You are on page 1of 648

STANISAW JANKOWSKI "AGATON"

Z faszywym ausweisem w prawdziwej Warszawie


Wspomnienia 1939 1946

TOM II

III. POWSZEDNI DZIE

III. POWSZEDNI DZIE


1. WIDZIAE SI Z MATK?
Przez dziesi miesicy po skoku nie spotkaem si ani z matk, ani z siostr. Miaem wiadomoci o nich, posyaem im pienidze i lakoniczne informacje o sobie, zachowujc pozory, e jestem w Anglii. Okupacyjna konieczno przekazywania wielu wiadomoci "przez okazj" sprzyjaa tej konspiracji. Znaem ich adres, wysyaem im paczki jako "Kowalski". Mogem kadego dnia wsi w pocig i pojecha lub napisa do nich, nie ukrywajc, e jestem w Warszawie. Nie pojechaem, nie napisaem. Nie mogem si zdecydowa, by za cen radoci spotkania obcia je dodatkow trosk o mnie. Wydawao mi si, e tym wyrzeczeniem okupuj ich spokj i bezpieczestwo. I nagle, z dnia na dzie, te wszystkie argumenty stay si niewane. - Widziae si z matk? - zapytaa mnie spotkana przypadkowo kuzynka. Zlkem si, e moe nie zd si z nimi zobaczy. Dowiedziaem si wanie o aresztowaniu

1. WIDZIAE SI Z MATK?

"Dula". Uwiadomiem sobie, e jutro moe dla mnie by za pno. Czekaem dziesi miesicy, teraz nie chciaem ryzykowa ani jednego dnia duej. Pojechaem pocigiem z "Witkiem" - Zygmuntem Waligrskim, ktry ju niejednokrotnie pomaga matce i siostrze i zna ich obecn melin. Wolaem nie jecha sam, eby wypytywaniem o drog nie zwrci uwagi na zaszyt w lesie wie. W nocy w Koluszkach nadzialimy si na apank. Wygarnli wszystkich z pocigu, brali na roboty do Rzeszy. Uratoway nas obu legitymacje Ostbahn i przepustki, ktre wasnorcznie wystawiem poprzedniego dnia. Tylekro wrczajc kurierom faszywe dokumenty zapewniaem, e musz uwierzy w ich prawdziwo i skuteczno, e tym razem, stojc na peronie w Koluszkach naprzeciwko andarmw z pistoletami maszynowymi, sam uwierzyem rwnie w mj faszywy ausweis - i nie baem si. Ze stacji w Opocznie szlimy pitnacie kilometrw przez las. Jeszcze byo ciemno, gdy doszlimy do chaupy w Nowej Grze. Baem si wej bez uprzedzenia. Chciaem czeka do witu, ale "Witek" zastuka do ciemnego okna i wszed do rodka. Uzgodnilimy, e pod byle jakim pozorem wywoa siostr na dwr, nie mwic jej o mnie. Jako lekarka bya przyzwyczajona w tych party-

1. WIDZIAE SI Z MATK?

zanckich lasach do pacjentw zgaszajcych si pod oson nocy. Poznaa mnie od razu. - Nie mogem ju duej by bez was. Posza uprzedzi matk. Nie widzielimy si przeszo trzy lata. Matka posiwiaa bardzo. Wydaa mi si mniejsza, drobniejsza, sabsza. Siostra, zawsze szczupa, zeszczuplaa jeszcze bardziej. Zna byo po niej te trzy lata. Tylko jej szare oczy - z ktrych tak bya podobna do ojca - byy po dawnemu ciekawe i mode. Wyznaa mi, e paczki od "Kowalskiego" niepokoiy j coraz bardziej. Skd zna ich adres? Skd wiedzia, e ona lubi ksiki Conrada? Wobec kilku najbliszych osb, ktre znay ich miejsce pobytu, zastrzega sobie tajemnic adresu. Mogem j uspokoi. Magdalenka poznaa we mnie "nowego pana" z Topolowej. Awansowaem na "wujka" za cen opowiadania o ojcu, ktry jest w Anglii, ale ju niedugo wrci. W jej wiernym sercu niepodzielnie krlowa daleki ojciec. Dla "wujka" nie byo wiele miejsca. Gdy wieczorem myem jej nogi ostr ryow szczotk, owiadczya mi wprost: - Jak mj tatu wrci, to mu powiem, eby z nami nie mieszka.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

Siedzielimy przy stole w bielonej izbie. Naftowa lampa po warszawskich karbidwkach wydaa mi si niewojenna, yczliwa. Przypominaa dziecinne wakacje na wsi. Gospodarze, pastwo Aleksandrowiczowie, nie znali caej prawdy o losach dwu kobiet i maej dziewczynki, ktre zjawiy si nieoczekiwanie pod ich dachem, ale rozumieli dostatecznie duo, by otoczy je yczliw opiek i uwierzy w autentyczno ich kenkart. Chaupa w opoczyskich lasach, odcita od wiata i ludzi, nie widziaa Niemcw. Pki chodzilimy z Magdalenk po lesie, lepilimy bawana ze niegu, zagldalimy do obrki - wojna i gestapo byy dalekie i nierealne. Wracay nieodparcie, gdy tylko zaczynalimy wieczorem rozmawia z matk i siostr. O aresztowaniu Zosi i jej matki, o losach Mokotowskiej. Zwyka warszawska historia tamtych lat. Dom Mokotowska 39 wyszed z wrzeniowego oblenia bez powaniejszych szkd. Optymizm matki i jej wiara, e Mokotowskiej nic nie moe si sta, byy tak zaraliwe, i podczas najciszych bombardowa lotniczych w mieszkaniu rodzicw chronio si ponad dwadziecia osb - bliszych i dalszych znajomych - przekonanych niezbicie, e dugi, ciemny "kuchenny" korytarz w mieszkaniu nr 7 jest najbezpieczniejszym miejscem w oblonej Warszawie.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

W padzierniku zamieszka na Mokotowskiej mj brat Andrzej z on Halin, dwojgiem dzieci: siedmioletni Ew i trzyletnim Stasiem, oraz teciow pani Melani Stegmann. Majtek Puczniew, lecy opodal odzi, ktrym zarzdza Andrzej, zosta wcielony do Reichu. Tym z Polakw, ktrzy w swoich czy zarzdzanych przez siebie majtkach na terenach wcielonych pozostali, groziy ze strony Niemcw szykany, a czsto wizienie i mier. Przyjechali do Warszawy wozem i par koni, ktre stay si podstaw egzystencji mego brata, inyniera rolnika, przekwalifikowanego na wozaka. Tu drobna dygresja. Ju na kilkanacie lat przed wojn w Polsce kady ko posiada swj "dowd osobisty", tak zwan ksik kosk. Ksiki te obowizyway rwnie w czasie okupacji. Nie wolno byo posugiwa si koniem, nie majc przy sobie jego ksiki. Wszystkie konie stanowice wasno Polakw podlegay mobilizacji zarzdzonej przez Niemcw. Dowodem, e ko zosta od niej zwolniony, bya litera "H" wypalona na zadzie konia. W ksice adnej adnotacji nie robiono. Konie Andrzeja ju wkrtce uzyskay t oficjaln liter, ktr za niewielk opat robi znajomy wiejski kowal, "przykadajc - jak mwi - Hitlera na kosk dup". Andrzej wraz z koleg z SGGW, przyjacielem Janem Higersbergerem, ktry - rwnie wysiedlony z majtku - w podobny sposb, wozem i par koni, dosta si. do War-

1. WIDZIAE SI Z MATK?

szawy, zaoyli spk. Konie i wozy, ulokowane w gospodarstwie rolnym na Rakowcu nalecym do tak zwanego AGRiL-u (znajdzie si tam rwnie miejsce na skad broni AK) wynajmowali do rnego rodzaju przewozw. Najlepszym interesem okaza si zakup i przewz rzepaku, z ktrego olej sprzedawali zaprzyjanionej firmie "Blikle". W styczniu 1940 roku w czasie takiej wanie rzepakowej wyprawy z Higersbergerem pod Wizown utknli w zaspach nienych i musieli zawrci. Do Warszawy dojechali pod wieczr i tu przed godzin policyjn znaleli si w okolicy Mokotowskiej. Do stajni na Rakowiec ju by nie dojechali, wic Andrzej zaproponowa, e konie ulokuj w pustym garau w podwrku na Mokotowskiej, a przyjaciel przenocuje u niego. Ju po kolacji - dobrze po godzinie policyjnej - Higersberger podzikowa za gocin i postanowi, e wrci na noc do rodziny na Wilcz. Dlaczego - do dzi nie wie. Nie byo to daleko, ale Niemcy strzelali nieraz bez sprawdzania nachtausweisw (przepustek nocnych). Mimo protestw Andrzeja - poszed. Tej wanie nocy gestapowcy w asycie andarmerii wylegitymowali wszystkich mczyzn znajdujcych si na Mokotowskiej 39. Nie zameldowanych - zabrali. Rozstrzelali ich pniej w Palmirach.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

Po wejciu Niemcw do Warszawy siostra nadal pracowaa w Szpitalu Ujazdowskim. Pilnym wwczas zadaniem lekarzy byo nie zawsze legalne wypisywanie jako tako podleczonych oficerw, co umoliwiao im niepjcie do oflagu. Pierwsze miesice po klsce wrzeniowej, wyolbrzymionej gorycz i alem, wydaway si, z perspektywy trzech lat okupacji i niemieckich tryumfw, mniej przeraliwe. Jeszcze wtedy wszyscy najblisi yli, byli razem. Moje kartki z Litwy i Szwecji uspokoiy ich, e i ja przeyem wrzesie. Ojciec podczas wrzeniowej obrony Warszawy by komendantem Obrony Przeciwlotniczej w IV Dzielnicy, za ktr to sub otrzyma Krzy Walecznych po raz trzeci od dowdcy Armii Warszawa generaa dywizji Juliusza Rmmla (zacznik do Rozkazu z 26 IX 1939-OPL Warszawa). Szybko otrzsn si z przygnbienia po upadku Warszawy. Od pierwszych miesicy okupacji by aktywny w SZP-ZWZ. Do ostatka pozosta wierny swym dwm yciowym pasjom: harcerstwu i Warszawie. Na przeomie lat 1939 i 1940 podejmowa prby scalenia rozdrobnionych poczyna organizacyjnych modziey harcerskiej. By pierwszym komendantem "bika", oddziau bojowego, ktry powsta w padzierniku 1939 roku z 21 Warszawskiej Druyny Harcerskiej. Po mierci ojca oddziaowi, ktry nadal skupia harcerzy z dawnej

1. WIDZIAE SI Z MATK?

21 WDH, nadano kryptonim "wawy Burek", co byo harcerskim pseudonimem ojca. Varsavianista, dugoletni sekretarz Zarzdu Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszoci, uczestniczy w oficjalnej interwencji u wadz niemieckich w sprawie ochrony spalonego i dewastowanego Zamku Krlewskiego. Na wasn rk prowadzi kartotek volksdeutschw, ktr gestapo znalazo podczas aresztowania. W lutym 1940 roku wysa mi przez okazj do Francji zdjcie. Dziesiciomiesiczna wwczas Magdalenka, z zawadiacko zaczesanym lokiem, siedzi umiechnita na ku. Zdjcie odnalazo mnie w Secteur Postal 117 na linii Maginota. Na odwrocie zapisaem dat otrzymania przesyki: 27 kwiecie 1940 r. Tydzie po aresztowaniu ojca. Przyszli po niego 20 kwietnia 1940 roku o szstej rano. Dwch cywilw i czterech umundurowanych gestapowcw z broni w rku. Byy to pierwsze, na szerok skal przeprowadzone, aresztowania wrd adwokatury warszawskiej. Po kilkugodzinnej rewizji zabrali go na Szucha. Reszt domownikw zamknli w kancelarii i pldrowali mieszkanie. Broni i gazetek ukrytych w piecu nie znaleli. Siostra wrcia z dyuru w szpitalu nastpnego dnia rano. Zadzwonia do drzwi - otworzyli jej gestapowcy.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

10

Powiedzieli, e jest aresztowana. "Wszyscy byli zamknici w kancelarii. Ojca ju nie byo. Zabrali mnie do stoowego pokoju. Miaam przy sobie dyurn walizeczk: piama, szczotka do zbw i futrzana czarna mapka-maskotka, z dugim czarnym ogonem. Gestapowiec otworzy walizeczk, zacz w niej grzeba. Wycign mapk za ogon i powiedzia: Die Kleine hat nichts dazu Maa nie ma z tym nic wsplnego. Potem zamknli mnie z reszt rodziny w kancelarii." Bd po ni potem przychodzili czterokrotnie na Mokotowsk. Andrzejowi, ktrego nie zastali w mieszkaniu, kazali zgosi si nazajutrz na Szucha. Wieczorem tego wanie dnia przyszed na Mokotowsk Jan Higersberger. Gestapowcy jeszcze tam byli. "Ihre Papiere?" - gdy wyciga dokumenty z kieszeni, pilnujcy go gestapowiec odwrci si i poszed w gb mieszkania. Wystarczya chwila, by Higersberger wyszed. Postanowi ostrzec Andrzeja, by nie wraca do domu i nie zgasza si w gestapo. Mimo ostrzeenia na wiadomo o aresztowaniu ojca Andrzej poszed z on do kocioa, oboje przystpili do Komunii, po czym zgosi si na Szucha. udzi si, e w ten sposb uratuje ojca. Ojciec i brat siedzieli na Pawiaku, przysyali grypsy. Matka i siostra wysyay im paczki ywnociowe. Szukay

1. WIDZIAE SI Z MATK?

11

porednikw, eby ich uwolni za umiejtnie wrczon apwk. W czerwcu grypsy si urway. Usuny volksdeutsch, "ludzki czowiek", p. S., zamieszkay Pikna 61, bra nadal pienidze i nie szczdzi uspokajajcych wiadomoci. Adwokat Wadysaw Kempfi, wizie Pawiaka, wspomina o przygotowaniach na Pawiaku do wywzki do Palmir: "Po kilkunastu dniach zaczy si przegrupowania, cige zbirki na dziedzicu wiziennym, po ktrych nie wracao si ju do swoich cel poprzednich. Zaczto wtedy mwi o transporcie do obozu koncentracyjnego. W czasie takich zbirek chodzili wzdu szeregw gestapowcy i orientujc si po twarzach, wycigali niektrych winiw i przydzielali ich do innych grup. Byli to winiowie potrzebni gestapowcom do prowadzonych przez nich dochodze bd te przeznaczeni do Palmir. Widziaem, jak w ten sposb wycignito z szeregw adwokata Czesawa Jankowskiego, znanego dziaacza harcerskiego..."1 Moe przeyby obz koncentracyjny? We Wspomnieniach winiw Pawiaka odnalazem opis, jak ich wywo na rozstrzelanie:
1 W. Kempfi, Przyczynki do publikacji "Palestry" o adwokaturze polskiej i jej stratach w latach 1939-1945, "Palestra" 1976, nr 11.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

12

"Spdzono nas wszystkie na mokr posadzk do przejciwki i okoo poudnia zarzdzono zbirk. Starszy oficer SS, w jasnych reniferowych rkawiczkach, w wykwintnie skrojonym mundurze, z dugim pejczem, osobicie sprawdza nazwiska podug trzymanej w rku listy. Sfora uzbrojonych po zby andarmw i modych oficerw oraz dwch wytwornych cywilw w brzowych garniturach i zielonych kapeluszach z pirkami stanowia asyst wyczekujc rozkazw. U ng naczelnego oprawcy siedzia duy wilczur. Natychmiast po sprawdzeniu listy dano rozkaz wymarszu na dziedziniec Pawiaka. Tam ju stali mczyni. Tak jak i kobiety, w dwuszeregu, tylko bardzo dugim, zda si nie koczcym, tak jak i one, z tobokami w rkach, z caym swym biednym majtkiem skazaca, z odkrytymi gowami, zalani potokami gorcego soca. W jakiej chwili SS-mani zawrcili na Serbi. Jakby tylko czekajc na to, z duych okien szkoy, wypenionych winiami, posypa si w stron skazacw prawdziwy deszcz paczek: chleb, cukier, tuszcz, co kto mia pod rk. Wygrzebywano chyba ju te ostatnie, te spod serca i te na czarniejsz jeszcze godzin schowane zapasy i oddawano je bardziej jeszcze nieszczliwym.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

13

Tymczasem z szeregw jednych i drugich zaczy pada imiona i nazwiska: - Gadomska! - Ktra to pani Gadomska? - popyn znowu szept i z szeregw mskich wychylia si ciemna sylwetka miego i dobrze jeszcze wygldajcego mczyzny w rednim wieku. Pokazaam wzrokiem stojc ze mn w parze kobiet. Podczas kiedy Gadomska porozumiewaa si z mem, w nieznany mczyzna zwrci si do mnie ze sowami: - Chciaem j zobaczy, znam dobrze jej spraw. Jestem z zawodu adwokatem. Moje nazwisko Jankowski. Robiem, co mogem, chciaem wycign... Beznadziejna sprawa i teraz.... sam si tu znalazem - rozemia si, starajc si pokry zdenerwowanie, a po chwili doda: W adnej jestemy asycie. Caa paczka kolegw: Skrewicz, Dziewatowski. Pokazywali mi te Rataja i Niedziakowskiego. Ot tam... stoj na lewym skrzydle. Widzi pani? - A co ze Starzyskim? - zapytaam jeszcze. - Podobno gdzie na cisej izolacji. Rozmowa si urwaa, bo od strony gwnej bramy wjeday szeregiem kryte

1. WIDZIAE SI Z MATK?

14

budy. Za nimi spora ilo motocykli, penych uzbrojonych andarmw. Wzdu murw wiziennego gmachu ustawiaj teraz czwrkami mczyzn, dwjkami kobiety, wszystkich twarzami do gwnej bramy. Naprzeciw nich hitlerowcy. Od strony Serbii, na rozoonych paszczach nios dwch mczyzn. Przeszo 250 osb zaadowano do szeciu samochodw. Nastpnie kady z nich szczelnie okryto plandek i zasznurowano [...]. Wrzucaj teraz na brzeg wozu ostatnich - dwch konajcych. Jednego zwalaj Jankowskiemu wprost na kolana, drugiego upychaj i kopi buciorami [...]. Ostatnie auto, ktre uwozio skazacw do Palmir, byo ju za bram. Poprzez warkot motoru, sygnau ulatujcego ludzkiego ycia, dobieg z gbi, niby gos puszczyka, straszliwy krzyk rodzcej kobiety, wywoonej na mier."2 "Wszystkie egzekucje w Palmirach - pisze Wadysaw Bartoszewski - przygotowywane byy przez Sicherheitspolizei z gbokim rozmysem. W dniach poprzedzajcych transport skazacw, a niekiedy nawet na duszy czas naprzd, oddzia Arbeitsdienstu, kwaterujcy w pooonej po drugiej stronie szosy modliskiej wsi omna,
2 B. Winiewska-Sokoowska, W Wizieniu Mokotowskim i na Pawiaku, w: Wspomnienia winiw Pawiaka, s. 179-182.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

15

lub modzie z Hitlerjugend obozujca nie opodal Palmir - przygotowywali na polanie mierci doy, w ktrych miay spocz ciaa ofiar. Doy te o gbokoci okoo 2,5-3 m, a dugich 30 m i wicej, przypominay swym wygldem rowy przeciwlotnicze. Niekiedy tylko, gdy przewidywano niniejsz liczb skazacw, szykowano groby o nieregularnym ksztacie, podobne do naturalnego zapadliska terenu albo leja od bomby lotniczej. [...] Transporty formowano zazwyczaj o wicie, pozostawiajc ludziom zudzenie, e maj by wywiezieni do obozu koncentracyjnego. Pozwalano im zabiera ze sob walizki, plecaki, worki z osobistymi rzeczami, paczki z ywnoci, a niekiedy nawet dodatkowe porcje chleba na drog. Czstokro zwracano te winiom wszystkie dokumenty osobiste i przedmioty zoone w depozycie wiziennym. Uspokojonych w ten sposb skazacw adowano do samochodw ciarowych i wywoono. Dopiero gdy samochody skrcay na poln drog, a potem wjeday w las, rodziy si w winiach podejrzenia. I w tym wanie miejscu, na skraju lasu w pobliu wsi Palmiry, wyrzucali z samochodw kartki, ksieczki do naboestwa czy jakie pamitkowe drobiazgi, w nadziei, e naprowadz kogo w ten sposb na swe lady. Auta zatrzymyway si w lesie w pobliu polany. Winiom kazano wysiada, niekiedy krpowano im rce i zawizywano oczy. Nie zabierano jednak bagau przywie-

1. WIDZIAE SI Z MATK?

16

zionego z wizienia ani te dokumentw i drobiazgw, jeli je mieli przy sobie. ydom pozostawiono opaski z gwiazd Syjonu, pracownikom sanitariatu opaski Czerwonego Krzya na rkawach paszczy czy ubra. Niemcy prowadzili skazacw grupami na polan i ustawiali tam nad sam krawdzi przygotowanego dou, planowo, gsto obok siebie, tak, aby zaoszczdzi pracy zbierania i chowania zwok. Pluton policji lub SS dokonywa egzekucji z broni maszynowej. Po salwie dobijano niektrych rannych pojedynczymi strzaami z pistoletw. Inni, yjcy jeszcze, ale nie dajcy znakw ycia, nie byli dobijani. Ciaa traconych paday bezadnie do dou. Swoiste poczucie porzdku kazao zbrodniarzom wprowadza rne udoskonalenia techniczne przy dokonywaniu egzekucji. Ustawiano na przykad skazanych nad doem, trzymajc za ich plecami dugi drg lub drabin (takie wanie drgi odnaleziono w niektrych grobach przy ekshumacji w r. 1946). Po oddaniu salwy opuszczano podprk, pozwalajc ciaom spada do grobu. Nastpn grup rozstrzeliwano w tym samym miejscu, tak e padajce ciaa tworzyy now warstw. Wypenione doy Niemcy zakopywali, maskowali je starannie mchem, igliwiem, a potem obsadzali polan rwnomiernie modymi sosenkami. Odjedali w przekonaniu, e wszystko zostao dobrze obmylone i e prawda nigdy nie wyjdzie na jaw. Do rodzin wymordowanych wy-

1. WIDZIAE SI Z MATK?

17

syao gestapo krtkie zawiadomienia o zgonie, niekiedy podajc jako przyczyn mierci atak serca, najczciej jednak nie podajc adnej. W dniach egzekucji zachowywali Niemcy w rejonie strace wszelkie ostronoci, aby nie przenikn tam aden niepowoany wiadek: patrolowali okolice polany, grupowali w innej czci terenu lub nawet zwalniali z pracy robotnikw zatrudnionych przy rozbirce bocznicy kolejowej. Mimo to ludno okoliczna, a szczeglnie mieszkacy wsi Palmiry i Pociecha, oraz pracownicy suby lenej podpatrywali Niemcw systematycznie i naraajc ycie obserwowali przybycie niemal kadego transportu na miejsce strace. W trakcie egzekucji wiadkowie ukryci w lesie syszeli niejednokrotnie jki ofiar i odgosy salw, niekiedy widzieli grupy skazacw prowadzonych z zawizanymi oczami nad przygotowan mogi. Bezporednio za po egzekucji, zazwyczaj najbliszej nocy, gajowy Adam Herbaski i inni pracownicy polskiej suby lenej usiowali oznaczy cile miejsce zbrodni. Mimo maskowania grobw przez Niemcw wieo poruszona ziemia umoliwiaa niemal bezbdn ich lokalizacj. Wiksze trudnoci nastrczao natomiast w warunkach konspiracyjnych trwae oznaczanie mogi. Gajowi nacinali w sposb sobie wiadomy pnie pobliskich drzew, wbijali w nie uski karabinowe znalezione na miejscu kani, niektre miejsca po prostu zapamitywali.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

18

W pierwszych kilkunastu miesicach okupacji Niemcy zupenie nie orientowali si w sprawnoci dziaania polskiego Podziemia. Nie wiedzieli, e tajne miejsce strace w Palmirach stao si w Warszawie gone, e z Pawiaka dochodziy wiadomoci o kadym wywiezionym transporcie."3 "Listy s dokadn kopi oryginalnych list ukadanych przez gestapo - zeznawaa 15 maja 1946 roku Janina Gruszkowa, straniczka wizienna wsppracujca z AK, skadajc sdziemu grodzkiemu imienne wykazy osb wywiezionych z Pawiaka na mier w dniach 20-21 czerwca 1940 roku, 30 sierpnia 1940 i 17 wrzenia 1940. - Znalazy si one w moich rkach w sposb nastpujcy: gdy przychodzia lista z gestapo, trzeba byo zrobi kilka odpisw, ktre szy na oddziay, do biura depozytw rzeczowych, do dziau gospodarczego. Maszynistka sporzdzajca te odpisy podkadaa kilka bibuek wicej. W ten sposb oprcz potrzebnych dla oddziaw i magazynw byo kilka dodatkowych odpisw. Jeden z takich egzemplarzy zabieraam ja i w czapce wiziennej przenosiam poza mury wizienia. Przez pewien czas byy one przechowywane na terenie jednej z fabryk warszawskich, a w roku 1940 zakopane w Natolinie k. Wilanowa, za obecnie odkopane."4
3 W. Bartoszewski, Warszawski piercie mierci, Warszawa 1970, s. 64.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

19

Lista wywiezionych z Pawiaka na mier w dniach 20-21 czerwca zawiera 358 nazwisk uoonych w porzdku alfabetycznym. Miejsca 83 i 84 zajmuj: Jankowski Andrzej 11.12.07 Jankowski Czesaw 20.7.81 Mj brat i ojciec. Z Pawiaka do Palmir jest okoo trzydziestu kilometrw. Ciarwkami wieziono ich godzin. Chyba nie mieli zudze. Tych ostatnich godzin mego ojca i brata ju mi nikt nie opowie. Z Palmir nie ma wspomnie. Wierz, e do ostatniej chwili byli obaj spokojni, e nad krawdzi rowu ojciec umiecha si tak samo jak podczas ostatniej zbirki na Pawiaku. Ich mogiy s blisko siebie, w tym samym rzdzie. Chyba tak samo blisko siebie stali naprzeciw niemieckich karabinw maszynowych. Gdy 3 wrzenia 1939 roku wyjedaem z Warszawy, ojciec odprowadzi mnie na dworzec. egnajc si, zostawiem mu stalowy sygnet, ktry dostaem od niego w dniu penolecia. - Oddasz mi, jak wrc.

Janina Gruszkowa, ibidem; orygina zezna w archiwum GK BZH, sygn. 96/OB.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

20

Ten - przearty rdz sygnet - ktry w chwili egzekucji ojciec mia zawieszony na acuszku na szyi, odnaleziony podczas ekshumacji zwok w Palmirach, zwrcia mi matka, gdy wrciem do Warszawy w roku 1946. Po powrocie nie nosiem ju wicej sygnetu, daem go starszemu synowi 28 sierpnia 1968 roku, w dniu jego penolecia. 5 wrzenia 1940 roku - t dat matka zapamitaa dobrze - przyszed po ni gestapowiec z wezwaniem na Szucha. Nie zdziwia si. Wiedziaa, e przyjd i po ni. Zdziwia si natomiast, gdy j zapewni, e wrci do domu. Zawiadomili j o rozstrzelaniu ma. O losach syna nie powiedzieli jej nic, cho rozstrzelali ich obu tego samego dnia, na tej samej polanie. Zezwolili na klepsydr i naboestwo aobne. Koci Zbawiciela by peny. "Umar nagle na serce" - to rozumieli wwczas w Warszawie wszyscy. Potem Niemcy zakazali naboestw aobnych i nekrologw. Adres: Mokotowska 39 m. 7, nie na prno zosta w kartotekach gestapo. W lutym 1941 roku o godzinie 12 w nocy zadzwoni dzwonek u drzwi. Wiadomo byo, kto moe dzwoni o tej porze. Tym razem -przyszli po siostr. Nie zastali jej. Wyjtkowo zmczona prac lekarsk tego dnia wyjechaa do Piotrowie pod Warszaw, do Wojtka Kopcia. Tam dowiedziaa si, e gestapo byo po ni. Wicej ju na Mokotowsk nie wrcia. Cho gesta-

1. WIDZIAE SI Z MATK?

21

powcy zastali w mieszkaniu tylko matk z bratow z dwojgiem maych dzieci, z broni w rku rewidowali kolejno kady pokj. Sprawdzili zasane ko siostry. Pociel bya zimna. - Nie wiem ju od dawna, co si z ni dzieje - kamaa matka. - Zerwaa ze mn. Ucieka z kochankiem. Szecioletni Sta kama rwnie przekonujco, gdy go obudzili i przyoyli pistolet do gowy. W nocy z 19 na 20 sierpnia 1941 roku gestapowcy przyszli na Mokotowsk po raz czwarty. Na widok piciu uzbrojonych Niemcw matka zapytaa pynn niemczyzn: - Tylu was po jedn star bab? Szukali nadal siostry. Nie mieszkaa w domu ju od dawna. Kazali da sobie jej fotografi. Gdy matka wrczya im dziecinn fotografi, ktr miaa przy ku, zwymylali j, ale jej nie uderzyli. Zabrali matk ze sob. "Dobrzy Niemcy" pozwolili, eby kanarka w klatce oddaa pod opiek dozorcy. Dziesiciodniow kwarantann w przepenionej celi matka wspominaa niechtnie. Natomiast dalszy pobyt na Serbii uwaaa za najciekawszy okres swego ciekawego ycia. Tyle tam byo wspaniaych kobiet.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

22

Osiem razy przesuchiwali matk w gestapo, wypytujc o crk. Zwolnili j po czterech miesicach. Tym razem 15 tysicy zotych wpacone przez crk na rce usunego volksdeutscha okazay si skuteczne. - Pani si nie cieszy? - zapyta gestapowiec, ktry j zwalnia. - Crk i tak znajdziemy. Oddamy jej za ni i za pani. Ale tak kama jak matki-Polki to nikt nie umie powiedzia z uznaniem na odchodnym. Po wyjciu z wizienia matka przekazywaa wiadomoci i polecenia z Pawiaka. Spotykaa si ze znajomymi i nieznajomymi ludmi w parku, w kociele, na cmentarzu. Cho bya oficjalnie zwolniona z wizienia, na Mokotowsk ju nie wrcia. Starczyo jej odwagi, eby cztery razy otworzy drzwi gestapowcom. Baa si, e przyjd po raz pity. Mieszkaa u znajomych, raz nocowaa na Topolowej, czsto zmieniaa adres. Gestapo tropio j. Zaleao im na mojej siostrze. - Czuam nieraz szpicla za sob na ulicy - opowiadaa matka - to paskudne uczucie zostao mi na dugie lata. Nie lubi, jak kto duszy czas za mn idzie. Wobec uczucia narastajcego zagroenia zdecydoway z siostr, e obydwie wyjad na wie jako panie Bukowiskie. Z listem polecajcym pojechay do ksidza do Raby Wyn j, ktry odesa je do domu katolickiego w Sieniawie pod Krynic, gdzie miay zamieszka na strychu.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

23

Uprzedzi je, e Bogda, gral - gospodarz tego domu, to "zbj i rabu". Mimo takich rekomendacji obie panie zaprzyjaniy si z nim serdecznie. Gdy w maju 1942 roku Zosia przywioza im do Sieniawy Magdalenk, okazao si, e Bogda piknie opowiada gralskie bajki. Siostra zaprzyjania si z przemytnikami, ktrzy zaopatrywali j w ywno. O jej praktyce lekarskiej zadecydowaa operacja zestawienia zamanej nogi baranowi, ktrej dokonaa pomylnie. Zostaa "Marysi, co leczy", i zyskaa licznych, take i dwunonych pacjentw. 15 sierpnia 1942 roku odnalaz je "Witek" - Zygmunt Waligrski na wieczornej mszy. Zawiadomi o aresztowaniach na Topolowej i prawdopodobnym odnalezieniu korespondencji. Wyjechay z dnia na dzie do rodziny w Koneckie, gdzie Magda przesza bardzo grony colit. Gdy wyzdrowiaa, przeniosy si do zaszytej w opoczyskich lasach chaupy, bo rodzina na wsi baa si, e im naprowadz gestapo. W samotnej chaupie na odludziu miay yczliw opiek i spokj. A do chwili, gdy przyszedem po nocy. - Dobrze, e do nas przyjecha - rozgrzeszya mnie matka.

1. WIDZIAE SI Z MATK?

24

Uzgodnilimy, e bd pisyway do mnie na umwiony adres, podpisujc si faszywym nazwiskiem. Wyjechaem nazajutrz. W jednym z listw - jedynym, ktry mi pozosta - matka zamiecia optymistyczn uwag o Magdalence: "...zbia wczoraj Piotra, a dzisiaj zapaam j, jak oia kijem maego Tadzia. Myl, e zastaniesz duy krok w jej rozwoju..." "Starowina" - podpisaa si matka pomna korespondencyjnej konspiracji. Jedziem do Nowej Gry jeszcze kilkakrotnie, za kadym razem uprzedzajc listownie moje panie. W marcu 1943 roku powiedziaem im o mierci Zosi i doktor Garlickiej. Siostra tsknia do konspiracyjnej roboty. Coraz jej byo trudniej usiedzie w bezpiecznym odludziu. Na pewno nie byo to na j rozsdnie j, ale zdecydowalimy we troje z matk, e wrc do Warszawy. Przez "Maka" udao mi si znale dla nich mieszkanie na Sadybie przy ulicy Goraszewskiej. Przygotowaem dla nich dokumenty na kolejne nazwiska. Umwilimy si, e przyjad po siostr, ktra pojedzie ze mn do Warszawy, eby zaatwi swoje sprawy zawodowe i organizacyjne,

1. WIDZIAE SI Z MATK?

25

urzdzi nowe mieszkanie, po czym wrci po matk i Magdalen. Podr zapowiadaa si raczej nudno. Kontrola biletw, dokumentw osobistych i przepustek kolejowych bya ju za nami. Jeszcze trzy godziny jazdy. Na dwie stacje przed Radomiem - kolejna kontrola dokumentw przez dwch bahnschutzw, w miar zaprawionych alkoholem. Polowali przede wszystkim na szmugiel, wic czekaem spokojnie. Jechaem jak zwykle w mundurze kolejarza z odpowiednim kompletem dokumentw, siostra jako urzdniczka Landwirtschaftliche Zentralstelle, ktre to dokumenty, wielokrotnie sprawdzone przez naszych kurierw i czniczki, sam jej wystawiem i przywiozem. Zalany bahnschutz przyczepi si do tych wanie dokumentw siostry. Kaza jej i ze sob do subowego przedziau, zapowiedzia, e w Radomiu pjdzie z ni do gestapo. Pozosta obojtnym widzem i zostawi siostr sam na pastw pijanego Niemca czy i z ni, prbowa interwencji? Narazi take i moje dokumenty na bardziej dokadne sprawdzenie, obciy siostr, a by moe w konsekwencji take matk i Magdalen? Moje usiowania zaagodzenia sprawy nie pomagay. Dyskretna prba wrczenia bahnschutzowi "grala" - co zazwyczaj wystarczao - nie poskutkowaa. Niemiec stawa si coraz bardziej

1. WIDZIAE SI Z MATK?

26

natarczywy, krzycza coraz goniej. Awantura poruszya cay wagon. Siostra zachowywaa si spokojnie, ale czuem, e trzyma si resztkami nerww. Poszedem z ni i z dwoma Niemcami pod pretekstem, e jako kolejarz wyjani nieporozumienie. To przecie ja wystawiem jej te dokumenty - nie mogem jej zostawi samej wobec Niemcw. Dojedalimy ju do Radomia. Uratowa nas przybyy trzeci bahnschutz. Mia wida do tamtych dwch jaki waniejszy interes, bo sprawdzi raz jeszcze dokumenty siostry, orzek, e s dobre, zabra tamtych dwch ze sob. Matka i Magda zamieszkay na Sadybie. Siostra postanowia chwilowo zamieszka na niadeckich u swych przyjaci, pastwa Niemczewskich. Gdy sprawdzi, e gestapowcy zgubili jej lad, e jest "czysta", to sprowadzi si na Sadyb. W kilka dni pniej matka zatelefonowaa do niej do Niemczewskich. - Przyjed dzi do nas wieczorem. Tej nocy gestapo byo u Niemczewskich. Matczyne przeczucie? W padzierniku 1943 roku wszystkie trzy panie mieszkay ju razem na Goraszewskiej. "Dzisiaj moesz spa spo-

1. WIDZIAE SI Z MATK?

27

kojnie, bo gestapowcy maj bal" -uspokajaa swego misia Magda. Skoczya cztery lata, czas by zapisa j do przedszkola. Bya ju na tyle wyszkolona w konspiracji, e gdy babcia - zgodnie z now kenkart - wystpia w przedszkolu jako pani Zdzitowiecka, nie zaprotestowaa. Ale nie wytrzymaa i w drodze powrotnej do domu nie oszczdzia babci zjadliwej uwagi: - A mwia, e nie wolno kama. 2. WYWIAD AK Zanim przejd znowu do moich spraw osobistych, musz naszkicowa ich bardziej oglne to.
5

Przez 28 miesicy, od kwietnia 1942 roku do Powstania, kierowaem prac Wydziau Legalizacji i Techniki wywiadu AK. Wydzia nasz by zaledwie drobnym keczkiem w tym skomplikowanym mechanizmie. Na pewno nie najwaniejszym, ale dostatecznie potrzebnym, eby nam dawa pen satysfakcj z udziau w walce z wrogiem. Likwidacja czy choby unieruchomienie na czas duszy naszej komrki utrudniyby prac zarwno komrek wywiadu w Warszawie, jak i sieci terenowych w GG czy na
5 Na podstawie: Polskie Siy Zbrojne, t. III, Armia Krajowa, passim; Z. Walter-Janke, Bez nich nie ma zwycistwa, maszynopis; M. Wojewdzki, Akcja V-1, V-2, Warszawa 1972; "Makary", AK zdobywa niemieck tajemnic "V", w: Drogi cichociemnych, 172 181.

2. WYWIAD AK

28

zapleczu frontu wschodniego, kurierw jadcych do Siedlec bd do Krakowa, do Hamburga czy Parya. Dla wyjanienia potrzeby i zakresu naszej roboty niezbdne jest przedstawienie w oglnym zarysie zada i organizacji wywiadu, ktrego bylimy czstk. Konspiracyjna dziaalno wywiadowcza rozpocza si jednoczenie z powstaniem ruchu oporu w Polsce. Genera Tokarzewski - "Torwid", mianowany w kocu wrzenia 1939 roku komendantem tajnej organizacji wojskowej SZP, pniej ZWZ-AK, powoa ju w pocztku padziernika majora Wacawa Berk na szefa suby wywiadowczej, pniej pierwszego szefa Oddziau II KG AK. Wojna wymagaa od Polakw yjcych pod okupacj niemieck nowych metod walki. Wobec wroga stosujcego totaln przemoc - odwaga, bohaterstwo nie wystarczay. Trzeba byo wroga pozna, wywie w pole, oszuka. Co wcale nie zwalniao od bohaterstwa. Okruciestwo i gupota okupanta szybko i skutecznie upowszechniy w spoeczestwie znajomo metod walki. Odpowiedzi - do koca nie docenion przez Niemcw - bya powszechna gotowo do wiadcze, do walki z wrogiem. Od pierwszych dni okupacji znajomo zamierze wroga, informacja o Niemcach, staa si warunkiem egzystencji kadego Polaka, a tym bardziej kadej zorganizowanej

2. WYWIAD AK

29

grupy, kadej organizacji. Z biegiem czasu, gdy nawizano czno Warszawa-Londyn, staa si jednym z najbardziej wakich wkadw Polski do wojennego wysiku aliantw. Pocztkowo wywiad AK obejmowa tylko teren Polski, a gwnie Generalgouvernement. Z czasem, na skutek wywzki Polakw na roboty przymusowe do Rzeszy i innych podbitych krajw oraz zatrudniania Polakw na zapleczu frontu wschodniego, moliwoci penetracji wywiadowczej zwikszyy si znacznie. Wywiad pracowa dla potrzeb Dowdcy AK i dla potrzeb aliantw. Potrzeby wasne obejmoway rozpoznanie jednostek wojskowych i policyjnych dla prowadzenia walki z wrogiem oraz - w zakresie, w jakim byo to moliwe - dla ochrony spoeczestwa polskiego. Potrzeby aliantw, przekazywane przez dowdztwo Polskich Si Zbrojnych w Londynie, obejmoway: - rozpoznanie zagadnie wojskowych i gospodarczych na ziemiach polskich i na zapleczu frontu wschodniego; - rozpoznanie zagadnie gospodarczych w Rzeszy cznie ze skutkami bombardowa;

2. WYWIAD AK

30

- rozpoznanie portw batyckich i portw Morza Pnocnego ze szczeglnym uwzgldnieniem marynarki wojennej; - badanie nastrojw armii i spoeczestwa niemieckiego. Dziaalno wywiadowcza prowadzona bya przez Oddzia II Komendy Gwnej AK, ktry w latach 1941-1944 obejmowa 9 wydziaw. Ich kryptonimy zmieniay si czsto. Z reguy po kadej wikszej wpadce i aresztowaniach, a co pewien czas profilaktycznie, dla utrudnienia pracy gestapo i Abwehry. Ukad organizacyjny pozostawa bez zmian. Wedug kryptonimw uywanych w 1943 roku, ktre przetrway nieco duej, w skad Oddziau II wchodziy nastpujce wydziay: Wd 61 - Szef z sekretariatem kierowa porednio, przez kierownikw wydziaw, prac caego wywiadu, a bezporednio komrkami wydzielonymi do zada specjalnych. Cao prac kierowana bya z Warszawy. Pierwszym szefem Oddziau II od padziernika 1939 do wiosny 1942 by ppk Wacaw Berka - "Brodowicz". Od wiosny 1942 do grudnia 1943 ppk Marian Drobik - "Dzicio". Po nim kierownictwo wywiadu obj ppk Kazimierz Iranek-Osmecki - "Makary", "Heller", cichociemny skoczek, ktry prowadzi Oddzia II do Powstania Warszawskiego. Wd 62 - Badanie nastrojw armii i spoeczestwa niemieckiego. Twrc i dugoletni kierowniczk wydziau

2. WYWIAD AK

31

bya dr Jadwiga Krasicka, bya dyrektorka gimnazjum eskiego w odzi. Wyksztacenie, talent pedagogiczny i wielka kultura osobista pozwoliy jej skupi wok siebie zesp ludzi, ktry wykonywa cenn prac opart na ogromnej iloci i rnorodnoci przebadanego materiau. Wydzia czerpa informacje z prasy, periodykw i ksiek oraz ze wietnie zorganizowanego przechwytu pocztowego, ktry dostarcza miesicznie dziesitki tysicy listw z wojskowej poczty polowej i poczty cywilnej. Po przeczytaniu i sfotografowaniu najciekawszych trafiay one pozornie nie naruszone do adresatw, nie budzc ich podejrze ani czujnoci gestapo. Wd 63 - Biuro Studiw Wojskowych, pod kierownictwem ppk. Franciszka Hermana - "Nowaka", "Bogusawskiego" - zatrudniao oficerw zawodowych, wielu z ukoczon Wysz Szko Wojskow. Tu koncentroway si meldunki wywiadowcze. Tu oceniano wiarygodno i warto nadsyanych informacji, sporzdzano raporty dla dowdcy AK i dla dowdztwa Polskich Si Zbrojnych w Londynie, okrelano zadania wywiadowcze. Dostarczane przez sie wywiadowcz wiadomoci o wrogu byy obfite i rnorodne. Dotyczyy zarwno wojska, lotnictwa i marynarki, jak i gospodarki Rzeszy. Kada informacja o stanie gospodarki niemieckiej budzia zrozumiae zainteresowanie Londynu, std napyway coraz to nowe zadania w tej dziedzinie. By tym zadaniom spro-

2. WYWIAD AK

32

sta, wczesny szef Wywiadu Ofensywnego "Dzicio" powoa: Wd 64 - Biuro Studiw Gospodarczych, ktrego kierownikiem zosta Jerzy Chmielewski - "Jacek", "Rafa", rozpracowywao skomplikowane problemy niemieckiej produkcji stali, wgla, benzyny, przemysu chemicznego i zbrojeniowego. Wsppracowao z biurem wielu wybitnych polskich uczonych, wchodzcych w skad Rady Gospodarczej - trustu mzgw polskiego wywiadu, dziaajcej pod przewodnictwem profesora Hipolita Gliwica "Tomasza". Obok Rady Gospodarczej baz naukow wsppracujc z wieloma komrkami AK, a take z wywiadem, bya Politechnika Warszawska. Uczelni, zdegradowan formalnie przez Niemcw do rangi Szkoy Technicznej, kierowa jej rektor z lat 1936-39, wybitny uczony, profesor Jzef Zawadzki. Ojciec Tadeusza Zawadzkiego - "Zoki". Uczeni polscy walnie przyczynili si do sukcesw wywiadu AK, midzy innymi do rozpoznania niemieckiej Wunderwaffe - rakiet powietrznych V-l, V-2. Profesor Janusz Groszkowski by pierwszym poza Niemcami czowiekiem, ktry bada i rozpozna urzdzenia radiowe rakiety, przesane nastpnie z okupowanej Polski do Londynu. Profesor Marceli Struszyski, badajc paliwo rakiety, odkry, e Niemcy opanowali ju wwczas produkcj

2. WYWIAD AK

33

osiemdziesicioprocentowego nadtlenku wodoru, perhydrolu, co byo sensacyjnym zaskoczeniem rwnie dla tropicych niemieckie rakiety naukowcw angielskich i amerykaskich. Wd 65 - Wydzia cznoci, pod kierownictwem Marii Stroskiej - "Pani Marii", jednej z pierwszych i najbardziej zasuonych osb pracujcych w wywiadzie AK. Za przedwojenn dziaalno w Legionach i PO W odznaczonej Krzyem Virtuti Militari. czno obejmowaa: - poczt konspiracyjn, zapewniajc powizanie z poczt centraln oraz wewntrzn czno pomidzy wydziaami wywiadu; - czno alarmow pomidzy szefem Oddziau II a kierownikami wydziaw w oparciu o sie telefoniczn i umwione hasa; - czno kuriersk z centralami zbiorczymi meldunkw, midzy innymi w Krakowie, Lwowie, Wilnie i Misku; - oson poczty przez specjaln grup uzbrojonych ludzi. Wd 66 - Finanse i Opieka, pod kierownictwem ppk. Rutkowskiego z rozbudowan komrk pomocy dla ukrywajcych si i aresztowanych oraz dla rodzin aresztowanych i polegych.

2. WYWIAD AK

34

Wd 67 - Wywiad Ofensywny, zbierajcy informacje o nieprzyjacielu. Najwaniejszy wydzia, najbardziej naraony na ataki gestapo i Abwehry. Dziaa przez terenowe sieci wywiadowcze obszarw oraz sie centraln "Stragan" nastawion gwnie na rozpracowywanie zada dla potrzeb aliantw. Sie wywiadowcza II Oddziau pracowaa pod kierownictwem kolejno aresztowanych przez gestapo: kpt. Bolesawa Wojtowicza - "Malinowskiego", ppk. Mariana Drobika - "Dzicioa", mjr. Stanisawa Rogiskiego - "Grskiego", mjr. Karola Trojanowskiego - "Radwana", ppk. Wadysawa Szczekowskiego - "Leszczyca" i pk. Franciszka Hermana - "Bogusawskiego", ktry dotrwa na tym stanowisku do Powstania. "Stragan" pracowa opierajc si na referatach terenowych i sieci wywiadu lotniczego oraz wywiadu kolejowego, ktry w peni kontrolowa ruch i przerzuty wojska przez teren GG, bdcy zapleczem frontu wschodniego. Niemcy zdawali sobie spraw z dziaalnoci wywiadu polskiego na kolejach i obok zastraszajcego terroru stosowali rne sposoby, by wprowadzi Polakw w bd. Zamalowywano znaki rozpoznawcze na sprzcie na czas transportu, nie ujawniano miejsca zaadunku ani stacji docelowej, rozdzielano transportowane jednostki na rne szlaki, stosowano nawet przerzuty pozorujce. Wobec znakomitej pracy wywiadowczej kolejarzy Polakw

2. WYWIAD AK

35

wszystkie te sztuczki nie odnosiy jednak zamierzonych rezultatw. Wd 68 - Legalizacja i Technika. Gwnym zadaniem tego wydziau bya "legalizacja", to jest dostarczanie faszywych dokumentw dla potrzeb wywiadu. Pocztkowo poszczeglne referaty i sieci posiaday wasne komrki legalizacyjne. Zwikszao to ich bezpieczestwo, przypieszao uzyskiwanie dokumentw, ale ograniczao moliwoci techniczne. W poowie roku 1941 "Dzicio" zdecydowa si na powoanie samodzielnego wydziau. Na jego czele stan dyrektor Szkoy Rzemios Artystycznych Julian Bogdanowicz, rozstrzelany wkrtce w egzekucji ulicznej. Od kwietnia 1942 powstaym od nowa wydziaem kierowa przeszkolony w tym zakresie w Londynie, cichociemny, in. arch. Stanisaw Jankowski - "Agaton". Wd 69 - Wydzia Obronny (kontrwywiad), dziaajcy pod kierownictwem Bernarda Zakrzewskiego - "Oskara". Do zada kontrwywiadu naleaa ochrona komendy i wywiadu AK przed gestapo i Abwehr oraz penetracja w obozach koncentracyjnych, wizieniach i kaniach gestapo. Gwnym terenem dziaania kontrwywiadu AK by Krakw, siedziba wadz GG, i Warszawa - stolica Polski Podziemnej. Znamiennym rysem dziaalnoci wywiadu polskiego pod okupacj hitlerowsk bya jej powszechno. Niezalenie

2. WYWIAD AK

36

od placwek wywiadowczych wszystkie komrki organizacyjne i oddziay meldoway o kadym poczynaniu okupanta. O zmianie w ugrupowaniu si niemieckich, o nowym zarzdzeniu, o nowej zbrodni. O yciu i zachowaniu si Niemcw. W spoeczestwie polskim, bez wzgldu na orientacj polityczn, przynaleno czy tylko lune powizanie z organizacj podziemn, istniaa powszechna wiadomo, e przekazywanie wiadomoci o nieprzyjacielu stanowi istotny udzia w walce z nim. Kada wiadomo bya przydatna. Chopiec "gapicy si" na przejedajce ulic kolumny wojsk, ktry zapamitywa znaki rozpoznawcze malowane na pojazdach, kolejarz liczcy wagony ze sprztem wojskowym i rozpoznajcy ich stacj docelow - uatwiali rozpoznanie przerzutu wielkich niemieckich jednostek. Robotnik wywieziony na roboty do Niemiec donosi, e jest zatrudniony przy przetaczaniu wagonw z wglem do pooonej w lesie fabryki. Przyczynia si do zidentyfikowania fabryki benzyny syntetycznej, co z kolei okrelao cel nalotu alianckich bombowcw. Strzpy podartych kartek maszynopisu, zebranych na wysypisku mieci, przyniosy informacje o dyslokacji niemieckiej Luftwaffe. Wzmianka w prasie niemieckiej o katastrofie samochodowej na rondzie Waszyngtona w Warszawie, w ktrej zginli inynierowie niemieccy, bya jednym z ogniw w dugim acuchu informacji, jaki doprowadzi do tajnego

2. WYWIAD AK

37

poligonu rakiet V-l, V-2. O jednej z takich informacji wspomina pukownik Kazimierz Iranek-Osmecki - "Makary", szef wywiadu AK. "Do zastpcy dowdcy AK dotara wiadomo drog konspiracyjn, e z terenu okrgu lubelskiego przyby do Warszawy obywatel ziemski, ktry ma wane wiadomoci do zakomunikowania. Podczas przesuchania opowiedzia on, e opodal stacji kolejowej Rejowiec, w jego ssiedztwie, miao miejsce dziwne zjawisko. Na gospodarstwo jego ssiada spad samolot. Po katastrofie nastpi wybuch, ktry zniszczy cz budynkw. [...] Cia zaogi nie znaleziono w szcztkach samolotu. W par godzin pniej Niemcy przyjechali samochodami na miejsce wypadku i pozbierali wszelkie pozostaoci do najdrobniejszych drucikw. Najdziwniejszy by jednak fakt dotd w postpowaniu Niemcw nie spotykany [...] nie tylko przepraszali waciciela gospodarstwa za wyrzdzon szkod, lecz od razu na miejscu wypacili mu odszkodowanie za poniesione straty. Radzili ponadto, by nie opowiada nikomu o katastrofie. Ten to wanie fakt niespotykanie grzecznego zachowania si Niemcw zwrci uwag mieszkacw i wzbudzi podejrzenie." 6 Ta informacja, przekazana przez przypadkowego obserwatora Polaka, bya meldunkiem o drugim wystrzeleniu tor6 "Makary", AK zdobywa niemieck tajemnic "V", s. 176.

2. WYWIAD AK

38

pedy powietrznej V-2, dokonanym 17 stycznia 1944 roku z poligonu Blizna-Pustkw. Praca polskiego wywiadu pod okupacj niemieck rnia si od typowej dziaalnoci wywiadw zdobywajcych wiadomoci w wielu przypadkach przez patnych agentw. Opieraa si w ogromnej wikszoci na amatorach, samoukach, "cywilach". To prymitywizowao - by moe technik wywiadu, ale nadawao tej pracy inny klimat moralny. Ograniczao ilo podwjnych agentw, konfidentw, zdrajcw. Czy byli tacy? - Tak, byli. Niektrzy szczeglnie podli i niebezpieczni. Wobec metod gestapo i ograniczonej wytrzymaoci czowieka na fizyczne i moralne tortury dziwi si mona, e byo ich tak niewielu. Przekazywanie materiaw i meldunkw do Warszawy odbywao si przy pomocy kurierw. Kurierem mg by kady. Chopiec jadcy na rowerze do ssiedniego miasteczka i lekarz uprawniony do podry samochodem o subowych numerach. Maszynista towarowego pocigu z Brzecia i wonica dostarczajcy ywno do strzeonego zasiekami z drutw kolczastych i kordonami SS orodka dowiadczalnego w Peenemnde. Starszy pan w lichej jesionce, z workiem kartofli, rewidowany przez bahnschutza w Tuszczu, i pasaer wagonu sypialnego w mundurze niemieckiego oficera jadcy do Parya. W korespondencji midzy Warszaw a Londynem posugiwano si kurierami i radiem. Drog kuriersk wysya-

2. WYWIAD AK

39

no meldunki miesiczne, skadajce si kadorazowo z okoo 150 do 200 stron informacji oraz okoo 100 do 150 stron zacznikw, to jest zdobytych dokumentw, takich, jak plany lotnisk, fabryk, stacji kolejowych oraz rysunki techniczne. Meldunki byy fotografowane, filmy wycieniane i pakowane w skrytkach. Pilne meldunki kierowane byy drog radiow, a liczba ich w latach 1942-1944, w okresie najwikszego nasilenia, dochodzia do 300 miesicznie, z czego okoo 40 do 50 procent stanowiy meldunki wywiadowcze. O tym, jak oczekiwane byy meldunki z Polski, wspomina szef jednej z siedmiu radiostacji polskich w Wielkiej Brytanii.7 Wiosn 1943 podczas nocnego dyuru w radiostacji zaalarmowaa go odebrana przed chwil depesza z Warszawy, oznaczona kodem najwyszej alarmowoci. Upowaniony tym oznaczeniem natychmiast rozszyfrowa wstpnie depesz i z kolei zaalarmowa odpowiednie komrki wywiadu. W cigu p godziny w radiostacji zjawili si oficerowie polscy, brytyjscy i amerykascy. Depesza informowaa szczegowo o "torpedach latajcych" wystrzeliwanych z orodka dowiadczalnego w Peenemnde na wyspie Uznam.

Relacja in. Stanisawa Gryko, w: M. Wojewdzki, Akcja V-1, V-2, s. 115.

2. WYWIAD AK

40

W wielu przypadkach informacje polskiego wywiadu miay podstawowe znaczenie dla aliantw. I tak koncentracja niemiecka do uderzenia na Zwizek Radziecki bya szczegowo rozpoznana na obszarze GG. Wiosn 1941 roku zidentyfikowano okoo 100 wielkich jednostek wojsk i lotnictwa niemieckiego grupujcych si do ataku. Dowdca AK meldowa do Londynu o przygotowaniach, trafnie okreli kierunek i termin gotowoci do uderzenia niemieckiego. Z chwil ataku niemieckiego na Zwizek Radziecki meldunki polskiego wywiadu nabray szczeglnej wagi. Polska staa si terenem koncentracji do napaci, a potem zapleczem decydujcego o losach wojny frontu. Rozpoznano przewaajc cz wielkich jednostek niemieckich biorcych udzia w walkach na froncie wschodnim, dajc sztabom Wielkiej Koalicji jeden z wakich elementw do ustalenia si niemieckich. Nie mniej cenne dla aliantw byo rozpoznanie elementw niemieckich planw gospodarczych. Stosownie do-planw wojennych Niemcy nadawali priorytet temu dziaowi produkcji, ktry mia pniej odegra decydujc rol w dziaaniach operacyjnych. Przerzucali ten priorytet kolejno, z produkcji sprztu lotniczego na bro podwodn, pniej na bro pancern, a w kocowej fazie wojny na Wunderwaffe - rakiety powietrzne V-l, V-2. Rozpoznanie tej wanie broni i przesanie do Londynu

2. WYWIAD AK

41

nie uszkodzonych najwaniejszych elementw rakiety to jeden z najwikszych sukcesw wywiadu AK. Wywiad lotniczy AK mia na swym koncie rwnie szereg cennych osigni8. Potrafi dotrze do tajnej kancelarii sztabu 2 Floty Luftwaffe w Poznaniu, z szafy pancernej na Okciu wykrad i przefotografowa map z rozmieszczeniem lotnisk niemieckich w Europie, by na tropie pierwszych odrzutowych meserszmitw, rozpozna i pierwszy meldowa o pooeniu kwatery gwnej Hitlera "Wolfschanze", ukrytej za zasiekami z drutw kolczastych i kordonami SS w lasach pod Ktrzynem. Meldunki polskiego wywiadu byy wysoko oceniane przez sztaby aliantw. 1942 - "Meldunki o ruchu kolei przechodzcych przez Polsk na front wschodni i z frontu wschodniego maj ogromn warto." "Nie mamy do sw, aby podkreli znaczenie i wag, jakie przywizujemy do znakomitych usug, oddawanych nam przez t wietn organizacj. Wyobraamy sobie trudnoci, jakie ma ona do pokonania w swej pracy, i przesyamy jej yczenia i podzikowania za przesz, obecn i przysz dziaalno, wierzc, e przyczyni si ona walnie do zwycistwa naszej wsplnej sprawy."

Z. Walter-Janke, Bez nich nie ma zwycistwa.

2. WYWIAD AK

42

1943 - "Materia z O VI skada si z 68 meldunkw, ktre byy w sumie znakomite. O VI nadesa w tym okresie dwa najlepsze meldunki, dotyczce zakadw Junkersa w Warszawie. Sprawozdawcy, ktry zdoby te bardzo cenne dokumenty, nale si gratulacje. Dalszy materia tego typu powitany byby z radoci. Zuytkowano 80% materiau nadesanego przez O VI. Znakomite i bardzo cenne rdo [...] jestemy bardzo wdziczni za wietn prac prowadzon w tak trudnych i niebezpiecznych warunkach." 1944 - "Sprawozdania, ktre docieray do nas [...] z polskich rde, nale do najcenniejszych, jakie otrzymujemy, i zawieray informacje o bezspornej wiarygodnoci, dajc nam obraz niemieckiego przemysu lotniczego na Wschodzie znacznie bardziej wyrazisty ni na jakimkolwiek innym terenie. Doniesienia, szczeglnie jeli chodzi o przegrupowania dywizji na froncie wschodnim, byy znakomite zarwno pod wzgldem cisoci, jak i pod wzgldem ciaru gatunkowego nadesanych informa-cji."9 Najcenniejsze osignicia, efektowne sukcesy nie powstay przypadkowo. Byy ukoronowaniem tysicy informacji i meldunkw anonimowych onierzy wywiadu. Jedno byo wsplne dla wszystkich - tortury i mier w razie wpadki i aresztowania.
9 Polskie Siy Zbrojne, t. II, s. 306-307.

2. WYWIAD AK

43

Dziaalno polskiego wywiadu bya jedn z najskuteczniejszych form konspiracyjnej walki z nieprzyjacielem. Nic te dziwnego, e gestapo i Abwehra traktoway wywiad jako wroga numer 1. Walczyy z nim kad dostpn broni. Podsuchem i namiarem, podstpem i zdrad, ale przede wszystkim okruciestwem. wiadcz o tym straty, jakie ponis wywiad AK w walce z Niemcami. Nie istnieje - o ile wiem - zestawienie tych strat. Wtpi zreszt, czy byoby ono moliwe w odniesieniu do suby, w ktrej ludzie oznaczeni byli pseudonimem, liczb czy liter. Ale nawet te aresztowania i straty, o ktre ocieraem si - nie zawsze o tym wiedzc - jako "C8", "Wd 68", "Agaton", a o ktrych dowiedziaem si potem z dokumentw i wspomnie, wiadcz o tragicznym bilansie wywiadu AK. Aresztowani i zamordowani w Berlinie byli dwaj kolejni szefowie O II: we wrzeniu 1943 pukownik Wacaw Berka - "Brodowicz", w grudniu 1943 pukownik Marian Drobik - "Dzicio". Spord piciu kolejnych szefw Wywiadu Ofensywnego czterech zostao aresztowanych przez gestapo. W padzierniku 1940 roku kapitan Bolesaw Wojtowicz - "Malinowski", w sierpniu 1942 major Stanisaw Rogiski - "Grski", w lutym 1943 major Karol Trojanowski - "Radwan", w listopadzie 1943 pukownik Wadysaw Szczekowski - "Leszczyc". Tylko "Radwan"

2. WYWIAD AK

44

unikn mierci. Zamordowani przez gestapo zostali doktor Jadwiga Krasicka - szef Wd 62, inynier Antoni Kocjan - szef dziau lotniczego Wd 64, Maria Stroska - szef Wd 65. Przewodniczcy Rady Gospodarczej wywiadu Hipolit Gliwic - "Tomasz", aresztowany przez gestapo, popeni samobjstwo. Z 41 cichociemnych oficerw wywiadu zrzuconych do Polski w czasie wojny zostao zamordowanych 13: Florian Adrian - "Liberator", Oskar Farenholc - "Sum", Wiesaw Ipohorski-Lenkiewicz - "Zagroda", Stefan Jasieski "Alfa", Longin Jurkiewicz - "Mysz", Jan Kochaski - "Jarma", Stefan Majewicz - "Hruby", Jan Rostek - "Da", Jan Rostworowski - "Mat", Witold Strumpf - "Sud", Wadysaw Szubiski - "Dach", Tadeusz Tomaszewski - "Wwz", Janusz Zalewski - "Chinek". Wywiad AK przey dwie wielkie fale aresztowa: w sierpniu 1942 roku, gdy wraz z "Grskim" szefem "Straganu" aresztowano okoo 300 osb, i jesieni 1943 roku, gdy aresztowano "Leszczyca" i okoo 100 osb. Akcja na Peenemnde kosztowaa wywiad AK przeszo 150 ofiar - rozleg wpadk sieci "Pomorze", ktrej ju nigdy nie udao si przywrci pierwotnej sprawnoci. Osignicia wywiadu AK byy ogromne. Cena, ktr przyszo za nie zapaci - wysoka. Jak za wszystkie bitwy polskie w tej wojnie.

3. AGATON

45

3. AGATON
Na wskim odcinku technicznym, okrelonym przez specyficzne wymagania i moliwoci konspiracyjne, komrka nasza braa udzia w mudnej, anonimowej pracy wywiadu. Nie mielimy na swym koncie adnych pasjonujcych przygd ani efektownych "afer", jakie zwykle kojarz si z dziaalnoci wywiadu. Nasze najbardziej "wynalazcze" osignicia sprzed lat mog si wydawa dzi atwe i wrcz naiwne. Niezmienn warto zachowuje jednak nadal moralna postawa ludzi, wiara w celowo naszej pracy, rzeczowe efekty dziaa i cena, jak trzeba byo paci za sukcesy i poraki. Kady agent wywiadu ryzykuje. Ale w sytuacji, kiedy istniej dwie zwalczajce si strony, obowizuj pewne niepisane prawida tej niebezpiecznej gry. Jeli agent wywiadu wpadnie, to moe liczy, e jednak w kocu zostanie wymieniony na aresztowanego przez swoich agenta wroga. Istnieje towar wymienny. onierze wywiadu AK, bez wzgldu na stopie i funkcje, nie mieli tej szansy. W przypadku wpadki i aresztowania wiedzieli, co ich czeka: tortury, obz koncentracyjny lub mier. Spotykaem w tej robocie, werbowaem do niej ludzi rnych zawodw i przynalenoci spoecznej, rnego wieku, charakteru, temperamentu, rnych zamiowa.

3. AGATON

46

"Pawa", docenta konspiracyjnego Wydziau Architektury, prowadzcego tajne wykady z historii architektury, i "Jeleniarza", ulicznego sprzedawc cynowych "jeleni na rykowisku", ulubionych pamitek onierzy Wehrmachtu jadcych na urlop. "Dorot", literatk, ktrej spokj i umiech wyprowadza w pole napotykane patrole andarmerii, i Henia - "Zot Rczk", zawodowego faszerza-rysownika, ktry lkliwe drenie rk mg opanowa tylko przy pomocy "wiartki". Pitnastoletni czniczk "Krystyn", ktra roznoszc codzienn konspiracyjn poczt z trudem usprawiedliwiaa w szkole nieuniknione wagary, i znakomitego artyst fotografika, ktrego osobicie wybrany pseudonim "Senex" - Starzec, dekonspirowa zarwno wiek, jak i poczucie humoru autora. Przed nikim nie taiem niebezpieczestwa naszej roboty. Nikt mi nie odmwi udziau. My, zaprzysieni onierze AK, wiedzielimy, e pracujemy w wywiadzie. Wsppracujcym z nami wystarczao, e wspdziaaj z "organizacj". Gdy domylali si rodzaju naszej dziaalnoci, to zwikszao jeszcze satysfakcj z wykonywanej roboty. Nikogo do niej nie zniechcao. Tak jak kada konspiracyjna komrka, wydzia nasz mia swj kryptonim, ktrym adresowano do nas korespondencj i ktrym ja, jako kierownik, podpisywaem poczt wychodzc na zewntrz.

3. AGATON

47

semka, wywodzca si z kolejnoci wydziaw w schemacie organizacyjnym II Oddziau, przylgna do nas w rnych ukadach cyfrowo-literowych. Pierwszym kryptonimem, ktrym ochrzci nas ,,Dzicio", bya liczba "198". Wystarczya nam na cztery miesice, do chwili aresztowania "Grskiego" i "Wandy" w sierpniu 1942 roku. Po kadej wikszej wpadce i aresztowaniach zmieniano kryptonimy komrek. Okazji byo duo. Ponadto co pewien czas zmieniano kryptonimy profilaktycznie, by utrudni rozpoznanie Niemcom. Po liczbie "198" przydzielano nam kolejno "C8", "518", "Wd 68", "128" i "Agaton". Dla nas we wspomnieniach "Agaton" firmuje cay okres naszej przeszo dwuipletniej pracy. Kryptonim, ktry towarzyszy nam w Powstaniu jako nazwa naszego plutonu, i zgodnie z konspiracyjn tradycj, mj osobisty pseudonim. Zawdziczalimy go kalendarzykowi na rok 1944 nowego szefa wywiadu, pukownika Kazimierza Iranka-Osmeckiego - "Makarego", ktry po aresztowaniu "Dzicioa" obj w pocztku tego roku kierownictwo mocno prcz gestapo nadweronego II Oddziau. wici, jacy patronowali kolejnym styczniowym dniom w kalendarzyku szefa, zastpili dotychczasowe literowo-liczbowe kryptonimy. "Makary" zastpi Wd 61, "Genowefa" - Wd 62 itd. auj, e w kalendarzykach, ktrymi si obecnie posuguj, brak Agatona. Jedynie poranne "Sygnay dnia" w radio, przy yczeniach dla solenizantw, pamitaj o naszym patronie. Gdy w roku 1947 urodzi

3. AGATON

48

nam si syn, na chrzcie dosta imiona Micha Agaton. Ho, ho, to pan prawdziwy znawca - dziwi si ksidz rzadko spotykanemu witemu patronowi. Legalizacja i Technika w odniesieniu do wywiadu - to pojcia o bardzo szerokim zakresie. W naszym przypadku trzeba je ograniczy do nastpujcych dziaw: "legalizacja", czyli faszywe dokumenty, fotografie, skrytki i szkolenie. W ostatnich miesicach przed wybuchem Powstania rozszerzylimy co prawda nasz asortyment o pracowni radiow i skup broni, ale podstawowym zadaniem naszej komrki w cigu 28 miesicy byy faszywe dokumenty i skrytki. W latach okupacji hitlerowskiej dokumenty osobiste potrzebne byy Polakowi stale, w dzie i w nocy. W apance ulicznej, do jazdy pocigiem, do przebywania na ulicy po godzinie policyjnej, podczas nocnej rewizji w mieszkaniu. Cho nieraz nawet z najlepszymi autentycznymi dokumentami ludzie trafiali do obozw koncentracyjnych i na listy zakadnikw, wielu "dobre" faszywe dokumenty uratoway ycie. Nasi klienci pod wzgldem dokumentw dzielili si na trzy kategorie: legalni, plegalni i nielegalni. Legalni - to tacy, ktrzy posiadali prawdziwe dokumenty osobiste i legitymacje odpowiednich instytucji. Najlepiej instytucji "mocnych" wsppracujcych z wojskiem. "Im Dienst der deutschen Wehrmacht." W przypadku aresztowania Niemcy mogli sprawdzi autentycz-

3. AGATON

49

no dokumentw, a instytucja - interweniowa w sprawie zatrzymanego pracownika. Aresztowanym w ulicznej apance na roboty przymusowe do Rzeszy interwencja "mocnej" instytucji zwykle pomagaa. Od nas potrzebowali tylko dokumentw uzupeniajcych, jak na przykad rozkazu wyjazdu. Czsto jednak ludzie "legalni" w trakcie czynnoci konspiracyjnych posugiwali si faszywymi papierami, by w razie wpadki nie narazi domu i rodziny. Plegalni - tacy, ktrych autentyczne dokumenty wymagay aktualizacji, jak na przykad przeduenia okresu wanoci, wpisania zmiany adresu, a ponadto potrzebowali dokumentw uzupeniajcych: karty pracy, nocnej przepustki, zawiadczenia. Nielegalni - yjcy wycznie na faszywych dokumentach. Z biegiem lat i narastajcych zagroe byo ich coraz wicej. Sam w cigu dwuipletniego pobytu w okupowanej Warszawie posugiwaem si wycznie faszywymi dokumentami. Pierwszym i jedynym moim prawdziwym dokumentem bya legitymacja AK, ktr dostaem w Powstaniu. Poza pierwszym nazwiskiem Stanisaw Wszucki, ktre uzyskaem wraz z kenkart od "ciotki Antosi", w kolejnych dokumentach dobieraem sobie bardzo typowe nazwiska: Kowalski, Winiewski, Zawadzki - brakowao mi

3. AGATON

50

wida fantazji - i zawsze autentyczne imi. Oficjalny zawd - moliwie blisko prawdy: technik budowlany, technik kolejowy, urzdnik. Taki, by w razie apanki usprawiedliwia moj obecno na ulicy w godzinach pracy, to znaczy dziesi godzin dziennie. Wystpowaem rwnie jako "tapicer samochodowy", ale o tym moim zawodzie zadecydowaa pani Tyszkiewiczowa, zatrudniona w Heereskraftfahrparku (Wojskowa Baza Samochodowa) w alei Niepodlegoci obok pomnika Sapera. Znajc moj przynaleno do AK i moj cichociemn przeszo, nie zawahaa si zaryzykowa posady, a moe i ycia, by uzyska dla mnie od oficera - Austriaka, kierujcego baz, autentyczny (cho na faszywe nazwisko) ausweis tej wojskowej instytucji. Tapicer byby ze mnie bardzo saby, ale legitymacja bya "mocna". Z faszywych dokumentw, wystawianych w naszych pracowniach, korzystay w zasadzie tylko komrki wywiadu. Rzadziej inne komrki AK, ktre trafiay do nas oficjaln drog, to jest przez tajn poczt. Pomagalimy jednak wielokrotnie osobom potrzebujcym, nie wchodzc w ich przynaleno organizacyjn. ydom, ktrzy uciekli z getta lub ukrywali si po tej stronie muru, Polakom z terenw wcielonych do Rzeszy, ktrzy dostali si do Warszawy, lub po prostu zagroonym, ktrzy na gwat musieli zmieni nazwisko, adres, wyjecha z Warszawy.

3. AGATON

51

Organizacja naszej komrki musiaa zapewni: maksymalne moliwoci produkcyjne, zarwno jakociowe, jak i - z biegiem czasu - ilociowe, szybko dziaania i bezpieczestwo zatrudnionych. Wyliczyem te trzy wymogi nieprzypadkowo w takiej wanie kolejnoci, cho teoretycznie bezpieczestwo winno sta na pierwszym miejscu, od niego bowiem zaleay dwa pozostae. Teoretycznie tak powinno by - w praktyce tak nie byo. Ze susznych nakazw bezpieczestwa trzeba byo nieraz rezygnowa, przede wszystkim na rzecz szybkoci dziaania. Nie bez wpywu na takie postpowanie by rwnie fakt, e poczucie zagroenia i niebezpieczestwa w okupowanej Warszawie byo tak powszechne i stae, e w kocu zdewaluowao si. Kady Polak bez wzgldu na to, czy by nielegalnie yjcym, zakonspirowanym onierzem AK, AL, BCh lub innej organizacji, czy te autentycznym pracownikiem oficjalnej instytucji, mg by w kadej chwili aresztowany, wywieziony do obozu koncentracyjnego, zastrzelony na ulicy. Wystarczy fakt, e by Polakiem. Prawda, e udzia w konspiracyjnej robocie potgowa ryzyko wpadki, aresztowania, mierci - ale dawa w zamian poczucie przynalenoci do Walczcego Podziemia, ktrego autorytet moralny by ogromny. By ponadto najbardziej skutecznym antidotum na hitlerowskie zwycistwa pierwszych lat wojny, na zmczenie i trudnoci codziennego ycia, na terror i okruciestwo, potgujce si w miar ponoszonych przez okupanta klsk.

3. AGATON

52

Gdy "Dorota", kierowniczka naszego sekretariatu, z torb pen konspiracyjnej poczty, z beztrosk krtkowidza wpakowaa si na ulicy na patrol andarmerii, to miaa z tego spotkania wicej satysfakcji ni strachu. Ona, bezbronna starsza pani z ratlerkiem na smyczy, wygrywaa ten pojedynek z uzbrojonymi po zby andarmami. I tylko ona wiedziaa o tym. Organizacja naszej komrki nie powstaa od razu. Nie byo regulaminw, instrukcji, seminariw. Korzystalimy z oglnych przykaza konspiracyjnych i dowiadcze. Tym trudniejszych do zdobycia, e niedopatrzenie i bd, wpadka i aresztowanie zazwyczaj eliminoway tego, kto mgby dowiadczenia przekaza. To, e przez 28 miesicy nie mielimy poza indywidualnymi aresztowaniami - adnej wikszej wpadki, zawdzicza naley waciwemu doborowi ludzi, przestrzeganiu podstawowych rygorw konspiracji oraz yczliwoci otoczenia, nawet przypadkowego, i duej dozie szczcia. W okresie rozbudowy "Agatona" w latach 1943-1944 pracowalimy w zespole liczcym okoo 40 zaprzysionych onierzy AK oraz znacznie wiksz, trudn do ustalenia, liczb osb wspdziaajcych z nami. Nie byo planw produkcji, wskanikw wydajnoci i sprawozda kwartalnych. Ale przecie jakie ilociowe pojcie o naszej codziennej robocie daje choby fakt, e dla samego tylko utrzymania cznoci, w naszym bardzo niewielkim wydziale, trzeba

3. AGATON

53

byo odbywa codziennie, pod okiem gestapo, andarmerii, "granatowych" i kapusiw - okoo pidziesiciu spotka, cile zaplanowanych w wielu rnych punktach miasta. 28 miesicy - to 700 dni roboczych, 35 tysicy spotka. A ile popiechu i zmczenia, niepokoju i strachu, radoci i satysfakcji? Zamieszczony rysunek nr 36 przedstawia schemat cznoci naszego wydziau. Nie powsta on od razu. Rozwija si i doskonali w miar zdobywania dowiadcze, przybywania nowych pracowni i powiza zewntrznych. Zasada pozostawaa niezmienna: zapewni sprawne i moliwie bezpieczne przekazywanie poczty. Poszczeglne pracownie i ludzie oznaczeni s kryptonimami, czniczki - cho peniy najbardziej odpowiedzialn rol pozostaj anonimowe. Ich funkcje i przydziay do obsugi pracowni byy zmienne. Zaleay od adresu pracowni i zamieszkania czniczki, godzin przekazywania poczty i pracy czy nauki czniczki, a take od powiza osobistych czy choby przyzwyczaje, znajomoci dzielnicy, lokali, osb, hase. Mimo pewnych "tradycji", jak na przykad spotkania "Krystyny" z "Gajewskim", z "Bliklem" i z "Senexem", "Anny" ze "mijewskim" i "Franaszkiem" - zmiany byy konieczne. Przede wszystkim na skutek aresztowa u nas ("Wanda", "Sawa", "Teresa", "Grayna", "Kazio") i w powizanych z nami komrkach, zagroe i koniecznoci czasowego "spalenia" ludzi i lokali.

3. AGATON

54

A take z powodu chorb, przemczenia, wyjazdw i urlopw. Ludzie si zmieniali, zastpowali si nawzajem, poczta funkcjonowaa niezmiennie. Anonimowe pozostaj w schemacie rwnie skrzynki i lokale kontaktowe - byo ich duo, osobicie znaem tylko niektre. Odtworzyem ten schemat z pamici wiele lat po wojnie. Dla codziennej pracy cznoci nie by nam potrzebny i nikt z nas nie zna go w caoci. Wrd wielu wspomnie i refleksji, ktre budzi, jedno moe by rdem szczeglnej satysfakcji: wiele daoby gestapo za rozszyfrowanie tego schematu. Dzia faszywych dokumentw "Agatona" obejmowa pracownie i - wedug stosowanej dzi nomenklatury - "samodzielne stanowiska pracy". Osiem komrek "legalizacyjnych" (w porzdku chronologicznym): "Gajewski", mijewski", "Ambas", "Blikle", "Franaszek", "Pomianowski", "Piekarnia" i "Wedel". Dwie fotograficzne: "Senex", "Inynier", i dwa archiwa: "Domek" i "Zachta". Ponadto wsppracowali z nami liczni "kooperanci": drukarnie, wytwrnie pieczci, skadnice papieru, sklepy. Wiele pomocy okazaa mi na tym odcinku pani Wanda Michalska, wacicielka "Introligatorni Artystycznej". Kierowalimy tym dziaem - wsplnie z "Wojtkiem" i "Elbiet".

3. AGATON

55

"Wojtek" - doktor chemii Jan Wojtowicz. W roku 1940 przez pani Wand Filipowicz trafi do Biura Informacji i Propagandy (BIP) Komendy ZWZ. Pracowa tam jako fotograf, roboty mia niewiele. Oficjalnie by zatrudniony w pralni firmy "Targoski", co dawao mu autentyczn legitymacj z okrg pieczci z hitlerowsk "gap". Legitymacja okazaa si skuteczna, gdy aresztowany w apance przeprowadzonej w mieszkaniach na Kolonii Lubeckiego zosta przewieziony do Koszar Szwoleerw, punktu zbornego, w celu wywiezienia na roboty do Niemiec. Interwencja firmy - pracujcej oficjalnie dla Niemcw - poskutkowaa. W 1941 roku wczy si do pracy w komrce Opieki nad "Dorszami" - Anglikami, ktrzy uciekli z obozw jenieckich - gdzie by bardzo przydatny ze wzgldu na dobr znajomo angielskiego. W kwietniu 1942 roku na moj propozycj przeszed do naszego wydziau. Razem przebylimy okupacj, Powstanie i niewol. "Elbieta" - Barbara Knoll-Wojtowicz, biolog. Sta konspiracyjny rozpocza w listopadzie 1939 roku w Szpitalu Ujazdowskim, gdzie bya pielgniark. Robota polegaa tam wwczas na "przerabianiu" rannych oficerw na szeregowych, co chronio przed wywiezieniem do obozu jecw. W grudniu tego roku braa udzia w przewiezieniu, przechowaniu i leczeniu ofiary egzekucji w Wawrze. Rannego, wydobytego spod cia polegych przez robotni-

3. AGATON

56

kw zatrudnionych przy grzebaniu zwok stu siedmiu rozstrzelanych. Jednego z nielicznych, ktrzy przeyli. Bywao jej godno, wic imaa si kadej pracy. Pojechaa na wie - robia marmolady, uprawiaa ogrd, hodowaa winie. Okradli j - wrcia do Warszawy. Zostaa czniczk w komrce wywiadowczej "Bradla". Przepisywaa na maszynie raporty rozbudowanej ju wwczas sieci wywiadu kolejowego. Do naszej komrki trafia z grup ludzi przekazanych nam przez "Bradla" po aresztowaniach w "Straganie". "Elbieta" i "Wojtek" poznali si w naszej komrce w roku 1942 i pobrali si w 1943. Podstawowym zadaniem naszego wydziau bya "legalizacja", to jest zaopatrywanie komrek wywiadu w faszywe dokumenty. Moje wiadomoci ze szkoy w Londynie okazay si mao przydatne. Uczono nas tam metod przedwojennego wywiadu polskiego. Byy dostosowane do nielicznych zapotrzebowa, zaspokajanych przez bogate zaplecze techniczne. Nie pasoway do konspiracyjnej Warszawy, gdzie faszywych dokumentw potrzebowa co dziesity Polak. W pierwszym okresie po skoku byem przygnbiony brakiem roboty. W okresie penej rozbudowy "Agatona" cho nie bylimy nastawieni na faszersk maswk - nasze pracownie wystawiay miesicznie okoo tysica faszywych dokumentw o bardzo rnym asortymencie.

3. AGATON

57

Od prostego nachtausweisu - przepustki nocnej, niezbdnej dla kadego Polaka przebywajcego na ulicy po godzinie policyjnej (ktra wahaa si w rnych okresach od 19-21 do 5 rano) - do skomplikowanych, rnojzycznych dokumentw zagranicznego kuriera jadcego z Warszawy przez Niemcy - Francj do Hiszpanii, ktry w trakcie podry zmienia pocigi, osobowoci i komplety dokumentw. Rosnce zapotrzebowanie wymagao zorganizowania kilku pracowni. Pozwalao to na zwikszenie produkcji, byo konieczne ze wzgldw bezpieczestwa. Nawet bowiem najlepiej zamaskowana i zabezpieczona pracownia moga wpa. Co prawda, kada pracownia na wypadek najcia Niemcw wyposaona bya w bro i w trucizn dla pracujcych w niej ludzi. Zwikszao to ich poczucie pewnoci siebie, dawao szanse obrony i ucieczki, ale nie zabezpieczao cigoci produkcji. Tak jak brak benzyny unieruchamia najlepszy samochd, tak brak faszywych dokumentw unieruchomiby najsprawniejsz sie wywiadu. W przypadku nalotu gestapo na jaki odcinek mona byo w zagroonych komrkach zawiesi czasowo dziaalno, ewakuowa ludzi, ograniczy kontakty, "spali" lokale. Inaczej u nas, w pracowniach faszywych dokumentw. Wpadka i aresztowanie oraz towarzyszce im zawsze dalsze zagroenia powodoway z reguy zwik-

3. AGATON

58

szone zapotrzebowanie na nasz produkcj. Ludzie gwatownie zmieniali nazwiska, adresy, "miejsca pracy", wyjedali z Warszawy. Do wszystkiego potrzebowali nowych papierw. Niejednokrotnie po takim nagym wzrocie iloci nadsyanych nam fotografii i danych personalnych orientowalimy si, e gdzie blisko nas, w ktrej z komrek wywiadu bya wpadka i aresztowania. Jak lekarze po wzrastajcej liczbie wezwa do chorych rozpoznaj epidemi, tak nam, faszerzom dokumentw, wzrastajca ilo zamwie sygnalizowaa niebezpieczestwo. eby mc zaopatrzy naszych ludzi w faszywe dokumenty, trzeba byo przeprowadzi skomplikowany cykl czynnoci: - rozpozna dokument, jego przydatno i zakres stosowania; - uzyska, cho na krtko, oryginalny dokument i zapozna si ze sposobem wypeniania, kontroli, przeduania itp.; - zdoby oryginalne blankiety lub wyprodukowa falsyfikaty; - zapewni "oprzyrzdowanie", tzn. piecztki, numeratory, datowniki, znaczki stemplowe, odpowiedni komplet maszyn do pisania o rnych czcionkach itd.;

3. AGATON

59

- opanowa technik wystawiania dokumentu, z nieatw sztuk podrabiania podpisw; - czuwa nad aktualizacj dokumentu; - instruowa uytkownikw, zwaszcza tych, ktrzy otrzymywali dokument po raz pierwszy. Stare wygi wiedziay, jak si nim posugiwa, lepiej od nas. Z biegiem czasu, gdy rs asortyment rnojzycznych dokumentw, zawiadcze i "pism urzdowych" oraz pieczci, ktrymi posugiwalimy si, zaoylimy u "Gajewskiego", w naszej najwikszej pracowni, prawdziwe biuro studiw gromadzce skrztnie wszelkie wzory i informacje dotyczce dokumentw, aktualnie uywanych pieczci i podpisw. Otrzymalimy na przykad z Wd 69 informacj, e Niemcy badajc autentyczno dokumentw pochodzcych z Rzeszy odklejaj fotografie i sprawdzaj piecztki firmowe zakadw fotograficznych stawiane na odwrocie. Nowe zadanie dla naszych pracowni faszerskich, ale w przypadku sprawdzania dokumentw i nowy dowd "autentycznoci" naszych falsyfikatw. Wikszo wzorcw dostawalimy od komrek wywiadu, ktre miay obowizek przekazywania nam wszelkich zdobyczy. Byy to dokumenty po likwidowanych Niemcach i konfidentach. Korzystalimy rwnie z dokumen-

3. AGATON

60

tw kradzionych. Zorganizowa t robot dla potrzeb wywiadu AK Henryk Fronczak ("Vater" - "Wujo"). eglarz, przyjaciel Zaruskiego, mia fabryk papy. Zna wszystkich i wszystko umia zorganizowa. Komrk "kieszonkowcw" - take. Kierowa ni Jzef Urbanek - "Ksi", szewc-cholewkarz, stary dziaacz PPS (zgin w 1942 r. przy przenoszeniu broni). Zatrudnia wybitnych fachowcw, elit "kieszonkowcw" warszawskich, ktrzy najzupeniej bezinteresownie zaopatrywali nas w autentyczne dokumenty.10 T drog uzyskiwalimy papiery niemieckich oficerw, ktrzy przyjedali na warszawskie dworce, oraz dokumenty reichs- i volksdeutschw. Niejednokrotnie dokumenty te otwieray nam nowe moliwoci, zwaszcza gdy nie pochodziy z terenu GG. Po pewnym bowiem okresie dziaalnoci komrek faszerskich, gdy nieuchronne wpadki ujawniy wysoki poziom naszego rzemiosa i bogaty asortyment, gestapo w instrukcjach dla swych placwek zalecao, by kady dokument pochodzcy z GG, zwaszcza z Warszawy, by traktowany jako potencjalny falsyfikat i kontrolowany szczeglnie starannie. Komplement dla naszej roboty, ale i dodatkowe emocje dla naszych klientw. Wad zdobywanych dokumentw niemieckich - poza technicznymi trudnociami przy ich faszowaniu - byo i
10 K. Leski, ycie niewaciwie urozmaicone. Wspomnienia oficera wywiadu i kontrwywiadu AK, Warszawa 1989, s. 224-225.

3. AGATON

61

to, e nieraz byy one "zbyt dobre". Wymagay wcielenia si w reichsdeutscha, bezbdnej znajomoci jzyka, noszenia munduru. Wobec ograniczonej ich przydatnoci niejednokrotnie nie reprodukowalimy zdobytych dokumentw, a jedynie "flancowalimy" je, to jest wstawialimy w nie innego waciciela, wymieniajc fotografi, dorabiajc pieczcie, przeduajc dat wanoci itp. Oprcz dokumentw zdobycznych korzystalimy rwnie z papierw wypoyczanych nam na wzr przez naszych ludzi zatrudnionych w instytucjach niemieckich. Podziwiaem odwag tych ludzi, ktrzy dosownie oddawali swe ycie w nasze rce. Z naszej strony wymagao to szczeglnej ostronoci, by przy fotokopii wypoyczonego dokumentu, robionej zawsze w popiechu, uzyska jak najwicej o nim informacji, a jednoczenie nie zdradzi rda w razie wpadki naszego archiwum. Dokumenty drukowane w Warszawie trafiay do nas nieraz wczeniej ni do instytucji niemieckich oficjalnie si nimi posugujcych. Obok dokumentw przekazywanych nam drog organizacyjn, z reguy bezinteresownie, a czsto z naraeniem ycia, kwit w okupacyjnej Warszawie czarny rynek faszywych dokumentw. Handlowali nimi rni ludzie: eleganccy bywalcy "Fregaty" i podejrzane typki w bramie lub na Kercelaku. Za grub fors, erujcy na ludzkim

3. AGATON

62

strachu i nieszczciu. Na czarnym rynku wicej jednak byo bubli ni przydatnego dla nas towaru. Nieliczne transakcje kupna, zwykle ze rde niemieckich, zaatwiaem przez "Ambasa", ktry dobrze zna rynek. Dokumenty, ktre faszowalimy, mona podzieli na trzy grupy: legalizacyjne, podrne i specjalne. Komplet dokumentw legalizacyjnych dla Polaka yjcego w Warszawie w latach 1942-1944 obejmowa dug list. Metryka urodzenia, Kennkarte (karta rozpoznawcza) - zasadniczy dokument tosamoci, odcinek meldunkowy, Ausweis (legitymacja subowa), Bescheinigung (zawiadczenie) z Arbeitsamtu (urzdu pracy) stwierdzajce zatrudnienie w instytucji przydatnej dla gospodarki Rzeszy, oraz moliwie liczne dokumenty uzupeniajce: przepustka nocna, kartki ywnociowe, zawiadczenie o szczepieniu tyfusu itp. Im wicej, tym lepiej. Niemcy kochali si w papierkach. Wszystko "uywane", nie nazbyt nowe. No i dobrze znane posiadaczowi, co wcale nie byo takie proste przy czstej zmianie osobowoci i dokumentw oraz napitej nerwowo sytuacji, w jakiej byy sprawdzane. Dokumenty legalizacyjne - to by nasz chleb powszedni. Nasze "biuro studiw" wydawao okresowe "komunikaty dokumentarne" informujce naszych klientw o sposobie uytkowania dokumentw, nowych moliwociach i "nowociach wydawniczych".

3. AGATON

63

Odnalazem oryginay takich naszych komunikatw w archiwum Wojskowego Instytutu Historycznego (WIH). Oto przykady: "Pomimo instrukcji odbijania palcw na KK, odciski daktyloskopijne wykonywane s przewanie tak nieumiejtnie, e dyskwalifikuj najzupeniej wystawiane przez nas dokumenty. Jest to cecha rozpoznawcza dla kontrolujcych, rzucajca si w oczy i niebezpieczna dla posiadaczy dokumentu. W celu usunicia tego braku w stosunkach do KK z pokryciem oraz KK legalnie zameldowanych, poczwszy od dnia dzisiejszego, wrcza bdziemy KK takie bezporednio wacicielowi i bdzie on odbija palce w obecnoci naszego speca. W zwizku z tym prosz o nadsyanie wraz z zamwieniem adresu lokalu, na ktrym ma si odby odbir KK, lub propozycj spotkania ulicznego w pobliu lokalu. Spotkania uliczne bd uatwione, gdy klient znany nam bdzie z fotografii." Komunikat nr 12/293.44. "Wobec nadal trwajcych trudnoci przy wyrabianiu KK autentycznych z cakowitym pokryciem zosta opracowany i sprawdzony nowy sposb legalizacji umoliwiajcy zameldowanie si pod dowolnym adresem w Warszawie. Przy zamwieniu naley zaznaczy, e chodzi o Karpia faszerowanego (kryptonim

3. AGATON

64

Kennkart, z penym pokryciem w Biurze Ewidencji Ludnoci)." Komunikat o wystawianiu papierw upowaniajcych do korzystania z roweru zaopatrzylimy zapoyczonym od hitlerowskiej propagandy nagwkiem: "Alle Rader rollen fr den Sieg" - "Wszystkie koa krc si dla zwycistwa." Dokumenty podrne to ju bya "wysza szkoa jazdy". I dla faszerzy, i dla posiadaczy. Nawet do poruszania si po GG - a przy posiadaniu odpowiednio "mocnej" legitymacji wchodziy w gr tylko podre subowe. Obok dokumentw osobistych, sprawdzanych czsto i skrupulatnie, konieczna bya jeszcze przepustka kolejowa i rozkaz wyjazdu (Marschbefehl) zakoczony sakramentalnym zwrotem: "Alle Behrden werden gebeten, dem Obengenannten Hilfe zu gewhren" - "Wszystkie odnone wadze s proszone o okazanie pomocy okazicielowi". Co prawda, wolelimy, eby "odnone wadze" nie okazyway naszym klientom ani zbytniego zainteresowania, ani pomocy - ale taka bya obowizujca formua. Dokumenty dla kurierw zagranicznych, ktrych trasy wiody od zaplecza frontu wschodniego po granic francusko-hiszpask, byy wystawiane za kadym razem indywidualnie, dopasowane nie tylko do zamierzonej trasy,

3. AGATON

65

ale i do osobowoci kuriera, jego przyzwyczaje i upodoba - starannie z nim konsultowane. Znalimy naszych klientw z fotografii i z faszywego nazwiska, ktre wraz z danymi personalnymi zwykle sami sobie dobierali, orientowalimy si z koniecznoci, dokd jad, moglimy si domyla, po co. Czasem z zamwie, ktre przynosia poczta, wyaniaa si znajoma twarz. Rozpoznana fotografia bya dla mnie zawsze rdem satysfakcji. Wic i ty take. Bliskimi stawali si rwnie ludzie osobicie nie znani, ktrych fotografia i kolejne nazwisko wpyway do nas regularnie lub ktrych spotykaem po ich powrocie, by wysucha informacji o naszych dokumentach. Technicy firmy budowlanej zatrudnieni przez Organisation Todt jadcy do Brzecia to cichociemni skoczkowie, oficerowie "Wachlarza". Urzdnik firmy "Bacutil", produkujcej konserwy dla Wehrmachtu, jedcy w poszukiwaniu wagonu z puszkami konserw, zaginionego na trasie Radom-Mielec, to oficer wywiadu sieci "Lombard", skierowany w poszukiwaniu poligonu V-l, V-2. Szczupy mody chopak jedzi jako przedstawiciel niemieckiej firmy handlowej do Gdaska i Gdyni. Meldunki, ktre przywozi, powodoway przesunicie angielskich pancernikw na Atlantyku. Wytworny brunet z przedziakiem a la Tino Rossi, pachncy dobr wod kolosk, agent firmy

3. AGATON

66

spedycyjnej Hartwiga - specjalista od dalekiego rozpoznania skutkw bombardowania Rzeszy. Przystojna, moda blondynka, Marie Springer, volksdeutschka, udaje si z wizyt do ciotki zamieszkaej w Berlinie - przywiezie fotografie "Tirpitza", niemieckiego superpancernika ukrytego w norweskich fiordach. General wojsk technicznych "Sd-Ost Front Ukrain" Julius von Hallmann jedzie subowo do Parya, do VII Sztabu marszaka von Rundstedta - zmontuje drogi przerzutu dla kurierw, a nam przywiezie wzr przepustki do przekroczenia granicy francusko-hiszpaskiej, ktr bdziemy drukowali w Warszawie. Dokumenty specjalne - wyliczam najciekawsze - podrne kartki ywnociowe dla krajw okupowanych i Carte d'Identite (Karta tosamoci) uywana w Paryu, yczenia witeczne i legitymacja AK, wreszcie dokumenty fikcyjne. Do niektrych powrc przy omawianiu dziaalnoci poszczeglnych naszych pracowni, tutaj kilka sw o trzech: o kartkach ywnociowych, paryskiej Carte d'Identite i o dokumentach fikcyjnych. Kartki ywnociowe obowizyway podczas wojny w Rzeszy i we wszystkich podbitych krajach. W Generalnej Guberni kartki dla Polakw mona byo bez trudu kupi na

3. AGATON

67

czarnym rynku, ale dla wywiadu nie byy potrzebne. Niewiele byy warte. Funkcjonowa znakomicie czarny rynek ywnociowy. Inaczej w Rzeszy i w krajach okupowanych. Byy niezbdne nie tylko przy zakupach ywnoci, ale do kadego niemal posiku w restauracji, w bufecie, na stacji, w wagonie restauracyjnym. Istnia specjalny rodzaj "kartek podrnych" do wymiany na obowizujce w danym kraju. Te byy dla naszych ludzi szczeglnie przydatne. Mae, kolorowe kwadraciki, perforowane jak znaczki pocztowe. Jeden ty znaczek na 5 gramw masa! Kartki ywnociowe byy cennym towarem. eby je wic uchroni przed faszowaniem, drukowano je w Niemczech, na papierze z wodnym znakiem, na podkadzie rnokolorowych giloszy. Klisze drukarskie podrobilimy w Warszawie bez trudu. Najwikszy kopot mielimy z papierem. Poniewa kartki uywane byy zazwyczaj w niewielkich ilociach, co utrudniao dokadn kontrol jakoci papieru, poszlimy na rozwizanie prymitywne, ale - jak si okazao - wystarczajce. Dobralimy papier dwukrotnie cieszy, na ktry nadrukowalimy szare to znakw wodnych, po czym na t zadrukowan powierzchni nakleilimy drug warstw tego samego papieru. Przy sprawdzaniu wodnych znakw zwyk metod - pod wiato - byy dobre. Po wydrukowaniu caego nakadu wymagay jednak mudnego "glansowania" specjalnymi

3. AGATON

68

kostkami, w czym wyspecjalizowali si "Krystyna" i "Janusz" - rodzestwo - Hanka i Piotr Woyzbunowie, zatrudnieni w "Agatonie". eby uatwi naszym ludziom w Rzeszy korzystanie z tych kartek i chroni ich przed ewentualn wpadk przy wymianie, stosowalimy dodatkowy zabieg. Nasz wywiad uzyska kontakt z hurtownikiem "czarnego rynku" w Berlinie, ktry po odpowiednim kursie wymienia nasze falsyfikaty na autentyczne kartki. Mielimy podwjn frajd: puszczanie falsyfikatw w Rzeszy i prawdziwe kartki dla naszych ludzi. Carte d'Identite - zapowiedzia nam t robot "Bradl" po ktrym powrocie z Francji. Ucieszylimy si. Francuskich tekstw jeszcze nie drukowalimy w Warszawie. Zachcia nas lakoniczna uwaga "Bradla", e "oni tam w Paryu maj z tym trudnoci, obiecaem, e sprbujemy im pomc", zmobilizowaa nas dodatkowo szansa wsppracy technicznej polskiego i francuskiego ruchu oporu. Legitymacja, ktr przywiz nam wkrtce "Bradl", bya jak na nasze warszawskie moliwoci - nie tak trudna do podrobienia. Niewielka, dwustronnie zadrukowana kartka biaego kartonu z tym giloszem w tle i czarnym tekstem. Spory nakad tych hitlerowskich kart rozpoznawczych, obowizujcych w okupowanej Francji, wydrukowanych w Warszawie, wraz z kompletem pieczci,

3. AGATON

69

zabra ze sob "Bradl" w kolejnej podry do Parya w walizce z podwjnym dnem. Dokumenty fikcyjne - a mimo to bardzo przydatne. Ogromna ilo wymaganych dokumentw, majcych utrudni nam poruszanie si, a Niemcom uatwi kontrol, obrcia si w rezultacie przeciw okupantom. Powstaa papierkowa dungla, w ktrej - zwaszcza pod koniec okupacji - przestali si orientowa nawet Niemcy. Tajno i zwizana z ni anonimowo instytucji wojskowych i urzdw, uywajcych enigmatycznych pieczci "Dienststelle Feldpost No...", dziaajcych na obszarze wielu podbitych krajw, a do tego jeszcze zmieniajcych miejsce pobytu, nasuna nam pomys bezczelnego bluffu. Postanowilimy stworzy fikcyjne instytucje posugujce si fikcyjnymi dokumentami. Bluff zmienia reguy gry. Faszywe dokumenty awansoway. Niczego nie potrzeboway naladowa i - co waniejsze - z niczym nie mona ich byo porwnywa. Byy technicznie bezbdne. Drukowane na papierach z wodnym znakiem (kradzionych) na podkadzie barwnych giloszw, numerowane. Z nienagannymi pieczciami i podpisami. Wszystko "geheim" - "tajne" lub co najmniej "dienstlich" do "uytku subowego". Wszystko byo "autentyczne". Tylko instytucji nie byo. Przy niemieckim szacunku dla dokumentw i pieczci szafa graa znakomicie.

3. AGATON

70

W cigu dwuipletniej dziaalnoci faszerskiej mielimy wicej powodze ni wpadek. Zdarzyo nam si nawet, e sfaszowana przez nas legitymacja zostaa uznana za prawdziw. I to nie przez byle kogo, bo przez instytucj macierzyst, wystawiajc ten dokument. A byo to tak. Wrd wielu urzdw, ktrych legitymacje faszowalimy, bya rwnie i niemiecka poczta: Deutsche Post Osten - DPO. Zdobylimy kilka oryginalnych egzemplarzy in blanco i wzr wystawienia. Poczta zatrudniaa urzdniczki Polki, legitymacja pasowaa jak ula dla naszych czniczek. Nie by to co prawda "najmocniejszy" dokument, ale mia okrg piecz z hitlerowskim orem, w razie apanki i zatrzymania na Skaryszewskiej mg uchroni przed wywzk na roboty do Rzeszy. Niemcy usprawnili jednak metod sprawdzania autentycznoci dokumentw w stosunku do aresztowanych przebywajcych na Skaryszewskiej. Stosowali prosty sposb. Jeli legitymacja jest autentyczna, to wystawiajca j instytucja, zapytana telefonicznie przez policj, poda nazwisko posiadacza legitymacji o danym numerze. Przy zwykej apance na roboty do Rzeszy tego rodzaju alibi wystarczao. W takiej wanie apance zostaa aresztowana jedna z naszych czniczek i przewieziona na Skaryszewsk. Nie zniszczya w por faszywej legitymacji - co byo nieraz stosowane dla zmniejszenia odpowiedzialnoci - i z uporem zeznawaa, e pracuje na poczcie, c dzieje si jej krzywda itd. Wiedziaa, e legitymacja

3. AGATON

71

jest faszywa, ale gdy ju raz zaryzykowaa, postanowia brn dalej. Zabrali jej legitymacj do sprawdzenia. Czekajc, ukadaa sobie "legend" o kupnie legitymacji "od nieznajomego w kawiarni". Marna to bya legenda. Wywoali j nastpnego dnia. Zwrcili legitymacj i zwolnili j. Nie wiedziaa, czy bardziej si cieszy, czy dziwi. My rwnie - gdy nam to opowiadaa. Przez kontrwywiad uzyskalimy wyjanienie: Policja na Skaryszewskiej sprawdzia telefonicznie w wydziale personalnym poczty. Nazwisko w legitymacji aresztowanej nie zgadzao si z kartotek DPO. Wic legitymacja faszywa. W DPO poproszono jednak o przysanie legitymacji do sprawdzenia. Po czym wyjaniono poufnie, e legitymacja jest prawdziwa. Na polecenie gestapo DPO przekazaa im kilka legitymacji ostemplowanych i podpisanych in blanco. To widocznie jedna z tych. Dalej ju nie sprawdzali. Czy nasze faszywe dokumenty byy dobre? "Bradl", nie byle jaki autorytet w tej dziedzinie, wystawi im bardzo pochlebn opini: "Wszystkie te pikne i niezawodnie dziaajce papiery i dokumenty fabrykowaa, z idealn precyzj kierowana przez Aga-tona, komrka legalizacyjna O II Komendy AK. Chwaa wielka im za to..." 11 Rwnie pozytywnie oceni nasz robot pk Zygmunt Walter-Janke, komendant lskiego Okrgu AK: "Doku11 Ibidem, s. 214

3. AGATON

72

menty O II byy robione wzorowo [...]. Nawet w Okrgach wykorzystywano powizania lokalnych Oddziaw wywiadowczych, aby zaopatrywa si w dokumenty z Agatona."12 Przy uyciu laboratoryjnych metod kontroli byyby na pewno demaskowane. W warunkach wojny i okupacji byy dostatecznie dobre, bo z wikszoci prb wychodziy zwycisko. andarm sprawdzajcy dokumenty zatrzymanych w apance na mocie Poniatowskiego by przede wszystkim okrutny, ale niezbyt zna si na dokumentach. Z nim mimo wszystko nie byo tak trudno wygra. Cywilgestapowiec kontrolujcy papiery na granicy to ju by spec nie lada. A mimo to, w wikszoci spotka, nasze faszywe dokumenty wygryway. Dokumenty czy posugujcy si nimi ludzie? Wydaje mi si, e przy technicznej poprawnoci naszej faszerskiej produkcji o jej skutecznoci decydowaa ogromna rnorodno ludzi, ktrzy si ni posugiwali, i odwaga kadego z nich. Do koca okupacji Niemcy nie zdawali sobie sprawy, e zwaszcza w Warszawie powinni byli podejrzewa o udzia w walce i aresztowa niemal kadego Polaka. A tego, mimo okruciestwa i braku skrupuw, nie zdyli zrealizowa. "Faszerze dokumentw, najdzielniejsi ludzie czasw okupacji..." - napisa Adolf Rudnicki we Wniebowstpie12 Z. Walter-Janke: Bez nich nie ma zwycistwa, s. 13.

3. AGATON

73

niu - Najdzielniejsi? - Na pewno nie. Wyliczybym wiele odcinkw konspiracyjnej suby, gdzie trzeba byo wicej odwagi ni w naszym faszerskim fachu: onierze Kedywu, kurierzy, radiotelegrafici, drukarze. - Nie mona zreszt odmierzy ani tym bardziej porwna strachu i odwagi. Wiedzielimy, e nasza robota bya bardzo potrzebna, i to nam wystarczao. Nie bylimy jedyn komrk faszersk. Dziaa w Warszawie znakomity "Park", centralna pracownia faszywych dokumentw Komendy AK, wystawiajcy kilka tysicy dokumentw miesicznie. Byy pracownie faszerskie Kedywu i innych komrek, a take innych organizacji podziemnych. Uzupenialimy si nawzajem. Roboty starczyo dla kadego.

4. GAJEWSKI
W pracowniach faszywych dokumentw niema rol odegrali architekci. Nieprzypadkowo. Kiedy w kwietniu 1942 roku dostaem rozkaz zorganizowania Wydziau Legalizacji i Techniki wywiadu, stanem wobec problemu, gdzie szuka ludzi do takiej roboty. Odwaga to za mao, trzeba kwalifikacji dobrego krelarza-grafika; narysowa piecz lub tekst wydrukowany nietypow czcionk, umiejtnie dobra kolor tuszu do odbicia pieczci, podrobi podpis. Nie wolno si pomyli. Sprawdza bd spece nie lada: gestapowcy i agenci Abwehry.

4. GAJEWSKI

74

Postanowiem szuka kandydatw wrd kolegw-architektw. Udao si. W pierwszej naszej pracowni faszywych dokumentw u "Gajewskiego" nie tylko pracowali sami architekci, ale i lokal pracowni mieci si na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej przy ulicy Koszykowej 55. W nastpnych pracowniach te przewaali architekci. Dowiedziaem si pniej, e architekci pracowali nie tylko w naszej komrce faszerskiej. Architekt Lesaw Neuman - "Pawe" - mj kolega z tego samego rocznika na Wydziale Architektury - kierowa komrk legalizacyjn "Zagrody" (zagraniczna czno kurierska). Jego szefem by rwnie architekt (take kolega z naszego rocznika) Tadeusz Niedbalski - "Seweryn" (poleg w Powstaniu Warszawskim). "Pawe" zosta aresztowany w lipcu 1943 roku wraz ze sw wsppracownic Hann Pytko-Poszczask - "Zofi" w pracowni faszywych dokumentw przy ulicy niadeckich 7. Gestapo znalazo wiele obciajcych materiaw. Oboje aresztowani przewiezieni zostali na Szucha. W zeznaniach swych "Pawe" usiowa ca win przej na siebie. Po wstpnych badaniach zosta przewieziony do Berlina. Mimo tortur nie udao si Niemcom nic z niego wydoby. Zmar podczas tortur w berliskim Gestapo. Odznaczony pomiertnie Krzyem Virtuti Militari. "Zofia" zostaa wysana do Owicimia.

4. GAJEWSKI

75

W skad naszej pracowni "Gajewski" wchodzili: dr arch. Piotr Biegaski - "Pawe", wwczas starszy asystent Zakadu Historii Architektury i Sztuki, Kazimierz Maciej Piechotka - "Jacek", student, modszy asystent Zakadu Architektury Polskiej, i Zofia Chojnacka - "Agata", inynier architekt. Biegaski, podobnie jak wielu warszawiakw," wyszed we wrzeniu z Warszawy na apel pukownika Umiastowskiego i dobrn w poszukiwaniu przydziau wojskowego a do Kowla. Gdy to zawiodo, nie prbowa i dalej, do Rumunii, ale wrci do Warszawy. Po zakoczeniu dziaa wojennych i utworzeniu przez okupanta polskiego Zarzdu Miejskiego pod kierownictwem wiceprezydenta Jana Pohoskiego (rozstrzelanego przez Niemcw 20-21 czerwca 1940 roku w Palmirach) Biegaski zosta zaangaowany w charakterze "starszego sztukatora" w Wydziale Technicznym, co upowaniao do posiadania co prawda polskiej legitymacji subowej, ale "wzmocnionej" piecztk z hitlerowskim orem. Zaj si, prowadzonym konspiracyjnie, zabezpieczaniem spalonego we wrzeniu gmachu Teatru Wielkiego. Istniay bowiem uzasadnione obawy, e ten monumentalny gmach zostanie podobnie jak Zamek Krlewski skazany na zagad. Do robt sztukatorskich nie doszo, ule Biegaski z satysfakcj wspomina, jak kierowa zamurowywaniem okien w Teatrze Narodowym, co uchronio wy-

4. GAJEWSKI

76

palony gmach przed rozbirk i zabezpieczyo przed zim. Dziki tej zapobiegliwoci polskich wadz miejskich, pomimo powtrnego zbombardowania w czasie Powstania, frontowa cz gmachu przetrwaa i doczekaa si odbudowy. Niezalenie od tego Biegaski przez cay czas okupacji pracowa w zakonspirowanych orodkach nauczania politechnicznego. Jako wykadowca na Kursach Konspiracyjnych prowadzonych w Miejskiej Szkole Budowlanej II stopnia w Paacu Staszica (wypalony w Powstaniu paac odbuduje profesor Biegaski w roku 1950), w Szkole Technicznej Jagodziskiego przy ulicy niadeckich 4 i na tajnym Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Nocne godziny powica wasnej pracy naukowej, czego rezultatem byo uzyskanie stopnia doktora nauk technicznych, przyznanego mu wiosn 1943 roku przez tajn Rad Wydziau Architektury, ktrej przewodniczy jeszcze wwczas dziekan profesor Stefan Brya (aresztowany jako zakadnik i rozstrzelany w egzekucji publicznej na ulicy Puawskiej 3 grudnia 1943 roku). Poza prac dydaktyczn Biegaski bra czynny udzia w pracach zleconych konspiracyjnie przez polski Zarzd Miejski m.in.: projekt urbanistyczno-architektoniczny przeprowadzenia trasy "Nowy wiat bis" na Skarpie (wsplnie z architektami: Kazimierzem Marczewskim i Maciejem Nowickim), projekt trasy N-S (wsplnie z pro-

4. GAJEWSKI

77

fesorem Janem "Olafem" Chmielewskim) i odbudowy Teatru Wielkiego (pod kierunkiem profesora Lecha Niemojewskiego). Z faszowaniem dokumentw zetkn si ju w roku 1940, gdy wkrtce po upadku Francji zwrci si do niego z propozycj wsppracy "Profesor Jan" (Jan Zachwatowicz): - Potrzeba ludzi, ktrzy umiej rysowa i nie boj si... Trafi do komrki legalizacyjnej wywiadu prowadzonej przez "Bradla". Powierzon mu robot wykonywa pocztkowo u siebie w mieszkaniu przy ulicy Winiowej 48, a pniej, za zgod "Profesora Jana", w gmachu Wydziau Architektury w jednym z pomieszcze zawieszonego przez Niemcw Zakadu Architektury Polskiej. Wiosn 1942 roku powierzyem Biegaskiemu - "Pawowi" kierownictwo pracowni "Gajewski", funkcjonujcej w odziedziczonym lokalu na Koszykowej. Pracowni t kierowa on do dnia 31 lipca 1944 roku. Kazimierz Maciej Piechotka - "Jacek" po wrzeniowym obleniu pracowa jako akwizytor w sklepie porcelany Feliksa Karolewskiego, Senatorska 32. Roboty, zwaszcza chodzenia po miecie, mia duo. Warszawiacy potrzebowali przede wszystkim szyb do szklenia okien, ale rwnie talerzy i szklanek. Do organizacji wczy si ju w padzierniku 1939 roku. Pierwsze kontakty, zebrania konspiracyjne i bardzo niedugo pierwsze aresztowania.

4. GAJEWSKI

78

Od roku 1940 - tak juk wielu jego rwienikw - "Jacek" zwizany by ju potrjnie z konspiracyjnym yciem. Na tajnej uczelni, w nielegalnej pracy zawodowej i w tajnej organizacji - Szarych Szeregach. Dla "Jacka" wszystkie trzy nurty ju wkrtce prowadzi bd do gmach u Wydziau Architektury na Koszykowej. W tym okresie opracowywa wraz z Urszul i Adolfem Ciborowskim rysunki do konspiracyjnie wydanego w roku 1941 skryptu wykadw profesora Niemojewskiego z Historii architektury nowoytnej z tekstem Piotra Biegaskiego. (W dwadziecia lat pniej kopia zachowanego skryptu, jedynego chyba tajnego podrcznika Historii architektury, zostanie przekazana do biblioteki ONZ w Nowym Jorku.) Pracowa rwnie jako krelarz przy wykonywanych konspiracyjnie projektach zabudowy placu Grzybowskiego i placu Trzech Krzyy, odbudowy Teatru Wielkie-KO, przebicia arterii N-S (opracowywanego przez trzy zespoy: Tadeusza Towiskiego, Jana Chmielewskiego i Piotra Biegaskiego oraz Bohdana Pniewskiego). Z robot faszywych dokumentw zetkn si w roku 1940 wraz z "Pawem" w pracowni "Bradla". Z tego okresu wspomina "Jacek" cite w drzewie piecztki, ktre robi dla nich profesor Stanisaw Ostoja-Chrostowski, sawny drzeworytnik.

4. GAJEWSKI

79

Nieatwo byo "Jackowi" pogodzi trzy nurty konspiracyjnej pracy w cikich warunkach materialnych, nieraz o godzie. "Budzik nastawiaem na godziny witu - atwiej byo wtedy uczy si i rysowa ni po nocy przy karbidwce [...]. Od rana zajcia na tajnym wydziale, od godziny 12 pracownia faszywych dokumentw, niemal do godziny policyjnej, byle zdy do domu." Zaog pracowni uzupeniaa Zofia Chojnacka - "Agata", serdeczna przyjacika Zosi, nasza koleanka z tego samego rocznika na Wydziale Architektury. We wrzeniu 1939 roku zgosia si do suby technicznej obrony Warszawy. W praktyce polegao to na sprawdzaniu piwnicznych schronw, nocnych wartach - bez broni - na Polu Mokotowskim, a pod koniec oblenia na bezradnym staniu wrd gruzw, gdy nie byo moliwoci odkopania zasypanych ludzi. Ciko ranna ostatniego dnia oblenia, przeleaa do Boego Narodzenia. Z pocztkiem roku 1940 trafia na tajny Wydzia Architektury, eby zrobi prac dyplomow. - Spieszcie si, pki jeszcze my jestemy - przynagla Zosi wczesny dziekan profesor Stefan Brya. Do ZWZ przystpia w roku 1940. Mieszkaa u rodziny na Filtrowej i oddaa swj pokj dla potrzeb organizacji jako skrzynk pocztow i lokal kontaktowy. Nie zawiesia konspiracyjnej dziaalnoci nawet wwczas, gdy do

4. GAJEWSKI

80

mieszkania na Filtrowej dokwaterowano dwch gestapowcw. Po atach z humorem i nie bez zdziwienia wspominaa, jak to w furtce od ogrdka mijali si mieszkajcy u niej gestapowcy z podejrzanie czsto odwiedzajcymi Zosi "kolegami" w sam raz w wieku podchorych AK. Pracownia nasza miecia si w gabinecie Sekcji Budownictwa Ludowego Zakadu Architektury Polskiej. "W okresie oblenia Warszawy w 1939 roku Zakad nie zosta uszkodzony - wspomina profesor Jan Zachwatowicz - lecz ponis strat najwiksz [...]. 24 wrzenia na dziedzicu Wydziau zosta miertelnie ranny i zmar prof. dr Oskar Sosnowski, ktry przez cay czas oblenia nie opuszcza Zakadu. W padzierniku Rada Wydziau powierzya mi kierownictwo Katedry i Zakadu."13 Jesieni 1939 roku zarzdzeniem Generalnego Gubernatora wszystkie wysze uczelnie zostay rozwizane, a wszelka dziaalno naukowa - zakazana. W listopadzie 1939 Politechnika, a wic i Wydzia Architektury zostay zamknite. Biblioteka oraz zbiory Zakadu zostay wyczone z uytkowania i zabezpieczone do dyspozycji wadz niemieckich. Udao si jednak tak przeprowadzi spraw, e na kuratora zbiorw powoano prof. Jana Zachwatowicza. Umoliwio to szerokie korzystanie z bi13 J. Zachwatowicz, Wspomnienia z lat okupacji, w: Walka o dobra kultury, Warszawa. 1939-1946, Warszawa 1970, t. I, s. 114-115.

