You are on page 1of 8

Tytuły (wybierz!

) - Czasami się diabła na pomoc wzywa lub Oni stworzyli nowoczesność


Z Adamem Pomorskim rozmawia Iwona Smolka

I.S.
W roku 1994 ukazuje się w twoim przekładzie ogromny tom obejmujący całość poezji
Rilkego. Adam Pomorski staje się nie tylko tłumaczem znanym ale i wzbudzającym
ogromne zainteresowanie. To było jak „wejście smoka „
A.P.
Wcześniej były przekłady książek Zamiatina „ My”, Remizowa ,( przyjaciela Józefa
Czapskiego ), „Siostry krzyżowe”, Liwszyca -„Półtoraoki strzelec”. Na przełomie lat
osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ukazują się moje już dojrzałe prace translatorskie.
I.S.
Rilke wzbudza natychmiastowe zainteresowanie krytyki i czytelników, wszyscy porównując
twój przekład z tłumaczeniem Jastruna , podkreślają widoczną różnicę tonu tej poezji. Skąd
się bierze ta widoczna różnica ?
A.P.
Zarówno Mieczysław Jastrun jak i Julian Przyboś w swoich posłowiach do Rilkego
mówią z czego można zrezygnować przy tłumaczeniu autora „Elegii Duinejskich”, a
mianowicie z barokowego bogactwa rymów i melodii, gdyż nasz surowy wiek XX traktuje to
jako przesadne ozdoby. Obaj, tak przecież różni poeci , uzasadniają swój sąd historycznie, a
przecież historia nie ma z tym nic wspólnego.
Przyboś i Jastrun z przeciwstawnych sobie szkół poetyckich, stylistyk, mówią niemal jednym
głosem. Wynika to z podobnego stosunku do literatury. Jest to historyzm przedwojennego
pokolenia, które już w latach trzydziestych XX wieku, zanim „Kuźnica” zaczęła głosić
historyczną konstrukcję losu ludzkiego, w ten program uwierzyło. Później okazało się, że
można ów historyzm zastosować nie tylko do odczytywania losów, lecz również do
wersyfikacji. Było to ideologiczne uzasadnienie , którego ja nie przyjmuję. Jak się robi
przekład, to się robi przekład, a nie opowiada o naszym surowym XX wieku.
I.S.
Powiedziałeś o jednym pokoleniu poetów- tłumaczy . Czy są również inne pokolenia
tłumaczy, których łączą jakieś cechy, nastawienia ideologiczne, stosunek do dzieła ?
A.P.

( dopisz tu )

I.S.
Co to znaczy – „robi się przekład ‘?
A.P
Znaczyć to może bardzo dużo lub niewiele. Należy, jak sądzę podtrzymać rozróżnienie,
które wprowadził Paweł Hertz : są tłumacze pośrednicy i przewodnicy.
Pośrednicy, a niekiedy są to również wyrobnicy, podtrzymują bieżącą produkcję
wydawniczą, która rośnie z roku na rok. Coraz częściej nie widać sensu tej produkcji.
Jest to na ogół robota rzemieślnicza, która wymaga przede wszystkim dobrej znajomości
języka , również, a może przede wszystkim , języka polskiego.
Tłumacz przewodnik jest przede wszystkim humanistą. Paweł Hertz przypomina, że ten
rodzaj tłumaczy w literaturze polskiej istniał od jej zarania , od renesansu, czy nawet późnego
średniowiecza. Są to tłumacze, którzy przez stulecia, przekładają z języków znanych
polskiemu czytelnikowi. Nie pośredniczą więc między czytelnikiem, który nie rozumie
obcego języka, a literaturą z innych krajów . Funkcja tego tłumaczenia była zupełnie inna i
wynikała z przeświadczenia, że należy rozwijać własne piśmiennictwo, że rodzima literatura

