You are on page 1of 19

gałdowa, a. (1999). wprowadzenie. w: gałdowa, a. (red.

), klasyczne i współczesne koncepcje


osobowości. (psychologia osobowości i). (s. 9-36). (wyd. 2). kraków: wydawnictwo
uniwersytetu jagiellońskiego.

wprowadzenie

gdy poznać i opisać chce się coś żywego,


to naprzód trzeba ducha wygnać z niego,
a wnet się części w ręku trzyma,
tylko niestety, spójni ducha nie ma.
(goethe)

problematyka osobowości skupia na sobie zainteresowania tak psychologów teoretyków, jak i


praktyków. w myśleniu teoretycznym problemem zasadniczym jest całościowe ujęcie mechanizmów
stojących za zachowaniem się podmiotu, opis i wyjaśnienie swoistej instancji nadrzędnej, integrującej
różnorakie mechanizmy, decydującej o (transsytuacyjności pewnych zachowań czy czynności
człowieka, o występującym u jednostki poczuciu własnej ciągłej tożsamości i zróżnicowaniu
interindywidualnym. obok tych kwestii zasadniczych, do których zaliczyć należy także kształtowanie się
i strukturę „ja”, w płaszczyźnie myślenia teoretycznego istnieje jeszcze cały szereg problemów
szczegółowych. wszystkie one, i te zasadnicze, i te bardziej szczegółowe, mają swój aspekt rozwojowy,
co wyznacza kolejny obszar tak ..badań empirycznych, jak i teoretycznych refleksji. zgodnie z celami
stawianymi sobie przez psychologię jako naukę, w teoretycznym myśleniu o osobowości dominuje
podejście nomotetyczne: tendencja do ujmowania tego co wspólne, co się powtarza, co może stanowić
podstawę do formowania praw czy zasad, a więc zdań orzekających o człowieku „w ogóle” lub o
różnorakich aspektach funkcjonowania człowieka „w ogóle”.
psychologa praktyka interesuje w pierwszym rzędzie konkretna jednostka ludzka, poszukująca
pomocy czy rady w związku z własnymi, indywidualnymi problemami. w relacji: człowiek (pacjent,
klient) - człowiek (psycholog) ważne jest nie tylko to, co daje się odnieść do pewnych ogólnych
prawidłowości (a więc co wspólne wszystkim ludziom), lecz i to, a może przede wszystkim to, co
indywidualne, niepowtarzalne, co tym ogólnym prawidłowościom się wymyka, a jest istotne dla
sposobu funkcjonowania konkretnego człowieka. poznanie w ramach praktyki psychologicznej jest
idiograficzne, koncentruje się na tym, co indywidualne, niepowtarzalne.
odmienność celów teorii i praktyki psychologicznej, wyrażająca się podejściem nomotetycznym i
idiograficznym do przedmiotu poznania, pociąga za sobą konieczność stosowania różnorodnych
sposobów poznania. dla podejścia nomotetycznego właściwym sposobem postępowania poznawczego
będzie opis i wyjaśnienie, przy podejściu idiograficznym proces poznania wykracza poza opis i
wyjaśnienie (zawsze stanowiące fundament poznania), zmierzając ku rozumieniu, które ze swej istoty
dotyczy konkretnej jednostki ludzkiej, a nie człowieka „w ogóle”. opis i wyjaśnienie dotyczy faktów i
zjawisk intersubiektywnie dostępnych, czyli tak zwanych obiektywnych, zakłada więc perspektywę
zewnętrznego obserwatora. rozumienie skierowane jest zawsze ku intencjom, nastawione jest na sens, na
to, co dane jest konkretnej jednostce w jej doświadczeniu, na to, co subiektywne, a więc zakłada
perspektywę wewnętrznego obserwatora.
w psychologii osobowości ta oczywista odmienność celów i sposobów poznania stanowiła zawsze
istotny problem o charakterze metateoretycznym. historia psychologicznych koncepcji osobowości to w
znacznym stopniu historia prób rozwiązania owego problemu. z jednej strony oczywiste jest, że teoria
winna uwzględniać także zjawiska jednostkowe, niepowtarzalne, gdyż owa niepowtarzalność należy do
istoty poznawanego obiektu. z drugiej strony także oczywiste jest, że psycholog praktyk powinien po-
siadać wiedzę o tym, co ogólne, gdyż inaczej zgubi się w masie faktów jednostkowych. teoria
psychologiczna powinna być dla praktyka nicią ariadny, która ułatwi orientację w faktach dotyczących
konkretnej jednostki, umożliwi ocenę ich znaczenia, pomoże w doborze określonych środków pomocy
psychologicznej. konieczność kompromisu, wyraźnie wyłaniająca się z różnorodnych koncepcji tak
zwanej psychologii humanistycznej, domaga się ponownego rozważenia i wyraźnego wyeksplikowania
założeń dotyczących natury poznawanego obiektu i w konsekwencji założeń dotyczących sposobów
jego poznawania. wydaje się, że teoretyk nie może być owładnięty ideą poprawności metodologicznej
wymaganej we wszystkich innych naukach empirycznych, a psycholog praktyk musi posiadać nawyk
poprawności metodologicznej w stawianiu i rozwiązywaniu problemów, które tego wymagają i w
odniesieniu do których jest to możliwe. taki postulat metodologiczny musi jednak znaleźć oparcie w
założeniach dotyczących samego obiektu poznania. brak jednoznaczności w tym zakresie znajduje swój
wyraz w terminologii stosowanej tak przez psychologów teoretyków, jak i praktyków.
zanim przejdziemy do konkretnych koncepcji osobowości, zatrzymamy się na niektórych
problemach tutaj zasygnalizowanych.

1. osoba i osobowoŚĆ jako przedmiot zainteresowaŃ psychologii

w pracach z zakresu psychologii osobowości, zwłaszcza od czasu pojawienia się psychologii


humanistycznej, spotykamy dwa terminy, których właściwe rozumienie ma znaczenie podstawowe, tak
dla teorii, jak i dla praktyki psychologicznej. na znaczenie uściśleń terminologicznych wskazywano w
psychologii niejednokrotnie, o potrzebie takich uściśleń pisze także autor znanej pracy o osobowości, j.
nuttin:
„...zważywszy zamęt panujący w dziedzinie badań nad osobowością, należy (...) możliwie
najbardziej uściślić kilka pojęć podstawowych” (nuttin, 1968, s. 39).

pojęcia brane pod uwagę przez nuttina to: jednostka, indywidualność, organizm, psychika,
konstytucja, genotyp i wreszcie osoba i osobowość. najważniejsze są tutaj dla nas te dwa ostatnie
terminy. nuttin pisze:
„...w psychologii naukowej należy wyraźnie odróżnić osobę i osobowość. termin osoba oznacza
konkretną jednostkę ludzką. natomiast osobowość to konstrukcja naukowa stworzona przez
psychologię po to, by w płaszczyźnie teorii naukowej wytworzyć sobie pogląd na sposób bycia i
funkcjonowania tego organizmu psychofizjologicznego, który nazywa się osobą ludzką” (nuttin,
1968, s. 40-41).

tym, co bardziej podstawowe, jest fakt bycia osobą. osobą się jest. osobowość to z jednej strony
rzeczywiście konstrukcja naukowa, czyli konstrukt teoretyczny służący do opisu i wyjaśnienia
złożonego, zintegrowanego, całościowego funkcjonowania psychicznego człowieka „w ogóle”, z drugiej
jednak strony każda osoba ludzka dysponuje pewnym sposobem owego całościowego funkcjonowania
psychicznego, posiada więc, ma osobowość. to rozróżnienie między byciem osobą a posiadaniem
osobowości zyskuje szczególne uprawomocnienie w świetle faktu, że osobowość konkretnej osoby jest
czymś, co nabywa ona w toku życia, w toku rozwoju indywidualnego wyznaczonego przez różnorakie
czynniki. bycie osobą jest istotowo związane z samym faktem istnienia człowieka. to, że tak na gruncie
psychologii, jak i na gruncie filozofii oba te terminy traktowane są czasem zamiennie, nie może
przysłonić zasadności tego podstawowego rozróżnienia; głębsza analiza kontekstów, w jakich terminy te
pojawiają się, wskazuje, że zamienne ich stosowanie nie jest uprawnione.
w literaturze filozoficznej wyraźne zainteresowanie osobą, związane z pytaniem kim ona jest,
pojawiło się na gruncie filozofii nowożytnej drugiej połowy xviii wieku, aczkolwiek źródeł
współczesnych koncepcji osoby poszukiwać należy w znacznie bardziej odległej przeszłości. filozofia
człowieka, nazywana dzisiaj często antropologią filozoficzną, wyróżnia dwa główne, utrzymujące się na
przestrzeni całej historii myśli antropologicznej, sposoby opisu osoby ludzkiej: relacjonistyczny i
substancjalistyczny, w każdym jednak z tych ujęć osoba to byt jednostkowy.

relacjonistyczne ujmowanie osoby wywodzi się od platona, dla którego


„...to, czym jest dany człowiek, znajduje się poza nim. osobę ludzką stanowi więc relacja do bytów
znajdujących się poza terenem ontycznym stanowiącym człowieka” (gogacz, 1978, s. 17).

wśród relacji, które stanowić mogą o osobie, wymienia się współcześnie takie, jak: człowiek - bóg,
człowiek - drugi człowiek, (np. ja - ty u bubera), człowiek - kultura, człowiek -środki produkcji,
człowiek w relacji do samego siebie (np. u c. rogersa, wcześniej u k. jaspersa).
nurt substancjalistyczny rozpoczyna się od arystotelesowskiego opisu osoby:

„...to, czym jest dany człowiek, wewnętrznie go stanowi. ta wewnętrzna zawartość ontyczna
człowieka jest samodzielnym, wystarczającym sobie bytem nieabsolutnym” (gogacz, 1974, s. 17).

w ramach tego nurtu można wyróżnić jeszcze dwa ujęcia: ujęcie esencjalistyczne, reprezentowane
przez autora pierwszej bodajże definicji osoby - boecjusza (vi w.), dla którego osoba ludzka to
indywidualna substancja natury rozumnej. współcześnie tego typu pogląd na osobę znajdujemy u e.
husserla. drugie ujęcie, to ujęcie egzystencjalne, najpełniej reprezentowane przez św. tomasza z akwinu,
według którego „osobę stanowi akt istnienia urealniający rozumną formę substancji jednostkowej”
(gogacz, op. cit., s. 37). tomistyczne ujęcie osoby podejmuje i rozwija wybitny polski filozof m. krąpiec,
który- stojąc na stanowisku substancjalistycznym - uwzględnia jednak otwarcie osoby ludzkiej na inne
osoby stwierdzając, że indywidualna substancja natury rozumnej jest zarazem „bytem dla drugiego”.
Życie osobowe przejawia się w aktach poznania i miłości skierowanej ku innym osobom. to otwarcie się
na drugą osobę nie ma jednak charakteru istotowego, lecz charakter przypadłościowy, wynika z poten-
cjalności osoby:

„...otwarcie na inne osoby ma źródło w naszej potencjalności, czyli w naszej nieabsolutności. ta


nieabsolutność, a tym samym niepełność osoby i jej niedoskonałość domagają się uzasadnienia i
uzupełnienia ze strony innej osoby” (gogacz, op. cit., s. 25).