4. GAJEWSKI

81

blioteki i zbiorw dla potrzeb tajnej dydaktyki i prac naukowych. Zakad sta si orodkiem tajnego nauczania. Dla lepszego uzasadnienia prac prowadzonych w Zakadzie wystpiono do wadz o utworzenie Pracowni Urbanistycznej, ktra oficjalnie miaa wykonywa prace zlecone przez Zarzd Miejski. Utworzenie tej pracowni pod kierownictwem profesora Tadeusza Towiskiego i przy udziale Lecha Niemojewskiego, Jana Zachwatowicza i Piotra Biegaskiego usprawiedliwiao fakt obecnoci w Zakadzie zarwno pracownikw naukowych, jak i studentw. Ale obecno tajnej pracowni faszywych dokumentw wywiadu AK w Zakadzie Architektury Polskiej zawdziczalimy przede wszystkim odwadze i przychylnoci "Profesora Jana". Spory pokj, peen regaw z rysunkami i pek z ksikami - po wykonaniu odpowiednich skrytek - nadawa si do naszej pracy doskonale. Dodatkow jego zalet byy dwa wejcia do gmachu, jedno od Koszykowej, drugie przez dziedziniec od Lwowskiej, co utrudniao obserwacj osb wchodzcych i wychodzcych. Dojcie do pracowni przez korytarze i krelarnie w razie alarmu dawao czas na ukrycie kompromitujcych materiaw, ewakuacj ludzi lub przygotowanie obrony. Okna od Lwowskiej - pracownia miecia si na parterze - byy na stae szczelnie zasonite, co, wobec obowizku zaciemniania

4. GAJEWSKI

82

okien, nie wzbudzao podejrze. Skad osobowy pracowni, w ktrej przebyway stale osoby tak czy inaczej oficjalnie zwizane z gmachem, a przychodzili jedynie "Elbieta", "Wojtek" i ja, nie wzbudza podejrze w licznie odwiedzanym budynku. Jeli nawet kto z Polakw uczcych si lub pracujcych tu orientowa si, e w naszej pracowni "co si wici" - to si tym nie chwali. Nikt nikomu i niczemu zbytnio si nie przyglda. W przejciu do naszej pracowni sta duy - w skali 1:10 - drewniany model grady huculskiej wykonany przed wojn w ramach wicze studenckich. Przechodziem koo tego modelu wielokrotnie, nie podejrzewajc, e jest on skrytk skrzynk pocztow dla komunikatw tajnego wydziau oraz tajnego Stowarzyszenia Architektw Polskich i Towarzystwa Urbanistw Polskich, ktrych czonkowie zbierali si konspiracyjnie w Zakadzie Architektury Polskiej. Obok naszej pracowni mia swj gabinet-pracowni dr Micha Walicki, adiunkt Zakadu Architektury Polskiej. W wiele lat po wojnie dowiedziaem si od niego, e i on pracowa w tym samym co i my oddziale Komendy AK. Mielimy ju pracowni - ludzi, lokal i wyposaenie trzeba byo wymyli jej kryptonim. Pozornie atwa formalno, nie bya jednak taka prosta. Kryptonim musia odpowiada nastpujcym wymaganiom:

4. GAJEWSKI

83

- nie nasuwa skojarze z tematem naszej dziaalnoci ani z miejscem pracy; - by moliwie nietypowy i czytelny, by nie powodowa pomyek na poczcie oddziau; - nadawa si jako adres w tajnej korespondencji, ale rwnie do uycia w jawnej (i czsto podsuchiwanej) rozmowie telefonicznej czy w lokalu publicznym, co wykluczao wszelkie kombinacje liczbowo-literowe. Siedzielimy z "Wojtkiem" u Gajewskiego, popularnej cukierni-kawiarni na rogu Koszykowej i Marszakowskiej, popijajc kaw. - A moe by tak po prostu "Gajewski"? Tak nam to pasowao, e i inne pniejsze pracownie legalizacyjne dostaway cukierniano-kawiarniane kryptonimy: "Blikle", "Pomianowski", "mijewski". "Pawe" i "Agata" przychodzili do pracowni okoo poudnia. Tajn robot rozpoczynali wtedy, gdy zjawia si "Jacek" z porann poczt. Odbiera j od czniczki - najczciej od "Krystyny" - na ulicy Piknej, na Marszakowskiej, na placu Zbawiciela. Co dzie gdzie indziej, nigdy w bezporednim ssiedztwie Wydziau. Wcale mu si nie dziwi, e si przy tym zbytnio nie spieszy i spacerowa nieraz ze liczn dziewczyn duej, ni tego wymagao

4. GAJEWSKI

84

przekazywanie poczty. Jako szef udzieliem im obojgu kiedy za to nagany na pimie. Zamwienia przekazywaem poczt. Okrelaem dokadnie, jaki dokument ma by wykonany, gdy dokumenty dla danej osoby wykonywane byy w rnych pracowniach; albo podawaem tylko oglnie: "komplet do poruszania si w nocy po Warszawie", "wyjazd do Krakowa". W przypadkach pilnych lub bardziej skomplikowanych, zwaszcza gdy chodzio o dokumenty dla zagranicznego kuriera, przynosiem zamwienia osobicie i razem "komponowalimy osobowo". To bya najciekawsza cz pracy. Mielimy du satysfakcj, kiedy wanie takie dokumenty, wzbogacone o nowe, autentyczne piecztki i podpisy kontroli granicznych, wracay do nas. Trafiay do kartoteki naszego biura studiw. Zaraz po uruchomieniu pracowni przekazaem kolegom faszerskie abecado, ktrego nauczyem si w Londynie. Wkrtce moi "uczniowie" umieli wicej i lepiej ode mnie. Dziki umiejtnociom rysunkowym i nabywanej stopniowo wiedzy faszerskiej caa trjka: "Pawe", "Jacek" i "Agata", dosza do takiej wprawy, e kade z nich mogo samodzielnie wystawi dowolny komplet dokumentw spord posiadanych na skadzie w pracowni. A byo tego niemao.

4. GAJEWSKI

85

Zwykle - dla usprawnienia roboty - "Pawe" i "Jacek" zajmowali si techniczn obrbk dokumentw. "Agata", znajca dobrze niemiecki, ustalaa teksty, dobieraa odpowiednie maszyny do pisania i wystawiaa rozliczne zawiadczenia, rozkazy wyjazdw itp. Czuwaa, by wystawione dokumenty byy odpowiednio podniszczone, "uywane". Koczyli prac pod wieczr, tak by odbierajca poczt czniczka zdya przed godzin policyjn przekaza j dalej lub zawie do domu i ukry w skrytce. Czy mona si dziwi, e w tej codziennej pracy, penej grozy, ale i sukcesw, zawizaa si midzy zaog pracowni serdeczna przyja. e wrd faszywych dokumentw i pieczci byo miejsce i na drobne prezenty pod choink, ledzia w Wielki Pitek, wsplne obchodzenie uroczystoci rodzinnych, jak na przykad urodziny syna Biegaskiego - Ludwika. (W archiwum WIH natrafiem na moje rozliczenie finansowe, w ktrym figuruje pozycja: "Pawowi na urodziny syna - Ludwika - premia z 500.") Przestrzegano jednak rygorw obowizujcych w tajnej pracowni. W ostatecznoci mieli do dyspozycji granaty, bro i - na yczenie osobist trucizn. "Pawe" trucizny odmwi, twierdzc, e czuje si bezpieczniej bez niej, ale prosi o rewolwer, ktry z pociskiem wprowadzonym do lufy przechowywa w skrytce. Na co dzie rygory polegay na pedantycznej, nudnej drobiazgowoci. Pochowa wszystko do skrytek, znisz-

4. GAJEWSKI

86

czy kady najmniejszy lad roboty. Mie zawsze pod rk materiay oficjalnie uzasadniajce obecno w tym lokalu. Nieraz, zwaszcza po duszym okresie bez alarmw, wydawao si to przesad, zbdn pedanteri. e tak nie byo, przypominay chwile zagroe. Od czasu do czasu zjawiali si nagle w Zakadzie Niemcy. Jesieni 1941 roku (gdy "Pawe" prowadzi w Zakadzie pracowni legalizacyjn "Bradla") przybieg do profesora Zachwatowicza, ktry mieszka obok Wydziau Architektury na Piusa 43, wony z wiadomoci, e jaki Niemiec przyszed zabra klucz i czego szuka w Zakadzie. Profesor za chwil by na miejscu. Zasta tu dr. Gerharda Sappoka, niemieckiego historyka sztuki, wybierajcego z szafki przezrocza. Niemiec, ktrego profesor zna z jego wizyty w Polsce w roku 1938, wyjani, e przezrocza s mu potrzebne do wykadu organizowanego w Krakowie. Na nic podejrzanego Niemiec dotychczas nie natrafi, ale szperajc, w kadej chwili mg si natkn na lad jednej z wielu nielegalnych prac prowadzonych w Zakadzie. Trzeba odwagi, ale i tupetu, by tak jak "Profesor Jan" odmwi Niemcowi wydania przezroczy, motywujc tym, e nie posiada on odpowiedniego pisemnego upowanienia.

4. GAJEWSKI

87

"Sappok wciek si - wspomina profesor Zachwatowicz i zacz krzycze, e chyba nie zdaj sobie sprawy ze swego postpowania, e gubernator, e to wszystko do nich naley, e to moe dla mnie le si skoczy itd. Nie ustpiem i Sappok wybieg z Zakadu zapowiadajc, e zaraz takie pismo bdzie mia. Istotnie, wkrtce zjawi si w Zakadzie andarm i wrczy mi pismo podpisane przez Stadthauptmanna SA Oberfhrera Leista z poleceniem wydania dr. Sappokowi przezroczy. Z uwagi jednak na to, e Leist nie by waciw instancj dla spraw zabezpieczonych zbiorw, zaniosem pismo do kierownika uczelni, ktrego szczliwie nie byo, i pozostawiem w sekretariacie z prob o przesanie do Abteilung Wissenschaft und Unterricht dla uzyskania decyzji. Droga urzdowa okazaa si skuteczna. Chyba po tygodniu otrzymaem pismo potwierdzajce polecenie Leista, lecz sprawa ju bya po terminie odczytu." Trafiali do Zakadu Architektury Polskiej rwnie i inni Niemcy. Jesieni 1942 roku przyszed profesor dr Eberhard Hempel, znany historyk sztuki. Rozpytywa o losy Zakadu, ubolewa nad tragiczn mierci profesora Sosnowskiego. Nie zgasza adnych ycze, a wychodzc zwrci si do profesora Zachwatowicza ze sowami, ktre wwczas w ustach Niemca brzmiay zadziwiajco: "Niech si pan nie martwi, jestem przekonany, e

4. GAJEWSKI

88

wszystko skoczy si dla was dobrze i uzyskacie wolno i niepodlego."14 Wiosn 1943 roku, gdy pracownia "Gajewski" dziaaa ju na penych obrotach, w Zakadzie Architektury Polskiej zjawio si nagle kilkunastu umundurowanych esesmanw. Lada chwila mogli wej do gabinetu, w ktrym miecia si nasza pracownia faszywych dokumentw. Nieatwo w takiej sytuacji zachowa spokj. Okazao si, e przyjechali z Lublina, by zabra makiet Zamocia, potrzebn do prac prowadzonych przez ekip architektw SS nad projektem przyszego "Himmlerstadt", jak wwczas nazywali Zamo. Kiedy indziej pod wieczr "Pawe" i "Jacek" koczyli piln robot, gdy zaalarmowaa ich seria strzaw na rogu Lwowskiej i Koszykowej, a w chwil potem tupot na korytarzu. Kto ucieka przez gmach Wydziau. Mogli spodziewa si Niemcw w kadej chwili. Spakowali faszersk kuchni i rozoyli oficjalny materia. Duy, pikny album Edifices de Rome Modern - Letat Romilly. Ten sam egzemplarz stoi dzi w gabinecie profesora Biegaskiego na Wydziale. Nie wiem, czy z sentymentu do rzymskiej architektury, czy na pamitk emocji, jakie wsplnie z Piechotk przeyli w pracowni faszywych dokumentw. Zagroeniem moga by kadorazowa obec14 Ibidem, s. 115, 117.

4. GAJEWSKI

89

no Niemcw w gmachu na Koszykowej, ale mogo by rwnie aresztowanie kogo z rodziny pracujcych w niej osb. We wrzeniu 1942 roku do Biegaskiego, ktry mieszka z rodzin, zaomotali noc do drzwi. Dozorca i dwaj Niemcy. Aresztowali siostr Biegaskiego "Agnieszk" z kolumny sanitarnej na Pawiaku, a przy okazji zabrali maszyn do pisania. Maszyn, na ktrej Biegaski pisa nieraz co dla pracowni "Gajewski", a aresztowana "Agnieszka" przepisywaa nocami instrukcje dla podchorwki AK. Nie mona byo lekceway takiego zagroenia. Zlikwidowa pracowni na Wydziale? Nie moglimy czeka bezczynnie. Na propozycj "Agaty" spakowalimy faszerski warsztat i przenielimy pracowni na pewien czas do jej mieszkania. Przychodziem, eby jej pomaga w robocie. Przypomniaa mi po latach, e gdy zabieralimy si do pracy, zawsze pistolet kadem obok siebie na stole. Spokojniej mi si pracowao. O nagym pojawieniu si Niemcw w gmachu na Koszykowej ostrzega pracowni kilkakrotnie pan Antoni Wieraszko, od wielu lat intendent gmachu, zamieszkay tam z rodzin rwnie w okresie okupacji. By caym sercem oddany konspiracyjnej robocie. Sprawowa nadal funkcje intendenta, by wic odpowiedzialny wobec Niemcw za "porzdek" w gmachu. Prowadzi - tak jak przed wojn kiosk i bufet studencki, mg by atwo pod obserwacj.

4. GAJEWSKI

90

Pod kontuarem w tyme bufecie - jak wspomina "Jacek" przechowywano krzy, wypoyczany do uroczystoci zaprzysigania onierzy AK jednego z oddziaw majcych sw melin na Koszykowej. Podejrzewam, e pan Wieraszko przechowywa nie tylko krzy. Mia klucze do wszystkich pomieszcze. Oficjalnie o niczym nie wiedzia i niczemu si nie dziwi. Nawet gdy mnie nagle spotka, po dwuipletniej nieobecnoci, ubranego w mundur niemieckiego kolejarza. W wydanej w roku 1967 z okazji pidziesiciolecia Wydziau ksice pt. Warszawska Szkoa Architektury 19151965 sporo miejsca powicono wietnej, tajnej dziaalnoci uczelni w latach hitlerowskiej okupacji. Brak jednak jakiejkolwiek wzmianki o tym drugim, jeszcze bardziej zakonspirowanym nurcie walki z wrogiem, jaki toczy si w murach Wydziau. Jestem przekonany, e nasza tajna pracownia faszywych dokumentw wywiadu AK, dziaajca w Zakadzie Architektury Polskiej, to tylko jedna karta tego rozdziau.

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK


Przydatno architektw do roboty faszywych dokumentw sprawdzona u "Gajewskiego" zadecydowaa o tym, e i trzy nastpne nasze pracownie - "mijewski", "Blikle" i "Franaszek" - miay architektoniczn obsad.

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

91

Latem 1942 roku wystartowa "mijewski". Prowadzi t pracowni Andrzej Strachocki z on Danut - "Magorzat". Z Andrzejem skontaktowaa mnie pani Maria Stroska, szef Wydziau cznoci. Nie byo to co prawda "po linii jej subowych obowizkw", ale bya od lat zaprzyjaniona z rodzin Strachockich, Andrzeja znaa od dziecka. Wiedziaa, e wietnie rysuje i e od duszego czasu molestowa j o kontakt z "legalizacj". Nie potrzebowaem go werbowa do organizacji. On i caa jego rodzina byli ju w ZWZ-AK. Ojciec - sawny aktor, zatrudniony oficjalnie jako barman w barze "Flips" (jednej ze skrzynek wywiadu), matka - w komrce cznoci ktrego z naszych wydziaw, brat - w partyzantce w lesie. Andrzej do roboty w pracowni faszywych dokumentw zapali si od razu. Prbki, ktre mu daem do zrobienia: skopiowanie na kalce kilku wierszy drukowanego tekstu, i podpisy na metrykach - byy formalnoci. Do dzi mi Andrzej wypomina, e na nastpnym spotkaniu oceniem je mao entuzjastycznie: "Wcale niele." Pracownia miecia si w rnych przydzielanych nam lokalach: w mieszkaniu pastwa Grzybowskich - Ludna 9, w mieszkaniu czniczki "Sawy" - Zajcza 8, by po kolejnych zagroeniach i przeprowadzkach osi na duej w mieszkaniu Strachockich na Saskiej Kpie. Oprcz typowych dokumentw, o ktrych Strachocki-artysta wyraa si z politowaniem jako o "faszerskiej ma-

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

92

swce", jego specjalnoci byy szczeglnie trudne roboty, wymagajce talentu rysunkowego i znakomitej precyzji: linoryty pieczci, kopie drukw w skali 1:1 wykonywane na transparencie, "flancowanie", to jest wstawianie nowych fotografii do zdobytych autentycznych legitymacji. Ciekawe, "mijewski", autor setek faszywych dokumentw, sprawdzonych w niejednej kontroli, sam nie uywa ich nigdy. - Baem si. Wiedziaem najlepiej, jak to si robi. Pracowali po poudniu i wieczorem, gdy rano Strachocki uczszcza do Miejskiej Szkoy Budowlanej w Paacu Staszica. eby jednak przyspieszy oddawanie wykonywanych wieczorem dokumentw, z reguy w naszym wydziale zawsze pilnych, zabiera "poczt" ze sob, jadc rano do szkoy. Podczas duej pauzy wychodzi i oddawa poczt czniczce "Sawie", a po jej aresztowaniu "Hance" - w kociele Karmelitw lub na umwionym odcinku Krakowskiego Przedmiecia. Przenoszenie "trefnej" poczty wymagao starannego jej ukrycia w odpowiednio przygotowanej skrytce i zajmowao sporo czasu. Gdy kto nosi poczt codziennie, przyzwyczaja si. Kady dzie bez apanki i rewizji, kady mijany na ulicy patrol andarmerii utrwala poczucie bezpieczestwa, osabia rygory konspiracyjne. Udao mi si wczoraj, uda mi si take dzi.

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

93

"mijewski" jecha jak zwykle rano tramwajem do szkoy przez most Poniatowskiego, Alej 3 Maja i Nowy wiat (trudno dzi uwierzy, e na Nowym wiecie kursoway tramwaje!). Poprzedniego wieczora ukoczy rysunki kilkunastu pieczci. Mia je przekaza jak najszybciej do dalszej obrbki. Spieszy si. Woy rysunki pieczci pomidzy kartki projektu budowlanego, ktry mia pniej odda komu na miecie. Projekt - kilka "formatek" rysunkw, oprawionych w tekturk - wsun do teczki pomidzy szkolne skrypty. Na mocie apanka. Wyskoczy nie zdy. andarm sprawdzi mu dokumenty - byy autentyczne i uzasadniay jazd tramwajem do szkoy - potem zabra si do teczki. Skrypty szkolne przejrza pobiegnie. Projekt, techniczne rysunki zainteresoway go znacznie bardziej. "mijewski" objania mu kolejno kad kartk. Pamita, e piecztki woy pomidzy ostatni kartk projektu i tekturow okadk. Pozostay mu jeszcze trzy kartki. Trzyma mocno projekt, eby liskie kawaki transparentu z rysunkami piecztek nie wysypay si pod nogi andarma. Czy bdzie mg nie przewrci ostatniej kartki? Podobne chwile grozy, ktre przey podczas pracy nad faszywym dokumentem, umoliwiy nam ustalenie - po wielu latach - daty jednego z naszych bestsellerw, jakim byo podrobienie "kolorowego" Durchlasscheinu, nowej przepustki granicznej. Pracowao nad tym wiele naszych

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

94

komrek, wrd nich take "mijewski". Rysowa tuszem zawiy gilosz dokumentu, powikszonego fotograficznie do rozmiarw 80 x 150 cm naklejonego na dykcie. Od wykonania tego rysunku zaleao w znacznej mierze podrobienie przepustki. Koczy wanie rysunek, gdy domownicy zaalarmowali go, e co si dzieje na ulicy. Zajechay budy z andarmami, wyadowywali karabiny maszynowe. Ulice pustoszay, ludzie kryli si po domach, zza firanek obserwujc ulic. Zanosio si na to, e podobnie jak w dniu 17 stycznia 1943 roku na Saskiej Kpie Niemcy bd wycigali mczyzn z domw, bd rewidowali mieszkania. Ukrycie duej fotografii dokumentu naklejonego na dykcie nie byoby atwe. Zniszczy zaawansowanej roboty nie chcia. Nie pozostao mu nic innego, jak czeka spokojnie. Jeli sowo "spokojnie" miao jakikolwiek sens w Warszawie w 1943 roku, gdy opodal domu stay niemieckie budy i karabiny maszynowe. Tego dnia Niemcy nie wycigali ludzi z domw na Saskiej Kpie. Na Wale Miedzeszyskim rozstrzelali dwudziestu zakadnikw. Wiele lat pniej w Warszawskim piercieniu mierci Wadysawa Bartoszewskiego mogem sprawdzi dat tej egzekucji - dat ukoczenia rysunku. 23 padziernika 1943 roku. Nasza kolejna "architektoniczna" pracownia faszywych dokumentw "Blikle" swj kryptonim zapoyczya od sawnej firmy z Nowego wiatu. Prowadzi j Zygmunt

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

95

Skrobaski - "Blikle", student architektury, wraz z on Krystyn Woyzbun-Skrobask - "Katarzyn". Krystyna od roku 1941 bya czniczk poczty gwnej ZWZ-AK w komrce kierowanej przez Halin Czarnock i tam zostaa zaprzysiona. Do naszej roboty wczyli si oboje w maju 1943 roku. Zygmunt Skrobaski by jednym z nielicznych Polakw, ktry mg przeczyta swoje imi i nazwisko na rozplakatowanej licie zakadnikw przeznaczonych do rozstrzelania. Nastpnego dnia po zamachu na "Cafe Club", dokonanym przez AL 24 padziernika 1942 roku, zosta aresztowany w kawiarni "SiM" (na Krlewskiej, opodal miejsca, gdzie stoi dzi hotel "Victoria"). 27 padziernika rozplakatowane zostao "Bekanntmachung", zapowiadajce "pocignicie do odpowiedzialnoci 50 zakadni-kw", wrd ktrych pod nr 42 by Zygmunt Skrobaski. Niemcy wielokrotnie publikowali listy zakadnikw po ich rozstrzelaniu. Mielimy powody, eby si ba o ycie Zygmunta. Komrka wizienna potwierdzia jednak, e Skrobaski yje, jest na Pawiaku. W por uruchomione starania jego rodziny, poparte duym okupem-apwk, tym razem poskutkoway. Pracownia "Blikle" miecia si w subowym mieszkaniu przy ulicy Tamka 14. Skrobascy mieszkali w pracowni, co w przypadku dekonspiracji potgowao niebezpieczestwo, ale na co dzie - przy odwadze i skrupulatno-

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

96

ci zatrudnionych - byo wygodne, pozwalao na prac w dowolnych godzinach, bez kopotliwych zabiegw maskujcych. Przestrzegana w naszym wydziale zasada nieujawniania, nawet wobec najbliszych, szczegowych przydziaw ani miejsca pracy - w stosunku do pracowni "Blikle" - nie daa si utrzyma. Bo jak tu nie wiedzie o sobie nawzajem, gdy w pracowni "Blikle" mieszka i pracuje Krystyna - "Katarzyna", czniczk jest jej siostra Hanka - "Krystyna", skrytk w pracowni robi ich brat Jurek - "Wedel", nasz etatowy spec, a zamki i okucia do skrytki Piotr - "Janusz", najmodszy z rodzestwa Woyzbunw, wszystkich czworga onierzy AK z komrki "Agaton". eby uzupeni konspiracyjne konto tej rodziny, trzeba doda jeszcze kilka osb. Zofia Woyzbun, ich matka, pod pseudonimem "Pani ania" wsppracowaa z komrk przyjmujc cichociemnych. "Dorota" - Janina Morawska - ich ciotka - prowadzia sekretariat "Agatona", a "Pawe" zatrudniony w naszej komrce technicznej "Pakulscy" to jej syn Marek. Maria Wierciska - ich druga ciotka - wraz z mem Edmundem Wierciskim, aktorem i reyserem, caym sercem oddani byli konspiracyjnej dziaalnoci teatralnej. O wujostwie modych Woyzbunw, Hannie i Kazimierzu Lier - wiedziaem jedynie, e s w "organizacji". Dopiero

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

97

w czasie Powstania - gdy ich spotkaem na Starwce dowiedziaem si, e przez cay okres okupacji byli oboje szyfrantami Komendy Gwnej AK. Te rodzinne powizania, sprzeczne z teoretycznymi zasadami konspiracji, byy w okupacyjnej Warszawie nie do uniknicia. Stanowiy szczegln i pikn cech konspiracyjnego ycia. Jake bowiem mona byo nie wcign najbliszych ludzi do roboty, ktra wypeniaa nam wszystkie chwile, przenikaa wszystkie myli i marzenia? Ograniczona pojemno skrytki podogowej oraz ograniczona ilo maszyn do pisania, tak, by nie wzbudziy podejrze w prywatnym mieszkaniu, zaway asortyment faszywych dokumentw, w ktrych specjalizowa si nasz "Blikle". Metryki urodzenia, kenkarty, nocne przepustki, karty pracy, Durchlasscheiny, legitymacje i przepustki kolejowe - byy w powszechnym uyciu i czsto je u nas zamawiano. Produkcja tej pracowni odznaczaa si nie tylko precyzj, ale - jeli tak mona powiedzie o faszywych dokumentach - swoist elegancj. Wpisywane do dokumentw dane personalne, pisane na maszynie zawiadczenia, nawet korespondencja wewntrzna - na skrawkach tej przebitkowej bibuki - miay dziki zamiowaniom i talentom "Bliklego" nienaganny ukad graficzny. ona "Bliklego" wyspecjalizowaa si w faszowaniu podpisw. Nie w ich wiernym kopiowaniu - co jest powszechnym bdem amatorw i adeptw rzemiosa -

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

98

ale w swobodnym powtarzaniu, cechujcym najlepszych specjalistw. Sam "Blikle" - grafik, wyywa si w dokumentach nietypowych, jak na przykad Techniczna instrukcja wywiadowcza (TIW) i -najmniej by moe spodziewane w naszym fachu - yczenia witeczne. TIW opracowana zostaa przez Biuro Studiw dla uatwienia prac wywiadowczych w terenie. Na osiemdziesiciu stronach tekstu i rysunkw podawaa zasady prowadzenia rozpoznania i sporzdzania meldunkw oraz dane techniczne samolotw, okrtw wojennych, artylerii i czogw, transportw wojsk oraz prac fortyfikacyjnych. Dostalimy TIW do obrbki technicznej i z wasnej inicjatywy uzupenialimy j "dodatkiem Nr l", oddzielnym maym zeszycikiem pt. Instrukcja dla zdobywania wiadomoci o dokumentach legalizacyjnych. "Umiejtnie zebrane i zestawione dokumenty - pisaem we wstpie - umoliwiaj zarwno legalne uplasowanie si w wybranym miejscu, jak i swobod poruszania si po terenie - co w pracy konspiracyjnej, zwaszcza wywiadowczej, ma pierwszorzdne znaczenie. Odmienne pod wzgldem legalizacyjnym traktowanie przez nieprzyjaciela poszczeglnych obszarw czy nawet miejscowoci, rnorodne przepisy dotyczce przejazdw, konieczno stosowania czstych zmian w sposo-

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

99

bach legalizacji, by na jaki nagminnie uywany dokument nie zwrci uwagi wroga itp. - wszystko to wymaga posiadania w dyspozycji duej iloci wzorw i form legalizacji. Produkcja dokumentw nie przedstawia trudnoci, kierownicy komrek wywiadowczych mog by - w razie potrzeby - zaopatrywani w nie centralnie. Natomiast du trudno stanowi zdobywanie wiadomoci o aktualnie obowizujcych dokumentach na rnych terenach, o sposobie ich wystawiania, przeduania wanoci itp. W tym zakresie prosz kierownikw komrek wywiadu o jak najdalej idc inicjatyw. By prac t uatwi i usprawni, podaj poniej zestawienie poszukiwanych dokumentw i form, w jakiej naley je opisywa."15 Po czym nastpowaa szczegowa instrukcja okrelajca: - rodzaje poszukiwanych dokumentw, - niezbdne dane i wzory umoliwiajce druk falsyfikatw, - sposb uycia oraz
15 Archiwum III/22/96. Wojskowego Instytutu Historycznego (WIH) -

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

100

- wiadomoci o wypadkach, przyczynach i skutkach. W trosce o dobre imi naszej firmy "Blikle" opracowa graficzne okadki dla poszczeglnych dziaw instrukcji. "Inynier" - Zbigniew Gniazdowski wykona zdjcia i odbitki stron w wymiarze 50 x 70 mm, w nakadzie 50 egzemplarzy. "Krystyna" i "Janusz" wycienili kad stroniczk (ok. 4 000 malutkich karteczek) rozdzielajc cienki papier fotograficzny na dwie warstwy: cieniutk nawierzchni z emulsj i grubszy podkad usztywniajcy, w tym przypadku zbdny. Po oszlifowaniu wewntrznej powierzchni kadej karteczki powstao 26 zeszytw o rnokolorowych grzbietach (lotnictwo - pomaraczowy, wojsko - czerwony, marynarka - niebieski, legalizacja biay) mieszczce si w pokrowcu, o cznej gruboci 8 mm. atwe do ukrycia, dostatecznie trwae, czytelne nawet goym okiem, a z atwoci przez zwyke szko powikszajce. I dziki "Bliklemu" - adne. yczenia witeczne - na Wielkanoc i na Boe Narodzenie. Rozsyalimy je do wszystkich osb zatrudnionych w "Agatonie" oraz do innych wydziaw wywiadu i zaprzyjanionych komrek AK. A e bylimy szanujc si oficyn wydawnicz, wic dbalimy, by nasze yczenia miay odpowiedni poziom artystyczny. Wysyalimy je z zaleceniem natychmiastowego zniszczenia po przeczytaniu. Nie wszyscy adresaci przestrzegali

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

101

naszych zalece, bo w kilka lat po wojnie "Hanka" (Czesawa Ostrowska), nasza czniczka, podarowaa mi trzy oryginalne yczenia witeczne "Agatona". Zgodnie z architektoniczn tradycj na projekt pierwszych ycze ogosilimy "zamknity konkurs". "Jacek" wspomina, e narysowa baranka z chorgiewk z orem. Nie dosta nagrody. Pierwsze yczenia byy dzieem "mijewskiego" i "Pani ani". Nastpne dwa skomponowa "Blikle". Dodajmy tu, e "Pani ania", Zofia Woyzbun-Romaska, artystka plastyk, bya autork wykonywanych po wojnie dla Cepelii niezrwnanych zabaweczek-figurek ze somy i wspaniaych - rwnie ze somy robionych - wielkich wiecw, kompozycji przestrzennych i figuralnych. Zdobiy one niejedn polsk ekspozycj zagraniczn, a w Warszawie odniosy sukces jako element dekoracji miasta podczas wiatowego Festiwalu Modziey w roku 1955. yczenia wielkanocne "Agatona" w roku 1943 byy jedn z pierwszych i jedyn tajn prac w somianej twrczoci "Pani ani". May somiany wianuszek z kolorowymi kwiatkami z bibuki - dostatecznie paski, by mieci si w konspiracyjnej poczcie. Do wianuszka przywizana kolorow wsteczk piecz-karykatura, ktr "rdowo" opracowa i narysowa "mijewski". Po zmniejszeniu fotograficznym (wyobraam sobie, jak si inynier Zbigniew Gniazdowski umiecha, robic te reprodukcje!)

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

102

miaa wymiar hitlerowskiej urzdowej pieczci, ten sam ukad, ten sam krj czcionki. Tylko zamiast hitlerowskiego ora, trzymajcego w szponach wieniec ze swastyk, kurczak wielkanocny stojcy na wianuszku z wierzbowych baziek z pisank porodku. Na otoku zamiast "Dienststelle Feldpost N" napis: "Alleluja! 25.IV.1943 C8." Nie byo to po linii naszych zada wywiadowczych ani w zgodzie z zasad nieobciania zbdnym materiaem konspiracyjnej poczty, ale tyle mielimy radoci z tych ycze, e postanowilimy je kontynuowa. Miniaturyzacja bya ju wwczas cech postpu, bo yczenia gwiazdkowe opracowane przez "Bliklego" miay po sfotografowaniu zaledwie 35 x 50 mm, byy wielkoci duego znaczka pocztowego. Nam do sekretariatu przysa "Blikle" orygina rysunku ycze, znacznie wikszy; Krysia ozdobia je autografami wszystkich "znajomych" Niemcw, ktrych wyrczaa w podpisywaniu dokumentw. Fotografia pomnika Sapera na tle ruin, tradycyjne gwiazdy i tekst: "yczenia na ostatni gwiazdk wojenn przesya Wd 68." Daty brak, ale odtworzy j atwo: grudzie 1943. Bylimy optymistami. Boe Narodzenie 1944 spdzilimy w niewoli. Nastpne - i ju ostatnie - yczenia rozesalimy na Wielkanoc 1944 roku. "Najlepsze yczenia witeczne przesya Agaton." Tym razem by to fotomonta. Tekst ycze wypisany na karteczce, na kt-

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

103

rej stoi wielkanocne prosi trzymajce w ryjku hitlerowsk piecztk. Ostatnia z czterech pracowni faszywych dokumentw o architektonicznej obsadzie to "Franaszek". Prowadzi j inynier architekt Czesaw Wegner - "Bartek", mj przyjaciel i szef z przedwojennej pracowni Pniewskiego. Do ZWZ-AK wstpi w roku 1940 w Krakowie, gdzie wwczas pracowa. By w komrce organizujcej przerzuty przez granic ludzi idcych na Wgry przez Przecz Dukielsk. Podczas jednej z podry subowych do Jasa zosta aresztowany w restauracji dworcowej. Poprzedniego dnia bya jaka wiksza wpadka w tamtejszej organizacji. Uratowa go popiech, z jakim go Niemcy aresztowali. Nie zdy nawiza kontaktw organizacyjnych, nic przy nim nie znaleli. Mia autentyczn legitymacj krakowskiej firmy budowlanej pracujcej dla Bauamtu. Sprawdzili - zgadzao si. W wizieniu w Jale, zwaszcza podczas przesuchania w gestapo, swoje dosta, ale dziki apwce wpaconej w Krakowie wypucili go pod warunkiem cotygodniowego meldowania si w gestapo. Wola jednak duej nie ryzykowa pobytu w Krakowie, gdy aresztowania w Jale mogy ujawni jego powizania z krakowskim AK, i pod koniec roku 1942 wrci do Warszawy. Zaproponowaem mu prac w naszym wydziale - zgodzi si chtnie.

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

104

Dziki protekcji do pana Van der Veide, yczliwego dla Polakw Holendra, dyrektora warszawskiej fabryki Philipsa, zosta tam zatrudniony na nocnej zmianie. Jako kalkulator mia dostp do wielu dziaw fabryki, a jego autentyczny Nachtausweis suy nam jako aktualny wzr. Tadeusz Pfeiffer, wczesny dyrektor fabryki Franaszka, mj przyjaciel jeszcze z dziecinnych lat, zgodzi si zatrudni "Bartka" dodatkowo w fabryce na Wolskiej jako technika i uatwi mu nasz robot. Franaszek - papiery, Philips - precyzyjne narzdzia. To wanie nam byo potrzebne. Tak ustawiony "Bartek" wyspecjalizowa si w produkcji i dostosowywaniu papierw potrzebnych nam do druku faszywych dokumentw. Od Philipsa wynosi barwniki i narzdzia, a przy okazji take i lampy radiowe, produkowane tam dla odzi podwodnych. akomy ksek dla Biura Studiw wywiadu i dla naszych komrek radiowych. Lampy pakowane byy w kartonowe pudeka, natryskiwane z zewntrz nitrolakierem dla ochrony cennego sprztu przed wilgoci. Przy wsppracy robotnic zatrudnionych przy pakowaniu, mimo bardzo ostrej kontroli, zawsze mona byo uchwyci odpowiedni chwil, by wyj po jednej lampie z kilku pudeek, zamkn i polakierowa niekompletne pudeka. Ten nitrolakier te si "Bartkowi" bardzo przyda.

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

105

Z takimi wanie dwiema lampami w kieszeniach zatrzymali "Bartka" przy wyjciu. Gestapo. Naga kontrola w fabryce pracujcej "im Dienst der deutschen Wehrmacht". Uratowaa go gorliwo, z jak wykona rozkaz: "Hnde hoch!" Trzyma rce wycignite do gry jak najwyej. Kieszenie kusego wojennego paletka podjechay tak wysoko, e obmacujcy go gestapowiec nic podejrzanego nie wymaca. Uff! U Franaszka na Wolskiej (obecnie "Foton" - Wolska 43), w laboratorium, w drukarni, na kalandrach - powstao wiele potrzebnych nam papierw o odpowiednim kolorze, gramaturze, a nawet i znaku wodnym. Dwa z nich, bardzo trudne do podrobienia, byy nam szczeglnie potrzebne. "Kolorowy" Durchlasschein i legitymacja SD (Sicherheitsdienst - Kontrwywiad SS). Durchlasschein - przepustka zagraniczna, bya podstawowym dokumentem upowaniajcym do przekraczania granic podbitych krajw Europy. Niezbdny dokument dla kurierw i dla penetracji wywiadowczej. Pocztkowo stosowany "zielony Durch", ktrego faszyw edycj wypucilimy ju; dawno, a pniej uzyskalimy take i oryginalne egzemplarze, by tak powszechnie podrabiany, e Niemcy zmuszeni byli do wprowadzenia nowego typu przepustki. Przez kontrwywiad dostalimy oklnik gestapo zapowiadajcy wprowadzenie no-

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

106

wego dokumentu. Zapewnia, e "ze wzgldw technicznych nowa przepustka jest niepodrabialna, zasuguje na pene zaufanie i uatwi organom policji ich trudn i odpowiedzialn prac. Heil Hitler!" Wkrtce otrzymalimy zapowiedziany dokument: W peni zasugiwa na zaufanie gestapo. Drukowany gotyck czcionk na cienkim biaym papierze z wodnym znakiem, z trjbarwnym, "tczowym" giloszem w tle, kady egzemplarz numerowany specjalnym numeratorem. Zapowiadao si fatalnie. Zakup oryginalnych blankietw drukowanych w Rzeszy by bardzo trudny, a nawet gdyby uda3o si zdoby kilka egzemplarzy, to wobec ich numerowania naleaoby si obawia prowokacji gestapo. Legitymacja SD potrzebna dla naszego kontrwywiadu drukowana bya w berliskim wizieniu Moabit na ciemnoszarej ceracie. Podstawow trudno przy faszowaniu obu tych dokumentw sprawiao uzyskanie papieru z wodnym znakiem i ceraty. "Ambas", nasz spec drukarski, kiwa smtnie gow: - Nie damy rady. A jednak dalimy. Wyprodukowalimy papier i cerat u Franaszka. "Bartek" prbowa, nie udawao si. Ponawia prby wielokrotnie, nie wychodzio. Zawzi si. By uparty i dociekliwy. Wiedzia, e te dwa dokumenty s nam bardzo potrzebne, e mamy daleko zaawansowane

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

107

prace nad wykonaniem klisz drukarskich, e wszystko zaley teraz od papieru i tej cholernej ceraty. Dugi by acuch ludzi, ktrzy mu w tym pomogli. Inynier, kierownik laboratorium u Franaszka, wspdziaajcy z nami, z ktrym "Bartek" omawia i uzgadnia metody produkcji. Starszy pan w zaprzyjanionym sklepie firmy "J. Dziewulski" na Marszakowskiej, ktry dostarcza mu cierpliwie prbki papieru o odpowiednim odcieniu i gramaturze. Przekupka na Kercelaku, sprzedajca kradzion niemieck bielizn wojskow, ktrej ptno miao splot zbliony do szarej ceraty z Moabitu. Chemigraf, ktry wytrawi na blasze rysunek wodnego znaku, i szlifierz u Philipsa, ktry t blach polerowa udajc, e wierzy, e to do wytaczania "sztucznej skry". Szef lakierni, ktry z "Bartkiem" dobiera kolor szarego lakieru, robotnik z narzdziowni, ktry wykona precyzyjn opatk-tygiel, zaprojektowan przez "Bartka" do rozprowadzania lakieru na uprzednio ufarbowanym ptnie imitujcym cerat. Majster od Franaszka, ktry na prasach toczy papier, a pniej glansowa go na kalandrach. Gdy ju byli o krok od uzyskania wreszcie identycznie szarej ceraty o odpowiednim splocie, kolorze, sztywnoci i poysku, "Bartek" przey chwil grozy. By w laboratorium fabryki na Wolskiej z kolekcj prbek ceraty. Gestapo! S obok. "Inynier" jest z nimi, ale mog wej lada chwila. Cay komplet prbek "Bartek" wrzuca do beczki

5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK

108

ze zlewkami, myje rce i zmyka na hal fabryczn. Nic nie znaleli. - Ale zmarnowalimy cay nakad - relacjonowa z alem "Bartek" zakochany w swojej robocie. A to wszystko po to tylko, eby po kilku tygodniach "Bartek" mg wrczy "Annie", czniczce, niewielk paczk z arkusikami biaego papieru z wodnym znakiem i szarej ceraty.

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE


Nieodzownym elementem naszej faszerskiej dziaalnoci byy pracownie fotograficzne. Mielimy dwie, a prowadzili je: Zdzisaw Marcinkowski - "Senex", wybitny artysta fotografik, rozmiowany w warszawskiej Starwce, i inynier Zbigniew Gniazdowski - "Inynier", fotografik, pionier kinematografii, jeden z pierwszych operatorw filmowych w Polsce. Pracowali obaj w swych domowych laboratoriach: "Senex" na ulicy Bednarskiej 23, "Inynier" na ulicy Czerwonego Krzya naprzeciw teatru "Ateneum". Cho mielimy z nimi codzienn czno przez nasz poczt, bywaem u obu fotografikw czstym gociem. Osobicie przynosiem szczeglnie pilne zamwienia, przychodziem, aby si naradzi nad technicznym rozwizaniem jakiego problemu lub po prostu, eby zobaczy, jak wychodzi

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

109

ciekawa robota. Bya to jednoczenie okazja do obejrzenia wspaniaych zdj starej Warszawy pana Marcinkowskiego, wysuchania opowiada inyniera Gniazdowskiego o pierwszych krokach polskiej kinematografii. Podczas jednej z moich wizyt na Czerwonego Krzya pan Gniazdowski, w dowd zaufania, pokaza mi z dum sw kamer filmow "Bel and Howel" z napdem sprynowym. Przechowywa j troskliwie, bo "moe si przyda". Wiek i stan zdrowia nie pozwoli "Inynierowi" na wzicie udziau w Powstaniu. Odda wic kamer swemu uczniowi i wsppracownikowi Stefanowi Bagiskiemu ("Stefanowi"), ktry by jednym z trzech operatorw filmowych BIP (Biuro Informacji i Propagandy) KG AK w Powstaniu Warszawskim. Sprynowa kamera inyniera Gniazdowskiego funkcjonowaa znakomicie. Prace fotograficzne, ktre wykonywali dla naszych potrzeb, byy bardzo rne: od prostych reprodukcji do mudnych zabiegw przy "flancowaniu" legitymacji, i trudnych - zwaszcza w domowym laboratorium- duych powiksze. Zawsze bardzo pilne i zawsze niebezpieczne ze wzgldu na niedwuznaczny charakter obrabianego materiau. Jeli nie daway autorom satysfakcji artystycznej, to wynagradzay stokrotnie wiadomoci bezporedniego udziau w walce z Niemcami.

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

110

Najczstszym zamwieniem byy reprodukcje zdj paszportowych naszych ludzi, ktrzy potrzebowali nowych dokumentw, a nie mogli dostarczy swoich fotografii, i reprodukcje autentycznych niemieckich dokumentw. W pracowniach legalizacji mielimy co prawda fotokopiarki, ktre daway kopie dokumentu w cigu kilku minut (technika ksero bya jeszcze nieznana), ale fotokopia bya tylko cenn informacj o sposobie wystawiania dokumentu, jego kontroli, wan wskazwk dla biura studiw u "Gajewskiego". Do produkcji dokumentu konieczna bya jego precyzyjna fotografia. Gdy by to dokument wypoyczony, dochodziy jeszcze dwie bardzo istotne trudnoci: reprodukcja musiaa by wykonana bardzo szybko i tak, by w razie wpadki nie dekonspirowaa waciciela. Pan Marcinkowski nie wie, co i gdzie bdzie robi brunet o pocigej twarzy, ktrego kilka rnych fotografii przyniosem przed chwil. Wie natomiast, e trzeba je tak reprodukowa, by pasoway do kompletu legitymacji, ktre razem studiujemy. Trzeba bdzie dobra rne gatunki niemieckiego papieru do "paszportowych" zdj wystawianych pozornie gdzie w gbi Rzeszy, zrobi fotomonta, wstawiajc nowego waciciela dokumentu w istniejcy na zdjciu mundur. Nie zapomnie, by na odwrocie fotografii znalaza si piecztka niemieckiego zakadu fotograficznego.

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

111

Inynier Gniazdowski nie interesuje si, kto wydrukuje nam kolorowy Durchlasschein, ktry przyniosa mu czniczka. Zastanawiamy si wsplnie, na jakim papierze najlepiej wykona ptorametrowej wysokoci powikszenie, by po obrysowaniu tuszem precyzyjnego giloszu "wybieli" zdjcie, pozostawiajc jedynie nienagannie ostry rysunek. Jak zachowa niezbdne rodki ostronoci, a jednoczenie konieczn precyzj, gdy w cigu nocy trzeba sfotografowa, wywoa i utrwali dwiecie stron zaszyfrowanego meldunku, po ktry rano zgosi si czniczka? Na powtrzenie roboty nie bdzie czasu. Jak wrczy "Krystynie", oczekujcej przy pomniku Mickiewicza, duy rulon, gdy wiadomo, e na Krakowskim Przedmieciu jest apanka? A trzeba to robi przez dwa lata. Codziennie, punktualnie - tak jak "Senex", tak jak "Inynier". Do zorganizowania trzeciej pracowni foto naszego wydziau przystpi "Kubu" - Stefan Bauk, cichociemny skoczek, przeszkolony specjalnie w tym zakresie w Szkole Oficerw Wywiadu w Londynie i zrzucony do Polski wraz z niezbdnym sprztem w maju 1944 roku. Z uruchomieniem tej pracowni wizaem due nadzieje. Umiejtnoci "Kubusia" i nowy sprzt umoliwiyby nam stosowanie nowych technik wywiadowczych, midzy innymi mikrofoto. Strona gazety reprodukowana t technik moe by zmniejszona do powierzchni kilku milimetrw

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

112

kwadratowych. Otworzyoby to nam nowe moliwoci w przesyaniu meldunkw, uatwioby znakomicie ich ukrycie. "Kubu" przy pomocy "Bartka" urzdzi ju cakiem przyzwoite laboratorium w jednym z naszych lokali na Chodnej 20. Pojechali po sprzt dostarczony po zrzucie do meliny na ulicy Dzikiej. Sprowadzili dorok do przewiezienia kilku drewnianych skrzynek. - Cikie? - zagadn ich "saata", podejrzewajcy, e to bro. Obaj byli uzbrojeni. "Bartek" jecha w doroce, asekurujc skrzynki, "Kubu" na rowerze, nieco z przodu, wskazujc drog, gdy woleli nie podawa dorokarzowi adresu, dokd wioz towar. Na Kercelaku wyszed im naprzeciw patrol andarmerii. - Dziadku, uwaga! - ostrzeg dorokarza "Bartek". Niepotrzebnie. Warszawski "saata", ktry ju niejedno wozi i zna ycie - skrci spokojnie midzy stragany jak najbardziej legalny zaopatrzeniowiec tamtejszego handlu. Nie byby jednak warszawskim "saat", gdyby nie zada od nich dodatkowego "grala" za kurs, za "nerwy". Uruchomi pracowni przed Powstaniem "Kubu" ju nie zdy. Zdy natomiast zabra aparat fotograficzny i filmy. Ale to ju inna historia.

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

113

"Ambas" - kryptonim jednoosobowej komrki i pseudonim Aleksandra Skrzyskiego, drukarza, czonka PPS, wczonego do naszego wydziau jesieni 1942 roku wraz z grup ludzi od "Bradla". Peni wan rol cznika z naszym "zapleczem poligraficznym" - drukarniami, odlewniami faszywych pieczci, skadnicami papieru. Zna wietnie rynek, mia wszdzie chody. Niejednokrotnie wyprodukowanie nawet prostego technicznie faszywego dokumentu wymagao wielu czynnoci i wielu kooperantw. Kto inny dostarcza nam papieru wedug zaczonej prbki, kto inny trawi chemigraficzne klisze, kto inny drukowa dokument, kto inny odlewa pieczcie. I to wszystko w rnych, nieraz odlegych, punktach miasta. Tajny udzia warszawskich drukarzy w walce z okupantem, ktrej produkcja faszywych dokumentw bya tylko drobnym fragmentem, to pikna - i cigle jeszcze nie w peni napisana - karta okupacyjnej historii Warszawy. Faszywe dokumenty - bardziej dla Niemcw niebezpieczne ni "filipinki" i "byskawice". Nie mona ich wyprodukowa inaczej ni w dobrze wyposaonej drukarni. Wiedziaem o istnieniu Tajnych Wojskowych Zakadw Wydawniczych - TWZW, ktrych znakiem sygnowany by co tydzie "Biuletyn Informacyjny", wiedziaem o zakonspirowanych drukarniach, ale nie mogem uzyska do

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

114

nich dostpu. Na moje proby "Dzicio" odpowiada stale i kategorycznie: - Nie. Maj waniejsze zadania. Radcie sobie sami. Korzystalimy wic - przewanie przez "Ambasa" - z zakonspirowanej pomocy oficjalnych drukarni. Na pewno zreszt nie tylko my jedni. Wiedzieli o tym Niemcy i kontrolowali warszawskie drukarnie bardzo cile. W kadej wikszej drukarni mieli swego oficjalnego kierownika, mogli mie konfidenta, o kadej porze dnia i nocy robili naloty i kontrole, za kady lad tajnej dziaalnoci grozi co najmniej Owicim. A mimo to w Warszawie w latach 1942-1944 wydrukowalimy dziesitki rnych dokumentw o nakadach idcych w setki egzemplarzy. Druk faszywych dokumentw wymaga nie tylko odwagi. Wymaga maszyn drukarskich, czcionek, klisz, farb, papieru, czasu, spokoju, precyzji. Rzadko bywaem wiadkiem druku naszych dokumentw. Ale pamitam dobrze, jak mi skra cierpa - co tu ukrywa - ze strachu, gdy w biay dzie w drukarni braci Cukrowskich na zapleczu Marszakowskiej umazany farb drukarz starannie czyci maszyn, dobiera kolor farby, przycina papier i robi kolejno prbne odbitki. - Chwileczk, jeszcze nie ta. Nastpna ju bdzie dobra. Wanym zadaniem "Ambasa" byo rwnie dostarczanie nam okazowych egzemplarzy legitymacji, przepustek itp.

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

115

drukowanych w Warszawie, zanim byy one w oficjalnym uyciu. Mona miao powiedzie, e w latach 1943-1944 niemal kady dokument legalizacyjny, drukowany przez Niemcw w Warszawie, mimo ostrej kontroli i kary mierci w razie wpadki trafia do naszych rk. Z jednej tylko Pastwowej Wytwrni Papierw Wartociowych (PWPW) na Nowym Miecie dostawalimy co miesic grub teczk okazowych egzemplarzy. Gdy Niemcy dla uporzdkowania ewidencji ludnoci i uatwienia branki na roboty do Niemiec uniewanili przedwojenne dowody osobiste i wprowadzili karty rozpoznawcze (Kennkarte) - to zamiast utrudni, uatwili nam robot. Jeszcze zanim urzdy wystawiajce kenkarty otrzymay nowe blankiety, dostalimy pokany transport autentycznych, "jeszcze ciepych". Dla Polakw drukowanych na szarym kartonie oraz na niebieskim dla "Goralenvolk" - grali, i na tym dla "Zigeuner" - Cyganw. Z niebieskich nie korzystalimy. Mao byy przydatne w Warszawie - i jeszcze mniej popularne na Podhalu. te - cygaskie, nie zdyy wej w obieg. Zamierzana pocztkowo przez Niemcw tolerancja dla Cyganw w Polsce zostaa szybko zaniechana. Cyganie byli traktowani na rwni z ydami, wywoeni i masowo mordowani w Owicimiu. Jednym z najcenniejszych "wynalazkw" "Ambasa" by Henio - "Zota rczka". Gdy "Ambas" pierwszy raz skon-

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

116

taktowa mnie z nim w holu poczty na rogu ulicy Poznaskiej i Nowogrodzkiej - nie spodoba mi si. May, cherlawy, o przekrwionych oczkach, ypicych na wszystkie strony. Zalatywao od niego bimbrem. Umiecha si, co mi tumaczy z uporem i wylewnoci faceta na gazie. Postanowiem go spawi. Poegnaem si pod byle pretekstem. Obserwowaem ich obu z pewnej odlegoci na ulicy. Nie zawiodem si. Wstpili do baru. Na nastpnym spotkaniu miaem pretensj do "Ambasa", e sprowadza mi podejrzanych facetw. Nadal upiera si przy wysokiej ocenie graficznych talentw Henia. - Owszem, trunkowy to on jest. Ale rczka! Dajmy mu co do roboty, to pan sam zobaczy. To artysta. Bez przekonania nadaem przez "Ambasa" prbn robot dla Henia. Kilka typowych pieczci "Dienststelle" z hitlerowsk "gap", do ktrych - chyba przez zoliwo - dooyem wycinek z niemieckiej instrukcji drukowanej petitem. Zobaczymy. Poczta, jak dostaem od "Ambasa" po kilku dniach, wprowadzia mnie w podziw. Twrczo Henia - "Zotej Rczki" w peni uzasadniaa jego nieco ambitny pseudonim artystyczny. Nigdy w yciu nie spotkaem podobnych umiejtnoci rysunkowych. Bezbdna dokadno, absolutna pewno rki. Nawet kko na otoku hitlerowskiej pieczci byo narysowane odrcznie, z niezawodn dokadnoci cyrkla, a jednoczenie z za-

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

117

chowaniem zgrubie i drobnych skaz oryginau. Rysunkowa kopia drukowanej instrukcji, ktr pan Henio potraktowa jako rzucon mu rkawic, bya swoistym arcydzieem. Studiowalimy j u "Gajewskiego" przez szko powikszajce. Ta sama ostro czcionki, te same - na pierwszy rzut oka nieuchwytne - powtarzajce si drobne rnice w rozstawie poszczeglnych liter, cechujce wiele dokumentw. Nastpne moje spotkanie z panem Heniem byo ju penym jego tryumfem. Zoyem mu szczere gratulacje. Ze skromnoci, ale i z poczuciem wasnej wartoci, cechujcym prawdziwych artystw, wrd niedomwie i penych melancholii dygresji, wtajemnicza mnie w niektre fragmenty swojej artystycznej biografii. Zatrudniony przed wojn jako kartograf w Wojskowym Instytucie Geograficznym (WIG) mia uboczne hobby. Miast powszechnego uznania zaprowadzio go ono do wizienia za wykorzystanie talentu graficznego niecakowicie zgodne z kodeksem karnym. Teraz, w drukarni Cukrowskich, na zapleczu Marszakowskiej, wrd maszyn drukarskich, puszek z farbami i kaszt, Henio - "Zota Rczka" demonstrowa mi swoje umiejtnoci. Bra odwet za tamte lata. Zdj marynark, zakasa rkawy brudnej koszuli i ostrzc co pewien czas pirko na marmurowej pytce, na ktr spluwa - rysowa. Niezawodn rk prowadzi na moich oczach linie

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

118

zagmatwanego giloszu kolorowych Eisenmarken - kartek przydziaowych na elazo. Zniko drenie rk. Patrzy z dum na mnie, wiadom sukcesu. Stojca obok napoczta wiartka wyjaniaa rdo jego energii i pewnoci rki. Myl jednak, e ta wiartka bimbru wypijana przez Henia - "Zot Rczk" przy robocie to tylko cz prawdy o nim. Stanowia antidotum na przedwojenn bied i wizienie, na liche ubranko, w ktrym przyszed do drukarni, na posterunki andarmerii patrolujce odleg o pidziesit metrw Marszakowsk, na apanki, listy zakadnikw, na gestapo. Ale bya jeszcze druga cz warszawskiej prawdy pana Henia. Pozwalaa mu rysowa eisenmarki dla poktnych handlarzy, ale rwnie pieczcie z hitlerowskim orem i swastyk dla wywiadu AK. Rysowa je dla forsy, ktrej potrzebowa, i dla satysfakcji, ktrej potrzebowa jeszcze bardziej. Koniecznym warunkiem odwagi jest strach, pokonywany strach. Henio - "Zota Rczka" ba si. yka bimber, bo to mu pomagao, i rysowa. Wybra sobie pseudonim "Trzaska". To brzmiao mocno. Gestapo wzio go ktrego dnia wraz z ca drukarni. Nastpne trzy komrki naszego dziau faszywych dokumentw to "Pomianowski", "Piekarnia" i "Wedel". "Pomianowski" - kryptonim zapoyczony od sawnej warszawskiej cukierni - jednoosobowa samodzielna komrka

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

119

obsadzona przez "Jana", majora W. Korsaka, starszego pana o lasce. Trafi do nas drog organizacyjn. Pracowa w przydzielonym mu lokalu na Polnej, blisko placu Unii, w mieszkaniu - pracowni malarskiej na najwyszym pitrze z pokrgym oknem, z ktrego rozciga si rozlegy widok na Pole Mokotowskie. "Jan" mwi biegle po niemiecku. Jego specjalnoci byy tumaczenia zarzdze i instrukcji niemieckich, potrzebnych przy naszej robocie, oraz redagowanie nietypowych zawiadcze, rozkazw wyjazdu i pism polecajcych. Wyposaalimy w nie szczodrze posiadaczy naszych faszywych ausweisw, zwaszcza kurierw. Znakomita niemczyzna i podeszy wiek pozwalay "Janowi" wystpowa w roli cywila-reichsdeutscha. Starannie ubrany, z lekka utykajcy, o lasce - typowy byy oficer niemiecki z pierwszej wojny. Mia odpowiedni kenkart i legitymacj firmy "Julius Meinl", ktra prowadzia w Generalnej Guberni szereg sklepw spoywczo-kolonialnych "nur fr Deutsche". Tramwajem jedzi zawsze w przedniej czci. Uatwiao mu to jazd bez toku, ale byo powodem protestu naszych czniczek: - Wstyd spotyka si na ulicy z facetem, ktry wysiada z tramwaju przedni platform - skarya si "Hanka". Pan "Jan" by reichsdeutschem konsekwentnym. Gdy wpad kiedy w uliczn apank i mimo protestw musia

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

120

sta dugo w pozycji "Hnde hoch", zanim go wylegitymowano - to oburzony zada od gestapowca zawiadczenia, e spni si do pracy na skutek niesusznego zatrzymania go na ulicy. Zawiadczenia nie dosta, ale przeprosili go grzecznie. Ani podczas Powstania, ani pniej nigdy go wicej nie spotkaem. "Piekarnia" - t komrk prowadzi inynier chemik Wojciech Bernatowicz - "Marek", kolega "Wojtka", ktry wprowadzi go do naszego wydziau na przeomie 1943 i 1944 roku. Jako chemik wspdziaa przy produkcji faszywych pieczci. Nie nudzi si, bo w tym okresie potrzebowalimy ich bardzo duo. "Marek" zaatwia rwnie, dziki osobistym powizaniom, wspprac z Wydziaem Ewidencji Ludnoci Zarzdu Miejskiego. Moglimy dziki temu wystawia kenkarty z penym pokryciem, uzyskiwalimy aktualne informacje o sposobie wystawiania: osobie podpisujcej, kolorze pieczci, sposobie wpisywania danych personalnych itp. Miy chopak o urzekajcym umiechu. Zginie w pierwszym tygodniu Powstania miertelnie ranny na cmentarzu Ewangelickim. "Wedel" - komrk utworzon w pocztku 1944 roku, prowadzia Maria Ambroewicz-Woyzbun - "Magdalena". Siostra Witka Ambroewicza, a ona Jurka Woyzbuna (obaj zatrudnieni u nas w komrce "bracia Pakulscy").

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

121

Jeszcze jeden przykad, jak wizy rodzinne decydoway o przydziaach organizacyjnych. Pracownia miecia si w mieszkaniu przy ul. Genewskiej, zakupionym na ten cel, w ktrym zamieszkali po lubie Marysia i Jurek Woyzbunowie. Zadaniem "Wedla" byo przede wszystkim robienie fotokopii z uzyskiwanych lub poyczanych nam dokumentw. Pierwsze stadium w pniejszej ich produkcji lub wzr ich wystawienia. Komrka bya wyposaona w fotokopiark i powielacz, chowane na pawlaczu, gdy nie mieciy si do adnej skrytki. W trzech skrytkach podogowych (specjalno Jurka) przechowywali: dwa granaty, dwa pistolety, teczk ze skrytk do przenoszenia poczty oraz pokan nieraz ilo dokumentw niemieckich i ich fotokopii. Bd o krok od wpadki, od ktrej uratuje ich odwaga i zimna krew Marysi. Marysia posza odwiedzi wujostwo Butrymowiczw, mieszkajcych w ssiednim domu. Siedzieli w pokoju, ktrego okna wychodziy na ulic i nagle zauwayli, e przed dom, w ktrym mieszkali Jurkowie, zajechay dwa auta gestapo. Wysiedli jacy cywile. Wbrew namowom wujostwa Marysia wysza natychmiast i posza do mieszkania. Nieatwa to bya decyzja. Wiedziaa, e s tam gestapowcy i e przyjdzie jej si tumaczy z podejrzanego sprztu

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

122

i z nie budzcych adnych wtpliwoci zawartoci skrytek. Zdecydowaa si. Wesza. Jakby tego byo mao, w chwil pniej na Genewsk nadjechali autem Jurek i Witek. Przywieli bro. Zauwayli stojcy samochd gestapo - dodali gazu. Pojechali opodal na Walecznych do mieszkania matki Jurka, pani Zofii Woyzbun, by dowiedzie si o Marysi. Stojcy w pobliu pracowni szary samochd nasuwa najgorsze przypuszczenia. Zatelefonowali do wujostwa Butrymowiczw. - Tak, Marysia wesza do mieszkania - potwierdzia ciotka. Okazao si, e gestapowcy szukaj ksiek meldunkowych i kogo tam zameldowanego. Marysia z niebywaym spokojem i odwag towarzyszya gestapowcom w poszukiwaniach, tak manipulujc ksikami meldunkowymi, e gestapowcy odjechali z niczym. Trzeba byo uzna lokal na Genewskiej - na pewien czas za "spalony". Jurkowie zamieszkali gdzie indziej, Marysia pracowaa w innych lokalach. Do kompletu naszych komrek faszywych dokumentw naley doda jeszcze dwa archiwa naszego wydziau. Gwne - "Domek", urzdzone w zamaskowanej studni

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

123

pod piwnic jednego z domkw na Kole, ktre odziedziczylimy po komrce "Bradla", oraz podrczne - w podziemiach gmachu Zachty, zeszpeconej zielono-brzowymi plamami ochronnymi oraz napisem "Haus der Deutschen Kultur". W pocztkowym okresie prowadziem szkolenie. Przekazywaem kolegom w pracowniach faszywych dokumentw to, czego si nauczyem w szkole w Londynie. Nie na wiele im si to przydao w warunkach pracy konspiracyjnej. Szersz nieco dziaalno szkoleniow prowadziem dla onierzy sieci wywiadowczych z terenu. Uczyem ich stosowania prostych szyfrw, techniki atramentw sympatycznych i rwnie prostych, nadajcych si do stosowania w warunkach domowych w terenie - metod podrabiania pieczci i podpisw. Wkrtce przekazaem ten odcinek roboty "mijewskiemu", ktry wyszkoli kilku "uczniw". Jego dzieem byy tak zwane apteczki faszerskie. Niewielkie pudeko blaszane - od namiastki herbaty lub lekarstwa (umieszczane w pokrowcu-ksice) z niezbdnymi przyborami do wykonywania domowym przemysem faszywych pieczci i podpisw oraz najprostszych atramentw sympatycznych. "Apteczki" zawieray komplet wielobarwnych tuszw hektograficznych wraz z pytk, kawaek linoleum

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

124

do linorytw, arkusiki kalki krelarskiej i bibuy, stalwki, rylce, roztwr celuloidu do zabezpieczania atramentw sympatycznych. Uzupenieniem "apteczki" bya fotograficznie zminiaturyzowana instrukcja. "mijewski" wykona i przekaza osobom uprzednio przeszkolonym kilkadziesit takich "apteczek". Spord osb szkolonych przeze mnie osobicie zapamitaem "Srok". Skierowa j do mnie na przeszkolenie "Radwan" - po aresztowaniu "Grskiego" - szef Wywiadu Ofensywnego. Rekomendowa mi j jako kandydatk na wyjazd do Wiednia, ktr poza technik szyfrw i atramentw sympatycznych miaem nauczy posugiwania si faszywymi dokumentami i skrytkami. Jej urody nie potrzebowa mi rekomendowa. Bya liczna, moda, elegancka. Przyjechaa do Warszawy "spalona" na skutek zagroenia w Siedlcach, gdzie uprzednio pracowaa w terenowej siatce wywiadu. To przysparzao jej dodatkowej sympatii. Bya inteligentna, uwana. Na yczenie "Radwana" dostarczyem jej faszywych dokumentw na pobyt w Warszawie, w przygotowaniu mielimy dla niej komplet dokumentw wyjazdowych. Spotykaem si z ni kilkakrotnie w moim lokalu kontaktowym na oliborzu. "Sroka" - Blanka Kaczorowska, wwczas narzeczona, a pniej ona Ludwika Kalksteina, zdrajcy i agenta gestapo, bya w tym okresie rwnie agentk gestapo. Wyrok

6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE

125

wydany w imieniu Polski Ludowej z dnia 12 czerwca 1953 roku stwierdza,16 e wydaa ona w rce gestapo nastpujcych czonkw wywiadu AK: Kazimierza Tomaszewskiego, Jerzego Brolskiego, Edwarda Kwaniewskiego, Jadwig Krasick (szef Wd 62), Mari Dziubakow, Halin Skiersk, Iren Salwn, Janusza Wituskiego, Krystyn Witusk, Jadwig i Eryka Scharfenbergw, Karola Trojanowskiego - "Radwana" oraz inne osoby o nie ustalonych nazwiskach. Z tych: Tomaszewski, Dziubakowa, Krasicka, Skierska i Eryk Scharfenberg zostali rozstrzelani, Krystyna Wituska cita, inni odesani do obozw koncentracyjnych. Nie wiem, czemu zawdziczam, e na tej licie brak mojego nazwiska.

7. BRACIA PAKULSCY
Tak jak nazwy cukierni patronoway naszym pracowniom faszywych dokumentw, tak zacna firma "Bracia Pakulscy" - niedocigy wzr dzisiejszych Delikatesw - uyczya nazwy naszym pracowniom technicznym. Nazwy i tradycji dobrego zaopatrzenia. W niektrych dziaach przecignlimy nawet firm-patrona. U naszych "Braci Pakulskich" mona byo zamwi wszystko. Pomadki do ust, puderniczki, myda wszelkiego rodzaju, pasty do zbw, pdzle do golenia. Ksiki, owki, kaamarze, klu16 Ibidem, s. 214

7. BRACIA PAKULSCY

126

cze, bateryjki, latarki, szczotki, termosy, parasole, laski. Meble, lustra cienne i obrazy (zawsze w ramach), kwiaty w doniczkach. Dzia spoywczy poleca sery topione, makaron, sztuczny mid w kostkach, cebul, jabka, domowego wypieku pierniki, kostki zaprawy do zup "maggi", konserwy fabrycznie zapakowane - ktrych zawarto (jeliby przy otwieraniu puszka nie eksplodowaa) wprowadziaby w osupienie oficerw Abwehry i gestapo. Rnorodne opakowania do przenoszenia, przewoenia, przesyania i przechowywania tajnej poczty. Jako e specjalnoci "Braci Pakulskich" - byo pakowanie. Kierowa tym dziaem naszych komrek Leon Putowski "Leon", "C20", "Pakulski". Technik dyplomowany, stolarz, elektryk, chemik, mechanik. Utalentowany majsterklepka, wynalazca, "zota rka". Niepozorny chudzina, licho zazwyczaj ubrany, nie zawsze ogolony. Trudny do zapamitania na ulicy, atwo wtapiajcy si w jej szare, okupacyjne to. Zaog "Braci Pakulskich" uzupeniali: Jerzy Woyzbun - "Wedel", maturzysta, podchory AK. Piotr Woyzbun - "Janusz", jego brat, czternastoletni ucze, najmodszy zaprzysiony onierz naszej komrki, a pniej plutonu "Agaton", ktry szesnaste urodziny obchodzi podczas Powstania; Marek Morawski - "Tomek", "Pawe", maturzysta; Witold Ambroewicz - "Witek", maturzysta, kapral AK;

7. BRACIA PAKULSCY

127

"Henryk" - NN - sierant lotnictwa; "Olek" - NN, ktry jak si okazao, mia ponadto przydzia do jakiej jednostki bojowej, do czego si nie przyzna w obawie, e zostanie zwolniony z komrki "Bracia Pakulscy". Ranny w gow w akcji bojowej, tumaczy si "Pakulskiemu", ktry go odwiedzi w szpitalu, e "oberwa motkiem po bie" w jakiej awanturze. Zgin w lecie 1944 roku na Woyniu w akcji bojowej przeciw Niemcom. Wiosn 1944 roku doczy do "Pakulskich" kolega "Wedla" Artur Czarnomski - "Kleofas". Po ukoczeniu w sierpniu 1942 roku podchorwki AK w zgrupowaniu podpukownika "Victora" (Ludwika Konarskiego) na terenie Puszczy Kampinoskiej, dziaa w Sochaczewie pod pseudonimem "Czarny". Poszukiwany przez Niemcw uciek do Warszawy, gdzie trafi do "Agatona". Po przeszkoleniu u "Braci Pakulskich" pracowa jako asystent "Wedla" przy robocie skrytek podogowych. "Bracia Pakulscy" zatrudniali poza tym wielu - jak by si dzi powiedziao - kooperantw, dostarczajcych im niezbdne surowce, pprodukty i czci lub nawet wykonujcych przedmioty zaprojektowane przez "Pakulskich", a wymagajce specjalizacji, jak na przykad ksiki z wklejon w opraw tajn poczt, laski i parasole do przenoszenia meldunkw itp. O ile w dziedzinie faszywych dokumentw przestrzegalimy cile podziau na pracownie, nie znajce nawzajem zatrudnionych osb ani adre-

7. BRACIA PAKULSCY

128

sw, u "Braci Pakulskich" nie udao si tego zastosowa. Poszczeglne roboty wykonywali ci sami chopcy w rnych lokalach, w zalenoci od technicznego wyposaenia pracowni i warsztatu. Do dyspozycji mieli kilka lokali: stolarni na Chodnej 5 (uywan przez szefa "Pakulskiego", ktry tam mieszka) oraz pracownie - na Krlewskiej, na Solnej, na Marymoncie i na oliborzu. Pracownie byy wyposaone w niezbdny sprzt, taki jak: tokarka elektryczna, wanienka galwaniczna do niklowania, rolki z napdem rcznym do toczenia wodnych znakw, podgrzewana prasa do wulkanizacji (piecztki), stoy z imadami, komplety narzdzi itp. Pracownia na Krlewskiej, w ktrej najczciej pracowali i w jej okolicy odbierali i oddawali poczt, bya ponadto zaopatrzona w kilka filipinek produkcji "Henia-lotnika" (ktry przed doczeniem do "Pakulskich" by zatrudniony w tego rodzaju produkcji), oraz w rewolwer "Henia" "cakiem nowy szeciostrzaowy bben kalibru 12 mm" - jak wspomina "Leon Pakulski". Tajna dziaalno pracowni pasowaa z grubsza do oficjalnego przeznaczenia warsztatw, co umoliwiao maskowanie prawdziwych zainteresowa "firmy". Byo to konieczne nie tylko wobec Niemcw, ale nawet wobec najbliszych ssiadw Polakw, ktrzy mogli narobi nam kopotw z wcibskiej ciekawoci i plotkarstwa lub po prostu ze strachu. Przekonalimy si o tym nieco hu-

7. BRACIA PAKULSCY

129

morystycznie w melinie "Braci Pakulskich" na Marymoncie. Zajmowalimy tam strych jednopitrowego domu z przylegajc do boczn oficyn. W tym samym domu mieciy si rne warsztaty i skady. Nikt ssiadowi na rce nie patrzy i nie interesowa si zbytnio ani jego warsztatem, ani skadem, ani rdami zaopatrzenia. "Pakulscy" znali swych ssiadw, wiadczyli sobie nawzajem drobne usugi, przekazywali wiadomoci, klli Niemcw. Jak to na kadym warszawskim podwrku. W okresie poprzedzajcym Powstanie, gdy na Marymoncie poza normaln produkcj "Pakulskich" mielimy take skad broni, ich ssiad stolarz, w miar solidny i w miar bojaliwy, zwierzy im si, e w jednym z lokali dziej si rzeczy nielegalne - nocny wypiek pieczywa. Uwaa za swj obowizek ostrzec ich jako solidnych rzemielnikw, eby si mieli na bacznoci. Podzikowali serdecznie i uspokoili go. W nielegalne afery si nie wdaj. Sumienie maj czyste. Mog spa spokojnie. On rwnie. Gwnym zadaniem "Braci Pakulskich" byo projektowanie i produkcja skrytek staych i przenonych dla potrzeb wywiadu - a na zlecenie szefa - i dla innych komrek AK. Skrytki stae stanowiy wyposaenie niemal wszystkich lokali konspiracyjnych: pracowni, biur, "skrzynek pocztowych" i lokali kontaktowych, a take i mieszka prywatnych osb, ktre musiay przechowa trefne materiay u

7. BRACIA PAKULSCY

130

siebie, miay bro i odbiorniki radiowe. Gdy chodzio o przechowywanie niewielkich przedmiotw, stosowane byy skrytki meblowe, do czego znakomicie nadaway si dawne szafy, biurka, kredensy oraz drewniane futryny drzwiowe. Gdy potrzebne byy skrytki o wikszej pojemnoci, w powszechnym uyciu byy skrytki podogowe. U "Braci Pakulskich" wyspecjalizowa si w ich robocie "Wedel" - Jurek Woyzbun. Dobrze, e mia do czynienia z poczciwymi, starymi kamienicami warszawskimi, o grubych stropach i drewnianej posadzce, w ktrej atwo byo dry nawet sporych rozmiarw "dziuple". Doszed do takiej wprawy, a "Bracia Pakulscy" do takiego "oprzyrzdowania", e przecitnych rozmiarw "dziupl" wykonywa podczas jednego kilkugodzinnego seansu. Po wykonaniu i obiciu jej od rodka grubym filcem, skrytka bya trudna do rozpoznania i "wystukania". Otwierao si j stalowym sztyftem o przekroju dwch milimetrw kwadratowych, wkadanym w otwr trudno dostrzegalny pomidzy starannie przylegajcymi do siebie klepkami podogowymi lub pytami parkietu. Przykrcenie sztyftu powodowao odcignicie spryny zatrzaskowej i odskoczenie uprzednio sklejonych kilku klepek lub tafli parkietu, wypchnitych wmontowan pod spodem spryn. Kopotliwy problem stanowio wynoszenie gruzu po wydubaniu skrytki, zwaszcza gdy o robocie nie mg wiedzie waciciel lokalu. Idc na robot podogow "We-

7. BRACIA PAKULSCY

131

del", ktry wystpowa w mundurze kolejarza Ostbahn, zabiera typow kolejarsk walizk, a w niej obok narzdzi - kilka papierowych toreb. Nawet przy najbardziej skrupulatnej rewizji nie wzbudzay podejrze, jako e w GG kady kolejarz czym handlowa. W te wanie torby pakowa gruz, a nastpnie wracajc zwykle tramwajem, wyrzuca je z platformy (wwczas nie w peni przeszklonej) pomidzy przystankami. Nigdy zbyt blisko "zoperowanego" lokalu. Strzeonego Pan Bg strzee. We wspomnieniach Wojciecha Zabockiego natrafiem na opis spotkania autora - zatrudnionego wwczas w "Parku", centralnej pracowni faszywych dokumentw KG AK - ze specjalist od podogowych skrytek, ktry pasuje jak ula do naszego "Wedla". "Jednego z takich specjalistw - pisze Zabocki - doprowadziem do lokalu na ulicy Chodnej z placu Wilsona. By to mody chopak w mundurze Ostbahn. Moim znakiem rozpoznawczym bya czapka kontrolera miejskiego ze zotym paskiem. Spotkalimy si na przystanku tramwajowym. Nie podchodzc wcale, obserwowa mnie przez chwil, a potem wsiad za mn do tramwaju. Umwione haso poda dopiero w progu naszego lokalu. Wpuciem go do mieszkania i tu przez cay dzie i noc wykuwa dziur pod parkietem i budowa skrytk. Czyni to w sposb cakowicie bezszmerowy. Przed odejciem spraw-

7. BRACIA PAKULSCY

132

dzi dziaanie urzdzenia i nauczy mnie jego otwierania i zamykania."17 A oto oryginalny tekst zamwienia jednego z naszych wydziaw na skrytk podogow i propozycja kontaktu z "Wedlem": "...prosz o wysanie speca w rod 5 IV 44 godz. 9.00 do apteki rg Wilczej i Mokotowskiej, gdzie ma poprosi o zastrzyki Redoxon Forte 5 cm. Odpowiedz zapewne, e im brak, a jeli powiedz, e posiadaj to cena moe mu nie odpowiada. Na t rozmow podejdzie do niego panienka w szarobrzowym paszczu (z koca) z krzyem maltaskim w prawej klapie. Przywita si jak ze starym znajomym i wyjd razem. Apteka nie jest wtajemniczona."18 Nasze podogowe skrytki mimo typowych rozwiza przeszy nierozpoznane przez niejedn wpadk lokalu i rewizj gestapo, a w kilku wypadkach ostay si w budynkach czciowo zburzonych lub wypalonych podczas Powstania czy pniejszej dziaalnoci hitlerowskich Vernichtungskommando. Trudniejszy problem stanowiy skrytki przenone, uywane przede wszystkim przez czniczki i kurierw. W innych komrkach, gdzie wikszo tajnej; poczty stano17 W. Zabocki, Dokumenty dla konspiratorw, WTK ("Wrocawski Tygodnik Katolikw") z 27 VII 1975. 18 Archiwum WIH - III/22/94.

7. BRACIA PAKULSCY

133

wiy niewielkie karteczki, wykonanie] przenonych skrytek do staego uytku nie przedstawiao trudnoci. Naturalna skonno wikszoci kobiet do noszenia w podrcznej torbie rnych zbdnych przedmiotw sprzyjaa ukryciu poczty lub grypsu w pomadce do ust, puderniczce, szczotce do wosw, portmonetce lub pod podwjnym dnem torby, w pantoflach na drewnianej podeszwie. U nas, gdzie tajna poczta zawieraa przewanie faszywe dokumenty - nieraz w kilku kompletach - skrytki musiay mie wiksz pojemno. W przypadku, gdy byy przeznaczone do wielokrotnego uytku, a takich potrzebowalimy najwicej, musiay spenia ponadto dodatkowe wymagania: mieci si w przedmiotach codziennego uytku nie zwracajcych na siebie uwagi, nie zmienia ich naturalnego wygldu ani ciaru, atwo si otwiera i zamyka, wreszcie - "pasowa" do posugujcej si nimi osoby. Dla naszego szefa "Dzicioa" "Pakulscy" zaprojektowali eleganck wydron lask ze srebrnym okuciem; brudna, mocno sfatygowana torba z podwjnym dnem przewieszona przez ram roweru pasowaa jak ula do cznika "Adama"; ja sam posugiwaem si star obszern teczk (odsuwany zamek ujawnia pokan skrytk) w sam raz do kolejarskiego munduru. Nie byy to adne specjalne wynalazki, ale przy precyzyjnym wykonaniu przeszy szczliwie przez niejedn apank i rewizj.

7. BRACIA PAKULSCY

134

Wobec duego zapotrzebowania trzeba byo jednak czsto zmienia nasze modele i wzorem szanujcych si domw mody wypuszcza "krtkie serie", unikajc masowej produkcji, atwej do zdekonspirowania po kadej wpadce. Na skrytki do jednorazowego uytku dobre byy - latem i jesieni - owoce i jarzyny. W duej cebuli mieci si film maoobrazkowy, ktry trzeba byo przenie z pracowni foto do "Braci Pakulskich" do wycienienia i opakowania. Poczciwa gowa kapusty lub melon byy skutecznym pokrowcem dla nowego nakadu faszywych nocnych przepustek. O kadej porze roku przydatne byo pieczywo, kiebasa, rbanka. "Serw topionych w okrgych kartonowych, woskowanych pudekach - wspomina "Pakulski" - nie zapomn do koca ycia, poniewa w czasie upalnego lata musiaem spali due iloci pudeek z serem, z ktrych denka byy uprzednio wyjte i uyte do pudeek specjalnych." Unikalimy jednak zbyt atrakcyjnych gastronomicznych opakowa, by w razie rewizji nie prowokoway do zabrania wraz z "nadzieniem". Skrytki dla kurierw zagranicznych byy zawsze opracowywane indywidualnie, dostosowane zarwno do objtoci przesyki, jak i do osobowoci kuriera. Arkusze niemieckich kartek ywnociowych, ktre zabieraa ze sob jadc do Hamburga wytworna Marie Springer, wymagay eleganckiej walizki, dostatecznie duej, by w jej po-

7. BRACIA PAKULSCY

135

dwjnym dnie mieciy si przewoone w drodze powrotnej rysunki niemieckich odzi podwodnych. Film maoobrazkowy, wycieniony, pocity na odcinki i skrcony mieci si zamiast czci grafitu w owkach, cakiem na miejscu w kieszeni i w teczce generaa von Hallmanna, specjalisty od budowy fortyfikacji na Ukrainie, jadcego do Parya. To ju bya jubilerska robota samego "Pakulskiego", pomysodawcy i wykonawcy wielu opakowa. Ktrego dnia przyniosem do "Pakulskich" na Krlewsk ma skrzan walizeczk, w ktrej miaa by ukryta poczta: kilka negatyww 6x9. Zgodnie z obowizujc zasad nie staralimy si pozna treci zdj, ale trudno byo nie rozpozna przy wycienianiu filmu, e s to reprodukcje niemieckich rysunkw samolotu bez miga o bardzo maych patach nonych, kilka stron maszynopisu i odrcznie pisany list. Dostaem t poczt jako "szczeglnej wanoci", bardzo piln, z poleceniem dostarczenia jej jeszcze tego samego dnia na skrzynk. Dyskutowalimy z "Pakulskim" sposb opakowania. eby uchroni poczt przed dostaniem si w rce gestapo nawet w przypadku aresztowania kuriera i pocicia walizki, zdecydowalimy, by wycieniony i odpowiednio zabezpieczony film zaszy w skrzanej rczce walizki. Na polecenie "Dzicioa" wsppracowalimy rwnie w pakowaniu przesyek wysyanych do Polakw przebywa-

7. BRACIA PAKULSCY

136

jcych w obozach jenieckich oraz wywiezionych na przymusowe roboty do Niemiec. Ju w roku 194019 z inicjatywy Komendanta Gwnego ZWZ, generaa "Grota", podjto prby cznoci, ktre wkrtce objy niemal wszystkie zgrupowania Polakw w Rzeszy. Okoo 20 tysicy oficerw przebywajcych w "kurnikach", to jest w oflagach, oraz ponad 40 tysicy szeregowych, podoficerw i podchorych w "gobnikach", czyli stalagach. W miar wywzki Polakw na niewolnicze roboty czno obja rwnie "mrowiska", czyli rne zgrupowania okoo 400 tysicy spord niemal dwu milionw wywiezionych mczyzn i kobiet. Gwnym celem, jaki postawia sobie KG ZWZ-AK, byo systematyczne informowanie jecw o pooeniu oglnym i sytuacji w okupowanym kraju, o dziaalnoci wadz polskich na obczynie i w Podziemiu oraz o decyzji i woli narodu kontynuowania w Podziemiu walki zbrojnej z Niemcami. W stosunku do szeregowych rozproszonych w Arbeitskommando oraz do wywoonych na przymusowe roboty wanym zadaniem byo wykorzystanie ich dla potrzeb wywiadu. W wielu przypadkach dao to cenne wyniki.

19 A. Sanojca, czno konspiracyjna Armii Krajowej z obozami jenieckimi, w: Dzieje najnowsze, R. II, 1970, l, s. 195-208.

7. BRACIA PAKULSCY

137

"Instrukcje dla obozw jenieckich i skupisk robotnikw przymusowych byy opracowane w Oddziale I KG AK przez zesp komrki Iko, ktra bya w sztabie KG AK komrk wiodc i inicjujc organizacj pracy podziemnej w obozach i skupiskach przy wspudziale Oddziau III Operacyjnego i Oddziau V cznoci KG AK." Pocztkowo komrka "Iko" podlegaa bezporednio szefowi Oddziau I KG AK, pukownikowi Antoniemu Sanojcy - "Kortumowi", od stycznia 1941 roku kierownictwo "Iko" obja Halina Nieniewska - "Irena Konarska". W dniu 28 kwietnia 1942 roku zostaa aresztowana w lokalu kontaktowym "mrowisk" na skutek zdrady nasanego przez gestapo prowokatora. Wsypa obja ponad dwadziecia osb, midzy innymi: Wand Moraczewsk, crk Andrzeja, generaa w stanie spoczynku, doktora Biaokura i jego on, Ann Biaokurow, nauczycielk. Aresztowana w maju 1942 roku, nie wydaa nikogo, torturowana, popenia samobjstwo. Halina Nieniewska w ledztwie wzia win na siebie, nikogo nie wydaa. 22 maja 1942 roku zostaa zamordowana na Szucha. Dziki jej bohaterstwu - mimo tak tragicznej wsypy - praca "Iko" nie zostaa zahamowana. Kierownikiem komrki cznoci z "kurnikami" (oflagami) bya od pocztku do koca Stefania Mieczyska "Anka", "Basia Wgliska", "Jacek". cznoci z "gob-

7. BRACIA PAKULSCY

138

nikami" (stalagami) kierowaa Felicja Ilkowska - "Nela", osigajc powane wyniki. Komrk cznoci z "mrowiskami" prowadzia a do wsypy w kwietniu 1942 kobieta NN, po czym obja kierownictwo tej komrki Irena Prchnikowa - "Elbieta", wdowa po Adamie Prchniku. Wkrtce aresztowana w czasie wsypy w komrce "Iko", zostaa zamordowana na Szucha w maju 1942 roku. Po niej kierownictwo cznoci z "mrowiskami" przekazano Delegaturze Rzdu, z ramienia ktrej obj je Stefan Szwedowski - "Benedyktyski", ze Zwizku Syndykalistw Polskich. Wkrtce osignicia pracy "Iko" przeszy najmielsze oczekiwania. Wcignici i zaprzysieni jako onierze AK oficerowie, podchorowie i szeregowi podjli prac w konspiracji obozowej. Inicjowali prac, pogbiali nasze w kraju dowiadczenia, przyczyniali si do rozpoznania warunkw konspiracji w skupiskach robotniczych. Bez ich czynnej wsppracy dziaalno "Iko" zawisaby w prni. Najwicej trudnoci nastrczaa korespondencja z oflagami. O ile bowiem do wizionych w stalagach i obozach pracy Polakw mona byo dotrze bezporednio lub przez ludno cywiln, o tyle zamknici w oflagach oficerowie - zgodnie z Konwencj Genewsk - nie byli uywani do adnych prac. Przebywali za drutami, a czno z

7. BRACIA PAKULSCY

139

nimi mona byo nawizywa i prowadzi tylko poprzez oficjaln korespondencj, kontrolowan przez czujn i gron Abwehr. czno obejmowaa korespondencj szyfrowan w oficjalnych listach i kartach, ktrych pisanie z i do oflagw byo dozwolone jedynie na specjalnych blankietach, zabezpieczonych przed uyciem atramentw sympatycznych, oraz materiay ukryte w wysyanych oficjalnie paczkach, kontrolowanych przed wydaniem adresatom w oflagach. Inicjatywa dotyczca rodzaju zabezpieczenia tajnej zawartoci paczek wychodzia przewanie z oflagw na skutek znajomoci stosowanych metod kontroli, bya rwnie tematem wielu pomysw powstaych w Warszawie. Technika cznoci bya rnorodna i stale udoskonalana. Mimo to wielu korespondentw i tam za drutami, i tu w kraju zapacio yciem. Na polecenie "Dzicioa" miaem osobisty kontakt z "Pani Janka", ktra z ramienia "Iko" zajmowaa si pakowaniem przesyek do oflagw. Od pierwszych sw: "Nie jestecie osamotnieni" - napisanych pirkiem na japoskiej bibuce i przesanych do oflagw jesieni 1940 roku, zawarto trefnych paczek ktre od jesieni 1942 roku robili rwnie nasi "Bracia Pakulscy" - wzrosa i urozmaicia si. Pocztkowo mozolne przepisywanie na japoskich bibukach specjalnego czasopisma "Gos Ojczyzny" i ksiki Aleksandra Kamiskiego Kamienie na szaniec zastpilimy technik wycie-

7. BRACIA PAKULSCY

140

nianych filmw maoobrazkowych. Uatwiao to i wzbogacio tajn korespondencj, umoliwiajc przesyanie foto-reprodukcji "Biuletynu Informacyjnego" oraz fotografii z kraju. Cho nasza rola ograniczaa si do robienia filmw i pakowania przesyek, otrzymywaem od "Pani Janki" nie tylko trefny towar do zapakowania, ale rwnie oglne wskazwki co do formy opakowania oraz informacj o losach przesyek. C to bya za rado u "Pakulskich", gdy przesyka dosza. Mimo sprytu i przebiegoci Abwehry i gestapo przesano do oflagw odbiorniki radiowe (w podzespoach), bro krtk i amunicj, mapy i pienidze. Oddzia V (czno) wyprodukowa specjalnie dla tych potrzeb aparat radiowy o wymiarach 5 x 14 x 20 cm, co w epoce, gdy nie znano jeszcze tranzystorw, byo duym osigniciem miniaturyzacji. Mapy i pienidze pakowalimy w okadki ksiek, wycieniane filmy take w okadki, w owki, w myda. Przedmioty - zalenie od wagi i rozmiaru - w rodkach ywnoci, dozwolonych do wysyki domowej roboty lub w puszkach konserw. O ile wiem, Abwehra nie stosowaa sprawdzania paczek przy pomocy promieni rentgena, a wykonane u "Braci Pakulskich" przedmioty byy bardzo proste, ale zrobione nienagannie, "fabrycznie nowe". Informacje "Pani Janki" potwierdzay dobre imi "Braci Pakulskich".

7. BRACIA PAKULSCY

141

W trzy lata pniej, gdy po uwolnieniu z oflagu, w ktrym byem po Powstaniu, dostaem si do Londynu, na jednym ze spotka onierzy AK poznaem pani Iren Komorowsk on generaa Bora - "Pani Jank", ktrej w lokalu na Piusa przekazywaem tajn poczt pakowan dla oflagw. Osobny dzia "Braci Pakulskich" stanowia pracownia radiowa "Philips", ktr kierowa Adam Drzewoski - "Benon", "Philips". Do naszego wydziau doczy wiosn 1943 roku z harcerskich Grup Szturmowych (GS), gdzie przeszed przeszkolenie bojowe i praktyk w Maym Sabotau. Studiowa w Pastwowej Szkole Elektrycznej drugiego stopnia i by na praktyce w fabryce Philipsa. Std kryptonim kierowanej przez niego pracowni i kradzione czci do naszej produkcji. Utalentowany cznociowiec zapali si do roboty dla potrzeb wywiadu. Pocztkowo pracowa sam, ale po kilku miesicach rozbudowa pracowni, do ktrej weszli: Kazimierz umiski "Kocio", inynier Kazimierz Hantz - "Kazio" i Marek Morawski - "Pawe", odkomenderowany do "Philipsa" od "Braci Pakulskich" na kilka tygodni przed Powstaniem. "Philipsowi" zawdziczalimy zbudowanie serii szeciu uniwersalnych odbiornikw radiowych dla potrzeb siatek wywiadowczych. Odbiornik odpowiada specjalnym wymaganiom - wcale nieatwym do spenienia w epoce odbiornikw lampowych (a wic do duych) i produkcji

7. BRACIA PAKULSCY

142

opartej wycznie na kradzionych Niemcom czciach, by niewielki, atwy do przenoszenia w specjalnie na ten cel przygotowanej oprawnej ksice, dziaa na prd z sieci i na baterie, na suchawki i na gonik, na trzech zakresach fal. Na dwa miesice przed Powstaniem "Benon" przystpi do produkcji stacji nadawczo-odbiorczej w domu rodzicw ony Ireny (rwnie czniczki AK) pastwa Zawadzkich przy ulicy Grodzieskiej 11. Tam te prowadzili prby zasigu i jakoci odbioru. Odbierali w mieszkaniach "Kocia", "Kazia", czniczki "Ewy" na ulicy Brzeskiej, u matki "Benona" pani Franciszki Drzewoskiej w sklepie na Chmielnej 106, gdzie miecia si rwnie jedna z naszych "skrzynek" pocztowych. Wszelkie, nawet prbne nadawania byy bardzo niebezpieczne. Niemcy posiadali specjalny zesp urzdze namiarowych, Centrum Pelengacyjne, do wykrywania tajnych krtkofalwek. Miecio si ono na Pradze w budynku DOKP-Warszawa przy ulicy Wileskiej. Po wykryciu i oglnym okreleniu kierunku pracujcej tajnej krtkofalwki z Centrum Pelengacyjnego Niemcy natychmiast wysyali samochodowe ekipy namiarowe, ktre dokadnie ustalay pooenie tajnej stacji nadawczej i likwidoway j z broni w rku. By utrudni Niemcom wykrywanie krtkofalwek AK, stacje pracoway bez przerwy nie duej ni kilkanacie minut i czsto zmieniay miej-

7. BRACIA PAKULSCY

143

sce pracy. Mimo tych ostronoci, mimo patroli ubezpieczajcych i uzbrojenia nadajcych ekip wielu onierzy cznoci radiowej, zaskoczonych w czasie nadawania, zgino z broni w rku. "Benon", ktry musia nadawa w okresie prb z tego samego lokalu wielokrotnie, wykorzysta zasad, e najbezpieczniej "w paszczy lwa". Im bliej niemieckiego Centrum Pelengacyjnego znajdowaa si tajna krtkofalwka, tym trudniej j byo precyzyjnie zlokalizowa. Linie kierunkowe wysyanych w teren samochodw przecinay si w miejscu Centrum Pelengacyjnego. W stosunku do naszej tajnej krtkofalwki na ulicy Grodzieskiej Niemcy byli bezsilni. eby podczas prbnych audycji nie demaskowa niczyjego gosu, nadawali alfabetem Morsa liter "K" lub muzyk z niemieckiej pyty popularnego wwczas pianisty Petera Kreugera. Taka sama pyta Kreugera bya jednak czsto nadawana rwnie i w oficjalnych programach radiowych. eby wic mie pewno, e odbieraj "wasn" audycj, "Benon" uszkodzi tak swoj pyt, by w okrelonych miejscach "przeskakiwaa" w charakterystyczny sposb (ma t pyt do dzi). Wszystkie prby byy ubezpieczone przez posterunek obserwacyjny na ulicy, a ekipa nadajca "Philipsa" bya uzbrojona. Mimo licznych prb nadawania - nie wpadli. Wpadn dopiero w przeddzie Powstania przy przenoszeniu radiostacji.

8. CZNO

144

8. CZNO
eby nasze pracownie mogy funkcjonowa i wspdziaa ze sob i z innymi komrkami AK - niezbdna bya konspiracyjna czno. Przekazywanie - pod okiem andarmerii i gestapo - tajnych informacji i materiaw. Oficjalna poczta nie wchodzia w gr. Przez telefon mona byo przekaza tylko prost i odpowiednio zaszyfrowan wiadomo. "Jutro o 10-ej u Gajewskiego" oznaczao dla "Elbiety", e mamy si spotka w pracowni faszywych dokumentw w Zakadzie Architektury Polskiej. "Kup past do zbw w perfumerii" - zawiadamiao "Krystyn", e ma dodatkowo odebra poczt ze "skrzynki" na Marszakowskiej. "Teresa zachorowaa" - wystarczao, by przekaza wiadomo o aresztowaniu czniczki. Nieraz nawet naiwny "spontaniczny" szyfr by skuteczny. "Pada deszcz na mocie Kierbedzia" - ostrzegao bez wzgldu na pogod o apance w tym rejonie. Telefon, poza wypadkami alarmowymi, peni jednak tylko rol pomocnicz. Rozkazy, meldunki, zamwienia, faszywe dokumenty, "towar", tajn pras, bro - naleao przekazywa codziennie i niezawodnie. Od tego bya konspiracyjna poczta dziaajca w "Agatonie" poprzez: sekretariat czniczki - "skrzynki pocztowe" i lokale

8. CZNO

145

kontaktowe. Ogniwem czcym i sterujcym by sekretariat. Tu trafiaa poczta zewntrzna, czca nas ze wszystkimi wydziaami wywiadu i poczt centraln Komendy Gwnej, a przez to ze wszystkimi komrkami i oddziaami AK, tu skupiay si powizania wszystkich naszych pracowni. Poczta zewntrzna przenosia polecenia i rozkazy, zamwienia na dokumenty i skrytki, materiay do obrbki fotograficznej, dokumenty niemieckie do wykorzystania, tajn pras, raz na miesic pienidze, czasem lekarstwa, ciepe skarpetki, rkawiczki, buty. Poczt wewntrzn szy materiay i zamwienia do pracowni, wracay wykonane roboty. Pocztkowo prowadziem sekretariat sam, potem w miar rozbudowy "Agatona" - od jesieni 1942 roku do Powstania - razem z Janin Morawsk - "Dorot", literatk. Zyskaem wietn kierowniczk odpowiedzialnej roboty, przyjaciela - a po latach - pierwszego recenzenta pocztkw tych moich wspomnie. W dwadziecia lat pniej - wspomnienia z okupacji i Powstania pozostaj na cae ycie - "Dorota" powiedziaa mi: - Zgodziam si na prac w "Agatonie" nie przez bohaterstwo, moe - przez lekkomylno. Gdybym wiedziaa z gry, o co chodzi, baabym si, e nie potrafi.

8. CZNO

146

Roznoszc poczt, chodziam z pieskiem ratlerkiem. Nie baam si. Miaam co prawda subowy pistolet, ale nie bardzo umiaam si z nim obchodzi. Bardziej liczyam na ratlerka. Prac w sekretariacie wspominam jak przyjemn rozrywk. Urzdowalimy z "Dorot", codziennie rano przez kilka godzin, w prywatnych mieszkaniach, u osb, ktre wiedziay, co si dzieje w naszym pokoju (m. in. w gocinnym domu pastwa Maringe'w na Kolonii Lubeckiego). Czste zagroenia zmuszay do czstych przenosin, bo wpadka sekretariatu byaby szczeglnie niebezpieczna dla caego wydziau. Oficjalne wyposaenie sekretariatu reprezentowa kalendarz (bez adnych na nim zapiskw) i przybory do parzenia kawy. Nie byo notatek, regaw, kartotek, telefonw, interesantw, konferencji. Za to dua skrytka podogowa do przechowywania pozostaej na nastpny dzie poczty, przenonej maszyny do pisania, cienkiej bibuki do korespondencji i broni. W pniejszym okresie przybyy jeszcze do skrytki piecztki i firmowe koperty jednej z instytucji niemieckich, w ktre pakowalimy wychodzc od nas poczt. adnych dziennikw korespondencji, protokow zebra, "planw produkcji" i sprawozdawczoci. Jedyne krtkie sprawozdanie - to miesiczny preliminarz kosztw i rozli-

8. CZNO

147

cze. Za to torba "Doroty" wracajcej z rannego spotkania z czniczkami wypchana bya (do skrytki to si czsto nie miecio) zawartoci, ktra postawiaby w stan alarmu niejeden referat gestapo. A nijak nie pasowaa do szczupej, starszej pani, spacerujcej z ratlerkiem na smyczy! Podobnie "nie pasowao" spokojne mieszkanie "Doroty" - Janiny i Franciszka Morawskich na ulicy miaej 22. Odbyway si tam regularnie konspiracyjne koncerty i wieczory lub raczej - ze wzgldu na godzin policyjn - popoudnia literackie. Na fortepianie grywa Jan Ekier, wystpowa kwartet smyczkowy (Franciszek Morawski, architekt, by utalentowanym skrzypkiem), teksty recytowaa Maria Wierciska, siostra "Doroty". Pienidze, ktre otrzymywalimy z Wd 66 (Finanse i Opieka), przeznaczone byy na uposaenia, lokale, koszty produkcji (klisze drukarskie, druk, odlewy pieczci, papier, skrytki), komunikacj, zakup broni i amunicji oraz zapomogi. Miesiczne uposaenie wahao si w "Agatonie" od 1 500 do 2 100 z plus 500 z dodatku "doywieniowego". Niewiele, jeli uwzgldni, e ceny ywnoci w tym okresie wedug danych z 1944 roku wynosiy: cukier 95 z za kg, sonina okoo 175 z, maso okoo 250. Cena kompletnego niemieckiego munduru wynosia na nielegalnym rynku okoo 5 000 z, za pistolet pacilimy 10 000.

8. CZNO

148

Ogromna wikszo kolegw zatrudnionych w "Agatonie" bya w cikiej sytuacji materialnej, o czym wiadczy przeznaczenie i wysoko wypacanych zapomg: "Hanka" - dentysta 500 z, "Krystyna" - leczenie po katastrofie tramwajowej 500 z, "Wanda" - dopata do Tebecyny 250 z, "Zofia" - seria zastrzykw 2 250 z, "Teresa" - paczki do Majdanka 5 miesicy po 1 400 z = 7 000 z, "Jacek" - pogrzeb ojca 3 000 z, czniczka "Trzaski" buty 1 000 z, "Kazio" - paczki na Pawiak 2 000 z. O sytuacji ekonomicznej naszych kolegw, a jednoczenie o ich poczuciu odpowiedzialnoci niech wiadczy moje pismo z 28 lutego 1944 roku do "Seweryna", szefa Finansw, na ktre natrafiem w archiwum WIH: "W rozliczeniu za stycze 44 podaem po stronie wydatkw z 5 000 ukradzione cznikowi. Prosz o umorzenie tej straty. cznik ten jest pracownikiem o nieposzlakowanej uczciwoci. Pienidze otrzyma do rozliczenia na wydatki subowe i zostay mu ukradzione tego samego dnia w tramwaju. Proba o umorzenie wynika z inicjatywy bezporedniego przeoonego tego cznika i mojej. Zainteresowany wystpi do mnie o obcienie go t sum, co, przy jego ogromnie cikiej sytuacji materialnej, rwnaoby si pozbawieniu go rodkw do ycia lub pogorszeniu i tak ju bardzo mizernej jego egzystencji.

8. CZNO

149

Agaton"20 Nie pamitam, kogo z kolegw dotyczyo to moje wystpienie. W podobnej sytuacji kady zachowaby si tak samo. Oprcz polece subowych i dyspozycji dotyczcych zamwie pisaem do kolegw rzadko. Jedyny orygina takiej korespondencji, jaki zachowa mi si w jednej ze skrytek, to gratulacje dla "Hanki" z powodu przyznanego jej w lutym 1944 odznaczenia. Pamitam rwnie, e na wiadomo, i "Krystyna", odzyskawszy przytomno po katastrofie tramwajowej na rondzie Waszyngtona, najpierw odniosa poczt, a pniej dopiero pozwolia si odprowadzi do lekarza, napisaem do niej: "Brawo, Krystyna." "Dorota" kierowaa prac czniczek. Przydzielaa im robot, ustalaa schematy pocze, "ataa dziury" powstae na skutek niedokadnoci i pomyek, apanek i aresztowa. Niedokadnoci i pomyek - jak na pidziesit spotka odbywanych codziennie - byo niewiele, apanek i aresztowa znacznie wicej. Na trzynacie czniczek "Agatona" pi zostao aresztowanych i wywiezionych do obozw koncentracyjnych. Gdy poczta nawalia, gdy nie byo czniczki w umwionym miejscu, przeywalimy oboje z "Dorot" za kadym razem to samo uczucie strachu o kogo bliskiego, za ktrego bylimy odpowiedzialni. Rozdzielajc zamwienia i poczt, przy20 Archiwum WIH - III/22/94.

8. CZNO

150

dzielalimy kademu z kolegw zadanie i niebezpieczestwo. "Dorota" nie umiaa czeka spokojnie. Wbrew zaleceniom, wbrew systemowi zapasowych "skrzynek" i poczty alarmowej majcej sygnalizowa zagroenia i wyjania opnienia, chodzia sama w miejsce niedoszych spotka, wyczekiwaa, sprawdzaa "skrzynki". - Nie chod tam, ja to sprawdz. - Babom zawsze atwiej - usprawiedliwiaa przede mn swoj odwag. Gdy rano przynosiem teczk, w skrytce ktrej ledwie si mieciy odebrane z pracowni poprzedniego wieczora pilne zamwienia, "Dorota" zrzdzia: - Tyle razy przyrzekae, e nie bdziesz sam tego nosi. Od tego s czniczki. Po czym wycigaa ze swej torebki komplet dokumentw zlikwidowanego gestapowca, ktry dostaa wieczorn poczt i dla szybszego przekazania do pracowni foto nie zostawia w "skrzynce", ale zabraa ze sob do domu. - To ju ostatni raz - zapewniaa. Bya nie tylko szefow czniczek i cznikw, ale ich troskliw opiekunk. - Warto by zdoby dla "Anny" jakie palto.

8. CZNO

151

- Trzeba da "Sawie" dwa tygodnie przymusowego urlopu i wysa j na wie, eby si odespaa i porzdnie najada, bo fatalnie wyglda i coraz bardziej kaszle. - "Adam" spni si dzi, ale przecie nie ma porzdnego zegarka. - Musimy "Kazia" wysa do lekarza. Pomoc i opieka lekarska bya coraz bardziej potrzebna. Ludzie nie dojadali, pracowali ponad siy, czc sub w AK z oficjaln prac lub tajn nauk, zdzierali si nerwowo. W ostatnim roku dziaalnoci "Agatona" zorganizowalimy wasn komrk opieki lekarskiej, ktr prowadzia "Doktor Weronika" - Maria Lenczewska-Chdzyska, lekarka, moja siostra. Wezwania do chorych - adres i haso - dostawaa przez "skrzynk" na ulicy Paskiej. Zapotrzebowa byo coraz wicej - nawet po kilka dziennie. Wobec coraz czstszych wizyt "Doktor Weronika" musiaa jedzi na subowym rowerze o rnych porach dnia i na*rnych trasach. eby j moliwie zabezpieczy przed apank czy uliczn rewizj, udao mi si uzyska dla niej prawdziwy ausweis, z penym pokryciem w Instytucie Fermentacji (IF) na Krakowskim Przedmieciu. Zaprzyjaniony z nami dyrektor susznie chcia jednak pozna zatrudnion u niego "martw dusz".

8. CZNO

152

Umwiem "Doktor Weronik" w sekretariacie dyrektora na Krakowskim, na godzin 11. Przyjechaa - jak zwykle punktualna. Dyrektora nie byo. Czekaa 45 minut - po czym umwiona z pacjentem musiaa wyj. O 12 byo w IF gestapo. Dwuletni niemal okres pracy sekretariatu przeszlimy bez wpadki, cho strachu i emocji najedlimy si nieraz. Zwaszcza podczas tych kilku tygodni, gdy sekretariat - z braku innego lokalu - musia dziaa w subowym mieszkaniu na Nowogrodzkiej rg Pankiewicza. Na klatce schodowej kwit na wp legalny handel z onierzami niemieckimi sprzedajcymi bielizn, czci umundurowania i amunicj. Trudno byo przyzwyczai si do odgosu niemieckich rozmw, tupotu podkutych butw. Przeprowadzilimy si stamtd do cichego i spokojnego, dwupokojowego mieszkania "Elbiety" i "Wojtka", w nie istniejcym dzi domu na Steinkellera na Podzamczu. I wanie tam bylimy o krok od wpadki. Segregowalimy obfit tego dnia poczt. Przerwa nam dzwonek. "Wojtek", gospodarz lokalu, poszed otworzy. Sprawdzi przez wizjer w drzwiach: dwaj umundurowani Niemcy i znajomy "Wojtka" Jacek Kuna, zatrudniony jako tumacz w niemieckim zarzdzie budynkw zamkowych. Na schowanie poczty do skrytki nie mielimy czasu, a zbyt dugo trzyma Niemcw przed drzwiami nie moglimy, zwaszcza e zapewne syszeli, i w mieszkaniu kto jest. Przy-

8. CZNO

153

szli sprawdzi stan mieszkania. Zachowywali si grzecznie, weszli do kuchni i azienki, potem do pierwszego pokoju. Paradoksalno sytuacji polegaa na tym, e bardziej zagroeni byli wwczas ci dwaj Niemcy ni my. Gdyby weszli do drugiego pokoju, zanim zdylibymy ukry rozoon poczt, lub gdyby chcieli skrupulatnie przejrze ten pokj, to nie moglibymy ich wypuci z mieszkania. Pod jakim pozorem tumacz - ktry zrozumia ostrzeenie "Wojtka" - przekona Niemcw, e nie warto oglda drugiego pokoju. Nie mielimy szczcia do tego lokalu. W dniu pogrzebu Kutschery Niemcy wysiedlali mieszkacw z budynkw znajdujcych si opodal trasy pogrzebu. Z domu na ulicy Steinkellera rwnie. Obstawili budynek, kazali wychodzi, nic nie wynosi, klucze zostawi u dozorcy. Nie wiadomo byo, co zrobi z mieszkacami, czy pozwol wrci. Po pogrzebie zwinli posterunki, odjechali. Dozorca zwraca klucze. "Spalilimy" ten lokal. "Wojtkowie" przenieli si na Sadyb, sekretariat na ulic Soln. I tak ju zostao do Powstania.

9. CZNICZKA

154

9. CZNICZKA
czniczka AK - starsza pani i uczennica, straganiarka na Kercelaku i elegancka dziewczyna w modnej kawiarni "U Aktorek". Pozornie nie maj nic wsplnego z wojn, z konspiracj, ze sub. Byyby zdziwione zastosowaniem tego patetycznego sowa do lego, co robi. Suba? - Ot, zwyka rzecz: spotka si z kim, co od niego odebra i przekaza dalej. Zwyka codzienna rzecz - i jeden z najbardziej niebezpiecznych odcinkw konspiracyjnej roboty. Wanie dlatego, e codzienny. czniczka wie, e jutro o tej samej porze bodzie musiaa spotka si w umwionym miejscu. e to ju dzi. Za godzin. Mimo wiadomoci, e "na mocie wybieraj z tramwajw", mimo apanek, o ktrych wiadomo od rana. Mimo zmczenia, strachu, ktry przychodzi na kadego, paraliuje minie, miesza najprostsze sowa. Pracownia faszywych dokumentw, konspiracyjna wytwrnia granatw, tajna radiostacja - dziaaj w ukryciu, s ubezpieczone. czniczka spotyka si w biay dzie na ulicy, w tramwaju, w kociele, w parku - na oczach setek ludzi. Obok Niemca, szpicla, konfidenta. Jest bezbronna. Wobec apanki i rewizji, w ktr moe wpa za nastpnym rogiem ulicy, jedyny ratunek - to spokj i pewno siebie.

9. CZNICZKA

155

Patrol andarmerii. Id tyralier przez ca szeroko chodnika na Krakowskim Przedmieciu. Ciemne hemy, pistolety maszynowe w rku. S podejrzliwi, czujni - znaj swj fach i znaj warszawsk ulic. Mog kadego zatrzyma, zrewidowa, aresztowa, zastrzeli na miejscu. Nie wolno zawaha si ani przez chwil. Trzeba i spokojnie prosto na nich, obojtnie patrzc im w oczy. Cho wiadomo, e w torbie pod szkolnymi ksikami i niadaniem ley zawinity w "Nowy Kurier Warszawski" plik faszywych przepustek granicznych, ktre nie zmieciy si do skrytki. Cho wiadomo, e faszywe dokumenty, ktrymi przyjdzie si legitymowa, nie wytrzymayby sprawdzenia w gestapo. Tyle tylko, e faszywe nazwisko i adres nie sprowadz zagroenia na najbliszych. czniczka wie, co jej grozi. Zwykle spotykaa si na skwerku przy pomniku Mickiewicza z "Grayn", od tygodnia dostaa polecenie zmiany rejonu spotka i kontakt na "pani Wand". "Grayna" jest w Owicimiu. Uywam sowa "czniczka", a nie cznik, cho w tej mocno sfeminizowanej subie konspiracyjnej pracowali rwnie mczyni. Byli jednak - przynajmniej w "Agatonie" - w zdecydowanej mniejszoci, jak o tym wiadczy przytoczona niej lista osb (podaj w ukadzie chronologicznym). 1. "Wanda", Wanda Ossowska - pielgniarka, kierowniczka cznoci Wywiadu Ofensywnego "Straganu", w

9. CZNICZKA

156

pierwszym okresie mojej dziaalnoci utrzymywaa czno pomidzy szefem "Straganu" a mn. Aresztowana 26 VIII 1942, przeya Pawiak, alej Szucha, Majdanek i Owicim. 2. "Sawa", Janina Szybiska - pielgniarka, pierwsza czniczka naszego wydziau. Aresztowana w grudniu 1942 roku w chwili przekazywania konspiracyjnej poczty od nas dla WW72. Przeya Owicim. 3. "Anna", Janina Biliska - sanitariuszka, pracowaa u nas od wiosny 1942 roku. W Powstaniu sanitariuszka plutonu "Agaton". 4. "Hanka", Czesawa Rusak (obecnie Ostrowska) uczennica. Pocztkowo w organizacji harcerskiej, potem czniczka w grupie wywiadowczej "Bradla". Po aresztowaniach w "Straganie" przydzielona do "Agatona" jesieni 1942 roku. W Powstaniu w zgrupowaniu "Sawbora". 5. "Adam", NN, po aresztowaniach w "Straganie" przydzielony do "Agatona" jesieni 1942 roku. W Powstaniu onierz plutonu "Agaton". 6. "Kazio", Kazimierz Urbanek - urzdnik, po aresztowaniach w "Straganie" przydzielony do "Agatona" jesieni 1942 roku. Aresztowany w 1944.

9. CZNICZKA

157

7. "Krytyna", Hanna Woyzbun - uczennica (pniej Jankowska, moja ona). Zaprzysiona w "Agatonie" jesieni 1942 roku. W Powstaniu sanitariuszka w szpitalu AK w Fabryce Frageta na Elektoralnej, potem w Szpitalu Maltaskim. 8. "Teresa", "Krystyna Winnicka", Barbara Wojtowicz (obecnie Natanson) - siostra "Wojtka", studentka tajnego uniwersytetu. Zaprzysiona w "Agatonie" jesieni 1942 roku. Aresztowana w styczniu 1943 roku. Przeya tyfus na Majdanku, Ravensbrck i Buchenwald - Lipsk. 9. "Ewa", Zofia ukaszewicz (obecnie Wojtan) - uczennica. Przydzielona do "Agatona" z wydziau cznoci O II. 10. "Grayna", NN - uczennica. Przydzielona do "Agatona" z wydziau cznoci O II. Aresztowana w roku 1943, zgina w Owicimiu. 11. "Maria", Amelia Mandowska - zatrudniona w "Spoem", trafia do "Agatona" przez pani Zofi Woyzbun. Zaprzysiona przeze mnie zim 1942/1943. W Powstaniu pocztkowo bez przydziau, potem na Starym Miecie (w oddziale mjr. "Barry") i w rdmieciu. 12. "Pani Wanda", Janina Knoll - matka "Elbiety", ona generaa E. Knoll-Kownackiego, jednego z dowdcw w bitwie nad Bzur. Zaprzysiona w "Agatonie" w 1943 roku.

9. CZNICZKA

158

13. "Zosia", Zofia Maringe (obecnie Jokiel) - uczennica, czniczka "Agatona" od roku 1943. Mao wiem o tych kolegach. Po niektrych zosta mi w pamici tylko zarys sylwetki na ulicy, umiech, barwa gosu. Niewiele mwicy pseudonim i ostatni meldunek o aresztowaniu. A przecie byo jeszcze wielu takich, ktrych nawet pseudonimw nie znaem. Znaem tylko kryptonim lokalu czy komrki, w ktrej pracowali. Wiedziaem, e przechowuj nasz poczt, dostarczaj nam materiaw, przekazuj wiadomoci, e wsplnie z nami naraaj codziennie ycie. Moe dzi mijamy si obojtnie na ulicy, noszc wsplne wspomnienia, ktre nie spotkaj si ju nigdy. Zadaniem czniczki byo powizanie poszczeglnych pracowni, lokali, osb. C atwiejszego ni spotka si z umwion osob w umwionym miejscu i czasie, wymieni jaki zwyky przedmiot, paczk, gazet, kopert. Czynno bardzo prosta. Ale wie o niej, tropi j gestapo, andarmeria, kady Niemiec znajdujcy si na ulicy w mundurze czy po cywilnemu, granatowy policjant, konfident, kapu. Nie prowadzilimy specjalnego szkolenia czniczek, cho byy one najbardziej naraone na uliczne apanki i aresztowania. Poza szczegowym "rozkadem jazdy", okrelajcym przypadajc na kad czniczk ilo

9. CZNICZKA

159

spotka i ogln informacj o technice przekazywania tajnej poczty, czniczka dostawaa komplet faszywych dokumentw, przenon skrytk i na yczenie trucizn. czniczki nie posiaday broni. Korzystalimy z dowiadcze bezimiennych wpadek, aresztowa i przesucha, ktre do nas docieray. Kady ustala sobie osobiste rygory, nuce na co dzie i pozornie niepotrzebne. Nie wiem, kiedy trudniejsze do przestrzegania, czy w okresie spokoju, gdy wydaway si przesadn ostronoci, czy w chwilach gdy osaczay strachem, e zaniedbalimy szanse. W roku 1942 Aleksander Kamiski (Juliusz Grecki, "Hubert"), szef Biura Informacji i Propagandy Okrgu Warszawskiego AK, redaktor "Biuletynu Informacyjnego", autor ksiki Kamienie na szaniec napisa ksik-podrcznik pt. Wielka gra. Ksika pomylana bya jako podrcznik-instrukcja ycia konspiracyjnego dla modziey harcerskiej i dla onierzy AK. Ujmowaa zagadnienie wyczerpujco i bardzo obrazowo. Nie zostaa rozkolportowana. Uznano, e moe ona ujawni wobec Niemcw technik ycia konspiracyjnego, i niemal cay nakad zosta zniszczony. Codzienne ycie w konspiracji wytworzyo swoisty savoir-vivre lub raczej "regulamin bhp" - bezpieczestwa pracy. Pierwsze przykazanie - jak najmniej wiedzie, pamita. Dowiadczenia aresztowa i przesucha w gestapo

9. CZNICZKA

160

nauczyy, e ten tylko na pewno nic nie powie, kto nic nie wie. Ten nakaz antyciekawoci by zabezpieczeniem zarwno siebie samego, jak i towarzyszy roboty. A przecie trzeba byo zna i pamita precyzyjnie wiele adresw, terminw, hase. Std swoista technika notowania, tak aby nie pozostawi obciajcych ladw, kryptonimw, skrtw i numerw telefonicznych, z ktrych przyjdzie si w przypadku aresztowania tumaczy wobec gestapowca - speca od spraw konspiracji. Notowanie na bilecie tramwajowym, na wistku papieru, ktry mona w kadej chwili niepostrzeenie wyrzuci, na gazecie, ktr mona zostawi. Jak najmniej wiedzie o innych i jak najmniej ujawni wiadomoci o sobie. Nie z powodu braku zaufania, ale eby nikogo nie obarcza dodatkow informacj, ktra przy aresztowaniu i przesuchaniu moe obrci si przeciw niemu. Nie byo to atwe. Kady yjcy w konspiracji potrzebowa chwili szczeroci, odprenia. Rozmowy z kim bliskim, ktra uwolni go od lkw i podejrze, pokwituje rado z udanej roboty, pomylnej wiadomoci. Nie kademu wystarcza monolog z samym sob. Std tyle subowych powiza konspiracyjnych midzy najbliszymi ludmi. Najblisi stawali si towarzyszami w konspiracyjnej subie, towarzysze z konspiracyjnej suby - zostawali najbliszymi na reszt ycia. Praca czniczki bya niebezpieczna i mczca. Podlegaa elaznym rygorom. eby j usprawni i zabezpieczy,

9. CZNICZKA

161

wyksztaci si w konspiracyjnej cznoci system, w ktrym kada dziaajca osoba znaa tylko poszczeglne ogniwa w acuchu powiza. czniczka wie, gdzie i od kogo dostaje poczt i komu j ma przekaza. Nie zna adresu, z ktrego poczta do niej trafia i co dalej si z ni stanie. Najczciej stosowana metoda spotka ulicznych - na przystanku, na skwerku, w kociele - bya w przypadku waniejszych powiza dublowana. Jeli spotkanie nie doszo do skutku, czniczka ma swoje zapasowe "skrzynki pocztowe", sklepy, stragany, rzadziej kawiarnie, gdzie moe przekaza lub odebra poczt nie dorczon na spotkaniu, zostawi wiadomo, meldowa natychmiast o kadej pomyce i zgubie. Ma swoje upodobania. Niektre ulice lubi, dobrze si na nich czuje - innych unika. Przeywa okresy konspiracyjnej klaustrofobii unika wwczas spotka w lokalach zamknitych, w kawiarniach, sklepach, lepiej czuje si na ulicy, w parku. czniczka ma od czterech do omiu spotka dziennie, a czasem nawet wicej. Rozpoczyna prac skoro wit, a ostatni poczt dostaje nierzadko tu przed godzin policyjn. Nieraz musi si spieszy. Nie na darmo instrukcja szefa wywiadu przewiduje, e poranna poczta alarmowa nadana do "Agatona" midzy 9 a 11 rano musi hyc dostarczona tego samego dnia, a popoudniowa nadana midzy 15 a 16,30 nastpnego ranka. To i nas zobowizuje do popiechu. W por dostarczone faszywe doku-

9. CZNICZKA

162

menty niejednemu pozwoliy zmieni skr, miejsce zamieszkania - uratoway ycie. Podstawowa zasada bezpieczestwa to przecitny wygld wtapiajcy si w to ulicy, trudny do zapamitania przez kapusia, do przekazania przez konfidenta, atwa do stosowania wobec na og cikich warunkw materialnych pracujcych w naszej komrce ludzi. Absolutna punktualno, gdy kada minuta przymusowego czekania moe narazi tego drugiego. Dobra znajomo miasta, zwaszcza swojej trasy, ze skrtami, przejciowymi podwrkami. Unikaj staych spotka o tej samej porze w tym samym miejscu. To uatwia robot kapusiowi. Zmieniaj miejsca spotka i trasy dojcia. Na ulicy zachowuj si spokojnie, "przepisowo". Nie biegnij, nie czepiaj si tramwaju przypadkowy mandat, sprawdzenie dokumentw, a zwaszcza protok moe by grony. Szczeglnie wane (ale niestety niedostatecznie u nas przestrzegane wobec atwoci uzyskiwania dokumentw): szanuj faszywe dokumenty, nie zgub ich. Adres i nazwisko s faszywe, ale zdekonspirujesz dokument i wasn fotografi. Bdc na ulicy w godzinach pracy, miej zawsze przygotowan "legend", pasujc do dokumentw, ktrymi bdziesz musiaa si legitymowa. Poza sub nie chodcie razem po ulicy, nie umawiajcie si na lody, na ciastko (to dotyczyo zwaszcza .serdecznie ze sob zaprzyjanionych

9. CZNICZKA

163

naszych modych czniczek). Dalej ju wskazwki bardziej specjalistyczne. Na przystanku tramwajowym nie wolno czeka zbyt dugo, bo przepuszczenie wszystkich kursujcych t tras linii tramwajowych rzuci si w oczy obserwujcemu przystanek kapusiowi, specowi od tropienia ludzi z organizacji. Spotykajc si z kim, kto ju czeka w ruchliwym punkcie miasta, nie we1 no do niego podej, zanim on nie da znaku potwierdzajcego - spojrzeniem, umiechem, gestem, e nie jest obserwowany. Dwa kolejne punkty spotka ulicznych nie powinny by zbyt blisko siebie; jeli zauwaysz idcego za tob kapusia, musisz mie czas i miejsce, by si od niego urwa. Bezbdna znajomo posiadanych dokumentw osobistych i "legendy". Niemcy wiedzieli dobrze, e w Warszawie wielu ludzi ma lewe dokumenty. W przypadku zatrzymania na ulicy, apanki, sprawdzali papiery. Nie wystarczao, e byy technicznie bezbdne, w miar podniszczone, e pasoway do legitymowanego. Trzeba byo przej egzamin ze znajomoci samego siebie. Imi, nazwisko, data urodzenia, adres, miejsce pracy. Szybko, na wyrywki. To wcale nie takie proste przy czstych zmianach papierw i osobowoci. Dlaczego o tej porze - praca trwaa dziesi godzin dziennie - jestem na ulicy? Kto to jest ten drugi, z ktrym rozmawiaem przed chwil, a ktry stoi obok w pozycji "Hnde hoch" i czeka, a zaczn go wypytywa

9. CZNICZKA

164

zaraz po mnie? Jak si nazywa mj przeoony w instytucji niemieckiej, ktrej faszywy ausweis wycignem przed chwil z kieszeni, a ktrego - legitymujcy mnie gestapowiec - moe zna osobicie? wiadomo, e drobna pomyka, pierwsze potknicie si czy zbyt duga chwila namysu wywouje wzmoon podejrzliwo, nie uatwia odpowiedzi. Niemcy wiedzieli o tym rwnie dobrze. Std metoda zastraszania. Ciemny, stalowy hem andarma, w ktrym pierwszy lepszy pucoowaty dure wyglda gronie, trupia gwka na czapce esesmana, granaty za pasem, pistolet w rku. Wyprbowana reyseria strachu. Krzyki, bicie, strzay. Przerazi, ogupi, odebra spokj i logik mylenia. Skuteczna bro kadego z nas to przede wszystkim nie da si zastraszy, zachowa spokj. Uwierzy we wasne faszywe dokumenty, wasn - wczoraj wymylon "legend". Poza tymi oglnymi prawidami niema rol gray indywidualne upodobania i przyzwyczajenia. "Adam" jedzi na rozklekotanym rowerze, w nigdy nie prasowanych spodniach, porwanej kurteczce z wyadowan torb, na dnie ktrej wozi poczt. "Kazio" zawsze nienagannie ubrany, z parasolem w rku i starannie zoon gazet, w ktrej miecia si zazwyczaj jego porcja konspiracyjnej poczty.

