet stara, aby stwierdzi, czy ci wiadkowie yj. Dlaczego te rutynowe czynnoci prokuratorskie zostay zaniechane przez komisj? - Pewne dziaania naleao przeprowadzi, bo ich potrzeba wynikaa z zebranych materiaw ledztwa - mwi prokurator Jan Woniak. Nie mog znale racjonalnego wyjanienia, dlaczego je pominito". Znamienna bya rnica podejcia prokuratorw kieleckich i Gwnej Komisji do wiarygodnoci tezy o prowokacji jako przyczynie zbrodni. Jak pisa Morawski: "Kieleccy prokuratorzy po przeanalizowaniu 23 tomw akt komisji (w ich opinii - niepenych i fragmentarycznych) skaniaj si do twierdzenia, e pogrom kielecki by wynikiem zaplanowanej prowokacji. Gwna Komisja orzeka na podstawie tych samych akt, e wersji o prowokacji nie mona potwierdzi". Prokurator Jan Woniak jednoznacznie stwierdzi, e "najbardziej prawdopodobn przyczyn wybuchu pogromu kieleckiego jest sprowokowanie go przez organy bezpieczestwa. Wrd dowodw na to wylicza m.in. fakt, e wadze dysponoway wwczas w Kielcach takimi siami wojska, ktre w cigu kilku minut przerwayby zajcia. Przypomina, i: "Z akt komisji wynika, e w archiwach s dokumenty wiadczce o tym, e organy bezpieczestwa zaangaowane byy w inspirowanie pogromw w Krakowie, Rzeszowie i innych miastach. Dlaczego nie zajto si tym wanym ladem? Dokumenty komisji zawieraj informacje, e w okresie poprzedzajcym pogrom Wojewdzki Urzd Bezpieczestwa w Kielcach sa do centrali MBP w Warszawie biece raporty o nastrojach antysemickich w Kielcach. - To dowd, e badano nastawienie ludnoci podkrela prokurator Woniak. Wrcz pojawia si w raportach pogoska o porywaniu przez ydw dzieci do celw rytualnych (a taka plotka staa si detonatorem pogromu). Dlaczego nagle badano antysemityzm kielczan? Czy specjalnie nie preparowano raportw, aby pniej uzasadni, e pogrom wybuch tam, gdzie ju od dawna si tli? - Komisja nie dociekaa, dlaczego powstaway raporty poprzedzajce wydarzenia, jaki by ich zwizek z pniejsz tragedi - mwi prokurator Woniak. - Przecie pod tymi raportami s podpisy konkretnych funkcjonariuszy. Naley ich odnale i jeli yj przesucha (...) Za specjalist od organizowania pogromw uchodzi szef WUB w Kielcach, Wadysaw Sobczyski. Gdy kierowa UB w Rzeszowie, doszo tam do antyydowskich zaj. Podobnie, gdy przebywa w Krakowie - wybuch pogrom. Komisja nie szukaa analogii midzy tymi wydarzeniami (...) Gwna Komisja nie ustalia krgu osb pokrzywdzonych przez pogrom. Nie wiadomo, kto ponis mier, kto zosta ranny, a kogo obrabowano (...) W aktach Gwnej Komisji istnieje raport o pogromie napisany przez szefa Powiatowego Urzdu Bezpieczestwa w Kielcach, Henryka R. Nie zosta on jednak przesuchany, nie prbowano go odnale (...)" (cyt. za J. Morawski: op. cit.). Komisja nie ustalia take roli, jak odgrywa Diomin, sowiecki doradca centrali MBP, ktry w czasie pogromu przebywa w Kielcach. Czy to przypadek, e tam si akurat znalaz? Jerzy Morawski zwrci uwag na istotne jego zdaniem polityczne uwarunkowania, ktre mogy wpyn na ogoszone w padzierniku 1997 roku ustalenia Gwnej Komisji, dziaajcej pod bezporednim nadzorem wczesnego ministra sprawiedliwoci Leszka Kubickiego. Komisja ta wbrew jake odmiennym ocenom kieleckich prokuratorw stwierdzia, e: "ustalenie rzeczywistych przyczyn wydarze kieleckich jest praktycznie niemoliwe". Sam minister Leszek Kubicki - mimo z gruntu odmiennych ocen kieleckich prokuratorw badajcych akta picioletniego ledztwa - powiedzia: "Ustalenia komisji nie pozwalaj stwierdzi, e doszo do prowokacji". Publicysta "ycia" J. Morawski, zastanawiajc si nad przyczyn tak rozbienych stanowisk

Komisji i prokuratorw kieleckich, wskaza na do szczeglne postaci kierujce Gwn Komisj Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Ot funkcj dyrektora generalnego tej komisji sprawowa mianowany przez SLD-owskiego ministra sprawiedliwoci W. Cimoszewicza Ryszard Walczak, awansowany na to stanowisko mimo braku jakichkolwiek dowiadcze w badaniu zbrodni stalinowskich czy hitlerowskich. Przedtem pracowa m.in. w WSNS przy KC PZPR, w gabinecie prezydenckim W. Jaruzelskiego. Jego prac habilitacyjn zdyskwalifikowaa komisja kwalifikacyjna w 1990 r. Zastpc Walczaka by prokurator ze stalinowsk przeszoci Stanisaw Kaniewski. Obaj panowie przeprowadzili w 1993 r. odpowiednie zmiany kadrowe w Komisji, odsuwajc na przykad od ledztw w sprawach katw stalinowskich sdziego Winiowskiego, bo by onierzem AK, czy sdziego Naruszewicza, ktry walczy w Powstaniu Warszawskim. Na tym tle bezprzedmiotowe wydaje si kocowe pytanie postawione przez Jerzego Morawskiego: "Czy Walczak z Kaniewskim, ktrzy w 1993 roku usuwali z pracy prokuratorw, byych onierzy AK, prowadzcych wane ledztwo, mogli by zainteresowani dogbnym wyjanieniem kulis kieleckiego pogromu?". Caa sprawa dowodzi, e sfuszerowany werdykt, jak nazwaem wynik ledztwa IPN w sprawie Jedwabnego, nie jest niczym nowym. Zbyt duo bowiem mamy w naszym sdownictwie prokuratorw skonnych do naginania ledztwa do odgrnych a priori przyjtych ustale "poprawnych politycznie". Jest to sprawa smutna, bo najlepiej dowodzi, jak silny jest "trd w paacu sprawiedliwoci", uniemoliwiajcy rzetelne poszukiwania prawdy o przyczynach i przebiegu zbrodni. Prokuratorzy niedoni czy gmatwacze ledztwo w sprawie kieleckiej zawieszono w grudniu 1998 roku, gdy likwidowano Komisj. Od lipca 2001 r. zostao ono wznowione przez prokuratora Krzysztofa Falkiewicza z kieleckiego orodka Oddziaowej Komisji cigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, podlegej IPN. Jakie bd efekty tego ledztwa? Obawiam si, e bardzo mizerne, sdzc po niektrych wypowiedziach tego prokuratora Falkiewicza, zacytowanych w "Tygodniku Powszechnym" z 7 kwietnia 2002 r. Zacznijmy od sprawy pracownika UB (kierowcy), ktry jak donosia prasa codzienna zgosi si z informacjami o podsuchanej przez niego w samochodzie rozmowie, dowodzcej zamieszania jego zwierzchnikw w przygotowany mord ydw. Prokurator Krzysztof Falkiewicz mwi redaktorom "Tygodnika Powszechnego": "Syszaem o jakim kierowcy z UB. - Ale w aktach sprawy nie ma jego zezna. Nie wiem, gdzie teraz jest, nie znam nawet jego inicjaw. Byoby to istotne zeznanie, ale stara maksyma prawnicza mwi: 'jeden wiadek, aden wiadek'" (cyt. za M. Flak, M. Zajc: Sidma hipoteza, Kiedy zakoczy si ledztwo IPN w sprawie pogromu kieleckiego?, "Tygodnik Powszechny" 7 kwietnia 2002 r.). W sprawie tego samego wiadka kierowcy poprzedni prokurator Mielecki mwi redaktorom "Tygodnika Powszechnego" (op. cit.): "Ja go chyba nawet przesuchiwaem. Ale te zeznania nie byy wiele warte". Prokurator, ktry mwi o tym, e chyba przesuchiwa jakiego wiadka, to chyba nie zasuguje na prac w prokuraturze, jak ma taki baagan w pracy i w myleniu. Z kolei zdumiewajcy jest niedony prokurator Falkiewicz, ktry za nic nie moe si dowiedzie inicjaw czy nazwiska wiadka, mogcego zoy 'istotne zeznanie'. Nie moe si dowiedzie, cho prowadzi ledztwo ju ponad rok (od lipca 2001 roku), a przesuchiwa go 'chyba' jego poprzednik - prokurator Mielecki. I dziwnym trafem nie ma w aktach tych zezna. To co z tymi zeznaniami zrobi prokurator Mielecki, jeli go 'chyba' przesuchiwa. Panowie prokuratorzy, albo jestecie zupenymi niedogami albo wyznajcie, e z sobie tylko znanych powodw nie spieszy si wam z dotarciem do prawdy w tak wanej sprawie. Tertium non datur!

Wspomniany prokurator Falkiewicz gosi w rozmowie z redaktorami "Tygodnika Powszechnego" (op. cit.): "Co wicej pogrom nie by na rk wadzy ludowej. Wskazuje na to gwatowna reakcja szefa MBP Stanisawa Radkiewicza. Pokazowy proces by waciwie odciciem si pastwa od mordu". Przecie takie twierdzenie jest dowodem albo absolutnej ignorancji, albo wiadomego gmatwania. W wietle faktw a nadto dobrze wiadomo, e zbrodnia kielecka bya wadzy ludowej bardzo, ale to bardzo na rk, odwracajc uwag Zachodu od sfaszowanego referendum. I uatwiajc rozpoczcie nagonki przeciwko andersowcom, "reakcji", Kocioowi, PSL-owi. I wanie gwatowna reakcja ministra bezpieczestwa publicznego Stanisawa Radkiewicza bya tego najlepszym dowodem. Przemawiajc w dniu pogrzebu ydw kieleckich, "powiedzia nad otwart mogi, e pogrom by dzieem emisariuszy Rzdu Polskiego na Zachodzie i gen. Andersa przy poparciu AK-owcw. Zapowiedzia wielki proces sdowy, w ktrym wszystko zostanie omwione i osdzone" (cyt. za J. ledzianowski: op. cit., s. 196). Jak komentowa to stwierdzenie Radkiewicza ks. J. ledzianowski (op. cit., s. 196): "I rzeczywicie procesy si zaczy i pogromy te 'band podziemia', ludzi AK. Nie trzeba byo dugo czeka...". Ju par miesicy potem, 27 wrzenia 1946 r. komunistyczna Rada Ministrw pozbawia gen. Andersa obywatelstwa polskiego za to, e "organizowa i popiera walk orodkw terrorystycznodywersyjnych w kraju przeciwko interesom narodu polskiego i demokratycznej wadzy polskiej". Jednoczenie z nim pozbawiono polskiego obywatelstwa 75 generaw i starszych oficerw, w tym synnego bohatera walk na zachodzie Europy w 1944 roku - gen. Stanisawa Maczka. W innym miejscu relacji "Tygodnika Powszechnego" czytamy do szczeglne wyjanienie Falkiewicza: "Nieudolno UB moe wiadczy o prowokacji, ale i o zwyczajnym zaskoczeniu. Nagle zebra si spory agresywny tum". Ot, jak to jeszcze podejm w innym fragmencie tekstu, nigdy nie byo "sporego agresywnego tumu". Siga on wedug wiarygodnych wiadectw najwyej 300 osb, a inicjatorami agresywnych dziaa wobec ydw byli wojskowi i milicjanci. Czy mona w ogle mwi o "zaskoczeniu" UB, jeli zajcia antyydowskie trway wiele godzin? Przygldajc si stylowi prezentowanych wyej uwag prokuratora Falkiewicza na temat zaj kieleckich, ju mona bez trudu przewidzie, e jego dochodzenie najwyraniej zmierza do rwnie "obiektywnego" werdyktu w sprawie kieleckiej jak werdykt IPN w sprawie Jedwabnego. Jeli bowiem ledztwo prowadzi prokurator tak "rozumujcy" jak Falkiewicz, to i wynik bdzie odpowiednio "poprawny politycznie". Manipulacje postkomunistw W lutym 1996 r., na kilka miesicy przed obchodami 50. rocznicy zbrodni kieleckiej doszo do pierwszej spektakularnej prby zmanipulowania tej sprawy przez postkomunistycznego prominenta. "wczesny minister spraw zagranicznych Dariusz Rosati wystpi z osobnym posaniem do wiatowego Kongresu ydw, zawierajcym przeprosiny caej wiatowej spoecznoci ydowskiej za zbrodni kieleck. Rosati stwierdzi m.in.: "Nowa demokratyczna Polska wyraa gboki al za wszystkie krzywdy, jakich dowiadczy nard ydowski. W 1996 r. opakiwa bdziemy ofiary haniebnego pogromu kieleckiego, popenionego 50 lat temu podczas chaosu polskiej wojny domowej. Ten akt polskiego antysemityzmu uzna musimy za nasz wspln tragedi. Wstyd nam, e do tej tragedii doszo w Polsce, w ktrej hitlerowcy zbudowali obozy zagady. Wstyd nam, e Polacy popenili t zbrodni. Prosimy was o wybaczenie". Przeprosiny Rosatiego byy typowym przykadem postkomunistycznych manipulacji, zmierzajcych do zacierania pamici o komunistycznych sprawcach zbrodni kieleckiej i "odpowiedniego" obcienia ni Narodu. List Rosatiego wywoa ostry protest

