You are on page 1of 111

Andrzej Stasiuk

TEKTUROWY SAMOLOT

***
Me wiem, czy to wszystko si wydarzyo. Im jestem starszy, tym bardziej w to wtpi. W to, co mino. Wstaj codziennie i powtarzam sobie: to byo twoje ycie, te wszystkie zdarzenia, ktre pozostay w przeszoci. Przygldam si im, a one s coraz dalej, coraz wyraniejsze i coraz bardziej obce. Na tym polega autobiografia. Na obcoci, ktra jest nam bliska, i tyle. Widz na przykad siebie w grudniowy zmierzch. Mam osiem albo dziewi lat. Siedz w szkolnej klasie na lekcji rysunkw. Pal si lampy. Za oknem wszystko jest ju szarobkitne. Pokrywam arkusz ciemnobrzow farb, a potem przy pomocy specjalnego rysika z lipowego drewna zdejmuj wilgotn jeszcze farb. Prbuj w ten sposb przedstawi wzgrze i zjedajcych narciarzy. Za tydzie zaczyni si Boe Narodzenie. Lampy wiec ciepym, tym blaskiem i jest mi dobrze. Kusi mnie jednak chodny bkit za oknem i samotna droga do domu wrd onieonych czarnych drzew i zapalajcych si latarni. To jest moje najwyraniejsze, najywsze wspomnienie z dziecistwa. Towarzyszy mu aura dziwnego smutku i jednoczenie najgbszej radoci. Nie wiem dlaczego. Mog tylko podejrzewa, e wanie wtedy ul jaki niewytumaczalny, intuicyjny sposb poczuem wieloznaczno, a w kadym razie dwoisto istnienia. Po prostu pierwszy raz w yciu poczuem jednoczenie pragnienie bycia tu i bycia gdzie indziej. Reszta bya ju tylko kontynuacj.

Powrt
W 1982 roku u schyku lata wypucili mnie z wizienia. Nic nie mogem na to poradzi. Blady, ysy, w zimowym ubraniu szedem w stron miasta, ktre znaem ze sprzedawanych w kantynie widokwek. wiat nie przedstawia si najlepiej. By paski, nierzeczywisty i zupenie obojtny. Zjadem jaki tani obiad. Jego smak niczym si nie rni od smaku setek minionych obiadw. Wiedziony przypadkiem albo niechci do rzeczywistoci wszedem do ksigarni. Nic nadzwyczajnego, skoro i przedtem, i ostatnio duo czytaem. Niewykluczone, e bya to prba powizania nitek czasu. Patrzyem na ksiki, ale nic nie przykuo mojej uwagi. W kocu trafiem na Odmiecw. Nie miaem pojcia, co jest w rodku. Obejrzaem ilustracje. Beardsley, wita Teresa Berniniego, Sza uniesie, de Sade Man Raya, twarz Izabelli Adjani, Max Ernst - przypadkowa mieszanina kiepskich fotografii. Lecz ten chaos zadziaa na moj wyobrani mocniej ni wszystko dookoa. Kupiem ksik, by chwil pniej poaowa. Pochona jedn trzeci moich pienidzy. Czas jednak pyn, nie miaem o tym pojcia, bo ostatnio interesoway mnie jedynie ceny papierosw. Pomylaem - piset kilometrw do domu i piset zotych w kieszeni. Ale to trwao tylko mgnienie. Byo ciepo, miaem dwadziecia lat i nigdy przedtem ani potem nie odczuem tak gboko umownoci wiata. Wyszedem za miasto. Samochody mkny, a ja zostawaem z podniesion rk. Paliem i patrzyem na odleg, poszarpan lini horyzontu. O zmierzchu zabraa mnie ciarwka. Dwaj mczyni natychmiast odgadli moj tajemnic. Pytali o kolesi, z ktrymi rozmawiaem jeszcze tego ranka. Znali to wizienie lepiej ni ja. Noc pilimy w jakim przydronym zajedzie. Gocili mnie. Sprowadzili jakie dziwki, lecz alkohol odebra mi wiadomo. Rano pojechalimy na kolejow stacj. Wracaem do domu po spirali. Czasami si oddalaem zamiast przyblia. Wybieraem powolne i puste osobowe pocigi. Zaczem czyta Odmiecw. Odnalazem zdjcie Geneta. Wyglda jak zamylony zakonnik. Nigdy wczeniej o nim nie syszaem. Wszystko razem przypominao zdarzenie z kiepskiej powieci. Wacz, Pia, Toru to byy nazwy jakich mao istotnych snw. Wracaem prawie dwie doby. Nie kupowaem biletw. Kanarom pokazywaem wiadectwo zwolnienia. Bez sowa dawali mi spokj. Wygldaem jak wir, wic mogem by bandyt. Na stacjach piem mocn herbat, eby nie zasn. Czytaem wywiad z Genetem, czytaem Uroczystoci aobne, czytaem rozmow o nim, wszystkiego

po par zda. Urwane fragmenty wiroway dookoa mojej gowy i zastygay w aureol. Zamykaem ksik i wychodziem na korytarz, eby pali papierosa za papierosem i myle. Przekroczenie stao si faktem i pi popularnych. Powinienem umrze od takiej iloci nikotyny. Dlaczego Pan nie popeni morderstwa? Pewnie dlatego, e napisaem moje ksiki. I cztery carmeny. Normalny czowiek nie wytrzymuje takiej dawki. Lecz miaem dwadziecia lat i kamstwa, gry i metafory miay ciar i twardo rzeczywistoci, podczas gdy rzeczywisto bya jedynie obrazem. Ludzie jechali do pracy albo z niej wracali. Mijay mnie pocigi, miasta zostaway z tyu razem z absurdaln treci tablic na peronach. Tylko ja byem nieruchomy, moe nawet si cofaem. Spirala podry bya zarazem spryn, cigna mnie wstecz. Rano byem w Kutnie. Pod srebrnym niebem witu stay to-niebieskie pocigi, a w mieciarskich ogrdkach peryferii kwity zote i czerwone kwiaty zwiastujce jesie. Wszystko byo dekoracj ustawion na moje przyjcie. Niewykluczone, e jestem czarnuchem, ktry ma bia czy row skr. Tak mogem sobie powiedzie, wkraczajc od nowa w fantasmagori rzeczywistoci. W poudnie dojechaem do Warszawy. Soce palio ys czaszk. W wysztafirowanym tumie na Marszakowskiej czuem si jak szmaciarz i jak krl. Gdy si ma dwadziecia lat, pogarda ma sodki i ekstatyczny smak. Odmiecy z Genetem wpadli w prni mojego umysu w momencie idealnym, w chwili, gdy pytania byy gotowe na przyjcie odpowiedzi. Wszystkie rzeczy istotne rozgrywaj si na krawdzi dobrego smaku, dotykaj nieprawdopodobiestwa i blagi. Tragedia albo groteska (czciej pomieszanie tych dwu rzeczy) sprawiaj, e dostrzegamy istnienie wasnej biografii jako czego odrbnego od nas samych. Nie czytam ju Geneta, nie powracam do niego. To, o czym wspomina w wywiadzie, dotyczy nie tylko antropologii, dotyka te literatury: to, o czym Pan mwi przed chwil, to obrzdy przekraczania. Trzeba zdradzi szczep po to, aby mc zosta przyjtym znowu, trzeba pi mocz, aby rzeczywicie go ju wicej nie pi. Transgresja jest przedsiwziciem jednorazowym. Naznacza nas i wyzwala, ale jej powtrzenie byoby utrat wolnoci. Podobnie jest z literatur, ktra zamiast opisem Tajemnicy zajmuje si jej wiwisekcj. Jest fascynujca, lecz oferuje nam poznanie, poza ktrym nie ma ju nic.

Twarz Samuela Becketta

Jeeli czytanie ksiek jest gr wyobrani, to najgorsz z moliwych rzeczy s wetknite midzy zadrukowane strony ilustracje. Atos, Portos i Aramis ju na zawsze pozostan lalusiami o rowych twarzach, manekinami na wystawie sklepu z koronkami i galanteri dla transwestytw - takie obrazki miao moje pierwsze wydanie Trzech Muszkieterw. Gdy si ma dwanacie lat, mczyni powinni by silni, a kobiety pikne, i prawda epoki guzik ma do tego. Wierz gboko, e midzy pisarzem i jego dzieem zachodzi psychosomatyczny zwizek. Jedyn dopuszczaln form ilustracji ksiek powinny by serie zdj ich autorw. Nie komentarze, nie usprawiedliwienia i przedmowy, nie przeprosiny posowia, ale cykle przypadkowych, banalnych uj, pokazujcych twarze, donie i sylwetki. adnych idiotycznych pek z ksikami, w tle tylko szaro, czer albo biel - kolory obojtne i bezlitosne. By moe oszczdzioby to nam wielu rozczarowa po powrotach z ksigarni. Oczywicie, to te tylko gra wyobrani i nic wicej. Albo a tyle. Bo czy moe by co bardziej fascynujcego ni ogldanie przedmiotu, ktry zrodzi myl? Niewykluczone, e powodzenie komiksu oparte jest w znacznym stopniu na nieco pornograficznym chwycie: oto ogldamy ludzk, konkretn twarz i jednoczenie w komiksowym dymku moemy odczyta jej, twarzy, najskrytsze myli i pragnienia. Jest to rozkosz dostpna jedynie bogom. Twarz Samuela Becketta na fotografiach robionych pod koniec jego ycia przypomina minera. Zupenie tak, jakby cel wreszcie zosta osignity. Wszystkie sowa zbadane, uyte, odoone na bok; pozostao nieme trwanie. Po paplaninie Vladimira i Estragona nie ma ladu, nie ma te oczekiwania - tego ostatniego i najrozpaczliwszego z ludzkich atrybutw. Okazao si, jak wszystko inne, iluzj, przez ktr trzeba przej, by zamilkn ostatecznie. W dramacie mowa jest zawsze funkcj czasu - skraca oczekiwanie. Jeeli milkniemy, to tym samym oddajemy si wiecznoci. Mog sobie wyobrazi, jak po twarzy Samuela Becketta spywaj krople deszczu, lecz nigdy nie przychodzi mi do gowy myl, e mgby on podnie do i zetrze wilgo z zapadnitych policzkw albo przesoni rk oczy przed socem. Fizjonomie starych wieniakw s podobne. Przypominaj plastyczne lustra, w ktrych zastygo odbicie ziemi: bezwadne, monotonne i nieskoczone. Ani sot ani upa, ani zmienno waciwa modoci, gupocie i nadziei nie maj do nich dostpu. Samuel Beckett si zmniejsza. Na zdjciach z modoci jest przystojnym, zaczesanym do gry mczyzn o pocigej twarzy. Na jednym przypomina nawet kapitana Klossa. Ma tylko bystrzejsze spojrzenie. Na pewno podoba si kobietom, chociaby crce Joycea.

Z biegiem lat jego ciao si kurczy. Nic nie tracc ze szlachetnoci homo erectus, coraz bardziej skupia si wok swojej pionowej osi. Zupenie tak, jakby szkielet mia magnetyczn wadz nad skr i miniami, przyciga je, nie odbierajc im ksztatu ani zewntrznej harmonii. Pomidzy komi a zewntrznym wiatem pozostao niezbdne dla ochrony ycia minimum. adnego tuszczu, adnej prnej, rozdtej urody ludzkiego samca. Mona by rzec, e staje si idealnym hieroglifem czowieczestwa albo pisarskim znakiem. On, badacz mierci za ycia, upodabnia si do przedmiotu wasnych studiw, by u schyku at osign w tym mimetyzmie doskonao czaszki obcignitej skr. To jest prg Beckettowskiego poznania, prg moliwoci. Waciwie, gdyby nie okulary, mona by t twarz wzi za rzeb, za symboliczne przedstawienie ludzkiego losu, ktrego istot jest permanentna utrata tego, co ludzka indywidualno usiuje zgromadzi, przechowa i zaoszczdzi. Paradoksalne i znamienne jest to, e obfito przey, dowiadcze, mdroci i rzeczy staje si udziaem ludzi starych. Osigaj to wszystko w chwili, gdy jedyn perspektyw jest strata. Samuel Beckett przechytrzy los. Pozwoli, by zamieszka w jego dzieach tak samo jak w jego ciele. Ruchliwo i wielomwno jego wczesnych kreacji: Molloya, Watta, fatalistyczna clownada Vladimira i Estragona, zastygajcy wiat Hamma i Clova, wszystko to zmierza nieuchronnie ku granicy wyznaczonej przez Me ja, gdzie postacie znikaj, pozostawiajc po sobie tylko mow, i dalej, po Oddech, w ktrym znika wszystko. Coraz krtsze teksty, coraz chudszy autor. Fotografia na okadce polskiego wydania Watta pochodzi z okresu o wiele pniejszego ni ten, w ktrym ksika zostaa napisana. Lecz trudno o przedstawienie bardziej wyraziste, bardziej konkretne, a zarazem symboliczne. Na pierwszym planie On, w ciemnych spodniach i w swetrze z jasnej surowej weny. Posta jest chuda, lekko pochylona, ale bardzo wertykalna. Trzy przedmioty wyznaczaj napicie kompozycji: okulary, plastikowy kubeczek z odrobin jakiego pynu trzymany w prawej rce i ksika, albo raczej brulion z notatkami zwisajcy w lewej doni. Autor znajduje si prawdopodobnie na scenie podczas prby jednej ze swoich sztuk. Granica jasnoci i mroku jest bardzo wyrana, przebiega za plecami pisarza na wysokoci jego kolan. I nic wicej. Okulary, eby patrze, papier, eby pisa, plastikowy kubek, eby y. Z tyu rozdzielone wiato i mrok. Pocztek albo koniec.

O dyskursach

No wic znowu jestem w Antaku. Siadam tyem do sali i patrz w okno, przez ktre wida cian ssiedniego domu i skrawek ulicy. Mina jedenasta i jak zwykle gra telewizor. Kilkunastu mczyzn popija piasta albo strzelca. Nie widz ich, tylko sysz. Rozmowy mieszaj si z gosami z telewizora i w pewnym momencie nie potrafi rozrni, co przychodzi ze wiata, a co powstaje na miejscu, w piwiarni. To dlatego, e Antaek urzdzony jest bardzo ascetycznie i pogos hula wrd cian, odbierajc dwikom ich indywidualne brzmienia. W kocu z trudem rozpoznaj telewizyjn rozmow o gospodarce i ekonomii stopion w jedno z pogwarkami bezrobotnych albo dorabiajcych tu i tam facetw. Czynniki wzrostu, wskaniki recesji, prognozy zakadajce minimalizacj inflacji, no i, kurde, jeszcze mnie nie wypaci po pidziesit za dniwk z jedzeniem, taka jego ma, tydzie w rowie przy opacie, i to wie si z przebudow struktury zatrudnienia we wszystkich sektorach gospodarki, a ja chyba pojad na Warszaw, tam te cudw nie ma, wicej wemiesz, wicej stracisz, ale zawsze czowiek si przewietrzy, obnienie stopy oprocentowania to oczywicie wzrost inwestycyjny, mnie tam zosta jeszcze miesic i id na kuroniwk, niby racja, ale i tak zawsze najlepsza jest renta, renty ci nikt nie odbierze, z drugiej strony jednak moe si to przyczyni do nadmiernego wzrostu wydatkw konsumpcyjnych, no wanie: bab nie przepierdolisz, roboty nie przerobisz. W kocu barman pstrykn pilotem i nareszcie zacza si porzdna strzelanina, ktra zaguszya wszystko.

Koniec starej mierci


eby si zabawi trzeba kogo zabi (z piosenki wiziennej)

Bardzo ciekaw i ponur rzecz jest przypatrywanie si, jak pewne wyrafinowane konstrukcje intelektualne oblekaj si w ciao. Najpierw kr bezforemnie gdzie w powietrzu, potem nawiedzaj subtelne bd nieco optane umysy, drcz je bezsennoci, wchodz w nie, by wyj w postaci ksiek, pomysw albo kompletnych systemw. Przez jaki czas trwaj jako dyskutowane w salonach idee, tematy konwersacji przy kawiarnianych stolikach, a na koniec banalizuj si i nieco spaszczaj midzy okadkami szkolnych podrcznikw. Czas przesuwa je do tyu, do muzeum ludzkich ekstrawagancji, a ycie toczy si swoim nieekstrawaganckim, codziennym torem. Pamitaj o nich nieliczni, tak jak nieliczni byli wiadkami ich narodzin. Wydawaoby si, e na powrt przepady w niebycie. Ale one tylko kr w powietrzu, tkwi gdzie w przestrzeni jak przetrwalne formy

owadw i ktrego dnia po prostu si wcielaj najzupeniej dosownie, i wtedy dowiadujemy si o tym z gazet. Konstanty A. Jeleski w eseju o Hansie Bellmerze pisa, e do eksploracji ludzkiego ciaa potrzeba byo niegdy pretekstu. Najpierw by to pretekst naukowy, pozwalajcy studiowa anatomi dziki sekcji zwok, potem artystyczny, ktry mniej wicej od czasw surrealizmu z deformacji ludzkiego ciaa uczyni powszechn praktyk. Wiek dwudziesty poszerzy jeszcze pole eksperymentu o dziedzin polityki, w ktrej masowa dezintegracja ludzkich przedmiotw staa si podstawowym narzdziem dziaania. Jednak we wszystkich tych przypadkach moemy odnale chociaby lad pragmatyki, artystycznej czy - jak w ostatnim - obkanej. Morderstwa dokonywane przez dzieci, przez ludzi bardzo modych maj cechy eksperymentu. Jedni dokonuj radykalnego dowiadczenia na sobie: wychodz w noc, eby sprawdzi, czy potrafi zabi. Inni robi to w dzie i by moe nie przychodzi im nawet do gowy mord jako taki, tylko gwatowna odmiana rzeczywistoci: sprawi jednym gestem, by co raptem zaczo si dzia, za pomoc elementarnego, prostego ruchu zakwestionowa porzdek codziennoci, zaszale. Oczywicie, aden z nich nie sysza o Raskolnikowie, Wierchowieskim, Lafcadiu, nie czyta Camusa, ale realizuj gest, ktry sto i kilkadziesit lat temu stanowi o teoretycznych rozwaa duchowej elity. Projekt surrealistycznego aktu - wyjcia i strzelania na olep do tumu - zostaje zrealizowany najzupeniej banalnie: bejsbolowy kij, szyjka zbitej butelki rzeczywisto na nic si nie przekada, pozostaje rzeczywistoci. Ogldamy transgresj zdegradowan, transgresj w wersji pop. W dziecistwie wielkie wraenie zrobi na mnie film O dwch takich, co ukradli ksiyc. Pamitam jego chodn, sztuczn aur. Jacek i Placek ruszaj na kraj wiata, by dokona bohaterskiego i zarazem przekltego czynu. Nosz krtkie spodenki i naruszaj odwieczny porzdek wiata. Pamitam, e ich - niemoliwy przecie - gest budzi we mnie fascynacj i strach. Podziwiaem ich obojtno i egoizm, poniewa czuem, e zmierzaj w stron czego absolutnie zakazanego, w stron Tajemnicy. W hipotetycznym wspczesnym filmie pod tytuem 0 dwch takich, co zabili punktem zwrotnym, punktem granicznym dla wyobrani, byaby jedynie rozlana ludzka krew, znis2czenie ludzkiej cielesnej powoki. Nie wydaje mi si, aby najlepszy (i w miar uczciwy) reyser potrafi z tego zrobi co wicej ni poruszajcy paradokument: zainteresowania bohaterw byyby cakowicie antropocentryczne, a ewentualna refleksja widza musiaaby dotyczy kracowej humanizacji kultury. Po obejrzeniu tego filmu czasy, w ktrych pasje

poznawcze zaspokajane byy za pomoc much, ab i kotw, wydayby si nam jakim nowym fin de siecleem, epok parowych maszyn i automobili. Bardzo ciekawym i przygnbiajcym zajciem jest czytanie codziennych gazet. Zostawiy one daleko w tyle literatur, realizujc jej fikcyjne pomysy z paranoiczn i pedantyczn dokadnoci. W pewnym sensie s szlachetniejsze od fabu literackich. Nie prbuj si podoba, nie prbuj si wdziczy wyrafinowan, tchrzliw form. Wemy chociaby Mechaniczn pomaracz Anthonyego Burgessa. A potem jakkolwiek gazet z marca 1998 roku. Jest noc, grupka modych ludzi siedzi przy ognisku w Lasku Mociskim. Nie robi niczego szczeglnego. Zabawa dogasa. Nadjedaj dwa byle jakie auta, z ktrych wysiadaj mniej wicej ich rwienicy i rozpoczynaj masakr. Nie znali si wczeniej. Najprawdopodobniej nigdy si nie spotkali. Napastnicy porywaj do samochodu chopaka. Wioz go przez most na drug stron Wisy, spory i ryzykowny kawaek drogi. Potem torturuj w mieszkaniu w bloku na Brdnie. Znam t ulic. Trudno wyobrazi sobie bardziej banalne w swej beznadziejnoci miejsce. Gdy jest ju po wszystkim, wywo ciao nad Kana eraski. Po drodze mijaj rzeni, magazyny, baraki, garae, przemysowe peryferie. Zakopuj zwoki w maym asku nad kanaem. Ten may lasek to s krzaki wyrose na wysypiskach. Kawaek dalej jest wielka cementownia. Wszystko pokrywa szary kurz. Obok przez stalowy most biegn kolejowe tory. Caa ta historia przesycona jest brakiem sensu. Tak j postrzega wpadajcy w przeraenie umys: tylko wyjcie jej z jakiegokolwiek kontekstu sprawia, e moemy j w ogle znie. Jeden z podejrzanych pracowa w zakadzie produkujcym zeszyty. Na miejsce, gdzie wszystko si rozpoczo, przyjechali starym fiatem. Jako pamitk pozostawili kawaek bejsbolowego kija. Ubrani byli w dresy i adidasy. Postacie, scenografia i kostiumy wykonane s z tego samego materiau, co najbardziej szara codzienno. Prbuj jednak odegra dramat, w ktrym zakwestionowana zostaje ontologiczna podstawa bytu, prbuj odegra kuriozaln, kukiekow odmian teomachii. Wedle praw prawdopodobiestwa i statystyki s wcieleniem przecitnoci. Mona si zaoy, e w normalnych warunkach ich towarzystwo byoby po prostu nudne albo odpychajce. A jednoczenie dokonuj karkoomnego, wydawaoby si, odwrcenia, dziki ktremu kto drugi zostaje cakowicie uprzedmiotowiony, sprowadzony do roli rzeczy, fragmentu rzeczywistoci. Morderstwo popenione na ludzkiej osobie jest w tym wypadku cakowicie bezosobowe, losowe i przypadkowe, a jednoczenie konsekwentne i dogbne a po najdalsze granice okruciestwa. Jest po prostu eksperymentalne - jeli mona uy takiego okrelenia. Czym jest mier? Czym jest ta dziwna chwila, gdy ciao przestaje si porusza i nie

poruszy si ju nigdy? Wciskamy klawisz stop, gasimy wiato, jeszcze tylko azienka i mona i spa. Od mniej wicej roku spdzam duo czasu przed wideo. S chwile, gdy bardziej ni sam film interesuje mnie idea tego sprytnego mechanizmu, ktry pozwala w jednej chwili przywoywa i unicestwia wiaty i osoby. W nocy, gdy wszyscy ju pi, puszczam sobie jaki szybki amerykaski albo troch wolniejszy europejski film i nie potrafi si skupi, bo nawiedza mnie wizja nieskoczonej iloci kaset wideo, setek i tysicy pek na caym wiecie. Stoj na nich miliony gotowych historii. Poruszaj si w nich ludzie i wykonuj mniej lub bardziej codzienne gesty, ale wszyscy maj twarze podobne do naszych, a ich postacie mimo mniej lub bardziej fantazyjnych strojw przypominaj sylwetki widziane na ulicach. Niewykluczone, e istnienie nie jest czym niewyczerpywalnym i gdy powoujemy do ycia swoje tysiczne sobowtry, sami stopniowo stajemy si coraz bardziej martwi i pozbawieni znaczenia. To paradoksalne, e wraz z gwatownym wzrostem liczby ludzi na wiecie zrodziy si jednoczenie techniki nieograniczonej multiplikacji bytw. Nasza egzystencja przestaje by w ten sposb czym niepowtarzalnym. Niewykluczone, e nigdy nie bya i brakowao nam tylko odpowiednich narzdzi do dokonania odkrycia. W kocu jest tak, e jak nigdy dotd jestemy otoczeni odbiciami, fikcjami, ktre niepokojco nas przypominaj. Gra z blinim zostaa zamieniona w gr z wytworami cudzego i wasnego umysu. Gdy wyobrazimy sobie minione epoki, ich potoczny, codzienny wizerunek, powinna nas uderzy znikoma ilo przyrzdw podwajajcych istnienie. Okna byy niewielkie i wykonane z kiepskiego matowego szka. Lustra naleay do rzeczy zbytkownych. Po zmierzchu zapaday ciemnoci, rozpraszane tu i wdzie ndznym wiatem. Jeli w czym si przegldalimy, to byy to najczciej oczy drugiego czowieka albo zmienna i kapryna tafla wody. Przedstawienia rzeczywistoci dotyczyy raczej rzeczywistoci nadprzyrodzonej, mitologicznej, i nawet gdy dotykay codziennoci, nie miay za cel jej powielania, ale przemian. Fikcja waciwie nie istniaa, poniewa nawet najbardziej iluzoryczne czy wyrafinowane wytwory umysu poredniczyy jedynie midzy bosk albo demoniczn dziedzin a wiatem. Niewidzialne nie istnieje, a istnienie widzialnego jest problematyczne, skoro nie bardzo wiemy, co to jest istnienie i co z niego wynika. Szesnastoletni chopcy wychodz z domu i prbuj okreli granice wiata, zbada ich rozcigo, a potem rozcigliwo. Troch przypominaj dawnych podrnikw, tyle tylko e nie pozostan po nich adne zapiski prcz artykuw w gazetach, ktrych nikt zreszt nie wykorzysta jako rda informacji o nie

odkrytych ziemiach. Ubi leones. Nikt si tam nie wybiera, a jednak niektrzy docieraj. Dokonuj mimowolnych odkry, e przestrze, w ktrej mona wykona taki czy inny gest, jest w istocie nieograniczona, i w konsekwencji gesty oraz uczynki przepadaj w niej jak krople wody w morzu. Nawet zbrodnia utracia swj kontekst i staa si samowystarczalna. Istnieje tylko dla siebie. Waciwie nie jest ju zbrodni, bo istnieje w prni. 1. Ufa sobie. 2. Szanowa si. 3. Me obgadywa si. 4. Nie ufa nikomu. 5. Me mie litoci. 6. Oko za oko, zab za zab. 7. By bezwzgldnym dla wszystkich. 8. Zachowa kamienn twarz. 9. Pomaga sobie nawzajem. 10. Nie pozwoli, aby odkryli, jaka jeste. 11. Zabi, jeli bdzie potrzeba. 12. Mie ze sob n, Ta nieco uproszczona wersja katechizmu Nieczajewa zostaa wymylona i zapisana przez dwie czternastoletnie dziewczyny. Wyrwana ze szkolnego zeszytu kartka w kratk i niebieski dugopis. Rekwizytornia zbrodni przypomina kancelari albo biuro rzeczy znalezionych na prowincjonalnym dworcu. Potem nastpuje tylko skrupulatne wyliczenie szedziesiciu uderze noem w lekarskim raporcie z sekcji zwok. Czternastoletnie dziewczyny nie miay prawdopodobnie do siy, by dokona zabjstwa w sposb bardziej zdecydowany. Ich ofiara miaa tyle lat co one, i te bya dziewczyn. Znw zjawia si zwyczajna scenografia wielkomiejskiego osiedla i nadrzecznych zaroli. Precyzja tego dwunastopunktowego kodeksu dorwnuje jego samowystarczalnoci. Tajne stowarzyszenia, zarwno te rzeczywiste, jak i te wymylone, w podobny sposb konstytuoway swoje wewntrzne struktury. Wystarczy przypomnie sobie Stowarzyszenie Mionikw Zbrodni Markiza de Sadea czy - by wrci do wiata realnego - elitarne formacje hitlerowskich Niemiec, paradoksalnie i paranoicznie realizujce fikcyjny schemat Protokow Mdrcw Syjonu. Przepa midzy nastoletni fantasmagori a rzeczywistoci historycznego (czy - jak w przypadku de Sadea - literackiego) okruciestwa niewtpliwie istnieje, niemniej jednak na naszych oczach dokonuje si degradacja mitu. To, co byo wasnoci nielicznych albo uprzywilejowanych, staje si artykuem oglnie dostpnym jak, powiedzmy, dziaka amfetaminy czy puszka red bulla. Wci prbuj zgadn, co zmienio si w strukturze fenomenu mierci, w ktrym momencie utraci on zdolno organizowania kultury. Bo przecie jest rzecz oczywist, e tylko wiadomo miertelnoci uczynia z nas ludzi. Powrt do zwierzcoci nie jest domen zabjcw. W znacznie wikszym stopniu staje si on udziaem ofiar, ktre umieraj w zupenej samotnoci - wanie tak jak umieraj zwierzta, dla ktrych mier jest czyst,

pozbawion sensu trwog. Bezinteresowno zbrodni zrywa midzy katem i ofiar resztki solidarnoci. Nie mamy ju do czynienia z jednym z kulturowych aktw w rodzaju wojny, zabjstwa z chci zysku, zazdroci czy nienawici. Rzecz odbywa si waciwie poza grzechem, przynajmniej grzechem w starym rozumieniu. mier przestaa by zdarzeniem spoecznym. Cofna si poza wszelkie uwarunkowania, by zyska pierwotne, fundamentalne, prelogiczne znaczenie. Wystpuje w czystej postaci. Jest trwog, ktra spada bez przyczyny w cakowicie przypadkowy sposb. Midzy ni a nami nie ma adnych porednikw, adnych sensw, nie ma nic. Jestemy w stanie przyj j jako co cakowicie indywidualnego, co, co dotyka nas w absolutnej samotnoci. Stoimy wobec niej zupenie nadzy i adna ludzka lekcja nie przychodzi nam z pomoc. Zastanawiajcy jest paradoks spoecznych reakcji na bezsensowne zabjstwa. Ulicami przechodz milczce marsze. Ich parareligijny, procesyjny charakter widoczny jest goym okiem. Liturgia ciszy ma sugerowa, e oto stoimy przed najgbsz tajemnic, wobec ktrej przystoi jedynie milczenie. Ale tak naprawd milczce marsze dotycz nie mierci w ogle, ale jej skrajnie absurdalnego wcielenia. Tum pozornie wybiera cisz jako form ekspresji. W istocie jest odwrotnie. To bezsensowny akt narzuca milczenie i degraduje ludzk wsplnot do poziomu stada poraonego niemot. Komunikacja zostaje zepchnita w mglist dziedzin emocji i szcztkowego obrzdu. Sentymentalna i szlachetna identyfikacja z ofiar jest przeraliwym znakiem bezradnoci. Milczcy pochd wyglda tak, jakby poda za swoim witym w objcia grobu. Zupenie inaczej wyglda obrona reszty wiata. Manifestacje w obronie drzew, zv/ierzt i fragmentw krajobrazu s ywioowe i gwatowne. Wyzwalaj wielkie zasoby energii, podnosz zgiek i sytuuj si gdzie midzy teatrem a cyrkiem. Ekologiczni bojownicy naraaj si na represje, niewygody i fizyczne ryzyko. Ich jzyk jest doskona antytez milczenia. Bardzo moliwe, e opuszczaj nas siy, e jestemy zmczeni sob jako gatunkiem i od tej chwili bdziemy umierali w cakowitej ciszy, a w kocu cakiem niezauwaalnie. Caa energia zostanie skierowana na przeywanie mierci drzew, wielorybw i ekosystemw. To bdzie jak transplantacja ludzkiej duchowoci w reszt wiata i w kocu wrcimy tam, skd przyszlimy. Z okna widz podwrko ssiada. To do daleko, ale widz je do wyranie. Jest wczesna jesie, pochmurne popoudnie i wiato ma deszczowy odcie jak w starym

telewizorze. W zagrodzie z desek ley setka owiec. uj, odpoczywaj, za jaki czas wrc na ki, by pa si do zmroku. Ssiad wychodzi z domu. Przemierza kilkadziesit metrw dzielcych go od zagrody spokojnym, leniwym krokiem. Wchodzi midzy owce i wybiera omiomiesiczne jagni. Chwyta je za wen na karku. Jagni wstaje i bez oporu idzie za gospodarzem. Znikaj za wgem budynku z czerwonej cegy. W tej samej chwili z domu wychodzi kobieta. Niesie w rku n. Z tej odlegoci ostrze Wyglda jak srebrna kreseczka. Kobieta znika tam, gdzie skryli si jej m i zwierz. Reszta owiec ley spokojnie.. W zagrodzie nie wida adnego ruchu. Cay obraz ujty jest w kwadratow ram okna. Oddziela mnie od niego podwjna szyba. Jest zupenie cicho i cakiem nieruchomo. Pokrywka nieba idealnie przylega do linii horyzontu. Za chwil nie bdzie po niczym ladu.

Rewolucja czyli zagada


Zaczn od opisania koca. Od przemwie Breniewa w czarno-biaym telewizorze. Trudno byo sobie wyobrazi doskonalej upostaciowan nud, martwot i nieruchomo. Albo przemwienia Gierka czy Gomuki. Ich fraza wznosia si, opadaa, wznosia znowu, lecz przypominaa zap s elektrokardiogramu podczonego do jakie szwankujcej, a moe nawet umierajcej maszyny. ycie nie wystpowao w tych gosach. Dla mnie, wychowanka redniego Peerelu, rewolucja bdzie miaa zawsze posta brzydkiej twarzy przemawiajcej martwymjzykiem w trupim wietle telewizora. Rewolucja - sowo, ktre popenio semantyczne samobjstwo Duchowy proletariusz Adama Pomorskiego nie jest ksik normaln. Prbuje w sposb szalony opisa rzeczy obdne i dotrze do stosunkowo sabo u nas znanych odamw rewolicyjnej myli w dziewitnasto - i dwudziestowiecznej Rosji. Metoda i przedmiot s tak do siebie zblione, e pomieszczenie ich w jednej ksice wydaje si zadaniem na granicy ryzykownego eksperymentu umysowego. Na szczcie myli nie eksploduj w ze.kniciu ze sob. Co najwyej powoli przeeraj umys, i w rezultacie nasza wiara w rzeczywisto (albo we vasne zdrowe zmysy) ulega zachwianiu, czy - jak kto woli - modyfikacji. Koniec kocw ten proces i tak musi nastpi, wic jest obojtne, czy nastpi na skutek zetknicia z empiri czy z ksik Adama Pomorskiego. Zmary w 1951 roku Andriej Platonow jest jednym z najwikszych pisarzy XX wieku, a by moe jednym z najwikszych w ogle. Mam na to tylko jeden dowd, i to w dodatku

natury psychologiczno-osobistej. Od kilku lat czytam jego Wykop i nigdy nie potrafi przeczyta na raz wicej ni kilka stron. Po trzech, czterech stronicach ksika wypada mi z rk. Obd wiata w niej przedstawionego dorwnuje jedynie obdowi jzyka, ktrego do przedstawienia uyto. Lektur mona porwna do szeregu upadkw w gb ciemnych otchani, gdzie ani dobrze znajome sowa, ani nasza naiwna wyobrania nie mog nam przyj z pomoc. Dowiadczamy po prostu mentalnego gwatu. Albo nieszczsne rusycystki. Wchodziy do klasy z narczami Sputnika. Niewielkie ksieczki byy cikie i liskie. Wypaday z obj i rozsypyway si po pododze. Kompletnie nas nie obchodziy radziecki balet, jabka z Alma Aty ani siedmioletni matematyczny geniusz Misza z Leningradu. Oczywicie, reszta szkoy te nas nie obchodzia, ale w przypadku lekcji rosyjskiego niech i nuda byy podwjne. Inne lekcje miay w sobie element hazardu - uda si albo si nie uda, zapytaj, nie zapytaj. Natomiast tu, w nagiej, zielonkawoszarej klasie, pobieralimy praktyczn lekcj entropii: Nikt nic nie umia, nikt niczego si nie uczy, rusycystka o tym wiedziaa, lecz odgrywaa swoj rol nauczycielki cierpliwie i beznadziejnie. Dobrze wiedzielimy, e te wszystkie dwjki i trzy z dwoma pod koniec roku czy semestru cudownie zamieni si w cae trjki i czwrki. Bez adnego naszego udziau. W ten sposb dochodzia jeszcze praktyczna lekcja fikcji. A tymczasem u pocztkw caej gry chodzio o to, e mier kci si z sam natur czowieka. Jako czynnik doskonalcy czowieka z pokolenia na pokolenie jest zbdna. Religijna wizja wiata posuguje si obietnic. W wizji naukowej, czy te naukowej, musimy zadowoli si stwierdzeniem. Eros i arytmetyka w dostpnej nam rzeczywistoci znosz si wzajemnie albo wzajemnie dopeniaj w rzeczywistoci, ktra przekracza i wyobrani, i rozum. Mio polega na akceptacji, arytmetyka na eliminacji i hierarchii; i jeli ta pierwsza (w swojej idealnej postaci oczywicie) prowadzi do kwietystycznej aprobaty Stworzenia, to ta druga (zgodnie ze sw wewntrzn logik) - do gnostyckiej anihilacji kreacji. Koniec kocw wychodzi na jedno i zostajemy (jak zwykle) z rk w nocniku indywidualnej egzystencji. Niezalenie od tego, czy prbujemy przyj mier jako fragment wikszej, rozumnej i dobrej caoci czy te ogosi jej nielegalno, ona nadchodzi i weryfikacja naszych pogldw odsuwa si w przyszo, ktra ma posta wiecznoci (wtedy zawodzi nas wyobrania) bd przyszego historycznego czasu (wtedy zawodzi nas cierpliwo). W obydwu wypadkach umieramy nieco rozczarowani. Andriej Patonow urodzi si w 1899 roku w Osadzie Pocztylioskiej na przedmieciach Woronea. W bezczynne witeczne dni mieszkacy Osady brali si za by z mieszkacami ssiedniej Troickiej albo Czyewskiej. Walono si wwczas nielitociwie, dziko, ale

bezinteresownie, bez adnej zawzitoci. Prano si dopty, dopki wrd wrzasku gladiatorw nie rozleg si ostry gos jednego z walczcych: Dajcie odetchn!. Oznaczao to, e komu zadano miertelny cios, ugodzono w serce lub wtrob, e ley na ziemi blady i ycie powoli z niego uchodzi, brak mu powietrza, dusi si. Naleao si wtedy rozstpi pozwoli nieborakowi spokojnie umrze. Nie oznaczao to jednak koca walki. Cigna si dalej. Nad umierajcymi unosiy si dalej odgosy zadawanych ciosw, matowe, misiste uderzenia pici. To jest wspomnienie pisarza z dziecistwa. W 1919 roku w woroneskiej gazecie eleznyj PutAndriej Patonow pisa tak: SZTUKA PROLETARIACKA jest zwierciadem caej ludzkoci w jej najpikniejszych porywach, caego harmonijnie zorganizowanego kolektywu. (...) Bdzie to muzyka caego kosmosu, ywio nie majcy granic i nie znajcy przeszkd, pochodnia rozwietlajca gbiny tajemnic, ognisty miecz w walce ludzkoci z ciemnoci i przeciwstawnymi jej lepymi mocami. Na to, by wyobrazi sobie prawdziw Rewolucj (pisan z wielkiej litery), zwyczajnie nie starcza mi wyobrani. Po prostu naga i cakowita przemiana widzialnego wiata wydaje si czym tak gronym, e skonni jestemy do mylenia o niej raczej w kategoriach zagady ni metamorfozy. Im bardziej zmienia si wiat, tym bardziej zblia si do mierci. Niewykluczone, e po prostu koczy si jego odporno na mitologie i tym samym jego zdolno wytwarzania nadziei. Oczywicie, jako istota mitologijna czuj dekadenck tsknot, a jako istota religijna odczuwam strach. Dlatego nie umiem jak kady uczciwy czowiek jednoznacznie myle o Rewolucji, a dzieo Andrieja Patonowa budzi we mnie zgoa nieliterackie i nieestetyczne uczucia z gatunku tremendum i fascinans. Albo radzieckie filmy. Przecie niektre z nich, zwaszcza te dotyczce rewolucji (z maej litery), konstruowane byy wedug westernowych schematw. Uywany przez komisarzy nagan przypomina colta, nierozerwalnie zwizany ze skrzan kurtk mauzer - chocia pistolet - nie ustpowa urod winchesterowi, a jednak co tu nie grao. Gdy tylko udao nam si zebra par groszy na kino i lczelimy pochyleni nad programem kin w Expresie albo w yciu, to litani odczytywanych tytuw od czasu do czasu przerywao wzgardliwe ruski. Zastanawiajce jest to, e wszystkie inne filmy (polskie byy troch poza konkurencj) odczytywalimy bez narodowej przynalenoci i milczco zakadalimy, e s to filmy warte obejrzenia. Albo filmy wieczorem w telewizji. Bardzo czsto nastpny dzie w szkole upywa pod znakiem obejrzanych gagw, powtarzania grepsw czy odpytywania z treci w stylu ...a pamitasz, jak ten ysy.... I jeli dobrze pamitam, to przez te wszystkie szkolne lata tylko

