You are on page 1of 173

Andrzej SapkowskiChrzest ognia Wwczas rzeka wrka do wiedmina: "Tak ci dam rad: obuj elazne buty, we dorki kostur

elazny. Id w elaznych butach na koniec wiata, a drog przed sobkosturem macaj, zami skraplaj. Id przez ogie i wod, nie ustawaj, wstecz si nieogldaj. A gdy ju zedr si chodaki, gdy zetrze si kostur elazny, gdy ju odwiatru i aru wyschn twe oczy tak, e ju ni jedna za z nich wypyn nie zdoa,wwczas na kocu wiata odnajdziesz to, czego szukasz i to, co kochasz. By moe."I Wiedmin poszed przez ogie, i wod, wstecz si nie oglda. Ale nie wzi nibutw elaznych, ni kostura. Wzi tylko swj miecz wiedmiski. Nie posucha swwrki. I dobrze zrobi, bo to bya za wrka.Flourens Delannoy, Bajki i klechdyRozdzia pierwszyW krzakach dary si ptaki.Zbocze parowu porastaa gsta, zbita masa jeyn i berberysw, wymarzone miejscedo gniazdowania i do eru, nic tedy dziwnego, e roio si tam od ptactwa. Zawzicietryloway dzwoce, wiergotay czeczotki i piege, co chwila rozbrzmiewao tedwiczne "pink-pink" ziby. Ziba dzwoni na deszcz, pomylaa Milva,

odruchowospogldajc na niebo. Nie byo chmur. Ale ziby zawsze dzwoni na deszcz. Przydaobysi nareszcie troch

deszczu.Miejsce

na

wprost

wylotu

kotlinki

byo

dobrym

myliwskim stanowiskiem, dajcymnieze szans na udane polowanie, zwaszcza tu, w Brokilonie, mateczniku

zwierzyny.Wadajce potnym obszarem lasu driady poloway niezmiernie rzadko, a czowiekjeszcze rzadziej odwaa si tu zapuszcza. Tutaj dny misa lub skr owca samstawa si obiektem oww. Brokiloskie driady nie miay litoci dla intruzw. Milvaprzekonaa si kiedy o tym na wasnej

skrze.Czego jak czego, ale zwierza w Brokilonie nie brakowao. Jednak Milva tkwia wzasadzce ju ponad dwie godziny i nadal nic nie wychodzio na strza. Polowa zmarszu nie moga panujca od miesicy susza wysaa poszycie chrustem i limi,trzeszczcymi przy kadym kroku. W takich warunkach tylko bezruch w zasadzce mgzaowocowa sukcesem i

zdobycz.Na gryfie uku usiad motyl admira. Milva nie poszya go obserwujc, jak skadai rozkada skrzydeka, patrzya rwnoczenie na uk, nowy nabytek, ktrym

wcijeszcze nie przestaa si cieszy. Bya zawoan uczniczk, kochaa dobr bro. Ata, ktr trzymaa w doni, bya najlepsz z najlepszych.Milva miaa w yciu wiele ukw. Uczya si strzela ze zwykych jesionowych icisowych, ale prdko

zrezygnowaa

nich

na

rzecz

refleksyjnych

laminatw,

jakichuyway driady i elfy. Elfie uki byy krtsze, lejsze i porczniejsze, a dzikiwarstwowej kompozycji drewna i

zwierzcych cigien rwnie o wiele "szybsze" odcisowych wystrzelona z nich strzaa dosigaa celu w czasie duo krtszym i popaskim torze, co w znacznej mierze eliminowao moliwo zniesienia przez wiatr.Najlepsze egzemplarze takiej broni, gite poczwrnie, nosiy wrd elfw nazwzefhar, taki bowiem runiczny znak tworzyy wygite ramiona i gryfy uku.

Milvauywaa zefarw przez adnych kilka lat i nie sdzia, by mg istnie uk, ktry nie przewysza. Ale wreszcie trafia na taki uk. Byo to oczywicie na Hrakim Bazarze w Cidaris,synnym z bogatej oferty dziwnych i rzadkich towarw zwoonych przez eglarzynajdalszych zaktkw wiata, zewszd, dokd docieray fregaty i galeony. Milva, gdytylko moga, odwiedzaa bazar i ogldaa zamorskie luki. Tam wanie nabya uk, oktrym sdzia, e posuy jej przez wiele lat pochodzcy Zerrikanii zefarwzmacniany

szlifowanym rogiem antylopy miaa za doskonay. Przez rok. Albowiem rokpniej, na tym samym straganie, u tego samego kupca zobaczya istne cudo.uk pochodzi z dalekiej

Pnocy.

Mia

czysko dokadnie

dugie

na

szedziesit majdan i si

dwa

cale,mahoniowy, laminowane

wywaony

paskie, warstw

ramiona,

sklejone

zzeplatajcych

szlachetnego drewna, waHllaycn cigien i koci wielorybich.Od innych lecych obok kompozytw rnia go nie tylko

konstrukcja, ale i cena - icena wanie zwrcia uwag Milvy. Gdy jednak, wzia uk do rki i wyprbowaa go,zapacia bez wahania i bez targw tyle, ile da handlarz. Czterysta novigradzkichkoron. Rzecz jasna, nie miaa przy sobie tej niebotycznej sumy - w targu powiciaswj zerrikaski zefar, pk sobolowych upiey i przecudnej roboty elfi medalionik,koralow kame w wianuszku

rzecznych pere.Ale nie aowaa. Nigdy. uk by niewiarygodnie lekki i wprost idealnie celny.Cho niezbyt dugi, kry w kompozytowo yowych ramionach nielichego

kopa.Zaopatrzony w wypit na precyzyjnie podgitych gryfach jedwabno-konopn ciciw,przy dwudziestoczterocalowym

nacigu dawa pidziesit pi funtw mocy. Prawda,byway uki ktre daway nawet osiemdziesit, ale Milva uwaaa te za przesad.Wystrzelona z jej wielorybiej pidziesitki pitki strzaa pokonywaa odlegodwustu stp w czasie

pomidzy dwoma uderzeniami serca, a na sto krokw miaa a nadtoimpetu, by skutecznie porazi jelenia czowieka za, jeli nie nosi zbroi,przeszywaa na wylot. Na zwierzta wiksze od jelenia i na cikozbrojnych Milvarzadko

polowaa.Motyl odlecia. Ziby nadal dary si w krzakach. I nadal nic nie wychodzio nastrza. Milva opara si barkiem o pie sosny, zacza wspomina. Ot tak, eby zabiczasu.*****Do jej pierwszego spotkania z wiedminem doszo w lipcu, dwa tygodnie powydarzeniach na wyspie Thanedd i wybuchu wojny w Dol Angra. Milva wrcia doBroklionu po

kilkunastodniowej komandaScoia'tael,

nieobecnoci, rozbitego w

przyprowadzia Temerii podczas

resztki prby

przedostania si na teren objtegowojn Aedirn. Wiewirki chciay przyczy si do powstania wznieconego przez elfy wDol Blathanna. Nie powiodo im si, gdyby nie Milva, byoby po nich. Ale znalazyMilv i azyl w Brokilonie.Zaraz po przyjedzie poinformowano j, e Aglais pilnie oczekuje jej w ColSerrai. Milva zdziwia si troch.Aglais bya przeoon brokiloskich uzdrowicielek, a gboka, pena gorcychrde i jaski kotlina Col Serrai bya miejscem

uzdrowie.Usuchaa jednak wezwania, bdc przekonana, e

chodzio jakiego leczonego elfa,pragncego za jej porednictwem skontaktowa si ze swym komandem. A gdy zobaczyarannego wiedmina i dowiedziaa si, w czym rzecz, wpada w istny sza. Wybiega zgroty z rozwianym, wosem i ca zo wyadowaa na Aglais.- Widzia mnie! Widzia moj twarz! Czy pojmujesz, czym mi to grozi?- Nie, nie pojmuj - odrzeka chodno uzdrowicielka. - to Gwynbleidd, Wiedmin,Przyjaciel Brokilonu. Jest tu od czternastu dni, od nowiu. I jeszcze jaki czasupynie, zanim bdzie mg wsta i normalnie chodzi. Pragnie wieci ze wiata,wieci o jego bliskich. Tylko ty moesz mu ich dostarczy.- Wieci ze wiata? Chyba rozum stracia, dziwoono! Czy ty wiesz, co terazdzieje si na wiecie, za granicami twojego spokojnego lasu? W Aedirn trwa wojna! WBrugge, w Temerii i w Redanii zamt, pieko, wielkie owy! Za tymi, co rebeliwszczli na Thanedd, goni wszdy! Wszdy peno szpiegw i an'giyare, jedno sowonieraz wystarczy uroni, usta skrzywi, gdy nie trza, i ju kat ci w lochu czerwonymelazem zawieci! A ja na przeszpiegi mam chodzi, dopytywa si, wieci zbiera?

Karku nadstawia? I dla kogo? Dla jakiego pywego wiedmina? - A co to on mi, bratalbo swat? Icie rozumu zbya, Aglais!- Jeli masz zamiar wrzeszcze - przerwaa spokojnie driada - to idmy dalej wlas. Jemu potrzebny jest spokj.Milva obejrzaa si mimo woli na wylot jaskini, w ktrej przed chwil widziaarannego. Kawa chopa, pomylaa odruchowo, cho chudy, ale jedna ya... eb biay,ale brzuch paski niby u modzika, widno, e trud mu za uchem, nie sonina i piwo...- On na Thanedd by - stwierdzia, nie zapytaa. - Rebeliant.- Nie wiem - wzruszya ramionami Aglais. Saasjf Potrzebuje pomocy. Reszta mnienie

obchodzi.Milva achna si. Uzdrowicielka znana bya z niechci do gadania. Ale Milvazdya ju wysucha

podobnych relacji driad ze wschodniej rubiey Brokilonu, wicdziaa ju wszystko o wydarzeniach sprzed dwch tygodni. O kasztanowosejczarodziejce, ktra zjawia si w Brokilonie w bysku magii, o przywleczonym przezni kalece ze zaman rk i nog. Kalece, ktry okaza si wiedminem,

znanymdriadom jako Gwynbleidd, Biay Wilk.Pocztkowo, opowiaday driady, nie wiadomo byo, co czyni.

Pokrwawiony Wiedminna przemian krzycza i mdla, Aglais

nakadaa

prowizoryczne

opatrunki,

czarodziejkakla.

pakaa. W to ostatnie Milva absolutnie nie wierzya - a bo to widzia ktokiedy paczc magiczk? A pniej przyszed rozkaz z Duen Canell, od SrebrnookiejEithne, Pani Brokilonu. Czarodziejk odprawi, brzmia rozkaz wadczyni Lasu

Driad.Wiedmina leczy.Leczono go. Milva widziaa. Lea w jaskini, w niecce penej wody z magicznychbrokiloskich rde, jego unieruchomione w szynach i na wycigach koczyny spowitebyy gstym kouchem leczcych pnczy

conynhaeli i darni purpurowego ywokostu. Wosymia biae niby mleko. By przytomny, cho leczeni conynhael zwykle bez ducha le,bredz, magia przez nich gada...No? -

beznamitny gos uzdrowicielki wyrwa j z zzadumy. Jak tedy bdzie? Comam mu powiedzie?- eby do wszystkich biesw poszed - warkna Milva, podcigajc obciony sakwi myliwskim noem pas. - I ty te id do biesa, Aglais.- Twoja wola. Nie przymusz ci.- Prawa. Nie przymusisz.Posza w las, pomidzy rzadkie sosny, nie ogldajc si. Bya za.O wydarzeniach, jakie miay miejsce w pierwszy lipcowy nw ksiyca na ostrowieThanedd, Milva wiedziaa, Scoia'tael mwili o tym bez przerwy. Podczas zjazduczarodziejw na wyspie doszo

do rebelii, polaa si krew, poleciay gowy. A armieNilfgaardu, jakby na sygna, uderzyy na Aedirn i Lyri, zacza si wojna. A wTemerii, Redanii i Kaedwen skrupio si wszystko na

Wiewirkach. Raz, bo podobnozbuntowanym czarodziejom na Thanedd przyszo w sukurs komando Scoia'tael. Dwa, bo tepodobno jaki elf czy te pelf gn sztyletem i zabi Vizimira, redaskiego krla.Rozwcieczeni ludzie wzili si wic ostro za Wiewirki. Wrzao wszdzie niby w kotleelfia krew pyna rzek...Ha, pomylaa Milva, moe i prawda to, co kapani baj, e koniec wiata i dziesdu bliski? wiat w ogniu, czowiek nie tylko elfowi, ale i czowiekowi wilkiem,brat na brata n podnosi... A Wiedmin do polityki si miesza - i do rebelii staje.Wiedmin, ktren przecie tylko od tego jest, by wiat przemierza i szkodzce ludziommonstra ubija! Jak wiat wiatem, nigdy Wiedmin aden ni do polityki, ni dowojaczki wciga si nie dawa. To nawet taka bajka jest, o gupim krlu, coprzetakiem gocem, a wiedmina wod nosi, zajca chcia A tu

wojewod

uczyni.

masz,Wiedmin w rokoszu przeciw krlom poszczerbiony, w Brokilonie przed kar kry simusi. Icie, koniec wiata!- Witaj, Mario.Drgna. Oparta o sosn niewysoka driada miaa oczy

i wosy w kolorze srebra.Zachodzce soce otaczao aureol jej gow na tle pstrokatej ciany lasu. Milvauklka na jedno kolano, nisko skonia gow:- Bd pozdrowiona. Pani Eithne.Wadczyni Brokilonu zatkna za ykowy pasek zoty noyk o ksztacie sierpa.- Wsta - powiedziaa. - Przejdmy si. Chc z tob porozmawia.Dugo szy razem przez peen cieni las, maa srebrnowosa driada i wysokapowowosa dziewczyna. adna nie przerywaa milczenia. , patrzc w srebrzyste oczy driady - gow ww, ktre jej oferowano - ale zawsze opierzaa je sama. Wikszo dostpnychy cel, Milva strzelaaby bezc, kozio pochyli gow, skubn wystane z mchu trawy i obrci sie zaciga biodrem, ale chodzi. Milva nie zdziwia si wiedziaa oiach leczniczych lenej wody i zielska,

zwanego conynhael. Znaal z Temerii i Redanii nie powdrowaly tam. Bij si nadal...zne zadanie dla... - Po ruchawce na Thanedd - zacza, odczekawszy chwil zawrzao wszdy. owy nazdrajcw si zaczy. Osobliwie na tych czarodziejw, co za Nilfgaardem stali, jako ina innych sprzedawczykw. Niektrych ujto. Inni zniknli, kamie w wod. Nie trzawielkiego umu, by zgadn, dokd uszli, pod

czyje skrzyda si schronili. Ale nietylko na czarownikw i zdrajcw polowano. W rebelii na Thanedd

zbuntowanymczarodziejom pomogo komando Wiewirek, nimi sawny Faoiltiama przewodzi. Szukajgo. Rozkaz wydano, eby kadego schwytanego elfa na mki bra, o komando

Faoiltiamypyta.- Kim jest ten Faoiltiama?- Elf, Scoia'tael. Jak mao ktry ludziom za skr zalaz. Wielka cena jest zajego gow. Ale nie tylko jego szukaj. Szuka si te jakiego

nilfgaardzkiegorycerza, ktren na Thanedd by. I jeszcze...- Mw.An'giyare o wiedmina wypytuj, imieniem Geralt z Rivii. I o dziewuszkimieniem Cirilla. Tych dwoje przykazano ywymi bra. Pod gardem to nakazano: obojguujtym wos z gowy spa nie moe, guz z sukni urwa si nie ma prawa. Ha! Drogimusisz by ich sercu, e tak si o twoje zdrowie troskaj...Urwaa, widzc wyraz jego twarzy, z ktrej raptownie znikn nieludzki spokj.Zrozumiaa, e cho si staraa, nie zdoaa napdzi mu strachu. Przynajmniej nie ojego wasn skr. Niespodziewanie poczua wstyd.- No, z tym pocigiem to przecie daremny ich zachd. - powiedziaa agodniej, alewci z lekko drwicym umiechem na wargach. - Ty w Brokilonie bezpieczny jeste. Adziewczyny te ywej nie dostan.

Gdy gruzy na Thanedd przekopali, rozwaliny tejmagicznej wiey, co si zawalia... Hej, co tobie?Wiedmin zatoczy si, opar o cedr, usiad ciko przy pniu. Milva odskoczya,przeraona bladoci, ktra nagle pokrya mu twarz.- Aglais! Sirssa! Fauve! Do mnie, ywo! Zaraza, na umieranie mu si

chybazebrao! Hej, ty!- Nie woaj ich... Nic mi nie jest Mw. Chc wiedzie...Milva zrozumiaa nagle.- Niczego nie naszli w rumowisku! - krzykna, czujc, e te blednie. Niczego!Cho kady kamie obejeli i czary rzucali, nie znaleli...Otara pot z brwi, gestem powstrzymaa nadbiegajce driady. Chwycia siedzcegowiedmina za ramiona, pochylia si nad nim tak, e jej dugie jasne wosy spady -na jego zbiela twarz.- le poje - powtarzaa szybko, nieskadnie, z trudem znajdujc sowa wnatoku tych, ktre cisny si jej na usta. - To jeno chciaam rzec, e... Opaczniemnie poje. Bo ja... Skde wiedzie mogam, e ty a tak... Nie ... tak chciaam.Ja jeno o tym, e dziewczyna... e nie znajd jej, bo bez ladu znika, jak owiczarodzieje. Wybacz mi.Nie odpowiedzia.

Patrzy w bok. Milva zagryza wargi, zacisna pici.- We trzy dni wyjedam z Brokilonu - powiedziaa agodnie po dugim, bardzodugim milczeniu. - Niech jeno miesiczek pjdzie na

uszczerb,

niech

nocki

trochciemniejsze

nastan.

Do

dziesiciu dni wrc, moe wczeniej. Wnet po Lammas, wpierwszych dniach sierpnia. Nie turbuj si. Ziemi i wod porusz, ale wywiem siwszystkiego. Jeli kto co wie o tej pannie, te bdziesz to wiedzia.- Dziki, Milva.- Do dziesiciu dni... Gwynbleidd.- Jestem Geralt - wycign do. Ucisna bez zastanowienia. Bardzo silnie.Jestem Maria

Barring.Skinieniem gowy i cieniem umiechu podzikowa za szczero, wiedziaa, edoceni.- Bd ostrona, prosz. Zadajc pytania uwaaj, komu je zadajesz.- Nie frasuj si o mnie.- Twoi informatorzy... Ufasz im?- Ja nikomu nie ufam.*****

Wiedmin

jest

Brokilonie.

Wrd

driad.-

Tak

przypuszczaem - Dijkstra splt ramiona na piersi. - Ale dobrze, e to sipotwierdzio.Milcza przez chwil. Lennep obliza wargi. Czeka.- Dobrze, e si potwierdzio - powtrzy szef tajnych - sub krlestwa Redanii,zamylony, jak gdyby mwi do siebie. - Zawsze to lepiej, mie pewno. Ech, gdybyjeszcze okazao si, e Yennefer jest z nim... Nie ma z nim czarodziejki, Lennep?- Sucham? - wywiadowca drgn. - Nie, janie panie. Nie ma. Co rozkaecie? Jelichcecie ywego, wywabi go z

Brokilonu. Jeli za milszy wam martwy...- Lennep - Dijkstra unis na agenta swe zimne, bladobkitne oczy. - Nie bdnadgorliwy. W naszym fachu nadgorliwo nigdy nie popaca. A zawsze jest podejrzana.- Panie - Lennep zblad lekko. - Ja jeno...- Wiem. Ty jeno pytae, co rozka. Rozkazuj: zostaw wiedmina w spokoju.- Wedle rozkazu. A co z Milv?- J te zostaw w spokoju. Na razie.- Wedle rozkazu. Czy mog odej?- Moesz.Agent wyszed, ostronie i cichutko zamykajc za sob dbowe w drzwi komnaty.Dijkstra si na i milcza mapy, dugo, listy,

zapatrzony

pitrzce

stole

donosy,protokoy

przesucha

wyroki

mierci.-

Ori.Sekretarz unis gow, chrzkn. Milcza.- Wiedmin jest w Brokilonie.Ori Reuven znowu zachrzka, odruchowo spogldajc pod st, w kierunku nogiszefa. Dijkstra zauway spojrzenie.- Zgadza si. Tego mu nie zapomn - warkn. - Przez dwa tygodnie nie mogemprzez niego chodzi. Straciem twarz wobec Filippy, muszc jak pies skamle i prosio jej cholerne czary, bo inaczej kusztykabym do dzisiaj. C, sam sobie jestemwinien, nie doceniem go. Najgorsze, e nie mog mu si teraz zrewanowa, dobra dojego wiedmiskiej dupy! Sam nie mam czasu, a przecie nie mog dla prywaty uywamoich

ludzi! Prawda, Ori, e nie mog?- Hem, hem...- Nie chrzkaj. Wiem. Ach, do diaba, jak ta wadza nci! Jak kusi, by si niposuy! Jak atwo si zapomnie, gdy si j ma! Ale gdy si zapomni raz, koca niema... Czy Filippa Eilhart cigle jeszcze siedzi w Montecalvo?- Tak.- Bierz piro i kaamarz. Podyktuj ci list do niej. Pisz... Psiakrew, skupi sinie mog. Co to za cholerne wrzaski, Ori? Co si tam dzieje na placu?- acy obrzucaj kamieniami rezydencj nilfgaardzkiego posa. Zapacilimy im zato, hem, hem, jak mi si zdaje.- Aha. Dobrze. Zamknij okno. Jutro niech acy pjd obrzuca fili bankukrasnoluda Giancardiego. Odmwi mi ujawnienia kont.Giancardi, hem, hem, przekaza znaczn sum na fundusz wojenny.- Ha. Niech wic obrzucaj te banki, ktre nie przekazay.- Wszystkie przekazay.- Ach, nudny jeste, Ori. Pisz, powiadam. Umiowana Fil, soce moich... Cholera,cigle si zapominam. We nowy arkusz. Gotw?- Tak jest, hem, hem.- Droga Filippo. Pani Triss Merigold martwi si pewnie o wiedmina, ktregoteleportowaa z Thanedd do Brokilonu, czynic z tego faktu gboki sekret, nawetprzede mn, co okrutnie mnie zabolao. Uspokj j. Wiedmin ma si ju dobrze. Junawet zacz wysya z Brokilonu emisariuszki z zadaniem

szukania

ladw

ksiniczkiCirilli,

osbki,

ktra

tak

Ci

przecie interesuje. Nasz przyjaciel Geraltnajwyraniej nie wie, e Cirilla jest w Nilfgaardzie, gdzie sposobi si do lubu zcesarzem Emhyrem. Zaley mi, aby Wiedmin spokojnie siedzia w Brokilonie, dlategote postaram si, eby ta wie dotara do niego. Napisae?- Hem, hem, dotara do niego.- Od akapitu. Zastanawia mnie... Ori, wycieraj piro, do

cholery! Piszemy doFilippy, nie do rady krlewskiej, list ma wyglda estetycznie! Od akapitu.Zastanawia mnie, dlaczego Wiedmin nie szuka kontaktu z Yennefer. Nie chce mi si

wierzy, aby ten graniczcy z obsesj afekt wygas tak nagle, niezalenie od opcjipolitycznych jego ideau. Z drugiej strony, gdyby to Yennefer bya t, ktradostarczya Cirill Emhyrowi i gdyby byy na to dowody, to z chci bym sprawi,

ebyWiedmin dosta je do rki. Problem rozwizaby si sam, pewien jestem tego, awiaroomna czarnowosa pikno nie byaby pewna dnia ni godziny. Wiedmin nie lubi,gdy kto dotyka jego dziewczynki, Artaud Terranova dowodnie

przekona si o tym naThanedd. Chciabym wierzy, Fil, e nie masz dowodw zdrady Yennefer i nie wiesz,gdzie ona si

ukrywa. Bolaoby mnie bardzo, gdyby si okazao, e to kolejny tajonyprzede mn sekret. Ja nie mam przed Tob sekretw...Z czego si miejesz, Ori?- Z niczego, hem, hem.- Pisz! Ja nie mam przed Tob sekretw, Fil, i licz na wzajemno. Pozostaj zgbokim uszanowaniem, et caetera, et caetera. Daj, podpisz.Ori Reuven posypa list piaskiem. Dijkstra usiad wygodniej, zakrci mynkakciukami splecionych na brzuchu doni.- Ta Milva, ktr Wiedmin wysya na przeszpiegi - zagadn. - Co moesz mi oniej powiedzie?- Zajmuje si, hem, hem - chrzkn sekretarz - przerzucaniem do Brokilonu grupScoia'tael rozbitych przez wojska temerskie. Wyprowadza elfy z obaw i

kotw,umoliwiajc im wypoczynek i ponowne sformowanie w bojowe komanda...- Nie racz mnie wiedz powszechnie dostpn przerwa Dijkstra. DziaalnoMilvy jest mi znana,

zamierzam j zreszt wykorzysta. Gdyby nie to, dawno rzucibymj na er Temerczykom. Co moesz mi powiedzie o niej samej? O Milvie jako takiej?- Pochodzi, jak mi si zdaje, z jakiej zapadej wsi w Grnym Sodden. Naprawdnazywa si Maria Barring. Milva to przydomek, ktry naday jej driady. W StarszejMowie znaczy...- Kania - przerwa Dijkstra. - Wiem.- Jej rd to z dziada pradziada myliwcy. Leni ludzie, za pa brat z

kniej. Gdysyna starego Barringa zatratowa o, stary wyuczy lenego rzemiosa crk. Gdyzmaro mu si, matka ponownie wysza za m. Hem, hem... Maria nie adzia z ojczymemi ucieka z domu. Miaa wtedy, jak mi si zdaje, szesnacie lat. Powdrowaa napnoc, ya z polowania, ale lenicy baronw nie umilali jej ycia, sam tropili iszczuli niby zwierza. Zacza wic kusowa w Brokilonie i tam, hem, hem, dopady jdriady.- I zamiast ukatrupi, przygarny - mrukn Dijkstra. - Uznay za swoj... A onaodwdziczya si. Zawara pakt z Wiedm Brokilonu, ze star Srebrnook Eithne. MariaBarring umara, niech yje Milva... Ile ekspedycji zaatwia, zanim ci w Verden iKerack poapali si? Trzy?- Hem, hem... Cztery, jak mi si zdaje... - Oriemu Reuvenowi cigle co sizdawao, cho pami mia niezawodn. - Byo tego do kupy co koo setki ludzi, tychnajzajadlejszych do polowa na dziwoonie skalpy. A dugo nie mogli si poapa, boMilva czasem wynosia jednego z rzezi na wasnych plecach, a ocalony pod niebiosawychwala jej mstwo. Dopiero za czwartym razem, w Verden, jak mi si zdaje, kto siw czoo pacn. Jake to tak, zawrzali nagle, hem, hem, e przewodniczka, ktraludzi na dziwoony skrzykuje, za kadym razem z yciem uchodzi? I wylazo szydo zmiecha, e

przewodniczka wiedzie, ale w potrzask, wprost pod strzay czekajcych wzasadzce driad...Dijkstra odsun na brzeg biurka protok z przesuchania, bo wydao mu si, epergamin wci cuchnie izb tortur.- I wtedy - domyli si - Milva znikna w Brokilonie jak sen jaki zoty. Ale dodzi w Verden trudno o ochotnikw do wypraw na driady. Stara Eithne i moda Kaniadokonay niezej selekcji. I oni omielaj si twierdzi, e prowokacja to nasz,ludzki wynalazek. A moe...- Hem, hem? zachrzka Ori Eeuven, zdziwiony urwanym zdaniem i

przeduajcymsi milczeniem szefa.- Moe w kocu zaczli uczy si od nas - dokoczy zimno szpieg, patrzc nadonosy, protokoy przesucha i wyroki mierci.*****

Gdy nigdzie nie dostrzega farby, Milva zaniepokoia si. Przypomniaa sobienagle, e kozioek zrobi krok w

momencie strzau. Zrobi lub chcia zrobi - co najedno wychodzio. Ruszy si, a strzaa moga trafi w brzuch. Milva zakla. Strzaw brzuch, przeklestwo i haba dla owcy! Pech! Tfu, tfu, ze licho!Szybko podbiega do zbocza kotlinki,

rozgldajc si bacznie wrd jeyn, mchw ipaproci. Szukaa strzay. Zaopatrzona w grot o czterech brzeszczotach,

wyostrzonychtak, wypuszczona z

goliy

woski

przedramienia, krokwstrzaa

odlegoci

pidziesiciu

musiaa przebi koza na wylot.Dostrzega, znalaza i odetchna z ulg, spluna trzykrotnie, rada z fartu.Niepotrzebnie si obawiaa, ba, byo lepiej, ni przypuszczaa. Strzaa nie byaoblepiona kleist i mierdzc treci odka. Nie nosia te ladw jasnej, roweji pienistej farby z puc. Brzechwa bya caa pokryta ciemn, bogat czerwieni. Grotprzeszy serce. Milva nie musiaa si skrada ani podchodzi, nie czeka jej dugimarsz po ladach. Kozio bez wtpienia lea martwy w gszczu, nie dalej ni stokrokw od polanki, w miejscu, ktre wskae jej farba. A postrzelony w serce koziomusia po paru skokach farbowa, wiedziaa wic, e znajdzie lad z

atwoci.Po dziesiciu krokach odnalaza trop, podya nim, ponownie pograjc si wmylach i wspomnieniach. *****Dotrzymaa danej wiedminowi obietnicy. Wrcia do Brokilonu nawet wczeniej, niobiecywaa, pi dni po

wicie niw, pi dni po nowiu, zaczynajcym n ludzi miesicsierpie, a u elfw Lammas, sidmy, przedostatni sayaed roku.Przeprawia si przez Wstk o brzasku, ona i piciu elfw. Komando, ktrewioda, liczyo pocztkowo

dziewiciu konnych, ale odacy z Brugge cay czas szliich tropem, trzy stajania przed rzek wsiedli im na kark,

przycisnli, poniechalidopiero nad Wstk, gdy w oparach witu zamajaczy im Brokilon na prawym brzegu.odacy bali si Brokilonu. To ich uratowao. Przeprawili si.

