You are on page 1of 296

CHARLAINE HARRIS

MARTWY A DO ZMROKU
(Przeoya: Ewa Wojtczak)

Zysk i s-ka 2004

ROZDZIA PIERWSZY

Od lat czekaam na zjawienie si wampirw w naszym miasteczku, gdy jeden z nich wszed do baru. Odkd przed czterema laty wampiry wyszy z trumien (jak to wesoo ujmuj), spodziewaam si, e ktry z nich prdzej czy pniej trafi do Bon Temps. Nasz ma miecin zamieszkiwali zatem nie przedstawiciele mieli tu y wszystkich innych mniejszoci... dlaczego

czonkowie najwieszej, czyli prawnie uznani nieumarli? Do tej pory wszake wiejska pnoc Luizjany najwyraniej niezbyt kusia wampiry. Cho z drugiej strony Nowy Orlean stanowi dla nich prawdziwe centrum... W kocu mieszkali w tym miecie bohaterowie powieci Anne Rice, nieprawda? Z Bon Temps do Nowego Orleanu nie jedzie si dugo i wszyscy gocie naszego baru mawiaj, e jeli staniesz na rogu ulicy i rzucisz kamieniem, moesz przypadkiem trafi wampira. Chocia... lepiej nie rzuca. Niemniej jednak czekaam na mojego wasnego nieumarego. Musz wam powiedzie, e nie umawiam si zbyt czsto z mczyznami. Nie dlatego, e nie jestem adna. Jestem. Mam blond wosy, niebieskie oczy, dwadziecia pi lat, dugie nogi, spory biust i tali jak u osy. Wygldam niele w letnim stroju kelnerki, ktry wybra dla nas szef, Sam Merlotte: czarne szorty, biay podkoszulek, biae skarpetki, czarne najki. Cierpi jednak z powodu pewnego... upoledzenia. Tak w kadym razie staram si nazywa swoje dziwactwo czy dar. Klienci baru z kolei twierdz po prostu, e jestem troch stuknita. Jakkolwiek uj moje problemy, rezultat jest identyczny - prawie nigdy nie chodz na randki. Z tego te wzgldu ogromne znaczenie maj dla mnie najmniejsze nawet przyjemnoci. A on usiad przy jednym z moich stolikw... to znaczy wampir. Natychmiast wiedziaam, kim jest. Zdziwio mnie, e nikt inny si nie

odwrci i nie zagapi na niego. Nie rozpoznali go! Ja za raz tylko zerknam na t blad skr i ju wiedziaam, e to wampir. Miaam ochot taczy z radoci i faktycznie wesoo zakrciam si wok wasnej osi przy barze. Mj szef i waciciel baru U Merlottea, Sam, podnis wzrok znad drinka, ktry miesza, i posa mi krtki umiech. Chwyciam swoj tac i notesik, po czym podeszam do stolika wampira. Miaam nadziej, e jeszcze nie zlizaam sobie szminki z ust, a mj koski ogon cigle wyglda porzdnie. Byam troch spita, lecz czuam, e wargi rozciga mi lekki umieszek. Wampir wyglda na zatopionego w mylach, tote mogam mu si dobrze przyjrze, zanim mnie zauway. Oceniam, e mierzy nieco powyej metra osiemdziesiciu. Mia gste, zaczesane gadko w ty i opadajce na konierz kasztanowe wosy, a jego dugie baczki wydaway si interesujco staromodne. Oczywicie by blady, no przecie by martwy... jeli wierzy starym opowieciom. Chocia zgodnie z zasadami politycznej poprawnoci, ktre rwnie wampiry publicznie respektoway, ten facet by jedynie ofiar wirusa - z jego powodu pozostawa pozornie martwy przez kilka dni, a od czasu zaraenia reagowa alergicznie na wiato soneczne, srebro i czosnek. Szczegy tej teorii zmieniay si zreszt zalenie od gazety codziennej, w ktrej pojawia si artyku na ten temat. A obecnie wszystkie dzienniki pene byy tekstw o wampirach. Tak czy owak, mj wampir wargi mia liczne, ostro wykrojone, ciemne brwi za wygite w uk. Jego nos przypomnia mi pewn bizantyjsk mozaik przedstawiajc jakiego ksicia. Gdy nieumary w kocu na mnie spojrza, dostrzegam, e tczwki ma jeszcze ciemniejsze ni wosy, a biaka niewiarygodnie wprost biae. - Co mog panu przynie? - spytaam, niewysowienie szczliwa. Unis brwi. - Macie syntetyczn krew w butelkach? - spyta. - Niestety nie, przykro mi! Sam zoy niedawno zamwienie, ale pewnie dostarcz dopiero w przyszym tygodniu. - W takim razie poprosz czerwone wino - powiedzia gosem tak chodnym i jasnym jak strumie pyncy po gadkich kamieniach. Gono

si rozemiaam. Sytuacja bya niemal zbyt doskonaa. - Niech si pan nie przejmuje ma Sookie, dziewczyna jest niestety troch stuknita - z awy przy cianie dotar do mnie znajomy gos. Natychmiast usza ze mnie caa rado, mimo i na wargach nadal czuam uprzejmy umiech. Zaciekawiony wampir gapi si na mnie, obserwujc, jak szczcie znika z mojej twarzy. - Zaraz przynios paskie wino - rzuciam i odeszam szybko, nawet nie zerknwszy na zadowolon gb Macka Rattraya. Mack przychodzi tu prawie kadej nocy wraz z on Denise. Nazwaam ich Szczurz Park. Odkd przeprowadzili si do wynajtej przyczepy przy Four Tracks Corner, z caych si starali si mnie przygnbi. Miaam nadziej, e wynios si z Bon Temps rwnie szybko, jak si tu zjawili. Gdy po raz pierwszy weszli do Merlottea, zachowaam si bardzo nieuprzejmie i podsuchaam ich myli. Wiem, e to paskudne posunicie. Czasem wszake nudz si jak wszyscy, wic chocia przez wikszo czasu blokuj napyw wrcz wpychajcych si do mojej gowy myli innych osb, zdarza mi si ulec pokusie. Wiedziaam zatem o Rattrayach kilka rzeczy, ktrych moe nikt inny nie wiedzia. Po pierwsze odkryam, e siedzieli kiedy w wizieniu, chocia nie znaam powodw. Po drugie pojam, e Macka Rattraya naprawd bawi wasne paskudne myli na temat ludzi przychodzcych do naszego baru. A pniej znalazam w mylach Denise, e dwa lata wczeniej porzucia niemowl, ktrego ojcem nie by Mack. Poza tym Rattrayowie nie dawali napiwkw! Sam nala kieliszek czerwonego wina stoowego, lecz zanim postawi je na mojej tacy, zerkn ku stolikowi, przy ktrym siedzia wampir. Kiedy ponownie spojrza na mnie, uprzytomniam sobie, e rwnie wie, kim jest nasz klient. Mj szef ma oczy bkitne niczym Paul Newman, moje natomiast s zamglone i szaroniebieskie. Sam jest take blondynem, ale jego mocne, gste wosy maj odcie niemal gorcego, czerwonego zota. Zawsze jest troch opalony i chocia w ubraniu prezentuje si szczupo, widziaam go bez koszuli (gdy rozadowywa ciarwk), tote wiem, e tuw ma cakiem muskularny. Nigdy nie sucham jego myli, jest

przecie moim pracodawc. Wczeniej musiaam odej z kilku miejsc, poniewa odkryam na temat moich szefw pewne szczegy, ktrych zna nie chciaam. Teraz jednak Sam nic nie powiedzia, tylko da mi wino dla wampira. Sprawdziam, czy kieliszek jest czysty i lnicy, po czym wrciam do stolika mojego klienta. - Prosz, oto paskie wino - owiadczyam z przesadn grzecznoci i ostronie postawiam kieliszek na stole dokadnie przed nieumarym. Wampir spojrza na mnie ponownie, a ja skorzystaam z okazji i zatonam w jego przepiknych oczach. - Na zdrowie - dodaam z dum. - Hej, Sookie! - wrzasn za moimi plecami Mack Rattray. - Przynie nam tu zaraz nastpny dzban piwa! Westchnam i obrciam si, by zabra pusty dzban ze stolika Szczurw. Zauwayam, e Denise prezentuje si dzisiejszego wieczoru doskonale w krtkim podkoszulku i szortach. Szop brzowych wosw uczesaa w modny niead. Denise nie bya waciwie adna, lecz tak krzykliwa i pewna siebie, e rozmwca odkrywa jej braki dopiero po duszej chwili. Sekund pniej spostrzegam ku swojej konsternacji, e Rattrayowie przysiedli si do stolika wampira. Gawdzili z nim. Wampir nie mwi zbyt wiele, lecz najwyraniej nie zamierza te wsta i odej. - Popatrz na to! - rzuciam z oburzeniem do Arlene, drugiej kelnerki. Arlene jest rudowosa, piegowata i dziesi lat ode mnie starsza. Cztery razy ju wychodzia za m, ma dwoje dzieci i od czasu do czasu odnosz wraenie, e mnie uwaa za swoj trzeci latorol. - Nowy facet, co? - spytaa bez wikszego zainteresowania. Arlene spotyka si aktualnie z Rene Lenierem i chocia mnie nie wydaje si on atrakcyjny, moja przyjacika wyglda na do zadowolon. O ile si nie myl, Rene by wczeniej jej drugim mem. - Och, to wampir - odparam, poniewa musiaam si z kim podzieli moim zachwytem. - Naprawd? Wampir u nas? No c, pomylmy - oznajmia z lekkim umiechem sugerujcym, e zdaje sobie spraw z przepeniajcej mnie

radoci. - Nie jest chyba jednak zbyt bystry, kochana, skoro zadaje si ze Szczurami. Z drugiej strony Denise niele si przed nim popisuje. Odkryam, e Arlene ma racj. Arlene jest o wiele lepsza ni ja, jeli chodzi o ocen spraw msko-damskich, jest przecie ode mnie znacznie bardziej dowiadczona. Wampir by godny. Zawsze syszaam, e wynaleziona przez Japoczykw syntetyczna krew wystarcza nieumarym za poywienie, w rzeczywistoci wszake nie zaspokajaa ich godu i dlatego nadal zdarzay si czasem nieszczliwe wypadki (jest to wampirzy eufemizm na okrelenie krwawych zabjstw dokonywanych na ludziach). A Denise Rattray gadzia sobie gardo, poruszaa gow, krcia szyj... Co za suka! Do baru wszed nagle mj brat, Jason, zbliy si powoli, po czym mnie uciska. Jason wie, e kobiety lubi facetw, ktrzy s dobrzy dla czonkw swoich rodzin i uprzejmi dla osb w jaki sposb upoledzonych, wic ciskajc mnie, zyskuje podwjne punkty. Nie, eby musia si przesadnie stara o popularno u pci przeciwnej. Wystarczy, e jest sob, szczeglnie e przystojniak z niego. Na pewno potrafi by rwnie zoliwy, wikszo kobiet jednak wyranie tego nie zauwaa. - Hej, siostrzyczko, jak si miewa babcia? - Bez zmian, czyli w porzdku. Wpadnij do nas, to zobaczysz. - Wlec. Ktra dzi przysza solo? - Och, sam poszukaj. - Gdy Jason zacz si rozglda, dostrzegam tu i wdzie pospieszne ruchy kobiecych rk poprawiajcych wosy, bluzki, malujcych wargi... - O rany. Widz DeeAnne. Jest wolna? - Przysza z kierowc ciarwki z Hammond. Facet poszed do toalety. Uwaaj na niego. Brat umiechn si do mnie, a ja si zdumiaam, e inne kobiety nie dostrzegaj samolubnoci tego umiechu. Gdy Jason wszed do baru, nawet Arlene wygadzia koszul, a jako osbka czterokrotnie zamna powinna nieco lepiej szacowa mczyzn. Inna kelnerka, z ktr pracowaam, Dawn, odrzucia w tym momencie wosy i wyprostowaa plecy, prezentujc sterczce cycki. Jason uprzejmie jej pomacha, ona za

posaa mu pozornie drwicy umieszek. Ju jaki czas temu zerwaa z Jasonem, lecz Dawn nadal pragnie, by mj brat j dostrzega. Byam naprawd zajta - w sobotni wieczr do Merlottea wpadali cho na chwil niemal wszyscy mieszkacy miasteczka - na moment straciam wic z oczu mojego wampira. Kiedy w kocu znalazam woln chwil i postanowiam sprawdzi, co u niego, okazao si, e nadal rozmawia z Denise. Mack patrzy na niego z tak chciw min, e a si zaniepokoiam. Podeszam bliej do ich stolika i zagapiam si na Macka. Po chwili otworzyam swj umys na jego myli i go podsuchaam. Odkryam, e Mack i Denise trafili do wizienia za osuszanie wampirw! Okropnie haaliwe osoby. Wampirza krew podobno chwilowo agodzi symptomy niektrych chorb i zwiksza potencj seksualn (takie skrzyowanie prednizonu i viagry), tote istnia ogromny czarny rynek i wielkie zapotrzebowanie na prawdziw, nie rozcieczan wampirz krew. A gdzie jest popyt, tam s i dostawcy. I wanie si dowiedziaam, e do tych dostawcw naley wstrtna Szczurza Parka. Wcigali w puapk wampiry i osuszali ich ciaa z krwi, ktr pniej sprzedawali w maych fiolkach, po dwiecie dolarw kada. Byo to najbardziej poszukiwane lekarstwo od przynajmniej dwch lat. Niejeden klient wprawdzie oszala po wypiciu czystej wampirzej krwi, czarnemu rynkowi bynajmniej co takiego wszake nie zaszkodzio. Pozbawiony krwi wampir zazwyczaj nie egzystuje dugo. Morderczy osuszacze zostawiali nieszczsnych nieumarych zwizanych, najczciej po prostu porzucajc ich ciaa na dworze. Wschodzce soce koczyo udrk biednych istot. Od czasu do czasu czytao si o zemcie wampira, ktry zdoa si uwolni i przey. Wwczas osuszacze ginli straszn mierci. Nagle mj wampir si podnis i ruszy wraz ze Szczurami ku drzwiom. Mack dostrzeg moje spojrzenie. Widziaam, e jawnie zaskoczy si zdenerwowaam, niemniej jednak automatycznie zaniosam dzban piwa i kufle do stolika, przy ktrym siedziay cztery

go wyraz mojej twarzy, a jednak Rattray odwrci si, zbywajc mnie wzruszeniem ramion - gestem zarezerwowanym dla wszystkich wok. Jego reakcja mnie rozwcieczya. Naprawd mnie rozwcieczya! Zastanawiaam si, co robi, lecz podczas gdy ja zmagaam si z sob, caa trjka znalaza si ju na dworze. Czy wampir uwierzyby mi, jelibym za nim pobiega i powiedziaa mu, co wiem? Przecie prawie nikt nie wierzy w moje umiejtnoci. A ci, ktrzy przypadkiem w nie uwierzyli, reagowali na mnie nienawici i strachem. Nie cierpieli mnie za to, e potrafi odczyta ich sekretne myli. Arlene bagaa mnie kiedy, bym zerkna w umys jej czwartego ma, ktry przyszed po ni pewnym pnym wieczorem, podejrzewaa bowiem, e mczyzna zastanawia si, czy nie zostawi jej i dzieci. Nie zrobiam tego jednak, poniewa nie chciaam straci jedynej przyjaciki. Waciwie nawet Arlene nie potrafia mnie poprosi wprost, gdy musiaaby gono przyzna, e posiadam ten dar, to przeklestwo... A pozostali w ogle nie chcieli przyjmowa owego faktu do wiadomoci. Woleli uwaa mnie za wariatk. Zreszt, wcale tak bardzo Z si nie mylili, te bo wasne teraz zdolnoci telepatyczne si, czasem przyprawiay mnie niemal o szalestwo! tego wzgldu zawahaam zmieszaam, przestraszyam i rozgniewaam rwnoczenie. W nastpnej sekundzie jednak poczuam, e po prostu musz zadziaa. Dodatkowo sprowokowao mnie spojrzenie, ktre posa mi Mack - sugerowa nim, e zupenie si dla niego nie licz. Przeszam bar i dotaram do Jasona, ktry podrywa DeeAnne. T dziewczyn powszechnie uznawano za atw. Kierowca ciarwki z Hammond siedzia po jej drugiej stronie i patrzy na ni spode ba. - Jasonie - odezwaam si ostro. Mj brat odwrci si w moj stron i posa mi piorunujce spojrzenie. - Suchaj, czy acuch nadal ley na tyach twojego pikapa? - Nigdy nie opuszczam domu bez niego - odpar powoli, badawczo mi si przygldajc. Wyranie usiowa odgadn z mojej miny, czy mam kopoty. - Bdziesz walczy, Sookie? Odpowiedziaam umiechem. Przyszo mi to atwo, gdy w swojej

pracy wiecznie si umiechaam. - Mam nadziej, e nie - odparam pogodnie. - Hej, a moe potrzebujesz pomocy? - spyta. Ostatecznie by moim bratem. - Nie, dziki - odrzekam. Staraam si mwi spokojnym tonem. Odwrciam si i podeszam do Arlene. - Suchaj - powiedziaam. - Musz dzi troch wczeniej wyj. Przy moich stolikach niewiele si dzieje, moesz je za mnie obsuy? - Nie sdziam, e kiedykolwiek poprosz o co takiego Arlene, chocia sama wielokrotnie j zastpowaam. Arlene rwnie zaoferowaa mi pomoc. - Nie, nie, wszystko jest w najlepszym porzdku - zapewniam j. - Wrc, jeli zd. A jeli posprztasz tu za mnie, ja sprztn twoj przyczep. Przyjacika z entuzjazmem pokiwaa rud grzyw. Spojrzaam na Sama, potem wskazaam na drzwi dla personelu, na siebie i w kocu poruszajc dwoma palcami, pokazaam, e wychodz. Mj szef kiwn gow, cho nie wyglda na zbytnio szczliwego. Wyszam tylnymi drzwiami. Prbowaam i po wirze jak najciszej. Parking dla pracownikw znajduje si na tyach baru. Trzeba przej przez drzwi prowadzce do magazynu. Na parkingu sta samochd kucharki oraz auta Arlene, Dawn i moje. Po prawej stronie, nieco na wschd, przed przyczep Sama tkwi jego pikap. Ze wirowego parkingu dla personelu wyszam na pooony na zachd od baru, znacznie wikszy asfaltowy parking dla klientw. Polan, na ktrej stoi Merlotte, otacza las, a brzegi parkingu s gwnie wirowe. Sam dba o dobre owietlenie parkingu dla klientw; w surrealistycznym blasku wysokich latarni teren wyglda dziwnie. Dostrzegam wgniecione sportowe czerwone auto Szczurzej Parki, wiedziaam zatem, e oboje s blisko. W kocu znalazam pikapa Jasona. Samochd jest czarny, po bokach przyozdobiony charakterystycznymi i rowym. Tak, zawijasami tak, mj brat w kolorach by niebieskawozielonym uwielbia

dostrzegany. Wcignam si przez tyln klap i dobry moment grzebaam w czci towarowej, szukajc acucha zoonego z grubych, dugich

ogniw, ktry Jason wozi na wypadek problemw. W kocu znalazam acuch i zwinam go. Idc, niosam przycinity do ciaa, dziki czemu nie brzcza. Zastanowiam si przez chwil. Jedyne jako tako odosobnione miejsce, do ktrego Rattrayowie mogliby zacign wampira, miecio si na kocu parkingu, tam gdzie gazie drzew zwisay nisko nad samochodami. Skradaam si wic w tamtym kierunku, usiujc porusza si szybko i cicho. Co kilka sekund zatrzymywaam si i nadsuchiwaam. Wkrtce dotar do mnie jk i ciszone gosy. Przecisnam si midzy samochodami i zobaczyam wszystkich troje dokadnie tam, gdzie si ich spodziewaam. Wampir lea na ziemi na plecach, twarz mia wykrzywion z powodu straszliwego blu, a byszczcy acuch wizi jego przeguby i kostki. Srebro! Dwie mae fiolki z krwi leay ju na ziemi, u stp Denise. Dostrzegam, e Rattrayowa mocuje do igy now probwk prniow. Opaska uciskowa wbijaa si wampirowi okrutnie w rami nad okciem. Osuszacze stali odwrceni do mnie plecami, wampir za jeszcze mnie nie dostrzeg. Poluniam zwinity acuch, tote prawie metr wisia teraz swobodnie. Kogo zaatakowa najpierw? - zastanowiam si. Oboje Rattrayowie byli mali, ale niebezpieczni. Przypomniaam sobie pogardliwe spojrzenie wychodzcego Macka i fakt, e nigdy nie da mi napiwku. Tak, Mack bdzie pierwszy. Nigdy wczeniej tak naprawd z nikim si nie biam i odkryam obecnie, e ciesz si spodziewan walk. Wyskoczyam zza czyjego pikapa, rozhutaam acuch i przejechaam nim po grzbiecie klczcego obok ofiary Macka. Mczyzna wrzasn i zerwa si na rwne nogi. Denise ypna na nas zowrogo, po czym zabraa si za zatykanie trzeciej fiolki. Mack sign do buta, a gdy podnis rk, co w niej lnio. Przeknam lin. Mack mia n. - No, no, no - mruknam i posaam mu umieszek. - Ty stuknita suko! - wrzasn. Sdzc z jego tonu, rwnie znajdowa przyjemno w naszej potyczce. Byam zbyt przejta, by zablokowa napyw jego myli tote wietnie wiedziaam, co zamierza mi

zrobi i fakt ten naprawd mnie rozzoci. Ruszyam ku przeciwnikowi, pragnc zrani go jak najmocniej. Niestety, Mack by przygotowany i skoczy do przodu z noem, gdy ja jeszcze wprawiaam acuch w ruch. N na szczcie chybi, ledwie muskajc moje rami. Szarpnam acuchem, ktry niczym czua kochanka otoczy chud szyj Rattraya. Triumfalny krzyk mczyzny prdko zamieni si w gulgotanie. Mack upuci n i zacisn obie rce na ogniwach acucha. Tracc powietrze, upad kolanami na betonowy chodnik, wyszarpujc mi przy okazji acuch z doni. C, straciam wic acuch Jasona. Byskawicznie schyliam si jednak i signam po n Rattraya, udajc, e wiem, jak naley go uy. Tymczasem ruszya ku mnie Denise. W wiatach i cieniach parkingu przypominaa rozczochran wiedm. Widzc w moim rku n ma, zatrzymaa si w p kroku. Kla i pomstowaa, wykrzykujc straszne rzeczy. Czekaam, a si zmczy, po czym syknam. - Wynocha. Ale to ju! Kobieta z nienawici wpatrzya si w moj twarz. Sprbowaa zagarn fiolki z krwi, ale warknam, kac jej je zostawi. Pocigna zatem Macka do pionu. Mczyzna nadal si dusi, gulgota i trzyma za acuch. Denise niezdarnie zacigna go do ich samochodu, po czym wepchna na siedzenie pasaera. Wyszarpna z kieszeni kluczyki i osuna si za kierownic. Odgos uruchamianego silnika uprzytomni mi nagle, e Szczury maj teraz inn bro. Szybciej ni kiedykolwiek w yciu nachyliam si i szepnam wampirowi do ucha: - Wstawaj! - Zapaam go pod ramiona i z caych si szarpnam w gr. Nieszcznik zrozumia mnie, napi minie ng i pozwoli si cign. Gdy z rykiem nadjecha ku nam czerwony samochd, znalelimy si ju w rzdzie pierwszych drzew. Denise chybia o niecay metr, musiaa bowiem zboczy, by nie wjecha w sosn. Pniej usyszaam, e gony warkot silnika auta Szczurw cichnie w oddali. - Och, wietnie - sapnam, po czym klknam obok wampira, poniewa ugiy si pode mn kolana.

Przez chwil oddychaam ciko i zbieraam siy. Wampir poruszy si lekko. Przypatrzyam mu si uwanie. Ku swojemu przeraeniu dostrzegam smugi dymu wznoszce si z jego przegubw, w miejscach, gdzie dotykao ich srebro. - Och, mj biedaku - jknam. Wciekaam si na siebie, e nie zatroszczyam si o niego natychmiast. Nadal prbujc zapa oddech, zaczam rozwija cienkie paski srebra, ktre wydaway si stanowi czci jednego bardzo dugiego acucha. - Biedne malestwo szeptaam, wcale wwczas nie mylc, jak absurdalnie brzmi te sowa. Mam zwinne palce, do prdko wic uwolniam nadgarstki nieszcznika. Zadaam sobie pytanie, w jaki sposb Szczurom udao si tak atwo go podej. Wyobraajc sobie t scenk, poczuam na policzkach rumieniec. Wampir otoczy sobie ramionami pier, ja za zabraam si za uwalnianie ze srebra jego kostek. Nogi nieumarego wyglday lepiej, gdy Rattrayowie nie owinli goego ciaa, lecz nogawki dinsw. - Przepraszam, e zjawiam si tak pno - oznajmiam ze szczerym smutkiem w gosie. - Poczujesz si lepiej za minutk, prawda? ...Chcesz, ebym odesza? - Nie. - Poczuam si mile poechtana, w tym momencie jednak doda: - Mog powrci, a ja jeszcze nie mam siy walczy. - Jego chodny gos by nieco chropawy, lecz nie byam pewna, czy sysz w nim rzeczywicie sapanie. Zrobiam kwan min, a kiedy wampir odzyskiwa siy, zaczam si bacznie rozglda. Usiadam plecami do niego, dajc mu nieco prywatnoci. Wiem, jak nieprzyjemnie czuje si cierpica osoba, gdy kto si na ni gapi. Przykucnam na chodniku i obserwowaam parking. Kilka samochodw odjechao, inne przyjechay, aden wszake nie dotar do naszego koca przy lesie. Z ruchu powietrza wok siebie wywnioskowaam nagle, e wampir usiad prosto. Nie odezwa si. Obrciam gow w lewo, by mu si przypatrze. By bliej mnie, ni sdziam. Jego due ciemne oczy wpijay si w moje. Ky schowa, co mnie troch rozczarowao. - Dzikuj - powiedzia drtwo. Wcale wic nie przej si faktem, e uratowaa go kobieta. Typowy

facet. Skoro okazywa mi tak niewiele wdzicznoci, uznaam, e te mog si zachowa nieuprzejmie i postanowiam podsucha jego myli. Otworzyam cakowicie umys... i nie usyszaam... nic. - Och - powiedziaam, syszc we wasnym gosie szok. - Nie sysz ci - dodaam bezwiednie, zupenie nad sob nie panujc. - Dzikuj! - powtrzy wampir goniej, poruszajc przesadnie wargami. - Nie, nie o to mi chodzi... Sysz, co mwisz, tyle e... - I w tym momencie z podniecenia zrobiam co, czego normalnie nigdy bym nie zrobia, poniewa takie posunicie byo bezczelne i zbyt osobiste, a poza tym ujawniao fakt mojego upoledzenia...A jednak odwrciam si do wampira, pooyam rce po obu bokach jego biaej twarzy i przypatrzyam mu si uwanie. Skupiam ca swoj energi. I nic! Czuam si, jakbym dotd przez cay czas musiaa sucha radia, rwnoczenie wielu stacji, ktrych nawet nie trzeba byo wybiera... A teraz nastawiam odbiornik na pewn dugo fali i... nieoczekiwanie nie sysz nic. Byo mi jak w niebie. Oczy wampira przez moment rozszerzay si i ciemniay, on sam wszake zachowa cakowite milczenie. Och, przepraszam ci bknam straszliwie zakopotana. Oderwaam rce od jego twarzy i zapatrzyam si na parking. Zaczam co papla o Maku i Denise, cay czas mylc, jak cudownie byoby mie towarzysza, ktrego nie mog usysze, pki nie zdecyduje si odezwa na gos. Jakie pikne byo jego milczenie. - ...Wic uznaam - cignam - e lepiej wyjd i zobacz, czy dobrze si miewasz - podsumowaam, nie pamitajc, co mu wczeniej mwiam. - Przysza tu mnie uratowa. Postpia bardzo odwanie owiadczy gosem tak uwodzicielskim, e DeeAnne na moim miejscu wyskoczyaby chyba ze swoich czerwonych nylonowych majtek. - Przesta - mruknam zgryliwym tonem. Odniosam wraenie, e z omotem runam na ziemi z chmur. Przez kilka sekund spoglda na mnie ze zdumieniem, pniej jego

blada twarz ponownie zobojtniaa. - Nie boisz si przebywa sam na sam z godnym wampirem? Wychwyciam jak gron nut pod tym pozornie artobliwym pytaniem. - Wcale nie. - Wychodzisz z zaoenia, e skoro przybya mi z pomoc, jeste bezpieczna? Sdzisz, e po tych wszystkich latach ywi jeszcze choby uncj sentymentalnych uczu? Wampiry czsto zwracaj si przeciw osobom, ktre im ufaj. Wiesz przecie, e nie ma w nas cech ludzkich. - Wielu ludzi rwnie obraca si przeciwko tym, ktrzy im ufaj stwierdziam. Czasem potrafi myle praktycznie. - Nie jestem kompletn idiotk - dodaam. Podniosam rk i pokrciam gow. W czasie kiedy wampir dochodzi do siebie, zdyam owin sobie wok szyi i ramion srebrne acuchy Szczurw. Na ten widok wampir wyranie zadra. - Ale masz rozkoszn arteri w pachwinie - oznajmi, gdy si nieco uspokoi. Jego gos znw by kuszcy, a gadkoci przywodzi mi na myl aksamit. - Nie mw takich wstrtnych rzeczy - zdenerwowaam si. - Nie bd tego sucha. Jeszcze raz popatrzylimy po sobie w milczeniu. Baam si, e ju nigdy wicej go nie zobacz. Ostatecznie, swej pierwszej wizyty w Merlotcie z pewnoci nie mg nazwa udan. Staraam si wic chon wszystkie szczegy tego spotkania. Wiedziaam, e zachowam je w pamici i bd wspomina przez dugi, dugi czas. Bdzie dla mnie czym wspaniaym, skarbem... Miaam ochot jeszcze raz dotkn skry wampira. Nie mogam sobie przypomnie, jaka jest w dotyku. Nie dotknam go jednak, nie pozwoliy mi dobre maniery. Poza tym baam si, e nawet municiem mogabym skoni wampira do kolejnych uwodzicielskich kamstewek. - Chciaaby wypi krew, ktr ze mnie cignli? - spyta nieoczekiwanie. - W ten sposb okazabym ci swoj wdziczno. Wskaza na asfalt, gdzie leay zatkane fiolki. - Moja krew wzbogaci twoje

ycie erotyczne i poprawi ci zdrowie. - Jestem zdrowa jak ko - odparam zgodnie z prawd. - A ycia erotycznego w ogle nie mam. Zrb ze swoj krwi, co chcesz. - Mogaby j sprzeda - zasugerowa. Pomylaam, e mnie sprawdza. - Nie tkn jej - odciam si obraona. - Jeste inna - zauway. - Kim jeste? - Sdzc ze sposobu, w jaki na mnie patrzy, przeglda chyba w gowie list moliwoci. Ku wasnej przyjemnoci nadal nie syszaam jego myli. - No c. Nazywam si Sookie Stackhouse i jestem kelnerk odrzekam. - A jak ty masz na imi? - Pytanie wydao mi si niewinne. Miaam nadziej, i wampir nie uzna, e si narzucam. - Bill - powiedzia. Zanim zdoaam si powstrzyma, rozemiaam si tak gwatownie, e a usiadam ponownie na poladkach. - Wampir Bill! - zarechotaam. - Sdziam, e masz na imi Antoine, Basil albo Langford! Bill! - Od dawna tak si nie miaam. - No to na razie, Bill. Musz wraca do pracy. Na myl o lokalu Sama Merlottea poczuam ponownie rozcigajcy moje usta zawodowy umiech. Pooyam do na ramieniu Billa i podniosam si. Rami wampira okazao si twarde niczym skaa, stanam wic na nogach tak szybko, e o mao nie upadam do przodu. Sprawdziam, czy mam rwno podcignite skarpetki, pniej obejrzaam reszt swojego stroju, szukajc plam i dziur po walce ze Szczurami. Otrzepaam poladki, gdy siedziaam przecie na brudnym chodniku, po czym pomachaam Billowi i dziarsko ruszyam przez parking. Przemkno mi przez myl, e spdziam bardzo interesujcy wieczr. Byam niemal tak wesoa jak umiech, ktry towarzyszy tym rozwaaniom. Tyle e... Jason strasznie si na mnie rozgniewa za utrat acucha. ***

Tej nocy, po skoczonej pracy pojechaam do domu odlegego od baru zaledwie nieco ponad sze kilometrw na poudnie. Wczeniej, po powrocie z parkingu, nie zastaam ju w barze Jasona (ani DeeAnne), co mnie dodatkowo ucieszyo. Zastanowiam si nad zdarzeniami tego wieczoru podczas jazdy do domu mojej babci, gdzie mieszkam. Stoi on tu przed cmentarzem Tall Pines, przy Dom z ktrym ten gminnej skrca zacz drogi si w wsk mj dwupasmow samego dom. Dom nie jest szczeglnie zabytkowy, poniewa wikszo najstarszych elementw usunito w ktrym momencie i zastpiono nowymi, poza tym zosta oczywicie wyposaony w elektryczno, hydraulik, izolacj... i wszystkie inne nowoczesne rozwizania. Budynek ma wszake nadal cynowy dach, ktry w soneczne dni olepiajco byszczy. Gdy dach trzeba byo odnowi, chciaam pooy regularne dachwki, moja babcia jednak si nie zgodzia. Chocia ja paciam za naprawy, dom naley do niej, wic naturalnie znw zadaszono go warstwami cyny. Historyczny czy niehistoryczny, zamieszkaam w tym budynku jako mniej wicej siedmiolatka, a wczeniej czsto go odwiedzaam, dlatego te bardzo kocham ten dom. Jest duy, w zamyle mia by bowiem rodzinny, tote wydaje mi si zbyt wielki tylko dla babci i dla mnie. Ma obszerny front z pokrytym siatk gankiem i jest otynkowany na biao, gdy babcia jest absolutn tradycjonalistk. Tej nocy przemierzyam duy salon zastawiony podniszczonymi meblami ustawionymi w wygodny dla nas sposb, pniej przeszam korytarz i wkroczyam do pierwszej sypialni po lewej, tej najwikszej. Moja babcia, Adele Hale Stackhouse, na wp leaa na wysokim ku, szczupe ramiona wspierajc na licznych poduszkach. Mimo ciepej wiosennej nocy nosia bawenian koszul nocn z dugimi rkawami. Lampka nocna wci bya wczona, a babcia miaa na kolanach ksik. - Witaj - zagaiam. drog gminn. budowa na

praprapradziadek, ktry ceni sobie prywatno, tote aby dotrze do budynku, trzeba zjecha dojazdow, przejecha niewielki lasek i dopiero za nim znajduje si polana, na ktrej stoi

- Witaj, kochanie. Moja babcia jest malutka i bardzo stara, lecz nadal ma gste wosy; s tak biae, e wydaj si nieco zielonkawe. W dzie babcia nosi je zwinite w kok, na noc jednake rozpuszcza je lub splata w warkocze. Zerknam na okadk ksiki. - Znw czytasz Danielle Steele? - Och, ta kobieta naprawd potrafi opowiada historie. - Mojej babci ogromn przyjemno sprawiao czytanie powieci tej autorki, ogldanie mydlanych oper nakrconych wedug tych powieci (ktre babcia nazywaa historiami) oraz uczestnictwo w spotkaniach dziesitkw klubw, do ktrych naleaa - jak mi si zdawao - przez cae swoje dorose ycie. Ulubionymi klubami babci byli Potomkowie Wybitnych Polegych i Towarzystwo Ogrodnicze Bon Temps. - Zgadnij, co mi si zdarzyo dzi wieczorem - powiedziaam. - Co? Umwia si z kim na randk? - Nie - odparam, starajc si zachowa na twarzy umiech. - Do mojego baru wszed wampir. - Ojej, mia ky? Wprawdzie widziaam, jak byskay w wiatach parkingu, kiedy biedaka osuszay Szczury, tej scenki nie zamierzaam wszake babci opisywa. - Och, na pewno, tyle e je schowa. - No, no, no, wampir tutaj, w Bon Temps. - Babcia radonie wyszczerzya zby. - Pogryz kogo w barze? - Nie, oczywicie, e nie! Po prostu usiad i zamwi kieliszek czerwonego wina. Waciwie... zamwi wino, ale go nie wypi. Myl, e po prostu potrzebowa towarzystwa. - Zastanawiam si, gdzie si zatrzyma. - Prawdopodobnie nikomu nie zdradzi miejsca swojego pobytu. - Prawdopodobnie - przyznaa babcia i na moment si zadumaa. Przypuszczam, e nie. Spodoba ci si? Odpowied na to pytanie okazaa si trudna. Zastanowiam si przez chwil.

- Sama nie wiem. By naprawd interesujcy - odparam ostronie. - Bardzo chciaabym go pozna. - Nie zaskoczyo mnie, e babcia to powiedziaa, poniewa, cho w pewnych sprawach tradycjonalistka, niektrymi nowymi rzeczami potrafia si cieszy nie mniej ode mnie. A w tej kwestii nie naleaa do reakcjonistek, ktre najchtniej zabroniyby wampirom wstpu do miasta. - Teraz jednak lepiej ju zasn. Z wyczeniem wiata czekaam tylko na twj powrt do domu. Pochyliam si i cmoknam j w policzek. - Dobrej nocy - powiedziaam. Wyszam, przymknam jej drzwi i usyszaam kliknicie wyczanej lampy. Ze swego legowiska wstaa moja kotka, Tina, podesza i otara si o moje nogi. Podniosam zwierztko i przez moment tuliam, po czym pozwoliam mu wrci do snu. Zerknam na zegar. Bya prawie druga, uznaam wic, e te powinnam si pooy. Mj pokj znajduje si po drugiej stronie korytarza. Zanim zasnam w nim po raz pierwszy po mierci rodzicw, babcia przeniosa meble z mojej sypialni w ich domu, dziki czemu poczuam si tu swojsko. Nadal tu stay: pojedyncze ko, toaletka z pomalowanego na biao drewna i maa komoda. Wczyam wiato w sypialni, zamknam drzwi i zaczam si rozbiera. Miaam przynajmniej pi par czarnych szortw i bardzo duo biaych koszulek z krtkim rkawem, gdy atwo si brudziy. A w mojej szufladzie tkwio mnstwo par biaych skarpetek. Z powodu tej liczby rzeczy nie musiaam w nocy robi prania. Byam rwnie zbyt zmczona na prysznic. Wyszczotkowaam wic tylko zby, zmyam makija, oklepaam twarz kremem nawilajcym i zdjam gumk z koskiego ogona. Wpezam do ka w mojej ulubionej, sigajcej prawie do kolan koszuli z Myszk Miki. Pooyam si na boku, jak zawsze, i rozkoszowaam si panujc w pokoju cisz. Mzg prawie wszystkich osb wycza si w tych pnonocnych godzinach, tote sabn drczce mnie wibracje i nie musz walczy z nacierajcymi mylami innych ludzi. W takiej ciszy miaam wreszcie czas pomyle o ciemnych oczach wampira Billa, szybko jednak z wyczerpania zapadam w gboki sen.

*** Nazajutrz w porze lunchu siedziaam na frontowym podwrku i opalaam si na aluminiowym, skadanym leaku. Ubraam si w moje ulubione biae bikini bez ramiczek, ktre okazao si nieco luniejsze ni ubiegego lata, z czego ucieszyam si jak dziecko. Potem usyszaam odgos nadjedajcego pojazdu, a w chwil pniej w odlegoci metra od moich stp zatrzyma si pikap Jasona - owo czarne auto z charakterystycznymi symbolami w kolorach niebieskawozielonym i rowym po bokach. Mj brat zeskoczy (czy wspomniaam, e jego samochd ma ogromne koa?) i podszed do mnie. Nosi swoje zwyke robocze ubranie: koszul khaki i spodnie, do paska za mia przypit pochewk z noem podobnie jak wikszo pracownikw drogowych hrabstwa. Ju po sposobie, w jaki szed, wiedziaam, e jest rozdraniony. Zaoyam ciemne okulary. - Dlaczego mi nie powiedziaa, e bia si z Rattrayami wczoraj w nocy? - Mj brat opad na aluminiowy leak obok mojego. - Gdzie babcia? dorzuci po chwili. - Wiesza pranie - odparam. Babcia uywaa suszarni tylko w ostatecznoci, najchtniej natomiast wywieszaa mokre ubranie na soce. A sznur do bielizny wisia oczywicie tam, gdzie powinien, czyli na podwrku za domem. - Na lunch bd wiejskie smaone steki, sodkie ziemniaki i zielona fasolka, ktr babcia osobicie sadzia w zeszym roku dodaam, starajc si oderwa myli Jasona od mojej bijatyki. Miaam nadziej, e babcia nie zjawi si nagle. Nie chciaam, by usyszaa nasz rozmow. - Mw cicho - przypomniaam mu. - Rene Lenier nie mg si doczeka, a przyjd dzi rano do pracy, eby mi o tym powiedzie. Chcia kupi troch trawki, pojecha wic ubiegej nocy do przyczepy Rattrayw. Denise nadjechaa z drugiej strony tak wcieka, jakby zamierzaa kogo zabi. Rene mwi, e o mao go nie trzasna. Pomg jej wnie Macka do przyczepy, a potem zabrali go do

szpitala w Monroe. - Jason obrzuci mnie oskarycielskim spojrzeniem. - Czy Rene ci powiedzia, e Mack zaatakowa mnie noem? spytaam, uznawszy ostr ripost za najlepsz odpowied. Czuam, e rozgoryczenie Jasona spowodowane jest w duej mierze faktem, i usysza ca opowie z ust osoby trzeciej. - Jeli Denise powiedziaa o tym Rene, ten nic mi nie wspomnia odpar powoli mj brat. Dostrzegam, e jego adna twarz ciemnieje z gniewu. - Rzuci si na ciebie z noem? - Tak. I musiaam si broni - odrzekam logicznie. - Zabra te twj acuch. - Bya to cakowita prawda, cho moe troszeczk znieksztacona. - Wrciam do baru, bo chciaam ci o tym powiedzie - cignam. Niestety, gdy weszam, odkryam, e wyszede ju z DeeAnne. Zdecydowaam, e nie warto ci szuka po nocy. Wiedziaam zreszt, e jeeli powiem ci o nou, poczujesz si zobowizany pojecha za nimi dodaam dyplomatycznie. Byo wiele prawdy w tym stwierdzeniu, poniewa Jason strasznie lubi si bi. - Po co, do diaba, w ogle tam laza? - spyta, lecz ju si odpry i czuam, e zaakceptowa stan rzeczy. - Wiedziae, e oprcz handlu narkotykami, Szczury zajmuj si osuszaniem wampirw? Teraz by zafascynowany. - Nie... naprawd? - No c, jeden z moich wczorajszych klientw by wampirem, a oni postanowili kompletnie pozbawi go krwi na parkingu obok Merlottea. Nie mogam na to pozwoli! - Tu, w Bon Temps zjawi si jaki wampir? - Tak. Nawet jeli czowiek nie ma ochoty przyjani si z wampirami, nie moe pozwoli mieciom w typie Szczurw na tak akcj. Osuszenie wampira nie jest podobne do odlania benzyny z baku auta! Te gnojki cakowicie wydrenowayby go z krwi, a nastpnie pozostawiy w lesie na pewn mier. Chocia Rattrayowie nie zdradzili mi swoich zamiarw, byam skonna si zaoy, e Bill skoczyby w ten sposb. Mgby zreszt

skona, nawet gdyby go czym przykryli i nie spalioby go soce, poniewa (zgodnie z tym, co powiedzia kto w programie Oprah Winfrey) osuszony wampir potrzebuje co najmniej dwudziestu lat na regeneracj. I w takim przypadku musi si o niego zatroszczy inny wampir. - Wampir by w barze, kiedy tam siedziaem? - spyta zaskoczony Jason. - Jasne. Brunet. Przy stoliku ze Szczurami. Mj jeszcze nie. - Skd wiedziaa, e jest wampirem? - zapyta, spojrzawszy jednak na mnie, natychmiast wyranie poaowa, i nie ugryz si w jzyk. Po prostu wiedziaam odburknam swoim najbardziej kategorycznym tonem. - No tak. - Na moment oboje si zamylilimy. - W Homulce nie ma wampira - powiedzia Jason w zadumie. Odchyli gow w ty, by zapa troch soca, a ja wiedziaam, e wchodzimy na niebezpieczny grunt. - To prawda - zgodziam si. Homulka bya miastem, ktrego Bon Temps serdecznie nienawidzio. Rywalizowalimy w futbolu, koszykwce i historycznym znaczeniu dla przyszych pokole. - Ani w Roedale - odezwaa si za naszymi plecami babcia. Jason i ja a podskoczylimy. Doceniam mojego brata za to, e od razu podskakuje i ciska babci za kadym razem, kiedy j widzi. - Babciu, wystarczy obiadu i dla mnie? - Starczyoby jeszcze dla dwch takich chopa - odpara, umiechajc si do wnuka. Dostrzegaa jego wady (tak jak i moje), ale bardzo go kochaa. - Wanie dzwonia do mnie Everlee Mason i powiedziaa, e ubiegej nocy poderwae DeeAnne. - O rany, w tym miecie nie mona si ruszy, eby nie dowiedzieli si o tym wszyscy mieszkacy - odburkn Jason, cho wcale si nie gniewa. - Ta DeeAnne - kontynuowaa babcia ostrzegawczym tonem, gdy brat umiechn si, syszc jak nazywam Rattrayw. Najwyraniej nie zamierza wszake koczy rozmowy o ubiegej nocy,

wszyscy ruszylimy w stron domu - bya kiedy w ciy. Syszaam przynajmniej o jednym razie. Uwaaj, wnusiu, eby tobie nie wykrcia takiego numeru, bo bdziesz paci do koca swojego ycia. Z drugiej strony, moe tylko w ten sposb doczekam si prawnuka! Jedzenie czekao ju na stole, tote gdy Jason powiesi swj kapelusz, usiedlimy i zmwilimy modlitw. Pniej babcia i mj brat zaczli plotkowa (nazywaj takie gadki wymian najnowszych informacji) o ludziach z naszego maego miasteczka i caej gminy. Jason pracuje dla stanu, dozorujc ekipy drogowe. Odnosiam wraenie, e jego dzie skada si z przemierzania drg stanowym pikapem... a kiedy skoczy prac, przez ca noc jedzi wasnym pikapem. Rene jest natomiast czonkiem jednej z roboczych zag, ktrych prac Jason doglda. Chodzili razem do szkoy redniej. Sporo si wtedy wasali z Hoytem Fortenberrym. - Sookie, musiaem wymieni w domu bojler - owiadczy nagle mj brat. Jason nadal mieszka w starym domu naszych rodzicw, tym samym, w ktrym mieszkalimy ca czwrk, gdy umarli w straszliwej powodzi. Potem zamieszkalimy z babci, ale kiedy mj brat ukoczy drugi rok collegeu i zacz pracowa dla stanu, wrci do tamtego domu, ktry wedug dokumentw naley w poowie do mnie. - Potrzebujesz pienidzy? - spytaam. - Nie, nie, mam. Oboje zarabiamy, mamy jednak take niewielki dochd z funduszu ustanowionego w okresie, kiedy na posiadoci naszych rodzicw znaleziono rop i dokonano odwiertw. Ropa wyczerpaa si wprawdzie po kilku latach, moi rodzice jednak, a pniej babcia dopilnowali, e pienidze zostay odpowiednio zainwestowane. Jasonowi i mnie fundusz ten bardzo uatwi ycie. Nie wiem zreszt, jak babcia zdoaaby nas wychowa bez tych dodatkowych pienidzy. Postanowia nie sprzedawa ani kawaka z posiadanej przez nas ziemi, a przecie miaa jedynie emerytur. To jeden z powodw, dla ktrych nie mam wasnego mieszkania. Skoro mieszkamy razem, babcia zgadza si, e ja kupuj rozmaite produkty, gdybym jednak mieszkaa osobno, przynosia jej artykuy spoywcze i kada je na st, a

nastpnie wracaa do swojego domu, babcia uznaaby moje postpowanie za objaw dobroczynnoci, ktra by j rozwcieczya. Jaki rodzaj wybrae? spytaam ot tak, dla okazania zainteresowania. A si pali, by mi opowiedzie. Jason ma fioa na punkcie rozmaitych urzdze i pragn szczegowo opisa swoje poszukiwania nowego grzejnika. Suchaam z najwiksz uwag, do jakiej potrafiam si zmusi. Nagle mj brat sam sobie przerwa. - Hej, Sookie, pamitasz Maudette Pickens? - Pewnie - przyznaam zaskoczona. - Skoczyymy t sam klas. - Kto j zabi w jej mieszkaniu ubiegej nocy. To stwierdzenie przykuo uwag babci i moj. - Kiedy? - spytaa babcia, zaskoczona, e jeszcze nikt jej o tym fakcie nie powiadomi. - Znaleli j dzi rano w sypialni. Jej szef prbowa si do niej dodzwoni i spyta, dlaczego nie zjawia si w pracy ani wczoraj, ani dzisiaj, a poniewa nie odbieraa telefonu, podjecha do niej i skoni gospodarza domu do pomocy. Ten otworzy drzwi i weszli. Wiesz, e mieszkaa naprzeciwko DeeAnne? Bon Temps ma tylko jeden kompleks mieszkaniowy z prawdziwego zdarzenia, zoony z trzech dwupitrowych budynkw ustawionych w ksztat litery U, tote wiedzielimy dokadnie, ktre domy Jason ma na myli. - Tam j zabito? - Poczuam si le. Doskonale pamitaam Maudette. Miaa wydatn szczk, klocowaty tyek, adne, czarne wosy i krzepkie ramiona. Bya guzdra, ktra niemal nigdy nie bywaa bystra czy ambitna. Przypomniaam sobie, e pracowaa chyba w Grabbit Kwik - sklepie oglnospoywczym na stacji benzynowej. - Tak, przypuszczam, e pracowaa tam przynajmniej od roku potwierdzi Jason, gdy go spytaam. - Jak to si stao? - Moja babcia miaa ciekawsk, wrcz natarczyw min, z jak mili ludzie pytaj o ze wiadomoci. - Na... hmm... na wntrzu jej ud znaleziono kilka ugryzie... Wampirzych

ugryzie - owiadczy mj brat, wpatrujc si w swj talerz. - Jednak nie od nich umara. Uduszono j. DeeAnne twierdzi, e kiedy Maudette miaa kilka dni wolnego, lubia jedzi do tego wampirzego baru w Shreveport, moe wic wanie tam kto j ugryz. Moe wcale nie zrobi tego wampir Sookie. - Maudette naleaa do mioniczek kw? - Poczuam napyw mdoci, wyobraziwszy sobie t flegmatyczn, przysadzist dziewczyn wcinit w egzotyczne czarne sukienki, ktre uwielbiaj wampiry. - A c ten termin oznacza? - spytaa babcia. Pewnie tsknia za starym programem Sally Jessy Raphael, w ktrym badano nieznane jeszcze wwczas zjawisko wampiryzmu. - Tak si nazywa mczyzn i kobiety, ktrzy krc si wok wampirw i lubi by przez nich... gryzieni. Mionicy wampirw. Sdz, e nie yj zbyt dugo, gdy zbyt czsto daj si ksa, tote prdzej czy pniej szkodzi im jedno ugryzienie za duo. - Ale ugryzienie przez wampira nie zabio Maudette. - Babcia chciaa si upewni, czy dobrze zrozumiaa. - Nie, Maudette zostaa uduszona. - Jason zabra si za dokoczenie lunchu. - Czy ty nie tankujesz zawsze na Grabbit? - rzuciam. - Jasne. Podobnie jak mnstwo osb. - A nie spotykae si przypadkiem kiedy z Maudette? - spytaa babcia. - No c, mona to tak uj - odpar ostronie mj brat. Uznaam, e pewnie sypia z Maudette, jeeli akurat nie mg znale innej panienki. - Mam nadziej, e szeryf nie bdzie ci chcia przesucha mrukna babcia, potrzsajc gow, jakby sugerowaa, e prawdopodobnie niestety jednak do tego dojdzie. - Co takiego?! - Jason zarumieni si, patrzc spode ba. No wiesz, widujesz Maudette w jej w sklepie podczas ktre kadego znasz tankowania, potem... e tak powiem... umawiasz si z ni, a w kocu dziewczyn znajduj martw mieszkaniu, podsumowaam.

Fakty nie byy szczeglnie obciajce, ale czyy si w logiczn cao, a poniewa w Bon Temps dokonywano naprawd niewielu zbrodni, sdziam, e podczas ledztwa policja obrci kady kamie i przepyta kadego podejrzanego. - Nie ja jeden si z ni spotykaem. Wielu facetw kupuje tam benzyn i wszyscy znaj Maudette. - Tak, lecz w jakim sensie? - spytaa babcia otwarcie. - Chyba nie bya prostytutk, co? Policja na pewno dokadnie sprawdzi, z kim si widywaa. - Nie bya prostytutk, po prostu lubia si zabawi. - Mio ze strony Jasona, i broni tej dziewczyny, szczeglnie e znaam jego samolubny charakterek. Zaczam myle nieco cieplej o swoim starszym bracie. Przypuszczam, e bya troch samotna - doda. - W tym momencie spojrza na nas obie i odkry, e jestemy zaskoczone i wzruszone. - Skoro mowa o prostytutkach - dorzuci pospiesznie - jest w Monroe taka jedna, ktra specjalizuje si w wampirach. Ma ochroniarza, na wypadek gdyby ktry posun si za daleko. Dziewczyna pija syntetyczn krew, by si nie nabawi anemii. Zgrabnie i jawnie zmieni temat, tote babcia i ja zadumaymy si nad pytaniem, ktre mogybymy zada bez posdzenia o nieprzyzwoito. - Zastanawiam si, ile bierze? - zaryzykowaam, a kiedy Jason wypowiedzia zasyszan sum, obie przez chwil apaymy oddech. Odkd porzuciymy kwesti morderstwa Maudette, lunch potoczy si jak zwykle. Jason popatrywa na zegarek, a w kocu owiadczy, e musi ju jecha - dokadnie wtedy, gdy trzeba si byo zabra za zmywanie. Pniej okazao si, e moja babcia nadal myli o wampirach. Wesza do mojego pokoju, kiedy malowaam si przed pjciem do pracy. - Ile lat mia twoim zdaniem wampir, ktrego poznaa? - Nie mam najmniejszego pojcia, babciu. - Malowaam rzsy tuszem, wytrzeszczaam wic oczy i usiowaam siedzie nieruchomo, eby nie wbi sobie w oko spiralki. Z tego te wzgldu mj gos zabrzmia zabawnie, jakbym braa udzia w zdjciach prbnych do horroru.

- Sdzisz... e mgby pamita wojn? Nie musiaam pyta, o ktr wojn jej chodzio. Ostatecznie, babcia bya czonkini klubu o nazwie Potomkowie Wybitnych Polegych. - Moliwe - odparam, odwracajc twarz z boku na bok i porwnujc w lustrze oba urowane policzki. - Mylisz, e mgby przyj i porozmawia z nami o niej? Zorganizowalibymy specjalne zebranie. - W nocy - przypomniaam jej. - Och, tak, musiaoby si odby w nocy. - Potomkowie zwykle zbierali si w poudnie w bibliotece. Na spotkania przynosili torebki z lunchem. Zastanowiam wampirowi, e si. Niegrzecznie porozmawia byoby z sugerowa babci, wprost poniewa powinien klubem

uratowaam jego skr przed osuszaczami, moe jednak zaproponuje mi to sam, jeli mu o tym wzmiankuj? Pomys nie bardzo mi si podoba, ale postanowiam zrobi babci przyjemno. - Spytam go, gdy si nastpnym razem pojawi - obiecaam. - Mgby przynajmniej porozmawia ze mn. Moe nagram na tam jego wspomnienia? - Babcia si zamylia, podniecona tym miaym posuniciem. - Taki wywiad byby interesujcy dla pozostaych czonkw klubu - powiedziaa powanie. Musiaam mocno nad sob panowa, aby si nie rozemia. - Podsun mu t myl - obiecaam. - Zobaczymy. Wyszam, zostawiajc babci w stanie kompletnego rozmarzenia. *** Nie przyszo mi do gowy, e Rene Lenier pjdzie do Sama i opowie mu o mojej ubiegonocnej potyczce na parkingu. A przecie wiedziaam, e straszny z niego plotkarz. Gdy tego popoudnia weszam do baru, uznaam, e niepokj, ktry wyczuam w powietrzu, wie si z zabjstwem Maudette. Okazao si jednak, e przyczyna jest inna. Kiedy mj szef mnie zobaczy, natychmiast zacign mnie do magazynu. Niemal podskakiwa z gniewu. Zmierzy mnie ostrym

spojrzeniem od stp do gw. Sam Merlotte nigdy przedtem nie wcieka si na mnie i wkrtce byam o krok od ez. - A jeli uwaasz, e jaki klient jest w niebezpieczestwie - doda powiedz to mnie. Takimi sprawami zajmuj si ja, nie ty - powtrzy po raz szsty, ja za wreszcie zrozumiaam, e Sam boi si o mnie. Z caych si powstrzymywaam si przed podsuchaniem go. Wsuchiwanie si w myli wasnego szefa zwykle prowadzi do katastrofy. Nigdy wczeniej nie przyszo mi do gowy, by poprosi Sama... czy kogokolwiek innego... o pomoc. - A jeeli masz pewno, e kto kogo krzywdzi na naszym parkingu, niech twoim nastpnym ruchem bdzie telefon na policj, a nie samotne wychodzenie i stawianie czoa napastnikom... niczym jaki samozwaczy obroca ucinionych! - Irytowa si. Jego adna cera, zawsze lekko rumiana, bya teraz czerwiesza ni kiedykolwiek, a sztywne, zote wosy sterczay osobliwie rozczochrane. - W porzdku - oznajmiam, panujc nad gosem. Oczy maksymalnie wytrzeszczyam, powstrzymujc w ten sposb napywajce zy. - Wyrzucisz mnie? Och nie! Nie! krzykn, najwidoczniej jeszcze bardziej rozgniewany. - Nie chc ci straci! - Chwyci mnie za ramiona i lekko mn potrzsn. Potem sta, patrzc na mnie szeroko otwartymi niebieskimi oczyma. Czuam buchajc od niego fal gorca. Dotyk przez drug osob zwiksza moje upoledzenie, trudniej mi wtedy walczy z napywem myli dotykajcego. Przez dug chwil patrzyam szefowi prosto w oczy, po czym przypomniaam sobie, kim jest i odskoczyam w ty. Jego rce opady. Odwrciam si i wystraszona wyszam z magazynu. Dowiedziaam si kilku niepokojcych rzeczy. Na przykad, e Sam mnie pragnie! A poza tym nie syszaam jego myli tak wyranie jak myli innych ludzi. Przez moj gow przepyway fale jego wrae i emocji, jednak adne konkretne sowa. Bardziej podejrzewaam jego myli, ni je syszaam. Jak wykorzystaam nowo zdobyte informacje na jego temat?

Absolutnie nijak. Nigdy wczeniej nie spojrzaam na Sama jak na mczyzn, z ktrym mona pj do ka... albo przynajmniej na takiego, z ktrym ja mogabym pj do ka. Stao si tak z wielu powodw, z ktrych najprostszy by taki, e nigdy na adnego mczyzn nie popatrzyam w taki sposb, poniewa... hmm... nie mam hormonw... Nie, rany, jak kada kobieta mam w sobie hormony, tyle e nie dopuszczam ich do gosu, jako e seks wydaje mi si prawdziw katastrof: Moecie sobie wyobrazi, e syszycie wszystko, co myli wasz partner? Na przykad: Ale ona ma ciekawy pieprzyk... Jej tyek jest troch za wielki... Szkoda, e przesuwa si troch za bardzo na prawo... Dlaczego ta dziewucha nie pojmuje moich aluzji...?. Macie pojcie?! Wierzcie mi, takie teksty osabiyby libido kadego. A podczas uprawiania seksu po prostu nie sposb si pilnowa i blokowa napyw cudzych myli. Poza tym istniay inne przyczyny. Lubi Sama jako szefa i lubi swoj prac, dziki ktrej wychodz z domu, ruszam si, zarabiam i spotykam z ludmi. W przeciwnym razie - tak jak si obawia moja babcia zmieniabym si w samotnic. Praca w biurze byaby dla mnie trudna, a college musiaam rzuci z powodu staej wymuszonej i nieubaganej koncentracji. Zajcia po prostu mnie wykaczay. W obecnej chwili musiaam przetrawi fal podania, ktr poczuam od Sama. Nie zrobi mi przecie adnej ustnej propozycji ani nie rzuci mnie na podog magazynu. Czuam tylko jego emocje i jeli chciaam, mogam je zignorowa. Zdaam sobie spraw z delikatnoci jego kroku i zadaam sobie pytanie, czy mj szef dotknby mnie celowo, gdyby wiedzia o moich zdolnociach. Pniej staraam si nie zostawa z nim sam na sam, musiaam jednak przyzna, e przez ca zmian byam nieco wstrznita. *** Nastpne dwie noce byy lepsze. Ja i Sam Merlotte wrcilimy do

naszej

przyjemnej,

przyjacielskiej

relacji.

Odczuam

ulg.

Cho

rwnoczenie byam troch rozczarowana. Z drugiej strony niele si w tym czasie napracowaam, gdy wiadomo o morderstwie Maudette cigna do Merlottea dodatkowych klientw. Po Bon Temps kryy najrozmaitsze plotki, a ekipa wiadomoci ze Shreveport nakrcia krtki reporta na temat przeraajcej mierci Maudette Picken. Nie wziam udziau w jej pogrzebie, moja babcia natomiast posza i powiedziaa mi pniej, e w kociele panowa straszliwy tok. Biedna kluskowata Maudette o poksanych udach... Dziewczyna okazaa si bardziej interesujca po mierci ni za ycia. Miaam wzi dwa dni wolnego i martwiam si, e przeocz kolejn wizyt wampira Billa w barze. A musiaam mu przecie przekaza prob babci. Na razie Bill nie zjawi si w Merlotcie i zaczam si zastanawia, czy kiedykolwiek wrci. Mack i Denise te przestali przychodzi do lokalu Sama, natomiast Rene Lenier i Hoyt Fortenberry poinformowali mnie, e Szczurza Parka poprzysiga mi okropn zemst. Nie powiem, eby mnie ta informacja szczeglnie przestraszya. Peno takich kryminalnych mieci krci si po autostradach i parkingach Ameryki. Ludzie ci nie maj do inteligencji i moralnoci, by si osiedli w jednym miejscu i zacz produktywne ycie. Takie osoby jak Rattrayowie nigdy nie zrobili niczego dobrego dla wiata i nijak nie wybili si ponad przecitno. Z tej te przyczyny zbyam ostrzeenia Rene wzruszeniem ramion. On jednak zapewne z przyjemnoci mi je przekazywa. Lenier jest podobnie niski jak Sam, tyle e Sam to rumiany blondyn, Rene za jest niady i ma na gowie rozczochran szop mocnych, czarnych, upstrzonych siwizn wosw. Czsto wpada do baru wypi piwo i odwiedzi Arlene, poniewa (co lubi podkrela w rozmowach ze wszystkimi gomi Merlottea) jest jego ulubion ekson. Mia ich trzy. Hoyt Fortenberry jest znacznie mniej wyrazisty ni Rene. Ani ciemny, ani jasny, ani duy, ani may. Zawsze wydawa mi si wesoy i zawsze dawa przyzwoite napiwki. Podziwia mojego brata Jasona znacznie bardziej - przynajmniej w mojej opinii - ni Jason sobie na to zasuy.

Cieszyam si, e Rene i Hoyta nie byo w barze tej nocy, gdy powrci wampir Bill. Usiad przy tym samym stoliku co przedtem. Teraz, kiedy znajdowa si praktycznie przede mn, poczuam si troch oniemielona. Stwierdziam, e w mylach zapomniaam o prawie niedostrzegalnej unie, jaka bia od jego skry. Wyolbrzymiam natomiast jego wzrost i wyran lini ust. - Czym mog suy? - spytaam. Popatrzy na mnie, a ja uprzytomniam sobie, e nie pamitaam take o gbi jego oczu. Nie umiecha si ani nie mruga; po prostu siedzia zupenie nieruchomo. Powtrnie ucieszy mnie fakt, e nie sysz jego myli. Przestaam si broni przed si jego umysu i moje rysy natychmiast si odpryy. Poczuam si tak dobrze jak po masau (tak przypuszczam). - Kim jeste? - spyta mnie. Drugi raz chcia wiedzie to samo. - Kelnerk - odparam, znw udajc, e go nie rozumiem. Odkryam, e mj uprzejmy umiech wrci na swoje miejsce, ja za powrciam do rzeczywistoci. - Czerwone wino - zamwi wampir. Jeli by rozczarowany, nie dosyszaam tego w jego gosie. Oczywicie odparam. Syntetyczn krew przywioz prawdopodobnie jutro. Suchaj, mog z tob porozmawia po pracy? Chciaabym ci poprosi o przysug. - Jasne. Mam u ciebie dug. - Wyranie nie by z tego powodu szczliwy. - Nie, nie, nie prosz o przysug dla mnie! - Zdenerwowaam si. Chodzi o moj babci. Jeli bdziesz na nogach... a pewnie bdziesz... gdy skocz prac o pierwszej trzydzieci, moe poczekasz na mnie przy drzwiach dla personelu? Tych z tyu baru. - Kiwnam gow, wskazujc miejsce. Koski ogon podskoczy mi na ramionach. Bill przesun wzrokiem za ruchem moich wosw. - Bd zachwycony. Nie wiedziaam, czy przemawia przez niego kurtuazja, ktra zdaniem babci charakteryzowaa ludzi w dawnych czasach, czy te otwarcie sobie

ze mnie kpi. Oparam si pokusie pokazania mu jzyka bd prychnicia. Bez sowa odwrciam si na picie i pomaszerowaam ku kontuarowi. Kiedy przyniosam wino, wampir da mi dwudziestoprocentowy napiwek. Nieco pniej zerknam na jego stolik i odkryam, e Billa ju nie ma. Zastanawiaam si, czy dotrzyma sowa i zjawi si pod drzwiami. Arlene i Dawn znikny, zanim zdyam si przygotowa do wyjcia. Ocigaam si z kilku powodw; gwnie dlatego e wszystkie serwetniki w obsugiwanym przeze mnie sektorze okazay si w poowie puste. W kocu wyjam torebk z zamknitej szafki w biurze Sama, gdzie zostawiam swoje rzeczy na czas pracy, po czym powiedziaam mojemu szefowi do widzenia. Nie widziaam go zreszt, syszaam tylko brzczenie w mskiej toalecie, domyliam si wic, e Sam prbuje prawdopodobnie naprawi nieszczeln ubikacj. Na sekund weszam do damskiej, by poprawi wosy i makija. Gdy wyszam na zewntrz, zauwayam, e Sam wyczy ju wiata na parkingu dla goci. Parking dla pracownikw z kolei owietlao jedynie wiateko na supie elektrycznym przed przyczep mojego szefa. Ku uciesze Arlene i Dawn, nasz szef otoczy przyczep siatk i posadzi bukszpan. Obie kelnerki stale si namieway z rwnej linii jego ywopotu. Ja uwaaam go za adny. Samochd Sama sta jak zwykle zaparkowany przed jego przyczep, na parkingu zostao wic jedynie moje auto. Przecignam si i rozejrzaam. Nigdzie nie dostrzegam wampira Billa. Zaskoczyo mnie, e poczuam tak wielkie rozczarowanie. Oczekiwaam, e zachowa si uprzejmie, mimo i nie mia do mojej proby serca... Ale czy Bill w ogle mia serce? Moe - pomylaam z umiechem - wyskoczy zza ktrego drzewa albo pojawi si nagle przede mn znikd w czarnej pelerynie z czerwonymi pasami po bokach. Nic takiego si wszake nie zdarzyo, powlokam si wic do swojego auta.

Liczyam na niespodziank, lecz nie na tak! Zza mojego auta wyskoczy na mnie ni mniej, ni wicej tylko Mack Rattray i trzasn mnie w szczk. Cios by silny, tote padam na wir niczym worek cementu. Upadajc, krzyknam, niestety kontakt z podoem nie tylko spowodowa otarcia na skrze, lecz take utrat oddechu. Dosownie uszo ze mnie cae powietrze, leaam wic przez moment kompletnie milczca i bezradna. Pniej dostrzegam Denise, ktra akurat zamachna si cikim butem. Zdyam si zwin w pozycj podow, gdy Rattrayowie zaczli mnie kopa. Bl by nieunikniony, natychmiastowy i intensywny. A poniewa instynktownie zakryam rkoma twarz, uderzenia spaday na moje przedramiona, nogi i poladki. Podczas przyjmowania pierwszych ciosw miaam chyba pewno, e napastnicy szybko przerw atak, wysycz kilka ostrzegawczych sw i przeklestw pod moim adresem, po czym odejd. Pamitam jednak chwil, w ktrej zrozumiaam, e Szczury postanowiy mnie zabi. Mogam lee biernie i inkasowa ciosy, na pewno jednak nie zamierzaam da si zatuc! Przy nastpnej prbie kopniaka zrobiam zatem wypad, chwyciam kopic nog i przytrzymaam z caych si. Prbowaam ugry, starajc si stawi cho minimalny opr. Nie byam nawet pewna, czyj nog ciskam. Wtedy usyszaam za sob warkot. Och, nie, przyprowadzili z sob psa - pomylaam. Warkot by zdecydowanie wrogi. Gdybym miaa czas na pokaz emocji, zapewne wosy stanyby mi na gowie dba. Przyjam jeszcze jednego kopniaka w krgosup i nagle bicie ustao. Niestety ostatni kopniak okaza si strasznie mocny. Z moich ust wydobywao si teraz rzenie i osobliwy gulgot, ktre najwyraniej pochodziy z puc. - Co to, do diaba, jest? - spyta Mack Rattray. Jego gos pobrzmiewa kompletnym przeraeniem. Znw usyszaam warkot, tym razem bliej, tu za sob. A z innego kierunku natomiast dotary do mnie kolejne odgosy - zowrogie pomruki.

Denise zacza lamentowa, Mack gono przeklina. Denise wyszarpna nog z mojego ucisku, gdy nie miaam ju si jej utrzyma; moje rce klapny bezwadnie na ziemi. Odniosam wraenie, e straciam nad nimi wszelk kontrol. Cho w gowie mi si mio, wiedziaam na pewno, e mam zamane prawe rami. Na twarzy czuam wilgo. Wrcz si baam dalej szacowa wasne obraenia. Mack wrzeszcza, po chwili zawtrowaa mu Denise. Co si wok mnie dziao, nie miaam jednak pojcia co, gdy si nie ruszyam. Dostrzegaam tylko swoj zaman rk i sponiewierane kolana. Oraz ciemno pod moim samochodem. Jaki czas pniej zalega cisza. Gdzie za mn zaskowycza pies. Jego zimny nos szturchn moje ucho, a ciepy jzyk je poliza. Usiowaam podnie rk, by pogaska zwierz, ktre bez wtpienia uratowao mi ycie, niestety nie daam rady. Usyszaam wasne westchnienie. Zdawao si pochodzi z bardzo daleka. - Umieram - powiedziaam. Szczerze w to wierzyam. Z kad chwil bardziej. Ropuchy i wierszcze, ktre haasoway przez wiksz cz nocy, zamilky teraz. Na parkingu rwnie panowaa cisza i spokj, mj szept zabrzmia wic niezwykle wyranie, cho natychmiast uton w ciemnej pustce. Zdziwiam si, gdy chwil pniej usyszaam dwa gosy. Potem ktem oka zauwayam nogi w okrwawionych dinsach. Wampir Bill pochyli si ku mnie. Spojrzaam mu w twarz. Na ustach mia rozmazan krew, a wysunite ky byszczay biao na tle dolnej wargi. Sprbowaam si do niego umiechn, tyle e... minie twarzy odmwiy posuszestwa. - Podnios ci - oznajmi Bill opanowanym gosem. - Umr, jeli to zrobisz - szepnam. Przyjrza mi si z uwag. - Jeszcze nie - powiedzia po krtkim ogldzie. Po tych sowach dziwnym trafem poczuam si lepiej. Wiedziaam, e mj wampir widzia w swoim yciu setki ran. - Ale to zaboli - ostrzeg mnie. W chwili obecnej nie potrafiam sobie wyobrazi braku blu.

Rce

Billa

przesuny

si

pode

mn,

zanim

zdyam

si

przestraszy. Krzyknam, chocia sabo. - Szybko - oznajmi natarczywie kto inny. - Wracamy do lasu, gdzie nikt nas nie zobaczy - powiedzia Bill, tulc do swojej piersi moje ciao, jakby nic nie wayo. Czy zamierza zakopa mnie tam gdzie nikt nas nie zobaczy?! Teraz, gdy uratowa mnie przed Szczurami? Odkryam, e mao mnie obchodzi wasny los. Kiedy Bill pooy mnie na cice sosnowych igie w mrocznym lesie, ogarna mnie lekka ulga. W oddali dostrzegaam un wiate z parkingu. Miaam wraenie, e z wosw kapie mi krew, zamane rami bardzo bolao, podobnie mocne stuczenia na ciele. Jednake najbardziej przeraajcy by brak czucia w okolicach ng. Nie czuam ng! Mj brzuch by natomiast peny i ciki. Przemkno mi przez gow okrelenie krwotok wewntrzny. - Nie umrzesz, chyba e ci pozwol - owiadczy mi Bill. - Przepraszany ale nie chc by wampirem - odparowaam, cho gosem sabym i cienkim. - Nie, nie bdziesz - zapewni mnie agodniejszym tonem. - Po prostu wyzdrowiejesz. Bardzo prdko. Mam lek. Musisz tylko chcie. - W takim razie ulecz mnie - szepnam. - Bo odchodz. - Z kad chwil rzeczywicie traciam siy. Tylko maa cz mojego umysu otrzymywaa jeszcze sygnay od wiata, usyszaam jednak, e Bill chrzka, jakby by ranny. Pniej przycisn mi co do ust. - Wypij - poleci. Prbowaam wysun jzyk i udao mi si. Mj wampir przeci sobie nadgarstek, ktry teraz ciska, pobudzajc wypyw krwi. Bronic si przed jego krwi, zacisnam wargi. Tym niemniej... pragnam y! Zmusiam si wic do przeknicia. A pniej przeknam kolejny yk i kolejny. O dziwo, krew miaa przyjemny, sony smak. Smakowaa jak ycie! Podniosam zdrow rk i przycisnam przegub wampira do swoich ust. Z

kad wypit kropl czuam si lepiej. A po minucie zaczam zapada w sen. Gdy si obudziam, byam nada w lesie i wci leaam na ziemi. Kto lea obok mnie. Oczywicie mj wampir. Dostrzegaam bijc od niego un. Czuam dotyk jego ruchliwego jzyka na skrze gowy. Bill liza moj gwn ran. Prawie mu zazdrociam. - Czy moja krew smakuje inaczej ni krew innych ludzi? - spytaam. - Tak - odpar grubym gosem. - Kim jeste? Pyta mnie o to po raz trzeci. Przypomniao mi si okrelenie babci: Urok trzeciego razu. - Hej, nie jestem martwa - owiadczyam. Pamitaam wasn pewno, e umr. Pokrciam zaman rk. Bya saba, lecz ju w peni nad ni panowaam. Czuam take nogi i nimi te poruszyam. Zrobiam prbny wdech i wydech. Ucieszy mnie niezwykle lekki bl. Sprbowaam usi prosto. Zmiana pozycji kosztowaa mnie sporo wysiku, lecz nie bya niemoliwa. Czuam si jak w dziecistwie, pierwszego dnia bez gorczki po przebytym zapaleniu puc. Saba, ale szczliwa. Miaam wiadomo, e wanie przeyam co strasznego. Zanim skoczyam si prostowa, Bill wzi mnie na rce i przytuli, po czym opar si o drzewo. Byo mi bardzo wygodnie, gdy tak siedziaam na jego kolanach, z gow opart o jego pier. - Jestem telepatk - odparam. - Potrafi sysze myli innych osb. - Nawet moje? - Jego gos sugerowa wycznie ciekawo. - Nie, twoje nie. Wanie za to tak bardzo ci lubi - dodaam, unoszc si na morzu rowawej bogoci. Nie chciao mi si ukrywa wasnych myli. Pier wampira zadudnia, poniewa si mia. Jego miech brzmia nieco dziwnie, jakby Bill zapomnia, jak naley go przywoywa. Zupenie ci nie sysz - bekotaam sennym gosem. - Nie masz pojcia, jaki czuj dziki temu spokj. Po yciu penym rozmaitego bla-bla-bla... nie sysze... nic. - Jak sobie radzisz na randkach? Mczyni w twoim wieku pewnie w kko myl o tym, by ci zacign do ka. - No c, nie radz sobie. Nie potrafi. Szczerze mwic, gwnym

celem mczyzny w kadym wieku jest zacignicie kobiety do ka. Dlatego nie miewam randek. Wiesz, wszyscy uwaaj mnie za stuknit, a ja nie mog powiedzie im prawdy. Prawda za jest taka, e dostaj szau od tych wszystkich otaczajcych mnie myli, od tych wszystkich otwartych umysw! Na pocztku, zanim zaczam pracowa w barze, umwiam si kilka razy - z facetami, ktrzy nic o mnie nie syszeli. Niestety, za kadym razem jest tak samo. Nie sposb si ani skoncentrowa, ani odpry, ani dobrze czu z mczyzn, skoro syszysz, e si zastanawia, czy farbujesz wosy, e nie podoba mu si twj tyek albo wyobraa sobie, jak mog wyglda twoje cycki. - Nagle wzmogam czujno i uprzytomniam sobie, ile swoich tajemnic ujawniam tej istocie. - Przepraszam - bknam. - Nie zamierzaam ci obarcza wasnymi problemami. Dzikuj, e wyrwae mnie z ap Szczurw. - To moja wina, e w ogle mieli okazj ci dopa - odpar. Spod pozornego spokoju przebijaa z jego gosu tumiona wcieko. - Gdybym zgodnie z zasadami uprzejmoci zjawi si punktualnie, nic by ci si nie stao - tumaczy si gorczkowo. - Z tego te wzgldu byem ci winien troch mojej krwi. Byem ci winien uzdrowienie. - Czy oni... nie yj? - Ku memu zaenowaniu, mj gos zabrzmia piskliwie. - O tak. Przeknam lin. Nie potrafiam aowa, e kto uwolni wiat od Szczurzej Parki. Musiaam jednak spojrze prawdzie w oczy, nie mogam si przed ni uchyli... A prawda bya taka, e siedziaam na kolanach mordercy. Tyle e... siedzc tu, w ramionach Billa, czuam si absolutnie szczliwa. - Powinnam si tym przejmowa, ale si nie przejmuj - oznajmiam, zanim zdyam sobie przemyle wasne sowa. Jego odpowiedzi by ponownie ten sam osobliwy rechot. - Powiedz, Sookie, o czym chciaa ze mn porozmawia dzisiaj wieczorem? Musiaam si ostro zastanowi. Chocia zostaam cudownie uzdrowiona po straszliwym pobiciu, nie potrafiam jeszcze myle w peni

logicznie. - Moja babcia mocno si dopytywaa, ile masz lat - odrzekam z wahaniem. Nie wiedziaam, jak bardzo osobiste jest takie pytanie dla wampira. Bill pogadzi moje plecy, jakby uspokaja kocitko. - Zostaem wampirem w roku 1870, gdy miaem trzydzieci ludzkich lat. Podniosam wzrok. Jego rozjarzona twarz pozbawiona bya wyrazu, a oczy skojarzyy mi si z czarnymi doami w ciemnym lesie. - Walczye w wojnie secesyjnej? - Tak. Obawiam si, e moja proba ci zdenerwuje. Jednake uszczliwiby moj babci i jej klub, gdyby im opowiedzia troch o tej wojnie. O tym, jak wygldaa naprawd. - Klub? - Babcia naley do klubu o nazwie Potomkowie Wybitnych Polegych. - Wybitnych Polegych - powtrzy wampir niby obojtnym tonem, cho wyczuam, e z pewnoci nie jest zadowolony. - Suchaj, nie musisz im opowiada o larwach, infekcjach i godzie cignam. - Ci ludzie posiadaj wasny obraz wojny i... chocia nie s gupi... przeyli wszak inne wojny... Po prostu chc si dowiedzie wicej o yciu Amerykanw w tamtym okresie, a take co nieco o mundurach i ruchach oddziaw. - Czyste sprawy. Wziam gboki oddech. - Wanie. - Bdziesz szczliwa, jeli to zrobi? - Jaka to rnica? Uszczliwisz moj babci, a poza tym skoro mieszkasz w Bon Temps i zamierzasz tu zosta przez jaki czas, byby to dobry krok w ramach zblienia z mieszkacami miasteczka. - Ale czy ciebie uszczliwi? Tego faceta nie mona atwo zby. - No c, tak. - A wic to zrobi.

