Professional Documents
Culture Documents
KU
HARMONII W MIŁOŚCI
JAK POGŁĘBIĆ TO, CO W śYCIU NAJPIĘKNIEJSZE
przełoŜył:
Mirosław Przylipiak
GWP
GDAŃSKIE
WYDAWNICTWO PSYCHOLOGICZNE
1
Tytuł oryginału: SOLUTIONS
Copyright © by Leslie Cameron-Bandler Copyright © for the Polish edition by Gdańskie Wydawnictwo
Psychologiczne, Gdańsk 1992
ISBN 83-85416-43-9
2
KsiąŜkę tę dedykuję z wyrazami szczerego uczucia
mojemu bratu Wadę —
obyś Ŝyt długo i szczęśliwie — oraz
moim rodzicom, Hany'emu i Joyce,
którzy nauczyli mnie stać na własnych nogach
zamiast na czyichś odciskach.
Podziękowanie
Chciałabym wyrazić swoją wdzięczność panu Michaelowi Lebeau. Bez niego ksiąŜka niniejsza
nie trafiłaby do Waszych rąk. On zaś nie tylko umoŜliwił jej powstanie, ale poprzez swą pracę
redakcyjną uczynił ją bardziej przystępną i przyjemniejszą w czytaniu.
Leslie Cameron Bandler
3
Spis treści
Przedmowa ........................................................................................6
RozwaŜania wstępne
1. Labirynty małŜeńskich trudności .................................................9
Zrozumieć niepowodzenia w Ŝyciu seksualnym ................... 12
Zrozumieć konflikty małŜeńskie .......................................... 13
Potrzeby par małŜeńskich .................................................... 15
Modele rozwiązywania problemów ........................................ 16
2. Czynniki róŜnicujące ...................................................................18
Trasa podróŜy ..........................................................................22
Techniki terapeutyczne
10. Kotwiczenie ...............................................................................89
Kotwiczenie w terapii małŜeńskiej ..........................................92
Oprócz dotykania ....................................................................93
11. Modyfikacja własnej przeszłości ...............................................95
Modyfikacja własnej przeszłości w terapii małŜeńskiej ............99
12. Rozdział wizualno-kinestetyczny ..............................................101
Zespolenie z przeŜyciem ...........................................................105
13. Przeformułowanie ......................................................................106
Przewartościowywanie (przeformułowanie) sześciostopniowe –
oddzielenie intencji od zachowań ............................................107
Przewartościowanie (przeformułowanie) kontekstowe ...........108
Kontaktowanie się z objawem ..................................................113
4
14. Nakładanie ........................................................................ 116
15. Patrzenie na siebie oczami kogoś, kto nas kocha ........... 120
16. Metafora terapeutyczna .....................................................122
17. Nowe spojrzenie na związek .............................................129
Neutralizator progowy ....................................................129
Miernik wartości związku ................................................132
18. Wychodzenie (pomost) w przyszłość ............................. 137
Zakończenie .............................................................................139
Przypisy ..................................................................................188
5
Przedmowa
KsiąŜka niniejsza mówi o spełnieniu i wyborze. Zawarte w niej rozwiązania, których
skuteczność została poświadczona praktyką, pomogą Warn zrealizować marzenia o pełniejszym
i bardziej satysfakcjonującym Ŝyciu.
ChociaŜ materiał zgromadzony w tej ksiąŜce dotyczy psychologii klinicznej, to w opisie
metod i pojęć posługuję się językiem zrozumiałym takŜe dla niespecjalistów. KaŜda istotna
sprawa jest wzbogacona o liczne anegdoty i przykłady zaczerpnięte z mojej własnej, bogatej
praktyki. Choć rozwaŜania moje koncentrują się na relacjach między dwojgiem ludzi oraz
sprawach związanych z poŜyciem seksualnym, to naleŜy podkreślić, Ŝe proponowane przeze
mnie techniki mogą prowadzić do poŜądanych zmian równieŜ we wszystkich innych sferach
Ŝycia. Zawarty tu zestaw środków jest swoistym przewodnikiem terapeuty. Korzystać z niego
moŜe kaŜdy, kto pragnie rozwiązać trapiące go problemy i ułoŜyć sobie Ŝycie w zgodzie z
własnymi wyobraŜeniami.
Niniejsze wydanie tej ksiąŜki, poszerzone i poprawione (poprzednie nosiło tytuł I Ŝyli długo
i szczęśliwie), opisuje wszystkie metody i techniki, jakie wraz z kolegami wykształciłam podczas
pracy nad programowaniem neurolingwistycznym (PNL). To pozostało bez zmian; z pierwszego
wydania ksiąŜki nic nie zostało usunięte, poniewaŜ skuteczność wszystkich opisywanych przez
nas środków została potwierdzona w praktyce. Jednak choć nasza ksiąŜka spotkała się z
entuzjastycznym przyjęciem, to przecieŜ czas nie stoi w miejscu i nawet najlepsze dokonania
wymagają uzupełnień i poprawek.
Oprócz pewnych zmian stylistycznych, w niniejszym wydaniu przedstawiłam kilka nowych
technik, które wypracowałam w ostatnich latach. Mają one za zadanie zaradzić problemom,
które w okresie kiedy przygotowywałam pierwsze wydanie, uchodziły za nierozwiązywalne. Te
dodane fragmenty, dotyczące sytuacji progowych w związkach dwojga ludzi (rozdziały nr 9 i
17), będą szczególnie istotne dla tych, którzy pragną zrozumieć proces pojawiania się i
zanikania miłości oraz chcą wiedzieć, jak naleŜy postępować, by podtrzymać więź uczuciową.
Napisałam tę ksiąŜkę dla ludzi, którzy wierzą, Ŝe satysfakcjonujące poŜycie seksualne i
wzbogacającą więź uczuciową moŜna zbudować własną pracą, którzy poszukują i działają,
którzy nie poprzestają na małym, gdy wiedzą, Ŝe moŜna osiągnąć więcej.
Czytając tę ksiąŜkę kierujcie się własną ciekawością. W przedstawionych opisach i
przykładach nie wahajcie się odnajdywać siebie i swoich bliskich. Stosujcie proponowane
techniki - zaręczam, skutkują. Korzystajcie z tej ksiąŜki z poŜytkiem. ... i przyjemnością.
6
RozwaŜania wstępne
7
Rozdział 1
Jego komentarz do tej sytuacji brzmiał następująco: „Ona atakuje mnie i poniŜa, chce zrobić ze
mnie durnia". Ona natomiast stwierdziła: „Martwię się o córkę. Gdyby on bardziej troszczył się o
mnie i o naszą rodzinę, więcej by z niej wydobył".
Analiza sygnałów pozawerbalnych (piszę o nich w dalszych rozdziałach) wyjaśniła strukturę
konfliktu. Kobieta, aby się czuć bezpiecznie, potrzebowała kompletnego wyobraŜenia o tym, co
się dzieje z jej bliskimi. Wszystkie jej pytania wynikały z tej potrzeby i zmierzały do osiągnięcia
takiego wyobraŜenia. Obraz niekompletny wywoływał u niej poczucie lęku i niepewności.
On natomiast przykładał większą wagę do tego, co ktoś mówi i jakim tonem. Głos córki
brzmiał pewnie, więc męŜczyzna uznał, Ŝe nie ma powodów do niepokoju. UwaŜał jednak, Ŝe
powinien znać odpowiedzi na pytania zadawane mu przez Ŝonę, a poniewaŜ ich nie znał, czuł się
poniŜony.
Moje działania polegały na usunięciu negatywnych skojarzeń związanych z zachowaniem
partnera i odtworzeniu poczucia, Ŝe małŜonkowie nawzajem się cenią i kochają. Wspólnie
opracowaliśmy kwestionariusz zawierający wszystkie „kto, gdzie, co i kiedy", niezbędne dla tak
potrzebnego kobiecie pełnego obrazu sytuacji. Ostatnia linijka brzmiała: „Bo cię kocham, mamo".
Kwestionariusz umieszczono obok telefonu oraz na domowej tablicy informacyjnej, a wszyscy
członkowie rodziny mieli weń wpisywać stosowne wiadomości. Z czasem nawyk wpisywania,
zakończonego pozdrowieniami dla mamy, wszedł wszystkim w krew.
Pod koniec cyklu terapeutycznego poprosiłam ich (w ramach testu behawioralnego) o
odegranie sceny podobnej do tej, która była na początku. Tym razem obydwoje podchodzili do
siebie z większym zrozumieniem i troską. On starał się dostarczyć jej wszystkich wymaganych
przez nią informacji, uwaŜnie przy tym obserwując, czy swoim zachowaniem wpływa na Ŝonę
uspokajająco. Ona natomiast zaczęła przykładać większą wagę do jego wysiłków i wyrazów troski
niŜ do swoich wyobraŜeń. Dzięki troskliwości męŜa czuła się spokojniejsza, choć dostarczone
przez niego informacje nie były tak kompletne, jak mogłaby sobie tego Ŝyczyć. Po raz pierwszy od
długiego czasu obydwoje czuli, Ŝe grają w tym samym zespole.
Innym razem zajmowałam się wraz z kolegą przypadkiem kobiety cierpiącej na kręcz szyi
(choroba polegająca na tym, Ŝe głowa zostaje skręcona i usztywniona w określonej pozycji, a
szyja traci ruchomość). Stwierdziliśmy, Ŝe przyczyną tego psychosomatycznego objawu było
zdarzenie z dzieciństwa, kiedy to w wieku ośmiu lat dziewczynka została zmuszona do stosunku
oralnego. Odwrócenie głowy było wynikiem podświadomego pragnienia uniknięcia podobnego
wypadku. Odkrycie pomogło skutecznie usunąć kręcz szyi, a takŜe zrozumieć, co jest powodem
zaburzeń w Ŝyciu seksualnym kobiety. Terapia seksualna, choć nie była powodem zgłoszenia się
do specjalisty, okazała się niezbędnym warunkiem usunięcia dokuczliwej dolegliwości
somatycznej. Przypadek ten dowodzi, jak waŜne jest zintegrowanie terapii seksuologicznej z
leczeniem ogólnym.
Podczas moich podróŜy po kraju z wykładami dotyczącymi problemów komunikacji między
ludźmi oraz przemiany osobowości spotykam wielu praktykujących seksuologów. Wielu z nich
cieszy się wielkim uznaniem i rzeczywiście pomaga swoim klientom wzbogacić doświadczenia
seksualne. Zdarza się jednak, Ŝe nawet ci wybitni specjaliści proszą mnie na osobności o pomoc.
Pewna kobieta, terapeutka zajmująca się seksuologią, nie mogła osiągnąć orgazmu bez pomocy
wibratora; inna nie potrafiła osiągnąć orgazmu podczas stosunku. MęŜczyzna, nauczający w
14
szkole medycznej i prowadzący zajęcia w ośrodku terapii rodzinnej, szukał porady z powodu
nawracającej, okresowej impotencji.
Z moich obserwacji wynika, Ŝe wcale niemała ilość terapeutów zajmujących się seksem cierpi
na niedomagania podobne do tych, które leczy. Częściowo wynika to z przyjętego przez nich
załoŜenia, Ŝe zachowania seksualne są czymś oddzielnym od pozostałych aspektów osobowości.
Wielu ludzi ciągle traktuje sferę seksu tak, jakby była niezaleŜna od całościowo rozumianej
psychiki. Tymczasem takie podejście jest wielkim nieporozumieniem.
17
Rozdział 2
Czynniki róŜnicujące
Jakiś czas temu w mieście Grand Lakę, stan Colorado, połoŜonym na zaśnieŜonym zachodnim
zboczu Gór Skalistych, istniała tradycja poruszania się w zimie przede wszystkim na nartach. Nowi
nauczyciele, którzy tam trafili, musieli nauczyć się jeździć na nartach. W ten sposób poruszali się
nawet dyrektor szkoły i szkolna orkiestra. Małe dzieci uczyły się jeździć na nartach nieomal
równocześnie z chodzeniem. Kiedy patrzyło się na mieszkających tam ludzi, odnosiło się wraŜenie,
Ŝe narty sq naturalnym przedłuŜeniem ich nóg, doskonale rozwiniętym narządem przemieszczania
się. KaŜdy człowiek miał swój indywidualny styl narciarski, tak samo jak kaŜdy ma sobie tylko
właściwy sposób chodzenia. Podczas zawodów narciarskich jedni mieszkańcy wypadali lepiej, inni
gorzej, a wielu w ogóle nie startowało.
[...] W tym samym czasie w Demer i innych okolicznych miastach mieszkała grupa ludzi, którzy
jeździli na nartach dla przyjemności i traktowali to jako jeden ze sposobów spędzania wolnego
czasu [...j. Niektórzy radzili sobie wspaniale, inni nie byli tak uzdolnieni. Ludzie ci nie potrafili
powiedzieć, w jaki sposób jeŜdŜą, jakich technik uŜywają ani jak się tego nauczyć. Mówili co
najwyŜej: „Popatrz na mnie" albo „Rób to tak". Nigdy nie zapomnę, jak pewien mój przyjaciel,
obserwując tę cotygodniową wyprawę w góry, postanowił teŜ spróbować. Był to wyśmienity
sportowiec, niegdysiejszy zdobywca Złotych Rękawic, nie brakowało mu więc sprawności fizycznej
ani koordynacji ruchów. Kiedy jednak po raz pierwszy załoŜył narty na nogi, rezultat był tyleŜ
komiczny, co przeraŜający. Gdy tylko uczynił pierwszy krok, porwało go w dół. Nakrył się nartami,
które następnie skutecznie utrudniały mu powstanie. Jako Ŝółtodziób stanął w obliczu rozlicznych
problemów, których szybkie rozwiązanie wymagałoby umiejętnej analizy technicznej. Niestety,
jeŜdŜących dookoła niedzielnych narciarzy stać było co najwyŜej na uwagi w rodzaju:
„Ugnij nogi w kolanach i jazda. W końcu sam to złapiesz".
[...] W tym samym czasie, w Alpach, nakręcono kilometry taśmy filmowej, na której wspaniali
narciarze zjeŜdŜali, skręcali, zatrzymywali się i podchodzili do góry. Filmy te poddano następnie
analizie, rozkładając cały proces na czynniki pierwsze. Oprócz izolowanych, poszczególnych
elementów analizowano takŜe całe układy. Po niedługim czasie stwierdzono, Ŝe jeŜdŜenie na
nartach nie jest wielką sztuką, zastrzeŜoną tylko dla wybranych. KaŜdy, kto ma nieco cierpliwości i
odrobinę sprawności fizycznej, moŜe się tego nauczyć, poniewaŜ poszczególne fazy ruchu zostały
tak dobrze zanalizowane, Ŝe moŜna było łatwo wytłumaczyć je od strony technicznej. Co więcej,
narciarze uczeni nową, techniczną metodą zaprezentowali taką jednorodność stylu, Ŝe przyczyniło
się to do olbrzymiej popularyzacji tego sportu w następnych latach.3
Edward T. Hall
Jak zatem zauwaŜył Edward Hali, poprzez rozłoŜenie czynności jazdy na nartach na czynniki
pierwsze oraz wyodrębnienie całościowych układów i kombinacji opracowano metody nauczania,
dzięki którym kaŜdy właściwie człowiek mógł doskonalić swoje umiejętności. Podobnie
postąpiliśmy i my. Analizując wielką liczbę przypadków, które zakończyły się naszą skuteczną
terapeutyczną interwencją, wyodrębniliśmy poszczególne ich składniki i struktury. To pozwoliło
nam wypracować metody pozwalające na skuteczne, spójne i konsekwentne prowadzenie terapii.
Elementy procesów psychicznych i zachowań zostały zorganizowane w procedury terapeutyczne,
których stosowanie pozwala osiągnąć zamierzony cel: w tym kontekście jest nim skuteczna terapia
problemów małŜeńskich i seksualnych.
Podstawą tego uporządkowania jest rozróŜnienie pięciu podstawowych zmysłów: wzroku,
czucia, słuchu oraz węchusmaku. Patrzenie, odczuwanie, słyszenie oraz wąchaniesmakowanie są
podstawowymi doznaniami człowieka. Czynności te, osobno czy teŜ w połączeniu, realizują się
bezpośrednio poprzez zmysły. Na tym polega zasadnicza róŜnica między nimi (tj. składnikami
18
doświadczenia podstawowego) a doświadczaniem języka czy liczb. Słowa i cyfry są
wyabstrahowanym doświadczeniem podstawowym, symbolami zachowującymi znaczenie jedynie
tak długo, dopóki są w jakiś sposób związane z tym doświadczeniem. Dlatego czytając ksiąŜkę w
nieznanym języku, nic nie rozumiemy. Nie chodzi tu o pomniejszenie wagi słów, ale o dokładne
określenie roli, jaką pełnią w budowaniu doświadczenia ludzkiego. Pewne właściwości języka
(stów) nie są właściwościami podstawowych składników percepcji zmysłowej i vice versa.
KaŜdy składnik podstawowy formuje doświadczenie na trzy sposoby: (l) jako system wejścia,
dzięki któremu postrzegamy świat zewnętrzny; (2) jako wewnętrzny system reprezentacji, nadający
znaczenie nadchodzącym danym, a takŜe odpowiedzialny za takie czynności, jak myślenie,
dokonywanie wyborów, uczenie się, tworzenie wyobraŜeń itd.; (3) jako system wyjścia, dzięki
któremu objawiamy na zewnątrz nasze reakcje na otoczenie.
Doświadczenie ludzkie powstaje w wyniku: (l) współoddziaływania świata zewnętrznego i tego, co
z niego przejmą nasze zmysły;
(2) wytwarzanych przez naszą psychikę obrazów, naszej „mowy wewnętrznej", zapachów i
smaków oraz uczuć pochodzących z naszej psychiki; oraz (3) naszych działań i zachowań.
Zrozumienie, Ŝe zachowania człowieka (włączając w to, rzecz jasna, zachowania seksualne) są
tylko jednym z aspektów jego funkcjonowania, oznacza znacznie więcej niŜ po prostu uznanie wagi
systemowego podejścia do terapii. Myślimy poprzez obrazy, dźwięki, odczucia i słowa. Kiedy
procesy mające swój początek w psychice nie współgrają z doświadczeniem świata zewnętrznego,
pojawia się niespójność. Czasami bywa ona przydatna. Na przykład gdy podczas nudnej narady
popuszczamy wodze fantazji albo gdy oddajemy się miłym wspomnieniom czy marzeniom siedząc
na fotelu dentystycznym. Tego rodzaju aktywność psychiczna pozwala nam planować, pamiętać
zdarzenia przeszłe i przewidywać przyszłe, ale potrafi równieŜ utrudniać osiąganie celów.
Z całą pewnością zetknęliście się z ludźmi, którzy nie są zdolni zrobić czegokolwiek nowego,
poniewaŜ boją się, Ŝe źle wypadną. Oczami wyobraźni widzą, jak fatalnie robią daną rzecz, i
wstydzą się - jakby ten wytworzony przez nich obraz był samą rzeczywistością. Przykładając
większą wagę do własnych wyobraŜeń niŜ do tego, co dzieje się dookoła, wolą raczej powstrzymać
się od działania niŜ doznać uczucia wstydu.
Inny przykład procesu wewnętrznego, który moŜe przeszkadzać w osiągnięciu zamierzonego
celu, jest dobrze znany większości terapeutów, ich praca bywa bowiem oceniana i nadzorowana na
kolejnych szczeblach postępowania leczniczego. W takich warunkach terapeuta często tak bardzo
przejmuje się przewidywaną przez siebie opinią i oceną swojego zwierzchnika, Ŝe jakość jego pracy
gwałtownie się pogarsza. Nie jest to szczególnie zaskakujące, jeŜeli uwzględnić fakt, Ŝe sukces
terapeuty, aby został doceniony, musi być dostępny oglądowi zmysłowemu.
Procesy psychiczne grają waŜną rolę w przeŜyciach seksualnych. JeŜeli podczas aktu miłosnego
jedna z osób recytuje tabliczkę mnoŜenia albo w myślach układa sobie listę jutrzejszych zakupów,
intensywność doznań ulegnie drastycznemu osłabieniu, niezaleŜnie od jakości gry wstępnej oraz
ekspresji seksualnej. To samo stanie się, jeŜeli jedno z kochanków będzie „widziało" jakąś
konfliktową sytuację (np. kłótnię z matką), „słyszało" głosy (np. ojca, mówiącego: „Grzeczne
dziewczynki nie robią takich rzeczy", lub własny głos, pytający: „Ciekawe, czy on się męczy?") lub
przypomni sobie nagle jakieś uczucie charakterystyczne dla zgoła odmiennej sytuacji (np. egzaminu
albo prowadzenia samochodu w godzinach szczytu). W takich przypadkach pełnia doznań zostanie
zuboŜona, zamieni się w przypadkową mieszaninę aktu miłosnego i innych, nie związanych z nim
obrazów, dźwięków, słów czy uczuć.
Nawet wtedy jednak, gdy wewnętrzna aktywność psychiczna jest spójna z odbywającym się
aktem miłosnym, mogą pojawić się czynniki osłabiające jego intensywność. Jeśli kochając się
wyobraŜacie sobie na przykład te miejsca ciała partnera czy partnerki, których dotykacie prawą
ręką, albo zastanawiacie się, jak wyglądacie razem w oczach jakiegoś niewidzialnego obserwatora,
moŜecie zatracić świadomość wraŜeń wywoływanych przez bezpośrednie bodźce. Bili Master
omawia mechanizm tego typu osłabienia uwagi w swej pracy The Pleasure Bond (Więź
przyjemności):
Nie ma prawdopodobnie człowieka, który podczas aktu miłosnego nie stawałby się na moment
widzem. Patrzymy na to, co sami robimy i co robi nasz partner. Takie w pełni świadome
19
obserwowanie jest czymś zupełnie naturalnym; co więcej, praktykowane od czasu do czasu, bywa
bardzo pobudzające.
WaŜne jest jednak, do jakiego stopnia wchodzimy w skórę obserwatora. W niektórych bowiem
przypadkach przyjmowanie roli widza moŜe wiązać się ze zmniejszeniem zaangaŜowania
emocjonalnego. To równieŜ jest naturalne i nie stanowi powodu do zmartwień, choć, co trzeba
podkreślić, prowadzi do osłabienia dochodzących do takiej osoby bodźców. JeŜeli podczas aktu
miłosnego przyjmujesz rolę widza, to znaczy, Ŝe rozkosz i pobudzenie twojej Ŝony nie dochodzą do
ciebie w całości. Przyczynia się to do zuboŜenia równieŜ twoich doznań, poniewaŜ nie zatraciłeś się
bez reszty w akcie miłosnym: jesteś obserwatorem. Nie mówię, Ŝe nie doświadczasz wcale
przyjemności, lecz jedynie Ŝe część tej przyjemności jest zablokowana, poniewaŜ zablokowany jest
poziom percepcji.4
Niekiedy te same procesy psychiczne mogą być uŜyte do spotęgowania doznań seksualnych:
KaŜdy z nas od czasu do czasu puszcza wodze fantazji. Jest to forma samostymulacji. Pomaga
nam ona przejść od miejsca, w którym się znajdujemy, do tego, w którym chcielibyśmy być. Jest to
więc rodzaj bardzo niekiedy przydatnego pomostu.5
Porównanie z pomostem jest tutaj bardzo trafne. Niedomagania seksualne charakteryzują się
bowiem głęboką luką między doznaniami psychicznymi generowanymi od wewnątrz, a tymi, które
przychodzą za pośrednictwem zmysłów ze świata zewnętrznego. JeŜeli uda się ukształtować
doznania wewnętrzne w taki sposób, aby przybrały formę poŜądanych wyobraŜeń - a więc
wyobraŜeń w jakiś sposób spójnych z zachodzącym aktem miłosnym - wtedy dwie strony przepaści
połączy pomost i będą one mogły zgodnie współdziałać.
Przedstawione w tej ksiąŜce techniki przemiany oferują nieskończone moŜliwości budowania
tego rodzaju pomostów, zarówno między dwojgiem ludzi, jak i wewnątrz pojedynczej psychiki.
Przystępując do takiej budowy musimy pamiętać, Ŝe podzielność uwagi człowieka jest
ograniczona, więc charakter naszych doznań subiektywnych zaleŜy w istotnym stopniu od tego, na
jakim obszarze koncentruje się nasza świadomość: przeŜyć wewnętrznych, świadectwa zmysłów
czy teŜ jakiegoś połączenia obydwu tych form aktywności psychicznej. W zaleŜności od sytuacji
kaŜdy z trzech wymienionych rodzajów funkcjonowania uwagi moŜe być przydatny. JeŜeli ktoś
dotychczas był całkowicie pochłonięty własnymi wyobraŜeniami, to spójne połączenie tych
wyobraŜeń z doznaniami zmysłowymi jest krokiem naprzód, zmierzającym ku przeniesieniu całej
uwagi na intensywne, dochodzące z zewnątrz doznania, jakich dostarcza akt miłosny.
Pracując z małŜeństwami kieruję się zawsze podstawowym załoŜeniem, Ŝe ludzie nieustannie i
bardzo mocno na siebie nawzajem oddziałują. Staram się więc zawsze stwierdzić, w jaki sposób
poszczególne osoby reagują na określone zachowania współmałŜonka. Choć w następnych
rozdziałach wiele miejsca poświęcam uprzednio zasygnalizowanym składnikom doświadczenia, to
jednak głównym przedmiotem mojej uwagi będzie wpływ, jaki te składniki mają na sytuację
między dwojgiem ludzi. Koncepcja dopasowania doznań wewnętrznych i zewnętrznych jest bardzo
poŜyteczna podczas terapii seksualnej prowadzonej z jedną osobą. Natomiast koncepcja systemu
wzajemnego oddziaływania dobrze zdaje egzamin podczas terapii małŜeńskiej. Terapia taka polega
bowiem na wpływaniu zarówno na zachowania kaŜdego z małŜonków, jak i na reakcje, jakie u
drugiego ze współmałŜonków dane zachowanie wywołuje.
PoniŜsza scena pokazuje, jak niewłaściwe gesty i zachowania potęgują się wzajemnie,
uniemoŜliwiając porozumienie:
Paul: Czuję się nie kochany. Ona zupełnie nie jest zainteresowana Ŝyciem seksualnym ze mną.
(Jego głos brzmi płaczliwie i Ŝałośnie, ręce spoczywają bezradnie na kolanach, wzrok ma
wbity w podłogę).
Hazel: („Jemu chodzi tylko o seks. Nie uwaŜa mnie za człowieka" - mówi do siebie. Czując się nie
kochana i źle traktowana, odwraca się od niego i mówi głośno): I nigdy nie będę.
Paul: (Widzi, jak ona się odwraca, i słyszy jej słowa; czuje się zraniony, odrzucony, a w następnej
chwili przychodzi złość. Paul czerwienieje na twarzy i mówi głośno): Więc odczep się ode
mnie, dziwko.
Zachowanie Paula wpływa na wewnętrzne doznania Hazel, na skutek których ona z kolei
20
manifestuje pewne zachowania, które wpływają na jego nastawienie psychiczne, i tak dalej.
Rzecz jasna, niepoŜądane wzajemne oddziaływanie nie musi być związane z komunikacją
werbalną. Oto przykład innej pary małŜeńskiej, która zwróciła się do mnie o pomoc, a której kło-
poty rozpoczęły się bez uŜycia słów. Pewnego popołudnia on wrócił z pracy do domu wcześniej od
niej. Chciał coś przekąsić i był spragniony wiadomości o wynikach sportowych z poprzedniego
dnia, więc rozłoŜył gazetę i dojadał pozostałości ze śniadania (czynność sama w sobie całkowicie
niewinna). Kiedy jego Ŝona weszła do domu, zobaczyła go jedzącego i czytającego gazetę. Cały
dzień wyobraŜała sobie (i oczekiwała tego z wielką niecierpliwością), Ŝe po pracy pójdą gdzieś
razem na obiad; kiedy zorientowała się, Ŝe on je w domu, poczuła zawód. Automatycznie, choć
błędnie, uznała jego zachowanie za dowód, iŜ on wcale nie zastanawia się nad tym, w jaki sposób
ona mogłaby chcieć spędzić wieczór. Z tego zaś fałszywego załoŜenia wysnuła wniosek, Ŝe on
wcale o nią nie dba. Popadając w coraz gorszy nastrój, pomyślała: „Nigdy nie jest tak, jak ja bym
chciała". On zaś podniósł głowę znad gazety, zobaczył jej zmarszczone czoło i czując ssanie w
Ŝołądku, zapytał: „Jak się masz?" Popatrzyła na niego wściekle i odparła: „CzyŜby cię to w ogóle
obchodziło?!"
Przykłady te nie tylko ukazują, jak nastawienie psychiczne wpływa na odnoszenie się ludzi do
siebie, ale dowodzą takŜe, Ŝe nasze reakcje na zachowania innych ludzi nie przebiegają według
prostej linii przyczyn i skutków. Efekt (reakcja) wywołany przez daną przyczynę (bodziec) jest
równieŜ w wielkim stopniu zaleŜny od znaczenia nadanego tej przyczynie w danej sytuacji. JeŜeli
połoŜysz lekko dłoń na ramieniu drugiej osoby, to poczuje ona dotknięcie i róŜnicę temperatur.
Mamy wtedy do czynienia z prostą relacją przyczyny i skutku (bodźca i reakcji). JeŜeli jednak ta
osoba odczyta Twój gest jako wyraz uczucia, wówczas jego znaczenie zmieni się, niezaleŜnie od
Twoich intencji. Znaczenie przypisywane danemu zachowaniu nosi nazwę odpowiednika
zachowań. W powyŜszym przykładzie połoŜenie ręki na ramieniu (dane zachowanie) odpowiada
(czyli jest odpowiednikiem) wyrazom uczucia. Odpowiedniki zachowań występują powszechnie i
w znacznym stopniu funkcjonują poza naszą świadomością. Nie tylko nie zdajemy sobie zazwyczaj
sprawy z tego, co nasze zachowanie znaczy dla innych ludzi, ale co więcej, równieŜ inni ludzie na
ogół nie uświadamiają sobie, na jakich podstawach opierają swoje sądy dotyczące znaczenia
naszych zachowań.
Kiedy podczas terapii małŜeńskiej dochodzi do zdiagnozowania sytuacji aktualnej oraz
określenia sytuacji poŜądanej, pojawia się nader istotne pytanie: „Jakie prawidłowości w zakresie
reakcji przyczynowo-skutkowych oraz odpowiedników zachowań prowadzą do utrzymywania się
stanu obecnego?" JeŜeli dane małŜeństwo ma osiągnąć stan przez siebie poŜądany, to
prawidłowości te muszą ulec takiej zmianie, aby z więzów przekształciły się w więź. Trzecia część
niniejszej ksiąŜki mówi o metodach zmiany zachowań, jak równieŜ zmiany reakcji na zachowania.
Zazwyczaj potrzebna jest „przebudowa" w obydwu tych obszarach, ale nierzadko jest teŜ tak, Ŝe
zmiana znaczenia, jakie przypisujemy zachowaniu, które jest przyczyną konfliktu, przeobraŜa w
sposób trwały nastawienie jednej osoby do drugiej.
W celu ułatwienia budowy wzajemnie wzbogacającego, pełnego związku dobrze jest przyjąć
załoŜenie, Ŝe znaczenie danego zachowania równa się reakcji, jaką wywołuje ono u drugiej osoby,
niezaleŜnie od Waszych intencji. Zaczynamy wówczas zwracać wielką uwagę na reakcje, jakie
kaŜdy akt komunikacji (werbalnej czy pozawerbalnej) wywołuje, poniewaŜ to one decydują o jego
znaczeniu. W praktyce oznacza to, Ŝe staramy się ustalić z całą pewnością, jakie intencje nami
kierują podczas mówienia czegokolwiek, aby następnie w moŜliwie najbardziej precyzyjny sposób
te właśnie intencje wyrazić. Obserwując uwaŜnie reakcje partnera, powinniśmy wiele pracy
wkładać w takie kształtowanie naszych zachowań i wypowiedzi, aby pokrywały się one z naszymi
intencjami.
21
JeŜeli więc spróbowalibyśmy zrozumieć intencje Paula, męŜczyzny skarŜącego się, Ŝe jego
Ŝona nie jest zainteresowana współŜyciem z nim, wówczas przedstawiona uprzednio scena
wyglądałaby zupełnie inaczej:
Paul: (Do siebie) Chcę, aby wiedziała, Ŝe ją kocham i jej pragnę. (Ujmuje jej dłoń i mówi miękkim
głosem:) Jesteś dla mnie kimś bardzo waŜnym. Kocham cię i, tak, pragnę cię.
Hazel: (Rozluźnia napięcie wokół oczu i ust, pozwala swojej dłoni spoczywać w jego) Naprawdę?
Reakcja Hazel świadczy o tym, Ŝe Paul zaczyna do niej trafiać. Jego zachowanie jest
dopasowane do intencji, co znajduje potwierdzenie w reakcji partnerki.
Starając się zrozumieć intencje kierujące danym zachowaniem oraz przyjmując załoŜenie, Ŝe
znaczenie kaŜdego aktu komunikacji jest równoznaczne z reakcją, jaką ten akt wywołuje, kaŜdy
moŜe nawiązać pełny kontakt z drugim człowiekiem, wzbogacić swoje indywidualne, a takŜe
wspólne doświadczenie. Ujmowanie relacji między dwojgiem ludzi w kategoriach przyczyny,
skutku oraz odpowiednika zachowań pomaga kaŜdemu z nich zorientować się, czego oczekuje od
partnera i jak moŜe mu to zasygnalizować, a takŜe co sam ma do zaoferowania. Posługując się tymi
kategoriami, słuŜącymi wytwarzaniu więzi i powodującymi kumulację pozytywnych zachowań,
przewyŜszycie cudowne osiągnięcia dowolnego, baśniowego „technologa do spraw Ŝyciowych".
Trasa podróŜy
Materiał zawarty w tej ksiąŜce pomyślany został jako rodzaj przewodnika. MoŜecie z jego
pomocą kierować własnym zachowaniem, jak równieŜ pomagać ludziom w budowaniu na po-
ziomie podświadomości wzorów, które umoŜliwią im prowadzenie bardziej satysfakcjonującego i
bogatszego Ŝycia seksualnego. Układ materiału ma charakter struktury umoŜliwiającej terapeucie
ukształtowanie własnych zachowań. Posługując się tą strukturą będzie mógł skutecznie
interweniować w przypadkach problemów seksualnych oraz konfliktów między dwojgiem ludzi.
Aby czytelnik odniósł korzyść z niniejszych rozwaŜań, muszą one redukować całą złoŜoność
postępowania terapeutycznego do takich rozmiarów, jakim zdoła on sprostać. Pamiętałam o tym
przez cały czas pisania tej ksiąŜki. Przedstawiając rozmaite, sprawdzone w praktyce techniki
terapeutyczne, starałam się zachować przystępny tok wywodu, dla większej jasności ilustrując
kaŜdą technikę kilkoma przykładami. Opisywane tutaj procedury komunikacji i przemiany były z
powodzeniem stosowane przeze mnie i moich kolegów. Zaznajamiałam takŜe z nimi
psychoterapeutów podczas zajęć praktycznych, sesji i wykładów, które z dobrym skutkiem
prowadziłam w całym kraju. JeŜeli potraficie dokonać niezbędnych rozróŜnień i zorganizować
własne doświadczenie zgodnie z zaproponowanymi tutaj strukturami i kategoriami, to wedle
22
wszelkiego prawdopodobieństwa będziecie mogli skutecznie poprowadzić swoich klientów ku ich
upragnionym celom.
Forma tej ksiąŜki sama w sobie jest strategią, która pomogła mi tak ukształtować moje własne
postępowanie, abym potrafiła osiągnąć kaŜdy wyznaczony cel. Składają się na nią trzy podstawowe
kroki:
• Nawiązanie kontaktu i zbieranie informacji dotyczących obecnego stanu klienta oraz stanu
poŜądanego.
• Przeprowadzenie klienta od stanu obecnego do poŜądanego.
• Wychodzenie w przyszłość; zintegrowanie stanu poŜądanego z codziennymi zachowaniami i
stylem bycia.6
Te trzy kroki ułatwią skuteczne oddziaływanie terapeutyczne, szczególnie jeŜeli doda się do nich
dwa dalsze, istotne czynniki:
dar obserwacji oraz elastyczność. Dzięki obserwacji wyodrębniamy zachowania stanowiące o
obecnej sytuacji, a takŜe te, które mogą się stać podstawą stanu poŜądanego. Kiedy takie
zachowania zostaną wyodrębnione, terapeuta musi umieć zachowywać się elastycznie. Nierzadko
bowiem, zmierzając ku wyznaczonym celom, trzeba zmieniać metody postępowania. Tu, znowu,
terapeuta powinien kolejno:
• Zorientować się, dokąd klient chce dotrzeć oraz gdzie w danym momencie się znajduje.
• Wybrać i zastosować odpowiednią metodę postępowania.
• Obserwować, czy rzeczywiście klient zmierza w wyznaczonym kierunku. JeŜeli tak, naleŜy
podjąć odpowiednie kroki, aby ten cel mógł być w przyszłości osiągany bez pomocy terapeuty.
JeŜeli cel nie został osiągnięty, trzeba posłuŜyć się inną metodą. NaleŜy wypróbować tyle metod,
ile to będzie konieczne.
MoŜe to wyglądać na nadmierne uproszczenie niezwykle złoŜonego problemu, jakim jest
prowadzenie terapii, ale dla mnie jest to po prostu najbardziej ekonomiczny sposób organizacji
pracy terapeutycznej. Naszkicowana powyŜej strategia decyduje o formie tej ksiąŜki. Natomiast
treść ksiąŜki obejmuje pięć podstawowych zagadnień:
• Jakie waŜne informacje na temat obecnego i poŜądanego stanu klienta moŜna zebrać drogą
obserwacji?
• W jaki sposób zbierać informacje?
• W jaki sposób nawiązać z klientem trwały i wartościowy kontakt?
• Techniki słuŜące przeprowadzaniu klienta od stanu obecnego do poŜądanego.
• Metody przekształcania doświadczeń i osiągnięć, zdobytych przez klienta podczas terapii, w
trwałe wzorce zachowań.
Jak w kaŜdej ksiąŜce, tak i w tej, treść i forma informują o autorze. Świadczą one o tym, w jaki
sposób zorganizowana jest moja percepcja i moje zachowanie. To za pomocą tej strategii i tych me-
tod sama się zmieniam i pomagam się zmienić tym, którzy w tym celu do mnie przychodzą.
Ta strategia terapeutyczna moŜe być porównana do budowania dla kogoś nowego domu.
Najpierw dowiaduję się, jaka jest obecna struktura i jakie są wymagania dotyczące tej, która ma
powstać. Czy mój klient chce mieć pozakładane rygle, czy teŜ woli szeroko otwarte wrota, nie
utrudniające wchodzenia i wychodzenia? Czy bardziej odpowiada mu duŜa przestrzeń, czy
przytulny kącik? Co chce widzieć, słyszeć i czuć w nowym miejscu zamieszkania, a czego nie ma
teraz? Jakie fragmenty obecnego domu Ŝyczyłby sobie zachować równieŜ na nowym siedlisku?
Kiedy juŜ to wszystko wiem, mogę dobrać odpowiednie metody i materiały do budowy;
dysponuję duŜą ilością rozmaitych materiałów i narzędzi, więc jeśli okaŜe się, Ŝe coś nie pasuje,
mogę to łatwo wymienić na coś innego. Zdaję sobie sprawę, Ŝe budowa będzie Ŝmudna i Ŝe trzeba
w nią włoŜyć wiele wysiłku, aby nowy dom był trwały. Planuję teŜ swoją pracę tak, aby w
przyszłości moŜna go było rozbudowywać.
Wszystkie te „budowle" powstają na fundamencie moich własnych przemyśleń, w skład
23
których wchodzi przekonanie, Ŝe kaŜda istota ludzka posiada bogate zasoby sił i zdolności
niezbędnych do dokonania kaŜdego typu przemiany. Moją rolą jest dotrzeć do tych
zasobów i zorganizować je we właściwy sposób. Wierzę, Ŝe doświadczenie ludzkie raczej otwiera
moŜliwości, niŜ nakłada ograniczenia.
Dzięki informacjom i technikom terapeutycznym przedstawionym w tej ksiąŜce udało mi się
urzeczywistnić moje dobre intencje oraz moją filozofię Ŝyciową. Teraz zaś pragnę Was
poprowadzić w kierunku urzeczywistnienia Waszych dobrych intencji.
24
Nawiązywanie kontaktu
i zbieranie informacji
25
Rozdział 3
Zestawcie teraz ten trójkąt z innym, prezentującym relację równowagi. W tym drugim trójkącie górna
część oznacza niewielką ilość informacji, dolna zaś - duŜą.
26
Sugestywny opis Edwarda Halla jest dla nas waŜny z dwóch przynajmniej względów. Po
pierwsze, małŜeństwa niemal zawsze uwaŜają, Ŝe komunikacja między nimi naleŜy do
kontekstowo bogatych. MałŜonkowie sądzą, Ŝe rozumieją znaczenie zachowań partnera i
reagują stosownie do tego wydedukowanego znaczenia, przyjmując tym samym swoje
wyobraŜenia za rzeczywistość. Skutkiem tego, rozmawiając, nie nastawiają się na
przekazywanie informacji o sobie i często nie zdają sobie sprawy z tego, Ŝe nastąpiło jakieś
nieporozumienie. Przykładem moŜe być przypadek pewnego małŜeństwa, które zwróciło się do
mnie, abym pomogła poprawić atmosferę panującą w ich związku. Na początek opowiedzieli
mi swoją ostatnią kłótnię; kaŜde starało się przekonać mnie, jaki jego współmałŜonek jest
nieuŜyty. MąŜ zaczął od przedstawienia miejsca i powodu sporu: „Kiedy doszliśmy do
Ghiradelli Square, ogarnęło mnie przygnębienie i..." W tym momencie małŜonka przerwała
mu: „Byłeś przygnębiony, zanim jeszcze doszliśmy do Ghiradelli Square". I od razu rozwinęła
się między nimi zaŜarta kłótnia o to, w którym momencie ogarnęło go przygnębienie. PoniewaŜ
nie miałam Ŝadnych danych, aby rozumieć kontekst tej wymiany zdań, mogłam jedynie - bez
trudności - podąŜać tropem wypowiadanych przez nich argumentów. Dla niego Ghiradelli
Square zaczynał się tam, gdzie pojawiał się w zasięgu wzroku. Ona natomiast uwaŜała, Ŝe
zaczyna się dopiero wtedy, gdy się nań wejdzie.
Opis Edwarda Halla - przedstawiający, jak zmienia się znaczenie w zaleŜności od proporcji
między „informacjami zgromadzonymi" a „informacjami przekazywanymi" - jest dla nas
waŜny równieŜ dlatego, Ŝe uzmysławia wagę moŜliwie najszybszego usytuowania
oddziaływania terapeutycznego na poziomie bogatego kontekstu. Wielką rolę odgrywa tu
umiejętność wyselekcjonowania informacji waŜnych i przydatnych dla dalszego postępowania
terapeutycznego. W opisanej powyŜej sytuacji za waŜne i warte zapamiętania uznałam dwie
informacje. Po pierwsze, Ŝe początek sporu był przez niego określany bardziej w kategoriach
wizualnych, a przez nią - kinestetycznych (co mogło wskazywać na występującą między nimi
róŜnicę w sposobach porządkowania rzeczywistości);
po drugie zaś, Ŝe kaŜde z nich było gotowe walczyć do upadłego, nie wahając się sprawiać
drugiemu przykrości, aby tylko udowodnić własną rację.
W postępowaniu terapeutycznym powinniśmy dąŜyć do jak najszybszego osiągnięcia
poziomu bogatego kontekstu. Ludziom, którzy zwracają się do nas o pomoc, moŜemy
zaoferować godziny, ale nie lata. NaleŜy przyjąć, Ŝe pierwsze spotkanie jest bardzo ubogie w
kontekst, a następnie zbierać informacje, które pomogą zrozumieć ukrytą strukturę psychiki i
doświadczeń klienta. Podstawowym warunkiem powodzenia w tej kwestii jest nawiązanie i
utrzymanie dobrego kontaktu. Istnieje tutaj jednak pewien dylemat. Gdy przejrzycie opis
przypadków, w których taki kontakt udało się nawiązać, okaŜe się, Ŝe charakteryzują się one
wysokim poziomem komunikacyjnego kontekstu. Obie strony sytuacji komunikacyjnej nie
27
muszą wkładać wiele wysiłku w to, by uzyskać zrozumienie, i ufają, Ŝe ich punkt widzenia
spotyka się z naleŜytą uwagą drugiej osoby.
Istnieją określone metody szybkiego nawiązywania dobrego kontaktu. W wyniku ich
stosowania klient szybko nabiera przekonania, Ŝe komunikacja między nim a Wami jest bogata
kontekstualnie, podczas gdy Wy moŜecie bez przeszkód zbierać informacje niezbędne do
nakreślenia całościowego obrazu sytuacji. Trzeba tu jednak zachować ostroŜność: istnieje
róŜnica pomiędzy wytworzeniem u klienta bezpiecznego przekonania, Ŝe jest rozumiany i
powaŜany, a rzeczywistym rozumieniem jego słów i zachowań.
JeŜeli sami szybko uwierzycie, Ŝe rzeczywiście dobrze go rozumiecie, to wyświadczycie mu
tylko niedźwiedzią przysługę. Pamiętajcie: dopóki nie zgromadzicie odpowiednio duŜej ilości
informacji, naleŜy utrzymywać klienta w przekonaniu, Ŝe Wasz kontakt naleŜy do kontekstowo
bogatych, samemu zarazem traktując go jako kontekstowo ubogi.
Choć umiejętność nawiązywania kontaktu przydaje się kaŜdemu, to jednak dla terapeuty
jest ona podstawowym warunkiem wykonywania zawodu. Naukowcy, inŜynierowie czy
architekci mogą odnieść sukces bez umiejętności porozumiewania się z innymi ludźmi. W
wypadku terapeuty jest to niemoŜliwe.
Odzwierciedlanie
Kiedy wraz z kolegami analizowaliśmy pokrewne magii oddziaływanie terapeutyczne
takich cudotwórców, jak Virginia Satir czy Milton Erickson, odkryliśmy w ich zachowaniu
pewne prawidłowości. Jedną z nich nazwaliśmy odzwierciedlaniem. Polega ono na „odbijaniu"
pewnych elementów niewerbalnego zachowania klienta - dokładnie tak samo, jak to robi
lustro. Terapeuta odzwierciedla bogate kontekstowo komunikaty, które klient nadaje
mimowolnie, nie przywiązując do nich znaczenia, a które niosą waŜne, podświadome treści.
Rozmaite rodzaje odzwierciedlania znamy z naszego codziennego doświadczenia. Jednym
z jego przykładów są reguły dobrego zachowania, zakazujące przeklinania w kościele czy w
obecności cioci Małgosi, nie stanowiące jednak bariery, gdy przeklinamy w gronie
rówieśników, chcąc dzięki temu zyskać uznanie niektórych spośród nich. Odzwierciedlanie ma
miejsce równieŜ wtedy, gdy ubieramy się elegancko na jakąś szczególną okazję albo gdy
siedząc przy stole staramy się dopasować nasze gesty i zachowanie do zachowania innych
zgromadzonych tam ludzi. Odzwierciedlanie, występujące w róŜnych sytuacjach i na róŜnych
poziomach, jest niewerbalnym odpowiednikiem porozumienia się z kimś.
Aby skutecznie naśladować, musicie umieć wychwycić róŜnice między Waszym
zachowaniem a zachowaniem Waszego klienta. Elementy zachowania, które są warte
odzwierciedlania, obejmują postawę ciała, specyficzne gesty, rytm oddychania, wyraz twarzy,
ton głosu, tempo mówienia i sposób intonacji. Kształtując własne zachowanie w zgodzie z
niektórymi z powyŜszych czynników (lub wszystkimi), będziecie mogli łatwiej nawiązać
harmonijny kontakt. Odzwierciedlanie umoŜliwia zachowanie krytycznej postawy wobec treści
wypowiedzi klienta (tego, co mówi), przy jednoczesnym utrzymaniu bliskiego, pełnego
kontaktu.
Odzwierciedlanie ma równieŜ słuŜyć zabawie albo synchronii, uznanej przez wielu
badaczy z dziedziny antropologii kulturalnej (jak równieŜ z innych dziedzin) za waŜny element
funkcjonowania człowieka. By zacytować znów Edwarda Halla z The Dance of Life:
30
Rozdział 4
Systemy reprezentacyjne
Nasza świadomość obejmuje tylko niewielki wycinek ogółu doznań. Na przykład kiedy
czytacie niniejszy tekst, dochodzą Was róŜne dźwięki, oddychacie lepszym lub gorszym
powietrzem, w ustach odczuwacie jakiś smak, Wasza lewa ręka spoczywa mniej lub bardziej
wygodnie i ma swój cięŜar. Przypuszczalnie podczas czytania powyŜszych słów Wasza uwaga
kolejno skupi się na kaŜdym z tych wraŜeń, ale jest zupełnie nieprawdopodobne, abyście zdawali
sobie sprawę z któregokolwiek z nich, nie mówiąc juŜ o wszystkich na raz, zanim Was na nie nie
uczuliłam. Stwierdzono, Ŝe świadomość ludzka moŜe operować siedmioma typami informacji na
raz, z dokładnością do dwóch4. Oznacza to, Ŝe ma ona swoje granice. To, jakie elementy
rzeczywistości stają się udziałem świadomości, zaleŜy od aktualnej sprawności zmysłów, nastawie-
nia człowieka w danym momencie oraz umiejętności wyniesionych z dzieciństwa.
