You are on page 1of 45

Brian W. Aldiss Krenie krwi ...

[ Opowiadania zostay zaczerpnite z tomu - The Moment of Eclipse ] [ Przeoy Robert M. Sadowski ]

[ Scan by DiEm ]

Spis treci ... Krenie krwi ... ... I zamieranie serca ... ... Robak, ktry fruwa .... ... Dzie wyjazdu na Cyther ...

Krenie krwi...
I

Pod ciosami promieni sonecznych ocean wydawa si pon. Z chaosu pomieni i dugich grzywaczy wynurzya si stara d motorowa, z oskotem silnika podajca ku ciasnemu przesmykowi pomidzy koralowymi rafami. Z brzegu ledzio j kilka par oczu; z ktrych jedn przed olepiajc un hroniy okulary soneczne. Silnik "Krakena" zamilk. Gdy d przelizgiwaa si pomidzy koralowymi kleszezami, jej syrena odezwaa si dwukrotnie. W chwil pniej statek wytraci cay pd i rzuci kotwic na zatopionej rafie, wyranie widocznej pod powierzchni wody; jego nagi, odarty z farb kadub ociera si o pomost. Biegncy od brzegu ponad pycizn pomost chwia si i skrzypia. Gdy wreszcie zczy si ze statkiem w jedn cao, a z pokadu zeskoczy Murzyn w brudnej marynarskiej czapce, aby umocowa cumy, od cienia wieczcych pierwsze wzniesienie play kokosowych palm oderwaa si kobieca posta. Sza przed siebie powoli, niemal ostronie, koyszc trzyroanymi na wysokoci ramienia okularami sonecznymi. Jej sanday poskrzy,pyway i stukay o deski, gdy sza pomostem. Dziobow cz statku okrywa dach ze spowiaego zielonego brezentu, chronic j przed morderczym socem. Brodaty mczyzna, ktry wyjrza poza burt, wynurzy si naraz spod tej osony. Nie mia na sobie nic poza par starych, wysoko podwinitych dinsw oraz okul~rw w stalowej oprawie; jego ciao byo spalone na brz. Ten mniej wicej czterdziestopicioletni mczyzna o pocigej twarzy nazywa si Clement Yale i wanie wraca do domu. Umiechn si do kobiety i zeskoczy na. pomost. Przez chwil stali nieruchomo przygldajc si sobie. Patrzy na bruzd, ktra poowia teraz jej coo, na mae zmarszczki w kcikach oczu, na fad, ktra stopniowo okraa jej pene usta. Zauway, e na ten wielki dzie jego powrotu uya szminki i pudru. Ten widok wzruszy go; bya wci jeszcze pikna, lecz w tym sformuowaniu "wci jeszcze" dwiczao melancholijne echo innej myli - jest ju zmczona, zmczona, a przecie nie przebiega nawet poowy swego dystansu. - Caterina! - zawoa. Gdy rzucili si sobie w ramiona, przemkna mu myl: a moe, moe da si zrobi, eby ya - no, bdmy ostroni - przynajmniej szeset, siedemset lat... * Rozluriili ucisk po dobrej minucie. Pot z jego piersi pozostawi lady na jj sukni. - Musz pomc im wyadowa najwaniejsze rzeczy, kochanie - powiedzia , a potem wrc do ciebie. Gdzie jest Philip'? Wci jeszcze tutaj, prawda. - Jest gdzie tam -odpowiedziaa, robic,nicokrelony ruch rk w stron ta palm, ich domu i wznoszcej si za nim poroitej krzakami skarpy jedynego wzniesienia na Kalpeni. Ponovnie zaoya okulary, a Yale zawrci w stron odzi. Obserwowaa jego oszczdne ruchy; przypominay jej waciw mu surow dyscyplin, jak narzuca zarwno swemu ciau, jak i mowie: I teraz spokojnie obj komend nad omioma czonkami zaogi, wymieniajc arty z kucharzem Louisem, tustym Kreolem z Mauritiusa, a zarazem dogldajc wyadunku swego mikroskopu elektronowego. Stopniowo na pomocie wyrs stos skrzynek i paczek. Raz tylko Yale rozjrza si wokoo szukajc Philipa, ale chopca nie byo nigdzie w zasigu wzroku. Caterina zawrcia do brzegu, gdy marynarze zarzucili na ramiona pierwsze adunki. Wesza na biegnce ponad pla molo i nie ogldajc

si wicej posza prosto do domu. Wikszo bagau ze statku zostaa zoona w ssiadujcym z domem laboratorium lub w przylegym magazynie. Yalc zamyka pochd niosc klatk zbit ze skrzynek po pomaraczach. Spomidzy deszczuek wyglday dwa mode pingwiny Adeli pokrakujc do siebie. Wszed do domu tylnym wejciem. By to prosty, jednopitrowy budynek, wzniesiony z blokw koralu,i pokryty strzech typow dla tych wysp, a raczej tak, jaka bya typowa, zanim Hindusi z kontynentu zaczli importowa blach falist. - Napij si piwa, kochany - powiedziaa, gaszczc go po ramieniu. - Czy mogaby wyczarowa take co dla chopakw? Gdzie Philip? - Mwiam ci, e nie wiem. - Powinien sysze syren ze statku. - Pjd po piwo. Wysza do kuchni, gdzie sucy Joe wylegiwa si przy drzwiach. Yale rozejrza si po chodnym, dobrze sobie znanym pokoju - patrzy na ksiki podparte muszlami, na dywan, ktry kupili w Bombaju jadc tutaj, na, wiszc na cianie map wiata i olejny portret Cateriny. Wiele miesicy upyno, od kiedy ostatni raz by w domu - tak, bo by to naprawd dom, cho w rzeczywistoci tylko stacja badawcza rybowstwa, do ktrej zostali przydzieleni. By to na pewno dom, bo tu bya Caterina, teraz jednak mogli ju myle o powrocie do Anglii - ich zmiana dobiegaa koca, koczy si rwnie program badawczy. Byoby lepiej dla Philipa, gdyby zagniedzili si w kraju, przynajmniej na czas jego studiw na uniwersytecie. Yale podszed do drzwi wejciowych i zmierzy wzdu ca wysp wrokiem. Kalpeni przypominaa ksztatem staromodny otwieracz do piwa, ktrego poprzeczk morze przerwao w jednym miejscu, umoliwiajc maym odziom dostp do laguny. Trzonek porastay palmy, a u jego koca leaa maa tubylcza wioska - wszystkiego kilka brzydkich chaup niewidoczna std, gdy przesaniao j wzniesienie. - Tak, jestem w domu - powiedzia do siebie; w jego radoci brzmiaa jednak nuta niepokoju, gdy. zastanawia si, jak da sobie rad z ponurym pnocnoeuropejskim klimatem. Przez okno widzia on rozmawiajc z zaog trawlera. Obserwujc twarze mczyzn czerpa przyjemno z ich radoci, e znw mog patrze na pikn kobiet i rozmawia z ni. Przydrepta Joe z tac pen piwa, Yale wyszed wic na dwr i przysiad si do nich na awk, sczc trunek z upodobaniem. Przy pierwszej okazji zagadn Caterin: - Chodmy poszuka Philipa. - Id sam, kochanie. Zostan tu i porozmawiam z ludmi. - Chod ze mn. - philip wrci. Nie ma popiechu. - Mam wam co strasznie wanego do powiedzenia. Spojrzaa na niego zaniepokojona. - O co chodzi? - Powiem ci wieczorem. - Co o Philipie? . - Oczywicie, e nie. Czyby byy z nim jakie kopoty? - Chciaby zosta pisarzem. Yale rozemia si. - Nie tak dawno chcia by pilotem ksiycowym, prawda? Czy bardzo urs? - Waciwie jest ju dorosy. On serio traktuje swoje zamiary. - A jak ty si miewaa, kochanie? Nie nudzia si zbytnio? A, wanie, gdzie si podziewa Fraulein Reise? aterina wycofaa si pod oson swoich okularw sonecznych i zapatrzya si w niski horyzont: - To ona poczua si nudzona i wrcia do domu. Opowiem ci pniej. -

Zamiaa si niezrcznie. - Clem, oboje mamy sobie tyle do powiedzenia. Jak byo w Antarktyce? - Och, cudownie. Szkoda, e nie byo ci z nami, Cat. wiat tutaj skada si z morza i koralu, a tam z morza i lodu. Tego nie sposb sobie wyobrazi. To j'est czysty wiat. Przez cay czas yem tam w stanie uniesienia: Kraina taka jak Kalpeni - zawsze sama dla siebie, nigdy nie poddana czowiekowi. Kiedy zaoga ruszya w drog powrotn do statku, Yale zaoy teniswki i pomaszerowa w stron zabudowa wioski w poszukiwaniu swego syna. Wrd chat panowa kompletny bezruch. Rzd odzi rybackich spoczywa na piasku, tu poza zasigiem przyboju. Wsparta o szary jak soniowa skra pie palmy staruszka, zbyt leniwa, aby spdzi muchy z powiek, pilnowaa suszcych si strzpieli. Porusza si tylko nieskoczony Ocean Indyjski, bo nawet chmura nad odleg Karavatti robia wraenie zakotwiczonej. Z najwikszego baraku, ktry peni take funkcj sklepu, dobiegay sabe dwiki muzyki. Na jej tle piosenkarka wyznawaa, e szczciem dla niej jest jej ukochany, a nie postp. To samo, pomyla sobie oschle, mona by powiedzie o lenistwie. Tutejsi ludzie wiedli wygodne ycie, przynajmniej zgodnie ze swoimi wyobraeniami. Nie chcieli robi praktycznie nic i ich yczenie speniao si niemal cakowicie, Caterinie rwnie podoba si ten styl ycia. Dzie po driiet moga wpatrywa si w pusty horyzont. On jednak zawsze musia mie jakie zajcie. C, ludzie si rni midzy sob - nie budzio to nigdy w nim sprzeciwu, a nawet czerpa z tego przyjemno. Schyli gow i wszed do wntrza baraku. Za lad siedzia tamilski waciciel sklepu, mody pogodny grubas, ktrego czarna skra poyskiwaia tustawo, i duba w zbach. Na widok Yale'a V.K. Vandranasis - jego nazwisko widniao na desce nad drzwiami, mozolnie wymalowane po angielsku i w sanskrycie - podnis si i poda mu rk. - Jak przypuszczam, jest pan rad z powrotu z bieguna poudniowego? - Bardzo rad, Vandranasis. - Zapewne na biegunie poudniowym jest zimno nawet w tak ciepa pogod? . - Tak, ale wie pan przecie, e bylimy cay czas w ruchu - pxzepynlimy niemal dziesi tysicy mil morskich. Przecie nie siedzielimy sobie po prostu na biegttnie, aby tam zamarzn. A jak si panu powodzi'i Zbija pan swoj fortunk'? - Oj, oj, panie Yale, na Kalpeni nie sposb zrobi majtku, o tym pan wie doskonale. - Vandranasis rozpromieni si, zadowolony z dowcipu Yale'a - ale ycie nie jest tu takie ze. Wie pan, niespodziewanie pojawio si tu mnstwo ryb; wicej ni ludzie s w stanie zowi. Na Kalpeni nigdy dotychczas nie byo tyle ryb. - Jakich ryb? Strzpieli'? - Tak; tak, bardzo, bardzo duo strzpieli. Innych ryb nie tak wiele, ale strzpieli s teraz miliony. - A wieloryby wci przypywaj? - Tak, wielkie wiloryby przybywaj, kiedy jest penia. - Zdaje si, e widziaem je koo starego fortu. - Ma pan racj. Pi sztuk. Ostatni w zeszym miesicu, a poprzedni miesic wczeniej w porze peni. Ja myl, e one przypywaj ywi si str_zpielami. - To niemoliwe. Wieloryby odwiedzay Lakkadiwy i wczeniej, zanim wystpia ta obfito strzpieli. Poza tym wieloryby bkitne nie jedz strzpieli. . V:K. Vandranasis chytrze przechyli gow i powiedzia: - Zdarza si wiele dziwnych rzeczy, o ktrych wy, urzdnicy nauki i uczni mowie, nie wiecie nic. Czyby pan nie wiedzia, e nasz stary wiat cigle si zmienia? By moe wanie w tym roku przysza kolej na wieloryby b-

kitne, aby si nauczyy je strzpiele. W kadym razie taka jest moja teoria. Aby interes szed, Yale kupi butelk maliniady i popija ciepy, purpurowy pyn w trakcie rozmowy. Waiciel sklepu by szczliwy, e mia komu przekaza lokalne plotki, w ktrych tyle byo smaku, co w lepkawej cieczy w butelce. W kocu Yale zmuszony by mu przerwa, pytajc wprost, czy widzia Philipa. Jak si okazao,. Philip ju dzie czy dwa nie pojawia si w tym zaktku wyspy, Yale podzikowa wic sklepikarzowi i poszed z powrotem pla, mijajc po drodze t sam staruszk, ktra ~ wci nieruchomo pilnowaa suszcych si ryb. Chcia jak najszybciej znale si w domu, aby przemyle problem strzpieli. Jego wanie akoczone wielomiesiczne badania prdw oceanicznych, finansowane przez brytyjskie Ministerstwo Rybowstwa i Rolnictwa oraz przez Wydzia Bada Oceanicznych Smithsonian Institution pod egid World Waters Organization , byy spowodowane wanie obfitoci ryb. W tym wypadku chodzio o niezwykle obfite rozmnoenie si ledzi w i tak zagszczonych wodach Batyku, ktre dao zna o sobie dziesi lat temu i trwao do dnia dzisiejszego. Ta klska urodzaju rozprzestrzeniaa si powoli na ledziowe owiska Morza Pnocnego. W cigu ostatnich dwu lat te niegdy przebogate rezerwuary ryb osigny, a nawet przewyszyy dawn wydajno. W czasie swojej ekspedycji antarktycznej przekona si, e rwnie wzrsta liczba pingwinw, a przecie wzrost liczebnoci wielu innych gatunkw mg wci jeszcze pozostawa nie -zauwaony. Wszystkie te na pozar przypadkowe zmiany wydaway si zachodzi bez adnej szkody dla innych zwierzt, ale przecie byo oczywiste, e taki stan rzeczy nie da si utrzyma, gdy mnoce si populacje osign nienormaln liczebno. Dziwnym zbiegiem okolicznoci wzrost ten przypad na okres wygasania ludzkiej eksplozji populacyjnej. W rzeczywistoci zreszt owa eksplozja nigdy nie bya niczym. wicej jak straszakiem, teraz za odpywaa w sfer cieni podobnie jak niebezpieczestwo nie kontrolowanej wojny jdrowej, ktre rwnie znikno w owej dekadzie dogorywajcego dwudziestego wieku. Ludzie wprawdzie nie byli w stanie wiadomie zmniejszy wielkoci przyrostu naturalnego w statystycznie uchwytny sposb, samo jednak przeludnie,nie ze wszystkimi towarzyszcymi rnu niewygodami fizycznymi, antyrodzinnymi warunkami i mnocymi si przypadkami psychicznie uwarunkowanych nerwic, zbocze seksualnych i bezpodnoci, wysrpujcymi w najbardziej podnych krajach, okazao si wystarczajco skuteczne, aby powstrzyma spiral wzrostu liczby ludnoci na najgciej zaludnionych obszarach: Jednym ze skutkw tego zjawiska sta si spokj w stosunkach midzynarodowych, jakiego wiat jeszcze nie zazna w cigu tego wieku. Dziwnie byo myle o takich sprawach na Kalpeni. Lakkadiwy pawiy si w morzu i socu, a ich leniwi mieszkacy ywili si suszon ryb i orzechami kokosowymi, nie eksportujc niczego poza suszon ryb i kopr. Wyspy byy zawsze odlege od wielkich spraw tego wieku - jakiegokolwiek wieku - jednak, upomina sam siebie Yal bdnie cytujc Donne'a, adna wyspa nie jest naprawd wysp. I te brzegi te ju omyway fale nowych, tajemniczych zdarze, nad ktrymi czowiek nie mia najmniejszej wadzy, podbnie jak nad lotem samotnego albatrosa przez powietrzriy przestwr ponad oceanami Poudnia. II Caterina wysza na spotkanie mowi z ich koralowego domu. - Clem; Philip jest w domu - powiedziaa ujmujc go za rk. - To czym si niepokoisz? - zapyta.

Z cienia wyoni si jego syn, chylc gow w progu, i szed ku ojcu z wycignit rk. Przy powitaniu Yale zauway, e umiechnity i zarumieniony Philip rzeczywicie wyrs ju na dojrzaego mczyzn. Ten syn z pierwszego maestwa - Yale i Caterina pobrali si aledwie trzy i .p roku temu - wyglda zupenie jak sam Yale w wieku siedemnastu lat, z krtko podcitymi wosami i dug ruchliw twarz, nazbyt atwo odzwierciedlajc stan umysu waciciela. - Jak si ciesz, e ci widz. Chodmy na piwo - powiedzia Yale. Ciesz si, e "Kraken" zdy powrci, zanim odjechae do Anglii. - Wanie o tym chciaem z tob porozmawia, ojcze. Myl, e byoby najlepiej, gdybym wrci do domu na "Krakenie" - t znaczy popyn z nimi do Adenu, a stamtd polecia samolotem. - No nie, przecie oni odpywaj jutro, Phil. Miabym ci widzie tak krtko'' Chyba nie musisz wyjeda tak nagle. Philip odwrci wzrok i odezwa si dopiero wtedy, gdy zasiad przy stole naprzeciw ojca: - Nikt ci nie prosi, eby opuszcza dom na prawie cay rok. Taka odpowied zaskoczya Yale'a. - Nie myl, e nie brakvwao mi ciebie i Cat - odrzek'. - Czy to jest odpowied na pytanie? - Phii, nie zadae mi adnego,. pytania. Owszem, przykro mi, e wyjechaem na tak dugo; ale bya robota do wykonania. Miaem nadziej, e zostaniesz nieco duej, e ze sob razem troch pobdziemy. Czemu wyjeidasz tak niespodziewanie? Chopak wzi szklank z rk Cateriny, ktra przyniosa piwo i usiada midzy nimi, unis szklank w jej stron i pocign dugi yk, po czym odpowiedzia: - Musz wzi si do pracy, ojcze. Za rok kvcz szko. - Bdziesz mieszka w Anglii z matk? - Ona jest w Cannes czy gdzie fam z ktrym ze swoich bogatych kochasiw. Ja wol zosta w Oxfordzie z przyjacielem i uczy si. -. Czy raczej z przyjacik, Phil'? Prba zaczepki spalia na panewce. Philip powtrzy ponuro: - przyjacielem. Zalega midzy nimi cisza. Caterina auwaya, e obaj patrz na jej gadkie, opalone rce, lece na stole. Zsuna je na kolana i powiedziaa: - Wiecie co, chodmy jak dawniej popywa we trjk w lagunie. Mczyni wstali bez enCuzjazmu, po prostu, eby nie odmwi: Przebrali si w kostiumy kpielowe. Rado i podniecenie wstpiy w Yale'a, gdy znw ujrza swoj on w bikini. Jej ciao, jeszeze bardziej opalone, byo jak zawsze pocigajce, na udach nie przyby ani gram tuszcu, piersi wci byy spryste. Jakby odgadujc jego myli umiechna si do niego frywolnie i wzia jego rk w donie. Gdy szli ku przystani, niosc petwy i maski, Yale odezwa si: - Phil, gdzie si ukrywa, kiedy przypyn "Kraken"? - Byem w forcie i wcale si nie ukrywaem. - Tak tylko powiedziaem. Cat mwia, e wzie si' za pisanie. - Czyby? - Ale co piszesz: powie czy wiersze'? - Myl, e ty nazwaby to powieci. - A jak ty by to nazwa? - Boe wity, ezy mgby przesta mnie egzaminowa? Wiesz przecie, e nie jestem ju gwniarzem. - Wyglda na to, e wrciem w zy dzie. - A eby wiedzia. Rozwiode si z matk, a potem uganiae si za Caterin. Skoro si z ni oenie, to ezemu o ni nie dbasz, jeli tak jej pragniesz?

