You are on page 1of 14

KSIGA DRUGA ROZDZIA 1 O ideach w oglnoci i ich pochodzeniu 1.

. Poniewa kady czowiek jest wiadomy tego, e myli, oraz e tym, czym jego umys mylc si zajmuje, s znajdujce si w umyle idee, nie ulega wic wtpliwoci, e ludzie maj w swych umysach idee, takie jak wyraone sowami: "biao", "twardo", "sodycz", "mylenie", "ruch", "czowiek", "so", "wojsko", "nietrzewo" i inne. Przede wszystkim naley zbada, jak czowiek do tych idei dochodzi. Wiem, e tradycyjn nauk jest, i ludzie maj idee wrodzone i wyryte od urodzenia w umyle. Pogld ten poddaem obszernemu rozbiorowi i myl, e to, co powiedziaem w poprzedniej ksidze, zostanie przyjte o wiele atwiej, gdy oka, skd umys moe otrzyma wszystkie idee, jakie posiada, i jakimi drogami i przez jakie stopnie mog si one zjawia w umyle. W tej sprawie bd si odwoywa do wasnej obserwacji i dowiadczenia kadego czowieka. 2. Zamy zatem, e umys jest, jak si to mwi, czyst kart, nie zapisan adnymi znakami, e nie ma on idei; jak si dochodzi do tego, e je zdobywa? Skd ten ogromny zapas obrazw, niemal nieskoczenie rnorodnych, ktrymi nieustannie czynna, nieograniczona wyobrania ludzka zapenia umys. Skd bierze si w umyle cay materia dla rozumu i wiedzy. Odpowiadam, na to jednym sowem: z dowiadczenia; na nim oparta jest caa nasza wiedza i z niego ostatecznie si wyprowadza. Nasze obserwacje zwrcone ku zmysowym rzeczom zewntrznym czy te ku wewntrznym czynnociom duchowym, ktre postrzegamy i ktre s przedmiotem naszej refleksji - oto, co zaopatruje umys w cay materia mylenia. Takie s dwa rda poznania, z ktrych pochodz wszystkie idee, jakie mamy lub moemy mie naturalnym sposobem. 3. Po pierwsze, zmysy nasze, zwrcone ku poszczeglnym przedmiotom zmysowym, dostarczaj umysowi rnorakich postrzee rzeczy, zalenie od tego, jak te rzeczy na rne sposoby dziaaj na nie; tak dochodzimy do idei toci i biaoci, tego, co gorce i zimne, co mikkie i twarde, co gorzkie i sodkie, oraz do wszystkich tych, ktre nazywamy jakociami zmysowymi. Gdy mwi, e zmysy dostarczaj ich umysowi, to mam na myli, i z rzeczy zewntrznych przenosz one to, co wytwarza w umyle te percepcje. To bogate rdo wikszoci posiadanych przez nas idei, ktre zale cakowicie od naszych zmysw i przez nie dochodz do umysu, nazywam wraeniem zmysowym. 4. Po wtre, innym rdem, z ktrego dowiadczenie zasila umys ideami, jest postrzeganie czynnoci wasnego umysu, gdy jest zajty otrzymanymi ideami; czynnoci te, kiedy umys zastanawia si nad nimi i rozwaa je, dostarczaj mu idei odmiennego rodzaju, ktrych by mu nie day rzeczy zewntrzne. Takimi ideami s idee postrzegania, mylenia, wtpienia, wierzenia, rozumowania, poznawania, chcenia i wszystkich innych rnorodnych czynnoci naszego umysu; tych czynnoci jestemy wiadomi i obserwujemy je w sobie i dziki temu daj nam one idee rwnie wyrane jak te, ktre nam daj ciaa dziaajce na nasze zmysy. To rdo idei kady ma cakowicie w sobie samym; a chocia nie jest to zmys, jako e nie ma do czynienia z rzeczami zewntrznymi, to przecie do zmysw jest bardzo podobne i mogoby by susznie nazwane "zmysem wewntrznym". Ale poniewa rdo pierwsze nazwaem wraeniem zmysowym, to nazywam refleksj, bo idee, jakie wywouje, mog by otrzymane tylko dziki temu, e umys zwraca si ku sobie samemu przez refleksj nad wasnymi czynnociami. Gdy zatem w dalszym cigu rozprawy bd uywa tego terminu, to chciabym by rozumiany w ten sposb, e mam na myli to, i umys dostrzega swe czynnoci i ich charakter; dziki czemu zjawiaj si w umyle idee tych czynnoci. Powtarzam wic: zewntrzne rzeczy materialne, jako przedmioty zmysowego wraenia lub czucia, oraz czynnoci w obrbie naszych umysw, jako przedmioty refleksji, to w moim rozumieniu jedyne dwa rda, z ktrych bior pocztek wszystkie nasze idee.

Wyraenia "czynnoci" uywam tu w znaczeniu szerokim, obejmujcym nie tylko dziaania nad ideami, ale take pewien rodzaj wzrusze, jakie powstaj niekiedy cznie z tymi dziaaniami; takich, jak zadowolenie lub niepokj, zwizane z jak myl. 5. Rozum zdaje si nie posiada najsabszego przebysku jakiejkolwiek idei, ktrej by nie otrzymywa z ktrego z tych dwu rde. Rzeczy zewntrzne zaopatruj umys w idee jakoci zmysowych, czyli w te wszystkie rnorodne percepcje, jakie w nas wywouj; umys daje rozumowi idee wasnych swych czynnoci. Gdy dokonamy cakowitego przegldu tych idei, ich odmian, kombinacji i zachodzcych pomidzy nimi zalenoci, to przekonamy si, e obejmiemy cakowity ich zasb oraz e w naszych umysach nie ma nic, co by si do nich nie dostao jedn z tych drg. Niechaj kady zbada swe myli i gruntownie przeszuka swj rozum, a nastpnie niech mi powie, czy ktrakolwiek z jego idei pierwiastkowych nie jest albo ide rzeczy dostpnych jego zmysom, albo ide czynnoci jego umysu, traktowanych jako przedmioty jego refleksji. Bez wzgldu na to, jak wielkie zasoby poznania mogy si tam w jego rozumieniu nagromadzi, po dokadniejszym rozejrzeniu si dojdzie do przekonania, e nie ma ani jednej idei w umyle poza tymi, ktre w nim wyryo doznanie zmysowe bd refleksja, chocia by moe - jak to pniej zobaczymy - rozum je czy i rozszerza na nieskoczenie rne sposoby. ROZDZIA II O ideach prostych 1. Aby lepiej zrozumie istot, charakter i zasig naszego poznania, trzeba starannie uwzgldni jedn rzecz, co si tyczy idei, jakie posiadamy, a mianowicie, e jedne z nich s proste, inne za zoone. Chocia cechy rzeczy, ktre dziaaj na nasze zmysy, s w samych rzeczach tak poczone i zwizane, e nie mona ich rozdzieli i e nie ma midzy nimi wyranego rozgraniczenia, to przecie jasne jest, e idee, ktre te cechy wytwarzaj w duszy, zjawiaj si poprzez zmysy jako proste i jednolite. Bo cho wzrok i dotyk czsto otrzymuj jednoczenie od tego samego przedmiotu rne idee, gdy na przykad czowiek widzi naraz ruch i barw, a rka czuje mikko i ciepo w tym samym kawaku wosku - to jednak idee proste, tak poczone w tej samej rzeczy, s tak zupenie odrbne, jak idee otrzymane za porednictwem rnych zmysw; zimno i twardo, ktre czowiek czuje w kawaku lodu, to w jego duszy idee tak odrbne, jak zapach i biao lilii albo jak smak cukru i zapach ry. Nie ma rzeczy bardziej jasnej ni jasna i wyrana percepcja tych idei prostych, z ktrych kada, sama w sobie zawsze niezoona, nie zawiera w sobie nic innego, ni jednolite zjawisko czy te wyobraenie w duszy i nie da si ju rozoy na idee odrbne. 2. Te idee proste, materia caego naszego poznania, s podawane i dostarczane umysowi wycznie na dwu wyej wspomnianych drogach, a mianowicie przez doznanie zmysowe i refleksj. Gdy umys zostanie ju zaopatrzony w takie idee proste, to ma mono powtarza, porwnywa i czy je na nieskoczenie niemal rozmaite sposoby, tworzc tak do woli nowe, zoone idee. Ale nie jest w mocy ani najbystrzejszego dowcipu, ani najbardziej szerokiego pojmowania, dziki mylom choby najbardziej lotnym i zrnicowanym wynale i utworzy w umyle now ide prost, ktra by si w niej znalaza nie na jednej z drg wspomnianych poprzednio; adna te sia umysu nie moe zniweczy idei, ktre si ju tam znajduj. Panowanie czowieka w maym wiatku wasnego umysu jest mniej wicej takie samo, jak w wielkim wiecie rzeczy widzialnych, gdzie jego potga, jakkolwiek wspierana sztuk i zdobyt sprawnoci, ogranicza si do czenia i rozdzielania materiaw, jakie wpadn mu w rce; ale nie moe uczyni nic, by stworzy najmniejsz bodaj now czstk materii albo unicestwi chociaby jeden z istniejcych ju atomw. T sam niezdolno znajdzie w sobie kady, kto by usiowa uksztatowa w swym umyle