9. CZNICZKA

165

Czy stosowanie regu konspiracyjnego ycia gwarantowao bezpieczestwo osobiste? W okupowanej Warszawie aden uczciwy Polak nie by cakowicie bezpieczny. Najbardziej ostroni, w niczym nie zaangaowani - wpadali, najbardziej nierozwani, ryzykujcy nieraz bez potrzeby - wychodzili cao. Przestrzeganie regu zwikszao jednak szans. Jeli dawao rezultaty, to przede wszystkim dlatego, e w okupowanej Warszawie w kadej sytuacji mona byo liczy na drugiego czowieka. Zawsze na koleg z organizacji, bardzo czsto na przypadkowego przechodnia. Jednak nawet przy cisym przestrzeganiu konspiracyjnego bhp - eby czniczka moga w "Agatonie" przetrwa dwa lata bez aresztowania, musiaa mie ut szczcia. "Jechaam z oliborza. Na Miodowej przy Dugiej zatrzymali tramwaj. andarmi - rewizja. Poczt miaam tego dnia niewielk. Bezmylnie przeoyam j z torby do kieszeni palta. Wyszam pierwsza na pomost wprost na andarmw. Baam si bardzo, ale wyszam pierwsza. Przeszukali starannie torb, do kieszeni nie zajrzeli." "Czekaam na przystanku w Alejach Jerozolimskich przed BGK. Ludzie ostrzegali, e na mocie api. Musiaam jecha z poczt do mijewskiego na Sask Kp. Przez most przejechaam spokojnie. Na rondzie czekay budy. Wysadzili nas wszystkich z tramwaju. andarm sprawdzi moje papiery i wepchn mnie z powrotem do

9. CZNICZKA

166

tramwaju na platform, i poszed po innych. W tej chwili motorniczy szybko odjecha." "Jechaam tramwajem. apanka. Wysadzili wszystkich z trzech wagonw obok muru getta na Konwiktorskiej. Otoczyli nas kordonem. Pusty tramwaj odjecha. Oprcz kilku maych kopert w skrytce niosam dwie paczki i jaki rulon. Ustawiali nas czwrkami, jakby w ogonkach do czterech rewidujcych nas Niemcw. Nogi zrobiy mi si gumowe, ale uspokoiam si i zaczam si przyglda rewidujcym Niemcom. Staam daleko, ale usyszaam, e ten, ktry rewidowa nasz rzd, mwi po polsku. Odepchnam kilka osb stojcych przede mn i z rulonem w jednej rce i ausweisem w drugiej stanam druga w kolejce. Puci mnie nie sprawdzajc. Gdy wskoczyam do tramwaju, ktry wolno przejeda obok nas, jaki starszy czowiek wzi mnie pod rk i posadzi na swoim miejscu." "Szlimy we dwoje z Ann, ktrej za chwil miaem przekaza poczt. Koo kocioa na Chodnej wpakowalimy si w apank. Wziem Ann czule pod rk i jak para zakochanych, przytuleni do siebie poszlimy wprost na andarma, ktry sta z pistoletem maszynowym w rku. Spojrza na nas zdziwiony i bez sowa przepuci nas."

9. CZNICZKA

167

"Szam ulic Bagno do Krlewskiej. Zza zakrtu zobaczyam Niemcw idcych ca szerokoci ulicy. Nie wiem, dlaczego uciekam, cho nie miaam ju przy sobie poczty. Wpadam na podwrze domu na Krlewskiej przechodni bram do sieni penej skrzy. Syszaam strzay." "W apank wpadam na Targowej. Na rogu Kijowskiej tyraliera, na rogu Zbkowskiej tyraliera i budy. Wszystkie przecznice poobstawiane. Sklepy i bramy pozamykane. Wpakowali mnie do bramy, gdzie ju czekao duo ludzi na zaadowanie do budy. Pilnowa nas onierz z karabinem w rku. Prosiam, eby mi pozwoli zatelefonowa z ssiedniego sklepu do matki, zawiadomi j o aresztowaniu. Nie rozumia. Gdy ju zaadowali wszystkich mczyzn, powiedzia mi po polsku: Uciekaj!, i wypchn mnie kolb na podwrze." "Wiozam poczt dla mijewskiego na Sask Kp. Jechaam zatoczonym tramwajem na lepaku [stopie po drugiej stronie platformy - S.J.] w trzecim wagonie. Gdy rozpdzony tramwaj zjeda z mostu w kierunku ronda nawaliy hamulce. Pierwszy wagon wyskoczy z szyn, drugi przewrci si, trzecim zarzucio. Ocknam si, lec na jezdni wrd jczcych ludzi. Ku wasnemu zdziwieniu stwierdziam, e torb z poczt trzymam w rku. Baam si policji i karetek pogotowia,

9. CZNICZKA

168

ktre nadjeday. Wstaam z trudem i dowlokam si do mijewskiego. Przez 10 dni leaam z nogami w szynach." "Weszam do kocioa Wizytek, gdzie byam umwiona z Kaziem. Czuam, e kto wszed za mn. Uklkam w awce. Kazio czeka. Spojrzaam na niego jak na kogo obcego. Zrozumia." "To by okres najgorszych apanek - padziernik 1943 r. Nie sprawdzali nawet dokumentw. Wywozili w ruiny getta i tam wprost z budy rozstrzeliwali. Miaam spotka si z Krysi, moj siostr, na skwerku Hoovera na Krakowskim Przedmieciu, eby jej przekaza poczt dla pracowni Blikle. Szam Bednarsk, z fotografiami od Senexa. Dochodziam ju do Krakowskiego Przedmiecia, widziaam ju Krysi. Ona mnie te spostrzega i sza w moim kierunku. Nagle zazielenio si od andarmw, ktrzy wyjechali z Miodowej. Zdyam skrci w prawo i wpa do kocioa w. Anny. Pooyam si w gbi kocioa za otarzem. Byam pewna, e Krysi wzili. Czekaam, kiedy przyjd po mnie. Jak dugo tam leaam? Nie wiem. Dugo. Kiedy zdecydowaam si wreszcie wyj, ani andarmw, ani bud ju nie byo. Krysia przeczekaa apank w podziemnym WC pod skwerkiem, do ktrego Niemcy, nie wiadomo dlaczego, nie weszli. Bya pewna, e mnie wzili. Nie od razu poznaymy si, bo pakaymy obie."

9. CZNICZKA

169

Przygoda? - Nie. Zwyky dzie czniczki. Kilka minut, czasem tylko kilka sekund, po ktrych serce wali i nogi robi si dziwnie cikie. I jedno jeszcze, o czym trzeba pamita: - to s relacje tych, ktrym si udao. Ci, ktrym si nie udao, najczciej nie mogli przekaza nam swych wspomnie. Raz tylko nasza czniczka, nie pytana, dobrowolnie pokazaa zawarto konspiracyjnej poczty. Powstanie zaskoczyo "Hank" z poczt na ulicy. Zameldowaa si u dowdcy najbliszego oddziau AK. Wylegitymowaa si niesion poczt. Dziki konspiracyjnej poczcie dostaa powstaczy przydzia. Odwaga i ut szczcia przydaway si nie tylko czniczkom. 17 stycznia 1943 roku w pamitny dzie apanek "Wojtek" spotka si z matk w cukierni na Filtrowej, niedaleko placu Narutowicza. W legitymacji Ostbahn mia bibuk-gryps na Pawiak do aresztowanej siostry "Teresy", czniczki aresztowanej jako Krystyna Winnicka. Matka miaa dopisa kilka sw. W teczce mia przy sobie ksik meldunkow z domku profesora Turskiego na ulicy Mochnackiego. Chcia w tej ksice "spreparowa" prawdziwy meldunek dla siostry. udzi si jeszcze wtedy, e da si j wycign z Pawiaka. Wpadli do cukierni. "Hnde hoch!" Ausweis Ostbahn podziaa, ale zdradzi "Wojtka" gryps. Gestapowiec wie-

9. CZNICZKA

170

dzia, co to jest. Zbi go po twarzy. andarm z karabinem na pasie doprowadzi go do budy. Uskoczy mu pod rami. Zanim Niemiec zdj karabin i strzeli, "Wojtek" zdy przebiec kilkanacie krokw. andarm spudowa. W cukierni zostaa matka "Wojtka", jego ausweis na faszywe nazwisko i faszywy adres oraz ksika meldunkowa. Zawiadomi natychmiast Turskich - nie nocowali w domu. "Wojtek" te do mieszkania nie wrci, przenocowa na strychu. Matk jego wzili na Pawiak i wieczorem wypucili. Nastpnego dnia poszed do cukierni na Filtrowej. - Zostawi pan tu co wczoraj - przywitaa go kelnerka, z obojtn min oddajc mu teczk i ksik meldunkow. - Nie zapaci pan za dwie kawy. Staralimy si zabezpieczy nasze czniczki. "Pakulscy" produkowali dla nich ca kolekcj rnych toreb, teczek i termosw o podwjnych dnach i przemylnych zabezpieczeniach. W innych wydziaach - ktre rwnie zaopatrywalimy - to wystarczao, u nas nie. Tam tajna poczta zawieraa przewanie skrawki bibuki, niewielkie kartki papieru, rzadziej dokumenty. U nas codzienn zawarto poczty stanowiy: pieczcie, klisze drukarskie i faszywe dokumenty. Jeli in blanco - to zwykle w wikszych nakadach, jeli ju wystawione, to nieraz po kilka kompletw w poczcie jednej czniczki. Nie mona ich powygi-

9. CZNICZKA

171

na, poskada. Zrobienie skrytki przenonej o tak duej pojemnoci, a do tego do staego uytku z monoci wyjmowania zawartoci na ulicy - byo trudne. Nawet dla "Pakulskich". Na pocztku roku 1944 wpadlimy na pomys, ktry teoretycznie zabezpiecza nasz tajn poczt przed Niemcami. Wykorzystalimy ich kult dla instytucji, pieczci, dla sw: "Geheim" tajne i "Dienstlich" - subowe. Nasze przesyki przestay by tajn poczt AK, stay si oficjaln korespondencj pomidzy niemieckimi instytucjami. Wybralimy instytucj o dostatecznie urzdowej nazwie, ale i nie nazbyt oficjaln, co upowaniao, aby osoby cywilne, nie-Niemcy, mogy by w niej zatrudnione w charakterze gocw i dorczycieli: Landwirtschaftliche Zentrallstelle (Centralny Urzd Rolnictwa). Wydrukowalimy legitymacje tej instytucji, koperty firmowe i odpowiedni komplet piecztek. Nasze czniczki dostaway niebieskie legitymacje L-Z-St - oraz odpowiednie zawiadczenia z tej instytucji, stwierdzajce, e s zatrudnione i upowanione do przenoszenia korespondencji subowej. Jak przystao, zawiadczenie koczyo si stereotypow prob do wszystkich wadz, "by w razie potrzeby udzieliy okazicielowi pomocy". Odtd nasza konspiracyjna poczta nie wymagaa skrytek. Pakowana bya w koperty lub paczki, wszystko z nadrukiem L-Z-St, adresowana do instytucji niemieckich. Starannie opiecztowana okrg

9. CZNICZKA

172

pieczci L-Z-St z hitlerowskim orem, wzmocniona duym stemplem "Geheim" - tajne, lub "Dienstlich" - subowe. Zalenie od humoru "Doroty" przygotowujcej w sekretariacie poczt do ekspedycji lub pracowni odsyajcej zamwienia. Posiadalimy list i adresy niemieckich instytucji, do ktrych adresowalimy nasze przesyki. Mielimy oboje z "Dorot" przekorn satysfakcj, gdy na przykad papiery dla Marie Springer, kurierki wywiadu, jadcej w gb Rzeszy, wychodziy od nas adresowane do "KriPo" - Policji Kryminalnej, urzdujcej na Sieges Alee (Aleje Ujazdowskie). Bylimy przesdni. Nie adresowalimy nigdy naszej korespondencji do gestapo - na Strasse der Polizei (aleja Szucha). Po przeczytaniu pierwszego wydania tej ksiki zadzwoni do mnie ktrego dnia "Kubu" - Stefan Bauk: "Znalazem co dla ciebie do drugiego wydania." Gdy wypytywaem zaintrygowany, spawi mnie grzecznie, ale stanowczo: "Zobaczysz jutro." Przynis mi fotografie dokumentw naszej komrki, ktre odnalaz, porzdkujc swoje fotoarchiwum. Bya wrd nich i nasza "firmowa" koperta L-Z-St. zaadresowana: An die Staatlichen Getreide u. Industriewerke Warschau - Szwedzka 2/4. Std jeszcze jedna refleksja, zbieg okolicznoci. Jak wida ze zdjcia (foto nr 39), ad-

9. CZNICZKA

173

res Landwirtschaftlich Zentrallstelle brzmia: Warschau, Moniuszkistr. 10. Od 1964 roku mieszkam na Moniuszki 10. W przypadku apanki i rewizji ulicznej czniczka zamiast ukrywa poczt lub w ostatecznoci stara si jej pozby miaa oficjalnie zademonstrowa zawarto torby z legitymacj i upowanieniem i da natychmiastowego zwolnienia. Mielimy tak wietne czniczki, e zrobiyby to z odpowiednim tupetem. Na co dzie, nawet bez apanki i rewizji, tak opakowana poczta dawaa czniczce poczucie pewnoci siebie i spokoju, ktre byo poow powodzenia. Nie mielimy okazji wyprbowa dziaania naszej "urzdowej" poczty na odpowiednim przeciwniku. Raz tylko zatrzyma "Bartka" nioscego poczt "zielony" stojcy przed wcha na rogu elaznej i Chodnej. Przegldajc teczk, natrafi na spory pakiet, zapakowany "urzdowo" jak przesyka L-Z-St. Na pytanie: "Was ist das?" - "Bartek" odpowiedzia prawd: "Poczta". andarm przeczyta adres na przesyce. Poskutkowao. Czy czniczki bay si? Rnie. "Wstyd si przyzna wspomina "Anna" - ale nie baam si. Wierzyam we wasne przeczucie, byam spokojna. Wiedziaam, e mi si nic nie stanie. W konspiracji miaam chwile wielkiej radoci i wiadomoci szczcia."

9. CZNICZKA

174

"Nieraz baam si okropnie - powiedziaa mi "Krystyna" zwaszcza gdy wydawao mi si, e kto za mn chodzi. To paskudne uczucie. Dostaam kiedy cik du walizk. Nie wiedziaam, co w niej jest, ale sdzc z ciaru, moga to by bro, granaty lub amunicja. Miaam rano zanie j do kocioa Zbawiciela i odda na znak rozpoznawczy. Musiaam zabra walizk na noc do domu na Sask Kp. Baam si tak, e przez ca noc nie zmruyam oka. Jedyny raz wwczas mylaam, e nie wykonam rozkazu i nie zabior ze sob tej walizki do tramwaju. Ale pojechaam i oddaam. Na co dzie nie mylaam, e mog wpa. Przyzwyczaiam si. Dostawaam poczt - oddawaam. Baam si tylko, e gdy nie zd do szkoy, panna Macuyska spojrzy na mnie surowo i powie: - Woyzbunwna, ty si znowu spaniasz!"

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY


Uzupeniajcym ogniwem cznoci byy "skrzynki pocztowe" i lokale kontaktowe. "Skrzynka" - to miejsce, w ktrym mona byo zostawi i odebra wiadomo lub poczt. Miaa jeszcze t dodatkow zalet, e oddawca i odbiorca mogli by sobie nie mani. Wystarczyo zna miejsce i haso. Lokal kontaktowy umoliwia swobodn rozmow, czasem - spotkanie kilku osb.

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY

175

I jedno, i drugie byo szczeglnie niebezpieczne dla osb, ktre z pen wiadomoci i w wikszoci bezinteresownie uyczay tych lokali. Korzystali z nich ludzie mocno zaangaowani w podziemnej robocie, nierzadko poszukiwani i tropieni przez gestapo. Przyjd - i jeli nie wpadn w "kocio", w zastawion w lokalu zasadzk - to zaatwi spraw i pjd. A lokal zostaje. Zostaj rwnie powizani z tym lokalem ludzie, ktrzy tu pracuj, mieszkaj. Gestapo umiao by cierpliwe. Czeka, obserwowa. I byskawicznie uderzy. Ochron lokali konspiracyjnych stanowia przede wszystkim ich ilo. "Skrzynk pocztow" mg by kady warszawski sklep, kawiarnia, warsztat, stragan uliczny, budka z gazetami - lokalem kontaktowym kade warszawskie mieszkanie. Gdyby mona byo odtworzy inwentaryzacj lokali konspiracyjnych, czynnych w Warszawie w okresie piciu lat okupacji, to okazaoby si, jak znikoma bya ilo lokali i mieszka "czystych", takich, w ktrych "nic si nie dziao". W jak wielu ssiadoway ze sob komrki rnych organizacji, nic o sobie nawzajem nie wiedzc lub mijajc si dyskretnie. Tylko nieliczne lokale, o szczeglnym znaczeniu, miay specjalne zabezpieczenie: zamaskowany dostp, zapasowe drogi ewakuacji, lub korzystay z ochrony czynnej uzbrojonych czujek i posterunkw, uzbrojonej zaogi. Powszechnie natomiast stosowana bya ochrona bierna: sy-

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY

176

gnay ostrzegawcze lokali, hasa lub znaki rozpoznawcze ludzi. Sygna ostrzegawczy lub raczej sygna potwierdzajcy, e lokal jest bezpieczny. Obowizywaa bowiem zasada, e brak umownego sygnau oznacza zagroenie lokalu. Sygna winien by taki, by nie zwraca uwagi niewtajemniczonych, i - co byo bardzo wane - taki, by w chwili potencjalnego zagroenia mona go byo atwo usun. Doniczka kwiatw w oknie mieszkania widoczna z ulicy, ktr atwo zdj na dwik kadego dzwonka i ustawi z powrotem. Umownie zasunita firanka, kartka z cen na wystawie sklepowej, kawaek sznurka wystajcy spod zamknitych drzwi. Haso - zwykle krtkie pytanie potwierdzone umown odpowiedzi. Proste, ale jednoczenie dostatecznie wyrniajce si, choby kolejnoci sw, wykluczajc jego przypadkowe uycie przez niewtajemniczonego, a jednoczenie niezbyt sztuczne i przez to nie zwracajce uwagi przypadkowych suchaczy. Odzew - potwierdzenie, e trafi waciwie i e w tym momencie moe przekaza lub odebra wiadomo lub przesyk. Znak rozpoznawczy - gazeta trzymana w umowny sposb, podkrelone sowo w tytule, dwie czci zwykego przedmiotu: owka, banknotu, kartki papieru, ktre po zoeniu przystaj do siebie.

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY

177

W "Agatonie" mielimy "skrzynek" sporo. Tylko niektre znaem osobicie. Drogeria firmy "Jan Beeger" Marszakowska 59 niedaleko niadeckich jest dobrze wyposaona, kierownik (Jerzy Napirkowski) uprzejmy i cierpliwy, biegle mwi po niemiecku. W sklepie jest kilka osb. Moda dziewczyna szuka szamponu do wosw. Wybiera wrd wielu opakowa. Nie znalaza. Przeprasza. Wychodzi. Waciciel bez trudu odnajdzie kopert, ktr mu zostawia "Krystyna", i schowa j do szuflady z zioami. Stragan na placu Jana Kazimierza. Starzyzna, domowe rupiecie, garnki, narzdzia. Urzduje przy straganie starsza, gruba babina, ktrej od czasu do czasu pomaga m kolejarz. (To dlatego mwilimy o tej skrzynce "u ony kolejarza".) "Potrzebuj latarki na dwie baterie z czerwonym wiatem" - to haso, po ktrym ona kolejarza wrcza mi spod lady latark. Zostawi j kto od "Pakulskich". W jednej baterii s wycienione filmy z miesicznym meldunkiem do Londynu. "Jeleniarz" urzduje od rana do zmroku, przy elaznym ogrodzeniu Saskiego Ogrodu, naprzeciw Zachty przemianowanej na Haus der Deutschen Kultur. Drewniany stolik pod ceratowym daszkiem zastawiony jest pamitkami, ktre kupuj jadcy na urlop niemieccy onierze. Figurki, wazoniki, szkatuki. Bardzo brzydkie, ale za to

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY

178

byszczce i tanie. Specjalnoci firmy, ktra cieszy si najwikszym powodzeniem wrd niemieckiej klienteli, s cynowe "jelenie na rykowisku", ktre zadecydoway o kryptonimie skrzynki. Kady zakupiony przedmiot "Jeleniarz" starannie zawija w gazet. Rwnie starannie opakowan paczk wrcza "Hance", ktra czeka wrd otaczajcych stragan klientw. "Dziekanka" na Krakowskim Przedmieciu obok Karmelitw to jedna z najlepszych restauracji. Niemcy bywali tam rzadko. Wieczorem koncert. Gra skrzypek Henryk Palulis. Wieniawski, Paganini, Bartok. Ale take sentymentalne tanga i na yczenie goci - na p legalne Serce w plecaku. Brawa. Skrzypek kania si, dzikuje, komu skin gow. W przerwie przysiada si do stolika. Wstajc zabiera ze sob egzemplarz "Nowego Kuriera Warszawskiego", ktry przyniosa ze sob elegancka blondynka. Mydlarnia, sprzt gospodarstwa domowego na Kruczej opodal Nowogrodzkiej. Prowadzi ten sklep razem z on Janusz Bucholz, dziaacz warszawskiej YMCA, pianista dezowy i kompozytor. Gdy na wystawie pojawi si puszka "mahoniowej" pasty do podg z wypisan czerwonym owkiem cen, to znak, e jest poczta do odebrania. Naprzeciwko sklepu by kiosk z papierosami. To prawdopodobnie z tego kiosku agenci gestapo obserwowali sklep

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY

179

Bucholzw, zanim ich oboje aresztowali i zamczyli na mier. Filia piekarni Bernatowicza: 6 Sierpnia 7 przy placu Zbawiciela (wprowadzi nas tam "Marek" - Wojciech Bernatowicz). 7 lutego 1944 roku zjawio si gestapo. Jeden w mundurze i jeden cywil. Zabrali kierowniczk sklepu (i naszej "skrzynki") pani Jzef Grzysk (dzi Kucharsk). Zabrali j na Szucha. Wiedzieli dostatecznie duo. Wyda j dozorca-konfident. Bita - nie wydaa nikogo. Na Wielkanoc wysali j do Ravensbrck, ktry przeya. Wiele spraw i kontaktw organizacyjnych mona byo zaatwi w barach kawowych i restauracjach licznie rozkwitych w okupacyjnej Warszawie: w "Marago" na Wsplnej, w "Koniku" u Edzia Trojanowskiego na Hoej, w "Canaletto" na Nowogrodzkiej, w "To Tu" na Brackiej, "u dorokarzy"; tak - nie wiem dlaczego - nazywalimy bar na Poznaskiej, cho nigdy adnego dorokarza tam nie spotkalimy. Jako kelnerki pracoway w tych lokalach Polki, przewanie panie z inteligencji, stali bywalcy znali si z widzenia, obcy by atwy do rozpoznania. Mimo polskiego personelu i polskiej klienteli w kadym lokalu mona byo natkn si na konfidenta, spotka patrol andarmw, ktrzy nachodzc lokal wymuszali haracz od waciciela.

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY

180

Bylimy w kilka osb "u dorokarzy". Rzadko pozwalalimy sobie na taki luksus i ominicie regulaminu bhp. Czasem bya to okazja uczczenia szczeglnie udanej operacji, czasem po prostu pretekst, eby si dobrze naje. Kiebasa na gorco bya tam znakomita. Skrytk w teczce miaem wypchan poczt, ktr dla popiechu zabraem od "Gajewskiego", eby j rano wysa z sekretariatu. Patrol - trzech andarmw z rozpylaczami w rku. Sprawdzaj dokumenty i zawarto teczek. Gdy podeszli do naszego stolika, "Krytyna" w miar bezczelnie powiedziaa: - Czy wam nie wstyd? My tu sobie spokojnie jemy, a wy nam przeszkadzacie. andarm spojrza na liczn dziewczyn i aman polszczyzn powiedzia: - Wsztyd, wsztyd, moe i wsztyd? Po czym cay patrol, nie sprawdzajc ani mojej teczki, ani naszych papierw, odpyn w kierunku bufetu, gdzie czeka na nich umiechnity restaurator. Tego dnia miaem wyznaczone spotkanie w jednym z lokali kontaktowych na witokrzyskiej. Na miecie byo spokojnie. Przyszedem kilka minut przed wyznaczonym terminem. Klatka schodowa wprost z bramy, mieszkanie na najwyszym pitrze typowej rdmiejskiej kamienicy.

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY

181

Czekajc, a mi otworz, zapamitaem, jak idca przede mn po schodach starsza pani otworzya sobie kluczem drzwi i wesza do ssiedniego mieszkania. Ssiadka. Byo nas ju trzech, ale czekalimy. Po kilku minutach zjawi si "Dzicio", szef II Oddziau, i po przywitaniu rozpocz odpraw. Zaalarmoway nas odgosy z klatki schodowej. Mwicy przerwa w p zdania. Czujne napicie, nawyk kadego czowieka yjcego w konspiracji, podwiadomie sygnalizowao niebezpieczestwo. Nasuchiwalimy, otworzywszy drzwi do przedpokoju. Niemcy. Sycha byo obce gosy i tupot krokw. Zatrzymali si o pitro niej. Wic nie przyszli do nas. Ale to uspokajajce wytumaczenie starczyo nam na bardzo krtko. Dzwonek do drzwi. Potem dwa dugie, uporczywe. - Aufmachen. "Dzicio" zapyta pgosem, kto ma bro. Byem bez broni, wic automatycznie sprawdziem, czy mam przy sobie pask pastylk w ochronnym opakowaniu. - omotanie do drzwi. Aufmachen. Polizei! Dzieliy nas od nich pcalowe deski drzwi i sabe zamki. Kilka uderze kolb wystarczyoby. Wydawao mi si, e sysz nie

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY

182

tylko wasny oddech, ale i ich zdyszane oddechy po tamtej stronie. Czekalimy. Na co? A wywa drzwi? To wszystko trwao krtko, ale kada z tych sekund bya wwczas bardzo duga. Wtedy wanie usyszaem otwieranie drzwi ssiedniego mieszkania i gos starszej pani. Tumaczya im chropowat okupacyjn niemczyzn, e jest w mieszkaniu sama, e tam naprzeciwko te nikogo nie ma. Sprawdzili jej mieszkanie. To dodao starszej pani pewnoci siebie. Mwia teraz goniej i mielej. Wymienia nazwisko, ktre figurowao na drzwiach naszego lokalu. Suchaem zafascynowany jej odwag i spokojem. Widziaa, jak p godziny temu wchodziem, syszaa chyba rwnie, e po mnie wchodzili inni. Domylaa si zapewne, w jakim celu przyszlimy. I mimo to, a moe wanie dlatego, wczya si. Moga czeka. Jej, starszej, samotnej kobiecie, niewiele grozio. Ju sam fakt, e pozwolili jej mwi, dawa nam szans. Jeszcze jedno sabe kopnicie w drzwi, jakby ostatni argument w rozmowie ze starsz pani. Nasuchiwali jeszcze przez chwil, potem zeszli na d.

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY

183

Nigdy wicej nie byem w tym lokalu. Dom zosta zburzony w czasie Powstania. Nic nie wiem o starszej pani, najodwaniejszym czowieku, jakiego spotkaem w yciu. Jak si dowiedziaem w wiele lat pniej, los nie oszczdzi "Dzicioowi" podobnego przeycia raz jeszcze. W kocu listopada 1943 roku w lokalu kontaktowym na Tamce odbywaa si odprawa Komendy Gwnej AK, na ktrej "Dzicio" mia referowa miesiczny meldunek wywiadowczy. Obecni byli "Br", "Grzegorz", "Kortum", "Dzicio", "Prezes", "Oskar" i "Szymon" - Ryszard Krzywicki, adiutant Komendanta AK "Grota", a pniej "Bora" - uzbrojeni w pistolety, ktrych dostarczenie na kad odpraw KG naleao do obowizkw "Szymona". "Poleci mi - jak wspomina "Anta" (Maria Kossak) kierowniczka sekretariatu O II - dostarczy do lokalu meldunek miesiczny oraz paczk prawdziwej kawy. Lokal by przedzielony przedpokojem, po prawej stronie byo zebranie Komendy, po lewej may pokj z okrgym stoem. Pooyam na nim przyniesiony plik papierw i czekaam na Dzicioa, ktry zjawi si po chwili i zapyta: Czy przynielicie kaw, panienko? W czasie kiedy oglda meldunek, day si sysze haasy w przedpokoju. Wpad Szymon z pistoletem w rku, gdy otworzy drzwi do przedpokoju, wyranie sycha byo kopanie w drzwi wejciowe.

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY

184

- Wszystko przepado - powiedzia Dzicio, a Szymon spyta go, czy ma pistolet, i wyszed z pokoju zatrzaskujc drzwi. Staam przy stole i powiedziaam: - Jeszcze mona zniszczy meldunek, jeszcze mona wyskoczy przez okno (to byo chyba IV pitro). Dzicio w odpowiedzi potrzsn przeczco gow i powtrzy: - Wszystko przepado. Stan w kcie przy drzwiach odwrcony do mnie tyem. Posyszaam suchy trzask - mylaam, e repetuje pistolet. Ale za chwil poczuam zapach gorzkich migdaw. Dzicio wci sta w kcie odwrcony do mnie plecami. [...] Po chwili wrci uspokojony Szymon. To inkasent elektrowni, wyranie na bace, tak gwatownie dobija si do drzwi. Wwczas Dzicio odwrci si. By blady. - Otruem si - powiedzia." Trzeba byo jak najszybciej sprowadzi lekarza i oprni lokal (zosta tylko "Prezes", "Oskar" i "Anta"). Skorzystano z usug przygodnej lekarki, ktr "Ancie" udao si sprowadzi, naraajc si na ewentualne pytania o okolicznoci otrucia i kim jest pacjent. Wkrtce zjawia si jednak zaalarmowana przez "Prezesa" doktor Pramow-

10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY

185

ska, ktra stale leczya "Dzicioa". Przeja ratowanie chorego, dzikujc wezwanej lekarce za pomoc i waciw postaw. Zniesiono "Dzicioa" i dorok z podniesion bud przewieziono do lecznicy w. Jzefa na Hoej (dzi oficyna Lecznicy Ministerstwa Zdrowia). Stan "Dzicioa" by grony. Ca noc czuwali lekarze, czsto badajc mu krew. Z trudem udao si go uratowa. Po tygodniu, po jednodniowej wizycie w Podkowie Lenej, zamieszka w lokalu na Mokotowskiej 59. Gdy go tam odwiedzia "Anta", poprosi, eby z nim zostaa. W rod 8 grudnia 1943 roku - "Anta" zapamitaa t dat i dzie, bo to byo wito Matki Boskiej - "Dzicio" owiadczy: "Jad do rodziny na wie, bo tu nie mog si wyspa. Niech pani czeka na mnie w pitek." Aresztowali go w Podkowie Lenej tej samej nocy wraz z ca rodzin. Tym razem nie mia przy sobie trucizny. Zakatowali go na mier w berliskim gestapo.

11. MIESZKANIE
Wynajcie komu sublokatorskiego pokoju bywa zazwyczaj transakcj handlow. Czasem take objawem yczliwoci, a nawet przyjacielsk przysug. W okupowanej Warszawie wynajcie pokoju komu, o kim wiadomo byo, e tkwi w robocie konspiracyjnej, a do tego jeszcze

11. MIESZKANIE

186

yje na lewych papierach, byo aktem wiadomego ryzyka i odwagi. Gdyby nie tysice ludzi, ktrzy nie bali si podj tego ryzyka, nie byoby tak rozbudowanej w Warszawie konspiracji. Mona byo mie faszywe dokumenty, fikcyjn posad, paradowa nielegalnie w mundurze ale kady musia gdzie mieszka. A tam o kadej porze moga ujawni nielegalnego lokatora przypadkowa rewizja, znale przybye po jego tropie gestapo. W okresie od 4 marca 1942 do 1 sierpnia 1944 roku zmieniaem mieszkanie - jak na warunki konspiracyjne, rzadko - osiem razy. Tylko dwukrotnie - w pocztkowym okresie - mieszkaem u ludzi, ktrzy nie wiedzieli o mojej cichociemnej przeszoci. Za pierwszym razem byo to przy alei Wojska Polskiego na oliborzu. Mj gospodarz, urzdnik Zarzdu Miejskiego, samotny w dwupokojowym mieszkaniu, poszukiwa solidnego lokatora. Trafiem z czyjego polecenia, byem oficjalnie urzdnikiem Ostbahnu; w mundurze kolejarza chodziem codziennie do pracy. Komorne za "pokj z uywalnoci kuchni" wpaciem z gry. Wsplnie narzekalimy, przekazywalimy sobie wiadomoci z tajnej prasy i radia pod ochronn formu: "Sysza pan, co ludzie mwi." Wsplnie uzgadnialimy sposoby unieruchamiania licznika elektrycznoci i gazomierza, co byo stosowane powszechnie jako akt samo-

11. MIESZKANIE

187

obrony gospodarczej i patriotyczny nakaz. Mj gospodarz, pocztkowo podejrzliwy, nabiera coraz wikszego do mnie zaufania. Wracaem przed godzin policyjn, braem "urzdowe kawaki" do roboty w domu, jak na przykadnego urzdnika kolei przystao. Nie musiaem tej opinii prostowa, gdy wywoywanie meldunkw pisanych sympatycznym atramentem, ktre robiem w azience, maskowaem czstymi przepierkami, a przepisywanie tekstw na mae karteczki, nad czym lczaem wieczorami, miao wszelkie pozory biurowej pisaniny. Piecowe ogrzewanie mieszkania skutecznie likwidowao lady mej dziaalnoci. Zreszt wywoywane i przepisywane meldunki pochodziy od kolejarzy. Jeli w rozmowie gospodarz zadawa mi zbyt specjalistyczne pytania, zasaniaem si tajemnic subow. Umiecha si i znaczco przymrua oko. O koniecznoci wyprowadzenia si stamtd zadecydowa nalot radzieckich bombowcw i zaufanie gospodarza do mego kolejarskiego munduru. W nocy obudziy nas syreny alarmowe. Zapalone na niebie "wiece" byy zapowiedzi rychego bombardowania. Pierwsze bomby spady do daleko. Ale wanie w chwili, gdy uspokajaem zdenerwowanego gospodarza, usyszaem wist, dmuchno i znalazem si pod przeciwleg cian w towarzystwie gospodarza i ramy okiennej

11. MIESZKANIE

188

bez szyb, ktr podmuch wyrwa z futryny. Bylimy obaj cali i zdrowi, troch potuczeni i bardzo przeraeni. Pomagaem gospodarzowi pozbiera si. Nalega, bymy dla uzyskania przydziau szyb, nie zwlekajc, sprowadzili przedstawicieli naszych pracodawcw. On - magistratu, ja - Ostbahnu. Obie instytucje na pewno pomog swym pracownikom, ofiarom radzieckiego bombardowania. Wolaem mu nie tumaczy ani mych obaw przed zbyt starannym remontem mieszkania, ktry mgby ujawni skrytk podogow, wykonan w moim pokoju pod nieobecno gospodarza; ani mych zastrzee co do zbyt gorliwej opieki Ostbahnu. Pod pretekstem silnego szoku nerwowego wyprowadziem si "do rodziny". Nastpne "legalne" mieszkanie musiaem opuci jeszcze szybciej. Tym razem zawinio przesadne, naszym zdaniem, zamiowanie do porzdku pani domu i - co tu ukrywa - nasza lekkomylno. Przez "znajomych" wynajlimy wraz z "Makiem" elegancki pokj na pitrze w domku pani Przyborowskiej (siostry pisarza Walerego Przyborowskiego) przy ulicy Kaniowskiej 35, "ze sprztaniem i uywalnoci kuchni". Stosunkowo wysokie komorne, ktre zapacilimy z gry, w miar autentyczne dokumenty osobiste i powoanie si na "znajomych" uspokoio nasze gospodynie, dwie samotne kobiety, zmuszone ze wzgldw finansowych do wynajmowania pokoi. Wystpowalimy tam w roli solidnych

11. MIESZKANIE

189

"handlowcw". A do chwili gdy w trakcie sprztania naszego pokoju pani domu natrafia na dwa pistolety nie do starannie ukryte przez nas na pce z ksikami. Kilka miesicy pniej w domku na Kaniowskiej rozegraa si tragedia, ktrej echo doszo do mnie. Oprniony przez nas pokj wynajo maestwo z dwojgiem maych dzieci. Papiery mieli nienaganne, komorne pacili punktualnie, na miasto wychodzili rzadko. Spokojni lokatorzy. Dzwonek do drzwi. Dwaj umundurowani esesmani tropicy zbiegych z getta ydw. Poszli na gr. Zadali kosztownoci i pienidzy. Sprowadzili wszystkich czworo do pralni w piwnicy i kazali im tam czeka. Zapowiedzieli, e wrc. Gdy zaniepokojona pani domu zesza po kilku godzinach do piwnicy, zastaa cztery trupy w kauy krwi. M siekier zamordowa on i dzieci, i sam odebra sobie ycie. Dowiadczenia nauczyy mnie, e wobec ludzi, u ktrych mam zamieszka, nie wolno ukrywa, e jestem cichociemnym skoczkiem, e mam faszywe papiery. Bybym wobec nich nielojalny. Mimo to, a moe wanie dlatego, przyjmowali mnie pod swj dach. Nigdy mi nikt nie wymwi mieszkania nawet w okresie najgorszych apanek, nocnych rewizji, blokady caych odcinkw ulicy. Wyprowadzaem si - zawsze z alem - z wasnej inicjatywy,

11. MIESZKANIE

190

przewanie na wiadomo o aresztowaniu kogo, kto zna ten adres. Teoretycznie - naleao uwzgldnia kade potencjalne zagroenie, jakim mogo si sta niepotrzebne ujawnienie adresu. Gdy zagroenie byo wyranie sygnalizowane, natychmiastowa zmiana mieszkania bya konieczna. Nieraz decydoway minuty. Wyj natychmiast, zanim przyjd. Nie wchodzi, bo moe ju s. Ostrzeeniem mogo by jedno sowo ssiada napotkanego w bramie, w por zauwaony szary samochd stojcy za rogiem, kto stojcy zbyt dugo po przeciwnej stronie ulicy. Prawda, e nerwy, strach, przemczenie sygnalizoway nieraz faszywe niebezpieczestwo. Ale i odwrotnie - duszy spokj mg przytpi instynktown czujno, ktrej nabywao si w atmosferze staego zagroenia. W praktyce zmiana adresu nie bya atwa. W trzecim roku wojny, odkd zaczem zmienia mieszkania, mimo pomocy specjalnej komrki zakwaterowania, coraz trudniej byo znale mieszkanie cakowicie czyste. Ci, ktrzy nie bali si przyj do siebie cichociemnego skoczka, przewanie sami brali udzia w robocie konspiracyjnej. Nieraz ich mieszkania byway ju "spalone" i po pewnym czasie znowu uytkowane. Wiedziaem, e jestem lokatorem niebezpiecznym, i mimo to musiaem naraa ludzi mi yczliwych, zdawaem sobie spraw, e oni ryzykuj wicej ni ja. Miaem stale zapasowy komplet dokumentw - z przepustk noc-

11. MIESZKANIE

191

n wcznie - mogem wyj, znikn. yem na lewych papierach, nie naraaem mych najbliszych. W ostatecznoci miaem w mieszkaniu bro i zawsze przy sobie trucizn. Jak wiejska baba, zabierajca pienidze na targ, zawizywaem moj pastylk w wzeek chustki do nosa. Inaczej moi gospodarze. yli legalnie, naraali siebie i swoje rodziny. Odpowiedzialno zbiorowa bya egzekwowana przez gestapo bezlitonie. Gdy wieczorem wracaem do domu, byem bezpieczny. Nawet, jeli tylko wydawao mi si, e jestem bezpieczny - to mi wystarczao. Dla moich gospodarzy wraz ze mn wracao zagroenie. Mogem przyprowadzi za sob tajniaka, gestapo. Umiejtno zapominania nazwisk i adresw bya w konspiracji obowizkiem i najskuteczniejsz form ochrony ludzi, ktrzy mi zaufali. Wbrew tej zasadzie zapamitaem wikszo z moich konspiracyjnych mieszka: na ulicy Noakowskiego 10 (?) u pastwa Wolskich (?), na ulicy Grajewskiej, na Paskiej 9 u pani Heleny Mysowskiej, na Walecznych 25 u pani Zofii Woyzbun, w alei Niepodlegoci 168 (?) u pani Marii d'Alphonse, na Szopena 8 u pa Heleny i Marii Wakowiczwien. auj, e nie pamitam ani wszystkich nazwisk, ani dokadnych adresw moich gospodarzy. Ale nie zapomniaem, jak yczliwie otwierali mi drzwi, jak dzielili moje smutki i radoci, jak

11. MIESZKANIE

192

nasuchiwali razem ze mn, gdy w ciszy nocnej samochd zatrzymywa si przed bram. Wracaem zwykle przed godzin policyjn, ale dostatecznie wczenie, eby si nie nadzia na przypadkowy patrol. Wolaem, eby nie sprawdzali ani mych papierw, ani mej zwykle mocno wypchanej teczki. Jadem kolacj u siebie w pokoju lub razem z mymi gospodyniami (w wikszoci moich konspiracyjnych mieszka dom prowadziy kobiety); wymienialimy zasyszane na miecie wiadomoci, konspiracyjne gazetki, ostatnie komunikaty BBC. Gadalimy. Mogem by na luzie. Lodwk, eby dziaaa sprawnie, trzeba co pewien czas odmraa. Czowieka te. Wprowadzajc si do kogo, przestrzegaem zasady, by nie potgowa wzajemnych zagroe i nie wciga do roboty w naszym wydziale nikogo z wsplokatorw. W jednym tylko przypadku, gdy zamieszkaem u pani Zofii Woyzbun na ulicy Walecznych, nie potrafiem tego dotrzyma. Znaem ten dom jeszcze sprzed wojny, gdy pracowaem u architekta Jerzego Woyzbuna jako "murzyn" przy niejednym konkursie. Podczas wojny spotykaem go na Litwie, we Francji i w Wielkiej Brytanii. Sprowadzajc si na Walecznych, wiedziaem, e nie bd tam pierwszym cichociemnym lokatorem, i e zarwno pani Zofia, jak i jej czwrka dzieci s bliscy "organizacji". Pierwszy nie wytrzyma - starszy syn - Jurek. Po wielu aluzyjnych

11. MIESZKANIE

193

wstpach "przyzna si", e jest kapralem AK, i zapyta, czy mog mu zaatwi jaki przydzia. I ani si obejrzaem, jak wszyscy znaleli si w "Agatonie". Do kompletu zagroe mieszkania na Walecznych naley jeszcze doda Zygmunta Kleyffa, architekta, ktry - "spalony" w konspiracyjnej robocie - zamieszka tam nielegalnie, oraz dwie mae dziewczynki, ktre pewnego styczniowego wieczoru 1943 roku przyprowadzia pani Zofia. - To z transportu z Zamojszczyzny. Kolejarze brali dzieci z wagonw na Dworcu Wschodnim, Jako si pomiecimy. Trzeba im zaraz da co gorcego do jedzenia i w co je ubra. Tak wygldao w czwartym roku wojny spokojne mieszkanie Walecznych 25 m. 7, pod ktrym to numerem w spisie lokatorw figurowaa Zofia Woyzbun - urzdniczka firmy "Spoem". W tym mieszkaniu, 17 stycznia 1943 roku, popeniem moj najgorsz konspiracyjn gaf. Pamitam t dat, bo to bya niedziela wielkich apanek. "Obawy trway od 8 rano do wieczora. Byy przeprowadzane we wszystkich dzielnicach miasta, prawie we wszystkich komisariatach. apano ludzi na ulicach, wycigano z tramwai i kolejek, obstawiano poszczeglne domy i cae bloki domw (szczeglnie wielkie bloki sp-

11. MIESZKANIE

194

dzielcze), wycigano z nich mczyzn i kobiety. Obstawiano szereg kociow, zagarniajc tumy wychodzce z naboestw. Przez cay dzie kryy po miecie budy."21 Na Sask Kp budy zajechay od rana. Nie po raz pierwszy. Ale po raz pierwszy byo tylu Niemcw i tyle karabinw maszynowych rozstawionych na skrzyowaniach. Ulice opustoszay. Sycha byo pojedyncze strzay. Przez zamarznit Wis uciekali na warszawski brzeg mieszkacy domw pooonych blisko Wau Miedzeszyskiego. Niemcy brali ludzi z domw. Szli z podniesionymi rkoma do bud ustawionych na ulicy Francuskiej. W mieszkaniu na Walecznych byo nas tego dnia czterech: dwaj modzi Woyzbunowie, Zygmunt Skrobaski i ja. omotanie do drzwi. - Pracuj w "Spoem". Na drzwiach wisi zawiadczenie informowaa pynn niemczyzn pani Zofia, ktra otworzya drzwi. - Mieszkam z czworgiem maych dzieci podkrelia, jakby z gry asekurujc dwch synw. - A to nasz lokator, pan Wszucki - przedstawia mnie, gdy Niemcy otworzyli drzwi do mego pokoju. Byo ich dwch. Obaj w dugich ceratowych paszczach. Jeden w hemie,

21 W. Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, s. 339.

11. MIESZKANIE

195

z pistoletem maszynowym w rku, drugi w czapce z trupi gwk, z odpit kabur pistoletu przy pasie. Leaem chory z du gorczk. Byem cakowicie bezradny. W ku, w piamie, wobec dwch umundurowanych Niemcw. Obok ka na krzele wisia mj kolejarski mundur. Zauwayli go. - Bist du Ostbahner? - zapyta ten w czapce. - Yes, sir - odpowiedziaem regulaminowo czowiekowi w mundurze. I natychmiast uwiadomiem sobie, e jeli ktry z nich rozumie cho kilka sw po angielsku, to ju nie bd im pokazywa mej kolejarskiej legitymacji. Zrobio si w pokoju cicho. Tylko pani Zofia nie stracia zimnej krwi. - Czy pan zbiera motyle? - zapytaa tego w czapce, wskazujc szklan gablot, wiszc na cianie nad moim kiem. Trudno o bardziej absurdalne pytanie do gestapowca, ktry przyszed po ludzi. - Motyle? Podszed do mego ka, przyglda si gablocie. Jego pistolet w otwartej kaburze by kilka centymetrw od mojej gowy. - Papiery!

11. MIESZKANIE

196

Papiery miaem w najlepszym gatunku. Ten w hemie sta cigle w drzwiach z pistoletem maszynowym w rkach. - Angielskiego bdziemy si wszyscy uczyli ju chyba po wojnie - skomentowaa pani Zofia, gdy si zamkny za Niemcami drzwi.

12. PANI DZIUNIA


Pani Dziunia. Jak z ckliwej powieci w "Expressie". Poznaem j na "brydu". W bryda gram sabo i dlatego gra nie lubi. Myl si przy rozdawaniu kart, zapominam, co kto licytowa, wychodz "spod krla". A mimo to byem atrakcj "brydowych" spotka. Dziao si to w marcu 1942 roku, w kilka dni po skoku i przybyciu do Warszawy. Cudzysw przy sowie bryd tumaczy mj udzia w tych imprezach. Takie to byy i bryde. Zapraszali nas po prostu ludzie spragnieni bezporednich wiadomoci z Anglii. Okres naszej aklimatyzacji po skoku, oczekiwania na dokumenty i przydziay organizacyjne, a co za tym idzie, pocztkowej bezczynnoci rozlunia obowizujce rygory konspiracyjne. Niby to bylimy cile zakonspirowani, niby to nikt nie wiedzia, comy za jedni i skd. Ale w "cisej tajemnicy" wobec osb "absolutnie pewnych" nawet sama "ciotka Antosia", nasza opiekunka w okresie

12. PANI DZIUNIA

197

konspiracyjnego zbkowania, atwo rozgrzeszaa siebie i nas i prowadzia na "brydowe" spotkania. Byo w tym moe i troch warszawskiego snobizmu wobec "angielskich" cichociemnych skoczkw, i duo ciekawoci. Bylimy dla ludzi umczonych okupacj i niemieckimi zwycistwami zastrzykiem optymizmu, potwierdzeniem sprawnoci polskiego Podziemia. Chtnie zgadzaem si wystpowa w tej patriotycznej roli, zwaszcza gdy suchaczka moich wojenno-spadochroniarskich opowieci bya moda i adna. Pani Dziunia miaa ponadto jeszcze przymruone brzowe oczy i umiaa sucha. Byem dostatecznie bohaterski, w miar dowcipny i uprzejmie wyrozumiay. Jak na moje wczesne wymagania, bya tylko zbyt elegancka, uywaa zbyt dobrych francuskich perfum, nosia zbyt cienkie poczochy. Za dobrze znaa ostatnie programy wystpw artystycznych "Fregaty", "U Aktorek", "SiM-u". Miabym jej pewnie wicej do zarzucenia, gdyby nie bya taka mia i adna. Gdy j spotkaem po raz drugi na podobnym "brydu", wydawao mi si, e znamy si ju od lat. Suchaa mnie rwnie uwanie. Dostaem dokumenty i przydzia organizacyjny. Poszedem do roboty. Wicej na "brydach" nie bywaem. 1943. Na jednej z tygodniowych odpraw "Dzicio" nada mi now robot. Zastrzeg, e nie jest to rozkaz, ale pro-

12. PANI DZIUNIA

198

pozycja, ktrej wykonania mog si nie podj. Byem mocno zaintrygowany takim postawieniem sprawy. Szef nie patyczkowa si z nami, a do kopotliwych zada zdyem si ju przyzwyczai. Proponowa, bym si podj obsugi specjalnego kuriera Komendanta AK na trasie Warszawa-Wilno. Mielimy go zaopatrywa w faszywe dokumenty i pakowa mu poczt. - To nie jest czno naszego Oddziau i moecie si nie podejmowa tej roboty - cign "Dzicio" - ale zaley mi na niej. Byy wpadki. A to jest szlak kurierski, ktry musi by utrzymany. Czuem, e obok istotnej potrzeby niema rol graa ambicja szefa, by pokaza "grze", e damy sobie rad w sytuacji, w ktrej inne komrki maj trudnoci. Warszawa-Wilno. To bya paskudna trasa. O jej znaczeniu wiedzia dobrze zarwno "Dzicio", jak i gestapo. Tote przejcie kontroli dokumentw na punkcie granicznym midzy Generalgouvernement a tak zwanym Ostlandem w Makini byo dla kuriera jadcego na faszywych papierach szczeglnie niebezpieczne. Studiowalimy t tras ju od dawna. Gestapowcw z Makini "znalimy" z ich podpisw stawianych na kontrolowanych dokumentach, ktre wracay do nas. Nie lekcewaylimy ich. Na podstawie uywanych przepustek granicznych ustalilimy daty dyurw poszczeglnych gesta-

12. PANI DZIUNIA

199

powcw na stacji w Makini. Ten swoisty "kalendarzyk" pozwala zaopatrywa naszych kurierw w Durchlasscheiny, upowaniajce do wielokrotnego przekraczania granicy, pozornie ju sprawdzane, z podpisami i stemplami kontroli granicznej, a wic tym bardziej godne zaufania, ktrych ponowna kontrola winna ogranicza si do formalnoci. Mielimy bogat kolekcj wszelkich niezbdnych podpisw i pieczci oraz autentyczne dokumenty in blanco. Wytrzymyway - jak dotd - kad kontrol. Nie zaniedbywalimy niczego, co byo w naszej mocy, by uchroni naszych kurierw przed wpadk z winy dokumentw - ale przecie wiedzielimy, i oni, i my, e s to dokumenty faszywe. Po powrocie z kadej podry skadali szczegowe sprawozdania, pozwalajce na sta kontrol wartoci uywanych przez nas dokumentw, biec aktualizacj pieczci, podpisw, znaczkw opaty skarbowej itp. Ostatnio jedzili szczliwie. Mogem si podj proponowanej przez szefa roboty. Poprosiem o kontakt na kuriera. Nieoczekiwanie "Dzicio" zastrzeg, e w tym przypadku nie wolno mi bdzie korzysta z naszej poczty ani nawet kontaktowa si z kurierem przez czniczki lub skrzynki pocztowe naszej komrki. Ze wzgldu na bezpieczestwo kuriera czno z nim mam utrzymywa osobicie. Nie byo to wygodne dla mnie, ale trudno. "Dzicio" da mi haso i adres skrzynki pocztowej, przez

12. PANI DZIUNIA

200

ktr miaem trafi do kuriera. Poleci meldowa wykonanie rozkazu. Poszedem. Sklep spoywczy na Mokotowskiej opodal placu Zbawiciela. Zapytaem o "pi deka herbaty z Kopernikiem w tym opakowaniu". Starsza pani przy kasie odpowiedziaa mi prawidowo, e "ma herbat, ale tylko w dziesiciogramowych torebkach", po czym skontaktowaa mnie z mod dziewczyn w gbi sklepu, rozsypujc pkilowe porcje soli do klejonych z gazety toreb. - Nazywam si Kasia. Troch mnie to zelio, gdy Kasia, zamiast zaprowadzi mnie do kuriera, podrzucia mnie do nastpnego lokalu kontaktowego, tym razem do kwiaciarni na Marszakowskiej. Po wyjanieniu, e interesuje nas cena "skromnej wizanki lubnej z trzema biaymi liliami", i usyszeniu prawidowej odpowiedzi, moja rzekoma narzeczona posza sobie. Zostaem sam ze starszym panem, okutanym kolorowym wenianym szalikiem, w okularach i czapce na gowie. Czy aby nie za wiele ceremonii z tym kontaktem? Starszy pan ubiera si dugo i starannie: kad kalosze, palto, rkawiczki. Poucza mnie szczegowo, co mam mwi o naszej znajomoci, gdyby nas po drodze zatrzymali.

12. PANI DZIUNIA

201

- Bo nigdy nic nie wiadomo, prosz pana. Chciaem mu poradzi, by si pospieszy, to mniej bdziemy mieli czasu na ewentualn wspln wpadk. Musia si wygada. Potem przeszlimy szybko ca, niedug zreszt drog do spotkania z kurierem. Ulica niadeckich opodal placu przed Politechnik, w podwrzu na trzecim pitrze. Nawet winda bya czynna. Starszy pan zadzwoni w umowny sposb, powiedzia haso i szybko si ulotni. - Pierwsze drzwi z korytarza na lewo. Tam spotkaem pani Dziuni po raz trzeci. Ekspediowaem j potem w drog wielokrotnie. Za kadym razem po powrocie suchaem jej sprawozdania z podry. Suchaem zachwycony. Jej odwag, spokojem, poczuciem humoru, niezawodn ocen sytuacji. Jake atwo w takich opowiadaniach wyrosn na bohatera. A w relacjach pani Dziuni podr Warszawa - Wilno z tajn poczt, na faszywych dokumentach, z kontrol gestapo w Makini i rozlicznymi, nieprzewidzianymi, a tym bardziej niebezpiecznymi nalotami andarmerii i gestapo po drodze wygldaa jak krajoznawcza wycieczka "Orbisu". Gdyby nie wpadki innych kurierw, o ktrych wiedziaem, to suchajc pani Dziuni, gotw bybym uwierzy, e to wcale nie takie trudne. Staraem si analizowa jej metod podrowania i rdo jej powodzenia. Suchaem sprawozda niejednego kuriera. Miaem z czym porwna jej relacje. Suba kurierska na zagranicznych szlakach to bya chy-

12. PANI DZIUNIA

202

ba najtrudniejsza i najbardziej niebezpieczna konspiracyjna robota. Kurier jest w drodze samotny. Na niczyj pomoc nie moe liczy. Podruje dugo wrd obcych ludzi, przewanie Niemcw. Nikomu nie moe zaufa. Ma przeciwko sobie nie tylko andarmeri i gestapo, ale wasne zmczenie, nerwy, strach. Musi by czujny. Uprzejmy ssiad mwi po niemiecku. Czstuje papierosami, pokazuje fotografie ony, dzieci, wypytuje. Moe by bardziej niebezpieczny od andarma w dugim ceratowym paszczu z pistoletem maszynowym na plecach. Kady spotkany w pocigu Niemiec by potencjalnym agentem gestapo. Siedzcy naprzeciw starszy pan, o fizjonomii dobrodusznego ojca rodziny, czyta niemieck gazet, umiecha si do ssiada. Z rzadka wtrca si do rozmowy, zadaje pytania. Naiwne czy podstpne? Niebaczna odpowied, niewaciwy umiech, le zamaskowany niepokj, kady z tych drobiazgw wystarczy, by przy nastpnej kontroli zadenuncjowa go wobec gestapo. Nawet sen jest dla kuriera niebezpieczny. Prawdziwy gboki sen, wypoczynek, ucieczka od strachu i gestapo to luksus, na ktry kurier w drodze nie moe sobie pozwoli. Przebudzenie w wietle latarki nigdy nie jest przyjemne. Zwaszcza gdy wieci ni w oczy gestapowiec. Fachowiec w tropieniu ludzi. Spokojny, pewny siebie, wyszkolony. Spec od strachu. Budzi ju i legitymo-

12. PANI DZIUNIA

203

wa tysice ludzi. Zna na wylot faszywe dokumenty i faszywych urzdnikw Organisation Todt. Wie, jak reaguj na jego widok. Lekki niepokj - prawdziwych, przestrach lub sztuczn pewno siebie - faszywych. Nic nie ryzykuje. Jeli przegra w tym spotkaniu z kurierem i jego faszywymi dokumentami, nie bdzie o tym wiedzia. Zna tylko swoje wygrane. Jego przeciwnikiem jest posiadacz faszywych dokumentw. Nieraz do tego zmuszaj go okolicznoci, ale w przypadku kuriera robi to dobrowolnie. Na ma mdrych. Kady musi przej przez ten "pierwszy raz". Bez suchej zaprawy. Prba jest od razu na gorco. Zreszt kada kontrola dokumentw ma w sobie co z tego "pierwszego razu", bo sprawdzajcy dokumenty rzadko bywa ten sam. Niezmienne pozostaje jedynie to, e dokumenty s faszywe. Egzamin, przez ktry kurier przejdzie za chwil, bdzie sprawdzianem dokumentw, ale jeszcze bardziej bdzie sprawdzianem jego samego. Jego gosu, gestu, wyrazu twarzy. Tylko bicie serca moe zosta jego tajemnic. Dokumenty, ktre kurier za chwil pokae, s faszywe. Wie o tym dobrze, ale musi w te papierki uwierzy. Musi wmwi sobie absolutne zaufanie do faszywej przepustki, ostemplowanej faszyw pieczci obok sfaszowanego podpisu. Dopiero takie pene zaufanie zapewni mu naturalny spokj, obojtno, podwiadom prawidow reakcj.

12. PANI DZIUNIA

204

Pani Dziunia zaufaa nam. Nieznanym "dokumenciarzom", "skrytkarzom", drukarzom, fotografom. Zrobilimy dokumenty i skrytki jak najlepiej. Ale czy i tym razem nie zawiod wobec przebiegej mdroci gestapo? Nie mwia tak dobrze po niemiecku, by wystpowa jako reichsdeutschka i korzysta z przysugujcych im przywilejw i uatwie w podry. Jedzia jako volksdeutschka, urzdniczka jednej z niemieckich firm budowlanych, pracujcych dla Wehrmachtu i Organisation Todt. Dokumenty byy dobre, ale nawet z lepszymi kurierzy wpadali. Talent kurierski pani Dziuni wybiega znacznie poza cienk warstw pewnoci siebie, jak daj dobrze sfaszowane i wyprbowane dokumenty. To nie dokumenty j umacniay. To ona umacniaa dokumenty. Czym? Urod, elegancj, osobistym czarem, pewnoci siebie. Ale osobisty czar, dobrze skrojony kostium podrny i nawet najlepiej sfaszowany Durchlasschein - to nie wszystko. Trzeba jeszcze odwagi. Tej najtrudniejszej odwagi w samotnej prbie wobec niebezpieczestwa. Ale o tym pani Dziunia nie mwia. Natomiast z humorem opowiadaa, e gestapowcy w Makini, gdy j ju poznali po kilku podrach, byli dla niej tak uprzejmi, e jadcy z ni subowo w tym samym przedziale Polacy, gdy tylko pocig ruszy z Makini, ostentacyjnie opuszczali przedzia. Ostrzegaem j, by nie lekcewaya nie-

12. PANI DZIUNIA

205

bezpieczestwa, gwiedzie.

nie

ufaa

zbytnio

swej

szczliwej

- My kobiety mamy niezawodn intuicj, o ktrej wy mczyni nie macie pojcia - powtarzaa z umiechem na zakoczenie swego kurierskiego meldunku. Po jednej podry, jak zwykle udanej, pani Dziunia owiadczya mi, e le si czuje, e musi odpocz, e nie chciaaby jecha w cigu najbliszych dni. Nie wierz w przeczucia. Ani dobre, ani ze. Ale ze samopoczucie kuriera, uczucie lku, z ktrego on sam nawet nie zdaje sobie sprawy - to co innego. To powany sygna alarmowy. Znak, e kurier jest zmczony ponad zwyk miar, e zawodz go nerwy, osacza strach. Nie wierzyem w ze przeczucia, ale wiedziaem, e nie naley kurierw zmusza do wyjazdw wbrew woli. Zwaszcza odwanych. czno kurierska miaa jednak swe elazne reguy. Pilna poczta nie moga czeka. Po kilku dniach dostaem polecenie przygotowania dokumentw podrnych dla pani Dziuni i zapakowania przeznaczonej dla niej poczty. Zaniosem jej to na niadeckich. Powtrzya mi swe obawy. Nie miaa adnych konkretnych powodw, po prostu nie miaa ochoty jecha. Poradziem jej, by zameldowaa o tym szefowi. Nie wiem, jakich argumentw uy wobec pani Dziuni. Moe zapyta

12. PANI DZIUNIA

206

j po prostu, czy si boi? Pojechaa. Wrcia. Kamie spad mi z serca. artowaem z kobiecych nerww, strachw i przeczu. Bya wesoa i pogodna. W trzy tygodnie pniej pojechaa znowu. W najlepszym nastroju. Gestapowcom w Makini wioza butelk francuskiego koniaku. O aresztowaniu zawiadomi nas Pawiak. Wpadka kuriera to najgorsza wiadomo dla faszerzy dokumentw. Ludzie od "Gajewskiego", "Bliklego", "Braci Pakulskich", nasi "dokumenciarze" i "skrytkarze" - nie widzieli nigdy pani Dziuni. Ale znali j dobrze. Jej prawdziw fotografi i faszyw osobowo, ktr wsplnie stworzylimy z dokumentw, pieczci i podpisw, z mikrofilmw i skrytek. Jak mechanicy na lotnisku z niepokojem wypatruj na niebie i licz samoloty powracajce z trudnego bojowego zadania, tak i my wyczekiwalimy powrotu kurierw. Aresztowanie pani Dziuni odczuem szczeglnie bolenie. Tylekro osobicie wyprawiaem j w drog i suchaem jej sprawozda po powrocie. Wkrtce mielimy meldunek od naszego kontrwywiadu, ktry nawiza z aresztowan kontakt na Pawiaku. Zabrali j w Makini wprost z przedziau, gdy tylko pokazaa dokumenty. Zachowaa si wspaniale. Gdy rozwcieczony ten wanie "znajomy" gestapowiec wymachiwa

12. PANI DZIUNIA

207

jej przed oczami pistoletem i faszywym Durchlasscheinem, pani Dziunia nie stracia zimnej krwi. - Dokumenty s faszywe! - Zaprzeczya. Jedzia wielokrotnie i on sam je kontrolowa. Gdyby byy faszywe, na pewno by ju dawno to pozna. Strza by celny. - Skd je ma? - Kupia. Przytomnie pozbya si dobrze ukrytej niewielkiej poczty i spokojnie oczekiwaa rewizji. Znaleli przy niej niezbyt du ilo dolarw oraz spor ilo kawy. - Tak, jedzi i handluje. ycie jest zbyt pikne i krtkie, by je marnowa. Dolary, kawa i Uroda pani Dziuni zdaway si potwierdza jej yciow filozofi. Na Pawiaku konsekwentnie podtrzymywaa swe zeznania. Rozpoznanie kontrwywiadu ustalio, e tego samego dnia zostaa aresztowana w Makini rwnie "Pani Maria" Maria Stroska, kierowniczka Wydziau cznoci O II, ktra postanowia pojecha jako kurierka do Wilna. Dostaa od nas dokumenty podrne zblione do dokumentw pani Dziuni. Wpadki kurierw byy nieuchronne. Jedzili, wpadali. Wiedziaem o tym i nigdy nie mogem si do tego przyzwyczai. Kade aresztowanie budzio al i wyrzuty su-

12. PANI DZIUNIA

208

mienia. Czy nie popenilimy jakiego bdu? Czy dalimy im na drog wszystkie szans? Ocena wystawionych dokumentw nie nasuwaa adnych podejrze. Tylekro zdaway egzamin na tej trudnej trasie. Chyba e gestapo zastosowao jaki nowy, nie znany nam chwyt. e tak byo, dowiedziaem si dopiero po wielu latach na podstawie relacji "Bedy" - Haliny Zakrzewskiej, ktra w latach 1942-1944 penia funkcje szefa sieci wywiadowczej WW72. W tym wanie okresie, gdy ekspediowalimy w drog do Wilna po raz pierwszy "Pani Mari", a pani Dziuni po raz ostatni, gestapowcy w Makini otrzymywali codziennie z centrali w Warszawie wykaz Durchlasscheinw, z numerami i nazwiskami osb, ktrym wystawiono dokumenty uprawniajce do przekroczenia granicy Ostlandu. Nasz kontrwywiad dowiedzia si o tym zbyt pno, by nas w por zawiadomi. Obie kurierki jechay wprost w rce gestapo. Czy istniay szans uratowania aresztowanych kobiet? Gestapo wiedziao i o faszowaniu dokumentw, i o handlu dokumentami. Niejeden gestapowiec macza palce w tym intratnym procederze. "Dzicio" nada spraw odpowiedniej komrce kontrwywiadu. Adwokat - spec od tego rodzaju porednictwa - dogadywa si z gestapowcami. Mimo aresztowania obu kobiet w Makini tego samego dnia - nie skonfrontowano ich. Wysoko danej

12. PANI DZIUNIA

209

apwki, przytomno umysu pani Dziuni i niezbyt czyste sumienie gestapowcw, ktrzy niechtnie ujawniali swym przeoonym "prywatnie" likwidowane dolary aresztowanych, daway szans. Jeli nie zwolnienia z Pawiaka, to ochrony przed transportem do Owicimia, umieszczenia w wiziennym szpitalu, paczek, przewlekania sprawy. Grypsy pani Dziuni byy pene optymizmu. Nawet jeli gestapowcy prowadzcy jej spraw nie wierzyli jej zeznaniom - to udawali, e wierz. Obchodzili si z ni w miar uprzejmie, nie bya bita ani torturowana. Nasza komrka cznoci z Pawiakiem potwierdzia optymistyczn ocen sprawy. Adwokat zdeponowa pienidze. Kolejne grypsy pani Dziuni byy pene wiary w happy end. Referent jej sprawy prowadzcy ledztwo zapowiedzia na wtorek ostatnie przesuchanie i podpisanie protokou. Byem peen otuchy. Czekaem na gryps lub meldunek potwierdzajcy zakoczenie dochodzenia. - Da sobie rad, zobaczycie! Z wtorkowego przesuchania przynieli j do wiziennego szpitala skatowan okrutnie, ze zaman szczk i szecioma zamanymi ebrami. Podobno w trakcie prowadzenia na ledztwo spotkaa na korytarzu kogo mocno obcionego. Nie potrafili ukry, e si znaj. To j zgubio.

12. PANI DZIUNIA

210

Dugo nie mogli jej docuci. Przez naszych lekarzy chciaa si z nami poegna. "Dali mi w ko, ale nic nie powiedziaam." Pocieszaa nas, e to nie takie straszne, e szybko tracia przytomno. e ju do nas nie napisze. Wynieli j na noszach w ruiny getta i tam rozstrzelali. Aresztowali j w Makini w listopadzie 1943 roku, zamordowali w miesic pniej. Pani Maria Stroska zgina w Owicimiu. Opublikowaem ten fragment wspomnie pt. Pani Dziunia w tygodniku "Kultura" z dnia 29 maja 1966 roku w znanej mi wwczas wersji. W odpowiedzi na moje opowiadanie w jednym z nastpnym numerw "Kultury" ukaza si list pana Antoniego Alexandrowicza, ktry zna dobrze pani Dziuni, wiedzia o jej kurierskiej subie i poda jej prawdziwe nazwisko: Wanda Klimaszewska, urodzona w Duksztelach na Wileszczynie. Ale dla mnie pozostanie ona na zawsze pani Dziunia jak z ckliwej powieci w "Expressie". Bdc kiedy na Pawiaku, przy drzewie-pomniku, na ktrym s umieszczone tabliczki z nazwiskami pomordowanych, znalazem t tabliczk:

12. PANI DZIUNIA

211

.P. Wanda z Klimaszewskich FILLEROWA Kurierka Warszawa-Wilno Pseudonim "Dziunia Katowana i rozstrzelana na Pawiaku 1942 r. Dla Ciebie Polsko

Z biegiem lat coraz trudniej czyta si wyblake litery.

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI


"Bradl", oficer wywiadu, w Powstaniu dowdca kompanii u "Sawbora", odznaczony Krzyem Virtuti Militari i Krzyem Walecznych. Spotykaem si z nim w latach 1942-1944, jak na stosunki konspiracyjne, do czsto. Gdy mi przekazywa ludzi z komrki legalizacyjnej, ktr uprzednio prowadzi, przy omawianiu jego zamwie na dokumenty podrne i skrytki, sposobw pakowania poczty. Wzorce dokumentw dostarcza nam zwykle sam. Niemieckie, francuskie, hiszpaskie. Nietrudno byo domyli si zasigu jego podry. Jedzi czsto, w okresie od lipca 1942 roku do kwietnia 1944 kilkanacie razy. Wraca szczliwie. Przywozi nowe dowiadczenia i nowe zamwienia. To mi musiao wystarczy. Dyscyplina konspiracyjna nie sprzyjaa relacjonowaniu przygd. O nich dowiedziaem

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

212

si dopiero w wiele lat po wojnie z rozmw i z krtkiej notatki22. Na przeomie 1941-1942 otrzyma od szefa O II pukownika "Dzicioa" polecenie utworzenia drogi przerzutowej przez Niemcy do Parya i dalej, a poza teren okupacji hitlerowskiej. Droga ta miaa suy przede wszystkim kurierom AK przewocym materiay wywiadowcze. Cho istnia ju wwczas i dziaa na terenie Rzeszy rozbudowany aparat wywiadowczy AK, postanowiono nie wykorzystywa tych moliwoci przerzutowych, ale dla uniknicia wzajemnych zagroe stworzy drog now, w niczym z istniejcymi szlakami nie powizan. "Bradl", odwany, wybitnie inteligentny, peen inicjatywy, a przy tym przystojny i elegancki, wietnie mwicy po francusku i po niemiecku (cznie ze znajomoci lokalnych dialektw) nadawa si do takiej roboty doskonale. Do wykonania tych zada zostaa powoana specjalna komrka "666", podlega bezporednio szefowi O II. Jednoosobow pocztkowo komrk rozbudowa "Bradl" wkrtce do czteroosobowego zespou znakomicie ze sob wsppracujcych kolegw. Warto im si przyjrze nieco bliej. Pierwszym wsppracownikiem "Bradla" w "666" by Tadeusz Jaboski - "Jan". Technik, byy pywak wyczynowy, instruktor pywacki WKS "Legia". Zna doskonale
22 K. Leski, ycie niewaciwie urozmaicone, s. 237.

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

213

niemiecki, dobrze francuski. Odznacza si ogromnym sprytem, tupetem i du odwag. "Jan", na terenie Francji - "Jean", wystpowa w roli organizatora dostaw sprztu technicznego dla wojskowych jednostek niemieckich na wschodzie. Elokwentny, atwo zawierajcy znajomoci, czu si w tej roli doskonale. Wkrtce doczy do nich inynier Bolesaw Zieleniewski - "aryn", a we Francji "Henri". Absolwent politechniki w Charlottenburgu, pan wwczas ju szedziesicioletni, ze szram na policzku, wyprostowany i sztywny, ubrany zawsze nieskazitelnie, w szarym meloniku i z lask zakoczon srebrn gak - wyglda w Paryu znakomicie w roli pruskiego junkra, ze wzgldu na wiek ju nie w mundurze, ale nadal uczuciowo zwizanego z armi i przepojonego jej tradycjami. Wreszcie ostatni z tej znakomitej ekipy: rotmistrz Aleksander Stpiczyski alias Oberst baron Arnold von Lckner. Z maym czarnym wsikiem i monoklem w oku, znakomicie pasowa do roli powoanego do suby oficera rezerwy, bogatego arystokraty i bonviveura. Trudno si oprze, by nie dopeni, w najwikszym skrcie, wojennego yciorysu pana barona na podstawie jego wspomnienia opublikowanego w roku 1981.23

23 A. Stpiczyski, Wbrew wyrokowi losu, Warszawa 1981.

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

214

Oficer przedwojennego wywiadu polskiego "Wilski" po kampanii wrzeniowej znalaz si we Francji. Std w kwietniu 1940 roku jako emisariusz Naczelnego Wodza zostaje skierowany do kraju. W ramach zada "666" 26 grudnia 1942 (ju na naszych papierach) udaje si w podr Warszawa - Pary z zamiarem dotarcia przez Hiszpani - Gibraltar do Londynu. W Pirenejach spotyka si z "Bradlem", ktry musi wraca do Warszawy. Zostaje aresztowany przy prbie przejcia przez granic. W wizieniu organizuje prb budowy 30-metrowego tunelu i ucieczki. Przy 27 metrze nastpuje wpadka, aresztowania, zsyka do obozu w Compigne. W czasie transportu wycina dziur w pododze wagonu i skacze. Ale amie nog. Zimna krew, spryt i odwaga ratuj go podczas przesuchania w gestapo. Wizienie w Metz, kuracja zamanej nogi. Krata w oknie przymocowana jest czterema rubami. To mu nie daje spokoju. Po miesicu ruby s odkrcone. Ucieczka - kontakt z miejscowymi Polakami i - Francja. Wysany samolot RAF zabiera go w nocy do Anglii. Po gruntownej kuracji zamanej nogi w padzierniku 1944 roku skacze jako cichociemny do Polski. Bierze udzia w walkach partyzanckich 2 Kieleckiej Dywizji AK. Jedzie do Krakowa, by spotka si z on. 23 grudnia w trakcie kupowania choinki zostaje aresztowany przez gestapo na rynku w Krakowie. 18 stycznia 1945 Gross-Rosen nr 109711, 8 lutego ewakuacja do obozu

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

215

"Dora" (spotka tam "Mir" - Jerzego Sokoowskiego) i dalej do Mauthausen. Uwolniony przez Amerykanw. e te to wszystko "zmiecio" si w szeciu latach ycia jednego czowieka? Zadania "666" - jak wspomina "Bradl" - rozwijane byy stopniowo. Najpierw trzeba byo nauczy si jedzi do Rzeszy, potem przez Rzesz do Francji okupowanej oraz nie okupowanej i dopiero po bezbdnym opanowaniu tych tras moliwe si stao uywanie ich na kade zawoanie. Realnie mona byo myle o nastpujcych wariantach przedostania si poza tereny okupacji hitlerowskiej: nad Morze rdziemne w okolicy Riwiery Francuskiej i dalej alianck odzi podwodn; do Hiszpanii przez Francj okupowan; do Hiszpanii przez Pireneje poudniowo-wschodzie z Francji nie okupowanej i wreszcie - to byo rozwizanie najlepsze, ale zrealizowane najpniej, bo dopiero w drugim kwartale 1943 roku - z okupowanej Francji pnocnej bezporednio samolotem. W pierwsz dowiadczaln podr do Berlina "Bradl" pojecha wyposaony w legitymacj urzdnika Ostbahnu, niemieckiej kolei w GG. Do Berlina wystarczya, do dalszej podry na zachd nie nadawaa si. Wrci bogatszy o dowiadczenia, z ktrych wycign dwa wnioski. Pierwszy - w czasie wojny najwicej podruj wojskowi, a kady kierunek ich podry moe by przekonujco

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

216

uzasadniony. Drugi - wykorzystujcy niemieckie poczucie porzdku i hierarchii: im wyszy stopie wojskowy, tym podruje si bezpieczniej, tym dalej od jakichkolwiek podejrze. Postanowi wcieli si do armii i awansowa do stopnia generaa. "Po krtkich wahaniach, czy do mojej postaci nie bd za mody, doszedem do przekonania, e moje siwe skronie mnie do tego upowaniaj, zostaem generaem wojsk technicznych. Byli w niemieckiej armii generaowie poniej trzydziestki" - usprawiedliwia si "Bradl". Do wystpowania w nowej roli konieczne byo zdobycie wzorcw odpowiednich dokumentw i mundurw. Pomocni bd "Bradlowi" w tym zakresie warszawscy kieszonkowcy, wsppracujcy z polskim wywiadem, i oficerowie niemieccy, niedostatecznie czujni na warszawskich dworcach kolejowych, oraz krawiec zatrudniony w niemieckiej firmie szyjcej mundury. W nastpn podr bdziemy go ekspediowali jako generaa wojsk technicznych, Juliusa von Hallmanna, speca od spraw fortyfikacji, z przydziaem do Sd-Ost Front Ukrain. Podr do Parya - poza obaw wpadki - bya dla kuriera duym przeyciem. Wedug wczesnego rozkadu jazdy

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

217

trwaa 36 godzin, przenosia jadcego przez trzy rne wiaty. Z godujcego GG, gdzie Polak pozbawiony by wszelkich praw, przez Niemcy, gdzie zwaszcza jako niemiecki genera korzysta z wielu przywilejw. Przez Niemcy przejeda moliwie jak najprdzej. Mimo to wbia mu si w pami kawiarnia we Frankfurcie nad Menem, nad wejciem do ktrej widnia napis: "Fr Polen, Juden und Hunde verboten." W Paryu najbardziej rzucajcym si w oczy rezultatem wojny by niemal cakowity brak samochodw. Mona byo chodzi beztrosko w poprzek Place de la Concorde czy wzdu jezdni Champs Elyses. Pozostae ograniczenia wojenne, zwaszcza w porwnaniu z panujcymi w Warszawie, byy minimalne. Ruch pieszy i rowerowy by oywiony, nie czuo si - tak zwykego wtedy dla Warszawy - wypatrywania apanek czy ulicznych patroli. Czy mona dziwi si "Bradlowi", e jedn z pierwszych "prywatnych" czynnoci po przyjedzie do Parya bya wyprawa do hal. Kupowa tam kilkukilowy koszyk winogron, brzoskwi, pomaracz i fig, siada na awce nad Sekwan i zajada. To "doywianie si" przy okazji podry wejdzie mu w zwyczaj. Jadc na kilka dni, zabiera ze sob rozkaz wyjazdu wystawiony na kilka tygodni i odpowiedni do tego ilo drukowanych w "Agatonie" kartek ywnociowych.

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

218

Po przybyciu do Parya zadaniem "Bradla" byo zorganizowanie drg przerzutowych do Francji poudniowej, wwczas formalnie nie okupowanej, i stamtd dalej do Hiszpanii, do Madrytu lub co najmniej do San Sebastian. Postanowi rozwiza zadanie dwojako: nielegalnie przy pomocy francuskiego ruchu oporu oraz oficjalnie jako niemiecki genera zbada moliwoci oficjalnej podry. Oba kierunki dziaania przynios cenne rezultaty. Dziki kontaktom z Warszaw uzyska od Polakw zamieszkaych od dawna we Francji wstpn pomoc: skrzynk pocztow, wymian pienidzy, wreszcie kontakt z pukownikiem "Mederic" z francuskiego Rsistance, dowdc organizacji "Ceux pour la Liberation". Zakres wsppracy zosta zarysowany, a nastpnie zaakceptowany w Warszawie przez pukownika "Dzicioa". Jednym z jej punktw byo zobowizanie ze strony Francuzw do przerzucania naszych ludzi na teren Francji nie okupowanej, strona polska miaa w zamian wykona dla Resistance rne usugi techniczne - dokumenty, piecztki itp. (Tak wanie "eksportow" pozycj wymienn bya wydrukowana przez nas paryska Carte d'Identite.) W pierwszej dwjce kurierw AK, przerzuconych do Francji nie okupowanej w wyniku pertraktacji "Bradla", bdzie Elbieta Zawacka - "Zo", pniejsza "jedynaczka"kobieta wrd cichociemnych skoczkw. Granic pomidzy obu strefami Francji przejedzie ukryta w tendrze lo-

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

219

komotywy pocigu premiera rzdu Vichy - Lavala. Dziki porednim znajomociom udao im si zmontowa take wasny punkt oparcia we Francji. Bya to pani Helena Courvoisier, Polka, zamna z Francuzem i od wielu lat mieszkajca w podparyskiej miejscowoci Nanterre. Zapewnili te sobie wspprac pracownikw Biblioteki Polskiej na Wyspie w. Ludwika w Paryu. Najbardziej jednak owocne oka si kontakty z republikaskimi Hiszpanami, ktrzy po zwycistwie Franco osiedlili si we Francji. Dziki nim "Bradl" przetrze drog przez Pireneje. Trudne zadanie wobec cisej wsppracy policji hiszpaskiej z niemieck sub bezpieczestwa. Zapanych po tamtej stronie granicy Hiszpanie oddawali w rce Niemcw. Samochodem ciarowym, ukryty wrd krw, dojecha "Bradl" z Biarritz do baskijskiej farmy na podgrzu, stamtd bezdroami - od krewnych do krewnych - zosta przemycony do San Sebastian i z powrotem. Przywiz nam z tej wyprawy wzr przepustki granicznej, ktr wydrukowalimy w Warszawie. Droga subowa przyniosa nieoczekiwane rezultaty. Legalno "Bradla" bya nienaganna. Zna miejscowo, z ktrej pochodzi, "swj" yciorys, stosunki rodzinne. Jego dokumenty osobiste uzupenione byy legitymacjami pomocniczymi, jak karta owiecka, prawo jazdy itp. Brawo, warszawsy kieszonkowcy! Po przyjedzie do Parya nie zaniedba adnej formalnoci subowej. Zameldowa si

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

220

w Stadtkommandantur, na Place de l'Opra, otrzyma przydzia kwatery w hotelu, wymieni podrne kartki ywnociowe na obowizujce we Francji. Po ugruntowaniu paryskiej legalnoci uda si do Wirtschaftsstab VII - sztabu gospodarczego armii marszaka Rundstedta, dla przeprowadzenia "rozmw werbunkowych". W trakcie tej pierwszej rozmowy ubezpiecza go "Jean", kolega z "666", przebywajcy wwczas w Paryu. Oczekiwa w ssiedztwie sztabu i gdyby "Bradl" nie wrci po upywie okrelonego czasu, mia uprztn materiay, zawiadomi punkty kontaktowe, zameldowa w Warszawie o aresztowaniu. Zbdna ostrono! Genera von Hallmann wrci punktualnie. Jadc do Parya jako spec od robt fortyfikacyjnych, zaopatrzy si przezornie w dokument uzasadniajcy zapotrzebowanie na siy robocze do realizacji prowadzonych na wschodzie prac. Wszystko dla frontu! W sztabie przyjto yczliwie i z zainteresowaniem przybysza z dalekiej, niebezpiecznej strefy frontu wschodniego. Wyjaniono mu jednak, e werbunku na wasn rk prowadzi nie moe. Od tego s odpowiednie biura. Obiecano natomiast poparcie dla jego stara o przydzia zwerbowanych robotnikw.

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

221

"I tak do dla mnie nieoczekiwanie rozpocza si trwajca okoo roku moja bliska wsppraca z tym sztabem" - wspomina "Bradl". Do poudniowej Francji jako niemiecki genera wola nie jedzi, ale nasun mu si pomys, by na zakoczenie wykorzysta stosunki z VII Sztabem dla zgoa innej sprawy. By koniec 1942 roku. Niemcy w popiechu przystpowali do fortyfikowania wybrzey Atlantyku. C wic bardziej naturalnego, jak propozycja generaa von Hallmanna, ktry gotw jest suy im swymi dowiadczeniami z budowy fortyfikacji na wschodzie. ("Bradl" - inynier, mg si tego podj.) Zdawa sobie spraw, e jest postaci atw do sprawdzenia, choby przez dogadanie si oficerw z paryskiego sztabu z kim z frontu wschodniego. Liczy jednak, e znajcy go od kilku miesicy spece z VII Sztabu nie bd zajmowali si sprawdzaniem jego osobowoci. A front wschodni jest daleko. "Dzicio" zaakceptowa plan. Ryzyko byo due, ale stawka: moliwo rozpoznania umocnie niemieckich nad Atlantykiem - warta tego. Pertraktacje trway dugo. Rozumowanie "Bradla" okazao si trafne. Wykona i to zadanie. A zaliczk 500 DM, ktr otrzyma od Niemcw - oczywicie na rachunek jego macierzystej jednostki na wscho-

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

222

dzie - w wyniku "dobrej wsppracy z VII Sztabem" i przeduajcego si z koniecznoci jego pobytu w Paryu uwaa za jeden z najlepszych swoich kawaw. Po tej akcji zdecydowa si jednak, e genera von Hallmann wraca na wschd i nie pokazuje si wicej w Paryu. Poniewa jednak musia podrowa nadal do Francji, zastpi go Karl Leopold Jansen. Take genera. "Zlikwidowany" von Hallmann, przez nieuwag, omal e nie wsypa swego nastpcy. W drodze do Parya przyapa "Bradla" w Berlinie ciki nalot. Zamiast rano do Parya przyjecha pn noc. Godny, brudny, niewyspany, zmczony. W komendzie miasta zaatwi formalnoci, dosta przydzia i automatycznie uda si do hotelu. Ju mia w recepcji wrczy portierowi swj przydzia na kwater, gdy tene przywita go: - Dobry wieczr, generale von Hallmann! To by przecie ten sam hotel, w ktrym zatrzymywa si uprzednio. Wymieniajc pierwsze lepsze nazwisko, zapyta, czy ten kto tu mieszka, po czym wrci do komendantury, by zmieni hotel. Podre do Parya, nawet w roli niemieckiego generaa, nie byy pozbawione emocji. Meldowa si kiedy w komendzie miasta w Paryu i czeka w ogonku, trzymajc w rku cay arkusz 5-gramo-

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

223

wych kartek na maso. Przed nim w okienku wymienia kartki ywnociowe jaki oficer niemiecki. Z rozmyla o wieej bagietce grubo posmarowanej masem wyrwa "Bradla" podniesiony gos, kwestionujcy kartki stojcego przed nim. S niewaciwe, moe nawet faszywe. Struchla. Zanim jednak zdy co postanowi, z okienka wycigna si rka i pochwyciwszy jego kartki, podsuna je pod nos stojcemu przed nim Niemcowi: "To s waciwe kartki! takie powinny by!" - krzycza ten z okienka. "I to by chyba najwspanialszy komplement, jaki mona byo powiedzie Agatonowi i jego kolegom" komentuje "Bradl". W czasie jednej z pierwszych podry do Parya, odbywanej wojskowym pocigiem urlopowym, wiz du sum pienidzy potrzebn do zorganizowania pracy we Francji i przerzutw. Byy to ostmarki, ktre kursoway take i we Francji. Byo tego tak duo, e nie dao si schowa ani do kieszeni, ani do skrytki. Spor paczk zawizan sznurkiem pooy na pce obok walizki. Drzema spokojnie. Jecha w przedziale I klasy w towarzystwie oficerw wyszych stopni, pocigi urlopowe nie podlegay w zasadzie rewizjom. Na terenie Belgii naga kontrola. andarmi, esesman i cywil. Sprawdzanie papierw zaczli od "Bradla". W porzdku. Zaczli przetrzsa bagae. Jeli rozpakuj jego paczk, to nie uwierz, e ten plik ostmarek wiezie na "drobne wydatki".

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

224

Analizowa plan przebicia si z przedziau i ucieczki. Kogo kopn, do kogo strzeli, jak wyskoczy z pocigu. Szans mia niewielkie. Zosta mu tupet. "Byem przecie generaem". Gdy rewidujcy sign rk po paczk, "Bradl" warkn: - Zostawcie to, to mj baga. - Kontrolujcy cywil zawaha si - przeprosi. "Cay mj plan zginicia na posterunku okaza si niepotrzebny." Tupet przydawa si nieraz. Jecha kiedy do Parya na spotkanie z "Wilskim", wystpujcym jako pukownik baron von Lckner. Umwieni byli w okrelonym dniu o godzinie 12.00 na lunch w restauracji Maxime'a na rue Royale. Byli ju tak zaprawieni w podrach, tak wszystko "grao", e nie ustalili zapasowego terminu spotkania. Pech. Pocig, ktrym jecha "Bradl", zosta ostrzelany i uszkodzony przez samoloty alianckie po drodze, dworce na trasie byy zbombardowane. Do Parya dojecha w kilkanacie godzin po umwionym terminie spotkania. Sprawa bya pilna, mia polecenie jak najszybszego powrotu do Warszawy. Mg oczywicie liczy na to, e "Wilski" odnajdzie go przez punkty kontaktowe, ale to bdzie trwao dugo, a czas ucieka. W ponurym nastroju, rozmylajc, jak wybrn z sytuacji, wszed do lokalu komendantury. Na stojcej w holu czarnej tablicy przeczyta wypisane wielkimi literami, e Oberst Baron von

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

225

Lckner prosi jego ekscelencj generaa Jansena o skomunikowanie si z nim w hotelu Rochchoire. W czasie ktrej z podry przebywa w przedziale sypialnym razem z hiszpaskim attach wojskowym w Berlinie jadcym do Madrytu. Rozmawiali jaki czas, po czym pooyli si spa. Hiszpan na dole, "Bradl" na grze. Dokumenty uprzednio oddali konduktorowi, z tawrdym przykazaniem "Bradla", eby go w nocy nie budzono. Granic niemiecko-francusk pocig przekracza w rodku nocy, a "pan genera" zamierza si wyspa. Mimo caej pewnoci siebie spa czujnie. Na wszelki wypadek z pistoletem pod poduszk. Okoo pnocy otwieraj si drzwi ich przedziau. Widzi przez przymruone oczy: konduktor, dowdca patrolu ochrony pocigu i dwch cywilw. Udaje, e pi. Co nie tak w papierach? Wsypa? Czy ju strzela? "W takich chwilach myli si niewiarygodnie szybko." W chwil pniej usysza przyciszony gos konduktora, ktry upomina swych towarzyszy, eby si zachowywali jak najciszej, "bo jak si obudzi ten genera, to my si tu wszyscy nie pozbieramy". I rzeczywicie, wszystko odbyo si cicho. Zabrali Hiszpana, ktry poszed w piamie, pantoflach i narzuconym paszczu. Trzymali go prawie dwie godziny i telefonowali do Berlina (opowiada to "Bradlowi" rano), by wyjani jak nieformalno w jego papie-

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

226

rach. Pocig czeka. "Bradl" spa, teraz ju zupenie spokojnie. - Najwaniejsze - wspomina po latach - uwierzy w autentyczno papierw, to daje autentyzm odruchw. Ale mimo to jadcy kurier to "picy zajc", podwiadomie zawsze czujny. "Bradl" to nie tylko pseudonim konspiracyjny Kazimierza Leskiego alias generaa von Hallmanna i Jansena. To rwnie kryptonim kompanii AK w zgrupowaniu pukownika "Sawbora" rdmiecie-Poudnie. Zgodnie z tradycj wielu powstaczych oddziaw wywodzcy si od pseudonimu dowdcy. Nie mia bojowego przydziau do Powstania. O godzinie "W" dowiedzia si przypadkowo 1 sierpnia rano. Zdy pj na melin przy Ludnej 9 i wzi stamtd visa i "pitk" (ktr da spotkanemu tam koledze). We dwjk poszli "szuka Powstania". W rejonie AK na Kruczej, gdzie zgosili si o 16.30, nie mieli co z nimi robi. Postanowili dziaa na wasn rk. "Bradl" pamita, e w domu Pod Gigantami (Aleje Ujazdowskie 29) miecio si Rstungskommando (zaopatrzenie), a obok przez cian w gmachu gimnazjum im. Krlowej Jadwigi Soldatenheim - Dom onierza. Postanowi, ni mniej ni wicej, zdoby Rstungskommando. Ju co prawda w pitk, bo doczyo do nich trzech modych chopcw, ale nadal tylko

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

227

z visem i z "pitk". Udao im si wej do budynku. Zaoga Rstungskommando bya widocznie mocno przestraszona ogln strzelanin, bo na odgos strzaw rewolwerowych w parterze budynku ucieka na drug stron ulicy Wiejskiej, zostawiajc jeden kb, kilka skrzy granatw, bro krtk i amunicj. To zadecyduje o przyszoci oddziau "Bradla". Ma bro, amunicj - wkrtce dostaje posiki. Myl opanowania ssiedniego Soldatenheimu nie daje mu spokoju. Ale jest tam uzbrojona zaoga, przed natarciem od strony placu Trzech Krzyy broni j jedce niemieckie czogi i ogie z gmachu BGK. Ale od tyu, przez cian? Walc motkami w cian, pozoruj zamiar wysadzenia budynku. Przez wybity otwr wrzucaj granaty i opanowuj kilka pomieszcze. 4 sierpnia cay Soldatenheim jest ich. Wkrtce cay blok: Wiejska - Matejki - Aleje Ujazdowskie - plac Trzech Krzyy - naley do nich. Maj bro, amunicj i zapasy ywnoci. Gdy pk "Sawbor" obejmuje dowdztwo rejonu rdmiecie-Poudnie, kompania "Bradla" liczy ju okoo 200 ludzi i jest dobrze uzbrojona. Przekopem pod ulic Wiejsk przedostaj si na drug stron ulicy. S bliej mocnych gniazd niemieckiego oporu, kina "Napoleon" i gmachu YMCA. Stopniowo poszerzaj swj teren. W cikich bojach zdobywaj kino "Napoleon". W opanowaniu YMCA pomaga im zbyt blisko gmachu zrzucona niemiecka bom-

13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI

228

ba. Niemiecka zaoga wycofuje si na chwil. To wystarcza. Opracowali wasn metod zdobywania kolejnych budynkw zajmowanych przez Niemcw "od spodu" - jak j okrela "Bradl". Podkop do piwnicy, opanowanie piwnic i kolejno coraz wyszych kondygnacji. Niemcy zagroeni odciciem drogi ewakuacji lub podpaleniem budynku stosunkowo szybko si wycofywali. T metod zdobywania budynkw "od spodu" do koca Powstania poszerzali swj stan posiadania. Pierwszym rozkazem "Montera" przyznajcym odznaczenie oddziaom pk. "Sawbora" - kpt. "Bradl" dosta Krzy Walecznych, nastpnym rozkazem - Virtuti Militari. Wyszed z Powstania razem z oddziaem. Nadzorowa zdawanie broni. Zanim dogoni maszerujc kolumn, szed samotnie rodkiem wymarej ulicy. Dziwi si, e go nie zastrzelili. Uciek w nocy, na drodze do Oarowa, razem z pk. "Sawborem" i kilku oficerami. In. Kazimierz Leski, mechanik-stoczniowiec, szybko wczy si do pracy nad uruchomieniem Stoczni w Gdasku. Za prac przy uruchomieniu Stoczni i podniesienie z dna trzech jednostek zosta w roku 1945 odznaczony przez ministra Hilarego Minca zotym Krzyem Zasugi. W dwa dni pniej zosta aresztowany. Zwolniono go z wizienia w roku 1955.

14. MARIE SPRINGER

229

14. MARIE SPRINGER


Pierwsze moje wraenie, gdy j spotkaem w lokalu kontaktowym "Radwana", szefa Wydziau Ofensywnego na Zachd, byo: jaka ona adna! Miaa dwadziecia dwa lata, wosy koloru zboa, czarujcy, troch melancholijny umiech. aoba po mu, czarna sukienka, podkrelaa jeszcze jej urod. Rwnie adnie wygldaa na fotografiach, ktre wklejalimy do faszywych dokumentw, wyprawiajc j do Rzeszy jako kuriera wywiadu AK. Pierwszy raz pojechaa we wrzeniu 1942 roku do Poznania, a wic na teren wcielony do Rzeszy. "Radwan" wyekspediowa j w t podr do ryzykownie. Z polsk kenkart i przepustk, ktr sobie sama wyrobia na swoje prawdziwe nazwisko: Zofia Rapp. U nas zamwi dla niej jedynie pisma polecajce i kartki ywnociowe. - Jeli jest spryciara, to da sobie rad. "Spryciara" dojechaa nie tylko do Poznania, ale i do Berlina. Nawizaa kontakty i przywioza pierwszorzdne materiay wywiadowcze. Miaa co prawda uatwione zadanie. W Berlinie trafia do ciotki, ktrej zi pracowa w fabryce czogw, a syn suy jako porucznik Kriegsmarine na pancerniku "Tirpitz".

14. MARIE SPRINGER

230

Trudno o lepsz okazj. Mody porucznik, ktry wanie przyjecha na urlop do rodziny, chtnie opowiada licznej kuzynce o swej subie, pokazywa zdjcia. W raporcie Zosi znajd si cenne informacje o niemieckim pancerniku ukrytym w norweskich fiordach za potrjn zapor podwodnych sieci ochronnych: liczba zaogi, samolotw, kaliber dzia. Nieostrony porucznik nie mg doliczy si zdj, ktre przywiz ze sob, a ktrych cz zabraa Zosia do Warszawy. Odnowia kontakt ze swoj koleank szkoln Wilhelmin Giinther, Polk z pochodzenia, ktra zgodzia si wsppracowa z wywiadem polskim. Ten fragment dziaalnoci Zosi zosta przedstawiony w pimie prokuratora generalnego w Okrgu Wartheland z dnia 23 grudnia 1943 do nadprokuratora przy Sdzie Ludowym w Berlinie. "Wilhelmina Gnther zostaa wpisana na II niemieck list narodowociow i bya zatrudniona w Zwizku Niemieckich Urzdnikw Policji - Oddzia w Poznaniu. Utrzymywaa w dalszym cigu przyjazne kontakty ze szkolnymi koleankami, midzy innymi z Polk Rapp. Umoliwia jej przenocowanie w mieszkaniu swojej matki, a kiedy dowiedziaa si o dziaalnoci Rapp jako czniczki ruchu oporu, okazaa gotowo pomocy [...]. Otrzymywaa bony ywnociowe, o ktrych wiedziaa, e

14. MARIE SPRINGER

231

pochodz z polskiej centrali w Warszawie, musiaa rwnie wiedzie, e bony zostay sfaszowane. Po bezwynikowej rewizji jej mieszkania w lipcu 1943 roku namwia swoj matk, by ostrzega matk Rapp."24 W nastpn podr pojechaa Zosia ju na naszych papierach w gb Rzeszy. Uzgodnilimy, e bdzie jedzia jako Marie Springer, volksdeutschka. Urodzona w Berlinie, zamieszkaa do wybuchu wojny w Poznaniu, mwia po niemiecku jak rodowita Niemka, z charakterystycznym gardowym "r". Faszywe nazwisko okazao si szczliwe. Od wrzenia 1942 roku jedzia co miesic a do maja 1943. Na najtrudniejszych kierunkach: do Berlina, Hamburga, Heidelbergu, Hanoweru, Ludwigshafen, Saarbrcken. Miaa dobre papiery, wietnie mwia po niemiecku, bya elegancka i liczna. To jej na pewno nieraz pomagao, ale nie wystarczyoby w rozgrywkach z Abwehr i gestapo. Bya opanowana i odwana. I miaa szczcie. Po masowych nalotach alianckich bombowcw na Berlin byy okresy, gdy wjazd do miasta dla ludnoci cywilnej by zakazany. Przemycili liczn Frulein Springer jadcy z frontu wschodniego oficerowie w przedziale: "Nur fr Kurier". Wozia w walizce z podwjnym dnem faszo24 Pismo prokuratora generalnego w okrgu Wartheland z 23 XII 1943 do nadprokuratora przy Sdzie Ludowym - Berlin W9. Archiwum mgr. in. Zenona Szymankiewicza, Pozna.

14. MARIE SPRINGER

232

wane przez nas kartki ywnociowe, przywozia meldunki wywiadowcze, rysunki techniczne. Dziki Polakom wywiezionym na roboty i zatrudnionym w fabryce "Hannover Stecken", produkujcej akumulatory dla odzi podwodnych, przywiezie dane dotyczce produkcji oraz plany miasta, co spowoduje nalot samolotw alianckich i zbombardowanie fabryki. Uzyskiwaa informacje i materiay od Polakw wywiezionych do Rzeszy i od Polakw od dawna tam zamieszkaych, ktrzy mimo konfidentw gestapo na kadym kroku i terroru nie wyparli si polskoci, nie bali si ryzykowa ycia. Spotykaa ich przez ludzi z organizacji, przez znajomych jako kuzynka, jako "narzeczona" ze lska... 21 marca 1943 roku wysza powtrnie za m za Jana Kochaskiego ("Maka", "Alojzego"), mego koleg ze szkoy w Londynie i z tej samej cichociemnej ekipy spadochronowej. By "Konierzykiem" nr 5, skaka zaraz po mnie. Obaj dostalimy przydzia do II Oddziau, ja do Legalizacji i Techniki, "Maciek" do Wywiadu Ofensywnego. Cho Zosia i Janek oboje pracowali w wywiadzie, przyjli zasad, eby jak najmniej nawzajem wiedzie o swych subowych sprawach. Uatwi im to pniej zeznania podczas ledztwa w gestapo. Wiosn 1943 roku "Maciek" dosta przydzia do Lwowa do sieci wywiadowczej obwodu, ktra sigaa wwczas

14. MARIE SPRINGER

233

daleko na wschd, a po Winnic. Trudna to bya robota. Wiedzia o tym dobrze. Pojecha na rozpoznanie. Po powrocie opowiada mi o warunkach pracy. Gestapo i Abwehra byy szczeglnie czujne na zapleczu frontu wschodniego. By peen zapau, liczy na pomoc cichociemnych kolegw, ktrych kilku pracowao ju tam w terenie. Uzupeniem mu zapas przydatnych dokumentw i pieczci, uzgodnilimy sposb korespondencji. Wyposayem rwnie Zosi w nowe dokumenty. Rozstaa si z Marie Springer. Pojechali do Lwowa jako Maciej i Zofia Zubowiczowie. Zatrzymali si pocztkowo u pani Stroskiej, wdowy po profesorze, ktra wraz z dwiema crkami mieszkaa na ulicy Piekarskiej 14, a wkrtce dziki jej pomocy zdobyli wasne mieszkanie na ulicy Kleparowskiej 8. "Maciek" z waciw sobie energi zabra si do roboty. Czsto jedzi w teren i do centrali w Warszawie. Z jednego z takich wyjazdw wrci 28 padziernika 1943 roku. Odtd Zosia pamita dat kadego kolejnego wydarzenia. "Kto pyta o pana" - poinformowa "Maka" nastpnego dnia dozorca. Ich adres zna we Lwowie tylko bezporedni przeoony "Maka", pukownik Henryk Pohoski, i pani Stroska. Informacja dozorcy bya gronym ostrzeeniem. Moe Janek powinien by zabra Zosi, na-

14. MARIE SPRINGER

234

tychmiast wyj z mieszkania i ju tam wicej nie wraca? Ale to nieatwa decyzja w obcym miecie z on w smym miesicu ciy. Niewiele by im to zreszt pomogo, bo gestapo na pewno obserwowao ich ju starannie. Przyszli w p do szstej rano w niedziel 1 listopada. Zosia i Janek nie mieli zudze, kto moe dzwoni do drzwi o tej porze. Byo ich kilku. W hemach, z pistoletami maszynowymi gotowymi do strzau, i jaki cywil. Widocznie bali si obstawy. Wiedzieli, kogo bd aresztowa. "Maciek" nie prbowa nawet si broni. Nie by sam. Zosia uwiadomia sobie jednoczenie, e jest aresztowana, e ma jeszcze dwa miesice do porodu i e musi uciec. O tym, co by si stao z dzieckiem, gdyby je urodzia w wizieniu gestapo, baa si myle. Przetrzsnli mieszkanie i wyprowadzili ich oboje do czekajcych za rogiem ulicy samochodw. Wieli ich w tym samym samochodzie, ale nie dali im zamieni ze sob ani sowa. Dwch gestapowcw z pistoletami w rku eskortowao ich. Rozdzielili ich natychmiast po wejciu do gmachu gestapo. Zosia, aresztowana przez gestapo, kobieta w smym miesicu ciy, ani przez chwil nie przestaa by Marie Springer, asem wywiadu AK. Idc korytarzem ukadaa sobie "legend": naiwna, przeraona, w ciy - o niczym

14. MARIE SPRINGER

235

nie wie. Postanowia do niczego si nie przyznawa. Nawet do tego, e wietnie mwi po niemiecku. Gestapowcy nie uwierzyli jej, cho udawaa, e rozumie z trudem, cho domagaa si tumacza. Cywil - gestapowiec, ktry by przy aresztowaniu, zna jej prawdziwe nazwisko, poprzedni adres w Warszawie, wiedzia o jej wyjazdach do Rzeszy. - Ona kamie. - Pani myli, e my nie bijemy ciarnych kobiet? Po zapisaniu danych personalnych odesali j do celi. Bya sama. Prawdziwe przesuchania dopiero si zaczn. Rano wprowadzili j do duego pokoju. Byo ich kilku i tumaczka - maszynistka. Na rodku pokoju stay dwa krzesa zestawione plecami do siebie. Na jednym, tyem do drzwi, siedzia Janek. Wyglda tak, jakby go dotychczas jeszcze nie bili. - Janku!... - Nie dali jej powiedzie ani sowa wicej. Kazali usi tyem do niego. Prowadzcy ledztwo pistoletem wskaza na Janka. - Mw! Wida byo, e to ju z nim przedtem "przewiczyli". Wolno, sztucznie, obojtnym gosem powiedzia pi sw.

14. MARIE SPRINGER

236

- Jestem Jan Kochaski, wiedz wszystko. Wyprowadzili j. - Wiedz wszystko... - powtarzaa w myli Zosia Marie Springer wybraa nastpny wariant postpowania. Bdzie mwia po niemiecku, przyzna si do wyjazdw. Reszt ustali w zalenoci od tego, o co bd j pytali, co naprawd wiedz. "Legend" moe odpowiednio zmienia, dostosowywa do sytuacji. Jedno pozostaje niezmienne - data porodu. Ma jeszcze osiem tygodni, pidziesit sze dni. Co rano bdzie o jeden dzie mniej. Rozpoczy si przesuchania. Pokazali jej telegram, jaki dostali z Warszawy, on - skoczek spadochronowy, zrzucony z Anglii, oficer wywiadu, ona - niebezpieczny szpieg. Wiedzieli o niej duo. - Tak, jedziam do Rzeszy - przyznaa si bez wahania pynn niemczyzn. - Dokd? - Do Berlina, Hamburga, Hanoweru, Heidelbergu, Saarbrcken. Dodaa jeszcze kilka innych duych miast, ktre znaa jako tako, eby utrudni ewentualne prby identyfikacji adresw i ludzi. - Po co? - Wozia kartki ywnociowe dla Polakw zatrudnionych przymusowo w Rzeszy.

14. MARIE SPRINGER

237

Za wszelk cen chciaa si odci od spraw wywiadu. Dziwia si sama sobie, e jest spokojna, e dotychczas panuje nad sytuacj. - Skd miaa dokumenty i kartki ywnociowe? - Otrzymywaa je w Warszawie od spotykanego w restauracji "Fregata" mczyzny. Cywil, ktry stale asystowa przy przesuchaniach, przerwa: - Dokumenty i kartki byy faszywe! - Zaprzeczya kategorycznie. - Nigdy mi ich nikt nie kwestionowa. - Bo byy dobrze zrobione - przyzna cywil. - Komu i gdzie przekazywaa kartki ywnociowe w Rzeszy? Byli coraz bardziej natarczywi i dociekliwi. Protoklantka notowaa z obojtn biegoci zawodowego wiadka zezna, tortur i mierci. - W kadym miecie, do ktrego jechaa, miaa wyznaczony punkt spotkania, obowizujc godzin i znak rozpoznawczy - zeznawaa spokojnie Marie Springer. - Egzemplarz "Vlkischer Beobachter" z tytuem podkrelonym czerwonym owkiem.

14. MARIE SPRINGER

238

- Adresy? - Nie pamita, ale miejsca spotka gotowa jest im wskaza, gdyby j zawieli do Berlina, do Hanoweru... Gotowa bya jecha gdziekolwiek, byle tylko nie do Warszawy. Trzymali j w wizieniu na ckiego. W trzy dni po aresztowaniu - by to chyba czwartek - podczas przesuchiwania przez uchylone drzwi zobaczya Janka, ktrego prowadzili korytarzem. Zacza gono mwi. Nie wie, czy j usysza. Widziaa go wtedy po raz ostatni. Przesuchiwali j co dwa, trzy dni. Nie spieszyo im si. Byli zajci Jankiem. Cigle te same pytania. Po co jedzia do Rzeszy? Gdzie i z kim si spotykaa? Co przywozia z Rzeszy? Cigle, uparcie te same odpowiedzi. Zdawao si jej, e sama w nie uwierzya. Czy uwierzyli gestapowcy? Nadal jej nie bili. Ale czas upywa bezlitonie. Pozostao jej ju tylko sze tygodni. Postanowia dziaa. - Bd rodzi za dwa tygodnie - owiadczya. Chciaa zyska miesic "na wszelki wypadek". Zrobi wszystko, byle tylko nie przewieli jej na Pawiak. Wykorzystaa teraz w peni swoj znakomit znajomo niemieckiego. Zadaa wizyty lekarza. Czuje si fatalnie, ma czste ble. Jeli nie uwierzyli w jej opowiadanie o wyjazdach do Rzeszy, to uwierzyli w rychy termin porodu. Karetk wizienn wywieli j pod eskort uzbrojonych gestapowcw.

14. MARIE SPRINGER

239

Do szpitala - mylaa naiwnie. Do obozu ydowskiego, do baraku z chorymi na tyfus. Mczyni i kobiety. Tok. Nie wiedziaa, czego ba si wicej dla dziecka, ktre ma urodzi za sze tygodni: gestapo czy tyfusu. W sali, w ktrej j pooyli, byo dwadziecia siedem kobiet. Przewanie ydwki chore na tyfus. ek byo mniej. Pooyli j na jednym ku z rann Rosjank z partyzantki. Nie zagojone, ropiejce rany, wrzody, wysoka gorczka. O dwa ka dalej moda dziewczyna - Polka, z nog amputowan wysoko nad kolanem, z drug poaman w gipsie. Kurierka AK w czasie przesuchania wyskoczya z okna trzeciego pitra. Drugiego dnia pobytu wieczorem do baraku tyfusowego weszli szaulisi, wasowcy i kilku gestapowcw. Rne mundury, ale te same pistolety maszynowe przewieszone przez rami. Z rozmw gestapowcw zorientowaa si, e jutro wykocz obz. Przyszli na rozpoznanie przed jutrzejsz akcj. Zosia bya godna, przeraona - baa si tyfusu, ropiejcych ran, zapowiedzianej masakry. Marie Springer analizowaa sytuacj. Obz ydowski przy ulicy Janowskiej, w ktrym sta barak tyfusowy, graniczy z cmentarzem Janowskim. W nocy jest szansa ucieczki. Zawiadomia lekarza-yda, ktry si ni opiekowa, i jego on rwnie lekark, o zamierzonej jutrzejszej likwidacji obozu. Zapro-

14. MARIE SPRINGER

240

ponowaa im wspln akcj: oni zorganizuj ucieczk ona tam po drugiej stronie muru da im melin i papiery. Odmwili. Rozmowy gestapowcw okazay si prawdziwe. Oprawcy przyjechali o czwartej rano. Rozpoczli likwidacj obozu. Mieli do wymordowania tego dnia sze tysicy ludzi, musieli si spieszy. Sycha byo strzay, odgosy walki. Nie trway dugo. Gestapowcy kierowali akcj - winiw wykaczali szaulisi i wasowcy. Lekarz wraz z on i pielgniarkami zdyli zay trucizn. Pilnowali Zosi. Kierujcy akcj gestapowiec zapowiedzia stojcym przy jej ku szaulisom: - Gdyby kto wykoczy Kochask - odpowiadacie yciem. Chore obok niej leay od rana bez jedzenia i picia. - Pjd po wod dla nich - owiadczya kategorycznie Zosia swym stranikom. - Nie warto. Zaraz bd pozabijane - tumaczyli jej szaulisi. Przyniosa chorym wody z azienki. Byy ju spokojne i przygotowane na mier. Dzikoway, proponoway jej swoje cywilne ubrania. Moe si jej jeszcze przydadz. Czekay tak do poudnia. Koo pierwszej przyjechali ciarwk wykoczy barak z chorymi. Weszli do sali. Ko-

14. MARIE SPRINGER

241

lejno - idc ode drzwi, strzelali do lecych w kach chorych kobiet. Doszli do Zosi. Pilnujcy jej stranicy ulotnili si. Z trudem utrzymujc rwnowag pijani gestapowcy, z pistoletami w rku, dyskutowali nad jej gow. - Blondynka! - ydwka czy Polka? Strzela czy nie strzela? Zosia rozumiaa kade sowo. Poszli dalej. Strzelali do kobiet lecych na ssiednich kach. Z caej sali zostay trzy kobiety: Zosia, jej ranna ssiadka z partyzantki i poamana dziewczyna. Wieczorem po ciemku chciaa uciec sama. Pijani mordercy przeszli do ssiedniego baraku. Miaa ubranie cywilne. Ale komendant obozu zabra j i dziewczyn bez nogi z powrotem do wizienia. Umieci j na oddziale mskim, w izolatce. Zapamitaa numer celi: 71. Fakt umieszczenia Zosi na oddziale mskim utrudni organizacji nawizanie z ni kontaktu. Wobec tego, e na oddziale kobiecym jej nie byo, przypuszczano, e albo zastrzelili j w obozie ydowskim, albo j wywieli. W cigu dwch dni udao jej si nawiza kontakt z dziewczyn bez nogi i wysa przez ni gryps do Stroskiej. Po trzech dniach dostaa potwierdzenie, e gryps doszed.

14. MARIE SPRINGER

242

- To od pani znajomej - powiedziaa felczerka, wrczajc jej ukradkiem witamin C. Po kilku dniach przenieli j z izolatki do celi, gdzie byo osiem kobiet. Odywiali j tak dobrze, e podejrzewaa w tym jaki podstp ze strony gestapo. Litr mleka, pszenna buka, wiartka masa, 2 jajka. Oficjalnie, na tacy, z serwetk. Felczerka wyjania jej to nage polepszenie wiziennego wiktu. Za pienidze mona tu zje nawet sznycel. Pani Stroska wiedziaa, komu naley zapaci. Brakowao jej tylko cukru. - Tskniam za sodyczami. Pani Stroska pamitaa i o tym. Dostaa p kilo cukru i spore niemieckie mydeko. Cukier jada natychmiast, mydeko przekrajaa ostronie, wieczorem, pod kocem. Gryps, kawaek czystej bibuki i grafitu z owka, eby moga odpisa. "Staraj si dosta do szpitala, symuluj trudny pord." Musi si spieszy - pozostao jej ju tylko cztery tygodnie, a nadal siedzi w wizieniu. Wmwia w felczerk, e lada dzie bdzie rodzi. Felczerka zameldowaa gestapowcom. Przyszli z lekarzem-ydem. Zbada j dokadnie i yczliwie potwierdzi diagnoz. - Pord za kilka dni. Znw dostaa mydeko. "Dwch sanitariuszy przyjedzie na Rapp." - To znaczy, e planuj odbicie jej ze szpitala na ulicy Rappaporta. Musi si tam dosta jak najprdzej.