jeden radziecki film dostpi tej nobilitacji. By to film wiat si mieje. W odlegej przyszoci przed ludzkoci otwiera si moliwo omnipotencji w penym sensie tego sowa, a po komunikacj z innymi wiatami, niemiertelno, wskrzeszenie tych, ktrzy yli dawniej, a nawet stworzenie nowych planet i ukadw planetarnych (N. Rokow, Smys i krasota yzni, 1923). Nie bdzie chorb, a dugowieczno signie tysicy lat. (...) Zakadamy, e czowiek ewoluujc przeobrazi si w istot, [ktra] jak rolina nie potrzebuje chleba ani woowiny, okryta jest przezroczyst powok, ktrej zawdzicza niezbdne cinienie i ochron przed utrat wody i gazw (K. Ciokowski, Monizm Wszechwiata, 1931). Czy moe by co bardziej przeraliwego ni wizja powszechnej, indywidualnej i oglnodostpnej niemiertelnoci? Chyba tylko koncepcja pustej i obojtnej nieskoczonoci potrafi w rwnie gboki sposb porazi wyobrani. Zawiaty zagospodarowane religijnie nie budz a takiej trwogi. Przede wszystkim dlatego, e pozostaj kwesti wiary, czyli w pewnym sensie wyboru. Natomiast naukowa opowie o doskonalcej si i w kocu doskonaej ludzkoci obejmuje cay gatunek niezalenie od upodoba poszczeglnych jego egzemplarzy. Ani nieuchronno mierci, ani konieczno niemiertelnoci nie odmieniaj w jaki radykalny sposb ludzkiej kondycji. W jednym i drugim wypadku pozostajemy winiami swoich wasnych schizoidalnych wyobrae, ktre poruszaj si ruchem wahada midzy angelologi a zoologi. I jeli chwilowo nie popadamy w skrajnoci, to jestemy w stanie wytworzy co najwyej hodowlan hybryd niemiertelnej roliny o przezroczystej skrze. Andriej Platonow prawdopodobnie wierzy w ludzk niemiertelno. Siy, ktre uruchomia Rewolucja, byy przecie zbyt wielkie, by mogy zda do jakiego poledniejszego celu. Wykradzione religii Krlestwo Niebieskie na Ziemi musiao opuci ramy metafory i sta si rzeczywistoci - tylko wtedy kradzie przestaaby by kradzie i staaby si odzyskaniem utraconej wasnoci. Faktyczno, fizyczno zbawienia bya warunkiem, bez ktrego cae przedsiwzicie zamieniao si w jeszcze jeden, gigantyczny wprawdzie, ale jak zwykle poroniony, wybryk ludzkoci. Przewartociowanie wszystkich wartoci musiao odby si w skali kosmicznej, permanentna rewolucja miaa obj dziedziny zastrzeone dotychczas dla metafizyki i eschatologii. Dlatego pisarstwo Andrieja Patonowa ma w sobie pierwotn si mitu. Melioracja, elektryfikacja, industrializacja - motywy omieszone i sprostytuowane przez socrealizm - pod jego pirem rozwijaj si w epos o powstaniu nowego wiata. Ich moc polega na tym, e nie

maj nic wsplnego ani z socjalizmem, ani z realizmem. Waciwie nie maj nic wsplnego z rzeczami, o ktrych opowiadaj. Najgbsz treci jest to, co ma nadej. Wyobrania jest wobec tego bezradna i musi zadowoli si jedynie dalekim echem, czyli terazniejszoci jako zapowiedzi przyszoci. Misterium tej prozy: ndza bytu, plugawo, nieustanny rozpad, mier, staa zagada wiata, odbywa si w jakiej przedziwnej, podniosej i sakralnej przestrzeni, w ktrej wszystko zostanie w kocu przemienione, wskrzeszone, kade ziarnko piasku, kady okruch materii dostpi ostatecznej pociechy. I nie ma to nic wsplnego z Bogiem. Bg tutaj nie wystpuje. Zastpuj Go wiara, nadzieja i mio Andrieja Patonowa. I jego geniusz. Co jeszcze? Radzieckie samochody na ulicach. Moskwicz, zaporoec, iguli. Czulimy do nich tylko pomieszan z lekcewaeniem pogard. Ich nazwy nie miay siy zakl. Jedynie ciarwki byy w stanie poruszy nasz wyobrani: zi, zis, kraz - w kocu byli to modsi bracia heroicznych aut, ktre wygray wojn. Bo chocia mielimy gdzie radzieckie kino, to nasza spragniona zwycistw i krwi chopacka podwiadomo co tam jednak rejestrowaa. A moe chodzio tylko o to, e zisy nie miay wtedy w Polsce adnych zachodnich konkurentw. Nie wiadomo, czy Lenin i Stalin zajmowali si kwesti powszechnej niemiertelnoci. Niby po co? Co najwyej pragnli przeduenia wasnego ycia w nieskoczono. W pewnym sensie im si to udao. Tyle tylko e ich wieczno miaa podstawow wad kadej ludzkiej konstrukcji: musiaa by wykonana z jakiego materiau. W tym wypadku byo to ycie innych ludzi. Pojmujc problem wiecznego ywota w mechanistyczny czy te wampiryczny sposb, wierzyli zapewne, e suma wszystkich zniszczonych egzystencji zoy si na ich niemiertelno. W gruncie rzeczy przypominao to mylenie ludoercy, ktry zjadajc innego pechowego kanibala, uwaa, e sumuje arytmetycznie dwa ycia. Ale jeli atmosfera nasycona jest utopi i jeli umysy wci utopi wydzielaj, to w kocu osiga ona takie stenie, e jej wszechobecno domaga si jakiej formy. Innymi sowy, potencja wymusza realizacj. Rewolucja najgorzej radzi sobie z czasem. Niezalenie od sloganw i pragnie czas pynie z wasn prdkoci i jako pity ywio nigdy nie poddaje si ludzkiej woli, a wrcz odwrotnie. Dlatego wanie prb osignicia wiecznoci podjto w przestrzeni. Wieczno zawsze nam si przedstawia jako idea, ktrej niepodobna poj, jako co olbrzymiego, olbrzymiego! Ale czemu koniecznie olbrzymiego! Prosz sobie wyobrazi, e raptem, zamiast tego wszystkiego, bdzie tam jedna izdebka, co jak wiejska ania, zakopcona, a we wszystkich ktach - pajki; i oto masz pan ca wieczno. Mnie si to czasem przywiduje, wie

pan - zwierza si Swidrygajow Rodionowi Romanyczowi, nie zdajc sobie pewnie sprawy, e jego przywidzenie za kilkadziesit lat zostanie zrealizowane. Fabryki wiecznoci powstay na obrzeach ldu, na kracach przestrzeni. Wyspy Soowieckie, Workuta, Koyma - dalej nie byo ju nic. Dopiero tam, na krawdzi wiata, mona byo skonstruowa rzeczywisto, w ktrej wszystkie atrybuty czowieczestwa traciy znaczenie. Czowiek jest swoj przeszoci, ktra prbuje oddziaywa na przyszo. Tymczasem tam trwao wieczne teraz. Zarwno historia, jak i nadzieja miay status co najwyej jakiej umysowej fanaberii czy wrcz aberracji. Jeli kto godzi si na ich realne istnienie, negowa tym samym swoje istnienie tu i teraz, i tym samym popenia rodzaj mentalnego samobjstwa. Bo przecie nie mona by jednoczenie i ywym, i martwym. Wyjciem z tej paranoi jest tylko trzeci stan skupienia egzystencji, czyli wieczno. Jeli wzi pod uwag demograficzne, geograficzne i progresywne wymiary tego eksperymentu, to jego finalna skala bez wtpienia miaa mie zasig zjawiska kosmicznego. Napisany w 1930 roku Wykop ma w polskim wydaniu sto szedziesit stron formatu redniego notesu i naley do dziel, ktre pojawiaj si na pocztku albo na kocu epoki, bo samo ich pojawienie si wyznacza cezur. Po prostu po przeczytaniu tej ksiki literatura przestaje ju by t sam literatur - chociaby z tego wzgldu, e nie potrafimy w niej znale niczego podobnego. Skala literackich wartoci w znacznym stopniu opiera si na porwnaniach, a tymczasem tutaj porwnywanie jest bezradne, m;ary nieprzydatne, lustro niczego nie odbija. Rozpad wiata przebiega na poziomie jzyka, na poziomie jego wewntrznej struktury, i tragedia polega na tym, e pewnej duej jzykowej grupie (a w konsekwencji caej ludzkoci) odebrano zdolno opisania tej tragedii. Co najwyej mona tego dokona jzykiem, ktrego uyto do wywoania katastrofy. Fakt, e kaci i ofiary zaliczaj si do tego samego gatunku, nalea do tej pory do fatalistycznego porzdku biologii, dawa si wyegzorcyzmowa za pomoc jzyka, ktry by dziedzin wolnoci i umoliwia walk, obron albo przynajmniej ucieczk. Zto dao si nazwa i wypreparowa z rzeczywistoci. To mino, mowa staa si paplanin, a wiatem rzdzi naga i lepa wola, ktra nie troszczy si o usprawiedliwienie ani o sens. Sto szedziesit stron opowieci o budowie socjalizmu i kolektywizacji z udziaem proletariatu, biedniakw, kuactwa, maej Nastii i niedwiedzia zostawia w duszy popi i pen grozy wiadomo, e prawdopodobnie ju nigdy nie dowiemy si, jak wyglda wiat przed zagad. Znieprawienie bowiem w rwnym stopniu dotkno jzyka, jak i desygnatw zostay przecie uyte do stworzenia nowej rzeczywistoci, i te drugie nigdy nie odzyskaj

swojego pierwotnego ksztatu, tak jak sowa nie odzyskaj dawnych znacze. Zisy i ziy, lnice i liskie numery Sputnika, nieopisana lamazarno Siedemnastu mgnie wiosny, okruchy, odpryski Rewolucji i wiecznoci. Nie mielimy o tym pojcia. Bylimy zbyt zajci teraniejszoci, dmuchaniem ab przez somk, piciem wina, papierosami giewont i adna niemiertelno nie moga nas skusi.

O piknoduchostwie
Ktrego dnia w Tokaju obudziem si o wicie i wyszedem na balkon. Byo koo pitej i cae miasto spao. Pada deszcz. Lni bruk, lniy czerwone dachwki. W dole, wrd ogromnych topl, pyna Cisa. Bardzo lubi t rzek. Podrowaem w gr jej biegu i w d, byem u jej rde. Jest zielona, krta i kapryna. Na mapie Europy biegnie bardziej niezdecydowanie ni inne rzeki. Razem z rzek Bodrog otacza masyw tokajskiego wzgrza, i zawsze miaem irracjonaln pewno, e smak szamorodni, aszu, harslevelu i furmintu jest w jaki sposb zwizany z jej nurtem i jej istnieniem. W mojej prywatnej i nieco obsesyjnej mitologii zielona Cisa zajmowaa miejsce, jakie w popularnych legendach zajmowa przereklamowany Dunaj. czya wprawdzie terytoria tylko czterech krajw, ale mnie to zupenie wystarczao. Tamtego poranka w Tokaju, stojc na balkonie jakiego hoteliku, naliczyem osiem albo dziewi bocianich gniazd. Biae ptaki przylatyway znad rzeki, przysiaday, klekotay, czyciy pira, a potem odfruway, by na powrt znikn za lini wiekowych topl nad Cis. To byo nierealne i pikne. Puste, byszczce od deszczu i ciche miasto wziy w posiadanie ptaki. Pita rano przypominaa agodny koniec wiata. Tak sobie wtedy mylaem. Ale jak zwykle stao si inaczej. Nie nastpi aden koniec wiata, a tylko koniec Cisy. A przynajmniej koniec bocianw. Piknoduchostwo - nawet to psenne o bladym wicie zawsze zostaje ukarane w jak najbardziej realny sposb. Tym razem za pomoc australijskiego cyjanku, dla wikszego efektu wpuszczonego do rzeki przez jej rumuski dopyw.

Krew Ludwika
Swoj ksik powicon symbolice krwi Jean-Paul Roux koczy opisem cicia

Ludwika XVI. Gdy opad n gilotyny, pewien obywatel wspi si na sam gilotyn i zanurzajc cae rami we krwi Kapeta, ktra rozlaa si obficie, nabra jej pene garcie i trzykrotnie skropi tum widzw, ktrzy spieszyli do stp szafotu, aby otrzyma jej kropl na czoo. Bracia - mwi w obywatel, dokonujc krwawego chrztu - bracia, groono nam, e krew Ludwika Kapeta spadnie na nasze gowy. C, niechaj tak si stanie. Gdzie jest krew Ludwika? Powinna pyn w naszych yach, w yach nas wszystkich yjcych po mierci krla. Bo przecie nowoczesna Europa i wiat, ufundowane na zgonie krla, musiay wchon jego krlewsko i bosko. I jeeli bosko i krlewsko nacechowane s nieskoczonoci, to arytmetyka podpowiada, e zrabowanej sakry wystarczy dla wszystkich do samego koca dziejw. Tak wyglda nietzscheaski przeom w swojej egalitarystycznej i groteskowej postaci. I bdziecie jako bogowie, i bdziecie jako krlowie - tak powinien zakoczy swe wezwanie w gorliwy citoyen u gilotyny. Przelanie krwi to rzecz powana. Kat zawsze pozostaje w tajemniczym zwizku z ofiar, bo ycie, ktrego pozbawi, nie moe, ot tak po prostu, znikn. Jeeli jego pocztki bior si z nieskoczonego acucha kolejnych wciele i narodzin, to i koniec nie jest kocem definitywnym, a tylko pocztkiem metamorfozy. Zmarli mierci naturaln yj w naszej pamici. To byty spokojne, przypominaj ciaa niebieskie albo cae konstelacje, gdy pozbawione s imion i twarzy, gdy wiemy o nich tylko tyle, e byli. Z zabitymi jest inaczej. Wchodz w zwizek ze swoim zabjc i odradzaj si we wci nowych ofiarach. Wrmy do zabitego krla, do jego zrabowanej witoci. Ludwik musi umrze, bo trzeba, eby ojczyzna ya - Jean-Paul Roux cytuje sowa Robespierrea. Lecz to nie Ojczyzna zabia krla. Nie zabi go Nard ani adna inna idea. Zrobili to ludzie w imi tych fikcyjnych bytw, pozornie przekraczajcych ludzk miar. Zabi Boga i krla? W istocie dla pojedynczego czowieka i dla ludzi w ogle byo to niepodobiestwem, by moe przekraczao nawet wyobrani. Ten gest mg nastpi jedynie dziki zmistyfikowaniu wiadomoci. Idee nie nosz na sobie ladw krwi. S bezcielesne. Krew spada na Robespierrea, na Dantona, nawet na Saint-Justa, chocia nazywano go archanioem rewolucji, a potem na nastpnych i na nastpnych. Zupenie tak, jakby kaua na szafocie bya jeziorem, do ktrego wrzucono kamie, a roztaczajce si krgi sigay daleko w przyszo, w czas, ktrego pocztek wyznaczya wskazwka spadajcego ostrza. Bya to zapewne wskazwka sekundowa Pniejsze wysiki, by ow mier zrwnoway, zoy na konto innego boga, ukazay swj ludzki i groteskowy wymiar: Bogini Rozumu wprowadzon do Notre Dame personifikoway aktorki z paryskich teatrw. To podsuwa myl, e w dziejcym si pniej spektaklu wszyscy jestemy aktorami

odgrywajcymi bogw i namaszczeni krwi krla, wszyscy jestemy krlami. Okropnoci wizienia i zesania, gwaty i okruciestwa dokonywane na setkach i tysicach naszych towarzyszy, krew naszych mczennikw - wszystko zmywaa ta chwia, ta przelana przez nas krew carska (...) - tak pisze Wiera Figner o zamachu na Aleksandra II. W jej sowach wci moemy odnale wiar w oczyszczajc moc rytuau. Dwadziecia osiem lat pniej w Jekaterynburgu Jankiel Jurowski rezygnuje z jakiejkolwiek retoryki. Sprowadza Mikoaja II z rodzin do piwnicy, kae rozstrzela i zaku bagnetami. Potem wywozi zwoki za miasto, gdzie zostaj powiartowane, wrzucone do nieczynnej kopalni i polane kwasem solnym. Technicy materialistycznej rewolucji niszcz ciao wadcy w sposb racjonalny i metodyczny, tak jak niszczy si rzecz zbdn. mietnik historii przestaje by metafor, przybiera realn posta kopalnianego szybu. Gdzie jest krew Ludwika, Aleksandra i Mikoaja? Chcemy czy nie, pynie w naszych yach i znaczy nasze czoa. Jestemy aktorami odgrywajcymi rol bogw, jestemy krlami i zaprzta nas wasna suwerenno. Katarzyna II na wie o zgilotynowaniu krla powiedziaa: Rwno jest potworem, ktry pragnie korony. Jean-Paul Roux przerywa swoj opowie o krwi na progu wspczesnoci, w chwili, gdy krew zaczyna pyn szerokim nurtem, gdy wylewa si ze starych, dobrze znanych, chronionych rytuaem brzegw. Jednym z gwnych tematw wspczesnej masowej kultury jest sprawowanie wadzy nad drugim czowiekiem a po ostateczn konsekwencj, ktra rwna si unicestwieniu. W odsakralizowanej rzeczywistoci boskie prerogatywy musz mie wymiar czysto fizyczny. Ten, ktry zabija, jest bohaterem najywotniejszych gatunkw wspczesnej opowieci, zwaszcza w jej wizualnym wydaniu. Film, telewizja, wideo przemawiaj do nas najczciej jzykiem krwi i cielesnej dezintegracji. Od starowieckiego westernu, przez filmy kryminalne i gangsterskie, przez filmy katastroficzne, wojenne, sensacyjne a po horror i jego wysublimowan i najkrwawsz odmian, czyli obrazy z rodzaju gore (ang. jucha), mamy do czynienia ze zniszczeniem. Wizja milionw domw i tysicy kin, w ktrych codziennie zasiadamy, by obejrze krwawy obrzd, przywodzi na myl azteck machin ofiarn. Potrzeby Soca i nasze potrzeby w dziedzinie ofiar wydaj si nieograniczone. Bosko w ludzkim wymiarze jest jednak jedynie powtarzalnoci. Ekranowa, medialna mier wobec ograniczenia naszej wyobrani i wobec swojego zastpczego charakteru musi wci powraca do punktu wyjcia i

poszukiwa nowego obiektu. Wydaje si, e wadza, ktr skradlimy bogom, w naszym ludzkim zastosowaniu przybraa aspekt negatywny. Zaskakujca jest sprzeczno midzy kreacyjn si cywilizacji, nieskoczonoci wytwarzanych przez ni przedmiotw i dbr a kultur, ktrej zasadniczym obrazem jest rozpad, destrukcja i mier. Wydaje si, e masowa kultura natychmiast poddaje unicestwieniu to, co wytworzya technika. ywioy, klski, eksplozje, monstra, bro - nieustajca hekatomba rzeczy i cia, ktre yj tylko po to, by sta si martwymi rzeczami. Kultura masowa, kultura popularna... Jej zasig i powszechno da si porwna jedynie do zasigu i powszechnoci religijnej wizji wiata w minionych wiekach. W istocie jest parareligi. Daje pociech, odpowiada na pytania, zaspokaja wszystkie pragnienia a po te najgbsze, nigdy dotd nie formuowane wprost, jak pragnienie unicestwienia i uczestnictwa w cudzej mierci. Te boskie prerogatywy stay si wasnoci wszystkich. Pomieszanie jzykw nie opnia ju budowy Wiey Babel. Jzyk kultury masowej jest jzykiem uniwersalnym. Jego mity, symbole, herosi, figury i przesania s czytelne niezalenie od geografii, krgw cywilizacyjnych czy religijnych. By moe jest to jedyna rzeczywista ekumenia wspczesnego wiata. Bruce Lee jest Chiczykiem, James Bond Anglikiem, Rambo Amerykaninem. Telewizory, ktre wywietlaj zadawan przez nich mier, pokrywaj Ziemi mniej wicej tak dokadnie, jak siatka rwnolenikw i poudnikw. McLuhanowska plemienno kultury dawno staa si faktem. Wiea Babel wcale nie musi mie wertykalnej struktury, nie musi siga nieba. Rozpociera si horyzontalnie wedug planu wyzwolonych ludzkich pragnie. Nieliczni mistycy niepokoj jeszcze niebiosa, ale ich dowiadczenie jest nieprzekadalne na jzyk wsplnoty, nie posiada zmysowego konkretu. Znamienne jest, e parareligijno kultury masowej odpowiada w pewien sposb plemiennej religijnoci danych czasw, ktra w centrum swojego zainteresowania umieszczaa natur z jej monotonnym koowrotem narodzin i mierci, kosmiczny, obojtny obrt rzeczy. Zniszczenie, opisywane przez kultur mediw, moe istnie jedynie w wiecie, ktry wci si odradza, w wiecie materialnej, przedmiotowej nadprodukcji. Obie funkcje natury - kreacyjna i niszczycielska - zostay przeniesione w dziedzin cywilizacji i kultury. Ten model kosmosu w ziemskiej skali jest o tyle pesymistyczny, e wyklucza mylenie w kategoriach eschatologicznych. Jean-Paul Roux porwnuje zamordowanie Ludwika z Mk i Ofiar Chrystusa.

Zestawienie to jest tyle efektowne, co powierzchowne. O tyle tylko uzasadnione, o ile kada niewinna mier ma swoj prefiguracj w Ukrzyowaniu. Jeeli ofiara Ludwika miaa znaczenie religijne, to byo ono zupenie inne, ni chciaby widzie autor. Z perspektywy chrzecijastwa bya to raczej antyofiara, bo otwieraa nieznane wczeniej moliwoci pozareligijnego, czy wrcz antyreligijnego, istnienia wsplnoty.

O Bablu i o Rembeku
W kocu trafiem na uzupeniajc lektur w jzyku polskim do Armii konnej Izaaka Babla. Kupiem przecenione W polu Stanisawa Rembeka. Nie jest to uzupenienie idealne, bo pierwszy walczy w 1920 na Woyniu, a drugi w 1919 gdzie na Wileszczynie. W dodatku bili si po przeciwnych stronach i jakby tego byo mao, jeden w kawalerii, drugi w piechocie. Niemniej obie ksiki w jaki szczeglny sposb si cz, ich pynna migotliwa materia toczy si wsplnym oyskiem, by w kocu rozdzieli si na oddzielne nurty. I u Babla, i u Rembeka wsplnym i podstawowym dowiadczeniem jest chaos; obaj po mistrzowsku uprawiaj epik rozpadu, w ktrej ludzkie ciaa, przedmioty i strategie bezpowrotnie pochania ziemia. W istocie obaj pisz co w rodzaju traktatu geologicznego, obaj maj wiadomo, e to, co si wok dzieje, jest fragmentem gigantycznego procesu, w ktrym historia jest tylko wierzchni i najciesz warstw - po prostu ciera si, gnije i odpada jak naskrek, a tajemnica tego, co nadejdzie, jest waciwie jedyn prawdziw tajemnic, ktr warto jeszcze kontemplowa. Obaj przypominaj badaczy zafascynowanych eksperymentem do tego stopnia, e sami zmieniaj si w jego przedmiot. Babel i Rembek przylegaj do siebie jak dwie przeciwstawne powki millenarystycznego rewolucyjnego mitu. Pierwszy uosabia heroiczne zerwanie z histori, ktr opakuje, ale godzi si na jej unicestwienie, poniewa odkry, e prawdziwe istnienie jest zawsze funkcj teraniejszoci. Jego Kozacy s jedcami znikd i przypominaj jedcw Apokalipsy, poniewa sama Rewolucja, niezalenie od wszystkich swoich spoecznych, politycznych i historycznych sensw, miaa by prawdziwym kocem czasu. Rembek natomiast jest najczystszej wody dekadentem. Jego piechurzy wlok za sob przez pobojowisko swoje wasne przedawnione historie i losy, ktre tyle s warte w tej walce, co bro bez amunicji. Nie oywia ich aden irracjonalny mit, a swoj si czerpi jedynie z przeszoci i z lku przed przyszoci. Teraniejszo jest dla nich odmian pieka, z ktrego trzeba si wydosta, by z powrotem trafi w to, co byo.

No wic trzeba ich czyta na przemian, tak sobie myl. I cieszy si, e obaj byli wielkimi pisarzami, a nie, na przykad, wielkimi dowdcami.

Nasza konkwista
Z Gwatemali do Meksyku jest tylko krok. Andrzej Bobkowski mg napisa jak odmian Pod wulkanem. W kocu, podobnie jak Konsul, mia niewyrwnane rachunki ze star Europ. Mg z daleka opakiwa jej upadek i jak tamten pielgnowa w sobie poczucie winy wynikajce z samego faktu bycia Europejczykiem. Ale Konsul patrzy na Europ kilkanacie lat modsz, oglda jej chorob, lecz nie widzia jeszcze jej agonii. Poza tym by Anglikiem, a to oznaczao, e nosi w sobie ciar odpowiedzialnoci za wiat w ogle, bo jeli nawet nad Imperium soce powoli zachodzio, to cie przez Imperium rzucany by jeszcze cakiem dugi. No i w dodatku nieszczsna dusza Geoffreya Firmina, utkana z materii tak delikatnej, e: Posuchaj, staruszku - usysza Konsul swj gos - co innego jest mie przeciwko sobie Franco czy Hitlera, ale mie przeciw sobie Actinium, Argon, Berylium, Dysprosium, Nobium, Palladium, Praseodymium (...) Rhutenium, Samarium, Silicon, Tantalum, Tellurium, Terbium, Tborium (...) Thulium, Titanium, Uranium, Vanadium, Viriginium, Xenon, Ytterbium, Yttrium, Zirconium, eby nie wspomnie o Europium i Germanium (...) i mie Columbium przeciwko sobie, a take caa reszt, to zgoa inna sprawa. Szalestwo w odrnieniu od gupoty jest zawsze owocem napicia midzy subtelnoci ducha a ociaoci materii. W pisarstwie Andrzeja Bobkowskiego nie znajdziemy ladw blu, tsknoty czy niezaspokojenia. Te znak: rozpoznawcze wygnania s mu zupenie obce. Porzuci Europ ze wstrtem, pozostawiajc umarym grzebanie umarych. Kolebka kultury i obozw koncentracyjnych, zgwacona bez zbytniego oporu przez faszyzm, drca ze strachu przed bolszewikami, zerkajca zalotnie w stron komunizmu - tak j widzia w czasie omioletniego pobytu w Paryu, a gwatemalskie oddalenie nadao temu spojrzeniu jeszcze wikszej ostroci. Europejczyk zmienia si w barana, traci wszystkie te cechy, ktre stanowiy o jego wyszoci dawniej: przedsibiorczo, pd do rozsdnego ryzyka, zdolno indywidualnego sdu, rozsdne nieposuszestwo. Wprost przeciwnie - sta si posuszny Pastwu i Pastwom obcym. Stoi dzi cierpliwie w ogonkach, wypenia skrupulatnie dziesitki formularzy, onanizuje si biernym krytycyzmem i intelektem jako namiastkami ycia i przejawia cay swj indywidualizm i przedsibiorczo u czarnym handu, w maych

kombinacjach krtkometraowych (Coco de Oro). Anachroniczny i anarchiczny Andrzej Bobkowski: Rudyard Kipling i Conrad nie yj od kilkunastu lat. Kurtz te umar i umierajc, podsumowa mijajc epok jednym sowem: zgroza. Jeli gdzie kto myli o ekspansji, to nie ma ona w sobie romantycznej aury kolonializmu, przebiega raczej pod znakiem ideologicznych i politycznych interesw, pod znakiem omnipotencji Pastwa i Pastw. Andrzej Bobkowski przepywa ocean i ni dziewitnastowieczny sen biaego czowieka o wolnoci, o nieograniczonych moliwociach, o wiecie, w ktrym cywilizacja nie cierpi na starczy uwid i jest narzdziem, a nie ograniczeniem. Myl (...), e Kali i Nel zaczli szanowa naprawd Stasia Tarkowskiego od momentu, w ktrym najpierw zastrzeli lwa, a potem Beduinw. Gdy myl o przyszoci naszej cywilizacji, o Kalich, ktrzy spogldaj na ni ze wszystkich czci wiata, wydaje mi si, e ten jeden epizod z W pustyni i w puszczy jest wspaniaym skrtem istoty zagadnienia. Nie - nie jestemy tylko jedn z wielu, z tych dwudziestu kilku cywilizacji, ktre miny. To jednak co wicej i moe warto tego broni (Szkice pirkiem). Jest co wzruszajcego w tej sienkiewiczowskiej naiwnoci. Pozwala ona nie dostrzega tego wszystkiego, co dziao si w kulturze europejskiej przynajmniej od pocztku wieku, ale te i wczeniej. Rimbaud wyjecha do Afryki, ale na pewno nie po to, by zdobywa i cywilizowa. Paul Gauguin odpyn na Tahiti. Znuyo go wiato Europy, a wiodo przekonanie, e prawdziwe ycie jest gdzie indziej, w rejonach nietknitych cywilizacj biaego czowieka. I jeszcze Antonin Artaud. Dotar do Meksyku (znowu ten Meksyk), by wrd Indian Tarahumara szuka lekarstwa na mierteln chorob zachodniego wiata. Archaiczny rytua mia zastpi umierajce chrzecijastwo. Nie potrzebujemy Twoich kanonw, indeksu, grzechu i konfesjonau, klechw, mylimy o innej wojnie, wojnie z Tob, Papieu, psie - pisa Artaud w 1925 roku. A w licie do Dalajlamy: Cierpimy na zgnilizn Rozumu. Logiczna Europa bez koca miady ducha motami skrajnoci, oswobadza go i znw zamyka (...). Tak jak wy odrzucamy postp: przybdcie, rozwalcie nasze domy. Wszyscy ci wdrowcy porzucali Europ pewni, e opuszczaj toncy okrt. A inne odlege kultury nie jawiy si im jako kuriozum, ewolucyjny bd czy rezerwat, ale jako konieczna moliwo, rwnorzdna propozycja albo wrcz weryfikacja ich wasnego dziedzictwa. W istocie byy wyspami, na ktrych rozbitkowie Zachodu mogli znale ocalenie.

A czego w Gwatemali szuka Andrzej Bobkowski? Jego obrzydzenie, jeli sdzi po pismach, miao natenie podobne do obrzydzenia Artauda. Normalne ycie, dawna kulturalna Europa. Aby j odnale, trzeba dzi z niej wyjecha (...) - i dalej - uprzejmo, spokj, kupione w sklepie produkty opakowuj starannie i odsyaj do domu bez dopaty i napiwkw, poczt roznosz take w niedziele i wita. I dalej a po list marek i towarw dostpnych w sklepach. To s pierwsze wraenia Andrzeja Bobkowskiego po przybyciu do Gwatemali i opisane w Coco de Oro. W jaki dziwny sposb przypominaj one opowieci naszych gastarbeiterw powracajcych par lat temu z Niemiec czy Austrii. Paradoksalna ta nasza konkwista. Nie dotyczy rzeczy innych, obcych czy nieznanych; nie przypomina rabunku, lecz jedynie prb odzyskania tego, co przez kaprysy historii zostao nam niejako odebrane, odebrane nim w ogle to otrzymalimy. I jeszcze geografia. Gdy papie Aleksander VI wykrela lini dzielc Nowy wiat midzy Portugali i Hiszpani, my moglimy co najwyej zerka z obaw na germaski zachd albo z trosk na wschd, na Ru. Ekspansja nie bya raczej moliwa. A jeli nawet, to co bymy tam znaleli prcz tego, co ju znalimy: rwnina, mga i smutna pruskosowiaska rolinno. Ani zota, ani mirry, ani kadzida - tylko rzeczy znajome, zmiany ilociowe, wic adnych podniet dla wyobrani, adnego materiau na przyzwoity mit. Ostatni zapis Szkicw pirkiem nosi dat 25 sierpnia 1944 roku. Amerykanie wyzwalaj Pary. Andrzej Bobkowski stoi na ulicy i z dziecic radoci patrzy na onierzy ujcych gum. Chwil potem zaczyna paka. Amerykaska sanitariuszka pyta go, dlaczego pacze. Jestem Polakiem i myl o Warszawie - odpowiada. Dziewczyna czstuje go papierosem i Bobkowski odchodzi. Trzymaem w rkach tego pierwszego papierosa o ulubionym smaku i wreszcie zapaliem go. Pachnia troch wod kolosk, troch jakby mydem no i Chesterfieldem. Paliem go mylc, e jest w nim wiat, ktry pewnych rzeczy nie jest w stanie poj. Moe dlatego, e on sam nigdy nie by zmuszony do palenia niczego gorszego od Chesterfielda. Pasjonujce u Andrzeja Bobkowskiego jest to, e jego niezgoda na polski los przybraa form niezwykle - jak na pisarza - konkretn i pragmatyczn. Przytoczony kocowy fragment ma w sobie precyzj algebraicznego rwnania. Tym, ktrych dotyka heroiczna i absurdalna mier, mona powici zy, nic wicej. Wszak paczemy tylko nad przeszoci albo nad teraniejszoci, ktra zamienia si na naszych oczach w przeszo. Nigdy nie opakuje si przyszoci. Andrzej Bobkowski nie ywi adnych zudze co do Polski. Miaa tylko powtarza sw star rol w zmieniajcych si dekoracjach historii. Bohaterska, rozdarta i bezmylna, wci od nowa, wci od pocztku miaa powtarza swoj przeszo. Szkoda

czasu i atasu - tak mgby rzec. Nie reformuje si rzeczy niereformowalnych, nie roni si ez nad rozlanym mlekiem. Czas jest wektorem i jego strzaka zawsze wskazuje przyszo. Jedynie w zegarach, martwych, oszukaczych mechanizmach, wskazwka uporczywie dotyka umarych wczeniej godzin. Ten mionik Sienkiewicza, zachwycony rozmachem, fraz, jdrnoci, tym, co w jzyku cielesne, niepowtarzalne i ludzkie, ignorowa cakowicie ideologiczne implikacje Trylogii. Najwyraniej mia w nosie wszystkie ojczyniane i patriotyczne smaki, ktre dla niego byy jedynie absmakami. W Szkicach pirkiem wspomina swego ojca, szefa sztabu 11 Dywizji Piechoty. Podczas wojny bolszewickiej umykajca dywizja zostaa otoczona, a dowodzcy genera powiedzia: Panowie, musimy teraz umrze itd.. Ojciec odpowiedzia wtedy: Jakkolwiek wydostanie si z tej sytuacji, proponowane przez pana generaa, jest najprostsze, to warto byoby przedtem sprbowa jakiego bardziej skompilkowanego rodka ocalenia. Dla Andrzeja Bobkowskiego rodkiem ocienia - dosownym i metaforycznym - by wyjazd v daleki wiat, ktry by nie tylko kategori przestrzeni ale kategori czasu, by przyszoci. W Rio de Janeiro Julian Tuwim pisze Kwiaty polskie. W Buenos Aires Gombrowicz odprawia przed lustrem swoje minoderie, lecz rama lustra jest w cakiem polskim gucie. W Nowym Orleanie Zygmunt Haupt obmyla i spisuje rejestry minionego czasu. Andrzej Bobkowski gra w innej orkiestrze. Chocia nie... bo jaka orkiestra zniesie faceta, ktry potrafi gra jedynie solo. Moe jeszcze w Paryu, moe tam Polska absorbuje go w sposb ywy, lecz w gruncie rzeczy raczej teoretycznie, jako wykad bdw i szalestwa. W Szkicach pirkiem, w prozie ywej, malcwniczej, opartej w znacznym stopniu na konkrecie i obrazie, wspomnienia jako takie nie wystpuj. Podobnie w Coco de Oro, chocia gwatemalskie oddalenie, zgodnie z prawidowoci psychiki, powinno napi, rozcign nitki tsknoty czy sentymentu. No, moe raz Andrzej Bobkowski odwraca na chwil wzrok, by przyjrze si dziecistwu, lotnisku w Lidzie, zeppelinom i niemieckim albatrosom. Zapach, benzyny i rycyny, politurowane miga... lecz obrazy s zapomniane i zakurzone. Dziwna, paradoksalna, ironiczna wdrwka Andrzeja Bobkowskiego. Wyjecha z Polski do Francji, bo nie mg Polski znie. Tymczasem Francja i Europa zdradziy go i okamay, wic ruszy w wiat, niczym bdny rycerz, w poszukiwaniu jedynej i nareszcie prawdziwej mioci, ktr miay zosta Stany Zjednoczone. Lecz osiad w Gwatemali, gdzie Indianie przypominali mu poleskich chopw. Ucieka przed komunizmem, a w Gwatemali trafi na komunistyczny przewrt i zanim go stumiono, przechadza si po swoim domu, pobrzkiwa

nabojami w kieszeni, patrzy na lecego na stole colta i przyznawa si sam przed sob, e Gregorym Peckiem to jednak nie jest. W tym czasie wyniona Ameryka pakowaa kapitalizm, woln konkurencj, wszystkie te swoje cuda i wynalazki, i wysyaa do Europy. A on gdzie w tropikach budowa modele samolotw: mae spitfiry, mae hurricany, puszcza je w bkitne niebo i id o zakad, e mia si, mia si jak may chopiec, ktrego guzik obchodzi przeszo, chociaby z tego powodu, e w aden sposb nie da si w niej ulokowa marze.

O poncej Ukrainie
Historia bez przyzwoitej legendy jest guzik warta. Mona j zamkn w podrczniku i tam na wieki pozostaje, straszc nud kolejne pokolenia szkolnej dziatwy. Historia bez porzdnego mitu to jest w najlepszym razie nieco zhumanizowana nauka przyrodnicza. Czy kogo tak naprawd podnieca bitwa pod Powcami? Albo szwedzki potop? Albo smy czy dziewity maja w Berlinie? Myl, e poza wyjtkami raczej niewielu. Nawet Grunwald jest tylko statycznym, dostojnym freskiem, oswojonym spoecznie jako wzr na produkcj nielegalnego alkoholu. Natomiast historia Ukrainy wci jest ywa. To jedyny przypadek, gdy mylenie historyczne zatacza krgi tak wielkie, e bierze w posiadanie cae obszary popkultury. W kocu Ogniem i mieczem Jerzego Hoffmana to nie jest zjawisko filmowe, tylko fenomen narodowo-massmedialny. By moe druga wojna miaa podobn si, lecz bya fikcj podsycan dla celw propagandowych i politycznych tak dugo, a mimowolnie zacza zmierza w stron tragikomedii. Historia polsko-ukraiska jest ostatni ostoj heroicznej mitologizacji i chciaoby si mie nadziej, e nastpnych nie bdzie. Spenia poza tym wszystkie warunki, jakie potrzebne s legendzie. Dzieje si na kracach wiata, rzeczywisto jest tam pynna, nieuksztatowana, a herosi maj cechy na p ludzkie, wier boskie i wier zwierzce. W dodatku nie ma w niej ewidentnych przegranych i zwycizcw ani w moralnym, ani w realnym znaczeniu, co nadaje jej cechy dziea sztuki, ktre zawsze jest niedopowiedziane. Pisz to wszystko niedugo po lekturze Na poncej Ukrainie Wadysawa Andrzeja Serczyka. To solidna naukowa ksika z szecioma setkami przypisw oraz indeksem. Wydawaoby si, e dzieo obejmujce tylko trzy lata (1648-1651) musi by drobiazgowe i akademickie. I w pewnym sensie takie jest. Natomiast czyta si to w sposb dobrze znany z dziecistwa: bez przerwy sprawdzajc, ile stron pozostao do koca. Najpierw odruchowo, a potem z coraz wikszym alem.

O bohaterach
W albumie Polesie. Fotografie z lat dwudziestych i trzydziestych wszystkie zdjcia s, rzecz jasna, czarno-biae. Trudno zreszt byoby sobie wyobrazi, by mogy by barwne. Archaiczno poleskiego wiata nie zniosaby koloru. apcie z yka, boto, bagna, paski horyzont, butwiejce drewno, stogi na palach, pasterze i bydo po kolana w wodzie, bezkresne rozlewiska i zaduch roz-. grzanych moczarw. Jakby tego byo mao, w powietrzu a gsto od duchw, bo Zaduszki obchodzi si cztery razy do roku, a na grobach kadzie cikie dbowe kody, by nieboszczycy nie wczyli si po okolicy. I raptem zjawia si w tych dekoracjach posta ywcem jakby wycita z najlepszych stron Armii konnej Izaaka Babla, a mianowicie genera Stanisaw Buak-Baachowicz. Latem 20 roku walczy z bolszewikami wanie na Polesiu. Dowodzi partyzanckim oddziaem zoonym z typw spod ciemnej gwiazdy, dezerterw, bandytw, byych biaych, byych czerwonych, szubrawcw, kokainistw, pijakw i najzwyklejszych rzezimieszkw. Dowodzi tak dobrze, e sam Marszaek wyraa si o jego atamaskich talentach z najwyszym uznaniem. Miejscowa ludno go uwielbia, traktuje jak wodza i sdziego. Polscy oficerowie uwielbiaj go troch mniej: Mam wraenie jednak, e czowiek ten chtnie by suy u Chiczykw lub Cyganw, byleby mia to, co mu potrzeba, i by duo o nim w gazetach pisali (Ssiedzi wobec wojny 1920 roku. Wybr dokumentw). Jego ludzie id za nim w ogie, pewni, e ich z niego wyprowadzi, i rzeczywicie najczciej wyprowadza. I wszystko dzieje si w nierealnym pejzau Polesia, gdzie kada zmiana i dynamizm wygldaj na akt zgoa surrealny. Pisz to wszystko, poniewa ogldajc ostatnio na ekranie Skrzetuskiego, zaczem chwyta rnic midzy bohaterem narodowym i bohaterem filmowym.