zjazdu ZChN, ktry uzna go za sprzeczny z badaniami historykw, wskazujcymi na to, e pogrom kielecki by prowokacj "komunistycznych si specjalnych". W uchwale zjazdu ZChN list Rosatiego okrelono jako "wyrzeczenie si polskiej racji stanu". Prawdziwym szczytem zafaszowa sprawy zaj kieleckich 1946 r. stay si obchody 50. rocznicy tych zaj w lipcu 1996 r. Ton manipulacjom nada wczesny premier Wodzimierz Cimoszewicz, syn oficera Informacji Wojskowej w czasach stalinowskich, akcentujc: "Pogrom kielecki - niezalenie od tego, kto go inspirowa - jest take czstk naszej pamici (...) hitlerowski faszyzm zapuci korzenie rasowej i religijnej nienawici, antysemityzmu i ksenofobii rwnie wrd swoich przyszych ofiar. Wyzu wielu spord tych, co przeyli, z uniwersalnych zasad moralnych. (...) Gboko bolejc z powodu wszystkiego, w czymkolwiek Polacy zawinili wobec ydw, i szczerze za to przepraszajc, widzimy potrzeb pracowania dla prawdziwego polsko-ydowskiego pojednania i braterstwa". Manipulowania przez postkomunistyczne wadze rocznic antyydowskich zaj kieleckich sprowokoway liczne protesty. Jednym z najbardziej znaczcych byo owiadczenie ks. bp. Adama Lepy, ktry stwierdzi w homilii wygoszonej do rzeszy suchaczy Radia Maryja: "Za zamieszki w Kielcach przeprasza si ze strony wszystkich Polakw, a nie wczesnych ciemiycieli Narodu. Niedugo doczekamy si przeprosin ze strony wszystkich Polakw za zamordowanie ksidza Popieuszki" (cyt. za J. Noszczyk: Demokracja bez krzya, "Gazeta Wyborcza" z 15 lipca 1996). Ze zdecydowanym protestem przeciwko przeprosinom Cimoszewicza wystpi wiatowy Zwizek onierzy Armii Krajowej (ZAK), a wic formacji tak silnie zaangaowanej w czasie wojny w pomoc ydom (akcja "egota", etc.). W owiadczeniu ZAK stwierdzono m.in.: "(...) budz sprzeciw wypowiadane w imieniu narodu polskiego sowa ekspiacji, niedwuznacznie obciajce nard polski za t zbrodni" (cyt. za JCK: Nie oskara narodu polskiego, "Myl Polska" z 21 lipca 1996). Protestowao rwnie Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodlegociowych, stwierdzajc m.in.: "Zamiast niesusznie oskara cay nard o antysemityzm i bi si w piersi w jego imieniu premier Cimoszewicz powinien przeprosi za zbrodni, ktrej dokonali jego ideowi poprzednicy" (cyt. tame). Urgajce normom kulturalnym wystpienie E. Wiesela Drugim bardzo nieprzyjemnym zgrzytem obchodw 50-lecia zbrodni kieleckiej byo wystpienie ydowskiego laureata Pokojowej Nagrody Nobla Elie Wiesela, znanego skdind ze skrajnej tendencyjnoci, antychrzecijaskich i antypolskich uprzedze (m.in. nierzetelnych krytyk pod adresem Jana Pawa II). Wiesel postawi znak rwnoci midzy spowodowan przez Niemcw zagad ydw a wydarzeniami kieleckimi, stwierdzajc: "To, co zdarzyo si w tym miejscu, ukazao, e 'normalni' obywatele mog by tak okrutni, jak mordercy z obozu zagady. Jeli gwatowny przedwojenny antysemityzm utorowa drog Holokaustowi, pogrom kielecki potwierdzi jego cel. (...) Kieleccy mordercy byli Polakami. Ich jzykiem by polski. Ich nienawi bya polska .(...) Jak to byo moliwe, aby wielki oszalay tum zosta zainspirowany, i by pozwolono mu zabija przez niemal cay dzie" (cyt. za Z. Lipiski: Druga prowokacja kielecka, "Myl Polska" z 21 lipca 1996 r. i J. ledzianowski: "Pytania nad pogromem kieleckim", Kielce 1999, s. 84, 113). Ju te sowa Wiesela byy krzywdzc nieprawd i policzkiem dla milionw Polakw. Jak napisa ks. J. ledzianowski w wystpieniu Wiesela "odpowiedzialno ze sub komunistycznych, ktre z broni w rku dokonyway zbrodni, przerzucono na nard polski. Ten nard, ktry podobnie jak ydzi, przey pieko agresji niemiecko-sowieckiej na Polsk i wyniszczajc II wojn wiatow" (J. ledzianowski: op. cit, s. 111). Racym kamstwem byo rwnie stwierdzenie o rzekomym "wielkim oszalaym tumie", cakowicie sprzeczne z faktami, o ktrych pisz w

innym miejscu tekstu. W swym wystpieniu Wiesel posun si jednak jeszcze dalej, a do hucpiarskiej ingerencji w sprawy polskie, domagajc si wyrugowania krzyy z Brzezinki, twierdzc, e ich obecno na terenie obozu owicimskiego jest "blunierstwem" dla ydw. Powiedzia m.in.: "(...) obecno krzyy na witej ziemi pokrywajcej niezliczone ydowskie ofiary w Birkenau bya i pozostaje obelg. (...) Nie ma adnego uzasadnienia dla stawiania krzyy. (...) Ktokolwiek to uczyni mg by kierowany dobrymi intencjami, ale rezultat jest katastrofalny, jest blunierstwem" (cyt. za Z. Lipiski: op. cit.). Przy okazji Wiesel odsoni rol Cimoszewicza, ktry obieca mu zaj si spraw usunicia krzyy. Wystpienie Wiesela wywoao bardzo wiele protestw w Polsce. Warto tu zacytowa m.in. fragmenty z jake znaczcego obszernego protestu redakcji "Niedzieli" przeciwko wypowiedzi Elie Wiesela ("Niedziela" z 21 lipca 1996 r.). Piszc o przemwieniu Wiesela, redaktorzy "Niedzieli" stwierdzali m.in.: "Zarwno tre tego przemwienia, jak i okolicznoci, ktre doprowadziy do jego wygoszenia, wywouj zaniepokojenie, wzbudzaj odlege w czasie antagonizmy i obnaaj sabo polskiej dyplomacji, ktra zezwala na publiczne, czynione z aprobat wadz amanie podstawowych swobd obywatelskich i naruszenie polskiej racji stanu. Mwic o akcie zbiorowego mordu dokonanego w Kielcach w 1946 r. Elie Wiesel uprzedzi wynik postpowania sdowego toczcego si w tej sprawie, jednoznacznie przypisujc obywatelom polskim odpowiedzialno za podeganie do zbrodni. Elie Wiesel powiedzia m.in.: 'Kieleccy mordercy byli Polakami'. Naruszy w ten sposb podstawowe prawo do dobrego imienia, za co w prawodawstwie cywilizowanego wiata gro okrelone konsekwencje. Publiczne danie - wyraone wobec mieszkacw dzisiejszych Kielc oraz odbiorcw mediw masowych - usunicia krzya z terenu obozw koncentracyjnych w Owicimiu nosi wszelkie znamiona wywoywania antagonizmw religijnych, od ktrych polskie spoeczestwo jest wolne. Odwaga w wygoszeniu tego dania, bdca - jak si wydaje - wynikiem wczeniejszych uzgodnie w tej sprawie u Premiera Rzeczpospolitej Polskiej, obnaa sabo polskiej dyplomacji. Elie Wiesel powiedzia: 'Paskie postpowanie Panie Premierze napenia nas otuch. (...) By Pan askaw obieca, e osobicie zajmie si Pan kilkunastoma krzyami wzniesionymi w Birkenau'. Do czego w konsekwencji prowadzi zgoda na panoszenie si w kraju obcych interesw, przekonuj lata obu okupacji. To wanie wwczas m.in. na polskiej ziemi, obcymi rkoma dokonywano czynw, za ktre dzisiaj chce si obarcza spoeczestwo polskie. (...) Ponawianie aktw przeprosin przez kadego nowego polskiego prezydenta czy premiera moe by rnie interpretowane (...), tym bardziej, e - jak dotychczas - antypolonizm ydowski nie doczeka si rwnie spektakularnych przeprosin". Deir Yassin: ydowska haba Kieleckie potpienia Polakw i Krzya przez "pokojowego" noblist Elie Wiesela byy swego rodzaju szczytem hipokryzji. Z aroganckim osdem Polakw wystpowa czowiek, ktry nigdy nie zdoby si nawet na choby cie rozliczenia z wasn potworn ydowsk "hab domow" - okrutn zbrodni w Deir Yassin. Chodzi o wymordowanie w tej arabskiej wiosce w pobliu Jerozolimy przez terrorystyczne bojwki izraelskie 254 osb: meczyzn, kobiet, dzieci i gwnie starszych bezbronnych mczyzn. (O zbrodni tej duo szerzej napisz w zestawieniu z Kielcami w nastpnym odcinku). Tu chciabym przypomnie, e Wiesel niejednokrotnie by krytykowany za cakowite milczenie w sprawie tej nieludzkiej historii i zafaszowanie powojennych dziejw Izraela. Oskarano go o to m.in. w wydanej w 1998 r.