Wycieczeni,poranieni. I nie wszyscy.Miaa dla wiedmina wieci, ale bya przekonana, e Gwynbleidd wci jest w ColSerrai. Zamierzaa pj do niego dopiero okoo poudnia, wyspawszy si jak naley.Zdumiaa si, gdy nagle jak duch wyoni si z mgy. Bez sowa usiad obok, patrzc,jak moci sobie legowisko, ukada derk na kupie gazi.- Ale ci pilno - powiedziaa z przeksem. - Wiedminie, ja z ng lec. Dzie inoc na kulbace, tyka nie czuj, a

przemoczona jestem do ppka, bomy si witem jakowilcy przez nadrzeczne ozy przedzierali...- Prosz ci. Dowiedziaa si czego?- Dowiedziaam - parskna, rozsznurowujc i zzuwajc przemoczone, opierajce sibuty. - Z niewielkim trudem, bo o sprawie gono. e ta twoja panna taka persona,tego mi nie powiedzia! Mylaam sobie, pasierbica twoja,

chudziaczek jaki, sierotaprzez los ukrzywdzona. A tu masz: cintryjska krlewna! Ha! A moe i ty przebranyksi?- Mw,

prosz.- Nie dostan jej ju w rce krlowie, bo ta twoja Cirilla, jak si wyjawio, zThanedd prosto do Nilfgaardu ucieka, pewno wraz z tymi magikami, co zdradzili. A wNilfgaardzie cesarz Emhyr z pomp j przyj. I wiesz co? Pono eni si z nizamyla. A teraz daj mi odetchn. Chcesz, pogadamy, jak si wypi.Wiedmin milcza. Milva rozwiesia mokre onuce na rosochatej gazi, tak byznalazo je wschodzce soce, szarpna klamr pasa.- Rozdzia si chc - burkna. Czego tu jeszcze stoisz? Fortunniejszych wiecichyba si

spodziewa nie mg? Nic ci ju nie grozi, nikt o ciebie nie pyta,przestali si tob szpiedzy zajmowa. A twoja dziewka wymkna, wiadomo? si krlom, cesarzowbdzie...To pewna

- Nynie nic nie pewne - ziewna, usiada na barogi - chyba to, e soneczko codnia niebem od wschodu na zachd podruje. Ale o nilfgaardzkim cesarzu i o krlewniez Cintry musi prawd by, co gadaj. Gono o niej.- Skd ten nagy rozgos?- Niby to nie wiesz! Ona wszak Emhyrowi w wianie szmat ziemi wniesie! Nie tylkoCintr, po tej stronie Jarrugi te! Ha, to i moja to bdzie pani, bo ja z GrnegoSodden, a cae Sodden, pokazao si, jej

lenno! Tedy, gdy w jej lasach jelonka zwala chyc mi, z jej rozkazu moe powiesz... Ot, wiat parszywy! Zaraza, oczy mi sisame zamykaj...- Jeszcze tylko jedno pytanie. Z tych czarodziejek... To znaczy, z tychczarodziejw, ktrzy zdradzili, ujto ktrego?- Nie. Ale jedna magiczka, powiadaj, ycie sobie odebraa. Skoro po tym, gdypad Vengerberg, a wojska

kaedweskie wkroczyy do Aedirn. Ani chybi ze zgryzoty alboze strachu przed kani...- W komandzie, ktre przyprowadzia, byy lune konie. Elfy dadz mi ktrego?- Aha, pilno ci w drog - mrukna, owijajc si derk. - Tak sobie myl, ewiem, dokd...Zamilka, zdziwiona wyrazem jego twarzy. Nagle zrozumiaa, e przyniesiona przezni wie wcale nie bya fortunna. Nagle poja, e nic, cakiem nic nie

rozumie.Nagle, niespodziewanie, znienacka poczua ch, by usi przy si, nim, moe w zasypa co gopytaniami, poradzi... oka. Jestem wysucha, Gwatownie wycieczona,

dowiedzia

zawierciaknykciem

kciku

pomylaa, mier przez ca noc deptaami po po pitach. Musz odetchn. Co mnie wreszcie obchodz jego frasunki i troski?Co on mnie obchodzi? I ta dziewka? Do diaba z nim i z ni! Zaraza, cakiem mnieprzez to wszystko sen

odbiea...Wiedmin wsta.- Elfy

- Dadz mi konia? -

powtrzy.- Bierz, ktrego chcesz - powiedziaa po chwili. - Sam za lepiej w oczy nie le.Przetrzepali nas na przeprawie, skrwawili... Jeno karego nie tykaj, bo kary mj...Czego tu jeszcze stoisz?- Dzikuj ci za pomoc. Za wszystko.Nie odpowiedziaa.Mam dug wobec ciebie. Jak go spac?- Jak? A tak, e precz pjdziesz sobie nareszcie! - krzykna, unoszc si naokciu i szarpic gwatownie derk. - Ja... Ja si wyspa musz! Konia bierz... Ijed. ...Do Nilfgaardu, do pieka, do wszystkich biesw, mnie zajedno! Odejd! Zostawmnie w spokoju!- Spac, com winien - powiedzia cicho. - Nie zaponm. Moe stanie si kiedytak, Ramienia. e ty bdziesz potrzebowaa krzyknijw pomocy. noc. Oparcia. A ja

Krzyknij

wtedy,

przyjd.*****Kozio lea na skraju zbocza, gbczastego od bijcych rde, gsto zaronitegopaproci, wycignity, ze szklistym okiem wpatrzonym w niebo. Milva widziaa

wielkiekleszcze, wpite w jego jasnopowy brzuch.- Bdziecie musiay poszuka sobie innej krwi, robale mrukna, zawijajc rkawyi dobywajc noa. Bo ta ju

stygnie.Wprawnym i szybkim ruchem przecia skr od mostka a do odbytu, zrcznieprowadzc ostrze obok genitaliw.

Ostronie rozdzielia warstw tuszczu, broczcrce do okci, odcia przeyk, wywalia wntrznoci na wierzch. Rozda odek ipcherz magiczne brakowao ciowy w poszukiwaniu bezoarw. W niewierzya, i ale nie

waciwoci durniw,

bezoarw ktrzy

wierzyli

pacili.Uniosa

koza i uoya go na lecym opodal pniu, rozplatanym brzuchem ku ziemi,tak by krew moga wycieka. Wytara rce wiechciem paproci.Usiada obok zdobyczy.- Optany, szalony wiedminie - powiedziaa cicho, wpatrzona w wiszce sto stpnad ni korony brokiloskich sosen. - Wyruszasz do Nilfgaardu po twoj dziewuszk. Wyruszasz na koniec wiata, ktry stoi w ogniu, a nawet nie pomylae o tym, byzaopatrzy si w prowiant. Wiem, e masz dla kogo y. Ale czy masz z czego?Sosny, rzecz jasna, nie komentoway i nie przeryway monologu.- Tak sobie myl podja Milva, wydubujc noem krew spod paznokci - e niemasz nijakich szans na odzyskanie tej twojej pannicy. Nie zdoasz dotrze nie tylkodo Nilfgaardu, ale nawet do Jarugi. Tak sobie myl, e nie dojedziesz nawet doSodden. Tak sobie myl, e mier ci pisana. Na twojej gbie zacitej jest onawypisana, z oczu twoich paskudnych spoziera.

Docignie ci mier, szalonywiedminie, dopadnie ci rycho. No, ale dziki temu kozioeczkowi nie bdzie toprzynajmniej mier godowa. A to chyba te co. Tak sobie myl.*****Na widok wchodzcego do sali audiencyjnej nilfgaardzkiego

ambasadora Dijkstrawestchn skrycie. Shilard Fitz-Oesterlen, pose cesarza Emhyra var Emreisa, miazwyczaj prowadzi rozmowy w jzyku dyplomatycznym i uwielbia wplata w zdaniapompatyczne jzykowe dziwolgi, zrozumiale tylko dla dyplomatw i uczonych. Dijkstrastudiowa w akademii oxenfurckiej i cho nie uzyska tytuu magistra, zna podstawynadtego uniwersyteckiego argonu. Niechtnie

jednak si nim posugiwa, bo w gbiduszy nie cierpia pompy i wszelkich form pretensjonalnego ceremoniau.- Witam, ekscelencjo.- Panie hrabio - ukoni si ceremonialnie Shilard Fitz-Oesterlen. - Ach, raczciewybaczy. Moe ju powinienem mwi: janie owiecony ksi? Wasza wysokoregencie? Wasza mo sekretarzu stanu? Na honor, wasza wielmono, godnoci sypisi na was takim gradem, e doprawdy nie wiem, jak mam tytuowa, by nie uchybiprotokoowi.- Najlepiej bdzie "wasza krlewska mo" - odrzek skromnie Dijkstra. - Wieciewszak, ekscelencjo, e to dwr czyni krla. A nieobcy jest wam zapewne

fakt, e gdyja krzykn: "Podskakiwa!", to dwr w Tretogorze pyta "Jak wysoko?"Ambasador wiedzia, e Dijkstra przesadza, ale wcale nie tak bardzo. KrlewiczRadowid by maoletni, krlowa Hedwig przybita tragiczn mierci ma,

arystokracjazastraszona, ogupiaa, skcona i podzielona na frakcje.W Redanii faktyczne rzdy sprawowa Dijkstra. Dijkstra tez trudu uzyskaby kadgodno, jak by tylko zechcia. Ale Dijkstra adnej nie chcia.- Wasza wielmonoc raczya mnie wezwa powiedzia po chwili ambasador. -

Zpominiciem ministra spraw Zagranicznych. Czemu przypisa mam ten honor?- Minister - Dijkstra unis oczy ku powale zrezygnowa z funkcji ze wzgldu nastan zdrowia.Ambasador powanie skin gow. Wiedzia doskonale, e minister

sprawzagranicznych siedzia w lochu, a bdc tchrzem i idiot, bez wtpienia wyznaDijkstrze wszystko o swych konszachtach z nilfgaardzkim przesuchanie wywiadem pokazu ju podczaspoprzedzajcego Wiedzia, de e siatka szefa

narzdzi.

zorganizowanaprzez

agenta

Vattiera

Rideaux,

cesarskiego wywiadu, zostaa rozgromiona, awszystkie nitki byy w rkach Dijkstry. Wiedzia te, e te nitki wiody wprost dojego wasnej osoby. Ale jego osob chroni immunitet, a obowizki

zmuszay doprowadzenia gry do samego koca.Zwaszcza po dziwnych zaszyfrowanych instrukcjach, niedawno

przysanych doambasady przez Vattiera i koronera Stefana Skellena, cesarskiego agenta dospecjalnych porucze.-

Poniewa nastpcy jeszcze nie mianowano - podj Dijkstra mnie przypadnieniemiy obowizek poinformowania, e wasza ekscelencja uznana zostaa person nongrata w krlestwie Redanii.Ambasador powiedzia e skutkujce wynikaj ukoni si.- Ubolewam odwoaniem ktore wszake

wzajemnym ze spraw,

ambasadorwdyfidencje

bezporednio nie dotycz ani krlestwaRedanii, ani Cesarstwa Nilfgaardu. Cesarstwo nie podjo adnych wrogich krokw wobecRedanii.- Poza blokad ujcia Jarugi i Wysp Skellige dla naszych statkw i towarw. Poza

uzbrajaniem i wspieraniem band Scoia'tael.- To s insynuacje.A koncentracja wojsk cesarskich w Verden i w Cintrze? Rajdy zbrojnych band naSodden i Brugge? Sodden i Brugge to temerskie protekcje, my za jestemy w sojuszu zTemeri, ekscelencjo, ataki na Temeri to ataki na nas. Pozostaj te

sprawybezporednio Redanii dotyczce: rebelia na wyspie

Thanedd i zbrodniczy zamach nakrla Vizimira. I sprawa roli, jak cesarstwo odegrao w tych wydarzeniach.- Quod attinet incydentu na Thanedd - rozoy rce ambasador - nie upowanionomnie do wyraania opinii. Jego Cesarskiej Moci Emhyrowi var Emreisowi obce s kulisyprywatnych

porachunkw waszych czarodziejw. Ubolewam nad faktem, e znikomy skutekodnosz nasze protesty przeciw sugerujcej co innego propagandzie. Szerzonej, jakomielam si zauway, nie bez poparcia najwyszych wadz krlestwa Redanii.- Protesty wasze zaskakuj i niepomiernie dziwi - umiechn si lekko Dijkstra.- Wszake cesarz bynajmniej nie ukrywa faktu przebywania na jego dworze cintryjskiejdiuszesy,

uprowadzonej wanie z Thanedd.- Cirilla, krlowa Cintry poprawi z naciskiem Shilard Fitz-Oesterlen - niezostaa uprowadzona, lecz poszukaa w cesarstwie azylu. Nie ma to nic wsplnego zincydentem na Thanedd.- Doprawdy?- Incydent na Thanedd - cign z kamienn twarz ambasador - wbudzi niesmakcesarza. A skrytobjczy, dokonany przez szaleca

zamach na ycie krla Viziniirawywoa jego szczer i yw abominacj. Jeszcze wiksz abominacj budzi za szerzonawrd posplstwa ohydna plotka, omielajca si szuka w Cesarstwie

instygatorw tychzbrodni.- Ujcie rzeczywistych instygatorw powiedzia wolno Dijkstra - pooy kresplotkom, miejmy nadziej. A ujcie ich i wymierzenie sprawiedliwoci to sprawa czasu.- Justitia fundamentami regnomm - przyzna powanie Shilard Fitz-Oesterlen. - Acrimen horribilis non potest non esse punibile. Zarczam, e Jego Cesarska Morwnie pragnie, by tak si stao.- Jest w mocy cesarza speni to pragnienie - rzuci Jod niechcenia Dijkstra,krzyujc ramiona na piersi. - Jedna z przywdczy spisku, Enid an Gleamia, doniedawna czarodziejka Francesca Findabair, z cesarskiej awy bawi si w krlowmarionetkowego pastwa elfw w Dol Blathanna.- Jego Cesarska Wysoko - ukoni si sztywno ambasador - nie moe miesza sido spraw Dol Blathanna, niezalenego krlestwa, uznanego przez wszystkie

ssiadujcemocarstwa.- Ale nie przez Redarii. Dla Redanii Dol Blathanna to nadal cz krlestwaAedirn. Cho wesp z elfami Saedwen rozebralicie Aedirn na sztuki, cho z Lyrii niezosta lapis super lapidem, zbyt wczenie skrelacie te krlestwa z mapy wiata. Zbytwczenie, ekscelencjo. Jednak nie czas i nie miejsce dyskutowa o tym. NiechFrancaeesca Findabair krluje sobie na razie, na sprawiedliwo przyjdzie pora. A

coz innymi rebeliantami i organizatorami zamachu na krla Vizimira? Co z Vilgefortzem zRoggeveen, co z Yennefer z Vengerbergu? S podstawy, by mniema, e po klsce

puczuobydwoje zbiegli do Nilfgaardu.- Zapewniam - unis gow amabasador e tak nie jest. A gdyby do tego

doszo,zarczam, e nie minie ich kara.- Nie wobec was zawinili, nie do was tedy naley ich karanie. Szczere pragnieniesprawiedliwoci, regnoium, przestpcw.daniu cesarz Nie Emhyr mona bdcej wszak fundamentom nam

udowodniby,wydajc susznoci

odmwi Shilard

waszemu

przyzna

Fitz-Oesterlen,udajc

zakopotany miech. - Osb tych jednak nie ma w Cesarstwie, to primo. Secundo,gdyby nawet tam trafiy, to istnieje impediwfSWt. Ekstradycji dokonuje si z wyrokuprawa, w danym przypadku ferowanego przez rad cesarsk. Zwacie, wasza wielmono,e zerwanie przez Redani stosunkw dyplomatycznych to akt nieprzyjazny, a trudnoliczy na to, by rada przegosowaa ekstradycj osb poszukujcych azylu, jeli tejekstradycji da kraj nieprzyjazny. Byaby to rzecz bez precedensu... Chyba, eby...- eby co?- eby stworzy precedens.- Nie rozumiem.Jeeli krlestwo Redanii byoby gotowe wyda cesarzowi jego

poddanego, ujtegotu pospolitego zbrodniarza, cesarz i jego rada mieliby podstawy, by odwzajemni ten gest dobrej woli.Dijkstra milcza dugo, sprawiajc wraenie, e drzemie lub myli.- O kogo chodzi?- Nazwisko przestpcy... ambasador uda, e stara si przypomnie sobie,wreszcie sign do safianowej teczki po dokument. - Wybaczcie, memoria fragilis est.Mam. Niejaki Cahir Mawr Dyffiryn aep Ceallach. Niebahe na nim ci grawamina.Poszukiwany jest za morderstwo, dezercj, raptus puellae, gwat, kradzie

ifaszowanie dokumentw. Uciekajc przed gniewem cesarza, zbieg za granic.- Do Redanii? Dalek wybra drog.- Wasza wielmono - umiechn si lekko Shilard Fitz-Oesterlen - nie ograniczawszake swych zainteresowa li tylko do Redanii. Nie mam cienia wtpliwoci, e gdybyprzestpca ten zosta ujty w ktrymkolwiek ze sprzymierzonych krlestw, waszawielmono wiedziaaby o tym z raportw swych licznych... znajomych.Jak, mwilicie, zwie si w

zbrodzie?- Cahir Mawr Dyffiryn aep Ceallach.Dijkstra milcza dugo, udajc, e szuka w pamici.- Nie - powiedzia wreszcie. Nie ujto nikogo o takim imieniu.- Doprawdy?- Moja memoria nie bywa fragilis w takich sprawach. auj, ekscelencjo.- Ja

rwnie - odrzek lodowato Shilard Fitz-Oesterhn. - Zwaszcza tego, ewzajemna ekstradycja przestpcw nie wydaje si w takich warunkach moliwa doprzeprowadzenia. Nie bd duej nuy waszej mioci.- ycz zdrowia i powodzenia.- Wzajemnie. egnam, ekscelencjo.Ambasador wyszed, wykonawszy kilka skomplikowanych, ceremonialnych ukonw.- Pocauj mnie w sempitemum meam, chytrusie zamrucza Dijkstra,

krzyujcramiona na piersi. - Ori!Sekretarz, czerwony od dugo powstrzymywanego chrzkania i pokasywania, wyonisi zza kotary.- Czy Filippa wci siedzi w Montecalvo?- Tak, hem, hem. S z ni panie Laux-Antille, Merigold i Metz.- Za dzie lub dwa moe wybuchn wojna, za chwil granica na Jarudze zaponie, ate zaszyy si w jakim dzikim zamczyska! Bierz piro, pisz. Umiowana Fil...Cholera!Napisaem: "Droga

Filippo".- Dobrze. Pisz dalej. Moe Ci zainteresuje, e cudak w hemie z pirami, ktry zThanedd znikn rwnie tajemniczo, jak si pojawi, nazywa si Cahir Mawr Dyffryn ijest synem seneszala Ceallacha. Dziwnego tego osobnika poszukujemy nie tylko my, ale,jak si okazuje, rwnie suby Vattiera de Rideaux i ludzie tego skurwysyna...- Pani Filippa, hem, hem, nie lubi takich sw. Napisaem: "tej kanalii".- Niech bdzie, tej kanalii

Stefana Skellena. Wiesz za rwnie dobrze jak ja,droga Fil, e suby wywiadowcze Emhyra pilnie poszukuj tylko tych agentw iemisariuszy, ktrym Emhyr poprzysig zala sada za skr. Takich, ktrzy miastwykona rozkaz lub zgin, zdradzili i rozkazu nie wykonali. Rzecz wyglda zatem dodziwnie, wszake bylimy pewni, e rozkazy tego Cahira dotyczyy pojmania ksiniczkiCirilli i dostarczenia jej do Nilfgaardu. Akapit. Dziwne, acz uzasadnionepodejrzenia, ktre ta sprawa wzbudzia we mnie, oraz nieco zaskakujce, acz niepozbawione sensu teorie, ktre mam, chciabym przedyskutowa z Tob w cztery oczy. Zwyrazami gbokiego uszanowania et cetera, et cetera.*****Pojechaa na poudnie, prosto jak strzeli, najpierw brzegiem Wstki, przezWypalania, pniej, przeprawiwszy si przez rzek, podmokymi wwozami, zarosymimiciutkim, jaskrawozielonym dywanem ponnika. Zakadaa, e Wiedmin, nie znajcterenu tak dobrze jak ona, nie bdzie ryzykowa przeprawy na ludzki brzeg. cinajcpotny, wybrzuszony w stron Brokilonu uk rzeki miaa szans dogoni go w

okolicachkaskady Ceann Treise. Podrujc szybko i bez postojw miaa szans nawet go

wyprzedzi.Ziby nie myliy si, gdy dzwoniy. Niebo na poudniu zachmurzyo si wyranie.Powietrze stao si gste i cikie, komary i gzy zrobiy si wyjtkowo natrtne idokuczliwe.Gdy wjechaa w g, zaronity obwieszon

zielonymi jeszcze orzechami leszczyn igoym, czarniawym szakakiem, poczua obecno. Nie usyszaa. Poczua.

Wiedziaawic, e to elfy.Wstrzymaa konia, by ukryci w gszczu ucznicy mieli moliwo dobrze si jejprzyjrze. Wstrzymaa te oddech. W nadziei, przez e nie trafia konia na popdliwych.Nad brzczaa

przewieszonym

zad

koziokiem

mucha.Szelest. Ciche gwizdnicie. Zagwizdaa w odpowiedzi. Scoia'tael niczym duchywyonili si z zaroli, a Milva dopiero wwczas odetchna swobodniej. Znaa ich.Naleeli do

komanda Coinneacha Do Beo.- Hael - powiedziaa, zsiadajc. - Que'ss va?- Ne'ss - odrzek sucho elf, ktrego imienia nie pamitaa. - Caemm.Opodal, na polance, obozowali inni. Byo ich co najmniej trzydziestu, wicej niliczyo komando

Coinneacha. Milva zdziwia si; Ostatnimi czasy oddziay Wiewirektopniay raczej, ni rosy. Ostatnimi czasy spotykane komanda byy grupamipokrwawionych, zgorczkowanych,

ledwo trzymajcych si w siodach i na nogachobszarpacw. To

komando byo inne.- Cead, Coinneach - pozdrowia zbliajcego si dowdc.Ceadmil, sor'ca.Sor'ca. Siostrzyczka. Tak j

nazywali ci, z ktrymi bya w przyjani, gdy chcieliwyrazi szacunek i sympati. I to, e przecie byli od niej wiele, wiele zim starsi.Z pocztku bya dla elfw tylko Dh'oine, czowiekiem. Pniej, gdy ju regularnie impomagaa, mwili na ni Aen Woedbeanna, "niewiasta z lasu". Jeszcze pniej,poznawszy lepiej, wzorem driad zwali j Milv, Kani. Jej prawdziwe imi, ktrewyjawiaa najbardziej zaprzyjanionym,

odwzajemniajc podobne gesty z ich strony, niepasowao im wymawiali je: Mear'ya, z cieniem grymasu, jak gdyby w ich mowie nieadnieim si kojarzyo. I zaraz przechodzili na "sor'ca".- Dokd to zmierzacie? - Milva rozejrzaa si baczniej, ale nadal nie dostrzegaarannych ani chorych. - Na sm Mil? Do Brokilonu?- Nie.Powstrzymaa si od dalszych pyta, znaa ich zbyt dobrze. Wystarczyo jej tylkokilku spojrze na nieruchome, stae twarze, na przesadny, demonstracyjny spokj, zjakim porzdkowali ekwipunek i bro. Do byo jednego uwanego spojrzenia wgbokie, bezdenne oczy.

Wiedziaa, e szli do walki.Od poudnia niebo ciemniao, chmurzyo si.- A dokd ty zmierzasz, sor'ca? - spyta

Coinneach, potem szybko rzuci okiem naprzewieszonego przez konia koza, umiechn si lekko.- Na poudnie - chodno wyprowadzia go z bdu. Drieschot.Elf przesta si

umiecha.- Ludzkim brzegiem?- Przynajmniej do Ceann Tceise - wzruszya ramionami. - Przy kaskadach pewnikiemwrc na brokilosk stron, bo...Odwrcia si, syszc chrapanie koni. Nowi Scoia'tael doczali do i tak juniezwykle licznego komanda. Tych nowych Milva znaa jeszcze lepiej.- Ciaran! krzykna cicho, nie kryjc zdumienia. - Toruviel! Co wy tu robicie?Ledwo com was przeprowadzia do Brokilonu, a wy znw...- Ess'creasa, sor'ca - powiedzia powanie Ciaran aep Dearbh; Spowijajcy gowelfa banda plamia sczca si krew.- Tak trzeba - powtrzya za nim Toruviel, zsiadajc ostronie, by nie urazizgitego w temblaku ramienia. Przyszy wieci. Nie moemy tkwi w Brokilonie, gdyliczy si kady uk.- Gdybym bya wiedziaa - wyda wargi - nie trudziabym si dla was. Nienadstawiaabym karku na

przeprawie.- Wieci przyszy wczoraj w nocy - wyjania cicho Toruviel. - Nie moglimy...Nie moemy w takiej chwili zostawi naszych towarzyszy broni. Nie moemy, zrozum to,sor'ca.

Niebo ciemniao coraz bardziej. Tym razem Milva wyranie usyszaa daleki grom.- Nie jed na poudnie, sor'ca powiedzia Coinneach De Reo. - Nadchodzi burza. - A c mnie burza moe... - urwaa, spojrzaa na niego uwaniej. - Ha! A wic totakie wieci was doszy? Nilfgaard, tak? Przekraczaj Jarug w Sodden? Uderzaj naBrugge? Dlatego wyruszacie?Nie odpowiedzia.- Tak, jak w Dol Angra - spojrzaa w jego ciemne oczy. - Znowu nilfgaardzkicesarz posuy si wami, bycie ludziom mt na tyach czynili mieczem a ogniem. Apniej cesarz mir z krlami zawrze, a was wytuk. W ogniu, ktry wzniecicie, samizgorzejecie.- Ogie oczyszcza. I hartuje. Trzeba przeze przej. Aenyel Fhael, ell'ea,sor'ca? Po waszemu: chrzest ognia.- Milszy mi inny ogie - Milva odtroczya koza i zwalia go na ziemi, pod nogielfw. - Taki, ktry pod roenkiem trzaska. Macie, bycie w pochodzie z godu nieosabli. Mnie ju niepotrzebny.Nie jedziesz na

poudnie?- Jad.Jad, pomylaa, jad szybko. Musz ostrzec tego guptaka wiedmina, muszuprzedzi, w jak zawieruch si pakuje. Musz go zawrci.- Nie jed, sor'ca.- Daje mi pokj, Coinneach.- Nadchodzi burza od poudnia - powtrzy elf. Idzie wielka nawanica. I wielkiogie. Schro si w

Brokilonie, siostrzyczko, nie jed na poudnie. Zrobia dla nasdo, wicej ju nie moesz. I nie musisz. My musimy. Ess'- tedd, esse creasa! Na nasczas. egnaj.Powietrze byo cikie i gste.*****Zaklcie teleprojekcyjne byo skomplikowane, musiay je rzuca wsplnie,zczywszy donie i myli. Nawet wwczas okazao si, e to diabelnie duy wysiek.Bo te i odlego bya niemaa. Zacinite powieki Filippy Eilhart zadrgay,

TrissMerigold dyszaa, na wysokie czoo Keiry Metz pot wystpii kroplami. Tylko na twarzyMargarity Laux-Antille nie zna byo zmczenia.W skpo owietlonej komnacie zrobio si nagle bardzo jasno, po ciemnej boazeriician zataczya mozaika rozbyskw. Nad okrgym kula. stoem zawisa Eilhart jarzca si

mlecznymblaskiem

Filippa

wyskandowaa

kocwk zaklcia, a kula opadanaprzeciw, na jedno z dwunastu ustawionych wok stou krzese. Wewntrz

kulipojawia si niewyrana posta. Obraz drga, projekcja bya niezbyt stabilna. Aleszybko stawaa si wyraniejsza.Jasna cholera - mrukna Keira, ocierajc czoo. - Czy oni tam w Nilfgaardzienie znaj glamarye ani czarw upikszajcych?Najwidoczniej nie - stwierdzia Triss ktem ust. - O modzie te chyba nigdy niesyszeli.- Ani o czym takim, jak makija -

powiedziaa cicho Filippa. - Ale teraz sza,dziewczyny. I nie gapcie si na ni. Trzeba ustabilizowa projekcj i powita naszegogocia. Wzmocnij mnie, Rita.Margarita LauxAntille powtrzya formu zaklcia i gest Filippy. Obraz drgnkilkakrotnie, nienaturalne straci mglist i chwiejno i si.

lnienie,

kontury

barwywyostrzyy

Czarodziejki mogy teraz jeszcze dokadniej przyjrze si postaci poprzeciwnej strome stou. Triss przygryza warg i znaczco mrugna do Keiry.Kobieta z projekcji miaa blad twarz o nieadnej cerze, nijakie, pozbawionewyrazu oczy, wskie sinawe usta i lekko haczykowaty nos. Nosia dziwaczny, stokowatynieco wymity kapelusz. Spod mikkiego ronda spaday ciemne, niezbyt wieowygldajce wosy. Wraenia nieatrakcyjnoci i zaniedbania dopeniaa czarna, luna inieksztatna szata, obszyta na ramieniu wystrzpion srebrn nitk. Haft

przedstawiapksiyc w krgu gwiazda. Bya to jedyna noszona przez nilfgaardzk czarodziejkozdoba.Filippa Eilhart wstaa, starajc si nadmiernie nie eksponowa biuterii, koroneki dekoltu.

