You are on page 1of 7

Johannes Eckhart

O CZOWIEKU SZLACHETNYM
Wstp W porwnaniu z innymi kazaniami, to kazanie-traktat jest dosy dugie. Zgodnie z powszechnie w redniowieczu stosowan zasad, komentowane s w nim kolejne sowa motta - w tym wypadku sowa Ewangelii w. ukasza: "Jeden szlachetny czowiek (1) wyruszy w drog do dalekiego kraju (2), by posi krlestwo (3) i powrci" (5). Osobny, czwarty czon tego schematu, stanowi sowo "jeden", Ten picioczonowy podzia ma jednak znaczenie czysto formalne, bo rzeczywisty ukad treci kazania zapowiada na pocztku sam autor. Ma ono trzy czci: 1. szlachetno czowieka przysugujca mu z samej natury; 2. Bosko tego, co moe osign przez ask; 3. droga prowadzca do Boga. I tego zreszt podziau nie trzyma si cile, bo drugi z zapowiedzianych tematw omawia jako ostatni. Jeli porwnamy ze sob obydwie czci Liber benedictus, od razu rzuca si w oczy zasadnicza rnica w sposobie omawiania tematu. W Ksidze Boskich pociesze, podobnie jak z reguy w Kazaniach, Eckhart uprawia teologi, ktr by mona nazwa "odgrn", gdy punktem wyjcia s tam abstrakcyjne zasady filozoficzne lub ycie Boe determinujce wszystko inne. Z tego najwyszego poziomu znia si kaznodzieja do praktycznych regu ycia duchowego, dochodzc a do konkretnych spraw codziennego ycia. W tym kazaniu tok mylenia jest odwrotny, zupenie zreszt dla Eckharta nietypowy - normalny natomiast w tego rodzaju literaturze: od praktycznych form ycia religijnego czowieka stworzonego na obraz Boy, rozwaania Eckharta wznosz si a do spekulacji na temat jednoci w Bogu i z Bogiem. Przyczyn odstpstwa od przyjtej reguy K. Ruh widzi w przeznaczeniu tego kazania dla krlowej Agnieszki, przesanego jej, wedug jego hipotezy, w decydujcym momencie jej ycia, kiedy opuszczaa ten wiat, by zacz nowe, na p zakonne ycie w cieniu klasztoru . Nie o takie czy inne konkretne nieszczcia tu chodzi, ale o ziemskie cierpienie jako takie - problem, ktrego pene rozwizanie czowiek potrafi znale jedynie w Bogu. Praktyczne wskazania na t now drog krlowa moga czerpa z tego wanie kazania. Punktem wyjcia s tu uwagi, ktre mona by nazwa teologiczn antropologi. Trzymajc si blisko danych Pisma witego, Eckhart wysuwa na czoo dwa podstawowe elementy duchowej struktury czowieka. Jest on przede wszystkim obrazem Boga. Czowiek to "rola, ktrej Bg wszczepi swj obraz i podobiestwo, na ktrej sieje dobre ziarno (...). Tym nasieniem Boskiej natury jest Syn Boy, Sowo Boe". Drugi element, podobnie jak poprzedni powszechnie znany i omawiany w literaturze ascetycznej, to oparte na w. Pawle rozrnienie czowieka zewntrznego i wewntrznego . W tej duchowej sylwetce na uwag zasuguje te mocne zaakcentowanie
1