ksice "Remembering Deir Yassin", wspautorem ktrej by ydowski teolog i naukowiec Marc H. Ellis. Jak wspomniano w tej publikacji - Wiesel win za zo w stosunkach z Izraelczykami zrzuca na Palestyczykw, akcentujc, e ydzi jakoby po holokaucie "wybrali czowieka" zamiast zemsty. Okrutna masakra 254 bezbronnych Arabw w Deir Yassin przez bojwki pniejszego premiera Izraela Menachema Begina ukazaa, jak nieprawdziwe jest stwierdzenie Wiesela o tym, e ydzi nie d do zemsty i "wybrali czowieka". W przeciwiestwie do wielkiej XX-wiecznej ydwki Hannah Arendt - Wiesel nigdy nie by zdolny do narodowego samorozrachunku i zawsze wybiera farezyjskie pouczanie innych. Cz VIII Zafaszowania w mediach Po dziesicioleciach przemilcze sprawy zbrodni kieleckiej w tekstach autorw krajowych (poza rzadkimi wyjtkami na amach prasy) w latach 90. doszo do wyranej eksplozji prac na ten temat. Wydane zostay m.in. prace ksikowe Tadeusza Wicka: "Zabi yda - Kulisy i tajemnice pogromu kieleckiego 1946" (Krakw 1992), Boeny Szaynok: "Pogrom ydw w Kielcach 4 lipca 1946 r. (Warszawa 1992), i cytowane ju przeze mnie wielokrotnie ksiki Krzysztofa Kkolewskiego "Umary cmentarz" (Warszawa 1996) i ks. Jana ledzianowskiego "Pytanie nad pogromem kieleckim" (Kielce 1999). Te dwie nowsze ksiki osobicie najwyej oceniam spord krajowej literatury przedmiotu. Przytoczone w pozycjach ksikowych materiay day bardzo wiele nowych informacji, rozbiy wiele niejasnoci, mitw i faszw. Zarwno Kkolewski, jak ks. ledzianowski jednoznacznie dowiedli, w oparciu o bardzo bogat faktografi, e zbrodnia kielecka bya wynikiem sowieckiej prowokacji i jednoznacznie potwierdzili w tym wzgldzie duo wczeniejsze ustalenia na ten temat podane w ksice b. polskiego oficera pochodzenia ydowskiego Michaela Chciskiego "Poland - Communism - Nationalism - Antisemitism" (New York 1983). Rzecz znamienna, e wanie te najbogatsze w faktografi i dowody komunistycznej prowokacji ksiki Kkolewskiego i ledzianowskiego zostay najwyraniej przemilczane w najbardziej wpywowych przekaziorach, od telewizji po "Gazet Wyborcz" i inne tego typu organy. Obie ksiki byy bowiem wyranie "niepoprawne politycznie" - obalay tak miy wielu ydowskim i filosemickim dysponentom mediw mit o zbrodni kieleckiej jako dziele fanatycznego polskiego "reakcyjnego i klerykalnego motochu". Znamienne byo pod tym wzgldem rwnie kilkuletnie blokowanie przez telewizj emisji filmu Andrzeja Miosza (brata noblisty) i Piotra Weycherta "Henio" - zawierajcego wyznania Henryka Baszczyka, jednoznacznie dowodzce przygotowania pogromu kieleckiego przez ubekw. Kamstwa Krystyny Kersten Przemilczajc prby pokazania penej prawdy o enkawudowsko-ubeckich korzeniach zaj kieleckich 1946 roku w najbardziej wpywowych mediach od telewizji po "Wprost" i "Polityk", tym skwapliwiej lansowano najrniejsze prby zrzucenia caej winy za zbrodni kieleck na "ciemny" polski tum. Mona by dugo tu wylicza publikacje autorw, snujcych na temat Kielc najbardziej szkaradne antypolskie uoglnienia w stylu Sawomira J. Maca. Pomin tu jednak ich enujce czstokro wprost sw tendencyjnoci i brakiem logiki publicystyczne uoglnienia. I ogranicz si do najbardziej lansowanej w mediach autorki tekstw o Kielcach 1946 r. - prof. Krystyny Kersten. Autorki, nie da si tego ukry, wielce zahartowanej w kamstwach o historii. Ju w 1965 roku wydaa sw pierwsz pen zakamania prac - panegiryczn ksik o PKWN, w ktrej wychwalaa "mdr polityk obozu demokratycznego" i pitnowaa niepodlegociowe podziemie za "podsycanie

dezorientacji i nieufnoci", "zastraszanie ludnoci" oraz "kompleks antyrosyjski". W 1967 roku K. Kersten jako autorka hasa o Polsce Ludowej w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN stwierdzaa, e PKWN mia na celu m.in. "zabezpieczenie pastwa przed atakami nacjonalistycznego podziemia", za "dziaalno skrajnie prawicowych odamw podziemia ewaluowaa w kierunku terroru, ktry niekiedy przeradza si w bandytyzm". W 1981 roku, gdy stawianie na "Solidarno" stao si modne w krgach duej czci "warszawki", zwizanej poprzednio z PZPR-em, K. Kersten wystpia na amach tygodnika "Solidarno" z artykuem wyranie goszcym tezy o zbrodni kieleckiej jako komunistycznej prowokacji. Wtedy takie stawianie sprawy zyskiwao szczeglne poparcie, uatwiao "nobilitowanie" wrd opozycji tak dugo zwizanej z partyjn wykadni historyczki. Po 1989 roku jednak, wraz z opanowaniem przez lewic "internacjonalistyczn" (take opozycyjn) najbardziej wpywowych mediw, przestao by "modne" rewidowanie antypolskich kamstw komunistycznych, a na porzdku dziennym stano suenie tropieniu "polskiego antysemityzmu". W tej sprawie Kerstenowa szybko zdobya palm pierwszestwa wrd historykw. Ju w 1992 roku, po powrocie ze spotkania historykw polskich i izraelskich w Tel Awiwie, chwalia si, i bdc czonkiem polskiej delegacji "o wiele silniej akcentowaam fakty obciajce Polakw" ("Przegld Tygodniowy" 2 lutego 1992 r.). W tyme 1992 roku wydaa pen zafaszowa historii stosunkw polsko-ydowskich ksik "Polacy. ydzi. Komunizm. Anatomia pprawd 1939-68". W rozdziale na temat Kielc 1946 r. mnoya najbardziej ordynarne i tendencyjne uoglnienia w stylu: "Skoro wystarczaa pogoska o mordzie rytualnym, by zacz zbiera si tum, gotw do niepohamowanej agresji, nie trzeba byo zbrodniczego zamysu, wystarczya ciemnota, sia przesdu, zakorzenione fobie". 8 czerwca 1996 r. Kersten przebia wszystkie swe dotychczasowe kamstwa artykuem "Rka Polaka", opublikowanym w "Polityce". Lansujc jednoznacznie tez o odpowiedzialnoci "polskiego motochu" za zbrodni kieleck, dla jej tym mocniejszego uwypuklenia opatrzya swj tekst zdjciem szczeglnie drastycznie przedstawiajcym okruciestwo rzekomego polskiego tumu wobec mordowanych ydw. Szybko zdemaskowano jednak t faszywk. Okazao si, e publikowana przez Kersten odpowiednio spreparowana fotografia (wycito nazbyt wyrazistego SS-mana w mundurze) rzekomych Polakw bya ju publikowana 15 lat wczeniej w USA. W rzeczywistoci przedstawiaa mordowanie ydw na ulicach Kowna przez Niemcw i ich litewskich poplecznikw. K. Kersten nie zdobya si nawet na przeproszenie czytelnikw za tak prb, delikatnie mwic, "zmanipulowania" ich wyobrae. "Wyznania" Henryka Baszczyka Jak wiadomo, w zainicjowaniu prowokacji w 1946 r. w Kielcach znaczc rol odegrao tajemnicze zaginicie maego chopca Henryka Baszczyka, ktry potem wraz z ojcem poszed na milicj, twierdzc, e by przetrzymywany przez ydw. Chopiec nie zosta powoany na wiadka w procesie kieleckim w 1946 r., cho go przetrzymywano w UB (wraz z matk i bratem) a do 17 lutego 1947 r. Pniej okaza si na tyle "godny zaufania", e przez wiele lat strzeg z broni w rku gmachu Komitetu Wojewdzkiego PZPR w Kielcach. A jednak w latach 90., na kilka lat przed mierci, Henryk Baszczyk zdecydowa si "mwi" o tym, co wie na temat prowokacji kieleckiej. Jak twierdzi do wspautora filmu o nim, Andrzeja Miosza: "Panie Mioszu, chyba Bg tak chcia, e ja pana spotykam, bo byem u spowiedzi i ksidz kaza mi ca prawd o pogromie powiedzie" (cyt. za M. Flak, M. Zajc: Sidma hipoteza. "Tygodnik Powszechny" 7 kwietnia 2002 r.). Twrcom filmu: A. Mioszowi i P. Weychertowi, Henryk Baszczyk ujawni prawd o roli ubekw w prowokacji kieleckiej, w tym rol wasnego ojca - ubeka. Spraw tych "wyzna" szerzej opisa ks. Jan ledzianowski, ktremu Baszczyk rwnie szeroko opisa sw tragiczn histori. Czytelnikw "Naszego Dziennika" odsyam wic do cytowanej ju tylekro ksiki ks.