31
JeŜeli uczestniczycie w jakimś nad wyraz interesującym wykładzie, jest mało
prawdopodobne, abyście zdawali sobie sprawę z koloru butów czy sukienki nieznajomej
kobiety siedzącej dwa krzesła dalej. JeŜeli jednak wykład jest nieciekawy, to uczucie nudy i
osamotnienia moŜe sprawić, Ŝe rozejrzycie się za kimś, z kim moglibyście nawiązać kontakt.
W takim wypadku moŜecie aŜ nadto dobrze dostrzegać kolor butów i sukienki tej kobiety.
Nastawienie decyduje więc, jakie fragmenty rzeczywistości stają się udziałem świadomego
doświadczenia.
Jako dziecko nauczyliście się oceniać wartość rozmaitych rodzajów porozumiewania się.
JeŜeli matka mówiła Warn: „Wszystko w porządku", ale jednocześnie zaciskała zęby albo
pięści lub miała łzy w oczach, to któremu z tych komunikatów byliście skłonni bardziej
wierzyć? Temu, który słyszeliście, czy temu, który widzieliście? JeŜeli ojciec strofował Was
za jakiś występek, jednocześnie uśmiechając się jowialnie i poklepując po ramieniu, to co
uznaliście za bardziej wiarygodne? Dziecko wychowane w takiej rodzinie nauczy się
prawdopodobnie cenić wyŜej, a tym samym zwracać większą uwagę na sygnały wizualne.
Bardziej będzie wierzyło temu, co widzi, niŜ słowom wypowiadanym w jego obecności.
JeŜeli ktoś powie do niego: „Kocham cię", to jest wielce prawdopodobne, Ŝe odpowie: „Ale
nie wygląda na to, byś mnie kochał. Jak więc mam ci wierzyć?"
Słuchając kogoś moŜecie się zorientować, jakie aspekty rzeczywistości stają się udziałem
jego świadomego doświadczenia. W tym celu musicie zwracać baczną uwagę na słowa,
jakich uŜywa, a w szczególności na przymiotniki, czasowniki i przysłówki. Te wyrazy
występujące w funkcji predykatywnej są konkretyzacjami procesów patrzenia, słuchania,
odczuwania i smakowania/wąchania. Oto przykłady takich słów:
ZałóŜmy teraz, Ŝe rozmawiacie z małŜeństwem, które się do Was zgłosiło, i mąŜ mówi:
„No więc, moim zdaniem rzecz wygląda następująco.... Nie widzę przed naszym
małŜeństwem Ŝadnej przyszłości. Pragnę spróbować, poniewaŜ postrzegam siebie jako
człowieka, któremu bardzo zaleŜy, ale naprawdę nie mogę sobie wyobrazić, aby to miało się
ułoŜyć. Wszystko to jest zbyt mroczne i ponure".
Kiedy podczas spotkania terapeutycznego padają takie słowa, moŜecie zapytać: „Co
konkretnie pan/pani myśli (wie, rozumie, dowiaduje się)?" Takie pytanie powinno
spowodować albo odpowiedź słowną bogatszą w szczegóły, albo jakieś zachowania poza-
werbalne (patrz rozdział następny, dotyczący interpretacji sygnałów dostępu), które określą
charakterystyczny dla danej osoby proces przetwarzania wewnętrznego. Oczywiście, ludzie nie
analizują w sposób świadomy uŜywanych przez siebie stów i wyrazów i nie wybierają tych
najlepiej świadczących o ich doznaniach. Jednak słowa świadczą o tym, co z całej dostępnej
zmysłom rzeczywistości zostaje przez ich świadomość przyswojone.
Sygnały dostępu
Choć język wskazuje na to, jaka część doznań i doświadczeń człowieka trafia do jego
świadomości, to jednak aby zorientować się, jak dany rodzaj doznań staje się częścią
świadomości, musimy szukać gdzie indziej*.
Podczas spotkań terapeutycznych ludzie mówią głównie o zdarzeniach minionych albo
swoich przeŜyciach. Rzadko natomiast zatrzymują się na bieŜących doznaniach:
kolorze krzesła terapeuty, cięŜarze własnej dłoni spoczywającej na udzie, dźwięku urządzeń
wentylacyjnych czy jakichkolwiek doznaniach zmysłowych, doświadczanych w momencie,
gdy klient znajduje się w gabinecie. Aby jednak człowiek mógł mówić o takich wytwarzanych
przez psychikę doznaniach, musi najpierw uzyskać do nich dostęp. Dla lepszego zilustrowania
tego zagadnienia proponuję, aby kaŜde z Was zrobiło, co następuje:
*
(Tj. poza językiem (przyp. tłum.)
34
1. Pomyślcie o jakimś przyjemnym doznaniu z dzieciństwa, z którym związany był Wasz bliski
przyjaciel.
2. Przypomnijcie sobie, w co byliście ubrani na uroczystości zakończenia szkoły średniej.
3. Przypomnijcie sobie swój pierwszy francuski pocałunek.
4. Przypomnijcie sobie jakiś moment, w którym ciekawość przezwycięŜyła lęk.
35
[....] sygnały dostępu, które moŜna zaobserwować (dla osób praworęcznych):
JeŜeli stwierdzicie, iŜ ruchy oczu jakiegoś spotkanego przez Was człowieka odpowiadają
przedstawionym na jednym z poniŜszych rysunków, to znaczy, Ŝe zidentyfikowaliście
określony przez te ruchy, a tym samym właściwy danemu człowiekowi, wewnętrzny system
przetwarzania danych.
Prawdopodobnie zdarzyło Warn się kiedyś, Ŝe gdy zadaliście komuś pytanie, indagowana
osoba przerywała kontakt wzrokowy z Wami, zwracała oczy do góry i na lewo, mówiła:
„Hmmm, popatrzmy" - i rzeczywiście to robiła. Innym razem oczy wędrowały do góry i na
prawo albo wzrok stawał się rozproszony, choć oczy patrzyły prosto przed siebie, albo teŜ
wędrowały w dół i na lewo lub na prawo. Mogły teŜ występować tylko niektóre fazy tych
ruchów. Zapewne nie zdawaliście sobie sprawy, Ŝe są to sygnały świadczące o tym, w jaki
sposób Wasz interlokutor uzyskuje dostęp do informacji niezbędnych, by odpowiedzieć na
Wasze pytanie.
Niezdolność porozumienia spowodowana nieznajomością sygnałów dostępu występuje
nader często. Kierując się ku zasobom swej psychiki, ludzie przestają reagować na wraŜenia
dochodzące do nich drogą zmysłową. Terapeuci często słuchają skarg w rodzaju:
„On mnie wcale nie słucha. Jesteśmy razem w pokoju i coś do niego mówię, a on udaje,
Ŝe nic nie słyszał". (Ta kobieta nie potrafiła zaobserwować, kiedy jej mąŜ jest rzeczywiście
zdolny świadomie przyjmować informacje z zewnątrz. ChociaŜ przebywali razem w pokoju i
on nawet utrzymywał z nią kontakt wzrokowy, jego źrenice byty rozszerzone, co jest oznaką
procesu obrazowania wewnętrznego).
„Nie mówiłaś mi tego. Nigdy nie słyszałem, byś mówiła którąkolwiek z tych rzeczy".
(MęŜczyzna mówi prawdę. Nigdy nie słyszał Ŝony mówiącej którąkolwiek z tych rzeczy).
„Nie widziałeś, gdzie to połoŜyłam? Stałeś tuŜ obok". „Nie, nie stałem. Nie było mnie
tutaj, kiedy to kładłaś". (Obydwoje mówią prawdę, poniewaŜ on skupił się na swoich
wewnętrznych obrazach, a nie na tym, co działo się na zewnątrz).
JeŜeli świadomość danej osoby jest pochłonięta wewnętrznymi procesami psychicznymi
(wizualnymi, słuchowymi, a nawet kinestetycznymi), to bodźce zewnętrzne często pozostają
nie zauwaŜone. Tak dzieje się do momentu, kiedy natęŜenie tych bodźców przekroczy pewien
próg - wówczas dany człowiek na powrót zaczyna zdawać sobie sprawę ze świadectwa
zmysłów; w przeciwnym razie dane zmysłowe są wciąŜ dostarczane, ale nie docierają do
świadomości danej osoby. W swojej praktyce terapeutycznej uczę małŜeństwa, członków
rodziny, ludzi interesu, jak moŜna zorientować się - obserwując sygnały dostępu - czy i kiedy
dana osoba rzeczywiście słucha, patrzy itd.
36
37
Zamieszczone poniŜej przykłady sygnałów dostępu zawierają wzorcowe niejako ruchy oczu.
Sue: Ja po prostu tego nie widzę (oczy do góry, w lewo). John nigdy
przedtem nie potrafił tego zrobić, więc dlaczego miałby teraz?
John: Słyszałaś (oczy w dół, na lewo)1 Zastanawiam się, co mi szkodzi
spróbować? Mam wraŜenie (oczy w dół, na prawo), Ŝe to po prostu
nie sprawia jej Ŝadnej przyjemności.
W tym przykładzie Sue przywołuje obrazy ejdetyczne. Rzecz jasna, nie moŜe zobaczyć tego, co
się nigdy nie zdarzyło. WaŜne będzie dla niej wykreowanie obrazów Johna, który robi to, co ma
zrobić - widząc te obrazy, Sue będzie mogła z nadzieją oczekiwać na lepszą przyszłość. John
natomiast rozmawia sam ze sobą, a następnie doświadcza uczuć, które wzbudziła ta rozmowa.
Will: Czy pani widzi, jak ona się ubrała? Pamiętam (oczy do góry, na lewo), jak dawniej wyglądała.
Gdyby mnie kochała, zadbałaby o siebie chociaŜ odrobinę. Ja uwaŜam siebie za atrakcyjnego
męŜczyznę (oczy do góry, w prawo) i jej ubiór mnie krępuje (oczy do góry, w prawo).
Oczywiście, nie powiedziałbym tego w jej obecności.
Will porównuje obecny wygląd swojej Ŝony z wyglądem, jaki pamięta z przeszłości, następnie
kreuje obraz tego, jak on sam siebie widzi i jak inni ludzie widzą ich oboje. Przez cały czas porów-
nuje obrazy dostarczane przez zmysły ze swoimi wewnętrznymi obrazami, i obrazy zmysłowe
wyraźnie w tym pojedynku przegrywają.
A oto zapis wypowiedzi z sesji kobiecej terapii grupowej:
Sal: (Oczy w górę, na lewo) On jest za szybki. Wkładam koszulę nocną, zapalam świecę, starannie
ścielę łóŜko, a on nawet tego nie zauwaŜa (oczy do góry, na lewo). Woli po prostu złapać
mnie w nocy.
Stella: (Oczy w dół, na prawo) Ja chciałabym, aby Jim wyciągnął po mnie rękę. Czuję się (oczy w
dół, na prawo) przez cały czas taka spięta.
Mam zachowywać się, ubierać i wyglądać właśnie tak, jak on chce. (Oczy w dół, na prawo)
Jestem tym zmęczona.
June: (Dół, na lewo) To niewaŜne. WaŜne jest to (oczy w górę, naprawo), jak się nawzajem
traktujecie, czy robicie to z miłości (oczy do góry, na prawo) i czy jest w tym poŜądanie (oczy
w dół, na prawo).
Sal przywołuje obrazy przeszłości i podkreśla wagę wizualnych aspektów aktu miłosnego.
Stella ujawnia preferencje kinestetyczne, które są spójne z jej kinestetycznymi sygnałami dostępu.
Sygnały dostępu June wskazują, Ŝe mówi coś sama do siebie, konstruuje obraz „wzajemnego
traktowania się", a następnie objawia reakcje kinestetyczne w połączeniu ze słowem „poŜądanie".
Wsłuchując się w słowa wskazujące na charakterystyczny dla danej osoby system
reprezentacyjny, moŜecie jednocześnie wychwytywać wzrokiem sygnały dostępu. Są to ruchy oczu,
świadczące o tym, w jaki sposób Wasz klient myśli: obrazami, słowami czy uczuciami. Dostarczają
one kluczowych informacji o funkcjonowaniu jego psychiki. Choć same sygnały dostępu nie
dostarczą Warn pełnego obrazu zachodzących procesów psychicznych, to jednak pomogą określić
podstawowe wyznaczniki decydujące o rodzaju doświadczenia wewnętrznego danego człowieka.
Systemy prowadzące
KaŜdy człowiek zazwyczaj przedkłada jeden system reprezentacyjny nad inne, co ujawnia się
w najczęściej przez niego uŜywanych predykatach. Podobnie dzieje się z dostępem - aby uruchomić
uzyskiwanie informacji, kaŜdy posługuje się określonym, preferowanym przez siebie procesem
wewnętrznym. Jaki to jest proces, moŜna ustalić obserwując, które sygnały dostępu pojawiają się
pierwsze. Ten preferowany proces wewnętrzny, wizualny, słuchowy czy kinestetyczny, nazywam
tutaj systemem prowadzącym.
38
Podczas prowadzonych niedawno zajęć warsztatowych poprosiłam dwóch męŜczyzn z
widowni do siebie. Skorzystałam z ich pomocy, by zilustrować róŜnicę systemów prowadzących.
(Uprzednio stwierdziłam na podstawie ich zachowania, Ŝe kaŜdy z nich zupełnie inaczej
przetwarzał informacje). Poprosiłam widownię, aby obserwowała obu męŜczyzn uwaŜnie, ich zaś
poprosiłam, aby zastanowili
się nad odpowiedziami na pytania, które im zadam. Następnie zaś przeszłam do zadawania pytań:
Pierwszy z męŜczyzn słysząc kaŜde kolejne pytanie patrzył w dół i na prawo. Drugi natomiast
do góry i na lewo. Pierwszy szukał odpowiedzi na drodze kinestetycznej, a drugi - wizualnej.
Obydwaj udzielili odpowiedzi na wszystkie pytania, ale skorzystali z odmiennych dróg dostępu.
KaŜdy posługiwał się preferowanym przez siebie systemem prowadzącym.
U niektórych ludzi sygnały dostępu zmieniałyby się w zaleŜności od pytania, ale w wypadku
tych panów nic takiego nie nastąpiło. Dlatego właśnie ich wybrałam do zademonstrowania
zagadnienia systemu prowadzącego. Nie uŜywali oni drogi wizualnej, by odpowiedzieć na pytania o
charakterze wizualnym (kolor), ani słuchowej, tam gdzie chodziło o dźwięki (hałas, głos matki), ani
wreszcie kinestetycznej (odczucie opalenizny), lecz zbierając informacje potrzebne do odpowiedzi
na kaŜde pytanie, korzystali z jednego i tego samego procesu wewnętrznego. Obserwację tę
potwierdziła później, przeprowadzona przez kaŜdego z tych męŜczyzn, analiza własnego procesu
myślowego, zachodzącego w momencie usłyszenia niektórych pytań:
Pytanie l
MęŜczyzna I: Najpierw poczułem moją matkę, następnie zobaczyłem jej twarz i zajrzałem jej w
oczy.
MęŜczyzna II: Po prostu zobaczyłem twarz mojej matki i skupiłem uwagę na jej oczach.
Pytanie 2
MęŜczyzna I: Chodziłem po domu, począwszy od drzwi wejściowych, i liczyłem wszystkie drzwi
na palcach.
MęŜczyzna II: Widziałem kartki z rysunkami drzwi w moim domu, niczym karty katalogowe. One
po prostu mignęły mi przed oczami, ponumerowane.
Pytanie 3
MęŜczyzna I: Czułem, jak trzaskam kolejno wszystkimi drzwiami, i słuchałem.
MęŜczyzna II: Widziałem, jak się zamykają, i słyszałem je.
Pytanie 5
MęŜczyzna I: Czułem, jak skóra zaczyna mnie piec, swędzieć i jakby ściąga się.
MęŜczyzna II; Widziałem swoją twarz w lustrze. Była cała czerwona.
Opisy ujawniły, w jaki sposób jeden system prowadzi do informacji zakodowanych w innych
rejestrach doświadczenia. Gdyby męŜczyzn tych łączyły jakieś wspólne przeŜycia, to jest wielce
prawdopodobne, Ŝe kaŜdy z nich pamiętałby je inaczej - przywołując i wyraŜając wspomnienia
39
poprzez inny system percepcyjny. Opisy te pokazują, jaki wpływ na płynące z psychiki treści ma
rodzaj występującego w danym przypadku systemu percepcyjnego.
Podczas leczenia zaburzeń seksualnych szczególną uwagę trzeba zwracać na jeden system
prowadzący, a mianowicie na system obrazowania konstruowanego. Charakterystycznym dlań sy-
gnałem dostępu jest spojrzenie do góry i na prawo. Często - nie zawsze, ale często - ludzie, którzy w
pierwszej kolejności sięgają do obrazów konstruowanych, widzą na swoich ekranach wewnętrznych
samych siebie. Kiedy pyta się ich, czy pamiętają, jak ktoś ich całował, oni widzą jakby z zewnątrz
siebie i kogoś, kto ich całuje, a nie zbliŜającą się twarz innej osoby. Znaczenie tego typu
wewnętrznego przetwarzania danych dla sfery seksualnej zostało podkreślone przez Mastersa i
Johnsona w ksiąŜce Human Sexual Inadequacy:
Kiedy zaczyna się wstępna gra i obydwoje małŜonkowie podejmują wysiłki, aby wywołać erekcję,
cierpiący na impotencję mąŜ przechodzi na pozycję widza. Obserwuje w sposób mentalny swoje i
swojej partnerki reakcje (lub ich brak) na stymulację erotyczną. Czy nastąpi erekcja? A jeŜeli członek
zacznie się powiększać, to do którego momentu? A jeŜeli uda się osiągnąć pełny wzwód, to jak długo
on się utrzyma? Znajdujący się w pokoju mimowolny obserwator domaga się natychmiastowej
odpowiedzi na te wszystkie pytania od pełnego niepokoju męŜczyzny w łóŜku, skupionego bez reszty
na własnych obawach. Zamiast rozluźnić się, cieszyć się dostarczanymi przez zmysły bodźcami i
pozwolić, aby erekcja nastąpiła w wyniku naturalnej reakcji, męŜczyzna ten, jako widz, domaga się
nieustającego działania. Wchodząc w pozycję widza, niedomagający seksualnie męŜczyzna odrzuca
koncepcję naturalnych funkcji seksualnych. Nie potrafi traktować erekcji jako niezaleŜnej od wolt
reakcji seksualnej, czynności fizjologicznej tego samego typu, co oddychanie.
W sypialni cierpiącego na impotencję męŜczyzny nierzadko pojawia się nie jeden, lecz dwóch
obserwatorów. śona, która swoimi działaniami usiłuje wywołać u męŜa erekcję, równieŜ moŜe wejść
w rolę czujnego obserwatora, krytycznie analizującego poziom pobudzenia seksualnego zalęknionego
męŜczyzny. Czy nastąpi wzwód? Jeśli tak, to jak duŜy? Czy będzie z niego poŜytek? Czy się utrzyma?
Czy ona wystarczająco pobudza swojego męŜa? JeŜeli on nie reaguje, to co takiego ona robi
niewłaściwie? Wszystkie te pytania pojawiają się, gdy Ŝona, przyjmując rolę obserwatora, przygląda
się przebiegowi kolejnego epizodu erotycznego we własnym małŜeństwie. Czy moŜna się dziwić, Ŝe
Ŝona niedomagającego seksualnie męŜczyzny równieŜ nie objawia pełni wraŜliwości seksualnej
nawet wówczas, gdy nadarza się ku temu sposobność? Nawet w sprzyjającej sytuacji pozostaje
uwięziona w pozycji widza, obserwując raczej fizyczny aspekt wydarzeń, niŜ pozwalając działać
swojej fizjologii i dając się pochłonąć bliskości obcowania z partnerem.
śadne z dwojga małŜonków nie zdaje sobie zazwyczaj sprawy, Ŝe obydwoje obserwują z oddali,
niczym widzowie, małŜeńską scenę erotyczną. Mimowolnie rozpraszają się, w istocie zupełnie nie
angaŜując się w sytuację, która tak ich pochłania. Bodźce erotyczne nie mają szansy przedostać się
przez nieprzepuszczalne pokłady lęku i nie zamierzonego podglądactwa.7
Zadawanie pytań dotyczących dotychczasowych lub przewidywanych w przyszłości
doświadczeń seksualnych pozwala skutecznie zorientować się, jaki jest system prowadzący danego
człowieka. Gdy stwierdzicie duŜe prawdopodobieństwo, Ŝe jest to system obrazowania
konstruowanego, to zapytajcie wprost, czy dana osoba widzi siebie na swoim ekranie wewnętrznym,
czy teŜ ogląda zdarzenia tak, jakby w nich uczestniczyła.
JeŜeli padnie odpowiedź potwierdzająca tę pierwszą moŜliwość, to moŜna zastosować technikę
nakładania systemów reprezentacyjnych (patrz str. 199), która powinna pomóc danej osobie „zstąpić"
do wnętrza obrazu i przez to pełniej doznawać sytuacji erotycznej.
40
Rozdział 5
Stosowanie systemów reprezentacyjnych
Podczas trwania terapii wymagamy od naszych klientów niemało: odsłaniania tego, co dla nich
samych jest niejasne, wykonywania poleceń bez wyjaśniania, czego one dotyczą czy dokąd
prowadzą. JeŜeli mamy pomóc klientowi, musimy zdobyć jego zaufanie, a pierwszym krokiem w
tym kierunku jest nawiązanie właściwego kontaktu.
O zaistnieniu takiego kontaktu moŜna mówić wtedy, gdy klient jest przekonany o Waszej
wiedzy i kompetencji oraz o tym, Ŝe z szacunkiem i zrozumieniem podejdziecie do jego
problemów. Dopiero na bazie takiego przekonania rozwija się i ugruntowuje w kliencie wiara, Ŝe
jesteście w stanie poprowadzić go ku korzystnej dla niego przemianie.
Niniejszy rozdział odwołuje się do poprzednich rozwaŜań i opisuje, jak posługiwać się
sygnałami dostępu i systemami reprezentacyjnymi w celu nawiązania kontaktu i ułatwienia procesu
przemiany.
Dopasowywanie
Aby skutecznie zbierać informacje i poprowadzić proces przemiany, terapeuta musi nawiązać
bliski kontakt z klientem, zarówno na poziomie świadomości, jak i podświadomości. Dopasowywa-
nie jest techniką nawiązywania takiego kontaktu, polegającą na upodobnieniu werbalnych i
niewerbalnych zachowań terapeuty do zachowań klienta. Kiedy zastosujecie tę technikę. Wasi
pacjenci będą mieli subiektywne przeświadczenie, Ŝe świetnie ich rozumiecie. Nic w tym
dziwnego, w końcu mówicie wówczas ich językiem - werbalnym i niewerbalnym.
Aby posługiwać się techniką dopasowywania systemów reprezentacyjnych oraz sygnałów
dostępu, trzeba, po pierwsze, umieć rozpoznać, jakie sygnały dostępu oraz systemy
reprezentacyjne są charakterystyczne dla Waszego klienta, a po drugie - potrafić posługiwać się
swobodnie kaŜdym systemem reprezentacyjnym oraz świadomie kierować ruchami swoich oczu.
W tym celu niezbędne jest, aby terapeuta umiał utrzymać wyostrzoną uwagę na bodźce i
informacje dostarczane drogą zmysłową ze świata zewnętrznego, by nie zagłębiał się we własnych
myślach i przeŜyciach. Między doświadczeniem zewnętrznym a wewnętrznym zachodzi ciągła
wymiana. JeŜeli zatem Wasza świadomość skieruje się ku doznaniom płynącym z Waszej
psychiki, łatwo moŜecie przegapić werbalne i niewerbalne informacje płynące od klienta. Za
kaŜdym razem gdy widzę terapeutę prowadzącego seans z zamkniętymi oczami, jestem
wstrząśnięta. Chcąc oddziaływać skutecznie, musicie być czujni na kaŜde świadectwo Waszych
zmysłów.
Następujące przykłady z prowadzonych przeze mnie sesji terapeutycznych demonstrują i
objaśniają technikę dopasowywania:
June: No cóŜ, (oczy do góry, na lewo) jest dla mnie jasne, Ŝe on nie jest zainteresowany Ŝadną
zmianą.
LCB: Tak? Wygląda (oczy do góry, na lewo) więc na to, Ŝe twój mąŜ jest zadowolony z aktualnej
sytuacji.
June: Musi być. Poza tym nie potrafię (oczy do góry, na lewo; kobieta kręci przecząco głową)
wyobrazić sobie, by mógł się zmienić.
LCB: Nie masz więc (oczy do góry, na lewo) Ŝadnego wyobraŜenia o tym, jakim chciałabyś go
widzieć? (Oczy do góry, naprawo) Więc spróbuj to sobie wyobrazić.
(Prowadzę June za pomocą niewerbalnych sygnałów dostępu obrazowania konstruowanego,
co pozostaje w zgodzie z wydanym jej poleceniem wykreowania obrazu, którego nigdy dotąd
nie widziała).
41
Meg: On po prostu nie widzi, jaka jestem naprawdę.
LCB: Och, więc jaką cię widzi?
Meg: Nie wiem. Ale nie taką, jaka jestem.
LCB: Jak więc zamierzasz pokazać mu prawdziwą siebie, aby mógł cię wreszcie zobaczyć? (To
stawia przed Meg zadanie takiego pokierowania swoim zachowaniem, aby wywołać poŜądaną
reakcję).
Joe: Słuchaj (oczy w dół, na lewo), nasz związek to jeden wielki dysonans, a wszystkie moje wysiłki
jeszcze tę sytuację potęgują.
LCB: Hmm, jeŜeli dobrze cię rozumiem, to chciałabyś, aby konflikty między wami przycichły, a
wtedy moŜe uda się zbudować jakąś harmonię?
Joe: Taak, od razu trafiłaś na właściwą falę.
Shirley: Gdybym chociaŜ czuła, Ŝe on się stara! Ale on tylko odwraca się plecami, naciąga kołdrę na
głowę, robi cokolwiek, byle tylko nie musiał zmierzyć się z problemem.
LCB: O ile dobrze rozumiem, odczuwasz to tak, Ŝe on nie za bardzo kontaktuje i musisz nim
dobrze potrząsnąć, przyciągnąć jego uwagę.
JeŜeli Wasz klient uŜywa predykatów niespecyficznych, to sygnały dostępu wskaŜą, w jaki
sposób zastosować technikę dopasowywania
Betsy; Chcę, abyś wiedziała (oczy do góry, na lewo), Ŝe on naprawdę próbował. Nie myślę (oczy w
dół, na lewo), aby coś jeszcze dało się zrobić.
LCB: Widzisz więc, co juŜ zostało zrobione, i mówisz sobie, Ŝe juŜ nic więcej nie pozostało?
Jimmy: (Oczy w dół, na prawo) JuŜ mi nic więcej nie zostało. To zupełna klęska.
LCB: Czujesz więc, Ŝe juŜ nie masz się czego trzymać, Ŝe znikąd nie moŜesz oczekiwać wsparcia?
Sam: Wszystko byłoby (oczy do góry, na prawo) w porządku, gdybyśmy okazywali sobie więcej
szacunku.
LCB: A jak widzisz swoją rolę w okazywaniu Ŝonie szacunku? (Zawarłam tutaj sugestię, Ŝe to Sam
powinien tworzyć atmosferę szacunku, której tak bardzo pragnie).
Theresa: Czasami wszystko idzie dobrze (oczy w dół, na lewo), gdy nagle coś się zdarza i bach (oczy
do góry, na lewo), znowu to samo.
LCB: To znaczy {oczy w dół, na lewo), Ŝe kiedy wszystko idzie dobrze, to wtedy bach (oczy w
górę, na lewo) - i widzisz, Ŝe te same kłopoty znowu się powtarzają.
Tłumaczenie
Kiedy pracujecie z więcej niŜ jedną osobą na raz, musicie nawiązać kontakt z kaŜdą z nich,
dopasowując predykaty i sygnały dostępu. Musicie teŜ umieć likwidować luki w porozumiewaniu
się tych osób. Jednym z najłatwiejszych i najskuteczniejszych sposobów na to jest tłumaczenie
jednego systemu reprezentacyjnego na drugi.
Mieszkanie w domu, w którym nigdy nie ma porządku, moŜe być dla osoby organizującej
rzeczywistość w kategoriach wizualnych tym samym, co spanie w łóŜku pełnym pokruszonych
krakersów dla osoby wraŜliwej kinestetycznie. Z kolei ta ostatnia moŜe odczuwać zwykłe
popchnięcie tak samo, jak ta pierwsza - pozostanie na uboczu, poza obrazem. Dla „słuchowca",
reagującego przede wszystkim na słowa (nie zaś na ton czy tempo), brak logiki moŜe być równie
przykry, jak lot rozedrganym helikopterem dla „kinestetyka" czy psychodeliczna gra świateł dla
„wzrokowca". Tłumaczenie doświadczeń z jednego rejestru na inny przyczynia się do wzajemnego
zrozumienia. Dokonywanie takich przekładów wymaga jednak umiejętności wyraŜania dowolnego
doświadczenia w kaŜdym z rejestrów. Na przykład słuchowe doznanie ciszy jest bliskie
42
kinestetycznemu wraŜeniu drętwoty i wizualnemu doznaniu ciemności. Wizualny proces
wyobraŜania moŜna przełoŜyć na kine-stetyczny proces konstruowania albo słuchowy proces
orkiestracji. A jest to tylko krótka ilustracja zagadnień przekładania doznań.
Dwa poniŜsze przykłady, zaczerpnięte z zapisów terapii małŜeńskiej, ukazują zastosowanie
technik dopasowywania predykatów i sygnałów dostępu, tłumaczenia nastawień na kategorie do-
znań wewnętrznych oraz uŜywania predykatów niespecyficznych do rozmowy z dwojgiem róŜnych
ludzi jednocześnie.
Zapis A
Joe: (Oczy do góry, na lewo) No cóŜ, sądzę, Ŝe nasz problem róŜni się od problemów większości
ludzi.
LCB: Jak to widzisz?
Joe: No więc, ona jest bardzo niecierpliwa (oczy do góry, na lewo). Ja natomist lubię wszystko
dokładnie zaplanować.
LCB: W jaki sposób to planujesz?
Joe: (Oczy do góry, na prawo) Noo....
LCB: Rozumiem. Lubisz wyobraŜać sobie to, co nastąpi.
Joe: Tak. To planowanie bardzo mnie pochłania. Koryguję plany aŜ do chwili, kiedy są idealne.
Wtedy zaś chcę przeŜyć realnie te moje fantazje. Zawsze występuje w nich Janis. Chcę, abyś
to wiedziała.
LCB: Zobaczmy więc, czy cię dobrze rozumiem (oczy do góry i na lewo, naśladując „do góry i na
prawo" - sygnały dostępu Joego; gestykuluję dłońmi na wysokości twarzy). Tworzysz
szczegółowe wizualne fantazje siebie i Janis podczas aktu miłosnego, od początku do końca.
Kiedy zaś wszystko wygląda dokładnie tak jak trzeba, to wówczas chcesz zamienić te
fantazje w rzeczywistość, chcesz, abyście obydwoje powtórzyli to samo naprawdę. Czy tak?
Joe: Tak.
LCB: Dobrze, teraz zadam kilka pytań Janis i chcę, abyś słuchał uwaŜnie. Janis (wyciągam rękę i
lekko dotykam jej ramienia), a ty jak to odczuwasz, czego chcesz?
Janis: (Oczy w dół, na lewo; następnie w dół, na prawo) W moim odczuciu to jest strasznie głupie.
Nie chcę być częścią sztuki teatralnej. Chcę czuć, Ŝe wzbudzam poŜądanie równieŜ bez tych
wszystkich przygotowań. W tym nie ma za grosz spontaniczności.
Joe: Widzi pani, ona po prostu nie jest zbyt romantyczna.
Janis: A ty zupełnie nie jesteś spontaniczny!
LCB: Hola! Poczekajcie chwilkę (trzymam Janis za ramię, gestem ręki nakazuję Joemu zamilknąć).
Teraz, Janis, powiedz mi, czego chcesz, a nie czego nie chcesz. A ty, Joe, patrz uwaŜnie.
Janis: (Oczy w dół, na prawo) Chcę, aby było w tym więcej zabawy. Chciałabym go czasami
czymś zaskoczyć - ale nie, zawsze musi być zgodnie z planem. Musi być odpowiednie
światło i łagodna muzyka. A ja czasami po prostu go pragnę, pani rozumie. Kiedy mam
ochotę na seks, to chcę to robić od razu.
LCB: Od razu i duŜo podniecenia! Czujesz, Ŝe byłabyś szczęśliwsza, gdybyś, mając chęć na seks z
Joem, mogła wyciągnąć do niego rękę albo dać mu znak, a on od razu by reagował. Czułabyś
się lepiej, gdyby był w tym element zaskoczenia?
Janis: Właśnie, o to chodzi. Zaskoczenie.
LCB: Teraz, Joe, chcę, abyś się dobrze skupił, poniewaŜ zamierzam pokazać Janis, o co tobie
chodzi, w taki sposób, aby nabrało to dla niej sensu. Dobrze?
Joe: Dobrze. To moŜe być niezłe.
LCB: Janis, czy przyrządzałaś kiedyś posiłek z czterech czy pięciu dań?
Janis: Tak, kilka razy.
LCB: A czy sprawiało ci przyjemność uczestniczenie w posiłku, podczas
którego podawano cztery czy pięć dań?
43
Janis: Tak.
LCB: A kaŜde danie było tak przyrządzone, aby zaostrzyć apetyt przed następnym. . . prawda?
Janis: No, zgadza się.
LCB: Gdybyś przygotowała taki posiłek, czy nie czułabyś rozczarowania, gdyby twoi goście
poprosili o wszystkie potrawy na raz i po prostu je poŜarli? Albo, co gorsza, poprzestali na
kanapce z tuńczykiem?
Janis: (ze śmiechem) Tak, czułabym się rozczarowana, a nawet wściekła.
LCB: No więc coś takiego właśnie przytrafia się Joemu. Snuje plany, które mają cię zauroczyć i
zaprowadzić w cudowne miejsca, a ty zadowalasz się przystawką. Nic dziwnego, Ŝe czuje
się rozczarowany.
Janis: Ale. . .
LCB: Zanim powiesz „ale", chcę wiedzieć, czy potrafisz odczuć, czym to jest dla niego.
Janis: (Kiwa twierdząco głową).
LCB: Dobrze. Teraz chcę, aby Joe zobaczył, czym to jest dla ciebie. Zatrzymajmy się więc tutaj na
chwilę. Joe, czy kiedykolwiek byłeś na wycieczce z przewodnikiem. . . jako student, czy coś
w tym rodzaju?
Joe: Tylko raz, na Hawajach.
LCB: Prawdopodobnie przewodnik prowadził was ściśle określoną trasą, a takŜe opowiadał o
rzeczach, które mieliście zobaczyć.
Joe: No, tak.
LCB: A w czasie tej wycieczki, rozglądając się wokół, widziałeś na przykład jakąś obiecującą
boczną drogę albo sklep z pamiątkami. Chciałeś przyjrzeć się temu bliŜej, ale niestety, nie
było tego w planie wycieczki. Przewodnik szybko pokierował cię w inną stronę, zgodnie z
przewidzianą trasą. Czy pamiętasz, jakie to było denerwujące? MoŜe właśnie wtedy straciłeś
serce do takich wycieczek?
Joe: Chcesz przez to powiedzieć, Ŝe jestem jak ten przewodnik?
Janis: Tak, taki właśnie jesteś.
LCB: Oczywiście, czasami uczestniczenie w takiej wycieczce moŜe być wspaniałym przeŜyciem,
podobnie jak uczestniczenie w obiedzie składającym się z ośmiu dań. Innym razem wejście na
nieznaną drogę, po prostu pod wpływem chwilowego nastroju, moŜe wywołać rozkoszny
dreszcz emocji. Zgadzacie się ze mną?
Zapis B
44
LCB: Nie podoba się pani to, co jest teraz, prawda? (Moje oczy idą za oczami Sue, do góry i na
lewo).
Sue: Prawda.
LCB: Gdyby miała pani przed sobą obraz tego, co dzieje się w waszym małŜeństwie, co
zmieniłaby pani w tym obrazie, aby się pani bardziej podobał?
Sue: Chciałabym widzieć, Ŝe on mnie docenia. Do cholery, po co to wszystko. Niech pani na
niego spojrzy! Zawsze, kiedy myślę: „O, moŜe teraz wszystko się ułoŜy", to przeŜywam
kolejne rozczarowanie, jedno za drugim. Wydaje mi się, Ŝe pojawia się jakieś światło, juŜ
jestem całkiem pewna - klik - światło gaśnie i, mówię pani, robi się ciemno jak w piekle.
LCB: Popatrzmy, czy dobrze to rozumiem. Widzę to tak - czasami rodzi się w pani nadzieja,
wyobraŜa pani sobie, jak mogłoby być dobrze, i wtedy - klik - coś się wydarza i wszystkie
te nadzieje rozwiewają się. Tak?
Sue: Tak.
LCB: Sue, proszę patrzeć uwaŜnie, czy uda mi się przekazać Ronowi pani punkt widzenia,
dobrze?
Sue: Dobrze.
LCB: Roń, Sue pragnie, aby pan odczuł, jak bardzo bywa czasem rozczarowana. Czy kiedyś
budował pan zamek z piasku w porze przypływu? Pracował pan cięŜko, a potem przyszła
woda i wszystko zburzyła. W końcu pan się poddał. To było za trudne, aby podołać
samemu. To właśnie dzieje się z nadziejami Sue. Ona je buduje, a one natychmiast się
zawalają. Nic dziwnego, Ŝe teraz nie Ŝywi juŜ specjalnych nadziei.
Roń: Nigdy nie zamierzałem niszczyć jej nadziei.
LCB: Wierzę panu. Proszę teraz chwilkę się nad tym zastanowić, a ja spróbuję przedstawić Sue,
o co panu chodzi.
LCB: Sue, pozwoli pani, Ŝe nakreślę obraz oczekiwań Rona. Czy zdarzyło się pani kiedyś
przebywać poza domem, a po powrocie zastać straszliwy bałagan? Rozejrzała się pani i
zobaczyła, jak wiele trzeba zrobić, aby doprowadzić dom do porządku. Był to okropnie
przygnębiający widok, tym bardziej Ŝe nie było nikogo do pomocy. Wydaje mi się, Ŝe tak to
czasami wygląda dla Rona.
Oczekujecie tutaj obydwoje ode mnie pomocy, dzięki której relacje między wami ulegną
poprawie. Przyznaję, potrzebujecie jej. Jednak Ŝadne z was nie zdaje sobie sprawy z tego, do
jakiego stopnia jest potrzebne drugiemu; jak bardzo Sue potrzebuje pana pomocy w
budowaniu nadziei i marzeń, które się spełniają, oraz jak bardzo Roń potrzebuje pani
pomocy w przetarciu drogi, po to aby zobaczyć, Ŝe jest o czym marzyć, Ŝe moŜna mieć
nadzieję. KaŜde z was myśli, Ŝe jeŜeli jedno wygra, to drugie przegra. Ale to nie jest tak.
JeŜeli jedno z was wygra, oboje wygracie; jeŜeli jedno przegra, przegracie oboje.
W obydwu powyŜszych przypadkach dopasowywałam predykaty i sygnały dostępu w celu
nawiązania kontaktu i budowy zaufania, przekładałam nastawienie kaŜdego klienta na zrozumiałe
dla tego drugiego doznania psychiczne oraz stosowałam predykaty niespecyficzne podczas
rozmowy z obojgiem klientów na raz.
Kolejny zapis pochodzi z sesji terapeutycznej z dwudziesto-ośmioletnią kobietą. W miarę
trwania tej sesji znaczenie umiejętnego wykorzystywania sygnałów dostępu i predykatów staje się
coraz bardziej oczywiste. Stosując metamodel, wraz z technikami dopasowywania i
odzwierciedlania, uzyskuję waŜne informacje, jednocześnie zmierzając wraz z klientką, JoAnn,
we właściwym kierunku. Zachęcam gorąco do studiowania i stosowania zaleceń me-tamodelu.
Robiłam to podczas tej sesji. Metamodel jest przedstawiony w Dodatku I.
45
JoAnn pracuje w małym, ale renomowanym sklepie z damską odzieŜą. Jest niezwykle
atrakcyjna i zadbana: wysoka, szczupła, nienagannie ubrana i uczesana. Problemy natury
seksualnej nie były głównym powodem rozpoczęcia terapii, ale okazały się waŜnym składnikiem
procesu przemiany.
LCB: JoAnn, powiedz, co chciałabyś zmienić w swoim Ŝyciu?
JoAnn: (Oczy do góry, na prawo) Bardzo często ogarnia mnie przygnębienie.
LCB: Co jest jego przyczyną?
JoAnn: (Oczy do góry, na lewo; ruchy lewej ręki) Głównie mój mąŜ.
LCB: Co takiego widzisz w twoim męŜu, co wprawia cię w przygnębienie?
JoAnn: Sama nie wiem (oczy do góry, na lewo). Właściwie to juŜ nawet nie jesteśmy razem.
LCB: Aha. I to cię przygnębia?
JoAnn: Tak. (Oczy do góry i na lewo) Hmm, on po prostu mnie zostawił i teraz jestem sama.
LCB: Więc o to chodzi? On cię zostawił?
JoAnn: Tak, co do tego nie ma Ŝadnych wątpliwości. On mnie zostawił.
Ja tego nie chciałam.
LCB: Kiedy to się stało?
JoAnn: (Oczy do góry, na lewo) Dwa lata temu.
LCB: Jak chciałabyś się czuć?
JoAnn: (Oczy do góry, na prawo; następnie w dół, na lewo) Sama nie wiem.
Nieprzygnębiona.
LCB: Zastanawiam się, czy potrafisz powiedzieć, jak chcesz się czuć.
JoAnn: Noo (oczy do góry, na lewo), gdybym tylko mogła być znowu szczęśliwa.
LCB: A co, twoim zdaniem, mogłoby cię teraz uczynić szczęśliwą?
JoAnn: (Marszczy czoło) Hmm (oczy do góry, na lewo), gdyby wszystko
było tak, jak dawniej.
LCB: (Uśmiechając się) A jak było dawniej? (Prowadzę oczy JoAnn znowu na lewo i do góry,
sama patrząc w prawo i do góry).
JoAnn: O, nie. Nie chcę tego. (Oczy do góry, na lewo; następnie do góry,
na prawo) Byłabym szczęśliwa widząc, Ŝe robię jakieś postępy.
LCB: A co musiałabyś ujrzeć, aby stwierdzić, Ŝe robisz postępy?
JoAnn: Chodzi o relacje z innymi ludźmi..... z męŜczyznami.
LCB: Z jakimi konkretnie męŜczyznami?
JoAnn: Ze wszystkimi.
LCB: ZE WSZYSTKIMI?
JoAnn: No, nie. Ale nie mam na myśli Ŝadnego konkretnego męŜczyzny.
LCB: W Ŝyciu tak atrakcyjnej kobiety jak ty nie ma Ŝadnych męŜczyzn?
JoAnn: Są męŜczyźni (oczy do góry, na lewo; następnie w dół, na prawo), ale to nic specjalnego.
Ja właściwie nie przepadam za męŜczyznami (grymas na twarzy).
LCB: Wolisz kobiety (podobny grymas, brwi podniesione ku górze itd., konotacje seksualne).
JoAnn: Nie! O BoŜe, nie!
LCB: Dobrze, dobrze. Co masz na myśli mówiąc, Ŝe nie przepadasz za męŜczyznami?
JoAnn: Mój mąŜ zarzucał mi, Ŝe jestem lesbijką.
LCB: Jestem pewna, Ŝe masz swoje zdanie na temat tego, co legło u podłoŜa tych oskarŜeń.
Sądzę, Ŝe twoja reakcja była bardzo zdecydowana. Najpierw jednak proszę, byś mi
odpowiedziała, co musiałoby się zdarzyć, abyś uznała, Ŝe robisz postępy.
JoAnn: Muszę wiedzieć, Ŝe mi wychodzi z męŜczyznami.
LCB: Co przez to rozumiesz?
JoAnn: Dla mnie samej to nie jest zbyt jasne (marszczy czoło).
LCB: Wobec tego spróbuj uŜyć wyobraźni i przedstaw sobie scenę, w której „wychodzi ci" z
jakimś męŜczyzną.
JoAnn: Urn. Hmm,
LCB: (Wyciągam rękę i dotykam klientki, aby wzmocnić doznania oraz aby doszło do skojarzenia
46
tego dotyku z przezywanymi doznaniami). Patrz na tę scenę tak długo, aŜ stanie się jasne dla
ciebie, co właściwie widzisz.
JoAnn: To jest takie rozmyte. Nie widzę go wyraźnie. Widzę tylko siebie, ale wiem, Ŝe obok jest
męŜczyzna. Wiem, Ŝe mnie kocha i jest ze mnie zadowolony.
LCB: Dobrze (cofam rękę). JoAnn, wróć tutaj. Halo! Teraz powiedz, co właściwie nie pozwala ci
osiągnąć tego, co przed chwilą widziałaś? Jesteś tak atrakcyjna, Ŝe na pewno kręci się
wokół ciebie wielu męŜczyzn. Prawda?
JoAnn: No, tak. Ale nie umiem ich zatrzymać. . . sama nie wiem. Jestem taka przygnębiona (oczy
w dół, na prawo).
NaleŜy odróŜnić taką sytuację, w której system prowadzący działa na obszarze świadomości, od
takiej, w której istnieje on poza świadomością. W tym pierwszym przypadku dana osoba widzi
obrazy płynące z własnej psychiki, słyszy wewnętrznie wytwarzane dźwięki i słowa, odczuwa
wewnętrzne bodźce kinestetyczne. Często jednak u ludzi zgłaszających się do terapeuty system pro-
wadzący leŜy poza świadomością. Tak właśnie było w przypadku wspomnianych uprzednio bólów
głowy.
Kiedy system organizujący doświadczenie (system prowadzący) leŜy poza świadomością, to
dana osoba nie ma moŜliwości wybierania, jakiego typu doznań chciałaby doświadczać: sfera
wewnętrznie wytwarzanych doznań znajduje się całkowicie poza jej kontrolą. Zdarza się to częściej
wtedy, gdy systemy prowadzący i reprezentacyjny róŜnią się między sobą, niŜ gdy są takie same.
Słuchając uŜywanych przez ludzi predykatów oraz obserwując sygnały dostępu zauwaŜycie, iŜ
niekiedy nie pokrywają się one ze sobą. Na przykład ktoś moŜe objawiać wizualny rodzaj dostępu,
a mówić o odczuciach; albo sygnalizować dostęp kinestetyczny, a mówić o tym, jak sprawy dla
niego wyglądają, itd. Oznacza to, Ŝe system prowadzący róŜni się od prymamego systemu reprezen-
tacyjnego. Ujmując rzecz w kategoriach procesów psychicznych, ludzie tacy uzyskują dostęp za
pomocą jednego systemu, a przekazują do świadomości informacje zapisane w innym.
Pewien klient po dwóch próbach samobójczych mówił mi o trapiących go uczuciach głębokiej
depresji i beznadziejności. Za kaŜdym razem kiedy pytałam go: „Skąd wiesz, Ŝe jesteś przygnę-
biony?" albo: „Czego dotyczy twoje uczucie beznadziejności?", patrzył do góry i na lewo
(obrazowanie ejdetyczne) i mówił: „Nie wiem. Po prostu tak czuję". Jego system prowadzący
znajdował się poza świadomością. Człowiek ten naprawdę nie zdawał sobie sprawy, jak
powstawały jego odczucia. Stosując technikę nakładania (str. 199) pomogłam mu zobaczyć
wytwarzane przez jego psychikę obrazy. Okazało się, Ŝe jeden obraz nieustannie powracał. Był to
obraz jego umierającej Ŝony i jego samego stojącego obok jej łóŜka. Kobieta umierała na chorobę
Hodgkina, a on rzeczywiście stojąc tam czuł wielkie przygnębienie i brak wszelkiej nadziei. Nie
zdając sobie sprawy z tego, co decydowało o jego odczuciach, nie umiał sobie z nimi poradzić. Gdy
jego świadomość została uwraŜliwiona na wizualny system prowadzący, okazało się, Ŝe uczucia są
reakcją na minione przeŜycie, a nie na chwilę obecną. Pracowaliśmy dalej, stosując technikę
przewartościowywania, nad rozwinięciem w nim umiejętności sięgania do obrazów
korzystniejszych dla jego egzystencji i stwarzających lepsze perspektywy.
49
Inny klient skarŜył się, Ŝe czuje się bezwartościowy, szczególnie w stosunku do swojej Ŝony.
Za kaŜdym razem kiedy mówił o tym uczuciu, patrzył w dół i na lewo. Kiedy pytałam, co myślał
wówczas o sobie, on odpowiadał: „Nic, po prostu znów czułem się bezwartościowy". To uczucie w
jakiś sposób powstawało, nie pojawiało się przecieŜ po prostu znikąd. W bezpośrednim, dostępnym
zmysłowo otoczeniu męŜczyzny nie było niczego, co mogłoby je powodować (Ŝona nie była
obecna). Sygnały dostępu wskazywały, Ŝe męŜczyzna nieświadomie rozmawia sam ze sobą i
właśnie ta rozmowa powoduje powstanie negatywnych odczuć. W czasie trwania terapii te
hipotezy się potwierdziły. Dzięki procesowi nakładania klient uświadomił sobie, Ŝe słyszy głos
swojej matki, powtarzający, Ŝe on „do niczego się nie nadaje". W następnym etapie naleŜało zająć
się bezpośrednio tym głosem i usunąć wszelkie nieświadome skojarzenia z Ŝoną. Poczucie
bezwartościowości znikło i zostało zastąpione uczuciami korzystniejszymi i przyjemniejszymi.