zasadniczej, niezniszczalnej szlachetnoci czowieka wynikajcej z jego naturalnego podobiestwa do Boga i wyraajcej si w staym deniu do dobra oraz poznania i pragnienia Absolutu. Eckhart przyrwnuje t naturaln "szlachetno" midzy innymi do ywej krynicy, ktra nawet gdyby zostaa przysypana kamieniami, pozostanie ywa i nie mona jej zniszczy cakowicie. Na tej wrodzonej szlachetnoci czowieka aska nadbudowuje swoje, nieporwnanie doskonalsze dzieo. W opisie duchowego wznoszenia si czowieka do Boga Eckhart stosuje tu szeciostopniowy schemat zapoyczony od w. Augustyna. Jest to w dzieach kaznodziei jedyne miejsce, gdzie spotykamy si z tak drog doskonaoci, podzielon na kolejne stopnie. Na og nie posuguje si on nawet przyjtym od Pseudo-Dionizego trjczonowym schematem drogi oczyszczenia, owiecenia i zjednoczenia, ktry W XII i XIII wieku by w Europie powszechnie znany. Jak zauwaa Ruh, nawet w tym kazaniu itinerarium to sprawia wraenie ciaa obcego, bo w przedstawionej nieco dalej perspektywie Jednego zbdne si okazuje wszelkie "porednictwo", a zatem i te stopnie we wznoszeniu si duszy do Boga. Postulat wewntrznej jednoci czowieka - ulubiony temat Eckharta - zosta tutaj, podobnie jak i w Ksidze Boskich pociesze, bardzo mocno podkrelony. Nie liczc si specjalnie z dosownym sensem komentowanego tekstu, Eckhart zwraca uwag na rodzajnik nieokrelony ein poprzedzajcy rzeczownik "czowiek" (ein Mensch), rozumiejc go tutaj nie w sensie nieokrelonoci, lecz jako "jeden" i taki z tego wyprowadza wniosek: "W rnicy nie znajdujemy ani Jednego, ani bytu, ani spoczynku, ani zadowolenia. Bd jednym, a potrafisz znale Boga". Ten tak charakterystyczny dla Mistrza z Hochheim postulat, wyraony w ostatnim cytowanym zdaniu, zasugiwaby na to, by go umieci na pocztku, jako tytu caego tego kazania. A poniewa dziki wspomnianemu wyej obrazowi Boemu, czowiek od samego pocztku w zarodku realizuje ten postulat jednoci, susznie mona go sparafrazowa w duchu ontycznej etyki Eckharta i powiedzie: "Sta si tym, czym jeste!"

O czowieku szlachetnym W Ewangelii Chrystus mwi: "Jeden szlachetny czowiek wyruszy w drog do dalekiego kraju, by posi krlestwo, i powrci" (k 19, 12). Sowami tymi ukazuje nam szlachetno czowieka w jego naturze, Bosko tego, co moe osign przez ask, a nadto jeszcze, w jaki sposb ma do tego doj. W sowach tych zawarta jest znaczna cz treci Pisma witego. Po pierwsze, wiedzie naley - zreszt to cakiem oczywiste - e czowiek ma w sobie dwie natury: ciao i ducha. Dlatego pewien tekst mwi: kto zna siebie, zna wszystkie stworzenia, s one bowiem albo ciaem, albo duchem. Z tej racji pewne Pismo powiada, e w kadym z nas znajduje si dwch ludzi: czowiek zewntrzny i wewntrzny. Przez "zewntrznego" rozumiemy to wszystko, co wprawdzie przylega do duszy, ale otoczone jest ciaem i z nim zmieszane, a ponadto w kadym czonku, a wic w oku, uchu, jzyku, rce itd., ma wsplne z nim cielesne dziaanie. Wszystko to Pismo nazywa "czowiekiem starym", "ziemskim", "zewntrznym", "nieprzyjacielem" i "niewolnikiem". Drugiego tkwicego w nas czowieka, "wewntrznego", Pismo to nazywa "nowym", "niebieskim", "modym", "szlachetnym" i "przyjacielem". Jego to Chrystus ma na myli,
2