- Babcia prosia, eby si najad przed zebraniem - dorzuciam. Znw usyszaam jego dudnicy miech, tym razem gbszy. - Ju si ciesz na spotkanie z ni. Mog was odwiedzi ktrej nocy? - Och, tak. Pewnie. Ostatni zmian nocn mam jutro, pniej dwa dni wolne. Moesz do nas przyj w czwartek w nocy. - Podniosam rk, by sprawdzi godzin. Zegarek chodzi, lecz szkieko pokrywaa warstwa zasuszonej krwi. - O rany! - mruknam. Woyam palec do ust, zwilyam go lin i wyczyciam szkieko. Pniej wcisnam przycisk owietlajcy wskazwki, a gdy zobaczyam, ktra godzina, a si zasapaam. - Ojej, musz wraca do domu. Mam nadziej, e babcia ju zasna. - Na pewno si o ciebie martwi, e tak pno w nocy wracasz sama zauway Bill z dezaprobat. Moe pomyla o Maudette? Na moment straszliwie si zaniepokoiam i zastanowiam, czy j zna i czy zaprosia go do siebie do domu. Szybko jednak odrzuciam t myl, gdy nie miaam ochoty rozwodzi si nad niesamowit i straszn natur ycia i mierci Maudette Pickens. Nie chciaam, by jej okropna mier rzucia cie na mj may kawaek szczcia. - To cz mojej pracy - odparam cierpko. - Nic nie mona poradzi. Zreszt nie zawsze pracuj w nocy. Chocia kiedy mog, pracuj. - Dlaczego? - Wampir zepchn mnie lekko z kolan, a kiedy wstaam, sam rwnie podnis si z ziemi. Ruszylimy. - Lepsze napiwki. Cisza praca. Nie ma czasu myle. - Tyle e noc jest niebezpieczna - powiedzia ostrzegawczo. Tak, na pewno co o tym wiedzia. - Och, nie mw jak moja babcia - skarciam go delikatnie. Ju niemal dotarlimy do parkingu. - Jestem starszy od twojej babci - przypomnia mi. Nie znalazam riposty, wic zamilklimy. Gdy wyszam z lasu, stanam i patrzyam. Na pustym parkingu panowa kompletny spokj i bezruch - jakby nic si na nim nigdy nie zdarzyo. Niemal nie wierzyam, e zaledwie godzin wczeniej zostaam na tym wirowym prostokcie miertelnie pobita, za co Szczury spotka

krwawy koniec. wiata w barze i w przyczepie Sama byy wyczone. wir by mokry, cho nie od krwi. Moja torebka staa na masce mojego samochodu. - A co z psem? - spytaam. Odwrciam si, by spojrze na mojego wybawiciela. On jednak ju znikn.

ROZDZIA DRUGI

Nastpnego ranka obudziam si bardzo pno, co mnie wcale nie zaskoczyo. Kiedy w nocy wrciam do domu, babcia na szczcie spaa. Nie budzc jej, od razu pooyam si do ka. *** Telefon zadzwoni, gdy siedziaam przy kuchennym stole, popijajc kaw z kubka, babcia natomiast sprztaa spiarni. Odebraa babcia. Usadowia si na stoku przy kontuarze, gdzie zawsze zasiada do pogawdki i podniosa suchawk. - Sucham - rzucia. Z jakiego powodu zawsze zaczynaa rozmow telefoniczn niechtnym tonem. Jakby pogawdka bya ostatni rzecz na ziemi, jakiej babcia pragna. A ja wiedziaam na pewno, e jest wprost przeciwnie. - Hej, Everlee. Nie, siedz tutaj i rozmawiam z Sookie. Dopiero co wstaa. Nie, nie syszaam dzi adnych nowin. Nie, nikt jeszcze do mnie nie dzwoni. Co takiego? Jakie tornado? Ubiega noc bya bezchmurna. W Four Tracks Corner? Co si stao? Nie! Nie, niemoliwe! Naprawd? Oboje? No, no, no. Co powiedzia Mike Spencer? Mike Spencer to nasz gminny koroner. Ogarny mnie straszliwe przeczucia. Dopiam kaw, po czym nalaam sobie kolejny kubek. Pomylaam, e bd jej potrzebowa. Babcia odoya suchawk minut pniej. - Sookie, nie uwierzysz, co si zdarzyo! Mogabym si zaoy, e uwierz. - Co? - spytaam, prbujc nie wyglda na winn. - Niezalenie od tego, jak spokojna wydawaa si ubiega noc, Four Tracks Corner dowiadczyo podobno tornada! Wiatr przewrci na polanie wynajt przyczep, a mieszkajca w niej para zgina. Oboje nie yj, przywalia ich przyczepa i zgniota na miazg. Mike twierdzi, e nigdy czego takiego nie widzia.

- Wysya ciaa na autopsj? - No c, chyba bdzie musia, chocia przyczyna mierci wydaje si wystarczajco oczywista, przynajmniej zdaniem Stelli. Przyczepa ley na boku, samochd jest w poowie zmiadony, powalone drzewa zawalaj podwrko. - Mj Boe - szepnam, zbierajc siy do przekonujcej inscenizacji. - Kochanie, czy nie mwia, e ubiegej nocy do baru przyszed twj przyjaciel wampir? A podskoczyam, gdy naprawd miaam wyrzuty sumienia, po chwili jednak pojam, e babcia po prostu postanowia zmieni temat. Codziennie mnie pytaa, czy widziaam Billa, i teraz, w kocu, odpowiedziaam jej twierdzco - cho nie z lekkim sercem. Zgodnie z moimi przewidywaniami babcia bya niewysowienie podekscytowana. Zacza si krci po kuchni, jakby mia nas odwiedzi ksi Karol. - Jutro w nocy. Czyli o ktrej godzinie przyjdzie? - spytaa. - Po zmroku. Dokadnej pory nie znam. - Pno si teraz robi ciemno, wic pewnie nieprdko dotrze. Babcia zastanowia si. - Doskonale, przynajmniej w spokoju zjemy kolacj, a pniej po niej posprztamy. I mamy cay jutrzejszy dzie na przygotowanie domu. Daabym gow, e nie czyciam tego dywanu od roku! - Babciu, mwimy o facecie, ktry przez cay dzie pi w ziemi przypomniaam jej. - Nie sdz, by w ogle przyglda si dywanom. - C, i tak je wyczyszcz. Jeli nie dla niego, to chocia dla siebie. Bd moga czu dum - dodaa stanowczo. - Poza tym, skd wiesz, moda damo, gdzie ten kawaler sypia? - Dobre pytanie, babciu. Nie wiem, gdzie sypia. Wiem jednak, e musi unika Nic nie wiata mogo i dba o swoje mojej bezpieczestwo, babci przed std moje przypuszczenie. powstrzyma szalestwem sprztania. Tak, bardzo szybko uwiadomiam sobie, e szalestwo jest sowem najwaciwszym. Gdy przygotowywaam si do pracy, babcia

posza do sklepu spoywczego, wypoyczya te maszyn do czyszczenia dywanw, po czym zabraa si za porzdki. W trakcie jazdy do Merlottea zboczyam troch na pnoc i pojechaam do Four Tracks Corner. Skrzyowanie to istniao, odkd w tej okolicy mieszkali ludzie. Cho obecnie stay tu znaki drogowe, a jezdni towarzyszy chodnik, wszyscy wiedzieli, e przecinaj si w tym miejscu dwa szlaki owieckie. Przypuszczam, e prdzej czy pniej wzdu tych drg stan budynki w stylu ranczerskich domw i centra handlowe, teraz jednak cign si tu las, w ktrym - jak twierdzi Jason - nadal mona byo zapolowa. Bez przeszkd zjechaam w rozjedon ciek, ktra zaprowadzia mnie na polan, gdzie wczeniej staa wynajmowana przez Rattrayw przyczepa. Zatrzymaam auto i przeraona zagapiam si w przedni szyb. Przyczepa, bardzo maa i stara, leaa zmiadona trzy metry za dotychczasowym miejscem. Pogity czerwony samochd Szczurzej Parki nadal spoczywa na jednym kocu ich zgniecionego ruchomego domu. Wszdzie na polanie leay powyrywane z ziemi krzewy, drzewa za przyczep za nosiy lady przejcia wielkiej siy - ich gazie byy poamane, szczyt jednej sosny zama si i niemal wisia na pasie kory. Z konarw zwisay fragmenty ubra, a nawet sprzty, takie jak patelnia. Powoli wysiadam i rozejrzaam si. Stopie zniszcze by po prostu niewiarygodny, szczeglnie i wiedziaam, e wcale nie spowodowao ich tornado. T scenk bez wtpienia wyreyserowa wampir Bill, by wyjani mier Rattrayw, do ktrej sam doprowadzi. Stary dip nadjecha rozjedon drog i zatrzyma si obok mnie. - Hej, Sookie Stackhouse! - zawoa Mike Spencer. - Co tu robisz, dziewczyno? Nie powinna by w pracy? - Powinnam, prosz pana. Ale znaam Szczury... to znaczy Rattrayw. To naprawd straszne, co im si przydarzyo... - Wasna odpowied wydaa mi si odpowiednio niejednoznaczna. Dostrzegam jednak teraz, e Mikeowi towarzyszy szeryf. - Rzeczywicie straszne - przyzna szeryf Bud Dearborn, gdy wysiad z dipa. - Hmm... no c... syszaem, e w zeszym tygodniu miaa z

Mackiem i Denise ma potyczk na parkingu Merlottea. Poczuam lodowate ukucie w okolicach wtroby. Obaj mczyni mierzyli mnie wzrokiem. Mike Spencer by przedsibiorc pogrzebowym jednego z dwch istniejcych w Bon Temps domw pogrzebowych. Poniewa Mike zawsze dziaa szybko i zdecydowanie, kady, kto chcia, mg pogrzeba bliskich dziki pomocy Domu Pogrzebowego Spencer i Synowie; najwyraniej jednak z ich usug korzystali wycznie biali ludzie. Kolorowi natomiast konsekwentnie wybierali konkurencyjny Sodki Spoczynek. Mike by przycikawym mczyzn w rednim wieku, o wosach i wsach w kolorze sabej herbaty i upodobaniu do butw kowbojskich oraz wskich krawatw, ktrych nie mg nosi podczas dyuru w swoim domu pogrzebowym. Mia wic ten strj w tej chwili. Szeryf Dearborn, osobnik o reputacji dobrego czowieka, by niewiele starszy od Mikea, wyglda jednak na znacznie sprawniejszego fizycznie i twardszego - od gstych siwych wosw po cikie buty. Mia mopsowat twarz i ruchliwe brzowe oczy. By kiedy bliskim przyjacielem mojego ojca. - Tak, prosz pana, doszo midzy nami do maej sprzeczki odparam szczerze i ze smutkiem. - Chcesz mi o tym opowiedzie? - Szeryf wyj marlboro i zapali papierosa prost metalow zapalniczk. W tym momencie popeniam bd. Powinnam bya mu po prostu opowiedzie swoj histori. Przecie uwaano mnie za dziewczyn prost, cho nieco stuknit. Nie widziaam wszake powodu, by si tumaczy przed szeryfem Dearbornem. adnego powodu, oprcz... zdrowego rozsdku. - Po co? - spytaam. Jego mae brzowe oczka bysny podejrzliwie i mia atmosfera bezpowrotnie si rozwiaa. - Och, Sookie - mrukn z wyranym rozczarowaniem w gosie. Ani przez minut nie uwierzyam w jego dobre intencje. - Przecie tego nie zrobiam - owiadczyam, machajc rk w

kierunku zniszcze. - Nie, nie zrobia tego - zgodzi si. - Niemniej jednak ci ludzie zmarli w tydzie po walce z tob, wic czuj si w obowizku zada ci kilka pyta. Gapiam si na niego bez sowa, zastanawiajc nad jego stwierdzeniem. Wydawao mi si logiczne, cigle jednak nie miaam pewnoci, ile mu powiedzie. Zaczynaam odkrywa, e reputacja osbki naiwnej ma swoje dobre strony. Moe jestem niewyksztacona, a mj umys nieco oderwany od rzeczywistoci, lecz z pewnoci nie jestem ani gupia, ani nieoczytana! - No c, ranili mojego przyjaciela - wyznaam w kocu, zwieszajc gow i wpatrujc si w swoje buty. - Mwisz o wampirze, ktry mieszka w starym domu Comptonw? - Mike Spencer i Bud Dearborn wymienili spojrzenia. - Tak, prosz pana. Zaskoczya mnie informacja o miejscu zamieszkania Billa, na szczcie moi rozmwcy niczego nie zauwayli. Od lat umiem umylnie nie reagowa na sowa, ktre sysz, a ktrych sysze nie chc, tote cakiem dobrze nauczyam si panowa nad wyrazem twarzy. Stary dom Comptonw stoi niedaleko od naszego, po tej samej stronie drogi. Midzy naszymi posiadociami le tylko las i cmentarz. Jak wygodnie dla Billa - pomylaam i umiechnam si. - Sookie Stackhouse, czy twoja babcia pozwala ci si zadawa z tym wampirem? - spyta niemdrze Spencer. - Na pewno moe pan j o to spyta - odciam si zoliwie. Niemal nie mogam si doczeka, co babcia powie, gdy kto jej zasugeruje, e za mao si o mnie troszczy. - Wie pan, Rattrayowie prbowali osuszy Billa. - Wic Rattrayowie cigali krew z wampira? A ty ich powstrzymaa? - wtrci szeryf. - Tak - odparam, usiujc wyglda na siln i stanowcz kobiet. - Osuszanie wampirw jest nielegalne - zaduma si szeryf. - Czy zabicie wampira, ktry czowieka nie zaatakowa, nie jest morderstwem? - spytaam.

By moe troch przesadziam z t naiwnoci. - Cholernie dobrze wiesz, e tak jest. Chocia osobicie nie zgadzam si z tym, takie jest prawo i bd go przestrzega - odrzek sztywno szeryf. - Wampir po prostu pozwoli wic odej tej parce? Nie grozi im zemst? Nie mwi, e pragnie ich mierci? - Mike Spencer by naprawd gupi. - Wanie. - Umiechnam si do obu mczyzn, po czym zerknam na zegarek. Przypomniaam sobie krew na jego tarczy, moj krew, ktra spyna z ran zadanych mi przez Szczurz Park. Pamitaam, e musiaam wytrze t krew, by odczyta godzin. - Przepraszam, musz jecha do pracy - rzuciam. - Do widzenia, panie Spencer. Do widzenia, szeryfie. - Do widzenia, Sookie - odpowiedzia szeryf Dearborn. Odniosam wraenie, e ma do mnie wicej pyta, ale nie wie, jak je sformuowa. Czuam, e nie podoba mu si to, co widzi i szczerze wtpiam, czy jakiekolwiek urzdzenie zarejestrowao zjawisko tornada. Niemniej jednak przyczepa, samochd i drzewa leay powalone, a przygniecieni maonkowie nie yli. C innego mogo ich zabi? zapytywa siebie szeryf. Domyliam si, e ciaa posano na sekcj i byam ciekawa, co wykae badanie. Ludzki umys jest narzdziem zdumiewajcym. Szeryf Dearborn na pewno zna straszliw si wampirw, a jednak nie potrafi sobie wyobrazi osoby o sile wystarczajcej do przewrcenia przyczepy i zmiadenia ni dwojga ludzi. Nawet ja z trudem w to wierzyam, cho bez dwch zda wiedziaam, e Four Corners nie dotkno tornado. Cay bar a hucza od nowin na temat mierci. Mniej ju mwiono oczywicie o morderstwie Maudette, wicej o Denise i Macku. Kilkakrotnie dostrzegam na sobie wzrok Sama, pomylaam o ubiegej nocy i zastanowiam si, ile mj szef wie; baam si jednak spyta go o to, na wypadek gdyby nic nie widzia. Uprzytomniam sobie, e nadal nie rozumiem niektrych szczegw z ubiegej nocy, lecz byam tak bardzo wdziczna, e yj, i nie zamierzaam nawet o nich myle. Nigdy nie umiechaam si rwnie szeroko jak tego wieczoru, gdy roznosiam drinki, nigdy nie wydawaam tak szybko reszty, nigdy tak

dokadnie nie realizowaam zamwie. Nawet stary rozczochrany Rene nie potrafi mnie zatrzyma, mimo i usiowa mnie wcign w rozwleke dyskusje, ilekro zbliyam si do stolika, przy ktrym siedzia wraz z Hoytem i kilkoma innymi kumplami. Rene udawa czsto zwariowanego Cajuna* [Cajuni (fr.) potomkowie osadnikw francuskich z Kanady, zamieszkujcy poudniowozachodni rejon Luizjany (przyp. tum.).], cho jego francuski akcent brzmia sztucznie, a jego rodzice nie kultywowali tradycji dziadkw. Kobiety, ktre polubia Rene, byy dzikie i lubiy szybkie, intensywne ycie. Jego krtki zwizek z Arlene mia miejsce w czasie, gdy bya moda i bezdzietna. Zwierzya mi si kiedy, e zdarzao jej si wwczas robi takie rzeczy, e teraz na sam myl o nich wosy jej si je. Od tamtego okresu moja przyjacika z pewnoci dojrzaa, Rene natomiast nie. Zdumiewa mnie fakt, e nadal tak bardzo go lubia. Wszyscy gocie baru wydawali si niezwykle podekscytowani ostatnimi niesamowitymi incydentami w Bon Temps. Zamordowano mod kobiet i nikt nie zna sprawcy; w Bon Temps dochodzio wczeniej do zabjstw, lecz policja za kadym razem atwo ustalaa winnego. A pniej Rattrayowie zmarli gwatown mierci z winy... kaprysu natury. Dlatego te to, co si w pewnej chwili zdarzyo, zoyam na karb tego oglnego podniecenia. Do naszego baru przychodz regularnie mieszkacy miasteczka, ktrzy nigdy mi si nie narzucali. Tej nocy jednak jeden z mczyzn siedzcych obok Rene i Hoyta, duy blondyn o czerwonej, nalanej twarzy, przesun doni w gr po nogawce moich szortw, kiedy przyniosam do ich stolika piwo. O nie, co takiego nie przejdzie w Merlotcie. Miaam ochot trzasn tac o gow faceta, poczuam jednak, e nagle oderwa rk. Czuam, e kto stoi tu za mn. Odwrciam gow i zobaczyam Rene, ktry zdy ju si zerwa z krzesa. Podyam wzrokiem za ruchem jego ramienia i uwiadomiam sobie, e Rene chwyta do blondyna i ciska j z caych si. Czerwona twarz podrywacza przybraa odcie szkaratu. - Hej, stary, pu mnie! - zaprotestowa blondyn. - Nie miaem na

myli nic zego. - Nie dotyka si adnej z tutejszych pracownic. Taka jest zasada. Rene by niski i szczupy, ale kady spord tu obecnych postawiby pienidze na naszego miejscowego chopaka przeciwko nawet znacznie bardziej muskularnemu obcemu. - Dobra ju, dobra. - Przepro pani. - Stuknit Sookie? - spyta z niedowierzaniem. Najwyraniej facet odwiedzi ju wczeniej Merlottea. Rene prawdopodobnie znowu zacisn palce na rce blondyna, gdy widziaam, jak temu ostatniemu staj w oczach zy. - Przepraszam, Sookie, w porzdku? Kiwnam gow - ruchem tak krlewskim, na jaki tylko potrafiam si zdoby. Rene natychmiast puci do blondyna, po czym da mu znak kciukiem, e ma si wynie z baru. Mczyzna bez wahania rzuci si ku drzwiom. Jego towarzysz wyszed za nim. Rene, powiniene pozwoli, ebym sama to zaatwia powiedziaam do niego bardzo cicho po duszej chwili, gdy sdziam, e inni klienci baru podjli ju przerwane rozmowy. Bd o nas plotkowa pewnie co najmniej kilka dni. - Chocia oczywicie doceniam, e stane w mojej obronie... - Nikt nie bdzie zadziera z przyjacik Arlene - odparowa powanie. - Merlotte to miy lokalik i wszyscy chcemy, by taki pozosta. W dodatku... czasem przypominasz mi Cindy, wiesz o tym? Cindy bya siostr Rene. Przeprowadzia si rok czy dwa lata temu do Baton Rouge. Tak jak ja bya niebieskook blondynk, poza tym jednak nie dostrzegaam midzy nami adnego podobiestwa. Wytykanie tego faktu nie wydao mi si wszake grzeczne, wic nie skomentowaam. - Czsto j widujesz? - spytaam tylko. Hoyt i siedzcy z nim przy stole mczyzna wymieniali si wynikami meczw druyny Shreveport Captains. - Od czasu do czasu - odpar Rene, potrzsajc gow, jakby sugerowa, e pragnby widywa siostr czciej. - Pracuje w szpitalnym bufecie.

Poklepaam go po ramieniu. - Musz wraca do pracy. Kiedy dotaram do lady odebra zamwione napoje, Sam spojrza na mnie z uniesionymi brwiami. Otworzyam szeroko oczy, by mu pokaza, jak bardzo zdumiaa mnie interwencja Rene, a mj szef wzruszy na to nieznacznie ramionami, dajc do zrozumienia, e czasem trudno wyjani ludzkie zachowanie. Ale gdy weszam za kontuar po dodatkowe serwetki, odkryam, e Sam wyj kij bejsbolowy, ktry na wszelki wypadek trzyma pod kas. *** Przez cay nastpny dzie babcia zmuszaa mnie do porzdkw. Sama trzepaa, odkurzaa i wycieraa, ja za szorowaam azienki... Czy wampiry w ogle musz korzysta z azienki? Zastanawiaam si nad t kwesti, czyszczc szczotk muszl toaletow. Pniej babcia kazaa mi usun odkurzaczem kocie wosy z kanapy. Oprniam te wszystkie mietniczki, wypolerowaam wszystkie stoy oraz - na lito Bosk! - wytaram pralk i suszark. Kiedy babcia ponaglaa mnie do wzicia prysznica i zmiany ubrania, zrozumiaam, e uwaa wampira Billa za mojego kawalera. Na t myl poczuam si troch dziwnie. Z czterech powodw. Po pierwsze, babcia tak bardzo pragna, ebym spotykaa si z ludmi, e nawet wampir wydawa jej si odpowiednim kandydatem na narzeczonego. Po drugie, mj entuzjazm wobec tego pomysu dorwnywa jej entuzjazmowi. Po trzecie, obawiaam si, e Bill wszystkiego si domyli. Po czwarte, nie miaam pojcia, czy wampiry mog wspy... tak jak ludzie? Tak czy owak, wziam prysznic, umalowaam si i zaoyam sukienk, poniewa wiedziaam, e babcia wcieknie si, widzc mnie w spodniach. Sukienka ta - z niebieskiej baweny, ozdobionej setkami maych stokrotek - bya bardziej obcisa, ni babcia lubia i znacznie krtsza, ni Jason uwaa za stosown dla swojej siostry. Usyszaam te opinie, gdy woyam j po raz pierwszy. Dodaam mae, te, okrge kolczyki, a wosy podniosam w kok, ktry spiam luno t spink.

Babcia posaa mi zastanawiajce spojrzenie, ktrego nie potrafiam zinterpretowa. Oczywicie dziki umiejtnociom telepatycznym mogabym atwo sprawdzi, co pomylaa, jednak okropnie jest robi co takiego osobie, z ktr si mieszka, natychmiast wic t moliwo odrzuciam. Babcia woya spdnic i bluzk, ktre czsto zakadaa na spotkania Potomkw Wybitnych Polegych. By to komplet niewystarczajco elegancki, by i w nim do kocioa, a rwnoczenie nie do prosty na co dzie. Zamiataam wanie przedni ganek, o ktrym wczeniej zapomniaymy, kiedy zjawi si Bill. Wykona icie wampirze wejcie. W jednej minucie go tam nie byo, a w nastpnej sta ju na dole schodw i przyglda mi si z zadart gow. Umiechnam si. - Nie strasz mnie - poprosiam. Popatrzy na mnie lekko zakopotany. - Przyzwyczaiem si tak pojawia - wyjani. - W ten sposb nie robi haasu. Otworzyam drzwi. - Wejd - zaprosiam go do rodka. Bill wszed po schodach i rozejrza si. - Pamitam go - owiadczy. - Chocia nie by taki duy. - Pamitasz ten dom? Och, babci si to strasznie spodoba. Wyprzedziam go w drodze do salonu, woajc babci. Wesza do salonu absolutnie dostojnym krokiem i pierwszy raz pojam, ile wysiku woya w przygotowania. Gste biae wosy zaczesaa, gadko i starannie zawina wok gowy w skomplikowany zwj pukli. Usta pocigna szmink. Bill okaza si tak samo biegy w taktyce towarzyskiej jak moja babcia. Przywitali si kurtuazyjnie, podzikowali uprzejmie, przez chwil prawili sobie komplementy, a w kocu Bill usadowi si na kanapie, a moja babcia - po przyniesieniu tacy z trzema szklankami herbaty brzoskwiniowej - w fotelu, mnie dajc do zrozumienia, e powinnam usi obok wampira. Nie umiaam si z tego kulturalnie wykrci, tote usiadam

obok niego, ale na samej krawdzi kanapy, jakbym zamierzaa zerwa si w kadej chwili i ponownie napeni szklank mroon herbat. Bill grzecznie dotkn wargami brzegu szklanki, po czym j odstawi. Babcia i ja wypiymy po kilka duych, nerwowych ykw. Na pocztek babcia wybraa niezbyt szczliwy temat. - Domylam si, e syszae o tym dziwnym tornadzie - zagaia. - Prosz mi o nim opowiedzie - odparowa wampir typowym dla siebie chodnym i gadkim, niczym jedwab, gosem. Nie omieliam si na niego spojrze, siedziaam wic ze zoonymi rkoma, cakowicie koncentrujc na nich wzrok. Babcia strecia zatem wampirowi histori dziwacznego tornada i mierci Szczurzej Parki. Owiadczya mu, e cho zdarzenie wydaje si do straszne, na pewno zawinia jedynie natura. Odniosam wraenie, e po jej opowieci Bill minimalnie si odpry. - Minam wczoraj to miejsce w drodze do pracy - wtrciam, nie podnoszc wzroku. - Zatrzymaam si obok przyczepy. - Wszystko wygldao tak, jak si spodziewaa? - spyta wampir z niezbyt wielkim zainteresowaniem. - Nie - odparam. - Nic nie wygldao w sposb, jakiego mogabym oczekiwa. Byam naprawd... zaskoczona. - Sookie, ju wczeniej widywaa poczynione przez tornado szkody przypomniaa mi ze zdziwieniem babcia. Postanowiam natychmiast zmieni temat. - Powiedz, Bill, skd masz t koszulk? Jest bardzo adna. Wampir nosi sportowe spodnie w kolorze khaki, koszulk polo w zielono-brzowe pasy, byszczce mokasyny i cienkie brzowe skarpety. - Od Dillarda - odpar, a ja sprbowaam go sobie wyobrazi w centrum handlowym, na przykad w Monroe. Ludzie na pewno obracali si i patrzyli na t egzotyczn istot o rozjarzonej skrze i piknych oczach. Skd Bill mia pienidze na zakupy? Gdzie pra swoje ubrania? Czy wchodzi do swojej trumny nagi? Czy mia samochd? A moe po prostu lecia, jeli postanowi si dokd uda? Babci wyranie ucieszyy normalne zakupowe zwyczaje wampira.

Znw ogarny mnie ambiwalentne uczucia, gdy obserwowaam jej zadowolenie z wizyty mojego domniemanego zalotnika w naszym salonie, nawet jeeli w zalotnik by (wedug literatury popularnej) ofiar wirusa, z powodu ktrego wydawa si martwy. Babcia zarzucaa Billa pytaniami. Mj wampir odpowiada jej grzecznie i z wielk doz dobrej woli. No c, by po prostu niezwykle uprzejmym, martwym facetem. - Twoja rodzina mieszkaa tutaj? - pytaa babcia. - Rodzice mojego ojca nazywali si Compton, rodzice mojej matki Loudermilk wyjani chtnie Bill. Wyglda ju na cakiem zrelaksowanego. - Zostao tu jeszcze sporo Loudermilkw - odpara wesoo babcia. Niestety - dorzucia mniej pogodnym tonem - stary pan Jessie Compton umar w ubiegym roku. - Wiem - odrzek lekkim tonem Bill. - Wanie dlatego wrciem. Ta ziemia ponownie naley teraz do mnie, a poniewa stosunek tutejszych ludzi do osb takich jak ja zmieni si ostatnio, zdecydowaem si oficjalnie wystpi o jej zwrot. - Znae Stackhousew? Sookie twierdzi, e yjesz ju wiele dziesicioleci. Pomylaam, e babcia uywa adnych okrele. Patrzc na swoje donie, umiechnam si. - Pamitam Jonasa Stackhousea - odpowiedzia Bill ku zachwytowi babci. - Moi, rodzice zamieszkali w swoim domu, kiedy Bon Temps byo jeszcze ma przygraniczn miecin. Miaem jakie szesnacie lat, kiedy przeprowadzi si tutaj Jonas Stackhouse wraz z on i czwrk dzieci. Czy nie on zbudowa ten dom, przynajmniej po czci? Zauwayam, e Bill wspominajc przeszo, uywa innego sownictwa i innej intonacji. Zastanowiam si, jak czsto jego jzyk zmienia si w cigu dwudziestego wieku. Moja babcia bya bez wtpienia w genealogicznym sidmym niebie. Chciaa natychmiast pozna wszystkie moliwe fakty zwizane z Jonasem, przodkiem jej ma.

- Czy posiada niewolnikw? - spytaa. - Droga pani, o ile dobrze pamitam, mia dwoje: niewolnic w rednim wieku, ktra zajmowaa si domem oraz Minasa, wielkiego, modego, bardzo silnego mczyzn do prac pozadomowych. Jednak Stackhouseowie gwnie sami obrabiali wasne pola, podobnie jak moi rodzice. - Och, takich opowieci czonkowie mojego maego klubu wysuchaj z radoci! Czy Sookie ci powiedziaa...? Babcia i Bill, po wymianie licznych uwag grzecznociowych, przeszli do sedna, czyli omwienia wizyty i przemowy wampira na specjalnym nocnym spotkaniu Potomkw. - A teraz - zakoczy Bill - jeli nam pani wybaczy, pjdziemy z Sookie na spacer. Jest taka liczna noc. - Podszed do mnie, powoli wysun do, chwyci moj rk i pocign j, skaniajc mnie do wstania. Jego rka bya zimna, twarda i gadka. Wampir waciwie nie pyta babci o zgod, cho te nie narzuca jej swojej decyzji. - Och tak, idcie, idcie - powiedziaa babcia, machajc wesoo rkoma. - Mam tyle rzeczy do zrobienia. Musisz mi wymieni wszystkie miejscowe nazwiska, ktre pamitasz, od kiedy zostae... - W tym momencie babcia przerwaa, nie chcc uy sowa, ktre zranioby naszego gocia. - Mieszkacem Bon Temps - dodaam pomocnie. - Oczywicie - odpar Bill. Widzc, jak zaciska wargi, wiedziaam, e usilnie powstrzymuje umiech. Nagle znalelimy si przy drzwiach. Uwiadomiam sobie, e wampir nieoczekiwanie mnie podnis i szybko przenis. Szczerze si rozemiaam. Uwielbiam niespodzianki. - Wrcimy za chwil - rzuciam w stron babci. Nie sdziam, by zauwaya mj niesamowity przeskok, poniewa akurat zbieraa nasze szklanki po herbacie. - Och, nie spieszcie si ze wzgldu na mnie - odrzeka. - Nic mi nie bdzie. Na zewntrz aby, ropuchy i owady wypieway sw nocn wiejsk

oper. Szlimy przez podwrko pene zapachw wieo skoszonej trawy i pczkujcych rolin. Bill trzyma mnie za rk. Z cienia wysza moja kotka, Tina, i zacza si asi, domagajc si pogaskania, pochyliam si wic i podrapaam j po gowie. Ku mojemu zaskoczeniu, otara si te o nogi Billa, a on nijak jej do tego nie zniechci. - Lubisz to zwierz? - spyta obojtnie. - To moja kotka - wyjaniam. - Wabi si Tina i rzeczywicie bardzo j lubi. - Nie skomentowa. Sta nieruchomo i czeka, a kotka oddali si od owietlonego ganku i zniknie w ciemnociach. - Chcesz posiedzie na hutawce albo na leakach, czy wolisz si przej? - spytaam, poniewa czuam si gospodyni. - Och, przejdmy si troch. Musz rozprostowa nogi. - Z niewiadomych wzgldw stwierdzenie to nieco mnie zaniepokoio, niemniej jednak zaczam schodzi dugim podjazdem ku dwupasmowej drodze, ktra czya nasze domy. - Czy widok przyczepy ci zdenerwowa? - spyta wampir. Zastanowiam si, jak najlepiej wyjani swoje emocje. - Czuj si bardzo... hmm... krucha. Na myl o przyczepie. - Wiedziaa, e jestem silny. W zadumie pokiwaam powoli gow. - Niby tak, chocia nie zdawaam sobie sprawy z peni twojej siy odparam w kocu. - Ani z potgi twojej wyobrani. - Wraz z upywem lat coraz lepiej ukrywamy swoje czyny. - Tak. Domylam si, e zabie grupk ludzi. - Ma grupk. - Jego ton sugerowa, e Bill jako sobie radzi. Splotam palce za plecami. - Bye bardziej godny na pocztku, gdy zostae wampirem? Jak to si waciwie stao? Nie spodziewa si tego pytania. Patrzy na mnie przez moment. Czuam na sobie jego wzrok, cho znajdowalimy si teraz w kompletnych ciemnociach. Las by blisko nas. Nasze stopy chrzciy na wirze. - Moja historia jest zbyt duga, by j w tej chwili opowiedzie - odpar. - Ale tak, w modoci... kilka razy... zabiem... przypadkiem. Nigdy nie

miaem pewnoci, kiedy znowu bd mg zje, rozumiesz? Naturalnie zawsze na nas polowano, a dopiero niedawno pojawio si co takiego, jak sztuczna krew. Poza tym w dawnych czasach yo znacznie mniej ludzi ni teraz. Zapewniam ci jednak, e byem dobrym czowiekiem za ycia, to znaczy... zanim zapaem wirusa. Z tego te powodu jako wampir staraem si pozosta osob cywilizowan, czyli na swoje ofiary wybieraem zych ludzi i nigdy nie ywiem si dziemi. Nie potrafiem w kadym razie zabi dziecka, nigdy, przenigdy! Obecnie moja sytuacja jest zupenie odmienna. Mog pj do caodobowej kliniki w pierwszym lepszym miecie i dosta tam syntetyczn krew... chocia jest paskudna w smaku. Mog take zapaci dziwce i dosta od niej tyle krwi, e wystarczy mi na kilka dni ycia. Albo mog oczarowa kogo, by bezinteresownie pozwoli mi si ugry, a pniej wszystko zapomnia... Zreszt, teraz nie potrzebuj tak bardzo krwi. - Moesz te spotka dziewczyn rann w gow - dorzuciam. - Och nie, ty bya deserem. Mj posiek stanowili Rattrayowie. Rzeczywicie sobie radzi! - Przesta - poprosiam, czujc, e trac oddech. - Daj mi minutk. I da. Moe jeden mczyzna na milion daby mi tyle spokoju. Panowaa cisza, gdy wampir si nie odzywa, a ja nie syszaam jego myli. Otworzyam umys, porzuciam wszelkie wasne zabezpieczenia i odpryam si. Jego milczenie obmywao mnie i koio. Staam bez ruchu, z zamknitymi oczyma i oddychaam z tak gbok, e a niewyraaln sowami ulg. - Jeste teraz szczliwa? - spyta, gdy tylko pozwoliam mu mwi. - Tak - sapnam. W tym momencie uprzytomniam sobie, e niezalenie od tego, co ta istota wczeniej zrobia, zawdziczam jej spokj - bezcenny po caym yciu suchania w swojej gowie mamrotania innych umysw. - Ty rwnie dobrze na mnie dziaasz - powiedzia, zadziwiajc mnie. - Jak to? - spytaam sennie i powoli. - Przy tobie nie czuj adnego strachu, adnego popiechu, adnego potpienia z twojej strony... Nie musz uywa mojego uroku, by ci przy

sobie zatrzyma i mc z tob rozmawia. - Uroku? - To co w rodzaju hipnozy - wyjani. - W takim czy innym stopniu wszystkie wampiry si nim posuguj. Zanim pojawia si syntetyczna krew, jeli chcielimy je, musielimy przekonywa ludzi, e jestemy nieszkodliwi... bd te zapewnia ich, e wcale nas nie widzieli... lub ich udzi, e widzieli co innego. - Czy twj urok zadziaa na mnie? - Oczywicie - odrzek zaszokowany. - W porzdku, wic mnie oczaruj. - Popatrz na mnie. - Jest ciemno. - Niewane. Popatrz na moj twarz. Stan tu przede mn, lekko pooy rce na moich ramionach i spojrza na mnie z gry. Ktem oka dostrzegaam saby blask jego skry i oczu. Podnoszc na niego wzrok, zastanawiaam si, czy zaczn gdaka jak kura, czy moe zrzuc nagle ubranie. Jednak nie zdarzyo si nic. Czuam jedynie to - wywoane obecnoci Billa - niemal narkotyczne odprenie. - Czujesz mj wpyw? - zapyta. Wydawa mi si troch zadyszany. - Wcale nie, przepraszam - odparam pokornie. - Chocia widz, e si jarzysz. - Widzisz to?! - Znw go zaskoczyam. - Pewnie. Nie kady moe dostrzec twj blask? - Nie. To dziwne, Sookie. - Skoro tak twierdzisz. Mog popatrze, jak lewitujesz? - Tutaj? - W gosie wampira zadwiczaa nuta rozbawienia. - Jasne, dlaczego nie? Chyba e istnieje jaka przeszkoda? - Nie, nie istnieje. - Puci moje ramiona i zacz si wznosi. Wydaam westchnienie wiadczce o absolutnym zachwycie. Bill unosi si w ciemnociach, poyskujc w wietle ksiyca niczym rzeba z biaego marmuru. Kiedy znalaz si mniej wicej p metra nad ziemi, zacz kry. Odniosam wraenie, e umiecha si do mnie z gry.

- Wszyscy to potraficie? - spytaam. - A ty umiesz piewa? - Nie, niestety straszliwie faszuj. - No widzisz, z nami jest podobnie. Nie wszyscy posiadamy identyczne umiejtnoci. - Wampir opuci si powoli i niemal bezgonie wyldowa na ziemi. - Wikszo ludzi jest wraliwa na urok wampirw. Ty najwyraniej nie - oceni. - Wzruszyam ramionami. Kolejna z moich przywar. Bill widocznie odgad moje myli, gdy po przerwie, podczas ktrej podjlimy spacer, spyta: - Zawsze byo to dla ciebie trudne? - Tak, zawsze. - Nie mogam odpowiedzie inaczej, chocia nie chciaam narzeka. - Najtrudniej we wczesnym dziecistwie, gdy wwczas nie potrafiam jeszcze blokowa napywu myli innych ludzi i syszaam rzeczy, ktrych oczywicie sysze nie powinnam. Pniej je powtarzaam... jak to dzieciak. Moi rodzice nie wiedzieli, co ze mn pocz. Szczeglnie martwi si ojciec. W kocu mama zabraa mnie do dziecicej psycholog, ktra natychmiast odgada moje talenty, lecz nie chciaa w nie uwierzy i usiowaa wmwi matce, e po prostu umiem czyta z ruchw cia dorosych, a poniewa jestem bardzo spostrzegawcza, wyobraam sobie, e docieraj do mnie myli tych osb. Kobieta nie chciaa przyzna, e dosownie sysz myli innych, bo taka teza po prostu nie pasowaa do jej wiata. Co do mnie, marnie radziam sobie w szkole, jako e trudno mi si byo skoncentrowa... przez atakujce mj mzg myli koleanek i kolegw z klasy. Ze sprawdzianw natomiast otrzymywaam bardzo wysokie oceny, poniewa inne dzieci skupiay si wtedy na swoich kartkach, a ja dziki temu zyskiwaam nieco wicej swobody. Czasami rodzice uwaali mnie za osob leniw, poniewa na co dzie nie radziam sobie zbyt dobrze. Niektrzy nauczyciele twierdzili, e mam problemy z przyswajaniem wiedzy... och, nie uwierzyby w te wszystkie teorie. Co dwa miesice badano mi wzrok i such, poddawano tomografii mzgu... O rany. Moi biedni rodzice wydali mas pienidzy na te badania, nigdy jednak nie zaakceptowali prostej prawdy. Nawet na pozr, wiesz? - W gbi duszy na pewno wiedzieli. - Zgadza si. Pewnego razu mj tato zastanawia si, czy wesprze

finansowo

faceta,

ktry

chcia

otworzy

sklep

czciami

samochodowymi. Gdy ten mczyzna odwiedzi nas w domu, ojciec poprosi mnie, ebym z nimi usiada, a po wyjciu tamtego zabra mnie przed dom, zapatrzy si w dal i spyta: Sookie, czy nasz go mwi prawd?. Och, to by najdziwniejszy moment mojego dziecistwa. - Ile miaa lat? - Chyba mniej ni siedem, gdy rodzice zmarli, kiedy chodziam do drugiej klasy. - Jak zmarli? - Zginli w gwatownej lokalnej powodzi. Deszcz zapa ich na mocie na zachd std. Wampir nie skomentowa. Zdawaam sobie spraw z tego, i w swoim dugim yciu widzia mnstwo trupw. - Czy ten mczyzna kama? - spyta po kilku sekundach. - Niestety tak. Planowa wyudzi od mojego ojca pienidze i z nimi uciec. - Masz dar. - Jasne, dar. - Poczuam, e moje usta uoyy si w podkwk. - Dar, ktry odrnia ci od innych ludzi. - Co ty powiesz! - Szlimy przez chwil w milczeniu. - W ogle wic si nie uwaasz za istot ludzk? - Nie jestem ni od duszego czasu. - Naprawd wierzysz, e utracie dusz? - Co takiego ksia katoliccy gosili w kazaniach o wampirach. - Nie posiadam tego rodzaju wiedzy - rzuci Bill, niemal od niechcenia. Byam pewna, e rozpamitywa t kwesti tak czsto, i doszed ju do jednoznacznych wnioskw. - Osobicie jednak nie sdz, bym j utraci. Jest we mnie co, co nie jest ani okrutne, ani mordercze... nawet po tych wszystkich latach. Chocia moe jestem okrutnikiem i morderc... - To nie jest twoja wina, e zarazie si wirusem. Bill parskn, wkadajc jednak w ten dwik maksimum uprzejmoci. - Odkd istniejemy my, wampiry, kr o nas najrozmaitsze teorie.

Moe akurat ta jest prawdziwa. - Popatrzy ze smutkiem, jakby zrobio mu si przykro, e to powiedzia. - Jeli wampirami stajemy si poprzez wirusa - kontynuowa bardziej bezceremonialnie - musi on by rzadki. - Jak czowiek zmienia si w wampira? - spytaam. Przeczytaam mnstwo tekstw na ten temat, ale pragnam uzyska odpowied wprost ze rda. Musiabym ci cakowicie osuszy za jednym razem albo stopniowo... przez dwa, trzy dni, a do momentu twej mierci. Pniej podabym ci swoj krew. Leaaby jak trup mniej wicej przez czterdzieci osiem godzin... do trzech dni. Po przebudzeniu wyszaby w noc. I byaby godna. Gdy powiedzia godna, zadra. - Nie ma innego sposobu? - Wiele z moich znajomych wampirw twierdzi, e ludzie, ktrych gryz czsto, dzie po dniu, mog si cakiem niespodziewanie sta wampirami. Szczeglnie jeli dany wampir karmi si krwi jakiej osoby regularnie i w sposb intensywny. Cho niektrzy ludzie, mimo identycznych warunkw, zaledwie nabawiaj si anemii. Zreszt czasami, gdy kto jest bliski mierci z jakiego innego powodu, na przykad po wypadku samochodowym albo przedawkowaniu narkotykw, sytuacja moe si... strasznie wymkn spod kontroli. Dostawaam gsiej skrki. - Czas zmieni temat - owiadczyam. - Co planujesz zrobi z ziemi Comptonw? - Zamierzam na niej mieszka, jeli zdoam. Zmczyo mnie dryfowanie z miasta do miasta. Dorastaem w tym rejonie. Teraz, gdy ziemia naley do mnie zgodnie z prawem i gdy mog w kadej chwili wyskoczy do Monroe, Shreveport czy Nowego Orleanu po syntetyczn krew bd prostytutk specjalizujc si w takich jak ja... chc tutaj pozosta. Pragn sprawdzi, czy to w ogle moliwe. Wdruj wszak od dziesicioleci. - W jakim stanie zastae swj dom? - Niezbyt dobrym - przyzna. - Staram si go wysprzta. Robi to

nocami. Pewnych napraw jednake mog dokona tylko specjalici. Niele si znam na stolarce, ale nie mam pojcia o elektrycznoci. - Oczywicie, skd niby mia mie? - Wydaje mi si, e trzeba pocign w domu nowe kable - kontynuowa gosem zwyczajnego, zaniepokojonego waciciela posesji. - Masz telefon? - Pewnie - odpar zaskoczony. - Jaki wic problem z zatrudnieniem robotnikw? - Ciko jest si z nimi kontaktowa w nocy i trudno ich skoni do spotkania po zmroku, a przecie musz im wyjani, co trzeba zrobi. Ludzie, z ktrymi rozmawiaem, bali si mnie lub uznali, e sobie z nich artuj. - Z tonu wampira bia prawdziwa frustracja; jego miny nie widziaam, gdy wczeniej odwrci twarz. Rozemiaam si. - Jeli chcesz, ja do nich zadzwoni - zaofiarowaam si szybko. Znaj mnie. Chocia moe uwaaj mnie za stuknit, wiedz, e jestem uczciwa. - Wywiadczyaby mi wielk przysug - powiedzia Bill po chwili wahania. - Mogliby pracowa za dnia, tyle e najpierw spotkabym si z nimi i przedyskutowa konieczne roboty i ich koszt. - C to za niewygoda, nie mc wychodzi za dnia - mruknam bezmylnie. Nie powiedziaabym tego, jelibym si wczeniej zastanowia. - Na pewno tak - odpowiedzia sucho wampir. - I w dodatku trzeba ukrywa miejsce swojego odpoczynku dorzuciam, popeniajc kolejny bd. Gdy dotaro do mnie znaczenie milczenia Billa, natychmiast go przeprosiam. - Och, wybacz mi bknam. Gdyby byo janiej, dostrzegby mj rumieniec. - Dzienne miejsce spoczynku wampira jest jego najcilej strzeonym sekretem - odpar twardo. - Przepraszam. - Przeprosimy przyjte - odrzek po kolejnej chwili wahania. Dotarlimy do drogi. Spojrzelimy w lewo i w prawo niczym para czekajca na takswk. Teraz, gdy wyszlimy z lasu, w wietle ksiyca widziaam

Billa w miar wyranie. Wampir rwnie mnie teraz widzia w caej okazaoci. Zmierzy mnie spojrzeniem z gry na d. - Sukienka pasuje ci do koloru oczu. - Dzikuj. - Ja bez wtpienia nie widziaam go a tak dokadnie! - Nie jest jej jednak... duo. - Co takiego? - Hmm... Trudno mi si przyzwyczai do modych panien w takich krtkich sukienkach - wyjani. - Miae kilka dekad na przyzwyczajenie si do nich - odburknam zgryliwie. - Daj spokj, Bill! Kobiety nosz spdniczki mini od czterdziestu lat! - Lubiem dugie spdnice - szepn tsknie. - I lubiem kobiety w bielinie. W halkach. - Chrzknam niezbyt grzecznie. - Masz halk? spyta. - Mam jak beow nylonow z koronk - odparam zgorszonym tonem. - Gdyby by czowiekiem, pomylaabym, e mwic o mojej bielinie... podrywasz mnie! Rozemia si tym swoim gbokim, rzadko uywanym chichotem, ktry oddziaywa na mnie z niezwyk si. - Masz t halk, Sookie? Pokazaam mu jzyk; wiedziaam, e go zobaczy. Po chwili jednak uniosam po sukienki, ujawniajc kilka centymetrw opalonych ud i koronk halki. - Szczliwy? - spytaam. - Masz adne nogi, chocia ja i tak wol dugie suknie. - Ale jeste uparty - odciam si. - Moja ona to samo mi stale powtarzaa. - Bye wic onaty. - Tak, zostaem wampirem jako trzydziestolatek. Miaem on i picioro dzieci. Mieszkaa z nami moja siostra, Sarah. Nigdy nie wysza za m. Jej narzeczony zgin na wojnie. - To znaczy w wojnie domowej. - Tak. Ja wrciem z pola bitwy. Naleaem do szczliwcw.

Przynajmniej tak wtedy sdziem. - Walczye za Konfederacj - owiadczyam ze zdumieniem. - Jeli nadal masz swj mundur i zaoysz go na spotkanie do klubu, starsze panie pomdlej z radoci. - Ju pod koniec wojny niewiele zostao z mojego munduru - wyjani ponuro. - Bylimy w achmanach i godowalimy. - Chyba powoli bra si w gar. - Co nie miao dla mnie adnego znaczenia, gdy zostaem wampirem - mrukn zimnym, odlegym gosem. - Powiedziaam co, co ci zdenerwowao - jknam. - Bardzo ci za to przepraszam. O czym powinnimy rozmawia? - Zawrcilimy i ruszylimy podjazdem w stron mojego domu. - Na przykad o twoim yciu - stwierdzi. - Opowiedz mi, co robisz, kiedy wstajesz rano. - Wychodz z ka i od razu je ciel. Potem jem niadanie: tosta, czasem patki albo jajka. Pij te kaw. Szczotkuj zby, bior prysznic, ubieram si. Czasami gol nogi, wiesz. Jeli jest dzie powszedni, id do pracy, jeeli za mam nock, mog pj na zakupy, zabra babci do sklepu, wypoyczy film i go obejrze lub si poopala. Duo czytam. Mam szczcie, e babcia nadal jest zdrowa i wawa. To ona pierze, prasuje i przyrzdza wikszo posikw. - A spotkania z modymi mczyznami? - Och, mwiam ci o moich problemach. Randki po prostu nie wydaj mi si moliwe. - A wic co zrobisz, Sookie? - spyta agodnie. - Zestarzej si i umr - wydukaam. Bill zbyt czsto muska moje wraliwe punkty. W nastpnej sekundzie wampir ogromnie mnie zaskoczy, gdy wycign rk i wzi w ni moj do. Teraz, kiedy kade z nas troch czym rozgniewao drugie i dotkno bolcego miejsca swego towarzysza, atmosfera wydawaa mi si zdecydowanie klarowniejsza. W spokojnej dotd nocy zerwa si lekki wietrzyk, ktry unis na moment moje wosy. - Zdejmiesz spink? - spyta wampir. Nie widziaam powodu odmwi. Wyjam do z jego rki, signam

do wosw i rozpiam spink. Rozpuciwszy wosy, potrzsnam gow. Wsunam spink Billowi do kieszeni, poniewa w sukience nie miaam adnych. Jakby to bya najnormalniejsza rzecz na wiecie, wampir zacz przeczesywa palcami moje wosy, rozkadajc mi je na ramionach. Dotknam jego baczkw, uznajc, e dotyk najwyraniej jest dozwolony. - S dugie - zauwayam. - Taka bya moda - odpar. - Mam szczcie, e nie nosiem brody, tak jak wiele osb wtedy... W przeciwnym razie zostaaby mi do koca ycia. - Nigdy nie musisz si goli? - Nie, na szczcie wwczas dopiero co si ogoliem. - Wydawa si zafascynowany moimi wosami. - W wietle ksiyca wygldaj na srebrne - powiedzia bardzo cicho. - Och... A co lubisz robi? Mimo mroku zauwayam cie umiechu na jego ustach. - Te lubi czyta. - Zastanowi si. - Lubi oglda filmy... Wiesz, obserwowaem rozwj sztuki filmowej od samego pocztku. Uwielbiam towarzystwo ludzi, ktrzy prowadz zwyke ycie. Czasami tskni za obecnoci innych wampirw, chocia wikszo z nich yje w sposb bardzo odmienny od mojego. Przez chwil szlimy w kompletnej ciszy. - Ogldasz telewizj? - Czasami - wyzna. - Przez jaki czas nagrywaem na wideo opery mydlane i ogldaem je w nocy. Baem si wwczas, e mog zapomnie, jak to jest by czowiekiem. Po jakim czasie daem sobie z nimi spokj, poniewa sugerujc si przykadami z tych seriali, mona zapomnie, e ludzko... jest dobra. Rozemiaam si. Weszlimy w krg wiata wok domu. W gbi duszy spodziewaam si, e babcia bdzie na nas czeka na hutawce, na szczcie jej nie byo. A w salonie palia si tylko jedna przymiona arwka. No wiesz, babciu - pomylaam zirytowana. Czybym w jej

mniemaniu wracaa z pierwszej randki z nowym mczyzn? Nawet przyapaam si na pytaniu, czy Bill sprbuje mnie pocaowa przed odejciem. Chocia z takimi pogldami na suknie prawdopodobnie uwaa poegnalny caus za wykluczony. Moe caowanie z wampirem wydaje wam si gupie, zrozumiaam jednak nagle, e tego wanie pragn bardziej ni czegokolwiek innego. Poczuam nieprzyjemne ukucie w piersi - jak gorycz, e znowu kto mi czego odmawia. Pniej pomylaam sobie: Dlaczego nie? i pocignam Billa delikatnie za rk. Wyprostowaam si, przyoyam wargi do jego lnicego policzka. Wcignam zapach wampira, ktry okaza si zwyczajny, cho nieco sony i z nik nutk wody koloskiej. Poczuam, e Bill zadra. Odwrci lekko gow i jego wargi dotkny moich. Podniosam rce i otoczyam jego szyj. Jego pocaunek si pogbi, otworzyam szerzej usta. Nikt nigdy mnie tak nie caowa! Pocaunek trwa i trwa, a odniosam wraenie, e cay wiat uton w tym naszym pocaunku. Oddech mi przyspieszy i zapragnam, by zdarzyo si midzy nami co wicej. Ale wampir nagle si odsun. Wyglda na wstrznitego, co ogromnie mi si spodobao. - Dobranoc, Sookie - powiedzia, po raz ostatni gadzc moje wosy. - Dobranoc, Billu - odrzekam. Mj gos rwnie troch dra. Sprbuj jutro zadzwoni do elektrykw. Dam ci zna, co powiedz. - Przyjd do mnie do domu jutro w nocy... O ile masz wolne? - Mam - odparam. Nadal nie w peni nad sob panowaam. - Wic do zobaczenia, Sookie. I dziki. - Obrci si i ruszy przez las do swojego domu. Kiedy wszed w ciemno, straciam go z oczu. Kilka minut staam i wpatrywaam si przed siebie jak jaka gupia, a wreszcie si otrzsnam i ruszyam do domu z zamiarem pooenia si do ka. Spdziam nieprzyzwoicie dugi czas, lec bezsennie i zastanawiajc si, czy nieumary moe w ogle robi... to. Zadaam te sobie pytanie, czy moliwa jest szczera rozmowa z Billem o... tym. Czasami wydawa si strasznie starowiecki, a czasami idealnie normalny... niczym facet z

ssiedztwa. No c, waciwie nie a tak, ale bywa do normalny. Jakie to rwnoczenie cudowne i aosne, e jedyne stworzenie, z ktrym umwiam si po raz pierwszy od lat i z ktrym pragnam uprawia seks, nie jest waciwie czowiekiem. Telepatia bolenie ograniczaa moje moliwoci. Oczywicie mogam wczeniej pj z kim do ka, ja jednak wci czekaam, gdy chciaam czerpa z mioci fizycznej prawdziw przyjemno. A jeli pjd z Billem do ka i po wszystkich tych latach zwlekania odkryj, e kompletnie nie mam do tego talentu? Albo nie bd si czua dobrze. Moe autorzy powieci i twrcy filmw przesadzaj. Moe przesadza w swych opowieciach Arlene, ktra nigdy i nijak nie pojmuje, e nie mam ochoty zna wszystkich szczegw dotyczcych jej ycia pciowego! W kocu zasnam. Mczyy mnie dugie, mroczne sny. Nastpnego ranka, midzy odpieraniem pyta babci na temat mojego spaceru z wampirem oraz naszych dalszych planw, odbyam kilka rozmw telefonicznych. Znalazam dwch elektrykw, hydraulika i kilku innych instalatorw, ktrzy podali mi swoje domowe numery telefoniczne, pod ktrymi mona si byo z nimi skontaktowa w nocy. Zapewniam kadego fachowca z osobna, e telefon od Billa Comptona z pewnoci nie bdzie psikusem. W kocu pooyam si na socu, by si poopala, po chwili jednak babcia przyniosa mi z domu telefon. - Twj szef - oznajmia. Babcia lubia Sama, a teraz najwyraniej jakie jego sowa prawdziwie j uszczliwiy, poniewa umiechaa si szeroko niczym kot z Cheshire. - Cze, Sam - rzuciam w suchawk, prawdopodobnie niezbyt wesoym tonem, podejrzewaam bowiem, i usysz, e w pracy zdarzyo si co zego. - Dawn nie przysza, moja droga - odparowa mj szef. - O... cholera - odburknam. Wiedziaam, e bd musiaa niedugo pojecha do baru. - Miaam pewne plany, Sam. - Chyba pierwszy raz tak mu odpowiedziaam. - Kiedy mnie potrzebujesz?

- Mogaby popracowa od siedemnastej do dwudziestej pierwszej? Bardzo by mi pomoga. - Czy dostan za to inny cay wolny dzie? - Moe Dawn podzieli z tob zmian ktrej nocy? Nieuprzejmie prychnam, cho babcia staa obok, patrzc na mnie z surow min. Wiedziaam, e za chwil palnie mi wykad. - Och, no dobrze - mruknam niechtnie. - Zobaczymy si o pitej. - Dziki, Sookie - powiedzia. - Wiedziaem, e mog na ciebie liczy. Sprbowaam czu z tego powodu dum. Jednake dobro wydaa mi si nudn zalet. Tak, na Sookie zawsze mona liczy, Sookie zawsze przyjdzie i pomoe, bo nie ma dziewczyna adnego ycia osobistego!. C, mogam oczywicie bez problemu pojecha do Billa po dziewitej wieczr. Mj wampir i tak bdzie na nogach przez ca noc. Praca nigdy mi si tak nie cigna jak tego dnia. Nie mogam si skoncentrowa na tyle, by blokowa napyw myli otaczajcych mnie ludzi, poniewa bez przerwy mylaam o Billu. Na szczcie w barze byo niewielu klientw, w przeciwnym razie zalaaby mnie masa niechcianych myli. Niestety mimowolnie odkryam, e Arlene spnia si okres i moja przyjacika boi si, czy nie jest w ciy. Zanim zdoaam si powstrzyma, przytuliam j. Przyjrzaa mi si badawczo, po czym straszliwie si zaczerwienia. - Wesza w mj umys, Sookie? - spytaa ostro. Arlene bya jedn z nielicznych osb, ktre po prostu przyjy do wiadomoci istnienie mojego daru, nie prbujc w aden sposb go wyjania ani nie nazywajc mnie z jego powodu dziwadem. Zauwayam jednak, e nawet ona nie mwia o tej sprawie ani zbyt czsto, ani normalnym tonem. - Przepraszam, nie zrobiam tego specjalnie - bknam. - Nie jestem dzisiaj za bardzo skupiona. - No to w porzdku. Od tej chwili jednak staraj si nad sob panowa. - Pogrozia mi palcem, jednoczenie potrzsajc gow; ogniste loki poruszyy si przy jej policzkach. Odniosam wraenie, e zaraz si rozpacz. - Przepraszam - powtrzyam i ruszyam wielkim krokiem do

magazynu, by si tam uspokoi. Staraam si trzyma gow prosto, lecz z trudem powstrzymywaam zy. Usyszaam, jak otwieraj si za mn drzwi. - Hej, Arlene, przecie ci przeprosiam! - warknam. Chciaam zosta sama. Czasami Arlene mieszaa telepati z umiejtnoci przewidywania przyszoci. Baam si, e mnie spyta, czy naprawd jest w ciy. Lepiej kupiaby sobie w aptece test ciowy. - Sookie. - To by Sam. Pooy mi rk na ramieniu i lekko mnie odwrci ku sobie. - Co si dzieje? Jego agodny gos z niewiadomych wzgldw pogbi mj smutek. - Wolaabym, eby na mnie nakrzycza - jknam. - Inaczej si rozpacz! Rozemia si cicho i krtko, po czym obj mnie ramieniem. - O co chodzi? - Nie poddawa si i nie odchodzi. - Bo ja... - I tu utknam. Nigdy nie dyskutowaam otwarcie o moim problemie (jak go nazywaam) ani z Samem, ani z nikim innym. Wszyscy w Bon Temps znali pogoski zwizane z przyczynami mojej odmiennoci, wyranie jednak nikt nie rozumia, e non stop musz sucha ich umysowego bekotu, czy tego chc, czy nie... Ach te ich codziennie narzekania, narzekania, narzekania... - Usyszaa co, co ci zdenerwowao? - spyta spokojnie i trzewo. Dotkn rodka mojego czoa, sugerujc specyficzne znaczenie sowa sysze. - Tak. - Nic na to nie moesz poradzi, prawda? - Nic. - Nienawidzisz tego, co, kochanie? - Och, tak! - A wic nie ma w tym twojej winy? - Staram si nie podsuchiwa ludzi, ale nie zawsze potrafi si obroni przed napywem ich myli. - Poczuam, e za, ktrej nie mogam duej tumi, zaczyna spywa po moim policzku.

- Powiedz, jak to robisz, Sookie? To znaczy... jak si przed tym bronisz? Wyglda na naprawd zainteresowanego i chyba wcale mnie nie uwaa za kogo gorszego od siebie. Podniosam nieco gow i wpatrzyam si w jego wielkie, pikne, niebieskie oczy. - Po prostu... trudno si co takiego opisuje komu, kto tego nie potrafi... Stawiam takie umysowe ogrodzenie... blokad... tak sztuczn ochron... jakby stalowe pyty midzy moim mzgiem i umysami innych osb. - Musisz pilnowa, by to ogrodzenie nie... opado? - Tak. Utrzymywanie go wymaga ode mnie ogromnej koncentracji. Jako przez cay ten czas troch si... oddzielam si od mojego umysu i moe wanie dlatego ludzie uwaaj mnie za stuknit. Jedna poowa mojego mzgu stara si podtrzymywa te stalowe pyty, podczas gdy druga skupia si na przyjmowaniu zamwie, tote czasami nie mam siy na prowadzenie logicznej rozmowy. - Czuam olbrzymi ulg, e mog komu o tym opowiada. - Syszysz sowa czy raczej docieraj do ciebie wraenia? - Hmm... wszystko zaley od osoby, ktrej... sucham. I od jej stanu. Jeli kto jest pijany albo zaniepokojony, otrzymuj jedynie obrazy, wraenia, zamiary... W przypadku osb trzewych i spokojnych czsto sysz sowa i widz nieco obrazw. - Wampir twierdzi, e jego myli nie syszysz. Poczuam si bardzo dziwnie na myl, e Bill i Sam rozmawiali o mnie. - Zgadza si - przyznaam. - Czy ten fakt ci relaksuje? - O tak, zdecydowanie - odrzekam szczerze. - A moje myli syszysz, Sookie? - Nie chc nawet prbowa! - odrzekam pospiesznie. Ruszyam do drzwi magazynu, lecz zatrzymaam si z rk na gace. Wycignam chusteczk z kieszeni szortw i delikatnie staram zy z policzka. - Jeli zajrz w twj umys, bd musiaa odej z pracy, Sam! A lubi ciebie i

lubi tu pracowa. - Och, tylko kiedy sprbuj, Sookie - odpowiedzia niedbale, po czym odwrci si, wyj z kieszeni ostry n i zacz nim otwiera karton z butelkami whisky. - Nie przejmuj si mn. Moesz tu pracowa, jak dugo chcesz. Wytaram stolik, na ktry Jason rozsypa sl. Zanim poszed, zjad hamburgera i frytki. Wypi te par piw. Zastanowiam si nad propozycj Sama. Dzi nie bd prbowaa go posucha. By na to przecie przygotowany. Poczekam, a intensywnie si czym zajmie. Wlizgn si jedynie na moment w jego umys i posucham jego myli. Wszak sam mnie zachca, co zreszt wydao mi si osobliwe i absolutnie unikatowe. Mio otrzyma zaproszenie. Poprawiam rozpuszczone, makija i wyszczotkowaam wyranie tak wosy. Nosiam lubi, teraz cho poniewa Bill fryzur

przeszkadzaa mi ona w pracy. Kiedy wreszcie nadszed koniec mojej zmiany, wziam torebk z szuflady w biurze Sama. *** Dom Comptonw - podobnie jak dom mojej babci - sta z dala od gwnej drogi. By nieco lepiej widoczny z drogi gminnej ni nasz, a z jego okien rozciga si widok na cmentarz, ktrego nasz nie mia. Powodem (przynajmniej czciowym) byo wysze usytuowanie domu Comptonw. Znajdowa na szczycie pagrka i skada si z penych dwch kondygnacji. Dom babci posiada dwie zapasowe sypialnie na pitrze i stryszek, lecz nie byo to pene pitro - w najlepszym razie ppitro. W pewnym momencie swojej dugiej historii Comptonowie mieli bardzo miy dom. Nawet w ciemnociach dostrzegaam jego urokliwo. Wiedziaam jednak, e w wietle dziennym zauwayabym zapewne, e filary si uszcz, drewniane deski wygldaj na wypaczone, a podwrko zaroso niczym dungla. W wilgotnym cieple Luizjany rolinno rozwija si

niezwykle szybko, trzeba wic j czsto przycina, stary pan Compton za nie mia zwyczaju wynajmowa pomocnikw, tote gdy osab, pozostawi podwrko na ask losu. Na alejce dojazdowej od lat nie zmieniano wiru i mj samochd przechyla si lekko ku przednim drzwiom. Dostrzegam, e w caym domu pal si wiata i zaczam rozumie, e dzisiejszy wieczr nie bdzie przypomina wczorajszego. Przed domem sta zaparkowany drugi samochd - lincoln Continental, biay z granatowym dachem. Na zderzaku przylepiono biao-bkitn naklejk z napisem: Wampiry ss. Czerwonota natomiast mwia: Zatrb, jeli jeste krwiodawc!. Tablica rejestracyjna skadaa si z jednego sowa i jednej liczby: KY 1. Skoro Bill mia ju towarzystwo, moe powinnam po prostu pojecha do domu? Ale przecie mnie zaprosi, wic pewnie oczekiwa. Z wahaniem podniosam rk i zapukaam do drzwi. Otworzya je wampirzyca. Jarzya si jak szalona. Bya Murzynk i mierzya co najmniej metr osiemdziesit. Nosia obcisy sportowy podkoszulek ze spandeksu w kolorze rowym, dopasowane, dugie do ydki legginsy z lycry oraz rozpit eleganck, msk, bia koszul. Pomylaam, e wygldaa tanio jak cholera i najprawdopodobniej - z mskiego punktu widzenia - niesamowicie apetycznie. - Hej, panienko - zamruczaa. A ja nagle pojam, e grozi mi niebezpieczestwo. Bill wielokrotnie mnie ostrzega, e nie wszystkie wampiry s rwnie uprzejme jak on; zreszt sam take miewa podobno momenty, gdy nie by wcale taki miy. Nie potrafiam wej w umys stojcej przede mn istoty, ale dosyszaam jawne okruciestwo w jej gosie. Moe zrania Billa. A moe bya jego kochank... Wszystkie te myli pospiesznie przeleciay mi przez gow, na szczcie adna nie uwidocznia si na mojej twarzy. Miaam za sob lata dowiadcze w kontrolowaniu min i emocji. Umiechnam si wic grzecznie, wyprostowaam i rzuciam Murzynce wesoo:

- Cze! Miaam wpa dzi wieczorem i przekaza Billowi pewn informacj. Mog si z nim zobaczy? Wampirzyca zamiaa si z moich sw, jestem jednak przyzwyczajona do drwin, tote mj umiech jeszcze bardziej si rozszerzy. Od tego stworzenia niemal promieniowao niebezpieczestwo w sposb, w jaki arwka wydziela ciepo. - Bill, jest tu panienka, ktra twierdzi, e ma dla ciebie jak wiadomo! - wrzasna przez (szczupe, brzowe i pikne) rami. Stumiam westchnienie ulgi. - Chcesz zobaczy t ma? A moe po prostu dam miosnego causka? Po moim trupie - pomylaam wciekle i w tej samej chwili zrozumiaam, e tak wanie by to wygldao. Nie usyszaam odpowiedzi Billa, tym niemniej wampirzyca si odsuna. Weszam do starego domu. Wiedziaam, e ucieczka na nic si nie zda. Dugonoga Murzynka niewtpliwie by mnie dopada, zanim zdyabym przebiec pi krokw. Usiowaam te nie rozglda si za Billem, zatem cigle nie miaam pewnoci, czy nic mu nie jest. Miaam nadziej, e starczy mi odwagi i dzielnie stawi czoo tej sytuacji. W duym salonie znajdowao si mnstwo ciemnych, starych mebli i ludzi. Nie, nie, gdy przyjrzaam si uwaniej, uwiadomiam sobie, e nie wszyscy byli ludmi - rozrniam dwie osoby i jeszcze dwa dziwne wampiry. Oba wampiry byy pci mskiej i rasy biaej. Jeden mia wosy obcite tu przy skrze i tatuae na kadym widocznym milimetrze skry. Drugi przewysza wzrostem nawet wampirzyc, ktra mi otworzya, mierzy co najmniej sto dziewidziesit par centymetrw, by wspaniaej budowy, jego gow za okalay dugie, faliste, ciemne wosy. Ludzie prezentowali si mniej imponujco. Kobieta bya pulchn blondynk, miaa trzydzieci pi lat lub wicej i zbyt grub warstw makijau. Wygldaa na zniszczon... niczym stary but. Mczyzna wrcz przeciwnie - by naprawd uroczym, moe najadniejszym czowiekiem, jakiego widziaam w caym moim yciu. Nie mia chyba wicej ni dwadziecia jeden lat. niada cera sugerowaa prawdopodobnie latynoskie

pochodzenie; by niewysoki i drobnokocisty. Mia na sobie jedynie poszarpane dinsy i... makija. Nie przeszkadzao mi to, ale i nie pocigao. Nagle Bill si poruszy i wreszcie go zobaczyam. Sta w cieniu ciemnego korytarza prowadzcego z salonu na tyy domu. Popatrzyam na mojego wampira, prbujc si zorientowa w tej niespodziewanej sytuacji. Popadam w lekk konsternacj, gdy wcale nie mia zachcajcej miny. Jego twarz bya zreszt cakowicie nieruchoma i nieprzenikniona. Chocia nie mogam uwierzy, e w ogle o tym pomylaam, zapragnam w tym momencie zerkn w jego umys. - Och, zapowiada si cudowny wieczr - owiadczy dugowosy wampir z zachwytem w gosie. - Czy to twoja przyjacika, Bill? Jest taka wieutka. Przyszo mi do gowy kilka obscenicznych sw, ktrych nauczyam si od Jasona. - Prosz, wybaczcie mnie i Billowi na minutk - oznajmiam bardzo uprzejmie, jakby wieczr by idealnie normalny. - Zaatwiam fachowcw do napraw w tym domu. - Staraam si brzmie rzeczowo i bezosobowo, chocia udajca specjalistk dziewczyna w szortach, podkoszulku i najkach nie wzbudza raczej szacunku. Takie zachowanie podpowiadaa mi jednake intuicja. - A syszelimy, e Bill jest na diecie i pija jedynie krew syntetyczn zauway wytatuowany wampir. - Obawiam si, Dian, e kto nam wciska bzdury. Wampirzyca przekrzywia gow i posaa mi dugie spojrzenie. - Nie jestem tego taka pewna. Ta maa wyglda mi na dziewic. Pomylaam, e wampirzyca mwi chyba o czym innym ni bona dziewicza. Zrobiam kilka swobodnych krokw w stron Billa, majc cholern nadziej, e w najgorszym razie mj wampir mnie obroni, cho nie byam tego w tej chwili wcale taka pewna. Nadal si umiechaam, czekajc, a Bill co powie i si ruszy. Wwczas wreszcie si odezwa. - Sookie jest moja - owiadczy, a jego gos zabrzmia tak zimno i

gadko, e gdyby by kamieniem, wsunby si w wod, nie czynic najmniejszej nawet zmarszczki. Popatrzyam na niego ostro, na szczcie miaam do rozumu, by trzyma jzyk za zbami. - Jak dobrze si troszczysz o naszego Billa? - spytaa Diane. - Nie twj pieprzony interes! - odburknam, uywajc jednego ze sw Jasona i nadal si umiechajc. Daam im do zrozumienia, e mam temperament. Zapanowaa krtka cisza. Wszyscy, ludzie i wampiry, przygldali mi si tak dokadnie, e mogliby policzy woski na moich rkach. Nieoczekiwanie wysoki wampir zacz si trz ze miechu, a reszta posza za jego przykadem. Kiedy tak rechotali, podeszam kilka kroczkw bliej Billa, ktry intensywnie wpi si ciemnymi oczyma w moje. Nie mia si i odniosam wyrane wraenie, e rwnie mocno jak ja pragnie, ebym umiaa czyta mu w mylach. Podejrzewaam, e Bill znajduje si w niebezpieczestwie. A jeli Billowi grozio niebezpieczestwo, grozio i mnie. - Masz zabawny umiech - mrukn w zadumie wysoki wampir. Podoba mi si bardziej, gdy rechota. - Och, Malcolmie - wtrcia Diane. - Wszystkie kobiety wygldaj dla ciebie zabawnie. Malcolm przycign do siebie modego mczyzn i dugo go caowa. Poczuam si nieco zdegustowana, uwaaam bowiem, e pocaunki naley wymienia na osobnoci. - To prawda - odpar Malcolm, odrywajc si po chwili od modzieca, ku jawnemu rozczarowaniu tamtego. - Jednake w tej dostrzegam co rzadkiego. Moe ma bogat krew. - Phi - pisna blondynka gosem, od ktrego mgby popka tynk. To przecie tylko stuknita Sookie Stackhouse. Przypatrzyam si kobiecie z wiksz uwag. Rozpoznaam j w kocu, gdy j w mylach ciut odmodziam i zmyam z niej poow makijau. Janella Lennox pracowaa w Merlotcie przez dwa tygodnie, a Sam j wyrzuci. Arlene twierdzia, e kobieta przeniosa si pniej do

Monroe. Wampir z tatuaami otoczy ramieniem Janell i potar jej piersi. Odkryam, e bledn; caa krew spyna mi z twarzy. Byam straszliwie zniesmaczona. Mj wstrt wzrs, kiedy Janella, rwnie pozbawiona przyzwoitoci jak wampir, pooya do na jego kroczu i zacza je masowa. Przynajmniej miaam teraz wyrany dowd na to, e wampiry s w stanie uprawia seks. W tej chwili jednak odkrycie to mao mnie podniecao. Malcolm obserwowa mnie i dostrzeg moj odraz. - Ta maa jest kompletnie niewinna - powiedzia do Billa z tsknym umiechem. - Ona jest moja - powtrzy Bill. Tym razem jego gos by twardszy, a ton jawnie ostrzegawczy. - No, Bill, nie powiesz mi, e od tej panienki dostajesz wszystko, czego potrzebujesz - stwierdzia Diane. - Jeste blady i jaki taki... oklapnity. Dziewczyna na pewno nie dba o ciebie odpowiednio. - Zrobiam kolejny krok ku Billowi. - Prosz - zaproponowaa wampirzyca, ktr powoli zaczynaam nienawidzi - posmakuj kobiety Liama albo Jerryego, adnego chopca Malcolma. Janella nie zareagowaa na stwierdzenie Diane, prawdopodobnie zbyt zajta rozpinaniem dinsw Liama, ale adny chopiec Malcolma, czyli Jerry, natychmiast podpez do mojego wampira. Umiechnam si, chocia od tego sztucznego umiechu o mao nie pky mi szczki, a tymczasem mokos otacza ramionami Billa, asi si przy szyi Billa, ociera si piersi o koszul Billa... Nie mogam patrze na wykrzywion twarz mojego wampira. Broni si przed Jerrym, lecz bezwiednie zaczyna wysuwa ky. Po raz pierwszy widziaam je w caej okazaoci. Syntetyczna krew niestety rzeczywicie nie zaspokajaa wszystkich potrzeb Billa. Jerry zacz liza punkt przy podstawie szyi Billa. Nadmiar emocji sprawi, e przestaam si broni przed napywem myli innych osb. Poniewa czworo spord obecnych byo wampirami, ktrych umysw nie

potrafiam odczyta, Janella za bya cakowicie zajta, pozostawa Jeny. Wsuchaam si w jego myli i a si za-krztusiam. Bill, drc z pokusy, akurat si pochyla z zamiarem zatopienia kw w szyj Jerryego, gdy zawoaam: - Nie! On ma sinowirus! - Jakby uwolniony od zaklcia, Bill popatrzy na mnie przez rami Jerryego. Oddycha ciko, lecz jego ky si cofny. Skorzystaam z tej chwili i podeszam jeszcze kilka krokw. Dzieli mnie teraz od mojego wampira zaledwie metr. - Sino-AIDS - dodaam. Krew alkoholikw i naogowych narkomanw ma krtkotrway wpyw na wampiry. Niektre z nich podobno zreszt znajdoway przyjemno w tym porednim kontakcie z uywkami. Nijak natomiast na wampiry nie oddziaywaa krew ludzi z penobjawowym AIDS, chorych na inne choroby przenoszone drog pciow czy te osb dotknitych nkajcymi istoty ludzkie wirusami. Oprcz sino-AIDS! Choroba ta wprawdzie nie zabijaa wampirw tak stuprocentowo, jak wirus AIDS umierca ludzi, bardzo wszake osabiaa nieumarych na okres niemal miesica, w ktrym to czasie stosunkowo atwo byo takiego wampira schwyta i zabi, wbijajc mu koek w pier. Zdarzao si, e wampir, ktry niejednokrotnie ywi si zaraon krwi, praktycznie umiera... to znaczy umiera ponownie... nawet bez koka. Cho w wikszej czci Stanw Zjednoczonych sino-AIDS nadal pozostawa chorob rzadk, mocno si rozprzestrzeni w okolicy takich portw jak Nowy Orlean, gdzie wirusa przywozili pochodzcy z caego wiata marynarze i inni podrnicy schodzcy na ld, by si zabawi. Po moich sowach wszystkie wampiry zmartwiay i zagapiy si na Jerryego niczym na mier w przebraniu. Moe zreszt tym dla nich by. W nastpnej sekundzie pikny mody czowiek zaskoczy mnie. Obrci si i rzuci si na mnie. Nie by wampirem, lecz by silny (najwyraniej od niedawna nosi w sobie wirusa) i cisn mnie o cian po lewej strome. Pniej otoczy moje gardo jedn rk i podnis drug, zamierzajc trzasn mnie pici w twarz. Dopiero podnosiam ramiona do obrony, gdy kto chwyci rk Jerryego i jego ciao nieoczekiwanie znieruchomiao.