bardzo skrótowo zaprezentowane tutaj możliwości ujmowania osoby wskazują, że problem osoby
jest problemem filozoficznym. to filozofia, a nie żadna inna nauka stawia pytania o byt (ontologia), i w
jej ramach poszukuje się odpowiedzi na pytanie o byt osoby, o istotę bytu osobowego. osoba była
przedmiotem refleksji filozoficznej w ciągu wielu wieków i pozostaje nadal w centrum zainteresowań
filozofii. w konsekwencji, stosowanie tego terminu poza obszarem antropologii filozoficznej, na
przykład na gruncie psychologii, domaga się uwzględnienia dotychczasowych konotacji. co więcej,
użycie terminu „osoba” zobowiązuje do wyeksplikowania założeń ontologicznych teorii, która terminem
tym się posługuje. tak więc psycholog mówiący o osobie nolens uolens wkracza na teren ontologii, me-
tafizyki.

w jednej ze swych prac a. maslow szczerze przyznaje się, iż po opublikowaniu pewnego tekstu, w
którym autorytatywnie i raczej bezceremonialnie „uporał się” z problemami o charakterze
metafizycźnym - dotyczyło to właśnie poglądów na naturę człowieka - otrzymał list od swego profesora
filozofii z okresu studiów, który pisał:

„...czy nie zdaje pan sobie sprawy, co pan robi w ten sposób? problem ma za sobą dwa tysiące lat
myślenia, a pan prześlizguje się po nim z taką łatwością i tak niedbale” (maslow, b. d., s. 239).

w pracach maslowa raczej nie odnajdujemy śladów pozytywnego ustosunkowania się do tej krytyki.
oczywista jednostronność psychologii pierwszych dziesięcioleci xx
wieku, skoncentrowanej na statystycznym reprezentancie populacji, była zasadniczą przyczyną
sformułowania nowego podejścia do przedmiotu i zadań psychologii, w ramach którego termin osoba
zaczął się pojawiać obok terminu osobowość, zazwyczaj - co należy już tutaj odnotować - zamiennie. w
artykule bugentala, będącym swego rodzaju manifestem psychologii humanistycznej, czytamy, że:

„...kiedy w psychologii humanistycznej mówi się o człowieku, celem jest raczej charakterystyka
danej osoby, a nie organizmu ludzkiego” (bugental, 1978, s. 325).

niezależnie od tego, jakie zarzuty formułować można pod adresem „trzeciej siły” w psychologii,
faktem pozostaje, że wywiera ona silny wpływ na wiele współczesnych psychologów, tak praktyków,
jak i teoretyków, nie można więc pominąć milczeniem poglądów jej przedstawicieli, a także nie
przyjrzeć się aparaturze pojęciowej, jaką się posługuje. czołowi przedstawiciele psychologii
humanistycznej, tacy jak a. maslow czy c. rogers, piszą o „stawaniu się osobą” i o „w pełni
funkcjonującej osobie”, jakie jednak poglądy na osobę, jakie założenia metateoretyczne (jakie rozstrzyg-
nięcie problemu psychofizycznego) wyznaczają stosowanie tego pojęcia, nie jest łatwo ustalić (madsen,
1980, s. 416-419, 570).
problem osoby jest dla współczesnej psychologii problemem szczególnie trudnym. wydaje się, iż
psychologia nie jest jeszcze przygotowana do jego rzeczywistego (tj. z całym zapleczem filozoficznej
refleksji) zasymilowania z uwagi na dwie podstawowe kwestie: zerwaną, od czasów przyjęcia pozy-
tywistycznej wizji nauki, naturalną więź psychologii z filozofią, a zwłaszcza z metafizyką, oraz ze
względu na brak wyraźnych, to jest explicite sformułowanych rozstrzygnięć epistemologicznych, a więc
i metodologicznych, datujący się od momentu załamania się neopozytywistycznego modelu uprawiania
nauki.
przedstawiciele psychologii humanistycznej zdają sobie sprawę z konieczności związków
psychologii z filozofią i dają temu mniej lub bardziej zdecydowany wyraz w swych tekstach (maslow,
allport, frankl, tillich i inni), ale w nielicznych jedynie przypadkach uzyskujemy spójny obraz poglądów
teoretycznych i implikacji metodologicznych, najczęściej postulat ożywienia owych związków jest
jedynie odnotowany bez konsekwencji dla samych poglądów psychologicznych.

1.1. filozoficzne problemy w psychologii osobowości

n. hartmann napisał kiedyś, iż sam fakt, że człowiek istnieje, już jest metafizyką. nie podejmując jednak
aż tak ogólnych refleksji, stwierdzić trzeba, że „niezależnie od stopnia naszej miłości do metafizyki, na
tę metafizykę jesteśmy skazani” (Życiński, 1983, b. d., s. 249). prawdę tę zdaje się dość dobrze
rozumieć współczesna fizyka, może nieco mniej wyraźnie rozumienie to zaznacza się na terenie
biologii, zupełnie nieobecne zdaje się ono być natomiast w psychologii. nieliczne głosy nawołujące w
ramach psychologii akademickiej do uwzględnienia metafizycznej kondycji człowieka (np. głos v.
frankla) pobrzmiewają słabym echem, mimo iż od strony praktyki psychologicznej napływają do tejże
akademickiej psychologii problemy, których podejmowanie w sposób sensowny możliwe jest jedynie
przy dokonaniu refleksji właśnie metafizycznej.
„próby interpretacji świata podejmowane są nie tylko na terenie nauk przyrodniczych, lecz także
w metafizyce. jest ona konieczna do poszukiwania odpowiedzi na najbardziej podstawowe
pytania egzystencjalne, pomijane milczeniem przez przyrodoznawstwo”.
jest to myśl k. poppera, jednego z najwybitniejszych współczesnych filozofów nauki (cyt. za:
Życiński, 1983 a, s. 91). problemy te to lęk egzystencjalny w różnych formach, frustracja
egzystencjalna, kwestia wolności i godności człowieka, problemy winy i odpowiedzialności, problem
możliwości rozwoju człowieka i kryteriów tego rozwoju, to także problem przyszłości człowieka w
obliczu stworzonej cywilizacji technokratycznej, o której z niepokojem pisze lorenz (lorenz, 1987).
wszystkie te i inne jeszcze problemy domagają się jakiegoś ustosunkowania ze strony psychologii, a to
ustosunkowanie się, aby było rzetelne i owocne, na przykład dla wychowania, dla praktyki
psychoterapeutycznej, dla kształtowania stosunków międzyludzkich, musi - ze względu na naturę tych
problemów - odwołać się do rozstrzygnięć metafizycznych, do filozoficznych refleksji nad metafizyczną
kondycją człowieka.
zależność sposobu podejmowania i rozwiązywania wspomnianych wyżej problemów,
związanych z samym faktem istnienia (problemów egzystencjalnych), od stosunku do problematyki
metafizycznej dotyczącej człowieka jest wyraźnie widoczne, gdy dokonuje się analizy tekstów przedsta-
wicieli psychologii humanistycznej. na kartach tych tekstów stale niemal spotykamy się z problematyką
egzystencjalną, z problematyką rozwoju człowieka w kierunku maksymalnej aktualizacji tkwiących w
nim możliwości. wydaje się jednak, że większość proponowanych wizji człowieka i jego sytuacji w
świecie, większość postulatów psychoterapeutycznych czy wychowawczych charakteryzuje znaczne,
jeśli nie bardzo znaczne uproszczenie, zubożenie podejmowanych kwestii; proponowane rozwiązania są
rozwiązaniami pozornymi, a całość tych wizji zawieszona jest najczęściej w próżni, gdyż brak im
odniesienia do jakiejkolwiek koncepcji osoby. aby taką koncepcję osoby posiadać, potrzebna jest już
właśnie metafizyka. wystarczy natomiast zdrowy rozsądek, aby stwierdzić, że nie istnieje żadne
panaceum, żaden uniwersalny środek czy sposób oddziaływania psychoterapeutycznego w przypadku
problemów egzystencjalnych.
i to, co proponuje psychoterapeuta, i to, co jest dla zainteresowanej osoby do przyjęcia, zależy od
tego, jak spostrzegają swoją ludzką kondycję tak psychoterapeuta, jak i człowiek, który się do niego
zwraca. dobrym przykładem powyżej zakreślonych zależności jest problem tak zwanej samorealizującej
się czy samoaktualizującej się osoby, występujący w tekstach czołowych przedstawicieli psychologii
humanistycznej. brak jakichkolwiek zewnętrznych kryteriów owej samorealizacji, do których człowiek
mógłby się odwołać, zwraca ową samorealizującą się osobę ku sobie samej, pogrążając ją w nie mniej
groźną niż zależność od otoczenia społecznego, zależność od enigmatycznego własnego „ja”, obrazu
owego „ja”, blokując prędzej czy później proces rozwoju. krótkotrwałość efektów wszelkiego typu
psychoterapii, niebezpieczeństwo zależnościowego stosunku do psychoterapeuty czy grupy, o czym
piszą sami psychologowie humaniści, dobitnie wskazuje na pozorność przyjmowanych rozwiązań.
Ścisły związek założeń ontologicznych i metodologicznych wydaje się dość oczywisty, a jednak w
psychologii współczesnej postępujemy tak, jakby związku owego nie było. wystarczy przyjrzeć się
wynikom analizy różnych teorii motywacji, dokonanej przez madsena (op. cit.).
j. Życiński, autor interesującej książki, w której poruszane są liczne problemy współczesnej filozofii
nauki, pisze, że:
„...w laboratoryjnej czy obliczeniowej praktyce nie musi się dźwigać bagażu ontologicznych tez,
samo wykonanie obliczeń i konstruowanie urządzeń wskazuje jednak już na istnienie tego bagażu”
(op. cit., b. d., s. 249).

ten sam autor przytacza słowa l. goddata:

„...jeśli zechcemy wyeliminować metafizykę, niczego nie będziemy mogli powiedzieć i oczywiście
żadna nauka nie będzie się rozwijać”.
już w wieku xviii d. hume przyznawał, że stosowanie indukcji jest niemożliwe bez założenia
niezmienności przyrody podobnie pozytywizm logiczny, programowo odcinający się od metafizyki,
przyjmował milcząco metafizyczną tezę o stałości przyrody oraz o jej poznawalności za pomocą
uniwersalnych praw.
z powyższych rozważań wynikają dwa wnioski. po pierwsze, jeśli już uznajemy za właściwe
wprowadzić do psychologii kategorię osoby, to nie można uniknąć, bez szkody dla rzetelności myślenia
i wartości teorii, przyjęcia i wyeksplikowania założeń o charakterze podstawowym. założeń - jak pisał
jung - „nie da się uniknąć, a ponieważ są nieuchronne, przeto nigdy nie należy stwarzać pozorów, jakby
się ich nie posiadało” (jung,1970, s. 65). psychologia jako dyscyplina naukowa ma historię zbyt krótką,
aby bez szkody dla siebie mogła się odciąć od wielowiekowej tradycji filozoficznej; jako nauka o
człowieku nie może nie korzystać z tego, co o człowieku już pomyślano w przeszłości i co myśli się o
nim na gruncie innych dyscyplin naukowych, w tym także na gruncie antropologii filozoficznej.
złudzeniem jest przeświadczenie, że człowiek jako przedmiot poznania jest takim samym
przedmiotem jak inne obiekty świata przyrody czy materii nieożywionej. będąc zwierzęciem
„...nie zwraca się, jak chyba wszystkie inne zwierzęta, wyłącznie ku światu zewnętrznemu. potrafi
zastanowić się nad sobą (...), pytać o sens własnego życia. jest też bodaj jedynym zwierzęciem, które
jasno zdaje sobie sprawę z tego, że musi umrzeć” (bocheński, 1986, s. 53).
drugi wniosek, jaki się nasuwa, dotyczy gromadzenia i aplikacji wiedzy psychologicznej. o ile na
gruncie teorii możemy pozwolić sobie z wątpliwym zresztą skutkiem - na materializm obietnic
(promissory materialism wg k. poppera) i abstrahować od pewnych kwestii w imię zasady, że nauka
winna się zajmować tym, co powtarzalne, ogólne, intersubiektywnie dostępne, o tyle w kontakcie z
żywym człowiekiem taka postawa jest i moralnie nie do przyjęcia i praktycznie niemożliwa. w relacji do
drugiego człowieka, jeśli mato być relacja odpowiedzialna, psycholog nie może się uchylić od pytania o
własną kondycję metafizyczną i nie może abstrahować od tego, co stojący przed nim człowiek mniema
w tym zakresie o sobie.
drugi ze sformułowanych wniosków kieruje nas ku wcześniej zasygnalizowanej sprawie perspektyw
poznawczych: perspektyw zewnętrznego i wewnętrznego obserwatora.
w naukach przyrodniczych, a także w psychologii, która się na nich wzoruje, perspektywę
poznawczą wyrażającą się w przeciwstawieniu przedmiotu poznania podmiotowi poznającemu, określa
się jako tzw. perspektywę zewnętrznego obserwatora. perspektywa taka konkretyzuje się w postawie
opisowo-wyjaśniającej: właściwości i stałość pewnych zachowań oraz różnice indywidualne dane są
badaczowi bezpośrednio, w drodze obserwacji. na podstawie tych danych obiektywnych buduje on
system wyjaśniający. postawa taka jest uzasadniona i obowiązująca w odniesieniu do określonego
obszaru faktów i zjawisk będących przedmiotem zainteresowań psychologii i zawsze stanowi fundament
dla gromadzonej o człowieku wiedzy. może się jednak okazać, że jest ona niewystarczająca z uwagi na
pytania, które chcielibyśmy postawić. z pytań, które implikują jakąś inną niż opisowo-wyjaśniającą
postawę, możemy rzecz jasna zrezygnować, musimy jednak być świadomi tego, że w ten sposób sami
stawiamy granice naszym możliwościom poznawczym, a ponadto pamiętać musimy, że uzyskana w ten
sposób wiedza o człowieku nie może być absolutyzowana.

wychodząc z perspektywy zewnętrznej, możemy odpowiedzieć na dwa pytania. po pierwsze, jaki


jest stan rzeczy dany za pośrednictwem wrażeń i spostrzeżeń (tzw. zdania protokolarne). procedury
metodologiczne, takie jak obserwacja i eksperyment, umożliwiają nam dokonanie opisu. po drugie,
zapytać możemy: jak to się stała; że jest tak, jak jest. na podstawie reguł wnioskowania, zgodnie z
paradygmatem obowiązującym w nauce w danym momencie, otrzymujemy odpowiedź: wyjaśnienie
związku między opisanymi faktami czy zjawiskami. tutaj kończą się właściwe dla tego podejścia pytania
i możliwości udzielenia odpowiedzi.
można wszakże zadać jeszcze jedno pytanie, a jest ono szczególnie często stawiane we współczesnej
psychologii w związku ze szczególnymi problemami współczesnego człowieka - jest to pytanie
„dlaczego?”. dlaczego stało się tak - tu podajemy wyjaśnienie, że jest tak, jak jest - podajemy opis.
odpowiedź na to pytanie możliwa jest tylko z perspektywy wewnętrznego obserwatora, czyli w wyniku
poznania angażującego rozumienie. zaznaczyć należy, że nie wszystkie fakty stanowiące przedmiot
zainteresowań psychologii domagają się postawienia tego trzeciego, dodatkowego pytania,
wykraczającego poza poznanie opisowo-wyjaśniające. do faktów tych zaliczyć można np. wszelkie
zachowania jednoznacznie zdeterminowane biologicznie. zaznaczyć przy tym należy, że w pytaniu
„dlaczego?” nie chodzi o ujęcie genetyczne. postawienie tego pytania ma sens tylko w odniesieniu do
konkretnej jednostki, odpowiedź: „dlatego, że ...” jest zawsze odpowiedzią konkretnego, poznawanego
człowieka lub odpowiedzią ,, poznającego, który tego konkretnego człowieka zrozumiał. nasunąć się
więc może przypuszczenie, że postawa rozumiejąca uzasadniana może być jedynie względami praktyki
psychologicznej, w której psycholog staje wobec konkretnego podmiotu, a nie człowieka „w ogóle”
(często ujmowanego
w kategoriach średniej statystycznej). zapewne jest to ważne uzasadnienie, ale nie jedyne, gdyż i badacz
reprezentujący postawę opisowo-wyjaśniającą nie może zapominać, że do natury obiektu jego
zainteresowań człowieka - należy niepowtarzalność pewnych właściwości czy stanów, a owej
niepowtarzalności dotknąć można jedynie przez pytanie „dlaczego?”, czyli właśnie z perspektywy
wewnętrznego obserwatora, poprzez rozumienie.
zauważyć należy, że także podejście praktyczne nie może się z kolei ograniczać do postawy jedynie
rozumiejącej, byłoby to zresztą niemożliwe, gdyż odpowiedź na pytanie „dlaczego?” pojawić się może
dopiero na gruncie - chociażby najbardziej pobieżnego - poznania opisowo-wyjaśniającego i jest od
niego uzależniona.
poznanie rozumiejące wykracza poza zdania protokolarne, dopuszcza intuicję, wczuwanie się,
wnioskowanie przez analogię do własnych doświadczeń poznającego. oparte na poznaniu opisowo-
wyjaśniającym rozszerza je, pogłębia, odsłania coś, co nie było dane w sensie obiektywnym, co nie było
dane explicite. rozumienie możliwe jest tylko jako porozumienie, zakłada więc komunikację (np.
językową), zgodność wzorców poznawczych czy emocjonalnych. interesującym przykładem tej
zależności są doświadczenia z praktyki psychiatrycznej lekarza pochodzącego z kręgu kultury
europejskiej, działającego wśród emigrantów meksykańskich w stanach zjednoczonych (torrey, 1981).
weryfikacja rozumienia może dokonać się tylko poprzez dialog, notabene nie tylko z żywym partnerem,
ale także z jego wytworami: np. tekstem dziennika, dziełem literackim czy dziełem sztuki (michalski,
1982).
rozumienie dotyczyć może struktury, roli - tak się to ma na przykład w odniesieniu do dzieła sztuki -
jaką to, co dane, odgrywa w większej całości, ale także dotyczyć może sensu, czy intencji tego, co dane
(gierulanka, 1962). te ostatnie dwie możliwości otwarte przed poznaniem rozumiejącym mają
szczególne znaczenie właśnie dla psychologii przy poznawaniu człowieka, przy poszukiwaniu
odpowiedzi na pytanie „dlaczego?”. akceptacja podejścia rozumiejącego zakładającego perspektywę
wewnętrznego obserwatora otwiera kolejną, obok strukturalnej czy funkcjonalnej, płaszczyznę badań
nad osobowością; płaszczyznę tę można by nazwać płaszczyzną sensu. jest ona ufundowana na dwóch
poprzednich, ale bez niej to, co istotne dla człowieka jako całości, uchodzi naszej uwadze. płaszczyzna
sensu łączy psychologiczną problematykę osobowości z filozoficznym problemem osoby.

1.2. osobowość - konstrukt teoretyczny

przytoczona wcześniej definicja nuttina określa osobowość jako konstrukcję naukową ułatwiającą
psychologom wyjaśnienie pewnego interesującego ich zbioru faktów i zjawisk. tego typu twory noszą
nazwę konstruktów teoretycznych. nieco dalej mówić będziemy o strukturze teorii i wyróżnianej w teorii
tzw. warstwie wyjaśniającej, zetkniemy się wtedy z dokładnym omówieniem innego jeszcze, podobnego
terminu: konstrukt hipotetyczny.
konstrukt hipotetyczny to termin, który w ramach danej teorii reprezentuje tzw. zmienną
pośredniczącą, przez odwołanie się do której wyjaśnia się związki zachodzące między pewnymi faktami
czy zjawiskami. zazwyczaj dane nam są bezpośrednio (tzn. w obserwacji) tylko dwa ogniwa tego
związku: pierwsze, tzw. zmienna niezależna (przyczyna), i ostatnie, tzw. zmienna zależna (skutek). to,
co je łączy, ogniwo czy ogniwa pośrednie, nie jest dane obserwacyjnie.
poszukując wyjaśnienia, zakładamy istnienie zmiennej pośredniczącej, którą w języku teorii
reprezentuje właśnie określony konstrukt hipotetyczny. w jakim stosunku pozostają do siebie te dwa
terminy: konstrukt teoretyczny i konstrukt hipotetyczny? wydaje się, iż jedyną różnicą jest stopień
ogólności danego konstruktu, a co za tym idzie, konieczność użycia pewnej ilości konstruktów o
mniejszej ogólności do zdefiniowania konstruktu o wysokim stopniu ogólności. nie jest zupełnie jasne,
od jakiego poziomu ogólności zaczyna się mówić o konstrukcie teoretycznym.

