You are on page 1of 8

Thomas S. Szasz Mit choroby psychicznej, prze .

Anna Cwojdzi ska


Po raz pierwszy opublikowano w: American Psychologist, 15, 1960: 113-118. Celem niniejszego eseju jest postawienie pytania Czy istnieje co takiego, jak choroba psychiczna? oraz argumentowanie, e nie istnieje. Poniewa poj cie choroby psychicznej jest obecnie bardzo szeroko stosowane, zbadanie w jaki sposb jest ono u ywane wydaje si szczeglnie wskazane. Oczywi cie, choroba psychiczna nie jest w sposb dos owny rzecz - czy obiektem fizycznym i tym samym mo e istnie jedynie w taki sam sposb, w jaki istniej inne konstrukty teoretyczne. Zazwyczaj jednak znane teorie przynajmniej dla tych, ktrzy w nie uwierzyli staj si niczym obiektywne prawdy (lub fakty). W niektrych okresach historycznych takie poj cia wyja niaj ce, jak bstwa, czarownice i mikroorganizmy, pojawia y si nie tylko jako teorie, ale jako oczywiste przyczyny ogromnej ilo ci zdarze . Uwa am, e dzi chorob psychiczn traktuje si w podobny sposb, tj. jako przyczyn niezliczonej ilo ci r norodnych wydarze . Jako antidotum na beztroskie u ywanie poj cia choroby psychicznej czy to jako oczywistego zjawiska, teorii czy te przyczyny zadajmy pytanie: Co to znaczy, gdy twierdzi si , e kto jest chory psychicznie? W dalszej cz ci pracy opisz krtko g wne zastosowania terminu choroby psychicznej. B d argumentowa , e poj cie to przetrwa o niezale nie od u yteczno ci, jak mog o kiedy posiada oraz, e obecnie funkcjonuje jedynie jako wygodny mit. Choroba psychiczna jako objaw choroby mzgu Poj cie choroby psychicznej znajduje swoje g wne poparcie w fenomenach takich, jak na przyk ad syfilis mzgu czy stany delirium po zatruciu w ktrych, jak wiadomo, ludzie prezentuj r ne osobliwo ci lub zaburzenia my lenia i zachowania. Poprawnie rzecz ujmuj c jednak, s to choroby mzgu, nie umys u. Zgodnie z jedn ze szk , wszystkie tak zwane choroby psychiczne s tego typu. Zak ada si , e pewien defekt neurologiczny, by mo e bardzo subtelny, ostatecznie zostanie ustalony dla wszystkich zaburze my lenia i zachowania. Wielu wsp czesnych psychiatrw, lekarzy i innych naukowcw podziela ten pogl d. To stanowisko oznacza, e ludzie nie mog mie problemw wyra aj cych si w tym, co obecnie okre la si jako choroby psychiczne - z powodu istniej cych mi dzy osobami r nic potrzeb, opinii, aspiracji spo ecznych, warto ci i tak dalej. Wszystkie problemy yciowe (problems in living) przypisywane s procesom fizjochemicznym, ktre w odpowiednim czasie zostan odkryte w trakcie bada medycznych. Choroby psychiczne zatem s spostrzegane jako w zasadzie nie r ni ce si od wszystkich innych chorb (to znaczy, chorb cia a). Jedyn r nic , zgodnie w tym punktem widzenia, mi dzy chorob psychiczn i chorob somatyczn jest to, e ta pierwsza, dotykaj c mzgu, manifestuje si poprzez objawy psychiczne, podczas gdy druga, dotykaj c innych uk adw narz dw (na przyk ad skry, w troby itd.), przejawia si poprzez symptomy powi zane z tymi cz ciami cia a. Pogl d ten zawiera, moim zdaniem, dwa podstawowe b dy. Po pierwsze, jaki objaw ze strony centralnego uk adu nerwowego odpowiada by wykwitom skrnym czy z amaniu? Nie by aby nim adna emocja ani z o ony element zachowania. Raczej, lepota albo parali danej cz ci cia a. Sednem sprawy jest to, e choroba mzgu, analogiczna do choroby skry czy ko ci, jest defektem neurologicznym, a nie problemem yciowym. Na przyk ad, defekt w polu