Utracone dziedzictwo
Zjawiaj si jesieni, w porze, gdy opady ju wszystkie licie i caymi dniami snuj si mgy. Przyjedaj z powiatowego miasta albo gdzie z Polski. Z dala ich sylwetki wydaj si nieruchome i atwo je przeoczy w poszarzaym krajobrazie. Id bardzo wolno, wpatrzeni w gnijc traw k. W ogromnej, pustej przestrzeni dolin ich pozornie bezcelowa obecno sprawia nieco nierealne wraenie. Pada deszcz i wieje wiatr. W rkach nios zwyke plastikowe torebki. Tak wyglda wspczesna beskidzka wersja inicjacyjnej podry. Potem

spada nieg i przykrywa halucynogenne grzyby. Jeli uwanie przyjrzymy si temu obrazowi, to dostrzeemy w nim pospolito i niewinno. Po prostu wyjeda si na wycieczk autobusem albo samochodem rodzicw. To nowe plemi zbierackie nie rni si od reszty swoich rwienikw. Nosi te same skrzane kurtki, dinsy i zestawy kolczykw. Wraca do swoich miast, na swoje osiedla i blokowiska, by bez ladu rozpuci si w spoecznej zawiesinie. Z kolei niewinno jest prost pochodn przekonania, e wszystko, co pochodzi od natury, jest dobre. Mamy tu do czynienia z dalekim odbiciem rajskiej sytuacji, gdy ogrd Edenu zaspokaja wszystkie potrzeby: cielesne, ale te duchowe, w prosty, elementarny sposb, bez porednictwa kultury. By niewinnym, czyli dzieckiem, oznacza tyle, e moemy osign spenienie i satysfakcj poza cywilizacj, ktra zawsze da czego w zamian. Puste, dzikie ki s zarazem konkretem i metafor. Dwadziecia lat temu obraz wypraw po narkotyczne zote runo nie nosi cech ani powszednioci, ani tym bardziej niewinnoci. Inna te bya pora, topografia i cel. wczeni argonauci byli widoczni i swj odrnia swego nie na podstawie porozumienia czy intuicji, ale na podstawie kostiumu, ktry by zarazem spoecznym wyzwaniem. Maki nie rosy dziko. Zawsze stanowiy czyj wasno i eby wej w ich posiadanie, trzeba byo po prostu sta si zodziejem. Niezalenie od umysowej ekwilibrystyki, niezalenie od ideologii, narkotyk by pitnem i skazywa na egzystencj gdzie poza spoecznym nawiasem. Taka zreszt po czci miaa by jego funkcja. Rzecz odbywaa si w obrbie cywilizacyjnych stosunkw wasnoci, ekonomii i koczya si swoist ekspropriacj, czyli spustoszeniem cudzego ogrodu. Nie byo mowy o Edenie, chyba e wemiemy pod uwag chwilowe samopoczucie tego czy owego opiumowego neofity. Przywoaem te dwa obrazy, poniewa dobrze ilustruj proces kulturowego oswajania narkotycznego fenomenu. Prdzej czy pniej kady heroiczny mit zostaje przyswojony przez zgoa nieheroiczne masy, by w kocu sta si ich wasnoci, tak jak wasnoci stay si kompleks Edypa, walka pci, matriarchalna wizja spoeczestwa czy Jin i Jang jako fundamentalna struktura bytu. Narkotyki, jeli miay si sta penoprawnym skadnikiem kultury, musiay zyska cech niewinnoci. Dawny demoniczny, lucyferyczny i buntowniczy aspekt zosta cakowicie oswojony. Teksty Baudelairea, de Quincyego i Witkacego moemy dzisiaj odczytywa jedynie jako dokumenty z historii kultury. Nawet William Burroughs w swoim Nagim lunchu obejmuje egzegez tylko egzotyczny interior kracowego uzalenienia, a Timothy Leary skupia si na paramistycznej doktrynie LSD. We wszystkich tych

przypadkach mamy do czynienia ze swoist herezj kultury, z heroicznym mitem, w ktrym liczba wybranych z grubsza zgadza si z liczb powoanych, a przeklestwo mona rwnie dobrze uzna za wywyszenie, jak i odwrotnie. Przekonanie o tym, e idea zbawienia i zmartwychwstania ulega wyczerpaniu, najpniej dotara do mas. I jeli elity s zdolne do wszechstronnej analizy, weryfikacji i syntezy, to masowi uczestnicy kultury przejawiaj raczej zdolnoci pragmatyczne. Po prostu problemem mas zawsze byo przetrwanie - wszystko jedno, czy chodzio o przestrze fizyczn, historyczn lub spoeczn, czy te, powiedzmy, duchow. Nieprzypadkowo dezintegracja rzeczywistoci metafizycznej zbiega si w czasie z ekspansj technik multiplikacji widzialnego wiata: poczwszy od druku przez wysokonakadowe gazety, przez technologi zapisu dwiku i obrazu a po moliwo nieskoczonego powielania sensualnych kopii rzeczywistoci oraz interaktywno wirtualnej fikcji. Wszystko wskazuje na to, e upadkowi transcendentnej rzeczywistoci towarzyszy to, e moemy bez ustanku ponawia i odtwarza wiat, w ktrym yjemy. W kadym domu kadego dnia na kadej szerokoci mamy do czynienia z nieustann reinkarnacj bytw. Mona ze spor doz prawdopodobiestwa zaoy, e ilo cyfrowych, celuloidowych i analogowych egzystencji spotkanych w jednym yciu zblia si do iloci, ktr mogy nam zaoferowa ywot wieczny i zmartwychwstanie cia. Ilo fantomw przerasta liczb ywych ludzi, poznanych w najduszym nawet yciu. Nieskoczono spenia si ilociowo. wiadomo, e sprawujemy wadz nad wiatem, e moemy go w nieograniczony sposb ponawia i powiela, jest jednak niewystarczajca. Pozostaje nam jeszcze nasze ciao. Tylko pozornie naley do nas, poniewa bdc z nim zwizani, w istocie jestemy jego wasnoci. Wadza, jeli ma by pena, musi by arbitralna. W kocu nie po to zyskalimy wolno, by poddawa si tyranii biologicznych rl, zachowa spoecznych i kulturowych masek. Wolno w najpierwotniejszym znaczeniu jest zawsze wolnoci od czego. Chodna frenezja wspczesnej kultury masowej ma wyprowadzi nas z getta wasnej osobowoci jako czego danego i skoczonego. Transgresja staje si artykuem rwnie powszechnym, jak oglnie dostpna owiata i opieka medyczna. Surogatem zbawienia jest moliwo bycia kim innym. Za pomoc przernych technik moemy odmieni swoje ciao i uksztatowa je wedug wybranego wzoru. Strj i styl wyprowadzaj nas z egipskiej niewoli codziennoci. Kiedy przegldamy kolorowe magazyny, mona odnie wraenie, e opowiadaj one gwnie o sposobach przeistoczenia naszej osoby, poczwszy od diety, otoczenia, mieszkania, a skoczywszy na przebudowie struktury psychicznej, ukrytej czsto pod kuszc propozycj

bycia sob. Jeli mamy ochot (i pienidze), moemy spdzi weekend jako odkrywcy w tropikalnej dungli, jako poszukiwacze zota albo winiowie obozu koncentracyjnego z odpowiedni diet, strojami i wyszkolon aktorsko zaog. Skoki z mostu na gumowej linie, sporty ekstremalne, obietnice camel trophy i marlboro country speniaj w istocie rol dawnych wicze duchowych i mistycznych podry. Wszystkie aspekty czowieczestwa musz zosta odkryte i zbadane, by emancypacja cho o krok moga wyprzedza alienacj. Wydaje si, e caa energia popkultury skierowana jest na produkcj nieskoczonej iloci gotowych do uytku wciele, a pojcie fikcji powoli traci swj sens, poniewa byty realne splataj si w erotycznym ucisku z fantomami, a te drugie czy z tymi pierwszymi cise, chocia bkarcie, pokrewiestwo. Po dwch tysicach lat ciao powraca z wygnania i prbuje odzyska utracone na rzecz ducha dziedzictwo. Ta gwatowna rewindykacja ma w sobie bezrozumny radykalizm ludowej rewolucji, ktra bardzo chtnie wszystkie stare wartoci opatruje znakiem przeciwnym. Spychana, lekcewaona, pogardzana i przemilczana, cielesno staje si centrum jeli nie refleksji, to intuicji. Nareszcie jestemy wacicielami naszych organizmw, ktre przestay by darem, brzemieniem czy powinnoci. Moemy formowa nasze psychofizyczne powoki, moemy przebudowywa ich wewntrzn struktur, moemy w kocu zwielokrotnia nasze mentalne istnienia, by same dla siebie stanowiy interesujce towarzystwo. Wcign co do nosa, woy pod jzyk, pokn, zapali czy wprowadzi do yy to s czynnoci bardzo proste i fundamentalne fizjologicznie. Bana procedury sytuuje narkotyczny eksperyment blisko zwierzcoci. Bony luzowe, lina, skra, krew, przewd pokarmowy, wydzieliny to antypody modlitwy, medytacji, nauki i refleksji. Substancje chemiczne po prostu wchodz w nasze ciaa, by w jednej chwili przeistoczy je z si pradawnego cudu. wiato na drodze do Damaszku objawia si jako wasno powszechna. Okazuje si, e rdem i narzdziem przekroczenia jest cielesno. Niezalenie od tego, co bymy sdzili na temat rzeczywistego sensu dowiadcze narkotycznych, jzyk ich opisu zawsze bdzi gdzie na pograniczu mistyki, religii i traumy, w ciemnych rejonach tremendum et fascinans, a quasi-sakralno pierwszych dozna miesza si z demonizmem ostatnich. Prbuj wyobrazi sobie religi wiata, ktry nadciga. Najprawdopodobniej bdzie si skadaa z niezliczonej iloci intymnych obrzdw. Historia naszego gatunku polega w istocie na stopniowym przezwycianiu samotnoci i wszystko wskazuje na to, e ten jej rozdzia dobiega wanie koca. Samotno wcale si nie zmniejszya. Po prostu yjemy w coraz wikszych jej skupiskach, pielgnujc wspomnienia mitycznych epok sprzed alienacji. Na

przykad mit czasw redniowiecza albo legend przedhistorycznej wsplnoty plemiennej. Okazao si, e granice naszych cia i umysw s nieprzekraczalne. Nigdy nie bdziemy kim innym, nigdy nie znajdziemy si gdzie indziej. Utopia spoecznej rewolucji i obietnica religii ustpuj przed dobr nowin ekonomii, ktra gosi, e ewentualnie wszyscy bdziemy bogaci. Oczywicie, wsplnota ludzi bogatych jest najgorsz z moliwych wsplnot, poniewa czy j jedynie lk przed utrat i nud, a wic uczucia, ktre przeywa si w pojedynk, i jedynym na nie remedium jest mikstura zoona w poowie z katatonii i w poowie z karnawau. No wic przysza religia bdzie samotna i narkotyczna. Porzuci nadziej zbawienia w innym wiecie, poniewa nikt nie zaryzykuje straty wszystkiego, co posiada. Z drugiej strony jednak stan posiadania zawzi si do obszaru wasnego ciaa i jego wygody. Pragnienie wyjcia poza wasn monotonn biologi bdzie by moe jedynym ladem po istnieniu transcendencji. Przestrze metafizyki wypeni farmakologia, tak jak wczeniej zrobia to psychoanaliza czy psychologia gbi. Poszukiway one powodw i mechanizmw istnienia na nieco starowiecki sposb, umieszczajc je gdzie poza konkretem ciaa - na przykad w iluzorycznej sferze pamici. puny przypominaj w pewnym sensie mczennikw rodzcej si religii. Oddaj swoje ciaa we wadanie niedoskonaych jeszcze substancji chemicznych z arliwoci, ktrej nie gasi nawet widmo mierci. Nie czynic nikomu krzywdy, wiod niewinny, a zarazem katakumbowy ywot. Dworce, ciemne przejcia, publiczne toalety, bramy, speluny, zasyfione mieszkania, klatki schodowe, dzika i nieobliczalna fauna dilerw i porednikw, pieko oczekiwania - wszystko to skada si na obraz podziemnej egzystencji, rozjanianej od czasu do czasu lodowat biochemiczn iluminacj. Wyglda to na demoniczn parodi fanatyzmu religijnego, ale parodi nie jest, poniewa powicenie jest zbyt rzeczywiste. W kocu ofiara skadana z wasnego ciaa, ycia i rwnowagi umysowej sytuuje si do wysoko w skali ludzkich przedsiwzi. Historia kadej idei musi mie swj heroiczny okres i nie ma powodw, dla ktrych opowie o fenomenie masowego uycia narkotykw miaaby si rozwija wedug jakich nowych, awangardowych czy absurdalnych regu. Podobnie jest z technologi - zmierza w jednym kierunku, w stron udoskonalenia. Te dwie reguy - ideologiczna i technologiczna prdzej czy pniej spotkaj si (waciwie ju si spotkay), by stworzy powszechne i akceptowane zjawisko o zminimalizowanej toksycznoci. W poowie lat 70 wywietlili nam w szkole film pod tytuem Narkomani z modym Al Pacino czy de Niro. W kadrze pojawiay si kolosalne zblienia ludzkiego ramienia i strzykawki. Przy kontrolnym cofaniu toczka w szkle pojawiaa si purpurowa krew, a potem

toczek wdrowa do przodu i de Niro (czy te Al Pacino) pry si i wiotcza w rytm heroinowego kopa. Film najprawdopodobniej mia by dla nas radykalnym ostrzeeniem i memento. Pedagogiczny wysiek troch mija si z celem, poniewa chopcy z zawodwki w wikszoci byli ostoj tradycyjnych wartoci i woleli uwala si za pomoc sprawdzonych przez pokolenia alpag. Niektrzy jednak, jak si pniej okazao, zamiast strachu i zdroworozsdkowej refleksji dowiadczyli raczej dziwnej, niewytumaczalnej fascynacji. Oczywicie, odczuwalimy lk, ale by to lk pocigajcy, jaki zjawia si, gdy mamy do czynienia z rzeczami dwuznacznymi. Bo oto z jednej strony obcujemy ze zjawiskiem zym i potpionym, ale z drugiej ludzie, ktrzy si temu oddaj, robi to z jakich gbokich, nieodpartych powodw. Pomieszanie mechanicznej ingerencji w ludzkie ciao i oczywistej ekstazy sytuowao ca spraw w mrocznych rejonach pokusy i upadku. Nakadaa si na to jeszcze caa hipisowsk mitologia skutecznie mistyfikujca rzeczywisty obraz. W kadym razie obcowalimy niewtpliwie z tajemnic. A teraz wemy Pulp fiction - film rwnie kultowy jak niegdy Narkomani. Sekwencje z uywaniem narkotykw w adnym wypadku nie nios w sobie niczego pocigajcego czy tym bardziej gronego. Sytuuj si gdzie midzy banaem codziennej czynnoci a burlesk, ktra zagszcza bana, by zmieni go w absurd. Narkotyk przestaje by bohaterem, staje si rekwizytem podobnym do szklaneczki whisky w westernie. Gdy Uma Thurman ma zamiar umrze, to nie na skutek uywania narkotykw, ale dlatego, e myli jej si kokaina z heroin. Struka biaego proszku wije si przez wytwory masowej kultury i wkrtce przestaniemy na ni zwraca uwag, poniewa z ekscesu zamienia si w oczywisto. Gdy przyjrzymy si wywiadom z herosami popkultury, dostrzeemy, e w bardzo wielu wypadkach rozmowa w naturalny sposb zbacza w stron narkotykw, uzalenienia, udanych i nieudanych prb wyjcia z naogu. Jeli dzisiejsi bohaterowie w ogle wacz, to z demonami chemii, ze smokami psychoz i z czarownikami, ktrych podstpne metamorfozy polegaj na zmianie wzorw strukturalnych. Bohater Znikajcego punktu jecha donikd. Pragmatyczny cel by jedynie pretekstem dramaturgicznym dla fabuy. Posugujc si prochami, pozwala swojemu umysowi i ciau zanegowa zwizek czasu i przestrzeni z wasn biologi. Jego mier nie tyle bya tragedi, ile wyrazem akceptacji dla istnienia w stanie czystym, istnienia, ktre nie jest uwizione midzy przyczyn i skutkiem. Naley podejrzewa, e nasz Kowalski jako medium w swojej popmistycznej podry uywa amfetaminy lub jej pochodnych. Kto wie, czy nie od niego i jego biaego dodgea wzia si nazwa speed na okrelenie tej grupy substancji.

Tych samych rodkw uywaj dzisiaj uczniowie, studenci i modzi, ekspansywni ludzie interesu. Ich cele s jak najbardziej pragmatyczne. Narkotyk nie suy ju do zrywania opresyjnych przyczynowo-skutkowych wizw, w jakie wika nas rzeczywisto. Wrcz przeciwnie - jest wykorzystywany do tego, by te wizy zacieni, intensyfikowa i pogbia. Nieustanna dyspozycyjno, aktywno, kreatywno, konkurencyjno - wszystkie fetysze rozwinitej cywilizacji - domagaj si ofiary, ktrej nie wspomagane niczym ludzkie ciao nie jest w stanie zoy. Paradoks polega na tym, e fakt uywania narkotykw przynajmniej teoretycznie nie jest akceptowany spoecznie, natomiast cele, ktre ciesz si najwyszym spoecznym uznaniem, s moliwe do osignicia w znacznym stopniu za pomoc narkotykw. Wystarczy, e wyobrazimy sobie rodek, ktry umoliwia nam nieprzerwan i wydajn prac przez, powiedzmy, pi dni w tygodniu, uzupeniony jakim udoskonalonym prozakiem umoliwiajcym rwnie intensywny relaks i wypoczynek przez dwa pozostae dni. Oczywicie, nieefektywny ruch, sen, prosta bezczynno byyby z tego idealnego krlestwa raz na zawsze wygnane.

O rodkowej Europie
W marcu, gdy spywaj niegi i wieje mokry wiatr, poczucie daremnoci wypenia dusz jak poroniona wersja imperatywu kategorycznego. Spod biaego i okrgego wyazi bure i zgnie, a wok tylko monotonny horror przyrody, z ktrego nie pynie adna nauka prcz tej, e ze swoj linearn i progresywn wizj egzystencji nie jestemy koron, ale aberracj stworzenia. W takie dni Makarenko dziwnie przypomina Patonowa, kilka tysicy lat tradycji judeochrzecijaskiej nie moe sprosta lekturze magazynu Brum, a Gary Glitter w sowackim radiu Rebeka sprawia, e arkadia dziecistwa jawi si raptem jako krtki humorystyczny epizod. Bezmierna melancholia strefy umiarkowanej. rodkowoeuropejski spleen czterech pr, gdy zimne bez przerwy zamienia si w ciepe, mokre w suche, a jasne w zachmurzone, i odwrotnie. Smutek Sowiaszczyzny, gdzie gdy co si zaczyna, to zaraz koczy albo zmienia w przeciwiestwo, i adna ostateczno nie jest ostateczna. Tak. rodek marca w rodkowej Europie to jest potencja bez formy, prd bez przewodnika i wikt bez opierunku. Rzekami spywa to, co powinno lee na brzegu, woda stoi tam, gdzie powinien trwa suchy ld. Rano U Basi siedz chopy i tylko pal, poniewa cakiem opucio ich pragnienie. Bezimienne desygnaty snuj si z kta w kt. Kury grzebi w niegu. Nie trzeba nic pra, bo i tak bez przerwy si brudzi. Co skrztniejsi zapisuj na kartkach sprawy do

zaatwienia, lecz zapominaj zanotowa, gdzie wetknli te wistki. Gdzie stpn, ziemia usuwa si spod stopy, gdzie spojrze, mga zasania widok, czego nie dotkn, to si wymyka, bo liskie. wiat wyglda na zaczty i nieco zaniechany. Nawet listonosz przesta ba si naszych psw. Siedzi po prostu na motocyklu i czeka zrezygnowany, a si znudz szczekaniem. Z poudnia przyleciay dzikie gsi. Pokrciy si nad okolic i pofruny z powrotem.
Pisane w pitek, 12 marca 1999 roku, w dniu wstpienia Polski do NATO

O staroci i mierci
Staro - co za obkany temat na koniec XX wieku, gdy wszystko idziee tak dobrze i zapowiada si najwikszy karnawa w dzziejach ludzkoci. Kto tu najwyraniej chce popsu zzabaw, jakby nie wiedzia, e nareszcie wynaleziono krem przeciw zmarszczkom tak skuteczny, e gdy si umiechasz, to ciga ci si skra na tyku, a kandydatom przed wyborami ubywa dwadziecia lat w senssie cielesnym, a trzydzieci w duchowym. Wolne arty! Staro! Kto wida przez ostatnie pidziesit lat niie wychodzi na ulic, bo jakby wyszed, to zobaczybby, e jak okiem sign nie wida ani jednego starego auta. No, moe troch pojechao do nas, ale my potrafimy tak si zakrztn, e cakiem stare wyglda jak nowe. Albo taka Elizabeth Taylor: z cakowitym powodzeniem moe grywa wasn crk. Albo Michael Jackkson: od czterdziestu lat piewa dla dwunastolatkw, albo James Bond poza tym, e ju nie strzela z walthaera PPK, wszystko po staremu. A viagra? A Rolling Stonesi? A zmartwychwstay VW garbus? A callanetics? A aerobik? A yuppies? New OMO? A Fukuyama i Koniec historii? A Rocky 1, 2, 3, 4, 5, 6, bez wyranego spadku formy? A Barbie? A owca Dolly jako niezaprzeczalna zzapowied owczej niemiertelnoci? A krlik Bugs? A Walt Disney z frekwencj wiksz ni koci katolicki i i protestancki razem wzite? Staro? Nie ma. Nie bdzie. Zostaa odwalana. Tak, to oczywicie bazenada, to oczywicie pamflet i paszkwil, poniewa od pitnastu lat mieszkam wrd ludzi, ktrzy nie posiadaj zbyt wielu nowych rzeczy, a niektre z nich starzej si i umieraj wraz z nimi. Gdy umiera jeden z moich ssiadw - rolnik i pasterz gdy by ju pewien wasnej mierci, powiedzia do ony: Wygo owce do lasu, niech je zjedz wilki. I nie bya to adna metafora, adna retoryka, bo z tymi wilkami przez cae swoje ycie mia do czynienia. Ale jednoczenie jest w tych sowach bysk gbokiej intuicji, ktra podpowiada, e wobec mierci powinnimy stan tak samotni i nadzy, jak w dniu

narodzin. Ta lekcja udzielana niegdy przez ludzi starych zostaa we wspczesnej kulturze zapomniana. Wspczesna kultura w upiornym strachu przed mierci usuna cakowicie ze swojego imaginarium wyobraenie starca. Szepczc swoje magiczne zaklcia, czci herosw, ktrzy umieraj modo, a tym samym oddala widmo mierci jako czego powszechnego i nieuniknionego. Kurt Cobain czy Jim Morrison umarli przecie niczym modzi bogowie, skadajc w ofierze swoje nietknite jeszcze zbem czasu ciaa, tworzc z umierania zdarzenie wrcz hedonistyczne. Dlatego tak powszechne s legendy o tym, e wci yj, e nie umarli bd zmartwychwstali. Wobec naturalnej mierci, bdcej owocem starzenia si, taki mitologiczny zabieg byby niemoliwy. Dlatego nawet starcy mog by pikni i modzi. Oczywicie - przynajmniej od czasw Fausta - nie jest to niczym nowym, ale trzeba pamita, e istot faustyzmu nie bya modo, ale cena, jak si paci za jej odzyskanie. Niewykluczone, e Faust dokona transakcji w imieniu nas wszystkich, i teraz przedmiotem handlu mog by ju tylko nasze ciaa. Ale w kocu obietnica, e w chwili mierci bdziemy przynajmniej adnie i modo wyglda, w wiecie pozbawionym zawiatw staje si do kuszca. Obraz dziecka udajcego osob doros jest troch wzruszajcy i troch smutny. Kto dojrzay bd starzejcy si i prbujcy uchodzi za kogo modszego jest zawsze aosny. Moe budzi wspczucie, lecz zawsze towarzyszy temu lekka pogarda, jak zwykle okazuje si tchrzom bd ludziom pozbawionym godnoci. Nic wic dziwnego, e kultura musiaa radykalnie zerwa ze swoim dziedzictwem. W kocu byaby macoch, gdyby pozwolia swoim dzieciom y z pitnem tchrzostwa czy chociaby miesznoci. Postulaty awangard artystycznych z pocztku wieku - dadaizmu czy futuryzmu - zostay nieoczekiwanie, groteskowo i dosownie, spenione przez popkultur. Oto rodzimy si bez adnej przeszoci, yjemy w teraniejszoci, przyszo nie przypomina ju o mierci, a tylko o nieustannej aktualizacji naszego stanu posiadania. Nasza egzystencja staje si na powrt zwierzca, o tyle, o ile zwierz nie ma pojcia, skd przychodzi i dokd poda, przez co w gruncie rzeczy jest istot niemierteln. Ani rozpacz, ani zwtpienie, ani lk nie maj do niego dostpu. Z ludzkiego punktu widzenia jest to bardzo kuszce, i niewykluczone, e caa energia pochaniana jeszcze nie tak dawno przez religi czy metafizyk zostanie wykorzystana do stworzenia zupenie nowego typu wiadomoci. Ju teraz yjemy w wiecie, w ktrym mdro czy dowiadczenie - te owoce upywu czasu, czyli starzenia - s zastpowane nieograniczonym dostpem do wszystkich moliwych informacji. Bdziemy z nich korzysta, tak jak zwierz korzysta ze swojego instynktu. Owszem, bdziemy si starze, ale nie mentalnie. Bdziemy umiera jako durne dzieci, jako modzieniaszkowie, poniewa w

superszybko zmieniajcym si wiecie nigdy nie osigniemy dojrzaoci, nigdy nasz umys nie zdoa stworzy w miar stabilnego obrazu rzeczywistoci. Zanim zdymy odpowiedzie sobie na pytanie po co ylimy, dawno ju bdziemy martwi. Nasze dzieci nie przyjd do nas po jakkolwiek rad. Udadz si raczej do swoich dzieci, czyli naszych wnukw, bo to one bd nada za nieustann zmiennoci. Chociaby dlatego, e to, co aktualne, bdzie miao znacznie wiksz warto od tego, co byo, poniewa minione w aden sposb nie bdzie przydatne w przyszoci. Jeli nie bdziemy umieli si starze, a co za tym idzie - nie bdziemy potrafili umiera, kto to umieranie bdzie musia wykonywa za nas. Niewykluczone, e bdzie to jaka rewolucyjna oferta na wci poszerzajcym si rynku usug. Gdy snuj te na poy czarne i na poy groteskowe wizje, towarzyszy mi w wyobrani bardzo prosty obraz: Moja babka bya wieniaczk. Cae ycie spdzia w drewnianym domu na skraju wsi. Nigdy nie zaznaa dostatku, ale te, jak sigam pamici, nie ya w biedzie. Jej twarz i posta nie podlegay zmianom. Starzaa si rwno, spokojnie i niezauwaalnie. Oczywicie, nigdy nie prbowaa si w jakikolwiek sposb odmadza. Sdz, e po prostu taka myl nie moga powsta w jej gowie ani w ogle w tamtym, wydawaoby si, zamierzchym wiecie. Umara we wasnym ku, we wasnym domu. Tak sobie zayczya, chocia moga umrze w szpitalu. Zdaje si, e to szpital, w odrnieniu od mierci, budzi w niej paniczny lk. Bya pierwszym martwym czowiekiem, pierwszym zimnym, nieruchomym ciaem, jakie ogldaem. Wieczorem rozmawiaem z ni, a rano ju nie ya. Spaem w pokoju obok. Nie pamitam strachu ani jakiejkolwiek grozy mierci. Pamitam spokj pomieszany ze smutkiem. Od tamtej pory mier ma dla mnie twarz i wygld mojej babki. Tak sobie j wyobraam.

O graczach
W powiatowych piwiarniach peno jest ju przed poudniem. W powietrzu wisi szary dym. Nad kontuarem lni wypolerowane zoto piwnej armatury. Na zapleczu dudni pene beczki, a prne pobrzkuj. W stalowych butlach syczy sprony gaz i dr czerwone wskazwki manometrw. Mczyni siedz przy stolikach, dzielc uwag midzy gadu-gadu a telewizor zawieszony wysoko nad sufitem. W kcie sali stoj automaty. Przypominaj

malekie wieowce Las Vegas porzucone na galicyjskiej wyynie: byski neonw i reklam, szko, plastik. Aluminium, kolorowe wiata, elektroniczny bulgot, nerwowy puls rozczarowania i nadziei, gdy w okienkach migaj wisienki, jabka i gruszki. Mczyni czekaj, a zwolni si miejsce. Wtedy wstaj od stolikw, podchodz, wrzucaj etony i gdy ich zabraknie, robi miejsce nastpnym, a sami przeszukuj kieszenie. Za oknem przechodz ludzie, przejedaj samochody i trwa kolejny wiat, ale tutaj wszystko jest umowne, jakby suyo czemu innemu. Fikcja telewizyjnego ekranu nikogo nie obchodzi, chocia wszyscy patrz, rozmowy niczego nie ucz, poniewa wci opowiada si stare historie albo wspomina wczorajsze przygody, ktrych wszyscy ju kiedy dowiadczyli. Podobnie jest z gr: wiadomo, e si przegra, lecz gra si dalej. Nigdy nie przychodz tutaj kobiety, poniewa tylko mczyzn interesuje strata sama w sobie. Strata pienidzy, strata zdrowia i najtaszy hazard, czyli strata czasu. Barmanka za kontuarem patrzy na nich wszystkich obojtnie, jak na dzieci, ktre ju nigdy si nie zmieni. Potem na ekranie zjawiaj si te wszystkie harriery, tomcaty i thunderbolty po miliard czy ile tam dolarw sztuka. Na ziemi czekaj na nie konstrukcje rwnie przemylne i skomplikowane. Tak. Prawdziwe ycie zawsze byo zabaw mczyzn.

Tekturowy samolot
Na tle dwuskrzydowych drzwi stoi may chopiec. Gow nie siga nawet do klamki. Ma na sobie jasn koszulk, krtkie majtki i sznurowane buciki. Rce splt za sob w cakiem dorosym gecie. Wyglda to tak, jakby broni wstpu do pokoju albo te wanie z niego wyszed, zatrzasn drzwi i zostawi za sob co, co go bardzo poruszyo. W oczach ma zy. Me lubiem fotografowa si. (...) Wydawao mi si, e soczewka aparatu mnie zastrzeli. Ta fotografia z trzydziestej pitej strony albumu jest najprawdopodobniej czym w rodzaju przepowiedni. Oczywicie, jest to przepowied po czasie - co, co jakim cudem zmienia si w czesk predpoved poasi, czyli prognoz pogody, a to z kolei czy si z meteorologi tytuu Pamitam jedynie dni soneczne. Gdy zmienimy nieco gbi ostroci, gdy przeniesiemy uwag z twarzy pisarza na jego wiat, okae si, e ta fotografii s bez wyjtku banalne. Znaki codziennoci zyskuj wyrazisto hieroglifw: biae kafelki w szpitalu, we Woszech kawaek ceglanego muru, w barze wiat znowu kafelki, kostropaty, barankowy tynk w Kersku, porbane i uoone drewno plus grube weniane skarpety, zblake zdjcia na cianie robotniczej pakamery,

sztachety, pot, konewka, szpitalna biel z przyciskiem dzwonka. Ascetyczno tego wiata jest spenieniem proroctwa pierwszego zdjcia z odrapanymi drzwiami w tle. Wszystko wskazuje na to, e pustka jest rdem wszystkich sw, e rozwijaj si jak spirala z ppka prni, by zatacza corzz wiksze krgi i znajdowa coraz mdrzejsze sensy, a potem i tak powracamy pod te same drzwi i nie wiadomo, czy zamknlimy je ju za sob, czy po prostu boimy si je otworzy. A na stronie szedziesitej smej jest zdjcie wyjtkowe. Codzienno, powszednio, ycie od poniedziaku do soboty zostay ujte w cucowny Hrabalowski nawias. Oto Autor i stryj Pepin le: samolotem. W dole jest Praga, wida most Karola, Hradczany i reszt wiata od Kladna a po Nymburk. Jak przystao na Mistrza, stryj Pepin siedzi na miejscu perwszego pilota. Obaj trzymaj w rkach litrowe flachy wina dla odwagi, a moe i po to, by do koca zerwa cienk nitk wic ich ze wiatem. Samolot jest jednosilnikowy i ma stae podwozie. Wykonany jest pewnie z drewna i tektury, a Praga i rzeczywisto wymalowane s na przecieradle. Rzecz dzieje si przed obiektywem fotografa. Bardzo lubi to zdjcie. Jest w nim cay Hrabal ze swoj hand-made mistyk, gdy za pomoc skoczenie ziemskich rodkw odrywa si od ziemi, gdy fastryguje, nicuje, sztukuje zgrzebne zasony i firanki naszych dni, a przemieni si w rozfalowane, rozmigotane tiule, szyfony i jedwabie, przez ktre wieci, wabi i zniewala to niewypowiedziane co, co najprawdopodobniej jest jedyn ludzk transcendencj, aco w metaforyczny, ale te dosowny sposb uja jedni z jego literackich postaci, mwic: jak si czowiek schleje, to i w Kersku jest Kilimandaro. Ostatniego zdjcia w tym albumie nie ma. Podobnie zreszt jak w adnym innym. Ale je:st przedostatnie. Zmczona, pochylona twarz, opuszczone powieki i podniesiona do czoa dio o pomarszczonej skrze. Jakby si drapa albo martwi, o przecie wychodzi na jedno. Za nim na ciemnej cianie przybita jest tabliczka: Udrzujte c.... Na tym c kadr si urywa, ale na pewno chodzi o cistot. Takie tabliczki wisz we wszystkich szpitalach wiata. Zachowujcie czysto serca, duszy czy widzenia rzeczy takimi, jakie s. To te przecie wychodzi na jedno. Wtedy, w tej ostatniej chwili, bdzie z wami to dziecko z waszej pierwszej fotografii, eby ochroni was przed ostatni, najwiksz samotnoci. I to jest taka sama prawda jak ta, e do nieba moe was zabra tylko tekturowy samolot.

O wypoczynku

Wieje wiatr i powietrze monotonnie przemieszcza si na wschd. Znad chmur od czasu do czasu przeziera ruchliwe wiato. Gra Uherec pstrzy si, zmienia odcienie, soneczne plamy spywaj po niej jak zajczki. Kwitnca tarnina to niemal znika, to znw janieje jak szron albo nieg. Natomiast w dole panuje niedzielna nieruchomo. Od rana przejechay dwa auta i przeszed jeden czowiek. Stara jak wiat idea odpoczynku trzyma si tutaj cakiem dobrze. wito jest zaniechaniem czynnoci, zaprzeczeniem kinetyki i tylko ciemna, gupia i odporna na Logos natura tego nie pojmuje. Woda pynie, wieje wiatr, sun chmury, a drzewa gn si to w t, to w tamt stron. Ta przyrodnicza niech do bezruchu przypomina bezsensowny wytwr rozwinitej cywilizacji, a mianowicie tak zwany czynny wypoczynek. Wyglda na to, e niegdysiejszy wysiek staje si wytchnieniem, a praca przybiera posta uciliwego lenistwa. Wizja podziau czasu w spoeczestwie przyszoci jest tyle przeraliwa, co groteskowa. Czas pracy bdzie por zupenego bezruchu. Wzdu cia, wewntrz mzgw kry bd tylko elektrony, tak samo jak we wszechwiatowej sieci informacyjnej. I tyle. Natomiast czas odpoczynku bdzie przypomina co w rodzaju znojnej rolniczej krztaniny z Brueghelowskich obrazw, gdy bylimy zdani wycznie na wasne minie i niszczycielskie kaprysy pogody. W coraz dusze weekendy coraz liczniejszy homo electronicus na malekicvskrawkach natury, na zamiejskich spachetkach bdzie katowa swoje ciao w skwarze, deszczu i wietrze niczym redniowieczni kosiarze. Tak bdzie. Na razie spotykam na drodze ssiada na leniwej niedzielnej przechadzce i pytam, co sycha. - A nic - odpowiada. - Wstaem, bo ju spa nie mog.

Cie Roberta Damiensa


To byo w poowie lat siedemdziesitych. Tramwaj jecha ulic Stalingradzk, ktra w poudnie zawsze robia wraenie wymarej; zaludniay j jedynie pdzce samochody. W pewnym momencie tramwaj zwalnia. Na odcinku kilkuset metrw naprawiano torowisko. Wagon sun bardzo powoli, a obok szyn sta nieruchomy szpaler mczyzn. Wsparci na opatach, nadzy do pasa, niektrzy w pomaraczowych kamizelkach woonych wprost na goe grzbiety. Stali i patrzyli na nas, pasaerw, uwizionych w przezroczystym pudle pojazdu. Wszyscy byli krtko ostrzyeni, niektrzy mieli tatuae. Ich ciaa byy opalone na brz, szczupe, ten i w mia budow prawdziwie atletyczn. Dalej, na trawniku oddzielajcym tory od jezdni, stali stranicy w szarych mundurach. Wszystko razem przypominao jakie afrykaskie safari, gdzie turyci w szczelnie zamknitych samochodach

jad pord pozostajcych na wolnoci drapienikw. Jeeli tamci na zewntrz byli rzeczywistymi winiami, to my, podrni, przez nieskoczenie dug chwil te bylimy winiami sytuacji. Lk i zarazem fascynacja wytrciy nas z rutyny. Pomidzy nami bya szyba. Co rozdzielaa? Dobro i zo? Normalnych od obkanych? Zdrowych od chorych? Szczcie od pecha? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Ta szyba bya na pewno jak granic, a granica, jej nieprzekraczalno, zawsze uruchamia wyobrani. Michel Foucault swoje rozwaania o metamorfozach kary rozpoczyna od opisu egzekucji Roberta Damiensa, lokaja Ludwika XV. Damiens zaatakowa krla scyzorykiem. Ledwo go drasn. W zamian za to ogniem i siark spalono mu rk, ktr dokona zamachu, wyrywano kleszczami kawaki ciaa z ud, ramion i piersi, a nastpnie polewano rany wrzc driakwi. Na koniec usiowano rozerwa ciao, zaprzgajc do rk i ng szstk koni, ktre jednak okazay si zbyt sabe, i dopiero kat Samson noem oddzieli koczyny od tuowia. Jeden z oprawcw powiedzia nawet jaki czas potem, e kiedy podnis tors, eby go rzuci na bierwiona, ten y jeszcze. To wszystko odbyo si na mocy wyroku sdowego w roku 1757 w Paryu na placu Greve wobec licznie zgromadzonego tumu. Damiens utraci najpierw ciao, potem ycie, lecz najprawdopodobniej ocali dusz, bo do koca wzywa imienia Pana i prosi ksiy, by modlili si w jego intencji. Jak by nam si ta kara okrutn wydawaa, to jednak w wczesnym porzdku prawnym bya odpowiednia do ciaru zbrodni. W ziemskiej hierarchii krl by reprezentantem Boga, by szczytem ludzkiej piramidy, tkwicym ju waciwie w niebie. Podnie na niego rk znaczyo mniej wicej tyle, co porwa si na samego Stwrc. Na dobr spraw adna z moliwych kar nie rwnowaya ciaru podobnej przewiny. To w roku 1757. W 1793 roku Francuzi skazuj Ludwika XVI na mier. Dokonuj rzeczy, ktrej dotd aden czowiek nie dokona: sdz Boga w osobie krla, i tylko jeden Danton wydaje si mie odwag przyjcia caej prawdy tego faktu i zarazem caej odpowiedzialnoci, gdy mwi: nie chcemy skazywa krla, chcemy go zabi. Od tej pory wszystko toczy si ju bardzo szybko. W 1795 roku markiz de Sade publikuje Fibzoji w buduarze, a wraz z ni pamflet pt. Francuzi, jeszcze jeden wysiek, jeeli chcecie sta si republikanami... w ktrym ironicznie i przewrotnie wywodzi, e pierwsz rzecz, jakiej powinien wyrzec si nowy ustrj, jest kara mierci, a potem w zapomnienie powinny odej wszystkie inne kary. Wraz z zamordowaniem krla wadza przestaa mie jakkolwiek bosk sankcj. Liberte i Egalite s wolnoci i rwnoci wszystkich ludzi wobec siebie, wic nie ma jakiego specjalnego powodu, eby pragnienia i zachowania dotd uwaane za

zbrodnicze i wymierzone w boski porzdek miay by represjonowane. Kary rzeczywicie agodniej. W przeszo odchodz publiczna ka i tortura - kary ekstremalnie cielesne. Represja zostaje nakierowana na dusz przestpcy, pozostawian dotd w spokoju. Ten przeom uznaje Michel Foucault za zasadniczy dla narodzin wiezienia. Kara rozumiana jako bezporednia, fizyczna odpata za zbrodni albo jako zemsta z boskiej sankcji za naruszenie sakralnego porzdku rzeczywistoci ustpuje miejsca dziaaniom wychowawczym. Nawet zadawana w imi sprawiedliwoci mier z wolna traci swj rytualny, teatralny i widowiskowy charakter. Kara gwna staje si technicznym zabiegiem, w ktrym bior udzia bezosobowe maszyny - gilotyna i szubienica z mechaniczn zapadni. Wkrtce nawet te narzdzia znikn z publicznych placw i skryj si za podwjn zason wiziennych murw i tajemnicy. Gwnym narzdziem wymiaru sprawiedliwoci staje si wizienie; instytucja totalna, majca za cel nie tyle karanie, co psychiczn korekcj i produkcj nowego czowieka, odpowiedniego dla nowych i wci si zmieniajcych zapotrzebowa spoecznych. Przestpca i jego zbrodnia nie s ju sytuowani na absolutnej skali dobra i za. Wszak Boga ju nie ma. Jednak spadkobiercy Jego zabjcw doskonale zdaj sobie spraw z tego, e vacuum grozi katastrof co najmniej w takim wymiarze, o jakim wspomina, de Sade, postulujc zniesienie wszystkich kar. eby unikn puapki, proponuj zabsolutyzowanie wartoci zastpczych - umowy spoecznej, spoeczestwa, narodu czy pastwa. Utajony pragmatyzm tego posunicia pociga za sob cakowite spragmatyzowanie systemu kar. Od tej pory wszystkie posunicia aparatu represji nastawione s na spoeczny zysk. Przestpcw si reedukuje, zmusza do spaty dugu zacignitego u spoeczestwa, ksztatuje si ich osobowo tak, aby w przyszoci przysparzali jak najmniej kopotw. Operacja na ywym ciele Roberta Damiensa zostaje zamieniona na operacj na duszy zbrodniarza. Ciao, ktre w boskiej ekonomii nie miao wielkiego znaczenia, w ekonomii spoecznej posiada pewn wymiern warto i zostaje oszczdzone. Ustawiony w centrum miasta szafot przestaje symbolizowa wadz i sprawiedliwo. W jego miejsce pojawia si nowy, idealny, a zarazem konkretny model kary i nadzoru: Panoptykon - architektoniczny projekt wizienia doskonaego wymylony przez Jeremyego Benthama. (...) na obwodzie budynek w ksztacie piercienia, porodku wiea, w niej szerokie okna wychodzce na wewntrzn fasad piercienia; okrgy budynek jest podzielony na cele, z ktrych kada zajmuje ca jego grubo; maj one po dwa okna, jedno do wewntrz, skierowane na okna wiey, drugie na zewntrz, pozwalajce wiatu przenika cel na wylot.