- Czcigodna pani Assire - powiedziaa. - Witamy w Montecalvo. Cieszymy siogromnie, Zrobiam e to zgodzia z si przyj nasze

zaproszenie.-

ciekawoci

powiedziaa

nieoczekiwanie miym i melodyjnym gosemczarodziejka z Nilfgaardu, odruchowo poprawiajc kapelusz. Do miaa

szczup,poznaczon tymi plamami, paznokcie poamane i nierwne, ewidentnie obgryzione.- Wycznie z ciekawoci powtrzya - ktrej konsekwencje mog zreszt okazasi dla mnie fatalne. Prosiabym o wyjanienia.- Niezwocznie do nich przystpi kiwna gow Filippa, dajc znak

pozostaymczarodziejkom. - Pierwej, jednak niech mi wolno bdzie przywoa projekcjepozostaych uczestniczek

zgromadzenia i dokona wzajemnej prezentacji. Prosz ochwil cierpliwoci.Czarodziejki ponownie zczyy donie, wsplnie wznowiy inkantacj. Powietrze wkomnacie zadzwonio jak naprony drut, spod kasetonw sufitu znowu spyna na sfjarzca si mga, wypeniajc pomieszczenie migotanin cieni. Nad trzema z niezajtych krzese wyrosy pulsujce wiatem sfery, wewntrz sfer zamajaczyy konturypostaci. Jako pierwsza pojawia si Sabrina sukni Glevissig z w turkusowej i

wyzywajcowydekoltowanej

wielkim,

aurowym,

stojcym

konierzem,

stanowicym

piknopraw

dla

ufryzowanych i ujtych w brylantowy diadem wosw. Obok niej wyonia siz mglistego blasku projekcji Sheala de Tancarville w czarnych, obszytych peramiaksamitach i szyj okrcon boa ze srebrzystych Haew. Magiczka z Nilfgaardu nerwowooblizaa wskie wargi. Poczekaj na Francesk, pomylaa Triss. Gdy zobaczyszFrancesk, czarny szczurku, to oczy wyjd ci z orbit.Francesca Findabair nie zrobia zawodu. Ani przepyszn sukni barwy byczej krwi,ani dumn fryzur, ani rubinow koli, ani sarnimi oczami otoczonymi ostrym elfimmakijaem.Witam wszystkie panie - powiedziaa Filippa - w zamku Montecalyo, omwienia Ubolewam dokdpozwoliam pewnych nad spraw e sobie o zaprosi was celem

niebagatelnymznaczeniu. si w postaci

faktem,

spotykamy

teleprojekcji. Naspotkanie bezporednie nie pozwoliy jednak ani czas, ani dzielce nas odlegoci,ani sytuacja, w ktrej znalazymy si wszystkie. Jestem Fillippa Eilhart, pani

tegozamku. Jako inicjatorka spotkania i gospodyni pozwol sobie dokona prezentacji. Pomojej prawej zasiada Margarita Laux-Antille, rektorka akademii w Aretuzie. Po mojejlewej: Triss Merigold z Mariboru i Keira Metz z Carreras; Dalej, Sabrina

Gleyissig zArd Carraigh. Sheala de Tancandlle, przybya z Creyden, z Koviru. FrancescaFindabair, znana te jako Enid an Gleanna, obecna wadczyni Doliny Kwiatw. Iwreszcie Assire var Anahid z Vicovaro w Cesarstwie Nilfgaardu. A teraz...- A teraz ja si poegnam! wrzasna Sabrina Gleviesig, wskazujc

Franceskupiercienion doni. - Posuna si za daleko, Filippa! Nie mam zamiaru siedzieprzy jednym stole z t cholern elfk nawet jako iluzja! Krew na murach i posadzkachGarstangu nie zdya spowie! A to ona rozlaa t krew! Ona i Vilgefortz!- Prosiabym o zachowanie form - Filippa oburcz wspara si na krawdzi stou. -I zimnej krwi. Wysuchajcie tego, co mam do powiedzenia. O nic wicej nie prosz. Gdyskocz, kada z was zdecyduje, czy pozosta, czy odej. Projekcja jest dobrowolna,mona j przerwa w kadej chwili. Jedyne, o co prosz te, ktre zdecyduj siodej, to dochowanie tajemnicy o tym spotkaniu.- Wiedziaam! - Sabrina poruszya si tak gwatw. nie, e na moment wypada zprojekcji. - Sekretne spotkanie! Tajne ustalenia! Krtko mwic, spisek! I chybaoczywiste, przeciw komu wymierzony. Czy ty kpisz z nas, Filippa? dasz dochowaniasekretu przed naszymi krlami, przed kolegami, ktrych nie uznaa za stosowne tuzaprosi. A

tam siedzi Enid Findabair, z aski Emhyra var Emreisa krlujca w DolBlathanna, wadczyni elfw, ktrzy czynnie i zbrojnie wspieraj oto Nilfgaard. na tej sali Mao tego,ze zdumieniem z

stwierdzam

projekcj

czarodziejki

Nilfgaardu. Odkiedy to czarodzieje z Nilfgaardu przestali wyznawa lepe posuszestwo iniewolniczy serwilizm wobec cesarskiej wadzy? O jakich sekretach my tu mwimy? Jeliona tu jest, to za zgod i wiedz Emhyra! Z jego rozkazu! Jako jego oczy i uszy!- Przecz temu - powiedziaa spokojnie Assire var Anahid. - Nikt nie wie, euczestnicz w tym spotkaniu. Byam proszona o dochowanie tajemnicy,

dochowaam jej idochowam. Take w moim wasnym interesie. Bo gdyby to wyszo na jaw, nie uniosabymcao gowy. Na tym bowiem opiera si serwilizm czarodziejw w Cesarstwie. Maj dowyboru serwilizm lub szafot. Podjam ryzyko. Przecz, jakobym przybya tu wcharakterze szpiega. Udowodni mog to w jeden tylko sposb: wasn mierci. Wystarczy zama tajemnic, o ktr apeluje pani Eilhart. Wystarczy, by wie onaszym spotkaniu wysza za te mury, a strac ycie.- Dla mnie zdrada sekretu rwnie mogaby mie przykre konsekwencje - umiechnasi uroczo Francesca. - Masz

wspania sposobno do rewanu, Sabrino.- Ja rewanuj si w inny sposb, elfko - czarne oczy Sabriny zaponyzowrbnie. - Jeeli sekret wyjdzie na jaw, to nie z mojej winy czy nieostronoci.Bynajmniej nie z mojej!- Czy ty co sugerujesz?Oczywicie - wtrcia Filippa Eilhart. - Oczywicie, e Sabrina sugeruje.Delikatnie przypomina paniom o mojej wsppracy z Sigismundem Dijkstr. Jak gdybysama nie miaa kontaktw z wywiadem krla Henselta!- Jest rnica - warkna Sabrina. Ja nie byam przez trzy lata kochankHenselta! Ani tym bardziej jego wywiadu!- Dosy tego! Zamilknij!- Popieram powiedziaa nagle gono Sheala de Tanan Tille. -

Zamilknij,Sabrino. Do ju o Thanedd, do szpiegowskich i pozamaeskich aferach. Nieprzybyam tu, by bra udzia w sporach czy wysuchiwa wzajemnych resentymentw izniewag. Nie jestem te zainteresowana rol mediatorki i jeli w tym celu mnie tuzaproszono, to owiadczam, e daremny by to zachd. Zaiste, mam podejrzenia, euczestnicz daremnie i niepotrzebnie, e trac czas, wygospodarowany z trudem

kosztemmojej pracy badawczej. Powstrzymam si jednak od presupozycji. Proponuj wreszcieodda gos Filippie Eilhart. Dowiedzmy si nareszcie celu tego zgromadzenia. Poznajmyrole,

w jakich mamy tu wystpi. Wwczas bez zbytecznych emocji zadecydujemy, czykontynuowa przedstawienie, czy spuci kurtyn. Dyskrecja, o ktr proszono,oczywicie zobowizuje nas wszystkie. Z konsekwencjami, ktre ja, Sheala deTancaryille, osobicie wycign wobec niedyskretnych.adna z czarodziejek nie poruszya si ani nie odezwaa. Triss ani przez momentnie wtpia w ostrzeenie Sheali. Samotnica z Koviru nie zwyka bya rzuca grb nawiatr.- Oddajemy ci gos, Filippo. Do szacownego zgromadzenia za zwracam si z probo zachowanie ciszy do chwili, gdy Filippa da zna, e skoczya.Filippa Eilhart wstaa, szeleszczc sukni.- Szanowne konfraterki powiedziaa. - Sytuacja jest powana. Magia jestzagroona. Tragiczne wydarzenia na Thanedd, do ktrych powracam myl z alem iniechci, dowiody, e efekty setek lat pozornie bezkonfliktowej wsppracy wmgnieniu oka poszy na marne, gdy do gosu doszy prywata i wygrowane ambicje.Obecnie mamy rozbrat, bezad, wzajemn wrogo i nieufno. To, co si dzieje,zaczyna wymyka si spod kontroli. Aby kontrol odzyska, aby nie dopuci

doywioowego kataklizmu, naley wzi w mocne rce ster tego targanego sztormemokrtu. Ja, pani Laux-Antille, pani

Merigold i pani Metz przedyskutowaymy ju tspraw i jestemy zgodne. Odbudowanie zniszczonych na Thanedd Kapituy i Rady niewystarczy. Nie ma zreszt z kogo odbudowywa obu tych instytucji, nie ma gwarancji,e odbudowane nie bd od pocztku zaraone chorob, powsta ktra zniszczya sekretna

poprzednie.Powinna

zupenie

inna,

organizacja, ktra suy bdzie wyczniesprawom magii. Ktra uczyni wszystko, by nie dopuci do kataklizmu. Jeeli

bowiemzginie magia, zginie ten wiat. Tak, jak przed wiekami, wiat pozbawiony magii iniesionego przez ni postpu pogry si w chaosie i mroku, utonie w krwi ibarbarzystwie. Wszystkie obecne tu panie zapraszamy do aktywnego do wzicia udziau w w

naszejinicjatywie, proponowanego

uczestnictwa

pracach was tu

tajnego

zespou.Pozwoliymy

sobie

przywoa, aby usysze wasze zdanie w tej kwestiiSkoczyam.Dzikujemy - skina gow Sheala de Tancaryille. - Jeeli panie pozwol, jarozpoczn. Pierwsze moje pytanie, droga Filippo, brzmi: dlaczego ja? Dlaczego mnie taprzywoano? Wielokrotnie odmawiaam wysuwania mej kandydatury do Kapituy, zoyamrezygnacj z fotela w Sdzie. Po pierwsze, pochania mnie moja praca. Po drugie,uwaaam i nadal

uwaam, e s w Kovirze, Poviss i Hengfors inni, godniejsi tychzaszczytw. Zapytuj dlaczego zaproszono tu mnie, a nie Carduina? Nie Istredda z AeddGynyael, Tugduala lub

Zangenisa?- Bo to mczyni - odrzeka Filippa. - Organizacja, o ktrej mwiam, ma zaskada si wycznie z kobiet Pani Assire?- Wycofuj moje pytanie - umiechna si nilfgaardzka czarodziejka. - Byo

zbiene w treci z pytaniem pani De Tancaryille. Odpowied mnie satysfakcjonuje.- Trci mi to babskim szowinizmem powiedziaa z przeksem Sabrina Glevissig. -Zwaszcza w twoich ustach, Filippa, po twojej zmianie... orientacji erotycznej. Janie mam nic przeciw mczyznom. Wicej, ja uwielbiam mczyzn i ycia sobie bez nichnie wyobraam. Ale... Po chwili zastanowienia... To w sumie jest suszna

koncepcja.Mczyni s psychicznie niestabilni, zbyt podatni na emocje, nie mona na nichliczy w momentach kryzysu.- To fakt - przyznaa spokojnie Margarita Laux-Antille. - Stale porwnuj wynikiadeptek Aretuzy z efektami pracy chopcw ze szkoy w Ban Ard, a porwnanie wypadanieodmiennie na korzy dziewczt. Magia to cierpliwo, delikatno,

inteligencja,rozwaga, wytrwao, take pokorne, lecz spokojne znoszenie poraek i niepowodze.Mczyzn gubi ambicja. Oni zawsze chc tego, o czym wiedz, e to niemoliwe inieosigalne. A moliwego nie zauwaaj.- Dosy, dosy, dosy - achna si Sheala, nie kryjc Umiechu. - Nie ma nicgorszego ni naukowo podbudowany szowinizm, wstyd si, Rita. Wszelako... Tak, jarwnie uwaam za rzecz suszn zaproponowan jednopciow struktur tego... konwentuczy te, jeli kto woli, loy. Jak syszymy, chodzi o przyszo magii, a magia tosprawa zbyt powana, by jej los powierza

mczyznom.- Jeli mona - odezwaa si melodyjnie Francesca Findabair - chciaabym przerwana moment dywagacje o naturalnej i nie ulegajcej kwestii dominacji naszej pci, askupi si na sprawach dotyczcych zaproponowanej

inicjatywy, cel ktrej nadal nie dokoca jest dla mnie jasny. A chwila nie jest przypadkowa i budzi skojarzenia. Trwawojna. Nilfgaard pogromi i przypar pnocne krlestwa do muru. Czy zatem podoglnikowymi hasami, jakie tu syszaam, nie kryje si zrozumiaa ch, by sytuacjodwrci? By pogromi i przyprze do muru Nilfgaard? A pniej dobra si do skryzuchwaym elfom? Jeli tak jest, droga Filippo, to nie

znajdziemy paszczyznyporozumienia.- Czy to jest powd, dla ktrego ja zostaam tu zaproszona? - spytaa Assire varAnahid. Nie powicam wiele uwagi polityce, ale wiem, e armia cesarska odnosi wwojnie przewagi nad waszymi wojskami. Poza pani Francesk i poza pani deTancarville, pochodzc z krlestwa neutralnego, wszystkie panie reprezentujkrlestwa wrogie Cesarstwu Nilfgaardzkiemu. Jak mam rozumie sowa o magicznejsolidarnoci? Jako zacht do zdrady? Przykro mi, ale nie widz si w takiej roli.Skoczywszy przemow, Assire pochylia si, jakby dotykaa czego, co niemiecio si w projekcji. Triss zdawao si, e syszy miauczenie.- Ona ma jeszcze kota - szepna Keira Metz. - Zao si, e czarnego...- Ciszej - sykna Filippa. - Droga Francesko, szanowna Assire. Nasza inicjatywama by absolutnie

apolityczna, to jest jej podstawowe zaoenie. Kierowa sibdziemy nie interesami ras, krlestw, krlw i imperatorw, lecz dobrem magii i jejprzyszoci.- Kierujc si dobrem magii Sabrina Gleyissig umiechna si szyderczo - niezapomnimy chyba jednak o dobrobycie magiczek? A przecie wiemy, jak traktowani sczarodzieje w Nilfgaardzie. My tu sobie bdziemy apolitycznie gada, a gdy Nilfgaardzwyciy i dostaniemy si

pod

cesarsk

wadz,

wszystkie

bdziemy

wyglda

tak,jak...Triss poruszya si niespokojnie, Filippa ledwie syszalnie westchna. Keiraopucia gow, Sheala udaa, e poprawia boa. Francesca przygryza warg. TwarzAssire var Anahid nie drgna, ale pokrya si lekkim rumiecem.Wszystkie z nas spotka marny los, chciaam powiedzie dokoczya szybkoSabrina. - Filippa, Triss i ja, wszystkie trzy byymy na Wzgrzu Sodden. Emhyrrozliczy si z nami za tamt klsk, za Thanedd, za caoksztat naszej

dziaalnoci.Ale to tylko jedno z zastrzee, ktre budzi we mnie deklarowana apolityczno tegokonwentu. Czy udzia w nim oznacza natychmiastow rezygnacj z czynnej i politycznejwszak suby, ktr obecnie penimy przy naszych krlach? Czy te mamy w tej subiepozosta i suy dwm paniom: magii i wadzy?Ja - umiechna si Francesca - gdy kto komunikuje mi, e jest apolityczny,zawsze pytam, ktr z polityk

konkretnie ma na myli.- A ja wiem, e z pewnoci nie ma na myli tej, ktr prowadzi - powiedziaaAssire var Anahid, patrzc na Filipp.- Ja jestem apolityczna - uniosa gow Margarita Laux-AntiIle. - I moja szkoajest apolityczna. Mam na myli wszystkie typy, rodzaje i gatunki polityki, jakie

istniej!- Drogie panie - odezwaa si milczca od duszej chwili Sheala. - Pamitajcie,e jestecie pci dominujc. Nie zachowujcie si wic jak dziewczynki, wyszarpujcesobie przez st tac z akociami. Zaproponowane przez Filipp

principium jestwszake jasne. Przynajmniej dla mnie, a wci za mao mam podstaw, by uwaa was zamniej bystre. Poza t sal bdcie, kim chcecie, sucie, komu chcecie i

czemuchcecie, tak wiernie, jak zechcecie. Ale gdy konwent si zbierze, zajmowa bdziemysi wycznie magi i jej przyszoci.- Tak wanie to sobie wyobraam - potwierdzia Filippa Eilhart. Wiem, eproblemw jest wiele, e s

wtpliwoci i niejasnoci. Omwimy je przy nastpnymspotkaniu, w ktrym wszystkie wemiemy udzia nie w postaci projekcji czy iluzji,lecz we wasnych osobach. Obecno uznana bdzie nie za formalny akt przystpienia dokonwentu, lecz za gest dobrej woli. O tym, czy taki konwent w ogle

powstanie,zadecydujemy wsplnie. My wszystkie. Na rwnych prawach.- My wszystkie? - powtrzya Sheala. - Widz tu puste krzesa, zakadam, e nieustawiono ich przypadkowo.-

Konwent powinien liczy dwanacie czarodziejek. Chciaabym, aby kandydatk najedno z tych pustych krzese zaproponowaa

nam i przedstawia na nastpnym spotkaniupani Assire. W Cesarstwie Nilfgaardu znajdzie si z pewnoci jeszcze jedna godnaczarodziejka. Drugie miejsce zostawiam do obsady tobie, Francesca, by jako jedynaczystej krwi elfka nie czua si osamotniona. Trzecie... Enid an Gleanna uniosagow.- Prosz o dwa miejsca. Mam dwie kandydatury.- Czy ktra z pa ma co przeciw tej probie? Jeli nie, ja te si zgadzam.Mamy dzi pity dzie sierpnia, pity dzie po nowiu. Spotykamy si ponownie drugiegodnia po peni, drogie konfraterki, za

czternacie dni.- Zaraz - przerwaa Sheala de Tancarville. - Jedno - miejsce wci pozostajepuste. Kto ma by dwunast czarodziejk?- To bdzie wanie pierwszym problemem, ktrym zajmie si loa - Filippaumiechna si tajemniczo. - Za dwa tygodnie powiem wam, kto powinien zasi

nadwunastym krzele. A potem wsplnie zastanowimy si, jak sprawi, by ta osoba tuzasiada. Zdziwi was moja kandydatura i ta osoba. Bo to nie jest zwyka osoba,szanowne konfraterki. To jest mier albo ycie, Destrukcja lub Odrodzenie, ad lubChaos. Zaley, jak na to spojrze.*****Caa wie wylega przed poty, by patrze na przejazd bandy. Tuzik wyszed wraz zinnymi. Mia robot, ale nie mg si powstrzyma. Ostatnia

wiele gadano o Szczurach.Krya nawet plotka, e wszystkich schwytano i powieszono. Plotka bya jednakfaszywa, dowd demonstracyjnie i bez popiechu paradowa wanie przed ca wsi.- Bezczelne otry - szepn kto za plecami Tuzika, a by to szept peen podziwu.- rodkiem wsi wal...- Wystrojeni, jakby na wesele...- A jakie konie! I u Nilfgaardczykw takich nie obaczysz!- Ba, zrabowane. Szczury wszystkim konie bior. Konia teraz wszdy sprzedaatwo. Ale najlepsze sobie ostawiaj...- Ten na przedzie, patrzajcie, to Giselher... Herszt ichni.- A podle niego, na kasztance, to ta elfka... Iskra j woaj...Zza plotu wypad kundel, zanis si szczekiem, uwijajc si tu przy

przednichkopytach klaczy Iskry. Elfka potrzsna bujn grzyw ciemnych wosw, obrciakonia, pochylia si mocno i smagna psa nahajem. Kundel zaskowycza i trzykrotnieobrci si w miejscu, a Iskra naplua na niego. Tuzik zme w zbach przeklestwo.Stojcy obok szeptali nadal, dyskretnie wskazujc kolejnych Szczurw jadcychstpa przez wie. Tuzik sucha, bo musia. Zna plotki i gadki nie gorzej ni inni,bez trudu domyla si, e ten ze zmierzwionymi, sigajcymi ramion wosami kolorusomy, gryzcy jabko, to Kayleigh, e ten barczysty to Asse, a ten w haftowanympkouszku to Reef.

Defilad zamykay dwie dziewczyny, jadce bok w bok i trzymajce si za rce.Wysza, siedzca na gniadoszu, bya ostrzyona jakby po tyfusie, kaftanik miaarozpity, koronkowa bluzka byskaa spod niego nieskaziteln biel,

naszyjnik,bransolety i kolczyki say olepiajce refleksy.- Ta obsmyczona to Mistle... usysza Tuzik. Obwieszona

byskotkami, icieniby choinka na Yule.- Powiadaj, e ubia wicej ludzi, ni wiosen liczy...- A ta druga? Na dereszku? Ta z mieczem przez plecy?- Falka j zw. Od tego lata ze Szczurami jedzi. Te pono ziko nieliche...Ziko nieliche, jak oceni Tuzik, nie byo wiele starsze od jego crki, Milenki.Popielate wosy modziutkiej bandytki kosmykami wymykay si spod aksamitnego beretuz butnie podrygujcym pkiem baancich pir. Na szyi pona jedwabna chustka wkolorze maku, zawizana w fantazyjn kokard.Wrd wylegych przed chaupy wieniakw zapanowao nagle poruszenie. Bo otojadcy na czele bandy Giselher wstrzyma konia,

niedbaym gestem rzuci brzczcsakieweczk pod nogi wspartej na kosturze babki Mykitki.- Niech ci bogi maj w opiece, synusiu miociwy! - zawya babka Mykitka. -

Obyzdrw by, dobroczyco nasz, oby ci...Perlisty miech Iskry zaguszy mamlanie staruszki.Elfka zawadiacko przeoya

praw stop nad lkiem, signa do kabzy izamaszycie sypna w tum garci monet. Eeef i Asse poszli za jej przykadem,prawdziwy srebrny deszcz posypa si na

piaszczyst drog. Kayleigh, rechoczc,cisn w kotujcych si nad pienidzmi ogryzkiem jabka.- Dobroczycy!- Sokoliki nasze!- Niech wam dola bdzie askawa!Tuzik nie pobieg za innymi, nie pad na kolana, by wygrzebywa monety z piasku ikurzego gwna. Sta nadal pod potem, patrzc na mijajce go wolno dziewczyny.Modsza, ta o popielatych wosach, dostrzega jego wzrok i wyraz twarzy. Puciark ostrzyonej, gna konia i najechaa na niego, przypierajc do potu i omal

niezawadzajc strzemieniem. Zobaczy jej zielone oczy i zadra. Tyle w nich byo za izimnej nienawici.- Zostaw, Falka zawoaa ostrzyona. Niepotrzebnie.Zielonooka bandytka zadowolia si przyparciem Tuzika do potu, pojechaa zaSzczurami, nawet nie odwracajc gowy.- Dobroczycy!Sokoliki!Tuzik splun.Na przedwieczerzu do wsi wpadli

Czarni, budzcy groz konni z fortu pod FenAspra. Dudniy podkowy, ray konie, brzkaa bro. Sotys i inni wypytywani

chopigali jak najci, kierowali pocig na faszywy lad. Tuzika nikt o nic nie pyta. Idobrze.Gdy wrci z pastwiska i poszed do ogrodu, usysza gosy. Rozpozna szczebiotbliniaczek stelmacha Zgarba, amice si, si falsety chopcw Wyszed ssiadw. zza I gos I

Milenki.Bawi

pomyla.

drewutni.

zmartwia.- Milena!Milenka, jego jedyna yjca crka, jego oczko w gowie, przewiesia sobie przezplecy patyk na sznurku, udajcy miecz. Wosy rozpucia, do wenianej

czapeczkiprzyczepia kogucie pirko, na szyi zamotaa matczyn chusteczk. W dziwaczn,fantazyjn kokard.Oczy miaa zielone.Tuzik nigdy dotd nie bi crki, nigdy nie robi uytku z ojcowskiego rzemienia.To by pierwszy raz.*****Na horyzoncie bysno, zagrzmiao. Podmuch wiatru jak brona przeorapowierzchni Wstki. Bdzie burza,

pomylaa Milva, a po burzy przyjdzie sota. w licznych kampanii i bitew. Przysuchiwaem si ich opowieciomwech, ale dla odmiany popatrzybym chtnie na jak mniej estetyczn ober. mu kaptur. Co do gadysza Jaskra, ten jue. klientw. - Od Coinneacha Da Eeo?a wilcza skra, twarz przysania hem z szerokim wystajcym nosalem..o jedca z sykiem przecia powietrze

nad

uszami

Pegaza.

Waach

sposzym

przez

grot

karminow miazg. Trzej pozostali, w tym dowdca w hemie ztnie, odcisk by tylko jeden - ciciwa za kadym razem przylegaa od deszczu.zykw, by im go przekaza. Wymienili si hasem i odzewem.... I jeszcze raz, jeszcze uwaniej. kroplami I zakl.itne, oczy mruone zwizanego dotychczas rozszerzyy, przed icie

deszczu

ciekawi, c to teraz pocz zamylasz. Za nami Nilfgaard i ponca - Icie, nie musz. I chwali bogw, bo ja mierci nie szukam. Lka si jej nielkam, ale to ci musz rzec: zabi si da, niewielka to sztuka.- Wiem - odpowiedzia spokojnie. - Mam praktyk. Nie wdrowabym w tamte strony,gdybym nie musia. Ale musz, wic jad. Nic mnie nie powstrzyma.- Ha - zmierzya go wzrokiem. - Ale gos, jakby kto noem dno starego garnkadrapa. Gdyby ci cesarz Emhyr sysza, w gacie by pewnie popuci ze strachu. Domnie, strae, do mnie, hufce moje cesarskie, biada, biada, ju tu do mnie doNilfgaardu Wiedmin cznem pynie, wraz tu bdzie, ycia i korony zbawi! Zgubionym!- Przesta, Milva.- A juci! Czas, by ci kto wreszcie prawd w oczy rzek. Niech mnie wyliniaykrlik wychdoy,

jelim kiedy dumiejszego chopa widziaa! Emhyrowi jedziesz twojdziewk wydrze? Ktr Emhyr na cesarzow upatrzy? Ktr krlom odebra? U Emhyramocne pazury, co ucapi, tego nie puszcz. Z nim krlom si nie dola, a ty chcesz?Nie odpowiedzia.- Do Nilfgaardu si wybierasz - powtrzya Milva, z politowaniem kiwajc gow. -Z cesarzem wojowa, narzeczon mu odbi. A podumae, co moe by? Gdy tamdojedziesz, gdy ow Ciri na paacowych pokojach odnajdziesz, ca we zocie ijedwabiach, co jej rzekniesz? Pjd, mia, za mnie, co ci tam cesarski tron, we dwojew szaasie zayjem, na przednwku kor je bdziem. Pojrzyj po sobie, kulawyoberwacu. Nawet kapot i buty dostae od driad, po jakim elfie, co z ran umar wBroklionie. Tedy wiesz, co bdzie, gdy ci twoja panna obaczy? W oczy ci plunie,wymieje, trabantom za prg wykin kae i psami poszczwa!Milva mwia coraz goniej, pod koniec przemowy prawie krzyczaa. Nie tylko zezoci, ale by przekrzycze Wzmagajcy si haas. Z dou zaryczay dziesitki, moesetki gardzieli. Na bruggeskich knechtw zwalio si kolejne natarcie. Ale tym razemz dwch stron jednoczenie. Odziani w sine tuniki z szachownicami Verdeczycycwaowali po grobli, a zza stawu, uderzajc na flank obrocw, wypad

silny oddziajazdy w czarnych paszczach.- Nilfgaard - rzeka krtko Milva.Tym razem piechota z Brugge nie miaa adnych szans. Kawaleria przedara siprzez zapory i w mgnieniu oka rozniosa obrocw na mieczach. Sztandar z krzyemupad. Cz pieszych rzucia bro i poddaa si, cz usiowaa ucieka w kierunkulasu. Ale od strony lasu zaatakowa trzeci oddzia, lekkozbrojnych wataha jedcw.niejednolicieumundurowanych, Scoia'tael powiedziaa Milva,

wstajc. - Teraz ju pojmujesz, co si dzieje,wiedminie? Dotaro do ci? Nilfgaard, Verden i Wiewirki w kupie. Wojna. Jak wAedirn przed miesicem.- To rajd - pokrci gow Geralt. - Wyprawa upieska. Tylko konnica, adnejpiechoty...Piechota dobywa fortw i prezydiw. - Tamte dymy, mylisz, z czego? Z wdzarni?Z dou, od wioski, dobiegay ich dzikie, przeraliwe krzyki zbiegw, doganianychi wyrzynanych przez Wiewirki. Z dachw chat buchny dymy i pomienie. Silny wiatrprzesuszy strzechy po porannej ulewie, poar szerzy si byskawicznie.- Ot - mrukna Milva - z dymem pjdzie sioo. A ledwie co odbudowali po tamtejwojnie. Dwa lata w pocie czoa stawiali zrby, a zgorzeje w par chwil. Nauk by ztego wyciga!- Jak? - spyta ostro Geralt.Nie odpowiedziaa. Dym z

poncej wioski wzbi si wysoko, sign urwiska,zaszczypa w oczy, wycisn zy. Z poogi rozbrzmiay wrzaski. Jaskier zrobi sinagle blady jak ptno.Jecw spdzono w kup, otoczono piercieniem. Na rozkaz rycerza w hemie zczarnym

piropuszem jedcy zaczli siec i ku bezbronnych. Padajcych tratowanokomi. Piercie zwiera si. Krzyki, ktre dobiegy do urwiska, przestayprzypomina gosy ludzi.- I my mamy i na poudnie? - spyta poeta, patrzc wymownie na wiedmina. Przez te poary? Tam, skd nadcigaj tacy rzenicy?- Wydaje mi si - odrzek z ociganiem Geralt - e nie mamy wyboru.Mamy - powiedziaa Milva. - Mog przeprowadzi was lasami na Sowie Wzgrza i zpowrotem do Ceann Treise. Do

Brokilonu.- Przez ponce lasy? Przez zagon, przed ktrym ledwo ucieklimy?- Pewniejsze to ni droga na poudnie. Do Ceann Treise jest wszystkiego

czternacie mil, a ja znam cieki.Wiedmin patrzy w d, na ginc w poarze wie.Nilfgaardczycy uporali si ju z jecami, jazda formowaa si w kolumn marszow.Pstrokata wataha Scoia'tael ruszya gocicem wiodcym na wschd.- Ja nie wracam - odrzek twardo. - Ale przeprowad do Brokilonu