wzrokowym mo e zosta

w satysfakcjonuj cy sposb wyja niony przez skorelowanie z pewnymi

okre lonymi lezjami w uk adzie nerwowym. Z drugiej strony, przekonania osoby niezale nie czy b dzie wiara chrze cija ska, wiara w komunizm czy przekonanie o tym, e jej organy wewn trzne gnij , a jej cia o w rzeczywisto ci ju umar o - nie mog zosta wyja nione przez defekt czy chorob uk adu nerwowego. Wyja nienia tego rodzaju zdarze zak adaj c, e kto jest zainteresowany przekonaniem samym w sobie i nie spostrzega go jedynie jako symptomu czy formy ekspresji czego , co jest bardziej interesuj ce nale y poszukiwa w inny sposb. Drugi b d odnosz cy si do z o onych zachowa psychospo ecznych, sk adaj cych si z komunikacji o nas samych i wiata o nas, jedynie jako objaww [s.114] funkcjonowania neurologicznego ma charakter epistemologiczny. Innymi s owy, jest to b d dotycz cy nie nieprawid owo ci obserwacji czy rozumowania, jako takich, ale raczej sposobu w jaki organizujemy i wyra amy nasz wiedz . W omawianym przypadku, b d le y w stosowaniu symetrycznego dualizmu mi dzy objawami psychicznymi i fizycznymi (z cia a), dualizmu, ktry jest tylko nawykiem j zykowym, a ktremu nie odpowiadaj adne obserwacje. Zobaczmy, czy tak jest. W praktyce medycznej, gdy mwimy o nieprawid owo ciach fizycznych, mamy na my li oznaki (np. gor czk ) lub symptomy (np. bl). Z drugiej strony, mwimy o objawach natury psychicznej, gdy odnosimy si do komunikacji pacjenta z nim samym, innymi oraz wiata o nim. Mo e on twierdzi , e jest Napoleonem lub, e jest prze ladowany przez komunistw. Zostanie to uznane za symptomy psychiczne tylko je li obserwator uwa a, e pacjent nie jest Napoleonem lub, e nie jest prze ladowany [sic!] przez komunistw. Czyni to oczywistym, e stwierdzenie, e X jest objawem psychicznym wi e si z dokonaniem oceny. Co wi cej, ocena poci ga za sob ukryte porwnanie lub dopasowywanie idei, koncepcji czy przekona pacjenta do tych, wyznawanych przez obserwatora i spo ecze stwo, w ktrym yj . Poj cie objawu psychicznego jest zatem nierozerwalnie zwi zane z kontekstem spo ecznym (w tym: etycznym), w ktrym jest tworzone w sposb bardzo zbli ony do tego, w jaki poj cie objawu w ciele jest wi zane z kontekstem anatomicznym i genetycznym (Szasz, 1957a, 1957b). Podsumowuj c to, co zosta o powiedziane do tej pory: stara em si pokaza , e dla tych, ktrzy uwa aj symptomy psychiczne za oznaki choroby mzgu, koncepcja choroby psychicznej jest niepotrzebna i myl ca. Uwa aj oni, e ludzie tak oznaczeni cierpi z powodu chorb mzgu i, je li tak uwa aj , wydaje si , e dla jasno ci lepiej by by o, gdyby mwili w a nie to, a nie co innego. Choroba psychiczna jako okre lenie dla problemw yciowych Termin choroba psychiczna jest szeroko stosowany dla opisu czego , co bardzo r ni si od choroby mzgu. W dzisiejszych czasach wielu ludzi bierze za pewnik stwierdzenie, e ycie jest mozolnym procesem. Poza tym, jego ci ar dla wsp czesnego cz owieka ma swoje rd o nie tyle w walce o przetrwanie biologiczne, ale w stresie i napi ciu wynikaj cych ze spo ecznego wsp istnienia z o onych ludzkich osobowo ci. W tym kontek cie, poj cie choroby psychicznej jest stosowane, by zidentyfikowa lub opisa niektre cechy tzw. osobowo ci jednostki. Choroba psychiczna jako, e tak powiem, deformacja osobowo ci jest zatem uwa ana za przyczyn dysharmonii w cz owieku. W tym punkcie widzenia ukryte jest za o enie, e wsp ycie spo eczne mi dzy lud mi uwa ane jest za co b d ce z natury harmonijne, a jego zak cenie powodowane jest wy cznie istnieniem u wielu osb choroby psychicznej . Jest to rozumowanie w sposb oczywisty b dne, czyni bowiem z abstrakcji jak jest choroba psychiczna przyczyn , pomimo e abstrakcja ta zosta a stworzona przede wszystkim po to,