Genialno tego pomysu polega na tym, e winiowie w celach s doskonale widoczni dla stranika w wiey, podczas gdy on sam jest dla skazacw niewidzialny. Ostateczn konsekwencj, o ktrej ni Bentham, jest taka sytuacja, w ktrej wiea pustoszeje, a uwizieni wci zachowuj si tak, jakby byli obserwowani. W istocie Benthamowski projekt jest ludzk, techniczn wersj Oka Opatrznoci. Perpetuum mobile nadzoru czerpie energi z wyobrani nadzorowanych. Ostatnie dwiecie lat to okres, w ktrym wymierzanie kary stopniowo wycofuje si w cie specjalnie do tego wyznaczonych miejsc. Wizienie nie tylko izoluje skazacw od spoeczestwa, ale rwnie skutecznie izoluje spoeczestwo od skazacw. Otwarto szafotu, prgierza, publicznych egzekucji, pewna symbioza zbrodni, kary i spoeczestwa nale do przeszoci, do czasw, gdy uczestnictwo w wykonywaniu wyrokw wydanych w imieniu Boga i krla byo powszechnym przywilejem. Gdy te same wyroki wydaje si w imieniu narodu, pastwa, czyli w imieniu nas samych, ich wykonanie okryte jest najgbsz tajemnic. Odbywa si w jakim nierzeczywistym wymiarze, z ktrym, tak podpowiada nam nadzieja i obawa, nigdy nie bdziemy mieli kontaktu. Wsplna, spoeczna, sankcja przenosi kar w dziedzin fikcji. By moe jest to obrona przed odpowiedzialnoci, ktrej pojedynczy czowiek nie jest w stanie udwign. Sprawiedliwo nie jest natury arytmetycznej ani tym bardziej uczuciowej. W formie, w jakiej j sobie wyobraamy, prawdopodobnie w ogle nie istnieje. Przypadek Kaina jest tego przykadem. Wizienia stoj wic na uboczu. Jeli nawet odnajdujemy je w dzielnicach bardziej ruchliwych, to ich fasady s doskonale bezosobowe. Charakteryzuje je powtarzalno i monotonia. Wielkie nagie paszczyzny poprzecinane oknami, za ktrymi nie wida nic. Stranicze wiee przywodz na myl warowni albo obz koncentracyjny. Trudno o lepszy obraz izolacji i wyczenia. Za murem rozciga si przestrze, ktrej moemy dotkn tylko za pomoc wyobrani. Stojce na peryferiach miasta wizienie znajduje si jednoczenie na obrzeach realnoci. Jest niepoznawalne jak Kafkowski zamek. Jego transcendentny charakter opowiada transcendencji bstwa albo zawiatw, tak samo jak idea Panoptykonu opowiadaa boskiej wszechwiedzy i wszechmocy. Wida wadza i nadzr nie mog do koca istnie w dziedzinie potocznego dowiadczenia i musz si odwoywa do zabiegw parametafizycznych. Jednake potrzeba spoecznego uczestnictwa w zbrodni i karze wydaje si na tyle silna, e niweczy, przynajmniej czciowo, zabiegi, ktre rozdzielaj i utajniaj symbiotyczn cao.

Ukarany zbrodniarz znika z pola widzenia tu po higienicznym i abstrakcyjnym akcie sdowego wyroku. Lecz prawem jakiej przewrotnej rwnowagi zbrodnia znajduje si w centrum naszego zainteresowania. Kultura masowa w swoich najbardziej ekspansywnych formach (film, wideo, komiks, telewizja) podejmuje nieustann gr ze sprawiedliwoci. Niezalenie od moralnych konkluzji, do ktrych usiuje dy, jej gwnym przedstawieniem jest przestpca i przestpstwo - od drobnych, indywidualnych przekrocze a po wielkie, midzynarodowe spiski, w ktrych bior udzia moni tego wiata. Gdy przeledzimy chociaby rozwj kina w ostatnich kilkudziesiciu latach, przekonamy si, e jedn z najwaniejszych i najpodniejszych artystycznie figur jest posta gangstera albo policjanta posugujcego si gangsterskimi metodami. Od Bogarta przez Ojca chrzestnego i filmy Briana de Palmy po Brudnego Harryego i, eby skoczy na wasnym podwrku, Franza Maurera, ktry co prawda czowiekiem z blizn jeszcze nie jest, ale jest na pewno jedn z wyrazistszych postaci wyobrani masowej od czasu Czterech Pancernych. W wielkim wiecie wyzwolonych pragnie, w wiecie kultury masowej, zbrodniarze oddaj si czynom coraz krwawszym i wymylniejszym. Z drugiej strony samotni i coraz czciej samozwaczy strowie porzdku odwzajemniaj si przestpcom tym samym. Unosi si nad tym cie kani Roberta Damiensa. Kolo si zamyka. Instytucjonalna sprawiedliwo jest zbyt amorficzna, zbyt tajemnicza. Na jej miejsce wchodzi natychmiastowa i ekwiwalentna odpata: krew za krew, wntrznoci za wntrznoci, mord powinien by okupiony mordem. Okruciestwo, ktre chciano wyegzorcyzmowa z racjonalnie urzdzonego spoeczestwa, powraca kuchennymi drzwiami. To rytua w wydaniu kieszonkowym, w formacie wideokasety. Sporzdzona przez Michela Foucaulta analiza humanizacji kar jest w istocie opisem poraki. Moralici i technicy w rodzaju Benthama nie odnieli jakiego znaczcego sukcesu. Jolanta Brach-Czaina w Szczelinach istnienia pisze tak: Gdyby moralistom udao si wykorzeni zo, wiat straciby jeden wymiar. Me historia podsuwa przypuszczenie, e to si nigdy nie stanie. ycie jest mocne we wszystkich swych przejawach. A systemy moralne s zmyleniem agodzcym cierpienia ludzi niechtnych, by wasny bl gboko przeywa. Tak. Nie udao si wykorzeni za ani zamkn go w specjalnych enklawach. Ludzie pragn za i chc go dowiadcza - chociaby w zrytualizowanych formach, jakie oferuje masowa kultura. I jeszcze jeden cytat z Jolanty Brach-Czainy: Wkad zbrodniarzy do dziejw

ludzkoci polega na tym, e jak rzadko kto, daj innym cierpie. Nieustpliwym wysikiem psychopatw przeksztacaj wasne lki i cierpienia, czasem nawet w ostateczne cierpienia milionw. Jest to udzia egzystencjalny, ktrego nie mona zanegowa.

O zgrozie w gruzach
No wic wchodzi si i zaraz ogarniaj czowieka ciemnoci. Snuj si mgy, sycha jki, diaboliczny miech, rozpaczliwe wrzaski. To tu, to tam pojawiaj si szczury z elektrycznym napdem. Z trumien prbuj wydosta si nieboszczycy. Poruszaj woskowymi wargami, w kko powtarzajc t sam skarg. Prze?; bia zason przewituje cie katowskiego topora. Tum czarnych postaci bacznie odprowadza wzrokiem przechodzcych. W otworach kapturw poruszaj si renice. Pod niskim stropem fruwaj nietoperze - rwnie o napdzie elektrycznym. Wrd zbryzganych krwi cian wisi gow w d skazaniec, ktry jeszcze przed chwil by mczyzn, a obok stoj dwie biaogowy o zacitych twarzach. W doniach trzymaj zakrwawione noe. Piwniczne przecigi poruszaj pajczynami, a po zawilgych murach wdruj karaluchy wielkoci zapalniczek zippo. Zabytkowy medyk monotonnym ruchem piy usiuje odci nog zabytkowemu pacjentowi. Wszystko wskazuje na to, e operacja trwa od lat i nigdy si nie skoczy. W elaznych klatkach wisz chudzi i nadzy nieszcznicy. Medycyna niepostrzeenie miesza si z tortur i wiatem strzyg oraz upiorw. Budzi w nas to upion tsknot za wynionym redniowieczem, gdy egzystencja bya harmonijn i niepodzieln caoci. Wdrujc dalej, schodzimy pitro niej i znajdujemy si we wntrzu nieco janiejszym. Tutaj nic si nie porusza. W szklanych gablotach le drobiazgi, resztki, okruchy przedmiotw wydobyte spod gruzw po alianckich bombardowaniach Berlina podczas ostatniej wojny. Z gonikw od czasu do czasu odzywaj si komunikaty i ostrzeenia o nalotach. Na cianach wisz plansze z lotniczymi zdjciami, na ktrych na czerwono, wyranie zaznaczono cele. Ta groza jest rzeczywista. Cao - i redniowieczny Disneyland, i muzeum niemieckiej martyrologii - mieci si w autentycznym przeciwlotniczym bunkrze. Wszystko za jedyne 12 DM.

Ikona Marie
W rozproszonym, jasnym wietle ukazuj si byty doskonae. Kolory s czyste,

kontrastowe, nie trapi ich impresjonistyczna choroba subiektywizmu. Ziele jest zieleni, czerwie jest czerwona, a biel nieskazitelna. Draperie poddaj si rygorom nieruchomoci. Trwania. Nie ma tutaj wiatru, soca, adna ze starych si nie spieszy czasowi z pomoc. Cie nie istnieje, nie pokazuje pory dnia. Zastyge pozy, ktrych kanon liczy kilkanacie moe odmian, sprawiaj, e patrzcy porzuca popiech, odrywa si na chwil od rnorodnoci wiata, by zerkn na drug idealn, platosk - stron uniwersum. Wszystko, o czym moe marzy czowiek, zamknite w ksztatach i barwach, oczyszczone z przypadku; sen i wizja zostay obwiedzione konturem. Rublow? Teofan Grek? Dionizy? Nic z tych rzeczy: Bjorn, Knut albo Peter. Tym razem ludzie pnocy i zachodu. Fotografowie Catsa, Playstara, Raportu, No1, fotografowie panienek, goych bab, pikna kobiecego ciaa oraz jego wntrza - zaley, kto jakim okiem patrzy. To tych fotografii zoone jest z okruchw, z sugestii, z drobnych napomknie o istnieniu realnego wiata. Wystpuj w nim meble, szuflady, zote kraty kominkw i telefony o barwie soczystych owocw. Jednak ich wyrazisto nie ustpuje figurom bohaterek z pierwszego planu, zupenie tak, jakby ich ciaa uyczay wyrazu caemu otoczeniu. Tak moe dzia si jedynie w jakiej nadrzeczywistoci, w ktrej czowieczestwo, jednostkowy byt, cakovicie integruje si z tym, co je otacza. Granica istnienia bdca w istocie granic cierpienia, zostaje wymazana. Znika samotno. To jest postulat niebiaski. Blask spywa bez wyboru, bez rnicy, ogarnia wszystko. Oto jasnowosa Rosanna w fotelu obitym biaym adamaszkiem. Zota, barokowa snycerka porczy wije si rwnie kaprynie jak ciao kobiety. Obok na biaej cianie lustro w zotej, penej arabesek ramie odbija zocisty kinkiet, Wymylny i poskrcany niczym futerko modelki. Oto Sheila. Rwnie jasnowosa jak Rosanna. Biae szpilki, biae koronki, ktre opadaj ze zdjcia na zdjcie. Sheila turla si po legowisku ze zotej, lnicej tkaniny. Jej barg jest rwnie wzburzony, jak jej wosy. Waciwie moglibymy zapyta, co jest przedmiotem fotografii: przedmioty, tkaniny czy kobiety? Obiektyw nie rozrnia planw, nadaje im takie samo znaczenie. Podobnie jest w ikonach. Dachy i portyki Jerozolimy pitrz si nad biblijnymi scenami, i chocia powinny by odlege, s rwnie bliskie jak to, co jest gwnym przedmiotem przedstawienia. W historii ducha nie wystpuje przecie ani powietrze, ani para wodna, ani perspektywa. W kocu jest to malarstwo najblisze Pismu, a wic paskie, dwuwymiarowe jak litery. A pasko Rosanny i Sheili jest funkcj ich niedostpnoci, nie moemy ich dotkn bo nie

posiadaj trzeciego wymiaru. Skazani jestermy wic na wiar, skoro dowiadczenie jest niemoliwe. W pozornym chaosie gimnastycznych pz istnieje pewna prawidowo Drobne, mae sekwencje prowadz nas ku scenom rozstrzygajcym. Ruda Sandra w ososiowej bielinie stoi bokiem i opiera kolano na biaym, skrzanym taborecie. Biaowosa Christie o urodzie Walkirii, ubrana w czerwony gorset, czarne majtki i wowe poczochy, tuli si do masywnej nogi empirowego oa. Gloria w perach i okutych metalem szpilkach ley w pikowanej pocieli - wida, e jest spora, lecz nic wicej. Przyrumienionej na socu Laurze spadaj czerwone majtki. Podniszczone kowbojskie buty eterycznej i dziecinnej Mary depcz biay tiul. Tych wszystkich uj mogoby nie by. Bjorn, Knut i Peter s jednak artystami i rozumiej, e sztuka polega na mniej lub bardziej umiejtnej reglamentacji napi. Dionizy z Furna y i malowa na grze Atos w XVIII wieku. Pozostawi po sobie Podrcznik sztuki malarskiej - swojego rodzaju kodeks tematw, ich uj, wskazwek dotyczcych rysunku i barwy postaci. Okreli w nim nawet rodzaje wosia pdzla, odpowiednie dla poszczeglnych elementw ikony. Dla twarzy najodpowiedniejsza bya ola grzywa. Gesty, pozy, uoenie doni zostay odnotowane jako zalecane lub nie. Z kilkudziesiciu, wieluset, w praktyce z nieograniczonej ich iloci, tylko dwie pozy dziewczt s kanoniczne. Wszystkie inne s krokami wiodcymi do celu, koncesj na rzecz sztuki, a moe danin, ktr natura paci kulturze. Kobieco w swojej istocie moe by przedstawiona tylko w dwu figurach. A waciwie jednej, tyle e posiadajcej awers i rewers. Oto sama Laura. Soce i majtki gdzie przepady. Spoczywa na posaniu z ciemnopurpurowej tkaniny. Na pierwszym planie rozrzucone uda w jasnobkitnych poczochach. Gowa gdzie dalej, zapadnita w draperie niczym w morskie fale, lecz wida, e usta s wp otwarte. Do spoczywa na brzuchu, a palce ukadaj si niczym strzaka, drogowskaz. Oto ta sama Sandra. Bielizna znikna, s tylko poczochy. Ley na plecach, ze wzniesionymi udami, przez rodek mona by przeprowadzi o symetrii i obie powki byyby identyczne. Z wyjtkiem gowy, bo ta umyka skrcona w bok. Oczy s zamknite, usta rozchylone. Lni w nich zby. Rewers obrazu niemal idealny: Sandra na brzuchu, cakowicie symetryczna. W obydwu powkach przecitych osi znajdujemy wszystko, co najwaniejsze. Kade z owych czterostronicowych przedstawie, skadajcych si z dziewiciu-jedenastu zdj, prowadzi do tych dwch finaw. Drogi bywaj pokrtne, skoro Melanie musi

pedaowa na dziecinnym rowerku, Laminah wspina si po rusztowaniach, a Lisa zwisa gow w d zaczepiona o doryck kolumn, ale zawsze doprowadzaj do epilogu, w ktrym tajemnica zostaje odkryta. Kulminacja. Labia maiores pudendi, labia minores pudendi. Anus. I jeszcze usta - niezmiennie zmysowo rozchylone, gotowe rozchyli si jeszcze bardziej. Trzy bramy ciaa, chocia Apollinaire wyliczy ich dziewi. Nie bdmy drobiazgowi, nie wszyscy s poetami. Zapewne nie jest to kanon bogaty - jest wrcz ubogi. Jednak cechuje go denie do doskonaoci, do zamknicia istoty w najprostszym znaku. Jest w nim co niesychanie ascetycznego. Cay baagan i barok rzeczywistoci zostaje odrzucony na rzecz podstawowego hieroglifu dwch, trzech otworw. Reszta to tylko haracz dla ludzkiego umysu, ktry domaga si cigoci, narracji, dyskursu; przyczyny i skutku, czego, co wprawia go w ruch. Nie moemy sobie niczego wyobrazi bez pomocy realnoci. Niewykluczone, e nawet te wieczce prac fotografa figury kulminacyjne zmierzaj ku stopniowemu zanikowi cielesnoci, do niezbdnego, idealnego minimum. wici z ikon bardzo czsto wystpuj w otoczeniu wasnych czynw. Kosma i Damian s itiem, Nikoa s itiem. Centralne miejsce malowida zajmuje bohater w stroju i pozie przekazanych przez tradycj. Lewy i prawy skraj ikony podzielony jest na kilkanacie odrbnych, maych malowide, przedstawiajcych najistotniejsze zdarzenia z ycia witego. Narodziny, cuda, mczestwo i mier. Zanim Michelle ostatecznie si zrealizuje, zanim osignie peni doskonaoci, musi posiedzie chwil w fotelu. Nastpnie wychodzi na wiejskie podwrze z drewnian misk na ramieniu, potem zawisa na niezidentyfikowanym przedmiocie, polewa si wod na tle biaego muru, wyciga si na piasku, klczca pojawia si w uchylonych drzwiach. To s sceny z ycia Michelle. Marylin nie opuszcza domu. Ubrana w czarne, nabijane wiekami skry, przyjmuje nas w drzwiach, by po chwili kucn, po drodze pozbywajc si czci umundurowania, potem przeciga si przed poncym kominkiem i chwil pniej przymierza czarny gorset, a gdy jest ju po wszystkim, poprawia sobie wosy. Vida jest pielgniark. Stoi przy szpitalnym ku, potem wchodzi za parawan, by pozby si swojego fartuszka, ale dlaczego jej si to nie udaje, bo na nastpnej fotografii widzimy j siedzc na pododze i przyodzian. Ponawia prb, staje czciowo naga i skromna, jak do rentgena klatki piersiowej, by na nastpnej stronie, w czarnych majtkach, w pszpagacie zaglda pod ko. Tak yje Vida. Wic jednak s, przynajmniej w czci, istotami ludzkimi. Zanim speni swoje

przeznaczenie, zanim zastygn w nieruchomym wietle wyobrani i stan si doskonaym obrazem oddania, zaszczycaj obecnoci codzienno. Wic jednak nie spadaj z nieba raczej wspinaj si ku niemu. Banalne przedmioty, miska, szpitalny parawan, fragment stroju, ktry bez skrpowania moe wdzia kada kobieta. To jest wdrwka przez wiat, ktrego tajemnice trzeba pozna, niebezpieczestwa zwalczy: zanurzy swoje ciao niemal w tumie, by potem, wywyszone, stao si tym bardziej pocigajce, w swej nierealnoci jednak realne. Miska, parawan, telefon, kamienna awka. Tych przedmiotw nie zabiera si do raju. Trzeba ich tylko dotkn, otrze si o nie, by potem nie zgubi iskry czowieczestwa. Wszak nie podamy aniow. S przecie bezpciowe. Nie zakosztoway ziemskiego rozdwojenia pci. W wiecie seksu s zbdne albo nieznonie perwersyjne. Dla podobnych przyczyn wszystkie kobiety maj swoje imiona. Dlaczego nie s anonimowe? Dlaczego nie publikuje si po prostu fotografii bez komentarza, imienia, albo z tytuem zamiast Venice, Betty, Lolity, Agnes? Ikona nie istnieje jako przedmiot kultu, gdy malarz nie zwieczy obrazu sowem, imieniem przedstawionego witego. Dlatego nigdy nie pomylimy w. Damiana i w. Laura. Nawet gdy nie jestemy biegli w rozrnianiu kontekstw przypisanych poszczeglnym postaciom, pozostaje jeszcze ostatnia, najistotniejsza identyfikacja - przez sowo. Bo dopiero sowo wpisuje posta w wit histori, w tradycj, w Pismo. No wic Betty, Agnes, Jasmin, Tracy. Kto wie, czy to nie imiona, bardziej ni przedmioty i bana otoczenia, przybliaj nam te byty ledwo cielesne. Paradoks podania polega na jednoczesnym przyciganiu i odpychaniu. Durcet w 120 dniach Sodomy mwi: Szczcie nie polega na przyjemnoci, lecz na podaniu, na pokonywaniu stawianych nam przeszkd. Sama idea zdjcia jest najistotniejsz przeszkod. Jest paskie, dwuwymiarowe, a z drugiej strony tak doskonae, e cakowicie umierca wyobrani. Nie pozwala na jakikolwiek aktywny kontakt - moemy najwyej by jego odbiciem, dopasowa si do niego. Imi pozwala nam wymkn si z tej nieruchomoci. Yvonne, Jo, Sybille - i ju mamy pocztek historii, moemy opowiada j sobie dalej, nic nas nie ogranicza, aden obraz. Pikne nieznajome staj si znajome i przy spotkaniu moemy powiedzie: Jak si masz, Lucy. Miejsca kultu s zazwyczaj ponure. Barakowz, pakamera, wntrze szafki w wielkiej fabryce, kabina ciarwki, cela w wizieniu. W kocu to religia ubogich mczyzn. Dla bogatych jest nieosigalna. Bogaci kupuj niebo bez targowania i nigdy nie dostpi tsknoty i pociechy. Ci, ktrzy wieszaj na cianach owe wizerunki, nie poznaj pierwowzorw. Ciaa

dostpnych im kobiet domagaj si raczej ukrycia ni odsonicia. Najwysze niebo oddalio si na niewyobraaln odlego. Papie prawdopodobnie zdaje sobie z tego spraw i bogosawi futbolow pik. Radykalizm wiernych idzie dalej. We wntrzach, ktre surowoci przypominaj katakumby, rodzi si kult Trzeciej Ewy. czy w sobie cielesno tej Pierwszej z niewinnoci Drugiej. Trzecia Ewa nie jest stworzona ani wybrana. Jest tylko marzeniem, czyli jedyn transcendencj ubogiego mczyzny. Marie jest brunetk. Spoczywa w fotelu a la Mies van Rohe. Czeka.

Hans Bellmer czyli chirurgia cierpienia


Powoki i serca mechanizmw s przewanie kanciaste. Proste i paszczyzny oddzielaj poszczeglne funkcje w czasie i przestrzeni, poniewa mechanizm jest odbiciem ludzkiej myli, ktra opucia ciao, by poczu wolno. Porzdek i podzia zawsze byy obsesj idealistw. Midzy Platonem i Le Corbusierem nie ma wielkiej rnicy. Zarwno w platoskim pastwie, jak i w urbanistycznych wizjach tego drugiego ycie jawi si jako co najzupeniej zbdnego. Wyemancypowana wiadomo zawsze zwraca si przeciw swoim korzeniom, poniewa nie potrafi znie samotnoci. Z tego samego powodu rewolucjonici poszukuj wrogw. Po prostu nie maj pojcia co dalej i zwracaj si ku przeszoci. Linia Hansa Bellmera przypomina prymitywn myl, ktra prbuje uwolni si z ciaa, lecz ponosi klsk i powtarza tylko w nieskoczono cielesne formy. Jest ruchliwa, pynna i nieobliczalna, ale nigdy nie wychodzi poza siebie, by zetkn si z reszt wiata, z rzecz albo pejzaem. W grafikach Bellmera nawet pantofle na wysokich obcasach i fragmenty stroju maj t sam konsystencj, co ywa materia. Wyrastaj organicznie z krzywizn ludzkiej postaci, jakby byy czym przypadkowym, przejciowym, czym, co za chwil przepadnie, wessane przez pulsujc pierwotn cielesno. Bellmerowska kreska przywodzi na myl cienkie jak wos ostrze skalpela. Oddziela kolejne warstwy skr/, wnika midzy wkna mini, bada zwizki midzy tym, co widzialne, a tym, co ukryte pod dostpn dla oka powok. Tej fantazmatycznej chirurgii towarzyszy szczliwa dziecica ciekawo. Kt z nas nie odczuwa chwilowej, dziwnej rozkoszy, jaka towarzyszya rozbieraniu umilkych budzikw, pluszowych zabawek i porwanych, uwiedzionych lalek. Rozczarowanie nastpowao jednak bardzo szybko, poniewa poszukiwane sedno zawsze okazywao si pustk. Tak jak zawsze, gdy marzenie ma si speni w realnoci, ktra stanowi jedynie racjonaln kopi nieracjonalnego. Po prostu pragnienie jest zawsze puste w rodku. Prne

centrum, do ktrego zmierzamy, pociga nas dlatego, e nie potrafimy znale dla niego nazwy. Tylko jeden miaem al do natury: e nie mog mej Lolity wywrci na lew stron i przycisn arocznych warg do je] modziutkiej maciczki, do jej nieznajomego serca, do jej perowej wtrbki, do jej puc jak grona wodorosli, do jej licznych bliniaczych nerek. W tym jednym zdaniu Nabokova odnajdujemy sens zasadniczej sprzecznoci pragnienia: to, co ma swoje rdo w najgbszych podszeptach natury, staje w jawnej sprzecznoci z sam natur, ktra kae zatrzyma si w poowie drogi do spenienia. Fizyczna integralno drugiej osoby skazuje kochanka na samotno, ktra jest antytez mioci. Fizyczne zblienie staje si parodi reprodukcyjnych zachowa zwierzt. Emocjonalny potencja czowieczestwa realizuje si w nim poowicznie, niedoskonale, i skazany jest na powierzchowno, poniewa midzy myl a ciaem otwiera si przepa, ktr mona przekroczy jedynie w wyobrani. Dopasowywa do siebie stawy, wyprbowywa maksymalny promie obrotu kul dla potrzeb dziecicej pozy, zsuwa si powoli w zagbienia, rozkoszowa si wypukociami, bdzi w muszli ucha, robi rzeczy pikne i nieco mciwie rozdziela sl deformacji. Ponadto nie zatrzymywa si bynajmniej przed wntrzem, obnaa tumione myli dziewczynek, tak by ukazay si, najlepiej przez ppek, ich podoa owietlone kolorowym elektrycznym wiatem, gboko w brzuchu jako panorama. Czy to nie byoby rozwizanie? (Hans Bellmer, Lalka). Zastanawiam si, czy konstruujc swoj Lalk, Bellmer nie przekroczy granicy, za ktr marzenie zmienia si we wasn karykatur. Materialne odtworzenie fantazmatu staje si przecie grotesk bardzo blisk naiwnoci, ktra kae nam ufa, e realizacja marzenia bdzie miaa taki sam smak, jak ono samo. W dziele Bellmera mamy wprawdzie do czynienia z prb odkrycia zwizkw midzy fikcjonaln wolnoci psychiki a ograniczeniami ciaa, ale czy przestrzenna trjwymiarowo jego Die Puppe nie jest lepym zaukiem, w ktrym winie absolutna wolno urojenia? Dlatego wol jego rysunki, jego ilustracje do pism Georgesa Bataillea, jego pask dwuwymiarowo, ktra w zawiy i biologiczny sposb zmierza jednak ku nieskoczonoci i tak jak spojrzenie raz rzucone w pustk, nigdy ju si nie zatrzyma. Lalka Bellmera ponosi klsk, poniewa koniec kocw pada ofiar ograniczenia, z ktrym miaa si upora ograniczenia przestrzeni jako podstawowej funkcji istnienia ciaa. Za Bellmerowska linia przyjmuje reguy opowieci, swobodnej, szalonej narracji, zasad pisma, ktre pozornie ubosze ni wyobrania, rojenie i bekot instynktu, potrafi jednak nada nieokieznanej myli posta pocigajc dla kogo drugiego. Czy Lalka Bellmera byaby czym wicej ni jednorazowym ekscesem, gdyby artysta nie opatrzy jej dyskursywnym ni to wyznaniem, ni to

poematem? W pewien jednak sposb Lalka Bellmera jest dzieem profetycznym. W swojej nieustpliwej konsekwencji, by fantazmatyczne poczy z realnym, zwiastuje wszystko to, co w niedugim czasie miao si sta jedn z dominant wspczesnej sztuki. Zanim jeszcze rozpocza si wielka przygoda sztuki nowoczesnej, w czasach, gdy powoka ciaa ludzkiego stanowia dla oka artysty nieprzekraczaln granic, niektre z najbardziej wstrzsajcych obrazw moglimy zawdzicza tylko przedstawieniom tortur albo badaniom anatomicznym. (...) Dawni mistrzowie wprowadzali nas w labirynt naszego ciaa z wielk niewinnoci, naukow czy historyczn. Hans Bellmer jest pierwszym eksploratorem labiryntu w peni wiadomym i nielitociwym (K. A. Jeleski). Bez wtpienia fizjologia stopniowo wchodzi na miejsce zajmowane wczeniej przez teologi. Energia skierowana niegdy na poznanie boskiej rzeczywistoci koncentruje si teraz na tajemnicach chronionych skr i miniami. Metafizyka pozbywa si swojego przedrostka i nareszcie wolna, skupia si na wasnych wntrznociach. Bardzo moliwe, e jest to ostatnia i zarazem najgbsza tajemnica, z jak przyjdzie nam si zmierzy. Nasze pragnienie poznania wyczerpie si wtedy ostatecznie i pochonie nas obojtne, bezmylne krlestwo natury. Lalczyne proroctwo Hansa Bellmera niespodziewanie osiga spenienie w dziedzinie skrajnie pragmatycznej, a zarazem w obszarach cakowicie przeciwstawnych. Dmuchana lalka z sexshopu ucielenia libertyskie fantazmaty absolutnego panowania, a jednoczenie przez swoj czysto utylitarn form staje si czym w rodzaju maszyny czy sprztu gospodarstwa domowego. Ten pozornie absurdalny wytwr popkultury zawiera w sobie jednak wiele sensw. Pod cienk lateksow powok czystej i nagiej cielesnoci uwiziony jest duch, pneuma w dosownym znaczeniu tchnienia. Staroytni gnostycy boskie tchnienie traktowali jako cakiem realny pierwiastek przenikajcy zepsut materi. Oczywicie, popkulturowa wersja tego wcielenia jest na wskro karykaturalna, ale istot popkultury jest przecie nieustanna i nieuwiadomiona parodia dawnych mitw. Sexy doll jawi si jako ostateczne upostaciowanie ludzkiej emancypacji. Czowiek zajmuje miejsce Demiurga, powielajc wasn materialn posta, i jednoczenie napenia fantom swoim oddechem parodi boskiego tchnienia. Zmagajc si z samotnoci w wiecie, wybiera sobie za towarzysza byt bdcy jego wytworem. Wydaje si, e wanie w tej groteskowej wersji stworzenia osigamy ostateczny kres samotnoci, w ktrym poznanie i pragnienie nie dotyczy ju nawet nas samych, ale naszych cieni. A jego kres ley w krainie, gdzie nie spotkamy ju

nikogo, z kim moglibymy si podzieli osignit wiedz.

O albumach
We wszystkich niemal wikszych ksigarniach znajdziemy dzia albo chocia pk zarezerwowane dla wydawnictw albumowych. W nie tak dawnych a zamierzchych ju czasach niepodzielnie krlowao w nich malarstwo, rzadziej rzeba i architektura. Od kilku lat waciwie cay materialny wiat dostpi albumowej nobilitacji. Mamy masywne i eleganckie ksigi o winach, piwach, strojach, aglowcach, garnkach, karabinach, rowerach grskich, autach, samolotach, scyzorykach, krawatach, wykaaczkach i czego tam jeszcze wygodniay umys zapragnie. Wizerunki rzeczy s barwne, plastyczne, wiato i cie wydobywaj ich zmysowe pikno, ktre z braku czego lepszego staje si piknem nadprzyrodzonym. Trudno nazwa je dzieami sztuki - jak chcieliby wizjonerzy i prowokatorzy od Marcela Duchampa po Andyego Warhola - bo stanowi skadnik codziennoci i nikt nie prbuje bra ich w nawias artystycznej umownoci. S jakie s. Pistolet SIG-Saurer P229 to tylko pistolet, butelka wina jest tylko butelk wina, a chevrolet corvette tylko samochodem. Rodzaj ikonograficznego kultu, ktry je otacza, dotyczy ich istoty, a nie wielorakoci sensw i znacze. W kocu lud nie podziwia witych na obrazach dlatego, e byli interesujco i dobrze namalowani, ale dlatego, e byli po prostu witymi. Jeli na pocztku i w rodku swojego trwania kultura wytwarzaa wizerunki, byy to wyobraenia boskoci, a czowieczestwo tylko im towarzyszyo jako co pochodnego albo niezbdna forma wyrazu. W ludzkiej samotnoci wspczesnego wiata, gdy obraz Boga pojawia si w najlepszym wypadku pod postaci religijnego kiczu, uciekamy si do przedstawie wasnych produktw. W kocu jest to lepsze ni wpatrywanie si w pustk albo lustro. W kadym razie na pewno bardziej zajmujce.

Wedug Rybczyskiego
W niedalekiej przyszoci cay obraz bdzie produkowany matematycznie, czyli za pomoc komputera (computer graphics). Nie trzeba bdzie w ogle nagrywa obrazu z rzeczywistoci. Nawet obrazu ywego czowieka. Cho nie przypuszczam, by za naszego ycia do tego doszo. Myl, e Zbigniewowi Rybczyskiemu mona uwierzy. W kocu Zachd nazwa go papieem wideo, a papie si nie myli.

Artysta mwi o swoich wizjach ze spokojem. arliwo to cecha prorokw w rodzaju McLuhana, ktrzy musz przekonywa do rzeczy ulotnych, istniejcych jedynie w ich umysach. Praktyk Rybczyski robi swoje i odpowiada na pytania. Nie musi niczego broni, bo jego dziea broni si same, o czym wiadczy chociaby Oscar za film Tango w 1983 roku. Rodzaj sztuki, ktry uprawia, nierozerwalnie czy si z technologi, z jej najnowoczeniejsz dziedzin - elektronik. Jak mona mwi, e technologia zabija sztuk? Stradivarius - to te technologia. Co byby wart Paganini bez skrzypiec? Swoje najwaniejsze filmy nakrci w studiu w Hoboken. Aktorzy poruszali si na obrotowej, okrgej platformie na tle pustej ciany. Kamera wdrowaa w linii prostej oraz w gr i w d. To wystarczyo, by kreowa wszystkie ruchy i kierunki. Wntrza, meble, przedmioty, czyli reszta wiata, to tylko mae, wierne modele w skali 1:120, 1:60 itd., sfilmowane, a potem naoone na siebie, powikszone i zsynchronizowane z ruchem postaci. W istocie w ten sposb mona sfilmowa wszystko i wszdzie, nie wychodzc ze studia, ktre jest niewiele wiksze od duego garau. Wszystko - oznacza te dziedzin wyobrani, bo o ni Rybczyskiemu chodzi najbardziej. Jego koncepcja realizmu jest tak szeroka, e obejmuje rwnie marzenie. Bo rzeczywisto jest w nas, a nie w obiektywnym wiecie. wiat istnieje w naszej wyobrani, w dowiadczeniu, we wspomnieniach, przypuszczeniach i obawach. Jest rwnie radykalna. Wic cho zabrzmi to jak herezja, powiem, e nawet materiay dokumentalne wydaj si z gruntu nierealistyczne. W przyszoci znajd si inne formy przedstawienia rzeczywistoci. Te, ktre stosujemy dzi, wydaj si niezgodne z prawd naszego mylenia, z percepcj wiata. No wic przyszo sztuki naley do wielkiego telewizyjnego ekranu o duej rozdzielczoci, na ktrym bd si pojawia obrazy przenoszone wprost z wyobrani twrcy. Uciliwe porednictwo widzialnego, dotykalnego wiata zostanie zniesione. Nie bdziemy musieli uywa ludzi przed kamer; nie bd nam potrzebne miejsca, pejzae i zdarzenia, do ktrych trzeba dotrze i ktre trzeba sfotografowa w odpowiednim czasie i wietle, przy odpowiedniej pogodzie. W ogle niewiele bdziemy musieli, prcz opanowania skomplikowanych narzdzi i technik. Bo w kocu na czym opiera si impresjonistyczny przeom w malarstwie, jak nie na warsztatowej asymilacji zdobyczy optyki i psychologii? Rybczyski bliski jest impresjonistycznemu przeomowi, tak jak bliski jest wszystkim przeomom w sztuce, gdy artystom wydawao si, e odkrywaj metod totalnego przedstawienia prawdy o czowieku, jego egzystencji i wyobrani. Nie bez powodu w wywiadzie dla Andy Warhols Interview Magazine przywouje Ulissesa Joycea, przyznajc wielko jego idei i bolejc nad brakiem odpowiedniego medium dla wyraenia

teje. Problem Rybczyskiego jest w istocie Joyceowski: Sprbujmy sfilmowa Manhattan: nie ma do tego rodkw. A przecie sami, w cigu uamka sekundy, potrafimy zarejestrowa w naszej gowie obraz Manhattanu - caego! Ale ja wiem, e jednak da si przekaza t natychmiastowo naszego mylenia. No wic stary, kinowy film ma obumrze. Ten, wydawaoby si, uniwersalny opowiadacz historii, ktrego chcia sucha cay wiat, ma odej w zapomnienie. Linearna struktura czasowa, na ktrej si opiera, ma ustpi natychmiastowej i rwnolegej strukturze naszego umysu. Myl, e gdzie tutaj tkwi puapka, e zamyka si krg, ktry sztuka zawsze przekraczaa. Bo dowiadczenie natychmiastowe i rwnolege jest chaosem. Sztuka w jakim sensie bya zawsze opozycyjna do umysu, porzdkowaa go, selekcjonujc i konstruujc fragmentaryczne obrazy, w ktrych umys szuka oparcia dla zrozumienia samego siebie i wiata. By moe wszystkie rodzaje sztuki musz przej t sam drog. Gdy Rybczyski mwi o filmie, zmaga si z tymi samymi problemami, co malarstwo drugiej poowy XIX i pocztkw XX wieku, z tymi samymi, co literatura w osobach Joycea i Ezry Pounda. Jego przewag jest to, e dziaa w dziedzinie, ktrej zasig jest nieporwnanie wikszy, ni inne rodzaje sztuki miay kiedykolwiek. Ale ta pociecha jest zudna, bo popularno telewizji i wideo jest faktem raczej socjologicznym ni artystycznym, wiadczy o unifikacji gustw, a nie o ich wyrafinowaniu. Rybczyski twierdzi: W ostatecznym rezultacie wszystko - chc to jeszcze raz podkreli - zaley od tych, ktrzy bd t technologi si posugiwa i z niej korzysta, od poziomu edukacji, od stopnia wolnoci, jaki kady z nas zdoa w sobie zachowa, a pord cywilizacyjno-komercyjnycb pokus nie jest to wcale takie atwe. Tkwi w tym pewna sprzeczno, bo istot tej dziedziny jest absolutna wolno, niczym nieograniczona wolno przedstawiania, i rzecz artysty jest wykorzystywa dane narzdzia i techniki w stopniu najdoskonalszym i konsekwentnym. Sztuka ruchomego obrazu jest najbardziej mimetyczn ze sztuk, a jednoczenie od chwili pojawienia si telewizji najmniej artystyczn. Kino ju w swoim dziecistwie stworzyo arcydziea. Ponad czterdzieci lat istnienia obrazu elektronicznego nie pozostawio nic, o czym warto zapamita. Niewykluczone, e Rybczyski bdzie pierwszy, bo narzdzia, z ktrych korzysta, daj mu zupen wolno. Obraz elektroniczny mona elektronicznie przetwarza, kreujc now, nieistniejc przed kamer rzeczywisto. Mona tworzy nieistniejce scenerie, usuwa ludzi

i przedmioty z kadru albo wprowadza obiekty i osoby dokadnie w to miejsce na tamie, ktfe sobie wyznaczylimy. Mona wyczynia najrozmaitsze cuda. Bawi si w czarodzieja. (...) Sowem: jest to narzdzie niebywae, bogate w moliwoci kreacyjne. Co mona zrobi w wiecie, w ktrym wszystko wolno? Czy najsensowniejszym dziaaniem artystycznym nie byoby zaniechanie jakiegokolwiek dziaania? Tak jak w wiecie niewoli i ograniczenia najdrobniejszy niezaleny akt jest aktem twrczym? Wystarczy przyjrze si rysunkom z Lascaux. Cud w cudownej rzeczywistoci przestaje by cudem, a czarodziej w czarodziejskiej krainie jest zwykym przechodniem i obywatelem. W tej prometejskiej wizji, w ktrej wyobrania artysty ma by w caoci transponowana w dostpny wszystkim obraz, mona dopatrzy si czego na podobiestwo apokalipsy sztuki. (...) a mierci ju odtd nie bdzie - mwi anio u w. Jana. To samo zdaje si wieci Rybczyski w dziedzinie imaginacji. Dotychczasowe techniki przedstawiania wyobrae byy skazane na porednictwo mediw (jzyk literatury jest tu najlepszym przykadem), ktre przez swoj umowno i niedoskonao pozostawiay ogromne pole dla interpretacji. W pewnym sensie niedoskonao i brak precyzji stanowiy o istocie sztuki, bo rzeczy najistotniejsze dokonyway si w wyobrani odbiorcy. Rybczyski odwraca t sytuacj. Ju nie bdziemy skazani na domys. Miejsce domysu wypeni podziw. W chwili, gdy staniemy wobec obrazu, w ktrym widzialne i niewidzialne uzyska podobn si wyrazu, ostateczny podzia na producentw i konsumentw zostanie dokonany. Wyobrania stanie si faktem, przedmiotem, rzecz moliw do wiernego i bezporedniego przekazania. Fotografia, film, telewizja, film komputerowy - dokd zmierza ten proces? Najpierw byy nieruchome ludzkie sylwetki, potem postacie w ruchu, teraz bdziemy oglda wasne dusze, yjce w paskiej, a potem trjwymiarowej przestrzeni ekranu. Pierwszym ogniwem tego acucha bya posta czowieka, utrwalona za pomoc prymitywnego aparatu fotograficznego. W swej nieruchomoci i strukturze przypominaa minera. Filmy braci Lumiere czy Meliesa pokazyway ludzi w ruchu, ktrego nerwowo przywodzi na myl wiat owadw albo prymitywnych organizmw, rojcych si w kropli wody, umieszczonej pod obiektywem mikroskopu. Pynno ruchw, waciwa ssakom, celowo i precyzja, cechujca drapieniki, zjawiy si wraz z udoskonaleniem mechanizmu kamery. Gdy wyczerpay si zasoby widzialnego wiata, gdy nieoywiona przyroda, flora, fauna cznie z czowiekiem zostay opisane obrazem, nadszed czas uwiecznienia duszy.