Jeszcze inny przypadek dotyczył męŜczyzny cierpiącego na impotencję. Za kaŜdym razem
kiedy opisywał swoje doświadczenia w tej mierze, patrzył do góry i na lewo i mówił: „Czuję, Ŝe
nic z tego nie wyjdzie; czuję, Ŝe się nie uda". Stwierdziliśmy razem, Ŝe wywoływał ejdetyczny
obraz sytuacji sprzed wielu lat, kiedy po raz pierwszy objawiła się impotencja. MęŜczyzna
reagował nań emocjami zgodnymi z treścią tego obrazu, ale uświadamiał sobie jedynie owe
emocje. Nie widział natomiast obrazu. Kiedy jego świadomość została uwraŜliwiona na właściwy
mu wizualny system prowadzący, nauczył się przywoływać ejdetyczne obrazy tych sytuacji, w
których był, by uŜyć jego własnych słów, „jak ogier". Z obrazami tymi szły w parze odpowiednie
odczucia, co w znakomity sposób przyczyniało się do budowania pozytywnych doświadczeń
seksualnych.
Problemy zazdrości zazwyczaj związane są z róŜnicą między systemem prowadzącym a
przedstawiającym, z których jeden pozostaje poza świadomością. Ludzie często czują zazdrość, nie
znając przyczyn tego uczucia. W takich przypadkach sygnały dostępu zazwyczaj wskazują, Ŝe
system prowadzący znajduje się poza świadomością.
Wyobraźcie sobie na przykład samotną kobietę, siedzącą w domu i czekającą na męŜa. Na
swoim ekranie wewnętrznym „wyświetla" ona obrazy swojego męŜa prowadzącego pogawędkę z
inną kobietą albo teŜ znajdującego się z tą kobietą w niedwuznacznej sytuacji. Obrazy te wywołują
uczucie zazdrości. JeŜeli Ŝona nie jest świadoma swojego obrazowania wewnętrznego, wówczas
cały proces wymyka się jej spod kontroli. W takich przypadkach kobieta zdaje sobie jedynie
sprawę z ogarniającego ją przemoŜnego uczucia zazdrości, nie zna natomiast jego źródła. Nie ma
wpływu na swoje uczucia, poniewaŜ przychodzą one spoza świadomości. Nie potrafi teŜ
„wyświetlić" innych, korzystniejszych obrazów, które wpłynęłyby na nią pozytywnie. Jest bardzo
prawdopobodne, Ŝe przywita męŜa tak, jakby obrazy, których istnienia nawet nie podejrzewała,
były rzeczywistością.
KaŜdy z tych konfliktów pokazuje, jak procesy wewnętrzne mogą zuboŜyć doświadczenia
jednostki, zamiast je wzbogacić. Tego typu przypadki zdarzają się zaskakująco często.
Podstawowym celem terapeuty jest wówczas uwraŜliwienie na wszystkie procesy psychiczne.
JeŜeli to się uda, to kaŜdy z procesów współuczestniczy w tworzeniu pełni doznań, juŜ to poprzez
wytwarzanie bodźców, które pomagają jednostce osiągnąć upragniony stan, juŜ to poprzez dodanie
komplementarnego wymiaru zmysłowego rzeczywistości.
Skuteczna terapia zaburzeń seksualnych polega często na uczeniu klienta posługiwania się
róŜnymi zewnętrznymi i/lub wewnętrznymi bodźcami ze wszystkich systemów. Rezultatem jest
przybliŜenie ku przyjemnym przedstawieniom kinestetycznym albo umiejętność posługiwania się
bodźcami z rozmaitych rejestrów w celu wytworzenia poŜądanych odczuć. I tak:
50
Wewnętrzne prowadzą do uczucia podniecenia seksualnego
obrazy erotyczne
mowa wewnętrzna opisująca prowadzi do uczucia podniecenia seksualnego
odczucia erotyczne
wspominanie uczuć towarzyszących prowadzi do uczucia podniecenia seksualnego
podnieceniu seksualnemu
Strategie wewnętrzne
51
„No cóŜ, (oczy do góry, na lewo) to wygląda na wielką szansę. Naprawdę widzę, Ŝe to jest
droga do przodu. Ale (oczy w dół, na prawo) jednocześnie czuję, Ŝe to mogłoby być
niebezpieczne dla mojego małŜeństwa". (Przykład ten ilustruje rozziew między rozumieniem
słowa „szansa" w systemie wizualnym i w systemie kinestetycznym).
(Oczy w dół, na lewo) „To brzmi całkiem logicznie, ale (oczy w górę, na lewo) ja tego nie
widzę i (oczy w dół, na prawo) to wywołuje u mnie złe samopoczucie". (On mówi do siebie, ale
nie widzi obrazów ejdetycz-nych i źle się z tym czuje).
(Oczy w dół, na prawo) „Ja wiem, Ŝe nie powinnam tak lekko się prowadzić, ale gdy (oczy do
góry) widzę jakiegoś wspaniałego faceta i widzę, Ŝe on mnie chce (oczy w dół, na prawo), czuję,
iŜ nie potrafię mu odmówić". (Ona za pomocą swej mowy wewnętrznej przekonuje samą siebie, Ŝe
„nie powinna", ale jej obrazowanie wpływa decydująco na uczucia i postępowanie).
(Oczy do góry, na prawo) Myślę przez cały czas o tym, co powinnam zrobić, aby on się
dobrze czuł i aby się podniecił, ale (oczy w dół, na prawo) nie potrafię następnie przejść do czynu.
(Kobieta myśli obrazami kreowanymi, ale niezgodność między nimi a jej odczuciami jest tak duŜa,
Ŝe powstrzymuje ją od działania).
Sygnały dostępu dostarczają zawsze bogactwa informacji nieosiągalnych na drodze słownej.
Często zdarza się, Ŝe jakaś osoba zachowuje elastyczność w zakresie systemów prowadzącego i
reprezentacyjnego, uświadamia sobie charakterystyczne dla siebie procesy psychiczne, a mimo to
pewne szczególne wzajemne oddziaływanie róŜnych systemów wywołuje konflikt.
„Nie wiem, dlaczego jestem zazdrosny. Po prostu tak czuję (dotyka czoła, oczy w dół i na
prawo). (Oczy w dół, na lewo) Mówię sobie, Ŝe nie ma Ŝadnego powodu, ale wtedy myślę (oczy
do góry, na prawo) o tych wszystkich rzeczach, które ona moŜe robić, i ogarnia mnie zazdrość
(oczy w dół, na prawo)".
Przykład ten pokazuje, w jaki sposób róŜne systemy potrafią się przeplatać. MęŜczyzna kreuje
obrazy tego, co ona mogłaby robić, i obrazy te wywołują u niego złe odczucia, choć jego mowa
wewnętrzna mówi mu, Ŝe nie ma Ŝadnych ku temu powodów. Uczucia tego męŜczyzny są
kształtowane przez obrazy wewnętrzne. Mowa wewnętrzna pozostaje natomiast w sprzeczności z
obrazami i przedstawieniami kinestetycznymi. Być moŜe do osiągnięcia zgodności potrzebne są
jakieś dodatkowe informacje z rzeczywistości. Prowadzenie terapii z człowiekiem tego typu
przypomina terapię rodzinną, poniewaŜ niezbędne jest pogodzenie róŜnych procesów
psychicznych. KaŜdy z tych procesów działa „w interesie" danej osoby, ale informacje przez nie
posiadane zbyt się róŜnią, aby pojmowały ten „interes" w sposób identyczny.
Doznania ludzkie powstają w wyniku czasami prostych, a czasami nader wyszukanych
sekwencji procesów wewnętrznych i zachowania. W PNL nazywamy te sekwencje strategiami.
Na przykład ktoś moŜe przedstawiać sobie obrazy, które wywołują uczucia, następnie sam ze
sobą rozmawiać o tych uczuciach, później wyobraŜać sobie, jak zachowałby się ktoś inny, gdyby
wiedział, co ten dany człowiek do siebie mówi, i tak dalej. Jedna z moich klientek często myślała
o jakichś nowych technikach czy podnietach seksualnych, które chciałaby wypróbować ze swym
partnerem. Ilekroć jednak przychodziło jej to na myśl (przedstawiała to sobie obrazowo), mówiła
sobie, Ŝe on moŜe zapytać podejrzliwie: „A gdzie się tego nauczyłaś?" Czuła się wtedy
skrzywdzona, widziała, jak stara się wszystko wyjaśnić, a wreszcie na koniec mówiła sobie, Ŝe le-
piej będzie, jeśli zrezygnuje ze swoich zamiarów. Ta sama strategia działała za kaŜdym razem,
kiedy kobieta ta chciała zrobić cokolwiek nowego. WyobraŜała sobie siebie w nowej sukience,
mówiła sobie, Ŝe gdy ją mąŜ zobaczy, na pewno powie coś przykrego, ona poczuje się zraniona i
zacznie się tłumaczyć, więc lepiej tej sukienki po prostu nie kupować. Byłoby nad wyraz trudno
namówić tę kobietę do modyfikacji zachowania, bez uprzedniej zmiany powyŜszej strategii.
Zajmując się strategiami, trzeba dobrze orientować się w zagadnieniach złoŜonych
wzajemnych relacji między doznaniami wewnętrznymi i zewnętrznymi8. Aby dać Warn
wyobraŜenie, podszepnąć, pozwolić odczuć, co to znaczy w kategoriach terapeutycznych, posłuŜę
się poniŜszym przykładem.
52
ŚwieŜo poślubieni małŜonkowie zgłosili się do mnie, poniewaŜ ich Ŝycie miłosne nie układało
się tak, jak tego oczekiwali. Podstawowym problemem było to, Ŝe ona nie „czuła się" poŜądana
czy naprawdę kochana. Nie zmieniał tego fakt, Ŝe się pobrali i męŜczyzna wielokrotnie, gorąco
zapewniał ją o swoich uczuciach. Podczas terapii opowiedzieli mi historię zwrotu i wymiany
prezentu ślubnego na inny. Obydwoje zgodzili się, Ŝe prezent naleŜy wymienić, ale nie mogli
dojść do porozumienia, na co. On bezskutecznie mówił o wartości, estetyce i równych prawach.
Jednak po dłuŜszej sprzeczce ona niespodziewanie i z wielkim zadowoleniem ustąpiła. To
zwróciło moją uwagę, więc zaczęłam się dopytywać, co ją przekonało do tak raptownej zmiany
nastawienia. Odpowiedziała na to: „No więc (oczy w dół, na lewo), kiedy przestałam słuchać jego
argumentów, których po prostu nie mogłam zaakceptować, (oczy do góry, na lewo) popatrzyłam
na niego i dostrzegłam, jak bardzo mu na tym zaleŜy, poczułam, Ŝe jest to dla niego bardzo
waŜne. Wtedy powiedziałam sobie (oczy w dół, na lewo): «Mam okazję naprawdę go zadowolić»
i (oczy w dół, na prawo) myśl ta sprawiła mi taką przyjemność, Ŝe ustąpiłam i mogłam
obserwować jego szczere zadowolenie".
W ten sposób uzyskałam nad wyraz istotną informację o tym, jak ta kobieta myśli, a w tej
konkretnej sytuacji, w jaki sposób dała się do czegoś przekonać. Najpierw przestała słuchać. Jej
mowa, zarówno wewnętrzna, jak i zewnętrzna, pełna była „tak, ale". Kiedy więc przestała
słuchać, a tym samym sprzeczać się, wtedy zobaczyła go i zinterpretowała wyraz jego twarzy jako
oznakę, Ŝe on naprawdę tego chce. To wyzwoliło pozytywne uczucia, które uruchomiły mowę
wewnętrzną, obiecującą jego zadowolenie, co z kolei jeszcze spotęgowało pozytywne uczucia,
które ostatecznie przyoblekły się w czyn. Wiedziała, Ŝe zrobiła dobrze, poniewaŜ widziała
zadowolenie na jego twarzy.
Odwołując się do tej strategii, poprosiłam męŜczyznę, aby przybierał róŜne wyrazy twarzy,
kobieta zaś miała określić, który z nich oznacza, Ŝe on ją kocha, a który, Ŝe jej poŜąda. (Okazało
się, Ŝe one się pokrywają). Choć taka sytuacja moŜe się wydawać nieco sztuczna, to jednak
małŜonkowie szybko się w nią zaangaŜowali. Kiedy właściwy wyraz twarzy został znaleziony,
poprosiłam męŜczyznę o przejście do innego pokoju i o ćwiczenie tego wyrazu tak długo, aŜ
będzie mógł go bez trudu przywoływać. Kobietę natomiast poprosiłam, aby przypomniała sobie i
opisała, co czuła, kiedy on patrzył na nią w ten sposób. Rzecz jasna, jej doznania układały się
dokładnie według wzoru opisanego powyŜej. Spostrzegła, Ŝe on ją kocha i jej poŜąda, poczuła się
więc kochana, waŜna i poŜądana. Wtedy powiedziała do siebie: „Mogę mu dać to, na czym mu
zaleŜy", co wywołało u niej uczucie podniecenia.
Kiedy męŜczyzna wrócił z pokoju obok, udzieliłam im instrukcji: ilekroć ona zacznie się
sprzeczać albo powie, Ŝe nie czuje z jego strony miłości ani poŜądania, on ma przestać mówić, a
ona - przestać słuchać. Następnie on ma jej przekazać w jedyny sposób, jaki ona moŜe naprawdę
zrozumieć (tj. wizualnie), Ŝe rzeczywiście ją kocha i jej poŜąda, i robić to tak długo, aŜ ona
zareaguje właściwie. W ten sposób wykorzystałam jej naturalną strategię do osiągnięcia ich
wspólnego celu.
Inne małŜeństwo zgłosiło się do mnie z powodu trwających wiele lat w ich związku
burzliwych wzlotów i upadków. Oboje reprezentowali wizualny typ wraŜliwości, ale
manifestowali zasadę doboru9 w obrębie róŜniących się strategii przetwarzania. Na własny uŜytek
nazywali jego strategię - prowadzącą do określonych zachowań - „realistyczną", a jej -
„idealistyczną".
Kiedy on doznawał bólu, emocjonalnego czy fizycznego, to jednocześnie na swoim „ekranie
wewnętrznym" obserwował czynności, przed których podjęciem ten ból go powstrzymywał. Jego
doznania przemieszczały się od uczucia bólu do obrazu jakiejś minionej, pełnej szczęścia
sytuacji, a następnie do dialogu wewnętrznego podpowiadającego sposoby złagodzenia bólu i
osiągnięcia takiego stanu uczuć, jak w tej wyobraŜonej sytuacji. W tym momencie sięgał do
zgromadzonych w pamięci obrazów ejdetycznych i weryfikował sugestie słowne. JeŜeli
znajdował tam dowód, Ŝe te słowne sugestie działają, wówczas się do nich stosował. JeŜeli
natomiast w swym dotychczasowym doświadczeniu nie znajdował niczego, co potwierdzałoby
słuszność sugestii słownych, to stwierdzał, Ŝe z odczuwanym w danym momencie bólem nic się
53
nie da zrobić i trzeba go po prostu męŜnie znieść.
Kością niezgody między tymi dwojgiem była kwestia ponownego pobrania się i, w
konsekwencji, wspólnej opieki rodzicielskiej nad siedmiorgiem dzieci, jakie łącznie mieli. Kiedy
on zastanawiał się nad powtórnym poślubieniem jej, przypomniał sobie ból, jaki czuł, kiedy ją
tracił, a następnie wyobraził sobie, Ŝe jest z nią szczęśliwy. Wówczas powiedział sobie, Ŝe te
szczęśliwe chwile mogą stać się rzeczywistością. Następnym jednak krokiem były obrazy
ejdetyczne, tj. obrazy z przeszłości, one zaś dowodziły, Ŝe mieszkając ze sobą i z dziećmi nie
mogą być szczęśliwi, wobec czego on, zrezygnowany, zdecydował się Ŝyć dalej oddzielnie. Jego
zdaniem ona chciała znowu przekonać się na własnej skórze, Ŝe małŜeństwo w ich przypadku nie
zdaje egzaminu. On zaś wiedział, Ŝe moŜe być tylko tak jak przedtem i trzeba się z tym pogodzić.
Proces ten odgrywał decydującą rolę w podejmowanych przez niego decyzjach Ŝyciowych.
Na przykład od lat nienawidził swojej pracy, ale nie potrafił sobie wyobrazić, Ŝe coś moŜe ulec
zmianie. Wielu Ŝyczliwych mu ludzi podpowiadało mu, Ŝe mógłby pracować jako konsultant
albo wykonywać wolny zawód. Bez skutku. Dopiero kiedy zobaczył, iŜ jego kolega zmienił
zawód i odniósł sukces, uwierzył, Ŝe takŜe jemu moŜe się udać. Gdy przekonywał się, Ŝe istnieje
realna moŜliwość, działał bez zwłoki. Całe jego zachowanie pasowało do tego wzorca: to, co
robił, było uwarunkowane poprzednimi doświadczeniami, zgromadzonymi w formie obrazów.
Jej strategia natomiast rozpoczynała się od dialogu wewnętrznego, który podpowiadał jej, Ŝe
Ŝycie moŜe być lepsze; wtedy wywoływała kreowane obrazy moŜliwych przyszłych wydarzeń.
KaŜdemu obrazowi towarzyszyły jakieś odczucia. Następnie starała się zamienić w czyn ten
obraz, który wywoływał najlepsze odczucia. Jej mowa wewnętrzna podsuwała wskazówki, jak
to zrobić. Na ich podstawie kobieta podejmowała działanie. Jej postępowanie było bardzo
bezpośrednie i prostolinijne. JeŜeli jednak podczas prób urzeczywistniania swoich wyobraŜeń
napotykała zbyt wiele przeszkód i w końcu dochodziła do wniosku, Ŝe nie uda się jej
zrealizować zamierzeń, czuła się oszukana. Tak było ze sprawą ich powtórnego małŜeństwa.
Kobieta wyobraziła sobie ich dwoje wraz z dziećmi, w atmosferze szczęścia i miłości, i podjęła
działania w celu urzeczywistnienia tego obrazu. Kiedy on zaczął się opierać, uznała, Ŝe
podstępnie uniemoŜliwia jej osiągnięcie wymarzonego szczęścia. Jej zachowanie wynikało z
kreowanych obrazów, które obiecywały jak najlepszą przyszłość.
Te odmienne strategie były zarzewiem konfliktu, choć kaŜda z nich spełniała swoją rolę.
Jego strategia chroniła go przed traceniem czasu na mrzonki, jej zaś - pozwalała często osiągać
pozornie niemoŜliwe do zrealizowania cele. Strategie te jednak miały równieŜ słabe strony.
Przyjęta przez niego ograniczała go i powstrzymywała przed próbami osiągania upragnionych
nawet celów oraz przed podejmowaniem jakiegokolwiek ryzyka. Ona natomiast często padała
ofiarą rozczarowań, poniewaŜ cele, ku którym zmierzała, znajdowały się całkowicie poza jej
zasięgiem. Tak było szczególnie wtedy, kiedy istotnym elementem jej obrazów wewnętrznych
był on. Chcąc je urzeczywistnić, musiałby bowiem odrzucić przyjęte przez siebie normy
postępowania i zaakceptować inne. Ze względu na jego strategię było to często niemoŜliwe, tym
bardziej Ŝe te nowe normy zachowań nie miały Ŝadnych wzorców w dotychczasowym
doświadczeniu.
Postanowiłam pracować z tą parą przy otwartej kurtynie. WyłoŜyłam im wprost, jakie są ich
strategie. Kiedy to pojęli, pokazałam im, w jaki sposób prowadzą one do konfliktu między nimi.
Następnie nauczyłam ich, w jaki sposób wykorzystywać strategię partnera do osiągnięcia
porozumienia. On nauczył się przydawać jej obrazom cech bardziej realistycznych, a zarazem
wywołujących u niej pozytywne uczucia. Dla przykładu ona wyobraziła sobie, jaką teŜ mieliby
uciechę, gdyby razem, na dworze, oddali się zajęciom sportowym. To było bardzo interesujące,
tyle tylko, Ŝe on cierpiał na powaŜny ból pleców. Powiedział więc krótko, Ŝe to niemoŜliwe.
Ona wówczas zaczęła ze wszystkich sił wyciągać go na dwór, a kiedy się nie poddał, ogarnęła
ją złość na niego, Ŝe jest takim „sztywniakiem". Ujęła to następująco: „Gdyby mnie bolały
plecy, to zrobiłabym wszystko, aby się wyleczyć. Próbowałabym wszystkich sposobów. A on
nie. Woli, Ŝeby go bolało". On, rzecz jasna, sięgał tylko po takie środki zaradcze, których
skuteczność uznał za absolutnie dowiedzioną. PoniewaŜ zaś nie sprawdzał działania innych
54
środków, więc rzeczywiście robił w tej sprawie bardzo niewiele. Poprosiłam go zatem, aby
roztoczył przed nią wizję rozmaitych sytuacji, w których oboje, szczęśliwi, w cichym,
spokojnym miejscu, oddają się zajęciom bardziej odpowiednim dla jego kręgosłupa. Ze
wszystkich tych sytuacji ona wybrała jedną, której opis wywołał w niej najprzyjemniejsze
odczucia. W ten sposób on nauczył się, jak wykorzystywać jej strategię dla osiągania
poŜądanego przez nich dwoje, a zarazem realistycznego celu. Jednocześnie podpowiedziałam
jej, aby wybierała tylko takie ewentualności, których wartość moŜe wesprzeć argumentami
weryfikowalnymi w świetle jego dotychczasowego doświadczenia.
W innej sytuacji ona zapragnęła, aby on nawiązał otwarty, bliski kontakt z jej córką. Jego
dotychczasowe doświadczenia nauczyły go, Ŝe byłoby to co najmniej szaleństwo. Przekonałam
ją, aby przestała się dręczyć, a zamiast tego skierowała energię na stworzenie takiej sytuacji
między nim a jej córką, w której kaŜda forma porozumienia mogłaby mu się wydać obiecująca.
Gdy coś takiego zaistniało, stało się to częścią jego doświadczenia i otworzyło widoki na
przyszłość. Spełnione zostały warunki, w których mógł urzeczywistnić jej pragnienie. Po
niedługim czasie i on, i córka rozumieli mechanizmy wzajemnego odnoszenia się do siebie i
wiedzieli, jak unikać konfliktów.
MoŜecie zaobserwować, w jaki sposób raz utrwalone następstwo procesów psychicznych
wpływa na zachowanie danej osoby. W kaŜdym z powyŜszych przykładów starałam się
wykorzystać istniejące strategie. Inną moŜliwością jest modyfikacja tych strategii, co prowadzi
do powaŜnych zmian w zachowaniu i kształtowaniu doświadczeń. Zachowania i doznania
psychiczne nas wszystkich są uzaleŜnione od naszych strategii. PoniewaŜ strategie zazwyczaj
składają się z określonych sekwencji procesów psychicznych, to im lepiej potrafimy
oddziaływać na przedstawienia wewnętrzne, tym większy mamy wpływ na własne
postępowanie. śycie zaczyna zaleŜeć od naszej wolnej woli, a przestaje być czymś, co nam się
po prostu zdarza i co nas zaskakuje.
55
Rozdział 6
Spójność i niespójność
Jak juŜ teraz wiadomo, uwaŜny odbiorca dowiaduje się podczas zwyczajnego aktu
komunikacji znacznie więcej, niŜ sądzi nadawca. Świadomość, Ŝe nasze zachowanie zawiera w
sobie liczne treści nie odczytywane przez nas samych, ale potencjalnie przynajmniej zrozumiałe
dla świata, moŜe być deprymująca: jakkolwiek starannie dobieralibyśmy słowa, to i tak
komunikaty nadawane innymi, pozawerbalnymi kanałami, zdradzą nas przed doświadczonym,
znającym się na rzeczy rozmówcą. Terapeucie zaś, fakt ten dostarcza kluczy do tajemniczych,
zamkniętych drzwi.
RozwaŜcie następującą sytuację:
Podczas seansu terapeutycznego, zapytany o swoje uczucia wobec Ŝony, Fred odpowiada:
„Kocham ją. Bardzo ją kocham". Tempo jego wypowiedzi jest szybkie, głos nienaturalnie
donośny, usta zaciśnięte, ciało tak napięte, Ŝe nieomal drŜy, ręce i ramiona całkowicie
usztywnione. Nadawane przez Freda niewerbalne przesłanie nie zawiera w sobie miłości ani
czułości. Jednak chociaŜ potrafimy dostrzec niespójność wysyłanych przez niego komunikatów, to
nie wiemy jeszcze, o czym ona świadczy.
Podobnie jest z Dorothy, która mówi: „Uwielbiam się z nim kochać", a jej głos brzmi płasko i
monotonnie, kąciki ust opadają w dół, ciało jest nieruchome, jeśli nie liczyć wzruszenia ramion w
momencie wypowiadania tego zdania, a dłonie spoczywają bezwładnie na udach. Znowu mamy
do czynienia z niespójnym komunikatem, w którym część werbalna wskazuje na coś innego niŜ
pozawerbalna.
Istnieje kilka teorii na temat znaczenia tego typu komunikatów. KaŜda z nich dowodzi, Ŝe
pewna warstwa czy część komunikatu jest wartościowsza lub bardziej prawdziwa niŜ inne. Ja na-
tomiast sądzę, Ŝe Ŝadna z warstw komunikatu nie powinna być lekcewaŜona ani pomijana,
wszystkie są bowiem prawdziwe i wartościowe. Decydującą natomiast wagę ma odpowiedź na
pytanie, czym jest w istocie kaŜda z przesyłanych róŜnymi kanałami informacji i jakie zajmuje
miejsce w strukturze stanu obecnego i poŜądanego.
Abyście lepiej mogli zaznajomić się z zagadnieniem informacji niesionych przez zachowanie,
proponuję, by kaŜde z Was przypomniało sobie - najpełniej jak potrafi - następujące przeŜycia:
1. Ktoś bliski ofiarował Warn prezent. Kiedy otworzyliście go w obecności tej osoby okazało się,
iŜ prezent Warn się nie podoba, uwaŜacie, Ŝe jest wstrętny, albo juŜ coś takiego macie i leŜy to
bezuŜytecznie. Przypomnijcie sobie, co powiedzieliście tej osobie i co czuliście.
2. Przyjęliście zaproszenie od kogoś, kogo nie lubicie.
3. Obiecaliście komuś zrobić coś, czego nie tylko nie chcecie robić, ale nawet nie znosicie, kiedy
Was się o to prosi.
4. Powiedzieliście komuś, Ŝe jesteście absolutnie pewni czegoś, czego tak naprawdę wcale nie
byliście pewni.
Inną moŜliwością jest zapytanie: „Czy jakaś cząstka ciebie sprzeciwia się temu, co właśnie
powiedziałeś/powiedziałaś? Wejrzyj w siebie, powiedz to jeszcze raz i słuchaj, patrz, szukaj
jakiegokolwiek sygnału, Ŝe nie całkiem się ze sobą zgadzasz". (Stosując tę metodę moŜna
następnie przejść do przewartościowywania, str. 183) Dla przykładu w odpowiedzi na to pytanie
jedna z moich klientek, Sue, powiedziała: „Dobrze, zrobię to" (płaczliwym tonem, z wahaniem w
głosie, wzdychając i opuszczając głowę na piersi). Powtórzyłam więc: „Sue, czy jakaś cząstka
ciebie samej sprzeciwia się zrobieniu tego? Wejrzyj w siebie, staraj się wychwycić jakiekolwiek
dźwięki, obrazy czy uczucia mogące świadczyć o takim sprzeciwie". Sue zamknęła oczy, jej
oddech zrobił się płytszy, po czym uniosła głowę, otworzyła oczy i powiedziała, Ŝe wyobraziła
sobie swojego męŜa, który był na nią zły, i przestraszyła się, kiedy na nią spojrzał. (Opisała
wytworzony przez siebie obraz patrzącego na nią męŜa).
W tym przypadku postępowanie terapeutyczne polegało na wypracowaniu rozmaitych reakcji
Sue na rozdraŜnienie męŜa (stwierdziła bowiem, Ŝe niemoŜliwe jest, aby on w ogóle się na nią nie
złościł).
JeŜeli objawom niespójności towarzyszą jakieś specyficzne sygnały dostępu, moŜna zadać
pytania bezpośrednio dotyczące tego związku:
• „Co widziałaś, gdy to mówiłaś?"
• „Co czułaś, gdy to mówiłaś?"
58
• „Czy w czasie gdy to mówiłaś, powiedziałaś jednocześnie coś sama do siebie?"
W ten sposób moŜecie pomóc klientowi w uświadomieniu mu sprzeczności jego doznań.
Jim: Oczywiście, Ŝe chcę to zrobić. (Mówiąc to kręci głową, ściąga twarz w okolicy nosa i ust.
Oczy do góry i na prawo).
LCB: Co widzisz, kiedy to mówisz, Jim? (Kierując jego uwagę znowu do góry i na prawo).
Jim: (Oczy do góry i na prawo, ten sam wyraz twarzy) Widzę, Ŝe wcale nie robię tego dobrze.
Prawdę powiedziawszy, widzę, Ŝe robię to okropnie.
Reakcja Jima dowodzi, Ŝe spójność w jego wypadku zaleŜy od tego, czy we własnym
wyobraŜeniu robi „to" dobrze. Później okazało się, Ŝe jego obrazy wewnętrzne przedstawiające
jego postępowanie musiały zostać poddane takiej korekcie, aby to postępowanie prowadziło do
sukcesu. W innym wypadku Jim w ogóle nie przystępował do działania. Mógł bardzo chcieć coś
zrobić, ale nie podejmował Ŝadnych kroków, dopóki nie wyobraził sobie, Ŝe robi to dobrze.
Inną moŜliwością zareagowania na niespójną komunikację jest zastosowanie operatorów
modalnych. Są to te słowa, które wyraŜają moŜność lub niemoŜność: mogę, nie mogę, muszę,
chcę, mógłbym itd. Metamodel, przedstawiony w Dodatku I oraz w The Structure of Magic11
odaje sposoby wykrywania i reagowania na operatory modalne.
Jeszcze inną moŜliwością jest odzwierciedlanie zachowania klienta, nie cofające się nawet
przed pewną przesadą. Pamiętam męŜczyznę, który mówił: „Kocham ją, bardzo ją kocham"
szybkim, podniesionym głosem, z usztywnionym ciałem itd.:
LCB; (Naśladuję z przesadą) Tak, mówię ci, Ŝe jesteś przepełniony ciepłymi, czułymi
uczuciami do niej.
MęŜczyzna: (Hamuje się, wzdycha, opuszcza głowę i mówi miękkim głosem) Naprawdę ją
kocham, ale juŜ sam nie wiem, co mam robić, aby w to uwierzyła.
LCB: Czy kiedykolwiek pytałeś ją, co masz zrobić, aby uwierzyła bez cienia wątpliwości, Ŝe
ją kochasz?
Rzecz jasna, nie pytał; nie znał Ŝadnych pewnych sposobów przekonania jej o swoich
uczuciach. Skuteczność tej metody uzaleŜniona jest od stopnia osiągniętej zaŜyłości. JeŜeli klient
ufa terapeucie i czuje, Ŝe znajduje zrozumienie, to przyjmie taki manewr przyjaźnie, bez urazy.
Pracując z małŜeństwem moŜecie zapytać jedno z małŜonków, co rozumie z wypowiedzi
drugiego lub, po prostu, co słyszało i widziało. Taki zabieg odrywa uwagę osoby komunikującej
niespójnie od jej doznań wewnętrznych, a skierowuje ją na reakcje drugiej osoby i kaŜe
zastanowić się, co ta druga osoba zrozumiała. JeŜeli to odczytane znaczenie nie pokrywa się z
zamierzonym, zwracacie się z powrotem do osoby wypowiadającej i pytacie o jej intencje, a
następnie uczycie ją wyraŜać się zgodnie z nimi i dzięki temu wywoływać u partnera poŜądane
reakcje. Postępując w ten sposób przyznajecie priorytet znaczeniom odczytywanym nad
przeŜyciami leŜącymi u podłoŜa niespójności. W terapii małŜeńskiej mogą teŜ być wykorzystane
wszystkie omówione uprzednio moŜliwości. To, do której z nich sięgniecie, zaleŜy od załoŜonego
celu. Poprzednio opisane metody dostarczają Warn więcej informacji i mają na celu
doprowadzenie do spójności doznań wewnętrznych jednostki. Ostatnia natomiast z metod
koncentruje się na współoddziaływaniu małŜonków i pozwala zorientować się, jak powstaje
niezrozumienie w danym związku.
Jest to zaledwie kilka moŜliwości reagowania na niespójne komunikaty podczas terapii12. Inną
metodą, niekiedy najbardziej odpowiednią, jest stwierdzenie niespójności i pamiętanie o niej, ale
niereagowanie na nią. NaleŜy wówczas kontynuować terapię, a gdy stwierdzicie, Ŝe udało się
Warn juŜ osiągnąć przemianę, spróbujcie wywołać tę wypowiedź, która uprzednio była niespójna.
JeŜeli teraz okaŜe się spójna, to będzie to jeszcze jedno potwierdzenie, Ŝe nastąpiła przemiana.
JeŜeli natomiast niespójność utrzyma się, naleŜy szukać dalej, poniewaŜ moŜe ona powaŜnie
zaszkodzić pełnej integracji dokonanej przemiany z psychiką klienta.
Niespójność stanowi nader waŜną informację o psychice klienta. Nierzadko pokazuje, co
naleŜy zmienić, aby osiągnąć poŜądany stan. Rzecz jasna, niespójne zachowania nie występują je-
dynie w gabinetach terapeutycznych. JeŜeli potraficie stwierdzić je u samych siebie, uchroni to
Was przed nieokreślonymi uczuciami zakłopotania i niepewności (typowe nieświadome uczucia
59
towarzyszące niespójnej komunikacji). Namawiam gorąco, abyście spróbowali odszukać
niespójne komunikaty we własnym zachowaniu i zastosowali opisane powyŜej metody do
wykrycia, jaka jest ich przyczyna i co trzeba zmienić. Wasze samopoczucie ulegnie wówczas
znaczącej poprawie, zwiększy się teŜ Wasza zdolność porozumiewania się z innymi ludźmi.
Wasza skuteczność jako terapeutów oraz ludzi zajmujących się kontaktami międzyludzkimi
zaleŜy w wielkim stopniu od tego, czy jesteście w zgodzie sami ze sobą.
60
Rozdział 7
61
strukturalnych potrzebnych do zaprogramowania postępowania terapeutycznego i osiągnięcia
przemiany. Mogą natomiast przyczynić się do zrodzenia w pacjencie przekonania, Ŝe trapiące go
problemy są tak samo częścią jego osoby jak noga czy ręka i powinny zostać tam, gdzie są,
poniewaŜ wynikaj ą z doświadczenia będącego częścią jego osobowości. (KaŜde doświadczenie
Wasze czy Waszego klienta moŜe zostać spoŜytkowane w procesie terapeutycznym, jeŜeli po-
traktuje się je w kategoriach wyboru. Pytanie więc brzmi: w jaki sposób zmodyfikować przyczynę,
aby mogła stać się podstawą stanu poŜądanego? Jest to zasada techniki modyfikacji przeszłości -
patrz str. 164). Kiedy klient sformułuje cel w sposób pozytywny - „Chcę czuć się bezpieczna",
„Chcę czuć się kompetentny", „Chcę nabrać umiejętności wyraŜania własnych myśli w sposób
zrozumiały dla wszystkich" - wówczas moŜna skoncentrować wszystkie wysiłki na pozytywnym
punkcie docelowym, który staje się przez to znacznie łatwiejszy do osiągnięcia.
Cel ten jednak nie pojawia się automatycznie wraz z usunięciem nie chcianych doznań. JeŜeli
nic innego nie zajmie ich miejsca, to istnieje wielkie prawdopodobieństwo nawrotu. UwaŜam, Ŝe
jest krokiem naprzód, jeŜeli wszystkie nasze działania zmierzają ku temu, czego chcemy, a nie toną
w grzęzawisku skarg i Ŝalów. Nie znaczy to, Ŝe powinno się lekcewaŜyć kwestię (fazę) przedsta-
wiania problemu. Jednak dobry terapeuta szybko nakieruje uwagę swoją i swego klienta na
działania słuŜące najpierw wyznaczeniu, a następnie osiągnięciu celu formułowanego w
kategoriach pozytywnych.
Drugim kryterium właściwego sformułowania celu jest to, aby był on dostępny świadectwu
zmysłów, zarówno Waszych, jak i Waszego klienta. Wgląd w przeŜycia psychiczne moŜe być
korzystny i wiele wyjaśniać, ale to nie one stanowią o przemianie. Celu nie moŜna uznać za
właściwie sformułowany, gdy po jego osiągnięciu Wy albo Wasz klient uwaŜacie, Ŝe przemiana z
całą pewnością zaszła, tyle Ŝe jest nieuchwytna z zewnątrz. Właściwa przemiana moŜe objawiać się
na wiele sposobów: poprzez umiejętność popatrzenia w inny sposób na bolesne wspomnienia i
zachowania przy tym poczucia bezpieczeństwa; poprzez zdolność okazywania w spójny sposób
uczucia bliskiej osobie, pomimo dawnych uraz; przejmowanie inicjatywy w tworzeniu
romantycznego nastroju; czy wreszcie poprzez poczucie bycia kochanym i wartościowym nawet w
obliczu odmowy.
KaŜda z powyŜszych sytuacji moŜe świadczyć o tym, Ŝe nastąpiła poŜądana i zakładana na
wstępie przemiana. Sprawą zasadniczej wagi jest wykszałcenie korzystnych dla klienta zachowań i
sposobów przeŜywania; zarówno u terapeuty, jak i u klienta uruchamia się wówczas mechanizm
sprzęŜenia zwrotnego.
Po trzecie - cel musi być sformułowany precyzyjnie i umieszczony w odpowiednim kontekście.
JeŜeli klient chce nabrać większej pewności siebie, a Wy na podstawie obserwacji zgadzacie się, Ŝe
jest mu to rzeczywiście potrzebne, to trzeba bezwzględnie ustalić, w jakim kontekście większa
pewność siebie będzie korzystna, a w jakim niekoniecznie. JeŜeli się tego nie zrobi, nad głową
klienta moŜe zawisnąć wielkie niebezpieczeństwo. Dramatycznym przykładem sytuacji, do jakiej
doszło na skutek nieokreślenia kontekstu przemiany, był przypadek pewnej trzydziestoletniej
kobiety, która przyszła do mnie, bym pomogła jej utrzymać trwały związek miłosny. W owym
czasie była ona „kobietą nowoczesną". Uczestniczyła często w orgiach seksualnych, występowała
w filmach pornograficznych, nawiązywała przypadkowe kontakty seksualne z autostopowiczami,
sprzedawcami, taksówkarzami itp. Nie chcę przez to powiedzieć, Ŝe ten sposób bycia uniemoŜliwiał
jej nawiązanie trwałego związku, ale na pewno nie ułatwiał. Wkrótce okazało się, Ŝe ta kobieta
zachowuje się tak od niedawna. Uprzednio szukała pomocy terapeuty z powodu, jak to określiła,
„powaŜnych zahamowań seksualnych". Terapia zakończyła się niebywałym sukcesem, ale podczas
jej trwania nie próbowano w ogóle ustanowić właściwego kontekstu (z kim, gdzie, jak) dla nie
zahamowanych zachowań seksualnych. Jednym z istotnych etapów mojej pracy terapeutycznej z tą
kobietą było zastąpienie określenia „nie zahamowana seksualnie" zwrotem „seksualnie
ekspresyjna" - tylko w kontekście poŜądanych związków. Umieszczając poŜądaną przemianę w
odpowiednim kontekście, macie na uwadze dobre samopoczucie klienta w rozmaitych Ŝyciowych
rolach i sytuacjach. Właściwa kontekstualizacja dotyczy osobistego i zawodowego otoczenia
klienta, jak równieŜ wpływu, jaki moŜe mieć przemiana na stosunki w rodzinie, przyjaźnie itp.
62
Czwartym warunkiem jest, aby stan docelowy mógł być wywoływany i podtrzymywany przez
samego klienta. Zadaniem terapeuty jest nauczenie klienta kształtowania własnych doznań i do-
świadczeń w taki sposób, aby mógł on wpływać korzystnie na swoje samopoczucie przez dłuŜszy
czas, bez odwoływania się do czyjejkolwiek pomocy z zewnątrz. Nie moŜemy zatem mówić o osią-
gnięciu właściwie sformułowanego celu, jeŜeli dana kobieta czuje się zmysłowa i godna poŜądania
tylko na skutek odpowiedniego zachowania partnera. Podobnie nie świadczy o właściwym sformu-
łowaniu celu to, Ŝe poczucie własnej wartości jakiegoś męŜczyzny zaleŜy od wykonywanego
zawodu albo wielkości wynagrodzenia. JeŜeli dobre samopoczucie, poczucie własnej wartości,
ufność we własne siły albo przekonanie o własnej zmysłowości zaleŜą od jakichś czynników
zewnętrznych, wówczas człowiek znajduje się na łasce otoczenia, miast sam być sobie panem.
Pacjenci często proszą o spowodowanie zmiany w zachowaniu kogoś innego: „gdyby tylko on
przestał krzyczeć", „wracał do domu o czasie", „był odpowiedzialny" czy „uwaŜający", to
„wszystko ułoŜyłoby się jak naleŜy". Choć ludzie ci szczerze wyraŜają swoje uczucia i przemyśle-
nia, to jednak pomaganie im w osiągnięciu tak sformułowanych celów prowadziłoby jedynie do
dalszego usidlenia ich w pułapce przyczynowo-skutkowych związków z otaczającymi ludźmi, to
zaś spotęgowałoby w nich przekonanie, Ŝe ich samopoczucie zaleŜy od innych. Prawda zaś jest
taka, Ŝe ilekroć stan poŜądany jest wyraŜany w tych właśnie kategoriach, oznacza to, iŜ trzeba
dokonać zmian w istniejących wzorcach przyczynowo-skutkowych.
JeŜeli człowiek ma samodzielnie wywoływać i utrzymywać poŜądany stan psychiczny, to musi
dysponować odpowiednimi środkami. Para małŜeńska jest w tym miejscu traktowana jak jeden
organizm, który musi mieć zdolność osiągania poŜądanego stanu samodzielnie, z własnego wyboru.
I tak, ufność we własne siły powinna powstawać w wyniku przechodzenia przez sekwencję okre-
ślonych stanów wewnętrznych, nie zaś na skutek uznania ze strony innego człowieka. W
małŜeństwie poczucie bezpieczeństwa i trwałości związku powinno się opierać na umiejętności
wzajemnego okazywania sobie i wywoływania u partnera pozytywnych zachowań. (Chodzi tu o
poczucie bezpieczeństwa obojga małŜonków, a nie kaŜdego z małŜonków osobno). Ludzie powinni
mieć poczucie własnej wartości dzięki spełnianiu samodzielnie przyjętych, wysoko przez nich
samych cenionych kryteriów, gdyŜ inaczej uzaleŜniają się od pochwał i wyrazów aprobaty ze strony
otoczenia.
Piąty warunek dobrego sformułowania celu polega na tym, by zachować pozytywne elementy
stanu obecnego, o ile takie są. Ludziom uczącym się technik hipnotycznych podaję często przykład
kobiety, która zgłosiła się do mnie, bym pomogła jej rzucić palenie. Cel ten osiągnięto szybko z
pomocą hipnozy i kobieta była bardzo zadowolona. Kilka tygodni później zadzwoniła jednak
ponownie i poprosiła o terapię dla siebie i jej męŜa. W ich małŜeństwie coś się zaczęło psuć.
Ustalenie początków trudności zajęło nieco czasu, a kiedy to się wreszcie udało, okazało się, Ŝe
chodzi o palenie papierosów. Przez siedemnaście lat ich małŜeństwa utrwalił się zwyczaj, Ŝe ilekroć
jedno z nich usiadło w kuchni „na papierosa", to drugie przyłączało się i gawędzili. Rozmowy te nie
miały Ŝadnego określonego celu, ale odgrywały wielką rolę w budowaniu więzi między
małŜonkami. Teraz zaś palenie się skończyło, a wraz z nim skończyły się rozmowy. Dzięki
interwencji terapeutycznej małŜonkowie uświadomili sobie, czego im brakuje i wznowili tamten
zwyczaj, obywając się przy tym bez nałogu. Ich pogawędki były pozytywnym skutkiem ubocznym
palenia papierosów. Powinien on zostać utrzymany, jeŜeli załoŜony cel, tj. rzucenie palenia, miał
zasługiwać na miano właściwie sformułowanego.
Pomagając kobiecie o imieniu Paula osiągnąć i utrzymać odpowiednią wagę ciała, musiałam
wraz z nią ukształtować stosowne nawyki odŜywiania się w rozmaitych okolicznościach.
Szczególnie trudne były dla niej wspólne wypady do restauracji z przyjaciółmi. Nawet kiedy była
juŜ po obiedzie, czuła się w obowiązku zjeść po raz drugi. Wspólnie prowadzone dociekania
doprowadziły nas -tj. Paulę i mnie - do wniosku, Ŝe ona czuje się odsunięta i osamotniona, jeŜeli nie
bierze czynnego udziału w zajęciach, którym w danym momencie oddaje się jej otoczenie. Poczucie
wspólnoty i współuczestnictwa było dla niej bardzo waŜne. Dobrze sformułowany cel, który został
osiągnięty, zakładał, Ŝe Paula musi umieć doświadczać poczucia wspólnoty w inny sposób niŜ
poprzez czynne uczestnictwo w tych samych zajęciach. I tak, przebywając w towarzystwie ludzi
63
jedzących, pijących, tańczących, zajmujących się jakimiś grami, Paula nauczyła się zachowywać na
swój sposób (tj. opowiadać historie, pytać o ich sprawy itd.), który jej dobrze słuŜył, a jednocześnie
pozwalał czuć łączność z innymi. Udało się więc zachować jej indywidualność i potrzebę bliskiego
kontaktu z ludźmi, a zarazem ukształtować właściwe nawyki Ŝywieniowe.
Innego przykładu pozytywnych skutków ubocznych dostarczyła sprawa Ann i Johna. Ann
nigdy nie przeŜywała orgazmu, co było dla Johna powodem stałej troski. Cały ich związek obracał
się wokół pytań, co robić, czego jeszcze spróbować, jakie są przyczyny itd. John był czułym
męŜem, cierpliwym i uwaŜającym kochankiem. Dobrze sformułowany cel dla Ann musiał zawierać
poszanowanie troski, jaką John Ŝywił wobec swojej Ŝony i z jaką obydwoje podchodzili do
swojego małŜeństwa. (Jak wielu ludzi, tak i oni mieli skłonność do koncentrowania się na
trudnościach i niedoceniania dobrych stron ich związku).
Tych pięć warunków, które musi spełniać wyznaczony na wstępie cel, aby moŜna go było
uznać za właściwie sformułowany - (l) ujęcie w kategoriach pozytywnych, (2) dostępność
świadectwu zmysłów, (3) precyzyja i umieszczenie w kontekście, (4) samodzielne wywoływanie i
utrzymywanie, (5) zachowanie pozytywnych skutktów ubocznych - ma znaczenie fundamentalne,
zarówno w sensie logicznym, jak i etycznym.
Właściwe sformułowanie celu wymaga zebrania gruntownych informacji. Spośród wielu pytań,
które zadajemy podczas sesji, kilka ma szczególne znaczenie dla uzyskania całościowego obrazu.
Pytanie: „Czego pragniesz?" wymaga odpowiedzi w kategoriach pozytywnych (w przeciwieństwie
do np.: „Co złego się dzieje?" albo „Od jak dawna borykacie się z tym problemem?"). Pytania:
„Jak poznasz, Ŝe osiągnąłeś to, czego chciałeś?" i „W jaki sposób objawi się, Ŝe masz to, czego
chciałeś?" wymagają ukazania stanu poŜądanego. Odpowiedzią na pierwsze z nich jest zazwyczaj
określenie stanu wewnętrznego, np.: „Poczuję się świetnie". Odpowiedź na drugie pytanie
zazwyczaj zawiera opis jakiegoś zachowania albo czynności: „Popatrzę mu prosto w oczy i
powiem: «Nie, nie wiem, o czym mówisz», i nie ustąpię, dopóki naprawdę nie zrozumiem, o czym
on mówi".
Pytania w rodzaju: „Kiedy tego chcesz, a kiedy tego nie chcesz?" pozwalają umieścić poŜądany
stan w kontekście. Zazwyczaj wymagają one dalszego rozwinięcia, naleŜy bowiem rozwaŜyć kilka
kontekstów, osobistych i zawodowych, i zapytać klienta, czy (i jak) stan poŜądany do nich pasuje.
Pytania: „Co zdarzy się, jeśli będziesz to miał?", „Co stracisz, jeŜeli dostaniesz to, czego chcesz?"
oraz „Co uniemoŜliwia ci realizację twoich pragnień?" spełniają kilka zadań. Oprócz tego, Ŝe
wskazują na ewentualne pozytywne skutki uboczne, pomagają równieŜ wyodrębnić wzorce
przyczynowo-skutkowe, którymi naleŜy się zająć. Na przykład jeŜeli kobieta uwaŜa, Ŝe gdy zacznie
przeŜywać orgazm, to skończą się jej wszystkie małŜeńskie niedole (złudny wzór przyczyny i
skutku), to takim poglądem równieŜ trzeba się zająć. Pytania te wskaŜą, co musi ulec zmianie, aby
moŜna było osiągnąć poŜądany stan. JeŜeli to, o co prosi klient, nie spełnia warunku czwartego, tj.
nie moŜe być wywoływane i podtrzymywane przez samego klienta, wówczas niezbędne są dalsze
kroki. Na przykład:
W tym momencie cel został ustanowiony. Spełniał on wszystkich pięć warunków, z wyjątkiem
tego, który nakazywał, aby klient sam potrafił wywoływać i utrzymywać poŜądany stan. To zostało
osiągnięte na dalszym etapie, kiedy to za pomocą techniki kotwiczenia (str. 153) Paul sam nauczył
się wywoływać u siebie uczucie swobody i pewności siebie, ilekroć tego chciał albo potrzebował.