- Pu jej szyj - wrzasn Bill gosem tak przeraliwym, e nawet ja si wystraszyam. Od wielu minut byam w stresie i lkaam si, e ju nigdy nie poczuj si bezpieczna. W dodatku palce Jerryego wcale si nie rozluniy, tote bezwiednie zaczam wydawa ciche piski. W panice zerkaam na boki. Gdy znw spojrzaam w poblad twarz Jerryego, zrozumiaam, e Bill trzyma jego rk, a Malcolm chwyci go za nogi. Mokos przerazi si i nie do koca pojmowa, czego od niego chc. Szczegy otoczenia widziaam coraz mniej wyranie, gosy wpyway w mj umys i z niego wypyway. Czuam natok myli Jerryego, ale nie miaam siy si przed nimi broni. Byam zupenie bezradna. Mimowolnie odkryam, e gow modzieca wypenia obraz kochanka, ktry zarazi go wirusem, a nastpnie opuci go dla jakiego wampira, wic Jerry zamordowa go w ataku zazdroci i wciekoci. Kiedy uprzytomni sobie, co zrobi, obarczy win za wszystko wampiry. Pragn wszystkie pozabija i na pocztek postanowi pozaraa je sino-AlDS. To miaa by jego zemsta. Ponad jego ramieniem dostrzegam umiechnit twarz wampirzycy Diane. Nagle Bill zama Jerryeinu nadgarstek. Modzieniec krzykn z blu i zwali si na podog. Do mojego mzgu ponownie zacza dociera krew, tote o mao nie zemdlaam. Malcolm podnis Jerryego i przenis go na kanap - tak niedbale, jakby mokos by zwinitym dywanem. Miny Malcolma nie mona byo jednak nazwa obojtn. Wiedziaam, e Jerry bdzie mia szczcie, jeli umrze szybko. Bill stan przede mn, zajmujc miejsce nieszczsnego modzieca. Jego palce, ktre wanie zamay przegub Jerryego, masoway teraz moj szyj - w delikatnoci mj wampir przypomnia mi babci. Pooy palec na moich wargach, sugerujc, ebym milczaa. Potem otoczy mnie ramieniem i odwrci si, by stawi czoo pozostaym wampirom. - Bardzo zabawne widowisko - oceni Liam chodnym gosem.

Najwyraniej starania Janelli nie zrobiy na nim szczeglnego wraenia. Przez ca akcj nawet si nie ruszy z kanapy. Przyjrzaam si nowym tatuaom, dopiero teraz widocznym na czciowo obnaonym ciele wampira. Byy tak nieprzyzwoite, e a ogarny mnie mdoci. - Sdz, e teraz powinnimy wraca do Monroe. Trzeba odby krtk rozmow z Jerrym, natychmiast gdy si obudzi, co, Malcolmie? Malcolm zarzuci sobie na rami nieprzytomnego modzieca i bez sowa kiwn gow Liamowi. Diane wygldaa na rozczarowan. - Ale, panowie - zaprotestowaa. - Nie dowiedzielimy si jeszcze, skd ta maa o tym wie. Dwa wampiry rwnoczenie przeniosy wzrok na mnie. Liam zacz jakby od niechcenia szczytowa. Czyli tak, wampiry mog mie orgazm! Po chwili Liam odsapn. - Dziki, Janello. Malcolmie, to dobre pytanie, nie uwaasz? Nasza Diane jak zwykle bardzo si stara dotrze do samego sedna problemu. Caa trjka wampirw z Monroe rozemiaa si. Mnie ten art raczej przestraszy. - Nie moesz jeszcze mwi, prawda, kochana? - Na wypadek, gdybym nie poja aluzji, Bill jednoczenie cisn moje rami. Potrzsnam gow. - Prawdopodobnie mogabym j skoni do mwienia - zaoferowaa si wampirzyca. - Diane, zapominasz si - upomnia j agodnie Bill. - No tak, dziewczyna jest twoja - przyznaa Diane. W jej tonie nie byo ani strachu, ani przekonania. - Trzeba si bdzie spotka innym razem - mrukn Bill, jawnie dajc pozostaym do zrozumienia, e maj wyj albo bd musieli z nim walczy. Liam wsta, zapi zamek dinsw i kiwn na kobiet. - Janello, wychodzimy. Wyrzucaj nas. - Rozoy rce, a tatuae na muskularnych ramionach poruszyy si. Janella przesuna palcami po jego ebrach, jakby znowu rozpoczynaa gr wstpn, lecz wampir jednym ruchem odepchn j

niczym natrtn much. Popatrzya na niego rozdraniona, cho wcale nie zawstydzona. Ja na niej miejscu czuabym si zaenowana, ale kobieta wydawaa si przyzwyczajona do takiego traktowania. Malcolm bez sowa podnis Jerryego i wynis go frontowymi drzwiami. Jeli poprzez krew Jerryego zarazi si wirusem, choroba najwyraniej jeszcze go nie osabia. Diane odesza jako ostatnia. Zarzuciwszy torebk na rami, co rusz zerkaa za siebie jasnymi oczyma. - Zostawi was w takim razie samych, moje wy papuki nierozczki. Przednio si bawiam, kochani - powiedziaa lekko i wysza, trzaskajc drzwiami. Usyszaam odgos odjedajcego samochodu, a w sekund pniej zemdlaam. Nigdy wczeniej mi si to nie przydarzyo i miaam nadziej, e nigdy wicej mi si nie zdarzy, czuam si jednak usprawiedliwiona. Chyba sporo czasu leaam u Billa nieprzytomna. Odzyskujc wiadomo, wiedziaam, e musz si zastanowi nad zdarzeniami tego wieczoru, na pewno jednak nie akurat w tej chwili. Na razie cae otoczenie wirowao mi przed oczyma, dwiki za raz nadpyway, raz odpyway. Zakrztusiam si, a Bill natychmiast przechyli mnie ponad brzeg kanapy. Nie zdoaam zwymiotowa jedzenia, moe dlatego, e nie miaam go zbyt wiele w odku. - Czy wampiry tak si zachowuj? - szepnam. Gardo mnie bolao i czuam, e mam posiniaczon szyj w miejscach, ktre ciska Jeny. - Ci byli okropni. - Prbowaem si z tob skontaktowa. Kiedy odkryem, e ci nie ma w domu, usiowaem ci zapa w barze - wyjani Bill pozbawionym wyrazu gosem. - Niestety stamtd te ju wysza. Chocia wiedziaam, e nic mi to nie pomoe, zaczam paka. Byam pewna, e do tej pory wampiry zdyy zabi Jerryego i czuam, e powinnam bya co zrobi w tej sprawie, wtedy wszake przecie nie mogam ukrywa swojej wiedzy, skoro chopak mg zarazi Billa. Cae to krtkie spotkanie straszliwie mnie zdenerwowao, nawet nie potrafiam wskaza, ktry jego moment najbardziej. W cigu kwadransa baam si o

swoje ycie, o ycie Billa (hmm... no c... powiedzmy, o jego istnienie), przygldaam si zachowaniom seksualnym, ktre powinny pozosta spraw absolutnie prywatn, widziaam mojego potencjalnego kochanka targanego dz krwi (z naciskiem na dz) i o mao nie udusi mnie chory peda-dupodajec. Ogarnita tym natokiem wasnych myli, przestaam si powstrzymywa przed paczem. Usiadam prosto i straszliwie szlochaam, rwnoczenie wycierajc sobie twarz chusteczk, ktr poda mi Bill. Przemkno mi przez gow pytanie, po co wampirowi chusteczki, poza tym przez cay czas, rozdygotana, tonam w powodzi wasnych ez. Bill mia do rozumu, aby mnie na razie nie obejmowa. Usiad na pododze i czeka, a gdy wycieraam twarz, subtelnie odwrci wzrok. - Wampiry yjce w grupach - odpowiedzia nagle - czsto staj si bardziej okrutne. Wiesz, podjudzaj si nawzajem. Staa obecno innych osobnikw cigle im uwiadamia, jak bardzo si rni od przedstawicieli rasy ludzkiej. Zaczynaj robi wszystko, na co maj ochot i powoli przestaj przestrzega jakichkolwiek praw. Wampiry yjce samotnie, takie jak ja, duej pamitaj o swojej ludzkiej przeszoci. - Suchaam jego cichego gosu, usiujc nada za tokiem jego myli i starajc si zrozumie nieznane mi kwestie. - Sookie, nasza egzystencja wielu osobom wydaje si strasznie kuszca. Szczeglnie ostatnio... Jednak pojawienie si syntetycznej krwi i ludzkiej akceptacji... choby jeszcze niechtnej... niektrych z nas nie zmieni z dnia na dzie... nawet nie w przecigu dekady. A Diane, Liam i Malcolm s razem od pidziesiciu lat. - Jak sodko - mruknam. W swoim tonie usyszaam now, nieznan mi wczeniej nut: gorycz. - Obchodz zote gody. - Potrafisz zapomnie o zdarzeniach dzisiejszego wieczoru? - spyta. Jego ogromne ciemne oczy zbliay si stopniowo do mojej twarzy, a nagle i niespodziewanie jego usta znalazy si zaledwie kilka centymetrw od moich. - Nie mam pojcia - stwierdziam. - Hmm... nie wiedziaam dotd, czy moesz to robi... - wyrwao mi si pniej. Unis pytajco brwi.

- Robi...? - No wiesz, czy moesz mie... - Przerwaam, zastanawiajc si nad odpowiednim sowem. Widziaam dzi wicej objaww grubiastwa ni przez cae moje dotychczasowe ycie, tote nie chciaam powiedzie niczego ordynarnego. - Erekcj - bknam w kocu, unikajc jego spojrzenia. - A wic teraz ju wiesz. - Wyczuam, e z caych si stara si nie rozemia. - Moemy uprawia seks, ale nie moemy by rodzicami. Czy fakt, e Diane nie moe mie dzieci, nie poprawia ci humoru? Wciekam si. Otworzyam szeroko oczy i wpatrzyam si w niego twardo. - Nie drwij... sobie ze... mnie! - Och, Sookie - jkn i podnis rk, by dotkn mojego policzka. Odepchnam jego do i chwiejnie si podniosam. Bill nie pomg mi wsta (i dobrze), siedzia tylko na pododze i przyglda mi si z nieruchom twarz i nieodgadnion min. Cho ky mia schowane, wiedziaam, e nadal cierpi gd. Zbyt wielki gd. Moja torebka staa na pododze przy frontowych drzwiach. Ruszyam w tamtym kierunku. Nieco si zataczaam, ale uparcie szam. Po drodze wyjam z kieszeni list numerw do elektrykw i pooyam j na stole. - Musz i. W jednej chwili znalaz si przede mn. Ponownie wykona jedn z tych swoich wampirzych sztuczek! - Mog ci pocaowa na do widzenia? - poprosi, trzymajc rce zwieszone po bokach, czym dawa mi do zrozumienia, e mnie nie tknie, pki mu nie pozwol. - Nie! - zawoaam gwatownie. - Po dzisiejszym incydencie nie zdoaabym znie twoich pocaunkw! - Przyjd si z tob spotka. - Dobrze. By moe... Wycign rk, zamierzajc mi otworzy drzwi, ja jednak sdziam, e postanowi mnie dotkn i cofnam si. Sekund pniej wypadam z budynku i niemal pobiegam do

swojego samochodu. zy znw zamazyway mi widok. Cieszyam si, e mam tak blisko do domu.

ROZDZIA TRZECI

Telefon dzwoni i dzwoni. Nacignam poduszk na gow. Na pewno babcia w kocu odbierze... Poniewa jednak irytujcy haas cigle trwa, zrozumiaam, e babcia albo wysza na zakupy, albo pracuje na podwrku. Signam ku stolikowi przy ku, nieszczliwa i zrezygnowana. Targana blem gowy i strasznym kacem (oczywicie emocjonalnym, a nie wywoanym przez alkohol), chwyciam drc rk suchawk. - Tak? - wychrypiaam. Odchrzknam i sprbowaam znw. - Halo? - Sookie? - Eee, Sam? - Tak. Posuchaj, kochana, zrobisz co dla mnie? - Co? - I tak miaam i tego dnia do pracy. Miaam nadziej, e nie bd musiaa przepracowa zarwno zmiany Dawn, jak i swojej. - Podjed do Dawn i zobacz, co si z ni dzieje. Nie odbiera telefonw i nie przychodzi. Tu podjechaa wanie ciarwka dostawcza. Musz powiedzie facetom, gdzie rozadowa towar. - Teraz? Chcesz, ebym teraz pojechaa? - Moje stare ko nigdy nie trzymao mnie mocniej w swoim ucisku. - Mogaby? - By moe po raz pierwszy zauway mj niezwyky nastrj. Nigdy dotd niczego mu nie odmawiaam. - Chyba tak - odburknam. Mczy mnie sam pomys jazdy. Nie przepadaam za Dawn, podobnie jak ona za mn. Bya przekonana, e czytam jej w mylach i e powiedziaam Jasonowi co, przez co jej zdaniem z ni zerwa. Rany, gdybym interesowaa si romansami Jasona, nigdy nie miaabym czasu, by je lub spa! Wziam prysznic i zaoyam strj kelnerki. Przygotowania szy mi bardzo powoli. Brakowao mi energii i poruszaam si wrcz ociale. Zjadam patki, umyam zby i powiedziaam, dokd id babci, ktr rzeczywicie znalazam na dworze; sadzia petunie w donicy przy tylnych

drzwiach. Odniosam wraenie, e nie zrozumiaa dokadnie, o czym mwi, tym niemniej umiechna si i mi pomachaa. Babci z kadym tygodniem coraz bardziej szwankowa such, ale nie dziwio mnie to, bo przecie miaa siedemdziesit osiem lat. Cudownie, e nada bya taka silna i zdrowa, a jej mzg funkcjonowa rwnie dobrze jak u modej kobiety. Jadc wypeni nieprzyjemne zadanie, rozmylaam o cikim yciu babci. Na pewno trudno jej byo wychowa mnie i Jasona, gdy odchowaa ju wasne dzieci. Moi rodzice, czyli jej syn i synowa, zginli, kiedy ja miaam lat siedem, a mj brat dziesi. Gdy skoczyam dwadziecia trzy lata, na raka macicy zmara ciocia Linda, crka babci. Wnuczka babci, crka cioci Lindy, Hadley, jeszcze przed mierci cioci ucieka i przyczya si do tej samej subkultury, ktra zrodzia Rattrayw i po dzi dzie nie wiemy, czy dziewczyna w ogle usyszaa o mierci swej matki. Babcia przeya wic wiele smutnych chwil, zawsze jednak staraa si by silna, poniewa zajmowaa si nami. Przez przedni szyb zerknam na trzy niskie bliniaki wchodzce w skad zniszczonego szeregowca, ktry cign si po jednej stronie Berry Street, tu za najstarsz czci centrum Bon Temps. Dawn mieszkaa w jednym z tych domw. Zauwayam jej samochd, zielony kompakt, na podjedzie jednego z lepiej utrzymanych domw i zatrzymaam si za autem. Przy frontowych drzwiach wisia kosz begonii; kwiaty byy nieco przywide, najprawdopodobniej od kilku dni nikt ich nie podlewa. Zapukaam. Odczekaam minut, moe dwie, po czym znw zapukaam. - Sookie, potrzebujesz pomocy? - Gos zabrzmia znajomo. Odwrciam si i przysoniam oczy przed blaskiem porannego soca. Rene Lenier sta przy swoim pikapie zaparkowanym po drugiej stronie ulicy przy jednym z maych drewnianych domw, w jakich mieszkaa wikszo przedstawicieli tej dzielnicy. - No c - zaczam, niepewna, czy jej potrzebuj i czy Rene ewentualnie moe mi pomc. - Widziae Dawn? Nie przysza dzi do pracy, a wczoraj nawet nie zadzwonia. Sam poprosi mnie, ebym do niej wpada.

- Twj szef powinien sam tu przyjecha, zamiast zrzuca brudn prac na ciebie - odparowa Rene, przewrotnie skaniajc mnie do obrony Sama Merlottea. - Ciarwka przyjechaa, trzeba j rozadowa. - Obrciam si i znowu zastukaam do drzwi. - Dawn! - wrzasnam. - To ja, otwrz mi. Rzuciam okiem na betonowy ganek. Sosnowy pyek zacz kry w powietrzu mniej wicej dwa dni temu; ganek Dawn by od niego cay ty. Na ganku dostrzegam tylko wasne lady stp. Poczuam ciarki na karku. Ledwie zauwaaam Rene, ktry sta niepewnie przy drzwiach swojego pikapa. Chyba si zastanawia: zosta czy odjecha. Domek Dawn by jednopitrowy i cakiem nieduy, tote drzwi do drugiej czci bliniaka znajdoway si bardzo blisko drzwi domu Dawn. Drugi podjazd by pusty, a w oknach nie wisiay zasony. Wygldao na to, e Dawn chwilowo nie miaa ssiada. Dziewczyna natomiast powiesia zasony - biae, zdobione ciemnozotymi kwiatami. Byy zacignite, lecz tkanina wydawaa si cienka i gadka, a tanich dwucentymetrowych aluminiowych aluzji nie zamknito. Zajrzaam wic do wntrza, lustrujc salon peen uywanych mebli z pchlego targu. Na stole przy bryowatym fotelu sta kubek kawy, pod cian za pchnito stary tapczan przykryty wykonan rcznie grub kap. - Chyba zajd od tyu - rzuciam w stron Rene, ktry zacz przechodzi ulic, jakbym daa mu jaki sygna. Zeszam z ganku frontowego. Moje stopy natychmiast utony w tej od sosnowego pyku trawie i wiedziaam, e przed prac bd musiaa porzdnie otrzepa buty, a moe take zmieni skarpetki. Podczas sezonu pylenia sosny wszystko staje si te, wszystko - samochody, roliny, dachy, okna - osypuje zota mgieka. Nawet na brzegach staww i kau pojawia si ta piana. Okno azienki Dawn miecio si tak dyskretnie wysoko, e nie mogam nic zobaczy. W sypialni aluzje byy opuszczone, cho niedokadnie zamknite, tote co nieco dostrzegaam przez listewki. Zobaczyam wiec i Dawn. Leaa w ku na plecach w skotowanej pocieli. Nogi miaa bezadnie rozrzucone, twarz spuchnit i przebarwion. Z jej ust wystawa jzyk, po ktrym chodziy muchy.

Usyszaam podchodzcego Rene. - Zadzwo po policj - poleciam. - Co mwisz, Sookie? Widzisz j? - Zadzwo po policj! - W porzdku, w porzdku! - Mczyzna wycofa si pospiesznie. Z powodu jakiej kobiecej solidarnoci nie chciaam, aby Rene widzia w takim stanie Dawn... bez jej pozwolenia. A moja koleanka po fachu nie miaa szans udzieli mi swej zgody. Staam tyem do okna i opieraam si straszliwej pokusie zerknicia powtrnie w daremnej nadziei, e za pierwszym razem si pomyliam. Zagapiam si na bliniak po drugiej stronie jej domu. Sta moe w odlegoci niecaych dwch metrw ode mnie i zastanowiam si, jak to moliwe, e jego lokatorzy mogli nie sysze adnych odgosw zwizanych z tak gwatown mierci Dawn. Wrci Rene. Jego ogorzaa twarz zmarszczya si od gbokiej troski, a jasnobrzowe oczy podejrzliwie lniy. - Zadzwoniby te do Sama? - spytaam. Mczyzna odwrci si bez sowa i ruszy ciko z powrotem do samochodu. By cholernie dobrym facetem; mimo swej skonnoci do plotek, zawsze gotw pomc w potrzebie. Zapamitaam, e przyszed kiedy do nas do domu i pomg Jasonowi powiesi hutawk na ganku babci. Ot, takie przypadkowe wspomnienie, zupenie niezwizane z chwil obecn. Bliniak obok wyglda identycznie jak ten, w ktrym mieszkaa Dawn, tote zagldaam bezporednio w okno ssiedniej sypialni. Nagle pojawia si w nim twarz, po czym kto je podnis i wychylia si czyja potargana gowa. - Co tu robisz, Sookie Stackhouse? - spyta powoli gboki, mski gos. Przygldaam si mczynie przez minut, starajc si unika wzrokiem jego piknej nagiej piersi. W kocu rozpoznaam jego twarz. - JB? - Jasne, e to ja. - Z JB du Rone chodziam do liceum. Waciwie, miaam z nim kilka randek, gdy by uroczym chopakiem, lecz tak

prostym, e nie dba, czy czytam mu w mylach. Nawet w dzisiejszych okolicznociach mogam doceni jego urok. Kiedy tak dugo jak ja nie poddajesz si wadzy wasnych hormonw, mao trzeba, by si rozszalay. Westchnam na widok muskularnych ramion JB i jego mini piersiowych. - Co tu robisz? - spyta ponownie. - Chyba co zego stao si Dawn - odparam, nie wiedzc, czy powinnam mu o tym mwi. - Szef przysa mnie, ebym jej poszukaa, poniewa nie przysza do pracy. - Jest tam w rodku? - JB po prostu wyskoczy z okna. By w ogrodniczkach z krtkimi nogawkami. Prosz, nie zagldaj poprosiam. Podniosam rk i niespodziewanie zaczam paka. Ostatnio co czsto pacz. - Wyglda tak strasznie, JB. - Och, kochanie - powiedzia i (niech Bg bogosawi jego wielkie wiejskie serce) otoczy mnie ramieniem, a pniej pogadzi po rce. Jeli jaka kobieta w pobliu potrzebowaa pociechy, na Boga, JB du Rone od razu postanawia si ni zaj. - Dawn lubia brutalnych facetw - oznajmi pocieszajcym tonem. Jakby takie stwierdzenie wyjaniao wszystko... Moe kogo innego te sowa by uspokoiy, ale nie tak naiwn osbk jak ja. - Brutalnych? - spytaam, ywic nadziej, e mam w kieszeni szortw chusteczk. Spojrzaam na JB i dostrzegam, e nieco si zaczerwieni. - Kochanie, lubia... och, Sookie, nie musisz o tym sucha. Byam powszechnie uwaana na cnotliw, co zawsze wydawao mi si nieco ironiczne, a w tej chwili okazao si wrcz niewygodne. - Moesz mi powiedzie, pracowaam z ni - odparowaam, a JB kiwn powanie gow. Najwyraniej moja odpowied miaa dla niego sens. - No c, kochanie, lubia sadystw, ktrzy j... hmm... gryli i bili. JB wydawa si zniesmaczony preferencjami Dawn. Chyba si skrzywiam, poniewa doda: - Wiem, wiem, ja te nie mog zrozumie, dlaczego niektrzy ludzie tak postpuj.

JB nigdy nie lekceway okazji, by poderwa dziewczyn, tote mnie przytuli i wci gadzi. Przez jaki czas skupia si na rodku moich plecw (sprawdza pewnie, czy nosz biustonosz), po czym zsun donie nieco niej (o ile pamitam, lubi jdrne tyeczki). Nasuwao mi si mnstwo pyta, na razie jednak zachowaam je dla siebie. Przybya policja w osobach Kenyi Jones i Kevina Priora. Kiedy szef policji naszego miasteczka poczy Keny i Kevina w par partnerw, da upust - jak sdzono powszechnie - swojemu poczuciu humoru, poniewa Kenya miaa ponad metr osiemdziesit wzrostu, a bya koloru gorzkiej czekolady i tak zbudowana, e przetrwaaby kady huragan. Kevin z kolei mierzy dobre siedem centymetrw swego mniej, mia ciaa piegi i by na kadym szczupej, widocznym centymetrze bladego

beztuszczowej budowy maratoczyka. Dziwnym trafem pastwo K i K wietnie si rozumieli, cho doszo te midzy nimi do kilku pamitnych ktni. Teraz oboje wygldali po prostu jak funkcjonariusze policji. - Co si dzieje, panno Stackhouse? - spytaa Kenya. - Rene twierdzi, e co si przydarzyo Dawn Green. - Cho mwia do mnie, przy okazji badawczo przygldaa si JB. Kevin w tym czasie rozglda si po terenie. Nie miaam pojcia, po co to robi, ale byam pewna, e istnia ku temu dobry policyjny powd. - Mj szef przysa mnie tutaj, ebym sprawdzia, dlaczego Dawn nie przysza do pracy ani wczoraj, ani dzisiaj - wyjaniam. - Zapukaam do jej drzwi. Nie odpowiedziaa, chocia jej samochd stoi przed domem. Martwiam si o ni, wic zaczam obchodzi dom, zagldajc w okna, i znalazam j tam. - Wskazaam w okno sypialni. Funkcjonariusze obrcili si i spojrzeli we wskazanym przeze mnie kierunku, pniej popatrzyli na siebie i skinli gowami, co najwyraniej wystarczyo im za ca rozmow. Kiedy Kenya podesza do okna, Kevin ruszy do tylnych drzwi. Gapic si na dziaania pary policjantw, JB przesta mnie gaska. Przy okazji rozdziawi lekko usta, ujawniajc idealne zby. Prawdopodobnie - bardziej ni czegokolwiek innego - pragn podej do okna i zajrze do

rodka, nie mg jednak, gdy Kenya zaja ca dostpn przestrze przy oknie. Nie miaam wicej ochoty myle. Odpryam si, otworzyam umys i wsuchaam si w myli pozostaych. Z haasu wybraam jedn nitk i skoncentrowaam si na niej. Kenya Jones odwrcia si i niby si na nas zapatrzya, lecz prawdopodobnie wcale nas nie widziaa. Przypominaa sobie w mylach wszystkie elementy procedury, ktrych wraz z Kevinem bd musieli przestrzega, by jako doskonali funkcjonariusze patrolowi z Bon Temps przeprowadzi ledztwo w sposb podrcznikowy. Kojarzya okropne fakty, ktre syszaa o Dawn i jej upodobaniu do brutalnego seksu. Nie dziwia si, e dziewczyn spotkaa taka paskudna mier, cho zawsze wspczua osobom, ktre kocz z taki sposb. aowaa te, e zjada rano dodatkowego pczka w Nut Hut, poniewa teraz lea jej na odku. Wiedziaa, e jeli zacznie wymiotowa, przyniesie sobie, czarnej policjantce, okropny wstyd. Przeczyam si na inn osob. JB myla o Dawn, ktra zgina w trakcie brutalnego stosunku seksualnego zaledwie kilka metrw od niego i jej mier - mimo i straszna - wydawaa mu si rwnoczenie jako ekscytujca. Uwaa take, e ja nadal jestem cudownie zbudowana. Byo mu przykro, e nie moe mnie w tym momencie przelecie. Sdzi, e jestem ogromnie sodka i mia. Wypycha z myli upokorzenie, ktre odczuwa, kiedy Dawn pragna, by j uderzy, a on nie mg; bya to chyba bardzo stara sprawa. Przeczyam si na kolejny umys. Kevin Prior wyszed zza rogu, modlc si, aby wraz z Keny nie przeoczyli adnego dowodu. Cieszy si, i nikt nie wie, e spa z Dawn Green. By wcieky, e kto zabi kobiet, ktr zna i mia nadziej, e nie zrobi tego Murzyn, poniewa taki fakt zwikszyby jeszcze bardziej napicie panujce w jego relacjach z partnerk. Znw si przeczyam. Rene Lenier aowa, e przyjd i zabior z domu ciao. Rwnie mia nadziej, e nikt nie wie, i spa z Dawn Green. Nie rozumiaam dokadnie

jego myli, gdy byy bardzo mroczne, a Rene blokowa ich przepyw. Istniej ludzie, ktrych umysw nie do potrafi mnie, wyranie odczyta. na widok Wiedziaam jednak, e Rene czuje si niezwykle zmieszany. Sam podszed pospiesznie zwalniajc otaczajcego mnie ramieniem JB. Nie potrafiam odcyfrowa jego myli. Czuam jego emocje (mieszanin zmartwienia, niepokoju i gniewu), lecz nie mogam wyjani adnej pojedynczej myli. Okazao si to takie fascynujce i nieoczekiwane, e wywinam si z obj JB. Chciaam natychmiast podej do Sama, chwyci go za rce, spojrze mu w oczy i naprawd odgadn, co si dzieje w jego gowie. Przypomniaam sobie jednak, jak mnie wczeniej dotkn i sposzyam si. Sekund pniej Sam wyczu moj ingerencj w jego myli i chocia nadal do mnie szed, zamkn przede mn swj umys. Gdy mnie przedtem zaprasza do testu telepatycznego, nie wiedzia, e dostrzeg jego odmienno. Teraz sobie ten fakt uwiadomi i natychmiast mnie jako zablokowa. Nigdy nic takiego mi si nie przydarzyo. Miaam wraenie, e zatrzasny si przede mn cikie, elazne drzwi. O mao nie walny mi w twarz. Wanie zamierzaam instynktownie wycign do mojego szefa rk, lecz zrezygnowaam. Sam umylnie popatrzy na Kevina, nie na mnie. - Co si dzieje, panie policjancie? - spyta. - Bdziemy si wamywa do tego domu, panie Merlotte, no chyba e ma pan klucz uniwersalny. Dlaczego Sam miaby mie klucz? - To mj gospodarz - szepn mi JB w samo uchu. A podskoczyam. - Naprawd? - spytaam gupio. - Jest wacicielem wszystkich trzech bliniakw. Mj szef woy rk do kieszeni i wyj pk kluczy. Przerzuci je wprawnie, zatrzyma si przy jednym, zdj go z kka i wrczy Kevinowi. - Pasuje i do frontowych, i do tylnych? - spyta funkcjonariusz. Sam milczco potakn.

Kevin Prior poszed do tylnych drzwi bliniaka, znikajc mi z pola widzenia. Panowaa taka cisza, e syszelimy odgos przekrcanego w zamku klucza. Pniej policjant znalaz si w sypialni Dawn i dostrzeglimy, e si skrzywi, gdy uderzy go panujcy tam smrd. Zakry jedn rk usta i nos, po czym pochyli si nad ciaem i przyoy palce do szyi kobiety. Spojrza w okno i patrzc na partnerk, potrzsn gow. Kenya zrozumiaa gest i ruszya ku ulicy, aby skorzysta z radia w samochodzie patrolowym. - Suchaj, Sookie, moe umwisz si ze mn wieczorem na kolacj? spyta JB. - Wiele dzi przeya i powinna si troch rozerwa. - Dziki, JB. - Byam absolutnie wiadoma, e Sam przysuchuje si nam z uwag. - Mio z twojej strony, e mnie zapraszasz. Niestety odnosz wraenie, e bd musiaa przepracowa wieczorem kilka dodatkowych godzin. adna twarz JB na chwil znieruchomiaa. Wreszcie pojawio si na niej zrozumienie. - Tak, Sam musi zatrudni kogo jeszcze - zauway. - Moja kuzynka ze Springhill potrzebuje pracy. Moe do niej zadzwoni. Moglibymy mieszka obok siebie... teraz. Umiechnam si do niego, chocia jestem pewna, e by to bardzo niky umiech, skoro obok nas sta mczyzna, u ktrego pracowaam od dwch lat. - Przepraszam, Sookie - szepn Sam. - Za co? - odparam rwnie cicho. Czy mj szef zamierza si odwoywa do tego, co midzy nami zaszo... czy te raczej nie zaszo? - e wysaem ci do Dawn. Powinienem przyjecha osobicie. Byem jednak pewien, e po prostu poznaa nowego faceta i trzeba jej przypomnie o pracy. Ostatnim razem, gdy j odwiedziem w podobnej sytuacji, nakrzyczaa na mnie tak strasznie, e nie miaem ochoty ponownie sobie z tym radzi. Dlatego... jak tchrz... wysaem ciebie, a ty znalaza j w tym stanie. - Stale mnie zaskakujesz, Sam. Nie odwrci si, by na mnie spojrze, nic te nie odpowiedzia, jednak jego palce otoczyy moje. Przez dugi moment stalimy w socu,

trzymajc si za rce; wok nas krcili si ludzie. Do Sama bya gorca i sucha, palce silne. Czuam prawdziwe zespolenie z drugim czowiekiem. Ale po chwili ucisk si rozluni i mj szef odszed porozmawia z detektywem, ktry wysiad z samochodu. W tym czasie JB zacz mnie wypytywa, jak wygldaa Dawn i sytuacja wrcia do stanu sprzed kilku minut. Kontrast by okrutny. Znowu poczuam zmczenie i szczegowiej ni bym chciaa, przypomniaam sobie poprzedni noc. wiat wyda mi si nagle zym i strasznym miejscem, zamieszkanym przez same podejrzane istoty, wrd ktrych wdrowaam niczym jagni z dzwonkiem na szyi przez dolin mierci... Powlokam si cikim krokiem do mojego samochodu, otworzyam drzwiczki, klapnam bokiem na siedzenie. Ju si dzi sporo nastaam, chciaam wic usi, pki mog. JB poszed za mn. Teraz, gdy odkry mnie na nowo, najwyraniej nie mg si ode mnie oderwa. Przypomniaam sobie, e kiedy chodziam do szkoy redniej, babcia liczya na jaki trwalszy zwizek midzy nami. Jednak rozmowa z JB, a nawet ledzenie jego myli byy rwnie interesujce jak elementarz przedszkolaka dla dorosego czytelnika. Uznaam to za jeden z artw Pana Boga: eby taki gupi umys wstawi w tak atrakcyjne ciao. Du Rone klkn przede mn i wzi moj rk w swoj. Zapaam si na nadziei, e zjawi si jaka inteligentna bogata babka, polubi go, zatroszczy si o niego i bdzie si delektowa tym, co JB jej zaoferuje. Ten facet po prostu nie by dla mnie. - Gdzie teraz pracujesz? - spytaam go, aby si oderwa od tej myli. - W magazynie mojego taty - odpar. Bya to posada, ktr JB przyjmowa w ostatecznoci - za kadym razem, ilekro zosta skd wyrzucony za absencj, gupi wyskok lub gdy miertelnie obrazi jakiego kierownika. Jego ojciec prowadzi sklep z czciami samochodowymi. - Jak si miewaj twoi rodzice? - Och, wietnie. Sookie, powinnimy co razem zrobi. Nie ku mnie - pomylaam.

Pewnego dnia hormony wezm nade mn gr i rzeczywicie zrobi co, czego poauj. Pewnie mogabym gorzej trafi. Powstrzymywaam si jednak, poniewa liczyam na kogo lepszego ni JB. - Dziki, kochany - odparam. - Moe zrobimy. Ale teraz jestem troch zdenerwowana. - Zakochaa si w tym wampirze? - spyta wprost. - Gdzie o tym syszae? - Dawn mi tak powiedziaa. - Zrobi nachmurzon min, kiedy przypomnia sobie, e Dawn nie yje. Przeskanowaam mentalnie jego umys i odkryam w nim sowa zamordowanej dziewczyny: Ten nowy wampir interesuje si Sookie Stackhouse. Ja byabym dla niego lepsza, bo on potrzebuje kobiety, ktra potrafi znie nieco brutalnoci. Sookie zacznie wrzeszcze, gdy ten j tknie. Wiedziaam, e bez sensu jest wcieka si na zmar, a jednak przez chwil pozwalaam sobie na gniew. Pniej skierowa si do nas detektyw, JB podnis si wic i odszed. Detektyw zaj miejsce JB, kucajc przede mn na ziemi. Najwyraniej nie wygldaam zbyt dobrze. - Panno Stackhouse? - spyta spokojnym, powanym gosem, jakiego w razie potrzeby uywa wielu policjantw. - Jestem Andy Bellefleur. Bellefleurowie mieszkali w okolicach Bon Temps od pocztku istnienia naszego miasteczka, tote nie rozbawio mnie jego nazwisko, ktre oznaczao pikny kwiat. W gruncie rzeczy, patrzc na t gr mini, wspczuam kademu, kto uwaa je za zabawne. Andy Bellefleur ukoczy szko tu przed Jasonem, ja za byam klas niej ni jego siostra, Portia. Detektyw rwnie mnie pozna. - U pani brata wszystko w porzdku? spyta tonem nadal spokojnym, cho niezupenie neutralnym. Podejrzewaam, e mia jakie starcie z Jasonem. - Z tego, co wiem, niele sobie radzi - odpowiedziaam. - A pani babcia? Umiechnam si. - Sadzi dzi kwiaty przed domem. - Cudownie - stwierdzi szczerze. Potrzsa gow z penym podziwu

zdumieniem. - Pani, jak rozumiem, pracuje obecnie w Merlotcie? - Tak. - Tam te pracowaa Dawn Green? - Tak. - Kiedy ostatnio j pani widziaa? - Dwa dni temu. W pracy. - Byam strasznie wyczerpana. Nie przemieszczajc stp z ziemi do auta ani nie zdejmujc rki z kierownicy, przyoyam skro do zagwka siedzenia kierowcy. - Rozmawiaa z ni pani wtedy? Prbowaam sobie przypomnie. - Nie wydaje mi si. - Byycie blisko z pann Green? - Nie. - A dlaczego tu pani dzisiaj przyjechaa? - Wyjaniam, e Dawn wczoraj nie przysza do pracy i opowiedziaam o porannym telefonie Sama. - Czy pan Merlotte wyjani pani, dlaczego nie chcia osobicie tego zaatwi? - Twierdzi, e przyjechaa ciarwka i musi dopilnowa rozadunku. Pokaza facetom, gdzie maj ka pudeka. - Sam czsto pomaga te fizycznie przy rozadunku, starajc si go przyspieszy. - Myli pani, e pana Merlottea czyo co z Dawn? - By jej szefem. - Nie, poza prac. - Nie czyo. - Jest pani tego pewna? - Tak. - Ma pani romans z Samem? - Nie. - Z czego zatem wynika pani pewno? Dobre pytanie. Z tego, e od czasu do czasu syszaam myli, ktre wskazyway, e nawet jeli Dawn nie czua do Sama nienawici, na pewno za nim nie przepadaa. Niezbyt inteligentna odpowied podczas przesuchania.

prawda.

Sam

bardzo

profesjonalnie

prowadzi

bar

wyjaniam.

Wytumaczenie zabrzmiao kulawo, nawet dla mnie. A jednak taka bya - Wiedziaa pani co o osobistym yciu Dawn? - Nie. - Nie przyjaniycie si? - Nieszczeglnie. - Moje myli dryfoway, gdy detektyw przekrzywi gow w zadumie. Przynajmniej tak to wygldao. - Dlaczego? - Chyba nic nas nie czyo. - To znaczy? Poprosz o przykad. Westchnam ciko, z rozdranienia wydymajc wargi. Skoro nic nas nie czyo, jaki przykad mogam mu poda? - No dobrze - odrzekam powoli. - Dawn prowadzia naprawd aktywne ycie towarzyskie i lubia si spotyka z mczyznami. Nie przyjania si z kobietami. Pochodzia z Monroe, nie miaa wic tutaj rodziny. Pia, ja nie. Ja duo czytam, ona w ogle nie czytaa. Wystarczy? Andy Bellefleur badawczo przyjrza si mojej twarzy, usiujc oceni, czy traktuj go powanie. Moja mina najprawdopodobniej go uspokoia. - Czyli nigdy nie widywaycie si po pracy? - Zgadza si. - Nie wydaje si zatem pani dziwne, e Sam Merlotte poprosi akurat pani o sprawdzenie, co si dzieje z Dawn? - Nie, wcale - odparam twardo. Przynajmniej nie wydawao mi si to dziwne teraz, czyli po opisie Sama ataku furii Dawn. - Po drodze do baru i tak przejedam obok jej domu. A poniewa nie mam dzieci tak jak Arlene, inna kelnerka z naszej zmiany, mnie byo atwiej tu podjecha ni jej. adnie zabrzmiao - pomylaam. Gdybym powiedziaa, e Dawn nakrzyczaa na Sama podczas ostatniej jego wizyty tutaj, detektyw mgby sobie niepotrzebnie wyrobi niewaciwy osd. - Co robia pani dwa dni temu po pracy, Sookie? - Nie byam wtedy w pracy. Miaam dzie wolny. - A wic co pani robia tamtego dnia?

- Opalaam si i pomagaam babci sprzta dom, a potem miaymy gocia. - Kogo? - Billa Comptona. - Wampira. - Tak. - O ktrej pan Compton zjawi si w pani domu? - Nie wiem. Moe koo pnocy albo godziny pierwszej. - Jaki si pani wydawa? - Normalny. - Nie by podenerwowany? Poirytowany? - Nie. - Panno Stackhouse, musimy z pani porozmawia jeszcze raz na posterunku. To zajmie troch czasu, rozumie pani. - W porzdku... jak sdz. - Moe pani tam przyj za dwie godziny? Popatrzyam na zegarek. - O ile Sam nie bdzie mnie potrzebowa w pracy. - Wie pani, panno Stackhouse, nasza rozmowa jest naprawd waniejsza ni praca w barze. No c, wkurzy mnie. Nie dlatego, e uwaa ledztwo w sprawie morderstwa za spraw waniejsz od dotarcia do pracy na czas; zgadzaam si z nim w tej kwestii. Chodzio mi raczej o jego niewypowiedziane uprzedzenie do mojego zajcia. - Moe pan sobie nie ceni mojej pracy, ale jestem w niej dobra i lubi j. Zasuguj na taki sam szacunek jak paska siostra, prawniczka Portia, Andy Bellefleur, i niech pan o tym nie zapomina. Nie jestem gupia i nie jestem dziwk! Detektyw zrobi si czerwony na twarzy. Nie byo mu adnie z rumiecem. - Przepraszam pani - rzek sztywno. Nadal prbowa zanegowa nasz znajomo, wspln szko redni, kontakty naszych rodzin. Uwaa, e powinien by detektywem w

innym miecie, gdzie mgby traktowa ludzi w sposb, w jaki jego zdaniem policjant powinien ich traktowa. Nie, bdziesz lepszym detektywem tutaj, o ile potrafisz przezwyciy to nastawienie - wymkno mi si. Szare oczy Andyego otworzyy si szeroko w szoku, a ja cieszyam si jak dziecko, e nim wstrzsnam, chocia byam przekonana, e zapac za ten arcik prdzej czy pniej. Zawsze paciam, gdy przypominaam ludziom o swoim upoledzeniu. Najczciej rozmwcy uciekali ode mnie natychmiast, gdy zdali sobie spraw z moich umiejtnoci, lecz detektyw Bellefleur po chwili wstrzsu wyglda na zafascynowanego. - Czyli e to prawda - sapn, jakbymy byli gdzie sami, a nie siedzieli na podjedzie walcego si bliniaka w luizjaskiej miecinie. - Nie, zapomnij o tym - powiedziaam szybko. - Czasem po prostu z miny niektrych osb potrafi zgadn, o czym myl. - Andy z premedytacj pomyla o rozpiciu mojej bluzki. Teraz wszake byam ostrona, zablokowaam dalszy dopyw jego myli i tak zabarykadowana posaam mu jedynie pogodny umiech. Czuam jednak, e nie udao mi si go oszuka. - Kiedy bdziesz gotw, przyjd do baru. Moemy pomwi w magazynie albo w biurze Sama - rzuciam stanowczo i uruchomiam samochd. Dotaram do baru, w ktrym a huczao od plotek. Sam zadzwoni po Terryego Bellefleura, kuzyna Andyego w drugiej linii, o ile sobie dobrze przypominam. Terry zajmowa si lokalem w czasie, gdy Sam rozmawia z policj przy domu Dawn. Terry zosta kalek podczas wojny w Wietnamie i kiepsko mu si yo na rzdowej rencie. Zosta tam ranny, a nastpnie pojmany; wiziono go dwa lata. Z tego te wzgldu jego myli byy najczciej tak przeraajce, e zachowywaam dodatkow ostrono, ilekro znalazam si blisko niego. Terry mia trudne ycie i normalne zachowanie wydawao mu si jeszcze trudniejsze ni mnie. Dziki Bogu, nie pi. Dzisiaj lekko go cmoknam w policzek, potem wziam swoj tac i wyszorowaam rce. Przez okienko prowadzce do maej kuchni widziaam

naszego kucharza, Lafayettea Reynolda, ktry przewraca hamburgery i zanurza kosz z frytkami w gorcym oleju. W Merlotcie mona dosta kanapk, frytki i... tyle. Sam nie zamierza prowadzi restauracji, tylko bar z wyszynkiem i przekskami. - Nie wiem za co, ale jestem zaszczycony - podzikowa mi Terry i unis brwi. By rudowosy, chocia kiedy si nie ogoli, widziaam, e zarost ma siwy. Spdza duo czasu na zewntrz, lecz waciwie nigdy si nie opala. Jego skra robia si od soca jedynie szorstka, i czerwonawa, a blizny na lewym policzku staway si wyraniejsze. Terry zreszt nie przejmowa si tymi bliznami. A Arlene, ktra spdzia z nim kiedy noc po pijaku, zwierzya mi si, e mia wiele jeszcze gorszych ni te na policzku. - Po prostu za to, e tu jeste - odparam. - To prawda o Dawn? Lafayette postawi dwa talerze w okienku do wydawania posikw. Mrugn do mnie, trzepoczc gstymi, sztucznymi rzsami. Nasz kucharz mocno si malowa. Tak bardzo si do niego przyzwyczaiam, e nigdy ju nie mylaam o jego makijau, ale teraz jego cie do powiek przypomnia mi innego geja, modego Jerryego. Nie zaprotestowaam, gdy zabierao go troje wampirw. Postpiam moe nie do koca waciwie, ale nie mogam inaczej. Nie potrafiabym powstrzyma ich przed zabraniem go. Nawet gdybym zadzwonia na policj, funkcjonariusze nie zdyliby ich zapa. Jerry i tak umiera, przy okazji postanowi wic zabra z sob na tamten wiat tylu wampirw i ludzi, ilu mu si uda. Poza tym, ju kogo zabi. Powiedziaam swojemu sumieniu, e nie bd wicej myle o Jerrym. - Arlene, hamburgery - zawoa Terry. Dziki tym sowom wrciam do teraniejszoci. Arlene przysza po talerze. Posaa mi spojrzenie, sugerujce, e przy pierwszej dogodnej sposobnoci chce mnie wypyta o szczegy. Pracowaa z nami Charlsie Tooten, ktra zjawiaa si w razie choroby czy po prostu nieobecnoci jednej z regularnych kelnerek. Miaam nadziej, e wanie Charlsie zajmie penoetatowe miejsce Dawn. Zawsze j lubiam. - Tak, Dawn nie yje - powiedziaam Terryemu. Chyba nie

przeszkadzao mu, e tak dugo nie odpowiadaam. - Co jej si stao? - Nie wiem, lecz na pewno nie zmara z przyczyn naturalnych. Widziaam przecie krew na pocieli, niezbyt duo, a jednak. - Maudette - rzuci Terry i natychmiast zrozumiaam. - Moe - odparam. Z pewnoci istniaa moliwo, e zabjca Dawn zamordowa te wczeniej Maudette. Tego dnia do Merlottea przyszli niemal wszyscy mieszkacy gminy Renard - jeli nie na lunch, to przynajmniej na popoudniow filiank kawy czy piwo. Ci, ktrym nie udao si wyrwa z pracy, zjawili si pniej, po drodze do domu. Dwie mode kobiety w naszym miecie zamordowane w jednym miesicu? Ludzie musieli o tym pogada. Sam wrci okoo czternastej. Bio od niego gorco i pot skapywa mu po twarzy, poniewa dugo sta na nasonecznionym podwrku przed domem stanowicym miejsce zbrodni. Mj szef powiedzia mi, e Andy Bellefleur wkrtce wpadnie ze mn porozmawia. - Nie wiem po co - mruknam, moe odrobin ponuro. - Nigdy nie przyjaniam si z Dawn. Jak umara, powiedzieli ci? - Uduszono j, cho wczeniej zostaa niezbyt gronie pobita - odpar Sam. - Miaa rwnie na ciele stare lady po zbach. Podobnie jak Maudette. - W okolicy mieszka obecnie sporo wampirw, Sam - stwierdziam, ripostujc jego niewypowiedziany komentarz. Sookie. Gos mojego szefa by powany i spokojny. Przypomniaam sobie, e trzyma moj rk przy domu Dawn, a pniej nie dopuci mnie do swojego umysu, majc wiadomo, e go sonduj. Wiedzia, w jaki sposb mnie zablokowa! - Kochanie, Bill jest dobrym facetem... jak na wampira... nie jest jednak czowiekiem. - Tak jak ty, kochany - odciam si bardzo cicho, cho niezwykle ostro, po czym odwrciam si do niego plecami. Nawet przed sob nie przyznawaam si, dlaczego waciwie tak si na niego zoszcz, niemniej jednak pragnam, by zdawa sobie spraw z mojego gniewu. Pracowaam jak szalona. Mimo swych saboci Dawn bya kelnerk

skuteczn, a Charlsie po prostu nie moga nady. Bya chtna do nauki i wiedziaam, e w kocu zapie barowy rytm, ale podczas tej zmiany Arlene i ja musiaymy wzi sprawy w swoje rce. Tego wieczoru i w nocy dostaam mnstwo napiwkw, gdy ludzie si dowiedzieli, e to wanie ja znalazam ciao. Zachowywaam powag i grzecznie odpowiadaam na wszystkie pytania, starajc si nie obrazi klientw, ktrzy najnormalniej w wiecie pragnli pozna detale poznane ju przez wszystkich innych mieszkacw Bon Temps. W drodze do domu mogam si wreszcie nieco odpry. Byam naprawd wyczerpana. Ostatni osob, jakiej si spodziewaam podczas skrtu w wsk len drog prowadzc do naszego domu, by Bill Compton. Wampir opiera si o sosn i czeka na mnie. Minam go powoli, prawie zdecydowana go zignorowa. Ale w kocu si zatrzymaam. Otworzy moje drzwiczki, a ja wysiadam, nie patrzc mu w oczy. Czu si wietnie w nocy; wiedziaam, e ja nigdy nie bd miaa tak dobrego samopoczucia o tej porze. Kryo zbyt wiele dziecicych opowieci o nieprzyjemnych rzeczach, ktre zdarzay si w mroku nocy. C, cile rzecz biorc, Bill stanowi jedno z takich zagroe. On sam nie musia si prawie niczym przejmowa. - Bdziesz si gapia do rana na wasne stopy czy wreszcie ze mn porozmawiasz? - spyta gosem niewiele goniejszym od szeptu. - Stao si co, o czym powiniene wiedzie. - A wic mi o tym opowiedz. - W jaki sposb usiowa nade mn zapanowa: czuam jego wadz, na szczcie udao mi si mu nie ulec. Bill westchn. - Nie mog tego znie - powiedziaam ze zmczeniem. - Usidmy na ziemi albo gdzie. Od chodzenia bol mnie nogi. W odpowiedzi podnis mnie i posadzi na masce samochodu. Potem stan przede mn, zaoy ramiona na piersi i jawnie czeka na mj ruch. - Opowiedz mi - powtrzy po chwili. - Zamordowano Dawn. Zgina dokadnie tak jak Maudette Pickens. - Dawn? Nagle poczuam si nieco lepiej.

- Druga kelnerka w barze. - Rudowosa? Ta, ktra tak czsto wychodzi za m? Poczuam si znacznie lepiej. - Nie, ciemnowosa. Ta, ktra cige ocieraa si biodrami o twoje krzeso, eby zwrci na siebie uwag. - Och, ta. Przysza do mnie do domu. - Dawn? Kiedy?! - Zaraz po twoim wyjciu. Tej nocy, gdy odwiedziy mnie tamte wampiry. Miaa szczcie, e si z nimi mina. Wydawaa si strasznie miaa i sdzia pewnie, e ze wszystkim umie sobie poradzi. Podniosam na niego wzrok. - Dlaczego miaa szczcie, e si z nimi mina? Nie ochroniby jej? W wietle ksiyca oczy Billa wyglday na cakowicie ciemne. - Nie sdz - odpar. - Jeste... - Jestem wampirem, Sookie. Nie myl w taki sposb jak ty. Nie opiekuj si mechanicznie... ludmi. - Mnie obronie. - Ty to co innego. - Tak? Podobnie jak Dawn jestem kelnerk. I, jak Maudette, pochodz z prostej rodziny. Czym si od nich rni? Nagle si zezociam. Wiedziaam, co si teraz zdarzy. Bill chodnym palcem dotkn rodka mojego czoa. - Rnisz si - zapewni mnie. - W niczym nie przypominasz nas, wampirw, lecz nie jeste rwnie taka jak one. Poczuam bysk wciekoci tak intensywnej, e niemal nie mogam nad ni zapanowa. Zamachnam si i uderzyam mojego wampira, cho wiedziaam, e to czyste szalestwo. Odniosam wraenie, e wal w wielk opancerzon ciarwk marki Brink. Bill w okamgnieniu cign mnie z samochodu i przycign do siebie, jednym ramieniem przyciskajc mi rce do bokw. - Nie! wrzasnam. Wierzgaam i kopaam, jednake tylko niepotrzebnie traciam energi. W kocu osunam si obok niego.

Oboje oddychalimy gono i spazmatycznie - sdz wszak, e kade z nas z innego powodu. - Dlaczego uznaa, e musisz mi powiedzie o Dawn? - Pytanie zabrzmiao zupenie normalnie. Nikt by si po nim nie domyli, e przed chwil doszo midzy nami do walki. - No c, Wadco Ciemnoci - odwarknam gniewnie. - Maudette miaa na udach stare lady ugryzie. A policjanci powiedzieli Samowi, e u Dawn dostrzeono identyczne. Jeli milczenie mona scharakteryzowa, jego byo pene zadumy. Gdy rozmyla (czy co tam wampiry robi w takiej chwili), jego ucisk zela. Jedn rk Bill zacz nieuwanie pociera moje plecy, jakbym bya skamlcym szczeniaczkiem. - Sugerowaa, zdaje mi si, e nie umary od tych ugryzie. - Nie. Przyczyn mierci obu byo uduszenie. - Nie zabi ich zatem wampir. - Wyoy mi to tonem pozbawionym najmniejszych wtpliwoci. - Dlaczego? - Gdyby wampir karmi si krwi tych kobiet, zostayby osuszone, a nie uduszone. Nie zmarnowaby zdrowych cia w tak bezsensowny sposb. Wanie zaczynaam si czu z nim swobodnie, a ten nagle powiada co tak zimnego, tak wampirzego! Trzeba byo zacz wszystko od nowa. - Zatem - mruknam zmczonym gosem - albo mamy przebiegego i bardzo opanowanego wampira, albo osob, ktra postanowia zabija kobiety lubice si spotyka z wampirami. Nie podobaa mi si adna z tych moliwoci. - Hmm... - zaduma si. - Sdzisz, e ja to zrobiem? - spyta. Pytanie byo niespodziewane. Wyzwoliam si z jego obj i spojrzaam mu w twarz. - Bardzo si starasz pokaza, jak okropnie jeste nieczuy wytknam mu. - W co naprawd chcesz, abym uwierzya? Tak cudownie byo tego nie wiedzie. Tak cudownie byo pyta. O mao si nie umiechnam. - Mgbym je zabi, ale nie zrobibym tego ani tutaj, ani teraz -

odpar. W wietle ksiyca widziaam jedynie jego ciemne tczwki i czarne, wygite w uk brwi. - Chc tu pozosta. Mie dom... - Wampir, tsknicy za domem, te co. Bill zrozumia moj min. - Nie auj mnie, Sookie. Popenisz bd. Prawdopodobnie chcia, ebym spojrzaa mu w oczy. - Bill, nie zdoasz mnie oczarowa, omami czy jak to nazywasz. Nie zdoasz sprawi, ebym zdja dla ciebie koszulk, a ty wtedy mnie ugryziesz... I tak nie zapomn, e ci dzi spotkaam, nie prbuj wic ze mn adnych swoich sztuczek. Graj ze mn uczciwie lub uyj siy. - Nie - odpar, niemal dotykajc wargami moich ust. - Do niczego nie bd ci zmusza. Zwalczyam pragnienie pocaowania go. Ale przynajmniej wiedziaam, e to moje wasne pragnienie, a nie co mi narzuconego. - Skoro nie ty je pogryze - kontynuowaam, starajc si opanowa pewnie Maudette i Dawn poznay innego wampira. Maudette chadzaa do baru wampirzego w Shreveport. Moe Dawn rwnie tam bywaa. Zabierzesz mnie tam? - Po co? - spyta. Z jego gosu bio prawie wycznie zaciekawienie. Nie potrafiam wyjani kwestii niebezpieczestwa komu, komu niezbyt czsto ono grozio. Przynajmniej w nocy. - Nie jestem pewna, czy Andy Bellefleur zada sobie trudu i tam pojedzie - skamaam. - Nadal wic w okolicy mieszkaj Bellefleurowie - zauway nieco innym tonem. Trzyma mnie tak mocno, e a poczuam bl. - Tak - przyznaam. - To liczna rodzina. Andy jest policyjnym detektywem, jego siostra, Portia, prawniczk, kuzyn Terry - weteranem i barmanem. Zastpuje czasem Sama. Jest te wielu innych. - Bellefleurowie... Mj wampir zaczyna mnie wrcz miady! - Bill - zapiszczaam w panice. Natychmiast rozluni ucisk. - Przepraszam - powiedzia sztywno. - Musz si pooy do ka - odparam. - Jestem naprawd

zmczona, Bill. - Bardzo lekko uoy mnie na wirze i popatrzy na mnie z gry. - Owiadczye tamtej trjce wampirw, e do ciebie nale zauwayam. - Tak. - Co waciwie miae na myli? - e jeli oni sprbuj ssa twoj krew, pozabijam ich - odrzek. Znaczy to, e jeste moj istot ludzk. - Musz ci si zwierzy, e ucieszyam si, gdy to powiedziae, cho nie jestem pewna konsekwencji, jakie niesie z sob taka przynaleno do ciebie - stwierdziam ostronie. - I nie przypominam sobie, eby mnie pyta o zgod. - Wszystko jest prawdopodobnie lepsze ni zabawa z Malcolmem, Liamem i Diane. Nie zamierza odpowiedzie mi wprost. - Zabierzesz mnie do tego baru? - Kiedy masz nastpn woln noc? - Za dwa dni. - W takim razie wtedy. Przyjad o zachodzie soca. - Masz samochd? - A jak twoim zdaniem przemieszczam si z miejsca na miejsce? Prawdopodobnie jego lnic twarz rozjania umiech. Bill obrci si i zaczaj znika w ciemnym lesie. Przez rami rzuci: - Sookie, spraw, ebym poczu si dumny. Zostaam z otwartymi ustami. Ja mam sprawi, eby on poczu si dumny! Te co.

ROZDZIA CZWARTY

Poowa goci baru U Merlottea uwaaa, e Bill Compton mia swj udzia w ladach znalezionych na ciaach obu zamordowanych kobiet. Drugie pidziesit procent sdzio, e to obce wampiry z wikszych miasteczek lub miast pogryzy Maudette i Dawn, gdy dziewczyny wczyy si po barach. W dodatku ludzie twierdzili, e obie zasuyy sobie na taki koniec, skoro sypiay z wampirami. Jedni myleli, e dziewczyny udusi wampir, inni uznawali ich mier po prostu za konsekwencj rozwizego ycia. Dosownie wszystkie osoby wchodzce do Merlottea martwiy si, e niedugo zginie kolejna kobieta. Nie zlicz, ile razy zalecano mi ostrono. Miaam nie ufa mojemu przyjacielowi, wampirowi Billowi, dobrze zamyka za sob drzwi frontowe i nie wpuszcza nikogo do domu... Jakbym normalnie nie robia tego wszystkiego... Jason sta si przedmiotem wspczucia, ale i podejrze - spotyka si w kocu z obiema kobietami. Przyszed do naszego domu pewnego dnia i przez dobr godzin narzeka na swoj sytuacj. Babcia i ja usiowaymy go przekona, e powinien y i pracowa jak dotd. Tak przecie postpiby kady niewinny czowiek. Po raz pierwszy, odkd pamitam, mj przystojny brat naprawd si martwi. Nie cieszyam si oczywicie z jego kopotw, lecz nie potrafiam mu take wspczu. Wiem, e to z mojej strony maostkowe i paskudne... Nie jestem jednak idealna. W dodatku jestem tak niedoskonaa, e chocia syszaam o dwch zabitych kobietach, spdziam mnstwo czasu na prbie odgadnicia, jak mam uczyni Billa... dumnym. Nie wiedziaam, jaki strj jest odpowiedni na wizyt w wampirzym barze. Nie chciaam wkada gupich kostiumw, ktre podobno nosz w barach niektre dziewczyny. Byam pewna, e nie znam nikogo, kogo mogabym spyta. Nie byam wystarczajco wysoka ani tak szczupa, by ubra obcisy strj ze spandeksu, jaki widziaam na Diane.

Ostatecznie wycignam z tyu szafy kieck, w ktrej chodziam bardzo rzadko, gdy bya to adna sukienka randkowa, a ja przecie niemal nigdy si nie umawiaam. Wygldaam w niej atrakcyjnie i podniecajco. Do przylegajca, bez rkaww, ze sporym dekoltem. Biaa, zdobiona nielicznymi jaanoczerwonymi kwiatami na dugich zielonych odykach. wietnie podkrelaa moj opalenizn. Przebijay spod niej sutki. Dodaam pokryte czerwon emali kolczyki, czerwone buty na wysokich obcasach i ma czerwon somkow torebk. Naoyam te makija i rozpuciam moje krcone, sigajce opatek wosy. Gdy wyszam ze swojego pokoju, babcia otworzya szeroko oczy. - Piknie wygldasz, kochanie - powiedziaa. - Nie bdzie ci troch zimno w tej sukience? Umiechnam si. - Nie, babciu, myl, e nie. Na dworze jest do ciepo. - Moe zarzuciaby na ni miy, biay sweterek? - Nie, chyba nie. - Rozemiaam si. Staraam si nie myle o innych paskudnych wampirach, wic seksowny wygld nie wydawa mi si niczym zdronym. Ekscytowaa mnie perspektywa randki, chocia z pozoru traktowaam t wypraw bardziej jak misj rozpoznawcz. O tym fakcie rwnie prbowaam zapomnie. Chciaam si tylko dobrze bawi. Zadzwoni Sam i przypomnia mi, e mam do odebrania pensj w postaci comiesicznego czeku. Spyta, czy po niego przyjad. Tak zwykle postpowaam, jeli nazajutrz miaam dzie wolny. Pojechaam do Merlottea, cho nieco niepokoia mnie ewentualna reakcja ludzi na mj szykowny wygld. Kiedy weszam, w barze dosownie zapada pena zdumienia cisza. Wprawdzie Sam sta odwrcony do mnie plecami, ale Lafayette wyglda przez okienko do wydawania posikw. Przy stolikach siedzieli Rene i JB. Niestety, przy stoliku siedzia te mj brat, Jason, ktry chcia sprawdzi, na co si gapi Rene i... na mj widok wybauszy oczy. - wietnie wygldasz, dziewczyno! - zawoa entuzjastycznym tonem Lafayette. - Skd wzia tak sukienk? - Och, mam t staro od zawsze - odparowaam drwico, a kucharz

si rozemia. Mj szef obrci si, pragnc zobaczy, o czym mwi Lafayette i rwnie wytrzeszczy oczy. - Boe wszechmogcy - sapn. Oniemielona podeszam, by spyta o czek. - Wejd do biura, Sookie - poprosi. Poszam za Samem do jego maego pokoiku przy magazynie. Rene, gdy go mijaam, cisn moje rami, JB za pocaowa mnie w policzek. Mj szef przeszuka stosy papierw na biurku i w kocu znalaz czek dla mnie. Nie poda mi go jednak. - Idziesz na jakie wyjtkowe spotkanie? - spyta prawie z niechci. - Mam randk - odparam, silc si na obojtny ton. - Cudownie wygldasz - oceni cicho. Dostrzegam, e nerwowo przeyka lin. Oczy mu pony. - Dzikuj. Hmm... Sam, mog ju wzi czek? - Pewnie. Poda mi, a ja wrzuciam go do torebki. - Do widzenia, zatem. - Do zobaczenia. - Zamiast jednak zasugerowa, e powinnam wyj, Sam podszed i... obwcha mnie niczym pies. Przysun twarz blisko mojej szyi i wcign mj zapach. Jego wspaniae niebieskie oczy zamkny si na krtko, jakby mczyzna pragn go oszacowa. Po chwili powoli wypuci powietrze, a jego gorcy oddech owia moj nag skr. Wyszam z pomieszczenia i opuciam bar, zaintrygowana i zainteresowana zachowaniem Sama Merlottea. Przed moim domem sta zaparkowany nieznany mi samochd czarny cadillac, byszczcy, jakby by ze szka. Auto Billa! Skd wampiry maj pienidze na takie samochody? Potrzsajc gow, wspiam si po schodach na ganek i weszam do rodka. Bill wyczekujco odwrci si do drzwi; siedzia na kanapie i gawdzi z babci, ktra przysiada na oparciu starego fotela. Kiedy mj wampir na mnie spojrza, byam pewna, e przedobrzyam i e jest naprawd rozgniewany moim strojem. Jego rysy osobliwie zastygy, oczy pony, palce zagiy si, jakby Bill co nimi nabiera.

- Wszystko w porzdku? - spytaam z niepokojem. Czuam, e do policzkw napywa mi krew. - Tak - przyzna w kocu, lecz ta pauza wystarczya, by rozgniewa moj babci. - Kady, kto ma cho troch rozumu w gowie, powinien przyzna, e Sookie jest jedn z najadniejszych dziewczyn w okolicy - obwiecia staruszka gosem z pozoru przyjaznym, ale pod spodem lodowatym niczym stal. - Och, tak - zgodzi si, jednak z osobliwym brakiem przekonania. Hmm... pieprzy go! Chocia tak bardzo si staraam. Wyprostowaam si dumnie i rzuciam: - A wic jedziemy? - Tak - powtrzy i wsta; - Do widzenia, pani Stackhouse. Ciesz si, e mogem znw pani spotka. - No c, bawcie si dobrze - odpara udobruchana. - Jed ostronie, Billu, i nie pij zbyt duo. Zmarszczy czoo. - Dobrze, prosz pani. Widziaam, e ta odpowied babci zadowolia. Kobieta cakowicie darowaa wampirowi wszystkie wczeniejsze potknicia. Kiedy usiadam na siedzeniu samochodu, Bill przytrzyma na moment otwarte drzwiczki od mojej strony. Mierzy mnie wzrokiem i zapewne na nowo ocenia sukienk. W kocu zamkn drzwi i zaj miejsce za kierownic. Zastanowiam si, kto go nauczy prowadzi samochd. Moe Henry Ford? - Przepraszam, e nie ubraam si odpowiednio - mruknam, patrzc prosto przed siebie. Jechalimy powoli wyboistym podjazdem. Wampir zatrzyma nagle auto. - Kto ci to powiedzia? - spyta bardzo cicho. - W twoich oczach widz, e zrobiam co le - odwarknam. - Wtpi po prostu, czy potrafi wprowadzi ci do baru i z niego wyprowadzi w takim stroju bez koniecznoci... zabicia kogo, kto ci

zapragnie. - Jeste sarkastyczny. - Nadal na niego nie patrzyam. Chwyci mnie doni za szyj. Musiaam obrci ku niemu gow. - Czy wygldam na takiego? - spyta. Otworzy szeroko ciemne oczy i utkwi we mnie nieruchome spojrzenie. - Nooo... nie - przyznaam. - W takim razie uwierz w to, co mwi. Drog do Shreveport przebylimy przewanie w milczeniu, cisza ta nie bya wszake nieprzyjemna. Bill co jaki czas wcza kasety. Mia sabo do Kennyego G. Fangtasia, bar wampirzy, mieci si w podmiejskim centrum handlowym Shreveport, blisko sklepw Sams i ToysRUs. O tej porze pasa handlowy - z wyjtkiem baru - by zamknity na cztery spusty. Nazw lokalu wypisano na krzykliwym, czerwonym neonie nad drzwiami, rwnie czerwonymi, ktre wyrniay si na tle stalowoszarej fasady. Waciciel baru najwyraniej uwaa, e kolor szary jest mniej oczywisty ni czarny, poniewa wntrze pomalowano na t sam barw. Przy drzwiach jaka wampirzyca poprosia mnie o dowd tosamoci. Billa rozpoznaa oczywicie jako przedstawiciela swojego rodzaju i chodno kiwna mu gow, mnie natomiast przyjrzaa si badawczo. Cer miaa kredowobia, jak wszystkie wampiry rasy biaej i wygldaa poraajco w dugiej czarnej sukni z szerokimi rkawami. Zastanowiam si, czy przesadnie wampirzy wygld jest jej pomysem, czy te przyja go, gdy uwaali go za odpowiedni ludzcy gocie. - Od lat nikt mnie nie legitymowa - odparam, przetrzsajc czerwon torebk w poszukiwaniu prawa jazdy. Stalimy w maym prostoktnym korytarzu. - Ju nie potrafi szacowa wieku ludzi, a musimy tu zachowywa wielk ostrono, poniewa nie wolno nam obsugiwa maoletnich. W adnym razie - dodaa z min, ktra prawdopodobnie miaa oznacza przyjazny umiech. Spojrzaa na Billa z ukosa, po czym zmierzya go zaczepnie penym zainteresowania spojrzeniem z gry na d. Przynajmniej wedug mnie jej

spojrzenie byo zaczepne. - Nie widziaam ci od kilku miesicy powiedziaa do niego typowym dla wampirw chodnym i sodkim gosem. - Usiuj si zaadaptowa - wyjani, a ona kiwna gow. *** - Co jej powiedziae? - szepnam, gdy przemierzylimy krtki korytarz i przez czerwone, dwuskrzydowe drzwi weszlimy do gwnej sali. - e staram si y midzy ludmi. Chciaam usysze wicej szczegw, umilkam jednak, gdy pragnam take rozejrze si po wntrzu Fangtasii. Cay wystrj by w szaroci, czerni i czerwieni. ciany obwieszono oprawionymi w ramy zdjciami ze wszystkich chyba filmw, w ktrych grajcy wampira aktor pokaza ky - od Beli Lugosiego przez Georgea Hamiltona po Garyego Oldmana, od sawnych do mao znanych. Owietlenie byo oczywicie przymione. Nie ono jednak byo niezwyke, lecz klientela. I rne symbole. W barze panowa tok. Ludzie dzielili si na wampirzych fanw i zwyczajnych turystw. Fani (zwani te mionikami kw) mieli na sobie najwytworniejsze ubrania: a po tradycyjne peleryny i smokingi u mczyzn oraz czarne suknie w stylu Morticii Adams w przypadku kobiet. Dostrzegam kopie kostiumw, ktre nosili Brad Pitt i Tom Cruise w Wywiadzie z wampirem, a take stroje nowoczeniejsze, inspirowane moim zdaniem Zagadk niemiertelnoci. Niektrzy fani namalowali sobie pod doln warg faszywe ky, inni struki krwi przy kcikach ust lub znaki uku na szyi. Prezentowali si nadzwyczajnie i nadzwyczaj aonie. Turyci wygldali tak, jak zawsze i wszdzie wygldaj turyci, moe tylko ci wydawali si odwaniejsi. Poza tym dawali si ponie nastrojowi i - tak jak mionicy kw - niemal wszyscy ubrali si na czarno. Moe bar stanowi przystanek podry jakiej wycieczki? Wniecie nieco czerni w swoj ekscytujc wizyt w prawdziwym barze wampirzym! Przestrzegajcie regu, wtedy nic wam si nie stanie, a obejrzycie sobie w egzotyczny, mroczny wiatek. Wrd grupek ludzi - niczym prawdziwe klejnoty w koszyku z

grskimi krysztaami - tkwiy wampiry; byo ich moe z pitnacioro. Wikszo z nich rwnie nosia ciemne stroje. Staam porodku lokalu, rozgldajc si wok z ciekawoci, zdumieniem i lekk niechci. - Wygldasz jak biaa wieca w kopalni wgla - szepn Bill. Rozemiaam si, po czym midzy rozproszonymi stolikami przeszlimy do baru. Pierwszy raz znalazam si w barze wyposaonym w gablotk zastawion butelkami z podgrzan krwi. Bill naturalnie zamwi tak, ja natomiast zaczerpnam gboki oddech i zamwiam din z tonikiem. Barman umiechn si do mnie, wysuwajc nieco ky i sugerujc, e obsuguje mnie z przyjemnoci. Usiowaam odpowiedzie umiechem, a rwnoczenie wyglda skromnie. Barman by szczupym Indianinem o dugich, czarnych jak wgiel, prostych wosach, orlim nosie i prostej linii ust. - Jak leci, Bill? - spyta. - Dugo si nie widzielimy. To twj posiek na dzisiejsz noc? - Stawiajc nasze napoje na kontuarze przed nami, skin gow ku mnie. - To moja przyjacika Sookie. Ma kilka pyta. - Wszystko, co zechcesz, pikna kobieto - odpar barman i znw si umiechn. Bardziej mi si podoba, gdy zachowywa powag. - Widziae t babk w barze? Lub t? - spytaam, wycigajc z torebki gazetowe zdjcia Maudette i Dawn. - Albo moe tego mczyzn? - Pena zych przeczu, pokazaam fotk mojego brata. - Kobiety widziaem, mczyzny nie, chocia wyglda zachwycajco owiadczy barman, posyajc mi kolejny umiech. - Czyby twj brat? - Tak. - C za moliwoci - wyszepta. Na emocjami. - Pamitasz, z kim te kobiety siedziay? - Och, tego nie mgbym wiedzie - odrzek szybko, powaniejc. Takich rzeczy po prostu tu nie zauwaamy. Ty te niczego nie szczcie miaam wieloletni praktyk w panowaniu nad

dostrzeesz... - Dzikuj - zakoczyam uprzejmie, uwiadomiwszy sobie, e zamaam panujce w barze reguy. Najwyraniej niebezpiecznie byo pyta, kto z kim przyszed. - Doceniam, e powicie mi swj czas. Popatrzy na mnie w zadumie. - Ta - stwierdzi, stukajc palcem w zdjcie Dawn - chciaa umrze. - Skd wiesz? - Kady, kto tutaj przychodzi, w jakiej mierze tego pragnie - odpar z przekonaniem. Najwidoczniej uwaa to za rzecz oczywist. - Wanie tym przecie jestemy. mierci. Zadraam. Bill pooy mi rk na ramieniu i pocign do wanie zwolnionej awy. Po drodze mijalimy rozwieszone w regularnych odstpach cienne afisze z rozwijajcymi wypowied Indianina napisami: Zakazuje si gry w obrbie lokalu, Po dotarciu na parking naley bezzwocznie odjecha czy Wchodzisz na wasne ryzyko. Mj wampir jednym palcem podway wieczko butelki i wypi yk. Prbowaam nie patrze, lecz mi si nie udao. Zauway moj min i potrzsn gow. - Tak wyglda rzeczywisto, Sookie - oznajmi. - Potrzebuj tego do ycia. Mia czerwone plamy na zbach. - Jasne - odrzekam, usiujc podrobi neutralny ton barmana. Wziam gboki wdech. - Przypuszczasz, e chc umrze, bo przyszam tu z tob? - Sdz, e raczej pragniesz si dowiedzie, dlaczego inni ludzie umieraj - odpar. Nie byam jednak pewna, co naprawd myli. Chyba jeszcze nie czu si zagroony. Sczyam drinka, czujc w ciele rozlewajce si ciepo dinu. Do naszej awy podesza jaka mioniczka kw. Siedziaam wtedy wprawdzie troch zasonita przez Billa, lecz przecie wszyscy gocie widzieli, e weszam z nim do Fangtasii. Dziewczyna miaa krcone wosy, bya kocista, nosia okulary, ktre, podchodzc do nas, zdja i wepchna do torebki. Pochylia si nad stoem i jej wargi znalazy si kilka

centymetrw od ust Billa. - Cze, niebezpieczny - powiedziaa gosem, ktry zapewne uwaaa za uwodzicielski, po czym paznokciem pomalowanym na szkaratne postukaa w butelk z krwi. - Mam prawdziw. - Dla podkrelenia swoich sw pogadzia si po szyi. Aby si uspokoi, gboko zaczerpnam oddechu. W kocu to ja zaprosiam Billa do tego baru, nie on mnie. Mg robi tu, co chcia, ja za nie miaam prawa komentowa jego zachowania, cho przez moment zaskakujco ywo wyobraziam sobie wasn do trzaskajc blady, piegowaty policzek tej zuchwaej dziewuchy. Tym niemniej milczaam, nie sugerujc Billowi w aden sposb, czego pragn. - Mam towarzyszk - odpar agodnie mj wampir. - Ale ona nie ma na szyi ani jednego ugryzienia - odparowaa dziewczyna, posyajc mi pogardliwe spojrzenie. Rwnie dobrze moga mnie nazwa tchrzliwym kurczakiem i zamacha rkoma jak skrzydami. Mj gniew wzrs i byam o krok od wybuchu. - Mam towarzyszk - powtrzy Bill, tym razem twardszym tonem. - Nie wiesz, co tracisz - zagruchaa. Jej due, jasne oczy zaiskrzyy si z obrazy. - Ale wiem - mrukn. Cofna si, jakbym naprawd j spoliczkowaa i odesza do swojego stolika. Ku mojemu oburzeniu okazaa si pierwsz z czterech osb (obojga pci), ktre usioway nawiza intymne kontakty z moim wampirem, cakiem odwanie sobie w tej materii poczynajc. Bill poradzi sobie z nimi wszystkimi ze spokojem i opanowaniem. - Nic nie mwisz - zauway, kiedy jaki czterdziestolatek odszed, niemal zrozpaczony odrzuceniem przez Billa. - Nie mam nic do powiedzenia - rzuciam chodno. - Mogaby odesa ich wszystkich do diaba. O co ci chodzi? Mam ci zostawi w spokoju? Kto inny przypad ci tu do gustu? Widz, e Dugi Cie, nasz barman, pragnie spdzi z tob nieco czasu. - Och nie, na lito Bosk, nie! - Nie czuabym si bezpiecznie z

adnym innym wampirem w barze, baabym si, czy nie jest podobny do Liama bd Diane. Bill zwrci na mnie ciemne oczy i wydawa si czeka, a co dodam. - Ale musz popyta tutejszych, czy widzieli w barze Dawn lub Maudette. - Mam z tob pj? - Tak, prosz - odparam gosem bardziej przestraszonym, ni sobie zamierzyam; chciaam przecie poprosi Billa niedbaym tonem o jego towarzystwo. - Tamten wampir jest do przystojny. Dwukrotnie badawczo ci si przyglda. - Zastanowiam si, czy Bill nie ugryz si w tym momencie w jzyk. - Dranisz si ze mn - odciam si niepewnie po chwili. Wskazany przez niego osobnik rzeczywicie by przystojny. Promienna cera, blond wosy, niebieskie oczy, wysoki wzrost, szeroka pier. Nosi kowbojki, dinsy i trykotowy podkoszulek. Tak! Wyglda jak facet z okadki romansu. I... miertelnie mnie przerazi. - Na imi ma Eric - dopowiedzia Bill. - Ile ma lat? - Duo. Jest najstarszy w tym barze. - Czy jest zy? - Wszyscy mamy w sobie spor doz niegodziwoci, Sookie. Jestemy bardzo silni i bywamy ogromnie gwatowni. - Nie ty - wtrciam. Dostrzegam, e rysy mu tej. - Pragniesz si przecie zaadaptowa i y wrd ludzi - dodaam szybko. - Nie bdziesz si zachowywa aspoecznie. - Ilekro pomyl, e taka naiwna istotka jak ty nie moe si tu przecie krci sama, rzucasz jaki tekst wiadczcy o niezwykej przebiegoci - zauway powanie, po czym krtko si zamia. - W porzdku, pjdziemy razem porozmawia z Erikiem. Eric, ktry rzeczywicie zerkn w moj stron raz czy drugi, siedzia przy jednym ze stolikw z rwnie liczn jak on wampirzyc. Odprawili ju kilka przypochlebiajcych im si osb. Jeden wzgardzony mody mczyzna podpez wanie na kolanach i pocaowa buty wampirzycy. Ta

zapatrzya si na niego, po czym kopna go w rami. Odniosam wraenie, e musiaa si strasznie powstrzymywa, by nie celowa w twarz. W tym momencie wielu turystw si obruszyo, a jaka para wstaa i wysza popiesznie, mionicy kw jednak uznali najwidoczniej t scenk za rzecz naturaln. Kiedy podeszlimy, Eric podnis ku nam twarz z nachmurzon min. Dopiero po sekundzie zda sobie spraw, kim jestemy. - Bill - powiedzia, kiwajc gow. Wampiry chyba nie miay zwyczaju ciska sobie doni. Bill nie podszed do samego stolika, lecz stan w bezpiecznej odlegoci, a poniewa trzyma mnie za rami ponad okciem, rwnie musiaam si zatrzyma. Stalimy wic i grzecznie czekalimy. - Kim jest twoja przyjacika? - spytaa wampirzyca. Eric mwi z lekkim akcentem, ona natomiast jak rdzenna Amerykanka, okrgej twarzy i sodkich rysw mogaby za jej pozazdroci kada panna. Wampirzyca umiechna si. Wysunite ky nieco zepsuy jej idealny wizerunek. - Cze, jestem Sookie Stackhouse - zagaiam uprzejmie. - Ale jeste sodziutka - zauway Eric. Miaam nadziej, e myli o moim charakterze. - Nieszczeglnie - odparam. Zaskoczony wampir gapi si na mnie przez chwil, potem si rozemia, a wampirzyca mu zawtrowaa. - Sookie, to Pam, a ja jestem Eric - przedstawi si w kocu blondyn. Bill i Pam po wampirzemu kiwnli sobie gowami. Zapada cisza. Zamierzaam si odezwa, lecz Bill cisn moje rami. - Moja przyjacika, Sookie, chciaaby wam zada par pyta owiadczy wreszcie. Wampiry przy stoliku wymieniy znudzone spojrzenia. - Na przykad jak dugie s nasze ky i w jakich trumnach pimy? palna Pam przepojonym pogard gosem. Byy to zapewne rzucane przez turystw pytania, ktrych szczerze nienawidzia. - Nie, moja droga - odparam. Miaam nadziej, e Bill przestanie w

kocu szczypa moj rk. Uwaaam, e zachowuj si wyjtkowo taktownie i kulturalnie. Wampirzyca gapia si na mnie w zdumieniu. Czym ich, do diaba, tak zaskakiwaam? Ich zaszokowane spojrzenia zaczynay mnie troch mczy! Zanim Bill zdy mi da jeszcze wicej bolesnych ostrzee, otworzyam torebk i wyjam zdjcia. - Chc si dowiedzie, czy widzielicie w barze te kobiety. - Wolaam wampirzycy nie pokazywa fotki Jasona. Jej niechybne zainteresowanie mogoby mie paskudne konsekwencje dla mojego brata. Oboje przyjrzeli si zdjciom. Bill czeka z obojtn min. W kocu Eric zerkn na mnie. - Byem z t - oznajmi chodno, stukajc w fotk Dawn. - Lubia bl. Pam wyranie si zdziwia, e Eric w ogle mi odpowiedzia. Widziaam to po jej zmarszczonym czole. Niemniej jednak poczua si jawnie zobowizana pody za jego przykadem. - A ja pamitam je obie - powiedziaa. - Chocia nigdy z adn nie byam. Ta - wskazaa palcem zdjcie Maudette - bya stworzeniem aosnym. Dzikuj wam bardzo, e powicilicie mi swj czas owiadczyam. Prbowaam si odwrci i odej, jednak Bill cigle wizi moj rk. - Billu, bardzo jeste przywizany do swojej przyjaciki? - spyta Eric. Upyna sekunda, zanim zrozumiaam, co si dzieje. Blondwosy przystojniak pyta, czy moe mnie poyczy! - Sookie jest moja - odburkn Bill. Cho nie wykrzycza tych sw, tak jak wczeniej, do paskudnych wampirw z Monroe, tym niemniej zabrzmiay do, cholera, ostro. Eric skoni zot gow, pobienie szacujc mnie wzrokiem. Na pewno, w kadym razie, zacz ogld od mojej twarzy. Teraz mj wampir si odpry. Skoni si Ericowi, a rwnoczenie Pam, wycofa dwa kroki i w kocu pozwoli mi si odwrci plecami do siedzcej pary. - Rany julek, o co tu chodzio? - spytaam wciekym szeptem. Ju sobie wyobraaam wielkiego sica, jakiego bd miaa nastpnego dnia.

