You are on page 1of 346

Sekund za pno

One second after

William R. Forstchen

Przeoy Kamil Maksymiuk-Salamoski

Dla mojej crki, Meghan Marie Forstchen... oraz dla tych, ktrzy j chroni i pozwalaj dorasta w pokoju. Oraz dla mojego ojca, Johna Josepha Forstchena, ktry nauczy mnie, co jest napraw w yciu wane.

Spis treci
Spis treci.................................................................................................................... 3 PRZEDMOWA............................................................................................................. 4 ROZDZIA PIERWSZY............................................................................................... 7 ROZDZIA DRUGI.................................................................................................... 23 ROZDZIA TRZECI................................................................................................... 41 ROZDZIA CZWARTY.............................................................................................. 80 ROZDZIA PITY................................................................................................... 108 ROZDZIA SZSTY................................................................................................ 144 ROZDZIA SIDMY................................................................................................ 176 ROZDZIA SMY................................................................................................... 209 ROZDZIA DZIEWITY.......................................................................................... 243 ROZDZIA DZIESITY........................................................................................... 284 ROZDZIA JEDENASTY......................................................................................... 311 ROZDZIA DWUNASTY......................................................................................... 325 POSOWIE............................................................................................................. 340 PODZIKOWANIA.................................................................................................. 344

PRZEDMOWA
napisana przez Newta Gingricha, byego przewodniczcego Izby Reprezentantw Stanw Zjednoczonych Niniejsza ksika jest fikcj literack, lecz jednoczenie dzieem opartym na faktach. Powiedzmy, e jest to powie z gatunku future history, ktra powinna nas wszystkich skoni do przemyle, a nawet zmrozi krew w yach i spdzi sen z powiek. Opierajc si na wynikach prowadzonych przeze mnie przez kilka dziesicioleci bada wiem, e ta konkretna bro, opisana przez Billa Forstchena w ksice Sekunda pniej, stanowi rzeczywiste zagroenie dla bezpieczestwa Ameryki. Od czasu zamachw z jedenastego wrzenia wiele uwagi powica si rozmaitym niebezpieczestwom czyhajcym na Stany Zjednoczone... Wspomina si o kolejnych porwaniach samolotw pasaerskich, atakach przy uyciu broni biologicznej, chemicznej lub tzw. brudnej bomby, a nawet o zdetonowaniu bomby atomowej w samym sercu jednego z najwikszych miast w naszym kraju. Nieliczni jednak wiedz i mwi o straszliwym, przeraajco realnym zagroeniu jakie stanowi atak EMP, czyli atak przy uyciu broni wykorzystujcej impuls elekromagnetyczny. Mj przyjaciel, kapitan William Sanders z marynarki wojennej Stanw Zjednoczonych, jeden z czoowych amerykaskich ekspertw w tej dziedzinie, napisa posowie do niniejszej ksiki, w ktrym - korzystajc z jawnych dokumentw - bardziej szczegowo tumaczy dziaanie tego typu broni. Ja opisz to w skrcie: kiedy bomba atomowa zostaje zdetonowana ponad atmosfer ziemsk, moe wywoa fal elektromagnetyczn, ktra - przemieszczajc si z prdkoci wiata - spowoduje krtkie spicie i uszkodzi kade urzdzenie elektroniczne na ziemi w swoim zasigu. Przypomina to uderzenie pioruna, ktry z wielk moc uderza tu obok waszego domu, przez co moe spali si wam komputer. Fala elektromagnetyczna jest jednak nieskoczenie gorsza, poniewa uderzy w cay nasz kraj, prawdopodobnie zupenie znienacka, bez ostrzeenia, i bdzie w stanie zniszczy ca nasz sie wysokiego napicia oraz wszystko, co jest pod ni podpite. To jest realne zagroenie, nader realne zagroenie, ktre od dawna napawa gbokim

niepokojem mnie oraz wiele innych osb. Wsppracuj z moim przyjacielem Billem Forstchenem od wielu lat, napisalimy wsplnie sze powieci historycznych. Udao mi si go bardzo dobrze pozna. Uzyska tytu doktora historii na Purdue University, specjalizuje si w historii technologii wojskowej. Ksika, ktr pastwo trzymaj w rkach, nie jest wytworem jego wyobrani. Przeciwnie, pomys na ni narodzi si kilka lat temu podczas jednej z moich rozmw z Billem, ktr zwieczyo jego owiadczenie, e odczuwa potrzeb napisania powieci o tym zagroeniu, aby za jej pomoc podnie poziom wiadomoci opinii publicznej. Jak ju wczeniej wspomniaem, postrzegam Sekund pniej jako przeraajc przysz histori, ktra moe si zici. Tego typu ksiki maj dug tradycj i odgrywaj znaczc rol. Spod pira H.G. Wellsa wyszy przeraajco celne przepowiednie na temat wydarze, ktre historia pniej nazwaa I i II wojn wiatow. Dwa wspaniae klasyki z epoki zimnej wojny, powie Alas, Babylon oraz film Testament, day nam gboko poruszajcy obraz losu zwykych obywateli w przypadku wybuchu wojny pomidzy Ameryk a sowietami. Bill zreszt otwarcie przyznaje, e oba wspomniane dziea byy dla niego wzorem przy pisaniu wasnej ksiki. Osobicie miem porwnywa rwnie Sekund pniej do prawdopodobnie najsynniejszej ksiki nurtu future history, czyli 1984 Georgea Orwella. Gdybymy po zakoczeniu II wojny wiatowej pozwolili przeartym zem reimom totalitarnym wyrosn na gruzach Europy, ta wersja naszej przyszoci mogaby sta si rzeczywistoci. Orwell swym dzieem podnis nasz wiadomo, ktra by moe uratowaa nas przed Wielkim Bratem i Policj Myli. Chciabym, aby powie Billa przyniosa taki sam skutek. Nieliczni czonkowie naszego rzdu oraz przedstawiciele sektora publicznego chc otwarcie zmierzy si z zagroeniem, ktre stanowi znajdujcy si w rkach wroga adunek nuklearny skonstruowany tak, by wywoa potn fal elektromagnetyczn. To wydarzenie w mgnieniu oka zniszczyoby nasze zoone, delikatne spoeczestwo high-tech i skazao nas na egzystencj rodem ze redniowiecza. Ju w pierwszym tygodniu umaryby miliony ludzi, by moe nawet niektrzy z was - ci, ktrzy potrzebuj dostpu do okrelonych lekw, nie wspominajc o tak podstawowych rzeczach jak poywienie oraz czysta woda. Miejsca, ktre opisuje Bill istniej naprawd. Na kartach powieci znalazo si miasteczko, w ktrym mieszka, i uczelnia, w ktrej wykada. Pamitam rozmowy, ktre prowadzilimy, kiedy pracowa nad t ksik. Wielokrotnie by do gbi poruszony informacjami, do ktrych dotar, oraz odkryciami, ktrych dokona. Nastpnie usiowa to wszystko przeku w histori, ktr mgby przeczyta kady czowiek. Zdradzi mi, e

najbardziej drczya go jedna rzecz - nie mg przesta wyobraa sobie, e jego nastoletnia crka nagle znalaza si w tej koszmarnej, opisywanej przez niego rzeczywistoci. Podczas lektury znajd pastwo odbicie tych lkw na kartach ksiki. Mnie rwnie poruszyo to do gbi, poniewa mam dwoje wnukw. Bill usiuje uchroni sw crk przed tak straszliwym losem, tak samo jak ja chc uchroni swoje wnuki - pragn da im Ameryk, ktra jest wolna od takich zagroe. Zagroenie jest bowiem prawdziwe, a my, jako obywatele Ameryki, musimy stan z nim twarz w twarz. Musimy si dobrze przygotowa oraz wiedzie, jak zapobiec tej katastrofie. Poniewa jeli tego nie zrobimy, sekund pniej Ameryka, ktr znamy, wielbimy i kochamy, zniknie raz na zawsze. To nie jest kwestia tego, czy to si stanie, tylko kiedy to si stanie Eugene Habiger, emerytowany genera Si Powietrznych Stanw Zjednoczonych Byy naczelny dowdca si zbrojnych, Dowdztwo Strategiczne USA Maj 2002

Bill Kelner, Nuclear Nightmares, New York Times Magazine, 26 maja 2002. Wywiad z emerytowanym generaem si powietrznych USA, Eugenem Habigerem, na temat rnych scenariuszy atakw terrorystycznych z uyciem broni atomowej.

ROZDZIA PIERWSZY
Teraz staem si mierci, niszczycielem wiatw. Black Mountain, Karolina Pnocna 14:30 EDT (wschodnioamerykaskiego czasu letniego) John Matherson podnis z lady plastikow torebk. - Jeste pewna, e daa mi te dobre? - zapyta. Nancy, wacicielka sklepu Ivy Corner, umiechna si. - Bez obaw, John, sama je wybraa kilka tygodni temu. Uciskaj j ode mnie i ucauj. A trudno uwierzy, e koczy dzisiaj ju dwanacie lat! John westchn i pokiwa gow, spogldajc na torb wypenion tuzinem pluszakw Beanie Babies - po jednym na kady rok ycia jego crki Jennifer, ktra przysza na wiat w tym wanie dniu, dwanacie lat temu. - Mam nadziej, e jeszcze dugo bdzie chciaa dostawa maskotki - powiedzia. Boe uchowaj mnie przed dniem, kiedy pod drzwiami mojego domu pojawi si pierwszy chopak, ktry bdzie chcia j zabra na randk. Oboje rozemiali si gono, a Nancy pokiwaa gow ze zrozumieniem. Druga crka Johna, szesnastoletnia Elizabeth, wanie zacza umawia si na randki. By moe wanie dlatego, jak i z wielu innych podwodw, marzy, by mc cho o kilka dni, tygodni lub miesicy mc przeduy ten cudowny okres, ktry wszyscy ojcowie wspominaj pniej z rozrzewnieniem jako czas, gdy mieli swoje mae dziewczynki tylko dla siebie. By pikny, wiosenny dzie. John szed ulic obsadzon kwitncymi teraz winiami, ktrych delikatne patki wiroway na wietrze niczym rowy deszcz. Min gabinet doktora Kellora, sklep z antykami, now, nieco gotyck z wygldu galeri sztuki, ktra zostaa otwarta w ubiegym miesicu, butik z pamitkami, a nawet lodziarni urzdzon w starym stylu (ptora dolara za jedn gak). Dalej znajdowa si antykwariat Bensona z uywanymi i rzadkimi ksikami. John zawaha si, czy nie wstpi tam na kilka minut. Wycign telefon komrkowy, by sprawdzi czas.

Czternasta trzydzieci. Autobus crki przyjeda o pitnastej, wic dzisiaj nie ma czasu zahaczy o antykwariat, napi si kawy, pogada o ksikach i historii. Walt Benson dostrzeg jednak Johna, unis do gry kubek, zapraszajc go do rodka. John pokrci gow i pokaza palcem swj nadgarstek, mimo e od dawna nie nosi ju na nim zegarka, i poszed dalej. Tu za rogiem, przed sklepem wielobranowym Taylora, sta zaparkowany jego mitsubishi eclipse, wersja SUV. John zatrzyma si, odwrci i omit spojrzeniem ulic. Zupenie jakbym mieszka w jednym z tych cholernych obrazw Normana Rockwella, pomyla po raz tysiczny. Jak wyldowa w tym miejscu? Nigdy o tym nie marzy, nigdy tego nie planowa ani nawet nie chcia. Osiem lat temu pracowa na uczelni wojskowej Army War College w Carlisle w stanie Pensylwania, gdzie wykada histori wojskowoci i prowadzi zajcia z taktyki wojny oraz wojny asymetrycznej. I czeka, a dostanie swoj pierwsz generalsk gwiazdk. A potem miay miejsca dwa wydarzenia. Najpierw go awansowano i zaproponowano posad w Brukseli jako cznika z NATO. To bya ciepa posadka, cho jego kariera utknaby w martwym punkcie. Kilka dni pniej Mary przysza do domu po wizycie u lekarza blada jak ciana, z mocno zacinitymi ustami. Powiedziaa tylko trzy sowa: Mam raka piersi. Zarzdzajcy Collegeem Bob Wright, stary przyjaciel Mathersonw i ojciec chrzestny Jennifer ze zrozumieniem odnis si do jego proby. John chcia przyj awans, ale zastanawia si, czy zamiast do Brukseli nie mona by go przenie do Pentagonu? Mieliby wtedy blisko do Mayo Clinic i rodziny Mary. Lecz ten plan nie wypali. Akurat wtedy w wojsku cito koszty. Przeoeni okazywali mu wspczucie, lecz jeli chcia zosta generaem, musia wzi Bruksel; moe za rok znaleliby dla niego miejsce z powrotem w Stanach. Po rozmowie z lekarzem Mary zoy rezygnacj. Postanowi zabra on do domu w Black Mountain w Karolinie Pnocnej, bo tego wanie chciaa. Kiedy John zacz przebkiwa o przeprowadzce do Black Mountain, okazao si, e Bob ma tam kogo znajomego. Wystarczy jeden telefon. Sie starych kumpli, oldbojw, mimo e krytykowana jako politycznie niepoprawna, miaa si cakiem dobrze, i czasem si naprawd przydawaa. W rzeczy samej, dyrektor Montross College w rodzinnym miecie Mary, nagle doszed do wniosku, e koniecznie potrzebuje dyrektora do spraw rozwoju. John nienawidzi papierkowej roboty, ale zacisn zby, a cztery lata temu doczeka si nagrody:

gdy zwolni si etat wykadowcy historii, dosta t posad. Dyrektor uczelni, Dan Hunt, zawdzicza ycie Bobowi Wrightowi, ktry w 1968 roku wycign go z pola minowego. Dan straci wwczas nog, a Bob dosta kolejn Brzow Gwiazd za odwag, ktr wykaza, spieszc mu na ratunek. Od tej pory byli prawdziwymi przyjacimi. Troszczyli si o siebie i o tych, na ktrych im zaleao. Tak wic Mary moga wrci do domu po dwudziestu latach wdrwki. Towarzyszya mu w Fort Benning, skd skierowano go do Niemiec i Okinawy, a pniej umieraa z nerww podczas Pustynnej Burzy. Dalej by Pentagon, a potem cudowny rok w West Point i trzy jeszcze wspanialsze lata, kiedy jej m naucza w Carlisle. W gbi serca John by wanie tym - nauczycielem historii. By moe wic ten bydlak w dziale kadr w Pentagonie, ktry odrzuci jego prob, by mg zosta w kraju, mimo wszystko odda mu przysug. Gdy w 1998 roku umierajca Mary zapragna wrci do domu w Black Mountain w Karolinie Pnocnej, John nie waha si ani sekundy. Zrezygnowa z patentu oficerskiego i awansu i przenis si w ten grski zaktek stanu. Zatopiony we wspomnieniach odwrci si i omit wzrokiem Main Street; czas na chwil przesta pyn. W przyszym tygodniu minie czwarta rocznica mierci Mary. Pamita, kiedy ostatni raz wyszli z domu na wiee powietrze. By to powolny, mczcy spacer t wanie ulic. T sam, po ktrej biegaa jako maa dziewczynka. To naprawd byo miasto jakby ywcem wyjte z ptna Normana Rockwella. Wszyscy mieszkacy znali Mary i wiedzieli, co si z ni dzieje. Tamtego dnia, podczas ich ostatniej wsplnej przechadzki, podchodzili do niej, by si przywita, ucisn j i ucaowa. Wiedzieli, e to poegnanie, lecz nikt nie mwi tego gono. Byy to gesty mioci, ktrych John nigdy nie zapomni. Nagle otrzsn si, odpdzi wspomnienia. To wszystko byo jeszcze dla niego zbyt wiee, a za dwadziecia minut przyjedzie autobus Jennifer. Wsiad do samochodu, zapali silnik i ruszy na wschd. Uwielbia t tras. Peno tu byo rnego rodzaju sklepw i sklepikw, a uliczka wia si wrd budynkw z czerwonej cegy, ktre pochodziy z przeomu poprzednich wiekw. Black Mountain byo niegdy prnie rozwijajcym si miasteczkiem dziki tutejszym sanatoriom leczcym grulic. Kiedy na pocztku lat osiemdziesitych XIX wieku tory kolejowe przebiy si wreszcie przez gry zachodniej czci Karoliny Pnocnej, pierwszymi, ktrzy zdecydowali si zapuci w te okolice, byli chorzy na grulic. Zjedao si tu ich tysice. Zatrzymywali si w sanatoriach, ktre na tutejszych nasonecznionych zboczach wyrastay jak grzyby po deszczu. Na pocztku lat dwudziestych ubiegego stulecia w samych