jak ide prost, ktrej by nie daa mu poprzez zmysy jaka rzecz zewntrzna albo refleksja nad ideami czynnoci swej duszy. Chciabym, eby kto sprbowa przedstawi sobie smak, jaki nigdy nie dziaa na jego podniebienie, albo wytworzy ide zapachu, jakiego nie dozna nigdy; a gdyby potrafi tego dokona, wysnubym std wniosek, e lepy moe sdzi o kolorach, a guchy posiada prawdziwe i wyrane pojcia o dwikach. 3. Jakkolwiek nie wolno nam mniema, e dla Boga byoby niemoliwoci stworzy istoty ywe z innymi organami i wiksz iloci drg, na ktrych umys otrzymywaby wiadomoci o rzeczach cielesnych, ni te pi zwykle wyliczanych, jakie da czowiekowi, niemniej myl, e nikt nie potrafi wyobrazi sobie jakich innych cech w ciaach, choby nie wiedzie jak zbudowanych, o ktrych mona by zdoby jak wiadomo, poza dwikami, smakami, zapachami, wasnociami widzialnymi i dotykalnymi. Gdyby za czowiek zosta stworzony z czterema tylko zmysami, to jakoci nalece do pitego zmysu byyby rwnie niedostpne naszej wadzy poznawania, wyobraania i pojmowania, jak obecnie mogoby by cokolwiek z zakresu zmysu szstego, sidmego lub smego; byoby za wielk i zarozumialcz pewnoci siebie, gdybymy z gry chcieli zaprzeczy, e takich zmysw nie mogyby mie jakie stworzenia odmienne od nas w tej lub innej czci olbrzymiego i zdumiewajcego wszechwiata. Kto nie pragnie w swej pysze stawia siebie na szczycie wszechrzeczy, lecz wemie pod rozwag ogrom tej budowy oraz wielk rozmaito, jak mona znale w maej i mao znanej jej czstce, w jakiej si obraca, ten skonny bdzie myle, e w innych zaktkach mieszkalnych mog istnie inne, odmienne i inteligentne istoty, oraz e o zdolnociach tych istot wie tyle i tyle ma dla nich zrozumienia, ile may robaczek w szufladzie dla zmysw i umysu czowieka; i wanie taka rnorodno i doskonao harmonizuje z mdroci i potg Twrcy. - Trzymaem si tu potocznego pogldu, ktry przypisuje czowiekowi tylko pi zmysw, cho mona by, by moe, susznie wyliczy ich wicej; ale tak jedno, jak drugie przypuszczenie w rwnej mierze suy obecnemu memu celowi. Rozdzia VIII Dalsze rozwaania dotyczce naszych idei prostych 1. Aby najlepiej odsoni istot naszych idei i aby zrozumiale o nich mwi, bdzie rzecz wskazan odrni je z jednej strony jako idee albo postrzeenia w naszych duszach, z drugiej za jako modyfikacje materii w ciaach, ktre wywouj w nas owe doznania; abymy nie myleli (jak to bodaj zwykle si dzieje), e s one w cisym znaczeniu obrazami i podobiestwami czego, co tkwi w przedmiocie. Wikszo bowiem idei, ktre daj doznania zmysowe, nie wicej jest podobna do czego, co istnieje poza nami, ni nazwy tych idei s podobne do naszych idei, jakkolwiek nazwy te mog, gdy je syszymy, wywoa w nas odpowiednie idee. 8. Cokolwiek umys postrzega w sobie, czyli co stanowi bezporedni przedmiot postrzegania, mylenia lub rozumienia, nazywam ide; zdolno za wytwarzania w naszym umyle jakiej idei nazywam cech przedmiotu, w ktrym tkwi ta zdolno. Tak wic kula ze niegu posiada zdolno wywoania w nas idei biaoci, zimna i okrgoci; ot zdolnoci tej kuli wywoania w nas tych idei nazywam jej cechami, jako za wraenia zmysowe czy postrzeenia w naszych umysach nazywam je ideami. A jeeli mwi niekiedy o ideach, jak gdyby byy w samych rzeczach, to naley rozumie, e mam na myli owe cechy w przedmiotach, ktre wytwarzaj w nas te idee. 9. Pord rozwaanych w ten sposb cech cia wyrniamy po pierwsze takie, ktre od ciaa zupenie nie daj si oddzieli, w jakimkolwiek znajdowaoby si ono stanie; takie cechy, ktre zachowuje ono stale, trwale, przy wszelkich modyfikacjach i przemianach, jakich doznaje pod dziaaniem wszelkich si moliwych; cechy, ktre zmysy zawsze odnajduj w kadej czstce materii dostatecznie duej, aby umys mg je postrzec i uzna za nieodczne od kadej czstki materii, nawet zbyt maej, by j mona byo postrzec z

osobna. Wemy oto ziarnko pszenicy i podzielmy je na dwie czci; kada z tych czci posiada jeszcze masywno, rozcigo, ksztat i zdolno ruchu; podzielmy je znowu, a zachowa jeszcze te same cechy; dzielmy je tak dalej, a czstki stan si niedostrzegalne: mimo to kada z nich musi nadal zachowa wszystkie te cechy. Podzia bowiem (a kamie myski, tuczek, czy te jakiekolwiek inne ciao moe tylko podzieli inne ciao, gdy je sprowadza do niedostrzegalnych czstek) nigdy nie jest zdolny pozbawi jakie ciao masywnoci, rozcigoci, ksztatu czy ruchliwoci, lecz tylko zmienia to, co poprzednio stanowio jedn bry materii, na dwie wyranie oddzielne bryy albo na wicej. Wszystkie te oddzielne bryy, uznane za tyle osobnych cia, tworz po podziale pewn ilo rzeczy. Te cechy nazywam pierwotnymi albo pierwszymi cechami cia i uwaam, e moemy stwierdzi, i wywouj one w nas idee proste, a mianowicie idee masywnoci, rozcigoci, ksztatu, ruchu lub spoczynku i liczby. 10. Po drugie, s takie cechy, ktre naprawd w samych rzeczach nie s niczym innym ni zdolnociami wywoania w nas rnych wrae dziki cechom pierwotnym tych rzeczy, to znaczy dziki ich wielkoci, ksztatowi, ukadowi i ruchowi ich niedostrzegalnych czstek; takimi cechami s barwy, dwiki, smaki i tym podobne; nazywam je cechami wtrnymi. Do tych mona by doda trzeci rodzaj cech, ktre uznaje si wycznie i jedynie za zdolnoci potencjalne, chocia s one w tym samym stopniu rzeczywistymi cechami przedmiotu jak te, ktre, chcc pozosta w zgodzie ze zwykym sposobem mwienia, nazywam cechami, dla odrnienia za, cechami wtrnymi. Zdolno bowiem ognia wytworzenia nowej barwy lub gstoci w wosku albo glinie dziki posiadanym cechom pierwotnym jest tak samo cech ognia, jak jego zdolno wywoywania we mnie nowej idei lub wraenia gorca i palenia, ktrego przedtem nie doznawaem, dziki tym samym cechom pierwotnym, to znaczy dziki wielkoci, ukadowi i ruchowi jego niedostpnych zmysom czstek. 11. Z kolei naley rozway, jak ciaa wytwarzaj w nas idee; jest rzecz oczywist, e dzieje si to przez uderzenia czyli mechaniczne impulsy, bo w ten tylko sposb moemy poj dziaanie cia. 12. Jeeli zatem rzeczy zewntrzne nie s zwizane z naszymi umysami, gdy te rzeczy wywouj w nich idee, i jeli niemniej postrzegamy cechy pierwiastkowe w kadej z nich, o ile z osobna pod zmysy nasze podpada, to jest oczywiste, e jaki ruch przenosi si z nich za porednictwem nerww lub tchnie yciowych i pewnych czci ciaa do mzgu czyli siedliska dozna zmysowych, aby wytworzy w duszy poszczeglne idee, jakie o nich mamy. Skoro za rozcigo, ksztat, liczba i ruch cia o rozmiarach, ktre dadz si obserwowa, mona postrzega wzrokiem z pewnej odlegoci, to jasne jest, e jakie z osobna niepostrzegalne ciaka musz przybiega od nich do oczu i przez to doprowadza do mzgu ruch, ktry wywouje te idee, jakie o nich posiadamy. 13. Mona przyj, e w ten sam sposb, w jaki powstaj w nas idee cech pierwotnych, powstaj rwnie idee cech wtrnych, a mianowicie przez dziaanie niedostrzegalnych czstek na nasze zmysy. Jest bowiem rzecz jasn, e istniej, i to w wielkiej liczbie, ciaa tak drobne, e za pomoc adnego ze swych zmysw nie moemy rozpozna ich rozmiarw, ksztatu ani ruchu; takie s, oczywicie, czstki powietrza i wody; lecz istniej te inne, od nich bez porwnania mniejsze, by moe o tyle mniejsze od czstek powietrza i wody, o ile te s mniejsze od grochu lub ziarnek gradu. Przypumy tedy, e rozmaite ruchy i ksztaty, wielkoci i liczby takich czstek, dziaajc na rne organy naszych zmysw, wywouj w nas owe rnorodne wraenia zmysowe, jakie otrzymujemy dziki barwom i zapachom cia; e na przykad fioek wywouje idee barwy fioletowej i miego zapachu, jakich doznajemy w obecnoci tego kwiatka, dziki temu, e dziaaj na zmysy takie niedostrzegalne czstki materialne, specjalnego ksztatu i wielkoci, poruszajce si w rnym stopniu i na rny sposb. Nie jest wszak bardziej niemoliwe pomyle sobie, i Bg zwiza te idee z takimi ruchami, do ktrych wcale nie s podobne, ni e zczy ide

