You are on page 1of 9

Erazm Kuma

Dekonstruowanie i rekonstruowanie granicy / Derrida - Luhmann /


Jacques Derrida: La dissmination,Niklas Luhmann: Die Kunst der Gesellschaft W wiek XXI wchodzimy obcieni tradycj drugiej poowy wieku XX. Wtedy wanie dokonaa si zmiana paradygmatu: od Heglowskiej opozycji tosamo sprzeczno przeszlimy do nieopozycyjnej postmodernistycznej pary: rnica powtrzenie, ktra z kolei zrodzia filozofi rnicy, ta za problem granicy. Granica bowiem zakada, e po obu jej stronach jest co rnego. Kopot jednak z tym, e rne s same rnice i ich nastpstwa /1/. Bd dowodzi, e diffrance Derridy (tumaczy si to sowo jako rnia bd rNICa) dy do zniesienia granicy, natomiast Differenz Luhmanna (rnica) do jej uwypuklenia. Tu jednak ogranicz si tylko do dekonstruowania i rekonstru-owania granicy sztuki i w sztuce, a spr o to (diffrend Lyotarda) trwa od dawna. Wyraniej w tej materii rysuj si trzy wtki: granicy w obrbie dziea sztuki, to znaczy pytania, czy dzieo staje si poprzez harmoni zespolonych elementw, czy przeciwnie, poprzez napicie midzy nimi. Po drugie, czy dzieo podkrela wasn tosamo odgraniczajc si od dzie z innych dyscyplin sztuki, czy odwrotnie, dy do syntezy z nimi. Po trzecie wreszcie: czy dzieo sztuki wyranie odcina si od nie-sztuki, czy te zaciera t granic. Te trzy wtki ukadaj si zwykle w dwa cigi ewolucyjne: jeden z nich mwi o stopniowym zacieraniu bd przekraczaniu granic w sztuce, o jej dezintegracji a do utraty tosamoci; drugi e ewolucja ma ksztat sinusoidalny: po epokach diakrytyzujcych nastpuj epoki synkretyzujce, zacierajce granice, na przykad: po owieceniu nastpuje synkretyzujcy romantyzm itd. Zawsze przy tym opowie mona zacz tak: Ju staroytni Grecy... To oni zapocztkowali dwa nurty mylenia o sztuce: jeden znoszcy granice, drugi uwydatniajcy je. Pierwszy z nich podkrela rol adu, harmonii, jednoci to przykad Pitagorasa. Inaczej Heraklit: wedug niego pikno zaley od napicia midzy elementami i dawa przykad uku i liry. Na og sdzi si, e ta druga tendencja zdominowaa wiek XIX i XX. Lautramont pisa, e co jest pikne jak przypadkowe spotkanie na stole prosektoryjnym maszyny do szycia i parasola. Romantyczne i awangardowe nurty nie tylko rozryway spoisto dziea literackiego przez fragmentaryzacj, sowa na wolnoci, pismo automatyczne czy pozbawion podmiotowoci i zdan na pen przygodno gr cadavre exquis, ale zacieray te granice midzy sztukami stosujc technik kolau czy montau, wreszcie granic midzy sztuk a nie-sztuk to przykad choby Muszli klozetowej Marcela Duchampa. Nie inaczej byo (i jest) w Polsce. Fragmentaryzowali swoje teksty nasi wielcy romantycy, w XX wieku Peiper domaga si czenia w metaforze sw metrykalnie nieprzynalenych do siebie, Witkacy tworzy czyst form za pomoc napi dynamicznych i wzw si, sprzgajc w dziele elementy obce. Wayk programowo posugiwa si jukstapozycj, Buczkowski i Rewicz kolaem i montaem. Prawie wszyscy dyli do przekroczenia granic midzy poszczeglnymi dyscyplinami sztuki i zjawisko to jest niele ju u nas opisane /2/ . W tych przykadach heraklityzmu XIX i XX wieku istnienie granicy jest warunkiem gry estetycznej: transgresja jest moliwa tylko wtedy, gdy istnieje to, co jest przekraczane, mianowicie granica. Inaczej w nurcie pitagorejskim: tu granic si nie przekracza, tu si je znosi /chocia nie jest to moliwe/.