Jaskra.- Nie! - zaprotestowa poeta, cho nadal nie odzyska normalnych kolorw. - Jadz tob.Milva machna rk, podniosa koczan i uk, zrobia krok w stron koni,

nagleodwrcia si.- Do diaba - warkna. - Za dugo i za czsto elfw od zguby ratowaam. Nijak miteraz patrze, jak kto ginie! Przeprowadz was do Jarugi, szalone paki. Ale niepoudniowym, jeno wschodnim szlakiem.- Tam te ju pon lasy.- Przeprowadz was przez ogie. Przywykam.- Nie musisz tego robi, Milva.- Pewnie, e nie musz. No, na kulbaki! Ruszcie si wreszcie!Nie ujechali daleko. Konie z trudem poruszay si w gszczu i na zaronitychciekach, a nie odwaali si korzysta z drg - zewszd dobiega ich ttent iszczk, zdradzajcy cignce wojska. Zmrok zaskoczy ich wrd zakrzaczonych paroww,zatrzymali si na nocleg. Nie padao, niebo byo jasne od un.Znaleli stosunkowo suche miejsce, usiedli, owinwszy si w opocze i derki.Milva penetrowaa okolic. Gdy tylko odesza, Jaskier da upust dugo

wstrzymywanejciekawoci, jak wzbudzaa w nim brokiloska uczniczka.- Dziewczyna jak ania - mrucza. - Ty masz szczcie do takich znajomoci,Geralt. Strzelista i zgrabna, chodzi, jakby taczya. W biodrach troch za wska, jakna mj

gust, a w ramionach odrobink za mocna, ale przecie kobieca, kobieca... Tedwa jabuszka z przodu, ho, ho... Mao koszula nie pranie...- Przymknij si, Jaskier.- W drodze - marzy dalej poeta - zdarzyo mi si dotkn przypadkiem. Udo, mwici, jak z marmuru. Oho, nie nudzio ci si przez ten miesic w Broklionie...Milva, ktra wanie wrcia z patrolu, usyszaa teatralny szept i zauwayaspojrzenia.- O mnie gadasz, poeto? Czego si we mnie wpatrujesz, ledwie si odwrc? Ptak mina plecy nasra?- Wci nie moemy si nadziwi twemu kunsztowi wyszczerzy zbyJaskier. Na

uczniczemu

zawodach strzeleckich mao znalazaby konkurentw.- Baju, baju.- Czytaem - Jaskier ypn znaczco na Geralta - e najlepsze uczniczki spotkamona wrd Zerrikanek, w

stepowych klanach. Niektre podobno obcinaj sobie lewepiersi, by nie wadziy im w napinaniu ukw. Biust, powiadaj, wchodzi w paradciciwie.- Musia to jaki poeta wyduma parskna Milva. - Siada taki i wypisujeosielstwa, piro w nocniku maczajc, a gupie ludzie wierz. Co to, cyckami sistrzela, czy jak? Do gby si ciciw dociga, bokiem stojc, o, tak. Nic ciciwienie zawadza. O tym obcinaniu to durnota, wymys gowy prniaczej, ktrej wiecznieaby babskie cycki na

myli.- Dzikuj ci za pene uznania sowa o poetach i poezji. I za nauk oucznictwie. Dobry or, uk. Wiecie co? Myl, e wanie w tym kierunku rozwiniesi sztuka wojenna. W wojnach przyszoci bdzie si walczy na odlego.Wynaleziona

zostanie bro tak dalekosina, e przeciwnicy bd mogli zabija sinawzajem, nie widzc w ogle.- Durnota - ocenia krtko Milva. - uk dobra rzecz, ale wojaczka to chopprzeciw chopu, na dugo miecza, krzepki sabszemu eb rozwala. Zawsze tako byo itako bdzie. A skoczy si, tedy i wojaczki si skocz. Pki co, widziae, jak siwojuje. W tamtej wsi podle grobli. Ech, co tu gada po prnicy. Id, rozejrz si.Konie chrapi, jakby jaki wilczek tu gdzie kry...- Jak ania Jaskier odprowadzi j wzrokiem. - Hmmm... Wracajc jednak dowspomnianej wsi przy grobli i tego, co ci

powiedziaa, gdymy siedzieli na urwisku...Nie uwaasz, e jednak miaa troch racji?- Wzgldem?- Wzgldem... Ciri zajkn si lekko poeta. - Nasza pikna i szybkostrzelna

dziewoja zdaje si nie rozumie relacji midzy tob a Ciri, mniema, jak mi siwydaje, e zamierzasz konkurowa z

nilfgaardzkim cesarzem o jej rk. e to jestprawdziwy motyw twojej wyprawy do Nilfgaardu.- A zatem w tym wzgldzie nie ma racji ani troch. W jakim wic ma?Zaczekaj, nie uno si. Ale spjrz prawdzie w oczy. Przygarne Ciri i uwaaszsi za jej opiekuna. Ale to nie jest zwyka dziewczyna. To krlewskie dziecko,Geralt. Jej, co tu duo gada, pisany jest tron. Paac. Korona. Nie wiem, czy

akuratnilfgaardzka. Nie wiem, czy Emhyr to dla niej najlepszy m...- W samej rzeczy. Nie wiesz.- A ty wiesz?Wiedmin owin si derk.- Zmierzasz, rzecz jasna, ku konkluzji - powiedzia. - Ale nie wysilaj si, jawiem, jaka to konkluzja. Nie ma sensu ratowa Ciri przed losem, ktry jest jej pisanyod dnia urodzin. Bo ocalona Ciri gotowa kaza trabantom spuci nas ze schodw. Dajmysobie tedy spokj. Tak?Jaskier otworzy usta, ale Geralt nie da mu doj do sowa.- Dziewczyny - mwi coraz bardziej zmieniajcym si gosem - nie porwa wszakesmok ani zy czarownik, nie sprowadzili jej dla okupu piraci. Nie siedzi w wiey, wlochu ani w klatce, nie katuj jej ani nie morz godem. Wrcz przeciwnie, pi

naadamaszkach, jada na srebrze, nosi jedwabie i koronki, obwiesza si biuteri, tylkopatrze, jak j koronuj. Krtko

mwic, jest szczliwa. A jaki Wiedmin, ktregokiedy za dola przypadkiem postawia na jej drodze, zawzi si, by to szczciezburzy, popsu, zniszczy, podepta dziurawymi butami, ktre odziedziczy po jakimelfie. Tak?- Nie to miaem na myli - burkn Jaskier.- On nie do ciebie gada - Milva wyonia si nagle z mroku, po chwili wahaniausiada obok wiedmina. - To do mnie byo. To moje sowa mu tak dopieky, W zocimwiam, nie mylc... Wybacz mi, Geralt. Wiem ci, jak to jest, gdy w yw ran pazurwrazi. No, nie b si. Nie uczyni tego wicej. Wybaczasz? Czy ci mam naprzeprosiny poboka?Nie czekajc na odpowied ani przyzwolenie obja go silnie za szyj i pocaowaaw policzek. Mocno ucisn jej rami.- Przysu si - odkaszln. - I ty te, Jaskier. Razem... bdzie nam cieplej.Milczeli dugo. Po jasnym od un niebie suny chmury, przesaniajc

migoccegwiazdy.- Chc wam co powiedzie - rzek wreszcie Geralt. - Ale przyrzeknijcie, e niebdziecie si mia.- Gadaj.Miaem dziwne sny. W Brokilonie. Pocztkowo mylaem, e to majaczenia. Co zmoj gow. Widzicie, na Thanedd zdrowo przylali mi w eb. Ale od paru dni ni wciten sam sen. Cigle ten sam.Jaskier i Milva milczeli.- Ciri - podj po chwili -

nie pi w paacu pod brokatowym baldachimem. Jedziekonno przez jak zakurzon wie... Wieniacy pokazuj j palcami. Nazywaj jimieniem, ktrego nie znam. Psy ujadaj. Ona nie jest sama. S tam inni. Jest krtkoostrzyona dziewczyna, ta trzyma Ciri za rk... Ciri umiecha si do niej. Niepodoba mi si ten umiech. Nie podoba mi si jej ostry makija... A najmniej podobami si to, e jej tropem poda mier.Gdzie tedy dziewczyna jest? - zamruczaa Milva przytulajc si do niego jakkot. - Nie w Nilfgaardzie?- Nie wiem - powiedzia z trudem. - Ale ten sam sen niem kilkakrotnie. Problempolega na tym, e ja nie wierz w takie sny.- Gupi tedy. Ja wierz.- Nie wiem - powtrzy. - Ale czuj. Przed ni jest ogie, a za ni mier. Muszsi spieszy. e z rozprutego.zyk, ktrego Jaskier ostatni raz widzia w trumnie, wbi oczy w mokr. Pochodz z Vicovaro, a nazywama na niego ze wspczuciem. -ch rkach, tdy do Jarugi, dudnicymca gsiego,ca boto rytmicznymi

uderzeniami cikich buciorw.h., gdy broda sigaa mu pasa, co nastpowao zwykle w si z lasu w lad za szstk krasnali. - Niechybnie zbiegw, bo toboami.imy

si nad - by marsz z paczem by lepszym. Od samego Dillingen, odnictwa. W krzaki chodzili wycznie za naprawd grub potrzeb, z lejszymi nie widzi niczego zdronego w okradaniu innych uciekinierw, nie mniej wszake odnich godnych i na rwni z nimi walczcych o przeycie. Krasnolud odrzek powanie,e owszem, bardzo si tego wstydzi, ale taki ju ma charakter.- Moj ogromn przywar - wyjani - jest niepohamowana dobro. Ja po prostumusz czyni dobro. Jestem jednak rozsdnym

krasnoludem i wiem, e wszystkimwywiadczy dobra nie zdoam. Gdybym prbowa by dobry dla wszystkich, dla caegowiata i wszystkich zamieszkujcych go istot, byaby to kropelka pitnej wody w sonymmorzu, innymi sowy: stracony wysiek. Postanowiem zatem czyni dobro konkretne,takie, ktre nie idzie na marne. Jestem dobry dla siebie i dla mego bezporedniegootoczenia.Geralt nie zadawa wicej pyta.*****Na jednym z biwakw Geralt i Milva pogawdzili duej z Zoltanem Chivayem,niepoprawnym i naogowym altruist. Jeli chodzi o przebieg dziaa wojennych,krasnolud by zorientowany. Przynajmniej sprawia takie wraenie.- Atak opowiedzia, uciszajc co i rusz klncego skrzekliwie

Feldmarszaka Dud- wyszed od Drieschot, zacz si o witaniu sidmego dnia po Lammas. Razem zNilfgaardem szo sprzymierzone verdeskie wojsko, bo Verden, jak wiecie, to terazcesarska protekcja. Szli szybkim marszem, puszczajc z dymem wszystkie wsie zaDrieschot i znoszc bruggeskie wojska, ktre tam stay na prezydiach. A na twierdzDillingen ruszya zza Jarugi nilfgaardzka Czarna Piechota. Przeszli rzek w najmniejspodziewanym miejscu. Most ustawili na odziach, w p dnia postawili, uwierzycie?We wszystko przyjdzie

uwierzy - mrukna Milva. - Bylicie w Dillingen, gdysi zaczo?- W okolicach - odrzek wymijajco krasnolud. - Gdy doszy nas wieci onajedzie, bylimy ju w drodze ku miastu Brugge. Na gocicu powsta strasznybajzel, czarno byo od zbiegw, jedni wiali z poudnia na pnoc, drudzy

odwrotnie.Zatarasowali gociniec, tedy utknlimy. A Nilfgaard, jak si pokazao, faktycznieby i za nami, i przed nami. Ci, ktrzy szli od Drieschot, musieli si rozdzieli.Widzi mi si, e duy konny zagon poszed na pnocny wschd, ku miastu Bruggewanie.- Tedy Czarni s ju na pnoc od Turlough. Wychodzi, e mymy s w rodku,miedzy dwoma zagonami. W pustym.- W rodku - przyzna krasnolud. - Ale nie w pustym.

Hufom

cesarskim

flankujboki

Wiewirki,

verdescy

wolentarze i rne lune kupy, a ci s jeszcze gorsi odNilfgaardczykw. Tacy to Kernw spalili i nas pniej mao nie capnli, ledwomyzdoali w lasy dun. Nie wysuwa nam tedy nosa z puszczy. I baczenie mie. Dojdziemydo Starej Drogi, tamtdy z biegiem rzeczki Chotli do Iny, a nad In musimy ju trafina temerskie wojska. Wojacy krla Foltesta pewnie ju si otrzsnli z zaskoczenia iodpr dali Nilfgaardczykom.- Oby powiedziaa Milva, patrzc na wiedmina. - Wdy sk w tym, e nas pilne awane sprawy na poudnie goni.

Dumalimy od Turlough na poudnie ruszy, ku Jarudze.- Nie wiem, jakie to sprawy gnaj was w tamte strony - Zoltan ypn na nichpodejrzliwie. - Wielce jednak pilne i wane by musz, by dla nich szyj ryzykowa.Zawiesi gos, odczeka, ale nikt nie pospieszy z wyjanieniem. Krasnoludpodrapa si w zadek, chrzkn, splun.- Nie zdziwibym si - powiedzia wreszcie - gdyby Nilfgaard trzyma ju w garcioba brzegi Jarugi a po samo ujcie Iny. A wam w ktre miejsce nad Jarug trzeba?- W adne konkretne - Geralt zdecydowa si odpowiedzie. - Byle nad rzek. Chcodzi popyn do ujcia.Zoltan spojrza na niego i zamia si. Zamilk natychmiast, gdy zorientowa si,e

to nie by art.- Trzeba przyzna - powiedzia po chwili - e nieliche marz wam si trasy. Aleporzucie te mrzonki. Cale poudniowe Brugge w ogniu, nim dojdziecie do Jarugi, wbijwas na pale albo pognaj do Nilfgaardu w ykach. Gdyby za nawet jakim cudem udaosi wam dotrze do rzeki, na spyw do ujcia nie macie adnych szans. Wspomniaem wam

o mocie na odziach, przerzuconym z Cintry na bruggeski brzeg. Tego mostu, wiem to,strzeg pilnie dzie i noc, tamtdy nic rzek nie przepynie, oso chyba. Waszepilne i wane sprawy musz straci na pilnoci i wanoci. Wyej rzyci niepodskoczysz. Tak ja widz t spraw.Wyraz twarzy i spojrzenie Milvy wiadczyy wymownie, e widzi spraw podobnie.Geralt nie komentowa. Czu si bardzo le. Ko lewego przedramienia i prawe kolanowci gryzy niewidzialne ky tpego, drcego blu wzmaganego wysikiem iwszechobecn wilgoci. Dokuczay mu te dojmujce, deprymujce, nad wyraz niemieuczucia, obce uczucia, ktrych nigdy dotychczas nie doznawa, z ktrymi nie umiasobie poradzi.Bezsia i rezygnacja.*****Po dwch

dniach deszcz przesta pada, wyjrzao soce. Lasy odetchny oparem iszybko rozwiewajc si mg, ptaki gwatownie

zaczy

nadrabia

wymuszone

sotmilczenie.

Zoltan

powesela i zarzdzi duszy postj, po ktrym obiecywa szybszymarsz i dotarcie do Starej Drogi w cigu gra jednego dnia.Kobiety z Kernw ozdobiy wszystkie okoliczne gazie czerni i szarocisuszonej przyodziewy, same, tylko w giezekach, skryy si wstydliwie w krzakach ipitrasiy straw. Rozebrane dzieciaki rozigray si, na wyszukane sposoby zakcajcdostojny spokj parujcej puszczy. Jaskier odsypia zmczenie. Milva znika.Krasnoludy odpoczyway aktywnie. Figgis Merluzzo i Munro Bruys udali si naposzukiwanie grzybw. Zoltan, Yazon Yarda, Caleb Stratton i Percival Schuttenbachosiedli nie opodal wozu i bez wytchnienia grali w gwinta, ich ulubion gr karcian,ktrej powicali kad woln chwil, nawet w poprzednie, mokre wieczory.

Wiedminprzysiada si niekiedy i kibicowa, teraz uczyni podobnie. Skomplikowanych regutej typowo krasnoludzkiej gry nadal nie mg poj, ale zachwyca si wyjtkowostarannym wykonaniem kart i malunkami figur. W porwnaniu do kart, w ktre graliludzie, karty krasnoludw byy prawdziwymi

arcydzieami poligrafii. Geralt po razkolejny przekonywa si, e technika brodatego ludku by mocno

zaawansowanabynajmniej

nie

wycznie

dziedzinie

grnictwa, hutnictwa i metalurgii. To, e wkonkretnej, karcianej dziedzinie zdolnoci krasnoludw nie pomogy im

wzmonopolizowaniu rynku, wynikao z faktu, e karty byy wrd ludzi wci mniejpopularne od koci, a ludzcy

hazardzici nie wywodzili si z grup przywizujcychwag do estetyki. Ludzcy karciarze, ktrych Wiedmin mia niejedn okazj obserwowa,grywali zawsze w wymamane kartoniki, tak brudne, e przed pooeniem na st trzebabyo je mozolnie odlepia od palcw. Figury byy wymalowane tak niechlujnie, eodrnienie panny od ninika moliwe byo tylko dziki temu, e ninik siedzia nakoniu. Ktry to ko bardziej zreszt przypomina kalek asic.Wizerunki na kartach krasnoludw wykluczay podobne pomyki. Noszcy koronwynik by

prawdziwie krlewski, panna cycata i urodziwa, a uzbrojony w halabardninik zawadiacko wsaty. Figury te zway si po krasnoludzku hraval, kompania uywali w vaina grze i ballet,ale Zoltan i jego wsplnego parowa, i nazw Geralt

jzyka las

ludzkich.Soce

grzao,

kibicowa.Podstawow zasad krasnoludzkiego gwinta byo co przypominajcego licytacj natargu koskim tak

intensywnoci,

jak

nateniem

gosu

licytujcych.

Nastpniepara zgaszajca najwysz "cen" staraa si zdoby jak najwicej wzitek, czemudruga para na wszelkie sposoby

przeszkadzaa. Rozgrywka przebiegaa gono igwatownie, a obok kadego gracza lea gruby kij. Okadano si kijami do rzadko,ale zboowy? wymachiwano Pao zakuta? Co to ja, czsto.Jake w gra, listki, woku miast w ty w

Czemu dla

sercawyszed?

krotochwili

serca

wistowaem? Ach, wzibym pa i walnci w ten gupi eb!Miaem cztery listki z ninikiem, mylaem

wyoptymowa!- Cztery listki, a juci! Chyba wasnego ptoka doliczy, karty na podokudziercy. Ty myl troch, Stratton, bo tu nie uniwersytet! Tu si w karty gra! No,ale i winia burmistrza ograa, gdy dobre karty miaa. Rozdawaj, Varda.

- Placek w dzwonki.- Maa kupa w kule!- Gra krl w kule, przesra koszul. Dubel w listki!- Gwint!- Nie pij, Caleb. Dubel z gwintem by! Co licytujesz?- Dua kupa w dzwonki!- Akces. Haaa! I co? Nikt nie gwintuje? Dudy w miech, synkowie? Wistujesz, Varda.Percival, jeszcze raz do niego mrugniesz, to ci tak pieprzn w oczod, e do zimynie pomrugasz.-

Ninik.- Panna!- Wynikiem po niej! Panna wydymanna! Bij i ha, ha, jeszcze serca mam, na czarngodzin ukryte! Ninik, krayka, kralka...- I trumfem po niej! Kto nie ciga kozery, ten jest cztery litery. I w kule!Aha, Zoltan? Tum ci w mitkie trafi!Widzielicie go, gnoma pieprzonego. Ech, wzibym pa...Nim Zoltan zrobi uytek z pay, z lasu dobieg ich przeraliwy wrzask.Geralt zerwa si pierwszy. Zakl w biegu, bo kolano znowu przeszy mu bl. Tuza nim pospieszy Zoltan Chiyay, chwyciwszy z wozu swj omotany kocimi

skrkamimiecz. Percival Schuttenbach i reszta krasnoludw biegli za nimi, uzbrojeni w paki,z tyu poda Jaskier, rozbudzony krzykiem. Z boku, z lasu wyskoczyli Figgis iMunro. Rzuciwszy koszyki z grzybami, oba krasnoludy zapay i odcigny uciekajcedzieci. Nie wiadomo skd pojawia si Milva, w biegu wycigajc strza z koczana iwskazujc wiedminowi Geralt miejsce, skd i z dobiega ju krzyk.Niepotrzebnie. wiedzia, dzieci, w czym

sysza,

widzia jedno

rzecz.Krzyczao

piegowata,

dziewicioletnia, moe dziewuszka zwarkoczykami. Staa jak wryta kilka, krokw przed stert sprchniaych j pod pni. pach,

Geraltdoskoczy

byskawicznie,

chwyci

przerywajc dziki pisk, ktem okaowic ruch pomidzy pniami. Cofn si szybko, wpadajc na Zoltana i

jegokrasnoludw: Milva, ktra rwnie dostrzega ruch wrd pniakw, napia uk.- Nie strzelaj - sykn. - Zabierz std dzieciaka, prdko. A wy, cofn si.Tylko spokojnie. Nie

wykonywa zbyt gwatownych ruchw.Z pocztku zdawao im si, e poruszya si ktra ze sprchniaych kd, iciejakby miaa zamiar zle z nasonecznionej sterty i poszuka cienia wrd drzew.Dopiero uwaniejsze spojrzenia pozwoliy dostrzec nietypowe dla kody elementy -przede wszystkim cztery pary cienkich ng o gruzowatych stawach wznoszcych si

nadpobrudonym, nakrapianym i podzielonym na racze segmenty pancerzem.- Tylko spokojnie - powtrzy cicho Geralt. - Nie prowokujcie go. Niech was niezwiedzie jego pozorna nieruchawo. Nie jest agresywny, ale potrafi porusza

sibyskawicznie. Jeli poczuje si zagroony, moe zaatakowa, a na jego jad nie maodtrutki.Stwr powolutku wpez na kod. Przyglda si ludziom i krasnoludom, wolnoobracajc

osadzonymi na supkach oczami. Prawie si nie porusza. Czyci koceodny, po kolei unoszc je i starannie

poszczypnjc imponujcymi, ostrymiuwaczkami.- Tyle byo

wrzasku - owiadczy nagle bez emocji Zoltan, stajc obok wiedmina -em myla, e to co naprawd strasznego. Na przykad kawalerzysta z ochotniczejverdeskiej formacji. Albo prokurator. A to, ot, taki sobie wyronity

pajkowatyskorupiak. Trzeba przyzna, ciekawe formy potrafi przybiera natura.- Ju nie potrafi - odrzek Geralt. - To, co tam siedzi, to jest okogw. TwrChaosu. Wymierajcy relikt

pokoniunkcyjny, jeli wiesz, o czym mwi.- Pewnie, e wiem krasnolud spojrza mu w oczy. - Chocia nie jestemwiedminem, specem od Chaosu i takich stworzonek. No, wielcem ciekaw, co Wiedminteraz zrobi z reliktem pokoniunkcyjnym. Dokadniej mwic, ciekaw jestem, jakWiedmin to zrobi. Uyjesz wasnego miecza czy wolisz mj sihill?- adna bro - Geralt rzuci okiem na miecz, ktry Zoltan wycign z omotanejkocimi skrkami pochwy, wykonanej z laki. - Ale nie bdzie potrzebna.- Ciekawe - powtrzy Zoltan. - Mamy zatem sta i przyglda si sobie wzajem?Czeka, a relikt poczuje si zagroony? A moe zawrci i wezwa na pomocNilfgaardczykw? Co proponujesz, zabjco potworw?- Przyniecie z wozu chochl i pokrywk od kocioka.

- Co?- Nie dyskutuj ze specem, Zoltan - odezwa si Jaskier.Percival Schuttenbach kopn si do wozu i w mgnieniu oka dostarczy wymaganeprzedmioty. Wiedmin mrugn do kompanii, po czym z caej siy j wali yk wpokrywk.Do! Do! - wrzasn po chwili Zoltan Chivay, - przyciskajc donie do uszu.- Chochelk, kurwa, zniszczysz! Skorupiak uciek! Uciek ju, cholera jasna!- Jeszcze jak ucieka! zachwyci si Percival. - A si kurzyo! Mokro jest, akurzyo si za nim, niech ja skonam!- Okogw - wyjani chodno Geralt, oddajc krasnoludom lekko pogite kuchenneutensylia - ma niezwykle czuy i wraliwy such. Nie ma uszu, ale syszy, ze si takwyra, caym sob. W szczeglnoci metalicznych dwikw nie jest w stanie znie.Doznaje blu...- Nawet w rzyci przerwa Zoltan. - Wiem, bo ja te doznaem, gdy zacze tucw pokrywk. Jeli monstrum ma such czulszy nili ja, wspczuj mu. Nie wrci on tuaby? Nie przyprowadzi

kolegw?- Nie sdz, by na wiecie pozostao wielu jego kolegw. Sam okogw te zpewnoci nieprdko wrci w te strony. Nie ma si czego lka.- O potworach dyskutowa nie bd - zaspi si krasnolud. - Ale twj koncert nainstrumenty blaszane sycha byo pewnie a na Wyspach Skellige, nie wykluczabym, ejacy

mionicy muzyki ju cign w te strony, lepiej, by nas tu nie zastali, gdynadcign. Zwijamy obz, chopcy! Hej, niewiasty, odziewa si i przeliczy dzieci!Wymarsz, ywo!Gdy zatrzymali si na nocleg, Geralt postanowi wyjani niejasnoci.

ZoltanChivay tym razem nie zasiad do gry w gwinta, nie byo wic problemw z odcigniciemgo w ustronne miejsce na szczer msk rozmow. Zacz bez owijania w bawen.Gadaj, skd wiedziae, e jestem wiedminem?Krasnolud ypn na niego i umiechn si przebiegle.- Mgbym chepi si przed tob m spostrzegawczoci. Mgbym powiedzie, ezauwayem, jak zmieniaj si twoje oczy po zmierzchu i w penym socu. Mgbym tewykaza, em krasnolud byway i syszaem niejedno o Geralcie z Rivii. Ale prawdajest bardziej banalna. Nie patrz wilkiem. Ty dyskretny, ale twj przyjaciel bardpiewa i gada, gba mu si nie zamyka. Std wiem, jaka twa profesja.Geralt wstrzyma si z zadaniem kolejnego pytania. I susznie.- No, dobra - podj Zoltan. Jaskier wygada wszystko. Wyczu musia, eszczero sobie cenimy, a tego, emy do was przyjanie usposobieni, nie musiaprzecie wyczuwa, bo my usposobie nie kryjemy. Krtko: wiem, dlaczego ci tak napoudnie pilno. Wiem, jakie to

wane i pilne sprawy do Nilfgaardu ci wiod. Wiem,kogo tam szuka zamierzasz. I nie tylko z plotek poety. Mieszkaem przed wojn wCintrze i i syszaem opowieci o Dziecku

Niespodziance

biaowosym

wiedminie,ktremu

Niespodzianka bya przeznaczona.Geralt i tym razem nie skomentowa.- Reszta - podj krasnolud - to ju kwestia obserwacji. Poniechae tegoskorupiatego obrzydliwca, chociae Wiedmin, a wiedmisk wszake spraw jest takiemonstra tpi. Ale potwr nic zego twojej Niespodziance nie wyrzdzi, wicpoaowae miecza, przepdzie go tylko, w pokrywk tukc. Bo ty teraz nieWiedmin, ale szlachetny rycerz, ktren porwanej i ucinionej dziewicy na ratunekspieszy.- Wci mnie oczami wiercisz - doda, nadal nie mog doczeka si odpowiedzi lubkomentarza. Wci zdrad wszysz,

niespokojny, jak te wyjawiony sekret przeciwtobie obrci si moe. Nie gry si. Dojdziemy wsplnie do Iny, wzajem sobiepomagajc, wspierajc si wzajem. Taki sam cel przed tob, jak i przed nami: przeyi y dalej. Po to, by szlachetn misj kontynuowa. Albo y zwyczajnie, ale tak, bynie musie wstydzi si w godzinie mierci. Ty mylisz, e si odmieni. e wiatsi odmieni. A przecie taki ten wiat jest, jaki

wprzdy by, taki sam. I ty jestetaki sam, jak bye. Nie gry si.- Porzu myl o odczeniu si - Zoltan wznowi monolog, nie speszony milczeniemwiedmina - i o samotnej podry na poudnie, przez Brugge i Sodden ku Jarudze.Musisz poszuka innej drogi do Nilfgaardu. Chcesz, doradz ci...- Nie

doradzaj - Geralt pomasowa kolano, ktrego od kilku dni nie porzuca bl.- Nie doradzaj, Zoltan. o mu jednego spojrzenia na twarz wiedmina.e

zabarwienie i bya ostra jak brzytwa, przy odrobinie wprawy mona by sia. zostacie, a oczy miejcie otwarte. My za uczynimy rekonesans. Jeli bdziebezpiecznie, zawoam gosem krogulca.- Gosem krogulca? - niespokojnie poruszy brod Munro Bruys. - Przecie typojcia nie masz o naladowaniu ptasich gosw, Zoltan.- I o to chodzi. Gdy usyszysz dziwny, niepodobny do niczego gos, to bd j.Percival, prowad. Geralt, pjdziesz z nami?- Wszyscy pjdziemy - Jaskier zsiad z konia. - Gdyby to bya jaka zasadzka, wduej grupie bdzie bezpieczniej.- Zostawiam wam Feldmarszaka - Zoltan zdj papug z ramienia i poda jFiggisowi Merluzzo. - Ptaszysko gotowe z naga zacz kurwami sadzi wniebogosy idiabli wezm skryte podejcie.

Idziemy.Percival szybko wyprowadzi ich na skraj lasu, w gste krzaki dzikiego bzu. Zakrzakami teren lekko opada, pitrzya si tam kupa wykarczowanych pniakw. Dalejrozcigaa si wielka polana. Wyjrzeli ostronie.Relacja gnoma bya precyzyjna. Na rodku polany faktycznie stay trzy chaupy,stodoa i kilka krytych darni kleri. Podwrze lnio ogromn kau

gnojwki.Zabudowania i nieduy prostokt zaniedbanego pola otacza niski, czciowo rozwalonypot, za potem uwija si bury pies. Z dachu jednej z chaup unosi si dym, leniwiepezajc po zapadnitej strzesze.- W samej rzeczy - szepn Zoltan, wszc - smakowicie ten dym pachnie.Zwaszcza, e do smrodu pogorzelisk nozdrza przywyky. Koni ni stray nie wida, todobrze, bo nie wykluczaem, e to jakie hultajstwo tu popasa i pitrasi sobie. Hmm,widzi mi si, rzecz jest bezpieczna.- Pjd tam - zadeklarowaa Milva.- Nie - zaprotestowa krasnolud. Ty za bardzo na Wiewirk patrzysz. Jeliciebie zocz, mog si zlkn, a w strachu nieobliczalni bywaj ludzie. Pjd Yazoni Caleb. A ty uk miej narychtowany, osonisz ich w razie czego. Percival, kopnij sido reszty. Bdcie w pogotowiu, gdyby przyszo do odwrotu zatrbi.Yazon Varda i Caleb Stratton ostronie wyszli z gstwiny i ruszyli kuzabudowaniom.

Maszerowali wolno, bacznie rozgldajc si na boki.Pies zwszy ich od razu, zahauka wciekle, obiegajc podwrko, nie zareagowana przymilne cmokania i pogwizdywania

krasnoludw. Drzwi chaty otworzyy si.Milva natychmiast uniosa uk i pynnie napia ciciw. I natychmiast

jzwolnia.Na prg wypada niska, tgawa dziewczyna z dugimi warkoczami. Krzykna co,wymachujc rkoma. Yazon Yarda rozoy rce, co odkrzykn. Dziewczyna

zaczawrzeszcze, syszeli ten wrzask, lecz nie byli w stanie rozrni sw.Ale do Yazona i Caleba sowa te musiay dotrze i zrobi wraenie, bo obakrasnoludy jak na komend

wykonay w ty zwrot i pdem puciy si z powrotem wstron krzakw bzu. Milva znowu napia uk, wodzia grotem, szukajc celu.- Co jest, do czarta? - charkn Zoltan. - Co si dzieje? Przed czym oni takwiej? Milva?Zawrzyj gb - sykna uczniczka, wci wodzc grotem od chaupy do chaupy,od kleci do kleci. Ale nadal nie znajdowaa adnego celu. Dziewczyna z warkoczamiznika w chacie, zamkna za sob drzwi.Krasnoludy gnay, jakby wszystkie demony Chaosu deptay im po pitach. Yazon cowrzeszcza, moe kl. Jaskier poblad nagle.- On woa... O, matko!- Co za... -

Zoltan urwa, bo Yazon i Caleb ju dobiegali, czerwoni z wysiku. -Co jest? Gadajcie!- Tam zaraza... - wydysza Caleb. Czarna ospa...- Dotykalicie czego? - Zoltan Chivay cofn si gwatownie, omal nieprzewracajc Jaskra. - Dotykalicie czego na podwrzu?- Nie... Pies nie da podej...- Dziki niech bd pieprzonej sobace - Zoltan wznis oczy ku niebu. - Dajciejej bogowie dugie ycie i kup koci, wysz nili gra Carbon. Dziewucha, taprzysadzista, miaa krosty?- Nie. Ona zdrowa. Chorzy w ostatniej chacie le, jej swaki. A wielu jupomaro, mwia. Aj, aj, Zoltan, wiatr ku nam zawiewa!- Do bdzie tego szczkania zbami - powiedziaa Milva, opuszczajc uk. -Jelicie zaraonych nie tykali, nic wam nie bdzie, strachu nie ma. Jeli to zaiste

prawda, z t osp. Moga ino chcie was dziewka wyposzy.- Nie - zaprzeczy Yazon, wci dygoczc. - Za kleci d by... W nim trupy.Dziewucha nie ma si pomarych grzeba, wic do dou wrzuca...- No - Zoltan pocign nosem. - To i masz owsiank, Jaskier. Ale mnie jakoprzeszed na ni smak. Zabierajmy si std, ywo.Od zabudowa rozszczeka si pies.Kry si - sykn Wiedmin, klkajc.Z przesieki po przeciwnej

stronie polany wypada grapa jedcw, gwidc ihaakujc galopem otoczya zabudowania, potem wdara si na podwrze. Jedcy bylizbrojni, ale nie nosili judnolitych barw. Wrcz przeciwnie, ustrojeni byli pstrokatoi nieparzdnie, take ich rynsztunek sprawia wraenie skompletowanego przypadkowo. Inie w cekhauzie, lecz na pobojowisku.- Trzynastu - policzy szybko Percival Schuttenbaeh.- Co to za jedni?- Ani Nilfgaard, ani inni regularni - oceni Zoltan. - Ani Scoia'tael. Widzi misi, wolentarze. Luna kopa.- Albo maruderzy.Konni wrzeszczeli, hasali po podwrzu. Pies dosta trzonkiem oszczepu i

uciek.Dziewczyna z warkoczami wyskoczya na prg, krzykna. Ale tym razem ostrzeenie niepodziaao albo nie potraktowano go powanie. Jeden z jedcw podgalopowa,

chwycidziewczyn za warkocz, cign z progu, powlk przez kau. Inni zeskoczyli zkoni, pomogli, wywlekli

dziewczyn na koniec podwrza, obdarli z gieza i zwalili nastert przegniej demy. Dziewka bronia si zacicie, ale nie miaa szans. Tylkojeden maruder nie doczy do uciechy, pilnowa koni uwizanych do potu. Dziewczynakrzykna przecigle przeszywajco. Potem krtko, bolenie. A potem ju ju niesyszeli.- Wojownicy! - Milva zerwaa si. - Bohaterowie,

kurwa ich ma!- Ospy si nie boj - pokrci gow Yazon Varda.- Strach - zamamrota Jaskier - to rzecz ludzka. W nich nie zostao ju niczegoludzkiego.- Kromie flakw wychrypiaa Milva, pieczoowicie osadzajc strza na ciciwie.Ktre im zaraz podziurawi, hultajom.Trzynastu -

powiedzia znaczco Zoltan Chivay. - I maj konie. Signieszjednego albo dwch, reszta nas osaczy. Poza tym, to moe by podjazd. Diabe wie,jaka sia cignie za nimi.Mam si spokojnie przyglda?- Nie - Geralt poprawi miecz na plecach i opask na wosach. Mam

doprzygldania si. Mam serdecznie do bezczynnoci. Ale oni nie powinni sirozproszy. Widzisz tego, ktry trzyma konie? Gdy tam dojd, cignij go z kulbaki.Jeli ci si da, to jeszcze z jednego. Ale dopiero gdy dojd.Zostanie jedenastu -

uczniczka odwrcia si.- Umiem liczy.- Zostaje jeszcze ospa mrukn Zoltan Chiyay. - Pjdziesz tam, przywleczeszzaraz... Do czarta, wiedminie! Naraasz nas wszystkich dla... Psiakrew, to nie jestta dziewczyna, ktrej szukasz!- Zamknij si, Zoltan. Wracajcie do wozu, skryjcie si w lesie.- Id z tob - owiadczya chrapliwie Milva.- Nie. Osaniaj mnie z daleka, w ten sposb skuteczniej mi pomoesz.- A ja? - spyta Jaskier. - Co ja mam

robi?- To, co zwykle. Nic.- Ty oszala... - warkn Zoltan. Sam na tak kup... Co z tob? Bohaterachcesz odgrywa, wybawiciela dziewic?- Zamknij si.- A niech ci diabli! Zaczekaj. Zostaw twj miecz. Duo ich, lepiej, by niemusia poprawia ci. We mj sihill. Nim wystarczy ci

raz.Wiedmin przyj bro krasnoluda bez wahania i bez sowa. Jeszcze raz wskazaMilvie marudera pilnujcego koni. A potem przeskoczy przez karcze i szybkim krokiemruszy ku chaupom.Soce wiecio. Pasikoniki pryskay spod ng.