Rzuci swj ekwipunek na ziemi, wzi rozbieg wzdu drewnianego pomostu i plasn pytko w bkitn wod. Yale spojrza na Caterin, ale ona unikaa jego wzroku. - Mwi, jakby by zazdrosny. Mocno ci si to dawao we znaki? - On jest teraz w trudnym wieku. Powiniene da mu spokj i nie drani go. - Przecie prawie nic do niego nie mwiem. - Nie sprzeciwiaj si jego wyjazdowi, jeli si przy nim upiera. - Wycie si o c pokcili, prawda? Patrzy na ni, jak zakada petwy siedzc na pomocie. Widok wgbienia midy piersiami sprawi, e znowu ogarna go fala mioci. Musz wrci do Loridynu i Cat musi mie dziecko, po prostu da jej dobra. Zbyt duo powicaj na rzecz soca; stpie ucywilizowania mona by definiwa jako gotowo poddania si zwikszonym dawkom sztucznego wiata i ciepa, by moe istnieje nawet bezporec~ni zwizek pomidzy wci rosncym zapotrzebowaniem wiata na energi a umacnianiem wizi spoecznych. Jego chwilowe rozmylania przerwaa odpowied Cateriny: - Wrcz przeciwnie, bylimy w doskonaych stosunkach, kiedy ci tu nie byo. Co w tonie jej gosu sprawio, e zosta na miejscu; patrzy, jak pyna w stron swgo pasierba, baraszkujcego porodku laguny przy kadubie "Krakena": Dopiero po chwili naoy mask i ruszy jej ladem. Kpiel wszystki.m zrobia dobrze. Po tym, co opowiada Vandranasis, Yale nie by zdziwiony obecnoci strzpieli w lagunie, chocia zazwyczaj wolay one pozostawa po zewntrznej stronie atolu. Szczeglnie wyrnia si wrd nich jeden prawie dwumetrowy tucioch, ktrego chytrawo-pogardliwe prby nawizania pozorw przyjani kazay Yale'owi aowa, e nie wzi ze sob kuszy. Kiedy miaju do, popyn do pnocno-zachodniego brzegu w ssiedztwo starego portugalskiego fotu i uoy si na kolcym koralowym piasku. Wkrtce doczya do niego reszta. - To jest dopiero ycie - powiedzia, obejmujc ramieniem Caterin. Niektrzy z naszych tak zwanych ekspertw tumacz cae ycie si naszych popdw, dla innych wszystko wydaje si wytumaczalne poprzez zamiary boskie, jeszcze inni uwaaj, e to sprawa gruczow, a s tacy, dla ktrych sprowadza si to do wysublimowanego kompleksu Edypa. Jeeli chodzi o mnie, ycie widz jako pogo za socem. .O co chodzi? Dojrza napicie na twarzy ony. - Nie zgadzasz si ze mn? - Ja, nie, Clem, ja, ja mam chyba inne cele. - Jakie? Nie doczekawszy si odpowiedzi, zwrci si do Philipa: - A ty jakie masz cele w yciu, mody czowieku? - Dlaczego zawsze zadajesz takie idiatyczne pytania? Po prostu yj i nie filozofuj przez cay czas. - Czemu Fraulein Reise. wyjechaa? Czy nie dlatego, e bye dla niej tak nieuprzejmy, jak dla mni?' - Och, id do... Philip zerwa si, byle jak nacign mask i rzuci si z powrotem do wody, gwatownymi ruchami ramion kierujc si ku przeciwlegemu brzegowi. Yale wsta, strzsn petwy i pomaszerowa pla, nie zwracajc uwagi na bolenie kujce ziarna koralowego piasku. W najwyszym punkcie wybrzea rosa wta trawa, a za ni zbocze znowu skaniao si w d ku rafom bariery oceanicznej. Leay tam rozkadajce si wieloryby, wp zanurzone w wodzie cielska, ktre stay si ju czyrn zbyt strasznym, by zasugiwa na miano iaa. Na szczcie poudniowo-zachodni pasat chroni pozosta cz wyspy przed smrodem. Yale przypomnia sobie, e w odr rozkadu dotar do ,;Krakena" jeszcze daleko od brzegu, jak gdyby Kalpeni bya miejscem popenienia jakiej straszliwej, niepomiernej zbrodni. Myla o tym

starajc si opanowa gniew na syna. * Wieczorem podejmowali kolacj zaog trawlera. Bya to wspaniaa poegnalna uczta, skoczya si jednak wczenie, pniej wic Yale, Philip i Caterina wyszli ze szklankami na werand i zasiedli razem, patrzc na wiata "Krakena", migoczce w gbi laguny. Philipowi najwidoczniej mini poprzedni zy nastrj, kipia bowiem radoci, paplc bez przerwy o yciu na uniwersytecie, a wreszcie Caterina mu przerwaa. - Nasuchaam si do o Oxfordzie przez ostatnie tygodnie. Moe by tak Clem opowicdzia nam co o Antarktyce? - Dla mnie ta ponure zesanie. - Ma swoje ze i dobre strony - rzek Clem - co mona powiedzie, jak sd, rwnie i o Oxfordzie. Wemy na przykad te pingwiny, ktre przywiozem - warunki, jakie tam panuj podczas ich okresu godowego, s nie do zniesienia dla czowieka. Okoo minus trzydziestu stopni Fahrenheita przy hulajcej nieycy o prdkoci jakich osiemdziesiciu mil na godzin. Przy takiej pogodzie czowiek dosownie zamarza na ko, ale pingwiny uwaaj, e tor najlepszy czas na zaloty. - Gupole. - Maj swoje powody. W pewnych porach roku Antarktyda wrcz opywa w ywno,. jest najbogatszym miejscem na wiecie. Och. Philip, pvwiniene kiedy tam pojecha. Te potoki wiata sonecznego w lecie - to, to doprawdy inna planeta i do tego znacznie mniej znana od Ksiyca. Czy zdajecie sobie spraw, e wicej ludzi wyldowao na Ksiycu, ni odwayo si zmierzy z Antarktyd? Przyczyny wyprawy "Krakena" na owe odlege poudniowe morza byiy czysto naukowe. Niedawno powstaa wiatowa Organizacja Zasobw Wodnych, ktrej centrala miecia si w lnicym nowiutkim wieowcu nad Zatok Neapolitask, zainaugurowaa picioletni program badania oceanw. a pordzewiay "Kraken" stanowi nikczemn czstk anglo-amerykaskiego wkadu w ten program. Statek, wypasaony w czujniki Davisa i inn nowoczesn aparatur oceanograficzn, wiele miesicy cikiej pracy powici badaniom prdw oceanicznych w Atlantyku, a w tyme czasie Clement Yale dokona detektywistycznego odkrycia. - Mwiem ci dzisiaj rano, e mam co wanego do powiedzenia. Chciabym ju teraz zrzuci ten kamie z serca. Czy wiesz. Cat, co to s oczliki? - Mwie mi kiedy. To jakie ryby, prawda. - To s skorupiaki yjce w planktonie, ktre stanowi niezwykle wane ogniwo w acuchu pokarmowym w oceanie. Jak wyliczono, tych osobnikw yje prawdopodobnie wicej ni jakichkolwiek innych wielokomrkawych organizmw - ludzi, ryb, miczakw, map, psw i tak dalej - razem wzitych. Pojedynczy oczlik ma rozmiary ziarnka ryu, a niektre z jego odmian zjadaj dziennie poow tego, co wa, gwnie w postaci otwornic. Najlepsza na wiecie winia nie dokonaaby takiej sztuki. Tempo, w jakim ta kruszyna ycia wchania i przerabia poywienie, mona miao uzna za symbol yznoci naszej starej Ziemi. Jest to rwnie doskonay przykad powiza, jakie istniej pomidzy wszystkimi ywymi istotami. Oczliki ywi si najmniejszymi yjtkami oceanicznymi, natomiast same s poywieniem dla stworze najwikszych, jak rekin wielorybi i olbrzymi oraz rozmaite wieloryby. Rwnie ptaki morskie lubi urozmaica sobie tymi raczkmi jadospis. Rne gatunki oczlikw zamieszkuj odrbne poziomy i korytarze w tym wielowymiarowym podmorskim wiecie. Jeden z nich ledzilimy przez wiete tysicy mil, kiedy podalimy ladem pewnego prdu oceanicznego.

- Czuem, e dosiada swojego ulubionego konika - zawoia Philip. - Dolej ojcu i nie bd taki bezczelny. System prdw morskich jest rwnie wany dla ludzkiego ycia jak ukad krenia krwi. Zarwno jeden, jak i drugi to strumie ycia, ktry unosi nas ze sob, czy tego chcemy, czy nie. My na "Krakenie" badalimy tylko jedn czstk tego strumienia, a mianowicie prd, o,ktrego istnieniu oceanografowie wiedzieli teoretycznie ju od pewnego czasu, my za wykrelilimy dokadnie jego przebieg i nadlimy' mu nazw. Jaka to nazwa, powiem wam nieco pniej - powinno ci to rozbawi, Cat. Nasz prd formuje si powoli w Morzu Tyrreskim; jak nazywa si cz Morza rdziemnego pomidzy Sardyni, Sycyli i Wochami. Pywalimy w nim nieraz, Cat, kiedy bylimy w Sorrento, ale wtedy dla nas byo to po prostu Morze rdziemne. W kadym razie parowanie jest tam bardzo silne, dziki czemu na powierzchni zbiera si bardzo sona woda, ktra opada w gb i stopniowa wylewa si do Atlantyku, bo przecie Morze rdziemne jest tylko jego odgazieniem. Prd nastpnie zagbia si jeszcze bardziej i odgina ku poudniowi. Moglimy ledzi jego tras bardzo atwo, dokonujc pomiarw zasolenia wody, prdkoci przepywu i tak dalej. Jak stwierdzilimy, rozgazia si on, ale ta odnoga, ktra nas szezeglnie interesowaa, zachowuje niezwyk jednorodno, tworzc wsk wstg wody poruszajcej si z prdkoci okoo trzech mil na dob. Na Atlantyku jest on wcinity pomidzy dwa inne prdy pynce w przeciwnym kierunku, znane od do dawna jako Antarktyczny Prd Denny i Poredni. Oba te pynce ku pnocy prdy nios wielkie ilcici wody - mona by je nazwa gwnymi arteriami. Wody Prdu Dennego s bardzo sone i lodowato zimne. Pynlimy w lad za naszym prdem przc:z rwnik i dalej na poudie, na zimne wody Oceanu Poudniowego. Tam wreszcie prd wznosi si ku powierzchni i zarazem rozpywa wachlarzowato wzdu wybrzea antarktycznego, od Morza Weddella do Morza Mackenzie. W jego cieplejszych wodach w czasie krtkiego polarnego lata wrcz roi si od oczlikw i wszelkiego innego drobiazgu. Inny rodaj skorupiakw, zwany krylem, wystpuje tak licznie, e morze przybiera cynamonowe zabarwienie; "Kraken" czsto pyn po rowej fali. Raczki poeraj otwornice, a one same poerane, przez wieloryby. - Przyroda jest taka potworna - powiedziaa Caterina. - By moe - Yale umiechn si do niej - ale przecie poza przyrod nie ma nic. W kadym razie bylimy dumni z naszego prdu, e zawdrowa tak daleko. Wiesz, jak go nazwalimy? Uczcilimy w ten sposb dyrektora wiatowej Organizacji Zasobw Wodnych, gdy ten prd bdzie od teraz nosi nazw Prdu Devlina od nazwiska Theodora Devlina, wielkiego ekologa morskiego i twojego pierwszego ma. Caterinie zo dodawaa jeszcze urody. Sigajc po papierosa do stojcego na stole pudeka z drzewa sandaowego powiedziaa: - Przypuszczam, e wedug ciebie mia to by dowcip. - To chyba raczej ironia. Ale przecie bardzo stosowna, doskonale sama wiesz. Diabu te si naley jego ogarek. Zreszt Devlin jest wielkim ezowiekiem, o wiele wikszym, ni ja kiedykolwiek bd. - Clem, przecie wiesz, jak on mnie traktowa. - Oczywiie, wanie dlatego miaem szczcie ci zdoby. Nie chow~m do niego urazy choby dlateg, e kiedy by moim przyjacielem. - Nie, nie by. Theo nie ma przyjaci, ceni sobie tylko wasne korzyci, Po piciu latach z nim przeytych znam go chyba lepiej ni ty. - Moesz by uprzedzona. Umiechn: si, ubawiony jej rozdranieniem. Rzucia w niego papierosem i zerwaa si na rwne nogi. - Zwariowae, Clem. Doprowadzasz mnie do szau. Dlaczego nigdy nie masz potrzeby odegrania si na kim? Zawsze jeste tak cholernie zrwno-

waony. Czemu nigdy nikogo nie znienawidzisz? A szczeglnie The. Czemu nie znienawidzisz Thea dla mnie? Yale wsta rwnie. - Uwielbiam ci, kiedy usiujesz by dziwk. Strzelia go w twarz, a okulary pofruny w powietrze, i wypada z pokoju. Philip nie poruszy si: Yale podszed do najbliszego trzcinowego fotela i podnis swoje okulary z siedzenia; byy nie uszkodzone. Kiedy je ponownie zakada, odezwa si: - Mam nadziej, Phil, e takie sceny nie wprawiaj ci w zbytnie zakopotanie. Wszystkim nam potrzebne s zawory bezpieczestwa dla naszych emocji, a kobietom w szczeglnoci. Caterina jest wspaniaa, prawda? Co o tym mylisz? Czy naprawd bylicie w dobrych stosunkach? Powoli Philipa obla rumieniec. - am sobie gow sam. Pjd si spakowa. Gdy si odwraca, Yale chwyci go a rami. - Nie musisz odchodzi. Jeste prawie dorosy i powiniene umie stawi czoo gwatownym wybuchom emocji. Nie potrafie tego jako dziecko; ale to s zwyke sprawy, jak burza na morzu. - Dziecko! Sam jeste dzieckiem, ojcze! Mylisz, e jeste taki spokojny i wyrozumiay, co? Ale ty przecie nigdy nie rozumiae, co ludzie kojny czuj. Wysed i Yale pozosta sam w pokoju. - Wytumacz mi, a postaram si zrozumie - powiedzia na gos. III Kiedy wszed do sypialni, Caterina siedziaa zgnbiona na ku, z bosymi stopami na kamiennej posadzce. Patrzya na niego uwanie tajemniczym wzrokiem kota. - La duo wypiam, kochany. Wiesz, e mi piwo nie suy. Przepraszam. Podszed i podcign jej pod nogi dywan, po czym uklk obok. - Ty ohydna alkoholiczko, chod z mn nakarmi pingwiny, zanim si pooymy. Philip chyba ju poszed do ka. - Powiedz, e mi przebaczasz. - O, Chryste, nie zaczynajmy tego od nowa, moja najsodsza Cat. Widzisz przecie, e ci przebaczyem. - No to powiedz to, powiedz. Philip ma cakowit racj - pomyla. - Nie rozumiem nikogo, nie rozumiem nawet samego siebie. To prawda, e przebaczyem Cat, dlaczego wic upieram si, eby jej tego nie powiedzie, skoro ona tak si tego domaga? Moe dlatego, e uwaam to za zbyt bahy powd do wybaczania. No c, czym jest mska duma wobec kobiecych pragnie? - i powiedzia to. Na zewntrz fale pluskay sennie o raf na znak niezmiennego zaddwolenia. Wyspa wydawaa si w nocy tak niska, e tylko cudem ocean nie przelewa si przez ni. Nigdzie nie byo wida adnego wiata, z wyjtkiem lampy na maszcie "Krakena". Pingwiny znajdoway si w jednej ze staych klatek w gbi laboratorium. Stay tam z dziobami wetknitymi pod swe skrzydo-petwy i nie zmieniy pozycji nawet po zapaleniu wiata. Caterina obja go w pasie. - Przykro mi, e si zapomniaam. Chyba powinnimy ci pogratulowa? To znaczy, ten prd to due odkrycie, prawda? - W kadym razie dugie -jakie dziewi i p tysica mil. - Och, nie artuj, kochanie. Pewnie jak zwykle bagatelizujesz to, czego dokonae.

- O tak, okropnie. By moe kiedy;.otrzymam szlachectwo. W kadym razie za tydzie polecimy do Londynu po jakie tam wyrazy uznania, a ja bd musia zoy bardziej szczegowe sprawozdani. Naprawd jednak zrobiem jeszcze jedno odkrycie, o ktrym wie dotychczas oprcz mnie tylko jedna osoba. Odkrycie Prdu Devlina jest przy tym niczym,, a skutki tego odkrycia mog dotyczy kadego z nas. - O czym ty mwisz? - Jest ju pno i oboje jestemy zmczeni. Powiem ci rano. - A nie mgby teraz, kiedy bdziesz karmi ptaki? - Nie bd. Chciaem tylko do nich zajrze, a nakarmi je bdzie lepiej z rana. - Popatrzy na ni z zastanowieniem. - Jestem zachannym czowiekiem, Cat, chocia staram si to ukrywa. Pragn ycia, chc dzieli to ycie z tob przez tysic lat, przez tysic lat chc istnie na Ziemi ze szlachectwem czy bez niego - i to jest moliwe. Stali patrzc na siebie i wyczuwajc przepywajce pomidzy nimi prdy neuronowe. Napicie opado ju dostatecznie, aby mogli odczu, e nie s ju dusj cakowicie odrbnymi istotami. - W ziemskim krwiobiegu pojawia si nowa infekcja - powiedzia. Niesie ona ze sob pewn chorob, ktr mona by nazwa dugowiecznoci. Jej nonik wyizolowano po raz pierwszy okoo dziesiciu lat temu w awicach ledzi batyckich. Rozumiesz teraz, Cat, w jaki sposb ledzilimy Prd Devlina'? Mielimy gbinowe tray, sonary oraz spcjalne pywaki, ktre unosiy si swobodnie tylko w wodzie o okrelonej gstoci, dziki czemu przez cay czas moglimy wyznacza stopie zasolenia, temperatur i prdka wd naszego prdu. Moglimy rwnie bada skad planktonu, dziki czemu stwierdzilimy, e oczliki s nosicielami szczeglnego wirusa, ktcy zidentyfikowaem jako odmian owego wirusa z Batyku. Nie wiemy dotychczas, skd on pochodzi. Rosjanie sdz, e mg on by zawarty w tektycie albo w pyle meteorytowym, tak wic byby on pochodzenia pozaziemskiego... - Bagam ci, Clem, nic z tego nie rozumiem. Co waciwie ten wirus robi? Mwisz, e przedua ycie, tak? - W niektrych wypadkach, niektrym gatunkom. - Kobietom i mczyznom rwnie? - Nie, jeszcze nie.W kazdym razie nic o tym nie wiem - wskaza rk aparatur rozoon na stoach pracowni. Poka Ci, jak on wyglda, jak tylko zmontuj mikroskop elektronowy.Ten wirus jest bardzo maly, ma zaledwie dwadziecia milimikronw dugoci.Gdy tylko znajdzie odpowiedniego gospodarza, przenika szybko w gb jego komrek, gdzie jego dziaanie objawia si niszczeniem wszystkiego, co zagraa yciu komrki. W gruncie rzeczy jest to konserwator komrek, i do tego bardzo wydajny. Chyba sama rozumiesz, co to znaczy.Kada istota nim zakazona moe yc praktycznie wiecznie,albowiem w wyjatkowo sprzyjajcych warunkach batycki wirus jest w stanie nawet cakowicie odbudowa zniszczon komrk.O ile wiemy, dotychczas znalaz on sobie tylko dwch takich gospodarzy, w obu przypadkach mieszkacw morza - ryb i ssaka, czyli ledzia i wieloryba bkitnego. W oczlikach wystpuje on w formie latentnej. Zauway, e Caterin wstrzsn dreszez. - Chcesz powiedzie, e te ledzie i wieloryby s... niemiertelne? zapytaa. - Potencjalnie, jeli zostay zaraone. Oczywicie ledzie dalej s zjadane, ale te, ktre unikn tego losu, rozmnaaj si rok po roku achowujc te waciwoci. adne ze zwierzt, ktre zjadaj ledzie, dotd si nie zakazio, innymi sowy wirus nie by w stanie w nich przetrwa. Zakrawa na ironi, e ten maleki zarazek, ktry kryje w sobie tajemnic wiecz-. nego ycia, sam wci jest zagroony wymarciem. - Ale ludzie.... - Ludzie jeszcze nic do tego nie maj. Oczliki, ktre wyledzilimy w naszym prdzie, byy zakaone batyckim wirusem. Wypyny na powierzchni dopiero u brzegw Antarktydy i tam dokonaem nowego odkrycia: ot

jeszeze jeden gatunek podlega zakaeniu, a tym gatunkiem s pingwiny Adeli. Nie umieraj ju one wicej z przyczyn naturalnych. Ta para tutaj jest w istocie niemiertelna. Caterina wpatrywaa si w pingwiny poprzez oka siatki. Ptaki przycupny na skraju swej wanienki, komicznymi apami obejmujc jej kamionkowy brzeg. Nie wyjy dziobw spod skrzyde, lecz przebudziy si i obserwoway kobiet bystrymi, nie mrugajcymi oczami. - To mieszne, Clem, cae pokolenia ludzi marzyy o niemiertelnoci, ale nikt nie przypuszcza, e to przytrafi si pingwinom... Chyba to wanie nazywasz ironi. Czy jest jaki sposb, abymy si zarazili od tych ptakw? Rozemia si. - To nie takie atwe, jak zarazi si psitacjoz od papugi, by moe jednak znajdziemy dowiadczalnie metod zakaenia ludzi t chorob. Zanim to jednak nastpi; powinnimy sobie zada inne pytanie. - To znaczy jakie? - Czy nie jest to przede wszystkim kwestia moralna? Czy jestemy w stanie, zarwno jako gatunek; jak i jednostki, y owocnie przez tysic lat? Czy zashagujemy na to? - A czy sdzisz, e ledzie zasuyy sobie na to bardziej od nas? - Sprawiaj mniej szkd ni ludzie. - Powiedz to swoim oczlikom. Zamia si serdecznie, jak zawsze szczliwy w tych rzadkich momentach, gdy jej kliwa odpowied przypadaa mu do gustu. - Interesujce, w jaki sposb oczliki przenosz w sobie latentn posta wirusa z Morza rdziemnego a do Antarktyki nie zakaajc si same. Oczywicie musi by jeszcze jakie ogniwo porednie pomidzy Batykiem a Morzem rdziemnym, ale dotychczas go nie wykrylimy. - Moe jaki inny prd? - Nie sdz. Po prostu nie wiemy, tymczasem za ekologia na Ziemi moe wywrci si do gry nogami. Dotychczasowe skutki to raczej przyjemny nadmiar poywienia i szansa przetrwania dla wielorybw, ktre byy ju na progu wyginicia, ale z czasem moe to doprowadzi do godu i innych nieprzyjemnych zakee w przyrodzie. ' Ten aspekt sprawy mniej interesowa Caterin. - Tymczasem ty bdziesz bada moliwo zaszczepienia wirusa ludziom? - To moe by niebezpieczne, a poza tym to nie moja specjalno. - Ale przecie nie wypucisz tej sprawy z rk? - Nie. Dotychczas trzymaem wszystko w tajemnicy, nawet przed zaog "Krakena", z wyjtkiem jednej osoby. Znienawidzisz mnie za to, Cat, ale to sprawa zbyt powana, aby miesza w ni ycie osobiste. Ot przesaem zakodowany raport do Thea Devlina, do WWO w Neapolu. Wpadn do niego po drodze, gdy bdziemy jecha do Londynu., . Jej twarz wydaa si naraz zmczona, postarzaa. - Jeste albo witym, albo kompletnym wariatem - powiedziaa: Pingwiny bez ruchu obserwoway dwoje ludzi wychodcych z laboratorium. Duo czasu upyno po zgaszeniu wiata, zanim zamkny oczy i ponownie zapady w sen. wit nastpnego dnia ropali niebo z icie wagnerowskim przepycbem, ujawniajc pierwszy ospay ruch na pokadzie "Krakena" i mieszajc si z dolatujcym z kambuza zapachem smaonych wapniakw. Ju za cztery, pi dni zaoga miaa wrci db swej bazy w Adenie i rozkoszowa si rozmaitoci wieego jedzenia. Philip rwnie zerwa si wczenie. Spa nago pod przecieradem, ale nie trudzi si ubieraniem w ,nic wicej poza kpielwkami. Obszed dom od tyu i zajrza przez okno do ojcowskiej sypialni. Yale i, Cat spali spokojnie razem w jej ku. Odwrci si z wykrzywion twarz i pobieg