1
musi sprostać literaturze uniwersalnej. Wobec tego, bez względu na epokę, tłumacz musi
nawiązać dialog z kulturą powszechną, wyrazić jej treści, wygimnastykować własny język, co
więcej, musi bronić własnego języka, gdyż inaczej zacznie się zwykłe kalkowanie, a to
również grozi prowincjonalizacją kultury.
Tłumacz przewodnik, humanista, działa więc w interesie własnej kultury i języka, a nie tylko
w celu przybliżenia cudzej literatury.
I.S.
Rozumiem to tak, że tłumacz przewodnik, do którego to gatunku i ty się zaliczasz , jest nie
tylko interpretatorem dzieła, lecz również tego obszaru kultury, z której owo tłumaczone
dzieło się wywodzi.
A.P.
Myślę, że jest to konieczne.
I.S.
W roku 1999 ukazuje się w twoim tłumaczeniu „Faust”. Esej, który jest posłowiem do
książki , zatytułowałeś „Ten bardzo poważny żart”. Stwierdzasz w nim, że „Faust” Goethego ,
mimo tak wielu tłumaczeń, nie wrósł w tkankę kultury polskiej. Czego w takim razie brakuje
owej „tkance” i naszej literaturze ?
A.P.
Boy podkpiwał sobie, że te wszystkie przekłady „Fausta”, a od połowy XIX wieku, było
ich około trzydziestu, to są „polfausty”.
Powstaje więc zasadnicze pytanie – kim jest Faust ? Czy jest wielkim magiem, herosem,
nadczłowiekiem, czy wprost przeciwnie ?
Współcześni Goethemu Niemcy zgorszeni wołali, że wielki poeta wziął sobie za bohatera
zwykłego rzezimieszka i co ma znaczyć sowizdrzalski ton owej tragedii.
W naszym , polskim odbiorze , jest to bohater niemal romantyczny. Liczy się metafizyka.
Trochę to Prometeusz, heros, takie skrzyżowanie Manfreda Byrona z operą Moniuszki.
Włodzimierz Wolski – autor libretta do „ Halki „ , był jednym z pierwszych tłumaczy
fragmentów „Fausta”. I tak powstała krzyżówka :„Szumią jodły na gór szczycie” – to z wątku
Małgorzaty i Nocy Walpurgii , z „Manfredem”.
W Polsce, owo koturnowe podejście do „ Fausta”, zarówno historyków literatury, jak i
tłumaczy, było prawdziwym nieszczęściem i wpłynęło na recepcję dzieła. A przecież
oryginalni, autentyczni twórcy, dobrze wiedzieli czym jest Faust. Kiedy Jarocki w Teatrze
Starym w Krakowie wystawiał „Fausta”, w wywiadzie powiedział, że jest to zarówno
Gombrowicz jak i Witkacy. Czyli odczytywał ową linię groteski, burleski, absurdu tak
wyraźną już w literaturze Młodej Polski.
Z tej wiedzy, czym jest „Faust” należy wyprowadzić styl przekładu. Na pytanie : ile lat
tłumaczyłem „Fausta”, mogę powiedzieć, że przez ćwierć wieku oduczałem się polskich
przekładów, a potem pracowałem nad tekstem dwa lata.
Najważniejsze jest pytanie : co się tłumaczy ? Obecnie jest moda na czytanie filozofów i
wszystkiemu, co się tłumaczy, narzuca się lekturę filozoficzną, owe „ciężkie Heidegery”. Ma
to sens przy lekturze Rilkego czy Holderlina, ale gdyby tak zacząć czytać Pawlikowską
Jasnorzewską, to co by z tego mogło wyniknąć ? Widząc taką bzdurę każdy by się
zbuntował.
I.S.
We wszystkich dziełach, które tłumaczyłeś widać wydobywany przez ciebie humor, ironię,
groteskę, ale również ,wpisane w ten utwór, przeczucie apokalipsy.
A.P.
Apokalipsa to nie jest dobre określenie. Owa nuta ironii i groteski od starożytności
odwołuje się do poczucia innego wymiaru, niż rzeczywisty, powszechny, czyli do zaświatów
przeniesionych w codzienność.