tylko okolicach Asheville, duego miasta pooonego kilkanacie mil na zachd od Black Mountain, byo przynajmniej tuzin tego typu instytucji. A potem nadeszy czasy Wielkiego Kryzysu i Black Mountain jakby zastygo w czasie. Kiedy za tu po wojnie zaczy pojawia si antybiotyki, sanatoria zwyczajnie opustoszay. Wszystkie te wspaniae budynki, ktre w innych miastach zostayby zrwnane z ziemi, by na ich miejscu powstay wiksze i mniejsze centra handlowe, tu pozostay nietknite; postp omin je szerokim ukiem. Organizowano w nich obozy letnie dla dzieci lub wykorzystywano je jako centra konferencyjne rnych kociow. College, w ktrym pracowa John, rwnie zagospodarowa jedno z takich miejsc w okolicy, ktr wszyscy nazywali Niedwiedzim Stokiem. Szkoa bya raczej maa - uczszczao do niej szeciuset uczniw, wikszo z nich pochodzia z prowincjonalnych miecin z terenu obu Karolin, cho byli take studenci z Atlanty czy Florydy. Niektrych z nich przeraao to odcicie od wiata, lecz wikszo niechtnie przyznawaa, e bardzo im si tutaj podoba, a campus to pikne i bezpieczne miejsce. W pobliu bieg stary trakt wycinki drzew prowadzcy prosto do szczytu Mount Mitchell, nieopodal przepywaa rwca rzeka, idealna do spyww kajakowych, a otaczajce college lasy daway schronienie imprezowiczom, ktrym nie w smak byy surowe zasady obowizujce na terenie uczelni. Black Mountain obudzio si z letargu na pocztku lat osiemdziesitych ubiegego wieku, lecz co najlepsze, urokliwy starodawny wygld miasta zosta zachowany. Latem i jesieni jego ulice zaleway fale turystw i wycieczkowiczw przybywajcych z pnocy, z Charlotte lub Winston Salem, ktrzy pragnli uciec przed spiekot panujc na nizinach. Do tego dochodziy rzesze letnikw zatrzymujcych si w domkach na Niedwiedzim Stoku, przy czym niektrym z tych domw w rzeczywistoci bliej byo do rezydencji, zwaszcza e ich wacicielami byy bogate rodziny pochodzce z poudnia kraju. Taka wanie bya rodzina Mary, od pokole zamieszkujca poudniowe Stany i od pokole gromadzca fortun. Me-ma Jennie, matka Mary, po ktrej imi dostaa Jennifer, nadal kurczowo trzymaa si swego domu na Niedwiedzim Stoku, nie chcc nawet sysze o przeprowadzce, mimo e Papa Tyler przebywa ju teraz w pobliskim domu opieki ze zdiagnozowanym kocowym stadium raka. John jecha dalej na wschd. Z lewej strony sysza ryk silnikw na autostradzie midzystanowej numer 40 dobiegajcy do jego uszu przez przecz Swannanoa. Wiekowi autochtoni po dzi dzie wyraali swoj nienawi wobec tej cholernej ulicy. Zanim pooono t wielopasmow jezdni, Black Mountain nadal byo po prostu senn wiosk na

poudniu. Wraz z autostrad pojawili si developerzy, ruch uliczny oraz zalew weekendowych turystw, ktrych kochaa chyba tylko Izba Handlowa, a wszyscy inni z trudem tolerowali. Trzymajc si starej drogi, rwnolegej do autostrady midzystanowej, przejecha jeszcze nieca mil poza miasto, po czym skrci w prawo na drog gruntow, ktra wia si wzwy po zboczu wzgrza grujcego nad miastem. Jak w tym starym dowcipie: Po czym pozna, e kto wskazuje ci drog do domu w grach? Po sowach a potem skr na drog gruntow. John dziecistwo spdzi w New Jersey, dlatego nadal frajd sprawiaa mu wiadomo, e mieszka na Poudniu, na zboczu gry, w p drogi na szczyt, a widok z jego okna wart jest milion dolcw. Dom, ktry kupi wraz z Mary, by jednym z pierwszych nowo powstaych w tej okolicy. W caym hrabstwie nie istniao co takiego jak plan zagospodarowania przestrzennego, dlatego na niszej czci gry stao kilka przyczep kempingowych, stara szopa zamieszkana przez Connie Yarborough, wspania ssiadk, ktra nadal dawaa sobie rad bez elektrycznoci i biecej wody i ekscentryczny warsztat samochodowy, gdzie naprawiao si volkswageny. Parking zagracony by tuzinami zardzewiaych garbusw, furgonetek, a nawet kilkoma bezcennymi autobusami marki Volkswagen i samochodami sportowymi karmann ghia. Jego waciciel, stary hippis Jim Bartlett, nadal ciepo wspomina lata szedziesite. Dom Johna i Mary, ktry ochrzcili imieniem Rivendell (wynik wsplnej mioci do dzie Tolkiena), czarowa panoramicznym, zapierajcym dech w piersi widokiem na dolin. W oddali wida byo zabudowania Asheville obramowane grami Smoky Mountains. Dom sta frontem na zachd, aby Mary moga oglda zachody soca. Kiedy dzwonili dawni przyjaciele z Carlisle nawet nie prbowa opisywa im tego widoku. Zamiast tego namawia ich, by obejrzeli film Ostatni Mohikanin, ktry zosta nakrcony w miejscu oddalonym o p godziny drogi od ich domu. Sam budynek by stosunkowo nowoczesny: mia wysoki sufit, a ciana zachodnia, obejmujca sypialni, salon oraz jadalni, bya caa przeszklona. ko Mary zostao ustawione naprzeciwko szklanej ciany, tak jak sobie zayczya. Chciaa oglda wiat na zewntrz, gdy stopniowo ulatywao z niej ycie... a John zatrzyma si przed domem. Dwa przygupy, Ginger i Zach, psy rasy golden retriever, pikne, lecz gupie jak but, wygrzeway si na tarasie. Nagle zerway si i zaczy szczeka jak optane, jakby John by wamywaczem. Gdyby nim jednak rzeczywicie by, oba psy zrejterowayby z podkulonymi ogonami do pokoju Jennifer, po drodze zapaskudzajc dywan.

Po chwili przebiegy przez sypialni i wyskoczyy na zewntrz przez wejciowe drzwi siatkowe, a raczej przez dziur w ich dolnej partii. Wymiana drzwi nic by nie daa; po paru dniach psy znowu by je przebiy. John ju kilka lat temu podda si i zaprzesta tej bezsensownej walki. Odzwyczai si te od zamykania drzwi. Takie byo Black Mountain. Obcym mogo si to wydawa dziwne, ale tutejsi ludzie rzadko zamykali drzwi swoich domw i z reguy zostawiali kluczyki w stacyjkach samochodw, a dzieci bawiy si wieczorami na ulicach. W miasteczku urzdzano parady z okazji czwartego lipca, wit Boego Narodzenia oraz niedorzecznego Festiwalu Szyszki, w ramach ktrego odbyway si te wybory Miss Szyszki. We wczesnym okresie narzeczestwa Papa Tyler absolutnie skompromitowa swoj crk przed Johnem, kiedy z dum pokaza mu jej zdjcie: Miss Szyszki roku 1974. A jakby tego wszystkiego byo jeszcze mao, po Black Mountain w letnie wieczory nadal kry samochd, z ktrego sprzedawano lody... Johnowi, wychowanemu w Newark w stanie New Jersey, to wszystko wydawao si jak z innej planety. Na podjedzie zaparkowany by samochd. Ford edsel rocznik 1959 o nieco oryginalnej stylistyce, ktry nalea do matki Mary, Jennie. To wanie na autach tej marki rodzina Mary zbia fortun - byli wacicielami sieci salonw samochodowych rozrzuconych na terenie Karoliny Pnocnej i Poudniowej, jeszcze za czasw samego Henryego Forda. W ich domu wisiao nawet oprawione zdjcie przedstawiajce pradziadka Mary oraz Henryego Forda, zrobione na gali z okazji otwarcia salonu w Charlotte przed wybuchem I wojny wiatowej. W sferach, w ktrych obracaa si rodzina Mary, zajmowanie si biznesem przez kobiety nie byo uznawane za rzecz w dobrym tonie, wic Jennie odgrywaa rol dystyngowanej damy z Poudnia. John jednak wiedzia, e swego czasu bya obrotn i sprytn bizneswoman, dorwnujc w tym wzgldzie swojemu mowi. Zaparkowa swoje auto tu obok forda, a Jennie odoya ksik, ktr czytaa. - Cze, Jen. Paaa nienawici do okrele typu mama, matka, mamuka oraz najgorszego z najgorszych - Me-ma lub babcia, szczeglnie z ust swego jankeskiego zicia, ktry z ca pewnoci nie by mem, jakiego w swoich marzeniach widziaa u boku jedynej crki. Z czasem jednak niech Jennie osaba, szczeglnie pod koniec, kiedy John przywiz jej do domu crk i wnuczki. Oboje wysiedli z samochodw. Teciowa wystawia policzek do pocaunku; miaa niespena sto szedziesit centymetrw wzrostu. John, ze swoimi stu osiemdziesicioma,

zdecydowanie nad ni growa. Lekko dotkna jego ramienia i uciskaa go w afektowany sposb. - A ju mylaam, e nie dotrzesz na czas. Lada chwila przyjedzie. Jen jeszcze nie uderzya w wysokie tony, ani w stylu la starsza dama. John zastanawia si, czy teciowa nie trenuje swojego gosu co noc przed lustrem, aby nie utraci tej wspaniaej, dziewczcej, melodyjnej intonacji zabarwionej poudniowym akcentem. A on nie mg tego sucha obojtnie. Tak samo mwia Mary, kiedy pierwszy raz spotkali si w Duke, dwadziecia osiem lat temu. Gdy czasami sysza, jak Jen woa dziewczynki z ssiedniego pokoju, jego oczy zachodziy zami. - Mamy czas. Dlaczego nie poczekaa wewntrz? - W towarzystwie tych dwch kundli? Skoczyyby na mnie i zniszczyy mi rajstopy. Ginger i Zach obskakiway Johna... ale do Jen nawet nie prboway si zbliy. Pomimo niskiej inteligencji, psy potrafiy wyczu, e kto ich nie lubi i e to si nie zmieni bez wzgldu na to, jak bardzo bd si staray. Wyowiwszy z wozu torebk z pluszakami, podszed do kamiennej ciany biegncej wzdu cieki prowadzcej do domu i zacz je wyciga, ustawiajc jeden za drugim, w rwnym rzdku. - John, czy nie sdzisz, e ona raczej ju z tego wyrosa? - Moja maa creczka? Nie, jeszcze nie. Starsza pani zamiaa si lekko. - Nie da si w nieskoczono zatrzymywa czasu. - Ale nie zaszkodzi sprbowa, prawda? - odpar, umiechajc si radonie. Umiech, ktrym mu odpowiedziaa, nie by a tak wesoy. - Jak mylisz, co ja i Tyler pomylelimy o tobie, kiedy pierwszy raz przyszede do naszego domu? John z uczuciem dotkn jej policzka. - Od razu zakochalicie si we mnie. - W tobie? W jakim Jankesie? Niech mnie diabli! Tyler naprawd zastanawia si, czy nie wycign strzelby i nie sprbowa ci przepdzi. A tamtego dnia, kiedy zostae u nas na noc... Mino tak wiele lat, a on nadal czerwieni si na wspomnienie wydarze tamtego wieczoru. Jen przyapaa jego i Mary w niedwuznacznej sytuacji. Miao to miejsce w pokoju dziennym, na sofie, o drugiej w nocy. Nie bya to jaka nazbyt szokujca scena, lecz mimo to najad si wtedy niemao wstydu. Jen ze swojej strony nigdy nie pozwolia mu o tym

zapomnie. Ustawi wszystkie pluszaki, zrobi krok w ty i omit je wzrokiem niczym sierant lustrujcy nowych rekrutw. Ten mi, czerwono-biao-niebieski, czyli patriotyczny, stojcy po prawej stronie, powinien sta w rodku, pomyla, jak onierz nioscy flag. Usysza warkot silnika oraz zgrzyt towarzyszcy zmianie biegw; autobus szkolny skrca wanie ze starej Route 70 i wjeda na zbocze gry. - Zaraz tu bdzie! - ekscytowaa si Jen. Przez otwarte okno swojego forda wyja paskie, elegancko zapakowane pudeeczko, przyozdobione nienagann kokardk. - Biuteria? - zapyta. - Ale naturalnie! Koczy przecie dwanacie lat. Kada szanujca si moda dama powinna w tym wieku mie ju zoty naszyjnik. Tak jak jej matka. - Tak, pamitam naszyjnik Mary - skomentowa z umiechem. - Miaa go na sobie tamtej pamitnej nocy, ktr przed chwil przywoaa. I liczya sobie ju wtedy dwadziecia lat... - Grubianin! - rzucia Jen agodnym tonem i uderzya go leciutko w rami. John uda artobliwie, e cios bardzo go zabola. Ginger i Zach przestay skaka wok Johna. Zadary ebki, nadsuchujc odgosw zbliajcego si autobusu, a potem pisku hamulcw, kiedy zatrzyma si na dole podjazdu. Jego ty kolor ledwie przebija si przez wiosenne, kwitnce drzewa. Psy rzuciy si w jego stron, szczekajc wniebogosy. Sekund pniej rozbrzmia miech jego crki i dwojga dzieci ich ssiadw - o rok starszej od Jennifer Patricii i jej brata Setha, ktry chodzi ju do jedenastej klasy. Dziewczynki biegy przez podjazd, a Seth rzuci patykiem, ktry na moment przyku uwag psw. Po chwili jednak zwierzaki znowu biegy za dziewczynkami. Seth pomacha z oddali i przeszed przez ulic w stron swojego domu. John poczu do wlizgujc si w jego ucisk. To bya do Jen. - Zupenie jak jej matka... - wyszeptaa zdawionym gosem. Tak, Jennifer bardzo przypominaa mu Mary - bya smuka, a waciwie chuda jak patyk, miaa blond wosy do ramion zwizane z tyu i nadal wydawaa si nieco nieporadn ma dziewczynk. Teraz nieco zwolnia, opara si rk o drzewo, jakby prbujc zapa oddech i zebra siy... Patricia odwrcia si i czekaa na ni. John spojrza na crk z niepokojem. Chcia do niej podej i jej pomc, ale wiedzia, e nie naley tego zrobi. Zreszt Jen nie pozwolia mu zrobi ani kroku.

- Jeste nadopiekuczy - powiedziaa szeptem. - Sama musi da sobie rad. Jennifer zapaa oddech, uniosa gow. Bya odrobin blada. Gdy zobaczya tat i babci czekajcych na ni, jej twarz rozwietli szeroki umiech. - Me-ma! Przyjechaa dzi swoim starym fordem edselem. Wybierzemy si na przejadk? Jen zdja do z biodra i nachylia si lekko, kiedy Jennifer podbiega i wpada w jej ramiona. - Jak si miewa moja jubilatka? Ucisny si mocno, babcia obsypaa wnuczk pocaunkami. Byo ich dokadnie dwanacie - odliczya je starannie. Pat spojrzaa na ustawione w rzdku pluszaki, umiechna si do Johna. - Dzie dobry, panie Matherson. - Jak si masz, Pat? - Jennifer powinna si przebada - szepna. - Za chwil. - Tatusiu! - zawoaa Jennifer, rzucajc si mu w objcia. John podnis j do gry i uciska z caych si. Dziewczynka zamiaa si, a potem mrukna: - Uwaaj, bo zamiesz mi krgosup! Odstawi j na ziemi, nie spuszczajc z niej wzroku i czekajc, a zauway pluszaki Beanie Babies ustawione w rzdku na murku... Nie myli si: w jej oczach nadal by ten dziecinny bysk. - Mi Patriota! I Stru Ollie! Gdy Jennifer zacza zbiera maskotki, John posa Jen triumfalny umiech, jakby chcia powiedzie: A widzisz, to wci moja maa creczka!. Jen, podejmujc rkawic rzucon przez Johna, podesza do Jennifer i wrczya jej paskie pudeeczko. - Wszystkiego najlepszego, kochanie. Dziewczynka zerwaa ozdobny papier, a Ginger, najwyraniej uznajc, e to prezent dla niej, zapaa go w zby i ucieka. W lad za ni pogalopowa Zach. Gdy Jennifer otworzya pudeeczko, jej oczy rozszerzyy si ze zdumienia. - Och, Me-ma! - Najwysza pora, eby moja dziewczynka miaa prawdziwy zoty naszyjnik. Moe twoja koleanka pomoe ci go zaoy? John spojrza na podarunek. Boe, pomyla, to musiao kosztowa fortun! Naszyjnik