chwiejnie w stron laguny, do poegnalnej kpieli. W chwil pniej Joe, ich negrycki sucy, zacz krzta si po domu, szykujc niadanie i podpiewujc piosenk o chdzie poranka. W miar narastania dziennego upau przygotowania do djazdu przybieray na sile. Yale z on przyjli zaproszenie na poegnalny lunch, ktry odby si na pokadzie trawlera pod brezentowym dachem. Cho Yale stara si zagadn Philipa, to chopak zasania si swym ponurym nastrojem i nie dawa si wcign; Yale'owi pozostao pociesza si myl, e przecie i tak wkrtce spotkaj si w Anglii. Gdy mino poudnie, statek odpyn, a jego syrena odezwa si w chwili, kiedy przepywa wskim przesmykiem midzy rafami,jak w pierwsz stron. Yale i Cak przez chwil machali mu na poegnanie z cienia palm, a potem wrcili do domu. - Biedny Philip. Mam nadziej, e wakacje zrobiy mu dobrze: Trudno da sobie rad z okresem dojrzewania. 'Pamitam, e sam te miaem takie kopoty. . - Czyby, Clem? Chyba nie. Rzejrzaa si dookoa z rozpacz, patrzc na agodn twarz ma, na zmarszczone morze, na ktrym wci jeszcze widoczna bya sylwetka trawlera, na zwieszajce si nad nimi cikie lice palm, lecz w niczym nie zdoaa dostrzec pomocy. - Clem - wybuchna wreszcie. - Nie mog ju duej trzyma tgo w tajemnicy, musz ci powiedzie teraz. Nie wiem, jak na to zareagujes, ale od kilku tygodni Philip i ja jestemy kochankami. Patrzy na ni ze zdumieniem, mruc oczy, jak gdyby nie rozumia tego, co powiedziaa. - To wani dlatego odjecha w taki sposb. Nie mgby wytrzyma tu razem z tob. Baga, ebym nigdy ci o tym nie powiedziaa... On... Clem, to wszystko moja wina, to ja powinnam by mdrzejsza. - Przerwaa na chwil i dorzucia: - Mogabym by jego matk. Yale sta zupenie bez ruchu, a potem odetchn gono i gboko. - Jak, jak moga, Caterino. Przecie to jeszcze chopiec. - Jest rwnie dorosy jak ty. - Jest chopcem. Uwioda go. - Clem, postaraj si zrozumie. Na pocztku bya Fraulein. Ona to z nim zrobia - a moe on zacz, sama nie wiem, jak to byo. To maa wyspa, natknam si wic na nich pewnego dia, nagich, w starym forcie. Odesaam j, ale zaraza pozostaa. Ja... Po tym, jak go zobaczyam... - Boe, to kazirodztwo. - Przesta uywa tych gupich starowieckich okrele. - Ty winio! Jak moga to z nim robi? Odwrci si i ruszy przed siebie. Nie zatrzymywaa go, bo i sama nie moga usta na miejscu. Miotana rozpacz, pobiega ze szlochem do domu i pada na rozrzucon pociel. Przez trzy godziny Yale sta na pnocno-zachodnim kracu wyspy i jak sparaliowany wpatrywa si w morze. Poruszy si tylko raz, aby zdj okulary i wytrze oczy. Serce walio mu mocno, kiedy spoglda na rozcigajcy si przed nim bezkres jakby rzucajc mu wyzwanie. Caterina cicho podesza do niego, podajc mu szklank wody z krysztakami soku cytrynowego. Wzi szklank, podzikowa i wypi, cay czas nie patrzc na ni. - Jeli ma to dla ciebie jakie znaczenie, Clement, to wiedz, e bardzo ci kocham i podziwiam. Wiem, e nie nadaj si na on dla ciebie, uwaam, e jeste wity. Chocia adaam ci tyle blu, ty si przeje najbardziej tym, jak skrzywdziam Philipa, prawda? - Nie bd gupia. To.ja nie powinienem pozostawia ciebie samej na tak dugo. Wystawiem ci na pokuszenie. - Spojrza na ni surowo. Przepraszam za to, co powiedziaem... o kazirodztwie. Nie jeste przecie

spokrewniona z Philipem, a tytko spowinowacona przez maestwo. A poza tym czowiek to jedyne stworzenie, ktre uwaa kazirodztwo za co wbrew naturze. Wikszo zwierzt, cznie nawet z mapami czekoksztatnymi, nie widzi w tym ,nic zego. Mona zdefiniowa czowieka jako gatunek, ktry obawia si kazirodztwa. Jak wiesz, niektrzy psychoanalitycy uwaaj, e wszystkie choroby psychiczne to obsesje wywoane tym strachem, tote ja... - Przesta~ To by niemal krzyk. Przez chwil walezya ze sob, a potem powiedziaa: - Suchaj, Clem, mw o nas, na mio bosk, nie o tym, co mwi psychoanalitycy czy robi mapy ezekoksztatne: Mw o nas, myl o nas. - Przepraszam, wiesz, e jestem pedantem, ale chciaem... - I przesta, przesta mnie przeprasza. To ja powinnam przeprasza ciebie, na klczkach baga o wybaczenie. Och, czuj si taka straszna, beznadziejna, taka winna. Nawet sobie nie wyobraasz, co przeszam. Chwyci j i cisn bolenie, przez chwil bardzo podobny do swego syna. - Dostajesz histerii. Wcale nie chc, eby klczaa przede mn, Cat, cho dziki Bogu to jedna z twoich cudowniejszych cech, e potrafisz tak wyzna swoje bdy, jak mnie si nigdy nie udao. Sama widzisz, e postpia le. Przemylaem to wszystko i widz, e bd by gwnie po mojej stronie. Nie powinienem by zostawia ci samej tu na Kalpeni na tak dugo. Teraz, kiedy szok mi ju min, wszystko bdzie midzy nami jak dawniej. Pomylaem rwnie, e bd musia napisa do Philipa, powiem mu, e wyznaa mi wszystko i e nie musi si czu winnym. - Clem, jak ty moesz - nie masz adnych uczu? Jak moge mi tak atwo wybaczy? - Nie powiedziaerrf, e ci wybaczyem. - Wanie to powiedziae. - Nie, powiedziaem... zreszt nie czepiajmy si sw. Musz ci wybaczy. Wybaczyem ci. Przylgna do niego. - To powiedz, e mi wybaczasz. - Przecie powiedziaem. - Powiedz, prosz, powiedz mi. W nagym ataku wciekoci odepchn j od siebie, wrzeszczc: - Niech ci cholera, powiedziaem, e ci przebaczyem, stuknita dziwko. Czego jeszcze chcesz? Upada jak duga na piasek. Natychmiast poczu skruch i schyli si, by j podnie, przepraszajc za sw brutalno i powtarzajc w kko, e przecie jej przebaczy. Gdy wstaa, zawrcili razem do koralowego domu, pozostawiajc pust szklank na piasku. Po drodze Caterina powiedziaa: - Czy moesz sobie wyobrazi mk ycia przez tysic lat? Nastpnego dnia po tym pytaniu na wysp przyby Theodore Devlin. IV Niemal caa ludno Kalpeni wylega, aby obejrze ldowanie helikoptera na okrgym lotnisku porodku wyspy. Nawet Vandranasis zamkn swj sklepik i doczy do cienkiej strugi gapiw, podajcych ku pnocy. Maszyna schodzia w d przy akompaniamencie klaskania wielkich palmowych lici; na jej czarnym kadhabie poyskiway insygnia WWO. Gdy tylko wirnik zatrzyma si, Devlin zeskoczy na ziemi, a za nim jego pilot. Starszy o dwa, trzy lata od Yale'a, Devlin by krpym, dobrze zakonserwowanym mczyzn o elegancji stopniem dorwnujcej zaniedbaniu Yale'a. Ten czowiek o rysach ostrych jak jego umys by powszechnie szanowany, lecz w niewielu potrafi wzbudzi sympati. Yale, ubrany tylko w dinsy

i teniswki, wyszed mu naprzeciw i ucisn rk: - Kto by si ciebie tu spodziewa, Theo. Kalpeni jest zaszezycona. - Kalpeni jest piekielnie gorca. Na lito bosk, Clernent, zaprowad mnie w cie, zanim si usma. Nie pojmuj, jak ty to wytrzymujesz. - Chyba staem si krajowcem, zadomowiem si tutaj. Widziae moj par pingwinw pywajc w lagunie? - Mhm. Devlin nie by w nastroju na pogawdki. Maszerowa wawo w swym nieskazitelnie jasnym garniturze. Niszy o gow od Yale'a, w kadym sprystym ruchu wykazywa si i opanowanie nawet na zdradliwym piasku. Yale stan u wejcia do domu, zapraszajc gocia i chudego hinduskiego pilota do wntrza. W pokoju oczekiwaa ich Cdterina bez ladu umiechu na twarzy. Jeli nawet Devlin by zakopotany tym spotkaniem z by on, nie da tego pozna po sobie. . - Mylaem, e w Neapolu jest dostatecznie gorco, ale wy tutaj yjecie w diablskim piecu. Jak si masz, Caterino? Dobrze wygldasz: Nie widziaem ci od czasu, kiedy pakaa na awie wiadkw. Jak Clement ci traktuje'? Mam nadziej, e nie w ten sposb, dojakiego przywyka wczeniej? - Z pewnoci nie przyjechae. tu, aby prawi nam uprzejmoci, Theo. Moe ty i twj pilot napilibycie si czego? Zdaje si, e miae ochot nam go predstawi? Osadzony na miejscu Dev1in zasznurowa usta i zacz zachowywa si mniej wojowniczo. Jego nastpn wypowied mona byo nawet uzna za swego rodzaju usprawiedliwienie. - Rozzocili mnie ci krajowcy obmacywaniem paluchami tego helikoptera. Niedaleko jeszcze odbiegli od mapy. To to pasoyty w kadym sensie tego sowa. Cay swj ndzny dobytek zawdziczaj rybom i tym wspaniaym kokosom, a jedno i drugie dostaj do rki dziki asce oceanu - nawet t parszyw wysp zbudoway im koralowce. - Nasza cywilizacja zawdzicza mniej wicej to samo innym rolinom i zwierztom, nie mwic ju o robakach. - My prynajmniej spacamy nasze dugi. Zreszt nie o to mi chodzi. Po prostu nie podzielam twego sentymentu do pustynnych wysepek. - Tote nie zapraszalimy ci tutaj, Theo - powiedziaa Caterina. Wci jeszeze staraa si opanowa zdumienie i gniew wywoane jego widokiem. Pojawi si wreszcie Joe z piwem dla wszystkich. Pilot stan ze szklank przy otwartych drzwiach, nerwowo spogldajc na swego szefa. Devlin, Yale i Caterina usiedli, zwrceni twarzami do siebie.

- Otrzymae mj raport - powiedzia Yale - i dlatego przyjechae, prawda? - Szantaujesz mnie, Clement, i to jest powd przyjazdu. Czego chcesz? - Co? - Szantaujesz mnie. Thomas! Devlin strzeli palcami i na ten znak pilot wycign pistolet z ezym, co Yale rozpozna jako tumik; po raz pierwszy w yciu zobaczy co takiego nie na filmie. Pilot w dalszym cigu trzyma szklank w lewej rce i pociga z niej piwo od niechcenia, ale wzrok mia ezujny. Yale wsta. - Siadaj! - powiedzia Devlin, wymierzajc w niego palec. - Siadaj i suchaj mnie albo okae si pniej, e miae nieporozumienie z rekinem podczas kpieli. Zadare z potn organizacj, Clement, ale masz szans wyj z tego cao, jeli tylko bdziesz posuszny. Co kombinujesz? Yale pokrci gow. . - To ty jeste w tarapatach, Theo, nie ja. Lepiej by wytumaczy, o co ci chodzi. - Z ciebie zawsze takie niewinitko, co? Przecie dobrze wiem, e

raport, ktry mi przysae z zapewnieniem, e tylko mnie ujawniasz fakty, to szanta szyty grubymi nimi. Mw, jak mog kupi twoje milczenie. Yale spojrza na on; w jej twarzy wyczyta zaskoczenie, ktre sam odczuwa. Narastaa w nim zo na samego siebie, e nie by w stanie poj Devlina. O co chodzi temu typowi? Jego raport by przecie tylko naukowym opracowaniem drogi, jak batycki wirus przedostawa si z Morza Tyrreskiego a do Antarktyki. Potrzsn gow z oszoomieniem i spuci oczy na swoje zacinite donie. - Bardzo mi przykro, Theo, ale wiesz przecie, jaki jestem strasznie naiwny. Nie rozumiem zupenie, o czym mwisz ani dlaczego uwaasz za konieczne mierzy do nas z pistoletu. To jeszeze jeden przykad twojej paranoi, Theo - odezwaa si Caterina. Wstaa i podesza do Thomasa z wycignit rk. Pilot pospiesznie odstawi piwo i wycelowa ~w ni bro. - Oddaj mi to - powiedziaa. Zawaha si, unikajc jej wzroku, a wtedy chwycia pistolet za luf, wyrwaa mu go i odrzucia w kt pokoju. - A teraz wyno si. Id i ezekaj w helikopterze. I zabieraj swoje piwo. Devlin zrobi ruch w stron broni, ale zawaha si i usiad z powrotem, najwyraniej zaenowany. Starajc si ignorowa Caterin, by w ten przynajmniej sposb ratowa sw godno, odezwa si do Yale'a: - Mwisz powanie, Clement? Naprawd jeste takim gupcem, e nie rozumiesz, o co mi chodzi? Caterina poklepaa go po ramieniu. Wracaj lepiej do domu. Na tej wyspie nie lubimy, jak kto nam grozi. - Zostaw go, Cat, dowiedzmy si lepiej wreszcie; c takiego sobie uroi. Przelecie przez p wiata z Neapolu, ryzykujc swoj reputacj tylko p to, eby nam grozi jak zwyky bandyta... - zabrako mu sw. - Co chcesz wiedzie, Theo? Co paskudnego o mnie, tak? Ostatnie zdanie przywrcio Devlinowi humor, a nawet nieco pewnoci siebie. . - Nie, Caterino, to nie to. Ta sprawa nie ma nic wsplnego z tob. Tob przestaem si interesowa ju bardzo dawno, o wiele wczeniej, ni ucieka z tym rybakiem. Wsta i podszed do wiszcej na cianie popkanej i popstrzonej przez muchy mapy wiata. - Chod tu i popatrz, Clement. Tu jest Batyk, a tu Morze rdziemne. ledzie ca drog wirusa niemiertelnoci od Batyku a do Antarktyki, sdziem wic, e miae do rozumu, aby rozwiza zagadk brakujcego ogniwa pomidzy Batykiem a Morzem rdziemnym. Przypuszezaem, e chcesz sprzeda swoj dyskrecj na ten temat, teraz jednak widz, e ci przeceniem. Wci jeszcze nie wiesz, o co chodzi, prawda? Yale zmarszczy brwi i potar twarz. - Nie nadymaj si tak, Theo. Ten obszar by ju poza moj jurysdykej, badania zaczynaem dopiero od Morza Tyrreskiego. Oczywicie, jeli ty znasz rozwizanie, bybym niezmiernie zainteresowany... Przypuszczalnie wirus by przeniesiony z jednego morza do drugiego przez jaki gatunek pelagiczny. Najbardziej prawdopodobne wydaj si ptaki, ale o ile wiem, nikt dotychezas nie stwierdzi, aby batycki wirus - wirus niemiertelnoci, jak ty go nazywasz - mg przey w ciele ptaka... oczywicie z wyjtkiem pingwinw Adeli, ale one nie wystpuj na pnocnej pkuli. Caterina potrzsna go za rami. - Kochanie, on si mieje z ciebie. - Ha, ha, Clement, jeste prawdziwym uczonym - z takich, co to nie widz, co maj tu pod nosem, bo po uszy ton w swoich ukochanych teoriach. Ty tpa, chuda tyko! To brakujce ogniwo to przecie ja. To ja badaem tego wirusa na statku na Batyku, ja go przewiozem do Neapolu

do Centrali WWO, ja pracowaem dalej nad nim w moim prywatnym laboratorium, to ja... - Nie rozumiem, w jaki sposb mgbym si tego domyli... ach, Theo, to ty odkrye... odkrye metod zaszczepiania wirusa ludziom! Wyraz twarzy Devlina wystarcza za potwierdzenie susznoci jego domysu. - Kochanie - Yale zwrci si do Cateriny - miaa racj, i on te, rzeczywicie jestem krtkowzrocznym idiot. Powinienem to by odgadn, choby dlatego, e Neapol ley nad Morzem Tyrreskim. Po prostu zwykle o tym zapominamy i mwimy o Morzu rdziemnym: - Nareszcie rozumiae - powiedzia Devlin. - Tak wanie wirus dosta si do twojego Prdu Devlina. W Napolu jest ju maa kolonia ludzi z wirusem we krwi. Jest on wydalany w postaci obojtnej, ktrej nie szkodzi proces uzdatniania ciekw, tak wic trafia on do morza wci ywy, a tam . poykaj go oczliki, jak to zdoae stwierdzi. - Krenie krwi! - Co? - Niewane, po prostu przenonia. - Theo... Theo, to teraz jeste, teraz... masz to, prawda? - Nie lkaj si tego powiedzie, kobieto. Tak, w moich yach pynie niemiertelno. Skubic brod Yale wrci na swoje krzeso i pocign dugi yk piwa. Przez chwil spoglda to na jedno z nich, to na drugie, a wreszcie powiedzia: - Jest w tobie, Theo, przynajmniej tyle z prawdziwego naukowca, co z karierowieza. Dlatego nie moge wytrzyma, aby nam nie opowiedzie o swoich odkryciach. Ale nie o to chodzi. Oczywicie zdawalimy sobie spraw, e zaszezepienie czowiekowi wirusa jest teoretycznie moliwe. Dyskutowalimy o tym z Cat wczoraj do pnej nocy i wiesz, do czego doszlimy? Ot zdecydowalimy, e gdyby nawet mona byo uzyska niemiertelno, powiedzmy ostroniej, dugowieczno, nie przyjlibymy jej. Powinnimy j odrzuci, poniewa adne z nas nie ezuje si dostatecznie dojrzae, aby wzi na siebie odpowiedzialno za nasze ycie uczuciowe i seksualne przez wieleset lat. - A wic odmawiacie, tak? Devlin przeszed w kt pokoju i podnis pistolet, zanim jednak zdy wsun go do kieszeni, Yale wycign do niego rk. - Przechowam go do twego odjazdu. A waciwie co zamierzae z nim zrobi? - Powinienem ci zastrzeli, Yale. - Daj mi go. W ten sposb nie bdzie pokus. Chciaby dochowa swego sekretu, prawda? A jak mylisz, czy duo czasu upynie, zanim stanie si on tajemnic poliszynela? Takich spraw nie daje si ukrywa w nieskoczono. Devlin nie okazywa chci oddania pistoletu. Utrzymywalimy t tajemnic przez pi lat - powiedzia. - Jest nas teraz okoo pidziesiciu, dokadniej pidziesiciu trzech mczyzn i kilka kobiet. Zanim sekret wyjdzie n jaw, bdziemy ju znacznie silniejsi, staniemy si i n s t y t u c j - potrzeba nam tylko paru lat; na razie za robimy inwestycje i zawizujemy porozumienia. Zauwaye chyba,jak wielu wybitnych ludzi pojawio si w Neapolu w ostatnich latach. Przyciga ich tam nie tylko WWO czy Zjednoczone Europejskie Centrum Rzdowe, przyjedaj gwnie do mojej kliniki. W cigu piciu lat bdziemy w stanie wystpi na aren publiczn i zawadn Europ - a std ju tylko may krok do Ameryki i Afryki. - A widzisz, Clem - odezwaa si Caterina - to wariat, to ta choroba, o ktrej ci mwiam - ale on nie mie strzeli. Nie odway si, bo si boi, e go ska na doywocie, a dla niego to dugi wyrok. W jej gosie zadwiczaa nuta histerii, Yale kaza jej wic usi