14. MARIE SPRINGER

243

Napisaa oficjalne podanie do szefa gestapo z prob o umieszczenie jej na okres porodu w szpitalu. Od felczerki dowiedziaa si, e za kilka dni maj j przewie na oddzia pooniczy do szpitala na Rappaporta. Wysaa gryps zawiadamiajcy o spodziewanym przeniesieniu i czekaa. Nic wicej zrobi nie moga. Czeka i liczy upywajce dni. Troch dziecinnie wyliczya sobie, e planowane odbicie nastpi w poniedziaek 6 grudnia, na witego Mikoaja. Tego dnia rano zjawi si u niej sam szef sanitarny SS w asycie lekarzy. Ma by za pitnacie minut ubrana, gotowa do transportu. Zdya jeszcze szepn felczerce, eby daa zna o przewiezieniu. Jechaa karetk wizienn pod stra szefa sanitarnego SS, sdziego-referenta gestapo prowadzcego jej spraw i dwch stranikw. "Niebezpieczny szpieg..." Czua si niemal dumna z takiej asysty. Przez dugi korytarz szpitalny zaprowadzili j do gabinetu dyurnego lekarza. Mody lekarz owiadczy asystujcym jej gestapowcom, e zanim j przyjmie na oddzia, musi j zbada. Zwyka rutyna szpitalna. Pooy j na kozetce, zamkn drzwi. Byli sami. - Kochaska Zofia - powiedzia, badajc j - wszystko w porzdku, czeka na odbicie. - Wyjania mu, e symuluje przyspieszony termin porodu. Lekarz fachowo objani stan chorej oczekujcym lekarzom gestapo. Potwierdzi

14. MARIE SPRINGER

244

opini lekarza-yda, e pord jest kwesti najbliszych dni. - Przy pierwszym dziecku moe by opnienie - doda, by j i siebie asekurowa. Lekarze SS i gestapowcy byli wyranie przejci. Nareszcie bd mieli spokj. Bali si. O ni? Nie - o siebie. "Niebezpieczny szpieg...", nie wiadomo, co takiej moe przyj do gowy, wyskoczy oknem, ucieknie, otruje si. - Frau Kochaska, niech pani pamita o dziecku, niech pani bdzie rozsdna - upomina j sdzia-referent. - Niech pani nie ciga nieszczcia - doda gestapowiec. Pilnowali jej na zmian dzie i noc. Szef gestapo zdenerwowany odwiedza j codziennie. Czeka tylko, aby wreszcie urodzia. - Jeszcze nie? - pyta od drzwi. - Gdyby pani ucieka - wyjani jej, niemal proszc, by nawet o tym nie mylaa mam trzech synw na froncie... - Bdzie was tam czterech - skomentowaa w myli Zosia. Stranicy siedz przed drzwiami jej pokoju. Tego, ktry dyuruje za dnia, ju zdya pozna. Volksdeutsch-Wgier, ma on i dwoje maych dzieci. Rozmawia o nich z

14. MARIE SPRINGER

245

Zosi, pokazuje jej rodzinne fotografie. Stranik gestapowiec nie jest ginekologiem. Wierzy w jej symulowane ble. Moe nawet mu jej al. Frau Kochaska musi czsto chodzi do azienki. Przynosi jej pantofle, sukienk, a potem nawet palto. Na korytarzu szpitalnym jest bardzo zimno. Grudzie, mrz siarczysty. Zosia chodzi do azienki, uala si stranikom. Marie Springer - pamita dobrze gryps - "dwch sanitariuszy przyjedzie na Rapp". Czeka coraz bardziej niespokojna. Ley w ku na wysokim parterze. Za wysoko, eby skaka w dziewitym miesicu ciy. Przez okna rozpoznaje porzdek dnia i ukad budynkw szpitalnych. Odwiedziny chorych odbywaj si codziennie w godzinach od 16 do 17. Przychodzi sporo odwiedzajcych, bo chorych trzeba doywia. Z ulicy wchodzi si na teren szpitala przez portierni, po czym z dziedzica do poszczeglnych budynkw. Oddzia pooniczy jest poczony z ssiednim budynkiem podziemn kotowni. Pryzmy koksu zgromadzone na zim zalegaj cz podwrza. Czeka - wtorek - nic. roda - idc do azienki spostrzega, e mae metalowe drzwi, obok ktrych tylekro przechodzia, otwieraj si. Wida krte elazne schody. - Tdy znosimy mieci do piwnicy - wyjania sprztaczka. Czwartek - nic. 9 grudnia - jeszcze tylko trzy tygodnie. Postanawia dziaa sama. Lekarz-Po-lak podczas kolej-

14. MARIE SPRINGER

246

nych wizyt nauczy j, jak ma symulowa przedporodowe ble. Wykorzystuje jego wskazwki. To ju dzi, zaczyna si. Stranik natychmiast zawiadomi lekarza, ten szefa gestapo. Nareszcie. Bdzie mona zabra ze szpitala niebezpieczn winiark. Ma teraz pretekst, by jeszcze czciej chodzi do azienki. Woya sukienk - tak tam zimno. Palto zostawia w azience. Zbolaa, z trudem chodzi po korytarzu. Dziesi minut przed pit stranik-gestapowiec idzie jak zwykle po kolacj dla niej. Dotychczas liczya dni. Od tej chwili bdzie liczya minuty. Ma ich dziesi. Potem stranik wrci do pokoju z kolacj. Z pokoju wzia szalik i rkawiczki, w azience woya palto. Drzwi obok azienki byy otwarte. Krtymi, elaznymi schodkami zesza do piwnicy-kotowni. Chocia schodzia tylko jedn kondygnacj, wydawao jej si, e trwao to bardzo dugo. Ile jeszcze jest tych stopni? Nie znaa rozkadu kotowni, znalaza si tam po raz pierwszy. Na korytarzu ciemno. Z lewej odgosy i wiato kuchni - z prawej zimny powiew wieego powietrza. Przez podwrze ju biega. Ciemnoci ukryway j, ale utrudniay rozpoznanie drogi do portierni. Kilka razy niebezpiecznie potkna si o rozsypany koks. Ostatnia prba: musi przej przez jasno owietlon portierni. Jest jedyn winiark w szpitalu, wszyscy o niej wiedz. Wobec portiera, przed ktrym za chwil przejdzie, musi wyglda jak zwyka osoba odwiedzajca chorych. Jeli

14. MARIE SPRINGER

247

stranik gestapowiec nie wrci jeszcze do pokoju z kolacj i nie zauway jej nieobecnoci w azience - to ma szans. Zwolnia kroku. - Zasiedziaam si - z umiechem skina gow portierowi, wkadajc starannie rkawiczki. Bya za bram. Przed szpitalem stay doroki. Pierwszym odruchem Zosi byo wsi i jak najprdzej odjecha. Ale Marie Springer rozumowaa: dorokarzowi musi poda adres, nie ma do pienidzy, bdzie zdana na jego ask. Z doroki trudno uciec. Nie. Musi doj do nastpnej ulicy, ktr jed tramwaje. Sza spokojnie, cho zaalarmowani jej nieobecnoci gestapowcy mogli lada chwila wypa za bram, szuka jej. Tramwaj nie nadchodzi dugo. Moe to tylko jej tak si czas duy wtedy na przystanku. Nadjecha wreszcie. Na przedniej platformie trzej gestapowcy w mundurach z zainteresowaniem przygldali si modej, eleganckiej pani, ktra samotnie wsiada do tramwaju. Moe skojarz t pasaerk z listem goczym, obiecujcym sowit nagrod za udzielenie informacji o zbiegej kobiecie szpiegu. Dojechaa do parku Akademickiego, potem dosza na Piekarsk do Stroskich. Bya ju krok od upragnionej wolnoci, ale nawet wwczas jeszcze nie przestaa rozumowa. Grypsy od Stroskiej byy uspokajajce. Ale

14. MARIE SPRINGER

248

przecie nie wiadomo, co si u nich teraz dzieje. Baa si ot tak po prostu zadzwoni do drzwi. Pamitaa rozkad ich mieszkania. Wesza kuchenn klatk schodow, skd moga zajrze przez okno do kuchni. Pani Stroska staa przy kuchni tyem do okna. - Nie popisaam si wtedy - opowie mi pniej Zosia - gdy mi otworzya drzwi, zemdlaam. O aresztowaniu we Lwowie Macieja Zubowicza i jego ony dowiedziaem si z meldunku kontrwywiadu w kilka dni po fakcie. Nastpny z ekipy "Konierzykw" aresztowany przez gestapo. Zosia w smym miesicu ciy. Musiaem dziaa jak najszybciej. "Spali" znane im lokale, wycofa z obiegu faszywe dokumenty zdekonspirowane przez ich aresztowanie, zorganizowa prb pomocy. Zanim bd prbowa zrobi cokolwiek dla Zosi i Janka, musz odci si od zagroenia. Nie prbowaem tego rozstrzyga w kategoriach ludzkiej wytrzymaoci na tortury gestapo, zaufania, solidarnoci cichociemnych skoczkw. Obowizywaa zasada - "spali" moliwie wszystkie lokale znane aresztowanym. Mieszkaem wwczas w alei Niepodlegoci u pani Marii d'Alphonse i jej matki, dokd trafiem przez Janka. Zawiadomiem pani Mari o aresztowaniu i wyprowadziem si nazajutrz. To byo proste. Do nagych przeprowadzek i zmian osobo-

14. MARIE SPRINGER

249

woci zdyem si ju przyzwyczai. Ale Janek zna rwnie adres, pod ktrym mieszkaa moja matka, siostra i Magdalenka. To dziki niemu znalazem mieszkanie na Goraszewskiej. Zawiadomiem moje panie o aresztowaniu i o potencjalnym zagroeniu Goraszewskiej. Znalezienie natychmiast odpowiedniego locum dla dwch kobiet i dziecka, yjcych na lewych papierach, byo trudne. Ledwo zdyy si jako tako urzdzi, zaaklimatyzowa w Warszawie. Matka ju czterokrotnie otwieraa gestapowcom drzwi do swego mieszkania, przeya Pawiak, mier najbliszych. Siostra tylko szczliwym zbiegiem okolicznoci wymykaa si dotychczas z rk gestapo. Na pewno nie zapomnieli o niej. Naradzalimy si wsplnie, obie nie chciay si przeprowadza. Byy zbyt zmczone. Wiedziaem jednak dobrze, e to ja jestem za nie odpowiedzialny, e mimo ich argumentw i zmczenia ostateczn decyzj musz podj sam. To bya najtrudniejsza decyzja, jak mi przyszo podj w cigu okupacji i Powstania, a moe i najtrudniejsza decyzja w yciu. Zawierzyem aresztowanemu przez gestapo Jankowi ycie trzech najbliszych mi osb. Mieszkay na Goraszewskiej spokojnie a do 2 wrzenia 1944 roku, gdy po zbombardowaniu i zdobyciu Sadyby Niemcy wygnali stamtd ca ludno.

14. MARIE SPRINGER

250

"Spalone" musiao by mieszkanie Woyzbunw na Walecznych (caa rodzina pracowaa w "Agatonie") - gdzie Janek bywa jako cichociemny skoczek. Wyprowadzili si do znajomych i do ciotki, pani Lusi Garszyskiej, ktra z mem, synem i crk mieszkaa na Mokotowskiej. Niedugo zagrzali tam miejsca. 5 stycznia 1944 roku Jurek Garszyski zosta aresztowany. Katowany na Szucha, nikogo nie wyda, zosta rozstrzelany na Pawiaku. Rodzice zginli w Powstaniu. Zawiadomiem pracownie o wpadce we Lwowie. Uzgodnilimy, jakie dokumenty, na jakich kierunkach naley uzna za "spalone". Pomoc dla Janka i Zosi? Zdawaem sobie spraw, e Jankowi nie bd mg nic pomc. Kontrwywiad informowa, e gestapo wie o nim duo, cznie z jego cichociemn przeszoci. Postanowilimy oboje z "ciotk Antosi" prbowa zrobi co dla Zosi i dziecka. Moe okup? Moe przeniesienie na duszy czas do szpitala? Moe chocia paczki ywnociowe i wyprawka dla niemowlcia? Trzeba byo wysa jak najszybciej kogo do Lwowa, kto potrafiby nawiza odpowiednie kontakty organizacyjne - co po aresztowaniu "Maka" mogo wcale nie by atwe - rozpozna na miejscu sytuacj i zorganizowa ewentualn pomoc dla Zosi i dziecka.

14. MARIE SPRINGER

251

"Ciotka Antosia" zaproponowaa sdziego Semadeniego (zgin podczas Powstania), ktry ju uprzednio nieraz pomaga jej w trudnych sprawach. Zgodzi si bez wahania. Zaopatrzyem go w odpowiednie dokumenty podry, przekazaem mu pienidze, ktre dostaem na ten cel. Uzgodnilimy oglnie metody dziaania i sposb porozumiewania si. Informacje kontrwywiadu byy nadal pesymistyczne. Semadeni wyjecha. Obieca przekazywa wiadomoci, a po powrocie skontaktowa si ze mn. Zosia obudzia si i uwiadomia sobie, e ucieka. To bya co prawda najtrudniejsza cz zadania, ale dopiero jego cz. Musi jeszcze dosta si do Warszawy i bezpiecznie urodzi dziecko. Pani Stroska przyja j serdecznie i opiekuczo. Poprzedniego dnia dyskutowaa z "Czerem" - Piotrem Szewczykiem, cichociemnym skoczkiem, plan wykradzenia lub odbicia Zosi ze szpitala. Teraz wszystko wydawao si ju atwe i proste. - Nic si nie martw. Urodzisz spokojnie u nas, potem si zastanowimy, co robi dalej. - Tak sam instrukcj przekaza Zosi szef wywiadu we Lwowie, pukownik Pohoski. Ale Marie Springer bya innego zdania. Dozorca, nacjonalista ukraiski, moe by konfidentem gestapo. Nie da si ukry obecnoci niemowlcia w mieszkaniu. Gestapo szuka jej i nieatwo da za wygran. Cho ca

14. MARIE SPRINGER

252

noc miaa ble - tym razem ju nie symulowane - cho profesor Liebhard, ktry j zbada, powiedzia, e pord nastpi ju za kilka dni, postanowia: - Jedziemy do Warszawy. Kategorycznie protestujcemu profesorowi owiadczya: - Nie zna pan ani Maka, ani mnie. Tylemy wytrzymali, to dojedziemy do Warszawy. Bya absolutnie pewna, e to bdzie syn, e bdzie mia na imi Maciek, tak jak pseudonim ojca, i e zd dojecha szczliwie do Warszawy. - Mamy jeszcze dwa tygodnie. - Uywaa ju liczby mnogiej. Wydostanie si ze Lwowa i dojazd do Warszawy by przedsiwziciem trudnym. Nawet dla Marie Springer. Gestapo nie prnowao. eby uratowa szefa gestapo i innych wczonych w jej spraw, rozgosili odpowiednimi kanaami, e j zapali. Dla zachowania pozorw rozstrzelali ssiadk-ydwk z tej samej sali szpitalnej. Ale przecie sami wiedzieli najlepiej, e jej cigle jeszcze nie maj. A byli to dobrzy fachowcy od tropienia i apania ludzi. Mogli si domyli, e Zosia bdzie prbowaa dosta si do Warszawy. Nie tak trudno kontrolowa wszystkie rodki transportu i wszystkie drogi na trasie Lww-Warszawa.

14. MARIE SPRINGER

253

Z chwil podjcia decyzji, e urodzi syna w Warszawie, Zosia - Marie Springer, dziaaa szybko i precyzyjnie. Pani Stroska sprowadzi zaufanego fryzjera, ktry obetnie i przefarbuje jej wosy, "Czer" sprowadzi fotografa i wyrobi jej papiery na przejazd do Warszawy. Musz si spieszy. Zostao jej jeszcze dziesi-dwanacie dni. W tym czasie zjawi si we Lwowie, wydelegowany przez nas z Warszawy, sdzia Semadeni. Dowiedzia si o ucieczce Zosi, o bluffie gestapo. Stara si nawiza z ni kontakt. Marie Springer bya ostrona. Baa si prowokacji. Przez czniczk wybadaa przyjezdnego. Wiedzia, jak si wylegitymowa. Gdy mu owiadczya, e jedzie z nim do Warszawy, pocztkowo nie uwierzy, potem zabra si do roboty. Na prb wysano mod kobiet w ciy na dworzec kolejowy, eby kupia bilet. Zostaa skrupulatnie wylegitymowana, dokumenty sprawdzone. Alarm gestapo trwa. Zdecydowano, e wyjad ze Lwowa ciarwk i dopiero w bezpiecznej odlegoci wsid do pocigu. Przed wyjazdem Marie Springer sprawdzia dostarczone jej w ostatniej chwili faszywe papiery. Wielokrotna klientka "Agatona" znaa si na tym. W kenkarcie brak odciskw palcw, legitymacja, ktr dostaa, jest przedawniona. Odciski palcw uzupenia sama przy pomocy bibuy nasyconej atramentem. Nie najlepiej - ale ujdzie, z przedawnion legitymacj postanowia ryzykowa - nie

14. MARIE SPRINGER

254

moga ju czeka duej. Wanie ta nieprzeduona legitymacja zdradzi j. Wystartowali oboje z Semadenim dostarczon przez organizacj ciarwk i dopiero pidziesit kilometrw od Lwowa, na niewielkiej stacyjce, wsiedli do osobowego pocigu jadcego w kierunku Przemyla. W drodze trzykrotnie zmieniali pocigi, za kadym razem kupujc bilety na krtkie odcinki. Dojedali do Radomia. W przedziale peno. Dwie "wesoe panienki" rozmawiaj ze stojcymi przy oknie na korytarzu gestapowcami. Kolejna kontrola biletw i dokumentw: andarm i kontroler-kolejarz. Zakwestionowali jej nie przeduon legitymacj. Ma wysi z nimi w Radomiu. Wpa o dwie godziny drogi od Warszawy na dziesi dni przed porodem? Nawet w tej sytuacji nie stracia zimnej krwi. Tylko ona i Semadeni wiedz, kim jest naprawd. Dla pozostaych pasaerw przedziau i dla kontrolujcych j Niemcw jest nieco wyzywajc, krtko ostrzyon rud ciarn, ktra zapomniaa przeduy subowej legitymacji. To si moe przytrafi kademu. Prosi ssiadki rozmawiajce z gestapowcami, by jej pomogy. Jest beztroska, wesoa. Za ich protekcj koczy si na stu zotych grzywny, ktr inkasuje kontroler, i uwadze jednego z gestapowcw:

14. MARIE SPRINGER

255

- Na drugi raz trzeba uwaa! Do Warszawy dojechali lini EKD z Milanwka. Mao, bardzo mao wiem o losach Janka od chwili, gdy Zosia widziaa go po raz ostatni w gestapo we Lwowie. Przywieli go do Warszawy. Siedzia w izolatce na Pawiaku. By przesuchiwany wielokrotnie na Szucha. W styczniu 1944 roku "ciotka Antosia" nadaa mu przez naszych ludzi na Pawiaku wiadomo, e urodzi mu si syn. Rozstrzelali go w lutym. Niewiele wiadomoci przenikao z izolatki na Pawiaku i z przesucha gestapo na Szucha. A jednak... Wiele lat po wojnie spotkaem winia Pawiaka (Jerzego Baya, zamieszkaego w Krakowie, ulica Grodzka 32 m. 3) z ssiedniej izolatki, ktrego relacj przytaczam: "Pn jesieni 1943 roku przez cian mojej celi nr 6 Oddziau Izolacyjnego (parter) zaczem rozmawia z winiem umieszczonym w ssiedniej celi nr 5. Poda mi nazwisko. Kochaski prosi, eby do niego mwi Janek. By wielokrotnie na Szucha, Abwehra i gestapo rozszyfroway go cakowicie. Nie by torturowany. Liczy si ze mierci. W kocu stycznia ledztwo zamknito. 16 lutego wystuka do mnie ostatni wiadomo: - egnaj. Zabieraj mnie."

14. MARIE SPRINGER

256

Los zrzdzi, e tego samego dnia 16 lutego 1944 roku Niemcy zamordowali dwch moich przyjaci z cichociemnej ekipy "Konierzykw": Nr 3 "Czark" - Jana Rogowskiego i Nr 5 "Maka" - Jana Kochaskiego. Gdzie koo Boego Narodzenia dostaem wiadomo, e sdzia Semadeni prosi mnie o telefon. Zadzwoniem z miasta. Cho usyszaem wyranie, e mwi o wiadomociach od Zosi, zrozumiaem, e chodzi o wiadomoci o Zosi. Nawet gdy mi pniej w trakcie spotkania opowiada histori jej ucieczki i przyjazdu do Warszawy, nie mogem uwierzy, e za godzin zobacz j w "Macierzystwie" prowadzonym przez siostry zakonne na Hoej (dzi lecznica Ministerstwa Zdrowia). Zastrzega sobie pokj na parterze, eby w razie czego... Gdy przyszedem, rozpakaa si. - To pierwszy raz od chwili aresztowania - tumaczya. Poza "ciotk Antosi" i mn odwiedza j "Czarka" (Janek Rogowski) i "Witek" (Zygmunt Waligrski), obaj przyjaciele Zosi i Janka, wiedzcy o aresztowaniu i prbach pomocy. Za kadym razem, gdy ktry z nas si zjawi, siostry zakonne anonsoway niezmiennie: - Prosz pani, m przyszed - traktujc, na wszelki wypadek, kadego z nas jako domniemanego ojca, ktry nie chce si przyzna i jest powodem ez licznej matki. W

14. MARIE SPRINGER

257

roli porzuconej przez ma Zosia moga wypaka si za wszystkie czasy. Siostry pocieszay j; - Niech si pani nie martwi. Chopy to tak zawsze. Jak pani urodzi, to na pewno si przyzna. Maciek urodzi si 4 stycznia 1944 roku. Trzymalimy go do chrztu z "ciotk Antosi" w Katedrze w. Jana. Ojcem chrzestnym mia by "Czarka", wczeniej upatrzony przez Zosi, ale go aresztowali w przeddzie przyjcia na wiat Maka. Ceremonia chrztu i noworodek - krzyczcy jak przystao - byy autentyczne, nazwiska matki, dziecka i rodzicw chrzestnych - faszywe. Zosta zapisany w ksigach parafialnych jako Maciej Wanicki, zgodnie z aktualn wwczas kenkart Zosi. W wiele lat po wojnie w archiwum WIH odnalazem moje pismo do szefa w sprawie pomocy dla Zosi i maego Maka: "Makary 26.1.1944. Zgodnie z Pana poleceniem przesyam zestawienie proponowanych niezbdnych wydatkw dla ony Alojzego [pseudonim Janka - S.J.]. Zestawienie to nie przewiduje adnych wydatkw na wyprawk dziecka, ktra wedug owiadczenia osoby opiekujcej si moe kosztowa ok. 10 000 z. Uprzejmie prosz o przekazanie mi decyzji w tej sprawie, gdy ze wzgldw bezpieczestwa naleao-

14. MARIE SPRINGER

258

by osoby te moliwie szybko wywie z Warszawy. Jednoczenie zaczam zestawienie sum dotychczas wydatkowanych. Agaton Wyjazd do Luxa [krypt. Lwowa] (wg za.) paczka ubraniowa 2 paczki jedzeniowe lecznica dr - kwiaty itp. zamiast honorarium gotwka 4 356 z 6 415 " 2 173 " 8 600 " 764 " 11 856 " 34 164 z."

Gestapo jeszcze dugo nie dawao za wygran. Szukali Zosi w warszawskich szpitalach, w jej dawnym sklepie na Bielaskiej, a zapewne i w wielu innych miejscach. Pod opiek "ciotki Antosi" czsto zmieniaa adresy: u Danusi - ony "Dula", u pastwa Solarskich, u Jaruzelskich w Woli Pograszewskiej, u Fukierw pod Grodziskiem. Uspokoia si dopiero podczas Powstania. Gestapo ju im nie grozio. Bombardowania ani "szaf si nie baa. Wierzya niezachwianie, e ani maemu Makowi, ani jej wos z gowy nie spadnie. Powstanie zastao j z siedmiomiesicznym dzieckiem w rdmieciu. Chmielna, Mokotowska, Wsplna. Dokarmiali j i Maka chopcy z miej-

14. MARIE SPRINGER

259

scowych oddziaw. Z rozbitego sklepu Meinla dostaa nawet puszki z kompotem. 4 padziernika wysza z Warszawy i dostaa si do Pruszkowa. Maciek mia 40 gorczki. Odra, rozpozna lekarz RGO i da skierowanie do szpitala. Ale gdy tylko Zosia znalaza si za bram obozu, wzia synka pod pach i ucieka. Wolaa nie by ani jednego dnia w szpitalu, do ktrego mieli dostp Niemcy. Gestapo miao dobr pami. W roku 1948 wysza za m za Zbyszka Rylskiego, sawnego kapitana "Motyla" z batalionu "Czata". W roku 1968 Maciek ukoczy Akademi Sztuk Piknych w Warszawie.

15. OSTATNIE DNI


23 lipca 1944 roku stalimy z "Krystyn" w milczcym tumie na rogu Nowego wiatu i Alei Jerozolimskich. Patrzylimy z satysfakcj i z pogard. Niemcy uciekali. Nie cywilne wadze i volksdeutsche, chykiem, po nocy, adujcy ukradziony dobytek na ciarwki, ale wojsko niemieckie, jawnie, w biay dzie! Szerok jezdni Alei Jerozolimskich cign nieprzerwanie, od wielu godzin, sznur wojskowych pojazdw i sprztu, ciarwek i wszelkiego autoramentu pojazdw konnych: furgonw, bryczek, wozw drabiniastych. Zre-

15. OSTATNIE DNI

260

zygnowani kierowcy nie usiowali wyprzedza konnych pojazdw, cignitych przez wychudzone szkapy w dziwnych uprzach. Nieliczne, zwarte oddziay i tum zmczonych, brudnych, nie ogolonych onierzy. Szli zza Wisy, na zachd, w kierunku Woli i Ochoty. Gorco byo. Szli w rozpitych mundurach, z goymi gowami, z karabinami, trzymanymi niedbale za luf, lub bez broni. Wolno, noga za nog, przystajc co chwila. Przysiadali na skraju chodnika, odpoczywali i szli dalej. Nie patrzyli nam w oczy. Dugo czekalimy na taki widok. Wierzylimy w zwyciski koniec wojny. Mimo okruciestw i mierci dookoa, mimo codziennego terroru, apanek i egzekucji publicznych, na przekr niemieckiej propagandzie, kady Polak w Warszawie wierzy, e wojn wygramy. Nie tylko wierzy, ale po swojemu wiedzia. Rne byy rda i skadniki tej nieatwej pewnoci. wiadomo, e istnieje podziemne Pastwo Polskie, e ani na jeden dzie nie zaprzestalimy walki z Niemcami tu w kraju, a onierz polski bije si na wszystkich frontach. Komunikaty radiowe Londynu i Moskwy, ktre - jeli nie z osobistego nasuchu, to z funkcjonujcej znakomicie szeptanej informacji - zna kady. "Gazetki", prasa podziemna, zadziwiajca rnorodnoci i regularnoci, gdy pod bokiem gestapo "Biuletyn Informacyjny" wychodzi co tydzie w nakadzie przekraczajcym czterdzieci tysicy egzemplarzy, a by czytany przez setki tysicy.

15. OSTATNIE DNI

261

Napisy na cianach, ktre pojawiay si co rano nowe w najbardziej widocznych miejscach centrum miasta, obok wartownikw i wej do hitlerowskich urzdw: "Kotwica" - symbol Polski Walczcej, PAWIAK POMCIMY, swastyka hitlerowska na szubienicy, DEUTSCHLAND KAPUT - kwitujce na warszawskich murach zwycistwo pod Stalingradem. art i kpina, nieodczna od warszawskiej ulicy: piosenka piewana w tramwaju przez mocno bimbrem zalatujcego artyst-patriot i przerbka napisu na szyldzie biura werbunkowego na roboty do Niemiec, gdzie "Rudy" "poprawi" haso "Jedcie z nami" na "Jedcie sami". Przeywalimy dni radoci, satysfakcji i dumy. Z odlegych bitew i bohaterskich akcji rozgrywanych za rogiem, na ssiedniej ulicy: odbicie winiw pod Arsenaem, granaty rzucone do Caf Clubu, zdobycie stu milionw zotych przewoonych z banku, zamach na Kutscher. Potwierdzay je egzekucje publiczne i nowe listy zakadnikw. To bya cena wojny, jak prowadzilimy z okrutnym wrogiem. Ale Niemcy nie mogli ju mordowa w Warszawie bezkarnie, bali si. Czstsze jednak byy dni grozy i bezsilnoci. Gdy aresztowania obejmoway najbliszych. Gdy zza murw getta dochodziy odgosy strzaw, a ponad miastem sta sup dymu. Gdy nadchodziy wiadomoci o nowych egzekucjach w Palmirach i w ruinach getta, o mierci kogo z

15. OSTATNIE DNI

262

bliskich w Owicimiu. Czarny tydzie okupacji, kiedy 30 czerwca 1943 roku w mieszkaniu przy ulicy Spiskiej 14 aresztowano generaa "Grota", Komendanta Armii Krajowej, a w pi dni pniej ze szczekaczki na rogu Marszakowskiej i Alei Jerozolimskich usyszaem komunikat o tragicznej mierci generaa Sikorskiego. Okupacja hitlerowska nie spada na mnie. Sam j sobie wybraem, gdy w Szkocji na pytanie siwowosego pukownika odpowiedziaem "tak", a w rok pniej szedem ulic Marszakowsk. Byo mi przez to atwiej ni tym, ktrzy nie mieli prawa takiego wyboru. Miaem satysfakcj, e "sam sobie byem winien". Od razu na starcie napotkaem zorganizowane Podziemie walczce z okupantem, uzyskaem mono aktywnego udziau w walce. Od pierwszego wrzenia 1939 roku, gdziekolwiek byem, wiedziaem, e dla nas Polakw wojna toczy si o sprawy osobiste kadego z nas i o najwaniejsze ludzkie sprawy. Nie prbowaem ich sobie formuowa, bo kada taka prba, nawet wobec samego siebie, byaby nieudolna, zbyt patetyczna. Sformuowa mi je mj przyjaciel - dowdca, gdy na chwil przed skokiem krzykn mi na drog: - Zachciao ci si Polski, gwniarzu! Z chwil gdy znalazem si w Warszawie, nie zastanawiaem si, czy przeyj do jutra, "do pierwszego", do

15. OSTATNIE DNI

263

koca wojny. Wane na co dzie byo, czy spotkam czniczk, czy zastan poczt, czy potrafimy wydrukowa faszyw przepustk. Mogem sprowadzi wojn i okupacj do codziennych zada. Rozmieni na drobne groz i strach. Ostatni tydzie przed Powstaniem. Nikt z nas nie wiedzia przecie, e to wanie ten tydzie bdzie ostatnim, ale czulimy w Warszawie, e to nie jest jeszcze jeden zwyky, kolejny tydzie okupacji. 23 lipca ogldalimy ucieczk Niemcw. 25 lipca oddziay AK zostay postawione w stan alarmu. Nie naleelimy do oddziaw liniowych, objtych szkoleniem bojowym i planem mobilizacji, ale nie wyobraaem sobie, ebymy mogli nie wzi udziau w Powstaniu. Z "Agatona" moglimy wystawi bez trudu kilkunastoosobowy pluton. Wystpiem do pukownika "Makarego" z prob o przydzia bojowy. Zgodzi si i zaatwi nam przydzia do batalionu majora "Okonia". Dostalimy przydzia, ale nie dostalimy broni. Poza kilku pistoletami i granatami, ktre stanowiy ubezpieczenie pracowni, i kilku "prywatnymi" pistoletami - nie mielimy nic wicej. Ani jednego karabinu, ani jednego pistoletu maszynowego. Liczyem, e to, co posiadamy, to tylko pierwszy rzut, ktry musi nam zapewni dojcie - w razie potrzeby z broni w rku - na miejsce zbirki o godzinie "W", wystarczy na pierwsze godziny walki, e pniej dostanie-

15. OSTATNIE DNI

264

my "waciw bro" i amunicj. Tymczasem staralimy si dozbroi na wasn rk. W cigu czerwca i lipca 1944 roku zakupilimy dziewi pistoletw, w tym dwa wisy i trzy parabellum oraz ponad tysic sztuk amunicji. Wreszcie dziki "Witkowi" (Witoldowi Ambroewiczowi) uzyskalimy skarb nie byle jaki - bergmana z omioma penymi magazynkami. Jak w okupowanej Warszawie, na miesic przed Powstaniem, mogo doj do takiej transakcji? Oto relacja "Witka". Handlem lub czciej zdobywaniem broni trudni si od dawna. Ale jak dotd byy to pistolety i amunicja. Zakupu bergmana dokona dziki porednictwu punktu do handlu broni, ktrym bya mydlarnia w rejonie placu elaznej Bramy. Dosta adres: posterunek andarmerii na Dworkowej, nazwisko andarma i haso. Istniaa co prawda moliwo prowokacji ze strony andarma i wpadki przy kupnie, ale przy powszechnej demoralizacji i przekupstwie Niemcw stacjonujcych w Warszawie ryzyko nie wydawao si tak wielkie. Transakcja zapowiadaa si pomylnie: jest do sprzedania bergman z omioma penymi magazynkami w futerale. Cena 42 000 z (wysoka, jeli uwzgldni, e np. miesiczny bilet tramwajowy kosztowa 50 z) i dodatkowy warunek: nabywca sam wyniesie towar z wartowni.

15. OSTATNIE DNI

265

Targowali si. andarm nie ustpowa. Ustalili termin odbioru. Cena bya wysoka, ale tak bardzo potrzebowalimy broni, e uzyskaem dan sum. Gdy "Witek" zjawi si na Dworkowej ponownie, andarm przede wszystkim spawi drugiego Niemca, ktry by w tym samym pokoju. - Jest, mona zabra. "Witek" mia pienidze przy sobie, ale nie liczy, e transakcja dojdzie od razu do skutku, i nie zabra ze sob odpowiedniego opakowania. Wyszed i po chwili wrci z du torb po cukrze. Wpaci pienidze - dosta towar. Cho andarm przynagla, "Witek" sprawdza kady z omiu magazynkw. Lufa bergmana wystawaa paskudnie z torby, wic mu andarm da jaki ach do okrycia towaru. Na ulicy "Witek" speszy si. Sta w biay dzie na ruchliwej ulicy Puawskiej. Mimo opakowania ksztat paczki nie pozostawia adnej wtpliwoci co do jej zawartoci. Szczciem, przejedaa wolna doroka. Tak by zdenerwowany, e przy wsiadaniu bergman wypad z torby na chodnik. - O, maszynwka - skomentoway fachowo stojce obok dzieci. Dorokarz nie sposzy si i odwiz pasaera na Dug. Przez podwrka doszed "Witek" do meliny na witojerskiej.

15. OSTATNIE DNI

266

Tak by dumny z zakupu, e cign na melin kilku kolegw, by im zademonstrowa zdobycz. Ogldali. Przymierzali si. W trakcie prb kto puci ca seri w cian. Ukryli bro w skrytce i wyszli jak najprdzej. - Nie wychodcie na ulic - ostrzeg ich w bramie str strzelaj. Ja sam, zupenie przypadkowo, staem si nabywc jedynego karabinu, z jakim nasz pluton zameldowa si na zbirce sierpnia. Chodn i Wolsk cigny na zachd uciekajce oddziay niemieckie. W jednym ze sklepikw-knajpek na Solnej, do ktrego wstpiem, eby si czego zimnego napi, zastaem dwch "kamukw". Tego dnia wojna dla nich ju si skoczya. Siedzieli w rozpitych mundurach przy kolejnych butelkach piwa. Pasy i adownice zawiesili na krzesach, karabiny i tornistry ustawili w kcie. Rozmawiali w niezrozumiaym dla mnie jzyku. Przy nastpnym piwie okazao si, e znaj jednak dostatecznie niemiecki, by zrozumie, poparte wymownym gestem, moje zainteresowanie stojcymi w kcie dwoma karabinami. Targowalimy si dugo. Ja proponowaem uparcie "zwei" oni powtarzali "ein". Uzgodnilimy wreszcie, e sowo "zwei" oznacza cen 2 tysice, ktr wypaciem im za 1 kb z picioma penymi magazynkami. Byli tak zadowoleni z piwa i z przeprowadzonej transakcji, e zapropono-

15. OSTATNIE DNI

267

wali mi, ebym na miejscu wystrzeli dla sprawdzenia jakoci nabytego sprztu. Miaem troch emocji, jak przenie w biay dzie karabin do "Pakulskich", ale rozstrzygn ten problem waciciel sklepiku. - Zostaw pan towar. Przyjd pan za godzink. Przeniesienie sporej paczki, z ktrej wystawaa szczotka do zamiatania podogi, nie byo trudne. Mielimy ju okoo pitnastu pistoletw, przecitnie z osiemdziesicioma pociskami do kadego, okoo dwudziestu granatw, jeden peem i jeden kb - do naszego wyposaenia bojowego doszed jeszcze samochd. Polski fiat 508, przerobiony na pciarwk na gaz drzewny, mocno sfatygowany pracowitym ywotem. Oddawa nam ju niejedn przysug, teraz zosta przez nas zmobilizowany. Zawdziczalimy go "Dziuniowi" (Edwardowi Raniewskiemu), ktry pracowa jako kierowca w jednej z niemieckich firm urzdujcych w "Prudentialu" na placu Wareckim. "Wypoycza" go dla naszych potrzeb, ale z dawna ju postanowi, e "szkopom grata nie zostawi". Zdy przeprowadzi remont zacnego pojazdu na rachunek firmy dostatecznie wczenie? by go ukra 25 lipca, w dniu zarzdzonego alarmu. Ukra - lub raczej rewindykowa zrabowane mienie, jako e pochodzenie polskiego fiata byo bezsporne.

15. OSTATNIE DNI

268

Drog subow nie dostalimy broni ani amunicji, dostaem natomiast par butw z cholewami, najbardziej nieprzydatne obuwie w Powstaniu. Do chodzenia kanaami nie nadaway si zupenie. Przygotowania do Powstania nie ominy naszych pracowni faszywych dokumentw. Wydrukowalimy legitymacje AK, zrobilimy piecz Dowdcy AK. Chcielimy nasz faszersk dziaalno zakoczy prawdziwym dokumentem i prawdziw pieczci. Po dziesitkach faszywych niemieckich ausweisw i Durchlasscheinw, po setkach pieczci ze swastyk - polska legitymacja wojskowa i piecz z polskim orem. Przekazujc je do produkcji, mogem po raz pierwszy zapewni "Ambasa", e tym razem karton na legitymacje moe by dowolnego koloru i gramatury, a czcionka - dowolnego kroju. Patrzy z satysfakcj, ale i z niedowierzaniem na skomponowany przez "Bliklego" rysunek pieczci i wzr legitymacji z powtarzajcym si na odwrocie orem polskim i monogramem Polska Walczy. 26 lipca sytuacja ulega raptownej zmianie. Do Warszawy wrciy ewakuowane w popochu urzdy niemieckie, przybyy oddziay policji SS. Uzupeniali zasieki z drutu kolczastego przed wejciami do urzdw, zamurowywali parterowe okna, obsadzali zaog zbudowane uprzednio bunkry strzegce waniejszych gmachw i urzdw. Na

15. OSTATNIE DNI

269

przelotowych arteriach pojawiy si czogi i wozy pancerne. Kanonada artyleryjska zza Wisy narastaa. 27 lipca pod wieczr megafony uliczne poday zarzdzenie gubernatora dystryktu warszawskiego Fischera, wzywajce sto tysicy mczyzn w wieku od siedemnastu do szedziesiciu piciu lat do kopania roww na przedpolu Warszawy. Wysuchaem tego komunikatu na skwerku Hoovera na Krakowskim Przedmieciu. Megafony podaway miejsce zbirki w wyznaczonych punktach miasta, gdzie nazajutrz mielimy zgosi si o godzinie 8. Nie byo czasu na uzgodnienie stanowiska, nie byo instrukcji, ale dla wszystkich warszawiakw sprawa bya prosta. Do kopania roww nie zgosi si niemal nikt. Zamiast wyznaczonych stu tysicy stawio si na punktach zbornych, jak na kpiny, kilkaset osb. Kilkaset oczekujcych ciarwek odjechao pustych. Warszawa po raz pierwszy "rzucia Niemcom otwarte wyzwanie". Mona byo si spodziewa, e nie puszcz tego pazem. Na miecie pojawia si coraz wicej patroli policji i wojska. Atmosfera bya tak napita, e byle incydent mg spowodowa strzay. Taki wanie incydent przydarzy si pracowni "Philipsa"'. W ramach przygotowa do Powstania koczyli budow nadawczo-odbiorczej stacji radiowej. Na prob "Benona" odkomenderowaem do ich komrki "Pawa" od "Pa-

15. OSTATNIE DNI

270

kulskich". Zna si na robocie radiowej i by im na finiszu bardzo pomocny. 26 lipca "Benon" zameldowa mi, e stacja gotowa i e nazajutrz dostarcz aparatur do "Pakulskich" na Chodn. Mieli do przetransportowania trzy spore paczki, ktre jednak nie wyglday specjalnie podejrzanie na tle warszawskiej ulicy w lipcu 1944 roku, gdzie niemal kady przechodzie co dwiga. Ustalili, e pjd we trzech - tyle byo paczek - "Benon", "Kocio" i "Pawe" - przez most Kierbedzia. "Benon" mia parabelk z zapasowymi magazynkami, zatknit za pasek spodni (nie wida pod kurtk, a atwo si wyciga), "Kocio" jak "szstk", "Pawe" szed bez broni. Szli Biaostock wzdu muru otaczajcego budynki Monopolu Spirytusowego, gdy z bramy wytoczono wagon w kierunku pobliskiego Dworca Wileskiego. Eskortowali wagon trzej onierze. Na widok trzech uzbrojonych Niemcw chopcy speszyli si, ale za pno ju byo si cofa. Wyminli Niemcw idcych za wagonem, gdy jeden z nich krzykn: "Halt! Hnde hoch!" - "Pawe" podszed do Niemcw. By bez broni, wic najmniej ryzykowa na wypadek osobistej rewizji, a poza tym - jak susznie oceni - dawa swym uzbrojonym kolegom czas. "Kocio" strzeli, ale mizerna "szstka" zacia si ju po pierwszym strzale. "Benon" wygarn wic cay magazynek parabelki. Jeden z Niemcw dosta, ale dwaj pozostali wbiegli do bramy, skd zaczli strzela z pistoletw

15. OSTATNIE DNI

271

maszynowych do uciekajcych chopcw. "Benon" biegnc wymieni magazynek. Zobaczy, e "Kocio" i "Pawe" upadli, wic zatrzyma si i strzela w kierunku Niemcw. Chopcy podnieli si i biegli dalej. Biegncy jako pierwszy "Pawe" wpad do bramy domu na ulicy Markowskiej 19, gdzie stracili go z oczu. Pod ogniem Niemcw dobiegli do teje bramy. "Pawa" nie byo, na ziemi leaa jego paczka. Ludzie uciekali, ulica opustoszaa. Jaki kolejarz ukrywajcy si w bramie krzykn im: - Wasz kolega uciek! "Benon" podnis paczk "Pawa" - owoc ich wielomiesicznej pracy. Przez podwrko, przez pot, skad desek wbiegli z broni w rku do parterowego baraku jakiego biura. Pokazano im, ktrdy wyj na Zbkowsk. Tam byo spokojnie. Wstpili do czniczki "Ewy", skd dostarczyli paczki do "Pakulskich". Nie wiedzieli, co si stao z "Pawem", ale informacja kolejarza bya pocieszajca. Tymczasem "Pawe" przeywa cikie chwile. Biegnc poczu gorce uderzenie w plecy. By pewien, e to ju koniec. Z wysikiem dobieg do pierwszej bramy. Klatk schodow szed z trudem jak najwyej, jak najdalej od gonicych go Niemcw. Krwawi silnie. Zapuka do drzwi. Otworzya mu kobieta, za ktr zobaczy kilkoro

15. OSTATNIE DNI

272

dzieci. Nie wszed. - Ju nic z niego nie bdzie - usysza, gdy odzyska przytomno. Kilka osb stao nad nim. Odda komu dokumenty, poda adres rodzicw, eby ich zawiadomili. By pewien, e Niemcy lada chwila go odnajd i wykocz. Gdy odzyska znowu przytomno, lea w ku, rozebrany, owinity przecieradem. Gospodarz, pan Ogonowski, robotnik, namawia go na kielicha, ktry natychmiast postawi go na nogi. O postrzale "Pawa" zawiadomi jego matk, "Dorot" kierowniczk sekretariatu "Agatona" - nieznajomy, ktry przyjecha na rowerze. yje - to byo najwaniejsze. Pojechaa zaraz. Ocieka krwi, mdla czsto. Mieszkacy domu Markowska 19 przeywali chwile grozy. Niemcy zastrzelili opodal dwch ludzi, widzieli, jak w bramie domu zniknli uciekajcy, mogli lada chwila wyprowadzi mczyzn i rozstrzela ich na ulicy. Co chwila kto z mieszkacw zaglda do sutereny pana Ogonowskiego i stwierdza z przeraeniem, e ranny ley tam nadal, coraz bledszy, bardziej wykrwawiony, ale ywy. - Rozstrzelaj wszystkich. - No to go wydajcie! - owiadczy pan Ogonowski, spokojnie poprawiajc z "Dorot" opatrunek i szykujc dla nich obojga nocleg.

15. OSTATNIE DNI

273

O postrzale "Pawa" zawiadomi mnie bardzo zaniepokojony "Wedel". I on, i "Krystyna" byli przekonani, e podczas strzelaniny na Biaostockiej zgin ich brat "Janusz". Mia asystowa w transporcie i dotychczas nie wrci. Wyjanio si po kilku godzinach, e dosta rano inne polecenie i w przenoszeniu aparatury nie bra udziau. Pojechaem do "Pawa", "Krystyna" i "Doktor Weronika" zjawiy si wkrtce. "Doktor Weronika" stwierdzia postrza puc, silny krwotok. Zrobia opatrunek, ale operacja bya konieczna, i to jak najszybciej. Ranny by przytomny, ale z kad chwil sabszy. O przewiezieniu go do szpitala nie byo mowy. W przypadku rany postrzaowej wymagao to specjalnego zezwolenia policji. Kilku lekarzy na Saskiej Kpie, ktrych ju po godzinie policyjnej "Krystyna" i "Weronika" prboway namwi do zabiegu - odmwio. Nie odmwi natomiast profesor Michalski, ktry na prob "Doktor Weroniki" zgodzi si operowa chopca u siebie w szpitalu Przemienienia Paskiego, pod warunkiem, e mu rannego dostarczymy. Niespodziewanie pomg nam nalot samolotw radzieckich w nocy z 27 na 28 lipca i bombardowanie dworcw kolejowych na Pradze. Z podejrzanego rannego "Pawe" awansowa w cigu nocy na "ofiar sowieckiego bombardowania". Oficjalnie w biay dzie wielimy go do szpitala na tapczanie pana Ogonowskiego, ustawionym na platformie konnej. Na skrzyowaniu Targowej andarme-

15. OSTATNIE DNI

274

ria polowa zatrzymaa ruch, eby przepuci jadce w kierunku wschodnim czogi. Wytumaczyem andarmowi, kogo wieziemy. Pokiwa gow ze zrozumieniem i przepuci nasz platform. A e "ofiara sowieckiego bombardowania" miaa w lewym pucu, tu obok serca, pocisk z niemieckiego szmeisera, o tym przekona si dopiero doktor Roszkowski, ktry operowa "Pawa". Wygrzeba si chopak z postrzau, ale w Powstaniu udziau wzi ju nie mg. W nocy z 28 na 29 lipca kolejny nalot bombowcw radzieckich i kolejne bombardowanie dworcw kolejowych. 30 lipca nad miastem pojawiy si myliwce radzieckie. Cho to bya niedziela, jak zwykle koo dwunastej byem na odprawie u pukownika "Makarego". Jeszcze nie. Ale pogotowie bojowe trwa. Po poudniu odwiozem "Krystyn" na miejsce jej zbirki. Nie bya pewna, czy w Powstaniu dostanie przydzia do naszego plutonu, wic ju na kilka miesicy przedtem zgosia si na kurs sanitarny. Dostaa przydzia jako sanitariuszka do szpitala AK. Wiozem j na ramie roweru przez most Poniatowskiego. Wiatr rozwiewa jej wosy, przesaniay mi oczy i usta. Na Krakowskim Przedmieciu podaa mi dokadny adres: Elektoralna 16. Fabryka

15. OSTATNIE DNI

275

Frageta. Po drodze wstpilimy na Stare Miasto do Katedry w. Jana.

IV. POWSTANIE. NIEWOLA. POWRT

276

IV. POWSTANIE. NIEWOLA. POWRT


1. GODZINA W
We wtorek 1 sierpnia 1944 roku rano, na przekr historii, wiedziaem na pewno, e dzi Powstanie si nie zacznie. Od chwili ogoszenia stanu czujnoci z dniem 25 lipca szef II Oddziau Sztabu, pukownik "Makary" - Kazimierz Iranek-Osmecki, zarzdzi codzienne odprawy kierownikw wydziaw dla zabezpieczenia szybkiej i sprawnej cznoci. Spotykalimy si w godzinach poudniowych, zwykle po dwunastej. Szef omawia aktualn sytuacj, sprawdza wykonanie ostatnich polece, zaatwia sprawy biece. Ale i on, i my wiedzielimy, e nie o to chodzi. Czekalimy na t jedyn wiadomo: kiedy zaczynamy? Plan mobilizacji do Powstania przewidywa, e potrzeba co najmniej 36 godzin na przekazanie rozkazw, zebranie rozproszonych po miecie oddziaw AK, rozdanie broni. Ustalono rwnie, e zaskoczenie przeciwnika, stanowice jeden z gwnych atutw powstacw, jest moliwe jedynie pod oson ciemnoci - wic szturm po-

1. GODZINA W

277

winien odby si noc. Zgodnie z instrukcj alarmow "Makary" podawa nam ustalenia obowizujce na nastpny dzie. Kadego dnia, idc na odpraw do szefa, oczekiwaem, e nareszcie usysz: "Jutro wieczorem zaczynamy." Na wczorajszej, poniedziakowej, odprawie "Makary" powtrzy jak zwykle: jutro, we wtorek, na pewno jeszcze nie. atwiej byo czeka przez dugie lata ni przez te ostatnie dni. Upragniona chwila, oddalona dotychczas niezmiennie o lata i wielkie bitwy na dalekich frontach, staa si nagle konkretn i blisk godzin "W", oznaczon na zegarku, odmierzan odlegoci z punktu alarmowego plutonu na Chodnej 5 do miejsca zbirki batalionu na cmentarzu Ewangelickim. Czulimy jej blisko. Z przeprowadzonej mobilizacji, z komunikatw zbliajcego si frontu, z wewntrznego napicia i oczekiwania. Od kilku dni wikszo chopcw z plutonu bya ju na punktach alarmowych. Wprawdzie odwoanie pogotowia bojowego w dniu 28 lipca wprowadzio troch niejasnoci i wzmogo napicie, ale nie spowodowao na naszym odcinku adnych gronych nastpstw. Wyjaniem chopcom, e to nie odwoanie, a raczej chwilowe zawieszenie decyzji. Alarm trwa. Poprzedniego dnia na ulicy Mazowieckiej w biay dzie dostaem od dwu chopcw z biao-czerwonymi opaskami na rku "Biuletyn Informacyjny" z 31 lipca. Dotychczas dostawaem go co tydzie w konspiracyjnej

1. GODZINA W

278

poczcie. 31 lipca "Biuletyn" by kolportowany w rdmieciu. Pod bokiem uzbrojonego po zby Arbeitsamtu na ulicy Kredytowej, opodal Komendy Policji na Krakowskim Przedmieciu. Kolporterzy byli zapewne dobrze ubezpieczeni, ale przechodnie brali pismo niemal jawnie bez obawy. "Biuletyn" (nr 35) w artykule Front. W przededniu walk o Warszaw przynosi informacje o pooeniu na froncie w dniach 29 i 30 lipca: "Wojska sowieckie marszaka Rokossowskiego ktre obchodz stolic Polski od poudnia - sforsoway Wis w rejonie Dblina na dugoci okoo 80 km (mniej wicej od Kazimierza nad Wis do ujcia Pilicy) i przerzucaj teraz swe jednostki na zachodni brzeg Wisy, gdzie organizuj silny przyczek. Oddziay przednie tej armii sowieckiej, posuwajce si wschodnim brzegiem Wisy, nie nawizay do rana 30 VII stycznoci z wojskami niemieckimi przedmocia Warszawy. Przedmocie to, bdce odcinkiem frontu 2 armii niemieckiej, biegnie ukiem na wschodnim brzegu Wisy. ("Biuletyn" podawa wiadomo niecis. Nie wiedziano wwczas, e Guderian po objciu dowdztwa przeorganizowa ten odcinek frontu. Odcinek na uku rodkowej Wisy od Jabonny do Dblina przeja od drugiej dziewita armia.) W cigu ostatnich paru dni wojska niemieckie, majce broni przedmocia, zostay wzmocnione zarwno ilociowo, jak i jakociowo. Do dnia 30 VII

1. GODZINA W

279

przedmocie nie byo atakowane przez Rosjan. Jedynie tylko w Wizowni (21 km na szosie z Warszawy do Garwolina) zjawi si podjazd sowiecki. Niemcy wykorzystujc chwilowy spokj, energicznie organizuj przedmocie. W nocy z 29 na 30 lipca zniszczono tu tory kolejowe. Buduje si kilka mostw pontonowych, zakadane s liczne miny." Tre "Biuletynu" zapowiadaa usztywnienie si frontu i wzmoenie obrony niemieckiej, kazaa czeka. Fakt jawnego kolportau pisma pod bokiem niemieckich andarmw przeczy tym uspokajajcym wnioskom, wiadczy o temperaturze warszawskiej ulicy, o koniecznoci rozadowania napicia. Przesunicie godziny policyjnej z dziewitej wieczr na sm, wprowadzone poprzedniego dnia, potgowao nastrj oczekiwania, wyczuwalny z rozkazw, ktre do nas dochodziy, z komunikatw radiowych, z nastroju w miecie. "Jackowi", gdy jecha na punkt alarmowy do pracowni, nawali rower. Zreperowa mu go mechanik w pierwszym napotkanym warsztacie. Odmwi przyjcia pienidzy. - Spotkamy si niedugo. Do odprawy u "Makarego" miaem jeszcze troch czasu. Wsiadem na rower i pojechaem do "Gajewskiego" na Wydzia Architektury. W pracowni zastaem niemal wszystkich. Zamwie biecych byo ju niewiele. Czekali tak jak i ja. Umwilimy si na popoudnie w pracowni, eby jak zwykle omwi poczt. Miaem jeszcze

1. GODZINA W

280

tego dnia odwiedzi nasz pracowni radiow. Starcie z andarmami i postrza "Pawa" przy przenoszeniu radiostacji zdezorganizoway ich robot. Teraz, gdy yciu "Pawa" nie zagraao ju niebezpieczestwo, pracowali pen par w innym lokalu. "Benon" - szef pracowni radiowej - od dwu dni urzdowa na Krlewskiej u "Pakulskich" i przygotowywa sprzt do Powstania. Dosta do przegldu radzieck stacj nadawczo-odbiorcz. Po drobnej naprawie funkcjonowaa bez zarzutu. Uzupeni j dwiema prdnicami napdzanymi korb i dwoma akumulatorami skradzionymi Niemcom przez naszych kolejarzy. Liczyem, e uda si zmontowa take i nasz stacj odbiorczo-nadawcz, ktr "Benon" przygotowywa od kilku miesicy. Dzisiaj (tj. 1 sierpnia) rano wysa "Kazia" do Zalesia po zamelinowane tam lampy. "Kazio" do 17.00 nie wrci. Zadzwoniem na Walecznych, czy s jakie wiadomoci od "Krystyny". - Nie, nie byo adnych. - Zadzwoni wieczorem. Wielokrotnie prbowaem odtworzy w pamici t chwil, gdy w lokalu konspiracyjnym na elaznej; usyszaem rozkaz, ktrego tragicznej wagi nikt z nas nie umia przeczu. Zostao mi z niej zaledwie mgliste wspomnienie, zatarte gorczkowym popiechem nastpnych godzin, 63 dniami i nocami Powstania, dugimi latami wspomnie, docieka i rozrachunkw, gruzami Warszawy i radoci zbudowanej Trasy W-Z.

1. GODZINA W

281

- Dzi, o godzinie 17 - powiedzia "Makary". Nie tumaczy, dlaczego wczorajsza decyzja o nie-rozpoczynaniu Powstania w dniu dzisiejszym zostaa nagle odwoana. Jakby uprzedzajc nasze zdziwienie i pytania, powtrzy, e zaczynamy dzi, punktualnie o godzinie 17. Na pytania nie byo czasu. Byoby ich zreszt zbyt wiele. Na niektre dostaem odpowied od pukownika "Makarego", gdymy po upadku Powstania, w obozie jenieckim w Langwasser pod Norymberg, odbywali dugie spacery wzdu ogrodze z drutu kolczastego, jakimi otoczono dodatkowo nasz kwater jecw - onierzy Armii Krajowej. Na pozostae usiuj sobie odpowiedzie do dzi. Obozowa odpowied pukownika "Makarego" nie bya atwa. Mielimy za sob ciar zawiedzionych nadziei, gorycz klski. Tym bardziej szanuj powcigliwo krytyki i surow szczero mego rozmwcy. Trudno mi byo uwierzy tam, za drutami, w natoku gorcych wspomnie i drcych wtpliwoci, gdy dowiedziaem si po raz pierwszy, e decyzja o terminie wybuchu Powstania zostaa podjta na podstawie ustnego meldunku generaa "Montera", bez sprawdzenia opinii najbardziej wiarygodnego informatora, jakim by szef wywiadu AK, pukownik "Makary". Pozostao mi jeszcze pi godzin okupacji. - eby mi tylko dtka nie nawalia - wzdychaem, jadc na Chodn 5

1. GODZINA W

282

do "Pakulskich" w celu uruchomienia cznoci plutonu. Na umwiony dzwonek drzwi otworzy "Pakulski". - Dzi o godzinie 17! - Nawet si nie zdziwi. "Kubu" mieszka niedaleko. Zawiadomiem go osobicie, eby byo prdzej. - Nareszcie! Potem jeszcze pani "Anna", czniczka-sanitariuszka plutonu, i "Gajewski" na Wydziale Architektury. Zastaem wszystkich na umwionych punktach alarmowych. Zdyem. Poszo. Zgodnie z planem mobilizacyjnym plutonu zbirka na Chodnej, skd mielimy wyruszy ju z broni, bya wyznaczona na dwie godziny przed godzin "W", to znaczy na godzin 15. Miaem do czasu, eby pojecha na Sadyb poegna si z matk i z Magdalenk. Wstpiem na Szopena, do mego konspiracyjnego mieszkania. Wziem mk, cukier i smalec, eby zawie matce. Na kilka dni Powstania wystarczy. Jechaem na rowerze Alejami Ujazdowskimi, Belwedersk, alej Sobieskiego. Dalej ni Czerniakowsk, ale po asfalcie. Spieszyem si. Nie zauwayem zielonego samochodu przyczajonego za zakrtem. - Halt! - Trzech andarmw z rozpylaczami w rkach. Wadowaem si prosto na nich. Cho prcz kompletu

1. GODZINA W

283

faszywych dokumentw nie miaem przy sobie nic podejrzanego, baem si tej rewizji jak adnej poprzedniej. To byby dopiero pech, wpa na cztery godziny przed kocem okupacji. ywno ich nie interesowaa, ausweisy te nie za bardzo. Szukali broni. Sprawdzili dokadnie paczk, ktr wiozem na baganiku. Pojechaem dalej. Magda bawia si w ogrdku. Matka szykowaa obiad. Mj nagy przyjazd wyjani jej wszystko. Wiedziaa ju od kilku dni o zarzdzonym pogotowiu, bo moja siostra-lekarka, ktra z ni mieszkaa, bya ju zmobilizowana do szpitala AK na Elektoralnej. - Kiedy? - Dzi o 17. Przy poegnaniu pooya mi rk na gowie. Moe tylko trzymaa j chwil duej ni zwykle. - Zobaczymy si niedugo. Pamitaj! Miaem ochot powiedzie Magdzie na poegnanie, kim naprawd dla niej jestem, bo nie byem pewien, czy jeszcze kiedy bd mia po temu okazj. Ale jako mi nie wyszo. Prosiem matk, eby jej powiedziaa, gdybym nie wrci. - Powiesz jej sam - zdecydowaa matka. Magda przytulia do mnie swoj piegowat buzi.

1. GODZINA W

284

Nie miaa czasu na rozmow, bo wybieray si z babci do sklepu. - Wujku, kiedy do nas przyjedziesz? Wyszlimy we trjk. Wsiadem na rower. Baem si oglda za siebie. Wracaem Czerniakowsk po kocich bach, eby nie napatoczy si po raz drugi na andarmw. W mieszkaniu na Szopena moje obie gospodynie, panie Helena i Maria Wakowiczwny, nie wiedziay jeszcze nic o dzisiejszym terminie. Byy wzruszone i zatroskane. - Uwaaj na siebie - upominaa mnie kochana pani Maria. Ze skrytki podogowej w moim pokoju wycignem wisa z czterema penymi magazynkami, z ktrych byem tak dumny, kabur i bia furaerk z orzekiem, ktr dostaem od "Krystyny". Jak si ubra? Chmurzyo si. Wziem brezentow kurtk, dugie buty, szeroki skrzany pas i chlebak, do ktrego woyem kabur od pistoletu, furaerk i niezbdny ekwipunek na kilka dni. Wprowadziem kul do lufy, woyem pistolet do wewntrznej kieszeni na piersi, skd atwo si go wyjmowao. Teraz ju nie mgbym si da zrewidowa na ulicy. Komplet zapasowych faszywych dokumentw, ktre miaem w skrytce, zniszczyem. Kenkart i ausweis zabraem ze

1. GODZINA W

285

sob, cho nie mogy ju mi by przydatne podczas jazdy na zbirk. Nie wiem, czy z okupacyjnego przyzwyczajenia, czy moe na szczcie, bo tak mi dobrze dotychczas suyy. Czas byo jecha. Panny Wakowiczwny nie prboway nawet powstrzyma ez, a i mnie nieatwo przyszo si egna. Przyjmujc mnie jako lokatora, wiedziay a nadto dobrze, czym ryzykuj. Podczas mego kilkumiesicznego pobytu na Szopena okazay niezmcon pogod ducha, odwag, wiele serca i troskliwoci o mnie i moich najbliszych. Do koca ycia pozostan ich dunikiem. Uklklimy we troje i gono odmwilimy Ojcze nasz i Zdrowa. Zostawiem moim gospodyniom radio i objaniem, jak si apie Londyn. Pokazaem, jak si otwiera skrytk podogow w moim pokoju. Nie bd potrzeboway duej udawa, e nic o niej nie wiedz. - Z Bogiem! Na Chodn dojechaem bez przygd. Nie pamitam, jak wygldaa warszawska ulica na dwie godziny przed Powstaniem, bo si spieszyem i wypatrywaem tylko niemieckich patroli. Na Chodnej czeka "Pakulski", gospodarz lokalu. Uspokoi si na mj widok. Wkrtce zameldowali si "Wojtek", "Janusz" i "Jacek". czno dziaaa prawidowo. Czekalimy na samochd. Tymczasem oprnialimy skrytki. Wycignlimy bro: 4 pistolety, amunicj i kilka grana-

1. GODZINA W

286

tw. Reszt uzbrojenia plutonu mieli przywie chopcy samochodem oraz przynie ju bezporednio na zbirk batalionu. Przygotowaem komplet biao-czerwonych opasek z literami WP - Wojsko Polskie, i legitymacje AK. Z ssiedniego mieszkania przysza do nas dziewczyna. Poczekajcie, mam co dla was. - I znad futryny drzwi wycigna przechowywanego tam orzeka na czapk. Czekalimy na samochd, by przewie bro na miejsce zbirki batalionu na cmentarzu Ewangelickim. Przyjecha na Chodn z kilkunastominutowym opnieniem, przywoc "Beka", "Wedla", "Witka" i "Bliklego" oraz granaty, ktre zabrali z pracowni. Opnienie spowodowa podejrzliwy dozorca na Krlewskiej. Zobaczywszy na podwrzu samochd i kilku modych ludzi adujcych go, zamkn bram na klucz i chcia zawiadomi policj. Tym razem mogli si ju nie konspirowa duej, tote z pistoletami w rku wyjanili mu niestosowno tego zabiegu. Uwaalimy, eby przedwczesn akcj nie zdekonspirowa godziny "W", ale zachowanie spokoju w cigu ostatnich minut konspiracji byo trudne. Byle przypadek, zbieg okolicznoci mg wywoa strzay. O krok od przedwczesnego otwarcia ognia byli chopcy z naszego plutonu, ktrzy po zbirce na Solnej, obadowani granatami, byli w drodze na cmentarz Ewangelicki. Prowadzi ich "Kubu", spadochroniarz, ale krtkowidz w okularach - ubezpiecza z tyu "Bartek". Mijali budk z owo-

1. GODZINA W

287

cami na Ogrodowej, gdy zatrzymaa si nagle obok nich ciarwka pena uzbrojonych onierzy. Jeden z Niemcw, wychylajc si z auta, zatrzyma "Kubusia", co do niego wykrzykujc. Nie bya to najodpowiedniejsza chwila, by uzbrojony patrol AK, idcy na zbirk do Powstania, mia spokojnie wysuchiwa krzykw uzbrojonego Niemca. Ubezpieczajcy "Bartek" spokojnie sprawdzi granat w kieszeni paszcza. W razie potrzeby odbezpieczy i wrzuci pod plandek ciarwki. Sytuacj uratowa budkarz, podajc onierzowi butelk z wod sodow, ktrej si tak gono domaga. Idca z chopcami "Anna" - sanitariuszka, opowiadaa mi pniej z nut zawodu w gosie: "Idc na zbirk do Powstania, niosam co cikiego, zapakowanego w drewniany karnisz od firanki. Mylaam, e to co niezwykego - a to by po prostu karabin." Wkrtce byli ju na Chodnej wszyscy, ktrzy mieli si tu meldowa. O wp do czwartej postanowiem jecha. Byo za wczenie, ale ju nie moglimy usiedzie. Moe powinienem by wtedy co chopcom powiedzie, przypomnie? Nie powiedziaem nic. - Ju tylko godzina i dwadziecia minut. Idziemy! Ostatnia konspiracyjna jazda ulicami Warszawy, ju z biao-czerwonymi opaskami, pistoletami i granatami w kieszeniach. Pierwsi wyszli ci, ktrzy mieli i pieszo, w

1. GODZINA W

288

kilka minut po nich nasza zmotoryzowana kolumna: samochd ubezpieczony dwoma rowerami. Prowadzi fiacika "Dziunio", obok niego "Witek" z bergmanem starannie przykrytym po paszcza. Nawet w najbardziej pesymistycznych rozwaaniach nie przypuszczaem, e ten nasz bergman, kupiony od andarma niemieckiego z omioma dodatkowymi magazynkami, wytargowanymi od niego, to jeden z trzystu pistoletw maszynowych, ktre w chwili rozpoczcia walki w Warszawie posiaday oddziay AK. Ten nasz i jeszcze 299. Mona je byo niemal wszystkie zaadowa do naszego gruchota. "Z zestawienia dokonanego w sztabie okrgu w ostatnich dniach wrzenia 1944 wynika - pisze pukownik Kirchmayer - e w dniu 1 sierpnia oddziay powstacze ruszyy do boju majc tylko: 1 000 kb zwykych, 300 pistoletw maszynowych rcznych, 60 rkm, 7 ckm, 35 kb ppanc. i piatw, 1 700 pistoletw zwykych, 25 000 granatw [w tym 95 proc. wasnej produkcji]. [...] Na 100 powstacw wyruszyo z broni czterech. [...] Mona przyj [...] e o godzinie W wystpio do walki 1 500 do 3 500 uzbrojonych powstacw, czyli przyjmujc rednio okoo 2 500 onierzy."1 Jechalimy z "Wojtkiem" na rowerach jako ubezpieczenie przednie Chodn - elazn - Ogrodow - Soln - Lesznem - do Karolkowej, gdzie na tyach cmentarza Ewan1 J. Kirchmayer, Powstanie warszawskie, Warszawa 1959, s. 144.

1. GODZINA W

289

gelickiego mielimy zbirk batalionu. Trasa nie bya najkrtsza, ale po drodze chciaem jeszcze zabra z lokalu na Solnej stolik-skrytk wyadowany granatami. Mebel ubezpieczajcy pracowni by tam ju zbdny, a granaty byy nam teraz potrzebne bardziej ni kiedykolwiek. Pusty stolik zostawilimy w bramie ku zdziwieniu dozorcy, ktry dopiero po godzinie przesta si dziwi czemukolwiek. Mielimy emocje, mijajc po drodze posterunek andarmerii na rogu Chodnej i elaznej. Moe i rozsdniej byo przedtem przenie granaty z Solnej do "Pakulskich" na Chodn, ale zapomniaem o tym, a w ostatniej chwili baem si, eby nie naprowadzi kogo do lokalu na Chodnej i tak ju dostatecznie obcionego. Przed posterunkiem andarmerii przejechalimy powoli, przygldajc si sobie nawzajem. Dwaj andarmi stali obok bunkra ubezpieczonego zasiekami z drutu kolczastego z bergmanami w rku. - Takie same jak nasz - zauway "Wojtek". Na rogu Okopowej wyminy nas trzy ciarowe samochody, pene szaroniebieskich lotnikw. Ostatni zakrt. I nagle - Polska! Za rogiem, o 200 metrw, hitlerowska okupacja. Patrole andarmerii, bunkry, zasieki z drutu kolczastego, ciarwki z uzbrojonymi Niemcami. A tu Polska. Na kawaku ulicy dopiero - ale ju Polska. Zdylimy.

1. GODZINA W

290

Toczno i a biao-czerwono od opasek na rkach. Jaki oddzia AK jako tako umundurowany i uzbrojony pilnowa porzdku i ubezpiecza miejsce zbirki. Zaoylimy opaski, wyjlimy bro. Zaparkowalimy samochd pod drzewami. Nasz fiacik by jedynym zmobilizowanym pojazdem mechanicznym w tym miejscu zbirki. Doczay coraz to nowe grupki onierzy Armii Krajowej. Panowa nastrj wesooci i onierskich fasonw, ktrymi staralimy si nadrobi nasz mocno cywilny wygld. Niektrzy zdyli ju naszy sobie dystynkcje na furaerkach i wojskowych bluzach. Oddawano sobie starannie wojskowe honory. Przewaay cywilno-sportowe ubrania, na gowach furaerki lub berety. U wikszoci cay mundur wojskowy sprowadza si do orzeka przyczepionego do cywilnej czapki i biao-czerwonej opaski na rku. Sanitariuszki z opaskami Czerwonego Krzya, z wypchanymi torbami. Kilku gapiw z pobliskich bram. Wrd modych chopcw i dziewczt starszy pan, chory w penym umundurowaniu z 1939 roku, starannie ukrywanym przed gestapo i przed molami, w rogatywce na gowie, z Krzyem Virtuti Militari na piersi i lask w rku. Uzbrojenie bardzo rne, na og sabe. Tylko nieliczne karabiny, wyjtkowo pistolety maszynowe. Przewaay pistolety rnych kalibrw zatknite za pas, a najczciej granaty przytroczone sznurkiem do paska. Odnalaz mnie "Kubu" z patrolem, potem reszta naszego maego plutonu.

1. GODZINA W

291

Byo ju po godzinie szesnastej. Od strony Kercelaka dolatyway odgosy pojedynczych strzaw, detonacje granatw i narastajce serie z broni maszynowej. Tam si ju zaczo. Jak si zacznie u nas? Jak mi si objawi wyczekiwana godzina "W"? Salw armatni? Biciem w dzwony? Piorunem z jasnego nieba? Czy nag chwil ciszy, w ktrej sycha tylko bicie wasnego serca? Objawia si dwiema niemieckimi ciarwkami, ktre nagle wyjechay wprost na nas zza rogu. Niemieccy kierowcy musieli by chyba jeszcze bardziej zaskoczeni ni my, gdy nagle zobaczyli dookoa siebie peno uzbrojonych ludzi z biao-czerwonymi opaskami na rkawie. Wybucha bezadna strzelanina. Jeszczemy si wwczas nie nauczyli oszczdza amunicji. Jedna ciarwka zdoaa uciec, drug zatrzymaa seria z peemu, znaczca lad na szybie samochodu. Kierowca zabity, opad na kierownic, dwaj inni Niemcy prbowali ucieka na olep. Jeden pad pod kulami, drugi podnis rce. Bya godzina 16.45. Tak si u nas zaczo Powstanie. Strzelanina, jeniec i zdobyty samochd uporzdkoway pocztkowy baagan. Ubezpieczajcy oddzia odprowadzi zdobyty samochd i pierwszego jeca. Od strony Kercelaka narastaa strzelanina. Zameldowaem pluton majorowi "Okoniowi" (Alfonsowi Kotowskiemu), dowdcy batalionu "Pi", ktrego poznaem kiedy na odprawie u pukownika "Makarego". Obsadzilimy cmentarz

1. GODZINA W

292

Ewangelicki. Stanowilimy cz zgrupowania "Radosaw", w skad ktrego wchodziy bataliony: "Czata 49", "Miota", "Pi" oraz wsawione wieloma akcjami w okresie konspiracji "Parasol" i "Zoka". Dzi rwnie ze sob ssiaduj na powstaczych kwaterach cmentarza na Powzkach. Dostalimy odcinek wzdu muru od ulicy Mynarskiej. Solidne nagrobki byy do wysokie, by sponad muru obserwowa najblisze ulice. Krzaki i drzewa uatwiay maskowanie. Dookoa cmentarza by spokj. "Kubu" robi okolicznociowe zdjcia. Siedzielimy wrd nagrobkw. Major "Oko" pozowa do zdjcia. Ustawi si obok naszego fiacika, trzymajc rozpostart flag hitlerowsk. Wystawilimy czujk na dachu ssiedniego domku grabarza. "Witek" z pistoletem maszynowym i dwaj chopcy z granatami przykleili si za kominem do paskiego dachu. "Andrzej" obj posterunek w pytkim rowie, ktry wykopalimy przed bram cmentarza. Z naszym jedynym karabinem wyglda nawet do bojowo, cho bardzo po cywilnemu. Efekt kolejnego zdjcia, ktre zrobi "Kubu", zepsu jaki starszy facet, ktry znalaz si w tle. Stoi z rkoma do tyu, przyglda nam si yczliwie, ale troch z politowaniem, jakbymy si bawili w wojsko. Taki by pocztek fotograficznego reportau porucznika "Kubusia" z Warszawskiego Powstania. Fotografowa przez 63 dni. O

1. GODZINA W

293

swoj lejk i zapas filmw dba rwnie jak o stena i magazynki, ktre dosta w Kampinosie. Uzbiera ponad pidziesit rolek filmw, wrd ktrych byy unikalne zdjcia z Woli, oliborza, Kampinosu i Starwki. Pi pierwszych rolek pozostawi do wywoania panu Marcinkowskiemu - "Senexowi", do ktrego pracowni-mieszkania przy ulicy Bednarskiej 23 dotar trzeciego dnia Powstania, idc z "Jackiem" na patrol do rdmiecia. Nie zdy ju odebra tych filmw. Nie mia moliwoci wywoania pozostaych pidziesiciu filmw w czasie Powstania, a ba si rewizji podczas wychodzenia z miasta po kapitulacji. Postanowi zabezpieczy filmy i ukry je a do powrotu do Warszawy. Opakowane filmy umieci w szklanym soju szczelnie zamknitym i zakopa w piwnicy jednego z ocalaych domw w rdmieciu, pod pryzm wgla. Trudno byo przewidzie, zakopujc zabezpieczone filmy, e Niemcy bd palili bezludn i zburzon Warszaw jeszcze i po Powstaniu. Poar nie omin piwnicy, w ktrej ukryte byy filmy. "Kubu" odnalaz je bez trudu po powrocie z niewoli, w poowie lutego 1945 roku. Sj by cay, filmy nie naruszone. Ale temperatura arzcego si w piwnicy wgla tak uczulia nie wywoane bony, e mimo najostroniejszej obrbki w odpowiednio przygotowanym wywoywaczu, obraz ukazywa si, po czym bony

1. GODZINA W

294

czerniay bezpowrotnie. Przepad jeden z najcenniejszych materiaw fotograficznych Powstania. Dom przy ulicy Bednarskiej 23 osta si poarom i bombardowaniom. W lutym 1945 roku by pusty i spldrowany. W azience-pracowni "Kubu" odnalaz pi swoich filmw, ktre pan Marcinkowski - "Senex" obieca wywoa i zdy powiesi nad wann, eby wyschy. W sierpniu 1944 roku Niemcy zabrali wszystkich mczyzn z domw na Bednarskiej. Ostatnia wiadomo o Zdzisawie Marcinkowskim pochodzia z Owicimia, skd wywieziony zosta w niewiadomym kierunku.2 Po zbirce po raz pierwszy spisaem list plutonu. Mogem jej ju nie konspirowa. 1 sierpnia na cmentarzu Ewangelickim na Woli byo nas w plutonie "Agaton", batalionu "Pi", zgrupowania "Radosaw" - osiemnacie osb, jeden pistolet maszynowy, jeden karabin, pitnacie pistoletw, okoo trzydziestu granatw, dwa rowery i jeden samochd. Oto lista spisana na Woli, uzupeniona w kocu Powstania oraz po wojnie w zwizku ze zbieraniem materiaw do tej ksiki: 1. por. "Agaton" - Stanisaw Jankowski, lat 33, d-ca plutonu, Virtuti Militari, dwukrotnie Krzy Walecznych; mieszka w Warszawie;
2 W. darski, Historia fotografii warszawskiej, Warszawa 1974, s. 227.

1. GODZINA W

295

2. por. "Kubu" - Stefan Bauk, lat 26, z-ca d-cy plutonu, VM, 2 KW; mieszka w Warszawie; 3. ppor. "Wojtek" - Jan Wojtowicz, lat 28, z-ca d-cy plutonu, VM, KW, Zloty Krzy Zasugi z Mieczami; zmar 24 grudnia 1992 w Merrickville, Kanada; prochy pochowane w 1993 r. na Powzkach w Warszawie; 4. kpr. pchor. "Witek" - Witold Ambroewicz, lat 19, KW; zmar w Warszawie 26 listopada 1980; 5. szer. "Marek" - Wojciech Bernatowicz, lat 26, miertelnie ranny na Woli, zmar w szpitalu Jana Boego; 6. kpr. pchor. "Kleofas" - Artur Czarnomski, lat 21, KW, Brzowy Krzy Zasugi z Mieczami; ciko ranny 4 wrzenia 1944 w podziemiach budynku PKO na ul. Jasnej; 7. pchor. "Andrzej" - Andrzej Martens, lat 27, KW. Zmar w Rzeszowie 5 padziernika 1976; 8. pchor. "Beniek" - Bernard Niemyt, lat 22, zgin 4 wrzenia 1944 r. w podziemiach budynku PKO na ul. Jasnej; 9. szer. "Jacek" - Kazimierz Maciej Piechotka, lat 25, VM, KW; mieszka w Warszawie; 10. szer. "Pakulski" - Leon Putowski, lat 31, KW; mieszka w Londynie;

1. GODZINA W

296

11. pchor. "Dziunio" - Edward Raniewski, lat 19, KW; zmar w marcu 1991 w Anglii; 12. szer. "Blikle" - Zygmunt Skrobaski, lat 29, KW, ranny na Woli. Zmar w Londynie 26 stycznia 1968; 13. pchor. "Bartek" - Czesaw Wegner, lat 34, KW, ranny na Woli. Zmar w Warszawie 14 kwietnia 1980; 14. kpr. pchor. "Wedel" - Jerzy Woyzbun, lat 20, KW, ciko ranny na Woli; mieszka w Ottawie; 15. szer. "Janusz" - Piotr Woyzbun, lat 15, KW, ranny na Woli; mieszka w Kambah, Australia; 16. szer. "Adam" - Seweryn Brwiliski, lat 25, ranny na Woli; zmar w 1984 r. 17. sanitariuszka "Anna" - Janina Biliska, lat 37, KW. Brzowy Krzy Zasugi z Mieczami, ranna na Starym Miecie i w rdmieciu; zmara 2 marca 1989 r. w Warszawie. 18. szer. "Baka" - Barbara Jodowska-Kuniarska; 19. kpr. "Jacek z Wiey" - Jacek Tomaszewski, lat 20, KW, doczy do naszego plutonu na Starym Miecie; mieszka w Warszawie; Ponadto z komrki "Agaton" brali czynny udzia w Powstaniu poza naszym plutonem:

1. GODZINA W

297

1. plut. pchor. "Benon" - Adam Drzewoski, lat 21, KW; 2. plut. "Kocio" - Kazimierz umiski, lat 23, KW; 3. "Elbieta" - Barbara Knoll-Wojtowicz, lat 26, KW; mieszka w Merrickville, Kanada; 4. "Weronika" - Maria Chdzyska, lekarz, lat 29, KW; zmara 3 lipca 1992 w Warszawie; 5. Krystyna" - Hanna Woyzbun, lat 17, sanitariuszka. Srebrny Krzy Zasugi z Mieczami; od 1 padziernika 1946 r. Jankowska, moja ona; zmara 5 wrzenia 1995 r. w Warszawie; 6. "Hanka" - Czesawa Rusak (pniej Ostrowska), lat 17, sanitariuszka, KW; zmara 24 lutego 1996 w Sosnowcu; 7. "Wanda" - NN, lat 16, czniczka; 8. "Maria" - Amelia Mandowska, lat 32, czniczka, KW; zmara 23 czerwca 1989 r. w Warszawie; 9. "Korsak" - "Jan Szary" - Jan Bartonezz, w 1946 r. udekorowany Medalem Zwycistwa; zmar 16 marca 1961 r. Zameldowaem majorowi "Okoniowi" - dowdcy batalionu, stan uzbrojenia. Prosiem o uzupenienie, zwaszcza broni dugiej, choby dwa-trzy karabiny, i o amunicj, ktrej mielimy niewiele. Major rozwia moje zudzenie.

1. GODZINA W

298

Jedyny sposb uzupenienia broni i amunicji to zdobycie jej na Niemcach. "Dziunio" zaparkowa samochd na cmentarzu pod drzewami. Chopcy zdyli ju wymalowa na nim due biae litery WP - Wojsko Polskie. Gdzie si tylko dao, na botnikach, na dachu, nawet na butli z gazem. Nie byo to na pewno zgodne z zasadami maskowania sprztu. Kolawe litery dodaway jednak ducha bojowego nie tylko nam, ale i naszemu gruchotowi, bo mimo znakomitych kwalifikacji szoferskich "Dziunia" trudno inaczej wytumaczy fakt, e nasz fiacik-weteran w trzy dni pniej wywiz pod ogniem modzierzy rannego "Wedla" z cmentarza Ewangelickiego do szpitala Jana Boego na Bonifraterskiej. Strzay i detonacje dochodziy ze wszystkich stron, znak, e Powstanie objo cae miasto. Na naszym odcinku by spokj. Mieszkacy pobliskich domw przynieli nam jedzenie i wiadomoci. Kto by w rdmieciu. Opowiada, e caa dzielnica jest w naszych rkach, na ulicach wisz biao-czerwone flagi. Zaczo pada. Zajlimy na noc kuchni w drewnianym domku grabarza, ktry sta tu obok cmentarza. Pani "Anna" przygotowaa kolacj. "Pakulski" - nie byby sob, gdyby czego nie majstrowa - wrczy mi uroczycie dwie gwiazdki wycite z puszki od konserw, ktre pani "Anna" przyszya mi do furaerki. Kto zaproponowa, bymy powiedzieli swoje prawdziwe

1. GODZINA W

299

imiona i nazwiska, ktrych mimo dugiej wsplnej konspiracyjnej suby nie znalimy. Nie pasoway jako do osb i nadal zostalimy przy konspiracyjnych pseudonimach. Zrobio si ciemno. Tylko pojedyncze strzay przeryway cisz nocn. uny dookoa nas dopalay si powoli. Sprawdziem posterunki. Na naszym odcinku nadal nic si nie dziao. Tej wanie nocy, na wiadomo o wybuchu Powstania Warszawskiego, Himmler wyda telegraficzny rozkaz zamordowania w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen generaa "Grota"-Roweckiego, pierwszego Komendanta Armii Krajowej.

2. NA WOLI
Szlimy przez teren getta. Dotychczas ogldaem t dzielnic tylko z zewntrz, tam gdzie stykaa si z reszt miasta i reszt ludzi. Znaem j z murw stawianych w popiechu w poprzek ulic "po to, eby dzieliy ludzi"; z zatoczonego drewnianego pomostu przerzuconego ponad Chodn, ktry nagle ktrego dnia opustosza; z wychudych dzieci, ktre zjawiay si w odlegych dzielnicach przygnane godem silniejszym ni strach; z przeraenia w oczach doktor Zandowej, gdy j zobaczyem pierwszy raz na Topolowej; z gstych kbw dymu, ktre wyrosy nad rdmieciem; z armat ustawionych opo-

2. NA WOLI

300

dal karuzeli na Bonifraterskiej, strzelajcych ogniem na wprost; z nadpalonych kart zadrukowanych niezrozumia czcionk, ktre kwietniowy wiatr nis a na Sask Kp; z ciszy, ktra wypenia miejsca po domach i ludziach. Za nami bya Wola. Wypeniona wistem spadajcych bomb, szczekliwym tonem czogowych dzia, dugimi seriami cekaemw, buzujca kbami dymu, z ktrego strzelay supy ognia wysze ni domy, przesonita szarym pyem, ktry wolno i dugo opodal po bombardowaniu. Na Woli kade spojrzenie, wypatrujce nieprzyjaciela, obramowane byo pionowym zarysem domw, gardem ulicy. Nawet cmentarz, do ktrego wracalimy na kwater, mia ludzki modu trumny i grobu. Tu, jak okiem sign, cigny si hady gruzu. Obe, pagrkowate, pozbawione jakiegokolwiek zwizku z czowiekiem. Ulice tej kiedy najgciej zabudowanej dzielnicy miasta nie zachoway nawet ladw po domach. Zjawiay si nagle pod stopami nieoczekiwanym pasmem zardzewiaych szyn tramwajowych, absurdalnie utykajcych w kopcu gruzw, z ktrego pord zielsk i badyli wyrastaa gazowa latarnia. Po przegranych walkach na Woli cofalimy si przez getto na Stare Miasto.

2. NA WOLI

301

Drugiego dnia Powstania spotkaem przed bram cmentarza pukownika "Makarego". By niedaleko, przyszed nas odwiedzi. Poda adres Komendy AK: Dzielna 72, fabryka Kamlera. Ju pierwszego dnia Powstania przeyli chwile bezporedniego zagroenia, ktre mogy wpyn na losy Powstania, zanim si ono zaczo. Okoo 16.30, na p godziny przed terminem rozpoczcia walki, na podwrze fabryki Kamlera, w ktrej ju by genera Br ze swym sztabem, wjechaa niemiecka ciarwka. Moe by zdya odebra towar i wyjecha spokojnie, ale jeden z Niemcw zobaczy powstaca z broni i z biao-czerwon opask. Wywizaa si walka. Zaalarmowana policja szturmowaa fabryk przy pomocy cikich karabinw maszynowych i granatw. Por. "Stolarz" - in. Jerzy Kamler, z plutonem "11-12", stanowicym oson Komendy, broni si. 35 onierzy uzbrojonych w 15 karabinw, 40 granatw i 6 filipinek nie mogo skutecznie powstrzymywa natarcia nieprzyjaciela o przytaczajcej sile ognia. Sytuacja stawaa si coraz groniejsza. Niemcy dachami ssiednich budynkw dochodzili ju do fabryki. Dopiero wieczorne przeciwnatarcie Kedywu odrzucio Niemcw i zlikwidowao bezporednie zagroenie Komendy AK. Przedstawiem pukownikowi "Makaremu" porucznika "Kubusia", podporucznika "Wojtka" i kilku chopcw z "Agatona". Wypytywa o wraenia z pierwszego dnia walk, o uzbrojenie i zaopatrzenie. Oglda nasz odcinek.

2. NA WOLI

302

Rad by z postawy chopcw, ich zapau i subistoci, ktr staralimy si nadrobi braki uzbrojenia i umundurowania. Z dum pokazalimy pukownikowi nasz samochd zaparkowany pod drzewami na cmentarzu. Jak na nasze wymagania stanowczo za mao si nim zachwyca. - Nie zna si stary - usprawiedliwia pukownika "Dziunio"-kierowca. Nie kryem, e nastroje w oddziaach s bardzo rne i w znacznej mierze zale od posiadanego uzbrojenia. Wieczorem przyszed na cmentarz jaki oddzia powstaczy ze Starwki. Omal ich nasz wartownik nie postrzeli, bo nie znali hasa, ale w kocu jako si dogadali. Byli nieuzbrojeni, zmczeni i godni. Postanowili po cywilnemu i do Puszczy Kampinoskiej, gdzie spodziewali si spotka silne i dobrze uzbrojone oddziay AK. Pozostao po nich kilka onierskich bluz i furaerek, biao-czerwone opaski poutykane pod kamiennymi pytami nagrobkw i wstyd. Niewiele mogem pukownikowi "Makaremu" powiedzie, wiele chciaem si dowiedzie od niego. Stara si nas podnie na duchu. Mwi o sukcesach w rdmieciu. O innych dzielnicach nie mwi, zasaniajc si brakiem wiadomoci. Zbyt dobrze go jednak znaem, eby pod mask optymizmu, ktrym chcia nam pomc, nie dostrzec powanej troski. Gdy go odprowadzaem sam w

2. NA WOLI

303

kierunku Dzielnej, ju cakiem szczerze nawietli sytuacj. Komenda AK nie miaa penego rozpoznania. Wiadomo byo jednak, e nawet w rdmieciu, gdzie sytuacja wygldaa najbardziej pomylnie, nie osignito zamierzonych celw. Meldunki mwiy o dobrym nastroju wrd powstacw i penym poparciu Powstania przez ludno Warszawy. Brak byo cznoci z innymi dzielnicami. Z bardzo niepenych informacji wynikao, e zaskoczenie Niemcw nie udao si i wszystkie wane punkty pozostay w ich rkach. Oddziay AK wykazay wspaniaego ducha walki, ale poniosy cikie straty. Uzbrojenie wszdzie sabe, jeszcze sabsze ni u nas. Grozi brak amunicji. Dowdztwo AK nie nawizao jeszcze cznoci radiowej z Londynem. Okazao si, e w popiechu przygotowa nie zabrano do fabryki Kamlera adnej z dziewiciu znajdujcych si w War szwie wyprbowanych stacji radiowych typu "Wanda", ale nowy sprzt, przeznaczony specjalnie na wypadek Powstania do uytku Komendy AK. Przez kilka godzin nie zdoano uruchomi nowej aparatury i dopiero nazajutrz, to jest 2 sierpnia, radiostacja ta nawizaa czno z Londynem. To, e radiotelegrafici Komendy AK nie zdoali w oblonej przez Niemcw fabryce Kamlera uruchomi dostatecznie szybko nowej radiostacji, nie oznaczao bynajmniej, e sztab Naczelnego Wodza w Londynie nie zosta zawiadomiony o rozpoczciu walk w Warszawie. Latem,

2. NA WOLI

304

w godzinach popoudniowych, istniay najbardziej znone warunki korespondencji radiowej pomidzy Warszaw i Londynem. Akurat w czasie rozpoczcia walki w Warszawie, po poudniu 1 sierpnia, ktra z warszawskich "Wand" korespondowaa z Londynem. Trudno si dziwi warszawskiemu radiotelegraficie AK, e niepomny na obowizujce szyfry, nada otwartym tekstem wiadomo: "Ju walczymy. Flaga biao-czerwona powiewa nad Warszaw." W polskiej bazie radiowej Barnes Lodge pod Londynem od wielu dni oczekiwano w napiciu na rozwj wypadkw w kraju. Wiadomo odebrana otwartym tekstem z Warszawy zostaa natychmiast przekazana dalekopisem do szefa VI Oddziau, ktry w ten sposb w kilkadziesit minut po rozpoczciu walk w Warszawie dowiedzia si o tym w Londynie. Wiadomo ta nie zostaa jednak przekazana dalej.3 Trudno to zrozumie i usprawiedliwi. Pukownik "Makary" nie tai, e Komenda AK nie panuje nad sytuacj, ale podkrela z naciskiem, e genera Br zdecydowa prowadzi dalej walk a do rozstrzygnicia. Nie przypuszczaem, e ju pierwszego dnia walk powstaway takie wtpliwoci. Z cikim sercem wracaem na cmentarz do plutonu.
3 Z. Siemaszko, czno radiowa sztabu NW w przededniu Powstania Warszawskiego, "Zeszyty Historyczne Kultury", Pary 1964, z. 6.

2. NA WOLI

305

Nastrj poprawi si zdecydowanie, gdy doczya na cmentarz kompania "Zemsta" porucznika "Pora-wy" (Stefana Matuszczyka), stanowica gwny trzon batalionu "Pi". By to oddzia bojowy "993/W" kontrwywiadu AK. Chopcy znali si od lat, brali udzia w niejednej akcji likwidowania gestapowcw i konfidentw. Byli dobrze uzbrojeni i niemal jednolicie umundurowani. Po drodze na cmentarz brali udzia w zdobyciu magazynu ywnoci i mundurw na Stawkach. Zdobyli take niemiecki samochd ciarowy z amunicj do czogw. Mieli ju zabitych i rannych. Porucznik "Porawa" wzbudza zaufanie spokojem i opanowaniem. Surowy i wymagajcy, ale wida, e jest oglnie lubiany przez onierzy, z ktrymi bra udzia w niejednej akcji. - Ma Virtuti Militari - mwi mi z dum jeden z jego chopcw. Jest nas teraz w batalionie ponad 130 oraz kilka dziewczt sanitariuszek i czniczek. Major "Oko" zarzdza zbirk batalionu na ssiednim nie zabudowanym placu. Raport dowdcw plutonw, potem porucznik "Porawa" melduje cao dowdcy batalionu. ebymy si szybciej poznali, sierant szef wywouje kolejno z szeregu, podaje pseudonim i stopie. "Porawa" uzupenia, podajc posiadane odznaczenia bojowe. Kilku chopcw ma Krzye Walecznych zdobyte w konspiracji. Nasz pluton nie ma czym si pochwali. Mamy wyrany kom-

2. NA WOLI

306

pleks niszoci. Ne lewym skrzydle stoj sanitariuszki i czniczki kompanii. - czniczka "Nina" - Danuta Hibner - szef wywouje kolejno szczup blondynk. - Odznaczona Krzyem Virtuti Militari - uzupenia "Porawa". Podziwiaem dziewczyn, ale jeszcze bardziej jej zazdrociem. Ktrego wieczora "Porawa" opowiedzia mi, jak czniczka "Nina" zdobya Virtuti Militari w akcji "Za Kotar". Dostali rozkaz zlikwidowania agenta gestapo "Astona" Jerzego Staszauera, waciciela baru "Za Kotar" przy ulicy Mazowieckiej 2. Dowodzi "Porawa". Wiedzia, e zaskoczy Staszauera i jego przyjaci gestapowcw si nie da, e s czujni i dobrze uzbrojeni. Starannie rozpozna teren. Opodal miejsca zamierzonej akcji byli uzbrojeni Niemcy: w Arbeitsamcie na Kredytowej, w Komendzie Policji na Krakowskim, na Poczcie na placu Wareckim. Postanowi przeprowadzi akcj 8 padziernika 1943 roku o godzinie 19, o zmroku. Przewiczy zawczasu ze wszystkimi ludmi majcymi bra udzia w akcji poszczeglne jej elementy. Zdawa sobie spraw, e bez walki si nie obejdzie. Na godzin przed rozpoczciem dziaa dosta meldunek, e w bramach na Mazowieckiej czatuj uzbrojone patrole niemieckie. Mimo to zdecydowa przeprowadzi akcj. Wyznaczonego dnia okoo go-

2. NA WOLI

307

dziny osiemnastej do baru weszo ubezpieczenie: czterosobowe mode towarzystwo ("Nina", "Zosia", "Naprawa" i "Ry"), i zamwio dobr kolacj. (Wiedzieli, e nie zapac rachunku - doda "Porawa".) O zmroku wtargna picioosobowa grupa uderzeniowa (trzej bracia Bkowie: "Doktur" - Leon, "Burza" - Stanisaw, "Szlak" - Bolesaw oraz "Andrzejewski" - Andrzej Zawadzki i "Clive" - Zbigniew Szubaski). Niemcy pierwsi otworzyli ogie, ranic ostrzeliwujcych ich z pistoletw - "Nin" i "Napraw". Nasi ogniem stenw zabili Staszauera i wszystkich dziewiciu znajdujcych si w lokalu Niemcw i konfidentw, ale, niestety, take i czworo przypadkowych niewinnych Polakw. Jednoczenie z rozpoczciem walki patrole ubezpieczajce pokryy ulice ogniem, gaszc latarnie i nie pozwalajc wyj zaczajonym w bramach andarmom. Pod oson ciemnoci i granatw ewakuowali rannych i wycofali si bez strat. - Podchory "Naprawa" - Tadeusz Towarnicki - uzupeni "Porawa" - zosta ciko ranny pierwszego dnia Powstania. Pochowalimy go wczoraj na cmentarzu. Odprawa u majora "Okonia". Czogi weszy w Grczewsk. Cz oddziaw z tego rejonu wycofaa si na stanowiska "Czaty". Mamy wyj z "Czat" do przeciwnatarcia. Ciesz si, e zostalimy wyznaczeni do tej akcji. Po

2. NA WOLI

308

raz pierwszy pjd do natarcia. Bd mia okazj sprawdzi sam siebie. Wychodzimy przez bram cmentarn na Mynarsk. Od zachodu sycha zgrzyt czogw i narastajcy ogie karabinw i peemw. Idziemy gsiego pod cianami domw, szybko. Pod nogami trzeszczy szko rozbitych szyb. Czu spalenizn. Przez jezdni skokiem. Strzay ju za nastpn ulic. Biegiem przez bram na podwrze i na klatk schodow. Po drugiej stronie ulicy s Niemcy. Wchodz na pierwsze pitro. Wszystkie drzwi pootwierane. Pusto. Mieszkacy albo uciekli, albo zeszli do piwnic. W otwartym oknie bez szyb worki z piaskiem i powstaniec przytulony do futryny. Strzela z karabinu. uski wypadaj mu pod nogi. Huk wystrzaw wypenia niewielki pokj. Jeszcze dwa strzay. Woam - nie syszy. Szturchani go w plecy. Strzela, potem odwraca do mnie przekrwione oczy i zakurzon, szar twarz. Wskazuje mi dom naprzeciwko. - Niemcy - wrzeszczy do mnie, cho stoj o dwa kroki. Obaj byskawicznie przytulamy si do ciany, bo niemiecki cekaem obupuje tynk za naszymi plecami. - Pilnuj bramy naprzeciwko! - krzyczy mi do ucha mj oguchy od huku ssiad i schodzi na d na zbirk oddziau, ktry zluzowalimy. Przymierzani si do workw z piaskiem. Soce wieci mi w oczy. Musz wpierw przyzwyczai si patrze pod

2. NA WOLI

309

wiato, potem zauway Niemcw i strzela. Z okna drugiego pitra odzywa si nasz erkaem, co wywouje natychmiast dug seri niemieck po naszych oknach. Haas piekielny, tynk si sypie, ale nic mi nie jest. Strzelam do okien naprzeciwko. Gwnie dla dodania sobie otuchy. Po trzech strzaach nauczyem si nie ba. atwiej, ni si spodziewaem. Widz, jak Niemcy pojedynczo przebiegaj za potem przez niewielki ogrdek po drugiej stronie ulicy. Nie przypuszczaem, e s tak blisko. Strzelam ju spokojnie. Do dwch pierwszych spudowaem, trzeci dosta. Na prawo od nas rozwija si natarcie "Czaty", ktre prowadzi porucznik "Motyl". Posuwaj si skokami naprzd, ale na otwartym terenie zalegaj pod ogniem niemieckim. Czu ogromn przewag ogniow Niemcw. Powtarzam sobie, e wolno mi strzela tylko do celw widocznych i pewnych. Boj si, czy mi wystarczy amunicji, ale jak na zawoanie w drzwiach zjawia si idcy na czworakach umiechnity "Pakulski" i wrcza mi chlebak z amunicj. Robi si coraz ciemniej. Po nocy niemieckie czogi i niemiecka piechota nie nacieraj. Tym razem jeszczemy ich zatrzymali. Za p godziny mamy wraca na cmentarz Ewangelicki. Jeszcze dwa strzay. Czogam si do korytarza, bo ponad workami z piaskiem przez otwarte okno wida zarys naszego pokoju. Na klatce schodowej, w piwnicy, na podwrku sanitariuszki opatruj rannych. Nie przypuszczaem, e tylu ich bdzie. Strzelam z piwnicy. Przez zakratowane

2. NA WOLI

310

okienko, tu nad chodnikiem, ulica wydaje si znacznie szersza i domy po drugiej stronie - wysze. Brak byo wiadomoci ze rdmiecia. Poszlimy na dalekie rozpoznanie. Byo zbyt wielu ochotnikw na ten patrol, musiaem wybiera. "Witek", "Jacek", "Pakulski", "Marek", no i naturalnie "Kubu". Tym razem jako fotoreporter. Narzeka, e nadal brak mu bojowych tematw, i robi po drodze okolicznociowe zdjcia. Na jednym z nich, jakbymy pozowali do tematu "patrol powstaczy na ulicach Warszawy". Jest i biao-czerwona flaga, i opaski na rkawach i "z broni w rku". "Witek" ze swoim bergmanem - nie chcia si chopak z nim rozsta ani na chwil - ja z konspiracyjnym wisem w rku, reszta chopcw z przydzielonymi na ten patrol pistoletami. Moe bro nie bya nam wtedy w rdmieciu potrzebna, ale my z broni w rku, pod biao-czerwon flag, wywieszon po raz pierwszy od piciu lat, bylimy potrzebni. Ludziom stojcym na ulicy, facetowi z mijanej bramy, ktry w porywie patriotycznych uczu wrczy mi dobrze ju napoczte p litra. Jeszcze nas wtedy ludzie pozdrawiali. Uzbrojeni onierze AK jeszcze ludziom dodawali otuchy. Jeszcze i my sami pozowalimy do zdj powstaczych. Dzi, po latach, inaczej patrz na to zdjcie. Ci modzi chopcy - to jest przecie najprawdziwszy patrol z trze-

2. NA WOLI

311

ciego dnia Powstania, a flaga wywieszona na bramie jest autentycznie biao-czerwona. Miasto byo ju wyranie zrnicowane. Od strony Woli wida lady bombardowa i poarw. Rozprute domy z kolorowymi przekrojami mieszka zawieszonych wysoko na tle nieba. Na pitym pitrze byszczy w socu wanna, jakby nie wiedziaa, e reszty stropu, mieszkania i domu ju nie ma. Ruiny s wiee, nie spukane deszczem, kanciaste. Jeszcze nie przemieszane przez nastpne bomby. Zachoway ksztat poszczeglnych przedmiotw i elementw: desek, cegie, zbroje, zwisajcych stropw, wyrwanych futryn, mebli. Przechodzimy wolno i ostronie, znaczc pierwszy lad, wydeptujc pierwsz ciek wrd ruin. Im bliej rdmiecia, tym mniej ladw bombardowania. Cae odcinki ulic jeszcze nie tknite. Zadziwia ilo wywieszonych biao-czerwonych flag. Jedne wyranie nowe, zrobione wczoraj, inne czekay pi lat. Na kadym niemal rogu ulicy barykada. W popiechu sklecona z pozwalanych na kup skrzy, szaf, stow. Czog rozbije j jednym pociskiem i zapali. Tylko nieliczne barykady, bogatsze o dowiadczenia pierwszego dnia i pierwszych strzaw, zbudowane s ju solidnie z pyt chodnikowych, ze szczelinami strzelniczymi umocowanymi workami z piaskiem. Przetrwaj i natarcie czogw, i Powstanie, i Vernichtungskommando.

2. NA WOLI

312

- Uwaaj, jestemy pod obstrzaem - ostrzega wartownik. Przez ulice przebiegamy pojedynczo, mocno pochyleni. Kady nastpny przebiegajcy ma coraz wicej emocji i coraz mniej szans, bo niemiecki "gobiarz", przyczajony gdzie na strychu, wstrzeli-wuje si za kadym razem lepiej. Przez jedn z ulic "Kubu" pdzi ostatni - bo robi z tyu zdjcia przebiegajcych, potem dla odmiany przebiega pierwszy i czeka po drugiej stronie ulicy, a mu "dobrze wejdziemy w kadr". Podejrzewam, e jaki lekko ranny przydaby mu si na zdjciu. Obok jednej z barykad na chodniku, tu pod cian, mody chopak, ktry nie zdy przebiec. Kto przesun go pod cian i zaoy mu prowizoryczny opatrunek, pniej kto inny nasun umaremu na twarz lecy obok postrzpiony obraz w poamanej ramie. Tam, gdzie domy s stale pod obstrzaem, mieszkacy zdyli ju powybija dziury w murach i w lepych cianach. Przechodzimy kluczc przez podwrza, zakamarki, mieszkania na parterze, schodzimy do piwnic, by nagle znowu wyj na ulic. Towarzyszy mi jaki nowy surrealistyczny krajobraz miasta, powstay dzi na zwykej do wczoraj ulicy. Omijam gboki lej od bomby, potykam si o wystajce pyty chodnikowe, by po kilku krokach, po ledwie podpartej desce wej do pokoju. Pali si niepotrzebne nikomu wiato, naprzeciw miejsca po cianie stoi nie tknite pianino. Z dugiego, ciemnego korytarza,

2. NA WOLI

313

ktry zachowa zapach mieszkania, zamiast na klatk schodow, wychodz przez wyrw w cianie na may ogrdek zalany socem, przytulony do ciany, niespodziewany w tej czci miasta. Znowu mieszkanie, meble, obrazy na cianach. Wydaje mi si, e naruszam czyj osobisty wiat, cho wybite szyby i powiewajce firanki przecz spokojowi ksiek stojcych na pkach. Dochodzimy do rogu Marszakowskiej i Moniuszki. Naprzeciw, po drugiej stronie, tam gdzie dzi "Sezam", ulica zamknita kup usypanych w popiechu skrzy, desek, kubw od mieci, z ktrych sterczy przekrzywiony sup ogoszeniowy. Kamienne kolumny "Adrii" nie tknite, tylko w niektrych oknach szyby powybijane. Doszlimy bez przeszkd a na Bednarsk 23, gdzie jak ju wspomniaem, mieszka i pracowa pan Zdzisaw Marcinkowski - "Senex", fotograf naszej komrki. Ucieszy si bardzo. Wypytywa o "Krystyn", ktra przynosia mu poczt, czstowa herbat. Obiecywa zrobi duo zdj z Powstania. Widziaem go wwczas po raz ostatni. Spotkaem "Krystyn" podczas jednego z patroli w rejonie Hal Mirowskich. Budynek jeszcze dymi, odsaniajc elazn konstrukcj dachu. Szy we dwie z noszami, z opaskami Czerwonego Krzya na rku, obok barykady ustawionej naprdce w poprzek jezdni z poprzewracanych straganw i skrzy. Uparta, dzielna dziewczyna. Baa si, e moe nie dosta przydziau bojowego jako

2. NA WOLI

314

czniczka w naszym plutonie, wic eby mie zapewniony udzia w Powstaniu, ukoczya zawczasu kursy sanitarne. Dopia swego. Jeszcze zanim mymy poznali nasz przydzia, bya ju zmobilizowana do szpitala AK na Elektoralnej. Tam j odwiozem na rowerze, na zbirk alarmow. Spieszyy si. Gdymy przyszli do niej po raz drugi do szpitala na Elektoralnej, przyniosem jej "panterk", aciat niemieck bluz szturmow, ktrych mielimy pod dostatkiem na Woli, i puszk niemieckich konserw. Jej bracia - Jurek i Piotr - byli w naszym plutonie, z konspiracyjnej roboty znaa kilku chopcw z "Agatona". - Czy wszyscy zdrowi? Nie chciaa zapyta, czy wszyscy yj. Bya sanitariuszk w szpitalu AK. Pracowaa tam rwnie "Weronika", moja siostra, lekarz naszej konspiracyjnej komrki. Szpital by niewielki, na dwadziecia ek, raczej duy punkt opatrunkowy zorganizowany w Fabryce Frageta na Elektoralnej, nalecej do Mirskich. Poprzedniego dnia wyszli stamtd dwaj modzi Mirscy, onierze AK. Poegnali si z matk. Szli na zbirk swego oddziau. Jednemu z nich "Weronika" daa swj subowy pistolet. Obaj nie wrcili.

2. NA WOLI

315

Pierwszego powstaca spotkaa "Krystyna" kilka minut po pitej, opodal budynku Stray Ogniowej, przy placu Mirowskim. Chopak z biao-czerwon opask nawet si nie zdziwi, gdy go ucaowaa nieznajoma dziewczyna. Po pierwszego rannego poszy do ssiedniego domu. Mia przestrzelone puca. Umiera. Prosi, eby nie mwiy o tym jego onie, ktra spodziewa si dziecka. (Wiele lat po wojnie dowiedziaem si, e by to pchor. "So" - Jerzy Szaniawski, z kompanii "Zemsta" batalionu "Pi".) Pniej ju trudno byo zapamita kolejnych rannych. Znosiy ich do piwnicy. W rejonie Hal Mirowskich i placu Bankowego od pierwszych godzin Powstania trway cikie walki. Sanitariuszki musiay dotrze wszdzie tam, gdzie byli ranni. Po kilku godzinach poruszania si pod ogniem niemieckim miay ju swoje ustalone trasy. Elektoraln, chodnikiem pod domami. Nie dochodzi tam obstrza z PAST-y, w razie bombardowania mona byo przeczeka w bramie. Najtrudniej byo przej przez otwart przestrze placu Bankowego, ktry by stale ostrzeliwany. Skok do ulicznego szaletu na rodku placu. Kule dzwoniy o blaszane ciany, ale wydawao si bezpieczniej i mona byo zapa troch oddechu. Potem ju skok do rannego. Ranni nie wybierali miejsca. Trudniej byo wraca z noszami. Ranny jest ciki i trzeba go nie ostronie.

2. NA WOLI

316

Drugiego dnia szy ulic abi, niosc rannego, gdy nagle z placu Bankowego wyjechaa ciarwka pena esesmanw. Zdyli puci za sanitariuszkami seri z erkaemu i odjechali. Trafili dziewczyn niosc z tyu nosze i rannego na noszach. Ranna dziewczyna po opatrunku moga i, wic odpoczywajc co kilka krokw, doniosy rannego do szpitala. Po kadym bombardowaniu chodziy po rannych i zasypanych. Zasypani - z nimi byo najtrudniej. Po wydobyciu spod gruzw, nawet jeli nie byli ranni, przeywali szok nerwowy. Ze zbombardowanego domu na ulicy Ptasiej przenosiy ciko rannych do szpitala. Lej rannych ukaday w ssiedniej bramie. - Zaraz po was wrcimy - uspokajaa ich "Krystyna". Ale uprzedziy je niemieckie samoloty. Gdy wrciy, zastay szcztki ludzkie wrd ruin. Po kilku dniach dostay rozkaz ewakuacji szpitala z Elektoralnej do gmachu Sdw na Lesznie. "Krystyna" przenosia rannych przez ca noc. Z ulicy Solnej Chcia Dziki ciko przyniosy rannego Niemca. By bardzo ciki. je caowa po rkach, e tak si nim opiekuj. niemu ocalej pniej pozostawieni w Sdach ranni powstacy.

2. NA WOLI

317

Ledwie uoyy rannych, trzeba ich byo znowu przenosi, bo bombowce zapaliy gmach Sdw, a czogi weszy na ulic Leszno. Tym razem ewakuowano rannych na Senatorsk, do prowizorycznego szpitala, na parterze budynku obok Resursy Kupieckiej. Z pustymi noszami wydaje si blisko. Z rannymi byo bardzo daleko. Zwaszcza gdy nadlatyway samoloty. Wrd rannych leaa kobieta, ktr Powstanie zaskoczyo w chwili, gdy czekaa na przewiezienie do porodu. Miaa przy sobie wyprawk niemowlc i kostki cukru dla siebie. Gdy j wynosiy na noszach z gmachu Sdw, miaa ju ble porodowe. Musiay si spieszy. Bya bardzo opanowana i nawet pogodna. Urodzia synka. Znowu przez ca noc nosiy rannych. "Krystyna" miaa pokus, eby przej z wycofujcymi si oddziaami na Stare Miasto, ale zostaa z rannymi w szpitalu na Senatorskiej. Bya tak zmczona po kilku nieprzespanych nocach, e nie syszaa zajedajcych o wicie czogw. Obudziy j strzay, tu obok, w bramie. Sta nad ni Ukrainiec z karabinem w rku. Nie moga zrozumie, e jej zerwa biao-czerwon opask, i gdy nie chciaa zostawi rannych, wypchn j kolb za drzwi. Czekaa, e do niej z tyu strzeli. W bramie lea zastrzelony przed chwil powstaniec. Wyszy ze szpitala z "Weronik", ktrej Niemcy rwnie nie pozwolili zosta z rannymi. Ustawili je pod cian,

2. NA WOLI

318

potem pdzili w tumie cywilnej ludnoci Elektoraln i Chodn. Przed kocioem Karola Boromeusza wasowcy odbierali pienidze, kosztownoci i zegarki. "Krystyna" miaa na rku lichy subowy zegarek, ktry dostaa jako czniczka. Ukrya go i nie oddaa. Pdzili je dalej jezdni ulicy Wolskiej, wrd poncych domw. ar opala wosy, brwi i rzsy. Mijay ponce zwoki, lece na chodnikach. Ponad gowami pdzonych ludzi Niemcy strzelali w kierunku pozycji powstaczych. Na Wolskiej, ju za przejazdem kolejowym, Niemcy dawali wod do picia. Nie wzia, cho jej si chciao pi. Noc spdziy pod stra pod goym niebem. Dalej popdzili je na stacj kolejow do Woch. Tam pilnowali ich esesmani w brzowych mundurach z karabinami i psami. Czekay na pocig, ktry nie nadszed, wic esesmani pognali kolumn drog dalej. Postanowiy z "Weronik" uciec przy pierwszej okazji. Gdy kolumn pdzonych ludzi mijay ciarowe samochody, skoczyy w tumany kurzu i dalej w zboe. Sztukasy nadleciay od zachodu. Byo ich duo. Leciay wysoko. Wydawao mi si, e lec wolno. Potem kolejno kady jakby si namyli i chcia machn koza, odrywa si od reszty i zawodzc nurkowa w d. Wida, jak bomby odczaj si od samolotu. Przez chwil mona je policzy. Jedna, dwie, trzy... Zanim samolot poderwie si nad ziemi, seria trzech byskw gdzie niedaleko. Pac-

2. NA WOLI

319

nicie odamkw, ktre upady blisko, sup ziemi i ognia, potem dopiero przeraliwy wysoki oskot. Odamki s gorce, parz. Czu zapach blisko eksplodujcej bomby. Kamienie, ziemia, ucite gazie spadaj na gow. Dzwoni w uszach. Drugi sztukas nurkuje dokadnie tak samo jak pierwszy. I tak kolejno wszystkie. Z kierunku lotu nurkujcego samolotu mona okreli, gdzie spadn bomby. Przy pierwszym nalocie wydawao mi si, e wszystkie lec na mnie. Byle si opanowa, byle si nie poderwa i nie prbowa ucieka. Trzeba przytuli si do najbliszego nagrobka, wpasowa si w zagbienie ziemi. Kada wystajca pyta kamienna, kade wgbienie staje si gocinne, opiekucze. Samoloty przeleciay. Za p godziny wrc. Zostawiy poryt ziemi cmentarza, rozwalone mogiy, alejki zasypane citymi gaziami i rannych. Teraz od strony Wolskiej odezw si czogi i artyleria. Dopiero po nastpnym nalocie wyjdzie do natarcia piechota. Sanitariuszki biegaj z noszami. Sprawdziem pluton. Tym razem wyszlimy cao. Nawet nasz fiacik nie dosta. Nauczylimy si na odgos samolotw wybiega z drewnianego domku grabarza i kry si wrd kamiennych nagrobkw. Po kilku nalotach kady mia ju swj wyprbowany wasny nagrobek. Jeden z oddziaw zgrupowania podpukownika "Pawa", ssiadujcy z nami na cmentarzu Ewangelickim, nie przestrzega tej zasady. Podczas nastpnego nalotu mieli kilkunastu zabitych i rannych.

2. NA WOLI

320

W jednym z nalotw sztukasy zamiast bomb zrzuciy ulotki. Czekalimy dugo, a niesione wiatrem spadn na nasz odcinek. "onierze Armii Krajowej! Jak nasz rzd w Londynie donosi, znalaz si premier Mikoajczyk w takim pooeniu w Moskwie, ktre mu uniemoliwia podj swobodn decyzj i zabrania mu swobodne mwienie. Nie ulega adnej wtpliwoci, jakie zamiary si za tym kryj. Wobec tego podjem z przedstawicielami niemieckich wadz pertraktacje celem uzgodnienia wsplnej akcji przeciw moskiewskim zdrajcom. Rozkazuj wic zaprzestania wszelkich wrogich poczyna przeciw niemieckim wadzom okupanckim i natychmiastowy powrt do punktw wyjciowych pogotowia. Kady nie wykonujcy tego rozkazu staje po stronie sprawcw zamachu na naszego premiera i winien by natychmiast rozstrzelany. Rozkazy o dalszych poczynaniach bd wydane. Niech yje Polska! Komendant Br." Idiotyczna, prowokacyjna tre ulotki, niezdarny jzyk bardziej mieszyy, ni zociy. Przydzielono nam "panterki", niemieckie aciate bluzy szturmowe, zdobyte w magazynach na Stawkach. Musiao ich tam by duo, bo starczyo na umundurowanie ca-

2. NA WOLI

321

ego zgrupowania "Radosaw". Od tej pory "panterki" nalee bd do powstaczego krajobrazu i fasonu. Bdziemy si po nich rozpoznawali pniej w innych dzielnicach miasta. - Chopaki z Woli, cze! Sensacja. Batalion "Zoka" zdoby dwa niemieckie czogi z amunicj. Poszlimy zaraz je obejrze. Byy ju na chodzie, z polskimi znakami. Przez kilka dni bdziemy mieli na Woli powstacz artyleri. Dwa inne czogi zapdziy si a pod mur naszego cmentarza. Borkiewicz w swej ksice o Powstaniu przypisa nam zasug ich zdobycia. "Czogi te - pisa - odparte przy Okopowej zdoay przedrze si przez barykady wzdu Karolkowej; dopiero pod cmentarzem Ewangelickim zdoby je oddzia por. Agatona z Pici."4 Niestety, mimo tak wiarygodnego wiadectwa, musz zaprzeczy. Rzucilimy granaty, ale czogi pojechay dalej. Dopiero ssiedzi z "Zoki" dali im rad. W rejonie cmentarza spotkaem kapitana Adama Borysa. Szed z lask jakby na spacer. Ostatni raz widziaem go przed trzema laty w St. Andrews, w Szkocji, gdzie by oficerem zwiadowczym naszego dywizjonu artylerii. Skaka na spadochronie do Polski w kilka miesicy po mnie. Dopiero tam, na Woli, dowiedziaem si, e to kapitan "Pug" - synny dowdca "Parasola". Po raz drugi spotka4 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie, Warszawa 1957, s. 118.