by s u y jedynie jako skrtowe wyra enie okre laj ce niektre typy ludzkich zachowa . Teraz wydaje si konieczne, by zapyta : Jakie zachowania i przez kogo s uwa ane za wskazuj ce na chorob psychiczn ?. Koncepcja choroby, czy to choroby cia a, czy te psychicznej, oznacza odchylenie od pewnej jasno zdefiniowanej normy. W przypadku choroby somatycznej norm jest strukturalna i funkcjonalna integralno ludzkiego cia a. Zatem, cho po dany stan zdrowia fizycznego jako takiego, jest warto ci etyczn , to to, czym jest zdrowie, mo e zosta okre lone w terminach anatomicznych i fizjologicznych. Co jest odchyleniem od normy, ktre uznawane jest za chorob psychiczn ? Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Jednak jakakolwiek norma by to by a, mo emy by pewni tylko jednej rzeczy: mianowicie tego, e jest to norma, ktra musi zosta okre lona przy u yciu koncepcji psychospo ecznych, etycznych i prawnych. Na przyk ad poj cia takie, jak silne t umienie czy odreagowanie nie wiadomego impulsu, ilustruj wykorzystanie koncepcji psychologicznych do dokonania rozr nienia (tak zwanego) zdrowia psychicznego i choroby. Idea, e chroniczna wrogo , m ciwo czy rozwd s wska nikami choroby psychicznej, by aby ilustracj stosowania norm etycznych (to znaczy okre lania mi o ci, yczliwo ci i stabilnego zwi zku ma e skiego jako po danych). Wreszcie, szeroko rozpowszechniona opinia psychiatryczna, e jedynie osoba chora psychicznie jest w stanie dokona morderstwa, ilustruje zastosowanie koncepcji prawnej, jako normy zdrowia psychicznego. Norma, od ktrej mierzone jest odchylenie, za ka dym razem, gdy mwi si o chorobie psychicznej, ma charakter psychospo eczny i etyczny. Jednak e remedium jest poszukiwanie w terminach miar medycznych, ktre jak ma si nadziej i jak si zak ada s wolne od znacznych r nic, w a ciwych warto ciom etycznym. Definicja zaburzenia oraz terminy, w jakich poszukiwane jest na nie lekarstwo stoj zatem w powa nej wzajemnej sprzeczno ci. Praktyczne znaczenie tego ukrytego konfliktu mi dzy rzekom natur defektu i lekarstwa na to trudno przeceni . Po ustaleniu norm stosowanych do pomiaru [s.115] odchyle w przypadkach choroby psychicznej, zwrcimy si teraz w kierunku pytania: Kto definiuje normy, a wi c i odchylenia? Mo na tu udzieli dwch podstawowych odpowiedzi: (a) mo e to by dana osoba (tzn. pacjent), ktra decyduje, e odbiega od normy. Na przyk ad, artysta mo e wierzy , e cierpi z powodu blokady twrczej i mo e realizowa to przekonanie poprzez poszukiwanie dla siebie pomocy psychoterapeuty. (b) Mo e to by kto inny ni pacjent, kto decyduje, e to ostatnie jest odchyleniem (na przyk ad krewni, lekarze, w adze, spo ecze stwo w oglno ci, itd.). W takim przypadku psychiatra mo e zosta zatrudniony przez innych, by zrobi co pacjentowi, w celu skorygowania odchylenia. Rozwa ania te podkre laj znaczenie pytania: Czyim przedstawicielem jest psychiatra? i udzielenia na nie szczerej odpowiedzi (Szasz, 1956, 1958). Psychiatra (psycholog lub psychoterapeuta bez wykszta cenia medycznego), jak si okazuje, mo e by przedstawicielem pacjenta, krewnych, szko y, s u b wojskowych czy organizacji biznesowej, s du i tak dalej. Mwienie o psychiatrze, jako o przedstawicielu tych osb lub organizacji nie oznacza, e jego warto ci dotycz ce norm, jego przekonania i cele dotycz ce w a ciwej natury dzia a leczniczych, musz pozostawa w zgodzie z tymi, ktre ywi jego pracodawca. Na przyk ad, pacjent w terapii indywidualnej mo e uwa a , e jego ocalenie zale y od nowego zwi zku ma e skiego; jego psychoterapeuta nie musi zgadza si z t hipotez . Jednak, jako przedstawiciel pacjenta, musi on powstrzyma si od anga owania nacisku si spo ecznych lub prawnych, by zapobiec wprowadzeniu ich w ycie przez pacjenta. Je li taki jest kontrakt z pacjentem, psychiatra (psychoterapeuta) mo e nie zgadza si z nim lub zaprzesta leczenia go, nie mo e jednak anga owa