ledzianowskiego. Zacytuj tu tylko kilka jake wymownych cytatw z tej ksiki. Na s. 22 czytamy, jak ubowiec po wypuszczeniu Baszczyka z wizienia w lutym 1947 r. powiedzia: "jeli piniesz komu sowo, e nie bye u ydw, to zginiesz tak, jak ci ydzi". Na s. 25 czytamy, jak Baszczyk opowiada: "W naszym mieszkaniu to bya taka melina UB. Nawet jeden z tych ubowcw oeni si u ojca brata z crk". Na s. 25-26 dowiadujemy si, jak matka Henryka Baszczyka ostrzegaa swojego syna. "W czasie Solidarnoci jeszcze przed stanem wojennym, kiedy rni ludzie zaczli si spraw interesowa i odnajdywali mnie, matka prosia, abym nic nie mwi, bo zgin" - wyznawa Baszczyk. Mordoway "osoby urzdowe" W sprawie kieleckiej wci dominuj rne przemilczenia. Dlaczego autorzy negujcy tez o zbrodni kieleckiej jako cynicznie zrealizowanej prowokacji komunistycznego reimu przemilczaj w swej argumentacji tak wiele niewygodnych dla nich faktw? Dlaczego milcz na przykad o tym, e: "Na jednym z trzech egzemplarzy, opatrzonych klauzul cile tajne, sprawozdania z kieleckich wydarze z 19 lipca 1946 r., ktre trafio na biurko gen. Mariana Spychalskiego, zastpcy naczelnego dowdcy Wojska Polskiego, wczesny naczelny prokurator WP pk Henryk Holder dopisa odrcznie: Ze sprawozdania wynika nie tylko indolencja wadz odpowiedzialnych za bezpieczestwo i porzdek w Kielcach, ale wrcz udzia i (sowa nieczytelne) szeregu osb urzdowych w dokonywaniu pogromu" (cyt. za J. ledzianowski: "Pytania nad pogromem kieleckim", Kielce 1999, s. 80). Jak na tle tego "udziau szeregu osb urzdowych w dokonywaniu pogromu", ktry przyznawa nawet wczesny naczelny prokurator wojskowy, moe by podtrzymywana teza Krystyny Kersten o zbrodni kieleckiej jako skutku pogromowej psychozy wrd ciemnego kieleckiego motochu. Bo - jak gosia Kersten "nie trzeba byo zbrodniczego zamiaru, wystarczaa ciemnota, sia przesdu". Partia wiedziaa wczeniej Kolejne pytanie: dlaczego w Kielcach ju przed poudniem 4 lipca 1946 r. pojawili si specjalni wysannicy KC PPR, najwyraniej wysani z Warszawy rankiem, gdy jeszcze nie byo ladw adnego pogromu? Pytanie to zadawa ju w 1992 r. piszcy o kieleckiej zbrodni dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wodzimierz Kalicki, zapytujc dosownie: "...jakim cudem specjalni wysannicy KC PPR, Chechowski i Buczyski, zjawili si w Kielcach przed poudniem? Decyzj o wysaniu ich do Kielc podj musia kto z najcilejszego kierownictwa partyjnego. Podjcie decyzji i dojazd do lotniska zaj musiay 20-30 minut. Lot na podkieleckie lotnisko stosowanym powszechnie wwczas do takich celw kukurunikiem, osigajcym w sprzyjajcych warunkach prdko do 150 km na godz., trwa musia okoo 1,5 godziny. Dojazd czciowo gruntow, a czciowo szufrow drog do Kielc nie mg trwa krcej ni nastpne p godziny. Decyzj o wylocie delegatw w celu obserwacji pogromu podjto zatem w Warszawie midzy godz. 9.00 a 9.30, gdy pogrom si jeszcze nie zacz i nic nie wskazywao, e dojdzie do powanego rozlewu krwi". (cyt. za J. ledzianowski: op. cit., s. 81-82). To w KC PPR byli ju tak "przewidujcy" znawcy tego, co si zdarzy w Kielcach?! ydowscy ubecy pozwolili ydom zgin Inne pytanie. W wczesnym polskim aparacie bezpieczestwa dominujc rol odgrywaj komunici ydowskiego pochodzenia, poczwszy od sprawujcego jako czonek Biura Politycznego KC PPR nadzr nad bezpiek Jakuba Bermana. Wiadomo, jak wielkie wpywy mieli tacy bezpieczniacy ydowscy, jak Romkowski, Raski (Goldberg), Fejgin czy wiato. Wiele godzin trwa pogrom ydw, wojsko i UB zachowuj zdumiewajc bezczynno, a ydzi w kierownictwie Ministerstwa Bezpieczestwa Publicznego i UB nie

robi nic dla pogonienia opieszaych kieleckich podwadnych, dla zagroenia im odpowiednio surow kar za bezczynno. Przecie istniay wtedy te telefony i telegrafy. Rwnie bezczynni wobec tragedii swych ziomkw pozostaj na miejscu tragedii w Kielcach jake wpywowi tamtejsi ydzi: prezydent miasta Zarecki, zastpca szefa Powiatowego Urzdu Bezpieczestwa Publicznego Albert Grynbaum, szef sekretariatu Wojewdzkiego Urzdu Bezpieczestwa Publicznego Eta Lewkowicz-Ajzenman, szef wydziau personalnego Wojewdzkiego Urzdu Bezpieczestwa Marian (Morris) Kwaniewski. I gdzie tu jest osawiona ydowska solidarno? Jeli rzeczywicie w ataku na ydw bra tylko udzia "reakcyjny, rasistowski motoch", to przecie jake atwo byoby go rozpdzi w sytuacji, gdy wedug dokadnie potwierdzonych wiadectw nigdy nie liczy wicej ni 300 osb. Tymczasem, jak przypomina Kkolewski: naczelnik wydziau personalnego WUBP Morris Kwaniewski, raportujc o siach bezpieczestwa ocenia, e mona byo wystawi 600 osb. "Z samych tylko wartownikw i szkoy WUBP - twierdzi - mona byo wystawi si zbrojn zwart do 150 osb" (K. Kkolewski: "Umary cmentarz", Warszawa 1996, s. 146). Mona byo wystawi wic si zbrojn 600 osb wobec cywilw, liczcych najwyej 300 osb. Dlaczego wic nie cignito takiej siy dla spacyfikowania zaj? Komu zaleao na ich przeduaniu i dalszym mordowaniu ydw? Dlaczego nie dopuszczono na miejsce zaj prokuratora i duchownych? Jeli bi, to w polskich mundurach Kolejna kwestia - jak rol w caej sprawie odegra sowiecki doradca szefa UB w Kielcach, osawionego majora Spychaja-Sobczyskiego? (Byy ambasador PRL-u Zdzisaw Rurarz w publikowanym w 1996 roku w "Dzienniku Chicagowskim" artykule twierdzi, e Szpilewoj to agent "Natan", z pochodzenia yd radziecki z NKWD). Ot sowiecki pukownik Szpilewoj jednoznacznie sprzeciwi si strzelaniu do motochu atakujcego ydw, mwic: "Eto ne budiet charaszo" (wg. J. Sledzianowski, op. cit., s. 70). Kkolewski o tym samym pukowniku Szpilewoju przytacza informacj, i na prob o pomoc odpowiedzia on co nastpuje: "Nie moe przysa pomocy, bo nie ma jednostek w mundurach polskich. Ma tylko mundury rosyjskie, a gdyby wystpili w rosyjskich, mogliby potem powiedzie, e Rosjanie morduj Polakw" (cyt. za K. Kkolewski "Umary cmentarz" Warszawa 1996, s. 146). Kkolewski komentuje: "Nasuwa si te pytanie: gdzie byli w tym czasie onierze sowieccy, ktrzy byli w mundurach polskich?" (tame). Zapytajmy teraz, a dlaczeg to dowdca sowiecki okazywa si nagle tak wstrzemiliwy z wysaniem onierzy sowieckich, ktrych sam widok mg podziaa studzco na tych, ktrzy atakowali ydw? Przecie znamy z tamtego czasu a nadto wiele przypadkw, gdy Rosjanie bez enady wysyali swe oddziay przeciw Polakom, choby par miesicy przedtem do okrutnego spacyfikowania pokojowej manifestacji studenckiej w Krakowie z okazji 3 Maja. Tam nie wahano si uy broni palnej i czogw, a tu nie chciano nic zrobi dla spacyfikowania domniemanego motochu, atakujcego i zabijajcego ydw. Bo przypuszczalnie by to do specyficzny motoch "motoch komunistyczny" - jak pisze o nim K. Kkolewski, zoony gwnie z odpowiednio dobranych prowokatorw. Kuprij "w odstawku"? Kolejna wielce zagadkowa sprawa. Genera brygady w stanie spoczynku Antoni Frankowski (4 lipca 1946 roku oficer dyurny kieleckiego garnizonu) opisywa w 1996 roku, jak to zameldowa dowdcy dywizji pukownikowi Stanisawowi Kupszy o tym, e zajcia antyydowskie przybray niezwykle grony charakter. Kupsza odpowiedzia mu na to po rosyjsku: - Poszed, zobaczy par przekupek i robi alarm (cyt. za J. ledzianowski, op. cit., s. 71). Tak zachowa si najwyszy wwczas zwierzchnik wojskowy w miecie - Kupsza by

dowdc 2 Dywizji Piechoty WP im. Henryka Dbrowskiego. Kupsza vel Kuprij by synem Rosjanina - urzdnika gubernialnego i urodzi si w Kielcach. Po powstaniu niepodlegej Polski Kuprije wyjechali do Rosji. Przyby do Polski po 1944 roku dla "utrwalenia wadzy ludowej" (wg J. ledzianowski, op. cit. s. 72). Wedug podanych przez ks. ledzianowskiego informacji po wydarzeniach na Plantach Kupsza opuci Kielce, by sdzony przez wojskowy sd sowiecki, usunity ze stanowiska i zdegradowany do stopnia szeregowca. Pniej zosta zabity na ulicy w Olsztynie (tame s. 74). Znw kolejna tajemnicza mier kogo, kto mia wpyw na wydarzenia. Nasuwa si znowu pytanie - dlaczego taki, a nie inny los spotka pk. Kupsz, podczas gdy szefa UB, podejrzanego o bezporednie przygotowanie pogromu w Kielcach, wybronili przed sdem jego sowieccy protektorzy i nawet zrobi pniej byskawiczn karier. A moe pk Kupsza z czym si niepotrzebnie "wygada" i sta si dlatego "niebezpieczny"? Dowody Chciskiego Krystyna Kersten w cytowanej ju ksice "Polacy. ydzi. Komunizm" staraa si podway twierdzenia b. oficera Informacji Wojskowej ydowskiego pochodzenia Michaa Chciskiego o prowokacji sowieckiej jako przyczynie zbrodni kieleckiej. Twierdzia, e Chciski jakoby wypowiada si "stanowczo, acz bez dowodw". Ot Chciski wyranie powouje si na relacje uzyskane od wiarygodnych wiadkw wydarze - czy to jest brak dowodw? Chciski dowodzi na przykad, e aktywny udzia w trakcie zaj kieleckich odegra agent rosyjski o nazwisku Demin lub Diomin, urzdujcy w tym czasie w WUBP w Kielcach. Jako rdo swej informacji w tym wzgldzie podaje b. szefa sekretariatu WUBP E. Lewkowicz-Ajzenman, ktra pniej rozpoznaa Diomina jako dyplomat sowieckiego w Tel Awiwie. Take E. Lewkowicz-Ajzenman poinformowaa Diomina o tym, e ojciec chopca, ktry posuy jako narzdzie prowokacji w Kielcach w lipcu 1946 roku - Walenty Baszczyk, by agentem polskiej bezpieki o pseudonimie "Przelot". Zapytajmy teraz, jaki interes moga mie E. Lewkowicz-Ajzenman w podawaniu nieprawdziwych czy niepotwierdzonych informacji, ktre suyyby zmniejszaniu odpowiedzialnoci Polakw za Kielce, poprzez pokazanie sowieckiej "inspiracji"? Postawmy kolejne pytanie, dlaczego Chciski, ktry opuci polsk armi po czystkach 1968 roku, wyjedajc za granic miaby by szczeglnie stronniczo propolski, opierajc si na niesprawdzonych informacjach, korzystnych dla obrazu Polakw? Osobicie uwaam, e wanie argumenty Chciskiego wydaj si o wiele bardziej wiarygodne ni twierdzenia K. Kersten, ktra tyle razy dowioda nagminnej skonnoci do rozmijania si z prawd. (Od osawionej propagandowej ksigi kamstw o PKWN w 1966 roku po udokumentowanie swego artykuu w "Polityce" w 1996 roku z faszersko spreparowanym zdjciem). Zacieranie ladw zbrodni Na tle kompromitujcych publikacji Krystyny Kersten warto przypomnie dwa o ile powaniejsze wypowiedzi. Jednym z nich by wietny tekst o. Jacka Salija OP "W rocznic pogromu", publikowany w "Tygodniku Solidarno" z 5 lipca 1996 r. Duchowny przypomina okolicznoci zbrodni kieleckiej i ustalenia badaczy, ktre dowiody, e "pogrom kielecki by zbrodni, z premedytacj obmylon i przeprowadzon przez siy reimu komunistycznego (w tym rwnie siy sowieckie) w celu osignicia moralnego oburzenia opinii wiatowej na nard polski i odwrcenia w ten sposb uwagi od sfaszowanego referendum, jak i od sprawy katyskiej (...)". Autor artykuu przypomina rwnie przebieg sfabrykowanego procesu, ktry dowodzi, e "gwn trosk sdu byo zatarcie ladw po sprawcach zbrodni". Ojciec Salij wyraa nadziej, e ujawniona zostanie w kocu pena prawda o kulisach pogromu kieleckiego i: "imieniu polskiemu, tak niesusznie zarzutem wyrniania si wrd narodw wiata w nienawici do ydw, wczeniej czy pniej