Jak jest naprawd z tymi fluktuacjami sztuki? Tego si nie dowiemy. Gombrowicz w Kosmosie pokaza, e czowiek nie jest w stanie poj chaosu, dlatego kosmizuje go w jaki porzdek. Dekonstrukcja dowodzi, e mylenie opozycjami jest reliktem metafizyki. Konstruktywizm traktuje nasz wiedz o wiecie, historii, sztuce jako wytwr spoeczny, a nie odbicie rzeczywistych procesw. W istocie: jeli uznamy wiek XX za jedn epok, to przyzna trzeba, e w niej istniej rwnoczenie tendencje diakrytyzujce i synkretyzujce, a take takie, ktre te przeciwiestwa usiuj sprzc dialektycznie /3/ . Niech je reprezentuj tutaj nazwiska Benedetta Crocego, Theodora Adorna, Gyrgi Lukcsa i Martina Heideggera. Gwnym przedmiotem rozwaa bdzie jednak przeciwiestwo dekonstrukcji Derridy i konstruktywizmu Luhmanna, a s oni prawie rwienikami i zaliczani do jednej, postmodernistycznej formacji. Od dychotomii przez dialektyczn triad do jednoci czwrcy Jest tak, e ci, ktrzy widz sztuk przez pryzmat caoci i czci, jednoci i jednostkowoci, formy i treci, ducha i materii oraz gosz prymat pierwszego czonu nie uznaj granic sztuki. To przypadek Crocego, dziedzica romantycznych pogldw Schellinga i Schillera, a przede wszystkim filozofii Hegla. Charakteryzujc swoj estetyk mwi, e jest ona wyrazem czystej intuicji, ktra znosi wszelkie podziay i granice. Dziki niej to, co pojedyncze, bije rytmem ycia caoci, a ta cao jest w yciu tego, co pojedyncze; kada prawdziwa artystyczna reprezentacja jest uniwersum w swej formie indywidualnej, a jej forma jest jak uniwersum /4/. Na tej zasadzie znosi Croce nie tylko granice midzy rodzajami literackimi bo wszelka sztuka ze swej natury jest liryk ale te podziay na gatunki literackie, a nawet na poszczeglne dyscypliny sztuki czy podziay na tre i form. W kocu powiada Croce nie ma istotnej rnicy midzy twrc sonetu a tymi, ktrzy napisali Metafizyk, Summ teologiczn, Wiedz now, Fenomenologi ducha/5/ . Takie totalizujce mylenie posuguje si zwykle figur koa czy kuli jako symbolu doskonaoci, co prowadzi do wizji historii jako ruchu spiralnego: krymy po kole, ale wspinamy si na coraz wyszy poziom, albo te w przypadku kuli do swoistego ronicia tej historii-kuli. Najczciej te na miejscu dychotomii pojawia si dialektyczna triada. Tak jest u Crocego: duch kry po kole (albo te ronie w kuli) w trzech fazach. Pierwsza to sztuka, czyli estetyczna synteza a priori; nie daje ona jednak zaspokojenia, wic duch dy do drugiej fazy: nauki, czyli logicznej syntezy a priori, ale i ta nie zaspokaja go, std trzecia faza: czyn, praktyczna synteza a priori, od tej powraca duch do sztuki, czyli estetycznej syntezy a priori i tak w nieskoczono duch ronie, duch, ktry jest prawdziwym Absolutem, actus purus/6/ . Totalizujce mylenie wszake znosi jedne granice, ale ustanawia inne, bo ma ono charakter fundamentalistyczny. Pny Croce rozgranicza literatur i poezj, a i poezj dzieli na poezj i niepoezj: utwr poetycki, ktry nie jest pikny, nie jest poezj. Po przeciwnej stronie sytuuje si Adorno, zamieniajc Heglowsk dialektyk pozytywn na dialektyk negatywn, dialektyk trjstopniow na dwu-stopniow opart na opozycjach cao cz, tosamonietosamo, oglnoszczeglno, abstraktkonkret, historiaprzyroda, wskazujc rwnoczenie na opresywny charakter pierwszych czonw tych opozycji i dowartociowujc te drugie. Hegel w Fenomenologii ducha pisa, e prawda jest caoci, Adorno mwi, e cao jest kamstwem, przeciwstawia mu prawd sprzecznoci, ktra jest logik rozpadu/7/ , nietosamoci, szczeglnoci, konkretu, przyrody, biologii: dialektyka zmierza ku temu, co rne/8/ . W sztuce dialektyka negatywna wyraa si w dezintegracji, fragmentaryzacji, nominalizacji, w montau, jukstapozycji, detalu, chocia zgodnie z dialektyk negatywn ta dezintegracja itd. stanowi o jednoci sztuki: Dezintegracja mieci si w gbi integracji i przewieca przez ni. Cao wszake, im wicej aprobuje z detalu, tym bardziej staje si ze swej strony niejako detalem, momentem pord wielu innych, szczegem. Pragnienia zagady w detalu przenosi si na cao /9/ . Trzeci postaw prezentuje Gyrgi Lukcs: powraca on do dialektyki trjstopniowej, ale