w tym miejscu naszych rozważań istotne jest to, iż termin: „konstrukt teoretyczny” oznacza (czy
reprezentuje) coś, co nie jest dane bezpośrednio w intersubiektywnej obserwacji, lecz co przyjmuje się
za teoretycznie możliwe ogniwo związku między zmienną niezależną a zależną, a więc co wiąże się z
wyjaśnieniem.
zapytajmy więc najpierw, do wyjaśnienia jakiego typu faktów służy ów konstrukt o najwyższym -
jak się nieco później okaże - stopniu ogólności, który nazywamy osobowością.
analiza ludzkiego zachowania w całej jego różnorodności pozwala stwierdzić, iż istnieją takie
właściwości zachowań, które mają charakter transsytuacyjny i niejako transfunkcyjny, tzn. właściwości
owe przysługują niemal wszystkim zachowaniom podmiotu, niezależnie od tego, że stanowią one wyraz
określonej funkcji i niezależnie od specyfiki sytuacji, w której są realizowane. mówiąc inaczej,
zachowania podmiotu, niezależnie od tego, czy stanowią obserwowalny wyraz np. procesów
poznawczych lub motywacyjnych, czy procesu np. uczenia się, posiadają jakąś wspólną właściwość.
u różnych ludzi owe transsytuacyjne i transfunkcyjne aspekty zachowania mogą być różne,
decydując o tzw. różnicach indywidualnych (niezależnie od różnic w zakresie poszczególnych funkcji,
np. szybkość uczenia się czy strategie rozwiązywania problemów) i ostatecznie o niepowtarzalności,
nieidentyczności jednostek ludzkich. dwa wymienione momenty są zasadniczo intersubiektywnie
dostępne, tzn. jako właściwości zachowań (wewnętrznych czy zewnętrznych) mogą być przedmiotem
obserwacji. owe aspekty zachowań wyjaśniane są właśnie poprzez użycie interesującego nas konstruktu:
„osobowość”. w tym miejscu należałoby zdefiniować ów konstrukt, niestety nie jest to takie proste,
definicji osobowości jest bowiem bardzo wiele. spróbujmy więc przyjąć na razie stwierdzenie, iż
zasadniczo chodzi o całościowe funkcjonowanie psychiczne danej jednostki, o taki poziom organizacji
jej funkcji psychicznych, który jest najbardziej ogólny, zintegrowany, i który scala w sobie wszystkie
szczegółowe funkcje psychiczne lub przynajmniej - nawiązując już do różnych ujęć - te funkcje, które
zostały uznane za istotne wg pewnych kryteriów czy założeń. z samego faktu powstania owego
metawzoru wynikają określone zjawiska, które wtórnie rzutują na całościowe - czyli zgodne z tym
metawzorem - funkcjonowanie jednostki. zaliczyć możemy do nich szeroko rozumiane ustosunkowanie
się jednostki do siebie samej, przejawiające się m.in. w tzw. samoocenie i samoakceptacji.
pamiętać także należy, że w procesie nabywania (kształtowania się) określonych funkcji
szczegółowych mogą na podmiot oddziaływać pewne niekorzystne czy to biologiczne, czy społeczne
czynniki, które spowodują, że zarówno pojedyncza funkcja, jak i całościowe funkcjonowanie podmiotu
charakteryzować się będzie dodatkowym, niespecyficznym momentem, np. określonym poziomem lęku
czy agresji.
bardzo trudno jest wskazać (nazwać po imieniu) owe aspekty zachowań podmiotu, które wyjaśniamy
używając terminu „osobowość”, chyba że w grę wchodzi jakaś bardzo wyraźna dominanta, np. stała i we
wszystkim obecna tendencja (choć nie jest to dobre słowo) do wycofywania się, skrywania się jakby w
cień, lub - przeciwnie - skłonność do dominowania. zwykle wychwytujemy w całokształcie zachowań
człowieka coś - jakby jego „barwę”, klimat towarzyszący jego zachowaniom: ciepło lub chłód (re-
zerwa), napięcie czy spokój; coś, co także określamy jako wdzięk czy jego brak, wcale nie mając na
uwadze cech tylko fizycznych. Łatwo zauważyć, że w tym momencie naszych rozważań wyłania się
nowa kwestia: wykraczamy poza sam problem stosowania takiego czy innego konstruktu pełniącego
funkcje eksplanacyjne. nieodparcie narzuca się pytanie, czy osobowość to tylko konstrukt, czy też
osobowość istnieje realnie? co badają psychologowie wtedy, gdy używając określonych narzędzi mówią,
że badają osobowość? czego teoriami są tzw. teorie osobowości: teoriami konstruktu teoretycznego czy
teoriami realnych zjawisk i faktów? wszak konstrukt teoretyczny jest w istocie terminem wyjaśniającym
w ramach określonej teorii; teorie osobowości byłyby więc teoriami terminu wyjaśniającego,
stosowanego w ramach teorii. ale jakiej teorii, czego dotyczącej? nie ma takiej teorii zachowania
powszechnie aprobowanej, która w swej warstwie wyjaśniającej używałaby tego terminu, nie ma żadnej
ogólnej teorii psychicznego funkcjonowania człowieka. ogólnej, tzn. ujmującej całość, wszystkie
funkcje psychiczne i wszelkie formy zachowania.
jak to już wyżej zostało zaznaczone, o terminach wyjaśniających stosowanych w teoriach i
różnorodności definicji osobowości będzie mowa dalej. w tym miejscu natomiast, wychodząc od
sformułowanych wątpliwości, spróbujemy zastanowić się nad owym „całościowym” funkcjonowaniem
człowieka i w takim kontekście rozważyć sens i użyteczność interesującego nas terminu.
posługując się rysunkiem 1, wyobrazić sobie można określone funkcje psychiczne, jakimi dysponuje
każdy człowiek, wykształcone w trakcie jego indywidualnego rozwoju na bazie jego struktury
biologicznej. funkcje te charakteryzują się różnymi poziomami organizacji i są względnie od siebie
niezależne, co oznacza, że każda z nich zachowując własną specyfikę wyodrębnia się wyraźnie spośród
innych, które jednakże wpływają na nią w większym lub mniejszym stopniu, stanowiąc zarazem swoisty
kontekst, w jakim dana funkcja się aktualizuje. wszystkie funkcje „zawarte są” w ramach jednego
układu, przysługują temu układowi, jakim jest podmiot, określony człowiek. jeśli uwzględnimy
parametr czasowy (rozwój), stwierdzimy, że funkcje ulegają jakby zagęszczeniu: na rysunku sytuację tę
ilustruje przestrzenne zagęszczenie się funkcji w środkowej części stożka. zagęszczenie to nie pozbawia
je autonomii, lecz wskazuje na ich wzrastającą integrację. ta wzrastająca integracja będzie obejmować
nie tylko „czyste” funkcje, ale i całą ich specyfikę związaną z faktem, iż są to funkcje tego, a nie innego
podmiotu, a więc wykształcone zgodnie z ogólnymi prawidłowościami rozwoju każdej z funkcji, ale i
zgodnie ze specyficznymi dla danego podmiotu warunkami rozwoju: społecznymi i biologicznymi.

rys. 1. model psychologicznej struktury osoby

najwyższy u danej jednostki poziom integracji funkcji (z całą specyfiką tych funkcji u danego
podmiotu) stanowić będzie pewien wzór, model funkcjonowania jednostki; nie wzór czy model
określonej funkcji, lecz teoretycznie każdej, a zarazem żadnej specjalnie. wzór ten można nazwać meta-
wzorem, gdyż na niższych poziomach organizacji spotkać można - tak uczą teorie poszczególnych
funkcji - wzory określonych funkcji; w miarę „zagęszczania się” szczegółowe funkcje ulegają
schematyzacji do momentów najbardziej ogólnych i istotnych. metawzór funkcjonowania jednostki
nazwać możemy osobowością. w żadnym badaniu empirycznym nie możemy uchwycić owego
metawzoru jako całości, nie możemy go wyczerpać w jego istocie, a jednak z analizy zachowania
człowieka mamy prawo wnioskować, że coś takiego jak ów metawzór istnieje realnie, jako względnie
stała dyspozycja (możność, potencja) do realizowania określonych zachowań w taki a nie inny sposób i
w określonym kierunku, stanowiąc niezwykle złożoną zmienną pośredniczącą, reprezentowaną w języku
teorii terminem „konstrukt teoretyczny”.
porównując zachowania różnych ludzi, możemy wyodrębnić pewne wspólne i istotne momenty ich
indywidualnych metawzorów. traktujemy więc owe jednostkowe metawzory jako „fakty”, dla
wyjaśnienia których tworzy się teorie. tak więc teoria osobowości jest w istocie teorią konstruktów
teoretycznych określanych terminem osobowość, co jednak wcale nie oznacza, że osobowość nie istnieje
realnie.

każdy człowiek z własnego, jednostkowego doświadczenia wie, a wiemy o tym także z wyników
komunikowania się z innymi ludźmi dla celów naukowych, że w pewnym momencie rozwoju zaczyna
się kształtować, a następnie utrwala się w podmiocie tzw. poczucie własnej ciągłej tożsamości,
obejmujące całą naszą istotę. to poczucie bycia ciągle tym samym, mimo zmieniającego się wyglądu
zewnętrznego, narastania wiedzy i umiejętności, bogacenia się doświadczenia indywidualnego,
zachodzących procesów starzenia się, a także zmieniających się warunków zewnętrznych, jest
niezwykle wyraziste; poczucie to związane jest ze słowem „ja”.
na naszym rysunku „ja” nie jest umieszczone w samym metawzorze, jest ponad nim i zostało
określone jako reprezentacja metawzoru dana „jakoś” podmiotowi. „jakoś” - ponieważ świadomość
refleksyjna, że „ja” to jestem „ja” - człowiek o takich to a takich właściwościach, historii życiowej,
podmiot aktów określonego rodzaju, nie wyczerpuje owego poczucia tożsamości. bardziej podstawowa,
a zarazem o charakterze warunku koniecznego jest taka świadomość „ja”, którą określić można jako
przedrefleksyjną. „ja” jako przedrefleksyjne czy refleksyjne doświadczenie siebie samego jest bardziej
przedmiotem zainteresowań antropologii filozoficznej niż psychologii. mówiąc „ja” w psychologii
zazwyczaj mamy na myśli „obraz ja” - zespół przeświadczeń podmiotu dotyczących siebie samego.
tak jak arbitralnie przyjmujemy, że te czy owe funkcje czy ich specyficzne właściwości decydują o
metawzorze, stanowią go, tak i arbitralnie przyjąć możemy, że takie czy inne momenty przeżywania
siebie samego przez podmiot stanowią o istocie „obrazu ja” i poprzez te momenty próbujemy do owego
„ja” dotrzeć metodami psychologicznymi. analizy fenomenologiczne pouczają jednak, że owo „ja” tak
integralnie i „na stałe” związane z określonym podmiotem, wyrażające go w jego podmiotowej całości,
jest zarazem w ciągłym ruchu, w ciągłym stawaniu się, w wyniku relacji zachodzących między nami a
światem, a więc także w wyniku każdej relacji poznawczej. słowa wybitnego współczesnego filozofa i
psychologa p. tillicha najlepiej to ujmują:
„aby widzieć, czym jest „ja”, należy w nim uczestniczyć. jednak uczestnicząc w „ja” zmienia się je.
w poznaniu egzystencjalnym (tzn. uczestniczącym wg tillicha) zarówno podmiot, jak i przedmiot
(tutaj: „ja”-a.g.) przeobrażają się na skutek samego aktu poznania” (tillich, 1983).