Podczas prowadzenia wywiadu nastąpiło waŜne przesunięcie w sposobie mówienia Paula: od
„powinienem" do „chcę". Towarzyszyło temu osłabienie napięcia mięśniowego, pozwalające
następnie na naturalne rozluźnienie. Pod koniec sesji zostawiłam go na piętnaście minut w pokoju
przyjęć, udając, Ŝe muszę poszukać kalendarza z rozkładem następnych spotkań. Znalazł się tam na
łasce kobiet prowadzących moje biuro oraz innej pani, która czekała na mojego partnera. Po kilku
minutach Pauł rozmawiał, Ŝartował, uczestniczył w swobodnej pogawędce z czterema kobietami.
Był to widomy, dostępny zmysłom dowód, Ŝe przemiana rzeczywiście się dokonała.
67
Rozdział 8
Analiza problemu
W poprzednich rozdziałach pisałam o tym, jak wykrywać systemy reprezentacyjne i sygnały
dostępu danego klienta oraz w jaki sposób wykorzystywać je przy nawiązywaniu kontaktu i
zbieraniu informacji. Pisałam równieŜ, czym powinien charakteryzować się właściwie
sformułowany cel oraz jak się go wyznacza. Oprócz tego terapeuta musi wiedzieć - i tym
zamierzam się zająć obecnie - dlaczego niepoŜądany przez klienta stan się utrzymuje. W którym
punkcie aparatu psychicznego klienta musi nastąpić interwencja, aby terapia zakończyła się
sukcesem? Co właściwie musi ulec zmianie, aby dobrze sformułowany cel został
urzeczywistniony? Odpowiadanie na takie pytania wymaga rozeznania w systemowej naturze
problemów małŜeńskich i seksualnych.
Jak juŜ uprzednio wspominałam, ludzkie doznania i doświadczenia są wynikiem
współoddziaływania bodźców zewnętrznych i procesów wewnętrznych. Chcąc zrozumieć naturę
problemów danej jednostki lub pary małŜeńskiej, naleŜy najpierw zidentyfikować rozmaite
elementy składające się na kontekst zaburzeń. Z tej konieczności narodziła się cała dziedzina
terapii rodzinnej. Psychotorapeuci zauwaŜyli, Ŝe schizofrenicy, u których w wyniku postępowania
leczniczego następowała znaczna poprawa, często znów popadali w chorobę po powrocie do
środowiska rodzinnego. Dalsze badania dowiodły, Ŝe pewne zachowania członków rodziny
„wpędzały" klientów z powrotem w schizofrenię13. RównieŜ w mniej powaŜnych przypadkach
stwierdzono, iŜ kaŜdy symptom zaburzeń abiera pełnego znaczenia dopiero wtedy, gdy rozpatruje
się go w kontekście sytuacji rodzinnej.
JeŜeli pracowaliście z nastolatkami uciekającymi z domu, to Wasze doświadczenia na pewno
potwierdzą powyŜszą tezę. Często rodzice zupełnie nie mogą zrozumieć motywów postępowania
swoich nastoletnich dzieci, podczas gdy dla terapeuty, patrzącego z innej perspektywy, są one
zupełnie oczywiste.
Pamiętam przypadek sprzed lat, który jest dobrą ilustracją tego zagadnienia. Piętnastoletnia
dziewczyna od ponad dwóch tygodni nie chodziła do szkoły. Była to specjalna szkoła średnia,
przeznaczona dla młodzieŜy, która miała kłopoty w poprzednich szkołach albo weszła w konflikt
z prawem. Pracowało w niej tylko trzech nauczycieli, na których przypadało po czterdziestu
uczniów. Dziewczyna uwielbiała tę szkołę, a poniewaŜ w owym czasie mieszkała w najlepszej z
moŜliwych placówek opiekuńczych, jej zachowanie było niezrozumiałe. Zajmowałam się juŜ
kilkoma uczniami z tej szkoły, więc poproszono mnie o interwencję. Sytuacja była powaŜna.
Gdyby wagary zostały zgłoszone, dziewczyna trafiłaby z powrotem do zakładu poprawczego.
Podjęłam zatem poszukiwania i znalazłam zgubę, ukrywającą się u przyjaciółki. Początkowo nic
nie mówiła, a na pytania odpowiadała wzruszeniem ramion. Z pomocą przyjaciółki wydobyłam z
niej w końcu potrzebne informacje. Okazało się, Ŝe jej postępowanie wynikało raczej z
nieśmiałości niŜ skłonności do anarchii. KaŜdego ranka i popołudnia w szkole odbywały się
wspólne zebrania uczniów i nauczycieli. Ich celem było przedyskutowanie uraz i pretensji,
wyraŜenie uznania i - generalnie - budowanie pozytywnych zachowań społecznych. Wspomniana
dziewczyna bardzo rzadko zabierała w czasie tych spotkań głos. Jeden z nauczycieli powiedział
jej więc na osobności, Ŝe nie będzie mogła pozostać w tej szkole, jeŜeli nie będzie uczestniczyła
w jej Ŝyciu i udzielała się na spotkaniach grupowych. Zostało to powiedziane w najlepszych
intencjach, ale odniosło wręcz przeciwny skutek. Zamiast pokonać własną nieśmiałość (skrywaną
często wyniosłym wzruszaniem ramion), dziewczyna przestała chodzić do szkoły. Tłumaczyła
sobie, Ŝe tak czy inaczej zostanie wyrzucona.
Ten przykład dowodzi, jak wielkie znaczenie dla zrozumienia danego postępowania ma
znajomość szerszego kontekstu społecznego. Zachowania, które wyzwalają niepoŜądane reakcje
w małŜeństwie, są zazwyczaj o wiele subtelniejsze. Być moŜe zdarzyło się arn pracować z parą
małŜeńską, która nagle i nie wiadomo kiedy pogrąŜała się w gwałtownej kłótni, a Wy nie tylko
68
nie wiedzieliście, o co chodzi, ale nawet - jak to się zaczęło. Dopiero po bardzo drobiazgowej
analizie ich zachowania stwierdzaliście, Ŝe ilekroć mąŜ westchnął w określony sposób, Ŝona
wpadała we wściekłość.
Pamiętam parę małŜeńską, której problemy wynikały z takich właśnie drobnych, ale
uporczywych nawyków męŜa. Ludziom tym niezwykle rzadko udawało się spokojnie
porozmawiać, a współŜycie seksualne ustało przed siedmioma laty. Stwierdziłam, Ŝe ona jest
typem wzrokowym, podczas gdy on organizuje swoje doznania na drodze kinestetycznej.
Przyczyniało się to do nieporozumień między nimi, ale sedno sprawy miało daleko subtelniejszy
charakter. Za kaŜdym razem kiedy ona zwracała głowę i oczy do góry i na lewo, sygnalizując
dostęp wizualny, on patrzył w dół i na prawo, sygnalizując dostęp kinestetyczny. Jednocześnie,
robiąc to, cmokał, wydając odgłos podobny do dźwięku wydawanego przez rzutnik podczas
projekcji slajdów. Interesujące jest to, Ŝe taki dźwięk potrafi wpłynąć na zupełną zmianę
wytwarzanych wewnętrznie obrazów. Kiedy wyobrazicie sobie coś, a następnie wydacie charak-
terystyczny trzask, powstały w wyniku zetknięcia się języka z tylną ścianą górnych zębów, Wasz
wewnętrzny obraz znika. To właśnie przytrafiało się Ŝonie, kiedy uruchamiała wizualne procesy
psychiczne, a mąŜ cmokał. W jego obecności nie mogła po prostu myśleć. WaŜne jest, Ŝe Ŝadne z
nich nie zdawało sobie sprawy z roli, jaką jego zachowanie odgrywa w tej sprawie. Ilekroć on
cmoknął, dochodziło do przerwania jej procesu myślowego, na co reagowała złością. On zaś czuł
się szczerze zaskoczony i zraniony jej zachowaniem. Jest to przykład na to, jak bodźce
zewnętrzne (cmokanie) wyzwalają sekwencję wzajemnych działań prowadzących do powstania
nieprawidłowego układu małŜeńskiego. W tym konkretnym przypadku ciąg reakcji był
uruchamiany za kaŜdym razem, kiedy Ŝona sygnalizowała dostęp wizualny przez więcej niŜ
sekundę czy dwie; poniewaŜ zaś była typowym „wzrokowcem", zdarzało się to bardzo często.
Okazało się, Ŝe ich związek utrzymał się przez tyle lat głównie dzięki rozmowom telefonicznym i
wymianie listów. W obydwu tych przypadkach właściwości środka przekazu nie dawały
moŜliwości uruchomienia nieszczęsnego mechanizmu.
W opisanym powyŜej przykładzie znajomość sygnałów dostępu i procesów wewnętrznych
okazała się nieoceniona przy określaniu cznnika wyzwalającego nieprawidłowe zachowania.
Czynnik ten moŜemy nazwać przyczyną albo bodźcem, a zachowanie, które powstaje w jego
wyniku - reakcją albo skutkiem. Ze względu na wagę tego zagadnienia chciałabym tu rozwaŜyć
nieco bardziej szczegółowo, w jaki sposób pogłębiona znajomość relacji bodziec-reakcja albo
przyczyna-skutek pomaga zrozumieć naturę problemów seksualnych.
Bodziec-reakcja
Fobie są szczególnym przykładem tego, jak pewne bodźce zewnętrzne wyzwalają procesy
wewnętrzne, których wynikiem jest niepoŜądane zachowanie. Wyobraźmy sobie kogoś, kto patrzy
w dół z wysokości, czuje, Ŝe spada, i ogarnia go strach. Tym, co go przeraŜa, nie jest tylko
spojrzenie z wysokości, ale równieŜ wyzwalane przez nie uczucie spadania. Kiedyś trafiła do
mnie pewna kobieta, skarŜąca się na swoje gwałtowne reakcje podczas odbywania stosunku
seksualnego w pozycji klasycznej (zdecydowanie preferowanej przez męŜa). Ilekroć kładł się na
niej, ona wpadała w panikę, wrzeszczała i kopała. Nie potrafiła nad tym zapanować nawet wtedy,
gdy odczuwała bardzo silne podniecenie. Zupełnie nie była świadoma ewentualnych przyczyn
takich reakcji ani zachodzących w jej psychice procesów. Czuła jedynie cięŜar na swoich
piersiach i brzuchu, a następną rzeczą, która docierała do jej świadomości, było to, Ŝe zrzuciła z
siebie swojego męŜa, oddycha głęboko i jest cała spocona ze strachu i wysiłku. Zagłębiając się w
przeszłość wydobyliśmy z niej scenę, kiedy to starszy brat kobiety przewrócił ją na podłogę, siadł
na niej okrakiem i zakrył jej twarz poduszką, by zdusić krzyki. Walczyła wtedy o Ŝycie. Później
zupełnie zapomniała o tym zdarzeniu. Jedynie podczas stosunku doznawała podobnego cięŜaru na
ciele. Kiedy więc do niego dochodziło, wyzwalał się nieświadomy proces kojarzenia tego faktu z
walką o Ŝycie.
Fobie nie muszą być koniecznie wyzwalane przez doznania zewnętrzne. Rolę zapalnika mogą
69
odegrać równieŜ kreowane, wewnętrznie obrazy, dźwięki czy uczucia. JeŜeli ktoś czuje wstręt do
węŜy, to myśl o dotknięciu węŜa wywoła podobną reakcję jak rzeczywiste dotknięcie. Ludzie
potrafią sami w sobie wywoływać chciane i nie chciane stany wewnętrzne, przy minimalnym
udziale bodźców zewnętrznych. WaŜne jest, by wiedzieć, w jaki sposób je wywołują. Podobnie,
jeŜeli wiemy, w jaki sposób zachowanie jednego z małŜonków wywołuje określone reakcje u
drugiego, to łatwiej zrozumiemy, jak funkcjonuje ich małŜeństwo.
Metamodel (Dodatek I) zawiera lingwistyczną metodę zbierania informacji o werbalnie
wyraŜanych wzorcach relacji bodziec-reakcja czy przyczyna-skutek. By zacytować z The
Structure of Magic14:
*
* W oryginale: „My wife makes me feel angry". W celu utrzymania dokładnej struktury gramatycznej i
składniowej tłumaczę to zdanie dosłownie, mimo jego nie najlepszego brzmienia w języku polskim (przyp. tłum.).
70
Często spotykamy równieŜ formę ukrytych Struktur Powierzchniowych. Jej przykładem moŜe
być zdanie:
... Twoje rechotanie mnie rozprasza*. Oto ogólny wzór:
(B) X czasownik czasownik Y (przyczyna)
gdzie X i Y są rzeczownikami o róŜnych desygnatach, tj. odnoszą się do dwóch róŜnych ludzi.
Odnosząc teraz ogólny wzór do naszego przykładu otrzymujemy:
* „Rechotanie" jest rzeczownikiem odsłownym, zarówno w języku polskim, jak i angielskim (przyp. tłum.).
71
Was łatwe. Podniesienie słuchawki dzwoniącego telefonu jest inną wyuczoną reakcją, którą
trudno przezwycięŜyć. Zwróćcie uwagę, Ŝe Wasza świadomość przeprowadza wówczas
rozróŜnienie na Wasz i nie Wasz (np. w biurze, do którego weszliście) telefon. JeŜeli nie jest
Wasz, wówczas łańcuch bodźca-reakcji zostaje przerwany.
Proces rozumienia języka równieŜ jest zjawiskiem z zakresu wyuczonych reakcji na bodźce.
Słowa same w sobie nic nie znaczą, tak jak nic dla nas nie znaczą słowa wypowiadane w zupełnie
nie znanym nam języku. Na język składają się dźwięki zorganizowane w ciągi o pewnej intonacji.
Te ciągi dźwięków i typów intonacji nabierają znaczenia wtedy, gdy zostaną skojarzone z
określonym typem doznania zmysłowego. Małe dziecko styka się z pojęciem psa w ten sposób, Ŝe
widzi zwierzę, słyszy je, czuje jego zapach, dotyka go, a jednocześnie poznaje dźwięki składające
się na słowo „pies". Proces ten powtarza się wielokrotnie i obydwa aspekty zostają ze sobą tak
mocno złączone, Ŝe nieomal niemoŜliwością jest powiedzieć słowo „pies" i nie pomyśleć o psie.
W podobny sposób dziecko uczy się kojarzyć określone dźwięki z brakiem pewnych doznań
zmysłowych - na przykład „cicho". Słowa takie, jak „wygoda", „ciekawość", „zainteresowanie",
„smutny" czy „szczęśliwy", zostają skojarzone z określonymi stanami wewnętrznymi, tak jak u
psów Pawiowa dźwięk dzwonka został skojarzony z jedzeniem. Dźwięk ten tak skutecznie
reprezentował poŜywienie, Ŝe wywoływał zwiększone wydzielanie śliny, które uprzednio
występowało tylko w obecności jedzenia. PoniewaŜ język znaczy wyłącznie w powiązaniu z
doświadczeniem zmysłowym, proces rozumienia języka następuje wtedy, gdy określona
sekwencja dźwięków wyzwala wewnętrzne przedstawienie pewnego aspektu lub aspektów
odpowiedniego doświadczenia zmysłowego.
Zupełnie na tej samej zasadzie w dzieciństwie nauczyliście się wiązać zachowania członków
Waszej rodziny z określonymi znaczeniami oraz stosownie do tych znaczeń reagować. Ton głosu
matki, wyraz twarzy ojca, sposób, w jaki zamknięto drzwi - wszystko to ma wpływ na Wasze
późniejsze zachowanie. Czy pamiętacie, jak wyglądała Wasza matka, gdy była zła? Kiedy się
bała? Kiedy była dumna? A kiedy przywołujecie to wspomnienie, czy zauwaŜacie, jak zmieniają
się Wasze doznania?
MoŜna teŜ nauczyć się nie reagować na bodźce zewnętrzne. UwaŜamy takie zachowania za
patologiczne, nazywamy je katatonią lub autyzmem. Bez wątpienia brak reakcji na otaczający
świat nie jest czymś normalnym. Udowodniono, Ŝe nawet najgłębsze stany katatonii czy autyzmu
mogą ulec zmianie, jeŜeli tylko znajdzie się odpowiednie bodźce. Oznacza to, Ŝe istnieją pewne
bodźce, za pomocą których lekarz czy terapeuta mogą wywołać reakcję, choć ich znalezienie
moŜe stanowić wielkie wyzwanie dla mocy twórczej i poczucia moralności terapeuty16.
Zgadzam się z poglądem, Ŝe kaŜdy człowiek reaguje na dany bodziec najlepiej jak potrafi,
przynajmniej przy pierwszym z nim zetknięciu. Richard Bandler i John Grinder omówili szerzej
to zagadnienie w Strukturze magii:
Ludzie zgłaszający się do terapeuty są zazwyczaj obolali, czują się sparaliŜowani, nie sądzą,
by mieli jakikolwiek wybór lub swobodę działania. Jak wynika z naszych długoletnich
doświadczeń, to nie świat jest ograniczony i pozbawiony moŜliwości wyboru, ale ci ludzie sami
siebie blokują, sami się pozbawiają rozmaitych, otwartych przed nimi moŜliwości i perspektyw,
poniewaŜ perspektywy te nie naleŜą do ich modelu świata.
Prawie kaŜdy człowiek w naszej kulturze doświadcza na przestrzeni swego Ŝycia wielu
momentów przejścia i zmiany, z którymi musi sobie radzić. Rozmaite formy psychoterapii
wypracowały róŜne\ kategorie tych decydujących punktów kryzysu-przejścia. Niezwykłe jest, Ŝe
niektórzy ludzie radzą sobie w tych momentach zupełnie dobrze, tryskając energią i siłami
twórczymi. Inni natomiast, postawieni wobec tych samych wyzwań, doznają przeraŜenia i bólu.
Dla nich są to okresy cierpienia, a podstawowym celem staje się przeŜycie. RóŜnica między tymi
dwoma grupami ludzi polega, naszym zdaniem, przede wszystkim na tym, Ŝe ludzie, którzy
reagują twórczo i dobrze sobie radzą, mają bogaty model swojej sytuacji, to znaczy widzą
szeroki wachlarz moŜliwych działań. Ludzie z drugiej grupy widzą niewiele moŜliwości, z których
w dodatku Ŝadna nie jest pociągająca. Nasze pytanie brzmi: jak to jest moŜliwe, Ŝe rozmaici
ludzie postawieni wobec takich samych sytuacji Ŝyciowych tak odmiennie ich doświadczają?
OtóŜ uwaŜamy, Ŝe to zróŜnicowanie bierze się ze zróŜnicowania modeli świata tych ludzi. I zaraz
72
pojawia się kolejne pytanie: jak to jest moŜliwe, Ŝe człowiek przywiązuje się do ubogiego
modelu, który w obliczu wielowartościowego, bogatego i skomplikowanego świata przysparza
mu tyle bólu?
Próbując zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie uporczywie zadają sobie ból, uświadomiliśmy
sobie - i było to waŜne odkrycie - Ŝe nie są oni po prostu źli, szaleni czy chorzy. Przeciwnie -
dokonywali najlepszych wyborów. . . osiągalnych w dostępnym im modelu. Innymi słowy,
zachowanie człowieka, jakkolwiek na pierwszy rzut oka wydawałoby się dziwaczne, nabiera
sensu wtedy, gdy umieścić je w kontekście moŜliwości oferowanych przez jego model. Problem
nie na tym polega, Ŝe ludzie ci dokonują niewłaściwych wyborów, ale na tym, Ŝe nie mają
dostatecznie wielkiego wyboru....17
Ludzie mogą wzbogacić wachlarz swoich reakcji na kaŜdy nieomal bodziec. Potrafią wyuczyć
się dowolnej ilości reakcji na dany bodziec i w rezultacie mogą wybrać tę najbardziej z nich
wszystkich odpowiednią. To właśnie ma miejsce na drodze rozwoju i zmian emocjonalnych, w
miarę jak ludzie wzbogacają swoje relacje z innymi.
Bardzo często sztywne wzorce reagowania zostały nabyte w okresie wczesnego dzieciństwa.
Pewne bodźce wysyłają nas z powrotem w ten okres, nie mamy bowiem dostępu do zasobów
wieku dojrzałego. Ilustrując to zagadnienie na zajęciach warsztatowych, często posługuję się
poniŜszym przykładem. W dzieciństwie większość z nas nauczyła się reagować strachem na
surowy, podniesiony głos, srogi wyraz twarzy i wyciągnięty palec. Obraz taki zapowiadał karę
fizyczną lub przynajmniej oznaczał gniew. W grę wchodziło nasze bezpieczeństwo i
samopoczucie, w kaŜdym razie tak wtedy myśleliśmy. Niektórzy dorośli do dzisiaj jeszcze reagują
na podobne bodźce strachem, i to nawet wtedy, gdy zdają sobie sprawę, Ŝe są one wysyłane
jedynie w celu demonstracji.
Jednym słowem, bodziec X wywołuje reakcję Y.
Za kaŜdym razem kiedy zdarza się X, to wywołuje ono Y.
Przedstawiając rzecz graficznie: X > Y
Ten wzór pokazuje, w jaki sposób określony bodziec moŜe wywołać taki stan, w którym
moŜliwości wyboru są bardzo ograniczone. Rzadko zdarza się, aby odpowiednią reakcją
człowieka dorosłego na podniesiony głos było uczucie strachu. Na ogół bardziej na miejscu
wydają się inne reakcje: słuchanie, co ten głos mówi, spokój, odkrzykiwanie, gwizdanie i tak
dalej. Przedstawię (w dalszej części rozdziału) wiele metod prowadzących do takiego stanu, w
którym bodziec powoduje sytuację wyboru, a nie automatyczną reakcję:
73
Przykład z dziedziny problemów seksualnych pozwoli lepiej objaśnić to zagadnienie. Mary miała
dwadzieścia dwa lata i zgłosiła się do terapeuty, poniewaŜ nie była zdolna do odbycia stosunku
miłosnego ze swych chłopcem, chociaŜ bardzo tego pragnęła. Analiza jej dotychczasowego Ŝycia
doprowadziła nas do zdarzenia, które miało miejsce, gdy Mary miała kilkanaście lat. Jej wuj
wykorzystał ją seksualnie. Samo w sobie nie wystarczyłoby to do powstania zaburzeń w sferze
seksualnej, ale strach, ból i poczucie winy, którego Mary wówczas doświadczyła, zostały
skojarzone z widokiem penisa w stanie erekcji. Kiedy więc widziała pobudzony penis, reagowała
strachem i wstrętem. Oboje wraz z narzeczonym próbowali przezwycięŜyć te uczucia, inicjując
stosunek w zupełnej ciemności. JednakŜe gdy tylko Mary czuła dotyk pobudzonego penisa, natych-
miast widziała go oczami wyobraźni, co znowu wyzwalało całą nie chcianą reakcję.
Tak więc, obraz pobudzonego penisa (realny czy wyobraŜony) jest bodźcem X.
Y natomiast oznacza reakcję lękową, wynikającą z przeszłego zdarzenia.
Za kaŜdym razem kiedy zdarza się X, jego wynikiem jest Y.
X>Y
W zjawisku tym nie ma nic niezwykłego. Doznawane w danej chwili bodźce u większości z
nas wywołują jakieś wspomnienia. Zapach wody kolońskiej pierwszego kochanka lub dźwięk
słyszanej niegdyś piosenki mogą sprawić, Ŝe pogrąŜymy się we wspomnieniach i minionych
uczuciach. Jak tyle innych ludzkich procesów, tak i ten czasami niezwykle wzbogaca nasze Ŝycie.
Potrafi jednak równieŜ je zuboŜyć i okaleczyć.
W przypadku Mary uczucia wywoływane widokiem pobudzonego penisa były bez wątpienia
właściwą reakcją na tamto zdarzenie z przeszłości, ale nie były właściwą reakcją na spotkanie z
narzeczonym. Rzecz jednak w tym, Ŝe Mary nie miała nad tym kontroli. Podobnie strach i
onieśmielenie na dźwięk podniesionego głosu i widok groŜącego palca jest reakcją naleŜącą do
przeszłości - rzadko kiedy odpowiednią w wieku dorosłym. Choć strach jest niewątpliwie
stosowną reakcją, gdy ostrzega przed niebezpieczeństwem, to zarazem moŜe zahamować zdolność
działania, jeŜeli pojawia się niepotrzebnie lub w nieodpowiedni sposób. Doświadczenia, które dla
dziecka były przeraŜające (zazwyczaj zupełnie słusznie), nie muszą być takie dla dorosłego, który,
przynajmniej w załoŜeniu, umie juŜ stawiać czoła rzeczywistości.
Skuteczne postępowanie terapeutyczne w takich przypadkach polega na przerwaniu łańcucha, w
którym X nieuchronnie prowadzi do Y, i stworzeniu sytuacji, w której dany człowiek moŜe wybrać
(na poziomie nieświadomości) korzystniejszą dla siebie reakcję.
Tak więc, w przeszłości:
X>Y
Wasza interwencja doprowadziła klienta do punktu wyboru:
X>W
A zatem X wyzwala punkt wyboru W. W z kolei wyzwala wielość reakcji:
Następnie ma miejsce faza formowania nowych reakcji, aby klient miał z czego wybierać. Te nowe
moŜliwości muszą oczywiście być uruchamiane równie automatycznie, jak uprzednio Y. Stara
reakcja zostaje zachowana jako jedna z moŜliwości. PoniewaŜ jest oparta na waŜnym
doświadczeniu z przeszłości, moŜe się przydać kiedyś w przyszłości. UwaŜam, Ŝe kaŜda reakcja
74
moŜe się kiedyś przydać, w określonej sytuacji.
Gdy nowe umiejętności są juŜ w pełni zintegrowane z osobowością klienta, rola terapeuty się
kończy. W przypadku Mary posłuŜyłam się techniką rozdziału wizualno-kinestetycznego (str. 174).
W rezultacie Mary potrafiła odczuwać w zgodzie z aktualnym doświadczeniem (ufność i spokój),
pamiętając zarazem o zdarzeniu z przeszłości. Strach i wstręt zostały oddzielone od doznań obec-
nych i stały się jedynie elementem wspomnień. Mary mogła obecnie doznawać uczuć lepiej
współbrzmiących z aktualną sytuacją. Otworzyły się nowe moŜliwości reagowania na widok
pobudzonego penisa. Narzeczony Mary - czuły, kochający męŜczyzna – został poinstruowany, w
jaki sposób kształtować u dziewczyny pozytywne skojarzenia z bodźcami seksualnymi. Powiodło
się to znakomicie.
Masters i Jonhson z pewnością znają dobrze zjawisko wpływu jednego znaczącego
doświadczenia na wszystkie doświadczenia tego samego typu:
Często jedno wydarzenie, jeden szczególnie bolesny epizod w Ŝyciu męŜczyzny, wystarczy w
zupełności, aby trwale upośledzić zdolność, umiejętność, pragnienie czy zainteresowanie dla
wytrysku w pochwie. Niekiedy wiąŜe się to z jakimś urazem fizycznym, ale zazwyczaj uraz ma
charakter psychiczny [... ]
Jest interesujące, Ŝe chociaŜ bywają przypadki, w których impotencja została nieomal
zaprogramowana przez uprzedni wpływ otoczenia, to jednak często boleśnie przeŜyte pierwsze
doświadczenie seksualne ustanawia negatywny wzór zachowań psychospołecznych i rzutuje na całe
Ŝycie męŜczyzny.18
(Master i Jonhson nie przedstawili jednak technik, jakie naleŜy stosować przy pracy z takimi
ludźmi).
JeŜeli więc jakiś bodziec wyzwala niewłaściwą reakcję, naleŜy zidentyfikować ten proces, a
następnie przerwać go po to, aby pojawiła się nowa, korzystniejsza reakcja albo zestaw reakcji do
wyboru. Chcąc lepiej wyjaśnić ten waŜny aspekt relacji przyczynowo-skutkowych, pragnę, za
Mastersem i Johnsonem, posłuŜyć się przykładami, dobrze ilustrującymi to zagadnienie:
*
* Bodźce, procesy psychiczne, świadomość (przyp. tłum,).
78
nie uświadamiać sobie rozmaitych elementów aktualnego zachowania, a pomimo to zmieniać się w
poŜądany sposób.
79
Rozdział 9
Wzór Progowy
Oczarowanie > Docenianie > Przyzwyczajenie > Oczekiwanie > Rozczarowanie/Utrata
złudzeń > Osiągnięcie punktu krytycznego/Reorientacja percepcji > Weryfikacja >
Koniec związku
Mapa ta pozwala określić dokładnie miejsce, w którym znajduje się dany związek albo dany
człowiek, jak równieŜ wyznaczyć terapeutyczny cel podróŜy. Trzeba pamiętać, Ŝe kiedy związek
dwojga ludzi w rzeczywistości juŜ nie istnieje, to nie zawsze oznacza to separację. Jak mawia jeden
z moich przyjaciół, „ciała odchodzą na końcu", co oznacza, Ŝe ludzie często pozostają ze sobą, choć
od dawna nie łączy ich ani uczucie, ani zainteresowania. Takie związki charakteryzuje zachowanie
typu „Noc Ŝywych trupów"*, które jest przeciwieństwem przyjaźni i miłości cechującej fazę
przyzwyczajenia.
NaleŜy takŜe pamiętać, Ŝe w związkach zgłaszających się do terapeuty kaŜde z małŜonków
znajduje się zazwyczaj na innym etapie. Często więc niezbędne jest stosowanie pewnej procedury z
jednym z nich, a niestosowanie jej z drugim. Nie zawsze podczas terapii małŜeńskiej mąŜ i Ŝona
*
Noc Ŝywych trupów - tytuł filmu G. Romero, w którym zmarli powstają z grobów i poruszają się w sztywny,
mechaniczny sposób (przyp. tłum.).
80
muszą być obecni jednocześnie.
Docenianie
Następna faza, doceniania, zostaje osiągnięta wtedy, gdy oczarowanie jest tak silne i trwa
odpowiednio długo (to znaczy złoŜone odpowiedniki zachowań są uruchamiane odpowiednio
długo), aby stworzyć stabilny, trwały związek. Dawid i Sue stanowią teraz parę. Spotykają się,
mieszkają razem, a moŜe nawet są po ślubie. Bez względu na stopień sformalizowania ich związku,
uwaŜają siebie za parę i uwielbiają przebywać ze sobą. Z całego zachowania partnera dostrzegają i
reagują tylko na te elementy, które utrzymują ich ciała i umysły w tak upragnionym stanie. Ich filtry
przepuszczają jedynie oznaki miłości partnera oraz to, co świadczy, Ŝe ten partner zasługuje na
miłość. Nic dziwnego, Ŝe są w sobie zakochani, skoro dostrzegają tylko to, co potęguje uczucie. Nie
przyjmują siebie z całym dobrodziejstwem inwentarza, lecz rzeczywiście mają o sobie nawzajem
bardzo wysoką opinię. Ta faza moŜe opierać się na rozmaitych stopniach iluzji albo świadomego
rozumienia potrzeb i pragnień drugiego człowieka. Trwałość związku zaleŜy od tego, w jakim
stopniu opiera się on na świadomym rozumieniu. (Oczywiście, niektóre związki trwają długo, choć
opierają się na iluzji; zazwyczaj jednak kończą się, nie realizując swoich moŜliwości). Świadome
rozumienie oznacza w tym przypadku, Ŝe dwoje ludzi zna swoje złoŜone odpowiedniki zachowań i
chce oraz potrafi oddziaływać na nie. Skąd na przykład wiecie, Ŝe jesteście kochani? A jak sami
okazujecie miłość? W jaki sposób Wasi bliscy dowiadują się, Ŝe ich naprawdę kochacie? Czy dzięki
Waszym wyrazom miłości? Jesteście tego pewni czy po prostu tak załoŜyliście? Gdybyście mieli
ułoŜyć listę podstawowych elementów składających się na trwały, satysfakcjonujący związek, to co
by się na niej znalazło? Czy lista ta zawierałaby szacunek, zaufanie, miłość, wsparcie, wymagania?
A co z innymi sprawami? JeŜeli umieścicie na Waszej liście szacunek, to jakie postępowanie
Waszego partnera sprawia, Ŝe czujecie się szanowani? A co z brakiem szacunku? Dzięki czemu
Wasz partner czuje się szanowany? Opinie innych ludzi, wspólne zainteresowania, słuchanie jego
rad, dotrzymywanie tajemnicy, nie-zgadzanie się, stawianie wymagań, słowa krytyki? Na pierwszy
rzut oka moŜe się to Warn wydawać oczywiste, ale w rzeczywistości istnieje nieskończona
róŜnorodność rzeczy, które ludzie uwaŜają za waŜne bądź niewaŜne. Osiągnęłam kiedyś
82
zdumiewające rezultaty w terapii pewnego małŜeństwa jedynie dzięki nakłonieniu małŜonka do
tego, aby opuszczał deskę sedesową po oddaniu moczu. Kiedy pewnej nocy, w ciemności, Ŝona po
raz kolejny usiadła na zimnym kancie muszli, doszła do wniosku, Ŝe jest to z jego strony przejaw
absolutnego braku szacunku. Od tej pory zaczęła patrzeć na niego przez filtr, który przedstawiał go
jako pierwszego wroga kobiet.
Dopóki nie zna się znaczenia pozornie przypadkowych zachowań, istnieje niewielka szansa,
aby dwoje ludzi konsekwentnie i trwale spełniało swoje wzajemne potrzeby i pragnienia. Jednocze-
śnie rozpoznawanie znaczenia czy intencji postępowania partnera stwarza większe moŜliwości
wzajemnego uznania i zrozumienia. Jest waŜne, by zdawać sobie sprawę, iŜ on sprząta kuchnię, po-
niewaŜ kocha, a nie dlatego, Ŝe czuje się winny; iŜ jej głos brzmi cierpko, gdy mówi „nie", nie
dlatego, Ŝe jest zła, lecz dlatego, Ŝe nie cierpi mu odmawiać i naprawdę chciałaby zrobić to, o co ją
prosi. Z niewiadomych powodów ciągle pokutuje przekonanie, Ŝe rozumiemy to wszystko
automatycznie, Ŝe z tego typu wiedzą się rodzimy. Gdziekolwiek się ruszę, widzę i słyszę ludzi
kompletnie ze sobą skłóconych, a u podłoŜa konfliktu leŜy nieznajomość i niezrozumienie
podstawowych złoŜonych odpowiedników zachowań.
Istnieją pewne kroki sprzyjające osiąganiu i utrzymywaniu fazy doceniania. Po pierwsze, trzeba
wiedzieć, jakie pragnienia i potrzeby lokuje się w danym związku. Po drugie, co spełnia te pra-
gnienia i potrzeby. Po trzecie, trzeba umieć z pełną serdecznością naprowadzać partnera na takie
zachowania, które sprzyjają spełnianiu własnych pragnień i potrzeb. Kroki te odnoszą się do kaŜdej
osoby i do kaŜdego związku. Niezbędna jest ponadto elastyczność, co oznacza, Ŝe potrzeby i
pragnienia kaŜdego z partnerów mogą być zaspokajane na wiele sposobów, a takŜe, Ŝe kaŜdy z
partnerów potrafi róŜnicować swoje zachowania, aby jak najlepiej utra-fiać w pragnienia i potrzeby
drugiego. Pomaganie parze, która się do Was zgłosi, w podejmowaniu tych kroków (jak równieŜ
innych, omawianych w niniejszym rozdziale) stanowi właściwie sformułowany nadrzędny cel w
terapii małŜeńskiej.
Przyzwyczajenie
Faza przyzwyczajenia moŜe być bardzo korzystna, jeŜeli zawiera w sobie składniki doceniania i
organizowane są z niej od czasu do czasu krótkie wypady do fazy przyciągania. Przyzwyczajenie
jest to taki stan, w którym coś dobrze znamy. JeŜeli przebywamy przez dłuŜszy czas w jakimś
pomieszczeniu, przestajemy zauwaŜać wszystkie odcienie kolorów, faktury czy kształtu rzeczy,
które się w nim znajdują. Pokój nie skrzy się juŜ nowością czy bogactwem, ale wszystko jest
znajome, dzięki czemu moŜecie skierować uwagę na inne rzeczy. Zakochując się płoniemy,
doceniając jarzymy się, a przyzwyczajając się Ŝyjemy w bezpiecznym, łagodnym świetle. Czy i na
ile ta faza jest wspaniała, zaleŜy w wielkim stopniu od tego, czy dany człowiek szuka
bezpieczeństwa, czy teŜ przygód. Dla poszukiwaczy przygód przyzwyczajenie często oznacza nudę.
JeŜeli natomiast komuś zaleŜy przede wszystkim na poczuciu bezpieczeństwa, to przyzwyczajenie
oznacza przywiązanie i stałość. MałŜonkowie przywykli do siebie na dobre i złe. Okulary nie są juŜ
tak róŜowe, ale jeszcze nie całkiem zaszły mgłą.
Niekiedy małŜeństwa zgłaszają się w tej fazie do terapeuty. Nietrudno zauwaŜyć, Ŝe to, co
niegdyś było źródłem wielkiej rozkoszy, nie wiedzieć kiedy znikło. Niebezpieczne jest, jeŜeli jedno
z małŜonków próbuje przywrócić dawne uczucia wzbudzając w drugim zazdrość albo gdy traktuje
obecną sytuację jako początek długiego, posępnego zmierzchu. Najlepiej jest zwrócić im uwagę na
dobre strony tej fazy, jak równieŜ wskazać nowe sposoby sprawiania sobie przyjemności i
wzbudzania wzajemnego zainteresowania. JeŜeli uznacie, Ŝe stan między małŜonkami właściwiej
jest określić mianem apatii niŜ wrogości, wówczas romantyczny przerywnik moŜe przynieść
znaczącą odmianę. Musicie pamiętać, Ŝe rolą terapeuty jest zainicjowanie odrodzenia się związku, a
nie wyszukiwanie problemów. Zgłaszającym się do mnie małŜeństwom w tej fazie często
wyznaczałam pewne zadanie, które dobrze zdawało egzamin. Wymagało ono poświęcenia dwóch
weekendów w ciągu najbliŜszych dwóch miesięcy. KaŜde z małŜonków miało kolejno zaplanować i
przygotować zajęcia na cały weekend dla nich obojga. KaŜde miało to zrobić zupełnie
83
samodzielnie, aby weekend był dla drugiego zupełną niespodzianką. Jedynym ograniczeniem był
wspólnie uzgodniony budŜet. Weekend miał być tak pomyślany, aby w pełni odpowiadał
wyobraŜeniom osoby przygotowującej go na temat tego, jak chciałaby spędzać czas z partnerem. W
ten sposób moŜna informować partnera o dotąd nie wyraŜanych albo całkiem nowych pragnieniach.
Następujące po tym spotkanie poświęcałam zazwyczaj rozwaŜaniom, w jaki sposób włączyć do ich
codziennego Ŝycia te elementy weekendów, które obydwojgu przypadły do gustu, a jak potraktować
te, które nie sprostały pragnieniom. Choć często okazywało się, Ŝe dane małŜeństwo niczego więcej
nie potrzebuje i w tym momencie terapia mogła się zakończyć, to muszę Was jednak ostrzec:
metoda ta nie moŜe być stosowana w postępowaniu z małŜeństwami znajdującymi się w
którejkolwiek z następnych faz wzoru progowego, poniewaŜ daje wówczas znakomitą okazję do
wyraŜenia zawodu i wrogości.
Oczekiwanie
W fazie oczekiwania, często w nieprzyjemny i zaskakujący sposób, pojawia się róŜnica między
obowiązkiem a przyjemnością. Znacie z pewnością pary, które Ŝyły ze sobą długo, a następnie
pobrały się, by zaraz potem rozpocząć sprzeczki o pozornie zupełnie drobne sprawy. Ona była
samotną matką i kiedy na początku on przyjeŜdŜał rano i zawoził dziecko do szkoły, była bardzo
zadowolona. Gdy się pobrali, uznała, Ŝe teraz jest to jego obowiązek. Przedtem, kiedy robił zakupy
i gotował, czuła się kochana, ale teraz uwaŜa, Ŝe powinien się tym zajmować, skoro został jej
męŜem. Niegdyś umiała czule gładzić go po plecach - teraz on nie pamięta juŜ nawet, kiedy ostatnio
to robiła. Przedtem jej umiejętność planowania wydatków i oszczędzania pieniędzy była dowodem
gospodarności - teraz sprowadza się to do nawoływania, by niczego nie kupować i nie wystawiać na
szwank ich wspólnej przyszłości. Oczekiwania są wysokim siodłem, z którego łatwo spada się w
otchłań rozczarowań.
Łatwo jest prześliznąć się niepostrzeŜenie z fazy przyzwyczajenia do fazy oczekiwania. To, co
kiedyś wzbudzało uznanie, teraz przechodzi nie zauwaŜone, a następnie staje się „powinnością",
nie zaś spełnianiem waŜnego pragnienia. Sygnałem tej fazy jest przewaga skarg nad
komplementami. Filtry wychwytują teraz to, czego brakuje, a nie to, co jest. Przypominacie sobie
Dawida i Sue? Dawniej miało znaczenie, Ŝe Dawid przychodzi zawsze na czas do domu, teraz
natomiast liczy się jedynie to, Ŝe czasami się spóźnia. JeŜeli on pamięta zawsze o wakacjach, ale
nie przynosi nic na Dzień Św. Walentego, i to właśnie okazuje się dla Sue najwaŜniejsze, znaczy
to, Ŝe weszli w fazę oczekiwań. Oczywiście, oczekiwania wkraczają brutalnie w sferę seksualną,
niezaleŜnie od tego, czy dotyczą częstotliwości, czasu trwania, czy rodzaju współŜycia. Przejście
od uczucia do obowiązku odpowiada odległości od „chce" do „powinien". NajwaŜniejszą
właściwością tej fazy jest to, Ŝe ńl-try zaczęły wychwytywać momenty, kiedy pozytywne
zachowanie nie następuje, zamiast skupiać się na tych momentach, kiedy ono zachodzi. Nie zdając
sobie z tego sprawy, małŜonkowie zaczynają okazywać sobie lekcewaŜenie, powaŜnie wystawiając
na szwank to, co dotąd było im takie drogie. Oto Sue oczekuje, Ŝe Dawid zna odpowiedzi na
wszystkie jej pytania. JeŜeli jednak ma on znać wszystkie odpowiedzi, to ona łatwiej zauwaŜa,
kiedy on czegoś nie wie, niŜ kiedy odpowiada bez wahania.
Pewnego razu miałam do czynienia z małŜeństwem, w którym kobieta oczekiwała bardzo duŜo
i była wiecznie niezadowolona. Zainicjowałam wówczas proces, podczas którego ilekroć on
wychodził z domu, jej przychodziło na myśl, Ŝe moŜe widzi go po raz ostatni. (Kiedy inicjowałam
ten proces uświadamiania sobie przez nią jego śmiertelności oraz tego, Ŝe nikt nie zna czasu
własnej śmierci ani śmierci drugiego człowieka, wiedziałam, Ŝe on snuje fantazje o tym, by
pewnego dnia wyjść i więcej nie wrócić). W rezultacie kobieta przekonała się, Ŝe Ŝywi do męŜa
serdeczne uczucia, i była szczęśliwa będąc z nim i widząc go ze sobą. Często w fazie oczekiwania
najskuteczniejszym działaniem terapeuty jest nakłonienie obydwu osób, aby zaczęły traktować
partnera znowu jak kochanka, a nie małŜonka.
Oczekiwania są w naszym Ŝyciu czymś jak najbardziej naturalnym. Przypomnijcie sobie, jak
reagujecie, kiedy odkręcacie kurek, a z kranu nie leci woda. Albo jeŜeli przez więcej niŜ kilka
minut nie ma prądu. Kiedy zepsuje się samochód. Oczekiwanie, Ŝe takie rzeczy będą zawsze na
84
miejscu, powolne naszym chęciom i działaniom, jest zupełnie zrozumiałe. Z drugim człowiekiem
rzecz ma się inaczej: oczekiwanie potrafi przemienić namiętne uczucie w cierpki i gorzki
obowiązek.
I znowu sygnałem, iŜ została osiągnięta faza oczekiwania, jest to, Ŝe dana osoba zauwaŜa brak
czegoś poŜądanego, natomiast nie zauwaŜa obecności tego czegoś. Więcej jest narzekań niŜ
pochwał. Brak poŜądanych zachowań aktywizuje te ich złoŜone odpowiedniki, które odpowiadają
uczuciom bycia nie kochanym, nie chcianym, nie powaŜanym.
Rozczarowanie/utrata złudzeń
Rozczarowanie/utrata złudzeń jest tylko o krok od fazy oczekiwań. Gdy brak znajdujących
uznanie zachowań doprowadzi do zaniku pozytywnych złoŜonych odpowiedników zachowań, filtry
zostają szczególnie uczulone na róŜnego rodzaju urazy. W tej fazie ludzie często skarŜą się, Ŝe ich
partner popadł niedawno w jakieś nowe, szkodliwe nawyki, podczas gdy po dokładnym zbadaniu
okazuje się, iŜ te nawyki utrzymują się od lat. RóŜnica polega na tym, Ŝe obecnie są one widziane w
zmienionym, mniej przychylnym świetle. Skupienie uwagi na tym, co niezgodne z pragnieniami, a
nie na tym, co je spełnia, prowadzi do uczucia braku miłości, szacunku itd. ze strony partnera.
Niestety, ludzie nader często, czując się nie kochani, dochodzą do wniosku, Ŝe partner naprawdę ich
nie kocha, nie troszczy się o nich, lekcewaŜy ich itp. Inteligentne stworzenia, jakimi niewątpliwie są
istoty ludzkie, zawsze potrafią znaleźć to, czego szukają.
Tak więc wraz ze zmianą filtrów zaczyna się gromadzenie przykładów uzasadniających
rozczarowanie i utratę złudzeń. Czasami odbywa się to szybko, czasami powoli. Mogą to być
ustawicznie rozdrapywane małe ranki, krople drąŜące skałę. Czasami zaś będzie
to jedno palące doświadczenie, jak przemoc czy niewierność, które spowoduje załamanie
podstawowego wzorca złoŜonych odpowiedników zachowań. Charakterystyczny dla tej fazy jest
efekt huśtawki, doświadczany często w postaci zamętu wewnętrznego. NajwaŜniejszą oznaką tego,
Ŝe dana osoba znajduje się w fazie rozczarowania/utraty złudzeń i nie przekroczyła jeszcze punktu
krytycznego, jest to, iŜ wspomina przeszłość jako coś cudownego i pragnie, „aby było tak jak
dawniej". ChociaŜ bieŜące doświadczenia są negatywne i przynoszą jedynie przykrości, to
wspomnienia słuŜą za przedmiot westchnień i rezerwuar nie wykorzystanych moŜliwości. JeŜeli
uda się zatrzymać małŜonków w tym momencie, to zmiana kierunku ich uwagi (a co za tym idzie -
przestrojenie filtrów) nie powinna być zbyt cięŜkim zadaniem.
Aby jednak to się powiodło, muszą być spełnione dwa warunki. Po pierwsze, klient musi
odczuwać pragnienie powrotu dawnych, radosnych doznań. Po drugie, musi z pełną świadomością
przyjąć na siebie odpowiedzialność za naprowadzanie partnera na takie zachowania, jakich pragnie.
UmoŜliwiając małŜonkom ponowne doświadczenie dawnych, radosnych doznań, nie tylko
wzmacniamy ich motywację, ale równieŜ wspomagamy odrodzenie się wiary (która niegdyś była
przyjmowana za oczywistość), Ŝe kaŜde z nich moŜe i powinno otrzymać to, czego pragnie i
potrzebuje od drugiej osoby. Ugruntowaniu motywacji i zaangaŜowania słuŜy równieŜ plastyczne
przedstawienie negatywnych, bolesnych konsekwencji separacji i rozwodu. Nabierając pewności,
Ŝe dysponuje bogatym repertuarem środków naprowadzających partnera na poŜądane zachowanie,
klient zaczyna aktywnie kształtować własne Ŝycie. Wkładając całe uczucia i umiejętności w
wywoływanie u partnera upragnionych reakcji, dana osoba zaczyna znowu zauwaŜać obecność
wartościowych zachowań, co świadczy o powrocie do fazy doceniania.
Koniec miłości
Niestety, zazwyczaj zdarza się tak, Ŝe zanim dana para zgłosi się do terapeuty, przynajmniej
jedno z nich przekroczyło juŜ punkt krytyczny. Zadanie jest wtedy o wiele trudniejsze dla
wszystkich. Punktem krytycznym nazywamy ten moment, kiedy pojawia się przekonanie, Ŝe
wszystko jest juŜ skończone, Ŝe nie warto naprawiać tego związku, Ŝe partner nie potrafi
zaktywizować pozytywnych złoŜonych odpowiedników zachowań. Gdy osiągnie się ten punkt,
wspomnienia ulegają zmianie - przyjemne znikają, a na ich miejsce pojawiają się przykre.
85
MałŜonkowie mogą nawet przyznawać, Ŝe zdarzały się im szczęśliwe chwile, ale nie są juŜ w stanie
tego odczuć. Szczęście uleciało gdzieś daleko, a realnego kształtu nabrały doznania przesiąknięte
goryczą. Filtry percepcyjne są nastawione nie tylko na wychwytywanie obecnych uraz, lecz wycho-
dzą równieŜ w przyszłość i przeszłość, nadając większe znaczenie i bardziej dotykalny charakter
przykrościom niŜ przyjemnościom. RóŜowe okulary stłukły się, a wówczas świat dookoła okazał
się przygnębiająco szary. Wtedy właśnie słyszymy: „JuŜ za późno, juŜ nic się nie da zrobić", „Teraz
wiem, jaki on jest naprawdę", „Tak, zdarzało jej się robić miłe rzeczy - ale tylko przypadkiem".