gdy mwi e "jeden czowiek szlachetny wyruszy w drog do dalekiego kraju, naby krlestwo i powrci". Powinnimy te wiedzie, e wedug w. Hieronima i wszystkich niemal mistrzw, kady czowiek od chwili przyjcia na wiat ma dwa duchy: dobrego, to jest anioa, i zego, to jest diaba. Dobry anio nieustannie zachca i nakania do tego, co dobre, Boskie, cnotliwe, niebiaskie i wieczne. Zy duch natomiast stale zachca i nakania czowieka do rzeczy doczesnych, przemijajcych, przeciwnych cnocie, zych i diabelskich. Tene zy duch rozmawia cigle z czowiekiem zewntrznym i nim si posugujc, potajemnie zastawia puapki czowiekowi wewntrznemu, podobnie jak w, ktry si wda w rozmow z Ew, a za jej porednictwem z mczyzn Adamem (por. Rdz 3, 1n). Czowiek wewntrzny jest Adamem. W duszy mczyzna jest tym dobrym i nieustannie przynoszcym dobre owoce drzewem, o ktrym mwi Chrystus (por. Mt 7, 17). Jest on te rol, ktrej Bg wszczepi swj obraz i podobiestwo, na ktrej wysiewa dobre ziarno - korze wszelkiej mdroci, sztuki, cnt i dobra, nasienie Boskiej natury (2 P 1, 4). Tym ziarnem Boskiej natury jest Syn Boy, Sowo Boe (k 8, 11). Czowiek zewntrzny to w zy, nieprzyjaciel, ktry na tej roli nasia chwastw (Mt 13, 24n). w. Pawe mwi o nim: dostrzegam w sobie co, co mi zawadza i sprzeciwia si temu, co Bg nakazuje i radzi, co powiedzia i nadal mwi w miejscu najwyszym, w gbi mojej duszy (Rz 7, 23). A na innym miejscu tak zanosi skarg: "Nieszczliwy ja czowiek! Kt mnie odczy od tego miertelnego ciaa?" (Rz 7, 24). A jeszcze gdzie indziej powiada, e duch i ciao w czowieku nieustannie ze sob walcz. Ciao doradza wystpek i zo, duch - mio Bo, rado, pokj i wszelk cnot (Ga 5, 17). Kto idzie za duchem oraz yje wedug niego i jego rad, ma ycie wieczne (Ga 6, 8). Czowiek wewntrzny to ten, o ktrym Chrystus mwi: "jeden szlachetny czowiek wyruszy w drog do dalekiego kraju, aby naby krlestwo". Jest to dobre drzewo, o ktrym On powiada, e nieustannie rodzi dobre owoce, nigdy zych, gdy pragnie Dobra i ku niemu si skania - ku Dobru istniejcemu w sobie, ktrego nie dotyka to lub tamto. Czowiek zewntrzny to ze drzewo, ktre nie moe przynosi dobrych owocw (por. Mt 7, 18). O szlachetnoci czowieka wewntrznego, to jest ducha, i o niegodziwoci zewntrznego, czyli ciaa, mwi te mistrzowie pogascy, Tulliusz i Seneka. Wedug nich, w kadej duszy rozumnej mieszka Bg, a Jego ziarno jest w nas. Gdyby ono miao dobrego, mdrego i zapobiegliwego rolnika, dobrze by si rozwijao i wyrastao ku Bogu, do ktrego naley, a owoc upodabniaby si do Boskiej natury. Z nasienia gruszy wyrasta grusza, z nasienia orzecha - orzech, z nasienia Boego - Bg (1 J 3, 9). Ale jeli si zdarzy, e dobre ziarno ma rolnika gupiego i zego, wtedy wyrosn chwasty, pokryj je i zdusz, tak e nic si nie przebije do wiata i nie wyronie. Mimo to synny mistrz, Orygenes, mwi: poniewa nasienie to sam Bg posia, zrodzi i zaszczepi, moe wprawdzie zosta przysonite i ukryte, ale nigdy nie zdoamy go zniszczy i wygasi; arzy si ono i janieje, wieci i ponie oraz nieustannie kieruje si ku Bogu. Wedug w. Augustyna, pierwszy stopie czowieka wewntrznego sprowadza si do tego, e yje wedug wzoru dobrych, witych ludzi, ale rwnoczenie chodzi jeszcze przy krzesach, trzyma si blisko cian i karmi mlekiem. Drugi stopie mamy wtedy, gdy kto nie tylko spoglda na zewntrzne przykady, w tym take na dobrych ludzi, lecz spiesznie mu i pilno do Boej nauki, rady i mdroci, gdy
3