innych, by blokowa d enia pacjenta. Podobnie, je li psychiatra zosta zaanga owany przez s d, by oceni poczytalno przest pcy, nie musi w pe ni podziela warto ci i intencji w adz w odniesieniu do przest pcy i dost pnych mo liwo ci potraktowania go. To psychiatra jednak zosta by natychmiast wy czony z post powania, je li stwierdzi by na przyk ad, e to nie przest pca jest szalony, ale ludzie, ktrzy pisz prawo, na podstawie ktrego dane dzia ania oceniane s jako przest pcze. Taka opinia mog aby oczywi cie zosta wypowiedziana, ale nie w sali s dowej i nie przez psychiatr , ktry w ramach swojej praktyki pomaga s dowi w wykonywaniu codziennej pracy. Reasumuj c: w faktycznym spo ecznym zastosowaniu stwierdzenie choroby psychicznej dokonuje si poprzez ustalenie odchylenia w zachowaniu od pewnych norm psycho-spo ecznych, etycznych lub prawnych. Ocena mo e zosta dokonana, jak w medycynie, przez pacjenta, lekarza (psychiatr ) lub innych. Dzia ania lecznicze wreszcie, zwykle poszukiwane s w ramach dzia a terapeutycznych lub skrycie medycznych a zatem tworz sytuacj , w ktrej odchylenia psycho-spo eczne, etyczne i/lub prawne mog zosta skorygowane przez (tak zwane) dzia anie medyczne. Skoro dzia anie medyczne jest przypisane korygowaniu jedynie medycznych odchyle , z punktu widzenia logiki wydaje si absurdem oczekiwa , e pomo e to komu rozwi za problemy, ktrych istnienie zosta o zdefiniowane i ustalone na podstawach pozamedycznych. Uwa am, e te rozwa ania mog zosta owocnie zastosowane w odniesieniu do wykorzystywania wsp cze nie rodkw uspokajaj cych i, bardziej oglnie, do tego, czego mo na si spodziewa po lekach, niezale nie od typu w odniesieniu do agodzenia lub rozwi zywania problemw ludzkiego ycia. Rola etyki w psychiatrii Wszystko, co ludzie robi w odr nieniu od tego, co si im przydarza (Peters, 1958) ma miejsce w kontek cie warto ci. W tym szerokim sensie, adna ludzka aktywno nie jest pozbawiona implikacji etycznych. Gdy warto ci le ce u podstaw pewnych dzia a s powszechne, ci ktrzy uczestnicz w ich realizacji, mog ca kowicie straci je z oczu. Dyscypliny medyczne, zarwno czysta nauka (np. badania) oraz technologia (np. leczenie), zawieraj w sobie wiele rozwa a i ocen etycznych. Niestety, cz sto zaprzecza si im, minimalizuje si je lub zwyczajnie nie zwraca si na nie uwagi; idea em dla zawodu medycznego, jak i dla ludzi, ktrym s u y, wydaje si by system medyczny (rzekomo) wolny od warto ci etycznych. To sentymentalne poj cie jest wyra ane przez takie rzeczy, jak ch lekarza, by leczy i pomaga pacjentom niezale nie od ich przekona religijnych czy politycznych, niezale nie od tego, czy s bogaci czy biedni itd. Podczas, gdy faktycznie mog istnie podstawy dla takiego przekonania cho jest to pogl d, ktry nie jest szczeglnie prawdziwy nawet w tym rozumieniu pozostaje faktem, e przemy lenia etyczne obejmuj szeroki zakres ludzkich spraw. Czynienie praktyki medycznej neutraln pod wzgl dem pewnych kwestii dotycz cych warto ci nie musi i nie mo e oznacza , e mo e ona pozosta wolna od wszystkich takich warto ci. Praktyka medyczna jest ci le powi zana z etyk i pierwsz rzecz , ktr musimy zrobi , jak mi si wydaje, to prbowa uczyni to jasnym i wyra nym. Porzuc [s. 116] t kwesti tutaj, jako e nie zajmuje nas ona szczeglnie w tym eseju. Jednak, aby nie pozosta y adne w tpliwo ci, co do tego, jak lub gdzie medycyna i etyka si spotykaj , pozwol sobie przypomnie czytelnikowi, takie kwestie jak kontrola urodze , aborcja, samobjstwo oraz eutanazja, jako zaledwie kilka g wnych obszarw bie cych kontrowersji etyczno medycznych.