mimo ciągłego stawania się w procesie interakcji ze światem, „ja” spełnia swą funkcję
autoidentyfikacyjną tak długo, jak długo nie dojdzie do jakiegoś kryzysu zamieniającego cały zespół
wyobrażeń podmiotu o sobie samym. ale i wtedy pozostaje coś najbardziej podstawowego z owego „ja”,
gdyż wyjąwszy przypadki zdecydowanie patologiczne, podmiot doświadczający kryzysu wie, że to on
go doświadcza, a nie ktoś inny.
rysunek nie kończy się na sferze „ja”, ale obejmuje również warstwę, która za v. frankiem została
nazwana sferą noetyczną - sferą duchową osoby. duchowość człowieka przez ostatnie dziesięciolecie
pozostawała poza obszarem zainteresowań psychologii, a jej wyróżnienie stanowi wyraz aprobaty
określonych twierdzeń metateoretycznych (ontologicznych) tego, kto człowiekiem jako całością się
zajmuje. wyrazem coraz silniej zaznaczających się w psychologii tendencji do ujmowania także sfery
duchowej człowieka jest nie tylko logoteoria v frankla, lecz także, nawiązująca do tradycji myśli tak
wschodniej, jak i myśli zachodu, psychologia spektralna kena wilbera (1982) oraz „kartografia”
nieświadomości st. grofa (por. capra 1987). te dwie ostatnie koncepcje mieszczą się w ramach tzw.
psychologii transpersonalnej, bardzo dynamicznie rozwijającej się obecnie w stanach zjednoczonych.
przyjęcie istnienia sfery duchowej pociąga za sobą określone skutki dla rozumienia problemów
związanych z osobowością. o sferze tej mowa będzie dalej, w ramach omówienia koncepcji frankla.
także termin: „osoba głęboka” pochodzi od frankla i zostanie dalej wyjaśniony. tutaj zauważmy jedynie,
że „ja” na rysunku nie tylko jest reprezentacją metawzoru, lecz pozostaje pod wpływem sfery
noetycznej.
można odciąć cały wierzchołek bryły obejmujący sferę noetyczną i wtedy wszystko, co sobie
powiemy o człowieku jako całości, mieścić się będzie w ramach tzw. podejścia monistycznego (monitu
materialistyczny). pozostawiając sferę noetyczną, dajemy wyraz podejściu pluralistycznemu. dokonując
odcięcia wierzchołka figury, przesunąć musimy także linię przerywaną zakreślającą obszar zjawisk
stanowiących o osobie. stanowić o niej będzie teraz sfera biologiczna i psychiczna. zabiegu takiego
można rzecz jasna dokonać, rodzi się jednak wtedy pytanie: czemu ma służyć w psychologii termin
osoba, skoro całość zjawisk, jaka nam pozostaje, może być wyjaśniana przy użyciu terminu osobowość;
zgodziliśmy się wcześniej, że osobowość to i realność psychologiczna, i konstrukt teoretyczny zarazem.
pytanie to ma charakter formalny nie jest to jedynie pytanie, jakie można sformułować w związku z
dokonaniem zabiegu, o jakim mowa. o ile w obszarze struktury biologicznej i psychicznej człowieka
możemy stawiać pytanie: „co?” (pytanie o fakty) i pytanie „jak?” (pytanie o związki funkcjonalne),
wyczerpując w ten sposób możliwości tzw. podejścia obiektywnego, o tyle w sferze noetycznej
znajdujemy odpowiedź na pytanie: „dlaczego?”. wydaje się, że w przypadku zainteresowań człowiekiem
nie wolno rezygnować ze stawiania tego rodzaju pytań. jeśli jednak uznamy, że poszukiwanie
odpowiedzi na pytanie „dlaczego?” nie mieści się w ramach psychologii, nie wolno nam wiedzy
psychologicznej absolutyzować: wiedza psychologiczna nie wyczerpuje całości wiedzy (możliwej
wiedzy) o człowieku. pytania „dlaczego?” to pytania o doświadczanie przez człowieka jego własnej
egzystencji z całą złożonością takich problemów, jak: wolność, odpowiedzialność, godność, wrażliwość
na najwyższe wartości, doświadczenie sacrum. jak na razie w ramach refleksji ograniczonej do sfery
biopsychicznej pytania te uzyskały odpowiedź w rodzaju skinnerowskich poglądów na wolność i
godność. poglądy skinnera są zapewne przykładem dość krańcowych rozważań prezentujących
redukcjonizm psychologiczny, ale dobrze ilustrują ogólną tendencję wyjaśniania.
metawzór, jak tutaj określiliśmy osobowość, próbując podać roboczą i „na teraz” definicję
konstruktu, jest rzecz jasna daleko bardziej złożony niż wynika z tego, co tu się o nim dotąd
powiedziało. powstały zasadniczo w wyniku integrowania się określonych funkcji, a może lepiej byłoby
powiedzieć: subwzorów, wzorów określonych funkcji, posiada specyficzne dla danego podmiotu
właściwości. i tak, np. autorytarność czy submisję, agresywność czy lękliwość, chłód czy ciepło,
sztywność czy plastyczność, można by wyjaśnić specyfiką kształtowania się określonych funkcji w
określonych warunkach społecznych (środowiskowych) i przy uwzględnieniu biologicznych możliwości
danego podmiotu. za słusznością takiego przypuszczenia przemawiać może choćby to, że określone,
mniej lub bardziej szczegółowe teorie osobowości biorą za punkt wyjścia i przedmiot analiz właśnie
różne funkcje lub jedną, wyróżnioną jako szczególnie ważną. teorie czynnikowe, czy tzw. teorie
poznawcze osobowości są dobrym tego przykładem.
ta wiedza teoretyczna, którą o osobowości posiadamy, jest abstrakcyjną wiedzą o czymś, do czego w
pełni nie mamy dostępu, co w swej realności jest tak złożone i wielowymiarowe, że w aktach poznania
udostępnia się nam jedynie w takim to czy innym aspekcie - nigdy w całości.
co więcej, jak czytamy u cytowanego tu już tillicha:

„można mieć dokładną abstrakcyjną wiedzę o drugiej osobie, o jej typie psychologicznym i
dających się przewidzieć reakcjach, jednakże znając to wszystko nie zna się osoby, jej wewnętrznego
„ja”, jej wiedzy o sobie samej” (tillich, 1983 ),

a to przecież jest najważniejsze, gdyż wiedza, którą gromadzimy, ma czemuś służyć - właśnie
człowiekowi w jego niepowtarzalnych problemach. nie negując w żadnym wypadku teoretycznych
dociekań, a także badań empirycznych, opartych na myśleniu dyskursywnym, nie można zarazem nie
dostrzec uproszczeń i spłyceń, które mu w przypadku poznania człowieka towarzyszą. podobnie
zastrzeżenie sformułował fromm, zadając pytanie: „w jakiej mierze psychologia (nauka o innych i o
sobie) jest realnie możliwa?” - i na to pytanie odpowiedział następująco:

„psychologia usiłuje zrozumieć podstawę ludzkich zachowań, ewolucję charakteru i osobowości


człowieka oraz te okoliczności, które kształtują tę ewolucję. krótko mówiąc, psychologia usiłuje
stworzyć racjonalny obraz najgłębszych tajników duszy ludzkiej. ale wyczerpująca wiedza możliwa
jest wyłącznie w stosunku do rzeczy; rzeczy, które można penetrować nie niszcząc ich wewnętrznej
struktury i stwarzać je na nowo bez szkody dla ich naturalnego charakteru. tymczasem człowiek nie
jest rzeczą; (...) im bardziej zagłębiamy się w naszą istotę lub istotę kogoś drugiego, tym bardziej
całkowite poznanie oddala się od nas. (...) psychologia może pokazać nam, czym człowiek nie jest,
nie może natomiast mówić nam, czym on jest, czym jest każdy z nas oddzielnie” (fromm, 1973).

osobowość, jeśli tak ją będziemy rozumieć, jak w zaproponowanym tu schemacie myślenia o niej, a
także w wielu teoriach, o których dalej będzie mowa, jest w swej realności czymś, co człowiek ma, co
posiada, natomiast tym co jest - jest osoba. jakkolwiek byśmy wyznaczyli naturę osoby, poznać jej nie
możemy, możemy próbować jedynie zrozumieć; osobowość w jej realności możemy poznawać, ale
poznanie to zawsze będzie jedynie przybliżeniem. tak więc, jakiekolwiek podejście do problemu istoty
człowieka przyjmiemy, nie wolno nam zapominać o ograniczoności wiedzy psychologicznej, wiedzy tej
nie wolno absolutyzować. przy podejściu pluralistycznym niemożliwość absolutyzowania wiedzy
psychologicznej jest sama przez się zrozumiała: o istocie i niepowtarzalności podmiotu decyduje sfera
noetyczna. ale także przy podejściu monistycznym zastrzeżenie to jest uzasadnione: tzw. podejście
obiektywne jest nastawione na to, co wspólne i powtarzające się, pozostaje więc poza obszarem
dociekań to, co podmiotowe, niepowtarzalne, a co modyfikuje sposób funkcjonowania jednostki. jeśli
nawet to „podmiotowe i niepowtarzalne” traktować będziemy jako biopsychiczne, to i tak nikt nie może
zakwestionować jego istnienia; może ono nie mieć decydującego znaczenia przy realizacji określonej
funkcji, ale zawsze ma znaczenie dla funkcjonowania podmiotu jako całości. tak więc i przy takim
ujęciu wiedza psychologiczna, jako wiedza o tym co wspólne i powtarzające się, nie wyczerpuje wiedzy
o człowieku.

2. podejŚcie analityczne czy holistyczne


problematyka osobowości prezentowana jest zazwyczaj jako zwieńczenie wszystkich innych grup
problemowych, wyróżnianych w psychologii zarówno dla celów dydaktycznych, jak i ze względu na
szeroko rozumiane cele poznawcze: dociekania naukowe i praktykę psychologiczną. w dyskusjach nad
miejscem tej problematyki w całości problematyki psychologicznej wyróżnić można dwa zasadnicze
sposoby ujmowania tej kwestii. pierwszy z nich proponuje jako sensowne rozpoczynanie calego procesu
poznania w psychologii właśnie od problematyki osobowości, niejako „z góry”: dysponując pewną
wizją całości, całościowego funkcjonowania człowieka w aspekcie psychologicznym, można
przechodzić do poznania poszczególnych funkcji i ich poziomów. takie podejście posiada jedną
niezmiernie ważną zaletę, tę mianowicie, że przedmiot poznania - człowiek - nie stanowi wtedy jedynie
zbioru funkcji, lecz każda z nich opisywana jest i wyjaśniana z perspektywy jej miejsca i roli w całości
systemu. podejście takie uwzględnia porządek logiczny i odpowiada naturze rzeczy:

„...że z ogółu wynika szczegół, a nie odwrotnie, to leży w naturze rzeczy; natomiast w naturze
umysłu ludzkiego leży, że - przeciwnie - tylko przez znajomość szczegółów można dojść do
znajomości ogółu” (tatarkiewicz, 1970).

podejście takie byłoby być może bardziej użyteczne dla praktyki psychologicznej, w której nawet
wtedy, gdy przedmiotem szczególnych zainteresowań psychologa jest określona funkcja psychiczna (np.
jej defekt), nie może ginąć z oczu człowiek - podmiot tej funkcji - jako całość. podejście to jest jednak
mało użyteczne dla procesu poznania naukowego, w którym zasada przechodzenia od elementów
składowych do całości, czy od całości cząstkowych do systemu tych całości w porządku poznawania
gwarantuje większą dokładność opisu tak składowych, jak i relacji między nimi, oraz zapewnia większą
precyzję w formułowaniu pytań i problemów badawczych. także sposób przekazywania nagromadzonej
wiedzy odbywa się poprzez kolejną charakterystykę elementów składowych. problem, który tutaj
zaledwie może być zasygnalizowany, to stary problem filozoficzny dotyczący opozycji: całość - część,
podejmowany tak na gruncie ontologii, jak i epistemologii od czasów platona i arystotelesa.
problem ten podjęty został współcześnie na gruncie koncepcji związanych z pojęciem „systemu”. we
wstępie do interesującej książki e. laszlo: systemowy obraz świata - siciński pisze:

„...wydaje się, iż podstawowe źródła omawianej opozycji tkwią zarówno w sposobie poznawania
otaczającego nas świata, jak i w sposobie opisywania postrzeganej rzeczywistości (...) zauważyć
warto, iż sposób poznawania świata zależy od skali zjawisk, z którymi mamy do czynienia (...)
istnieje pewna skala nazwijmy ją makroskalą - w której poznajemy całości. rzeczywistość w tej skali
odbieramy za pomocą naszych zmysłów (...) dopiero na drodze pewnej refleksji, w całościach tych
potrafimy wyodrębnić składowe części, ich wzajemne powiązania. dziecko wcześniej umie
rozpoznać psa, niż wyliczyć, że składa się on z pyska, nóg, ogona, itd. znajomość całości jest tu
wcześniejsza niż znajomość części tworzących ową całość. inaczej ma się sprawa w przypadku
zjawisk o skali mniejszej i większej niż ta, którą umownie nazwaliśmy makroskalą. zarówno bowiem
rzeczywistość mikroskali (w fizyce ...), jak i megaskali (np. zjawiska kosmosu) poznajemy poprzez
pewne ich części, następnie zaś na drodze refleksji teoretycznej staramy się uchwycić całości, które
owe części tworzą (...) zależność naszego sposobu poznawania rzeczywistości od skali (rozmiarów i
czasu) zjawisk jest jedną z nieuniknionych przyczyn dwoistości naszego poznania: raz - określonych
całości, w innych przypadkach - elementów całości. (...) podejście systemowe stanowi współczesną
próbę rozwiązywania dylematu części i całości” (siciński [w:] lczszlo, 1978, s. 7 - 10).

nie wdając się tutaj w ocenę użyteczności podejścia systemowego w psychologii, nie spełniło ono
bowiem w pełni pokładanych w nim nadziei, stwierdzić można, że i ten drugi sposób widzenia miejsca
problematyki osobowości: dochodzenie do niej niejako „od dołu” - stwarza jednak także pewne
niebezpieczeństwa, o realności których świadczy sytuacja, jaka istnieje we współczesnej psychologii:
ogromne rozproszenie badań szczegółowych nad wyróżnianymi funkcjami czy zjawiskami
szczegółowymi, trudności w uzyskaniu całościowego obrazu w dokonywaniu syntezy i bardzo trudna do
przezwyciężenia tendencja do ujmowania podmiotu w aspekcie wyróżnianej funkcji - tej, która stanowi
przedmiot naszych aktualnych zainteresowań czy to naukowych, czy praktycznych. jest to więc
niebezpieczeństwo myślenia o człowieku wg zasady pars pro toto: myślenie o całości przez pryzmat
jednej funkcji i w sposób, który w pewnym sensie absolutyzuje jej znaczenie. tak np. rozważając
przebieg rozwiązywania przez człowieka sytuacji problemowej, nie myślimy zazwyczaj o tym, że w tym
samym czasie u tego samego człowieka dzieje się coś znacznie więcej, jeszcze coś więcej, że w ogóle on
jakoś jest, chociaż dla nas istnieją w tym momencie jedynie jego procesy myślowe.
bruner (1978) - omawiając problematykę percepcji - podkreśla, że w badaniach nad nią osobowość
winna być traktowana jako zmienna i odwrotnie: percepcja winna być zmienną uwzględnianą w
badaniach nad osobowością. postulowaną przez brunera zasadę należałoby rozszerzyć na badanie całej
podstawowej problematyki psychologicznej. w praktyce jest to jednak zadanie bardzo trudne do
zrealizowania, nawet gdybyśmy przyjęli, iż dobrze wiemy i jesteśmy zgodni co do tego, czym jest
osobowość. przy podejściu określonym jako podejście „od dołu”, podstawę naszej wiedzy o funkcjach
stanowi werbalne i niewerbalne zachowanie będące wyrazem określonej funkcji. przy podejściu „od
góry” (holistycznym) punktem wyjścia są także zachowania podmiotu, ale wnioskowanie dotyczy już
nie jednej wyodrębnionej funkcji, lecz całego, zintegrowanego ich systemu, owego metawzoru, o
którym wyżej była mowa.
sam podmiot swoje własne zachowania w konkretnej sytuacji ujmuje zawsze z perspektywy „od
góry”: to „ja” tak się zachowuję i to mnie odróżnia od innych ludzi. ten właściwy podmiotowi sposób
ujmowania własnych zachowań można także określić jako tzw. wewnętrzną perspektywę poznawczą. jej
przeciwieństwem jest perspektywa zewnętrzna, charakterystyczna dla obserwatora zachowań, np.
badacza w laboratorium. wydaje się - w odniesieniu do problematyki osobowości - że dopiero przy
uwzględnieniu spojrzenia z obu kierunków: „od dołu” i „od góry” możemy uzyskać pełniejsze poznanie.
jest to bardzo trudne, wymaga bowiem dokonywania ciągłych odniesień „góra - dół”, ale chyba
nieuniknione.

3. teorie czy koncepcje osobowoŚci

w tytule niniejszego skryptu mowa jest o koncepcjach, a nie o teoriach osobowości. w poprzednich
punktach, w związku z terminem „konstrukt teoretyczny” pojawiło się jednak pojęcie „teoria” - teoria
osobowości. ani użycie w tytule skryptu pojęcia „koncepcja”, ani użycie w tekście pojęcia „teoria” nie
mogą być dowolne. trzeba więc zapytać, co to jest teoria i czy w związku z tym, co możemy o niej
powiedzieć, uprawnieni jesteśmy do mówienia o teoriach osobowości. czy w każdym przypadku mamy
do tego prawo. a jeśli okaże się, że nie, to czy dobrym terminem jest termin „koncepcja” i co on
oznacza.
pierwotnie, u greków, teoria oznaczała ogląd intelektualny, bezinteresowne i kontemplacyjne
rozważanie prawdy, wszelkiej prawdy, w każdej dziedzinie życia. teoria: od greckiego słowa theorein:
przyglądać się, kontemplować, rozważać; theoria: oglądanie, kontemplowanie, rozważanie (kopaliński,
słownik wyrazów obcych..., pwn, 1983), to myślenie skierowane w ostateczności ku sprawom wielkim i
oderwanym; słowo „teoria” oznaczało także owoc tego myślenia. w tym znaczeniu - owoc myślenia -
wyraz teoria żyje po dzień dzisiejszy.
teoria stanowiła dla greków dobro najcenniejsze. według pewnych koncepcji filozoficznych,
szczęśliwy byt bogów nieśmiertelnych polega na tym, i na tym tylko, że mogą się oni oddawać
wyłącznie teorii, czyli kontemplować, patrzeć na blask prawdy ostatecznej.
rozumienie terminu „teoria” przeszło w starożytności ewolucję, i tak, początkowo termin ten
oznaczał akt wszelkiego obserwowania jakichś zjawisk, następnie oficjalne poselstwo państwowe
udające się na święte igrzyska, aby się im przyjrzeć i oddać cześć bogom, i wreszcie wspomniany wyżej
kontemplacyjny ogląd intelektualny...
według starożytnych, im bardziej życie nasze jest uwolnione od więzów ciasnego praktycyzmu, im
bardziej skłania się ku myśleniu teoretycznemu, tym bardziej staje się boskie.
współcześnie, termin „teoria” zatracił niemal wszystko ze swego pierwotnego znaczenia; pozostało
właściwie jedynie rozumienie tego terminu jako owocu dociekań intelektualnych. potrzeba jednak w
tym miejscu poczynić istotne zastrzeżenie: poza filozofią (a i to nie zawsze) chodzi z reguły o takie
dociekania, które oparte są na danych empirycznie weryfikowalnych, tzn. takich danych, które nie mają
charakteru subiektywnego, jednostkowego, lecz które przez swą powtarzalność i intersubiektywną
dostępność stanowią podstawę do formułowania ogólnych prawidłowości, uważanych współcześnie za
istotę teorii. jest więc teoria owocem, a zarazem narzędziem poznania, stanowi wyraz zbliżenia się do
prawdy, do której właśnie można się jedynie przybliżyć, a której nigdy poznać nie można.
przypatrzmy się trzem definicjom teorii. pierwsza z nich bardzo ogólnie wskazuje na momenty, które
stanowią teorię, jest to dość typowa definicja słownikowa. druga ukazuje - również ogólnie - funkcje
teorii. trzecia wydaje się najbardziej precyzyjna, powstała na użytek metateoretycznych refleksji w
psychologii i ona to właśnie stanowić będzie dla nas podstawę do dalszych analiz.
według słownika kopalińskiego teoria to:

„zbiór praw, definicji i hipotez rzeczowo i logicznie powiązanych w całość; wiedza tłumacząca jakąś
dziedzinę zjawisk” (kopaliński, 1983).

definicja ta zawiera wyżej wspomniane momenty: „zbiór praw” zakłada, iż chodzi o fakty, które
charakteryzują się powtarzalnością; podkreślana jest także funkcja teorii (jedna z funkcji) - funkcja
eksplanacyjna. w definicji jest mowa także o „definicjach”, co zakłada posługiwanie się określonym
językiem.
e. laszlo pisze, iż

„...zadaniem każdej teorii jest uogólnianie pewnych cech wspólnych, stanowiących fundament
jednostkowego zróżnicowania. owe wyabstrahowane cechy są nieprzemijającymi właściwościami
badanego zjawiska - jego niezmiennymi aspektami, inwariantami” (laszlo, 1978).

w związku z podaną przez siebie definicją laszlo stawia bardzo ważne także i dla nas pytanie: „które
z wyabstrahowanych, nieprzemijających aspektów zjawiska uznać należy za jego istotne i podstawowe
inwarianty” (op. cit., s. 41).
istotność tego pytania, zwłaszcza dla psychologii i jej teorii, podkreśla dobitnie hall, który pisze, iż

„...osoby parające się tzw. naukami ścisłymi, np. chemią i fizyką, traktującymi o świecie fizycznym,
są w stanie ogarnąć i zintegrować proporcjonalnie większą liczbę znaczących zdarzeń aniżeli
badacze zajmujący się systemami żyjącymi. fizyka styka się z mniejszą liczbą wartości zmiennych,
przeto abstrakcje, które kryje (tzn. teorie), bliższe są prawdziwym wydarzeniom (...) prawa rządzące
światem fizycznym, choć stosunkowo proste w porównaniu z tymi, które zawiadują ludzkim
zachowaniem, mogą wydać się laikowi skomplikowane, fizyk mający z nimi ciągle do czynienia nie
dostrzega ich złożoności” (hall, 1984, s. 128).