i wypi jeszcze jedno piwo. - Zabior Thea, eby pokaza mu wieloryby. Chod, Theo, chc ci pokaza, do czego ci ,pcha twoja bezpodna ambicja. Theo zmierzy go bacznym spojrzeniem, jak gdyby zastanawiajc si, czy w tym nastroju Yale bdzie mg mu dostarczy uytecznych informacji, najwidoczniej jednak zdscydowa, e tak, gdy wsta i ruszy za nim. Wychodzc obejrza si na Caterin, ona jednak unikaa jego wzroku. Na zewntrz olepio ich soce. Tum gapiw wci krci si wok helikoptera, zagadujc od czasu do czasu pilota Thomasa. Nie zwracajc na nich uwagi, Yale poprowadzi Devlina obok wehikuu wzdu laguny, ktra Inia olepiajco w blasku poudnia. Devlin zgrzyta zbami, ale nic nie mwi. Wydawa si jakby mniejszy, gdy tak szli przez krajobraz nagi niemal jak stara ko, wskim pasmem pomidzy bkitnym nieskoezonym oceanem i zielonym okiem laguny. Idc be przestanku Yale kierowa si ku pnocno-zachodniemu pasmu play. Brzeg by tu stromy, nie mogli wic widzie std reszty wyspy poza starym portugalskim fortem, ktry ogranicza widok przed nimi. Ponura, czarna ruina mogaby by rwnie dobrze jak wyniosoci bez znaczenia, wydwignit siami ywiou morskiego. Gdy mczyni podeszli bliej, ich oczom ukaay si kaduby wielorybw, przy ktrych zmala nawet fort. Skonao tu pi wielorybw, z czego dwa cakiem niedawno. Ogromne cielska tych ostatnich wci jeszcze okryte byy gnijcymi miniami, cho czaszki przewityway biel w miejscach, gdzie wyspiarze oskrobali je z misa i wycili ozory. Pozostae trzy najwidoczniej trafiy tu znacznie wczeniej, gdy nie pozostao z nich nic poza arkadami szkieletw z patami zeschej skry, opoczcej tu i tam pomidzy ebrami jak zasona na wietrze. - Po co mnie tu przyprowadzi? Theo dysza; jego muskularna klatka piersiowa pracowaa z wysikiem: - Aby da ci lekcj pokory i wstrzsn tob do gibi. Spjrz na to dzieo, o potny, i rozpaczaj. To byy petwale bkitne, Theo, najwiksze ssaki, jakie kiedykolwiek yy na tej planecie. Popatrz na ten szkielet. Ten go way z pewnoci ponad sto ton. Ma okoo osiemdziesiciu stp dugoci.. Mwic cay czas, wszed do wntrza wielkiej klatki piersiowej, ktra poskrzypywaa jak stare drzewo, gdy chwilami wspiera si o ebra. - Theo, w tym wanie miejscu bio sercc, ktre wayo okoo omiu cetnarw. - Mgby ten wykad o Pidziesiciu Cudach Natury, ezy jak go tam zwiesz, zrobi w cieniu. - Ale to wcale..nie chodzi o natur, Theo, to bardzo nienaturalne. Te pi zwierzt, ktre teraz tu gnij, pokno kiedy kryl daleko.std, w wodach Antarktyki. Wraz z tym krylem trafia im. si zapewne porcja oczlikw oczlikw zakaonych batyckim wirusem. Wirus zarazi wieloryby. Zgdnie z twymi wasnymi sowami mogo to si zdarzy najwyej pi lat temu, h? To akurat wysiarczajco dugi czas; aby wiksza ni zwykle liczba wielorybw bkitnych - jak wiesz, byy prawie na wymarciu na skutek nadmiernych pooww - przetrwaa niebezpieczestwa okresu niedojrzaoci i doczekaa rozrodu. Moe to rwnie znaczy, e okres podnoci starszych osobnikw przeduyi si, ale pi lat to jednak za maa, aby wieloryby rozmnoyy si tak licznie jak ledzia. - Ale co u licha wieloryby bkitne robi tu, w pobliu Lakkadiww'? - Nie miaem okazji ich o fo zapyta. Wiem tylko, e te stworzenia pojawiy si przy brzegu w czasie peni, kady w innym miesicu. Caterina moe ci o tym opowiedzie, bo sama je widziaa i opisaa mi wszystko w listach. Mj syn Philip by z ni tutaj, kiedy przyby ostatni z ni~:h. Jaka sia prowadzi wieloryby poprzez rwnik na te wody, jaka sia kae im rzuca' si na t pla, przy czym rozdzieraj sobie brzuchy o rafy, jaka sia kae im umiera tu, gdzie je teraz widzisz. Zosta jeszcze dziesi dni, Theo, do nastpnej peni. Bdziesz mg obejrze samobjstwo kolejnego

walenia. W piasku, pord pasiastych cieni padajcych od eber, mrowiy si kraby, ryj i dajc sobie znaki. Gdy Devlin odezwa si, w jego gosie znowu byo sycha ton gniewu. - No dobra, sprytny rybaku, powiedz mi, jaka jest odpowied na t zagadk. Przypuszczam, e tobie jednemu zostao objawione, dlaczego one si zabijaj. - Przyczyn s skutki uboczne, Theo, uboczne skutki choroby niemiertelnoci. Wiesz, e batycki wirus zapewnia dugie ycie, ale nie miae czasu stwierdzi, jaki jest jego wpyw na organizm poza tym. Dziaae w takim popiechu, e odrzucie naukowe metody postpowania. Bae si zestarze, zanim si zakazisz, a wic pomine okres prbny. By moe bdziesz y tysic lat, ale w jakich warunkach? Co stao si tym biednym stworzeniom tak strasznego, e nie chc dalej y? Cokolwiek to jest, musi by okropne; przekonasz si o tym; bo wkrtce odezwie si to i w tobie, i bdziesz skrca si w mczarniach razem ze swoimi konspiratorami z Neapolu. Tumik okaza si niezwykle skuteczny. Pistolet wyda tylko cichy syk, jak gdyby kto wyplu ogonek truskawki spomidzy zbw. Wicej haasu narobia kula, ktra zrykoszetowaa o zbielae ebro i pomkna gdzie w morze. Yale z miejsca spry si w sobie i rzuci naprzd z prdkoci, jakiej nie rozwijat od lat. Dopad Devlina, zanim ten zdy strzeli ponownie. Obaj upadli na piasek, lecz Yale by na wierzchu, przygnit stop rk Devlina, obiema domi chwyci go za gardo i raz za razem tuk jego gow o piasek. Zaprzesta tego dopiero wtedy, gdy pistolet wysun si z omdlaej rki; chwyci bro i sian na nogi. Posapujc nieco, zacz otrzepywa, piasek ze starych dinsw. - Nie byo to zbyt eleganckie - powiedzia, przygwadajc wzrokiem osobnika o purpurowej twarzy, ktry zwija si u jego stp. - Jeste durniem. Ostatnim penym oburzenia ruchem klepn si po udach, obrci si i ruszy w stron koralowego domu. Caterina wybiega mu naprzeciw, przeraona jego widokiem. Krajowcy rwnie ruszyli w jego kierunku, ale zret7ektowali ,si zaraz i cofnli, robic mu przejcie. - Clem, Clem, co ty zrobi? Chyba go nie zabie? - Napibym si lemoniady. Wszystk w porzdku, Cat, kochana moja... Nie jest nawet ranny. Dopiero kiedy zasiad w chodzie za stoem i napi si lemoniady, ktr mu przygotowaa, zacz si trz. Rozsdek nakazywa jej nie odzywa si ani sowem, dopki nie odzyska mowy; staa tylko obok, gaszczc go po karku. Po chwili ujrzeli przez okno Devlina, ktry chwiejnym krokiem brn przez wydmy. Nie patrzc w ich stron zmierza wprost do helikoptera. Wdrapa si do wntrza przy pomocy Thomasa i zaraz potem wirnik Zacz si obraca. Maszyna uniosa si w powietrze, a oni patrzyli w milezeniu, jak odfruwaa nad morzem na wschd, w stron indyjskiego subkontynentu. Jej dwik zamar, a wkrtce potem znikna i ona sama, poknita przez ogromne niebo. - Jest jak te wieloryby. Przylecia tu, aby zgin. Bdziesz chyba musia da zna do Londynu i powiedzie im wszystko, prawda? - Masz racj, a jutro powinienem zapa par strzpieli. Przypuzczam, e one rwnie s ju zakaone. Spojrza z ukosa na on. Pod jego nieobecno zaoya swoje cieme okulary, ale teraz znowu je zdja i usiada obok, patrzc na niego z trosk. - Nie jestem witym, Cat, i nigdy wicej tak mnie nie nazywaj - jestem parszywym garzem. Musiaem okropnie nakama Theowi, dlaczego wieloryby rzucaj si na nasz pla.

- Dlaczego? - Nie wiem. Wieloryby od lat rzucaj si na brzeg i nikt nie wie, dlaczego. Theo przypomniaby sobie o tym, gdyby si tak bardzo nie wystraszy. - Ja pytaam, dlaczego skamae jemu. Powiniene kama tylko ludziom, ktrych szanujesz, jak mawiaa moja matka. Rozemia si. - Punkt dla niej. Kamaem, aby go przestraszy. W cigu paru tygodni wszyscy bd wiedzieli o wirusie niemiertelnoci i, jak podejrzewam, bd chcieli -podda si infekcji. Chciabym, eby si bali. By moe wtedy powstrzymaj si i zastanowi, o co prosz - o wiele y ze wszystkimi bdami tego pierwszego ycia. - Theo zabra twoje kamstwo ze sob. Chciaby, aby kryo ono razem z wirusem? Zacz wyciera okulary chusteczk. - Wanie tak. wiatem wkrtce wstrzsn drastyczne i radykalne zmiany. Im wolniej bd one zachodzi, tym wiksze my - wszystkie ywe stworzenia, w tym rwnie ty i ja - bdziemy mieli szanse na ycie zarwno dugie, jak spokojne i szczliwe. Moje kamstwo moe sta si czym w rodzaju hdmulca dla tych zmian. Trzeba, aby ludzie dostrzegli, jak preraajc recz jest niemiertelno, e wym'aga ona powicenia tajemnicy mierci. No, a moe bymy si wykpali, jak gdyby nie stao si nic wanego'? Poszli si przebra i Caterina, ju wyzwolona z ubrania, powiedziaa: - Miaam niespodziewan wizj, Clem, posuchaj - zmieniam zdanie. Teraz chc, pragn, abymy oboje yli tak dugo, jak to tylko moliwe. Powic mier dla ycia. Wiesz. co zrobiam z Philipem. To stao si tylko dlatego, e poczuam, jak modo wymyka mi si z rk. Dziaaam w rozpaczy, bo czas by przeciwko mnie. Gdybymy mieli wicej czasu... C, myl, e wtedy zmieniby si cay nasz system wartoci, prawda? Kiwn gow i powiedzia z prostot: - Oczywicie, masz racj. Oboje zaczli si mia z radoci i podniecenia. Wci miejc si pobicgli ku pluszczcemu oceanowi i przez chwil byo tak, jak gdyby Yale wszystkie swe wytpliwoei zrzuci razem z ubraniem. Gdy przysiedli nad wod, aby zaoy petwy, Yale powiedzia: - Czasami jednak udaje mi si zrozumie ludzi. Theo przyjecha ~tu, aby zmkn mi usta, ale ten tak zazwyczaj sprawny czowiek dzisiaj dziaa wyjtkowo nieporadnie. To chyba dlatego, e w gruncie rzeczy chcia zobaczy ciebie, jak sama odgada w pewnej chwili. Sdz, e pragn towarzyszki. na t nieskoczon przyszo, jaka si przed nim otwara. Gdy rami przy ramieniu wlizgnli si w ciep wod, Caterina powiedziaa bez zdziwienia: - Potrzebujemy wiele ezasu razem, Clem, abymy si mogli nawzajem zrozumie. Zanurkowali razem pod roziskrzon powierzchni wody, cignc za sob smugi bbelkw powietrza i poszc ryby. Yale robi zwrot i skierowa si w stron kanau, ktry prowadzi ku otwartemu morzu. Caterina podya za nim z sercem przepenionym radoci, tak jak to byo jej sdzone na nastpne trzydzieci stuleci.

...I zamieranie serca


Pod ciarem promieni sonecznych niskie wzgrza zapaday si w ziemi. Trjce ludzi siedzcych za kierowc poduszkowca zdawao si, c na wy-

boistej drodze przed nimi tworz si bez przerwy kaue jakiego pynu; ni to nafty, ni to wody, ktre w cudowny sposb znikay, gdy tylko si do nich zbliyli. To zudzenie optycne byo jedynym wiadectwcm istnicnia wilgoci w tej okolicy. Pasaerowie trwali w milczeniu ju od duszego czasu, gdy przcdstawicicl pakistaskiego ministerstwa zdrowia, Firoz Ayub Khan, zwrci si do swych goci i powiedzia: - W cigu godziny bdziemy w Kalkucic, mdlmy si zatem i ufajmy, e klimatyzac.ja tej ndznej maszyny wytrzyma tak dugo: Siedzca przy nim kobieta nie daa pozna po sobie, e go syszaa, i dalej patrzya wprost pred siebie przez soneczne okulary; zadanie udzielenia stosownej odpowiedzi pozostawia mowi. Bya to szczupa kobieta o cicmncj cerze, a w jej wskiej twarzy uwag zwracay wydatn usta. Jej czarne wosy, zebrane nad jednym ramieniem, byy w nieadzie po czterogodzinnej podry ze stacji wrd wzgrz. Jej m, wysoki i szczupy mczyna, na oko tu po czterdziestce, nosi staromodne okulary w stalowej oprawie. Jego spokvjna twarz przybraa wyraz nuenia, jak gdyby wiele lat spdzi na ogtdaniu takich krajobrazw, jaki rozci~ga si za oknem. - To adnie z paskiej strony, doktorze Khan - powiedzia - e zgodzi si pan na tak powolny rodek lokomocji. Rozumiem, e pan si niecierpliwi, aby powrci do pracy. - Tak; tak, niecierpliwi si, to szczera prawda. Kalkuta mnic potrzebuje, i pana take, teraz gdy ju powrci pan do drowia. I pani Yale te, naturalnie. Trudno byo powiedzie, czy w gosie Khana krya si nuta sarkazmu: - Warto jednak byo zobaczy kraj na wasne oczy, aeby si przekona o rozmiarach problemw, z jakimi walcz Indie i Pakistan. Clement Yale przekona si ju wczeniej, e jego wypvwiedzi, w zamierzeniu majce uagodzi przedstawiciela ministerstwa, przynosiy wrcz przeciwny rezultat. - Panie Yale, o jakich problemach pan mwi? - odpowiedzia Khan. Nie ma nigdzie adnych problemw poza tym starym' szataskim problemem kondycji ludzkiej, i to wszystko. - Miaem a myli ewakuacj Kalkuty i zwizane tym trudnoci. Z pewnoci zgodzi si pan ze mn, e stanowi one problem,,ezy nie? Takie przepychanki sowne zdarzay si co hwila podczas ostatniej p godziny jazdy. - No, tak, jeli si ma do czynienia z miastem zamieszkanym przez jakie dwadziecia pi milionw ludzi, naley spodziewa si paru problemw, nieprawda, panie Yale? By moe nawet szataskich problemw, ale zawsze wynikajc'ych z ludzkiej kondycji i z ni zwizanych. Dlatego wanie organizatorzy, ludzie tacy jak my, s zawsze potrzebni. Yale wskaza rk za okno, gdzie poamane wozy walay si na poboczach. - To pierwszy wypadek w czasach nowoytnych, aby miasto po prostu tono w bagnie i musiao by opuszezone. Uwaabym to za problem wyJtkowy. Prawie nie sucha dugiej i skomplikowanej odpowiedzi Khana; ministerialny urdnik zawsze wpltywa si w sprzecznoci, z ktrych nie mogo go wyratowa nawet jego gadulstwo. Yale wola wyglda przez oko, za ktrym przesuway si obrazy wiata zniszcze i upau. Od pewnego czasu droga obstawiona bya porzuconymi samochodami i wozami. Waciwie spotykali je przez ca drog od spitala wrd wci jeszcze ziclonych wzgrz wschodniego Madrasu, lecz tu, bliej Kalkuty, ich szcztki leay coraz gcij. Wrd resztek wielu wozw widniay koci, niemal nierozpoznawalne pozostaoci wow pocigowych; pomniejsze szkielety zalegay pustkowie po obu stronach drogi. Kierowca poduszkowca bez przerwy co mrucza do siebie. Martwi nie

stanowili dla nich przeszkody, ale trzeba byo zwaa na ywych i pywych. Z wielkiego mrowiska przed nimi sczyy si grupki istot ludzkich i samotni wdrowcy, szy cae rodziny, mcyni, kobiety i dzieci, szczliwsi z nich prowadzc zwierzta juczne, rczne wzki lub rowery, ktre dwigay ich samych lub ich mizerny dobytek. Parli przed siebie jak lepcy, nie wiedzc, dokd id, depczc tych, ktrzy upadli, nie unoszc nawet gw, by usun si przed nadjedajcym poduszkowcem. Od stuleci tacy sami ludzie cignli do Kalkuty z zamierajcego wntrza kraju. Dziewi miesicy temu, gdy zarzd miasta upad, a indyjski Kongres ogosi, e miasto ma by opuszczone; strumit' ten odwrci bieg i uciekinierzy raz jeszeze stali si uciekinierami. Przez ciemne szka docieray do Cateriny strzpy obrazw. Ludzko gnana zawsze ten pd bose stopy na drodze odwieczna gliniana droga i brak prawdziwego celu tylko droga do wody i lepszych pastwisk. Czy dostaniemy tam co do picia zawsze kamie pod stop przechodnia. - Przypuszczam - powiedziaa - e nie moemy mie nadziei na prysznic, kiedy przyjedziemy na miejsce. - Klimatyzacja nie dziaa tak, jak powinna, szanowna pani - odezwa si Ayub Khan - i std wraenie gorca. Brak byo waciwej obsugi pojazdu. Bez wtpienia zo odpowiednie zaalenie, gdy tylko przybdziemy. Szarpnwszy gwatownie przy wymijaniu grupy uciekinierw poduszkowiec okry wzgrze. Przed nimi otwara si, blednca w oddali, nieskoczona rwnin delty Gangesu, spalajca si w swym wasnym wyobraeniu soca. Na uboczu od sztaku wznosiy si milczce, pospne mury jakiego budynku koloru bota. Nie bya to forteca ani witynia - funkcjonalizm bez znaczenia, a teraz i bez funkcji, wskazywa na jak f'abryk. Za jej wgem zniko par kz. Ayub Khan rzuci komend kierowcy i pojazd przechyli si na bok. Droga bya chwilowo opustoszaa. Maszyna skoczya przez rw i podryfowaia w stron fabryki, wznoszc ky kurzu. Gdy silnik ucich i pOduszkowiec osiad na ziemi, Ayub Khari sign za siebie po strzelb, ktra leaa w pokrowcu na pce nad ich gowami. - Gdzie jestemy? - zapyta Yale, unoszc si z siedzenia. - Chwila rozrywki, panie Yale, ktra nie zajmie nam wicej ni par minut. A moe pan i paska maonka zechcieliby wysi wraz ze mn i troch rozprostowa koci'? Prosz i powoli, bo przecie byi pan chory. - Nie mam ochoty wysiada, doktorze Khan. Jestemy pilnie potrzebni w Kalkucie. Po co si atrzymujemy? Co to za miejsce'? Pakistaski lekar umiechn si, wzi pudeko nabojw i Odpowiedzia, adujc jednoczenie strzelb: . - Zapomniaem, e nie tylko by pan dopiero co chory, ale e jest pan rwnie niemiertelny i dlatego winien pan szczeglnie dba o siebie. Zapewniam pana jednak, e rozpaczliwe kopoty Kalkuty poczekaj na nas przez te dziesi minut. Prosz nie zapomina, e kondycja ludzka nie zna przerw. Kondycja ludzka nie zna przerw, kije kamienne uki i strzay, karabiny, bro jdrowa pociski kierowarie a stopa i twarz idzze w piach doskonae miejsce dla mierci. Poruszya si i powiedziaa: - Kondycja ludzka nie zna przerw, doktorze Khan, niemniej jednak jestemy dzisiaj oczekiwani na Dalhousi Square. Khan rozemia si i otworzy drzwi. - Oczekiwanie jest przyjemn czci naszego ycia, pani Yale. Maonkowie spojrzeli po sobie. Gestykulujc z oywieniem kierowca poszed w lady Ayuba Khana. Najwyraniej upaja i swoj wadz - powiedzia Yale To mymy wybagali podwiezienie. Podwiezienie tak, ale nie moralizowanie. C, to jeszc jeden czynnik - Czujesz si dobrze, Clem?