Strzegcy koni zauway go,wycign oszczep z turi przy siodle. Mia bardzo dugie, zmierzwione wosy,spadajce na porwan, poreperowan zardzewiaym drutem kolczug. Nosi nowiutkie,

niedawno

wida

zrabowane

buty

byszczcymi

klamerkami.Wartownik krzykn, wtedy zza potu wyszed drugi maruder. Ten nis pas zmieczem na szyi i wanie dopina portki. Geralt by ju cakiem blisko. Od stertysomy sysza rechot zabawiajcych si z dziewczyn. Oddycha gboko, a kady oddechwzmaga w nim dz mordu. Mg si uspokoi, ale nie chcia. Chcia mie trochprzyjemnoci.- A ty kto? Stj! krzykn dugowosy, wac oszczep w doni. - Czego tuchcesz?-

Mam dosy przygldania si.- Czegoooo?- Czy imi Ciri mwi ci co?- Ja ci...Wicej maruder nie zdy powiedzie. Szaropira strzaa trafia go w rodekpiersi i zrzucia z kulbaki. Nim run na ziemi, Geralt ju sysza szum lotekdrugiej strzay. Drugi odak dosta grotem w brzuch, nisko, midzy donie

trzymajcerozporek. Zawy jak zwierz, zgi si wp i polecia plecami na pot, obalajc iamic erdzie.Nim pozostali zdyli opamita si i chwyci za bro, Wiedmin ju by wrdnich. Krasnoludzki miecz zamigota i zapiewa, w piewie leciutkiej jak pirko iostrej jak brzytwa stali bya dzika dza krwi. Cite ciaa niemal nie stawiayoporu. Krew trysna mu na twarz, nie mia czasu jej obetrze.Jeli nawet maruderzy myleli o walce, widok padajcych trupw i sikajcejstrumieniami posoki skutecznie ich nie

zniechci. Jeden mia spodnie opuszczane dokolan,

zdy nawet ich podcign, dosta w ttnic szyjn i run na wznak,miesznie koyszc wci nie zaspokojon mskoci. Drugi, zupeny goows, zasonigow obu rkoma, a sihill przeci obie, w nadgarstkach. Pozostali

pierzchnli,rozbiegli si w rne strony. Wiedmin ciga ich, przeklinajc w duchu bl, ktryznowu zattni mu w

kolanie. Mia nadziej, e noga nie odmwi posuszestwa.Dwch zdoa przyprze do potu, ci sprbowali si broni, zastawia mieczami.Paraliowani groz, robili to niemrawo. Twarz

wiedmina znowu obryzgaa krew zcitych krasnoludzk kling arterii. Ale pozostali wykorzystali czas, zdoali zbiec,ju wskakiwali na konie. Jeden natychmiast spad, ugodzony strza, trzepoczc ipodrygujc jak wyrzucona z sieci ryba. Dwaj poderwali konie do galopu. Ale ucieczdoa tylko jeden, bo na placu boju zjawi si nagle Zoltan Chivay. Krasnoludzawin toporkiem i cisn nim, trafiajc jednego z umykajcych w rodek plecw.Maruder zarycza, wylecia z sioda, fikajc nogami. Ostatni przywar do koskiegokarku, przesadzi wypeniony trupami d i pocwaowa w stron przesieki.Milva! krzyknli jednoczenie Wiedmin i

krasnolud.uczniczka ju biega ku nim, teraz zatrzymaa si, zamara w rozkroku. Opucianapity uk i zacza go powoli podnosi, coraz wyej i wyej. Nie usyszeli szczkuciciwy, Milva te nie zmienia pozycji, nie drgna nawet. Strza zobaczyli dopierowtedy, gdy zaamaa lot i pomkna w d. Jedziec zwis z konia, z ramieniasterczaa mu

opierzona brzechwa. Ale nie spad. Wyprostowa si i krzykiem

popdziwierzchowca do ostrzejszego galopu.- Ale uk - stkn w podziwie Zotan Chivay. - Ale strza!- Do dupy z takim strzaem - Wiedmin otar krew z twarzy. - Sukinsyn uciek i sprowadzi kamratw.- Trafia! A to byo chyba ze dwiecie krokw!- Moga mierzy do konia.- Ko niczemu nie winien sapna ze zoci Milva, podchodzc do nich.Spluna, patrzc na jedca znikajcego w lesie. - Chybiam apserdaka, bom sizdyszaa krzyn... Tfu, gadzie, uciekaj z moim grotem! eby ci tak pecha przynis!Z przesieki dobiego ich renie konia, a zaraz potem przeraliwy wrzaskmordowanego czowieka.- Ho, ho - Zoltan spojrza na uczniczk z podziwem.- Daleko nie ujecha! Niele dziaaj twoje szypy! Zatrute? Czy to moe czary? Bowszake nawet jeli hultaj osp zapa, to tak szybko chorbsko si nie rozwija!- To nie ja - Milva spojrzaa na wiedmina znaczco.- Ani nie ospa. Ale tak sobie myl, e wiem, kto.- Ja te wiem - krasnolud przygryz ws w przebiegym umiechu. - Przyuwayem,e cigiem si ogldacie, wiem, e ktosik za nami tajemnie jedzie. Na cisawym rebcu. ie do pczka i marmolady okazywao-wschodnim szlak, wyjedony i ubity przez cikie wozy transportujce.

Poniewa Geralt - mimo wielokrotnych grb - nie kwapi si jako rozstam eber padliny. Zoltan i Percival

sprbowali indagowaka. Puszczono tu z dymem spor wie, w pobliu ktrej musiao te doj do. - Podjedmy bliej.ci, popdzi Pegaza i pojecha za nim stpa. Geralt poaniem przygldajc si Feldmarszakowi Dudzie,i

komi. - Spjrzcie. To robota ghuli., gdzie teraz siedz,c na samo dno jaru i rozlecia si dokumentnie.h widziao tego adne z nas?- Nie nasza rzecz.- Nie sdz rzek pgosem Jaskier, ostronie kierujc Pegazem wrd obalonychpni - eby w tych kuferkach byy gacie na zmian. Oni wielkie nadzieje wi z tymadunkiem. Dostatecznie czsto z nimi gadaem, by wymiarkowa, co w trawie piszczy ico w tych skrzynkach moe by ukryte.- A co tam moe by ukryte, twoim zdaniem?- Ich przyszo - poeta obejrza si, czy kto nie syszy. - Percival jest zzawodu szlifierzem kamieni, chce zaoy wasny warsztat. Figgis i Yazon s kowalami,mwili o kuni. Caleb Stratton chce si eni, a rodzice narzeczonej ju razprzepdzili go jako golca. A Zoltan...- Przesta, Jaskier. Plotkujesz jak baba. Przepraszam, Milva.- A i nie ma za co.Za rzeczk, za ciemnym i podmokym pasem starodrzewu las

zrzed, wyjechali napolany, niskie brzeziny i suche ki. Mimo tego jechali wolno. Za przykadem Milvy,ktra natychmiast po wyruszeniu wzia na k piegowat dziewuszk z

warkoczykami.Jaskier rwnie posadzi dziecko na Pegaza, a Zoltan wzi na cisawego ogierka dwoje,sam szed obok, trzymajc wodze. Ale tempo nie wzroso, kobiety z Kernw nie byy wstanie nady.*****By prawie wieczr, gdy po blisko godzinie kluczenia wrd jarw i wwozw ZoltanChivay zatrzyma si, wymieni kilka sw z Percivalem

Schuttenbachem, po czymodwrci si do reszty kompanii.- Nie wrzeszczcie i nie miejcie si ze mnie - powiedzia. - Ale wydaje mi si,e zabdziem. Nie wiem, cholera jasna, gdzie jestemy i ktrdy mamy i.- Nie opowiadaj gupstw zdenerwowa si Jaskier. - Co to znaczy, nie wiesz?Przecie kierujemy si biegiem rzeczki. A tam, w wwozie, to wszake wasza rzeczka O.Mam racj?- Masz. Ale zauwa, w ktr stron ona pynie.- Jasna cholera. To niemoliwe!- Moliwe powiedziaa ponuro Milva, cierpliwie wycigajc suche listki iigliwie z wosw piegowatej dziewuszki, ktr wioza na ku. - Pogubilimy si wrdjarw. Rzeka krci, wywija podkowy. Jestemy na uku.- Ale to cigle rzeczka O -

upiera! si Jaskier. - Jeli bdziemy trzyma sirzeczki, nie moemy zabdzi. Rzeczkom zdarza si meandrowa,

przyznaj, ale kocemkocw wszystkie nieodmiennie do czego wpadaj. Taki jest porzdek wiata.- Nie wymdrzaj si, piewaku - zmarszczy nos Zoltan. - Zamknij gb. Niewidzisz, e wanie myl?- Nie. Nic nie wskazuje, by myla. trzymajmy si biegu rzeczki, awwczas...-

Powtarzam,

Zaprzesta - warkna Milva. - Mieszczuch jeste. Twj porzdek wiata muramiogrodzony, tam twe mdroci moe i co warte. Rozejrzyj si wkoo! Dolina parowamizryta, brzegi strome i zaronite. Jak chcesz wzdu rzeczki i? Zboczem jaru w d,w chaszcze i bagno, znowu w gr, znowu w d, znowu w gr, konie za wodze cignc?Po dwch jarach tak ci si oddech skrci, e w poowie zbocza plackiem zalegniesz. Mykobiety i dzieci wiedziemy, Ale Jaskier. dobrze, A wnetki soce zajdzie.co

Zauwayem.

milcz.

Posucham,

zaproponuj obyci z lasamitropiciele ladw.Zoltan Chivay trzepn po bie klnc papug, nakrci na palec kak brody,szarpn ze zoci.- Percival?- Kierunek grubsza znamy - gnom spojrza na soce, wiszce tu-tu nadkoronami drzew. - Tedy pierwsza koncepcja jest taka: plumy na

rzeczk, zawrmy,wyjdmy z jarw znowu na suchy teren i idmy przez Fen Cam, wskro midzyrzecza, ado

Chotli.- Druga koncepcja?

- O jest pytka. Cho po ostatnich deszczach niesie wicej wody ni zwykle, monaj przebrodzi. Tnijmy meandry, brodzc strug, ilekro zagrodzi nam szlak. Trzymajckierunek podle soca, wyjdziemy wprost na widy Chotli i Iny.- Nie - odezwa si nagle Wiedmin. - Z drugiej koncepcji proponuj od razuzrezygnowa. Nawet o tym nie mylmy. Na tamtym brzegu prdzej czy pniej wpakujemysi na ktre z Miechunowych Uroczysk. To paskudne miejsca, stanowczo radz trzymasi od nich z daleka.- Znasz tedy te tereny? Bye tu kiedy? Wiesz, jak si std wydosta?Wiedmin milcza przez chwil.- Byem tam raz - powiedzia, trc czoo. - Trzy lata temu. Ale wjechaem zprzeciwnej strony, od wschodu. Zmierzaem ku Brugge i chciaem skrci sobie drog. Ajak si wydostaem, nie pamitam. Bo wywieziono mnie pywego na wozie.Krasnolud patrzy na niego przez chwil, ale wicej pyta nie zadawa.Zawrcili w milczeniu. Kobiety z Kemw szy z trudem, potykajc si i wspierajcna kosturach, ale adna

nie

uronia

sowa

skargi. w

Milva

jechaa upion

tu na

obok ku

wiedmina,podtrzymajc

ramionach

dziewuszk z warkoczykami.- Miarkuj - odezwaa si nagle e poharatali ci tam na uroczyskach, wtedy,trzy roki temu. Jaki potwr, mniemam. Hazardowne masz zajcie,

Geralt.- Nie przecz.- Ja wiem - pochwali si z tyu Jaskier - jak to wtedy byo. Bye ranny, jakikupiec wywiz ci stamtd, a potem na Zarzeczu odnalaze Ciri. Mwia mi o tymYennefer.Na dwik imienia Milva

umiechna si lekko. Uwadze Geralta to nie uszo.Postanowi na najbliszym biwaku zdrowo natrze Jaskrowi uszu za niepohamowanemielenie ozorem. Znajc poet, nie liczy jednak na efekty, tym bardziej, eprawdopodobnie Jaskier wypapla ju wszystko, co wiedzia.- Moe le si jednak stao powiedziaa po chwili uczniczka - e niepojechalimy na tamten brzeg, na uroczyska. Jeli wonczas dziewczyn

odnalaz...Elfy powiadaj, e jeli wtry raz takie miejsce odwiedzi, gdzie si co wydarzyo,to czas powtrzy si moe. Mwi na to... Psiama, zapomniaam. Stryczek losu?- Ptla - poprawi. - Ptla losu.- Tfu! - skrzywi si Jaskier. - Przestalibycie gada o stryczkach i ptlach.Mnie

kiedy elfka wywrya, e na rusztowaniu poegnam ten pad ez, za sprawmaodobrego mistrza. Nie wierz

wprawdzie w tego typu tanie wrbiarstwo, ale pardni temu przynio mi si, e mnie wieszaj. Obudziem si cay spocony, liny niemogem przekn ani tchu zapa. Nierad wic sucham, jak kto o szubienicachrozprawia.- Nie do ciebie gadam, jeno do wiedmina - odparowaa Milva. - A ty uszw nienadstawiaj, tedy nic paskudnego nie wleci do nich. Co, Geralt? Co na ow ptl losurzekniesz? Gdybymy na uroczyska pojechali, a nu powtrzylby si czas?- Dlatego dobrze, e zawrcilimy odpowiedzia szorstko. Nie mam

najmniejszejochoty powtarza koszmaru.*****- Nie ma co pokiwa gow Zoltan, rozgldajc si. - W urocze miejsce naswywiode, Percival.- Fen Carn - mrukn gnom, drapic si w czubek dugiego nosa. BonieKurhanw... Zawsze

zastanawiaem si, skd ta nazwa...- Teraz ju wiesz.Rozlega kotlina przed nimi osnuta ju bya wieczornym oparem, z ktrego, niczymz morza, sterczay jak okiem sign tysiczne kurhany i omszae monolity. Niektre zgazw byy zwykymi bezksztatnymi bryami. Inne, rwno ociosane, obrobiono

naobeliski i menhiry. Jeszcze inne, stojce bliej centrum tego

kamiennego lasu, byypogrupowane w dolmeny, tumulusy i kromlechy, ustawione w krgi w sposb Zaiste -

wykluczajcyprzypadkowe

dziaanie

natury.-

powtrzy krasnolud. - Urokliwe miejsce na spdzenie nocy. Elficmentarz. Jeli mnie pami nie myli, wiedminie,

niedawno wspominae o ghulach? No,

to wiedz, e ja je czuj wrd tych kurhanw. Tu musi by wszystko. Ghule, graveiry,upiory, wichty, elfie duchy, zjawy, widma, peny przegld. Wszystkie siedz tam iwiecie, co wanie szepcz? e oto nie trza wieczerzy szuka, bo sama przysza.Moe zawrmy? - zaproponowa szeptem Jaskier. - Moe wyniemy si std, pkijeszcze w miar widno?- Te jestem tego zdania.- Baby ni kroku ju nie ujd - powiedziaa gniewnie Milva. - Dziecka przez rcelec. Konie ustay. Sam poganiae, Zoltan, jeszcze idmy, jeszcze z p mili,powtarzae, jeszcze ze staje, gadae. A teraz co? Ze dwa stajania nazad? ajno.Cmentarz nie cmentarz, zanocujem, gdzie wypado.- A i owszem - popar j Wiedmin, zsiadajc. - Nie panikujcie. Nie kadanekropolia roi si od potworw i widm. Nie bywaem nigdy na Fen Carn, ale gdyby tubyo naprawd niebezpiecznie,

syszabym o tym.Nikt, nie wyczajc Feldmarszaka Dudy, nie odezwa si ani nie skomentowa.Kobiety z Kernw odebray swe dzieci i siady w ciasnej grupce, milczce i

wyraniewystraszone. Percival i Jaskier sptali konie i pucili je na bujn traw. Geralt,Zoltan i Milya zbliyli si do skraju ki, obserwujc tonce w mgach i zapadajcymmroku

cmentarzysko.- Na domiar zego ksiyc rwniutko w peni mrukn krasnolud. - Oj, bdziedzi w nocy upiorowe wito, czuj, oj, dadz nam demony bobu... A co to tam janiejeod poudnia? Nie una?- A jake, una - potwierdzi Wiedmin. Znowu kto komu strzechy nad gowamizapali. Wiesz co, Zoltan? Jako bezpieczniej czuj si tu, na Fen Cam.- Ja te si tak poczuj, ale gdy soce wzejdzie. O ile pozwol nam ghule wschdobejrze.Milva pogrzebaa w sakwie, wycigna co byszczcego.- Srebrny grot - powiedziaa. - Na takow okazj chowany. Pi koron mnie nabazarze kosztowa. Takim ghula da si ubi, wiedminie?- Nie sdz, by tu byy ghule.- Sam mwie - warkn Zoltan - e wisielca na dbie ghule obgryzy. A gdziecmentarz, tam i ghule.- Nie zawsze.Trzymam ci za sowo. Ty Wiedmin, specjalista, bdziesz nas tedy broni, mamnadziej. Maruderw dziarsko

pochlastae... Czy ghule bij si lepiej od maruderw?Nieporwnanie. Prosiem, przesta panikowa.- A na wpierza dobry bdzie? Milva nakrcia srebrny grot na

brzechw,sprawdzia ostro opuszkiem kciuka. - Albo na upiora?- Moe podziaa.- Na moim sihillu - warkn Zoltan, obnaajc miecz - wyryte jest starodawnymikrasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklcie. Niech no jeno ktry ghulzbliy si na dugo klingi, popamita mnie. O, popatrzcie.Ha - zaciekawi si Jaskier, ktry wanie zbliy si do nich. - Wic to ssynne tajne runy krasnoludw? Co gosi ten napis?- "Na pohybel skurwysynom!"- Co si ruszyo wrd kamieni wrzasn nagle Percival Schuttenbach. -

Ghul,ghul!- Gdzie?- Tam, tam! Wrd gazw si skry!Jeden?- Jednego widziaem!- Musi zdrowo by godny, skoro prbuje nas podskuba, nim jeszcze ciemnozapada -

krasnolud poplu w donie i mocno uchwyci rkoje sihilla. Ha! Zarazsi przekona, e akomstwo gubi! Milva, wsad mu strza w rzy, a ja wypuszcz zniego wtpia!- Nic tam nie widz - sykna Milva z lotk strzay przy podbrdku. - Ani chwastmidzy kamieniami nie drgnie. Nie przywidziao ci si, gnomie?- adn miar - zaprotestowa Pereival. - Widzicie

ten gaz, co wyglda jakrozwalony st? Tam si ghul skry, za ten gaz wanie.- Zostacie tu - Geralt szybkim ruchem wycign miecz z pochwy na plecach. -Strzecie bab i uwaajcie na konie. Gdyby ghule zaatakoway, zwierzta wpadn w sza.Ja pjd i sprawdz, co to byo.

- Sam nie pjdziesz - zaprotestowa stanowczo Zoltan. Wtedy, na porbie, wa niczego.u?. - I chyba szsta albo nawet sidma.jc z cebrzyka.. z wielu menzurk, mocno - Widzi mi si to osielsk bajd - Milva wzia od niego menzurk, wypia zrozmachem i otrzsna si. - Nie moe to by, by rolina tak moc miaa.- Niezawodna to prawda! zawoa zapalczywie krasnolud. Ale roztropni

zielarzewynaleli sposb, by si ochroni. Znalazszy airaun, trzeba umota do korzeniapostronek jednym kocem, do drugiego zasi koca postronka uwiza psa...- Albo wini - wtrci gnom.- Albo dzik wini - doda powanie Jaskier.- Gupi, poeto. Rzecz w tym, by to sobaka albo winia mandragor z ziemiwytargaa, wwczas kltwy i uroki zielska na cigncego

zwierzaka spadn, zielarzzasi, daleko i bezpiecznie w chaszczach ukryty, cao ujdzie. Co, panie Regis?Susznie mwi?Metoda jest interesujca przyzna alchemik,

umiechajc si zagadkowo. -Gwnie przez jej pomysowo. Minusem jest jednak daleko posunita komplikacja.Wszake teoretycznie zwierzcia. wystarczyby sam postronek, bez o pocigowego zdolno

Nieposdzabym

mandragory

rozpoznania, kto cignie za postronek. Czary ikltwy zawsze powinny spa na sznurek, ktry jest przecie taszy i mniej kopotliwyw obsudze ni pies, e o wini nie wspomn.Kpicie?- Gdziebym mia. Mwiem, podziwiam pomysowo. Bo jakkolwiek mandragora,wbrew powszechnej opinii, nie jest zdolna do rzucania urokw czy kltw, jest to wstanie wieym rolina silnie toksyczna, tak dalece, e trujca jest nawet glebawok korzenia. Pryniecie wieego soku na twarz lub na skaleczon do, ba, nawetwdychanie oparu moe mie fatalne skutki. Ja uywam maski i rkawic, co nie znaczy,bym mia co do zarzucenia metodzie postronka.Hmmm... - zastanowi si krasnolud. - A z owym krzykiem straszliwym, ktrywyrywana alrauna wydaje, prawda to?Mandragora nie posiada strun gosowych - wyjani spokojnie

alchemik.

Toraczej

typowe

dla

rolin,

nieprawda?

Wydzielana przez kcze toksyna ma jednak silnedziaanie halucynogenne. Gosy, krzyki, szepty i inne dwiki to nic innego, jakhalucynacje wytwarzane przez poraony centralny orodek nerwowy.- Ha, na mier zapomniaem - z ust Jaskra, ktry wanie wychyli menzurk,wyrwao si stumione

beknicie. - Mandragora jest silnie trujca! A ja braem j dorki! A teraz chlamy ten wywar bez opamitania...- Toksyczny jest wycznie wiey korze alrauny - uspokoi go Regis. - Mj jestsezonowany i waciwie przygotowany, a destylat jest

filtrowany. Nie ma powodu doobaw.- Pewnie, e nie ma zgodzi si Zoltan. - Bimber zawsze bdzie bimbrem, pdzigo mona nawet z szaleju, pokrzywy, rybich usek i starych sznurowade. Dawajszklank, Jaskier, bo kolejka

czeka.Konsekwentnie napeniana menzurka okrya kompani. Wszyscy porozsiadali siwygodnie na polepie. Wiedmin sykn i zakl, poprawi pozycj, bo przy siadaniu blznowu przeszy mu kolano. Zobaczy, e Regis przyglda mu si uwanie.wiea rana?- Niezbyt. Ale dokucza. Masz tu jakie zioa, zdolne umierzy bl?- To zaley od rodzaju blu - umiechn si nieznacznie cyrulik. - I od jegoprzyczyn. W twoim pocie,

wiedminie,

wyczuwam ci

dziwny

zapach. enzymy

Bye i

leczony

magi?Podawano

magiczne

hormony?-

Podawano mi rne leki. Nie miaem pojcia, e jeszcze mona je wywszy w moimpocie. Masz cholernie czuy wch, Regis.Kady ma jakie zalety. Dla wyrwnania wad. Jak dolegliwo leczono cimagicznie?- Miaem zaman rk i trzon koci udowej.- Jak dawno temu?- Miesic z okadem.- I ju chodzisz? Niebywae. Driady z Brokilonu, prawda?- Jak na to wpade?Tylko driady znaj leki, zdolne tak szybko

odbudowa tkank kostn. Nawierzchach twoich doni widz ciemne punkty, miejsca, w ktre wnikny korzonkiconynhaeli i symbiotyczne pdy purpurowego ywokostu. Conynhael umiej siposugiwa wycznie driady, a purpurowy ywokost nie ronie poza Brokilonem.- Brawo. Bezbdna dedukcja. Mnie jednak interesuje co innego. Zamano mi ko

uda i przedrami. Silne ble odczuwam natomiast w kolanie i w okciu.- Typowe - pokiwa gow cyrulik. - Magia driad odbudowaa ci uszkodzon ko,ale jednoczenie spowodowaa ma rewolucj w pniach nerwowych. Skutek uboczny,najsilniej odczuwalny w stawach.- Co moesz mi na to poradzi?- Nic,

niestety.

Jeszcze

przez

dugi

czas

bdziesz

nieomylnie

przewidywa sot.Zim ble si nasil. Nie zalecabym ci jednak silnych lekw znieczulajcych.Zwaszcza

narkotykw. Jeste wiedminem, w twoim przypadku jest to absolutnieniewskazane.- Polecz si wic twoj mandragor Wiedmin unis napenion menzurk, ktrwanie wrczya mu Milva, wypi do dna i zakaszla, a zy napyny mu do oczu. -Ju mi, cholera, lepiej.- Nie jestem pewien - Regis umiechn si zacinitymi wargami czy

leczyszwaciw chorob. Przypominam te, e winno si leczy przyczyny, nie za objawy.- Nie w przypadku tego wiedmina parskn nieco ju rumiany

Jaskier,przysuchujcy si rozmowie. - Jemu akurat, na jego zmartwienia, gorzaka dobrzezrobi.- Tobie te powinna Geralt zmrozi poet wzrokiem. - Zwaszcza, jeli ci odniej jzor skoowacieje.si Na to bym raczej nie liczy W w -

umiechn

znowu belladonna.

cyrulik. Wiele

skad tym

preparatuwchodzi skopolamina.

alkaloidw, wasrozbierze,

Zanim

mandragora

wszyscy

niezawodnie dacie mi popis elokwencji.- Popis czego? - spyta Percival.Wymownoci. Przepraszam. Uywajmy prostszych

sw.Geralt skrzywi wargi w pseudoumiechu.- Susznie powiedzia. - atwo popa w manier i zacz uywa takich sw naco dzie. Ludzie maj wwczas rozmwc za

aroganckiego bazna.- Albo za alchemika - powiedzia Zoltan Chivay, czerpic menzurk z cebra.- Lub za wiedmina parskn Jaskier - ktry naczyta si, by mc imponowapewnej czarodziejce. Czarodziejki, moi panowie, na nic tak nie lec, jak na wyszukanybajer. Prawd mwi, Geralt? No, opowiedz nam co...- Opu kolejk. Jaskier - przerwa zimno Wiedmin.- Za szybko dziaaj na ciebie zawarte w tym bimbrze

alkaloidy. Rozgadae si.- Przestaby, Geralt - skrzywi si Zoltan - z tymi twymi sekretami. Wielenowego nam Jaskier nie powiedzia. Nic na to nie poradzisz, e jeste chodzclegend. Historie o twoich przygodach grywa si w teatrzykach

kukiekowych. W tym ihistori o tobie i czarodziejce imieniem Guinevere.- Yennefer - poprawi pgosem Regis. - Ogldaem taki spektakl. Histori opolowaniu na dinna, o ile mnie pami nie myli.- Byem przy tym polowaniu - pochwali si Jaskier. miechu byo, powiadamwam...- Opowiedz wszystkim - Geralt wsta. - Popijajc i ubarwiajc adnie. Ja id siprzej.- Eje achn si krasnolud. - Nie ma si o co obraa...- Nie

zrozumiae mnie, Zoltan. Id uly pcherzowi. C, zdarza si to nawetchodzcym legendom.*****Noc bya zimna jak wszyscy diabli. Konie tupay i pochrapyway, para buchaa im

znozdrzy.

Zalana

ksiycowym

wiatem

buda

cyrulika

wygldaa icie bajecznie. Wypisz,wymaluj, chatka lenej wrki. Wiedmin zapi spodnie.Milva, ktra wysza wkrtce po nim, chrzkna niepewnie. Jej dugi cie zrwnasi z jego cieniem.Czemu z powrotem zwczysz? - spytaa. - Naprawde si na nich rozeli?- Nie - zaprzeczy.- Po kiego biesa stoisz tu tedy sam, po ksiycu?- Licz.

- H?- Od wyruszenia z Brokilonu mino dwanacie dni, w czasie ktrych przebyemjakie szedziesit mil. Ciri, jak gosi plotka, jest w Nilfgaardzie, stolicycesarstwa, miecie, od ktrego dzieli mnie, wedug ostronych rachunkw, co okoodwch i p tysica mil. Z prostej kalkulacji wynika, e w tym tempie dotr tam zarok i cztery miesice. Co ty na to?- Nic - Milva wzruszya ramionami, chrzkna znowu. Nie umiem rachowa

takdobrze, jak ty. Czyta ni pisa w ogle nie umiem. Jestem gupia, prosta dziewucha zewsi. adna dla ciebie kompania. Ni druh do gadki.- Nie mw tak.- Wdy to

prawda - odwrcia si gwatownie. - Po co mi te dni i te milewyliczy? Bym ci co poradzia? Otuchy dodaa? Lk twj odpdzia, stumia al, cotarga tob gorzej nili bl w poamanym kulasie? Nie umiem! Tobie kogo innego

trza.Tamtej, o ktrej Jaskier gada. Mdrej, uczonej. Ukochanej.Jaskier jest papla.Juci. Ale czasem z gow paple.

Wracajmy, chc si jeszcze napi.- Milva?- Czego?- Nigdy mi nie powiedziaa, dlaczego zdecydowaa si jecha ze mn.Nigdy nie pyta.- Teraz pytam.- Teraz za pno. Teraz ju sama nie wiem.- No, jestecie nareszcie - ucieszy si na ich widok Zoltan, wyranie juzmienionym gosem. - A mymy tu, wystawcie sobie, ustalili, e Regis rusza z nami wdalsz drog.- Doprawdy? - Wiedmin spojrza na cyrulika uwanie. - Skd ta naga decyzja?- Pan Zoltan - nie spuci oczu Regis - uwiadomi mi, e moje okolice ogarnawojna znacznie powaniejsza, Powrt tym w ni wynikao nie to z opowieci w gr,

uciekinierw. pozostanie na

tamtestrony nie

wchodzi si

pustkowiu

wydaje

mdre.