by ciki, mia niemal grubo owka. Jen ktem oka rzucia mu wyzywajce spojrzenie. - Jeste teraz mod dam - owiadczya, a kiedy Pat zapia naszyjnik na szyi Jennifer, wyowia z torebki malutkie lustereczko i uniosa je w gr, aby dziewczynka moga si w nim przejrze. - Och, babciu... jest przeuroczy! - Przeuroczy prezent dla przeuroczej damy. John sta z boku, nie odzywajc si ani sowem. Nie wiedzia, co powiedzie. Obserwowa, jak jego creczka przeglda si w lusterku, podziwiajc biuteri, leciutko unoszc brod. Robia to tak, jak dorosa kobieta. - Sonko, powinna chyba sprawdzi poziom cukru we krwi. Wygldaa na nieco zmczon, kiedy biega tu pod grk - odezwa si cikim gosem, celowo psujc t uroczyst chwil. - Dobrze, tatusiu. Jennifer opara si o cian, zdja plecak i wyja urzdzenie do kontrolowania poziomu cukru we krwi. To by jeden z tych nowych, cyfrowych modeli. Nie trzeba ju byo przekuwa palca do krwi, wystarczyo szybkie ukucie w rami. Dziewczynka woln rk bezwiednie dotykaa naszyjnika, czekajc na wynik badania. - Sto czterdzieci dwa... Odrobin za duo. - Powinna wzi troch insuliny - poradzi John. Crka przytakna. ya z t dolegliwoci ju od dziesiciu lat. John wiedzia, e to wanie z tego powodu jest nadopiekuczym rodzicem. Kiedy Jennifer miaa dwa, trzy latka, serce mu si krajao za kadym razem, gdy musia nakuwa jej palec. Ju na sam widok jego lub Mary, zbliajcych si z zestawem do testw, maa zanosia si od paczu. Wszyscy lekarze twierdzili, e dziewczynka musi jak najprdzej nauczy si bada sam siebie i e rodzice powinni pozwoli jej na samodzielno ju w wieku siedmiu czy omiu lat. Powinna umie sprawdza poziom cukru we krwi i aplikowa sobie lekarstwa. Mary znacznie lepiej ni John daa sobie rad z t sytuacj, by moe dlatego, e sama pod koniec ycia zmagaa si z chorob. Jen, o rwnie silnym jak crka charakterze, miaa podobne podejcie do choroby wnuczki. To dziwne, pomyla John. Oto on, onierz z dwudziestoletnim staem. Widzia na wasne oczy troch wojny (co prawda jedynymi ofiarami byli wtedy Irakijczycy, a nie jego ludzie), uczy onierzy, jak radzi sobie z trudnociami, lecz kiedy chodzio o cukrzyc jego creczki (ta cholerna, najbardziej agresywna jej posta, cukrzyca typu 1), zawsze zeray go

nerwy. By twardym facetem, doskonaym w tym, co robi, cieszcym si szacunkiem wrd onierzy, lecz kiedy chodzio o obie jego crki, okazywa si kompletnym miczakiem. - W domu czekaj kolejne prezenty - poinformowa z umiechem. - Wejdcie do rodka. Kiedy wrci twoja siostra i przyjd twoi przyjaciele, zaczniemy imprez. - Tato, nie odebrae wiadomoci od Elizabeth? - Jakiej wiadomoci? - Masz, przeczytaj, guptasie. Jennifer signa do kieszeni ojca po telefon komrkowy, wcinity obok paczki papierosw. Zacza wyciga papierosy, najwyraniej odczuwajc pokus, by je podepta albo porwa na strzpy, lecz zatrzymaa si, widzc jego wzrok. - Ktrego dnia, tato, jeszcze zobaczysz... - westchna. Wzia do rki telefon, wcisna kilka klawiszy i podsuna go ojcu pod nos. Na ekranie wywietlia si wiadomo: Wrc pno. Jestem z Benem. - Wysaa tobie i mnie SMS-a podczas lunchu. - SMS-a? - Tak, tato, SMS-a, czyli wiadomo tekstow. W dzisiejszych czasach wszyscy wysyaj SMS-y. - A co jest nie tak z normaln rozmow telefoniczn? Popatrzya na niego, jakby by przedpotopowym okazem czowieka, a potem wesza do domu. - Elizabeth przysaa wiadomo? - zapytaa Jen. John pokaza jej tekst na ekranie telefonu. Jen umiechna si kcikiem ust. - Lepiej miej baczne oko na Elizabeth - poradzia. - Jeli w yach tego chopaka pynie choby odrobina krwi jego dziadka... - Zachichotaa, jakby przypomniao jej si co wyjtkowo zabawnego. - Oszczd mi szczegw. - Dobrze, pukowniku. - Prawd powiedziawszy, wol, by tytuowano mnie doktorze lub profesorze. - Doktor to kto, kto babra si w ludzkim ciele. Jeli chodzi o profesorw, no c... zawsze uwaaam ich za dziwnych typw. Profesor to albo stary lubienik uganiajcy si za spdniczkami, albo miertelny nudziarz. Tu, na poudniu kraju, pukownik brzmi najlepiej. Najbardziej msko. - Nie jestem ju w czynnej subie. Jestem profesorem, nauczycielem akademickim,

pozostamy wic przy Johnie. Jen wpatrywaa si w niego przez dusz chwil, a potem podesza, stana na palcach i lekko pocaowaa go w policzek. - Rozumiem, dlaczego moja crka swego czasu stracia dla ciebie gow, John... Niedugo sam si przekonasz, jak to jest. Przyjd jacy pryszczaci chopcy i ukradn ci twoje mae dziewczynki. Wic trzymaj je przy sobie tak dugo, jak tylko to moliwe. - C, pewne jest, e nie pomagasz mi takimi akcjami jak zawieszenie na szyi Jennifer zotego naszyjnika. Ile kosztowa: tysic, ptora tysica? - W przyblieniu. Poza tym adna kobieta nie mwi prawdy, jeli chodzi o kupowanie biuterii. - Do momentu, a przychodzi rachunek i m musi buli... Zapado milczenie. Wiedzia, e strzeli gaf. Gdyby paln co takiego w obecnoci Mary, daaby mu owiecajcy wykad na temat niezalenoci kobiet i przeklaby mw paccych rachunki... W rzeczy samej, Mary faktycznie zajmowaa si finansami rodzinnymi, pomijajc kilka ostatnich tygodni jej ycia. Co do Tylera, ma Jen, staruszek teraz ju nawet nie kojarzy, czym jest rachunek. A to bolao, niezalenie od tego, na jak samowystarczaln osob pozowaa teciowa. - Czas na mnie - rzucia. - Przepraszam, nie chciaem eby tak to zabrzmiao... - Nie ma sprawy, John. Pojad do domu opieki, eby spdzi troch czasu z Tylerem, a potem wrc tu na przyjcie. - Jennifer liczya na przejadk twoim pokracznym autem. - Ford edsel, mj drogi modziecze, wczenie wyprzedza reszt wozw o cae pokolenie. - By te najwiksz klap w historii Forda. Boe wity, rzu okiem na t oson chodnicy, jest brzydka jak noc! Jen oywia si nieco t wymian zoliwoci. W swoim garau trzymaa p tuzina aut, kilka nowszych modeli, ale rwnie autentyczny Model A, stojcy na cegach, oraz pikno nad piknociami, bkitny mustang kabriolet z 1965 roku. Wizao si z nim jednak wiele przykrych wspomnie. Kiedy John chodzi na randki z Mary, namwili jej rodzicw, by poyczyli im ten wz na przejadk do Mount Mitchell. Za kierownic siedzia John. W Winnebago wpakowa si w ty auta jakiej starszej pary. Wszyscy wyszli z wypadku bez szwanku, ale wz zosta dokumentnie skasowany. Ojciec Mary wyda tysice dolarw na napraw i poprzysig sobie, e nikt oprcz niego

samego i jego ony ju nigdy nie tknie mustanga. Jen nadal przestrzegaa tej zasady. - Ten edsel zawizby czowieka na koniec wiata, mj drogi. Sprawd sobie na eBayu, ile to cacko jest warte. Jestem pewna, e o wiele wicej ni ten twj SUV. John opar si o kamienn cian, podczas gdy Jen manewrowaa monstrualnym autem, po czym wyjechaa z podjazdu na penych obrotach. ciana wchona ciepo popoudniowego soca. Pluszaki nadal stay na murku. John poczu ukucie w sercu. Jennifer moga zabra ze sob przynajmniej Misia Patriot albo Strusia... Stojc na zewntrz, sysza, jak w rodku Jennifer i Pat rozmawiaj o naszyjniku, a potem wczaj wie stereo. Z gonikw rycza jaki eski gos. Britney Spears? Nie, Britney, dziki Bogu, wysza ju z mody. Nie wiedzia, kto piewa, ale wiedzia, e mu si to w ogle nie podoba. Wola Pink Floyd, czasem sucha te starych nagra w, ktrych gustowali jego rodzice, na przykad Sinatry czy Glenna Millera, albo najlepiej Chieftains. Sign po Misia Patriot. - Obawiam si, przyjacielu, e niedugo pjdziemy w odstawk - powiedzia. Ponownie opar si o cian, zachwycajc si widokami. Delektowa si spokojem tej chwili, zakcanym jedynie odlegym szmerem ruchu na autostradzie midzystanowej numer 40 oraz haasem dobiegajcym z wntrza domu. Ginger i Zach wrciy ze spaceru po terenie za domem i pady u jego stp, dyszc gono. Powietrze przepenia zapach bzu. Jeli kto szuka oznak prawdziwej wiosny, to mg je znale w tych wanie grach. Dolina pena bya kwitncych drzew winiowych. Drzewa wok jego domu, dopiero zaczynay budzi si do ycia, ale bez kwit ju w najlepsze. Po prawej stronie, na szczycie oddalonej o dziesi mil gry Mount Mitchell lnia niena korona. Tam nadal trwaa zima. Gdy bzy ostatnie kwity na dziedzicu Ten aromat zawsze przywodzi mu na myl poemat Whitmana na cze Lincolna. A to z kolei przypomniao mu, e dzi wieczorem, jak w kady pierwszy wtorek miesica, w piwnicy kocioa metodystw, odbywa si spotkanie Koa Mionikw Wojny Secesyjnej. Zapowiadaa si kolejna runda tradycyjnie burzliwej dyskusji; inni czonkowie kka gnbili Johna jako jedynego Jankesa, ktry by pod rk. Nagle rozbrzmia dzwonek telefonu. Wyowi go z kieszeni, spodziewajc si, e to Elizabeth. Chcia jej powiedzie co nieco do suchu. Jak miaa wymiga si od urodzin modszej siostry i wymkn si z tym pryszczatym, napalonym osikiem Bartlettem... Na ekranie ukaza si jednak inny numer, zaczynajcy si od 202... Waszyngton,

pomyla. Rozpozna kolejne trzy cyfry. To Pentagon. Otworzy klapk i wcisn guzik. - Czoem, Bob. - Co u ciebie, John? I jak si miewa moja crka chrzestna? Wypowiedzia te sowa, naladujc gos Marlona Brando grajcego Dona Corleone w rednio udanej parodii. Bob Wright, teraz ju genera broni, dawny szef Johna w Carlisle i zarazem jego stary dobry przyjaciel, by ojcem chrzestnym Jennifer. Mimo e wywodzi si z katolikw irlandzkich, a nie woskich, bardzo serio podchodzi do obietnicy zoonej na chrzcie. Wraz z on Barbar zazwyczaj zjawia si w Black Mountain trzy lub cztery razy do roku. Kiedy umara Mary, Bob i Barbara wzili kilka tygodni wolnego i zostali z Johnem, by mu pomc w cikich chwilach. Sami nigdy nie mieli dzieci, dlatego traktowali Jennifer i Elizabeth jako wasne, zastpcze crki. - Jennifer... dorasta - westchn smutno John do suchawki. - Dostaa od babci zoty naszyjnik, ktry kosztowa co najmniej patola, a moe i wicej. Zupenie przymi moje pluszaki. Talia kart z Pokemonami czeka w rodku. Kupiem nawet bilety do Disney World, ebymy tam pojechali po zakoczeniu roku szkolnego. Wrcz je przy obiedzie, ale zastanawiam si, czy to nadal bdzie to samo, co kiedy... - Masz na myli wasz wypad do Disney World, kiedy Jennifer miaa osiem lat, a Elizabeth dwanacie? Pewnie, e to ju nie bdzie to samo, ale zobaczysz, e tam na miejscu z Jennifer wyjdzie jeszcze maa dziewczynka. Nawet z Elizabeth! A przy okazji, co u niej? - Planuj dzi popoudniu zastrzeli jej chopaka. Bob rykn miechem. - Moe miaem racj, e nie postaraem si o crki. Mie syna, to co innego... Zamilk na moment w zamyleniu. - Pozwolisz mi zamieni kilka sw z chrzenic? - odezwa si po chwili. - Jasne. John wszed do domu, woajc Jennifer. Wybiega ze swojego pokoju, nadal majc na sobie ten cholerny naszyjnik. Wzia od ojca telefon. - Cze, wujku Bob! John stukn j w rami. - Insulina? - zapyta. Dziewczynka kiwna gow, a potem szczebioczc przez telefon, zacza chodzi po domu.

John wyjrza przez okno na dolin, omiatajc wzrokiem gry. To by pikny, pogodny wiosenny dzie. Humor zacz mu si poprawia. Wkrtce zjawi si przyjaciele crki. Urzdz mae przyjcie. On usmay kilka hamburgerw na grillu na bocznym tarasie, a potem dzieciaki uciekn do pokoju Jennifer. W weekend uruchomi basen w ogrodzie; mimo e woda bya nieco chodnawa, miaa dwadziecia stopni Celsjusza, moe kilkoro goci skusi si i wskoczy popywa. Kae im zmiata, kiedy zacznie si ciemnia, i pjdzie na spotkanie koa, a potem moe znowu zasidzie do pisania artykuu, ktry zlecia mu redakcja Civil War Journal na temat Lee kontra Grant jako dowdca strategiczny. Artyku nie wymaga adnego wysiku umysowego, ale pi stwek piechot nie chodzi. Poza tym bdzie mg si nim pochwali podczas kolejnej oceny jego pracy, ktra wypadaa w przyszym roku. Dzisiaj moe troch duej posiedzie w nocy - jutro pierwszy wykad mia dopiero o jedenastej rano. - Tato, wujek Bob chce jeszcze z tob porozmawia! Jennifer wysza ze swojego pokoju z komrk w rku. John wzi od niej telefon, w przelocie ucaowa j w czoo i da czuego kuksaca, kiedy odbiegaa. Po paru sekundach ta przeklta muzyka buchna z gonikw jeszcze goniej. - Co tam, Bob? - John, przepraszam ci, ale musz lecie. W gosie przyjaciela usysza nut napicia. W tle sysza jakie gosy... krzyki... ale haas z wiey Jennifer wszystko zagusza. - Nie ma sprawy, Bob. Przyjedziecie w przyszym miesicu? - Suchaj, John, co si dzieje. Mamy tu jaki problem. Musz... Telefon nagle si wyczy. W tym samym momencie zamilka wiea stereo w pokoju Jennifer i zatrzyma si wiatrak pod sufitem. John zajrza do swojego gabinetu - wygaszacz ekranu na jego komputerze znik, tak samo jak zielona dioda na dziewitnastocalowym telewizorze. Usysza brzczenie - sygna, e alarm domowy oraz przeciwpoarowy zostaje wyczony. Po chwili nawet on ucich. - Bob? Gucha cisza w suchawce. Zamkn klapk. Cholera, awaria prdu, pomyla. - Tato? Podnis wzrok i zobaczy Jennifer. - Pad mi odtwarzacz pyt!

- Wiem, kochanie - odpar, w gbi serca odczuwajc ulg. - Awaria prdu. Dziewczynka rzucia mu nieco pochmurne spojrzenie, jakby to on by odpowiedzialny za t sytuacj lub jakby mg pstrykn palcami, by jej sprzt grajcy ody. Szczerze mwic, gdyby w jego mocy byo uciszenie na wieki wiekw tego przekltego odtwarzacza, czuby nie lada pokus, by to wanie zrobi. - Co z moj imprez? Pat daa mi w prezencie pyt, chciaam j puci podczas przyjcia. - Nie martw si, zotko. Zadzwoni do elektrowni. Pewnie spali si im transformator. Podnis suchawk telefonu stacjonarnego. Gucha cisza. Brak sygnau. Ostatnim razem, kiedy co takiego miao miejsce, jaki pijany kierowca skosi sup telefoniczny u podna gry, a potem, rzecz jasna, zbieg z miejsca wypadku. Komrka. Znowu otworzy klapk i w zoci zacz po kolei wciska guziki... Bez skutku. Do diaba! Nie dziaa. Odoy telefon na st kuchenny. Dziwne. Bateria w telefonie musiaa si rozadowa w momencie, gdy Bob si rozczy. Bez prdu nie mona naadowa telefonu, eby zadzwoni do firmy dostarczajcej energi elektryczn do ich domu. Spojrza na Jennifer, ktra wpatrywaa si w niego wyczekujco, tak jakby mg wszystkiemu zaradzi. - Nie ma problemu, sonko. Pewnie zaraz wezm si do roboty. Poza tym mamy pikny dzie, nie musisz siedzie w domu i sucha tego badziewia. Dlaczego nie moesz polubi Mozarta albo Debussyego, tak jak Pat? Pat, ktra rwnie wysza z pokoju Jennifer, rzucia mu skrpowane spojrzenie. John uwiadomi sobie, e popeni jeden z najwikszych grzechw, jakiego moe dopuci si rodzic. A brzmi on: nigdy, przenigdy nie porwnuj swojej crki do jej koleanek. - Wyjdcie na zewntrz. Idcie na spacer z psami. Do obiadu na pewno bdziemy mie ju prd.