- Doskonale. Aby tego dowie, wyskoczy z pojazdu demonstrujc energi. Wci jeszcze by zy na siebie, e zapa choler w samym rodku pracy, gdy trzeba byo wyta wszystkie siy; umierajca metropolia dosownie kipiaa chorobami. Gdy poda rk Caterinie, oboje poczuli tchnienie upau rwnin. ar jak w rozpalonym pudle nie pozwala skoncentrowa uwagi na niczym innym, a wilgotne powietrze dusio. Przy kadym oddechu czuli, jak kuje ich w ramionach, a ciaa oblewaj si potem. Ayub Khan maserowa diarsko z broni gotow -do strzau; u jego boku papla z podnieceniem kierowca, nioscy zapasow amunicj. Sabo nakrcona spryna czasu obrcia dzie zaledwie nieco poza poudnie, wrak fabryki sta wic odarty z cienia. Mimo to oboje Anglicy instynktownie ruszyli w jego stron ladem Pakistaczykw, czujc w miar zbliania si, jak zastarzae gorco odbija si od cian wielkiej skamieliny. - Stara cementownia. - Cmentarz. - Z gruzu powsta... - Tak, to zaiste pole nagrobne... Strzelba wypalia z hukiem. - Pudo! - zawoa Ayub Khan beztrosko. Podrapa sie w czubek gowy woln rk, po czym ruszy bicgiem, a kierowca tu za nim. Przecwaowali obok rozklekotanych szcztkw metalowej przybudwki, ktra wspieraa si o skrzydo fasady fabryki, echem krokw strcajc jak zetla belk, i znikli. I termity te maj swoje mocarstwa i sposobnoci a jednak nie przekroczyy swoich moliwoci iworz i niszcz w wielkiej skali czasowej a mimo to nie maj aspiracji. Cowiek nie zazna spokoju od kiedy odkry e yje na planecie jego wiat stai si skocony ale aspiracje urosy nimkoczenie i c u diaba mog robi ci idioci? Yale wczy swj kieszonkowy wentylator i wstpi na zapiaszczone schody, wiodce ku wejciu. Dwuskrzydowa drewniana brama, niegdy zaryglowana, od dawna staa ju otworem. Zatrzyma si na progu i obejrza na on, ktra stana niezdecydowanie w penym socu. - Wchodzisz? Machna niecierpliwiwie rk i ruszya za nim. Yale patrzy na ni obserwowa ten krok ju niemal od czterech stuleci i wci nie by nim znuony. To by jej krok: niezaleny, ale nie cakiem; samowiadomy, a zarazem dosownie peen samozapomnienia; niespieszny krok, ani mody, ani stary; krok kobiecy krok Cat; koci krok. Okrela j rwnie jednoznacznie, jak jej gos. Uwiadomi sobie, e w zamcie ostatnich dwch miesicy, w skazanej na mier Kalkucie i w szpitalu, czsto zapomina o niej, o nij yjcej Gdy zrwnaa si z nim, uj j za rami. - Odczucia? - Szczeglne - przede wszystkim irytacja z powodu Khana. Wtrne wiadomo, e potrzebujemy naszych Khanw... ` ~ Tak, ale jak si teraz czujesz? - Jak zawsze, nasze stulecia. Powane ogranicenie obszaru nieprzewidywalnoci w stosunkach midzyludkich wrd kaukasko-chrzecijaskiej spoecznoci. W konsekwncji nagromadzenie odpadw, spowodowane nieznanymi czynnikami zuycia. - Takimi jak Khan? - Oczywicie. Czujesz si podobnie zuyty, Clem? - On ma wasnoci cierne, ditto cay subkontynent: Jego palce rozluniy chwyt. Na wiecznie modym, brunatnym aiele nic

pozosta nawet lad przelotnego dotknicia; zreszt batycki wirus szybko uzdrowiby skutki najmoniejszego ucisku, do jakiego byby zdolny. Weszli do zrujnowanego wntrza fabryki, kroczc po stertach gruzu. W bocznym kantorku lea trup z otwartymi ustami, wyschnity i;-bez zapachu. Co wylizgno si spod niego w panicznym strachu przed wasn mierci. Z przejcia w gbi dobiegay jakie haasy, pomieszane i zwilokrotnione przez echo. - Z powrotem na nasz tratw? - Ta stara witynia indyjskiej nieudolnoci - urwa, gdy z gbi ciemnoci pred nimi wypady dwie mae kozy, czarnopyskie i bezbrode, 0 oczach, zgodnie z ukochanym okreleniem Ayuba Khana "szataskich", i rzuciy si naprzd, kluczc i beczc. Gdzie daleko; pord pltaniny cieni, Ayub Khan stan i unis strzelb. Yale nie zdy poruszy rk, gdy pad strza. witynie i sprzeczne pragnienia budowania i niszczenia ascetyczni i tuci kapani mj kochajcy m jego delikatne wntrze wci nietkmte przez tyle lat. Wszystko naraz - koziokujce kozy,Yale osuwajcy si na ziemi, huk wystrzau z niezwyk si wybiegajcy daleko w przyszo, Cat sparaliowana i skd nowy promie wiata pnetrujcy wntrze, jak gdyby zapada si cz dachu. Ruszajc do biegu Ayub Khan przywrci Caterinie zdolno ruchu; obrcia si do Yale'a, ktry ju stawa na nogi. Pakistaezyk bieg w ich kierunku, krzycz,c, z nieodstpnym kierowc za plecami. - Drogi, szalony panie Yale! Mam szczer nadziej, e pana nie zastrzeliem. C by to byo za straszne niesczcie, gdyby pan zgin. Skd miaem wiedzie, e pan zakrada si potajemnie w to. miejsce? Na moich przodkw! Jake mnie pan wystraszy. Szofer! Pani lao, jhaldi! Miota si zaaferowany wok Yale'a, dopki kierowca nie przynis z ambulansu kubka wody. Yale napi si i powiedzia: - Dzikuj, czuj si doskanale, doktorze Khan, poniewa na szczcie pan mnie nie trafi. - Co pan wyrabia? - wykrzykna Cat. Trzymaj rce razem aby si nie trzsy i uda gdyby go zabito morderstwo najstraszliwsze przestpstwo nawet dla krtko yjcych a ten idiota... - Szanowna pani, z pewnoci musiaa pani widzie, e strzelaem do tych dwch kz. Cho, jak wicie wierz, jestem dobrym muzumaninem, to jednak strzelaem do tych dwch przekltych szataskich kz. Taki postpek chyba nie wymaga adnego usprawiedliwienia? Wcii jeszcze si trzsa, cho staraa si odyska rwnowag. Rzeczywicie wysoki wspczynnik zuycia. - Kozy? Tutaj'? - Pani Yale, kierowca i ja spostrzeglimy te kozy z drogi i pogonilimy za nimi. Poniewa od tyu fabryka ley w gruzach, ucieky przed nami do rodka, a my za nimi. Nic nie wiedzielimy, ecie wlizgnli si tutaj po cichu od frontu. Tyle strachu! Na moich przodkw! Przerwa, aby zapali meskaletk, i wtedy zauwaya drenie jego rki; to sprawio, e odzyskaa nieco sympatii dla tego czowieka. Jej puls uspokoi si jeszcze bardziej, gdy zerkna na Yale'a, poniewa obecnie ich spojrzenia, rwnie tajemnicze jak ich rozmowy, stay si te rwnie dobrym rodkiem porozumienia. Strza z pewnoci pad przez pomyk i Yal'a bardziej interesowaa teraz komedia. odgrywana przez Khana, ni wasne reakcje. Tak wielu mogoby uwaa go za czowieka maej wartoci nie dostrzegajc e prawda polega na tym i ma on zdolno dodawania do wasnej gbi innych ludzi. Sucha skromnie gdy inni mwi do woli a potem celnie trafia w sedno sprawy. Ta moja wiara ktrej on by nie pochwala rzeczywicie mam obovizek nie wierzy bezgranicznie ja te musz mie udzia w jego

zuyciu. - Wiecie pastwo, ja doprawdy nienawidz tych szataskich kzek. To one s gwn przyczyn zniszcze w Indiach i Pakistanie. i ziemia nigdy nie odyje, dopki stpaj po niej kozy. W mojej rodzinnej prowineji widziaem, jak wdrapuj si one na drzewa, by zjada mode, delikatne pdy. Dlatego te te najnowsze prawa dotyczce eksterminacji kz, wsparte premi dwch noworupii za kopyto, s tak bardzo po mojej myli, bardziej ni wy Europejczycy moecie poj... - To oczywicie prawda, doktorze Khan - odpowiedzia Yale. - W peni podzielam pask niech do destrukcyjnych moliwoci kz. Na nieszczcie zwierzta s nieodczn ezci nasej do urozmaiconej historii. winie, dziki ktrym pierwotne lasy, powalone kamiennymi toporami, ju nie odrosy, oraz owce i kozy, stanowice tradycyjne rezerwy ludzkiego poywienia, pozostawiy rwnie niezatarte lady w Europie, jak w Azji czy gdzie indziej. Ich dzieem, na rwni z czowiekiem, s zerodowane wybrzea i spustoszona ziemia wok Morza rdziemnego. Czy to nacisk mych myli sprawi e mwi teraz o dziejach ludzkoci? Po tyluset latach dobrych i zych rozwj czowieka jawi mi si jako szukanie po omacku drogi wyzwolenia z sytuacji naiwnych baznw tak zalenych od przypadku a mimo to przypadek niszczy jak pogoda czymkolwiek sobie okry grzbiet my ktrzy yjemy dugo wiemy e serce zamiera bez zuycia a najsilniejszym czynnikiem zuycia jest przypadek. Ayub Khan zdy si ju oywi, umiecha si poprzez dym swej meskaletki, gestykulujc jedn rk. - No, no, panie Yale, po co tyle goryczy - nikt nie przeczy, e Europejczycy te miewali pewne kopoty. Przyznajmy jednak, jeeli mamy by zupenie szczerzy, e im rwnie przypado cae szczcie, nieprawda? Rozumiem przez to, aby poprzesta na jednym przykadzie, e batycki wirus trafi si wanie w ich czci wiata; prawda, zupenie tak samo, jak rewolucja przemysowa wiele setek lat temu. - Paska cz wiata, doktorze, ma wystarczajco wiele problemw do pokonania i be dugowiecznoci. - Ot to wanie! Co jest korzystne dla was Europejczykw, a i dla Amerykanw, kryjcych si od dawna w swym haniebnym izolacjonizmie, to okazuje si cakowicie niedobre dla nieszczsnych narodw Azji - to wanie chciaem powiedzie. Dlatego te nasze rzdy prawnie zakazay dugowiecznoci. Jak dobrze wiecie, Pakistaczyk, ktry okae si dugo yjcym, podlega karze gwnej, tylko dlatego, e nie potrafimy rozwiza naszych szataskich problemw populacyjnych tak atwo, jak w Europie. .Tak wic skazani jestemy na redni~ ycia rwn czterdciestu siedmiu laiom - wobec waszych tysicleci. Czy jest to uciciwe, panie Yale? Przecie wszyscy jestemy ludmi, gdziekolwiek yjemy na tej planeci Ziemi, na rwniku czy na biegunie. na moich przodkw. Yale wzruszy rmionami. - Nie zamierzam nazywa tego uczciwym, nikt by tak nie mg powiedzie. Po prostu tak ju jest, e "uczciwo" nie jest obiektywnym prawem przyrody. zowiek wynalaz pojcie sprawicdliwoci - przyznaj, e to jeden z jego lepszych pomysw - reszty wiata jednak; niestety, to nic nie obchodzi. - Panu atwo by zadowolonym z siebie. Wydaje si taki rozgniewany i uraony skr ma niemal purpurow oczy te zupenie jak u koy niezbyt dobry przedstawiciel swojej r~sy. Antypatii nigdy nie moina przezwyciy ci co maj i co nie maj neandertalczycy i kromanioczycy bogaci i biedni nigdy nie moemy odda tego co mamy. Powinnimy wrci i jcha dalej. Chciaabym umy gow. Kozy przemierzay bez koca rwniny z kadym ich krokiem wielkie zaczarowane ruiny za nimi rozpaday si na co podobnegv dv somy a gdy tak szy i mnoyy si dugie dba trawy wystrzelay z cia ludzkich alegajcych rwnin a kozy

koziokoway i jady. - Samozadowolenie nie ma tu nic do rzeczy. To s fakty i... - fiakty! Fakty! Ach, to wase szataskie hrytyjskie przywizanie do faktw. Przypuszczam, e nadmiar kz te pan nazywa faktem'? Ale jak to moliwe, niech pan si zastanowi, jak to moe by, aby te koy mogy y wiecznie, a ja nie, pomimv mojego znacznie wyej rozwinitego umysu'? - Obawiam si - powiedzia Yale - e mog panu odpowiedzie tylko dalszymi faktami. Wiemy ju teraz, czego nie wiedzielimy przez wiele lat, ot vwiemy, e batycki wirus jest pochodzenia pozaziemskiego i przyby na Ziemi prawdopvdobnie w tektycie., Wirus ten, aby egzystowa w ywym organizmie, wymaga pewnych rzadko spotykanych wasnoci dynamicznych mitochondriw komrkowych, wanych rubmisj -prasa popularna nazwaa je Czerwonymi Drganiami - a warunki takie napotyka zaledwie w paru ziemskich gatunkach, wrd ktrych s tak obce sobie stworzeia, jak oczliki, pingwiny Adeli, ledzie. ludzie oraz kozy i owce. - Mamy do kopotw z t szatask susz bez niemiertelnych kz. - Niemiertelno, jak pan nazywa dugowieczno, nie stanowi zabezpieczenia przed godem. Chocia okres podnoci kz teoretycznie rozci~gn si w nieskoczono, przccie wci zdychaj~ one z braku ywnoci: - Nie tak szybko jak ludzie. - Oczywicie trzeba bdzie zwikszy czujno, gdy nadejd deszcze. - To tylko was, niemiertelnych, sta na takie dugie czekanic: - Jestemy dugo yjcy, doktorze Khan. - Na moich przodkw, niech mi pan objani rnic pomidzy dugo wiecznoci a niemiertelnoci w sposb zroumiay dla krtko yjcegc Pakistaczyka. - Niemiertelno moe doprowadzi do zapomnienia o mierci i w reul~ tacie o obowizkach wobec ycia; dugowieczno nie. - Jedmy ju do Kalkuty - powiedziaa Cat. Poczua, e nie moe znie obecnoci spw, ktre rzdem obsiady szczyt poplamionej ciany frontowej, i skierowaa si ku wyjciu. Kierowca ju wczeniej wymkn si z fabryki przez zaplecze. Na dugiej drodze pokorne postacie. Kiedy ta kobieta ostatnio si kpaa pomyle rodzi dzieci w takich warunkach. Takie jest ycie tu wszdzie dlatego opucilimy nasze niepokalane wiee w chodniejszych krajach ih wygody i ugody tu w zniszczonej czci wiata nikt nie ukrywa czym ycie jest naprawd Clem ja i inni dugo yjcy jestemy niczym wicej jak przemylnymi zachodnimi urzdzeniami do powstrzymywania rozkadu cigle wierhy e pewnego dnia kady z nas bdzie musia rozpa si w proch nasza wasna Kalkuta och na lito Boga szatasko pewna. Mczyni szli .a ni. Zauwaya, e Ayub Khan pooy rk na ramieniu Yale'a i mwi do niego w bardziej przyjazny sposb. Drzwi do kabiny poduszkowca pozostawili otwarte, we wntrzu musiao wic by ju obrzydliwie gorco. . Przez drog przebiegy dwie zwisouche, wychude jak szkielety kozy, paradujc tu przed nosami dwch uchadcw. Dla tych bosych mczyzn z kijami, dwigajcych swj dobytek-w workach przytroczonych do plecw, kozy przecstawiay nie tylko poywienie, ale i nagrod, jak wadze obiecyway za kopyta. Ocknwszy si z transu zaczli wymachiwa rkami i natarli ~na zwierzta z kijami. Jedna z kz otrzymaa cios w kanciasty grzbiet i poderwaa si do kusa. Ayub Khan unis strzelb i wypali do drugiej z niemal bezporedniego dystansu, tratiajc j w odek. Tylne nogi zwierzcia zaamay si. Broczc krwi, koza staraa si zwlec z drogi, aby dalej od Ayub Khana. Uchodcy rzucili si na ni, przepychajc si nawzajem jak dwa strachy n wrble. Ayub Khan podbieg z gniewnym okrzykiem, odtrci ich na bok kolb, po czym wezwa kierowc, ktry nadbieg truchtem, wycigajc po drodze n. Przykunwszy, dga raz za razem koie nogi, dopki nie oddzieli kopyt; zwierz wy-

dawao si ju wtedy martwe. Rzd zapaci. Jak wszystkie indyjskie ustawy i ta premia faworyzowaa bogatych i silnych kosztem biednych i sabych. Jak wszystko inne, chodna sprawiedliwo stolicy topniaa w upale. Spy ponad wejciem do fabryki przestpoway z nogi na nog i kiway gowami ze zrozumieniem. Ayub Khan wyprostowa si i skinieniem rki zachci uchodcw, aby zabrali cierw kozy, oni jednak stali tpo i nie ruszali si z miejsca, prawdopodobnie obawiajc si ataku. Klasnwszy w donie, Ayub Khan pozby si tego problemu i zawrci, obchodzc dookoa kozie zwoki. - Zechce mi pani jeszcze darowa troch czasu - zwrci si do Cateriny - ebym ustrzeli t drug koz. To mj spoeczny obowizek. Siedzie w cieniu ambulansu albo pj patrzy jak wypenia swj spoeczny obowizek. Waciwie nie mamy wyboru nie myli chyba e jestemy tacy wraliwi nie trzeba nam jego grubiaskich demonstracji ei~y uwiado~ mi sobie e nawet i nas obejmuje powszechne porozumienie ze mierci. Pamitam jak razem z Clemem wrcilimy z walki bykw w Sewilli Philip ktry mia wtedy chyba nie wicej ni siedem lat zapyta Kto wygra? i paka gdy si z niego mielimy. Powinnimy by dzielnymi bykami toros bravos ktre yj czym bardziej godnym zaufania ni nadzieja. - Chodmy z nim - powiedzia Yale - eby ci tutaj mogli wzi wreszcie -swoje resztki. - Susznie, a my pouczestniczymy w koziej ertwie. - Krwawy art. - Koza kaputt. - Przegrzanie? - Tylko opnienie. Dziki. - Umiechy w oglnym zalepieniu. - Opnienie skutkiem braku celu z moliwoci spenienia. - Vice versa te, tak sdz. - Tak sdz. Typowo wschodnie. Dlatego nigdy tu nie byo rewolucji przemysowej. - Fabryka przykadem, Clem. - Tak, wanie. le zlokalizowana wzgldem zaopatrzenia, zasilania, odbiorcw i dystrybucji. Sama Kalkuta jest podobnym przykadem na niezwyk szatask skal. Pooona nad Hooghli rzek teraz niemal cakowicie zamulon pomimo rozpaczliwych wysikw. I te odwieczne podziay midzy lndiami i Pakistanem jak odcite koczyny uchodcy unicestwiajcy wszelkie prby zaprowadzenia porzdku w kocu beznadziejne zanieczysczenie wd podzie;mnych pod miastem przez kanalizacj cige wybuchy epidemii szercych si wrd mezolitycznych ludzi kryjcych si w swych jaskiniach przekazujcych sobie choroby wirusy wykorzystuj ludzi jako chodzce miasta. - Ditto Kalkuta, mniej wicej. - Pst, zaoona przez wschodnioindyjskiego kupca, rozdranisz Khana. Idc na tyy fabryki spogldali na siebie z ledwie dostrzegalnym umiechem. Ocalaa koza miaa biay tuw, poznaczony brunatnymi plamkami; eb i pysk ciemnobrzowe, niemal czarne, oczy te. Wasaa si wrd niskich basha. ktre obecnie opuszczon,e, niegdy zapewne suyy wacicielom fabryki jako baraki. Ich rozsypujce si, plecione ciany przydaway im pozoru przezroczystoci - promienie soca przeszyway je na wylot. Za barakami, w mgawicowych rejonach, gdzie ziemia spotkaa si z niebem, widnia jaki nierozpoznawalny odprysk Kalkuty. Koza wspi.a si na tylne nogi i arocznie pocigna palmowe licie, pokrywajce dach basha. Cz dachu runa, wznoszc oboki kurzu, i w tym momencie Ayub, Khan strzeli. Wierzgajc swymi cennymi kopytkami koza znikna pord barakw. Ayub Khan przeadowa strzelb.

- Zasadniczo jestem szatasko dobrym strzelcem. Win skadam gwnie na ten przeklty upa, ktry zbija mnie z tropu. A czemu by pan, panie Yale, nie mia sprbowa sam i przekona si, czy uzyska pan duo lepsze wyniki'? - poda mu bro. - Nie, dzikuj, doktorze. Wolabym raczej, abymy ju ruszali do Kalkuty. - Kalkuta to po prostu tragedia - niech czeka, niech czeka. We mnie gra myliwska krew. Najpierw musz mie troch zabawy z t straszn szatask koz. - Zabawy? Chwil temu by to spoeczny obowizek: Ayub Khan spojrza na niego. - A waciwie co pan z pask pikn on tu robicie? Czy to wszystko dla was nie jest zabaw rwnie dobrze jak spoecznym obowizkiem? Prosz siebie zapyta, czy naprawd musielicie przyjeda do naszej szataskiej Azji? Chyba ma racj czy nie musimy wci. okupywa si za przywilej ycia i ogldania innych ywotw przez powicenie mierci Clement musia czsto sam sobie t powIarz przez powicenie mierci czy nie ,wyrzeklimy si rwnie norm zwyczajnego ycia w tym dugo rozcignitym yciu czy nie jest nasz pokut zabawa w pomoc przy nadzorz ewakuacji Kalkuty naszym polowaniem na koz. W jego oczach nigdy nie dostpimy odkupienia tylko wobec samych siebie. - Zamiast zajmowa si drobnostkami u siebie, doktorze, wolelimy zmierzy si z waszymi otchannymi problemami. Powinien pan nam wybaczy. Niech pan idzie zabi t swoja koz, a potem pojedziemy do Kalkuty. -To bardzo ciekawe,e kiedy zaczyna pan mwic do rzeczy, nie jestem w stanie pana zrozumie. Szofer.idhar ao. Machnwszy rk na kieroc przedstawiciel ministrestwa zdrowia znikn za rozsypujcymi si barakami. Drog wci szli uchodcy gubic si w oparach czasu i przestrzeni.Indywidualnoc posza w zapomnienie pozostay tylko organizmy, poruszajace sie zgodnie z pewnymi prawami, wykonujce prastare ruchy.W Hooghli pynea woda, znoszc osady od rda do delty, dragi rdzewialy, kanay zatykay si na szarych awicach piaskowych mae ctkowane kraby wymachiway szczypcami.