zostanie oddana sprawiedliwo. Bo zapacilimy za pogrom kielecki cen szczeglnie gorzk, cen niesprawiedliwej infamii, rzuconej na nas 50 lat temu i odtd po wielokro ponawianej. Dochodzio a do absurdalnych oskare, e to my ponosimy gwn win za hitlerowskie ludobjstwo". Zginli rwnie niewinni Polacy W tym samym "Tygodniku Solidarno" (nr z 12 lipca 1996 r.) znalaz si tekst piknego przemwienia wygoszonego przez Antoniego Zambrowskiego 4 lipca 1996 r. W kociele w. Katarzyny na uroczystoci powiconej pamici ofiar tzw. pogromu kieleckiego Antoni Zambrowski, syn jednego z czoowych przedstawicieli frakcji ydowskiej w Biurze Politycznym KC PZPR w dobie stalinizmu, Romana Zambrowskiego, od poowy lat 60. zbuntowany przeciwko komunizmowi i kilka lat wiziony, powiedzia bez ogrdek; "(...) dzi przyszlimy tu, by czci pami innych ofiar stalinizmu - pami ludzi zamordowanych w Kielcach, w lipcu 1946 roku. Byli nimi ydzi z ydowskiego domu na plantach zamordowani przez komunistycznych siepaczy z rnych formacji bojowych: MO, KBW, UB w czasie tzw. pogromu kieleckiego. Byli nimi rwnie Polacy, ktrzy zginli przy tej okazji. Wszyscy zginli dlatego, e Stalin i jego NKWD potrzebowali wielkiej sensacji, ktra przysoniaby prawd o sfaszowanym przed kilku dniami w Polsce referendum. ycie ludzkie w tych warunkach nie miao dla autorw tej zbrodni adnej wartoci. Tak popeniono zbrodni przeciwko ydom i Polakom. Prawda o pogromie kieleckim przez dugie lata ukrywana bya za zason dymn komunistycznej propagandy, przedstawiajcej ten mord jako dzieo reakcyjnego motochu (...). Czczc pami ofiar kieleckiego pogromu, domagamy si zarazem ujawnienia jego kulis i ukarania prawdziwych organizatorw zbrodni (...)". Nawet Stefan Bratkowski, zbliony skdind bardzo silnie do Unii Wolnoci i krgw "Gazety Wyborczej", w wietle faktw nie mia adnej wtpliwoci co do tego, kim byli sprawcy zbrodni kieleckiej. W wydanej rok temu w Warszawie ksice "Pod wsplnym niebem" o dziejach stosunkw polsko-ydowskich jednoznacznie okreli zajcia antyydowskie w Kielcach 4 lipca 1946 roku jako efekt sowieckiej prowokacji. Rka bandyty Osoby rzetelnie analizujce rne fakty na temat przebiegu zbrodni kieleckiej wyranie nie miay wtpliwoci co do tego, kto by jej inicjatorem. Wystpujcy ze sw relacj we wspomnianym ju filmie A. Miosza i P. Wejcherta o Kielcach 1946 roku Rafa Blumenfeld stwierdzi jako mieszkaniec kamienicy Planty, e "pogrom by zorganizowany i zaplanowany po to, aby w opinii Zachodu skompromitowa Polakw. UB udowodnio aliantom, e "Polacy to dziki nard" i potrzebna mu bdzie silna opiekucza rka, ktra ju od Jaty przygarnia go do siebie". (wg J. ledzianowski, op. cit., s. 206). Rita Pragier w wydanej w 1992 roku ksice "ydzi czy Polacy" (s. 197-8) cytuje znamienn opini dziennikarza ydowskiego pochodzenia Kazimierza Zyberta: "Pogrom kielecki. Nie ma dowodw, ale wiele poszlak na to wskazuje, e bya to ubecka prowokacja. A kto by na wierchuszce w UB? Podobno ydzi (...). Rzecz w tym, e ci ludzie w ogle nie mieli skrupuw - zwyczajni bandyci". Cz IX Kielce a Deir Yassin Zajcia antyydowskie w Kielcach w lipcu 1946 roku s wci ogromnie naganiane w wiecie, suc jako dogodny argument do najskrajniejszych antypolskich uoglnie, dowodzcych, e Polacy byli kontynuatorami hitlerowskiego dziea eksterminacji

ydw. Tak robi si m.in. przez dodanie odpowiednio skomentowanego fragmentu o Kielcach 1946 roku do ekspozycji w amerykaskich muzeach holokaustu. Pokazujc w takim kontekcie mord czterdziestu paru ydw w Kielcach, skrztnie milczy si o roli NKWD-owskich i ubeckich prowokatorw w tej zbrodni. Te same osoby, ktre tak jak noblista E. Wiesel arliwie i dononie wykrzykuj uoglnione potpienia "zbrodniczych" Polakw za Kielce, rwnoczenie za nic nie chc zabra publicznie gosu w sprawie zbrodni popenionej przez ydw - wymordowania 254 Arabw, gwnie dzieci, kobiet i starcw w wiosce Deir Yassin w kwietniu 1948 roku. Bestialskiej zbrodni, ktrej sprawcw nigdy nie ukarano w Izraelu, a gwny odpowiedzialny za ni - dowdca terrorystycznych jednostek Irgunu Menachem Begin - zosta po dziesicioleciach nawet premierem Izraela, a pniej laureatem Pokojowej Nagrody Nobla (!). ydowska amnezja Przemilczanie w Polsce sprawy zbrodni ydowskiej w Deir Yassin tym bardziej uatwia cyniczne uoglnienia na temat Polakw, ktrzy jakoby choruj na amnezj o zych sprawach w swej historii. Bo milcz o swoich domniemanych zbrodniach (w Jedwabnem i - jak sugeruj w wiatowym Kongresie ydw - take o innych rzekomych zbrodniach na ydach). Moe wic wreszcie zajmiemy si tu, w Polsce, dokadniej przykadami strasznej ydowskiej amnezji na temat ciemnych kart wasnej przeszoci. Wspominano ju w polskiej prasie, take w "Naszym Dzienniku", o tej ydowskiej amnezji w odniesieniu do zbrodni popenionych na Polakach na Kresach Wschodnich w latach 1939-41, w Nalibokach (1943 r.), w Koniuchach (1944 r.) czy powojennych zbrodni Bermana, Fejgina, Romkowskiego, Raskiego (Goldberga), wiaty, Brystygierowej, Woliskiej czy Stefana Michnika. Warto wreszcie wspomnie rwnie i o prawie zupenie nieznanej w Polsce okrutnej masakrze dokonanej przez ydw w Deir Yassin, masakry, za ktr jako nie chc si bi w piersi tak mentorsko karccy Polakw przedstawiciele izraelskich ydw od ambasadora Izraela w Warszawie Szewacha Weissa po prof. Israela Gutmana. O ile wiem, historii tej zbrodni nikt dotd nie podejmowa w Polsce poza mn (por. moje teksty: "...to, co jest zem w oczach Boga" - cykl "Przemilczane wiadectwa" (16) w "Sowie Dzienniku katolickim" z 17 lutego 1995 r. i haso Deir Yassin w Encyklopedii Biaych Plam, t. IV, Radom 2001, s. 231-232). A przecie sprawa masakry w Deir Yassin stanowi jake wany przyczynek do powojennej historii ydw i zarazem jake wany przykad faryzejskiego stosowania dwch miar w historiografii i publicystyce. Z jednej strony maksymalnego naganiania sprawy Kielc 1946 r. i z drugiej strony rwnoczesnego maksymalnego wyciszania i przemilczania sprawy masakry w Deir Yassin, gdzie niedosze ofiary holokaustu z zimn krwi okrutnie wymordoway 254 niewinnych i pokojowo nastawionych wieniakw arabskich. Prezentowanym na amach "Naszego Dziennika" szkicem pragn ostatecznie rozbi zapor wieloletniego, tak niegodnego milczenia w tej kwestii. Dodajmy, e przedstawiane tu fakty opieram w przewaajcej mierze na wiadectwach uczciwych izraelskich ydw, protestujcych przeciwko przemilczaniu lub zakamywaniu sprawy masakry w Deir Yassin przez ich wasnych ydowskich rodakw (m.in. wstrzsajce wiadectwo b. pukownika armii izraelskiej Meira Paila). Jak doszo do zbrodni Wioska Deir Yassin, pooona w pobliu Jerozolimy, miaa reputacj bardzo pokojowej miejscowoci. Jej mieszkacy arabscy, yjcy z pracy w kamienioomach, chcieli unikn udziau w starciach arabsko-ydowskich i zawarli pakt o wzajemnych pokojowych stosunkach z pobliskim ydowskim przedmieciem Jerozolimy - Givat Shaul. Komendant izraelskich oddziaw Hagdany w Givat Shaul, Yona Ben-Sasson, wspomina pniej, e "nie