ROZDZIA DRUGI
Dzie 1 18:00 Wrzuci cztery hamburgery na grilla - dwa dla siebie, po jednym dla Jennifer i Pat. Spojrza przez rami i przez chwil obserwowa, jak na polance za domem dziewczynki bawi si z psami w berka. To by pikny widok: popoudniowe soce, osiem kwitncych jaboni i rozemiane dziewczynki biegajce tam i z powrotem. Ginger, ktra bya modsza i bardziej zwariowana ni Zach, skoczya na Jennifer i przewrcia j, kiedy staraa si trzyma frisbee poza zasigiem psa. Pisku byo co nie miara i po chwili obie dziewczynki i oba psy kotoway si na trawie. Wiele miesicy temu John przesta nosi na rce zegarek. Od tamtej pory za czasomierz suya mu komrka. Spojrza przez okno kuchenne na zegar, pamitajcy jeszcze czasy dziadka; dochodzia szsta. Dzieciaki zaproszone przez Jennifer powinny by ju na miejscu; umwili si, e gocie bd mogli przyj na krtkie przyjcie, ktre - z racji tego, e nazajutrz trzeba maszerowa do szkoy - miao si zakoczy wp do smej. Tymczasem nikt si jeszcze nie stawi. Nie wrcia te Jen. Zapali papierosa, zacigajc si pospieszenie. Niesamowite, jak irytujca moe by dwunastolatka prowadzca kampani na rzecz rzucenia palenia przez ojca... John pstrykn do poowy wypalonego camela przez ogrodzenie patia. Burgery byy gotowe. Pooy je na stole, wszed do domu, wycign tort z lodwki, postawi go na stole kuchennym i wetkn we dwanacie wieczek. Wrci na taras. - Obiad! W pierwszej kolejnoci zareagoway psy - przybiegy z polanki i okryy st, a potem zajy strategiczne pozycje, skd mogy ebra o jedzenie. Po chwili przyszy Pat i Jennifer. - Tato, dzieje si co dziwnego. - Naprawd? - Posuchaj.

Przez chwil sta w milczeniu. To by spokojny, wiosenny wieczr. Dookoa panowaa cisza, przerywana jedynie piewem ptakw, szczekaniem jakiego psa w oddali... Podobao mu si to. - Nic nie sysz. - No i w tym rzecz, tato. Nie sycha haasu z autostrady midzystanowej. Odwrci si twarz w kierunku autostrady. Bya zasonita przez drzewa... ale crka miaa racj: cicho jak makiem zasia. Kiedy kupowa dom, jego uwadze uszy odgosy samochodw. Dopiero pierwszej nocy pod nowym dachem do jego uszu dotar zgiek ruchu ulicznego z oddalonej o mil autostrady midzystanowej. w haas zanika jedynie w zimie podczas burzy niegowej albo wypadku. - Pewnie jaki wypadek wstrzyma ruch - zasugerowa. Wypadki zdarzay si do czsto. Na dugiej, wijcej si w gr drodze z Old Fort kadego miesica co najmniej dwie ciarwki miay problemy z hamulcami, walk z zakrtami przegryway te dugie na ponad pi metrw sedany prowadzone zazwyczaj przez jakich emerytw. Wystarczy jeden tego typu wypadek, a wyciek niebezpiecznych substancji z przewrconej ciarwki potrafi zablokowa ruch uliczny z obu stron na cay dzie. - Panie Matherson, my te tak mylaymy, ale nie ma adnych korkw, po prostu samochody stoj w miejscu. Mona to zobaczy, stojc na zboczu gry. - Co masz na myli? - Dokadnie to, co mwi, tatusiu. Mnstwo samochodw na poboczu, niektre na rodku, ale nie ma adnych korkw ani nic. Po prostu wszyscy si zatrzymali. Sucha nieuwanie, wrzucajc burgery do buek i kadc je na talerzach dziewczynek. - Prawdopodobnie wypadek mia miejsce gdzie dalej, a kierowcom kazano zjecha na pobocze i zaczeka - wyjani. Dziewczynki skiny gow i wgryzy si w hamburgery. John zjad swoj buk w ciszy, nie odzywajc si ani sowem, nasuchujc. Dziwaczna sprawa. Mona by pomyle, e powinno by sycha syreny policyjne, jeli faktycznie doszo do wypadku. Poza tym star drog 70 powinny przemyka jakie samochody. Zazwyczaj kiedy midzystanowa bya zamknita, pojazdy uprzywilejowane, na przykad karetki czy radiowozy, korzystay wanie z siedemdziesitki, podobnie inne wozy, ktrych kierowcy chcieli omin zator. A poza tym zazwyczaj o tej porze przeklte dzieciaki Jeffersonw z samego szczytu gry zaczynay jedzi po lesie swoimi cholernymi quadami. John spojrza na niebo i poczu, jak przechodzi go dreszcz. O tej porze dnia wszystkie samoloty zostawiay na niebie smugi kondensacyjne.

Bezporednio nad ich gowami znajdowa si korytarz powietrzny do Atlanty dla wikszoci lotw z pnocnego wschodu. W kadej chwili przestworza przecinay przynajmniej dwie czy trzy maszyny. Tymczasem niebo byszczao bkitem, bez choby jednej smugi pozostawionej przez samolot. Ten zimny dreszcz... To wszystko przypomniao mu wydarzenia z jedenastego wrzenia. Cisz, ktra nagle zapada tamtego dnia; kady siedzia w domu, wpatrywa si w telewizor, a niebo byo wymiecione z wszelkich samolotw. Wsta, podszed do koca balustrady, osoni doni oczy przed popoudniowym socem. Przy Craggy Dome pon ogie, dym lecia prosto w gr. Kolejny ogie dao si zauway nieco dalej, przy odlegym skraju parku narodowego Great Smoky Mountains. W Black Mountain nic si nie ruszao, cae miasto jakby zamaro. Zazwyczaj wida std byo czerwone i zielone wiata na skrzyowaniu ulic State oraz Main. Teraz adne wiata si nie paliy, nawet nie migay. Spojrza przez okno na stary zegar w kuchni. O tej porze codziennie przejeda nieopodal pocig wart milion dolarw - zyska ten przydomek, poniewa przewozi wgiel o wartoci ponad milion dolarw wykopywany w Kentucky dla kilku elektrowni w pobliu Charlotte. Kiedy creczki Johna byy modsze, zawsze po obiedzie zjedali na d, w poblie do torw, by dziewczynki mogy pomacha do maszynisty, a pi masywnych lokomotyw, przecinajc powietrze z oguszajcym oskotem, pdzio z adunkiem w stron tunelu przy przeczy Swannanoa. Nagle usysza silnik samochodu, gardowy warkot monstrualnego forda, za ktrego kkiem siedziaa Jen. Zaparkowaa obok jego mitsubishi, wysiada i podesza do nich. - Niech to diabli! - zacza. - Wysiad prd w domu opieki. Powinnicie zobaczy midzystanow. Wszdzie stoj samochody. Po prostu stoj w miejscu. - Tutaj te nie ma prdu, babciu - poinformowaa Jennifer. - Wysiad prd w klinice? - zdziwi si John. - A co z zapasowym generatorem? Powinien wcza si automatycznie w przypadku awarii. - No nie wiem, wszystko tam zgaso, wysiado. Kompletnie. - Powinni mie zasilanie awaryjne. To jest wymg prawny - upiera si John. - Widocznie generator si nie wczy. Kto powiedzia, e musia si zepsu jaki przekanik prdu i trzeba wezwa elektryka. Mimo wszystko jestem zmartwiona. Musieli pacjentom pod tlenem poda tlen z butli, poniewa pompy w kadym pokoju przestay dziaa. Pompa aparatury do sztucznego karmienia Tylera te wysiada.

- Nic mu nie jest? - Na szczcie akurat skoczy swoj porcj, wic bez obaw. Powiedzieli mi, e nic mu si zego nie stanie. Wyszam na parking, a tam akurat roio si od pielgniarek i lekarzy i wszystkich innych, ktrzy o pitej skoczyli swoj zmian. Przekrcali kluczyki w stacyjkach, ale aden samochd nie chcia odpali. Z wyjtkiem mojego starego malestwa, ktre nazywasz potworem. Musiaam przecie stawi si na urodziny ukochanej wnuczki, a moje rzekome monstrum nie zawiodo mnie, jak zwykle. Spojrzaa z dum na swojego forda edsela. - Babciu, moemy wybra si na przejadk i zobaczy to wszystko na wasne oczy? - poprosia Jennifer. - A co z twoim przyjciem urodzinowym? - zapyta John. - Przecie nikt nie przyszed - odpara smutno. Babcia Jen pochylia si nad dziewczynk i ucaowaa j w czoo. - Rany Boga, moje dziecko, wygldasz jak siedem nieszcz! - Dziewczynki bawiy si na ce. - I w trakcie tych harcw miaa na sobie naszyjnik? - W gosie Jen dao si sysze prawdziwe przeraenie. John skrzywi si. Powinien by dopilnowa, eby Jennifer zdja wisiorek, zanim posza bryka z psami. Gdyby go zgubia lub gdyby uszkodzi si podczas zapasw z Ginger i Zachem, musiaby sono zapaci za swoje niedopatrzenie. - Masz ochot na burgera, Jen? Pokrcia gow. - Nie jestem godna. - Zjedz przynajmniej kawaek ciasta. - Niech bdzie. John wszed do kuchni i zapali dwanacie wieczek na torcie. Specjalnym torcie, rzecz jasna - bez dodatku cukru. Wnis go, piewajc Happy Birthday, a Pat i Jen wtroway mu gono. Przysza pora na pozostae prezenty. Do kartki od Boba i Barbary Wrightw doczony by bon zakupowy o wartoci stu dolarw do wykorzystania w Amazon.com. Nieco wicej uwagi ze strony Jennifer doczekay si w kocu pluszaki, ktre przynis sprzed domu i ustawi w rzdku na stole. Jennifer wcisna Misia Patriot pod pach i zacza otwiera wielk kopert, ktr John zrobi poprzedniej nocy. Wewntrz by kola zdj z Disneylandu, a na rodku widnia napis: Bilet dla Jennifer, Tatusia oraz Elizabeth.

Ten prezent by strzaem w dziesitk. - Nie ciskaj mnie tak mocno, zamiesz mi krgosup! - powiedzia do crki. Kameralne przyjcie dobiego koca, byo ju po sidmej. Pat ruszya w d do domu w towarzystwie Jennifer i psw. - Pewnie dzisiaj nie odbdzie si zebranie mojego koa - rzek John, spogldajc w stron miasta, gdy Jen pomagaa mu uoy naczynia w zmywarce, mimo e nie mogli wczy maszyny. - Jak mylisz, co tu si dzieje? - zapytaa. W jej gosie pobrzmiewa lekki niepokj. - Co masz na myli? - John, to mi przypomina jedenastego wrzenia. Ta cisza. Wtedy jednak mielimy prd, moglimy oglda wiadomoci w telewizji. A teraz... wszystkie te samochody, ktre nagle przestay jecha... Nie skomentowa jej wypowiedzi. W jego gowie nagle pojawia si pewna myl, ale uzna, e jest zbyt niepokojca, by o niej w tej chwili deliberowa. Chcia wierzy, e by to jedynie dziwaczny zbieg okolicznoci, lokalna awaria prdu, przez ktr wstrzymano wszystkie loty ze wzgldu na niedziaajce wiee kontrolne. Moe awari wywoaa jaka powana burza soneczna, na tyle silna, by wywoa zniszczenie transformatorw wysokiego napicia. Co podobnego wydarzyo si w Kanadzie kilka lat temu. Nagle co wpado mu do gowy. - Uruchom silnik w tym swoim monstrum. - Po co? - Zobaczysz. Wyszli na zewntrz i wsiedli do samochodu, John na miejsce pasaera. Jen przekrcia kluczyk w stacyjce, a silnik natychmiast odpowiedzia. Ten odgos, po paru godzinach guchej ciszy panujcej wszdzie dokoa, dodawa otuchy. Wczy radio. To by jeden z tych antycznych odbiornikw z pokrtami zamiast przyciskw. Na pokej obudowie wida byo nawet dwa mae trjkciki oznaczajce czstotliwoci zarezerwowane dawniej dla komunikatw obrony cywilnej. Szum. Na wszystkich czstotliwociach nic tylko szum. Zblia si zmierzch, o tej porze zazwyczaj Federalna Komisja cznoci blokowaa sygna wikszoci stacji radiowych AM, lecz due stacje, ktre sta byo na koncesje, powinny teraz podkrca moc do pidziesiciu tysicy watw i mie zasig na p kraju, jeli tylko sprzyjay warunki atmosferyczne. Pamita, e gdy jako mody chopak jedzi z New Jersey do Durham w Karolinie

Pnocnej, gdzie studiowa w collegeu Duke, zabija czas, krcc powoli pokrtem w radioodbiorniku swojego zdezelowanego garbusa, nastrajajc si na WGN w Chicago albo t dziwn stacj radiow z Wheeling puszczajc muzyk country; to byo dziwaczne przeycie, sucha utyskiwa na temat pickupw i kobiet. Noc, jeli pozwalaa na to pogoda, apa WOR z Nowego Jorku, suchajc w rodku nocy swojej ulubionej audycji prowadzonej przez Jean Shepherd. A teraz radio ziono cisz. - Wygldasz, jakby co ci drczyo, pukowniku. John spojrza na Jen. Ton, jakim wypowiedziaa sowo pukowniku... - Moliwe, e to jaka bahostka. Moe rozptaa si jaka wielka burza soneczna, to wszystko. Ta informacja najwyraniej przestraszya Jen, ktra spojrzaa na zachodni horyzont, nad ktrym soce wisiao ju bardzo nisko, tu nad grami parku narodowego Great Smoky Mountains. - Mylisz, e soce... wybucho czy co w tym gucie? John si rozemia. - Moja droga teciowo, gdyby soce wybucho, czy nadal bymy je widzieli? Nieco zakopotana, pokrcia gow. - Wielkie rozbyski na powierzchni soca wysyaj potne fale rozmaitych typw promieniowania. To std bior si zorze polarne. - Nigdy ani jednej nie widziaam. - To dlatego, e nie jeste Jankesk. Czasami te rozbyski s tak intensywne, e ich skutkiem jest elektryczne wyadowanie w atmosferze, ktre zakca prac sprztu elektronicznego. - Ale co to ma wsplnego z samochodami? - Wikszo wspczesnych wozw jest naszpikowana elektronik. To by wyjaniao, dlaczego twoje auto jest dalej na chodzie, a wozy innych nie mog ruszy z miejsca. - Ludzie nie powinni byli wyrzuca tych starych fordw na zom - odpara z nerwowym umiechem. - Martwi si o Elizabeth - powiedzia cichym gosem. - Pojedmy do centrum. Moe gdzie na ni natrafimy. - Zgoda. Wrzucia bieg. Na dole podjazdu John nagle dostrzeg Jennifer. Krzykn do niej, by wskoczya do wozu. Dziewczynka przybiega, rozpromieniona, przeskoczya przez ojca i

usiada pomidzy nim a babci. Pomyla, e tak wanie to wszystko wygldao czterdzieci lat temu. Mama i tata udaj si na przejadk, dziecko midzy nimi, nie byo wwczas jeszcze adnych foteli lotniczych, z wyjtkiem samochodw sportowych. Dzieci nie siedziay unieruchomione na tylnym siedzeniu, zapite pasami. John mia tylko nadziej, e Tom Barker, komendant policji Black Mountain, nie napatoczy si gdzie po drodze. Gdyby by akurat w podym nastroju, mgby wlepi im mandat. Zjechali do podna wzgrza. Stara siedemdziesitka bya opustoszaa, z wyjtkiem paru porzuconych na poboczu samochodw. Z kolei autostrada midzystanowa bya rzeczywicie zagracona samochodami, tak jak opowiadaa Jennifer. Wiele z nich stao na poboczu, a niektre na rodku jezdni. Nie byo jednak adnego korka. Wygldao to tak, jakby po prostu wszyscy wyczyli jednoczenie silniki i auta powoli si zatrzymay. Niemal wszyscy kierowcy i pasaerowie wyszli ze swoich pojazdw. Niektrzy spogldali w ich stron, kiedy edsel wtoczy si na star drog i ruszy w kierunku miasta. - Tam jest Elizabeth! - zawoaa nagle Jennifer, pokazujc siostr rk. Bez wtpienia to Elizabeth, stwierdzi z gorycz John. Sza z tym cholernym chopakiem Bartlettw, ktry trzyma ap na jej talii... a waciwie niej, prawie na jej pupie. Na widok nadjedajcego forda odskoczy od dziewczyny jak oparzony. Jen zatrzymaa si na poboczu. John wysiad z auta. - Gdzie si, do cholery, wczylicie?! - zagrzmia. - Tato, czy to nie dziwne? - Elizabeth zignorowaa jego pytanie, wskazujc rk na autostrad midzystanow. Po chwili przywoaa na twarz swj najbardziej czarujcy umiech. Gowa lekko przechylona na bok i bkitne oczy mwice och, tatusiu, wyluzuj!. Wkadaa w to cae serce. Elizabeth bya idealn szesnastoletni kopi swojej matki i zdawaa sobie spraw, e takimi minami zawsze kupi swego ojca. Ale wspomnienie Mary wywoywao w nim rwnie przypyw opiekuczoci. Przeszy spojrzeniem modego Bartletta. Chopak przez wiele lat by czonkiem druyny skautw, ktr John wspomaga jako zastpca druynowego. Patrzc na niego przez ten pryzmat, uwaa go za dobrego, bystrego chopaka. Doszed do stopnia Life, zanim wystpi z szeregw, poniewa w dziewitej klasie bycie skautem nie byo ju czym cool. Sowem, miy, dobry dzieciak. Jego ojciec nalea do Koa Mionikw Wojny Secesyjnej. Jednak w tej konkretnej chwili Ben by tylko smarkaczem, ktry od czterech godzin najwyraniej kad swoje apy niemale na siedzeniu jego crki, i Bg wie gdzie jeszcze.