2. NA WOLI

322

limy si w Powstaniu przy wazie do kanau na Starwce. Ranny, z rk w gipsie na rusztowaniu, z trudem mieci si w ciasnej studzience kanalizacyjnej. Poszedem na Smocz do garbarni Pfeifferw. Z Tadeuszem Pfeifferem znalimy si od lat, kolegowalimy na "kompletach" jako przedszkolaki. Mimo niemieckiego nazwiska i pochodzenia Pfeifferowie pozostali podczas okupacji najlepszymi Polakami, zaangaowanymi w konspiracyjnej robocie. Zastaem Tadeusza, jak wydawa szefowi zaopatrzenia ktrego z oddziaw "Radosawa" partie butw zamwionych dla Wehrmachtu. Pozbyem si nareszcie moich oficerskich butw z cholewami. Byo mi wygodnie i lekko na sercu, cho wracajc na cmentarz, przeleaem na ulicy pod nurkujcymi sztukasami. Noc bya pomylna dla nas. Dwa angielskie halifaxy zaskoczyy Niemcw i po raz pierwszy od chwili wybuchu Powstania dokonay udanego zrzutu broni i amunicji. Niemiecka artyleria przeciwlotnicza usiowaa zestrzeli spadochrony. Spady na polskie pozycje, na ssiedni odcinek "Zoki". Obaj z "Kubusiem" jako cichociemni gotowi bylimy traktowa udany zrzut jako osobist zasug. Na cmentarzu Ewangelickim byo duo drzew i duo ptakw. Ptaki budziy si wczeniej od samolotw i artylerii. Gdy o wicie szedem sprawdzi posterunki, cisz wypenia natarczywy wiergot, jakby ptaki chciay wykorzy-

2. NA WOLI

323

sta krtkie, darowane im i nam chwile. 5 sierpnia artyleria zacza wczeniej ni zwykle. W nocy sycha byo zgrzytliwe gsienice czogw. Teraz wychodzio na nas natarcie zgrupowania Reinefartha. Himmler osobicie dobiera te oddziay i ich dowdcw, udziela im instrukcji: "Rozkazaem, by Warszawa zostaa cakowicie zburzona..." Rozkaz precyzowa: "Kady blok domw ma by spalony i wysadzony w powietrze, tak by aden z ich oddziaw nie mg si tam okopa." W popiechu dobierano oddziay, ktre miay rozprawi si ze znienawidzonym miastem: brygada policji z Warthegau, baon SS i Wehrmachtu z Poznania, regiment SS "Azerbejdan" i regiment SS "wschodniomuzumaski" tchrzliwi w boju z powstacami, ale szczeglnie okrutni wobec bezbronnej ludnoci "kamucy" i dwa specjalnie zaprawione w mordowaniu cywilnej ludnoci oddziay brygada SS RONA podpukownika Kamiskiego i puk SS Dirlewangera, zoony z przestpcw kryminalnych. Brygada SS Kamiskiego - renegata-Rosjanina, nienawidzcego Polakw, sformowana zostaa w roku 1941 do zwalczania partyzantki radzieckiej w rejonie Briaska. Wycofana na zachd pod naporem ofensywy radzieckiej, w chwili wybuchu Powstania stacjonowaa na lsku. Wybrano z niej ponad 1 500 ludzi do walk w Warszawie pod osobistym dowdztwem SS-Brigadefhrera Kamiskiego, dajc mu prawo rabunku i gwatw. Krwawy

2. NA WOLI

324

szlak mordw i rabunkw poprzez Ochot na Koo znaczy drog posuwania si tych oddziaw. Gdy dokonali swego, Niemcy postanowili zlikwidowa Kamiskiego. Mg by dla nich niebezpieczny. Nie by Niemcem. Pamita instrukcje, ktre otrzyma od niemieckiego dowdztwa. A do tego jeszcze popeni wykroczenie, ktrego nie tolerowali dowdcy SS - rabowa na wasny rachunek. Nieatwo go byo zlikwidowa. Zna dobrze swych przeoonych. Dzie i noc strzegli go uzbrojeni ludzie. Jeszcze dymiy dzielnice Warszawy podpalone przez oddziay Kamiskiego, gdy udao si Niemcom zwabi go pod jakim pozorem do odzi. Postawiony pod sd SS zosta natychmiast rozstrzelany. Brygadzie uzbrojonych zbirw, ktrych bali si sami Niemcy, podano, e Kamiski zosta zabity w drodze do odzi przez polskich partyzantw. Spreparowano odpowiednio postrzelany kulami i zakrwawiony samochd i telegram kondolencyjny, ktrym von dem Bach wyraa al z powodu mierci "dzielnego dowdcy". Dirlewanger, doktor praw, zboczeniec, alkoholik i awanturnik, powizany by wizami przyjani z najwyszymi dygnitarzami SS i gestapo. Wsawiony czystkami, ktrych dokonywa wrd oddziaw SS, ju od czerwca 1940 roku na czele dwu tysicy kryminalistw, wy bramy ch specjalnie do tej suby z wizie niemieckich, zwalcza partyzantw w Polsce i na Biaorusi. Posyajc Dirle-

2. NA WOLI

325

wangerowi rozkaz wzicia udziau w likwidacji Powstania Warszawskiego, Himmler odrcznie napisa mu, e Warszawa z polecenia Hitlera ma by zrwnana z ziemi, i da mu penomocnictwo "zabija, kogo zechce, wedug swego upodobania".5 Dowodzi zgrupowaniem Heinz Reinefarth. 1 sierpnia 1944, w dniu powoania go do zdawienia Powstania, zosta awansowany do stopnia SSGruppenfhrera i generaa porucznika policji. 30 wrzenia 1944 zosta nagrodzony za morderstwa ludnoci Warszawy nadaniem mu - jako szesetsmemu onierzowi niemieckiemu - Lici Dbowych do Rycerskiego Krzya elaznego. 5 sierpnia o wicie oddziay Reinefartha, wsparte oddziaami Wehrmachtu i cikimi czogami pancernej dywizji SS "Hermann Gring", szy do natarcia szerokim pasem po osi ulicy Wolskiej z zadaniem przebicia si do mostu Kierbedzia, a po drodze uwolnienia generaa Stahela i jego sztabu, oblonego w paacu Brhla na placu Saskim. Lewe skrzydo zgrupowania nacierao na nasz cmentarz. Natarcie piechoty poprzedzio - jak zwykle przygotowanie artyleryjskie. Musieli by ju dobrze wstrzelani poprzednim ogniem do nas, bo po jednej serii "dugiej" nastpne byy ju w celu. Sztukasy uzupeniy artyleri. Wczyy si granatniki. Nie sycha ani ich wystrzau, ani lotu pocisku. Nage byski, supy czarnej
5 G. Deschner, Warsaw Rising, New York 1972.

2. NA WOLI

326

ziemi. Z tyu za mn, z boku, z przodu - wszdzie. O kilka grobw ode mnie, w miejscu, gdzie strzela z pistoletu maszynowego chopiec w "panterce", wyrwana dziura w ziemi, pokrwawione strzpy munduru, nogi w butach i pistolet maszynowy. Kto podbieg i podnis pistolet. Pierwszy w naszym plutonie zosta ranny "Wedel". Dosta odamkiem w szyj. Krwawi mocno, ale by przytomny. - Jeszcze nie "czapa", poruczniku - stara si doda sobie i mnie otuchy, gdy go pani "Anna" opatrywaa. Nasz fiacik przyda si bardzo. By, o dziwo, cigle na chodzie. "Dziunio" zabra rannego i pod obstrzaem zdoa go dowie do szpitala na Bonifratersk, gdzie w por zrobiona operacja uratowaa "Wedlowi" ycie. "Marek" - nie zdy. By ciko ranny i bardzo krwawi. Usiowa si umiechn. Jego karabin zatrzyma "Pakulski", rannego zabray na noszach sanitariuszki batalionu. Zaadoway go na przygodn sanitark, zabkan na tyach cmentarza. Umar z upywu krwi, czekajc na operacj w szpitalu Jana Boego. Potem kolejno dostawaem meldunki: ranny "Blikle", ranny "Janusz", ranny "Adam". Na ile dni wystarczy naszego plutonu? Artyleria ucicha, bo piechota niemiecka dochodzia do naszych pozycji. Zatrajkotay cekaemy. Zepchnli nas z muru cmentarnego wzdu Mynarskiej w gb cmentarza. Teren by do-

2. NA WOLI

327

godny do obrony, dopki mielimy amunicj. Odstrzeliwalimy si Niemcom, ktrzy przez wyrw w murze dostali si na teren cmentarza. Widziaem wyranie ich zielone mundury i ciemne, gbokie hemy. Oficer z pistoletem w rku wskazywa kierunek natarcia. Szczliwie byli w zasigu rzutu granatem. Szli niepewnie. Bali si zapuszcza w gszcz nagrobkw, drzew i krzakw. "Witek" ukry si za solidnym nagrobkiem opodal mnie, trzyma ich ogniem bergmana w przyzwoitej odlegoci. Na jak dugo starczy nam amunicji? Zatrzyma niemieckie natarcie nasz ogie i ich wasne sztukasy, ktre wrciy i obrzuciy nas bombami. Niemiecka piechota wolaa by w bezpiecznej odlegoci od wasnych bomb. Ale barykada na skrzyowaniu Mynarskiej i Wolskiej pozostaa ju w ich rkach. Natychmiast po opanowaniu zachodnich rejonw Woli oddziay niemieckie przystpiy do mordowania bezbronnej ludnoci i wzitych do niewoli powstacw. Niemcy dokonywali masowych rzezi ludnoci Woli, rozstrzeliwujc lub palc ywcem bez wzgldu na wiek i pe oraz podpalajc systematycznie wikszo domw. Ofiary przed rozstrzelaniem, a mieszkania przed podpaleniem ograbiali. W cigu kilku dni sierpnia 1944 roku wymordowali na Woli 38 tysicy ludzi. Jest dzi na Woli, tu przy ulicy Wolskiej - midzynarodowej trasie na Pozna i Berlin -

2. NA WOLI

328

Cmentarz Powstacw Warszawy. Szeroka aleja, wysadzana drzewami, krzewami i kamiennymi pytami, prowadzi do pomnika "Polegym-Niezwycionym". Jest tych symbolicznych pyt ponad 200. Pod napisem: "Pomordowani w Powstaniu Warszawskim", i wykutym Krzyem Grunwaldu - nazwiska pomordowanych. Nazwisk jest mao - tylko nieliczne zwoki udao si zidentyfikowa wikszo pyt uzupeniaj liczby nie rozpoznanych: 21, 52, 138, ktrych ciaa ekshumowano z bezimiennych mogi. Na wielu pytach mona byo umieci tylko liczb nie rozpoznanych ofiar. Poza Cmentarzem Powstacw s na Woli - oznaczone kamiennymi krzyami - 42 miejsca masowych egzekucji, dokonanych w tej dzielnicy podczas Powstania. Miejscem jednej z najbardziej wstrzsajcych zbrodni bya fabryka Franaszka przy ulicy Wolskiej 41 (dzi fabryka "Foton"). Z cmentarza Ewangelickiego do fabryki na Wolskiej byo niedaleko. Do barykady na rogu Wolskiej i Mynarskiej, a stamtd ju skok do bramy fabrycznej. 3 sierpnia chcielimy i do Franaszka, gdzie mielimy swoj pracowni faszywych dokumentw, eby ze skrytki zabra granaty, stanowice ubezpieczenie pracowni. 5 sierpnia byli ju tam Niemcy. "Byam robotnic w fabryce Franaszka - zezna w niespena trzy lata pniej przed Polskim Sdem Janina Roziska, jedna z niewielu osb, ktre przeyy sobot 5 sierpnia na Woli. - Ze wzgldu na to, e w fa-

2. NA WOLI

329

bryce byy wybudowane przed Powstaniem schrony elazobetonowe pod gwnym budynkiem fabrycznym, w dniu 3 sierpnia 1944 roku razem z dziemi ukryam si w schronie pod biurem blisko wejcia. W dniu 5 sierpnia 1944 usyszaam strzay, po czym do schronu wpada grupa SS-manw i onierzy niemieckich w mundurach, jak sdz - z Wehrmachtu, woajc raus [...]. Na gwnym podwrku stay grupy SS-manw i onierzy w mundurach zielonych, ktrzy z miejsca strzelali do mczyzn. W popochu ludno na olep uciekaa, a SS-mani popdzali uciekajcych ul. Wolsk w kierunku zajezdni tramwajowej na ul. Mynarskiej. Ulica Wolska po stronie fabryki bya zajta przez Niemcw, po przeciwnej stronie byli jeszcze powstacy. Razem z dziemi znalazam si w zajezdni w tumie okoo 200 osb, przewanie kobiet i dzieci oraz kobiet ciarnych, wypdzonych tu zarwno ze schronu fabryki Franaszek, jak i z ul. Wolskiej. Grupa stoczya si na ul. Mynarskiej obok ubikacji zajezdni. Dookoa grupy stao okoo 40 onierzy SS i onierzy bez odznak SS. W jakim miejscu blisko sta karabin maszynowy, miejsca jednak nie umiem okreli z powodu zbyt silnych wrae, jakie wtedy przeywaam. Z karabinu maszynowego Niemcy otworzyli ogie do naszej stoczonej grupy. Po pierwszej salwie ze stoczonego tumu zaczli podnosi si ranni, a wwczas Niemcy rzucili w tum granaty rczne... Synek mj zosta ciko ranny po pierwszej salwie w ty gowy. Ja zostaam raniona grana-

2. NA WOLI

330

tem w obie nogi i brzuch. Od granatu zostaa raniona w nogi, czaszk, brzuch i piersi moja crka. Gdy wszyscy z grupy padli, Niemcy stojc poza nasz grup strzelali do rannych, ktrzy podnosili si lub poruszali. O zmroku zdoaam wczoga si do ubikacji..."6 Pamitkowa tablica kamienna, umieszczona przed budynkiem fabryki "Foton", Wolska 41, przypomina: "W tym miejscu w dniu 5 sierpnia 1944 roku hitlerowcy rozstrzelali okoo 1 000 Polakw." O sto metrw dalej, na rogu Wolskiej i Pockiej, tablica upamitnia zamordowanie w tym miejscu 7 000 osb. W tym tylko jednym dniu, w sobot 5 sierpnia 1944 roku, w pierwszym dniu natarcia zgrupowania Reinefartha, na Woli Niemcy wymordowali 20 tysicy bezbronnej ludnoci cywilnej. Jeszcze tego samego dnia po poudniu pukownik "Radosaw" zarzdzi przeciwnatarcie w kierunku ulicy Wolskiej. Poszlimy. Batalion "Pi" jako skrzydo zgrupowania z czci "Parasola" i z "Czat". Ulice znajome, ale trudno je byo rozpozna po trzech dniach bombardowa i poarw. Pusto. Bez ludzi. Doszlimy a do Pockiej. Niemcy byli o dwa domy od nas. Mieszkania bez mieszkacw. Albo zdyli uciec do rdmiecia, albo wymordowali ich Niemcy. Tylko na drugim pitrze spotkaem jakiego rannego cywila. Lea, mwi z trudem, prosi o
6 Zbrodnie okupanta w czasie Powstania Warszawskiego w 1944 roku, Warszawa 1974, s. 74.

2. NA WOLI

331

wod. Nie miaem czasu go o nic pyta, bo bylimy pod ogniem nieprzyjacielskim. Niemcy przeskoczyli przez ulic. Dwch pooy nasz erkaem, ale kilku ukryo si za drewnian szop ju po naszej stronie. Okopi si, wysun cekaem, bd nas mieli z boku. Zaadowaem do kb zapalajc amunicj, daem j "Bartkowi" i "Jackowi", ktrzy strzelali z ssiedniego pokoju. Prbowalimy podpali szop, za ktr zalegli Niemcy. Nie udao si, ale nasz ogie musia by mimo to skuteczny, bo Niemcy kryli si starannie i nie prbowali dalszych skokw przez jezdni. Dugie serie niemieckiego cekaemu po naszych oknach. "Bartek" zosta ranny. Cofa si i wlokc karabin za sob zbiera amunicj. Maca co rk dookoa. Wynielimy go na korytarz. Zamiast oka mia krwaw ran. Karabin i amunicj "Bartka" ju kto wzi. Zmrok by naszym sprzymierzecem. Niemcy cofali si, ale rakietami wskazywali swojej artylerii nasze pozycje. Artyleria nie odpowiedziaa jednak na wezwanie wasnej piechoty. Z rannym "Bartkiem" wycofalimy si na cmentarz. Wieczorem dostaem rozkaz, bym si zameldowa z plutonem w fabryce Kamlera u pukownika "Makarego" dla wzmocnienia osony Komendy AK, ktra znalaza si niemal w pierwszej linii. Raport niemieckiego dowdztwa frontu wschodniego z dnia 5 sierpnia donosi: "W Warszawie mimo uycia czogw i samolotw nurkujcych powstacy broni si nad-

2. NA WOLI

332

zwyczaj uporczywie. Koncentryczne natarcie z pnocy i zachodu rozpoczte dzi rano dotychczas niewiele mogo zyska w terenie. Obecnie s w toku cikie walki z barykadami na Ochocie i Woli." Z ostatnich trzech dni na Woli pozostay mi tylko strzpy wspomnie. Jak porwany film, z ktrego ocalay poszczeglne klatki, ale z ktrego nie potrafi sklei caoci. W fabryce Kamlera na Dzielnej nie pozostawalimy dugo. Genera Br zdecydowa si przenie Komend Gwn i Delegatur Rzdu przez getto na Stare Miasto. Poszed z nimi jako osona pluton "11-12" - porucznika "Stolarza" i cz naszych chopcw, w tym wszyscy ranni, ktrzy mogli i o wasnych siach. Mnie z reszt plutonu pukownik "Makary" pozwoli zosta na Woli. Nie zdyem zawiadomi chopcw idcych z Komend, e zostajemy. Wrcili po kilku godzinach na Wol pod ogie nieprzyjacielski. Odnaleli mnie na Okopowej. - Nie wiedzielimy, co si z tob stao, poruczniku. Na Okopowej odnalazem "Witka". Major "Oko" "wypoyczy" go wraz z bergmanem kompanii, ktra sza na wypad na ulic ytni. Jeszcze raz szlimy przez cmentarz Ewangelicki, ktry zosta odbity uderzeniem "Zoki" i "Parasola". Nastpne uderzenie niemieckie wyrzucio nas r. cmentarza ju ostatecznie.

2. NA WOLI

333

Ostatniego dnia na Woli wraz z "Kubusiem" i "Jackiem" zameldowalimy si u pukownika "Radosawa". Zapamitaem, e by w polskim hemie szturmowym z 1939 roku z narzucon pacht namiotow i spokojnie jad z menaki obiad. Czogi niemieckie byy o 200 metrw. Dostalimy rozkaz wycofania si na Stare Miasto. Omawiajc dziaania na Woli w dniu 8 sierpnia, Kirchmayer pisze: "O godzinie 18.00 silne natarcie policji odrzucio powstacw z ul. ytniej a do ul. Mireckiego. Dopiero w tym miejscu udao si zatrzyma napr niemiecki. W nierwnej walce bataliony Parasol i Pi poniosy cikie straty. Dowdca Parasola zosta ranny. Resztki batalionu Pi wycofay si w kierunku Starego Miasta przez ruiny getta." Pierwsze nasze walki i pierwsze poraki. Jeszcze wtedy na Woli nie nauczylimy si przegrywa, jeszcze wierzylimy, e wygramy nastpn bitw. Na Starym Miecie? W rdmieciu? Gdzie?... "Ze strony polskiej dziaania na Woli - pisze Kirchmayer wywary niemay wpyw na przeduenie walki powstaczej a do padziernika. Kiedy bowiem Kdy w i szcztki III Obwodu toczyy zaarty bj obronny, reszta powstacw moga pod t oson zorganizowa si wewntrznie i przygotowa obron w gbi miasta [...]. Trzeba zda sobie spraw i podkreli, e Stare Miasto organizowao

2. NA WOLI

334

si dopiero pod oson walki obronnej na Woli i gdyby nie te walki, padoby w wczesnym stanie rzeczy pod pierwszym silniejszym naciskiem niemieckim. Bj na Woli dal czas pk. Wachnowskiemu na zorganizowanie Grupy Pnoc"7 W walkach na Woli - rozkazem 507 (11.8) - siedmiu onierzy plutonu "Agaton" zostao odznaczonych Krzyem Walecznych po raz pierwszy. Szeciu yjcych, szeregowy "Marek" - inynier Wojciech Bernatowicz - pomiertnie. I jeszcze jeden meldunek, w ktrym powrc znajome nazwy: "fabryka Franaszka" i "cmentarz Ewangelicki". Zoy go dn. 23 maja 1947 przed Sdem Polskim, rejestrujcym zbrodnie niemieckie w Polsce, Franciszek Zasada. Jeden z Polakw, ktrych Niemcy w celu zatarcia ladw zbrodni i z obawy przed wybuchem epidemii z powodu rozkadajcych si w sierpniowym upale cia uyli do palenia zwok. Jeden z nielicznych, ktrych Niemcom nie udao si potem rozstrzela. "W dniu 9 sierpnia 1944 r. przybylimy do fabryki Franaszek. Na gwnym podwrzu oraz z boku od schronu a do bramy leay tam zwoki mczyzn w liczbie okoo 6 000. Pracowalimy przy paleniu tych zwok cay dzie [...] Stamtd udalimy si ul. ytni do ul. Mynarskiej i do cmentarza Ewangelickiego. Na cmentarzu, ku tyowi zwaszcza, le7 J. Kirchmayer, Powstanie warszawskie, s. 267, 289.

2. NA WOLI

335

ao bardzo wiele pojedynczych zwok powstacw, Niemcw i ludnoci cywilnej..."8

3. STARWKA
Na Starwce znowu bylimy wrd ludzi. Wola pierwsza staa si celem zmasowanych atakw. Jeszcze nie zdoano solidnie zabarykadowa ulic, gdy trzeba byo tych barykad broni. Ju trzeciego dnia Powstania na ulicach Woli byo pusto. Idc do akcji, spotykalimy tylko nasze oddziay. Podwrza, domy, mieszkania byy wymare. Najbardziej ywy, zaludniony by cmentarz, na ktrym stalimy. Ciasnota ulic Starego Miasta sprawia, e wszdzie byo toczno. Zwaszcza - wydao mi si - wszdzie peno byo cywilw. Nie kryli si przed samolotami ani artyleri, nie przemykali w popiechu wzdu domw. Chodzili rodkiem ulicy, czytali rozplakatowane gazetki, suchali muzyki i komunikatw powstaczych z zainstalowanych gonikw. Punkty rozdzielcze wydaway ywno o okrelonej porze dnia. Bya woda do picia. Kocioy byy pene. Wieczorem, okupacyjnym zwyczajem, ludzie modlili si wsplnie przed podwrkowymi otarzami. Byy jeszcze podwrka. Na Rynku wisiay flagi. Starwka przeywaa ostatnie wzgldnie spokojne dni. Nasze wyfasowane na Woli "panterki" wzbudzay szacunek i ciekawo. onie8 Zbrodnie okupanta..., s. 247.

3. STARWKA

336

rze oddawali wojskowe honory, sprawdzali skrupulatnie hasa przy barykadach, penili porzdkowe suby. Na ulicach spotykao si znajomych z odlegych dzielnic: z Mokotowa, z poudniowego rdmiecia, z Pragi. Pierwsze dni Powstania przemieszay ludno, po-zmieniay mobilizacyjne przydziay wielu onierzy. Ci, ktrzy nie mogli dotrze do swych jednostek, starali si o przydzia tam, gdzie ich zastaa godzina "W". Przyjmowano jednak do oddziaw tylko jako tako uzbrojonych. Wielu cywilw wybuch Powstania zasta na ulicy, w przypadkowym miejscu, i odci od rodzin. Kto nie zdy dotrze do swoich w cigu pierwszych dni, ten koczowa wrd obcych. Koczowa i wypytywa. Mieszkacy Woli, ktrzy zdoali uj przed straszliw rzezi ludnoci cywilnej i schronili si na Starym Miecie, rozpoznawali nas po umundurowaniu i wypytywali o kad ulic, o kady dom. Niewiele moglimy ich pocieszy. Na Starwce spotkaem Hann Lierow, ciotk "Krystyny", i jej ma Kazimierza Liera, znanego warszawskiego urbanist. Poznaem ich wkrtce po skoku, wiedziaem, e oboje s w AK, ale dopiero tam, na Starwce, dowiedziaem si, e porucznik "Krlowa" i porucznik "Krl" (dobierajc pseudonimy, liczyli wyranie, e gestapo nie czytuje Krla Leara) byli od trzech lat szyfrantami Sztabu KG AK. Zmobilizowani byli teraz oboje na Starwce i

3. STARWKA

337

szyfrowali meldunki do Londynu. Oboje odznaczeni zostali Krzyem Walecznych. Odwiedziem rannych naszego plutonu. Byli na witojerskiej 11a w mieszkaniu, w ktrym uprzednio magazynowalimy bro. Chcieli jak najprdzej wraca do oddziau. Dostalimy odcinek Muranowskiej z wysunit barykad przy ulicy Pokornej. Nastrj by ciki. Mielimy ju wtedy w batalionie wielu zabitych i rannych. Na odcinku naszego plutonu chwilowo by spokj. Odpoczywalimy. Ju po Woli, a jeszcze przed Starwk. Organizowano obron dzielnicy. Jednym z pilnych zada byo gromadzenie ywnoci. Due zapasy, zwaszcza cukru, znajdoway si opodal, w magazynach na Stawkach, zdobytych w pierwszych dniach Powstania. Chodzili po ywno na ochotnika cywile i onierze. Stawki byy wwczas jeszcze nasze. Przenoszenie workw z cukrem parset metrw przez ruiny getta wydawao si niemal rwnie bezpieczne, jak chodzenie ulicami Starwki. Wracalimy z "Kubusiem" ze Stawek z meldunkiem do pukownika "Wachnowskiego". Niedaleko od dziury w murze na Bonifraterskiej doczylimy do grupy ludzi nioscych cukier. Szlimy na kocu kolumny ciek wydeptan wrd ruin. Artyleria niemiecka bya bezczynna.

3. STARWKA

338

Samolot zobaczyem nagle. Wylecia zza "tego domu" przy Muranowskiej, ktry dziwnym trafem ocala i stercza pord ruin getta. Ostrym ukiem kad si na skrzydo. Lecia bardzo nisko, bezkarny wobec braku naszej broni przeciwlotniczej. Najpierw go zobaczyem, a dopiero w chwil pniej usyszaem. Wyrwna, nalatywa wprost na nas. Widziaem wyranie byski ognia szybkostrzelnych armatek wbudowanych w skrzyda. Upadem. Kryjc si, zobaczyem sylwetk niemieckiego pilota. Nie zdyem si ba, gdy mnie ju min, podrywajc maszyn do gry. Podczogaem si do torowiska kolejki do wywoenia gruzu. Jki rannych usyszaem jednoczenie z hukiem drugiego nadlatujcego samolotu. Przytuli mnie jeszcze mocniej do ziemi, za osaniajc mnie szyn. Im samolot by bliej, tym szyna wydawaa mi si nisza. Ten sam narastajcy oskot silnika, te same szybkostrzelne armatki. Zaledwie kilka sekund. Przelecia. Cisza. Przeleaem jeszcze kilka dugich sekund za szyn kolejki. Na ciece przede mn lea yd w wiziennym pasiaku. Jeden z uwolnionych przed kilku dniami z obozu na Gsiwce natarciem "Zoki". Zawodzi przeraliwie w nie znanym mi jzyku. Niemiec strzela pociskami wikszego kalibru, bo ranny mia wielk wyrw w udzie. Krew laa si obficie, wsikajc w rozsypany cukier. Jaki starszy cywil w kapeluszu na gowie lea o kilka krokw ode mnie. Lea na boku zwinity w kabk. Grzeba rkoma, bezwiednie wpychajc do rozszarpanego brzu-

3. STARWKA

339

cha rowe wntrznoci i piasek. Worek z cukrem lea obok nietknity. Wtedy dopiero zaczem si ba. Zwierzcym strachem, ktry paraliuje wol. Nie pomogem rannym. Chciaem jak najszybciej znale si za dziur w murze. Nie czuem blu, ale musiaem gdzie dosta, bo wstaem z trudem. "Kubu" pomg mi doj do dziury w murze i przedosta si na drug stron. Kto mnie zatrzyma, powiedzia mi, e jestem zakrwawiony. Biaa furaerka od "Krystyny" bya rozcita, na gowie miaem dug pytk szram. Szyna kolejki, do ktrej tak si serdecznie przytulaem, okazaa si jednak dostatecznie wysoka. Opatrzyy mnie sanitariuszki u Jana Boego. Wtedy miay jeszcze czas zajmowa si takimi gupstwami. Wieczorem poszlimy na Stawki dla wzmocnienia trzymajcego magazyny batalionu "Czata". Po utracie Woli Stawki stay si wysunitym bastionem obrony Starwki. Pooenie zmienio si o tyle, e Niemcy przesunli si od Powzek w kierunku Dworca Gdaskiego, zagraajc Stawkom z trzech stron: od pnocy, od poudnia i od zachodu. Jeszcze po tej stronie muru getta, w rejonie Bonifraterskiej, min nas oddzia idcy zwartym szykiem, z rozpostart biao-czerwon chorgiewk. Zaimponowali mi postaw i uzbrojeniem. Gdy ich mijaem, wrd sanitariu-

3. STARWKA

340

szek i czniczek oddziau rozpoznaem Halk Piaseck. Znaem j od dziecicych lat. Mieszkalimy na Mokotowskiej 39 w tym samym domu, nalecym do jej ojca, znanego warszawskiego pediatry, doktora Tadeusza Kopcia. Halka, koleanka szkolna mej siostry, bya zaprzyjaniona take z moj matk, ktra opiekowaa si ni podczas wrzeniowego oblenia Warszawy. Nie znaem jej okupacyjnych losw, spotkaem j pierwszy raz od chwili powrotu do Warszawy. Ucieszylimy si nawzajem. - Gdzie matka? Co z Mariann? Banalne pytania zyskiway na Starwce waciwy sens. Posza za oddalajcym si oddziaem. Ale w p drogi, jakby sobie co nagle przypomniaa, zawrcia do mnie. - Popro matk, eby si opiekowaa moimi dziemi. Nie byo w jej gosie adnego wahania, nie byo zwykego w takich razach trybu warunkowego, "gdybym". Ja szedem na Stawki w kierunku nieprzyjaciela, ona wracaa chwilowo z oddziaem na Stare Miasto. Znaleli j nastpnej nocy obok barykady przy szpitalu Jana Boego. Na Stawki przyszlimy po ciemku. Z "Czat" bylimy ju nieraz we wsplnych akcjach na Woli, ich dowdc majora "Witolda" - Tadeusza Runge, cichociemnego skoczka,

3. STARWKA

341

znaem z Anglii. Na Woli imponowa mi spokojem w najbardziej gorcych chwilach. - Z Niemcami dam sobie rad, ze sraczk ju nie mog powiedzia, wyznaczajc nam pozycj w budynku na Stawkach. Spotkaem tam rwnie porucznika "Motyla", ktry uczci to nasze spotkanie, wrczajc mi niemiecki karabin z kilkoma penymi magazynkami. Wspaniay dar, gdy si stoi w oknie trzeciego pitra, skd wida rozlegy teren getta. Jeszcze po nocy zrobilimy w oknach umocnienia z kartonowych pude, ktrymi zaadowane byy pki magazynu na naszym pitrze. Wielkoci cegy, solidne, nadaway si doskonale do "zamurowania" okna i uformowania strzelnicy. Dopiero o wicie zobaczyem, e solidne pudeka zawieray podpak do ognisk przygotowan dla niemieckich oddziaw walczcych na dalekiej pnocy. Mogem naocznie sprawdzi ju po kilku godzinach, e paliy si doskonale. Przed sob miaem teren "duego" getta. Kiedy by wysp dymu i ognia wrd yjcego miasta. Teraz zalega martw, czarn plam wrd poncej Warszawy. Z okna samotnego budynku na Stawkach staraem si rozpozna teren, z ktrego miao wyj niemieckie natarcie. Jeszcze przed wschodem soca paska ciemno getta

3. STARWKA

342

poszarzaa, pofadowaa pagrkami, za ktrymi kryy si resztki nocy. Sprawdzaem teraz wyczuwane po ciemku ksztaty i odlego. Jak zwykle przed wschodem soca zrobio si cicho. Widziaem to wgbienie za had gruzu tylekro, e nie mogem zrozumie, jak si tam dosta niepostrzeenie ten niemiecki onierz. Podcign wida z oddziaem przez teren getta noc. By przekonany, e budynki magazynw na Stawkach s w ich rkach, bo nawet nie prbowa si ukry. By ode mnie nie dalej ni osiemdziesit metrw. Grzeba w chlebaku, zdj bluz i spokojnie si goli. Mogem strzeli od razu. Karabin miaem dobrze oparty, wywaony. Trzymaem go na muszce. Tylko pocign lekko jzyczek spustowy. Patrzyem przekonany, e ycie jego od tej chwili naley do mnie. Strza wyda mi si bardzo gony. Do dzi nie wiem, czy aowa, czy cieszy si, e wtedy na Stawkach spudowaem. Natarcie niemieckie wyszo dopiero koo dziesitej, i to nie od strony getta, gdzie ich wypatrywaem, ale od pnocy, od Dworca Gdaskiego. Rozpoczy - jak zwykle sztukasy, potem artyleria pocigu pancernego. Mieli do nas zaledwie kikaset metrw, strzelali "na wprost". Piechota niemiecka sza wsparta czogiem i dziaami sztur-

3. STARWKA

343

mowymi. Poznalimy wwczas goliaty, niemieck mini-Wunderwaffe, po raz pierwszy uyt przez Niemcw w Powstaniu Warszawskim. Samobieny may czog-mina, o ogromnej sile niszczcej piciuset kilogramw materiau wybuchowego, ktrym by wypeniony. Jedyny dla nas sposb unieruchomienia goliata to przerwanie kabla, ktry cign za sob. Nie udao nam si go zatrzyma, gdy obojtny na ogie naszych erkaemw przeazi przez wyrwy i nierwnoci gruntu, ubezpieczony przez posuwajc si za nim wasn piechot. Z warkotem motoru posuwa si coraz bliej. Doszed. Przeraliwa detonacja, od ktrej zakoysa si elbetowy budynek i wypady resztki szyb, a bbenki w uszach widrowa ostry bl. Wytrzymaa eksplozj goliata elbetowa konstrukcja, wytrzymalimy i my. Nie udao nam si jednak zatrzyma naszym sabym ogniem niemieckiej piechoty, ktra podchodzia coraz bliej. Zeszlimy z grnych piter, eby umocni obron na parterze i nie da si odci od wschodu, od jedynego poczenia ze Starwk. Wycofalimy si przez remiz tramwajow ju w bezporednim kontakcie z Niemcami, granatami utrzymujc niezbdny dystans. Rannych zbieralimy po drodze. Niemcy nie brali jecw. Utracilimy Stawki koo poudnia. Odbilimy je w nocy, by je utraci po kilku godzinach, tym razem ju bezpowrotnie.

3. STARWKA

344

Trzymalimy ulic Muranowsk, ssiadujc z ruinami getta. Po zepchniciu nas ze Stawek teraz Niemcy kolejno dobierali si do Muranowskiej. Piechota niemiecka sza ostronie bez osony wasnej artylerii. Ograniczali si do ognia cekaemw zamaskowanych wrd pitrowych had gruzu. Siekli dugimi seriami po naszych oknach, nie szczdzc amunicji. Bez wikszego rezultatu. Nauczylimy si ju waciwie dobiera zason, skutecznie umacnia okna workami z ziemi. Znowu okno, znowu worki z ziemi. Znowu prba: czy wytrzymam. Na Muranowskiej, podobnie jak na Stawkach, jak przedtem na Pockiej. Ale wtedy inne byo dla mnie kade okno, inny kady niemiecki pocisk. Wysza na nas niemiecka artyleria. Dziao szturmowe defilowao bezczelnie, zajmujc stanowisko naprzeciw naszych okien. Wydawao mi si, e byli nie dalej ni o pidziesit metrw od nas. Nasz erkaem na prno strzela krtkimi, skpymi seriami znaczcymi si odpryskami wrd gruzw. Serie byy trafne, ale opancerzenie nieprzyjacielskie a nadto wystarczajce. Dziao stano. Zajo dogodn pozycj. Jakby si namylao, poruszajc dug luf wzdu naszych okien. Zrobio si nieprzyjemnie cicho. Przywarem jak najszczelniej do ciany. Ale ciekawo bya silniejsza od strachu. Obserwowaem przez szpar midzy workami. Wreszcie dziao zdecydowao si. Dwa szczekliwe strzay, ktrym jak niezawodne

3. STARWKA

345

echo odpowiaday dwa wybuchy nade mn. Zamiast regularnego otworu okiennego strzpiasta wyrwa w cianie, z ktrej si dymi. I znowu cisza. Tylko dzwoni w uszach. Dziao przenosi ogie na inne okno, na inn poa wyszczerbionego muru. Przygotowuje nasz odcinek do natarcia piechoty. Caa sztuka wytrzyma, przeczeka. Pierwszy, choby pojedynczy nasz strza karabinowy - przynosi gbok satysfakcj i uspokaja. Nie dalimy si. Domy na Muranowskiej miay na pierwszym pitrze ju poprzebijane otwory w cianach. Komunikacja przez te dziury bya prosta i szybka. Jeden strzelec, a co waniejsze, jeden karabin obsuguje kilka stanowisk. Gdy Niemcy wyszli do natarcia, zatrzymalimy ich po kilkudziesiciu metrach, nie dajc im podej. Po upadku Stawek Stare Miasto stao si niewielkim, zamknitym kotem. Genera von dem Bach zleci grupie bojowej generaa Reinefartha cakowit likwidacj oporu powstacw na Starwce, poszerzenie dostpu do mostu Kierbedzia i dotarcie szerokim frontem do Wisy celem zabezpieczenia wanych dla niemieckiego frontu ruchw przelotowych na kierunku wschd-zachd. Na Starwk szo ze wszystkich stron potne natarcie. Niewielki teren zosta ciasno opasany siami nieprzyjaciela o olbrzymiej przewadze ognia. Dnia 13 sierpnia od

3. STARWKA

346

rana Stare Miasto znalazo si ponownie pod silnym ogniem nieprzyjacielskim od strony Dworca Gdaskiego, Cytadeli i z Pragi. Prcz nadlatujcych kolejnymi falami sztukasw, pociskw artyleryjskich rnych kalibrw i dwikw, na Starwk szy salwy "szaf - burzcych min. Sze zgrzytw - jakby przesuwanie ogromnej szafy - w krtkich regularnych odstpach i cisza przed nieuchronn seri szeciu wybuchw, burzcych domy, rozlewajcych ar palcy ywcem ludzi. Najgorsza jest wanie ta krtka cisza. Boj si jej. Nie mog si do niej przyzwyczai. Za kadym razem jednakowo odmierzam j strachem wolno wlokcych si sekund. Pociski spady gdzie blisko. Bysk i pd powietrza, ktry zatyka uszy. Py. Gsty, ceglany py zakleja oczy, usta, uszy. Powolny storch nadlecia, by w chwilowej przerwie "szaf i bombardowania lotniczego sprawdzi skuteczno ognia i poda nowe cele. Na swych rozkraczonych bocianich nogach koysze si nad nami, jakby przestpowa z nogi na nog, penetrujc wiee ruiny. Niszczona z powietrza i z ziemi Starwka przechodzia do bezporedniej obrony, zdana wycznie na wasne siy. Ssiedni oliborz by nasz. Niemcy trzymali co prawda mocno ogniska oporu, jak Cytadela, Instytut Chemiczny, odcili oliborz od rdmiecia, zajmujc Dworzec Gdaski, ale na oliborzu panowa jeszcze wzgldny spokj. Oddziay AK byy w ofensywie. Udane wypady po-

3. STARWKA

347

zwoliy im si dozbroi. Z oliborza mona noc wrd ogrodw przej na Bielany, ziemi niczyj, a stamtd do Puszczy Kampinoskiej. Jest tam silne zgrupowanie oddziaw lenych AK, pod dowdztwem kapitana "Szymona" (Jzefa Krzyczkowskiego), liczce ponad 1 300 ludzi, jest zrzutowisko dla samolotw alianckich. Genera Br ju 7 sierpnia depeszowa do Londynu, proszc - rwnie rozpaczliwie, jak nierealnie - o przysanie do Puszczy Kampinoskiej polskiej brygady spadochronowej, co mogo - jego zdaniem - przesdzi losy Powstania. Pukownik "Wachnowski", bronicy Starwki dowdca Grupy "Pnoc", zmierza usilnie do nawizania wspdziaania wszystkich trzech gwnych czonw zgrupowania, to jest oddziaw Starego Miasta, oliborza i Puszczy Kampinoskiej. Poczenie tych oddziaw mogo wzmocni obron Starego Miasta i oliborza, utrudni Niemcom kolejne likwidowanie odizolowanych dzielnic. Przeszkod w rozpoczciu tych zamierze by brak cznoci pomidzy Starym Miastem a oliborzem i Puszcz Kampinosk. Ze Starego Miasta na oliborz jest blisko. Kilkaset metrw. Dwa przystanki autobusowe, kilkunastominutowy spacer pieszy. Ale Niemcy przecili to poczenie. Na Cytadeli jest silne zgrupowanie artylerii. Na forcie Trau-

3. STARWKA

348

gutta niemiecka piechota, umocnione gniazda cekaemw i zasieki z drutw kolczastych. Przy rdeku opodal fortu bateria dziaek przeciwpancernych i przeciwlotniczych. Na Dworcu Gdaskim pocig pancerny i pojedyncze dziaa na platformach. Wielokrotnie prbowano nawiza czno pomidzy dwiema ssiednimi dzielnicami. Ochotnicze patrole wyszy noc ze Starego Miasta. Obudziy niemieck strzelanin na caym odcinku. Jeden z patroli wrci, przynoszc rannego dowdc, o dwch innych patrolach nie byo wiadomoci. Tylko niemieckie rakiety i cekaemy wskazyway, ktrdy prbowali przej. Porucznik "Dzik" (Tadeusz Okolski) podj si przej okln drog przez ruiny getta. Wszelki lad po nim zagin. Podporucznik "Zych" (Zdzisaw Pajewski) dosta rozkaz, by za wszelk cen przej kanaami. Bezskutecznie. Prbowali na ochotnika inni. Zszed do kanau pukownik Denhoff z dwoma oficerami. Zawrcili. Zabdzili w ciemnociach. Dwa inne patrole zdoay przej zaledwie kilkaset metrw. Przewodnik porwany silnym prdem uton, patrole wycofay si. Nie zaniechano jednak dalszych prb. Patrole "Jerzykw" z najwikszym powiceniem, odwag i uporem szukay nadal przejcia ze Starwki na oliborz. Pozostawaa czno radiowa. Nie udao si jednak nawiza bezporedniego kontaktu pomidzy Starwk a

3. STARWKA

349

oliborzem. Wrd nieustannych wstrzsw i pyu walcych si domw precyzyjny sprzt odmawia posuszestwa. Zapasowe czci gin pod gruzami, wyczerpuj si baterie i akumulatory. Sabe nadajniki powstacze na Starwce nie mog przekaza ssiednim dzielnicom rozkazw i wiadomoci. Szyfrowana depesza ze Starwki idzie wic do centrali w Londynie, ktra odbiera j i przekazuje z powrotem nadajnikiem o wielkiej mocy na oliborz. Bliej byo 3 000 kilometrw, tam i z powrotem, ponad Europ ni 800 metrw ponad Dworcem Gdaskim. Pukownik "Wachnowski" wzywa oddziay z Puszczy Kampinoskiej i z podokrgu skierniewickiego do akcji zaczepnych, mogcych odciy oddziay powstacze w Warszawie. 9 sierpnia zdecydowa si wysa do Puszczy Kampinoskiej majora "Okonia", dowdc naszego batalionu. Mia on w zastpstwie rannego kapitana "Szymona", po zorganizowaniu oddziaw lenych, uderzy na oddziay niemieckie nacierajce na Stare Miasto, odciy obron Starwki, sprowadzi z Puszczy odsiecz, uzbrojenie i amunicj. Wiedzielimy, e major "Oko" podszed, e brak o nim wiadomoci. Bezporednia czno pomidzy Starwk a oliborzem i Puszcz Kampinosk nadal nie bya nawizana.

3. STARWKA

350

Inicjatywa wysza od "Kubusia". Ale zdecydowalimy od razu, e pjdziemy we czwrk: "Kubu", "Wojtek", "Jacek" i ja. "Jacka" nawet nie pytalimy. Wiadomo byo, e pjdzie. Chodzi dotychczas na wszystkie patrole z "Kubusiem" i nie przyszo nam do gowy, e moglibymy i bez niego. - Pjdziemy na oliborz. Zameldowalimy nasz zamiar pukownikowi "Ma-karemu". Zgodzi si. Chyba by rad, e to my zgosilimy si na ochotnika do kolejnej prby. Uzaleni to jednak od decyzji pukownika "Wachnowskiego", dowdcy Starwki, ktry musia akceptowa tego rodzaju przedsiwzicia. Zameldowalimy si z "Kubusiem" w dowdztwie Starwki. Pukownik "Wachnowski" wypyta o skad patrolu i zamierzon tras. Mielimy do wyboru dwie: pierwsz przez ruiny getta, z ominiciem Dworca Gdaskiego od zachodu, i drug przez tereny sportowe "Polonii' i park Traugutta, omijajc dworzec od wschodu. Obydwie byy nie rozpoznane, obydwie prowadziy przez pozycje niemieckie. Ta wschodnia bardziej nam pasowaa. Prowadzia niemal przez cay czas wrd zieleni, terenem pofalowanym, uatwiajcym krycie si, przecinaa niemieck grobl w jej najwszym miejscu. Bya krtsza, a to by

3. STARWKA

351

wany argument, bo przej niemieckie linie mona byo tylko pod oson krtkiej sierpniowej nocy. Pukownik "Wachnowski" zgodzi si. Przypomnia, e kilka patroli ju przed nami prbowao, nie doszo i nie wrcio. Odprawi nas, dajc nam ustne rozkazy dla oliborza i Kampinosu wzywajce jak najszybciej odsieczy dla Starwki oraz pisemne upowanienie do ich przekazania. Wski pasek papieru napisany odrcznie do pukownika "ywiciela" (Mieczysawa Niedzielskiego), dowdcy AK na oliborzu. "Oddawca tej kartki przekae wam moje rozkazy." Speszyem si, e to taki czek in blanco. Gdyby wpad w rce niemieckie, mgby narobi nie lada kaszy. Ale rozumiaem, e nie mg by wystawiony imiennie, bo nie wiadomo byo, kto z nas czterech dojdzie. - Jeeli dojdziecie - wyjani pukownik - to bez takiego upowanienia pukownik "ywiciel" nie bdzie chcia z wami gada i gotw was zamkn. A nie wiem, czy moja depesza radiowa uprzedzi go na czas o waszym patrolu. Wecie ze sob kwarce, ebym mg z nim rozmawia bezporednio. Niech sprawdz, czy mnie suchaj na waciwych dugociach. I niech si piesz - doda ju na odchodnym - bo coraz nam tu cianiej. Chopcom z plutonu powiedzielimy, gdzie si wybieramy. Poegnaem si te z rannymi na witojerskiej.

3. STARWKA

352

Dowdcy odcinka na Muranowskiej porucznikowi "Porawie" zameldowaem, e zostalimy odkomenderowani do dyspozycji pukownika "Wachnowskie-go", dowdcy Grupy "Pnoc". Rozstalimy si z kompani "Zemsta". Wspominam ich jako dzielnych towarzyszy broni, niezawodnych kolegw - porucznika "Poraw" jako wietnego dowdc. Wytrwali do ostatniej chwili na Starym Miecie. Jako jeden z ostatnich onierzy Starwki wycofa si podchory "Marno" (z kompanii "Zemsta"), ktry na rozkaz majora "Roga" ubezpiecza z niewielk grup kolegw podejcie do wazu na placu Krasiskich. Po upadku Starwki cz ludzi "Zemsty" przedostaa si kanaami do rdmiecia, reszta na oliborz i dalej do Kampinosu. Wzmocnieni przybyymi do Puszczy onierzami AL i "Jerzykami" tworzyli jako kompania "Zemsta" ubezpieczenie rejonu Budy Zosine i Baranw, dzie w dzie w cikich walkach z Niemcami. 28 wrzenia w bitwie pod Jaktorowem, otoczeni ze wszystkich stron przez nieprzyjaciela wyposaonego w czogi, zdoali przebi si maymi grupkami, tracc jedn trzeci kompanii. Podczas gdy przygotowywalimy si do drogi, ju pod wieczr, miaa miejsce na Starwce eksplozja niemieckiego czogu-puapki, ktry podjecha na wabia w poblie barykady u wylotu witojaskiej na placu Zamkowym.

3. STARWKA

353

Chopcy z batalionu "Gustaw" zaatakowali go, zaoga zbiega. Uruchomiono czog i wprowadzono tryumfalnie w gb Starwki. Na ulicy Kiliskiego czog otoczony tumem powstacw i ludnoci cywilnej wybuch z ogromn si, rozrywajc okoo 300 osb. Okazao si, e by on wypeniony materiaem wybuchowym z zapalnikiem czasowym. Szczciem, nikt z naszych chopcw nie by wwczas na ulicy Kiliskiego. Bartelski w Powstaniu Warszawskim napisa o naszym patrolu, e "byo to zuchwae, a zarazem niezwykle ryzykowne przedsiwzicie". Wtedy, na Starwce, w drugim tygodniu Powstania nie zastanawialimy si nad tym. Wiedzielimy, e ze Starwki na oliborz jest niedaleko, e kto tam powinien doj. I e po drodze s Niemcy, ktrzy nie bior jecw. Wyszlimy o zmroku. Przebralimy si po cywilnemu, cho nic by nam to nie pomogo, gdyby nas Niemcy zatrzymali po nocy wrd swoich linii bojowych. Kady wzi pistolet z zapasowym magazynkiem i "filipink". W mieszkaniu na parterze "tego domu" zdjlimy ze ciany kilim, ktry pocilimy na kawaki i obwinlimy buty, eby nie haasowa. Zrzucilimy te szmaty ju po kilku minutach czogania si wrd krzakw, bo nam bardzo przeszkadzay. Za hasem warta przepucia nas przez barykady. Przed nami by ju "no man's land". Przechodzilimy ostatni nie strzeon barykad na rogu Konwiktorskiej, gdy za-

3. STARWKA

354

trzymay nas jakie niesamowite gosy. piew - zawodzenie bez pocztku i koca, przeklestwa rzucane w przestrze beznamitnym gosem. Rozmowy, nawoywania, ktnie. Przywarem do muru. Glosy byy coraz bliej. To obkani pacjenci szpitala Jana Boego, zamienionego na szpital powstaczy. Do ich mrocznego wiata nie docieraj nasze zmartwienia i troski, ale flaga Czerwonego Krzya nie chroni ich, tak samo jak nie chroni rannych ani od pociskw, ani od ognia, ani od godu. Wojna wtargna nawet do ich tragicznego odosobnienia. Byo co przeraliwego w tej ciszy nocnej przerywanej zawodzeniem obkanych na tle poncego miasta i sinobiaych niemieckich rakiet owietlajcych regularnie przedpole. Czogamy si wrd krzakw i zielsk, starajc si zachowa moliwie jak najciszej. Nie znamy rozmieszczenia Niemcw, wiemy tylko, e s w tym rejonie. Dokadne rozpoznanie naley do nas. W tej sytuacji po nocy kada kpa krzakw przypomina zamaskowany cekaem, zwyka awka w parku z daleka wydaje si zapor z drutw kolczastych. Krzaki s pene szmerw. Rewolwery granaty utrudniaj czoganie si. Teren atwy do przejcia spacerem w dzie, jest paskudnie trudny, gdy si trzeba nim przeczoga po nocy. Kamienie i badyle kalecz rce.

3. STARWKA

355

"Jacek" czogajc si wpad do gbokiej fosy otaczajcej stare umocnienia. Narobi rumoru, a teraz gramolc si do gry, klnie fos, obolae gnaty, komary i Niemcw. Nie uszlimy stu metrw, gdy zaczo si co dzia. Odezwaa si artyleria przeciwlotnicza. Obudzia reflektory, ktre smugami zamiataj niebo. Potem wy-kwity znad oliborza kolorowe paciorki pociskw przeciwlotniczych. Niebieski, ty, czerwony, zielony. Niebieski, ty, czerwony, zielony... Leaem plackiem na ziemi wtulony w jakie niegocinne badyle. Poznaem huk czteromotorowego halifaxa. Wida go byo wyranie. Reflektory zapay go i prowadz troskliwie wrd kolorowych paciorkw. Wyglda jak wielka ma, ktra leci do wiata poarw. Nocne bombowce s od spodu malowane na czarno. To je skutecznie kryje wrd ciemnoci nocy. Ale ten bombowiec jest inny. Lni srebrzycie. Moe wysrebrzyy i wypikniy go tak stsknione oczy zaogi Starego Miasta, do ktrej lecia przez dugie godziny. Moe ksiyc, wiedzc, e to ich ostatnia wyprawa, przewietli swym blaskiem bombowiec w ostatnich minutach lotu. Zdaje si lecie nad samymi dachami, cign za sob dug wstg ognia i dymu. Niknie mi z oczu. Po chwili niebo rozwietla blask eksplozji.

3. STARWKA

356

"Podaem pilotowi kurs na Warszaw wspomina kapitan Roman Chmiel, nawigator jednego z szeciu samolotw uczestniczcych w locie nad Warszaw. - Ale waciwie kurs by niepotrzebny. Przed nami rozcigaa si una poncej Warszawy, ktra - rzekby - ogarna ca Polsk. Zeszlimy na 200 metrw. Koo Suewca macna nas artyleria. A teraz do Wisy. Poary, poary, pona caa Warszawa. Ciemne miejsca oznaczay, e siedz tam Niemcy. Ulice i domy spowite w dym, w ktrym odbijay si rude pomienie. Nigdy nie wyobraaem sobie, e miasto moe tak pon. Paskudnie to wygldao. Istne pieko, w ktrym smayli si ywi ludzie. Nigdy przedtem nie byem w tak silnym ogniu artylerii. Niemcy musieli przez kilka dni naciga mnstwo tego wistwa. Oerlikony waliy do nas ze wszystkich stron, po kadubie bbnio, jakby diabe grochem rzuca. Przez cay czas otaczay nas rnokolorowe byskawice pociskw. Pilot poddusi grata do ziemi na 50, 30 metrw. Ryzykowne, ale trzeba byo wyrwa si z obstrzau [...]. Placwka zrzutowa wyznaczona na placu Krasiskich. Zaraz za mostem Kierbedzia ostry zakrt w lewo. Pilot wypuci klapy i podwozie, samolot wytraci prdko, weszlimy na kurs zrzutowy. Plac by dobrze owietlony, zwaszcza jego poudniowa strona, z ktrej wiatr zwia dymy. Wyrzucilimy zasobnik na rodek placu [...]. Pozostae sa-

3. STARWKA

357

moloty, ktre wystartoway do tego lotu - pi halifaxw - nigdy nie wrciy do bazy."9 Zestrzelony bombowiec tak zainteresowa Niemcw, e znacznie mniejsz uwag zwracali na ziemi. Idc wrd krzakw, posuwalimy si szybko, ale nie zawsze moglimy omin otwarte przestrzenie. Zagrodzia nam drog asfaltowa jezdnia. Biae migotliwe rakiety odbijay si w niej jak w wodzie. Przeczogalimy si przez ni centymetrowymi ruchami, przytulajc si do kadego kamienia, kadej rzucajcej cie gazi. Najgorszy odcinek mielimy jeszcze cigle przed sob. Gdyby przyszo nam si cofa, to musielibymy wrci przed trzeci, bo inaczej wit zastaby nas wrd niemieckich pozycji. Wyrosy przed nami nagle wrd ciemnoci zasieki z drutu kolczastego. Niemcy byli po drugiej stronie. Syszaem ich rozmowy prowadzone pgosem. Dwadziecia metrw do najbliszej kpy krzakw cofalimy si przez dwadziecia minut. Tdy nie przejdziemy. Moe rozsdnie byo si wycofa, wrci na Starwk i prbowa szczcia na innym odcinku. Ale poniewa cay nasz zamiar przejcia na oliborz nie by zbyt "rozsdny", wic tylko zmienilimy kierunek i poszlimy dalej.
9 R. Chmiel, "Polityka" 1970, nr 31.

3. STARWKA

358

Przed nami bieli si budynek szkolny otoczony ogrodzeniem. Przypuszczalimy, e ogrodzony teren szkoy stanowi przerw w zasiekach z drutu kolczastego i umocnieniach niemieckich. Postanowilimy zaryzykowa przejcia na tym wanie odcinku. Staralimy si rozpozna, co kryje budynek szkolny. Do okien na pitrze biegy podejrzane kable telefoniczne. Jeli s w szkole Niemcy, to na pewno wystawili warty i zauwa nas, gdy bdziemy prbowali przej przez ogrodzony teren szkoy. Jeli budynek jest w nocy pusty, to moglibymy si w nim ukry i dalej prbowa nastpnej nocy. W ostatniej chwili odkrylimy w ogrodzeniu otwart furtk. Podchodzilimy do szkoy z granatami w rku. Staralimy si i jak najciszej, ale powybijane szyby trzeszczay pod nogami niemiosiernie. Szkoa bya tej nocy pusta. Suya Niemcom widocznie tylko w dzie jako artyleryjski punkt obserwacyjny. Odpoczywalimy w cieniu budynku. Od torw kolejowych dzielia nas ju tylko ulica, nasyp po przeciwlegej stronie i budka nastawni. rodkiem ulicy pyna woda z rozbitych przewodw wodocigu. Trzeba byo si podnie i przeskoczy te kilka metrw. Przeskoczylimy je na komend wszyscy razem, byle jak najszybciej. Teraz ju tylko gste krzaki na nasypie i tory dworca.

3. STARWKA

359

Wtedy si zaczo. Pojedyncze strzay, potem serie cekaemw. Rakiety syczc rozryway si nad nami. Zobaczyli nas, gdymy przeskakiwali przez zalan wod jezdni. Rakiety leciay w naszym kierunku, wyranie ju na nasz intencj. Zrobio si gono na caym odcinku. Niemcy nie oszczdzali amunicji. Nasi na Starwce musieli mie emocje za nas. Przywarlimy w krzakach na nasypie. Filipinki i pistolety w pogotowiu. W rku trzymaem zwinit kartk od pukownika "Wachnowskiego". Gdy podejd do nas, bd si stara wyrzuci j w krzaki. Czekalimy, z ktrej strony wpierw si do nas zbli. Mielimy w sumie cztery pistolety i cztery granaty. Niedugo bymy si mogli trzyma. Nie wyszli. Bali si po nocy. Strzelali co prawda jeszcze dugo i obficie, ale bezskutecznie. Nikt si do nas nie kwapi po ciemku. Stare, ckliwe tango Nasza jest noc stao si na wszystkich bojowych liniach Warszawskiego Powstania taktyczn regu polskich oddziaw. Mielimy szczcie. Uwierzylimy, e i budka nastawni bdzie pusta. Bya pusta. Po drewnianych schodkach na nasypie doszlimy do szyn. W lewo od nas sta pocig pancerny. Wida byo lufy armat i sylwetki wartownikw. Reflektory pocigu owietlay przedpole. Przeazilimy przez szyny Dworca Gdaskiego.

3. STARWKA

360

Czogajc si sprawdzaem rk kad szyn: po tych gadkich - byszczcych, jedzi pocig pancerny, na zardzewiaych, nie uywanych od dawna, wydawao mi si bardziej bezpiecznie. Szyny byszczay paskudnie i byo ich jako ogromnie duo. Liczyem kad. Przy drugiej miaem emocje, przy czwartej solidnego stracha, a przy szstej klem z caej duszy rozbudow warszawskiego wza kolejowego. Potem ju wszystko poszo szybko. Musiao zreszt tak pj albo by nie poszo wcale. Rozwidniao si. Nie znalimy pooenia naszych pierwszych linii na oliborzu. Wiedzielimy tylko, e w budynkach za torami s jeszcze Niemcy. Wyszlimy na teren skadw przy ulicy Krajewskiego. Ju nawet nie bardzo kryjc si, szlimy jak ulic rwnoleg do Mickiewicza. Dwiecie metrw dalej zamykaa j barykada. Szarzaa wyranie w ustpujcym mroku. Jeli to ostatnia barykada w posiadaniu Niemcw - koniec z nami, jeli pierwsza polska - jestemy w domu. Mielimy przez ca drog wyrane szczcie, tote poszlimy prosto. Mogli nas wtedy wystrzela, cho szlimy gsiego, bo ju si rozwidnio. Na szczcie wartownik przy barykadzie nie spa - a taki nagle obudzony wartownik gotw strzeli do rodzonej matki - i krzykn na odpowiedni odlego: - Stj! Kto idzie? Jeden zbliy si do podania hasa!

3. STARWKA

361

- Nie znamy hasa. Przyszlimy ze Starwki - odkrzyknem wartownikowi. Nie uwierzy. Myla, e sobie z niego kpimy. Dogadalimy si na odlego. Ale e facet by dokadny i zna regulamin suby wartowniczej, to chcia nas jeszcze plackiem pooy. Targowalimy si. Zjawi si zaalarmowany dowdca barykady i pozwoli podej blisko, byle z rkami do gry. Dopiero po drugiej strome barykady, gdy zobaczy, e mamy rce podniesione, ale kady z nas w jednej trzyma granat, a w drugiej pistolet, przyzna, emy go nabrali.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI


Powstanie zrnicowao dzielnice Warszawy. Podzielone na poszczeglne koty, przeyway odmienny los. Zajcie wiaduktu nad Dworcem Gdaskim przez Niemcw jeszcze przed wybuchem Powstania dodatkowo odizolowao oliborz od reszty miasta. Odmienno oliborza, utrwalona przebiegiem walk, miaa take i urbanistyczne uzasadnienie. Dzielnica odcita od reszty miasta terenami kolejowymi i pasem zieleni, zbudowana z odmiennej tkanki, ju przed wojn miaa wyranie rn od reszty miasta indywidualno. Urbanistyka wywouje okrelone postawy spoeczne. oliborskie spdzielnie mieszkaniowe o postpowych tra-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

362

dycjach, nowoczesne bloki, kolonie i osiedla o rozbudowanym samorzdzie przycigay odmienny typ mieszkacw i odmiennie go ksztatoway. W typowej warszawskiej kamienicy w rdmieciu, na Woli, na Starym Miecie ludzie znali si dobrze. Okupacja, nienawi do okupanta pogbiy t wsplnot. Wieczorem, za dziesi sma, wszyscy jednakowo pieszyli si, by zdy przed godzin policyjn. Gazetk mona byo da tylko ssiadowi - znajomemu i pewnemu. W nocy, gdy auto stano przed bram, ssiedzi budzili si nawzajem, bo to mogo by tylko gestapo, wobec ktrego aden uczciwy Polak nie by bez winy. Zasada zbiorowej odpowiedzialnoci stosowana przez Niemcw utrwalaa tragicznie wsplny los mieszkacw jednej klatki schodowej, jednego podwrka. Tak powstaa wsplnota czstych, jawnych trosk i rzadkich zakonspirowanych radoci mieszkacw jednego domu. Wsplny los ulic, blokw i dzielnic przyniosy rdmieciu, Woli, Ochocie, Staremu Miastu dopiero barykady, bombardowania i walki powstacze. Na oliborzu wi ssiedzka obejmowaa ju uprzednio nie poszczeglne budynki, ale cae kolonie i osiedla. Bya nie teoretycznym pojciem socjologicznym, ale istotnym odczuciem caej dzielnicy, wyprbowanym w okupacji, utrwalonym od pierwszych dni Powstania.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

363

Dowdcw innych dzielnic znay w pocztkach Powstania tylko oddziay AK, pukownika "ywiciela", dowdc oliborza, znali i onierze, i oliborscy cywile. - Nasz pukownik! Tak mi powiedziaa o nim harcerka, prowadzca mnie do dowdztwa, i starsza pani, wydajca nam pniej obiad, i fryzjer, ktry dowiedziawszy si, skd przyszedem, ogoli mnie poza kolejk. Idc z czniczk na kwater pukownika "ywiciela", dowdcy oliborza, nie mogem si nadziwi. Domy, cae domy. Nawet z szybami w oknach. O 800 metrw od Starwki. Dni ich byy co prawda policzone, ale oliborz odcity od reszty miasta pozostawa jeszcze wwczas na uboczu dziaa rozstrzygajcych, skierowanych na Wol, a pniej na Stare Miasto. Powstanie rozpoczo si tu najwczeniej, jeszcze przed godzin "W". Pomimo dezorganizacji, spowodowanej przedwczesn walk i obsadzeniem gwnych arterii przez Niemcw, oddziay AK o godzinie 17 przystpiy do akcji, ktra przewidywaa natarcie na umocnione pozycje niemieckie: na fort Bema, na Cytadel, na CIWF, na Instytut Chemiczny, na Dworzec Gdaski. aden z celw nie zosta osignity. Powstacy ponieli krwawe straty. Dowdcy meldowali o braku amunicji, o wysokich stratach i upadku ducha w oddziaach. W tych warunkach

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

364

pk "ywiciel" zdecydowa wyprowadzi pod oson nocy oddziay do Puszczy Kampinoskiej i stamtd przeciwuderzy. 3 sierpnia powstacy opanowali ponownie rejon placu Wilsona, skd stopniowo rozszerzyli swj stan posiadania. Niemcy trzymali nadal silne pozycje zagraajce dzielnicy, ale chwilowo zaniechali powaniejszych dziaa bojowych, ograniczajc si do nkajcego ostrzau pozycji powstaczych, co nie czynio jednak wikszych szkd. Oddziay oliborskie stoczyy szereg zwyciskich lokalnych potyczek, zdobywajc bro i jecw. Przyjto rwnie nieco broni ze zrzutw. 12 sierpnia w okolicy Sodowca oddzia "niwiarza" uzyska wspania zdobycz: niemiecki samochd ciarowy, wiozcy 4 000 granatw i 24 lekkie karabiny maszynowe. Oddziay oliborza wzmocniy si, byy chwilowo w ofensywie. Zameldowaem si u pukownika "ywiciela" w jednym z blokw WSM. Sprawdzi karteczk od pukownika "Wachnowskiego". O majorze "Okoniu", wysanym do Puszczy Kampinoskiej, nie mia adnych wiadomoci. Wypytywa o tras, ktr przeszlimy. Rad by z nawizanej cznoci, obiecywa pokwitowa nasze przybycie pukownikowi "Wachnowskiemu" drog radiow. Przedstawiem mu sytuacj na Starwce, mwiem o walkach na Woli.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

365

Podkrelaem, jak bardzo pukownik "Wachnowski" liczy na pomoc z Puszczy Kampinoskiej. Wypytywa szczegowo o Starwk. Bylimy pierwszym patrolem, ktry stamtd przyszed. Potwierdzi nadzieje pokadane w odsieczy oddziaw partyzanckich zgromadzonych w Puszczy. Byy stosunkowo liczne i dobrze uzbrojone. Miay ju za sob szereg udanych akcji zaczepnych. Zgodzi si, bymy jeszcze tego dnia wieczorem poszli do Puszczy. Obieca da nam czniczki. Zdziwiem si, gdy poleci zatelefonowa na Bielany i uzgodni szczegy techniczne naszego przejcia. Cho na Bielanach byli Niemcy, poczenia telefoniczne z polskim oliborzem funkcjonoway nada. Czekalimy. Mimo emocji i zmczenia trudno byo odpoczywa, patrzc, jak na Starwk nalatuj kolejno sztukasy, syszc, jak lec "szafy". Wstyd mi, ale silniejsze od troski o nich tam, na Starwce, byo paskudne zadowolenie, e tym razem to nie na mnie. Wyszlimy pnym wieczorem. Patrol z oliborza doprowadzi nas na Bielany i przekaza dwu czniczkom, utrzymujcym czno z oddziaami puszczaskimi. Komenderoway nami bez pardonu. Szlimy, nie bdzc, im tylko znanymi skrtami. Co pewien czas zostawiay nas w tyle i sprawdzay podejrzany odcinek drogi. Niektre budynki mijalimy z daleka i w ciszy, wrd innych szlimy ulic, rozmawiajc swobodnie.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

366

Odeszlimy daleko od miasta. Pierwszy raz od wybuchu Powstania ogldaem niemal ca Warszaw. Strony wiata zamiast Wielkiej Niedwiedzicy wskazyway uny poarw. Najdalej na poudnie palia si Ochota. Zachd wyznaczay kby burego dymu dopalajcej si Woli. Najbliej nas na pnocy miasta oddzielne supy ognia Starwki odcinay si na tle ciemniejszej uny rdmiecia. Nie gap si - przerwaa mi czniczka - jeszcze kawa drogi. Nieco dalej musielimy przeczeka ukryci w krzakach, by przepuci niemieck kolumn jadc w kierunku miasta. Jechali z zapalonymi wiatami. Liczyem samochody. Bez przeszkd doszlimy do punktu kontaktowego w Zakadzie Ociemniaych w Laskach, gdzie czniczki miay nas skontaktowa z oficerem cznikowym od kapitana "Szymona", dowdcy oddziaw AK w Puszczy Kampinoskiej. Ilekro spotkaem nieoczekiwanie kogo z bliskich znajomych w konspiracyjnej subie lub w oddziale powstaczym, miaem satysfakcj: wic i ty take. Oficerem cznikowym, ktry zaprowadzi nas z portierni w Laskach na kwater rannego kapitana "Szymona", by architekt Maciej No wieki. Wpisze si on na karty historii wspczesnej architektury jak nikt dotd z Polakw. Wizje Raleigh, Chandigarhu i gmachu ONZ w Nowym Jorku, kt-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

367

rych bdzie wspautorem, stanowiy dalek przyszo. Dokoa by las, partyzanckie oddziay i Powstanie. Zameldowalimy si u kapitana "Szymona". Lea ranny z nog w gipsie. Czeka na zapowiedzianych cznikw Komendy od kilku dni. Major "Oko" jeszcze do Puszczy nie doszed. Nawietliem kapitanowi "Szymonowi" pooenie Starwki, walki na Stawkach i Muranowie, przekazaem instrukcje pukownika "Wachnowskiego" wzywajcego jak najszybciej do odsieczy. Zapozna nas z sytuacj w Kampinosie. Puk "Palmiry-Mociny", ktry mu podlega, by silnym oddziaem partyzanckim, liczcym czterdziestu szeciu oficerw i ponad tysic trzystu onierzy, w tym omiuset ludzi oddziau cichociemnego porucznika "Doliny" (Adolfa Pilcha). Oddziay kampinoskie, dobrze uzbrojone, uzupeniy jeszcze bro i amunicj ze zrzutw. Na terenie Puszczy przebywa ponadto oliborski oddzia majora "Serba" (Wadysawa Jelenia-Nowakowskiego) w sile stu szedziesiciu ludzi oraz podpukownik "Victor" (Ludwik Wiktor Konarski) z oddziaem o podobnej liczbie onierzy. Puk stoczy szereg walk, przeprowadzi udane wypady na oddziay niemieckie zajmujce ssiednie wsie. W zasadzkach partyzanci rozbili tabory niemieckie, zdobywajc bro i sprzt oraz zadajc straty nieprzyjacielowi. "Nakazan przez Komend Gwn wypraw do stolicy odwlekano jednak - jak pisze Borkiewicz - z powodu nie-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

368

pewnoci pooenia na Powzkach, a waciwie wskutek braku mocnego bodca do dziaa."10 Nasze przyjcie i przekazanie rozkazw pukownika "Wachnowskiego" mogo si sta takim bodcem. Jake tego wwczas pragnem. Staraem si namwi kapitana "Szymona", by mimo nogi w gipsie obj dowdztwo nad wyznaczonymi do odsieczy Starwki oddziaami, by jak najszybciej szed na Warszaw. Po gbokim namyle odmwi. Nazajutrz kapitan "Szymon" przystpi do organizowania wyprawy, tak by moga wyruszy jeszcze tego wieczora. Miay w niej wzi udzia trzy bataliony pod dowdztwem porucznika "Witolda" (Witolda Peczyskiego). Ostatecznie z puku "Palmiry-Mociny" sformowano jeden tylko batalion w sile 450 ludzi, bardzo dobrze uzbrojonych, z ywnoci na trzy dni. Podobnie zaopatrzono oddziay podpukownika "Victora" i majora "Serba". Zarzdzono odpraw dowdcw poszczeglnych oddziaw. Na odprawie nie byem. Relacjonuj j wedug Borkiewicza, gdy jej przebieg rzuca istotne wiato na dalsze wydarzenia. "Kapitan Szymon przedstawi plan dziaania dwiema kolumnami uderzeniowymi w myl rozkazu pk. Wachnowskiego. Plan ten przewidywa wymarsz oddziaw z
10 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie, s. 118.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

369

Lasek o godzinie 21, by rozpocz natarcie kolumn ppk. Victora na miasteczko Powzki, na ulic Elblsk, a kolumn por. Witolda na Koo i cmentarz ydowski w dniu 16 sierpnia przed witem, tj. o godzinie 3.30. Wwczas ppk Victor okaza rozkaz ppk. Romana, dowdcy podokrgu Hajduki, podporzdkowujcy mu wszystkie oddziay na terenie Puszczy Kampinoskiej. [...] Rozkaz powyszy - jakkolwiek powoywa si podobnie jak rozkaz pk. Wachnowskiego, na Komend Gwn wywoa konflikt pomidzy kpt. Szymonem a ppk. Victorem [...]. Ostatecznie po duszej bardzo nieprzyjemnej rozmowie dowdztwo nad caoci wyprawy obj ppk Victor z kpt. Mcisawem jako szefem sztabu."11 Zameldowalimy si u podpukownika "Victora" na lenej drodze, gdy odprawia kolumn marszow. Nas, przybyych ze Starwki, wczy do swego pocztu dowdcy idcego z batalionem porucznika "Witolda". Przechodzilimy wzdu oddziau liczcego cznie kilkuset ludzi. Przewanie modzi chopcy, rnie ubrani, ale dobrze uzbrojeni. Niemal kady onierz ma karabin, wida erkaemy i pity. Obok gwary podwarszawskiej sycha piewne akcenty a hen z Wileszczyzny, obok warszawiakw s chopcy, ktrzy zapewne nigdy dotd nie byli
11 Ibidem, s. 206-207.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

370

w wielkim miecie. Do wyjcia z lasu eskortuj nas uani na koniach. Do obrazu Kossaka brak tylko "dziewczyny z dzbankiem". Zadanie przyprowadzenia odsieczy dla Starwki byo bardzo trudne. Przejcie dugiej kolumny ciemn noc, po bocznych drogach lub na przeaj, wymagao bardzo starannego rozpoznania i przygotowania, utrzymania cznoci i elaznej dyscypliny w marszu, by oddziay jak najszybciej doszy do wyznaczonych rejonw nie rozpoznane przez Niemcw, by nie pogubiy si po drodze. onierze szli z broni, objuczeni dodatkow amunicj dla Starwki. Wyszlimy pnym wieczorem. Do Powzek podpukownik "Victor" postanowi doj jedn kolumn i tam dopiero rozdzieli zadania. Szlimy polami na przeaj. W dugiej kolumnie trudno byo utrzyma porzdek i wzajemn czno, poszczeglne kompanie i plutony gubiy si w ciemnociach. Brak byo cznoci z dowdc. Okazao si, e batalion porucznika "Witolda", stanowicy dotychczas rodkow cz kolumny, niespodziewanie znajduje si na czele, gdy idcy w przedniej stray oddzia majora "Serba" odszed w innym kierunku. Przebieg dalszych wydarze tej nocy podaj wedug mego meldunku do pukownika "Wachnowskiego" z dnia 25 VIII 1944 (AWIH III/44/47):

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

371

"16.8 po odnalezieniu pogubionych oddziaw o godz. 01.00 osignito rejon miasteczka Powzki. Napotkany przypadkowo jeden onierz npla spowodowa zamieszanie szpicy i uskok za najblisze poty. Prowadzcy oddzia przewodnicy albo zniknli, albo odmwili dalszego prowadzenia. Po opanowaniu zamieszania na czele oddzia prowadzony przez przygodnie napotkan kobiet doszed do rejonu Cmentarza Wojskowego, przed murem ktrego napotkano 20 zaparkowanych i nie ubezpieczonych samochodw pancernych. Pomimo namowy z naszej strony pk Wiktor nie zdecydowa si na opanowanie lub zniszczenie bezbronnych aut, lecz nakaza odwrt z zamiarem dojcia do cmentarza z innej strony. W tym momencie prowadzca oddzia kobieta odmwia dalszego marszu. Po kilku minutach puk. Wiktor, okoo godz. 02.15 zarzdzi wycofanie oddziaw do podstaw wyjciowych w puszczy. Bezadny odwrt, pna godzina mogca ujawni oddzia blisko kilometrowej dugoci na odkrytych piaskach na pn. zachd od m. Powzki pod ewentualnym obstrzaem artylerii npla z Burakowa i fortu Bema, oraz brak przewodnikw zmusi mnie wesp z moimi oficerami do samorzutnego objcia komendy nad caoci (odbyo si to zreszt bez niczyjego sprzeciwu). Zmieniem kierunek marszu na oliborz. O godzinie 4 zameldowaem si u pk. ywiciela, proszc o przeka-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

372

zanie meldunku o przebiegu akcji do puk. Wachnowskiego. Na skutek bezadnego wycofania si okoo 150 ludzi wrcio do puszczy, reszta oddziau bez strat dosza do oliborza." Wielokrotnie sprawdzaem wspomnienia z tej nocnej wyprawy, by gorycz i zawiedzion nadziej nie obciy nikogo z jej uczestnikw. Tak bym chcia dzi, po tylu latach, wierzy, e warto byo i ze Starwki na oliborz i do Puszczy Kampinoskiej. Od pukownika "ywiciela" dowiedzielimy si, e po naszym wymarszu z Puszczy doszed tam major "Oko". Postanowilimy doczy jak najprdzej, by wzi udzia w akcji oddziaw "Okonia". Poszlimy z "Kubusiem" do Puszczy jeszcze tej samej nocy. "Wojtek" i "Jacek" zostali na oliborzu do dyspozycji pukownika "ywiciela" celem ewentualnego przeniesienia meldunku do pukownika "Wachnowskiego" w przypadku, gdyby czno radiowa ze Starym Miastem nie zostaa nawizana. Tak nam si pieszyo do Puszczy Kampinoskiej, e nie pamitam nawet, jakemy tam doszli z oliborza. Grunt, e doszlimy. Drugi rzut odsieczy dla Warszawy, zorganizowany przez majora "Okonia", by ju gotowy. Wydzielono batalion w sile ponad piciuset ludzi, jak na warunki powstacze, bardzo dobrze uzbrojonych.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

373

"Kada kompania - jak podaje kapitan "Szymon" - liczya cztery plutony czterdziestoosobowe, a uzbrojenie poza karabinami lub pistoletami stanowiy trzy erkaemy, osiem pistoletw maszynowych, jeden piat. Kadej kompanii dano granatnik, a na cay batalion - dwa cekaemy z trzema tysicami naboi i trzy modzierze angielskie z pidziesicioma pociskami. Amunicji bra kady powstaniec tyle, ile mg udwign w bojowym marszu." Przegld batalionu trwa dugo. Oddziay lene zaimponoway mi uzbrojeniem. Nigdy przedtem nie widziaem takiej iloci broni u powstacw. Wraenie potgowaa duga kolumna wozw, ktra miaa podwie uzbrojenie, amunicj i nas z Wiersz do Lasek, oraz pluton ubezpieczajcej nas kawalerii, ktry min nas w tumanach kurzu. Wyruszylimy z Wiersz koo godziny czternastej. Drog do Lasek przebylimy szybko, maszerujc lub przysiadajc si na wozy. Mijalimy wsie. Ludzie byli tam przywykli do partyzanckich oddziaw. Przygldali nam si z zaciekawieniem. yczliwie, ale bez entuzjazmu. To ju nie by nasz powstaczy patrol na Zotej, gdzie nas pozdrawiano i czstowano bimbrem. Gorco byo. Chciao si pi. Coraz kto odcza od kolumny, by ugasi pragnienie, i dogania swj pluton. Do Lasek doszlimy o zmroku. Kawaleria i podwody zawr-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

374

ciy do Puszczy. Batalion formowa si do marszu ubezpieczonego. Major "Oko" z dug latark w rku odprawia dowdcw kompanii. Zapadajce ciemnoci utrudniay przekazywanie rozkazw w dugiej kolumnie, idcej z obcieniem po piaszczystej drodze. Pocztkowy rozkaz pukownika "Wachnowskiego" przewidywa uderzenie na Parysw i Koo, eby w rejonie cmentarzy poczy si z oddziaami "Radosawa". Wobec opnionego przybycia do Puszczy, wyparcia powstacw z Woli i dojcia pierwszej kolumny oddziaw puszczaskich na oliborz major "Oko" zdecydowa maszerowa wprost na oliborz, eby stamtd uderzy poczon si lenych oddziaw na odsiecz Starwce. Idc bocznymi drogami i lasem, mielimy dopiero pod Wawrzyszewem - ju pod oson nocy - przeci drog z Lasek do Bielan i i prosto na oliborz. Wedug rannego rozpoznania nieprzyjacielskie oddziay otaczajce miasto stay tylko w niektrych wsiach. W nocy, po ciemku, mielimy szans wyminicia ich. Ale rwnie dobrze moglimy w kadej chwili nadzia si na nieprzyjaciela i wwczas ju z broni w rku utorowa sobie drog do oliborza. Szlimy w poczcie dowdcy na czele kolumny z "Kubusiem", czniczk "Teres" z oliborza i z patrolem "Zoki", ktry odcity na Woli doszed do Puszczy Kampino-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

375

skiej. Piach, liche rzadkie laski, kartofliska. Idziemy na przeaj. Kolumna jest mocno obciona broni i dodatkow amunicj. Mamy za sob kilka godzin mczcego marszu. Weszlimy ju w stref nieprzyjacielskiej obserwacji i obstrzau artylerii niemieckiej z Burakowa i fortu Bema. Migotliwe wiato wystrzeliwanych rakiet unieruchamia za kadym razem dugi w posuwajcej si w ciemnociach kolumny. Batalion idzie moliwie cicho. Ale co rusz zabrzczy le przytroczona menaka, kto objuczony potknie si i klnie siarczycie. Od czoa biegnie podawane wzdu kolumny: "Uwaga, druty!" Idcy obok mnie "Kubu" nie traci humoru. A moe tylko nadrabia min. Opowiada "Teresie" spadochroniarskie przygody. Od wysuchania po raz ktry z rzdu opowieci, "jak skacz spadochroniarze rnych nacji", ktr wanie rozpoczyna "Kubu"', wyratowao mnie opodal wsi Mociska gone: "Halt! Wer da!" Gupio mi si zrobio, emy si tak nadziali. Ciemno byo cho oko wykol. Bylimy zaskoczeni, ale tamci nie mniej od nas, bo nie strzelali i nie wystrzelili rakiety. Nastpnemu: "Halt", ju znacznie bardziej pojednawczemu, towarzyszyy sowa w nieznajomym mi jzyku. Wgrzy. Moja znajomo wgierskiego nie wykraczaa poza istotne zreszt wwczas pytanie: - Madziar?

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

376

- Madziar! No to w porzdku. Poszlimy rozpozna sytuacj. Trudno byo dogada si z wartownikiem. By wyranie zaniepokojony naszym przybyciem. Zjawi si drugi onierz wgierski, ktry nas zaprowadzi do oficera. Porucznik mwi po niemiecku. Ich dywizja od wczoraj zajmowaa ten odcinek. Nie brali udziau w walkach, zamykali jedynie piercie otaczajcy Warszaw. Moj naiwn propozycj, by razem z nami uderzyli na Niemcw, porucznik pozostawi bez odpowiedzi. Mieli do wasnych kopotw, by miesza si do cudzych. Nie chcieli z nikim si bi i mieli jedno tylko gorce pragnienie: jak najprdzej dosta si do Budapesztu, nie napotykajc po drodze Armii Czerwonej. Zgodzi si nas przepuci i poda nam miejsca najbliszych stanowisk niemieckich. Byle tylko spawi nas jak najprdzej. Przez nastpne linie wgierskich posterunkw przeszlimy z ich patrolem. Weszlimy w zabudowania. Na budynkach wisiay biae flagi. Na piaskach za Wawrzyszewem przyapay nas rakiety niemieckie. Ostrzelali nas dopiero niedaleko fabryki Opla. Za pno si do nas wzili i bez strat weszlimy przez dziur w cianie do hali warsztatowej. Tam ju byli nasi.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

377

Natarcie na Dworzec Gdaski zostao zaplanowane na godzin pierwsz w nocy z 20 na 21 sierpnia. Zameldowalimy si u pukownika "ywiciela". Gdy nam oznajmi, e chce jak najszybciej przesa meldunek do pukownika "Wachnowskiego", poprosiem, by nam pozwoli i z tym meldunkiem, z zamiarem powrotu na oliborz, przed godzin 24, by ewentualnie przynie rozkazy korygujce nakazane natarcie. - Jak tam przejdziecie? - Kanaami. - Kanaami mona tylko doj ze Starwki do nas - przestrzega pukownik - jeszcze nikomu nie udao si przej na tamt stron, pod prd. - Sprbujemy. Biaa furaerka na gowie, kolorowy szlafrok przewizany w pasie, podkasane spodnie smokingowe i sfatygowane lakierki na bosych nogach, obwizane sznurkiem - nie byy strojem ani eleganckim, ani przydatnym na barykadzie. A palca si lampa naftowa bya cakiem niepotrzebna, by w biay dzie doj rowem dobiegowym do barykady przy ulicy Krasiskiego i Stoecznej. Nawet jeli to miao miejsce w trzecim tygodniu Powstania, gdy ludzie ubierali si dziwnie, a zwyke przedmioty nabieray niespodziewanego znaczenia. Tote zdziwienie i po-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

378

dejrzliwo, z jak potraktowa mnie dowdca barykady, byy w peni uzasadnione. Moi trzej towarzysze, rwnie dziwnie przyodziani, oraz bro i zwj grubej liny, ktry nielimy ze sob, spotgoway jeszcze jego nieufno. "Kanalarze" byli jeszcze wtedy na oliborzu nie znani. By oburzony, gdy mu zaproponowaem, by nam pomg rozsun worki w barykadzie i uatwi przejcie. Tego byo mu ju za wiele. Jak blunierstwo brzmiaa moja propozycja naruszenia barykady. By z niej wyranie dumny. Wysoka, zbudowana z pyt chodnikowych, umocniona workami z ziemi, z krytymi strzelnicami i gbokim rowem dobiegowym. Twierdzi kategorycznie, e to najlepsza i najpikniejsza barykada na oliborzu. Byby nas moe przy-aresztowa, na wszelki wypadek, gdyby nie dowdca odcinka, ktry mu wyjani powd naszego przebrania i cel "niszczycielskich" zamiarw w stosunku do barykady. Udobrucha si i wasnorcznie odsuwa worki, by nam uatwi wyjcie na przedpole. Barykada bya pod sta obserwacj Niemcw. Jakikolwiek ruch powodowa natychmiast ogie niemiecki. Najpierw pojedyncze strzay karabinowe wyborowych strzelcw, potem dla pewnoci serie z cekaemu. Byli dobrze wstrzelani. - Uwaaj - ostrzega dowdca barykady - wczoraj mielimy tu dwch rannych. Ciko ich byo cign z powrotem za barykad. - Czogajc si, wyazimy kilkana-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

379

cie metrw przed barykad do potwartej klapy wazu, do przelewu burzowego. Idziemy we czwrk. Przewodnik, ktry poprzedniego dnia przyszed ze Starwki, "Wojtek", "Jacek" i ja. "Kubu" zosta na oliborzu do dyspozycji majora "Okonia". Wsuwam si do wazu. Po kilku szerokich stopniach schodz na balkonik nad kanaem. Ciemno, mierdzi. Pode mn szumi pynce boto. wiec latark. Trzeba zsun si w d, nie straci rwnowagi z wyadowanym plecakiem i zej do kanau. Pistolet, zapasowe magazynki i latark mam w chlebaku zawieszonym na szyi, moliwie wysoko, by nie zamoky. W plecakach niesiemy granaty dla Starwki. Pierwszy schodzi przewodnik. Nie jest gboko, boto siga mu do pasa. Podnis wysoko latarni i wieci nam. Teraz ja. Na dole ustawiamy si jeden za drugim i ubezpieczamy lin. Zapalon lamp naftow zostawiamy na murku przy zejciu do kanau. Jeli jej przecig nie zdmuchnie i nie wypali si zbyt szybko, to moe by dla kogo idcego ze Starwki upragnionym znakiem, e to ju. Gryzcy zaduch zawi oczy. Musz przemc wstrt i zanurzy si po pas w mierdzcej cieczy. Kana ma ksztat owalny, jest wysoki. Wyszy, ni przypuszczaem. Nie trzeba si schyla. cieki s pynne. Brudna, mierdzca woda pynie wolno. To bardzo wane, bo cay czas bdziemy szli pod prd. Przewodnik przypomina, e i

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

380

mamy w niewielkich odstpach, cicho, nie wieci latarkami. Wiksza cz trasy prowadzi pod terenem zajtym przez Niemcw. Nie opiera si o boczne ciany kanau, bo s chropowate i kalecz rce. A kade, nawet drobne, zadranicie paskudzi si i nie chce si goi. Bdziemy przechodzili pod wazami. Wiele z nich Niemcy pootwierali i pilnuj tam na grze. Przechodzi pod wazami szybko i jak najciszej. Mog strzela w d, rzuca granaty. Pilnowa jeden drugiego, bo nawet lekko ranny moe si utopi w bocie. Idziemy po ciemku powizani lin. Z kadym krokiem ucz si, jak po ksztacie dna wyczuwa kierunek kanau, jak w przypadku utraty rwnowagi opiera si o boczne ciany, eby nie pokaleczy rk, jak najciszej wyciga nog z gstego osadu na dnie, jak omija wystajce ostre przedmioty. Przede mn przewodnik, za mn "Wojtek", na kocu "Jacek". Sysz chlupotanie bota za kadym ich krokiem, po szarpniciu liny czuj ich obecno. Nie jestem sam. Po kilkudziesiciu metrach wyczuwam pod nogami mikki duy ksztat. Nie sposb go omin. Wol si nie zastanawia, po kim depcz. Odpoczywamy. Jak dotd, idzie mi atwiej, ni przypuszczaem. Poprawiam chlebak, skracam tamy plecaka. Sprawdzam, czy buty obwizane sznurkiem trzymaj si. Boso w kanale i nie mona, bo na dnie ley sporo ostrych skorup, kamieni, gazi. Przewodnik informuje, e weszlimy ju

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

381

pod "ziemi niczyj" lub pod pozycje niemieckie. Tu na dole nic si nie zmienio. Tylko wiadomo, e nad nami s Niemcy, dodaje emocji. Za zakrtem rozwidnia si. To bdzie pierwszy otwarty waz. Stajemy i nasuchujemy. Staramy si podej jak najciszej, nie chlupota. Przed nami ostra smuga dziennego wiata. Wida klamry w cianie wazu. S umazane zeschnitym botem, kto po nich schodzi. Przewodnik zblia si do wazu i spoglda w gr. Daje znak rk, bymy szli jak najprdzej. Udao si. Idziemy dalej, do nastpnego otwartego wazu. Monotonny rytm krokw, jednostajny szum ciekw. Miny pierwsze emocje, przychodzi zmczenie. Przemoknite ubranie oblepia ciao. Ze sklepienia sczy si w wielu miejscach woda. zalewa oczy, wlewa si za konierz. Jestem przemoknity, zzibnity. Lakierki umocowane sznurkiem poobcieray mi nogi. Licz mijane wazy. Ile ich jeszcze bdzie? Przewodnik znaczy co kred na sklepieniu. Do najtrudniejszego odcinka dojdziemy za godzin. Dugo. Najpierw usyszaem dalek seri cekaemu. Stanlimy. Potem szum bota narasta za kadym krokiem. Dochodzilimy. Po ktrym kolejnym wazie przewodnik staje i tumaczy nam, e to ju blisko. Skrcimy w niski kana przelewowy, czcy kolektor, ktrym idziemy, z burzowcem. Mwi gono, bo szum bota w burzowcu zagusza szept.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

382

Na olizgej cianie kanau, ktrym idziemy, nieco powyej poziomu ciekw wida owalny otwr, przez ktry sczy si dzienne wiato. To ju tu. Tym kanalikiem dojdziemy do burzowca. Kanalik jest niski, trzeba i na czworakach, ale jest suchy. Po drugiej stronie wida jasno owietlony owalny przekrj kanaliku. Tam to ju burzowiec. Najniebezpieczniejszy odcinek naszej trasy. Krtki, ale nie dajcy si omin odcinek burzowca, moe dziesiciometrowej dugoci, o zwikszonym spadku i silniejszym prdzie. O kilka metrw ponad spienionym bockiem burzowca otwarta klapa szerokiego wazu. Niemiecki cekaem stoi na grze najwidoczniej tu obok wazu, bo przy kadej serii wydaje si, e strzelaj w kanale. Akustyka kanaw i wasne nerwy potguj odgos strzaw. Po tej stronie kanau przelewowego jestemy zakryci przed jakkolwiek obserwacj z gry, ale nie zapalamy latarek, eby odblask wiata na cianach burzowca nas nie zdradzi. Za chwil bdziemy musieli tam wej. Kady bdzie musia przej pod prd, po pas zanurzony w kipicym bocku, przez zalany wiatem odcinek burzowca, o kilka metrw od stanowiska Niemcw. Jeli spojrz do kanau... Przewodnik wyjania technik przechodzenia przez krytyczny odcinek. W burzowcu jest duy spadek, cieki pyn szybko - mwi spokojnie, rzeczowo. W stosunku do

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

383

mierdzcego bocka nie uywa sowa "gwno", ktrym my szafujemy z luboci. Gdybym go zapyta o gboko i szybko, z jak pyn cieki w burzowcu, na pewno by mi je poda dokadnie w centymetrach i w metrach na sekund. Jest ze ciekami obyty, zaprzyjaniony. Idc poprzedniego dnia z prdem ze Starwki, umocowa na tym krytycznym odcinku burzowca lin asekuracyjn, ktra umoliwi nam przejcie pod prd. Bdziemy szli pojedynczo. Jeli pilnuj wazu, to zrzuc granaty tylko na jednego z idcych. Pozostali mog mie szans cofnicia si na oliborz lub dojcia do Starwki. Zaley, po ktrej stronie owietlonego odcinka wwczas bd. Rozwizujemy lin, ktr bylimy dotychczas ubezpieczeni. Za chwil sprawdzimy, czy Niemcy pilnuj wazu. - Zac do burzowca, macajcie nog klamr poniej i skaczcie w sam rodek nurtu. Byle jak najszybciej zapa lin - przypomina przewodnik. Nasuchujemy. Bdziemy przechodzili w takiej kolejnoci, w jakiej szlimy dotychczas: przewodnik, ja, "Wojtek", "Jacek". Za chwil sprawdzimy, kto z nas ma szczcie. Przewodnik ju si wgramoli do kanau przelewowego. Idzie na czworakach, szurajc plecakiem o sklepienie. Jego sylwetka przede mn wypenia owietlony zarys kanau. Teraz si zatrzyma, zmieni pozycj, usidzie i zsu-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

384

nie si do burzowca. Poczekam chwil, potem ja. Przymierzam si do ciasnego kanalika. Nagle orientuj si, e przewodnik wraca. Nie moe si obrci. Idzie na czworakach tyem. Jest. Stara si przekrzycze szumice boto. - Nie ma liny w burzowcu. Moe kto prbujcy przej ze Starwki zaalarmowa Niemcw przy wazie, moe zauwayli przecignit lin i zerwali j granatem. Poda kanalikiem do wylotu. Poniej o metr pode mn spienione boto szarpie zwisajcy koniec postrzpionej liny. adnych ladw. Przewodnik obeznany z kanaami cofn si i tumaczy nam fachowo i spokojnie. Bez liny pod prd nie przejdziemy. Wrcimy na oliborz i jutro sprbujemy znowu. Moe kto idcy ze Starwki zaoy now lin. Wobec suszy poziom ciekw w burzowcu obnia si i z kadym dniem rosn szans przejcia pod prd nawet bez liny. Przejdziemy pniej. Wracajmy. - Nie! Postanowilimy we trzech, e nie wracamy. Sprbujemy zaoy now lin, idc pod prd.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

385

Nie znalimy kanaw, nie wiedzielimy, jak si idzie pod prd do pasa w rwcym bocie, po olizgym dnie, pod otwartym wazem. Czulimy tylko, e nie moemy nawali naszym na Starwce, e nie wypada ustpowa przed pyncym gwnem. Wtedy w kanale czuem i rozumiaem to znacznie lepiej, ni to dzi potrafi napisa. Pierwszy poszed na ochotnika "Wojtek". Tumaczy mi, e jest najciszy, e najatwiej ustoi. Ale przecie niemieckie granaty dayby rad kademu, a spienione boto wygldao bardzo nieprzyjemnie. Obwizuj go lin. Bd go ubezpiecza. Przywizuj drugi koniec liny do klamry przy zejciu do burzowca. Gdyby si przewrci, nie dam mu spyn z prdem. Namyla si chwil u wylotu kanau przelewowego. Zdecydowa si. Zsun si w sam rodek spienionego nurtu. Stan od razu mocno, dwiema nogami. Zapar si rkami o olizge ciany. Spieniona fala siga mu do piersi, ochlapuje twarz. Najwaniejsze, e usta, e si nie przewrci. Posuwa si wolno maymi kroczkami, nie odrywajc ng od dna. Popuszczam lin asekuracyjn. Byle tylko nie straci rwnowagi. Posuwa si naprzd mocno wychylony do przodu. Z botem da ju sobie rad. Pozostali jeszcze Niemcy tam na grze, przy wazie. Jeszcze pi metrw do smugi wiata. Przez kilka bardzo dugich sekund idzie w peni owietlony. Jeli patrz

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

386

do wazu, to teraz rzuc granat. Wydaje mi si, e "Wojtek" idzie bardzo wolno. Jeszcze trzy metry, jeszcze dwa. Wypuciem ju kilka metrw liny. Jeszcze dwa kroki i wejdzie w zaciemniony odcinek burzowca po drugiej stronie wietlnej smugi. Doszed. Uchwyci si klamry i przywizuje lin. Odpoczywam dugo, cho nie ruszyem si ani o centymetr. Przechodzimy teraz kolejno, jak najszybciej. Umacniamy lin. Bdzie ubezpieczaa wielu idcych na trasie Starwka-oliborz, a j zerw granaty niemieckie. Ostatni odcinek trasy idziemy ju, nie ubezpieczajc si lin, znacznie szybciej. Kana jest tu o wiele niszy, trzeba si schyla. Boto pynie wolniej, jest gstsze, lepi si do ng, zatrzymuje. Przechodzimy pod stanowiskami artyleryjskimi, skd nieprzyjaciel ostrzeliwuje Starwk. Echo dudni pod ziemi, jakby strzelali nad naszymi gowami. W pewnym momencie bocko staje si ciepe. Przewodnik wyjania, e to poary Starwki podgrzewaj cieki. Do wazu na placu Krasiskich ju niedaleko. Wprost z kanau, ociekajcy botem, poszlimy do pukownika "Wachnowskiego". Wartownik nie chcia nas wpuci, ale atwo przekonalimy go, skd przyszlimy. Przekazaem pukownikowi meldunek o sytuacji na oliborzu i w Kampinosie, o nieudanej pierwszej wyprawie. By zaniepokojony ma przydatnoci oddziaw lenych

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

387

w miecie, ale tumaczy j zym dowodzeniem w marszu po nocy i nie zmieni wydanych rozkazw natarcia na Dworzec Gdaski. Poleci, bymy zameldowali si w Komendzie Gwnej. Zgodzi si na nasz powrt kanaami na oliborz. Zdalimy przyniesione granaty. Niewiele tego byo, ale przyday si. W Komendzie Gwnej odnalazem pukownika "Makarego". Ucieszy si, emy wrcili szczliwie, ale zaniepokoi go nasz meldunek. Bylimy pierwszym patrolem, ktry przeszed kanaami z oliborza na Starwk. Kaza nas natychmiast zameldowa szefowi Sztabu generaowi "Grzegorzowi". Po chwili staem przed starszym siwym panem. Wysucha mnie uwanie. Moja biaa furaerka bya ubocona i dwie gwiazdki wycite z niemieckiej puszki od konserw niezbyt widoczne, bo genera zapyta mnie o stopie i pseudonim. Przez dugi korytarz, w ktrym siedziao kilku uzbrojonych onierzy, obok telefonw stojcych na stole i dyurnych telefonistw, weszlimy do niewielkiej salki. - Niech pan to, poruczniku, zamelduje sam generaowi Borowi. Wtedy w trzecim tygodniu Powstania, w gmachu Ministerstwa Sprawiedliwoci na Dugiej, zobaczyem po raz pierwszy Komendanta Armii Krajowej.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

388

W pokoju panowa pmrok. ciany byy wypenione pkami ksiek. W zoceniach skrzanych czerwonych grzbietw odbijay si migotliwe pomienie wiec stojcych na stole. W gbi pokoju metalowe wskie ko przykryte szarym kocem. Genera Br wsta i podszed do mnie. Gow mia obandaowan, mwi z trudem. Zameldowaem si i krtko odpowiedziaem na kilka stereotypowych pyta zadanych zmczonym gosem. Dopiero gdy wychodziem i zobaczyem na rodku pokoju, wrd tych piknych ksiek, czarn kau, ktra po mnie zostaa, poczuem, e mierdz okropnie, e jest mi zimno i e jestem zmczony. Jeszcze tego samego dnia wrcilimy kanaami na oliborz. Przez odcinek burzowca przeszlimy ubezpieczeni "nasz" lin. Zdylimy. Decyzja natarcia oddziaw polskich na Dworzec Gdaski bya jedn z inicjatyw taktycznych polskiego dowdztwa. Sukces natarcia mg przeduy bitw o Starwk. Przegrana przypieszya upadek Starego Miasta, pogbia izolacj osamotnionego oliborza. Natarcie zostao zaplanowane starannie. Rozkaz pukownika "Wachnowskiego" nakazywa dwustronne uderzenie na pozycje niemieckie w rejonie Dworca Gdaskiego. Od pnocy z oliborza mia uderzy batalion leny z Puszczy Kampinoskiej pod dowdztwem majora "Okonia",

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

389

wspierany czci miejscowych oddziaw, od poudnia ze Starego Miasta, dwukompanijny batalion ze zgrupowania ,,Radosaw" pod dowdztwem majora "Jana" (Jana Kajusa Andrzejewskiego). Uderzenie poudniowe z ulicy Konwiktorskiej i przez ulic Kopot miao zaatakowa poudniowo-wschodni stron dworca. Uderzenie pnocne z podstawy wyjciowej przy ulicy Jzefa Zajczka skierowa si miao ku zachodniej stronie Dworca z rwnoczesn oson skrzyde od Cytadeli i Instytutu Chemicznego. Natarcie przeprowadzone przez majora "Okonia" w nocy z 20 na 21 sierpnia zakoczyo si krwaw klsk. udzono si jednak nadal, e poczenie Starego Miasta i oliborza moe w zasadniczy sposb zmieni pooenie Grupy "Pnoc", i nastpnej nocy postanowiono powtrzy atak na tym samym odcinku. Oba nocne natarcia na Dworzec Gdaski zlay si w mej pamici. A cho od tamtych nocy ustalono pozycje wyjciowe kadej nacierajcej kompanii, odtworzono przebieg obu krwawych bitew i spisano dug list zabitych i rannych, nie prbuj rozdzieli i uporzdkowa mych wspomnie. Jednakowo wieciy sine rakiety na tle poncej Starwki, wtrowa im grzechot pociskw i woanie rannych. Jednakowo przepoia moje wspomnienia gorycz klski i wasnej nieprzydatnoci.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

390

Wyszlimy z oblonej Starwki, eby przyczyni si do cignicia odsieczy. Gdy nam si udao przej na oliborz, uwierzyem naiwnie, e i reszta si uda. e lene oddziay przebij si do Starwki. Nie zachwiay mej wiary ani pierwsza nieudana nocna wyprawa z Puszczy Kampinoskiej, ani puste, wypalone przedpole Dworca Gdaskiego, ktry mielimy zaatakowa. Nadziei wystarczyo mi na dwie krtkie sierpniowe noce, goryczy - na dugie lata. Z ulicy Jzefa Zajczka, skd miao wyj natarcie, wida goym okiem koci Bonifratrw, przy ktrym staa pierwsza nasza barykada. Siedemset metrw wypenionych w czci "ziemi niczyj". Noc poary przybliay sylwetk poncego miasta, skracay odlego. Wydawao si bardzo blisko. Dwie powstacze dzielnice dzielia na tym odcinku wska niemiecka grobla potnie umocniona gniazdami karabinw maszynowych i dziaek przeciwpancernych, zasiekami z drutw kolczastych i bunkrami, pocigiem pancernym, flankowym ogniem artylerii z Cytadeli, z fortu Traugutta. Przytaczajca przewaga siy ognia i sprztu bya w Powstaniu zawsze przeciw nam. Przyzwyczailimy si do tego. Naszym sprzymierzecem by dotychczas teren. Dla partyzantw z Puszczy Kampinoskiej - las, dla oddziaw z oliborza i Starwki - zabudowa miejska. Cho stopniowo zamieniona w kup gruzw, dawaa oson,

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

391

ukrycie. W obu natarciach na Dworzec Gdaski i tych sprzymierzecw bylimy pozbawieni. Trzysta metrw, przez ktre trzeba byo przej do Dworca Gdaskiego, do pierwszego rzutu granatem, wypeniaa wolna przestrze ogrdkw dziakowych, kartofliska. Dla lepszego oczyszczenia przedpola Niemcy spalili stojce przy dworcu drewniane baraki. Gdy kompanie wychodziy do natarcia i odryway si od ostatnich domw oliborza, tylko ciemno osaniaa je przed ogniem niemieckich cekaemw i armat. Ale nawet i noc obrcia si przeciw nam. Sierpniowa penia ksiyca i una poarw sprzyjaa niemieckim rakietom owietlajcym przedpole. Zadanie nacierajcych na Dworzec Gdaski oddziaw, jeli nie byo beznadziejne, byo bardzo trudne. Wymagao dokadnego rozpoznania stanowisk nieprzyjaciela i jego siy ognia, precyzyjnego wspdziaania oddziaw nacierajcych z oliborza i ze Starwki, zaskoczenia Niemcw. A take wietnego dowodzenia penego inicjatywy. adna z tych szans nie zostaa nam dana. Rozpoznanie, ktre przed pierwszym natarciem major "Oko" przeprowadzi przy naszej pomocy z okien okolicznych domw, przynioso bardzo niewiele. Meldunki oliborskich oddziaw byy skpe i zaniay - jak to si pniej okazao - siy nieprzyjaciela. Betonowe bunkry niemieckie i gniazda broni maszynowej byy starannie zamaskowane. Idc ze Starwki na oliborz, mogem

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

392

sprawdzi na wasnej skrze, jak atwo po nocy wej na zamaskowane zasieki z drutu kolczastego. Oddziay majora "Okonia" przybyy na oliborz noc poprzedzajc natarcie. onierze, wrd ktrych byo wielu dowiadczonych w walkach partyzanckich, czuli si niepewnie w miecie, ktrego nie znali, do ktrego wielu przyszo po raz pierwszy. Oddziay przybye wczeniej z pukownikiem "Victorem", zawiedzione w czasie fatalnej nocnej wyprawy, nie znay swych nowych dowdcw. Wsparcie oddziaw oliborskich przydzielonych do pierwszego natarcia przez pukownika "ywiciela" byo niedostateczne. Zawiodo zaskoczenie nieprzyjaciela. W warunkach gdy kady metr przebyty w ciszy i po ciemku przyblia bez strat do Niemcw i dawa szans skutecznego rzutu granatem i serii z pistoletu maszynowego, kompanie wychodziy do natarcia kolejno, jedna za drug, a niektre z lenych oddziaw z gonym "hurra". Pozycje wyjciowe do natarcia oddziay zajy ju na kilka godzin przed rozpoczciem akcji. Czekalimy, a minie potny ogie nieprzyjacielskiej broni maszynowej i artylerii kadziony na przedpole. Trudno zachowa odporno i postaw bojow, lec w kartoflisku pod ogniem nieprzyjacielskim. Trzysta metrw do Dworca Gdaskiego wydua si i ronie. Kady krzak na przedpolu owietlony smugow amunicj wydaje si stanowi-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

393

skiem niemieckiego cekaemu, do ktrego trzeba za chwil dobiec. Byo jakie zowrogie podobiestwo obu tych nocy. Obserwacja nieprzyjacielskiego ognia kadzionego na pusty teren, na ktry zaraz mamy wej. Ten sam krajobraz miasta. Regularno wystrzeliwanych rakiet, ciemny zarys dworca na tle uny Starego Miasta ziejcy nagle ogniem z torw kolejowych, do ktrych nie moglimy dotrze. Nie miaem bojowego przydziau, nie znaem ani oddziaw z Puszczy, ani z oliborza. Funkcja oficera cznikowego do dowdcy, ktr miaem peni, okazaa si fikcj, zanim z przygodnym plutonem wyszedem do natarcia. Nacierajce kompanie, plutony, druyny przygwodone do ziemi zmasowanym ogniem nieprzyjaciela zalegay w wikszoci tam, gdzie je zasta blask rakiet i grzechot cekaemw. Zrobio si widno jak w dzie. Duo rakiet. Wystrzeliwanych ze wszystkich stron, jakby dookoa nas. Czerwone rakiety, spadajce wrd naszych oddziaw, wskazyway cele artylerii. Pocig pancerny strzela ogniem na wprost. Gdzie przed nami sycha wybuchy granatw i skoncentrowany ogie pistoletw maszynowych. To nieliczne nasze plutony, ktre dotary do torw, gin tam pod morderczym ogniem artylerii i broni maszynowej.