materialistycznej, odmiennej wic od idealistycznej dialektyki Crocego, jak i od dwustopniowej dialektyki Adorna. Od tego ostatniego rni go przede wszystkim niech do sztuki awangardowej podlegej logice rozpadu /10/ . Lukcs take posuguje si kategori szczeglnoci /11/ , ale ma ona u niego inne znaczenie ni u Adorna: tam stanowi ona element opozycji oglnoszczeglno (AllgemeinheitBesonderheit), tu jest elementem dialektycznej triady zaporedniczajcej czony skrajne: oglno i jednostkowo /12/ (AllgemeinheitBesonderheitEinzelheit). Szczeglno jest wedug Lukcsa naczeln kategori estetyki, szczeglno znoszca (w sensie Heglowskiego Aufhebung) zarwno oglno, jak i jednostkowo . Dekadencja sztuki zaczyna si wtedy, gdy przestaje ona odbija rzeczywisto, a zdarza si to zarwno wtedy, gdy kadzie nacisk na oglno, jak i na jednostkowo. Nie ma wic zgody ani na Crocego, ani na Adorna. Niemniej jednak Lukcs te mnoy granice wyodrbniajc sztuk realistyczn od idealistycznej i naturalistycznej, dzielc form i tre, manier i styl, preferujc typowo i partyjno itd. Wspomniani wyej filozofowie pozostawali w obrbie liczb 123, Heidegger je przekracza i dodaje 4; nawizuje do niego Derrida, warto wic pokrtce t czwrc (Geviert) przedstawi. Wywiedziona jest ona z poezji Hlderlina i jej zarysy pojawiaj si w Przyczynkach do filozofii /19361938/. Peny wywd zawarty jest w rozprawie Rzecz /1950/ i tak wyglda: wiat wia-tuje si z czterech elementw, mianowicie ZiemiNiebaBogaLudzi. S one jednoci w taki oto sposb, e s rne, ale kady z nich odbija w sobie pozostae. Ta jedno tworzy zataczajcy krg czworobok, ktry okala grajc jako odzwierciedlanie. Wydarzajc si, owietla on czwrk blaskiem swej jedni /13/ . Pniejsza wersja czwrcy pojawi si w wykadzie Istota jzyka /195/). Heidegger nie mwi ju o krgu, ale o powizaniu owych elementw gegen-einander-ber, co Mizera tumaczy jako ponad-przeciw-sobno: We wadajcej ponad-przeciw-sobnoci kade [z tej czwrcy E.K.] jest otwarte jedno na drugie, otwarte w swoim skrywaniu si; w ten sposb jedno poddaje si drugiemu, jedno zdaje si na drugie, a kade pozostaje s ob samym; jedno jest ponad drugim jako czuwajce nad nim, strzegce, osaniajce /14/ . Mimo rnic, wszystkie te koncepcje czy to, e oscyluj one midzy jednoci a wieloci. Na koniec tej czci przywoam wic jeszcze raz Grekw, ktrzy te tym si interesowali. Parmenides, bohater jednego z dialogw Plato-na, powiada: czy tam Jedno istnieje, czy nie istnieje, to ono i te inne rzeczy, i w stosunku do siebie samych i w stosunku do siebie nawzajem wszystkie na wszelki sposb istniej i nie istniej, i wydaj si, i nie wydaj si. Przytakuje mu mody Sokrates: wita prawda /15/.

Rozplenienie contra system Zamierzam rozgraniczy konstruktywizm i dekonstrukcj, mimo e Luhmann wskazywa na podobiestwa midzy tymi orientacjami. Uwaa nawet, e konstruktywizm jest ulepszon wersj dekonstrukcji /16 / . Take w pismach powiconych sztuce pojawiaj si czsto odwoania do Derridy jako wsplnika w walce z ontologiczn metafizyk /17/. Szczeglnie interesuje Luhmanna koncepcja diffrance i suplementu. Rnia dlatego, e zawarty jest w niej sens diffrer odwleka. Chodzi o to, e konstruktywistyczna obserwacja drugiego stopnia przesuwa tylko w czasie granic obserwacji, odwleka j, rnic midzy tym, co jest obserwowane, a tym, co nie jest, rnic midzy przestrzeni nacecho-wan obserwacj i nienacechowan nigdy natomiast obserwacja nie ogarnia caoci, wiat jest niewidzialny (K 102103), cao nie istnieje. Dzieo sztuki jest wanie tak odwleczon w nieskoczono granic obserwacji, istnieje wic dziki temu, e wiat jest