byo nigdy ani jednego wrogiego incydentu pomidzy Deir Yassin a ydami" (za: U. Nilstein "War of Independence", t. IV, Tel Awiw 1991, s. 257). Byy pukownik izraelski i historyk wojskowoci dr Meir Pail wspomina po latach, e wioska Deir Yassin "miaa pakt z nami (...). Ludzie z Deir Yassin przestrzegali tego paktu (...). Nigdy nie syszaem o jakimkolwiek strzelaniu przeciwko nam". Chcc unikn wani z ydami, mieszkacy Deir Yassin przeganiali ze swej ziemi wszelkich uzbrojonych Arabw. To wszystko nie uchronio ich jednak przed okrutnym losem. W dowdztwach terrorystycznych bojwek Irgunu (kierowanego przez Begina) i Stern Gangu (dowodzonego przez innego pniejszego premiera Icchaka Szamira) powsta tajny plan, aby zniszczy Deir Yassin, tak aby mc tam pniej stworzy mae lotnisko dostarczajce wsparcia dla ydw w Jerozolimie. Jako pierwsze zniszczenie Deir Yassin zaproponowao wanie ugrupowanie terrorystyczne Sterna, dc w ten sposb "do zamania ducha Arabw". Pomys ten natychmiast zyska poparcie przywdcy Irgunu - Begina. Z zimn krwi zaplanowano wymordowanie wszystkich arabskich mieszkacw Deir Yassin. Oficer Irgunu Ben-Zion Cohen wspomnia, e podczas narady dowdcw terrorystycznych jednostek Irgunu i Sterna: "Wikszo opowiedziaa si za likwidacj wszystkich mczyzn w wiosce i jakiejkolwiek innej siy, ktra by si nam opieraa, czy to byliby starcy, czy kobiety i dzieci". Masakra W nocy z 8 na 9 kwietnia 1948 roku 132 mczyzn (72 z Irgunu i 60 ze Sterna) zebrao si do planowanego ataku na wiosk arabsk. W wietle tego, co pniej nastpio, moemy wic mwi o wcale niemaej grupie 132 bezlitosnych mordercw. Ofiar dokonanej przez nich rzezi pady gwnie kobiety, dzieci i starcy, poniewa przewaajca cz modych mczyzn zdoaa uciec w panice od razu, na pocztku ataku. Izraelski pukownik Meir Pail, ktry przyby do Deir Yassin niewiele godzin po masakrze i dokadnie oglda miejsce rzezi, wspomina: "Wchodzilimy do domw. To byy typowe domy arabskie (...). W ktach pokojw widzielimy martwe ciaa. Prawie wszyscy zabici byli starcami, kobietami lub dziemi. (...) Wikszo arabskich mczyzn ucieka. To jest dziwna sprawa, ale przy takim niebezpieczestwie najzrczniejsi uciekaj pierwsi". Na tle tej ucieczki jake wielu modych Arabw tym bardziej mona podziwia heroiczne powicenie nauczycielki Hayat Balabseh, ktra odrzucia szans ucieczki i spieszc z pomoc rannym, sama pada ofiar ydowskich mordercw. Przez dwa kolejne dni terroryci Irgunu i Sterna zabijali w najokrutniejszy sposb swoje ofiary, niektrym z nich obcinajc gowy. Wedug oficjalnego raportu gwnego przedstawiciela Midzynarodowego Czerwonego Krzya w Jerozolimie dr. Jacquesa de Reyniera, zamordowano 52 dzieci i rozcito brzuchy 25 ciarnych kobiet. Sam de Reynier znalaz m.in. ciao jeszcze ywej, potwornie okaleczonej dziewczynki. Licznym Arabom, masakrujc ich, obcito genitalia. Jacques de Reynier z obrzydzeniem wspomina, jak pikna izraelska dziewczyna pysznia si swym noem ociekajcym krwi (por. tekst o Deir Yassin w kanadyjskim "Globe and Mail" z 2 maja 1998 r.). W ksice "Remembering Deir Yassin", ktrej wspautorem by ydowski teolog i naukowiec Marc H. Ellis (Nowy Jork 1998, s. 4851) przytaczano m.in. takie wstrzsajce sceny masakry w Deir Yassin: "Jamil Ahmed (...) wspomina dzie, gdy umara jego wie (...). Zabrano ich jako jecw, zaprowadzono na skraj wsi w pobliu mego domu i obsypano kulami. W ten sposb zastrzelono rwnie niewidomego i siedmioletnie dziecko (...). 'Operacj oczyszczajc' prowadzono, idc z domu do domu, najpierw obsypujc je kulami, a potem wrzucajc granaty. Niewiele znaczyo, kto by w owym domu. Mczyni, kobiety i dzieci byli wycigani z ich domw, stawiani pod cian i rozstrzeliwani. Zdziczenie zwikszao si wraz ze mierci kadego mieszkaca wioski. Halem Eid widziaa, jak zastrzelono jej siostr Shliy strzaem w szyj".

Shliya bya w dziewitym miesicu ciy. Morderca rozci brzuch kobiety noem rzeniczym. Inna kobieta Aiecha Radvav zostaa zastrzelona, gdy prbowaa ratowa niemowl (...). Mohammed Jaber, ktry znalaz si w domu dziki wczeniejszemu zamkniciu szkoy, oglda scen ze swego ukrycia pod kiem. Widzia, jak "ydzi wdarli si do domu, wycignli wszystkich na zewntrz, postawili pod cian i zamordowali. Jedna z kobiet miaa na rku trzymiesiczne dziecko". 12-letnia wwczas dziewczyna Fahimi Zeidan wspominaa, jak wymordowano jej rodzin i ssiadw. Zastrzelono ju ranionego mczyzn, a gdy jedna z jego crek krzyczaa, zastrzelono rwnie i j. Potem zawoali mego brata Mehmuda i zastrzelili go w mojej obecnoci, a gdy moja matka zacza krzycze, pochylajc si nad moim bratem (na rkach miaa moj ma siostr Khadr, jeszcze karmion piersi), zastrzelili rwnie i moj matk". Doktor Jacques de Reynier zanotowa swe pierwsze wraenia na widok miejsca masakry w Deir Yassin: "Wszystko, co mi przychodzi na myl w tym kontekcie, to wojska SS, ktre widziaem w Atenach" (cyt. za "Remembering Deir Yassin", op.cit. s. 49). Towarzyszcy de Reynierowi ydowski doktor Alfred Engel wyzna po latach: "Byem doktorem w armii niemieckiej przez pi lat w czasie pierwszej wojny wiatowej, ale nigdy nie widziaem wwczas tak potwornego widowiska" (cyt. za U. Milstein, op.cit., s. 279). Fahimi Zeidan, wwczas 12-letni chopiec, ktry zdoa przey masakr, opowiada: "ydzi nakazali caej rodzinie ustawi si rzdem przy cianie i zaczli nas rozstrzeliwa. Mnie trafili w rami, ale uratowaem si wraz z wikszoci dzieci, bo bylimy ukryci za rodzicami. Kule trafiy moj siostr Kadri (czteroletni) w gow, moj siostr Sameh (omioletni) w policzek, mego brata Mohammeda (siedmioletniego) w pier. Wszyscy inni z nas postawieni pod cian zginli: mj ojciec, moja matka, mj dziadek i babcia, moi wujkowie i ciotki oraz kilkoro z ich dzieci". Arabka Um Mahmud, ktra w czasie masakry miaa 15 lat, relacjonowaa po latach: "Widziaam, jak zamordowano Hilweh Zeidan wraz z jej mem, jej synem, bratem i rodzin Khumayyes. Hilweh Zeidan posza, aby zabra ciao ma. Zastrzelili j i upada na jego ciao (...). Widziaam rwnie Hayat Bibeissi, pielgniark z Jerozolimy pracujc we wsi, jak j zastrzelono przed drzwiami domu Musy Hassana. Crka Abu el Abeda zostaa zastrzelona w momencie, gdy trzymaa na rku swoj siostrzenic niemowl. Niemowl zastrzelono rwnie". Rzezie i rabunek Rzezi towarzyszy wszdzie rabunek. ydowscy terroryci z Irgunu i Sterna po zasztyletowaniu kobiet zdzierali im zote kolczyki i bransolety (wg "Remembering Deir Yassin", op.cit., s. 51). 41-letnia wwczas Safi yeh Attiyah relacjonowaa straszne chwile wwczas przeyte: "Jczaam, ale wok mnie gwacono rwnie inne kobiety. Niektrzy mczyni rozrywali nam uszy, by jak najbardziej zabra nam kolczyki". Liczne kobiety zostay zgwacone przed zamordowaniem. ledztwo brytyjskiej policji dowiodo, e popeniono wiele okruciestw seksualnych" (wg raportu brytyjskiej policji z 9 kwietnia 1948 roku cytowanego w ksice L. Collins i D. Lepierre " O Jerusalem", Nowy Jork 1972, s. 276). Zastpca inspektora generalnego brytyjskiej policji w Jerozolimie Richard C. Catling stwierdzi: "Nie ma wtpliwoci, e wiele okruciestw seksualnych zostao popenionych przez ydowskich napastnikw. Zgwacono wiele modych dziewczt, a pniej zarnito (...). By przypadek, e mod dziewczyn dosownie rozczonkowano na dwie czci, zarnito wiele dzieci (...). Kobietom cigano bransolety z rk i piercienie z ich palcw. Odcinano nawet czci uszu kobiecych, aby zyska kolczyki". Znamienny by fakt, e liczba zabitych Arabw wielokrotnie przewyszaa liczb ocalaych rannych. To byo jednym z najlepszych dowodw, i w Deir Yassin miaa miejsce bezlitosna masakra. Amerykascy autorzy szerszego tekstu na temat zbrodni w Deir Yassin pt. "Anatomy of a Whitewash", polemizujcego z prbami wybielania sprawcw rzezi,

porwnywali wrcz rozmiary masakry w Deir Yassin do nazistowskiej zbrodni w czeskiej wsi Lidice. W obu przypadkach liczba zamordowanych wielokrotnie przewyszaa liczb ocalaych rannych. Nawet po przyjciu skrajnie pomniejszonej liczby arabskich ofiar w Deir Yassin (107 zabitych i 12 rannych), jak podawano w wybielajcej sprawcw rzezi ksice Syjonistycznej Organizacji Ameryki (ZOA), procent zabitych do rannych rwna si dziewi do jednego. W normalnych potyczkach liczba rannych jest wielokrotnie wiksza. Oficer izraelskiej Hagany, Eliyahu Arbel, ktry przyby na miejsce zbrodni 10 kwietnia 1948 r., w dzie po rzezi, wspomina 24 lata pniej: "Widziaem wiele zdarze wojennych, ale jeszcze nigdy nie widziaem czego takiego jak Deir Yassin, gdzie leay gwnie ciaa kobiet i dzieci zamordowanych z zimn krwi". Gdy par dni pniej brygada modzieowa Hagany przeja od Irgunu i Sterna kontrol nad Deir Yassin i zorganizowaa pogrzeb zamordowanych, jeden z dowdcw brygady Yehoshua Ariel powiedzia, e to, co zobaczy w Deir Yassin, "byo absolutnie barbarzyskie". Musiano odesa do domw modszych czonkw brygady. Komendant brygady Zvi Ankor "wszed do szeciu czy siedmiu domw" i jak pniej wyzna, znalaz tam kilka cia okaleczonych seksualnie. eska czonkini grupy grzebicych ciaa, Shosanna Shastal, wpada w szok na widok kobiety w ciy z rozcitym brzuchem. Szok i gniew Szczeglnie szokujcy by sadyzm ydowskich mordercw w Deir Yassin. Izraelski pukownik Meir Pail wspomina: "Ci, ktrzy mordowali, chodzili ze lnicymi oczami jakby wpadli w sza radoci dziki zabjstwom (...). Widzc ten horror, byem zaszokowany i gniewny". Poza tymi Arabami (starcami, dziemi i kobietami), ktrych wymordowano od razu w ich domach, cz schwytanych wyprowadzono z domw i trzymano w jednym miejscu. Wikszo z nich zostaa jednak rwnie zamordowana. Terrorysta Irgunu Yehoshua Gorodentchik przyzna, e zabito okoo 80 ze schwy tanych Arabw. Tumaczy to jednak tym, jakoby kilku ze schwytanych rzekomo zaczo nagle strzela do ydw. Inni tumaczyli mordowanie kobiet tym, e kilku Arabw jakoby przebrao si za kobiety dla uniknicia mierci. W rzeczywistoci to wanie dzieci i kobiety dominoway wrd ofiar rzezi. Izraelski dziennikarz Dan Kurzman pisa po rozmowach z ydowskimi uczestnikami napaci na Deir Yassin, i przyznali oni to, e "z zimn krwi rozstrzeliwali kadego Araba, ktrego znaleli, niezalenie od tego, czy to by mczyzna, kobieta czy dziecko" (D. Kurzman "Genesis 1948. The First Arab-Israeli War", Nowy Jork 1970, s. 14). Po zdobyciu wioski kontynuowano egzekucje, teraz jednak mordujc gwnie mczyzn, nieraz na oczach kobiet z ich rodzin. Abu Yousef, uchodca z Deir Yassin, opisywa, jak "Jednej kobiecie zabrano jej syna na 40-60 metrw od miejsca, gdzie staa z innymi kobietami, po czym go zastrzelono. Przyprowadzono ydowskich chopcw, aby rzucali kamieniami na ciao zabitego. Pniej polano je naft i spalono na oczach kobiet". Pukownik Meir Pail opisywa to, co wwczas widzia w nastpujcy sposb: "potem postawili winiw przy cianie [kamienioomu - J.R.N.] i rozstrzelali wielu z nich (...). Trudno jest oceni, ilu Arabw zabito. De Reynier raportowa, e byo okoo 200 zabitych. Ja oceniam, e prawdziwa liczba bya midzy 200 a 250. Wikszo cia to byy kobiety i dzieci". Odsiecz By moe zamordowano by jeszcze wicej arabskich mieszkacw Deir Yassin, gdyby nie niespodziewana odsiecz dla czci schwytanych, z jak przybyli mieszkacy ssiedniej wioski ydowskiej Givat Shaul. Ca spraw opisa w paru relacjach cytowany ju b. pukownik armii izraelskiej Meir Pail: "Irgun i Stern Gang zgromadzili 250 osb z Deir Yassin w budynku szkoy (...), gwnie dzieci i kobiety. Otoczyli budynek, groc, e rzuc bomby na zgromadzonych w nim". I wtedy ludzie Givat Shaul zaczli krzycze na nich: 'Nie rbcie