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

394

Z kad minut stawao si jasne, e natarcie ugrzzo na caej linii, e resztki oddziaw wycofuj si. Zaamao si rwnie natarcie oddziaw ze Starwki, ktre miay wesprze oddziay z oliborza. Kompania batalionu "Zoka", kompania AL i dwie kompanie "Czaty", razem okoo 350 ludzi, poniosy cikie straty i o wicie wycofay si. Wycofujemy si w kierunku alei Wojska Polskiego. Gwna troska to podniesienie jak najwikszej iloci rannych z przedpola. Ale Niemcy strzelaj rwnie do patroli z opaskami Czerwonego Krzya. Jest ju widno. Wszelkie prby wyjcia po rannych powoduj natychmiast ogie niemieckich cekaemw. Ciko jest wraca po nieudanym natarciu. W drodze na kwater dogoni mnie "Kubu". Chodzi niemal pod sam dworzec po rann "Teres" (Krystyn Heczko), czniczk, z ktr przyszlimy z Puszczy. Kto krzykn, e "Teresa" ley ranna na przedpolu. Nasze oddziay ju si stamtd wycofay. "Kubu" zdecydowa si, e po ni pjdzie. Gdy szuka kogo do pomocy w niesieniu rannej, zgosi si na ochotnika mody chopiec, kapral. Czogali si we wskazanym kierunku. Odnaleli j. Jczaa, lec na brzuchu, wrd wysokich zielsk. Pod ostrzaem nie mogli jej podnie. Udao im si tylko przewrci j na wznak i wycign. Opowiastki o spadochroniarzach, rozpocztej w nocy na drodze do Wawrzyszewa, ju "Kubu" "Teresie" nie dokoczy. W dwa dni pniej on do-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

395

sta Krzy Walecznych po raz drugi, ona po raz pierwszy - pomiertnie. Pierwszym natarciem na Dworzec Gdaski dowodzi major "Oko", drugim tene pod oglnym dowdztwem przybyego specjalnie na oliborz kanaami ze Starwki generaa "Grzegorza" (Tadeusza Peczyskiego), szefa Sztabu AK. Obaj nie szczdzili osobistej odwagi. Ale to pod Dworcem Gdaskim nie wystarczao. Po przybyciu na oliborz genera "Grzegorz" zada pomocy ze Starwki. Harcerski batalion "Wigry" pod dowdztwem porucznika "Trzaski" przyszed kanaami ze Starwki w penym rynsztunku bojowym. Uycie tych onierzy do ataku na Dworzec Gdaski bezporednio po przejciu uciliwej trasy kanaowej - okazao si niemoliwe. Mimo negatywnej oceny przygotowa do natarcia i zrezygnowania z pomocy przybyego ze Starwki batalionu genera "Grzegorz" natarcia nie odwoa. Przygnbiajca musiaa by odprawa po drugim nieudanym natarciu, podczas ktrej genera szuka winnych. Napitnowa majora "Okonia" za nieudolne zorganizowanie natarcia. Major "Oko" nie okaza si dowdc, jakiego trzeba byo, eby si przebi przez niemieck zapor na Dworcu Gdaskim. Ale czy najwspanialszy nawet dowdca mgby tego dokona? Nakazano, by niedobitki puszczaskich oddziaw wycofay si do Kampinosu, uprzednio oddawszy bro onie-

4. PO ODSIECZ DLA STARWKI

396

rzom batalionu "Wigry", ktrzy wracali kanaami na Starwk. Krzywdzca partyzanckie oddziay decyzja zostaa tylko czciowo wykonana, gdy ponad dwustu onierzy z Puszczy odmwio oddania broni i zgosio si na ochotnika do dalszej walki w miecie. Propozycj majora "Okonia", bym poszed z nim do Puszczy Kampinoskiej, odrzuciem. Chciaem jak najprdzej wraca na Starwk. Szedem kanaami t sam tras po raz trzeci. Po pas w mierdzcym bocie, obadowany amunicj, otpiay i bezmylny. Przeszedem. Ale idcych za nami Niemcy obrzucili granatami, gdy przechodzili przez odcinek burzowca. Cofnli si i dopiero w dwa dni pniej doszli na Starwk. Dwch spord idcych utono w kanale, gdy woda sigaa ju po piersi z powodu zatoru zrobionego przez Niemcw. Najtrudniej przyszo mi wygramoli si po klamrach wazu na placu Krasiskich. Przez otwart klap nad gow widziaem un i syszaem cisz. Przeraliw cisz poarw, ktrych nikt nie prbowa gasi.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE


Nie byem na Starym Miecie przez dziesi dni. Z trudem rozpoznawaem znajome miejsca. Gdymy idc na oliborz przechodzili wieczorem koo barykady przy szpitalu Jana Boego, Stare Miasto i Nowe Miasto miay jeszcze swj architektoniczny ksztat. Na tle nieba ryso-

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

397

way si wiee kociow, strome dachy, sterczce kominy. Ulice obramowane ciasno domami tworzyy urbanistyczne wntrza, miay swoj szeroko i dugo. Szo si jezdni lub chodnikiem. lady bombardowa i poarw znaczyy dopiero wyrwy w istniejcej zabudowie. Spostrzegao si brak jakiego domu. Teraz szedem wrd dymicych, pokracznych zgliszcz, ciekami wydeptanymi poprzez ruiny, z ktrych sterczay nieliczne budynki. Ledwie dowlokem si do kwatery naszego plutonu na witojerskiej. Wrd ruin zabytkowych kamieniczek brzydka czynszowa kamienica staa nietknita. Nie wiem, ile godzin spaem. Jak przez mg wspominam, e kto mnie szarpa, prbowa obudzi, namawia, ebym zszed do piwnicy. Nawet najbardziej zapieka gorycz i zaamanie nerwowe ustpuje przed zmczeniem kilku kolejnych nocy. A zwyka sraczka od picia brudnej wody potrafi by bardziej dokuczliwa ni strach przed salwami "szaf. Na kwaterze plutonu na witojerskiej zastaem tylko kilku chopcw z "Agatona". Odpoczywali. Bro i reszta plutonu bya na odcinku: "Witek", "Blikle", "Wedel", "Janusz", "Dziuniek", "Pakulski", "Kleofas", "pani Anna". W skadzie plutonu "11-12" trzymali odcinek Dziekania-Kanonia, niemal przez cian z wypalonym Zamkiem, w ktrym byo silne zgrupowanie niemieckie. Zaarte walki toczyy si na przedpolu barykady przy witojaskiej,

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

398

pod murami Katedry, na Dziekanii i Kanonii, a potem we wntrzu kocioa. Sztukasy wracay regularnie po kilka razy dziennie, zrzucajc z niskiego puapu bomby. Chopcy nauczyli si jednak kry skutecznie na widok nadlatujcych samolotw i wraca na uprzednie stanowiska. Nacierajcy na nich Niemcy woleli by z dala od zrzucanych wasnych bomb. Burzona stopniowo i ponca Katedra dawaa jednak coraz mniej osony. Trzymali nadal wysunit barykad na witojaskiej, byli w zakrystii przy umocnionych workami z piaskiem oknach, zamykali ogniem przejcie nad Dziekani, ktre Niemcy prbowali sforsowa. Podchodzili jednak coraz bliej. Przez wypalony dach nad klatk schodow do galeryjki prowadzcej do Zamku wrzucali trzonkowe granaty. "Mielimy rannych - wspomina "Witek" - ale potem nauczylimy si kry skutecznie, a nawet gdymy si przekonali, e granaty maj zapalnik z dug zwok, udao nam si kilka z nich odrzuci na Niemcw." W pewnej chwili usyszeli przez cian odgosy kucia. Trway przez trzy dni. To Niemcy, ktrzy od strony Zamku byli o grubo muru, przygotowywali si, by ich wysadzi w powietrze. - To gruby mur - uspokaja "Pakulski", technik - jeszcze nas dzi nie wysadz.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

399

Po ktrym z atakw zostao na Dziekanii kilku zabitych Niemcw. Pod oson nocy nasi cignli pozostawione przy zabitych granaty i jeden karabin. Opucili ponce ruiny Katedry, gdy ju nie mieli amunicji, wprost do wazu kanaowego. W cigych walkach w pierwszej linii pluton "11-12" ponis cikie straty, poleg jej dowdca porucznik "Stolarz" (Jerzy Kamler). Na Starym Miecie doczy do naszego plutonu "Jacek z Wiey", kapral Jacek Tomaszewski. Powstanie rozpocz w "Parasolu" na Woli, skd przez ruiny getta przeszed z batalionem na Starwk. Tu zosta odkomenderowany do dyspozycji dowdcy Grupy "Pnoc", pukownika "Wachnowskiego", z zadaniem obserwowania z wiey kocioa garnizonowego na Dugiej terenu spodziewanego natarcia niemieckiego. "Jacek" umia dobrze rysowa, a podczas walk na Woli jego specjalnoci stay si szkice widokowe z naniesionymi pozycjami nieprzyjaciela. Teraz na Starym Miecie mia pole do popisu. Rozkaz brzmia: Obserwowa przedpole od witu do zmierzchu, co godzina przesya do dowdztwa aktualny szkic widokowy. - Dosta lornetk, papier, owek i goca. - Jaki mody chopiec - wspomina "Jacek", ktry sam mia wwczas siedemnacie lat.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

400

Do swego punktu obserwacyjnego wchodzili krconymi schodami w wiey wschodniej, potem przejcie po stronie nad naw kocioa do wiey zachodniej, do drabiny prowadzcej a na wysoko dzwonu. Siedzc na grubych belkach, na ktrych by zawieszony dzwon, mogli przez cztery okna wiey prowadzi obserwacj we wszystkich kierunkach. Najwaniejszym kierunkiem obserwacji byo pnocno-zachodnie przedpole Starwki, skd mogo wyj gwne natarcie niemieckie, a od kilku dni szed ogie artylerii i "szaf. Z wiey kocielnej rozciga si rozlegy widok. Stopniowo "Jacek" rozpoznawa teren i nanosi rda niemieckiego ognia. Z Dworca Gdaskiego strzelaa artyleria pocigu pancernego, opodal baterie ustawione w rejonie fortu Traugutta i na Cytadeli. Wrd had gruzw getta rozpozna niemieckie karabiny maszynowe, dalej w rejonie Okopowej bateri "szaf. Widoczno bya znakomita. Przez lornetk wida byo, jak odpalaj kolejne serie pociskw, rozrnia twarze obsugi karabinw maszynowych w getcie. Ktrego dnia by wiadkiem przejmujcego widowiska, gdy patrol powstaczym czoga si w kierunku niemieckiego karabinu maszynowego. Zauway powstacw wrd gruzw getta, gdy byli ju niedaleko od stanowiska niemieckiego erkaemu. Posuwali si powoli, staran-

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

401

nie wybierajc przesonite przejcia wrd had gruzu. Niemcy mi zauwayli jak dotd niczego i spokojnie palili papierosy. Dojd na odlego rzutu granatem czy wpierw Niemcy zauwa ich i otworz ogie? Przytulony do okna wiey "Jacek" obserwowa z zapartym tchem czogajcych si powstacw. Doszli. Bysk ognia i obok kurzu przesoni pozycj niemieckiego erkaemu. Najgorsze chwile przeywali na wiey, gdy nadlatyway na koci sztukasy.. Leciay tak nisko, e wida byo twarze pilotw. Z kierunku nalotu samolotw i z kierunku odrywajcych si bomb wida wyranie, e celem jest koci. Jeli nie trafi, to za p godziny wrc i powtrz bombardowanie. - Przyzwyczaie si do tych nalotw? - pytaem "Jacka". - Nie, do widoku nadlatujcych na mnie samolotw i odrywajcych si w moim kierunku bomb nie mona si przyzwyczai. Gdy o zmierzchu wracali na kwater, "Jacek" uzupenia uprzednio przesane szkice ustnym meldunkiem. Nie ukrywa, e nieatwo wytrzyma na wiey podczas ognia artyleryjskiego i nalotw.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

402

Tego dnia byo spokojnie i cicho. Byli na wiey od rana, "Jacek" koczy kolejny szkic. Kto szed do nich po drabinie. Pukownik "Wachnowski" i kapitan "Samulik", bezporedni przeoony "Jacka". Przyszli zobaczy, "jak tam jest na grze". - Macie tu rajskie ycie - artowa pukownik - wspaniay widok, przyjemnie i spokojnie. - Wstyd mi - wspomina "Jacek" - ale bardzo wwczas chciaem, eby si co zaczo dzia. Jak na zawoanie nadleciay trzy sztukasy. Ani wyej, ani niej - wprost na koci. Bomby spady tu przed kocioem, odsaniajc fundamenty wiey. Guchy oskot detonacji, czu wyranie, jak wiea si chwieje. Tynk spada na gowy. Obudzone nietoperze tuk si o ciany. Sztukasy poleciay dalej. Pukownik i kapitan zeszli na d. "Jacek" uzupeni rozpoczty szkic. Wieczorem tego dnia zosta odznaczony Krzyem Walecznych. Penili sub na wiey przez dziesi dni. "Jacek" wykona okoo stu szkicw. Z wiey mia wietny wgld w cay obszar Starego i Nowego Miasta. Po kadym bombardowaniu, po kadej nawale artyleryjskiej i serii "szaf nanosi skutki bombardowania - ulica po ulicy, dom po domu. Z tych szkicw "Jacka" powstawa jedyny w swoim rodzaju graficzny zapis dziesiciu dni zagady Starego i

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

403

Nowego Miasta. Nie zostao z tych szkicw nic. Spony pod gruzami Archiwum Akt Dawnych na Dugiej, dokd je co godzina wysya. Dziesitego dnia w hem wiey trafi pocisk zapalajcy z "szafy". "Jacek" schodzi wanie po drabinie. Z przedostatniego stopnia zdy zrobi rozpaczliwy skok w otwr drzwiowy prowadzcy na strop kocioa. Za nim spady ponce belki, cegy i ranny cznik. By straszliwie poparzony, mia wypalone oczy. "Jacek" wydoby go spod poncych belek i gruzu i na plecach zanis na d do szpitala. Wiea pona, punkt obserwacyjny przesta istnie. Wieczorem odwiedzi rannego. Chopiec by przytomny. Pozna "Jacka" po gosie. Da mu adres matki, ktra mieszkaa na Starym Miecie. - Nie mw jej, e straciem oczy - prosi. - Najpierw mnie pochowajcie, a potem dopiero zawiadom matk. Umar tej samej nocy. Gdy "Jacek" poszed pod wskazany adres, zasta wiee, jeszcze dymice zgliszcze. W plutonie "Agaton" spotka "Wedla" i "Janusza", swych ciotecznych braci. Za zgod dowdcy doczy do naszego plutonu. By z nami do koca Powstania.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

404

Straszne byo pooenie rannych i ludnoci cywilnej, stoczonych w resztkach zachowanych piwnic bez wody, z resztkami ywnoci, w okropnych warunkach higienicznych pogarszanych upaem i poarami. Mimo to byle drobny sukces, byle pozr nadziei wznieca optymizm. Zestrzelenie przez powstacw niemieckiego samolotu leccego bezczelnie tu nad dachami urastao do rangi sukcesu. Kanonada radzieckiej artylerii zza Wisy syszana przed witem starczya, by podtrzyma dobry nastrj powstacw i ludnoci cywilnej a do wieczora. Coraz mniej byo jednak tych powodw do optymizmu i nadziei, coraz wicej zburzonych domw, rannych i zabitych. Pukownik "Makary" poleci cign resztki naszego plutonu do dyspozycji Komendy Gwnej. Nie wiedziaem, e ju wwczas naradzano si nad sytuacj dowdztwa, e cieray si dwa pogldy: Zosta na Starwce i broni si do koca czy te przenie miejsce postoju Komendy Gwnej na oliborz lub do rdmiecia. O poddaniu si nikt wwczas nie myla. Wkrtce okazao si, e czno kanaowa z oliborzem zostaa ostatecznie przerwana. Niemcy zbudowali solidn tam, ktrej pilnoway dzie i noc patrole z granatami. Postanowiono prbowa przejcia do rdmiecia. Uprzedzi mnie o tym pukownik "Makary", polecajc jednoczenie, bym przydzieli kilku niezawodnych chopcw do eskorty Komendy Gwnej w kanale. Bya to okazja do wysania na-

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

405

szych rannych do rdmiecia. Pukownik zgodzi si na pozostawienie naszej "kanalarskiej" czwrki na Starwce do dyspozycji pukownika "Wachnowskiego". Pierwszego przejcia kanaami ze rdmiecia na Stare Miasto dokonaa czniczka wysana przez pukownika "Montera" z meldunkiem do Komendy Gwnej. Poznaem wiele kanaowej prawdy. Nie poznaem tej najtrudniejszej: samotnoci. czniczka pukownika "Montera" sza samotnie osiemnacie godzin. W planach opanowania miasta przez powstacw nie brano pod uwag wykorzystania kanaw. Wynikao to z zaoenia, e akcja zbrojna bdzie trwaa tylko kilka dni. Nie bez wpywu mogy by rwnie dowiadczenia z wykorzystania kanaw podczas walk w getcie i prb ewakuacji ludnoci ydowskiej, ktre w wikszoci zakoczyy si tragicznie i wykazay atwo zablokowania drg kanaowych. Po pierwszym nawizaniu cznoci kanaowej - wraz z postpujcym podziaem miasta na samodzielne koty podjto jednak prby, ktre doprowadziy do uruchomienia cznoci kanaowej pomidzy oliborzem - Starym Miastem rdmieciem - Mokotowem oraz nielicznych przej z Ochoty do rdmiecia. Pojedyncze i pocztkowo nie kierowane przejcia zostay w miar narastajcych potrzeb ujte w formy organizacyjne. Powstaa specjalna komrka sztabu, kierujca ruchem w kanaach, specjalna suba przewodnikw i czniczek, przeprowa-

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

406

dzajcych oddziay i wiksze grupy cywilnej ludnoci. Wprowadzono wiele ulepsze na podziemnych trasach. Pojawiy si napisy orientacyjne z nazwami ulic i strzakami kierunkowymi, liny ubezpieczajce na trudniejszych przejciach, jak odcinek "rwcej wody" w kolektorze midzy oliborzem a Starym Miastem, podejcie na Skarp Mokotowsk. Na niektrych odcinkach przecignito przez kanay kabel telefoniczny, co umoliwiao bezporednie porozumiewanie si i regulacj ruchu w kanale. Niestety, brak byo przewodw izolowanych i dlatego czno telefoniczna dziaaa tylko na nielicznych odcinkach. Zreszt nawet tam, gdzie udao si przecign izolowany kabel, zryway go niemieckie granaty. Wan rol w komunikacji kanaowej odegraa czno radiowa poszczeglnych dzielnic via Londyn. Krtkofalwki powstacze naday wiele zaszyfrowanych depesz, dotyczcych komunikacji kanaowej. Odbieraa je baza cznoci w Londynie i przekazywaa z powrotem swym nadajnikiem o wielkiej mocy. rdmiecie via Londyn do Starego Miasta: "Pod witokrzysk ustawilimy wiata sygnaowe. Ustawcie takie same wiata pod Dug." "Unika kanaw pod ulic Wierzbow. Niemcy wiedz o nich i czsto je kontroluj." Patrol idcy kanaami z oliborza do rdmiecia, dotarszy po dziewitnasto-godzinnym bkaniu si do celu, stwierdzi, e waz kanau

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

407

jest zamknity i nie mona go z dou otworzy. Straszliwie zmczeni wrcili na oliborz, skd za porednictwem Londynu oliborz domaga si otwarcia waciwego wazu w rdmieciu. Najwiksz rol zarwno w cznoci, jak i ewakuacji zbrojnych oddziaw odegray poczenia kanaowe pomidzy Starym Miastem i rdmieciem. Pocztkowo dla przej kanaami ze Starwki do rdmiecia uywana bya trasa prowadzca od wazu na Daniowiczowskiej pod Bielask - Wierzbow - placem Saskim - Mazowieck - do wyjcia na plac Napoleona obok Wareckiej. Bya to trasa najkrtsza, ale bardzo trudna ze wzgldu na ciasnot kanau o wymiarze 60 x 110 cm. Przejcie odcinka o dugoci okoo dwch i p kilometra trwao dziesi godzin. Ewakuacja rannych, transport broni czy amunicji, a nawet przejcie wikszej grupy byo t tras niemoliwe. Istniao i drugie poczenie z placem Krasiskich, pod Miodow - Krakowskim Przedmieciem - Nowym wiatem do wazu przy Wareckiej, nieco dusze, ale prowadzce kanaem o znacznie wikszym przekroju. Kana ten by jednak przez duszy czas nie do przebycia. Przerwanie kanalizacji pod zburzonymi domami spowodowao takie spitrzenie ciekw, e na niektrych odcinkach wypeniay one cay przewd. Dopiero w ostatnim tygodniu walk na Starwce udao si obniy poziom ciekw i uruchomi t tras.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

408

Regulowano poziom ciekw w kanaach, wykorzystujc w tym celu istniejc tam na placu Krasiskich. Jeli kolumna miaa wyruszy ze Starego Miasta na oliborz, a wic z prdem, zamykano tam na placu Krasiskich, dziki czemu cieki poniej tamy opaday. Odwrotnie gdy trzeba byo uatwi drog idcym pod prd ze Starego Miasta do rdmiecia, otwierano tam na placu Krasiskich, aby przyspieszy spynicie ciekw. Otwarcie tamy powodowao obnienie si poziomu ciekw z szybkoci okoo jednego centymetra na godzin. Bardzo powoli dla tych, ktrzy czekali na zejcie do wazu. Te uatwienia techniczne i organizacyjne dotyczyy naturalnie tylko "legalnych" przej kanaami za specjaln przepustk, z przewodnikiem lub najczciej z przewodniczk-kanalark, czy z gry zaplanowanych przej wikszych grup i oddziaw. Samowolne "dzikie" wyprawy kanaami, podejmowane na wasn rk, przewanie koczyy si tragicznie. Nieatwo byo zdecydowa si zej do kanau bez przewodnika. Zanurzy si w cuchnce boto i w ciemno. A mimo to wiele cywilnych osb na Starwce decydowao si. Bya to jaka decyzja. Wydawaa si lepsza ni pozostawanie w zawalajcych si pod bombami piwnicach, w ktrych mona byo tylko czeka. I tylko umiera. Wykorzystanie kanaw w tak szerokim zakresie jako drg cznoci, zaopatrzenia w bro i amunicj oraz

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

409

ewakuacji rannych i zbrojnych oddziaw byo zaskoczeniem dla nieprzyjaciela. Niemcy nie doceniali znaczenia kanaw do prowadzenia dziaa bojowych.12 Genera von dem Bach pocztkowo nie przywizywa wagi do otrzymywanych meldunkw o wykorzystywaniu kanaw przez powstacw, tym bardziej e na podstawie przeprowadzonych przez specjalne oddziay prb oraz opinii specjalistw zosta przekonany, i meldunki te byy mocno przesadzone. Istnieje wersja, e Niemcy dowiedzieli si o powstaczej komunikacji kanaami przypadkowo, gdy saperzy niemieccy, przygotowujcy wykop do wysadzenia w powietrze gmachu Giedy na Krlewskiej, natrafili w wykopie na kana i usyszeli w nim dudnienie krokw. Bardziej prawdopodobne wydaje si, e ujawnili komunikacj kanaami zabkani i zrezygnowani, ktrzy wychodzili przez przypadkowo napotkane wazy wprost w rce Niemcw. Dopiero zniknicie obrocw Starwki spowodowao, e dowdztwo niemieckie zaczo si liczy z tym, e w kadej chwili i miejscu powstacy mog zjawi si na ich tyach. Rozpocza si walka o kanay. Obok bota i ciasnoty, zmczenia i strachu czyha bd na kanalarzy niemieckie puapki i zapory. Pozawieszane w ciemnociach wizki odbezpieczonych granatw, pki metalowych puszek alarmujcych haasem przy lada potrceniu, mikrofony sygnalizujce ruch w kanale. Zapory
12 F. Majorkiewicz, Kanay w Powstaniu Warszawskim, w: Dane nam byo przey, Warszawa 1972, s. 287.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

410

ze zbijanych na krzy pali, tamy z workw cementu pitrzce cieki, zatapiajce tych, ktrzy prbowali je usun, gazy zawice, karbid, ropa naftowa wlewana do kanaw i podpalana. Nie mona jej wymin ani uciec przed nadpywajcym strumieniem ognia. "Gdy utrudnienia, jakie stosowali Niemcy, nie day rezultatw, przystpili do systematycznego wysadzania od wewntrz gwnych obiektw sieci kanalizacyjnej. adunkami trotylu zniszczyli cae kilometry kanaw, midzy innymi przelew burzowy na ulicy Karowej, przelew burzowy na Krasiskiego rg Stoecznej, kolektor na Krakowskim Przedmieciu od ulicy Trbackiej do ulicy Miodowej, burzowiec mokotowski przy ulicy Agrikola i Podchorych, gwny kolektor bielaski oraz kolektor na ulicy Puawskiej."13 Mamy i do rdmiecia z meldunkiem pukownika "Wachnowskiego" do generaa Bora. Zgaszam si u dowdcy Starego Miasta w kociele w. Jacka na Freta, dokd przenis on swj punkt dowodzenia po rozbiciu bombami i spaleniu budynku Archiwum Akt Dawnych na Dugiej. Koci jest od gry rozwietlony un Starwki. Bomby, ktre tu spady, zawaliy sklepienie. Byli zabici i ranni. W nawie kocioa wrd ruin jarz si migotliwe

13 H. Janczewski, Rola kanaw w powstaniu warszawskim, "Gaz, Woda, Technika Sanitarna" 1947, nr 9, s. 256-258.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

411

pomyki ognisk i kuchenek. Koci wypeniony jest gruzem, szeptami i paczem. Wartownik z pistoletem maszynowym zawieszonym na szyi, w hemie niemieckim na gowie zatrzymuje nas przed drzwiami do zakrystii. Melduje pukownikowi. - Moecie wej! Na stole wysokie wiece w lichtarzach przyniesionych z otarza, ustawione na grubych mszaach, wygldaj jak rekwizyt teatralny, a nie jak rdo wiata, bo cae pomieszczenie rozwietlone jest wysokim, jasnym pomieniem budynku palcego si za oknem. Na stoliku maszyna do pisania, dziwnie jako nietknita wrd rozwalonych sklepie kocioa i gruzw dzielnicy, plan miasta, mapa, telefony polowe. Pukownika "Wachnowskiego", bohaterskiego dowdc Starwki, widziaem podczas Powstania kilkakrotnie. Pozosta mi w pamici taki, jakim go widziaem w kociele w. Jacka. Spokojny, uprzejmy, ubrany elegancko, z siw falujc czupryn. Wrczy mi meldunek do generaa Bora. Mamy go zanie do rdmiecia jeszcze tej nocy najkrtsz kanaow tras. Moe przyjdzie nam jeszcze na Starwk wrci. Odpowiadam, e moemy i zaraz. Jestemy gotowi. Bdziemy szli ubrani w "panterki", tak jak jestemy. Nie

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

412

chcielimy ich zostawi, a i nie bardzo mielimy si w co przebra. Idziemy znowu we czwrk z "Kubusiem", "Wojtkiem" i "Jackiem". - Basia zaprowadzi was do wazu - koczy pukownik, wrczajc mi przepustk do kanau. czniczka prowadzia nas dugo. Moe zreszt tak mi si wtedy wydawao, gdymy szli wieczorem przez ponc Starwk z kocioa na Freta do wazu kanaowego na Daniowiczowskiej. Tym razem nie baem si i nie miaem specjalnych emocji. Chodziem ju kanaami trzy razy, przejd i czwarty. Byle nas tylko wpucili do wazu. Tam na dole damy sobie rad. Okazao si jednak, e w komunikacji kanaowej ze rdmieciem panoway ju wtedy na Starwce ostre rygory. Basia przekazaa nas do punktu rozdzielczego. Sprawdzili przepustk, wyznaczyli godzin zejcia do kanau i przydzielili nam czniczk lub raczej nas przydzielili do czniczki. Niska, krpa dziewczyna w przydugiej bluzie przewizanej sznurem, w podkasanych spodniach i narciarskich butach, z maym chlebakiem ciasno przytroczonym na piersiach. Zapewnienia, e szlimy ju trzykrotnie kanaami tras oliborz-Stare Miasto, e wiemy, jak si idzie, e damy sobie rad sami, nie zrobiy na niej adnego wraenia.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

413

- Do rdmiecia jeszcze nie chodzilicie. Poka wam, jak si tu chodzi. Uwaajcie! Wrczya kademu z nas gruby drek, okoo 60 cm dugoci. - Trzymaj go oburcz, schyl si mocno. Tam na dole bdzie nisko. Kicaj, opierajc si drkiem o ciany. - Pokazaa nam, jak si to robi. Wygldao atwo. - Jest jeszcze drugi sposb - tumaczy mi fachowo, jakby na kursie narciarskim pokazywaa odmian chrystianii. Trzymasz drek tak samo wycignity przed sob, ale nie skaczesz, tylko idziesz krok za krokiem, przesuwajc raz jeden koniec drka, raz drugi do przodu. Jakby wiosowa na kajaku. Musisz uwaa, eby si drek nie zelizgn po cianie. Zobaczysz na dole, jak ci bdzie wygodniej. Nie wolno pali latarek. Cay czas bdziemy szli pod Niemcami. Idzie si kilka godzin. Jak bdzie co wanego, to wam powiem - zakoczya autorytatywnie. Wida byo, e chce da nam szko za nasze kanalarskie fasony z oliborza, za pewno siebie. Zadaa kategorycznie, ebymy tu na grze zostawili nasze steny i amunicj. - Nie bj si, panienko, damy sobie rad. Broni nie zostawimy. -Nie wiem, czy bardziej byo nam al broni, czy

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

414

bardziej chcielimy jednak utrzyma fason wobec tej maej, zmczonej dziewczyny. - Za dwadziecia minut schodzimy. Nie byem w kanale po raz pierwszy, a przecie tam na dole poczuem strach. Co tu duo gada - zwyczajny strach. Byo ciasno. Nie baem si Niemcw, nie baem si granatw. Nawet nie baem si bota i ciemnoci. Baem si cegie otaczajcych mnie ciasno ze wszystkich stron. Byo dosy pytko. Najwyej do p ydki gstego, czarnego szlamu. Spadek wida may, bo wydawao mi si, e boto stoi, nie pynie. Gsty, stay smrd gryz w oczy. Przykucnity tu za dziewczyn czekaem na "Wojtka", "Kubusia" i "Jacka", ktrzy schodzili studzienk wazu. Dziewczyna wiecia latark, czekaa, a bdziemy wszyscy na dole. - Jestecie ju nareszcie? - Zgasia wiato. Pierwsze trzy skoki z wycignitym do przodu kijkiem uday mi si nadspodziewanie. Za czwartym, gdy ju mi si wydawao, e umiem, e dam sobie rad, kijek przekrzywi mi si w rkach, zelizgn si. Upadem twarz w cuchncy szlam. Krztusz si, pluj, wstaj - wal gow w sklepienie. Klcz w mierdzcym bocie, staram si przetrze oczy, opanowa si. Wypluem wreszcie cae to paskudztwo, przetarem rk twarz. Udao mi si namaca latark. Pali si. Widz, jak dziewczyna daleko przede mn

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

415

oddala si maymi, rwnymi skokami. Moje wiato zatrzymao j. Stana, czekaa, a j dogoni. - Zga wiato! Prbuj i na czworakach, opierajc si na kijku. Byle tylko nie kica, zgarbiony w p, po ciemku w tej ciasnej rurze. Po kilku krokach musz zaprzesta. Nie sposb wymija ostrych przedmiotw, skorup, kamieni osadzonych na dnie gstej mazi. Nie wiem zreszt, co gorsze ostre odamki czy ludzkie zwoki, ktre rozgniatam kolanami. Dobrze, e jest ciemno. Prbuj drugiego sposobu - "wiosowania". Jeszcze gorzej. Kijek zsuwa si po olizgych cianach kanau. Zawadzam stenem przy kadym kroku. Nie, tak nie dam rady. Wol ju skaka. Siadam w bocie i przywizuj stena moliwie jak na j cianiej na plecach. Nie bdzie teraz za kadym skokiem opada i wali mnie w zby. Ale i to mi nie pomaga. Kana jest tak niski, e nawet mocno przytroczony sten zawadza o sklepienie. Szoruj nim po cegach. Zgrzyta, zawadza o wystajce spoiny. Jestemy ju chyba z p godziny w kanale, a przesunem si zaledwie o kilkadziesit skokw. Dziewczyna musiaa odej ju daleko, bo jej teraz nie sycha. Sysz za to "Wojtka" za mn, ktremu idzie chyba nie lepiej ode mnie. Jest wyszy, jest mu jeszcze cianiej ni mnie. Jeli moe by w tym cholernym kanale jeszcze bardziej cia-

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

416

sno! Siadam znowu w bocie i odpoczywam. Jestem ju tak mokry, e mi wszystko jedno. Pi mi si chce. W ustach cigle czuj smak kanaowego szlamu. Przesuwam stena znowu do przodu i przywizuj go na piersiach. Po ciemku, mokrymi rkami zabiera mi to duo czasu. Nie spiesz si. Mam przynajmniej pretekst, eby odpocz, eby nie skaka. Pytam "Wojtka", ktry jest za mn, jak mu idzie. Nic nie odpowiada. Wstyd mi przed dziewczyn, ktra gdzie tam w przodzie czeka na nas. Staram si posuwa moliwie maymi, oszczdnymi skokami. Bol mnie obtarte rce, bol mnie plecy. Wszystko mnie boli. Pi! Prbuj liczy skoki. Dziesi, dwadziecia. Ile takich skokw mam jeszcze do placu Napoleona: tysic, dziesi tysicy? Nie potrafi przeliczy kilometrw trasy ani godzin, jakie mnie jeszcze czekaj w kanale, na te skoki, na potykanie si, na zelizgiwanie si kijka po cianach kanau, na nurzanie si w mierdzcym szlamie. Ile czasu ju tak skacz? Mam usprawiedliwienie przed samym sob, bo chc zobaczy, ktra godzina. Mj wierny longines na rku jest bardziej odporny na boto ni ja. Cyka wyranie, gdy go przytykam do ucha. Wycieram go o bluz i patrz na wiecce wskazwki. Dopiero godzina. A wydawao mi si, e ju p nocy. Doganiam dziewczyn, ktra czeka na nas. - Niedugo bdzie pierwszy waz.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

417

Wstydz si jej zapyta, co to znaczy niedugo. Ile minut, metrw, skokw? Jestem cay mokry, zdyszany, obolay. Zanim zobaczyem powiat, poczuem przepyw wieego powietrza. To mnie orzewio. Zimno mi, ale atwiej oddycha. Skacz znowu dalej. Jak dotd nie udao mi si zrobi prawidowo wicej ni kilka skokw. Najgorzej przeszkadza mi sten. Wystarcza, bym straci rwnowag, przechyli si w lewo czy w prawo, a elastwo zawadza o cian. Cho mocno przytroczony, zrobi si jaki dziwnie ciki. Staram si obliczy, ile mam jeszcze skokw do wazu, ktry owietla un boto w kanale, ale cigle jest ich za duo. Nareszcie. Pokusa, eby najpierw stan i wyprostowa si, jest silniejsza od rozumu i strachu. Najpierw staj, prostuj si, a potem dopiero patrz w gr. Okrgy otwr nade mn jest pusty. Na niebie una. Jak zwykle po nocy. Mog wsta, obcign mokre portki, poprawi sten i chlebak. Studzienka wazu jest tak ciasna, e gdy w niej stoj i wychylony do przodu opieram rce na klamrach, to plecami dotykam przeciwlegej ciany. Tak usztywniony odpoczywam. Dziewczyna przesza szybko pod wazem i czeka na mnie po drugiej stronie. Za mn jest "Wojtek", za nim "Kubu", za nim "Jacek". Kady z nich te chce odpocz i wyprostowa si. Dziewczyna przywouje mnie gniewnym szeptem.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

418

- Wya std! Nie marud! Wiem, e powinienem znowu si schyli i szuka oparcia na olizgych cianach, e powinienem umoliwi przejcie przez waz idcym za mn. Wiem i stoj nadal. Mog si wyprostowa, nad sob widz niebo. Nie ma nade mn cegie. Wpycham si znowu do kanau. Obijam si o sklepienie, o ciany, o dno. Przede mn, nade mn, za mn s mokre, twarde cegy. Wszdzie s cegy. Ogarnia mnie strach przed obojtn szczeln ciasnot. Nie mog si odwrci. Moe to i lepiej, bo jednak prbuj posuwa si do przodu. Mgbym dugo wylicza, jak upadaem w boto, jak obijaem si o ceglane ciany - eby si usprawiedliwi, e nie za wczenie zrezygnowaem. Ale i tak musz si przyzna. Jeszcze prbowaem. Zaproponowaem idcym za mn, eby mnie wyprzedzili przy nastpnym wazie. Odpoczn i dogoni ich. Nie zgodzili si. Czekaem, e moe kto idcy za mn zaproponuje pierwszy, ebymy si wycofali. To, e ilekro ja si zatrzymywaem, ilekro siadaem czy klkaem w mierdzcej mazi, nikt mnie z tyu nie przynagla, wiadczyo, e im take nie szo atwo. Na nic mi si nie przydao powoywanie si przed samym sob, e przecie przeszedem trzy razy kanaami tras oliborz - Starwka. Tam, pod Wierzbow, nie da-

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

419

em rady. Wtpi nawet, czy doszedem a pod Wierzbow. Nie pamitam - niewane zreszt - kto z nas pierwszy powiedzia to gono. Zgodzilimy si wszyscy czterej, e ju dalej nie pjdziemy. Jedno pamitam na pewno, e ani wtedy, gdy przeraony wypluwaem mierdzce boto, ani wtedy, gdy po raz nie wiem ktry poprawiaem przytroczony na piersiach sten, nie przyszo mi na myl zostawi go na dnie kanau. Byem tak zmczony, obolay i mokry, e mi ju nawet nie byo wstyd, gdy si przyznaem dziewczynie, do ktrej dowlokem si resztkami si, e nie damy rady, e chcemy wraca. Nie prbowaa nas zachca. Do najbliszego wazu wracalimy tyem. Byo tak ciasno, e nie mona si byo odwrci. Dziewczyna nawet z nas nie kpia. Miaa tyle litoci, e tam na grze, wobec wartownika przy wazie, jakby odpuszczajc nam nasze tchrzostwo, jeszcze raz powtrzya, e nikt dotychczas nie prbowa przej t tras z przytroczonym pistoletem maszynowym. Dzikuj ci, maa ubocona dziewczyno. Pukownik "Wachnowski" nie zdziwi si, gdy mu si zameldowaem nazajutrz rano. Uzupeni meldunek do Komendy Gwnej, da nam przepustk do duego kanau pod Miodow, ktry ju funkcjonowa. Schodzilimy do

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

420

wazu pod ogniem niemieckiej artylerii. W dugiej kolumnie czekajcych byli ranni na noszach. Osobno spuszczano do wazu rannych, osobno nosze. Zapamitaem w tej kolejce do wazu - psa. Moe dlatego, e rannych i czekajcych onierzy byo bardzo wielu, a pies by jeden. Jaki oddzia chcia go zabra ze sob do rdmiecia. Tumaczyli wartownikowi, e to ich pies, e przyszed z nimi z Woli. Psisko byo due, bardzo wychude. Nie chcia si da namwi, by zej po klamrach do dziury, broni si, gdy go chcieli znie na rkach. Rozkraczy si, zapar czterema apami. Kto protestowa, krzycza, e nie ma miejsca dla ludzi, e nie wolno traci czasu, e trzeba psa zastrzeli. Moe mia racj. Ale bylimy po stronie psa. Wartownicy przy wazie take. Zwizali go wreszcie lin i spucili szczekajcy pakunek na dno. cieki nie byy gbokie i chyba jemu byo tam w kanale wygodniej ni nam. Nie musia si schyla. Po czterech godzinach marszu w nie koczcej si kolumnie zobaczyem niebiesk lampk przy wazie na Wareckiej. Obok wartownika w kanale - telefon. Pierwsz osob, ktr zapamitaem w rdmieciu, bya dziewczyna. Staa wrd nas, uboconych, mierdzcych onierzy ze Starwki, w lnicych, czarnych butach z cholewami, w granatowych obcisych spodniach, z malutk "pitk" w skrzanej kaburze za pasem z "koalicyjk", w biaej bluzce, nieskalanie czystej, z biao-czerwon opa-

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

421

sk na rku, w granatowej furaerce na gowie. Tak mi si stopniowo ukazywaa, gdy wyaziem z wazu na Nowym wiecie. Najbardziej zafascynoway mnie jej czyste lnice, czarne buty. Na Starwk ju nie wrcilimy. Od pukownika "Makarego" dowiedziaem si, e na wniosek dowdcy Starwki pukownika "Wachnowskiego" patrol plutonu "Agaton" w skadzie: por. "Agaton" - Stanisaw Jankowski, por. "Kubu" - Stefan Ba-uk, ppor. "Wojtek" - Jan Wojtowicz, i szeregowy "Jacek" - Kazimierz M. Piechotka, zosta odznaczony Krzyem Virtuti Militari V klasy. W nocy z 1 na 2 wrzenia duga kolumna obrocw Starwki wysza z wazu na rogu Nowego wiatu i Wareckiej. Na Starym Miecie zostay ju tylko nieliczne oddziay osaniajce ewakuacj. 2 wrzenia o godzinie 2.30 wszed do wazu na placu Krasiskich batalion AK kapitana "Gozdawy". Niemcy znajdowali si wwczas w odlegoci 50 metrw. Do ostatniej chwili jako obsada barykad i ubezpieczenie wycofujcych si oddziaw pozostay nieliczne druyny pod dowdztwem porucznika "Maciejewskie-go" (Witolda ywiskiego) i podporucznika "Jackowskiego" (Tadeusza Kowalczyka). Losy ich nie s znane. Trudno ustali - i nie to jest najwaniejsze - ktry oddzia, ktra druyna, wreszcie ktry onierz bronicy

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

422

Starego Miasta wszed do wazu na placu Krasiskich ostatni. W okolicznociach, jakie towarzyszyy ostatnim chwilom Starwki, wielu wchodzcych do wazu mogo uwaa, e poza nimi nie ma ju nikogo. 2 wrzenia 1944 roku Niemcy zburzyli Kolumn Zygmunta, a w grudniu wysadzili w powietrze ograbiony uprzednio, Zamek Krlewski. Epitafium Starwki wypisane zostao na marmurowych pytach. Nie wykut w kamieniu antykw, lecz kopiowym owkiem. Dwie biae marmurowe pyty z wykutymi i zoconymi literami napisw: "Zbudowano MDCCIY" na jednej, "Odnowiono MCMXXXIV" na drugiej, wmurowane byy po obu stronach wejcia do budynku Duga 7. Przed wojn miecio si w nim Ministerstwo Sprawiedliwoci. W czasie Powstania stacjonoway oddziay AK i Komenda Gwna. W piwnicach solidnego budynku, o grubych cianach i stropach, umieszczono szpital powstaczy. Czciowo zbombardowany i wypalony gmach przetrwa do koca. Komenda przesza kanaami ze Starwki do rdmiecia w nocy z 25 na 26 sierpnia. Ostatnie oddziay AK wyszy w nocy z 1 na 2 wrzenia. Tylko niewielu rannych zdoano zabra. Szpital na Dugiej pozosta: ciko ranni i sanitariuszki. Niemcy ostrzeliwali dugo opustosza dzielnic, zanim weszli na Starwk 2 wrzenia.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

423

"Rozpoczy si od razu masowe mordy i gwaty. Ocala ludno cywiln z pnocnej czci dzielnicy spdzono pod eskort do parku Traugutta oraz na Stawki, z poudniowej - na plac Zamkowy. Poowa tej ludnoci miaa rany. Niedonych oraz podejrzanych o naleenie do Armii Krajowej rozstrzeliwano. Taki sam los spotka ciko rannych, ktrych mordowano pod kierownictwem majora Kotschke lub spalono ywcem w szpitalu piwnicznym. Masakrze tej ulegy szpitale na Dugiej 7 - 430 ciko rannych - na Podwalu pod nr. 23 ("Krzywa Latarnia") i pod nr. 11 ("Czarny abd"), rannych rozstrzelano na Wskim Dunaju. Tylko znikom cz rannych pozwolono wynie. Cz rannych w szpitalu przy Miodowej uratowali lecy tam ranni onierze niemieccy."14 Pyta marmurowa jest krucha. A jednak dwie biae marmurowe pyty wmurowane na Dugiej 7 przetrway i miny burzce, i artyleri, i bombardowanie Starwki, i poary, i Vernichtungskommando. Jeszcze dugo po wyzwoleniu Warszawy ruiny Starego Miasta byy puste i bezludne. Przychodzili tu ludzie szuka ladw swoich bliskich. W piwnicach wypalonego doszcztnie budynku Duga 7 odnajdywali resztki zwglonych zwok. Nie byo nikogo, kto mgby cokolwiek powiedzie. Wic warszawskim zwyczajem pierwszych miesicy powrotw do miasta wypisywali na murach za14 A. Borkiewicz, Powstanie Warszawskie, s. 247-249.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

424

pytania o najbliszych. Na Dugiej 7 najatwiej byo napisa pytanie na marmurowej tablicy. Kto napisa pierwszy. Potem pojawio si coraz wicej pyta i nieliczne odpowiedzi. Natrafiem na te pyty, gdy w roku 1953 przygotowywalimy z Janem Furmanem i Lechem Robaczyskim w Muzeum Historycznym ekspozycj powicon latom wojny i okupacji. Zabezpieczone pyty z ulicy Dugiej znalazy si w sali Powstania Warszawskiego. Le w gablocie obok hemu kapitana Andrzeja Morro, ktry oddaa do Muzeum jego matka, i "panterki" nieznanego onierza AK. Literki napisw s nadal czytelne. Ile sw nadziei i rozpaczy mona napisa kopiowym owkiem na dwch niewielkich kawakach marmuru. "W tym szpitalu leaa Niusia Majewska lat 18 z nog amputowan oraz Lala Zawadzka (pseudo Irma) rwnie noga amput. prosz o wiad. Milanwek, ul. Podgrna 18 p. Laudaska." To pierwsze zapytanie wypisane jest u samej gry pyty "Zbudowano MDCCIY" przez ca jej szeroko, gdy byo jeszcze duo wolnego miejsca. Otwiera dug list pyta. Lakoniczn odpowied kto napisa wida ju znacznie pniej. Napisana jest obok, ale ju z trudem mieci si na wskim skrawku marmuru pord innych pyta wypeniajcych coraz szczelniej pyt. "Wymienione zastrzelone i spalone przez Niemcw." Podpis nieczytelny.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

425

Zapisywane na pycie pytania s coraz trudniejsze do odczytania, literki coraz mniejsze. Coraz wicej przychodzio na Stare Miasto poszukujcych i coraz mniej pozostawao wolnego miejsca do pisania na marmurowych pytach. Tekst kolejnego zapytania o ycie ludzkie musia si zmieci we wntrzu wykutej cyfry "C". "Kto wie o Boenie Ko, pseudo Magda. Sanitariuszce. Adres Praga Stalowa 45 m. 5 Rosochacz." Dla innego pytania starczyo ledwie tyle miejsca, ile odstpu midzy cyframi "M" i "D". "Kto wie o Dunin-Markiewiczu Aleksandrze, prosz zawiadomi Mickiewicza 9 m. 24 Dunin-Markiewicz Olga." "W szpitalu tym lea 1944 Henryk Walewski (por. Bronek) wysoki blondyn ranny w obojczyk. Gorco prosimy o danie jakiejkolwiek wiadomoci rodzinie pod adresem Marszakowska 81 m. 14." Odpowied wypisana jest tu obok, ale eby w gmatwaninie liter nie pomyli szczliwego tekstu, czy go z pytaniem narysowana strzaka. "On lea w tymczasowym szpitalu w kociele Karmelitw Krak. Przedm. 50/54, pniej zosta odtransportowany w kierunku Milanwka." Podpis nieczytelny. Sowo "odtransportowany" jest podkrelone. eby nie byo wtpliwoci, e tak byo na pewno.

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

426

"Kto wie o widerskim por., lea w tym szpitalu ranny 29.8. B. prosz o wiadomo Grnolska 39 parter." "Kto wie, co si stao z Janem Pujkowskim, brunetem pseudo mudzin, lecym pod Krzyw Latarni ze zmiadon..." (reszta nieczytelna). "Kto wie o Jerzym Borkowskim rannym w obydwie nogi przyniesionym 29.8, prosz o wiadomo Obozowa 8318." "Prosz o wiadomo o Bohdanie Makowskim. Borek Falcki M. Szonert." "Kto wie co o Feliksie Kacperskim, ps. Stary, prosz (nieczytelne) lub osobicie pofatygowanie si Okcie, Bandurskiego 53 a, m. 10." "Kto zna W. Karpiskiego, prosz o wiadomo j Nieporcka 12/7. Lea w piwnicy Sala 2 do 2/944." "Kto wie o losach ul. Podwale 19, S. Krynickiego] - Waldy Moe." "Kto wie o losie rannej Kaliny - prosi Matka, Miedziana 3." "Barbara lat 16 Wawrowska pseud. Krysia sanitariuszka zam. Chmielna 26 m. 6 prosz kierowa wiadomo Wochy" (reszta nieczytelna).

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

427

"Tadeusz Bruszewski by ranny w tym szpitalu, prosi o wiadomo ona." Lista pyta jest duga. Tym, ktrzy je napisali, nie pozostao nic innego, jak wybiera spomidzy trzech odpowiedzi nie zaadresowanych do nikogo. "Widziaem jeden z nielicznych, jak niemieckie zbiry mordowali wszystkich rannych, sam ledwie uszem mierci w tym szpitalu." "Cz rannych zostaa uratowana z palcego si szpitala ok. 40 osb i przetransportowano pniej do klasztoru Karmelitanek." "Kto by ranny ew. mody - zosta w tym domu (gdy wyszli ze Starego Miasta cywilni) rozstrzelany przez niemcw SS." Dwa sowa "Cze bohaterom", wypisane obok cyfry "M", znaczcej tysiclecie, adresowane s do wszystkich. Podobnie szczelnie pokryta napisami jest druga pyta z wykutym napisem: "Odnowiono MCMXXXIV". I tu rozpoczyna dug list pytanie umieszczone w lewym grnym rogu - prawdopodobnie pierwsze w kolejnoci - wypisane duym czytelnym pismem:

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

428

"Kto wie o Kalinowskiej Zofii rannej przywiezionej 1 wrzenia 1944 do tego szpitala? - prosz napisa Praga Szeroka 33 m. 11 Gozdalska." Rwnie czytelnie wypisane jest pytanie umieszczone midzy dwoma wierszami wykutych liter: "Kto wie, co si stao z Chomko Jzefem lecym w tym szpitalu do kapitulacji Starego Miasta, prosz napisa, adres mj Praga, Maa 7 a m. 20 - Chomko." Na pycie coraz mniej miejsca, pytania wpisywane s coraz drobniejszymi literkami. Najczciej przychodziy tu szuka matki i ony. "Kto widzia Stanisawa Lejmana ps. Rycerz, prosz gorco o wiadomo pod adres [nieczytelne] Tykociska 21 Matka." "Kto wie o Kalinie, leaa ranna w tym szpitalu, prosi o wiadomo Matka Grodzisk Traugutta 41." "Kto wie o Czesawie Rychowieckim, lea w tym szpitalu, prosz da zna onie Zachariasza nr 1 m. 18. Rychowiecka." "Prosz o wiadomo pseud. lusarski ranny w gow ona."

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

429

"P Jerzy Kamler, zwoki pochowane na Powzkach 29.3.45 ona." "Moe kto wie o losie Zygmunta Figarskiego pseudo Firek, prawdopodobnie lea w tym szpitalu ranny w nog przy kocu sierpnia, adres Praga, Jagielloska 9 m. 4 Figarska. "Kto wie o czniczce Marii lat 45 siwe wosy poparzona i potuczona w trwarz i ebra nazwisko Maria de Nisan przebywajcej w tym szpitalu od 24-go sierpnia, prosz da zna C. Vetulani Milanwek Zaduma 6." "Kto wie o Jzefie winiarku, prosz da zna Wochy yromskiego 13." "Kto wie co o Pr. Marku pseud. Antoni Dbrowski lat 43. Da zna Gazownia na Dworskiej H. Hryjewski." Odpowiedzi s nieliczne. Niewiele pozostawiaj nadziei. "Czciowo niemcy wybijali rannych rozstrzelajc rannych, niektrzy yli. Bez wyjtku wszystkich spalili. Z tego szpitala wysza grupa ludzi okoo 40 osb kobiety i ksidz kapelan sanitariusz majcy papiery M.C.K. Kilku doktorw. Ranni, ktrzy prbowali ucieka pod Krzyw Latarni, zostali masowo rozstrzelani. Dziao si to po poddaniu Starego Miasta godz 13, rano rozstrzelali, potem palili. Sam e yj, to cud Boski."

5. OSTATNIE DNI NA STARWCE

430

"Kto mia 18 lat, ten nie wyszed ze szpitala." "tam w piwnycy mordoway naszy onierzy AK."

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC


Nazajutrz po przyjciu do rdmiecia bylimy wiadkami nie byle jakiej ceremonii w naszym plutonie: lubu Marysi (Maria Piechotkowa z domu Huber) i"Jacka". Na trzy dni przed wybuchem Powstania "Jacek" pojecha po narzeczon do Krakowa, eby j przywie do Warszawy, "bo tu bdzie najbezpieczniej". Sam sobie wystawi dokumenty podry i dojecha do Krakowa bez trudu. Ale pocigw powrotnych do Warszawy ju dla Polakw nie byo. Przekupi bahnschutza - pojechali towarowym. 30 lipca przyjechali oboje do Warszawy. W przeddzie Powstania rozstali si na Sadybie i od tej pory "Jacek" nie wiedzia, co si z Marysi dzieje, i szuka jej. Odnaleli si po miesicu w rdmieciu. lub odby si 30 sierpnia w kociele na ulicy Moniuszki (tam, gdzie dzi pusty plac naprzeciw Telewizji). Koci by ju kilkakrotnie trafiony, wchodzio si po deskach przez okno. luby nie odbyway si podczas Powstania czsto, a e rejon Moniuszki nie by tego dnia pod obstrzaem, wic zjawio si sporo znajomych, midzy innymi "Agata" z "Profesorem Janem" i cay nasz pluton z wyjtkiem subowych. lub by uroczysty, jak przystao.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

431

Panna moda w poyczonej "nowej" sukience i w poyczonych "nowych" butach, z bukietem petunii zerwanych na ocalaym balkonie domu przy ulicy Przeskok. Pan mody w "panterce". Oboje z biao-czerwonymi opaskami na rku. lubu udzieli im ksidz "Biblia" - pk Stefan Kowalczyk, dziekan Warszawskiego Okrgu AK. Na zakoczenie uroczystoci upna w pobliu "krowa". Wesele odbyo si naprzeciw w holu operacyjnym PKO. By nawet jaki alkohol na dnie kubkw i kanapki z czarnego chleba - smakowito wielka. W podr polubn pastwo modzi udali si pieszo na ulic Smoln do rodzicw panny modej. Na Starwce nie miaem moliwoci suchania radia. Po przejciu do rdmiecia nadrabiaem zalegoci. Komunikaty powstaczej radiostacji "Byskawica" nadawane byy w kilku punktach przez uliczne goniki. Niemal na kadej kwaterze byy odbiorniki, przy pomocy ktrych mona byo sucha caej Europy. Najciekawsze byy komunikaty z Londynu i Moskwy. Cho polskie audycje BBC koczyy si przygnbiajc melodi "Z dymem poarw", suchalimy ich regularnie. Wiedziaem, e melodia ta jest umownym hasem "Burzy" nadawanym nadal uparcie dla oddziaw AK w kraju, ale ponura dosowno tytuu na tle poncej War-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

432

szawy drania za kadym razem. Jeszcze bardziej dranio wyliczanie kolejnych wyzwalanych miast holenderskich, belgijskich, francuskich i woskich, i kolejnych bombardowanych dzielnic i ulic warszawskich. Jeden z komunikatw BBC, ktrego wysuchaem ju na Mokotowie, przynis informacj dotyczc bezporednio nas. Gabinet brytyjski uchwali uznanie Armii Krajowej walczcej w Warszawie za skadow cz sprzymierzonych Polskich Si Zbrojnych. Analogiczn uchwa ogosi rzd Stanw Zjednoczonych. Owiadczeniu temu towarzyszyo ostrzeenie pod adresem Niemcw, e pogwacenie zasad prawa wojennego w stosunku do onierzy AK bdzie traktowane jako zbrodnia, a sprawcy bd pocignici do odpowiedzialnoci. Podjto t uchwa dopiero po trzydziestu dniach walk w Warszawie, po mordowaniu onierzy AK wzitych do niewoli i rannych na Ochocie, Woli i Starwce. A do odpowiedzialnoci za zbrodnie popenione w Warszawie nie pocignito ani Reinefartha, ani von dem Bacha nigdy. Nie zagrzaem dugo miejsca w rdmieciu. Mamy znowu i kanaami. Tym razem z "Kubusiem" na Mokotw. Zadanie wyjani nam osobicie genera "Grzegorz". Chodzio o rozpoznanie sytuacji i o sprawdzenie moliwoci pomocy ze strony oddziaw partyzanckich zgrupowanych w Lasach Chojnowskich i Kabackich.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

433

- A przy okazji dowiedzcie si, jak tam si sprawuje podchory "Kasztan" - doda na zakoczenie genera. Cho moje dowiadczenia z odsiecz z Puszczy Kampinoskiej byy jak najgorsze, zgodziem si chtnie. Znowu miaem konkretne zadanie. Moe tym razem uda si lepiej ni z oddziaami z Kampinosu. Wiedziaem, e przejcie kanaem ze rdmiecia na Mokotw i z powrotem bdzie dugie i trudne. Chciaem si zrehabilitowa przed samym sob. Moe jeszcze kiedy spotkam ma dzieln dziewczyn z kanau pod ulic Bielask i nie bd musia si przed ni wstydzi. Siedem razy szedem kanaami w czasie Powstania. Za kadym razem wierzyem, e tam po drugiej stronie, po wyjciu z wazu los si odwrci, e nie bd znowu uczestnikiem kolejnej klski. Gupia nadzieja, ale konieczna tam, na dole, po ciemku, w smrodzie i bocie. I tym razem, idc na Mokotw, byem przekonany, e to moje nurzanie si w gwnie na co si przyda. Zeszlimy na Powile Ksic, potem ju rowem dobiegowym do domu przy ulicy Okrg, gdzie odbywaa si kanaowa odprawa. Sprawdzili nasze przepustki. Przewodnika uspokoiem, e nie idziemy pierwszy raz kanaami, ale ju si nie chwaliem dowiadczeniami z trasy oliborz-Starwka-rdmiecie. Wartownicy przy wazie rozpoznali zreszt, skd jestemy, bo "panterki" z Woli byy ju do-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

434

brze znane w rdmieciu. Nie omieszkalimy naszy sobie obaj z "Kubusiem" baretek Virtuti Militari i Krzya Walecznych. Tak - przyznaj si - chcielimy si nimi pochwali, ale takie jest chyba onierskie prawo. Trasa kanaami ze rdmiecia na Mokotw bya duga. Ponad cztery kilometry pod Czerniakowsk-Podchorych-Dworkow - do Puawskiej, a do wazu na ulicy Wiktorskiej. Najciszy by odcinek stromego podejcia pod skarp pod ulic Dworkow. Szlimy pod pozycjami niemieckimi. Kana szeroki, ale tak stromy, e trzeba si byo wciga po linie-porczy, zaoonej przez saperw AK z Mokotowa, pytko, ale prd tak silny, e za kadym krokiem cieki bryzgay na twarz, zaleway oczy. Wolaem nie zastanawia si, co by si z nami stao, gdyby tak nagle spad deszcz. Ostatni odcinek przed wazem na Wiktorskiej by atwy, a do tego jeszcze owietlony niebieskimi lampkami. Zameldowalimy si w dowdztwie. Spotkalimy tam porucznika "Aminiusa" (Zbigniewa S. Mrazka), cichociemnego skoczka spadochronowego, koleg "Kubusia" z Anglii. By oficerem informacyjnym w sztabie pukownika "Daniela". Obieca uatwi nam rozpoznanie i da ocen sytuacji. Przydzielono nam czniczk "Basi" (Barbar Kostrzewiank, obecnie Bauk), ktra uatwiaa nam kontakty z miejscowymi oddziaami. Nie wiem, co bardziej utkwio mi w pamici, jej umiech czy te niefrasobli-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

435

wo, z jak prowadzia nas pod ogniem niemieckim na wysunite placwki na skarpie. Chciaem na Mokotowie jak najwicej sam zobaczy. Nie najlepszy to sposb rozpoznania, ale nic go nie zastpi. Nie mielimy adnego konkretnego przydziau, chodzilimy z przygodnymi patrolami. W trakcie jednego z takich patroli doszlimy do Krlikami. Z dowdc oddziau stojcego w tym rejonie obserwowaem przedpole przez lornetk. Wida byo jak na doni Sadyb, gdzie 1 sierpnia poegnaem si z matk i z Magdalen. Sadyba bya zajta przez oddziay AK, wzmocnione plutonami przybyymi z Lasw Chojnowskich. Szeroki pas "ziemi niczyjej", cigncy si poprzez pola i ogrdki od skarpy mokotowskiej a po pierwsze zabudowania Sadyby, by nie rozpoznany. Chodziy tam pojedyncze patrole z Mokotowa, alej Sobieskiego jedziy niemieckie samochody pancerne. Zaproponowaem, bymy poszli na Sadyb na rozpoznanie. Przyznaj, e przede wszystkim chciaem dowiedzie si o matk i Magd, ale rozpoznanie aktualnej sytuacji na Sadybie i moliwoci kontaktw z Mokotowem jak najbardziej usprawiedliwiay tak wypraw. Nikt jednak nie kwapi si na ten patrol. Poszedem sam. onierze z placwki przy Krlikami poinformowali mnie, jak i, eby si nie da przyapa niemieckim cekaemom z klasztoru na Suewcu, i poyczyli mi na drog dwa granaty.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

436

Gupio si czuem, idc samotnie w biay dzie, otwartym terenem, wrd ogrdkw dziakowych, zagonw kapusty i pomidorw. Kry si nie byo jak. Pomidory byy znakomite. Ju wrd zabudowy dogoniy mnie sztukasy, ktre tego dnia zaczy obrabia Sadyb. Domek na Goraszewskiej by cay. Moje obie panie odnalazem w piwnicy przemienionej na schron. Nawet si nie zdziwiy, gdy si zjawiem w zatoczonym pomieszczeniu. - Magda, patrz, wujek przyszed. - Byymy z babci po kozie mleko dla maego Jurka. Jak nadleciay samoloty, schowaymy si w malinach. Wcalemy si nie bay - chwalia si Magda. Ale przy nastpnej serii bomb pozwolia si wzi na rce i przytulaa si do mnie przy kadej detonacji. Zostaem na noc na Goraszewskiej. Na kolacj matka zrobia mi jajka na pomidorach, chleb z masem i kubek gorcego mleka. To bya najwspanialsza kolacja, jak jadem w yciu. Od dowdcy miejscowego oddziau AK dowiedziaem si o sytuacji na Sadybie. Nalot sztukasw nie wry nic dobrego. Poegnaem si skoro wit. Widziaem wiele nalotw podczas Powstania. Ten, na ktry patrzyem z mokotowskiej skarpy, wracajc 1 wrzenia z Sadyby, zapamitaem na cae ycie. atwiej

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

437

samemu by pod bombami i ba si ni z bezpiecznego oddalenia patrze, jak Niemcy bombarduj matk i Magdalen. Pogoda bya wspaniaa, a miejsce na skarpie jakby wybrane do ogldania spektaklu. Dolina Wisy jest tu rozlega, podne skarpy nie zabudowane. Wida a hen daleko, po lasy otwockie, ciemniejce na horyzoncie jak morze. Obserwowaem precyzyjn robot bezkarnych sztukasw. Nad ponc Sadyb sta ogromny, nieruchomy sup dymu. Sztukasy nadlatyway w regularnych odstpach jak na sznurku. Gdy kolejny samolot dolatywa nad Sadyb, dokadnie w tym samym miejscu na niebie nagle si odrywa i nurkowa w gsty sup dymu. Nie wida go, sycha tylko zawodzenie silnika i kolejne eksplozje. Wiedziaem, gdzie mam wypatrywa. Nad ktr kp drzew, na tle ktrego nieruchomego oboku czarna sylwetka bombowca wyoni si z chmurny dymw i byskw, ktre za sob zostawi. Sztukas zajmowa swoje miejsce w kolejce odlatujcych po nowy adunek bomb. Nastpny powtarza dokadnie ten sam manewr. Przy kadej detonacji czuem, jak Magda przytulaa si do mnie w piwnicy na Goraszewskiej. Nalot ju dawno si skoczy, a ja cigle popatrzyem na ponc Sadyb. Dopiero kartka w obozie w Langwasser w listopadzie 1944 roku przyniosa . mi odpowied na pytanie, ktre zadawaem sobie od chwili, gdy ostatni sztukas uciek z chmury dymu a nad Sadyb.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

438

Wojna nauczya mnie nie dziwi si tak zwanym dziwnym zbiegom okolicznoci. Z mokotowskiej skarpy ledziy ten sam wanie nalot na Sadyb "Weronika", moja siostra, i "Krystyna". Po ucieczce z kolumny ludzi pdzonych z Woli do Pruszkowa doszy piechot do Kuznocina pod Sochaczewem, resztwki majtku pastwa Woyzbunw, dziadkw "Krystyny". Zarastay dworek peen gestapowcw. Weszy w nocy; przez okno do pokoju babki "Krystyny". Pani Halina Woyzbunowa, siwowosa, wytworna pani, nie baa si nikogo. Nieskaziteln niemczyzn i sw postaw potrafia uchroni dwie mode kobiety przed pijanymi Niemcami i wasowcami, ktrzy na klombie przed domem rozstrzeliwali ludzi i zrywali kwiaty. W kocu sierpnia "Weronika" i "Krystyna" wyszy z Kuznocina i postanowiy i na Sadyb, gdzie spodzieway si zasta Magdalen z babci. Okryy Warszaw od poudnia i noc doszy a opodal Krlikami. Na Sadyb nie zdyy, bo ju tam byli Niemcy. Matk i Magdalen Niemcy wyrzucili z domu nastpnego dnia po nalocie. Na ssiedniej ulicy rozstrzeliwali powstacw i ludno cywiln. Czekay, czy je rozstrzelaj, czy popdz dalej. Popdzili je do obozu na Czerniakowie, gdzie nadal rozstrzeliwano Polakw. Do obozu w Pruszkowie szy piechot. - Bol ci nogi? - pytaa babcia. Magda trzymaa fason. - Po co si pytasz, kiedy i tak musz i.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

439

Pierwsz rzecz, jak zrobia babcia o czwartej rano po dojciu do obozu w Pruszkowie, by ros dla Magdy, ugotowany na zakupionym od "baby ze Starwki" koltku. Po kilku dniach "Weronika" i "Krystyna" odnalazy w obozie babci z Magdalenk, Hal Jankowsk (moj bratow) z dziemi oraz pani Knollow ("pani Wand") z jej maym wnuczkiem, synkiem "Elbiety" - przepdzone do Pruszkowa z Sadyby. "Ciocia po mnie przyjdzie" - zapewniaa Magda. Przez protekcje koleanek, sanitariuszek z Woli, udao im si wycign "na lewo" trzy kobiety z dziemi i zaprowadzi do Milanwka. Tam Maciej Rociszewski, przyjaciel mego brata, zaadowa cae towarzystwo na wz i odwiz do Kuznocina, gdzie przebyway a do marca 1945 roku. Na Mokotowie niewiele mielimy do roboty. Chodzilimy na patrole, asystowalimy przy przesuchiwaniu jecw, zbieralimy informacje w sztabie Mokotowa. Nie trzeba byo wiele czasu, by si przekona, e nadzieje na odsiecz czy pomoc z kierunku Mokotowa s ponne. Na oddziay lene z Lasw Chojnowskich i Kabackich nie mona byo liczy. "Z obiecanych szeciu tysicy onierzy nie znalazem nawet jednego plutonu" - meldowa ju uprzednio do rdmiecia rozgoryczony pukownik "Karol" (Jzef Rokicki). Z meldunkiem od pukownika "Daniela" (Stanisawa Kamiskiego) do Komendy Gwnej

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

440

wracalimy do rdmiecia. Z przejcia kanaami z Mokotowa do rdmiecia pamitam jedynie, e to byo moje przejcie ostatnie. Wrciem do rdmiecia. Od tej chwili bd ju tylko biernym uczestnikiem wydarze. Bd peni sub, chodzi na patrole, nosi jczmie od Haber-buscha. Bd lekko ranny w trakcie przypadkowego patrolu, na przypadkowym podwrku na Piusa. Bd jeszcze przeywa chwile nadziei, patrzc, jak radzieckie myliwce wymiataj sztukasy znad Warszawy, ale coraz pewniej bd czu, e to ju na nic. Dotychczas mylaem, jak si Powstanie skoczy dla nas wszystkich, po powrocie do rdmiecia przyapaem si na tym, e zaczem oczekiwa, jak si Powstanie zakoczy dla mnie. Idc Ksic pod gr, zapamitaem zburzony koci w. Aleksandra. Zbombardowany by chyba dopiero co, bo zocenia kasetonw wewntrz rozupanej kopuy byszczay peni kolorw na niebie. Wracalimy do PKO na Jasn, gdzie po przyjciu ze Starwki zastaem nasz pluton. W rejonie placu Napoleona natknem si na lady niedawnego nalotu i bombardowania. Wska jezdnia ulicy witokrzyskiej bya zasypana gruzem a pod pierwsze pitro resztek domw bez szyb. Cz budynku PKO bya zburzona, stalowa konstrukcja naronej kopuy, zrzucona si wybuchu, leaa rozerwana i pogita na ulicy. Gbokie leje od bomb wiadczyy, e skoncentro-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

441

wanie ataku lotnictwa bombardujcego i ognia artyleryjskiego nie byo przypadkowe. Niemcy wykryli miejsce postoju Komendy Gwnej. 4 wrzenia pocisk z modzierza kolejowego trafi w budynek PKO i eksplodowa w schronie dwa pitra pod ziemi, gdzie miecia si Komenda Gwna AK i szpital. Polego 30 osb, byo wielu rannych. Zosta ranny genera "Grzegorz" - szef Sztabu, pk "Kuczaba" (Kazimierz Pluta-Czachowski) - szef Oddziau V, kilkanacie czniczek. Wielu rannych lecych w szpitalu ponownie odnioso rany. "Gotowaam zup wspomina "Anna". - Ilekro gotowaam zup, tylekro spaday bomby. Chopcy mieli si, niech pani nie gotuje, bo zaraz spadnie bomba. Pocisk spad przez szyb windowy. Byam lekko ranna, ale bardzo pokrwawiona. Chciaam opatrzy Grzegorza, ale kazali mi i na opatrunek. Zeszyli mnie pniej w szpitalu na Mokotowskiej." - Bylimy po subie - opowiada "Witek" - mielimy wolne popoudnie. Siedzielimy na klatce schodowej obok windy, kto gra na akordeonie. Przyszed "Beniek", eby ze mn wyj na ulic. Wstaem. Mnie dmuchno na korytarz, z ssiedniego pokoju nie wydobyto nikogo. "Pd powietrza przewrci mnie - wspomina "Kleofas". Kiedy odzyskaem przytomno, w ciemnociach, z trudem wygrzebaem si spod przygniatajcych mnie cia. Jki rannych, gryzcy py wciska si wszdzie, dusi. Woam: Agaton, Agaton! Odzywaj si gosy kolegw.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

442

Zapalaj latarki. Szukamy wyj na gr. Jest noc. Czekamy do rana. Przeraajcy widok. Bomba trafia w szyb windowy i wybucha na samym dole. Grna cz gmachu PKO jest zerwana i wyglda jako otwarte pudeko od konserw. Wrd zmasakrowanych cia odnajdujemy Benia, ktrego rozpoznajemy po panterce, jakie dostalimy na Woli. Ma zmiadon gow. W kieszeni odnajdujemy strzpy legitymacji." Wrcili do PKO z patrolem po kilku dniach, eby prbowa odnale w zburzonym schronie czci sprztu radiowego. Ledwie tam dobrnli przez zburzon klatk schodow, po ciemku, w smrodzie rozkadajcych si zwok. Genera "Grzegorz", ranny w twarz i z du gorczk, wysucha mego meldunku o sytuacji na Mokotowie. Zna j ju z raportu pukownika "Daniela", ale zada mi jeszcze szereg pyta, z ktrych wynikao, e po przyjciu ze Starwki do rdmiecia liczy na nawizanie jakiej wsplnej akcji z Mokotowem. Podchory "Kasztan", o ktrego losach pragn si dowiedzie, ciko ranny pierwszego dnia Powstania, w ataku na Stauferkaserne (koszary SS) przy ulicy Rakowieckiej 4, zmar 18 sierpnia. Dopiero w obozie w Langwasser dowiedziaem si, e meldunkiem z Mokotowa zawiadomiem generaa o mierci jego syna Krzysztofa.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

443

Kwaterowalimy na ulicy Piusa 19 w zdobytym przed dwoma tygodniami budynku centrali telefonicznej, tak zwanej maej PAST-y, dokd przenioso si Dowdztwo AK ze zbombardowanego gmachu PKO na ulicy witokrzyskiej. Zostalimy tam ju do koca Powstania. Budynek sta w pobliu linii bojowych i naleao liczy si z moliwoci niespodziewanego ataku nieprzyjaciela, zwaszcza gdyby Niemcy dowiedzieli si o miejscu postoju Komendy AK. Miao to jednak i swoje dobre strony. Z uwagi na blisko wasnych pozycji Niemcy nie bombardowali tego rejonu i nie kierowali na ognia artylerii. Wejcie do budynku zostao osonite od strony Alei Ujazdowskich solidn barykad, ktra chronia przed obstrzaem i obserwacj wroga. Nasz pluton "Agaton" wzmocniony kilkunastu onierzami z kompanii "Zemsta" batalionu "Pi", ktrzy odnaleli nas w rdmieciu, zosta oddziaem osony Dowdztwa AK pod kryptonimem "Oddzia cznoci 59". W dniach 7-8 wrzenia doczyli do naszego plutonu nastpujcy onierze kompanii "Zemsta": 1. 2. 3. 4. 5. sier, pchor. Andrzej Zawadzki - "Andrzejewski" plut. pchor. Andrzej Nasierowski - "Sdzimir" plut. pchor. Zbigniew Szubaski - "Clive" plut. pchor. Walerian Roalski - "Da" plut. pchor. Stefan Rogowiec - "Szaruga"

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

444

6. plut, pchor. Janusz Krzymowski - "Zawieja" 7. plut. pchor. Zygmunt Tomaszewski - "Orw" 8. kpr. Marian Pyzlak - "Szczotka" 9. sier. Lucjan Buczyski - "Niemiay" 10. kpr. pchor. Maciej Nasierowski - "Brzoza" 11. sanit. Danuta Hibner - "Nina" Do naszych zada naleao zapewnienie cznoci pomidzy Dowdztwem AK a generaem "Monterem" i Delegatur Rzdu oraz patrolowanie w dzie i w nocy rejonu ulicy Piusa. Bardziej przypominao to sub wartownicz ni nasze pierwsze tygodnie Powstania na Woli i na Starwce. Odnaleli nas na Piusa koledzy z "Agatona" "Elbieta", ona "Wojtka", "Philips", "Kocio" i "Hanka", wrci ranny na Woli "Bartek". "Elbieta" chciaa z nami i do Powstania. Odmwiem jej. Zostaa na Sadybie, gdzie przeniosa si po "spaleniu" kolejnego mieszkania, z dziesiciomiesicznym synkiem, ktrego jeszcze karmia. Nie wytrzymaa. Trzeciego dnia zdecydowaa si i. Zostawia synka pod opiek babci, wzia plecak i ruszya przez pola, w gr - na Mokotw. Koo Krlikami, przebiegajc pod ogniem niemieckim przez Puawsk, potkna si o lec na jezdni zabit kobiet. - To by mj pierwszy trup w Powstaniu.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

445

Dosza do Ranej. Wrcia pod obstrzaem z "czerwonego klasztoru" na skarpie. Dowiedziaa si, e przez waz na Czerniakowskiej wychodz kanaami z miasta ludzie. Postanowia pj w odwrotnym kierunku. Przy szpitalu powstaczym na Chemskiej pokazali jej na rodku jezdni otwarty waz. By stale pod ogniem nieprzyjaciela. Spod wysokiego ogrodzenia Nazaretanek skoczy do wazu byo atwo. Ale jak tam szybko wej z plecakiem na plecach? Jak tam w rodku jest? Czy jest drabinka? W kanale bya sarna. Baa si dugo i czsto wieci latark, eby nie wyczerpa jedynej baterii, jak miaa ze sob. Pocztkowo wydao jej si nadspodziewanie atwo. Bya w burzowcu, moga i. Potem musiaa si czoga. Dugo - z plecakiem na plecach. Paskudnie byo. Potem znowu sza. Z wazu przy Ludnej pomg jej wyle wartownik. Posza sama na Ksic w gr mimo ostrzeenia, e przej trudno. - Usyszaam wtedy po raz pierwszy ryk "szaf. Nie wiedziaam, co to takiego, wic si nie baam. Ogrodem Guchoniemych, przez ruiny kina "Napoleon" dosza a do posterunku w Gimnazjum Krlowej Jadwigi. Zameldowaa si w kancelarii zgrupowania "Sawbora" w domu Pod Gigantami, gdzie spotkaa kapitana "Bradla". - Nareszcie mogam usi i cign pokarm.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

446

Dowiedziaa si, e jestemy opodal w budynku PAST-y, ale nie chciaa si do nas przenie. Na Frascati, u "Sawbora", bya w pierwszej linii. Zostaa tam odznaczona Krzyem Walecznych. "Philips" przytaszczy swoje skarby, z ktrymi si nie rozstawa: dwa odbiorniki i rosyjsk stacj nadawczo-odbiorcz. Nawiza kontakt z porucznikiem Tadeuszem Wrblewskim, ktry w dawnym gmachu ambasady radzieckiej na ulicy Poznaskiej - gdzie miecia si powstacza radiostacja "Byskawica" - montowa aparatur radiow dla potrzeb Komendy. Przy pomocy odbiornikw przyniesionych przez "Philipsa" suchalimy nie tylko Londynu, ale take rozmw, ktre prowadziy midzy sob zaogi czogw niemieckich. Do ostatnich dni Powstania "Philips" pracowa nad uruchomieniem aparatury nadawczej. Nie zdy jej uruchomi z braku czci, ale zdy j dokumentnie zniszczy i Niemcom nie zostawi. Z rannym "Bartkiem" rozstalimy si na Woli. Z upywu krwi traci przytomno. Opatrzony prowizorycznie, przez cmentarze, gdzie szuka naszego plutonu, przeszed z wycofujcym si przygodnym oddziaem przez getto na Starwk. Nie mogli mu tam zoperowa oka skierowali go do rdmiecia. Jak tam przej? Z pistoletem i granatem szed samotnie wrd palcych si domw Dugiej. Przez wybite w murach dziury, wielokrot-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

447

nie ostrzeliwany, wrd poarw i lejw od bomb, dowlk si do placu Mirowskiego - Solnej. "Byo mi ju wszystko jedno." Przy barykadzie na Ciepej zatrzymao go gone: "Stj, kto idzie?" - Odkrzykn obowizujce na Starwce haso "Granat". Przepucili go, ale nie chcieli uwierzy, e przyszed ze Starwki. Uratowaa go legitymacja plutonu "Agaton". W szpitalu na liskiej zaopiekowali si nim doktorzy Sobaski i Bjko. Operowa go doktor Sobaski i nie przerwa operacji, cho Niemcy bombardowali szpital. Po operacji "Bartek" dowiedzia si, e nie ma oka, a drugie jest zagroone. Wyszed z zatoczonego szpitala, ale wraca na opatrunki. W piwnicy, gdzie znalaz sobie kt, kto nie pozwala sucha radia. "Bartek" wyszed. Pod gruzami zgino w tej piwnicy 40 osb. Gdy zjawi si na Piusa, czu si znacznie lepiej i doczy do plutonu. Ucieszylimy si ogromnie. Od kilku dni Niemcy namawiaj ludno cywiln, by wychodzia z miasta. Samoloty zrzucaj ulotki podpisane przez von dem Bacha, podajce terminy ewakuacji. Zapowiadaj zaprzestanie ognia w dniu 7 i 8 wrzenia od godziny 12 do 13, "by da najszerszym rzeszom mono opuszczenia miasta". Sytuacja ludnoci cywilnej ju i w rdmieciu stawaa si rozpaczliwa. Stoczeni w piwnicach, godni, bez wody, schorowani i brudni, pod cigym ogniem, mogli tylko czeka. Na co? A jednak czekali, nie chcieli opuci gincego miasta.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

448

Po masakrze ludnoci cywilnej na Woli nikt Niemcom nie ufa. Teraz jednak, po sprawdzeniu losw uchodcw przez PCK, Dowdztwo AK zezwolio kobietom, dzieciom, starcom i chorym na wyjcie z miasta. Pukownik "Sawbor", dowdca rdmiecia, potwierdzi to oficjalnie w rozkazie. 7 wrzenia w poudnie, zgodnie z zapowiedzi, Niemcy przerwali ogie. Ta pierwsza godzina ciszy od chwili wybuchu Powstania bya przygnbiajca. Mimo usankcjonowania wyjcia z miasta przez Dowdztwo AK - 8 wrzenia wyszli tylko nieliczni. Prby rozmw kapitulacyjnych z Niemcami, o ktrych dowiedziaem si od pukownika "Makarego", zaskoczyy mnie i przygnbiy. Byo to ju wwczas w peni uzasadnione, ale nie mogem oswoi si z t myl. Zaczynao nam by godno. Z pobytu na Woli, Starwce i oliborzu nie zapamitaem nic, co by dotyczyo jedzenia. Wida to nie byo wane. W rdmieciu po raz pierwszy uwiadomiem sobie, e jestem godny. Chopcy zdobyli gdzie spor butl "soczku". Przynieli j z dum na kwater. Pierwszy sprbowa - skrzywi si - poda dalej. Drugi - to samo. I tak wszyscy po kolei. Dopiero gdy ostatni wypi - przyznali si, e popijali zjeczay pokost. Chleba nie jedlimy ju od dawna. Podstaw wyywienia by zapas jczmienia zgromadzonego w browarze Haberbuscha na Krochmalnej. Z caego rdmiecia cigny tam karawany. Szo si dugo wrd wieych gruzw,

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

449

po drabinach, przez poczone ze sob puste mieszkam; i przez gsto zatoczone piwnice, gdzie ludzie akomie patrzyli na nasz adunek. Przejcie przez rw w Alejach Jerozolimskich, jedyne poczenie pomidzy poudniowym i pnocnym rdmieciem, byo ju solidnie umocnione i dobrze zorganizowane. Wartownicy z obu stron regulowali ruch. Pierwszestwo mieli nioscy rannych, po nich nioscy worki z jczmieniem. Cywile nosili jczmie na rwni z nami, dzielc si p na p z Kwatermistrzostwem, ktre zaopatrywao oddziay, szpitale i punkty ywienia, wydajce wszystkim godnym zup. Potrzebujcych byo coraz wicej . Jczmie trzeba byo zemle w mynku od kawy, co upodobniao go do kaszy - zwaszcza gdy kto by godny - ale nie likwidowao ostrych upinek - std nazwa popularnej w rdmieciu "zupy pluj", ktra bya podstaw wyywienia. "Pakulski" skonstruowa co prawda w piwnicy jaki "ulepszony" mynek do mielenia jczmienia, ale plu trzeba byo nadal. Dogoniy nas w rdmieciu wszy i szkarlatyna. Kilku lej chorych leao w bramie na Piusa. "Jacka" z du gorczk odprowadzilimy do szpitala na Koszykow . Gdymy go odwiedzili, napdzi nam stracha, by nieprzytomny. - Wylie si, uspokaja lekarz. Chodziem na patrole. Po co? eby si samemu oszuka, e jeszcze w czym bior udzia. W trakcie jednego z takich patroli przyapa mnie niemiecki granatnik. Pocisku

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

450

nie usyszaem. Zrobio mi si nagle bardzo gorco i ciemno. Ocknem si w piwnicy, dokd mnie zanieli. Dmuchno mnie i obsypao drobnymi odamkami. Wydubali mi je opalonym nad wiec scyzorykiem w punkcie sanitarnym na Mokotowskiej. Goio si jak na psie, ale przeleaem kilka dni z gorczk w piwnicy na Piusa. W gowie mi si krcio, chodziem jeszcze marnie, ale pokutykaem na paski dach naszego budynku, gdy mnie wywoali z piwnicy. Cay pluton sta i gapi si w niebo. Radzieckie myliwce. Wida byo wyranie czerwone gwiazdy malowane na skrzydach. Byy znacznie szybsze od niemieckich sztukasw. Niemcy, dotychczas bezkarni, uciekali teraz nisko nad dachami. Ju nie mogli bezczelnie kry nad nami i przymierza si spokojnie do celu. Nareszcie Niemcy musieli kry si przed bombami. Radzieckie lotnictwo bombardowao niemieckie pozycje na Pradze oraz lotnisko na Bielanach i na Okciu. Suchalimy kadego komunikatu radiowego. Obok nazw wyzwalanych miast francuskich, belgijskich i holenderskich zaczynay si pojawia w nich nazwy podwarszawskich miejscowoci. Huk dzia zza Wisy potwierdza komunikaty radiowe. Przeyem wwczas najbardziej gwatown zmian nastroju od czasu pierwszej zbirki na cmentarzu Ewangelickim. Im nam byo ciej i bardziej beznadziejnie po kolejnej likwidacji Woli i Starwki, tym

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

451

teraz wydawao si bliej zwycistwa. Nasze nieudane wyprawy do Kampinosu, nawet klski pod Dworcem Gdaskim nabray innego znaczenia. Przeduay nasz opr, przeduay Powstanie, pozwoliy nam dotrwa do tej upragnionej ofensywy radzieckiej. Wiedzielimy z komunikatw radiowych, e bior w niej udzia polskie dywizje. Walki lotnictwa radzieckiego, ktre oczyciy niebo nad Warszaw, kanonada i poary na prawym brzegu Wisy wiadczyy o rozwijajcym si natarciu. Ktrej nocy usyszaem nad nami nieznany samolot. Lata wida bardzo nisko, bo sycha byo wyranie jego warkot, bardziej zbliony do terkotania motocykla ni do guchego dudnienia nocnych bombowcw. Radziecki "kukurunik". Latay tu nad nami, nic sobie nie robic z niemieckiej artylerii przeciwlotniczej ani z reflektorw, ktre nie umiay da sobie z nimi rady. Ich poczciwy, odwany turkot dodawa nam pocztkowo chyba jeszcze wicej otuchy ni zrzuty dokonywane w workach z niskiego puapu. Zrzucali bro, amunicj i konserwy, ktre podnosilimy w pogniecionych puszkach. 13 wrzenia Niemcy wysadzili mosty na Wile. Pocztkowo nie zorientowaem si, co oznacza gucha detonacja, wyranie odcinajca si od ognia artyleryjskiego i znajomego gosu kolejowego modzierza. To most Poniatowskiego wylecia w powietrze. W kilka godzin pniej most rednicowy i pn noc - most Kierbedzia. Prze-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

452

prawy przez Wis, o ktrych utrzymanie Niemcy walczyli od pierwszych dni Powstania, zostay przez nich samych zerwane. Gdy suchaem detonacji niszczcych warszawskie mosty, nie mylaem o tym, e trzeba je bdzie odbudowa, nie przypuszczaem, e sam bd bra w tym udzia. Detonacje oznaczay dla mnie wwczas przede wszystkim fakt, e Niemcy przegrywaj bitw na Pradze, e wycofuj si na lewy brzeg. Oznaczay rych pomoc dla Warszawy. Nie musiaem sprawdza rozwoju wypadkw w komunikatach radiowych. Do Komendy Gwnej AK na Piusa doszy meldunki o wyzwalaniu Pragi, o przeprawie batalionu piechoty z 3 Dywizji 1 Armii Wojska Polskiego na Czerniakw, o nawizaniu cznoci z oddziaami AK, o krwawych wsplnych walkach. Po raz pierwszy artyleria polska i radziecka ostrzelaa zza Wisy niemieckie pozycje wskazane przez powstacw. Najwaniejsze byy teraz komunikaty z przyczka czerniakowskiego. Toczyy si tam decydujce i najtragiczniejsze walki. Artyleria niemiecka przez kilka dni oszczdzaa rdmiecie, bo skoncentrowaa ogie na Czerniakowie. Ranek 18 wrzenia by na Piusa jeszcze peen nadziei i optymizmu. W piwnicy przy radio oczekiwalimy potwierdzenia wielkiej amerykaskiej wyprawy lotniczej na Warszaw. Zapowiedziana od dawana, bya kilkakrotnie odkadana. W nocy z 17 na 18 wrzenia BBC powtrzyo

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

453

zapowied wyprawy. Melodia nadawana po porannej audycji 18 miaa j ostatecznie potwierdzi. Jeli usyszymy: "Jeszcze jeden mazur dzisiaj" - to oznacza, e wyprawa wystartowaa. C to bya za rado, gdy zamiast przygnbiajcego "Z dymem poarw" usyszaem mazura. Wyobraaem sobie naiwnie, e ta wyprawa bombowcw bdzie zapowiedzi nowej formy pomocy, e moe jeszcze wywrze jakikolwiek wpyw na losy Powstania. Radiodepesza z Londynu zapowiedziaa, e naley oczekiwa nalotu koo poudnia. By pogodny dzie, niebo bez chmurki. Od dawna pogoda bya przeciw nam, sprzyjaa niemieckim sztukasom. Teraz wreszcie miaa nam pomc, miaa uatwi zrzut amerykaski na pozycje powstacw. Czekaem na dachu PAST-y. Widowisko byo wspaniae. Ponad sto czteromotorowych bombowcw "latajcych fortec" - nadleciao w trzech wielkich zgrupowaniach. Leciay wysoko, ponad biaymi oboczkami rwcych si pociskw, niewiele sobie robic z niemieckiej artylerii przeciwlotniczej, ktra otworzya huraganowy ogie. Niebo zaroio si od czarnych punkcikw, z ktrych rozwijay si kolorowe spadochrony. Cho wiedziaem, e to nie desant powietrzny, ale zrzut pojemnikw, jako spadochroniarz czuem si niemal wspuczestnikiem tej akcji. Niemcy w obawie, e to desant powietrzny, nasilili ogie artylerii przeciwlotniczej i cekaemw. Pociski rway si wrd obojtnie opadajcych spadochronw. Coraz to ktry rozdarty odamkami pociskw

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

454

traci swj regularny ksztat i lecia w d. Zrzucane z wysokoci ponad trzech tysicy metrw spadochrony opaday dugo i powoli. Szczeglnie dugo i powoli dla tych, ktrzy czekali na nie od wielu tygodni, a teraz wypatrywali z niepokojem, czy zrzuty trafi na niewielki skrawek miasta, skd bdzie mona je podnie. Pierwsze spadochrony byy ju dostatecznie nisko, eby rozpozna, e to nie ludzie, tylko pojemniki. Ogie niemieckiej artylerii przeciwlotniczej ucich. O skutecznoci zrzutu mia teraz zadecydowa wiatr. Wia silnie tam w grze i znosi coraz wicej pojemnikw nad pozycje niemieckie. Z 1 284 zrzuconych pojemnikw Komendant AK pokwitowa odbir 388. Nigdy w czasie Powstania nikt nie zakpi sobie z moich nadziei tak widocznie, jak ten wiatr, znoszcy kolorowe spadochrony na niemieckie pozycje. Potem to ju by koniec. Moje wspomnienia z ostatnich dni Powstania s w racej dysproporcji do wydarze, jakie si wwczas rozgryway. I tych zapisanych na pycie pamitkowej na przyczku czerniakowskim, i tych przypominanych w rocznicowych nekrologach ostatnich oddziaw walczcych na Czerniakowie, na Mokotowie, na oliborzu. Nie usiuj tego ukry ani upikszy. Prbuj do koca zanotowa wiernie moje wspomnienia. Moe wanie to ich ubstwo jest czstk prawdy o utraconych nadziejach.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

455

Zaamanie si pomocy zza Wisy przekrelio ostatnie moje nadzieje. A tak bardzo chciaem uwierzy w t pomoc. Wiadomoci o upadku Czerniakowa i Mokotowa wysuchaem niemal obojtnie. Moe nawet rad byem, e ju tam na prno nie gin polscy onierze. 30 wrzenia o godzinie 18.30 zakoczona zostaa ostatnia w Warszawie regularna walka powstacw z Niemcami. Rokowania kapitulacyjne byy ju w toku, przewidyway zaprzestanie ognia na 30 wrzenia, godzina 17.00. Ale trzeba byo specjalnej interwencji pukownika "Wachnowskiego" na oliborzu, by oddziay pukownika "ywiciela" zgodziy si zoy bro. 30 wrzenia - zapamitaem t dat. Siedziaem pn noc w piwnicy na Piusa i suchaem radia. Z komunikatu BBC dowiedziaem si o mianowaniu generaa Bora Naczelnym Wodzem Polskich Si Zbrojnych. Byem pierwszym, ktry go o tym w nocy zawiadomi. W swych wspomnieniach genera Br tak przedstawia t chwil: "Gdy pn noc trzydziestego wrzenia pooyem si i twardo zasnem, zbudzi mnie nagle dyurujcy tej nocy dowdca plutonu ochronnego [...]. Panie generale - zameldowa Agaton - przed chwil w audycji BBC podano wiadomo, e zosta Pan mianowany Wodzeni Naczelnym Polskich Si Zbrojnych. Przez chwil mylaem, e mu si co przynio lub przesyszao. Nie byo nic bar-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

456

dziej nieoczekiwanego, a co najmniej prawdopodobnego, jak taka wiadomo w takiej chwili."15 Mog uzupeni t scen. "Cholera!" - zakl wwczas skromny czowiek, ktremu los wyznaczy rol tragicznie przerastajc jego moliwoci. "W tej trudnej chwili - pisze dalej genera Br - zrozumiaem swoj nominacj jako wysunicie symbolu, ktry by jednoczy wszystkich Polakw. Tym symbolem bya Warszawa. Byo to jednoczenie uznanie dla ofiarnej i bohaterskiej walki onierzy Armii Krajowej."16 Historia osdzi kiedy, ile byo w tej nominacji zakulisowych spraw i ponnych nadziei, a ile oddania czci bohaterstwu onierzy Powstania. Pamita bd gorzk ironi losu, gdy w dniu zakoczenia walk przekazywaem zatroskanemu generaowi wiadomo o nominacji. Porzdkowano sprawy awansw i odznacze. Tak mi byo wwczas le i ciko na sercu, e obojtnie przyjem awans na kapitana. Natomiast rozkaz Komendanta AK, w ktrym za dziaalno konspiracyjn zostaem odznaczony Krzyem Walecznych po raz drugi, a wielu onierzy z "Agatona" Krzyami Zasugi z Mieczami, sprawi mi prawdziw rado. W dniach gorzkich rozrachunkw
15 T. Br-Komorowski, Armia Podziemna, 3 wyd., Londyn 1967, s. 341-342. 16 T. Br-Komorowski, Armia Podziemna, Londyn 1950, s. 341.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

457

z przegranym Powstaniem i zburzon Warszaw konspiracyjna robota naszej komrki bya dla nas rdem rzetelnej satysfakcji. Przez dwa i p roku codziennie wygrywalimy z Niemcami nasz wojn. W tych najciszych dniach Powstania, w najbardziej nieoczekiwanym momencie przypomniaem sobie urbanistyk. Waciwie to przypomnieli mi j podporucznik Stanisaw Dziewulski i podporucznik Kazimierz Marczewski. Na Starym Miecie w Oddziale OW-PPS spotkaem koleg architekta podporucznika Stanisawa Dziewulskiego. Minlimy si przy ktrej z barykad. Ponownie spotkalimy si pod koniec wrzenia w rdmieciu, a nastpnego dnia u Dziewulskiego w Alejach Ujazdowskich, ju we trjk z architektem podporucznikiem AK Kazimierzem Marczewskim. Wobec spodziewanej kapitulacji i koniecznoci wyjcia z Warszawy ludzie przygotowywali si do drogi w nieznane. Kompletowali ubranie i ywno, leki, pamitki rodzinne. Gdy zjawiem si w mieszkaniu-pracowni, zastaem obu kolegw przy pracy: Marczewski koczy wanie szkicowa projekt dzielnicy mieszkaniowej "Muranw", a Dziewulski - na ocalaej maszynie do pisania - Wytyczne Programu Odbudowy Warszawy. Data: 26 IX 1944. Uprzednio, 21 IX 1944, napisa dwustronicow notatk pt. Konieczno reformy terenowej w miastach (na przykadzie Warszawy). Byo to kontynuacj prac projektowych nad planem oglnym Warszawy,

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

458

prowadzonych konspiracyjnie przez cay czas okupacji przez Stanisawa Dziewulskiego, Kazimierza Marczewskiego i Zygmunta Skibniewskiego. Dziewulski wrczy mi kopie Wytycznych programu, jako e nie wiadomo, co komu przeznaczone, a napisana na maszynie notatka moe si przyda. Przydaa si. Zadziwia trafnoci sformuowa i niezomn wiar w szybk odbudow Warszawy. Trudno uwierzy, e bya pisana wrd dopalajcych si gruzw zburzonego miasta. Przytaczam j w caoci: Wytyczne programu odbudowy Warszawy. 1. Przed przystpieniem do jakichkolwiek prac zwizanych z odbudow Warszawy musi by sporzdzony plan tej odbudowy w formie urbanistycznego szkicu programowego (dawny plan Zarzdu Miejskiego nie odpowiada ju dzisiejszym potrzebom urbanistycznym, ponadto po katastrofie, jaka spotkaa Warszaw - straci cay swj sens praktyczny jako tak zwany plan zabudowania). Przedmiotem urbanistycznego szkicu programowego jest nie tylko odbudowa, lecz rwnie gruntowna przebudowa Warszawy, zmierzajca do naprawienia bdw jej rozwoju popenionych w cigu ostatniego stulecia, powrotu do zdrowej tradycji urbanistycznej oraz zaspokojenia peni wspczesnych potrzeb spoecznych, artystycznych i technicznych w yciu wielkiego miasta. Szkic pro-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

459

gramowy winien by uzupeniony planem kolejnych etapw realizacji odbudowy. 2. W planie przebudowy uwzgldnione by musz w jak najszerszej mierze wszelkie zaoenia i budynki, posiadajce warto zabytkow. Dotyczy to zarwno zabytkw, ktre pozostay, jak rwnie tych wszystkich, ktre na skutek zniszczenia bd rekonstruowane. 3. Realizacja planu - ju w 1-szym etapie - winna by dokonywana nie drog wznoszenia pojedynczych budynkw, lecz caych zespow. Bdzie to miao na celu zarwno moliwie ekonomiczne uzbrojenie terenu w zakresie komunikacji, wodocigu, owietlenia itp., jak rwnie osignicie - ju w 1-szym etapie - zdecydowanej formy architektonicznej powstajcych fragmentw miasta. 4. Realizacja zespow architektonicznych w 1-szym etapie, a wic przede wszystkim w cigu roku 1945-go, winna by przeprowadzona drog jednolitej akcji spoecznogospodarczej i technicznej. 5. Ze wzgldu na konieczno zwalczania bezdomnoci przed nastpn zim dopuszcza si w cigu roku 1945 remontowanie budynkw czciowo zniszczonych - tych nawet, ktrych sytuacja niezgodna jest z powzitym planem urbanistycznym. Wyklucza si jednak remontowanie budynkw o sytuacji sprzecznej z zaoeniami urba-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

460

nistycznymi przeznaczonymi do realizacji ju w 1-szym etapie. 6. Jako dodatkowa akcja przy zwalczaniu bezdomnoci moe by zastosowane montowanie barakw mieszkalnych. Akcja taka byaby wskazana zarwno w okresie najbliszej zimy, jak rwnie w cigu roku 1945-go, o ile okazaoby si, e budowa domw mieszkalnych oraz remontowanie budynkw czciowo zniszczonych nie wystarcza dla zaradzenia bezdomnoci przed zim 1945/46. Z uwagi na to, e w najbliszym okresie uzbrojenie terenu w najniezbdniejsze inwestycje bdzie szczeglnie trudne - przy budowie barakw naleaoby rwnie stosowa zasad realizacji zespoami." Gdy we wrzeniu 1946 roku wrciem do Warszawy (po niewoli niemieckiej i ukoczeniu studium urbanistyki na Uniwersytecie w Liverpool) i zgosiem si do pracy w BO, Stanisaw Dziewulski by moim pierwszym szefem jako kierownik Pracowni Planu Oglnego. Kazimierz Marczewski by wwczas kierownikiem Pracowni Urbanistycznej rdmiecia, caoci za prac urbanistycznych BO kierowa - wraz z Wacawem Ostrowskim Zygmunt Skibniewski. Wynoszc z Warszawy po upadku Powstania wystukane na maszynie Wytyczne i chronic je przed kolejnymi rewizjami w oflagach, nie przypuszczaem w najmielszych

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

461

marzeniach, e dane mi bdzie wczy si do tak wspaniaej ich realizacji. Toczce si na Piusa dugotrwae narady z udziaem oficerw z Komendy Gwnej AK wskazyway na podjcie ostatecznych rokowa kapitulacyjnych. Wyznaczona zostaa delegacja do rokowa pod przewodnictwem pukownika Kazimierza Iranka-Osmeckiego - "Makarego". Gdy go spotkaem ktrej nocy przy umocnionym workami wejciu do naszej kwatery, powiedzia mi: "Idziemy do niewoli". Wiedziaem, e to nas czeka. Ale dopiero wwczas dotaro to do mnie. Dotychczas w naszych rozmowach - a przecie bralimy to pod uwag ju od dawna - to byo gdzie, kiedy. Jakby poza miejscem i poza czasem. Wtedy w nocy dowiedziaem si, e to w najbliszy poniedziaek. W Sztabie AK opracowano projekt umowy kapitulacyjnej, ktry przewidywa przyznanie praw kombatanckich nie tylko zaprzysionym onierzom AK, lecz wszystkim, ktrzy walczyli w szeregach powstaczych. Drugi zasadniczy warunek gwarantowa, e nikt spord powstacw i ludnoci cywilnej nie moe by pocignity do odpowiedzialnoci z tytuu przynalenoci do ruchu podziemnego i zwizanej z tym uprzedniej dziaalnoci. Projekt domaga si rwnie przyznania praw kombatanckich kobietom walczcym w szeregach powstaczych oraz zapewnienia opieki PCK dla ludnoci cywilnej, 1 i 2 padziernika obowizywa bdzie od go-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

462

dziny 5 do 19 dwudniowe zawieszenie broni. W tym czasie ma si rozpocz ewakuacja ludnoci cywilnej. Oddziay AK maj wyj z Warszawy i zoy bro 4 i 5 padziernika. Trudno okreli, co byo dziwniejsze: cisza czy tumy ludzi, ktre wylegy na ulic. Zrobio mi si al kadej godziny, ktra mi jeszcze pozostaa w Warszawie. Postanowiem pj na Mokotowsk 39, do domu mego dziecistwa, miejsca najbardziej mojego w Warszawie. Mieszkaem tam, odkd pamitam, a do 1936 roku, stamtd gestapo zabrao mego ojca i brata, tam aresztowali moj matk. Ju nastpnego dnia po skoku poszedem zobaczy znajom bram i okno na pierwszym pitrze w podwrzu, okno naszego "dziecinnego" pokoju. Podczas okupacji mieszkali "u nas" yczliwi, ale obcy ludzie. Nie byem tam ani razu. Dozorca, konfident gestapo, mg mnie z atwoci rozpozna, 1 padziernika 1944, pierwszego dnia zawieszenia broni, poszedem tam. Chtnie spotkabym si wwczas z dozorc, ale przede wszystkim chciaem by cho raz w tym mieszkaniu przed wyjciem z Warszawy. Dozorca uciek pierwszego dnia Powstania. Wida ba si spotkania nie tylko ze mn. Przy wejciu do bramy wisiaa nadal tabliczka z nazwiskiem i godzinami przyj mego ojca. Niepotrzebna ju od czterech lat. Mieszkanie byo puste, ale zamieszkae wida do ostatniej chwili. Obok obcych przedmiotw zastaem

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

463

gabinet ojca niemal bez zmian, umeblowany mahoniowymi antykami. Biurko ojca stao w tym samym miejscu w rogu pokoju przy oknie. Brakowao tylko obrazw Gierymskiego i Faata ukradzionych przez gestapo. W stoowym nie byo jednej ciany i kawaka stropu. Wypeniona wspomnieniami pustka mieszkania, po ktrym chodziem, po raz pierwszy od piciu lat w niemieckiej "panterce" i z pistoletem u pasa - wydaa mi si nierealna. Na pamitk zabraem fotografie rodzinne i star map Polski, ktra wisiaa obok biurka ojca, Carte Gnrale et nouvelle de toute la Pologne du grand Duch de Lithuanie et de Pais Limitrofes, DMCCLXX. Bya naklejona na ptnie i po wyjciu z ramek i zoeniu miecia si w kieszeni "panterki". W oflagu w Langwasser musiaem dugo tumaczy oficerowi Abwehry, ktry sprawdza skrupulatnie zawarto mego mapnika, e mapa Polski z XVIII wieku nie wiadczy o zamierzonej ucieczce z obozu. Na wszelki wypadek zabra map do depozytu. "Dep. Nr 1815" wypisany na odwrocie mapy obok mego nazwiska wiadczy, e jednak mi uwierzy, bo wysyajc nas do obozu w Colditz map mi odda. Poszedem na Wydzia Architektury, gdzie ju poprzednio - po przyjciu ze Starego Miasta - odnalazem "Agat" - Zofi Chojnack. 1 sierpnia dostaa od "Elbiety" polecenie odniesienia o godzinie pierwszej pienidzy na ulic Mickiewicza. Nie wiedziaa o godzinie "W". Na

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

464

oliborzu sycha byo strzelanin. Ulice byy puste. Przez wiadukt wracaa samotnie rodkiem jezdni, midzy dwoma szeregami Niemcw idcych z broni gotow do strzau w kierunku oliborza. Zdya wrci przed godzin 17 na Koszykow, na Wydzia. "Pracownia miaa by przeniesiona do mnie do domu wspomina "Agata" - kto od Pakulskich zrobi skrytk podogow. Segregowaam pieczcie i druki do przeniesienia. Nie zdyam. Do domu miaam odwrt odcity, na placu przed Politechnik bya ju strzelanina. Zostaam w pracowni, zdawao mi si, e musz jej pilnowa." Pozostaa tam przez cay okres Powstania. Dostaa piln robot. Dla potrzeb dowdztwa rysowaa plan przej piwnicami obejmujcy spor poa poudniowego rdmiecia. Nosia rysunki - jak za dawnych czasw - do odbitki na Wilcz do "Szymaskie-go-Cygaskiego". Firma funkcjonowaa i dopki elektrownia dostarczaa prd, robia wiatoczue odbitki rysunkw dla Dowdztwa AK. 15 sierpnia w gmachu Wydziau Koszykowa 55 w wielkiej sali rysunku odrcznego odby si koncert. Na tle gipsowego modelu okna wawelskiego, sigajcego a po strop, sta fortepian, na ktrym Jan Ekier gra Etiud rewolucyjn. Na skrzypcach graa Irena Dubiska, piewaa

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

465

Mira Zimiska i Mieczysaw Fogg. Koncert przerwali, ale tylko na kilka minut, niemieccy "gobiarze" ostrzeliwujcy sal. Suchacze siedzcy na pododze przesunli si dalej od okien, fortepianu nie trzeba byo przesuwa, bo sta poza lini obstrzau. W kilka dni pniej fortepian z czci zbombardowanego stropu zjecha na d. Z chwil postanowienia kapitulacji i pjcia do niewoli przekazaem "Agacie" polecenie naszego szefa: miaa zabra niezbdne wyposaenie pracowni faszywych dokumentw, wyj z ludnoci cywiln z Warszawy i nadal pozostawa w konspiracji. Podobne polecenie dostay: Krystyna Skrobaska - "Katarzyna" z pracowni "Blikle" i Maria Ambroewicz-Woyzbun - "Magdalena" z pracowni "Wedel". Znaczna cz GG bya jeszcze pod okupacj niemieck, walka z Niemcami trwaa nadal. Dostarczyem "Agacie" walizk z podwjnym dnem - ostatni konspiracyjny produkt "Braci Pakulskich". Szlimy do niewoli, "Agata" zostaa sama. Ta samotno bdzie jej ciy przez nastpne miesice bardziej ni gd, dyzenteria i pobyt w obozach. Przesza przez obozy jenieckie Lamsdorf i Szczecinek. Wmwia Niemcom urzdujcym w obozowym Arbeitsamcie, ktrzy wysyali jecw na niewolnicze roboty do Rzeszy, e znalaza si w obozie przez nieporozumienie, e pracuje w niemieckiej firmie w Poznaniu. Wymienia

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

466

fikcyjn firm, adres, telefon, nazwiska. Mwia pynnie po niemiecku. Uwierzyli. Pozna, Ostrw Wielkopolski. Odnalaza znajomych, ale nie chciaa ich naraa swym duszym pobytem. W mron grudniow noc przesza przez granic GG, niosc ze sob, jako jedyny swj dobytek, walizk z podwjnym dnem. Zgosia si na adres kontaktowy w Krakowie. Po wyzwoleniu Warszawy dalsza dziaalno konspiracyjna ju jej nie odpowiadaa. Chciaa y normalnie, pracowa. W marcu 1945 roku zgosia si do Biura Odbudowy Stolicy w Warszawie. Jedzia ciarwk do owicza i zwozia do Warszawy zbiory biblioteczne Wydziau Architektury, ukryte tam po Powstaniu w podziemiach klasztornego kocioa przez Bohdana Guerquina i Jana Zachwatowicza. Ksiki byy pakowane w worki i zoone na trumny braciszkw. Wszystko razem byo przemieszane, gdy pod ciarem ksiek trumny pozawalay si. Naprzeciw kocioa bya apteka. Ktrego dnia aptekarz zapyta "Agat": - Prosz pani, jak to si dzieje, e od kilku tygodni wywozicie z kocioa ksiki, a nikt nie widzia, jak byy przywoone? Z krakowsk komrk utrzymywaa ju tylko luny kontakt. 28 padziernika wrcia jej matka ewakuowana z obozu koncentracyjnego w Ravensbrck na kuracj do

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

467

Szwecji, 1 listopada "Agata" zostaa aresztowana przez organy bezpieczestwa. Zwolniono j po trzech miesicach. Wrcia do pracy w BO i na Wydzia Architektury. Odznaczona Krzyem Walecznych. Zmara w Warszawie 30 czerwca 1978 roku. "Pawe" - Piotr Biegaski 1 sierpnia nie dotar do pracowni na Wydziale. Z domu na Winiowej, w ktrym mieszka, Niemcy wygarnli wszystkich ju 2 sierpnia po poudniu. Kobiety i dzieci w stron j Narbutta, mczyzn do Stauferkaserne na Rakowieckiej. Sprawdzenie dokumentw i selekcja 300 mczyzn. Do czego? - nie wiadomo. Nie pomoga "Pawowi" autentyczna legitymacja z "gap" - nie wzili go. Sta z rkoma do gry pod zakrwawionym murem, na skraju dugiego szeregu. Pilnowali ich onierze Wehrmachtu. Koo sidmej zrobio si szaro. Zdecydowa si. Opuci rce i szybko doczy do wybranych 300. Zapowiedzieli, e ich rozstrzelaj nazajutrz, a tymczasem na noc zamknli ich w koszarach. Tych, co stali pod murem, rozstrzelali jeszcze tego wieczoru. Dwa dni i dwie noce czekali stoczeni bez jedzenia i picia. Trzeciego dnia pozwolili rodzinom przyj pod ogrodzenie koszar i przynie jedzenie. "Pawe" prbowa wyj. Przekupienie wartownika nie udao si. Lekarz SS, do ktrego zgosi si po zastrzyk na serce, zbi go po twarzy i skopa. By pewien, e ich wszystkich wykocz. 23 sierpnia wypdzili ludno z re-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

468

jonu ulicy Rakowieckiej. Zapowiedzieli im w Stauferkaserne, e wypuszcz tych, ktrzy maj powyej czterdziestu lat. Skrupulatnie sprawdzali dokumenty - zakwalifikowanych ustawili czwrkami. Zabrako trzech do ostatniej czwrki - kto skoczy 39 lat? To ju "Pawe" mg udowodni. Znalaz si w ostatniej czwrce tych, ktrych wypucili. Pozostaych rozstrzelali. Wydosta si przez obz w Pruszkowie, gdzie radziecki lekarz-jeniec uzna go za "ciko chorego grulika". 1 i 2 padziernika obowizywao obustronne zawieszenie broni od godziny 5 do 19. Warszawiacy nie kwapili si do wychodzenia z ruin miasta, natomiast tumnie wychodzili na Pole Mokotowskie po kartofle i pomidory. Punktualnie o 19 2 padziernika Niemcy wznowili obstrza rdmiecia. Musieli zna ju wwczas rejon, w ktrym miecio si Dowdztwo AK, bo kadli ogie wyranie w naszej bliskoci. Po raz pierwszy wtedy ten ogie artylerii niemieckiej sprawi mi satysfakcj. Baem si, jak zwykle w takiej chwili, ale jednoczenie miaem satysfakcj, e jeszcze do nas strzelaj. Potem ju bya tylko cisza. Kapitulacja zostaa podpisana dnia 2 padziernika wieczorem. Propozycja wysuwana przez Niemcw, by podpisane zawieszenie broni rozszerzy na oddziay AK w caym kraju, zostaa odrzucona. Pamitam, e gdy si dowiedziaem o kapitulacji, po raz pierwszy policzyem jak du-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

469

go trwao Powstanie: 31 dni sierpnia, 30 dni wrzenia i 2 dni padziernika. 63 dni. Ocen moraln tych 63 dni wyznaczaj powstacze mogiy, skadane kwiaty i zapalone znicze. Ocen militarn Powstania jako wielkiej bitwy przypomnia w rocznicowym numerze z 1975 roku warszawski tygodnik "Stolica": "Przypomnijmy, e trwaa ona o 24 dni duej ni caa kampania zachodnia 1940 r. zakoczona rozgromieniem armii francuskiej, belgijskiej, holenderskiej i brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego. Ilo si zaangaowanych przez Niemcw przeciwko Powstaniu wyranie przekraczaa liczebno Afrika-Korps marszaka Rommla, walczcego w Libii i w Egipcie w latach 1941-43. Aby pokona Powstanie, Niemcy stracili 10 tysicy zabitych, 7 tysicy zaginionych (ktrych uzna mona z pewnoci rwnie za polegych) i 9 tysicy ciko rannych - razem 26 tysicy, podczas gdy pokonanie prawie 5-milionowej armii koalicji zachodniej w 1940 r. kosztowao ich 45 tysicy ludzi. Przecitnie tygodniowo na froncie woskim 1943-45 Niemcy tracili 400 zabitych, na froncie zachodnim 1944-45 1 000 zabitych, a kady tydzie Powstania kosztowa ich 1 250 polegych. Wiksze straty ponosili jedynie na froncie wschodnim.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

470

Powstanie w Warszawie spowodowao, e obrona niemiecka w caym tym rejonie bya strategicznie chwiejna, co mona byo nadrobi tylko kierowaniem tam coraz to nowych jednostek. Wreszcie dopiero po upadku Powstania Niemcy byli w stanie zorganizowa naleycie pozycje obronne na tym rodkowym odcinku frontu wschodniego. Poniewa przystpuj do tego - w nastpstwie walk powstaczych - z dwumiesicznym opnieniem, nie starcza im czasu, aby osign zaplanowane efekty. W szczeglnoci nie udaje si im zrealizowa decyzji Hitlera o przeksztaceniu Warszawy w potn twierdz, zdoln do wielomiesicznej obrony i przez dugi okres majc zatrzyma potok radzieckiego zaopatrzenia, ktre w ofensywie berliskiej musiao by transportowane przez warszawski wze kolejowy."17 Pukownik "Makary" wezwa mnie do siebie. Mieszka razem z nami na Piusa, spotykalimy si czsto, ale tym razem wezwa mnie oficjalnie, rozmawialimy w cztery oczy. Przedstawi mi krtko, o co chodzi. Genera Br zdecydowa, e wraz z oddziaami AK idzie do niewoli. Sugestie Londynu, by prbowa si ukry i przedosta na Zachd, odrzuci. Razem z nim id do niewoli ranny genera "Grzegorz", szef Sztabu AK, genera "Monter", dowdca Okrgu Warszawskiego AK, i trzej inni generaowie AK, ktrych nie znaem. Kademu z nich zgodnie z
17 Militarna rola Powstania Warszawskiego, "Stolica" z 3 VIII 1975, nr 31.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

471

Konwencj Genewsk przysuguje prawo zabrania ze sob do obozu jecw adiutanta i ordynansa. Genera Br jako Naczelny Wdz ma prawo do zabrania ponadto oficera do zlece. Nominacja generaa Bora na Naczelnego Wodza w przeddzie pjcia do niewoli, znana Niemcom, stworzya sytuacj szczeglnie trudn i niebezpieczn. Naley si liczy z tym, e Niemcy bd prbowali wywiera na uwizionym Komendancie AK i Naczelnym Wodzu rnorodne presje, e trzeba mu bdzie pomaga w trudnych do przewidzenia sytuacjach. - Diabli wiedz, co oni bd chcieli z nim zrobi w niewoli - powtarza zatroskany "Makary". - Chodzi o to, by poszli z nim do niewoli ludzie, na ktrych bdzie mona liczy w kadej sytuacji. - Pukownik nie tai przede mn, e jest peen najgorszych obaw. Zdecydowa si sam pj do niewoli z generaem Borem jako oficer do zlece, mnie zaproponowa, bym poszed w charakterze adiutanta generaa Bora. "Wojtkowi", by towarzyszy w tym samym charakterze rannemu generaowi "Grzegorzowi". Prosi, by nawet funkcje ordynansw obsadzi, o ile mona, zaufanymi chopcami z naszego plutonu, cho im to na pewno nie bdzie w pierwszej chwili odpowiadao. Funkcje ordynansw nie istniay w AK. Poprosiem o czas do namysu. Chciaem przemyle t propozycj, przedyskutowa j z "Wojtkiem" i z chopcami. Funkcja adiutanta kojarzya mi si dotychczas z mao sympatycz-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

472

n sylwetk wyelegantowanego oficera. Do tego nie nadawaem si zupenie. Pesymistyczne przewidywania pukownika "Makarego" zapowiaday jednak cakiem inn rol adiutanta uwizionego Dowdcy AK i Naczelnego Wodza. Generaa Bora nie znaem bliej. Pierwszy raz spotkaem go po wyjciu z kanau na Starwce, potem w schronie PKO, gdzie osobicie dekorowa nasz patrol Krzyem Virtuti Militari. Na Piusa widywaem go tylko przelotnie. Nie musia w sobie cech dowdcy, ktry umie porwa onierzy. Wyda mi si chory, zmczony, bardzo niemiay. Sposb, w jaki zareagowa na wiadomo o nominacji na Naczelnego Wodza, utwierdzi mnie w tej opinii. Ale przecie by Komendantem AK, szed do niewoli niemieckiej. Argumenty pukownika "Makarego", a zwaszcza jego osobista decyzja towarzyszenia generaowi Borowi w niewoli, przekonaa i mnie, i "Wojtka", i czterech chopcw z "Agatona". Postanowilimy i do niewoli niemieckiej razem z Dowdztwem AK. Dobr chopcw, ktrzy zdecydowali si i do niewoli z nami, to by ostatni kawa, jaki zrobilimy Niemcom. Zdziwiliby si niemao referenci gestapo w Warszawie, gdyby si dowiedzieli, e jako "ordynarni" generaw AK poszli do niewoli "Blikle" i "Bartek", dwaj najlepsi specjalici od podrabiania dokumentw, oraz "Pakulski" - mistrz w pakowaniu, ukrywaniu i przemycaniu najmniej spodziewanych przedmiotw. Narzdzia pracy - wygldajce zresz-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

473

t cakiem niewinnie lub ukryte dostatecznie - zabra kady z nich ze sob. Dostalimy od pukownika "Makarego" ostatnie polecenie po linii naszej konspiracyjnej specjalnoci. Zabezpieczy i ukry przed Niemcami podrczne archiwum Dowdcy AK, ktrego nie mg zabra ze sob, a zniszczy nie chcia. Nie znaem zawartoci sporej paczki, ktr wrczy mi pukownik "Makary". "Pakulski" mia okazj po raz ostatni wykaza swe talenty, tylekro wyprbowane przy ukrywaniu naszych konspiracyjnych materiaw i broni. Wynalaz gdzie skrzynk metalow wielkoci podrcznej walizki. Po wysmarowaniu smo wewntrz i zewntrz miaa zabezpieczy archiwum, ktre zdecydowalimy zakopa gdzie w piwnicach PAST-y. Okazao si, e po umieszczeniu archiwalnej paczki pozostao w skrzynce jeszcze sporo miejsca. Postanowilimy wypeni je osobistymi pamitkami. Woyem tam mojego konspiracyjnego visa; ktry towarzyszy mi wiernie przez cae Powstanie, kto - orzeka z czapki, pistolet i biao-czerwon opask. Zygmunt Skrobaski - "Blikle" - rodzinne fotografie i dokumenty, a wrd nich rkopis Moniuszki: "Arya z kurantami z opery Straszny Dwr. Dla Jadwigi Moniuszko uoona na fortepian przez Stanisawa Moniuszko r. 1868." Wasno z Moniuszkw Jadwigi Skrobaskiej.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

474

Pamitki rodzinne "Bliklego" wrciy do mnie po pitnastu latach. "Arya z kurantami" - zgodnie z wol wdowy po Zygmuncie, Krystyny Skrobaskiej, yjcej po wojnie w Londynie, zostaa przekazana 25 lutego 1980 roku do Biblioteki Narodowej w Warszawie. Mojego visa nigdy wicej nie zobaczyem. 5 padziernika mielimy wyj z Warszawy przez rozebran barykad u wylotu ulicy niadeckich. "Postanowiem dalsz walk przerwa - pisa w ostatnim rozkazie do onierzy Walczcej Warszawy Komendant AK. - Wszystkim onierzom dzikuj za znakomit, najciszym warunkom nie ulegajc postaw bojow. Polegym oddaj hod naleny ich mce i ofierze. Ludnoci wyraam podziw i wdziczno walczcych szeregw i ich do niej przywizanie."18 Wieczorem poegnaem si z reszt plutonu. Siedzielimy do pnej nocy, wspominajc konspiracj i Powstanie. Spotkamy si w Warszawie! O godzinie smej rano ostatnia zbirka plutonu i meldunek generaowi Borowi. Najtrudniej byo mi egna si z chopcami z "Agatona". Za barykad na niadeckich nasze drogi si rozejd. Niewiele umiaem im powiedzie.
18 T. Br-Komorowski, Armia Podziemna, s. 351.

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

475

O godzinie 9.15 oddziay powstacze rdmiecie-Poudnie zebray si w kolumnie na ulicy niadeckich. Pierwsza i ostatnia zbirka. W myl umowy kapitulacyjnej mielimy wyj z broni w rku, zdajc przedtem resztki amunicji. Jeszcze poprzedniego dnia postanowilimy, e broni Niemcom nie oddamy i zakopalimy j w piwnicy na Piusa. Na niadeckich szlimy wrd tumu milczcych ludzi. Staraem si o niczym nie myle. Ale to trudno nie myle wychodzc z Warszawy. Barykada na niadeckich bya ju czciowo rozebrana. Po drugiej stronie pusty plac przed Politechnik, w gbi Niemcy. Jeszcze Polska nie zgina! Na prawo patrz! Stojcy obok ksidz bogosawi przechodzce oddziay. Szlimy wyrwnanymi czwrkami. Po Powstaniu i wypdzeniu ludnoci Niemcy przystpili do ostatecznej zagady opustoszaej Warszawy. Podstaw tej niewiarogodnej akcji niszczycielskiej by rozkaz Hitlera, przekazany przez gubernatora Franka 11 padziernika 1944 (w pi tygodni po wypdzeniu ludnoci z miasta), "Warszaw naley spacyfikowa, to znaczy, jeszcze w cigu wojny zrwna z ziemi, o ile koniecznoci wzmocnienia obrony nie stan temu na przeszkodzie." Bezludn, wypalon i wyburzon w znacznej czci Warszaw Niemcy podzielili na rejony zniszcze, na naronych budynkach wypisane zostay numery i daty zniszcze. Po zrabowaniu domw do akcji przystpiy specjal-

6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC

476

ne oddziay "Brennkommando" - podpalaczy i "Vernichtungskommando" - burzycieli. Jednostki te korzystay z porady ekspertw: historykw sztuki i architektw, ktrzy wskazywali, co naley zniszczy w pierwszej kolejnoci, poniewa przedstawia najwiksz warto. Jednym z takich ekspertw by in. arch. Alfred Mensebach, ktrego kolekcj 137 zdj wykonanych w trakcie akcji niszczycielskiej odnaleziono w 1945 roku w Lesznie Wielkopolskim. Akcj niszczycielsk prowadzili przez sto dni. Ostatnie obiekty zburzyli 16 stycznia po poudniu - fragment kocioa na Powzkach i Bibliotek Pastwow im. Kierbedziw na ul. Koszykowej. A 17 stycznia 1945 r. "odzyskalimy wolno".