blu z ruchem kawaka stali krajcego nasze ciao, do ktrego to ruchu ta idea jest zupenie niepodobna. 14. Co powiedziaem tu o barwach i zapachach, naley przenie take na smaki i dwiki oraz na inne podobne jakoci zmysowe; jakoci te, bez wzgldu na to, jak realno im bdnie przypisujemy, w samych rzeczach nie s naprawd niczym innym ni zdolnociami wywoania w nas rozmaitych dozna zmysowych i, jak powiedziaem, zale od cech pierwotnych, takich jak rozmiary czstek, ich ksztat, budowa i ruchy. 15. Sdz, e atwo wysnu std wniosek, e idee pierwotnych cech ciaa s do nich podobne i e ich wzory istniej rzeczywicie w samych ciaach; natomiast idee, jakie nam daj cechy wtrne, wcale nie s do nich podobne. W samych ciaach nie ma nic podobnego do tych idei. W ciaach, ktre podug nich nazywamy, jest tylko zdolno wywoania w nas tych dozna zmysowych; co za w idei jest sodkie, niebieskie lub ciepe, to w samych ciaach, ktre wedle nich nazywamy, jest jedynie pewn wielkoci, ksztatem i ruchem niedostrzegalnych czstek. ROZDZIA IX O postrzeganiu 1. Poniewa postrzeganie (percepcja) jest pierwsz wadz umysu, ktra operuje naszymi ideami, wic jest rwnie pierwsz i najprostsz ide, jak otrzymujemy przez refleksj. Niektrzy nazywaj je myleniem w ogle, jakkolwiek mylenie - zgodnie z duchem jzyka angielskiego - znaczy tyle, co rodzaj wewntrznego operowania ideami, gdzie umys jest czynny, gdzie rozwaa co z pewnym stopniem uwagi zalenej od woli; gdy tymczasem w samym czystym postrzeganiu umys pozostaje przewanie tylko bierny i nie moe unikn doznawania tego, czego doznaje. 2. Czym jest postrzeganie, kady bdzie wiedzia lepiej, ni z moich wywodw mgby si dowiedzie, jeli tylko zastanowi si nad tym, co sam robi, co widzi, syszy, czego dotyka i tak dalej, lub co myli. Nie moe tego nie pozna, ktokolwiek oglda w wietle refleksji zjawiska, jakie zachodz w jego wasnym umyle, a jeli sam si nad nimi nie zastanowi, adne w wiecie sowa nie bd zdolne da mu o tym pojcia. 3. Tyle jest pewne, e nie ma postrzeenia, choby w ciele dokonyway si jakiekolwiek zmiany, jeli nie dojd one do naszej wiadomoci; czy te choby jakie impresje dotykay jego czci zewntrznych, jeli tych impresji nie przyjmie do wiadomoci umys. Ogie moe pali ciao czowieka ze skutkiem nie wikszym, ni gdy pali polano, pki ruch nie dosignie mzgu i w umyle nie powstanie wraenie gorca lub idea blu, co wanie jest rzeczywistym postrzeeniem. 4. Jake czsto czowiek moe zaobserwowa na sobie, e gdy umys jego jest pilnie zajty rozwaaniem jakich rzeczy i z zainteresowaniem dokonuje przegldu swych idei, to wwczas nie zwraca wcale uwagi na impresje, jakie rda gosu wywieraj na organ suchu. W tym organie zachodzi taka sama zmiana, jaka wystarcza, by wywoa odpowiedni ide. Organ moe otrzyma impuls wystarczajcy; mimo to, o ile umys impulsu tego nie dostrzeg, postrzeenie nie nastpuje; a chocia w uchu zachodzi ruch, ktry zazwyczaj wywouje ide dwiku, to jednak tego dwiku nie syszymy. Brak wraenia zmysowego nie pochodzi w tym wypadku std, e organ jest uszkodzony albo e ucho czowieka otrzymao bodziec sabszy, ni w innych przypadkach, kiedy sysza; lecz wraenia zmysowego nie ma dlatego, e tego, co normalnie wywouje ide, umys nie przyj do swej wiadomoci, jakkolwiek zwyky organ doprowadzi impuls; wskutek tego adna idea w umyle nie powstaa. Tak wic, gdziekolwiek jest doznanie zmysowe lub postrzeenie, tam rzeczywicie pewna idea powstaje i jest w umyle.