Robak, ktry fruwa


Wdrowiec by zbyt pogrony w rozmylaniach, aby zauway, e zacz pada nieg. Szed powoli, a jego sztywny i kunsztowny strj w licznych fadach i ozdobach rozpina si na jego ciele jak namiot czarnoksinika. Droga, ktr wdrowa, schodzia w wielk dolin, stopniowo wciskajc si coraz gbiej midzy grskie ciany. Niejednokrotnie wydawao si, e z tych ogromnych zwalisk ziemskiej materii nie bdzie mona znale wyjcia, e geologiczna zagadka jest nierozwizywalna, chtoniczna aranacja nieadu nie do przeniknicia; lecz wtedy wanie dolina i drumlin tworyy midzy sob nowy kierunek, zaskoczenie, ocalenie, a droga na nowo odzyskiwaa zapa i nierozwanie zagbiaa si coraz bardiej w otazajce wzniesienia. Wdrowiec, ktrego imi dla ny brzmiao Tapmar, a dla reszty wiata Argustal, ehon t naturaln harmoni w cakowitej parestezji, duchem bowiem by bliski panujcemu tu nastrojowi. Tak silna bya to wi, e niespodziewany opad niegu zwikszy jedynie si jego odezu. Cho godzina bya poudniowa, niebo przybrao intensywnie szarobkitn barw zmierzchu. Siy sadowiy si ponownie na socu, przesaniajc jego wiato. Na skutek tego Argustal nie by w stanie spostrzec, kiedy na powarstwionym i popkanym bastionie skalnym po lewej stronie, ktrego

niewidzialny szczyt wznosi si o dobr mil ponad jego gow, pojawiy si lady sztucznego pochodzenia, co oznaczao, e wkroczy w dziedziny ludzkiego plernienia Or. Za kolejnym zakrtem drogi ujrza przed sob podrniczk, zmierzajc w jego kierunku. Bya to wielka sosna, zamara w bezruchu do czasu, gdy ciepo ponownie wrci na wiat i pobudi do krenia soki w jej drewnianych miniach na tyle, aby raz jeszcze umoliwi jej powolny ruch naprzd. Przechodzc mimo musn ;przepraszajco, lecz bez sowa, skraj jej zielonej szaty. Do byo tego spotkania, by jego wiadomo wzniosa si ponad poziom transu. Jego umys, ktry buja daleko, starajc si ogarn wspaniaoci roztaczajcego si wok ziemskiego chaosu, cofn si teraz, by znw skoncentrowa si na szczegach najbliszego otoczenia, i Argustal pozna, e dotar do Or. Tam, gdzie droga rozdzielaa si, niezdolna dokona wyboru pomidzy dwoma rwnie nie zachcajcymi wwozami, Argustal zobaczy grup istot ludzkich, stojcych posgowo w lewym odgazieniu. Podszed ku nim i stan w milczeniu czekajc, a zauwa jego obecno. Za jego plecami mokry nieg zasypywa.lady stp. Ludzie owi byli daleko zaawansowani w kierunku Nowej Formy, znacznie bardziej ni Argustal mg oczekiwa na podstawie zebranych informacji. Stao ich tu picioro: ich wielkie ramieniste wyrostki tu i tam puszczay delikatne, brzowe listowie, a jeden z nich siga wysokoci niema szeciu metrw. nieg osiada na ich konarach i wosach. Argustal ezeka dugo, lecz gdy stwierdzi, e ma si ju dobrze pod wieczr, cierpliwo go opucia. Przyoy donie do ust i zakrzykn gromko ku nim: - Heje tam, Drzewoludzie z Or, zbudcie si z waszego drzewnego snu i pomwcie ze mn. Imi moje brzmi Argustal dla wiata, a podam do mego domu w dalekim Talembilu, gdzie morze riowieje od wiosennego planktonu. Potrzebuj od was skadnika do mojej niby-ukadanki, oywcie si wic, bagam, i przemwcie. nieg usta ju wtedy, a siekcy deszez usun jego wszelki lad. Znowu zawiecio soce, lecz jego znieksztacone oko nigdy nie zagldao na dno tego wwozu. Jeden z ludzi wstrzsn gazi, rozsiewajc dookoa krople wody, i j czyni przygotowania do przemowy. By on stosunkowo may, wzrostem nie przewysza trzech metrw, a jego dawny, typowy dla naczelnych ksztat, ktrego zacz si pozbywa zapewne jakie par milianw lat temu, wci jeszeze by w nim widoczny. Wrd skw i wzw jego nagiego ciaa daway si odrni usta, ktre rozwary si i przemwiy: - Mwimy do ciebie, Argustalu dla wiata. Jeste pierwszym mapoczo. wiekiem, jaki od bardzo dawnych ezasw przywdrowa t drog, tote jeste mile widziany, chocia przerwae nam rozmylania o nowych ideach. - A czy wymylilicie co nowego? - zapyta Argustal ze zwyk sobie zuchwaoci. - W rzeczy samej; lepiej jednak niech nasz starszy powie ci o tym, jeli sam uzna to za stosowne. Argustal waciwie wcale nie by pewien, czy rzeczywicie hee usysze, o czym traktuje nowa idea. Drzewoludzie znani byli bowiem ze skonnoci do mtnego wyraania swoich myli, pomidzy tymi pi~ioma powstao ju jednak mae poruszenie, jakby lokalne wiatry zbudziy si w ich gaziach, usadowi si wic na gazie i przygotowa na oczekiwanie. Jego wasny cel by tak wany, e wszelkie przeszkody na drodze do jego spenienia zdaway si nieistotne. Zanim starszy przemwi. ogarn go gd, powszy wic tu i tam i pod pniakami zowi par wolno czmychajcych larw, ze strumyka zaczerpn nieco malekich rybek, a z rosncego w pobliu krzaka zerwa przygar orzechw.

Nim starszy przemwi, zapada noc. Osobnik ten, wysoki i wlasty, mia struny , gosowe cinite w gbi swego skatego ciaa, tote aby mwi, musia wygina swe konary tak, aeby najcisze gazki znalazy si tu przed jego ustami, a wwezas wydychane przez nie powietrze tworzyo co w rodzaju ulotnej, szepczcej mowy. W gecie tym osobliwie przypomina dziewczyn, mwic z palcem ostronie przycinitym do warg. - W istocie posiadamy now ide, o Argustalu-dla-wiata, cho moe si okaza, e wykracza ona poza t voj zdolno pojmowania lub nasz umiejtno jej wyraania. Ot stwierdzilimy, e istnieje wymiar zwany czasem, i z tego faktu wycignlimy pewien wniosek. Sprbujemy wytumaczy ci prosto pojeie czasu jako wymiaru w nastpujcy sposb. Jak wiemy, wszystkie rzeczy na Ziemi istniej tak dugo, e ich pocztki zostay zapomniane. To, co moemy pamita, zawiera si pomidzy owymi zagubionymi-we-mgle rzeczami a chwil obecn; jest to czas, jaki zamieszkujemy, i przywyklimy myle o nim jako o jedynym istniejcym czasie. Ale my, ludzie z Or, dowiedlimy, e tak nie jest. - W tych zaginionych otchaniach czasu powinny by inne czasy przesze rzek Argustal - ale one dla nas nic nie znacz, poniewa nie moemy do nich sign tak, jak do naszej wasnej przeszoci. Jak gdyby tej uwagi w ogle nie byo, srebrzysty szept cign dalej: - Podobnie jak jedna gra wydaje si maa, gdy ogldamy j ze szczytu innej gry, tak te i rzeczy w pamitanej przez nas przeszoci wydaj si mae z punktu widzenia teraniejszoci. Zamy jednak, e cofnlimy si do tego punktu w przeszoci, aby popatrze na teraniejszo - nie moglibymy jej zobaczy, cho przecie wiemy, e ona istnieje. Std wanie dochodzimy do wniosku, e jest jeszcze wiele czasu w przyszoci, aczkolwiek jest on dla rras niedostpny. Przez dug chwil dane byo nocy trwa w ciszy, a wreszcie Argustal powiedzia: - No c, to rozumowanie nie wydaje mi si wcale takie niezwyke. Przecie wiemy, e soce, jeli tylko Siy pozwol, zawieci jutro znowu, prawda?. - Ale ;,jutro" to tylko sposb wyraania ezasu - odezwa si na to may drzewoczowiek, ktry rozmawia z nim jako pierwszy - my za odkrylimy, e jutro istnieje` rwnie w sensie wymiaru. Jest realne ju, tak samo jak dzie wczorajszy. Na wite duchy! - pomyla .Argustal. - Czemu daem si wplta w t filozofi? - na gos za powiedzia: - Opowiedzcie mi o wniosku, jaki z tego wycignlicie. I znowu cisza, dopki starszy nie przycign ku sobie gazi i nie zaszepta z pltaniny patykowatych palcw: - Dowiedlimy, e jutro nie jest niespodziewane. Jest ono nieodmienne jak dzie dzisiejszy czy wczorajszy, po prostu kolejny odcinek na drodze czasu, czy jednak nie wiemy, e wszystko podlega zmianom? Ty te jeste tego wiadom, prawda? - Oczywicie. Wy sami rwnie si zmieniacie. - Jest, jak powiadasz, cho nie przypominamy sobie ju, jacy bylimy przedtem, albowiem wspomnienie o tym jst zbyt odlege w czasie. A zatem: skoro czas jest wszdzie taki sam, oznacza to, e nie ma w nim zmiany, a wic nie moe o r.wnie wywoywa zmian. A zatem: na wiecie istnieje inny nieznany czynnik, ktry wymusza zmiany. Tak to swym porwanym szeptem znw sprowadzili grzech na wiat. Zapadnicie ciemnoci wzbudzio w Argustalu potrzeb snu. Za pozwoleniem starszego drzewoluc.zi wdrapa si na jego gazie i spa tam smacznie do chwili, gdy wiato dnia powrcio na skrawek nieba widoczny ponad grami i przesczyo si do ich kryjwki. Argustal zeskoczy na ziemi, zrzuci wierzchni odzie i wykona swe zwyczajne wiczenia, po czym zwrci si ponownie do piciu istot i opowiedfia im o swojej niby-ukadance, proszc ich o pewne kamienie.

Drzewoludzie dali mu zezwolenie, chocia wtpliwe, czy zrozumieli sens jego pracy, Argustal zacz wic przeczesywa teren w poszukiwaniu potrzebnego mu kamienia, a jego wszystkie zmysy wciskay si jak wiatr w kad szpar i szczelin. Wwz w gbi zawalony by kamiennym rumowiskiem, strumie jednak przeciska si do jego niszej czci przez odstpy pomidzy blokami. Wspinajc si z trudem, Argusta) wgramoli si na szczyt skalnego rumowiska i znalaz si w zimnym i wilgotnym przesmyku, zaledwie zagbieniu pomidzy dwiema wielkimi grskimi odnogami. wiato byo tu przymione, a niebo niemal niewidoczne, silnie powarstwione skay przewieszay si bowiem wielkimi okapami nad jego gow; Argustal jednak rzadko spoglda w gr. Poda za biegiem strumienia a. do miejsca, gdzie wrzyna si on w gb litej skaiy, znikajc na zawsze sprzed ludzkich oczu. Powicajc si swemu zajciu od wielu tysicleci Argustal wywiczy si do tego stopnia, e niemal rozumia mow kamieni i teraz by bardziej ni kiedykolwick przekonany, e odnajdzie .kamie pasujcy do jego wielkiego dziea. Kamie by tutaj - lea tu nad wod, wypolerowan powierzchni do gry, kidy jednak Argustal wyduba go spomidzy otoczakw i wiru i obrci, zauway, e od spodu mia on nierwnoci - jakby czarne zby wyrastajce z gadkich dzise. Zdumiao go to, lecz gdy przykucn, aby rzecz zbada dokadniej, zacz sobie uwiadamia, e wanie troch chropowatoci byo niezbdne w planie jego niby-ukadanki. Natychmiast kolejny etap jego schematu sta si dla niego oczywisty i Argustal po raz pierwszy ujrza w wyobrani swe dzieo takim, jakie powinno by w caoci. Ta wizja wzru5zya go i pruszya. Siad tam, gdzie sta, ciskajc w szorstkich palcach gadko-chropowaty kamie, i z niewiadomych powodw zacz rozmyla o swojej onie, Pamitar. Przenikno go ciepe uczucie mioci, a cign brwi i umiechn si do siebie. Zanim podnis si i zacz odwrt z wwozu, wiedzia ju wiele o nowym kamieniu. Mia nosa do tych spraw, potra i wic cofn si do czasw, kiedy kamie by znacznie wikszy ni becnie, kiedy zajmowa dostojne miejsce na szczycie gry i kiedy zosta pochonity przez jej trzewia, kiedy zosta wyrzucony w powietrze i rozpk si przy upadku, a potem sta si czci skay; kiedy skaa ta rozpucia si, a nastpnie przeksztacia w agodny deszcz pyu wulkanicznego, sypicy si przez zatrut atmosfer, by opa na dno ciepego morza, dawno temu, w nieznanym miejscu. Z czuym poszanowaniem umieci kamie w obszernej kieszeni i wygramoli si z powrotem t sam drog, ktr przyszed. Nie poegna si z picioma z Or - stali razem milczcy, ze sczepionymi gami-ramionami, nic o mrocznym grzechu zmiany. Poda teraz spiesznie ku domowi, wdrujc wpierw przez kresy Starej Crotherii, a nastpnie przez Tami, gdzie nie byo nic prcz bota. Wedug legend Tamia bya niegdy yzn krain, gdzie ctkowane ryby roiy si w strumieniach, pyncych przez lasy, teraz .jednak boto pokonao wszystko. Z rzadka rozsiane wioski zbudowane byy z wypalonego bota, dtogi z bota wysuszonego, niebo miao botnist barw, a nieliczni ludzie o skrze koloru bota, ktrzy dla swoich zaboconych powodw zdecydowali si tu zamieszka, rzadko kiedy mieli bodaj rogi wyrastajce z ~ ramion i wygldali, jak gdyby sami mieli rozpyn si w boto. W caym tym kraju nie byo nawet jednego przyzwoitego kamienia. Argustal napotka tu drzewo, zwane Dawid-przy-rowie-ktry-wysycha, zdajce w tym samym kierunku. Przygnbiony nieodmienn brunatnci Tamii wybaga u niego podwiezienie i wdrapa si midzy jego konary. Drzewo byo stare i skate, gazie miao rwnie poskrcane, jak i korzenie i wci zgrzytliwie, sylaba po sylabie, op~owiadao o swych nielicznych marzeniach. Suchajc go w nieustannym napiciu, aby zapamita kad sylab podczas dugiego oczekiwania na nastpn, Argustal zauway, e Dawid mwi mniej

wicej w ten sam sposb co ludzie z Or, wtykajc powiewne gazki w otwr w pniu. O ile jednak drzewoludzie wydawali si zatraca umiejtno korzystania ze strun gosowych, o tyle czekodrzewo tworzyo sobie ich odpowiedniki z napitych oson swych wkien. Powstawa wic problem: kto by dla kogo inspiracj, a kto kogo kopiowa, cho byo rwnie moliwe, e obie strony - tak bardzo zaabsorbowane wycznie sob - stay si odbiciem tego samego wynaturzenia cakiem niezalenie. - Ruch jest najwyszym piknem - rzek Dawid-przy-rowie-ktry-wysycha, a soce przewdrowao wiele stopni po botnistym nieboskonie, zanim to wypowiedzia. - Ruch jest we mnie. Nie ma ruchu w ziemi. W ziemi nie ma ruchu. Wszystko, co zawiera ziemia, jst bez ruchu. Ziemia spoczywa w spokoju, a spoczywa w ziemi, to nie by. Pikna nie ma w ziemi. Poza ziemi jest powietrze. Powiet~ze i ziemia tworz wszystko, co jest, i ja te byiem z ziemi i z powietrza. Byem z ziemi i powietrza, ale bd z samego powietrza. Jeeli jest ziemia, jest rwnie inna ziemia. Licie ulatuj w powietrze i moja tsknota wraz z nimi, ale one s tylko czci mnie, poniewa jestem z drzewa. O, Argustalu, c ty wiesz o cierpieniach drzewa! W istocie, Argustal nie wiedzia nic, na dugo bowiem przed kocem tej skatej przemowy, gdy wzeszed ksiyc i zapada cicha, botnista noc, zasn skulony wrd pokrzywionych gazi Dawida z kamieniem ukrytym gboko w kieszeni. Dwakro jeszcze zasypia, dwakro obserwowa ich mozoln wdrwk po nie przedeptanych szlakach, dwukrotnie nawizywa rozmow z melancholijnym drzewem, a kiedy obudzi si ponownie, cae niebo byo pokryte puszystymi obokami, pomidzy ktrymi przewitywa bkit, w oddali za widniay niskie wzgrza. Zeskoczy na ziemi - dookoa rosa trawa, a drog zacielay kamyki. Argusta) a zaskowycza z rozkoszy i puci si na przeaj przez bonia, wykrzykujc podzikowania. - ...wzrastanie... - powiedzia Dawid-przy-rowie-ktry-wysycha. Murawa skoczya si, ustpujc miejsca piaskowi, porosemu tu i wdzie ostr traw, kaleczc skraj jego szaty. Mimo to Argustal brn przed siebie przepeniaa go rado, by to bowiem jego wasny kraj, a kierunek wskazyway mu cienie przypadkowych kopcw, kadce si na piasku. Pewnego razu przemkna nad nim jedna z Si i przez krtk chwil grozy wiat pogrony by w nocy; zahucza grzmot i lichy deszczyk spad setk kropel; w moment pniej bya jednak ju na kresach soriecznego wadztwa i zapada si gdzie, diabli wiedz gdzie. Niewiele zwierzt, a jeszcze miej ptakw dotrwao tych czasw. Szczeglnie mao byo ich w tych swojskich pustkowiach Zewntrznego Talembilu, ajednak Argustal natkn si na siedzcego na kurhanie ptaka, ktry spoglda spod swego czubka okiem przymglonym przez milion lat strachu. Na widok Arpustala ptak, wiedziony starym odruchem, zatrzepota skrzydem, Argustal wszake zbytnio szanowa gd, ciskajcy mu wntrznoci, aby prbowa go zaspoki cignami i pirami i wydawao si, e ptak rozumia to dobrze. Zblia si ju ku domowi. Pami Pamitar rysowaa przed nim jej obraz tak ostro, e mg i za nim jak za zapachem. Po drodze min jednego ze swoich ziomkw, starego mapiszona w czerwonej masce zwisajcej niemal do samej ziemi; zaledwie skinli sobie gowami na znak, e si poznali. Wkrtce na pustym horyzoncie dostrzeg bloki zapowiadajce Gornilo, pierwsze miasto Talembilu. Owrzodziae soce wdrowao poprzez hiebo, a Argustal ze stoickim spokojem pokonywa kolejne wydmy, a wreszcie wkroczy w cie biaych blokw Gornilo. Nikt ju dzi nie pamita - utrat pamici wielu uwaao za przywilej jakie czynniki zdeterminoway pewne rysy architekturj Gornilo. Byo to miasto mapoludzi i jego pierwsi mieszkacy, zapewne w celu wzniesienia

pomnika rzeczom jeszcze bardziej odlegym i strasznym, uczynili niewolnikw z siebie i innych nie istniejcych ju stworze, budujc owe wielkie szeciany, ktre obecnie wykazyway ju oznaki zniszczenia, jak gdyby zmczone wreszcie codziennym obracaniem cienia wok podstawy. Mieszkajcy tu rnapoludzie byli tymi samymi mapoludmi, ktrzy mieszkali tu zawsze; jak zwykle, wysiadywali oni niezmordowanie pod potnymi pomnikowymi blokami, pokrzykujc teraz do mijajcego ich Argustala od niechcenia, tak jak si puszcza kaezki po powierzchni jeziora, aden z nich jednak ju nie pamita, czy i jak przecign te bloki przez pustyni. Niewykluczone, e ta zdolno zapominania bya niezbdnym warunkiem zyskania trwaoci granitowego tworzywa blokw. Za blokami leao miasto. Niektre z drzew byy tu tylko gomi, skonnymi do stania si tym, kim by Dawid-przy-rowie-ktry-wysycha, wikszo z nich jednak rosa na star mod, zadowolona z ziemi i obojtna na ruch. Ich powlone i pokrzyowane we wszystkie strony konary i gazie tworzyy wraz z garbatymi pniami zmylne i wiecznie zmienne siedziby nadrzewnych mieszkacw Gornilo. Argustal dotar wreszci do swego domu, ktry znajdowa si po drugiej stronie miasta. Dom jego nazywa si Cormok. Argustal obrnaca go wpierw, poklepa i poliza, a dopiero potem wbieg lekko po pniu do mieszkania. Pamitar nie byo w domu, by jednak w tak pogodnym nastroju, e nie zaskoczyo go to, a nawet nie poczu si specjalnie rozczarowany. Obszed powoli pokj dookoa, czepiajc si od czasu do czasu sufitu, by mie lepszy widok, lic i wszc po drodze i tropic powidoki obecnoci swej ony. Na koniec wybuchn miechem i pad porodku podogi. - Uspokj si, stary - powiedzia. Nie ruszajc si z miejsca pogrzeba w kieszeniach i wydoby z nich pi kamieni, zdobytych w trakcie wdrwek, po czym umieci je na uboczu od reszty swego dobytku. Rozebra si, wci siedzc i cieszc si wasn nieporadnoci, po czym wlizgn si do kpieli piaskowej. Gdy ju tam lea, zerwa. si potny zawodzcy wicher i w jednej chwili pokj pogry si w mtnej szaroci. Na zewntrz wzniosa si modlitwa, modlitwa kierowana przez ludzi ku obojtnym Siom, aby nie niszczyy soca. Jego dolna warga uoya si w grymasie zarazem zadowolenia i pogardy; nie pamita ju modlitw Talembilu. To byo miasto religijne. Gromadzio si tu wielu Niesklasyfikowanych z jaowych pustaci - ludzi lub zwierzt, ktrych wyobrania odwioda od tego, czym byli niegdy, i prze-, ksztacia w rokokowe formy, znacznie dokadniej okrelajce ich wrodzone przymioty, tak e przypominali istoty zapomniane lub wymare albo te takie, jakich wiat igdy dotd nie widzia, wszyscy za deklarowali, e nie maj nic wsplnego z reszt wiata oprczjednego pragnienia, aby powstrzyma ropiejce rdo wiata sonecznego od dalszego rozkadu. Zanurzony w rozkosznych ziarenkach kpieli, z ktrej wyaniaa si tylko jego gowa, rka i kolano, Argustal otwar sw percepcj szeroko na wszystko, co mogo nadej, ostatecznie jednak przyszo rriu do gowy tylko to, o czym myla zawsze - wbrew temu bowiem, co twierdili drzewoludzie z Or, arsenay mzgowia dawno temu zostay ju oprnione ze wszelkiej nowej amunicji - a mianowicie, e wanie w takiej kpieli, podczas takiego nieobliczalnego wiatru gwne formy ycia na ziemi, czyli ludie i drzewa, prawdopodobnie po raz pierwszy odczuy pd ku zmianom. Ale co,do samej zmiany... czy to moliwe, aby istniaa ta znacznie starsza, hulajca po caym wiecie rzecz, o ktrej wszyscy zapomnieli? Nie wiedzie z jakiego powodu pytanie to wzbudzio w nim ze samopoczucie. Niejasno przeczuwa, e istnieje inna strona ycia oprcz zadowolenia i szczcia. Kada istota odczuwa zadowolenie i szczcie, czy jednak wartoci te tworz cao, czy te, by moe, s one tylko jedn stron medalu? Argustal warkn. Do raz zacz takie bekotliwe rozmylania i mona

skoczy jako czowiek z rogami na ramionach. Strzepnwszy piasek wydosta si z kpieli. Poruszajc si o wiele wawiej, ni to czyni od niepamitnych czasw, zsun si z domu na ziemi, nie zawracajc sobie gowy ubraniem. Wiedzia, gdzie moe znale Pamitar. Powinna by poza miastem, strzegc niby-ukadanki przed obszarpanymi, gniewnymi ndzarzami Talembilu. * Wia zimny wiatr, nioscy od czasu do czasu patki mokrego niegu, ktre sprawiay, e Argustal zacz mruga i zastanawia si, czy jest sens i dalej. Maszerujc poprzez zielone i szeleszczce centrum Gornilo i kluczc pomidzy wyjcami, ktrzy klczeli bezadnie dookoa i zanosili prostackie modlitwy, Argustal. podnis wzrok ku socu. Jego tarcza, widoczna tylko fragmentarycznie spoza drzew i chmur, caa w plamach i krostach, chwilami bywaa przesonita cakowicie, po czym rozbyskiwaa na nowo. Soce iskrzyo jak gorejce lepe oko, a wiatr, ktry wia jak gdyby wprost od niego, parzy skr i mrozi krew. Argustal dotar w kocu do swego wasnego skrawka ziemi, lecego z dala od zielonego miasta wrd ruchliwej pustyni; tu te napotka swoj on, Pamitar, ktra dla reszty wiata zwaa si Miram. Siedziaa w kucki, obrcona tyem do wiatru, a niesione wichrem ostre ziarna piasku ciy jej kosmate kostki. O par krokw dalej jeden z ndzarzy panoszy si wrd kamieni Argustala. Pamitar podniosa si powoli i zsuna szal z gowy. - Taprhar! - zawoaa. Otoczy j ramionami, kryjc twarz na jej barku. wiergotali i pogdakiwali do siebie, tak tym pochonici, e nie zauwayli, kiedy wiatr ucich i pustynia zastyga w spokoju, a wiato soneczne odzyskao swj blask. Zwolnia ucisk, gdy wyczua w nim napicie. Na skryty znak odskoczy od niej, przelatujc niemal nad jej ramieniem, i 'rzuci si z furi naprzd, zwalajc na piach przyczajonego ndzarza. Stwr rozpaszczy si, dwuboczny i bezksztatny: z ramion wyrastay mu dodatkowe rce, gow mia wilcz, tylne nogi krzywe jak u goryla; odziany w setki gaganw, mimo to nie by odpychajcy. Odturta si ze miechem i zakrzycza wysokim, gdaczcym gosem: - Trzech mczyzn leao pod krzakiem bzu i aden nie usysza, jak pierwszy powiedzia: "Zanim nadejdzie plon, uderzy grom", a drugi pi noc z przygupami, powiedz mi, chopie, jak si nazywa trzeci? - Wynocha std, ty optany dziadu! Odbiegajc, dziadyga wykrzycza przez miech sw odpowied plczc sowa, gdy w ucieczce gramoli si na olep przez wydmy: -Ale to Tapmar, bo to on mwi donikd! Argustal i Pamitar obrcili si znw ku sabie. Pomimo osfrego soca badawczo wpatrywali si n.wzajem w swe twarze, oboje bowiem zapomnieli, kiedy ostatni raz byli razem, tak dugi by t czas i tak saba ich pami. Wspomnienia jednak pozostay i powrciy, gdy`je odszuka. Pasko jej nosa, agodna linia nozdrzy, krgo jej oczu i ich brunatno, zarys jej warg - wszystko to, poniewa ukochane, pozostao w pamici przyjmujc tym samym walor wyszy od pikna. Mwili do siebie cicho, cay czas patrzc, i z wolna zaczo w nim narasta co jakby odprysk tego, co przeczuwa po ciemnej stronie tarczy, gdy fizjonomia jego ukochanej nie bya ju taka, jak niegdy. Wok jej oczu, a szczeglnie pod nimi, zalegy cienie, a cienkie bruzdy spyway z kcikw jej ust; i czyby zarys jej sylwetki rwniei by bardziej przygity ku doowi nili uprzednio?