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY


Langwasser, Oflag 73. Obz jeniecki pod Norymberg. Jesieni 1944 roku zastalimy tam kilka tysicy oficerw woskich i kilkuset oficerw rumuskich. Niedawni sprzymierzecy Hitlera w ostatniej chwili zdyli jeszcze zosta oficjalnie wrogami III Rzeszy. Siedzieli w niewoli od kilku miesicy, wyczekujc koca wojny. Otoczeni drutami kolczastymi. I pogard Niemcw.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

477

Nie czulimy do nich sympatii. Mieszkalimy w identycznym drewnianym baraku, jedlimy tak sam brukiew, pilnowali nas ci sami podtatusiali wachmani na wieach straniczych - ale przecie odmienna droga zaprowadzia nas za te same druty. Cho bylimy jeszcze gorzej ubrani od Wochw i Rumunw, w stare mundury po zmarych francuskich jecach, ktre wyfasowano nam zamiast naszych cywilnych ubra i powstaczych mundurw, nosilimy na bardzo rnych furaerkach jednakowe orzeki rcznie wycite z blachy - eby jak najbardziej odrnia si od pozostaych jecw podczas przemarszw do ani, do ktrej prowadzono nas pod konwojem raz na tydzie. Od reszty obozu bylimy cile izolowani. Nasz barak stojcy w rodku rozlegego obozu wraz z terenem do spacerw o wymiarach 30 x 40 metrw zosta dodatkowo otoczony ogrodzeniem z drutu kolczastego wysokoci trzech metrw, z "wasn" wie wartownicz i "wasnymi" reflektorami, owietlajcymi w nocy nasz teren. Oprcz tych dodatkowych rygorw i czstych apeli w dzie i w nocy, podczas ktrych liczono nas skrupulatnie, zastosowano do nas jeszcze specjalne, nieco humorystyczne rodki ostronoci. Nasz barak sta na betonowych supkach wysokoci okoo 80 cm, tak e midzy podog baraku - przez ktr wiao dotkliwie i cign mrz - a ziemi bya wolna przestrze. Teren pod na-

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

478

szym barakiem wysypano tym piaskiem i codziennie rano subowy podoficer wazi pod barak i czogajc si sprawdza, czy nie ma tam adnych podejrzanych ladw podziemnych wykopw. Sawa powstaczych przej kanaami musiaa dotrze do komendanta obozu, bo najblisz studzienk kanalizacyjn o rednicy 40 cm zabezpieczono elaznym okuciem zamykanym na kdk. W obozie w Langwasser byo nam zimno, godno i gorzko. Dzie dzisiejszy za drutami liczy si tylko dlatego, e mija. Wane byo, co bdzie jutro i co byo wczoraj. Przez czciowo rozebran barykad u wylotu ulicy niadeckich wyszlimy na plac przed Politechnik. Po wypenionych ruinami ulicach rdmiecia wyda mi si nadspodziewanie rozlegy i pusty. Niemcy stali w poowie drogi midzy wylotem niadeckich a budynkiem szpitalnym na ulicy 6 Sierpnia. Szlimy czwrkami, niewielk kolumn, jak udao si skleci z kompanii osony Komendy AK, na czele wychodzcych oddziaw AK - rdmiecia Poudnie. Mundury, cywilne achy, obadowani podrcznym bagaem. Pierwsza i ostatnia defilada. Genera Br i genera "Grzegorz" egnali idc kolumn. Przeszlimy za barykad niemieck. Dalej sta gsty kordon piechoty, rozstawionej po obu stronach jezdni. Za nimi samochody i motocykle pene andarmw z pistole-

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

479

tami maszynowymi gotowymi do strzau i fotoreporterzy. Trafi im si niezy temat. Szlimy wrd trzasku kamer i aparatw filmowych. Na rogu alei Niepodlegoci obojtnie przyglda nam si niemiecki czog. Skierowano nas na dziedziniec Wojskowego Instytutu Technicznego, zamienionego przez Niemcw na Heereskraftfahrpark - wojskow stacj obsugi samochodw. Pomylaem, nie bez ironii, e po raz pierwszy wchodz oficjalnie, gwn bram, do instytucji, ktra przez wiele miesicy zaopatrywaa mnie w autentyczn legitymacj subow "tapicera samochodowego". Otoczeni kordonem piechoty, idc wzdu rozstawionych stow i skrzy, zdawalimy bro. Resztki broni, ktrej nie zakopalimy poprzedniej nocy w ruinach domw na Piusa obok PAST-y. Cae uzbrojenie naszej kompanii z trudem wypenio dno skrzyni. Pusty st czeka bezskutecznie na dug bro. Grup Komendy AK ustawiono na prawym skrzydle i zaadowano do samochodw. W pierwszym jecha genera Br eskortowany przez dwch oficerw andarmerii. Drobna posta w kapeluszu i zbyt obszernym palcie. Gestem rki egna stojce na baczno oddziay AK. Bo jake to: Salutowa do kapelusza? Kania si wojsku? Pojechalimy za nim w kierunku Woli.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

480

Opucilimy Wol po pierwszym tygodniu walk, teraz po dwch miesicach z trudem rozpoznawaem znajome ulice. Jechalimy szybko, na ile pozwalay nie uprztnite z gruzu jezdnie, leje od bomb, przejcia w barykadach przetrasowane przez czogi, do stacji kolejowej w Oarowie. Czeka tam na Komendanta AK i towarzyszc mu grup genera von dem Bach z oficerami swego sztabu i oddziaem andarmerii, w dugich ceratowych paszczach, z pistoletami maszynowymi w rku. Otoczyli nas zwartym koem. Von dem Bach powita generaa Bora propagandowym przemwieniem: konieczny jest front antykomunistyczny, wojna skoczy si szybko zwycistwem Niemiec dziki uyciu "neue Waffe". Znacznie ciekawsza bya jego wypowied na temat dziaalnoci gestapo w Warszawie. Jako spec od zwalczania ruchw oporu (uprzednio zwalcza partyzantk w Jugosawii), po Powstaniu Warszawskim ocenia dziaalno gestapo w Warszawie jako okrutn, ale gupi, jeli po piciu latach terroru nie potrafia zapobiec zmobilizowaniu tak licznej i wyszkolonej armii podziemnej. Jako jedn z przyczyn bezradnoci gestapo von dem Bach wymienia powszechny udzia kobiet polskich w konspiracji, co zdezorientowao Niemcw. Po kilku minutach doczy do naszej grupy genera "Monter", ktry wychodzi z oddziaami AK - rdmiecia-Pnoc przez inn barykad. Gupio mi byo na wi-

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

481

dok generaa "Montera" i towarzyszcego mu kapitana, ubranych w niby-polskie mundury, z polskimi dystynkcjami, uszyte ze zdobycznego, jadowicie zielonego sukna mundurowego andarmerii. Wsiedlimy - pocig ruszy natychmiast. Jechalimy wagonem osobowym, midzy dwoma wagonami z eskort. Przed kadym przedziaem sta na korytarzu wartownik z pistoletem maszynowym w rku. Dali nam je. Jechalimy na zachd. Dokd - nie wiadomo. Po raz pierwszy zatrzymalimy si na stacji w Sochaczewie, gdzie wyprowadzono generaa Bora i pukownika "Makarego" w asycie oficerw andarmerii i wartownikw. Zaniepokoio nas to, ale pocieszajcym by fakt, e czekalimy na stacji, wic chyba na ich powrt. Wiedziaem, e pod Sochaczewem, w Kuznocinie, w rodzinnym dworku Woyzbunw mieszkaa babka "Krystyny". Jeli "Krystyna" yje, to bdzie si staraa tam dosta. Napisalimy karteczki z lakonicznym komunikatem o nas z prob o dostarczenie ich do Kuznocina. Nasz pocig specjalny z silnym konwojem wywoa zrozumiae zainteresowanie na stacji, ale peron by gsto obstawiony uzbrojonymi wartownikami, ktrzy nie dopuszczali nikogo do pocigu. Pod pozorem wietrzenia przedziaw wyrzucilimy napisane karteczki na prze-

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

482

ciwn stron, na tory. Znalaz je jaki Polak, bo trafiy pod wskazany adres. Byy to pierwsze wiadomoci, e przeylimy Powstanie. Po pgodzinie wrci genera Br i pukownik "Makary", pocig ruszy. Jak nam opowiadali, samochody z eskort zawiozy ich do pobliskiego dworku, gdzie kwaterowa dowdca 9 armii, genera von Lttwitz. Gdy Polacy weszli, owiadczy im uroczystym tonem, e od tej chwili genera Br i jego onierze s jecami Wehrmachtu, ktry bdzie przestrzega, aby postpowano z nimi zgodnie z Konwencj Genewsk i w myl podpisanej umowy kapitulacyjnej. Kabotyn. Zgrywa si wobec uwizionego Komendanta AK, jakby nie zna Konwencji Genewskiej od pierwszego dnia Powstania, gdy oddziay niemieckie na podlegym mu terenie rozstrzeliway jecw i mordoway bezbronn ludno cywiln. Z zapadniciem zmroku do kadego przedziau wszed uzbrojony wartownik i zaj miejsce przy drzwiach. Nad ranem dojechalimy do stacyjki Kruglanken (dzi Kruklanki opodal Giycka). Gdymy wysiedli, otoczyo nas kilkudziesiciu esesmanw z pistoletami maszynowymi. Odwieli nas do obozu Waffen-SS, gdzie zostalimy rozmieszczeni w schludnych drewnianych domkach. Wartownicy ustawieni przed kadym wyjciem nie pozwalali

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

483

nam wychodzi na zewntrz. Pobyt w Kruglanken min nam gwnie na roztrzsaniu: "Co dalej?" Dopiero pniej w obozie jecw dowiedzielimy si o rozmowach, jakie niemieckie dowdztwo prowadzio w Kruglanken z generaem Borem. Zapytywali go telefonicznie, czy podpisana umowa kapitulacyjna dotyczy tylko oddziaw AK w Warszawie, czy te caoci AK w kraju. Wobec odpowiedzi, e kapitulacja obowizuje tylko walczcych w Warszawie, Niemcy sugerowali, by genera Br wyda rozkaz zaprzestania walki dla wszystkich oddziaw AK w kraju. Odmwi kategorycznie. 9 padziernika, bez sowa wyjanienia, zawieziono nas pocigiem do Berlina. Na dworcu przygldano nam si z wrog ciekawoci. Bylimy ubrani w wikszoci po cywilnemu, ale z biao-czerwonymi opaskami na rkawie, a splendoru dodawaa nam silna eskorta SS z pistoletami maszynowymi w rku. "Polnische banditen." Przejedalimy przez zbombardowany Berlin. Miasto robio wraenie wymarego. Ulice bezludne, zawalone gruzem. Tylko rodkiem jezdni przetrasowane wskie przejazdy. Zawieziono nas do wspaniaej willi - jak nam powiedziano - siedziby sztabu Himmlera, ktry chcia pono widzie generaa Bora. Czekalimy przez cay dzie w ogrodzie. Do spotkania nie doszo. Pod wieczr odwie-

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

484

ziono nas na nocleg do koszar SS. Tam zasta nas alarm lotniczy. Eskortujcy nas esesmani kazali nam zej do schronu. Wybucha awantura, gdy komendant schronu nie chcia wpuci "polskich bandytw". Kci si z esesmanami, ktrzy w trosce o wasne bezpieczestwo chcieli wymusi i dla nas miejsce. Na prno. Komendant schronu postawi na swoim. Reszt nocy spdzilimy pod stra esesmanw na klatce schodowej prowadzcej do schronu. Czuem si tam tak wycznie w roli widza, e ani przez myl mi nie przeszo, e angielskie bomby byyby rwnie przykre dla Niemcw, jak i dla mnie. Doczekaem si. Po raz pierwszy lotnictwo bombardujce byo po mojej stronie. Nastpnego dnia odjechalimy do Norymbergi. Langwasser - Oflag 73 - Stalag XII D. Dziwne miaem uczucie podczas wstpnych formalnoci, gdy po szczegowej rewizji przeprowadzonej przez funkcjonariuszy obozowej Abwehry podawaem swoje dane personalne. Przez dwa i p roku yem w Warszawie pod faszywymi nazwiskami po to, by unikn spotkania z gestapo i Abwehr, a tu, w niewoli, wobec przedstawiciela teje Abwehry miaem ujawni prawdziwe imi i nazwisko. Zarejestrowali mnie pod numerem 4454.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

485

W skad grupy generaw i wyszych oficerw AK uwizionych w Langwasser wchodzili: - gen. dyw. Tadeusz Komorowski-Br, Komendant AK, mianowany dnia 30 IX 1944 roku Naczelnym Wodzem Polskich Si Zbrojnych (zmar w Londynie 24 sierpnia 1966); - gen. bryg. Tadeusz Peczyski - "Grzegorz", Szef Sztabu AK (zmar w Londynie 3 stycznia 1985); - gen. bryg. Antoni Chruciel - "Monter", dowdca Warszawskiego Okrgu AK (zmar w Waszyngtonie 30 listopada 1960); - gen. bryg. Albin Skroczyski - "aszcz", dowdca Obszaru Warszawskiego (zmar w Warszawie w 1972); - gen. bryg. Kazimierz Sawicki - "Prut", dowdca Obszaru Poudnie (zmar w Londynie w 1971); - gen. dyw. Tadeusz Kossakowski, w Powstaniu bez przydziau, przybyy do kraju "mostem nr 2" w maju 1944 (zmar w Warszawie w 1973); - pk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki - "Makary", "Heller", szef II Odziau Sztabu KG AK (zmar w Londynie 22 maja 1984)

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

486

oraz towarzyszcy im oficerowie i szeregowi AK: ppk Tadeusz Zdano wie, kpt. Stanisaw Jankowski "Agaton", rtm. Zdzisaw Rubach-Poubiski - "Admira", por. Ludwik Hermel - "Kazimierz Boru", ppor. Zenon Chorzewski - lekarz, ppor. Jan Wojtowicz - "Wojtek", kpr. Janusz Makarewicz, kpr. pchor. Janusz Maecki, kpr. pchor. Zygmunt Skrobaski - "Blikle", kpr. pchor. Czesaw Wegner - "Bartek", kpr. Piotr Woyzbun - "Janusz", st. Strzelec Leon Putowski - "Pakulski". Wobec generaa Bora, nawet w baraku za dodatkowymi drutami, Niemcy stosowali specjalne obostrzenia. Pokj, w ktrym mieszka wraz z generaem "Grzegorzem", zamykano wczesnym wieczorem na klucz, a wartownik przed drzwiami na korytarzu pilnowa ich do rana. Strach przed moliwoci ucieczki ktrego z nas doprowadzi Niemcw do tego, e nie chcieli przekaza do obozowego szpitala generaa "Grzegorza", ktrego ropiejca rana na twarzy grozia oglnym zakaeniem. Dopiero pisemny protest generaa Bora poskutkowa. Operacja, ktrej dokona chirurg-Jugosowianin, wizie ssiedniego Stalagu XII D, uratowaa generaowi "Grzegorzowi" ycie. Od reszty obozu bylimy odgrodzeni kolczastymi drutami, od siebie nawzajem dzielia nas gorycz klski, nadmiar pyta bez odpowiedzi, niepokj o najbliszych pozostawionych w Warszawie.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

487

Zdecydowaem si, po dugiej rozmowie z pukownikiem "Makarym", i do niewoli jako adiutant generaa Bora, w przewiadczeniu, e mog mu by przydatny w trudnych okolicznociach. Nie sprawdzia si ta moja gotowo. Lepiej zreszt, e jej genera nie potrzebowa. Dystans subowy, nuda obozowego ycia na niby nie sprzyjay nawizaniu bliszych z nim kontaktw. Nieatwa dla mnie bya konfrontacja wyidealizowanego wizerunku Komendanta AK, nastpcy legendarnego "Grota", ze zmczonym, niemiaym, uprzejmym i koleeskim czowiekiem, z ktrym staem wsplnie w kolejce pod prysznic w obozowej ani. Pobyt w Langwasser, wsplny pokj i niejedna noc przegadana do rana pozwoliy mi natomiast na nawizanie serdecznych stosunkw z pukownikiem Kazimierzem Irankiem-Osmeckim, moim ostatnim szefem w konspiracji i utrwaliy przyja na reszt ycia. Z pozostaymi generaami AK, z ktrymi spdziem w Langwasser cztery miesice, mj kontakt ogranicza si do wymiany skpych informacji i zdawkowych uprzejmoci. Myl, e im byo wwczas jeszcze ciej ni mnie, bo wicej mieli za sob i przed sob przegranych spraw i zawiedzionych nadziei. Nie przypuszczaem, e krtkie wsplne spacery wzdu obozowych drutw w Langwasser powrc do mnie po wielu latach nieoczekiwanym listem.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

488

W marcu 1957 roku napisa do mnie genera Antoni Chruciel - "Monter". Jakby si usprawiedliwiajc, powoywa si "na wspomnienia pewnych chwil z obozu jecw, zwaszcza Norymbergi". Pisa z Waszyngtonu na adres redakcji wydawanego w Warszawie polonijnego tygodnika "7 Dni w Polsce", w ktrym przeczyta mj artyku o projektowanym Pomniku Bohaterw Warszawy. Przesya swoje propozycje pomnika, zastrzegajc si artobliwie, e "to nie jest stawaniem do konkursu". "Pomnik Bohaterw - pisa - postawcie u zbiegu ulic Marszakowska-Krlewska (na Starym Miecie nie ma miejsca, a plac Teatralny straciby dzi przez pomnik). Forma kopca z betonu, z zewntrz rzeby, w wydronym wntrzu panoramy przedstawiajce sceny z lat 1830/31, 1905, 1939, 1944." Tskni do Warszawy, cho ani sowa o tym nie wspomnia. Zapytywa, czy gdyby wrci, to mgby liczy na mieszkanie i prac przy odbudowie. "Mam teraz - pisa - dziwne zamiowanie do tej kategorii prac. Nie jestem in., ale przecie tyle jest tam moliwoci wykorzystania czowieka." Odpowiedziaem niezwocznie. Nie tajc trudnoci w znalezieniu dla pracy w nowym zawodzie ani trudnoci mieszkaniowych, namawiaem go do powrotu. Pilno mu byo do warszawskich spraw, bo mi odpisa take niezwocznie. Martwi si trudnociami, wraca do spraw pomnika. O sobie i swych najbliszych napisa: "... nie

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

489

pasujemy do emigracji, a moemy to stwierdzi po wielu latach wygnaczego ycia." Umar 30 listopada 1960 roku o wiele tysicy kilometrw od Warszawy po wielu latach penych krzywd i goryczy. Sprawdziem w Langwasser na wasnej skrze trudnoci obozowego ycia za drutami, o ktrych tyle napisano w powojennych wspomnieniach. Cho krtko, ale w zaostrzonej dawce, ze wzgldu na ograniczon liczb mieszkacw naszego samotnego baraku, nadmiar problemw, zimno, godowy obozowy wikt, ktry musia nam wystarczy przez pierwsze dwa miesice. Trudno byo nie myle o jedzeniu. Pokraja porcj chleba na cieniutkie plasterki, usu-szy je na rurze od piecyka na chrupice grzanki i wydziela je sobie przez cay dzie, czy posmarowa pajd chleba "ca" margaryn i zje od razu na niadanie. Bo cho "Pakulski" opracowa bezbdn metod dzielenia chleba i skonstruowa foremk i wag do podziau margaryny, w niczym nie zwikszao to codziennych porcji. Reszta obozowego wiktu: "herbata" z sosnowych igie z sacharyn i brukiew pod rnymi postaciami, nie nadaway si do adnych ulepsze, a i do jedzenia nie za bardzo. Poza jedzeniem pozostawao niewiele czynnoci, ktre pozwalay na samokontrol i niepoddawanie si obozowej apatii.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

490

W tych warunkach codzienne staranne golenie si przy pomocy ostrzonej na doni yletki oraz mycie si w pieczoowicie wydzielanej menace zimnej wody, sanie ka i codzienny - bez wzgldu na pogod - dugi spacer wzdu drutw, nabieray istotnego znaczenia. Nie mielimy ksiek, nie byo obozowej biblioteki. Staralimy si jako rozadowa gorycz, zabi nud. Zorganizowalimy wykady z jzykw obcych, matematyki, historii, architektury, uroczysty obchd z okazji 11 listopada, wspln kolacj z opatkiem w Wigili Boego Narodzenia. Po raz pierwszy, wanie tam, w obozie Langwasser, wygosiem prelekcj o odbudowie Warszawy. Niewiele wiedziaem jeszcze wwczas na ten temat poza tym, e Warszawa na pewno bdzie odbudowana i e bardzo chc w tym uczestniczy. Niezapomnianym przeyciem w obozowej nudzie byy dla mnie poranne spacery wzdu drutw kolczastych, ktre odbywalimy we trjk z pukownikiem "Makarym" i z "Wojtkiem". Moglimy rozmawia do woli na temat konspiracji, Powstania, rychego zakoczenia wojny i bardzo rnych wariantw jej finau dla naszej grupy jecw-zakadnikw. Zdawalimy sobie spraw, e zaostrzone rygory bezpieczestwa stosowane wobec nas nie pochodz od komendanta obozu, ale s wynikiem rozkazu z gry i mog zapowiada jeszcze niejedn przykr dla nas niespodziank.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

491

O tym, e nasza grupa bya nadal tematem zainteresowania gestapo, przypomniaa nam w pocztku listopada wizyta dwu cywilw, ktrzy zjawili si dla przeprowadzenia rozmowy z generaem Borem. Nietrudno byo rozpozna, e to gestapowcy, a sdzc z szacunku, ktry im okazywa szef obozowej Abwehry, jacy wysi funkcjonariusze tej instytucji. Jak nam pniej relacjonowa genera Br, bya to jeszcze jedna prba wcignicia go do frontu antykomunistycznego. Odmwi kategorycznie. Przy okazji tej rozmowy wypytywa o losy generaa "Grota"-Roweckiego. Jeden z przybyych gestapowcw prowadzi jego spraw i osobicie przesuchiwa go na Alexander-Platz w Berlinie (centrala gestapo). Owiadczy, e stan zdrowia aresztowanego jest zy. Od chwili gdy wskutek wybuchu Powstania w Warszawie przesta otrzymywa paczki z kraju, nie moe powrci do si. Gestapowiec zgodzi si na propozycj generaa Bora, by przesa generaowi Roweckie-mu paczki od nas, zalecajc towarzyszcemu mu oficerowi Abwehry, by z chwil otrzymania paczki przekaza j dalej. Nie zrozumielimy wwczas waciwie, co oznaczay w ustach gestapowca sowa, e wizie "przesta otrzymywa paczki". Po dwu miesicach dowiedzielimy si przypadkowo, e nasza paczka przeznaczona dla "Grota" wci ley w obozowej kancelarii Abwehry. Adresat nie

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

492

y ju dawno, o czym dobrze wiedzieli Niemcy podczas rozmowy z generaem Borem. Pod koniec listopada dostaem wreszcie pierwsz wiadomo z domu. Pisaa matka i "Krystyna". Przeyy Powstanie, byy razem z Magdalenk i moj siostr. Od tej chwili byem pewien, e i ja doczekam si szczliwie koca wojny. Na Gwiazdk dostaem list od Magdalenki. Pierwszy jej wasnorcznie napisany list. Konspiracja wojenna obowizywaa nadal, bo list zaczyna si: "Kochany wujku". Skoczyo si nasze godowanie. Dostalimy paczki z domu. Tam nasze panie odywiay si kasz z majerankiem i namiastk herbaty z sacharyn, ale nam do obozu wysyay domowej roboty suchary, smalec i cebul. Trafi te do nas m zaufania Polakw-jecw ssiedniego stalagu i zaopatrzy szczodrze w znakomite paczki Czerwonego Krzya. Palacze, ktrzy dotychczas dzielili na cztery czci jednego papierosa, kupionego za dzienn porcj chleba od wachmana, stali si nagle posiadaczami kartonw cameli i lucky strike'w. Bogactwo paczkowo-papierosowe nie tylko poprawio nasze samopoczucie, ale wpyno wydatnie na zwikszenie serwisu informacyjnego oraz liczby reglamentowanych blankietw korespondencyjnych, ktre za papierosy dostarcza nam Gwd-tumacz.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

493

Gwiazdk w Langwasser obchodzilimy w niemal pogodnym nastroju. Mielimy wiadomoci z domu, nawet najwiksi pesymici przyznawali, e to ostatnia wojenna Gwiazdka. Urzdzilimy wspln Wigili. Byy koldy, ssiad, kucharz-Woch, gra na skrzypcach, ja na poyczonej od Wochw za papierosy harmonii. Dziki paczkom mielimy wgla pod dostatkiem, nareszcie byo ciepo w baraku. Najwspanialszy prezent gwiazdkowy zrobili nam w kilka dni pniej Anglicy. Nocny nalot na Norymberg. Pierwsza fala bombowcw zrzucia rakiety owietlajce na spadochronach. Potem nastpio cige bombardowanie trwajce blisko godzin. Z jednostajnego oskotu mona byo wyrni detonacje omiotonowych bomb, po raz pierwszy uytych pono wanie w tym nalocie. Stalimy w otwartych oknach, potem wyszlimy przed barak, nie baczc na odamki spadajce na dach naszej budy. Bylimy sami. Wachmani dawno ju pouciekali z wie straniczych i poukrywali si w schronach. Nikt nam nie przeszkadza w kontemplacji poarw i detonacji. 5 lutego 1945 roku, niespodziewanie, kazano nam si spakowa i pod siln eskort przewieziono nas do Saksonii do obozu w Colditz. Colditz - Oflag IV C. Sonderlager, Straflager - obz specjalny, obz karny - jak mwili Niemcy. "The bad boy's

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

494

camp" - "Obz dla niegrzecznych chopcw" - jak mwili Anglicy. Zamczysko na wysokiej skale nad rzeczk, zniszczone podczas wojen husyckich, odbudowane przez Augusta Mocnego na przeomie XVII i XVIII wieku. Z jedynym wejciem przez niegdy zwodzony most i dbowe wrota pod zamkow wie. Otoczone zasiekami z drutu kolczastego, owietlone w nocy rzsicie reflektorami ze wszystkich stron, mimo obowizujcego zaciemnienia. W roku 1940 byli tu wizieni Polacy, midzy innymi genera Tadeusz Piskor i admira Jzef Unrug.19 W chwili naszego przybycia w lutym 1945 roku w obozie znajdowao si okoo czterystu jecw: gwnie Brytyjczykw, troch Francuzw od de Gaulle'a, trzydziestu czeskich lotnikw z RAF-u i jeden Amerykanin. Byli to jecy specjalnie dobierani: schwytani uciekinierzy z obozw, spadochroniarze, komandosi i grupa tzw. prominents (znakomitoci), midzy innymi kapitan Elphinstone, siostrzeniec krlowej Elbiety, porucznik Lascelles lord Harewood, siostrzeniec krla Jerzego VI, kapitan lord Haig, syn marszaka, porucznik Alexander, bratanek marszaka, porucznik lotnictwa Stanw Zjednoczonych Winant, syn ambasadora USA w Londynie, jaki kuzyn Churchilla i kilku innych, tak czy inaczej skoligaconych z monymi tego wiata. Oprcz tych utytuowanych "znakomitoci" byo te w Colditz kilku sawnych oficerw tej
19 G. Romilly e M. Alexander, The Privileged Nightmare, Londyn 1954.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

495

wojny, jak na przykad Group Captain Douglas Bader, dowdca Skrzyda 12 grupy myliwskiej, w skad ktrej wchodzi polski dywizjon 302. Jako oficer zawodowy RAF-u, na kilka lat przed wojn straci obie nogi w wypadku lotniczym. Ten zdawaoby si zupeny inwalida niesychan si woli doprowadzi do tego, e majc dwie protezy, wspaniale lata i walczy, by jednym z asw Bitwy o Angli. Po podwrzu zamkowym w Colditz chodzi o dwch protezach bez laski. Podczas defilady zwycistwa nad Londynem prowadzi eskadr spitfirw. Do Colditz trafiali karnie schwytani uciekinierzy z obozw, ale mona byo dosta si tam i za inne "przestpstwa", Belgowie, major Flbus i porucznik Marlire, trafili tam za... zjedzenie kota. Dowdca obozu w Eichstadt, przed wysaniem jecw do Colditz, ukara ich przykadnie i opisa to w obozowym rozkazie: "pkt 1. Postanowiem ukara jeca wojennego mjr. Flbus aresztem 10-dniowym za to, e w dniu 2.3.1941 zowi niemieckiego kota, nie bdcego jego wasnoci, i w dniu 4.3.1941 wzi udzia w nielegalnej konsumpcji kota. pkt 2... jeca wojennego por. Marlire, aresztem 14 dni, za to, e w bestialski sposb zabi niemieckiego kota, nie

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

496

bdcego jego wasnoci, ugotowa go i poar w nielegalny sposb." - Pyszny, zupenie jak krlik - wspomina w Colditz major Flbus. Skomasowanie przez Niemcw w obozie karnym w Colditz duej liczby poapanych uciekinierw z obozw jenieckich spowodowao takie nagromadzenie specjalistw od obozowych ucieczek, umoliwio tak wymian dowiadcze, e po pewnym czasie nawet z Colditz, najbardziej strzeonego obozu jecw, byo rwnie kilka udanych ucieczek, take i w polskim wykonaniu. W Colditz spotkaem dwu znajomych z Warszawy Anglikw, ktrych aresztowano na Topolowej. W kocu marca 1945 roku przybya do Colditz kilkudziesicioosobowa grupa jecw francuskich z 1940 roku. Nawet si nie zdziwiem, gdy wrd przybyych spotkaem kapitana Labaylle, dowdc baterii, w ktrej przed piciu laty odbywaem praktyk na linii Maginota. Podarowaem mu zapasow par butw, ktre zabraem z Warszawy. Nie musia odtd chodzi w drewnianych sabotach. Od niego dostaem moj karykatur, ktr na poczekaniu narysowa jego kompan porucznik Sri. Jecy brytyjscy w Colditz byli dobrze wyposaeni i zorganizowani. Dwa razy dziennie otrzymywalimy od nich

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

497

serwis najnowszych wiadomoci z radiowego nasuchu. Zrewanowalimy si, wygoszon wobec licznego audytorium, zakonspirowan przed wadzami obozowymi prelekcj o konspiracyjnej walce z Niemcami w Polsce. Z upowanienia generaa Bora "Wojtek" wygosi j po angielsku, ja po francusku. Z powojennej lektury dowiedziaem si, e ponadto genera Br wygosi w obozie w Colditz trzy wykady o AK.20 Nawet w obozie w Colditz, na dwa miesice przed kapitulacj, Niemcy nie dali spokoju generaowi Borowi wizj "frontu antykomunistycznego". Tym razem nie byli to gestapowcy, ale uprzejmy starszy pan. Powoywa si na przedwojenne Towarzystwo Polsko-Niemieckie, apelowa do wsplnoty europejskiej. Gdy mu genera Br owiadczy, e na prno czas traci, zrezygnowa z dalszej argumentacji i wicej si ju nie pokaza. Komunikaty z frontu potwierdzay szybki postp armii alianckiej i rozwj decydujcych o losach wojny ofensyw radzieckich. Koniec wojny stawa si realny i bliski. Gdzie w kocu marca genera "Grzegorz" przeprowadzi z kadym z oficerw naszej grupy rozmow w cztery oczy, ktr nazywalimy "spowiedzi wielkanocn". Zapytywa, co indagowany zamierza robi z chwil zakoczenia wojny. Odpowiedziaem, e chc towarzyszy Ko20 J.M. Ciechanowski, Gen. Br-Komorowski. Trzy wykady o AK, "Zeszyty Historyczne", Pary 1979, nr 49.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

498

mendantowi AK do koca jego niewoli, potem uda si do Londynu dla zaatwienia spraw formalno-subowych zwizanych ze zrzutem do Polski i wraca do Warszawy. Nie wiem, czy moja odpowied bya po myli generaa, ale w niczym nie zakcia uprzejmych stosunkw midzy nami. W kwietniu wypadki na froncie zachodnim potoczyy si bardzo szybko. Armie amerykaskie zbliay si do Saksonii, a wzrastajca nerwowo Niemcw wskazywaa, e dni obozu w Colditz s policzone. W nocy z 13 na 14 kwietnia kazano nam si spakowa w cigu p godziny, zaadowano nas z grup "prominents" do dwu autobusw. Kto nam zdy w ostatniej chwili przekaza usyszany wanie komunikat o mierci prezydenta Roosevelta. Wywieli nas z obozu. Nazajutrz, 15 kwietnia, obz w Colditz zosta wyzwolony przez armi amerykask. Nie byo wtpliwoci - bylimy zakadnikami. Potem ju wszystko potoczyo si szybko i bez wikszej emocji. Dopiero z powojennej lektury dowiedziaem si, co nam grozio. Przez Drezno, dymice po ostatnim nalocie, przewieziono nas do saskiej twierdzy Koenigstein nad ab. Po przenocowaniu pojechalimy dalej przez Pilzno, Kadno i Pasaw, by 16 kwietnia wyldowa w obozie jecw i

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

499

oficerw holenderskich w Titmoning pod Salzburgiem. Holendrzy przyjli nas bardzo serdecznie: paczkami i koncertem obozowej orkiestry na nasz cze. Po kilku dniach przy nocnym apelu wybucha awantura. Brak byo w naszej grupie szeciu oficerw angielskich. Po kilkakrotnym przeliczeniu i trzymaniu nas przez wiele godzin pod stra pod goym niebem wywieziono nas do ssiedniego miasteczka Laufen, do obozu dla cywilnych internowanych. eby wszystko byo formalnie w porzdku, nad drzwiami do naszej sali, przy ktrych czuwa wartownik, umieszczono napis: "Oflag". Po trzech dniach doprowadzono do nas niedoszych uciekinierw (z wyjtkiem kuzyna Churchilla, ktry uciek z oficerem holenderskim). Ukryli si w piwnicy na terenie obozu, gdzie ich wytropiy psy policyjne. Sytuacja zmieniaa si z godziny na godzin. Czogi generaa Pattona podchodziy pod Salzburg. Jak dugo Niemcy bd nas ewakuowali i dokd? Coraz byo cianiej. Pod koniec kwietnia zaadowano nas znowu w najwikszym popiechu do autobusu i przez Salzburg, Berchtesgaden przewieziono do Markt-Pongau w Alpach Tyrolskich. Zastalimy tam duy obz jeniecki szeregowych, w ktrym spotkalimy po raz pierwszy od wyjcia z War-

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

500

szawy onierzy AK z Powstania. Lej mi si na sercu zrobio, cho sytuacja stawaa si coraz bardziej napita. Nastpnego dnia dotar tam do nas ambasador Szwajcarii przy rzdzie niemieckim, od ktrego dowiedzielimy si o zajciu Colditz przez Amerykanw i o alarmie, jaki wywoao wywiezienie naszej grupy. Robio si koo nas gorco. Ambasador Szwajcarii otrzyma polecenie poszukiwania nas i odnalaz w Markt-Pongau. Zdoa przekona przebywajcego w tym rejonie SS-Obergruppenfhrera i generaa policji Bergera, szefa Himmlerowskiej Administracji Obozw Jenieckich (Kriegsgefangenenwesen), eby we wasnym interesie zgodzi si odda nas pod opiek przedstawiciela Szwajcarii. Jak si dowiedziaem z powojennej literatury, ambasador musia przekona Bergera wwczas rwnie i o tym, by nie wykona rozkazu fhrera. 22 kwietnia 1945 roku, a wic 10 dni przedtem - jak wspomina H.R. Trevor Roper w ksice Ostatnie dni Hitlera - Gotlob Berger zameldowa si w podziemnym schronie Hitlera w Berlinie. Musia czeka, bo Hitler by na naradzie. Wprowadzono go wreszcie na rozmow, na zakoczenie ktrej poruszyli spraw wysoko ustosunkowanych jecw angielskich i amerykaskich, ktrych trzymano jako zakadnikw. Byli internowani w zachodnich Niemczech, ale w miar posu-

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

501

wania si wojsk sprzymierzonych zostali oddzieleni od swych towarzyszy niewoli i skierowani do Bawarii. Gdy Berger egna si, Hitler wsta. Cae jego ciao trzso si. "Dray jego rce, noga, gowa i nic innego nie mia do powiedzenia jak tylko: - Masz pan ich wszystkich rozstrzela. Rozstrzela."21 Nie ulega wtpliwoci, e gdyby Berger zdecydowa si wykona rozkaz fhrera, dotyczcy Anglikw i Amerykanina, to ju z wasnej inicjatywy wykoczyby i nas. Szczciem, argumenty ambasadora Szwajcarii i blisko czogw amerykaskich byy dostatecznie przekonywajce. Nazajutrz, to jest 4 maja, ju pod flag szwajcarsk, odjechalimy w kierunku granicy. Dotarlimy jednak tylko do linii frontu utrzymywanej na tym odcinku przez dywizj SS. Droga do Szwajcarii bya odcita. Dowdca tego odcinka frontu genera von Schwartz te widocznie szykowa sobie "alibi" wobec bliskiego koca wojny, bo zaprosi prominentw - a przy okazji i nas - na podwieczorek do swej kwatery. Obsugiwali nas podoficerowie SS, a genera, opasy grubas z gwiazdk brylantow na piersi, trzyma mow wyranie adresowan do naszych brytyjskich kolegw. Nie odbiegaa od propagandowych hitlerowskich schematw: bya w niej i wsplnota europejska, i wsplny front przeciwko "zale21 H.R. Trevor-Roper, Ostatnie dni Hitlera, Pozna 1965, s. 144.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

502

wowi azjatyckiej komuny". Na zakoczenie genera zaklaska w donie, wbieg adiutant - punkt programu by wida zawczasu przygotowany - i po uroczystym "Heil Hitler" wrczy mu czerwone pudo. Grubas potoczy wzrokiem dookoa ze sowami: "dwa s szczeglne momenty w yciu onierza, kiedy dostaje bro i kiedy zdaje bro", otworzy pudo i wrczy najstarszemu stopniem z brytyjskich prominentw pistolet ze swym wygrawerowanym facsimile. Niemcy ju si asili do swych jutrzejszych zwycizcw. Zaenowany kapitan Elphinstone nie wiedzia, jak si zachowa wobec wrczanego mu puda i wycignitej rki Niemca. Pojechalimy dalej. Jak formalnie zakoczya si dla mnie wojna? Kady, kto j przey, zapamita t chwil, jake nieraz rn od tej wymarzonej. Dla mnie zakoczya si nijako: 5 maja 1945 roku, o godzinie 6.30, na tyrolskiej szosie pod Wrl, w autobusie z niemieckim kierowc jadcym pod szwajcarsk flag. Wyminlimy zamaskowany wrd drzew niemiecki czog i kilku onierzy, wjechalimy w ziemi niczyj. Pogoda pikna, krajobraz niewojenny, spokojnie. Tylko raz po raz przelatyway po niebie myliwskie samoloty alianckie, polujce z niskich wysokoci na najmniejsze nawet przesuwajce si po drodze oddziay i samodziel-

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

503

ne pojazdy. Gupio byoby dosta od wasnego - bd co bd - lotnika w ostatniej godzinie wojny. Czog z bia gwiazd, zamaskowany gaziami opodal drogi, nie zwrci na nas uwagi. Zatrzyma nas dopiero o kilkadziesit metrw dalej samotny onierz z pistoletem maszynowym w rku, w hemie nie znanego mi ksztatu. Na lewym rkawie mia naszyty znak rozpoznawczy swej jednostki: zielony kaktus na biao-tym tle. By to wysunity posterunek 103 dywizji piechoty amerykaskiej. Sztab jej mieci si w Innsbrucku, dokd nas skierowano. Dowdca przyj nas serdecznie i niekonwencjonalnie, wrczajc kademu na powitanie po dwie pary krtkich kalesonw koloru khaki. Nastpnego dnia pojechaem z generaem Borem i trzema prominentami do dowdztwa frontu. Zapamitaem, e kierowca amerykaskiego dipa, ktrym jechalimy, rozmawia z nami po polsku. Nie zastalimy amerykaskiego generaa, dowdcy armii, ktry omawia warunki kapitulacji z dowdc niemieckim, a nastpnego dnia rozstalimy si z prominentami. Oni odlecieli do Anglii, nas skierowano do obozu polskich jecw wojennych w Murnau. Spotkalimy tam reszt wywiezionych z Colditz Polakw i spor grup oficerw i onierzy AK z Powstania Warszawskiego. Od kogo z napotkanych znajomych dostaem biao-czerwony proporczyk do naszycia na beret.

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

504

Po paru dniach wraz z generaem Borem, "Grzegorzem" i "Monterem" odlecielimy samolotem do Parya. 13 maja zameldowaem si w Oddziale IV Sztabu w Londynie. Po trzech miesicach poprosiem generaa Bora o zwolnienie mnie z funkcji adiutanta. Nasza wsplna powstacza droga skoczya si 5 maja pod Wrl, gdymy minli amerykaski czog. Teraz zaczyna si nowy rozdzia. Genera wizytowa Polskie Siy Zbrojne i przygotowywa si do podry do Stanw Zjednoczonych, gdzie mia odwiedzi orodki polonijne. O mojej decyzji powrotu do Warszawy wiedzia i rozumia j. yczy mi powodzenia. al mi go byo, e nie mg jak ja do Warszawy powrci. Polacy na Wyspie stanli wobec penej goryczy i zawodu koniecznoci demobilizacji. Wadze brytyjskie zachcay do repatriacji. Tych onierzy polskich na Zachodzie, uwolnionych z obozw jenieckich onierzy wrzenia 1939 roku oraz AK, ktrzy nie decydowali si wraca zaraz do kraju, czekao przeksztacenie Polskich Si Zbrojnych w Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia. Przygotowywaem si do powrotu. Chciaem by jak najbardziej przydatny przy odbudowie Warszawy, wic zapisaem si na roczne studium urbanistyczne na Uniwersytecie w Liverpool. By tam najstarszy wydzia urbanistyki w Anglii, a chyba i jeden z najstarszych na wiecie, na

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

505

ktrym wykadali midzy innymi tacy urbanici, jak Abercoombie i Holford. W grudniu opublikowaem w londyskich "Wiadomociach" krtkie opowiadanie pt. Pomidory na oliborzu o naszym przejciu ze Starwki, potem jeszcze dwa: W kanaach Warszawy o pierwszym przejciu kanaami z oliborza do Starego Miasta i Ludzie z lasu o natarciach na Dworzec Gdaski. Chciaem na gorco utrwali wspomnienia. Na ich dokoczenie potrzebowaem trzydziestu lat. Z listw od matki, siostry i "Krystyny" - Hanki mogem sobie wyobrazi, jak nieatwo jest ludziom y w zrujnowanej Warszawie, tej pierwszej, mronej powojennej zimy. Matka i siostra wrciy z Magd na Mokotowsk. "Magda jedzi w stoowym pokoju na ywach - pisaa siostra z uszkodzonego bomb mieszkania - sprzedaam obrczki moj i babci, mj brylant, antyki po ojcu." Pieky ciastka na sprzeda. Siostra pracowaa jako lekarz. Pierwsze buty kupia Magdzie za zastrzyki doylne, ktre robia szewcowi na Pradze. "Krystyna" - Hanka zdaa matur, potem egzamin konkursowy na Politechnik w odzi. Nie pisaa o trudnociach i dopiero po przyjedzie do Warszawy dowiedziaem si, e studiujc, sy-

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

506

piaa na zestawionych krzesach w nie opalanym pokoju, a godow diet doprowadzia si do skrajnego wyczerpania i choroby serca. Ciuchy z paczki, ktr jej przysaem - cho bardzo by jej si przyday - sprzedawaa za grosze, eby mie co je. Nie wiedziaem, jak dam sobie rad w Warszawie po powrocie. "Boj si - pisaem w jednym z listw do matki - e mj powrt nie zmniejszy Waszych kopotw, ale sprowadzi Wam jeszcze jedn kulaw kaczk." W kwietniu 1946 roku spotkaem w Londynie koleg-architekta Stanisawa Dziewulskiego, ktry wraz z kilku urbanistami warszawskimi przyjecha na konferencj do Hastings. Opowiada mi o pracy w Biurze Odbudowy Stolicy. Napisaem do Warszawy z prob o formalne zapotrzebowanie dla mnie do pracy w BO. Przychylna odpowied, ktr wkrtce otrzymaem, pomoga mi w zaatwieniu formalnoci wyjazdowych z Anglii. 3 lipca 1946 uzyskaem dyplom ukoczenia studium urbanistycznego "Civic Design" Uniwersytetu w Liverpool. W sierpniu zgosiem si na wyjazd do kraju. Przed wyjazdem z Londynu do obozu przejciowego zwrciem si do szefa VI Oddziau Sztabu z prob o wyasygnowa-

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

507

nie mi odpowiedniej sumy na zakup ksiek architektonicznych i urbanistycznych, ktre chciaem zabra ze sob. Myl, e 42 ksiki, ktre zakupiem za uzyskane pienidze i przekazaem do Biblioteki Wydziau Architektury, oraz 70 ksiek dla Publicznej Biblioteki Technicznej, przyday si w Warszawie. Album pt. Numeri di Vitruvio wrczyem osobicie profesorowi Lechowi Niemojewskiemu. 8 wrzenia przybilimy do nabrzea wypalonego portu w Gdasku. Wrd nielicznych oczekujcych rozpoznaem z daleka "Krystyn" - Hank. Ona nie moga mnie odnale wrd tysica jednakowych battledressw i granatowych beretw toczcych si na pokadzie wzdu balustrady. Zgosiem si do placwki Pastwowego Urzdu Repatriacyjnego, gdzie tak jak kady z przybyych zoyem na pimie "przebieg suby wojskowej od 1939 do 1945 roku". W trakcie uzupeniajcej rozmowy na pytanie, jakie kursy szkoleniowe ukoczyem w Anglii przed skokiem do Polski, odpowiedziaem: Kurs Doskonalcy Administracji Wojskowej. Nie wzbudzio to zainteresowania mego rozmwcy. Dostaem zawiadczenie Nr 780163 stwierdzajce, e w dniu 9 wrzenia 1946 roku zarejestrowaem si w Punkcie Przyjcia w Gdasku-Porcie, e mam "pierwszestwo i prawo jednorazowego bezpatne-

7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY

508

go przejazdu wszelkimi rodkami lokomocji do Warszawy", prowiant i zapomog w wysokoci 100 z. Do Warszawy pojechalimy pocigiem razem z "Krytyn" - Hank. lub nasz odby si 1 padziernika 1946 roku w kociele na Saskiej Kpie. 15 wrzenia 1946 roku zgosiem si w Biurze Odbudowy Stolicy (BO), gdzie zostaem zatrudniony w Pracowni Planu Oglnego. Gdy zjawiem si w I pawilonie na Ujazdowie, speszyem si. Na cianie w pracowni wisia duy rysunek: Perspektywiczny Plan Odbudowy Warszawy. Pomylaem: Spniem si. Nie zostao ju dla mnie nic do roboty. Wkrtce jednak wiedziaem, e tej roboty zostao bardzo duo. Dla mnie na trzydzieci lat. Szybko uczyem si warszawskiej urbanistyki. Miaem wiele satysfakcji, gdy powierzono mi przygotowanie i wygoszenie referatu pt. Plan zagospodarowania przestrzennego Warszawy w latach 1947-1965 na III Sesji Naczelnej Rady Odbudowy Warszawy, ktra odbya si 31 marca 1947 roku w obecnoci prezydenta Bieruta. Wkrtce rozpoczlimy projektowanie Trasy W-Z. Przez niemal trzydzieci lat pracowaem jako architekturbanista nad odbudow i rozwojem Warszawy. Nie wyobraam sobie pikniejszej roboty.

V. I CO DALEJ?

509

V. I CO DALEJ?
1. JANUSZ KIESZKOWSKI I PRZEMYSAW SIWIK
Wspominajc pracowni profesora Bohdana Pniewskiego, w ktrej pracowaem w dniu wybuchu wojny, wymieniem kolegw, z ktrymi pracowalimy do 1 wrzenia 1939 roku. Obok nazwiska Janusza Kieszkowskiego umieciem w nawiasie: zamordowany w roku 1940. Dla mojego pokolenia byo to jednoznaczne. Dla pokolenia moich wnukw potrzebne uzupenienie: Janusz Kieszkowski, jeniec obozu w Kozielsku, zosta zamordowany przez NKWD w 1940 roku w Katyniu. Przemysaw Siwik, jeniec obozu w Starobielsku, zosta zamordowany przez NKWD w miejscu i okolicznociach dotychczas nie wyjanionych.

2. WITOLD SYRUNOWICZ
Kolejne uzupenienie jest bardzo wieej daty, a odnosi si do mego pobytu w Kownie na trasie Warszawa - Pary. Po ucieczce z obozu internowanych w Podze do Kowna zamieszkaem u pastwa Syrunowiczw. Ich go-

2. WITOLD SYRUNOWICZ

510

cinno i odwag, jakiej trzeba byo, by ukrywa poszukiwanych przez policj oficerw polskich, opisaem w ksice, a w sercu zachowaem na zawsze. Niestety nigdy wicej z nimi si nie zetknem. Bdc w marcu 1987 roku na spotkaniu autorskim w Elblgu, relacjonowaem ten mj kowieski epizod i nieoczekiwanie natrafiem na lad pastwa Syrunowiczw. Jeden z uczestnikw spotkania, pan Andrzej Winiewski, by uczniem profesora Witolda Syrunowicza, ktry w gimnazjum im. Kazimierza Jagielloczyka w Elblgu po wojnie uczy matematyki. Byy ucze - dzi siwy, starszy pan - serdecznie wspomina zmarego w 1980 roku "profesora Sinusa". "By wymagajcy, serdeczny, z poczuciem humoru. Lubi dworowa sobie z dziewczyn, przymawiajc si, by go zapraszay na litewskie bliny. Nawet gdy si na nas zoci, czulimy, e nas lubi." Po nitce do kbka, przez ksik telefoniczn Elblga, w ktrej nadal figuruje telefon profesora - trafiem do jego syna inyniera Wiesawa Syrunowicza zamieszkaego w Gdasku, ktry - w odpowiedzi na mj list - nadesa mi informacje o ojcu i fotografie rodzinne z tamtych lat. Witold Syrunowicz, matematyk, by dziaaczem i organizatorem ycia owiatowego, kulturalnego i sportowego Polonii na Litwie. Nauczycielem w gimnazjum im. Adama

2. WITOLD SYRUNOWICZ

511

Mickiewicza w Kownie, prezesem Stowarzyszenia Kulturalnego "Pochodnia" i klubu sportowego "Sparta". Bra czynny udzia w dziaalnoci konspiracyjnej, przeciwstawiajcej si w okresie przedwojennym wynaradawianiu Polakw przez wadze litewskie. W roku 1945, w jednym z pierwszych transportw repatriacyjnych, znalaza si rodzina Syrunowiczw. Zamieszkali w Elblgu, gdzie profesor podj prac pedagogiczn. "Szkoda, e ojciec nie mg zapozna si z treci paskiej ksiki - wspomina syn - natomiast matka, Genowefa Syrunowicz, zmara w 1986, czytaa kilkakrotnic przygody Agatona i podarowaa mi ksik, traktujc j jako pamitk rodzinn." auj, e nie byo mi danym spotka pastwa Syrunowiczw po wojnie. Tym bardziej ceni sobie ten odnaleziony po latach lad po nich.

3. JANUSZ ZALEWSKI - CHINEK


Pary 1939, koszary Bressuire, punkt zborny Polakw. Spotkaem tam mego przyjaciela Janusza Zalewskie-go "Chiczyka", koleg ze Szkoy Podchorych Rezerwy Artylerii we Wodzimierzu Woyskim i z Wydziau Architektury. W listopadzie 1939, w ogonku po zup, Janusz opowiada mi, jak z pukownikiem Stanisawem Rostworowskim wystartowali z Warszawy do Parya. Wyjcie pukownika Stanisawa Rostworowskiego i Janusza Za-

3. JANUSZ ZALEWSKI - CHINEK

512

lewskiego z Warszawy, po wrzeniowym obleniu, to drobny przyczynek do studium psychologicznego o Niemcach i Polakach czasu wojny. W pierwszych dniach po kapitulacji Warszawa bya otoczona przez wojska niemieckie, ktre nie wpuszczay nikogo z zewntrz do miasta. A ludzie cisnli si tumnie, by sprawdzi skutki bombardowania, odnale swych najbliszych, dowie im ywno. Potrjny kordon posterunkw obsadzi drogi dojazdowe i nie wpuszcza nikogo. Ale Janusz okaza si rwnie dobrym piechurem, jak i psychologiem. Z prawdziwym kunsztem harcerskowojskowym przeprowadzi pukownika przez pierwszy wewntrzny kordon placwek najbliszych Warszawie, po czym zawrcili i ujawnili si na drodze, proszc wartownika, by im pozwoli przej do Warszawy. Id z Otwocka, chc jak najszybciej dosta si do rodzin. Niemiec by nieubagany. Do Warszawy nikomu wchodzi nie wolno. Rozkaza wyprowadzi ich za obydwa zewntrzne kordony posterunkw. Ordnung muss sein Porzdek musi by. Dalej poszo ju atwiej. Via Ryga-Sztokholm, jako jedni z pierwszych przybyszw z Warszawy, zameldowali si w Paryu: - gen. bryg. Stanisaw Rostworowski - "Odra", "Rola", w 1942 powrci do kraju. W 1944 awansowany do stopnia

3. JANUSZ ZALEWSKI - CHINEK

513

generaa brygady, mianowany inspektorem KG AK na Okrg Krakw. 11 VIII 1944 zosta aresztowany w Krakowie i po bestialskim ledztwie - zamordowany; - por. Janusz Zalewski - "Chinek". Skaka z 30 na 31 III 1942 jako cichociemny do kraju. Oficer wywiadu. Aresztowany przez Abwehr w Kijowie 1411943. Zagin.

4. BRESSUIRE
Tylko krtkie uzupenienie, nawizujce do mego pobytu w Bressuire, gdzie w grudniu 1939 roku w pogoni za prawdziwym wojskiem znalazem si znowu w Orodku Szkoleniowym Artylerii. Nud pseudoszkolenia i pseudowojska przerwaa tragiczna katastrofa. Przed witem na stojc w dwuszeregu na drodze kompani onierzy polskich wpada ciarwka. Piciu onierzy leao martwych. Kilkunastu rannych dugo odwoono do szpitala... Na wojnie gin ludzie. Ale tak na szosie, na porannym apelu, pod ciarwk... W wiele lat pniej przekonaem si, e tragiczny wypadek polskich onierzy zapad take w serca i pami mieszkacw Bressuire. W licie do Alberta Falquet z 6 wrzenia 1978 roku mer Bressuire pisa: "Pomnik wzniesiony na cmentarzu, ku czci Polakw, ofiar wypadku, jaki wydarzy si w stycz-

4. BRESSUIRE

514

niu 1940 roku, jest otoczony troskliw opiek, skadane s kwiaty."

5. PUKOWNIK KAZIMIERZ IRANEK-OSMECKI


"Antoni", "Makary", "Heller" - emisariusz do kraju, cichociemny, szef Wywiadu AK. Mj szef i przyjaciel. Po raz pierwszy spotkaem go jesieni 1941 roku w Londynie, w Szkole Oficerw Wywiadu. Mwi nam o yciu w okupowanej Warszawie, z ktrej niedawno wrci. Dla wprowadzenia w bd wywiadu niemieckiego tras Warszawa-Londyn odby przez Budapeszt - Istambu - Haif do Freetown w Sierra Leone. Dalej konwojem morskim przez Atlantyk do brzegw Kanady, skd do portu Cardiff w Wielkiej Brytanii. Ponownie spotkaem pukownika w styczniu 1944 roku w Warszawie. Konspiracyjn poczt dostaem polecenie: "Wtorek, godz. 17. Skwer Wielkopolski, trzecia awka od Filtrowej." Znak rozpoznawczy i haso. Tam poznaem mego nowego szefa, ktry po aresztowaniu podpukownika Mariana Drobika - "Dzicioa" obj kierownictwo Wywiadu AK. Spotykaem pniej pukownika IrankaOsmeckiego - "Makarego" niejednokrotnie. Na odprawie w lokalu przy ulicy elaznej we wtorek 1 sierpnia 1944 usyszaem od niego: "Dzi o godzinie 17 zaczynamy." Pukownik "Makary" akceptowa nasz zamiar przejcia ze Starwki na oliborz po odsiecz z Puszczy Kampino-

5. PUKOWNIK KAZIMIERZ IRANEK-OSMECKI

515

skiej. U pukownika "Makarego" w tydzie pniej zameldowaem si, ociekajcy mierdzcym bockiem, po przejciu kanaem z oliborza na Starwk. Pukownik "Makary" przekona mnie, bym poszed do niewoli z generaem Borem jako jego adiutant. Z pukownikiem "Makarym" spdziem ostatnie trzy tygodnie Powstania i siedem miesicy w niewoli. 13 maja 1945 roku pukownik Kazimierz Iranek-Osmecki po raz trzeci zameldowa si w Londynie. Pozosta w tym miecie a do mierci, niemal czterdzieci lat. Stroni od dziaalnoci politycznej. Reszt pracowitego ycia powici publicystyce historycznej i samopomocy koleeskiej. By wspautorem i wspredaktorem wydawnictw: Polskie Siy Zbrojne w drugiej wojnie wiatowej, t. III. Armia Krajowa; Drogi cichociemnych; Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945, oraz autorem ksiek: Emisariusz Antoni i Kto uratuje jedno ycie - Polacy i ydzi 1939-1945. Z tych ksiek jedynie Drogi cichociemnych i Emisariusz Antoni zostay wydane w Polsce. Oficer odznaczony po wojnie 1920 roku srebrnym Krzyem Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyem Walecznych oraz w wojnie 1939-1945 zotym Krzyem Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyem Walecznych, do koca ycia pozosta urzekajco skromny. Dwukrotnie odmwi propozycji awansu na generaa. Po raz pierwszy pod koniec Powstania, gdy z takim wnioskiem wystpi genera Br-

5. PUKOWNIK KAZIMIERZ IRANEK-OSMECKI

516

Komorowski, i ponownie w roku 1965, gdy podobn propozycj wysun genera Wadysaw Anders. Zaoyciel Koa onierzy AK i Koa Cichociemnych w Londynie. By nam przyjacielem i autorytetem moralnym. W PRL pukownik "Makary" - Kazimierz Iranek-Osmecki nie cieszy si dobr opini i przez wiele lat by "zapisem" cenzury. W pierwszym wydaniu mej ksiki cenzura skrelia wszdzie w tekcie jego nazwisko, pozostawiajc z koniecznoci tylko pseudonim. Gdy w roku 1984 ukazao si drugie wydanie, cenzura bya ju dla pukownika Iranka-Osmeckiego askawsza, ale moje sowa o "pogbionym dla niego szacunku" okazay si w dalszym cigu niecenzuralne. Ostatni raz spotkaem Pukownika w Londynie w listopadzie 1982 roku. Odprowadzi mnie do stacji metra. Pozosta mi w pamici jego yczliwy umiech i gest poegnania. Zmar w Londynie 22 maja 1984 roku. Zgodnie z ostatni jego wol zosta pochowany w mundurze pukownika z odznakami POLAND na ramionach. Na odwrocie naszej odznaki cichociemnych, obok kolejnego numeru, s wyryte dwa sowa: TOBIE OJCZYZNO. Pukownik Iranek-Osmecki caym swoim yciem opromieni to haso szczeglnym blaskiem. Wzbogaci nas i

5. PUKOWNIK KAZIMIERZ IRANEK-OSMECKI

517

nastpne pokolenia Polakw gbok wiar w nieprzemijajce wartoci prawdy. 1 sierpnia 1986 roku, w 42 rocznic Powstania Warszawskiego, w kociele w. Jacka przy ulicy Freta w Warszawie, po uroczystej mszy witej, zostaa odsonita i powicona tablica ku czci Pukownika Kazimierza IrankaOsmeckiego. W padzierniku 1986 roku w Muzeum Archidiecezji na Solcu odby si wieczr wspomnie pt. Cichociemny -pukownik Kazimierz Iranek-Osmecki, opartych na wybranych tekstach Pukownika. Miaem wiele emocji przed tym pierwszym spotkaniem: czy dopisze publiczno, czy suchacze bd naprawd zainteresowani t postaci. Powtrzylimy to spotkanie dwunastokrotnie - zawsze przy penej widowni. Na pierwsze spotkanie zaproszono cichociemnych. Przyszo ich czterech. Poproszono mnie, bym ich przedstawi: - mjr Teodor Cetys - "Wiking". Krzy Virtuti Militari i trzykrotnie Krzy Walecznych. Skaka z 8 na 9 IV 1942. Szef Sztabu Okrgu AK Wilno-Nowogrdek. W latach 1944-1948 wiziony w ZSRR. - kpt. Adam Boryczka - "Brona". Krzy Virtuti Militari i trzykrotnie Krzy Walecznych. Skaka z 8 na 9 IV 1942. Szef Kedywu Okrgu AK Wilno. Ciko ranny podczas

5. PUKOWNIK KAZIMIERZ IRANEK-OSMECKI

518

prby aresztowania w Wilnie. Z-ca dcy 6 Brygady Wileskiej AK. Powtrnie ranny. Szef Oddz. III ostatniej Komendy Okrgu AK Wilno. W latach 1953-1967 w wizieniu w kraju. - kpt. Bronisaw Konik - "Sikora". Krzy Virtuti Militari. Skaka z 24 na 25 V 1944. Oficer Kedywu Okrgu AK Stanisaww. W 1945 na zesaniu w ZSRR. - por. Bronisaw Czepczak-Grecki - "Zwijak". Krzy Virtuti Militari. Skaka z 26 na 27 XII 1944. Radiotelegrafista Okrgu AK Krakw. W latach 1945-1947 wiziony w PRL, w 1950 ponownie skazany na 15 lat wizienia. Zwolniony w 1956 r.

6. CICHOCIEMNI
Z 316 cichociemnych, ktrzy skakali do Polski, 6 zgino w czasie lotu, 3 podczas skoku, 24 polego z broni w rku w walkach partyzanckich, 33 zgino w mordowniach gestapo, 10 w obozach zagady, 18 polego w Powstaniu Warszawskim. W latach 1945-1956 32 cichociemnych "przebywao w ZSRR". Wielu byo wizionych w PRL. 8 po wojnie zostao faszywie oskaronych przez UB, skazanych na kar mierci i straconych w PRL. - rtm. kaw. Andrzej Czaykowski - "Garda". Krzy Virtuti Militari. Skaka z 16 na 17 IV 1944. Oficer Oddz. III KG AK. Aresztowany przez gestapo w Czstochowie w grud-

6. CICHOCIEMNI

519

niu 1944. Wiziony w Gross-Rosen i Dora. Od 1945 w Wielkiej Brytanii, pniej powrci do kraju. Oskarony przez Urzd Bezpieczestwa o dziaalno szpiegowsk. Aresztowany w Krakowie 13 VIII (?) 1951 r. Skazany na kar mierci. Stracony 10 X 1953 r. w Warszawie. - ppor. piech. rez. Hieronim Dekutowski - "Zapora". Krzy Virtuti Militari. Skaka z 16 na 17 IX 1943. Szef Kedywu Inspektoratu Lublin-Puawy. Aresztowany 16 IX 1947 na punkcie przerzutowym w Nysie, skd zamierza dosta si na Zachd. Oskarony przez UB o prowadzenie do poowy 1947 roku akcji dywersyjno-terrorystycznej. Skazany na kar mierci. Stracony 7 III 1949 w Warszawie. - ppor. piech. Stefan Grski - "Brzeg". Krzy Virtuti Militari. Skaka z 16 na 17 IV 1944. Instruktor dywersji Kedywu Okrgu AK d. Oskarony przez UB o dziaalno szpiegowsk. Aresztowany 22 XI 1947 w Poznaniu. Skazany na kar mierci. Stracony 27 IX 1948 w Warszawie. - kpt. piech. rez. Bolesaw Kontrym - "mudzin". Krzy Virtuti Militari, trzykrotnie Krzy Walecznych. Skaka z 1 na 2 IX 1942. Szef suby ledczej PKB. W Powstaniu Warszawskim dowdca IV kompanii w zgrupowaniu "Bartkiewicz", udzia w zdobyciu PAST-y. Czterokrotnie ranny. Po Powstaniu w niewoli, skd uciek do 1 Dywizji

6. CICHOCIEMNI

520

Pancernej gen. Mczka. Od 1947 w kraju. Oskarony przez UB o wspprac z Niemcami. Aresztowany 13 X 1948 w Warszawie. Skazany na kar mierci. Stracony 2 I 1953 w wizieniu na Rakowieckiej w Warszawie. 3 XII 1957 pomiertnie zrehabilitowany. W ksice Jana Szatsznajdera Cichociemni z Polski do Polski (Warszawa 1985, s. 58-60) moglimy po raz pierwszy przeczyta sentencje obu wyrokw skazujcego i rehabilitujcego. Akt oskarenia zarzuca, e "oskarony Bolesaw Kontrym dziaa przeciwko Narodowi Polskiemu - prowadzi czynn walk z ugrupowaniami lewicowymi i wsppracowa z hitlerowskim okupantem w okresie od wrzenia 1943 r. do sierpnia 1944 r." Orzeczenie Sdu Wojewdzkiego dla m. st. Warszawy z 3 XII 1957 przynioso oskaronemu pen rehabilitacj. "Zebrany w toku obecnego przewodu sdowego materia dowodowy z przesuchania szeregu wiadkw nie tylko nie potwierdza ustale poprzednich orzecze Sdu Wojewdzkiego dla m. st. Warszawy i Najwyszego, lecz czsto w sposb diametralnie rny przemawia za brakiem dowodw winy oskaronego Bolesawa Kontryma. Przesuchani zostali przez sd ci sami wiadkowie, na zeznaniach ktrych oparte zostay poprzednie wyroki sdw skazujce Bolesawa Kontryma na kar mierci.

6. CICHOCIEMNI

521

wiadkowie ci swe poprzednie zeznania, mocno obciajce zarwno oskaronego, jak i siebie samych, odwoali, powoujc si na stosowany wobec nich w ledztwie przez oficerw ledczych z MBP przymus fizyczny i psychiczny, ktrego cele i skutki nie daway im moliwoci swobodnego zoenia przed sdem zezna. Przymus ten stosowany by rwnie, jak to wynika z zezna m.in. wiadka Kazimierza Moczarskiego, i w odniesieniu do nieyjcego ju Bolesawa Kontryma, ktrego Moczarski widzia po jednym z przesucha fizycznie pokaleczonego. Kocowe zdanie wyroku rehabilitacyjnego brzmi: Uniewinnienie stanowi dla [Bolesawa Kontryma - przyp. aut.] akt jego penej rehabilitacji i przywraca Mu honor i cze, a rodzinie Jego moraln satysfakcj." Jedyny to, jak dotd, cichociemny stracony po wojnie, ktry zosta oficjalnie zrehabilitowany. - ppor. kaw. Adam Krasiski - "Szczur". Czterokrotnie Krzy Walecznych. Skaka z 4 na 5 V 1944. Oficer 30 dywizji AK Brze. Zmar w czerwcu 1945 w Krasnojarskim Kraju w ZSRR. - ppor. piech. rez. Czesaw Rossiski - "Kozio". Virtuti Militari. Skaka z 13 na 14 III 1943. Oficer Kedywu Okrgu AK Lublin, dowdca oddziau partyzanckiego

6. CICHOCIEMNI

522

"Kozioa". Oskarony przez UB o dziaalno w zbrojnym podziemiu. Aresztowany w grudniu 1944 i 9 IV 1945 skazany na kar mierci. Stracony 12 IV 1945 w Lublinie. W 1990 uniewinniony. - por. art. Mieczysaw Szczepaski - "Dbina". Virtuti Militari. Skaka z 4 na 5 V 1944. Oficer 77 Puku Piechoty AK Okrgu Nowogrdek. Oskarony przez UB o dziaalno konspiracyjn na Lubelszczynie. Aresztowany i skazany na kar mierci. Stracony 12 IV 1945 w Lublinie. W 1990 uniewinniony. - mjr kaw. Witold Uklaski - "Herold". Virtuti Militari. Skaka z 26 na 27X111944. W dyspozycji Komendy Okrgu AK Krakw. Oskarony przez UB o dziaalno w WiN. Aresztowany 25 IX 1945. Skazany na kar mierci i uaskawiony z zamian na bezterminowe pozbawienie wolnoci. Zmar 3 V 1954 w wizieniu we Wronkach. - por. piech. rez. Stanisaw Winter - "Stanley". Virtuti Militari. Skaka z 1 na 2 IX 1942. Komendant Orodka AK Niewie Okrgu Nowogrdek. Od jesieni 1944 w 2 Armii Ludowego Wojska Polskiego. Zagin w 1945 r., prawdopodobnie stracony w Poznaniu. W nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku dokonano pierwszego zrzutu cichociemnych do Polski. Stao si tradycj, e od wielu lat, w niedziel najblisz tej rocznicy, spotykamy si na Cmentarzu Komunalnym, by zoy kwiaty pod

6. CICHOCIEMNI

523

Pomnikiem onierzy Brygady Spadochronowej i Cichociemnych i na mogiach kolegw, potem na Mszy witej, odprawianej w kociele w. Jacka na intencj cichociemnych polegych, zaginionych i pomordowanych za wolno i niepodlego ojczyzny oraz zmarych po wojnie. Po naboestwie zbieramy si przy tablicy z nazwiskami cichociemnych. Kto z nas przemawia. 15 lutego 1987, wspominajc polegych i zmarych w ostatnim roku kolegw, powiedziaem midzy innymi: "Coraz mniej nas, cichociemnych, na tych rocznicowych naboestwach. Z 316, ktrzy skakali do kraju, pozostao nas 58 w kraju i 20 rozsianych po caym wiecie. Przyjdzie wreszcie taka lutowa niedziela, gdy nie bdzie nikogo z nas, cichociemnych, na rocznicowej Mszy. My wszyscy spotkamy si po tamtej stronie tczy - jak na pierwszej rocznicowej Mszy witej powiedzia Franciszek Pukacki - Gzyms. Wierz, e naboestwa w intencji cichociemnych odprawiane bd nadal. Myl o tym z ufnoci, zwaszcza gdy widz tu tak wielu modych. Dzi mwi si o nas - starszych panach - yczliwie i z uznaniem: bylicie cichociemnymi skoczkami spadochronowymi AK. Ale to tylko cz prawdy. Bylimy, jestemy i bdziemy - do koca naszych dni.

6. CICHOCIEMNI

524

Na odwrocie naszej odznaki mamy wyryte dwa sowa: Tobie Ojczyzno. Kiedy trzeba je byo wiadczy oniersk sub i ofiar wasnego ycia. Dzi oznaczaj one prawo i obowizek przekazywania prawdy o tamtych latach."

7. "MAA KRZYANOWSKA"
"Nikt nie odtworzy tych ostatnich minut wolnoci w mieszkaniu na Topolowej. Wiadomo jedynie, e doktor Garlicka zdya wyrzuci z balkonu kilka kart maszynopisu. Zrzucone luzem kartki spaday wolno. Schwytaa je w locie maa Krzyanowska, stojca na balkonie o pitro niej. Dzieci w okupowanej Warszawie wiedziay i rozumiay wiele ponad swj wiek. Ukrya zapane kartki, potem wyniosa je na Pole Mokotowskie i zakopaa w kartoflisku. Nie zauwayli tego stojcy na chodniku przy samochodzie gestapowcy. Dziki temu dziewczynka przeya". Dzi ju wiem, e maa "Krzyanowska", ktra tak bohatersko i mdrze zachowaa si w dniu 11 sierpnia 1942 roku podczas aresztowania przez gestapo dr Zofii Garlickiej i Zofii Jankowskiej, mojej pierwszej ony - to Olga, crka generaa Aleksandra Krzyanowskiego - "Wilka", Komendanta Okrgu Wileskiego AK, aresztowanego przez sowietw 17 lipca 1944 i osadzonego w Riazaniu, a w 1951 zamordowanego w wizieniu mokotowskim w

7. "MAA KRZYANOWSKA"

525

Warszawie. Jej matka, Janina Krzyanowska, lekarka, odznaczona Krzyem Walecznych za udzia w obronie Warszawy we wrzeniu 1939, wczya si aktywnie w prac konspiracyjn. Ona sama, harcerka Szarych Szeregw, odznaczona Krzyem Walecznych w wieku lat dwunastu. Dzi po raz drugi - wicemarszaek Sejmu.

8. WANDA -WANDA OSSOWSKA


Spotkaem j w miesic po skoku, w kwietniu 1942 roku. "Szczupa, przystojna, czarnowosa dziewczyna o miejcych si oczach. Trudno byo rozpozna w niej szefa cznoci Straganu - Wywiadu Ofensywnego AK" wspominam w ksice. Aresztowana z 26 na 27 sierpnia 1942 roku, wskutek zdrady Ludwika Kalksteina, okrutnie torturowana w gestapo, wizie Pawiaka, Majdanka, Owicimia, Ravensbrck, Neustadt-Gleve. Bdc na jej spotkaniu autorskim w roku 1985, suchajc jej i zadawanych jej pyta - zwaszcza modych suchaczy - zastanawiaem si - nie po raz pierwszy - jak ona to wszystko moga wytrzyma, przey. I zachowa pogod ducha, zapa do pracy, yczliwo dla ludzi. Uwiadomiem te sobie, e to, co o niej napisaem, to przecie tylko cz prawdy o niej. e powinienem uzupeni jej yciorys okresem 1939-1941, 1945-1946 i 1987.

8. WANDA -WANDA OSSOWSKA

526

Wrzesie 1939. Wanda pracuje we Lwowie w Sanatorium Polskiego Czerwonego Krzya jako przeoona pielgniarek, 1 wrzenia samoloty niemieckie bombarduj miasto. Po usilnych staraniach Wanda dostaa przydzia do czowki chirurgicznej. Po kilku dniach bezcelowej tuaczki wrcia do Lwowa do 604 szpitala wojennego. Czerwony Krzy wymalowany na dachu szpitala nie chroni chorych i rannych przed bombami. 22 wrzenia do Lwowa wkroczyy wojska radzieckie. Wkrtce potem - niemieckie. Ostatecznie Lww zostaje pod wadz radzieck. "Wanda" wcza si do konspiracji. Zostaje zaprzysiona przez profesora Adama Gruc, szefa sanitarnego Suby Zwycistwu Polski. "Kornel" pk Macieliski, szef SZP-ZWZ we Lwowie, proponuje "Wandzie", by posza z "Romkiem" przez zielon granic jako kurier do Warszawy z zadaniem dotarcia do Naczelnych Wadz i by jak najszybciej wracaa. W lipcu 1940 roku przez Lubaczw dotarli do silnie strzeonej granicy. Kadego dnia kto ginie na drutach pod napiciem. Ciemna noc, deszcz, boto. Czogaj si. Czuje si miertelnie zmczona, rce ma obdarte, pokaleczone. "Przyjrzyjcie si drutom - przewodnik objania - mona i gr, mona pod drutami. Pas zaorany przed zasieka-

8. WANDA -WANDA OSSOWSKA

527

mi przebiegniemy tyem. Bdzie wygldao, jakby kto ucieka od Niemcw." Napotkanemu posterunkowi niemieckiemu owiadczaj, e uciekli od Rosjan i chc si dosta do rodzin. Dostaj przepustk do Warszawy. "Wanda", nie bez trudnoci, trafia przez zbombardowane miasto na ulic Dzik, do rodzinnego mieszkania. W kilka dni pniej spotka si tam z bratem, porucznikiem Henrykiem Ossowskim, adiutantem "Hubala" - majora Dobrzaskiego. Z trudem nawizuje kontakty organizacyjne. Ludzie s podejrzliwi. Kawaek jedwabiu z podpisem "Kornela"? Bez adnej piecztki? Wreszcie przez "Oskara" - Bernarda Zakrzewskiego "Wanda" spotyka "pana z czarn brod". Sucha jej uwanie. Obiecuje speni dania "Kornela". 2 listopada 1940 roku "Wanda" wyrusza w drog powrotn. Instrukcje wiezie zaszyte w ubraniu, w wydronych obcasach dwa banknoty pisetdolarowe. 6 listopada po przejciu granicy bdz po nocy, wchodz do wsi. "Ja pierwsza zobaczyam idcego naprzeciw enkawudzist popiesznie zapinajcego pas." Lww - wizienie Brygidki, brud, wszy. "Walczyam z wszawic zajadle, ale beznadziejnie. Za porcj chleba kto wybiera mi je z wosw, a z bielizny i ubrania wy-

8. WANDA -WANDA OSSOWSKA

528

bieraam sama. Ale byo ich coraz wicej." W celi tok zodziejki, prostytutki, obkana Cyganka, kilka politycznych. Na przesuchaniach cigle te same pytania: - Po co sza do Germaca? Dlaczego wrcia do Lwowa? - Sza do ma, do rodziny. Nie zastaa nikogo. Baa si tam zosta. Przenosz j na Zamarstynw. Na dwch zsunitych kach - sze winiarek, na dwch siennikach - cztery, midzy piecem a cian siedz dwie, "Wanda" pi obok "paraszy" - kuba. W celi mona mwi tylko szeptem. Spa w dzie nie wolno, nawet jeli si byo ca noc na przesuchaniu. - Po co sza do Germaca? Dlaczego wrcia do Lwowa? Jest miertelnie zmczona bezsennoci, jaskrawym wiatem, monotoni pyta, biciem, wyrwana ze snu, pprzytomna, ubrana we wszystko, co tylko mogo si zmieci. "Gdy si ocknam, byam mokra, leaam obok kauy wody. Gdy oprzytomniaam, zaprowadzili mnie do celi w piwnicy. Ciemno, boto, zimno. Nagle usyszaam szmer i pisk. Szczury. Wstaam, siadam na wiadrze, obchodziam cel, trzymajc si cian, eby przestraszy szalejce szczury i troch si ogrza." Nazajutrz litociwy stranik da jej "jaszczyk" - drewnian skrzynk. Moga na niej usi i spa.

8. WANDA -WANDA OSSOWSKA

529

"Gdy po powrocie do naszej celi rozebraam si, zapada cisza. Zrobiy mi miejsce pod cian, ebym nie bya widoczna przez judasza i moga spa. Gdy przyniesiono obiad, moja miska pierwsza bya napeniona. Byam w celi jedyn Polk, moje wspwiniarki - Ukrainkami. Byy najlepszymi towarzyszkami." Czerwiec 1941 roku. Sycha detonacje. Rosjanie wycofuj si ze Lwowa. Oficer NKWD wywouje winiarki ze wszystkich cel. "Heleny Press" - "Wandy" nie wywoa. Bya przeraona. Zostao ich tylko pi: dwie Polki, dwie Ukrainki i ydwka. Przeyy. Niemcy zajli Lww. "Wanda" odnalaza "Kornela" i przekazaa mu instrukcje i dolary. Byy nieuszkodzone. Wkrtce zostaje ponownie wysana do Warszawy. Ma tam pozosta. Po nawizaniu kontaktw i przekazaniu wiadomoci dostaje przydzia do "Straganu". Zostaje kierowniczk cznoci. Wiosn 1942 szef- "Stanisaw", "Grski", zawiadomi "Wand", e w lokalu na Tamce ma si spotka z dwoma "nowymi" - skoczkami z Anglii. O oznaczonej godzinie weszo dwch modych ludzi. Wymienili hasa i pseudonimy: "Alojzy", "Kucharski". Tak spotkaem si z "Wand".

8. WANDA -WANDA OSSOWSKA

530

1945-1946. 8 maja 1945 roku "Wanda" wyrusza z obozu koncentracyjnego Neustadt-Gleve w drog do Warszawy. 22 maja jest w Poznaniu. "Tu ju by pocig. Jechaymy na stopniach i buforach, aby tylko prdzej do domu. Dworzec Zachodni, dalej pocig nie szed. Gruzy. Tak straszliwe zniszczenie Warszawy odebrao mi energi i ch dziaania. Staam na placu Narutowicza i nie wiedziaam, co mam ze sob zrobi, gdzie si uda." Nawizuje kontakt z profesorem Gruc, ktry proponuje jej prac instrumentariuszki. Odwiedza przyjaci, znajomych, wszdzie witana serdecznie i z radoci. Nie spodziewano si, e wrci, miaa przecie wyrok mierci. Wcza si do konspiracji. Bdzie czniczk midzy Poznaniem, Warszaw i Wybrzeem. Podczas spotkania z szefem "Piotrusiem" - Bolesawem Jackiewiczem na stacji kolejowej w Bydgoszczy usyszaa: "Uwaaj! Jest le. Jutro w Sopocie jak zawsze. Ale uwaaj." Do pokoju, w ktrym nocuje "Wanda", wkracza dwch panw. Szukali "Piotrusia". "Wandy" tym razem nie aresztowali. Zabrali j w nocy w kilka dni pniej. Tym razem byo ich czterech. Zawieziono j do jakiego urzdu, nie do wizienia. Spaa na biurku. Trwao to bardzo dugo. Nie umie okreli, ile tygodni. Nie udowodniono im winy, a gdy ich zwalniano, kazano jej podpisa owiadczenie, e

8. WANDA -WANDA OSSOWSKA

531

nigdy i nikomu nie bdzie mwi, za co i gdzie bya aresztowana. 1 lutego 1946 roku wraca do pracy, do profesora Grucy. Cika praca, operacje kadego dnia, a ostre dyury co drugi dzie! Dziki staraniom profesora przydzielono jej separatk na oddziale. Bdzie moga midzy operacjami chwil odpocz, w nocy spa. Zaczy si szykany. Na zebraniu oglnym w szpitalu owiadczono: "Dla takich jak Ossowska nie ma miejsca w Polsce Ludowej." Spotyka koleank, ktra przyznaje si, e jest regularnie wzywana do UB i pytana o ni. Po kilku tygodniach Wanda zostaje tam rwnie wezwana. "Mody czowiek niesychanie agresywnie zada, abym wyjania, czy, gdzie i za co zostaam aresztowana. Wysuchaam go spokojnie i nie podnoszc gosu powiedziaam: Byam aresztowana w Poznaniu. Przed wyjciem z aresztu kazano mi podpisa pismo, e nigdy nikomu nie bd mwia o tej sprawie. Podpisaam. To wszystko. Mog wyj?" 9 czerwca 1987 roku. Do yciorysu Wandy przybya jeszcze jedna data. Wana dla nas wszystkich, a dla niej wana w sposb szczeglny. 9 czerwca 1987 roku, w czasie trzeciej pielgrzymki do Ojczyzny Jan Pawe II przyby na Majdanek, by zoy

8. WANDA -WANDA OSSOWSKA

532

hod pamici pomordowanych winiw obozu koncentracyjnego. Decyzj koleanek i kolegw, byych winiw Majdanka, Wanda Ossowska zostaa wybrana, by wrczy Ojcu witemu kwiaty. Czekaa przy schodach Mauzoleum, ktrego kopua przykrywa kopiec usypany z prochw ludzi zamordowanych i spalonych w krematorium i obozowych rowach. Kilka minut przed godzin dziewit ldoway kolejno helikoptery... Z ostatniego wysiad Ojciec wity. Do obozowej wiey straniczej, stojcej na skraju ogrodzenia z drutw kolczastych, doszed pieszo, dalej - do schodw wiodcych do Mauzoleum - dojecha papamobilem, bogosawic stojcych wzdu drogi byych winiw, ich rodziny i przyjaci. Ojciec wity w towarzystwie biskupa Pylaka oraz idcej za nimi Wandy wszed po schodach. Uklk i modli si. Po modlitwie podszed, ucaowa cok Mauzoleum i przez dusz chwil patrzy na prochy pomordowanych. Zwrci si do stojcej opodal Wandy, ktra podesza i powiedziaa gosem amicym si ze wzruszenia: "Wyraam Ojcu witemu najserdeczniejsze podzikowanie, e do nas przyby, e si modli za naszych braci, siostry i dzieci tak straszliwie pomordowane. Kochamy

8. WANDA -WANDA OSSOWSKA

533

Ci, Ojcze wity, i modlimy si, eby Matka Najwitsza i Pan Wszechmogcy czuwali nad kadym Twoim krokiem, dawali zdrowie i siy, i prosimy o bogosawiestwo dla nas i dla tych, ktrzy nie mogli przyby z powodu wieku i zdrowia. Prosimy o bogosawiestwo." Wbrew ustalonemu protokoowi spotkania, ktry przewidywa, e po tych sowach Wanda wrczy kwiaty i odejdzie, Ojciec wity uj j mocno za obie rce i mwi do niej dugo. Wrd otaczajcych Ojca witego kamer telewizyjnych i bysku fleszw wida byo siw gow Wandy obok biaej postaci. W pewnej chwili Ojciec wity uj Wand w ramiona i dugo tuli j do siebie, po czym Wanda uklka, ucaowaa rk Ojca witego i wrczya mu kwiaty, ktre zoy na cokole Mauzoleum. Oto sowa Ojca witego skierowane do Wandy: "Bg zapa za te sowa z caego serca. Z caego serca Bg zapa. Pani przemawiaa w imieniu wszystkich dawnych winiw Majdanka, ktrzy jeszcze yj. Przybylimy tutaj, przybyem tutaj, odda cze pamici tych wszystkich, ktrzy tu zginli, i rwnie tych wszystkich, ktrzy s wiadkami tamtych. Nie przestacie by wiadkami tamtych waszych braci i sistr, ktrzy tutaj zostawili swoje

8. WANDA -WANDA OSSOWSKA

534

szcztki doczesne. Nie przestawajcie by przestrog, tak jak tu wypisane, na tym Mauzoleum ["Dusze sprawiedliwe yj w Panu" - uzup. S. J.], przestrog dla wszystkich pokole, ktre po was przychodz, bo jestecie naznaczeni stygmatem straszliwego dowiadczenia, dowiadczenia ludw, nie tylko naszego narodu, wielu ludw, ktrych imiona s tutaj wspomniane. Za tych zmarych modl si najgorcej, oddaj ich dusze Bogu. To jest nasza nadzieja, e czowiek nie umiera, chociaby i zosta zakatowany, e yje w Bogu. Oddaj ich dusze Bogu, ktry jest Bogiem ycia. A wszystkim zmarym i yjcym, przekazuj uczucia gbokie mojej czci, mojej mioci, mojej solidarnej wsplnoty, wam, drodzy bracia i siostry, wiadkowie. Dzikuj za to wiadectwo, ktre dajecie. Nie przestacie go dawa. Na tym miejscu przychodz na myl take i ci, ktrzy byli sprawcami. Mylimy i o nich, mylimy w tym duchu, w ktrym myla Chrystus konajcy na krzyu, i oddajemy ich take sprawiedliwoci Boej i Boemu miosierdziu. Ale niech pamitaj wszyscy, niech to bdzie memento dla wszystkich pokole, e czowiek nie moe sta si dla czowieka katem, e musi pozosta dla czowieka bratem,"1

"L'Osservatore Romano". Wydanie polskie. Numer specjalny. 814 czerwca 1987 r., s. 15.

9. MOKOTOWSKA 39 m.7

535

9. MOKOTOWSKA 39 m.7
Kwiecie 1940 - powrt do wspomnie tamtych dni. Ewa Jankowska, lekarz-chirurg, zamieszkaa w odzi, crka mego brata Andrzeja, rozstrzelanego 21 czerwca 1940 roku w Palmirach, zna ksik od dawna. Wspomniaa, e ma zastrzeenia co do okolicznoci aresztowania jej ojca, przedstawionych przeze mnie (na podstawie relacji mej matki i siostry). W styczniu 1987 roku otrzymaem jej wojenne wspomnienia. Wstrzsajce musiay by przeycia siedmioletniej wwczas Ewy, jeli zachowaa je tak wiernie w pamici przez czterdzieci siedem lat. Przytaczam ich fragmenty: "Gdy wybucha wojna - miaam 7 lat. Mieszkaam w Puczniewie w wojewdztwie dzkim, majtku zarzdzanym przez mego ojca. Ojciec nie zosta zmobilizowany jako niezdolny do suby wojskowej. Wyjazd z domu rodzinnego dugim szeregiem konnych wozw... Jechalimy kilka dni i nocy. Wielokrotnie zeskakiwalimy z wozw, kryjc si przed nadlatujcymi samolotami, ostrzeliwujcymi jadcych. W kocu przyjechalimy do majtku leszyn pod ychlinem. Znalelimy si w centrum bitwy nad Bzur. Dookoa toczyy si walki. Wkrtce wkroczyli Niemcy. Powrt wozami do rodzinnego domu. Zaraz po witach Boego Narodzenia 1939 administracj majtku objli Niemcy. Popieszne pakowanie dobyt-

9. MOKOTOWSKA 39 m.7

536

ku i znw wyjazd, tym razem do Warszawy. Zamieszkalimy u dziadkw - rodzicw ojca przy ulicy Mokotowskiej 39 m. 7. Rozpoczo si dla nas okupacyjne ycie. 22 kwietnia 1940 roku rano do mieszkania moich dziadkw wtargno gestapo. Aresztowali dziadka, wypytywali o mojego ojca, ktrego nie byo wtedy w domu. Polecili, aby gdy wrci, zgosi si na alej Szucha 25 pokj 225. Tego samego dnia po poudniu gestapowcy przyszli ponownie. Ojca nadal nie byo w domu. W mieszkaniu poza domownikami znajdowaa si jeszcze ciotka Alicja Froelichowa. Niech ciocia zabierze Ew - poprosia szybko matka. Wyprowadzono mnie kuchennymi schodami. Wieczorem przysza po mnie matka. Z jej opowiadania dowiedziaam si, e gestapowcy zamknli wszystkich domownikw w kancelarii dziadka i przetrzsali mieszkanie. Pocztkowo grozili aresztowaniem caej rodziny, nastpnie zmienili zamiar i po kilku godzinach opucili mieszkanie. Ojciec powrci wkrtce. Nastpnego dnia rano przyszli po raz trzeci. Tym razem zastali ojca i aresztowano go. Pamitam krtk chwil poegnania z ojcem. Matka zawiesia mu na szyi zoty medalik od chrztu Stasia. Wyprowadzono go do samochodu, obserwowalimy to przez okno. Czy tatu bdzie kierowa tym samochodem - pyta Sta. Medalik oddano matce wraz ze strzpkiem dokumentw w 1946 roku po ekshumacji masowych grobw w Palmirach. Po aresztowaniu

9. MOKOTOWSKA 39 m.7

537

ojca matka i reszta rodziny udzia si, e wkrtce zostanie zwolniony. Bo jak to tak, za nic - mwiono. Chwytano si rnych sposobw, jaki osobnik, majcy rzekomo wpywy w gestapo, obiecywa wyjedna ryche zwolnienie. Na lato 1940 roku wyjechalimy do podwarszawskiej miejscowoci era. Zudzenia byy tak silne, e matka wychodzia z nami na stacj kolejki podmiejskiej, aby powita wracajcego ojca. Na pocztku wrzenia 1940 roku dowiedziaymy si od babci, e zostaa wezwana do gestapo i powiadomiona o mierci dziadka. Na pytanie babci o syna owiadczono, e yje. Stao si to podstaw dalszych zudze, trwajcych do koca wojny. Dopiero ekshumacja grobw w Palmirach w 1946 roku ujawnia tragiczn prawd."

10. POMIANOWSKI
Starszy pan o lasce, wietnie mwicy po niemiecku. Trafi do nas drog organizacyjn. Nie znaem go. Od stycznia 1943 roku "Jan Korsak" prowadzi nasz jednoosobow pracowni faszywych dokumentw "Pomianowski". Wyposaylimy go w papiery reichsdeutscha. czniczki ualay si: "Wstyd spotyka si na ulicy z facetem, ktry wysiada z tramwaju przedni platform: Nur fr Deutsche."

10. POMIANOWSKI

538

Ani podczas Powstania, ani pniej nigdy go wicej nie spotkaem - napisaem w ostatnim zdaniu relacji o pracowni "Pomianowski". Po ukazaniu si drugiego wydania ksiki do Dyrektora PIW napisaa pani Krystyna Froncisz. "Spniam si, aby Panu Jankowskiemu udzieli wyjanie dotyczcych komrki Pomianowski, ktr kierowa mj ojciec." Prosia o kontakt ze mn. T drog uzyskaem szereg informacji oraz fotografi "Jana". Czuj si dunikiem wobec niego. Moe to uzupenienie bdzie cho czciowym zadouczynieniem. Urodzony 14 padziernika 1891 roku w Wiedniu Fryderyk Jan Bartonezz. onierz I Brygady Legionw. "Korsak" to jego legionowy, a pniej konspiracyjny, pseudonim. Ranny w wojnie 1920 roku. Uczestnik kampanii wrzeniowej 1939. Po powrocie do rodzinnego Myszkowa (pow. Zawiercie) peni funkcj komendanta ekspozytury wywiadowczo-dywersyjnej ZWZ-AK pod psedonimem "Jan Szary", u nastpnie szefa suby wywiadowczej w Zagbiu. Z polecenia Komendy Obszaru obj posad zastpcy niemieckiego Amtkomisarza w Myszkowie. W maju 1941 roku otrzyma od Stacherskiego (ps. "Uwany"), dziaajcego z rozkazu komendy ZWZ-Obszaru Sosnowiec, rozkaz na pimie, by dla dobra suby zoy wniosek o przy-

10. POMIANOWSKI

539

jcie go wraz z najblisz rodzin na Volkslist. Odmwi i poda si do dymisji. Nie zostaa przyjta. Zada wwczas gwarancji, e z chwil odzyskania niepodlegoci wadze ogosz publicznie, e dziaa na ich rozkaz. We wrzeniu 1941 roku - rozkaz lojalnie wykona. Od tej chwili otacza go bdzie pogarda ze strony Polakw, nie znajcych motyww tej decyzji. Posiadajc oficjalnie radio - "Jan Szary" zorganizowa nasuch, a take niewielk stacj nadawczo-odbiorcz, ukryt w Lasach Koziegowskich. Zosta jednak przez Niemcw zdekonspirowany i po ucieczce do Sosnowca zaocznie skazany na kar mierci i konfiskat mienia. ona, Irena - "Kropka", ktra rwnie braa udzia w subie konspiracyjnej, zostaa zesana do obozu w Ravensbrck, dzieci - dwunastoletni syn Ja (cznik "May") i dziewicioletnia crka, Krystyna, do pracy przymusowej do Niemiec. W styczniu 1942 "Jan" by ju w Warszawie, gdzie peni sub w "Straganie", prowadzc wywiad przemysowy o Rzeszy. W czerwcu w czasie bytnoci w Heydebreck (Kdzierzyn) zosta wraz ze swym informatorem nakryty przez gestapo. Informator miertelnie ranny zmar, "Jan" lekko ranny wrci do Warszawy. W styczniu 1943 trafi do naszej komrki, gdzie prowadzi pracowni "Pomianowski".

10. POMIANOWSKI

540

Jednoczenie - o czym dowiedziaem si dopiero z przesanych mi przez jego crk dokumentw - pracowa w subie cznoci wywiadu. Jego kontroli podlegaa stacja nadawczo-odbiorcza przy ulicy Lwowskiej 15. Jako kurier "Zaogi" dwukrotnie wyjeda do Niemiec, Belgii i Luksemburga. 17 stycznia 1944 w czasie apanki ulicznej, uciekajc, wpad pod samochd i zama nog. Nie przyzna nam si do tego, ale teraz ju wiem, dlaczego na spotkania przychodzi o lasce, utykajc. Wybuch Powstania zasta go w rdmieciu. Pod obstrzaem dotar do domu Wsplna 56, gdzie postanowi przeczeka. 3 sierpnia wtargnli tam Niemcy. Uciekajc "Jan" wyskoczy przez okno z pierwszego pitra, dozna powanych obrae. Przeniesiony na noszach do sali "Roma", pozosta tam pod opiek sistr zakonnych. 12 sierpnia zosta przetransportowany na "Zieleniak" przy ulicy Grjeckiej. Tego dnia-Niemcy rozstrzelali tam 1 300 ludzi. Obz w Pruszkowie. Szpital. W maju 1945 roku, po powrocie ony z obozu w Ravensbrck, wracaj do rodzinnego domu w Myszkowie, by tam si osiedli i pracowa. W kilka godzin po ich przybyciu zjawili si funkcjonariusze MO, by go aresztowa. Uprzedzony zawczasu uciek. 15 grudnia 1945 roku pukownik Zygmunt Walter-Janke, szef Wywiadu AK na l-

10. POMIANOWSKI

541

sku, przewodniczcy Komisji Weryfikacyjnej AK Okrgu lsk przesa majorowi Fryderykowi Korsak-Bartonezz "akt ujawnienia Pana i jego rodziny oraz zawiadczenie weryfikacyjne". Zmar 16 marca 1961 roku. W 1946 zosta mu przyznany Medal Zwycistwa, a 20 kwietnia 1961 - Krzy Partyzancki. Tego drugiego ju osobicie nie odebra. "Bd czeka na trzecie wydanie ksiki z niecierpliwoci - pisaa pani Froncisz 21 lutego 1985 roku - oby cho w ten sposb przetrwaa dla moich dzieci i wnukw posta dziadka, skromnego czowieka, ktry to, co robi robi dla Polski."

11. KRLEWSKA 16
Tu miecia si jedna z pracowni naszych "Braci Pakulskich". Dobrze wyposaona, obszerna, z wieloma skrytkami - staa si wkrtce ich gwn "baz techniczn". Tu powstaway torby-skrytki dla naszych czniczek, walizki z podwjnym dnem dla Marie Springer, opakowania poczty "Bradla" - gen. von Hallmanna, tu w rczce od skrzanej walizki ukryte zostay filmy z fotografi i opisem rakiety VI, ktre jako "szczeglnie wane i pilne" osobicie dostarczyem samemu "Pakulskie-mu". Strzeglimy tej pracowni jak oka w gowie. Dziaajca oficjalnie w tym domu Szkoa Handlowa zdawaa si zapewnia spokj i bezpieczestwo.

11. KRLEWSKA 16

542

Po czterdziestu latach, z ksiki Macieja Kledzika Krlewska 16 [Warszawa 1984] dowiedziaem si - wstyd si przyzna - jak bardzo byem naiwny, jak mao wiedziaem o tym domu i dziaajcych tam ludziach. Zacna warszawska kamienica z koca XIX wieku zostaa czciowo zburzona we wrzeniu 1939. Mimo to ta masywna kamienica rwnie interesowaa Niemcw. Ktrego ddystego wiosennego dnia przyszo ich kilku, aby zlustrowa stan domu. Ju na klatce schodowej zostali doszcztnie zmoczeni wod lejc si z dziury w dachu. Zorzeczc opucili budynek. Do koca okupacji nie znaleli si wrd Niemcw chtni do zajcia go. "Ju w pierwszych miesicach okupacji - pisze Maciej Kledzik - dyrektor szkoy Marian Mokrzycki [por. "Bicz" S. J.] przystpi do budowy i zabezpieczenia zbombardowanych pomieszcze szkolnych, wykorzystujc remont do wykonania kilku zamaskowanych pomieszcze. Podwjne ciany, schowki w podogach, nieczynnych kominach, murach - bd pniej wykorzystywane na magazyny broni i granatw. Dawna azienka, na czciowo zburzonym trzecim pitrze od ulicy Granicznej, zamieniona zostaa w dostpny tylko dla wtajemniczonych pokj, w ktrym prawdopodobnie ju w roku 1941 pracowaa radiostacja, utrzymujca czno z Londynem. W tej samej oficynie, na drugim pitrze, ukryto ocalony z kampanii wrzeniowej granatnik z 200 pociskami."

11. KRLEWSKA 16

543

W odpowiednio adaptowanym lokalu, pod kierownictwem kpt. "Krybara" (Cypriana Odorkiewicza) "zmontowano w czasie od 21 kwietnia 1942 roku do 19 stycznia 1944 roku - 13997 sztuk granatw zaczepnych Nr 27", popularnych "filipinek". Dla zabezpieczenia produkcji granatw w kancelarii szkoy znajdowa si przycisk, poczony z zainstalowanym w wytwrni granatw urzdzeniem alarmowym. W lipcu 1944 podczas nalotu na Warszaw samolotw radzieckich - relacjonuje Maciej Kledzik - tylko niewiele osb zdawao sobie spraw, co si stanie, gdy ktra z bomb uderzy w dom wypeniony kilkoma tysicami granatw, zmagazynowan amunicj i materiaami wybuchowymi. Bomby spady na ulic Zieln 300-400 metrw od domu Krlewska 16. W Szkole Handlowej - ktrej oficjaln dziaalno uwaalimy za oson naszej pracowni - prowadzono szkolenie sanitariuszek i czniczek rekrutujcych si z uczennic szkoy. Do wybuchu Powstania przeszkolono okoo 200 dziewczt. Dziaajc tu konspiracyjn podchorwk ukoczyo 180 suchaczy. Nauka w Szkole Handlowej rwnie nie bya cakiem legalna. Profesor Krystyna Domagalska napisaa po latach: "Zajcia odbyway si wedug podwjnego zaszyfrowanego planu. Obowizyway zasady konspiracji. Drzwi do szkoy byy w trakcie zaj stale zamknite, pilnowa ich wony Wadysaw, byy tak-

11. KRLEWSKA 16

544

e umwione dzwonki alarmowe. Modzie nie przynosia zakazanych ksiek, mia je przy sobie tylko nauczyciel. wiczenia domowe pisane byy na kartkach, tak aby w kadej chwili mogy zosta zniszczone. Na awkach rozkadano bloki korespondencyjne, na tablicy zapisywano temat handlowego listu..." Mimo tych ostronoci na przeomie lat 1943 i 1944 zosta wysany do gestapo anonim donoszcy o nielegalnych lekcjach polskiego i historii w szkole na Krlewskiej 16. Zosta on jednak przechwycony przez komrki konspiracyjne. Jak to si stao, e mimo tylu obcie dziaalnoci konspiracyjn domu Krlewska 16 uyczono tam lokalu "Pakulskiemu"? Nie da si ustali, czy postanowienie por. "Bicza" - pisze Maciej Kledzik - przyjcia pod dach Krlewskiej 16 jeszcze jednej konspiracyjnej wytwrni byo jego wasn decyzj, czy te wykonaniem rozkazu dowdztwa, ktremu podlega. W kadym razie udostpnienie na terenie szkoy lokalu dla "Braci Pakulskich" z komrki por. "Agatona" byo z pewnoci sprzeczne z zasadami konspiracji. Po latach mog zapewni, e nie byo to zarzdzenie odgrne, a lokal zawdziczalimy "Henrykowi NN", zatrudnionemu u "Braci Pakulskich". Dzi wiem, e to Ludwik Henryk Mokrzycki, brat dyrektora szkoy.

11. KRLEWSKA 16

545

Uzupeni trzeba liczne powizania "Braci Pakulskich" z Krlewsk 16, o ktrych wspominam w ksice. - 1 sierpnia 1944 o godzinie 13 "Dziunio", "Beniek" i "Witek" fiatem ukradzionym Niemcom - wywozili z Krlewskiej 16 ukryt tam bro i granaty na zbirk plutonu "Agaton" przed godzin "W". A gdy dozorca zamkn przed nimi bram i zagrozi policj, z pistoletami w rku utorowali sobie drog. Chciabym dzi przeprosi nieznanego - niestety - onierza AK, ktry peni funkcj dozorcy Krlewska 16, za krzywdzc go relacj. To nasi chopcy nie znali hasa, a on dziaa zgodnie z instrukcj kapitana "Krybara" nakazujc, by do godziny "W" nikogo nie wypuszcza na ulic. - Na Krlewskiej 16 "Benon" i "Kocio" dzie w dzie penili dyury przy radioodbiorniku. Gdy z 10 na 11 sierpnia zarzdzono ewakuacj czci zaogi, "Benona" rannego 25 lipca przez ostrzeliwan ulic Krlewsk przenis na plecach kto z kolegw, a "Kocio" przecign za sob sieciowy radioodbiornik radziecki. Posugiwali si nim nadal. - "Na Krlewskiej 16 - byam przez kilkanacie dni wspomina "Hanka" - w bardzo cikich warunkach, ale wrd swoich kolegw." - Ktrego wrzenia zgosili si na Krlewskiej onierze z plutonu "Agaton" z rozkazem zabrania pozostaego

11. KRLEWSKA 16

546

sprztu z pracowni "Braci Pakulskich". Odgrzebali w piwnicy cz sprztu ukrytego pod stert mieci i wgla. W sekretariacie szkoy staa przy cianie elazna kasa pancerna. Po naciniciu przez "Pakulskiego" ukrytej dwigni obrcia si lekko o 90, odsaniajc skrytk w cianie. "Krlewska 16. Dziwny to by dom -pisze Maciej Kledzik. - Tylko jeden czowiek, dyrektor szkoy Marian Mokrzycki - por. Bicz - wiedzia o wszystkim, co si w nim dziao. Zna jego histori. Tworzyli j ludzie. Dla niektrych z nich dom ten pozosta wicej ni wspomnieniem, pozosta symbolem." Dzi z tego budynku nie pozostao ani ladu, niemniej historia jego trwa. Ruiny zburzonego w Powstaniu Warszawskim domu Krlewska 16 przetrway do lat szedziesitych, kiedy to postanowiono je zlikwidowa. "Chodzc po miecie - wspomina dr Marek Kwiatkowski, kustosz azienek - zauwayem w ruinach domu Krlewska 16 marmurowe stopnie klatki schodowej i dwie piaskowcowe korynckie kolumny, zachowane w dobrym stanie, na pierwszym pitrze. Marmurowe pyty byyby bardzo przydatne do prac konserwatorskich w azienkach, a kolumny chciaem uchroni przed zniszczeniem, ktre grozioby im podczas rozbirki. Dogadaem si wreszcie z kierownikiem robt rozbirkowych, ktry zgodzi

11. KRLEWSKA 16

547

si sprzeda mi zachowane fragmenty budynku. Marmurowe pyty zostay wykorzystane w azienkach, a kolumny spoczywaj w parku w Krlikami." Zgodnie z propozycj Macieja Kledzika winny one wrci na Krlewsk jako znak pamici po zasuonej kamienicy.

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL


Kazimierz Leski - inynier mechanik, doktor nauk humanistycznych. Warszawa. Adres. Telefon. "Bradl" - "gen. von Hallmann" - w Powstaniu dowdca kompanii u "Sawbora", Virtuti Militari, trzykrotnie Krzy Walecznych. Spotykalimy si niejednokrotnie w latach 1942-1944. Ponownie spotykamy si po roku 1957. Gdy przystpowaem do pisania ksiki, rozmawiaem z Kaziem wielokrotnie, zbieraem materiay o nim. On sam o latach 1939-1941 mwi niewiele. By pilotem. Zestrzelili go. Poama si. Do partyzantki ani do Wojska Polskiego na Zachodzie nie nadawa si. No to zosta oficerem wywiadu. Ot, i wszystko. O powojennych jego losach wiedziaem znacznie wicej, cho wspomina o nich rwnie lakonicznie.

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL

548

Dzi mog z satysfakcj uzupeni to, co o nim napisaem. Dugo na to czekaem. Po ukoczeniu w roku 1935 studiw na Wydziale Mechanicznym w Pastwowej Wyszej Szkole Budowy Maszyn i Elektrotechniki w Warszawie Kazimierz Leski wyjecha do Holandii, gdzie midzy innymi pracowa przy budowie polskiej odzi podwodnej "Orze". Do kraju wrci przed samym wybuchem wojny. Bez bojowego przydziau cho by pilotem rezerwy - doczy do eskadry "Karasi" pozostaych na lotnisku w Sadkowie. Polecieli po uzbrojenie do Dblina. Otrzymali niewiele, gwnie granaty rczne. Na lotnisku pod Zamociem doprowadzili samoloty do "w miar przyzwoitego stanu bojowego", ale musieli je odda innej eskadrze. Na otrzymanych w zamian, cznikowych R-13F, polecieli na zgrupowanie w rejonie Czortkowa. Lotnicze mapy skoczyy im si par kilometrw za Bugiem. Aeby si nie zgubi, lecieli nisko, trzymajc si linii kolejowych; sprawdzajc nazwy stacji. "W pewnym momencie dostalimy w silnik. Jak si potem okazao, zdjli nas ze zmontowanych na ciarwce czterech sprzonych kaemw. Byem mocno potuczony. Miaem solidnie rozbit gow, poamane ebra i co nie w porzdku z krgosupem."

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL

549

Lww - klinika profesora Weigla. Wytrzanitym skd autobusem, dalej pocigiem dojecha do Warszawy. "Przyjechaem w sam por. W domu bya tylko matka. Nie byo jedzenia, pienidzy, nawet szyb w oknach [...]. Chwytaem si rnych zaj, troch handlowaem." Szuka kontaktw z podziemiem. Trafi do "Muszkieterw", organizacji wywiadowczej, kierowanej przez inyniera Witkowskiego. Zorganizowa sie wywiadu komunikacyjnego i kontrwywiad. "W miar jak roso i umacniao si wojskowe podziemie wspomina "Bradl" - midzy Witkowskim a wikszoci Muszkieterw zacz narasta konflikt na tle dalszych losw organizacji. Witkowski chcia nadal utrzymywa jej niezaleno, my chcielimy by wojskiem, chcielimy si podporzdkowa wadzom ZWZ. Konflikt trwa do dugo i zakoczy si w poowie 1941 roku rozamem, w wyniku ktrego prawie caa organizacja, z wyjtkiem Witkowskiego i kilku jego najbliszych wsppracownikw, przesza do ZWZ." "Bradl" dosta przydzia do szefa Kontrwywiadu "Oskara" - Bernarda Zakrzewskiego, od ktrego otrzyma zadanie rozpracowania wywiadw obcych, to jest, wyspecjalizowanych agend Sicherheitspolizei i Abwehry oraz opracowania studium komunikacji dla Biura Studiw Wojskowych O II.

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL

550

Na przeomie 1941/1942 szef Wywiadu, pk "Dzicio" Marian Drobik, zleci "Bradlowi" zorganizowanie drogi przerzutowej meldunkw wywiadowczych przez Niemcy do Parya i dalej, poza teren okupacji niemieckiej (wg: H. Nakielski, Biret i rogatywka, Warszawa 1985, oraz relacji Kazimierza Leskiego). Wkrtce spotkaem si subowo z "Bradlem". Nasze pracownie bd go odtd zaopatryway w dokumenty i pakoway mu poczt na jego czternacie podry do Parya i dalej, do Hiszpanii. 1944-1957. Po ucieczce z kolumny wychodzcej po Powstaniu do Oarowa "Bradl" nawiza nowe kontakty organizacyjne. "Sawbor" mianowany przez nowego Komendanta AK, generaa Okulickie-go - "Niedwiadka", Komendantem Obszaru Zachodniego AK powierzy "Bradlowi" funkcj Szefa Sztabu. Wobec wznowienia zimowej ofensywy radzieckiej i przejmowania wadzy wojskowej na terenie Polski przez Armi Radzieck "Niedwiadek" postanowi z dniem 19 stycznia 1945 roku rozwiza Armi Krajow. Zadaniem "Bradla" stao si przekazanie tego rozkazu w teren i dopilnowanie jego wykonania. Bdc w Bydgoszczy, "Bradl" - inynier Kazimierz Leski, nawiza kontakt z inynierem Witoldem Urbanowiczem i w marcu 1945 roku zosta dyrektorem odbudowy Stocz-

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL

551

ni N 2 w Gdasku. Dzieli czas na prac w sztabie "Sawbora" i - w Stoczni. 20 lipca 1945 - dobrze zapamita t dat - zosta odznaczony przez ministra Hilarego Minca Zotym Krzyem Zasugi i otrzyma jako nagrod 10 000 zotych. Tego samego dnia przyjechaa do niego do Gdaska jego siostra Wanda Bohdanowicz, ktra przeya wojn i okupacj w Wilnie, oraz kuzyn Andrzej Olszyski, ktry powrci z pnocy Zwizku Radzieckiego. Tego samego dnia wieczorem zostali aresztowani, zaadowano ich do przykrytej plandek ciarwki. Z obu stron kadego z aresztowanych konwojent z pepesz. W momencie, gdy jadca 60 kilometrw na godzin ciarwka mijaa cmentarz we Wrzeszczu, "Bradl" odtrci przytrzymujcych go onierzy i wyrzuci si "szczupakiem" jak najdalej do tyu. Wyldowa na twarz, potuczony, zamroczony. Ale ywy. Uciek. Strzay z samochodu zaalarmoway stacjonujcy we Wrzeszczu puk piechoty, ktry odpowiedzia ogniem w kierunku ciarwki. Odjechaa szybko do Gdaska. "Bradl" traci poczucie kierunku. Wszed na posterunek radziecki przy obozie "Narwik-Lager", mieszczcym jecw-Niemcw. Zatrzymali go do wyjanienia. Okoo sidmej rano przyjecha samochd, z ktrego wysiedli dwaj pukownicy, radzieccy "Bradla" partnerzy, przy przejmowaniu stoczni:

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL

552

- Co si stao, panie Jachniewicz? [nazwisko okupacyjne, pod ktrym nadal pracowa - S. J.]. - Wida za wiele wczoraj wypiem i awanturowaem si... - Zabrali go ze sob. Poda adres przechodniego domu. U przyjaci zosta umyty i ogolony. Od pukownika "Sawbora" dosta polecenie zgoszenia si do Poznania. W tym okresie pukownik Rzepecki rozpoczyna organizowanie WiN (Wolno i Niezawiso), do ktrej przycign rwnie pukownika "Sawbora". "Mnie koncepcja WiN nie wydaa si przekonywajca wspomina "Bradl". - Staraem si przekona o tym Sawbora". Zosta aresztowany w Poznaniu wraz ze "Sawborem" i przewieziony do Warszawy. "Z tytuu mojej funkcji szefa sztabu obszaru, prcz rutynowych przesucha, miaem rwnie spotkania z funkcjonariuszami najwyszego szczebla, m. in. Raskim, Romkowskim, Radkiewiczem. Wwczas rozmowy te prowadzone byy jeszcze w do swobodnym tonie. Moi rozmwcy wspczuli mi, mwili, jak to niedobrze, e musimy siedzie po dwch stronach stou - przecie i my, i oni jestemy polskimi oficerami. Potem rozmowa schodzia na tematy bardziej konkretne, namawiano mnie, przede wszystkim, na tzw. ujawnienie. Odpowiadaem, zgodnie z przekonaniem, e nie mog ujawnia kogo, kto mnie do tego nie upowani. O tym kady sam musi

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL

553

zadecydowa. Byem natomiast skonny ujawni si sam, tzn. uatwi im prac i szczerze odpowiada na wszystkie pytania dotyczce mojej osoby i mojej dziaalnoci, nic nie zataja - pod jednym wszake warunkiem - e zwolni moich wsppracownikw, ktrzy znaleli si w areszcie. Nie penili oni adnych znaczcych funkcji w AK, wykonywali jedynie moje polecenia, za ktre ja bior pen odpowiedzialno. Ktrego dnia oferta ta zostaa przyjta, otrzymaem zapewnienie Radkiewicza, e moi wsppracownicy zostan zwolnieni. Od tego dnia rzeczywicie zaczem odpowiada na pytania, nie zatajajc nic, co dotyczyo mnie. Pewnego jednak dnia wyprowadzono mnie z celi do kaplicy wiziennej. Odbywaa si tam rozprawa. Za stoem siedziao trzech oficerw sdziw, a przed nimi lea na noszach mj wsppracownik i przyjaciel Jurek Stiasny. Jerzy znalaz si w konspiracji waciwie tylko dlatego, e ja w niej byem. Podczas okupacji prowadzi, w ramach tzw. 998 - komrki cznoci z uwizionymi, kartotek uwizionych. Potem zosta przy mnie, poniewa lojalno nie pozwalaa mu odej. Wciekem si. Powiedziaem, co sdz o dostojnikach Urzdu Bezpieczestwa i ich metodach. Powiedziaem duo i z serca. Jurek Stiasny zosta uniewinniony i zwolniony. Zmar w dziesi dni potem." Pod koniec 1946 roku, na kilka dni przed rozpraw, dano "Bradlowi" do przeczytania akt oskarenia, ktry zarzu-

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL

554

ca mu usiowanie obalenia ustroju i wspprac z obcym wywiadem. W procesie "Komendy Gwnej WiN", pukownika Rzepeckiego i innych, ktry odby si w Sdach na Lesznie w styczniu 1947 roku, zosta skazany na dwanacie lat wizienia. Nastpnego dnia po ogoszeniu wyroku - w "Gosie Ludu" ukaza si list otwarty byych oficerw Gwardii Ludowej i Armii Ludowej do prezydenta Bolesawa Bieruta z petycj o akt aski dla oskaronych. Pukownik Rzepecki i inni zostali zwolnieni, "Bradlowi" zmniejszono kar do szeciu lat. W kilka dni po wyroku wezwa go pk Raski, ktry mu owiadczy: "Pan nam zaszkodzi, ale my zaszkodzimy panu bardziej." "W okresie pocztkowym personel wizienny zachowywa si poprawnie. Indywidualnoci by jeden ze stranikw mwicy o sobie per Chaimek. Do celi nigdy nie wchodzi. Otwiera szeroko drzwi i, stojc na zewntrz, mwi bardzo gono, by sysze go mogli wszyscy oddziaowi, a nikt nie mg posdzi o jakie tajne kontakty. Woa na przykad: To wy mylicie, e ja wam powiem, e wasza ona urodzia syna i e oboje czuj si dobrze? Do mnie przemawia inaczej: Oj wy Leski! Jak wy by byli w te nasze Czwartaki, a nie w te wasze Armie, to bylibycie pan minister albo pan genera. A tak to wy jestecie gupi wizie."

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL

555

Pki jeszcze by w moliwej kondycji fizycznej, robi mas wicze wszelkiego rodzaju, do 10 tysicy ruchw dziennie. Dla wicze pamici przeprowadza w myli dowody rnych twierdze algebraicznych, wyprowadza caki. Gdy okres, na ktry zosta skazany, zblia si do koca, by kilkakrotnie wzywany do oficerw ledczych, ktrzy wypytywali go, co zamierza robi po zwolnieniu. W dniu poprzedzajcym zwolnienie ogolono go, oddano mu z depozytu ubranie i... odesano z powrotem do celi. Mino kilka dni. Zada widzenia z naczelnikiem wizienia, z prokuratorem, z adwokatem. Bez skutku. Po tygodniu wyrzuci misk na korytarz. Po szeciu dniach godwki oficer ledczy wrczy mu sankcje tym razem z oskarenia o wspprac z Niemcami. ledztwa waciwie nie byo. Namawiano go, aby si przyzna, e tpi komunistw, wydawa ich gestapo. W tym okresie straci wiele zbw, awitaminoza powodowaa, e nie siedziay zbyt mocno, i nawet nie najsilniejsze uderzenie wystarczao, by je wyplu. Gnieciono mu palce, wkadajc midzy owki, bito, czym popado. Sadzano na odwrconej ku grze nodze stoowej, przypalano papierosem. By tak saby, e na schody wchodzi na czworakach.

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL

556

Niekiedy ldowa po ledztwie w karcerze. Tam, chocia w chodzie i bez jedzenia, po ciemku i w brudzie, mg si przynajmniej zdrzemn. Gorzej byo, gdy bezporednio po ledztwie wysyano go do "Zakopanego". To dziao si tylko w zimie. Prowadzono go do pustej celi, ktrej okno byo wyjte, rozbierano do naga i stawiano na baczno przed oknem. Jeli si poruszy, by oblewany wod. A rano znw ledztwo. Od czasu do czasu pojawia si pk Raski. "Czasem pofatygowa si, by mnie kopn w piszczel, trzepn w gow, w twarz. Czasami natomiast stawa si wcielon uprzejmoci. Bywa wtedy dowcipny, byskotliwie inteligentny, dobrotliwy... Wtedy trzeba byo szczeglnie uwaa." Doprowadzony do ostatecznoci "Bradl" prbowa odebra sobie ycie, skaczc z grnego podestu schodw, gow w d, na kamienn posadzk. "Ani mi czaszka nie pka - wspomina - ani krgi szyjne, ale natenie ledztwa zelao." Kontaktu z rodzin nie mia adnego. Kiedy, po ledztwie, ktre trwao wiele godzin, zosta wprowadzony do "toalety", gdzie w charakterze papieru higienicznego wisiay kawaki gazet. Na ktrym z nich zobaczy nekrolog swojej matki. Rozprawa odbya si w wizieniu na Rakowieckiej w 1952 roku. Sd orzek win wsppracy z okupantem i doda dziesi lat wizienia. "Dostaem nastpne dziesi lat. No i teraz ju uywali sobie na mnie [...]. Siedziaem wtedy w wizieniu na Mo-

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL

557

kotowie, m. in. na oddziale jedenastym w malekiej celi, w ktrej byo nas szeciu, w tym wspomniany ju hauptman SS Hans Hainemeier. W pewnym momencie interweniowa polski lekarz (przez pewien czas funkcyjnymi byli przewanie winiowie Niemcy, w tym rwnie lekarzem by Niemiec), dr Kamiska, i wkrtce zostaem przeniesiony do Jelcza, a nastpnie do Wrocawia, gdzie dano mi wreszcie spokj. Miaem tu rwnie znacznie lepsze warunki. Tymczasem, przez cay czas pobytu w wizieniu, moja siostra saa na wszystkie strony podania w mojej sprawie. Do przewodniczcego Rady Pastwa, do generalnego prokuratora, ministra sprawiedliwoci itd. itd. Bya nawet u Raskiego. Przyj j chyba tylko po to, by powiedzie, e moe sobie pisa, bo ja i tak bd siedzia tak dugo, jak on bdzie chcia. Rzeczywicie, na swoje podania nie otrzymywaa adnych odpowiedzi. Po ucieczce wiaty co si jednak zaczo zmienia w Urzdzie Bezpieczestwa. Powoli zaczo si zmienia rwnie w kraju. I nagle rozwiza si nade mn worek aski. Wysokie urzdy - milczce dotychczas - przemwiy teraz niemal rwnoczenie - od wszystkich, do ktrych zwracaa si siostra, nadeszy pozytywne odpowiedzi. Po dziesiciu latach od chwili aresztowania znalazem si na wolnoci. Musiaem si wprawdzie meldowa jeszcze na milicji - najpierw codziennie, potem raz w tygodniu -

12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL

558

ale byem wolny. Zaczem rozglda si za prac. Gdziekolwiek jednak si zwrciem - po wstpnych rozmowach, w ktrych w zasadzie nie przewidywano przeszkd - okazywao si nagle, e nie ma etatw. W kocu przygarnli mnie przyjaciele z lat studiw, dajc prac redaktora naukowego w Pastwowych Wydawnictwach Technicznych (obecnie WNT). Po wyjciu z wizienia spodziewaem si rehabilitacji z urzdu. Poniewa nie mogem si jej doczeka, sam rozpoczem starania. W czerwcu 1957 r. doszo wreszcie do rozprawy, w wyniku ktrej zostaem - jak napisano w wyroku - uniewinniony z wszelkich zarzutw i wyrok ten stanowi pen rehabilitacj."

13. BAKA Z PLUTONU AGATON


Kolejne uzupenienie dotyczy listy plutonu "Agaton", ktr spisaem 1 sierpnia 1944 na cmentarzu Ewangelickim. Uzupenienie, ale przede wszystkim serdeczne przeproszenie. W pierwszym i drugim wydaniu ksiki pominem jedno nazwisko, o czym przekonaem si po czterdziestu trzech latach. Nr 18 na licie to - sanitariuszka "Baka" - Barbara Jodowska, obecnie Kuniarska. "Pierwszy dzie Powstania. Byam wystawiona jako czujka w okolicy Karolkowej i ytniej - wspomina "Baka" - Powstanie na Woli wybucho zupenie przypadkowo nieco wczeniej. Spowodo-

13. BAKA Z PLUTONU AGATON

559

wao to zamt, gdy wielu z nas nie mogo dotrze na miejsce koncentracji. Zupenie nie wiedziaam, co robi. Zrezygnowana przysiadam na murku cmentarnym. Ostrza trwa nieustannie." Tam spotkaa j "Anna" - sanitariuszka plutonu "Agaton", i po wyjanieniu, e "Baka" "nie moe doj do swoich", zaproponowaa, by doczya do plutonu. "Moim pierwszym zadaniem byo zaniesienie meldunku do majora Okonia, ktry zajmowa kaplic Halpertw przy ul. Mynarskiej. Poszam na cmentarz. Byo ju ciemno, strach sparaliowa mi nogi. Nagle wiato latarki. Przeraenie moje, w caej tej niecodziennej scenerii, musiao wzbudzi lito wrd penicych wart, bo odprowadzili mnie do samej kaplicy. Agaton obieca mi - chyba to mia by mj sprawdzian - e pierwszy ranny bdzie mj. Tym pierwszym rannym by mody onierz niemiecki z postrzaem puc. Opatrzyam go pod okiem Anny. Odniosymy go do najbliszego szpitala." Potem "Baka" razem z plutonem "Agatona" bya ju do koca Powstania. Z Woli, przez ruiny getta na Starwk - wybuch czogu-puapki na Podwalu, barykady na Jezuickiej i na Kanonii, waz na placu Krasiskich, kanaami do rdmiecia - szpital w podziemiach PKO - wybuch

13. BAKA Z PLUTONU AGATON

560

bomby - ul. Piusa maa PAST-a. "Potem przyszo najgorsze - kapitulacja." Po kapitulacji odnalaz "Bak" na Piusa jej ojciec. Zaproponowa, eby z nim wysza z Warszawy. Odmwia. Obozy jenieckie: Lamsdorf (ambinowice) - Mhlberh Altenberg, Kriegsgefangene Nr 106576 - Oberlangen. 12 kwietnia Oberlangen wyzwolia Dywizja gen. Mczka. - Jak mogem o niej zapomnie? Jak to si stao, e nie upomnia si o "Bak" aden z kolegw czytajcych maszynopis, a pniej ksik? Przepraszam, "Basiu". Przepraszam, pani Barbaro.

14. BIAA FURAERKA


Czy biaa furaerka powstacza moe by przyczyn mwienia o niej w tym rozdziale? Czy nie powinna spoczywa spokojnie w szufladzie, wrd powstaczych reliktw dziadka, pokazywana - byle nie za czsto - wnukom? Dostaem t bia furaerk od "Krystyny" na kilka dni przed Powstaniem. Cho ze wzgldu na swj kolor przeczya wszelkim reguom "krycia si i maskowania w terenie", jadc na zbirk 1 sierpnia, zabraem j ze sob. Utrwali j pniej na zdjciach powstaczych por. "Kubu" - Stefan Bauk. Dzi zna jeszcze na niej postrza, jaki dostaem wracajc ze Stawek na Starwk, trzecia

14. BIAA FURAERKA

561

gwiazdka wycita z innej blaszanej puszki od konserw ni dwie poprzednie przypomina mj awans na kapitana pod koniec Powstania. Ogldalimy kiedy z Zofi Butrymowicz, sawn artystk tkaczk - ciotk mojej ony "Krystyny"-Hanki, a dla nas, naszych dzieci i wnukw po prostu Bok - album zdj powstaczych. Widzc na jednym z nich moj bia furaerk, Boka opowiedziaa jej histori. Uszy j wasnorcznie z biaego filcu na wiele lat przed wojn m Boki - Butrym, Edward Butrymowicz, malarz, profesor Miejskiej Szkoy Sztuk Zdobniczych i Malarstwa w Warszawie. Uywa jej przy podlewaniu kwiatw w ogrdku na Saskiej Kpie, podczas wakacji, a zwaszcza podczas malowania plenerw. Gdy po obleniu Warszawy we wrzeniu 39 roku Butrymowie wracali z ul. Frascati, gdzie przebyli oblenie, do siebie na Sask Kp, mijajc jedn z barykad znalaz lecego na ziemi orzeka. "Krystyna" znaa t furaerk i czujc zbliajce si Powstanie, poprosia o ni dla mnie. Butrym odszuka orzeka i przypi go do furaerki. Przez 63 dni i nocy Powstania przynosia mi szczcie.

15. ELEKTORALNA 16

562

15. ELEKTORALNA 16
Spord odnalezionych dziki ksice ludzi i wspomnie szczegln satysfakcj dao mi spotkanie "Doktor Weroniki" i "Krystyny" z grup ich koleanek ze szpitala polowego Elektoralna 16. "Po poudniu 30 lipca - pisaem w rozdziale Dostatnie dni" - odwiozem na rowerze Krystyn na miejsce jej zbirki. Jechalimy z Saskiej Kpy, przez most Poniatowskiego - Nowy wiat. Na Krakowskim Przedmieciu podaa mi dokadny adres: "Elektoralna 16". Po czterdziestu latach adres ten nieoczekiwanie odnalaz nas w Nikozji na Cyprze, gdzie w latach 1982-1983 pracowaem jako urbanista - ekspert ONZ. Napisaa do nas pani Helena Brzozowska, lekarka, mieszkajca w Katowicach. Zbiera materiay do historii "naszej dziwnej grupy" - jak nieregulaminowo, ale serdecznie nazwaa Oddzia Sanitariuszek ZWZ-AK. "Dziki ksice wyjania si wana dla nas sprawa, ktrej wyjanienia szukaymy od piciu lat; kto to bya dr Weronika - nie ustalony lekarz, i jedna z trzech nieustalonych sanitariuszek - Krystyna [druga sanitariuszka, Anusia Kowalska-Natalia, odnalaza si pniej - S. J.]. Myl, e zarwno dr Weronika, jak i Krystyna natrafi wrd wspomnie i osb z grupy Joanna na fragmenty zwizane z ich wasnymi losami.