5. Std te nie wtpi, e u dzieci w onie matki zmysy wykonuj swe funkcje na rzeczach, ktre na nie dziaaj, i e w ten sposb dzieci otrzymuj pewn niewielk liczb idei, zanim si urodz, co jest nieuniknionym skutkiem bd dziaania otaczajcych je cia, bd brakw i niedomaga, jakim podlegaj. Wrd tych idei (jeli mona pozwoli sobie na domysy dotyczce rzeczy raczej niedostpnych badaniu), prawdopodobnie jedne z pierwszych, jakie maj dzieci, s idee godu i ciepa, z ktrymi ju nigdy bodaj nie rozstaj si pniej. 6. Ale chocia mona rozsdnie przyj, e dzieci otrzymuj pewne idee przed przyjciem na wiat, to przecie proste te idee s dalekie od owych zasad wrodzonych, ktre uznaj niektrzy ludzie, a ktre my odrzucilimy powyej. Idee tu wspomniane s skutkami doznania zmysowego i powstaj pod wpywem impulsw dziaajcych na ciao, jakim ono podlega w tych warunkach; zale wic od czego w stosunku do umysu zewntrznego, nie rni si tedy co do swego powstania od innych idei pochodzcych od zmysw niczym wicej jak tylko tym, e poprzedzaj je w czasie. A tymczasem owe zasady wrodzone, jak si przyjmuje, s zupenie innej natury i w umyle zjawiaj si nie wskutek jakich przypadkowych zmian w ciele lub jakich impulsw, dziaajcych na ciao, lecz, by tak rzec, s pierwotnymi znakami wyrytymi w duszy w tej samej chwili, gdy ona powstaje i ksztatuje si. 7. Podobnie jak co do niektrych idei mona zasadnie przyj, e zjawiy si w umysach dzieci ju w onie matki, suc potrzebom ich ycia i istnienia w tego rodzaju warunkach, tak te po urodzeniu si dziecka najwczeniej wraone mu zostaj te idee, ktre bd pierwszymi jakociami zmysowymi, jakie dziecko spotyka; spord nich za wiato nie jest najmniej wan i najmniej bogat w skutki, Jak bardzo umys poda zdobycia wszelkich idei, ktrym nie towarzyszy przykro, tego mona si nieco domyla obserwujc noworodki, ktre zawsze zwrc oczy w stron, skd pynie wiato, chobymy je nie wiedzie jak pooyli. Ale poniewa bardzo rne s idee, jakie dzieci poznaj najwczeniej, zalenie od zmiennych okolicznoci, w jakich po raz pierwszy stykaj si ze wiatem, wic porzdek, w jakim poszczeglne idee zjawiaj si w umyle, bywa bardzo rny i trudno go ustali z pewnoci; a przy tym poznanie go nie jest dla nas istotne. 8. Co si tyczy postrzegania, naley dalej zway, e idee, jakie otrzymujemy poprzez doznanie zmysowe, u dorosych czsto ulegaj zmianie pod wpywem sdw, z czego nie zdajemy sobie sprawy. Gdy przed oczyma umieci kul barwy jednostajnej, na przykad zot, z alabastru lub agatu, to idea, jak ona pozostawia po sobie w naszym umyle, jest niewtpliwie ide paskiego krgu, na ktrym w pewien sposb rozoone s cienie i z ktrego wiato i jasno dochodzi w rnym stopniowaniu do naszych oczu. Ale w praktyce przyzwyczailimy si postrzega, jak ukazuj si nam zwykle ciaa wypuke i jak zmienia si odbicie wiata zalenie od ksztatu cia; tote sd nasz, drog zakorzenionego nawyku, natychmiast zastpuje zudne pozory przez ich przyczyny. Wnoszc tak o ksztacie z tego, co naprawd jest rozmaitoci odcieni i barw, czyni t rozmaito znakiem lub symbolem tego ksztatu i tworzy sobie postrzeenie ciaa wypukego o jednolitym zabarwieniu, gdy tymczasem ide, przez nas otrzyman, bya jedynie rnorako zabarwiona paszczyzna, jak to wida w sposb oczywisty na malowidach. Przy tej okazji przytocz tu zagadnienie, jakie przed kilku miesicami zechcia przesa mi listownie bardzo pomysowy i wytrway mionik rzetelnej wiedzy, uczony i zacny pan Molyneux. Brzmi ono, jak nastpuje: "Wystawmy sobie, i niewidomy od urodzenia, obecnie czowiek dorosy, nauczy si odrnia dotykiem szecian od kuli, wyrobione z tego samego metalu i w przyblieniu tych samych rozmiarw, tak e dotykajc jednego lub drugiego moe powiedzie, ktre jest szecianem, a ktre kul. Przypumy dalej, i szecian i kul ustawiono na stole i e stojcy opodal niewidomy przejrza; zapytuj, czy za pomoc odzyskanego wzroku, zanim dotknie tych przedmiotw, bdzie mg je rozpozna i powiedzie, ktry z nich jest kul, a ktry szecianem?" Na co bystry i poprawnie rozumujcy autor listu odpowiada: "Nie; bo chocia wiadomo mu z dowiadczenia, jak dziaa na jego dotyk kula, a jak szecian, to jednak brak mu jeszcze dowiadczenia, ktre by go pouczyo, jak to, co tak a tak dziaa na jego dotyk, w kadym

przypadku podziaa na jego wzrok; nie wie on, e wystajcy kt szecianu, nierwnomiernie uciskajcy jego rk, przedstawi si jego oczom tak jak w szecianie". Zgadzam si ze zdaniem swego tak powanie mylcego korespondenta, ktrego z dum zaliczam do grona przyjaci, e takie jest rozwizanie tego zagadnienia: myl jak on, e byy niewidomy nie bdzie zdolny natychmiast po zobaczeniu tych cia powiedzie z ca pewnoci, co jest kul, a co szecianem, chocia potrafi bezbdnie pozna je przy pomocy dotyku i z pewnoci odrni jedno od drugiego na podstawie wyczuwanej rk rnicy w ich ksztatach. Ustaliwszy to wszystko, daj czytelnikowi sposobno rozwaenia, ile moe zawdzicza dowiadczeniu, wiczeniu i pojciom nabytym tam, gdzie myli, e wcale z nich nie korzysta i e zupenie nie s mu pomocne; a to tym wicej, e mj spostrzegawczy korespondent pisze w dalszym cigu, i gdy - w zwizku z moj ksik - stawia to pytanie rnym osobom bardzo inteligentnym, to nie spotka bodaj ani jednej, ktra by od razu daa odpowied, jak on poczytuje za trafn, nim j przekonay usyszane od niego argumenty. 9. Nie sdz jednak, aby to samo stosowao si do jakich innych idei poza otrzymywanymi za pomoc wzroku. Wzrok bowiem, ze wszystkich naszych zmysw najbardziej wszechstronny, z jednej strony wprowadza do umysu jemu jedynie waciwe idee wiata i barw, z drugiej za idee tak od nich odmienne, jak idea przestrzeni, ksztatu i ruchu, ktrych rnorodne odmiany wpywaj na wygld waciwego przedmiotu tego zmysu, to znaczy: wiata i barw. Ot wiczenie doprowadza nas do tego, e o jednym sdzimy na podstawie drugiego. W wielu przypadkach, gdzie mamy do czynienia z rzeczami czsto poprzednio spotykanymi, dziki ustalonemu nawykowi dzieje si to tak pewnie i szybko, e bierzemy za postrzeenie naszych zmysw to, co jest ide utworzon przez nasz sd - tak e jedna idea, a mianowicie idea otrzymana przez doznanie zmysowe, suy tylko do tego, by wywoa drug, na siebie niemal wcale nie cigajc uwagi. Podobnie czowiek czytajc czy te suchajc w skupieniu i ze zrozumieniem, nie zauwaa niemal liter czy dwikw, lecz tylko idee, jakie litery w nim wywouj. 10. Nie bdziemy si te dziwili, e rzeczy te uchodz niemal zupenie naszej uwadze, jeli zwaymy, jak bardzo szybko odbywaj si czynnoci umysowe; podobnie bowiem, jak si myli o umyle, e nie zajmuje przestrzeni i nie jest rozcigy, tak jego czynnoci zdaj si nie wymaga czasu: wydaje si, e wiele z nich skupia si w jednej chwili. Mwic to, porwnuj je z czynnociami cielesnymi. Kady moe z atwoci zauway to na wasnych mylach, jeli tylko zechce si nad nimi zastanowi. Jak si to dzieje, e od razu, jednym spojrzeniem, umysy nasze obejmuj wszystkie czci dowodu, o ktrym susznie mona powiedzie, e jest dugi, biorc pod uwag czas potrzebny na to, by wypowiedzie go w sowach i wyoy go innym krok za krokiem. Nastpnie, nie powinnimy si zbytnio dziwi temu, e dzieje si to w nas tak nieznacznie, jeli zwaymy, jak zdobyta nawykiem atwo wykonywania pewnych rzeczy sprawia, e to wszystko zachodzi nieraz bez udziau naszej uwagi. Nawyki, zwaszcza bardzo wczenie nabyte, doprowadzaj wreszcie do tego, e zachodz w nas sprawy, ktre czsto wymykaj si spod naszej obserwacji. Ile razy w cigu dnia zakrywamy oczy powiekami, nie dostrzegajc wcale, e znajdujemy si wtedy w ciemnoci. Ludzie, ktrzy przywykli do uywania jakiego przysowia, w kadym niemal zdaniu wymawiaj wyrazy, ktrych sami nie sysz i nie zauwaaj, cho inni zwracaj na nie uwag. Std te nie jest tak dziwne, e umys nasz czsto przeksztaca ide, jak daje doznanie zmysowe, na ide sdu, i e pierwsza suy jedynie jako bodziec, ktry wywouje drug, czego sami nie zauwaamy. 11. Zdolno postrzegania ustanawia, jak myl, rnic pomidzy krlestwem zwierzcym a niszymi dziedzinami przyrody. Niektre roliny, do liczne, maj pewn mono ruchu i pod wpywem rnorakiego dziaania na nie innych cia gwatownie zmieniaj sw posta i miejsce, i z tej racji otrzymay nazw "czukw", jako e wykonuj ruchy, ktre przypominaj nieco te ruchy, jakie u zwierzt nastpuj po doznaniu wraenia. Niemniej myl, e wszystko to dzieje si mechanicznie, nie inaczej, ni skrcanie si zwilgotniaych woskw dzikiego owsa albo kurczenie si sznura nasiknitego wod.