- Panie Matherson, to moja wina - odezwa si Ben, zrobiwszy p kroku do przodu. Elizabeth i ja pojechalimy po lekcjach do centrum handlowego w Asheville. Chcielimy upolowa jaki super prezent dla Jennifer. - Co mi kupilicie? - zapytaa podekscytowana Jennifer. - Prezent zostawilimy w aucie - odpara Elizabeth. - Tato, to byo takie dziwne. Samochd po prostu zgas kilka mil na zachd od miasta, w pobliu naszego kocioa. Postanowilimy pj do domu na piechot. John posa Benowi lodowate spojrzenie, pod ktrego ciarem chopak jednak si nie ugi, nie spuci wzroku. Dzieciak jest w porzdku, pomyla John. Nie ucieka oczami, nie prbowa odgrywa Pana Mdraliskiego. Doskonale wiedzia, e ojciec Elizabeth przyapa go na czym niedozwolonym, i gotw by stawi czoa zagniewanemu rodzicowi. Elizabeth i Ben byli przyjacimi od czasw gimnazjum, grali razem w zespole szkolnym, a teraz... c, teraz byo jasne jak soce, e w cigu ostatnich paru miesicy ich znajomo staa si czym innym. Spojrzawszy na chopaka, John przypomnia sobie, o czym myla, kiedy sam mia siedemnacie lat, i co byo wwczas jego gwn motywacj w yciu. Jen zerkna na Johna i posaa mu chytry umieszek. - Ben, co sycha u twojego dziadka? - Wszystko dobrze, psze pani. Bylimy na rybach w ubieg sobot, nad Flat Creek. Gdyby pani widziaa, jakiego pstrga zapa! Czterdzieci centymetrw. Cieszy si jak dziecko. Jen si zamiaa. - Pamitam, jak kiedy poszam z nim na ryby nad ten sam strumie. Zawsze nabija za mnie przynt na haczyk - powiedziaa i a si wzdrygna. - Boe, jak ja nienawidziam tego robi! Pozdrw go ode mnie. - Oczywicie, psze pani, pozdrowi go. - Podrzuci ci do domu? - zapyta John, gdy wreszcie uleciaa z niego zo. - Nie, psze pana. Mam niedaleko. - Skin gow w kierunku drugiej strony autostrady midzystanowej. - Mog tdy przej. - No dobra, Ben. Twoi rodzice na pewno si o ciebie martwi. Pd do domu. - Dobrze, psze pana. I przepraszam, psze pana. Ej, maa, wszystkiego najlepszego! - Dziki, Ben. - Jak wikszo modszych sistr, Jennifer durzya si nieco w chopaku swojej starszej siostry. A Ben, mdry dzieciak, oraz, jak niechtnie zauway John, porzdny chopak, odwzajemnia sympati Jennifer.

- Dobranoc, Elizabeth. Nastpia krpujca chwila, kiedy chopak i dziewczyna spojrzeli na siebie. Elizabeth nieco si zarumienia. W kocu Ben odwrci si, podszed do ogrodzenia przy midzystanowej i w mgnieniu oka by ju po drugiej stronie. John patrzy, jak chopak przechodzi przez autostrad. Niektrzy ludzie, stojcy dotd przy swoich samochodach, podeszli do niego. John sta w miejscu, obserwujc to wszystko. Ben wskaza rk w kierunku zjazdu do Black Mountain. - Przepraszam... Przepraszam! John znowu spojrza przez ogrodzenie, ktre przed chwil przeskoczy Ben. Dobrze ubrana kobieta w ciemnoszarym kostiumie, o dugich do ramion, byszczcych blond wosach, wspinaa si wanie na trawiast skarp, chyboczc si na swoich wysokich obcasach. - Dzie dobry pani. - Czy moe mi pan powiedzie, co tu si dzieje? W lad za ni ruszyo p tuzina innych ludzi, ktrzy wyszli ze swoich unieruchomionych samochodw i zaczli si zblia do ogrodzenia. - Przykro mi, wiem tylko tyle, co pani. - Jechaam autem - pokazaa palcem swoje bmw 330 porzucone na poboczu - i nagle silnik po prostu zgas. To samo przytrafio si wszystkim innym. - Nie jestem pewny, co tu si dzieje - odpar John. Starannie dobiera sowa, widzc, e zblia si coraz wicej osb: czterech mczyzn, koo trzydziestki, moe tu po trzydziestce. Postawni faceci, wygldali na robotnikw budowlanych. John poczu, jak budz si w nim ze przeczucia wywoane widokiem tych goci, ktrzy stanli teraz przy ogrodzeniu, obok kobiety. - Hej, stary, jakim cudem twoja bryka jest na chodzie? - rzuci jeden z nich. Mczyzna niemal dorwnywa wzrostem Johnowi. By dobrze zbudowany, z potnymi barami. - Nie wiem, jakim cudem, po prostu sobie jedzi. - No ale to deczko dziwne, nie? Wszystkie tu wozy zamary na amen, a ten twj gruchot dalej pomyka. - Tak, to chyba faktycznie troch dziwne. - Jak e go odpali? - Po prostu przekrciem klucz w stacyjce, to wszystko - odpar spokojnie John, wbijajc wzrok w nieznajomego i wytrzymujc jego spojrzenie.

- Prosz pana, czy podrzuci mnie pan do miasta? - zapytaa blondynka. Spojrza na drucian siatk, ktr Ben z tak atwoci przeskoczy. Poszuka go wzrokiem i zobaczy, e chopak pokonuje siatk po drugiej stronie autostrady, a potem rusza pod gr, w kierunku swojego domu. Do siatki zbliao si coraz wicej ludzi. Jaka starsza para, kobieta trzymajca za rk okoo szecioletnie dziecko, kilku nastolatkw, facet z nadwag w drogim garniturze, z koszul rozpit pod szyj i poluzowanym krawatem. Nawet kierowca ciarwki wysiad ze swojego wozu stojcego na wschodnim pasie i wolnym krokiem szed w jego stron. - Prosz pani, nie mam pojcia, jak miaaby pani przej przez to ogrodzenie powiedzia John, wskazujc ruchem gowy na drucian siatk, ktra ich odgradzaa. - Mil std jest zjazd numer 64 - kontynuowa, wskazujc gow na zachd. - Niech pani nie skrca w zjazd 65, tam jest tylko may sklepik. Wycign rk i pokaza pas ruchu dla oddalonego o zaledwie kilkaset metrw zjazdu numer 65, ktry pojawia si tu przed tym, jak autostrada zakrcaa na wiadukt zbudowany ponad torami kolejowymi. - Niech pani idzie do zjazdu numer 64. Droga zajmie pani jakie dwadziecia minut. S tam dwa motele. Jeden z nich to Holiday Inn z dobr restauracj. Powinno si pani uda wynaj pokj, dopki caa ta sytuacja si nie wyjani. - John? - usysza za plecami szept Jen. - Pom jej. Gwatownie wycign rk za plecami, na znak, eby zamkna usta. Osiem lat, ktre spdzi w tym miecie, faktycznie go zmieniy, i to na wiele rnych sposobw. Do kobiet nie zwracano si tutaj po imieniu, tylko prosz pani, i przytrzymywao si im drzwi, bez wzgldu na ich wiek. Jeli mczyzna w miejscu publicznym odezwa si niestosownie do kobiety, a nieopodal znajdowa si inny mczyzna, w powietrzu od razu wisiao mordobicie. Kobieta w kostiumie rzucia mu bagalne spojrzenie. Odmwienie jej oznaczaoby sprzeniewierzenie si odwiecznym prawom Poudnia. Do diaba, wyczu nawet, e midzy nim a kobiet co zaiskrzyo; jeszcze dziesi minut temu w ogle by o czym takim nie marzy. Od mierci Mary, John mia kilka przelotnych flirtw, a nawet krtki romans z pani profesor z uniwersytetu stanowego. Jednak tak naprawd nigdy nie angaowa si emocjonalnie w adn z tych relacji. Nie potrafi uwolni si od Mary. Blondynka po drugiej stronie ogrodzenia bya atrakcyjna, wygldaa na kobiet sukcesu i miaa na oko trzydzieci kilka lat. Mimowolnie zerkn na jej lew do, ale nie zauway obrczki. Gdyby to dziao si dawno temu, zanim spotka Mary... goymi rkami wyrwaby dziur w tym ogrodzeniu i odegra rol bohatera, ktry spieszy na ratunek tej

piknej nieznajomej. W tej chwili te niemal korcio go, by to zrobi. Jednak teraz odczuwa te co innego. Odezwaa si w nim intuicja, co, co czu w swoich wntrznociach, w gbi siebie. Bez wtpienia co si wydarzyo - co zego. Nadal nie wiedzia, co dokadnie, ale jak na jego gust dao si tu zauway troch zbyt wiele anomalii - brak prdu, unieruchomione samochody, z wyjtkiem antycznego wozu Jen, brak samolotw na niebie... Co tu nie grao. I tak oto w tej chwili, pierwszy raz od bardzo dawna, poczu, jak daje o sobie zna jego zmys miejskiego survivalu. Robotnicze przedmiecia Newark, w ktrych dorasta w latach szedziesitych i siedemdziesitych day mu niez szko ycia. Mia zaledwie osiem lat, kiedy w 1967 roku do Newark dotara fala zamieszek, ktra caemu pokoleniu wybia z gowy myl o tym, co niektrzy nazywali wielokulturowoci. W efekcie Wosi trzymali si swoich terenw, Polacy i Irlandczycy swoich, tak samo jak Latynosi i czarnoskrzy. Jeli zabkae si do nieodpowiedniej dzielnicy po zmroku, a zazwyczaj nawet w wietle dnia, to Bg ci dopom, brachu... Autostrada w tym wanie momencie staa si tego typu nieodpowiedni dzielnic. Widok tych czterech robotnikw - sposobu, w jaki stali i patrzyli na Johna i jego auto, jedyny wz bdcy na chodzie - by sygnaem ostrzegawczym. Jeden z mczyzn by ewidentnie pijany. John od razu zakwalifikowa go do kategorii typ podpity i napastliwy. Co si zmieniao... a raczej ju zmienio, w cigu kilku ostatnich godzin. Gdyby by sam, mgby zaryzykowa i zgodzi si pomc kobiecie i niewykluczone, e wszystko poszoby gadko. By jednak ojcem; w tym samochodzie wiz dwie creczki i teciow. - No dalej, kole - odezwa si jeden z budowlacw. W jego ostrym gosie dao si usysze drwin. - Pome damie. Przepchniemy j na drug stron, a potem sami przeskoczymy przez ogrodzonko i te nas grzecznie podwieziesz. Kobieta spojrzaa na robotnikw za swoimi plecami. - Nie potrzebuj waszej pomocy - odpara lodowatym tonem. Jeden z nich, ten pijany, zamia si pod nosem. John mia uczucie, e znalaz si w puapce, szczeglnie gdy pospiesznie rzuci okiem na Jennifer. Gdyby te draby zabray mu wz, musieliby wraca na piechot, a dla jego maej creczki byby to naprawd dugi spacer... Nagle dostrzeg spojrzenie kierowcy ciarwki. Mczyzna leciutko skin gow, a nastpnie bardzo ostronie wysun zza plecw praw rk. Trzyma w niej niewielki pistolet. Na uamek sekundy John poczu ostry skurcz w odku, lecz w oczach mczyzny dostrzeg jasny komunikat: Spokojnie, kolego, dopilnuj tu porzdku.

John spojrza z powrotem na kobiet. - Przykro mi, droga pani, ale musz zawie dzieci do domu. Prosz zrobi tak, jak mwiem. Nieca mil std znajdziecie schronienie oraz jedzenie. - O ty zgnie ajno! - rykn pijany robotnik i zacz wspina si na ogrodzenie. - Dziewczyny, do samochodu! - zawoa szybko John. Posusznie wskoczyy i zamkny drzwi. John te wycofa si do wozu i podczas gdy pijak z trudem gramoli si na ogrodzenie, wrzuci wsteczny i wcisn peda gazu. - Sukinsynu, chcemy tylko, eby nas podrzuci! - burkn pijak, pokazujc Johnowi rodkowy palec. John z wcinitym pedaem gazu wycofa a do zakrtu, a potem wrzuci przedni bieg i ruszy prosto na drog gruntow. - Johnie Matherson, nie mog uwierzy, e zostawie tamt kobiet na pastw losu! W towarzystwie tych zwierzt. - Mam rodzin - odpar cierpko John, patrzc w lusterko wsteczne na siedzce z tyu wozu Elizabeth i Jennifer. Dziewczynki milczay, ale wyczuwa z ich strony negatywne i oskarycielskie wibracje - tatu okaza si tchrzem. Pokrci gow, nie odzywajc si wicej ani sowem. Wjecha na podjazd. Psy radonie rzuciy si na niego, lecz poczuy, e jest w zym nastroju, i momentalnie przeniosy swoj uwag na Jennifer i Elizabeth. - Dziewczynki, robi si ciemno. Pamitacie, jak by huragan i wszyscy schronilimy si w mojej sypialni? Dzisiaj bdzie tak samo. Elizabeth, wycignij lamp Colemana, wiesz, jak j zapali. Jennifer, pom siostrze. - Tato, daj spokj. Uwaam, e troch za bardzo si nakrcasz. - Zrb, co mwi, Elizabeth - wycedzi powoli i z naciskiem. - Dobra. Dziewczynki ruszyy w stron drzwi. Jennifer wypytywaa Elizabeth, jaki ona i Ben kupili dla niej prezent. - Elizabeth, kiedy ju zapalisz lamp, pom Jennifer zrobi sobie zastrzyk. Nie trzymaj lekarstwa poza lodwk duej, ni to niezbdne. - Dobrze, tato. - A potem nakarm psa. - Spoko, tato. Crki weszy do domu, a John wyowi z kieszeni papierosa. - Wrcisz tam, by pomc tej kobiecie? - spytaa Jen.

- Nie. Przez chwil milczaa. - Zadziwiasz mnie, John - odezwaa si w kocu. - Wiem, e postpuj susznie. Gdybym wrci na autostrad, te bydlaki ukradyby mi wz. - A co z tamt kobiet? Jak sobie da rad? Nie masz wyrzutw sumienia? John wbi w Jen ostre spojrzenie. - Co, do diaba, masz na myli? - Mam na myli kobiet, ktr zostawie tam na pastw losu. Zreszt bya tam jeszcze druga, z maym dzieckiem. Mog je zgwaci. Pokrci gow. - Nie, jeszcze nie. Ci faceci wcale nie byli tacy groni. Ten pijany straci nad sob kontrol, a ten pyskaty tylko popisywa si przed kumplami i tamt kobiet. Owszem, to dziwne, e nasz samochd jako jedyny jest na chodzie, dlatego gdybym tam wrci, na pewno chcieliby mi go zabra. Albo przez ca noc musiabym oferowa usugi przewozowe kadej osobie uwizionej na autostradzie. Pewnie napatoczyoby si jeszcze paru innych podpitych drabw. Zacign si kilka razy papierosem. - Ale eby od razu gwat? - kontynuowa po chwili. - Nie, tam wokoo jest zbyt wielu porzdnych ludzi. Wszyscy inni s trzewi. Jest tam kilku kierowcw ciarwek, a to s przewanie porzdni ludzie. Jeden z nich mia pistolet, chocia go nie widziaa. Dopilnuje porzdku. Tamta kobieta, jak i caa reszta, bdzie bezpieczna. O takie rzeczy jeszcze bym si nie martwi. - Jeszcze? John westchn gono, cisn na ziemi wypalony papieros, po czym wyj z paczki kolejnego. - Chciabym, eby dzi z nami nocowaa. Dziewczynki bd wniebowzite. - A co, martwisz si o mnie? - Szczerze mwic, tak. Nie podoba mi si pomys, eby sama po nocy krya tym dziwolgiem - mwic to, poklepa dach edsela. - Dobrze, zostan na noc. Spojrza na ni, zdumiony, e tak szybko si zgodzia i nawet nie prbowaa si wykrci tym, e musi nakarmi swojego kota i takie tam. W wieczornym mroku nie mg dostrzec jej twarzy, lecz po gosie pozna, e si boi.