2
W „Fauście” , w nocy Walpurgii, chaos wypełza, przykrywa świat ładu i zaczyna się
groteskowa ambiwalencja. Dlatego powoływałem się parę razy, szczególnie przy tłumaczeniu
i komentarzach do Eliota, na Arystofanesa. Jest to konieczne uzupełnienie koturnu
tragicznego nurtem komedii. Chtoniczne mary pojawiają się w świecie ładu .

I.S.
Zróbmy takie połączenie : Goethe - Faust, Chlebnikow, Achmatowa. W dziełach tych
pisarzy widzimy jak chtoniczne mary wypełzają na świat realny. Wspólny jest motyw lustra i
odbicia, a także sobowtóra.
A.P.
I wywoływanie z dna otchłani zjaw, owych Helen. Pamiętamy jak w „Poemacie bez
bohatera „ Anny Achmatowej - „w szklanej tafli drgnęły Heleny”. Można do tego dołączyć
„Braci Karamazow” i „Biesy „ Dostojewskiego.
I.S.
Ten, który w „Biesach” stoi między piecem a szafą , pojawia się jako Nieznajomy w
„Poemacie bez bohatera” Achmatowej. Rilke i Achmatowa są tak samo zafascynowani
Dostojewskim. Tworzy się pomost między wielkimi pisarzami niemieckimi a rosyjskimi. Czy
po tym moście kroczy nowoczesna literatura ?
A.P.
Tak, tylko dodaj jeszcze Eliota zafascynowanego Dantem. W owo myślenie ciągłością
tradycji, ciągłością literatury należałoby włączyć literaturę polską..
I,S.
Jaka jest to tradycja ?
A.P.
Tradycja świadomie ironiczna i groteskowa, odwołująca się do Arystofanesa i Lukiana.
Jest w niej ów nieustanny motyw zderzenia się chaosu otchłani ze światem rzeczywistym i
poprzez to ukazywanie perspektywy eschatologicznej, raczej greckiej niż biblijnej. Grecką
eschatologię, jak pisała Olga Freudenberg określa pojęcie „dike”, czyli sprawiedliwość, ład.
Grekom owo pojęcie kojarzyło się z obrazem wody, żywiołu, który oznacza zarówno ład
ziemski, jak i kosmiczny.
I.S.
Czy do powstania ładu potrzebny jest rozum ? Rozum czyli Oświecenie ?
A.P.
Goethe to jest ciemne Oświecenie. U nas , w polskiej literaturze nie ma takiego
Oświecenia, dlatego trzeba je jakby sztukować. Tłumacząc Fausta musiałem właśnie trochę
sztukować naszą tradycję, żeby zachować z oryginału jego humor, groteskę, burleskę, a
jednocześnie wydobyć całą grozę, tak, aby tłumaczenie nie mogło się przechylić w żadną z
tych stron.
I.S.
W roku 2005 i 2007 ukazują się dwa tomy poezji Wielimira Chlebnikowa. Jest to
tłumaczenie rewelacyjne. Okazuje się, że nie wystarczy być tłumaczem-poetą, trzeba być
tłumaczem, twórcą nowego języka, aby sprostać oryginałowi.
A.P.
Istnieją wzorce typologiczne, tzn. są takie typy stylu , czy języka, które można lub nie
można przełożyć. Pamiętam, jak spierałem się z Sewerynem Pollakiem, czy należy tłumaczyć
neologizmy Chlebnikowa. On uważał ,że poziom przekładu jest poziomem rozmowy i
porozumienia rozmówców, a więc to nie słowo, lecz zdanie, wyrażenie, było jednostką
mowy.