Takie nastawienie jest szczególnie przygnębiające, jeŜeli drugi z partnerów nie przekroczył
jeszcze punktu krytycznego. Nie przypadkiem odczuwa on, Ŝe cokolwiek by robił, to i tak nie ma
znaczenia. Jego małŜonek i tak uwaŜa, Ŝe związek jest juŜ nie do naprawienia albo Ŝe związał się ze
straszliwym potworem. Często nastawienie to pojawia się nagle, nieoczekiwanie. Ludzie w milcze-
niu gromadzą w sobie drobne urazy, a kiedy dochodzą do punktu krytycznego - eksplodują.
Przysłowiowa kropla przepełnia dzban i wtedy wpadają nagle w furię z powodu zupełnie
nieznaczącego wydarzenia. To zaś jeszcze bardziej zbija małŜonka z tropu. Nadto jeŜeli jedno z
małŜonków przekroczyło juŜ próg, a drugie nie, to to pierwsze jest skłonne mimowolnie sabotować
podejmowane przez terapeutę próby pojednania. Dlatego w wypadku takiej pary naleŜy
bezwzględnie cofnąć daną osobę (lub oboje) przed punkt krytyczny, zanim przystąpi się do
właściwej terapii (patrz neutralizator progowy, str. 223).
Kiedy osiągnie się próg i pojawi się przekonanie o niemoŜności utrzymania związku, wszystko,
co się zdarza, oglądane jest przez ten nowy filtr percepcyjny. Zachowanie małŜonka uruchamia
negatywne złoŜone odpowiedniki zachowań: jest on głupi, nieuczciwy, brzydki itd. A nawet jeŜeli
sprawy nie zaszły tak daleko, filtr bez przerwy przynosi nowe dowody na potwierdzenie tezy o
bezsensowności kontynuowania związku. Co ciekawe, ludzie często pozostają z sobą przez całe
Ŝycie, nie szukając pomocy terapeuty, choć obydwoje przekroczyli punkt krytyczny. Zajmowałam
się kiedyś rodziną, w której głównym problemem była para starych i chorych rodziców
pogardzających sobą nawzajem, wrzeszczących na siebie i wręcz atakujących się fizycznie. Rzadko
zdarzało mi się słyszeć tak jadowite obelgi jak te, którymi obrzucała się ta dwójka starych ludzi.
Po zebraniu informacji niezbędnych do właściwego sformułowania celu oraz po analizie
zachowań świadczących o stanie obecnym naleŜy zająć się sygnałami wskazującymi, w której fazie
wzorca progowego znajduje się dana osoba. Szczególną uwagę trzeba zwrócić na reakcje
wzbudzane przez przyjemne i nieprzyjemne wspomnienia. Czy klient potrafi powtórnie, choć na
krótko, przeŜyć szczęśliwe chwile, kiedy je sobie przypomni? Czy przykre wspomnienia są bardziej
namacalne? Co dzieje się, kiedy skierujecie uwagę partnerów na potencjalnie obiecujące
perspektywy otwierające się przed ich związkiem? Musicie umieć uchwycić róŜnicę pomiędzy
niewiarą w przyszłość a zdecydowaną niechęcią do kontynuowania związku.
Istnieje wiele sposobów uzyskiwania orientacji w tej materii. Często rozdaję moim klientom
karty, po cztery czarne i cztery czerwone kaŜdemu. Mają oni wręczać partnerowi czerwoną kartę za
kaŜdym razem, kiedy poczują się zranieni, uraŜeni lub nie zrozumiani (bez względu na to, czy
partner mówi do mnie, rozmawiają ze sobą, czy w ogóle nic nie mówią). Czarną natomiast mają
wręczać wówczas, gdy poczują się zrozumiani, docenieni itd. Karty stanowią nieocenione źródło
informacji o reakcjach na zachowanie partnera. Zazwyczaj podczas tej gry robię przerwy i
analizujemy, dla ich i mojej korzyści, co dokładnie spowodowało uraz lub zostało odebrane jako
przejaw troski. Gra w karty jest metaforą załoŜenia, iŜ znaczenie komunikatu równa się reakcji, jaką
on wzbudza. JeŜeli uda się zainteresować małŜonków myślą, Ŝe mogą swoim postępowaniem
wywoływać korzystne i poŜądane reakcje partnera, to jest to duŜy krok naprzód.
JeŜeli podczas terapii małŜeńskiej spotykam się z kaŜdym z małŜonków oddzielnie, to muszę
posłuŜyć się inną techniką. Kieruję myśli danej osoby do miejsca, w którym chciałaby spędzić
wolny weekend. Następnie proszę, aby udała się tam - w wyobraźni - kolejno z kaŜdą z trzech
wybranych przez siebie osób. Jedną z nich ma być małŜonek. Dzięki temu uzyskuję sposobność
porównania róŜnych reakcji klienta. Kolejno proszę, aby dana osoba „udała" się tam samotnie oraz
z kimś spoza pierwszej trójki. W ten sposób uzyskuję informacje o waŜnych relacjach poza mał-
Ŝeństwem. Wreszcie proszę, aby klient dokonał przeglądu wszystkich „wypraw" i uszeregował je
od najbardziej do najmniej pociągającej. JeŜeli na czele nie znajduje się małŜonek, wówczas spraw-
dzam, kto został tam umieszczony i co sprawia, Ŝe został uznany za upragnionego kandydata do
spędzenia wspólnego weekendu. Dzięki temu dowiaduję się, co powinien robić partner, aby zająć
wyŜszą pozycję na liście. Są to dwa moŜliwe sposoby uzyskiwania informacji. JeŜeli jednak
86
będziecie uwaŜnie obserwować, to niezaleŜnie od podejmowanych przedsięwzięć i tak zorientujecie
się po zachowaniu Waszych klientów, do którego etapu wzoru progowego dotarli. Jakikolwiek by
to jednak był etap, to trzeba pamiętać, Ŝe stan poŜądany znajduje się zawsze na obszarze
doceniania, skąd organizowane są regularne wyprawy do krainy oczarowania, dla zachęty i
pobudzenia, oraz do krainy przyzwyczajenia, dla bezpieczeństwa i poczucia wzajemnego zaufania.
W sumie zbudowanie i utrzymanie związku, w którym panuje wzajemna miłość i uznanie,
wymaga spełnienia czterech warunków. Po pierwsze, trzeba wiedzieć, czego się chce samemu oraz
czego chce wybrana osoba. Zapytajcie samych siebie, w jakich warunkach czujecie się kochani,
poŜądani, szanowani, kiedy uwaŜacie, Ŝe komuś na Was zaleŜy. Odpowiedzi muszą być
jednoznaczne, drobiazgowe, opierać się na świadectwie zmysłów. Pytajcie. Dowiadujcie się, kiedy
wybrana przez Was osoba czuje się kochana, poŜądana, doceniana, szanowana. Po drugie,
niezbędna jest elastyczność, aby aktywizować pozytywne złoŜone odpowiedniki zachowań u part-
nera, a zarazem naprowadzać go na poŜądane przez Was reakcje i zachowania. Po trzecie, trzeba
być wyczulonym na wszystkie sygnały, które mogą wskazywać, Ŝe jedno z Was znalazło się poza
obszarem oczarowania, doceniania albo przyzwyczajenia. Po czwarte, naleŜy dysponować
odpowiednimi umiejętnościami i wykazywać duŜo determinacji, by przejść samemu lub
poprowadzić partnera z powrotem w obręb jednego z tych poŜądanych obszarów, jeŜeli zajdzie taka
potrzeba.
Tak długo, dopóki spełniane są te cztery warunki, dwoje ludzi moŜe trwale przeŜywać cudowne
chwile i darzyć się uznaniem, wspierając się, doświadczając poczucia bezpieczeństwa i bogactwa
doznań, które charakteryzują udane, dojrzałe związki. Te warunki stanowią solidny fundament,
dzięki któremu uczucie oprze się wszelkim burzom Ŝyciowym.
87
Techniki terapeutyczne
88
Rozdział 10
Kotwiczenie
Kiedy juŜ zorientujecie się w aktualnym stanie klienta i wiecie, co składa się na stan poŜądany,
Waszym zadaniem jest przeprowadzenie klienta od stanu aktualnego do poŜądanego. Warunkiem
powodzenia jest umiejętność posługiwania się wieloma technikami terapeutycznymi. MoŜna wtedy
wybrać najwłaściwszą z nich, najlepiej dopasowaną do osobowości klienta i rodzaju zaburzeń.
Tak jak stolarz starannie wybiera odpowiednią piłę, a szwaczka przebiera pośród wielu leŜących
na podorędziu igieł - inna do jedwabiu czy gazy, inna do włóczki czy skóry - tak i terapeuta musi
zdecydować, jaka metoda postępowania będzie najlepiej słuŜyła konkretnemu klientowi. Przemianę
moŜna osiągnąć na wiele sposobów. Prezentując poniŜej rozmaite metody, chcę Warn dostarczyć
skutecznych narzędzi, z których kaŜde jest dostosowane do określonego rodzaju problemów.
Posiadanie bogatego repertuaru technik pozwoli Warn prowadzić klienta pewną ręką, przekształcając
jego doznania i reakcje tak, Ŝe przestaną nakładać ograniczenia, a zaczną być postrzegane jako źródło
moŜliwości.
Podstawową przesłanką mojej pracy jest przekonanie, Ŝe ludzie posiadają wszelkie zasoby
potrzebne do dokonywania w swoim postępowaniu takich zmian, jakie uznają za poŜądane i
potrzebne. Zadaniem terapeuty jest pomóc im w dotarciu do tych zasobów i zorganizować je w ten
sposób, aby poŜądana przemiana stała się faktem. Bez względu na to, czy ta przesłanka jest
rzeczywiście prawdziwa, kiedy zachowuję się tak, jakby była prawdziwa, wówczas o jej
uŜyteczności najlepiej świadczą rezultaty.
Zasoby, o których tutaj mówię, leŜą w pokładach Ŝyciowego doświadczenia kaŜdego z nas.
KaŜde wydarzenie, w jakim braliśmy udział, kaŜde przeŜycie moŜe zostać z korzyścią
spoŜytkowane. Prawie kaŜdemu zdarzają się chwile, kiedy jest ufny, śmiały, pewny siebie czy
rozluźniony. KaŜda z takich chwil jest częścią potencjalnych zasobów. Zadaniem terapeuty jest
otworzyć do nich drogę. Bandler, Grinder, DeLozier i ja wypracowaliśmy metodę zwaną
kotwiczeniem, która temu właśnie słuŜy.
Tak samo jak pewne zewnętrzne bodźce wiąŜą się z przeŜyciami z przeszłości (i przywołują te
przeŜycia), tak kaŜdy moŜe celowo skojarzyć jakiś bodziec z określonym przeŜyciem. Kiedy
skojarzenie się utrwali, moŜna wywoływać to przeŜycie wedle własnej woli. Działa wtedy na takiej
samej zasadzie jak język.
Dla przykładu, jeŜeli poproszę Was o przypomnienie sobie momentu, w którym czuliście się
bardzo pewni siebie, kiedy byliście z siebie naprawdę zadowoleni, moje słowa wysyłają Was na
poszukiwania w zasobach pamięci. Kiedy sięgacie do rozmaitych wspomnień związanych z
poczuciem pewności i zadowolenia z siebie, rozmaite aspekty tych doświadczeń stają się materiałem
aktualnych, teraźniejszych doznań. Podobnie, znacie zapewne uczucie złości, jakie nachodzi Was na
wspomnienie jakiejś kłótni, albo uczucie strachu na wspomnienie przeraŜającego filmu czy wy-
padku. Przypominając sobie coś (przeŜycie wywoływane wewnętrznie), doświadczamy na nowo
wielu odczuć, których doznawaliśmy w momencie, gdy to wspomnienie powstawało.
Kotwiczenie posługuje się tym naturalnym procesem, dokonując zamierzonego skojarzenia
między bodźcem a określonym przeŜyciem. Znanymi kaŜdemu przykładami są nasze reakcje na
dźwięk hymnu narodowego albo widok flagi. Rosjanie rozumieją to zapewne lepiej niŜ inni, jako Ŝe
po zwycięstwie rewolucji nie zmienili ani nuty w melodii swojego hymnu narodowego, zadowalając
się zmianą słów. Melodia bowiem była juŜ powiązana z uczuciami patriotycznymi, więc dodanie
nowych słów nieomal automatycznie wytworzyło nowe skojarzenia. A czy zdarzyło Warn się, juŜ w
wieku dojrzałym, odwiedzić szkołę podstawową? Czy nie ogarnęły Was wtedy wspomnienia, obrazy
i uczucia z dzieciństwa? Czy pamiętacie, kiedy po raz pierwszy ktoś namiętnie Was pocałował? Czy
potraficie przywołać pełnię przeŜyć i uczuć związanych z tym pocałunkiem?
89
Wszystkie te przykłady obrazują, jak pewne aspekty (bodźce) teraźniejszości przywodzą na
myśl minione zdarzenia, którym towarzyszą takie same jak w przeszłości doznania. Przekonałam
się, Ŝe przez celowe dodanie pewnych nowych, nieznacznych bodźców w momencie, kiedy dana
osoba jest w pełnym kontakcie z dawnym przeŜyciem, moŜna osiągnąć trwałe skojarzenie tych
bodźców z owym przeŜyciem. Nowym bodźcem moŜe być dźwięk, dotyk, jakiś element
wizualny, a nawet zapach lub smak. JeŜeli zrobi się to w odpowiednim momencie, powtórzenie
dokładnie tego samego bodźca przywołuje uczucia związane z tamtym przeŜyciem. Ta procedura
nazywa się kotwiczeniem. Dodany bodziec nazywa się kotwicą. Za pomocą kotwicy moŜna
przywoływać „uwiązane" na niej uczucie wedle chęci i potrzeby. Na przykład jeŜeli
doświadczyliście wraz z drugą osobą gwałtownego przypływu uczuć, a w tym czasie grano
określoną melodię, to kiedy następnym razem usłyszycie tę samą melodię, znowu ogarnie Was
uniesienie. To będzie „Wasza piosenka". Kotwiczenie pozwala na dowolne zorganizowanie
takich uczuć i umoŜliwia dostęp do nich za kaŜdym razem, gdy pojawi się chęć lub potrzeba.
Umiejętność orientowania się, kiedy dana osoba jest w pełnym kontakcie z waŜnym
wydarzeniem, jest podstawą udanego kotwiczenia. W poprzednim rozdziale omawiałam
zagadnienie łączenia bodźców zewnętrznych z waŜnymi przeŜyciami. Wskazywałam wówczas
na wagę umiejętności rozpoznawania określonych sygnałów. PoniewaŜ nie wiecie, co dokładnie
przeŜywa klient i w jaki sposób wyraŜa swoje stany wewnętrzne, musicie polegać na własnych
zmysłach. Na podstawie ich świadectwa musicie umieć wychwycić kaŜdy sygnał przeŜyć i
odróŜnić jeden ich typ od innego. Obszary, na których warto jest się szczególnie skoncentrować
podczas kotwiczenia - poniewaŜ zmiany tam następujące łatwo stwierdzić -to kolor skóry, ton
głosu, rozmiary warg, napięcie mięśni twarzy, temperatura skóry, rytm oddechu oraz jego
zlokalizowanie (dół czy góra klatki piersiowej). Wychwytując tego typu reakcje, korespondujące
z rozmaitymi stanami psychicznymi, jesteście w stanie rozpoznać i róŜnicować sygnały płynące
od danej osoby.
MoŜecie poznać te reakcje, prosząc po prostu klienta, aby przypomniał sobie, kiedy był zły,
przestraszony czy zakochany, a następnie patrząc i słuchając. Im więcej będziecie mieli praktyki,
tym łatwiej Warn przyjdzie wykryć istotne róŜnice. Na wspomnienie czegoś przeraŜającego usta
danej osoby mogą stać się cieńsze, twarz bledsza, a oddech płytszy; natomiast na wspomnienie
namiętnych uczuć wargi uwydatniają się, twarz nabiera kolorów, oddech staje się głębszy, a rysy
twarzy miękną. Wasze oczy i uszy, w miarę praktyki, będą coraz bardziej wyczulone na drobne
nawet zmiany. JeŜeli zaś nie udaje się Warn zauwaŜyć Ŝadnych zmian w zachowaniu klienta,
sprawdźcie dwie rzeczy. Po pierwsze, czy Wasz własny głos, wyraz twarzy i uŜywane słowa są
zgodne z reakcją, jaką chcecie wywołać? Im więcej ekspresji wkładacie we własne zachowanie,
tym więcej ekspresji otrzymacie od klienta. Wasze zachowanie musi być zgodne z tym, o które
prosicie. JeŜeli prosicie o wspomnienie namiętności, musicie sami uŜyć odpowiedniego tonu i
przybrać właściwy wyraz twarzy; moŜe nieco gardłowy, przytłumiony głos i mruganie
powiekami. Powodzenie kotwiczenia zaleŜy w wielkim stopniu od elastyczności terapeuty,
poniewaŜ to on musi własnym zachowaniem naprowadzić klienta na poŜądane reakcje.
Po drugie, sprawdźcie, czy klient, przypominając sobie dane zdarzenie, doświadcza go i
bierze w nim udział, czy teŜ widzi w nim siebie. Pamiętajcie, Ŝe widzenie siebie jest obrazem
konstruowanym, a stwierdzić to moŜna obserwując sygnały dostępu. JeŜeli nie jesteście pewni,
czy klient widzi siebie, czy nie, zapytajcie go wprost. Ma to decydujące znaczenie, poniewaŜ
jeŜeli ktoś widzi siebie w dawnej sytuacji, to nie przeŜywa dawnych uczuć; doświadcza
natomiast uczuć związanych z daną sytuacją. Aby zilustrować to zagadnienie, proponuję,
Ŝebyście sobie wyobrazili, iŜ siedzicie w wagoniku kolejki w wesołym miasteczku - wagonik
zbliŜa się do pierwszego wysokiego wzniesienia, a wy widzicie siebie na pierwszym siedzeniu.
Następnie postarajcie się przemieścić swoje ciało do wewnątrz tego obrazka, tak abyście czuli,
jak siedzicie na przednim siedzeniu, wagonik unosi Was coraz wyŜej, osiąga szczyt i oto widzicie
tory biegnące stromo w dół. Czujecie, jak Ŝołądek wędruje Warn do gardła i słyszycie własny
krzyk. Oczywiście pomiędzy tymi dwoma obrazami jest wielka róŜnica i ma ona zasadnicze
znaczenie. JeŜeli klient ogląda siebie we własnym wspomnieniu, nie będziecie w stanie
90
zakotwiczyć intensywnych doznań. Pojawiają się one bowiem wtedy, kiedy się jest wewnątrz
sceny. JeŜeli stwierdzicie, Ŝe klient jedynie siebie ogląda, poproście go o wejście do środka. Musi
poczuć, usłyszeć i zobaczyć to, co czuł, widział i słyszał wtedy.
Kiedy potraficie wydobyć i dostrzec sygnały stanów wewnętrznych, moŜecie przystąpić do
kotwiczenia. Obserwując pełnię sygnałów (zewnętrzny wyraz przeŜyć wewnętrznych), w
odpowiednim momencie naleŜy dołączyć bodziec, z którym dane sygnały mają zostać skojarzone
(moŜe to być dotknięcie dłoni albo strzelenie palcami). Przy zachowaniu właściwego rytmu
przywołanie tego bodźca będzie wywoływało te same sygnały, a w ostatecznym rozrachunku -
poŜądane stany wewnętrzne.
Wielu terapeutów posługuje się tym sposobem juŜ wtedy, gdy podczas hipnozy albo
kontrolowanych fantazji uŜywają odpowiedniego tempa i tonu głosu. W wypracowanej przez
Gestalt metodzie krzeseł kaŜde z dwóch krzeseł staje się kotwicą dla innego stanu
emocjonalnego i klient zmienia się radykalnie, gdy przesiada się z jednego na drugie.
Aby właściwie zakotwiczyć poŜądaną reakcję, naleŜy podporządkować się trzem zasadom:
• Pacjent musi osiągnąć stan poŜądany w moŜliwie najpełniejszym i najsilniejszym stopniu.
• Nowy bodziec musi zostać wprowadzony w kulminacyjnym momencie doświadczania stanu
poŜądanego. Ma to decydujące znaczenie.
• Terapeuta musi mieć pewność, Ŝe klient potrafi dokładnie powtórzyć nowy bodziec. Tylko
wtedy bowiem zostanie przywołany pełny stan wewnętrzny. Choć z dotychczasowych opisów
moŜna by wnioskować, iŜ kotwiczenie osiąga się dotykając po prostu kolana, ramienia czy
grzbietu dłoni klienta, to jednak jest to specjalne dotknięcie. Powtarzać je trzeba bardzo
dokładnie, zachowując wręcz identyczną siłę nacisku. KaŜdy terapeuta musi poddać niniejsze
wskazówki weryfikacji, sprawdzając we własnej praktyce, jak duŜy - jeśli w ogóle - jest
margines swobody.
Kotwiczenie, tak jak zostało tutaj opisane, umoŜliwia dostęp do rozmaitych stanów
wewnętrznych klienta. Osoby pracujące z ludźmi cierpiącymi na zaburzenia psychiczne skarŜą
się, Ŝe ich podopieczni co chwila inaczej pojmują własną toŜsamość. Kotwiczenie słuŜy
ustabilizowaniu emocjonalnego stanu klienta, umoŜliwiając terapeucie osiągnięcie celu.
Pozytywne doświadczenia seksualne równieŜ mogą być kotwiczone. Pary często posługują się
dostępnymi im kotwicami. Pewien męŜczyzna wiedział, Ŝe oczekuje go namiętny wieczór, ilekroć
Ŝona nakładała określoną koszulę nocną. Ten widok podniecał go. Koszula spełniała więc rolę
kotwicy wyzwalającej stan podniecenia. Inna para wypracowała wspólnie sygnały dotyczące
wzajemnych pragnień seksualnych, związane z tym, z której strony wchodzi się do łóŜka.
Stwierdziłam, Ŝe kobiety często posługują się określonym gestem, na przykład dotykiem,
sygnalizującym partnerowi, Ŝe oczekują wprowadzenia członka.
W przypadku zaburzeń seksualnych istnieją równieŜ kotwice, które wyzwalają niepoŜądane
reakcje. Często funkcjonują one poza świadomością i wówczas dana osoba zdaje sobie sprawę
jedynie z efektu ich działania, tj. niesatysfakcjonującego przeŜycia.
Pewna młoda kobieta, Melissa, zgłosiła się do mnie z powodu zaburzeń w funkcjonowaniu
seksualnym. Kiedy męŜczyzna objawiał seksualne zamiary wobec niej, zupełnie się usztywniała.
Wystarczyło, abym poprosiła ją o opisanie jej przeŜyć w takiej sytuacji, a natychmiast wpadała w
przeraŜenie. Zakotwiczyłam więc tę reakcję. Następnie, wywołując za pomocą tej kotwicy takie
właśnie odczucia, poprosiłam ją, aby opisała inne przypadki, kiedy czuła to samo.
Nie chodziło tutaj o uzyskanie informacji, w jaki sposób pojawiał się lęk w momencie
zasygnalizowania przez męŜczyznę jego zamiarów, lecz o uzyskanie pozostającej w sferze doznań
odpowiedzi na pytanie: „Co przeszkadza ci czuć się swobodnie w obecności męŜczyzny?" Ta
metoda zbierania informacji składa się z następujących kroków:
91
3. Wywołanie przy pomocy bodźca-kotwicy niepoŜądanego stanu i skierowanie klienta ku tym
wydarzeniom z przeszłości, kiedy doznawał takich samych odczuć.
4. Kiedy klient zagłębia się we własną przeszłość, naleŜy posłuŜyć się techniką nakładania (str.
199), aby wydobyć z tych wspomnień jak najwięcej szczegółów. (Daje to następnie więcej
moŜliwości wyboru niŜ w sytuacji, gdy wiele szczegółów pozostaje poza świadomością -patrz
Kiedy system prowadzący i prymarny system reprezentacyjny róŜnią się między sobą, str. 82).
NaleŜy z opisów tych przeŜyć wychwytywać informacje, które mogą mieć znaczenie dla stanu
aktualnego.
5. Przywołanie klienta na powrót do teraźniejszości, przy zapewnieniu mu poczucia
bezpieczeństwa i swobody. Zapytajcie, czego dowiedział się w czasie tej podróŜy w przeszłość.
Posługując się w ten sposób techniką kotwiczenia, dotarłam wraz z Melissa do dawno
zapomnianego zdarzenia z dzieciństwa, kiedy to jej matka namówiła pewnego przyjaciela rodziny,
aby zachował się wobec dziewczynki jak uwodziciel. Kiedy to zrobił, matka z całym naciskiem
ostrzegła ją, iŜ jeŜeli jakiś męŜczyzna będzie się tak w stosunku do niej zachowywał, to znaczy, Ŝe
chce ją skrzywdzić, i naleŜy wówczas jak najszybciej uciekać. Gdy Melissa przypomniała sobie to
zdarzenie, tj. uświadomiła je sobie, wówczas bez wielkich trudności rozstała się z ostrzeŜeniem,
udzielonym przez matkę w dobrej wierze. Uznała bowiem, Ŝe potrafi sama obronić się przed
niebezpiecznymi męŜczyznami w inny sposób. Następnie znalazłyśmy w doświadczeniach
Melissy momenty bardziej odpowiadające jej obecnym pragnieniom i zakotwiczyłyśmy je.
92
czy wywoła to taką samą reakcję (napięcie na twarzy, wielkość ust, oddychanie itd.). Upewniwszy
się, Ŝe kotwica działa, zaczęłam następnie uruchamiać ją za kaŜdym razem, gdy Ŝona przesyłała
męŜowi zalotne spojrzenie, o co ją poprosiłam.
Chodziło mi o to, aby skojarzyć jego poŜądanie (które mogłam wywołać dotykiem) z jej
zalotnym spojrzeniem. Innymi słowy, wywołałam u niego określoną reakcję i powiązałam ją z jej
zachowaniem. Oczywiście, mogłam poprowadzić rzecz w tę stronę, aby ona po prostu dotykała
jego ramienia chcąc okazać mu, Ŝe go pragnie, i dając mu sposobność do okazania poŜądanej przez
nią reakcji.
ZaleŜało mi jednak na tym, aby jego reakcja powstawała w wyniku jej naturalnego zachowania.
Technika kotwiczenia okazała się równieŜ skuteczna w przypadku pewnej kobiety, która brała
udział w zajęciach terapeutycznych w Tucson. Jej problem polegał na tym, Ŝe chociaŜ gorąco
kochała swojego męŜa, to nie czuła do niego pociągu fizycznego. Był od niej o wiele starszy i nie
pasował do wizerunku Adonisa, który działał na nią pobudzająco. Problem ten od dłuŜszego czasu
powodował tarcia w ich skądinąd bardzo udanym małŜeństwie.
PoniewaŜ kobieta wywoływała u siebie doznania cielesne za pomocą obrazów wewnętrznych
- tj. uŜywała wizualnego systemu reprezentacyjnego dla przedstawień kinestetycznych -
poprosiłam ją, aby wyobraziła sobie idealnego męŜczyznę i dała mi znać głową, kiedy to nastąpi.
Kiedy wyobraŜała sobie rozmaite męskie ciała, jej skóra zaróŜowiła się, usta obrzmiały, a oddech
pogłębił się. Gdy skinęła głową, dotknęłam lekko jej prawego ramienia, mówiąc:
„Świetnie. Na pewno jest piękny". W ten sposób powiązałam to dotknięcie z jej doznaniami na
widok (wyobraŜony) idealnego męskiego ciała. Ona nie zdawała sobie z tego sprawy. Niedługo
potem, podczas dalszej rozmowy, powtórzyłam ten dotyk, aby sprawdzić, czy kotwiczenie się
udało. Potwierdzeniem było powtórzenie się tych samych oznak. Wówczas poprosiłam ją, aby
wyobraziła sobie swojego męŜa, stojącego nago obok niej, i dała mi znać głową, kiedy obraz
będzie wyraźny. Kiedy skinęła głową, powiedziałam:
„Dobrze. Proszę teraz patrzeć na niego i jednocześnie obserwować, jak zmieniają się pani
odczucia, gdy widzi go pani w nowym świetle". Mówiąc to, znowu dotknęłam jej ramienia,
wywołując doznania, jakich chciała doświadczać w obecności swojego męŜa. Jej oddech pogłębił
się, skóra zaróŜowiła, wargi obrzmiały jak poprzednio. Powtórzyłam to jeszcze dwukrotnie. Kiedy
pod koniec sesji mąŜ po nią przyjechał, skorzystałam z okazji, aby poinstruować go na osobności,
w jaki sposób ma dotykać jej ramienia, kiedy chce dać jej znać, Ŝe jej pragnie. Spróbował od razu,
w moim gabinecie, a ja patrzyłam uwaŜnie, czy kotwica działa. (Musiałam upewnić się, Ŝe reakcja
była wynikiem dotknięcia, a nie, w jakimś stopniu, mojej obecności). Para ta nie musiała
korzystać z dotyku zbyt długo, gdyŜ wkrótce uczucie podniecenia na widok męŜa uległo uogólnie-
niu. W ten sposób za pomocą techniki kotwiczenia zlokalizowałam upragnione doznania
(podniecenie), a następnie umieściłam je w kontekście, w jakim ta kobieta chciała ich
doświadczać.
Oprócz dotykania
94
Rozdział 11
LCB: Chuck, czy moŜesz opowiedzieć mi jeszcze raz, co czujesz, kiedy zbliŜasz się do kobiety?
Chuck: Tak, jasne. Choć wolałbym o tym zapomnieć. Czuję się jak ostatni śmieć, rozumiesz.
(Kiedy mówi, patrzę uwaŜnie, czy pojawią się te same, co zawsze przy rozmowie o
kobietach, oznaki. NaleŜą do nich ruchy oczu do góry i na lewo).
LCB: (Kiedy wyraz stanu psychicznego osiągnął pełnię, dotknęłam prawego kolana Chucka)
Dobrze. Jest waŜne, abyś przypomniał sobie dokładnie to uczucie właśnie teraz.
Chuck: Tak? Dlaczego?
LCB: Zaraz zrozumiesz. Przywołaj jeszcze raz to uczucie (dotknęłam znowu prawego kolana i
zatrzymałam tam rękę, patrząc, jak powracają te same sygnały), Ŝe jesteś „ostatnim
śmieciem", i powiedz, jaka scena z przeszłości staje ci przed oczami.
Chuck: To jest scena sprzed paru lat, kiedy spotkałem się z kobietą. Ja, uch, wystartowałem do
niej. Cholera, to była klęska!
LCB: Wierzę ci. Chcę teraz, abyś zatrzymał to uczucie i ruszył w przeszłość. Odszukaj inne
sytuacje, w których czułeś się tak samo.
Chuck: Dobra (oczy zamknięte).
LCB: A zatem zaczynaj. Ja będę ci od czasu do czasu przerywać.
Kiedy więc Chuck przemierzał własną przeszłość tropem tego właśnie uczucia, przypominał
sobie inne podobne doświadczenia, dla których było ono reprezentatywne. Treść jego wspomnień
zmieniała się - ile miał lat, z kim to było, co kto powiedział - ale aspekt uczuciowy pozostawał
stały. Ja natomiast obserwowałam subtelne zmiany jego zachowania: większą intensywność
koloru skóry, pogłębione zmarszczki na czole i dookoła ust, zwęŜenie warg, zmianę oddechu. Te
zmiany wskazywały, Ŝe właśnie przypomina sobie szczególnie nieprzyjemne przeŜycia.
Utrzymywanie kotwicy pozwala na utrzymywanie uczucia, dzięki czemu istnieje większa
pewność, Ŝe przeszukiwanie przeszłości będzie dokonywane pod właściwym kątem. Kiedy po raz
kolejny zobaczyłam zmianę w wyrazie stanu psychicznego Chucka, powiedziałam:
95
LCB: Stój! Przyjrzyj się dobrze tej scenie. Czy ona ma sens w kontekście twojego uczucia?
(Drugą ręką „zaznaczyłam" to konkretne doznanie dotknięciem drugiego kolana, aby móc
później do niego wrócić).
Chuck: O tak, ma.
LCB: Ile masz tutaj lat?
Chuck: Szesnaście.
LCB: Dobrze. Jedź dalej.
Chuck: Dobra.
Czekam na kolejną zmianę. Upływa kilka chwil. Widzę, Ŝe następuje i jest bardzo duŜa:
LCB: Zatrzymaj się. Przyjrzyj się tej scenie dokładnie. Ile masz lat?
Chuck: Około sześciu (ton jego głosu jest wyŜszy, bardziej dziecinny).
LCB: I co się dzieje, Chuck?
Chuck: Jestem w szkole parafialnej. BoŜe, nienawidziłem szkoły i miałem kłopoty z
zakonnicami. Nie wiem dlaczego, ale przypominam sobie, iŜ wtedy pierwszy raz zdałem
sobie sprawę z tego, Ŝe one są kobietami. Nie wiem, co wcześniej o tym myślałem, ale
wtedy uświadomiłem sobie, Ŝe są kobietami.
LCB; (Innym rodzajem dotknięcia „zaznaczam" znowu tę scenę na kolanie, aby ułatwić sobie
powrót do niej; następnie zabieram ręce z kolan Chucka) Teraz, Chuck, moŜesz wrócić do
rzeczywistości. Otwórz oczy i popatrz na mnie. Cześć. Niezłą miałeś wycieczkę. Czy juŜ
całkiem wróciłeś? Czy czujesz oparcie fotela?
Chuck: Tak, jasne, jestem tutaj.
LCB: Dobrze. Chcę teraz, abyś zastanowił się, do jakich zasobów musiałbyś się odwołać, aby
wspomnienie tamtych zdarzeń było dla ciebie przyjemne, abyś się dobrze przy tym czuł.
Chuck: Co rozumiesz przez „zasoby"?
LCB: No, na przykład zaufanie, pewność siebie, swoboda bycia. Gdybyś potrafił wówczas
zachować pewność siebie, zachowałbyś się inaczej i tamte sceny mogłyby mieć bardziej
zadowalający dla ciebie przebieg. Nie czułbyś się jak „ostatni śmieć".
Chuck: Pragnąłem, aby kobiety w tamtych sytuacjach mnie lubiły.
LCB: Zgoda; ale co mógłbyś wówczas robić, aby cię lubiły?
Chuck: Nie wiem.
LCB: A jak układają się twoje stosunki z męŜczyznami?
Chuck: Dobrze, bez problemów.
LCB: A jakie zasoby, do których sięgasz kontaktując się z męŜczyznami, powodują tę róŜnicę?
Chuck: Nie wiem. Chyba jestem po prostu na luzie. Tak, naprawdę na luzie. Nie obawiam się
tego, co się zdarzy. Czuję, Ŝe to nie ma znaczenia.
LCB: Dobrze. TeŜ jestem za tym. Przypomnij sobie teraz jakąś sytuację, w której byłeś naprawdę
rozluźniony. Ktoś inny moŜe był zdenerwowany, ale ty byłeś absolutnie spokojny i
rozluźniony. (Mówiąc to, powoli pochylam się do przodu, abym mogła dosięgnąć jego
ramienia i zakotwiczyć te doznania).
Chuck: Dobra, mam.
LCB: (Dotykając ramienia) Dobrze. Opowiedz mi o tym.
Chuck: Poprosiłem szefa o podwyŜkę i byłem absolutnie spokojny. Jego odpowiedź nie miała dla
mnie Ŝadnego znaczenia. Nie miałem nic do stracenia, więc czułem się naprawdę na luzie.
LCB: Świetnie (zdejmuję rękę z ramienia). Mało kto by tak umiał. Znasz więc uczucie pełnego
luzu? (Znowu dotykam ramienia i patrzę, jak wyraz stanu rozluźnienia powraca).
Chuck: Jasne.
LCB: Dobrze. Teraz chcę, abyś, czując się ciągle całkowicie rozluźniony, cofnął się do tych
poprzednich doświadczeń. Rozpocznij od tego najświeŜszego i zachowując uczucie
odpręŜenia patrz, jak wszystko się zmienia. (Ciągle trzymam rękę na ramieniu Chucka,
utrzymując w ten sposób na kotwicy uczucie rozluźnienia). Zwróć uwagę, jak się
zachowujesz, doznając tego uczucia, i jak odmiennie te kobiety reagują.
96
Chuck: Okay.
LCB: Dobrze. Kiedy przejdziesz przez to pierwsze doświadczenie i będziesz zadowolony,
dopiero kiedy będziesz zupełnie zadowolony, daj znać głową. No, ruszaj.
Chuck: (Upływa nieco czasu, Chuck daje znak głową).
LCB: Świetnie. Teraz przypomnij sobie ten moment, kiedy miałeś szesnaście lat (drugą ręką
uruchamiam kotwicę, na której „trzymam" tamto doświadczenie), i rób to samo, co
poprzednio. Kiedy juŜ przez to przejdziesz i będziesz zupełnie, ale to zupełnie zadowo-
lony, daj znać głową.
Chuck: (Znowu upływa nieco czasu i Chuck daje znak głową).
LCB: Świetnie. Teraz powtórz to z ostatnim wydarzeniem (uruchamiam odpowiednią kotwicę),
tym, kiedy miałeś sześć lat i były zakonnice. Rób to samo, co przedtem.
Chuck: (Upływa nieco czasu, Chuck marszczy czoło).
LCB: Co się dzieje?
Chlick: Nie jestem pewny, ale chyba nie mogę tego zrobić. Jest lepiej, niŜ było, ale ciągle czuję
się trochę zdołowany.
LCB: Wszystko w porządku. To oznacza po prostu, Ŝe potrzebujesz jakiegoś innego wsparcia.
(Zwalniam kotwice, zdejmując ręce z kolan). Sześcioletni chłopiec moŜe potrzebować
ogromnej pomocy, gdy wejdzie w konflikt z zakonnicami. Zastanówmy się, co jeszcze
byłoby tu potrzebne, co powinieneś zabrać ze sobą? (Chuck otwiera oczy i powraca do
teraźniejszości). A więc, jak myślisz, czego ten sześciolatek potrzebował?
Chuck: One dały mi odczuć, Ŝe jestem kimś naprawdę złym. Złym i nieprzyzwoitym.
LCB: Ale teraz juŜ wiesz o tym coś więcej, prawda?
Chuck: Po dwóch latach terapii mam przynajmniej taką nadzieję.
LCB: Teraz opowiedz, jak zrobiłeś coś wspaniałego, moŜe jakiś dobry uczynek, po którym
czułeś się naprawdę dobrym człowiekiem.
Chuck: Hmm, popatrzmy (oczy do góry i na lewo). Pomogłem sąsiadowi naprawić samochód.
Właściwie to wcale go nie znam, ale zobaczyłem przez okno, jak się męczy, więc
wyszedłem i zaproponowałem mu pomoc. Zabrało mi to całe popołudnie, ale czułem, Ŝe
zrobiłem naprawdę coś dobrego. (Kiedy opisuje to zdarzenie, kotwiczę je na jego
przedramieniu).
LCB: Chciałabym być twoją sąsiadką. Wiesz więc, co to znaczy czuć się ze sobą dobrze, czuć
się naprawdę wartościowym człowiekiem? (Uruchamiam kotwicę).
Chuck: Tak.
LCB: Zbierz więc wszystkie te uczucia, udaj się z powrotem do zakonnic i daj znać głową, kiedy
wszystko przebiegnie tak, jak byś chciał.
Chuck: (Zamyka oczy. Po kilku chwilach uśmiecha się szeroko i kiwa głową).
LCB: (Puszczam rękę) Świetnie. To naprawdę jest róŜnica, jeŜeli w razie
potrzeby masz się na czym oprzeć, prawda?
Chuck; Jasne. Teraz tamte wydarzenia wydają mi się zabawne.
LCB: Naprawdę? Dobrze. Wróć więc do nich i upewnij się.
Chuck: Okay (zamyka oczy, siedzi cicho przez kilka chwil, po czym uśmiecha się). Tak, to nie
było nic wielkiego.
LCB: Świetnie. Kiedy następnym razem masz się spotkać z kobietą?
Poza mną, rzecz jasna?
Chuck: (Śmieje się) Och, ty się nie liczysz. Jesteś terapeutką.
LCB: Bardzo dziękuję. Więc kiedy masz się teraz spotkać z kobietą?
Chuck: No, musiałbym się dopiero umówić.
LCB: A kiedy będziesz miał po temu sposobność?
97
Chuck: Mógłbym spróbować umówić się z Sally. To koleŜanka z pracy, ładna i niezamęŜna.
LCB: Znakomicie. Teraz chcę, abyś wyobraził sobie, Ŝe z nią rozmawiasz, przez cały czas
zachowując dobre samopoczucie i swobodę, dobrze? (Tym razem nie uruchamiam kotwicy,
poniewaŜ chcę sprawdzić, czy zmiany dotyczące doświadczeń z przeszłości dadzą się
przenieść w przyszłość).
Chuck: Okay. (Zamyka oczy, siedzi cicho, uśmiecha się półgębkiem i chichocze).
LCB: Jak poszło z Sally?
Chuck: No, całkiem dobrze. MoŜe nie wypadłem jak Paul Newman, ale przynajmniej nie bałem
się z nią rozmawiać.
LCB: Fantastycznie. ZasłuŜyłeś na uścisk dłoni. Mogłeś z nią bez problemów rozmawiać. To po
prostu znakomicie. (Następuje rytualny uścisk dłoni. On takŜe moŜe słuŜyć jako kotwica dla
pozytywnych doznań, które z kolei w przyszłości mogą być przez uścisk dłoni
uruchamiane).
98
zdarzenia, gdy czuł się tak samo.
3. Kiedy pojawiają się zmiany wyrazu, naleŜy zatrzymać klienta, kazać mu się dokładnie przyjrzeć
wyobraŜonej sytuacji, notując jednocześnie w jakim był wieku, kiedy tamto zdarzenie nastąpiło.
NaleŜy zakotwiczyć kaŜde doświadczenie, aby moŜna było w razie potrzeby je przywołać
(kotwice mogą być słuchowe lub kinestetyczne).
4. Kiedy klient odnajdzie trzy do czterech takich doświadczeń, naleŜy zwolnić kotwice i powrócić
do teraźniejszości.
5. NaleŜy poprosić klienta, aby określił, do jakiego typu zasobów musiałby się odwołać w
przeszłości, Ŝeby dobrze wspominać tamte doświadczenia. Trzeba sprawdzić, czy te właśnie
zasoby rzeczywiście mają pozytywny wpływ na zachowanie klienta i jego subiektywne
doznania. Wielu ludzi myśli podobnie jak Chuck, Ŝe wszystko byłoby w porządku, gdyby tylko
pozostali inaczej się zachowywali. Tymczasem chodzi o to, aby to klient był inny i uczył się
postępować w nowy sposób, wywołując tym nowe reakcje ludzi biorących udział w przeszłych
wydarzeniach. Kiedy zasoby wspierające zostaną zidentyfikowane, naleŜy pomóc klientowi
sięgnąć do wydarzenia, w którym rzeczywiście i w pełni doznawał pozytywnego uczucia, i
zakotwiczyć to uczucie.
6. Utrzymując zasoby na kotwicy, wyślijcie klienta do kaŜdego z juŜ zidentyfikowanych minionych
doświadczeń i zmodyfikujcie je, dołączając element wspierający. W celu ułatwienia klientowi
dotarcia do kaŜdego z trzech czy czterech wyodrębnionych doświadczeń moŜna skorzystać z
kotwic połączonych z kaŜdym z nich. Kiedy klient jest całkowicie zadowolony ze
zmodyfikowanego przeŜycia, powinien dać znak głową i przejść do następnego. (JeŜeli klient nie
czuje pełnego zadowolenia w zmodyfikowanej sytuacji, naleŜy wrócić do etapu piątego,
poszukać innych zasobów, bardziej odpowiadających określonemu zdarzeniu z przeszłości, i
następnie przejść znowu do etapu szóstego.)
7. Klient powinien przywołać wyodrębnione wspomnienia bez pomocy kotwicy, aby sprawdzić,
czy zostały zmodyfikowane.
8. JeŜeli okaŜe się, Ŝe zmiana nastąpiła, naleŜy wyjść z nią w przyszłość. Klient powinien
wyobrazić sobie najbliŜszą przyszłą sytuację tego samego rodzaju, co zdarzenia z przeszłości,
zachowując przy tym aktywność zasobów wspierających. Terapeuta nie powinien w tym
momencie posługiwać się kotwicami. W ten sposób moŜna zorientować się, czy zmiany uległy
uogólnieniu i zostały w pełni zasymilowane.
Technika ta umoŜliwia terapeucie wyznaczenie celu, jego osiągnięcie oraz weryfikację
rezultatów. Najlepiej jest uŜywać kotwic kinestetycznych. Kotwic słuchowych nie moŜna bowiem
podtrzymywać w sposób ciągły, a kotwice wizualne nie są przydatne w sytuacji, kiedy klient ma
zamknięte oczy. JeŜeli pracujecie z klientem, który nie „widzi" wewnętrznych obrazów, naleŜy
posłuŜyć się techniką nakładania (str. 199), w celu uruchomienia procesów obrazowania w
świadomości, a dopiero potem przejść do techniki zmiany historii.
100
Rozdział 12
Rozdział wizualno-kinestetyczny
Czasami pacjenci zgłaszający się do terapeuty cierpią z powodu powaŜnych urazów
doznanych w przeszłości. JeŜeli cokolwiek wywoła u nich skojarzenia z tamtym urazem, reagują
bardzo gwałtownie, przytłoczeni uczuciami związanymi z tamtym zdarzeniem. Mówiąc krótko,
cierpią na fobię.
Tak było właśnie we wspomnianym wcześniej przypadku kobiety, która wpadała w
przeraŜenie na widok pobudzonego penisa. Masters i Johnson opisują przypadek pewnego
męŜczyzny, który zastał swą Ŝonę w trakcie stosunku z kochankiem; po tym przeŜyciu nie był
zdolny do tego, by się z nią kochać. Przy kaŜdej próbie stawała mu przed oczami tamta scena i
czuł się tak samo jak wtedy.
Wszystkie fobie mają taką samą strukturę: bodziec zewnętrzny wyzwala uczucia związane z
minionym - lub czasami wyobraŜonym - urazem. Dotyczy to nie tylko problemów seksualnych,
lecz równieŜ fobii na punkcie wysokości, ciemności, zamkniętych przestrzeni itd. Często
zdarzenie z przeszłości nie jest dostępne świadomości klienta. W takich wypadkach cofanie się w
czasie (jak przy technice modyfikacji przeszłości), a następnie nakładanie (str. 199),
umoŜliwiające przejście od rejestru czuciowego do wizualnego i słuchowego, moŜe doprowadzić
do jego przypomnienia.
Zdarza się, Ŝe trudno jest znaleźć doświadczenie pozytywne, które mogłoby konkurować z
przytłaczającym przeraŜeniem czy przygnębieniem, charakterystycznymi dla fobii. W takich
wypadkach proste techniki kotwiczenia nie wystarczą. NaleŜy znaleźć sposób, aby odebrać
traumatyzującemu wydarzeniu moc i intensywność.
Jedną z moŜliwości jest tutaj przerwanie skojarzeń z uczuciami powstałymi w wyniku urazu.
Szczególnie godna polecenia jest technika trójmiejscowego rozdziału wizualno-kinestetycznego.
Korzysta ona z pewnych właściwości obrazowania wewnętrznego. JeŜeli ktoś wizualnie
przypomina sobie jakieś wydarzenie, tak jakby w nim uczestniczył, wówczas jednocześnie
doznaje zaistniałych wtedy uczuć. JeŜeli natomiast ktoś widzi siebie w danej sytuacji, wtedy jego
uczucia dotyczą tego, co widzi.
Kiedy wraz z kolegami badaliśmy wagę sygnałów dostępu dla zachowania człowieka,
stwierdziliśmy, Ŝe niektórzy ludzie inaczej pamiętają przyjemne minione wydarzenia, a inaczej
przykre. Zdarzenia przykre były zapamiętywane w obrazach konstruowanych (tj. ludzie widzieli
siebie w danej sytuacji i przeŜywali uczucia jej dotyczące), podczas gdy zdarzenia przyjemne były
zapamiętywane w obrazach ejdetycznych (ludzie brali udział w danej sytuacji i powtórnie
doświadczali uczuć z przeszłości). Ten naturalny, nieświadomy proces selekcji pozwalał jednostce
na luksus ponownego przeŜywania dawnych przyjemności, przy jednoczesnym dystansowaniu się
od uczuć przykrych, ciągle jednak dostępnych świadomości. W ten sposób człowiek mógł
świadomie uczyć się na starych urazach, nie przeŜywając ich. Ludzie, których umysł
nieświadomie dokonuje tego rozróŜnienia, szybko dochodzą do siebie po doznanych poraŜkach i
przykrościach. PoniewaŜ umieją popatrzeć na minione wydarzenia niejako z boku, ból jest
mniejszy, a spojrzenie bardziej wyostrzone.