Wszystko to odbywa si bez jakiegokolwiek doznania zmysowego w rzeczy, w ktrej si to dzieje i ktra nie ma i nie otrzymuje adnej idei. 12. Wydaje mi si, e wszystkie gatunki zwierzce posiadaj w pewnej mierze zdolno postrzegania, chocia jest rzecz moliw, i u niektrych z nich natura przygotowaa tak nieliczne drogi przyjmowania wrae zmysowych i e postrzeenie, w ktrym je umys przyjmuje, jest tak niejasne i mtne, i zupenie dorwna nie moe ywoci i rozmaitoci wrae zmysowych, jaka jest u innych zwierzt. Ale postrzeenie takie wystarcza tak zorganizowanemu gatunkowi i jest mdrze przystosowane do stanu i warunkw, w jakim si znajduje ten rodzaj zwierzt. Tak wic mdro i dobro Stwrcy objawia si w peni we wszystkich czciach jego olbrzymiego dziea i na wszystkich stopniach i poziomach stworze, jakie do tego dziea nale. 13. Sdz, e z budowy ostrygi lub morskiego limaka wolno nam zasadnie wnosi, e nie posiadaj one ani tak licznych, ani tak sprawnych zmysw, jak czowiek i wiele innych zwierzt; a gdyby nawet je miay, to, niezdolne do przenoszenia si z miejsca na miejsce, nie mogyby ich uy dla poprawy swej egzystencji. Jak korzy przynosiby wzrok czy such stworzeniu, co nie mogoby ani si zbliy do rzeczy, w ktrych z oddalenia postrzegoby co dla siebie podanego, ani oddali si od rzeczy szkodliwych. I czy szybko w odbieraniu wrae nie byaby raczej niedogodna dla zwierzcia, ktre jest zmuszone pozostawa w bezruchu tam, gdzie je umieci przypadek, i zadowala si dopywem wody, jak si zdarzy, zimniejszej lub cieplejszej, czystej lub zamulonej ? 14. A jednak nie mog oprze si myli, e istoty te nie s pozbawione pewnego zacztku niejasnego postrzegania, przez co ich stan odrnia si od stanu zupenego braku wraliwoci. A e tak by moe, mamy wyrane przykady nawet u samego czowieka. Wemy zgrzybiaego starca, z ktrego pamici wiek podeszy wymaza dawn jego wiedz i do czysta uprztn idee, jakimi niegdy wypeniony by jego umys; cakowita za ruina jego wzroku, suchu, powonienia, a w znacznym stopniu smaku, w zupenoci niemal zamkna drogi, ktrymi nowe idee mogyby do niego si dosta; jeli za niektre przejcia s jeszcze na wp otwarte, wiee impresje zaledwie s postrzegane, wcale za nie zachowuj si w pamici. Ot pozostawiam czytelnikowi do rozwaenia, jak dalece wiedza i umysowe zdolnoci takiego czowieka wznosz si (wbrew wszelkiemu wysawianiu zasad wrodzonych) ponad poziom bytowania limaka czy ostrygi. Gdyby za kto trwa w takim stanie lat szedziesit, co rwnie atwo by by mogo jak to, e trwaby tak trzy dni, to ciekaw jestem, jaka byaby rnica pomidzy nim a najniszym gatunkiem zwierzcym, co si tyczy sprawnoci umysowych. 15. Postrzeenie tedy jest pierwszym krokiem i stopniem ku poznaniu i jest furt wejciow, przez ktr otrzymujemy cay dla niego materia; im wic mniej zmysw posiada czowiek lub inna jaka istota, im mniej za ich pomoc otrzymuje impresji i im bardziej s one niewyrane, wreszcie im mniej bystre wadze umysu nimi operuj, tym bardziej istota ta bdzie daleka od wiedzy, jak znale mona u niektrych ludzi. Lecz e bardzo wielkie jest tu stopniowanie (jak to mona zauway u ludzi), nie mona wic ustali z pewnoci, jaka jest zdolno postrzegania u rnych gatunkw zwierzcych, a tym mniej jeszcze u poszczeglnych istot indywidualnych. Wystarczy, gdy tu zaznacz, e postrzeganie jest najpierwsz czynnoci naszych wadz umysowych i e jest to furta wejciowa do naszego umysu dla wszelkiej wiedzy. Jestem te skonny przypuszcza, e zdolno postrzegania na swym stopniu najniszym wyznacza granic pomidzy krlestwem zwierzt a istotami niszego rzdu. Ale wspominam o tym ubocznie tylko, jako o swym domyle, dla naszych tu bowiem rozwaa jest rzecz obojtn, jak uczeni rozwi to zagadnienie. ROZDZIA XII O ideach zoonych

1. Rozwaalimy dotychczas te idee, gdzie umys, gdy je przyjmuje, zachowuje si tylko biernie. S to owe idee proste, otrzymywane ze wspomnianych powyej rde: doznania zmysowego i refleksji; umys nie moe adnej z nich wytworzy samodzielnie ani te nie moe mie idei, ktre nie skadayby si z nich bez reszty. Ale umys, cakowicie biernie przyjmujc wszystkie swe idee proste, wykonuje sam przez si rne czynnoci, dziki czemu ksztatuj si inne idee z posiadanych idei prostych, jako z materiau i fundamentu dla wszystkich pozostaych. Trzy s czynnoci, w ktrych umys wykonuje sw wadz nad ideami prostymi: 1. czenie pewnej liczby idei prostych w jedn, zoon; tak powstaj wszystkie idee zoone. 2. zestawienie czne dwu idei, prostych lub zoonych, i to takie zestawienie, aby mona je byo na raz ogarn wzrokiem, nie stapiajc ich w jedno; na tej drodze dochodzi umys do wszelkich swych idei stosunkw. 3. oddzielanie lub odrywanie idei od wszelkich innych, jakie im towarzysz faktycznie w wiadomoci; nazywa si to abstrahowaniem i tak powstaj wszystkie idee oglne. Std wida, e moc czowieka i jego sposoby dziaania, zarwno w wiecie materialnym, jak w duchowym, s na og te same. W obu bowiem materiay, jakimi czowiek rozporzdza, s tego rodzaju, e nie ma on nad nimi tej wadzy, aby je stwarza albo niszczy bez ladu: wszystko, czego moe dokona, to albo poczy je ze sob, albo zestawi obok siebie, albo zupenie oddzieli je od siebie. Rozwaania dotyczce idei zoonych rozpoczn tu od pierwszej z tych czynnoci, aby na waciwym, miejscu zaj si dwiema nastpnymi. Mona zaobserwowa, e idee proste istniej w rnorakim ze sob poczeniu; i umys zdolny jest te uwaa kilka z nich, zczonych ze sob, za jedn ide; przy tym moe je rozwaa nie tylko w takim poczeniu, w jakim s dane w rzeczach zewntrz nas, lecz i tak, jak je sam powiza. Idee utworzone tym sposobem z pewnej liczby prostych, zczonych razem, nazywam zoonymi. Nale do nich takie idee, jak pikno, wdziczno, czowiek, wojsko, wiat; idee te, jakkolwiek zestawione z rozmaitych idei prostych albo z idei zoonych, ktre skadaj si z prostych, umys moe, gdy zechce, rozwaa kad z osobna, jako caoci jednolite i oznaczane jedn nazw. 2. W zakresie odnawiania idei i czenia ich ze sob, umys ma wielk moc, by zmienia i pomnaa przedmioty swych myli, wybiegajc przy tym nieograniczenie daleko poza to, co mu dostarczaj zmysy i refleksja. Ale wszystko to jest nadal ograniczone do idei prostych, jakie otrzyma z owych dwu rde i ktre stanowi ostateczny materia wszelkich jego wytworw. Wszystkie idee proste bowiem pochodz od samych rzeczy i umys nie moe mie od nich ani wicej, ani nic innego ni to jedynie, co mu podsuwaj. Nie moe on mie innych idei jakoci zmysowych ni te, ktre przychodz do niego z zewntrz przez zmysy, ani te idei innego rodzaju czynnoci substancji mylcej ni idee tych czynnoci, jakie znajduje w sobie; ale gdy te idee proste raz zdoby, nie jest ju ograniczony do samej obserwacji oraz tego, co mu si z zewntrznego wiata ukazuje: teraz moe wasn moc wiza ze sob posiadane idee i tworzy z nich nowe idee zoone, jakich nigdy nie otrzyma tak poczonych. 3. W jakikolwiek sposb skadalibymy lub rozkadali idee zoone i choby liczba ich bya nieskoczona, a rnorodno, z jak wypeniaj i zajmuj myli ludzkie, niczym nieograniczona, to przecie, jak sdz, wszystkie mona sprowadzi do trzech klas, a mianowicie do takich: 1. modi, 2. substancje, 3. stosunki. 4. Po pierwsze nazywam modi takie idee zoone, ktre, jakikolwiek byby ich skad, nie mieszcz w sobie zaoenia, iby istniay samodzielnie, lecz ktre uwaa si za zalene od substancji bd za ich wasnoci; takie s na przykad idee oznaczone przez wyrazy "trjkt", "wdziczno", "zabjstwo" i tak dalej. Jeeli uywam tu terminu "modus" w sensie, ktry nieco odbiega od potocznego, to prosz mi to wybaczy; jest to bowiem rzecz nieuniknion w rozprawach, ktre operuj pojciami odmiennymi od uywanych w yciu codziennym, tak e albo trzeba urabia wyrazy nowe, albo stosowa dawne w znaczeniu cokolwiek zmienionym; w obecnym za przypadku mniej naganne bdzie, by moe, uczyni to drugie.