- Jest tak ciemno - wyszeptaa. Rozejrza si dokoa. Rzeczywicie byo ciemno. W miecie nie palio si ani jedno wiato, z wyjtkiem czego, co wygldao jak migotanie gazowych lampek biwakowych i wiec. Pogrona w ciemnociach bya rwnie autostrada; bez tej irytujcej, bijcej po oczach powiaty ze stacji serwisowej przy zjedzie. Zarwno w domach otaczajcych dolin, jak i w odlegym Asheville na prno byo szuka jakiegokolwiek wiateka. Tylko na zboczu gry przy Craggy Dome co si tlio na czerwono; wygldao to na ognisko. Gwiazdy cudownie rozwietlay niebo. John nie widzia takich gwiazd od czasu, gdy by na pustyni w Arabii Saudyjskiej... zanim zaczy pon szyby naftowe. Wok nie byo absolutnie adnych innych rde wiata, ktre przysaniayby migotanie gwiazd. To by wspaniay widok oraz, jak si przekona, niezwykle uspokajajcy. - Wejd do rodka, Jen, docz do was za minutk. Jen odesza powolnym krokiem. We wntrzu domu widzia teraz powiat, jak dawao wiato lampy Colmana, a chwil pniej usysza odgosy miechu, ktre doday mu otuchy. Skoczy pali drugiego papierosa i upuci go na ziemi. Patrzy, jak tli si na betonowym chodniku podjazdu. Po chwili niedopaek zgas. Otworzy drzwi swojego samochodu, wlizgn si do rodka i przekrci kluczyk w stacyjce. Nic. Z rozrusznika nie wydobyo si nawet jknicie, wiata na tablicy rozdzielczej si nie zapaliy... nic. Sign rk pod fotelem i wycign cik, zasilan szecioma bateriami latark. Wczy j i rozbysa wiatem. Wszed do domu. Dziewczynki ju urzdzay zabaw w kemping. - Tato, nowy glukometr Jennifer nie dziaa - poinformowaa Elizabeth. - Co? - Nowy przyrzd do badania krwi. Znalazam jednak stary i tego wanie uyymy. Z ma wszystko OK. - To dobrze, kochanie. Z jakiego powodu przez ten drobny szczeg w gowie Johna rozbrzmiao jeszcze wicej dzwonkw alarmowych. Nowy zestaw testujcy by cudem techniki, a jego pami przechowywaa histori poziomu cukru we krwi, ktr mona byo zgra na komputer. Jennifer za tydzie miaa zosta wyposaona w jedn z tych nowych, wszczepianych pomp insulinowych. Co mwio Johnowi, e powinien si cieszy, i nie zdyli tego zrobi. - Okej.

Zacza si szykowa do odejcia. John wzi gboki wdech. - Elizabeth... - Tak, tato? - Ty i Ben... - Nagle poczu si strasznie zmieszany. - No wiesz, moe chciaaby o czym ze mn porozmawia? - Daj spokj, tato. Teraz? - Tak, masz racj... Przypilnuj, eby Jennifer przeniosa si do mojej sypialni. Idziemy zaraz spa. - Ale, tato, nie ma nawet smej! - Pamitasz ten czterodniowy huragan? Pod koniec przywyklimy do zasypiania o zmroku i wstawania o wicie. - Dobrze. John zajrza do sypialni i ku swojej uciesze zobaczy Jennifer ukadajc w rzdku nowe pluszaki po swojej stronie ogromnego ka wodnego. Pod pach trzymaa inn ukochan maskotk - pluszowego zajca. Pana Zajca podarowali jej Bob i Barbara w dniu, w ktrym przysza na wiat. Od tamtej pory zajc by jej nieodcznym, wiernym kompanem. Dawniej Pan Zajc by biay i puszysty, a potem zszarza. Wiele w swoim yciu przey i wiele razy by przyczyn nie lada nerww. Kiedy zostawili go niechccy w restauracji; musieli wraca niemal sto mil, eby go odzyska, przy czym Jennifer kad z tych mil umilaa reszcie rodziny swoim paczem. Pan Zajc zosta te raz uprowadzony przez psa ssiada. John dwa dni przeczesywa las, zanim go odnalaz. By poatany, a jego futerko miejscami zupenie wytarte, i mimo e Jennifer koczya dzi dwanacie lat, Pan Zajc nadal by jej przyjacielem od serca i pewnie takim pozostanie... do dnia, kiedy dziewczynka, a raczej moda dama, wyjedzie do collegeu, a zajc wylduje na biurku ojca, by przypomina mu o starych, dobrych czasach. Psy skoczyy poera swj obiad i John wypuci je na wieczorny spacer. Ginger bya nieco zdenerwowana - waciciel zawsze zapala im reflektory przed domem. O tej porze roku po okolicy krciy si niedwiedzie z modymi oraz szopy pracze. Gdyby Ginger ujrzaa nagle niedwiedzia albo szopa, prawie na pewno dostaaby zawau serca. Szybko wic zaatwia swoj potrzeb i piorunem wrcia do domu, ukadajc si u stp Jennifer. - Nie musz i jutro do szkoy? - zapytaa dziewczynka z nadziej w gosie. - C, jeli w nocy wcz prd, trzeba bdzie maszerowa na lekcje. A jeli nie, zostaniesz w domu. - W takim razie mam nadziej, e ca noc bd panowa egipskie ciemnoci...

- Mam spa w pokoju gocinnym? - zapytaa Jen, trzymajc lamp Colemana. - pisz z nami, babciu - owiadczya Jennifer. - Aha, czyli przypada mi miejsce w rodku - jkna Elizabeth - a ta maa kopie w czasie snu. - Okej, moje drogie panie, bd w swoim gabinecie. A teraz kadcie si spa. Jen umiechna si i wesza do azienki, dzierc lamp. - Dobranoc, dziewczynki. - Kocham ci, tato. - Ja ciebie te. Zamkn za sob drzwi i przeszed do swojego gabinetu. Na chwil usiad przy biurku, stawiajc latark tak, by snop wiata pada na sufit, owietlajc pokj odbitym blaskiem. Ten gabinet zawsze doprowadza Mary do szau. Jak refren powtarzaa, e nie tego si spodziewaa po wojskowym, na co on zawsze odpowiada, e wysza te przecie za profesora. Na biurku po obu stronach rosy sterty papierw, posegregowanych, jak zwyk mawia, wedug warstw geologicznych. Po lewej stronie sta rega na ksiki; byy ustawione w dwch rzdach, tylnym i przednim. Ksiki na temat rzeczy, nad ktrymi w danym momencie pracowa albo ktre go interesoway, zajmoway najblisz pk. Na cianach krloway rysunki, oprawione w ramki dyplomy (w tym dyplom magisterski Mary) oraz fotografie ich creczek. Wsta i przez chwil wpatrywa si w rega, a potem wycign cz ksiek z pierwszego rzdu, znalaz dokument, ktrego szuka, i wyj go. Nie zaglda do niego od lat. Od czasu, gdy opuci Carlisle. Usiad i pooy wolumin na kolanach. Przywiecajc sobie latark, przebieg wzrokiem spis treci wydrukowany na drukarce igowej z poowy lat dziewidziesitych, po czym opar si wygodnie i na p godziny zagbi w lekturze. W kocu odoy raport na biurko. Za plecami mia zamknit szafk. Wycign klucz z szuflady w biurku, otworzy nim szafk i woy rk do rodka, Zawaha si przez sekund, nie mogc si zdecydowa, ktr bro wyj. Ostatecznie wybra strzelb rutow typu pump action, kaliber 20. Wyj pudeko naboi rutowych i zaadowa p tuzina. Nie bya to bro miercionona (chyba e czowiek oddawa strzay z bliskiej odlegoci), ale na pewno skuteczna, jeli chodzi o odstraszanie nieproszonych goci. Nastpny by pistolet. Rewolwer Colt Dragoon, rocznik 1855. Wielka, cika spluwa. Sam wygld tego cacka by w stanie odstraszy wikszo pijakw.

Nawiasem mwic, przeszed ju prb bojow. To byo jeszcze w czasach studenckich, zanim spotka Mary. Mieszka poza campusem, w domku na farmie wraz z kilkoma innymi chopakami. Uwaali si za hipisw, nosili dugie wosy i popalali trawk... Mary ju pierwszego dnia ich znajomoci postawia warunek: Dopki tego nie rzucisz, nie moesz ze mn chodzi. Niektrzy miejscowi zapaali wyjtkow niechci do dugowosych pedaw mieszkajcych nieopodal i pewnej nocy urzdzili strzelanin. Ostrzelali ich dom grubym rutem, wywalajc z zawiasw drzwi kuchenne. Darli si, e cioty maj wyj na zewntrz, eby mogli si z nimi porachowa. Wsplokatorzy Johna spanikowali, jeden z nich zacz paka, e czuje si jak w filmie Uwolnienie. Jednak intruzi nie mieli pojcia o tym, e jeden z tych pedaw pochodzi z New Jersey, interesuje si rekonstrukcjami wydarze z czasw wojny secesyjnej i wie co nieco o broni palnej. Wyszed do nich, dzierc w doni swojego dragoona. Unis bro i odda dwa strzay. Nie mia zamiaru nikogo zabi, tylko nastraszy. Nastpnie wycelowa prosto w klatk piersiow wieniaka z dubeltwk. - Nastpny strza bdzie ju na serio - owiadczy spokojnym gosem. Napastnicy piorunem wskoczyli do swojej pciarwki i zmyli si w ekspresowym tempie. Kumple Johna wyszli na ganek i gapili si na niego z podziwem i wyrazem zdumienia na twarzach, a on, wchodzc z powrotem do domu, czu si jak Gary Cooper w filmie W samo poudnie. - Zaprowadza pokj dziki potnej sile ognia - wyrecytowa spokojnie, a potem nala sobie solidn porcj wdki, aby si uspokoi, podczas gdy jego wsplokatorzy nadal nie mogli si otrzsn z wraenia i przez p nocy w kko odgrywali t scenk. Co tak naprawd wtedy go przerazio? wiadomo, e by gotw zabi jednego z tych bydlakw, gdyby sprbowali jeszcze raz odda strza. Nie podobao mu si to uczucie, nic a nic, i mia nadziej, e ju nigdy czego takiego nie poczuje... Ale poczu, wiele lat pniej w Iraku, chocia wtedy akurat przynajmniej nie on osobicie musia naciska spust. Nastpnego ranka, w sobot, przyszed waciciel farmy ze zgrzewk piwa. Chcia zobaczy t legendarn ju spluw. Poinformowa Johna i jego kumpli, e cieszycie si, chopaki, teraz szacunkiem. Miesic pniej John wstpi z garstk przyjaci do przydronego baru na piwo. Tak si zoyo, e w rodku by jeden z czterech napastnikw. Rozpozna Johna i atmosfera na moment zgstniaa, ale nagle facet rozemia si, przynis Johnowi piwo i opowiedzia wszystkim obecnym o tamtej nocy, wieczc swoj histori sowami: Ten Jankes to rwny

go. Na koniec ucisnli sobie donie. Do diaba, nawet w takich momentach kocha ju wtedy Poudnie. Rewolwer, ktry wyj z szafki, by naadowany. Pooy go na biurku. Nagle usysza, e kto wszed do pokoju. Podnis wzrok. W progu staa Jen. - To powana sprawa... prawda? - zapytaa. - Id spa - zawaha si, zanim po chwili doda: - mamo. Staa przez moment w milczeniu, skina gow i odesza. Nie zdjwszy nawet butw, John rozcign si na sofie w swoim gabinecie. Dubeltwk pooy obok na pododze. Dopiero po kilku dugich godzinach udao mu si zapa w sen. Gdy zasypia, Zach wylizgn si z obj Jennifer, przebieg do gabinetu i z westchnieniem uoy si obok Johna.

ROZDZIA TRZECI
Dzie 2 Obudzi go krzyk. Po omacku odnalaz strzelb i zerwa si na rwne nogi, gdy usysza gos Elizabeth. - Cholera jasna, nie ma ciepej wody! Odoy bro i wszed do sypialni. Elizabeth pojawia si w drzwiach azienki owinita rcznikiem. Wygldaa na mocno zirytowan. - Tato, nie ma ciepej wody! - A czego, do diaba, si spodziewaa? - burkn. Jego serce nadal bio w panice. Jennifer usiada na ku z Panem Zajcem wcinitym pod pach. Umiechna si. - Nie ma dzi szkoy, tatusiu? - Nie. - Super! - Tato, jak mam wzi prysznic? - Uywajc zimnej wody. To ci nie zabije - mrukn, po czym przeszed do kuchni. Potrzebuj kawy, psiakrew, kawy! Wyj saszetk kawy, papierowy filtr, nastawi na ekstra mocn, napeni zbiornik wod i wcisn guzik. Przez dobr minut sta tam jak kompletny idiota. Potem uprzytomni sobie swj bd. - Niech to szlag! Wycign may garnuszek z szafki, napeni go wod i wyszed na ganek. Rozpali grilla i postawi na nim naczynie. Wyowi z kieszeni papierosa i go zapali. Woda wreszcie si zagotowaa. Przynis sobie kubek i przyrzdzi kaw w starowiecki sposb, ktrego nauczy si jako skaut - nasypa kilka yek do kubka, zala wrztkiem i pal licho fusy. - Dla mnie te si znajdzie troch kawy? To bya Jen. - Jasne. Przyrzdzi dla niej kaw w drugim kubku. Jen przygldaa si temu z niesmakiem.

Wesza do kuchni, otworzya lodwk, wyja mleko w plastikowej butelce i wysza na ganek, upijajc z niej yk. - Pij t kaw z zacinitymi zbami. W ten sposb przefiltrujesz fusy - powiedzia John, silc si na pierwszy tego dnia umiech. - Musz znale swoj star kawiark - odpara. - Nigdy nie lubiam tych chromowanych maszynek Mr Coffee. Kawa najlepiej smakuje, gdy si j odpowiednio przyrzdzi w tradycyjny sposb. Na dworze panowa lekki chd, ktry na Johna podziaa oywczo. Kawa i papieros speniy swoje zadanie, czyli skutecznie go rozbudziy. W przeciwiestwie do wikszoci facetw, ktrzy zrobili karier w wojsku, John nigdy nie przywyk do wczesnego wstawania. Nie cierpia rannych ptaszkw, a w szczeglnoci tych, ktre wesoo wierkay. On zawsze by sow, kad si spa o drugiej lub trzeciej w nocy, potem budzi si o dziewitej lub dziesitej, by zdy na wykad o jedenastej. Wadze collegeu szybko poznay jego zwyczaje i nigdy nie dostawa zaj wczeniej ni o jedenastej. Musia jednak przyzna, e poranki bywaj pikne i czasem aowa, e je przesypia. Mary bya rannym ptaszkiem. Przypomnia sobie, jak budzia go czasem o wicie, przynajmniej na kilka minut, po to, eby... Nie. Wspomnienie byo zbyt bolesne. Odepchn je od siebie. - Tamten ogie nadal ponie - zauwaya Jen, wskazujc na Craggy Dome. John przytakn. Ogie troch si rozprzestrzeni, a smuga dymu poszerzya si, opadajc w stron znajdujcego si w dolinie rezerwuaru wody nalecego do Asheville. Na oko byo to jakie sto akrw albo i wicej. Nieco dalej John dostrzeg kolejne dwie wstgi dymu. wiat milcza. Ruch uliczny przesta istnie. Black Mountain pogrone byo w bezruchu. Nic si nie zmienio. - Dostan kawy? To bya Elizabeth. Miaa mokre wosy i osuszaa je rcznikiem. Woya na siebie gruby szlafrok, lecz mimo to draa z zimna. - Pewnie, kochanie - powiedzia John. Przyrzdzi jej kaw, ktr wypia bez krcenia nosem. Jennifer rwnie wysza na ganek z Panem Zajcem pod pach. Kiedy spaa lub bya

pprzytomna tak jak teraz, wygldaa przelicznie. Miaa wtedy oczy maego dziecka... - Nie bdzie szkoy? - Nie sdz. Ziewna, odwrcia si bez sowa i wesza do rodka. - Zbadaa sobie krew?! - zawoa za ni John. - Tak tato, wszystko w porzdku. - Ruszya z powrotem do sypialni, aby dokoczy przerwany sen. - Chyba pojad teraz do miasta. Sprawdz, co tam si dzieje. - Mog zabra si z tob? - zapytaa Elizabeth. - Nie, wol, eby zostaa tutaj. - Tato, prosz ci! Wszyscy tam bd. Chc to zobaczy na wasne oczy. Uj j agodnie pod rk i poprowadzi z dala od drzwi wejciowych. - Chc, eby strzega domu. Umiechna si sarkastycznie. - Strzega? Przed kim? Przed terrorystami? - To nie jest temat do artw - oznajmi stanowczym tonem. Elizabeth zamilka i spojrzaa na niego z powag. - Umiesz si obchodzi z broni. To jest kaliber 20, wic si nie martw. Bro jest odbezpieczona, ale w komorze nie ma pocisku. Jeli zajdzie potrzeba, najpierw przeaduj, a potem strzelaj. - Tato, to jakie wariactwo! - Posuchaj, Liz, ja nie artuj. Moim zdaniem stao si co powanego. - Co? - Rozejrzyj si dokoa. Nie ma prdu. Nie ma nic. - Wcz pniej. Nie odpowiedzia. Wpatrywa si w ni. - Jeli na podjedzie pojawi si kto, kogo znasz, to w porzdku, nie ma sprawy. Ale jeli to bdzie kto obcy, chc, eby stana w progu drzwi i uywaa framugi jako osony. Pozwl im zobaczy, e trzymasz bro i e celujesz w ich kierunku. Nie suchaj adnych bzdurnych gadek ani kamstw. Nawet jeli ci ludzie bd na pierwszy rzut oka w opakanym stanie. Nawet jeli bd szuka telefonu, wody i tak dalej. Po prostu powiedz im, eby przespacerowali si do miasta. Tam znajd ludzi, ktrzy im pomog. Rozumiesz? - Spoko. - Rozumiesz? - ponowi pytanie ostrzejszym tonem.