Fobie występują wtedy, gdy ludzie naprawdę przeŜywają przykre uczucia, jakich doznali
podczas traumatyzującego wydarzenia. Technika trójmiejscowego rozdziału wizualno-
kinestetycznego korzysta z opisanego powyŜej zjawiska i wzmacnia je poprzez dodatkowe
oddzielenie i kotwiczenie. Polega ona na tym, Ŝe ludzie patrzą na siebie z pozycji kogoś trzeciego,
co pozwala im obserwować samych siebie podczas przechodzenia przez traumatyzujące
doświadczenie. Dzięki temu, Ŝe warstwa kinestetyczna (odczucia) została oddzielona od
wspomnień obrazowych, mogą pamiętać o tym wydarzeniu, zachowując jednocześnie dobre
samopoczucie. Czasami jednak rozdział dwumiejscowy, u wielu ludzi będący naturalną formą
aktywności psychicznej, nie jest wystarczająco silny, by w pełni zneutralizować intensywność
minionego urazu. Na wypadek wystąpienia tak nie sprzyjających okoliczności dodaje się trzecie
miejsce.
Korzystałam z tej techniki setki razy, przy leczeniu co najmniej takiej samej ilości rodzajów
urazów. Pewna kobieta, która była przy śmierci własnej córki i w dwa lata później ciągle jeszcze
101
pogrąŜona była w rozpaczy, potrafiła zostawić tamto doświadczenie za sobą i rozpocząć normalne
Ŝycie. MęŜczyzna, którego pierwsze doświadczenie seksualne było bardzo przykre i pozostawiło
trwały uraz, po terapii stwierdził, Ŝe powinien raczej się z niego śmiać niŜ cierpieć z jego powodu.
PosłuŜyłam się tą techniką podczas z pracy z małŜonkami, którzy zgłosili się do mnie po
bolesnym dla obydwojga przeŜyciu. Ona przeszła operację usunięcia obu piersi i kiedy po raz
pierwszy się przy nim rozebrała, nie potrafił ukryć szoku. Zastosowanie techniki rozdziału z
kaŜdym z nich z osobna bardzo pomogło im ponownie nawiązać czułą więź seksualną, jaka
łączyła ich przed operacją. PoniŜej zamieszczam krótki opis zastosowania tej techniki w szcze-
gólnie trudnym i dramatycznym przypadku.
Pewnego dnia zostałam wezwana przez policję do kobiety, Jes-siki, która padła ofiarą
brutalnego gwałtu zbiorowego. Nie potrafiła udzielić Ŝadnych informacji o napastnikach,
poniewaŜ na kaŜde wspomnienie wypadku reagowała tak gwałtownie, Ŝe trzeba było podawać
środki uspokajające. Nie pozwalała się równieŜ dotknąć Ŝadnemu męŜczyźnie z personelu
szpitalnego, co powaŜnie komplikowało opiekę medyczną. Nie chciała widzieć swojego narzeczo-
nego, a kiedy pomimo to przyszedł, bardzo ją to rozdraŜniło.
Spotkałyśmy się czwartego dnia jej pobytu w szpitalu. Podczas pierwszych dwóch sesji, jednej
porannej i jednej wieczornej, skoncentrowałam się na nawiązaniu kontaktu i pozyskaniu jej
zaufania oraz solidnym zakotwiczeniu poczucia bezpieczeństwa. W tym celu, korzystając z
technik hipnotycznych, pomogłam jej przypomnieć sobie bezpieczne, szczęśliwe chwile z okresu
dzieciństwa. Kilkakrotnie Jessica powiedziała, Ŝe nie wie, czy da radę kontynuować, więc
przeniosłam cięŜar kontynuacji na własne ramię, kotwicząc tam stan jej bieŜącej aktywności i
wytrwałości w terapii.
PoniewaŜ wiedziałam juŜ, Ŝe zastosuję technikę trójmiejscowego rozdziału wizualno-
kinestetycznego, musiałam sama stać się silną kotwicą, jak równieŜ mieć dostęp do poczucia
bezpieczeństwa i spokoju u Jessiki. Tylko w ten sposób mogłam ją powstrzymać od ciągłego
pogrąŜania się w emocjach związanych z gwałtem, które przecieŜ naleŜały do czasu minionego, a
nie teraźniejszości. Po trzeciej sesji uznałam, Ŝe pozyskałam jej zaufanie oraz załoŜyłam
niezbędne kotwice. Uwzględniwszy okoliczności, szło nam dotąd bardzo dobrze. Czwarta sesja
przebiegała następująco:
LCB: Jessica, ufasz mi, prawda?
Jessica: Tak. Tak, ufam ci.
LCB: To dobrze, poniewaŜ zamierzam z tobą porozmawiać. Wiem, Ŝe poniewaŜ mi ufasz,
będziesz słuchała, co mówię. Jesteśmy tu tylko we dwie. Siedzisz wygodnie w łóŜku, a ja
siedzę obok. Czy moŜesz dotknąć mojego ramienia? (Jessica wyciąga rękę i dotyka
mojego ramienia). Dobrze jest mieć się na kim oprzeć, prawda?
Jessica: Tak.
LCB: Pamiętasz, Ŝe trzymając mnie za ramię jesteś całkiem bezpieczna? (Jessica kiwa
twierdząco głową). Jessica, kilka dni temu pewnej części ciebie coś się zdarzyło (mówię o
„pewnej części", aby bardziej oddalić Jessicę od wypadku).
Jessica: (TęŜeje i okazuje oznaki lęku).
LCB: Spokojnie, Jessica. Jesteś teraz tutaj, ze mną, nic ci nie grozi. Odetchnij głęboko i popatrz
na mnie. (Jessica posłusznie bierze oddech i wyraźnie odpręŜa się). To, co się stało, stało
się tylko pewnej części, nie całej tobie. Rozumiesz? Tylko części ciebie. A teraz jesteś
tutaj. (Jessica kiwa głową i ciągle trzyma mnie za ramię). Ta część potrzebuje twojej
pomocy, Jessica. Musisz udzielić jej kilku wskazówek, aby znowu wszystko było jak na-
leŜy. Jesteś teraz tutaj ze mną, zupełnie bezpieczna, potrafisz być bardzo silna i wytrwała.
W tej chwili jednak ta część taka nie jest i potrzebuje cię. Nie będziesz mogła osiągnąć
dobrego samopoczucia, dopóki nie udzielisz tej części samej siebie pomocy, której ona
potrzebuje. Wiesz, Ŝe jestem obok, prawda, Jessica? Czy rozpoczniesz razem ze mną
niesienie jej pomocy?
Jessica: (Kiwa twierdząco głową).
LCB: Świetnie. Ostatni raz ta część czuła się dobrze na krótko przedtem, zanim stało się coś
złego. Chcę teraz, abyś wyobraziła sobie tę część - ją - tutaj, przed sobą. Niech wygląda
tak, jak wyglądała, zanim coś złego się stało. Daj mi znać głową, kiedy zobaczysz ją na
102
zewnątrz, przed sobą.
Jessica: (Źrenice rozszerzają się, napięcie mięśni twarzy słabnie. Ciągle trzyma moje ramię.
Kiwa głową). Widzę ją.
LCB: Bardzo dobrze, Jessica. Jak ona wygląda? Czy ci się podoba tutaj? (Gestem pokazuję
lokalizację wyobraŜenia). Czy widzisz, jak jest ubrana?
Jessica: Tak. Ma na sobie dŜinsy i niebieską trykotową koszulkę.
LCB: Dobrze. Trzymaj ją tam i dotykaj mojego ramienia.
Jessica: Dobrze.
LCB; Teraz, Jessica, chcę, abyś zaczęła wychodzić z własnego ciała -tak abyś mogła ujrzeć
samą siebie siedzącą tutaj, obok mnie. Patrz na siebie trzymającą mnie za ramię i patrzącą
na tę część Jessiki, która znajduje się przed tobą i potrzebuje pomocy. Wychodzisz więc
na zewnątrz, aŜ zobaczysz Jessicę obok mnie, patrzącą na młodszą Jessicę z przodu.
Będziesz więc patrzyła na siebie patrzącą. Kiedy zobaczysz siebie tutaj, obok mnie, daj
znak głową.
Jessica: (Nieruchomieje, jej oddech staje się płytszy, jej ręka spoczywa lekko na moim ramieniu.
Kiwa głową).
LCB: (Wyciągam drugą rękę i kładę ją na grzbiecie jej dłoni, w celu zakotwiczenia tego
trzeciego oddzielenia). Bardzo dobrze. Teraz moŜesz zacząć pomagać tej części, która jest
tam, przed tobą. Tej nieco młodszej Jessicę tam. Patrz spokojnie, jak scena się rozgrywa.
Niech ta część ciebie pokaŜe ci, co się stało, abyś wiedziała, jak jej pomóc. Pamiętaj, Ŝe to
zupełnie spokojna Jessica dzisiaj patrzy na młodszą Jessicę, przechodzącą jeszcze raz
przez to, co zdarzyło się wtedy.
Kiedy Jessica zaczęła wyobraŜać sobie siebie podczas tamtych przejść, obserwując siebie z
trzeciego miejsca, patrzyłam uwaŜnie, czy nie pojawiają się jakieś oznaki świadczące o tym, Ŝe
zaczyna przeŜywać tamto wydarzenie (tj. czuje, jak jest gwałcona, zamiast czuć się bezpieczna i
spokojna przebywając tutaj ze mną). W następnych minutach powtórzyłam kilka razy te same
rady i wskazówki:
LCB: Ty, Jessica, czując się dobrze tutaj, teraz, patrzysz na siebie obserwującą młodszą Jessicę
tam, przechodzącą przez tamto wydarzenie. Dowiadujesz się. Dowiadujesz się, czego
młodsza Jessica od ciebie potrzebuje.
Ilekroć zauwaŜyłam zmiany oddechu albo stęŜenie mięśni, wskazujące, Ŝe Jessica pogrąŜa się w
rzeczywistości gwałtu, korzystałam z kotwicy na jej ręce, aby utrzymać ją w trzecim miejscu,
i powtarzałam zalecenia, kładąc szczególny nacisk na słowa wzmacniające proces oddzielenia:
ona, tam, młodsza Jessica (wszystko przed chwilą obecną jest młodsze, choćby tylko o cztery dni);
ty, tutaj, teraz, Jessica dzisiaj, bezpieczna itd.
W pewnym momencie w oczach Jessiki zaszkliły się łzy, które następnie spłynęły po
policzkach.
LCB: Wszystko w porządku, Jessica. Patrz na siebie, siedzącą obok mnie, płaczącą nad nią. Ona
zasługuje na twoje łzy. Kiedy tamto się skończy i młodsza Jessica od tej chwili będzie
spokojna, daj znak głową.
Łzy Jessiki były reakcją na to, co się stało, a nie wynikiem powtórnego przeŜywania napadu.
Jessica płakała w milczeniu, z otwartymi oczami, powiększonymi źrenicami, patrząc na rozgry-
wającą się przed nią scenę. Po kilku minutach skinęła głową.
Jessica: Bardzo dobrze, Jessica. Wiem, Ŝe duŜo zobaczyłaś i duŜo się dowiedziałaś. Teraz chcę,
abyś weszła z powrotem do swojego ciała - tutaj, obok mnie - twoja dłoń na moim
ramieniu będzie ci przypominać o tym, Ŝe teraz jesteś zupełnie bezpieczna. Kiedy juŜ
wrócisz do swojego ciała, daj znać głową.
LCB: (Daje znak głową).
Jessica: Dobrze, Jessica. Widziałaś, jak młodsza „ty" przechodzi przez to straszne doświadczenie.
Ona wiele od ciebie potrzebuje. Zaraz do niej podejdziesz, weźmiesz ją w ramiona i
uściskasz, dając w ten sposób znać, Ŝe jesteś jej przyszłością i Ŝe znowu moŜe czuć się
103
bezpiecznie. Jessica, ona musi wiedzieć, Ŝe ją kochasz i troszczysz się o nią. Ona musi
wiedzieć, Ŝe wszystko będzie dobrze, a przede wszystkim, Ŝe doceniasz jej postawę. Ona
miała bardzo cięŜkie przejścia i zachowała się najlepiej, jak tylko mogła. Musisz to
docenić. Czy jesteś do tego gotowa, Jessica?
LCB: (Kiwa głową, zaczyna szlochać. Wyciąga ramiona przed siebie, ściąga je z powrotem,
kołysząc się i płacząc).
Zespolenie z przeŜyciem
105
Rozdział 13
Przeformułowanie
U podłoŜa procesu przewartościowania leŜy przekonanie, Ŝe kaŜde zachowanie, kaŜdy objaw i
kaŜdy akt komunikacji jest znaczący i moŜe zostać wykorzystany. Nieodłączną częścią struktury
przewartościowania jest wiara, Ŝe ludzie posiadają wszystkie niezbędne zasoby do
urzeczywistnienia kaŜdej zmiany. MoŜe to jest prawda, a moŜe nie. JeŜeli jednak z takim
nastawieniem organizuję własne postępowanie, wówczas łatwiej jest osiągnąć pozytywne zmiany.
NaleŜy pamiętać, Ŝe my, ludzie, nigdy nie doświadczamy świata bezpośrednio, lecz za
pośrednictwem map i modeli, które sami tworzymy. W związku z tym jedyna rzeczywistość, jaką
znamy, to rzeczywistość subiektywna. Przyjęcie wyraŜonego powyŜej przekonania przynosi
nieocenioną korzyść. PoniewaŜ rzeczywistość subiektywna moŜe być zmieniana i reorganizowana,
otrzymujemy sposobność ukształtowania naszej rzeczywistości w sposób bardziej nam
odpowiadający.
W celu bardziej konkretnego objaśnienia zagadnienia przedstawię teraz, w jaki sposób za
pomocą tego przekonania prowadzę do zmian w subiektywnych światach moich klientów. Podczas
seminarium w Nowym Jorku pewna para poprosiła o pomoc w rozwiązaniu bardzo szczególnego i
niezwykłego problemu. Podłogi w ich domu pokrywały pluszowe dywany, na których widać było
kaŜdy odcisk stopy. Nie byłby to problem sam w sobie, gdyby nie fakt, Ŝe kobieta nie znosiła
odcisków stóp na dywanie, więc ilekroć ktoś nań stąpnął, ona od razu biegła z odkurzaczem. Jak
łatwo się domyślić, miała tego odkurzania niemało. Wszystkich wokół doprowadzało to do szału i
powodowało ciągłe napięcia między nią a męŜem. Za kaŜdym razem kiedy widziała ślady stóp,
czuła się źle i nie mogła odzyskać dobrego samopoczucia, dopóki ich nie odkurzyła. Kiedy
wysłuchałam tego opisu, zaczęłam się zastanawiać, jak sprawić, aby ta kobieta zaczęła doznawać
pozytywnych odczuć na widok śladów stóp. Właściwa odpowiedź bardzo ułatwiła mi zadanie.
Poprosiłam, by zamknęła oczy i zobaczyła swój dywan - idealny, nietknięty. Kiedy zaś oddawała
się kontemplacji tego doskonałego dywanu, poprosiłam, by wyobraziła sobie równieŜ, Ŝe w domu
panuje idealna cisza; a świadczy ona o tym, iŜ kobieta jest zupełnie sama. Wszyscy jej bliscy
odeszli i ona została całkiem sama ze swoim idealnym dywanem. W tym właśnie momencie,
powiedziałam jej, uświadamiasz sobie, Ŝe kaŜdy ślad na dywanie wskazuje na obecność twoich
bliskich, twojej rodziny. Ilekroć w przyszłości zobaczysz odcisk stopy na dywanie, będziesz czuła
obecność swojej rodziny i miłość do niej. Jak prezenty z okazji Dnia Matki, otrzymywane rok po
roku, tak i te odciski stóp zasługują na twoje ciepłe spojrzenie. Ostatecznie, zapytałam, czyje to
małe czy duŜe ślady widnieją tam, w zasięgu twego wzroku?
Postępując tak przewartościowałam „ślady na dywanie" w ten sposób, aby wyzwalały ciepłe,
serdeczne uczucia, a nie przymus sprzątania. Jakkolwiek dziwnie by to brzmiało, w wypadku tej
kobiety okazało się skuteczne. Bez wątpienia rozsądniej jest zachowywać na widok odcisków stóp
dobre samopoczucie niŜ złe.
Oprócz tego typu przewartościowywania wypracowałam wraz z kolegami jasno sprecyzowane
techniki, składające się ze szczegółowo sformułownych, następujących po sobie kroków. Techniki
te mogą zostać przyswojone przez samego klienta. Potrafi on wówczas dokonać przemiany bez
pomocy terapeuty. Podczas gdy inne metody terapeutyczne oddziałują na treść problemów klienta,
techniki przewartościowywania zmierzają ku przekształceniu procesów psychicznych danej osoby
w zintegrowane, zorientowane na proces zasoby, które mogą zostać zastosowane przy kaŜdym
rodzaju konfliktu wewnętrznego. Dokonuje się tego poprzez maksymalne spoŜytkowanie zasobów
oraz swobodną komunikację w obrębie danej osoby. Człowieka, który poddał się takiemu
przeformułowaniu, nazywamy twórczym. Potrafi on samodzielnie tworzyć nowe zachowania i
nawet przeprowadzać nowe przekształcenia za kaŜdym razem, gdy pojawi się taka chęć czy
potrzeba.
106
W porównaniu z innymi modelami terapeutycznymi (które zmierzają na ogół do redukcji
złoŜoności ludzkich zachowań, umoŜliwiając przez to terapeucie skuteczniejsze oddziaływanie)
przewartościowanie jest metodą organizowania struktury ludzkich systemów. Modele
terapeutyczne nastawione na doprowadzenie do konkretnej przemiany lub rozwiązanie
konkretnego konfliktu nie dają moŜliwości stworzenia sposobu, dzięki któremu będzie moŜna
samodzielnie rozwiązywać przyszłe konflikty albo przeprowadzać niezbędne zmiany. Cechą
przewartościowania jest to, Ŝe rozwiązanie konfliktu lub dana przemiana dokonują się w ramach
procesu, który moŜe zostać dostosowany do innych kontekstów i włączony w bieŜące
funkcjonowanie systemu, bez względu na to, czy jest to system indywidualnej psychiki, pary
małŜeńskiej, czy jakikolwiek inny typ systemowej organizacji ludzkiej.
109
Tom: Tak, ale nie w ten sposób.
LCB: Chcę teraz, abyś zwrócił się do swojego obszaru twórczego i poprosił o wskazanie trzech
innych sposobów obrony.
Tom: Mojego obszaru twórczego?
LCB; Tak. Wiem, Ŝe taki posiadasz. Wejrzyj w siebie i daj mu szansę wykazania tego. MoŜe
odpowiedzieć ci obrazami, słowami, odczuciami czy czymś w tym rodzaju, a ty moŜesz
tego nie zrozumieć, ale zwracaj baczną uwagę na wszystkie doznania.
Tom: (Zamyka oczy na moment; kiwa głową raz, drugi, trzeci; uśmiecha się). Dobra, mam.
LCB: Co masz?
Tom: Zrobiłem to, co mówiłaś, i początkowo nic się nie działo. Następnie zobaczyłem te krótkie
filmy. Na pierwszym walnąłem ją, rąbnąłem ją w twarz. Na drugim po prostu odszedłem.
Wyszedłem głównymi drzwiami. A na trzecim, najlepszym ze wszystkich, roześmiałem się
jej głośno w twarz. Cha, cha, cha, cha.
LCB: Świetnie. To są o wiele lepsze wyjścia. A, nawiasem mówiąc, kto występował w tych
filmach?
Tom: Jak to, moja Ŝona (pauza), oczywiście. Kurczę, moja Ŝona.
LCB: Hmm, i co z tym zrobimy? Dobrze, zostawmy to na razie. Idźmy dalej. Zapytaj teraz tę
część, która spowodowała twoją impotencję po raz pierwszy, czy zgadza się, Ŝe są to lepsze
sposoby obrony. UwaŜnie obserwuj swoje doznania. JeŜeli odpowie twierdząco, niech
pokaŜe znowu obraz twojej matki.
Tom; (Zamyka oczy) Mówi „tak". Czy nie moŜemy znaleźć innego sposobu na powiedzenie
„tak"? Ten jest taki nieprzyjemny.
LCB: Oczywiście. Poproś swojego rozmówcę, aby powiedział „tak" w inny sposób. MoŜe ciepłe
mrowienie w okolicy krzyŜa.
Tom: (Zamyka oczy, po chwili otwiera, uśmiecha się) W porządku.
LCB: Zapytaj teraz, czy twój rozmówca zgadza się uruchamiać te nowe sposoby zachowania,
kiedy zajdzie potrzeba. PoniewaŜ ta właśnie część wytwarzała zachowania, które
powodowały twoje kłopoty, potrafi ona rozpoznać, kiedy zachodzi potrzeba. Prawda?
Tom: Prawda.
LCB: Nieprawda.
Tom: ?
LCB: Nieprawda. Chyba Ŝe w sytuacjach erotycznych chodzi ci o to, aby uderzyć partnerkę,
zostawić ją albo roześmiać się jej w twarz. (Przystępuję najpierw do oddzielania intencji od
zachowań, potem do umieszczania nowych zachowań w odpowiednim kontekście).
Tom: Och, rzeczywiście. Ale tak właśnie trzeba było postąpić z moją starą - to jest z moją matką.
LCB: Owszem, ale to było wtedy, a nie teraz. Po czym poznajesz, Ŝe musisz bronić się przed tym,
co próbowała ci zrobić twoja matka?
Tom: Mówiąc ściślej, zrobiła.... Nie wiem.
LCB: Wejrzyj w siebie i zwróć się do swojego obszaru twórczego, aby ukazał ci sytuacje, w
których musisz uciekać się do takich zachowań.
Tom: (Zamyka na chwilę oczy. Wyraz twarzy zmienia się. Twarz czerwienieje, czoło ściąga się,
wargi zaciskają, wreszcie otwiera oczy). Okay.
LCB: Okay. A więc, skąd wiesz, Ŝe zbliŜa się moment, kiedy musisz się uciec do tego typu
zachowań?
Tom: (Oczy w dół, na prawo) Kiedy wywiera się na mnie presję. Kiedy ktoś próbuje mnie
wykorzystać. Rozumiesz, kiedy ktoś chce mnie skrzywdzić, zmusić do zrobienia czegoś, na
co nie mam ochoty.
LCB: Kiedy ktoś próbuje cię zmusić do zrobienia czegoś, czego wcale nie chcesz robić. Dobra.
Wracaj więc i zapytaj, czy ta twoja część - ta pierwsza - przyznaje, Ŝe kiedy czujesz się w
ten sposób, naciskany, to naleŜy uderzyć, wyjść albo roześmiać się w twarz.
Tom: Okay. (Zamyka oczy) Nie pamiętam, o co mam ją zapytać.
110
LCB: (Powtarzam polecenie).
Tom: (Zamyka oczy, uśmiecha się) Mówi, Ŝe tak. Sądzę, Ŝe ona rozumie to lepiej niŜ ja.
LCB: Miejmy nadzieję (uśmiecham się). Tak naprawdę to jest najwaŜniejsze. Zapytaj ją, czy
będzie w odpowiednich momentach wyzwalała nowe reakcje, bardziej stosowne niŜ te stare.
A stare znasz - impotencja.
Tom: Okay. (Zamyka oczy) Odpowiedziała falą ciepła. A moŜe po prostu zrobiło mi się ciepło i to
nic nie znaczy?
LCB: A, niewierny Tomaszu, tu cię mam. Zadaj jej jakieś pytanie, na które wiesz, Ŝe musi
odpowiedzieć przecząco, i zobacz, co się stanie.
Tom: Okay. (Oczy do góry, na lewo; następnie zamykają się. Tom przyjmuje swoją normalną przy
wyprawach w głąb siebie postawę; otwiera oczy, śmieje się). Tak, na pewno nie
odpowiedziała falą miłego ciepła;
na pewno.
LCB: Czy zechcesz mi powiedzieć, o co zapytałeś?
Tom: Nie (rumieni się). Lepiej zatrzymam to dla siebie.
LCB: Czy więc teraz wierzysz? Zapytaj, czy jakakolwiek twoja część sprzeciwia się
uzgodnieniom, które tutaj nastąpiły.
Tom: Dobrze. (Zamyka oczy) Zakręciło mi się w głowie.
LCB: Zapytaj, czy to oznacza sprzeciw.
Tom: (Zamyka oczy) Znowu to samo.
LCB: Poczekaj chwilkę. Zapytaj, czy wszystkie twoje części są zadowolone z tego, co nastąpiło.
Tom: (Wnika w siebie, uśmiecha się). Znowu poczułem to miłe ciepło.
LCB: Zapytaj, czy to oznacza odpowiedź twierdzącą.
Tom: (Zamyka oczy, uśmiecha się). Tak.
LCB: Dobrze. Musimy starannie oddzielać od siebie odpowiedzi twierdzące i przeczące. A więc
to oznacza, Ŝe juŜ najwyŜszy czas, abyś się z kimś umówił - rozumiesz, o co mi chodzi
(śmieje się). Musisz jednak odczekać przynajmniej tydzień, aby wszystkie twoje części
przywykły do zmian. I jakkolwiek silne byłyby twoje reakcje, musisz czekać tak długo, aŜ
nie będziesz mógł czekać ani chwili więcej. Zaczynasz bowiem teraz poznawać nowe,
wspaniałe sposoby reagowania na bodźce seksualne. Zastąpią one stare reakcje, teraz juŜ
niepotrzebne. O tym jednak pomówimy później, kiedy przyjdzie pora.
LCB: Tony, powiedz, co twoim zdaniem powinno się zmienić w waszym małŜeństwie, abyś był
zadowolony?
Tony: Chciałbym, Ŝeby ona przestała wiecznie się uŜalać i zrzędzić.
LCB: A według ciebie, Nancy, co powinno się zmienić?
Nancy; On.
111
LCB: No tak, ale co konkretnie? Wybierz coś na początek.
Nancy: Ta jego kwaśna mina i stękanie. Nie mogę tego znieść.
LCB: Dobrze, a więc ty chcesz, aby on przestał chodzić z kwaśną miną, a on chce, abyś przestała
zrzędzić.
Tony: Pohandlujemy?
LCB: Nie sądzę, aby na dłuŜszą metę to było skuteczne. Tony, chciałabym, abyś się powaŜnie
nad tym zastanowił. Czego tak naprawdę oczekujesz od Nancy, kiedy chodzisz
skwaszony? Zastanów się dobrze i powiedz mi, kiedy juŜ będziesz znał odpowiedź. A ty,
Nancy, zrób to samo, jeŜeli chodzi o zrzędzenie.
Nancy: O, to proste. Chcę, aby podniósł tyłek i zrobił coś w domu. /
LCB: Tak naprawdę więc zrzędzeniem domagasz się jego pomocy? (Oddzielenie intencji od
zachowań).
Nancy: Tak.
Tony: Ja natomiast szukam w niej wsparcia. Chcę, aby zrozumiała, jak bardzo jestem zmęczony i
tak mnie nie cisnęła.
LCB: A więc kiedy chodzisz skwaszony, to tak naprawdę szukasz wsparcia? (Oddzielenie
intencji od zachowań).
Tony: Tak.
LCB: A jak Nancy miałaby okazywać ci to wsparcie?
Tony: Mogłaby mnie czasami objąć, przytulić, okazać, Ŝe docenia moje wysiłki.
LCB: JeŜeli więc przyszłaby do ciebie, objęła, mówiła ci miłe rzeczy, wówczas czułbyś, Ŝe masz
w niej wsparcie, czy tak?
Tony: Tak, wtedy tak.
LCB: JeŜeli więc dobrze rozumiem, chodząc ze skwaszoną miną dajesz Nancy znać, Ŝe
potrzebujesz jej wsparcia. Ją natomiast takie zachowanie prowokuje do zrzędzenia i
narzekania. Prawda, Nancy?
Nancy: Prawda.
LCB: W szukaniu wsparcia nie ma nic zdroŜnego, a zaspokojenie tej potrzeby jest bardzo waŜne.
Rzecz jednak w tym, Ŝe całym swoim postępowaniem skłaniasz Nancy do zrzędzenia, a
nie do okazywania ci wsparcia. Pozwól więc, Ŝe ci pogratuluję. Odkryłeś niezawodny
sposób wywoływania zrzędzenia swojej Ŝony.
Tony: Uprzejmie dziękuję.
LCB: Czy chciałbyś wiedzieć, jak rzeczywiście dostać od Nancy to, o co ci chodzi?
Tony: Jasne, ale niech mnie szlag trafi, jeŜeli wiem, jak to osiągnąć.
LCB: Wierzę ci. Na szczęście jednak w tym pokoju jest ktoś, kto moŜe ci bardzo szczegółowo
objaśnić, jak to osiągnąć.
Tony: A więc zrób to.
LCB: Och, ja nie wiem, ale ona - tak. Nancy, co powinien robić ten męŜczyzna, aby otrzymać
tak mu potrzebne wsparcie? Tylko ty to wiesz. (Nancy w tym momencie pełni rolę obszaru
twórczego).
Nancy: Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiałam.. .
LCB: Teraz masz okazję. MoŜesz powiedzieć swojemu męŜowi, czym moŜe zastąpić chodzenie
ze skwaszoną miną. Chodziło mu o to, aby przyciągnąć twoją uwagę, ale przyciągnął nie
taką uwagę, o jaką mu chodziło. Co więc miałby Tony zrobić, abyś go czasami objęła,
przytuliła, no, sama rozumiesz.
Nancy: Wystarczyłoby, gdyby był dla mnie mity.
LCB: A bardziej konkretnie? Czy miałaś kiedykolwiek ochotę zrobić to, czego on od ciebie
oczekuje?
Nancy: Tak, zdarzało się.
LCB: Dobrze. A co on takiego robił, Ŝe nachodziła cię taka ochota?
Nancy: Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek coś takiego zrobił, ale gdyby tylko przyszedł, objął
mnie i powiedział, Ŝe jest zupełnie skonany i potrzebuje mnie, to wyszłabym ze skóry, aby
112
mu dogodzić.
LCB: Świetnie. Słuchaj uwaŜnie, Tony. Oto masz odpowiedź. Czy potrafisz tak postąpić? Objąć
ją i powiedzieć, Ŝe jesteś zupełnie skonany i potrzebujesz jej?
Tony: Jasne, Ŝe potrafię; tylko Ŝe nigdy nie przyszło mi to do głowy.
LCB: Tony, czy umiesz rozpoznać, kiedy naprawdę potrzebujesz wsparcia? Czy umiesz to
powiedzieć w inny sposób niŜ poprzez chodzenie z kwaśną miną?
Tony: O, tak. Czasami czuję, Ŝe wszystko wymyka mi się z rąk. W takich właśnie chwilach
potrzebuję czyjegoś wsparcia.
LCB: To pięknie. Czy więc sądzicie obydwoje, Ŝe takie ustawienie sprawy jest lepsze niŜ
poprzednie?
Tony: Tak.
Nancy: Tak.
LCB: Dobrze. Przechodząc teraz do zrzędzenia... (Proces przewartościowywania trwa nadal.
Teraz Tony staje się obszarem twórczym dla Nancy).
113
Carol: (Wykonuje polecenie).
LCB: Zapytaj ją teraz, czy ma ochotę powiedzieć ci, co próbuje dla
ciebie zrobić, wywołując bóle głowy.
Carol: (Kiwa posłusznie głową i po chwili widzę oznaki jej zagłębiania się
w sobie. Mięśnie twarzy znowu ulegają ściągnięciu). Znowu czuję ten ból, więc sądzę, Ŝe
odpowiedź jest twierdząca. Trudno mi uwierzyć, Ŝe to „coś" robi coś dla mnie.
LCB: Wierzę ci. Wiem jednak, Ŝe tak jest. Wszystkie twoje zachowania
niosą ze sobą pewną treść. Jeszcze raz więc podziękuj i poproś, by ta część powiedziała ci,
co próbuje dla ciebie robić.
Carol: Dobrze. (Zamyka oczy na kilka chwil). Hmm.
LCB: Czy zrozumiałaś odpowiedź?
Carol: O tak, zrozumiałam. Ona mówi, Ŝe mnie broni, poniewaŜ nie
potrafię odmówić, szczególnie męŜczyznom.
LCB: Czy wiedziałaś o tym wcześniej?
Carol: Nie, nie miałam pojęcia, tym bardziej Ŝe z powodu tych bólów głowy nigdy właściwie nie
musiałam mówić „nie".
LCB: Proszę, jak świetnie się spisała, prawda?
Carol: Tak, rzeczywiście.
LCB: Czy przyznajesz, Ŝe intencje tej części twojej psychiki były czyste?
Skoro nie umiesz odmawiać męŜczyznom, to moŜe rzeczywiście
potrzebujesz dodatkowej obrony?
Carol: Wolałabym po prostu mówić „nie".
LCB: A czy umiałabyś?
Carol: Noo.... tak mi się zdaje.
LCB: Tobie się tak zdaje, ale ta twoja część najwyraźniej się z tym nie zgadza.
Carol: No cóŜ, rzeczywiście trudno przychodzi mi odmawianie ludziom, a szczególnie
męŜczyznom.
LCB: MoŜe więc naprawdę potrzebujesz tej obrony, przynajmniej do czasu, aŜ nauczysz się
mówić „nie".
Carol: Tak, naprawdę jej potrzebuję. Zanim zaczęły się te bóle głowy,
uch, pakowałam się w straszliwe kłopoty. Przyznaję, Ŝe jej intencje
są czyste.
LCB: Nie odpowiada ci natomiast sposób ich realizacji, prawda?
Carol: Tak.
LCB: Czy chciałabyś dalej być chroniona przed konsekwencjami nieumiejętności odmawiania,
przynajmniej do czasu, aŜ się nauczysz
mówić „nie"?
Carol: Tak.
LCB: Podziękuj więc tej części za to, Ŝe chroniła cię w ciągu minionych lat.
Carol: Okay. (Zamyka oczy).
LCB: Czy masz w sobie jakiś obszar, który uwaŜasz za twórczy?
Carol: Tak, tak, jest taki obszar.
LCB: Dobrze. Chcę teraz, abyś się do niego udała i zapytała, czy nie zechciałby ci
podpowiedzieć trzech innych sposobów realizowania tego samego celu, podczas gdy ty
będziesz uczyła się odmawiać.
Carol: Okay. (Zamyka oczy, uśmiecha się) On się zgadza.
LCB: A w jaki sposób to powiedział?
Carol: Przeliterował „T-A-K" w jaskrawych kolorach tęczy, jak przystało na obszar twórczy.
LCB: Świetnie. Poproś, aby kontynuował.
Carol: (Zamyka oczy i odchyla głowę do tyłu. Następnie kiwa głową raz, drugi, trzeci). Dobra,
mam je.
LCB: Czy chcesz mi je przedstawić?
114
Carol: Pewnie. Po pierwsze, mogę zostawać sam na sam tylko z tymi męŜczyznami, którym chcę
mówić „tak". Po drugie, mogę robić z siebie taką wstrętną babę, Ŝe nikt nie będzie mnie
chciał. A po trzecie, mogę podsuwać im zajęcia, które będą ich odwodziły od seksu, a nie
prowadziły ku niemu.
LCB: Dobrze. Przedstaw teraz te trzy moŜliwości tej części, która wywołuje bóle głowy, i
zapytaj, czy jej zdaniem będą one równie skuteczne jak środek przez nią stosowany.
Carol; Dobrze. (Zamyka oczy na kilka chwil, po czym mięśnie jej twarzy ściągają się). Uuch!
Mówi, Ŝe tak.
LCB: Dobrze. Zapytaj, czy będzie korzystała z tych nowych moŜliwości w odpowiednich
sytuacjach.
Carol: (Zamyka oczy; mięśnie twarzy ściągają się, a następnie rozluźniają). Odpowiedź brzmiała
„tak", po czym ból głowy zniknął.
LCB: Świetnie. Bóle głowy mamy z głowy. Zapytaj teraz, czy jakakolwiek twoja część
sprzeciwia się tym uzgodnieniom.
Carol: (Zamyka oczy) Tak. Widzę „TAK" wypisane drukowanymi literami.
LCB: Zapytaj, na czym polega sprzeciw.
Carol: Widzę wielki napis: NAUCZ SIĘ MÓWIĆ „NIE".
LCB: Zgadzam się w zupełności. Musisz zapewnić protestującą część swojej psychiki, Ŝe to
właśnie zamierzasz zrobić. PoniewaŜ nie ma ona Ŝadnych problemów ze zgłoszeniem
sprzeciwu, moŜe być w tym procesie bardzo poŜyteczna.
Carol: Okay. Widzę słowo „OKAY" wypisane wielkimi literami.
LCB: Zapytaj, czy uzgodnienia, które tu zapadły, wywołują jeszcze jakiś sprzeciw.
Carol: (Zamyka, a następnie otwiera oczy). Zdaje się, Ŝe wszystko jest w porządku. Czuję się
wspaniale.
Carol nauczyła się interpretować niepoŜądane doznania (ból głowy) jako sposób realizowania
pozytywnych zamiarów (unikanie kłopotów). Nawiązała kontakt pomiędzy swoimi świadomymi
procesami werbalnymi a nieświadomymi procesami, leŜącymi u podłoŜa trapiących ją objawów.
Podczas późniejszych spotkań pomagałam Carol zrozumieć i uporządkować jej własne reakcje,
tak aby umiała z wdziękiem odmawiać, gdy zajdzie taka potrzeba. PosłuŜyłam się równieŜ
przewartościowywaniem kontekstowym, aby zintegrować nowe reakcje z jej stylem bycia.
Wkrótce nauczyła się robić to sama, bez pomocy terapeuty.
Problemy seksualne często są wynikiem niespójności pomiędzy procesami świadomym i
nieświadomymi. Przewartościowanie wprowadza między nimi ład, ustanawiając metasystem,
który zapewnia dobre samopoczucie całego organizmu. Tym metasystemem jest posługująca się
słowami sfera psychiki, która potrafi kontaktować się ze wszystkimi innymi sferami, zarówno na
poziomie świadomym, jak i podświadomym. Nie bierze ona niczyjej strony ani nie ocenia działań
innych sfer (albo samych tych sfer) jako złe czy chore. Postępuje jak negocjator, który stara się
doprowadzić do porozumienia pomiędzy róŜnymi odłamami jednostki albo pary małŜeńskiej.
Wykorzystywane są więc wszystkie wewnętrzne zasoby, które mogą doprowadzić do celów
zgodnie ustalonych przez cały system (jednostkę, parę, rodzinę). Kiedy dana osoba przyswoi sobie
wszystkie etapy techniki przewartościowywania i zintegruje je z własną psychiką, będzie mogła
samodzielnie przeprowadzać poŜądane przez siebie zmiany.
115
Rozdział 14
Nakładanie
Podstawową metodą przeprowadzania klienta ku stanom poŜądanym jest pomaganie mu w
tworzeniu bogatych, pełnych, plastycznych reprezentacji, zawierających wszystkie rodzaje doznań
zmysłowych. Oprócz głębokich zmian w osobowości rozwija to równieŜ umiejętność posługiwania
się własnymi procesami psychicznymi jako zasobami. Tym zresztą one są w istocie: narzędziami
umoŜliwiającymi kształtowanie własnych przeŜyć. Nakładanie jest techniką słuŜącą konstruowaniu
tych przeŜyć. Rozpoczyna się ono od werbalizacji spójnych z prymarnym systemem reprezentacji
klienta, po czym następuje dołączanie innych rejestrów zmysłowych, po jednym na raz. UŜywa się
w tym celu słów, wykorzystując naturalne punkty przecięcia rozmaitych zmysłów.
Na przykład jeŜeli jesteś „wzrokowcem", na początek musisz wyobrazić sobie, powiedzmy,
drzewo albo kępę drzew. Kiedy widzisz juŜ te drzewa wyraźnie przed sobą, rozróŜniając rozmaite
kształty i odcienie liści i gałęzi, zaczynasz przypatrywać się wywoływanym przez wiatr delikatnym
poruszeniom. Obserwując kołysanie się liści i gałęzi, zaczynasz wsłuchiwać się w odgłosy wiatru,
omiatającego łagodną bryzą konary i pieszczotliwie prześlizgującego się po liściach. A kiedy juŜ
przywykniesz do tego subtelnego poszumu, wówczas zaczynasz uświadamiać sobie uczucie miłego
chłodu, jaki powiew wiatru wywołał na Twojej twarzy. To uczucie zaś uświadamia Ci istnienie
przyniesionego przez wiatr od strony drzew bogactwa zapachów.
Rozpoczynając od doznania o charakterze wizualnym - obrazu drzewa - a następnie nakładając
w naturalnych punktach przecięcia doznania z innych rejestrów zmysłowych, jesteście w stanie
przetworzyć pierwotne wyobraŜenie w bogate przeŜycie, skrzące się wszelkimi rodzajami doznań
zmysłowych. JeŜeli potraficie „zobaczyć", jak wiatr porusza liśćmi i gałęziami drzew, to stąd juŜ
tylko krok do usłyszenia ich szelestu. JeŜeli zaś słyszy się wiatr, to z pewnością równieŜ czuje się
jego muśnięcie na twarzy. Jeśli natomiast czuje się powiew, to nie powinno sprawić wiele trudności
uświadomienie sobie woni drzew, przez ten wiatr przyniesionej.
Nasze zmysły współpracują w ten sposób ze sobą, przynosząc pełnię doznań. Startując od
danych z dowolnego rejestru zmysłowego i postępując naprzód drogą naturalnych punktów
przecięcia, łatwo moŜna zbudować pełne, bogate reprezentacje. Wszak jest to naturalny sposób
działania zmysłów. Byłoby doprawdy dziwaczne, gdyby widokowi kropli wody spadającej nam na
rękę nie towarzyszyło odczucie dotknięcia czegoś mokrego, a dźwiękowi padającego deszczu -
zapach wilgoci. W skutecznym stosowaniu techniki nakładania bardzo pomagają słowa
odpowiadające poszczególnym rejestrom zmysłowym. PoniŜej wymieniam słowa, jakich uŜyłam w
poprzedzającym przykładzie.
Aby skutecznie posługiwać się techniką nakładania, naleŜy posiąść umiejętność precyzyjnego
charakteryzowania doznań kaŜdego rodzaju. PoniŜej zamieszczam krótki wykaz właściwości
rozmaitych doznań:
116
Wizualne Słuchowe Kinestetyczne Zapach/Smak
kolor tempo waga zapach
jaskrawość moc temperatura stęŜenie
nasycenie ton gęstość esencja
miejsce miejsce miejsce struktura
faktura timbre faktura won
wyrazistość ruch wilgotność
kształt kształty smak
ruch temperatura
„Popatrz na niego. Czy widzisz go wyraźnie? Dobrze. Teraz, kiedy pochyla się bliŜej i
widzisz to szczególne spojrzenie w jego oczach, moŜesz zacząć naprawdę się zastanawiać. A kiedy
zbliŜy się jeszcze bardziej, tak Ŝe zobaczysz jego ramię, gdy jego twarz znajdzie się tuŜ obok
twojej, usłyszysz jego szept. A kiedy będzie szeptał, poczujesz, jak jego oddech muska twoje ucho.
Wypowiadane słowa i bliskość męŜczyzny zmienią rytm twojego oddechu".
„Kiedy ujrzysz jej dłoń, wyciągającą się ku tobie i lekko cię dotykającą, poczujesz ciepło jej
palców, dotykających twego ciała".
„Wsłuchując się w ton własnego głosu, uświadamiasz sobie uczucia, jakie nim kierują".
„Kiedy widzisz, Ŝe ona patrzy na ciebie w ten szczególny sposób, mówisz sobie, Ŝe ona
bardzo cię pragnie, a czujesz, jak dobrze być poŜądanym".
„Kiedy słyszysz zmieniający się rytm własnego oddechu, twoje podniecenie rośnie".
„Kiedy widzisz, jak wyciągasz ku niej dłoń i pieścisz ją, kiedy dostrzegasz, Ŝe twoja skóra
dotyka jej skóry, zdajesz sobie sprawę z faktury powierzchni jej ciała. Kiedy przesuwasz dłoń z
jednego miejsca w inne i czujesz zmianę, obserwujesz wyraz jej twarzy".
Są to przykładowe polecenia wdraŜające technikę nakładania. Stwierdziłam, Ŝe w przypadku
klientów, którzy nie mieli udanych doświadczeń seksualnych, są bardzo nieśmiali albo
zahamowani, dobre efekty osiąga się prowadząc ich przez serię sterowanych fantazji seksualnych,
posługując się techniką nakładania i zachowując wysoki stopień nieokreśloności. Zapewnia im to
swobodę w tworzeniu takich przeŜyć, jakie uznają za najbardziej satysfakcjonujące. Sztuki łączenia
wysokiego stopnia nieokreśloności z postępowaniem na tyle precyzyjnym, aby wywołać bogate,
sterowane fantazje, moŜna się nauczyć studiując wzorce językowe, w szczególności te
117
zamieszczone w Patterns the Hypnotic Technigues by Milion H. Erickson, M.D., Volume I
(Techniki hipnotyczne doktora Miltona H. Ericksona, Tom I) Bandlera i Grindera. Kierując fantazje
słowne w kierunku doznań pozytywnych i unikając przy tym szczegółowości, pomagam klientowi
kreować fantazje z jego zasobów, a nie z moich. Mogę na przykład powiedzieć: „Wiedząc to, co
wiesz, odczuwasz pewien rodzaj satysfakcji". Określenie „pewien rodzaj satysfakcji" nie przesądza
o tym, jakiego typu jest to doznanie, a sformułowanie „wiedząc to, co wiesz" nie precyzuje ani
zakresu, ani rodzaju tej wiedzy.
Metoda ta jest szczególnie skuteczna wtedy, gdy klient na pytanie o to, co uniemoŜliwia mu
prowadzenie satysfakcjonującego Ŝycia seksualnego, odpowiada: „Po prostu nie mogę sobie
wyobrazić, Ŝe to robię". Takie stwierdzenie podpowiada mi, Ŝe doznania i doświadczenia owego
klienta uległyby zmianie, gdyby tylko potrafił sobie „wyobrazić siebie, Ŝe to robi". PoniewaŜ
wyobraŜanie sobie siebie podczas wykonywania jakiejś czynności jest typowym doznaniem
wywoływanym wewnętrznie, posłuŜenie się sterowanymi fantazjami jest całkiem na miejscu - o ile
przy pomocy technik nakładania zadba się, aby te fantazje były pełne i bogate.
Klient moŜe nauczyć się wykorzystywać swoje procesy psychiczne w celu wzbogacania
własnych doświadczeń i doznań seksualnych. Kiedy zorientujecie się, w jaki sposób powstają u
niego doznania cielesne (bezpośrednio, poprzez słowa, obrazy czy dźwięki), moŜecie nauczyć go
posługiwania się tą wiedzą. Przykładem moŜe być przypadek pewnej terapeutki zaburzeń
seksualnych, która skarŜyła się, Ŝe osiąga orgazm wyłącznie przy pomocy wibratora. Podczas
badania okazało się, Ŝe kiedy się kochała, jakiś głos szeptał jej:
„On jest juŜ zmęczony, znowu ci się nie uda" i tym podobne rzeczy. Ilekroć słyszała ten głos,
zaczynała się denerwować i niepokoić, co odrywało jej uwagę od samego aktu miłosnego.
Dla jej partnera było waŜne, aby przeŜywali razem orgazm, a i ona bardzo tego pragnęła.
Jednak podszepty głosu wewnętrznego, podpowiadające, Ŝe partner jest zmęczony, a nawet znu-
dzony, wprawiały ją w taki niepokój, iŜ nie pozwalały jej wyjść poza fazę wstępnego podniecenia -
i stały się wreszcie samosprawdzającą przepowiednią.
.Choć w tej sytuacji miałam do wyboru wiele moŜliwości postępowania, zdecydowałam się
nauczyć klientkę, w jaki sposób za pomocą głosów wewnętrznych opisywać bieŜące doznania:
miejsce, w którym on ją dotyka, ciepło jego dłoni, czułość i siłę jego dotyku, dźwięk i rytm ich
oddechów, bicie jej serca. Kiedy juŜ to opanowała, nauczyłam ją takŜe, jak za pomocą tych
wewnętrznych opisów wywoływać u siebie upragnione doznania, czyli - innymi słowy -w jaki
sposób słowne wyraŜenie bieŜących doznań moŜe prowadzić ku poŜądanym przeŜyciom: „Kiedy
czuję, jak on się wraz ze mną porusza, jeszcze bardziej mnie to podnieca; coraz szybciej oddycham;
coraz bliŜej do orgazmu". Z tak zbudowanego opisu słownego wynika, Ŝe poniewaŜ on się porusza
wraz z nią, ona jest jeszcze bardziej podniecona, a poniewaŜ ona oddycha coraz szybciej, to zbliŜa
się orgazm.
Ze względu na to, Ŝe stany emocjonalne tej kobiety powstawały przede wszystkim w wyniku
dialogu wewnętrznego, ta metoda pozwoliła jej odczuć poŜądanie, pobudzenie, podniecenie, a
nawet orgazm. W efekcie dopasowania do siebie bodźców zewnętrznych i procesów wewnętrznych
osiągnięto poŜądany rezultat. Po niejakim czasie z satysfakcją dowiedziałam się, Ŝe głosy
wewnętrzne podczas aktu miłosnego zaczęły zanikać, pozostawiając pełnię doznań
kinestetycznych, na których mogła się juŜ bez reszty skoncentrować. Kobieta ta twierdziła równieŜ,
Ŝe potrafi wywoływać w sobie inne poŜądane stany -jak czujność, wiarę w siebie czy poczucie
spokoju - posługując się głosami wewnętrznymi w ten sam sposób.
Stwierdziłam równieŜ, Ŝe nakładanie bywa skuteczne w uprzystępnianiu klientowi doznań jego
partnera. Zarówno męŜczyźni, jak i kobiety pytali mnie często, czego moim zdaniem ich partner
oczekuje od nich w dziedzinie seksu. Prawie zawsze potwierdzało się, Ŝe kiedy potrafili „wejść w
skórę partnera", sami dochodzili do właściwych, twórczych zachowań. Przez „wejście w skórę
partnera" rozumiem moŜność wyobraŜenia sobie, czego ten partner chciałby doznawać w sferze
seksu. To zaś wymaga uprzedniego przedstawienia sobie, jak i czego partner doznaje; czyli, w
rzeczy samej, wejścia w jego skórę.