plecami obraca si do ludzi, a twarz ku Bogu, schodzi z kolan matki i umiecha si do Ojca niebieskiego. Trzeci stopie pojawia si wwczas, kiedy czowiek coraz bardziej si uniezalenia od matki i coraz dalej od niej odchodzi, kiedy si wyzbywa troski i odrzuca boja - do tego stopnia, e gdyby mg, nie gorszc tym innych, czyni zo i niesprawiedliwo, wcale by do tego nie mia ochoty. Mio i gorliwo tak mocno go wi z Bogiem, a On napenia go tak wielk radoci, sodycz i szczciem, e czowiek taki odczuwa wstrt do wszystkiego co Bogu nierwne i obce. Na czwartym stopniu czowiek coraz bardziej wzrasta i zakorzenia si w mioci i Bogu, tak e gotw jest stawi czoo wszelkim atakom, pokusom, przeciwnoci i cierpieniom, a czyni to dobrowolnie, ochotnie i z radoci. Na pitym stopniu yje sam w sobie pod kadym wzgldem ukojony i spoczywa, niczym nie poruszany, w przelewajcym si bogactwie najwyszej, niewymownej Mdroci. Szsty stopie osiga wwczas, kiedy Boa wieczno wyzwoli go z poprzedniej formy i przeksztaci, doprowadzi do penego, doskonaego zapomnienia ycia przemijajcego i doczesnego oraz pocignie do Boego Obrazu i wedug niego uksztatuje, tak e si stanie dzieckiem Boym. Dalszych stopni ju nie ma; wyej panuje wieczny spokj i szczliwo, bo celem ostatecznym nowego, wewntrznego czowieka jest ycie wieczne. Dla wewntrznego, szlachetnego czowieka, tego w ktrym zostao posiane ziarno Boe i wyraony Boy obraz, synny mistrz, Orygenes znalaz porwnanie obrazujce, w jaki sposb to ziarno i obraz Boej natury i Boej istoty, Syn Boy, ukazuje si i odbija w naszej wiadomoci, ale zarazem co pewien czas si skrywa. Powiada mianowicie, e Obraz Boy, Syn Boy, jest w gbi duszy jakby yw krynic. Jeli kto jednak narzuci na ni ziemi, to znaczy ziemskiej podliwoci, ta przesoni j i zakryje do tego stopnia, e nie mona jej w ogle rozpozna ani zauway. Niemniej krynica ta pozostaje ywa, i jeli si usunie narzucon na ni z zewntrz ziemi, ukazuje si na powrt i mona j dostrzec. Mwi on nadto, e prawda ta zarysowuje si ju w Pierwszej Ksidze Mojeszowej, ktra opowiada, jak Abraham dokopa si na swojej roli rde ywej wody, ale li ludzie zasypali je ziemi. Kiedy jednak potem ziemi usunito, rda ywej wody znowu si stay widoczne (Rdz 26, 14n). Mona si tu posuy innym jeszcze porwnaniem: soce wieci wprawdzie bez przerwy, kiedy jednak midzy nami i nim znajdzie si chmura lub mga, nie widzimy jego blasku. Podobnie dzieje si, kiedy oko jest chore, osabione lub przesonite rwnie wtedy nie dostrzega wiata. Sam posugiwaem si innym jeszcze trafnym porwnaniem. Kiedy mianowicie mistrz rzebi obraz w drewnie lub kamieniu, nie wtacza go w drewno, lecz odcina wiry, ktre go przesaniay i ukryway, nie dodaje niczego drewnu, lecz ciga i usuwa z niego przeson lub rdz, a wtedy zaczyna byszcze, to co one zakryway. Jest to ten skarb, ktry - jak Chrystus opowiada w Ewangelii - spoczywa ukryty w ziemi (Mt 13,44). w. Augustyn mwi: kiedy w czowieku caa jego dusza jest skierowana ku wiecznoci, ku Bogu, wtedy Obraz Boy janieje i wieci, ale gdy si zwraca na zewntrz, choby do zewntrznych uczynkw cnt, Obraz ten na powrt cakowicie si skrywa. Takie wanie maj sowa w. Pawa, gdy mwi, e kobiety maj gow nakryt, a mczyni odsonit (1 Kor 11, 4n). Dlatego te: wszystko co w duszy zwraca si ku doowi, od tego ku
4