niewidzialny (K 123), sztuka jest w ogle sposobem uniewidzialnienia wiata. Koncepcja suplementu z kolei potrzebna jest Luhmannowi podobnie jak i Derridzie do obalenia logocentrycznych opozycji: suplement je dekonstruuje. Luhmann pokazuje to na przykadzie ornamentu w sztuce: ewolucja zepchna go do roli podrzdnej i przeciwstawia piknu; konstruktywizm pokazuje, e ornament = suplement jest tym, co wewntrznie wie dzieo sztuki (K 353354). Mimo tych podobiestw Luhmann nie utosamia si ani z dekonstrukcj, ani z postmodernizmem. Doceniajc dekonstrukcj zarzuca Derridzie, e zamkn si w jednej opcji filozoficznej i nie dostrzega osigni nauk cisych, teorii konstruktywistycznych, e jest troch mistyczny i zgrany w swych sformuowaniach /18/, e ogranicza go emocjonalny atak na metafizyk, ide obecnoci, reprezentacji, co oddala go od konstruktywistycznego empiryzmu (K 160161). Z du rezerw traktuje te Luhmann termin postmodernizm: takie i podobne terminy s wymysem uniwersyteckich intelektualistw i ich namitnoci klasyfikacji (K 496497). W jednej z ostatnich prac dowodzi, e konstruktywizm koczy, a nie kontynuuje postmodern. Nie ma adnych podstaw, by w poowie XX wieku ustala jak cezur: system spoeczny pozosta niezmieniony, podobnie jak system sztuki /19/. I Derrida, i Luhmann mieszcz si w obszarze filo-zofii rnicy, tyle e rnia Derridy prowadzi do bezgranicznoci, rnica /(Differenz)/ Luhmanna, czy jeszcze czciej wyodrbnienie /Ausdifferenzierung/ do tworzenia granic. W znanych mi pismach Derridy nie ma odwoa do konstruktywistw, co potwierdzaoby zastrzeenia Luhmanna, mona jednak wyobrazi sobie, e reakcja byaby negatywna. Derrida jest bowiem metafizykiem w tym sensie, e zmierza do bezgranicznoci, konstruktywizm odwrotnie: granic czyni podstaw systemu. By to udowodni, zajm si gwnie tomem La dissmination/20/ , bo zawiera on rozprawy dotyczce literatury i sposobw uprawiania literaturoznawstwa, chocia dekonstrukcj granicy zajmuje si Derrida przede wszystkim w wydanej w tym samym roku ksice Marginesy filozofii. Sam tytu Marginesy... to zapowiada: margines jest granic, za ktr jest co nieistotnego, podporzdkowanego caoci; Derrida odwrci hierarchi i zniesie granic. Na samym wstpie pisze: przedmiotem niniejszej ksiki niemal wycznie bdzie znoszenie granicy/21/ , chocia, jak zwykle u niego, wszystko bdzie dwuznaczne, bo chce on znie granic i zachowa j, eby by na granicy , siedzie na niej okrakiem. Pojcie granicy rozplenia si: Limes: marque, marche, marge (D 24), Limes: lad, marchia, margines, rozplenia si na lini koa, elipsy, czworoboku zawsze niedomknit, bo chodzi o zdekonstruowanie metafizycznej opozycji wewntrznozewntrzno, ktr granica ustala. Ale dekonstruowa metafizyk mona tylko od rodka (D 12), bo nie ma transcendencji, zewntrza, jeli jednak nie ma zewntrza, to nie ma te wntrza, rodka, jest wic tylko metafizyka. Mona przy tej okazji strawestowa synne powiedzenie Parmenidesa, ktremu tyle miejsca powici Heidegger, a za nim Derrida: mylenie jest tym samym co metafizyka. Mylenie Derridy jest bowiem podszyte pragnieniem jednoci, bezgranicznoci, totalnoci. Wida to ju w jego koncepcji pisma /23/. Chodzi o synne powiedzenie w O gramatologii: Nie ma pozatekstu (Il ny a pas hors-texte). Pniej, zastanawiajc si nad twrczoci Mallarmgo, powie, e nie ma ona ani pocztku, ani koca, jest zanurzona w tekcie generalnym, bo przetwarza inne teksty i sama jest przez nie przetwarzana, jest tekstem jak okiem sign, jest szczepem wdrujcym w sieci bez koca (D 250, 253). Jeszcze pniej bdzie tumaczy, e tekst, e pismo to nie to samo co graficzny zapis sowa czy jakiej sekwencji znakw, Oznacza to natomiast, e wszelkie odniesienie, wszelka rzeczywisto ma struktur rnicujcego ladu i e odnosi si do tej rzeczywistoci mona jedynie za pomoc dowiadczenia interpretujcego /24/ . Gdzie indziej przyzna, e to synne sformuowanie miao charakter artobliwy, bo przecie istnieje wiat poza tekstem, ale stwierdzi: To, co nazywam tekstem, jest wszystkim, praktycznie wszystkim. Jest wszystkim, to znaczy e tekst pojawia si wraz ze ladem, ze zrnicowanym odesaniem