Gdy wewntrzny niepokj sta si ju zbyt wielki, poczu si zmuszony opowiedzie Pamitar o tych sprawach, brak mu jednak byo stosownych sw, aby je wyrazi, a ona wydawaa si go nie rozumie, dopki wreszcie nie poja, sama o tym nie wiedzc, gdy zacza przejawia podniecenie, Argustal wic wkrtce da spokj pytaniom i zaj si niby-ukadank, by ukry swe zakopotanie. Ukadanka zajmowaa dobr mil piaszczystego terenu, wznoszc si nad nim na par stp. Cho z kadej ze swoich dugich wypraw Argustal przynosi nie wicej ni pi kamieni, byo ich tu zgromadzonych wieleset tysicy, a moe i milionw, wszystkie za starannie rozmieszczone tak, e w ich porzdku nie mogaby si zorientowa adna ywa istta, nawet sam Argustal, obojtne, z jakiego by miejsca patrzya: Wiele z tych kamieni wisiao w powietrzu na rnych wysokociach, wsparte na kokach i erdziach, wikszo jednak leaa na ziemi, gdzie Pamitar strzega ich cay czas przed wtargniciem kurzu i dzikich ludzi; spord tych lecych kamieni cz znajdowaa si w odosobnieniu, pozostae za tworzyy gste skupiska a wszys~ko zgodnie z planem, ktry by jasny tylko dla Argustala, cho i on obawia si, e odtworzenie go z pamici moe potrwa do nastpnego zachodu soca. Wbrew tym obawom jednak plan jui zaczyna rysowa si w jego umyle; Argustal przypomnia sobie ze zdumieniem krt i zawi jak fuga tras swej wdrwki do wwozu drzewoludzi z Or i poj, e wci tkwi w nim zdolno umieszczenia w oglnym schemacie nowych kamieni, ktre przynis ze sob, odpowiednio do owej naturalnej harmonii - zdolno ukoczenia niby-ukadanki. A czyby bruzdy na twarzy jego ony te miay swoje miejsce w owym ukadzie? Czyby miao jaki sens to, co krzycza ten ndzny dziadyga, e on, Argustat, mwi donikd? I... i... to straszne "i" - miaaby nico mu odpowiedzie? Zgity wp chwyci on za rami i pobieg wraz z ni do domu, wysoko na bezlistnym drzewie. - Mj Tapmarze - odezwaa si do niego, gdy wieczorem spoywali danie z owocw - dobrze, e powrci do Gornilo, gdy miasto poroso snami, jak wyschnite oysko'rzeki turzyc, i to napawa mnie lkiem. Strwoyo go to w gbi serca, albowiem styl jej wypowiedzi zdawa mu si harmonizowa z nowo zaobserwowanymi bruzdami na jej twarzy, kiedy wic zada jej pytanie, c to s za sny, gos jego zabrzmia agodniej, niby sobie tego yczy. - S to sny - odpara, patrzc na niego dziwnie - gste jak futro, tak gste, e dawi mnie w gardle, gdy chc ci o nich opowiedzie. Zeszej nocy nio mi si, e wdrowaam przez krain, ktra wygldaa, jakby bya pokryta wszdzie dookoa futrem, a po odlegy horyzont, futrem, ktre rozgaziao si i puszczao pdy, futrem w ponurych odcieniach czerwonawego brzu, buroci i czerni, ale i poyskliwego, prawie czarnego granatu. Prbowaam przeksztaci to dziwne tworzywo w bardziej znajome ksztaty krzakw i starych, pokrzywionych drzew, ono jednak pozostao takim, jakie byo, a ja staam si... we nie... skd wiedziaam, e staam si dzieckiem... Patrzc gdzie w bok ponad stoczon rolinnoci miasta Argustal powiedzia: - By moe te sny rodz si nie w Gorniio, ale w tobie samej, Pamitar. Co to jest dziecko? - O ile wiem, nie ma czego takiego w rzeczywistoci, ale to dziecko, ktrym byam we nie, byo kim maym i wieym, a w dziaaniu zarazem zwinnym i nieporadnym. To bya istota odrbna ode mnie, poruszaa si i mylaa zupenie inaczej ni ja, a jednak bya mi cakowicie bliska. Byam ni; Tapmarze, byam tym dzieckiem, a kiedy si obudziam, nabraam przekonania, e kiedy naprawd byam czym takim jak dziecko. Zabbni palcami po kolanach, potrzsn gow i zamruga w nagym

gniewie. - To twoja paskudna tajemnica, Pamitar. Wiedziaem, e co ukrywasz, od chwili kiedy ci ujrzaem. Wyczytaem to z twojej twarzy, bo zmienia si w zy sposb. Wiesz przecie, e przez wsystkie miliony lat swego ycia nie bya nigdy nikim innym, jak tylko Pamitar, a zatem dziecko musi by zym duchem, ktry ci opta. Moe teraz zamienisz si w dziecko. Wrzasna i cisna w niego zielonym owocem, ktry wanie gryza, ale on zrcznie go schwyta, zanim zosta trafiony. Przed udaniem si na spoczynek zawarli tymczasowy pokj. Tej nocy Argustalowi nio si; e on rwnie jest may, delikatny i z trudem posuguje si mow; jego zamiary byy proste i pewne jak lot strzay i nie zna waha na swej drodze. Obudzi si, drcy i zlany potem, wiedzia bowiem, e jak we nie, tak i w rzeczywistoci by niegdy dzieckiem, i dryo go to bardziej ni choroba. A kiedy jego udrczony wzrok skierowa si na zewntrz; ujrza, e noc bya jak mienicy si jedwab, gdy ciemnoniebiesk kopu niebios poctkoway plamy wiata i cienia, co oznaczao, e Siy igraj ze socem w trakcie jego wdrwki poprzez Ziemi; i Argustal pomyla o wasnych podrach po szerokiej Ziemi i o wizycie w Or, kiedy to drzewoludzie szeptali o nieznanym czynniku, ktry wymusza zmiany. - Przygotowali mnie do tego snu - wymamrota. Teraz wiedzia ju, zmiana krya si u samych jego korzeni; kiedy by t wt, ma obc istot zwan dzieckiem, podobnie jak jego ona; a by moe rwnie i inni. Myla znw o tej maej zjawie z chudymi nkami i wiergotliwym gosikiem, a wstrt do niej zmrozi mu serce; ~acz wydawa przecige jki, ktrych ukojenie gorliwej w pocieszaniu Pamitar zabrao wiksz cz nocy. Wychodzc zostawi j smutn i blad. Wzi ze sob kamienie, ktre uzbiera w podry i ten dziwnego ksztatu z wwozu w Or, i pozostae, ktre zdoby wezeniej. Tulc je mocno do siebie, Argustal skirowa si przez miasto ku swej przestrzennej konstrukcji. To, co od tak dawna byo gwnym przedmiotem jego troski, dzi wreszcie miao osign ksztat ostateczny; poniewa jednak nie potrafi nawet powiedzie, dlaczego to zadanie tak go zaprzta, jego serce bio wolno i obojtnie. Co wdaro si. w jego dusz i zniweczyo rado. Pord alei niby-ukadanki spoczywa stary ndzarz; wsparszy kudat gow na bryle szarego wapienia, Argustal by jednak w zbyt podym nastroju, aby go przepdzi: - Kiedy twj ukad kamieni uoy sowa, sowa z kamieni zabrzmi zawoa stwr. - Porachuj ci koci, dziadygo! - warkn Argustal, w duszy jednak zaduma si nad tym, co ten nikczemnik powiedzia, a i nad tym, co rzek poprzedniego dnia o tym mwieniu donikd; Argustal bowiem nikomu, nawet Pamitar, nie opowiada o przeznaczeniu swej konstrukcji. Bo te i w istocie jemu samemu stao si ono jasne dopiero dwie podre temu a moe trzy albo cztery? Schemat rozpocz si po prostu jako schemat (czy nie tak?), a dopiero znacznie pniej obsesja przerodzia si w cel. Trzeba byo czasu, aby prawidowo umieci nowe kamienie. Gdziekolwiek Argustal ruszy si w obrbie swego wielkiego ukadu, tam dziad wlk si za nim, to na dwch, to znw na ezterech nogach. Inne typki z miasta cigny rwnie, aby si pogapi, aden z nich jednak nie odway si przekroczy granic struktury, pozostawali wic odlegli, jak dba porastajce krawdzie wiadomoci Argustala. Jedne z kamieni musiay si styka, inne za powinny wanie lee oddzielnie. Szed, schyla si i rusza znowu, podporzdkowujc si wielkiemu schematowi, ktry, jak to ju wiedzia, kry w sobie uniwersalne prawo. Praca wprawia go w estetyczny trans podobny temu, jakiego dowiadczy przemierzajc labiryntow drog do Or, lecz o jeszcze wikszym riateniu.

Czar prys dopiero wtedy, gdy stary ndzarz, stojc o par krokw od niego, odezwa si gosem rwnym i niepodobnym do swego zwykego monotonnego zapiewu. - Pamitain ci, jak kade tu najpierwszy z tych kamieni, gdy bye dieckiem. Argustal wyprostowa si. Poczu zimny dreszcz, cho zgorzkniae soce wiecio jasno. Gos uwiz mu w gardle, a gdy stara si przemc, wzrok jego napatka oczy ebraka, ropiejce pod czarnym czoem. - A ty wiesz, e kiedy byem tak zjaw, dzieckiem? - zapyta. - Wszyscy jestemy zjawami; wszyscy bylimy dzieckami. Poniewa w naszych ciaach pyn soki, kiedy bylimy modzi. - Dziadu... ty mwisz o jakim innym wiecie, nie naszym. - wita prawda, wita prawda; tylko e tamten wiat by kiedy naszym wiatem. - Och nie, tylko nie to. - Pog'adaj o tym ze swoj machin. Jej jzyk jest z kamienia i nie moe kama, jak mj. jrgustal podnis kamie i cisn go. - Tyle zrobi! Precz ode mnie, i to ju! Kamie trafi starucha w ebra, a ten jkn bolenie i zatoczy si do tyu, potkn si, poderwa si znowu i rzuci si do ucieczki. Koczyny zawiroway wok niego, odbierajc mu wszelkie podobiestwo do rodzaju ludzkiego. Przepchn si przez szereg gapiw i przepad. Argustal przykucn na chwil tam, gdzie sta; starajc si na olep poapa w sprawach; ktre wymykay mu si, gdy tylko przybieray wyraniejsze ksztaty, a zyskiway na wadze, gdy odsuwa je od siebie. Burza, jaka si przez niego przewalia, pozostawia lady zniszcze, podobne skazom na tarczy soca. Nawet gdy uzna, e nie pozostao mu nic innego, jak dokoczy niby-ukadanki, wci by wstrznity tym, czego si dowiedzia. Cho nie rozumia dlaczgo, pojmowa, e ta nowa wiedza doprowadzi do zniszcenia starego wiata. Wszystko znaidowao si teraz na swoim miejscu, poza dziwnie uksztatowanym kamieniem z Or, ktry Argustal dwiga pewnie na ramieniu, wtulony pomidzy ucho i do. Po raz pierwszy zda sobie spraw, jak wielkiego dokona dziea, bya to jednak czysto zawodowa retleksja bez odrobiny sentymentu. Argustal by teraz nie wicej jdk paciorkiem, toczcym si przez ogromny labirynt wok niego. Kady z kamieni zawiera w sobie swj zapis czasowy oraz wsprzdne przestrzenne. Kady z osobna reprezentowa inne siy, odmienne epoki, rozmaite temperatury, skadniki chemiczne, czynniki ksztaitujce i parametry tizyczne, wszystkie razem za tworzyy anagram Ziemi, wyraajcy jej zoono i jedno zarazem. Ostatni kamie nie by niczym wicej, jak punktem ogniskujcym dynamik caej struktury; gdy Argustal powoli kroczy poprzez wibrujce aleje, natenie wzroso do szczytu. Argustal uchwyci to suchem i zatrzyma si, po czym poczapa par krokw to w t, to w tamt stron. W ten sposb przekona si, e istnia nie jeden, ale miliardy punktw ogniskowych, zalenych od pooenia i ukierunkowania kamienia kluczowego. Bardzo cicho wyszepta: - Oby me obawy day si potwierdzi... - i wtem wszdzie wok zbudzi si cichy gos z kamienia, zajkliwy wpierw, nim nabra wyrazistoci, jak gdyby z dawna zna sowa, lecz nigdy nie mia okazji ich wyprbowa. - Ty... - cisza, a potem potop sw. - Ty ty jest, o ty jest robak, ty jest chora, ro niewidzialny ro. Pord burzy wycia ty jest pord burzy. Robak ty jest wkrad si, o ro, ty jest chora i wkrad si fruwa w nocy tej siedlisko tej twej pomiennej ycie stoczy. O - o ro, ty jest chora! Niewidzialny robak, ktry fruwa

noc pofird burzy wycia, wkrad si - wkrad si w siedlisko twej pomiennej rozkoszy... i jego mroczna mroczna mio, jego mroczna mroczna mio twoje ycie stoczy. Argustal ju ucieka std w popochu. W ramionach Pamitar nie mg ju teraz znale pociechy. Cho tuli si do niej, zamknity w klatce z gazi, dry go robak, ktry fruwa. Odsun si wreszcie od niej i powiedzia: - Czy kto kiedykolwiek sysza tak straszny go? Nie mog rozmawia z wszechwiatem. - Nie wiesz, czy to by wszechwiat - staraa si go rozdrani. - Czemu Hszechwiat miaby przemawia do maego Tapmarka'? - Ten dziad powiedzia. e mwi donikd, a nigdzie to wszechwiat tam gdzie soce chowa si w nocy, gdzie kryj si nasze wspomnienia, gdzie nasze myli wyparowuj. nie mog z tym rozmawia. Musz znale tego dziadyg i z nim pogada. - Ju nie rozmawiaj , nie zadawaj wicej pyta . Wszystko , czego si dowiesz , przynosi nieszczcie. Suchaj, wkrtce nie bdziesz mia szacunkudla mnie , twojej biednej ony. Nie bdziesz chcia na mnie patrze . -Chobym mia patrze w nico przez wszystkie przysze wieki i tak musz si dowiedzie , co nas drczy. W centrum Gornilo , gdzie yo wielu Niesklasyfikowanych , bezlistny zagajnik dwiga si z kryjwki jak skamieniay worek , a jego dziwne konary tworzyy groty i kryjwki, an ktrych i w ktrych mogli przycupn , bezdomni poza tym, starzy pielgrzymi.Tu wanie z nadejciem nocy Argustal odszuka ndzarza. Starzec lea w bolesnym napiciu obok pknitego garnka, ciasno otulajc ciao w tkane odzienie.Obrci si w swej komrce, prbujc ucieczki, lecz Argustal chwyci go za gardo i przytrzyma mocno. - Chc twojej wiedzy, dziadu. - Id po ni do pobonych - wiedz wicej ni ja. To wstrzymao Argustala na chwil, ale swj chwyt rozluni jedynie odrobin. - Poniewa zapaem ciebie, ty musisz mi powiedzie.Wiem, e wiedza to mka , ale mk jest te niewiedza, jeli tylko j sobie uwiadomimy.Powiedz mi wicej o dzieckach i o tym, co one robiy. Dziadyga zwija si w ucisku Argustala jak w gorczce, wreszcie jednak zacz mwi. - To co wiem, to mao, tak mao jak dbo trawy na caym polu i jak jak dba trawy s te odlege minione czasy.A przez te wszytskie czasy ta sama gromada istot co teraz na Ziemi.Wtedy, jak i teraz, adnej nowej istoty, ale kiedy ... jeszcze przed tymi minionymi czasy... ale ty nie moesz poj ... - Rozumiem cakiem dobrze. - Ty uczony ! Przed owymi minionymi czasy by inny czas, a wtedy... wtedy byy dziecka i inne rzeczy, ktrych ju nie ma, wiele zwierzt i ptakw, i mniejszych istot z delikatnymi skrzydekami, ktre nie mogy ich unosi zbyt dugo... - I co si stao? Czemu zasza zmiana, Dziadygo ? - Ludzie... uczeni... dorozumieli si sokw cielesnych i zamienili kad osob i zwierz, i drzewo w wiecznoywe.Trwamy od tego czasu ju dugo, dugo - tak dugo, e zapomnielimy, co wtedy zrobiono. - A dlaczego teraz nie ma dziecek? - spyta go Argustal. - Dziecka to po prostu mali doroli. my jestemy dorosymi, ktrzy powstali z dziecka.Ale w tych wspaniaych czasach, zanim uczeni pojawili sie na Ziemi, doroli robili dziecka. Zwierzta i drzewa tak samo.Z wiecznym yciem to si jednak nie godzi - w tych dzieckorobnych czciach ciaa jest teraz mniej ycia ni w kamieniu. - Ani sowa o kamieniach! Zatem yjemy na zawsze... Ty stary tumoku, czy pamietasz - och, czy pamitasz mnie jako dziecko ? Stary tumok wszake wprawi si w jaki trans: omotal piciami o ziemi i toczy lin z ust. - Na siedem odcieni bzu, siebie samego gorzej pamitam jako dziecko, migajacego jak strzaa, i to powietrze, wszdzie wiee, pachnce powietrze.Jestem wic szalony, bo pamitam. Zacz krzycze i paka, a wyrzutki dookoa podjy jego lament - Pamitamy, pamitamy - czy tak byo w istocie, czy te nie. Ich straszliwe wycie podziaao na jak cios wczni w bok..W jego pamici pozostay pniej obrazy panicznej uciczki przez miasto, jaki mur, pie, rw, droga, wszytsko to jednak rwnie bezcielesne jak owe wspomnienia..Kiedy na koniec pad dyszc na ziemi, nie by wiadomy, gdzie ley, i wszytsko bylo dla niego niczym do chwili, gdy pobony skowyt zamar w ciszy. Dopiero wtedy ujrzal, e ley pord swej wielkiej konstrukcji, z policzkiem wspartym na kamieniu z Or tam , gdzie go opuci.A keidy zacz wraca do przytomnoci, wielka konstrukcja odpowiedziaa mu, cho nie wyrzek ani sowa. Znajdowa si w nowym punkcie ogniskowym.Gos , ktry rozebrzmia, by nowy, rownie spokojny jak

poprzedni zajkliwy.Wion nad nim jak chodny wiatr. - Nie masz niemiertelnika po tej stronie grobu , o Argustalu, nie ma takiego imienia, choby i z nie wiem jak gebokim uczuciem namietnej mioci powtarzanego, ktore by w kocu nie zamilklo.Eksperyment X da wieczne ycie wszystkim istotom na Ziemi , nawet wieczno jednak potrzebuje odprenia i miewa przerwy.Stare ycie miao swe dziecistwo i koniec, nowemu brak bylo tej logiki.Odnalazo j po wielutysicleciach, biorc wskazwki od poszceglnych umysw.Czym czlowiek byl, tym bdzie ; czym bylo drzewo, tym si stanie. Argustal unis udrczon gow ze swego kamiennego wezgowia, a gos ponownie zmieni ton i styl, jak gdyby w odpowiedzi na jego znikomy ruch. - Teraniejszo jest jak nuta w muzyce, ktora nie moe trwa juz duej.Natkne si, o Argustalu, na te wanie, a nie inne pytania, albowiem akord, schodzc w nisz tonacj, zbudzi cie z dugiego snu o plomiennej rozkoszy, jakim by niemiertelno .To, co ty napotka, odnajd i inni i ani ty, ani nikt z was nie bdzie ju duej niewraliwy na zmiany.Nawet niemiertelnoc musi mie swoj kres. Wsta tedy i cisn kamie z Or. Kamie polecia, upad, potoczy si... i zanim si zatrzyma, zbudzi wielki chr gosw wszechwiata . Caa Ziemie powstaa i wiatr powia z zachodu.Gdy znw odzyska zdolnoc ruchu, ujrza pobone tumy z miasta w marszu i gniedce si na socu wielkie Siy na ich nocnym przelocie, i wirujce gwiazdy, a kady majestatyczny obiekt tak czujny, jak nigdy dotd. Argustal jednak powlk si z powrotem do Pamitar, czapic powoli na swych paskich , mapich stopach.Nigdy ju wicej nie mia okaza zniecierpliwienia w jej ramionach, gdzie czas zawsze bdzie upywa zbyt szybko. Wiedzia juz teraz, co to za robak, ktry fruwa i ktory zagniedzi sie w jej i jego sercu, w kadej ywej istocie - w drzewoludziach z Or, w potnych bezosobowych Siach, ktre zupiy soce, a nawet w witych trzewiach wszechwiata, ktrym chwilowo uyczy glosu. Wiedzia ju, e powrcia Jej Wysoko, ktra yciu nadawaa sens, Jej Wysoko , ktra odesza ze wiata na tak dugie, a przecie tak krtkie wytchnienie. Jej Wysoko MIER.