Przy takim zastosowaniu techniki nakładania klient wyobraŜa sobie siebie „wstępującego" w
118
ciało swojego partnera seksualnego. Rozpoczynając od podstawowego systemu reprezentacyjnego,
za pomocą nakładania buduje pełnię doznań. Widzi sam siebie z perspektywy partnera, słyszy
własny głos, czuje dotyk własnych rąk i ciała. W ten sposób, gdy obydwoje wyobraŜają sobie siebie
z punktu widzenia drugiego, tworzy się mechanizm sprzęŜenia zwrotnego. Zazwyczaj teŜ klienci
modyfikują własne wyobraŜone zachowanie, starając się, aby widziane z innej perspektywy było
jak najbardziej atrakcyjne. Oczywiście, chcąc wiedzieć w czasie rzeczywistego aktu miłosnego, czy
jego działania wywołują u partnera poŜądane reakcje, klient musi korzystać z bezpośredniego
sprzęŜenia zwrotnego. Informacje, jakie docierają do nas od klientów po zakończeniu terapii,
wskazują na to, Ŝe partnerzy są zazwyczaj zachwyceni ich nowym sposobem postępowania.
Technika nakładania okazała się wyjątkowo skuteczna w przypadku pewnej kobiety, która
zgłosiła się do mnie z powodu problemów seksualnych. SkarŜyła się, Ŝe w dziedzinie seksu to ona
musi zawsze podejmować inicjatywę, a jej mąŜ pozostaje całkowicie bierny. Co gorsza, on nie
zgodził się iść z nią do terapeuty i wydawał się całkowicie zadowolony z ich dotychczasowej
sytuacji.
Podczas pierwszej sesji przy pomocy techniki nakładania umoŜliwiłam tej kobiecie spojrzenie na
sytuację z pozycji jej męŜa. Podobnie jak jemu, spodobało się jej poczucie bycia tak bardzo
poŜądaną i rozkoszowała się awansami, które sama sobie czyniła. W następnym tygodniu
zadzwoniła do mnie i odwołała umówione spotkanie. Kiedy zapytałam o przyczynę, odparła, Ŝe
wszystko zaczęło układać się pomyślnie. Identyfikowanie się z męŜem sprawiało jej tyle radości, Ŝe
opowiedziała mu o tym, po czym poprosiła, aby on „wszedł w jej skórę". Zrobił to, a następnie
zaczął zachowywać się jak ona. Początkowo wydawało mu się to głupie i śmieszne, ale jej reakcja
była tak zdecydowanie przychylna, Ŝe powtórzyli tę grę jeszcze raz w tym samym tygodniu. Teraz
zaś zamieniali się na przemian rolami. KaŜde z nich kolejno było bierne lub przejmowało ini-
cjatywę. Postępowanie tej kobiety przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Potrafiła ona w
sposób twórczy wykorzystać doświadczenia jednej sesji terapeutycznej, wyzwalając u męŜa
poŜądane przez nią reakcje i zachowania. Od tej pory ilekroć przychodzi do mnie osoba bez
partnera, uczę ją, w jaki sposób samodzielnie wywoływać upragnione zachowania. W tym celu, za
pomocą techniki nakładania, doprowadzam do identyfikacji klienta z partnerem, tak aby to
doświadczenie posłuŜyło za podstawę dla dalszych, samodzielnych działań.
Podobnie na niektórych ludzi bardzo pobudzająco wpływa dotykanie partnera i jednoczesne
wyobraŜanie sobie, w jaki sposób czuje on ten dotyk na swojej skórze. Ta technika szczególnie do-
brze sprawdza się tam, gdzie jedno z małŜonków czuje niechęć do seksu oralnego. WyobraŜając
sobie, jakie uczucia moŜe wzbudzać u partnera dotykanie ustami jego narządów płciowych, mogą
nagle uznać to za bardzo podniecające. Pytając klientów, którzy z wielkim upodobaniem uprawiali
cunnilingus lub fellatio, stwierdziłam, Ŝe w istocie ich doznania często powstają na tej zasadzie.
Stosowanie techniki nakładania nie ogranicza się jedynie do terapii problemów seksualnych.
Pozwala ono wzbogacić jednostkę o nieosiągalne w inny sposób doznania, przeŜycia,
doświadczenia. W terapii małŜeńskiej często zdarza się, Ŝe jedno z małŜonków albo obydwoje czują
się nie kochani i niegodni miłości. W takiej sytuacji konieczność ciągłego demonstrowania
własnych uczuć moŜe być dla partnera wielkim cięŜarem i doprowadzić do zniszczenia największej
nawet miłości. Dobrze sformułowanym celem w takim przypadku jest uzyskanie stanu, w którym
uczucie, Ŝe zasługuje się na miłość, jest doznaniem wytwarzanym wewnętrznie, a nie zaleŜnym od
postępowania innej osoby. Następny rozdział jest poświęcony technice osiągania takiego właśnie
celu.
119
Rozdział 15
121
Rozdział 16
Metafora terapeutyczna
Omówienie sposobów przeprowadzania klienta od stanu bieŜącego do poŜądanego byłoby
niepełne, gdyby nie zawierało objaśnienia metafory terapeutycznej. Jest to specjalna technika
opowiadania historii, dostarczająca klientowi waŜnych, świadomych bądź podświadomych,
wskazówek wyzwalających nowe, konstruktywne zachowania.
Sztuka posługiwania się metaforą terapeutyczną została rozwinięta przez Miltona H.
Ericksona. Był to prawdziwy cudotwórca, zarówno w dziedzinie konstruowania metafor, jak i
przekazywania ich. Zagadnienie to zostało znakomicie przedstawione w ksiąŜce pt. Therapeutic
Metaphors (Metafory terapeutyczne) Davida Gordona, którą gorąco polecam. Tutaj natomiast
zamierzam zaprezentować podstawowe zasady konstruowania metafory terapeutycznej, wraz z
kilkoma przykładami, tak aby czytelnik mógł zrozumieć istotę zjawiska i opierając się na tym
zaczął rozwijać własne umiejętności.
Metafora terapeutyczna, aby była skuteczna, musi:
1. Być izomorficzna do treści problemu. „Być izomorficznym" oznacza posiadać taką samą albo
zbliŜoną strukturę. Trzymanie się diety jest np. izomorficzne do utrzymywania się w granicach
budŜetu - obydwie sytuacje mają podobne składniki.
2. Przedstawiać wyobraŜoną sytuację, w której klient działa wykorzystując inny zestaw filtrów,
dzięki czemu zyskuje dostęp do nie uświadamianych uprzednio moŜliwości.
3. Zawierać rozwiązanie lub zestaw rozwiązań sytuacji izomorficznej, które mogą być
przeniesione na problem trapiący klienta, umoŜliwiając mu tym samym przeprowadzenie
odpowiednich zmian.
Metafora terapeutyczna to bezpieczna, nierzadko ukryta metoda zajmowania się problemami,
o których ludzie niechętnie mówią. Z tego względu bywa niezwykle skuteczna tam, gdzie inne
techniki zawodzą. Oto podstawowe etapy konstruowania metafory:
1. Całościowe uchwycenie problemu.
2. Określenie jego właściwości strukturalnych oraz głównych „bohaterów".
3. Znalezienie sytuacji izomorficznej. (David Gordon zaleca trening polegający na wymyślaniu
analogii, np: „śycie jest jak wino - jeŜeli się z nim właściwie obchodzić, to im starsze, tym
lepsze").
4. Dostarczenie logicznego rozwiązania. Wybór znaczących składników treści, a następnie
znalezienie kontekstu, w którym byłyby one dobrze osadzone.
5. Ukrycie tej struktury w historii, która albo ma walory rozrywkowe, albo maskuje intencje (aby
uniknąć oporu ze strony klienta).
Zamieszczona poniŜej historia jest przykładem zastosowania metafory jako środka
wspomagającego przemiany charakteru klienta.
Pewnego razu zgłosiła się do mnie atrakcyjna kobieta imieniem Dot. Potrzebowała pomocy w
opanowaniu swojego rozwiązłego stylu bycia. Była Ŝoną świetnego faceta (to jej słowa) i matką
dwójki uroczych dzieci, ale przy kaŜdej nadarzającej się okazji nawiązywała związki
pozamałŜeńskie. Chciała z tym skończyć. Na podstawie jej opowiadania stworzyłam metaforę
terapeutyczną. Jak wiele współczesnych kobiet, martwiła się swoją nadwagą (której nie miała).
PosłuŜyłam się więc tym wątkiem, dzięki czemu metafora wyglądała na naturalne przedłuŜenie
naszych terapeutycznych kontaktów.
122
Charakterystyka problemu Metafora terapeutyczna
Rozwiązłość prowadzi Dot do utraty męŜa Kobieta na drodze do otyłości
i szacunku dla samej siebie.
Dot nie moŜe oprzeć się pokusie związków Kobieta jedząc poza domem nie moŜe się oprzeć
Z innymi męŜczyznami pokusie deserów i obfitych posiłków.
Dot uznaje związki pozamałŜeńskie za Ta kobieta uwielbia jeść poza domem.
bardziej podniecające.
KaŜdy stosunek pozamałŜeński potęguje KaŜdy posiłek spoŜyty poza domem przysporza
Poczucie winy i przybliŜa moment utraty męŜa. więcej tkanki tłuszczowej.
Poczucie winy staje się tak silne, Ŝe Dot musi Otyła kobieta musi cos zrobić ze swoimi
Coś z tym zrobić. Nie moŜe spać itd. Nawykami. Nie mieści się juŜ w Ŝadne ubranie.
Dot nigdy nie udało się nawiązać Otyła kobieta nigdy nie umiała przyrządzac sobie
Satysfakcjonujących stosunków seksualnych smacznego jedzenia.
z własnym męŜem.
Powiedziałeś, Ŝe twój ojciec był rolnikiem. Mój wuj, Ronnie, równieŜ jest rolnikiem. Tak na
nich mówią w Kalifornii, niezaleŜnie od tego, co uprawiają. Ale on nie zawsze był rolnikiem.
Przedtem robił interesy i teŜ dobrze na tym wychodził. To jest naprawdę energiczny gość. Jego
ojciec - a mój dziadek - miał piękny kawał ziemi na kalifornijskim wybrzeŜu. Ronnie wiedział,
Ŝe pewnego dnia to wszystko jemu przypadnie, więc przez cały czas miał na to oko.
Jego interesy pochłaniały mnóstwo czasu. Wiecie, jak to jest. Wreszcie pewnego dnia ojciec
wezwał go do Kalifornii i powiedział, Ŝe jest mu juŜ za cięŜko i chce, aby Ronnie przejął ziemię.
Ronnie dojrzał w tym wielką szansę. Ziemia stwarzała perspektywy finansowe, a było tam tak
pięknie, Ŝe po prostu nie mógł się oprzeć.
Przez jakiś czas rozkoszował się swoją nową pozycją zamoŜnego farmera. Następnie zaś
postanowił zabrać się do roboty. Dziadek uprawiał przede wszystkim cięte kwiaty. Bardzo
piękne, ale z punktu widzenia Ronniego za mało dochodowe. Po rozwaŜeniu rozmaitych
moŜliwości zdecydował się na karczochy. Były odporne, doskonale pasowały do klimatu i
124
dobrze za nie płacono.
Zaorał więc kwiaty i zasiał karczochy. UwaŜał, Ŝe jest to mądre i przewidujące posunięcie.
Jednak uprawianie karczochów wymaga nieco czasu, a Ronnie był niecierpliwy. Zaczął więc
tracić serce do całego przedsięwzięcia, aŜ pewnego dnia, kiedy wyjrzał przez okno, pola wydały
mu się wstrętne. WciąŜ wmawiał sobie, Ŝe postąpił praktycznie, ale coraz bardziej Ŝałował
pięknych kwiatów. Oddalał się coraz bardziej od ziemi, przekazując opiekę nad nią w ręce
innych ludzi. A ziemia, rzecz jasna, cierpiała na tym. Wynajęte ręce nie dbały o nią wystar-
czająco; w końcu nie naleŜała do nich. Brak troski Ronniego był coraz bardziej widoczny.
Ronnie opowiadał mi, Ŝe pewnego dnia wyszedł na pole i rozejrzał się wokół. Widok
zbitych brył ziemi, bezładnie sterczących liści i krzewów napełnił go odrazą. „Mój BoŜe -
powiedział do siebie - co ja zrobiłem najlepszego! To jest straszne. Nie chcę nawet nazywać
tego moją własnością. Powinienem zostawić to i odejść. Przeklinam chwilę, w której się na to
zdecydowałem".
Teraz było juŜ jednak za późno. Coś naleŜało z tym zrobić. Tylko co? Karczochy co prawda
wyrosły i był na nie dobry zbyt, ale jeŜeli ta ziemia naprawdę miała przynosić owoce, to
wymagała więcej troski i opieki ze strony właściciela. W głębi serca Ronnie zdawał sobie z tego
sprawę.
Kiedy wracał do domu, wyrwał jednego karczocha i zabrał go ze sobą. Siedząc w kuchni i
medytując nad swoimi problemami, zaczął mu się przyglądać. Karczoch, z bulwiastymi,
niejadalnymi liśćmi na wierzchu, był wstrętny. Co za diabeł podkusił go, aby zainteresować się
takim paskudztwem?
Wtedy zaczął delikatnie obierać roślinę. W miarę jak zdejmował kolejne warstwy liści, rósł
w nim zachwyt nad tym, co znajdowało się w środku. To było piękne! Miękkie, delikatne liście
ukryte pod spodem prowadziły go do samego serca. Oczywiście! Oto, dlaczego ludzie uprawiają
i kupują karczochy. Wiedzą o wspaniałym, soczystym owocu pod wstrętną skorupą.
Wyjrzał przez okno i zobaczył morze serc karczochowych leŜących na polach. Roześmiał
się radośnie. Zamiast plątaniny sterczących w nieładzie krzewów widział teraz morze cięŜko
pracujących roślin. Grube, rozrośnięte warstwy zewnętrzne chroniły serce karczocha przed tymi
wszystkimi, którym Ŝal było czasu na dotarcie do ukrytego w nich skarbu.
Wzruszyło to Ronniego, który był bardzo wraŜliwy na czyjąś bezbronność. Sam karczoch
nie potrafi się przecieŜ obierać, ukazywać swojego piękna bez czyjejś pomocy. Te pola, te
rośliny naleŜały do Ronniego i on nagle poczuł przemoŜne pragnienie opiekowania się nimi,
pielęgnowania ich, dbania o ich wzrost i rozwój. Musi troszczyć się o nie ze wszystkich sił, aby
ich serca nie zostały okaleczone.
Obecnie, jak łatwo się domyślić, wuj Ronnie jest bardzo powaŜanym rolnikiem, dumnym ze
swojej ziemi i tego, co ona rodzi. Opowiada o swoich początkach, kiedy to nieomal stracił
zdolność jasnego widzenia spraw. To wahanie zabrało mu tylko czas i przysporzyło
dodatkowych kłopotów, poniewaŜ musiał doprowadzić wszystko do porządku.
Kiedy przyjrzał się bliŜej swojemu stanowi posiadania, uznał, Ŝe lepiej się temu bez reszty
poświęcić niŜ ryzykować utratę wszystkiego, czego pragnął. Rzecz jasna, ziemia w odpowiedzi
na to uczyniła go bogatym i dumnym człowiekiem. Wszyscy wokół widzieli, Ŝe posiada coś
cennego.
Ta metafora okazała się bardzo skuteczna. Don zaczął poświęcać Iris więcej uwagi. Zachęcał
ją do zbijania wagi, a nawet uczestniczył w słuŜących temu przedsięwzięciach. Nazywał to
„inwestowaniem w swoje małŜeństwo" i mówił, Ŝe musi „włoŜyć w nie nieco czasu i pieniędzy,
aby inwestycja zaczęła się opłacać".
Szczególną zaletą metafory jest to, Ŝe ludzie reagują bez Ŝadnych starań. Ich świadomość nie
bierze w tym udziału, więc chociaŜ zdają sobie sprawę z tego, Ŝe coś się stało, nie wiedzą, co
(albo jak).
Gdybym załoŜyła sobie inny cel, metafora zostałaby skonstruowana inaczej. Gdyby chodziło
125
mi o to, by Iris stała się bardziej samodzielna i niezaleŜna, wówczas historia mogłaby opowiadać o
ziemi, która z braku gospodarza zarosła dzikimi, pięknymi roślinami, pomiędzy którymi wuj
Ronnie nie umiał się juŜ poruszać:
„Była niczym dziewicze pole, czekające na kogoś, kto je odkryje, okiełzna i zacznie znowu
uprawiać. Ale niestety, to pole nie miałoby juŜ Ŝadnego poŜytku z upraw Ronniego, gdyŜ go
przerosło, i mogło co najwyŜej jego okiełznać i podporządkować, wedle własnych potrzeb".
Tego typu metafora bez wątpienia prowadziłaby do innego celu niŜ poprzednia. Uznałam
jednak, Ŝe w tym konkretnym momencie prowadzenie Iris w kierunku niezaleŜności i
samodzielności byłoby dla ich małŜeństwa raczej destrukcyjne niŜ korzystne. Dlatego zbu-
dowałam metaforę tak, by wywołała pozytywny odzew. Konstruując i następnie opowiadając
metaforę trzeba się mocno trzymać wyznaczonego celu.
Opisane poniŜej przypadki, wraz z fragmentami zapisów sesji terapeutycznych, stanowią
dalszą ilustrację skutecznego zastosowania metafory terapeutycznej.
Bud cierpiał na impotencję. Nigdy nie miał wzwodu wystarczającego do odbycia stosunku
albo do wytrysku. Kiedy miał czternaście lat próbowała go uwieść ciotka, która mieszkała razem z
nim i z jego matką. Z powodu braku erekcji próba zakończyła się fiaskiem. Później ciotka
wielokrotnie szydziła z chłopca i upokarzała go. Od momentu kiedy Bud skończył dwanaście lat,
jego ojciec z nimi nie mieszkał, matka zaś nigdy nie dowiedziała się o tym incydencie. Teraz Bud
był od pół roku Ŝonaty, ale małŜeństwo pozostawało nie skonsumowane. śona w jego opisach
zupełnie przypominała ciotkę, ale nic nie wskazywało na to, by Bud zdawał sobie z tego sprawę.
Nosił w portfelu zdjęcia obu kobiet. Ich podobieństwo było uderzające. Ciotka umarła przed kilku
laty. Metafora, jaką skonstruowałam, wykorzystywała te informacje:
126
Moja matka opowiadała mi historię, którą jej siostra zasłyszała od sąsiadki w Wichita, w stanie
Kansas. Rzecz dotyczyła poŜaru, który rozgorzał w największym i najwaŜniejszym kościele w
mieście. Nikt nie wiedział, jak do niego doszło ani kiedy się zaczął, ale natychmiast wezwano
straŜaków. Kiedy przybyli, kościół cały stał w płomieniach. śar bił straszny. StraŜacy byli
niezbyt dobrze wyszkolonymi ochotnikami i okropnie się bali. Zawodowi straŜacy przebywali
na dorocznym pikniku. Chłopcy, którzy przyjechali, choć amatorzy, starali się jak mogli, ale nie
bardzo wiedzieli, z której strony zacząć. W wielkim pośpiechu podłączyli wąŜ do hydrantu i
podeszli do płonącego kościoła. Sądzili, Ŝe kiedy wąŜ wypełni się wodą i zacznie działać, wejdą
do środka i uratują, co się da.
Niestety, woda nie wypełniła jednak węŜa, a bez tego nie ośmielili się wejść do środka.
Będąc straŜakiem łatwo moŜesz sobie wyobrazić, jacy bezradni musieli się wtedy czuć.
Opanowała ich rozpacz i wściekłość, miotali się bez celu tracąc czas, a kościół się dopalał.
Dopiero kiedy juŜ pogodzili się z poraŜką i dali za wygraną, oświeciło ich, co trzeba robić.
Podeszli do hydrantu. Szał juŜ minął, poniewaŜ nie moŜna było mieć Ŝadnej nadziei na
uratowanie kościoła, i wtedy z łatwością udało im się odkręcić zawór. Woda popłynęła. W węŜu
pojawiło się ciśnienie. Niestety, było za późno.
Kiedy jednak odwrócili się, by spojrzeć na zwęglone szczątki kościoła, zauwaŜyli, Ŝe iskry
przeniosły się na sąsiedni dom, który zaczął się tlić - a przebywali w nim ludzie. Kościół był juŜ
stracony; Ŝadne wysiłki nie mogły go uratować. Słysząc okrzyki mieszkańców zagroŜonego
domu, straŜacy ruszyli, by gasić płomienie. Wkraczając ze sprawnym juŜ węŜem bez trudu
ugasili ogień, nie pozostawiając nawet najmniejszego płomyka.
Gdy wychodzili z domu, byli zmęczeni, ale zadowoleni z siebie. Wszyscy ludzie zostali
uratowani, a po ogniu został jedynie dym uchodzący przez otwarte okna.
Kościół wypalił się doszczętnie, ale nawet zawodowi straŜacy przyznali później, Ŝe od samego
początku nie dałoby się go uratować. Ochotnicy słusznie więc go zostawili i pospieszyli z
odsieczą sąsiedniemu domowi. Zanim jednak odjechali, sprawdzili jeszcze raz hydrant, by mieć
pewność, Ŝe wszystko działa jak naleŜy... na wszelki wypadek.
Kilka lat temu, podczas seminarium, pewien młody człowiek imieniem Allen gorąco prosił, aby
pomóc mu w bardzo osobistej sprawie. Odparłam, iŜ seminarium nie jest odpowiednim miejscem
na prywatne konsultacje, ale on tak nalegał, Ŝe zgodziłam się poświęcić mu kilka chwil na
osobności.
Jego palącym problemem był przedwczesny wytrysk. Cierpiał na to od kilku lat, ale dotąd nie
szukał pomocy. Teraz jednak zakochał się i było to dla niego bardzo waŜne, by być dobrym
kochankiem dla swojej wybranki. Znając świadome i nieświadome zachowania Allena z
seminariów, a takŜe biorąc pod uwagę to, Ŝe tematem najbliŜszego spotkania miała być metafora
terapeutyczna, postanowiłam wykorzystać tę okazję, by potajemnie mu pomóc.
Na poziomie świadomości po prostu pocieszyłam go, mówiąc, Ŝe przedwczesny wytrysk nie
wymaga specjalnie skomplikowanych zabiegów. Doradziłam mu, by przewartościował swoje
postępowanie w stosunku do tej kobiety, powiedział jej, iŜ jest taka powabna, taka podniecająca, Ŝe
on po prostu nie potrafi nad sobą zapanować;
Ŝe jego przedwczesny wytrysk jest po prostu reakcją na jej urok. Allen był zaskoczony moimi
radami, ale grzecznie ich wysłuchał i nawet zaczął planować, co powie po stosunku.
Podczas wieczornej sesji warsztatowej wprowadziłam Allena w lekki trans i opowiedziałam mu
kilka historii, które miały na celu wywołanie określonej reakcji. Jedną z nich, reprezentatywną dla
wszystkich, zamieszczam poniŜej. Jestem pewna, Ŝe zamierzona reakcja będzie jasna dla
czytelnika, choć bynajmniej nie była oczywista dla uczestników seminarium. Przeciwnie:
większość z nich była przekonana, Ŝe celem jest wprowadzenie Allena w głęboki trans.
Istnieje wiele dróg do miejsc, które chce się odwiedzić. Człowiek, który cały rok cięŜko pracuje,
dostaje tylko dwa tygodnie urlopu. Krótkie dwa tygodnie, w których musi zmieścić wszystkie
wakacyjne przyjemności. Tylko dwa krótkie tygodnie! Taki człowiek postanawia jechać w jakieś
127
miejsce. Bierze mapę i wybiera jak najkrótszą drogę. MoŜe nawet pojedzie na skróty, tak bardzo
pragnie dotrzeć tam jak najszybciej. I bardzo dobrze.
W ten sposób jednak spędza całe swoje Ŝycie - decydując, dokąd chce dotrzeć, i zmierzając tam
najkrótszą drogą. A co z innymi, którzy zechcą towarzyszyć mu w tej podróŜy? Co z tymi
nieprzewidzianymi przygodami i urokami Ŝycia, które umykają z pola widzenia, gdyŜ wzrok
skierowany jest tylko na punkt docelowy? Ten zaś człowiek jeździ tym samym skrótem, podróŜuje
tą samą trasą, rok po roku, lato za latem. Tak to trwa, aŜ do pewnego lata.
I oto znowu coś dobrego. Tego lata przyjaciel naszego bohatera jedzie w to samo miejsce: do
Wielkiego Kanionu. Obydwaj zmierzają tam, gdzie uprzednio juŜ byli. Jednak samochód prowadzi
przyjaciel, a jemu wcale się nie spieszy. Nie ma nawet ze sobą mapy ani ustalonej trasy, ale jest
pewien, Ŝe w końcu dojedzie na miejsce, i gotów jest poświęcić na to nieskończenie wiele czasu.
W pierwszej chwili nasz bohater niecierpliwi się. Następnie jednak ta dziwna trasa zaczyna go
intrygować, a nawet kusić. PodróŜnicy robią to, co im w danej chwili przyjdzie do głowy: zbaczają
z trasy, kiedy coś ich zaciekawi albo zachwyci.
Gdziekolwiek by jednak zbaczali, ciągle przybliŜali się do Wielkiego Kanionu. Niekiedy
nieprzewidziane atrakcje pociągały bohatera tak bardzo, Ŝe nie chciał się od nich odrywać. Jego
przyjaciel namawiał go wówczas do dalszej jazdy, mówiąc: „MoŜesz tu przecieŜ wrócić, ile razy
zechcesz. A kiedy wiesz, Ŝe moŜesz wrócić, to nie powinno ci sprawić trudności odejście stąd".
Dopiero wtedy męŜczyzna ruszał dalej. Kiedy dotarli wreszcie do celu podróŜy, Wielkiego
Kanionu, obaj byli zdumieni. Wszystkie fazy ich podróŜy tak ich pochłaniały, Ŝe osiągnięcie celu
było po prostu nieoczekiwaną, dodatkową przyjemnością.
Przyjaciel na ciepłej ziemi narysował trasę, jaką przebyli. „MoŜesz jechać tędy, tędy albo
tędy. Jest tak wiele dróg, jak i przyjemności. Wszystkie zaprowadzą cię na miejsce. Jedne szybciej,
inne wolniej. To nie ma znaczenia. Liczy się jedynie to, byś był zawsze tam, gdzie jesteś, a nie tam,
gdzie zamierzasz być. Kiedy jesteś tam, gdzie jesteś, wówczas niczego nie będziesz Ŝałował.
Od tej pory rok po roku nasz bohater wraz z przyjacielem jeździł w miejsca znane i nieznane,
co dawało im poczucie swobody i wielkie zadowolenie.
Ta metafora skutecznie odmieniła nawyki seksualne Allena. Jak mi później powiedział, przez
następnych kilka tygodni nie miał problemów z przedwczesnym wytryskiem. Reakcją na metaforę
była równieŜ zmiana sposobu nauki. Dotąd bardziej przywiązany do metod, które miał dobrze
opanowane, zaczął zagłębiać się w rozmaite złoŜone zagadnienia, nad którymi pracowaliśmy na
seminarium. Jego zadowolenie rosło wraz z ekspresją zdolności
twórczych.
Allen nie był świadomy zaistnienia jakiejkolwiek terapii seksualnej. Kiedy spotkałam go
następnym razem, z niejaką chełpliwością napomknął, Ŝe nie było powodów do zmartwienia, Ŝe
poradził sobie ze swoim problemem innymi sposobami. Odparłam, Ŝe wierzę mu całkowicie. Na to
zamilkł na chwilę, popatrzył na mnie kątem oka, zaczął coś mówić, ale zreflektował się, wzruszył
ramionami i wreszcie powiedział: „Jest dobrze, rozumiesz".
128
Rozdział 17
Neutralizator progowy
Kiedy ktoś przekroczy próg, bolesne i przykre wspomnienia związane z partnerem zupełnie
przesłaniają minione przyjemne chwile. Osoba partnera kojarzy się z bólem i niezadowoleniem.
Neutralizator progowy ma dwa cele: po pierwsze, oddzielenie bólu i przykrości od osoby partnera
- bez zaprzeczania temu, co się zdarzyło - oraz, po drugie, wskrzeszenie przyjemnych wspomnień.
Aby zobrazować korzyści płynące z osiągnięcia tego drugiego celu, opowiem o Marii. Maria jest
przemiłą i utalentowaną kobietą. Kiedy ją poznałam, chodziła na zajęcia przygotowujące do
zawodu terapeuty. Podczas spotkań szkoleniowych zauwaŜyłam, Ŝe Maria prawie nigdy nie
odwołuje się do własnej przeszłości. Nie posługiwała się przykładami ze swojego Ŝycia nawet
wówczas, gdy mogło to korzystnie wpływać na jakość jej pracy. Dowiedziałam się, Ŝe od roku
była rozwódką i wspominanie ostatnich pięciu lat było dla niej przykre, poniewaŜ we
wspomnieniach tych nieuchronnie pojawiał się mąŜ. Jej niechęć stała się tak mocna i
wszechogarniająca, Ŝe nawet wspomnienie momentu urodzenia syna zostało zakłócone, gdyŜ mąŜ
był przy tym obecny. Nigdy nie zwracała się do nikogo o pomoc, poniewaŜ sądziła, Ŝe taka jest
naturalna kolej rzeczy po rozwodzie. Przejście przez neutralizator progowy nie popchnęło jej na
powrót w ramiona męŜa, ale otworzyło dostęp do wszystkich wspaniałych i waŜnych przeŜyć,
jakie zdarzyły się w ciągu lat ich wspólnego Ŝycia. Poprawiła się równieŜ jakość prowadzonych
przez nią terapii. W pewnym stopniu wynikało to z pojawienia się nowych moŜliwości, jakie
stwarzało wykorzystywanie własnych wspomnień. WaŜniejsze jednak było to, Ŝe osobiście
doświadczyła, jak wielką wartością moŜe być wprowadzenie zmian do sytuacji, która wydawała
się jej zawsze zupełnie normalna i oczywista.
Todd i Ann przyszli do mnie po trzech miesiącach separacji. Todd bardzo pragnął, aby znowu
byli razem. Ann, która odeszła, czuła się winna i cierpiała z powodu samotności, ale nie chciała
wracać. śyli ze sobą prawie cztery lata i według niej cały ten okres był straszny. Todd
zdecydowanie temu zaprzeczał, ale Ann dawała wiele konkretnych przykładów ich wspólnej
męki. Poprosiłam Todda, by zastanowił się, jak zmienił się przez te lata oraz czy i co chciałby
zmienić w sobie w ciągu następnych dwóch lat.
129
Następnie zaprowadziłam go do innego pokoju, dzięki czemu mogłam porozmawiać z Ann sam na
sam. Zapytałam ją, czy ucieszyła się, kiedy znowu zobaczyła Todda:
Ann: Nie, wcale nie,
LCB: Co byś zrobiła, gdyby pewnego popołudnia ktoś zastukał do drzwi. Jesteś sama, nikogo się
nie spodziewasz, nie masz nic do roboty. Otwierasz, a tam stoi Todd.
Ann: O BoŜe. Dlaczego? Dlaczego on tam stoi? (Robi taką minę, jakby bosą stopą weszła w psie
odchody).
LCB: Tego nie wiem. Ale zapomnijmy o nim i skupmy całą uwagę na tobie. Wiem, Ŝe jest ci
teraz cięŜko. Bez względu na to, czy pozostaniecie z Toddem osobno, czy teŜ pogodzicie się
i postanowicie znowu Ŝyć razem, to podstawową dla ciebie sprawą musi być twoje dobre
samopoczucie. JeŜeli wrócisz do niego dlatego, Ŝe czujesz się winna, to będzie to
oszukiwanie i jego, i siebie. Tak samo, jeŜeli wrócisz z powodu lęku przed samotnym
zmaganiem się z Ŝyciem. I Todd, i ty zasługujecie na to, aby być z kimś, kto będzie was
kochał, pragnął i troszczył się o was.
Ann: Tak, ale ja po prostu nie wiem, czy potrafię coś takiego czuć znowu do Todda. Próbowałam,
ale nie wiem. . .
LCB: Nie muszę wiedzieć wszystkiego, aby ci uwierzyć. Widzę i słyszę twoją szczerość.
Najlepiej będzie, jeŜeli teraz skoncentrujemy się na tobie i na tym, jak sobie radzisz.
Powiedz mi, co najbardziej w sobie cenisz? Jakie cechy swojego charakteru uwaŜasz za naj-
bardziej wartościowe? Zastanów się przez chwilę i zrób sobie przyjemność, wyraŜając się
dobrze o sobie. MoŜesz sobie nawet jeszcze bardziej pofolgować. Przypomnij sobie jakieś
minione zdarzenie, w kórym świetnie wypadłaś; mając to zdarzenie przed oczyma daj się
ogarnąć uczuciu uznania dla siebie samej. Niech to wysokie mniemanie o sobie doda ci sił i
pewności, Ŝe twoje wartościowe cechy znajdą pełny wyraz w przyszłości. Patrz na swoje
dotychczasowe, obecne i przyszłe Ŝycie przez pryzmat wysokiej samooceny.
To wysokie mniemanie o sobie jest twoją własnością. Nie jest od nikogo zaleŜne i nikt nie
moŜe ci go zabrać. Warto się go trzymać. Warto zabierać je ze sobą w podróŜ po własnej
przeszłości, chwili obecnej czy przyszłości. Świadomość własnych sukcesów i poraŜek nie
przeszkadza ci wówczas lubić siebie. Mając poczucie własnej wartości, potrafisz dodawać
otuchy sobie i innym.
Kiedy juŜ doświadczysz tego uczucia w całej pełni i bogactwie, zacznij cofać wskazówki
zegara, siedząc przez cały czas tutaj, koło mnie. Przypomnij sobie, jak Todd patrzył na ciebie
na początku waszej znajomości. Po prostu zatrzymany obraz. W tej chwili najwaŜniejsze jest
to, abyś widząc go, ciągle podtrzymywała w sobie to poczucie własnej wartości. Obserwując
go takim, jaki był na początku, zachowuj jednocześnie uczucie zadowolenia z siebie.
Pamiętasz o wszystkim, co zaszło między tobą a Toddem. Trzymając się tego punktu
widzenia, popatrz na niego jako na odrębną jednostkę, innego człowieka idącego przez Ŝycie.
Właśnie tak, inny człowiek. Zachowując poczucie własnej wartości, popatrz na Todda -
niezaleŜnie od czasu, jaki spędziliście razem - nie jako na twojego męŜczyznę, ale innego
człowieka na tej planecie. Musiał mieć w sobie coś szczególnego, skoro stał się tak waŜny w
twoim Ŝyciu. Jego cechy, styl, właściwości, dobre czy złe, kiedyś cię pociągały. Pomyśl o
nim jak o kimś, kogo dopiero co poznałaś. MoŜesz dostrzegać albo nie dostrzegać wszystkich
jego talentów, rozmaitych drobiazgów, które składają się na to, kim jest, sam w sobie, nie-
zaleŜnie od ciebie. Patrząc tak na niego, trzymaj się poczucia wysokiego mniemania o sobie.
Odszukaj to, co pociągało cię w nim na początku. Nie teraz, ale na początku.
Kiedy popatrzysz w ten sposób na Todda, kiedy tak ujrzysz go zupełnie wyraźnie jako
drugiego człowieka, trzymając bezpiecznie poczucie własnej wartości we własnych rękach,
przypomnij sobie jakieś przyjemne wydarzenie z waszej wspólnej przeszłości - wydarzenie,
w którym być razem znaczyło więcej niŜ być samemu. Postaraj się zagłębić w to
wspomnienie, tak jakby to miało miejsce dawno, dawno temu, tak dawno, Ŝe wywołuje
nostalgiczną nutkę Ŝalu za starymi, dobrymi czasami, kiedy obok był ktoś, na kim ci zaleŜało
130
- zaleŜało w wystarczającym stopniu, by pozostały przyjemne wspomnienia. To jest twoja
pamięć, niczyja inna. Byłoby wstyd zgubić tak cenne wspomnienia, które są twoją
własnością.
Przypominając sobie wspólne, minione chwile przez cały czas musisz mieć poczucie
własnej wartości. Obserwuj, co z tych przeszłych zdarzeń do ciebie wraca. Pamiętaj, Ŝe to
jest twoje i moŜesz sięgnąć do tego, ilekroć zapragniesz, swobodnie, nie Ŝałując czasu na
pielęgnowanie własnego poczucia toŜsamości, pełni własnej osoby, ceniąc siebie taką, jaka
jesteś teraz i jaka staniesz się w przyszłości. (Ann siedzi jakiś czas w milczeniu, patrzy przez
okno, rozgląda się po pokoju, wreszcie mówi).
Ann: Naprawdę nie oczekiwałam czegoś takiego.
LCB: Jak było?
Ann: Świetnie. Nie pamiętam juŜ, kiedy czułam się taka swobodna, kiedy tak dobrze się ze sobą
czułam. To jest tak, jakbym zupełnie zapomniała, jak dobrym jestem człowiekiem. A
przecieŜ jestem odpowiedzialna, uczciwa i mam wiele innych zalet, z których się cieszę.
LCB; Pamiętaj, Ŝe nikt nie moŜe ci tego zabrać. W końcu jesteś jedynym człowiekiem, z którym
musisz się budzić codziennie rano. CzyŜ nie jest miło przebywać z kimś, o kim ma się
wysokie mniemanie?
Ann: Tak, pewnie, Ŝe jest. Nigdy dotąd się nad tym nie zastanawiałam.
LCB: A jak ci się patrzyło na Todda?
Ann: To było coś zupełnie innego. Na początku miałam z tym nieco kłopotów, ale tak długo,
dopóki udawało mi się utrzymywać poczucie własnej wartości, mogłam patrzeć na niego jak
na innego człowieka, a nie jak na kogoś, kto był częścią mnie. Dzięki temu zrozumiałam, Ŝe
myślałam o nim jak o jakiejś chorobie, z którą mogę spędzić resztę mojego Ŝycia.
LCB: A co z tym zdarzeniem, które sobie przypomniałaś? Gdzie byliście?
Ann: Och, to było wspaniałe. Nigdy o tym nie myślałam. To zdarzyło się na samym początku, na
spacerze w lesie. Zaczęło padać i on był bardzo romantyczny.
LCB: Gdybyś pewnego dnia była sama w domu, a Todd przechodziłby obok, co czułabyś widząc
go u swoich drzwi?
Ann: (Pauza) Och, nie wiem, zdaje się, Ŝe mam mieszane uczucia. MoŜe nawet bym się
ucieszyła. To zaleŜy od tego, czego by chciał.
LCB; Tak, zawsze jest waŜne to, czego on chce, a on moŜe chcieć dla was dwojga więcej niŜ ty
od jakiegoś czasu. Kiedy go tam widzisz (pokazuję na miejsce, w którym ona go sobie
wyobraŜa), czy zauwaŜasz, Ŝe czegoś oczekuje?
Ann: Nie, nie wydaje mi się, on juŜ niczego nie oczekuje. On po prostu mnie pragnie.
LCB: To dobrze o nim świadczy, nie sądzisz?
Ann: (Śmieje się) Tak, tak sądzę, ale trudno jest widzieć, jak mnie pragnie, i nie ulec.
LCB: No cóŜ, on teŜ zasługuje na to, by go pragnąć. Teraz, kiedy ty powrócisz do swoich
wspomnień, ja chciałabym spędzić trochę czasu z Toddem. Przed waszym wyjściem jeszcze
porozmawiamy.
Ann: Dziękuję.
Oto, jakiego typu korzyść przynosi neutralizator progowy. Otwiera zamknięte uprzednio
drzwi, ale niekoniecznie sprowadza dwoje ludzi na tę samą stronę, by Ŝyli długo i szczęśliwie.
Ann i Todd nie wrócili do siebie, ale zostali bliskimi przyjaciółmi. KaŜde z nich nawiązało nową
znajomość. Todd zrobił to pierwszy, co przyprawiło Ann o lekki rozstrój, z powodu którego
skontaktowała się ze mną. Zastanawiała się, czy nie oznacza to, Ŝe ona rzeczywiście go kocha i
chce znów być z nim razem. Obydwie razem doszłyśmy do wniosku, Ŝe ona po prostu nie chce
utracić swojej najlepszej rozrywki. Bez wątpienia Tbdd po ich rozstaniu przeŜywał cięŜkie chwile,
ale spoŜytkował je jako sposobność do stania się tym, kim chciał być. Ostatecznie jeŜeli stał się
dokładnie taki, jaki pragnął być, a ona wciąŜ go nie chciała, to mógł być jej jedynie wdzięczny za
umoŜliwienie mu poszukania kogoś innego.
131
Stosując neutralizator progowy trzeba przejść sześć kolejnych etapów:
1. Ustanowienie punktu odniesienia. Klient wyobraŜa sobie niespodziewane spotkanie z
partnerem, z którym przekroczył próg. NaleŜy uwaŜnie obserwować reakcję klienta, poniewaŜ
to samo wyobraŜone spotkanie posłuŜy później jako punkt odniesienia. Stopień zmian na lepsze
wyznacza rozmiary powodzenia.
2. Klient musi osiągnąć stan poczucia własnej wartości, a terapeuta kotwiczy go tonalnie i
kinestetycznie. UŜywajcie kotwicy kinestetycznej wraz ze słowami „Trzymaj się tego uczucia".
Klient ma doznawać stanu wysokiego mniemania o sobie przez cały proces. Dobre
samopoczucie podczas patrzenia na partnera (oraz wspominania go) przyczynia się do
rozerwania stałego dotąd związku między osobą partnera a przykrymi uczuciami. Umiejętność
podtrzymywania wysokiego mniemania o sobie sprawia, Ŝe klient ma poczucie większej
swobody w wyborze doznań i uczuć, jakich chce doświadczać w obecności partnera lub w
związku z jego osobą.
3. Klient przypomina sobie, niczym na zatrzymanym filmie, jak wyglądał partner, kiedy spotkali
się po raz pierwszy. Terapeuta w tym momencie wzmacnia kotwicę samooceny, a kiedy widzi,
Ŝe obrazowi partnera towarzyszy poczucie własnej wartości, nakazuje klientowi oddzielić part-
nera od siebie, spojrzeć na niego jak na osobnego człowieka, tym samym jeszcze bardziej
uwalniając ten obraz od uczucia bólu i niezadowolenia. Następnie klient ma przypomnieć sobie,
co pociągało go w partnerze, kiedy się spotkali po raz pierwszy - jakie cechy, właściwości, styl
itp.
4. Kiedy to się uda, klient przypomina sobie minione przyjemne chwile, które dzielił z partnerem.
Terapeuta pomaga osiągnąć pełnię i szczegółowość tych wspomnień, podkreślając, Ŝe to są
osobiste wspomnienia klienta, których nikt nie moŜe mu odebrać. Przez cały czas podtrzy-
mywana jest aktywność kotwicy dobrego mniemania o sobie.
5. Klient powraca do rzeczywistości, utrzymując przez cały czas poczucie zadowolenia z siebie.
6. Klient ponownie wyobraŜa sobie przypadkowe spotkanie z partnerem (jeŜeli wciąŜ jeszcze
mieszkają razem, niech to będzie niespodziewane spotkanie). Pozwala to znaleźć inny niŜ
głęboko zakorzenione nawyki ich normalnych spotkań punkt odniesienia. Niech więc
wyobraŜone spotkanie polega na czyimś wcześniejszym powrocie do domu albo na tym, Ŝe
jedno „wpada" na drugie w sklepie - cokolwiek, co wyłamuje się z codziennego rytuału i
pozwala sprawdzić, czy na twarzy klienta pojawi się niechęć, zachwyt, czy teŜ coś pośredniego.
Zapytajcie klienta, czym róŜni się to wyobraŜenie od tego z początku całego procesu (z punktu
l).
Podobnie jak to się ma w przypadku innych technik, do następnego etapu naleŜy przechodzić
dopiero wtedy, kiedy poprzedni został zupełnie zakończony i uwieńczony powodzeniem. JeŜeli
proces nie przebiega prawidłowo, naleŜy przerwać go i zastosować technikę trójmiejscowego
rozdziału wizualno-kinetycznego, aby klient mógł popatrzeć na swojego partnera bez emocji. Z
takiej oddzielonej pozycji klient moŜe łatwiej dostrzec przygnębienie i ból partnera, które tym
razem nie oddziałują bezpośrednio na niego. Następnie naleŜy znowu wrócić do neutralizatora
progowego.
Miernikiem wartości związku nazywamy technikę, która pomaga jednemu lub obydwojgu
członkom związku wyodrębnić i poddać ocenie normy, którymi się kierują, oraz zachowania
względem partnera. W jego ramach ocenia się teŜ, czy partnerzy zaspokajają nawzajem swoje
pragnienia i potrzeby. W zaleŜności od wyników tej oceny obydwoje albo dochodzą do wniosku,
132
Ŝe nie pasują juŜ do siebie (co utwierdza ich w przekonaniu, Ŝe decyzja o separacji była słuszna),
albo teŜ uzyskują motywację do ponownego zaangaŜowania się w związek, który tym razem
powinien przynieść im satysfakcję.
Celem tej techniki jest pomoc klientowi w ocenie pragnień i potrzeb oraz ustalenie
konkretnych ram, dotyczących tyleŜ intencji, co zachowań, które pozwolą osiągnąć i kultywować
zadowolenie ze związku. Jak zobaczycie, postępowanie trwa tutaj długo i na kaŜdym etapie
przynosi duŜo materiału do dalszych badań. Nierzadko przejście przez całą procedurę zabierało mi
dwie lub trzy sesje, ale nie był to nigdy czas stracony.
Prezentując miernik wartości związku opiszę sekwencję pytań/poleceń, które składają się na
kolejne etapy. PoniewaŜ kaŜdy etap dostarcza obfitego materiału, nie zamieszczam tutaj zapisu
sesji. Lepiej będzie, jeŜeli poświęcicie nieco czasu i odpowiecie na wszystkie pytania, a takŜe
zastosujecie się do wszystkich instrukcji. Pomyślcie przy tym o kimś, z kim sami kiedyś, w
przeszłości, przekroczyliście próg. PoniŜej przedstawiłam przykłady prostych odpowiedzi na kilka
pierwszych pytań, abyście mogli je zestawić ze swoimi. Po tych pytaniach i poleceniach opisuję
szczegółowo całą procedurę.
134
JeŜeli natomiast odpowiedź jest przecząca, zapytajcie siebie, co na tym tracicie -jakie Wasze
potrzeby i pragnienia pozostaną nie zaspokojone, jeŜeli w Waszym Ŝyciu zabraknie
dotychczasowego partnera? Co stracicie spośród tych rzeczy, które otrzymujecie teraz? W jaki
sposób zaspokoicie te potrzeby bez tej osoby?
JeŜeli miernik wartości związku jest stosowany w odniesieniu do jednego tylko małŜonka, to
małŜonek ten powinien zebrać waŜne informacje dotyczące pragnień i potrzeb partnera oraz spo-
sobów ich zaspokajania w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości (trzy pierwsze etapy oceny).
Technika miernika wartości małŜeństwa składa się z siedmiu etapów:
1. Zorientujcie się, czego klient oczekuje od związku obecnie, czego oczekiwał w przeszłości (tu
klient moŜe stwierdzić, Ŝe wszystkim, czego potrzebował, był jego partner, ale to się zmieniło,
choć nie z winy partnera) oraz czego będzie oczekiwał w przyszłości.
2. Zidentyfikujcie wszystkie róŜnice i zaakcentujcie, Ŝe potrzeby i pragnienia zmieniają się w
sposób naturalny w zaleŜności od etapu Ŝyciowego. JeŜeli nie ma Ŝadnych róŜnic, zorientujcie
się, czy potrzeby i pragnienia odpowiadają wymaganiom danego etapu Ŝyciowego. (Jeśli na
przykład pragnieniem/potrzebą jest „robić wszystko razem", to trudno je będzie spełnić w
wypadku, gdy dane małŜeństwo ma małe dzieci).
3. Klient powinien zastanowić się, w jaki sposób jego partner zaspokajał jego pragnienia/potrzeby
w przeszłości i jak moŜe robić to w przyszłości. Rolą terapeuty jest równieŜ skłonić klienta, aby
uzmysłowił sobie, co z tego, co otrzymał od partnera, wykraczało poza jego oczekiwania,
potrzeby i pragnienia, w jaki sposób partner przyczynił się do rozwoju jego osobowości oraz
jakie korzyści klient będzie mógł z tego czerpać w przyszłości.
4. Uwzględniając wyłącznie rzeczywiste zachowania partnera, zaprojektujcie kilka
prawdopodobnych wersji przyszłości, aby sprawdzić, w jaki sposób przyszłe
pragnienia/potrzeby klienta mogą (lub nie mogą) zostać zaspokojone.
5. Zidentyfikujcie te zachowania partnera, które wywołują w Waszym kliencie sprzeciw.
Poproście klienta, aby wywołał u siebie takie stany psychiczne, na skutek których zachowałby
się tak samo. Kiedy wywoła u siebie te stany, dzięki czemu zachowanie partnera stanie się dla
niego bardziej zrozumiałe i łatwiejsze do zaakceptowania, powinien z kolei wypracować własną
odmienną reakcję na budzące sprzeciw zachowanie oraz przewartościować je w ten sposób, aby
zaczęło jawić się jako efekt uboczny działania jakiejś skądinąd wartościowej cechy charakteru.