czemu si kieruje, otrzymuje zason, welon; to natomiast co si w niej wznosi ku grze, stanowi czysty obraz Boga, Jego czyste, nieprzesonite narodzenie w odsonitej duszy. O szlachetnym czowieku, o tym jak Boy Obraz, narodzenie Boga, nasienie Boskiej natury nigdy w nas nie ulega zniszczeniu, cho moe by zakryty, mwi w Psaterzu krl Dawid: cho czowieka powala nieraz nico, bl i udrczenie, nadal pozostaje w Obrazie Boym, a Obraz w nim (por. Ps 4, 2n). Prawdziwe wiato wieci w ciemnociach, chocia go nie dostrzegamy (por. J 1, 5). "Nie zwaajcie, em niada - mwi Ksiga mioci " - mimo to jestem pikna i ksztatna. Ale soce odebrao mi barwy" (Pnp 1, 6). Przez "soce" rozumie naley wiato tego wiata, zatem tekst ten mwi nam, te nawet najwysze i najlepsze rzeczy, jeeli s stworzone i uczynione, przysaniaj w nas i przyciemniaj Obraz Boy. "Usucie tylko ze srebra rdz - mwi Salomon - a rozbynie i zajanieje to najczystsze ze wszystkich naczynie" (Prz 25, 4), to jest Obraz, Syn Boy w duszy. I to wanie chce nam powiedzie Chrystus w sowach: "jeden szlachetny czowiek wyruszy". Bo jeli czowiek: naprawd chce przyj Syna i Nim si sta, musi wyj z wszystkich obrazw i ze siebie samego oraz sta si temu wszystkiemu daleki i niepodobny - inaczej nie znajdzie si na onie i w sercu Ojca. Bogu obce jest wszelkie porednictwo. "Jestem Pierwszy i Ostatni" - mwi On (Ap 22, 13). Zrnicowania nie ma ani w Boej naturze, ani w Osobach rozpatrywanych w jednoci natury. Natur Bo stanowi jedno, kada za Osoba te stanowi jedno - to samo, ktrym jest natura. Rnica midzy istnieniem i istot bywa pojmowana jako jedno, nim te ona jest w rzeczywistoci. To Jedno otrzymuje, posiada i stanowi rnic, dopiero wwczas gdy wyjdzie ze siebie. Dlatego: Boga znajdujemy w jednym, jednym te sta si musi, kto chce Go znale. "Jeden czowiek wyruszy" - mwi Chrystus. W rnicy nie znajdujemy ani jednego, ani bytu, ani Boga, ani spoczynku, ani szczliwoci, ani zadowolenia. Bd jednym, a potrafisz znale Boga. Zaiste, gdyby by prawdziwie jednym, pozostaby nim nawet w wieloci, gdy ta staaby ci si jednym i nie mogaby stanowi adnej dla ciebie przeszkody. Jedno pozostaje jednym zarwno w milionie, jak i w czterech kamieniach, a milion jest tak samo prost liczb jak cztery. Pewien mistrz pogaski powiada, e Jedno narodzio si z najwyszego Boga. Jego waciwoci jest stanowi jedno z Jednym. Kto go szuka poniej Boga, zwodzi samego siebie. Po czwarte, mwi tene mistrz, najprawdziwsza przyja czy Jedno z dziewicami lub pannami - zgodnie ze sowami w. Pawa: "Jako czyste dziewice powierzyem was i zalubiem Jednemu" (2 Kor 11, 2). Taki sam powinien by czowiek, bo Pan mwi: "Jeden czowiek wyruszy". "Czowiek", we waciwym tego sowa znaczeniu w jego aciskim brzmieniu znaczy po pierwsze: ten kto ze wszystkim czym jest i co do niego naley, skania si przed Bogiem, Jego sucha i ku Niemu wznosi oczy, nie patrzy za na swoje, ktre widzi za sob, pod sob i obok siebie. Na tym polega pena i prawdziwa pokora. Nazw t ma on od ziemi. O tym duej nie bd tu mwi. Ale to sowo "czowiek" znaczy te co, co si wznosi ponad natur, czas i ponad wszystko, co z nim jest zwizane lub ma jego smak - a to samo dotyczy przestrzeni i materii. "Czowiek" ten nadto nie ma w pewnym sensie nic wsplnego z niczym, to znaczy e nie ma wsplnego ksztatu ani podobiestwa z tym lub tamtym i nic nie wie o nicoci - do tego stopnia, e nic w nim nie mona z niej znale ani dostrzec i tak jest od niej wolny, e pozostaj w nim tylko czyste ycie, byt, prawda i