- S ode mnie starsi o stulecia - wyjani Bill. Wyglda strasznie wampirzo. - Istnieje hierarchia? Oparta na wieku? - Hierarchia - powtrzy w zadumie. - Nieze okrelenie naszych ukadw. - O mao si nie rozemia; zauwayam, e zadrgaa mu warga. Gdyby bya zainteresowana, musiabym ci pozwoli odej z Erikiem powiedzia, gdy wrcilimy na miejsca przy awie i kade wypio po yku swojego napoju. - Nie - rzuciam ostro. - Dlaczego wic nie oponowaa, gdy kolejni fani podchodzili do naszej awy, usiujc mnie od ciebie oderwa? Odkryam, e nie nadajemy na tej samej fali. Czyby wampiry nie przywizyway wagi do form towarzyskich? Miaam mu tumaczy takie niuanse? Z czystego rozdranienia wydaam dwik absolutnie niegodny damy. - W porzdku - warknam ostro. - Posuchaj, Bill! Musiaam ci zaprosi do mojego domu. I tu przyszede ze mn na moj jednoznaczn prob. Wizyta w Fangtasii nie bya twoim pomysem, lecz moim. Wprawdzie zaczaie si na drodze do mojego domu, a raz kazae mi wpa do twojego i zostawi list z nazwiskami fachowcw... te dwie sprawy jednak si nie licz. Wynika zatem, e zawsze ja wszdzie zapraszam ciebie! Jak wic mog ci narzuca swoje towarzystwo w barze? Jeli te dziewczyny oddaj ci swoj krew do ssania... albo tamten facet, no nie wiem... Po prostu czuj, e nie mam prawa stawa ci na drodze! - Eric znacznie lepiej ode mnie wyglda - zauway Bill. - Jest potniejszy, a seks z nim to podobno niezapomniane przeycie. Jest tak stary, e dla zachowania si potrzebuje zaledwie yku krwi. Prawie nigdy ju nikogo nie zabija. Tak, jak na wampira, jest dobrym facetem. Wci jeszcze moesz z nim pj. Nadal na ciebie zerka. Gdyby nie przysza ze mn, wyprbowaby na tobie swj urok. - Nie chc i z Erikiem - powtrzyam uparcie. - A ja nie chc spdza czasu z adn mioniczk kw - odparowa.

Przez minut czy dwie siedzielimy w ciszy. - No to si dogadalimy - oznajmiam niejasno. Znw wszake zadumalimy si na dobre kilka minut. - Jeszcze jednego drinka? - spyta. - Tak, chyba e musisz wraca. - Nie, w porzdku. Poszed do baru. Przyjacika Erica, Pam, gdzie znikna, za to przy mnie zjawi si niespodziewanie Eric. Bezczelnie si gapi. Usiowaam si skoncentrowa na wasnych doniach, sugerujc niemiao. Poczuam, e owiewa mnie jaka energia i ogarno mnie nieprzyjemne wraenie, e wampir stara si wywrze na mnie swj wpyw. Zaryzykowaam szybkie spojrzenie i odkryam, e Eric rzeczywicie patrzy na mnie wyczekujco. Co miaam zrobi? Zdj sukienk? Zaszczeka jak pies? Kopn Billa w gole? Cholera! Bill wrci z naszymi napojami. - Eric zauway, e nie jestem normalna - mruknam ponuro, lecz mj wampir najwidoczniej nie potrzebowa wyjanie. - Eric amie nasze reguy, skoro prbuje ci oczarowa, chocia jasno mu powiedziaem, e jeste moja - odparowa Bill. Sdzc po tonie, zoci si. Jego gos zamiast coraz gortszy (jak staby si mj), stawa si coraz chodniejszy. - Widz, e powtarzasz te sowa kademu - wymamrotaam. I tylko je mwisz - dodaam w mylach. - Taka jest tradycja wampirw - wyjani znw Bill. - Jeli ogaszam, e jeste moja, nikt inny nie moe si tob ywi. - ywi si mn, ale zachwycajca fraza - odciam si ostro. Bill przez chwil wyglda na rozdranionego. - Chroni ci - wyjani nie tak obojtnym gosem jak zwykle. - Czy przyszo ci do gowy, e ja... Przerwaam na moment. Zamknam oczy. Policzyam do dziesiciu. Kiedy zerknam na mojego wampira, odkryam, e wpija we mnie wzrok. Czuam si jego nieruchomego spojrzenia. - e ty co...? e nie potrzebujesz ochrony? - spyta cicho. - Mojej

ochrony? Nie odpowiedziaam. Gdy trzeba, potrafi milcze. Pooy donie na mojej potylicy i odwrci gow ku sobie - lekko, jakbym bya marionetk (zaczyna mnie irytowa ten jego zwyczaj) - po czym popatrzy w oczy tak twardo, e a wzbudzi we mnie strach. Zadaam sobie pytanie, czy jego wzrok nie wypali mi tuneli a do mzgu. Wydam wargi i dmuchnam mu w twarz. - Fuu! - wyrzuciam z siebie. Czuam si bardzo skrpowana. Rozejrzaam si wok, przestaam blokowa swj umys i skupiam si na mylach goci Fangtasii. - Ale nudno - wyrwao mi si po chwili. - Ci ludzie s okropnie nudni. - Naprawd, Sookie? O czym myl? - Ulg byo sysze gos Billa, mimo i osobliwie zmieniony. - O seksie, seksie i seksie. - To wanie mnie uderzyo. Dosownie kada osoba w tym barze miaa gow niemal cakowicie wypenion erotyk. Nawet turyci, ktrzy przewanie nie pragnli uprawia seksu z wampirami, myleli o mionikach kw... uprawiajcych seks z wampirami. - A o czym ty mylisz, Sookie? - Nie o seksie - odparowaam natychmiast i zgodnie z prawd. Sekund pniej ogarna mnie nieprzyjemna, szokujca myl. - Doprawdy? - Zastanawiaam si akurat, jak du mamy szans wyjcia std bez kopotw. - Skd w tobie ten niepokj? - Poniewa jeden z turystw jest tajniakiem. Poszed teraz do toalety i zauway wampira, ktry ssie szyj pewnej mioniczki kw. Ju zawiadomi przez radio policj. - Wychodzimy - oznajmi bez wahania Bill. Bez zwoki ruszylimy do drzwi. Pam znikna, lecz gdy mijalimy stolik Erica, Bill da mu jaki znak. Eric podnis si spokojnie, w peni wyprostowa i poszed do wyjcia. By od nas wyszy, mia dusze nogi, tote dotar tam wczeniej. Wychodzc, pooy do na ramieniu bramkarki i pocign dziewczyn na zewntrz. Niemal w progu przypomniaam sobie barmana imieniem Dugi Cie,

ktry tak chtnie odpowiada na moje pytania, tote odwrciam si ku niemu i dgnam palcem w kierunku drzwi, niedwuznacznie mu sugerujc, e powinien ucieka. Spojrza tak zatrwoony, jak tylko moe spojrze wampir. Bill szarpn mnie przez dwuskrzydowe drzwi, ale ktem oka dostrzegam, e Indianin take rzuca si do wyjcia. Znalelimy si na dworze. Eric czeka przez swoim aucie. Bya to (oczywicie!) corvetta. - Zawiadomiono policj - poinformowa go Bill. - Skd wiesz? Bill milcza. - To ja - bknam, wybawiajc go z opresji. - Wielkie niebieskie tczwki szeroko otwartych oczu Erica wieciy nawet w mroku parkingu. Musiaam mu wyjani. - Odczytaam myli jednego tajniaka - szepnam. Sprawdziam szybko, jak Eric to przyj. Zagapi si na mnie w ten sam sposb, w jaki przyglday mi si wampiry z Monroe. Zamylony. Godny. Interesujce odpar. Miaem kiedy psychik. To byo niewiarygodne. - Dla psychiki rwnie? - Mj ton wypad bardziej cierpko, ni sobie zamierzyam. Usyszaam, e Bill nerwowo wciga oddech. Eric wszake si rozemia. - Przez jaki czas - odpar niejasno. Z oddali dotary do nas odgosy syren. Eric i bramkarka bez sowa wlizgnli si do corvetty i odjechali w noc; dziwnym trafem samochd wampira wydawa si cichszy ni inne pojazdy. Bill i ja zapilimy pasy, po czym pospiesznie opucilimy parking, umykajc przed wjedajc od drugiej strony policj. Policjanci mieli wampirz furgonetk - specjalny wizienny pojazd transportowy ze srebrnymi kratami. Kierowali ni dwaj funkcjonariusze w wydziau do spraw wampirw, ktrzy przed Fangtasi wyskoczyli z auta i dotarli do drzwi klubu z niewyobraaln dla mnie prdkoci. Przejechalimy kilka przecznic, gdy nagle Bill zjecha na parking nastpnego, zaciemnionego centrum handlowego.

- Co...? - zaczam, lecz przerwaam, gdy zanim skoczyam zdanie, Bill odpi mj pas, odsun w ty moje siedzenie i obj mnie. Przestraszona, e si na mnie rozgniewa, pocztkowo go odepchnam, ale rwnie dobrze mogabym odpycha wronite w ziemi drzewo. Nagle usta wampira odnalazy moje i ju wiedziaam, co si dzieje. O rany, ale Bill potrafi caowa. Moe mielimy problemy z porozumieniem w pewnych sferach, na pewno jednak nie w tej. Caowalimy si chyba z pi minut. Czuam fale przyjemnoci ogarniajce moje ciao. Mimo i niewygodnie siedziao mi si na przednim siedzeniu, czuam si dobrze, szczeglnie e Bill by rwnoczenie silny i delikatny. Ugryzam go lekko, a on zamrucza jak kot. - Sookie! - wychrypia po chwili. Odsunam si od niego, moe o centymetr. - Jeli zrobisz to jeszcze raz, wezm ci tutaj, czy tego chcesz, czy nie - owiadczy. Niestety, zupenie nie rozumiaam, o co mu chodzi. - A ty nie chcesz - szepnam w kocu, starajc si nie mwi tonem pytajcym. - Ale tak, chc. - Chwyci moj rk i pokaza mi. Sekund pniej olepio nas wiato obracajcego si koguta radiowozu. - Policja - rzuciam cicho. Kto wysiad z samochodu patrolowego i ruszy ku oknu Billa. - Nie daj mu pozna, e jeste wampirem, mj drogi rzuciam pospiesznie, obawiajc si uprzedzonego funkcjonariusza, ktry wczeniej bra udzia w obawie na Fangtasi. Cho do policji chtnie przyjmowano wampiry, w okolicy pozostao sporo uprzedze, szczeglnie gdy chodzio o pary mieszane. Mczyzna mocno zastuka w okno. Bill wczy silnik, po czym wcisn guzik opuszczajcy szyb. Milcza jednak, tote pojam, e nie zdoa ukry kw. Jeli otworzy usta, od razu si wyda, e jest wampirem! - Witam, panie policjancie - zagaiam. - Dobry wieczr - odpar do grzecznym tonem funkcjonariusz. Pochyli si i zajrza w okno. - Wiecie chyba, e wszystkie tutejsze sklepy s zamknite, prawda?

- Tak, prosz pana. - W takim razie musz stwierdzi, e zapewne si tu zabawiacie. Nie przeszkadza mi to, radz jednak pojecha do domu i tam robi tego rodzaju rzeczy. - Pojedziemy. - Kiwnam gow niecierpliwie, Bill za sztywno pokiwa gow. - Robimy nalot na bar kilka przecznic dalej - rzuci niedbale policjant. Widziaam jedynie cz jego twarzy, ale podejrzewaam, e mamy do czynienia z krzepkim osobnikiem w rednim wieku. - Przyjechalicie moe przypadkiem stamtd? - Nie - zapewniam go. - Z baru dla wampirw - podkreli. - Nie, nie bylimy tam. - Pozwoli panienka, e obejrz sobie w wietle jej szyj. - Prosz bardzo. I, psiako, owietli star latark najpierw moj szyj, potem Billa. - W porzdku, tylko sprawdzam. Moecie ju jecha. - Jedziemy. Kolejne kiwnicie Billa byo jeszcze bardziej zdawkowe. Na oczach czekajcego patrolowego przesunam siedzenie do przodu, zapiam pas, a mj wampir wrzuci bieg i wycofa samochd. By naprawd wcieky. Przez ca drog do domu zachowywa ponure (tak mi si zdawao) milczenie, cho ja uwaaam incydent z policjantem za zabawny. Cieszyam si, e Bill nie pozostaje obojtny na moje wdziki. Zaczam mie nadziej, e pewnego dnia znw zechce mnie pocaowa, moe duej i arliwiej, a moe nawet... zdoamy si posun dalej? Usiowaam nie rozbudza w sobie nadziei. C, istniao kilka rzeczy, ktrych Bill o mnie nie wiedzia... ktrych nikt o mnie nie wiedzia... z tego te wzgldu zachowywaam ostrono i staraam si trwa przy skromnych oczekiwaniach. Mj wampir odwiz mnie do babci, przed domem wysiad, obszed auto i otworzy mi drzwiczki. A uniosam brwi ze zdziwienia. Nie

skomentowaam tego jednak, gdy nie mam zwyczaju przerywa czy lekceway niczyich aktw uprzejmoci. Zakadaam, e Bill wie, i posiadam rce i do rozumu, bym umiaa sobie sama otworzy drzwiczki. Kiedy wysiadam, cofn si. Poczuam si zraniona. Nie chcia mnie znw pocaowa; pewnie aowa naszego wczeniejszego epizodu. Prawdopodobnie spodobaa mu si przeklta Pam. Albo moe nawet Dugi Cie. Zaczynaam pojmowa, e moliwo uprawiania seksu przez kilka stuleci pozostawia miejsce dla wielu eksperymentw. Czy telepatka pasowaa do jego listy? Zgarbiam si nieco i otoczyam si ramionami na wysokoci piersi. - Zimno ci? - spyta natychmiast Bill, obejmujc mnie. Jego objcie uznaam jednake jedynie za fizyczny ekwiwalent paszcza. Wydao mi si, e mj wampir usiuje trzyma mnie na odlego ramienia. - Przepraszam, e ci si narzucaam. Nie poprosz ci ju o nic wicej - owiadczyam z niezwykym opanowaniem w gosie. Ju gdy mwiam, zdaam sobie spraw, e babcia nie umwia si konkretnie z Billem na zebranie Potomkw, wic jeszcze bd musieli ustali dat. Bill sta przez chwil w milczeniu, w kocu powiedzia bardzo powoli: - Jeste... niewiarygodnie... naiwn istotk. - Tym razem nie doda uwagi o mojej przebiegoci. - Tak - mruknam ponuro. - Doprawdy? - Albo moe naleysz do tych boskich gupcw... - odpar, co zabrzmiao znacznie mniej przyjemnie. Skojarzy mi si Quasimodo albo kto taki. - Przypuszczam - odciam si zgryliwie - e bdziesz si musia tego dowiedzie. - Lepiej ebym to ja si tego dowiedzia... - odrzek mrocznie. Zupenie go nie zrozumiaam. Odprowadzi mnie do drzwi i cho byam prawie pewna drugiego pocaunku, cmokn mnie tylko lekko w czoo. Dobranoc, Sookie - szepn. Na moment oparam swj policzek o jego. - Dzikuj, e mnie tam zabrae - powiedziaam i oddaliam si szybko, zanim mj wampir pomyli, e zamierzam poprosi o co jeszcze. -

Nie zadzwoni do ciebie wicej. Nie czekaam, a opuci mnie ta determinacja. Natychmiast wliznam si do ciemnego domu, zatrzaskujc Billowi przed nosem drzwi.

ROZDZIA PITY

Nie da si ukry, e w cigu najbliszych paru dni powinnam sporo spraw przemyle. Jak na kogo, kto stale szuka nowoci, bo nie chcia si w yciu nudzi, zgromadziam wystarczajco danych na kilka tygodni. Na przykad ludzie w Fangtasii... Mona by na nich skupi umys. e nie wspomn o wampirach. Pragnam pozna jednego wampira, a teraz spotkaam ich wicej, ni miaam ochot. Wielu mczyzn z Bon Temps i okolicy wezwano na posterunek i przesuchano w kwestii Dawn Green i jej zwyczajw erotycznych. W dodatku detektyw Bellefleur co jaki czas wpada do baru po godzinach pracy. Nigdy nie wypija wicej ni jedno piwo, wszystkich jednak bacznie obserwowa. Poniewa Merlotte bez dwch zda nie nalea do siedlisk nielegalnej dziaalnoci, nikomu obecno Andyego zbytnio nie przeszkadzaa. Mona by rzec, e gocie przyzwyczaili si do wizyt detektywa. Dziwnym trafem, Bellefleur zawsze wybiera stolik w obsugiwanej przeze mnie czci sali, a ilekro si do niego zbliaam, intensywnie si skupia na jakiej nieprzyzwoitej myli, wyranie prowokujc mnie do reakcji. Chyba nawet nie pojmowa, e zachowuje si nieodpowiednio. Pewnie nie chcia mnie obrazi, a prowokacja bya dla niego prawdopodobnie tylko celem do czego. Pragn zapewne po prostu, ebym znowu zajrzaa w jego umys. Nie potrafiam zrozumie, po co. Gdy pity czy szsty raz musiaam mu co przynie, tym razem chyba dietetyczn col, wyobrazi mnie sobie baraszkujc z moim bratem. Podchodziam zdenerwowana (wiedziaam, e powinnam si spodziewa jakiego jego wyskoku, nie wiedziaam jednak dokadnie jakiego), wic si rozzociam i rozpakaam. Przypomniay mi si mniej wymylne psychiczne tortury, ktrych dowiadczyam w szkole podstawowej. Andy zerkn na mnie z oczekujc min, ale kiedy zobaczy zy w moich oczach, przez jego twarz przemkno w szybkim tempie kilka zdumiewajcych emocji: triumf, rozczarowanie, w kocu gorcy wstyd.

Wylaam mu t cholern col na koszul, po czym pospiesznie przeszam obok kontuaru i wyszam tylnymi drzwiami na zaplecze. - Co si dzieje? - spyta ostro Sam. Stale depta mi po pitach. Potrzsnam gow, nie chcc niczego wyjania i wyjam z kieszeni szortw star chusteczk, by wytrze sobie oczy. - Mwi ci jakie paskudztwa? - spyta Sam gosem niszym i bardziej rozgniewanym. - Pomyla - odparam bezradnie. - Specjalnie stara si mnie zdenerwowa. On wie. - Sukinsyn - owiadczy mj szef. Prawie si otrzsnam. Sam nigdy nie przeklina. Ostatnio gdy zaczynaam paka, miaam wraenie, e nigdy nie zdoam przesta. Przypominay mi si kolejne smutne rzeczy. - Wr do baru - poprosiam zaenowana. - Zaraz mi przejdzie. Usyszaam, e tylne drzwi otwieraj si i zamykaj. Wyobraziam sobie, e Sam spenia moj prob. Ale zamiast tego usyszaam gos Andyego Bellefleura: - Przepraszam, Sookie. - Pan, detektywie Bellefleur, powinien si do mnie zwraca panno Stackhouse - odwarknam. - Nie sdzi pan, e zamiast gra w paskudne gierki, lepiej byoby szuka mordercy Maudette i Dawn? Odwrciam si i wpatrzyam w policjanta. Wyglda na strasznie zakopotanego. Uznaam jego wstyd za szczery. Sam zamacha gniewnie rkoma. - Bellefleur, nastpnym razem usid przy stoliku innej kelnerki oznajmi, tumic wcieko. Andy popatrzy na mojego szefa. By od niego dwukrotnie tszy i wyszy o dobre pi centymetrw. Jednake w razie ewentualnej walki postawiabym kad sum na Sama, odniosam te wraenie, e Andy woli nie ryzykowa prby si, choby tylko z powodw zdroworozsdkowych. Rzeczywicie, skin jedynie gow i wyszed na parking, do swojego samochodu. Soce zalnio na blond pasemkach w jego kasztanowych wosach. - Tak mi przykro, Sookie - powiedzia Sam.

- Och, to nie twoja wina. - Chcesz sobie wzi wolne? Nie ma dzi a tak wielu goci. - Nie, dziki. Zostan do koca swojej zmiany. - Charlsie Tooten pracowaa ju coraz szybciej, czuam jednak, e nie powinnam bra urlopu. To by przecie wolny dzie Arlene. Wrcilimy do baru. Chocia kilka osb zerkno na nas z ciekawoci, nikt nie spyta, co si zdarzyo. W mojej czci siedziaa tylko jedna para. Oboje byli zajci jedzeniem i mieli pene szklanki, wic chwilowo mnie nie potrzebowali. Zaczam ustawia kieliszki. Sam opar si o kontuar obok mnie. - Czy to prawda, e Bill Compton spotka si dzi wieczorem z Potomkami Wybitnych Polegych? - Tak twierdzi moja babcia. - Idziesz? - Nie planowaam pj. - Nie chciaam widzie Billa, pki do mnie nie zadzwoni i wyranie nie zaproponuje spotkania. Sam nic nie odpowiedzia, lecz pniej, po poudniu, gdy braam torebk z jego biura, wszed za mn i zacz przekada papiery na swoim biurku. Wycignam szczotk do wosw i prbowaam rozplata koski ogon. Z zachowania mojego szefa wnosiam, e pragnie ze mn porozmawia i poczuam fal rozdranienia na myl o niezdecydowaniu mczyzn. Mczyzn choby takich jak Andy Bellefleur. Mg przecie wprost mnie spyta o moj przypado, a nie traktowa w tak osobliwy sposb. Albo Bill. Mgby po prostu obwieci mi swoje zamiary... zamiast raz przyciga, raz odpycha. - Tak? - spytaam ostrzej, ni zamierzaam. Pod wpywem mojego spojrzenia zarumieni si. - Zastanawiaem si wanie, czy zechciaaby pj ze mn na zebranie Potomkw, a potem na filiank kawy. Zdumiaam si. Moja szczotka zatrzymaa si w poowie drogi w d. Mnstwo wspomnie przebiego mi przez gow: dotyk jego rki, ktr trzymaam przed domem Dawn Green, ciana, jak napotkaam w jego

umyle, plotki o durnych dziewczynach umawiajcych si na randki z wasnymi pracodawcami. - Pewnie - odparam po dugiej pauzie. Wydao mi si, e Sam z ulg wypuszcza powietrze. - To dobrze. Zatem wpadn po ciebie mniej wicej o dziewitnastej dwadziecia. Spotkanie zaczyna si o wp do smej. - W porzdku. Do zobaczenia wic. Przestraszona, e jeli zostan duej, zrobi co dziwnego, chwyciam torebk, wyszam pospiesznie i ruszyam wielkimi krokami do samochodu. Nie mogam zdecydowa, czy chichota z radoci, czy jcze z powodu wasnej gupoty. Dotaram do domu dopiero o siedemnastej czterdzieci pi. Na stole czekaa kolacja, gdy babcia powoli przygotowywaa si do wyjcia. Musiaa wczeniej zawie przekski na zebranie Potomkw do Budynku Spoecznoci. - Zastanawiam si, czy Bill mgby przyj, gdybymy zorganizowali nasze spotkanie w sali baptystw Dobrej Wiary? - Cho spytaa ni z tego, ni z owego, bez problemu podjam wtek. - Och, myl, e mgby - odparam. - Sdz, e opowieci o wampirach przeraonych akcesoriami religijnymi nie s prawdziwe. Ale go o to nie pytaam, - Wisi tam duy krzy - cigna babcia. - Bd jednak na spotkaniu - wtrciam. - Id z Samem Merlotteem. - Z twoim szefem, Samem? - Babcia bya bardzo zaskoczona. - Tak. - Hmm... No dobrze, dobrze. - Zacza si umiecha, stawiajc na stole talerze. Gdy jadymy kanapki i saatk owocow, zastanawiaam si, co wo. Babcia wygldaa na podekscytowan spotkaniem, czekajc czonkw klubu przemow Billa i koniecznoci przedstawiania go przyjacioom, ja za nagle wyrwaam j z tej penej oczekiwania duchowej zadumy stwierdzeniem, e mam randk. I to z penokrwistym czowiekiem. - Pjdziemy gdzie potem - dodaam. - Pewnie wic dotr do domu mniej wicej godzink po zebraniu. - W Bon Temps znajdowao si

naprawd niewiele lokali, w ktrych mona si byo napi kawy, a w adnym z nich nie miao si ochoty siedzie zbyt dugo. - W porzdku, kochanie. Nie spiesz si. - Babcia bya ju ubrana, tote po kolacji pomogam jej zaadowa do auta kilka tac z ciasteczkami. Wioza te kaw w duym termosie, ktry kiedy kupia na takie wanie okazje. Samochd sta ju przy tylnym wejciu, co zaoszczdzio nam sporo chodzenia. Babcia wydawaa si ogromnie szczliwa i bardzo przejta; podczas zaadunku nie przestawaa mwi. Uwielbiaa takie wieczory. Natychmiast po jej odjedzie zrzuciam strj kelnerki i weszam pod prysznic. Namydlajc si, nadal rozmylaam nad odpowiednim strojem. Wiedziaam, e na pewno nie wo niczego czarnego ani biaego; stale nosiam te barwy w pracy i miaam ich do. Znw ogoliam nogi. Nie miaam ju czasu umy i wysuszy wosw, na szczcie myam je ubiegego wieczoru. Otworzyam szaf i zagapiam si w jej wntrze. Sam widzia ju bia sukienk w kwiatki. Dinsowe wdzianko nie wygldao wystarczajco elegancko dla przyjaci babci. W kocu wyszarpnam spodnie khaki i brzow jedwabn bluzk z krtkimi rkawami. Dodaam sandaki z brzowej skry i cakiem adny brzowy, skrzany pasek. Na szyi zawiesiam acuszek, w uszach due zote kolczyki i byam gotowa. Sam, jakby na to czeka, zadzwoni w tym momencie do drzwi. Gdy mu otworzyam, przez chwil czuam si zakopotana. - Prosz, wejd, chocia wydaje mi si, e mamy czas tylko... powiedziaam. - Chciabym usi i pogawdzi, ale myl, e mamy czas tylko... stwierdzi on w tej samej chwili. Oboje si rozemialimy. Wyszlimy. Zamknam za nami frontowe drzwi i przekrciam klucz, a Sam pospieszy otworzy drzwiczki swojego pikapa. Ucieszyam si, e woyam spodnie, poniewa nie wyobraaam sobie wsiadania do tej wysokiej kabiny w jednej ze swoich krtszych spdniczek. - Pomc ci wej? - spyta z nadziej w gosie. - Sdz, e sobie poradz - odparam, usiujc si nie umiecha.

Milczelimy w drodze do Budynku Spoecznoci, ktry mieci si w starszej czci Bon Temps, czyli czci sprzed wojny secesyjnej. Budowla nie bya przedwojenna, postawiono j na miejscu gmachu zniszczonego podczas wojny, nikt wszake nie wiedzia, co si w nim wtedy znajdowao. Potomkowie Wybitnych Polegych stanowili grupk mocno mieszan. Byo wrd nich kilkoro bardzo starych, bardzo kruchych czonkw, paru osobnikw nieco modszych, penych ycia i bardzo wesoych, a nawet garstka mczyzn i kobiet w rednim wieku. Do klubu jednak nie nalea nikt naprawd mody, na co babcia czsto utyskiwaa, posyajc mi przy tym znaczce spojrzenia. Pan Sterling Norris, wieloletni przyjaciel mojej babci, a rwnoczenie burmistrz Bon Temps, wita tego wieczoru goci, sta wic przy drzwiach, ciska donie i odbywa krtk rozmow z kadym, kto wchodzi. - Panno Sookie, codziennie wyglda pani pikniej - owiadczy na mj widok. - O Sam, nie widzielimy si kawa czasu! Sookie, czy to prawda, e ten wampir jest twoim bliskim przyjacielem? - Tak, zgadza si. - Moesz nas zatem zapewni, e wszyscy jestemy tu bezpieczni? - Oczywicie e tak. To bardzo miy... bardzo mia osoba. - Istota? Jednostka? A moe powinnam powiedzie: Jeli lubisz nieumartych, ten jest do przyjemny? - Skoro tak twierdzisz - odpar mczyzna z powtpiewaniem. - W moich czasach miego wampira mona by sobie midzy bajki woy. - Och, panie Norris, nadal yjemy w paskich czasach - odparam z pogodnym umiechem, jakiego si po mnie spodziewano, burmistrz za si rozemia i pogrozi mi artobliwie, czego ja z kolei po nim oczekiwaam. Sam wzi mnie za rk i skierowa do przedostatniego rzdu metalowych krzese. Zajam miejsce i pomachaam babci. Zbliaa si wanie pora rozpoczcia spotkania. W pomieszczeniu przebywao ze czterdzieci osb; cakiem spore zgromadzenie jak na Bon Temps. Bill jednake jeszcze si nie zjawi. Na podium wesza prezeska Potomkw - dua, tga kobieta - Maxine Fortenberry.

- Dobry wieczr! Dobry wieczr! - hukna. - Nasz go honorowy dzwoni, e ma kopoty z samochodem, wic si kilka minut spni. Zatem korzystajc z okazji, omwmy teraz zalege sprawy klubowe. Zebrani usiedli na krzesach. Spdzilimy sporo czasu, wysuchujc nudnych dyskusji. Sam siedzia obok mnie z rkoma skrzyowanymi na piersi i wycignitymi nogami, praw kostk pooy na lewej. Staraam si nad sob panowa, blokowa napyw cudzych myli i zachowywa na twarzy umiech. Chyba jednak wygldaam na nieco przygnbion, gdy Sam pochyli si lekko ku mnie. - Spokojnie, odpr si - szepn. - Sdziam, e jestem odprona - odszepnam. - Obawiam si, e nie potrafisz si relaksowa. Spojrzaam na niego, unisszy brwi. Zamierzaam powiedzie panu Merlotteowi po tym spotkaniu kilka rzeczy. Wanie wtedy wszed Bill i nastpia chwila cakowitego milczenia, gdy osoby, ktre nie widziay go wczeniej, przyzwyczajay si do jego wygldu. Jeli nigdy przedtem nie bylicie w towarzystwie wampira, naprawd musicie si do niego przyzwyczai. Zwaszcza e w jarzeniowym wietle sali Bill prezentowa si znacznie bardziej nieludzko ni w przymionych wiatach Merlottea czy rwnie nikym owietleniu w jego domu. W aden sposb nie mg teraz uchodzi za normalnego mczyzn. Jego blado bya tu szczeglnie widoczna, a gboko osadzone oczy wydaway si jeszcze ciemniejsze i zimniejsze. Wampir mia na sobie jasnoniebieski garnitur i mogabym si zaoy, e woy go za rad mojej babci. Wyglda wspaniale. Przystojny osobnik. Wyraziste, ukowate brwi, krzywizna wydatnego nosa, ksztatne wargi, biae rce o dugich palcach i starannie utrzymane paznokcie... Zamieni kilka sw z prezesk, ktra wygldaa na nieprawdopodobnie urzeczon jego subtelnym umiechem. Nie wiedziaam, czy Bill rzuca czar na ca sal, czy te ci ludzie po prostu nastawili si odpowiednio na to spotkanie, niemniej jednak grupa milczaa wyczekujco. Wtedy mj wampir dostrzeg mnie. Przysigam, e zmarszczy czoo.

Ukoni si lekko w moj stron, a ja w odpowiedzi kiwnam mu gow, stwierdzajc, e nie mam siy posa mu umiechu. W caym tumie tylko jego myli nie potrafiam odgadn. Pani Fortenberry przedstawia Billa, cho nie pamitam sw, ktre wypowiedziaa, wic nie wiem, jak unikna nazwania go stworzeniem innego rodzaju. W kocu zacz przemawia. Z niejakim zaskoczeniem zauwayam, e mia notatki. Siedzcy obok mnie Sam pochyli si do przodu i skupi wzrok na twarzy Billa. - ...Mielimy bardzo niewiele jedzenia i adnych pledw - mwi spokojnie wampir. - Wielu spord nas dezerterowao. Nie byy to ulubione fakty Potomkw, lecz kilkoro z nich skino gowami na potwierdzenie. Relacja pasowaa do informacji, ktre poznali podczas prowadzonych studiw. Starzec w pierwszym rzdzie podnis rk. - Prosz pana, zna pan moe przypadkiem mojego pradziadka, Tollivera Humphriesa? - Tak - przyzna Bill po chwili. Jego oblicze pozostao nieodgadnione. Tolliver by moim przyjacielem. W jego tonie usyszaam tak tragiczn nut, e a musiaam zamkn oczy. - Jaki by? - spyta drcym gosem stary czowiek. - No c, by ryzykantem, za co zapaci mierci - odpar wampir z gorzkim umiechem. - By odwany. I nie zarobi w yciu nawet centa, ktrego by nie zmarnowa. - Jak umar? By pan wiadkiem jego koca? - Tak - odrzek Bill ze znueniem. - Na moich oczach Tolliver dosta kulk od jankeskiego snajpera. W lesie jakie dwadziecia mil std. Paski pradziadek porusza si powoli, gdy by zagodzony. Wszyscy godowalimy. By rodek poranka, zimnego poranka. Tolliver zobaczy, e postrzelono modego chopaka z naszego oddziau. Dzieciak lea porodku pola, nie by martwy, cho bolenie ranny. Krzycza do nas i krzycza... przez cay ranek. Baga o pomoc. Wiedzia, e jeli kto mu nie pomoe,

umrze. - W sali zalega tak kompletna cisza, e mona by usysze dwik spadajcej szpilki. - Wrzeszcza i jcza. O mao go sam nie zastrzeliem, eby si zamkn, wiedziaem bowiem, i wyprawa na ratunek oznacza samobjstwo. Nie mogem jednak si zmusi do zabicia go. Czuem, e byoby to morderstwo, nie za cz dziaa wojennych. Pniej wszake aowaem, i go nie zastrzeliem, gdy Tolliver okaza si mniej ode mnie odporny na bagania rannego chopca. Po mniej wicej dwch godzinach owiadczy, e podejmuje prb uratowania nieszcznika. Nawet si o to posprzeczalimy. Tolliver uparcie twierdzi, i Bg kae mu pj po mokosa. Leelimy w lesie, a paski przodek si modli. Powtarzaem mu, e Bg na pewno sobie nie yczy, by tak gupio powieci ycie. Mia przecie on i dzieci, ktre zapewne wanie w tej chwili bagay Boga o jego bezpieczny powrt do domu... Nic nie pomagao. Tolliver poleci mi odwrci uwag wroga, sam natomiast ruszy na ratunek dzieciakowi. Popdzi na pole, jakby by dobrze wypoczty i chcia pobiega w pikny wiosenny dzie. Dotar a do rannego chopca. Niestety wwczas pad strza i Tolliver pad. A po jakim czasie dzieciak znw zacz krzycze o pomoc. - Co si z nim stao? - spytaa pani Fortenberry z wymuszonym spokojem. - Z tym modym? - Przey - odpar Bill tonem, od ktrego po krgosupie przebiegy mi dreszcze. - Wytrzyma do wieczora, kiedy pod oson nocy moglimy mu pomc. Podczas przemowy wampira ludzie wyranie si oywili, a starzec z pierwszego rzdu mia teraz o czym myle - otrzyma histori, dziki ktrej pozna charakter swego pradziadka. Sdz, e osoby, ktre przybyy na to spotkanie, nie byy tak naprawd przygotowane na opowieci ocalaego z wojny secesyjnej osobnika. Po jakim czasie wszyscy wygldali na zafascynowanych, ale i zdruzgotanych. Kiedy Bill odpowiedzia na ostatnie pytanie, rozleg si grzmicy aplauz - a przynajmniej grzmicy jak na czterdzieci osb. Klaska nawet Sam, ktry nie by wszak szczeglnym mionikiem mojego wampira.

Po zebraniu kady z jego uczestnikw - poza mn i Samem - chcia zamieni swko z wampirem. Mwc otoczyli wic Potomkowie Wybitnych Polegych, my dwoje za wymknlimy si z sali i wsiedlimy do pikapa Sama. Pojechalimy do Crawdad Diner, prawdziwej spelunki, ktra przypadkiem serwuje bardzo dobre jedzenie. Nie czuam godu, mj szef natomiast zamwi do kawy placek cytrynowy. - To byo interesujce - powiedzia ostronie. - Mowa Billa? Rzeczywicie - odparam rwnie ostronym tonem. - ywisz do niego jakie uczucia? Po serii podchodw Sam postanowi przej do frontalnego ataku. - Tak - przyznaam. - Ale, Sookie - obruszy si. - Nie masz z nim adnej przyszoci. - Bill zostanie tu jaki czas. Moe nawet przez nastpne kilkaset lat. - Nigdy nie wiadomo, co si przydarzy wampirowi. Nie potrafiam polemizowa z takim stwierdzeniem. Wytknam jednak Samowi, e nie wiem rwnie, co si przydarzy mnie samej, cho byam istot ludzk. Dobre kilka minut sprzeczalimy si na ten temat. - Czemu to ci obchodzi, Sam? - rzuciam w kocu, zirytowana. Jego rumiana twarz jeszcze bardziej si zaczerwienia, a niebieskie oczy utony w moich. - Lubi ci, Sookie. Jako przyjacik albo moe kogo wicej... Eee...? - przemkno mi przez gow. - Tylko nie mog patrze, jak dokonujesz niewaciwych wyborw. Przyjrzaam si mojemu szefowi. Czuam na wasnej twarzy sceptyczn min: cignam brwi, uniosam kciki ust. - Jasne - odparam gosem, ktry pasowa do mojej miny. - Zawsze ci lubiem. - Tak bardzo, e zanim o tym wspomniae, musiae poczeka, a kto inny okae mi zainteresowanie? - Zasuguj na takie sowa - przytakn. Odnosiam wraenie, e si nad czym zastanawia. Chyba chcia co powiedzie, lecz nie potrafi si zdecydowa. Cokolwiek go drczyo, widocznie nie potrafi wypowiedzie tego

wprost. - Chodmy std - zasugerowaam. Oceniam, e w chwili obecnej trudno byoby skierowa rozmow na neutralne tory. Rwnie dobrze mogam wic wrci do domu. Jazda powrotna bya dziwna. Co jaki czas wydawao mi si, e Sam co powie, on jednak za kadym razem potrzsa gow i zachowywa milczenie. Byam tak zdenerwowana, e miaam ochot go za to uderzy. Dotarlimy do domu pniej, ni sdziam. W sypialni babci palio si wiato, pozostaa cz domu pozostawaa jednake ciemna. Nie widziaam auta, doszam wic do wniosku, e babcia zaparkowaa na tyach, by rozadowa resztki prosto do kuchni. wiato na ganku zostawia dla mnie wczone. Sam wysiad, obszed pikapa i otworzy mi drzwiczki. Wysiadam, jednak z powodu mroku nie trafiam w stopie i o mao nie wypadam. Na szczcie mj towarzysz mnie zapa. Najpierw chwyci mnie za ramiona, gdy za odzyskaam rwnowag, obj mnie. A nastpnie pocaowa. Pocztkowo sdziam, e cmoknie mnie na dobranoc, lecz jego wargi jako nie mogy si rozsta z moimi. Byo mi nawet bardziej ni mio, ale nagle mj wewntrzny cenzor powiedzia: Dziewczyno, to przecie twj pracodawca. Delikatnie si uwolniam. Sam od razu sobie uwiadomi, e si wycofywaam i agodnie przesun rkoma po moich ramionach w d a do palcw. Podeszlimy bez sowa do drzwi. - Dobrze si bawiam - powiedziaam cicho. Nie chciaam obudzi babci ani wydawa si Samowi zbyt oywiona. - Ja take. Powtrzymy to kiedy? - Zobaczymy - odparam. Naprawd nie wiedziaam, co myle o moim szefie. Poczekaam na milkncy odgos odjedajcego pikapa, po czym wyczyam wiato na ganku i weszam do domu. Po drodze rozpinaam bluzk. Byam zmczona i gotowa do ka. Co jednak wydawao mi si nie w porzdku. Zatrzymaam si w rodku salonu i rozejrzaam. Wszystko wygldao

dobrze, prawda? Tak. Wszystko byo na swoim miejscu. Chodzio o zapach. O rodzaj zapachu. Miedziany, ostry i sony. Zapach krwi! Czuam go tu na dole, blisko mnie, a nie na schodach prowadzcych do rzadko uywanych sypialni dla goci. - Babciu? - zawoaam. Nie podobao mi si drenie we wasnym gosie. Zrobiam krok. Ruszyam do drzwi pokoju babci. W pustej sypialni panowa idealny porzdek. Zaczam si krci po domu, wczajc po drodze wiata. Mj pokj by w takim stanie, w jakim go zostawiam. azienka - pusta. Toaleta - pusta. Wczyam ostatnie wiato. Kuchnia... Krzyczaam i krzyczaam. Machaam bez sensu rkoma, ktre dray coraz mocniej wraz z kadym kolejnym wrzaskiem. Nagle usyszaam za sob jaki omot, ale nie potrafiam go zidentyfikowa. Pniej czyje due rce chwyciy mnie i przeniosy, a ciao tej osoby przesonio mi widok ciaa, ktre dostrzegam wczeniej na pododze kuchni. Nie rozpoznaam Billa, cho to on podnis mnie i zanis do salonu, gdzie nie widziaam ju niczego przeraajcego. - Sookie - rzuci ostro. - Zamknij si! Krzyk nie pomoe! Gdyby by dla mnie miy, pewnie darabym si dalej. - Przepraszam - bknam, cigle oszalaa z rozpaczy. - Zachowuj si jak tamten chopiec. - Gapi si na mnie ponuro. - Tamten z twojej opowieci - dodaam drtwo. - Musimy wezwa policj. - Jasne. - Musimy wybra numer. - Czekaj. Jak si tu dostae? - Twoja babcia podwioza mnie do domu, nalegaem jednak, e wrc wraz z ni i pomog jej rozadowa samochd. - Dlaczego wic nadal tu jeste? - Czekaem na ciebie.

- Czyli e widziae, kto j zabi? - Nie. Poszedem do domu... przez cmentarz. Musiaem si przebra. Mia na sobie dinsy i podkoszulek z logo zespou Grateful Dead. Nagle zaczam histerycznie chichota. - Po prostu wietnie - zawoaam, skrcajc si ze miechu. Po czym rwnie nagle znw si rozpakaam. W kocu jednak podniosam suchawk i wystukaam 911. Andy Bellefleur zjawi si po piciu minutach. *** Jason przyjecha natychmiast, gdy go namierzyam i powiadomiam. Szukaam go telefonicznie w czterech czy piciu rnych miejscach i w kocu zapaam go w Merlotcie. Terry Bellefleur sta za barem, zastpujc tej nocy Sama. Poszed przekaza Jasonowi, e ma przyjecha do domu swojej babci, a kiedy wrci do telefonu, poprosiam go, by zadzwoni take do Sama i powiedzia mu, e mam kopoty i nie bd moga pracowa przez kilka dni. Terry najwyraniej zadzwoni do Sama bezzwocznie, poniewa mj szef zjawi si u mnie w domu trzydzieci minut pniej, nadal w ubraniu, ktre mia na sobie na zebraniu Potomkw. Na jego widok spuciam wzrok na wasne piersi, przypomniaam sobie bowiem, e przechodzc przez salon do kuchni, rozpinaam bluzk. Wczeniej zupenie o tym zapomniaam. Wygldaam jednak przyzwoicie. Zawitao mi w gowie, e pewnie to Bill mnie pozapina. Pomylaam, e za par godzin wspomnienie bdzie krpujce, ale w chwili obecnej czuam za to do mojego wampira wycznie wdziczno. A wic wszed mj brat. Powiedziaam mu, e babcia nie yje i e zostaa zamordowana, a on popatrzy na mnie bez sowa. Odniosam wraenie, e za jego oczyma kryje si pustka. Jakby kto odebra mu zdolno do wchaniania nowych faktw. Po pewnym czasie dotary do niego moje informacje i Jason opad na kolana w miejscu, w ktrym sta. Klknam przed nim. Obj mnie i pooy mi gow na ramieniu. Przez

moment tkwilimy w bezruchu. Mielimy ju tylko siebie nawzajem. Bill i Sam siedzieli na frontowym podwrku na leakach, starajc si nie wchodzi w drog policji. Wkrtce funkcjonariusze poprosili mnie i Jasona o wyjcie z domu, choby na ganek, tote take postanowilimy usi na dworze. By przyjemny wieczr. Siedziaam milczco, patrzc na dom rozwietlony jak tort urodzinowy i na wchodzcych oraz wychodzcych ludzi, ktrzy wygldali jak zaproszone na przyjcie mrwki. A powodem caego tego zamieszania bya moja babcia. - Co si waciwie stao? - spyta mnie w kocu brat. - Wrciam z zebrania - wyjaniam z pozornym spokojem. - Sam odwiz mnie swoim pikapem. Od razu wiedziaam, e co jest nie tak. Sprawdziam wszystkie pomieszczenia. - Bya to historia pod tytuem: Jak znalazam babci nieyw; wersja oficjalna. - No i gdy weszam do kuchni, zobaczyam j. Mj brat odwraca bardzo powoli gow, a jego oczy spotkay moje. - Opowiedz mi. Potrzsnam milczco gow. Ale przecie mia prawo wiedzie. - Zostaa pobita, chocia wydaje mi si, e staraa si walczy. Napastnik porani j, a nastpnie udusi. Tak to w kadym razie wygldao. - Nie mogam nawet zerkn na twarz Jasona. - To wszystko moja wina dodaam gosem niewiele goniejszym od szeptu. - Co masz na myli? - spyta mj brat apatycznie i ospale. - Obawiam si, e ten kto przyszed zabi mnie, tak jak wczeniej zamordowa Maudette i Dawn... Niestety, zamiast mnie bya tu babcia. Niemal widziaam, jak Jason zastanawia si nad t kwesti. - Dzi wieczorem, gdy babcia sza na spotkanie klubu, miaam zosta w domu. Sam zaprosi mnie w ostatniej chwili. Poniewa pojechalimy jego pikapem, mj samochd sta na swoim miejscu. Babcia natomiast po powrocie zaparkowaa swoje auto przy tylnym wejciu dla atwiejszego rozadunku, zatem mona by mniema, e w domu jestem ja, nie ona. Chciaa podwie Billa do domu, lecz on wola pomc jej w rozadunku, a potem poszed si przebra. Kiedy znikn, dopad j... zabjca... - Skd wiemy, e nie zrobi tego Bill? - spyta mj brat, chocia

wampir siedzia obok niego. Skd wiemy, e nie zrobi tego kto inny? spytaam, wyprowadzona z rwnowagi powolnym kojarzeniem Jasona. - To mg by kady... kady, kogo znamy. Osobicie uwaam, e nie zrobi tego Bill. Moim zdaniem bowiem Bill nie zabi ani Maudette, ani Dawn. A sdz; e tylko jeden morderca odpowiedzialny jest za wszystkie trzy zbrodnie. - Wiedziaa - wtrci mj brat nieco zbyt gono - e zostawia ten dom tobie... i tylko tobie? Poczuam si, jakby chlusn mi w twarz zawartoci wiadra z zimn wod. Zauwayam, e Sam rwnie si skrzywi. Oczy Billa pociemniay i jeszcze bardziej zlodowaciay. - Nie. Zawsze przypuszczaam, e odziedziczymy go po poowie, tak jak ten drugi. - Miaam oczywicie na myli dom naszych rodzicw, w ktrym obecnie mieszka Jason. - Zostawia ci te ca ziemi. - Dlaczego mi to mwisz? - Odniosam wraenie, e zaraz znw si rozpacz, cho jeszcze przed chwil byam pewna, e brak mi ju ez. - Postpia nie w porzdku! - wrzasn. - To nie byo z jej strony w porzdku, a teraz nie moe ju naprawi swego bdu! Zaczam si trz. Bill pocign mnie za rk, skaniajc do wstania, po czym zaczlimy spacerowa w t i z powrotem po podwrku. Sam usiad przed Jasonem i zacz mu co tumaczy arliwym, niskim i gbokim gosem. Mj wampir otoczy mnie ramieniem, ja jednak nie mogam si przesta trz. - Czy on mwi powanie? - spytaam, nie oczekujc, e Bill mi odpowie. - Nie - odpar. Zaskoczona podniosam na niego wzrok. - Jason zapewne sobie wyrzuca, e nie potrafi uchroni waszej babci, a w dodatku nie umie sobie wyobrazi, e kto czeka w domu na ciebie i babci zabi przypadkiem, zamiast ciebie. Jest zy i musia jako da upust swemu gniewowi. Nie mg ci przecie wypomnie, e nie zgina, tote wcieka si na szczegy. Nie przejmuj si, pamitaj, e Jason nie jest w tej chwili w

peni sob. - Zadziwiajce, e ty to mwisz - owiadczyam mu otwarcie. - Och, uczszczaem na wieczorowy kurs psychologii - odpar wampir. Hmm... nie mogam si powstrzyma przed mentaln uwag, e myliwi zawsze studiuj swoje ofiary. - Dlaczego babcia zostawia wszystko mnie, a nie Jasonowi? - Moe dowiesz si tego pniej - odrzek. Jego stwierdzenie wydao mi si logiczne. Wtedy z domu wyszed Andy Bellefleur. Detektyw stan na schodach i zapatrzy si w niebo, jakby kto zostawi tam wane lady. - Compton - zawoa ostro. - Nie - wrzasnam. Mj gos zabrzmia niemal jak warkot. Bill spojrza na mnie lekko zaskoczony, co jak na niego byo powan reakcj. - Teraz to si stanie - dorzuciam wciekle. - Chronia mnie! - zauway. - Uznaa, e policjanci bd mnie podejrzewa o zabicie tych dwch kobiet i wanie dlatego chciaa mie pewno, e dotr do innych wampirw. Teraz uwaasz, e ten Bellefleur sprbuje zrzuci na mnie win za mier twojej babci. - Wanie tak. Wzi gboki wdech. Znajdowalimy si teraz w mroku, pod drzewami, ktre rosy na podwrku. Andy ponownie wykrzycza nazwisko Billa. - Sookie - powiedzia agodnie wampir. - Tak ja i ty, jestem przekonany, e atak zabjcy by wymierzony przeciwko tobie. - Syszc to stwierdzenie z ust kogo innego, dowiadczyam swego rodzaju szoku. - I naprawd nie zabiem dziewczyn, skoro wic by jeden morderca, detektyw zrozumie, e to nie ja. Nawet jeli ten detektyw jest Bellefleurem. Ruszylimy z powrotem ku owietlonemu gankowi. Nie chciaam w tym wszystkim uczestniczy. Pragnam, by wiata i ludzie zniknli, wszyscy ludzie, cznie z Billem. Miaam ochot by znowu sama w domu z babci, ktra wygldaaby znw na szczliw, tak jak wtedy, gdy

widziaam j po raz ostatni. Pragnienie byo daremne i dziecinne, niemniej jednak nie potrafiam si z niego otrzsn. Zatraciam si w tym marzeniu i nie umiaam z niego wyzwoli. Zamyliam si tak cakowicie, e w ogle nie przewidziaam, co moe si zdarzy. A mj brat, Jason, stan nagle przede mn i mnie spoliczkowa. Uderzenie byo tak niespodziewane i bolesne, e a straciam rwnowag. Zatoczyam si na bok i wyldowaam twardo na jednym kolanie. Jason chyba znw naciera, na szczcie Bill znalaz si natychmiast midzy nami. Kucn przede mn, a z wysunitymi kami wyglda cholernie gronie. Sam stawi czoo mojemu bratu, powali go i chyba zada mu jeden, ostrzegawczy cios w twarz. Andyego Bellefleura wyranie oszoomi ten niespodziewany pokaz przemocy. Po sekundzie jednake wpad na trawnik midzy nasz czwrk. Popatrzy na Billa i przekn lin. - Compton, cofnij si - powiedzia ostro. - On jej wicej nie uderzy. Wampir szybko apa oddech, usiujc zapanowa nad wasn dz krwi i chci wywarcia zemsty na Jasonie. Nie mogam wprawdzie odczyta jego myli, lecz umiaam zinterpretowa jzyk jego ciaa. Nie potrafiam rwnie dokadnie odczyta myli Sama, widziaam jednak, e si strasznie gniewa. Jason szlocha. Jego myli skbiy si w popltany, rozpaczliwy mtlik. Wsuchujc si natomiast w umys Andyego Bellefleura, odkryam, e detektyw nie lubi nikogo z nas i auje, e nie moe nas wszystkich pozamyka w areszcie pod pierwszym lepszym pretekstem. Zmczona wstaam. Dotknam bolesnego miejsca na policzku, starajc si w ten sposb zapomnie o blu w moim sercu i wypeniajcym mnie straszliwym smutku. Baam si, e ta noc nigdy si nie skoczy. ***

Odby si najokazalszy pogrzeb, jaki kiedykolwiek widziaa gmina Renard. Tak przynajmniej powiedzia pastor. Pod piknym wczesnoletnim niebem starsza pani spocza obok mojej matki i ojca w naszej rodzinnej kwaterze na starym cmentarzu pooonym midzy domem babci a domem Comptonw. Jason mia racj. Jej dom by teraz mj. Budynek oraz dwadziecia otaczajcych go akrw naleay do mnie, wraz z prawami wydobywczymi. Swoje oszczdnoci babcia podzielia natomiast midzy nas sprawiedliwie, ustalia te, e musz odda Jasonowi swoj poow domu odziedziczonego po rodzicach, jeli chc zachowa pene prawa do jej domu. Przyszo mi to bez trudu. Nie chciaam od Jasona pienidzy za t poow domu, chocia mj prawnik popatrzy na mnie z powtpiewaniem, kiedy informowaam go o swoim postanowieniu. Czuam jednak, e mj brat dostaby szau, gdybym mu kazaa zapaci za swoj poow. Fakt, e byam wspwacicielk, zawsze wydawa mu si bezsensowny. Decyzja babci straszliwie go zaszokowaa. Najwyraniej rozumiaa go lepiej ni ja. Jakie to szczcie, e mam dochody poza pensj z baru pomylaam, prbujc skoncentrowa umys na czym innym ni utrata babci. Jako kelnerka nie mogabym zapaci podatku od ziemi i domu ani ich utrzyma. Wczeniej te opaty ponosia w sporej czci babcia. - Domylam si, e bdziesz si chciaa przeprowadzi - oznajmia Maxine Fortenberry jeszcze przed pogrzebem, podczas sprztania kuchni. Przyniosa jajka na ostro i saat z szynk. Prbowaa by dodatkowo pomocna przy czyszczeniu domu. - Nie - odparam zdumiona. - Ale, kochanie, po tym, co si tutaj rozegrao... - Nalana twarz Maxine zmarszczya si od troski. - Z t kuchni wie si znacznie wicej dobrych wspomnie ni zych - wyjaniam. - Och, masz dobre podejcie do tej sprawy - zauwaya ze zdziwieniem. - Widz, Sookie, e jeste o wiele inteligentniejsza, ni ktokolwiek mgby przypuszcza.

- Ojej, dziki, pani Fortenberry - odparowaam. Jeli usyszaa cierpk nut w moim gosie, nie zareagowaa. Pewnie tak byo najmdrzej. - Czy twj przyjaciel przyjdzie na pogrzeb? - W kuchni panowa upa, tote tga, krpa Marine stale osuszaa twarz rczniczkiem do naczy. Miejsce, w ktrym leao ciao babci, wczeniej wyszorowali jej przyjaciele, niech ich Bg za to pobogosawi. - Mj przyjaciel? To znaczy Bill? Nie, nie moe. - Przypatrzya mi si ponuro. - Pogrzeb odbdzie si przecie za dnia. Rozumie pani! - Nadal jednak nie pojmowaa. - Bill nie moe wychodzi w dzie. - Ach, ma si rozumie! - Klepna si lekko w skro, sugerujc, e wbija sobie rozum do gowy. - Ale ze mnie idiotka. Naprawd by si usmay? - C, tak twierdzi. - Wiesz, ciesz si, e wygosi t mow w klubie. Dziki niej sta si prawdziwym czonkiem naszej spoecznoci. - Nieuwanie skinam gow. Mylaam o czym innym. - Wiele rnych rzeczy mwi si na temat ostatnich morderstw i wampirw, Sookie. Naprawd sporo osb obarcza te stworzenia odpowiedzialnoci za wszystkie trzy zabjstwa. - Przyjrzaam jej si przez zmruone oczy. - Nie wciekaj si na mnie, Sookie Stackhouse! - zawoaa. - Poniewa twj Bill tak sodko opowiada fascynujce historie na zebraniu Potomkw, wikszo ludzi twierdzi, e nie mgby zrobi strasznych rzeczy, ktre przytrafiy si zamordowanym kobietom. - Zastanowiam si, jakie historie kr wrd mieszkacw Bon Temps i na sam myl o tym zadraam. - Jednak Bill miewa goci, ktrzy nie bardzo nam si podobaj. Zadaam sobie pytanie, czy ma na myli Malcolma, Liama i Diane. Mnie ta trjka te niezbyt si spodobaa, oparam si wic automatycznemu impulsowi i nie stanam w ich obronie, - Wampiry dokadnie tak samo rni si midzy sob jak ludzie owiadczyam krtko. - Wanie to powiedziaam Andyemu Bellefleurowi - odpara, gwatownie kiwajc gow. - Mwiam mu te, e zamiast Comptona powinien raczej ciga te zbuntowane wampiry, ktre nie chc nauczy si

y wrd ludzi. Twj Bill naprawd si stara przystosowa. Powiedzia mi wieczorem w domu pogrzebowym, e w kocu udao mu si zakoczy remont kuchni. Gapiam si na ni bez sowa. Usiowaam wymyli, co Bill mgby robi w swojej kuchni. Do czego jej potrzebowa? Niezalenie od poruszanych kwestii, nie mogam zapomnie o niedawnej tragedii. Zrozumiaam, e za chwil si rozpacz. I... rozpakaam si. Na pogrzebie Jason sta obok mnie. Z pozoru ju si na mnie nie gniewa i wyglda na spokojniejszego. Tyle e... Nie uderzy mnie wprawdzie, ale te nie przytrzyma za rami ani si do mnie nie odezwa. Czuam si bardzo samotna. Pniej jednak zerknam za pagrek i uprzytomniam sobie, e cae miasto smuci si wraz ze mn. Na wskich cmentarnych alejkach stao mnstwo samochodw, a wok domu pogrzebowego tkwiy setki ubranych na ciemno ludzi. Wrd nich znajdowa si Sam Merlotte w garniturze (wyglda cakiem inaczej ni zwykle) i Arlene (w towarzystwie Rene) w kwiecistej, niedzielnej sukience. Na samym kocu tumu sta Lafayette wraz z Terrym Bellefleurem i Charlsie Tooten. Bar chyba z tej okazji zamknito. Przyszli te wszyscy przyjaciele babci, to znaczy wszyscy, ktrzy nadal mogli si porusza. Pan Norris paka otwarcie, trzymajc przy oczach nienobia chusteczk. Nalan twarz Maxine obiy ze zmartwienia gbokie zmarszczki. Kiedy pastor wygosi standardow mow, a Jason i ja usiedlimy na skadanych krzesach w czci dla rodziny, poczuam, e co we mnie odrywa si i odlatuje... w gr, w niebiesk wietlisto. Byam pewna, e dusza mojej babci jest nadal z nami, w domu. Reszt dnia, dziki Bogu, wyrzuciam z pamici. Nie chciaam tego wszystkiego pamita, nie chciaam nawet wiedzie, co si wok dzieje. W caym dniu wyrnia si jedna tylko chwila. Jason i ja stalimy przy stole w jadalni domu babci. Wyranie zawarlimy tymczasowy rozejm. Powitalimy aobnikw. Wikszo przybyych bardzo si staraa nie gapi na szpeccy mj policzek siniak. Jako wytrzymywalimy. Mj brat myla o tym, e pjdzie potem do

domu, wypije drinka i nie bdzie musia mnie widzie przez jaki czas, a pniej sytuacja sama wrci do normy. Ja mylaam niemal dokadnie to samo, moe z wyjtkiem drinka. Podesza do nas pena dobrych intencji kobieta, z tych, ktre znaj wszystkie moliwe konsekwencje danej sytuacji; szczeglnie wietnie wymdrzaj si na temat kwestii, w ktre nie powinny si wtrca. Bardzo si o was martwi, dzieci owiadczya kobieta. Popatrzyam na ni. Niestety, za diaba nie mogam sobie przypomnie jej nazwiska. Pamitaam jedynie, e jest metodystk i ma troje dorosych dzieci, jej nazwisko wszake po prostu wyleciao mi z gowy. - Wiecie, tak mi smutno, gdy widz was dzisiaj samych, e a przypomniaam sobie wasz matk i ojca - cigna ze sztuczn min, ktra miaa sugerowa wspczucie. Zerknam na Jasona, pniej znw na kobiet, po czym skinam jej gow. - Tak - powiedziaam. Jej kolejn myl usyszaam, zanim j wypowiedziaa i zaczam blednc. - A gdzie brat Adele, wasz wuj? Chyba wci yje? Nie utrzymujemy kontaktw odparowaam tonem, ktry oniemieliby kad osob wraliwsz od tej pani. - Ale to jej jedyny brat! Pewnie wy... - Zamilka, gdy wreszcie dotara do niej wymowa naszych spojrze. Kilka innych osb krtko skomentowao nieobecno wujka Bartletta, lecz odpowiadalimy im formuk sprawa rodzinna, ktra ucinaa dalsze pytania. Tylko ta jedna straszna baba... jake si nazywaa? ...nie potrafia wystarczajco szybko odczyta wysyanych przez nas sygnaw. Przyniosa na styp mis saatki, ktr miaam zamiar wyrzuci prosto do mieci, natychmiast po wyjciu natrtnej kobiety. - Musimy go powiadomi - owiadczy cicho Jason, gdy odesza. Zablokowaam swj umys. Nie chciaam wiedzie, co mj brat myli u wuju. - Zadzwo do niego - odparam. - W porzdku. Nic wicej nie powiedzielimy do siebie przez reszt dnia.

ROZDZIA SZSTY

Trzy dni po pogrzebie spdziam w domu. Czwartego dnia uznaam, e zbyt dugo tu tkwi. Trzeba byo wraca do pracy. Cigle jednak mylaam o rzeczach, ktre po prostu musiaam zrobi; tak w kadym razie sobie powtarzaam. Wysprztaam pokj babci, korzystajc ze zbliajcej si wizyty Arlene. Poprosiam przyjacik o pomoc, poniewa po prostu nie mogam przebywa sama z nalecymi do mojej babci przedmiotami, tak znajomymi i przepojonymi jej osobistym zapachem pudru dla niemowlt marki Johnson oraz antyseptycznymi produktami CamphoPhenique. Zatem Arlene pomoga mi spakowa wszystkie rzeczy, ktre postanowiam odda fundacji pomocy ofiarom klsk ywioowych. W ostatnich kilku dniach pnocne Arkansas nawiedziy tornada i na pewno osoby, ktre straciy cay dobytek, mogy wykorzysta ubrania po babci. Babcia by nisza ode mnie i szczuplejsza, a poza tym jej gust bardzo si rni od mojego z jej rzeczy interesoway mnie wic jedynie kosztownoci. Nigdy nie nosia duo biuterii, ale wszystko, co pozostawia, byo prawdziwe, a dla mnie bardzo cenne. Zdumiewajce, ile przedmiotw znajdowao si w tej sypialni. Nawet nie chciaam myle o tym, co babcia zgromadzia na strychu; postanowiam, e wysprztam go pniej, jesieni, kiedy bdzie tam znonie chodno, a ja bd miaa czas o tym pomyle. Prawdopodobnie wyrzuciam wicej przedmiotw, ni powinnam, dziki temu drastycznemu dziaaniu poczuam si wszake skuteczna i silna. Moja przyjacika skadaa i pakowaa, odkadajc na bok jedynie papiery, fotografie, listy, rachunki i anulowane czeki. Babcia nigdy w yciu nie uywaa karty kredytowej i nigdy niczego nie kupia na raty. Niech j Bg bogosawi, gdy w ten sposb znacznie nam te porzdki uatwia. Arlene spytaa o babciny samochd. Auto miao pi lat i bardzo may przebieg. - Sprzedasz swj i zatrzymasz jej? - zainteresowaa si. - Twj jest

nowszy, lecz mniejszy. - Nie zastanawiaam si nad tym - odrzekam i natychmiast odkryam, e nie potrafi skupi si na tej kwestii. Sprztnicie sypialni cakowicie mnie wyczerpao. U progu wieczoru w sypialni nie pozostay adne rzeczy babci. Arlene i ja odwrciymy materac, a ja z przyzwyczajenia posaam ko. ko byo stare, z baldachimem w ryowy wzorek. Zawsze uwaaam ten sypialniany komplet za pikny i przemkno mi przez gow, e teraz naley do mnie. Mogam przenie si do wikszej sypialni, w dodatku miaabym do wasnej dyspozycji prywatn azienk, zamiast uywa tej w korytarzu. Nagle uwiadomiam sobie, e pragn si tu przeprowadzi. Stojce w mojej sypialni meble trafiy tam przed laty, przeniesione z domu moich rodzicw po ich mierci. Byy to meble dziecice, nadmiernie dziewczyskie, przypominajce domek lalki Barbie i przyjcia z noclegiem. Co nie znaczy, e jako nastolatka czsto na takie chodziam. Nie, nie, nie zamierzam wpada w ten stary kana! Jestem, jaka jestem, lecz mam przed sob cae ycie i mog si cieszy rnymi drobnostkami: maymi przyjemnociami. - Mogabym si tu wprowadzi - owiadczyam Arlene, ktra zaklejaa kolejne pudo. - Nie za szybko? - spytaa i zaczerwienia si ze wstydu na swj krytyczny ton. - atwiej bdzie mi tutaj ni po drugiej stronie korytarza, gdzie stale mylaabym o tym pustym pokoju - wyjaniam. Przyjacika przemylaa moj odpowied, kucajc obok kartonu, z tam klejc w rku. - Rozumiem - przyznaa wreszcie, pokiwawszy rud gow. Zaadowaymy kartony do jej samochodu. Arlene uprzejmie zaproponowaa, e po drodze do domu podrzuci je do punktu odbiorczego, a ja z wdzicznoci przyjam jej ofert. Nie miaam ochoty znosi znaczcych i litociwych spojrze osb przygldajcych si, jak oddaj ubrania mojej babci, jej buty i koszule nocne.

Na poegnanie uciskaam Arlene i pocaowaam j w policzek. Zagapia si na mnie bez sowa. Nasza przyja wkroczya w nowy wymiar. Arlene niespodziewanie pochylia gow ku mojej i przypadkiem lekko stuknymy si czoami. - Ty zwariowana dziewczyno - powiedziaa z sympati w gosie. Przyjed do nas jak najszybciej. Lisa chce, eby jej popilnowaa ktrego wieczoru. - Przeka jej, e ciocia Sookie j pozdrawia. Cobyemu take. - Przeka. - Moja przyjacika ruszya do samochodu. Jej ogniste wosy podskakiway niczym pomienie, pene ciao w kelnerskim stroju wygldao jak uosobienie kobiecoci. Gdy auto Arlene zaczo znika na drodze dojazdowej wrd drzew, opucia mnie caa energia. Miaam wraenie, e yj ju milion lat, czuam si stara i okropnie samotna. Pewnie teraz ju zawsze tak bdzie. Nie byam godna, ale spojrzawszy na zegar, uznaam, e pora co zje. Weszam do kuchni i wyjam z lodwki jeden z licznych pojemnikw marki Tupperware. Znalazam w nim indyka z saatk winogronow. Lubiam t potraw, a jednak siedziaam nad ni przy stole i bezmylnie dubaam widelcem. W kocu si poddaam, odniosam pojemnik do lodwki i poszam do azienki wzi prysznic. Ubrudziam si podczas sprztania szaf. Nawet tak dobra gospodyni jak moja babcia przegrywaa walk z kurzem. Prysznic sprawi mi wielk przyjemno. Gorca woda wyranie zmya przynajmniej cz mojej niedoli. Umyam szamponem wosy, wyszorowaam ca skr, ogoliam nogi i pachy. Pniej peseta wyrwnaam ksztat brwi, wtaram w ciao balsam, spryskaam si dezodorantem, a wosy skropiam odywk w sprayu, by si atwiej rozczesay. Uyam niemal wszystkich kosmetykw, ktre wpady mi w rk. Z rozpuszczonymi mokrymi lokami wrciam do sypialni, zaoyam koszul nocn, bia z ptakiem Tweety na przedzie i wziam grzebie. Usiadam przed telewizorem, by podczas dugiego, nucego czesania obejrze jaki program. Nagle odechciao mi si wszystkiego. Poczuam si prawie

odrtwiaa. Powlokam si do salonu z grzebieniem w jednej rce i rcznikiem w drugiej. Nagle zabrzcza dzwonek do drzwi. Zajrzaam w wizjer. Bill czeka cierpliwie na ganku. Otworzyam mu, ani si na jego widok nie cieszc, ani si nim nie przejmujc. Kompletnie mnie zaskoczy. Miaam mokre wosy i nagie stopy, byam w nocnej koszuli. No i bez makijau. - Wejd - mruknam. - Jeste pewna? - Tak. Wszed zatem, jak zawsze rozgldajc si wok. - Co robisz? - spyta, patrzc na stos rzeczy, ktre odoyam z myl, e moe zechc je wzi przyjaciele babci. Na przykad pan Norris mgby by zainteresowany oprawionym w ramy obrazem, ktrzy przedstawia jego matk i babci. - Posprztaam dzisiaj sypialni - wyjaniam. - Chyba si do niej wprowadz. - Nie znalazam wicej sw. Bill odwrci si i uwanie mi si przypatrywa. - Pozwl mi uczesa twoje wosy - poprosi. Obojtnie kiwnam gow. Wampir usadowi si na kwiecistej kanapie i wskaza mi miejsce na starej otomanie przed sob. Usiadam posusznie, a on pochyli si nieco do przodu i otoczy udami moje poladki. Poczwszy od ciemienia, zacz rozczesywa moje spltane wosy. Ponownie odkryam rozkosz ciszy. Nie docieray do mnie adne myli Billa. Za kadym razem czuam si przy nim jak kto, kto po raz pierwszy wkada stop do chodnej sadzawki po bardzo dugiej, mczcej wdrwce w gorcy dzie. W dodatku dugie palce wampira biegle sobie poczynay z moj gst grzyw. Siedziaam z zamknitymi oczyma i stopniowo si uspokajaam. Czuam lekkie ruchy ciaa siedzcego za mn i operujcego grzebieniem Billa. Przemkno mi przez gow, e niemal sysz bicie jego

serca, po czym uwiadomiam sobie, jaka ta myl jest gupia. Przecie jego serce nie bio. - Czesaem kiedy moj siostr, Sarah - mrukn cicho, jakby czu, e si uspokoiam i nie chcia burzy mojego nastroju. - Miaa wosy ciemniejsze ni ty i jeszcze dusze. Nigdy ich nie obcinaa. W dziecistwie nasza mama kazaa mi czesa wosy Sarah, ilekro sama bya zajta. - Siostra bya modsza od ciebie czy starsza? - spytaam powoli, nieco oszoomiona. - Modsza. Trzy lata modsza. - Miae innych braci lub siostry? - Moja matka urodzia dwoje martwych dzieci - odpar w zadumie, jak gdyby z trudem sobie przypomina. - Kiedy miaem jedenacie lat, straciem o rok starszego brata, Roberta. Zapa gorczk, ktra go zabia. Teraz wstrzyknliby mu kilka ampuek penicyliny i od razu by wyzdrowia. Wtedy wszake nie byo antybiotykw. Sarah przeya wojn, ona i moja matka, ojciec natomiast zmar podczas mojej suby w wojsku. Mia co, co teraz nazywa si wylewem. Moja ona mieszkaa wtedy z moj rodzin, a moje dzieci... - Och, Bill - jknam ze smutkiem, prawie szeptem. Straci tak wiele... - Nie, Sookie - odpar i jego gos odzyska swoj zwyczajn zimn klarowno. Przez chwil wampir kontynuowa prac w milczeniu, a w kocu grzebie przesuwa si swobodnie przez moje wosy. Wtedy Bill podnis biay rcznik, ktry rzuciam na porcz kanapy i zacz mi nim oklepywa wosy, a gdy wyschy, zburzy je palcami, dodajc im puszystoci. - Hmm... - mruknam. Dwik nie by duszy ni spokojne westchnienie. Czuam, jak jego chodne palce podnosz wosy z mojego karku, pniej musny szyj. Nie mogam mwi ani si rusza. Wypuciam powoli powietrze, usiujc nie wydawa adnych innych odgosw. Wargi wampira dotkny mojego ucha, zby zapay patek. Potem Bill wsun mi jzyk w ucho, otoczy mnie ramionami, krzyujc je na mojej piersi i

pocign ku sobie. W jeden cudowny moment zrozumiaam, czego pragnie jego ciao na szczcie nie dotary do mnie jego myli, co tylko zepsuoby tak intymn sytuacj. Jego ciao wyraao za co niezwykle prostego. Bill podnis mnie z atwoci, z jak ja podniosabym niemowl. Obrci mnie, tak e usiadam na jego udach okrakiem, przodem do niego. Otoczyam go ramionami i pochyliam si troch, by go pocaowa. Caowalimy si, a wampir wprawi swj jzyk w ruch, ktry potrafia zrozumie osoba nawet tak niedowiadczona jak ja. Nocna koszula uniosa mi si a do poladkw. Rkoma bezradnie zaczam pociera jego ramiona. Co dziwnie, pomylaam o miseczce z karmelkami, ktr moja babcia stawiaa na piecu, gdy robia cukierki. Mylaam o ich ciepej, sodkiej, stopionej zocistoci. Bill wsta, ja za nadal tkwiam niemal przyklejona do niego. - Gdzie? - spyta. Wskazaam na dawny pokj mojej babci. Wampir wnis mnie tam moje nogi cigle otaczay jego ciao, moja gowa spoczywaa na jego ramieniu - i pooy mnie na wieo posanym ku. Stan przy nim, w wietle ksiyca wpadajcego przez nie zasonite okna widziaam, jak si rozbiera, szybko i starannie. Chocia wielk przyjemno sprawiaa mi obserwacja Billa, wiedziaam, e rwnie musz zrzuci odzienie. Wci nieco zakopotana, jednym ruchem cignam nocn koszul i upuciam j na podog. Gapiam si na mojego wampira. W caym moim yciu nie widziaam niczego rwnie piknego... ani rwnie przeraajcego. - Och, Billu - szepnam z niepokojem, gdy pooy si obok mnie na ku. - Nie chc ci rozczarowa. - Nie ma takiej moliwoci - odpar szeptem. Jego oczy wpatryway si w moje eiao niczym w butelk z wod na pustynnej wydmie. - Nie wiem zbyt wiele - wyznaam ledwie syszalnym gosem. - Nie martw si. Ja wiem sporo. - Jego rce przesuway si po moim ciele, muskajc je w miejscach, w ktrych nikt nigdy jeszcze mnie nie dotyka. Zaskoczona wykonaam nagy ruch, potem odpryam si,

pozwalajc mu na wszystko. - Bdzie inaczej ni z normalnym mczyzn? - spytaam. - O tak! - Popatrzyam na niego pytajco. - Bdzie lepiej - odrzek mi prosto w ucho. Poczuam, e ogarnia mnie czyste podniecenie. Troch niemiao signam na d i dotknam Billa, a on wyda bardzo ludzki dwik, ktry po chwili si pogbi. - Teraz? - spytaam nieco chrypliwym i roztrzsionym gosem. - Och, tak - powiedzia i pooy si na mnie. Sekund pniej odkry prawdziwy powiedzie rozmiar mojego niedowiadczenia. agodnie. Powinna z bya mi owiadczy bardzo Znieruchomia niemal

namacalnym wysikiem. - Och, prosz, nie przerywaj! - bagaam w lku, e jeli mj wampir nie dokoczy tego, co zacz, zwariuj albo zrobi co strasznego... - Nie mam zamiaru przerywa - obieca mi troch zowieszczo. - Ale... Sookie... to zaboli. - W odpowiedzi podniosam si, on za sapn dziwacznie i wszed we mnie gbiej. Wstrzymaam oddech. Zagryzam warg. Czekaam na bl. - Najukochasza - szepn. Dotd nikt mnie tak nie nazywa. - Jak si czujesz? - Wampir czy nie, dra od wysiku. Zbyt dugo si ju chyba powstrzymywa. - Dobrze - odparam. Nie bya to do koca prawda. Pragnam Billa i rwnoczenie baam si go. - Teraz - powiedziaam i ugryzam go mocno w rami. Sapn, pniej wykona nagy ruch i wreszcie zacz si rytmicznie porusza. Najpierw byam oszoomiona, potem zaczo mi si to podoba. Usiowaam dotrzyma kroku wampirowi, a moja reakcja go podniecia. Odkryam, e zbliamy si... tak to ujm... do czego wanego i miego. Och, prosz, Bill, prosz! - jknam i wbiam paznokcie w jego biodra. Dochodzilimy oboje. Wampir lekko si przesun i wszed we mnie jeszcze gbiej. Zanim zdyam si skoncentrowa, poczuam, e spadam. Leciaam i leciaam, a przed oczyma miaam biel poprzecinan zotymi smugami. Bill dotkn zbami mojej szyi, a wtedy krzyknam: - Tak! Wbi ky w moj szyj. Poczuam niewielki, cho ogromnie ekscytujcy bl, nie tylko zreszt na szyi, lecz take znacznie niej, gdy wanie cakowicie si otworzyam dla mojego kochanka.