Samotnewdrowanie rwnie.- A my, cho zupenie ci nie znani, wygldamy na takich, z ktrymi wdruje sibezpiecznie. Wystarczy ci jeden rzut oka?- Dwa - odrzek z lekkim

umiechem cyrulik. - Jeden na kobiety, ktrymi siopiekujecie. Drugi na ich dzieci.Zoltan bekn gromko, skrobn menzurk o dno cebrzyka.- Pozory mog myli - zadrwi. - Moe my zamierzamy sprzeda te baby w niewol?Percival, zrb no co z tym aparatem. Odkr troch zawr albo co? Chcemy si napi,a ciecze jak krew z nosa.- Chodnica nie wyrobi. Wygon bdzie ciepy.- Nie szkodzi. Noc jest chodna.Ciepawy samogon ostro pobudzi konwersacj. Jaskier, Zoltan i Percival

nabralirumiecw, gosy zmieniy im si jeszcze bardziej - w przypadku poety i gnoma monabyo ju w zasadzie mwi o lekkim bekocie. i Zgodniawszy, znalezione towarzystwo w chacie uo

zimnkonin

pogryzao

korzonki

chrzanu, ronic zy, bo chrzan byrwnie krzepki jak bimber. Ale dodawa ognia dyskusji.Regis nagle da wyraz zdziwieniu, gdy okazao si, e finalnym celem wdrwki niejest enklawa masywu Mahakam, odwieczna i bezpieczna krasnoludzka siedziba. Zoltan,ktry zrobi si jeszcze gadatliwszy od Jaskra, owiadczy, e do Mahakamu nie wrcipod adnym pozorem, i da upust swej niechci wobec panujcych tam

porzdkw,zwaszcza za wobec polityki i absolutnej wadzy starosty Mahakamu i wszystkichkrasnoludzkich klanw,

Brouvera Hooga.- Stary grzyb! - wrzasn i naplu w palenisko piecyka. Spojrzysz i nie wiesz,ywy czy

wypchany. Prawie si nie rusza, i dobrze, jako e pierdzi przy kadymporuszeniu. Nie sposb zrozumie, co gada, bo mu si broda z wsami skleia zeschymbarszczem. Ale rzdzi wszystkim i wszystkimi, wszyscy musz taczy, jak zagra...- Trudno jednak twierdzi, by polityka starosty Hooga bya za - wtrci Regis. -To dziki jego zdecydowanym akcjom krasnoludy odczyy si od elfw i nie walcz juwsplnie ze Scoia'tael. A dziki temu ustay pogromy, dziki temu nie doszo dokarnej ekspedycji na Mahakam. Spolegliw w kontaktach z ludmi przynosi owoce.- Gwno prawda - Zoltan wychyli menzurk. - W sprawie Wiewirek staremupiernikowi nie szo o adn spolegliwo, lecz o to, e zbyt wielu modzikw rzucao u nawet palcem.wali. Ekonomicznie.ci lat na dole, o ile wczeniej nie pierdyknie metan. Ale my ju... - gnom wypi menzurk, smarkn i spojrza nay osobnik nie domyli si celu wdrwki.... Z detalami...i i spoceni wieniacy

rozstpili si, schodzc z klepiska,m pian gliniakiem. Giselher przyj z ukonem, wypi, grzecznie iie, kada jak lustrzane odbicie drugiej. Chopi wrzeszczeli, bili

brawo.h rejestrw piewem. Krew wali w skroniach.ie. Zapomnienie.w doni.zy, nie zlkwego samogonu. Geralt ockn si w kcie lepianki z gow na podoku Milvy.e koia pragnienie przy rdeku.e i jako bez

przekonania.u., acz nieco przepitymi gosami perypetiea. Chopi natomiast syszeli ich ju z daleka i czekali, stojc nieruchomo, jeden z chopw wskaza reszcie konia Milvy., kumotrzy, na tymych podar, ca z y krew wypi! Tak co nam, bezczynnie trzeciejm zostaje! Wszystko, co ze, przez elfw!. - Diasek ich wie, co oni zaniu. Prawda, Percival? Zao si, e jeszcze jakie oczu na ich

samowol, ich zuchwa pych, ich bogactwo! A kto temuu sobie zadka.ej ciszy Zoltan Chivay - e wasz czarownic uczynimy sd! Woone ju podkowy w wgle, zobaczymy, co grzesznicawyjawi, gdy jej paskudna skra zasyczy! Zarczam wam, e sama si do zbrodniczarostwa przyzna, trzeba innego dowodu, jak przyznanie?- A trzeba, trzeba powiedzia Hector Laabs. - Bo gdyby tak wam, witobliwy,te podkowy rozpalone do pit przystawi, to wier, przyznalibycie si nawet i dowystpnego z koby obcowania. Tfu! Wycie czek boy, a jak rakarz gadacie!- Tak, jam jest czek boy! -

zarycza

kapan,

przekrzykujc

wzmagajcy

si

wrdwieniakw pomruk. - W bosk wierz sprawiedliwo, kar i pomst! I w boy sd!Niech przed boym sdem wiedma stanie! Sd boy...wietny pomys przerwa gono

Wiedmin, wystpujc z tumu.Kapan zmierzy go zym wzrokiem, chopi przestali szemra, gapili si zotwartymi ustami.- Sd boy - podj Geralt wrd absolutnej ciszy - to rzecz cakowicie pewna ibezwzgldnie sprawiedliwa. Ordalia akceptowane s rwnie przez sdy wieckie i majswe reguy. Reguy te stanowi, e w przypadku oskarenia niewiasty, dziecka, starcalub osoby uomnej do sdu stan moe obroca. Prawda, panie starosto Laabs? Zgaszamsi oto na obroc. Ogrodcie szranki. Kto pewien jest winy tej dziewczyny i nie boisi sdu boego, niech wystpi do walki ze mn.- Ha! zawoa kapan, wci mierc go wzrokiem. - Nie za chytrze, mocinieznajomy? Do pojedynku wyzywasz? Na

pierwszy rzut oka wida, e rezun i rbacz! Natwj miecz bandycki chcesz zda sd boy?- Jeli miecz wam nie po myli, witobliwy - oznajmi przecigle Zoltan Chivay,stajc obok Geralta - i jeli ten jegomo wam nie pasuje, to moe ja bd godny?Prosz, niech oskaryciel dziewki stanie ze mn na

topory.- Albo ze mn na uki - Milva, mruc oczy, rwnie wystpia. - Po jednejstrzale, ze stu krokw.- Widzicie, ludzie, jak szybko mno si obrocy wiedmy? -

krzykn kapan, poczym odwrci si i wykrzywi twarz w przebiegym umiechu. - Dobrze, hultaje,przyjmuj do ordalium ca wasz trjk. Wnet sd boy si odbdzie, wnet ustalimywin wiedmy, a i wasz cnot sprawdzimy zarazem! Ale nie na miecze, topory, kopieczy strzay! Znacie, mwicie, reguy sdu boego? I ja je znam! Oto podkowy w wglewoone, rozpalone poplecznicy! do biaoci! Chrzest z ognia! Nue, do czarostwa mnie j

Ktrypodkow

ognia

wyjmie,

przyniesie i ladu oparze nie zdradzi, tendowiedzie, e wiedma jest bez winy. Jeli za co innego sd boy pokae, tedy i wammier, i jej! Rzekem!Niechtne pomruki starosty Laabsa i jego grupy zguszyy entuzjastyczne wrzaskiwikszoci

zgromadzonej za kapanem, wietrzcej kapitaln uciech i widowisko. Milvaspojrzaa na Zoltana, Zoltan na

wiedmina, a Wiedmin na niebo, a potem na Milv.Wierzysz w bogw? - spyta pgosem.- Wierz - odburkna z cicha uczniczka, patrzc na wgle w ognisku. - Ale niedumam, by chciao im si zaprzta gowy gorcymi podkowami.- Od

ogniska do tego sukinsyna wszystkiego trzy kroki - sykn przez zacinitezby Zoltan. - Jako wytrzymam, pracowaem w hucie... Mdlcie si jednak za mnie dotych waszych bogw...Chwileczk - Emiel Regis pooy krasnoludowi rk na ramieniu. Proszwstrzyma si z modami.Cyrulik

podszed do ogniska, ukoni si kapanowi i publicznoci, po czymschyli si szybko i woy rk w gorejce wgle. Tum wrzasn jednym gosem,Zoltan zakl, Milva wpia palce w rami Geralta. Regis wyprostowa si, spokojniepopatrzy na trzyman w doni rozarzon do biaoci podkow, nie spieszc sipodszed do kapana. Ten cofn si, ale utkn na stojcych za jego plecamiwieniakach.- O to wam chodzio, jeli si nie myl, czcigodny? - spyta Regis, unoszcpodkow. Chrzest ognia? Jeli tak, mniemam, e boy wyrok jest

jednoznaczny.Dziewczyna jest niewinna. Jej obrocy s niewinni. I ja, imaginujcie sobie, tejestem niewinny.- Po... po... pokacie rk... zabekota kapan. Czy nie

oparzona...Cyrulik umiechn si po swojemu, zacinitymi ustami, po czym przeoy podkowdo lewej doni, a praw, cakiem zdrow, zademonstrowa najpierw kapanowi, potemza,

unoszc wysoko, wszystkim. Tum zarycza.- Czyja to podkowa? spyta Regis. - Niech wiaciciel wemie j sobie.

Nikt si nie zgosi.- To sztuczka diabelska! - zawy kapan. - Ty sam czarownik albo diabewcielony!Regis cisn podkow na ziemi i odwrci si.- Rzucie wic na mnie egzorcyzmy - zaproponowa chodno. - Wolno wam. Ale sdboy ju si odby. Syszaem za, e podwaanie wyniku ordaliw jest herezj.- Zgi, przepadnij! - wrzasn kapan, wymachujc przed nosem cyrulika amuletem iwykonujc drug rk kabalistyczne gesty. Precz do piekielnej otchani,

czarcie!Niechaj ziemia rozstpi si pod tob...- Dosy tego! krzykn gniewnie Zoltan. Hej, ludzie! Panie starosto

Laabs!Zamierzacie duej przyglda si temu bazestwu? Zamierzacie...Gos krasnoluda zguszy przeraliwy wrzask.Niiiilfgaaaaaard!- Konni od zachodu! Konni! Nilfgaard nadciga! Ratuj si, kto moe!Obozowisko w jednej chwili zamienio si w totalne pandemonium. Wieniacy runlido swych wozw i szaasw, przewracajc si i tratujc nawzajem. Jeden wielki rykwzbi si ku niebiosom.- Nasze konie! wrzasna Milva, czynic dokoa siebie rum ciosami pici

ikopniakami.

Nasze

konie,

wiedminie!

Za

mn,

prdko!- Geralt! - wrzeszcza Jaskier. - Ratuj!Tum rozdzieli ich, rozrzuci jak fala przyboju, w mgnieniu oka ponis Milv zesob. Geralt, trzymajcy Jaskra za konierz, nie da si ponie, bo w por uczepisi wozu, do ktrego przywizana bya oskarona o czary dziewczyna. Wz jednakszarpn nagle i ruszy z miejsca, a Wiedmin zaszarpaa i poeta i zwalili si na si

ziemi.Dziewczyna

gow

zacza

histerycznie mia. W miar oddalania siwozu miech cich i gubi si wrd oglnego ryku.- Zadepcz! -

wrzeszcza lecy na ziemi Jaskier. - Zmiad! Ratunkuuuu!Rrrwa ma! - skrzekn niewidoczny Feldmarszaek Duda.Geralt unis gow, wyplu piasek i zobaczy przemieszn scen.Do oglnej paniki nie doczyy tylko cztery osoby, z czego jedna wbrew swejwoli. elaznym T ostatni za by kapan, przez byli

unieruchomiony starostHectora

chwytem

kark osobami

Laabsa. Dwiema

pozostaymi

Zoltan i Percival. Gnom szybkimruchem zadar z tyu szat kapana, a uzbrojony w obcgi krasnolud wycign zogniska rozpalon podkow i wrzuci j w gacie witobliwego ma. Wypuszczony zucisku Laabsa kapan pomkn przed siebie jak

kometa z dymicym ogonem, a jegowrzask uton w ryku tumu. Geralt widzia, jak starosta, gnom i krasnolud chcielisobie wzajem pogratulowa udanego ordalium, gdy wprost na nich zwalia si nastpnafala uciekajcego w panice motochu. Wszystko zniko we wzbitym kurzu, Wiedmin niewidzia ju nic, nie mia zreszt czasu si przyglda, zajty ratowaniem Jaskra,ktrego ponownie zwali z ng gnajcy na olep wieprz. Gdy Geralt si schyli, bypodnie poet, z turkoczcego obok wozu zrzucono mu prosto na plecy drabin. Ciarprzypaszczy go do ziemi, nim zdy zwali go z siebie, po drabinie przebiego zpitnacie osb. Gdy wreszcie zdoa si

wyzwoli, tu obok z trzaskiem i hukiemprzewrci si kolejny wz, z ktrego spady na wiedmina trzy worki pszennej mki,kosztujcej tu koron za funt. Worki rozwizay si i wiat uton w biaym oboku.- Wstawaj, Geralt! - dar si trubadur. Wstawaj, do cholery!- Nie mog - siekn olepiony drogocenn mk Wiedmin, chwytajc si oburcz zaprzeszywane

obezwadniajcym blem kolano. - Ratuj si. Jaskier...- Nie zostawi ci!Od zachodniego skraju obozu dobiegay

makabryczne krzyki, mieszajce si zoskotem podkutych kopyt i reniem koni. Wrzask i ttent wzmogy si nagle, naoysi na

nie dzwon, szczk i omot elaza zderzajcego si z elazem.Bitwa! - krzykn poeta. - Bij si!- Kto? Z kim? - Geralt gwatownymi ruchami stara si oczyci oczy z mki iplew. Niedaleko co si palio, ogarn ich dech aru i kb smrodliwego dymu. Ttentrs w uszach, ziemia zadygotaa. Pierwszym, co zobaczy w chmurze pyu, byydziesitki koskich pcin w galopie. Wszdzie dookoa. Przemg bl.- Pod wz! Kryj si pod wz, Jaskier, bo nas stratuj!- Nie ruszajmy si... - zajcza przypaszczony do ziemi poeta. Lemy...Syszaem, e ko nigdy nie nadepnie lecego czowieka...- Nie jestem pewien - wydysza Geralt - czy kady ko o tym sysza. Pod wz!

Prdko!W tym momencie Jeden z nie znajcych ludzkich przysw koni kopn go w przelociew bok gowy. W oczach wiedmina rozbysy nagle czerwieni i zotem

wszystkiegwiazdozbiory firmamentu, a w chwil potem nieprzebite ciemnoci okryy niebo iziemi.*****Szczury zerway si, zbudzone przecigym po cianach krzykiem, jaskini. dudnicym Asse i Reef

zwielokrotnionymechem

chwycili za miecze, Iskra zakla gono, bouderzya gow w

wystp skalny.- Co jest? - wrzasn Kayleigh. - Co si stao?W jaskini panowa mrok, cho na zewntrz wiecio soce Szczury odsypiay nocspdzon na kulbakach w ucieczce przed pocigiem. Giselher woy uczywo do aru,rozpali je, unis, podszed do miejsca, gdzie spay Ciri i Mistle, jak zwykle zdala od reszty bandy. Ciri siedziaa z opuszczon gow, Mistle obejmowaa j.Giselher wyej unis pochodni. Pozostali te si zbliyli. Mistle nakryafutrem nagie ramiona Ciri.- Posuchaj, Mistle - powiedzia powanie herszt Szczurw. - Nigdy nie wtrcaemsi do tego, co wy dwie robicie na jednym posaniu. Nigdy nie powiedziaem przykregoani kpicego sowa. Zawsze staram si patrze w innym kierunku i nie zauwaa. Towasza sprawa i wasze upodobania, nic innym do tego, tak dugo, jak robicie todyskretnie i cicho. Ale tym razem przesadziycie nieco.- Nie bd gupi - wybuchna Mistle. - Co ty sobie wyobraasz, e to...Dziewczyna krzyczaa przez sen! To by koszmar!- Nie wrzeszcz. Falka?Ciri pokiwaa gow.- Taki straszny by ten sen? Co ci si nio?- Zostaw j w spokoju!Przymknij si, Mistle. Falka?- Kogo, kogo kiedy znaam wykrztusia Ciri - stratoway konie. Kopyta...Czuam, jak mnie miad... Czuam jego bl... Gowa i kolano... Wci jeszcze

mnieboli. Przepraszam. Pobudziam was.- Nie przepraszaj Giselher spojrza na zacite usta Mistle. - To wam nale siprzeprosiny. A sen? C, kademu moe si przyni.

Kademu.Ciri zamkna oczy. Nie bya pewna, czy Giselher ma suszno.*****Ocuci go kopniak.Lea z gow opart o koo przewrconego wozu, tu obok niego kurczy siJaskier.

Kopicym okaza si knecht w przeszywanicy i okrgym hemie. Obok niegosta drugi. Obaj trzymali za wodze konie, przy siodach ktrych wisiay kusze itarcze.- Mynarze czy ki diabe?Drugi knecht wzruszy ramionami. Geralt zobaczy, e Jaskier nie odrywa oczu odtarcz. Sam te ju dawno zauway, e na tarczach byy lilie. Goda krlestwaTemerii. Takie same znaki nosili inni strzelcy konni, od ktrych roio si w pobliu.Wikszo zajta bya apaniem koni i obdzieraniem zwok. W wikszoci noszcychczarne nilfgaardzkie

paszcze.Obozowisko nadal byo dymic ruin po szturmie, ale ju pojawili si chopi,ktrzy ocaleli i nie uciekli za daleko. Strzelcy konni z temerskimi liliami spdzaliich do kupy, pokrzykiwali.Milvy, Zoltana, Percivala i Regisa nigdzie nie byo wida.Tu obok siedzia bohater niedawnego procesu o czary, czarny kocur, beznamitnie

patrzc na Geralta zielonozotymi oczami. Wiedmin zdziwi si nieco, zwykle koty nieznosiy jego bliskoci. Na zastanawianie si nad niecodziennym zjawiskiem nie miaczasu, bo jeden z knechtw szturchn go drzewcem oszczepu.- Wstawa, obaj! Hola, ten siwy ma miecz!- Rzu bro! - krzykn drugi, przywoujc pozostaych. - Miecz na ziemi, aleju, bo gewi przebod.Geralt usucha. W gowie mu dzwonio.- Wy co za jedni?- Podrni - powiedzia Jaskier.- Juci - parskn odak. - Podrujecie do dom? Zbieawszy spod znaku izrzuciwszy barwy? Duo w tym obozie takich podrnych, co si Nilfgaardu przelkli,co im wojskowy chlebek nie smakowa! Niektrzy starzy nasi znajomi. Z naszejchorgwi!Tych

podrnych tera inna podr czeka - zarechota drugi. - Krtka! Do gry,na ga!- Nie jestemy dezerterami! - wrzasn poeta.- Pokae si, kim jestecie. Szary zdacie spraw.Zza piercienia strzelcw konnych wyoni si oddzia lekkiej jazdy prowadzonyprzez piropuszami na kilku cikozbrojnych przyjrza z si pysznymi rycerzom,

hemach.Jaskier

otrzepa z mki i doprowadzi do porzdkuprzyodziew, po czym poplu na do i przyczesa zmierzwione wosy.- Ty,

Geralt, milcz - uprzedzi. - Ja bd paktowa. A fe temerskie rycerstwo.Rozbili Nilfgaardczykw. Nic nie zrobi. Ju ja wiem, jak si z pasowanymi rozmawia. Trzeba im pokaza, e nie z posplstwem, lecz z rwnymi sobie maj spraw.- Jaskier, zmiuj si...- Nie turbuj si, wszystko bdzie dobrze. Zby zjadem na rozmowach z rycerstwemi szlacht, poowa Temerii mnie zna. Hej, z drogi, pachoki, nastpcie si! Mam sowo ie tedy do waszego dowdcy, do seniora, bo zczny, a elazne rkawice coraz mocniej zaciskay si na

ozdobnych trzlach.c,ch zych akcji.e si wszake. Skd wzilicie si nad Chotl, wrd zbiegw?tych barwach?, wiercc Geralta wzrokiem. wiedminowi w zapacie za umoliwienie mariau. Prawo Niespodzianki,i!kiego

zagonu. Co to znamionuje?c si nad Geraltem. - Co, ty, ktry by na Thanedd. I sekretarz stanu Redanii,aa krewm zwali Jaskra na zydel i wyszed.. Vissegerd mia osiem tysicy onierza, w tym pi tysicyu Cirilli i jej przodkw.wi si marszakowi, nie tylko nie bd

kwestionowa jego decyzji iy szlak bojowy VII Daerlaskiej przekonanie, e bylea i olepiona,zi ich w las razami

bata.

Zawrci,

by

wysmaga

wyjcego,

aleoby

si

przyglda, jak ci poniewieraj.e lasy na obu brzegach., z ktrym przyszo jej siedzie w wykrocie. Dziwny

Niligaardczyk, ktryem, a gdy przybd, zostan ujty. Nie wierzyem wasnym uszom, ale bdc z...sza i poprosi o wyjanienia, od razu zastawia na mniel swym

Wiewirkom Faoiltiama. - I niech sobie umyjey jako akcja majca pene. I dobrze, bo od razu po wyjciu z lochwy, wrzaa ju wojna, za waniejszej znalazem tamten wasz sekretnya wsta.bym wam by ich wicej. Kamstwa i i

konfabulacje,

ktrymi,

moe,

prbowabyma

Rience'a, nie wiemie. Nie do Nilfgaardu j porwano. Jeeli w ogle j porwano.. Wejd, prosz,k. Ale gdy ciebie zobacz w akademii lub na dworze...ka wyniosa si z fotela.ni dziewczyn, rzekomo ksiniczk Cintry, ktr zreszt Emhyrm mariau.w. Niewtpliwie pamitasz, jak wciek si, gdy nam si nie udao.e,o?ych. uwierz, bdzie ju bardzo, bardzo chory. Caa jego nadzieja krya si w tym, ezalepiony dz zemsty Vissegerd nie rozgosi o jego ujciu. Wywiad mgby chciewyrwa jecw ze szponw rozwcieczonego marszaka, by zabra ich do kwatery

gwnej.Dokadniej, zabra do kwatery gwnej to, co z jecw zostanie po pierwszychprzesuchaniach.Tymczasem poeta

wymyli fortel.- Geralt! Udajmy, e co wanego wiemy. e naprawd jestemy szpiegami albo co wtym stylu. Wtedy...- Zlituj si. Jaskier.- Moemy te sprbowa przekupi strae. Mam ukryte pienidze. Dublony, wszyte wpodszewk buta. Na czarn godzin... Zawoamy stranikw...- A oni odbior ci wszystko i jeszcze dokopi.Poeta zaburcza niechtnie, ale zamilk. Z majdanu dolatyway ich okrzyki, tupotkoni i, co najgorsze, zapach onierskiej grochwki, za misk ktrej w tej chwiliGeralt oddaby wszystkie sterlety i trufle wiata. Stojcy przed szop wartownicygadali leniwie, rechotali, od czasu do czasu

przecigle charczc i spluwajc.Wartownicy byli onierzami zawodowymi, dawao si to pozna po zadziwiajcejumiejtnoci porozumiewania si za pomoc zda zoonych wycznie z zaimkw iobrzydliwych plugastw.- Geralt?- Czego?- Ciekawe, co stao si z Milv... Z Zoltanem, Percivalem, Regisem... Niewidziae ich?- Nie. Wcale nie wykluczam, e w czasie potyczki zarbali ich albo stratowalikomi. Tam, w obozie, trup na trupie lea.- Nie wierz - owiadczy Jaskier twardo i z nadziej w gosie. - Nie wierz, bytacy

spryciarze jak Zoltan, Percival... Albo Milva...- Przesta si udzi. Jeli nawet przeyli, nie pomog nam.- Dlaczego?- Z trzech powodw. Po pierwsze, maj wasne kopoty. Po drugie, leymy zwizaniw szopie stojcej w centrum obozu

kilkutysicznego korpusu.- A trzeci powd? Mwie o trzech.Po trzecie - odrzek zmczonym gosem - limit cudw na ten miesic wyczerpaospotkanie baby z Kernw z jej

zaginionym mem.*****- Tam - cyrulik wskaza paajce punkciki biwakowych ogni. - Tam jest fortArmeria, aktualnie obz forpoczty wojsk temerskich skoncentrowanych pod Mayen.- Tam wiedmina i Jaskra wi? - Milva stana w strzemionach. - Ha, tedykiepsko... Tam hurma zbrojnego luda musi by, a i strae dookoa. Nielekko bdzie sitamj przekra.Nie bdziecie musieli - odrzek Regis, zsiadajc z Pegaza, Waach parsknprzecigle, wierccym odwrci w eb, wyranie zioowym

zdegustowany

nosie,

zapachemcyrulika.- Nie bdziecie musieli si podkrada powtrzy. - Ja sam to zaatwi. Wyzaczekacie z komi tam, gdzie byszczy rzeka, widzicie? Poniej najjaniejszejgwiazdy Siedmiu Kz. Tam Chotla wpada do Iny. Gdy wycign wiedmina z tarapatw,skieruj go w tamt stron. Tam si

spotkacie.- Wielce zadufany - mrukn Cahir do Milvy, gdy zsiadajc znaleli si bliskosiebie. - Sam, bez niczyjej pomocy bdzie z tarapatw wyciga, syszaa? Kto tojest?- Icie, nie wiem - odmrukna Milva. - Wzgldem za wycigania, to ja mu wierz.Wczoraj na mych oczach go doni wycign

rozpalon podkow z wgli...- Czarodziej?- Nie - zaprzeczy zza Pegaza Regis, dajc dowd nieprzecitnie czuego suchu. -Czy to zreszt takie wane, kto? Ciebie wszake nie pytam o personalia.- Jestem Cahir Mawr Dyffryn aep Ceallach.

- Dzikuj i peen jestem podziwu - w gosie cyrulika zabrzmiaa leciutka nutkaszyderstwa. - Prawie nie zna nilfgaardzkiego akcentu w nilfgaardzkim nazwisku.Nie

jestem...- Do! - ucia Milva. - Nie czas spiera si i mitry. Regis, Wiedmin czekana ratunek.- Nie przed pnoc - rzek zimno cyrulik, patrzc na ksiyc. Mamy tedy chwilczasu na rozmow. Kim jest ten czowiek, Milvo?- Ten czowiek - uczniczka, rozgniewana nieco, uja si za Cahirem - wybawimnie od zej przygody. Ten czowiek rzeknie wiedminowi, gdy go spotka, e w zstron zmierza. Ciri nie ma w Nilfgaardzie.- Faktycznie, rewelacja - gos

cyrulika zagodnia. - A jakie jest jej rdo,szanowny Cahirze, synu Ceallacha?- To duga historia.*****Jaskier od duszego czasu nie odzywa si, gdy jeden z postawionych na

warcieonierzy przerwa nagle przemow w p przeklestwa, drugi charkn, a moe jkn.Geralt wiedzia, e byo trzech, wyty wic such, ale trzeci onierz nie wyda zsiebie nawet najmniejszego, odgosu.Czeka, wstrzymujc oddech, ale tym, co dobiego po chwili jego uszu, nie byskrzyp otwieranych przez wybawcw drzwi szopy. Bynajmniej. Usysza rwne, ciche,wielogosowe chrapanie. Wartownicy zwyczajnie pospali si na subie.Odetchn, zakl bezgonie i ju mia zamiar ponownie pogry si w mylach oYennefer, gdy wiedmiski medalion na jego szyi zadrga nagle silnie, a w

nozdrzauderzy zapach piounu, bazylii, kolendry, szawii i anyku. I diabli wiedz czegojeszcze.- Regis? - szepn z niedowierzaniem, bezskutecznie usiujc unie gow

zwirw.- Regis - odszepn Jaskier, poruszajc si i szeleszczc. - Nikt inny tak niemierdzi... Gdzie jeste? Nie widz ci...Ciszej.Medalion przesta drga, Geralt usysza pene ulgi

westchnienie poety, a zarazpotem posykiwanie ostrza, tncego powrz. Po chwili Jaskier stka ju z bluspowodowanego

powracajcym kreniem, tumic stkanie wsadzon midzy zby pici.- Geralt - niewyrany, chwiejcy si cie cyrulika pojawi si przy nim,bezzwocznie zabierajc si do cicia wizw. - Przez warty obozowe musicie przedrzesi sami. Kierujcie si na wschd, na najjaniejsz gwiazd Siedmiu Kz. Prosto doIny. Tam czeka na was Milva z komi.- Pom mi wsta...Posta najpierw na jednej, potem na drugiej nodze, gryzc pi. Krenie Jaskraju zdyo wrci do normy. Wiedmin po chwili rwnie by sprawny.- Jak wyjdziemy? - spyta nagle poeta. - Wartownicy przy drzwiach chrapi, alemog...- Nie mog przerwa szeptem Regis. Ale wychodzc

uwaajcie. Ksiyc w peni,na majdanie jasno od ogni. Mimo nocnej pory w caym obozie ruch, ale to i lepiej.Rontom znudzio si ju okrzykiwa. Wychodcie. Powodzenia.- A ty?- O mnie si nie martwcie. Nie czekajcie na mnie i nie ogldajcie si.- Ale...Jaskier - sykn Wiedmin. - Masz si o niego nie martwi, syszae?- Wychodcie - powtrzy Regis. - Powodzenia. Bo zobaczenia, Geralt.Wiedmin odwrci si.- Dzikuj ci za ratunek - powiedzia. - Ale lepiej, gdybymy si ju nigdy niespotkali. Rozumiesz mnie?W peni. Nie tracie

czasu.Wartownicy spali w malowniczych pozach, pochrapujc i pomlaskujc. aden nawet

nie drgn, gdy Geralt i Jaskier wylizgiwali si przez uchylone drzwi. aden niezareagowa, gdy Wiedmin bezceremonialnie ciga z dwch grube samodziaowepaszcze.- To nie jest zwyky sen - szepn Jaskier.- Pewnie, e nie - Geralt, ukryty w mroku pod cieniem szopy, rozglda si pomajdanie.-

Rozumiem - westchn poeta. - Regis to czarodziej?- Nie. To nie czarodziej.- Wycign z aru podkow. Upi stranikw...Przesta gada i skup si. Jeszcze nie jestemy, na wolnoci. Owi sipaszczem i ruszamy przez majdan. Gdyby nas kto zatrzyma, udajemy onierzy.Dobra. W razie czego

powiem...- Udajemy gupich onierzy. Idziemy.Przecili majdan, trzymajc si z dala od odakw skupionych przy

poncychmanicach i biwakowych ogniskach. Po majdanie tu i tam snuli si ludzie, dwch wicejnie rzucao si tedy w oczy. Nie wzbudzili niczyich podejrze, nikt ich nie okrzyknani nie zatrzyma. Szybko i bez kopotw wyszli za palisad.Wszystko szo tak gadko, e a za gadko. Geralt zrobi si

niespokojny,albowiem instynktownie wyczuwa zgroenie, a

uczucie to w miar oddalania si odcentrum obozu roso, miast male. Powtarza sobie, e nie ma w tym nic dziwnego wrodku ruchliwego nawet noc zgrupowania nie zwracali uwagi, grozi im wyczniealarm, gdyby kto zauway upionych przy drzwiach drewutni wartownikw.

Teraznatomiast zbliali si do perymetru, na ktrym posterunki si rzeczy musiay byczujne. To, ze szli od strony obozu, nie mogo im pomc Wiedmin pamita o szerzcejsi w korpusie Vissegerda, pladze dezercji i by pewien, e strae miay rozkazpilnie baczy na takich, ktrzy chcieliby obz

opuci.Ksiyc dawa do blasku, by Jaskier nie musia i po omacku. Wiedmin w takimwietle widzia rwnie dobrze jak w dzie, dziki czemu udao im si omin dwiewidety i przeczeka w krzakach przejazd konnego patrolu. Tu przed sob mieli ciemnolszynk, zdajc si lee ju poza piercieniem posterunkw. Wszystko szo gadko.Za gadko.Zgubia ich

nieznajomo wojskowych zwyczajw. Niska i mroczna kpa olszynncia, bo dawaa ukrycie. Ale jak wiat wiatem, bywali wojacy, gdy przychodzio impeni sub wartownicz, zalegali w krzakach, skd ci, ktrzy akurat nie spali,mogli mie baczenie zarwno na nieprzyjaciela, jak i na wasnych

upierdliwychoficerw, gdyby tym ostatnim zachciao si przyj z niespodziewan kontrol.- Ledwie Geralt i Jaskier podeszli do olszynki, gdy wyrosy przed nimi sylwetki.I ostrza sulic.- Haso?- Cintra! - wypali bez wahania Jaskier.onierze zarechotali chrem.- Oj ludzie, ludzie - powiedzia jeden. Za grosz fantazyi. eby tak cho jedenco oryginalnego wymyli, nie. Ki, ino "Cintra". ta sama Do co i domku si zatsknio, h?