truizmem będzie stwierdzenie, że ilość zdarzeń znaczących, z jakimi ma do czynienia psycholog, jest
przeogromna, a pytanie, które zdarzenia uznać za znaczące, nie zawsze uzyskuje identyczną odpowiedź.
Ścisłe teorie naukowe można przedstawić w postaci systemu dedukcyjnego: w teoriach takich
wyróżnia się pewne twierdzenia jako naczelne, wszystkie inne twierdzenia dadzą się z nich
wyprowadzić drogą dedukcji. także terminy stosowane w ramach takiej teorii mają dwojaki charakter:
pewne terminy wyróżnia się jako pierwotne, pozostałe określa się za ich pomocą lub za pomocą
terminów wcześniej zdefiniowanych. wśród teorii psychologicznych jedynie teorię c. hulla można uznać
za spełniającą warunki systemu dedukcyjnego, na ogół uważa się, że w naukach humanistycznych brak
jest teorii, które dałyby się w ten sposób przedstawić (pawłowski, 1978). należałoby więc zapytać, jaki
charakter mają teorie w naukach, a zwłaszcza w psychologii. e. paszkiewicz, we wstępie do interesującej
pracy o strukturze teorii psychologicznych pisze, że: „teorie psychologiczne mają właściwości
syndromu: tworzą spójne całości, obudowane wokół określonych, dla każdej teorii zapewne innych,
podstawowych wymiarów czy kategorii (paszkiewicz, 1983, s. 9). trafność przekonania o
„syndromatycznym” charakterze teorii osobowości - a nimi właśnie autorka się zajmuje, potwierdza się
przy analizie określonych teorii, także tych nie uwzględnianych przez autorkę pracy.
specyfikę psychologicznych teorii ukazuje praca madsena, który dokonał analizy struktury
wybranych teorii motywacji, stosując przyjęte przez siebie kryteria formalne i treściowe (madsen, 1980).
opierając się na podanej przez niego definicji teorii, spróbujemy poszukać odpowiedzi na pytanie, czy
znaczące w psychologii teorie osobowości są w istocie teoriami i czy nie słuszniej byłoby w odniesieniu
przynajmniej do niektórych (a tych jest jak się zdaje dość sporo) mówić o koncepcjach, czyli o pewnych
sposobach ujmowania osobowości, bez konieczności przestrzegania rygorów stawianych teorii. według
kopalińskiego: koncepcja (łac. conceptio) to pomysł, projekt, plan utworu; od konceptu: ujęcie, pojęcie,
zbiór. według arcta: koncepcja - pomysł, projekt nowej teorii; koncept: pomysł, pierwszy szkic.

3.1. struktura i funkcje teorii

według madsena teoria, „czyli tekst naukowy, jest to tekst usystematyzowany i informacyjny, który
zawiera twierdzenia opisowe, wyjaśniające i metateoretyczne” (madsen, op. cit., s. 38). teoria stanowi
więc dla madsena odpowiednik „naukowego tekstu” lub „opracowania”, przy czym z uwagi na to, iż
tekst jest zawsze opracowaniem pisemnym, tego właśnie terminu - „tekst” - używa.
tekst, aby mógł być uznany za tekst naukowy, musi być:
1) usystematyzowany,
2) zawierać informacje.
usystematyzowanie, które jest formalną właściwością tekstu, może występować w różnym stopniu.
z podanej definicji wynika, że teoria składa się z trzech warstw: warstwy opisowej, warstwy
wyjaśniającej, inaczej zwanej hipotetyczną, i z metawarstwy. na każdą z warstw składa się zbiór
określonych twierdzeń. jak pisze madsen:

„nie wszystkie teorie zawierają wszystkie warstwy, ale zwykle występują one w teoriach w pełni
rozwiniętych. w teoriach, które nie mają wszystkich trzech poziomów, niektóre twierdzenia często
bywają wyrażone nie wprost. w innych teoriach warstwy te są połączone lub pomieszane w tekście
(np. wyjaśnienia i opisy mogą być podawane łącznie, a twierdzenia wyjaśniające i metateoretyczne
pomieszane ze sobą). wiele teorii jest systematycznie zorganizowanych w trzy warstwy, ale warstwy
te mogą w opracowaniu występować w różnej kolejności” (op. cit., s. 38 - 49).

w przypisie do zacytowanego fragmentu autor podaje bardzo, jak się zdaje, istotną uwagę:

„być może zorganizowanie w trzy warstwy powinno być uwzględnione jako minimalne
wymaganie dotyczące tekstu, aby mógł być on zakwalifikowany jako naukowy” (podkreślenie a.g.).

tytułem uzupełnienia do podanej przez madsena definicji należy jeszcze dodać, że teoria naukowa
powinna posiadać wyraźnie określony przedmiot, klasę faktów, do których się odnosi (dla madsena
kwestia ta jest zupełnie oczywista), a twórca teorii powinien określić język teorii, czyli ustalić i
sformułować podstawowe terminy i definicje (kwestia terminów, zwłaszcza zawartych w warstwie
wyjaśniającej, też stanowi przedmiot szczególnej uwagi madsena). podkreśla się także w pracach z
zakresu metodologii, iż teoria empiryczna winna spełniać trzy funkcje: deskryptywną (opisującą),
eksplanacyjną (wyjaśniającą) i predyktywną (prognostyczną). dwie pierwsze funkcje odpowiadają
wyróżnionym przez madsena dwóm warstwom teorii: opisowej i wyjaśniającej, funkcja trzecia wynika z
dwóch poprzednich (kozielecki, 1976).
warstwa opisowa teorii zawiera opisy obserwowalnych zjawisk. opisy te mogą być mniej lub
bardziej ogólne. najbardziej szczegółowe opisy noszą nazwę „danych”, są to opisy w językowej (lub
symbolicznej) formie. madsen podkreśla, iż dane nie są tym samym co „fakty”, te ostatnie są bowiem
samym zjawiskiem obserwowanym, danym intersubiektywnie. „dane”, będące językowym opisem
faktów, mogą osiągnąć wysoki poziom intersubiektywnej zgodności, przybierając postać zdań
protokolarnych (np. a wyciągnął rękę w kierunku b). opisy występujące w tej warstwie mogą być także
w wysokim stopniu abstrakcyjne. zdarza się, że w warstwie tej występują także opisy zależności między
obserwowanymi faktami, co zaciera granice między tą warstwą a następną.
warstwa wyjaśniajaca (hipotetyczna) zawiera twierdzenia o związkach zachodzących między
faktami, związkami o charakterze przyczynowym lub - jak woli madsen - funkcjonalnym (termin
„przyczynowy” kojarzy się z podejściem deterministycznym). ponieważ nie zawsze - a w psychologii
jest to niemal regułą - można zaobserwować wszystkie elementy („ogniwa”) takich związków
funkcjonalnych, zakłada się istnienie tzw. zmiennych pośredniczących. przedmiotem obserwacji jest
zazwyczaj pierwszy i ostatni element związku: tzw. zmienna niezależna (przyczyna) i zmienna zależna
(skutek). w teorii terminy, za pomocą których określamy zmienne pośredniczące, noszą nazwę terminów
wyjaśniających lub inaczej - konstruktów hipotetycznych.
terminy te można zdefiniować albo przez powiązanie ich z warstwą opisową za pomocą tzw.
definicji operacyjnych - takie konstrukty hipotetyczne są hipotetyczne w niewielkim stopniu dzięki
swym powiązaniom z opisami działań np. eksperymentatora lub opisami innych operacji, bywają jednak
i takie konstrukty, które aby mogły być zdefiniowane, wymagają całych łańcuchów definicji, czasem
bardzo złożonych. w przypadku więc, gdy dany konstrukt jest wysoce hipotetyczny, definiuje się go
przez kolejne konstrukty w coraz to mniejszym stopniu hipotetyczne, aż dochodzi się do danych z
warstwy opisowej. aby konstrukt hipotetyczny był użyteczny przy wyjaśnianiu, musi być dobrze
zdefiniowany, niestety wiele używanych przez psychologię konstruktów nie spełnia tych wymagań,
wprowadzając zamęt teoretyczny pisał o tym kiedyś a. lewicki, ubolewając, iż:

„...psychologia współczesna ma niezwykle złożoną terminologię, w której tymi samymi nazwami


określa się nieraz rzeczy różne, a odmiennymi - fakty tego samego typu. taki stan rzeczy jest na
pewno niekorzystny dla rozwoju (...) nauki (...), jest powodem niejednolitości samej nauki, która staje
się zbiorem danych nieporównywalnych i drobnych teorii nie dających się sprowadzić do wspólnego
mianownika, zweryfikować i włączyć do jakiejś teorii obszerniejszej” (lewicki, 1966).

na to samo zwracają uwagę cofer i appley w swej pracy o motywacji, podkreślając każdorazową
konieczność przy podejmowaniu określonego problemu - wyjaśniania co się ma na myśli używając tego
czy innego terminu (cofer, appley, 1972). kozielecki podkreśla przeładowanie współczesnej psychologii
konstruktami i pisze o skłonności psychologów niektórych orientacji do ich mnożenia. jako przykład
konstruktu nie posiadającego jasnej definicji i nie pełniącego wyraźnej roli w ramach teorii podaje
pojęcie „ja” (i, self wprowadzone m.in. przez fromma (kozielecki, 1976).
gdy hipotetyczne znaczenie terminu, określonego konstruktu hipotetycznego nie może być za
pomocą definicji operacyjnej odniesione bezpośrednio do warstwy opisowej, do faktów, mówi się o tzw.
znaczeniu dodatkowym terminu. oznacza to, że znaczenie (sens) użytego konstruktu hipotetycznego
czerpie się z innych dziedzin. według madsena, stosowane w psychologii konstrukty hipotetyczne
czerpią swe znaczenia dodatkowe albo z fizjologii (fizjologiczne znaczenie dodatkowe), albo z zupełnie
innych nauk, niż nauki o człowieku, takich jak np. cybernetyka (neutralne znaczenie dodatkowe), czy
wreszcie z introspekcji dokonywanej przez samego psychologa lub też z fenomenologicznej analizy
świadomości (mentalistyczne znaczenie dodatkowe). użycie terminów wyjaśniających (konstruktów
hipotetycznych) z określonym znaczeniem dodatkowym: fizjologicznym, mentalistycznym czy
neutralnym wiąże się ściśle z twierdzeniami zawartymi w metawarstwie teorii. tak np. zastosowanie
terminów wyjaśniających z dodatkowym znaczeniem fizjologicznym wskazuje na monistyczną
(materialistyczną) postawę twórcy teorii, który poprzez stosowanie takich właśnie terminów dokonuje
zabiegów redukcyjnych, mających na celu sprowadzenie faktów psychologicznych do faktów
fizjologicznych (redukcjonizm). nieprzypadkowo wspomniana została w poprzednim zdaniu postawa
twórcy teorii: madsen wyraża przekonanie, że wybór określonych twierdzeń stanowiących o warstwie
metateoretycznej zależy „przede wszystkim od osobowości psychologa” (op. cit., s. 56 przypis 9).
oznacza to, iż czynnikiem decydującym przy wyborze takich, a nie innych twierdzeń do metawarstwy
jest system przekonań badacza dotyczących natury poznawanego zjawiska i natury bytu w ogóle.
metawarstwa zawiera więc zbiór twierdzeń dwojakiego rodzaju, pierwsze z nich to twierdzenia
filozoficzne szczególnie ważne w teoriach psychologicznych, drugie, to twierdzenia metodologiczne.