3
Ja uważam, że jeśli neologizm został stworzony zgodnie z regułami gramatyki, morfologii, to
można owo słowo przetłumaczyć budując podobny neologizm. Sądzę, że jeśli się rezygnuje z
tłumaczenia neologizmu, kalamburu, ogranicza wersyfikację, redukuje poetykę , to wówczas
taki przekład jest niepełny, zostaje nam „rybi szkielecik”.
I.S.
Chcesz być jak najbliżej oryginału ?
A.P.
Tego też uczył mnie Seweryn Pollak
I.S.
Twoje przypisy i komentarze do tłumaczonych dzieł : Achmatowej, Chlebnikowa, Eliota,
ale i Dostojewskiego pokazują, że tekstu nie wolno czytać powierzchownie, że należy
wchodzić w kontekst dzieła, aby zrozumieć wszystkie tropy, aluzje literackie, czy historyczne.
Co musi wiedzieć tłumacz przewodnik, aby przełożyć utwór ?
A.P.
Musi wiedzieć jak najwięcej, aczkolwiek czasami wiedza paraliżuje i wtedy nie można
przetłumaczyć tekstu.
I.S.
Czytając przełożone i opracowane przez ciebie książki mam wrażenie, że czytam
palimpsest.
A.P.
Każde tłumaczenie jest palimpsestem. Piszemy przecież na oryginale.
I.S.
W twojej pracy translatorskiej stają się widoczne nakładające się warstwy kultur i literatur.
Potrzebna więc jest tłumaczowi znajomość wszystkich lektur, które poprzedzają przekładane
dzieło. Jest to więc pośrednio tłumaczenie także tamtych, dawnych utworów. Słychać głos
Szekspira, Dantego. I innych wielkich pisarzy, które to głosy wydają się być nieuniknione,
skoro ci, których tłumaczyłeś : Eliot, Achmatowa, Goethe, no może prócz Dostojewskiego,
włączyli cytaty z dzieł swoich poprzedników, czy choćby aluzje literackie w swoje utwory.
A. P:
Mandelsztam powiedział, że Dante stosuje tę samą poetykę skandalu, co Dostojewski,
bo Dante jest przecież parweniuszem i nie potrafi się w stosunku do tych widm arystokratów
w sposób właściwy zachować , i w piekle wywołuje skandal za skandalem . I tę samą zasadę
,tworzenia ciągu skandali towarzyskich, wykorzystał Dostojewski w swoich powieściach, tak
pisze Osip Mandelsztam.

I.S. Wiele spraw i problemów zaczyna się domykać. Tłumaczysz całość tradycji ?

A.P :
W pewnym sensie tak, i dlatego jest to tłumaczenie pewnych ciągów kultury, a nie tylko
poszczególnych utworów. I autorów. W polskiej historii translatorskiej jest to podejście,
które stworzyło nowoczesną szkołę przekładu literackiego , a stworzyła tę szkołę Młoda
Polska . To była pierwsza epoka literacka, w której tłumacze mieli ambicje przeszczepiania
do literatury polskiej nie poszczególnych autorów, czy poszczególnych dzieł ,tylko całych
ciągów literackich. To jest nie tylko Boy Żeleński lecz także Porębowicz, Staff, Kasprowicz,
Lange i iluś pomniejszych. Oni wszyscy mają ten sam program . Zobaczmy ile z
Oświecenia jest w Młodej Polsce. Tam jest cały program oświeceniowy, ustanowienia
nowoczesnych stosunków literatury i kultury polskiej do kultury powszechnej. Na tym polega
potrzeba takich całościowych programów. Dlatego Kasprowicz chce przełożyć całą poezję
angielską, Staff i Porębowicz książki z literatury romańskiej, Boy tłumaczy literaturę
francuską itd.