jednego ladu do innego. I te odesania nie pozostaj nigdy w bezruchu. Nie ma granic w odsyaniu jednego ladu do innego. lad za nie jest ani obecnoci, ani nieobecnoci. Tak powstao to nowe pojcie tekstu, tekstu bez granic i std owo artobliwe powiedzenie nie ma poza-teksu. Nowe pojcie tekstu pokazuje, e w ogle niczego nie mona powiedzie poza obrbem rni-cujcego odniesienia, co byoby czym rzeczywistym, czym obec-nym czy nieobecnym, czym, co samo nie byoby nacechowane przez tekstow diffrance, co nie byoby tekstem jako diffrance z a. Sdziem, e konieczne jest to poszerzenie, to strategiczne uoglnienie pojcia tekstu, by dekonstrukcji da wicej moliwoci, tak wic tekst nie ogranicza si do tego, co nazywamy pismem w przeciwiestwie do mowy. Mowa jest tekstem, gest jest tekstem, rzeczywisto jest tekstem w tym nowym sensie. Nie chodzi wic o grafocentryzm przeciwstawiony logocentryzmowi czy fonocentryzmowi ani o tekstocentryzm. Tekst nie jest centrum. Tekst jest t otwartoci bez granic zrnicowanych odsya /25/ . Derrida stwierdzi wprost, e fascynuje go idea caoci i bezgranicznoci, dlatego zwrci si w stron literatury, bo literatura pozwala powiedzie wszystko, znosi wszelkie granice, take swoje wasne /26/ . Ale to wszystko, ta cao, ten absolut nie ma nic wsplnego z idealizmem: bezgraniczno jest czym w rodzaju ekstazy erotycznej, gr rozkoszy, jouissance, co najlepiej pokazuje La carte postale i potwierdza autokomentarz Derridy do tego utworu: Skutkiem dekonstrukcji, jeli nie misj, jest wyzwalanie zakazanej jouissance [...] niemoliwa jest skuteczna dekonstrukcja bez najwikszej moliwej przyjemnoci. [...] Przyjemno wie si z gr rozgrywan na [...] granicy, z tym, co ulega zawieszeniu na tej granicy /27/. Brzmi to jak nowa wersja Wigilii Przybyszewskiego: Na pocztku bya chu!. Idea dysseminacji, tumaczonej u nas zwykle jako rozplenienie, take wie si jako z chuci. Derrida zaznacza jej pokrewiestwo zarwno z greckim semeion znak, jak i z aciskim semen nasienie, sperma. W sowie sperma to r jest nasienne, tworzy wic rozpleniajc si sekwencj sperme-terme-germe. Dysseminacj przeciwstawia polisemii, krytyce tematologicznej, ktr uprawia np. Jean Pierre Richard w rozprawach powiconych Mallarmmu. Pisa on w nich o wieloznacznoci takich sw w jego poezji, jak hymen, fada /pli/, biel /(blanc)/. Fada jest na przykad seksem, kartk, lustrem, ksik, grobem i jeszcze paroma innymi sensami to jest wanie polisemia. A Derrida powiada: polisemia ogranicza sensy fady do tych kilku czy kilkunastu znacze, dysseminacja natomiast ukazuje bezgraniczno sensu fady: Fada (si) fadzi: jej sens rozprasza si w podwjnych ladach. Fada jest jednoczenie dziewiczoci, tym co j gwaci i fad, ktra nie jest ani jednym, ani drugim i rwnoczenie jest jednym i drugim, nieokrelona pozostaje jako tekst, niesprowadzalna do adnego z dwch sensw (D 316). Wszystko dysseminuje si we wszystkim: hymen w fadzie i bieli, fada w hymenie i bieli, biel w hymenie i fadzie itd., bo dysseminacja afirmuje zawsze ju pornione narodziny sensu. Ona z gry pozwala mu rozpa si. Dalszy cig cytatu, trudny do przetumaczenia, wskazuje na konotacje seksualne: On ne reviendra donc pas la dissmination comme au centre de la toile. Mais comme au pli de l hymen, au sombre blanc de l antre ou ventre, lieu de son mission parse et de ses hasards sans retours, de son cart. On n en remontera pas le fil arachnen (D 236238).

Dysseminacja znosi wic granice sensu. Ale to nie koniec jego rozpraszania. Mona by powiedzie