5. Tych modi istniej dwa rodzaje, ktre zasuguj na to, aby zastanowi si nad nimi oddzielnie. 1 s takie, co s jedynie przedstawieniami lub rozmaitymi poczeniami jednej i tej samej idei prostej, bez domieszki innych, jak na przykad tuzin, kopa: s to tylko idee tylu a tylu oddzielnych jednostek, dodanych do siebie. Takie nazywam modi prostymi, jako e zawieraj si w granicach jednej tylko idei prostej. 2 s inne, utworzone z idei prostych rnego rodzaju, zestawionych tak, e tworz jedn ide zoon; przykadem pikno, ktre polega na pewnym poczeniu barwy i ksztatu i wywouje w widzu uczucie przyjemne; albo kradzie, zmiana stanu posiadania jakiej rzeczy bez zgody waciciela, ktrej idea, jak tu wida, jest poczeniem wielu idei wielu rodzajw. Modi takie nazywam mieszanymi. 6. Po drugie, idee substancji s takimi poczeniami idei prostych, jakie uwaa si za przedstawienia okrelonych rzeczy poszczeglnych, istniejcych samodzielnie; i domylnie przyjmowana a niejasna idea substancji, taka, jaka ona jest, jest w nich zawsze pierwszym i gwnym skadnikiem. Tak, jeli z ide substancji zczy si prosta idea barwy szarobiaawej oraz pewien stopie cikoci, twardoci, rozcigliwoci i topliwoci, to otrzymamy ide oowiu; kombinacja za idei pewnego okrelonego ksztatu oraz idei zdolnoci poruszania si, mylenia i rozumowania, doczona do substancji, daje potoczn ide czowieka. Ot wrd idei substancji s rwnie dwa rodzaje idei: jeden to idee substancji jednostkowych, takich, jakie istniej oddzielnie; przykadem idea czowieka lub owcy; drugi - to idea wielu ludzi czy owiec zebranych razem, czego przykadem wojsko, zoone z ludzi, albo stado owiec. Kada z tych zbiorowych idei pewnej liczby substancji w ten sposb zebranych jest tak samo jedn ide, jak idea czowieka lub jednostki. 7. Po trzecie, ostatnim rodzajem idei zoonych jest ten, ktry oznaczamy mianem "stosunek"; stosunek polega na rozwaaniu i porwnaniu jednej idei z inn. Rnymi tymi rodzajami idei zajmiemy si we waciwym porzdku. KSIGA CZWARTA ROZDZIA III Zakres wiedzy ludzkiej 1-2. Z tego, e, jak byo powiedziane, wiedza polega na postrzeganiu zgodnoci lub niezgodnoci pomidzy naszymi ideami, wynika: I. Po pierwsze, e wiedza nasza nie moe siga dalej ni nasze idee. II. Po drugie, e wiedza nasza nie siga poza postrzeenie ich zgodnoci lub niezgodnoci. Poniewa za postrzeenie to powstaje 1) na drodze intuicji, czyli przez bezporednie porwnanie dowolnych dwu idei, albo 2) dziki rozumowi, ktry bada zgodno lub niezgodno dwu idei za porednictwem pewnych innych; albo wreszcie 3) przez wraenia, gdy postrzegamy istnienie rzeczy poszczeglnych, wic std wynika, e: 3. III. Po trzecie, widzimy, e nie moemy mie wiedzy intuicyjnej, ktra by si rozcigaa na wszystkie nasze idee i na wszystko, co bymy o nich wiedzieli; albowiem nie moemy zbada i postrzec wszelkich stosunkw, jakie zachodz midzy ideami, przez zestawienie ich lub bezporednie porwnanie jednej z drug. Tak na przykad majc idee trjkta rozwartoktnego i ostroktnego, nakrelonych na rwnych podstawach midzy liniami rwnolegymi, mog postrzec intuicyjnie, e jeden nie jest drugim, ale nie mog si dowiedzie, czy s, czy nie s rwne; ich zgodnoci albo niezgodnoci pod wzgldem