4
IS.
Ty też masz swój program i o coś ci chodzi. Dostarczenie ważnych dzieł kulturze polskiej i
osadzenie ich w naszej tradycji ...
A.P. Tak, Na gruncie tych trzech tradycji i literatur : rosyjskiej, niemieckiej i angielskiej .
Przydałby się jeszcze język francuski , bo w naszych tłumaczeniach autorzy francuscy byli
zbyt racjonalistycznie potraktowani. Gdyby niektórzy poeci francuscy byli porządnie
przetłumaczeni, albo w ogóle przełożeni, to nie byłoby sytuacji, że raptem dokonujemy
odkrycia, że to, co przypisujemy np. futurystom na początku XX wieku, czy ekspresjonistom
europejskim, to już od połowy XIX wieku robili francuscy poeci wyklęci. Łącznie ze
wszystkim turpizmami, makabreskami, językiem potocznym wplecionym w dyskurs poetycki
i w rezultacie jest nad czym się zastanawiać. Nie mam śmiałości sięgać przy tak trudnym
przekładzie do języka mi obcego ,jakim jest francuski, ale należałoby owych poete maudit
wreszcie porządnie przetłumaczyć.
IS Ci wszyscy , o których piszesz, wyszedł przecież wielki tom twoich esejów „Sceptyk w
piekle. Z dziejów ideowych literatury rosyjskiej” , są twórcami z przełomu wieków. Goethe
przełom XVIII i XIX wieku, przełom XIX i XX wieku to : Eliot, Achmatowa, Chlebnikow.
Oni wszyscy kreują nowy kierunek w sztuce i literaturze.
A.P. Oni tworzą po dziś dzień odczuwaną nowoczesność.
IS. Przecież nowoczesność Goethego i nowoczesność Chlebnikowa jest zupełnie czym
innym, czyż nie ?
A.P. :
A może nie? Może jest tym samym ? Między Goethem a Chlebnikowem więcej jest rzeczy
wspólnych niż rozbieżnych. Łącznie ze złymi przeczuciami Goethego dotyczącymi
globalnej modernizacji i totalitaryzmu jako czynnika unowocześnienia, także sekularyzacji,
czy wojny przemysłowej. Owe przewidywania zostały zapisane już w Fauście. On dobrze
przemyślał Rewolucję Francuską i ma przeczucie procesów społecznych, jakie będą
zachodzić.
I.S.
Optymistą nie był na pewno.
A.P.
Mnie się wydaje, że to ciemne Oświecenie sprzyja greckiej eschatologii . To jest lepsze
określenie niż katastrofizm i apokalipsa.
I.S.
A Chlebnikow nie był katastrofistą ? Piszesz przecież o jego życiu i dziele jako o spełnionej
apokalipsie. Historia zabrała głos i zadecydowała o jego losie, podobnie jak o losie Anny
Achmatowej.
A.P.
Niewątpliwie. Apokalipsa w tym wypadku nie jest jednak cechą literatury lecz
rzeczywistości.
I.S.
Tyle tylko, że oni wszyscy, łącznie z Eliotem, taką rzeczywistość przeczuwali. Widzieli, to,
co nieuchronnie zagraża cywilizacji i kulturze.
A.P.
Z całą pewnością. Dostojewski też to wiedział. I w „Fauście „ również zostało to przeczucie
zapisane, iż tak wygląda postęp cywilizacji i do tego prowadzi.
I.S.
Do stosu rupieci, czy też „pokruszonych obrazów”...
A.P
Z jednej strony stos rupieci, a z drugiej – obóz koncentracyjny, jako wzór budowy nowego,
wspaniałego świata. Dlatego mówię o ubóstwie polskiego Oświecenia. Ani nasze Oświecenie,