Psychiatria, tak jak to widz , jest ci lej powi zana z problemami etyki, ni medycyny. U ywam tu s owa psychiatria, odwo uj c si do tej wsp czesnej dyscypliny, ktra zajmuje si problemami yciowymi (a nie chorobami mzgu, ktre s problemami dla neurologii). Problemy w relacjach mi dzyludzkich mog by analizowane, interpretowane i mo na nadawa im znaczenia jedynie w danym kontek cie spo ecznym i etycznym. Zatem czyni r nic to bez wzgl du na argumenty przeciwne jaka jest spo ecznoetyczna orientacja psychiatry; dla tych, ktrzy pozostan pod wp ywem jego wyobra e dotycz cych tego, co jest nie tak z pacjentem, co zas uguje na komentarz lub interpretacj , zmiana w jakim kierunku mo e zosta uznana za po dan i tak dalej. Nawet we w a ciwej medycynie czynniki te odgrywaj rol , na przyk ad w r nych orientacjach, przyjmowanych przez lekarzy, w zale no ci od ich przynale no ci religijnej, w stosunku do takich kwestii, jak kontrola urodze czy aborcja ze wskaza medycznych. Czy ktokolwiek naprawd wierzy, e pogl dy psychoterapeuty, dotycz ce przekona religijnych, niewolnictwa czy innych podobnych kwestii, pozostaj bez wp ywu na jego praktyk ? Je li czyni r nic , jakie mo emy z tego wyci gn wnioski? Czy nie wydaje si rozs dne, e powinni my mie r ne terapie psychiatryczne ka da wyra ne rozpoznawana z uwagi na pozycj etyczn , ktr reprezentuje dla, powiedzmy, katolikw i ydw, osb religijnych i agnostykw, dla demokratw i komunistw, zwolennikw supremacji bia ych i murzynw i tak dalej? W rzeczywisto ci, je li spojrzymy na psychiatri , tak jak jest dzi praktykowana (szczeglnie w Stanach Zjednoczonych), znajdziemy osoby poszukuj ce pomocy psychiatrycznej w zgodzie z ich statusem spo ecznym i przekonaniami etycznymi (Hollingshead i Redlich, 1958). Nie powinno nas to dziwi bardziej ni stwierdzenie, e praktykuj cy katolicy raczej niecz sto odwiedzaj kliniki kontroli urodze . Powy sze stanowisko utrzymuj ce, e wsp cze ni psychoterapeuci maj do czynienia raczej z problemami yciowymi, ni z chorobami psychicznymi i ich leczeniem, stoi w opozycji do przewa aj cego obecnie pogl du, zgodnie z ktrym choroba psychiczna jest zupe nie, jak prawdziwa i obiektywna choroba somatyczna. Jest to k opotliwe stwierdzenie, jako e nigdy dok adnie nie wiadomo, co oznaczaj s owa prawdziwy i obiektywny. Podejrzewam jednak, e zamiarem zwolennikw tego pogl du jest stworzenie w mentalno ci ludzi przekonania, e choroba psychiczna jest tak sam jednostk chorobow , jak infekcja czy nowotwr. Je li by aby to prawda, mo na by by o z apa lub dosta choroby psychicznej, mo na by j by o mie lub si przed ni schroni , jedna osoba mog aby j przekaza drugiej i wreszcie mo na by si by o jej pozby . Moim zdaniem nie ma cienia dowodu na poparcie tej tezy. Wr cz przeciwnie, wszystkie dowody wskazuj na co przeciwnego i wspieraj pogl d, e to, co obecnie ludzie nazywaj chorobami psychicznymi, to w wi kszo ci komunikacja wyra aj ca nieakceptowane idee, co wi cej, cz sto uj te w niezwyczajny idiom. Zakres niniejszego eseju nie pozwala mi na wi cej ni tylko wzmiank o alternatywnym podej ciu teoretycznym do tego problemu (Szasz, 1957c). Nie jest to miejsce na szczeg owe rozwa anie podobie stw i r nic mi dzy chorobami somatycznymi i chorobami psychicznymi. Powinno nam wystarczy podkre lenie tylko jednej istotnej r nicy mi dzy nimi: mianowicie, podczas gdy choroba somatyczna odnosi si do powszechnych, fizjochemicznych zjawisk, to poj cie choroby psychicznej jest stosowane do okre lania wzgl dnie bardziej prywatnych, spo eczno psychologicznych wydarze , ktrych cz stanowi obserwator (diagnosta). Innymi s owy, psychiatra nie jest odr bny od tego, co obserwuje, ale jest, jak trafnie sformu owa to Stack Sullivan, obserwatorem uczestnicz cym. Oznacza to, e jest on przywi zany do pewnego obrazu tego, co uwa a za rzeczywisto oraz tego, co jak mu si wydaje, spo ecze stwo

uwa a za rzeczywisto

i obserwuje oraz ocenia zachowanie pacjenta na podstawie tych przemy le .