rwnoci nie mona bowiem nigdy postrzec przez bezporednie porwnanie ich ze sob: odmienny ksztat tych figur nie pozwala cile i bezporednio przyoy do siebie ich czci, wobec czego trzeba pewnych cech poredniczcych, by zmierzy te czci; a to ju jest dowodem, czyli wiedz rozumow. 4. IV. Po czwarte, z tego, co zostao stwierdzone, wynika dalej, e nasze poznanie rozumowe nie moe ogarn caego obszaru naszych idei, bo pomidzy dwiema ideami, jakie chcielibymy bada, nie zawsze zdoamy znale takie ogniwa porednie, iby dao si poczy z pewnoci intuicyjn jedn ide z inn, we wszystkich krokach dedukcji; gdzie za to jest niemoliwe, tam nie ma wiedzy ani dowodu. 5. V. Po pite, poniewa poznanie zmysowe nie siga dalej ni istnienie rzeczy, ktre s aktualnie dane naszym zmysom, wic jest ono bardziej jeszcze ograniczone ni kady z poprzednio wymienionych gatunkw poznania. 6. VI. Na podstawie tego jest oczywiste, e zakres naszej wiedzy nie tylko nie obejmuje wszelkich realnie istniejcych rzeczy, lecz nawet wszelkich naszych wasnych idei. Chocia nasza wiedza jest ograniczona do naszych idei i ani pod wzgldem zasigu, ani zupenoci oraz doskonaoci przekracza ich nie moe; i chocia s to granice nader ciasne w stosunku do ogu rzeczy istniejcych i dalekie, jak susznie moemy przypuszcza, od zakresu wiedzy nawet pewnych stworzonych umysw, ktre nie s zwizane i ograniczone tymi niejasnymi i szczupymi wiadomociami, jakie mona zdoby nielicznymi i niezbyt dokadnymi drogami postrzegania, jakimi s nasze zmysy; to jednak sprawa staaby dla nas dobrze, gdyby wiedza nasza sigaa cho tak daleko jak nasze idee i gdyby nie byo wiele wtpliwoci i pyta co do idei, jakie mamy, pyta, od ktrych nie jestemy i, jak myl, nigdy nie bdziemy wolni na tym wiecie. Niemniej nie ulega wtpliwoci, e wiedza ludzka, nawet w warunkach naszego istnienia i przy naszej strukturze wewntrznej, mogaby posun si znacznie dalej, ni si posuna, gdyby ludzie naprawd i bez uprzedze woyli w ulepszanie sposobw wykrywania prawdy ca usilno i trud mylenia, z jakimi barwi fasz i go broni, by podtrzyma jaki systemat czy obroni jaki interes, czy te stronnictwo, z ktrym s zwizani. Ale myl, e nie uwaczajc doskonaoci czowieczej, mam ostatecznie prawo utrzymywa z pewnoci, i poznanie nasze nigdy nie bdzie zdolne obj wszystkiego, co zechcielibymy wiedzie o swych ideach, i przezwyciy wszelkie trudnoci oraz rozwiza wszelkie zagadnienia, jakie mog powsta co do tej czy innej idei. Mamy idee kwadratu, koa i rwnoci, a przecie nigdy bodaj nie bdziemy zdolni znale koa o polu rwnym polu kwadratu i nie bdziemy wiedzieli na pewno, e tak wanie jest. Mamy idee materii i mylenia, lecz moliwe, e nigdy nie bdziemy mogli wiedzie, czy jaka istota materialna myli, czy nie myli; jest bowiem niemoliwe, bymy bez objawienia, sam kontemplacj wasnych swych idei mogli wykry, czy wszechmoc nie udzielia niektrym odpowiednio przystosowanym ukadom materialnym zdolnoci postrzegania i mylenia albo te czy z przystosowan do tego materi nie poczya i nie zwizaa mylcej substancji niematerialnej. Co si tyczy krgu naszych poj, to przy naszej zdolnoci pojmowania niewiele trudniej jest przedstawi sobie, e Bg, jeli mu si tak podoba, moe samej materii da dodatkowo zdolno mylenia, ni e przyda jej jeszcze substancj zdoln myle. Przecie nie wiemy, na czym polega mylenie ani te jaki gatunek substancji podobao si Wszechmocnemu obdarzy moc, ktrej aden byt stworzony posiada nie moe inaczej ni dziki asce i dobroci Stwrcy. Nie widz bowiem sprzecznoci w tym, e pierwsza, wieczna Istota mylca mogaby, gdyby si jej podobao, obdarowa pewne ukady stworzonej, do odbierania wrae niezdolnej materii, zestawione, jak uznaaby za stosowne, pewn miar czucia, postrzegania i mylenia, jakkolwiek (...) zaoenie, e materia (z wasnej swej natury z ca pewnoci pozbawiona czucia i mylenia) ma by ow wieczn istot, od pocztku mylc, zawiera wyran sprzeczno wewntrzn. Jak mona mie pewno, e jakie percepcje, takie jak przyjemno i przykro, nie mog powstawa w pewnych ciaach w okrelony sposb uksztatowanych i poruszanych, rwnie dobrze, jak gdy na skutek ruchu czstek cielesnych powstaj one w substancji niematerialnej? Bo przecie, o ile poj

moemy, ciao zdolne jest tylko uderza inne ciaa i dziaa na nie; ruch za, o ile go moemy zrozumie z pomoc naszych idei, moe znowu wywoa tylko ruch. Gdy wic przyjmujemy, e wywouje przyjemno lub przykro albo ide barwy czy dwiku, to przestajemy si opiera na naszym rozumie, wychodzimy poza zakres naszych idei i przypisujemy to dziaanie cakowicie uznaniu naszego Stwrcy. Bo skoro musimy przyzna, e poczy z ruchem skutki, jakich w naszym rozumieniu sam ruch nigdy wywoa by nie mg, to jak mamy racj, by wnioskowa, e nie mg on sprawi, by te skutki powstaway w rzeczy, w ktrej w naszym pojmowaniu nie mog one powsta, tak samo jak nie moemy poj, by ruch materii dziaa w jakikolwiek sposb na jaki inny przedmiot. Nie znaczy to, ibym chcia tak czy inaczej zachwia wiar w niematerialno duszy; nie o prawdopodobiestwie tu mwi, lecz o wiedzy; i nie tylko myl, e skromno, jaka przystoi filozofowi, wymaga, aby si nie wypowiada autorytatywnie tam, gdzie brak oczywistoci, ktra moe dawa wiedz, lecz rwnie, e jest to z korzyci dla nas, gdy poznajemy, jak daleko siga nasza wiedza. Skoro nasz stan obecny nie jest "stanem widzenia", to w wielu przypadkach zadowoli si musimy wiar i prawdopodobiestwem; a jeli co do naszego zagadnienia, a mianowicie niematerialnoci duszy, nie moemy osign pewnoci dowodu, to nie powinno si to nam wydawa dziwne. Wszystkie wielkie cele moralnoci i religii s wystarczajco zabezpieczone bez filozoficznych dowodw niematerialnoci duszy: jest przecie rzecz oczywist, e Ten, kto stworzy nas na pocztku, abymy tu, na tej ziemi, bytowali jako istoty czujce i mylce, i kto przez lata w tym stanie nas utrzymuje, moe i chce przywrci nam taki sam stan i zdolno doznawania wrae na tamtym wiecie, abymy mogli przyj odpat, jak przeznacza kademu podug jego uczynkw w tym yciu. Dlatego te rozstrzygnicie tej kwestii w takim czy innym sensie nie jest tak naglco konieczne, jak niektrzy przesadnie gorliwi zwolennicy lub przeciwnicy niematerialnoci duszy chcieliby wmwi wiatu. Osoby te albo, z jednej strony, zbytnio ulegaj swemu cakowicie przez materi owadnitemu myleniu i dlatego niczemu niematerialnemu nie mog przyzna istnienia, albo, z drugiej strony, znajdujc, e mylenie nie naley do naturalnych mocy materii, ktr tylekro badali najuwaniej, wnioskuj ufnie, e nawet sama wszechmoc nie moe obdarzy postrzeganiem i myleniem substancji, ktrej przysuguje cecha masywnoci. Kto zway, jak trudno w naszych mylach pogodzi doznawanie zmysowe z rozcig materi albo istnienie z czym kompletnie pozbawionym rozcigoci, ten si zgodzi, e bardzo daleki jest od tego, by wiedzie z pewnoci, czym jest jego dusza. Jest to sprawa, ktra, jak si zdaje, ley zupenie poza zasigiem naszego poznania; a kto pozwala sobie rozwaa j swobodnie i wejrze w ciemne, zawie strony kadej z hipotez, ten uzna zapewne, e jego rozum nie wystarcza do stanowczego opowiedzenia si za lub przeciw materialnoci duszy. Bo z jakiejkolwiek strony na ni spojrzy, czy to jak na substancj nierozcig, czy jak na mylc rozcig materi, trudno wyobraenia sobie jednego czy drugiego bdzie go stale popychaa w kierunku przeciwnym, gdy tylko myl zajmie si jednym z tych przypuszcze. Nierzetelne to postpowanie, na jakie pozwalaj sobie niektrzy ludzie, gdy z powodu jakiej niejasnoci w jednej hipotezie przerzucaj si gwatownie do hipotezy przeciwnej, cho jest ona nie mniej niezrozumiaa dla nieuprzedzonego umysu. Pokazuje to nie tylko sabo i nieudolno naszego poznania, lecz i to, jak nieznaczny jest tryumf z tego rodzaju argumentw, ktre, z wasnych naszych pogldw si wywodzc, mog nas przekona, e z tej strony zagadnienia nie moemy znale pewnoci, lecz bynajmniej nie pomagaj nam zdoby prawdy przez to, e przerzucamy si na stron przeciwn i przyjmujemy pogld, ktry po zbadaniu okazuje si obarczony rwnymi trudnociami. Jak bowiem pewno i jak korzy daje komu to, e chcc unikn pozornych niedorzecznoci i nieprzezwycialnych dla niego trudnoci w jednym pogldzie, szuka ratunku w pogldzie przeciwnym, ktry jest oparty na czym rwnie niewytumaczalnym i tak samo nieuchwytnym dla jego zdolnoci pojmowania? Nie moe by sporu co do tego, e jest w nas co, co myli; same nasze wtpliwoci, dotyczce natury tego czego, potwierdzaj pewno tego istnienia, cho musimy si z tym pogodzi, e nie wiemy, jakiego to rodzaju byt. Daremnie usiowalibymy zachowa si tu sceptycznie; zreszt i w wikszoci innych przypadkw jest rzecz przeciwn rozumowi odrzuca stanowczo istnienie jakiej rzeczy z tej racji, e nie jestemy zdolni poj jej natury. Chtnie bym si dowiedzia, czy jest taka substancja, ktra