za Humberto R. Maturan, tym guru konstruktywistw, e schodzc jeszcze niej docieramy do tego, co ju nie jest kwalitatywne, lecz kwantytatywne. To jest te droga Derridy. Ostatnia rozprawa w przywoywanej tu ksice powtarza tytu caoci (albo cao powtarza tytu tej czci): La dissmination i powicona jest twrczoci Sollersa, zwaszcza jego powieci Nombres / (Liczby)/. Tu s odwoania do czwrcy Heideggera, do liczby 4 wanej take dla Sollersa i jak si okae ta liczba znaczy te wiele dla Derridy, bo ostateczne rozproszenie sensu, pena dysseminacja dokonuje si w tym, co jest kwantytatywne. Liczba 4 symbolizowana jest kwadratem z otwartym czwartym bokiem, pudem sceny ze cian otwart na widowni. Numerologia Derridy tak wyglda: jest przeciw binarnej opozycji, ale za podwjnoci /(double sance, double scne, double bind.../; tak podwjnoci nacechowane s podstawowe koncepty ksiki: farmakon, hymen, fada. Jest przeciw troistoci, przeciw trjstopniowej dialektyce, ktra jego zdaniem ma charakter metafizyczny, ale za podwjn dwoistoci, czyli za czwrc wyraon kwadratem czy scen. Czwarty bok, czwarta ciana s otwarte, s lustrem odbijajcym pozostae ciany, tworz labirynt odbi, a przy tym takim lustrem, ktre przewieca, mnoc odbicia w nieskoczono, znoszc wszelkie granice (D 444; by moe, ta cyfra te jest znaczca w numerologii Derridy). Warto doda, e konstrukcja ksiki rwnie jest podporzdkowana liczbie 4 i otwarciu czwartego boku, s w niej bowiem trzy rozprawy po-wicone trzem konceptom: farmakonowi, hymenowi i liczbie; czwart, otwart cian, odbijajc te trzy pozostae, cytujc je i przewitujc jest cz pierwsza zatytuowana Hors-livre. Prfaces. Jest to te margines, przez ktry prze-wieca cao. eby to zrozumie powiada Derrida trzeba zastanowi si (1+2+3+4) razy. Co najmniej. To s ostatnie znaki cyfrowe (znowu podporzdkowane liczbie 4) i sowa, jakie kocz ksik. Tak Derrida pokazuje nam jzyk. A moe jest to gest Kozakiewicza. Luhmann take odrzuca metafizyczn tradycj Zachodu zawart w opozycji caocz /28/ , ale Derrida dekonstruuje granice dysseminujc si we wszystko, ktra jest inn form metafizyki. Podstaw Luhmannowskiego konstrukcjonizmu jest natomiast rnica-granica oddzielajca systemy od otoczenia. System, od pojedynczej komrki a do systemu spoecznego, istnieje o tyle, o ile potrafi odgraniczy si od otoczenia. Oczywicie, odnosi si jako do otoczenia (Fremdreferenz bd to tumaczy jako cudzoodniesienie), ale bodce stamtd pynce (kwantytatywne) przetwarza na sensowne operacje wewntrz-systemowe, zapewniajce systemowi przetrwanie (Selbstreferenz bd to tumaczy jako samoodniesienie). Na tym polega autopojetyczno systemu. System jest wic caoci, ale niejednolit: w jego wntrzu dokonuj si cigle operacje rnicowania, mnoenia granic, co w pewnym momencie moe doprowadzi do wyodrbnienia si nowego systemu. Tak w systemie spoecznym wyodrbni si system prawa, gospodarki, religii, polityki czy sztuki (ten ostatni wedug Luhmanna powsta w XVIII w.). Rnicowanie dokonuje si dziki formie. Wyglda to tak: istnieje medium, czyli tre jako szereg lunych elementw. System wybiera z nich niektre i wie w trwae formy. Na przykad: istniej linie i kolory jako lune elementy, malarstwo wie je w trwae formy; istniej sowa i reguy ich czenia, literatura wie je w utwory literackie. Forma jest granic, bo tworzy przestrze nacechowan w nieograniczonej, niewidzialnej i niepoznawalnej przestrzeni nienacechowanej: forma wyznaczona jest przez granic, ktra dzieli dwie strony, jako forma jest waci-wie granic (K 50). Innym warunkiem powstania systemu jest komunikacja, ale komunikacja sama jest autopojetycznym systemem, ktry z innymi systemami wchodzi w sprzenia strukturalne. Warunkiem istnienia komunikacji jest odrnienie trzech elementw: informacji, przekazu, zrozumienia. Informacja to cudzoodniesienie, medium, tre; przekaz, to samoodniesienie, forma. System komunikacji jest zagroony, gdy zaciera si granica midzy informacj a przekazem, a dzieje si to wtedy, gdy przekaz staje si informacj, gdy zaczyna przewaa samoodniesienie. Wydarza si to sporadycznie i dostrzec mona ten proces ju w staroytnoci, gdy sigano po