Pamitam znalezion gdzie historyjk (moe u Borgesa?) o dziewitnastowiecznym pozytywicie-ateicie. Ot za najdobitniejszy dowd nieistnienia Boga uzna on fakt, e nikomu nie udao si uzyska dagerotypowej podobizny Stwrcy.

O istocie sztuki
Na fotografii Petera Bearda przedstawiajcej pracowni Francisa Bacona wida setki martwych rzeczy: strzpy papieru, ksiki, pudeka, puszki z farbami, fotografie, szmaty, gazety, kubki z dziesitkami pdzli, zdjcia obrazw, odwrcone plecami blejtramy, dwa krzesa, syf, szpargay, naczynia, by moe okrge lustro, utytan farbami cian, duo niezidentyfikowanych przedmiotw, a na stole stos nie wiadomo czego. W kadym razie to co przypomina wntrznoci, ale raczej wntrznociami nie jest. wiato pada na rodek pomieszczenia i ten ndzny mietnik peen jest niepokojcych ksztatw. Pod cianami zalega mrok i rzeczy rozsnuwaj dwuznaczn aur rozkadu. Trudno pozby si wraenia, e ta nieoywiona materia znajduje si w stadium gnicia, e jest pynna, ruchoma i ciepa, jak zawarto ludzkiego ciaa. Na wikszoci obrazw Bacona ludzkie postacie znajduj si w eliptycznych pokrgych albo szeciennych pomieszczeniach. Pustka wok nich jest tak doskonaa, e w istocie przypomina fizyczn prni, pod wpywem ktrej wewntrzne cinienie rozsadza bohaterw przedstawie. Operacja jest zarazem metaforyczna i dosowna, bo z cia wymykaj si krgosupy i nagie minie. Na tych ptnach nie ma adnego medium, ktre czyoby czowieka z reszt rzeczywistoci. Chirurgia samotnoci nie potrzebuje narzdzi. Realny wiat artysty, wiat jego pracowni zestawiony ze wiatem wyobrani, tworzy co w rodzaju mentalnego skandalu. Ten skandal ma nam przypomina o tym, e dobrze jest, gdy najczystsza sublimacja ma za podstaw nieco przybrudzon egzystencj. Amen.

wity Graal i detektywi


Herezja bardziej pociga umys ni ortodoksja. Ciekawo jest gnuna. W ruch najlepiej wprawia j horrendum. ad i bana czy co wicej ni podobiestwo wymowy; przynajmniej od czasu, gdy przestalimy wierzy, e ziemski porzdek jest odbiciem wyszej, uniwersalnej harmonii. Nie mona oprze si wraeniu, e jedn z podstawowych cech wspczesnego umysu jest skonno do nudy. Zmienno i szalestwo wiata kpi sobie z

naszych

percepcyjnych

zdolnoci.

Zawsze

tak

byo

umys

wykazywa

swoj

anachroniczno czy nieprzystawalno wobec rzeczywistoci. Religia i mitologia agodziy ten kryzys. Dzisiaj nie ma adnego uniwersalnego lustra, w ktrym czowiek mgby znale swe odbicie. Jeeli ma jakie zwierciado, to bardziej przypomina ono dziecicy kalejdoskop. Jego obraz jest fascynujcy, ale zmienny. Ta zmienno nie przedstawia wiata, przedstawia nud i zniecierpliwienie. Czytaem kiedy witego Graala Michaela Baigenta, Richarda Leigha i Henryego Lincolna. Czytaem go do rana. Historia jest prosta: Chrystus nie umar na krzyu. y 45 lat, oeni si z Mari Magdalen, mia potomstwo, ktre wywdrowao do Europy, by da pocztek dynastii Merowingw. Poprzez Karolingw i dalsze rozgazienia dynastyczne rd Jezusa dotrwa do czasw dzisiejszych - spadkobiercami jego s midzy innymi Habsburgowie i Stuartowie. Po drodze mamy gnostykw, katarw, templariuszy, rokrzyowcw, masonw, czyli przyjemnie musujcy koktajl tajemnicy, domysu i spekulacji, ktry pod dotkniciem autorw zmienia si w najczystsz wod prawdy. 350stronicowa ksika opatrzona jest trzema setkami przypisw: C. G. Jung, Jzef Flawiusz, ewangelie apokryficzne, Otto Rahn, Robert Graves, Steven Runciman... Cech umysu szalonego jest to, e stworzony przez niego system dziaa bez zarzutu i wszystko si w nim zgadza. Ponadto trzej autorzy zgadzaj si midzy sob, a to przypomina ju dom wariatw. atwo wykpi t ksik, chocia mona podejrzewa, e taka kpina byaby tylko odpowiedzi na kpin autorw. Niewykluczone, e s oni jedynie jak trjgow hybryd Umberto Eco, hybryd, ktra postanowia przecign woskiego pisarza i zamiast powieciowej interpretacji Historii przedstawia nam nowy gatunek literacki; gatunek ten z braku innej nazwy mona okreli jako licentia scientica. Z drugiej jednak strony powaga wywodu i arliwo stylu splataj si tak cile, e nie sposb spoza tej zasony dostrzec najmniejszego bysku ironii. Sensem kpiny jest to, e zostanie odczytana. Nic bardziej przykrego ni tumaczenie towarzystwu dowcipw. Poczyniwszy wic zastrzeenie, ktre ma nas ustrzec przed wystrychniciem na dudka, zostamy przy powanej interpretacji witego Graala. Zwykle tumaczy si decyzj ludu o wysianiu Go na mk najgorszymi uczuciami: sadyzmem, nienawici, wrogoci lub, z drugiej strony, wpywem propagandy faryzeuszw. Mona i tak, ale wolno te widzie poza tym wszystkim dziecinn ciekawo, lep dz eksperymentu. Tum chcia mie wreszcie czarno na biaym, jak to waciwie jest z tym jego ciaem - pisze Janusz Wgieek w zbiorze esejw Mam ciao.

To jest pocztek historii. Ni rozwija si i biegnie przez stulecia, tkajc gobelin z obrazem ludzkiej bezsilnoci wobec rozdwojenia midzy nakazem rozumu a potrzeb wiary. Ta wielka, upleciona ze zwtpienia tkanina mogaby by czasoprzestrzennym odwzorowaniem wiata. Wielki chan - wedug relacji Marco Polo - mimo podziwu dla Chrystusa nie mg uwierzy w Jego bosko, bowiem Bg nie mgby umrze, zwaszcza w tak haniebny sposb. Domenico Scandella, mynarz z XVI-wiecznego Friuli, twierdzi, e Chrystus by zwykym czowiekiem, bo gdyby by Bogiem, nie pozwoliby si schwyta i ukrzyowa. Ariusz i Nestoriusz powtarzali jedynie gest Tomasza, lecz wobec braku wiadectwa zmysw wybierali rozum, chronic si przed szalestwem wiary. Tertulianowe credo, quia absurdum est jest pkniciem, gbok szczelin, ktra cignie si od wzgrza Trupiej Gowy a po dzisiejszy dzie. Przekroczenie tej przepaci oznaczaoby wypenienie czasu. Aktualno pozwala jedynie na ukradkowe spojrzenia na drug stron; przynajmniej tym, ktrzy w ogle dostrzegaj jeszcze jaki drugi brzeg. Czytaem witego Graala do witu. Pudeko papierosw opustoszao. W radiu leciaa muzyka. I w ktrym momencie zrozumiaem, e oto odbywam podr w poszukiwaniu witego pucharu, podr wspczesnego czowieka w poszukiwaniu tajemnicy. Ta duchowa (czy te duchowa) peregrynacja wydaje si wiernym odbiciem dzisiejszej podry turystycznej. Jest szybka, bezpieczna, ekscytujca i wiedzie do zaoonego celu. Labirynt - ta podstawowa figura dawnych wdrwek zosta zastpiony obrazem labiryntu, dwuwymiarow paszczyzn, ktr moemy obj jednym rzutem oka. To troch tak, jakby zwinity w spiral w poznania raptem si wyprostowa i zmieni w wektor. Pokusa, ktr oferuje, nie jest ju pokus poznania prawdy, lecz prostym rozwizaniem zagadki. Bo kolejnym obliczem wspczesnej inicjacji w tajemnic jest chodna i przystojna twarz prywatnego detektywa, policjanta, generalnie kogo, kto wie zerwane nitki sensw, by przedstawi nam wiat takim, jakim jest naprawd. Philip Marlowe z powieci Chandlera odkrywa przed nami, e namitno, wystpek i upadek s waciwociami zarwno ludzi, jak i pozornie nieoywionej materii wielkiego miasta. Jason Bourne Ludluma w swojej wdrwce przez wiat odkrywa, e wiat nie istnieje realnie, lecz jest jedynie wymysem Najwyszego Wywiadowcy, a opisanie tego wiata musi przyj form jakiej Legendy o Wielkim Inwigilatorze. Tym samym tropem podaj autorzy witego Graala. Przedmiotem ich ledztwa s ostatnie dwa tysice lat, a celem - ustalenie ostatecznej prawdy o spisku, ktry dwa tysiclecia cakowicie zafaszowa. W ten sposb religijny romans szpiegowski zaspokaja potrzeb cudownoci, nie gwacc rozumu. I tak cud przesta by wasnoci Boga. Przynaley teraz do

Historii, bo tylko w jej omnipotencj jestemy jeszcze w stanie wierzy bez zastrzee, odkd o jej wszechmocy przekonalimy si na wasnej skrze. Cudowno jest objawieniem ukrytej i ostatecznej prawdy, ktra przewieca zza pozornoci tego, co dane w potocznym dowiadczeniu. Na cudowne objawienie witego Graala godzimy si o tyle atwiej, o ile atwiej jest si zgodzi na to, e nas oszukano, ni na to, e prawda przekracza nasz zdolno rozumienia. Prbuj poczu niech do tej ksiki. Nie bardzo mi si to udaje. Przytoczone na ostatniej stronie okadki sowa biskupa Birmingham - amatorszczyzna, ignorancja, absurd s suszne i bezsilne. Cielesno wiata dotyka Boga, domaga si, aby zstpi w przekonywujcej postaci, bo dystans dwu tysicy lat wydaje si zbyt wielki nie tylko dla wiary, ale nawet dla wyobrani. Osiemnasto - i dziewitnastowieczne prby sprowadzenia Chrystusa do wymiaru filozofa-etyka wykazuj dzisiaj swoj anachroniczno. Dwudziestowieczny lud pod postaci czowieka masowego jeeli w ogle oczekuje jakiego Boga, to najprawdopodobniej cakowicie czowieczego. Bo czyme innym jest w rd Jezusa jeli nie cielesnoci Boga, ktra trwa w historycznym czasie a do dzi? Przypomina mi si scena ze Zego porucznika, gdy Harvey Keitel, ledwo ywy od prochw, alkoholu, wasnych i cudzych grzechw, krzyczy w pustym i zbezczeszczonym kociele do figury Ukrzyowanego: Gdzie bye?! To dalekie odbicie Golgoty, a woanie Keitela jest echem Eli, Eli, lema sabachthani? Trudno o lepsz alegori opuszczenia czowieka ju nie przez Boga, ale Jego Syna, ktry by te czowiekiem. Krzyk w pustym kociele jest gestem z pogranicza rozpaczy i kiczu. Na og przebywamy w wityniach pospou z innymi, zachowujemy si powcigliwie, a rozpacz jest jedn z oswojonych form codziennego istnienia. Nie zdarza si aden cud i wychodzimy na ulic. Ksigarnia znajduje si obok albo kilka przecznic dalej. W witrynie ley wity Graal. Nie jest konkurencj ani wyzwaniem. Jest wspczesnym apokryfem czyli zaspokojeniem tsknoty. Jego cudowno jest odsakralizowana, ale przechowuje, a zarazem odsania pewien rodzaj tajemnicy, w ktry jestemy w stanie jeszcze uwierzy. Znaki na niebie i na ziemi zatary si, utraciy czytelno. Te pierwsze przypominaj pismo zaginionego ludu, te drugie s sprzeczne, przypadkowe, wykluczaj si nawzajem i prowadz umys raczej ku szalestwu ni ku poznaniu. Spjno jest obsesj wspczesnoci. Chaotyczna i tajemnicza ze swej natury rzeczywisto staa si na tyle skomplikowana, e nie da si jej zamkn w jakiejkolwiek racjonalnej ramie. eby j posi, eby nad ni zapanowa, umys wspczesnego czowieka musi j zanegowa w caoci. Musi odkry jej drugie, prawdziwe

dno. Temu suy superapokryf witego Graala. Stare apokryfy przykrojone byy na skromn miar pragnie wczesnego czowieka. W swej istocie bliskie byy dziecinnej ciekawoci, ktra rozpruwa brzuchy lalek i rozbiera zegarki w poszukiwaniu sekretu dziaania jednej konkretnej rzeczy, czyli w tym wypadku miejsc w yciu Chrystusa, o ktrych milczy Pismo. Pojedyncza egzystencja posiadaa zdecydowane pierwszestwo przed Histori. Dzisiaj nikt nie wtpi, e Historia kpi sobie z egzystencji, cakowicie j zawaszcza, i na dodatek zaraa wszystkimi chorobami, na jakie sama cierpi. Dlatego odpowied wspczesnego apokryfu musi dotyczy Historii jako caoci, musi Histori zdemaskowa chociaby po to, by czowiek odzyska cho odrobin suwerennoci; nawet jeli ta suwerenno miaaby smak gorzkiej prawdy o tym, e go wydrwiono i oszukano. Okna ju szarzay. Musiaem pj do drugiego pokoju po papierosy. Wedug nas potomek (dzisiejszy - przyp. A.S.) Jezusa nie miaby w sobie wicej boskoci czy nadprzyrodzonosci ni ktokolwiek inny. Gdzie zza surrealnego znaczenia tych sw da si sysze diaboliczny chichot bogini rozumu. (Nie tej w hemie, ale tej w czapce frygijskiej). DNA nosicielem boskoci albo wito przez transfuzj - tak mgby brzmie tytu soteriologicznego traktatu, ktry by moe ju kto pisze. wity Graal, ksiga naszego czasu, tak sobie o niej mylaem, wahajc si midzy kiem a jeszcze jedn kaw. Ksiga czasw drugiej i jeszcze wikszej Reformacji. Ta pierwsza wykrada Sowo Boe Kocioowi, pozwolia rozpatrywa je i bada indywidualnie. Ojczysty jzyk i serce wiernego stay si lustrem odbijajcym prawd, ktra przy wszystkich moliwych znieksztaceniach pozostawaa jednak prawd. Nawet najgnuniejsze czy te - z drugiej strony - najbardziej dociekliwe i sceptyczne umysy pozostaway w krgu objawienia z tej prostej przyczyny, e innego krgu nie dopuszczaa ani myl, ani wyobrania. Reformacja, ktrej jestemy wiadkami dzisiaj, wysza daleko poza egzegez Sowa. Wszyscy razem i kady z osobna moemy poda w wtpliwo, zrewidowa i zakwestionowa obraz wiata i wszechwiata. Popkultura przywaszcza sobie jzyk religii i nauki, przywaszcza sobie wszystkie jzyki, jakimi przemawiaa mdro minionych wiekw. Rozum czowieka wreszcie si wyemancypowa. Nawet z wasnych ogranicze, z dyktatu logiki, dowodu, sprawdzalnoci, prawdy czy choby prawdopodobiestwa. W paradoksalny sposb odpowiada na credo, quia absurdum est, tyle tylko e niedorzeczno przestaa by jakkolwiek przeszkod, i tym samym wiara zostaa uniewaniona. Niewaka, zawieszona w prni wolnoci, moe ju bez przeszkd stwarza i zbawia wiaty.

O makatkach
Wielkie sklepy i magazyny przypominaj urzdzone naprdce galerie i muzea. Ekspozycje zmieniaj si w nich szybko, z dnia na dzie, zgodnie z nerwowym dreniem wspczesnych gustw, a tumy przechadzaj si w poszukiwaniu najdoskonalszych wciele wasnych pragnie. Wemy na przykad skad wykadzin i dywanw w moim powiatowym miecie. Znajdziemy tutaj wszystko. Od perskich wspaniaoci po tysic zotych sztuka przez jaskraw postmodern po osiemdziesit za metr biecy po spokojn technokratyczn bkitn szaro, lec nie wiedzie czemu na przecenie. W tej samej hali, tylko nieco dalej, mamy makatki na cian. Faktur i kolorami przypominaj niewielkie dywaniki i atwo byoby si pomyli, gdyby nie wzory czy te obrazy, ktre na nich znajdujemy. W przytulnych beach, brzach, obwiedzione czarnym konturem jak z Raoula Dufyego postacie Jezusa, Matki Boskiej, Jana Pawa II ujte s w prostokty, kwadraty i owale zdobione niekiedy frdzlami. Prcz pojedynczych portretw wisz rwnie grupowe: wita Rodzina i dywanowa kopia Ostatniej Wieczerzy Leonarda da Vinci. Natomiast jeli idzie o malarstwo czy te tkactwo maszynowe wieckie odnajdziemy jedynie kotowate: miego wielkookiego mruczka, rozcignite na konarze tygrysie szczeni albo dalekiego krewniaka Krla Lwa o lirycznym, agodnym wejrzeniu. Tonacja przedstawie jest waciwie identyczna i z daleka kocitko atwo pomyli z papieem. Bardzo interesujca jest ta - mimowolna zapewne sakralizacja zwierzt, nastpujca choby przez ssiedztwo. Ale jeszcze bardziej przykuwa uwag sprowadzenie obrazw religijnych do rangi maskotki czy wrcz przytulanki. W przestrzeni powiatowego sklepu z dywanami atwiej przychodzi zrozumienie zastanawiajcego faktu, e nigdy w tysicletnich dziejach nie sta nas byo na adn przyzwoit herezj. Po prostu nie traktowalimy samej religii do powanie.

Fantomy po przystpnej cenie


Istot tajemnicy zawsze byo to, e oglda j mg jedynie Bg. Speniany w ciemnoci i odosobnieniu akt seksualny zyskiwa status sakralnoci poprzez fakt, e dostpny by jedynie boskiemu spojrzeniu. mier istniaa na podobnych prawach. Umierajcy przechodzi z jednej rzeczywistoci w drug w absolutnej, niezmconej samotnoci. aden czowiek nie mg mu towarzyszy w tej podry. Podobnie rzecz miaa si z morderstwem: musiao pozostawa na peryferiach widzialnego - w mroku i w ukryciu. Dzisiaj tajemnica przechadza si w penym

wietle. Metaforycznym i zarazem dosownym, bo rewolucja cielesnoci zbiega si w czasie z rozwojem technik wizualnych - kina, telewizji, wideo - tworzcych wietlne, napowietrzne obrazy. Jednym z owocw cielesnej albo te antropocentrycznej rewolucji jest pornografia. Jerzy Szyak w swojej ksice pod tytuem Komiks i okolice pornografii. O seksualnych stereotypach w kulturze masowe] prbuje opisa ten fenomen w analityczny, chodny i rzeczowy sposb. Podstaw studium jest erotyczna i pornograficzna odmiana komiksu. W rezultacie otrzymujemy panoram wtkw wspczesnej kultury - tak masowej, jak i tej, z ktr nie bardzo wiemy, co zrobi, bo opowiada o rzeczach istotnych i wysokich jzykiem na wskro masowym i popularnym. I tutaj rzecz si komplikuje. Bo gdzie na przykad umieci komiks Crepaxa Lantena magica, skoro jest komiksem, a jednoczenie gbok analiz relacji midzy wiadomoci i podwiadomoci, midzy twrc obrazu, samym obrazem i odbiorc? W dodatku komiks zrealizowany jest rodkami, w ktrych znajdziemy odniesienia do osigni kina awangardowego, kina niemieckiego ekspresjonizmu i secesyjnej grafiki Aubreya Beardsleya. Albo co pocz z komiksem Chantal Montellier pt. Wonder City, ktry podejmuje istotne treci spoeczne, takie jak przemoc, feminizm, rozpad starych struktur cywilizacji... Owo co pocz powraca zreszt stale podczas lektury ksiki Jerzego Szyaka. W kocu jest to chyba jedna z pierwszych w jzyku polskim prac tak szeroko traktujca o problemie cielesnoci i pornografii we wspczesnej kulturze. W nieruchomym kadrze komiksu pojawia si obraz wiata. Oto ludzkie ciao staje si orodkiem myli. To troch tak, jakby dawny koncentryczny model uniwersum z ziemi, flcr, faun, sferami niebieskimi i samym niebem zapad si raptem do wewntrz pod wpywem jakiej implozyjrej siy i zmala do rozmiarw przecitnego ludzkiego organizmu. Niegdysiejsza podr duszy z widzialnego do niewidzialnego, z przyrodzonego ku nadprzyrodzonemu, zmienia si w wdrwk wewntrz cielesnej powoki. W wyeksplorowanym wiecie i wszechwiecie ludzkie ciao wydaje si ostatni tajemnic wart spenetrowania. Myl, e tylko czciowo maj racj ci, ktrzy zainteresowanie zbrodni, gwatem i destrukcj skadaj na karb dewiacji. W rwnym stopniu mamy:utaj do czynienia z chci poznania niewiadomego. Innymi sowy, jest to najzwyklejszy pd do wiedzy. W kocu filmy pornograficzne najblisze s filmom przyrodniczym, a fotografie z pornomagazynw przypominaj ilustracje z atlasw anatomicznych. Tematem jednych i drugich jest ludzkie ciao w czasie seksualnego aktu, czyli w punkcie

krytycznym czowieczestwa, gdy materia zyskuje cakowit wadz nad duchem. Oczywicie, powodzenie tych bada naukowych wrd szerokiej publicznoci spowodowane jest przyjemnoci, jak publiczno moe czerpa. Tutaj przychodzi mi do gowy nieco przewrotna myl: ot nikt nie zarzuca obscenicznoci, zepsucia czy te swoistej pornograficznoci autorom publikujcym wyrafinowane opisy z dziedziny rozkoszy kulinarnych, sprawozdania z odwiedzin w eleganckich restauracjach - a przecie dotycz rwnie gbokiej i nieredukowalnej cielesnoci. W dodatku w perspektywie spoecznej obarstwo czy rozpasana konsumpcja s kamieniem obrazy dla chrzecijaskich wartoci ubstwa i wspczucia, bo gdy jedni maj za duo, to drudzy maj mniej albo zgoa nic. Innymi sowy, w jakiej oglnej ekonomii fakt, e kto zjada trzy obiady, rwnoway si z faktem czyjej godowej mierci. W sferze seksualnoci tymczasem takie nierwnoci nie wystpuj. Chociaby dlatego, e od braku tych rzeczy nikt jeszcze nie umar. Ta schizofreniczna rozbieno spoecznej akceptacji dowodzi wysoce niejasnego statusu seksualnoci w kulturze europejskiej. Pornografia i jej gwatowna ekspansja s prawdopodobnie skrajn odpowiedzi na to rozdwojenie. Po prostu niczego bardziej elementarnego nie da si o czowieku powiedzie. Nieredukowalno pornograficznej prawdy stawia nas w sytuacji, w ktrej refleksja o czowieku mogaby si zacz od pocztku - mniej wicej od tego momentu, w ktrym nasi przodkowie zaczli emancypowa si ze wiata przyrody. Tyle tylko e nie miaaby specjalnego sensu, poniewa pornografia jest praktyk przyjemnoci, a nie prokreacji, i koniec refleksji nastpowaby ju u jej pocztku. Przegldam ksik Jerzego Szyaka. Zawiera ponad sto ilustracji. Mona przyglda si im uwanie, mona pobienie kartkowa, mona zaczyna od koca, od pocztku albo od rodka... Moemy w kocu zamkn ksik, a potem sign po ni w dowolnie wybranym momencie. Ilustracje i postacie na nich przetdstawione s zawsze na miejscu, zawsze w takich samych pozach, cakowicie poddane woli obserwatora. Byem na Dworcu Centralnym w Warszawie. W jego podziemiach w gwnym pasau s kioski, ktrych witryny wypeniaj przerne men only i hustlery. W jaskrawym elektrycznym wietle pord tumu przechodniw pnagie kobiety na okadkach przypominaj pikne trupy. Trudno o co bardziej obnaonego i zarazem martwego. Ich zimna, powielona w setk;ach tysicy kopii nago ma w sobie tyle seksu, co telewizor Sony albo lnica karoseria samochodu. Nieruchome, wypreparowane i cakowicie pozbawione woli wiod w wiecie ywot przedmiotw. Ale zarazem bezsprzecznie s ludmi. Mimo caej sztucznoci, wyrafinowanej aranacji i kostiumu mamy jednak do czynienia z ludzkim

ciaem. Istota pornografii zawiera si wanie w tym napiciu. Oto mamy czowieka w jego najintymniejszym i nienaruszalnym aspekcie, a zarazem jego uprzedmiotowienie sprawia, e nie czujemy, abymy naruszali suwerenno osoby. Jest to gra we wadz i posiadanie bez ryzyka przegranej i bez ryzyka odpowiedzialnoci. Gdy markiz de Sade projektowa swoj utopijn rzeczywisto, ktrej ukoronowaniem bya paranoja zamku Sillig, nie mia na celu ewokacji seksualnej przyjemnoci. Wystarczy przeczyta par stron, by si o tym przekona. Markiz konstruowa ten wiat po to, by wyemancypowa libertyna ze wszystkich moliwych uwarunkowa. Okruciestwo wobec ofiar byo jedynie rodkiem do uzyskania demiurgicznej niezawisoci. W tym celu ofiary musiay by cakowicie uprzedmiotowione. Znamienny jest fakt, e w 120 dniach Sodomy rwnie wane, a moe nawet waniejsze ni sama akcja, s opowieci czterech narratorek. W kocu atwiej jest zapanowa nad zamknit, skoczon opowieci ni nad ywym ciaem. Przywouj tutaj de Sadea nie z ekstrawagancji. Po prostu po dwustu latach jego wizja nabraa realnych ksztatw. Tyle tylko e zupenie na opak. Miejsce Wielkiego PanaLibertyna zajo spoeczestwo demokratyczne. Masowa produkcja pornograficzna powoduje, e waciwie wszyscy mamy nieograniczony dostp do niezliczonej iloci cielesnych przedmiotw. Drukarnie i wytwrnie filmowe wypuszczaj codziennie tysice ludzkich fantomw, nad ktrymi posiadamy pen wadz i kontrol. Moemy je skaza na intymny zwizek, moemy je w kocu w taki czy inny sposb unicestwi. Ta karykaturalna namiastka boskiego panowania doskonale pasuje do czasw, w ktrych rzeczywisto ogldamy poprzez jej odbicie, a zdarzenia - poprzez parodi zdarze. Wydaje si, e ju tylko aranacja wiata moe zapewni namiastk jego zrozumienia. Octavio Paz w eseju Plac i alkowa, pomieszczonym w zbiorze Podwjny pomie, opisuje zmierzch modelu wiata opartego na dualizmie ciaa i duszy: Poprzez najrozmaitsze hipotezy i teorie zaczlimy dusz uzalenia od ciaa, a dokadniej - traktowa j jako jedn z jego funkcji. Drugi element, materia - ostateczny kres kosmosu dla Plotyna - rwnie zacz zanika. Ju nie by substancj, ani czym, co mona usysze, zobaczy, wyczu dotykiem: sta si energi, uprzestrzenionym czasem, przestrzeni, ktra rozpywaa si w trwaniu. Dusza staa si cielesna, materia - niesubstancjalna. (...) Ciao przestao ju by czym trwaym, widocznym i dotykalnym - jest wycznie zespoem funkcji, z ktrymi utosamia si dusza. Oczywicie, pornografia jest bardzo dobr ilustracj tej tezy, bo w centrum pornograficznego zainteresowania ley okrelony funkcjonalizm ludzkiego ciaa.

Jednoczenie jednak mamy tutaj do czynienia z jak zredukowan, elementarn form duchowoci. Nikt przecie nie zaprzeczy, e seks jest sil, ktra cik, gnun i ledwo oywion materi zmusza do najgwatowniejszych i najdelikatniejszych zachowa. Pornografia prbuje t si oswoi. Niewykluczone, e jej rdzeniem wcale nie jest rozkieznana lubieno, ale perwersyjny rodzaj purytanizmu, ktry usiuje gwatowne i ciemne instynkty postawi w penym wietle, by stay si paskie i dwuwymiarowe jak fotografia czy film, i przez to mniej grone. W kocu gnostyckie przeraenie materi owocowao dwiema skrajnymi postawami: ascez albo wanie libertynizmem. Wyglda na to, e pornograficzny egzorcyzm pod koniec XX wieku staje si czym najbardziej zwyczajnym. Wizualizacja kultury pozwala nam na dziwne transcendowanie czowieczestwa: oto moemy zaprogramowa alternatywn rzeczywisto, w ktrej fantomy bd odgryway to wszystko, co do tej pory musielimy odgrywa i przeywa sami. Wszystkie czowiecze tajemnice stan si cakowicie dostpne analizie. Staniemy si widzami samych siebie. W kocu atwiej poradzi sobie z obrazem ni z yciem, a pstryknicie pilotem jest bezpieczniejsze od samobjstwa. Octavio Paz pisze o kosmosie, ktry ze zjawiska substancjalnego powoli przeksztaca si w zjawisko energetyczne. Gdy przeniesiemy t metafor na dziedzin kultury, okae si, e metafora nabiera cech rzeczywistoci. Kultura w swoich najywotniejszych przejawach staje si coraz bardziej energetyczna. Film, telewizja, wideo czy muzyka przypominaj wysoce wyspecjalizowane dziedziny - elektronik, optyk, cybernetyk. Nawet gdy signiemy do teatru - stosunkowo najmniej odhumanizowanej gazi sztuki - to okae si, e jego rewolucyjne przemiany w latach 60 dokonyway si raczej pod hasami z dziedziny kinetyki ni dramaturgii: ruch, swobodny przepyw energii, wiadomo wasnego ciaa, performance... Wszystko wydaje si przebiega w jakiej przestrzeni penej drga, wibracji i wyadowa elektrycznych, w jakiej elektronicznej siatce rwnolenikw i poudnikw, ktra przypomina zawiej elektronw na telewizyjnym ekranie, burz, z ktrej ma si wynurzy nowy, wspaniay i niewinny wiat. Wszak trudno dopatrzy si winy w przepywie energii. Prbuj nabra do pornografii dystansu etycznego i przychodzi mi to z trudem, a czasem nie przychodzi wcale. Telewizyjne turnieje, w ktrych uczestnicy na oczach milionw widzw redukuj swoje czowieczestwo do pragnienia posiadania jakiej sumy pienidzy czy eleganckiego duperela, powinny by przecie rwnie odraajce jak rozkadwka Catsa. Uczestnicy maj wprawdzie na sobie ubrania, lecz prezentowany przez nich spektakl wywouje podniecenie. Jest ono wprawdzie nieco innej natury ni dreszcz seksualny, ale

przecie avaritia w hierarchii grzechw gwnych zajmuje miejsce wysze ni luxuria. No wic z tym dystansem nietgo. Tym bardziej e ksika Jerzego Szyaka przedstawia nam pornografi jako skuteczn metod opisu wspczesnej kultury i kondycji czowieka. Wystarczy chociaby otworzy j na rozdziale zatytuowanym Wibrator obdarzony rozumem. Autor analizuje tutaj komiksy, ktrych treci s cielesne zwizki miedzy ludmi a ich inteligentnymi wytworami. Spoza groteskowych i perwersyjnych obrazw, w ktrych ludzie i cyborgi splataj si w miosnych uciskach, przeziera niepokojca prawda, e dzieje czowieczestwa nie s wcale procesem linearnym czy chociaby cyklicznym. Ich modelem jest raczej rodzaj zacieniajcej si spirali. Bo jeli u pocztkw mylenia religijnego transgresja ludzkiej kondycji przybieraa posta zwizkw midzy ludmi i bogami, tak teraz prba przekroczenia wasnej kondycji jest podejmowana za pomoc produktu. Ta poroniona transcendencja przypomina w istocie autoerotyzm. Raz rozpoczta, antropocentryczna rewolucja najwidoczniej nie ma zamiaru si skoczy i popychana ironiczn logik zmierza ku sytuacji, w ktrej zainteresowanie czowiekiem zostanie cakowicie zastpione zainteresowaniem ludzkimi wytworami. Kultura popularna pozbawiona jest kompleksw i mwi o tym wprost. Komiksy i masowo produkowane filmy wideo przedstawiaj sytuacj, w ktrej czowieczestwo jest tylko jedn z moliwych form istnienia inteligencji, niegdy zwanej duchowoci. W dodatku form do kruch, nietrwa i by moe zbdn. Jedzenie, pragnienie posiadania, pragnienie wadzy, seksualno... - waciwie kad z tych potrzeb mona odbi w pornograficznym lustrze, podobnie jak lista siedmiu grzechw jest moe nieco jednostronn, ale do precyzyjn charakterystyk naszej natury. Do truizmw naley stwierdzenie, e kultura jest represyjna. Musi tak by, by w ogle spenia swoje podstawowe zadania z wasnym i naszym przetrwaniem na czele. Natomiast szczeglna represyjno wymierzona w jeden wybrany aspekt naszej cielesnoci budzi zastrzeenia natury nie tyle etycznej, co estetycznej. Harmonia cnt powinna odpowiada harmonii grzechw. Po prostu jest tak, e gdy pielgnujemy jedn cech, najczciej zapominamy o innych, a gdy atakujemy zawzicie jak konkretn, wybran przypado, inne zazwyczaj mog si w tym czasie bez przeszkd rozwija.

O okruciestwie wit
No wic najpierw s ozdoby choinkowe: zote, czerwone i bkitne bombki, w ktrych odbijaj si pomniejszone wiaty, acuchy i anioowie, i sznury lampek z elektronicznymi

pozytywkami, i zastpy witych Mikoajw na baterie: biae brody, brzuszki, w doniach wiece i worki pene marze o prawdziwych prezentach. Pniej s misie, kredki, farby, zestawy do dziecicego makijau, instrumenty z tuzinem gotowych melodii, lalki, komplety flamastrw non toxic, krlestwo barwnego plastiku, syntetycznego pluszu i gbki, wiat bajek z Krlewn niek, siedmioma krasnoludkami, Pinokiem i reszt najcudowniejszych tajemnic dziecistwa. A zaraz potem fajerwerki, sztuczne ognie, rakiety, pomieniste kule na czarnym niebie, tysickrotne rozbyski, barwne pajki, fontanny kolorw, wietliste paace z tysica i jednej nocy w granatowych otchaniach noworocznego nieboskonu, mirakularno zwizkw chemicznych spleciona z olnionym wzrokiem i oniemia wyobrani, czyli zachwyt, w ktrym przepadaj rozrnienia midzy dziecicym a dorosym. A wszystko razem i kade z osobna opatrzone jest napisem Made in China. Oczywicie, w czasach globalizacji trudno si dziwi, e wici Mikoajowie przybywaj do nas, powiedzmy, z prowincji Liaoming. I tak jest to lepsze ni import maoistowskiej ideologii w latach 60 i 70. Przedmioty jednak przemawiaj do wyobrani bardziej ni idea i gdy widz chiskiego pluszowego misia, to czuj, e codzienno, do ktrej tak atwo si przyvyka, podszyta jest absurdalnym okruciestwem. Chiski wity Mikoaj, chiski anio i chiskie lampki na choink docieraj do nas cakowicie odarte ze swojego pierwotnego sensu. Zamiast niego dostajemy co, co przesycone jest ironi, ktrej stenie trudno jest wyrazi w jzyku dotychczas nam dostpnym.