Dobra.Stawka zazgrzyta

wczora.Jaskier sytuacj

syszalnie i szans.

zbami.

Geralt

ocenia

Ocenawypadaa zdecydowanie kiepsko.- Nue - ponagli onierz. Chcecie przej, zapacie myto, a my

przymkniemyoko. Skorzej, bo runtu tylko patrze.- Zara - poeta zmieni sposb mwienia i akcent. - Sid i but zuj, bo w buciemam...Wicej powiedzie nie zdoa. Czterech odakw obalio go na ziemi, dwch,biorc kad z jego ng midzy swoje, cigno buty. Ten, ktry pyta o haso,wydar z

wewntrznej strony cholewy podszewk. Co posypao si brzkliwie.- Zoto! - rykn dowdca. - Rozzujta tego drugiego! I wezwijta ront!- Nie byo jednak komu rozzuwa ani wzywa, bo cz skadu warty rzucia si nakolana w poszukiwaniu porozrzucanych wrd lici dublonw, reszta natomiast

zacieklebia si o drugi but Jaskra. Teraz albo nigdy, pomyla Geralt, po czym walndowdc w szczk, a padcego kopn jeszcze w bok gowy. Poszukiwacze zota nawettego nie dostrzegli. Jaskier bez zachty zerwa si i pomkn przez

krzaki,powiewajc onucami. Geralt bieg za nim.- Rata! Rata! - zawy obalony dowdca warty, chwili wsparty w krzyku przez . - Ruuuua jak fala.m zwali go z sioda.o si nagle szumem lotek. Jaskier wrzasn, tym razem naprawd. Skoczy naprzeciw pocigowi, odcigajc uwag konnych od Jaskra. Ale nie.oru Siedmiu Kz.i srebrzystym gradem.o w celi po kilkunastu, a ca icwer ka wieszano dwch, trzech,o Dijkstr" solidarnie zlewano na blaszany talerz i cheptano bez,cznie i licznie. Jeden pocign nosem, wzi pak pod pach, rozwin pergamin,, lecz na zwyczajnych supach, wkopanych w ziemi. Spod ng nie wytrcano. Sprawiedliwa kara, niea Drakenborgu do

spraw politycznych. - W co drugim z was na widoke podpisa raport, odcisn piecz i wezwa goca.e i lecia przez rce. Pooyli go na piasku, wkadajc pod gowy. Ja si tym zajm.c ran. - To nic. Troch krwi. Tylko

trocha

osiem

lat

wedug

waszego

rachunku,

szeset

czterdzieci dwae jak ty, nie

mam zamiaru nikomu

tumaczy si z, flankowany przez Iskr i Kayleigha. Za nimi jechay Mistle i. Dzisiaj wanie by taki dzie.ymi jak wiechcie paku. - Patrzajta, icie zaraz dzibkw sobie dadz!zne gesty, - Wier, takie jak wy ino przechdoy zdrowo, a w mig si z.na, patrzc na walajcy si na brudnyman gow dumny jak paw.cy s ci zbdni, bez, trud, walka ze zwtpieniem musz obciy tylko i wycznie ciebie. Bo s gow Jaskier - To nie jest dobry pomys.y tym, co mamy. To wycznie kwestia inicjatywy i mylenia Cahir. - Co tam, potem si jalnym. Cae to przedsiwzicie jest pozbawionee.ty krzyyk. I cholernyd. Do dzi takie kwiaty kwitn tylko w dwch miejscach: w Dol Blathanna imi smugami chmur. Wysoko nad lasem koowa zadaniem mniejsze, Aaaaaaa... byo na dziedzicu, zatrzyma si i oy dopiero na widok tryskajcej wod fontanny.Podpezszy z ogromnym trudem, jastrzb.aa pytania.go usiane si w kcie biblioteki,..a tworzya si z

koa

mozaika

drugie, ia si,!

magicznymi

symbolami

Yennefer przegramolia si przez cembrowin i zpluskiem wwalia do sadzawki. Zakrztusia si, zacza parska, kaszle i plu,wreszcie, rozgarniajc lilie wodne, dobrna na czworakach do marmurowej najady iusiada, opierajc si plecami o cok posgu. Woda sigaa jej do piersi.- Francesca... wybekotaa, dotykajc obsydianowi gwiazdy na szyi i patrzc naelfk nieco przytomniejszym wzrokiem. - Ty...- Ja. Co pamitasz?- Spakowaa mnie... Cholera, spakowaa mnie?Spakowaam i rozpakowaam. Co pamitasz?- Garstang... Elfy. Ciri. Ty. I piset cetnarw, ktre nagle zwaliy mi si nagow... Teraz ju wiem, co to byo. Kompresja artefaktowa...- Pami funkcjonuje. To dobrze. Yennefer opucia gow, spojrzaa midzy swojeuda, nad ktrymi przemykay zote rybki.- Ka potem zmieni wod w sadzawce, Enid - zamamrotaa. - Wanie wysikaam sido niej.- Drobiazg - umiechna si Francesca. Zwr jednak uwag, czy w wodzie niewida krwi. Zdarza si, e kompresja niszczy nerki.- Tylko nerki? - Yennefer wzia ostrony wdech - We mnie nie ma chyba jednegozdrowego organu... Przynajmniej tak si czuj. Do diaba, Enid, nie wiem, czymzasuyam sobie na taki traktament...- Wyjd z sadzawki.- Nie. Dobrze mi tu.- Wiem. Dehydracja.- Degradacja.

Degrengolada!

Dlaczego

mi

to

zrobia?-

Wyjd,

Yennefer.Czarodziejka wstaa z trudem, oburcz przytrzymujc si marmurowej najady.Strzsna z siebie nenufary, silnym szarpniciem rozdara i zwleka ociekajc wodsukni, naga stana przed fontann, pod tryskajcymi strumieniami.

Opukawszy si inapiwszy, wysza z sadzawki, usiada na brzegu basenu, wya wosy, rozejrzaa si.- Gdzie ja jestem?- W Dol Blathanna.Yennefer wytara nos.- Draka na Thanedd jeszcze trwa?- Nie. Skoczya si. Ptora miesica temu.- Musiaam ci bardzo skrzywdzi - powiedziaa po chwili Yennefer. Musiaamzdrowo zale ci za skr, Enid. Ale moesz uzna nasze rachunki za wyrwnane.Zemcia si godnie, cho moe troch zbyt sadystycznie. Nie moga ograniczy sido podernicia mi garda?- Nie mw gupstw - elfka skrzywia usta. - Spakowaam ci i wyniosam zGarstangu, by ocali ci ycie. Wrcimy do tego, ale pniej nieco. Prosz, otorcznik. Oto przecierado. Now sukni dostaniesz po kpieli. W stosownym miejscu, wwannie z ciep wod. Ju wystarczajco

zaszkodzia zotym rybkom.*****Ida Emean i Francesca piy wino. Yennefer pia glukoz i sok z marchwi. Wogromnych ilociach.- Podsumujmy - powiedziaa, wysuchawszy relacji

Franceski. - Nilfgaard podbiLyri, do spki z Kaedwen rozebra Aedirn, spali Vengerberg, zhodowa Verden,wanie podbija Brugge i Sodden. Vilgefortz znik bez ladu. Tissaia de

Vriespopenia

samobjstwo. A ty

zostaa

krlow

Doliny

Kwiatw, cesarz Emhyr koron iberem odwdziczy ci si za moj Ciri, ktrej tak dugo poszukiwa, a ktr teraz mai wykorzysta wedle woli i zachcianki. Mnie spakowaa i przez ptora miesicatrzymaa w pudeku jako statuetk z nefrytu. I zapewne spodziewasz si, e ci za topodzikuj.- Wypadaoby odrzeka chodno Francesca Findabair. - Na Thanedd by niejakiRience, ktry za punkt honoru postawi sobie zadanie ci powolnej i okrutnej mierci,

a Vilgefortz obieca mu to umoliwi. Rience ugania si za tob po caym Garstangu.Ale nie znalaz, bo ju bya nefrytow figurynk za moim dekoltem.- I byam t figurynk czterdzieci siedem dni.- Tak. Ja za, pytana, mogam spokojnie odpowiada, e Yennefer z Vengerbergu niema w Dol Blathanna. Pytano wszak o Yennefer, nie o statuetk.- Co si zmienio, e wreszcie zdecydowaa si rozpakowa mnie?- Wiele. Zaraz ci to wyjani.- Przedtem wyjanisz mi co innego. Na Thanedd by

Geralt. Wiedmin. Pamitasz,przedstawiam ci go w Aretuzie. Co z nim?- Uspokj si. yje.- Jestem spokojna. Mw, Enid.Twj Wiedmin - powiedziaa Francesca - w cigu jednej tylko godziny zrobiwicej ni niejeden przez cae ycie. Nie

rozwodzc si: zama nog Dijkstrze, ucigow we Artaudowi Terranovie i bestialsko zarba okoo dziesiciu Scoia'tael. Ach,byabym zapomniaa: obudzi jeszcze niezdrowe

podniecenie Keiry Metz.- Straszne - Yennefer wykrzywia si przesadnie. - Ale Keira dosza ju chyba dosiebie? Nie ywi chyba do niego urazy? To, e podnieciwszy j, nie

wychdoy,wynikao z ca pewnoci z braku czasu, nie z brakli szacunku. Zapewnij j o tym wmoim imieniu.Sama bdziesz miaa okazj to uczyni - powiedziaa chodno Stokrotka z Dolin.- I to wkrtce. Wrmy jednak: do spraw, wzgldem ktrych nieudolnie udajeszobojtno. Twj Wiedmin tak zapali si do obrony Ciri, e postpi bardzonierozsdnie. Rzuci si na Vilgefortza. A Vilgefortz zmasakrowa go. To, e niezabi, wynikao z pewnoci z braku czasu, nie z braku stara. I co? Nadal bdzieszudawa, e nic ci to nie wzrusza?- Nie - grymas na ustach Yennefer przesta wyraa szyderstwo. - Nie, Enid.Wzrusza mnie to. Wkrtce nie ktre osoby

bliej zapoznaj si z moim wzruszeniem.Masz na to moje sowo.Tak, jak wczeniej drwin, tak teraz Francesca nie przeja si grob.Triss Merigold teleportowaa

skatowanego wiedmina do Broklionu - powiedziaa.- Z tego, co wiem, driady lecz go tam nadal. Ma si ju podobno dobrze, ale lepiej,by nie wychyla stamtd nosa. Tropi go agenci Dijkstry i wywiady wszystkich krlw.Ciebie zreszt te.- Czyme zasuyam sobie na takie wyrnienie? Ja przecie niczego Dijkstrze niezamaam... Ach, nie mw, sama zgadn. Znikam z Thanedd bez ladu. Nikt nie domylasi, e wyldowaam w twojej kieszeni, zredukowana i

spakowana. Wszyscy sprzekonani, e uciekam do Nilfgaardu wraz z moimi wsplnikami spiskowcami. Wszyscyoprcz

faktycznych spiskowcw, ma si rozumie, ale ci nikogo nie wyprowadz z bdu.Wszake trwa wojna, dezinformacja to or, ostrze ktrego zawsze musi by dobrzewycelowane. A teraz, po czterdziestu siedmiu dniach, przyszed czas, by ora uy.Mj dom w Vengerbergu spalony, jestem

poszukiwana. Nic, tylko przysta do komandaScoia'tael. Lub w inny sposb wczy si do walki o wolno elfw.Yennefer ykna soku z marchwi, wpia wzrok w oczy wci

zachowujcej spokj icisz Idy Emean aep Sivney.- Co, pani Ido? Pani wolna Aen Seidhe z Gr Sinych? Trafnie odgaduj pisany milos? Czemu to milczy pani niby gaz?- Ja, pani Yennefer - odrzeka rudowosa elika - milcz gdy nie mam nicsensownego do powiedzenia. Zawsze to lepiej, ni snu nieuzasadnione gadulstwem. przypuszczenia do rzeczy, imaskowa Enid. niepokj pani

Przejd

Wyjanij

Yennefer, o cochodzi.- Zamieniam si w such - Yennefer dotkna palcami obsydianowej gwiazdy naaksamitce. - Mw, Francesca. Stokrotka z Dolin oparta podbrdek na

zczonychdoniach.- Dzi - oznajmia - jest druga noc, od kiedy ksiyc jest w peni. Za machwil teleportujemy si do zamku Mentecalvo, siedziby Filippy Eilhart. Wemiemyudzia w posiedzeniu organizacji, ktra powinna ci zainteresowa.

Zawsze wszak byazdania, e magia stanowi warto najwysz, stojc powyej wszelkich podziaw,sporw, answ, wyborw i

politycznych,

osobistych

interesw,

sentymentw

animozji.Ucieszy ci zapewne wie, niedawno powsta zrb instytucji, co w rodzaju tajnejloy, powoanej wycznie do obrony interesw magii, majcej dopilnowa, by

magiazajmowaa w hierarchii sprw rnych nalene jej miejsce. Korzystajc z przywileju

rekomendowania

nowych

czonkw

wspomnianej

loy,

pozwoliam sobie wzi pod uwagdwie kandydatury: Idy Emean aep Sivney i twoj.- C za nieoczekiwany zaszczyt i awans - zadrwia Yennefer. - Z magicznegoniebytu wprost do tajnej, elitarnej i wszechmocnej loy. Stojcej ponad

osobistymiansami i resentymentami. Tylko czy ja aby si nadaj? Czy znajd w sobie do siycharakteru, by wyzby si answ wzgldem osb, ktre odebray mi Ciri,

skatowaynieobojtnego mi mczyzn, a mnie sam...Jestem pewna - przerwaa elfka - e znajdziesz w sobie do siy charakteru,Yennefer. Znam ci i wie e nie brakuje ci takiej siy. Nie brakuje ci te ambny,ktra winna rozwiewa

wtpliwoci co do spotykajcego ci zaszczytu i awansu. Jelijednak tego chcesz, powiesi wprost: rekomenduj, ci do loy, bo uwaam za osob,ktra na to zasuguje i moe wydatnie przysuy sprawie.Dzikuj szyderczy

umieszek ani myla znika z ust czarodziejki. -Dzikuj, Enid. Zaiste, czuj, jak rozpieraj mnie ambicja, pycha i

samouwielbienie.Gotowam pkn lada moment. I to zanim jeszcze zaczn si zastanawia, dlaczego miastmnie nie

rekomendujesz do owej loy jeszcze jednego elfa z Dol Blathanna lub elfki zGr Sinych.- W Montecalvo - odrzeka zimno Francesca - dowiesz si, dlaczego.- Wolaabym zaraz.- Powiedz jej - mrukna Ida Emean.- Chodzi o Ciri - powiedziaa po chwili zastanowienia Francesca, unoszc naYennefer swe

nieprzeniknione oczy.- Loa interesuje si ni, a nikt nie zna tej dziewczyny tak dobrze jak ty.Reszty dowiesz si na miejscu.Zgoda - Yennefer energicznie podrapaa si w opatk. Wysuszona kompresj skrawci swdziaa j nieznonie. Powiedz mi tylko, kto jeszcze wchodzi w skad owejloy? Oprcz was i Filippy?- Margarita Laux-Antille, Triss Merigold i Keira Metz. Sheala de Tancarville zKoviru. Sabrina Glevissig. I dwie czarodziejki z Nilfgaardu.Internacjonalna rzeczpospolita

babska?- Mona to tak nazwa.- One zapewne wci uwaaj mnie za wsplniczk Vilgefortza. Zaakceptuj mnie?-

Zaakceptoway mnie. O reszt postarasz si sama. Bdziesz poproszona ozrelacjonowanie twych zwizkw z Ciri. Od

samego pocztku, ktry za spraw twegowiedmina mia miejsce przed pitnastoma laty w Cintrze, a do wydarze sprzedptora

miesica. Szczero i prawdomwno bd absolutnie konieczne. I potwierdzlojalno wobec konwentu.- Kto powiedzia, e jest co potwierdza? Nie za wczenie mwi o lojalnoci? Nieznam nawet statutu i programu tej damskiej midzynarodwki...Yennefer elfka lekko zmarszczya regularne brwi. -

Rekomenduj ci do loy.Ale nie mam zamiaru zmusza do czegokolwiek. A zwaszcza do lojalnoci. Masz wybr.Domylam, si, jaki.- Dobrze si domylasz. Ale wci jest to wybr wolny. Ze swej strony gorcojednak namawiam, by wybraa lo. Wierz mi, w ten sposb pomoesz twojej Ciri owiele skuteczniej, ni rzucajc si na olep w wir

wydarze, na co, jak mniemam, maszwielk ochot. Ciri grozi mier. Uratowa wysuchasz moe tego, j co tylko bdzie nasze solidarne w

dziaanie.Gdy

powiedziane

Montecalvo, przekonasz si, e mwiamprawd... Yennefer, nie podobaj mi si byski, ktre widz w twoich oczach. Daj misowo, e nie bdziesz prbowa ucieczki.Nie -

pokrcia gow Yennefer, przykrywajc doni gwiazd na aksamitce. - Niedam, Francesca.- Chciaabym lojalnie ci uprzedzi, Montecalvo moja maj droga.Wszystkie blokad stacjonarne portale kto

paczc.

Kady,

bezprzyzwolenia Filippy chciaby tam wej albo stamtd wyj, lduje w loszku ocianach wyoonych nie dwimerytem. nie

Wasnego

teleportu

otworzysz,

dysponujckomponentami. Twojej gwiazdy nie chc ci odbiera, bo musisz by w peni wadzumysowych. Ale jeeli sprbujesz figli... Yennefer, ja nie mog pozwoli... Loa niemoe pozwoli, by szaleczo i samotnie pognaa ratowa Ciri i szuka zemsty. Jawci mam twoj matryc, mam algorytm zaklcia. Zredukuj ci i spakuj znowu wnefrytow statuetk. Jeli bdzie trzeba, na kilka miesicy. Albo lat.- Dziki za ostrzeenie. Ale sowa nie dam ci i tak. i z Pnocy -ka, Yennefer, kruczowosa, odziana w czer i biel, wbrew pierwszemu.a czarodziejka odrzucia z czoa krte loki.e i natychmiast przesza do rzeczyalno. Nie wobec krlw My i ich partykularnych, za wiat. zawonych Za postp. do Za

jednegow.

odpowiadamy

zmiany, ktre ten postpie. Ale dla mnie jest to jzyk obcy. Coraz bardziej obcy. W jzykum, e dzie dzisiejszy

warunkuje, a bez jutra nie bdzie przyszoci. Dla was, ludzi, mieszny jest moey fflt dowa ich i przepdzi? Moe od razu przej wadz?abym, technicznej. Osoba,

letnia mona by skojarzy z domem kovirskim,m wci jeszcze kolorzea maestwo krlewicza z czarodziejk, nie znajdziemy takiejki. Kto wic ma by ow Krlow Pnocy?a nawet lekko konia. Gdy uderzy, unoszc si wli do karety, Kayleigh zeskoczy z konia i szarpn drzwiczki. zamieszania. Ciri! I wiejemy!niem z nas miay narobia z ni sporo a

Niektre

bliski,

nawetaa o spotkaniu Ciri i Geralta w Brokilonie, o wojnie, o zaginiciua w brzmienie jej gosu, obserwowaa twarz. Nie daa si zwie. Silnyiy jej podniesione gosy.m i realnym.iciu tysicy lat., pani Ido? Nie ma ju na wiecie Starszej Krwi. Ostatni, ktrah pozycji, bo opowie nie, miay na.e i wasn jakoby rk mordujc ojca, Cerro i dwchya si w wojn chopsk o ogromnym zasigu. Obie stronyy si makabrycznych okruciestw. Falka przesza do legend jako krwawye w tym samym czasie, gdy uwiziona w Houtborgu Riannonj. Wracam jednak do bada, ktre zleci nam Goidemar...a, ten gono nazwa jc: sto lat temu mielicieh krzesa.i. Wyrachowanie. Bo wszake nie obyo si bez kojarzenia wna. A teraz auje. I ma suszno. Do licha, jeli Geralt si o tymie, we wadzy Emhyra. Bardzo

daleko od czynionych tu planw..., ten czaru, ten przy stojny ajdak! Wykiwa i Emhyra, i nas! Yennefer uspokajaa si gbokimi wdechami. Assir var Anahid, w sposb oczywistynieswojo z Nilfgaardu czujca si w o obcisej sukni

czarodziejka

opowiadaa

jakmmodym

niligaardzkim szlachcicu. Yennefer wiedziaa, o kogo chodzi i bezwiedniezaciskaa pici. Czarny rycerz ze skrzydami na hemie, koszmar z majacze Ciri...Czua na sobie wzrok Franceski i Filippy. Triss, ktrej spojrzenie staraa sinatomiast przycign, unikaa jej oczu.Cholera, mylaa Yennefer, z trudem przywoujc na twarz obojtny wyraz, ale siwrobiam. W jak cholern matni wpltaam t dziewczyn. Cholera, jak ja spojrzwiedminowi w oczy...- Bdzie zatem wietna okazja - zawoaa podnieconym gosem Keira Metz - byodzyska Ciri i zarazem dobra si do skry Vilgefortzowi. Zapalmy obuzowi grunt poddup!Zapalanie gruntu musi poprzedzi de

odnalezienie

kryjwki

Vilgefortza

zadrwiaSheala

Tancarville, czarodziejka z Koviru, ktrej Yennefer nigdy nie darzyaspecjaln sympati. - A dotychczas nikomu si to nie udao. Nawet niektrym siedzcymza tym stoem paniom, ktre wszake nie skpiy na poszukiwania ani czasu, ani

swychnieprzecitnych licznych kryjwek

talentw.Vilgefortza

Odnaleziono -

ju

dwie

odrzeka

chodno

FilippaEilhart. - Dijkstra intensywnie szuka pozostaych, a nie lekcewayabym go. Niekiedytam, gdzie zawodzi magia, sprawdzaj si szpiedzy i konfidenci.*****Jeden z

towarzyszcych Dijkstrze agentw zajrza do lochu, cofn si gwatownie,opar o mur i zblad jak ptno, wyglda, jakby za moment mia zemdle. Dijkstrazanotowa w pamici, by przenie delikacika do pracy papierkowej. Ale gdy samzajrza do celi, natychmiast zmieni zdanie. odek podjecha mu do garda. Nie mgjednak Nie skompromitowa spieszc si si wyj przed z

podwadnymi.

kieszeniperfumowan chustk, przyoywszy j do nosa i ust, pochyli si nad nagimi zwokamilecymi na kamiennej posadzce.- Brzuch i macica rozcite - zdiagnozowa, silc si na spokj i zimny ton. -Bardzo wprawnie, rk chirurga. Z dziewczynki wyjto pd. Gdy to robiono, ya. Alenie robiono tego tutaj. Wszystkie s w takim stanie? Lennep, mwi do ciebie.- Nie... - agent drgn, oderwa wzrok od trupa. - Innym poamano karki zakrcangarot. Nie byy ciarne... Ale zrobimy sekcj...- cznie ile znaleziono?- Oprcz tej tutaj,

cztery. adnej nie udao si zidentyfikowa.- Nieprawda zaprzeczy zza chustki Dijkstra. Ja ju zdyem

zidentyfikowat tutaj. To Jolie, najmodsza crka grafa Laniera. Ta, ktra rok temu przepada bezwieci. Rzuc okiem na pozostae.- Niektre ogie nadtrawi - powiedzia Lennep. Ciko bdzie pozna... Ale,panie, prcz tego... Znalelimy...- Gadaj, przesta si jka.- W tamtej studni - agent wskaza ziejc w pododze dziur - s koci. Duokoci. Nie zdylimy wydoby i zbada, ale gow stawi, e wszystko to bd kocimodych dziewek. Gdyby tak poprosi magikw, moe daoby si

rozpozna... Ipowiadomi tych rodzicw, ktrzy wci poszukuj zaginionych crek...- Pod adnym pozorem - Dijkstra odwrci si gwatownie. - Ani sowa o tym, co tuznaleziono. Nikomu. A zwaszcza magikom. Po tym, co tu widziaem, trac do nichzaufanie. Lennep, czy grne poziomy zostay dokadnie zbadane? Nie odnaleziononiczego, co mogoby pomc w

poszukiwaniach?- Niczego, panie - Lennep opuci gow. Gdy tylko dotaro do nas doniesienie,pdzilimy do zamku co ko wyskoczy. Ale przybylimy za pno. Wszystko spono.Ogie o straszliwej mocy. Magiczny, ani chybi. Jeno tutaj w lochach, czar nie zewszystkim podziaa. Nie wiem dlaczego...- A ja wiem.

Zaponu

nie

odpala

Vilgefortz,

lecz

Rience

albo

inny

totumfackiczarownika. Vilgefortz nie popeniby bdu, nie zostawiby nam nic prcz czarnegonalotu na murach. Tak, on wie, e ogie oczyszcza... I zaciera lady.

- Ano, zaciera - mrukn Lennep. - Nie ma nawet dowodu, e w Vilgefortz w ogletu by...- Sfabrykujcie zatem takie dowody Dijkstra odj chustk od twarzy. - Mam wasuczy, jak si to robi? Ja wiem, e Vilgefortz tu by. W podziemiu, oprcz trupw,nic nie ocalao? Co jest tam, za tymi elaznymi drzwiami?- Pozwlcie, panie - agent wzi z rk pomocnika pochodni. - Poka wam.Nie byo wtpliwoci, e magiczny zapon, majcy spopieli wszystko, coznajdowao si w

podziemiu, ulokowany by wanie tutaj, w przestronnym pomieszczeniuza elaznymi drzwiami. Bd w zaklciu w znacznej mierze zniweczy ten plan, alepoar i tak by silny i gwatowny. Ogie zwgli regay zajmujce jedn ze

cian,porozsadza i stopi szklane naczynia, zamieni wszystko w mierdzc mas. Tym, co wpomieszczeniu pozostao

nienaruszone, by st z blaszanym blatem i dwa wmurowane wpodog krzesa o dziwacznych ksztatach. Dziwacznych, ale

nie pozostawiajcychwtpliwoci co do przeznaczenia.- To jest tak skonstruowane przekn lin Lennep,

wskazujc krzesa izamocowane na nich uchwyty - by trzyma... nogi... w rozwarcia. Szerokim rozwarciu.- Skurwysyn - warkn przez zacinite zby Dijkstra. - Cholerny skurwysyn...- W cieku pod drewnianym fotelem - kontynuowa cicho agent - znalelimy ladykrwi, kau i uryny. Stalowy fotel jest nowiutki, chyba nigdy nie uywany. Nie wiem,co o tym sdzi...- A ja wiem - powiedzia Dijkstra. - Ten stalowy szykowany by dla kogospecjalnego. Kogo, kogo Vilgefortz podejrzewa o specjalne zdolnoci.*****- Wcale nie lekcewa Dijkstry i jego wywiadu - powiedziaa Sheala deTanvcarville. Wiem, e odnalezienie Vilgefortza to kwesti czasu. Pomijajc jednakmotyw osobistej zemsty, zdajcy si pasjonowa niektre z pa, pozwol sobiezauway, e wcale nie jest pewne, e to Vilgefortz ma Ciri.- Jeeli nie Vilgefortz, to kto j ma? Bya na wyspie. adna z nas, jak rozumiem,nie teleportowaa jej stamtd. Nie ma jej Dijkstra ani aden z krlw, wiemy to. A wgruzach Wiey Mewy nie odnaleziono jej ciaa.- Tor Lara - powiedziaa wolno Id Emean krya niegdy bardzo silny portal.

Czywykluczacie, e dziewczyna ucieka z Thanedd tym

portalem?Yennefer zakrya oczy rzsami, wpia paznokcie w gowy sfinksw na porczachfotela. Tylko spokojnie, pomylaa. Tylko spokojnie. Poczua na sobie wzrokMargarity, ale nie podnosia gowy.- Jeeli Ciri wesza w teleport z Tor Lara powiedziaa zmienionym nieco gosemrektorka Aretuzy - to obawiam si, e o naszych planach i projektach

moemyzapomnie. Obawiam si, e moemy ju Ciri nigdy wicej nie zobaczy. Nie istniejcyju portal Wiey Mewy by uszkodzony, wypaczony. Zabjczy.- O czym my tu mwimy? wybuchna Sabrina. eby w ogle wykry teleport wwiey, eby w ogle mc go zobaczy, trzeba byo uy magii czwartego stopnia? A douruchomienia portalu potrzeba byo zdolnoci arcymistrzowskich! Nie wiem, czyVilgefortz zdoaby tego dokona, a co dopiero jaka pitnastoletnia podfruwajka. Jakwy w ogle moecie zakada co takiego? Kim, wedug was, ta dziewczyna jest? Co wniej takiego jest?*****- Czy to wane - przecign si Stefan Skellen, zwany Puszczykiem, koronercesarza Emhyra var Emreisa - co w niej takiego jest, panie Bonhart? I czy w ogle cow niej jest? Mnie interesuje, by jej w ogle nie byo. Pac wam za to sto florenw.Jeli wola wasza, sprawdcie, co w niej jest, po zabiciu

lub przed, jak wolicie. Cenanie wzronie wszelako, nawet jeli co znajdziecie, uprzedzam solennie i lojalnie.