kategori ironii, humoru; powtarzajce si tu cytaty z Parmenidesa Platona s tego przykadem. Ponowne natenie tego zjawiska wystpuje w romantyzmie (K 459) i wspczenie (K 482), czego najlepszym dowodem s pne pisma Derridy. Autopojetyczny system ma jednak sposoby, by zaegna to niebezpieczestwo przez tzw. powrt formy /Wiedereintritt der Form; Luhmann przejmuje pojcie od G. Batesona: re-entry of form/. W przypadku komunikacji dzieje si to w ten sposb, e system to, co jest przekazem, samoodniesieniem, form ponownie rozgranicza na informacj i przekaz. Tak samo dziaa system sztuki: wspomniany ju Duchamp zachwia granicami systemu, gdy Muszl klozetow postanowi wprowadzi do sztuki, a z dziea sztuki obrazu Rembrandta zrobi desk do prasowania. To drugie mu si nie udao, to pierwsze tak: Muszla klozetowa wesza w granice sztuki, system zosta zachowany, jego granica te /29/. Sztuka bowiem (dotyczy to wszystkich systemw) nie ma swej istoty. Derrida zdaje si wierzy, e rnia dziaa aproksymatywnie, asymptotycznie: zbliymy si do prawdy i istoty, jeli tylko dostatecznie dugo i intensywnie przemylimy wszystko, to zalecao zakoczenie La dissmination, rnia ma wic wektor czasowy. Rnica Luhmanna jest tego pozbawiona: nic nie mona powiedzie o przyszoci, bo wytwarza j system, i to wytwarza przygodnie. Nie sposb wic przewidzie losw sztuki. Luhmann skonny jest jednak przyzna jej niemae znaczenie w systemie spoecznym. Sztuka jest bowiem przykadem obserwacji drugiego stopnia, spoeczestwo przeglda si w niej i uzyskuje informacj jak istnieje /a nie: w jakim celu czy: co jest jego istot/ i e mogoby istnie cakiem inaczej. Uzyskuje midzy innymi informacj, e istnieje polikonteksturalnie: termin ten oznacza, e postpujca dyferencjacja, zrnicowanie poprzez mnoenie granic we wszystkich systemach wymusza umiejtno posugiwania si wieloma kodami. Ot sztuka nowoczesna najlepiej t polikonteksturalno pokazuje. Mona wic sdzi, e sztuka wyprbowuje fikcjonalne a przecie realne aranacje, eby spoeczestwu w spoeczestwie [der Gesellschaft in der Gesellschaft takie sformuowanie podkrela autopojetyczno systemu spoecznego, nie mona na ten system spojrze z zewntrz E.K.] pokaza, e moe i inn drog. Ale nie dowoln (K 504). Wszystkie trudnoci jednak musi rozwiza sam system, uczony moe tyl-ko obserwowa operacyjne domknicia systemu i to jest jego jedyne i najwaniejsze zadanie. Znamienne jest zakoczenie ksiki cytatem z Eneidy: Hic opus, hic labor est. To jeszcze jedna rnica-granica midzy dekonstrukcj a konstruktywizmem, midzy Derrid a Luhmannem. Ten pierwszy w zakoczeniu wykpi si, ten drugi sowami Sybilli powiada: jest praca do wykonania, trzeba si jej podj, tak jak podj si jej Eneasz. Kresu, granicy systemu ani pracy nie ma. Z drugiej wszake strony mona by powiedzie, e Derrida, zbliajc si do literatury w takich tekstach jak Glas, Envois z La carte postale czy Che cose la poesia? spenia funkcj sztuki zgodnie z pogldem Luhmanna: pokazuje spoeczestwu w spoeczestwie, e istnieje polikoneksturalnie, e moe i tak drog albo inn, chocia nie dowoln. Jak jest naprawd? Tu wypadaoby po raz trzeci przywoa Parmenidesa z dialogu Platona albo sparafrazowa go: Czy tam granica istnieje, czy nie istnieje, to ona i te inne rzeczy, i w stosunku do siebie samych i w stosunku do siebie nawzajem wszystkie na wszelki sposb istniej i nie istniej, i wydaj si, i nie wydaj si.

Przypisy: /1/ Por.: A. Nassehi, Diffrend, Diffrance und Distinction. Zur Differenz der Differenzen bei Lyotard, Derrida und in der Formenlogik, [w:] Differenzen. Systemtheorie zwischen Dekonstruktion und Konstruktivismus. Hrsg. H. de Berg, M. Prangel, Tbingen und Basel 1995. /2/Por. np.: Ruchome granice. Studia i szkice, pod red. M. Grzeczaka, Gdynia 1963; Pogranicza i