3.2. przyczyny różnorodności teorii osobowości

zwracając uwagę na różnorodność teorii osobowości, pamiętać musimy o statusie teorii - jako pewnego
narzędzia intelektualnego - w nauce. teorie tworzone są po to, aby na danym etapie rozwoju nauki
można było dokonać, najogólniej rzecz ujmując, uporządkowania nagromadzonych przez tę naukę
faktów. tak więc, ze swej istoty, teorie zasadniczo nie są i nie mogą być czymś stałym i niezmiennym;
rozwój metodologii specyficznej dla danej nauki, zmiany perspektyw poznawczych, rewizje w sferze za-
łożeń podstawowych wyznaczają postęp w nauce, otwierają nowe obszary faktów i zjawisk. wszystkie te
zmiany, a w pierwszym rzędzie nowe fakty muszą odnajdować swoje miejsce w teorii: jeśli teoria nie
jest zdolna zasymilować owych „nowości”, musi ustąpić miejsca innej, w pełni odpowiadającej nowemu
etapowi w rozwoju nauki. tak więc określone teorie są użyteczne tylko do pewnego momentu: porzuca
się je, gdy przestają ujmować cały zbiór dostępnych faktów. gdyby tak nie było, stawałyby się dogmata-
mi, hamującymi rozwój nauki. bardzo często cytowane jest w literaturze stwierdzenie - jakże trafne - że
większość teorii rozpoczyna swój żywot jako herezja, a kończy jako przesąd.
wyłożony tu punkt widzenia na rolę teorii jest charakterystyczny dla nauk przyrodniczych,
aczkolwiek współcześnie uwzględnia się jeszcze inną możliwość: nie tylko eliminowanie
wcześniejszych teorii na rzecz nowych, lecz także możliwość utrzymywania tych pierwszych po
określeniu ich ograniczoności. zabieg taki jest rzecz jasna możliwy w odniesieniu do pewnych tylko
teorii. heisenberg, pisząc o teoriach we współczesnym przyrodoznawstwie, sporo uwagi poświęca tak
zwanym teoriom zamkniętym, to znaczy takim, o których na nowym etapie rozwoju nauki nie można
powiedzieć, że są fałszywe, lecz których zakres stosowalności uważa się właśnie za ograniczony. dobry
przykład stanowi tu teoria mechaniki newtona, o której nie można powiedzieć, że jest fałszywa, lecz że

„...jest ona w ścisłym rozumieniu - słusznym opisem przyrody wszędzie tam, gdzie pojęcia jej mogą
być stosowane” (heisenberg, 1979, s. 102).

tym, co ogranicza teorie, są nowe zjawiska, których nie sposób uporządkować i objaśnić za pomocą
dawnych pojęć - w ramach dotychczas istniejącej teorii. jednakże, jak pisze heisenberg,

„...po przekroczeniu granic „teorii zamkniętej”, kiedy nowe obszary doświadczeń porządkują się już
za pomocą nowych pojęć, układ pojęciowy teorii zamkniętej stanowi nadal nieodzowną część
języka, jakim mówimy o naturze. teoria zamknięta należy do warunków wstępnych dalszych badań;
rezultat eksperymentu potrafimy wyrazić tylko pojęciami wcześniejszych teorii zamkniętych”
(heisenberg, 1979, s. 104).

nie każda teoria może stać się teorią zamkniętą, „pojęcia teorii muszą być (...) bezpośrednio
wkorzenione w doświadczenie, muszą coś oznaczać w świecie zjawisk” (op. cit., s. 103). prawdziwość
teorii zamkniętej widzi heisenberg w trzech momentach:

„a) teoria zamknięta obowiązuje po wsze czasy; gdzie tylko będzie można opisywać
doświadczenia pojęciami tej teorii, choćby w najdalszej przyszłości, tam zawsze prawa tej teorii
okażą się słuszne;
b) teoria zamknięta nie zawiera żadnych całkiem pewnych orzeczeń o świecie doświadczeń.
niepewne bowiem jest, w sensie ścisłym, i załeży po prostu od rezultatu, w jak szerokim zasięgu
można ujmować zjawiska pojęciami tej teorii;

c) mimo tej niepewności, teoria zamknięta pozostaje częścią naszego przyrodoznawczego języka
i stanowi przeto integralny składnik naszego każdorazowego rozumienia świata” (op. cit., s. 105).

poglądy heisenberga dotyczą teorii w przyrodoznawstwie, a w szczególności w fizyce. wydaje się


jednak, iż pewne zasady posługiwania się teorią, reguły podtrzymywania pewnych teorii w nauce, a
rezygnowania z niektórych mogą obowiązywać także na gruncie innych nauk. w psychologii można
wyobrazić sobie - ujmuj ąc problem historycznie - iż pewne teorie, a raczej pewne zbiory twierdzeń z
danej teorii włączane są jako prawdziwe w myślenie psychologiczne na następnym etapie rozwoju. takie
postępowanie zapewniłoby kumulację wiedzy i konstytuowałoby psychologię jako naukę na coraz
wyższym poziomie. w rzeczywistości jednak tak nie jest, chyba jedynie w bardzo ograniczonym stopniu.
powstałe w różnych okresach teorie (niemal wszystkie) współistnieją współcześnie obok siebie,
wyznaczając różne orientacje psychologiczne. oczywiście, podejmuje się próby łączenia ze sobą
pewnych orientacji, ale zabiegi takie zazwyczaj prowadzą do powstania dziwnych hybryd, o niewielkim
stopniu użyteczności (np. próby dollarda i millera połączenia psychoanalizy z teorią uczenia się).
oczywiście, każda ze współistniejących teorii ma za sobą jakąś tradycję, zazwyczaj wiąże się z pewnym
nurtem myślenia w ramach samej psychologii lub poza nią (np. tradycje filozoficzne, tradycje przyro-
doznawcze).
w czym tkwi zasadnicza przyczyna niemożności zbliżenia sytuacji istniejącej w psychologii do
sytuacji w naukach przyrodniczych? pierwsze pytanie, które stawiamy wobec jakiejś teorii, to pytanie
„czego ona dotyczy?”. przedmiot teorii musi być jasno określony, zdefiniowany. kolejnym byłoby
pytanie o stopień ogólności teorii: im teoria ogólniejsza, tym większy zbiór faktów może obejmować,
ale zarazem mniej szczegółowe twierdzenia zawiera, a więc w konsekwencji tym mniej jest użyteczna:
tym słabiej spełnia wszystkie trzy funkcje - opisu, wyjaśnienia i przewidywania. odwrotnie, im mniej
ogólna teoria, tym twierdzenia bardziej szczegółowe, ale zarazem zbiór faktów, które obejmuje, jest
mniejszy. w związku z tym ostatnim momentem obserwujemy na terenie psychologii osobowości
szczególną procedurę: absolutyzowania znaczenia pewnych faktów, kosztem innych po to, aby teoria
dotycząca pewnego zbioru faktów, mogła pretendować do miana teorii o dużym stopniu ogólności:
przyjmuje się expressis verbis lub milcząco, że dany typ faktów jest najistotniejszy, a wszystkie inne
mają znaczenie drugorzędne lub też można je wyjaśnić za pomocą twierdzeń dotyczących owych faktów
uznanych za najważniejsze. dobrym przykładem tego typu postępowania jest interpretacja zjawisk
kulturowych, twórczości oraz przeżyć religijnych we freudowskiej psychoanalizie.
dla zrozumienia sytuacji teorii w psychologii ważne jest nie tylko to, jakie fakty brane są pod uwagę
(co jest uważane za istotne), ale i to, jakimi metodami uzyskało się o nich wiedzę. może to więc być
metoda kliniczna, metoda eksperymentu laboratoryjnego, metoda eksperymentu naturalnego nad
zdrowym dorosłym człowiekiem, metoda psychometryczna, antropologiczna (zapożyczona z
antropologii kulturowej), itd... na tę różnorodność podejścia metodologicznego, jako na jedno ze źródeł
różnorodności teorii osobowości, wskazywał kiedyś reykowski, z innych źródeł wymieniając
różnorodność pytań stawianych w związku z osobowością i różnorodność badanych składników
osobowości (reykowski, 1964).
wracając do pytania zasadniczego: czego dotyczy teoria osobowości, jak określany jest jej przedmiot
stwierdzamy, że poza pewnym ogólnym nie zawsze eksplikowanym przeświadczeniem, iż teorie te
dotyczą całościowego funkcjonowania człowieka (psychicznego, biopsychicznego, biosocjopsy-
chicznego, biopsychonoetycznego), definicje podawane przez autorów różnych teorii dotyczą bardzo
różnych zbiorów i obszarów faktów. definicji osobowości jest kilkadziesiąt, a teorii osobowości co
najmniej kilkanaście (tych ważniejszych).
dochodzimy więc do stwierdzenia, że przedmiot zainteresowań psychologii osobowości jest tak
złożony, iż niemożliwą jest rzeczą ujęcie w ramach jednej teorii wszystkich momentów, chyba że
dokona się owego wyżej wymienionego zabiegu absolutyzacji i redukcji, co oznacza - mówiąc wprost -
naginanie faktów do przyjętego systemu interpretacji:

„...marksista nie może otworzyć gazety, żeby na każdej stronie nie dostrzegać potwierdzenia swojej
interpretacji historii (...). uprawiający analizę freudowską nie przestają podkreślać, że ich obserwacje
kliniczne potwierdzają ustawicznie ich teorie”

- tak pisał popper, wyjaśniając konieczność falsyfikowania teorii (cyt. za Życiński, 1983).

3.3. klasyfikacja teorii

analizując współcześnie teoretyczny dorobek psychologii osobowości, można wyróżnić grupy teorii ze
względu na wiodącą orientację (np. psychoanalityczną, behawiorystyczną, itp.), specyfikę podejścia (np.
teorie różnicowe i nieróżnicowe), zgodność czy podobieństwo metateoretycznych założeń (np.
koncepcje w ramach tzw. psychologii humanistycznej).
weźmy jako przykład bardzo dobry akademicki podręcznik z zakresu teorii osobowości theories of
personality ryckmana z roku 1981. autor dokonuje następującego podziału teorii:
- teorie psychoanalityczne i neopsychoanalityczne. jako czołowych przedstawicieli tej grupy teorii
wymienia freuda, junga, adlera, fromma i eriksona;
- teorie oparte na pojęciu cechy. do tej grupy zalicza przede wszystkim allporta i cattella;
- teorie kognitywistyczne, które są właściwie w trakcie rozwoju, ich reprezentantem jest kelly ze swą
teorią konstruktów osobistych;
- teorie przyjmujące perspektywę społeczno-behawiorystyczną, reprezentowane są przez poglądy
skinnera, koncepcję rottera oraz teorię społecznego uczenia się bandury;
- teorie tworzone w perspektywie humanistyczno-egzystencjalnej, reprezentowane są przez poglądy
maslowa i maya;
-w grupie teorii konstytucjonalnych omawiana jest jako reprezentatywna dla tego typu podejścia
teoria sheldona.
zaproponowany przez ryckmana podział teorii na grupy pokrywa się zasadniczo z wcześniej
dokonywanymi podziałami n. lindseya.
w oddawanym do rąk studentów skrypcie wybór prezentowanych teorii związany jest z
możliwościami autorów skryptu. chcieliśmy przedstawić te teorie, które sami głębiej przemyśleliśmy, do
których mamy własny stosunek. jeżeli nasze zamiary i plany będą mogły być zrealizowane, przy-
gotujemy następne opracowanie kolejnych teorii.

You might also like