- A jeli dostarcz yw?- Te nie.Olbrzymiego wzrostu, ale kocisty jak szkielet mczyzna nazwany Bonhartempodkrci siwego wsa. Drug do opiera na mieczu, cay czas, jak gdyby chciaukry przed wzrokiem Skellena rzeb rkojeci.Mam przywie gow?- Nie - skrzywi si Puszczyk. - Na co mi jej gowa? Mam j zakonserwowa wmiodzie?- Dowd.Uwierz waszemu sowu. Jestecie sawni, Bonhart. Take z solidnoci.- Dziki za uznanie - owca nagrd umiechn si, a Skellen, cho przed obermia dwudziestu uzbrojonych ludzi, poczu na widok tego umiechu ciarki na plecach, -Niby powinno, a rzadko spotyka. Panom baronom i panom

Varnhagenom musz gowywszystkich Szczurw pokaza, inaczej nie zapac. Jeli wam gowa Falki zbdna, niebdziecie mieli, tusz, nic przeciw, gdy j do kompletu docz?- By skasowa drug nagrod? A etyka zawodowa?Ja,

wielmony panie Skellen - zmruy oczy Bonhart - nie ka sobie paci zazabijanie, ale za usug, ktr zabijaniem

wywiadczam. A przecie wywiadcz i wam, iVamhagenom.Logiczne - zgodzi si Puszczyk. - Rbcie, jak uwaacie. Kiedy mog si wasspodziewa po odbir zapaty?- Rycho.- To znaczy?- Szczury jad na Bandycki Szlak, myl zimowa w grach. Przetn im drog.Dwadziecia dni, nie duej.- Macie pewno co do ich trasy?- Byli pod Fen Aspra, ograbili tam konwj i dwch kupcw. Grasowali pod Tyffi.Potem wpadli noc do Druigh, by potacowa na chopskim festynie. Wreszcie zawitalido Loredo. Tam, w Loredo, owa Falka zarbaa czeka. Takim sposobem, e do dzi tam otym gadaj, zbami dzwonic. Dlatego i pytaem, co w tej Falce takiego siedzi.- Moe co takiego, co i w was - zadrwi Stefan Skellen. - Chocia nie,wybaczcie. Wy wszak nie bierzecie pienidzy za zabijanie, lecz za wiadczone usugi.Prawdziwy z was rzemielnik, Bonhart, solidny kawa profesjonaa. Fach jak kadyinny? Robota do odwalenia? Pac za to, a y trzeba? H?owca nagrd patrzy na niego dugo. Tak dugo, a z warg Puszczyka

znikwreszcie umieszek.- Icie - powiedzia. - y trzeba. Jeden zarabia na to ycie tym, co umie. Drugirobi to, co musi. Wdy mnie poszczcio si w yciu jak mao

ktremu rzemielnikowi,chyba e niektrej kurwie. Pac mi za rzemioso, krre szczerze i prawdziwie lubi. Przerw na przeksk i zwilenie wysuszonych przemowami garde, ktrzaproponowaa Filippa, Yennefer powitaa z ulg, radoci i nadziej. Ryche jednakokazao si, e nadzieje byy ponne. Margarit, wyranie pragnc z ni porozmawia,Filippa szybko odcigna w drugi koniec sali. Triss Merigold, ktra zbliya si doniej towarzyszya Francesca. Elfka bez enady kontrolowaa rozmow. Yennefer widziaajednak niepokj w chabrowych oczach Triss i bya pewna, e nawet w rozmowie bezwiadkw daremne byyby proby o pomoc. Triss bez wtpienia bya ju ca duszoddana loy. I bez wtpinia wyczuwaa, e lojalno Yennefer wci jest chwiejna.Triss prbowaa j pocieszy, zapewnia, e Geralt jest w Brokilonie bezpieczny istaraniem driad wraca do zdrowia. Jak zwykle, gdy mwia o Geralcie, rumienia si.Musia jej wtedy dogodzi, pomylaa nie bez zoliwoci Yennefer. Nie znaa,wczeniej takich jak on. Prdko o nim nie zapomni. I bardzo dobrze.Zbya rewelacje pozornie obojtnym wzruszeniem ramion. Nie

przejmowaa

si

tym,e

ani

Triss,

ani

Francesca

nie

uwierzyy w jej obojtno. Chciaa by sama, chciaa ki? O niczym istotnym. Ot, prawi sobie rne banay, wbijajc odca drug ostryg, o mao nie zacia si w palec.a si leciutko.ny. Dziewczyna, traktowana jak crka, znikna, moe jest. Ale ty ni nie jeste.m jej stylu ycia. Ale nigdy nie kwestionowaam jej zdolnoci., najsilniejszy i najodwaniejszy, a nadto bdcy tym, ktry dostarczyo terminu zasmarkanych nie bier! A wy, dziadu, bajajcie nie onana e to on Cirine, ale wrd nas jedynym znajcym si na leczeniu jest wanie on, Regis.i.wym bimbrem i pospali w jego szaasie, mia wietn okazj, by si do nas, jego nie mona mierzy zwyk miark. O nawet kosteczk.w.ca i naprawd wana staa si krew, nawet pita...y si Wiedmin najmuje si wycznie do walki ze zemno lkw? Wampiry wysysaj z ludzi krew, tego akurat faktu podway sia w faktach nie. Wszake kady wie, e ukszony przezh abstynentw, bo oprcz mnie jest takich niemao, rwnoway...h zmarych?

Otaczacie zmarych czci i pamici, marzycie olnoci, w waszych mitach i legendach co i rusz kto

zmartwychwstaje,ono

kokami,

pozbawiono

gowy

zakopano na pidziesit lat w ziemi.ym o nim, to Geralt wyzwa mnie, nie oszczdz go wam zatem. Ludmio cennyh oczkami jeziorek. I rozdzielajce trzsawiska

mroczne grdy, na ktrych,ch, wyposaonych w kleszcze, macki i chwytne, zlekcewayem. Jak bawan. I

jechalimye odludki. Moe zdarzy si tak, e w ogle nie zechc z namij przyrody, a to znakomicie wpywa na zdrowie. Oddychaj pen piersi,m, nic was, jake tylko rdzennym mieszkacom stolicy i jej najbliszych okolic, pooonych - Zamkn gby! - skomenderowaa raptownie i mao grzecznie jadca w awangardzieMilva. Wszyscy zamilkli natychmiast i wstrzymali konie, nauczeni ju, e jest toznak, e dziewczyna widzi, syszy lub wyczuwa instynktem co, co mona bdzie zje,gdy da si to podej i trafi strza. Milva w samej rzeczy przysposobia uk, alenie zeskoczya z sioda. Nie chodzio zatem o polowanie. Geralt zbliy siostronie.- Dym - powiedziaa krtko.- Nie widz.- Nosem pocignij.Wch nie myli uczniczki, cho zapach dymu by niky. Nie mg to te by dympoaru ani pogorzeliska. Ten dym, skonstatowa Geralt, pachnia

mio. Pochodzi zogniska, na ktrym co pieczono.- Ominiemy? - spytaa pgosem Milva.- Ale rzuciwszy okiem - odpowiedzia, zsiadajc z klaczy i podajc wodzeJaskrowi. - Dobrze bdzie wiedzie co ominlimy. I kogo mamy za plecami. Chod zemn. Reszta niech zostanie w siodach. Bdcie czujni.Z zaroli na skraju lasu roztacza si widok na rozlegy wyrb, na ustawione wrwne sgi pnie. Cieniutkie pasemko dymu unosio si wanie spomidzy sgw. Geraltuspokoi si nieco - w zasigu wzroku nic si nie poruszao, a midzy sgami za maobyo miejsca, by moga si tam kry jaka wiksza grupa. Milva te to spostrzega.- Nie ma koni - szepna. - To nie wojsko. Drwale, widzi mi si.- Mnie te. Ale pjd sprawdzi. Osaniaj mnie. Gdy zbliy si, ostroniekluczc midzy zwaami pni, usysza glosy. Podszed bliej. I bardzo si zdumia.Ale such nie zwodzi go.- P placka w kule!- Maa kupa w dzwonki!Gwint!- Akces. Wist! Wycie wychodek. O e - Ha-ha-ha! Jeno ninik z maymi. Wmitkie trafione! Pierwej prawdziwie usrasz si, nim ma kup uskadasz!- Uwidzim jeszcze. Ninika kad. Co, wzi? Ech, Yazon, pograe jak rzy kacza!- Czemu panny nie pooy, zasracze? Ech, wzibym pa...Wiedmin, by moe, byby nadal ostrony - ostatecznie w gwinta

grywa mogowielu rnorakich osobnikw, a imi Yazon te nosi moglo wielu. W podniecone glosykarciarzy wdar si jednak nagle znany mu dobrze chrapliwy skrzek.- Rrrr... wa ma!Witajcie, chopaki - Geralt wyszed zza sgu. - Rad jestem was widzie.Zwaszcza znowu w penym skadzie, nawet z papug.- Jasna cholera! - Zoltan Chivay z wraenia upuci karty, po czym szybko zerwasi z ziemi, tak gwatownie, e siedzcy na jego ramieniu Feldmarszaek Dudazatrzepota skrzydami i wrzasn przestraszony. - Wiedmin, - jak pragn dobrobytu!Czy te to fatamorgana? Percival, widzisz to samo co ja?Percival Schuttenbach, Munro Bruys, Yazon Yarda i Figgs Merluzzo obiegli Geraltai mocno nadweryli mu prawic uciskami. A gdy zza zwaw pni wyonia si resztadruyny, haaliwa rado wzmoga si odpowiednio.- Milva! Regis! wykrzykiwa Zoltan, ciskajc wszystkich. - Jaskier, ywy, choz bandaem na bie! I co powiesz, grajku zatracony, na kolejny melodramatyczny bana?ycie, wychodzi, to nie poezja! A wiesz, dlaczego? Bo nie poddaje si krytyce!- A gdzie rozejrza si Jaskier - Caleb Stratton?Zoltan i reszta zamilkli nagle i spowanieli.Caleb powiedzia wreszcie

krasnolud, pocignwszy nosem - w ziemi podbrzezink

pi, daleko od jego ukochanych wierchw i gry Carbon. Jak nas Czarni nadIn dopadli, zbyt wolno nogami przebiera, lasu nie dobieg... Wzi po bie mieczem,gdy upad, skuli go

rohatynami. No, rozchmurzcie si, my ju jego opakali, dobdzie. komplecie Cieszy z si nam w raczej. obozie Wycie wszak w

tumultu

wyszli.Ba,

nawet

powikszya si druyna, jak widz.Cahir skoni lekko gow pod uwanym spojrzeniem krasnoluda, nic nie powiedzia.- No, siadajcie - zaprosi Zoltan. - My tu owieczk pieczemy. Napotkalimy pardni temu, samotn i smutn, nie dalimy z mierci zgin, z godu albo w wilczejpaszczy, litociwie zarnlimy i na straw przerabiamy. Siadajcie. Ciebie za,Regis, na stron na chwilk poprosz. Geralt, ty pozwl rwnie.Za sgiem siedziay dwie kobiety. Jedna karmia piersi niemowl, na widok podchodzcych odwrcia si skromnie. Opodal moda dziewczyna z owinit

niezbytczystymi szmatami rk bawia si na piasku z dwjk dzieci. T Wiedmin poznanatychmiast, gdy tylko podniosa na niego zamglone, obojtne oczy.- Odwizalimy j od wozu, ktry ju si pali - wyjani krasnolud. - Maobrakowao, by jednak skoczya tak, jak chcia w zawzity na ni kapan.

Chrzestogniowy wszelako przesza. Lizn j pomie, przypiek do ywego misa.Opatrzylimy, jak umielimy, pomazawszy sadem, ale to si paprze krzynk. Cyruliku,jeli mgby...Bezzwocznie.Gdy Regis chcia odwin opatrunek, dziewczyna zakwilia, cofajc si izasaniajc twarz zdrow rk. Geralt zbliy si, by j przytrzyma, ale wampirpohamowa go gestem. Spojrza gboko w bdne oczy dziewczyny, a ta

natychmiastuspokoia si, zmika. Gowa lekko opada jej na pier. Nawet nie drgna, gdy Regisostronie odklei brudn szmat i posmarowa przypieczone rami ostro i

dziwniepachnc maci.Geralt odwrci gow, popatrzy na obie kobiety, na dwjk dzieci, potem nakrasnoluda. Zoltan chrzkn.- Na baby - wyjani pgosem - i t park maolatw natrafilimy ju tu, wAngrenie. Zagubio si toto w ucieczce, samo byo, zestrachane i godne, no toprzygarnlimy, opiekujemy si. Jako tak wyszo.- Jako tak wyszo - powtrzy Geralt, umiechajc si leciutko. - Jesteniepoprawnym altruist, Zoltanie Chivay.- Kady ma jakie wady. Ty przecie nadal dziewczynie twojej na ratunek spieszysz.- Nadal. Cho sprawy si pokomplikoway.- Przez tego Nilfgaardczyka, co dawniej za tob ledzi, a teraz do kompaniidoszlusowa?- Czciowo. Zoltan,

skd s ci uciekinierzy? Przed kim uciekali? PrzedNilfgaardem czy Wiewirkami?- Ciko wymiarkowa. Dzieciaki gwno wiedz, baby jako mao rozmowne i boczsi nie wiedzie czemu. Zaklniesz przy nich, wzgldnie pierdniesz, jak te burakiczerwieniej... Niewane. Ale spotkalimy innych zbiegw, drwali, od nich wiemy, egrasuje tu Nilfgaard. Starzy nasi znajomi chyba, zagon, ktry od zachodu

nadcign,zza Iny. Ale s tu te podobno oddziay, ktre przyszy od poudnia. Zza Jarugi.- A z kim walcz?- To jest zagadka. Drwale mwili o armii, ktrej jaka Biaa Krlowa przewodzi.Owa krlowa Czarnych bije. Podobno nawet na tamten brzeg Jarugi si zapuszcza ze swymwojskiem, na cesarskie ziemie nosi ogie i miecz.- O jakie wojska moe chodzi?- Nie mam przedstawienia - Zoltan podrapa si w ucho. - Widzisz, co dnia jacyzbrojni kopytami tu dukty orz, ale nie pytamy, kto oni. W krzaki si chowamy...Rozmow przerwa Regis, ktry upora si z poparzonym ramieniem dziewczyny.Opatrunek trzeba codziennie zmienia -

powiedzia do krasnoluda. - Zostawiamwam ma i tiul, ktry nie lepi si do oparzeliny.- Dziki, cyruliku.- Rka si jej zagoi powiedzia cicho wampir, patrzc na wiedmina. Z

czasemnawet blizna zniknie z modej skry. Gorzej z tym, co dzieje si w gowie tejnieszczsnej. Tego moje maci nie wykuruj.Geralt milcza. Regis wytar rce szmatk.- Fatum albo przeklestwo - powiedzia pgosem. - Mc wyczuwa we krwi chorob,ca istot choroby, a nie potrafi wyleczy...- Ano westchn Zoltan - skr ata to jedno, ale gdy rozum popsowany, nieporadzi si nic. Jeno dba a opiekowa si... Dziki ci za pomoc, cyruliku. Ty, jakwidz, te do wiedminowej kompanii si przyczye?- Jako tak wyszo.- Hmm - Zoltan pogadzi brod. - I kdy to zamiarujecie Ciri szuka?- Idziemy na wschd, na Caed Dhu, do druidzkiego krgu. Liczymy na pomocdruidw...- Znikd pomocy - odezwaa si dwicznym, metalicznym gosem siedzca pod sgiemdziewczyna z

zabandaowanym ramieniem. - Znikd pomocy. Tylko krew. - I ogniowychrzest. Ogie oczyszcza. Ale i zabija.Regis mocno chwyci za rami osupiaego Zoltana, gestem nakaza mu milczenie. Geralt, ktry wiedzia, co to jest hipnotyczny trans, milcza i nie porusza si.- Kto krew rozlewa i kto krew pi - mwia dziewczyna, nie podnoszc gowy tenkrwi zapaci. Trzy dni nie min, jedno umrze w drugim, a wtedy co umrze w kadym.Po trochu bd umiera, po

troszeczku... A gdy w kocu zetr si chodaki elazne iwyschn zy, wtedy umrze ta reszteczka, ktra zostanie. Umrze nawet to, co nigdy nieumiera.- Mw - powiedzia cicho i agodnie Regis. Mw, co widzisz.- Mg. Wiee we mgle. To jest Wiea Jaskki... Na jeziorze, ktre skuwa ld.- Co jeszcze widzisz?Mg.- Co czujesz?- Bl...Regis nie zdy zada nastpnego pytania. Dziewczyn na szarpna gow,zakrzyczaa dziko, zakwilia. Gdy podniosa oczy, faktycznie bya w nich ju tylkomga.Zoltan, przypomnia sobie Geralt, wci wodzc palcami po pokrytym runamibrzeszczocie, po tym wydarzeniu nabra do Regisa respektu, porzuci familiarny ton,ktrym zwyk by zwraca si do cyrulika. Zgodnie z prob Regisa, nie powiedzielipozostaym ani sowa o dziwnym wydarzeniu.

Wiedmin niezbyt si tym wszystkimprzej. Widywa ju podobne transy i skania nie si bya ku pogldowi, e lecz

gadaninazahipnotyzowanych

wieszczeniem,

powtarzaniem przechwyconych myli ipodwiadomych sugestii hipnotyzera. Co prawda, w tym przypadku nie bya to hipnoza,lecz wampirzy urok, i Geralt troch zastanawia si, co te jeszcze zauroczonadziewczyna wychwyciaby z myli Regisa, gdyby trans trwa duej.- Przez p dnia

wdrowali razem z krasnoludami i ich podopiecznymi. Potem ZoltanChivay zatrzyma pochd i wzi wiedmina na stron.- Trzeba si rozsta - owiadczy krtko. - Mymy, Geralt, podjli decyzj. Napnocy niebieszczy si ju Mahakam, ta za dolina wprost w gry wiedzie. Doprzygd. Wracamy do swoich. Pod gr Carbon.- Rozumiem.- Mio, e chcesz rozumie. ycz ci szczcia, tobie i twojej kompanii.

Dziwnejkompanii, omiel si zauway.- Chc mi pomc rzek cicho Wiedmin. To dla mnie co nowego.

Dlategopostanowiem nie docieka pobudek.- Mdrze - Zoltan cign z plecw swj krasnoludzki sihill w pochwie z laki,omotanej kocimi skrkami. - Masz, bierz. Nim si nasze drogi rozejd.- Zoltan...- Nie gadaj, tylko bierz. My w grach t wojn przesiedzimy, na nic nam elazo.Ale przyjemnie bdzie nieraz przy piwie wspomnie, e kuty w Mahakamie sihill wdobrym rku i w dobrej sprawie wiszczy. e nie zhabi si. A i ty, gdy t klingkrzywdzicieli twojej Ciri bdziesz pata, patnij cho jednego za Caleba Strattona.I wspomnij Zoltana Chivaya i krasnoludzkie kunie.- Moesz by pewien - Geralt przyj miecz, przewiesi go przez plecy. Moeszby pewien, e bd wspomina. Na tym parszywym

wiecie, Zoltanie Chivay, dobro,uczciwo i prawo mocno zapadaj w pami.- A i owszem - krasnolud zmruy oczy. Dlatego ja nie zapomn ani ciebie imaruderw na lenej porbie, ani Regisa i podkowy w arze. Jeli za chodzi owzajemno pod tym wzgldem...Zawiesi gos, chrzkn, charkn i splun.Mymy, Geralt, obrobili kupca pod Dillingen. Bogacza, co si na hayekarskimhandlu upas. Gdy zaadowa zoto i klejnoty na wz i z miasta ucieka, zasadzilimysi na niego. Jako lew majtku broni, pomocy wzywa, wic razy kilka obuszkiem wczerep wzi i potem ju spokojny by i cichutki. Pamitasz kuferki, ktremytaszczyli, na wozie wieli, a na koniec nad rzeczk O w ziemi zaryli? Tam waniebyo zrabowane havekarskie dobro. Zodziejski up, na ktrym nasz

przyszozamiarujemy pobudowa.- Dlaczego mi to mwisz, Zoltan?- Bo ciebie, jak mniemam, oszukacze pozory zwiody nie tak dawno. To, co zadobro i prawo miae, okazao - si podym i niegodziwym pod adn mask. Ciebieatwo oszuka, wiedminie, bo ty nie dociekasz pobudek. Ale ja nie chc cioszukiwa. Tedy nie patrz na te baby i dzieci... nie miej krasnoluda, ktry przed

. - Poapaem si! Nie goryle, ale gerylasi! Partyzantka! Na tyacha Nordlingw. Jakie oddziay, zapewne sformowane z resztek wojsk Lyrii ient. Uwaa to za remedium na kopot. Jest? O powszechn akceptacj? Tegoa w lesie, we jecha. Pogada, i twardoj dziewczyny. Ale jednak to ona przerwaa przeduajce si milczenie., co

udawaniem, a co prawd. A strach by. Prawdziwie by., by mwio za niego., by twoj Ciri odnalaz, wiedminie. By j z moj pomoc odnalaz i, zamierzaa zacign... Cudze dziecko za wasne. A ja obiecaem ci pomoc sucho. - Nie jedziemy przez Ysgith.za. Hormony...je i ruszy twojej Ciri na ratunek.jszy.ki!y picioma tykami prom obrci si i zacz spywa szybciej, wyraniei w rzek iie uciekali przed nimi. A teraz s w puapce.c ich promem na drugi brzeg. A. - Jeno rodkiem da si przepyn,e... miaa kusze, ktre teraz oparli na balustradzie i, wci

usiujcy sterowa tyk. Bet przeszy go na wylot. Cahir, Milva ih butw.zycy sa ju na prawym przedmociu! Tam wci trwa bitwa, ale wikszom nad rzek Jarug. Nie wiedzieli e

zarba dwch szybkimi ciosami swego dugiego miecza, Geralt zasiek dwch udeeniamisihilla. Potem wskoczy na balustrad mostu, biegnc po niej zaatakowa pozostaych.By wiedminem, utrzymanie rwnowagi byo dla niego fraszk, ale akrobatyczny wyczynzdumia i zaskoczy atakujcych Nilfgaardczykw. I umarli, zdumieni dla i zaskoczeni, kolczugi odci byy krasnoludzkiego wena. Krew

brzeszczotu,

ktrego

jak

zbryzgaawylizgane deski i dyle mostu.Obserwujca orne przewagi dowdcw silna ju ryk, liczebnie w mostowa sycha armia byo

wzniosachralny

okrzyk,

ktrym

powracajce morale i wzbierajcy duchbojowy. I stao si tak, e niedawni spanikowani zbiegowie rzucili si naNiligaardczykw jak zajade wilki, rbic mieczami i toporami, dgajc

dzidami,tukc maczugami i halabardami. Pky balustrady, konie poleciay do rzeki razem zjedcami w czarnych paszczach.Ryczca armia wwalia si na przedmocie, nadal pchajc przed sob Geralta iCahira, przypadkowych dowdcw, nie pozwalajc im zrobi tego, co chcieli zrobi. Achcieli wycofa si chykiem, wrci po Milv i da nog na lewy brzeg.Na bindudze wrzaa walka. Nilfgaardczycy otoczyli i odcili od mostu onierzy,ktrzy nie zbiegli, ci bronili si zaciekle zza

barykad zbudowanych z cedrowych isosnowych klocw. Na widok nadcigajcej odsieczy garstka bronicych si

podniosaradosny wrzask. Nieco zbyt pochopnie i przedwczenie. Zwarty klin odsieczy wypchn iwymit Nilfgaardczykw z mostu, teraz jednak, na przedmociu, runo na nichflankowe kontruderzenie jazdy. Gdyby nie barykady i sgi bindugi, hamujce zarwnoucieczk, jak i impet kawalerii, piechota w mgnieniu oka poszaby w rozsypk.Przyparci do sgw, onierze podjli zacity bj.Dla Geralta byo to co, czego nie zna, zupenie nowy rodzaj walki. Nie byomowy o fechtunku i pracy ng, bya tylko chaotyczna rbanina i nieustanne parowanieciosw, ktre leciay ze wszystkich stron. Wci jednak korzysta z niezbytzasuonego przywileju dowdcy - nierze kupili si do niego, osaniali boki,chronili plecy wymiatali front przed nim, robic miejsce, w ktre mg uderzy iuksi na mier. Ale tok robi si coraz wikszy. Wiedmin i jego wojsko niewiedzie kiedy walczy ju rami w rami z pokrwawion i wycieczon krasnoludzkimi garstk obrocwbarykady, Walczyli w w wikszoci piercieniu

najemnikami.

okrenia.A potem przyszed ogie.Jednym z bokw barykady, usytuowanym midzy bindug a mostem, bya wielka,kolczasta

jak je kupa sosnowych konarw i gazi, niepokonana przeszkoda dla koni ipiechoty. Teraz ta kupa stana w ogniu - kto cisn na ni pochodni. Obrocycofnli si, uderzeni zsaeaS i dymem. zaczli Stoczeni, umiera olepieni, pod ciosami przeszkadzajcy szturmujcych

sobiewzajem,

Nilfgaardczykw.Sytuacj, uratowa Cahir. Majc dowiadczenie wojenne, nie pozwoli okry nabarykadzie skupionego

wok siebie wojska. Da si odci od grupy Geralta, ale terazwraca. Zdoby nawet konia w czarnym kropierzu, teraz rbic dookoa mieczem, uderzana flank. Za nim,

wrzeszczc optaczo, wdzierali si w luk halabardnicy ioszczepnicy w jakach z czerwonym rautem.Geralt zoy palce i uderzy w gorejcy stos Znakiem Aard. Nie liczy na wielkiefekt, od tygodni pozbawiony by wiedmiskich eliksirw. Ale efekt by. Stoseksplodowa i rozsypa si, tryskajc iskrami.Za mn! rykn, tnc w skro

wdzierajcego si na barykad Nilfgaardczyka. -Za mn! Przez ogie!I poszli, rozrzucajc oszczepami wci palc si stert, ciskajc wnilfgaardzkie konie chwytanymi go rk gowniami. Chrzest ognia, pomyla Wiedmin,jak szalony

rbic i parujc ciosy. Miaem przej przez ogie dla Ciri. A id

przezogie w bitwie, ktra w ogle mnie nie obchodzi. Ktrej w ogle nie rozumiem. Ogie,ktry mia mnie oczyci, zwyczajnie pali mi wosy i twarz.Krew, ktr by zbryzgany, syczaa i parowaa.- Naprzd, wiara! Cahir! Do mnie!- Geralt! - Cahir zmit z sioda kolejnego Nilfgaardczyka. - Na most! Przebijajsi z ludmi na most! Zewrzemy obron...Nie dokoczy, bo run na niego w galopie jedziec w czarnym napierniku, bezhemu, z rozwianymi, zakrwawionymi wosami. Cahir sparowa cios dugiego miecza, alezwali si z przysiadajcego na zadzie konia. Nilfgaardczyk schyli si, byprzygwodzi go do ziemi. Lecz nie zrobi tego, wstrzyma! cios. Na jego

naramiennikuByszcza srebrny skorpion. - Cahir! - krzykn zdumiony. - Cahir aep Ceallach!Morteisen... - w gosie rozcignitego na ziemi Cahira byo nie mniejzdumienia.Biegncy obok Geralta krasnoludzki najemnik w osmalonej i nadpalonej jace zczerwonym rautem nie traci czasu na dziwienie si czemukolwiek. Z rozmachem

wbirohatyn w brzuch Nilfgaardczyka, pchajc drzewce zwali go z kulbaki. Drugidoskoczy, przydepta czarny napiernik obalonego cikim butem, wrazi grot oszczepuprosto w gardo. Nilfgaardczyk zacharcza, rzygn krwi i zaora piasek

ostrogami.W tym samym momencie Wiedmin dosta w krzye czym bardzo cikim i bardzotwardym. Kolana ugiy si pod nim. Upad, syszc wielki triumfalny ryk. Widzia,jak jedcy w czarnych paszczach pierzchaj w las. Sysza, jak most huczy podkopytami nadcigajcej z lewego brzegu konnicy,

nioscej sztandar z orem otoczonymczerwonymi rautami.I tak skoczya si dla Geralta wielka bitwa o most na Jarudze, bitwa, ktrejpniejsze kroniki nie powiciy, rzecz jasna, najmniejszej wielmony nawet panie wzmianki.*****powiedzia Nie felczer, turbujcie opukujc si, i

obmacujcplecy wiedmina. - Most zniesiony. Nie zagrozi nam pocig z tamtego brzegu. Wasidruhowie i owa niewiasta te w bezpiecznoci. To maonka wasza?- Nie.- Ach, a jam myla... Wdy straszne to, panie, gdy wojna biaogowy

brzemiennekrzywdzi...- Milczcie, ani sowa o tym. Co to za chorgwie?- Nie wiecie, dla kogo walczylicie? Dziw, dziw... To armia Lyrii. Widzicie,lyrijski orze czarny i ryskie taiB(|E czerwone. No, gotowym. To jeno stuczenie.Krzy &odat bole bdzie, ale nic to. Ozdrowiejecie.- Dziki.- To mnie wam dzikowa. Gdybycie wy mostu nie udzieryli, Nilfgaard w piewyciby nas na tamtym brzegu, do rzeki

przyparszy. Nie zdoalibymy uj pogoni...Krlow ocalilicie! No, bywajcie, panie. Id, inni ranni pomocy wygldaj.Dziki.Siedzia na pniu bindugi, zmczony, obolay i zfshoyjffr maty. Sam. Cahir gdzieznikn. Midzy palami przeamanego w poowie mostu pyna zielonozota Jaruga,poyskujc w blasku zmierzajcego na zachd soca.Unis gow, syszc kroki, stuk podkw i chrzst pancerzy.- To on, miociwa pani. Pozwlcie, pomog wam zsi...- Zoftaw.Geralt podnis gow. Staa przed nim kobieta w zbroi kobieta o bardzo jasnychwosach, prawie tak jasnych, jak jego wasne. Zrozumia, e wosy nie byy jasne,lecz siwe cho twarz kobiety nie nosia znamion staroci. Wieku dojrzaego, owszem.Ale nie staroci.Kobieta przyciskaa do ust batystow chusteczk z koronkowymi rbkami.

Chusteczkabya silnie zakrwawiona.- Wstacie, panie szepn do Geralta jeden ze stojcych obok rycerzy. Izcie hod. To krlowa.Wiedmin wsta. I ukoni si, pokonujc bl w krzyach.Tyf obroni moft?-

Sucham?Kobieta odja chustk od ust, spluna krwi. Kilka czerwonych kropelek osiadona ornamentowanym

napierniku.- Jej wysoko Meve, krlowa Lyrii i Rivii powiedzia stojcy obok kobietyrycerz w fioletowym paszczu

zdobionym zotymi haftami - zapytuje, czy to wybohatersko dowodzilicie obron mostu na Jarudze?- Jako tak wyszo.Wyfo! - krlowa usiowaa si zamia, ale nie bardzo jej si udao.Wykrzywia spluna paskudn znowu. ran, si, zakla brzydko, acz niewyranie, zobaczy Zowia

Zanim

zdya brak

zasoni kilku

usta, zbw.

zauway

jegospojrzenie.- Atak - powiedziaa zza chusteczki, patrzc mu w oczy. - Jakif fkurwyfyn walnmnie profto w gb.- Krlowa Meve - oznajmi z emfaz ten w fioletowym paszczu - bia si wpierwszej linii, jak m, jak rycerz, stajc przeciw

przewaajcym siom Nilfgaardu!Ta rana boli, ale nie szpeci! A wy uratowalicie i j, i nasz korpus. Gdy jacyzdrajcy opanowali i porwali prom, ten most by dla nas jedynym ratunkiem. A wycie gobohatersko obronili...- Pfefta, Odo, Jak fi nazywaf, bohatefe?- Ja?- No pewnie, e wy - rycerz w fioletach spojrza na niego gronie. - Co z wami?Rannicie? Kontuzjowani? W gow was raono?- Nie.- Odpowiadajcie tedy, gdy krlowa pyta! Widzicie wszak, e jest raniona w usta,e trudno jej mwi!- Pfefta, Odo.Fioletowy skoni si, po czym spojrza na Geralta.- Wasze imi?A niech tam, pomyla. Dosy mam ju tego wszystkiego. Nie bd ga.- Geralt.-

Geralt skd?- Znikd.- Nie pafowany? - Meve ponownie ozdobia piasek pod stopami czerwonym rozbryzgiemliny

zmieszanej z krwi.- Sucham? Nie, nie. Nie pasowany. Wasza krlewska wysoko.Meve wycigna miecz.- Klknij.Usucha, nadal nie mogc uwierzy w to, co si dzieje. Nadal mylc o Milvie i odrodze, ktr wybra dla niej, lkajc si trzsawisk Ysgith.Krlowa odwrcia si do fioletowego.- Ty powief formu. Ja nie mam fbw.- Za bezprzykadne mstwo w boju za suszn spraw - wyrecytowa z emfazFioletowy - za dany dowd cnoty, honoru i wiernoci koronie, ja, Meve, z aski bogwkrlowa Lyrii i Rivii, moc moj, prawem i

przywilejem pasuj ci na rycerza. Suwiernie. Znie to uderzenie, ni jednego bolej.Geralt poczu na ramieniu uderzenie klingi. Spojrza w jasnozielone oczykrlowej. Meve spluna gst czerwieni, przyoya chusteczk do twarzy, mrugnado niego znad koronek.Fioletowy podszed do monarchini, szepta.

Wiedmin usysza sowa: "predykat","ryskie rauty", "sztandar" i "cze".- Sufilie - skina gow Meve. Mwia coraz wyraniej, pokonujc bl, wpychaajzyk w szczerb po wybitych zbach. Trzymae most wesp z wojakami z Rivii,mny Geralcie znikd. Tak ci wyfo, ha, ha. No, a mnie wyfo nada ci

za topredykat: Geralt z Rivii. Ha, ha.- Skocie si, panie rycerzu sykn Fioletowy. Pasowany rycerz Geralt z

Riyiiskoni si gboko, tak, by krlowa Meve, jego suzerenka, nie dostrzega umiechu,gorzkiego umiechu, nad ktrym nie potrafi zapanowa.

KONIEC TOMU TRZECIEGO

You might also like