czy si to z nasz wcze niejsz obserwacj , e poj cie objawu psychicznego samo w sobie implikuje porwnanie pomi dzy obserwatorem i obserwowanym, psychiatr i pacjentem. Jest to tak oczywiste, e mo na by mnie pos dzi o trywializowanie. Pozwol sobie zatem raz jeszcze stwierdzi , e celem przedstawiania tych argumentw by a wyra na krytyka i zmierzenie si z przewa aj c obecnie tendencj do zaprzeczania moralnym aspektom psychiatrii (i psychoterapii) i zast powania ich rzekomo wolnymi od warto ci pogl dami medycznymi. Psychoterapia, na przyk ad, jest powszechnie praktykowana, jak gdyby nie wi za o si z ni nic poza przywrceniem pacjenta ze stanu choroby psychicznej do stanu zdrowia psychicznego. Podczas gdy powszechnie uwa a si , e choroba psychiczna ma co wsplnego ze spo ecznymi (lub mi dzyludzkimi) relacjami jednostki, paradoksalnie utrzymuje si , e w tym procesie nie [s. 117] powstaj problemy dotycz ce warto ci (tj. etyki)1. Jednak, w pewnym sensie, du a cz psychoterapii mo e obraca si wok niczego innego, ni wyja nienie oraz rozwa ania celw i warto ci z ktrych wiele mo e by wzajemnie sprzecznych i rodkw, dzi ki ktrym mog one zosta jak najlepiej zharmonizowane, u wiadomione lub porzucone. R norodno ludzkich warto ci i sposobw, w jaki mog by realizowane, jest tak ogromna, a wiele z nich pozostaje nie potwierdzonych, e nie mog zawie , ale prowadz do konfliktw mi dzy lud mi. W rzeczywisto ci powiedzie , e relacje mi dzyludzkie na wszystkich poziomach od matki i dziecka, przez m a i on , a po dwa narody obfituj w stres, napi cia i dysharmoni , jest znw stwierdzaniem oczywistego. Jednak, to mo e wydawa si oczywiste, mo e by tak e le rozumiane. My l , e to w a nie ma miejsce w tym przypadku. Wydaje mi si bowiem, e przynajmniej w naszych naukowych teoriach dotycz cych zachowania nie uda o nam si zaakceptowa prostego faktu, e relacje mi dzyludzkie s z natury pe ne trudno ci i e uczynienie ich wzgl dnie harmonijnymi wymaga sporo cierpliwo ci i ci kiej pracy. Twierdz , e idea choroby psychicznej jest aktualnie stosowana, by ukrywa pewne trudno ci, ktre mog by nieod czn cz ci wsp czesno ci nie, eby mia y pozosta niezmienne w ramach wsp ycia spo ecznego r nych osb. Je li to prawda, koncepcja ta funkcjonuje niczym przebranie; zamiast zwraca uwag na sprzeczne ludzkie potrzeby, d enia i warto ci, poj cie choroby psychicznej zapewnia amoraln i bezosobow rzecz (chorob ) jako wyja nienie dla problemw yciowych (Szasz, 1959). Mo emy w zwi zku z tym przypomnie , e nie tak dawno temu to diab y i czarownice by y odpowiedzialne za problemy ludzi w yciu spo ecznym. Wiara w chorob psychiczn , jako co odr bnego, ni trudno ci cz owieka z porozumieniem si ze swoim bli nim, jest w a ciwym spadkobierc wiary w demonologi i czary. Choroba psychiczna istnieje lub jest prawdziwa w dok adnie taki sam sposb, w jaki czarownice istnia y czy by y prawdziwe. Wybr, odpowiedzialno i psychiatria Chocia argumentowa em, e choroby psychiczne nie istniej , to oczywi cie nie sugeruj , e zjawiska spo eczne i psychologiczne, ktrym obecnie nadano t etykiet tak e nie istniej . Podobnie, jak osobiste i spo eczne trudno ci, ktrych do wiadczali ludzie w redniowieczu, s wystarczaj co realne. To etykiety, ktre im nadajemy s niepokoj ce, a przez nadawanie ich, tak e to, co z nimi robimy. Chocia
Freud posun si na tyle daleko, by powiedzie : Uwa am, e nale y bra pod uwag etyk . W rzeczywisto ci nigdy nie zrobi em niczego z ego (Jones, 1957, s. 247). Jest to z pewno ci dziwne stwierdzenie, jak na kogo , kto bada cz owieka jako istot spo eczn tak dok adnie, jak Freud. Wspominam o tym tutaj, by pokaza , jak poj cie choroby (w przypadku psychoanaliz, psychopatologii lub choroby psychicznej) by o stosowane przez Freuda i wi kszo jego na ladowcw jako sposb klasyfikowania pewnych form ludzkiego zachowania, wchodz cych w zakres medycyny, a wi c (przez dekret) poza etyk !
1