15. ELEKTORALNA 16

563

Nasz dziwn grup - wspomina Helena Brzozowska od 1940 roku kompletowaa Teresa Krassowska-Halszka, Joanna. Wiosn 1944 grupa liczya okoo 42 kobiet i dziewczt przeszkolonych sanitarnie." Przed Powstaniem zostay zmobilizowane do dwch szpitali polowych na Woli. W szpitalu na Elektoralnej 16 byy z nimi "dr Weronika" i "Krystyna". "Odtworzona po latach w relacji uczestniczek historia naszej dziwnej grupy - pisze we wstpie Helena Brzozowska ("Tygodnik Polski" z 19 VIII 1984, nr 34) - nie jest ju waciwie histori, tylko zbiorowym wspomnieniem tak pamitamy. Jednak dla kadej z nich to, co pamita, jest czci historii wasnego ycia tak byo." Dziki tym wiadomociom mog pokrtce uzupeni podane przeze mnie w ksice relacje: - Mwi "Doktor Weronika": "Nie wychodziam stamtd, robota bya bez przerwy. Transfuzje... To byo na samym pocztku. Daam krew rannemu. Po transfuzji przysza pani Mirska (szpital mieci si rwnie i w ich mieszkaniu) i kazaa mi usi na fotelu. Przyszed lokaj z kieliszkiem czerwonego wina na srebrnej tacy, ktre musiaam wypi dla wyrwnania oddanej krwi. Pniej, po innych transfuzjach, ju mi nikt nic nie dawa do picia."

15. ELEKTORALNA 16

564

- "Krystyna": "Chodziymy w kierunku Hal ulic Mirowsk. Uderzya bomba. Gdymy przyszy, byy wiee ruiny. Jaka kobieta krzyczaa, e pod gruzami s jej dzieci. Rannych przenosiymy na Elektoraln. Obiecaymy, e wrcimy po reszt rannych. To byo bardzo blisko. Chodziymy tam i z powrotem. Uderzya nastpna bomba. Gdymy wrciy do ludzi, ktrym obiecaymy, e po nich przyjdziemy, z ludzi byy strzpy." - Dalej mwi "Krystyna": "W sdach na Lesznie spotkaam kilku modych ludzi, ktrych znaam z widzenia w czasie okupacji. Teraz byli w rnych mundurach z opaskami. Bya to jakby dekonspiracja, ujawnienie si." - "Doktor Weronika": "Ze Szpitala Maltaskiego Niemcy wygonili cay personel. Ustawili nas pod przeciwleg cian. Krystyna staa pierwsza z brzegu, ja druga. Podszed do nas jaki wehrmachtowiec, kaza nam zdj opaski i wepchn nas w tum." Po wymianie listw i spotkaniach w Warszawie 19841986 zostaem "mianowany" przez pani Helen Brzozowsk jej "konsultantem", co dao mi wiele satysfakcji, a jak yczliwie i z humorem wspomina dociekliwa autorka, pomogo jej przy wyjanianiu niejednej wtpliwoci. Praca nad ksik posuwaa si, o czym wiadcz przytoczone fragmenty listw.

15. ELEKTORALNA 16

565

"Katowice, 23 VI 1986 Kochana Pani Konsultantowo! Szanowny Panie Konsultancie! Nareszcie dobijam prawie do brzegu, czyli kocz spisywanie drugiej czci..." "Katowice 11 IV 1987 Szanowny Panie Konsultancie! dzikuj za wit cierpliwo w odpowiadaniu na pytania, i to tak dokadnie. Nie wiem, czy Pan to pamita - to Pan po przeczytaniu odcinkw powiedzia pierwszy: Z tego moe by ksika." Oto fragmenty tych odcinkw: - Helena Brzozowska: "Sobota. Drugi wrzesie. Ulica Duga. Ciemna piwnica, w ktrej wpadajcy przez dziur w cianie odblask sonecznego dnia kci si z migotliwym pomykiem wiec, a naprawd s to dwa kolawe ogarki, przechowane gdzie cudem i zatknite w popkane butelki [...]. Wszyscy, ktrzy tylko mogli si rusza, poszli kanaami. W nocy bya ponca Duga i w jaskrawym brzasku poarw korowody do wazw [...]. Ale to nie jest ju wane. S nasi ranni... Za chwil wejd Niemcy. A potem - zaledwie zauwaony warkot samolotw, przechodzcy w przecigy gwizd. Pikuje. I wczeniej ni jakiekolwiek wiadome spostrzeenie - wstrzs

15. ELEKTORALNA 16

566

targajcy cianami piwnicy, huk, po ktrym echem huczy w uszach zowrogi szelest. Dawicy zapach i kurz. Ciemno i cisza." - "Renia": "Staraam si doj do tych, ktrych trzeba byo odkopa. Spod tych gruzw, popltanych szyn, resztek piter, ktre zwaliy si, usyszaam gosy naszych dziewczt. Woay: Ratunku, pomcie, bo my si palimy. Zapaam jakie wiadro, nie wiem skd, pobiegam do pompy na podwrzu, ale wody nie byo, tylko kaue. Wic po trochu nabraam tego bota z wod i znowu pobiegam na gruzy i polewaam midzy belki." - "Hania": "Gruz by gorcy, bo rwnoczenie by poar, tak e jak si odgrzebywao, parzy rce." - Helena Brzozowska: "Po co powraca do tych zapamitanych najtrwalej sekund wyduajcych si w wieczno? Bo pod gruzami s one... Do dzi pamitam t chwil: usyszay mj gos te, ktre jeszcze yy, zaczy woa: Anno, ratuj. Powiedziaam: Wynosimy rannych, zaraz si do was dostaniemy. Umilky. Nawet wtedy pod palcym si gruzem pamitay to, co byo najwaniejsze: ranni s pierwsi." Na Cmentarzu Komunalnym na Powzkach, na lewo od gwnej alei, jest powstacza mogia; nad ni tablica z dziewicioma nazwiskami i pseudonimami i dziewi brzz. Pochowane s tu sanitariuszki polege pod gruza-

15. ELEKTORALNA 16

567

mi szpitala Duga 21 - Miodowa 23. Zostay odznaczone Krzyem Walecznych. Ekshumowane w kwietniu 1945 roku - wojna jeszcze trwaa - i przeniesione na cmentarz: "Joanna"-Teresa Krassowska, "Elbieta"-Zofia Krassowska, "Irena"-Jolanta Mirosawska, "Paula"-Ludmia Erbrichwna, "Baka"-Teresa Dunin, "Hala"-Stachna Dobrzaska, "Oleka"-Aleksandra Michalska, "Litka"-Irena Rajska, czniczka - "Nina"-Janina Wyleyska. Nad kad mogi posadzono brzoz. Porodku mogi napis:
Nie po to si yje, by walczy, lecz walczy si po to, by y, a jeli ci ycia nie starczy, to mierci spjrz w oczy i id.

- Brzozy wyrosy ju wysoko.

16. KAPITULACJA
Ostatnie dni Powstania. Wiedzielimy, e to ju koniec, e prowadzone s rokowania kapitulacyjne. Delegacji polskiej przewodniczy pukownik Kazimierz Iranek-Osmecki. Gdy go spotkaem ktrej nocy przy umocnionym workami z ziemi wejciu do naszej kwatery, powiedzia mi: "Idziemy do niewoli". Poniej przytaczam fragmenty jego relacji z rokowa kapitulacyjnych:

16. KAPITULACJA

568

"Chmury kbiy si nisko [...]. Swd spalenizny dawi gardo. Po nocnej nawale ognia artylerii i modzierzy nastaa cisza. Od godziny 8 do 20 obowizywao zawieszenie broni, ludno moga opuszcza miasto [...]. Z trudem przedostawalimy si przez rozwalone ulice [...]. Biao-czerwone opaski na rkawach wskazyway nasz przynaleno do AK [...]. Po upywie p godziny dojechalimy do dworku w Oarowie, gdzie miecia si niemiecka Kwatera Gwna [...]. Na wstpie wrczylimy pismo gen. Bora-Komorowskiego w jzyku polskim i niemieckim, upowaniajce nas do przeprowadzenia pertraktacji i podpisania umowy o zoeniu broni przez oddziay AK walczce w Warszawie. Po przeczytaniu pisma Bach, wyranie podniecony, wsta i z przejciem [...] rozpocz przemow [...]. Musi uprzedzi nas, e ma rozkaz doprowadzenia do jak najszybszego zoenia broni przez powstacw. Wobec tego wzywa nas, bymy si zastanowili, jakie koncesje moemy uczyni natychmiast, by da dowd dobrej woli, e nie zamierzamy walki prowadzi duej. Opr Warszawy jest cierniem we froncie niemieckim, co ogranicza swobod dziaania [...]. wiadomo tragizmu naszego pooenia, tak silnie cicego nad nami, podczas przemwienia Bacha wystpowaa jeszcze wyraniej.

16. KAPITULACJA

569

Tak, na pewno, gdyby tylko bolszewicy zechcieli nam dopomc, znowu podejmiemy walk [...]. Cay kraj sta niezachwianie na stanowisku walki z Niemcami do koca [...]. W zamknitej ze wszystkich stron Warszawie otrzymywalimy meldunki radiowe o rozbrajaniu oddziaw, o podstpnym aresztowaniu i wywoeniu do Rosji sztabw AK z Wilna, ze Lwowa i Lublina [...]. Rozbrajali te oddziay AK pieszce na pomoc Warszawie [...]. Znamienne byo zachowanie si lotnictwa sowieckiego, przedtem bardzo czujnego, ktre od chwili wybuchu Powstania a do poowy wrzenia, to jest rozpoczcia natarcia sowieckiego na Prag, zniko cakowicie znad Warszawy. Poprosiem Bacha o wyjanienie, o jakie koncesje chodzi. Odpowiedzia, e dowdztwo niemieckie zadowoli si natychmiastowym wydaniem caego posiadanego zapasu amunicji oraz rozebraniem wszystkich barykad, ponadto musz by zaraz wydani wszyscy jecy oraz osoby przynalenoci niemieckiej [...]. - Czy Bach potwierdza, e onierze AK zostali uznani przez rzd niemiecki za kombatantw i czy bd mieli zapewnione wszelkie prawa zgodnie z Konwencj Genewsk z 27 VIII 1929 r.? Bach potwierdzi [...]. Nastpne z kolei nasze owiadczenie domagao si zapewnienia, e nikt z walczcych w Warszawie z podziem-

16. KAPITULACJA

570

nej administracji oraz ludnoci miasta nie bdzie przez wadze niemieckie pocigany do odpowiedzialnoci indywidualnej ani zbiorowej [...]. Ostatnie nasze danie brzmiao, by ludno bya traktowana humanitarnie [...]. Odnonie wydania amunicji owiadczyem, e moemy to zrobi dopiero bezporednio przed zoeniem broni [...]. Bronic si przed naciskiem Bacha, mielimy pen wiadomo, e jestemy w sytuacji bez wyjcia [...]. Bach wyda drobiazgowe wskazwki, w jaki sposb ma si odby akt podpisania umowy [...]. Zblia si akt kocowy: zoenie podpisw na dokumencie kapitulacji [...]. Po zoeniu podpisw Bach [...] w krtkich sowach wezwa obecnych do uczczenia minut ciszy pamici polegych obu stron walczcych [...]. Wyrazi uznanie dla postawy i bitnoci AK. Tak duga wytrzymao obrony i zacita odporno niedostatecznie uzbrojonej armii powstaczej wobec dowiadczonej i zaprawionej w bojach armii niemieckiej - jest przykadem jedynym w historii wojen [...]. Odpowiadajc potwierdziem jego opini, e decyzja zoenia broni zostaa powzita wobec beznadziejnoci pooenia obrocw. Ale nie tylko obrocw; take i ludnoci cywilnej [...]. Akt, jaki si tutaj dokona przed chwil, jest wynikiem nieubaganych praw wojny, ktre czsto

16. KAPITULACJA

571

wczorajszego zwycizc stawiaj jutro w roli pokonanego [...]. Czy Bach zrozumia w mym przemwieniu aluzj do alianckiej zapowiedzi o bezwarunkowej kapitulacji Niemiec? Czy uwiadamia sobie konsekwencj, jak moga cign na jego gow rola, konsekwencj faktu, e zajmuje czoowe miejsce na licie zbrodniarzy wojennych podpalaczy Warszawy? [...] Gdy wyszlimy z domu, pluton honorowy, ustawiony na dziedzicu, sprezentowa bro [...]. Po wzajemnym oddaniu ukonw odjechalimy samochodami w asycie oficerw niemieckich [...]. Wkrtce po naszym wyruszeniu odezway si dziaa niemieckie z najrozmaitszych stanowisk [...]. Jechalimy przy blasku ognia wylotowego, wrd wistu pociskw [...]. Gdy zblialimy si do Stolicy, miasto tono w mroku, gdy tej nocy wygasy ju nad Warszaw uny poarw."2

17. POWSTANIE WARSZAWSKIE


W ksice mojej staraem si zrelacjonowa fragmenty Powstania Warszawskiego, w ktrym braem udzia. Nie prbowaem Powstania oceni. W zakoczeniu przyto2 Heller, Drogi cichociemnych. Ostatni akt, rozdz. IX. "Powstanie Warszawskie", Londyn 1961, s. 228.

17. POWSTANIE WARSZAWSKIE

572

czyem wyjtek z poegnalnego rozkazu gen. Bora z dnia 3 padziernika 1944 roku oraz fragment jedynie militarnej oceny Powstania jako wielkiej bitwy (z rocznicowego numeru tygodnika "Stolica" z 1975). W uzupenieniu do trzeciego wydania przytaczam trzy dokumenty: - peny tekst rozkazu generaa Bora-Komorowskiego, - artyku z "Biuletynu Informacyjnego", - wyjtki z Refleksji o Powstaniu Warszawskim doc. dr. Tomasza Strzembosza. Poegnalny rozkaz Dowdcy AK, generaa Bora-Komorowskiego, wydany 3 padziernika 1944 r. "onierze Walczcej Warszawy! Dwumiesiczna walka nasza w Warszawie, bdca jednym pasmem bohaterskich wystpie onierza polskiego, jest penym grozy, lecz jake gbokim dowodem ponad wszystko mocniejszego denia naszego do wolnoci. Waleczno Warszawy jest podziwiana przez cay wiat. Walka nasza w Stolicy pod ciosami mierci i zniszczenia, z takim uporem przez nas prowadzona, wysuwa si na czoo sawnych czynw bojowych przez onierza polskiego podczas tej wojny dokonanych. Dokumentujemy ni moc naszego ducha i naszego umiowania wolnoci. I jakkolwiek nie udao si nam uzyska militarnego

17. POWSTANIE WARSZAWSKIE

573

nad wrogiem zwycistwa, bo oglny rozwj wypadkw wojennych na naszych ziemiach nie ukada si w cigu tych dwch miesicy dla naszej walki pomylnie, to jednak te dwa miesice boju o kad pid ulicy i muru Warszawy dokonay swego zadania politycznego i ideowego. Walka nasza zaway na losach naszego narodu, bo jest bezprzykadnie ofiarnym wkadem onierskiego mstwa i powicenia w obronie naszej niepodlegoci. Dzisiaj, gdy przemoc techniczna wroga zdoaa zacieni nas w rodkowej, jedynej w naszym posiadaniu dzielnicy miasta, gdy ruiny i zgliszcza przepenione s ludnoci wspdziaajc bohatersko z wojskiem, lecz ju ponad miar umczon potwornymi warunkami bytowania na polu bitwy, gdy ywnoci nie staje ju nawet na liche odywianie, a perspektywa na ostateczne tutaj w rejonie Stolicy pokonanie wroga nie zarysowuje si, stano przed nami zagadnienie cakowitego zniszczenia przez wroga ludnoci Warszawy i pogrzebania w jej gruzach szeregu walczcych onierzy i setek tysicy ludnoci. Postanowiem dalsz walk przerwa. Wszystkim onierzom dzikuj za znakomit, najciszym warunkom nieulegajc postaw bojow. Polegym oddaj hod naleny ich mce i ofierze. Ludnoci wyraam podziw i wdziczno walczcych szeregw wojska i ich do niej przywizanie. Ludno t prosz, aby darowa-

17. POWSTANIE WARSZAWSKIE

574

a onierzom wszystkie przewinienia, jakie w cigu dugotrwaej walki musiay w stosunku do ludnoci niejednokrotnie mie miejsce. W ukadzie o zaprzestanie dziaa wojennych staraem si zapewni onierzowi wszystkie przynalene mu po przerwaniu walki prawa, ludnoci cywilnej warunki bytowania i opieki, jak najbardziej oszczdzajce jej udrki wojennej. onierzom, najdroszym towarzyszom dwumiesicznego bojowego wysiku, przepenionym do ostatniej chwili niezomn wol walki, nakazuj wykona karnie i posusznie rozkazy wypywajce z decyzji o przerwaniu walki. Ludno wzywam do zastosowania si do nakazw ewakuacyjnych moich, Komendanta Miasta oraz wadz cywilnych. Z wiar w ostateczne zwycistwo naszej susznej sprawy, z wiar w Ojczyzn umiowan, wielk i szczliw pozostajemy wszyscy nadal onierzami i obywatelami Niepodlegej Polski wierni sztandarowi Rzeczypospolitej. Dowdca Armii Krajowej Komorowski-Br, gen. dyw."

17. POWSTANIE WARSZAWSKIE

575

Naczelny organ prasowy AK, "Biuletyn Informacyjny" z 4 X 1944, nr 102, zamieci poegnalny artyku, oceniajcy Powstanie. "Po walce Walka skoczona. Zamknity przeszo dwumiesiczny okres jednej z najszczytniejszych i najtragiczniejszych zarazem kart naszej historii. Za wczenie jeszcze na obiektywny sd o tym okresie. Rachunek naszych strat i zyskw, zasug i bdw, ofiar i uzyskanych wartoci - przekaza musimy historii. Tutaj jedno musimy stwierdzi z niezachwian pewnoci. Walczylimy o spraw najwysz, o wartoci w yciu Narodu najwiksze. Zapacilimy te najwysz cen tej walki. Zapacilimy j bez waha i ocigania w porywie duchowego zespolenia wszystkich si narodowych we wsplnie toczonej walce. Nie chcemy tutaj pomniejsza znaczenia tej ceny. Jest ona olbrzymia w rachunku ludzkiego cierpienia, w rachunku ofiar ludzkiego ycia, w rachunku strat materialnych i kulturalnych. Jest ona szczeglnie dotkliwa w rachunku strat tej najcenniejszej z narodowych wartoci, kwiatu zarazem i owocu Narodu, zapalnej i entuzjastycznej, bezinteresownie ofiarnej modziey.

17. POWSTANIE WARSZAWSKIE

576

Walka jest ryzykiem. Std te nie zawsze moe si koczy zwycistwem. Naszej walce nie danym byo zakoczy si osigniciem zamierzonego celu. Zamkniciem zmaga ornych jest nie odzyskanie wolnoci, lecz nowy etap onierskiego i narodowego tuactwa. Idziemy w szlaki tego tuactwa, pozostawiajc za sob to, co nad wszystko nam drogie: ruiny ukochanego miasta, bezcenne szcztki naszej przeszoci i kultury, a przede wszystkim to najdrosze i najtragiczniejsze - groby i szcztki polegych w walce. Klska, ktrej rozmiarw pomniejsza nie chcemy, jest klsk jednego miasta, jednego etapu naszej walki o wolno. Nie jest klsk naszego Narodu, naszych planw i ideaw historycznych. Z przelanej krwi, z zespoowego trudu i znoju, z mki cia i dusz naszych powstanie nowa Polska, wolna, silna i wielka. Wiar t bdziemy y na przymusowym tuactwie czy w obozach, tak jak ylimy ni w naszej pracy i walce. Wiara ta - to najrealniejszy, najwyszy Testament pisany krwi wielotysicznych ofiar i Bohaterw Powstania." W dniach 10 padziernika 1984 roku w czasie sesji naukowej powiconej Powstaniu Warszawskiemu Tomasz Strzembosz wygosi referat pt. Refleksje o Powstaniu Warszawskim. Oto wybrane przeze mnie fragmenty tego referatu:

17. POWSTANIE WARSZAWSKIE

577

"Powstanie wymaga od nas nie dyskusji, ale prawd nowych i wysiku nowego, innego ni dotd spojrzenia. Byo to bowiem wydarzenie o takiej skali i tak gboko wnikajce w ycie narodu, i patrze na nie trzeba z odmiennej perspektywy ni perspektywa historyka star zbrojnych czy dziejw myli politycznej, a nawet badacza wiadomoci spoecznej i kultury. Trzeba zdoby si na wysiek zrozumienia zwizku Powstania z t najgbsz warstw historii, ktra jest najmniej widoczna, a ostatecznie decyduje o wewntrznej treci ycia narodw [...]. Starajmy si o nasz wasn prawd o Powstaniu. Spjrzmy na nie oczyma wraliwymi na wartoci moralne [...]. Spjrzmy na Powstanie Warszawskie oczyma kilku pokole - i tych, co je przeyli, i tych, co przyjd po nas i bd o nim myle tak, jak my mylimy o powstaniu listopadowym czy styczniowym, ktrzy bd z niego uczy si prawdy o Polsce. Zobaczmy w nim przede wszystkim czowieka: zaskoczonego wybuchem cywila i onierza, ktry na rozkaz W stawi si w wyznaczonym punkcie na koncentracj. W taki sam sposb spjrzmy na tych, ktrzy zdecydowali o wybuchu Powstania i ktrzy nim kierowali. Popatrzmy na nich bez taryfy ulgowej, lecz jednoczenie popatrzmy

17. POWSTANIE WARSZAWSKIE

578

na nich nie jak na ludzi obcych, ktrych zmagania i motywy nic nas nie obchodz. Stanli oni przed najtrudniejszym wyborem, w ktrym nie byo cakowicie dobrych rozwiza, a za ktry musieli przyj cakowit odpowiedzialno. To nie s adni oni, to rwienicy mojego ojca i mojej matki [...]. Spjrzmy wreszcie na Powstanie Warszawskie jako na wielki wysiek budowania nowego. Wysiek budowania tutaj, w Warszawie, takiej Polski, jaka rodzia si dugo w podziemiach konspiracji [...]. Mylc o Powstaniu Warszawskim nie wolno odrywa go od waciwego kontekstu czasu i okolicznoci, nie wolno zapomina ani o tym, co wybuch poprzedzio, ani o tym, co nastpio pniej [...]. Wanym elementem decyzji powstaczej bya stale obecna wiadomo, e jeli Dowdztwo AK nie podejmie tu walki, moe ona - zwaszcza w wypadku represji lub rozpoczcia ewakuacji znajdujcego si w strefie frontowej miasta - wybuchn samoczynnie lub mog j podj orodki pozostajce poza Polskim Pastwem Podziemnym. W kadym z takich wypadkw Armia Krajowa musiaaby zaangaowa si w bitw, podjt nie z wasnej inicjatywy, a wic w gorszych warunkach, nieskoordynowan i trudn do dowodzenia. wiadectwem istnienia takich moliwoci bya odezwa Komendanta PAL, gen.

17. POWSTANIE WARSZAWSKIE

579

Skokowskiego z 29 lipca, mwica o ucieczce KG AK z Warszawy i wzywajca do walki. wiadczyy o tym apele radiostacji radzieckich z 29 i 30 lipca [...]. Warszawska armia powstacza bya armi ochotnicz i tym rnia si od innych, e nie miaa koszar, a raczej koszarami jej byy rodzinne domy onierzy, zwyke warszawskie mieszkania. Rozkaz, ktry dociera do onierza poprzez zakonspirowane rodki cznoci, nie by i nie mg by poparty przez adne rodki przymusu. Kady z onierzy-ochotnikw sam decydowa, czy rozkaz ten wykona i stawi si na wyznaczony punkt zborny, czy te tego nie zrobi. Kady musia tak decyzj podj sam, w ciszy wasnego serca, patrzc w oczy matce, onie czy narzeczonej, ktrych nawet nie mia prawa powiadomi o tym, co zaraz si stanie. Te tysice decyzji potwierdzajcych, wicej - przypiecztowywujcych rozkaz dowdcy, byy zapocztkowaniem zjawiska o zupenie podstawowym znaczeniu. Oto Powstanie Warszawskie, zorganizowane, podjte i prowadzone przez generaw i pukownikw, byo - jak mao ktra bitwa - dzieem dwudziestolatko w, ich spraw, ich czynem [...]. Zawdziczao im swoje uporczywe trwanie a do ostatecznego koca moliwoci walczenia, pomimo braku broni, zaopatrzenia i ywnoci [...].

17. POWSTANIE WARSZAWSKIE

580

Czy mamy prawo patrze na Powstanie inaczej ni jako na totaln klsk? Poprzez gruzy spalonych domw, poprzez 150 000 zabitych i zamordowanych, poprzez niszczone zabytki architektury, biblioteki, muzea. Oczywicie klska Powstania oraz owe gruzy i tysice trupw s czynnikiem, ktrego nikomu nie wolno pomija. Ale widzenie jedynie tego i tylko tego jest jakim zakadaniem na siebie koskich okularw, jest zweniem horyzontw. Ponadto jest po prostu nie uprawnione. Dlatego e piszc i mwic o innych walkach, ktre skoczyy si take klsk, zniszczeniami i mierci, potrafimy dostrzec co wicej [...]. Popatrzmy tylko. Pi lat przed Powstaniem podjty zosta w Warszawie bj, znany nam dobrze jako obrona stolicy z wrzenia 1939 roku. Bj ten, ktrego wszak mona byo unikn, ogaszajc Warszaw, podobnie jak potem Pary, miastem otwartym, kosztowa miasto kilkanacie procent jego zabudowy, z tym e najbardziej ucierpiao cenne rdmiecie. Kosztowa on take okoo 25 000 zabitych cywilw i do 6 000 onierzy, a 50 000 osb zostao rannych [...]. Obrona, ktra trwaa 3 tygodnie, a po 10 dniach tracia wszelki sens operacyjny. Czy mwi si o zbrodniczym bdzie, o szalestwie, o szukaniu odpowiedzialnych? Bo dojrzano sens tamtej walki w sferze zupenie innej ni sfera zyskw i strat materialnych, ni sfera

17. POWSTANIE WARSZAWSKIE

581

wartoci operacji wojskowych. Dostrzeono ten sens w sferze moralnej, obserwujc ogromn rol oblenia Warszawy w podtrzymaniu woli narodu do stawiania oporu w okresie okupacji [...]. Powstanie to fakt ywy, fakt o niezwykej trwaoci, bez ktrego trudno dzi sobie wyobrazi wiadomo wspczesnego Polaka. Wszak to Powstanie Warszawskie powoao do ycia wielki i twrczy mit Armii Krajowej, a samo stao si legend. Legend walki o wolno wbrew wszystkim i wszystkiemu. Legend, ktra wzywa i zobowizuje. Legend opart na prawdzie i zakorzenion w rzeczywistych wartociach [...]. Polska, prawdziwa Polska, buduje si od wewntrz. Dzi jest lepsza i prawdziwsza ni wczoraj. [...]. Ta Polska, jestem o tym gboko przekonany, zbudowana jest take na mioci i ofierze powstacw warszawskich. Na wartociach, ktre cigle gorzej w tym popielisku sprzed lat czterdziestu."

18. COLDITZ - OFLAG IV C


Sonderlager, Straflager - obz specjalny, obz karny. W wolnym przekadzie angielskim "The bad boy's camp" "Obz dla niegrzecznych chopcw". Spdziem w tym

18. COLDITZ - OFLAG IV C

582

obozie 67 dni, od 5 lutego do 13 kwietnia 1945 roku, a pisaem o tym w ostatnim rozdziale ksiki. Chciabym uzupeni t moj obozow histori dwiema relacjami jedn z 1957 roku i drug z 1985. 1957 - listy z Waszyngtonu. W marcu i kwietniu 1957 roku otrzymaem niespodziewanie dwa listy od generaa Antoniego Chruciela - "Montera", zamieszkaego w Waszyngtonie. Fragmenty listw zamieciem w ksice. Poniej przytaczam ich peny tekst. To jaka drobna, ale autentyczna informacja o zmarym 30 listopada 1960 roku dowdcy Warszawskiego Okrgu AK. Tak mao nadal wiemy o jego powojennych losach. "Mr. A. Chruciel 2071 Park Road, N.W. Washington (10) DC., USA. WP In. Arch. Stanisaw Jankowski c/o z poczt Tygodnika 7 Dni w Polsce Warszawa, ul. Kopernika 34 Poland, Polska Washington, marzec (9) 1957 Drogi Panie Inynierze! Pisz par sw, bo - nie znajc Pana prywatnego adresu - nie wiem, czy list dojdzie.

18. COLDITZ - OFLAG IV C

583

Dzikuj za podpis pod petycj do Premiera w mej sprawie, ktr zainicjowa pk Rzepecki. Wiem, e Pan Inynier ju wczeniej nawoywa nas do powrotu. Jak dotd petycja nie ma oddwiku, przeciwnie - Wiesaw niedwuznacznie powiedzia publicznie, co myli o tych, ktrym odebrano obywatelstwo, tzn. i o mnie. Niemniej zapytuj szczerze Pana Inyniera: Gdyby trudnoci prawne zostay usunite: 1) Czy daby mi Pan prac w Swym biurze? 2) Czy biuro Pana (a chyba ono jest due i wpywowe) daoby mi locum na mieszkanie? (w rdmieciu) np. przy ul. Krlewskiej (ode. parku). To s dwie kwestie najwaniejsze, gdy prawna byaby przeamana. Mam teraz dziwne zamiowanie do tej kategorii prac. Nie jestem in., ale przecie tyle jest tam moliwoci wykorzystania czowieka. Pomnik Bohaterom postawcie u zbiegu ulic: Marszakowska Krlewska. Forma kopca z betonu; z zewntrz rzeby w wydronym wntrzu panoramy, przedstawiajce sceny z lat 1830/31,1905, 1939 i 1944. Wewntrz windy, na zewntrz schody, jak przystao na kopiec. Przy takim pomyle mnstwo pracy dla in.-arch., rzebiarzy, malarzy. Na wesoo mwi, e nie jest to stawaniem do konkursu. Na St. Miecie nie ma miejsca, a Pl. Teatr, straciby duo przez pomnik.

18. COLDITZ - OFLAG IV C

584

Wiem, e ma Pan mnstwo pracy, a wic mao czasu. Ale prosz znale pi minut dla mnie, choby na wspomnienie pewnych chwil w obozie jecw, zwaszcza Norymbergi [Langwasser pod Norymberg - przyp. S. J.]. cz uprzejmie sowa Antoni Chruciel (Monter) P.S. Dzi mi przysano N 1 7 dni w Polsce, w ktrym na str. 4 jest Pana Inyniera nazwisko [mj artyku o konkursie na projekt Pomnika Bohaterw Warszawy, ktrego byem sekretarzem - przyp. S. J.], ale nie ma adresu Biura Odbudowy na Dzielnic rdmiecie Dlatego pisz na adres Tygodnika." Odpowiedziaem niezwocznie. Nie taiem trudnoci w znalezieniu pracy w naszym zawodzie ani niekompetencji mego biura (Pracowni Urbanistycznej Warszawy) w przydziale mieszka. Dzikowaem za uwagi o Pomniku Bohaterw. Namawiaem nadal do powrotu. Ale w gbi duszy baem si o Niego. Gdyby wrci... "Mr A. Chruciel 2071 Park Road, N.W. Washington (10) D.C. USA Ob. In Arch. Stan. Jankowski Warszawa, Grnolska 45-II/2 Poland-Polska

18. COLDITZ - OFLAG IV C

585

Niedziela, 14 kwietnia 1957 Drogi Panie Inynierze! Dzikuj za list z 25/III. Moja uwaga o pomniku bya raczej na marginesie tych kilku zda skrelonych w licie. Zaznaczyem, e nie staj do konkursu. Zmartwiem si szczerze, e tak tam trudno o prac i mieszkanie. udziem si, e gdy si rdmiecie odbuduje, to mona jedno z remontowanych mieszka, pomimo dugich list oczekujcych, dla kogo przeznaczy i e biuro jest tak wpywowe, i mogoby wywrze wpyw na instytucj przydziau mieszka. Niepewno co do pracy i mieszkania moe wykluczy wszelk myl o powrocie. Gdy myl o powrocie, mam przede wszystkim na myli crki, bo ycie jest przed nimi. Ja z on ju si waciwie nie liczymy. Wszyscy czworo nie pasujemy do emigracji, a moemy to stwierdzi po wielu latach wygnaczego ycia. Jak si Pan Inynier czuje? W pierwszym licie do Pana zahaczyem o czas wsplnie spdzony w obozie jecw, liczyem, e Pan dwa sowa napisze o sobie. Wiem, e wszyscy zajci jestecie codzienn intensywn prac i nie macie czasu na pisanie. Ja te nie bd si naprzykrza, bo to nawet nie ley w moim usposobieniu.

18. COLDITZ - OFLAG IV C

586

Dzikuj piknie za informacje i odpisanie na mj list. cz najlepsze yczenia Antoni Chruciel P.S. Gdy mowa o Pomniku - dziwi si, e Komitet wykluczy z planu taki dobry punkt na budow, jak np. Pole Mokotowskie: skrzyowanie alei Niepodl. z al. J. Pisudskiego. Punkt dobry na pomnik wikszych rozmiarw." 1985 -Sonderlager Colditz? Telefon zamiejscowy odebraa Hanka, moja ona. Londyn Thames Television - Telewizja Londyska. Zapytuj, czy zgodz si wzi udzia w programie pt. "This is your life?" - "To jest twoje ycie". Audycja dotyczy wybitnej osobistoci, ktr znam z obozu jenieckiego w Colditz. Obowizuje dyskrecja, gdy bohater audycji dowiaduje si o niej w ostatniej chwili. Nietrudno si byo domyli, e chodzi im o jednego z "prominentw" z Colditz, Lorda Harewooda, a dla mnie por. George'a Lascelles, ssiada w ogonku po obiadow brukiew. W jego wspomnieniach: The Tongs and the Bones The Memoirs of Lord Harewood, Weidenfeld and Nicolson, London 1984, natrafili na wzmiank o mnie. Std telefon.

18. COLDITZ - OFLAG IV C

587

Hanka miaa wanie lecie do siostry do Londynu, Thames Television obiecywaa pokry koszty mej podry i pobytu, moglimy lecie razem. OK. - Zgadzam si. eby zdy na audycj, musiaem dosta paszport w cigu dwch tygodni. Na widok telegraficznego zaproszenia Thames Television yczliwa pani w okienku w biurze paszportowym poradzia: "Z takim zaproszeniem oni nie dadz paszportu. Niech pani ma zaprosi pani siostra." Dziki tej radzie i kilku telefonom Warszawa-Londyn i Londyn-Warszawa zdylimy. Czekajc - podczas prby audycji - przepowiadaem sobie tekst. Trem miaem ogromn. Niepotrzebnie. Reyser wrczy mi program, ktry przewidywa szczegowo nie tylko, kto kiedy wchodzi na widowni (audycja odbywaa si w jednym z teatrw londyskich), gdzie ma stan, ale rwnie i co kto ma powiedzie. "Sta Jankowski" - bo tak wspomina mnie por. Lascelles mia si pojawi pod koniec audycji, stan na rodku sceny obok bohatera audycji i, wspominajc obz w Colditz, przypomnie, e Lord Harewood by melomanem, a szczeglnie lubi walce Brahmsa. Koniec. Dzikuj. Zaprotestowaem. Owszem, pamitaem o muzycznych zamiowaniach sympatycznego porucznika, o jego obozowej kolekcji pyt, ale przecie nie po to sprowadzali z

18. COLDITZ - OFLAG IV C

588

Warszawy mnie, cichociemnego oficera AK, jeca Colditz, ebym zapowiada Brahmsa. Nie. Powoli dogadalimy si z reyserem. Mog mwi, co chc, byle krtko, ale bardzo mnie prosi, eby na koniec byo jednak co o Brahmsie. Scenariusz przewidywa, e po mojej wypowiedzi pojawia si chr, ktry piewa Brahmsa. Niech pan nie rujnuje mi scenariusza - prosi reyser. Audycja odbya si wedug programu. Bya rodzina, dzieci, wnuki, przyjaciele, koledzy, zdjcia archiwalne rodziny krlewskiej: pazia krlowej - ucznia Eton - konnego gwardzisty - uczestnika bitwy pod Monte Cassino - Kriegsgefangene Nr 133760 - melomana znawcy i protektora muzyki. Bohater audycji by zaskoczony i mile zdziwiony, gdy zjawiem si na scenie. Ostatni raz widzielimy si przed czterdziestu laty. A po audycji - czterech starszych panw: por. George Lascelles, kpt. Daryck Haig, por. Michael Alexander i kpt. Stanisaw Jankowski, wspominajc obz w Colditz, ogldali pistolet "Walter", kaliber 7,61, z wygrawerowanym fascimile SS Obergruppenfhrera Bergera, ten sam, ktry gen. SS Schwartz, szykujc sobie powojenne alibi,

18. COLDITZ - OFLAG IV C

589

wrczy kpt. Johnowi Elphinstone w przeddzie naszego uwolnienia z niewoli. Po powrocie z Londynu moja ona powiedziaa mimochodem: "Mylaam, e t historyjk z pistoletem to ju wymylie po wojnie." Nikt nie jest prorokiem we wasnym kraju. A c dopiero we wasnej rodzinie.

19. POWOJENNE LATA


W pierwszym i drugim wydaniu ksiki - w opowiadaniach o niektrych kolegach nie zamieciem ich losw po 1945 roku. Ze zrozumiaych wzgldw nie mogem. Konieczne jest uzupenienie prawdy o tamtych trudnych latach, wypenienie biaych plam w naszej historii, bo nawet drobne plamy biaej pleni przesaniaj obraz. Stefan Bauk- "Kubu". Cichociemny, oficer wywiadu, specjalista od fotografii wywiadowczej (obecnie znakomity fotografik). W maju 1944 doczy do naszej komrki. Razem bylimy w Powstaniu. Odznaczony Krzyem Virtuti Militari, dwukrotnie Krzyem Walecznych. Rozstalimy si 5 padziernika 1944 roku. Spotkalimy si ponownie w 1947. Po upadku Powstania razem z onierzami plutonu "Agaton" szli pieszo do Oarowa, do obozu przejciowego w fabryce kabli, po dwu dniach - transportem kolejowym

19. POWOJENNE LATA

590

do Lamsdorfu (ambinowice). Wagony towarowe, ktrymi ich wieziono, podzielone byy na trzy czci: w pierwszej 45-50 powstacw, w drugiej - karabin maszynowy i w trzeciej dwch wartownikw. Po dwu tygodniach pobytu w Lamsdorfie grup oficerw AK przewieziono do obozu w Grossborn. 27 stycznia 1945 - ewakuacja marszem z Grossborn do Lubeki. "Kubu" zdecydowa si zosta i wraca do kraju. "Dosy ju si nachodziem." Razem z "Szymonem" - por. Ryszardem Krzywickim ukryli si w kopcu burakw. Noc przeszli przez ruchomy front i radzieck ciarwk dojechali do Bydgoszczy. W poowie lutego 1945 "Kubu" by ju w Warszawie. Na Pradze - tam koncentrowao si wwczas ycie miasta - spotka podpukownika "Dokera" - Tadeusza Jachimka, ktrego zna z Powstania. "Doker" zaproponowa mu wczenie si do konspiracji i kontynuowanie dziaalnoci legalizacyjnej. "O formalnym rozwizaniu AK dowiedziaem si dopiero w wizieniu - wspomina "Kubu". - Czuem si nadal oficerem AK". Zapotrzebowanie na dokumenty byo ogromne. Ludzie wychodzili z konspiracji, wracali do nowego ycia, do wasnych nazwisk. Wkrtce "Kubu" odnalaz kolegw z komrki "Agaton": Andrzeja i Danut Strachockich (d. pracownia "mijewski") i "Agat" - Zofi

19. POWOJENNE LATA

591

Chojnack (d. pracownia "Gajewski"). Dla uczczenia naszej poprzedniej dziaalnoci now komrk nazwali "Agaton II". 1 listopada zostali aresztowani przez UB. Badania wycznie w nocy, nad ranem, kiedy sen najmocniejszy, a obudzony wizie pprzytomny. Natychmiast ubiera si. Biegiem. Lampa w oczy, stojcy za plecami czowiek w kadej chwili moe uderzy. Przebieg ledztwa: marchewka i kij. "Gos Ludu" i "Robotnik" do czytania w celi - albo karcer. Jest niedaleko, pod schodami. "Kanadyjka" - ciasna klatka z prtw stalowych, gdzie nie mona ani wygodnie usi, ani sta wyprostowanym. "Zmikczy" winia. Poywienie: "woska zupa" - kilka listkw mierdzcej kapusty w wodzie albo "berlaj" - rozpuszczona czerwona kapusta do karmienia wi. "Wyleczya mnie z choroby wrzodowej dwunastnicy" - dodaje z humorem "Kubu". "Byem kilka miesicy w izolatce. Zaczyna si rozmawia z pajczkiem na cianie, z wrblami na kratach okna, mwi si do samego siebie." Wobec aresztowanej "Agaty" pk Raski zastosowa okrutny szanta. Jeli nie ujawni dziaalnoci "Agatona II", to jej matka - wizie Ravensbrck, gdzie bya krlikiem dowiadczalnym i po kuracji w Szwecji wrcia do Warszawy - zostanie aresztowana. "Agata" ulega.

19. POWOJENNE LATA

592

"Nie dziwi si jej - powie w wiele lat pniej "Kubu" serdecznie jej wspczuj. Wiem, e stanowio to dla niej osobist tragedi. W wizieniu dwukrotnie mnie z ni konfrontowano. Bya w stanie straszliwej depresji. To ona wybagaa u pk. Raskiego, e zostaem zwolniony z wizienia na kilka dni przed amnesti." Po aresztowaniu w UB na Jagielloskiej "Kubu" nie by katowany ani bity. Ale pierwsze spotkanie z pk. Raskim byo "do brutalne". Kopnity w podbrzusze, uderzony w twarz, potuczone okulary. "Nosz szka 6 1/2 dioptrii, przez nastpne dziewi miesicy le widziaem, nie mogem czyta." Dopiero w paczce od rodziny dosta nowe okulary. W zeznaniach konsekwentnie podtrzymywa przyjte alibi: do adnej organizacji nie nalea, mia dostp do blankietw dokumentw, robi to z kolegami dla pienidzy, ktrych bardzo potrzebowali. Rakowiecka, X pawilon, IV pitro. Tam spotka Strachockich. Przez rok adnych wieci ze wiata. Stranik wchodzi do celi sto razy dziennie, sprawdza czysto podogi chustk do nosa: Sprzta! Przez dziewi miesicy oficerowie ledczy nie zdawali sobie sprawy, e jest cichociemnym skoczkiem spadochronowym AK i oficerem wywiadu. Ktrego dnia wszed do celi pk Raski:

19. POWOJENNE LATA

593

- "Kubu", to ty jeste zrzutek i tak nas bajerujesz? - Podar akta sprawy. "Zaczlimy od pocztku." Proces Stefana Bauka - "Kubusia" odby si w Wojskowym Sdzie Rejonowym w Warszawie. Podczas rozprawy cakowit win wzi na siebie: to on namwi Strachockich. Danuta Strachocka po rozprawie dostaa rok z zawieszeniem, Andrzej Strachocki - ptora roku. "Kubu" zosta skazany na dwa lata. Pk Raski zakwestionowa wyrok i wnis rewizj procesu. Bezskutecznie. Gdy "Kubu" w marcu 1947 roku wychodzi z wizienia, pk Raski powiedzia mu na poegnanie: "Udao wam si, ale jak was dostaniemy nastpnym razem, to ju bdzie inaczej." "Nastpnego razu" - na szczcie nie byo. Pracownia "mijewski". Andrzej Strachocki - prowadzi wraz z on Danut Strachocka pracowni faszywych dokumentw. Utalentowany grafik by midzy innymi wspautorem naszego bestsellera: wielobarwnego "Durchlasscheinu" (paszportu zagranicznego), autorem "faszerskich apteczek". "Wiosn 1944 roku - jak wspomina "mijewski" - lokal naszej komrki na Saskiej Kpie zosta spalony." Alarm nie znalaz potwierdzenia, ale w tym czasie "mijewski" i jego asy-

19. POWOJENNE LATA

594

stentka, a prywatnie - ona, byli ju na dobre zainstalowani na ulicy Kowelskiej na Pradze. Rozkaz powstaniowej koncentracji do nich nie dotar, a samo Powstanie byo zaskoczeniem. Na Pradze wygaso zreszt po pierwszym dniu. "Zacz si okres ukrywania przed ustawicznymi obawami na mczyzn, organizowanymi przez okupanta niemal do ostatniej chwili przed wyzwoleniem Pragi. W odczuciach onierzy AK dziwne byo jednak wyzwolenie z ulicami wytapetowanymi sawetnym plakatem Olbrzym i zapluty karze reakcji. w karze, oczywicie arcyplugawy, mia na piersi haniebne litery - AK." W odczuciu "mijewskiego" znaczyo to, e nowa rzeczywisto nie przewiduje miejsca dla niego i takich jak on, a zbliajcy si nieuchronnie upadek III Rzeszy nie oznacza dla nich ani koca wojny, ani koca konspiracji. Przeczuwa, e we waciwym czasie odyj dawne kontakty, a na razie trzeba po prostu z czego y. On i "Magorzata" byli technikami budowlanymi i suchaczami tajnego Wydziau Architektury, podjli wic prac w organizujcym si wanie BOS-ie. Przeczuwane kontakty rzeczywicie oyy. W pierwszych dniach marca 1945 zgosi si "Kubu". Mia kontakty, konkretne plany i zadania. Odtworzonemu wydziaowi legalizacji "Kubu" nada kryptonim "Agaton II" - o czym wyej informowaem - pragnc w ten sposb podkreli cigo jego

19. POWOJENNE LATA

595

dziaania. W praktyce pozostaa ta cigo raczej symboliczna. Obiektywne warunki dziaania w kompletnie zrujnowanym i wyludnionym miecie, a w jakim sensie i zadania legalizacji byy cakowicie odmienne. Okupacyjny "Agaton" dysponowa znakomicie rozbudowan baz techniczno-poligraficzn, chemigraficzn, papiernicz itp. Teraz ca t technik musiao zastpi do prymitywne rkodzieo, pomysowo i mrwcza praca. "Agaton II" by przede wszystkim defensyw. "mijewski" zrozumia to jako swj moralny obowizek wobec towarzyszy walki. Odrbny problem stanowio usytuowanie lokalu konspiracyjnego. Zostao nim jedno ze subowych mieszka BOS-owskich, w oficynie ocalaego domu przy ulicy Poznaskiej 12. Mieszkanie nosio feralny numer 13. W nocy z 31 padziernika na 1 listopada w mieszkaniu nr 13 rozlego si natarczywe pukanie do drzwi. Po roku wysza z wizienia "Magorzata". Pnym wieczorem jednego z ostatnich dni stycznia 1947 wrci do domu "mijewski", teraz ju Andrzej Strachocki, warunkowo zwolniony na podstawie amnestii. Nastpnego dnia o smej zjawi si na Wydziale Architektury na wykadzie profesora Hryniewieckiego. Marie Springer-Zofia Rylska. Ujawniajc si po wojnie, musiaa si gsto tumaczy.

19. POWOJENNE LATA

596

"- Pani nie siedziaa? - zapyta j Henryk Nakielski, notujc jej wspomnienia opublikowane w "Przegldzie Technicznym" (1984, nr 35-37). - Nie, major Raski wprawdzie si mn interesowa, ale przez duszy czas bez wzajemnoci - wspomina Zofia Rylska. Potem w 1946 r. zoya mu wizyt na Koszykowej 10, zabierajc ze sob, na wszelki wypadek, pana Molskiego - wwczas korespondenta prasy amerykaskiej. Przyj nas, stojc w rozkroku w rodku pokoju. Przystojny, wysoki brunet o krconych wosach, w mundurze i wysokich hutach oficerskich, sprawia dobre wraenie. - Baa si pani jednak przyj sama?! - przywita mnie. Zrobiam min gboko uraonej. - Pan przecie wie, majorze, e nie baam si gestapo, a baabym si pana - polskiego oficera?! Pan Molski ma akredytacj Rzdu Jednoci i jest wcibski, upar si zobaczy, jak wyglda ujawnienie. Wygldao wspaniale, istny Wersal. Odczyta mi z kartki, co Urzd o mnie wie. Raz tylko doszo do zgrzytu... Z powodu mojego ma, e skoczek... z Londynu. - Wiem, e woli pan inny kierunek - przerwaam. - M nie musia skaka do Polski, mg wybra bardziej komfortow podr do matki, do Stanw. Pan wie, jak cen zapaci za swoj decyzj!

19. POWOJENNE LATA

597

Poegna mnie niemal wylewnie. Na pytanie Molskiego, czy "ujawniona" bdzie moga uda si do USA, rozoy rce. - Ale, naturalnie! Pani nas nie interesuje... a i paka po niej nie bdziemy! - Niemniej w trzy dni pniej moje mieszkanie w Gdasku-Wrzeszczu odwiedzio trzech panw. Niestety, mieli pecha, naprawd mieszkaam bowiem w Warszawie, na tej samej zreszt ulicy co pan major Raski." Takiej to nawet major Raski nie da rady...

20. DLACZEGO JA NIE SIEDZIAEM?


Z biegiem lat coraz czciej zadaj sobie to pytanie. Pytaj mnie uczestnicy spotka autorskich, zwaszcza modzi. Zapytali mnie o to koledzy na pierwszym po wojnie spotkaniu cichociemnych (1956) w Poznaniu. Na apel w tygodniku "Stolica" przyjechao nas niewiele ponad dwudziestu. Ludzie bali si ujawnia. Po mszy witej za dusze polegych cichociemnych i zoeniu kwiatw na mogile zaogi halifaxa, ktry rozbi si podczas zrzutu w okolicach Kalisza, poszlimy na wsplny obiad. W drodze eskortoway nas na zmian dwa czarne citroeny.

20. DLACZEGO JA NIE SIEDZIAEM?

598

Przed obiadem kady mia trzy minuty, eby opowiedzie swj yciorys: od skoku do dzi. Mwilimy wedug "starszestwa" skoku. Ja zaraz po "Wani" - dr. Alfredzie Paczkowskim. Trzy minuty - niewiele. Dosy, eby si dowiedzie, e z dwudziestu kilku obecnych chyba tylko trzech nie siedziao po wojnie lub nie "przebywao w ZSRR". Musiaem si usprawiedliwia... Wychodzc z Warszawy po Powstaniu wiedziaem, e wrc. W oflagu owiadczyem to generaowi Peczyskiemu, gdy wiosn 1945 roku zapytywa kadego z nas, co zamierza robi po wojnie, powtrzyem to w Londynie generaowi Borowi-Komorowskiemu, zwalniajc si z funkcji jego adiutanta. Wiedzia o tym zawczasu pukownik Iranek-Osmecki, mj szef i przyjaciel, wiedzieli koledzy, z ktrymi byem w niewoli i ktrzy po przybyciu do Anglii postanowili w wikszoci nie wraca do kraju. Nie podzielali mojej decyzji, ale j rozumieli. Co prawda Jan Nowak-Jezioraski, ktrego spotkaem w Londynie w 1945 roku i z ktrym przegadalimy niejeden wieczr, przestrzega, e mnie zaraz po powrocie przymkn. Nawet jeli uznawaem suszno jego argumentw - nie zmieniem decyzji. Wrciem do Warszawy 9 wrzenia 1946 roku.

20. DLACZEGO JA NIE SIEDZIAEM?

599

W kilka dni pniej zostaem zaproszony na rozmow. Szedem spokojnie. Po wyldowaniu 8 wrzenia w Gdasku przesuchujcemu mnie oficerowi UB zoyem na pimie mj wojenny yciorys. Wiedzieli o mnie wszystko. Prywatne mieszkanie w okolicy placu Zbawiciela. Otworzy mi jaki cywil. - By pan w Powstaniu dowdc osony gen. Bora? - Byem. - Zakopa pan jego archiwum? - Zakopaem. - Gdzie? - Aha, o to im chodzi. Tumaczyem, e bya noc, dookoa paday pociski, pony pobliskie domy, byem w strachu. - Nie pamita pan? Jak pan sobie przypomni, to pan do mnie zadzwoni. - Nie zadzwoniem. Byem wzywany na rozmow jeszcze kilkakrotnie. Raz grzecznie, raz z waleniem pici w st. Dali mi wreszcie spokj. Po kilku latach wyjanio si dlaczego. W ksice wspominam, jak wraz z archiwum generaa Bora zakopalimy w piwnicy maej PAST-y na Piusa pamitki rodzinne Zygmunta Skrobaskiego, kaprala "Blikle", a wrd nich rkopis Moniuszki "Arya z kurantami", i jak po siedemnastu latach, okrn drog, via Londyn, rkopis znalaz si w Bibliotece Narodowej na placu Kra-

20. DLACZEGO JA NIE SIEDZIAEM?

600

siskich. Dzi mog uzupeni drog tego rkopisu istotnym jej fragmentem. Lata pidziesite (dokadnej daty nie pamitam), pny wieczr w domku na Ujazdowie. Ja rysowaem, Hanka siedziaa nad skryptem z Planowania Przestrzennego, ktre studiowaa na Politechnice. Telefon. Pan inynier Jankowski? Tak. Zaraz bdzie rozmowa. Z kim? Zaraz si pan dowie.

Pooyem suchawk. Nie lubiem takich anonimowych telefonw. Zwaszcza po nocy. Po chwili to samo, ten sam gos. Chyba jaki kawa? Wreszcie gos kobiecy. Przeprasza za "niewaciwe czenie". - Pan minister Moczar chce z panem mwi. Minister zaprosi mnie do siebie. Na moje niemiae pytanie, czy to takie pilne, po nocy, owiadczy, e zaraz po mnie przyle samochd. - We szczotk do zbw i piam - radzia Hanka. Nikt nie przyjecha.

20. DLACZEGO JA NIE SIEDZIAEM?

601

Nastpnego dnia rano dowiedziaem si w pracowni, e mam zaraz zgosi si na Koszykow. To nie by wwczas "dobry adres". W biurze przepustek cywil w butach z cholewami. - Do kogo? - Do pana ministra Moczara. - Niech poczeka - sprawdzi list - niech idzie. Po chwili siedziaem naprzeciw generaa, ktry wyjani mi, e porzdkujc akta, natrafi na papiery rodzinne, ktre chce mi przekaza. Nie dowiedziaem si nigdy, jak drog archiwum Bora i pamitki rodzinne Skrobaskiego trafiy do UB. Byem zaskoczony uprzejmoci ministra i sprawnoci kartotek UB, dziki ktrym powiza kaprala "Blikle" Zygmunta Skrobaskiego, mieszkajcego w Londynie, z kapitanem "Agatonem", mieszkajcym na Ujazdowie. Dzikujc panu ministrowi, nie mogem si powstrzyma, by mu nie powiedzie, e jeli szef UB zadzwoni po nocy do kogokolwiek w Polsce, to nikt nie skojarzy tego telefonu z rkopisem Moniuszki. I do dzi nie wiem, jak mam to kojarzy. Wracam do mych pierwszych lat w Warszawie, 1 padziernika 1946 oeniem si z "Krystyn" - Hank. Zgo-

20. DLACZEGO JA NIE SIEDZIAEM?

602

siem si do BO. Wcigna mnie bez reszty praca nad odbudow Warszawy. Nie tylko mnie - nas wszystkich. Szybko uczyem si Warszawy. W marcu 1947 na sesji Naczelnej Rady Odbudowy Warszawy miaem referat Plan zagospodarowania przestrzennego Warszawy do roku 1965. W marcu 1947 roku z Jankiem Knothe, Jzkiem Sigalinem i Zygmuntem Stpiskim rozpoczlimy projektowanie Trasy W-Z. A ju 28 sierpnia 1947 koczylimy wstpny projekt. W lutym 1949 powstaa w BO Pracownia Planu 6-letniego, ktrej kierownictwo powierzono mnie. I pierwsze gorzkie wspomnienie. Wezwa mnie do siebie Roman Piotrowski, dyrektor BO. Nie patrzc mi w oczy, owiadczy, e nie mog nadal kierowa t pracowni. Bd mia inn ciekaw robot, ale sam rozumiem: Plan 6-letni i ja, byy cichociemny onierz AK. Nie rozumiaem. Przykro mi byo i gupio. Nastpnego dnia wieczorem odwiedzi mnie Jzek Sigalin, Mam si rano zgosi do Piotrowskiego. Tym razem z satysfakcj oznajmi mi, e poprzednia rozmowa bya nieporozumieniem. Ju si chyba nigdy nie dowiem, komu zawdziczam t pierwsz, a zwaszcza t drug rozmow. 22 lipca 1949, zgodnie z harmonogramem, nastpio otwarcie Trasy WZ. A dziesi dni przedtem stalimy razem z Hank i - co

20. DLACZEGO JA NIE SIEDZIAEM?

603

tu ukrywa - patrzc przez zy, towarzyszylimy krlowi Zygmuntowi, jak wraca na swoj kolumn. 1 marca 1950 rozpoczlimy projektowanie MDM. Pracowalimy na dwie zmiany - rano BUW, po poudniu MDM. 22 lipca 1950 dostalimy Pastwow Nagrod Artystyczn I stopnia za Tras W-Z. A 14 wrzenia zostaem aresztowany w Nowym Targu. Spdzalimy wakacje na Kalatwkach i pojechalimy do Nowego Targu. Pogoda liczna. Robiem zdjcia na targu i - ostatnie - kocika stojcego w gbi ulicy. Wicej zdj ju nie robiem, bo zostaem zatrzymany do wyjanienia przez pana z ma czerwon legitymacj. W tle kocioa sta budynek UB. Zapakowali mnie do piwnicy, gdzie zastaem modego grala. By na weselu, gdzie zadgano kogo noem. Nieze towarzystwo: on oskarony o zabjstwo, ja - o szpiegostwo. Przesuchanie. Oficer UB za stoem, ostre wiato na mnie. Rutynowe pytania: - yciorys. - Byem w Wojsku Polskim na Zachodzie. - Kiedy wrci do kraju? - W 1942 roku. - Jak to w 1942? - Zrzucony na spadochronie z Anglii. - Gdy to usysza, rozpromieni si. Zapa angielskiego szpiega. Nagroda,

20. DLACZEGO JA NIE SIEDZIAEM?

604

awans murowany. Dalsze pytania to ju tylko formalno. - Stosunek do PRL? - Odpowiedziaem, e pozytywny. - Niech udowodni? I tu dobry los nieoczekiwanie przyszed mi z pomoc. Pamitaem, e w jednym z numerw "Trybuny Ludu" byo nasze zdjcie jako laureatw Pastwowej Nagrody Artystycznej za Tras W-Z. Teraz ja zapytaem: - Czy czyta "Trybun Ludu"? - Oczywicie. - To poprosz o numer - tu podaem dat. Na widok naszego zdjcia zbarania. Przypieszy wywoanie mego filmu. Szczliwie w fotografiach czosnku, ogrkw, serw, sit i garnkw nie dopatrzono si dziaalnoci na szkod pastwa. Z perspektywy czterdziestu lat wspominam te moje rozmowy z UB, nocny telefon generaa Moczara, aresztowanie w Nowym Targu - na wesoo, jak anegdotyczne drobiazgi. Ale wiem, e w "latach bdw i wypacze" podobne drobiazgi skrciy niejednemu z mych kolegw yciorys o kilka lat. Nie przysaniaj mi one radoci odbudowywania Warszawy. Byem ni zafascynowany na co dzie i na lipcowe

20. DLACZEGO JA NIE SIEDZIAEM?

605

wita. Pracowaem w BOS jako urbanista, pisaem o Warszawie, mwiem w radio, byem wspautorem scenariuszy warszawskich filmw, wystpowaem w TV. A do koca 1981 roku. "Jakimi byli ludzie w BOS? Czy byli to dalekowzroczni realici, czy fantastyczni wizjonerzy?" - powie w 25 lat pniej Roman Piotrowski, popularny "tata" BOS. - Sdz, e byli to ludzie zwyczajni, ktrym zdarzya si niesychana przygoda, e na krtkim, kilkuletnim odcinku ich ycia historia odcisna pitno wielkoci." Przytoczyem pokrtce mj warszawski kalendarz lat 1946-1952. Ale jest i inna gorzka jego wersja. W marcu 1947 roku na Sesji Naczelnej Rady Odbudowy ja, "Agaton", wygaszaem referat o Planie Odbudowy Warszawy, a dwa miesice wczeniej, w styczniu 1947, "Bradl" - Kazimierz Leski zosta skazany na dwanacie lat wizienia. Bolesaw Bierut, ktry 7 lipca 1949 roku, odwiedzi budow Trasy W-Z i wpisa si do dziennika pracowni, tego samego by moe dnia podpisa wyrok mierci na ktrego z mych kolegw onierzy AK. 13 padziernika 1948 roku, gdy ja - jak co dnia - byem na budowie Trasy W-Z, zosta aresztowany cichociemny "mudzin" - major Bronisaw Kontrym. Zosta stracony w Warszawie, w wizieniu przy ulicy Rakowieckiej 2 stycznia 1953, w p roku po lipcowym wicie 1952, dla

20. DLACZEGO JA NIE SIEDZIAEM?

606

uczczenia ktrego zakoczona zostaa budowa Marszakowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej. A przecie taki peen goryczy osobisty kalendarz moe zestawi bez trudu kady z mych rwienikw. Gorzej bo take i wielu modych. Z satysfakcj i radoci wspominam lata odbudowy Warszawy, a jednoczenie - jakbym si usprawiedliwia - dlaczego wwczas nie siedziaem.

21. PIKNE LATA PIDZIESITE


Pod takim tytuem "Polityka" z dnia 26 maja 1990 opublikowaa dotyczcy mnie dokument z 22 stycznia 1953, ktry przytaczam jako swoiste signum temporis: "Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w miejscu W zwizku z owiadczeniem Tow. Sigalina, Nacz. Architekta Warszawy, e in. arch. Jankowski Stanisaw ma powrci do pracy w Biurze Urbanistycznym Warszawy na stanowisku Kierownika Pracowni Gospodarskiej obszaru rdmiecie o cile ograniczonym zakresie pracy i e jakoby sprawa ta zostaa uzgodniona z Tow. Bierutem (owiadcz, to otrzymaa Tow. in. Lawina Eugenia),

21. PIKNE LATA PIDZIESITE

607

egzekutywa POP PZPR przy Biurze Urbanistycznym Warszawy przyjmujc to owiadczenie zwraca uwag na nastpujce fakty: a) in. arch. Stanisaw Jankowski by adiutantem Bora-Komorowskiego w niewoli niemieckiej. b) w 1942 zrzucony na spadochronie do Polski z przydziaem do II oddziau Sztabu AK jako kierownik Komrki Legalizacyjnej. c) w czasie powstania bra udzia jako d-ca plutonu i d-ca kompanii. d) po klsce wrzeniowej dosta si do Francji, a po upadku do Anglii, gdzie suy w I D.A.M. - ukoczy szereg kursw wojskowych. e) rodzina obecnej ony in. Jankowskiego, Anny Woyzbun, przebywa najprawdopodobniej w Anglii. f) pracowa okoo roku jako doradca architektoniczny przy projektach ambasady amerykaskiej (1947 rok w Polsce). g) w 1951 roku na polecenie Komitetu Warszawskiego PZPR i Tow. J. Albrechta in. Jankowski zosta zdjty ze stanowiska kierownika Pracowni Planu 6-letniego w Biurze Urbanistycznym W-wy i przydzielony do pracy w prac. Arch. MDM Miastoprojekt- Stolica.

21. PIKNE LATA PIDZIESITE

608

h) w pracy swej in. Jankowski okaza si zdolnym, lecz kierowa si wybitnie wzgldami ambicjonalnymi i karierowiczostwem, otaczajc si ludmi o tym pokroju spoecznym, jaki sam reprezentuje, np.: (1) Ob. Winiewska Halina - czonek b. Z.H.P., Komenda Chorgwi - Szare Szeregi - AK (2) Dziewulski Stanisaw d-ca plut. AK (3) Kowalski Lucjan czonek AK Penic funkcj Kier. Prac. Architekt. M.D.M. in. Jankowski lekceway obowizki subowe przyjmujc dodatkowe prace jak: a) projekt Min. Rolnictwa b) ambasada angielska (projekt) c) scenariusze dla Filmu Polskiego d) pogadanki radiowe W czstych rozmowach telefonicznych na zewntrz posugiwa si jzykiem angielskim. Egzekutywa zwraca uwag, e zastrzeenie Tow. Sigalina, aby ograniczy do minimum zakres pracy in. Jankowskiego w Biurze Urbanistycznym Warszawy jest nierealne przy tego rodzaju pracy, jaka jest w BUW, oraz biorc pod uwag ekspansywny charakter osobisty in Jankowskiego.

21. PIKNE LATA PIDZIESITE

609

Egzekutywa POP PZPR przy Biurze Urb. W-wy po przeanalizowaniu sylwety in. Jankowskiego uwaa, e: a) in. Jankowski przystosowa si formalnie do naszej rzeczywistoci, nie ma najmniejszej wtpliwoci, e moe stan w sprzyjajcych okolicznociach po drugiej stronie barykady. b) pod wzgldem zawodowym oraz ze wzgldu na potrzeby Pastwa nie widzi si potrzeby ponownego angaowania w/w do pracy w Biurze Urb. Warszawy. c) nie widzi si adnej moliwoci w ograniczeniu zakresu jego pracy. W tej sytuacji egzekutywa POP PZPR przy BUW prosi o rozpatrzenie powyszej sprawy i spowodowanie niezatrudnienia in. Jankowskiego ze wzgldu na specyficzny charakter pracy Biura Urbanistycznego Warszawy.
I Sekretarz POP PZPR przy B.U.W. /-/ H. Niewiarowski czonek egz. POP PZPR /-/ in. arch. Lawina Eugenia Kier. Dziau Kadr B.U.W. /-/ R. Odziski Warszawa, 22 I 53 r."3

Z tajnych archiww: Pikne lata pidziesite, "Polityka", Warszawa, 26 V1990, R. XXXIV, nr 21 [1725].

22. TABLICA PAMITKOWA NA WYDZIALE ARCHITEKTURY

610

22. TABLICA PAMITKOWA NA WYDZIALE ARCHITEKTURY


3 padziernika 1989 roku o godzinie 12 na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej (Koszykowa 55) w obecnoci Jego Magnificencji Rektora Politechniki Warszawskiej, Dziekana, Rady Pracownikw Wydziau Architektury oraz zaproszonych osb odbyo si odsonicie wmurowanej tablicy, upamitniajcej konspiracyjn dziaalno Armii Krajowej w gmachu Wydziau. Oto teksty na Tablicy: "W gmachu Wydziau Architektury w Zakadzie Architektury Polskiej, ktrym kierowa profesor Jan Zachwatowicz, dziaay w latach - 1944: Pracownia Legalizacji Muszkieterw, kryptonim 37, w latach 1942 1944 Pracownia Gajewski Wydziau Legalizacji i Techniki Wywiadu AK, kryptonim Agaton, w skadzie: Architekt Piotr Biegaski "Pawe Pielgniarka Janina Biliska "Anna" Architekt Zofia Chojnacka "Agata" Architekt Stanisaw Jankowski "Agaton" Inynier Barbara Knoll "Elbieta" Inynier Kazimierz Leski "Bradl" Ucze Leszek Ozibo "Kazimierz" Architekt Kazimierz Piechotka "Jacek" Uczennica Czesawa Rusak "Hanka" 1940-44 1942-44 1942-44 1942-44 1940-44 1940-42 1940-43 1941-44 1942-44

22. TABLICA PAMITKOWA NA WYDZIALE ARCHITEKTURY

611

Inynier Jan Wojtowicz "Wojtek" 1942-44 Uczennica Hanna Woyzbun "Krystyna" 1942-44 Marynarz Seweryn Brwiliski "Adam" 1942-44 w 50 rocznic wybuchu II wojny wiatowej i podjcia walki podziemnej Politechnika Warszawska Rok 1989" Po odsoniciu tablicy zabraem gos: "Gdy w latach 1942-1944 w mundurze kolejarza niemieckiego wchodziem do gmachu Wydziau Architektury, w ktrym dziaaa pracownia faszywych dokumentw Wydziau Legalizacji i Techniki Wywiadu Komendy Gwnej AK "Gajewski", w najmielszych marzeniach nie wyobraaem sobie dzisiejszej uroczystoci. Dookoa byli Niemcy, apanki uliczne, rewizje, aresztowania; w kadej chwili Niemcy mogli pojawi si w gmachu Wydziau i z broni w rku zlikwidowa nasz pracowni. W latach wojny i okupacji nasz onierski obowizek okrelaa skadana przez kadego z nas, onierzy AK, przysiga. Dzi naszym obowizkiem jest przekazywanie prawdy o tamtych latach nastpnym pokoleniom. Zapisem takiej wanie prawdy jest powicona i odsonita przed chwil tablica. Zapisem szczeglnej wagi, gdy wpisanym w mury gmachu Wydziau Architektury, ktry w latach wojny by orodkiem tajnej warszawskiej

22. TABLICA PAMITKOWA NA WYDZIALE ARCHITEKTURY

612

architektury i urbanistyki, tajn Wysz Uczelni, miejscem tajnych prac naukowych, tajnych konkursw, tajnych projektw odbudowy i przebudowy Warszawy. W imieniu onierzy pracowni 37 i Gajewski pragn podzikowa tym wszystkim, dziki ktrym spotkalimy si dzi w tej uroczystej chwili. A w szczeglnoci dr. Maciejowi Szwedziskiemu, inicjatorowi tablicy i niezmordowanemu jej realizatorowi. To dziki nim prawda o tamtych latach Wydziau Architektury wzbogaca bdzie serca i umysy dzisiejszych i przyszych studentw."

23. PRZEKAZANIE INSYGNIW PREZYDENKICH


Prezydent II Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodctwie, Ryszard Kaczorowski, dnia 21 grudnia 1990 roku w Londynie wyda ordzie z okazji dopenienia misji emigracji. Oto jego tre: "Rodacy! W dniu 29 czerwca 1945 roku wczesny prezydent Rzeczypospolitej, Wadysaw Raczkiewicz wyda w Londynie ordzie do narodu polskiego. W ordziu tym prezydent owiadczy, e przekae swj urzd nastpcy wyonionego przez nard w wolnych i nie-spreparowanych wyborach, skoro tylko mona je bdzie przeprowadzi.

23. PRZEKAZANIE INSYGNIW PREZYDENKICH

613

Na ten dzie Polska czekaa przeszo 45 lat. Moi poprzednicy na urzdzie prezydenta Rzeczypospolitej - August Zaleski, Stanisaw Ostrowski, Edward Raczyski i Kazimierz Sabbat - ponawiali owiadczenie Wadysawa Raczkiewicza. Kiedy objem ten wysoki urzd 19 lipca 1989 roku, nie wiedziaem, e go bd mg przekaza wybranemu przez nard nastpcy. Nieoczekiwanie szybkie zmiany polityczne w Polsce wybitnie skrciy czas naszego oczekiwania. Oto 9 grudnia br. nard polski zdecydowan wikszoci gosw wybra prezydentem Rzeczypospolitej Lecha Was, przywdc legendarnej ju Solidarnoci. ycz naszemu dostojnemu nastpcy si, zdrowia i szczcia w wykonywaniu jego trudnych obowizkw w tym przeomowym okresie historii naszego narodu. Londyn, 21 XII 1990" I tak ju w dniu nastpnym, 22 grudnia 1990, na Zamku Krlewskim w Warszawie Prezydent Ryszard Kaczorowski powiedzia: "Uznajc, e wybrany z woli narodu w wyborach powszechnych prezydent Lech Wasa jest najwyszym przedstawicielem Pastwa Polskiego, owiadczam, e moja misja prezydencka zostaa wypeniona oraz zakoczona i przekazuj insygnia prezydenckie prezydentowi Lechowi Wasie jako symbole cigoci Rzeczypospolitej.

23. PRZEKAZANIE INSYGNIW PREZYDENKICH

614

Symbole cigoci i suwerennoci Pastwa Polskiego, oto one: chorgiew Rzeczypospolitej Polskiej, orygina konstytucji kwietniowej z 1935 roku, pieczcie prezydenta oraz insygnia Orderu Ora Biaego."4

24. WARSZAWSKI KRZY POWSTACZY 1944


(9 kwietnia 1991). W lipcu 1981 roku Sejm PRL na wniosek PZPR i ZBOWiD podj uchwa o "Ustanowieniu Warszawskiego Krzya Powstaczego 1944". Wytypowano rwnie kilkudziesiciu onierzy Powstania, ktrzy jako pierwsi mieli uroczycie otrzyma to odznaczenie, wrd nich jako cichociemny "Agaton" i ja si znalazem. 31 sierpnia 1981 wystosowalimy do Rady Pastwa PRL pismo, w ktrym midzy innymi pisalimy: "Niej podpisani, byli uczestnicy Powstania Warszawskiego, uwaaj za swj moralny i obywatelski obowizek zwrci si do Rady Pastwa PRL z nastpujcymi uwagami, z ktrymi pragn rwnoczenie zapozna opini publiczn: 1. Jest faktem pozytywnym, e uznano w sposb uroczysty znaczenie Powstania Warszawskiego w walce o niepodlego oraz znaczenie bohaterstwa i ofiary uczestnikw Powstania w historii narodu. Pominito jednak podstawowy fakt historyczny, e Powstanie przygotowane
4 Polska Agencja Prasowa z 21 i 22 XII 1990 r.

24. WARSZAWSKI KRZY POWSTACZY 1944

615

byo, nakazane, dowodzone i przeprowadzone przez dowdztwo Armii Krajowej, ktra stanowia integraln cz Wojska Polskiego (Polskich Si Zbrojnych), walczcego nieprzerwanie od 1 wrzenia 1939 roku o niepodlego i suwerenno Pastwa Polskiego [...]. 2. W cigu ponad trzydziestu lat wielokrotnie oczerniano i zohydzano Armi Krajow, jej onierzy i dowdcw w centralnie kierowanych i kontrolowanych rodkach przekazu PRL, w licznych owiadczeniach oficjalnych, w podrcznikach szkolnych, a nawet z okazji akademii rocznicowych [...]. Jak powszechnie wiadomo, w pierwszym dziesicioleciu powojennym, eufemicznie okrelanym jako okres bdw i wypacze, wiziono niesusznie onierzy AK, uczestnikw Powstania Warszawskiego i skazywano ich pod habicymi zarzutami. Wielu aresztowanych przypacio to yciem, a bardzo wielu - latami pozbawienia wolnoci, poniania i utrat zdrowia [...]. Do wyjtkw jednak naleao podawanie do wiadomoci publicznej tych faktw. 3. Siedemdziesiciu szeciu generaw i wyszych oficerw Wojska Polskiego, bohaterw walk o niepodlego, w tym dowdcw Powstania Warszawskiego, a wrd nich dowdc korpusu Warszawskiego AK gen. bryg. Antoniego Chruciela Montera, pozbawionych zostao

24. WARSZAWSKI KRZY POWSTACZY 1944

616

obywatelstwa polskiego uchwa Rady Ministrw z dnia 26 wrzenia 1946 roku [...]. Uznajemy w peni, e kady onierz AK kieruje si wasn decyzj dotyczc midzy innymi przyjmowania odznacze. Stojc jednak na stanowisku rwnoci wobec historii wszystkich uczestnikw Powstania Warszawskiego, bez wzgldu na ich wczesne czy obecne pogldy, czy przynaleno organizacyjn - niej podpisani czuj si w obowizku stwierdzi, e nie widz dla siebie moralnej moliwoci pretendowania do Warszawskiego Krzya Powstaczego 1944, dopki wyej przedstawione problemy nie zostan pozytywnie rozstrzygnite wraz z podaniem tego do wiadomoci publicznej." [Podpisani:] Wadysaw Bartoszewski "Teofil", Jadwiga Beaupre "Malina", Adam Borys "Pug", Stanisaw Broniewski "Orsza", Hanna Budzyska "ua", Wiesaw Chrzanowski "Poraj", Stanisaw Dziewulski "Poroniec", Zbigniew Gsior "Garbaty", Aleksander Gieysztor "Borodzicz", Stanisaw Jankowski "Agaton", O. Krzysztof A. Kasznica OP "Ostoja", Jerzy Koczowski "Piotru", Leopold Kumant "Rylski", Wincenty Kwieciski "Lotny", Kazimierz Leski "Bradl", Jan Jzef Lipski "Grabie", Stefan Mirowski "Bolek", Kazimierz Ostrowski "Olesza", Zbigniew Pawelski "Jastrzb", Kazimierz Piechotka "Jacek", Witold Rudowski "Prus", Jzef Rybicki "Andrzej", Wadysaw Sia-Nowicki "Bogdaniec", Zbigniew Skoworodko

24. WARSZAWSKI KRZY POWSTACZY 1944

617

"Jarko", Stefan Smarzyski "Balon", Jan Strzelecki "Wadek", Wojciech witkowski "Korczak", Andrzej Tymowski "Nowakowski", Anna Zawadzka, Aleksander Zawadzki "Andrzejewski", Ks. Jan Zieja "Rybak". W dniu 21 listopada 1971 roku Rada Ministrw uchylia t ustaw, co nie zostao podane do publicznej wiadomoci, tak e w wiadomoci spoecznej obowizywaa nadal uchwaa z 1946 roku. Dopiero 9 kwietnia 1991 z rk Bohdana Jastrzbskiego wojewody warszawskiego i Zbigniewa Rylskiego-"Motyla", przewodniczcego Zwizku Powstacw Warszawy, moglimy odebra na Ratuszu Warszawskim Krzy Powstania 1944. Otrzymali je rwnie, przyznane im pomiertnie, zmarli po wojnie onierze plutonu "Agaton". Z listu pani Heleny Martens, ony "Andrzeja", wiem, e sprawio im to gbok satysfakcj.

25. KONGRES W GRATZ

618

25. KONGRES W GRATZ


(13 maja 1994). Z inicjatywy Wadysawa Bartoszewskiego, ambasadora RP w Wiedniu, zostaem zaproszony na Midzynarodowy Kongres w Gratz (11-16 maja 1994) na temat: "Odbudowa miast zniszczonych przez wojn i trzsienia ziemi". Moje dowiadczenia przy odbudowie Warszawy, zburzonej w latach 1939-1945, i projektowanie odbudowy Skopje, zburzonego przez trzsienie ziemi w 1963 roku, upowaniy mnie do zabrania gosu na tym kongresie. 13 maja 1994 roku wygosiem, ilustrowan licznymi slajdami, prelekcj pt. "Warsaw - the city which refused to die" - "Warszawa - miasto, ktre nie zgodzio si umrze". Zwrciem midzy innymi uwag na zjawiska bez precedensu, ktre wyrniaj Warszaw spord wszystkich miast zburzonych: 1. Przygotowanie w 1940 roku przez urbanistw niemieckich planu cakowitej zagady Warszawy i zbudowania na jej miejscu nowego miasta na sto tysicy mieszkacw "Warschau - die neue deutsche Stadt". 2. Po wojnie 1939 roku, latach okupacji, po Powstaniu w getcie i Powstaniu Warszawskim, w ktrych Niemcy wymordowali cznie okoo 800 tysicy mieszkacw naszej stolicy i zburzyli okoo 80 procent zabudowy, pozosta ludno wypdzili z miasta, a oddziay niszczycieli Bren-

25. KONGRES W GRATZ

619

nkommando-Warschau przez sto dni i nocy burzyy wyludnione resztki zabudowy - przy wsppracy niemieckich naukowcw, szczeglnie odpowiedzialnych za burzenie zabytkw. 3. Po wyzwoleniu Warszawy 17 stycznia 1945 roku dwie decyzje przesdziy o przyszych losach miasta: - Od pierwszego dnia zakoczenia na terenie Warszawy dziaa zburzone miasto byo nadal stolic Polski; - Do kompletnych ruin warszawiacy powracali masowo i natychmiast przystpowali do szukania swojego miejsca na tej spalonej ziemi. I waciwie oni zdecydowali o stoecznoci swego miasta - Warszawy. Na zakoczenie powiedziaem: "Stao przed nami w Warszawie trudne zadanie - odbudowa zburzone miasto i jednoczenie zapewni warunki dalszego jego rozwoju. My - urbanici odbudowy Warszawy - jestemy czsto krytykowani. Zdajemy sobie w peni spraw z popenionych bdw, ale porwnujc te same miejsca w 1945 roku i dzi - mamy prawdziw satysfakcj z wypenionego zadania. We wnioskach pokongresowych zamieszczono moj uwag: "Wojny i trzsienia ziemi powoduj zagad ludnoci i zburzenie miast. Wojny ponadto wywouj okrucie-

25. KONGRES W GRATZ

620

stwo i nienawi. Po trzsieniach ziemi odbudowujemy miasta, po wojnie musimy odbudowa take i ludzi."

26. POGRZEB GENERAA TADEUSZA KOMOROWSKIEGO - BORA


(30 lipca 1994). Upadek komunizmu w Polsce i odzyskanie niepodlegoci w 1989 roku przynis wiele zasadniczych zmian. Take moliwoci prawdziwej i oficjalnie goszonej oceny roli Armii Krajowej w latach wojny, okupacji i w dniach Powstania Warszawskiego. Zamiar onierzy AK, by prochy Komendantw SZP-ZWZ-AK znalazy si choby symbolicznie - w Warszawie, sta si wreszcie moliwy. Przypomnijmy pokrtce ich sylwetki: Gen. dyw. Micha Karaszewicz-Tokarzewski "Torwid" 27 wrzenia 1939 powoa SZP (Suba Zwycistwu Polski) i stan na jej czele, nastpnie by Komendantem Obszaru III ZWZ we Lwowie. Aresztowany z 6 na 7 marca 1940 przez NKWD, zwolniony w 1941 po zawarciu ukadu midzy rzdami Polski i ZSRR, mianowany dowdc Dyw. Piechoty w ZSRR; w 1944 dowdca 3 Korpusu Polskiego. Zmar w Casablance 22 maja 1964. Prochy zoone na Cmentarzu Komunalnym na Powzkach w kwaterze Gloria Victis - Komendantw Gwnych AK. Gen. dyw. Stefan Rowecki "Grot"

26. POGRZEB GENERAA TADEUSZA KOMOROWSKIEGO - BORA 621

Komendant Gwny ZWZ (Zwizek Walki Zbrojnej), a od lutego 1942 Komendant Gwny AK; aresztowany 30 czerwca 1943 przez Niemcw na ulicy Spiskiej w Warszawie, stracony na osobisty rozkaz Himmlera w obozie w Sachsenhausen w momencie wybuchu Powstania Warszawskiego.

Gen. dyw. Tadeusz Komorowski "Br" Komendant Gwny AK od lipca 1943 do padziernika 1944; 31 lipca 1944 podj decyzj o rozpoczciu Powstania Warszawskiego w dniu 1 sierpnia 1944 (godzina "W" - 17); w dniu 30 wrzenia 1944 mianowany przez Rzd Polski w Londynie Naczelnym Wodzem Polskich Si Zbrojnych - peni t funkcj do wrzenia 1946. Zmar w Blechly, w Wielkiej Brytanii, 24 sierpnia 1966. Prochy zoono w kwaterze Komendantw Gwnych AK. Gen. bryg. Leopold Okulicki- "Niedwiadek" Od 3 padziernika (formalnie 21 grudnia) 1944 ostatni Komendant Gwny AK. Aresztowany przez NKWD 27 marca 1945 w Pruszkowie; sdzony w procesie szesnastu w Moskwie, 21 czerwca 1945 skazany na dziesi lat wizienia. Zamordowany w wizieniu sowieckim 24 grudnia 1946. Symbolicznie pochowany na Cmentarzu Powzkowskim.

26. POGRZEB GENERAA TADEUSZA KOMOROWSKIEGO - BORA 622

Na dwa lata przed mierci generaa "Bora" zostaa nagrana z nim rozmowa, w ktrej ocenia on Powstanie Warszawskie i swoj decyzj o terminie jego rozpoczcia: "Gdybymy zachowali si biernie, Warszawa nie uniknaby zniszcze i strat. Musielimy si liczy z tym, e jeli stolica stanie si polem bitwy i walk ulicznych midzy Niemcami i Sowietami, moe j czeka los Stalingradu. Wiedzielimy rwnie o przygotowaniach niemieckich do masowej ewakuacji ludnoci. Wedug naszych przewidywa bj podjty przez nas wewntrz miasta w momencie, gdy Rosjanie uderz z zewntrz, skrci czas walki i oszczdzi zniszcze. Pomyka polegaa na tym, e wedug naszej oceny wzgldy natury wojskowej, denie Rosji do szybkiego powalenia Niemiec, bd miay przewag nad innymi. Okazao si, e byo inaczej. Ani na chwil nie mam zamiaru uchyla si od osobistej odpowiedzialnoci za decyzje, ktre podejmowaem jako dowdca Armii Krajowej. Musimy jednak pamita o jednym - opr zbrojny i walka orna wobec najedcy nie byy narzucone spoeczestwu przez jaki rozkaz z gry. Ta decyzja zostaa podjta przez cay nard samorzutnie

26. POGRZEB GENERAA TADEUSZA KOMOROWSKIEGO - BORA 623

nie w sierpniu 1944 roku, ale ju we wrzeniu 1939 roku."5 Pogrzeb generaa "Bora" odby si 2 wrzenia l966 roku w Londynie. W imieniu onierzy Armii Krajowej, przebywajcych poza granicami kraju, poegna generaa jego zastpca i przyjaciel, Szef Sztabu AK, genera Tadeusz Peczyski - "Grzegorz". "Skadamy do grobu onierza Polski Podziemnej, dowdc Armii Krajowej, czowieka, ktry do koca ycia wiernie suy sprawie wolnoci naszej Ojczyzny. Skadamy Go do ziemi obcej. Czterech byo w kraju komendantw gwnych podziemnej organizacji wojskowej. Genera Stefan Rowecki zosta stracony prcz Niemcw. Nie wiemy, gdzie le jego prochy. Nie wiemy rwnie, gdzie le prochy ostatniego dowdcy Armii Krajowej, generaa Leopolda Okulickicgo, ktry zgin w wizieniu sowieckim. Genera Micha Tokarzewski i genera Tadeusz Br-Komorowski zmarli na ziemi obcej. - Takie s losy dowdcw Armii Krajowej. mier Generaa Bora okrywa aob jego onierzy rozsianych po caym wiecie. Okrywa aob onierzy Armii Krajowej w Polsce, ktrzy mimo cierpie i przela5 W. Bartoszewski, Dni walczcej stolicy. Kronika Powstania Warszawskiego, "Aneks" Londyn - "Krg" Warszawa 1984, s. 342.

26. POGRZEB GENERAA TADEUSZA KOMOROWSKIEGO - BORA 624

dowa, mimo wizie i zsyek nie utracili siy ducha i pozostali wierni hasom wolnoci i demokracji, wierni Polsce Niepodlegej. Na trumn swego dowdcy onierze Armii Krajowej przysali z Polski kwiaty i ziemi polsk. T ziemi zsypi za chwil na trumn Generaa. Zsypi te gar ziemi i popiou ze Starego Miasta, z bohaterskiej Starwki, gdzie Genera Br w ogniu walki mia kwater przez dwadziecia dni w czasie Powstania Warszawskiego. egnajc Generaa Bora w imieniu onierzy Armii Krajowej, powtrz jego sowa, ktre po kapitulacji Warszawy skierowa do nas, do swoich onierzy: Z wiar w ostateczne zwycistwo naszej susznej sprawy, z wiar w Ojczyzn umiowan, wielk i szczliw, pozostajemy wszyscy nadal onierzami i obywatelami Niepodlegej Polski, wierni sztandarom Rzeczypospolitej. Te sowa s testamentem, ktry nam pozostawia genera Br, dowdca Armii Krajowej. Generale, Nieugity Dowdco, Drogi Przyjacielu, wierzymy, e prochy Twoje powrc do wolnej Ojczyzny, aby spocz w Warszawie, wrd onierzy Armii Krajowej."6
6 J.L. Englert, Genera Br-Komorowski, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1994, s. 137.

26. POGRZEB GENERAA TADEUSZA KOMOROWSKIEGO - BORA 625

W dniu pogrzebu generaa "Bora" w Londynie odbyo si w Warszawie w kociele witego Krzya naboestwo aobne za spokj jego duszy. Mimo e wczesne wadze nie day zezwolenia na opublikowanie nekrologw i klepsydry o mierci generaa "Bora", to na mszy aobnej zebray si tysice warszawiakw. Ci, ktrych nie mg pomieci koci, suchali mszy na zewntrz. Symboliczny katafalk mieszkacy stolicy zasypali kwiatami. Komitet organizacyjny powoany dla sprowadzenia prochw generaa "Bora" do Warszawy ustali, e spoczn one na Cmentarzu Komunalnym pod pomnikiem Gloria Victis. Pomnik ten zosta zaprojektowany i odsonity przez onierzy Armii Krajowej 1 sierpnia 1946 roku. W 1991 na podstawie ogoszonego konkursu na groby czterech Komendantw Gwnych AK przyjto projekt naczelnego plastyka Warszawy Stanisawa Soszyskiego, ktry zosta zrealizowany w 1994. Tak powstaa kwatera Gloria Victis - czterech Komendantw Gwnych Suby Zwycistwa Polski, Zwizku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej. Ustalenia Komitetu zaaprobowa mieszkajcy w Anglii syn generaa, Adam Komorowski, wadze Podziemnego Pastwa Polskiego w Londynie oraz wadze cmentarne. Uroczystoci pogrzebowe postanowiono poczy z obchodami przypadajcej 1 sierpnia 1994 pidziesitej rocznicy Powstania Warszawskiego.

26. POGRZEB GENERAA TADEUSZA KOMOROWSKIEGO - BORA 626

Jakim Go widz: Marek Ney-Krwawicz, wspczesny historyk Polskiego Pastwa Podziemnego: "Posta generaa Tadeusza Komorowskiego nierozerwalnie wie si z Armi Krajow i Powstaniem Warszawskim. Te wanie lata podziemnej suby Generaa, mimo i pniej piastowa najwysze w Wojsku Polskim stanowisko Wodza Naczelnego, zadecydoway o jego trwaym miejscu w naszej historii. Wydany przez generaa Bora rozkaz do otwartej walki o Warszaw w lecie 1944 kumulowa w sobie najwaniejsze problemy trudnego dla Polski roku 1944, by niejako ich syntez, by gonym polskim nie! wobec decydowania o nas bez nas, gosem narodu i jego wojska w obronie tosamoci i godnoci narodowej."7 "Kurier z Warszawy" - Jan Nowak Jezioraski: "By skromny a do przesady i niewiele dao si od Generaa wydoby. Wrodzon niemiao pokrywa pewn szorstkoci. Nigdy nie objawia na zewntrz swoich uczu [...]. Genera Komorowski nie uwaa si za wojskowego lub politycznego geniusza. Jego decyzje w sprawach wielkich i maych dyktowa mu instynkt albo raczej niezwyka prawo charakteru i arliwy, krysztaowy patriotyzm. Ten patriotyzm nie pozwala mu nigdy widzie wa-

M. Ney-Krwawicz, w: J.L. Englert, Genera Br-Komorowski, s. 14.

26. POGRZEB GENERAA TADEUSZA KOMOROWSKIEGO - BORA 627

snego ja. By zawsze gotowy wyrzec si wszystkiego w subie Ojczyzny. Takim zostanie w mojej pamici."8 28 lipca 1994 roku rejsowym samolotem z Londynu przywiz urn z prochami Generaa "Bora" jego syn, Adam Komorowski, ktry oczekujcym na lotnisku reporterom powiedzia: "Jestem tak niezmiernie szczliwy, e prochy ojca powrciy do kraju. Nie wierzylimy, e to nastpi za naszego ycia." Przekaza urn oczekujcej na lotnisku Delegacji Armii Krajowej, ktra przywioza j do Katedry Polowej Wojska Polskiego. Tu zostaa zoona wrd wiecw i kwiatw na katafalku przed otarzem. Wart honorow penili onierze Armii Krajowej oraz Wojska Polskiego. 30 lipca o godzinie 9.30 przy otarzu ustawionym przed Katedr biskup Wojska Polskiego, genera Leszek Sawo j-God odprawi msz aobn w intencji Komendanta Gwnego AK - Naczelnego Wodza Polskich Si Zbrojnych Generaa Tadeusza "Bora"- Komorowskiego. O godzinie 11.00 prochy Generaa zostay przewiezione na lawecie armatniej do kwatery Komendantw Gwnych Armii Krajowej na Cmentarzu Powzkowskim. Tu powitay je liczne poczty sztandarowe, podniole i dononie zabrzmia Hymn Narodowy. Jako jeden z wielu po8 J. Nowak-Jezioraski, Genera Tadeusz Br-Komorowski w mojej pamici, w: Rozmowy o Polsce, Warszawa 1995, s. 22, 23.

26. POGRZEB GENERAA TADEUSZA KOMOROWSKIEGO - BORA 628

egna generaa "Bora" Jan Nowak-Jezioraski - w czasie okupacji kurier z Warszawy midzy Rzdem Londyskim a wadzami AK w kraju, po 45 roku w Londynie doradca generaa do ostatnich jego dni: "Przeywamy chwil pamitn. Genera Tadeusz Br-Komorowski powraca do ojczyzny, powraca do Warszawy, by spocz tutaj na zawsze obok swoich polegych onierzy. Powraca do stolicy, ktr opuszcza p wieku temu w w pochmurny, najsmutniejszy ze smutnych dni padziernika. Opuszcza j jako dowdca powstaczej armii, ktra po 63 dniach samotnej walki o kady prg ulega miadcej przewadze wroga. Opuszcza Genera Br Warszaw jako zwyciony - powraca jako zwycizca. Chyl przed t urn gowy najwysi dostojnicy odrodzonej i suwerennej Rzeczypospolitej, pochylaj si sztandary, oddaje honory kompania Wojska Polskiego, skada hod ludno stolicy, moc polskiego ducha wskrzeszonej ze zgliszcz i ruin. [...] Za chwil nasza wsplna Matka - wolna polska ziemia, przytuli do siebie i przygarnie na zawsze jednego ze swych najwierniejszych Synw i Obrocw."9 onierz zoy urn z prochami do grobu.

Ibidem, Nad trumn z prochami gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego, s. 104, 108.

26. POGRZEB GENERAA TADEUSZA KOMOROWSKIEGO - BORA 629

Genera Tadeusz Br-Komorowski wrci do nas, do swoich onierzy.

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944


Doczekalimy si... Nie prbuj zrelacjonowa caoci obchodw tej rocznicy ani tym bardziej ich oceni. Byo ich zbyt wiele i byy - dla mnie zbyt wzruszajce... Rocznica najwspanialszych, cho nieraz tragicznych, 63 dni ycia. Uroczystoci 50-lecia Powstania rozpoczy si na Zamku Krlewskim 29 lipca 1995 roku o godzinie 11.30 od spotkania Prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Wasy z Powstacami Warszawskimi i uczestnikami akcji "Burza" Armii Krajowej, w czasie ktrego z rk Prezydenta dziesiciu onierzy AK otrzymao odznaczenia, wrd nich mj przyjaciel Kazimierz Leski - "Bradl" - Oficerski Krzy Odrodzenia Polski oraz ja - Krzy Kawalerski z Gwiazd Orderu Odrodzenia Polski. 30 i 31 lipca to uroczysty pogrzeb prochw generaa Bora-Komorowskiego. 1 sierpnia centralne uroczystoci 50-lecia Powstania rozpoczy si o godzinie 9.00 na placu Pisudskiego msz polow, zmian warty przed pomnikiem Nieznanego onierza, skadaniem wiecw, defilad; o godzinie 17.00 -

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 630

godzinie "W" - uroczystoci onierskie przy pomniku Gloria Victis i grobowcach Komendantw AK oraz na kwaterach zgrupowa AK z udziaem Kompanii Honorowej; o godzinie 20.30 uroczystoci przy pomniku Powstania Warszawskiego na placu Krasiskich z udziaem wadz i oficjalnych goci. Spord licznych depesz i korespondencji przytaczam list Papiea Jana Pawa II, oraz przemwienia: Prezydenta III Rzeczypospolitej Polskiej, Lecha Wasy, oraz Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec, Romana Herzoga. List Papiea Jana Pawa II W 50 ROCZNIC POWSTANIA WARSZAWSKIEGO "1. Obchodzimy w tym roku 50 rocznic Powstania Warszawskiego. Byo ono wydarzeniem wielkim zarwno w swym heroizmie, jak i tragizmie; wydarzeniem pozostajcym w jakim logicznym cigu z dziejami naszej Ojczyzny, przynajmniej na przestrzeni dwch ostatnich stuleci. By to okres, kiedy nad Polsk przetaczay si czsto zawieruchy wojenne i dziejowe klski, ale rwnoczenie czas bohaterskich zryww Narodu, ktry nigdy nie pogodzi si z utrat swej niepodlegoci: od Powstania Kociuszkowskiego, ktrego 200 rocznic obchodzilimy niedawno, poprzez Powstanie Listopadowe, pniej Styczniowe, poprzez patriotyczny czyn zbrojny w czasie pierwszej wojny wiatowej, a po rok 1939.

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 631

2. Powstanie Warszawskie byo poniekd zwieczeniem powstania trwajcego przez cay okres drugiej wojny wiatowej. Brali w nim udzia Polacy na rnych frontach. Powstanie Warszawskie byo jak gdyby kulminacyjnym aktem tej picioletniej walki, tego powstania caego Narodu, ktry w ten sposb wobec wiata wyrazi protest przeciwko pozbawieniu go niepodlegoci i dawa dowody, e gotw jest do najwikszych powice dla jej odzyskania i utrwalenia. Mona powiedzie, e Powstanie Warszawskie byo najbardziej radykalnym i najbardziej krwawym ze wszystkich powsta polskich. Pocigno ono za sob niesychany ogrom ofiar: nie tylko zburzona Stolica, ale take dziesitki tysicy ofiar ludzkich, zwaszcza wrd modego pokolenia Polakw. Niektrzy zadaj sobie pytanie, czy byo to potrzebne a w takiej skali? Nie mona na to pytanie odpowiada tylko w kategoriach czysto politycznych lub militarnych. Naley raczej w milczeniu skoni gow przed rozmiarem powicenia, przed wielkoci ceny, jak tamto pokolenie sprzed pidziesiciu lat zapacio za niepodlego Ojczyzny. W paceniu tej ceny byli, by moe, rozrzutni, ale ta rozrzutno bya zarazem wspaniaomylnoci. Krya si w niej jaka odpowied na to wezwanie, ktre przynis Chrystus, przede wszystkim swoim wasnym przykadem, oddajc ycie za braci: Nikt nie ma wikszej mioci od tej, gdy kto ycie swoje oddaje za przyjaci swoich (J 15,13).

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 632

3. Obchodzc uroczycie 50 rocznic Powstania Warszawskiego, naley podkreli, i miao ono take kluczowe znaczenie dla Europy drugiej poowy XX stulecia. Jako szczytowy akt walki, ktr prowadzili Polacy o swoje niepodlege pastwo, stao si ono w pewnej mierze pocztkiem procesu ksztatowania si niepodlegych pastw na terenie Europy rodkowo-Wschodniej. Proces ten mg si w peni zrealizowa dopiero po roku 1989, wraz z upadkiem komunistycznego totalitaryzmu, prowadzc do powstania w tej czci Europy nie tylko prawdziwie suwerennej Polski, ale take Litwy, otwy i Estonii, Biaorusi i Ukrainy, a na poudniu: Czech, Sowacji i Wgier. Jeli Europa ma si sta ojczyzn ojczyzn, jest rzecz konieczn, aeby prawo narodw, ktre w tym procesie doszo do gosu, spotkao si z poszanowaniem caej wsplnoty europejskiej. Bez zagwarantowania rwnego prawa wszystkich pastw narodowych, ktre wyaniaj si na terenie Europy, nie moe by mowy o pokojowym wspyciu na naszym kontynencie. 4. Wspominajc dzisiaj ze czci bohaterw Powstania Warszawskiego, nie mona pomin jeszcze jednego aspektu. W tych dniach trudno nie przywoa na pami rwnie wszystkich kapanw, ktrzy uczestniczyli w Powstaniu jako kapelani, oraz sistr zakonnych-sanitariuszek, a take mszy w. odprawianych pord padajcych bomb i pociskw artyleryjskich. Cay ten heroizm wal-

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 633

czcej Warszawy mia bardzo wyrane znami chrzecijaskie. Na miejscach, gdzie grzebano polegych powstacw, do dzisiaj stoj krzye i pal si wiece - jako znak wiary w witych obcowanie i ywot wieczny. Naley ufa, e 50 rocznica Powstania Warszawskiego potwierdzi t wiar i w ten sposb utrwali w idcych pokoleniach nadziej: nie tylko nadziej ycia wiecznego, ale take nadziej zachowania i rozwoju tego wsplnego dobra, ktremu na imi jest niepodlega Rzeczpospolita. Klkam dzisiaj w duchu na mogiach polegych powstacw Warszawy i modl si, aby Chrystus, wadca dziejw ludzi i narodw, wynagrodzi ich ofiar yciem wiecznym; modl si, aby ich ofiara, na wzr ziarna rzuconego w ziemi (por. J 12,24), przyniosa obfity plon w yciu wspczesnego pokolenia Polakw. Ich bohaterski czyn zobowizuje! Obejmuj modlitw take tych powstacw Warszawy, ktrzy przeyli i dzisiaj bior udzia w uroczystociach rocznicowych jako ywi wiadkowie tamtych dni. Modl si wreszcie za ca Ojczyzn, za wszystkich moich rodakw, a w szczeglnoci za mieszkacw Stolicy, aby w codziennym trudzie budowania Polski sprawiedliwej i dostatniej umieli dochowa wiernoci (emu wielkiemu dziedzictwu bohaterstwa i powicenia.

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 634

Wszystkim uczestnikom uroczystoci 50 rocznicy Powstania Warszawskiego z serca bogosawi: w imi Ojca i Syna, i Ducha witego. Watykan, 1 sierpnia 1994 r."10 Przemwienie Lecha Wasy, Prezydenta III Rzeczypospolitej Polskiej wygoszone 1 sierpnia 1994 roku na placu Krasiskich w Warszawie podczas uroczystoci upamitniajcych 50 rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego. "onierze Polski Walczcej, Szanowni Pastwo. 50 lat temu, po piciu latach niewoli i ponienia, terroru i zbrodni, ndzy i cierpienia, Warszawa stawaa do walki. Podniesiona rozkazem, ale nie przymuszona. Zjednoczona pragnieniem wolnoci. O 17.00 wybia godzina "W". Rozpocza si jedna z najkrwawszych bitew II wojny, najbardziej okrutnych. Bitwa, ktra nie bya zwykym zmaganiem wrogich armii, batali toczon wedug wojennych regu. Przeciw powstacom - prcz frontowych - rzucono bowiem represyjne formacje. Zbrodnia staa si naturalnym przedueniem wojennego prawa, ludobjstwo - przedueniem walki. Strefa walk nie bya jedyn stref zabijania.
10 J.L. Englert, Pidziesit lat pniej, Bellona, Warszawa 1995, s. 16.

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 635

W opinii strategw siy powstacze zdolne byy trzy dni prowadzi intensywne walki. Na tyle pozwalao skpe uzbrojenie i zapasy amunicji. Powstanie trwao 63 dni i nocy. W walce obronnej czas oporu jest miar sukcesu. Przy tym kryterium mona by je uzna za wielkie, militarne zwycistwo. Takim jednak nie przeszo do historii. Powstanie nie osigno zamierzonego celu. Zakoczyo si straszliw tragedi Warszawy. Cierpie mieszkacw nie sposb opisa. Polego ich lub zostao zamordowanych ponad 200 tysicy. Miasto podzielio los ludzi; zostao zamordowane z premedytacj, dobite po kapitulacji. Spoczo w tej ziemi, jak koci obrocw. Zostao jedynie na starych rycinach, jak na nagrobnej fotografii. Powstanie Warszawskie byo wielkim dramatem Polski. Do dzi nie stao si zwyk kart historii. Nadal porusza serca, niepokoi umysy. Powraca pytanie fundamentalne - pytanie o sens, o zasadno, o polityczny racjonalizm podjtych wwczas decyzji. Szanowni Pastwo. Powstanie Warszawskie jest kart wojennego rozdziau historii; jest take kart rozdziau nastpnego. Historia zacza go ju wwczas pisa. Wyonia si wizja powojennego adu - wizja dla Polski grona - wyznaczajca jej

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 636

miejsce wasala, pastwa o ograniczonej suwerennoci. Niepewny by jedynie stopie tego ograniczenia. Dowiadczeni w latach 1939-1941 Polacy mieli podstawy obawia si najgorszego. Szanowni Pastwo. 1 sierpnia Warszawa stawaa do walki. Wolno si zabran pragna si odebra. Wasn si! Stawaa, by po raz kolejny potwierdzi, e jestemy stron w tej wojnie, aktywnym czonkiem Koalicji. Dowie, e Polska nie tylko w rozumieniu prawa zachowaa cigo pastwow, e istnieje realnie na wasnej ziemi, jako zorganizowane pastwo podziemne, zdolne sprawowa rzeczywist wadz, posiadajce jej podstawowe struktury i wasne siy zbrojne, e na tej ziemi jest suwerennym gospodarzem. Takie byy racje polskich wadz, takie byy polityczne motywy akcji "Burza", takie byo polityczne podoe decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego - decyzji podjtej w czasie, gdy Polska musiaa wybiera, cho - jak dzi wiemy - nie miaa wyboru; decyzji ryzykownej, ale nie samobjczej. Samobjcz okazaa si ona pniej, gdy na racje powstacw Stalin odpowiedzia zgod na zagad miasta. Przemwi jzykiem imperatora. Cynicznie odpowiada aliantom: w Warszawie s tylko zamieszki, kiedy konsekwentnie odmawia prawa ldowania amerykaskim fortecom. Gdy zmieni si ton zachcajcych jeszcze niedawno do walki sowieckich rozgoni

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 637

frontowych, wtedy istotnie Warszawa staa si redut stracecw. Powtrzya si sytuacja z wrzenia 1939 roku, z istotn jednak rnic. Tamtej, samotnej walce naday gboki sens pniejsze wydarzenia. Ofiara wrzenia nie staa si daremna. Po Powstaniu Warszawskim nikt z wielkich tego wiata nie upomnia si o spraw, za ktr zgina Warszawa; nie zawoa - "jestem warszawiakiem"; nie zdoby si na chwil refleksji, nie postawi gono pytania: dokd zmierzasz, Europo, czy naprawd ku wolnoci? W penej harmonii dokona si gwat na suwerennoci Polski - tej suwerennoci, w obronie ktrej rozpocza si II wojna wiatowa. W imi pokoju, w imi lepszej przyszoci, w imi faszywie pojtej zgody wyznaczono strefy wpyww. Dwa lata pniej nad Europ pojawio si widmo elaznej kurtyny; sze lat pniej - widmo wojny. Szanowni Pastwo, reprezentanci Wielkiej Koalicji. Rok 1944 nie przysania nam wczeniejszych lat. Pamitamy, ile dla nas zrobilicie, ile wtedy zrobilicie dla Europy i dla wiata. Warszawa take pamita nadludzkie wysiki alianckich lotnikw, ich hojn ofiar krwi. Za to wszystko dzi serdecznie dzikuj: Brytyjczykom, ktrzy dowiedli wwczas, e Brytania jest naprawd wielka,

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 638

szlachetnym i wspaniaomylnym Amerykanom, bliskim nam zawsze Francuzom, dzikuj lotnikom z dalekiej Kanady, Australii, Nowej Zelandii i Republiki Poudniowej Afryki za ich ofiar zoon w Warszawie, za ich gboko ludzk solidarno. Szanowni Pastwo. Nie ma wrd nas Prezydenta Federacji Rosyjskiej. Szkoda. Pragn jednak kilka sw skierowa do przedstawiciela tego kraju i - za jego porednictwem - do narodu rosyjskiego. Mam wiadomo, e historia zrzucia na Rosj baga win, krzywd i zbrodni sowieckiego imperium. Jest w nim rwnie krzywda powstaczej Warszawy. Ten baga uwiera i wzajemnie od siebie odpycha. Maj tego wiadomo oba nasze narody, dlatego przekopujemy si przez zgliszcza historii ku prawdzie, ku sobie. W tych zgliszczach jest sporo dobrego tworzywa; jest z czego budowa mosty. Pamitamy o Katyniu, pamitamy o grobach zamordowanych przez NKWD Polakw, pamitamy onierzy polskiego Podziemia, ale pamitamy take o setkach tysicy grobw rosyjskich onierzy polegych na polskiej ziemi prostych, frontowych onierzy, walczcych w najlepszej wierze o wolno bez przymiotnikw. Zachowujemy t pami jak ziarno przyjani. Na glebie prawdy i demo-

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 639

kracji wyronie ima bez trudu prawdziwa, a przez to mocna. Wierz w to gboko. Panie Prezydencie Republiki Niemiec. Nasze narody dzielio morze krwi. Jest w nim take krew powstaczej Warszawy. Przez to morze droga do siebie daleka. Chwaa tym, co mieli odwag pierwsi wypowiedzie sowa: "Wybaczamy i prosimy o wybaczenie." Chwaa tym, co w Warszawie przyklkli. By to wany i znaczcy gest na drodze ku pojednaniu naszych pastw i narodw. Nie wolno hodowa nienawici, przenosi jej na kolejne pokolenia. Na polskiej ziemi jest Owicim i Warszawa. Jest na niej rwnie Krzyowa. Na tej ziemi spoczywa take Otto Schimek. Nie rozgrzeszamy mordercw Warszawy, ale tych uczu nie przenosimy na nard niemiecki. Chcemy i moemy y z Wami w przyjani, jak dobrzy ssiedzi. Tak byo niejednokrotnie w historii. Wierz, e tak si stanie. Tak sta si musi. Szanowni Pastwo. 50 lat temu powstacy Warszawy chwycili za bro. Tu nad Wis stary si polityczne racje, odmienne ideologie, przeciwstawne wizje Europy i systemy wartoci. Wolno wystpia przeciw zniewoleniu, prawo przeciw

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 640

bezprawiu, sia ducha przeciw sile pici. Wtedy zwyciya pi. Dzi, szczliwie moemy powiedzie, e nie byo to trwae zwycistwo. Pomie Powstania pozosta w ludzkich duszach i sercach. Przekazywano go w sztafecie pokole. Przetrwa, by po latach wybuchn na nowo - wybuchn wolnoci. Duch okaza si niezniszczalny i niemiertelny. Szanowni Pastwo. Nienawi jest dzieckiem zniewolenia. Wolno jest najlepszym na ni lekarstwem. Europa Wolnych Narodw moe si z niej wyleczy. Polska chce w tym aktywnie uczestniczy. Jest naszym obowizkiem uwolni mode pokolenia od brzemienia, ktre dwiga nam przypado w udziale. Krew i nienawi to przeklestwo XX wieku. Niech wraz z nim przejdzie do przeszoci. Wierz, e dowiadczenie Warszawy ju si nie powtrzy. Wierz, e u progu trzeciego tysiclecia nie bdzie ju tak ohydnej zdrady. Polska zrodzona z ofiary Warszawy patrzy z nadziej w przyszo. onierze Powstania! Nie walczylicie daremnie. Wolna Polska skada Warn hod. Prezydent Rzeczypospolitej chyli przed wami czoo. Cze pamici polegych i pomordowanych mieszkacw powstaczej Warszawy.

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 641

Cze pamici nioscych jej pomoc, cze lotnikom polskim i alianckim. Warszawo! Jednak zwyciya!11

Przemwienie Romana Herzoga, Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec wygoszone 1 sierpnia 1994 r. na placu Krasiskich w Warszawie podczas uroczystoci upamitniajcych 50 rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego "Panie Prezydencie, Panie i Panowie. Wzruszajca jest dla mnie ta chwila, w ktrej ponad grobami polegych w Powstaniu Warszawskim mog poda Panu dzisiaj rk. Jako gowa pastwa mojego kraju jestem Panu, Panie Prezydencie, i Narodowi Polskiemu szczerze wdziczny za to zaproszenie. Jednoczenie odnosz si ze zrozumieniem dla odczu tych, ktrzy krytycznie patrz na moje uczestnictwo w tej uroczystoci, i rwnie im okazuj swj respekt. Czego potrzebujemy, to jest - pojednanie i porozumienie, zaufanie i dobre ssiedztwo. Mog si one rozwija dalej
11 Ibidem, s. 51-53.

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 642

i dojrzewa, jeli nasze narody spojrz z pen otwartoci w oblicze zgrozy swojej najnowszej historii. Z pen otwartoci i bez uprzedze. Z odwag do caej prawdy. Bez dodawania czegokolwiek, lecz i nic nie ujmujc, bez przemilcze i bez wyliczania. W wiadomoci potrzeby uzyskania przebaczenia, lecz rwnie w gotowoci udzielenia przebaczenia. 1 sierpnia przywouje nam na pami, jak niezmierne cierpienia wyrzdzone zostay Polakom przez Niemcw. Niczym pod szkem powikszajcym ukazuj si naszym oczom terror i zniszczenia, zagada i ponienia. W ostatnim, przesiknitym nienawici, porywie wciekoci nazistowska machina zniszczenia przesza sam siebie, rozptujc po wybuchu Powstania Warszawskiego pene rozwydrzenia akcje zemsty i dokonujc systematycznej zagady miasta i jego mieszkacw. Miaa ona ju wtedy wyranie przed oczyma swoje nieodwracalne, ostateczne bankructwo i towarzyszce mu przeniesienie si wojny, cierpie, mierci i aktw wypdzenia rwnie na teren Niemiec. Tym samym zniszczenie byo nierozerwalnie zczone z samozniszczeniem. 1 sierpnia 1944 roku jest zarazem niezatartym symbolem woli walki Narodu Polskiego o wolno, walki o ludzk godno i zachowanie narodowej tosamoci. Sta si on uosobieniem Polski Walczcej, ktra nigdy nie pogodzia si z upokorzeniem, bezprawiem i groc zagad.

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 643

Nas, Niemcw, napawa wstydem fakt, e imi naszego kraju i narodu na zawsze kojarzy si bdzie z blem i cierpieniami, jakie na skal milionw zostay wyrzdzone Polakom. Okrywamy si aob po polegych w Powstaniu Warszawskim oraz wszystkich, ktrzy stracili ycie w drugiej wojnie wiatowej. Bolejemy nad losem Narodu Polskiego, ktry po Powstaniu Warszawskim ponownie musia znosi cierpienia klski, a potem przez cae cztery dziesiciolecia walczy o swoj wolno i godno. Zdajemy sobie jednak spraw: martyrologia Narodu Polskiego zapocztkowana zostaa nie dopiero 1 sierpnia 1944, lecz 1 wrzenia 1939 roku. aden inny kraj nie ponis podczas drugiej wojny wiatowej tak wielkich ofiar, jak Polska. Miliony jej mieszkacw straciy ycie w okopach, pod gradem bomb, w komorach gazowych i tutaj, na ulicach Warszawy. Obejmujemy ich wszystkich nasz pamici i przyjmujemy ich mier jako przestrog i zarazem zobowizanie na przyszo. Teraz chodzi o to, abymy ksztatowali t przyszo wsplnie i odpowiedzialnie. W okresie ostatnich 40 lat historia Europy przechodzia dramatyczne zmiany. Narody zaczy si ze sob czy

27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944 644

w zjednoczonej Europie. Nikt nie musi wyrzeka si swojej narodowej tosamoci ani swojej kultury i historii. Wyrzec musimy si tylko wrogoci i nienawici i czstki naszego narodowego egoizmu. Na zachd od elaznej kurtyny ta nowa idea sprawia cuda. Dzisiaj droga ta stoi otworem rwnie przed Narodem Polskim, ktry przecie zawsze nalea do Europy i ktrego nieobecno Europejczycy przez 40 lat bolenie odczuwali. Na tym tle Polacy i Niemcy bd mogli poda sobie rce, jak to od dawna jest rzeczywistoci pomidzy Francuzami i Niemcami. Niemcy w kadym razie bd zawsze popiera wysiki Polski o przyjcie do Unii Europejskiej i do NATO, usilnie i z jak najlepszych pobudek. Nie moemy uczyni nic lepszego dla naszych dzieci i wnukw. Lecz dzisiaj pochylam gow przed bojownikami Powstania Warszawskiego, jak te przed wszystkimi polskimi ofiarami wojny. Prosz o przebaczenie za to, co im wszystkim zostao wyrzdzone przez Niemcw.12

12 Ibidem, s. 57-58.

28. VIRTUTI MILITARI DLA MIASTA WARSZAWY

645

28. VIRTUTI MILITARI DLA MIASTA WARSZAWY


W dniu 27 wrzenia 1996 roku, o godzinie 10.30, w Ratuszu Warszawskim, w sali im. Stefana Starzyskiego, bohaterskiego prezydenta Warszawy, kierujcego obron miasta przed hitlerowsk napaci we wrzeniu 1939 roku, odbya si uroczysto dekoracji Sztandaru Miasta Stoecznego Warszawy Krzyem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, nadanego Warszawie 9 listopada 1939 roku rozkazem Naczelnego Wodza generaa Wadysawa Sikorskiego. Przekazania aktu nadania orderu obecnemu prezydentowi m.st. Warszawy Marcinowi wicickiemu i Kanclerzowi Orderu Wojennego Virtuti Militari generaowi brygady Stanisawowi Nacz-Komornickiemu oraz uroczystej dekoracji sztandaru - dokona, przybyy z Londynu, Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent II Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodstwie. Prezydent Ryszard Kaczorowski otrzyma od prezydenta Marcina wicickiego Medal Okolicznociowy "IV Wieki Stoecznoci Warszawy". Honor to i dla prezydenta Kaczorowskiego, ale i dla medalu. Po uroczystoci zoono wieniec na Grobie Nieznanego onierza.

28. VIRTUTI MILITARI DLA MIASTA WARSZAWY

646

Wydaje mi si, e byo w tym nadaniu orderu Virtuti Militari miastu stoecznemu Warszawie take uznanie dla bohaterstwa onierzy AK i Powstania Warszawskiego, odznaczonych tym orderem. Bya to chwila szczeglnego wzruszenia dla mnie. Order Virtuti Militari otrzymaem w sierpniu 1944 roku na Starym Miecie, w Powstaniu Warszawskim. Po pidziesiciu dwu latach tym samym Orderem zostaa odznaczona Warszawa, moje miasto. Najbardziej moje miejsce na wiecie. Myl, e zasuylimy - i Warszawa, i my onierze AK, i Powstania na to zaszczytne odznaczenie. I dobrze mi z tym przekonaniem. 1957-1996

Spis Treci
III. POWSZEDNI DZIE.............................................................2 1. WIDZIAE SI Z MATK?.........................................................2 2. WYWIAD AK...............................................................................27 3. AGATON.................................................................................45 4. GAJEWSKI..............................................................................73 5. MIJEWSKI, BLIKLE, FRANASZEK..............................90 6. FOTO. AMBAS I INNI. SZKOLENIE....................................108 7. BRACIA PAKULSCY.............................................................125 8. CZNO..............................................................................144 9. CZNICZKA...........................................................................154 10. SKRZYNKA I LOKAL KONTAKTOWY................................174 11. MIESZKANIE.........................................................................185 12. PANI DZIUNIA.......................................................................196 13. BRADL - KAZIMIERZ LESKI..............................................211 14. MARIE SPRINGER.................................................................229 15. OSTATNIE DNI......................................................................259 IV. POWSTANIE. NIEWOLA. POWRT..................................276 1. GODZINA W.........................................................................276 2. NA WOLI..................................................................................299 3. STARWKA..............................................................................335 4. PO ODSIECZ DLA STARWKI................................................361 5. OSTATNIE DNI NA STARWCE.............................................396 6. MOKOTW - RDMIECIE - KONIEC.................................430 7. W NIEWOLI. ANGLIA. POWRT DO WARSZAWY.................476 V. I CO DALEJ?.......................................................................509 1. JANUSZ KIESZKOWSKI I PRZEMYSAW SIWIK...................509 2. WITOLD SYRUNOWICZ..........................................................509 3. JANUSZ ZALEWSKI - CHINEK............................................511

4. BRESSUIRE.............................................................................513 5. PUKOWNIK KAZIMIERZ IRANEK-OSMECKI.......................514 6. CICHOCIEMNI........................................................................518 7. "MAA KRZYANOWSKA"......................................................524 8. WANDA -WANDA OSSOWSKA............................................525 9. MOKOTOWSKA 39 m.7...........................................................535 10. POMIANOWSKI.................................................................537 11. KRLEWSKA 16....................................................................541 12. KAZIMIERZ LESKI - BRADL..............................................547 13. BAKA Z PLUTONU AGATON.......................................558 14. BIAA FURAERKA...............................................................560 15. ELEKTORALNA 16................................................................562 16. KAPITULACJA........................................................................567 17. POWSTANIE WARSZAWSKIE...............................................571 18. COLDITZ - OFLAG IV C.........................................................581 19. POWOJENNE LATA...............................................................589 20. DLACZEGO JA NIE SIEDZIAEM?.......................................597 21. PIKNE LATA PIDZIESITE............................................606 22. TABLICA PAMITKOWA NA WYDZIALE ARCHITEKTURY..610 23. PRZEKAZANIE INSYGNIW PREZYDENKICH....................612 24. WARSZAWSKI KRZY POWSTACZY 1944.........................614 25. KONGRES W GRATZ.............................................................618 26. POGRZEB GENERAA TADEUSZA KOMOROWSKIEGO BORA........................................................................................620 27. 50 ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO - 1 SIERPNIA 1944.............................................................................................629 28. VIRTUTI MILITARI DLA MIASTA WARSZAWY....................645

You might also like