tego, wy mordercy'" (cyt. za: "Remembering Deir Yassin", s. 43-44). W innej relacji pk Meir Pail opisywa: "Tymczasem tum ludzi z Givat Shaul przyby do wsi i zacz krzycze: 'gazlanim', 'rozchim' (mordercy, zodzieje) - mielimy porozumienie z t wiosk. Bya spokojna. Dlaczego ich mordujecie?". Uratowao to wikszo uwizionych, ale wcale nie zakoczyo ich gehenny. Dwudziestu piciu mczyzn schwytanych w Deir Yassin zaadowano w ciarwki i oprowadzono w triumfalnej paradzie zwycistwa po ulicach Jerozolimy. A pniej wywieziono ich za miasto i z zimn krwi wymordowano" (wg "Remembering Deir Yassin", s. 48). ydowski dziennikarz Harry Levin opisywa sceny z tej parady, gdy trzy ciarwki z Deir Yassin przejeday w gr i w d King George V Avenue, wiozc mczyzn, kobiety i dzieci z rkami podniesionymi do gry. Zauway w jednej z ciarwek "modego chopca z wyrazem udrczenia i strachu wypisanym na jego twarzy" (za H. Levin "I saw the Battle of Jerusalem", Nowy Jork 1950). Niektrych Arabw schwytanych w Deir Yassin zamordowano pniej w bazie Gangu Sterna w Sheikh Bador. Na przykad, wedug informacji wywiadu izraelskiego wojska - Hagany, w bazie tej zamordowano arabskie niemowl i jego matk (wg L. Collins i D. Lapierre "O Jerusalem!", op.cit., s. 276). Cz X Kielce a Deir Yassin ydowscy terroryci-mordercy grabili wszystko, co tylko si dao w domach swych arabskich ofiar. Po kilkakro przeszukiwano ich domostwa w poszukiwaniu upw. Mohammed, wwczas mody chopak arabski, opisywa w swej relacji, i "ukry si pod kiem swoich rodzicw w momencie, gdy terroryci wkroczyli do jego domu. Sysza przez dugi czas, jak krzyczaa jego matka. Ze swego miejsca ukrycia widzia ciaa sistr i braci padajce na podog. Dom by rabowany. Kilka razy wycigano stare ubrania i buty spod ka, ale go nie wykryto. Przez reszt dnia i w nocy may chopiec sysza jki i krzyki, strzay karabinw (...). O wicie ciaa lece w domu wycignito na zewntrz. Gdy zobaczy pozbawione ycia ciao matki cignite za stopy jak worek kartofli, niekontrolowane kanie wydaro mu si z garda. Terrorysta sign pod ko, wycign go z ukrycia i zaadowa na ciarwk, gdzie kilkoro innych dzieci kurczowo trzymao si nawzajem. Omioletnia dziewczynka bya caa unurzana we krwi. Mohammed ba si, e bya ranna (...). Ledwie mogc mwi, powiedziaa mu, e ma na imi Thoraya i zapewnia, e nie jest ranna. Jej ciotki ochronnie schoway j za siebie, gdy terroryci weszli do domu. Kobiety zasztyletowano, zdzierajc z nich zote kolczyki i zote bransoletki, ale Thoraya pozostaa bezpieczna, chroniona przez ich ciaa, ktre spady na ni i ktre czua nad sob przez godziny. Znaleziono j dopiero wtedy, gdy jeden z terrorystw powrci, by si upewni, czy caa biuteria zostaa zabrana od zabitych" (za: "Remembering Deir Yassin", Nowy Jork 1998, s. 51). Izrael wykorzystuje skutki rzezi Bestialska masakra 254 arabskich mieszkacw wioski Deir Yassin przyniosa skutki oczekiwane przez ydowskich mordercw z bojwek Irgunu i Gangu Sterna. Wie o rzezi wywoaa straszn panik wrd Arabw zamieszkujcych pozostae obszary Palestyny. Jak pisa Paul Johnson w "Historii ydw" (Krakw 1993): "Wie o tym straszliwym ataku, w przesadzonej jeszcze wersji rozesza si byskawicznie i bez wtpienia w cigu nastpnych dwch miesicy skonia wielu Arabw do ucieczki (...). W kadym razie ucieczki Arabw spowodoway spadek ich liczebnoci w nowym pastwie [izraelskim - J.R.N.] do zaledwie

160.000. Byo to oczywicie bardzo korzystne". Palestyska poetka i historyk literatury Salma Khadra Jayyusi wspominaa: "Deir Yassin by pocztkiem, ale rwnie pocztkiem koca. Ucieczka Palestyczykw z ich domw (...) wynikaa z uwiadomienia sobie, e znajduj si w obliczu bezlitosnego i mszczcego si na lepo wroga, ktry nie cofnie si przed niczym, aby osign to, czego chce" (cyt. za: "Remembering...", s. 31). Izraelczycy zrobili dosownie wszystko, aby maksymalnie wykorzysta dla swoich interesw psychologiczne efekty masakry, puszczajc jak najszerzej pogoski o czekajcych Arabw dalszych rzeziach w stylu Deir Yassin. Rezultatem by straszliwy exodus Arabw. A 750 tys. Arabw w popochu opucio swoje domy i pola, uciekajc z terenw Palestyny przed wojskami izraelskimi. Izrael przeprowadzi w ten sposb ogromn czystk etniczn, zagarniajc na trwae ziemi i mienie setek tysicy uchodcw arabskich. Pycha mordercy Gwny organizator rzezi w Deir Yassin - szef bojwek Irgunu Menachem Begin, pniejszy premier Izraela, z pych odnotowa w swych pamitnikach, e "Legenda Deir Yassin bya warta dla wojsk Izraela tyle, co p tuzina batalionw" (cyt. za: "Remembering...", s. 11). Z satysfakcj stwierdza: "Ogarnici trwog Arabowie uciekali, krzyczc 'Deir Yassin'" (M. Begin "The story of the Irgun", Tel Aviv 1964, s. 162). Akcentowa: "Arabowie na terenie caego kraju, skonieni do wierzenia w dzikie opowieci o 'rzezi dokonanej przez Irgun' byli ogarnici przez nieograniczon niczym panik i rozpoczli ucieczk dla ratowania swego ycia. Ta masowa ucieczka przeksztacia si wkrtce w szalecz, niekontrolowan panik. Trudno przeceni polityczne i ekonomiczne znaczenie takiego rozwoju wydarze". Bezporednio po rzezi w Deir Yassin Begin wyda z okazji jej "pomylnej realizacji" triumfalny rozkaz dzienny z gratulacjami dla ydowskich mordercw: "Przyjmijcie gratulacje z okazji tak wspaniaego aktu podboju. (...) Powiedzcie onierzom, e stworzyli histori Izraela (...). Tak jak w Deir Yassin, tak i wszdzie, uderzymy i zmiadymy wroga". Postpujc w ten sposb Menachem Begin zachowa si zgodnie z tradycj jego imienia (Menachem, syn Gadiego - krl izraelski w latach 752-742 przed narodzeniem Chrystusa), o ktrym napisano w Biblii: "Podwczas Menachem spustoszy Tappuach - zabijajc wszystkich, ktrzy w nim byli - oraz okolice jego, poczwszy od Tirsy, poniewa mu nie otworzono bram. Spustoszy je, a wszystkie w nim brzemienne kobiety rozpruwa. (...) Czyni on to, co jest ze w oczach Paskich". W zwizanym z ydowskimi krgami popularnym dzienniku kanadyjskim "Globe and Mail" wspominano po 50 latach od masakry w Deir Yassin: "(...) Skutki masakry w Deir Yassin byy dramatyczne. Przeraenie ogarno arabskie spoecznoci Palestyny, a strach przed tym, co si zdarzyo w Deir Yassin by powikszany przez siy izraelskie, ktre ostrzegay arabsk ludno Haify i Tyberiady przed powtrk [tej masakry - J.R.N.]. (...) Deir Yassin bya pierwsz arabsk wiosk, ktra pada w wojnie 1948-1949 roku. Potem to samo stao si z ponad 400 innymi wioskami, startymi z nowej mapy Izraela. Uciekinierzy stali si awangard arabskiego exodusu, ktry przekroczy liczb 700.000 osb" (P. Martin: Memories of Deir Yassin haunt Palestinians, "Globe and Mail" 29 kwietnia 1998 roku). Daniel Kurtzman z ydowskiej Agencji Telegraficznej pisa na amach innego ydowskiego pisma kanadyjskiego - "The Canadian Jewish News" (30 kwietnia 1998), i wedug jednego z czoowych ydowskich historykw wojskowoci Uri Milsteina: "Deir Yassin by jednym z najwaniejszych wydarze w wojnie, ktre przypieszyo exodus Arabw z innych miejsc, ze strachu przed powtrzeniem si Deir Yassin". Intelektualici protestuj... na prno Korzystajce ze skutkw okrutnej masakry Arabw wadze izraelskie musiay jednak liczy si z powszechnym oburzeniem wiatowej opinii publicznej, w tym take krgw