nie mog tutaj zag bi si w r norodne konsekwencje tego problemu, wydaje mi si wa ne zaznaczy , e demonologiczna koncepcja problemw yciowych da a pocz tek terapii po linii teologicznej. Dzi wiara w chorob psychiczn oznacza inaczej, wymaga terapii po linii medycznej lub psychoterapeutycznej. To, co jest zawarte w sposobie my lenia przedstawionym tutaj, jest czym zupe nie odmiennym. Nie zamierzam oferowa nowej koncepcji choroby psychiatrycznej czy nowej formy terapii. Mj cel jest skromniejszy, a zarazem bardziej ambitny. Jest nim zasugerowanie, by na fenomeny teraz nazywane chorobami psychicznymi spojrze na nowo i nieco pro ciej, by zosta y one usuni te z kategorii chorb i by zosta y uznane za wyraz zmagania si cz owieka z problemem jak powinien y . Oczywi cie, ostatni z wspomnianych problemw jest ogromny, jego ogrom znajduje wyraz nie tylko w niezdolno ci cz owieka do radzenia sobie z w asnym otoczeniem, ale jeszcze bardziej w jego zwi kszaj cej si auto refleksyjno ci. Przez problemy yciowe zatem, odwo uj si do prawdziwie wybuchowej reakcji a cuchowej, ktra rozpocz a si wraz z upadkiem cz owieka i pozbawieniem aski Bo ej przez zerwanie owocu z drzewa poznania. Ludzka wiadomo samego siebie i otaczaj cego wiata wydaje si wci poszerza , przynosz c ze sob wi kszy ci ar zrozumienia (wyra enie zapo yczone od Susanne Langner, 1953). Ten ci ar zatem, jest do przewidzenia i nie mo e by b dnie interpretowany. Naszym jedynym racjonalnym sposobem na rozja nienie go jest wi cej zrozumienia i w a ciwe dzia anie, oparte o to zrozumienie. G wna alternatywa le y w takim dzia aniu, jakby ci ar by nie tym, co dotychczas spostrzegamy - i chronimy si w przestarza ym teologicznym spojrzeniu na cz owieka. W tym drugim wyra a si przekonanie, e cz owiek nie kszta tuje swojego ycia i wielu rzeczy ze swojego wiata, ale po prostu prze ywa swj los w wiecie stworzonym przez istoty wy sze. To, logicznie rzecz bior c, prowadzi do zas aniania si brakiem odpowiedzialno ci w obliczu pozornie nieko cz cych si problemw i trudno ci. Jednak, je li cz owiekowi nie uda si wzi rosn cej odpowiedzialno ci za w asne [s. 118] czyny, zarwno indywidualnie, jak i zbiorowo, wydaje si ma o prawdopodobne, by jaka si a lub istota wy sza przyj aby to zadanie i ponios a ten ci ar za niego. Co wi cej, wydaje si to ma o odpowiedni czas w ludzkiej historii na zaciemnianie kwestii ludzkiej odpowiedzialno ci za swoje czyny przez chowanie si pod spdniczk wszystko-wyja niaj cej koncepcji choroby psychicznej. Wnioski Prbowa em pokaza , e poj cie choroby psychicznej przetrwa o niezale nie od u yteczno ci, jak mog o posiada w przesz o ci i teraz funkcjonuje jedynie jako wygodny mit. Jako taki jest prawdziwym spadkobierc mitw religijnych w oglno ci, a w szczeglno ci, wiary w czary. Rol wszystkich tych systemw przekona by o dzia anie, pojmowane jako spo eczne rodki uspokajaj ce, a wi c wzbudzanie nadziei, e opanowanie pewnych specyficznych problemw mo e zosta osi gni te przez dzia ania zast pcze (symbolicznomagiczne). Tak wi c, poj cie choroby psychicznej s u y g wnie ukryciu faktu, e codzienne ycie jest dla wi kszo ci ludzi ci g walk , nie o przetrwanie biologiczne, ale o swoje miejsce pod s o cem, spokj umys u lub inne ludzkie warto ci. Dla cz owieka wiadomego siebie i wiata dooko a niego, gdy tylko potrzeby cia a (i by mo e rasy) zostan mniej lub bardziej zaspokojone, powstaje problem, co powinien zrobi ze sob . Podtrzymywanie przywi zania do mitu choroby psychicznej pozwala ludziom na unikanie stawania w obliczu tego problemu, dzi ki pogl dowi, e zdrowie psychiczne, spostrzegane jako brak choroby psychicznej, automatycznie zapewnia dokonywanie