Leelimy nieruchomo przez dugi czas, od czasu do czasu drc na myl o niedawnych rozkoszach. Nigdy nie zapomn smaku Billa i jego zapachu... do koca ycia nie zapomn emocji, ktrych dowiadczyam podczas tego pierwszego razu... mojego najpierwszego stosunku... nigdy nie zapomn tej przyjemnoci. W kocu wampir zsun si ze mnie i pooy obok, po czym podpar si na okciu i pooy mi rk na brzuchu. - Jestem twoim pierwszym kochankiem. - Tak. - Och, Sookie. - Pochyli si i pocaowa mnie gboko i czule. - Na pewno zauwaye, e nie wiem zbyt duo... - szepnam niemiao - ...ale czy byo ci dobrze? To znaczy... w porwnaniu z innymi kobietami przynajmniej? Poprawi si. - Nauczysz si techniki, Sookie, lecz tu nie chodzi o technik. Wierz mi, byo cudownie. - Pocaowa mnie w policzek. - Ty jeste cudowna. - Bdzie mnie bolao? - Hmm... Pomylisz, e to dziwne, ale nie pamitam. Kochaem si tylko z jedn dziewic, moj on, a byo to ptora wieku temu... C, chyba sobie przypominam, e bardzo j bolao. A wic pewnie nie bdziemy si mogli kocha... przez dzie czy dwa. - Twoja krew uzdrawia - spostrzegam po krtkiej przerwie. Na policzki natychmiast zaczaj: mi wypywa rumieniec. W wietle ksiyca mogam zauwayam, e Bill przysun si i przyglda mi si uwaniej. - Rzeczywicie - przyzna. - Podoba ci si to? - Pewnie. Tobie nie? - Tak - wydysza i ugryz si w rami. Zrobi to tak nagle, e a krzyknam. Przesun palcem po ranie i zanim zdyam napi minie, wsun mi go do pochwy. Zacz nim porusza bardzo delikatnie i po chwili bl rzeczywicie znikn. - Dzikuj - powiedziaam. - Teraz lepiej. - Bill wszake nie wyj palca. - Och - jknam. - Znw chcesz to robi? Tak szybko? Moesz tak szybko? - Im duej jego palec porusza si we mnie, tym wiksz miaam

nadziej, e tak. - Sama zobacz - zaproponowa z nut rozbawienia w sodkim, mrocznym gosie. Odszepnam, ledwie rozpoznajc wasne sowa: - Powiedz mi, co mam dla ciebie zrobi. I powiedzia. *** Nazajutrz wrciam do pracy. Niezalenie od mocy uzdrawiajcej krwi Billa dowiadczaam pewnego nieprzyjemnego wraenia, ale... rany!... czuam si wietnie. Doznanie okazao si dla mnie cakowicie nowe. Nawet jeli nie wzrosa moja pewno siebie, przynajmniej byam niewiarygodnie z siebie zadowolona. Moje problemy oczywicie nie znikny. W barze nadal towarzyszya mi kakofonia gosw, setki cudzych myli usioway sforsowa moje zabezpieczenia i wepchn si do mojej gowy. Jednak dziwnym trafem lepiej znosiam ten szum, natok cudzych myli wydawa mi si agodniejszy, chyba umiaam jako je spycha. Mniej trudu kosztowao mnie rwnie podtrzymywanie mentalnej blokady, wskutek czego byam bardziej odprona. A moe atwiej mi byo si strzec, poniewa byam bardziej zrelaksowana (oj, tak, na pewno byam)? Nie wiem. Tak czy owak czuam si lepiej i potrafiam przyjmowa kondolencje goci ze spokojem i bez ez. Jason przyszed na lunch. Do hamburgera, ktrego zwykle nie jada, wypi kilka piw, cho zazwyczaj nie pi alkoholu podczas dnia roboczego. Wiedziaam, e jeli wprost zwrc mu uwag, mj brat si wcieknie, wic tylko spytaam, czy wszystko w porzdku. - Szef znw mnie dzi wezwa - odpar pgosem. Rozejrza si, sprawdzajc, czy nikt inny nie sucha, ale tego dnia w barze byo pustawo z powodu zebrania Klubu Rotarian w Budynku Spoecznoci. - O co on ci pyta? - spytaam rwnie cicho. - Jak czsto widywaem Maudette, czy zawsze braem benzyn w

miejscu, w ktrym pracowaa... W kko te same pytania... jakbym nie odpowiedzia na nie ju siedemdziesit pi razy. Mj szef si niecierpliwi, Sookie, i nie mog go za to wini. Praktycznie od dwch, moe trzech dni nie pracuj, bo stale mnie cigaj na posterunek. - Moe lepiej zaatw sobie prawnika - stwierdziam zaniepokojona. _ - To samo powiedzia mi Rene. Rene Lenier i ja zerknlimy po sobie. - Moe Sida Matta Lancastera? Sidney Matthew Lancaster, czowiek tutejszy, cho lubi whisky, mia reputacj najbardziej agresywnego sdowego obrocy w gminie. Lubiam go, gdy ilekro go obsugiwaam, zawsze traktowa mnie z szacunkiem. - Tak, to chyba najlepszy facet do tej roboty. - Jason patrzy z nadsan, ponur min, zupenie nietypow dla takiego przystojniaka. Wymienilimy spojrzenia. Oboje wiedzielimy, e prawnik babci jest zbyt stary, by wybroni Jasona, gdyby zosta kiedykolwiek, Boe bro, aresztowany. Mj brat tak cakowicie skupia si na swoich kopotach, e nie zauway we mnie adnej zmiany. A miaam dzi na sobie bia koszulk polo z konierzykiem (zamiast zwykej podkoszulki z dekoltem), aby ukry lady po ugryzieniach. Arlene jednake nie bya tak roztargniona jak mj brat. Przygldaa mi si przez cay ranek, a okoo pitnastej, gdy byo najspokojniej, uznaa chyba, e mnie rozgryza. - Dobrze si bawia, maa? - spytaa. Zrobiam si czerwona jak burak. Okrelenie bawi si dodao mojemu spotkaniu z Billem lekkoci, a poza tym byo cholernie adekwatne. Nie wiedziaam, czy si obruszy i owiadczy, e uprawialimy mio, trzyma gb na kdk, odburkn Arlene, e to nie jest jej sprawa, czy te moe po prostu krzykn: Tak!. Powiedz, Sookie, kim jest ten facet? No, no, no!. - Hmm, no c, on nie jest... - Nie jest std? Spotykasz si z jakim onierzem z Bossier City? - Nie - odparam z wahaniem.

- Moe chodzi o Sama? Widziaam, jak na ciebie patrzy. - Nie. - Wic kt to taki? Dlaczego tak si zachowywaam? Czybym si wstydzia? Wyprostuj si, Sookie Stackhouse - powiedziaam sobie surowo w mylach. Trzeba ponosi konsekwencje swoich czynw. - Bill - odparam, majc nadziej, e Arlene po prostu powie: Ach tak. - Bill - powtrzya moja przyjacika w zadumie. Zauwayam, e Sam zbliy si i przysuchiwa naszej rozmowie. Podobnie Charlsie Tooten. Nawet Lafayette wsun gow w okienko do wydawania posikw. - Bill - potwierdziam, starajc si, by brzmiao to stanowczo. - No wiesz... Bill. - Bill Auberjunois? - Nie. - Ktry wic Bill? - Bill Compton - odrzek bez wahania mj szef. Akurat otwieraam usta, by powiedzie to samo. - Wampir Bill. Arlene osupiaa, Charlsie Tooten bezwiednie wydaa krtki krzyk, Lafayette za tylko rozdziawi gb. - Kochanie, nie moga si po prostu umwi z normalnym mczyzn? - jkna Arlene, kiedy odzyskaa gos. - aden normalny mczyzna mnie nie zaprosi. Wiedziaam, e odcie szkaratu na moich policzkach jeszcze si pogbia. Staam nieruchomo, z wyprostowanymi plecami. Czuam w sobie bunt i zapewne patrzyam na nich wyzywajco. - Ale, maa... - Charlsie Tooten zaszczebiotaa dziecinnym gosikiem. - ...Kochanie, przecie... Bill, ach, ma tego wirusa. - Wiem, e go ma - odparowaam ostro. - Sdziem, e spotkaa si z jakim Murzynem, ale znalaza sobie lepszego, co, dziewczyno? - mrukn Lafayette, zdrapujc lakier z paznokcia. Sam nie skomentowa. Sta oparty o bar, ze skrzywion min, jakby

przygryza policzek od wewntrz. Przypatrzyam si im wszystkich po kolei, zmuszajc ich do reakcji pozytywnej bd negatywnej. Pierwsza otrzsna si Arlene. - W porzdku. Byle ci dobrze traktowa, w przeciwnym razie zaczniemy ostrzy koki! Caa grupka rozemiaa si, chocia sabo. - I oszczdzicie sporo na produktach spoywczych! - zauway Lafayette. Pniej jednak Sam jednym ruchem zrujnowa ca t wstpn akceptacj, gdy nagle podszed do mnie i odsun konierzyk mojej koszulki. Moi przyjaciele zamilkli jak noem uci. - O cholera - mrukn bardzo cicho Lafayette. Spojrzaam mojemu szefowi prosto w oczy. Pomylaam, e nigdy mu nie wybacz tego gestu. - Nie dotykaj mojego ubrania - warknam, odsuwajc si od niego i podnoszc ponownie konierzyk. - Nie wtrcaj si w moje ycie osobiste. - Boj si o ciebie. I martwi - wyjani. Arlene i Charlsie szybko znalazy sobie co do roboty. - Nie, wcale nie... nie do koca. Jeste cholernie wcieky. No to posuchaj, przyjacielu. Nigdy nie daam ci do tego prawa. Po tych sowach oddaliam si dumnie. Poszam do jednego ze stolikw i zaczam wyciera jego blat. Potem zebraam wszystkie solniczki i uzupeniam w kadej zapas soli. Nastpnie sprawdziam pieprzniczki i buteleczki z papryk na wszystkich stolikach i awach, a take pojemniczki z sosem tabasco. Pracowaam nieprzerwanie; patrzc przed siebie, a stopniowo atmosfera si uspokoia. Sam wrci do swojego biura, by przejrze papiery czy co innego nie obchodziy mnie jego zajcia, o ile zachowa dla siebie swoje opinie. Nadal czuam si, jakby oddar zason, skrywajc prywatny obszar mojego ycia. Ogldajc moj szyj, wtargn w moje ycie osobiste i cigle nie potrafiam mu tego wybaczy. Arlene i Charlsie rwnie intensywnie jak ja udaway bardzo zajte, a gdy do baru zacz napywa

tumek ludzi, ktrzy skoczyli prac, znowu cakiem dobrze nam si wspdziaao. Arlene wesza wraz e mn do damskiej toalety. - Suchaj, Sookie, musz ci o co spyta. Czy wampiry w sprawach mioci s takie, jak si mwi? W odpowiedzi tylko si umiechnam. Bill przyszed do baru tego wieczoru, zaraz po zmroku. Pracowaam do pna, poniewa jedna z wieczornych kelnerek miaa kopot z samochodem. Mj wampir zjawi si niespodziewanie, w jednej chwili. Stan na progu, po czym ruszy do mnie powoli, abym go dostrzega. Jeli zastanawia si wczeniej, czy upubliczni nasz zwizek, nie okaza mi swych wtpliwoci. Podnis moj do i pocaowa w gecie, ktry wykonany przez kogo innego wydaby mi si cholernie sztuczny. Pod wpywem dotyku jego warg poczuam dreszcz przebiegajcy od grzbietu doni przez cae ciao a do palcw u ng. Wiedziaam, e Bill zdaje sobie spraw z mojej reakcji. - Jak si czujesz dzi wieczorem? - szepn, a ja zadygotaam. - Troch... - Stwierdziam, e nie potrafi wydoby z garda odpowiednich sw. - Moesz mi powiedzie pniej - zasugerowa. - Kiedy koczysz? - Jak tylko dotrze Susie. - Przyjed do mojego domu. - W porzdku. - Umiechnam si do niego. Byam rozpromieniona i nieco roztargniona. Wampir odpowiedzia umiechem. Blisko mojego ciaa dziaaa na niego wyranie, tote jego ky byy widoczne w caej okazaoci. By moe kogo innego... poza mn... efekt ten troch zaniepokoiby. Bill pochyli si i lekko musn ustami mj policzek, po czym odwrci si do wyjcia. Niestety, w tym samym momencie kto zrujnowa nam t pikn chwil. Do baru nieoczekiwanie wtargnli Malcolm i Diane. Otworzyli drzwi gwatownym szarpniciem i bezczelnie rozejrzeli si w progu. Zastanowiam si, gdzie jest Liam. Prawdopodobnie parkowa samochd. Nie sdz, by zostawili go w domu.

Mieszkacy Bon Temps przyzwyczaili si wprawdzie do Billa, lecz ekstrawagancki Malcolm i krzykliwa Diane wywoali wrd goci prawdziwe poruszenie. Natychmiast pomylaam, e tych dwoje na pewno nie pomoe ludziom zaakceptowa mnie i Billa jako pary. Malcolm nosi skrzane spodnie i koszul przypominajc kolczug. Wyglda jak muzyk z okadki albumu rockowego. Dian zaoya obcisy, jednoczciowy, limonkowy kostium z lycry lub innego bardzo cienkiego, rozcigliwego materiau. Byam przekonana, e gdybym si dobrze przypatrzya, mogabym policzy jej wosy onowe. Murzyni nie przychodzili do Merlottea zbyt czsto, lecz z pewnoci aden czarny nie byby tu bardziej bezpieczny ni Diane. W okienku do wydawania posikw dostrzegam twarz Lafayettea. Wytrzeszcza oczy w jawnym podziwie zabarwionym du doz strachu. Oba wampiry na widok Billa wrzasny, udajc zaskoczenie, jakby po pijaku zobaczyy zwidy. Sdzc po minie Billa, ich obecno go nie uszczliwia, mj wampir jednak najwyraniej podchodzi do ich wtargnicia spokojnie - tak jak reagowa niemal na wszystko. Malcolm pocaowa Billa w usta, podobnie Diane. Trudno powiedzie, ktre powitanie wydao si klientom Merlottea wstrtniejsze. Bill odwzajemni si z wyran niechci, a ja uznaam, e okazuje j przesadnie, na uytek ludzkich mieszkacw Bon Temps, z ktrymi pragnie pozosta w jak najlepszych stosunkach. Bill nie by gupcem. Zrobi krok w ty i otoczy mnie ramieniem, odcinajc si od wampirw i wybierajc towarzystwo ludzi. - A wic twoja maa kelnerka nadal yje - zauwaya Diane. Jej przenikliwy gos rozbrzmia w caym barze. - Czy to nie zadziwiajce? - Jej babci zamordowano w ubiegym tygodniu - odparowa Bill cicho, starajc si odwie wampirzyc od chtki urzdzenia sceny. Pikne szalone oczy Dian skupiy si na mnie. Poczuam zimno. - Czy to dobrze? - spytaa i rozemiaa si. Ta kropla przepenia czar. Tego wampirzycy nikt by nie wybaczy! Gdybym pragna pokaza jej negatywny charakter, nie wymyliabym lepszego scenariusza. Z drugiej strony, oburzenie ludzi w barze mogo obj nie tylko oba nowo

przybye wampiry, ale take mojego Billa. Z kolei dla Diane i jej przyjaci Bill by zdrajc. - Kiedy kto ciebie zabije, dziecko? - Przesuna paznokciem pod moim podbrdkiem, lecz odepchnam jej do. Rzuciaby si na mnie, gdyby Malcolm nie chwyci jej rki. Zrobi to leniwie, prawie bez wysiku, dostrzegam wszake w jego ruchach napicie. - Billu - zagai towarzysko, jakby nie stara si powstrzyma swej towarzyszki - syszaem, e miasto w strasznym tempie traci swj niewykwalifikowany personel usugowy. A jeden may ptaszek ze Shreveport donis mi, e ty i twoja przyjacika wypytywalicie w Fangtasii, z ktrymi wampirami prowadzay si zamordowane mioniczki kw. Wiesz, e nie dzielimy si takimi informacjami z ludmi - rzuci i nagle jego twarz zrobia si tak powana, e a naprawd przeraajca. Niektrzy z nas nie chc chodzi na... mecze... bejsbolowe... ani na... - W tym momencie najprawdopodobniej zacz szuka w pamici jakiego obrzydliwie ludzkiego sowa - ...na grilla! Jestemy wampirami! - Do tego okrelenia doda chyba sporo czaru i wydao mi si, e wielu klientw baru pozostaje pod jego urokiem. Malcolm by znacznie inteligentniejszy od Diane i wyranie usiowa teraz zatrze ze wraenie, ktre (co i on zauway) zrobia jego towarzyszka. A rwnoczenie traktowa rodzaj ludzki z pogard. Nadepnam mu z caych si na stop, on w odpowiedzi pokaza mi ky. Zauroczeni klienci baru zamrugali i otrzsnli si z jego uroku. - Moe wyjdzie pan std, panie - odezwa si Rene. Siedzia zgarbiony nad piwem, z okciami na kontuarze. Przez moment obawiaam si, e w Merlotcie zacznie si rze. Nikt z ludzi w barze najwidoczniej nie rozumia w peni, jak silne i bezwzgldne s wampiry. Bill stan przede mn i zasoni mnie. Fakt ten zarejestrowali chyba wszyscy przebywajcy tu obywatele Bon Temps. - Hmm, skoro nie jestemy tu mile widziani... - zacz Malcolm. Do jego muskularnej, mskiej postaci nie bardzo pasowa piewny gos, ktrym wypowiedzia te sowa. - Ci dobrzy ludzie chcieliby zje posiek, Diane. Bd te robi rne ludzkie rzeczy. Sami. Albo z naszym eksprzyjacielem Billem.

- Myl, e ta maa kelnereczka pragnie robi bardzo ludzkie rzeczy z Billem... - zacza Diane, Malcolm jednak zapa j za rk i wycign z lokalu, zanim wampirzyca zdy wyrzdzi wicej szkd. Po wyjciu wampirw odniosam wraenie, e wszyscy w barze zadreli, pomylaam wic, e lepiej rwnie znikn, cho Susie jeszcze si nie zjawia. Bill czeka na mnie na zewntrz. Spytaam go, dlaczego czeka, a on odpar, e chcia mie pewno, i paskudna parka naprawd odesza. Pojechaam za Billem do jego domu. Uwaaam, e stosunkowo atwo przetrwalimy wizyt dwojga wampirw. Zastanowiam si, po co Diane i Malcolm przyszli do baru. Wydao mi si dziwne, e wyjechali z domu i ni z tego, ni z owego postanowili wpa do Merlottea. Hmm... Skoro sami nie starali si zasymilowa, moe zamierzali zdusi w zarodku plany Billa. Dom Comptonw wyglda zupenie inaczej ni podczas moich ostatnich odwiedzin, czyli tamtego wieczoru, kiedy poznaam t okropn trjk wampirw. Fachowcy rzeczywicie niele si sprawili. Nie wiem, czy Bill ich przerazi, czy te po prostu dobrze opaci. Moe z obu powodw tak doskonale wypenili jego polecenia. Sufit w salonie zosta wieo odnowiony, ciany zdobia nowa tapeta - biaa z wzorkiem delikatnych kwiatw. Drewniane podogi poddano cyklinowaniu, tote lniy jak nowe. Bill zaprowadzi mnie do kuchni. Bya, co naturalne, skpo umeblowana, ale jasna i wesoa. Staa w niej nowiutka lodwka pena butelkowanej, syntetycznej krwi (oczywicie!). azienka na parterze bya spora. O ile wiedziaam, Bill nigdy nie uywa azienki. Przynajmniej nie dla najwaniejszej pomieszczeniu. Przestrze wielkiej azienki uzyskano poprzez adaptacj dawnej spiarni i mniej wicej poowy starej kuchni. - Lubi czasem wzi prysznic - wyjani, wskazujc na przezroczyst kabin prysznicow w rogu. Bya wystarczajco dua dla dwch dorosych osb i moe jeszcze jednego czy dwch karw. - Lubi te polee w ludzkiej czynnoci. Rozejrzaam si zdumiona po

ciepej wodzie. - Wskaza na rodek azienki, ktry zajmowaa ogromna wanna otoczona uatwiajcymi wejcie, cedrowymi schodkami. Wszdzie wok wanny stay roliny w doniczkach. W caej pnocnej Luizjanie nie byo chyba pomieszczenia bliszego luksusowej dungli. - Co to takiego? - spytaam z respektem w gosie. - Mae, przenone uzdrowisko - odpar z dum Bill. - Dziki odpowiednim dyszom kady moe sobie indywidualnie dostosowa si wody. Na gorc kpiel - uproci. - S tu siedzenia - zauwayam, zagldajc do rodka. Grne obrzee wyoono zielonymi i niebieskimi kafelkami. Nad wann znajdowaa si fantazyjna bateria. Bill odkrci kurki. Popyna woda. - Moe wykpiemy si razem? - zaproponowa. Czuam, e policzki mi pon, a serce zaczyna bi nieco szybciej. - Moe teraz? - Wampir chwyci palcami moj koszulk i wycign j z czarnych szortw. - Och, no c... moe. - Nie potrafiam spojrze mu prosto w oczy, chocia pomylaam: Hmm, w porzdku, rany... przecie widzia mnie nag... i to dokadniej ni ktokolwiek, cznie z moim lekarzem. - Tsknia za mn? - spyta, rozpinajc moje szorty i zsuwajc je. - Tak - odrzekam bez wahania. I bya to najszczersza prawda. Rozemia si. Klkn, by rozwiza moje najki. - Za czym tsknia najbardziej, Sookie? - Za twoim milczeniem - odparam zupenie bezwiednie. Popatrzy na mnie uwanie. Jego palce zatrzymay si w poowie rozluniania sznurowade. - Moim milczeniem - powtrzy. - Fakt, e nie sysz twoich myli. Nie moesz sobie wyobrazi, Bill, jakie to dla mnie cudowne. - Sdziem, e wymienisz co innego. - No c, za tym rwnie tskniam. - Opowiedz - poprosi, zsuwajc mi skarpetki. Pniej przesun palcami w gr, po moich udach, cigajc szorty i majtki. - Bill! Jestem strasznie zakopotana - zaprotestowaam.

- Sookie, nie krpuj si. Przy mnie naprawd nie musisz. - Wsta, zdj moj koszulk, obj mnie, rozpi mi biustonosz, przesun palcami po ladach ramiczek na skrze i przyjrza si moim piersiom. W pewnym momencie zrzuci sanday. - Sprbuj - odparam, gapic si na wasne palce u ng. - Rozbierz mnie. Zdoaam to zrobi. Rozpiam szybko jego koszul, wyszarpnam j ze spodni i cignam z ramion. Rozpiam mu pasek i skoncentrowaam si na guziku przy talii. Spodnie byy sztywne, wic okropnie si mczyam. Przemkno mi przez gow, e jeli guzik zaraz nie puci, rozpacz si. Czuam si niezdarna i gupia. Bill wzi moje donie i podnis je do swojej piersi. - Powoli, Sookie, powoli - powiedzia cichym i drcym gosem. Odpraam si dosownie krok po kroku, a zaczam gadzi jego piersi, tak jak on gadzi moje; braam w palce porastajce jego klatk wosy i szczypaam paski sutek. Bill pooy mi donie na karku i lekko przycisn moj gow do swojej piersi. Nie wiedziaam, czy mczyni lubi pieszczoty, lecz mj wampir na pewno je lubi, wic caowaam i ssaam jego sutki. W pewnej chwili podjam kolejn prb odpicia przekltego guzika i tym razem puci z atwoci. Zaczam ciga spodnie Billa, wsuwajc palce w jego bokserki. Wampir pomg mi wej do wanny. Woda pienia si wok naszych ng. - Mog ci umy pierwszy? - spyta. - Nie - odparam bez tchu. - Daj mi mydo.

ROZDZIA SIDMY

Nastpnej nocy Bill i ja odbylimy niepokojc rozmow. Leelimy w jego ku: ogromnym ou z rzebionym wezgowiem i nowiutkim materacem marki Restonic. Pociel, tak jak tapeta, miaa kwiatowy wzorek i pamitam, e si zastanawiaam, czy mj wampir lubi narysowane kwiaty, gdy nie moe oglda naturalnych, przynajmniej w wietle dziennym. Bill lea na boku i przyglda mi si. Wczeniej bylimy w kinie. Mj wampir mia fioa na punkcie filmw fantastycznych opowiadajcych o obcych; moe uwaa te osobliwe stworzenia za pokrewne dusze. Film okaza si nudn strzelanin, a prawie wszyscy obcy byli brzydcy, wstrtni, morderczy. Bill wcieka si na tre, gdy zabra mnie na kolacj i potem, podczas jazdy powrotnej do jego domu. Ucieszyam si, kiedy zaproponowa przetestowanie nowego ka. Chtnie si z nim pooyam. Patrzy na mnie, tak jak - co powoli odkrywaam - lubi. Moe sucha bicia mojego serca, poniewa mg usysze u mnie odgos, ktrego ja nie mogam usysze u niego. A moe obserwowa pulsowanie mojego ttna, bo ja jego ttna dostrzec nie mogam. Nasza rozmowa szybko odbiega od tematu obejrzanego filmu do zbliajcych si wyborw gminnych (Bill chcia si zarejestrowa, by mc gosowa, oczywicie korespondencyjnie), a pniej do dziecistwa kadego z nas. Uprzytomniam sobie, e Bill prbuje desperacko przypomnie sobie wydarzenia z tego etapu jego ycia, gdy by zwykym czowiekiem. - Bawia si kiedy ze swoim bratem w poka mi swoje? - spyta. Teraz uwaa si te gry za normalny objaw dorastania, nigdy jednak nie zapomn, jak moja matka stuka mojego brata Roberta, gdy znalaza go w krzakach z Sarah. - Nie - odparam, starajc si brzmie swobodnie, cho na t myl moje szczki stay, a odek zabola ze strachu. - Nie mwisz prawdy.

- Ale mwi. - Skupiam wzrok na podbrdku wampira, szukajc rozpaczliwie innego tematu do rozmowy. Bill jednak by bardzo uparty. - Czyli e nie robia tego z bratem. Z kim wic? - Nie chc o tym mwi. - Zacisnam donie w pici. Czuam, e napinam wszystkie minie. Niestety Billa nie sposb byo zby. Przyzwyczai si do tego, e ludzie odpowiadaj szczerze na jego pytania; w najgorszym razie uywa swego czaru. - Powiedz mi, Sookie - mwi przymilnym tonem, a ciemne oczy zaokrgliy mu si z ciekawoci. Przesun kciuk w d po moim brzuchu. Zadraam. - Miaam... czuego wujka - wyjaniam. Znajomy, sztuczny umiech rozsun mi wargi. Unis ciemne ukowate brwi. Nie zna tej frazy. Wytumaczyam mu to okrelenie jak najogldniej. Tak si nazywa dorosych krewnych pci mskiej, ktrzy molestuj... dzieci w rodzinie. Oczy zapony mu z gniewu. Przekn lin. Widziaam, jak porusza si jego grdyka. Umiechnam si niemiao. Przez dug chwil odgarniaam sobie rkoma wosy z twarzy. Nie mogam przesta. - I ten kto ci to zrobi? Ile miaa lat? - Och, wszystko si rozpoczo, kiedy byam naprawd maa. - Mj oddech przyspiesza, serce omotao coraz szybciej. Byy to objawy paniki, ktre powracay, ilekro przypominaam sobie wuja Bartletta. Zczyam kolana i zacisnam. - Miaam chyba pi lat - paplaam coraz szybciej. Wiem, powiesz, e nigdy waciwie... ach... nie pieprzy mnie, ale robi co innego. - Rce trzsy mi si przed oczyma, gdzie trzymaam je, by zasoni twarz przed spojrzeniem wampira. - I najgorsze, Billu, absolutnie najgorsze, jest to - cignam, po prostu niezdolna przesta - e ilekro przyjeda z wizyt, za kadym razem wiedziaam, co zrobi, bo potrafiam czyta w jego mylach! I w aden sposb nie mogam go zmusi, by przesta! - Przyoyam donie do ust. Pragnam przerwa swoj opowie. Nie powinnam bya w ogle jej zaczyna! Nie powinnam bya nic mwi!

Przewrciam si na brzuch i tak ukryta, napiam cae ciao. Po dugiej chwili poczuam na ramieniu chodn rk Billa. Leaa tam, kojc mnie. - To si dziao przed mierci twoich rodzicw? - spyta typowym dla siebie, spokojnym gosem. Nadal nie umiaam na niego spojrze. - Tak. - Opowiedziaa swojej mamie? I nie zareagowaa? - Opowiedziaam jej, lecz odpara, e mam sprone myli albo znalazam w bibliotece jak ksik, z ktrej dowiedziaam si rzeczy, na ktre jestem zbyt moda. - Pamitam jej twarz, okolon wosami nieco ciemniejszymi ni mj redni blond... twarz skrzywion z odrazy. Mama pochodzia z bardzo konserwatywnej rodziny i nie tolerowaa publicznego okazywania mioci czy poruszania tematw, ktre uwaaa za nieprzyzwoite. - Dziwne, e rodzice wygldali na szczliwych - dodaam w zadumie. - Tak bardzo si od siebie rnili. - Potem uwiadomiam sobie, jak mieszne jest moje stwierdzenie. Przekrciam si na bok. - Tak jak my si rnimy - stwierdziam i usiowaam si umiechn. Na obliczu Billa nie byo adnych emocji, cho widziaam drenie mini jego szyi. - A ojcu powiedziae? - Tak, tu przed ich wypadem. Zbyt si czuam zakopotana, eby porozmawia z nim wczeniej, kiedy byam modsza. Szczeglnie e matka mi nie uwierzya... W pewnym momencie odkryam, e nie mog duej znie tej sytuacji, a wiedziaam, e musz widywa wujka Bartletta co najmniej w dwa weekendy kadego miesica, tak czsto bowiem nas odwiedza. - Nada yje? - Wujek Bartlett? O tak, na pewno! To brat mojej zamordowanej babci, czyli matki mojego ojca. Bartlett mieszka w Shreveport. Wiesz, gdy po mierci moich rodzicw wraz z Jasonem przenielimy si do domu babci, podczas pierwszej wizyty wuja ukryam si. Babcia mnie znalaza i spytaa, dlaczego si chowam, tote zwierzyam jej si ze wszystkiego. Uwierzya mi. Przypomniaa mi si ulga, ktrej dowiadczyam tamtego dnia, cudny dwik gosu mojej babci obiecujcej, e nigdy wicej nie bd musiaa si

spotka z jej bratem, e ten czowiek ju nigdy nie wejdzie do jej domu. I nie wszed. By mnie chroni, babcia odcia si od wasnego brata. Wczeniej wuj prbowa zreszt molestowa take jej crk, Lind, kiedy ta bya ma dziewczynk, wtedy jednak babcia wypara to wspomnienie, uznajc, e pewnie co le zinterpretowaa. A jednak, mimo i nie cakiem uwierzya w seksualne zamiary brata wobec Lindy - jak mnie zapewnia pniej ani razu nie zostawia go sam na sam z ni i prawie przestaa go zaprasza do swojego domu... - Czyli e on rwnie nazywa si Stackhouse? - Och, nie, nie. Babcia nazywaa si Stackhouse po mu, jej panieskie nazwisko brzmi Hale. - Zastanowiam si, czy e musz przeliterowa to sowo Billowi. Od tak dawna by przecie Poudniowcem, e (chocia by wampirem) powinien zna take t rodzin. Bill zapatrzy si w dal. Rozproszyam go t swoj ponur i paskudn historyjk. Nie miaam po niej ochoty na seks, na pewno nie. - Id - owiadczyam. Wysunam si z ka i schyliam po ubranie. Szybciej, ni potrafiam dostrzec, wampir wyskoczy z ka i odebra mi moje rzeczy. - Nie zostawiaj mnie teraz - poprosi. - Zosta. - Wprowadziam si w paczliwy nastrj - wyjaniam mu. Na dowd prawdziwoci moich sw po policzkach spyny mi dwie zy. Umiechnam si ze smutkiem. Bill star palcami zy z mojej twarzy i przesun jzykiem po mokrych ladach. - Zosta ze mn do witu - powiedzia. - Ale przed witem musisz si schowa do swojej kryjwki. - Do czego? - No w miejsce, w ktrym spdzasz dzie. Nie chc wiedzie, gdzie ono jest! - Dla podkrelenia swoich intencji podniosam rce. - Czy nie musisz schowa si przed pierwszym wiatem witu? - Och - odpar. - Bd wiedzia kiedy. Czuj, gdy nadchodzi wit. - Na pewno nie zapisz? - Na pewno. - W porzdku zatem. A mnie pozwolisz si troch przespa?

- Jasne e tak - odpar z dentelmeskim ukonem, troch zabawnym z powodu nagoci. - Za chwil. - Kiedy pooyam si na ku i wycignam rce do niego, dorzuci: - W kocu. *** Rano oczywicie obudziam si sama. Leaam przez chwil w ku i rozmylaam. Wczeniej od czasu do czasu napaday mnie przykre myli, dopiero teraz jednak w caej okazaoci dostrzegam wszystkie problemy, z ktrymi czy si mj zwizek z wampirem. Nigdy nie zobacz Billa w wietle sonecznym! Nigdy nie przygotuj mu niadania, nigdy nie spotkam si z nim na lunchu. (Znosi mj widok, gdy jadam, chocia nie by zachwycony, a zawsze po posiku musiaam bardzo starannie szczotkowa zby, co zreszt bynajmniej mi nie szkodzio). Nigdy nie bd moga mie z Billem dziecka. Z jednej strony nie musiaam si martwi o antykoncepcj, co byo mie, z drugiej wszake... Nigdy nie zadzwoni do Billa do biura i nie poprosz go, by po drodze do domu na przykad kupi mleko. Mj wampir nigdy nie wstpi do Klubu Rotariaskiego, nie opowie w szkole redniej o swoim zawodzie, nie bdzie trenowa bejsbolistw z Maej Ligi. Nigdy nie pjdzie ze mn do kocioa. Wiedziaam te, e teraz, podczas gdy ja leaam w wygodnym ku, przebudzona - suchajc ptakw wierkajcych porannie i odgosw ciarwek pdzcych odleg drog, teraz, kiedy wszyscy mieszkacy Bon Temps wstawali, parzyli kaw, przynosili z ganku gazety i planowali swj dzie - istota, ktr ukochaam, leaa w jakiej dziurze pod ziemi, praktycznie rzecz biorc, martwa a do zmroku. Otrzsnam si z tych przykrych myli, wstaam, posprztaam troch w azience i ubraam si. Postanowiam policzy zalety swego zwizku. Bill naprawd si o mnie troszczy. Byo to cudowne, cho te nieco niepokojce, poniewa nie wiedziaam, jak bardzo mnie kocha.

Seks z nim by absolutnie wspaniay. Nigdy nie niam, e bdzie mi tak wietnie. Jako dziewczyny wampira na pewno nikt nie bdzie mnie zaczepia. Wszystkie mskie donie, ktre poklepyway mnie czasem w niechcianych pieszczotach, teraz pozostan na kolanach wacicieli. Jeli morderca mojej babci czeka wtedy na mnie, zapewne nie zaryzykuje drugiej prby, wiedzc, e chroni mnie wampir. Poza tym przy Billu mogam si cakowicie odpry. Wysoce sobie ceniam ten luksus relaksu. Nie musiaam si przejmowa stawianiem mentalnych blokad. I nie dowiem si niczego, czego Bill sam mi nie powie. Bezcenny spokj. W tym kontemplacyjnym nastroju zeszam po schodach i ruszyam do mojego samochodu. Zdumia mnie widok pikapa Jasona. W tej chwili nie miaam ochoty na rozmow z bratem. Niechtnie powlokam si do okna kierowcy. - Widz, e to prawda - powiedzia Jason. Wrczy mi peen kawy styropianowy kubek z Grabbit Kwik. - Wsid ze mn do auta. - Wsiadam, zadowolona z kawy, lecz ostrona. Natychmiast postawiam mentaln blokad, na ktr zupenie nie miaam ochoty. Spokj prys. - Nie mog ci robi wymwek - oznajmi w zadumie - skoro w ostatnich latach yj w taki sposb... Z tego, co wiem, wampir to twj pierwszy facet. Zgadza si? Kiwnam gow. - Dobrze ci traktuje? - Znw kiwnam gow. - Musz ci co powiedzie. - W porzdku. - Ubiegej nocy zabito wujka Bartletta. Gapiam si na brata nad par wydobywajc si spod czciowo podniesionej przykrywki kubka z kaw. - Nie yje - zastanowiam si gono, rwnoczenie usiujc zrozumie. Od dawna nie mylaam o nim tak duo jak wczoraj, a dzi sysz, e zosta zamordowany. - Tak. - Och. - Wyjrzaam przez okno na rowy horyzont i odkryam, e

ogarnia mnie... nadpywajce powoli... poczucie wolnoci. Czowiek, ktrego si baam i nienawidziam, czowiek, ktry znajdowa przyjemno w tym, co mnie odrzucao i co uwaaam za chore... nie y! Zrobiam gboki wdech. - Mam nadziej, e si smay w piekle - warknam. - Mam nadziej, e ilekro pomyli o tym, co mi zrobi, jaki demon kuje go w dup widami. - Boe, Sookie! - Facet nigdy nie prbowa niczego z tob. - Masz cholern racj! - Co chcesz przez to powiedzie? - Nic, Sookie! Ale wuj nigdy nie molestowa adnej innej osoby poza tob. Ja przynajmniej o niczym nie syszaem... - Bzdura! Molestowa rwnie cioci Lind. Twarz Jasona znieruchomiaa z szoku. W kocu co do niego dotaro, - Babcia ci to powiedziaa? - Tak. - Mnie nigdy tego nie mwia. - Wiedziaa, e kochasz wuja i przykro ci, e nie moesz go widywa. Nie chciaa jednak zostawia go z tob samego, poniewa nie miaa stuprocentowej pewnoci, czy lubi wycznie dziewczynki. - Widziaem si z nim par lat temu. - Tak? - Nie miaam o tym pojcia. Babci prawdopodobnie ta informacja take by zaskoczya. - Widzisz, Sookie, by ju stary. I taki chory. Mia kopoty z prostat, bardzo osab i chodzi o lasce. - Trudniej mu zapewne byo dogoni piciolatk. - Przesta! - Jasne! Jak mogam co takiego powiedzie?! - Obrzucilimy si piorunujcymi spojrzeniami. - No i c mu si przydarzyo? - spytaam w kocu z niechci w gosie. - Kto wama si do jego domu zeszej nocy. - Tak? I co? - I wuj skrci sobie kark. Wamywacz zrzuci go ze schodw.

- W porzdku. Wic teraz wiem. Jad do domu. Musz wzi prysznic i przygotowa si do pracy. - Nic wicej nie powiesz? - A c mogabym jeszcze powiedzie? - Nie spytasz o pogrzeb? - Nie. - Nie chcesz zna jego ostatniej woli? - Nie. Gwatownie rozoy rce. - No dobrze - stwierdzi, jakby walczy o co ze mn i odkry, e nie ustpi. - No dalej? O co chodzi? - spytaam. - O nic. Po prostu umar nasz wuj. Sdziem, e jest to wystarczajcy powd. - Waciwie masz racj - zauwayam, otwierajc drzwi pikapa i wysiadajc. - Jest wystarczajcy. - Oddaam mu kubek. - Dziki za kaw, braciszku. *** Dopiero gdy dotaram do pracy, zoyam w cao wszystkie fakty! Wycieraam akurat jak szklank i waciwie nie mylaam o wuju Bartletcie, kiedy nagle straciam wszelk si w palcach. - Jezu Chryste, pasterzu z Judei - mruknam, patrzc na rozbite szko u moich stp. - Bill go zabi. *** Nie wiem, skd si wzia moja pewno, ale byam co tego przekonana - od sekundy, w ktrej myl ta przemkna mi przez gow. Moe na wp pica syszaam w nocy, jak Bill wystukuje jaki numer? Moe ostrzega mnie wczeniej mina mojego wampira, gdy opowiedziaam mu o wujku Bartletcie?

Zastanowiam si, czy Bill zapaci jakiemu wampirowi gotwk, czy te odwdziczy mu si w naturze. Do koca zmiany pracowaam w oszoomieniu. Nie mogam nikomu zwierzy si ze swoich podejrze, nie mogam nawet powiedzie, e jestem chora, poniewa ludzie zaczliby pyta, co dokadnie mi dolega. Do nikogo si wic nie odzywaam, tylko pracowaam. Skupiaam si wycznie na kolejnych zamawianych napojach, ktre musiaam przynosi. Po drodze do domu staraam si o niczym nie myle, trzeba byo jednak stawi czoo faktom. Byam wkurzona. Wiedziaam na sto procent, e Bill w swoim bardzo dugim yciu zabi przynajmniej jednego czowieka. Kiedy by modym wampirem, potrzebowa mnstwo krwi, zanim wic zdoby kontrol nad wasnymi potrzebami na tyle, by wystarczy mu yczek tutaj, yczek tam (czyli gdy ju nie musia zabija osb, ktrych krew ssa), zabi - jak mi powiedzia jednego czy dwch nieszcznikw. Wykoczy te Rattrayw. Ale wtedy ratowa mnie, gdy na pewno nie przeyabym ich nocnej napaci na tyach Merlottea. Te dwa trupy bez wahania mu wybaczyam. Dlaczego zatem nie potrafiam przymkn oczu na zamordowanie wujka Bartletta? Czym si ta mier rnia od tamtych? Wuj rwnie mnie skrzywdzi, strasznie mnie skrzywdzi, zmieniajc moje i tak trudne dziecistwo w prawdziwy koszmar. Czy nie poczuam ulgi, a nawet zadowolenia na wiadomo, e znaleziono go martwego? Czy moja odraza wobec interwencji Billa nie zalatywaa najgorszego rodzaju hipokryzj? Tak. Nie? Zmczona i niewiarygodnie zmieszana usiadam na stopniach prowadzcych na ganek mojego domu i otoczywszy rkoma kolana, trwaam nieruchomo w ciemnociach. wierszcze pieway w wysokiej trawie. Bill zjawi si tak cicho i nieoczekiwanie, e w ogle go nie usyszaam. W jednej minucie byam sama z noc, a w nastpnej mj wampir siedzia na schodach obok mnie. - Co chcesz robi dzi wieczorem, Sookie? Otoczy mnie ramieniem.

- Och, Billu - mj gos by ciki od rozpaczy. Rka wampira opada. Nie spojrzaam mu w twarz, tak czy owak nie zobaczyabym jej w mroku. Nie powiniene by tego robi. - Najwyraniej nie zamierza zaprzecza. Ciesz si, e on nie yje, Bill. Ale nie mog... - Sdzisz, e zranibym ci kiedykolwiek, Sookie? - spyta spokojnie tonem osobliwie szeleszczcym. Skojarzyo mi si to z odgosem czowieka idcego przez such traw. - Nie. Moe to dziwne, uwaam jednak, e nie zraniby mnie, nawet gdyby naprawd si na mnie wciek. - Zatem...? - Mam wraenie, Billu, e chodz z Ojcem Chrzestnym... z szefem mafii. Bd si teraz baa cokolwiek ci powiedzie. Nie jestem przyzwyczajona, by kto rozwizywa w ten sposb moje problemy. - Kocham ci. Wyznanie to pado z jego ust po raz pierwszy. Wypowiedzia je gosem cichym, niemal szeptem. - Naprawd, Billu? - Nadal nie podnosiam gowy, czoo przyciskaam cigle do kolan. - Tak, naprawd kocham ci. - Musisz mi wic pozwoli przey moje ycie po swojemu, Billu. Nie moesz go dla mnie zmienia. - Chciaa, ebym ci obroni, kiedy Rattrayowie ci bili. - Punkt dla ciebie. Tyle e wtedy mielimy do czynienia z jawn napaci, a ja mwi o moim codziennym yciu. Czasem bd si wcieka na rnych ludzi, ludzie za bd si zoci na mnie. To normalne. Nie mog za kadym razem martwi si, e kogo zabijesz. Nie potrafi y w ten sposb, kochanie. Rozumiesz, co mwi? - Kochanie? - powtrzy. - Ja take ci kocham - odparam. - Nie wiem dlaczego, ale ci kocham. Mam ochot nazywa ci wszystkimi miosnymi, pieszczotliwymi sowami, nawet jeli brzmi gupio, gdy okrela si nimi wampira. Chc ci mwi, e jeste moim malestwem, e bd ci kocha, a si razem zestarzejemy i osiwiejemy... chocia to si wcale nie zdarzy. Wiem, e nie

jeste czowiekiem, Billu. Wci napotykam na jaki mur, kiedy prbuj ci wyzna, e ci kocham... - Zamilkam. Wszystko ju wykrzyczaam. - Kryzys pojawi si szybciej, ni sdziem - owiadczy wampir. wierszcze wznowiy piew. Suchaam ich przez dugi moment. - Tak. - Co teraz, Sookie? - Musz mie troch czasu. - Aby...? - Aby zdecydowa, czy mio warta jest cierpienia. - Sookie, gdyby wiedziaa, jak odmiennie smakujesz i jak bardzo pragn ci chroni... Wnoszc z tonu Billa, chodzio mu o jakie niezwyke mie i czue doznania. - Dziwnym trafem - oznajmiam - podobnie myl o tobie. Musz jednak y tutaj i musz pozosta sob. Powinnimy ustali pewne zasady i reguy, ktrych nie wolno nam bdzie ama. - Co zatem zrobimy teraz? - Ja bd myle, ty za yj, tak jak ye, zanim mnie spotkae. - Zastanawiam si, czy potrafi egzystowa wrd ludzi. Pewnie czasem skorzystam z czyjej krwi, zamiast tej przekltej syntetycznej. - Wiem, e bdziesz pi krew innych osb... nie tylko moj. - Bardzo si staraam mwi spokojnym gosem. - Prosz jednak, nie wi si z nikim std, z nikim, kogo musz spotyka. Nie zniosabym tego. Wiem, e nie powinnam ci o to prosi, ale prosz. - Jeli ty nie bdziesz si umawia z innymi, ja nie pjd z nikim do ka. - Nie bd si umawia. - Zoenie tej obietnicy wydao mi si niezwykle atwe. - Bdziesz miaa co przeciwko temu, e przyjd czasem do baru? - Ale nie. Nie powiem nikomu, e si rozstalimy. Zreszt wcale si nie rozstajemy. Bill pochyli si, przyciskajc swoje ciao do mojego.

- Pocauj mnie - szepn. Zadaram gow i nasze wargi si spotkay. Miaam wraenie, e ogarnia mnie niebieski ogie, nie gorce pomaraczowoczerwone pomienie, lecz wanie zimny niebieski ogie. Sekund pniej wampir zacz mnie dotyka, a po minucie ja zaczam dotyka jego ciaa. Czuam, jak moje ciao staje si bezkostne i bezwadne. Oderwaam si z westchnieniem. - Och, nie moemy, Bill. Usyszaam, e gono wciga powietrze. - Oczywicie, e nie moemy, skoro si rozdzielamy - potwierdzi cicho, lecz chyba nie wierzy, e mwi powanie. - Jasne, e nie powinnimy si caowa. Co najwyej powinienem rzuci ci na ganek i pieprzy, a zemdlejesz. Kolana naprawd mi si trzsy. Jego umylnie szorstkie sownictwo kontrastujce z lodowatym, a rwnoczenie sodkim gosem, straszliwie spotgowao moj tsknot. Powstanie z miejsca i jazda do domu wymagay ode mnie caego mojego opanowania. Udao mi si. Odjechaam. *** W nastpnym tygodniu zaczam y bez babci i bez Billa. Ciko pracowaam nocami. Po raz pierwszy w moim yciu zachowywaam dodatkow ostrono i dokadnie przekrcaam wszystkie zamki. Gdzie czai si morderca, a ja nie miaam ju swojego potnego obrocy. Rozwaaam zakup psa, nie potrafiam jednak wybra rasy. Chronia mnie tylko moja kotka Tina - w tym sensie, e zawsze reagowaa, kiedy kto przechodzi bardzo blisko domu. Od czasu do czasu dzwoni do mnie prawnik babci, informujc o postpach w likwidacji jej majtku. Zadzwoni do mnie te prawnik Bartletta. Wuj zostawi mi dwadziecia tysicy dolarw; jak na niego bya to wielka suma. O mao nie odrzuciam spadku. Ale zastanowiam si, przyjam pienidze i przekazaam je miejscowemu orodkowi zdrowia

psychicznego; miay zosta uyte na medyczn i psychologiczn pomoc dzieciom, ktre pady ofiar molestowania i gwatu. W centrum ucieszyli si z dotacji. Braam witaminy, cae ich stosy, gdy cierpiaam na lekk anemi. Piam te mnstwo pynw i jadam sporo biaka. Jadam te tyle, ile chciaam, czosnku, ktrego Bill nie tolerowa. Twierdzi wczeniej, e czosnek wydziela si przez pory mojej skry i narzeka nawet wtedy, gdy jadam chleb czosnkowy do spaghetti z sosem misnym. Spaam, spaam i spaam. Pki pracowaam do pna, a pniej spdzaam czas z wampirem, stale byam niedospana. Po trzech dniach Czuam si znacznie lepiej, szczeglnie fizycznie. Wydawao mi si, e jestem nieco silniejsza. Zaczam si interesowa tym, co si dziao wok mnie. Od razu zauwayam, e mieszkacy gminy naprawd wciekaj si na wampiry, ktre zagniedziy si w Monroe. Diane, Liam i Malcolm objedali bary w tym rejonie, najwidoczniej prbujc uniemoliwi innym wampirom przystosowanie si do ycia wrd ludzi. Zachowyway si skandalicznie, a czsto byway wrcz agresywne. Przy wyczynach tej trjki eskapady studentw Louisiana Tech wygldaj na dziecinn zabaw. Wampiry wyranie nie miay pojcia, na co si naraaj. Uderzya im do gw wolno uzyskana dziki opuszczeniu trumien. Prawo do legalnej egzystencji znioso ich liczne ograniczenia, lecz odebrao im najprawdopodobniej take rozwag i ostrono. Malcolm podgryza jakiego barmana w Bogaloosas, Dian taczya nago w Farmerville, Liam omami nieletni z Shongaloo; spotyka si rwnie z jej matk. Ssa krew obu i adnej nie skasowa wspomnie. Pewnej czwartkowej nocy w Merlotcie zauwayam, e Rene rozmawia z Mikeem Spencerem, przedsibiorc pogrzebowym. Zamilkli, gdy si zbliyam, co naturalnie przycigno moj uwag. Weszam wic w umys Mikea i odkryam, e grupa okolicznych mczyzn zamierza spali wampiry z Monroe. Nie wiedziaam, co zrobi. Tych troje moe nie byo przyjacimi Billa,

ale co ich z nim przecie czyo. Z drugiej strony brzydziam si Malcolmem, Diane i Liamem tak samo, jak wszyscy mieszkacy gminy. Poza tym... rany, julek!... skoro ju wiedziaam, nie mogam po prostu zapomnie o planowanym morderstwie i spokojnie sobie y dalej. A moe bya to tylko pijacka gadka w barze. Postanowiam to sprawdzi i zaczam czyta myli innych goci Merlottea. Ku mojej konsternacji, wielu mczyzn wok mnie mylao o podpaleniu wampirzego gniazda. Nie zdoaam niestety wyledzi pomysodawcy, odniosam jednak wraenie, e trucizna wypyna z jednego umysu i zakazia wszystkie inne. Nie istnia aden dowd, e Maudette, Dawn i moj babci zabi wampir. Podobno - jak gosia plotka - raport koronera wykaza co przeciwnego. Wampiry z Monroe wszake zachowyway si okropnie, tote ludzie postanowili je o co obwini i pragnli si ich pozby. A poniewa Maudette i Dawn zostay pogryzione i czsto byway w barach dla wampirw, no c... mieszkacy Bon Temps poczyli wszystkie fakty i znaleli sobie doskonay pretekst do zabjstwa. Bill przyszed do baru sidmej nocy, gdy pracowaam sama. Zupenie nagle zjawi si przy tym samym co zwykle stoliku. By w towarzystwie chopca, ktry wyglda na jakie pitnacie lat i take by wampirem, - Sookie, to Harlen Ives z Minneapolis - zagai Bill, zwyczajnie przedstawiajc dzieciaka. - Harlen - powiedziaam i skinam gow. - Mio mi ci pozna. - Sookie - rzuci, skaniajc gow. - Harlen podruje z Minnesoty do Nowego Orleanu - wyjani Bill gawdziarskim tonem. - Jad na wakacje - wyjani nastolatek. - Od lat chciaem odwiedzi Nowy Orlean. Na pewno wiesz, e to dla nas prawdziwa mekka. - Och... no tak - przyznaam, usiujc mwi spokojnie. - Istnieje numer, pod ktry mona zadzwoni - cign Harlen. Zostajesz wtedy prawdziwym mieszkacem albo wynajmujesz... - Trumn? - spytaam pogodnie. - No c, tak.

- Wy to macie ycie - zaartowaam z najszerszym umiechem. - Co mog wam przynie? Zdaje mi si, e Sam odnowi zapasy krwi. Napijesz si, Bill? Mamy A Rh minus albo O Rh plus. - Och, wezm chyba A Rh minus - odpar Bill, wymieniwszy spojrzenia ze swoim modym towarzyszem. - Zaraz przynios! - Poszam do lodwki za kontuarem, wyjam dwie butelki z krwi, zdjam wieczka i przyniosam buteleczki na tacy. Przez cay czas si umiechaam, dokadnie tak samo jak zawsze. - Wszystko w porzdku, Sookie? - spyta mj wampir bardziej naturalnym gosem, kiedy stawiaam napoje. - Oczywicie, Billu - odrzekam wesoo. Miaam ochot rozbi mu t butelk na gowie. Harlen, phi, te co. Pewnie zanocuje u Billa. No i dobrze! Harlen chciaby pniej pojecha odwiedzi Malcolma poinformowa mnie Bill, kiedy przyszam po puste butelki i spytaam, czy przynie nastpne. - Jestem pewna, e Malcolm bardzo chtnie si spotka z Harlenem palnam, prbujc nie brzmie jak suka, chocia tak si czuam. - Och, Bill jest naprawd cudowny - owiadczy nastolatek, umiechajc si do mnie i pokazujc ky. Bez wtpienia umia sobie radzi z takimi jak ja. - Ale Malcolm jest prawdziw legend! - Uwaaj - warknam w stron Billa. Chciaam mu powiedzie, jakie niebezpieczestwo grozi trjce wampirw z Monroe, cho nie sdziam, by ludzie zbyt szybko obrcili swe zamiary w czyn. Nie chciaam wyjania moich podejrze w szczegach, skoro z Billem siedzia Harlen, ktry mruga piknymi bkitnymi oczyma i wyglda jak modziutki symbol seksu. - Lepiej akurat teraz nie spotyka si z t trjk - dodaam po chwili. Nie byo to chyba zbyt skuteczne ostrzeenie. Bill zerkn na mnie zaintrygowany, ja za odwrciam si na picie i odeszam. Szybko zaczam aowa swego zachowania i aowaam go gorzko. ***

Po wyjciu Billa i Harlena w barze podjto rozmowy na temat planowanego podpalenia. Odnosiam wraenie, e kto specjalnie podjudza zebranych, niestety mimo wysikw nie mogam wykry prowokatora. Podsuchiwaam zarwno mentalnie, jak i dosownie, jednak bez rezultatw. Do Merlottea przyszed Jason. Przywitalimy si, lecz niezbyt ciepo. Prawdopodobnie brat nie wybaczy mi mojej reakcji na mier wujka Bartletta. Wcale wszake o tym nie myla, cakowicie si bowiem skupia na prbie zacignicia do ka Liz Barrett. Liz bya nawet modsza ode mnie, miaa krtkie kasztanowe loczki, due brzowe oczy i niespodziewanie powane podejcie do samej siebie, w czym wydawaa si przypomina Jasona. Gdy ich poegnaam (wypili duy dzban piwa), uwiadomiam sobie, e poziom gniewu w barze wzmg si tak bardzo, i projekt podpalenia zacz nabiera naprawd realnych ksztatw. Szczerze si zaniepokoiam. Z kad minut ludzie coraz bardziej si podkrcali. Byo teraz mniej kobiet, a wicej mczyzn. Wielu przechodzio od stolika do stolika. Coraz szybciej pili. Mnstwo mczyzn stao, zamiast siedzie. Spotkanie nie wygldao wprawdzie jak zebranie czy wiec, a plany nadal przekazywano sobie szeptem. Nikt na przykad nie wskoczy na bar i nie wrzasn: No wic co, chopaki? Bdziemy znosi obecno tych potworw wrd nas? Do zamku! czy co w tym rodzaju. Jaki czas pniej ludzie zaczli wychodzi. Nie rozjechali si jednake do domw, ale stali w grupkach na parkingu. Wyjrzaam przez jedno z okien i potrzsnam gow. Sytuacja robia si powana. Sam rwnie si denerwowa. - Co mylisz? - spytaam go i zdaam sobie spraw, e po raz pierwszy tego wieczoru powiedziaam do niego co innego ni: Daj mi dzban albo Zrb mi jeszcze jedn margarit. - Myl, e postanowili dziaa - odpar. - Tyle e teraz nie pojad do Monroe. Wampiry nie kad si prawie do witu. - Gdzie jest ich dom, Sam?

- Z tego, co zrozumiaem, gdzie na peryferiach Monroe... od zachodniej strony... Innymi sowy, najbliej nas - wyjani. - Ale nie wiem tego na pewno. Po zamkniciu baru jechaam do domu, niemal spodziewajc si Billa na moim podjedzie. Bardzo chciaam mu powiedzie, co si wici. Nie byo go, a ja wolaam nie jecha do jego domu. Dugo si wahaam, w kocu wystukaam jego numer, lecz poczyam si tylko z automatyczn sekretark. Zostawiam wiadomo. Nie miaam pojcia, pod jakim nazwiskiem mogabym znale w ksice numer telefonu wampirw z Monroe, o ile w ogle miay telefon. Kiedy zdjam buty i biuteri... cae to srebro, przeciwko tobie, Bill!... nadal si martwiam, cho niezbyt mocno. Pooyam si do ka i szybko zasnam - w sypialni, ktra naleaa teraz do mnie. wiato ksiyca wpywao przez otwarte aluzje, tworzc na pododze dziwaczne cienie. Gapiam si na nie jednak zaledwie minutk przed zaniciem. Tej nocy nie obudzi mnie telefon, wic Bill nie oddzwoni. *** Telefon zadzwoni dopiero wczenie rano, ju po wicie. - Co? - spytaam oszoomiona, przyciskajc suchawk do ucha. Spojrzaam na zegar. Bya sidma trzydzieci. - Spalili gniazdo wampirw - oznajmi Jason. - Mam nadziej, e twojego tam nie byo. - Co takiego? - spytaam, tym razem w panice. - Spalili dom wampirw w pobliu Monroe. Zaraz po wicie. Callista Street, na zachd od Archer. Przypomniaam sobie, e Bill zamierza zabra tam Harlena. Czy zosta tam? - Nie - warknam zdecydowanym tonem. - Niestety to prawda. - Musz teraz wyj - odburknam i odoyam suchawk.

*** W jaskrawym wietle sonecznym dostrzegam dym. Jego wstgi szpeciy niebieskie niebo. Zwglone drewno wygldao jak skra aligatora. Pojazdy stray poarnej i przedstawicieli prawa parkoway bezadnie na trawniku dwupitrowego budynku. Za t tam staa grupka gapiw. Resztki czterech trumien stay obok siebie na przypalonej trawie. Zauwayam te torb na zwoki. Ruszyam ku nim, ale tak powoli, e szam i szam, a niemal si nie zbliaam. Czuam si jak we nie, w ktrym wbrew wszelkim wysikom nie sposb dotrze do celu. Kto chwyci mnie za rk i usiowa zatrzyma. Teraz nie przypomn sobie, co odpowiedziaam, lecz pamitam czyj przeraon twarz. Powlokam si przez rumowisko, wdychajc swd zwglonych i mokrych przedmiotw. Ten zapach nie opuci mnie chyba do koca ycia. Dotaram do pierwszej trumny i zajrzaam do rodka. Resztki wieka nie chroniy zawartoci przed wiatem. Soce wspinao si coraz wyej i za chwil jego promienie zaczn caowa straszne szcztki spoczywajce na rozmokym, biaym jedwabiu. Czy to by Bill? Nie potrafiam sobie odpowiedzie na to pytanie. Trup rozpada si stopniowo, wrcz na moich oczach. Mae kawaki odpaday patami i wzlatyway porywane przez wiatr albo znikay w malekich smugach dymu w miejscach, gdzie soneczne snopy dotkny ciaa. Kada trumna zawieraa podobne okropnoci. Sam stan przy mnie. - Nazwaby to morderstwem? - spytaam. Potrzsn gow. - Po prostu nie wiem, Sookie. W sensie prawnym, zabijanie wampirw jest morderstwem. W tym przypadku dodatkowo musiaaby udowodni podpalenie, cho pewnie nie byoby to szczeglnie trudne. Oboje czulimy wo benzyny. Wok domu chaotycznie krcili si ludzie, ktrzy co do siebie krzyczeli. Ich dziaania nie wyglday mi na powane ledztwo w sprawie zbrodni. - Jednak te zwoki, Sookie... - Sam wskaza na czarn torb w trawie. - To by prawdziwy czowiek i trzeba ustali

przyczyn jego mierci. Prawdopodobnie nikt z tumu nie bra pod uwag moliwoci, e w domu znajduje si istota ludzka. Moe podpalacze w ogle nie zastanawiali si, co robi. - A dlaczego ty tu jeste, Sam? - Z twojego powodu - odpar po prostu. - Przez cay dzie nie dowiem si, czy wrd zabitych by Bill. - Tak, zdaj sobie z tego spraw. - Co mam robi do koca dnia? Jak mog czeka? - Moe we jakie leki - zasugerowa. - Na przykad piguki na sen albo na uspokojenie? - Nie trzymam takich prochw - odparam. - Zawsze bez kopotu zasypiam. Ta rozmowa stawaa si coraz dziwniejsza. Nagle uznaam, e nie mam mojemu szefowi nic wicej do powiedzenia. Stan przede mn jaki wielki przedstawiciel lokalnego prawa. Poci si w gorcym poranku i wyglda, jakby by na nogach od wielu godzin. Moe pracowa na nocnej zmianie i musia zosta, gdy usysza o poarze. Gdy znani mi ludzie podpalili ten dom! - Znaa pani tych ludzi? - Tak, spotkaam kiedy te osoby. - Potrafi pani zidentyfikowa szcztki? Kto mgby co takiego zidentyfikowa? spytaam z niedowierzaniem. Ciaa niemal ju znikny, stay si bezpciowe i nadal si rozpaday. Posa mi zniechcone spojrzenie. - Zgadza si, prosz pani. Chodzi mi o czowieka. - Zerkn - powiedziaam, zanim zdyam pomyle. Nie potrafiam zapanowa nad zwyczajem cigego pomagania wszystkim wok... Policjantowi chyba przenikno przez gow, e mog si rozmyli, gdy natychmiast klkn na osmalonej trawie i rozpi zamek torby. Okopcona twarz wewntrz naleaa do dziewczyny, ktrej nigdy nie spotkaam. W mylach podzikowaam Bogu. - Nie znam jej - powiedziaam i poczuam, e uginaj si pode mn kolana. Mj szef zapa mnie, zanim upadam.

Musiaam si o niego oprze. - Biedna dziewczyna - szepnam. - Sam, nie wiem, co robi. Wsppraca z policj zabraa mi spor cz dnia. Funkcjonariusze pytali, co wiem o wampirach, do ktrych nalea zniszczony budynek. Opowiedziaam im, lecz nie wniosam zbyt duo do ledztwa. Malcolm, Diane, Liam... Skd pochodzili? Ile mieli lat? Dlaczego osiedlili si w Monroe? Kim byli ich prawnicy? Skd miaabym wiedzie takie rzeczy? Nigdy nie byam te w ich domu. Kiedy mj rozmwca, kimkolwiek by, odkry, e poznaam ich przez Billa, chcia si dowiedzie, gdzie jest Bill i jak mona si z nim skontaktowa. - Moe jest wanie tam - zauwayam, wskazujc na czwart trumn. - Nie ustal tego a do zmroku. - Moja rka sama si podniosa i przykrya mi usta. Wtedy jeden ze straakw wybuchn miechem, a jego towarzysz mu zawtrowa. - Smaone wampiry z Poudnia! - zawoa niszy z nich do mczyzny, ktry mnie przesuchiwa. - Mamy tu smaone luizjaskie wampiry! Gdy kopnam faceta, od razu przesta uwaa swoj wypowied za tak cholernie zabawn. Sam odcign mnie od nieszcznika, a mj rozmwca chwyci straaka, na ktrego napadam. Wrzeszczaam jak potpiona i ruszyabym na niego znw, gdyby mj szef mnie puci. Ale nie puci. Nie zwalniajc ucisku, zacign mnie do mojego samochodu. Pomylaam nagle, jak zawstydzona byaby moja babcia, widzc, e krzycz na urzdnika pastwowego i atakuj go fizycznie. Pod wpywem tej wizji moja szalecza wrogo pka niczym przekuty ig balonik. Pozwoliam, by Sam wepchn mnie na siedzenie pasaera. Nie protestowaam te, kiedy uruchomi samochd i zacz go wycofywa. W zupenej ciszy odwiz mnie do domu. Dotarlimy tam bardzo szybko. Bya dopiero dziesita rano. O tej porze roku do zmroku zostao jeszcze przynajmniej dziesi godzin. Sam poszed odby kilka rozmw telefonicznych, ja natomiast

siedziaam nieruchomo na kanapie i wpatrywaam si przed siebie. Po piciu minutach mj szef wrci do salonu. - Chod, Sookie - poleci szybko. - Twoje aluzje s brudne. - Co? - aluzje. Jak moga je doprowadzi do podobnego stanu? - Co takiego?! - Wyczycimy je. Przynie wiadro, troch amoniaku i jakie szmaty. I zrb kaw. Wykonaam jego polecenie bardzo powoli i ostronie, a towarzyszy mi osobliwy przestrach, e mog wyschn i wyparowa jak ciaa w trumnach. Do chwili, gdy wrciam z wiadrem i szmatami, Sam zdy ju zdj zasony z okien w salonie. - Gdzie masz pralk? - Tam z tyu, za kuchni - bknam, wskazujc. Mj szef odszed do azienki z narczem zason. Babcia wypraa je niecay miesic temu, z okazji wizyty Billa. Nic jednak nie powiedziaam. Opuciam jedn z aluzji, zamknam j i zaczam my. Po wyczyszczeniu wszystkich aluzji umylimy okna. W poowie poranka zaczo pada, wic i tak nie moglibymy wyj na zewntrz. Sam wzi szczotk na dugiej rczce i zdj pajczyny z naronikw wysokiego sufitu, ja za wytaram listwy przypodogowe. Pniej mj szef zdj lustro znad obramowania kominka i odkurzy czci, ktrych nie moglimy dosign, po czym wyczycilimy ognisku, a cae lustro i ponownie umieciam je powiesilimy. obrazek Wyszorowaam stary marmurowy kominek, a nie zosta nawet lad po zimowym nad kominkiem adny przedstawiajcy kwiaty magnolii. Wyczyciam ekran telewizora i kazaam Samowi podnie odbiornik, abym moga odkurzy pod spodem. Woyam wszystkie filmy wideo do pudeek i nakleiam etykietki. Zdjam z kanapy poduszki i za pomoc odkurzacza usunam brud, ktry zebra si pod ni, przy okazji znajdujc dolara i pi centw w monetach. Odkurzyam te dywan i wytaram mopem drewnian podog. Przeszlimy do jadalni i wypolerowalimy wszystko, co mona byo

wypolerowa. Gdy drewno stou i krzese byszczao, Sam spyta mnie, kiedy ostatnio czyciam srebra babci. Nigdy ich nie czyciam. Otworzylimy bufet i odkrylimy, e istotnie trzeba je wyczyci, zanielimy je wic do kuchni, znalelimy rodek do srebra i wszystko wypolerowalimy. Suchalimy radia, po pewnym czasie jednak zdaam sobie spraw, e mj towarzysz wycza je za kadym razem, kiedy zaczynay si wiadomoci. Sprztalimy przez cay dzie. I cay dzie padao. Sam odzywa si do mnie rzadko, wycznie przekazujc mi nastpne zadanie. Pracowaam bardzo ciko. Oboje ciko pracowalimy. Tyralimy a do zmroku. Miaam teraz najczystszy dom w gminie Renard. - Znikam ju, Sookie - owiadczy Sam. - Myl, e chcesz zosta sama. - Tak - przyznaam. - Podzikuj ci kiedy, ale teraz nie mog. Uratowae mnie dzi... Poczuam jego wargi na swoim czole, a potem, minut pniej, usyszaam odgos zatrzaskiwanych drzwi. Usiadam przy stole; ciemno zacza wypenia kuchni. Gdy ju prawie nic nie widziaam, wyszam na zewntrz. Wziam z sob du latark. Nie miao dla mnie znaczenia, e nadal pada. Miaam na sobie dinsow sukienk bez rkaww i sanday - rzeczy, ktre woyam rano, po telefonie Jasona. Staam w ulewnym, ciepym deszczu, wosy lepiy mi si do czaszki, wilgotna sukienka obcise przylegaa do skry. Skrciam w lewo do lasu i ruszyam midzy drzewa. Pocztkowo szam powoli i ostronie, lecz uspokajajcy wpyw Sama stopniowo znika, tote po pewnym czasie ruszyam biegiem. Gazie szarpay moje policzki, cierniste krzewy drapay mi nogi. Wypadam z lasu i zaczam pdzi przez cmentarz; snop wiata z latarki huta si przede mn. Wczeniej kierowaam si do domu po drugiej stronie cmentarza, czyli domu Comptonw. Pniej jednak pomylaam, e Bill prawdopodobnie ukrywa si gdzie tutaj, na tych szeciu akrach ziemi skrywajcej wypenione komi trumny. Stanam w

centrum najstarszej czci cmentarza. Otaczay mnie pomniki i skromne nagrobki, towarzyszyli mi zmarli. - Billu Compton! - krzyknam. - Wyjd natychmiast! Odwracaam si to w prawo, to w lewo, usiujc co dojrze w prawie cakowitych ciemnociach. Wiedziaam, e nawet jeli nie zdoam dojrze mojego wampira, on na pewno zobaczy mnie... O ile oczywicie mg jeszcze widzie, o ile jego ciao nie byo jednym z tych sczerniaych, rozpadajcych si okropnoci, na ktre patrzyam przed domem pod Monroe... Nie dotar do mnie aden dwik. Nic si nie ruszao, syszaam jedynie odgosy ulewnego deszczu. - Bill! Bill! Wychod! - Po prawej stronie raczej wyczuam, ni usyszaam jaki ruch. Zwrciam w tym kierunku snop latarki. Obok mnie poruszya si czerwonawa ziemia i na moich oczach wystrzelia z niej biaa rka. Zway ziemi podnosiy si i osypyway na boki. W kocu powstaa jaka posta. - To ty, Bill? Posta obrcia si w moj stron. Wampir, pokryty czerwonawymi smugami i z wosami penymi grudek ziemi, zrobi niezdecydowany krok w moim kierunku. Nie potrafiam do niego podej. - Sookie - odezwa si. By ju do blisko mnie. - Dlaczego tu jeste? Po raz pierwszy chyba przemawia gosem zdezorientowanym i niepewnym. Musiaam mu powiedzie, ale nie mogam otworzy ust. Kochana? - Kolana znowu si pode mn ugiy i po chwili zupenie niespodziewanie klknam w rozmok traw. - Co si stao, kiedy spaem? - Opad obok mnie. Jego nagie ciao ociekao deszczem. - Nie masz ubrania - mruknam. - Tylko by si pobrudzio. - Odpowied bya absolutnie logiczna. Kiedy id spa w ziemi, zdejmuj je. - Och. Jasne. - Teraz musisz mi wszystko opowiedzie. - Znienawidzisz mnie.

- Co zrobia?! - O mj Boe, to nie ja! Ale mogam ci lepiej ostrzec, mogam zapa ci za rk i zmusi do wysuchania... Prbowaam si do ciebie dodzwoni, Bill! - Co si zdarzyo? Przyoyam mogam utraci. - Oni nie yj, Bill. Wampiry z Monroe. Zgina z nimi dziewczyna. Ludzka dziewczyna. - I Harlen - odpar pozbawionym emocji gosem. - Harlen zosta tam ostatniej nocy. On i Diane bardzo si sobie spodobali. Przypatrywa mi si, czekajc na reszt opowieci. - Kto ich spali. - Z premedytacj. - Tak. Bill kucn obok mnie w deszczu. W mroku nie widziaam jego twarzy. Zaciskaam w doni latark, lecz opucia mnie caa sia. Czuam gniew mojego towarzysza. Czuam jego okruciestwo. Czuam jego gd. Nigdy nie by bardziej wampirem. Obecnie nie dostrzegaam w nim adnych ludzkich cech. Zwrci twarz do nieba i zawy. By wcieky. Zaczam si obawia, e za moment kogo zabije. A najbliej niego znajdowaam si ja. Akurat kiedy pojam, w jakim jestem niebezpieczestwie, Bill zapa mnie za ramiona i przycign ku sobie. Powoli. Nie byo sensu walczy z nim, podejrzewaam, e moja szarpanina podnieciaby go jeszcze bardziej. Trzyma mnie o centymetry od siebie, niemal dotykaam jego skry, czuam jego emocje i mogam smakowa jego wcieko. Pomylaam, e mog si uratowa, kierujc jego straszliw energi w inn stron. Przybliyam si o te dzielce nas kilka centymetrw i donie do jego policzkw. Dotykajc jego skry, uwiadomiam sobie, jak wiele bym stracia i jak duo cige jeszcze

przytknam wargi do jego piersi. Zlizaam deszcz, otaram si policzkiem o sutek Billa, po czym do niego przylgnam. W nastpnej sekundzie wampir musn zbami moje rami, a pniej natar na mnie - twardym, sztywnym i gotowym ciaem pchn mnie tak mocno, e znalazam si nage na poladkach. Wszed we mnie gwatownie; wystraszyam si, e prbuje przebi mnie na wylot. Wrzasnam, a on warkn w odpowiedzi - niczym dzikus albo pierwotny jaskiniowiec. Objam rkoma jego plecy. Po doniach spywa mi deszcz, wiedziaam, e pod paznokciami mam krew Billa. Mj wampir nie przestawa si porusza. Odniosam wraenie, e wbije mnie w to boto, ktre stanie si moim grobem. W kocu zatopi mi ky w szyi. Nagle doszam. Bill zawy, rwnie dowiadczajc orgazmu, po czym opad ciko na moje ciao. Jego ky si cofny i przez chwil oblizywa lady uku na mojej szyi. Przemkno mi przez gow, e mimo woli mgby mnie zabi... Minie nie posuchayby mnie, nawet gdybym wiedziaa, co chc zrobi. Wampir podnis mnie i zanis do swojego domu. Pchn drzwi i wszed ze mn prosto do duej azienki. Pooy mnie delikatnie na dywaniku, ktry natychmiast pobrudzi si od bota, deszczwki i maego strumyka krwi. Nastpnie Bill odkrci kurek z ciep wod, a gdy wanna si napenia, woy mnie do wody, po czym sam do niej wszed. Usiedlimy na siedziskach i wycignlimy nogi w ciepej, spienionej wodzie, ktra szybko zmienia kolor. Wampir zapatrzy si przed siebie. - Wszyscy nie yj? - spyta tak cicho, e niemal niesyszalnie. - Wszyscy... Dziewczyna take - odparam cicho. - Co robia przez cay dzie? - Sprztaam. Sam kaza mi sprzta dom. - Sam - powtrzy zamylonym tonem Bill. - Powiedz mi co, Sookie. Potrafisz czyta Samowi w mylach? - Nie - wyznaam, nagle wyczerpana. Zanurzyam gow, podnisszy za j, dostrzegam, e Bill trzyma w doni butelk z szamponem. Namydli mi wosy, spuka je, a pniej uczesa - tak jak wtedy, gdy pierwszy raz

uprawialimy mio. - Billu, przykro mi z powodu twoich przyjaci owiadczyam. Byam tak zmczona, e ledwie mogam mwi. - I tak bardzo si ciesz, e ty yjesz! - Otoczyam ramionami jego szyj i pooyam mu gow na ramieniu. Byo twarde jak skaa. Pamitam z tego wieczoru jeszcze tylko trzy rzeczy: najpierw mj wampir wytar mnie duym, biaym rcznikiem, potem pomylaam, e poduszka jest bardzo mikka, w kocu Bill wlizgn si do ka, pooy obok mnie i otoczy ramieniem. Pniej zasnam. W nocy obudziam si i usyszaam, e kto kreci si po pokoju. Chyba ni mi si jaki koszmar, gdy strasznie bio mi serce. - Bill? - spytaam. Usyszaam we wasnym gosie strach. - Co si stao? - spyta. Usiad na krawdzi i ko lekko si ugio. - Dobrze si czujesz? - Tak, byem tylko na przechadzce. - Nie ma tam nikogo? - Nie, kochana. - Usyszaam odgos materiau przesuwanego na skrze, po czym wampir znalaz si przy mnie pod kodr. - Och, Billu; moge przecie lee w jednej z tych trumien zauwayam. Nadal pamitaam swj strach i niepokj. - Sookie, pomylaa cho przez chwil, e twoje zwoki mogy si znajdowa w tej torbie na ciaa? Gdyby przyszli tutaj i spalili ten dom... o wicie? - A wic ty musisz odwiedza mnie! Mojego domu nie spal! Ze mn bdziesz bezpieczny - zapewniam go arliwie. - Sookie, posuchaj... Z mojego powodu mogaby umrze. - Co mam do stracenia? - spytaam z pasj w gosie. - Odkd ci spotkaam, przeywam najlepszy okres... najlepszy okres mojego ycia! - Jeli umr, id do Sama. - Przekazujesz mu mnie? - Nigdy - odpar agodnym, zimnym tonem. - Nigdy. Czuam, e chwyta mnie za ramiona. Lea blisko mnie, wspierajc si na okciu. Po chwili przybliy si nieco i jego chodna skra dotkna w wielu miejscach mojej.