5

dobro. Taki wanie jest "czowiekiem szlachetnym" --zaiste, nie mona tu nic doda ni uj. Ale istniej inne jeszcze wyjanienia i nauki zwizane z czowiekiem, ktrego Chrystus nazywa "szlachetnym". Trzeba mianowicie wiedzie, e ci ktrzy poznaj Boga bez zasony, wraz z Nim poznaj stworzenia. Bo poznanie jest wiatem duszy, a wszyscy pragn go z samej natury, gdy dobre jest poznanie nawet zych rzeczy. Ot mistrzowie mwi: gdy poznajemy stworzenia w ich wasnej istocie, zwie si to poznaniem wieczornym; widzimy tu stworzenia w rnorakich obrazach. Kiedy natomiast poznajemy je w Bogu, mamy tzw. poznanie poranne; tutaj widzimy je wolne od zrnicowa, obrazw i podobiestwa, w Jednym, ktrym jest sam Bg. Rwnie to oznacza "czowieka szlachetnego". Chrystus powiedzia o nim: "Jeden szlachetny czowiek wyruszy" - "szlachetny", poniewa stanowi jedno, w jakim poznaje Boga i stworzenia. Okrelenie "czowiek szlachetny" ma jeszcze inne znaczenie, sprbuj wam je teraz wyjani. Posuchajcie. Kiedy czowiek - jego dusza i duch - wpatruje si w Boga, jest wtedy wiadom tego i poznaje siebie jako poznajcego, innymi sowy poznaje, e widzi i poznaje Boga. Ot niektrym ludziom wydawao si - a ma to zreszt wszelkie pozory wiarygodnoci - e kwiatem i rdzeniem szczliwoci jest to poznanie, dziki ktremu duch wie, e poznaje Boga. Gdyby bowiem moim udziaem staa si wszelka moliwa rozkosz, ale nie bybym jej wiadom, c by mi to pomogo i na c by mi si ona zdaa? Ja jednak twierdz z caym przekonaniem, e tak nie jest. Bez tej wiedzy dusza nie byaby szczliwa, to prawda, ale sama szczliwo polega na czym, innym. Pierwsz podstaw szczliwoci duszy jest bezporednie widzenie Boga. Z niego bierze ona swj byt i ycie. Wszystko czym jest, czerpie z gbi Boga i obce jej s wtedy cakowicie poznanie, mio i cokolwiek innego. Spowija j gboka cisza, istnieje dla niej tylko i wycznie byt Boy. Poza bytem i Bogiem nie wie wtedy o niczym. To, i wie i ma wiadomo, e Boga widzi, poznaje i kocha, w porzdku natury oznacza wyjcie z pierwszego i zwrcenie si ku niemu aktem refleksji; bo ten tylko poznaje siebie jako biaego, kto rzeczywicie nim jest. Dlatego te kto poznaje siebie jako biaego, ten si opiera i buduje na bieli, ale rdem jego poznania (siebie jako biaego) nie jest wprost, niewiadomie i bezporednio barwa. Poznanie barwy, wiedz o niej, czerpie on z tego, co jest biae, nie za wycznie, z barwy w niej samej. Poznanie to i wiedz czerpie raczej od zabarwionego przedmiotu, w tym wypadku od biaego; poznaje siebie jako biaego. Biae jest czym znacznie mniej istotnym i bardziej zewntrznym ni biaa rzecz. ciana i fundament, na ktrym si ona wspiera, to dwie zupenie rne rzeczy. Mistrzowie mwi, e oko za pomoc jednej wadzy widzi, a dziki drugiej poznaje, e widzi. rdem pierwszego poznania (to jest samego widzenia) nie jest