- Rozumiem, tato. - Jeli kto bdzie prbowa wykrci jaki numer, niewane jaki, nie wahaj si pocign za spust, Liz. Bez oddawania strzaw ostrzegawczych i tego typu ceregieli. Celuj w brzuch i naciskaj spust. Jeli bdziesz miaa do czynienia z wiksz grup, celuj w osob znajdujc si najbliej ciebie albo w tego, kto jest uzbrojony. - Tato, przeraasz mnie! Pooy donie na jej ramionach i cisn je mocno. - Nauczyem ciebie i twoj mam strzela. Pamitasz, co wam wtedy mwiem? - e najbardziej niebezpieczna jest kobieta ze spluw, ktra nie ma na tyle jaj, by jej uy - wyrecytowaa z pamici, a on przypomnia sobie, jak Mary zawsze powtarzaa, e to strasznie seksistowskie zdanie. - Facet taki jak ten pijany, ktrego spotkalimy wczoraj, jest w stanie zorientowa si, e tak naprawd nie masz zamiaru strzela. Musisz da mu zna, e... - zawaha si chwil e z tob nie ma artw. Wtedy bdzie dua szansa, e przejdziesz przez ycie i ani razu nie bdziesz zmuszona pocign za cyngiel. - Rozumiem, tato. John umiechn si z wysikiem. - Kochanie, wpadem po prostu w paranoiczny nastrj. Nie spuszczaj wzroku z Jennifer. Jeli przyjdzie Pat, eby si z ni pobawi, to tym lepiej. - A jeli przyjdzie Ben? Zawaha si. Ale przecie Jen bya w domu. - Nie ma problemu. - To naprawd sodki chopak, tato. Przekonaby si o tym, gdyby da mu szans. Kiwn gow. - Wiem o tym. - Dlaczego tak bardzo go nie lubisz? - Wiesz dlaczego. Dziewczyna umiechna si wyrozumiale. - Boisz si, e posunie si troch za daleko w kontaktach ze mn albo jak to si chyba kiedy mwio zaliczy pierwsz baz? John cay zesztywnia. Pierwszy raz w yciu Elizabeth wypowiedziaa si na te tematy tak bezporednio. Wszystkie kobiece sprawy zaatwiaa za niego babcia Jen, wcznie z rozmowami na te tematy. John bra na siebie jedynie tradycyjny obowizek patrzenia wilkiem na kadego absztyfikanta, ktry zaczyna krci si koo jego crki.

Zdawa sobie spraw, e nie jest ojcem na miar XXI wieku. By by moe odrobin staromodny, ale w ten sposb zosta wychowany... Poza tym przez tak wiele lat zakada, e te rzeczy le w gestii Mary. - To w pewnym sensie z powodu mamy, prawda? - Jak to? - No wiesz. My straciymy mam, ale ty stracie on, przyjacik, wiern towarzyszk. Jennifer i ja w pewnej mierze wypeniamy t pustk i w gbi serca nienawidzisz tego, e dorastamy, a dorastajc, stopniowo odsuwamy si od ciebie. Zamurowao go. By zszokowany przenikliw wypowiedzi crki. - Dlaczego tak mylisz? - Tak nam mwi terapeuta po mierci mamy. I wiem, e to prawda. Ale nie martw si, tato, wszystko gra. Kocham ci i nigdy nie przestan - powiedziaa, stajc na palcach, by pocaowa go w policzek. - Zawsze bdziesz moim facetem numer jeden. Uciska j z oczami penymi ez. - Dzikuj, creczko. Odsunli si od siebie, oboje nieco zakopotani. - Zobacz, co da si wyczarowa na niadanie - rzucia Elizabeth i posza do kuchni. - Twoja maa dziewczynka bez wtpienia dorasta - stwierdzia Jen, podchodzc do niego i podajc mu drugi kubek kawy. John pocign nosem, przytakn, a potem si umiechn. - Mary te taka bya w wieku szesnastu lat. Mdra ponad swj wiek. Zdarzao si jej doprowadza Tylera do pasji. John wypi kaw. Zdya ju troch wystygn, ale to nie szkodzi. Mimo wszystko dwie kawy i dwa papierosy na czczo nie wpyny najkorzystniej na stan jego odka. - Poyczysz mi tego swojego potwora na czterech kkach? Chc pojecha do miasta i zobaczy, co si tam dzieje. - Nie - powiedziaa, a po chwili dodaa z umiechem: - Ale jeli chodzi o edsela, to ju zupenie inna para kaloszy... * Tym razem jecha autostrad midzystanow. Wszystkie samochody stay dokadnie w tych samych miejscach, gdzie poprzedniego wieczoru. Jezdnia bya wyludniona, z wyjtkiem samotnego kierowcy ciarwki, ktry siedzia w kabinie przy otwartych drzwiach i zaciga si cygarem. Pomacha do Johna. To by ten facet, ktrego widzia wczoraj - ten z

pistoletem za plecami. Jego widok dodawa otuchy. Kamie spad mu z serca. Martwi si, e w nocy mogo tu si sta co zego. Dokoa jednak panowa spokj, adnych znakw, e byy jakie problemy. Wjecha na State Street, mijajc budynek szkoy podstawowej. Drzwi frontowe byy otwarte. Przez sekund zastanawia si, czy szkoa rzeczywicie bya dzi otwarta, ale szybko zauway, e wszystkie autobusy szkolne stoj na parkingu. Przy wejciu wisiaa napisana odrcznie kartka: Schron Awaryjny. Barbecue u Petea, restauracja po drugiej stronie ulicy, wystawia na zewntrz swj wielki grill, taki, jakiego uywa si na festynach i jarmarkach. By te Pete we wasnej osobie. Mia na sobie swj absurdalny, rowy fartuch oraz row czapk szefa kuchni z namalowan umiechnit wink. Na grillu ustawionych byo kilka kociokw i czajnikw. Ludzie czekali w kolejce po kaw i barbecue na niadanie. Cay Pete - zawsze si powica na rzecz miasta. John zatrbi, Pete spojrza na niego z wyrazem zdziwienia na twarzy, podobnie jak wszyscy ludzie ustawieni w kolejce, ktrzy go teraz dostrzegli. wiata na skrzyowaniu, do ktrego si zblia, byy wyczone, wic musia zwolni. P tuzina samochodw blokowao przejazd, zmuszony by wic przenie si na drugi pas przeznaczony dla samochodw jadcych w przeciwnym kierunku. Gdy dotar do skrzyowania, odruchowo rozejrza si na obie strony. Dopado go dziwne uczucie. Oczywicie w zasigu wzroku nie byo adnego ruchu ulicznego, na skrzyowaniu stay jedynie porzucone wozy. Wymin je slalomem, skrci w prawo i zatrzyma si przy sklepie Smileys. Wyskoczy z auta i wszed do rodka. - Czoem, Hamid, jak si masz? Hamid by fascynujcym przypadkiem. Pochodzi z Pakistanu, oeni si z tutejsz dziewczyn i kupi sklep kilka miesicy przed atakami na World Trade Center. Dwa dni po tragedii pojawili si agencji FBI i aresztowali Hamida, powoujc si na informacje, jakoby Pakistaczyk owiadczy publicznie, i popiera ataki terrorystyczne w Nowym Jorku i z przyjemnoci przyoyby rk do prb zamachw tu, w okolicy. Ku uciesze Johna, aresztowanie Hamida wywoao fal oburzenia. Miejscowi szybko poapali si, e oczerniajc plotk puci inny facet, ubiegajcy si o wzgldy dziewczyny. Cae miasto wypio si na konkurenta, stano murem za Hamidem i tak dugo nkao senatora z Karoliny Pnocnej, aby zaj si t spraw, a koniec kocw Hamida wypuszczono na wolno. Na jego cze urzdzono w dzielnicy przyjcie powitalne. Nastpnego ranka w witrynie jego sklepu pojawia si wielka kartka z odrcznym

napisem: Jestem dumny, e jestem Amerykaninem. Niech Bg was bogosawi, moi przyjaciele. Hamid sta za lad. John podejrzewa, e ten facet dosownie mieszka w swoim sklepie. - wiat zwariowa - powita go Pakistaczyk. - Musiaem tu zosta na noc. Zbiegli si wszyscy ludzie z autostrady. Istny obd! - Masz moe kilka kartonw cameli lightw? - rzuci John. Hamid pokrci gow. John wymieni kilka innych marek papierosw, a stano na kool lightach. - S jeszcze trzy kartony. - Bior. John wyj portfel i zacz wyciga kart kredytow. - John, no wiesz, mamy awari. - A, tak, jasne... Wycign jakie zaskrniaki. Pidziesit dolarw. O dziesi za mao. - Pniej doniesiesz mi reszt. Jeste godnym zaufania klientem. John zawaha si, zanim wzi papierosy. - Posuchaj, Hamid. Musz ci co najpierw powiedzie... Zawsze uwaaem ci za porzdnego faceta. Nawet nie wiem, czy da ci te pienidze. Moe by jeszcze gorzej, ni jest teraz. Hamid spojrza na niego zdezorientowany. - Co masz na myli, John? John wskaza palcem banknoty lece na kontuarze. - Mam na myli to. - Pienidze? - Pakistaczyk zamia si. - Moe w mojej dawnej ojczynie, ale tu, amerykaskie dolary? artujesz? - Musiaem ci o tym uprzedzi. W cigu paru dni karton papierosw moe by wart o wiele, wiele wicej ni dwadziecia baksw. Hamid wzi banknoty i przesun papierosy w jego stron. - Dziki, John, rozumiem ci, ale bierz te fajki, przyjacielu. John westchn z ulg. Przed chwil oddaby wszystkie swoje pienidze za jedn paczk. Teraz jednak bez poczucia winy mg wzi a trzy kartony. - Dziki, Hamid. Wzi papierosy i rozejrza si po sklepie. Prawie w ogle nie byo ju piwa, tak samo

jak napojw gazowanych. Nie byo te ladu po chrupkach, chipsach, pieczonych skrkach wieprzowych. Hamid si zamia. - Ubiega noc to by mj rekordowy utarg! W kasie mam pewnie kilka patykw. - Hamid, wywiadcz sobie samemu przysug. - To znaczy? - Zdejmij z pki reszt papierosw i gdzie je zabunkruj. - Po co? - Powiedzmy, e to inwestycja. Ceny produktw pjd w gr. Hamid pokrci gow. - Nie mog tego zrobi. Schowa je przed obcymi z autostrady, moe i tak, ale przed moimi przyjacimi z miasta? John si umiechn. - To tylko taka serdeczna rada, Hamid. Schowaj je gdzie. Od tej pory, gdy bdziesz chcia sprzedawa papierosy przyjacioom, dawaj im po jednej paczce, nie wicej. Zostawi Hamida, ktry od razu zacz zdejmowa kartony papierosw ze stojakw, i przejecha jeszcze jedn przecznic do centrum miasta, znowu wymijajc unieruchomione samochody. Nastpnie wjecha w Black Mountain Road, ktr codziennie jedzi na swoj uczelni. Po prawej stronie znajdowa si komisariat policji i remiza straacka. Zebraa si tam maa grupka ludzi. Wszyscy gapili si na jadcego autem Johna. Zatrzyma si, wysiad z wozu i tym razem zamkn drzwi kluczykiem, ktry wrzuci do kieszeni. - Hej, John, jakim cudem zmusie t star besti do jazdy? To by Charlie Fuller, Dyrektor Bezpieczestwa Publicznego w Black Mountain, co czynio go szefem zarwno policji, jak i stray poarnej. By te wieloletnim czonkiem Koa Mionikw Wojny Secesyjnej i czsto gwnym przeciwnikiem Johna podczas dyskusji na temat zasadnoci racji Poudnia. John omit wzrokiem parking. Wszystkie wozy straackie schowano w rodku budynku, razem z karetk. - Macie co na chodzie? - zapyta John. Charlie pokrci gow. - Nic. To bya cika noc. - To znaczy? - Na dobry pocztek, jakie p tuzina zgonw. - Co?!

- Gwnie ofiary zawaw serca. Jeden schorowany facet z nadwag przyszed tu prosto z autostrady i straci przytomno dokadnie w miejscu, gdzie teraz stoimy. Nie mam do dyspozycji karetki, nie mam nic! Zawoalimy doktora Kellora, ale kiedy si zjawi, facet by ju martwy. Charlie zawaha si, zanim znowu zacz mwi. - Trzy osoby umary w domu opieki. Ale z Tylerem wszystko w porzdku - doda uspokajajcym tonem. - Przynajmniej z tego, co ostatnio syszaem... Przychodz do nas ludzie, albo przyjedaj na rowerach, i skadaj doniesienia o rnych wypadkach oraz poarze na Craggy. - Tak, widziaem go. - Kto mi powiedzia, e to bya katastrofa lotnicza. Rozbi si jaki ogromny samolot. John nie skomentowa tych przypuszcze. - John, wszystkie moje rodki cznoci nie dziaaj. Naziemne linie telefoniczne, radio, wszystko trafi szlag. Nie mam adnego sygnau od wadz Asheville. Nie wiem nic! - Tego si obawiaem. Usyszeli warkot silnika. John natychmiast rozpozna ten odgos. Zza rogu wyoni si stary volkswagen van. Za kierownic siedzia Jim Bartlett, ssiad Johna. Jim zatrzyma wz przy edselu i wysiad. John na widok Jima zawsze wybucha miechem - facet wyglda, jakby dopiero co wyszed z wehikuu czasu, ktry przenis go do czasw obecnych prosto z lat siedemdziesitych. Mia na sobie podarte dinsy, koszul bez konierzyka, a na gowie bandan w stylu Williego Nelsona. Jedyn oznak tego, e czas dla Jima mimo wszystko nie sta w miejscu, bya siwizna jego krtkich wosw oraz sigajcej mu a do klatki piersiowej brody. - Cze, chopaki. Co si dzieje? - Ej, wy dwaj, musimy pogada - powiedzia Tom Barker, komendant policji, wychodzc z komisariatu. - O w mord - mrukn Jim. - Idzie szefunio. - Jak si masz, Tom? - odezwa si cichym gosem John. - Jak beznogi pies, po ktrym a wszy, a on nie moe si podrapa - odpar. John umiechn si, syszc kolejne barwne powiedzonko Toma, charakterystyczne dla mieszkacw Poudnia. Zwrci si w stron Fullera. - Charlie, mam do ciebie pytanie. Chcesz powiedzie, e nie ma absolutnie adnej cznoci i e wszystkie samochody pady, z wyjtkiem mojego i tej tu bryki Jima? - Zgadza si. Na chodzie jest te stary jeep w garau Butlera. Poza tym widziaem

kilka starszych motorowerw i motocykli, no i antyczny, pamitajcy czasy II wojny wiatowej jeep Mauryego Hurta. Ten ostatni przeczesuje teraz autostrad, sprawdzajc doniesienia o wypadkach. - Niedobrze - zawyrokowa John. - Trudno mi si z tob nie zgodzi - rzuci cicho Charlie. - Gdzie jest Orville Gardner? John wiedzia, e Orville pracuje w centrum Asheville jako wicedyrektor Biura Zarzdzania Kryzysowego w hrabstwie. - Nie mam od niego adnych wieci. Pewnie utkn w Asheville. - Tom, Charlie, moemy wej do rodka i pogada? - poprosi John. - Po co? - zapyta Tom. - Najpierw chciabym si dowiedzie, dlaczego wy dwaj macie wozy na chodzie, a reszta z nas nie. - Dlatego, e volkswageny s niezniszczalne, czowieku - odpar Jim, umiechajc si szeroko. John wszed pomidzy Jima i Toma. - Panowie, spokojnie... Naprawd uwaam, e powinnimy wej do rodka - nie dawa za wygran. Mimo e wiksz cz swojej kariery w wojsku spdzi z nosem w ksikach lub prowadzc wykady, zdarzyo mu si te dowodzi oddziaami onierzy na polu bitwy i nadal pamita co nieco na temat tego, jakim tonem naley wydawa rozkazy. Teraz zrobi z tej wiedzy uytek. Tom zjey si nieco, ale Charlie si umiechn. - Jasne, czemu nie. Pani burmistrz jest w rodku. Przejdmy si do jej gabinetu. Trzej mczyni weszli do rodka, na samym kocu pata si Jim. John nie chcia sprawi mu przykroci, ale odwrci si i spojrza na koleg z umiechem. - Posuchaj, Jim. Wiesz, e jeste wrzodem na tyku Toma. Na twarz Jima znowu wstpi umiech. - Co roku przeczesuje moj dziak, polujc na trawk, ale nigdy jeszcze nic nie znalaz. - Moe wic powiniene darowa sobie t narad. Zamiast tego mgby popilnowa naszych bryk. - Jasne, bracie! - Jim zasalutowa po przyjacielsku. John wszed do gabinetu burmistrz Kate Lindsey. Podniosa wzrok znad biurka i popatrzya na nich przekrwionymi oczami. John i Kate byli starymi przyjacimi. Kate i Mary znay si od dziecistwa.