- Posuchaj, Bill - powiedziaam. - Nie jestem wyksztacona, ale nie jestem te gupia. Hmm... naprawd brakuje mi dowiadczenia czy obycia, nie uwaam si jednak za osbk naiwn. - Miaam nadziej, e wampir nie umiecha si w ciemnociach. - Mog kaza im ci zaakceptowa. Potrafi to zrobi. - Tak, jeli kto to potrafi, to na pewno ty - przyzna. - Och, znw chc w ciebie wej. - Co masz na myli...? Ojej, ju wiem. Ju rozumiem, co masz na myli. - Wzi moj rk i pooy na swoim czonku. - Ja take tego pragn. - Rzeczywicie pragnam Billa... o ile zdoam si znowu kocha po tym gwatownym stosunku na cmentarzu. Mj wampir by wwczas tak wcieky, e jeszcze teraz byam caa sponiewierana. A jednak poczuam rozchodzce si w moim ciele ciepo, sugerujce niezwyke podniecenie, od ktrego Bill mnie wrcz uzaleni. - Kochanie - szepnam, pieszczc go wszdzie od stp do gowy. - Kochanie. - Pocaowaam wampira i poczuam jego jzyk w swoich ustach. Dotknam jzykiem jego kw. - Umiesz si kocha bez gryzienia? - spytaam, nadal szeptem. - Tak. Kosztowanie twojej krwi to tylko wielki fina. - Byoby prawie tak samo dobrze bez gryzienia? - Nie, nigdy nie bdzie tak dobrze, lecz nie chc ci osabi. - Jeli nie masz nic przeciwko temu - dodaam tytuem prby. Mino kilka dni, zanim zaczam si normalnie czu. - Byem samolubny... ale jeste taka wspaniaa. - Gdy si wzmocni, bdzie jeszcze lepiej - zasugerowaam. - Poka mi, jaka jeste silna - powiedzia artobliwie. - Po si na plecach. Nie mam waciwie pojcia, jak si to robi, wiem jednak, e inni ludzie tak si kochaj. Usiadam na nim okrakiem. Jego oddech syszalnie przyspieszy. Cieszyam si, e w pokoju panuje mrok, a na zewntrz wci pada deszcz. W blasku byskawicy dostrzegam jego oczy; paay. Ostronie usadowiam si we waciwej pozycji (w kadym razie miaam nadziej, e jest waciwa) i wsunam w siebie jego czonek. Pokadaam wielk wiar we wasny instynkt i rzeczywicie niele sobie poradziam.

ROZDZIA SMY

Znw bylimy razem. Moje wtpliwoci przynajmniej chwilowo zaguszy strach, ktry ogarn mnie na myl, e mog straci Billa. W kadym razie ja i mj wampir wrcilimy do naszego wczeniejszego, niespokojnego wsplnego ycia. Jeli pracowaam na nocn zmian, przyjedaam pniej do domu Billa i zwykle spdzaam reszt nocy u niego. Gdy pracowaam w dzie, wampir zjawia si u mnie po zachodzie soca. Ogldalimy telewizj, wychodzilimy do kina albo gralimy w scrabblea. Co trzeci noc wypoczywaam (lub Bill musia si powstrzyma od gryzienia mnie), w przeciwnym razie zaczynaam si czu saba i ospaa. Kiedy wysysa ze mnie zbyt duo krwi, braam mnstwo witamin i elaza, a mj wampir zaczyna si skary na smak; wtedy ograniczaam elazo. Czasem przesypiaam noc, Bill natomiast oddawa si innym czynnociom. Nierzadko czyta bd te wdrowa po okolicy. Czasami pracowa na moim owietlonym lamp podwrzu. Jeeli posila si take krwi innych osb, zachowywa ten fakt w sekrecie, a ofiary znajdowa - tak jak go o to prosiam - z dala od Bon Temps. Okres ten nie by dla mnie atwy, poniewa miaam wraenie, e przez cay czas oboje na co czekamy. Podpalenie gniazda wampirw w Monroe rozwcieczyo Billa i (jak sdz) przestraszyo. Na pewno irytoway go wasne ograniczenia - dla kogo tak potnego na jawie nie jest mia wiadomo wasnej bezradnoci za dnia, w czasie snu. Zastanawialimy si, czy teraz, gdy nie ya trjka prowokatorw, zmieni si spoeczne nastawienie w stosunku do wampirw. Chocia Bill nie powiedzia mi niczego wprost, z tematw, jakie czsto poruszalimy w naszych rozmowach, wywnioskowaam, e wampir martwi si o moje bezpieczestwo. Stale pozostawa wszak na wolnoci morderca Dawn, Maudette i mojej babci. Mczyni z Bon Temps i okolic srodze si pomylili, jeli sdzili, e

spaliwszy wampiry z Monroe, uwolni si od lku przed zabjc. Zgodnie z raportem koronera adnej z zabitych kobiet nie brakowao w chwili zabjstwa krwi. Co wicej, lady po ugryzieniach na ciaach Maudette i Dawn nie tylko wyglday staro, ale rwnie kobiet takie si okazay. Obie Jednoznaczn przyczyn mierci obu byo uduszenie.

uprawiay przed mierci seks. Zostay te zgwacone po mierci. Arlene, Charlsie i ja staraymy si zachowywa skrajn rozwag. Nie wychodziymy same na parking, przed wejciem do swoich domw sprawdzaymy, czy drzwi s zamknite na klucz, a podczas jazdy samochodem stale obserwowaymy towarzyszce nam na drodze auta. Trudno jednak w kadym momencie zachowywa maksymaln ostrono i y w cigym napiciu, tote jestem pewna, e kadej z nas co jaki czas zdarzaa si chwila nieuwagi. Arlene i Charlsie mogy sobie jednak pozwoli na pewne rozkojarzenie, gdy - w przeciwiestwie do dwch pierwszych ofiar - nie mieszkay same. Arlene mieszkaa z dziemi (a czasem take z Rene Lenierem) Charlsie natomiast z mem, Ralphem. Jako jedyna z nich mieszkaam sama. Jason przychodzi do baru prawie co noc i zawsze zamienia ze mn kilka zda. Uwiadomiam sobie, e mj brat stara si naprawi stosunki midzy nami, wic zawsze odpowiadaam mu uprzejmie. Jason jednak pi teraz wicej ni kiedykolwiek, a przez jego ko przewijao si tyle dziewczyn, co przez publiczn toalet. Chocia wydawao mi si, i ywi prawdziwe uczucia dla Liz Barrett... Wsppracowalimy nad kwesti majtku babci i wujka Bartletta, mimo e ta ostatnia sprawa bardziej dotyczya mojego brata ni mnie. Wuj Bartlett zostawi mu wszystko, z wyjtkiem zapisu dla mnie. Pewnej nocy mj brat zamwi dodatkowe piwo, po czym mi si zwierzy, e jeszcze dwukrotnie wzywano go na posterunek policji. Wizyty tam doprowadzay go do szalestwa. W kocu odby rozmow z Sidem Mattem Lancasterem, ktry mu doradzi, by od tej pory zjawia si na posterunku wycznie z nim, swoim adwokatem. - Dlaczego stale ci wzywaj? - spytaam. - Chyba czego mi nie powiedziae. Andy Bellefleur nie gnbi nikogo innego, a wiem, e zarwno

Dawn, jak i Maudette spotykay si z wieloma mczyznami. Jason popatrzy na mnie zmartwiony. Nigdy nie widziaam u mojego przystojnego starszego brata tak zaenowanej miny. - Filmy - wymamrota. Pochyliam si bliej, nie miaam bowiem pewnoci, czy dobrze go usyszaam. - Filmy? - spytaam z niedowierzaniem. - Ciii - sykn. Wyglda na cholernie winnego. - Krcilimy filmy. Chyba byam tak samo zakopotana jak Jason. Siostry i bracia nie musz wiedzie o sobie wszystkiego. - I dae im kopi - podsunam niemiao, zastanawiajc si jednoczenie nad skal jego gupoty. Jason odwrci wzrok. Jego zamglone niebieskie oczy romantycznie zalniy od ez. - Debil - oceniam. - Nie moge wprawdzie wiedzie, e obejrzy je kto poza wami, pomyl jednak, co si zdarzy, kiedy postanowisz si oeni? Co bdzie, jeli jedna z twoich ekskochanek wyle przyszej pannie modej kopi waszej randki? - Dziki, e kopiesz lecego, siostrzyczko. Wziam gboki oddech. - No dobra, dobra. Ju nie krcisz takich filmw, co? - Zdecydowanie pokiwa gow. Nie wierzyam mu. - I wszystko opowiedziae Sidowi Mattowi, prawda? - Kiwn gow z mniejszym przekonaniem. - Dlatego twoim zdaniem Andy jest na ciebie taki city? - Tak sdz - bkn aonie Jason. - C, jeli sprawdz twoje nasienie i nie bdzie pasowao do prbek znalezionych podczas sekcji w pochwach Maudette i Dawn, oczyszcz ci z zarzutw. Do tej pory miaam rwnie niepewn min jak mj brat. W dodatku nigdy wczeniej nie rozmawialimy o mskich prbkach nasienia i kobiecych pochwach. - To samo mwi Sid Matt. Tyle e ja po prostu ju straciem wiar. Hmm, Jason nie ufa najbardziej niezawodnemu naukowemu dowodowi, jaki mona przedstawi w sdzie. - Mylisz, e Andy sfaszuje wyniki? - spytaam.

- Nie, Andy jest w porzdku. Facet wykonuje jedynie swoj robot. Po prostu nie wiem zbyt wiele o DNA. - Debil - powtrzyam i obrciam si, by pj po kolejny dzban piwa dla czterech facetw z Ruston. Podejrzewaam, e s pewnie studentami collegeu, ktrzy postanowili zabawi si na zadupiu. Co do Jasona, pozostaa mi nadzieja, e Sid Matt Lancaster potrafi uywa perswazji. Zanim mj brat opuci Merlottea, rozmawiaam z nim raz jeszcze. - Mogaby mi pomc? - spyta, odwracajc do mnie twarz. Nigdy nie widziaam u niego takiej miny. Stanam przy jego stoliku, gdy jego dzisiejsza dziewczyna wysza do toalety. Jason nigdy wczeniej nie poprosi mnie o pomoc. - W jaki sposb? - Moe poczytasz w mylach przychodzcym do baru ludziom i dowiesz si, ktry z nich jest zabjc? - Och, to nie jest takie atwe, jak ci si wydaje, braciszku - odparam powoli. Zastanowiam si i wyjaniam: - Po pierwsze, taki facet musiaby, siedzc tutaj myle o swojej zbrodni i to dokadnie w momencie, w ktrym postanowi wej w jego umys. Po drugie, nie zawsze sysz wyrane myli. Niektrych osb, owszem, sucha si jak radia. Sysz wtedy myli sowo w sowo. Od innych ludzi niestety otrzymuj tylko mas uczu, nie dosowne zdania... Albo taki bekot, jakby kto mwi przez sen. Rozumiesz? Mniej wicej wiem, co myl, potrafi oceni, czy s zdenerwowani, czy te szczliwi, nie sysz wszake adnych wyrazw. A znowu innymi razy sysz myl, lecz nie mog wytropi, z czyjego umysu pochodzi, szczeglnie jeli w sali panuje tok. Jason gapi si na mnie przez dug chwil. Po raz pierwszy rozmawialimy otwarcie o moim przekltym darze. - Jak ci si udaje nie oszale? - spyta, ze zdumieniem potrzsajc gow. Ju chciaam podj prb wyjanienia mu swoich metod blokowania mzgu przed napywem niechcianych myli, ale do stolika wrcia Liz Barrett - uczesana i ze wie szmink na ustach. Obserwowaam

metamorfoz Jasona w uwodzicielskiego czarusia. Zrzuci swj smutek niczym ciki paszcz, a ja poaowaam, e gdy by sam, nie rozmawiaam z nim duej. Tej nocy, gdy nasz personel by gotw do wyjcia, Arlene spytaa, czy mogabym popilnowa jej dzieci nastpnego wieczoru. Obie miaymy wtedy dzie wolny. Arlene chciaa pojecha do Shreveport z Rene. Kino, potem moe kolacja. - Pewnie - odparam. - Ju od jakiego czasu nie pilnowaam dzieciakw. Nagle twarz mojej przyjaciki zastyga. Arlene, na wp do mnie zwrcona, otworzya usta, po czym si zastanowia chwil i w kocu palna: - Czy... Bill tam bdzie? - Tak, planowalimy obejrze film na wideo. Zamierzaam podjecha jutro rano do wypoyczalni. W takim razie wezm raczej co dla dzieci. Nagle zrozumiaam, o co pyta. - Hej, nie chcesz zostawi u mnie dzieci, jeli odwiedzi mnie Bill? - Czuam, e oczy zwaj mi si do szczelin, a gos przybiera gniewny ton. - Sookie - zacza bezradnie. - Moja droga przyjaciko, bardzo ci kocham. Nie jeste jednak matk, nie moesz zatem mnie zrozumie... Nie zostawi moich dzieci z wampirem. Po prostu nie mog. - Niezalenie od tego, e ja rwnie tam bd i e take kocham twoje dzieci? Niezalenie od tego, e Bill nigdy nie zrobiby krzywdy dziecku? Wciekym ruchem zarzuciam torebk na rami i wyszam tylnymi drzwiami, zostawiajc za sob Arlene, ktra wygldaa na rozdart. Psiako, powinna si czu rozdarta! Skrciwszy w drog prowadzc do mojego domu, troch si ju uspokoiam, cigle jednak byam rozdraniona. Gnbiam si problemami Jasona, denerwowaam na Arlene i z zaskoczeniem rozmylaam nad zachowaniem Wybraam dom. Sama, ktry traktowa mnie jak dalek znajom. Zastanawiaam si, czy wrci do domu, czy te raczej pojecha do Billa.

Odkryam, jak bardzo mj wampir martwi si o mnie, gdy zjawi si u mnie jakie pitnacie minut po godzinie, o ktrej miaam by u niego. - Nie przysza, nie zadzwonia - powiedzia cicho, kiedy otworzyam mu drzwi. - Jestem w zym humorze - wyjaniam. - W paskudnym. - Bill postpi mdrze, nie ruszajc si i nie zbliajc do mnie. - Przepraszam, e si przeze mnie martwie - dodaam po chwili. - Nigdy wicej tak nie postpi. Odeszam wielkimi krokami do kuchni. Pody za mn, a przynajmniej tak przypuszczaam. Zachowywa si zawsze tak cicho, e czowiek - pki nie spojrza - nie mia pewnoci co do miejsca jego pobytu. Mj wampir opiera si o framug drzwi, tymczasem ja staam porodku kuchni i nie wiedziaam, po co tu przyszam. Czuam przypyw gniewu. Znowu si wciekaam. Zawadno mn ogromne pragnienie rzucenia czym, uszkodzenia czego. Wychowano mnie jednak inaczej i nie miaam zwyczaju ulega takim niszczcym impulsom, tote si powstrzymaam. Zamknam oczy, a donie zacisnam w pici. - Bd teraz kopa dziur - warknam i wymaszerowaam przez tylne wyjcie. Otworzyam drzwi do szopy na narzdzia, wziam opat i wyszam na podwrko za domem. Znajdowaa si tam grzdka, na ktrej nie wiem dlaczego - nigdy nic nie roso. Wbiam opat w ziemi, nacisnam stop, po czym wyjam wraz z kawaem ziemi. Pracowaam przed jaki czas. Pagrek ziemi rs, otwr si pogbia. - Mam doskonale wywiczone minie ramion i barkw - zauwayam, opierajc si na opacie i sapic. Bill siedzia na leaku i patrzy. Nic nie mwi. Kontynuowaam kopanie. W kocu miaam przed sob naprawd mi dziur. - Bdziesz co zakopywa? - spyta wampir, widzc, e kocz. - Nie. - Zajrzaam w wykopan przez siebie jam. - Posadz drzewo. - Jaki gatunek? - Db - rzuciam ot tak, z gowy. - Gdzie mona kupi sadzonk?

- W centrum ogrodniczym. Wpadn tam w tygodniu. - Dby bardzo dugo rosn. - Jaka to dla ciebie rnica? - odburknam. Odniosam opat do szopy, potem oparam si o cian, nagle wyczerpana. Bill zrobi ruch, jakby chcia mnie podnie. - Jestem doros kobiet! - wrzasnam. - Umiem wej do domu sama. - Zrobiem ci co? - spyta mj wampir niezbyt miym tonem, ktry sprawi, e si otrzsnam. Do ju chyba sobie pobaaam. - Przepraszam - bknam. - Znw. - Co ci tak rozgniewao? Nie potrafiam powtrzy mu sw Arlene. - Jak ty si pozbywasz wciekoci, Bill? - Wyrywam jakie drzewo - odpar. - Czasami kogo rani. W porwnaniu z reakcjami wampira, kopanie dziury nie wygldao le. I okazao si cakiem konstruktywne. Cho nie do koca si uspokoiam, byo we mnie wicej teraz pokory ni gniewu. Niecierpliwie rozejrzaam si za jakim zajciem. Bill wyranie szybko potrafi interpretowa takie symptomy. - Kochajmy si - zaproponowa. - Kochaj si ze mn. - Nie jestem we waciwym nastroju. - Moe potrafi ci przekona. Okazao si, e potrafi. Fizyczna mio rzeczywicie uwolnia mnie od zbdnego gniewu, nie uleczya jednak smutku. Arlene naprawd zrania moje uczucia. Zagapiam si w przestrze, gdy Bill splata mi wosy. Zajcie to najwidoczniej go uspokajao, tote co jaki czas czuam si jak jego lalka. - Jason by dzisiaj wieczorem w barze - powiedziaam. - Czego chcia? Czasami Bill wykazywa zbyt duy talent w interpretowaniu ludzkich odruchw.

- Odwoa si do moich zdolnoci telepatycznych. Prosi, ebym czytaa w mylach mczyznom przychodzcym do baru, a odkryj morderc. - Z wyjtkiem kilka tuzinw wad, nie jest to zy pomys. - Tak sdzisz? - Gdy morderca znajdzie si w wizieniu, zarwno twj brat, jak i ja bdziemy uwaani za mniej podejrzanych. A ty bdziesz bezpieczna. - To prawda, tyle e nie wiem, jak si za to zabra. Suchanie myli tych wszystkich ludzi byoby trudne, bolesne i strasznie nudne. Wyobra sobie, ilu rzeczy musiaabym wysucha, prbujc wyapa t jedn informacj, przebysk czyjej myli. Nie jest to chyba boleniejsze czy trudniejsze, ni by podejrzewanym o morderstwo. Po prostu dotd przyzwyczaia si nie wykorzystywa swojego daru. - Tak sdzisz? - Zaczam si obraca, chcc spojrze mu w twarz, Bill wszake trzyma mnie mocno, pki nie skoczy zaplata mi wosw. Zastanowiam si, czy moja niech do wasnej telepatii jest objawem samolubstwa i doszam do wniosku, e moe w tym przypadku tym wanie bya. Z drugiej strony poznaabym wiele sekretw rnych osb, straszliwie naruszajc ich prywatno. - Pani detektyw - mruknam, usiujc zobaczy swoje zadanie jako co lepszego od zwykego wcibstwa. - Sookie - powiedzia Bill. Co w jego gosie zwrcio moj uwag. Eric kaza mi ci znw sprowadzi do Shreveport. Mino dobre par sekund, zanim przypomniaam sobie, kim jest Eric. - Ach, ten duy wampir o wygldzie wikinga? - Bardzo stary wampir - ucili Bill. - Chcesz powiedzie, e rozkaza ci mnie tam sprowadzi?! Zupenie mi si to nie podobao. Usiadam na boku ka, Bill za mn. Wreszcie odwrciam si i popatrzyam mu w twarz. Tym razem nie powstrzyma mnie. Gapiam si na niego, widzc na jego obliczu co, czego nigdy przedtem nie widziaam. - Musisz to zrobi - szepnam przeraona. Nie mogam sobie wyobrazi, e kto wydaje Billowi polecenie.

- Ale, kochanie... nie chc si spotyka z Erikiem. - Wnoszc z miny Billa, to stwierdzenie niczego nie zmieniao. - Kim on jest, Ojcem Chrzestnym wampirw? - spytaam gniewnym, penym niedowierzania tonem. - Zoy ci propozycj, ktrej nie moge odrzuci? - Jest ode mnie starszy, a co waniejsze - silniejszy. - Nikt nie jest silniejszy od ciebie - owiadczyam zdecydowanie. - Szkoda, e nie masz racji. - A wic on jest gow jednego z wampirzych stanw czy czego w tym rodzaju? - Tak. Czego w tym rodzaju. Bill zawsze bardzo powcigliwie mwi o sprawach wampirw. Dotychczas jego maomwno mi odpowiadaa. - Czego chce ode mnie? Co si stanie, jeli do niego nie pjd? Pierwsze pytanie mj wampir po prostu pomin milczeniem. - Wyle swoich ludzi... kilkoro swoich ludzi... Dopadn ci. - Kilkoro wampirw. - Tak. - Wpatrzyam si w pozbawione wyrazu, intensywnie brzowe oczy Billa. Sprbowaam przemyle jego sowa. Nie byam przyzwyczajona do wypeniania czyich rozkazw. Obca bya mi sytuacja, w ktrej nie mam adnego wyboru. Kilka dugich minut oceniaam swoje moliwoci. - Czuby si wic zobowizany do walki z nimi? - Oczywicie. Jeste moja. Znw uy okrelenia moja. Odnosiam wraenie, e mwi bardzo powanie. Miaam ochot si buntowa, czuam jednak, e moje jki na nic si nie zdadz. - Chyba musz pj - oznajmiam, starajc si nie dopuci goryczy do gosu. - Chocia to jawny, stary szanta. - Sookie, wampiry nie s podobne do ludzi. Eric wybiera po prostu najlepsze moliwe rodki do osignicia swojego celu, ktrym jest cigniecie ci do Shreveport. Nie musia mi niczego wyjania. Od razu go zrozumiaem. - No c, i ja teraz to rozumiem, lecz w ogle mi si to nie podoba!

Znalazam si midzy motem a kowadem! Do czego Eric mnie potrzebuje? tego! - Eric nie bdzie uprawia z tob seksu ani ci ksa... - zapewni mnie. - chyba e po moim trupie. - Lnica twarz Billa zatracia nagle wszelkie znajome dla mnie rysy i staa si zupenie obca. - On rwnie zdaje sobie z tego spraw - powiedziaam niemiao. Musi wic istnie inny powd, dla ktrego mam si zjawi w Shreveport. - Tak - zgodzi si mj wampir. - Nie znam go jednak. - No c, skoro wizyta nie ma zwizku ani z moim urokiem fizycznym, ani z niezwykoci mojej krwi, musi mie zwizek z moim... maym dziwactwem. - Twoim darem. - Wanie - odparowaam tonem niemal ociekajcym sarkazmem. Moim cennym darem. - Cay gniew, ktry - jak mi si zdawao - zrzuciam z ramion, wrci teraz i osiad na nich niczym dwustukilogramowy goryl. W dodatku na mier si przeraziam. Byam ciekawa, jak si czuje Bill, ale nawet baam si go o to spyta. - Kiedy? - spytaam tylko. - Jutro w nocy. - Chyba trzeba bdzie wzi udzia w tym dziwacznym spotkaniu. Spojrzaam ponad ramieniem Billa na wzorzyst tapet, ktr babcia wybraa dziesi lat temu i obiecaam sobie, e jeli wrc z tego spotkania, zmieni j. - Kocham ci - szepn. Nie byo w tym wszystkim winy Billa. - Ja ciebie te kocham - odparam. Musiaam zapanowa nad chci bagania go: Prosz, nie pozwl, by ten zy wampir mnie zrani, prosz, nie pozwl mu mnie zgwaci. Jeli ja znajdowaam si midzy motem i kowadem, sytuacja Billa bya dwukrotnie gorsza. Nie prbowaam si zastanawia, ile go kosztuje to sztuczne opanowanie. A moe naprawd by spokojny? Czy wampiry potrafi zachowywa cakowity spokj w obliczu czyjego blu i tego Oczywista odpowied pojawia si sekund pniej. Natychmiast spojrzaam na Billa z przestrachem. - Och, nie, nie zrobi

rodzaju bezradnoci? Przyjrzaam si uwanie jego twarzy, znajomym rysom i biaej, matowej cerze, ciemnym ukowatym brwiom i dumnej linii nosa. Zauwayam, e jedynie nieznacznie wysun ky, a wiedziaam, e w peni si wysuwaj, gdy Billa ogarnia wcieko lub dza. - Dzisiaj wieczorem... - zacz. - Sookie... - Trzyma mnie i przyciga do siebie. Chyba miaam si obok niego pooy. - Co takiego? - Myl, e dzi wieczorem powinna si napi mojej krwi. Skrzywiam si. - Cholera! Nie potrzebujesz caej swojej siy na jutrzejsz noc? Przecie nie jestem ranna. - Jak si czua, gdy pia moj krew? Kiedy ci j daem? Pamitasz? Przypomniaam sobie. - Dobrze - przyznaam. - Bya chora? - Nie, ale te prawie nigdy nie choruj. - Miaa wicej energii? - O ile sam mi jej nie odbierae! - odciam si cierpko, jednoczenie czuam jednak, e wargi rozciga mi lekki umiech. - Bya silniejsza? - Hmm... Tak, chyba tak. - Dopiero teraz uwiadomiam sobie, e tydzie temu atwo wniosam nowe krzeso. Wczeniej nie dostrzegaam w tym niczego nadzwyczajnego. - Prociej ci byo kontrolowa wasny dar? - Tak, to rwnie zauwayam. - Zwikszon kontrol przypisaam wasnemu wikszemu odpreniu. - Jeli napijesz si mojej krwi dzi wieczorem, jutro w nocy bdziesz silniejsza. - Ale ty bdziesz sabszy. - Jeli nie wypijesz zbyt duo, zregeneruj si podczas dnia w trakcie snu. A moe bd musia poszuka jakiego dawcy jutro w nocy, przed naszym wyjazdem do Shreveport. - Moj twarz wypeni bl i smutek. Co

innego podejrzewa, e Bill korzysta z krwi rnych osb, co innego wiedzie o tym! - Sookie, robi to dla nas. Obiecuj, e nie bd uprawia seksu z nikim innym. - Skoro uwaasz, e takie rzeczy s konieczne. - Konieczne? Moe. Ale na pewno pomocne. Wierz mi, potrzebujemy wszelkiej dostpnej pomocy... - Och, w porzdku. Jak to zrobimy? Moje wspomnienie nocy, w ktrej ssaam krew Billa, byo bardzo zamglone, z czego dotd byam ogromnie zadowolona. Wampir popatrzy na mnie zagadkowo. Odniosam wraenie, e jest rozbawiony. - Nie jeste podekscytowana, Sookie? - Perspektyw picia twojej krwi? Wybacz, lecz inne rzeczy mnie podniecaj. Potrzsn gow, jakby nie potrafi poj moich sw. - Zapominam - odpar po prostu. - Zapominam, jak si czuj ludzie. Wolaaby z szyi, przegubu, pachwiny? - Z pachwiny nie - rzuciam pospiesznie. - Nie wiem, Bill. Ty postanw. - Szyja - zdecydowa. - Po si na mnie, Sookie. - Jak podczas uprawiania seksu. - To najprostszy sposb. Usiadam zatem na nim okrakiem i delikatnie si pooyam. Czuam si bardzo szczeglnie. Dotd tej pozycji uywalimy wycznie podczas aktu miosnego. - Gry, Sookie - szepn wampir. - Nie mog tego zrobi - zaprotestowaam. - Gry, w przeciwnym razie bd musia uy noa. - Nie mam tak ostrych zbw jak ty. - S wystarczajco ostre. - Zrani ci. - Cicho si rozemia. Jego pier poruszya si pode mn. - Cholera - prychnam. Nie byo sensu tego odwleka, skoncentrowaam si wic i ugryzam

go w szyj. Po chwili kosztowaam w ustach metaliczn krew. Bill jkn cicho, po czym przesun domi po moich plecach w d i jeszcze niej. Jego palce znalazy moje sekretne miejsce. Sapnam z szoku. - Pij - wychrypia. Ssaam mocno. Wampir jkn goniej, gbiej i przytuli si do mnie. Poczuam lekk fal zoci. Przykleiam si do Billa niczym pijawka, a on wszed we mnie i zacz si porusza, obejmujc moje biodra. Piam krew i miaam wizje - na ciemnym tle widziaam biae istoty, ktre wychodziy z ziemi i ruszay na polowanie. Po chwili i ja pdziam przez las. Przede mn dyszaa moja ofiara. Podnieca mnie jej strach. Biegam dugimi susami, syszc krwi ttnic w arteriach ciganego... Mj wampir wyda gone westchnienie i zadra w orgazmie. Podniosam gow znad jego szyi, poczuam fal mrocznej rozkoszy i dowiadczyam spenienia. Ciekawe przeycie dla kelnerki-telepatki z pnocnej Luizjany.

ROZDZIA DZIEWITY

Nazajutrz a do zachodu soca przygotowywaam si a spotkanie. Bill powiedzia, e przed wyjazdem skorzysta gdzie z czyjej krwi i chocia pocztkowo pomys mnie zdenerwowa, w kocu uznaam go za sensowny. Mj wampir mia te racj co do mojego samopoczucia po dawce jego krwi. Byam w wietnym nastroju, czuam si niezwykle silna, ogromnie czujna, niebywale bystra oraz - co mnie nieco zdziwio - bardzo adna. Zastanawiaam si, co woy na mj may prywatny wywiad z wampirem. Nie chciaam wyglda zbyt seksownie, z drugiej strony nie zamierzaam si take omiesza jak bezksztatn sukman. Jak czsto w takich przypadkach, do nich najodpowiedniejsze sandaki i wyday mi si dinsy. Zaoyam biae wydekoltowany jasnoniebieski

podkoszulek. Nie nosiam go, odkd zaczam si spotyka z Billem, poniewa wida byo lady po kach mojego ukochanego. Dzi wszake mogam na wszelkie moliwe sposoby podkrela, e nale do wampira Billa. Przypomniaam sobie jednak policjanta, ktry sprawdza mi ostatnim razem szyj, i do torebki schowaam szalik. Po chwili namysu dodaam jeszcze srebrny naszyjnik. Wyszczotkowaam wosy, ktrych odcie by teraz przynajmniej trzy tony janiejszy i zostawiam je rozpuszczone na plecach. Bill zapuka akurat wtedy, gdy zaczam go sobie wyobraa z kim innym. Otworzyam drzwi i stalimy przez minut w bezruchu, przygldajc si sobie. Wargi mojego wampira miay wicej koloru ni zazwyczaj. Wic... to zrobi! Przygryzam wasne, by czego nie paln. - Zmienia si - zagai pierwszy. - Mylisz, e kto jeszcze to zauway? - Miaam nadziej, e nie. - Nie wiem. - Poda mi rk i poszlimy do jego samochodu. Otworzy mi drzwiczki, a ja przesunam si obok niego, by wsi. Nagle zesztywniaam. - Co si stao? - spyta po chwili. - Nic - odparam, starajc si utrzyma spokojny ton. Usiadam na siedzeniu pasaera i zagapiam si prosto przed siebie.

Wmawiaam sobie, e rwnie dobrze mogabym si wcieka na krow, ktr zabito, aby Bill mg zje hamburgera. Jednak porwnanie nie byo zbyt szczliwe. - Pachniesz inaczej - powiedziaam mu kilka minutach po wjedzie na autostrad. Sporo kilometrw przejechalimy w milczeniu. - Teraz wiesz, jak bd si czu, jeli Eric ci tknie - odparowa. Chocia pewnie czubym si jeszcze gorzej, gdy Ericowi sprawi przyjemno fizyczny kontakt z tob, ja za nie cieszyem si swoim... posikiem. Stwierdziam, e mj wampir nie mwi mi caej prawdy. Osobicie bardzo lubi je, nawet jeli podane potrawy nie nale do moich ulubionych. Doceniaam jednak kurtuazyjn odpowied Billa. Nie mwilimy duo. Oboje niepokoilimy si czekajcym nas spotkaniem. O wiele za wczenie zaparkowalimy przy Fangtasii, tym razem jednak na tyach. Kiedy mj wampir trzyma przede mn otwarte drzwiczki samochodu, walczyam przez chwil z durnym pragnieniem: miaam ochot przylgn do siedzenia i odmwi wyjcia z auta. Gdy wreszcie zmusiam si i wysiadam, czekaa mnie kolejna walka z sam sob - bardzo chciaam ukry si za Billem. W kocu westchnam ciko, wziam go za rk i ruszylimy do drzwi, jakbymy szli na przyjcie, ktrego ju nie moemy si doczeka. Mj wampir oszacowa mnie z aprobat. Zwalczyam impuls posania mu nachmurzonego spojrzenia. Bill cigna zastuka si za w metalowe drzwi i z namalowanym maego napisem: centrum FANGTASIA. Znajdowalimy si w alejce dla personelu i dostawcw, ktra wszystkimi sklepami lokalami handlowego. Parkowao tu kilka innych samochodw, wrd nich czerwony sportowy kabriolet Erica. Wszystkie pojazdy byy drogie. Nie znajdziesz wampira w fordzie fiesta. Bill zastuka: trzy razy szybko, potem dwa razy w duszych odstpach. Zapewne byo to sekretne pukanie wampirw. Przemkno mi przez myl, e moe naucz si te tajnego ucisku doni. Otworzya nam pikna blond wampirzyca, ktra podczas mojej

poprzedniej wizyty w barze siedziaa przy stoliku z Erikiem. Odsuna si na bok bez sowa, pozwalajc nam wej. Gdyby Bill by czowiekiem, zaprotestowaby, e tak mocno trzymam jego do. Wampirzyca znalaza si przed nami szybciej, ni zdoaam dostrzec. Wzdrygnam si. Billa jednak oczywicie zupenie nie zaskoczya. Zaprowadzia nas przez magazyn niepokojco podobny do tego w Merlotcie, a potem krtkim korytarzem. W kocu weszlimy w drzwi po prawej stronie. Eric znajdowa w maym pomieszczeniu. Natychmiast przycign mj wzrok. Bill na szczcie nie klkn i nie pocaowa jego piercienia, cho skoni mu si gboko. W pokoju znajdowa si te drugi wampir barman imieniem Dugi Cie. Wyglda wspaniale w koszuli, wskim krawacie i obcisych spodniach; cay jego strj by w intensywnym zielonym odcieniu. - Bill, Sookie - powita nas Eric. - Dugi Cie, Bill i ty, Sookie, ju si znacie. Sookie, pamitasz Pam? - Czyli blond wampirzyc. - A to jest Bruce. Bruce by czowiekiem, najbardziej przestraszonym czowiekiem, jakiego w yciu widziaam. Wspczuam mu. Mczyzna by w rednim wieku, mia wydatny brzuszek, rzadkie, ciemne wosy, uoone w sztywne fale, obwise policzki i mae usta. Nosi adny garnitur, beowy, z bia koszul i wzorzystym brzowo-granatowym krawatem. Mocno si poci. Siedzia na krzele z prostym oparciem przed biurkiem Erica. Eric naturalnie siedzia w fotelu za biurkiem. Pam i Dugi Cie stali przy cianie naprzeciwko niego, przy drzwiach. Bill zaj miejsce obok nich, jednak gdy ja postanowiam do niego doczy, blond wampir znw si odezwa: - Sookie, posuchaj Brucea. Zastygam, gapic si na mczyzn przez kilka sekund. Czekaam, a przemwi, pniej jednak zrozumiaam, o co chodzi Ericowi. - Czego dokadnie mam sucha? - spytaam, syszc w swoim gosie ostry ton. - Kto w lokalu sprzeniewierzy okoo szedziesiciu tysicy dolarw - wyjani wampir. Rany, temu komu naprawd si spieszy na tamten

wiat! - pomylaam. - I zamiast skaza wszystkich naszych ludzkich pracownikw na mier bd tortury, pomylelimy, e moe zajrzysz w ich umysy i powiesz nam, ktry z nich to zrobi. Powiedzia: mier bd tortury tak spokojnie jak ja mawiam: pilzner bd porter. - I co wtedy zrobisz? - spytaam. Eric wydawa si zaskoczony. - Ta osoba odda nam pienidze - odpar po prostu. - A potem? Zapatrzy si na mnie, mruc due niebieskie oczy. - Och, jeli zdoamy znale dowd zbrodni, oddamy sprawc policji odrzek gadko. Czuam, e e jak z nut. - Zawrzyjmy umow, Ericu - zaproponowaam mu bez umiechu. Wszyscy wok zastygli, na szczcie blond wampir wcale si na mnie nie zdenerwowa. Nawet umiechn si pobaliwie. - Jak, Sookie? - Jeli naprawd oddasz winnego policji, zjawi si znw nastpnym razem, kiedy mnie wezwiesz. - Eric unis brwi. - Tak, wiem, e prawdopodobnie i tak musiaabym si zjawi i wykona twoje polecenie. Lecz czy nie lepiej, e przyjd chtna, pena dobrych intencji? - Po ciele spyn mi pot. Nie mogam uwierzy, e targuj si z wampirem. Eric jednak wyranie rozwaa moje sowa. I nagle zaczam czyta mu w mylach. Wiedzia, e moe zrobi ze mn, co zechce. Wszdzie i w kadej chwili. Wystarczy, e zagrozi Billowi lub innej osobie, ktr kocham. Pragn jednak polepszy swoje kontakty z ludmi i w miar moliwoci przestrzega naszego prawa. Nie chcia nikogo zabija, pki nie bdzie musia. Czuam si, jakbym - zamiast do jego umysu - wpada w d peen zimnych, olizgych, bardzo niebezpiecznych wy. Miaam wprawdzie kontakt jedynie z przebyskiem jego myli... czym w tym rodzaju... tym niemniej nieoczekiwanie uwiadomiam sobie istnienie ogromnej, nieznanej mi dotd rzeczywistoci. - Poza tym - dodaam szybko, zanim wampir zdy odkry, e

znalazam si we wntrzu jego gowy - skd wynika twoja pewno, e zodziej jest czowiekiem? Pam i Dugi Cie poruszyli si nagle, Eric wszake jednym gestem nakaza im spokj. - Interesujca myl - zauway. - Pam i Dugi Cie s moimi partnerami w tym barze. Jeli wszyscy ludzie oka si niewinni, zapewne bdziemy musieli przyjrze si tej parce. - To tylko sugestia - stwierdziam cicho, a Eric przyjrza mi si lodowatymi, niebieskimi oczyma istoty, ktra ledwie pamita, czym jest czowieczestwo. - Zacznij od tego mczyzny - rozkaza. Klknam przy krzele Brucea. Zastanawiaam si, co robi. Nigdy nie czytaam ludziom w mylach na rozkaz. Pewnie pomgby dotyk. Bezporedni kontakt, e tak powiem, uwyraniby transmisj. Wziam mczyzn za rk, lecz wydao mi si to zbyt intymne (poza tym do okazaa si mokra od potu), odsunam mu wic mankiet marynarki i chwyciam za nadgarstek. Nastpnie zajrzaam Bruceowi w mae oczy. Nie wziem tych pienidzy, ten, kto je wzi, jest szalony i gupi, skoro naraa nas na takie niebezpieczestwo, co zrobi Lillian, jeli mnie zabij, a Bobby i Heather, po co w ogle pracowaem dla wampirw, chyba z czystej chciwoci, za ktr teraz pac, Boe, nigdy ju nie zamierzam pracowa dla tych istot, jak ta wariatka moe odkry, kto wzi t pieprzon fors, dlaczego mnie nie puszcza, kim ta dziewucha w ogle jest, czy jest rwnie wampirzyc, czy moe jakim demonem, ma tak dziwne oczy, trzeba byo najpierw ustali, kto ukrad pienidze, a dopiero pniej poinformowa Erica o ich znikniciu.... - Czy to ty wzie pienidze? - wydyszaam, cho byam pewna, e znam ju odpowied. - Nie - jkn Bruce. Pot spywa mu po twarzy, a jego aktualne myli i reakcja na moje pytanie potwierdzay wszystko to, co usyszaam przed chwil. - Wiesz, kto je wzi? - Chciabym wiedzie.

Wstaam, odwrciam si do Erica i potrzsnam gow. - Nie ten facet - rzuciam. Pam wyprowadzia nieszczsnego Brucea, po czym wprowadzia na przesuchanie nastpn osob. Bya to barmanka, ubrana w powczyst czarn sukni z dekoltem i licznymi rozciciami. Postrzpione wosy w odcieniu rdzawego blondu opaday jej na plecy. Praca w Fangtasii stanowia wymarzone zajcie dla mioniczki kw, a dziewczyna miaa blizny udowadniajce, e panienk ciesz te dodatkowe korzyci. Bya tak pewna siebie, e umiechna si do Erica i tak gupia, e miao zaja drewniane krzeso. Nawet zaoya nog na nog w stylu - jak jej si wydawao - Sharon Stone. Zaskoczylimy j - obcy wampir i obca kobieta; nie spodobaam si jej, cho na widok Billa oblizaa sobie wargi. - Hej, kochanie - rzucia pod adresem Erica. Uznaam, e biedaczka nie ma za grosz wyobrani. - Ginger, odpowiedz tej pani na kilka pyta - poleci jej Eric tonem stanowczym, nieubaganym i twardym niczym kamienny mur. Barmanka po raz pierwszy chyba odkrya, e nadesza pora na powag. Skrzyowaa kostki, rce pooya na udach i przyja surow min. - Tak, szefie - odpara. Zaczam si obawia, e zaraz zwymiotuj. Dziewczyna wielkopasko zamachaa do mnie rk, jakby sugerujc: Dalej, wypeniaj polecenia naszego pana. Chwyciam jej przegub, lecz wyrwaa rk. - Nie dotykaj mnie - powiedziaa, niemal syczc. Bya to tak ekstremalna reakcja, e wszystkie wampiry zastygy w oczekiwaniu. Prawie czuam w powietrzu napicie. - Pam, unieruchom Ginger - rozkaza Eric. Wampirzyca w milczeniu przesza za krzeso barmanki, po czym pochylia si nad ni i pooya jej rce na ramionach. Dziewczyna walczya, usiujc porusza gow, Pam jednak mocno j trzymaa. Znowu chwyciam przegub nieszcznicy. - Ukrada pienidze? - spytaam, wpatrujc si w ponce od zoci brzowe oczy Ginger. Zareagowaa gwatownie. Krzyczaa dugo i gono,

obrzucajc mnie przeklestwami. Wsuchaam si w mylowy chaos panujcy w jej maym mdku. - Ona wie, kto je zabra - poinformowaam Erica. Barmanka przestaa nagle krzycze, tylko szlochaa. - Nie moe poda jego imienia - dodaam - bo j ugryz. - Dotknam blizny na szyi Ginger, jakby moje sowa wymagay dokadniejszego wyjanienia. - W jaki sposb jej zabroni - dopowiedziaam po kolejnej prbie odczytania myli dziewczyny. - Nawet nie moe go opisa. - Hipnoza - skomentowaa Pam. Pod wpywem bliskoci barmanki wysuna ky. - Silny wampir. - Sprowadcie jej najblisz przyjacik - podsunam. Ginger trzsa si jak osika. Chyba usiowaa co sobie przypomnie, ale nie moga. - A ta ma zosta czy odej? - spytaa mnie wprost wampirzyca. - Niech odejdzie. Tylko przestraszy t drug. Tak bardzo si zaangaowaam w spraw i po raz pierwszy tak jawnie uywaam mojej dziwnej zdolnoci, e a si baam spojrze na Billa. Wydawao mi si, e nie mog na niego patrze, gdy jego widok osabi mnie. Wiedziaam jednak, gdzie stoi. Wraz z Dugim Cieniem od pocztku przesuchania zastygli w miejscu. Pam wycigna drc Ginger z pokoju. Nie mam pojcia, co z ni zrobia, tak czy owak po chwili wrcia z kelnerk w podobnym stroju. Nowo przybya, imieniem Belinda, bya starsza i mdrzejsza od barmanki. Miaa kasztanowe wosy, okulary i najseksowniej wydte wargi, jakie kiedykolwiek widziaam. - Belindo, z jakim wampirem Ginger si spotyka? - spyta Eric kobiet, gdy tylko usiada, a ja jej dotknam. Kelnerka miaa do rozumu, by spokojnie uczestniczy w rozmowie i tyle inteligencji, by nakaza sobie szczero. - By taki jeden - odpara wprost. Dostrzegam w umyle Belindy zamazany obraz. - Ktry z nich? - spytaam szybko i kelnerka pomylaa imi. Zanim je przekazaam, spojrzaam na Indianina, a wtedy on przeskoczy krzeso, na ktrym siedziaa Belinda, i rzuci si na mnie, kucajc przed kobiet.

Wpadam plecami w biurko Erica i tylko podniesione donie uchroniy mnie przed zbami, ktre Dugi Cie wanie mia zatopi w moim gardle z zamiarem rozprucia go. Ugryz mnie za to w przedrami - tak mocno, e a wrzasnam; a przynajmniej prbowaam wrzasn, niestety po upadku zabrako mi powietrza, wydaam wic z siebie jedynie nerwowy gulgot. Czuam jego cikie ciao na swoim, doskwierao mi ugryzione przedrami i wasny strach. Przypomniaam sobie sytuacj z Rattrayami i fakt, e zaczam si ba mierci z rk Szczurw dopiero wwczas, gdy zrobio si ju niemal za pno. Teraz postanowiam nie wypowiada gono imienia Indianina; wiedziaam, e w takim przypadku wampir natychmiast zada mi miertelny cios. Sekund pniej usyszaam jaki straszny haas i odkryam, e ciao wampira ciy, mi jeszcze bardziej. Nie miaam pojcia, co si stao. Widziaam oczy Indianina nad moim ramieniem. Byy szeroko otwarte, brzowe, oszalae, lodowate... Niespodziewanie zmatowiay, a potem zaczy si zamyka. Z ust wampira chlusna krew. Cz spyna mi na rk, cz dostaa si do moich otwartych ust. Zakrztusiam si. Twarz wampira odsuna si od mojego przedramienia i na moich oczach zapada w siebie, a nastpnie zacza marszczy. Oczy Indianina zmieniy, si w galaretowate sadzawki. Garcie gstych, czarnych wosw wampira spady mi na twarz. Z szoku znieruchomiaam. Czyje rce chwyciy mnie za ramiona i zaczy wyciga spod gnijcego trupa. Odpychaam si stopami, by si wycofa jak najprdzej. Nie czuam smrodu, ale widok rozpadajcego si z niewiarygodn szybkoci wampirzego ciaa by wstrtny i okropnie przeraajcy. Dostrzegam sterczcy z pokrytych Czarn mazi plecw Indianina koek. Eric sta rwnie nieruchomo jak pozostali, tyle e w doni trzyma drewniany motek. Bill znajdowa si tu za mn; to on wycign mnie spod zwok Indianina. Pam czekaa przy drzwiach, rk pooya na ramieniu Belindy. Kelnerka wygldaa na rwnie przestraszon jak ja. Nawet ma powoli zacza nikn w dymie. Stalimy zmroeni, a rozwiaa si jego ostatnia wstga. W kocu na dywanie pozosta tylko niewielki lad przypalenia.

- Bdziesz musia kupi nowy dywan - palnam ni z tego, ni z owego, bo ju naprawd nie mogam znie ciszy. - Masz okrwawione usta - zauway Eric. Wszystkie wampiry w peni wysuny ky i wyglday na podniecone. - Zakrwawi mnie. - Pokna troch? - Prawdopodobnie. Co to znaczy? - Zobaczymy - wtrcia Pam mrocznym, chrapliwym gosem. Przypatrywaa si Belindzie w sposb, ktry przyprawi mnie o wyrane zdenerwowanie. Kelnerka jednak, co byo dla mnie niewiarygodne, wydawaa si z tego spojrzenia dumna. - Zwykle - dodaa wampirzyca, wpijajc si wzrokiem w wydatne wargi Belindy - my pijemy ludzk krew, nie ludzie nasz. Eric przyglda mi si z podobnym zainteresowaniem, jak Pam Belindzie. - Jak teraz postrzegasz swoje otoczenie, Sookie? - spyta miym tonem. Syszc go, nigdy bym nie pomylaa, e dopiero co zabi starego przyjaciela. Hmm... zastanowiam si nad jego pytaniem. Oglnie rzecz biorc, postrzegaam je janiej. Dwiki byy wyraniejsze i syszaam je dokadniej. Miaam ochot odwrci si i spojrze na Billa, baam si jednak spuci wzrok z Erica. - No c, sdz, e my z Billem chyba ju pjdziemy - powiedziaam, jakby byo to jedyne moliwe posunicie. - Zrobiam, Ericu, to, o co prosie. Teraz zamierzamy odej. Nie bdziesz si mci na Ginger, Belindzie i Brusie, prawda? Zawarlimy przecie ukad. - Ruszyam do drzwi z tupetem, ktrego wcale w sobie nie czuam. - Zao si, e musisz i si zaj barem. Kto przyrzdza dzi wieczorem drinki? - Mam zastpc - odpar Eric nieobecnym gosem. Jego oczy ani na moment nie opuciy mojej szyi. - Pachniesz inaczej, Sookie - mrukn, robic ku mnie krok. - Ej, Ericu, pamitaj, e zawarlimy umow - przypomniaam mu uprzejmie i wesoo z wielkim, cho nieco spitym umiechem. - Bill i ja

idziemy wanie do domu, zgadza si? - Zaryzykowaam spojrzenie za siebie, na mojego wampira. Serce we mnie zamaro. Bill mia oczy szeroko otwarte i nieodgadnione oblicze. Obnay ky i cicho powarkiwa. Jego renice byy ogromne. Gapi si na Erica. - Pam, zejd z drogi - poleciam cicho, lecz ostro. Wampirzyca otrzsna si z oszaamiajcej j dzy krwi i jednym spojrzeniem ocenia sytuacj. Otworzya drzwi biura, wypdzia Belind, potem stana obok wyjcia, robic nam miejsce. - Zawoaj Ginger - zasugerowaam, a Pam natychmiast poja sens moich sw. - Ginger - zawoaa chrapliwie. Barmanka wypada z drzwi w dole korytarza. - Eric ci potrzebuje - dodaa. Oblicze Ginger rozjanio si, jakby dziewczyna miaa randk z Davidem Duchovnym. Niemal tak szybko, jak to robi wampiry, zjawia si w pokoju i zacza si ociera o Erica. Eric - jakby otrzsn si z jakiego zaklcia - poruszy si i patrzy z gry na Ginger, ktra gaskaa go domi po piersi. Kiedy si pochyla, by pocaowa barmank, zerkn na mnie ponad jej gow. - Jeszcze si zobaczymy - rzuci, ja za natychmiast wycignam Billa z pomieszczenia. Mj wampir nie chcia odej, miaam wic wraenie, e cign cik kod. Na szczcie w korytarzu zrozumia chyba konieczno zniknicia z Fangtasii. Wyszlimy na zewntrz, popiesznie ruszylimy na parking i ju po chwili siedzielimy w aucie Billa. Obejrzaam swj strj. Cae ubranie miaam pokrwawione i wymite. Dziwnie pachniaam. A fe! Przeniosam wzrok na Billa, zamierzajc si z nim podzieli odczuwanym wstrtem, on jednak gapi si na mnie w niedwuznaczny sposb. - Nie - powiedziaam gwatownie. - Uruchomisz teraz samochd, Billu Compton, i odjedziesz std, zanim co si zdarzy. Stanowczo ci powtarzam, e nie jestem w nastroju do figlw! Nic wicej nie zdyam powiedzie, gdy Bill sign ku mnie, chwyci mnie w pasie i pocign w gr, ku sobie. Jego usta znalazy si na moich, a jego jzyk zacz zlizywa z mojej twarzy krew. Naprawd si wystraszyam. A poza tym wpadam w okropny gniew.

Zapaam mojego wampira za uszy i odcignam jego gow od swojej, uywajc caej posiadanej siy; okazao si, e jestem mocniejsza, ni przypuszczaam. Oczy Billa nadal wyglday jak gbokie jaskinie zaludnione duchami. - Bill! - wrzasnam, potrzsajc nim. - Opanuj si wreszcie! - Powoli wraca do siebie. W kocu drco westchn, po czym lekko pocaowa moje wargi. - No dobrze, moemy wreszcie pojecha do domu? - spytaam, wstydzc si swojego roztrzsionego gosu. - Pewnie - odpar. Wci jeszcze si uspokaja. - Czy czulicie si jak rekiny, ktre zwietrzyy krew? - spytaam po kwadransie milczcej jazdy. Ju prawie wyjechalimy z Shreveport. - Dobra analogia. Nie musia przeprasza. Zachowywa si przecie zgodnie ze swoj natur, zgodnie z instynktem wampira. Nie czu si winny. Ja jednak po prostu zapewne pragnam usysze jego przeprosiny. - Mam wic kopoty? - spytaam wreszcie. Bya druga nad ranem i odkryam, e nie przejmuj si tym wszystkim tak bardzo, jak powinnam. - Eric dotrzyma danego ci sowa - odrzek Bill - nie wiem wszake, czy ciebie osobicie zostawi w spokoju. Chciabym... - doda i zamilk. Chyba po raz pierwszy syszaam, e Bill czego pragnie. - Szedziesit tysicy dolarw nie jest pewnie du sum dla wampira - zauwayam. - Wydaje mi si, e wszyscy macie mnstwo pienidzy. - Wampiry, rzecz jasna, okradaj swoje ofiary - odpar lekkim tonem. Pocztkujce wampiry rabuj zwoki, bardziej dowiadczone potrafi przekona ludzi do dobrowolnego oddawania pienidzy. Dziki naszemu czarowi czowiek zapomina, e to zrobi. Jedni z nas zatrudniaj wasnych doradcw finansowych, drudzy zajmuj si handlem nieruchomociami, jeszcze inni yj z odsetek zainwestowanych w rozmaite fundusze. Eric i Pam wsplnie zaoyli bar. Wikszo pienidzy wyoy Eric, reszt daa Pam. Dugi Cie by im znany od stu lat, wic przyjli go na barmana. A on ich zdradzi. - Dlaczego ich obrabowa?

- Pewnie potrzebowa kapitau na jakie przedsiwzicie - odpar Bill nieobecnym tonem. - Ze wzgldu na swj tryb ycia nie mg po prostu dopa jakiego pracownika banku, zahipnotyzowa go, wzi od niego pienidze, a pniej go zabi... Dlatego zabra je Ericowi. - Eric nie poyczyby mu? - Poyczyby, ale Dugi Cie by zbyt dumny, by go o nie poprosi wyjani. Nastpia kolejna duga cisza. - Zawsze - odezwaam si w kocu - uwaaam wampiry za istoty inteligentniejsze od ludzi. Nie s takie, prawda? - Nie wszystkie - zgodzi si. Gdy dotarlimy na peryferie Bon Temps, poprosiam Billa o odwiezienie do domu. Spojrza na mnie z ukosa, nic jednak nie powiedzia. Moe wampiry s jednak bystrzejsze ni ludzie.

ROZDZIA DZIESITY

Nazajutrz, kiedy przygotowywaam si do pracy, uprzytomniam sobie, e przez jaki czas nie mam ochoty widywa wampirw. Nawet Billa. Byam gotowa przypomnie sobie, e jestem czowiekiem. Kopot w tym, e nie mogam nie zauway, i jestem czowiekiem... hmm... zmienionym. Niby nie stao si nic wielkiego. Kiedy po napaci Szczurw napiam si po raz pierwszy krwi Billa, czuam si uzdrowiona, zdrowa, silniejsza. Lecz nie wyranie inna! Moe troch... no c, seksowniejsza. Po drugim kontakcie z krwi Billa byam naprawd silniejsza i odwaniejsza, gdy miaam wicej pewnoci siebie. Innymi sowy, pokadaam wicej wiary we wasn seksualno i jej moc. Wyranie lepiej i szybciej panowaam nad swoim upoledzeniem. Krew Indianina trafia mi si przez przypadek. Spogldajc rano w lustro, odkryam, e zby mam bielsze i ostrzejsze. Moje wosy wydaway si janiejsze i bardziej byszczce, oczy lniy. Wygldaam jak dziewczyna z plakatu reklamujcego higien i zdrowie albo konkretn spraw, jak ykanie witamin czy picie mleka. Ugryzienie na moim przedramieniu (uwiadomiam sobie, e byo to ostatnie ugryzienie Indianina na tej ziemi) nie zagoio si w peni, lecz nie bolao i nie przeszkadzao mi. W pewnej chwili spada mi torebka, a kiedy j podnosiam, wypady z niej drobniaki i potoczyy si pod kanap. Podniosam koniec kanapy jedn rk, drug pozbieraam monety. Jezusie! Wyprostowaam si i wziam gboki wdech. Przynajmniej wiato soneczne nie ranio moich oczu i nie miaam ochoty gry kadego, kogo zobacz. Smakowa mi tost, ktrego jadam na niadanie i wcale nie tskniam za sokiem pomidorowym. Nie zmieniaam si w wampira. Moe stawaam si udoskonalon istot ludzk? W czasach, gdy nie umawiaam si na randki, moje ycie na pewno byo prostsze.

Dotaram do Merlottea. Zauwayam, e nikt nie pokroi cytryn i limonek; podawalimy te owoce do koktajli alkoholowych i herbaty. Wziam wic desk do krojenia i ostry n. Kiedy wyjmowaam z duej lodwki cytryny, Lafayette obwizywa si fartuchem. - Rozjania wosy, Sookie? - spyta. Potrzsnam gow. Oprcz biaego fartucha Lafayette mia na sobie symfoni kolorw: wski jasnoczerwony krawat, ciemno-fioletowe dinsy, czerwone klapki, na powiekach za cienie w kolorze malinowym. - Pewnie wygldaj janiej powiedzia sceptycznie, unoszc wyskubane brwi. - Duo przebywaam na socu - zapewniam go. Dawn nigdy si nie zbliya z Lafayetteem, poniewa by czarny albo poniewa by gejem, zreszt nie wiem... moe z obu wzgldw. Arlene i Charlsie zaakceptoway go, cho nie siliy si na przyjazny ton. Ja jednak zawsze lubiam naszego kucharza, gdy znosi swoje prawdopodobnie trudne yciem z werw i wdzikiem. Zerknam na desk do krojenia. Wszystkie cytryny powiartowaam, wszystkie limonki pokroiam w plasterki. W rku trzymaam ociekajcy sokiem n. Zrobiam to cakiem bezwiednie. W jakie trzydzieci sekund. Zamknam oczy. Mj Boe! Gdy je otworzyam, Lafayette przeskakiwa wzrokiem od mojej twarzy do rk. - Powiedz mi, dziewczyno, e po prostu tego nie widziaem zasugerowa. - Nie widziae tego - potwierdziam. Gos miaam chodny i zrwnowaony, co zauwayam z zaskoczeniem. - Przepraszam, musz je odoy. - Odstawiam owoce w oddzielnych pojemnikach do duej lodwki za barem, gdzie Sam trzyma piwo. Zamykajc drzwi, zobaczyam mojego szefa. Sta z rkoma skrzyowanymi na piersi. Nie wyglda na szczliwego. - Wszystko w porzdku? - zapyta. Jego jasnoniebieskie oczy badawczo zlustroway mnie od gowy do stp. - Robisz co z wosami? - doda niepewnie. Rozemiaam si. Odkryam, e z atwoci blokuj te dzi napyw

ludzkich myli. Proces blokowania przesta by bolesny. - Byam dugo na socu - wyjaniam. - A co ci si stao w rk? Popatrzyam na swoje prawe przedrami. Przykryam ugryzienie bandaem. - Pies mnie ugryz. - By szczepiony? - Pewnie. Popatrzyam na Sama z do bliska i wydao mi si, e jego twarde, faliste, rudoblond wosy elektryzuj si i lekko podnosz. Miaam wraenie, e sysz bicie jego serca. Czuam niepewno mojego szefa i jego podanie. Moje ciao zareagowao natychmiast. Skupiam spojrzenie na jego wskich wargach i wcignam w puca wspaniay zapach jego pynu po goleniu. Sam podszed kilka centymetrw. Syszaam jego oddech. Wiedziaam, e penis mu sztywnieje. Wtedy Charlsie Tooten wesza frontowymi drzwiami, zatrzaskujc je za sob. Ja i Sam od razu od siebie odstpilimy. Dziki ci, Boe, za Charlsie - pomylaam. Pulchna, gupia, dobroduszna i pracowita Charlsie bya wymarzon pracownic. Mieszkaa z mem Ralphem, swoim ukochanym od szkoy redniej, ktry pracowa w przetwrni drobiu. Mieli dwie crki - jedn w jedenastej klasie, drug ju zamn. Charlsie uwielbiaa prac w barze, dziki czemu moga wyj z domu i spotka si z ludmi. atwo te radzia sobie z pijakami, ktrzy po rozmowie z ni grzecznie i bez buntu wychodzili z Merlottea. - Cze wam obojgu! - owiadczya radonie. Ciemnobrzowe wosy (od farby LOreal, jak owiadczy Lafayette) cigna gumk tak wysoko, e z wierzchoka gowy zwisay jej w kaskadzie lokw. Bluzk miaa nieskazitelnie czyst, lecz kieszenie szortw byy na wp otwarte, gdy zbyt duo do nich woya. Na nogach miaa gadkie rajstopy przeciwylakowe i teniswki marki Keds. Sztuczne paznokcie pomalowaa na burgundow czerwie. - Moja crka spodziewa si dziecka. Moecie mniej ju nazywa babci! - oznajmia. Zobaczyam, e jest szczliwa jak nigdy dotd. Tak

jak oczekiwaa, przytuliam j, a Sam poklepa po ramieniu. Oboje cieszylimy si z jej widoku. - Kiedy ma si urodzi? - spytaam, ale Charlsie ju znikna. Przez nastpne pi minut nie musiaam si do nikogo odzywa. Potem przysza Arlene (z makijaem niedokadnie zakrywajcym malinki na szyi) i wysuchaa caej historii. Raz tylko wymieniam spojrzenia z Samem. Po krtkiej chwili rwnoczenie odwrcilimy wzrok. Potem zrobia si pora lunchu, musiaam obsuy spory tumek i incydent z szefem popad w zapomnienie. O tej godzinie wikszo ludzi pia niewiele, najwyej piwo lub kieliszek wina. Spora liczba zamawiaa jedynie mroon herbat albo wod. Tum w porze lunchu skada si z osb, ktre akurat przypadkowo znalazy si w pobliu Merlottea, staych bywalcw oraz miejscowych alkoholikw, dla ktrych poudniowy drink by ju trzecim bd czwartym. Przyjmujc zamwienia, przypomniaam sobie prob mojego brata. Reszt swojej zmiany spdziam, przysuchujc si ludzkim mylom, co okazao si bardzo wyczerpujce. Nigdy nie suchaam przez cay dzie. Nigdy nie opuciam mojej mentalnej blokady na tak dugi czas. Czytanie w mylach nie sprawiao mi jednak tak duego blu jak wczeniej i chyba chodniej podchodziam do tego, co sysz. Szeryf Bud Dearborn siedzia przy stoliku z burmistrzem, przyjacielem mojej babci, Sterlingiem Norrisem. Gdy przechodziam, pan Norris wsta i poklepa mnie na ramieniu, a ja zrozumiaam, e widz go pierwszy raz od pogrzebu babci. - Jak sobie radzisz, Sookie? - spyta tonem wspczucia. Wyglda marnie. - Naprawd dobrze, panie Norris. A pan? - C, Sookie, jestem starcem - odpar z niepewnym umiechem. Nawet nie czeka, a zaprotestuj. - Te morderstwa mnie zaamay. Nie byo adnych zabjstw w Bon Temps, odkd Darryl Mayhew zastrzeli Sue Mayhew. A tamtej mierci nie otaczaa adna tajemnica. - Ile to byo... lat temu? Sze? - spytaam szeryfa, jedynie dla przeduenia pogawdki. Chciaam posta przy ich stoliku jeszcze chwil. Wiedziaam, e Norris tak posmutnia na mj widok, poniewa sdzi, i

mj brat zostanie aresztowany za morderstwo Maudette Pickens, co zdaniem burmistrza bdzie najprawdopodobniej oznaczao, e Jason zabi te nasz babci. Pochyliam gow, ukrywajc przed nim oczy. Przypuszczam, e tak. Hmm, pomylmy... pamitam, e ubieralimy si wanie na wystp taneczny Jean-Anne... wic byo to... tak, masz racj, Sookie, sze lat temu. - Szeryf kiwn mi gow na potwierdzenie. - By tu dzi Jason? - rzuci od niechcenia, jakby po namyle. - Nie, nie widziaam go - odrzekam. Szeryf zamwi mroon herbat i hamburgera. Rozpamitywa dzie, w ktrym przyapa Jasona ze swoj Jean-Anne. Obciskiwali si na pace pikapa mojego brata. O, rany! Jean-Anne ma szczcie - pomyla szeryf - e rwnie nie zostaa uduszona. Jego kolejna myl dotkna mnie do ywego: Te zabite dziewczyny to i tak miecie. Czytaam w mylach szeryfa Dearborna jak w ksice. Wyczuwaam kontekst i rozmaite niuanse jego myli. Przemkno mu przez gow: Wykonuj najgorsze prace, nie chodziy do collegeu, pieprz si z wampirami... kompletne dno. Nie potrafi wrcz opisa ogromu blu i gniewu, ktre poczuam, syszc t ocen. Chodziam mechanicznie od stolika do stolika, przynosiam napoje i kanapki, sprztaam resztki, pracujc tak ciko jak zwyke, z tym okropnym umiechem rozcignitym na mojej twarzy. Rozmawiaam z dwudziestoma znanymi mi osobami; myli wikszoci z nich byy niewinne - na przykad, e dzisiejszy dzie jest strasznie dugi. Wielu klientw baru rozmylao o pracy lub o rzeczach, ktre bd musieli zrobi w domu bd te o drobnych problemach do rozwizania, jak na przykad zaatwienie fachowca, ktry naprawi zmywark do naczy, albo konieczno zamwienia na weekend firmy sprztajcej. Arlene ulyo, poniewa dostaa okres. Charlsie zatopia si w przyjemnych marzeniach zwizanych z jej krokiem ku niemiertelnoci, czyli majcym si urodzi wnukiem. Gorliwie si modlia dla crki o lekk ci i bezpieczny pord. Lafayette duma o tym, e wsppraca ze mn staje si coraz

dziwniejsza. Policjant Kevin Pryor zastanawia si, co jego partnerka Kenya robi w wolny dzie. On pomaga matce sprzta szop na narzdzia i nienawidzi kadej minuty spdzonej na tym zajciu. Dotaro do mnie wiele komentarzy (zarwno gonych, jak i niewypowiedzianych) o moich wosach, cerze i bandau na rce. Wielu mczyzn i jedna kobieta uwaali mnie za bardziej pocigajc. Niektrzy spord facetw, ktrzy uczestniczyli w wyprawie zakoczonej podpaleniem domu wampirw, sdzili, e nie maj u mnie najmniejszych szans z powodu mojej sympatii do wampirw i aowali swego czynu dokonanego pod wpywem impulsu. Zapamitaam sobie tych mczyzn w mylach. Nie zapomn im, e mogli zabi mojego Billa, chocia w tej chwili pozostali przedstawiciele wampirzej spoecznoci zajmowali odlege miejsca na mojej licie ulubionych osb. Andy Bellefleur i jego siostra, Portia, jedli razem lunch; mieli zwyczaj si u nas spotyka przynajmniej raz w tygodniu. Portia bya esk wersj Andyego: redniego wzrostu, masywnej budowy, z wydatnymi ustami i szczk. Podobiestwo midzy bratem i siostr wychodzio wszake na korzy jemu, nie jej. Syszaam, e Portia jest bardzo kompetentnym prawnikiem. Moe zasugerowaabym jej spraw Jasona, kiedy zastanawia si nad zatrudnieniem adwokata, gdyby nie bya kobiet... i w tamtym momencie martwiam si raczej o ni ni o mojego brata. Dzisiaj gow prawniczki wypeniay przygnbiajce myli. Chocia bya wietnie wyksztacona i dobrze zarabiaa, smucia si, gdy nikt nie zaprasza jej na randk. Nie potrafia myle o niczym innym. Andy z kolei by zdegustowany, e nadal trwa mj zwizek z Billem Comptonem. Rwnie jego zaciekawiy korzystne zmiany w moim wygldzie. Zastanawia si te, w jaki sposb wampiry uprawiaj mio. I wcale si nie cieszy z faktu, e bdzie musia aresztowa Jasona. Nie uwaa go za bardziej podejrzanego od kilku innych mczyzn, mj brat wydawa mu si jednak najbardziej przestraszony, z czego Andy wnosi, e Jason ma co do ukrycia. Istniay te filmy wideo, na ktrych mj nieszczsny brat uprawia seks - w dodatku do ostry - z Maudette i

Dawn. Gapiam si na detektywa, kontemplujc niepokojcego myli. A przecie Bellefleur wiedzia, do czego jestem zdolna. - Sookie, przyniesiesz mi wreszcie to piwo? - spyta w kocu, machajc w powietrzu wielk doni, czym stara si przycign moj uwag. - Pewnie, Andy - odparam nieobecnym gosem i wycignam z lodwki butelk. - Napijesz si jeszcze herbaty, Portio? - Nie, dziki, Sookie - odpara grzecznie kobieta, oklepujc sobie usta papierow serwetk. Portia przypominaa sobie w mylach okres szkoy redniej, kiedy zaprzedaaby dusz za randk z cudownym Jasonem Stackhouseem. Zastanawiaa si, co mj brat teraz porabia, czy miaaby o czym z nim rozmawia... po czym pomylaa, czy jego wspaniae ciao nie jest przypadkiem warte intelektualnej ofiary. Uwiadomiam sobie, e Portia najwyraniej ani nie widziaa kaset, ani nie wiedziaa o ich istnieniu. Andy by rzeczywicie dobrym policjantem. Sprbowaam wyobrazi sobie Porti z Jasonem i nie mogam powstrzyma umieszku. Spotkanie byoby niesamowitym przeyciem dla nich obojga. Poaowaam - nie po raz pierwszy zreszt - e nie umiem wprowadza myli w ludzkie umysy, tak jak potrafi je stamtd wyciga. Do koca mojej zmiany nie dowiedziaam si niczego interesujcego. Moe jeszcze tylko uderzy mnie jeden szczeg pomylany przez Andyego Bellefleura. Na filmach wideo, ktre mj niemdry brat nakrci, dziewczyny byy agodnie krpowane. Policjantowi fakt ten skojarzy si ze ladami sznura na szyjach ofiar. Reasumujc, tego dnia dla dobra Jasona otworzyam swoj gow na napyw ludzkich myli i dowiadczenie to nie przynioso absolutnie adnych rezultatw. Wszystko, co usyszaam, zmartwio mnie jeszcze bardziej, nie otrzymaam natomiast adnej informacji, ktra mogaby pomc mojemu bratu. Pomylaam, e wieczorem przyjd inne osoby do baru. Nigdy wczeniej chyba nie wpadam do Merlottea ot tak, dla czystej

przyjemnoci. Moe powinnam dzisiaj wieczorem si tu zjawi? Co bdzie robi wtedy Bill? Czy w ogle chciaam go widzie? Czuam si strasznie samotna. Z nikim nie mogam porozmawia o moim wampirze, bo nie istniaa ani jedna osoba, ktrej cho w pewnym stopniu nie szokowaby fakt, e si z nim widuj. Czy mogam powiedzie na przykad Arlene, e jestem smutna, poniewa przeraaj mnie bezwzgldni, wampirzy kumple Billa, a jeden z nich ugryz mnie ubiegej nocy, wpuci mi swoj krew do ust i lec na mnie, zgin przebity kokiem? Arlene nawet sobie nie wyobraaa, e mona mie takie problemy. Nie przychodzi mi do gowy nikt, kto by sobie wyobraa. Nie mogam sobie przypomnie adnej znajomej dziewczyny, ktra spotykaaby si z wampirem, a nie naleaaby do niewybrednych fanek wampirw, mioniczek kw, ktre umawiay si z kadym osobnikiem, byle... by wampirem. Gdy koczyam prac, poprawiony wygld straci moc w tym sensie, e nie dodawa mi ju pewnoci siebie. Czuam si teraz raczej jak wybryk natury. Krciam si po domu, pniej krtko si zdrzemnam, potem podlaam kwiaty babci. Tu przed zmierzchem zjadam jakie gotowe danie, ktre podgrzaam w kuchence mikrofalowej. Mimo i do ostatniej chwili wahaam si, czy wyj z domu, woyam w kocu czerwon koszul, biae spodnie i troch biuterii, po czym pojechaam z powrotem do Merlottea. Czuam si bardzo dziwnie, wchodzc do baru jako klientka. Sam sta za barem i na mj widok unis brwi. Tego wieczoru pracoway trzy kelnerki, ktre znaam jedynie z widzenia, a hamburgery smay inny kucharz; jego twarz dostrzegam w okienku do wydawania posikw. Jason by w barze. Co dziwne, stoek obok niego pozostawa pusty, usiadam wic na nim. Odwrci si do mnie z min przygotowan dla nowej kobiety: usta lekko otwarte, umiech, oczy wytrzeszczone, lecz pogodne. Gdy zobaczy, z kim ma do czynienia, jego oblicze ulego komicznej przemianie.

- Co tu, do diaba, robisz, Sookie? - spyta z oburzeniem. - Mona by sdzi, e nie cieszysz si z widoku wasnej siostry odciam si. Kiedy stan przede mn Sam, nie patrzc mu w oczy, poprosiam go o bourbona z col, - Zrobiam to, co mi kazae, ale jak do tej pory bez rezultatw - szepnam do mojego brata. - Przyjechaam teraz sprbowa z inn grup osb. - Dziki, Sookie - odpar po dugiej przerwie. - Chyba nie zdawaem sobie sprawy, o co ci prosz. Hej, zrobia co z wosami? Nawet zapaci za mojego drinka, gdy mj szef postawi go przede mn. Nie mielimy sobie zbyt duo do powiedzenia, co mi waciwie odpowiadao, poniewa usiowaam si skupi na mylach pozostaych klientw. Przyszo kilku obcych mczyzn i skoncentrowaam si najpierw na nich, sprawdzajc, czy warto ich podejrzewa. Z niechci uznaam, e raczej nie. Jeden myla intensywnie o swojej onie, za ktr bardzo tskni. Z kontekstu wywnioskowaam, e jest jej wierny. Drugi by w naszym barze po raz pierwszy. Podobao mu si tutaj i smakoway mu drinki. Trzeci - podpity - stara si przede wszystkim siedzie prosto. Mia nadziej, e uda mu si wrci samochodem do motelu. Zamwiam drugiego bourbona. Rozmawialimy akurat z Jasonem na temat przypuszczalnej wysokoci opaty, ktr wemie notariusz po sprzeday czci posiadoci naszej babci. W pewnym momencie mj brat zerkn na wejcie i powiedzia: - Ooooo! - Co takiego? - spytaam, nie odwracajc si, by spojrze, na co spoglda. - Siostrzyczko, twj chopak jest tutaj. I nie jest sam. W pierwszej chwili pomylaam, e Bill przyprowadzi jednego ze swoich kumpli wampirw, co byoby z jego strony nierozsdne, a dla mnie przykre. Jednak obrciwszy si, zrozumiaam, skd wzi si w gosie Jasona gniew. Bill zjawi si z dziewczyn. Zachowywaa si wobec niego jak dziwka, a on mocno ciska jej rami i badawczo rozglda si po

tumie. Uznaam, e oczekuje mojej reakcji. Zeskoczyam ze stoka, zastanawiajc si, co robi. Byam pijana. W ogle rzadko piam, a po dwch whisky z col wypitych w przecigu kilku minut, nawet jeli si nie saniaam na nogach, to przynajmniej byam wstawiona. Oczy Billa spotkay moje. Odkryam, e waciwie nie spodziewa si spotka mnie tutaj. Nie mogam odczyta jego myli, tak jak odczytaam myli Erica w tamtym strasznym momencie, potrafiam wszake interpretowa jzyk jego ciaa. - Hej, wampirze Billu! - zawoa Hoyt, przyjaciel Jasona. Bill skin mu uprzejmie gow, zacz jednak kierowa dziewczyn - nisk brunetk - w moim kierunku. Naprawd nie miaam pojcia, co robi. - Siostrzyczko, co on knuje? - spyta mj brat. Wyranie si wcieka. - Ta dziewczyna to mioniczka kw z Monroe. Znaem j, kiedy jeszcze lubia normalnych facetw. Nadal nie wiedziaam, jak zareagowa. Czuam si straszliwie zraniona, lecz duma nie pozwalaa mi okaza emocji. Do wasnego chaosu mylowego dodaam te czstk wyrzutw sumienia - nie byam tam, gdzie Bill mnie oczekiwa i nie zostawiam mu kartki. Z drugiej strony (a raczej mojej pitej czy szstej), miaam sporo traumatycznych przey ubiegej nocy na przedstawieniu galowym w barze w Shreveport... gdzie zreszt zjawiam si wycznie z powodu zobowiza wynikajcych z mojego zwizku wanie z Billem. Z powodu tych wszystkich sprzecznych emocji milczaam. Miaam ochot rzuci si na towarzyszk mojego wampira i wdepta j w ziemi, nigdy jednak nie wszczynaam burd w barze (chciaam te stuc Billa, mimo i wiedziaam, e jestem za saba, by wyrzdzi mu choby najmniejsz krzywd). Moe powinnam po prostu wybuchn paczem, przecie zraniono moje uczucia... Nie zamierzaam wszake okazywa saboci. Uznaam, e e najlepiej by niczego po sobie nie pokazywa, Billa i szczeglnie Jason wyranie gotw zaatakowa

prawdopodobnie czeka jedynie na mj zachcajcy go do waki gest.