Duchowy lumpenproletariat
Przeczytaem Krzy Paski z Kocioem Karlheinza Deschnera. Mam sabo do eleganckich ksiek w twardej oprawie, ktrych obwoluty wypenione s pochwaami. Zwaszcza pochwaami sygnowanymi przez samych profesorw, gdy tymczasem autor jest prostym doktorem: Niewtpliwie najwybitniejszy krytyk i historyk zachodniego chrzecijastwa i Kocioa rzymskokatolickiego, jakiego wyda wiek XX - Najwybitniejszy w tym stuleciu krytyk Kocioa - Wspczesny Wolter (...) studiowa prawo, teologi, filozofi, literaturoznawstwo i histori (...) odby dwa i pl tysica wykadw (...) jest autorem powieci, pamfletw, aforyzmw, rozpraw krytycznoliterackich, historycznych, filozoficznych (...) pracuje do ponad stu godzin tygodniowo. I rzeczywicie - po przeczytaniu kilkudziesiciu stron chciaoby si powiedzie: no tak, to wida, wida pracowito, wida nawet nie sto, wida nawet dwiecie, a moe i trzysta. I

niewiele ponadto. Jeli autor jest Wolterem, to jednak nie tyle wspczesnym, co wci osiemnastowiecznym. Z czasem, ze wiadomoci jego upywu, jest chyba troch tak jak z rozumem: jedni go maj, a inni nie. Jedni usiuj co poj ze zmiennej, umykajcej rzeczywistoci, inni uwaaj, e wystarczy do gono krzycze, aby rzeczywisto przystana i nastawia ucha. Mwic najkrcej, ksika Deschnera jest antologi cytatw przeplatanych komentarzami. Cytaty opisuj mniej lub bardziej znane fakty z historii europejskiego chrzecijastwa i historii Kocioa. Fakty dotycz skandali seksualnych oraz zdarze i zjawisk, ktre autorowi wydaj si skandalami. Wikszo rde, zwaszcza tych dotyczcych dziejw dawniejszych, to rda kocielne, a wic pisma duchownych, kazania, listy itp. Jeli idzie o wspczesno, autor cytuje gwnie doniesienia prasowe. Przedmiotem krytyki s rygoryzm moralny, odstpstwa od rygoryzmu, asceza, amanie ascezy, homoseksualizm duchownych, heteroseksualizm duchownych, celibat duchownych, mistyka, klasztory eskie i mskie, prostytucja, potpienie prostytucji - waciwie wszystko to, co Deschnerowi z seksualizmem si kojarzy (a kojarzy mu si waciwie wszystko). Jeli chodzi o metod krytyczn, jak prezentuje autor, to polega ona na uywaniu starych i sprawdzonych poj i nieco nowszych terminw. Ciemnota, gupota i zabobon wystpuj pod nazwami stumienia, frustracji, kompleksu itp. Stylistyka przypomina rewolucyjne wystpienia na wiecu - co jest w peni zrozumiae, jeli wemiemy pod uwag, e autor w cigu czterdziestu lat spotka si z pmilionow rzesz suchaczy. Ksika adnie wyglda na pce, nadaje si na prezent dla radykalnego szesnastolatkaanarchisty, na przykad, eby mia argumenty w dyskusjach z reakcyjnymi rodzicami. Wspczesno jest tym starsza, im odleglejszych szuka dla siebie uzasadnie. W dziewitnastym wieku i na pocztku dwudziestego uzasadnienia leay w przyszoci, nieprecyzyjnej wprawdzie, lecz na tyle bliskiej, e bya w stanie zmobilizowa i wykorzysta kolosalne zapasy energii. wiat ledwo to wytrzyma. Nic dziwnego, e postarza si tak, jak ludzie potrafi si zestarze w cigu jednej nocy, gdy dotknie ich nieszczcie: wit zastaje ich posiwiaych. Przyszo okazaa si zdrad i fantomem, historia, ktra miaa nas wywie z ziemi niechcianej do ziemi obiecanej, okazaa si oszustwem. Wystrychnici na dudka przez nadziej, wystawieni do wiatru przez wspomnienia... C waciwie wtedy pozostaje prcz teraniejszoci, w ktrej ycie i mier staj si nagie i oczywiste. Ale czowiek nie moe utraci pamici. Co najwyej moe podj prb negacji historii, moe poda w wtpliwo

suszno drogi, ktra doprowadzia go do miejsca, w ktrym si znajduje. Ksika Deschnera jest dobr ilustracj takiej prby, jest fragmentem ciekawego zjawiska waciwego wspczesnej kulturze. Fundamentalne znaczenie seksu wyraa si w wierzeniach wszystkich ludw i pierwotnie byo to zawsze znaczenie pozytywne. Pomimy jawn gupot tego znaczenia pozytywnego - wystarczy przeczyta par ksiek napisanych po Wolterze, by stwierdzi, e autor pisze raczej o swoich wierzeniach ni o wierzeniach ludw. O co innego tutaj idzie. Mianowicie o to, e owe wszystkie ludy trzeba odczyta jako spoeczestwa lece poza zasigiem historii. Pierwotno dla antyhistorycznego mylenia jest zawsze pozytywna. To wycofanie si do pocztku czasu przypomina rozpamitywanie dziecistwa w chwilach, gdy doroso da nam w ko. Tyle tylko e z podry sentymentalnej wracamy do normalnego ycia i nie prbujemy sepleni ani siusia w majtki. Ideologiczna podr do rde czasu jest zawsze wypraw po upy, ktre niezalenie od tego, jak byyby anachroniczne, nieprzydatne, obce czy niezrozumiae, prbuje si potem wykorzysta. Jeli nie ma dla nich zastosowania w aktualnej rzeczywistoci, to znak, e rzeczywisto jest szalona. Konkwistadorzy z Peru wykazali wicej umiaru: zrabowane skarby przetapiali po prostu na sztabki i monety. Josif Brodski w Ucieczce z Bizancjum przywouje posta duchowego lumpa znudzonego jog, buddyzmem czy Mao, ryjcego teraz w gbiach sufizmu, sunnizmu, tajnego islamu szyickiego, etc. A par lat pniej mwi, e chciaby wyda w odcinkach dziea kilku autorw, na przykad Marcela Prousta, tak eby cae spoeczestwo mogo je przeczyta. Wybraem te dwie wypowiedzi Josifa Brodskiego, bo pierwsza z nich dobrze stawia diagnoz i w jaki sposb odkrywa jednostk chorobow, a druga ukazuje bezradno medycyny. Duchowy lump - peen irytacji, lekcewaenia i pogardy epitet - nie odnosi si jedynie do hipisowatych turystw podrujcych do Indii, Nepalu czy Konstantynopola. Chodzi tu o co wicej, o jaki rodzaj nowej, duchowej formacji - o duchowy lumpenproletariat. W pewnym sensie wszyscy do niego naleymy. Linearny, historyczny czas okaza si ywioem rwnie gronym i nieprzewidywalnym jak mroczna i zwierzca przeszo, z ktrej mia nas wyprowadzi. To, co ma nadej - kontynuacja historii - napawa nas lkiem, uczuciem raczej zwierzcym, stojcym na antypodach ludzkiego uczucia nadziei. Lump yje teraniejszoci. Zajmuje go przetrwanie i zaspokojenie. wiat nie jest jego miejscem ani wasnoci, wic moe go eksploatowa zgodnie z zasad grab zagrabione, bo jednoczenie czuje si z czego wydziedziczony. Dowiadcza poczucia, e zosta zdradzony, e co mu jednak zabrano. Miejsce, ktre wyznaczay cywilizacja, kultura i religia, okazao si puapk. Jedyn

nieskorumpowan form bytu pozostaa natura. Wschd, sufizm, odlege kultury, prymitywne ludy, tantra, joga, Indianie z Meksyku, Indianie z prerii, nauki ezoteryczne, katarzy, kabaa, szamanizm, czary - to wszystko i sto jeszcze innych rzeczy staje si przedmiotem osobliwego kultu. W pojciu zdradzonych i wydziedziczonych wszystkie te zjawiska posiadaj walor prawdy i niewinnoci. Przynale w jaki sposb do wiata natury chociaby przez fakt, e historia ich nie dotkna, odrzucia je lub wrcz podeptaa. Przegrana albo istnienie poza europejskim i chrzecijaskim krgiem cywilizacyjnym s dowodem prawdziwoci. Powiedzenie, e nieobecni nie maj racji, zostaje odwrcone o 180 stopni. To wyprawa po niewinno. Towarzyszy jej wiara, e wszystko w dziejach mogo potoczy si inaczej, e w ktrym momencie dokonano kolosalnego oszustwa. Dla jednych, jak Deschner, tym oszustwem bya decyzja Konstantyna. Dla innych, spdzajcych wakacje w indiaskich tipi, zdradzieckimi duchami s zjawy Kolumba i generaa Custera. Jeszcze inni walcz z zachodnim demonem zoonoci, analizy i komplikacji i szukaj wytchnienia w cieniu skrzyde anioa Wschodu, ktry potrafi pogodzi wszystkie przeciwiestwa, stosujc w dodatku oczyszczajc sumienie biaego drapiecy wegetariask diet. Ale jak wszystkie wyprawy po niewinno, tak i ta naznaczona jest naiwnoci. Kolchida dzisiejszych Argonautw istnieje tylko w ich wyobrani. Stworzona jest z lkw, urazw i tsknot. Obserwujc ksztat tej szczliwej wyspy - chocia naleaoby mwi raczej o archipelagu - moemy sporzdzi map frustracji wspczesnego czowieka. Jej naturalny charakter jest jedynie postulatem; jej flora i fauna s kulturalne. O tyle, o ile kultura jest matk ideologii. Ta krytyka ma w sobie co z odwrconego manicheizmu. Dla manichejczykw, dla gnostykw materia, natura i cielesno byy postaciami absolutnego za. Ziemia, ciao i kosmos wiziy ducha. Dzisiejsza gnoza mwi co przeciwnego. Jej obsesyjnym odniesieniem jest natura i wszystko to, co dane w instynktownym, antyintelektualnym dowiadczeniu. Duch, jeli istnieje, to zamieszkuje w odlegych, zapomnianych i przez to nieskalanych rejonach pierwotnej jednoci. Duchowo nie jest ludzk waciwoci, lecz waciwoci kosmosu, oywionej i nieoywionej materii. Filozofia New Ageu mwi o tym wprost. Duch przenika wszechwiat i utrzymuje go w harmonii. Jeli czowiek posiada jak duchowo, to zgubi j w procesie emancypacji, ktry z aktualnej perspektywy przypomina raczej upadek ni wyzwolenie. Trzeba zakwestionowa swoj kondycj, zanegowa histori, by odnale miejsce w uniwersum. Ale jak to zazwyczaj w ideologicznych propozycjach bywa, odpowiedzi na pytania

zadane tu le gdzie indziej. Dyskurs okazuje si niemoliwy, a przynajmniej bardzo trudny. W kocu biali ludzie wymylili filozofi na wasne usprawiedliwienie, wymylili diaba szczegu i rozrnienia. Duch nie przemawia skompromitowanym jzykiem. Istnienie w kulturze wymaga wysiku. Mit istnienia naturalnego obiecuje wyzwolenie. C przyjemniejszego ni wdrwka w lesie moliwoci i propozycji. Wspczesny wiat przypomina ogrd Edenu, w ktrym rosn wycznie drzewa wiadomoci. Mona spoywa ich owoce i nie grozi ju adna kara. Raj informacji i przekazw sprawia, e stajemy si podobni do plemienia zbieracko-owieckiego. Rozmaito i obfito diety sprawia, e nie musimy zakada staych osiedli, nie musimy zajmowa si kultur, ktre to sowo pierwotnie oznaczao upraw. Na kade pytanie moemy uzyska zadowalajc odpowied. Ilo odpowiedzi przewysza nawet ilo pyta, dlatego moemy by pewni zaspokojenia. Uderzajcy jest pragmatyzm naturalnego modelu istnienia. W istocie ma on wicej wsplnego z technik ni z dziedzin duchowoci. Schizofrenia bytu opiera si zawsze na poczuciu, e jestemy komu lub czemu co winni, e nie wypeniamy takich czy innych wymaga bd zaoe. Mona podejrzewa, e to napicie stanowi istot czowieczestwa. W kocu prawdziwi wici nigdy nie byli zadowoleni ze swojej witoci, tak jak prawdziwi zbrodniarze nigdy nie mog sobie darowa nieuwagi, ktra cigna na nich kar. Tymczasem zwrot ku naturalnoci, ku temu, co przed - lub pozahistoryczne, przypomina agodn form prania mzgu, umysow przepierk: trzeba tylko usun z obrazu rzeczywistoci ciemne plamy, a pierwotna harmonia natychmiast powrci. Nadcigajca era bdzie prawdopodobnie er niewinnoci. Bdziemy wykonywali paramagiczne zabiegi wok odwiecznego ducha, przepajajcego materi wiata, wszechwiata i naszych cia. Skoro jestemy tylko fragmentem kosmosu, wystarczy pozna jego zagubione i zapomniane prawa. Niedawno pewien pan w radiu tumaczy, e energia pynie z lewej do prawej pkuli mzgu (a moe odwrotnie, nie zapamitaem) i wystarczy przyoy praw do do potylicy, a lew do czoa (bd odwrotnie) i wszelki bl ustpi. Towarzyszca mu pani zgodzia si z tym skwapliwie i napomkna co o przemyle farmaceutycznym, chemii i trucicielach. Pani prowadzca program z entuzjazmem poddaa si eksperymentowi naoenia rk. Mam koleg, ktry od roku pije swj mocz i twierdzi, e jest to lekarstwo na wszystkie choroby, przywraca mu bowiem harmoni w organizmie. Podejrzewa rwnie, e mocz mgby pomc w walce z wirusem HIV, tylko e naukowcy, przemys farmaceutyczny... itd. W ksigarni, do ktrej chodz, jest oddzielny st, na ktrym le ksiki powicone samopomocy. Od rzeczy na temat prostych dolegliwoci a do wydawnictw doradzajcych,

jak y w zgodzie z rodzajem ludzkim i wasnym sumieniem. Jak wida, kultura masowa bardzo szybko wyciga praktyczne wnioski z teoretycznych propozycji filozofw: ledwo kilkadziesit lat temu egzystencjalizm uzmysowi nam osamotnienie jednostki w wiecie, a ju mamy podrczniki, ktre pozwalaj przetrwa w tych wybitnie niesprzyjajcych warunkach. ...wyda Prousta w odcinkach, tak eby cae spoeczestwo mogo go przeczyta. Jest mi trudno wyobrazi sobie cae spoeczestwo czytajce Prousta. Trudno wyobrazi sobie cae spoeczestwo czytajce w ogle cokolwiek prcz gazet. Szlachetno tej wizji dorwnuje tylko jej anachronicznoci. Kultura nigdy nie bya w swej istocie demokratyczna, ale to nie znaczy, e miaaby dziki temu by zabezpieczona przed zakusami demokracji. Jej arystokratyzm i hierarchiczno przemija wraz z powszechnym dostpem do informacji, wraz z nieograniczonym dostpem do kulturowego dziedzictwa. Powszechne prawo wyborcze w polityce pociga za sob powszechne prawo wyboru lektury - niechby i najbzdurniejszej. W przemijajcym modelu kultury na egzystencj poza histori mogli pozwoli sobie szalecy i dzieci. Trzeba przyzna, e by to ywot dosy komfortowy. Wariatom wiadomo zostaa odebrana, dzieci jeszcze jej nie otrzymay. Czowiek wspczesny ma przewag w tej dziedzinie: moe swoj wiadomo w niemal dowolny sposb zaprojektowa. Robi to bez pomocy elit, ktre jeszcze do niedawna mogy w mniejszy czy wikszy sposb wpywa na ksztat kultury - chociaby przez to, e byy wycznymi posiadaczami umiejtnoci czytania i pisania, czyli wacicielami jzyka. I co za tym idzie, wacicielami tradycji, ktra miaa struktur pionow jak feudalne pastwo. Niezalenie od tego, co bymy sobie o tym prywatnie myleli, dla przytaczajcej wikszoci by to model opresyjny, chocia bezpieczny. Korzenie rosyjskiego millenaryzmu niewiele si w istocie rni od jego pocztkw w innych krajach. Tego rodzaju sprawy maj zawsze zwizek z przewidywaniem nadchodzcego zagroenia w onie takiej czy innej spoecznoci religijnej (...) oraz z ograniczon w tej spoecznoci umiejtnoci czytania i pisania. Nieliczni czytajcy i jeszcze mniej liczni pimienni zwykle kieruj wszystkim, z reguy podsuwajc alternatywn interpretacj Pisma witego. To znowu Josif Brodski, tym razem z eseju Katastrofy w powietrzu. Lakoniczna precyzja tego opisu koca czasu sprawia, e chciaoby si zastosowa go w skali uniwersalnej. Znowu koczy si jaki wiek, znowu czas niepostrzeenie porzuca swoj linearn posta i

zwija si na podobiestwo wa zupenie tak, jakby prosta i napita forma zmczya go, jakby chcia odpocz. Czym rni si to millennium od wszystkich minionych? Przede wszystkim chyba tym, e nie wierzymy w definitywny koniec wiata. Ten brak wiary napenia nas poczuciem pewnej rezygnacji: wiat wprawdzie bdzie istnia, ale grozi mu mier z nudy, mier z powtarzalnoci. Ale jest te inna rnica, bdca zarazem podobiestwem, czyli wanie powtrzeniem. Alternatywnej interpretacji nie podlega dzi Pismo wite. Podlega jej cae dziedzictwo kultury i cywilizacji, ba, caego gatunku. Herezja staje si czym tak banalnym i powszechnym, e zaczyna przypomina niegdysiejsz ortodoksj. Nie dotyczy to wycznie religii, dotyczy sposobu istnienia czowieka w wiecie, jego ontologicznego statusu. Ograniczona umiejtno czytania i pisania przekada si dzisiaj na powierzchowno waciw synkretyzmowi. Na nauk pisma wasnej kultury potrzeba czasu i umieramy z poczuciem, e niewiele zrozumielimy. Pragmatyzm wspczesnoci nie ma ochoty na pacenie takiej ceny. Wyrusza dalej i gdzie indziej, tam, gdzie odpowiedzi s dane i gotowe. W kocu to analfabetyzm pozwala nam ywi nadziej, e prawda zostaa gdzie zapisana.

O Iwoniczu
Oczywicie, jak zwykle nic niczego nie zapowiada. Jedzie si przez rne Lubatwki i Kochanwki, i jest jak zawsze, czyli na drodze kury, po rowach kaczki, ludzkie, zwierzce i rolinne zachodzi jedno na drugie i czowiek ma bog wiadomo, e geografia niczym go nie zaskoczy. W kocu jedzie prosto na poudnie i wszystkie miasta wojewdzkie oraz powiatowe zostawi ju za sob. Dalej jest tylko lastryko, tynki w baranek, pustaki, a na kocu pustka beskidzkiego krajobrazu. I raptem jest tak, jakby zasn albo wrcz nagle si przebudzi. Jest rynek z fontann i drewniane podcienia rnite w arabeskowo-pasmanteryjne wzory, jest zegarowa wiea z daszkiem troch jak z chiskiej pagody, w koncertowej muszli dta orkiestra w smokingach gra Jana Straussa (syna) i Lehara. Panie i panowie przechadzaj si i z fajansowych naczy w ksztacie psw, soni i kotw popijaj wody jodowo-bromowe. W Domu Zdrojowym (obecnie kino Wczasowicz) pod zawile belkowanym stropem w kolorze pistacji, pod zotym yrandolem, wielkim i skomplikowanym jak tort z jakiego horroru, tleniona dama wiczya z fortepianem operowe arie. Na Sonecznej (a jake) w hotelu Glorietta we wntrzu a la redni Gierek kto na cianach wymalowa wielkie freski prosto z grafik Aubraya Beardsleya, a vis-a-vis w Iwoniczance brzowa od soca kelnerka w

pomaraczowej miniaturce sukienki powiedziaa nam ze smutkiem, e do jedzenia nic nie ma, bo kucharka wanie przed chwil odesza. Sanatorium Excelsior wygldao jak galicyjska wersja Czarodziejskiej Gry, a Biay Orze jak secesyjny sen szwajcarskiego cukiernika. W Cafe Galeryjka na werandzie popijalimy piwo, a przy stoliku obok jedna pani drugiej ze lskim akcentem opowiadaa, jak wzia kredyt i kupia sobie dwie kodry. Tak byo, poniewa czas jest wymysem bardzo niedoskonaym. Ni z tego, ni z owego rwie si i rozazi. Zwaszcza w takich miejscach, do ktrych przyjedaj ludzie, by zatrzyma modo.

W poszukiwaniu zdradzonego czasu


Pami dziecistwa jest pamici zmysw. Nic dziwnego, skoro wanie wtedy tak bardzo podobni jestemy do zwierzt, istot zaprztnitych yciem jako takim. Zdrada refleksji dopiero czai si w przyszoci i cierpliwie czeka, by nam uwiadomi, e nasze ycie niekoniecznie jest czci wikszej i sensownej caoci. Na razie dostajemy odpowiedzi na wszystkie pytania i przypomina to proste zaspokojenie godu: potrawy smakuj nam mniej lub bardziej, lecz zawsze syc i nigdy nie s trujce. By moe ta czysto i pierwotno egzystencji sprawiaj, e powracamy do dziecistwa w nadziei, e tam odnajdziemy odpowiedzi na pytania, ktre nkaj nas w dorosej, refleksyjnej i zagmatwanej fazie ycia. Lecz czy proste moe by odpowiedzi na skomplikowane? Czy nasz potrzeb interpretacji i rozrnienia mona przenosi na rajsk dziedzin dziecistwa, gdy owoc poznania nie zosta jeszcze zerwany? 4 stycznia 1960 roku Albert Camus zgin w wypadku samochodowym. W rozbitym aucie znaleziono torb z niedokoczonym rkopisem. Sto czterdzieci cztery strony wypenia nerwowe i niewyrane pismo czowieka, ktremu si spieszy, pismo, ktre musi nady za myl, ledwo j szkicujc. Litery pochylaj si w prawo, kusi je przyszo, czyli zakoczenie zdania, akapitu i opowieci, lecz treci jest pami. Pami ubogich jest gorsza ni bogatych, mniej ma punktw odniesienia w przestrzeni, poniewa biedni rzadko opuszczaj miejsce zamieszkania, mniej te takich punktw w czasie jednostajnego i szarego ycia. Istnieje oczywicie pami serca, o ktrej mwi si, e jest najpewniejsza, ale serce zuywa si w cikiej pracy, zapomina szybciej, wci przytoczone zmczeniem. Czas utracony odnajduj tylko bogaci. Midzy minionym a teraniejszoci, midzy ubstwem a dostatkiem sytuuje si gwny wtek powieci. Jacques Cormery wdruje w przeszo po wasnych ladach. Ma czterdzieci lat i jego ycie stao si na tyle wyraziste,

by poszukiwa swego odbicia w lustrze czasu. Niedokoczona powie nie wyjani nam, kim waciwie jest. Wiemy tylko, e ma pienidze, wyksztacenie, mia wiele kobiet i widzia kawaek wiata. Wyrs w ubstwie nagim jak mier. Jego matka posugiwaa si jzykiem zoonym z czterystu sw, nigdy nie nauczya si czyta i pisa. Praa, sprztaa, gotowaa i mwia bardzo mao. Babka rwnie bya analfabetk. W kinie musia odczytywa jej napisy. W poszukiwaniu zgubionej dwufrankowej monety potrafia zawin rkaw sukni i wsun rami w dziur wychodka. Wuj Ernest by cakiem guchy, wypowiada si za pomoc onomatopei, gestw oraz stu sw mniej wicej, ktre zdoa sobie przyswoi. Jacques Cormery wraca do tego wiata i tropi wasne ycie. Siga gbiej i prbuje odtworzy pen udrki, tragiczn histori francuskiej kolonizacji Algierii. Prbuje z okruchw pamici innych ludzi i z urywanych zda matki odtworzy obraz ojca, ktry zgin w pierwszej wojnie, gdy on mia ledwie rok. Lecz nie jest to podr sentymentalna ani tym bardziej historyczna. Bohater nie prbuje docieka subiektywnej prawdy serca ani obiektywnej prawdy dziejw. Nie usiuje te, w naturalnym odruchu czowieka dojrzaego, skry si w dziecistwie. Gsta, zmysowa i pikna tkanina opowieci pka i ukazuje nam ascetyczne oblicze moralisty. O matko, o czu, wiksza od mej epoki, wiksza od historii, ktra ci podporzdkowaa, prawdziwsza od wszystkiego, co kochaem na tym wiecie, o matko, wybacz synowi, e uciek od ciemnoci twojej prawdy. Nieznony jest patos tego zdania, tak jak nieprzekonywajca jest intelektualna warstwa Pierwszego czowieka. Zdanie to wyjte zostao wprawdzie z notatek doczonych do rkopisu, ale wyranie wskazuje kierunek, w ktrym Albert Camus chcia pody. Zapach winy unosi si nad ca powieci. Unosi si jak wo kadzida przed pustym otarzem w kociele, z ktrego dawno ju eksmitowano Gwnego Lokatora. Zmiana perspektywy religijnej na perspektyw egzystencjaln sprawia, e miejsce grzechu pierworodnego zajmuje nieokrelone i bardzo szeroko pojte poczucie winy. To poczucie, wanie przez swoj nieokrelono i zarazem nieodzowno, domaga si nieustannego werbalizowania i ukonkretnienia. I jeeli w perspektywie religijnej sytuacja bya jasna i dotyczya relacji czowiek-Bg, to w ujciu egzystencjalnym jestemy skazani na wolno i wybr. Moemy by winni wobec sabszych, biedniejszych czy gupszych, tak samo jak wobec wielorybw czy zwierzt futerkowych, lub winni wobec wiata w ogle. Pierwszy czowiek pokazuje, jak wielka powstaje prnia po uniewanieniu grzechu i jak pomysowej ekwilibrystyki intelektualnej wymaga jej wypenienie. Heroizm samotnej,

absurdalnej i odpowiedzialnej egzystencji okazuje si uud. Jacques Cormery nie moe unie i znie wasnego ycia, ktre przecie nie wyrnia si niczym szczeglnym. Jacques ma cztery kobiety naraz, prowadzi wic puste ycie - to fragment planw i notatek. Waciwie to jedyny moment, w ktrym protagonista mgby postawi sobie jaki moralny zarzut. Ale pustka nie jest kategori moraln, okrela raczej stan ducha i nie podlega ocenie, co najwyej moe by przedmiotem troski psychoanalityka. Lecz Albert Camus z uporem usiuje znale dla nudy i spleenu, dla tego, co Rolling Stonesi zamknli w refrenie I cant get no satisfaction - wysz, parareligijn wykadni. Osoba matki zyskuje ponadnaturalny wymiar. Jego matka jest Chrystusem. A par stron dalej: Na koniec prosi matk o wybaczenie - Dlaczego, bye dobrym synem - Ale dlatego, czego ona nie moe sobie wyobrazi (...) a tylko ona moe wybaczy. Trudno nie porwna tej sceny z fragmentem Zbrodni i kary, gdy Raskolnikow przychodzi do niewiadomej jego zbrodni Soni i prosi j o wybaczenie, ktre w istocie ma by rozgrzeszeniem. Sto lat literatury, sto lat historii pojcia i poczucia winy dzieli te dwie sceny. Jacques Cormery, niegrony prawnuk Raskolnikowa, odgrywa jego dramat, jakby nie dostrzega, e teatr, dekoracje i widownia cakowicie si zmieniy. Rodion Romanycz by zbrodniarzem i jego wina miaa ciar i wyrazisto przelanej krwi. Sonia posiadaa realn moc rozgrzeszenia, albowiem w jej postaci w sposb doskonay ucieleniao si chrzecijastwo - dowiadczya ostatecznego upadku i zarazem ostatecznej mioci, ktra ma zawsze posta ofiary. Ich spotkanie powtarza i aktualizuje histori Odkupienia, odbywa si w przestrzeni religijnej, czyli musi zanegowa czas, w ktrym zostay popenione uczynki. A Jacques Cormery? yje w wiecie umarych bogw. Pozosta mu tylko Czas. W kocu to Chronos zrodzi wszystkie bstwa i wszystkie je przey. Chronos, pan Zotego Wieku, w ktrym wszyscy ludzie byli rwni, powrci i znw obdarowa nas rwnoci, ktra ma posta braku znaczenia. Rwnie dobrze mogoby nas nie by, rwnie dobrze nasz los mgby przypa komu innemu. Przyszo nie ma adnego celu, jest tylko pewn iloci moliwoci, ktre wobec oczywistoci i ostatecznoci mierci s jednakowo banalne i waciwie obojtne. Czas jest dla Jacquesa Cormeryego zastpcz form Boga. Zwaszcza ten miniony, bo jedynie w przeszoci, w tym, co ju si dokonao, mona widzie swoj egzystencj jako co wasnego, niepowtarzalnego i doskonaego. Przeszo jest nieruchoma, nie podlega zmianom. Jego matka nie jest Chrystusem, jest utracon przeszoci. To tylko obraz minionej niewinnoci. Mona podejrzewa, e w swojej prostocie nie pojmuje upywu czasu albo te pojmuje go zupenie naturalnie, jako konieczno, ktra nie ma znamion przeklestwa.

May Jacques na plaach Algieru, w zaukach pachncych rozgrzan oliw i arabskimi sodyczami, w tajemniczym i ekscytujcym pmroku miejskiej biblioteki. Soce Afryki podobne jest do pamici: uszlachetnia i oczyszcza wszystkie minione pejzae i barwy. Ta podr w przeszo przypomina pogaskie misterium z czasw, gdy mitologii jeszcze si nie nio, e zastpi j historia. Wdrujemy wstecz nie po nauk, ale po to, by odzyska siy, zanurzy si w cudownoci pocztku czasu, gdy wiat nie by jeszcze podzielony, gdy wewntrzne z zewntrznym spacerowao pod rk i oddawao si wyuzdanym i bezgrzesznym rozkoszom absolutnego zespolenia. Lecz egzystencja jest zawsze form zdrady. C moemy zrobi dla minionego? Co najwyej moemy pogry si w zdziecinnieniu. Albo te (co wydaje si wyjciem znacznie rozsdniejszym) przysta na to, e niewinno jest jedynie lustrem, w ktrym moemy oglda wasne, czsto spaprane ycie. Jeeli ta lekcja nie nauczy nas mdroci, to w kadym razie moe ustrzec przed tym rodzajem gupoty, ktry polega na lepej wierze w istnienie czego takiego jak sens ycia. Zirytowaa mnie ta ksika. Moralici zawsze potrafi zepsu najlepsz zabaw i najlepsz proz. W rodku karnawau powtarzaj memento mori, w rodku wiata, ktrego zmysowo, bogactwo, cielesno, niemal seksualno, pozwalaj zapomnie o demonie refleksji, zaczynaj zaamywa rce i niczym zbkany na Saint-Germain Eklezjasta powtarzaj marno, marno nad marnociami. Ale czy moliwe jest mylenie o kulturze bez rozpatrywania miejsca, jakie zajmuje w niej poczucie winy? Za wielka jest nieprawo moja, nibym mia odpuszczenia by godzien. Oto mnie dzi wyganiasz precz z roli i kry si musz przed obliczem twojem, bd wic tuaczem i zbiegiem na ziemi; kady tedy, ktry mi znajdzie, zabije mnie - mwi Kain. I rzeki mu Pan: adn miar, tak nie bdzie, jeno kady, kto by zabi Kaina, siedmiorako bdzie karan. I jeszcze Ignacy Loyola piszcy o sobie w trzeciej osobie: Chocia sw spowied generaln w Montserracie odby z wielk starannoci i w caoci na pimie, zdawao mu si niekiedy, e nie wyzna pewnych rzeczy, i to go bardzo drczyo. I chocia znw si spowiada, nie czu si zadowolony. Wreszcie pewien doktor przy katedrze poradzi mu raz przy spowiedzi, eby spisa to wszystko, co tylko moe sobie przypomnie. Zrobi tak, ale po spowiedzi znowu nachodziy go skrupuy i za kadym razem bardziej drobiazgowe, tak i by udrczony. Wiedzia on dobrze, e te skrupuy byy dla szkodliwe i e byoby dobrze wyzby si ich, ale nie mg si z nimi upora. A teraz powrmy do teraniejszoci. W Urodzonych mordercach jest scena, w ktrej ysy i spokojny Mickey mwi przed kamerami TV o swojej niewinnoci. W nawiedzonym bredzeniu kryj si jednak gbsze sensy. Mickey jest konsekwentnym filozofem. Zwraca

czowieka umiowanej przez niego Naturze, przywraca czowiekowi bezprzymiotnikow, cakowit wolno. Jest popow, jarmarczn wersj markiza de Sade. Pozbawiony jest wprawdzie pasji tamtego, ale ma w postmodernistyczny chd, ktry nadaje jego dziaaniu pen suwerenno. Wolno przestaa by celem, staa si faktem. Jeli istnieje jeszcze co takiego jak wina, to bior j na siebie ci, ktrzy prbuj si wolnoci wymkn. Gdzie midzy Ignacym Loyol a Mickeyem ley Algier i kry obolae serce Jacquesa Cormeryego. Czterdziestoletni mczyzna wspomina dziecistwo i czuje si jak zdrajca. W gruncie rzeczy jest mdry i wie, e tylko to zupenie bezsensowne poczucie zdrady i winy moe go uchroni przed groz niewinnoci, przed losem Kaina bez kainowego pitna.

O wieloci wiatw
Staszek by bac. Mia swj szaas jaki kilometr od naszego domu. Od maja do padziernika pas siedemset owiec, ktre przywozi z Podhala. Przez kilkanacie lat ssiedztwa bardzo si zaprzyjanilimy. Gdy byo trzeba, pomagaem mu przy owcach, a on, ilekro przechodzi, wstpowa, eby pogada o kobietach, Panu Bogu i o yciu w ogle. Zazwyczaj przynosi jak butelczyn. Czasami zostawa na noc, gdy nie chciao mu si wdrowa do szaasu. Takie wagary, Jdru - mwi wtedy troch filuternie, jakby przepraszajc za ten napad niegodnego mczyzny i grala lenistwa. Mia szedziesit lat, szczup ylast sylwetk i szlachetn pocig twarz. Bkitne oczy w sieci zmarszczek przypominay oczy ptaka. Tyle e by to ptak dowcipny i bystry. Par razy w miesicu jecha na swoje Podhale. Czarne odwitne spodnie, marynarka, wypastowane pantofle i starodawny pcienny plecak na ramieniu. O wicie szed dziesi kilometrw do autobusu. Jego posta na zakurzonej drodze miaa w sobie co niebywale ascetycznego, co mnisiego. Wyglda tak, jakby nic nie byo mu potrzebne do ycia: odwitne ubranie i plecaczek z paroma drobiazgami. Ktrego dnia bylimy w okolicach Zakopanego i postanowilimy go odwiedzi. Znalelimy jego dom - wielki, pikny, drewniany - ale go nie byo. Ssiedzi pokazali nam dom jego syna. Zaraz obok. To byo jak ze snu, jak z amerykaskiego snu. Wielka lnica kuchnia, hiszpaska terakota, biel, nikiel, romaskie uki, mikrofale, akwarium, kilkadziesit metrw kwadratowych i do tego kolorowa jak tcza papuga bujaa si na drku w wielkiej klatce. Poczulimy si w tym wntrzu oniemieleni, mali i nie na miejscu. Staszek si znalaz, ucieszylimy si na swj widok, podjto nas, posadzono w pufiastych pciennych fotelach w skandynawskim stylu, przy niskim szklanym stoliku. Nie

mogem oderwa wzroku od Staszka. Mia na sobie swoje odwitne czarne spodnie, te same wypastowane buty, w ktrych wyrusza o wicie z szaasu do autobusu. Jego surowa, ogorzaa twarz, brzowe ylaste rce, w ogle on cay wyglda w tym wntrzu, jakby zbdzi. Przysiad obok nas na niskim stoeczku, tak jak przysiada w swoim szaasie. Do dzi nie mog zapomnie jego umiechu, w ktrym mieszay si i duma, i skrpowanie, e zastajemy go w sytuacji tak innej, ni zastawalimy do tej pory. Rozmowa te nie bardzo si kleia, chocia wczeniej potrafilimy przegada cae godziny. I teraz przychodz mi do gowy wszystkie postmodernistyczne zabawy. Te wszystkie transkulturowe wyprawy i wycieczki, ktre lecz Weltscbmerz i nud duszy rozczytanych w Rortym ironistw, i tych nie rozczytanych, tylko uparcie wierzcych, e prawdziwe ycie jak zwykle jest gdzie indziej. A zaraz potem, na tym niewyranym i wysoce umownym tle, widz szczup posta Staszka, jak przemierza te swoje dziesi kilometrw pust drog, apie autobus do Gorlic, a potem do Zakopanego. I te cztery godziny i sto pidziesit kilometrw to jest dalej ni pielgrzymka do Katmandu i wicej ni, powiedzmy, inicjacja w obrzdy Indian Hopi, poniewa archaiczna rzeczywisto szaasu i amerykaski serialowy salon s dla Staszka najzwyklejsz realnoci, z ktrej nie robi si sprawy i ktrej si nie komentuje.

O kartografii
Od kilku tygodni ogldani mapy. To znaczy ogldaem je zawsze, ale teraz waciwie nie rozstaj si z nimi. Le na stole i sigam po nie niemal tak czsto jak po papierosa. S to mniej i bardziej szczegowe mapy Europy - samochodowe, geograficzne, polityczne i historyczne. Od dziecistwa miaem obsesj map, ale przez dosy dugi okres udawao mi si y w przyjemnym zudzeniu, e to tylko modziecza fiksacja niespenionego podrnika albo kompensacja na poy osiadego, na poy zesaczego trybu ycia. Tymczasem okazao si, e to jest zwyka cecha gatunkowa rodkowego Europejczyka. rodkowy Europejczyk po prostu rodzi si z map w gowie i w sprzyjajcym, excusez-moi, momencie siatka kartograficzna nakada mu si na siatkwk oka i inne spojrzenie nie jest ju moliwe. Mapa jest jego przeklestwem, ale te jedyn nadziej, ba, jedyn szans, bo gdy patrzy na ni z gry, to chocia przez chwil moe odda si zudzeniu, e to wszystko dzieje si gdzie daleko w dole i troch go nie dotyczy. Czy Hiszpan, Anglik albo Portugalczyk oglda mapy z takim przejciem jak Wgier czy Rumun? Moe robi to kiedy, w epoce zamorskich podbojw, ale i tak te studia podszyte byy nadziej, e wyruszy w lad za geografi.

Natomiast raczej obcy by mu ten lekki dyskomfort wynikajcy z obawy, e to geografia przyjdzie do niego. Po prostu dla Europejczyka mapa jest dziedzin pozytywistycznej wiedzy, podczas gdy rodkowy Europejczyk patrzy na ni jak na zjawisko na poy biologiczne, na poy poetyckie. Prostokt papieru yje wasnym yciem i rzdzi si nieprzewidywalnymi prawami wyobrani. Na og jest to jednak cudza wyobrania, a ycie, co by nie mwi, troch wasne, i nie da si ukry, e ten fakt nieco mci kartograficzn przyjemno midzy 40 i 55 stopniem szerokoci geograficznej pnocnej oraz midzy 15 a 30 stopniem dugoci wschodniej.