5
ani Romantyzm, ani Pozytywizm nie potrafiły w swoim myśleniu o przyszłości wyjść poza
kategorię postępu, jako bezsprzecznej wartości. Dla Goethego postęp to był postęp i nie
oznaczał tego, co dobre. Czasami się diabła wzywa, żeby pomógł budować.
I.S
Czekałam kiedy ponownie pojawi się diabeł. Wydaje się, że Cię kusi. Jest u Sołoguba, u
Dostojewskiego, u Achmatowej, siedzi w Fauście, i chyba u Chlebnikowa też składa
wizytę ?
A.P.
Doświadczenia językowe, całą stylistykę Chlebnikowa też możnaby przeanalizować z tego
punktu widzenia. Mówi się o słopiewniach, o neologizmach, ale gdyby tak zapytać – czyj to
jest język, czyja mowa ? Wówczas inaczej zacznie ten dyskurs poetycki świecić.
I.S.
Myślisz, że jest to język, który został poddany diabelskiej próbie ?
A.P.
W pewnym sensie tak, dlatego jest to poezja tak głęboka i nie jest to wygłup, czy zabawa
językowa. To nie jest nasz Młodożeniec.
I.S.
Chcesz powiedzieć, że futuryzm polski i rosyjski jest nieporównywalny ?
A.P
Jedynym, który ma u nas poczucie tej diabelskiej próby, jest Aleksander Wat. Zobaczmy
jego futurystyczny utwór „Ja z jednej strony i Ja z drugiej strony mego Mopsożelaznego
Piecyka” i jaki świat został tu przedstawiony, i jakim językiem.
I.S.
Pisząc o „Fauście”, o poezji Anny Achmatowej zwracasz uwagę na problem występującej w
tych dziełach inwersji. Odwrócenia czasów, ról , stron świata, a także na rolę sobowtóra.
A.P.
Owa inwersja zgadza się z wyjściowym motywem dzieł tych twórców, jakim są zaświaty,
które wychodzą na jaw. Sam diabeł, bez względu kim ten jegomość jest, stanowi figurę
inwersyjną.
I.S
A sprawa sobowtórów ?
A.P.
Sobowtóry, zgodnie z rosyjskim ich rozumieniem, to nie jest Dr Jekyll i Mr Hyde, tylko
los, który byłby potencjalnie możliwy, lecz został zrealizowany zupełnie inny. Wielimir
Chlebnikow określił to jako „pierwiastek z minus jeden”, czyli liczbę irracjonalną. Otóż
sobowtór pojawia się jako ta urojona liczba, jako coś , co mogłoby być, ale nie jest, bo ktoś
przeżył inne życie. To jest operowanie magicznym zwierciadłem, wskrzeszanie Heleny, która
okazuje się chtonicznym widmem z zaświatów, z całym przypisanym jej robactwem
diabelskim.
I.S.
Czyli wracamy do „Fausta”. Wytłumacz jednak tytuł zbioru swoich esejów „Sceptyk w
piekle”. Kim jest sceptyk ?
A.P
„Sceptyk w piekle „ taki tytuł nosi szkic o Puszkinie. W książce są dwa szkice, które
stanowią preambułę całości – o Puszkinie i o Dostojewskim , a są to przecież klasycy tematu
diabelskiego w literaturze rosyjskiej. Puszkin reprezentuje szkołę oświeceniowego
racjonalizmu, choć sam francuski racjonalizm nazywa francuskim zabobonem. Jego
sceptycyzm jako postawa intelektualna wobec świata, jest bardzo wyraźny. Z czymkolwiek
się jednak styka w czasie swych życiowych peregrynacji, to z całym swym racjonalnym