najwybitniejszych intelektualistw ydowskich wiata. Grupa czoowych intelektualistw ydowskiego pochodzenia (m.in. Albert Einstein i Hannah Arendt) napitnowaa Begina w licie otwartym, opublikowanym na amach "The New York Times" jako faszyst, a jego parti jako faszystowsk. W tej sytuacji spezy na niczym podjte pocztkowo przez wadze izraelskie prby zatuszowania sprawy zbrodni w Deir Yassin. Nikt nie chcia uwierzy w ogoszon najpierw przez ydowsk Agencj kamliw wersj o tym, e za rze w Deir Yassin jest jakoby odpowiedzialna grupa zrewoltowanych Arabw (wg "Remembering...", s. 11). Wkrtce musiano - wobec zbyt wielu wiadectw winy Irgunu i Sterna - przyzna, e to ydowscy bojwkarze byli odpowiedzialni za "dzikie" i "barbarzyskie dziaania" w Deir Yassin (przyznano tak w kolejnym owiadczeniu ydowskiej Agencji Telegraficznej). Sam premier Izraela Ben Gurion wysa do krla Transjordanii Abdullaha oficjalnie przeprosiny z powodu masakry. Ben Gurion uzna rwnie za konieczne publiczne odcicie si od zbrodniczych dziaa Begina i otwarcie nazwa go Menachemem Hitlerem. Byy to jednak tylko dziaania pozorowane, niczym nieprzeszkadzajce Izraelowi w maksymalnym wykorzystaniu skutkw arabskiego exodusu po Deir Yassin. Dwulicowo Ben Guriona najlepiej ilustrowao jego zachowanie wobec kilku gonych uczonych ydowskich w sprawie Deir Yassin. Synny ydowski teolog i uczony Martin Buber wraz z trzema innymi ydowskimi uczonymi: Ernstem Siminem, Wernerem Senatorem i Cecilem Rothem, na prno apelowali do premiera Ben Guriona, aby Deir Yassin pozostao niezamieszkane. W licie do Ben Guriona stwierdzali oni, e nazwa "Deir Yassin ma z saw zarwno w wiecie ydowskim, jak i w arabskim, i w reszcie wiata. W Deir Yassin zmasakrowano setki niewinnych mczyzn, kobiet i dzieci. Afera Deir Yassin jest ciemn plam na honorze ydowskiego pastwa" [podkr. - J.R.N.]. Std wywodzia si podstawowa konkluzja listu czterech gonych ydowskich uczonych: "Byoby lepiej, gdyby si pozwolio ziemiom Deir Yassin lee ugorem i pozostawi domy Deir Yassin w niezamieszkanym stanie ni doprowadzi do dziaa, ktrych negatywne oddziaywanie symboliczne bdzie nieskoczenie wiksze ni praktyczne korzyci std wynike. Zasiedlenie Deir Yassin w cigu roku od zbrodni i w ramach zwykego osiedla bdzie oznaczao aprobat czy przynajmniej przyzwolenie dla masakry. Pozwlmy, aby wie Deir Yassin pozostaa niezamieszkaa przez pewien okres czasu. Niech jej ruina stanie si strasznym i tragicznym symbolem wojny i ostrzeeniem dla naszego narodu, e adne praktyczne i militarne wzgldy nigdy nie usprawiedliwiaj takich morderczych dziaa i e nard nie moe sobie yczy wykorzystywania ich" (cyt. za: "Remembering...", s. 11). Ben Gurion nigdy nie odpowiedzia na list czterech uczonych ydowskich. Na prno Buber i jego koledzy wiele razy posyali mu kopie swego listu z oczekiwaniem odpowiedzi. W kocu sekretarz Ben Guriona odpowiedzia uczonym, e Ben Gurion jest zbyt zajty, aby mg czyta ich listy. Martina Bubera cigle przeladowaa jednak pami o ydowskiej zbrodni w Deir Yassin. Jeszcze dziesi lat pniej, przemawiajc w Nowym Jorku w 1958 roku, Buber powiedzia: "Zdarzyo si jednego dnia, e poza wszelkimi regularnymi dziaaniami wojennymi, oddzia uzbrojonych ydw napad na arabsk wiosk i j zniszczy. (...) Odczuem to jako moj wasn zbrodni, zbrodni ydw przeciw umysowi. Nawet dzi nie mog myle o tym" (cyt. za "Remembering...", s. 14-15). Ju par miesicy po masakrze, we wrzeniu 1948 roku w Deir Yassin osiedliy si grupy ortodoksyjnych ydw z Polski, Rumunii i Sowacji. Deir Yassin stopniowo przeksztacono w ydowsk osad Givat Shaul Bet. Na uroczyste otwarcie osady przyszo kilkuset goci, w tym ministrowie rzdu Ben Guriona Kaplan i Shapira oraz naczelny rabin i mer Jerozolimy. Sam prezydent Izraela Chaim Weizmann przesa z tej okazji gratulacje na pimie. Otwarciu towarzyszy wystp orkiestry. Pniej niektre budynki zostay zniszczone buldoerami, by uatwi budow nowych domw dla osiedlenia si ortodoksyjnym ydom. Nazwy ulic nadano ku czci czonkw Sterna i Irgunu, ktrzy uczestniczyli w rzezi mieszkacw Deir

Yassin (wg "Remembering...", s. 49). Tak oto bestialscy zbrodniarze nie tylko, e nie zostali nigdy ukarani za sw zbrodni, lecz jeszcze zostali uroczycie uczczeni w miejscu dokonanej przez nich rzezi. Jake faszywe, jake faryzejskie okazay si w tym momencie wczeniejsze owiadczenia dowdcw armii izraelskiej bezporednio po masakrze w Deir Yassin, kiedy odcinajc si od jej sprawcw, publicznie stwierdzili, e masakra "splamia spraw ydowskich wojownikw, zhabia ydowsk armi i ydowsk flag". Buldoerami zniszczono stary arabski cmentarz w Deir Yassin. Wraz z rozszerzeniem Jerozolimy ziemie Deir Yassin stay si czci miasta. Byli jednak uczciwi ydzi, ktrzy z odraz patrzyli na to, jak wadze ich kraju sankcjonuj przywaszczanie sobie ziemi arabskiej, zdobytej kosztem krwi tylu niewinnych osb. Pose do Knesetu Yosef Lamm powiedzia w czasie zasiedlania przez ydw Deir Yassin i setek innych dawnych wiosek arabskich: "aden z nas nie zachowywa si podczas tej wojny w sposb, jaki moglimy oczekiwa od narodu ydowskiego, tak w odniesieniu do wasnoci, jak i wobec ludzkiego ycia. Powinnimy si tego wstydzi" (cyt. za: "Remembering...", s. 12). Chaim Herzog, ktry pniej by prezydentem Izraela, wspomnia w swej relacji z wojny masakr w Deir Yassin "z odraz i alem" (wg P. Martin: Memories of Deir Yassin haunt Palestinians, "The Globe and Mail", 29 kwietnia 1998). Bezkarni zbrodniarze W Izraelu nigdy nie ukarano sprawcw bestialskiej rzezi Arabw w Deir Yassin. Gwny odpowiedzialny za ni Menachem Begin mg nawet bezkarnie przez lata pyszni si masakr dokonan przez jego bojwki. Co wicej, ten okrutny kat Arabw kilka dziesicioleci pniej rzdzi Izraelem jako jego premier (w latach 1977-83). Co wicej, w 1978 roku wanie on zosta laureatem Pokojowej Nagrody Nobla. W przyznaniu mu tej nagrody nie przeszkodzia ani pami o rzezi w Deir Yassin, ani o innych licznych zbrodniach terrorystycznych bojwek Begina (m.in. wysadzeniu skrzyda hotelu "King David", ktre spowodowao mier 69 przypadkowych przechodniw). Dodajmy, e odpowiedzialno za rze Palestyczykw w Deir Yassin obciaa rwnie innego pniejszego premiera Izraela - Icchaka Szamira. W rzezi wziy bowiem udzia take zbrojne grupy zwizanego z nim Stern Gangu. Milczeniu o ofiarach rzezi w Deir Yassin towarzyszy w Izraelu rzecz szczeglnie haniebna i obrzydliwa - coroczne obchody kolejnych rocznic masakry przez izraelskich katw. W ksice "Remembering Deir Yassin" (s. 7) mona przeczyta wprost szokujce informacje o tym, e organizuje si "specjalne wycieczki turystyczno-krajoznawcze, kierowane przez yjcych jeszcze bojownikw dawnych walk [terrorystw ydowskich - J.R.N]" czy "uczestnikw bitwy, takich jak Ezra Yachin i Yehuda Lapidot. Ostatnia wycieczka tego typu (kierowana przez Lapidota) bya sponsorowana przez Towarzystwo Ochrony Natury w Izraelu (SPNL) i przez Lig Weteranw ETZEL (b. bojownikw Irgunu). Zwykle organizuje si j corocznie 9 kwietnia w rocznic 'bitwy' i obchodzi j z radykalnie syjonistycznego punktu widzenia. Te wycieczki su zaprzeczaniu faktowi masakry (...)". Przemilczaniu i zafaszowywaniu pamici o rzezi w Deir Yassin w rodowiskach izraelskich towarzyszy faryzejskie milczenie takich ydowskich "autorytetw" w wiecie, jak laureat Pokojowej Nagrody Nobla Elie Wiesel. Autorzy ksiki "Remembering Deir Yassin" przypomnieli, z jak pasj wystpowa Wiesel w Owicimiu z okazji 50-lecia wyzwolenia tego obozu zagady, proszc Boga, aby nie mia litoci dla tych, co mordowali ydowskie dzieci. I zapytywali, kiedy wreszcie E. Wiesel zdobdzie si na wysuchanie tych, ktrzy prosz Boga o nieprzebaczenie mordercom palestyskich dzieci. O przerwanie niegodnego milczenia! Na tle haniebnego milczenia Elie Wiesela o tragedii Palestyczykw en gnral i o samej masakrze w Deir Yassin tym bardziej naley zaznaczy, e s jednak goni ydowscy

intelektualici, ktrzy do dzi odczuwaj wstyd z powodu masakry popenionej przez przedstawicieli ich narodu. Jednym z nich jest synny amerykaski intelektualista pochodzenia ydowskiego Noam Chomsky, ktry stwierdzi, e: "Masakra w Deir Yassin jest gorzkim symbolem terroru i represji, do ktrej ku naszemu wstydowi my sami przyczynilimy si na wiele istotnych sposobw i dotd przyczyniamy si. Powinnimy nie tylko pamita o tym, ale rwnie to przemyle i zrozumie i co najwaniejsze dziaa, aby przynie sprawiedliwo dla narodu, ktry tak powanie ucierpia". Grupa uczciwych ydw na czele z Marcem Ellisem, wspautorem ksiki "Remembering Deir Yassin", w im i pojednania ydowsko-arabskiego wystpia w 1998 roku na rzecz przerwania tak dugiego niegodnego milczenia o okropnej zbrodni popenionej na Palestyczykach. W ksice "Remembering Deir Yassin" stanowczo wystpiono przeciwko zapomnieniu o 254 ofiarach masakry w Deir Yassin, nieoznakowaniu nawet grobw "palestyskich mczennikw Deir Yassin". Grobw, ktre le zaledwie o mil od synnego narodowego pomnika ydowskiego mczestwa w Yad Vashem. Zapytywano: "Czy dlatego ci mczennicy s tak gboko pochowani, eby nie byo sycha ich krzykw woajcych o sprawiedliwo?". Autorzy ksiki "Remembering Deir Yassin" wystpili z inicjatyw wybudowania pomnika ku czci tragicznych ofiar masakry. Rozpisano konkurs na ten pomnik, pragnc, by sta si on wielkim wezwaniem "na rzecz pamici i na rzecz sprawiedliwoci", "krzykiem na rzecz leczenia ponadpidziesicioletniej rany". Najwyszy czas, by o tej strasznej niezagojonej ranie wiedziano wicej take w Polsce. By wiedzieli o niej take jake liczni niestety filosemiccy dziennikarze najbardziej wpywowych polskich mediw, ktrzy za wszystko co ze w stosunkach izraelsko-palestyskich wini wycznie Arabw. Oczywicie mam tu na myli wycznie tych, co robi to z niedouczenia i ignorancji, a nie cynicznych proizraelskich "jastrzbi" typu Dawida Warszawskiego (Geberta) z "Gazety Wyborczej". A swoj drog ciekawe jest, jak wytumaczyby jego szef Adam Michnik swoje milczenie w sprawie tragedii w Deir Yassin. Tak chtnie pouczajcy mentorsko Polakw w sprawie Jedwabnego Michnik, kiedy hucznie ogoszony ydem Roku przez amerykaskich ydw, dziwnie nie moe zdoby si nawet na odrobin ydowskiego samorozrachunku za bestialsk zbrodni w Deir Yassin. C jednak mona wymaga od czowieka tak dugo i starannie edukowanego przez ca komunistyczn rodzin w swoistej dialektycznej mentalnoci Kalego?!

You might also like