Oboje zbyt duo ju dzi wypilimy. Kiedy rozwaaam wszystkie opcje, mj wampir przeszed wrd stolikw i zjawi si przede mn. Kobieta wloka si za nim. Zauwayam, e w sali zrobio si ciszej. Wikszo klientw przypatrywaa si nam bez sowa. W oczach stany mi zy, rce mimowolnie zacisnam w pici. wietnie! Najgorsza z moliwych reakcji. - Sookie - odezwa si Bill - zobacz, co Eric podrzuci na mj prg. Ledwie rozumiaam, o czym mwi. - Tak? - spytaam wciekle i zajrzaam dziewczynie w oczy. Byy due, ciemne, podniecone. Wasnych oczu nie zamykaam. Odnosiam wraenie, e jeli zamrugam, wypyn z nich zy. - Jako nagrod - dorzuci Bill. Nie miaam pojcia, jaki by jego stosunek do prezentu Erica. - Taki niby darmowy drink? - odburknam. Sama nie wierzyam, e potrafi przemawia tak jadowitym gosem. Jason pooy mi do na ramieniu. - Spokojnie, siostrzyczko - poleci mi cicho, cho tonem rwnie cierpkim jak mj. - Facet nie jest tego wart. Nie wiedziaam, czego Bill nie jest niby wart, ale czuam, e szybko otrzymam odpowied na to pytanie. Niemal si cieszyam, e wreszcie nie wiem, co robi i nie mam nad niczym kontroli. Wampir bacznie mnie obserwowa. Pod barowymi jarzeniwkami wyglda wybitnie blado. Wiedziaam, e nie napi si krwi swojej towarzyszki. A jego ky pozostaway schowane. - Wyjd ze mn na zewntrz i porozmawiajmy - powiedzia. - I z ni? - Prawie warczaam. - Nie - odpar. - Tylko ze mn. J i tak musz odesa. - Wstrt w jego gosie przekona mnie, wic poszam za Billem na dwr, przez ca drog trzymajc gow prosto i na nikogo nie patrzc. Mj wampir trzyma dziewczyn za rami i cign; praktycznie sza na palcach, by dotrzyma mu kroku. Nie wiedziaam, e Jason idzie za nami, dopki si nie odwrciam i nie zobaczyam go za sob. Weszlimy ju na parking. Na

dworze krcio si troch ludzi, ale i tak byo tu znacznie lepiej ni w zatoczonym barze. - Cze - zagaia wesoo dziewczyna. - Mam imi Desiree. Jasonie, chyba ju si spotkalimy... - Co tu robisz, Desiree? - spyta mj brat tak cicho, e niektrzy mogliby go uzna za zupenie spokojnego. - Eric wysa mnie do Bon Temps. Miaam by nagrod dla Billa dodaa niemiao, patrzc na wampira ktem oka. - Tyle e Bill nie wydaje si szczeglnie podekscytowany. Nie wiem, dlaczego. Jestem przecie bardzo luksusowym prezentem - jkna. - Eric? - spyta mnie Jason. - Wampir z Shreveport. Waciciel baru. Najwiksza szycha w miecie - wyjaniam. - Zostawi j na moim progu - powtrzy Bill. - Nie prosiem o ni. - Co zrobisz? - wydukaam. - Odel j - odrzek niecierpliwie. - Musimy porozmawia, ja i ty. Przeknam lin i bezwiednie rozluniam pici. - Trzeba j odwie z powrotem do Monroe? - spyta mj brat. Wampir wyglda na zaskoczonego. - Tak. Odwieziesz j? Musz porozmawia z twoj siostr. - Jasne - odpar Jason. Rado, z jak to powiedzia, natychmiast wzbudzia moj podejrzliwo. - Nie mog uwierzy, e mi odmawiasz - wtrcia Desiree, patrzc na Billa i wydymajc wargi. - Przedtem nikt mnie nie odrzuci. - Jestem oczywicie wdziczny. A ty na pewno jest jak to uja, luksusowym prezentem - stwierdzi uprzejmie mj wampir. - Mam ju jednak swj... prezent. Maa Desiree gapia si na niego bez zrozumienia, w kocu jej brzowe oczy rozbysy. - To twoja kobieta? - spytaa, kiwajc ku mnie gow. - Tak. Jason przesun si nerwowo, syszc stanowcz odpowied Billa. Desiree obejrzaa mnie sobie dokadnie.

- Ma dziwne oczy - obwiecia. - To moja siostra - doda Jason. - Och. Przepraszam. Ty jeste duo bardziej... normalny. - Desiree zmierzya mojego brata od gry do dou i wydawaa si ogromnie zadowolona efektem. - Hej, jak si waciwie nazywacie? Jason wzi j za rk i zacz prowadzi do swojego pikapa. - Stackhouse - powiedzia. Gdy odeszli kilka metrw, jawnie zacz j podrywa. - Moe po drodze do domu opowiesz mi nieco o tym, czym si teraz zajmujesz... Odwrciam si do Billa, zastanawiajc si nad wielkodusznym uczynkiem Jasona i motywami, jakie nim kieroway. Napotkaam spojrzenie wampira, lecz odniosam wraenie, e uderzam w ceglany mur. - Chcesz wic pomwi? - spytaam szorstko. - Nie tutaj. Jed ze mn do domu. Zaszuraam butem po wirze. - Nie do twojego. - Zatem do twojego. - Nie. Unis ukowate brwi. - Dokd zatem? Dobre pytanie. - Nad stawem moich rodzicw. - Poniewa Jason odwozi pann Ma Czarn do domu, nie bdzie go tam. - Pojad za tob - rzuci krtko. Rozdzielilimy si i kade ruszyo do swojego samochodu. Posiado, na ktrej spdziam kilka pierwszych lat mojego ycia, leaa na zachd od Bon Temps. Skrciam w znajomy wirowy podjazd i zaparkowaam przed skromnym domem utrzymywanym przez Jasona w cakiem dobrym stanie. Bill wyoni si z auta, gdy wysiadaam ze swojego. Daam mu znak, by pody za mn. Obeszlimy dom i zeszlimy po zboczu ciek wyoon duymi pytami chodnikowymi. Chwil pniej znalelimy si przy sztucznym stawie, ktry stworzy mj tato na naszym podwrku za domem, majc nadziej, e latami bdzie w tej wodzie owi

ryby ze swoim synem. Na staw wychodzio patio, a na jednym z metalowych krzese lea zoony koc. Nie pytajc mnie, Bill podnis go, strzsn i rozoy na trawiastym stoku cigncym si od patia do stawu. Usiadam niechtnie, mylc, e siadanie na kocu nie jest bezpieczne z tych samych wzgldw, co spotykanie si z Billem w ktrym z domw. Kiedy byam blisko mojego wampira, w gowie miaam tylko jedno - by jeszcze bliej niego. Przycisnam kolana do piersi i wpatrzyam si przed siebie. Za stawem palio si wiato, ktre odbijao si w niczym nie zmconej wodzie. Bill pooy si obok mnie na plecach. Czuam na swojej twarzy jego wzrok. Splt palce na klatce piersiowej, ostentacyjnie trzymajc z dala ode mnie. - Ostatniej nocy bardzo si przestraszya - zauway obojtnie. - A ty ani troch? - spytaam ciszej, ni planowaam. - Baem si o ciebie. O siebie raczej nie. Chciaam si pooy na brzuchu, martwiam si jednak, e si za bardzo zbli do wampira. Patrzyam na jego skr paajc w wietle ksiyca i ca sob pragnam go dotkn. - Przestraszyam si, e Eric zacznie kontrolowa nasze ycie jako pary. - Nie chcesz ju by ze mn? - Poczuam bl w piersi. By tak okropny, e musiaam pooy na niej do i przycisn. - Sookie? - Bill klkn przy mnie i otoczy mnie ramieniem. Nie mogam odpowiedzie. Brakowao mi oddechu. - Kochasz mnie? - spyta. Kiwnam jedynie gow. - Dlaczego sugerujesz, e chcesz mnie zostawi? Oczy wypeniy mi zy blu. - Przeraaj mnie inne wampiry i ich zachowanie. O co Eric poprosi nastpnym razem? Na pewno kae mi zrobi co jeszcze. Zagrozi na przykad, e w przeciwnym razie ci zabije. Albo e zrobi krzywd Jasonowi. Moe przecie tak postpi, jest do tego zdolny. Gos Billa by rwnie cichy, jak szum grajcego w trawie wierszcza. Jeszcze miesic temu w ogle bym go nie usyszaa. - Nie pacz - poprosi. - Sookie, musz ci poda kilka niezbyt

podanych faktw. - Pomylaam, e mgby mi przekaza tylko jedn mile widzian informacj: powiadomi mnie o mierci Erica. Zaintrygowaa Erica - podj. - Odkry, e posiadasz talent, ktrego wikszo ludzi nie ma lub ma, lecz go ignoruje. Eric przewiduje, e twoja krew jest niezwykle bogata w skadniki odywcze i sodka. - To zdanie mj wampir wypowiedzia ochrypym gosem, pod wpywem ktrego zadraam. - No i jeste pikna. W tej chwili nawet jeszcze pikniejsza. Eric nie zdaje sobie sprawy z tego, e ju trzykrotnie pokna nasz krew. - Wiesz, e Dugi Cie mnie okrwawi? - Tak. Widziaem. - Istnieje jaki przesd zwizany z trzema razami? Bill zarechota typowym dla siebie osobliwym, niskim, guchym, sztucznym miechem. - Nie. Chocia im wicej wampirzej krwi wypijesz, tym bardziej podana stajesz si dla nas, a przy okazji bardziej podana dla wszystkich. I pomyle, e to Desiree uwaaa si za luksusowy prezent! Zastanawiam si, jaki wampir jej to powiedzia. - Taki, ktry chcia si dosta do jej majtek - odparam stanowczo, a Bill znw si rozemia. Uwielbiaam sucha jego miechu. - Mwic mi o mojej atrakcyjnoci, chcesz zasugerowa, e Eric... hmm... mnie poda? - Wanie. - Co go powstrzyma przed wziciem mnie? Twierdzisz, e jest od ciebie silniejszy. - Przede wszystkim kurtuazja i dobre obyczaje. - Nie parsknam, chocia byam tego bliska. - Nie lekcewa moich sw. Przestrzegamy zwyczajw, my wampiry. Musimy y razem przez szereg wiekw. - Co jeszcze? - Nie jestem tak silny jak Eric, ale nie jestem te modym nieopierzonym wampirem. Mgbym powanie zrani Erica w walce. A gdybym mia szczcie, mgbym nawet zwyciy. - Co jeszcze? - By moe - odpar ostronie - ty sama.

- Jak to? - Jeli bdziesz dla niego wartociowa w innym sensie, moe zostawi ci w spokoju, szczeglnie jeli wie, e szczerze tego pragniesz. - Ale ja nie chc by dla niego wartociowa! Nie chc go nigdy wicej widzie! - Obiecaa Ericowi, e mu znw pomoesz - przypomnia mi Bill. - O ile odda zodzieja policji - odciam si. - A co on zrobi? Wbi Dugiemu Cieniowi koek w plecy! - Prawdopodobnie rwnoczenie ratujc ci ycie... - No c, w kocu to ja znalazam dla niego zodzieja! - Sookie, niewiele wiesz o wiecie. Zaskoczona gapiam si na niego. - Pewnie tak. Czsto proste sprawy nagle si komplikuj, a sytuacja niespodziewanie zmienia. - Bill zagapi si w ciemno. - Nawet ja dochodz czasami do wniosku, e nie wiem ju zbyt wiele. - Kolejna ponura przerwa. - Wczeniej tylko raz widziaem, jak jeden wampir zneutralizowa drugiego. Eric zama zasady naszego wiata. - A wic jednak nie ceni sobie waszej kurtuazji i obyczajw, ktrymi chepie si przed chwil. - Pam dobrze go pilnuje. - Kim jest dla niego? - Stworzy j. To znaczy... zrobi z niej wampirzyc, stulecia temu. Wraca do niego od czasu do czasu i pomaga mu w aktualnej pracy. Z Erica zawsze by kawa obuza, a z wiekiem staje si coraz bardziej uparty. Nazwanie Erica upartym wydao mi si ogromnym niedopowiedzeniem. - Musimy si wic z nim spotyka? - spytaam. Bill chyba si zastanawia nad odpowiedzi. - Tak - przyzna w kocu z lekkim alem w gosie. Mimo i ani tobie, ani mi nie odpowiada towarzystwo innych wampirw. Niestety nie mamy wyboru. - A ta sprawa z Desiree? - Eric namwi kogo, by mi j podrzuci na prg. Mia nadziej, e

uciesz si z adnego prezentu, a rwnoczenie sprawdza, jak bardzo jestem ci oddany. Gdybym napi si jej krwi, okazabym si niewierny. Moe zreszt Eric zatru czym jej krew. Moe chcia mnie osabi albo i... zniszczy. - Wzruszy ramionami. - Sdzia, e umwiem si z ni? - Tak. - Na wspomnienie wchodzcej do Merlottea pary poczuam, e moje rysy twardniej. - Nie byo ci w domu. Pojechaem wic ci szuka. - W jego tonie nie byo oskarenia, tylko smutek. - Chciaam posucha myli klientw i pomc w ten sposb Jasonowi. Poza tym cigle si nie uspokoiam po ostatniej nocy. - Ju wszystko midzy nami w porzdku? - Nie, lecz na tyle dobrze, na ile si da - odparam. - Pewnie kady zwizek naraony jest na problemy, zawsze wszystko idzie gadko. Nie braam jednak uwag tak powanych przeszkd. Zdaje mi si, e nigdy nie pokonasz Erica. Wiek jest gwnym kryterium? - C - odrzek Bill. - Pokona go pewnie nie zdoam... - Nagle popatrzy na mnie w zadumie. - Chocia istnieje co, co mog zrobi. Wolabym nie... bo to wbrew mojej naturze... ale bylibymy wtedy bardziej bezpieczni. - Nie naciskaam na niego, czekajc, a sam wyjani. - Tak podsumowa wasne myli. Niczego mi wprawdzie nie wytumaczy, a ja nie spytaam. - Kocham ci - owiadczy. Pomylaam, e to dziwna puenta, niezalenie od kwestii, ktre rozwaa. Jego twarz zamajaczya nade mn. W pmroku wydawaa si wyjtkowo poyskujca i pikna. - Czuj do ciebie to samo - odparam i pooya obie donie na jego piersi, bojc si, e zacznie mnie kusi. - Niestety w tej chwili zbyt wiele jest przeciwko Niele byoby na pocztek pozby si Erica... I druga sprawa. Trzeba porzuci to prywatne ledztwo w sprawie morderstwa. Moemy cign na siebie nieszczcie. Ten morderca ma na sumieniu prawdopodobnie mier twoich spalonych przyjaci, zabi te Maudette i Dawn. Przerwaam i wziam gboki oddech. - Oraz moj babci. Zamrugaam, walczc ze zami. Przyzwyczaiam si powoli do tego, e po powrocie nie zastaj babci w domu. Nie brakowao mi ju tak bardzo rozmw z ni i opowieci o

moich przeyciach, a jednak co jaki czas dopada mnie tak ostry atak alu, e a traciam oddech. - Dlaczego uwaasz, e w zabjca jest take odpowiedzialny za spalenie wampirw z Monroe? - Myl, e wanie morderca podsun pomys klientom w barze tamtego wieczoru i namwi ich do dziaania. Pewnie chodzi od grupki do grupki, podjudzajc facetw. Mieszkam tu przez cae moje ycie i nigdy nie widziaam, eby nasi ludzie tak si zachowywali. Musieli dokona ataku z jakiego powodu. - Podega ich? Podburzy ich do podpalenia? - Tak. - Nie usyszaa imienia w niczyich mylach? - Nie - przyznaam si pospnie. - Moe jutro czego si dowiem. - Jeste optymistk, Sookie. - Zgadza si, jestem. Musz ni by. - Poklepaam go po policzku. Odkd Bill wszed w moje ycie, mj optymizm by cakowicie usprawiedliwiony. - Cigle podsuchujesz, poniewa ywisz nadziej, e zdobdziesz wane informacje - podsumowa. - Mam teraz co do roboty. Zobaczymy si jutro wieczorem w twoim barze, dobrze? Mog... Nie, nie, pozwl, e wytumacz ci wszystko dopiero wtedy. - W porzdku. - Byam ogromnie ciekawa, o co chodzi, ale mj wampir wyranie nie by gotw do wyjanie. Do domu jechaam za tylnymi wiatami samochodu Billa. Tak dotaram a do mojego podjazdu. Po drodze mylaam, e ubiege tygodnie byyby dla mnie jeszcze bardziej przeraajce, gdybym nie miaa wsparcia w osobie wampira. Idc podjazdem ku domowi, martwiam si, e Bill pojecha do siebie, prawdopodobnie zamierzajc odby kilka koniecznych rozmw telefonicznych. W te nieliczne noce, ktre spdzalimy osobno, niby nie skrcaam si ze strachu, byam jednak mocno podenerwowana i niespokojna. Wielokrotnie sprawdzaam, czy zamknam drzwi i okna. W dodatku nie byam przyzwyczajona do ycia w lku, tote teraz myl o kolejnej takiej nocy przygnbia mnie.

Zanim zewntrzne

wysiadam wiato. Nie

samochodu, dostrzegam

uwanie adnego

rozejrzaam ruchu.

si

po gdy

podwrku. Cieszyam si, e przed wyjazdem do baru zostawiam wczone Zwykle, wychodziam, moja kotka Tina sza sobie pobiega, gdy nie lubia samotnoci, dzi wieczorem jednak chyba polowaa gdzie w lesie. Oddzieliam klucz do domu od pozostaych na kku, wypadam z auta, popdziam do frontowych drzwi, wsunam w zamek klucz, ktry w rekordowym czasie przekrciam, po czym zatrzasnam za sob drzwi i przekrciam zasuw. Przemkno mi przez myl, e nie powinnam tak y. Potrzsaam z konsternacj gow i rozwaaam t kwesti, kiedy zupenie nieoczekiwanie co z guchym odgosem uderzyo we frontowe drzwi. Wrzasnam, zanim zdyam si powstrzyma. Pobiegam do przenonego telefonu przy kanapie. Wystukaam numer Billa, chodzc po pokoju i rozgldajc si. Co zrobi, jeli telefon bdzie zajty? Przecie mj wampir prawdopodobnie szed do domu dzwoni! Na szczcie zapaam go. Akurat wszed do domu. W suchawce usyszaam jego zadyszany gos. - Tak? - spyta jak zwykle podejrzliwym tonem. - Billu - wysapaam - kto jest przed domem! Rzuci suchawk. Icie wampirza szybko dziaania! By przy mnie w dwie minuty pniej. Wyjrzaam na podwrko przez nieznacznie podniesion aluzj i zobaczyam Billa wychodzcego z lasu. Porusza si niezwykle prdko i cicho. aden czowiek nie mgby mu dorwna. Na jego widok zalaa mnie potna ulga. Przez sekund wstydziam si, e zadzwoniam do niego po ratunek; powinnam bya sama zapanowa nad sytuacj. Potem jednak pomylaam sobie: A niby dlaczego nie? Dlaczego nie mam zadzwoni po ratunek do znajomej, praktycznie niezwycionej istoty, ktra twierdzi, e mnie ubstwia? Trudno go zabi, jest to niemal niemoliwe, gdy posiada on nieludzk, prawie nadprzyrodzon si. Tak, z pewnoci do takiej osoby dzwoni si w razie niebezpieczestwa.

Bill zbada podwrko i las, krcc si przed domem milczco, z subtelnym wdzikiem. W kocu wszed lekko po schodach. Pochyli si nad czym na frontowym ganku. Z powodu ostrego kta nie potrafiam powiedzie, co tam zobaczy. Gdy si wyprostowa, trzyma co w rkach i patrzy cakowicie... bez wyrazu. Wiedziaam, e taka mina rokuje bardzo le. Niechtnie powlokam si do frontowych drzwi, otworzyam zasuwk i pchnam drzwi siatkowe. Bill nis ciao mojej kotki. - Tina? - spytaam. Gos mi dra, ale zupenie o to nie dbaam. - Nie yje? Wampir kiwn gow, raz tylko ostro ni szarpnwszy. - Co... Jak? - Uduszona, zdaje mi si. Twarz wykrzywia mi si z blu i smutku. Bill sta nieruchomo z kocimi zwokami na rkach, ja natomiast wypakiwaam oczy. - Nigdy nie kupiam sadzonki dbu - powiedziaam, gdy si troch uspokoiam. Mj gos by saby i niepewny. - Moemy pochowa j wic w tej dziurze. - Poszlimy na przydomowe podwrko. Biedny wampir trzyma Tin i usiowa czu si swobodnie, ja za staraam si znw nie rozpaka. Bill klkn i pooy may kbek czarnego futra na dnie mojego wykopu. Przyniosam opat i zaczam zasypywa otwr, jednak widok pierwszej grudy ziemi spadajcej na kocie futerko Tiny sparaliowa mnie. Wampir bez sowa wzi z moich rk opat. Odwrciam si plecami, a on dokoczy straszn prac. - Chod do rodka - poprosi agodnie, kiedy skoczy. Obeszlimy dom i weszlimy od frontu, poniewa nie zdyam jeszcze otworzy kluczem tylnych drzwi. Bill poklepywa mnie i pociesza, chocia wiedziaam, e nigdy nie przepada za Tin. - Niech ci Bg bogosawi, Billu - szepnam. Mocno zacisnam ramiona wok jego szyi, nagle konwulsyjnie drc ze strachu, e jego take kto mi odbierze. Wreszcie przestaam szlocha, czasem tylko

czkajc spazmatycznie. Podniosam wzrok z nadziej, e moje emocje nie zaenoway wampira. Bill by jednak wyranie wcieky. Paajcymi oczyma gapi si na cian nad moim ramieniem. Wyda mi si najbardziej przeraajc istot, jak spotkaam w caym moim yciu. - Odkrye co na podwrku? - spytaam. - Nie. Znalazem tylko lady obecnoci zabjcy. Odciski stp, resztki zapachu. Jednak nic, co mona by przedstawi w sdzie jako dowd doda, czytajc mi w mylach. - Mgby zosta tutaj do czasu, a bdziesz musia odej do... uciec przed socem? - Oczywicie. - Przypatrywa mi si. Uwiadomiam sobie, e naprawd chce zosta i prawdopodobnie zdecydowa tak sam - wczeniej, zanim poprosiam. - Jeli nadal musisz gdzie zadzwoni, skorzystaj z mojego telefonu. Nic nie stoi na przeszkodzie. - Chciaam powiedzie, e bez problemw mog zapaci za jego rozmowy. - Mam znikow kart - wyjani, jeszcze raz mnie zadziwiajc. Kto by pomyla? Umyam twarz i poknam tylenol, pniej woyam nocn koszul. Od dnia, w ktrym zgina babcia, nie czuam takiego smutku. Teraz zreszt mj smutek by inny. Zgon zwierzcia domowego nie moe si naturalnie rwna ze mierci czonka rodziny. Wiedziaam o tym i skarciam si w mylach za ten al, ale niewiele to pomogo. Przemylaam wszystko i nie doszam do adnych logicznych wnioskw. Pamitaam jedynie, e karmiam, szczotkowaam i kochaam moj Tin przez cztery lata. Strasznie bd za ni tskni!

ROZDZIA JEDENASTY

Nazajutrz nerwy miaam jak postronki. Po przyjedzie do pracy powiedziaam Arlene, co si stao, a przyjacika mocno mnie przytulia. - Chciaabym zabi bkarta, ktry zamordowa biedn Tin! powiedziaa. Dziki tym sowom poczuam si duo lepiej. Charlsie take okazaa mi wspczucie, chocia bardziej litowaa si chyba nade mn, ni bya przeraona uduszeniem mojego kota. Sam posa mi tylko srogie spojrzenie. Uwaa, e powinnam zadzwoni do szeryfa albo do Andyego Bellefleura i poinformowa ktrego z nich o zabiciu Tiny. W kocu zatem zatelefonowaam do Buda Dearborna. - Zwykle nie s to przypadki odosobnione - zagrzmia szeryf. - Nikt jednak jeszcze nie zgosi zaginicia ani zabicia zwierzcia domowego. Obawiam si, e tym razem moe to by sprawa osobista, Sookie. Ten twj przyjaciel wampir... czy on lubi koty? Zamknam oczy i gboko wcignam powietrze. Korzystaam z telefonu w biurze Sama, a mj szef siedzia za biurkiem i pisa kolejne zamwienie na trunki. - Bill przebywa w swoim domu, gdy kto zabi Tin i podrzuci j na mj prg - wyjaniam najspokojniej, jak potrafiam. - Zadzwoniam do niego wanie wtedy, a on odebra telefon. - Sam popatrzy na mnie zagadkowo, ja natomiast potoczyam oczyma, przekazujc mu w ten sposb moj opini na temat podejrze Buda Dearborna. - I powiedzia ci, e kotk uduszono - wtrci szeryf powoli. - Tak. - Znalaza wizy? - Nie. Nie widziaam nawet, czym zostaa zwizana. - Co z ni zrobia? - Zakopalimy j. - To by twj pomys czy pana Comptona? - Mj. C innego mielimy zrobi z Tin? - zastanowiam si.

- Moemy pojecha i wykopa twoj kotk. Majc wizy i kota, moglibymy sprawdzi, czy zwierz uduszono podobn metod, co zamordowane kobiety, Dawn i Maudette - tumaczy nieudolnie Dearborn. - Przepraszam, ale nie mylaam o tym. - Dobrze, nie ma to teraz zbytniego znaczenia. Skoro nie masz wizw. - No c, do widzenia. - Odoyam suchawk, prawdopodobnie rzucajc j nieco zbyt mocno, ni byo trzeba. Mj szef unis brwi. - Bud to palant - owiadczyam. - To niezy policjant - odpar Sam spokojnie. - Po prostu nikt z nas nie jest przyzwyczajony do tak straszliwych morderstw w naszej okolicy. - Masz racj - przyznaam po chwili. - Zdenerwowaam si troch, bo Bud cigle mwi o wizach, jakby dopiero co nauczy si nowego sowa. Wybacz mi, e tak si na niego wciekam. - Nikt nie jest doskonay, Sookie. - Chcesz powiedzie, e mog si od czasu do czasu powcieka i da sobie spokj z wyrozumiaoci i tolerancj? Dziki, szefie. Umiechnam si do niego z lekko drwic min i podniosam si z krawdzi jego biurka, o ktre podpieraam si podczas rozmowy telefonicznej. Przecignam si, po chwili jednak dostrzegam, e Sam dosownie wpija si wzrokiem w moj pier, co mnie na powrt speszyo. Wracam do pracy! - rzuciam szybko i dugimi krokami opuciam pokj, starajc si ani troch nie krci biodrami. - Popilnujesz dzi wieczorem dzieci przez kilka godzin? - spytaa nieco niemiao Arlene. Przypomniaam sobie nasz ostatni rozmow na ten temat. Pamitaam, jak niechtnie odniosa si do wizyty Billa. Nie byam matk i nie potrafiam si postawi na jej miejscu. Teraz przyjacika prbowaa mnie przeprasza. - Z przyjemnoci. - Czekaam, czy znw wspomni o Billu, ale nie wspomniaa. - Od ktrej do ktrej? - No c, Rene i ja zamierzamy pojecha do Monroe, do kina wyjania. - Powiedzmy, od osiemnastej trzydzieci? - Jasne. Bd po kolacji? - Och, tak, nakarmi je. Nie mog si doczeka, kiedy zobacz cioci

Sookie. - Ja rwnie chtnie je zobacz. - Dziki - odpara Arlene. Zawahaa si, chyba chciaa co doda, ale zastanowia si. - Widzimy si o osiemnastej trzydzieci - bkna tylko. Do domu dotaram okoo siedemnastej. Wiksz cz drogi przejechaam pod soce, ktre wiecio mi prosto w oczy, jakby si na mnie gapio. Przebraam si w bkitno-zielony kostiumik z dzianiny, wyszczotkowaam wosy i spiam je spink. Zjadam kanapk. Czuam si nieswojo, siedzc samotnie przy kuchennym stole. Dom wydawa mi si duy i pusty, tote naprawd si ucieszyam na widok Rene nadjedajcego z Cobym i Lis. - Arlene odlepi si jeden ze sztucznych paznokci - zagai. Wyglda na zakopotanego, jak to mczyzna zmuszony przekazywa kobiecy problem. - A Coby i Lisa naciskay, by je do ciebie natychmiast przywie. Zauwayam, e Rene nadal jest w swoim stroju roboczym, cznie z cikimi buciorami i czapk. Arlene nie pojedzie z nim do kina, pki mczyzna nie wemie prysznica i nie przebierze si w inny strj. Coby mia osiem lat, a Lisa pi. Natychmiast zawili na mnie niczym wielkie kolczyki. Rene ucaowa je na do widzenia. Dziki swemu uczuciu dla dzieci zyska u mnie kilka punktw, tote umiechnam si do niego z aprobat. Wziam dzieci za rce i ruszyam z nimi do kuchni, gdzie miaam dla nich lody. - Zobaczymy si okoo wp do jedenastej, jedenastej - powiedzia Rene. - O ile ci to odpowiada. - Pooy rk na gace. - Jasne - zgodziam si. Otworzyam usta, by zaoferowa, e mog przenocowa dzieci, tak jak to robiam przy poprzednich okazjach, nagle jednak pomylaam o bezwadnym ciaku Tiny. Zdecydowaam, e dzi dzieci nie zostan u mnie na noc. Tak bdzie dla nich bezpieczniej. Zagoniam park do kuchni, a po minucie czy dwch usyszaam cichnce odgosy starego pikapa Rene, znikajcego na podjedzie. Podniosam Lis. - Ledwie mog ci unie, malutka. Strasznie szybko roniesz! A ty, Coby, zacze si ju goli?

Siedzielimy przy stole przez dobre dwa kwadranse. Dzieci jady lody i przekrzykiway si, opowiadajc mi o swoich osigniciach i wszystkich sprawach, ktre zdarzyy si od naszego ostatniego spotkania. Potem Lisa chciaa mi poczyta, wyjam wic ksieczk do kolorowania z krtkimi podpisami, ktre maa czytaa z dum. Coby musia mi oczywicie udowodni, e potrafi czyta lepiej, pniej za chcieli oglda ulubiony program w telewizji. Zanim si obejrzaam, zrobio si ciemno. - Pnym wieczorem przychodzi mj przyjaciel - powiadomiam oboje. - Ma na imi Bill. - Mama mwia nam, e masz szczeglnego przyjaciela - zauway Coby. - Moe go polubi. Mam nadziej, e jest dla ciebie miy. - Och, jest bardzo miy - zapewniam chopca, ktry wyprostowa si i wypchn do przodu pier, gotw mnie broni, gdyby mj szczeglny przyjaciel okaza si w odczuciu dzieciaka nie do miy. - Przysya ci kwiaty? - spytaa Lisa romantycznym tonem. - Nie, jeszcze nie przysa. Moe dasz mu jako do zrozumienia, e lubi kwiaty? - Ooo. Tak, mog to zrobi. - Poprosi ci o rk? - No c, nie. Ale ja rwnie go nie prosiam. - Bill zapuka do drzwi dokadnie w tym momencie. - Mam towarzystwo - powiedziaam mu, gdy z umiechem otworzyam drzwi. - Sysz - odpar. Wziam go za rk i wprowadziam do kuchni. - Billu, to jest Coby, a ta pannica to Lisa - przedstawiam ich uroczycie. - Wspaniale, wanie chciaem was pozna - odpar ku mojemu zaskoczeniu wampir. - Liso, Coby, nie bdzie wam przeszkadza, e dotrzymam towarzystwa waszej cioci Sookie? Przypatrzyli mu si w zadumie. - Tak naprawd Sookie nie jest nasz cioci - odrzek Coby z powag w gosie. - Ale jest blisk przyjacik naszej mamy.

- To dobrze? - Tak, chocia ciocia twierdzi, e nie przysyasz jej kwiatw - palna Lisa gono i wyranie. Poczuam ogromne zadowolenie, e dziewczynka przezwyciya swj may problem z wymow litery r. Naprawd! Bill zerkn na mnie z ukosa. Wzruszyam ramionami. - No c, dzieci mnie spytay - odparam bezradnie. - Hmm... - powiedzia zamylonym tonem. - Liso, bd si musia poprawi. Dziki, e mi to wytkna. Wiesz moe, kiedy ciocia Sookie ma urodziny? Poczuam, e si czerwieni. - Billu - zawoaam ostro. - Przesta. - Ty wiesz, Coby? - wampir spyta chopca. Malec ze smutkiem potrzsn gow. - Wiem jednak, e przypadaj latem, poniewa ostatnim razem mama zabraa cioci na lunch w Shreveport w jej urodziny i byo bardzo gorco. My zostalimy z Rene. - Jeste inteligentny, e to zapamitae, Coby - oceni Bill. - Jestem nawet bardziej inteligentny! Zgadnij, czego si nauczyem w szkole pewnego dnia. - Coby zerwa si z miejsca i zacz biega. Gdy Coby mwi, Lisa przez cay czas bacznie przygldaa si Billowi. Nagle owiadczya: - Jeste niesamowicie biay, Bill. - Tak - przyzna wampir. - To normalny odcie mojej cery. Dzieci wymieniy spojrzenia. Wydao mi si, e uznay okrelenie normalny odcie cery za chorob. Prawdopodobnie doszy do wniosku, e zadawanie dalszych pyta nie byoby grzeczne. Co jaki czas dzieciaki potrafi si wykaza taktem. Pocztkowo nieco sztywny, w miar upywu wieczoru Bill zacz si rozkrca. Okoo dwudziestej pierwszej poczuam zmczenie, on jednak zajmowa si dziemi a do dwudziestej trzeciej, kiedy przyjechali po nie Arlene i Rene. Przedstawiam moich przyjaci Billowi, ktry uciska im rce w cakowicie zwyczajny sposb.

Nieco pniej zjawi si nastpny go. Przystojny wampir o gstych czarnych wosach uczesanych w nieprawdopodobne fale. Wyszed z lasu, gdy Arlene pakowaa dzieci do ciarwki, a Rene i Bill gawdzili. Mj wampir zamacha niedbale przybyszowi, ten za w odpowiedzi podnis do, po czym doczy do Billa i Rene. Wyranie czu, e go oczekujemy. Z hutawki na frontowym ganku przygldaam si Billowi przedstawiajcemu par nowo przybyemu. Wampir i Rene podali sobie rce. Rene gapi si na nowego i daabym gow, e go rozpozna. Bill spojrza znaczco na Rene i potrzsn gow, wic mczyzna zamkn usta, cho jawnie mia zamiar skomentowa sytuacj. Przybysz by krzepki, wyszy do Billa. Nosi stare dinsy i podkoszulek z napisem: Odwiedziem Graceland. Jego cikie buty miay znoszone obcasy. W rku trzyma plastikow butelk z syntetyczn krwi i od czasu do czasu bra yk. Pan Kulturalny. Moe zasugerowaam si reakcj Rene, lecz im duej patrzyam na nowo przybyego wampira, tym bardziej znajomy mi si zdawa. Sprbowaam wyobrazi go sobie z nieco ciemniejsz karnacj, doda mu w mylach kilka zmarszczek, kaza mu si troch wyprostowa i wla w jego twarz jakie ycie. O mj Boe! To by ten facet z Memphis! Rene odwrci si, by odej, Bill natomiast zacz kierowa przybysza w moj stron. Z odlegoci trzech metrw wampir o wygldzie Elvisa zawoa: - Hej. Bill twierdzi, e kto zabi twojego kota! - Mwi z cikim poudniowym akcentem. Bill zamkn na sekund oczy, ja za - kompletnie oniemiaa - skinam jedynie gow. - No c, przykro mi z tego powodu. Lubi koty - cign, a mnie od razu przenikna przez gow myl, e na pewno nie chodzi mu o gadzenie ich futra. Miaam nadziej, e dzieci tego nie usyszay, zobaczyam jednak przeraon twarz Arlene w oknie pikapa. Dobre wraenie, ktre zrobi Bill, cakowicie si ju zapewne zataro. Rene potrzsn gow za plecami wampira, wsiad za kierownic,

krzykn: Do zobaczenia, po czym wczy silnik. Wystawi jeszcze gow z okna i po raz ostatni obrzuci przybysza spojrzeniem. Musia co powiedzie do Arlene, poniewa ukazaa si ponownie w oknie i zagapia si na istot stojc obok mojego wampira. Gdy obejrzaa sobie obcego dokadniej, z szoku rozdziawia usta. Sekund pniej schowaa gow w pikapie, a ja usyszaam pisk opon odjedajcego auta. - Sookie - odezwa si Bill ostrzegawczym tonem - to jest Bubba. - Bubba - powtrzyam, nie cakiem ufajc swoim uszom. - Tak, Bubba - doda radonie wampir. Z jego przeraajcego umiechu promieniowaa yczliwo. - To wanie ja. Mio ci pozna. Uciskalimy sobie donie. Rwnie si umiechnam. Boe Wszechmogcy, nigdy nie sdziam, e ucisn mu rk! Tyle e on po mierci chyba si zmieni na gorsze. - Bubbo, nie przeszkadza ci, e poczekasz tutaj na ganku? W tym czasie wyjani Sookie nasz umow. - Moe by - rzuci niedbale wampir. Usadowi si na hutawce, rwnie beztroski i gupi jak ameba. Weszlimy do salonu, wczeniej wszake uprzytomniam sobie, e od pojawienia si Bubby nocne stworzenia - takie jak owady i aby - milczay niczym zaklte. - Chciaem ci wszystko wytumaczy, zanim Bubba si tu zjawi szepn Bill. - Niestety nie zdyem. - Czy to jest ta osoba - spytaam cicho - o ktrej myl? - Tak. Wiesz teraz przynajmniej, e prawdziwe s niektre z opowieci osb, ktre go jakoby widziay. Nie nazywaj go jednak po imieniu ani po nazwisku. Nazywaj go Bubb! Co poszo le, gdy zmienia si... z czowieka w wampira... moe z powodu ogromnej iloci substancji chemicznych, ktre mia we krwi... - Ale tak naprawd to on przecie nie yje, zgadza si? - Hmm... nie cakiem. Jeden z naszych by pomocnikiem w kostnicy i jego duym fanem. Dostrzeg podobno malek iskierk ycia tlc si w nim, tote pospiesznie go przemieni. - Przemieni?

- Zmieni w wampira - wyjani Bill. - To by niestety bd. Piosenkarz nie jest ju taki sam jak przedtem, tak w kadym razie twierdz moi przyjaciele. Zrobi si rwnie mdry jak pie drzewa, tote by zarobi na ycie, wykonuje dla nas drobne prace dorywcze. Nie moemy zabiera go midzy ludzi, sama rozumiesz. Kiwnam gow, cho nadal z rozdziawionymi ustami. Oczywicie, e nie mogli. - Jezu - mruknam, cigle oguszona obecnoci tak synnej postaci na moim podwrku. - Pamitaj, e jest gupi i impulsywny. Nie spdzaj z nim czasu sam na sam i zawsze nazywaj go Bubb. C, tak jak ci powiedzia, lubi przede wszystkim zwierzta domowe. Ich krew jednake nie wychodzi mu na dobre. Hmm... teraz przejdmy do powodw, dla ktrych go tutaj cignem... - Staam si z rkami zaoonymi na piersi i z pewnym zainteresowaniem czekaam na wytumaczenie Billa. - Widzisz, kochanie, musz wyjecha z miasta na par dni - doda. Poczuam si niespodziewanie zakopotana. - Co... dlaczego? Nie, zaczekaj. Nie musz wiedzie. - Zamachaam rkoma przed sob, nie chcc si wtrca i usiujc zasugerowa, e mj wampir nie ma obowizku informowa mnie o swoich sprawach. - Powiem ci, gdy wrc - owiadczy stanowczo. - Gdzie wic twj przyjaciel... Bubba... zostanie? - spytaam, cho miaam paskudne uczucie, e ju wiem. - Bubba bdzie ci pilnowa podczas mojej nieobecnoci - odpar Bill sztywno. Uniosam brwi. - No c, nie jest zbyt... - Bill rozejrza si ...rozgarnity - przyzna w kocu - lecz jest silny i zrobi, co mu ka. Dziki niemu nikt nie wamie si do twojego domu. - Zostanie poza domem, w lesie? - Och, tak - odpar mj wampir z naciskiem. - Nie bdzie przychodzi, by z tob porozmawia. Po prostu o zmroku zjawi si na podwrzu, znajdzie sobie dogodny punkt obserwacyjny i ca noc bdzie patrze na dom. Musz pamita, by opuszcza rolety - powiedziaam sobie. Myl o bladym Bubbie zagldajcym mi w okna nie wydawaa si budujca.

- Naprawd uwaasz, e to konieczne? - spytaam bezradnie. - Nie przypominam sobie, eby mnie o to pyta. Bill westchn ciko. Czowiek w takiej sytuacji pewnie braby gboki oddech. - Kochana - zacz przesadnie cierpliwym gosem - bardzo mocno staram si przyzwyczai do tego, jak kobiety chc by teraz traktowane. Nie jest to wszake dla mnie naturalne, szczeglnie gdy si obawiam o twoje bezpieczestwo. Obecno Bubby tutaj pozwoli mi si spokojnie oddali. Chciabym nie wyjeda, ale wierz mi, musz to zrobi. Robi to zreszt dla nas. Przypatrzyam si mu. - Rozumiem - odrzekam w kocu. - Nie ciesz si z tego, ale nocami si boj, wic przypuszczam, e... no c, dobrze. - Szczerze mwic, nie sdz, by Bia interesowao moje przyzwolenie. Jak w sumie mogabym przegoni Bubb, gdyby nie chcia odej? Nawet przedstawiciele prawa w naszym miecie nie posiadali odpowiedniego wyposaenia przeciwko wampirom, a na widok tego akurat wampira pootwieraliby tylko gby i stali bez ruchu, a by ich rozszarpa. Doceniaam trosk Billa, pomylaam zatem, e lepiej przestan narzeka i po prostu mu podzikuj. Lekko go przytuliam. - Wiesz, skoro musisz wyjecha, postaraj si zachowa ostrono - oznajmiam, usiujc nie dopuci do gosu aosnego tonu. Masz miejsce, w ktrym si zatrzymasz? - Tak. Bd w Nowym Orleanie. Zarezerwowaem pokj w Krwi w dzielnicy French Quarter. Czytaam artyku o tym hotelu, pierwszym na wiecie, ktry obsugiwa wycznie wampiry. Zapewnia im cakowite bezpieczestwo i jak dotd - adnego nie zawid. W dodatku mieci si w samym rodku cudownej French Quarter. O zmierzchu podobno otaczay go prawdziwe tumy mionikw kw i turystw, czekajcych na nocne wyjcie wampirw. Zaczam odczuwa zazdro. Usiujc nie przypomina z wygldu smutnego szczeniaka, ktrego zaganiaj do domu wychodzcy waciciele, ponownie si umiechnam.

- No c, baw si dobrze - rzuciam pogodnie. - Skoczye si pakowa? Jazda zajmie ci kilka godzin, a jest ju ciemno. - Samochd przygotowany. - Po raz pierwszy zrozumiaam, e Bill opni wyjazd, by spdzi nieco czasu ze mn i dziemi Arlene. - Lepiej ju pojad. - Zawaha si, wyranie szukajc waciwych sw. Potem wycign do mnie rce. Ujam je i cho pocign ku sobie tylko troch, zaledwie kilka centymetrw, wpadam w objcia Billa i otaram twarz o jego koszul. Objam ciao mojego wampira i przycisnam do piersi. Bd za tob tskni - owiadczy. Jego gos by niemal rwnie cichy jak podmuch wiatru, tym niemniej go usyszaam. Bill pocaowa mnie w czubek gowy, po czym odwrci si i wyszed drzwiami frontowymi. Z ganku dotar do mnie jego gos, gdy mj wampir udziela Bubbie ostatnich wskazwek. Skrzypna hutawka; Bubba wsta. Za okno wyjrzaam dopiero, gdy ucich odgos zjedajcego podjazdem samochodu Billa. Zobaczyam Bubb. Szed do lasu. Podczas prysznica powiedziaam sobie, e skoro Bill zostawi Bubb jako mojego ochroniarza, prawdopodobnie cakowicie mu ufa. Nadal jednak nie byam pewna, kogo bardziej si boj: mordercy, przed ktrym Bubba mnie strzeg czy te samego Bubby. *** Nazajutrz w pracy Arlene spytaa mnie, po co tamten wampir znalaz si w moim domu. Nie zaskoczyo mnie, e podniosa t kwesti. - No c, Bill musia wyjecha z miasta i martwi si, wiesz... Miaam nadziej, e to wystarczy. Pniej jednak przysza do mnie Charlsie. Nie byymy szczeglnie zajte: przedstawiciele Izby Handlowej jedli dzi uroczysty lunch w Fins and Hooves, a Stowarzyszenie Gospody Wiejskich pieko ziemniaki w wielkim domu starej pani Bellefleur. - Chcesz powiedzie - zapytaa Charlsie z roziskrzonymi oczyma - e twj facet przysa ci osobistego ochroniarza? - Niechtnie kiwnam gow. Mona tak to byo uj. - Jake romantycznie - westchna.

Mona tak byo na to spojrze. - Tyle e powinna go zobaczy - wtrcia Arlene. Nie potrafia ju duej utrzyma jzyka za zbami. - Facet wyglda dokadnie jak... - Och, nie, nie kiedy z nim rozmawiasz - przerwaam jej. - Wtedy wcale tamtego nie przypomina. - To bya szczera prawda. - I podobno wprost nie cierpi dwiku swojego imienia. - Och - jkna Arlene cicho, jakby Bubba mg j usysze nawet tu i w biay dzie. - Czuj si bezpieczniejsza, kiedy obserwuje mnie z lasu mruknam, mniej wicej zgodnie z prawd. - Och, nie zatrzyma si w domu? - spytaa Charlsie, wyranie rozczarowana. - Mj Boe, jasne, e nie! - odparam, w mylach przepraszajc Boga za wypowiedzenie jego imienia nadaremno. Ostatnio musiaam czsto grzeszy przeciwko temu przykazaniu. - Nie, Bubba noce spdza w lesie. Stamtd patrzy na dom. - Czy to bya prawda z tymi kotami? - Arlene spojrzaa podejrzliwie. - Nie, tylko artowa. Niezbyt ciekawe poczucie humoru, co? Kamaam jak z nut. W duszy przecie wierzyam, e Bubba lubi si napi kociej krwi. Nieprzekonana Arlene potrzsna gow. Uznaam, e pora zmieni temat. - Dobrze si bawilicie z Rene ubiegego wieczoru? - spytaam. - Rene by bardzo miy wczoraj w nocy, nieprawda? - spytaa z zarowionymi policzkami. Kobieta zamna (niejednokrotnie zamna), ktra si rumieni! - Ty mi to powiedz. Arlene lubia sobie czasem nieco spronie poartowa. - Och, ty! Chciaam tylko powiedzie, e by naprawd grzeczny dla Billa, a nawet dla Bubby. - Dlaczego nie miaby by grzeczny? - Wiesz, Sookie, on szczerze nie znosi wampirw. - Arlene potrzsna gow. - C, ja rwnie za nimi nie przepadam - wyznaa, gdy

spojrzaam na ni z uniesionymi brwiami. - Jednak Rene naprawd ywi jakie uprzedzenia. Jego siostra, Cindy, spotykaa si przez pewien czas z wampirem, czym straszliwie zdenerwowaa Rene. - Cindy miewa si dobrze? - Bardzo interesowao mnie zdrowie osoby, ktra spotykaa si przez pewien czas z wampirem. - Nie widziaam jej - przyznaa przyjacika. - Ale Rene odwiedza j mniej wicej co drugi tydzie. Podobno dziewczyna dobrze siebie radzi. Zacza zarabia. Znalaza prac w szpitalnym bufecie. - Moe Cindy chciaaby wrci do domu? - spyta Sam zza baru, gdzie napenia lodwk butelkami z krwi. - Lindsey Krause odchodzi z drugiej zmiany, poniewa przenosi si do Little Rock. Stwierdzenie szefa przycigno nasz uwag. Lokal Merlotte zaczyna powanie cierpie z powodu niedoborw kadrowych. Z jakiego powodu zawd kelnerki straci w ostatnich dwch miesicach na popularnoci. - Rozmawiae ju z kim? - zapytaa Arlene. - Bd musia przejrze zgoszenia - odpar zmczonym tonem. Arlene i ja byymy jedynymi spord barmanek i kelnerek, ktre nie opuciy Sama od ponad dwch lat. Nie, nie, bya jeszcze jedna. Na drugiej zmianie od lat pracowaa te Susanne Mitchell. Mj szef spdza sporo czasu na zatrudnianiu i (czasem) zwalnianiu. - Hmm... Sookie, mogaby przerzuci dla mnie akta? Sprawd, ktra z kandydatek przeprowadzia si gdzie od czasu zgoszenia albo dostaa inn prac. Moe znajdziesz wrd dziewczyn tak, ktr naprawd polecasz? Oszczdziaby mi troch roboty. - Jasne - odrzekam. Pamitaam, e Arlene robia to samo dwa lata temu, kiedy przyjmowalimy Dawn. Miaymy wicej wizi ze spoecznoci miasteczka ni Sam, ktry niemal z nikim si nie spotyka. Przebywa w Bon Temps od szeciu lat, ale nie znam nikogo, kto wiedziaby cokolwiek o jego yciu, zanim Sam kupi tu bar. Usiadam za jego biurkiem z grubym plikiem poda. Po kilku minutach odkryam, e sporo zrobiam. Podzieliam akta na trzy grupy: przeprowadzki, osoby zatrudnione gdzie indziej i dobry materia.

Dodaam jeszcze czwarty i pity stosik: dla osb, z ktrymi nie potrafiabym pracowa, gdy ich nie cierpi oraz stos dla zmarych. Pierwszy formularz z tej ostatniej grupki wypenia dziewczyna, ktra zgina w wypadku samochodowym w ostatnie Boe Narodzenie. Gdy dostrzegam to nazwisko na grze formularza, znowu wspczuam jej rodzicom. Drugie podanie naleao do Maudette Pickens! Maudette zoya je na trzy miesice przed mierci. Domylam si, e nie zadowalaa jej praca w Grabbit Kwik. Popatrzyam na odrczne pismo nieszczsnej ofiary oraz jej ortografi i na nowo poczuam lito. Usiowaam sobie wyobrazi mojego brata, ktry pragnie si kocha z t kobiet i filmowa to. e te nie szkoda mu byo czasu na kogo takiego! Po raz kolejny zdumiaa mnie dziwna mentalno Jasona. Nie widziaam go, odkd odjecha z Desiree. Miaam nadziej, e dotar do domu cay i zdrw. Dziewczyna wygldaa na nieze ziko. Szkoda, e mj brat nie chce si ustatkowa z, na przykad, Liz Barrett, ktra chyba potrafiaby zapanowa nad jego wyskokami. Ilekro ostatnio mylaam o Jasonie, martwiam si. Gdyby tylko mj brat nie zna tak dobrze Maudette i Dawn! Chocia... wielu mczyzn znao je przecie obie, zarwno z widzenia, jak i hmm... cielenie. Obie miay te na ciele ugryzienia wampirzych zbw. Dawn lubia ostry seks, skonnoci Maudette w tym wzgldzie nie znaam... Sporo facetw kupowao benzyn i kaw w Grabbit Kwik, sporo ich przychodzio rwnie tutaj na drinka. Lecz tylko mj gupi brat zarejestrowa na filmach figle z Dawn i Maudette. Gapiam si na duy plastikowy kubek z mroon herbat, ktry sta na biurku Sama. Z boku zielonego kubka widnia odblaskowy, pomaraczowy napis: Duy yk z Grabbit Kwik. Mj szef take zna je obie. Dawn pracowaa dla niego, a Maudette zoya podanie o prac w Merlotcie. Sam na pewno nie by zachwycony, e spotykam si z wampirem. Moe nie chcia, by jakakolwiek kobieta widywaa si z wampirem...? Wanie wtedy wszed mj szef, ja za podskoczyam, jakbym zrobia co zego. I zrobiam, w mojej opinii. Nie powinno si le myle o przyjacielu.

- Ktry stos jest dobry? - spyta, jednoczenie posyajc mi zaintrygowane spojrzenie. Wrczyam mu niski stosik, moe z dziesi poda. - Ta dziewczyna, Amy Burley - odparam, wskazujc akta na szczycie - ma dowiadczenie, chocia obecnie zastpuje tylko stae kelnerki w barze Good Times. Charlsie z ni tam pracowaa, moesz wic najpierw pogada z Tooten. - Dziki, Sookie. Zaoszczdzia mi kopotu. - Na potwierdzenie szorstko skinam gow. - Wszystko w porzdku? - spyta. - Wydajesz si dzi jaka... daleka. Przyjrzaam mu si dokadnie. Wyglda tak samo jak zawsze. Jego umys jednak pozostawa dla mnie zamknity. Jak Sam potrafi mnie blokowa? Nie potrafiam odczytywa myli jeszcze jednej tylko innej osoby - Billa, ale przecie Bill by wampirem. Sam za na pewno nie. - Po prostu tskni za Billem - odparam z premedytacj. Czy zrobi mi wykad o zgubnych skutkach spotykania si z wampirem? - Jest dzie - odpar mj szef. - Twj wampir nie moe by tutaj. - Oczywicie e nie - odparowaam sztywno. - Wyjecha za miasto dodaam, a potem zastanowiam si, czy mdrze jest si zwierza komu, kogo zaczam podejrzewa o najgorsze. Ruszyam do drzwi tak nagle, e Sam zagapi si na mnie ze zdumieniem. Gdy pniej zobaczyam Arlene i Sama odbywajcych dug rozmow, jednoznacznie wywnioskowaam z ich porozumiewawczych spojrze, e mwi o mnie. Szef wrci do swojego biura bardziej zmartwiony ni kiedykolwiek. A do koca mojej zmiany nie odezwalimy si do siebie. Tego wieczoru droga do domu bya dla mnie wyjtkowo trudna, poniewa wiedziaam, e do rana zostan sama. Wczeniej lepiej si czuam w samotne noce, gdy w kadej chwili mogam zadzwoni do Billa. Dzi nie. Prbowaam si pocieszy myl, e mam anioa stra... e gdy zapadn kompletne ciemnoci, Bubba wypeznie z dziury, w ktrej spa. Niestety myl ta bynajmniej mnie nie uspokoia. Zadzwoniam do Jasona, lecz nie byo go w domu. Sprawdziam w

Merlotcie, jednak Terry Bellefleur, ktry odebra telefon, zapewni mnie, e mj brat nie pojawi si dzi w barze. Zastanowiam si, co robi teraz Sam. Chyba nigdy nie syszaam o adnych jego randkach. Na pewno nie z braku propozycji, gdy niejednokrotnie zauwayam, e interesuj si nim kobiety... Szczeglnie zalotna, wrcz napastliwa bya Dawn. Nie potrafiam sobie wymyli niczego przyjemnego do roboty. Zaczam rozwaa pomys, e Bubba jest zabjc do wynajcia... wampirem do wynajcia. Czy to do niego zadzwoni Bill, kiedy postanowi sprztn wujka Bartletta? Zadaam sobie pytanie, dlaczego Bill wybra na mojego obroc takie tpe umysowo stworzenie. Kada ksika, ktr braam z pki, wydawaa mi si dzi nieodpowiednia. Kady program w telewizji, ktry zaczynaam oglda, uznawaam po chwili za kompletnie pozbawiony sensu. Przegldaam Timea, szybko wszake rozdrania mnie determinacja, z jak wiele narodw usiowao da si unicestwi, rzuciam wic czasopismo przez pokj. Mj umys po omacku szuka jakiego punktu zaczepienia - niczym wiewirka usiujca si wydosta z klatki. Nic mi nie pasowao. Na odgos dzwonka telefonu a podskoczyam. - Halo? - warknam szorstko. - Jason jest tu teraz - powiedzia krtko Terry Bellefleur. - Chce ci postawi drinka. Wystraszya mnie myl, e w mroku musiaabym przej do samochodu, a pniej wrci do pustego domu (przynajmniej miaam nadziej, e bdzie nadal pusty). Po chwili zbesztaam si w mylach, gdy - ostatecznie - kto przecie doglda budynku, kto bardzo silny, nawet jeli bardzo gupi. - W porzdku, bd za minut - zapewniam. Terry po prostu odoy suchawk. Pan Gadulski. Woyam dinsow spdnic i ty podkoszulek, po czym - rozgldajc si uwanie na prawo i lewo - prdko przeciam owietlone podwrko i dopadam auta. Otworzyam drzwiczki i w mgnieniu oka wsunam si na siedzenie. Gdy znalazam si wewntrz, natychmiast

zamknam drzwiczki. Pomylaam, e nie mog bez koca y w strachu. *** Przed Merlotteem z przyzwyczajenia zaparkowaam na parkingu dla pracownikw. Przy mietniku dostrzegam drapicego ziemi psa. Przechodzc, pogaskaam go po bie. Raz na tydzie dzwonilimy do schroniska, by przyjechali zabra zabkane lub porzucone psy. Byo wrd nich tak wiele ciarnych suk, e a krajao mi si serce. Terry sta za barem, - Hej - zagaiam, popatrujc po gociach. - Gdzie Jason? - Nie ma go tutaj - odpar Terry. - Nie widziaem go dzisiejszego wieczoru. Mwiem ci to przez telefon. Zagapiam si na niego z otwartymi ustami. - Ale pniej zadzwonie i powiedziae, e przyszed. - Nie, nie dzwoniem. Gapilimy si na siebie bez sowa. Widziaam, e Terry ma jedn ze swoich zych nocy. Co rusz bezradnie krci gow, walczc z koszmarnymi mylami drczcymi go od czasw wojska lub zwizanymi z prywatnymi bitwami, ktre toczy z alkoholem i narkotykami. Mimo klimatyzacji twarz mia zarumienion i spocon, porusza si niezdarnie i nierytmicznie. Biedny Terry. - Naprawd nie dzwonie? - spytaam najbardziej neutralnym tonem, na jaki potrafiam si zdoby. - Mwi ci przecie, zgadza si? - odwarkn agresywnie. Miaam nadziej, e aden z klientw baru nie przysporzy mu tego wieczoru kopotw. Wycofaam si z pojednawczym umiechem. Pies nadal sta przy tylnych drzwiach. Na mj widok zaskowycza. - Jeste godny, may? - spytaam. Podszed do mnie odwanie; nie kuli si, czego mogabym si spodziewa po bezpaskim zwierzciu. Kiedy owietlia go latarnia,

odkryam, e sier ma zdrow i poyskujc, zapewne porzucono go zatem cakiem niedawno. Wyglda na owczarka szkockiego. Miaam zamiar wrci do kuchni i spyta kucharza, czy nie zostay mu jakie odpadki dla psa, pniej jednak wpadam na lepszy pomys. - Wiem, e zy, stary Bubba krci si koo domu, ale chyba zabior ci do siebie - zagruchaam dziecinnym gosem, ktrym zwracam si do zwierzt, ilekro sdz, e nikt mnie nie sucha. - Umiesz siusia na dworze, ebymy nie nabrudzili w domciu? Co... may? - Collie, jakby mnie zrozumia, oznaczy kt mietnika. - Dobry piesek! Jedziesz ze mn? Otworzyam drzwiczki samochodu z nadziej, e pies nie zanieczyci mi siedze. Owczarek zawaha si. - Wsiadaj, kochany, jak dojedziemy, dam ci co dobrego do jedzenia, dobrze? - Przekupstwo nie zawsze jest ze. Po kolejnych kilku spojrzeniach i gruntownym obwchaniu moich rk pies wskoczy na siedzeniu obok kierowcy, zasiad i wpatrzy si w przedni szyb. Wyranie nastawia si na przygod. Owiadczyam mu, e doceniam jego dobr wol i poaskotaam go za uszami. Ruszylimy w drog. Collie da mi do zrozumienia, e jest przyzwyczajony do jazdy autem. - Wiesz, piesku, natychmiast gdy dotrzemy pod dom - pouczyam stanowczo owczarka - pdzimy od razu do frontowych drzwi. W porzdku? W lesie jest olbrzym, ktry chtnie ci pore. - Pies wyda nerwowe szczekniecie. - No c, nie damy mu okazji - uspokoiam go. Bez wtpienia mio mie stworzenie do pogaduszek. Nawet bardzo mio... chocia owczarek nie potrafi odpowiedzie, w kadym razie w skadny, ludzki sposb. A poniewa nie by czowiekiem, nie musiaam blokowa dopywu jego myli. Odpryam si. - Trzeba si bdzie spieszy - dorzuciam. - Hau - zgodzi si mj towarzysz. - Musz ci jako nazywa - cignam. - Moe... Buffy? - Warkn. Okej. A Rover? - Zaskowycza. - Te mi si niezbyt podoba. Hmm... Skrcilimy w mj podjazd. - A moe masz ju imi? - spytaam. - Poczekaj, obmacam ci szyj. - Wyczyam silnik i przesunam palcami przez gst sier. Nie mia nawet obroy przeciwpchelnej. - Kto le o ciebie dba, maleki - jknam. - To si jednak teraz zmieni. Bd dobr mam.

Po tej skrajnie gupkowatej odzywce wyjam klucz i otworzyam drzwiczki od swojej strony. Pies natychmiast przepchn si obok mnie, wyskoczy na podwrko i czujnie si rozejrza. Poniucha w powietrzu, a w jego gardle narasta warkot. - To jest naprawd dobry wampir, kochany piesku, wampir, ktry chroni dom. Chodmy do rodka. - Chwil namawiaam owczarka do wejcia. Kiedy znalelimy si w rodku, od razu zamknam za nami drzwi. Pies obieg salon, obwchujc wszystko i popatrujc na boki. Dobr minut obserwowaam go, w kocu nabraam pewnoci, e niczego nie pogryzie ani nie obsika, poszam wic do kuchni poszuka mu czego do zjedzenia. Napeniam du misk wod, po czym wziam drug, plastikow, w ktrej babcia trzymaa saat i nasypaam tam resztki kociego arcia Tiny oraz miso z meksykaskiego taco. Uznaam, e jeli pies naprawd godowa, zadowoli si tym posikiem. Owczarek wpad do kuchni chwil pniej i skierowa si do misek. Obwcha jedzenie, po czym podnis gow i posa mi dugie spojrzenie. - Przykro mi. Nie mam psiego jedzenia. Te odpadki to najlepsze, co udao mi si znale. Jeeli ze mn zostaniesz, kupi ci troch Kibbles N Bits. - Collie gapi si na mnie jeszcze kilka sekund, potem pochyli gow nad misk. Zjad nieco misa, popi wod i popatrzy na mnie wyczekujco. - Mog ci nazywa Rex? - Krtko warkn. - Moe Dean? - spytaam. - Dean to mie imi. - Mia tak na imi pewien uprzejmy mczyzna, ktry pomaga mi w ksigarni w Shreveport. Facet mia oczy podobne do psich, usune i inteligentne. Wydao mi si, e nieco si rni od innych ludzi. Nigdy nie spotkaam psa o tym imieniu. - Zao si, e ty jeste bystrzejszy od Bubby - mruknam w zadumie, a pies wyda krtkie, ostre szczeknicie. Wic chod, Dean, przygotujmy ci posanie - oznajmiam ot tak, z czystej radoci, e mam do kogo otworzy usta. Owczarek powdrowa za mn do sypialni, bardzo dokadnie sprawdzajc po drodze wszystkie meble. Zdjam koszul i podkoszulek, odoyam je, po czym zsunam

majtki i rozpiam biustonosz. Pies przyglda mi si z wielk uwag, kiedy wyjmowaam czyst koszul nocn i szam do azienki wzi prysznic. Wyszam czystsza i znacznie spokojniejsza. Dean siedzia w progu, zadarszy gow na bok. - Aby si umy, ludzie z przyjemnoci wchodz pod prysznic wyjaniam mu. - Wiem, e psy tego nie robi. Jest to chyba wycznie ludzka rzecz. Wyczyciam zby i woyam koszul nocn. Przygotowae si do snu, Dean? - W odpowiedzi pies wskoczy na ko, zakrci si w kko i umoci. - Hej! Zaczekaj chwil! - Nie mogam na to pozwoli. Babcia dostaaby szau, gdyby wiedziaa, e w jej ku ley pies. Uwaaa, e wietnie mie zwierzta, o ile spdzaj one noce na dworze. Ludzie wewntrz, zwierzta na zewntrz - tak brzmiaa jej zasada. No c, teraz miaam wampira na zewntrz i owczarka szkockiego w swoim ku. Schodzisz! - krzyknam i wskazaam przygotowany pled. Owczarek powoli, niechtnie, zeskoczy z ka. Usiad na pledzie i przypatrzy mi si z wyrzutem. - Zostajesz tam - owiadczyam surowo i pooyam si do ka. Byam bardzo zmczona, ale dziki psu moja nerwowo niemal ustpia. Chocia nie wiem, jakiej pomocy oczekiwaam w razie wizyty intruza; nie mogam przecie by pewna lojalnoci prawie obcego zwierzcia. Tym niemniej jego obecno sprawia, e poczuam ulg i zaczam si relaksowa. Ju niemal zasypiaam, gdy odkryam, e ko ugio si pod ciarem owczarka. Zwierz polizao mi policzek dugim jzykiem, po czym przytulio si do mnie. Odwrciam si i pogaskaam go. Przyjemnie byo mie towarzysza. Obudziam si o wicie. Usyszaam nerwowe wierkanie ptakw i pomylaam, e pewnie zblia si burza. Cudownie byo lee w ku. Od przytulonego do mnie psa bio ciepo, ktre przenikao przez moj nocn koszul. W nocy chyba zrobio mi si za ciepo, bo odrzuciam kodr. Sennym ruchem pogaskaam zwierz po gowie i zaczam gadzi jego futro, leniwie przesuwajc palcami przez gst sier. Owczarek przysun si jeszcze bliej, powcha moj twarz i... otoczy mnie ramieniem... Pies otoczy mnie ramieniem?!

Wyskoczyam z ka i wrzasnam. Lecy w moim ku Sam podpar si na okciach i popatrzy na mnie z niejakim rozbawieniem. - O mj Boe! Sam, skd si tu wzie? Co robisz w moim domu? Gdzie jest Dean? - Zakryam twarz domi i odwrciam si plecami, ale oczywicie natychmiast zaczam podejrzewa prawd. - Hau - odpar mj szef w cakowicie ludzki sposb. Musiaam zaakceptowa sytuacj. Odwrciam si, by stawi mu czoo. Okropnie si gniewaam. Zaczam si obawia, e zaraz wybuchn. - Ogldae, jak si rozbieraam ubiegej nocy, ty... ty... przeklty psie! - Sookie - odpar powanym tonem. - Posuchaj mnie. W tym momencie uderzya mnie inna myl. - Och, Sam. Bill ci zabije. - Usiadam w fotelu przy drzwiach do azienki, postawiam okcie na kolanach i zwiesiam gow. - Och, nie powiedziaam - Nie, nie, nie. Mj szef klkn przede mn. Mia takie same sztywne, czerwonozote wosy na piersi jak na gowie. Od piersi cigny si przez brzuch i w d, ku... Znw zamknam oczy. - Sookie, zmartwia mnie informacja Arlene, e zostaa zupenie sama - zacz. - Nie wspomniaa ci o Bubbie? - O Bubbie? - To wampir, ktrego Bill zostawi, by doglda domu. - Ach tak, co mwia. Chyba przypomina jej jakiego piosenkarza. - No c, ma na imi Bubba. Sprawia mu przyjemno wysysanie krwi ze zwierzt. Poczuam satysfakcj, widzc (przez palce), e Sam blednie. - Niedobrze wic, e mnie wpucia - bkn w kocu. Nage przypomniaam sobie jego przebranie z ubiegej nocy. - Kim jeste, Sam? - spytaam. - C, potrafi zmienia ksztat. Myl, e powinna si o tym

dowiedzie. Ju najwyszy czas... - Musiae mnie powiadomi wanie w taki sposb? - Faktycznie - przyzna, nieco zakopotany. - Planowaem, e zanim otworzysz oczy, obudz si i znikn. Zaspaem niestety. Bieganie na czworakach strasznie mczy. - Sdziam, e czowiek moe si zmieni jedynie w wilka. - Nie ja. Ja potrafi zmieni si w cokolwiek. Tak mnie zainteresowa, e opuciam rce i spojrzaam na niego. Staraam si jednak patrze wycznie na jego twarz. - Jak czsto ? - spytaam. - Musz by spenione jakie warunki? - Tak, penia ksiyca - wyjani. - To znaczy, wtedy zmieniam si bez wysiku. Innymi razy musz chcie... Wtedy jest trudniej i przygotowania trwaj duej. Zamieniam si w zwierz, ktre widziaem przed przemian. Czsto mam wic na awie ksik o psach, otwart na zdjciu owczarka szkockiego. Owczarki collie s due, lecz nikogo nie przeraaj. - Wic mgby zosta ptakiem? - Tak, chocia latanie jest bardzo trudne. Zawsze si boj, e si usma na linii wysokiego napicia albo trzasn w jakie okno. - Dlaczego? To znaczy... Dlaczego chciae, abym wiedziaa? - Zauwayem, e niele przyja fakt, i Bill jest wampirem. W sumie... chyba nawet znajdujesz przyjemno w jego innoci. Pomylaem zatem, e sprawdz, jak sobie poradzisz z moim... problemem... - Jednak twojego problemu - wtrciam, nieco odbiegajc od tematu nie mona wyjani wirusem! Chc powiedzie, e cakowicie si zmieniasz! - Milcza, patrzc na mnie bez sowa. Oczy mia teraz niebieskie, ale rwnie bystre i spostrzegawcze. - Umiejtno cakowitej zmiany ksztatu jest zdecydowanie nadprzyrodzona. Jeli co takiego istnieje, moe rwnie legendy o innych stworzeniach s prawdziwe. Na przykad... - cignam powoli, ostronie - ...e Bill wcale nie ma wirusa. Wampirem nie jest czowiek, ktry ma po prostu alergi na srebro, czosnek czy wiato soneczne... To kompletna bzdura, propaganda, mona by rzec. Tego typu pogoski rozprzestrzeniaj same wampiry, gdy sdz, e jako chorzy zostan prdzej zaakceptowani. Tak naprawd jednak wampiry

s... s naprawd... Rzuciam si do azienki i zwymiotowaam. Na szczcie trafiam do muszli klozetowej. - Tak - powiedzia z progu smutnym gosem Sam. - Przepraszam, Sookie. Niestety Bill nie ma adnego wirusa. Jest naprawd, naprawd martwy. *** Umyam twarz i dwukrotnie wyszczotkowaam zby. Usiadam na krawdzi ka, zbyt zmczona na jakiekolwiek dziaanie. Mj szef usiad obok mnie. Otoczy mnie ramieniem dla pocieszenia, a ja po chwili przysunam si bliej i wtuliam policzek w zagbienie przy jego szyi. - Wiesz, suchaam NPR - rzuciam, z pozoru bez zwizku. - Nadawali program o kriogenice. Podobno wiele osb decyduje si zamrozi sobie tylko gow, gdy jest to znacznie tasze od zamroenia caego ciaa. - Hmm...? - Zgadnij, jak piosenk zagrali na koniec? - Jak, Sookie? - Po gow na moim ramieniu. Mj szef prychn wesoo, po czym zacz si skrca ze miechu. - Suchaj, Sam - owiadczyam, gdy ucich. - Syszaam, co powiedziae, musz jednak omwi t kwesti z Billem. Kocham go i jestem wobec niego lojalna. A nie ma go tutaj, by przedstawi mi swj punkt widzenia. - Och, nie prbuj zabiega o twoje wzgldy, korzystajc z nieobecnoci Billa. Chocia byoby wspaniale. - Umiechn si swoim rzadkim, piknym umiechem. Wydawa si w moim towarzystwie znacznie bardziej odprony - teraz, kiedy znaam jego sekret. - O co ci w takim razie chodzi? - Chroni ci do czasu zatrzymania mordercy. - I dlatego obudzie si nagi w moim ku? Dla mojej ochrony? Wyranie go zawstydziam.

- C, powinienem wszystko lepiej zaplanowa. Ale naprawd sdziem, e potrzebujesz kogo w domu. Arlene powiedziaa mi, e Bill wyjecha. Wiedziaem, e nie pozwolisz mi spdzi nocy tutaj, jeli zachowam ludzk posta. - Pewnie czujesz ulg, wiedzc, e nocami domu pilnuje Bubba? - Wampiry s silne i okrutne - przyzna Sam. - Domylam si, e ten Bubba ma jaki dug wobec Billa, w przeciwnym razie nie wywiadczyby mu tej przysugi. Wampiry niechtnie to robi. Cho maj te swego rodzaju hierarchi. Moe trzeba byo zwrci dokadniejsz uwag na to, co mwi Sam, pomylaam jednak, e lepiej nie wyjania mu pochodzenia Bubby. - Jeli istniej takie stworzenia jak ty i Bill, domylam si, e na wiecie jest mnstwo innych nadnaturalnych istot i zjawisk - zauwayam, uwiadamiajc sobie, ile kwestii mam do rozwaenia. Odkd spotkaam Billa, nie czuam zbytniej potrzeby gbokich przemyle, nigdy wszake nie zawadzi by na wszystko przygotowanym. - Bdziesz musia mi kiedy opowiedzie. - Wielka Stopa? Potwr z Loch Ness? Zawsze wierzyam w potwora z Loch Ness. - No c, chyba lepiej wrc ju do domu - powiedzia Sam. Popatrzy na mnie pogodnie. Nadal by nagi. - Tak, myl, e powiniene. Ale... o cholera... do diaska... ty... Poszam na gr poszuka jakiego ubrania. Wydawao mi si, e Jason zostawi na wszelki wypadek kilka rzeczy w szafie na pitrze. I rzeczywicie. W pierwszej sypialni na grze znalazam par dinsw i robocz koszul. Na grze, pod cynowym dachem, byo gorco, poniewa pitro ogrzewa oddzielny termostat. Wrciam na d, z radoci oddychajc ponownie chodnym, klimatyzowanym powietrzem. - Prosz - powiedziaam, wrczajc Samowi ubranie. - Mam nadziej, e bd na ciebie pasowa. - Spojrza, jakby chcia cign rozmow, teraz jednak zdawaam sobie spraw z tego, e mam na sobie tylko cienk, nylonow koszul nocn, a mj szef jest cakiem nagi. - W te rzeczy poleciam stanowczym tonem. - Ubierz si w salonie.

Wyprosiam go i zamknam za nim drzwi. Mylaam, e mgby si obrazi, syszc przekrcany klucz, nie zrobiam wic tego. Przebraam si, woyam wie bielizn, dinsow spdnic i ty podkoszulek, ktry miaam ubiegej nocy. Naoyam makija oraz kolczyki i zaczesaam wosy w koski ogon, na gumk dodaam t ozdob. Humor mi si poprawi, kiedy spojrzaam w lustro, lecz minut pniej mj umiech zmieni si w marsow min, gdy wydao mi si, e sysz samochd wjedajcy na frontowe podwrko. Wypadam z sypialni, jakby mnie kto wystrzeli z armaty. Miaam cholern nadziej, e Sam zdy si ubra i ukry. Ale on zrobi co lepszego. Zmieni si ponownie w psa. Ubrania leay rozrzucone na pododze, zebraam je wic i wepchnam do szafy w korytarzu. - Dobry piesek! - powiedziaam z entuzjazmem i podrapaam zwierz za uszami. W odpowiedzi Dean wetkn zimny czarny nos pod moj spdnic. - Natychmiast przesta - nakazaam mu i wyjrzaam przez okno od frontu. - To Andy Bellefleur. Detektyw wyskoczy ze swojego dodgea rama, przeciga si przez dug chwil, po czym ruszy do drzwi. Otworzyam je. Dean sta przy moim boku. Przypatrzyam si policjantowi z zaciekawieniem. - Wygldasz, jakby by na nogach przez ca noc, Andy. Moe zaparz ci kawy? Pies ruszy si niespokojnie. - Byoby wspaniale - odpar. - Mog wej? - Pewnie. - Odsunam si. Dean warkn. - Masz tu dobrego psa strujcego. No, may, chod do mnie. Bellefleur kucn i wycign rk do owczarka szkockiego, o ktrym po prostu nie potrafiam myle jako o Samie. Dean powcha Andyemu rk, ale jej nie poliza. Trzyma si przez cay czas midzy mn i detektywem. - Chod do kuchni - powiedziaam. Andy podnis si i ruszy za mn. Kawa parzya si. Woyam te chleb do tostera. Kolejne kilka minut przygotowywaam mietank, cukier, yeczki i kubki, potem jednak musiaam wrci do detektywa. Twarz mia wymizerowan, wyglda na

dziesi lat starszego. Czuam, e nie wpad po prostu z wizyt towarzysk. - Sookie, bya tu ubiegej nocy? Nie pracowaa? - Nie byo mnie w domu. To znaczy byam... z wyjtkiem krtkiej podry do Merlottea. - Bill ci odwiedzi choby na chwil? - Nie, Bill jest w Nowym Orleanie. Zatrzyma si w nowym hotelu w French Quarter, tym wycznie dla wampirw. - Jeste pewna, e wanie tam przebywa? - Tak.- Tym niemniej rysy mi stwardniay. Przewidywaam z wiadomo. - Byem na nogach ca noc - wyjani Andy. - Tak? - Wanie jad z kolejnego miejsca zbrodni. - Tak. - Od razu weszam do jego umysu. - Amy Burley? - Gapiam mu si w oczy, prbujc si upewni. - Amy, ktra pracowaa w barze Good Times? - Nazwisko ze szczytu wczorajszego stosu potencjalnych barmanek, nazwisko, ktre zasugerowaam Samowi! Spojrzaam na psa. Lea na pododze z pyskiem midzy apami. Wyglda na tak smutnego i oguszonego, jak ja si czuam. Nawet zaskowycza aonie. Brzowe oczy Andyego wwierciy si w moje. - Skd wiesz? - Daj spokj z bzdurami, Andy, wiesz, e potrafi czyta w mylach. Czuj si strasznie. Biedna Amy. Czy zgina tak jak inne? - Tak - odpowiedzia. - Identycznie. Lecz lady ugryzie byy wiesze. Przypomniaa mi si noc, gdy Bill i ja jechalimy do Shreveport, wezwani przez Erica. Czy Bill skorzysta wtedy z krwi Amy? Nie potrafiam policzy, ile dni temu mia miejsce ten wyjazd; tak wiele dziwnych i strasznych rzeczy zdarzyo si w ostatnich kilku tygodniach. Usiadam ciko na taborecie w kuchni i przez kilka minut potrzsaam nieobecnie gow, zdziwiona obrotem, jaki przybrao moje ycie.