6. Ustalcie, czego klient dotąd nie robił, a co mogłoby być korzystną reakcją na budzące sprzeciw
zachowania partnera. Ustalcie, jakie własne, pozytywne cechy wiąŜe klient z tego rodzaju
działaniami, oraz doprowadźcie do wytworzenia takich reakcji na zachowania partnera, które
byłyby reprezentatywne dla tych cech. Zadaniem klienta jest zanalizowanie, czy i w jakim
stopniu wpłynęło to na poprawę wzajemnych relacji.
7. Nawiązując do punktu czwartego, klient winien dostosować wersje przyszłości do nowych
zachowań wytworzonych na etapie szóstym. Obserwując, jak potrafi korzystnie wpływać na
zachowania partnera, klient musi dokładnie określić zakres niezbędnych zmian we własnym
postępowaniu, a takŜe zdecydować, czy chce ich dokonać. Sprawdzian nastawienia klienta
powinien odbyć się poprzez przypomnienie pozytywnych cech charakteru partnera oraz
ustalenie, które z pragnień/potrzeb zaspokajanych obecnie przestałyby być zaspokajane, gdyby
partnera zabrakło.
Miernik wartości małŜeństwa na dwa sposoby rozwiązuje problemy par, w których jedno z
małŜonków - albo obydwoje - przekroczyło juŜ próg. Kompleksowa ocena kryteriów dotyczących
ich związku moŜe doprowadzić ich do wniosku, Ŝe nie są dla siebie odpowiedni - to znaczy, Ŝe nie
potrafią juŜ zaspokajać swoich pragnień i potrzeb, poniewaŜ kaŜdemu z nich chodzi o innego typu
doświadczenia (na przykład przygoda i spontaniczność przeciw bezpieczeństwu i tradycji). Proces
ten moŜe doprowadzić równieŜ do odświeŜenia zachowań, nadania im większej elastyczności,
135
lepszego dopasowania do stanów wewnętrznych partnera.
W pierwszym przypadku obydwie osoby uzyskują obiektywny obraz sytuacji, pozwalający im
docenić te wszystkie wartości, o jakie wzbogacili się w wyniku przebywania z partnerem. Ten
obraz upewnia ich zarazem o słuszności decyzji rozstania i dodaje wiary we własne siły w
dalszym Ŝyciu.
W drugim przypadku kaŜda z osób bierze na siebie odpowiedzialność za jak najlepsze
funkcjonowanie związku, aktywizując w zachowaniu swoje najlepsze właściwości oraz
rozpoznając i Ŝywo na nie reagując - wartościowe cechy partnera. Dobre wzajemne zrozumienie i
troska o spełnianie pragnień/potrzeb partnera stają się podstawą dla łączącej ich więzi i wspólnego
Ŝycia w przyszłości.
Opisane wyŜej postępowanie terapeutyczne ma naturę ekologiczną. Pozwala ono ludziom na
wniknięcie do tych pokładów ich osobowości, dzięki którym mogą podejmować najtrafniejsze
decyzje. UwaŜam za sprawę o zasadniczym znaczeniu, aby ludzie podejmowali decyzje zbliŜające
ich do tego, o co im naprawdę w Ŝyciu chodzi, nie zaś takie, na skutek których biegną na oślep
przed siebie i co chwila wpadają we wciąŜ takie same rozpadliny.
136
Rozdział 18
138
Zakończenie
140
Dodatek 1
Metamodel
W tekście ksiąŜki odsyłałam Was wielokrotnie do niniejszego dodatku, w którym
przedstawiony został metamodel. Metamodel jest to zestaw lingwistycznych narzędzi zbierania
informacji. Jego rolą jest zrekonstruowanie połączenia między językiem danej osoby a typem
aktywności psychicznej, znajdującej w tym języku odbicie.
U podstaw jego skutecznego stosowania leŜy załoŜenie, Ŝe język sam w sobie nie jest
aktywnością psychiczną, lecz odwzorowaniem tej aktywności, tak jak mapa jest odwzorowaniem
pewnego terytorium. Twierdzenie, Ŝe mapa to nie to samo co terytorium, z pewnością Was nie
zdziwi. Nie jestem natomiast taka pewna, czy wszyscy w pełni uświadamają sobie, Ŝe jako ludzie
jesteśmy na zawsze skazani na kontakt z mapą, a nie z terytorium. Dla Was, jako dla tych, którzy
pomagają innym osiągnąć przemianę, jest to zaleta. Zmieniamy mapy, czyli subiektywne
doświadczanie świata przez człowieka; nie zmieniamy natomiast samej rzeczywistości.
Sporządzamy nasze mapy na podstawie współoddziaływania doznań wewnętrznych i
zewnętrznych. PoniewaŜ ludzie odwzorowują (lub budują) swoje doświadczenie w języku, zestaw
narzędzi w rodzaju tych, jakich dostarcza metamodel, jest po prostu bezcenny. W swojej istocie
metamodel słuŜy jako przekaźnik między językiem a aktywnością psychiczną.
Cały zamieszczony poniŜej materiał został opracowany przez Richarda Handlera i Johna
Grindera*. Bardziej szczegółowy opis metamodelu znajduje się w ksiąŜce The Structure of Magie
(Struktura magii). Tutaj przedstawiam jedynie streszczenie, uporządkowane tak, aby ułatwić Warn
korzystanie z niego.
PoniewaŜ nie oddziałujemy bezpośrednio na świat, w którym Ŝyjemy, tworzymy mapy i modele,
które wytyczają nasze Ŝyciowe ścieŜki. Dobry terapeuta bezwzględnie musi rozumieć model czy
mapę świata, którymi kieruje się klient. Zachowanie człowieka, jakkolwiek wydawałoby się dzi-
waczne, nabiera sensu, kiedy ujrzy się je w kontekście zestawu moŜliwości oferowanych przez daną
mapę albo model. Modele, które tworzymy, prowadzą nas i nadają sens naszym doświadczeniom.
Nie powinno się ich oceniać w kategoriach dobra, zła, zdrowia, choroby czy szaleństwa, ale w
kategoriach uŜyteczności - uŜyteczności w radzeniu sobie ze światem i w wyzwalaniu twórczych
reakcji na jego wyzwania. Problemy naszych klientów nie na tym polegają, Ŝe dokonują oni
niewłaściwych wyborów, lecz na tym, Ŝe mają zbyt ograniczone moŜliwości wyboru. KaŜdy wybiera
najlepszą moŜliwość spośród tych, których dostarcza mu jego model świata. Mamy jednak do
czynienia z nadmiarem ubogich modeli, które nie oferują korzystnych moŜliwości. Dowodzi tego
obfitość konfliktów międzyludzkich i wewnątrzpsychicznych. „To nie jest tak, Ŝe świat nie stwarza
moŜliwości. To nasze modele świata ich nie stwarzają" - mówią Grinder i Handler.
Tworzymy nasze modele poprzez trzy uniwersalne ludzkie procesy modelujące: uogólnianie,
usuwanie i zniekształcanie. Procesy te pozwalają nam Ŝyć, uczyć się, rozumieć i doświadczać
bogactwa rzeczywistości. JeŜeli jednak omyłkowo zaczniemy brać naszą subiektywną rzeczywistość
za samą rzeczywistość, te same procesy będą nas ograniczały i zdławią bogactwo naszej ekspresji.
Proces uogólniania polega na tym, Ŝe pewne elementy modelu świata danego człowieka
141
oddzielają się od doświadczenia, które legło u ich podłoŜa, i zaczynają odwzorowywać cały obszar
podobnych doświadczeń. Dzięki procesowi uogólniania uczymy się funkcjonować w rzeczywistości.
Dziecko uczy się otwierać drzwi naciśnięciem klamki. Następnie uogólnia to doświadczenie,
rozpoznając rozmaite przedmioty mieszczące się w zestawie parametrów oznaczających dla niego
„drzwi" i próbuje je wszystkie otwierać naciśnięciem klamki. Kiedy człowiek wchodzi do ciemnego
pokoju, szuka przycisku zapalającego światło; nie musi za kaŜdym razem w takiej sytuacji
opanowywać całej strategii zapalania światła. Ten sam proces moŜe równieŜ nakładać ograniczenia.
JeŜeli męŜczyźnie zdarzy się nie sprostać sytuacji erotycznej i uogólni to doświadczenie, uznając, Ŝe
„nie jest dobry w tych sprawach", to bardzo zuboŜy swój obraz świata. Podobnie kobieta, która na
podstawie ograniczonych i wybiórczych doświadczeń dochodzi do przekonania, Ŝe wszyscy
męŜczyźni pozbawieni są wraŜliwości, bardzo wiele traci.
KaŜdy z nas dokonuje wielu uogólnień, które w jednych sytuacjach są poŜyteczne i właściwe, a
w innych nie. Na przykład dziecko moŜe z reakcji rodziców wyciągnąć wniosek, Ŝe płaczem i
zawodzeniem osiągnie wszystko, czego chce, podczas gdy to samo zachowanie spowoduje odrzu-
cenie ze strony rówieśników. JeŜeli uogólni ono to pierwsze doświadczenie, a tego drugiego nie,
moŜe nie być zdolne do wypracowania bardziej właściwych i korzystnych zachowań w grupie
rówieśniczej. JeŜeli młody męŜczyzna uogólni tylko takie zachowania, które przynoszą mu szacunek
w gronie kolegów, moŜe mieć wielkie trudności w pozyskaniu szacunku i zainteresowania kobiet.
Czy dane uogólnienie jest poŜyteczne, czy nie, moŜna ocenić uwzględniając jedynie konkretny
kontekst.
Drugim procesem, który moŜe przynieść nam zarówno korzyści, jak i ograniczenia, jest
usuwanie. Polega on na tym, Ŝe zwracamy uwagę na pewne aspekty rzeczywistości, a pomijamy
inne. Dzięki temu moŜemy świadomie kierować naszym spostrzeganiem. I tak, potrafimy skupić się
na ksiąŜce, choć dokoła rozmawiają ludzie, hałasuje telewizor lub gra muzyka. Zajmujemy się z
powodzeniem tym, na czym nam zaleŜy, i unikamy przeciąŜenia nadmierną ilością bodźców. Znowu
jednak proces ten moŜe nas ograniczać, jeŜeli usuniemy tę część doświadczenia, która jest niezbędna
do zbudowania bogatego i pełnego modelu rzeczywistości. Nastolatka, która skarŜy się, Ŝe wszyscy
z niej szydzą i są do niej źle nastawieni, a nie zauwaŜa, Ŝe sama miała udział w powstaniu takiej
sytuacji, zapewne nie wypracowała jeszcze właściwego modelu świata. Terapeuta, który usuwa z
własnej świadomości sygnały nudy podczas sesji, ogranicza zarówno swoje własne doznania, jak i
doznania swoich klientów.
Trzecim procesem modelującym jest zniekształcanie. Dzięki niemu moŜemy zmieniać sposób, w
jaki doznajemy bodźców zmysłowych. Bez niego nie moglibyśmy planować przyszłości ani
realizować swoich marzeń. Zniekształcamy rzeczywistość w fantazjach, sztuce, a nawet w nauce.
Powieść, obraz czy mikroskop są tego przykładami. Zarazem te zniekształcenia potrafią nas
ograniczać na wiele sposobów. Na przykład wyobraźcie sobie człowieka, który na kaŜdy przejaw
krytyki reaguje słowami „nikt mnie nie kocha". W rezultacie tego zniekształcenia zatraca się wszelka
wartość krytyki - a wraz z nią moŜliwość zmiany i rozwoju. Innym przykładem moŜe być często
występujące zniekształcenie polegające na zamianie procesu w rzecz. Kiedy „związek" oddziela się
od procesu wiązania, członkowie tego związku cierpią z powodu poczucia straty. Staje się on czymś,
o czym się rozmawia, na co się nie ma wpływu, co kostnieje i nieruchomieje.
PoniewaŜ te trzy uniwersalne procesy modelujące znajdują swój wyraz w języku, to kiedy
zaczynają ograniczać paletę zachowań zamiast ją wzbogacać, moŜemy skorzystać z zestawu
narzędzi lingwistycznych, znanego pod nazwą metamodelu,
Rolą metamodelu jest zwrócenie uwagi słuchacza na formę wypowiedzi słownej i nauczenie go
reagowania na tę formę. Treści mogą się nieskończenie róŜnić, ale forma informacji daje
słuchającemu sposobność pokierowania swoimi reakcjami w sposób, który pozwoli wydobyć z roz-
mowy pełnię znaczenia. Metamodel umoŜliwia szybkie zorientowanie się w bogactwie i
ograniczeniach danej informacji, jak równieŜ w zasobie uŜywanych przez mówcę systemów
modelujących. Słuchanie i reagowanie zgodnie ze wskazówkami i rozróŜnieniami metamodelu
pozwala na moŜliwie najpełniejsze zrozumienie przekazu niesionego przez kaŜdy akt komunikacji.
142
RozróŜnienia metamodelu dzielą się na trzy naturalne części:
• Zbieranie informacji
• Granice modelu mówcy
• Złe uformowanie semantyczne
Zbieranie informacji polega na uzyskiwaniu, poprzez właściwe pytania i zachowania, pełnego i
wiernego obrazu prezentowanych treści. Proces ten pomaga zrekonstruować połączenie między
językiem osoby mówiącej a jej psychiką. Kategoria „zbierania informacji" ma cztery pod-kategorie:
• Usuwanie
• Brak indeksu odniesień
• Czasowniki niespecyficzne
• Nominalizacje
Usuwanie
Brak indeksu odniesień jest rodzajem procesu uogólniania, który ogranicza model świata danego
człowieka, poniewaŜ nie jest dość szczegółowy i bogaty, aby dawać wybór wielu moŜliwości
postępowania. Dana osoba uogólnia jakieś doświadczenie do tego stopnia, Ŝe zatracone zostają
wszelkie proporcje i jakakolwiek perspektywa. Gdy stwierdzimy, Ŝe zetknęliśmy się z brakiem
indeksu odniesień, zadajemy pytania: KTO, KONKRETNIE? albo CO, KONKRETNIE?
„Nikt mnie nie chce".
(reakcja) „Kto, konkretnie, cię nie chce?"
„Oni są uparci".
(reakcja) „Kto, konkretnie, jest uparty?"
„To jest trudne".
(reakcja) „Co, konkretnie, sprawia ci w tym przypadku trudność?"
143
Czasowniki niespecyficzne
Nominalizacje
145
Przyczyna i skutek
Czytanie w myślach
Czytanie w myślach polega na tym, iŜ osoba mówiąca Ŝywi przekonanie, Ŝe jeden człowiek
moŜe wiedzieć dokładnie, co drugi człowiek myśli lub czuje, choć nie zostało to zakomunikowane
w Ŝaden bezpośredni sposób. W takich wypadkach rozpoznajemy, Ŝe ktoś swoje działanie opiera na
iluzjach, a nie na informacjach. Jest oczywiste, Ŝe czytanie w myślach moŜe bardzo upośledzić
funkcjonowanie modelu świata danej osoby. Słuchający reaguje na sygnały „czytania w myślach"
pytaniem: SKĄD, KONKRETNIE, WIESZ X? Dzięki temu mówiący uświadamia sobie - a nawet
moŜe zakwestionować - załoŜenia, które przedtem przyjmował za oczywiste.
„Wszyscy uwaŜają, Ŝe za duŜo mówię".
(reakcja) „Skąd, konkretnie, wiesz, Ŝe wszyscy tak uwaŜają?"
„Jestem pewna, Ŝe widzisz, jak się czuję".
(reakcja) „Skąd, konkretnie, masz pewność, Ŝe widzę, jak się czujesz?"
„Wiem, co jest dla niego najlepsze".
(reakcja) „Skąd, konkretnie, wiesz, co jest dla niego najlepsze?"
„On nigdy nie zastanawia się nad konsekwencjami".
(reakcja) „Skąd, konkretnie, wiesz, Ŝe on nigdy nie zastanawia się nad
konsekwencjami?"
Błąd perspektywy
Tak nazywa się zdania, które mają formę uogólnień dotyczących rzeczywistości, a nie modelu
świata charakterystycznego dla osoby mówiącej. Zazwyczaj są to oceny. Mówca popełnia błąd
perspektywy, kiedy oceny właściwe jemu i jego modelowi świata przykłada do innych ludzi. W
języku potocznym nazywa się to „mierzeniem kogoś własną miarą". Kwestionując takie
postępowanie prowadzimy do tego, Ŝe dana osoba zachowuje własne zasady i poglądy, a
jednocześnie pozwala reszcie świata zachować swoje. W przypadku błędu perspektywy często się
zdarza, Ŝe osoba mówiąca w ogóle nie uświadamia sobie istnienia innych moŜliwości poza jej
własnym poglądem. Błąd perspektywy kwestionuje się za pomocą pytania DLA KOGO?
„Źle jest być na zasiłku".
(reakcja) „Dla kogo to źle być na zasiłku?"
„To jest właściwy sposób zrobienia tej rzeczy".
(reakcja) „Dla kogo to jest właściwy sposób zrobienia tej rzeczy?"
*
Aby zachować dokładną strukturę zdania, zdecydowałem się tłumaczyć je dosłownie, mimo pewnej
niezgrabności wersji polskiej (przyp. tłum.).
146
„To nie ma sensu".
(reakcja) „Dla kogo to nie ma sensu?"
Jak zaznaczyłam, metamodel jest zestawem narzędzi słuŜących budowaniu lepszej
komunikacji. W reakcji na określone formy językowe, uŜywane przez osobę mówiącą, formułuje on
pytania dotyczące tego, co, jak i kto. Umiejętność stosowania go polega na wprawnym
posługiwaniu się pytaniami i reakcjami przezeń przewidzianymi.
UŜywając metamodelu zwracajcie baczną uwagę na własne procesy psychiczne. PoniewaŜ
polega on na formalizacji zachowań intuicyjnych, przewidziane przezeń reakcje będą zachodziły w
tych momentach, w których chcąc zrozumieć wypowiedzi klienta musielibyście odwołać się do
własnych doświadczeń. Na przykład kiedy klient mówi: „Mój ojciec mnie zranił", to chcąc
zrozumieć, co dokładnie ma na myśli, musicie zapytać: „Jak?" Wasz klient mógł zostać pobity,
skrzyczany albo po prostu zlekcewaŜony. JeŜeli natomiast uznacie, Ŝe rozumiecie, co oznacza
słowo „zraniony" na podstawie własnych doświadczeń, to w gruncie rzeczy zaczynacie się poruszać
w obszarze swojego modelu rzeczywistości zamiast modelu właściwego klientowi.
Metamodel to zestaw narzędzi, który pozwala Warn, podczas zbierania informacji od klienta,
skupić się na zewnętrznych doznaniach zmysłowych. Dzięki temu, chcąc zrozumieć klienta, nie
musicie odwoływać się do własnych doświadczeń. Zasadą metamodelu jest to, Ŝe klient sam
objaśnia własne wypowiedzi, czyni je bardziej zrozumiałymi, a nie to, Ŝe terapeuta wypełnia
brakujące fragmenty na podstawie swojego subiektywnego odczuwania rzeczywistości. Dla
przykładu wyobraźmy sobie, Ŝe jakiś klient mówi: „Boję się tłumu". JeŜeli w tym momencie
powiecie sobie: „Ach tak, lęk przed tłumem, znam to", to tracicie sposobność lepszego połączenia
klienta z jego przeŜyciem. Natomiast reakcje przewidziane przez metamodel - „Skąd wiesz, Ŝe
boisz się tłumu?" albo „Co takiego przeraŜa cię w tłumie?", albo „Co przeszkadza ci czuć się w
tłumie dobrze?" - pozwalają Warn podtrzymać kontakt z przeŜyciem klienta i otwierają przed
klientem nowe moŜliwości rozwoju na bazie jego własnych zasobów. Zdarza się, Ŝe są to zasoby,
których istnienia w ogóle dotąd nie przeczuwał.
Wyszukanie tych momentów, w których w celu zrozumienia danego aktu komunikacji
odwołujecie się do własnych doświadczeń, a następnie zastąpienie introspekcyjnych nawyków
pytaniami metamodelu znacznie zwiększy Waszą skuteczność jako terapeutów, jak równieŜ ułatwi
zintegrowanie metamodelu z Waszym zautomatyzowanym, nieświadomym zachowaniem. Aby to
osiągnąć, moŜna poprosić przyjaciela, Ŝeby wypowiadał zdania zawierające jakieś (jedno)
pogwałcenie metamodelu. Za kaŜdym razem sprawdzajcie, jakim trybem przebiega Wasz proces
rozumienia.
Na przykład jeŜeli słyszycie stwierdzenie: „Moje uczucia zostały zranione", zastanówcie się,
skąd wiecie, w jaki sposób jej uczucia zostały zranione, przez co albo przez kogo. JeŜeli w takiej
sytuacji przypominacie sobie (wizualnie, kinestetycznie albo słuchowo), jak zostały zranione Wasze
uczucia, to „rozumiecie" na podstawie własnych doświadczeń, a nie doświadczeń Waszej klientki.
Kiedy nabierzecie wyostrzonej świadomości własnych procesów psychicznych, nauczycie się
rozpoznawać sygnały świadczące o tym, Ŝe usiłując coś zrozumieć, wnikacie w siebie, zamiast
pozostawać na zewnątrz. Wtedy zaś w tym miejscu moŜna łatwo umieścić reakcję naleŜącą do
metamodelu. W szczególności dotyczy to tych momentów, w których odczuwacie, Ŝe w zdaniu
czegoś brakuje albo coś jest niezrozumiałe.
Metamodel opiera się na intuicji. Kiedy więc nabieramy świadomości własnej intuicji,
przyswajanie metamodelu staje się szybkie i łatwe, Odczucia intuicyjne mogą wyraŜać się w
dowolnym systemie reprezentacyjnym. JeŜeli na przykład powiem: „Ta Ŝyrafa była ścigana", to
moŜecie intuicyjnie odczuwać, Ŝe coś zostało pominięte. MoŜe Wasz obraz tej sytuacji jest
niepełny, a moŜe - jeŜeli uŜywacie kinestetycznego systemu reprezentacyjnego - nie wiecie, z jaką
szybkością biegła Ŝyrafa. śadne z tych przedstawień nie będzie kompletne, dopóki nie poznacie
odpowiedzi na pytanie: „Ścigana przez kogo?" NiezaleŜnie od tego, w jaki sposób przejawia się
Wasza intuicja, w tym właśnie momencie naleŜy umieścić pytanie metamodelu, aby wydobyć z
rozmowy pełnię znaczenia.
147
W celu spoŜytkowania intuicji do nauczania metamodelu naleŜy: (l) wypowiadać w obecności
słuchacza zdania zawierające jeden typ pogwałcenia metamodelu; (2) zapytać o jego doznania; (3)
kiedy stwierdzicie, w czym objawiła się intuicja słuchacza w momencie pogwałcenia modelu,
poproście go o zadanie pytania przewidzianego przez metamodel. Pytanie to staje się tym samym
integralną częścią podświadomego procesu myślowego. JeŜeli więc słuchacz ma niepełny obraz
sytuacji, poprosi o podanie brakujących fragmentów. JeŜeli czuje się zagubiony, sami zadajcie pyta-
nie, które umieści brakujące części na swoich miejscach. JeŜeli to pytanie nie brzmi dobrze i
wprowadza dysonans, dołączcie inne, które zaprowadzi harmonię. PoniewaŜ róŜnicujemy treść
zdań zawierających pogwałcenie metamodelu w celu zintegrowania metamodelu z intuicją, dobrze
jest wprowadzić powtórzenia. Rodzaj odczuć intuicyjnych moŜe się u tej samej osoby zmieniać w
zaleŜności od podawanych wzorców. Dana osoba moŜe reagować na przykład kinestetycznie na
kwantyfikatory uniwersalne, wizualnie na nominalizacje, a słuchowo na przyczynę i skutek. KaŜdy
człowiek będzie tu indywidualnością, ale teŜ u kaŜdego będą istniały pewne prawidłowości. Kiedy
uda się wykryć te prawidłowości, dalsze ćwiczenia pozwolą im stać się elementami codziennego
zachowania.
Metamodelu naleŜy uczyć (i uczyć się) według trzech kolejnych kategorii zarysowanych w
niniejszym dodatku: zbierania informacji, ograniczeń oraz złego uformowania semantycznego.
Dzięki temu Wy (lub Wasi słuchacze) przyswoicie sobie dobrze zorganizowany metamodel,
podatny na łatwą i pełną integrację ze świadomymi i nieświadomymi procesami.
148
Dodatek 2
153
LCB: (Dotykam podniesionej ręki) Rozumiem. Kiedy zakończysz wykonywanie zadania w
sposób dla siebie zadowalający, chciałabym, abyś wróciła do tego miejsca.
Sheila: (Jeszcze przez chwilę ma oczy zamknięte, następnie otwiera je, mrugając).
LCB: Zanim powiesz mi, czego się dowiedziałaś, weź kilka głębszych oddechów i przekaŜ
swoim częściom biorącym udział w operacji wyrazy uznania.
Sheila: (Uśmiecha się, oddycha głęboko) Dowiedziałam się, Ŝe dwie rzeczy przeszkadzają mi w
osiąganiu orgazmu. Istnienia jednej z nich byłam świadoma, ale nie wiedziałam, Ŝe
przeszkadza mi w orgazmie.
LCB: Okay. Opowiedz mi o nich w takiej kolejności, w jakiej wystąpiły.
Sheila: (Znowu widać te same subtelne zmiany fizyczne w wyglądzie i zachowaniu Sheili, tym
razem zaczynające się jakby od środka sekwencji;
w czasie gdy Sheila mówi, sekwencja przebiega do końca) No więc, kiedy wchodzę w to,
kiedy zaczyna mi się to podobać, to znaczy odczuwam narastające podniecenie (pauza; oczy
w dół i na lewo), przychodzi ten głos i mówi: „Ohyda, ohyda. To jest wstrętne, a ty jesteś złą
dziewczyną".
LCB: Czyj to głos?
Sheila: (Oczy w dół i na lewo) Mojej matki. Ona mi to obrzydza.
LCB: Hola, powoli. Mówiłaś, Ŝe były dwa. Mów dalej. Co dzieje się po głosie matki?
Sheila: Tak naprawdę to nigdy przedtem jej nie słyszałam, ale po niej przychodzi mój głos i mówi:
„Znowu to zrobiłaś. JuŜ więcej tego nie zrobisz. Cokolwiek by się działo, nie moŜesz tego
zrobić",
LCB: Okay. Mamy więc dwie części, które wyraŜają siebie w dialogu wewnętrznym. Wniknij w
siebie i zapytaj, czy coś jeszcze, oprócz tych dwóch rzeczy, staje na twojej drodze do
orgazmu.
Sheila: (Zamyka oczy) Nie, tylko to.
LCB: I teraz, ta twoja „matczyna" część. .. ona mówi, Ŝe to, co robisz, jest ohydne i wstrętne,
prawda?
Sheila: Tak.
LCB: A czy teraz słyszysz ją, jak to mówi?
Sheila: Tak.
LCB: Dobrze. Zapytaj tę część, nazwijmy ją twoją częścią „matczyną", co ona próbuje dla ciebie
zrobić.
Sheila: (Zamyka oczy) Ona mówi - wiesz, to zabawne, naprawdę słyszę głos mojej matki (wzrusza
ramionami) - ona mówi, Ŝe uczy mnie, iŜ seks jest czymś złym i wstrętnym.
LCB: Zapytaj, czy próbuje ochronić cię przed czymś, co, jak sądzi, jest złe i wstrętne.
Sheila: (Zamyka oczy) Tak, tak jest. Ale to jest wariactwo. Ja nie uwaŜam, by seks był czymś złym
albo wstrętnym. Nie jestem taka niemądra.
LCB: Tak, to prawda, ale rozmawiamy o tej części twojej psychiki, która rozwinęła się z nauk
udzielanych ci przez twoją matkę. MoŜemy to zresztą sprawdzić. Czy pamiętasz, Ŝeby
twoja matka mówiła ci coś o seksie?
Sheila: O tak, kiedyś złapała mnie, jak z chłopakiem z sąsiedztwa bawiłam się w doktora, i wpadła
w szał.
LCB: Czy powiedziała wtedy, Ŝe seks jest wstrętny i zły?
Sheila: Tak.
LCB: Czy zatem sądzisz, Ŝe twoja matka uwaŜała seks za coś wstrętnego i nieprzyzwoitego?
Sheila: Tak, na pewno.
LCB: Czasami to, co matki mówią o seksie swoim dorastającym córkom, róŜni się od tego, co
mówią, kiedy te córki stają się kobietami. To znaczy dostosowują swoje nauki do wieku
córek i osiągniętego przez nie etapu rozwoju.
Sheila: Ale nie moja matka. Im byłam starsza, tym gorszą rzeczą stawał się w jej słowach seks.
LCB: O, to niedobrze. Wiemy więc, Ŝe twoja matka próbowała uchronić cię przed
doświadczeniami, które jej zdaniem były wstrętne i nieprzyzwoite. Pewna część ciebie
154
zgodziła się z tym poglądem, być moŜe na podstawie przekonania, Ŝe matka zawsze ma na
celu twoje dobro; pewnie teŜ jako dziecko brałaś sobie rady matki bardzo do serca. Tak
więc ta część - matczyna część - ostrzega cię za kaŜdym razem, kiedy jesteś podniecona
seksualnie.
Sheila: Na to wygląda.
LCB: Rozwój tej części w dziedzinie seksu został zahamowany. Nic w tym dziwnego, skoro
część ta opierała się na naukach twojej matki, a wiedza twojej matki na temat satysfakcji
seksualnej jest równieŜ ograniczona.
Sheila: Pragnę pozbyć się mojej matki z mojego Ŝycia seksualnego.
LCB: Świetnie. Sądzę jednak, Ŝe tak długo, dopóki tej części zaleŜy na twoim dobru - co
przyznajesz, prawda?...
Sheila: Tak.
LCB: Tak długo, dopóki ona myśli, Ŝe seks jest dla ciebie czymś złym, będzie na rozmaite
nieprzyjemne sposoby przeszkadzała ci w osiąganiu stanu seksualnego spełnienia. Zapytaj,
czy to prawda.
Sheila: (Zamyka oczy) Tak. I co teraz?
LCB: Zapytaj ją, czego jej potrzeba, aby pozostawiła ten aspekt twojego Ŝycia w spokoju.
Sheila: (Zamyka oczy) Musi wiedzieć, Ŝe nic mi się nie stanie.
LCB: Dobrze. Zapytaj, czy gdyby uzyskała pewność, Ŝe spełnienie seksualne jest dla ciebie
czymś dobrym, a nawet niezbędnym dla twojego pełnego rozwoju jako kobiety i jako
człowieka, to wycofałaby się z tego obszaru twojego Ŝycia?
Sheila: Moja matka nigdy by w to nie uwierzyła.
LCB: Ale to jest część ciebie samej - a nie twoja matka. To jest część, która opiera się na naukach
twojej matki, ale jednak jest to część ciebie i ma dostęp do tych wszystkich doświadczeń,
jakie zebrałaś od czasu, gdy byłaś małą dziewczynką. Zapytaj ją więc.
Sheila: Okay. (Zamyka oczy) Odpowiada, Ŝe tak, ale jak to zrobić.
LCB: Czy masz dzieci?
Sheila: Nie, ale mam nadzieję, Ŝe będę miała.
LCB: I teraz, chociaŜ ta część ma głos twojej matki, to powstała, kiedy byłaś bardzo mała, i nie
dorosła wraz z tobą. Nie masz teraz dzieci, ale gdybyś je miała - gdybyś miała córkę, przed
którą chciałabyś odsłonić uroki seksu i kobiecości, której Ŝyczyłabyś osiągnięcia większej
satysfakcji z Ŝycia seksualnego, niŜ tobie się to udało - to chciałabyś jej wiele powiedzieć,
prawda?
Sheila: Tak. I na pewno zrobiłabym to inaczej niŜ moja matka.
LCB: Znakomicie. A teraz wyobraź sobie, Ŝe bierzesz tę część za rękę. Idź z nią po drodze Ŝycia i
ucz ją, ciepło i delikatnie, co to znaczy być kobietą. UkaŜ jej wszystkie znane ci
niespodzianki i rozkosze. Zaoferuj jej wszystko, czego potrzebuje, by być właściwą dla cie-
bie częścią matczyną - włączając w to znalezienie dla niej takiego miejsca w twoim Ŝyciu,
w którym będzie poŜyteczna.
Sheila: Okay.
LCB: Dobrze. Zamknij teraz oczy, poświęć temu tyle czasu, ile trzeba. Uczenie swojej matczynej
części bycia kobietą moŜe dać wiele przyjemności, prawda? Tak jest. Kiedy zaś zakończysz
tę podróŜ i będziesz w pełni usatysfakcjonowana, moŜesz tu powrócić, ale nie wcześniej
niŜ wtedy, gdy wszystkie części ciebie będą zadowolone z przeprowadzenia tej waŜnej
lekcji ludzkiej seksualności.
Sheila: (Siada wygodniej w fotelu, przez około dwanaście minut siedzi w milczeniu, z zamkniętymi
oczami, oddychając regularnie, czasami głębiej; mruga powiekami, otwiera oczy, prostuje
się). Okay. (Uśmiecha się, wygląda na zadowoloną, odpręŜoną).
LCB: No, wyglądasz na zadowoloną.
Sheila: Jestem zadowolona.
LCB: A w jakim obszarze swojego Ŝycia znalazłaś miejsce dla matki?
155
Sheila: W kuchni. Ona doskonale gotuje i będzie pomagać mi w kuchni. Przyrządzimy razem coś
wyśmienitego.
LCB: A czy jest zadowolona, Ŝe opuściła sypialnię?
Sheila: Och tak. Tak. Wiesz, nie zdawałam sobie sprawy, Ŝe znam te wszystkie rzeczy, jakich ją
nauczyłam.
LCB: Wierzę ci. Czasami uczenie innych jest najlepszym sposobem, by się samemu nauczyć.
Sheila: Tak.
LCB: Teraz, o ile sobie dobrze przypominam, był jeszcze jeden głos, który zakłócał naturalny
porządek rzeczy. Prawda?
Sheila: Ach, tak. Zapomniałam o nim. Kurczę! Czuję się tak dobrze po tym, co zrobiłaś.
LCB: Zaraz, zaraz, to ty to zrobiłaś, nie ja. Pamiętaj o tym. (Naśladuję poprzednie zachowanie
Sheili). Ten drugi głos. . . on mówił: „Uch--och, więcej tego nie zrobisz". Prawda?
Sheila: Tak, znowu go słyszę. To mój głos.
LCB: Zapytaj tę część, czy ona chce, abyś przeŜywała orgazm.
Sheila: (Zamyka oczy) Tak (z wahaniem w głosie).
LCB: Ale nie jest całkiem pewna, jak.
Sheila: Och-uch (kręci przecząco głową).
LCB: Poproś ją, by słuchała uwaŜnie, a ja przedstawię pewną specjalną strategię, której będzie
mogła uŜyć, aby wzbogacić twoje doznania seksualne. JeŜeli ona zgodzi się, Ŝe to jest dobra
strategia, i zgodzi się z niej skorzystać, niech da znać, wytwarzając ciepłe, przyjemne
uczucie zadowolenia w tym miejscu (wskazuję na dolą część tułowia). Okay?
Sheila: Tak.
LCB: Cieszę się, Ŝe ty się zgadzasz, ale zapytaj, czy tamta część twojej psychiki teŜ się zgadza.
Sheila: (Zamyka oczy) Tak. (Kiwa głową) JuŜ czuję coś w rodzaju podniecenia.
LCB: Wydaje się, Ŝe ta część twojej psychiki zwraca szczególną uwagę na sferę doświadczeń
seksualnych i informuje cię, kiedy, jej zdaniem, nie uda ci się osiągnąć orgazmu. Obecnie
stara się oderwać cię od tych bodźców, które zwiększają twoją przyjemność. Podpowiadam
tej części, aby uŜyła swoich moŜliwości do wzbogacenia twoich doznań, a nawet
poprowadzenia cię w stronę orgazmu.
Sheila: Jak?
LCB: Opisując ci przy pomocy mowy wewnętrznej wszystkie aspekty twoich doświadczeń.
Regulując twoje tempo. Opisując dokładnie, gdzie twoje ciało dotyka ciała twojego
partnera, opisując zapachy, rytm oddechów, poruszenia; posługując się przez cały czas
słowami o pozytywnych konotacjach, prowadząc cię, dąŜąc do tego, by doświadczenie, w
którym bierzesz udział, pochłonęło cię bez reszty. Wzbogacając twoje doznania.
Odkrywając, co sprawia ci największą przyjemność, i kontaktując cię z tym. Mówiąc
krótko, traktując tę część jako podstawowe źródło twoich moŜliwości - twoje zasoby - i
wiąŜąc ją blisko z twoją zdolnością do odczuwania podniecenia seksualnego.
Sheila: To się dzieje. Nie mogę wprost w to uwierzyć, ale ona odpowiedziała „tak" na to, co
powiedziałaś.
LCB: Doskonale. Teraz, aby się upewnić, cofnij się, do samego końca, i pozwól tej części, aby
przy pomocy strategii, którą przed chwilą podpowiedziałam, poprowadziła cię przez
wyobraŜone doświadczenie seksualne.
Sheila: (Zamyka oczy).
LCB: Niech cię poprowadzi do samego końca.
Sheila: (Objawy odpowiednie do wyznaczonego zadania). BoŜe, to jest świetne! Jestem gotowa!
LCB: Do czego?
Sheila: Do nowego Ŝycia seksualnego. Mój mąŜ bardzo się zdziwi.
LCB: Daj mu nieco czasu, aby się przyzwyczaił. W końcu jego rola nie jest bez znaczenia.
Sheila: Oczywiście. (Uśmiecha się).
LCB: Zapytaj siebie, czy zostało coś jeszcze do zrobienia.
Sheila: (Zamyka oczy) Nie, wszystko dobrze. Czuję się wspaniale!
156
LCB: Wracając na chwilę myślami wstecz, przypomnij sobie, jak odkrywałaś części samej siebie,
tak abyś mogła je znowu odnaleźć, gdy zajdzie potrzeba. Będziesz często potrzebowała
kontaktu z nimi, aby zwiększyć zakres swoich moŜliwości.
Sheila: Tak, sądzę, Ŝe potrafię to zrobić.
LCB: Teraz chcę ci ujawnić kilka sposobów, dzięki którym mogłam nawiązać kontakt z częściami
twojej psychiki. Nazywam je kotwicami. ZauwaŜyłaś pewnie, Ŝe często cię dotykałam.
Sheila: Tak, na początku to było trochę dziwne, ale przyjemne.
LCB: Dziękuję, lubię pozostawać w bliskim kontakcie. Prócz tego jednak był to równieŜ dla mnie
sposób wywoływania tych części. Zademonstruję ci to, a ty zwróć uwagę na swoje doznania.
(Uruchamiam po kolei wszystkie kotwice).
Sheila: To nie do wiary. Naprawdę poczułam, jak się zmieniam.
LCB: Teraz zrób to samo i naucz się posługiwać nimi samodzielnie.
Sheila: Działa, ale nie tak dobrze jak wtedy, kiedy ty to robiłaś.
LCB: Przyjdzie i to. Musisz po prostu wiedzieć, o co ci dokładnie chodzi. Kiedy będziesz chciała
nawiązać kontakt ze swoją zaciekawioną częścią, która niecierpliwie domaga się, aby twoje
Ŝycie było moŜliwie najbogatsze, najpełniejsze, po prostu ściśnij delikatnie swoje prawe
kolano i wyobraź sobie drzwi na strych. Uczucie ciekawości będzie sygnałem, Ŝe uzyskałaś
dostęp do tej części. No, spróbuj!
Sheila: Masz rację.
LCB: Oczywiście. JeŜeli chcesz, moŜesz zdradzić tę tajemnicę twojemu męŜowi. Gdy będzie
chciał podniecić cię w subtelny, przyjemny sposób, wystarczy, by lekko ścisnął twoje lewe
kolano. O tak (ściskam lewe kolano Sheili).
Sheila: (Rumieni się na twarzy, uśmiecha) Co mi zrobiłaś?
LCB: Takie dotknięcie zostało powiązane z uczuciem podniecenia -oczekiwania na bliŜszy kontakt
fizyczny. Nazywamy to kotwicą. Terapeuta wiąŜe kotwice z określonymi rodzajami doznań.
Teraz, kiedy juŜ o tym wiesz, moŜesz jeszcze nasilić własne reakcje, pozwalając swej
świadomości dołączyć do odruchów nieświadomych. Czy masz jeszcze jakieś pytania?
Sheila: Chyba mam, ale nie w tej chwili.
LCB: Wobec tego przebiegnij myślą cały proces, który tu przebyłyśmy, abyś potrafiła go
samodzielnie powtórzyć. Zapamiętaj, w jaki sposób nawiązałaś kontakt ze swoimi
częściami, czego dowiedziałaś się o nich i od nich i jak przyczyniło się to do osiągnięcia
poŜądanych przez ciebie zmian.
Sheila: (Zamyka oczy, przez kilka minut milczy). Okay.
LCB: Dobrze. Chciałabym, abyś przyszła tu znowu za dwa tygodnie, abyśmy mogły przyjrzeć się
zmianom, jakie zaszły. Być moŜe będziesz teŜ chciała dokonać jakichś innych zmian.
Zastosuj wówczas tę samą metodę, choćby po to, by sprawdzić, czy potrafisz samodzielnie
otwierać przed sobą nowe moŜliwości i zaprowadzać zmiany. W razie jakichś problemów
zawsze moŜesz się ze mną skontaktować. Okay?
Sheila: Jasne. Dziękuję. Dziękuję bardzo. Dziękuję bardzo serdecznie.
157
Przypisy
Część I
1. Richard Bandler i John Grinder, The Structure o f Magie, s. 24.
2. William H. Masters i Virginia E. Johnson, Human Sexual Inadequacy, s. 369.
3. Edward T. Hali, The Sileni Language, s. 87-89.
4. William H. Masters i Virginia E. Johnson, The Pleasure Bona, s. 32.
5. Ibidem, s. 72.
6. PoniewaŜ budowanie wytrwałości musi często odbywać się przez cały czas trwania terapii,
zazwyczaj stanowi integralną część przyjętej metody postępowania terapeutycznego, a nie osobną
fazę czy proces. Mimo to technice wychodzenia w przyszłość poświęciłam odrębny rozdział, ze
względu na jej wagę w utrwalaniu przemiany.
Częśc II
1. Edward T. Hali, The Dance of Life, s. 56-57.
2. Ibidem, s. 161-162.
3. Ibidem, s. 143-144.
4. George A. Miller, The Magical NumberSeven, Plus or Minus Two: Some Limits on Our Capacity
for Processing Information, „The Psychological Review", Vol. 63, No. 2 (March, 1956), s. 81-97.
5. „Systemy reprezentacyjne: KaŜdy z nas, jako istota ludzka, dysponuje kilkoma róŜnymi
sposobami przedstawiania doświadczenia świata zewnętrznego. PoniŜej zamieszczonych jest kilka
przykładów [. . . ] systemów, jakich kaŜdy z nas uŜywa w celu zorganizowania własnych doznań i
doświadczeń.
Mamy pięć zmysłów słuŜących do kontaktowania się ze światem: patrzymy, słuchamy, czujemy,
smakujemy i wąchamy. Oprócz tych systemów zmysłowych dysponujemy równieŜ systemem
języka, który takŜe moŜemy zastosować w celu uporządkowania naszego doświadczenia. MoŜemy
więc zmagazynować nasze doświadczenia w systemie reprezentacyjnym najbliŜszym danemu
rejestrowi zmysłowemu. MoŜemy zamknąć oczy i wykreować obraz czerwonego kwadratu
zamieniającego się w kwadrat zielony, a następnie niebieski; albo srebrno-czarnej spirali wolno
obracającej się ruchem przeciwnym do ruchu wskazówek zegara; lub teŜ obraz człowieka, którego
dobrze znamy. MoŜemy teŜ zamknąć oczy (albo i nie) i wykreować przedstawienie kinestetyczne
(wraŜenia cielesne, odczucia), kładąc dłonie na ścianie i naciskając z całych sił, czując napięcie
mięśni rąk i ramion, uzmysławiając sobie fakturę podłogi pod stopami. MoŜemy wyczulić naszą
świadomość na wraŜenie Ŝaru bijącego z płonącego kominka albo na dotyk i nacisk kilku lekkich
kocy okrywających nasze ciało, zanurzające się miękko w pościeli. MoŜemy zamknąć oczy (albo i
nie) i wykreować przedstawienie słuchowe (dźwiękowe) — uderzanie kropli deszczu, odległy
grzmot przetaczający się nad milczącymi wzgórzami, pisk opon samochodu na spokojnej, wiejskiej
drodze albo przeszywający sygnał klaksonu taksówki, który przebija się przez ogłuszający hałas
wielkiego miasta. MoŜemy zamknąć oczy (lub nie) i wykreować smakowe przedstawienie kwasu
cytryny, słodyczy miodu, słonych chrupek ziemniaczanych. MoŜemy zamknąć oczy (albo i nie) i
wykreować zapachowe przedstawienie woni róŜy, zsiadłego mleka, ostrego przenikliwego odoru
tanich perfum.
Niektórzy z Was zauwaŜyli, Ŝe czytając powyŜsze opisy rzeczywiście widzieli określony kolor albo
ruch; czuli szorstkość, ciepło albo twardość;
słyszeli dźwięki; doświadczali wymienionych smaków lub zapachów. Mogliście doznawać
wszystkich tych wraŜeń lub tylko części z nich. Niektóre z nich pojawiały się natychmiast i
obfitowały w szczegóły. Niektóre z opisów nie wywołały Ŝadnych wraŜeń. W tym zróŜnicowaniu
158
doznań leŜy sedno sprawy. Ci, którzy mają przed oczami ostry, wyraźny obraz jakiegoś
wydarzenia, dysponują bogatym, rozwiniętym wizualnym systemem reprezentacyjnym. Ci, którzy
potrafią wytworzyć odczucie wagi, temperatury czy faktury, mają subtelny, rozwinięty
kinestetyczny system przedstawiający. Podobnie dzieje się ze wszystkimi pięcioma zmysłami, za
pomocą których my, jako ludzie, organizujemy doświadczenie". - John Grinder i Richard Handler,
The Structure of Magic II, s. 6-7.
6. John Grinder, Judith DeLozier i Richard Bandler, Pattems ofthe Hypnotic Techniques of Milton
H. Erickson, MD., Volume II, s. 34-35.
7. William H. Masters i Virginia E. Johnson, Human Sexual Inadequacy, s. 65-66.
8. Robert Diits, John Grinder, Richard Bandler, Leslie Cameron-Bandler, Judith DeLozier, Neuro-
Linguistic Programming, Volume I, (Cupertino, California; Meta Publications, 1980).
9. Zasada doboru: zauwaŜyliśmy wielokrotnie, Ŝe dystrybucja systemów reprezentacyjnych i
kategorii Satyra w systemach rodzinnych i układach biegunowych pokrywa się [. . . j najczęstsza i
najskuteczniejsza selekcja niespójności przechodzącej w biegunowość była to selekcja, która
prowadziła do dwóch układów biegunowych: po pierwsze, wizualny/kategoria Satyra 2 oraz, po
drugie, kinestetyczny/kategoria Satyra l. Podobnie, w kontekście par i systemów rodzinnych,
najczęściej występuje taka dystrybucja systemów przedstawiających i kategorii Satyra, w której
jedno z rodziców jest wizualne/kategoria Satyra 2, podczas gdy drugie - kinestetyczne/kategoria
Satyra l". - Grinder i Bandler, The Structure of Magic II, s. 133.
10. Ibidem, s. 56.
11. Richard Bandler i John Grinder, The Structure o f Magie, s. 69-73.
12. Inne moŜliwości reagowania na niespójność opisane są w Magie II. Nie omawiam
metakomentowania, poniewaŜ nie polecam tej techniki. Kiedy ujawniasz swemu rozmówcy te
partie i aspekty jego wypowiedzi, których on sobie nie uświadamia, zazwyczaj czuje się
zaŜenowany i często przyjmuje postawę obronną. JeŜeli chcecie się o tym przekonać, poproście
najpierw przyjaciela, aby przez jakiś czas metakomentował Wasze zachowanie. Sztuczność sytuacji
szybko wyjdzie na jaw.
13. Theodore Lidz, The Origin and Treatment of Schizophrenic Disorders (New York: Basie
Books, Inc., 1973).
14. Richard Bandler i John Grinder, The Structure o f Magie, s. 95-96.
15. Milton H. Erickson, Self Exploration in Trance Following a Surprise Handshake Induction
Innovative fiypnotherapy, The Collected Papers of Milton H. Erickson, Volume IV, Ernest L. Rossi,
Ed. (New York: Scranton Publishers, Inc.) s. 437-438.
16. Patrz Frank Farrelly i Jeff Brandsma, Provocative Therapy.
17. Bandler i Grinder, The Structure o f Magie, s. 13-14.
18. William H. Masters i Virginia E. Johnson, Human Sexual Inadequacy, s. 126 i 144.
19. Ibidem, s. 142 oraz 256-257.
20. Badacze z dziedziny nauk społecznych wiedzą dobrze, Ŝe proces nawiązywania i zacieśniania
kontaktów zaleŜy od języka ciała, tj. od wszystkich pozawerbalnych sygnałów, które wysyłają do
siebie ludzie, niezaleŜnie od tego, czy zdają sobie z tego sprawę, czy teŜ nie. Określone pozycje
ciała, gesty, wyrazy twarzy mają równieŜ znaczenie kulturowe (a nawet, w niektórych przypadkach,
ponadkulturowe). Przykładami mogą być pozawerbalne komunikaty odczytywane przez innych
jako szczęście, smutek, zaskoczenie, złość, agresja itp. JeŜeli chcecie dowiedzieć się więcej o kul-
turowych złoŜonych odpowiednikach zachowań (mój termin), polecam na początek lekturę prac
Edwarda T. Halla i Desmonda Morrisa.
159
160