Zygmunt Haupt
Zastanawiam si, jakie przedmioty pozostan z naszego wiata. W kocu ma to pewne znaczenie, skoro pami posiada struktur podobn do wiata: zaamuje si na krawdziach rzeczy, rozszczepia i powraca odbita. Gdy zagldamy w stare lustra, nasze odbicie docza do tych wszystkich minionych. Stajemy jako pierwsi, lecz za nami stoi nieskoczony rzd postaci, jak przypomnienie albo ironiczna pociecha, e koniec kocw, dopki lustro bdzie trwao, przetrwamy i my. W spokojnych czasach lustra na og yj duej ni ludzie, ktrzy nosz nas w pamici. No wic jak jest z tymi rzeczami? Albo z rzeczownikami? To one przecie odbijaj promie pamici. One i jeszcze przymiotniki, sadowice rzeczowniki w przestrzeni. Czasowniki to wrogowie pamici. Opisuj ruch, s sprzymierzone z upywem, usiuj pami uniewani. No wic jakich rzeczownikw, jakich przymiotnikw bdziemy musieli uy do opisania minionego wiata w enigmatycznej przyszoci, zakadajc, e w ogle znajdzie si suchacz? Wszystko wskazuje na to, e desygnatyka unicestwi leksyk; innymi sowy, po prostu zabraknie nam sw dla nazwania rzeczy. Ju teraz wida, e ilo przedmiotw przekracza liczb sw. Przedmioty uzyskay wolno, jzyk przesta nad nimi panowa, nie znajduje ju si na czynienie sobie wiata poddanym. Sprbujmy przej ulic i zrobi katalog rozmaitoci wystawionych w witrynach, a potem wyobramy sobie magazyny na zapieczach tych witryn i jeszcze (jeli nie boimy si szalestwa) postarajmy si przenie w mylach do fabryk produkujcych t rozmaito. Wrcimy poraeni niemot. A we dworze jest pstryka, woda leje si ze ciany, a pali si smrodem. Ktrego dnia

postanowiem odnale ten dwr, gdzie przed wojn (t ostatni) goci Zygmunt Haupt. Elektryczno, kanalizacja i gaz nazwane w chopskiej gwarze jako dziwnie podziaay na moj wyobrani. A poza tym ten Szymbark z opowiadania Meine liebe Mutter, sei stolz, ich trage die Fahne by blisko, by osigalny. Wszystkie inne miejsca z Hauptowskich opowiada leay ju od dawna za granicami. Czas w tym miejscu zosta poddany dziaaniu geografii, i to w dodatku geografii politycznej. Dwr, austriacki cmentarz z pierwszej wojny, szyby naftowe - tyle w tym opowiadaniu byo topografii i tyle chciaem odnale. Byo popoudnie, zima, jechalimy szos od migrodu. Ta szosa odcina Beskid od reszty wiata. Po prawej jest plaskata pnoc, po lewej troch rwni i od razu, bez adnych uwertur, wyrasta spod ziemi cielsko Magury Wtkowskiej. Dopiero gdy pionowe tak nagle spotyka si z poziomym, moemy zyska jakie takie pojcie o tym, e widzialny wiat zosta skonstruowany prawdopodobnie tylko po to, by w przystpny sposb wyrazi ide nieskoczonoci. Tak samo jak dla unaocznienia idei czasu wykonany zosta czowiek. W Samoklskach, w rodku wielkiej biaej ki, sta bkitny autobus. nieg jak woda podnosi si do poowy k i aden lad nie wid w stron pojazdu. W Pielgrzymce zaspy przy szosie byy wysokie jak mur. Spychacze rozgarny je i jechao si jak przez ruiny. Na takiej rwninie wiatr nabiera rozpdu i zwiewa wszystko w wsk szczelin drogi. Splot myli i rzeczy w prozie Zygmunta Haupta tworzy tkanin tak gst, e wadze rozumu staj si bezsilne i w dodatku najzupeniej zbdne. Nitka dyskursu pojawia si, znika, znowu wypeza na powierzchni, lecz waciwie mogoby jej nie by; jest jedynie ustpstwem na rzecz linearnoci umysu, ktry czuje si niepewnie, gdy nie poda skd dokd. Opowie zazwyczaj polega na zatrzymaniu odcinka czasu, na wyjciu go z kontekstu egzystencji i przeniesieniu w dziedzin umysowej percepcji w taki sposb, by jak najmniej utraci ze swego dynamizmu. Chodzi o to, by zamroone w procesie pisania ycie zachowao jak najwicej swoich cech i zapachw po odmraajcym procesie lektury. Czas jest tak samo wrogi literaturze jak ywnoci. Niszczy zwaszcza proz: po pierwsze, czsto j po prostu uniewania; po drugie, rozkada j od wewntrz, przeera niczym rdza, gdy naczynie wykonane zostao z jzyka w kiepskim gatunku. Zawarta pami rozlewa si wtedy, staje si bezksztatna jak plama kawy na knajpianym blacie. Nie mwi nam nic, jest lustrem odbijajcym wasn czer. Ani nie widzie na tysic mil ani na dwadziecia tysicy, kiedy rozwin przed nami rulony map, kiedy wysypi przed nas mak statystyk, indeksy diabelskie, kiedy uka nam widma spektroskopu i babiloskie kartoteki i wyryj nam to w kamieniu, i utwardz na tamie

filmowej, i otworz ludzkie czaszki, aeby pokaza fady szarej masy mzgu, kiedy powiedz nam sowo i inne sowo, i tysic innych sw, i dwiecie tysicy innych sw, i powiedz, e tak ju byo, e to jest teraz sekwensem tego, co ju byo, e przeszo wera si w teraniejszo, e tu jest okrg a tu jest granica, e to jest dobre, a to jest ze, e to jest kula, a to jest pseudokula, to jest ojciec, a to jest syn, to jest Przybd Duchu wity, owie serca i umysy nasze... a to jest cz wyrazy powaania i szacunku, a to jest potrzebny od zaraz zdolny kamizelkarz. Warunki wedug umowy, a to jest dokolusineczka moja kochaneczka! Tak wyglda powrt do Edenu. Wiedza i rozrnienie s przecie powodem i nastpstwem grzechu. Wiedza i rozrnienie mog istnie jedynie w czasie. W wiecznoci s bezuyteczne. Precyzyjna struktura umysu staa si kar, ktra umoliwia egzystencj. Pojmujc wiat w bezporedni, zwierzcy sposb, przepadlibymy w nim tu po narodzinach. Zygmunt Haupt szuka raju utraconego tam, gdzie pisarz moe go znale: we wntrzu jzyka, w kosmosie, w ktrym zamiast gwiazd wiruj sowa, a trajektorie i orbity wyznaczone s przez brzmienia, sensy i napicia. Jak kady prawdziwy utopista wierzy, e rzeczywisto wyobrani i literatury jest naprawialna - wystarczy znale bd i go usun, wystarczy wykry robaka, ktry dry stworzenie, wystarczy usun pierwotn pomyk, i wszystko powrci na swoje miejsce. W dodatku, w odrnieniu od utopistw zajtych napraw realnego wiata, jego wiara zyskuje spenienie. Czas, cichy i wszechobecny wrg wyobrani i kreacji, zostaje w jego prozie unicestwiony. Jeeli skondensowan, spron form czasu jest nuda, a w szczeglnoci nuda lektury, to w przypadku Zygmunta Haupta dowiadczamy czego odwrotnego: ksika wypada nam z rk, bo wadze naszej percepcji s zbyt ograniczone, by poj i obj to wszystko, co Autor przedstawia nam na jednej czy dwch stronach. Jzyk - substancja w kocu lekka, kapryna, zbytkowna i zbyteczna - wypiera, wbrew prawom grawitacji, cik i zowrog materi czasu. Cudowno jest zawsze zawieszeniem regu fizyki i jak bymy si nie starali, neguje albo przestrze, albo przemijanie. No wic Pielgrzymka. Stanlimy w knajpie, ktr prowadzi wtedy Piotrek Nowak, basista z pierwszego skadu Breakoutw. Ale w rodku by tylko zib i barman, wic wypilimy po piwie i ruszylimy dalej. Nikt prcz nas nie jecha bia i lisk szos. Na tym pustkowiu domy zbijay si w ciasne stada, jakby spodzieway si najgorszego. Przed Rozdzielem, na nagim wygwizdowie, stay wielkie hale z niebieskiej blachy. Co, co miao tu powsta, nigdy nie zaczo dziaa. Waciwoci naszego wiata jest to, e wytwarza rzeczy cakowicie zbdne - albo jednorazowe, albo potrzebne tylko przez chwil. Niektre z nich

staj si ruinami ju w chwili budowy, inne zmieniaj si w mieci w chwili, gdy z nich skorzystamy. Betonowe rumowiska osiedli, miliardy puszek po piwie. Trwanie tych rzeczy obliczone jest ledwo na jedn czynno - niezalenie czy bdzie to zamieszkanie, czy ugaszenie pragnienia. Trudno sobie wyobrazi opis tych przedmiotw, opis, ktry nie nosiby w sobie jednoczenie zapowiedzi rozpadu. Niewykluczone, e wanie dlatego literatura ostatnich kilkudziesiciu lat przestaa interesowa si wiatem i zaja si tzw. wntrzem, dusz albo psychik artysty czy pisarza. Trudno zajmowa si czym beznadziejnie zmiennym, upadajcym i skazanym na zagad ju w chwili narodzin. Andy Warhol moe namalowa puszk zupy, W. C. Williams moe namalowa wiersz o stuczonej butelce, lecz nikt, poza grafomanami i mionikami awangardy, nie wytrzyma dwudziestu stron prozy na podobny temat. Rzecz w tym, e przedmioty, rzeczywisto i w ogle wiat widzialny maj struktur nieco geologiczn. Sensy i znaczenia narastaj w nich stopniowo. Same w sobie s niewiele warte. Uszlachetnia je dopiero cigo percepcji, czyli wszyscy ludzie, ktrzy przed nami dotykali ich myl, sowem albo po prostu rk. Nie da si opisa tej prozy. Dlatego klucz, kr i odbiegam, i za sposb obraem sobie podr, ktr zawsze mona przerwa albo skrci gdzie na Cieklin czy Wapienne. Nie da si opisa tych opowiada, jak tylko jakim przewrotnym antyopisem, czyli przemilczeniem albo przedstawieniem wiata, ktrego Hauptowski jzyk tkn by moe i nie chcia, lub obejrza tylko z oddali, jak w odwrconej lunecie. Bo rzeczywisto Piercienia z papieru czy Szpicy jest uksztatowana i ostateczna. Jest to wprawdzie przeszo, ale przeszo heroiczna, bo nie rozpada si pod wasnym ciarem, lecz zostaa unicestwiona. Nieskoczona ilo przedmiotw wymienionych w jego dziele zostaa powoana po to, by trwa. Konie, uprze, naczynia, myliwska bro, gatunki drewna, rodzaje skry, zapachy pr dnia i roku, wiato we wszystkich odmianach, meteorologia, topografia, architektura, lary i penaty caego wiata, katalog, spis wszystkiego, co oko pochwycio, a pami zatrzymaa, rysunek balkonowej kraty, dese tkaniny, ruchliwy cie drzewa w wietrzny dzie, pochd rzeczownikw, karawana przymiotnikw, ktre opuciy sownik, by odcisn si w czasie, przyszpili go jak motyla w gablocie, ktry - chocia nieruchomy - bdzie trwa duej od swego brata na wolnoci. I tylko czasem spod tej materii przeziera twarz Autora. Lecz ani na moment nie przesania przedstawionego wiata. Po czym takim poznaje si dawnych mistrzw. Ich prac kierowaa pokora wobec stworzenia, a opis wasnej duszy czy te jej braku uznaliby pewnie za wyraz pychy. Albo gupoty - bo c nowego moe mie do powiedzenia czowiek w dziedzinie siedmiu grzechw i niewielu cnt.

A tutaj, z prawej, ten poroniony PGR. Szary beton, rozpierducha, rzecz wyrzucona jeszcze przed uyciem, i nikt nad rym zy nie uroni, e o przechowaniu w pamici nie wspomn. Jest rwnie bezuyteczny i obojtny jak gry po drugiej stronie szosy. Bo w paradoksalny sposb jestemy coraz bardziej naturalni, i tak jak zwierzta stajemy si powoli jedynie wehikuem gatunku. Jemy, eby mie energi, mieszkamy, eby przemieszka, i adna z tych czynnoci nie nosi pitna czego ponadutylitarnego. Kultura powoli zmienia si w rozrywk i zabaw, religia staje si terapeutyczn technik. Wytwarzamy miliony zbdnych rzeczy, ktre natychmiast staj si niezbdne. Wystarczy wyobrazi sobie materialne ubstwo ludzi sprzed dwch czy trzech stuleci, by poj, jakim zbytkiem, luksusem, czyli przedmiotem kultury, bya kada rzecz, ktrej nadawano indywidualne pitno artystyczne czy rzemielnicze (co wtedy zreszt wychodzio na jedno). Wystarczy spojrze na wspczesny dostatek, by zrozumie, e niemal wszystkie przedmioty zbytku i luksusu natychmiast staj si nieodzowne, a jednoczenie nie maj nic wsplnego z przedmiotami kultury. Chyba e podeprzemy si sofizmatem kultury technicznej. W kocu nieprzypadkowo zamiast reprodukcji takiego, dajmy na to, Kossaka, wieszamy sobie dzi na cianach wizerunki najnowszych modeli samochodw. Podobnie jest z architektur: jedyn ciekaw propozycj jest architektura wielkich zakadw przemysowych. To ona gruje nad miastem czy te przedmieciem na podobiestwo dawnych zamkw czy katedr, w jej monumentach uwiziony jest duch czasu. Wspczesne kocioy, muzea czy supermarkety s jedynie jej powtrzeniem i pomniejszonym odbiciem. Lecz nie mog sobie wyobrazi, by huty i rafinerie stay si kiedy zabytkami. Niewykluczone jednak, e to tylko niedowad wyobrani. Nic wic dziwnego, e przedmiotem wspczesnej literatury jest rozpad. Jeeli co zostanie zniszczone, nie bdzie trzeba tego zapamitywa. Albo inaczej: lepiej to zniszczy, bo w przeciwnym wypadku musielibymy to zapamita, nie majc niczego lepszego. Zygmunt Haupt malowa dla pienidzy stacje Mki Paskiej w wiejskich kocikach Podola. Do koca ycia malowa obrazy. Malarstwo jest bliej barbarzystwa. Przemawia jzykiem barwy, ksztatu i wiata, czyli jzykiem natury. Niezalenie czy wizja przedstawia Ukrzyowanego, czy pejza - zawsze skania si ku widzialnemu, zawsze jest pokrewna temu, co moe zobaczy pies, kot albo ryba. Nasza zwierzco znajduje w obrazach, w rzebie czy muzyce wysublimowane zaspokojenie. I jeli kontemplacja polega na zjednoczeniu z tym, co kontemplowane, to powracamy w ten sposb do wiata materii, z ktrego wyszlimy. Mona podejrzewa, e ogldaniu obrazw towarzyszy nieuwiadomiona ch redukcji (czy rozpadu

wasnego istnienia) do form elementarnych, z ktrych mona by ten obraz odtworzy. Pikno zawsze cignie nas w stron zatraty. Na szczcie czowiek jest rwnie istot kulturaln i przed cofniciem si na szczebel minerau czy roliny chroni go umiejtno mowy, czyli ekspresji tych wszystkich stanw i pragnie, ktre w innym wypadku musiaby przeywa bezporednio. Niezwyka sia prozy Zygmunta Haupta polega na poczeniu tych dwu umiejtnoci: na barbarzystwie widzenia i na kulturze wyraenia. Malarz i pisarz. To, co powszechne, wszechwiatowe czy kosmiczne, przekaza jzykiem jednego gatunku, czy nawet jzykiem jednej, do poledniej tego gatunku podgrupy: czyli po polsku. Pyszna pogasko tego pisarstwa polega na tym, e przepadaj w nim rozrnienia. Wyobraone i wyraone splata si w materii jzyka, ktry, miem twierdzi, nie ma sobie rwnego w polskiej literaturze mijajcego wanie wieku. (No, moe jeden Bruno Schulz...). Proces kreacji jest zawsze czciow negacj, co musi zosta odrzucone, by to, co pozostao, zyskao na znaczeniu. Tymczasem u Zygmunta Haupta tej skazy waciwie nie wida. Opowie rozwija si i rozwidla nieustannie i pokrywa wiat sieci podobn do siatki poudnikw i rwnolenikw. Wszystkie stopnie, minuty i sekundy s zaznaczone, wszystko, co istnieje, musi by naniesione. Dla pisarza z prawdziwego zdarzenia mapa wiata zawsze jest pena biaych plam. Nieustanny jk nad kryzysem literatury, nad jej wyczerpaniem dotyczy w istocie nie tyle samej literatury, co kryzysu wyobrani. Po prostu okazao si, e wyobrania, jeeli zdaje si na sam siebie, wyczerpuje si rwnie szybko jak pojemno przestarzaych central telefonicznych w rozpadajcych si miastach. Bo rzeczywisto najzwyczajniej w wiecie przekracza kad, nawet nadzwyczajn wyobrani. Cena nudy, jak przyszo zapaci za lucyferyczne tsknoty pisarzy, jest niezbyt wygrowana. Zwaszcza e najbardziej w swoich alternatywnych i konkurencyjnych rzeczywistociach i kosmosach nudz si sami pisarze. Dojechalimy do Gorlic. Szosa ledwo je musna, szturchna zgitym ramieniem Zawodzie i pomkna prosto na zachd. W Szymbarku bylimy o zmroku. Od Chemu, od Bartniej Gry snu si niebieskawy cie. Wygldao na to, e noc wypywa gdzie z wntrza gr jak dym z na wp upionych wulkanw. Wydrapalimy si kamienist drog ponad wie. Z wysokoci ludzkie osiedla wygldaj na zbieg okolicznoci, chaos przypadkw i nieporozumienie. Trzeba czeka, a ciemno zgstnieje na tyle, e pozostan same wiata wiecce sobie a muzom. Nie znalazem ani cmentarza, ani dworu, ani ogni z naftowych szybw. Domy znikay, powietrze mroczniao coraz bardziej, wypeniao dolin i usuwao z

niej wszystko, co widzialne. Czy pejza, ktry jest zakryty, pozostaje pejzaem? I pomylaem sobie wtedy, e proza Zygmunta Haupta jest odwrcon ciemnoci przypomina poar. Poar, ktry przetacza si i pozostaje po nim naga i czarna ziemia. Opis unicestwi wszystko: ludzi, ich uczynki i uczucia, ziele, zwierzta, miasta, wsie, histori zastyg w murach, ycie pokole zawarte w przedmiotach i sprztach, pami i czas; zagarn wszystko, zamieni w dym i unis ze wiata w dziedzin literatury, by istniao tam ocalone, nieruchome i trwalsze od wszystkich widzialnych rzeczy. Jak ogie poaru, ktry o zmierzchu odbija si w lustrze chmur.

O sensie wiata
Gdy zblia si czterdziestka, zwizki czasu i przestrzeni staj si lekk obsesj. Dlatego pojechaem na Podlasie i do Drohiczyna. Znalazem dom, w ktrym mieszka na stancji mj ojciec, gdy chodzi w Drohiczynie do szkoy. Wuj pokaza mi miejsce, gdzie by posterunek niemieckiej andarmerii i gdzie zamknli go razem z synem popa nie wiadomo za co. Wypucili po parunastu godzinach. Potem widziaem miejsce, gdzie partyzanci od Kowpaka zabrali wujowi furmank. Drohiczyn ma co koo dwch tysicy mieszkacw, jedn cerkiew i trzy kocioy. W kocioach wisz tablice z datami: w tym i tym spalony przez Tatarw, w tym i tym przez Kozakw, w tym i tym przez bandy innowiercw. Bya niedziela, a w powietrzu snuo si babie lato. Bug pyn na wschd. W zotej oprawie brzozowych zagajnikw lni tak zielono, jak tylko moe lni rzeka dziecistwa. Wuj opowiada, jak spawia rzek drewno na budow stodoy. Ojciec ze stancji do szkoy mia nieca minut. Zobaczyem ten fragment jego ycia, ktrego nie mogem widzie, bo przecie nie byo mnie wtedy na wiecie, ale widziaem tak wyranie, jak czasem widuje si wasne minione ycie. wiecio soce. W taki dzie cmentarze w niebieskiej mgiece wygldaj tak, jakby lekko unosiy si nad ziemi. Odnalelimy grb prababki. Miaa na imi Antonina. Tak wanie dalimy na imi naszej crce, a potem dugo zastanawialimy si, skd waciwie przyszo nam to do gowy. Nie mylelimy wtedy o mojej prababce. Nie pamitaem nawet, jakie nosia imi. Nie chc bynajmniej tych paru chaotycznych zda zamkn stwierdzeniem, e wiat ma jaki sens. W zupenoci zadowala mnie podejrzenie, e wbrew swojej przypadkowoci prbuje dawa nam jakie znaki i czasami, by moe dla zabawy, wykonuje cakiem ludzki

gest.

Lunch z robakami
Misterium mierci Williama Burroughsa... Uniosem bro i wpakowaem szybko dwie kule w brzuch Hausera tu pod kamizelk, gdzie wida byo skrawek biaej koszuli. (...) OBrien, zesztywniay ze strachu, usiowa wyrwa rewolwer spod pachy, lecz ja objwszy mocno palcami prawej rki nadgarstek lewej, by nie poderwa doni w chwili naciskania spustu, strzeliem mu prosto w rodek czoa, tu poniej linii siwych wosw. Na dwustu stronach Nagiego lunchu to jedyny opis mierci w miar przyzwoitej, ludzkiej i higienicznej. Na co dzie wyobrania pisarza przypomina raczej tchnienie nieznanej, byskawicznej i obrzydliwej epidemii. Wszystko, czego dotknie, pada zaraone trdem, syfilisem, rozkadem, zgnilizn i robakami, zamienia si w gwno, rop, rany, cuchnc plazm, pramateri, ktra przelewa si, bulgoce i toczy si przez wiat jak wielopitrowa fala tajfunu przez wybrzee, i porywa, niszczy, unosi wszystko, co napotka - bez rnicy: ludzi, zwierzta (zobaczyem nagle Teda Spigeta, jak pierdoli si z kundlem...), przedmioty, domy, rzeczy zrobione ludzk i nieludzk rk, a jeli co pozostaje, to niszczy to ogie, eksplozja, gorcy podmuch z kosmosu i w kocu pisarskie milczenie. Konstrukcja Nagiego lunchu ma rwnie wiele wsplnego ze mierci, co wiat w nim przedstawiony. Jej podstawow funkcj jest rozpad. Zdania rozwijaj si, d do jakiego punktu, lecz pkaj w poowie drogi i zaamuj si pod wasnym ciarem. Wielokropek jest ulubionym znakiem przestankowym pisarza bo na lepiej odzwierciedla daremno opowiedzeraia czegokolwiek do koca. Z akapitami wcale nie jest lepiej. Prbuj zawrze jak histori tylko po to, by natychmiast j porzuci i zaj si now, tak samo wart opowiedzenia, czyli w kocowej perspektywie tak samo bah. Przy zaoeniu, e wszystko trzeba opisa, dochodzimy do wniosku, e nic nie jest warte opisania. Paradoksalnie pisarstwo Burroughsa przy caym rozgadaniu, logoreicznym szalestwie, nieuchronnie zmierza ku milczeniu i w kocowej fazie powinno przej w fizjologiczny bulgot i przemieni si w cisz. Jednake milczenie umarego jest w literaturze mao przydatne. Jak bymy si nie starali, nie dowiemy si, co nas czeka w krainie prawdy absolutnej, czyli tam, gdzie umys rozkada si razem z ciaem i nie wytwarza ju adnych prawd pozornych. Dlatego William Lee (taki

pseudonim przyj Burroughs, wydajc pierwsz powie, i tak nazywa si alter ego pisarza w Nagim lunchu) wybra za medium swojej opowieci puna - dziwn hybryd na rwni zoon z ycia i mierci. William Lee doprowadza jzyk i narracj na skraj sensu, utrzymuje je tam w chwiejnej rwnowadze midzy komunikatem i cisz, tak jak pun istnieje w strefie ycia i mierci jednoczenie. Narkoman nie chce, eby mu byo ciepo, chce czu zimno, potrzebuje zimna jak towaru: nie na zewntrz, ale w rodku, eby siedzie z krgosupem sztywnym jak zamarznity podnonik hydrauliczny, z metabolizmem zbliajcyn si do zera absolutnego. Narkomanom w fazie terminalnej zanika zupenie perystaltyka jelit i defekacja jest moliwa tylko po interwencji chirurgicznej... I dalej: Narkoman yje w krainie, gdzie nie ma blu, seksu ani czasu. Czy nie przypomina to jakiej odmiany wiecznoci albo niemiertelnoci? Sen, letarg i bezruch - przestrze, w ktrej jedyn moliw form dziaania jest wyobrania. O czym moe ni jeszcze ywy, a ju umierajcy? O czym, skoro idea Boga ostatnimi czasy staa si nieco niemodna? Prawdopodobnie o tym, e jego umieranie jest fragmentem wikszej caoci. Wszak nie ma powodw, dla ktrych pragnienie jakiego sensu i porzdku miaoby nas raptem opuci. Moe ni, e jego plugawy i rozcignity w czasie zgon jest jedynie indywidualnym odbiciem tego, co spoeczne, powszechne, a przy wikszym nateniu imaginacji rwnie i kosmiczne. Moe ni albo halucynowa o tym, e ycie jest jedynie wyrafinowan form umierania i istnieje tylko po to, by przyglda si umieraniu wystarczajco dugo. Gincy bohaterowie uyniaj opowie niczym rozkadajce si roliny, konstruuj j tak samo, jak obumierajce koralowce buduj koralowe rafy. Spodnie Miguela opady na kolana. Stal w zdefasonowanym paszczu ciaa, ktre zmienio barw z brunatnej na zielon, a wreszcie stao si bezbarwne i zaczo kapa na podog. (...) Miguel przela si na mietniczk. Waciwie jest to peny opis ycia i mierci jednego z setek bohaterw Nagiego uncbu. Innym postaciom pisarz powica jeszcze mniej miejsca. Niepohamowana rozrzutno rzdzi tym wiatem, a nieustanna strata kae myle o ostatecznej erozji myli i materii. Psychoidy i homoidy pczniej niczym mydlane baki, zaamuj wiato i pkaj. Naczeln zasad tego wiata jest ruch, nieustajca i pozbawiona celu zmienno, waciwa naturze z jej monotoni i obojtnoci nastpujcych po sobie epok geologicznych, katastrof i zlodowace. Nie bez powodu drug po punie ulubion figur Burroughsa jest peda. Niemal wszystkie kontakty cielesne w Nagim lunchu (a s ich tam dziesitki) maj charakter homoseksualny. I pederasta, i pun maj pewn cech wspln: obydwaj d do

przyjemnoci, obydwaj wydatkuj energi w celu czystego zaspokojenia. Po ich dziaaniach nie pozostaje aden lad poza samounicestwieniem - pun unicestwia si w sensie indywidualnym, homoseksualista natomiast w sensie gatunkowym, bo neguje reproduktywno natury, i w ten sposb staje si jej godnym konkurentem w dziele zniszczenia. O ile natura produkuje i niszczy ludzi, o tyle homoseksualista wydaje wojn naturze i dy do jej cakowitego unicestwienia. Czas nie odgrywa w powieci Burroughsa adnej roli, wszystko dzieje si rwnoczenie wedug jakiego przyrodniczego czy kosmicznego zegara, dla ktrego jednostkowa egzystencja nie przedstawia adnej wartoci. Ludzie istniej tylko przez chwil, potem staj si trupami, by w nastpnym zdaniu zmieni si w substancje coraz bardziej wyrafinowane w swojej elementarnoci, a w kocu upraszczaj si tak, e mona ich z atwoci wpisa w tablic Mendelejewa. Beckettowskie kobiety rodzce nad grobem mimo wszystko zawieray w sobie pewien rys czowieczestwa, bo ich wiat by opisany w kategoriach tragedii i absurdu, czyli w kategoriach, dla ktrych czas jest warunkiem istnienia chociaby o tyle, e dramat i tragedia zawsze opieraj si na skutku i przyczynie, czyli maj struktur linearn. U Williama Burroughsa niczego podobnego nie znajdziemy. Jego proza jest postabsurdalna. Zrezygnowaa cakowicie z poszukiwania sensu, nie stara si w aden sposb interpretowa ludzkiego dowiadczenia czy tym bardziej odnajdywa prawide, ktre miayby dowiadczeniem rzdzi. Widzimy, jak myl zatoczya koo i gryzie wasny ogon. Powrcia do swego prelogicznego stanu i jedyn rzecz, ktr mona o niej powiedzie, jest stwierdzenie jej istnienia i nic ponadto. Bohaterowie nie pytaj, dlaczego yj albo umieraj, ale brak tego pytania nie wynika z wiedzy o tym, e odpowiedzi nie istniej albo s kamliwe; im po prostu nie przychodzi nic takiego do gowy. ycie i mier le poza sfer refleksji, s dla niej obojtne, bo w wiecie Williama Lee ycie i mier nie wystpuj w oddzielonej postaci, lecz mieszaj si i nawzajem znosz. Pracowaem kiedy (Nagi lunch jest autobiografi, wic odrobina wspomnie nie zaszkodzi) w szpitalu psychiatrycznym. Ktrego wieczoru przywieli nam mczyzn w delirium alkoholowym. Bardzo zgrabnie przywizalimy go do ka za pomoc pasw i skrzanej uprzy, co tym razem nie byo wyrazem represyjnoci systemu szpitalnego, czy systemu w ogle, bo chodzio tylko o to, eby sobie facet nie powyrywa z y tych wszystkich rurek, za pomoc ktrych usiowalimy go, e tak powiem, wymy od rodka. A

potem spdziem w jego separatce p nocy. Mwi i mwi. Mwi tak, jak pisze Burroughs. Wysuchaem setki opowieci, z ktrych wikszo nie trwaa duej ni urwane zdanie albo kilka sekund. Tysice zdarze. Jeli ta opowie bya zwierciadem jego ycia, to byo to zwierciado rozbite na najdrobniejsze kawaki. Okruchy fruway po separatce, byskay na mgnienie w sabym wietle i gasy. Imiona, lata, miejsca, adresy, nazwiska, przedmioty - to wszystko wypadao z jego ust w jakim szaleczym tempie, a on sam pozostawa waciwie spokojny. Nie szarpa si, nie krzycza. Tylko opowiada i poci si. Nie sdz, aby zdawa sobie spraw z tego, e kto przy nim jest. Prawdziwi wariaci, ci, co z tych czy innych wzgldw wzili na stae rozbrat z rzeczywistoci, posugiwali si innym jzykiem. Ich opowieci byy na og skonstruowane wedug regu tradycyjnego pisarstwa: pocztek, rodek, koniec, nastpstwo zdarze, skutek zawsze by wynikiem przyczyny. W istocie budowali wiaty dosy podobne do wiata normalnego, tyle tylko e pewne prawa byy w nich zawieszone, a inne znowu realizowane z konsekwencj prowadzc do absurdu czy - jak kto woli - obdu. Ich wyobrania przypominaa wyobrani science fiction albo fantasy, a te gatunki, jak wiadomo, niczego ciekawego ani sensownego do literatury nie wniosy, nigdy nie zbudoway alternatywnego wiata, ktry cho w uamku byby tak zajmujcy, jak ten za oknem. Co to znaczy stworzy? Stworzy to znaczy uczyni cos z niczego. Mdra i wyczerpujca jest ta definicja z dziecicego katechizmu, ale prba stworzenia nowego wiata przez pisarza nieuchronnie prowadzi do bezpciowej nudy utopii albo inteligentnych opowiastek w stylu Borgesa. By moe jedyn bosk czy demiurgiczn prerogatyw pisarza jest zniszczenie rzeczywistoci i jzyka, i William Lee to przeczu. Moe co nie do koca zamienia si w nic, ale jestemy do blisko tego punktu. Nie przekraczamy go tylko dlatego, e cisza i mier, jak wspomniaem, s bezuyteczne literacko. William Burroughs opisuje zniszczenie wiata. Judeochrzecijaska kultura w swej amerykaskiej postaci napenia go obrzydzeniem tak gbokim, e postanowi udowodni, e nie tylko na pocztku byo Sowo, ale i na kocu te. Sowo, ktre u pocztku dziejw wydobyo wiat z chaosu, w roku 1959 na powrt spycha go w niebyt. Peno w tym pisarstwie bdnych i obdnych k, ale w kocu kada epoka ma takiego witego Jana, na jakiego zasuya. W powieci Jacka Kerouaca W drodze William Burroughs wystpuje pod pseudonimem Stary Byk Lee: Byk znalaz olbrzymi kawa grubego przegniego drewna i teraz rozpaczliwie wyszarpywa obcgami wbite we mae gwodziki. Wpatrywalimy si w te gwodzie; byy ich

miliony; roiy si jak robaki. - Kiedy wycign std wszystkie gwodzie, zrobi sobie pk, ktra przetrwa tysic lat! oznajmi Byk, drc cay z icie chopicego podniecenia. - Sal, czy ty wiesz, e pki, ktre si teraz robi, po p roku zaamuj si pod ciarem byle fidrygaek albo najczciej si zawalaj? Tak samo domy, tak samo ubrania. Te kanalie wymyliy plastik, mogyby wic budowa domy, ktre stayby wiecznie.Noi opony. (...) Tak samo proszek do zbw. Wymylili tak jedn gum, tyle e nikomu jej nie pokazuj, co jak j bdziesz u w dziecistwie, to do koca ycia nie bdziesz mia dziury w zbach. Tak samo z ubraniami. Potrafi robi ubrania, ktre bd trway wiecznie. Wol jednak robi tandet, eby wszyscy musieli pracowa, odbija zegary, zrzesza si w jakich ponurych zwizkach i tak si szarpa, a tymczasem w Waszyngtonie i w Moskwie wielka grabie. Z ulg przeczytaem ten fragment. Jakie szanse przeycia w Burroughsowskim wiecie jednak mamy. Ba, nie tylko przeycia, ale by moe nawet niemiertelnoci; wystarczy tylko zdemaskowa wszechwiatowy spisek - w tym wypadku przemysowcw i technokratw. Byem kiedy na przyjciu. Pod wieczr, gdy atmosfera si rozlunia i przyszed czas tzw. zaj w podgrupach, jedn z takich grupek zdominowa facet, ktry gono perorowa o cudownoci urynoterapii. Przekonywa wszystkich, e picie wasnych sikw jest lekiem na wszystkie moliwe choroby z AIDS wcznie, tylko lekarze z wiadomych wzgldw ukrywaj t prawd. Konkluzja bya mniej wicej taka, e waciwie wszystkie choroby s wymysem lekarzy. I wtedy z fotela stojcego w najdalszym kcie pokoju odezwa si osobnik, wydawaoby si, cakiem znietrzewiony: Taaa, a mier jest wymysem grabarzy....

O mierci bohaterw
Byem na pogrzebie. W powietrzu wisia duszny upa. Z ksiego czoa staczay si krople potu i spaday na otwarty modlitewnik. Umar mj bohater literacki. Umar mniej wicej tak jak y: utopi si w rzece. Znajomi, z ktrymi rozmawiaem, dziwili si najbardziej temu, e raptem ponioso go wanie w stron rzeki. Zawsze wraca prost drog do domu i kad si spa. Znaem ten uregulowany tryb ycia. Zazwyczaj spotykaem go na skraju szosy, gdy wdrowa rano do knajpy, a wieczorem z powrotem. Zawsze umiechnity, zawsze zadowolony ze spotkania, niezalenie od pory dnia. Jak szed w nocy, to byo sycha,

e idzie prawdziwy chop. piewa na cae gardo - tak go wspominali, gdy siedzielimy przy piwie. mier fikcji, mier bohatera literackiego jest czym dziwnym. Staem na tym wiejskim cmentarzu i sam czuem si jak wymys. Zupenie tak, jakby cie przyszed odprowadzi cie. W dodatku w takim skwarze. Ubrana na czarno rodzina - kobiety, na co dzie yjce daleko std - pochlipywaa jak to na pogrzebie. Trumn nieli koledzy. Ci sami, z ktrymi y i pi, ci sami, z ktrymi przesiadywa w knajpie. Te pakali, pakali jak bobry, stare przecie chopy. W nierzeczywistym skwarze wczesnego popoudnia kondukt wspina si na cmentarne wzgrze, a ja szedem na samym kocu i miaem poczucie, e ycie jak zwykle dopisuje najlepszy - obojtnie, jak to zabrzmi - dalszy cig: spocony, zdyszany ksidz, oderwana od swoich zaj rodzina i koledzy od bitki i wypitki wierni a po grb.

Amerykanin w Petersburgu
Wstajc po poudniu, popijajc kaw albo co innego, Philip Marlowe wie, e nie jest wybracem, e to przypadek uczyni go detektywem. Jego los jest rwnie dobry albo zy jak losy milionw ludzi uwikanych w wystpek. Pod obojtnym okiem bogw, ktrzy przestali udziela rad i wskazwek, wdruje ulicami zdany na instynkt i wol przetrwania. Jego obecno po tej czy po tamtej stronie porzdku wynika raczej z arytmetyki wiata domagajcego si rwnowagi ni z wyboru dobra lub za. Kolejne rozwizane zagadki nie napeniaj go poczuciem tryumfu - co najwyej czuje zadowolenie, jakie moe czu kto, kto wyszed cao z opresji. Los Angeles Marlowea jest labiryntem, w ktrym malutkie figurki ludzi poruszaj si tysicem korytarzy. Jest to budowla idealna o tyle, o ile przewidziane w niej zostay wszystkie moliwe kaprysy, wszystkie pragnienia jej mieszkacw. W rezultacie zgiek i ruch przyjmuj posta statyczn i skoczon. W tym miecie-wiecie wolno jest niemoliwa. Przestpcy musz popenia zbrodnie, a Detektyw musi ich ciga. Marlowe, chocia nigdy o tym nie wspomina, zdaje sobie spraw z fatalizmu swojego dziaania. Jego ruchy s powolne, jego posta ociaa, a twarz nosi pitno zmczenia. Jego kroki, gdy przemierza zauki i bary, maj regularno zegara. Rany na jego gowie goj si niezmiennie, a lkliwa odwaga nigdy go nie opuszcza. Marlowe porusza si po ladach, zdajc sobie spraw, e zoczycy kieruj si rozumem, za pomoc ktrego usiuj okiezna strach. Raskolnikow umknie, bo jego zbrodnia nie jest wytworem koniecznoci. Marlowe nie potrafi tropi przestpcw w zaukach Petersburga, bo

miasto to zostao uksztatowane na wzr szalestwa. Jeeli w Los Angeles bogowie milcz, pozostawiajc wszystko arytmetyce, to w Petersburgu na kadym kroku mona odnale lady demiurgicznej, nieokieznanej woli.
Raskolnikow: Ale ona nie yje. Marlowe: Tak. Lecz jej nie zabie. A przynajmniej nie do koca. Raskolnikow: Zaczynasz myle jak Raskolnikow. Marlowe: To naley do moich obowizkw.

Lecz Marlowe przecenia swoje moliwoci. Albo nie docenia swoich obowizkw. W wiecie Raskolnikowa byby bezsilny, rzdz w nim bowiem przypadkowo i wolna wola, osoby s niepowtarzalne i wyjtkowe. Gdy Raskolnikow wychodzi ze swojego mieszkania, sam nie wie, dokd zaprowadzi go szalestwo. ledzi go to prny trud. Drogi, ktre znaczy, nie mog stanowi adnej wskazwki dla szpicla. Nie s obrazem umysu, ktry daoby si zaprojektowa. Przyj punkt widzenia Raskolnikowa znaczyoby uzna jego niewinno. Si Philipa Marlowea w jego walce z upadymi anioami jest jego z nimi tosamo. Waciwie nie ma adnej walki. W arytmetyce LA przeciwiestwa spotykaj si po to, by si nawzajem znie. Platynowe blondynki, ogromni faceci w krzykliwych garniturach, zniewieciali kokainici, Murzyni o bezdennych i czujnych oczach zwierzt, policjanci, ktrych papierosy nigdy nie gasn - oni wszyscy s wcieleniami samotnego detektywa. Wieczory i noce Marlowe spdza na poszukiwaniu samego siebie. Spokj jego wdrwek, ich nieopisana monotonia polegaj na tym, e nie chodzi w nich o odpowied, ale o potwierdzenie odpowiedzi, ktra jest dana. Raskolnikow moe spa spokojnie. Nawet gdy skonstatuje mylisz jak Raskolnikow. To tylko dziewitnastowieczna szkoa Holmesa i wiadectwo fascynacji odkryt wanie psychologi. Chwil pniej powie: Jeli tak mylisz, jeste szalony. To trudne do pogodzenia, by glin i by szalonym. Szalestwo, w ktrym pogrony jest Detektyw, yjc, pijc i przemierzajc LA, jest tak powszechne, e tylko prawdziwy optaniec mgby je dostrzec. Mgby to by czowiek

uczciwy albo kto z Petersburga. Jeli byby to Rodion Romanycz, co wynisby si natychmiast, widzc, e nic tutaj nie wskra z planem, ktry posiada. Podobny paradoks odkry Genet, spacerujc po hitlerowskim Berlinie. Moemy sobie wyobrazi Raskolnikowa z LA jako yjcego na wyspie dziwaka. Na ostatnim pitrze jakiego hotelu albo, co bardziej prawdopodobne, w suterenie, oboonego papierem, omotanego pajczyn, obsypanego kurzem. Jego koncepcja wolnoci objaby w tym miecie najcilejsz ascez, brud i bezruch. A Philip Marlowe w Petersburgu? Niewtpliwie plac Sienny mg w nim wzbudzi wspomnienie Noon Street, a restauracja, w ktrej przesiaduje Swidrygajow, zapachniaaby miym wspomnieniem wystpku. Lecz adna suma, aden dziesiciodolarowy zwitek nie skoniby Marmieadowa do opowiedzenia jakiejkolwiek historii, ktra mogaby si sta osnow dla tkaniny ledztwa. Biedny Marlowe! Coraz bardziej pijany, o oczach poczerwieniaych z niewyspania, wysuchujcy wci nowych i nowych opowieci. Upade anioy Petersburga przechoway pami o czasach niewinnoci, dlatego ich sowa s lamentem i rachunkiem sumienia. Przyzwyczajony do zrcznoci, do swoistej erystyki faktw i otwartej przemocy w rodzinnym miecie, Detektyw jest bezradny. Bezkresne noce wypenia mga i nawoywanie dusz w wilgotnym powietrzu. ywi ludzie podobni do duchw zjawiaj si o nieoczekiwanych porach i miejscach, bez wyranych powodw, i podobnie znikaj, zostawiajc po sobie zapach winy, tak niepodobny do zapachu gangsterw. Tropienie wymaga znajomoci obyczajw zwierzyny. Wymaga te pewnej okrelonej przestrzeni, w ktrej mona odnajdowa pozostawione lady. Termitiera LA - jeli zna jej topografi - nie przedstawia sob tajemnicy. Jeeli kto wychodzi z domu, to prawdopodobnie popeni zbrodni. Wystarczy do dugo go ledzi i zna sposoby umiercania. Petersburg nawet jeli ma si najlepsz znajomo jego zakamarkw - pozostanie miastem niedostpnym, albowiem rozciga si we wszystkich kierunkach, wrd ktrych kierunki wyobrani odgrywaj rol wcale nie najpoledniejsz. Mieszkacy LA s jedynie ludmi, czyli anioami pozbawionymi wspomnienia bezgrzesznej egzystencji. W ten sposb ich czyny wymykaj si winie jako jedyne moliwe do popenienia. Jeeli zbrodnia ma si dokona, powinna stanowi zamknit cao. Przestpcy LA s precyzyjni. Ich doskonao przypomina dziaanie rzemielnika, w ktrym nie ma miejsca na improwizacj. Rozpoczynajc dziaanie, przestpcy posiadaj dokadny jego plan, dysponuj narzdziami, a umiejtno posugiwania si nimi jest znakiem profesji. Bez trudu osigaj cel. Zupenie tak jak rzemielnik, ktry wytwarza wanie to, co sobie zaplanowa. Wszystkie

zbrodnie gangsterw i przypadkowych owcw fortuny posiadaj swoje pierwowzory w przeszoci. S biegym i coraz bieglejszym odtworzeniem modelu zachannoci albo strachu. Wraz ze wzrostem wiata, ktrego to wzrostu obrazem jest naga erupcja LA, zapotrzebowanie na ich dziaalno bdzie roso, przekraczajc moliwoci ju nie tylko rzemielnikw i manufaktur, ale przemysu. Zbrodnia Raskolnikowa jest dzieem prymitywnego artysty z epoki, w ktrej sztuka brana bya za magi zmieniajc rzeczywisto. Ale dzieo mimo rozmachu pozostaje niedokoczone. Chocia stao si wszystko, czego mog oczekiwa policyjne cyrkuy, to naprawd nie stao si nic. Forma nie zostaa wypeniona. Wdrwka Rodiona Romanycza na pnoc czy te na wschd, do kraju zesania, jest fikcj. Nie moe by mowy o karze, skoro zbrodni nie byo. Sdziowie zadowalaj si skazaniem, albowiem postpek wymyka si ich wyobrani. Ich wadza nie obejmuje eliminacji idei. Jeli bdziemy do krytyczni, bez trudu uda nam si przezwyciy pozorny indywidualizm Marlowea. Prywatny detektyw ani na chwil nie burzy systemu, w ktrym si porusza, chocia czstokro jego gesty przypominaj gesty buntownika. W istocie praca, ktr wykonuje, podobna jest do dziaania patroli polowej andarmerii, wyapujcych dezerterw, ktrzy wymknli si rozkazom i dyscyplinie. Cywilne ubrania, ktre nosi, i cywilny umys, ktrym si posuguje, niezaleno, ktr si chlubi, s cechami upodabniajcymi go do przestpcw. Policja posuguje si lustrami, ale nie do plastycznymi. Rutyna i mechaniczno dziaania waciwa instytucji nie odbija wiata we wszystkich metamorfozach. Wtedy zjawia si Marlowe ze swoim krzywym zwierciadem i owi odbicia pomysowe i monstrualne na tyle, e skazane s na tworzenie wasnego gabinetu uciech. Tak jak maruderzy cz si w oddziay bdce grotesk regularnej armii. Pooone midzy pustyni a oceanem LA jest rajsk wysp. Ciepe, krtkotrwae ulewy uyniaj palmowe gaje i chodz skr cadillacw na poy drapienych, na poy oswojonych. Wymoszczone czerwonym aksamitem groty chroni od niepogody. Gatunki poeraj si wzajemnie, ale bujny wzrost zaspokaja apetyty. Pomidzy pnczami chromowanych balustrad przechadzaj si Kalibanowie cakowicie pochonici realizacj upodoba i cakowicie niewinni. Jeli Prospero by kiedykolwiek na tej wyspie, to jego obecno dawno zostaa zapomniana. El Pueblo de Nuestra Seora la Reina de Los Angeles. Wioska Naszej Pani Krlowej

Aniow. Ta nazwa, pozostawiona przez hiszpaskich osadnikw-zaoycieli, wydaje si lepiej okrela charakter powstaego pniej miasta. Kobieca agodno i matczyna tolerancja pozwoliy mu rozrasta si we wszystkich kierunkach i ksztatowa przestrze z bezwzgldnoci dziecicego pragnienia. Skoro Nowa Ewa uyczya temu miejscu swojego imienia, nic dziwnego, e przybrao posta nowego Edenu. Toponomastyczny hod Hiszpanw pozostaby jedynie hodem, gdyby ze wschodu nie nadcigna nowa rasa zdobywcw. Mieszanka naiwnoci i siy, z ktrej w gwnej mierze si skadali, pozwolia urzeczywistni wyobraenie krainy, w ktrej nieograniczono moliwoci kwestionuje realno grzechu. Ich dusze o tyle przypominay dusze dzieci, e pozbawione byy pamici. Marlowe by prawdopodobnie synem jednego z nich. We wspczesnym sobie LA mg oglda marzenia zamienione w pejzae i przedmioty w czasie jednego pokolenia. Wanie marzenia, bo kady dom, kady ogrd, kady samochd i fortuna byy uksztatowane pragnieniem czowieka o konkretnej twarzy. Jeeli kto by amatorem komfortu i wygody, podrowa pasiast limuzyn przypominajc jego ulubion pidam. A jeli lubi swoje imi i nazwisko, to pali papierosy opatrzone wasnymi, zotymi inicjaami. Wkroczenie Raskolnikowa do Petersburga posiada znamiona zgody i rozsdku. Zastajc miasto ostatecznie uksztatowane (wszak to, co dziao si z miastem po mierci Piotra I, byo jedynie mniej lub bardziej udan kontynuacj jego myli), uznaje jego wielko. Jest ono wzorem, do ktrego musi si odnie. Forma jego buntu jest potwierdzeniem ogromu idei, ktr podejmuje si zburzy. Szukajc zbawienia na wasn rk, szuka go wewntrz struktury wiata-miasta. Znalazszy si raz w Petersburgu, ju go nie opuci. Jego wdrwka na wschd albo pnoc, nad kamienisty brzeg rzeki, nie przynosi zapomnienia. Wszak rzeka nie jest Let, co najwyej nosi imi Lena. Wszystko, co dokonao si w miecie, poda wraz z nim. Albo te on sam pozostaje wrd ulic i placw, bo sdziowie usuwaj jedynie jego ciao i pozostaj bezsilni wobec jego myli, ktre raz zaistniae, bd straszy niczym duchy i uwodzi umysy mniej odkrywcze, a bardziej ulege. Zamknity w brzuchu prastarej bestii niczym przewrotny, zbuntowany Jonasz, nie godzi si na uznanie zastanego cudu stworzenia i prbuje wasnego dziea. Petersburg jest Lewiatanem, ale Raskolnikow nie jest Hiobem i nie odwoa tego, co powiedzia, nie pokaja si w prochu i popiele. Brakuje mu pokory, jak syn winien jest ojcu. Bo w swej istocie Petersburg jest miastem mskim, krlewskim i boskim. Ziemia za bya bezadem i pustkowiem: ciemno bya nad powierzchni bezmiaru wd, a Duch Boy unosi si nad wodami. Czy nie taki pejza ujrza Piotr I, gdy stan na bagiennej rwninie? A Duch Boy?