W yciu Amy Burley nic si ju nie zmieni. Otrzsnam si z szoku i apatii, podniosam si i nalaam kawy. - Billa nie byo tutaj od przedwczorajszej nocy - oznajmiam. - A ty bya tu prawie przez ca noc? - Tak. Mj pies moe zawiadczy. - Umiechnam si do Deana, ktry zapiszcza. Gdy piam kaw, podszed i pooy mi gow na kolanach. Pogadziam go po uszach. - Miaa wieci od brata? - Nie, ale miaam zabawny telefon. Kto mi powiedzia, e Jason jest w Merlotcie. - Gdy sowa opuciy moje usta, zrozumiaam, e dzwoni musia Sam, kuszc mnie, bym przyjechaa do baru, dziki czemu mg si wprosi do auta i przyjecha ze mn do mojego domu. Dean ziewn, rozwierajc szeroko paszcz. Zobaczyam chyba wszystkie jego biae, ostre zby. aowaam, e nie zatrzymaam tej informacji dla siebie. Teraz musiaam wic wyjani wszystko Andyemu, ktry nagle podskoczy na kuchennym taborecie. Najwyraniej wczeniej nieco przysypia. Dostrzegam, e jego kraciasta koszula jest pognieciona i poplamiona kaw, spodnie khaki powycigane od dugiego noszenia. Detektyw tskni do ka w sposb, w jaki ko tskni do swego boksu. - Powiniene troch odpocz - owiadczyam agodnie. Byo w nim co smutnego i co oniemielajcego. - Chodzi o te morderstwa - odpar. Z wyczerpania dra mu gos. - O te biedne kobiety. Byy w pewnym sensie bardzo do siebie podobne. - Niewyksztacone pracownice barw, ktre lubiy od czasu do czasu przespa si z wampirem? - Kiwn gow. Znowu opaday mu powieki. Inaczej mwic, kobiety takie jak ja. Otworzy oczy. Dopiero teraz zrozumia swj bd. - Sookie... - Rozumiem, Andy - zapewniam go. - Pod pewnymi wzgldami wszystkie jestemy do siebie podobne, a jeli uznasz, e zamiast mojej babci morderca chcia zaatakowa mnie, wtedy mona mnie nazwa jedyn osob, ktra przeya. - Zastanowiam si, kto pozosta zabjcy.

Czy spord ywych dziewczt tylko ja jedna pasuj do jego kryteriw? Bya to najbardziej przeraajca myl, jaka przemkna mi przez gow tego dnia. Andy roztropnie pokiwa gow nad kubkiem z kaw. - Moe pjdziesz do drugiej sypialni i si tam pooysz? - zasugerowaam cicho. Musisz si troch przespa. W takim stanie nie moesz prowadzi. Nie byoby to mdre. - Uprzejmie z twojej strony - odpar detektyw sennym gosem. Wydawa si nieco zaskoczony, jakby nie spodziewa si po mnie dobroci. Niestety musz dotrze do domu i nastawi sobie budzik. Mog przespa najwyej trzy godziny. - Obiecuj, e ci obudz - zapewniam go. Nie chciaam, by Andy spa w moim domu, ale naprawd si baam, e w drodze moe zasn i mie wypadek. Stara pani Bellefleur nigdy by mi nie wybaczya. Prawdopodobnie Portia take. - Chod, zdrzemniesz si przez chwil. Zaprowadziam go do mojej starej sypialni. Pojedyncze ko byo starannie pocielone. - Po prostu si po, a ja nastawi budzik. Zrobiam to na jego oczach. - No, przepij si. Mam pewn spraw do zaatwienia, potem wrc. - Andy nie stawia oporu. Jeszcze zanim zamknam drzwi, usiad ciko na ku. Pies powlk si za mn z powrotem. - Id si w kocu ubra! - poleciam mu natychmiast zupenie innym tonem. Andy wystawi gow z drzwi sypialni. - Sookie, z kim rozmawiasz? - Z psem - odparam natychmiast. - Codziennie zakadam mu obro. - Dlaczego w ogle j zdejmujesz? - Brzczy w nocy i nie pozwala spa. Odpoczywaj, Andy. - Dobrze, ju dobrze. Wyglda drzwi. Wyjam z szafy ubranie Jasona, pooyam je na kanapie przed psem i usiadam, odwracajc si plecami. Od razu jednak zrozumiaam, e widz go w lustrze nad obramowaniem kominka. na usatysfakcjonowanego wytumaczeniem. Zamkn

Wok owczarka zamglio si powietrze. Odniosam wraenie, e szumi i wibruje od energii. Pniej w tej koncentracji energii ciao psa zaczo si zmienia, a gdy mga opada, na pododze znw klcza Sam, goy jak go Pan Bg stworzy. Och, ale mia poladki! Musiaam si zmusi do zamknicia oczu, pocieszajc si wielokrotnie, e przecie nie zdradzam Billa. Dodaam stanowczo w mylach, e Bill rwnie ma zgrabny tyek. - Jestem gotw - owiadczy Sam tak blisko za mn, e a odskoczyam. Wstaam szybko, obrciam si i znalazam jego twarz nawet nie pitnacie centymetrw od swojej. - Sookie - powiedzia z nadziej w gosie. Jego rka wyldowaa na moim ramieniu, ktre pociera i pieci. Poczuam gniew, poniewa jak czci siebie take pragnam go pieci. - Posuchaj no, kolego, moge powiedzie mi o sobie w kadej chwili podczas ostatnich kilku lat. Znamy si ile... cztery lata? Moe nawet duej! A jednak, Samie, mimo i widuj ci prawie codziennie, czekasz, a zainteresuje si mn Bill i dopiero wtedy... - Nie umiaam wymyli zakoczenia tego zdania, tote wyrzuciam tylko w powietrze rce. Mj szef wycofa si. Na szczcie. - Nie wiedziaem, czego pragn, pki nie odkryem, e mog to straci - odpar spokojnie. Nie znalazam riposty. - Czas wraca do domu - powiedziaam mu jedynie. - I lepiej odelijmy ci tam tak, by nikt ci nie zobaczy. Mwi powanie. Ryzykowaam. Jeli kto tak zoliwy jak Rene zobaczy Sama w moim samochodzie wczenie rano, na pewno wycignie niewaciwe wnioski. I bez wtpienia przekae je Billowi. Wyjechalimy. Mj szef garbi si na tylnym siedzeniu. Ostronie zaparkowaam za Merlotteem. Sta tam pikap: czarny z niebieskawozielonymi i rowymi pomieniami po bokach. Auto Jasona! - Jasne - mruknam. - Co takiego? - Gos Sama wydoby si stumiony przez niewygodn pozycj mczyzny. - Pozwl, e pjd i si rozejrz - powiedziaam. Zaczynaam si

niepokoi. Po co Jason stan tutaj na parkingu dla pracownikw? Wydao mi si, e widz na siedzeniu jaki ruch. Otworzyam drzwiczki i poczekaam chwil, sprawdzajc, czy odgos zaalarmuje osob w pikapie. Oczekiwaam potwierdzenia tego ruchu. Gdy nic si nie zdarzyo, ruszyam przez wir. Nigdy wczeniej w biay dzie nie byam taka przestraszona. Dotarszy bliej okna, zauwayam w rodku mojego brata. Siedzia za kierownic. Dostrzegam, e koszul ma poplamion, jego podbrdek spoczywa na piersi, rce le bezwadnie na siedzeniu po bokach, twarz pena jest czerwonych zadrapa. Na tablicy rozdzielczej spoczywaa kaseta wideo bez nalepek. - Sam - wrzasnam, nienawidzc strachu w moim gosie. - Prosz, przyjd tutaj. - Szybciej, ni mogabym sdzi, mj szef znalaz si przy mnie. Wycign rk i otworzy drzwiczki pikapa. Poniewa auto stao tu prawdopodobnie od kilku godzin (na masce bya rosa) z zamknitymi oknami, a byo wczesne lato, ze rodka uderzy nas silny zapach; skada si przynajmniej z trzech elementw: krwi, seksu i alkoholu. - Zadzwo po ambulans! - poleciam szybko, gdy Sam sign do wntrza, chcc sprawdzi puls Jasona. Szef popatrzy na mnie z powtpiewaniem. - Jeste pewna, e chcesz to zrobi? - spyta. - Oczywicie! Jest nieprzytomny! - Zaczekaj, Sookie. Zastanw si. Moe rozwayabym wszystkie za i przeciw, lecz w tym momencie poobijanym niebieskim fordem nadjechaa Arlene. Sam westchn i poszed do przyczepy zadzwoni na pogotowie. Jaka byam naiwna! Oto, jak nagrod dostaj praworzdne obywatelki. Pojechaam z Jasonem do maego lokalnego szpitala, obojtna na policjantw ogldajcych bardzo uwanie ciarwk mojego brata, lepa na samochd patrolowy jadcy za ambulansem. Cakowicie zaufaam lekarzowi pogotowia, ktry odesa mnie do domu z zapewnieniem, e zadzwoni natychmiast, gdy Jason odzyska przytomno. Doktor oznajmi te, przypatrujc mi si z ciekawoci, e mj brat najwyraniej odsypia

skutki zbyt duej iloci alkoholu bd narkotykw. Jason jednak nigdy przedtem a tyle nie pi, a narkotykw w ogle nie bra. Wystarczy, e nasza kuzynka Hadley nisko upada i ya na ulicy. Jej los zrobi na nas obojgu wielkie wraenie. Powiedziaam to wszystko doktorowi, ten za mnie wysucha, a nastpnie przegoni. Nie wiedzc, co myle, wrciam do domu. Andyego Bellefleura nie byo. Obudzi go jego pager. Detektyw zostawi mi kartk z t informacj, nie piszc nic wicej. Pniej si dowiedziaam, e przebywa w szpitalu w tym samym czasie, co ja. Przez wzgld na mnie poczeka, a wyjd, i dopiero wtedy przyku Jasona kajdankami do ka.

ROZDZIA DWUNASTY

Sam zjawi si z nowinami okoo jedenastej. - Sookie, aresztuj Jasona, gdy tylko dojdzie do siebie, co zapewne zdarzy si bardzo szybko. - Szef nie powiedzia mi, skd to wie, ja za nie zapytaam. Patrzyam na niego bez sowa, po twarzy spyway mi zy. Innego dnia moe pomylaabym, jak brzydko wygldam zapakana, dzi jednak w ogle nie troszczyam si o swj wygld. Byam zdenerwowana, baam si o Jasona, smuciam si z powodu Amy Burley, przepenia mnie gniew, e policja popenia takie gupie pomyki, w dodatku straszliwie tskniam za moim Billem. - Policjanci uwaaj, e Amy Burley dzielnie si bronia. Twierdz, e Jason zabi j, a potem si upi. - Dziki za ostrzeenie, Samie. - Mj gos nawet mnie samej wydawa si osobliwie nieobecny. - Lepiej jed teraz do pracy. Uzna, e chc zosta sama i da mi spokj, a ja zadzwoniam do informacji i zdobyam numer hotelu Krew w nowoorleaskiej dzielnicy French Quarter. Wystukaam go. Czuam, e robi co zego, chocia nie potrafiam uzasadni swojej oceny. - Kreeeeeew... we French Quarter - obwieci dramatycznie gboki gos. - Twoja trumna z dala od domu. Jezuuu!. - Dzie dobry. Mwi Sookie Stackhouse. Dzwoni z Bon Temps powiedziaam grzecznie. - Musz zostawi wiadomo dla Billa Comptona. Jest u was gociem. - Ky czy czowiek? - Eee... ky. - Prosz poczeka minutk. - Gboki gos wrci na lini po chwili. Jaka to wiadomo, prosz pani? Zawahaam si. Prosz przekaza panu Comptonowi, e... mj brat zosta

aresztowany i doceniabym, gdyby Bill mg przyby do domu natychmiast po zaatwieniu swoich spraw. - Zapisaem. - Dwik bazgrania. - A pani nazwisko? Mona prosi o powtrzenie? - Stackhouse. Sookie Stackhouse. - W porzdku, droga pani. Dopilnuj, by pan Compton otrzyma t wiadomo. - Dziki. adne inne dziaania nie przyszy mi do gowy - do czasu, a zrozumiaam, e powinnam zatelefonowa do Sida Matta Lancastera. Informacja o aresztowaniu Jasona mocno zszokowaa adwokata, a przynajmniej sugerowa to ton jego gosu. Zapewni mnie, e popieszy do szpitala po poudniu, od razu po opuszczeniu sdu. Pniej mia mi da zna. Pojechaam do szpitala. Poprosiam, eby pozwolili mi posiedzie z Jasonem do chwili, a mj brat odzyska przytomno. Nie zgodzili si. Pomylaam, e moe ju odzyska przytomno i nikt mi o tym nie powiedzia. Zobaczyam w kocu korytarza Andyego Bellefleura, on jednak na mj widok odwrci si i odszed. Przeklty tchrz! Wrciam do domu, poniewa nie miaam pojcia, co jeszcze mogabym zrobi. Zdaam sobie spraw, e nie jest to dla mnie dzie pracy. Byam z tego zadowolona, cho tak naprawd fakt ten niewiele mnie obchodzi. Przemkno mi przez myl, e nie radz sobie z ca spraw tak dobrze, jak powinnam. Znacznie bardziej opanowana byam po mierci babci. Tamta sytuacja bya jednake absolutnie jasna. Musielimy wyprawi babci pogrzeb, jej morderc naleao schwyta i zatrzyma, my za mielimy po prostu y dalej. Jeli policja powanie sdzia, e Jason zabi nasz babci (oraz inne kobiety)... Oznaczaoby to, e wiat jest tak paskudny i niebezpieczny, i nie miaam ochoty w nim y. Siedzc i patrzc przed siebie w to straszliwie dugie popoudnie, uprzytomniam sobie, e do aresztowania Jasona doprowadzia mnie

naiwno. Moja wasna naiwno. Gdybym po prostu zabraa brata do przyczepy Sama, obmya go z krwi, ukrya film do czasu, a sprawdz, co zawiera... gdybym nie zadzwonia po karetk... Tak sugerowa zapewne mj szef, patrzc na mnie z powtpiewaniem. Tyle e przyjazd Arlene odebra mi moliwo... Pomylaam, e kiedy ludzie si dowiedz o Jasonie, mj telefon si rozdzwoni. Nikt wszake nie zatelefonowa. Pewnie nie wiedzieli, co powiedzie. Sid Matt Lancaster przyjecha okoo szesnastej trzydzieci. - Zatrzymali go za morderstwo pierwszego stopnia - obwieci bez zbdnych wstpw. Zamknam oczy. Kiedy je otworzyam, odkryam, e Sid przyglda mi si z przenikliw min na agodnej twarzy. Tradycyjne szka w czarnych oprawkach powikszay jego ciemnobrzowe oczy, a wyraziste szczki i ostry nos upodabniay prawnika do psa - posokowca. - A co mwi Jason? - spytaam. - Twierdzi, e by z Amy ubiegej nocy. - Westchnam. - Mwi, e poszli do ka i e sypia z ni wczeniej - cign Sid. - Podobno nie widzia jej przez duszy czas, bo podczas ostatniego spotkania Amy bya zazdrosna o inne kobiety, z ktrymi twj brat si widywa. Naprawd rozgniewana... Zdumia si wic, e zagadna go ubiegej nocy w Good Times. Zdaniem Jasona Amy zachowywaa si przez ca noc dziwacznie, jakby postpowaa zgodnie z jakim programem, ktrego twj brat nie zna. Przypomina sobie, e uprawiali seks, potem leeli w ku i pili drinka... Dalej nic nie pamita... a do przebudzenia w szpitalu. - Kto go upi i wrobi - owiadczyam stanowczo, cho natychmiast skojarzyy mi si podobne teksty z filmw, ktre ogldaam w telewizji. - Oczywicie, e tak. - Sid Matt posa mi powane i przepenione pewnoci spojrzenie, jakby by ubiegej nocy w domu Amy Burley i wszystko widzia. Psiakrew, moe i by! - Niech pan posucha, Sidzie Matt. - Pochyliam si do przodu, musia

wic spojrze mi w oczy. - Nawet gdybym moga jakim sposobem uwierzy, e Jason zabi Amy, a take Dawn i Maudette, nikt mnie nie przekona, e podnis choby may palec na nasz babci. - To dobrze. - Sid Matt zastanowi si nad moimi sowami. Widziaam, e caym sob zgadza si ze mn. - Panno Sookie, zamy na moment, i Jason mia jaki zwizek ze zgonami modych dziewczt. Wwczas... co do pani babci... policja moe pomyle, e zabi j pani przyjaciel, Bill Compton, poniewa bya przeciwna waszemu zwizkowi. Usiowaam udawa, e zastanawiam si nad tym idiotyzmem. - No c, Sidzie Matt, moja babcia bardzo lubia Billa i bya zadowolona, e si z nim spotykam. Zachowa uprzejm min, ale w jego oczach dostrzegaam skrajn niewiar. On na pewno nie byby zadowolony, gdyby jego crka widywaa si z wampirem. Nie dopuszcza nawet myli, e jaki odpowiedzialny rodzic zareaguje na tak nowin inaczej ni strachem. I nie potrafi sobie wyobrazi, jak ma przekona sd, i moja babcia cieszya si z mojego zwizku z facetem, ktry - nie do e nieywy - by ode mnie starszy o ponad sto lat. Wszystkie te stwierdzenia wyczytaam w umyle Sida Matta. - Pozna pan kiedy Billa? - spytaam. Zaskoczyam go. - Nie - przyzna. - Wie pani, panno Sookie, nie jestem zwolennikiem wampirw. Zdaje mi si, e... mwic obrazowo... nie naley wierci otworw w cianie dzielcej nas od tak zwanych zakaonych wirusem. Skoro Bg postawi midzy nami t cian, nie powinnimy jej rusza, ja w kadym razie bd twardo sta po naszej stronie muru. - Problem w tym, Sidzie Matt, e mnie osobicie Bg stworzy jako czniczk midzy stronami tego muru. - Po latach ukrywania mojego daru zaczam o nim mwi kademu, jeli tylko podejrzewaam, e mog w ten sposb pomc Jasonowi. - A zatem - Sid Matt pchn okulary na grzbiet ostrego nosa i dzielnie stawia mi czoo - jestem pewien, e dobry Bg obarczy pani problemem,

o ktrym syszaem... z jakiego wanego powodu. Musi si pani nauczy uywa tego daru dla Jego chway. Nikt nigdy nie wyoy moich problemw w taki sposb. Uznaam, e w wolnej chwili powinnam si zastanowi nad tym osobliwym stwierdzeniem. - Przeze mnie odeszlimy niestety nieco od tematu, a wiem, e paski czas jest cenny. - Zebraam myli. - Sdz, e Jason mgby wyj za kaucj. Istniej tylko poszlaki czce go z jednym zabjstwem zabjstwem Amy. Mam racj? - Pani brat przyzna si do spotkania z ofiar tu przed jej mierci, kaseta wideo za... co jeden z policjantw zasugerowa mi z naciskiem... ukazuje stosunek Jasona z zamordowan dziewczyn. Zgodnie z widocznymi na kasecie dat i godzin film nakrcono w dniu mierci, moe nawet kilka minut przed zabjstwem. Ach te szczeglne, sypialniane preferencje mojego cholernego brata! - Jason zazwyczaj nie pije duo. Gdy go znalazam w pikapie, cay mierdzia alkoholem. Podejrzewam, e kto go nim obla. Zapewne testy to potwierdz. Moe Amy podaa mu jaki narkotyk w drinku, ktry dla niego przyrzdzia. - Dlaczego miaaby to zrobi? - Poniewa, jak wiele kobiet, miaa na punkcie mojego brata prawdziwego fioa. I, jak wiele innych, ogromnie go pragna. Jason potrafi poderwa niemal kad kobiet, ktra mu si spodobaa. Nie, to eufemizm... - Sid Matt spojrza na mnie z uwag, prawdopodobnie zdumiony, e znam takie sowo. - Mwic wprost, mg zacign do ka prawie kad, ktrej zechcia. Wikszo facetw na pewno mu zazdrocia, a on... - Zmczenie opado na mnie niczym cika mga. - A on siedzi teraz z tego powodu w wizieniu. - Podejrzewa pani zemst innego mczyzny? Kto po prostu wrobi go w to morderstwo? - Tak, tak wanie sdz. - Pochyliam si do przodu, usiujc przekona sceptycznego prawnika si wasnej wiary. - Jaki facet, ktry mu zazdroci. Kto, kto bacznie mu si przyglda, zabi kobiet, gdy Jason

od niej wyszed. Mczyzna ten musia wiedzie, e Jason uprawia z tymi dziewczynami seks. I wiedzia, e mj brat lubi krci filmy. - To rzeczywicie mg by niemal kady - powiedzia adwokat zgodnie z prawd. - Ot to - przyznaam ze smutkiem. - Nawet jeli Jason nie rozpowiada o swoich podbojach, wystarczyo zobaczy, z kim opuszcza bar w porze zamykania. Wystarczya zwyczajna spostrzegawczo... Moe w mczyzna podczas wizyty w domu mojego brata spyta go o kasety... Jason by nieco niemoralny, nie sdziam jednak, by pokaza komukolwiek filmy. Mg wszake powiedzie zabjcy, e lubi je krci. - A ten facet, kimkolwiek by, wiedzc, e Amy kocha si w moim bracie, zawar z ni jaki ukad. Na przykad powiedzia jej, e zrobi Jasonowi kawa albo co w tym rodzaju. - Pani brata nigdy przedtem nie aresztowano, panno Sookie zauway Sid Matt. - Nigdy. - Chocia, z tego co syszaam od Jasona, kilka razy niewiele brakowao. - A wic nienotowany, uczciwy czonek spoecznoci, staa praca. Moe istnieje szansa, eby mu zaatwi wyjcie za kaucj. Ale jeli ucieknie, stracicie wszystko. Ani przez moment nie przyszo mi do gowy, e Jason mgby uciec. Nie znaam si na zasadach zwizanych z kaucj i nie wiedziaam, co bd musiaa zrobi, lecz za wszelk cen chciaam uwolni Jasona z wizienia. Uwaaam, e jeli pozostanie w areszcie, jego sprawa na pewno trafi do sdu... Po prostu jako wizie wyglda mi na bardziej winnego. - Prosz si dowiedzie i powiadomi mnie, co mam zrobi podsumowaam. - Czy tymczasem mog pj go odwiedzi? - Wolaby, eby pani nie przychodzia - odpar Sid Matt. Poczuam si straszliwie zraniona. - Dlaczego? - spytaam, naprawd mocno starajc si nie rozpaka. - Wstydzi si - wyjani prawnik. Myl, e Jasona drczy wstyd, szczerze mnie zafascynowaa. - Czyli e zadzwoni pan do mnie, kiedy bd moga rzeczywicie co

zrobi?

zakoczyam,

nagle

znuona

tym

niesatysfakcjonujcym

spotkaniem. Sid Matt kiwn gow. Zauwayam, e przy tym gecie nieznacznie dray mu szczki. Najwyraniej przeze mnie poczu si nieswojo. Na pewno cieszy si, e ma ju za sob rozmow ze mn. Odjecha swoim pikapem. Zanim znikn mi z oczu woy na gow kowbojski kapelusz. Po zapadniciu cakowitych ciemnoci wyszam sprawdzi, jak si miewa Bubba. Siedzia pod dbem botnym. Obok niego stay butelki krwi po jednej stronie oprnione, po drugiej pene. Trzymaam w doni latark i chocia wiedziaam, gdzie Bubba si znajduje, przeyam szok, gdy go dostrzegam w snopie wiata. Potrzsnam gow. Co naprawd szo le podczas jego przemiany, nie miaam co do wtpliwoci. Byam naprawd zadowolona, e nie potrafi odczyta jego myli. Oczy mia wcieke jak cholera. - Hej, cukiereczku - zagai. Jego ciki poudniom akcent skojarzy mi si z gstym syropem. - Jak si miewasz? Przysza mi dotrzyma towarzystwa? - Chciaam tylko sprawdzi, czy jest ci wygodnie - odrzekam. - No c, mgbym wymieni miejsca, w ktrych byoby mi wygodniej, ale poniewa jeste dziewczyn Billa, nie zamierzam ci o nich opowiada. - To dobrze - stwierdziam stanowczo. - Jakie koty tu w okolicy? Zaczyna mnie potnie mczy ten butelkowany pyn. - adnych kotw. Jestem pewna, e Bill wkrtce wrci, a wtedy bdziesz mg pj, dokd zechcesz. Ruszyam z powrotem ku domowi. Nie czuam si wystarczajco swobodnie w obecnoci Bubby, by przedua rozmow... jeli t wymian zda mona byo nazwa rozmow. Zastanowiam si, jakie myli trapi Bubb podczas dugich nocy czuwania. Ciekawio mnie, czy pamita swoj ludzk przeszo. - Co z tym psem? - zawoa za mn.

- Wrci do swojego domu - odkrzyknam przez rami. - Marnie - mrukn wampir do siebie tak cicho, e ledwie go usyszaam. Przygotowaam si do snu. Ogldaam telewizj. Zjadam troch lodw, do ktrych dodaam posiekan czekoladk Heath Bar. adne z moich zazwyczaj ulubionych zaj nie daway mi dzisiejszego wieczoru pociechy. Jason przebywa w wizieniu, mj chopak w Nowym Orleanie, babcia nie ya i kto zamordowa mi kota. Czuam si osamotniona i strasznie si nad sob ualaam. Czasami trzeba sobie pofolgowa. Mj wampir nie oddzwoni. Fakt ten dola oliwy do ognia mojej niedoli. Bill prawdopodobnie znalaz sobie w Nowym Orleanie jak uczynn dziwk albo jedn z mioniczek kw, krccych si wok hotelu Krew we French Quarter kadej nocy w nadziei na randk z wampirem. Gdybym bya pijaczk, upiabym si. Gdybym miaa inny charakter, zadzwoniabym do rozkosznego JB du Rone i poszabym z nim do ka. Ale nie jestem taka, wic tylko jadam lody i ogldaam w telewizji stare filmy. Niesamowitym zbiegiem okolicznoci nadawali Bkitne Hawaje. W kocu o pnocy si pooyam. Zbudzi mnie wrzask za oknem mojej sypialni. Natychmiast usiadam wyprostowana na ku. Syszaam odgosy walenia i omotu, a w kocu czyj gos. Byam pewna, e to Bubba krzyczy: Wracaj tu, frajerze!. Kiedy przez kilka minut panowaa cisza, zaoyam szlafrok i poszam do frontowych drzwi. Na podwrku, owietlonym przez latarni, nikogo nie zauwayam. Pniej dostrzegam w przelocie jaki ruch po lewej stronie, a gdy wysunam gow z drzwi, zobaczyam Bubb, ktry wlk si z powrotem do swojej kryjwki. - Co si stao? - zawoaam cicho. Zgarbiony wampir odwrci si na ganku. - Jestem, kurde, pewien, e jaki sukinsyn... wybacz mi... krci si wok domu - odpar. Jego brzowe oczy paay, bardziej przypomina wic swoje poprzednie wcielenie. - Usyszaem go ju na kilka minut przed jego

zjawieniem si tutaj i pomylaem, e go zapi. Ale ten przez las pobieg do drogi, gdzie mia zaparkowanego pikapa. - Przyjrzae si facetowi? - Nie na tyle, by go opisa - odpar ze wstydem Bubba. - Gnojek na pewno odjecha autem, ale nie powiem ci nawet, jakiego koloru byo. Jakie ciemne. - Uratowae mnie - zauwayam z nadziej, e dosyszy w moim gosie prawdziw wdziczno, ktr odczuwaam. Ogarna mnie fala wielkiej mioci dla Billa, i ktry zapewni mi tak ochron. Sam Bubba za prezentowa si teraz w moich oczach znacznie lepiej ni wczeniej. Dziki, Bubba. - Och, to nie byo nic takiego - stwierdzi askawie, wyprostowujc si; odrzuci gow w ty i przywoa ten marzycielski umiech na twarz... O rany, to naprawd by on! Ju otworzyam usta, by wypowiedzie jego imi lub nazwisko, przypomniaam sobie jednak ostrzeenie Billa i zrezygnowaam. *** Nazajutrz Jason wyszed za kaucj. Zadano od nas fortuny. Podpisaam papiery, ktre podsun mi Sid Matt, chocia na zastaw skada si gwnie majtek Jasona: jego dom, pikap i d rybacka. Gdyby mj brat zosta kiedykolwiek wczeniej aresztowany - choby za nieprawidowe przejcie przez ulic - prawdopodobnie nie otrzymaby teraz zgody na wyjcie za kaucj. Staam na schodach sdu i w pnoporannym gorcu pociam si w moim okropnym, powanym, granatowym kostiumie. Pot spywa mi po twarzy i skapywa z warg w ten paskudny sposb, ktry sprawia, e natychmiast masz ochot znale si pod prysznicem. W kocu Jason zatrzyma si przede mn. Nie byam pewna, czy zechce rozmawia. Jego twarz wydawaa si o kilka lat starsza. Na swoich barkach nis prawdziwy ciar - kopot, ktry nie zniknie ani si nie ulotni, jak na przykad smutek. - Nie mog z tob rozmawia o sprawie - powiedzia tak cicho, e

ledwie mogam go usysze. - Ale wiesz, e to nie ja. Nigdy nie byem gwatowny... poza moe jedn czy dwiema walkami na parkingu o jak babk. Dotknam jego ramienia, lecz gdy nie zareagowa, opuciam rk. - Nigdy nie uwaaam, e to zrobie. I nigdy nie bd ci podejrzewa. Przepraszam, e wczoraj zachowaam si tak gupio i zadzwoniam na pogotowie. Gdybym zrozumiaa, e pokrywa ci krew kogo innego, zataszczyabym ci do przyczepy Sama i umya, a kaset spalia. Po prostu si baam, e to twoja krew... - Poczuam, e w oczach zbieraj mi si zy. Pora nie bya jednak najlepsza na pacz, tote napinajc minie twarzy, ostro walczyam z napywajcymi zami. W mzgu Jasona panowa baagan niczym w umysowym chlewie. Wrzaa tam niezdrowa breja zoona z alu, wstydu za publiczne rozgoszenie wasnych seksualnych nawykw, poczucia winy, e mj brat nie czuje si jeszcze gorzej z powodu mierci Amy oraz przeraenia, e kto w miecie moe pomyle, i Jason zabi wasn babci zamiast siostry. - Przejdziemy przez to - zapewniam go bezradnie. - Tak, przejdziemy - przyzna, prbujc nada swojemu gosowi stanowczy i pewny ton. Byam jednak pewna, e minie troch czasu... duo czasu, zanim tupet Jasona, ten wielki tupet, ktry czyni go mczyzn o tak nieodpartym wdziku, wrci do jego postawy, rysw twarzy i mowy. Moe nigdy nie wrci. Tam, w sdzie, rozstalimy si. Nie mielimy sobie nic wicej do powiedzenia. Przesiedziaam w barze cay dzie, patrzc na wchodzcych ludzi i czytajc im w mylach. aden z mczyzn nie pomyla, e zabi cztery kobiety i jak dotd nie ponis za te zbrodnie kary. W czasie lunchu weszli Hoyt i Rene, lecz na mj widok pospiesznie opucili lokal. Przypuszczam, e z mojego powodu poczuli si skrpowani. W kocu Sam kaza mi znika. Powiedzia, e wygldam tak strasznie, i odstraszam klientw, z ktrych mogabym wydoby przydatne informacje.

Powlokam si wic na zewntrz, w olepiajce soce, ktre powoli zaczynao zachodzi. Mylaam o Bubbie, Billu i wszystkich innych stworzeniach budzcych si z gbokiego snu, by pochodzi po powierzchni ziemi. Zatrzymaam si w Grabbit Kwik z zamiarem kupienia mleka do porannych patkw. Nowy sprzedawca by pryszczatym chopakiem z ogromnym jabkiem Adama. Gapi si na mnie niecierpliwie, jakby chcia uwieczni w swojej gowie moj odbitk, zdjcie siostry mordercy. Odkryam, e ledwie moe si doczeka, a opuszcz sklep, gdy pragn bezzwocznie zadzwoni do swojej dziewczyny. aowa, e nie dostrzega na mojej szyi ladw ugryzie. Zastanawia si te, w jaki sposb mgby mnie wypyta o techniki seksualne wampirw. Tego rodzaju mieci musiaam wysuchiwa dzie w dzie. Bez wzgldu na to, jak intensywnie koncentrowaam si na czym innym, obojtnie, jak wysoko postawiam wok siebie mentalny mur i jak szeroki przybraam umiech, cz umysowego chamu trafiaa do mnie bez trudu. Dotaram do domu tu przed zapadniciem zmroku. Odstawiam mleko, zdjam kostium, woyam par szortw i czarny podkoszulek z napisem Garth Brooks i sprbowaam wymyli sobie jakie zajcie na wieczr. Nie mogam czyta, bo nie potrafiam si wystarczajco skupi. Zreszt, musiaabym pj do biblioteki wymieni ksiki, co zmienioby si w tych okolicznociach w prawdziw wypraw. aden program w telewizji mi nie odpowiada, przynajmniej tego wieczoru. Przemkno mi przez gow, e mogabym znw obejrze Braveheart - Waleczne serce, gdy Mel Gibson w kilcie zawsze poprawia mi nastrj. Film jednak wyda mi si zbyt krwawy na mj dzisiejszy stan umysu. Nie potrafiabym ponownie znie sceny, w ktrej podrzynaj dziewczynie gardo, chocia dokadnie wiedziaam, kiedy trzeba zakry oczy. Weszam do azienki, by zmy rozmazany od potu makija, gdy spoza dwiku pyncej wody dosyszaam z zewntrz chyba odgosy wycia.

Zakrciam kurki i staam przez chwil nieruchomo, caa zmieniona w such. I co...?. Woda z mokrej twarzy kapaa mi na koszulk. Kompletnie adnego dwiku. Ani jednego. Przekradam si do drzwi frontowych, poniewa znajdoway si najbliej lenego punktu obserwacyjnego Bubby. Uchyliam drzwi. Wrzasnam: - Bubba? adnej odpowiedzi. Sprbowaam znowu. Odnosiam wraenie, e nawet szaracze i ropuchy wstrzymay oddechy. Noc bya cicha, jak makiem zasia. Co grasowao - tam, w ciemnociach. Usiowaam zebra myli, lecz moje serce walio tak mocno, e przeszkadzao mi w tej czynnoci. Zadzwoni na policj, po pierwsze. Natychmiast odkryam, e t moliwo mog skreli. W suchawce panowaa cisza. C, mogam czeka w swoim domu na kopoty, ktre na mnie spadn albo mogam wyj do lasu. Ta druga ewentualno przeraaa mnie. Przygryzam doln warg i przez kilka minut chodziam po domu, wyczajc lampy i prbujc ustali plan dziaania. Dom dostarcza pewnej ochrony: by wyposaony w zamki, ciany, rne zaktki i kryjwki. Wiedziaam jednak, e jeli jaka naprawd zdeterminowana osoba zdoa wej, wtedy znajd si w puapce. W porzdku. Jak mog si wydosta na zewntrz przez nikogo nie zauwaona? Na pocztek wyczyam zewntrzne wiata. Wybraam tylne drzwi, poniewa wychodziy na las. Las znaam do dobrze, wic sdziam, e zdoam si w nim ukry do samego rana. Moe pobiegn do domu Billa... Pewnie jego telefon dziaa, a ja miaam klucz. Mogam te sprbowa dosta si do mojego samochodu i

uruchomi go. Wtedy wszake na dobre kilka sekund utknabym w jednym malekim pomieszczeniu. Nie, postanowiam wybra las. Do jednej kieszeni woyam klucz od domu Comptonw i scyzoryk dziadka, ktry babcia trzymaa w szufladzie stolika, w salonie, gdzie przydawa si do otwierania przesyek. W drug kiesze wsunam ma latark. W szafie na ubrania przy frontowych drzwiach babcia przechowywaa star strzelb, ktra naleaa do mojego taty, kiedy by mody. Babcia uywaa jej gwnie przeciwko wom; no c, nawet mnie namwia, ebym do nich strzelaa. Nienawidziam tej przekltej broni, nienawidziam nawet myli o uyciu jej... lecz teraz najwyraniej nadesza na ni pora. Nie byo jej! Ledwie mogam zawierzy wasnym zmysom. Obmacaam ca szaf. Zabjca by w moim domu! Niczego wszake nie rozbi... Czyli chodzio o osob, ktr sama zaprosiam do rodka. Kto by tutaj? Sprbowaam wymieni w mylach wszystkich mczyzn. Rwnoczenie szam do tylnych drzwi. Wczeniej zawizaam teniswki, nie chciaam si bowiem potkn na sznurowadle. Wosy, by nie spaday mi na twarzy, zaczesaam (uywajc niemal wycznie jednej rki) w niedbay koski ogon, ktry umocniam gumk. Przez cay czas jednak mylaam o skradzionej strzelbie. Kto przebywa w moim domu? Bill, Jason, Arlene, Rene, dzieci, Andy Bellefleur, Sam, Sid Matt. Byam pewna, e nikogo z nich nie zostawiam zupenie samego duej ni przez minut czy dwie, ale moe czas ten wystarczyby na wyrzucenie strzelby za okno, skd mona j byo zabra pniej. Potem przypomniaam sobie dzie pogrzebu. Wwczas prawie kady z moich znajomych wchodzi i wychodzi z domu w trakcie stypy, a ja nie potrafiam sobie przypomnie, czy widziaam strzelb od tamtego czasu. Cho z drugiej trudno byoby zabjcy spacerowa po zatoczonym domu ze strzelb w doni. Nie - pomylaam. Gdyby bro znikna wtedy,

prawdopodobnie zauwayabym jej nieobecno do dnia dzisiejszego. W gruncie rzeczy, byam prawie pewna, e rzuciby mi si w oczy jej brak. W tym momencie musiaam porzuci tego typu rozwaania i skupi si na wyjciu z domu i przechytrzeniu napastnika. Otworzyam tylne drzwi, ukucnam i wyszam prawie na kolanach, delikatnie puszczajc drzwi, ktre przymkny si za mn. Zamiast korzysta ze schodw, zsunam jedn nog wprost z ganku na ziemi, potem to samo zrobiam drug nog. Na dole znowu przykucnam. Czuam si jak podczas gry w chowanego z Jasonem. Jako dzieci czsto bawilimy si w ten sposb w lesie. Modliam si, by si nie okazao, i to znw jest zabawa w chowanego z Jasonem. Dobiegam najpierw do donicy penej kwiatw, ktre posadzia babcia, nastpnie dopadam mojego drugiego celu - jej samochodu. Wsunam si do auta i spojrzaam w niebo. Ksiyc by w nowiu, noc bezchmurna, a zatem rozgwiedona, powietrze - cikie od wilgoci i nadal gorce. W kilka minut rce miaam mokre od potu. Kolejny etap wyznaczyam sobie od samochodu do mimozy. Tym razem nie udao mi si dotrze tam w zupenej ciszy. Potknam si o pniak i mocno rbnam w ziemi. Starajc si powstrzyma krzyk, przygryzam wntrze wargi. Bl szarpn moj nog i biodrem, a o nierwne krawdzie pniaka do mocno podrapaam sobie udo. Dlaczego ktrego dnia porzdnie nie przypiowaam tego pnia? Babcia prosia o to Jasona, on jednak nigdy nie znalaz czasu. Usyszaam, a moe bardziej wyczuam czyj ruch. Porzuciam ostrono w diaby, podskoczyam i rzuciam si ku drzewom. Po prawej stronie kto przebija si przez brzeg lasu, wyranie kierujc si do mnie. Ja wszake wiedziaam, dokd zmierzam i w skoku, ktry mnie zadziwi, dopadam niskiej gazi drzewa, na ktre w dziecistwie lubilimy si wspina. Wcignam si na nie. Pomylaam, e jeli doyj jutra, bd mnie bolay nacignite minie, ucieczka bya jednak tego warta. Balansowaam na gazi, prbujc uspokoi oddech, cho miaam ochot dysze i jcze jak picy pies.

aowaam zreszt, e nie ni tego koszmaru. Niestety wszystko bez wtpienia dziao si na jawie. Ja, Sookie Stackhouse, kelnerka o telepatycznych zdolnociach, siedziaam na gazi w lesie w rodku nocy, uzbrojona jedynki w scyzoryk. Poczuam gdzie pod sob ruch. Jaki mczyzna bieg przez las. Z jednego przegubu zwisa mu dugi sznur. O Jezusie! Chocia ksiyc znajdowa si prawie w peni, gowa napastnika uparcie pozostaa w cieniu drzewa, tote nie wiedziaam, z kim mam do czynienia. Mczyzna, nie widzc mnie, przebieg pod moim drzewem. Gdy znalaz si poza zasigiem mojego wzroku, wreszcie odetchnam, po czym zeszam z drzewa najciszej, jak umiaam. Zaczam torowa sobie drog przez las ku drodze. Musiaabym i dobre kilka minut, ale jeli zdoam si dosta do szosy, moe zatrzymam tam jaki samochd. Pniej uwiadomiam sobie, jak rzadko jest ta droga uywana. Moe lepiej przebiec cmentarz, kierujc si ku domowi Billa? Wyobraziam sobie ucieczk przed morderc nocnym cmentarzem i straszliwie zadraam. Powiedziaam sobie, e strach na nic mi si w tym momencie nie przyda. Musiaam si skoncentrowa na mojej obecnej sytuacji. Uwanie stawiaam stopy, poruszajc si stosunkowo wolno, wiedzc, e swoim upadkiem narobiabym okropnego haasu i zabjca dopadby mnie w minut. Jakie dziesi metrw na poudniowy wschd od drzewa, na ktrym przysiadam, znalazam martwego kota. Gardo zwierzcia miao posta ziejcej rany. W srebrzystym wietle ksiyca nie potrafiam nawet powiedzie, jakiego koloru bya sier, rozumiaam jednak, e ciemne plamy wok maego trupa oznaczaj zapewne krew stworzenia. Przeszam cicho jeszcze ptora metra i znalazam Bubb. By nieprzytomny lub martwy... hmm... w przypadku wampira trudno byo te dwa stany rozgraniczy. Poniewa jednak nie mia koka w sercu, a na jego karku nadal dostrzegaam gow, mogam ywi nadziej, e Bubba straci tylko przytomno. Doszam do wniosku, e pewnie kto mu poda nafaszerowanego

narkotykami kota. Kto, kto wiedzia, e wampir mnie chroni i sysza o skonnociach Bubby do picia kociej krwi. Usyszaam za sob trzask. Napastnik nadepn gazk. Przesunam si w cie najbliszego duego drzewa. Byam wcieka, wcieka i przestraszona. Zastanawiaam si te, czy umr tej nocy. C... Moe nie miaam strzelby, ale miaam wewntrzne narzdzie. Zamknam oczy i otworzyam umys. Otoczy mnie ciemny mentalny gszcz. Czerwie i czer. Nienawi. Wycofaam si. Ale wrciam, gdy wiedziaam, e tylko wasny dar zapewnia mi w tej chwili ochron. Przestaam si broni przed napywem myli zabjcy. W moj gow wpyny obrazy, od ktrych ogarny mnie mdoci i przeraenie. Dawn prosi kochanka, by j bi, potem widzi, e mczyzna bierze w rce jedn z jej poczoch, rozcigaj w palcach, przygotowujc si do zacinicia jej wok szyi wacicielki. Zaledwie przebysk Maudette, migajcy obraz jej nagiej i bagajcej o lito. Jaka kobieta, ktrej nigdy wczeniej nie widziaam, odwrcona do mnie goymi plecami pokrytymi sicami i ladami po uderzeniach. Wreszcie moja babcia... moja babcia... w znajomej mi, naszej kuchni, rozgniewana, walczy o ycie... Sparaliowa mnie wasny wstrzs na widok tych przeraajcych wizji. Czyje myli widziaam?! Nagle zobaczyam dzieci Arlene. Bawiy si na pododze mojego salonu. Widziaam siebie, chocia nie byam taka, jak widuj siebie w lustrze. Miaam na szyi ogromne otwory po ugryzieniach i byam wyuzdana. Moj twarz szpeci chytry, lubieny umieszek i poklepywaam sobie wntrze uda sugestywnym gestem. Tak, znalazam si w umyle Rene Leniera! Tak mnie postrzega Rene. By szalony. Teraz wiedziaam, dlaczego nigdy nie udao mi si wyranie odczyta jego myli. Trzyma je w sekretnej niszy, doskonale ukrywanym miejscu swojego umysu, starannie oddzielonym od wiadomej jani. Teraz dostrzega zarys za drzewem i zadawa sobie pytanie, czy jest

to ksztat kobiety. Widzia mnie! Popdziam na zachd, ku cmentarzowi. Nie suchaam duej jego myli, gdy cakowicie si skupiam na biegu, na odpychaniu przeszkd w postaci gazi drzew, krzeww, przeskakiwaniu lecych konarw oraz niewielkiego wwozu, w ktrym zbieraa si deszczwka. Miaam silne nogi, gnaam wic szybko, wymachujc rkoma. Mj oddech brzmia jak dwik dud. Wybiegam z lasu i znalazam si na cmentarzu. Najstarsza cz cmentarzyska leaa dalej na pnoc, bliej domu Comptonw; tam znajdoway si najlepsze kryjwki. Pdziam, przeskakujc nagrobki nowoczesne, paskie, niewiele wyrastajce ponad ziemi, prostoktne pyty pamici. Przeskoczyam take grb babci, pokryty wie, nieubit jeszcze ziemi. Nie zdylimy pooy kamienia... Zabjca babci bieg za mn. Obrciam si - gupia - i spojrzaam, starajc si ustali, jak blisko za mn znajduje si mczyzna. W wietle ksiyca zauwayam rozczochran gow Rene, ktry wyranie mnie dogania. Pdziam w d, do agodnej niecki, ktr tworzy cmentarz, potem przyspieszyam do sprintu, gnajc pod gr. Szukaam wzrokiem wystarczajco wysokiego nagrobka albo posgu, za ktrym mogabym si skry przed Rene i po chwili schowaam si za wysok, granitow kolumn zwieczon krzyem. Pozostaam tam nieruchoma, wrcz przyklejona do zimnego twardego kamienia. Przycisnam rk do ust, by zaguszy ewentualny szloch, a rwnoczenie zaczerpn oddechu w puca. Gdy si nieco uspokoiam, zaczam si wsuchiwa w umys Rene. Jego myli okazay si jednak na tyle mao spjne, e dotary do mnie tylko emocje: gwnie wcieko. Nagle wyuskaam jedn wyran myl. - Twoja siostra, Rene? - wrzasnam. - Twoja siostra Cindy nadal yje? - Ta suka! - odkrzykn W tej samej sekundzie wiedziaam, e jako pierwsz Rene zabi wasn siostr, t, ktra lubia wampiry, do ktrej podobno (wedug Arlene)

wci od czasu do czasu jedzi. Rene zamordowa swoj siostr Cindy, barmank... udusi j sznurkami jej rowo-biaego fartuszka,, ktry miaa na sobie jako pracownica szpitalnego bufetu. A po mierci j zgwaci! Jeli mg wtedy myle, uwaa pewnie, e Cindy upada tak nisko, i nie bdzie miaa nic przeciwko stosunkowi z wasnym bratem. W jego opinii osoba, ktra uprawia seks z wampirami, zasuya sobie na mier. Ze wstydu Rene ukry jej ciao. Inne kobiety nie byy z nim zwizane krwi, bez wahania wic zostawia ich ciaa w miejscu zbrodni. Zostaam wessana w chore wntrze Rene niczym gazka wcignita w wir wodny. A si od tego wszystkiego zatoczyam. Gdy wrciam do wasnej gowy, odkryam, e Rene mnie dopad. Uderzy mnie w twarz w caej siy, spodziewajc si, e upadn. Cios rozbi mi nos. Bolao tak paskudnie, e o mao nie zemdlaam, na szczcie nie zaamaam si. Zamachnam si i oddaam mu, lecz z powodu braku dowiadczenia moje uderzenie nie odnioso oczekiwanych skutkw. Trafiam mczyzn w ebra, on za odchrzkn i w nastpnej chwili mi si odwzajemni. Jego pi roztrzaskaa mi obojczyk. Ale nie upadam. Nie wiedzia, jaka jestem silna. W wietle ksiyca dostrzegam szok na jego twarzy, gdy walczyam niczym lwica i dzikowaam za wampirz krew, ktr wypiam. Mylaam o mojej dzielnej babci i waliam w napastnika, szarpaam go za uszy, usiujc trzasn jego gow w granitow kolumn. Rene wyrzuci rce w gr i zapa moje przedramiona. Prbowa mnie od siebie odcign i zmusi do polunienia ucisku. W kocu mu si udao, cho, z jego spojrzenia wywnioskowaam, e jest zaskoczony i czujniejszy. Sprbowaam go kopn, uprzedzi jednak mj ruch i zrobi unik. Gdy straciam rwnowag, pchn mnie. Uderzyam w ziemi ze straszliwym odgosem. Wtedy Rene usiad na mnie okrakiem. Zauway, e w ferworze walki upuci sznur. Teraz trzyma moj szyj jedn rk, drug za usiowa wymaca sznur. Praw do miaam przyszpilon, ale lewa bya wolna, wic go ni trzasnam, a pniej dosownie wczepiam si w niego. Ignorowa mnie, zmuszony szuka wizw, gdy bya to cz jego rytuau. Ja natomiast namacaam rk znajomy ksztat.

Rene, nadal w ubraniu roboczym, mia przy pasie n. Jednym szarpniciem odpiam pochewk i wycignam z niej ostrze. Mj napastnik myla akurat: Powinienem by go zdj..., kiedy zatopiam n w mikkim ciele jego talii i pocignam w gr. A potem go wyszarpnam. Zabjca wrzasn. Zatoczy si i skrci tuw w bok, prbujc obiema rkoma zatamowa tryskajc z rany krew. Zerwaam si i wstaam, usiujc znale si w miar daleko od czowieka, ktry okaza si jeszcze gorszym potworem ni wampiry. - Ooo... Jezuuusie, kobieeeto! - wrzasn Rene. - Co ty mi zrobia?! Boe, jak mnie boli! - Gony, prawdziwy krzyk. Teraz morderca naprawd si ba, przestraszyo go odkrycie, jak kocz si jego gierki, jak koczy si jego zemsta. - Podobne tobie dziewuchy zasuguj na mier - warkn. Czuj ci w mojej gowie, wariatko! - Ktre z nas jest wariatem? - syknam. - Zdychaj, gnojku. Nie wiedziaam, e mam w sobie tyle gniewu. Kucaam przy nagrobku, nadal z okrwawionym noem zacinitym kurczowo w rku i czekaam na kolejny atak Rene. Mczyzna chwia si i zatacza, ja natomiast obserwowaam go z kamienn twarz. Zamknam przed nim swj umys, odciam si od jego uczu, gdy peza za nim mier. Staam, gotowa pchn Rene noem po raz drugi, kiedy nagle upad na ziemi. Upewniam si, e si nie ruszy i poszam do domu Comptonw. Nie biegam jednak. Wmawiaam sobie, e nie mog, lecz teraz nie jestem pewna. Cigle widziaam moj walczc o ycie we wasnym domu babci - taki jej obraz na zawsze zachowa w pamici Rene. Wyjam z kieszeni klucz Billa, prawie zdziwiona, e cigle go mam. Przekrciam go jako w zamku, saniajc si, dotaram do duego salonu, wymacaam telefon. Moje palce dotkny guzikw, domyliam si, ktry jest dziewitk. Wcisnam numer policji na tyle mocno, by usysze brzknicie, po czym - zupenie nieoczekiwanie - straciam przytomno.

*** Wiedziaam, e jestem w szpitalu: otacza mnie zapach czystej, szpitalnej pocieli. Nastpnie uwiadomiam sobie, e wszystko mnie boli. Kto by te ze mn w pokoju. Nie bez wysiku otworzyam oczy. Andy Bellefleur. Kwadratow twarz mia chyba jeszcze bardziej zmczon, ni gdy go widziaam ostatnim razem. - Syszysz mnie? - spyta. Kiwnam gow. Cho ruch by nieznaczny, spowodowa fale blu. - Dopadlimy go - owiadczy, kiedy jednak zacz mi podawa szczegy, znowu zapadam w sen. Obudziam si ponownie w wietle dziennym i tym razem czuam si znacznie raniejsza. I tym razem kto znajdowa si w pokoju. - Kto tu jest? - spytaam. Mj gos zabrzmia jak bolesny zgrzyt. Z krzesa w kcie podnis si Kevin. Zwin czasopismo z krzywkami i wetkn je do kieszeni munduru. - Gdzie jest Kenya? - szepnam. Umiechn si do mnie niespodziewanie. - Siedziaa przy tobie przez kilka godzin - wyjani. - Wkrtce wrci. Wysaem j na lunch. - Jego szczupa twarz i ciao uoyy si w jeden chudy symbol aprobaty. Jeste tward dziewczyn - doda. - Nie czuj si twarda - wydukaam. - Bo jeste ranna - powiedzia mi, jakbym tego nie wiedziaa. - Rene. - Odkrylimy go na cmentarzu - zapewni mnie. - Cakiem niele sobie z nim poradzia. A jednak pozostawa przytomny. Przyzna si, e prbowa ci zabi. - To dobrze. - Szczerze aowa, dra jeden, e nie dokoczy roboty. Nie mog uwierzy, e powiedzia co takiego, ale gdy do niego dotarlimy, wyranie by przeraony i czu si zraniony nie tylko na ciele. Owiadczy, e wszystko stao si z twojej winy, bo nie leaa, umierajc... tak jak inne. Stwierdzi, e prawdopodobnie chodzi o twoje geny, poniewa twoja

babcia... - W tym momencie Kevin przerwa, wiadom, e wchodzi na niepewny grunt. - Rwnie walczya - szepnam. Wesza masywna, niewzruszona Kenya. W rku trzymaa styropianowy kubek z parujc kaw. - Obudzia si - poinformowa partnerk Kevin. - To dobrze. - Kenya nie wydawaa si tak uradowana jak on. - Mwi, co si zdarzyo? Moe powinnimy zadzwoni po Andyego. - Tak, tak nam poleci. Tyle e pooy si dopiero cztery godziny temu. - Ale kaza zadzwoni! Kevin wzruszy ramionami i podszed do szafki przy ku, gdzie sta telefon. Podczas jego rozmowy zaczam drzema, pniej jak przez mg syszaam, e policjant cicho gawdzi z partnerk. Opowiada o swoich psach myliwskich, a Kenya, przypuszczam, suchaa. Wszed Andy, a ja natychmiast wyczuam jego myli, wzorzec jego mzgu. W kocu ten solidny mczyzna usiad przy moim ku. Otworzyam oczy, kiedy pochyli i przyjrza mi si. Wymienilimy dugie spojrzenie. Ktem oka dostrzegam dwie pary butw od munduru policyjnego. Funkcjonariusze wyszli na korytarz. - Facet nadal yje - oznajmi wtedy Andy. - I nie przestaje gada. Zrobiam najkrtszy ruch gow, na jaki mnie byo sta. Miaam nadziej, e sugeruje on aprobat. - Twierdzi, e wszystko zaczo si od jego siostry, ktra spotykaa si z wampirem. Podobno tracia tyle krwi, e Rene pomyla, i sama si stanie wampirzyc, chyba e on j powstrzyma. Da jej ultimatum... pewnego wieczoru w jej mieszkaniu. Odpara, e nie zrezygnuje z kochanka. W trakcie sprzeczki zawizaa sobie fartuszek, gotowa wyj do pracy. Zerwa z niej ten fartuch, udusi j... i zrobi jej co jeszcze. Detektyw wyglda na mocno zdegustowanego. - Wiem - szepnam. - Wydaje mi si - podj Andy - e Rene jako da sobie prawo

popenienia tak okropnego czynu. Najprawdopodobniej wmwi sobie, e kada osoba w... sytuacji jego siostry zasuya na mier. W dodatku, morderstwa dokonane w okolicach Bon Temps bardzo przypominaj dwie inne zbrodnie, ktrych dokonano w Shreveport i ktre do dzi dnia pozostaj nierozwizane. Spodziewamy si, i Rene przyzna si do nich w swojej opowieci. Oczywicie nie mamy pewnoci, czy je popeni... Czuam, e zaciskam wargi, wypeniona zdumieniem i litoci dla tych wszystkich biednych kobiet. - Moesz mi opowiedzie swoj histori? spyta cicho Andy. - Mw powoli, nie spiesz si i nie podno gosu powyej szeptu. Masz paskudnie posiniaczon szyj. Sama si tego domyliam, dzikuj bardzo. Andy spyta, czy moe nagra moj wypowied. Gdy udzieliam zgody, wczy may dyktafon i pooy go na poduszce blisko moich ust. Wymamrotaam opowie o wieczornych zdarzeniach, nie pomijajc adnego szczegu. - Pan Compton nadal przebywa poza miastem? - spyta mnie na zakoczenie. - Jest w Nowym Orleanie - szepnam, ledwie zdolna mwi. - Poszukamy w domu Rene strzelby, skoro wiemy, e jest twoja. Bdziemy mieli dodatkowy dowd obciajcy. Do sali wesza pikna, moda kobieta w bieli, przyjrzaa mi si uwanie i owiadczya detektywowi, e dalsze pytania musi zada innym razem. Policjant niezdarnie skin mi gow, poklepa mnie po rce i odszed. W ostatniej chwili posa lekarce przepenione podziwem spojrzenie. Kobieta rzeczywicie bya zachwycajca, niestety nosia obrczk. Wic Andy Bellefleur znw si spni. Lekarka za uwaaa, e detektyw jest zbyt powany i ponury. Och, nie chciaam sucha jej myli! Nie miaam jednak do energii, by zablokowa ich napyw. - Jak si pani czuje, panno Stackhouse? - spytaa moda lekarka troch zbyt gono. Bya szczup brunetk o duych, brzowych oczach i penych ustach.

- Piekielnie - szemraam. - Mog to sobie wyobrazi - przyznaa. Przygldajc mi si, co rusz kiwaa gow. Moim zdaniem nie moga sobie wyobrazi mojego samopoczucia. Zaoyabym si, e nigdy wielokrotny morderca nie pobi jej na cmentarzysku. Stracia pani rwnie babci, nieprawda? zapytaa ze wspczuciem. Leciutko kiwnam gow. - Mj m zmar mniej wicej sze miesicy temu - cigna. - Wiem, co to smutek. Odwaga jest trudna, prawda? - No, no, no. Zrobiam pytajc min. - Mia raka - wyjania. Usiowaam przekaza jej moje kondolencje, nie sprawiajc sobie blu zbdnym ruchem. Byo to prawie niemoliwe. - A wic - owiadczya, prostujc si i wracajc do swego energicznego zachowania - na pewno bdzie pani y, panno Stackhouse. Cho ma pani zamany obojczyk, dwa zamane ebra i nos. - Pasterzu Judei! Nic dziwnego, e tak le si czuj pomylaam. - Pani twarz i szyja s dotkliwie posiniaczone - cigna lekarka. - Odczuwa pani te zapewne ran garda. - Prbowaam sobie wyobrazi, jak wygldam. Dobrze, e nie miaam pod rk lusterka. - I ma pani wiele stosunkowo drobnych stucze i przeci na nogach i rkach. Umiechna si. - Pani brzuch jest nietknity, podobnie stopy! - Ho, ho, ho! Bardzo zabawne. - Przepisaam pani lekarstwo przeciwblowe, jeli wic zacznie si pani czu gorzej, prosz zadzwoni po pielgniark. Jaki go wsun gow w drzwi. Lekarka obrcia si, blokujc mi widok, i spytaa: - Tak? - Pokj Sookie? - Tak, wanie skoczyam j bada. Prosz wej. - Lekarka (nazwiskiem Sonntag, jak przeczytaam na plakietce) popatrzya na mnie pytajco, czekajc na moje pozwolenie, ja za zdoaam wydusi jedynie: - Jasne. JB du Rone niemal podpyn do krawdzi mojego ka. Wyglda licznie, niczym z okadki romansu. Jego powe wosy byszczay pod wietlwkami, oczy mia dokadnie w tym samym kolorze, a podkoszulek bez rkaww podkrela muskulatur, ktra wydawaa si wyrzebiona...

eee... dutem. JB patrzy na mnie z gry, w niego za wzrok wbijaa doktor Sonntag. - Hej, Sookie, dobrze si czujesz? - spyta. Delikatnie pooy palec na moim policzku, po czym pocaowa nieposiniaczone miejsce na czole. - Dziki - szepnam, - Nic mi nie bdzie. Poznaj moj lekark. Modzieniec zwrci due oczy na doktor Sonntag, ktra praktycznie potkna si o wasne stopy, by mu si przedstawi. - Lekarze nie byli tak adni, gdy dostawaem zastrzyki - zagai szczerze i po prostu JB. - Od czasu dziecistwa nie chodzi pan do lekarza? - odpowiedziaa pytaniem zdumiona doktor Sonntag. - Nigdy nie zachorowaem. - Umiechn si do niej promiennie. Jestem silny jak w. I masz mzg wou - dodaam w mylach, cho pewnie rozumu piknej doktorki wystarczyoby dla obojga. Kobiecie najwyraniej nie przyszed do gowy aden powd do zwoki. Odchodzc, rzucia nam przez rami smutne spojrzenie. JB nachyli si nade mn i spyta arliwie: - Mog ci co przynie, Sookie? Nabsy albo co? Na myl o prbie zjedzenia krakersa zy stany mi w oczach. - Nie, dziki - sapnam. - A lekarka jest wdow. W rozmowie z JB mona nagle zmieni temat, a on na pewno nie bdzie si doszukiwa przyczyn tej zmiany. - Ho, ho, ho - wydysza. Wyranie by pod wraeniem. - Inteligentna i wolna. - Uniosam znaczco brwi. - Mylisz, e powinienem si z ni umwi? - Spojrza tak intensywnie zamylony, jak to tylko byo moliwe w jego przypadku. - Moe to dobry pomys. - Umiechn si do mnie. - Skoro ty nie chcesz si ze mn umwi, Sookie. Ty zawsze jeste dla mnie numerem jeden. Tylko kiwniesz palcem, a ja w te pdy przylec. Co za sodki facet. Ani przez minut nie wierzyam w jego oddanie, nie miaam jednak najmniejszych wtpliwoci, e potrafi poprawi samopoczucie kadej kobiecie, nawet takiej, ktra - jak ja w tej chwili -

doskonale wiedziaa, e wyglda naprawd koszmarnie. Czuam si zreszt take do paskudnie. Gdzie s te piguki przeciwblowe?! Usiowaam umiechn si do JB. - Cierpisz - zauway. - cign tu pielgniark. - Och, to dobrze. Im mocniej prbowaam wycign, rku ku maemu przyciskowi, tym bardziej on wydawa si ode mnie oddala. JB znw mnie pocaowa, po czym ruszy do drzwi. - Wytropi t twoj doktork, Sookie - rzuci mi na odchodne. - Lepiej zadam jej kilka pyta w kwestii twojego stanu. Kiedy pielgniarka wstrzykna co w moj kroplwk, chciaam po prostu lee i nie czu blu. Niestety, drzwi znw si otworzyy. Wszed mj brat. Przez dugi czas sta przy ku i gapi si na moj twarz. - Zamieniem kilka sw z twoj lekark, zanim wysza do bufetu z JB. Opowiedziaa mi o wszystkich twoich bolczkach. - Odszed od ka, przeszed si po sali, wrci i znowu przyjrza mi si z uwag. - Wygldasz strasznie. - Dzikuj - szepnam. - No tak, masz zranione gardo. Zapomniaem. - Chcia mnie poklepa po ramieniu, lecz zrezygnowa. - Suchaj, siostrzyczko, musz ci podzikowa, ale douje mnie fakt, e zastpia mnie w walce. - Gdybym moga, kopnabym go. Zastpiam go, cholera jasna!. - Jestem ci sporo winien, siostrzyczko. Strasznie byem gupi, uwaajc Rene za dobrego przyjaciela. Zdradzony. Jason czu si zdradzony! W tym momencie wesza Arlene, maksymalnie pogarszajc sytuacj. Bya w okropnym stanie. Rude wosy miaa rozczochrane, nie nosia makijau, ubranie wybraa na chybi trafi. Nigdy jej nie widziaam bez starannie zakrconych wosw i ostrego, wyrazistego makijau. Popatrzya na mnie tak, e... rany, cieszyabym si, gdybym moga wsta i uciec... Przez sekund jej twarz bya twarda jak granit, ale kiedy Arlene bacznie mi si przyjrzaa, jej rysy zaczy agodnie. - Byam na ciebie taka wcieka, nie wierzyam w to wszystko, ale

teraz gdy na ciebie patrz i widz, co ci zrobi... Och, Sookie, zdoasz mi kiedykolwiek wybaczy? - Jezu, jake pragnam, by si std wyniosa. Usiowaam da mojemu bratu znak i najwidoczniej mi si udao, poniewa Jason otoczy Arlene ramieniem i wyprowadzi. Zanim dotara do drzwi, rozszlochaa si. - Nie wiedziaam... - bekotaa. Ledwie j rozumiaam. - Po prostu nie wiedziaam! - Ani ja, cholera - doda mj brat ciko. Po prbie przeknicia jakiej przepysznej zielonej galaretki zdrzemnam si. Sporym przeyciem tego popoudnia byo dla mnie pjcie do azienki. Zrobiam to mniej wicej samodzielnie. Posiedziaam rwnie na krzele z dziesi minut, po ktrych byam bardziej ni gotowa wrci do ka. Potem zerknam w lusterko ukryte w stoliczku na kkach i strasznie tego poaowaam. Miaam lekk temperatur, na tyle podwyszon, e moim ciaem targay dreszcze, a skra bya wraliwa na dotyk. Na sinoniebieskiej twarzy puszy si podwjnej wielkoci, spuchnity nos. Prawe oko miaam podpuchnite i niemal cakowicie zamknite. Zadraam i nawet ten nieznaczny ruch sprawi mi bl. Moje nogi... o cholera, nawet nie chciaam sprawdza. Pooyam si bardzo ostronie i zapragnam, by ten dzie wreszcie si skoczy. Prawdopodobnie za jakie cztery dni bd si czua wspaniale. Praca! Kiedy mogabym wrci do pracy? Z zadumy wyrwao mnie ciche stukanie do drzwi. Kolejny przeklty go! C, tym razem w drzwiach stan kto, kogo nie znaam. Starsza pani o bkitnosiwych wosach i w okularach w czerwonych oprawkach. Wprowadzia Paniami. Na wzku leay i stay kwiaty przeznaczone dla pacjentw z naszego skrzyda. - Przynosz ci adunek najlepszych ycze! - owiadczya radonie staruszka. Odpowiedziaam umiechem, ale skutek musia by okropny, poniewa kobieta wyranie stracia rezon. - Te s dla ciebie - powiedziaa, wzek. Nosia ty kitel i naleaa do szpitalnych wolontariuszek, ktre od tego wanie stroju nazywano Sonecznymi

podnoszc rolin w doniczce ozdobionej czerwon wstk. - I karteczka, kochanie. Hmm, poszukajmy, tak, te take s dla ciebie... - Zdja z wzka wazon z wizank citych kwiatw, wrd ktrych rozrniam rowe re, rowe godziki i bia gipswk. Starsza pani rwnie od nich oderwaa karteczk. Przejrzaa wzek, po czym zawoaa: - No, no, no! Dziewczyno, ale ty masz szczcie! Jest tu dla ciebie wicej kwiatw! Gwnym punktem trzeciego rolinnego hodu okaza si dziwaczny czerwony kwiat, jakiego nigdy przedtem nie widziaam; otaczay go inne, bardziej znajome. Na ten osobliwy okaz popatrzyam z powtpiewaniem. Soneczna Pani starannie odpinaa kartk. Umiechajc si, wysza z sali, ja za otworzyam mae koperty. Zauwayam wesoo, e atwiej mi si rusza, kiedy jestem w lepszym nastroju. Rolina w doniczce bya od Sama i wszystkich twoich wsppracownic z Merlottea gosia karteczka skrelona pismem mojego szefa. Dotknam poyskujcych lici i zastanowiam si, gdzie postawi rolink, gdy wrc z ni do domu. Cite kwiaty przysali Sid Matt Lancaster i Elva Deane Lancaster. O rany! A wizanka z czerwonym dziwadem (kwiat prezentowa si niemal nieprzyzwoicie, przypomina kobiec intymn pe)? Z pewn ciekawoci rozoyam karteczk. Nosia tylko podpis: Eric. Informacja ta dolaa oliwy do ognia. Byam wcieka. Jak, do diaska, ten cholerny wampir usysza o moim pobycie w szpitalu? I dlaczego nie miaam wiadomoci od Billa? Po zjedzeniu kolacji w postaci pysznej, czerwonej galaretki przez kilka godzin ogldaam telewizj, poniewa - nawet gdybym moga czyta i tak nie miaam adnych czasopism ani ksiek. Z kad godzin moje sice staway si coraz bardziej urocze, a ja czuam si miertelnie zmczona - mimo i tylko raz poszam do azienki i dwa razy obeszam pokj. W kocu wyczyam telewizor i przekrciam si na bok. Zasnam. Do mojego snu przesczy si bl caego ciaa, przyprawiajc mnie o koszmary. Biegaam w tych snach, gnaam przez cmentarz, baam si o ycie, spadaam na kamienie, do otwartych grobw, spotykajc wszystkich

lecych tam nieyjcych ludzi: mojego ojca i matk, moj babci, Maudette Pickens, Dawn Green, nawet pewnego przyjaciela z dziecistwa, ktry zgin zastrzelony przypadkiem na polowaniu. Szukaam jednego szczeglnego nagrobka. Czuam, e jeli go znajd, bd wolna, a wszystkie te osoby spokojnie wrc do swoich grobw i zostawi mnie w spokoju. Biegaam od jednego nagrobka do drugiego, kadam na kadym rk, cigle ywic nadziej, e dotykam waciwego kamienia. Nagle zajczaam. - Kochana, jeste bezpieczna - odezwa si znajomy, chodny gos. - Bill - szepnam we nie. Obrciam si i stanam przed nagrobkiem, ktrego jeszcze nie dotknam. Pooyam na nim palce. Natychmiast wytropiy litery, skadajce si na napis William Erasmus Compton. Odniosam wraenie, e kto obla mnie zimn wod, otworzyam szeroko oczy, wcignam powietrze i z garda wyrwa mi si potny krzyk blu. Zachysnam si dodatkowym haustem powietrza i rozkaszlaam bolenie. Od tego wszystkiego a si obudziam. Czyja rka przesuna si pod moim policzkiem; dotyk zimnych palcw cudownie ochodzi gorc skr. Staraam si nie pojkiwa, tym niemniej zza zacinitych zbw wymkn mi si cichy pisk. - Zwr si ku wiatu, kochana - powiedzia Bill gosem lekkim i pogodnym. Spaam tyem do azienki, gdzie pielgniarka zostawia wczone wiato. Teraz posusznie przekrciam si na plecy i podniosam wzrok na mojego wampira. Bill sykn. - Zabij go - warkn z prostym przekonaniem, od ktrego a mnie zmrozio. Atmosfera w sali zrobia si tak napita, e przydaaby si spora porcja gazu uspokajajcego. - Cze, Bill - wykrakaam. - Ja take ciesz si, e ci widz. Gdzie si tak dugo podziewae? No i dzikuj, e oddzwonie. Syszc te sowa, mj wampir znieruchomia. Zamruga. Czuam, e

usiuje si uspokoi. - Widzisz, Sookie - zacz - nie oddzwoniem, poniewa chciaem powiedzie ci osobicie, co si zdarzyo. - Jego twarz bya kompletnie pozbawiona wyrazu. Gdybym musiaa zgadywa, powiedziaabym, e Bill wyglda na dumnego z siebie. Zamilk i tylko badawczo mi si przyglda, oceniajc wzrokiem mj stan. - Nie jest ze mn tak le - wychrypiaam uprzejmie i wycignam do niego rk. Pocaowa j, pieszczc przez chwil. Moje ciao zareagowao na niego lekkim podnieceniem. Wierzcie mi, nie wiedziaam, e w mojej obecnej sytuacji w ogle jestem zdolna do takiej reakcji. - Opowiedz mi, co ci zrobi - poleci. - Dobrze, ale przysu si do mnie. Mog tylko szepta, bo boli mnie gardo. Przycign krzeso do ka, opuci porcz i opar podbrdek na zoonych doniach. Jego twarz znalaza si zaledwie dziesi centymetrw od mojej. - Masz zamany nos - zauway. Potoczyam oczyma. - Ciesz si, e to dostrzege - szepnam. - Przeka mojej lekarce, gdy przyjdzie. Zmruy oczy. - Nie staraj si odwraca mojej uwagi. - Okej. Mam zamany nos, dwa ebra i obojczyk. Bill postanowi obejrze mnie sobie dokadnie, odsun wic kodr. Ogarn mnie straszliwy wstyd. Miaam na sobie okropn, szpitaln koszul, w sobie za wielk dawk rodkw uspokajajcych, nie kpaam si od jakiego czasu, moja cera przybraa szereg rnych odcieni, a wosy byy rozczochrane... - Chc ci zabra do domu - owiadczy, gdy ju przesun rkoma po caym moim ciele i drobiazgowo przebada kade zadrapanie i przecicie. Wampirzy znachor. Daam znak rk, by si pochyli i przysun ucho do moich warg.

- Nie - wydyszaam. Wskazaam na kroplwk. Przypatrzy si jej z niejakim podejrzeniem, cho oczywicie musia wiedzie, co ma przed sob. - Mog to wyj - powiedzia. Gwatownie potrzsnam gow. - Nie chcesz, ebym si tob zajmowa? Prychnam ze zoci, co cholernie zabolao. Zrobiam rk znak pisania. Bill przeszuka szuflady, znajdujc jaki notes. Dziwnym trafem mj wampir mia piro. Wypuszcz mnie ze szpitala jutro, o ile nie podniesie mi si gorczka - napisaam. - Kto ci odwiezie do domu? - spyta. Znowu sta przy ku i patrzy na mnie z gry z surow dezaprobat, niczym nauczyciel, ktrego najlepszy ucze okaza si nagle mierdzcym leniem. Ka im zadzwoni po Jasona albo do Charlsie Tooten - napisaam. W innej sytuacji automatycznie wybraabym Arlene. - Bd tam o zmroku - odpar. Popatrzyam w jego blad twarz, w klarowne biaka oczu, niemal lnice w ciemnawym pokoju. - Ulecz ci zaofiarowa si. - Pozwl, e dam ci troch mojej krwi. - Przypomniaam sobie swoje pojaniae wosy i wasn podwjn si. Potrzsnam gow, Dlaczego nie? - spyta, jakby podsuwa yk wody spragnionej kobiecie, a ta mu odmwia. Przemkno mi przez myl, e moe zraniam jego uczucia. Wziam jego rk, podniosam do ust i lekko pocaowaam. Potem przyoyam j sobie do zdrowszego policzka. Ludzie widz, e si wtedy zmieniam - napisaam po chwili. Sama te zauwaam te zmiany. Na moment skoni gow, po czym popatrzy na mnie ze smutkiem. Wiesz, co si stao? - napisaam. - Bubba opowiedzia mi wiksz cz zdarze - odrzek. Na wspomnienie gupkowatego wampira zrobi przeraajc min. - Reszt streci mi Sam. Byem te na posterunku i przeczytaem raporty policyjne. Andy pozwoli ci je przejrze? - nabazgraam. - C, wiedzia, e tam jestem - odpar niedbale Bill.

Prbowaam sobie wyobrazi t nocn wizyt i myl o niej przyprawia mnie o gsi skrk. Posaam mojemu wampirowi dezaprobujce spojrzenie. Mw, co si zdarzyo w Nowym Orleanie - napisaam. Znw ogarniaa mnie senno. - Musiabym ci opowiedzie co nieco o nas - odpar z wahaniem. - No, no, no, tajemne, wampirze sprawki! - wykrakaam. Tym razem Bill posa mi ostrzegawcze spojrzenie. - Jestemy cakiem dobrze zorganizowani - wyjani. - Staraem si wymyli co, co zapewnioby nam absolutne bezpieczestwo i zniwelowao do zera zagroenie ze strony Erica. - Odruchowo zerknam na wizank z dziwnym czerwonym kwiatem. - Wiem, e gdybym by osob urzdow... tak jak Eric... trudniej byoby mu ingerowa w moje prywatne ycie. - Popatrzyam na niego zachcajco. W kadym razie prbowaam tak spojrze. - Z tego te wzgldu wziem udzia w regionalnym zebraniu i chocia nigdy szczeglnie nie zajmowaa mnie nasza polityka, kandydowaem na pewien urzd. W dodatku... dziki wsparciu potnego lobby... wygraem! Nie mg mnie chyba bardziej zaskoczy. Mj Bill zosta dziaaczem zwizkowym? Zastanowiam si rwnie nad okreleniem wsparcie potnego lobby. Czy to znaczyo, e pozabija wszystkich rywali? A moe kupi wyborcom po butelce krwi A Rh minus? Na czym bdzie polega twoja praca? - napisaam powoli, wyobraajc sobie mojego wampira siedzcego na zebraniu. Sprbowaam spojrze na niego z dum, gdy najwyraniej tego oczekiwa. - Jestem oficerem ledczym Pitej Strefy - odpar. - Wyjani ci, co to oznacza, gdy wrcisz do domu. Nie chc ci teraz mczy. Kiwnam gow, posyajc mu promienny umiech. Miaam szczer nadziej, e nie przyjdzie mu do gowy pyta mnie, od kogo s te wszystkie kwiaty. Zastanowiam si, czy powinnam wysa Ericowi notk z podzikowaniem. Zadaam te sobie pytanie, dlaczego myl teraz o takich sprawach. Pewnie rozpraszao mnie lekarstwo przeciwblowe. Daam znak Billowi, by przysun si bliej i po chwili jego twarz

znalaza si na ku, tu obok mojej. - Nie zabijaj Rene - szepnam. - Patrzy na mnie zimno, zimniej, coraz zimniej. - Moe ju wykonaam ca robot - cignam. - Facet ley na oddziale intensywnej terapii. Ale nawet jeli przeyje... c, do tych morderstw. Rene odpowie za nie przed sdem. Nie cigaj ju na siebie adnych podejrze. Pragn spokoju... dla nas obojga. - Coraz trudniej byo mi mwi. Wziam rk Billa w obie swoje i znowu przyoyam j sobie do mniej stuczonego policzka. Nagle strasznie zatskniam za ciaem mojego wampira - tak bardzo, e poczuam dwa tsknot w postaci litej bryy tkwicej w mojej piersi - i wycignam do niego rce. Bill usiad na krawdzi ka, pochyli si ku mnie i ostronie, bardzo ostronie obj mnie. Cign mnie ku sobie powoli, centymetr po centymetrze, prawdopodobnie dajc mi szans powiedzenia mu, jeli poczuj bl. - Nie zabij go - szepn mi w kocu w samo ucho. - Kochanie, tskniam za tob - odparam bardzo cicho, znajc jego wyczulony such. Usyszaam dzikie westchnienie. Na moment zacisn rce na moich plecach, potem zacz je delikatnie gadzi. - Ciekaw jestem - powiedzia - jak szybko zdoasz wrci do zdrowia bez mojej pomocy. - Och, postaram si jak najszybciej - szepnam. - zao si, e zaskocz moj lekark. Korytarzem nadbieg owczarek szkocki, zajrza w otwarte drzwi do mojej sali, szczekn, po czym pokusowa dalej. Zdumiony Bill obrci si i wyjrza na korytarz. No tak, mielimy dzi peni ksiyca, widziaam to przez okno. Dostrzegam tam co jeszcze. Czyja blada twarz wyonia si z mroku i przesuna za szyb, przesaniajc mi na chwil ksiyc. adna twarz, okolona dugimi zotymi wosami. Lecc, wampir Eric umiecha si do mnie i stopniowo znika mi z pola widzenia. - Wkrtce wrcimy do normalnoci - powiedzia Bill. Pomg mi si pooy i poszed wyczy wiato w pokoju. Jarzy si w ciemnociach. - Wanie - odparam szeptem. - Tak, wrmy do normalnoci.

You might also like