korespondencje sztuk. Studia pod red. T. Cielikowskiej i J. Sawiskiego, Wrocaw 1980; A. Skrendo, Tadeusz Rewicz i granice literatury. Poetyka i etyka transgresji, Krakw 2002; P. Michaowski, Granice poezji i poezja bez granic, Szczecin 2001. /3/ Pojcie epoki te implikuje istnienie granicy i to jest osobny problem; mit cicia i mit symetrii w historiozofii obalaa Barbara Skarga (Wstp, [w:] U progu wspczesnoci. Z dziejw doktryn antypozytywistycznych, pr. zbior. pod red. B. Skargi, Wrocaw 1978), ale wierzya jeszcze w prawomocno historii. Swoje konstruktywistyczne stanowisko wobec wszystkich schematw historiozoficznych przedstawiem w artykule Strona czynna i bierna procesu literackiego, Pamitnik Literacki 1991, z. 2. /4/ B. Croce, La poesia (1936), cyt. za: G. Baroni, Lepoca di Croce e del Futurismo, [w:] Studia della critica letteraria in Italia, a cura di Giorgio Baroni, Torino 1997, s. 448. /5/ B. Croce, Zarys estetyki, przekad zbiorowy, przejrza i wstpem poprzedzi Z. Czerny, Warszawa 1961, s. 92. /6/ Ibidem, s. 89. /7/ Th.W. Adorno, Dialektyka negatywna, przeoya i wstpem opatrzya K. Krzemieniowa przy wsppracy S. Krzemienia-Ojaka, Warszawa 1986, s. 200. /8/ Ibidem, s. 213. /9/ Th.W. Adorno, Teoria estetyczna, prze. K. Krzemieniowa, Warszawa 1994, s. 551. /10/ Szerzej o relacji AdornoLukcs pisaem w artykule Dialektyka jednoci i wieloci w dziele literackim a jego ocena, w: Problematyka aksjologiczna w nauce o literaturze. Studia pod red. S. Sawickiego i A. Tyszczyka, Lublin 1992. /11/ Besonderheit; s kopoty z tumaczeniem tego Heglowskiego terminu, uywanego take przez Adorna, por. .F. Nowicki, Przedmowa tumacza, [w:] G.W.F. Hegel, Encyklopedia nauk filozoficznych, przeoy, wstpem i komentarzem opatrzy .F. Nowicki, Warszawa 1990, s. XXIX, p. 2. /12/ G. Lukcs, ber die Besonderheit als Kategorie der sthetik, Berlin 1985. /13/ M. Heidegger, Odczyty i rozprawy, prze. J. Mizera, Krakw 2002, s. 159. /14/ M. Heidegger, Po drodze do jzyka, prze. J. Mizera, Krakw 2000, s. 158; gegen-einanderber jest w gruncie rzeczy wersj trzystopniowej dialektyki. /15/ Platon, Parmenides. Teajtet, przeoy oraz wstpami i komentarzami opatrzy W. Witwicki, Kty 2002, s. 83; Parmenides oburza logocentrycznego tumacza, dla nas Parmenides brzmi wspczenie, by nie rzec postmodernistycznie. /16/ Por.: N. Luhmann, Deconstruction as Second Order Observing, New Literary History 1993, nr 24. /17/ N. Luhmann, Die Kunst der Gesellschaft, Frankfurt am Main 1997, s. 159; dalej odsyacze w tekcie gwnym w nawiasie z symbolem K i podaniem strony.

/18/ Gesprche zwischen N. Luhmann und G.J. Lischka, [w:] N. Luhmann, Die Ausdifferenzie-rung des Kunstssystems, Bern 1994, s. 90. /19/ N. Luhmann, Die sogenannte Postmoderne, w: idem, Die Gesellschaft der Gesellschaft, Zweite Teilband, Frankfurt am Main 1999, s. 1143 i n. /20/ J. Derrida, La Dissmination, Paris 1972, Seuil; wszystkie odwoania do tego tomu podaj dalej w tekcie gwnym posugujc si skrtem D i podaniem strony. /21/ J. Derrida, Marginesy filozofii, prze. A. Dziadek, J. Margaski, P. Pieniek, Warszawa 2002, s. 8. /22/ Ibidem, s. 6. /23/ Zwrci na to uwag Bogdan Banasiak /Dekonstrukcja przemieszczenie metafizyki. Ostatni system. Wok wtpliwoci prba krytyki, [w:] Derridiana, wybra i opracowa B. Banasiak, Krakw 1994). /24/ Cyt. za: M.P. Markowski, Efekt inskrypcji. Jacques Derrida i literatura, Bydgoszcz 1997, s. 125. /25/ Ten fragment swojego wywiadu z Derrid przytacza P. Engelmann w artykule: Positionen der Differenz: Jacques Derrida und Jean-Franois Lyotard, [w:] Jenseits des Discurses. Literatur und Sprache in der Postmoderne. Hrsg. A. Berger, G.E. Moser, Wien 1994, s. 117. /26/ Ta dziwna instytucja zwana literatur. Z Jacquesem Derrid rozmawia Derek Attridge, prze. M.P. Markowski, Literatura na wiecie 1998, nr 1112, s. 180. /27/ Ibidem, s. 203, 204. /28/ Por.: Die Semantik Alteuropas II: Das Ganze und seine Teile, [w:] N. Luhmann, Die Gesellschaft..., t. 2, s. 912 i n. /29/ eby nie komplikowa, posuguj si tylko terminem granica, Luhmann jednak rozrnia (za Kantem) bariery (Schranken) i granice (Grenzen); bariery s nieprzekraczalne, granice ruchome, jak to pokazuje przykad Duchampa (por. N. Luhmann, Die Wissenschaft der Gesellschaft, Frankfurt am Main 1992, s. 299300.

You might also like