Prawdopodobnie na czas jaki zamieszka wanie w Piotrze. Jeli nawet wadca nie musia podejmowa dziea pierwszych dni stworzenia, to praca dnia trzeciego wydaa si czym nieodzownym. Granica midzy wod a ldem, przebiegajca dotd nie w przestrzeni, a w jakim nieokrelonym, botnym ywiole, zostaa raz na zawsze okrelona. Pocztek i rodek wiata poczte w umyle cara zmieniy si w realno palisad, ziemnych waw i kanaw organizujcych chaotyczne ywioy. Ludzkie wyobraenia o doskonaoci przyjmuj najczciej posta rzeczy najodleglejszych od czowieczestwa - geometrii i arytmetyki. Bardzo moliwe, e jest to zdradliwy podarunek bogw dbaych o transcendencj i niepoznawalno. W kadym razie Piotr Wielki przyj dar bezkrytycznie i uczyni z niego uytek proporcjonalny do swoich moliwoci. W tym czasie nie byo jeszcze Swidrygajowa z jego koncepcj wiecznoci. W tym wiecie zoonym z koncentrycznych krgw, w labiryncie opanowanym przez bezruch, odnajdujemy Raskolnikowa. Jest jedynym, ktry si porusza. No i przybywa Marlowe. By moe bdzie to wieczr czarny, lnicy i ddysty, a dorokarz zawiezie go do hotelu Adrianopol albo do innej budy, podobnej do pensjonatu w Bay City, gdzie kto kiedy chcia zabi go noem. Lecz tutaj nie zagrozi mu nic. Philip Marlowe, czowiek byway i dobrze wychowany, nawet nie drgnie na widok herbaty podanej w szklance z metalowym uchwytem. Gdy brudnawy posugacz zamknie drzwi, wynajdzie jak szuflad dla swojego lugera i drug na p butelki Old Forestera, a potem zrzuci buty, pooy si, zanie bez snw, chocia powietrze wok bdzie gste od gosw i zjaw, a za cian kto z kim bdzie wadzi si o ycie. Marlowe nie jest mionikiem literatury i nie ma pojcia, e z tego wanie pokoju, albo z podobnego, Swidrygajow wyruszy w podr do Ameryki. Zapewne minli si gdzie po drodze, lecz detektyw nie zwrci na niego uwagi. Moe dlatego, e powierzchowno Arkadiusza Iwanowicza niewiele si rnia od wygldu pidziesicioletnich, zamonych mieszkacw LA. Szkoda. Bo by moe wanie on potrafiby wyjani mu bezsensowno tej eskapady. W kocu zna Raskolnikowa przynajmniej tak dobrze jak samego siebie i potrafi mwi jasno, bez wykrzyknikw, gestykulacji i z pewn doz ironii - czyli po europejsku, czyli te troch po amerykasku. To zaoszczdzioby Philipowi Marloweowi pche w pocieli, porannych perypetii z brakiem kawy, a potem dugiej jazdy przez miasto, we mgle i ze wiadomoci, e dorokarz wybiera krte i okrne trasy. Zaoszczdzioby wspinaczki na trzecie pitro gmachu policji i rozmowy z Porfirym Pietrowiczem.

- I co? Jeszcze go nie macie? Przygotowany na krtk i trafiajc w sedno odpowied mia ju w gowie nastpn kwesti, ale musia j odoy przynajmniej na dwie strony gstego druku. Schodzc po ciemnych i zamieconych schodach, unosi ze sob przekonanie, e petersburskie metody s nieco dziwne. W kocu nie mia powodu podejrzewa, e Porfiry rni si od innych glin w tym miecie. Wygldao to tak, jakby duch tego miasta przenika kamienie, ludzkie szkielety, dusze i umysy tak gboko, e ciganie zbrodni pozostawiono samemu zbrodniarzowi. - Drogi Filipie... przepraszam, jak imi ojca?...on do nas przyjdzie, sam przyjdzie i wyzna. Jeden ju przyszed i wyzna, chocia nie mia z tym nic wsplnego. On te przyjdzie i wyzna. ...A po choler byo mu imi mojego ojca? - pyta Marlowe ju na ulicy. No wanie. Przypomnia je sobie bez trudu: John, William, moe Robert, w kadym razie jakie imi, ktre w jego wieku, czyli w okolicach czterdziestki, przywouje si w chwilach wspomnie, urodzin albo nagego smutku, gdy wasne ycie osigno ju takie rozmiary, e mona je porwna z yciem innego mczyzny. Ale eby kad myl o sobie, o swoim imieniu i twarzy wiza nierozerwalnie z imieniem ojca, z jego twarz? - Co to, to nie. W kocu LA to dziedzina Przenajwitszej Panienki, i to nie Hodegetrii, ale Eleusy. A Raskolnikow? Rodionie Romanyczu to, Rodionie Romanyczu tamto, dzie dobry, Rodionie Romanyczu... Kim mg by w Roman? Rosyjsk odmian Romulusa, kolejnym lustrzanym i pomniejszonym odbiciem Ruryka, Iwana Gronego? Jednym z tych Wodzimierzy i Jarosaww, tyle tylko e los nie pozwoli mu pozostawi po sobie miasta, a jedynie syna? C za rnica. Modszy o dziesi lat brat Rodiona, Iwan, powie: Fiodor Pawowicz, nasz papa, by prosiciem, ale myla prawidowo. Raskolnikow nie wspomina o ojcu. Nie mwi si o powietrzu, ktre nas otacza, ani o dobrze znanej gmatwaninie ulic. wiat, Petersburg aksjologiczne prosi, freudowski knur, moe jeden z gadareskich wieprzy. Wszystkie te zwierzta pozbawione s wtpliwoci, i na tym polega ich prawidowo. Raskolnikow, nie bdc mistrzem analizy jak Iwan, jednym gestem kwestionuje rzeczywisto, tak jak kiedy jednym gestem j ustanowiono. Jest praktykiem, jak praktykiem jest ojciec podzcy syna. Imi ojca jako znak, jako pitno - przecie w LA nikt w to nie uwierzy! - mgby wykrzykn Marlowe, gdyby kto mu to wszystko wytumaczy, gdyby Porfiry Pietrowicz zdoby si na otwarto Swidrygajowa. No wic chcecie mi powiedzie, e on przyjdzie, pozwoli sobie zaoy te wasze niedwiedzie kajdany tylko dlatego, e nie jest na przykad podrzutkiem, bkartem, dzieckiem dziwki? To si nie trzyma kupy. Zabjcy umykaj, zabjcy czasem przychodz, ale tylko po to, by wywie nas w pole. Zabjcy kochanek przychodz

czasem z paczem, jeli wczeniej nie zostan samobjcami. Lecz tacy jak on nie przychodz nigdy. C innego mgby powiedzie detektyw z LA? Z miasta-schronienia? Nie chodzi tutaj o sens biblijny, nie o owe sze miast z Ksigi Liczb. W Los Angeles mona si schroni, przepa, skry, lecz nie szuka sprawiedliwoci, bo ta wymaga raczej odsonicia. Matczyna struktura miasta ma w sobie co z matczynej mioci: lepej, pozbawionej pamici i niemoralnej. LA kryje w swoim brzuchu wszystkie swoje dzieci. Nie ma przebaczenia, bo nie ma oskarenia. Strowie prawa pilnuj jedynie porzdku, okrelonego rytmu, w zgodzie z ktrym wszystkie pragnienia zostan w kocu zaspokojone. Tylko zbytnia gwatowno niektrych poda sprawia, e porucznicy o popsutych odkach i twarzach poszarzaych od dymu przypinaj swoje kabury i odznaki, opuszczaj nogi z biurek i wychodz na ulice. Nigdy nie chciaem pojecha do Los Angeles. Nie rozumiem ludzi wyjedajcych do Ameryki. Moe jednego Swidrygajowa. Wszyscy, ktrzy stamtd wracali, wracali znueni niemiertelnoci. Powrci Szatow, eby znale mier. Powrci Kiriow, jakby zdawa sobie spraw, e w tamtym powietrzu fantom kuli przeleci wskro fantomu ciaa. Nawet znkany Jim Morrison musia si ruszy z LA do Parya, eby w kocu umrze na dobre. Petersburg, Piotrogrd, Leningrad - miasta, w ktrych sen ma zawsze posta snu, a marzenia nigdy si nie speniaj, i dlatego dusze zawsze znajduj zajcie. Paace Petersburga ogldaj w Newie swoje zuszczone odbicia niczym stare kobiety wspominajce minion urod. Piotrogrd moe opakiwa swoje dziesi dni, ktre wstrzsny wiatem. Jak ma w ogniu wiecy. Leningrad znw jest Petersburgiem, poera wasny ogon, jak poar wasne dzieci. Philip Marlowe na ulicy Inynierskiej zapala camela, w mronym powietrzu popoudnia papieros smakuje troch inaczej ni nad Pacyfikiem. Za chwil zadudni eksplozja, a wiatr poniesie zapach dymu, pomieszane gosy ludzi i kwik koni. Jeeli ruszy w tamt stron, dowie si od przechodniw, e zabito cara. Gdyby si pospieszy, zobaczyby carobjc. Osmalony wybuchem, ubranie i ciao tak samo postrzpione, Hryniewicki dogorywa obok swojej ofiary. Gdyby Marlowe nie ociga si na widok gstniejcego tumu gapiw, andarmw i kozakw, to pod mask ze niegu, krwi i bota dostrzegby rysy Rodiona Romanycza.

W hodzie dla Philipa Marlowea


Z upodobaniem lubi wstawa pno, ale z koniecznoci musi czasem wstawa bardzo wczenie. To samo zreszt daoby si powiedzie o kadym z nas.
Raymond Chandler o Philipie Marlowe w licie do D. J. Ibbersona

Philip Marlowe jest jedn z kluczowych postaci wspczesnej kultury. Uywa smith&wessona kaliber.38 z czterocalow luf i amunicji z pociskiem w mikkim pancerzu. Jego gwn cech jest zmczenie, ale nigdy nie dowiadujemy si o tym od niego samego, bo jeli pozwala sobie na autokomentarz, to mwi z ironi. Nie skary si. Lecz brak snu, alkohol, rzadkie i pospieszne posiki musz robi swoje. Wychodzi bez poegnania, chocia wie, e moe nie wrci. Ze spokojn rezygnacj przemierza speluny i salony, albowiem posiada wiedz o tym, e wiat pozbawiony jest wyranych granic i form. Myl, e jego umys skania si raczej w stron fizyki ni etyki. Znaczy to tyle, e bardziej interesuje go rwnowaga wiata ni jego sprawiedliwo. W kocu do swobodnie porusza si na granicy prawa i bezprawia, i czsto si zelizguje to na jedn, to na drug stron, nie robic zreszt zbdnych ceregieli. Czego jak czego, ale przeprosin i usprawiedliwie nie usyszymy z jego ust. W sposb cakiem naturalny traktuje rzeczywisto jako swoj wasno, do ktrej posiada takie same prawa jak inni ludzie. Rni go tylko nieco wiksze poczucie odpowiedzialnoci za to, co zasta. Zanim Camus do spki z Sartreem wymylili na siedzco egzystencjalizm, Marlowe ju go praktykowa. Po prostu wstawa, bra prysznic, szed do biura, czeka na klientw, a potem wychodzi do miasta i prbowa co zrobi, by ycie byo troch bardziej moliwe ni zwykle. Przypuszczam, e bez specjalnej nadziei i bez specjalnego powodu. A przynajmniej bez powodu, ktry domagaby si sw pisanych du liter. Moje sowiaskie serce kocha go wiern i beznadziejn mioci. Jest dla mnie najlepsz czci Ameryki. Poza nim Ameryka ma tylko Faulknera, The Ramones i braci Marx. Ucielenia wszystkie te cechy, ktrych Europa nigdy nie umiaa wyksztaci w zadowalajcym stopniu: przede wszystkim brak zudze, maomwno i cakowit odporno na psychoanaliz. Z faktu bycia czowiekiem potrafi wycign bardzo ludzkie wnioski, ktre sprowadzaj si do stwierdzenia, e jako bezporedni i jedyni sprawcy dobra i za jestemy odpowiedzialni za to, by jedno i drugie utrzyma w jakiej takiej rwnowadze. Nic wicej.

Ilekro czytam Dostojewskiego, dla harmonii sigam zaraz potem po Dugie poegnanie, tak samo jak po yku alkoholu siga si po papierosa. Jest to jeden z tych zwyczajnych odruchw, dziki ktrym wiat si nie rozpada, a osobowo nie ulega dezintegracji. Zamykam oczy i widz go, jak wychodzi w kalifornijsk noc, by z dusz na ramieniu nadstawi karku dla pienidzy, ktrych czsto zreszt nie dostaje. I nawet gdy do kogo strzela, w jego spojrzeniu nie znajdziemy cienia przyjemnoci.

Karol Bukowski, Brzeska 4


e te wszystkiego o Los Angeles musz dowiadywa si z trzech rde: z amerykaskich seriali, od Chandlera i od Bukowskiego. I mam coraz mniejsz ochot pojecha do Ameryki, zwaszcza do Kalifornii. Na serialowe salony mnie nie wpuszcz, czasy Chandlera przeminy i prywatny detektyw nie jest ju postromantycznym samotnikiem, a detektyww od bandziorw trudno odrni. A Bukowski...? Jaki z niego Amerykanin czy - niechby tylko po matce - Niemiec?! To jest zwyky Polak, ktry wzorem wikszoci Polakw postanowi zrobi karier w Ameryce. W dodatku by cwaszy od reszty i zrobi. Pno bo pno, ale zrobi. Z tym pno, tak sobie myl, to bya przemylana strategia. Bo jakby zrobi wczenie, to - znajc jego upodobania - nie doyby swoich siedemdziesiciu paru lat. Dla tych, co picie i pisanie traktuj zamiennie albo wrcz rwnolegle, bieda jest bogosawiestwem. Pki trzeba pisa, eby mona si byo napi, wszystko jako idzie; i pijcy, i literatura na tym wygrywaj. Kariera (oczywicie w Ameryce) jest natomiast sytuacj, w ktrej nie trzeba ju pisa, eby mona byo napi si do woli. Chwilami mam podejrzenie, e kariera jest podstpnym wymysem konkurentw-abstynentw. Ale miao by o tym cwanym Polaku... No wic pewnie wyemigrowa i byo mu ciko. Jako emigrantowi i jako pisarzowi. Wszystkim emigrantom i pisarzom jest ciko. Tym pierwszym dlatego, e nie rozumiej, co si do nich mwi, tym drugim jest ciko z powodw dokadnie odwrotnych. Bukowski by bystry i wiedzia, e Ameryka zostaa dokadnie opisana przez swoich amerykaskich pisarzy na dugo przed jego przybyciem. W dodatku opisywana jest wci i najprawdopodobniej w przyszoci te. adnych szans w tej konkurencji, karty rozdane, etaty obsadzone, na fuchy zaapali si kolesie z co egzotyczniejszych krajw, a ty, Bukowski, moesz co najwyej zosta bohem albo tyra na poczcie. Bukowski, owszem, poszed robi za listonosza, ale cay

czas kombinowa: Jak ty ze mn tak, Ameryko, to ja z tob inaczej. Nie da si po dobroci, nie da si na si, to sprbujemy podstpem, nie przymierzajc jak szewczyk Dratewka. I zacz Bukowski opisywa Polsk. Prostymi sowami, prostymi zdaniami, wszak aden z niego Nabokov, jzyka nauczy si w urzdzie pocztowym i wcale nie ma zamiaru udawa mdrzejszego ni jest, bo i tak by si wszyscy poznali. Ale eby Amerykanie w ogle chcieli czyta te jego historie, musia posuy si wybiegiem. Amerykanie, jak wiadomo, interesuj si tylko tym, co amerykaskie, reszt wiata traktujc jako nieszkodliwe dziwactwo. Sposb na to by genialny i prosty: cae to Los Angeles to jest najprawdopodobniej przechrzczony Ursus, Rembertw albo Pelcowizna, tyle tylko e trwa tam nieustanne lato stulecia, zamiast kiebasy z rona na Wileskim je si hamburgery, a zamiast w nog gra si w baseball. Ta plaa, na ktrej Chinaski chce da malcowi gwno w czekoladzie, to jest ten kawaek midzy lsko-Dbrowskim a Gdaskim, oczywicie nie teraz, tylko dwadziecia lat temu, gdy jeszcze dziaa bar Winniczek i po pierwszej szychcie w FSO siedziaa tam caa zaoga, a przynajmniej ci, co mieszkali na prawym brzegu Wisy, i maolaci mogli patrze z nienawici i podziwem na swoich zgredw, jak w lipcowym skwarze zalewaj si w drobny mak, a im, maolatom znaczy, jeszcze nie wolno. Albo ta Lily Fischman... Przecie to jest Lilka Rybicka spod trzeciego, ta, ktra byskaa majtkami na trzepaku, a potem, rok albo dwa pniej, nie baa si z tym czy z tamtym i na dzikie wysypisko do tego wraku starej dekawki i temu czy tamtemu zrobi... (patrz Z szynk raz, str. 121-122). Albo to tanie wino z braku szka sczone ze soika po demie. Albo ta polonistka (sorry, anglistka) w krtkiej sukience siedzca na biurku z nog na nog, albo ta matka, te wszystkie matki powtarzajce nieodmiennie sowa pociechy - ojciec jest zawsze sprawiedliwy, albo pryszcze, albo trzepanie kapucyna, albo przepikny dialog ze strony 78 i 79, albo... Mona by tak w nieskoczono wynajdywa te kawaeczki, okruchy rzeczywistoci wyjte gdzie spomidzy Targowej i Stalowej, gdzie spomidzy Wiatracznej i Makowskiej. Ludzie zaczli chodzi na puste parcele i zbiera zielsko. Dowiedzieli si, e niektre chwasty mona gotowa i je. Na pustych parcelach i na rogach ulic mczyni tukli si piciami. No moe z tym zielskiem to Bukowski troch przesadzi, ale Kosiski te w kocu troch przesadza, a tylko niektrzy mieli do niego pretensj. Licentia prosaica pozwala przecie miesza swobodnie porzdek dowiadczenia, porzdek wyobrani i - powiedzmy - lektury. Niewykluczone, e w sprawie zielska posuy si Bukowski jakim wspomnieniem z Konopnickiej, bo to u niej chyba jada si lebiod. Takie odwoania nie powinny dziwi u Bukowskiego, bo jest on przecie pisarzem na wskro ludowym. I w formie, i w treci. Nie dajmy si zwie jego postawie romantycznego

odszczepieca czy buntownika. Wprawdzie w jakiej wypowiedzi wspomina z uznaniem o twrczoci Geneta i Ginsberga, ale chwil potem w zdrowym i proletariackim odruchu nazywa ich pedaami i boleje nad rym, e normalni faceci musz si akurat od nich uczy pisarstwa. Tak. Karol to prawdziwy vox populi. W powieci Hollywood Bukowski-Chinaski opisuje przypadkowe spotkanie ze swoimi wielbicielami gdzie w barze. Spotkanie, z ktrego czym prdzej czmycha, a jego towarzyszka pyta: To ju adni inteligentni ludzie ci nie czytaj? Tu mnie rozczarowa, bo pooy uszy po sobie i nie rzek ani sowa. Troch tak, jakby dzieo jednak przeroso mistrza albo wymkno mu si z rk. Nawet przyapaem si na brzydkiej myli, e moe on oszust, aden ludowy pisarz, lecz jedynie folklorysta, co jak Kolberg albo Grzesiuk. Ale taka wpadka chyba tylko raz mu si zdarzya, moe mia gorszy dzie i w ogle. Zazwyczaj pisze od serca, biografii od literatury nie oddziela, opisuje dokadnie to, co widzi i syszy, niczego nie dodaje ani nie ujmuje, wali prawd w oczy, nawet jak ta prawda kiepsko wyglda i jeszcze gorzej pachnie. Milczca wikszo, do niedawna jeszcze sabo czytajca, dziki jego pisaniu otrzymuje prawo gosu i moliwo czytania o sobie samej. Amerykaski lud w osobie polskiego pisarza znalaz swojego Maksyma Gorkiego - do czego sam autor przyznaje si w sposb ostentacyjnie zawoalowany: Kurwy, szpitale i wizienia - na takich uniwersytetach ycia otrzymaem kilka tytuw. Sprytny ten Charles. Sprzeda Polsk Amerykanom i jeszcze wzi jak za Ameryk. W dodatku sprzeda towar nie przetworzony, wrcz surowiec. Ludzie - tak sobie pewnie myla maj po dziurki w nosie przetworw. W modzie jest natura. Nie tylko w kwestii przyodziewku czy odywiania, ale w kwestii literackiej te. Do wiata - tak sobie kombinowa - trzeba przemawia tak, jak wiat sam przemawia. Albo literacka alienacja, albo ma by tak, jak kady widzi. Min ju czas - dywaguje Bukowski midzy jednym drinkiem a nastpnym papierosem - gdy aspirujce warstwy nisze usioway posugiwa si jzykiem warstw wyszych, i tym samym kultura stawaa si dziedzin aspiracji. Byo, mino! Teraz jest demokracja i jzyk przesta wyraa te aspiracje. Kady gada, jak mu wypada, i kady sucha, co najbardziej lubi. Doszedszy do takich wnioskw, Bukowski zapewne dopi, co byo w szklance, zgasi peta, a potem spokojnie uda si na rg do baru, eby zebra materia do nastpnej powieci, czyli odwiey sobie pami o tym, jak to Pod Niedwiedziem albo w Grochowskim drzewiej bywao.

Lekcja doktora Destouchesa

Jeden tam tylko porzdny czowiek: prokurator; ale i ten, prawd mwic, winia.
Mikoaj Gogol

Lecz nie o Gogolu rzecz bdzie. Gogol to tylko Rosja, a Louis-Ferdinand Celine to wiat cay, kilka kontynentw, ani cienia litoci nawet dla krainy dziecistwa, w ktrej najstarsi i najtwardsi przywykli si chroni. Przeklty, wypdzony i przez kilkadziesit lat skazany na zapomnienie, wraca teraz cichaczem, opotkami, troch ukradkiem. Dziesi lat temu Krg wyda Podr do kresu nocy, potem PIW mier na kredyt, gdzie po drodze Literatura na wiecie powicia pisarzowi monograficzny numer. Moe to dobrze, a moe lepiej by byo, gdyby pozosta pisarzem podziemnym, nieznanym, znanym ze syszenia i przez to wielekro silniej dziaajcym na wyobrani tych, ktrzy prbowali go sobie wyobrazi. Kolaborant, zdrajca, antysemita, faszysta - czego ludzie nie wypisywali, tak jakby sodka Francja w 40 roku choby na jot przypominaa Termopile, a antysemityzm nie by chorob, na ktr cierpi si tak, jak na gryp, i adne cnoty nie maj nic do powiedzenia, bo nawet Luter, Piotr Skarga, Szekspir czy Dostojewski... itd., itd. Nie o to chodzi. Nie bd tutaj broni doktora Destouchesa, skoro on sam wola zachowa wzgardliwe milczenie, a na popisy moralistw i prawnikw zareagowa, mwic co w stylu: Par lat w okopach i rok w celi mierci i mieliby ten swj egzystencjalizm. To o Sartrze i Camusie i o sobie samym, bo siedzi od koca 1945 roku 14 miesicy w Danii z wyrokiem mierci i z blami rozsadzajcymi czaszk - pamitka po ranie, ktr odnis w pierwszej wojnie. No wic nie usprawiedliwia siebie ani kogokolwiek. Czytanie jego ksiek przypomina ogldanie przyrodniczego filmu, na ktrym gatunki poeraj si wzajemnie, kopuluj, wydalaj, wci w ucieczce albo pogoni. Tylko e s to gatunki ludzkie. Niezdrowa i fascynujca lektura. Prawda rzadko bywa fascynujca, czciej kamstwo, bo lubimy by okamywani - a ju najlepiej okrgymi zdaniami w stylu Tomasza Manna. Celine nie daje nam szansy. Jego zdania s poszarpane, rw si jak opowie kogo, kto umiera i chce opowiedzie wszystko, co przey. Umiera, wic ma gdzie, co pomylimy o nim, o jego opowieci, o jego yciu. Chce tylko speni swoj powinno - opisa, wiernie opisa nasz ziemski czas, i ani sowa o zawiatach, ani sowa o nagrodzie albo karze, bo wszystko spenia

si w tych kilkudziesiciu latach ludzkiego pieka. Nic, adna obietnica si nie ostaje, adna nadzieja. Ta proza ma si pomienia, oczyszcza, spala wszystko, czego dotknie. Moemy potem brodzi w popiele, podnosi jakie szcztki i pyta: Wic to my? To my? Tylko tyle? Pisarz nie musi pisa prawdy. Moe kama, ale nie moe kamstwa przedstawi jako prawdy, bo popenia wtedy grzech zgorszenia. Nie na darmo Diabe jest kusicielem. By moe Celine popenia wszystkie inne grzechy, lecz na pewno nas nie zwodzi. Jego Robinson z Podry do kresu nocy pynie na swojej wyspie dookoa wiata. Nie pragnie niczego prcz chwilowych, drobnych, plugawych odmian losu. Umyka, ale rwnie dobrze mgby pozosta, bo nie odczuwa adnej tsknoty, jedynie zwierzcy niepokj. Jego ycie przypomina nerwowy spacer miejskiego psa wrd chaotycznych i wrogich zapachw, pgodzinne oywienie midzy jednym a drugim letargiem na somiance w przedpokoju. Gdy w kocu umiera, jestemy zdziwieni, bo okazuje si, e jednak by czowiekiem, e przynajmniej mier wypeni do koca. A Bardamu pozostaje jak anio str bez przydziau, bo chyba to on by anioem Robinsona, skoro go przeywa, chocia przez ca powie wydawao si nam, e rzeczy maj si odwrotnie. A moe kto musia przey, eby histori opowiedzie. Celine, chyba on pierwszy pokaza, e tylko mowa, zdolno opowiadania odrniaj nas od wiata mineraw, rolin i organizmw bardziej skomplikowanych. Uginamy si pod ciarem wasnych cia, czerpiemy ywotne soki z czego si da, bez wyboru, i na koniec rozpadamy si na kawaki. Lecz ani na moment nie przestajemy papla o cudownoci swojej kondycji, o tym, jak wyjtkowa i zacna jest nasza erozja komrek i myli. Jeeli w caym swoim yciu mia jakiego wroga, z ktrym nieustannie si potyka, to bya to na pewno pycha. Prno szuka pisarza rwnie arliwego. Jeremiasz, ktry utraci wiar, ale nie znalaz niczego lepszego na jej miejsce i samo miejsce w sobie ocali. W wiecie bez Boga zajmuje si czowiekiem, lecz ten czowiek nie powiksza si, nie wypenia powstaej pustki, jak chcieli dziewitnastowieczni optymici. Przeciwnie, dopiero prnia ukazuje prawdziwe rozmiary czowieczestwa. Nieprzerwane fale niepotrzebnych istot cign z gbi wiekw, eby wci umiera na naszych oczach, a tymczasem czowiek czeka tu, spodziewa si czego... Niezdolny nawet do wyobraenia sobie mierci. Tak, wszystkie postacie jego komedii na co czekaj. Zabijaj czas i ycie za pomoc najbanalniejszych wistw i zudze. Meursault Camusa, Zodziej Geneta, nawet Podziemny Czowiek Dostojewskiego - to zjawy z papieru, filozofowie, ktrzy pustk wypeniaj

gadanin. Cienie, ktrym si zdaje, e popeniaj jakie przekroczenia, gdy tymczasem dookoa a gsto od rzeczy podobnych i gorszych, i nikt im zamanej myli nie powica. Postacie tej ludzkiej-nieludzkiej komedii roj si, dwoj i troj, pochonite biologicznym procesem ycia i przeycia, procesem jedynym i podstawowym, wobec ktrego upadaj wszystkie iluzje, wszystkie usiowania, bo rzeczywicie nie potrafimy sobie wyobrazi mierci. Co najwyej opisa j sowami Louisa-Vincenta Thomasa z ksiki Trup: W pierwszej fazie ma miejsce rozwj jaj zoonych przez muchwki lub muchowate: niebieskie muchy zwane plujkami (Calliphora), zielone trupnice czy szare cierwnice; (...) Nastpnie, midzy szstym i dziewitym miesicem, pojawiaj si mae chrzszcze z rodziny Dermestidae i larwy motyli lub omacnic. Okoo 10 miesica pojawiaj si nowe larwy much i chrzszczy (Corynetidae) odpowiedzialne za fermentacj... itd., itd... Doktor Destouches byby zadowolony. Dlaczego Celine? Stulecie, ktre mino od dnia jego urodzin, dodao jego dzieu blasku. Na pewno nie jest to lnienie biuterii. Nie olni ciekawskich ani poszukiwaczy zapomnienia czy wytchnienia. To wiato jest jak promienie Roentgena w szpitalu. Moemy si ukry w samym rodku termitiery wiata, w brzuchu albo na szczycie Wiey Babel, ni sen o niemiertelnoci cia, o zbawieniu wykonanym wasnorcznie: poprzez yw wod z oligocenu, poprzez srebrny pancerz toyoty, poprzez telewizyjne obrazy cudzego cierpienia, poprzez pokraczne ewangelie sukcesu, szerokiego umiechu i reszty podobnych dyrdymaw - i tak nas dosignie. Bo pod tym wszystkim tkwi ten dziwny ludzki organ, balonik o cienkich, delikatnych powokach i czasem wystarczy jedno ukucie, by rozlay si po caym ciele jady strachu, zwtpienia, obrzydzenia, beznadziejnoci, pustki nie do wypenienia. Ferdinand Celine jest jak szpileczka. Robi dziurk i przypomina nam, kim jestemy. Nie jest tak gupi ani tak prny, by przypomina nam, jacy by powinnimy. eby ycie byo w ogle moliwe do przeycia, musi by w znacznym stopniu wypenione iluzj. Lecz miosierdzie musi splata si ze sprawiedliwoci, by zachowao swj sens. To tak jak z hucznym przyjciem, po ktrym nadchodzi wit, eby ukaza nam pozostaoci wzniosych czynw. Nie ma kary. Jest zwierciado. Trzeba, trzeba czyta Celinea, skoro nie czytamy ju kaza Savonaroli ani witych braciszkw z Nitrii. Tak samo dalecy od cnoty i od wystpku, przyzwyczajeni jedynie do swojej miary. A on, kupiec uczciwy, nie faszuje ani odwanikw, ani miar. Co najwyej u koca opowieci udzieli nam pociechy, jakiej udzieli moe pisarz:

Z oddali zagwizda holownik; jego wezwanie przebiego most, jeszcze jeden uk, drugi, luz, inny most, daleko, jeszcze dalej... Wzywa ku sobie wszystkie barki rzeczne, wszystkie, i cae miasto, i niebo, i wie, i nas, wszystko zabiera ze sob, Sekwan te, wszystko, nie mwmy o tym wicej.

O Medzilaborcach
W Medzilaborcach mwi si trzema jzykami. Po sowacku, po emkowsku i po cygasku. Na gwnej ulicy by akurat jarmark. Wschodni wiatr targa fosforyzujcymi dresami. Na podrabianych najkach i adidasach osiada kurz. W jedynej otwartej knajpie ciemnoskrzy mczyni siedzieli przy smadnym mnichu. Kobiety i dzieci krciy si midzy stolikami zupenie jak w domu. Wszyscy si znali. Gdyby Andy Warhol nie wyemigrowa w brzuchu matki do Ameryki, jego ewentualni synowie siedzieliby teraz w tym samym miejscu co ja, patrzc na powolnego barmana. No ale stao si inaczej i teraz mona pj do jego muzeum, do najwikszego i najbielszego budynku w miasteczku, gdzie ciany wyklejone s tysickrotnymi wcieleniami Campbellowej polievki, a w szklanej gablocie wisi jego kurtka z hadovej kozy, czyli wowej skry. Nie mogem uwierzy, e by tak drobny i szczupy. Jak dziecko. Dwie szare weniane marynarki przypominay dziecice komunijne garnitury. W rodzinnych papierach Andy nie nazywa si nawet Andriej, ale Ondriej. To imi w aden sposb nie pasowao do jego walkmana, do jego aparatu fotograficznego. Pewnie dlatego przez cae amerykaskie ycie nagabywany przez dziennikarzy odpowiada, e jest czowiekiem znikd. W muzeum nie byo nikogo. Spokj, cisza i chd sal, wietrzna pustka nadgranicznego miasteczka przywoyway prawem paradoksu zgiek New Yorku, Factory przy East Eighty Seventh Street i reszty wielkiego wiata. Na spkanym betonowym dziedzicu dziewczyny czekay na chopakw. Na przystanku sta starodawny zielony autobus. Naprzeciwko muzeum na wzgrzu janiaa murowana cerkiew. W zotym powietrzu wczesnej jesieni dwik dzwonw pyn dolin Laborca w stron Humennego. Kobiety w czarnych sukienkach i chustkach szy schodami w stron wityni. Ich strj niemal si nie zmieni od czasu, gdy matka Warhola pokonywaa te same stopnie.

O Hrabalu

A teraz bdzie o Bohumilu Hrabalu. Umar i trudno si do tej myli przyzwyczai. Moe nawet jest tak, e moje zawe i sowiaskie serce najzwyczajniej nie ufa realnoci i nie wierzy w to zdarzenie. Wychodz przed dom, jest pogodna noc i wszystko sobie trwa w swoim starym ksztacie. Gwiazdy wiec, ludzie pi, ziemia wiruje pewnie, aczkolwiek niezauwaalnie, zwinite w kbek psy i koty drzemi w swoich zakamarkach i guzik je obchodzi, e kiedy bdzie jaki kolejny dzie. Jednym sowem zwyczajno sobie hula i wiat per saldo nie zmienia si ani na lepsze, ani za bardzo na gorsze. A przecie cae stworzenie, caa widzialno, jednostkowe byty, wszystkie egzystencje i przynajmniej obywatele wyszehradzkiego trjkta powinni trwa w pomieszaniu i pyta: Jeli jego nie ma, to kto nas zapamita? Kto opisze? Kto nas ocali przed bezmylnym pyskiem kosmosu i analityczn, ezoteryczn paszcz historii, ktra smak i gust ma wysoce wysublimowany, i jeli kto nie by zapisany, dajmy na to, w Zeszytach Literackich, to nie byo go w ogle? Kto bdzie teraz odmawia t litani do wszystkich witych, w ktrej niepostrzeenie zjawiaj si imiona z ksiki telefonicznej i nazwiska z powszechnego spisu ludnoci. Ale wok jest cicho jak gdyby nigdy nic. Zupenie tak, jakby wci odjeda ten sam autobus do Kerska z t sam kobiet, ktr kiedy wzi za niewidom, a ona tylko szkolia psy dla ociemniaych. Zupenie tak, jakby doczesno zmienia si jakim cudem w wieczno, zupenie tak samo, jak podczas tych porankw, gdy ona bya ju w pracy, a on mg spokojnie zaczyna dzie od mocnej kawy i kilku papierosw, a wiat za oknem zastyga w swej ruchliwej postaci i minuty ogromniay jak baloniki nadte nieskoczonoci. Tak byo. Wystarczy zajrze gdzie trzeba i przeczyta. Bohumil Hrabal na fotografiach wyglda tak, jakby na nikogo nie czeka, jakbymy go akurat przy czym zastali. Spodnie w paski, wiatrwka na suwak, co tam wychodzi spod czego, na ramieniu podejrzana torba, z ktrej wystaje nie wiadomo co. Przypomina wcielenie wszystkich swoich postaci. Gdyby wszed pomidzy nie, byby nie do odrnienia. Tak te najprawdopodobniej wyglda jego duch. I czas pewnie nie poradzi sobie z tym wizerunkiem, poniewa sam wizerunek jest nieskoczenie tymczasowy i pokonuje przemijalno jej wasn broni. No bo co moe zrobi wiat i czas komu, kto cae ycie powtarza: W porzdku, ja si zgadzam. Nic mu nie moe zrobi, bo to jest egzystencjalne aikido, czyli wykorzystanie energii atakujcego przeciwnika. A potem ktrego dnia wchodz do Gazdy. Jest dziewita rano, czarno-biay telewizor nadaje wieci, lecz nikogo one nie obchodz. Trzech facetw siedzi przy stoliku i popija piasta. Kompozycja jest nieskoczenie spokojna i ostateczna, jakby czas o tej dziewitej, pitnacie kilometrw od sowackiej granicy w kwietniu, nagle przesta pyn. Przypominaj plebejsk i ziemsk wersj Trjcy Andrieja Rublowa. Jak

przystao na wieckie wykonanie, wiato obrazu jest waciwie monochromatyczne. Skada si z kilkunastu odmian szaroci. Najprawdopodobniej na nic nie czekaj. Nie zamieniaj ani sowa. Ich obecno jest cakowicie elementarna. I jelibym mia znale jaki emblemat dla pisarstwa Bohumila Hrabala, to byoby to tych trzech siedzcych facetw. Nie ma w nich ladu heroizmu, nie ma w nich ladu literackoci, nie ma pragnienia, by uzasadnia wasn egzystencj. W kocu fundamentem wiata nigdy nie byy czyny, ale jedynie zwyke, najzwyklejsze istnienie. I Hrabal, jak nikt inny, potrafi nam to opowiedzie. A potem jeden z nich wsta i powoli zacz si zbiera. Drugi jakby si ockn, popatrzy na tamtego i powiedzia: Gdzie bdziesz szed?. Wtedy ten, co wsta, rozejrza si po knajpie i troch po wiecie i powoli usiad z powrotem.

Zamieszczone w ksice teksty ukazay si w latach 1993-2000 w Gazecie Wyborczej, Tygodniku Powszechnym, Tytule, Kwartalniku Artystycznym i Frankfurter Allgemeine Zeitung.

Copy by lille, 2009 Plik bez szczegowego sprawdzania bdw (tylko w OCR), nieformatowany.

You might also like