Dzie wyjazdu na Cyther.


Opustoszae wzgrza nad jeziorem tworzyy idylliczn sceneri dla rozmw i witowania.Moglimy std widzie miasto, ale nie paac; wida byo rwnie rzek poza miastem, a na wygrzanym zboczu, na ktrym zasiedlimy, rosy kwiaty.Byy tu potrzaskane sosny, nieprawdopodobne wwozy i wo akacji dokadnie taka, jakiej naleao oczekiwa w samym rodku czerwca.Zapomniaem wzi gitar, a mj tgi przyjaciel Portinari upar si, aby zaoy sw byskotliw kurtk-do-rozmw. Rozprawia wic na byskotliwe, wspaniae tematy , a ja mu dokuczaem. - Ze wzgldu na swe mzgowe dziedzictwo ludzko zyje pomidzy wiatem zwierzcym a intelektualnym. Ja na przykad jestem matematykiem i uczonym , ale zarazem psem i mapa. -Czy yjesz w tych konkurencyjnych wiatach na zmian czy te w obu jednoczenie ? Unis rk , spogldajc w d zbocza , gdzie modziecy walczyli na ote kije. - Nie mwi o wiatach konkurencyjnych. One s komplementarne jeden wzgldem drugiego - matematyk , uczony , pies i mapa -wszystko w jednym pojemnym mzgu. -Zaskakujesz mnie - mwic to, staraem si wyglda na nie zaskoczonego. - Dla matematyka psie figlepowinny by raczej nuce , a czyby i mapa nie buntowaa si przeciwko uczonemu? - Walcz o pierwszestwo w ku - ironicznie zauway Clayton , o ktrym sdzilimy dotd, e pozostawi konwersacj nam samym , poniewa przykucn u naszych stp przy jednym z rozbitych nagrobkw , demonstrujc nam przy tych badaniach fantastyczne wzory na okrywajcym jego plecy atasie. - Walcz o nie w nauce - zaproponowa Portinari ; nie tyle poprawka , co kodacyl .

-Uzgadniaj je w sztuce - powiedziaem:nie tyle kodacyl , co koda. - A co powiecie na to skamieniae dzieo sztuki? - zapyta Clayton. Podnis si , umiechajc si do nas spod swej bazeskiej maski , i wrczy nam okruch nagrobka , ktry bada. Widniaa na nim z grubsza wyciosana w kamieniu posta ludzka o konturach zatartych przez porosty , ktrych jeden strzp obdarzy j z mykotyczn ironikpka tawych wosw onowych.Posta w jednej rce dzierya parasol ; druga rka , wycignita doni do gry , bya groteskowo powikszona. -Czy on baga ? - zapytaem. - Albo zaprasza? - spyta Portinari. -Jeli tak , to co zaprasza? - mier ? - Sprawdza czy pada , i std parasol _ powiedzia Clayton. Rozemielimy si.

Pord niskich wzgrz rozbrzmieway krzyki. Nic tu nie przycigao ycia , gdy trwajca od wielu stuleci susza dawno temu zniszczya wszelk ziele . Cisza bya cisz drtwoty , ktrej nawet krzyki nie byy w stanie przerwa .Poprzez wzgrza , kierujc si ku odlegej linii horyzontu , bieg podwjny szlak torw kolejowych. Po torach tych mkna z krzykiem ogromna lokomotywa parowa , a za ni pojawiy si cigajce j drapieniki . Drapiecw byo szeciu , a ich reflektory lniy olepiajco. Byli ju teraz niemal eb w eb ze swoj zwierzyn. Ich klaksony rozbrzmieway echem , gdy nawoywali si wzajem .Ju niezadugo mieli powali ofiar. Lokomotywa bya niezmordowana , pomimo jednak swej wspaniaej mocy nie moga przegoni drapiecw. Nie byo te tu dla niej adnej pomocy - najblisza stacja znajdowaa si wieleset mil std . Przywdca drapienikw zrwna si z jej kabin. W odruchu rozpaczy lokomotywa nagle rzucia si w bok , poza krpujce j szyny , i runa w koryto wyschnitej rzeki , cignce si wzdu torw. Drapiecy zatrzymali si na chwil , a potem skrcili i znw ruszyli z rykiem w pogo.Teraz ich przewaga staa si jeszcze wiksza , albowiem koa lokomotywy ugrzzy w ziemi . W cigu paru minut byo po wszystkim . Wielkie bestie rozwczyy swj up . Lokomotwa zarya si ciko bokiem , daremnie mcc tokami . Nie przeraone tym drapieniki rzucay si na jej czarne wibrujce ciao . Pord wzgrz rozbrzmieway krzyki . Chocia krl zarzdzi wito , na rkach wci mielimy nasze kontrolki. Wywoaem Wszystkowieda i zapytaem o opady na tym terenie czterysta lat temu . Brak danych . Klimat uwaano za niezmienny . - Maszyny s tak piekielnie nieprecyzyjne - ualiem si . - Ale Bryan , istniejemy dziki brakowi precyzji . Tylko w ten sposb matematyk Portinariego moe wspistnie ze szczeniakiem w jego bogato wyposaonej gowie .Mymy zbudowali maszyny i dlatego s one napitnowane naszym brakiem precyzji . - Maszyny s binarne .Gdzie tu niedokadno w albo-albo , wcz - wycz ? - Albo - albo to z pewnoci najwiksza niedokadno .Matematyk - pies , uczony - mapa ,deszcz - pogoda , ycie - mier. Brak precyzji nie w rzeczach samych , ale w rozziewi midzy nimi , w mylniku pomidzy albo i albo . W tej luce jest nasze dziedzictwo , to dziedzictwo , ktre maszyny odziedziczyy. Gdy Clayton mwi te sowa , Portinari omiata sosnowe igy z drugiej strony grobu , czy te raczej powinienem by powiedzie ,, z przeciwnej strony " , aby podkreli przynaleno mego tgiego przyjaciela do wiata istot miertelnych .Ukaza si metalowy piercie , za ktry Portinari pocign i wydoby spod ziemi piknikowy koszyk . Kiedy wznosilimy okrzyki zachwytu nad jego zawartocia , nadesza liczna Kolombina .Pocaowaa kadego z nas po kolei i zaproponowaa , e nakryje nam do pikniku .Z wierzchu koszyka wydobya nienobiay obrus i rozcieliwszy go zacza rozmieszcza na nim prowiant .Portinari , Clayton i ja stalimy wok w malowniczych pozach i przypatrywalimy si czteroosobowym lotniom , trzepoczcym nad naszymi gowami w bkicie nieba . Poza murami miasta srebrna orkiestra graa z okazji urodzin ksiniczki .Sabe dwiki muzyki docieray do nas , unoszc si w rozrzedzonym powietrzu . Mona je byo niemal smakowa jak cieniutkie patki srebra , w ktrych przygotowuje si kaczk . - Dzi jest tak piknie - jake szczliwi jestemy , e to si skoczy .Trwae szczcie polega wycznie na przemijaniu .

- Zmieniasz temat , Bryan - rzek Portinari. - Miae by obciony za brak precyzji . Chwyciem si za serce ze zgroz. - Jeeli ja miabym by obciony za niedokadno , tonie poddanego , lecz krla naley zamieni. - Strumienie twoich trosk zmierzaj ku nurtowi radoci - w uamek chwili pniej odpowiedzia Clayton . Kolombina zamiaa si piknie i dygn dajc nam zna , e podano do stou . * Sawanny koczyy si tutaj , przechodzc niespodziewanie w krain kamienia , ppustynn okolic , gdzie rzadko ktry z wielkich rolinoercw omieli si zapuci .Nad wszystkim zniao si to samo cikie niebo .Deszcz pada czasami cae lata bez przerwy . W porwnaniu z powolnymi rolinoercami drapieniki byy szybkie .Tam i z powrotem przemierzay swoj straszliw czarn drog , ktra przecinaa zarwno sawann , jak i pustyni. Jeden z nich zaleg na skraju drogi , powoli poerajc dwunon istot i pomrukujc silnikiem . Odblask kaprynego soca znaczy jego boki. Kiedy zdjlimy maski i zasiedlimy do uczty , nadbieg w podskokach ubrany w aksamit jeden z karw , zqamieszkujcych wzgrza , i przysiad obok nas na murawie , przygrywajc Kolombinie do taca na elektrycznych cymbaach .Jego pochylona nad strunami twarz przypominaa pd ludzki , ale gos mia czysty i dwiczny .piewa star piosenk Caesury : Suchaem kadego jej zdania Wiedzc , wiedzc , e pozostan one tylko W mojej pamici - i wiedzc , wiedzc , e moja pami Bdzie je wci i wci upiksza . . . Przy wtrze tych dwikw Kolombina wykonaa wdziczny taniec . nie pozbawiony swoistej autoironii . Przygldalimy si jej , jedzc mroone melony z imbirem nadziewane krewetkami , srebrzystego karpia i ciasto z damaszkami .Zanim taniec dobieg koca , z magnoliowego zagajnika przybiega posucha muzyki grupa chopcw z proporcami , ubranych w atasy , oraz maleka czarna dziewczynka z bbenkiem . Przywiedli oni ze sob na acuchu maego ,zielono - pomaraczowegp dinozaura , ktry taczy walca na dwch apach . Naszym zdaniem cae to towarzystwo naleao do dworu . By pomidzy nimi pewien tusty chopiec . Zwrciem na niego uwag przede wszystkim dlatego , e by ubrany cay na czarno ; dopiero pniej zauwayem skrzaste latajce stworzenie na jego ramieniu. Nie mgmie wicej ni dwanacie lat , ale by potwornigruby i najwidoczniej chepi si swymi anormalnie wielkimi przydatkami pciowymi, nosi je bowiem przed sob zawieszone w tym woreczku . Pozdrowi nas , zdejmujc czapk , a potem stan tyem do rozigranej gromady , spogldajc na dalekie lasy i wzgrza poza dolin . Tworzy miy kontrast z ogln zabaw , ktrej przypatrywalimy si podczas jedzenia . Wszyscy plsali do melodii cymbaw kara ze wzgrz . *

Drapieniki mkny po nieskoczonych drogach obojtne na to , czy kraj , ktry mijay , by pustyni , sawann czy te lasem . Tak wielka bya ich szybko , e zawsze potrafiy znale poywienie . Cikie, pochmurne niebiosa odzieray wiat z barw i czasu . Ociae trawoerne zdaway si niemal nieruchome . Tylko drapieniki byy bystre i niezmordowane , produkujc swj wasny czas . Ich grupa spotkaa si na pewnych skrzyowaniach wrd pustkowia .Jeden z jej czonkw dokona mordu . Bya to wielka szara bestia , ktra z warkotem obnaaa krat chodnicy . Rozwalona na poboczu , spokojnie poeraa ciao modej samicy . Dwa inne , wieo zabite osobniki tego samego gatunku leay opodal , gotowe do spoycia , gdy przyjdzie jej ochota . Dziao si to na dugo przedtem , zanim wewntrzne pasoyty pokonay labiryntow drog do mechanizmw wiecznoci .

- Suchaj no Bryan - powiedzia Portinari otwierajc drug butelk modego wina . - clayton przepytywa ci z niedokadnoci . Dwukrotni wykrcie si od odpowiedzi , a teraz udajesz , e pochony ci harce tych tancerzy . Clayton wspar si na okciu , wielkopasko wymachujc w powietrzu koci kurczaka w galarecie . - Ale portinari , przez zapach kwiecia akacji i posmak tego nowego rocznika ja sam ju zapomniaem , o co chodzio , darujmy wic Bryanowitym razem . Jest wolny . - Mie darowane niekoniecznie znaczy by wolnym - powiedziaem - a poza tym sam jestem w stanie wyzwoli si z wszelkich sporw . - Jestem szczerze przekonany , e potrafiby wymkn si z klatki sw - rzek Clayton . - Czemu nie ? A to dlatego e wszystkie zdania zawieraj sprzecznoci , tak jak my wszyscy je zawieramy w taki sposb , w jaki Portinari jest matematykiem i psem , map i uczonym . - Wszystkie zdania , Bryan ? - spyta zaczepnie Portinari . Umiechnlimy si do siebie, jak zawsze, gdy szykowalimy dla siebie nawzajem puapki sowne.Grupa dzieci z dworu zgromadzia si wok, by posucha naszej rozmowy, wszystkie z wyjtkiem tustego chopca ubranego na czarno, ktry teraz opar si o pie osiki i spoglda w bkitne dale.Pozostali, wsparci jeden o drugiego, wymieniali miedzy soba gesty, niepewni, czy mwimy madrze, czy te od rzeczy. Oczywicie Kolombina nie suchaa.Nadeszo wicej karw w aksamitac, ktrzy piewali, taczyli czynili wiele zgieku.Tylko ten z ich plemienia, ktry przyszed pierwszy, odoy cymbay i zacz pieci i caowa liczne obnaone ramiona Kolombiny. Umiechajc sie wci, podaem swj kielich Portinariem, a on napeni go po brzegi.Obaj bylimy odpreni, ale czujni, szykujc si do prby. -Jak by opisa te czynno, Portinari ? Wszyscy czekali na jego odpowied.Ostronie, ale z umiechem, powiedzia : -Nie bd niedokadny, drogi Bryanie.Nalaem ci wieo butelkowanego wina, i to wszystko. Pod jednym ze zrujnowanych nagrobkw skoczya ropucha.W naszym kregu zapada taka cisza, e syszaem jej ruchy. -.Nalaem ci wieo butelkowanego wina - zacytowaem - Tak jak przewidziaem , mj przyjacielu, zaoferowae nam sprzeczno doskona.Na pocztku zdania nalewasz wino, ale na jego kocu jest ono wieo butelkowane.Sekwencja twojej wypowiedzi jest zupenie sprzeczna z jej sensem .Twoje poczucie czasu jest tak opaczne, e jednym tchem zaprzeczasz temu, o czym twierdzisz, e zrobie Clyton wybuchn miechem - nawet Portinari musia si rozemia - dzieci trzsy si i piszczay, dinozaur da nurka, a gdy Kolombina klasna w rozbawieniu licznymi domi, karze wycign z jej gorsetu dwie bujne kuliste piersi.Poderwaa si ciskajc biust rkami i pomkna wraz z ulubion sarenk wrd drzew w stron jeziora, a karze rzuci sie w pocig. Deszcz omiata bujne trawy zasonami wilgoci.Jego krople nie tyle opaday, co wisiay w powietrzu, przesycajac wszystko pomiedzy niebem i ziemi.Bya to wielka letnia ulewa, cicha i nieuchwytna ; trwaa juz od dziesitkw tysicy lat. Od czasu do czasu soce przebijao sie przez chmury, a wtedy ruchoma wilgo w powietrzu wybuchaa jaskrawymi kolorami, aby znw przygasnc i przybrac brudnospiowy odcie, gdy tylko chmury zaleczyy ran Metalowe bestie, mknce przez ustawiczny deszcz huczay i warczay.Od zewnatrz byszczay jak gdyby byy nieprzenikliwe, chromy i lakiery lniy jak lustro, ale pod pancerzami woda, pryskajca stale z wirujacych ko, siaa spustoszenie.Rdza wlizna sie w kad ruchom cz, rak metalu po omacku kierujcy si ku sercu. Zamieszkiwane przez bestie miasta otaczay ogromne cmentarzyska.Na nich nie budzce juz strachu mnogie kaduby rozpaday sie w rdzawy py, w nedzne mogiy. Podczas gdy saczylimy wino i zajadalimy cukierki, kary i chopcy taczyli na murawie.Cz mlodziey dosiada swoich gsiolotw i popedaowaa nad naszymi gowami na powietrzne zapasy.Przez cay ten czas czarno odziany tusty chopiec stal samotnie, pogrony w rozmylaniach. Portinari, Clyton i ja mielimy, gawedzilimy i flirtowalimy z przechodzcymi mimo wiejskimi dziewczynami.Byo mi bardzo mio gdy Portinari wytumaczy im mj paradoks niedokadnoci. Kiedy dziewczeta odeszy, Clayton wstawszy owin sie paszczem i zaproponowa, abymy ruszali z powrotem do promu. - Soce koni si ku zachodowi, przyjaciele, a wzgrza li mosidzem od jego blasku - uroczycie wskaza rk na soce.

- Jestem pewien, e caa jego trajektoria powicona jest potwierdzeniu owego aforyzmu Bryana, wedle ktrego jedynie trwae szczscie kryje si w rzeczach przemijalnych.To nam przypomina, e rozzocone popoudnie jest tylkosztuczna pozota, ktora teraz staje sie coraz ciesza. -To mi przypomina, e staje sie coraz grubszy - Portinari dwign si z ziemi, bekajc i gadzc si po brzuchu. Podniosem rzebiony okruch nagrobka i podaem go Clytonowi. - Tak, chyba zatrzymam te cie z parasolem, a znajd kogo kto rzuci na troch wiata - Czy on ci baga o to ? - spytaem. - Albo zaprasza ? - doda Portinari. - Sprawdza czy pada - powiedzia Clyton.Rozemieliy si znowu. Przesonite niemal odraajcymi wyziewami wasnej produkcji stado maszyn zaleglo na poboczu drogi, erujc. Droga przypominaa twr natury.Ogromny busz pokrywajcy niemal ca planet, tu wreszcie sie konczy, jak gdyby bez powodu ; rwnie niewytumaczalnie wyrastay tu gory, wznoszce si z ziemi jak gry lodowe, ze skamienialego morza.Byy wci jeszce mode i niespokojne.Droga biega wzdu ich podny, rbek na skraji rozlegych rwnin. Bya to dwudziestopasmowa autostrada, przystosowana zarwno do pod-, jak i naddwikowego ruchu.Stado zapadlo na jednym z nielicznych parkingw, oberajc si jedcymi w maszynach mikkimi stworzeniami o czerwonych wntrzach.W stadzie bylo pi maszyn, ktre ustawicznie cofay si i wyy silnikami na wysokich obrotach, przepychajc sie na lepsze miejsca Sok tryska z krat ich chodnic, ciekal po maskach, osiada mg na szybach.Nad nimi wisiaa bkitna chmurka ich skaonych oddechw.Maszyny poeray swoje mlode. - A wic czas koczy nasz wywczas !! - rzek Clyton, biorc na rami swj kamie.Tum wci weseli si wzdu drzew. Gdymy odchodzili, zdarzao si, e pozostaem z tyu za mymi przyjacimi.Wiedziony odruchem, zapaem za rkaw tustego chopca w czerni i powiedziaem : - Czy pozwolisz, e obcy czowiek zapyta, co te zaprztao twoje myli przez cae to wspaniae popoudnie? Gdy zwrcil twarz ku mnie i zdj mask, ujrzaem jak by blady ; Obfito ciaa niczym nie zaznaczaa si na jego twarzy, ktra przypominaa czaszk. Patrzy na mnie dugo, zanim powiedzia powoli : - By moe prawda jest przypadkiem - i spuci wzrok ku ziemi. Te sowa zaskoczyy mnie.Nie potrafiem znale adnej repliki, by moe dlatego, e jego powane zachowanie nie licowaoby z cit odpowiedzi. Dopiero kiedy odwrcilem si, aby odej, doda : - Mogo tak by,e ty i twoi przyjaciele cae to popoudnie mwilicie prawd przez przypadek. Moe w istocie nasze poczucie czasu jest opaczne.Moe wino nigdy nie jest nalewane lub te nalewane zawsze.By moe jestemy sprzecznociami , kady sam w sobie.By moe ...by moe jestemy zbyt niedokadni , aby przetrwa... . Jake melancholijna myl na taki dzie jak dzi ! A oto i prom , unoszcy si na ciemnej powierzchni jeziora, osonitego cyprysami i przez to nieco ponurego - ale ju latarnie zamigotay wzdu brzegu i posyszaem dwiki muzyki , piew i miechy z pokadu . Tam w gospodzie nasze ukochane bd na nas czeka i nowa sztuka rozpocznie si o pnocy . Umiaem swoj rolna pami , znaem kade sowo, marzyem , aby wyj zza kulis w blask wiate, by celem wszystkich oczu ... - Chode, mj przyjacielu! - zawoa serdecznie Portinari, odwracajc si od tumu i biorc mnie za rami. Spjrz, na pokadzie s moi kuzyni - bdziemy mieli weso podr do domu.Zamierzasz tak trwa? Przetrwa ? Przetrwa ? Przetrwa ?

You might also like