w a ciwych i bezpiecznych wyborw w ci gu ycia jednostki. Ale s fakty wskazuj ce na co dok adnie przeciwnego. To dokonywanie dobrych wyborw w yciu jest tym, co inni uwa aj , retrospektywnie, za objaw zdrowia psychicznego! Co wi cej, mit choroby psychicznej zach ca nas do wiary w jego logiczne nast pstwo: wsp ycie spo eczne by oby harmonijne, satysfakcjonuj ce i sta oby si bezpieczn baz dla dobrego ycia, gdyby nie niszcz cy wp yw choroby psychicznej lub psychopatologii. Potencja dla powszechnego szcz cia ludzko ci, przynajmniej w tej formie, wydaje mi si kolejn wersj fantazji typu chcia bym- eby-to-by aprawda. Wierz *, e ludzkie szcz cie i dobrostan, na niewyobra aln skal , a nie tylko dla kilkorga wybranych, s mo liwe. Ten cel mg by jednak zosta osi gni ty tylko wysi kiem wielu ludzi, nie tylko kilku sk onnych i zdolnych do rozwi zania swoich w asnych konfliktw osobistych, spo ecznych i etycznych. Oznacza to posiadanie na tyle odwagi i uczciwo ci, by zarzuci prowadzenie walk na fa szywych frontach, poszukiwanie rozwi za dla zast pczych problemw na przyk ad, walk z kwasem o dkowym i ci g ym zm czeniem zamiast stawienia czo a konfliktom ma e skim. Naszymi przeciwnikami nie s demony, czarownice, przeznaczenie czy choroba psychiczna. Nie mamy przeciwnika, z ktrym mo emy walczy , ktrego mo emy egzorcyzmowa czy rozwia przez uleczenie. To co mamy to problemy yciowe niezale nie od tego czy maj one natur biologiczn , ekonomiczn polityczn czy spo ecznopsychologiczn . W tym eseju zajmowa y mnie jedynie problemy przynale ne do ostatniej z wspomnianych kategorii, a w ramach tej grupy te, odnosz ce si do warto ci moralnych. Pole, do ktrego odnosi si wsp czesna psychiatria, jest ogromne i nawet nie stara em si obj ca ego. Moja argumentacja ograniczy a si do wykazania, e choroba psychiczna jest mitem, ktrego nie ujawnion /u wiadamian funkcj jest ukrycie, a wi c uczynienie atwiejsz do po kni cia, gorzkiej pigu ki konfliktw moralnych w racjach mi dzyludzkich. Pi miennictwo HOLLINGSHEAD, A. B., & REDLICB, F. C. Social class and mental illness. New York: Wiley, 1958. JONES, E. The life and work of Sigmund Freud. Vol. III. New York: Basic Books, 1957. LANCER, S. R. Philosophy in a new hey. New York: Mentor Books, 1953. PETERS, R. S. The concept of motivation. London: Routledge & Kegan Paul, 1958. SZASZ, T. S. Malingering: "Diagnosis" or social condemnation? AMA Arch Neurol. Psychiat., 1956, 76, 432-443. SZASZ, T. S. Pain and pleasure: A study of bodily-feelings. New York: Basic Books, 1957. (a) SZASZ, T. S. The problem of psychiatric nosology: A contribution to a situational analysis of psychiatric operations. Amer. J. Psychiat, 1957, 114, 405-413. (b) SZASZ, T. S. On the theory of psychoanalytic treatment. Int. J. Psycho-Anal., 1957, 38, 166-182. (c) SZASZ, T. S. Psychiatry, ethics and the criminal law. Columbia law Rev., 1958, 58, 183-198. SZASZ, T. S. Moral conflict and psychiatry, Yale Rev., 1959, w druku. http://www.anty-psychiatria.info/cms/pages/prof.-thomas-szasz.pl/mit-choroby-psychicznej.php

* Notka wydawcy Klasykw: W oryginalnym tek cie w Americam Psychologist pojawia si w tym miejscu s owo nie. Dr Szasz poinformowa mnie jednak, e by a to literwka, ktr poprawi , gdy fragment ten by przedrukowywany np. w Idealogy and Insanity (informacja osobista, 2002).

You might also like