6
sceptycyzmem, trafia do piekła. Świat mu się inwersyjnie odwraca i nie pozwala na ucieczkę.
I ten najjaśniejszy, racjonalny rosyjski pisarz siedzi w tym po uszy.
„Eugeniusz Oniegin”, klasyka, powstał z projektu napisania powieści, czy poematu o
zakochanym diable. Zakochany diabeł miał być sobowtórem bohatera –narratora, taką liczbą
urojoną. Dlatego może Eugeniusz Oniegin jako postać jest bohaterem zerowym, to jest
ludzkie zero.
I.S.
Twoją książkę otwiera szkic o Puszkinie , a zamyka esej o Josifie Brodskim.
A.P.
Miedzy nimi jest Bunin, Remizow,Wołoszyn, Zamiatin, Gumilow, Achmatowa, Waginow,
no i wreszcie „wyjście z sowietyzmu”.
I.S.
Cała plejada ważnych pisarzy. Łączy ich historia wieku XX. I co jeszcze ?
A.P.
Jest między nimi wspólnota idei. Są to ludzie, którzy tworzą nowoczesność w literaturze i
kulturze rosyjskiej. Potwierdzają się refleksje badaczy kultury, którzy twierdzą, że mit diabła
odżył w okresie modernizacji w Europie. Wówczas zaczyna być widoczny chaos
wyłaniającego się nowoczesnego świata. Na poziomie myślenia potocznego piekło oznacza
wojnę, terror, totalitaryzm. Tyle tylko, że ta wizja jest już w Fauście Goethego. Nie ma
takiego elementu nowoczesności, którego by Goethe nie przewidział. On sam powiadał, że
wyrósł między wojnami – wojną siedmioletnią i wojnami napoleońskimi. Te wojny go
ukształtowały.
I.S.
Achmatowa, Chlebnikow, Zamiatin - pisarze między wojnami ?

A.P.

Chlebnikow, Zamiatin nie dożyli do II wojny światowej, ale przeszli przez wojnę domową i
rewolucję . Sami doświadczyli i poznali czym jest terror : polityczny, wojskowy, policyjny i
terror jako poczucie grozy.
Terror w dosłownym znaczeniu to jest antyczne dno zaświatów. Owe zaświaty wypełzają,
otchłań staje do góry dnem. Terror, czyli dno zaświatów, przywala rzeczywistość.
I.S.
Z naszej rozmowy wynika, że od początku tłumaczysz bardzo przenikliwych i
przewidujących twórców, którzy na własnej skórze, oprócz Goethego doświadczyli czym jest
piekło.
A.P.

Tak, ale Goethe nie uniknął tego, że Enerdowcy wygrzebali go nocą z grobu, żeby zmierzyć
mu czaszkę w celach frenologicznych.
I.S.

Na zakończenie, co studiowałeś, jaki wydział skończyłeś?


A.P.

Socjologię.
I.S.
Kiedy przetłumaczyłeś pierwszy wiersz?

A.P. W wieku licealnym.

7
I.S.
O ile pamiętam Niemcy okazali bardzo duże zainteresowanie twoim przekładem Rilkego I
„Fausta” Goethego. Było ciekawe spotkanie w Instytucie Goethego , dostałeś odznaczenie?
A.P.
Tak, to był ( dopisz - order zasługi itd. )

I.S.
Czy Rosjanie zauważyli twojego Chlebnikowa, Dostojewskiego, Achmatową?
A.P
( dopisz !! )- oficjalni, itd.
I.S.
Nie tylko jako tłumacz i eseista ale również jako wiceprezes polskiego PEN Clubu masz
wiele kontaktów z pisarzami rosyjskimi. Kogo się w Polsce tłumaczy i czy mamy pojęcie o
współczesnej literaturze rosyjskiej ?
A.P.
(Dopisz , ale krótko ) ( tu o zapośredniczeniu przez Zachód )
I.S.
Czy myślisz czasami o swoim mentorze ?

A.P.
Niemal nieustannie myślę o Sewerynie Pollaku, o jego podejściu do literatury i do
tłumaczeń. Często cytuję jego uwagę, która jest dla mnie ważna. Jako bardzo młody ,
początkujący tłumacz porywałem się na największych poetów. Poszedłem do Pollaka z
przekładem wierszy Mandelsztama. On cierpliwie to czytał, analizował i wreszcie bardzo
zirytowany zasapał i powiedział: „Panie Adamie, Mandelsztam nie miał czasu na takie
rzeczy”.
To jest nauka, którą trzeba sobie zapamiętać na całe życie i rada dla wszystkich piszących:
Mandelsztam nie miał czasu na takie rzeczy.

You might also like