by nie miaa czego, co wprawia w zakopotanie nasze umysy. Jak bardzo musz przewysza nas wiedz inne istoty duchowe, ktre widz i znaj natur i wewntrzn struktur rzeczy. A jeli do tego dodamy rozleglejsz zdolno pojmowania, ktra pozwala im widzie od jednego wejrzenia zwizek i zgodno bardzo wielu idei i ktra daje im atwo porednie ogniwa dowodu, jakie my znajdujemy z trudem tylko i nie od razu, lecz krok po kroku, po dugim bdzeniu po omacku, nader atwo zapominajc o jednym, zanim zdoamy uchwyci drugi - to moemy w pewnej mierze przedstawi sobie szczliwo duchw wyszych stopni, ktre maj szybsze i bardziej przenikliwe wejrzenie w rzeczy oraz obszerniejszy zasig poznania. - Aby jednak powrci do naszego wywodu : twierdz, e nasza wiedza jest nie tylko ograniczona ubstwem i niedoskonaoci idei, jakie mamy i jakimi operujemy poznajc, ale e nawet z nimi nie potrafi sobie radzi. Zbadajmy teraz, jak daleko siga nasze poznanie. ROZDZIA X O naszej wiedzy o istnieniu Boga 1. Jakkolwiek Bg nie da nam idei wrodzonej samego siebie, jakkolwiek nie wyry w naszych duszach pierwotnych znakw, z ktrych moglibymy odczyta jego byt, to jednak, obdarowawszy nas zdolnociami bdcymi naszym duchowym wyposaeniem, nie pozostawi nas bez wiadectwa o sobie: mamy przecie doznanie zmysowe, postrzeenie, rozum, i dopki moemy myle o samym sobie, nie moe nam brakowa jasnego dowodu jego istnienia. Nie moemy te susznie utyskiwa na sw niewiedz w sprawie tak ogromnej wagi, skoro Bg tak hojnie wyposay nas w rodki, ktre pozwalaj nam znale go i pozna, o ile to niezbdne dla osignicia celu naszego istnienia i dla tak doniosej sprawy naszej szczliwoci. Lecz chocia jest to prawda najoczywistsza ze wszystkich, jakie rozum wykrywa, i chocia jej pewno (jeli nie jestem w bdzie) rwna jest pewnoci matematycznej, to przecie trzeba w tej sprawie namysu i uwagi, a umys musi woy wysiek w to, aby prawd t wyprowadzi poprawnie z jakiego poznania intuicyjnego; w przeciwnym bowiem razie pozostawalibymy co do tego zdania w niepewnoci i niewiedzy, podobnie jak co do innych zda, ktrych mona dowie w jasny sposb. Aby wic pokaza, e jestemy zdolni wiedzie, to znaczy: mie pewno, i Bg jest, i jak drog moemy doj do tej pewnoci, nie musimy, moim zdaniem, siga poza siebie i poza t niewtpliw wiedz, jak mamy o swym wasnym istnieniu. 2. Sdz, e nie ulega wtpliwoci, i kady z nas ma jasn ide wasnego swego istnienia; kady wie z pewnoci, e istnieje i jest czym. Nie zwracam si do tego, kto ma wtpliwoci, czy jest czym, czy nie jest; tak samo jak nie dysputowabym z czyst nicoci ani nie usiowa przekona nicoci, e jest czym. Jeli kto pozuje na takiego sceptyka, e a zaprzecza wasnemu istnieniu (bo rzeczywicie o tym wtpi nie sposb), to niechaj si raduje tak miym dla szczciem, e jest niczym, pki gd lub inna dolegliwo nie upewni go, e sprawa ta przedstawia si inaczej. Sdz wic, e wolno mi uzna za prawd to, co kady uznaje, dziki swej wiedzy pewnej wtpi o tym nie mogc: mianowicie, e jest czym, co faktycznie istnieje. 3. Czowiek wie dalej z pewnoci intuicyjn, e czyste nic tak samo nie moe wytworzy jakiego bytu realnego, jak nie moe by rwne dwu ktom prostym. Jeli kto nie wie, e nico, czyli nieobecno wszelkiego bytu, nie moe by rwna dwu ktom prostym, to niemoliwe, by zna i rozumia jakikolwiek z dowodw Euklidesa. Jeli wic wiemy, e istnieje pewien byt realny i e niebyt adnego bytu realnego wytworzy nie zdoa, to jest to oczywistym dowodem, e co trwa od wiekw; bo co odwiecznie nie istniao, miao pocztek, a co miao pocztek, to musi by tworem czego innego. 4. Nastpnie jest rzecz oczywist, e to, co swj byt i pocztek wzio z czego innego, musi czemu innemu zawdzicza take to wszystko, czym jest i co naley do jego bytu.

Wszystkie wadze, jakie posiada, z tego pochodz rda i przez nie s udzielane. A zatem to wieczne rdo wszelkiego bytu musi by zarazem rdem i pocztkiem wszelkiej mocy; tak wic ten byt wieczny musi by rwnie bytem najpotniejszym. 5. Wreszcie czowiek znajduje w sobie samym postrzeenie i poznanie. Stwierdzajc to, zrobilimy dalszy krok naprzd i teraz jestemy pewni, e nie tylko istnieje w wiecie jaki byt, lecz e jest to istota posiadajca inteligencj i wiedz. By wic kiedy czas, kiedy nie byo adnej istoty poznajcej i kiedy poznawanie si rozpoczo; albo te od wiekw istniaa istota poznajca. Jeli kto powie, e by taki czas, kiedy adna istota nie posiadaa wiedzy, kiedy ta odwieczna istota nie miaa adnego rozumienia rzeczy, to odrzekn, e w takim razie niemoliwe byoby, by kiedykolwiek powstaa jaka wiedza: bo tak samo nie moe by, by rzeczy cakowicie pozbawione wiedzy, dziaajce na lepo i niezdolne postrzega, miay wytworzy istot wiedzc, jak jest niemoliwe, by trjkt sprawi, aby suma trzech jego ktw bya wiksza od dwu prostych. Jest bowiem rwnie niezgodne z ide niewiadomej materii, by miaa obudzi w sobie wraliwo zmysow, zdolno postrzegania i poznawania, jak jest niezgodne z ide trjkta, by mia sam sobie zdoby kty o sumie wikszej ni dwa proste. 6. Tak tedy, wychodzc z rozwaania naszego ja i z tego, co nieomylnie odnajdujemy we wasnej swej strukturze, rozum prowadzi nas do poznania owej pewnej i oczywistej prawdy, e istnieje istota wieczna, ponad wszystko potna i posiadajca najwiksz wiedz. Czy istot t zechcemy nazwa Bogiem, nie odgrywa to adnej roli. Sama rzecz jest oczywista i z tej idei, naleycie rozwaonej, z atwoci daj si wyprowadzi wszystkie inne atrybuty, jakie wiecznej tej istocie powinnimy przypisa. Wszelako, gdyby znalaz si kto tak bezsensownie zuchway, by przyjmowa, e jedynie czowiek posiada wiedz i mdro, lecz e jest niemniej wytworem niewiadomych si i przypadku, oraz e w caym pozostaym wszechwiecie wszystko dzieje si tylko moc lepego przypadku, to pozostawiam jego rozwadze w wolnej chwili bardzo rozumn i dobitn nauczk, jak daje Cyceron w ksidze drugiej De legibus: "Co moe by gupszym i bardziej niestosownym zuchwalstwem, ni gdy czowiek myli, e posiada dusz i rozum, ale e w caym wiecie poza nim nic takiego nie istnieje? Albo e te rzeczy, ktre przy najwikszym wysiku swego rozumu zaledwie moe poj, miayby bez udziau rozumu by poruszane i kierowane?" Z tego, co byo powiedziane, jest dla mnie rzecz jasn, e o istnieniu Boga posiadamy wiedz pewniejsz ni o czymkolwiek innym, czego zmysy nie odsaniaj przed nami bezporednio. Myl, co wicej, e wolno mi powiedzie, i z wiksz pewnoci wiemy, e Bg jest, ni e jest poza nami cokolwiek innego. Kiedy mwi, e wiemy, mam na myli, i wiedza taka jest dla nas osigalna i e nie moemy jej nie posi, jeeli tylko wysilimy nasz umys w tym kierunku tak, jak to czynimy w rnych innych dociekaniach.

You might also like