zabarwiona rzecz, lecz wycznie barwa i nie ma adnego znaczenia, czy t rzecz jest kamie czy drewno, czowiek czy anio; istotne, eby miaa ona jak barw. Tak samo, powiadam, czowiek szlachetny otrzymuje cay swj byt, ycie i szczliwo wycznie od Boga, z Niego i w Nim - nie za z poznawania Boga, widzenia, miowania itd. Jake wic trafne okazuj si sowa Chrystusa o yciu wiecznym, gdy mwi, e polega ono na "poznawaniu Boga jako jednego i prawdziwego" (J 17, 3), nie za na poznawaniu, e Go poznajemy. Jake zreszt mgby czowiek poznawa siebie jako "poznajcego Boga" - on, ktry nie zna siebie samego? Bo kiedy czowiek jest
6

szczliwy, kiedy si znajduje w samym korzeniu i gbi szczliwoci, wwczas nie poznaje siebie samego ani adnej innej rzeczy, lecz tylko samego Boga. Gdy za dusza wie, e Go poznaje, wwczas ma poznanie i Boga, i siebie samej. Ale jak wyjaniem wyej, wadza, dziki ktrej czowiek widzi, nie jest t, za pomoc ktrej wie i poznaje, e widzi. Teraz, na ziemi, wadza, za pomoc ktrej wiemy i poznajemy, e widzimy, jest bez wtpienia szlachetniejsza i wysza od tej, dziki ktrej widzimy, natura bowiem rozpoczyna swe dziaanie od rzeczy najmniejszych, podczas gdy Bg - przeciwnie, od najdoskonalszych. Natura wywodzi czowieka z dziecka, a kur z jaja, Bg natomiast tworzy czowieka przed dzieckiem, a kur przed jajem. Wpierw te natura czyni drewno ciepym i gorcym, a dopiero potem pojawia si natura ognia. Bg postpuje inaczej: najpierw daje kademu stworzeniu byt, a dopiero pniej - poza czasem, cho w czasie - daje z osobna wszystko, co z nim zwizane. Podobnie te, najpierw udziela Ducha witego, a dopiero potem Jego darw. Tak wic, wedug mnie, nie ma szczliwoci, jeeli czowiek nie wie i nie jest wiadom tego, e widzi i poznaje Boga, ale nie daj Boe, eby na tym si ona miaa zasadza! Jeli to komu innemu wystarcza, niech to zachowa dla siebie, ale mnie oszczdcie tego! ar ognia i sam jego byt s w naturze czym zupenie rnym i jedno jest bardzo odlege od drugiego, cho stykaj si ze sob w czasie i przestrzeni. Widzenie Boe i nasze te s sobie niepodobne i od siebie odlege. Dlatego susznie Chrystus powiedzia, e "jeden szlachetny czowiek wyruszy w drog do dalekiego kraju, by posi krlestwo, i powrci". Bo czowiek musi by w sobie jednoci, szuka tego jednego w sobie i w Jednym oraz w Nim otrzymywa - to znaczy: widzie tylko Boga. Oraz: "powrci" - to znaczy widzie i poznawa, e poznaje i zna Boga. Wszystko co wyej zostao powiedziane, zapowiedzia ju prorok Ezechiel w tych sowach: "Orze potny, o rozoystych skrzydach i dugich czonkach pokrytych rozmaitymi pirami, przylecia na czyst gr i wydoby szpik, to jest rdze z najwyszego drzewa, zerwa jego wierzchoek pokryty listowiem i znis na d" (17, 3). Co Chrystus zwie szlachetnym czowiekiem, prorok nazywa wielkim orem. A kt jest szlachetniejszy nad tego, kto si narodzi z najwyszego i najlepszego, co tylko moe mie stworzenie, a zarazem z najwikszej gbi Boej natury, z jej pustkowia? U proroka Ozeasza Pan mwi: "Wywiod dusz na pustkowie i tam bd Jej mwi do serca" (2, 16). Jedno z Jednym, jedno z Jednego, jedno w Jednym i w jednym Jedno na wieki. Amen.

You might also like