- Wygldasz na ledwo yw, Kate. - Bo tak si czuj. Bdem byo ubieganie si o trzeci kadencj. Nie do, e bycie burmistrzem czasami jest przeklt, niewdziczn robot, to w dodatku teraz co takiego... Czy Tom mwi ci, e by u nas jaki czowiek z domu opieki? Maj tam trzech martwych pacjentw. - Wiem, syszaem o tym. - Jednym z nich jest chopak Wilsonw. John spuci gow i westchn. Trzy lata temu, kiedy Josh Wilson by na pierwszym roku w collegeu, mia wypadek samochodowy. Historia jak wiele innych: pijany sprawca uciek z miejsca wypadku. Ofiar, w stanie wegetatywnym, przy yciu utrzymywa tylko respirator. Rodzice chopca nie tracili jednak nadziei... i raptem wszystko skoczone. - Byam przekonana, e przepisy wymagaj, aby wszystkie domy opieki posiaday zasilanie awaryjne. Ludzi, ktrzy tego nie dopilnowali, na sto procent czeka pozew sdowy rzucia ze zoci Kate. - A co z autostrad midzystanow? - zapyta John. - Jakie problemy? Zeszej nocy miaem tam utarczk z jakim pijanym gociem. - W tej chwili w areszcie mam czterech nietrzewych - poinformowa go Tom. Wrd nich pewnie jest twj chojrak. Chcesz skierowa spraw do sdu czy co w tym stylu? - Nie, dam sobie spokj. - Kilka godzin temu przyjecha tu na rowerze jaki czowiek z North Fork. Powiedzia, e spalia si u nich przyczepa kempingowa. Stara babcia Thomas spona ywcem. - A niech to diabli... - szepn John. Kate wyjrzaa przez okno, a potem przeniosa wzrok na Johna. - Dlaczego twj samochd i wz Jima s na chodzie? John rozejrza si, szukajc krzesa i usiad, nie czekajc na zaproszenie. Sign do kieszeni i wycign zoony raport, ktry poprzedniej nocy znalaz na pce. Rzuci go na biurko Kate. - Co z czasw, kiedy pracowaem w szkole wojskowej. - Prawdopodobiestwo ataku asymetrycznego na kontynentalne Stany Zjednoczone - Kate przeczytaa na gos tytu widniejcy na okadce. - Wraz z paroma pracownikami mojej uczelni sporzdzilimy ten raport, przygotowujc si do serii wykadw w 1996 roku. Rzecz jasna nikt nie zwrci na to uwagi, z wyjtkiem oficerw uczszczajcych na nasze zajcia. Zatrzymaem sobie jeden egzemplarz na pamitk. Przeczytaj rozdzia czwarty traktujcy o EMP.

- EMP - powtrzy Charlie cichym gosem. - To byo moje pierwsze skojarzenie, kiedy zobaczyem na autostradzie wszystkie te samochody, w ktrych nagle zgasy silniki. Ciesz si, e wpade do nas, John. Prawd mwic, liczyem na to, e bdziesz co wiedzia. - Dobra, nie chc zabrzmie jak gupia baba w mskim gronie - odezwaa si Kate ostrym tonem - ale czy moecie mi wreszcie powiedzie, o czym, do jasnej cholery, gadacie? John mimowolnie spojrza na Toma. - Co mi dzwoni, ale nie pamitam dokadnie, o co chodzi. Mylicie, e to jakiego rodzaju zamach terrorystyczny? John przytakn. - EMP, czyli impuls elektromagnetyczny, jest efektem ubocznym wybuchu jdrowego. - Kto na nas zrzuci bomb atomow? - zapytaa Kate, wyranie zszokowana. - Tak sdz. - Jezu Chryste! A co ze skaeniem radioaktywnym? Musimy natychmiast zacz dziaa! John pokrci gow. - Daj mi minutk, Kate. To wszystko jest troch bardziej skomplikowane. W wolnej chwili koniecznie przeczytaj raport, tam jest wszystko wyjanione. - John, naprawd kto zrzuci na nas bomb? Czy to oznacza, e jest wojna? - Nie mam pojcia, Kate. Na temat tego, co dzieje si poza Black Mountain, wiem teraz tyle, co i ty. Ale nawet sam ten fakt daje duo do mylenia. - Jak to? John wzi gboki wdech. Wlepi wzrok w styropianowy kubek stojcy na biurku Kate oraz na papierowy talerzyk pokryty okruchami. - Suchajcie, gupio mi z tym wyskakiwa, ale... konam z godu i nie pogardzibym odrobin kofeiny. Przez chwil nikt si nie rusza. Kate siedziaa nieruchomo w swoim fotelu, nie drgnwszy nawet o milimetr. - Na zewntrz mamy czajnik z wod - odezwa si w kocu Charlie i wyszed z pokoju. Wrci po minucie z kubkiem kawy, czarnej, takiej, jak zawsze pija John. O dziwo, przynis te bekon i jajka. - Wyobracie sobie, e EMP, impuls elektromagnetyczny, to co w rodzaju pioruna, ktry uderzy w lini elektryczn albo lini telefoniczn podczas burzy. BUM! Nagle cay sprzt elektroniczny w waszym domu jest spalony, szczeglnie delikatne rzeczy z ukadami

scalonymi w rodku. Mikroczip w komputerze pracuje na setnych ampera, a ten piorun ma adunek tysicy amperw. Niszczy kady sprzt. Kate nie odezwaa si ani sowem. Daa mu chwil na to, by poar apczywie jedno z jajek i kawaek bekonu. Po chwili mg mwi dalej: - Pierwszy raz zauwaono t niszczycielsk fal w latach czterdziestych XX wieku, kiedy zaczlimy si bawi bombami atomowymi. Nie bya zbyt dua, poniewa wczesn bro jdrow mona okreli jako raczej prymitywn, ale nie zmienia to faktu, e ju wtedy odnotowano jej obecno. Sk w tym, e nie istniay wwczas adne urzdzenia wykorzystujce technologi pprzewodnikow. We wszystkim tkwiy jeszcze lampy elektronowe, wic bardzo rzadko si zdarzao, by te sabe impulsy wywoane przez pierwsze bomby uszkodziy ten czy inny sprzt. A teraz przeniemy si w nasze czasy - kontynuowa John. - Kiedy w 1996 roku pisaem z kolegami tamte artykuy o EMP, doszy nas pogoski, e Chiczycy prowadz intensywne badania na temat tego, jak zwikszy moc impulsu elektromagnetycznego wywoanego wybuchem termojdrowym. Jak sprawi, by w efekt by tysice razy potniejszy. - Czyli to Chiczycy nas zaatakowali? - zapyta Tom. - Przeklte bydlaki! - Nie wiem - odpar John nieco poirytowany. - Nikt nie wie, przynajmniej nikt tutaj, przynajmniej na razie. Moe nawet w Pentagonie nie maj jeszcze o niczym bladego pojcia. Po tych sowach zamilk, bo od razu jego myli powdroway do Boba Wrighta. Czy Pentagon w ogle jeszcze istnieje? Nie docieray tu od nich adne wiadomoci. Jeden ze scenariuszy, ktry wyda im si cakiem prawdopodobny podczas pisania raportu, przewidywa najpierw atak EMP, aby zerwa czno w caym kraju, a potem detonacj kilku naziemnych bomb nuklearnych w kluczowych miejscach, aby zwieczy dzieo. Rzecz jasna pierwszym w kolejnoci celem byby Waszyngton. Niewiedza i niepewno doprowadzay go do szau. - Jak to moliwe, e nikt tu nie ma o niczym pojcia? - rzucia gniewnie Kate. - Na tym wanie polega caa idea ataku EMP - wyjani John. - Niewane, czy mwimy o zakrojonym na wielk skal ataku ze strony tradycyjnego wroga, takiego jak Zwizek Radziecki podczas zimnej wojny, czy o wspczesnym zamachu terrorystycznym. Detonujesz bomb atomow, wywouje to potn fal elektromagnetyczn, ktra niszczy wszelkie cza komunikacyjne oraz wiele innych rzeczy, a potem albo siadasz i podziwiasz swoje dzieo albo idziesz za ciosem i dziaasz dalej. Straszn rzecz, ktr sobie uwiadomilimy, byo to, e jaki trzeciorzdny pomyleniec, jaka komrka terrorystyczna czy kraj typu Korea Pnocna albo Iran, dysponujc zaledwie jedn czy dwiema bombami

atomowymi, jest w stanie mie rwne szanse w starciu z nami pomimo tego, e my w przeciwiestwie do nich jestemy uzbrojeni po zby. To wanie oznacza termin atak asymetryczny. - Czyli teraz w caym kraju panuje taka sytuacja jak tutaj? - chciaa wiedzie Kate. Czy tylko nas tak urzdzili? John pokrci gow. - Przepraszam, jestem troch zmczony, wikszo nocy spdziem, pilnujc domu. Pozwl wic, e wytumacz to wszystko po kolei, jeli wam to nie przeszkadza. - Jasne, John, powoli, nie spiesz si - zainterweniowa Charlie. - Chodzi o to, e w tym samym czasie, kiedy rosa potencjalna sia impulsu elektromagnetycznego, nasz sprzt elektroniczny stawa si coraz bardziej nieodporny. Wierzcie mi na sowo, nie mam pojcia o technicznych szczegach caej tej akcji. Wiem tylko tyle, e to cholerstwo ma miejsce, kiedy wybucha bomba atomowa. Moi koledzy i ja doszlimy do wniosku, e nawet may adunek atomowy da si podkrci tak, by mia wielk si raenia elektromagnetycznego. - Nikt nie widzia eksplozji - odezwa si Charlie. - Uwierz mi, pytaem kogo si da, podejrzewajc to samo, co ty. - To jedyne wyjanienie, jakie przychodzi mi do gowy. Wszystko jest w raporcie. John wskaza rk dokument lecy na biurku Kate. Burmistrz spojrzaa na raport i przerzucia kilka stron. - Nie bdziesz mia nic przeciwko, jeli skserujemy to w paru egzemplarzach, eby... nagle urwaa, lekko si czerwienic. Zdaa sobie spraw, e palna gupstwo. - Nie przejmuj si, Kate. Trudno si czowiekowi do tego przyzwyczai. - Umiechn si, chcc doda jej otuchy. - Dzi rano prbowaem zrobi sobie kaw w ekspresie. Zerkna na niego nieco zakopotana, po czym skina gow. - Mw dalej, John. - Okej, wracajc do pytania, ktre zada Charlie. Z efektem EMP mamy do czynienia tylko wtedy, gdy zdetonuje si bomb ponad atmosfer. To si nazywa Efekt Comptona. Czytaem o tym, ale nie bardzo wszystko ogarniam. Przydaby si jaki jajogowy ekspert. Z grubsza chodzi o to, e wybuch ponad atmosfer wywouje elektrozakcenia, co na ksztat burzy, ktra spada w nisz warstw atmosfery jak piorun magnetyczny, i bingo! Wszystko, co opiera si na elektronice, zostaje zaatwione na cacy. - Wystarczy jedna bomba? - zapytaa Kate. Przytakn.

- Pamitacie odbiorniki telewizyjne z lat pidziesitych i wczesnych szedziesitych z lampami, ktre piekielnie si nagrzeway? A teraz telewizorek mieci si w rku mojego dziecka, kiedy gra w te swoje przeklte gierki. John zastanowi si przez chwil nad tym, czy przestay dziaa wszystkie kieszonkowe zabawki komputerowe... Jeli tak, nie bdzie po nich paka. - No wic cay sprzt robi si coraz bardziej delikatny, a jednoczenie coraz bardziej czuy na najlejsze nawet przepicie elektryczne. Moliwe, e kto zdetonowa bomb nuklearn tak skonstruowan, by miaa maksymalny adunek EMP, i wszystko, co znalazo si jej w polu raenia, zostao usmaone, nawet jeli byo oddalone o tysic mil. Podobny los spotka urzdzenia podpite pod nasz sie elektryczn. Przewody elektryczne s jak gigantyczne anteny, jeli chodzi o EMP, i prowadz ten impuls prosto do naszych domw, przez gniazdka w cianach. A potem bam! Trafia we wszystko, co jest pod nie podczone. - A co z listwami przeciwprzepiciowymi? - nie dawaa za wygran Kate. - Wydaam sto zielonych na taki bezpiecznik do mojego nowego telewizora. John pokrci gow. - W tym przypadku s bezradne - wtrci si Charlie. John spojrza na niego. - Mielimy jedno, dosownie jedno spotkanie informacyjne na ten temat dwa lata temu - poinformowa szef bezpieczestwa. - Zrobili sto wykadw na temat innych zagroe, a na temat tego, tylko jedno. Pamitam jednak, e kto zada takie pytanie. Zdaje si, e cay ten impuls elektromagnetyczny porusza si o wiele szybciej ni zwyczajne przepicie, na przykad z powodu uderzenia pioruna. Nie chodzi o to, e jest szybszy w sensie prdkoci, tylko e szybciej uderza, trzykrotnie lub czterokrotnie szybciej ni piorun, ktry trafi w lini elektryczn. Tak szybko, e przekanik wewntrz filtru antyprzepiciowego nie zdy si nawet uruchomi i bum! cay system jest usmaony. Wanie dlatego to jest tak cholernie niebezpieczne. Przepala wszystkie sprzty elektroniczne, zanim te wbudowane bezpieczniki zd zareagowa. - John, nadal nie odpowiedziae na moje pytanie o ten twj przeklty samochd sapn Tom. - Dlaczego jest na chodzie, a moich sze radiowozw zdecho na amen? - To z powodu elektroniki - odezwa si znowu Charlie. - Dlatego wanie pomylaem, e to moe by atak EMP. Ale uznaem, e lepiej si z tym nie wychyla. - Dlaczego nie? - zdziwi si Tom. - Z powodu paniki. Kilka miesicy temu znalazem w Internecie artyku na ten temat. Przedstawia ca spraw w o wiele gorszym wietle, ni gdy mwili nam o tym dwa lata

temu. Niektrzy ludzie, u ktrych nie cieszymy si sympati, podobno wkadaj mnstwo czasu i pienidzy w osignicie wikszego efektu. - Dlaczego wic nie zrobilimy nic, eby si przed tym zabezpieczy? - spytaa Kate. Do diaba, wynalezienie lepszego filtra przepiciowego nie jest chyba a tak trudne? John westchn i spuci gow. Niestety, pani burmistrz miaa racj. - Kate, to do zawie kwestie techniczne, powiem tylko, e oznaczaoby zmodernizowanie od groma sprztu i kosztowao setki miliardw dolarw. Poza tym mnstwo wysoko postawionych osb dosownie przysypiao, kiedy naukowcy zaczynali tumaczy ca spraw przy uyciu swojego technicznego argonu. Ich raporty ldoway w jakich komitetach, a potem... - A potem stao si to, co teraz - przerwa mu Charlie chodnym tonem. John przytakn. Sam rwnie czu frustracj. - Globalne ocieplenie? Prosz bardzo, wydajmy setki miliardw dolarw na to, co by moe jest zagroeniem, chocia wielu twierdzi, e nie jest. Ale o tym trbi media, gos zabieraj wielkie gwiazdy i politycy. EMP nie trafio na czowki gazet i do serwisw informacyjnych, wic nie dotaro do niczyjej wiadomoci, z wyjtkiem nielicznych. - I tak nie api, o co chodzi z tymi samochodami - wrci do swojego pytania Tom. Nie dziaaj komputery, to rozumiem. Ale samochody? - Kady samochd wyprodukowany mniej wicej po roku 1970 ma pod mask mas elektroniki - wyjani John. - Pamitacie taki przeytek znany jako ganik? To dziki niemu dziaa silnik, zanim pojawi si ukad wtryskowy i zapon elektroniczny. Dlatego wanie wz mojej teciowej, stary ford edsel, i volkswagen Jima Bartletta s nadal na chodzie. Ich silniki nie s skomputeryzowane, a w radioodbiornikach maj lampy elektronowe. Przepicie w ich przypadku nie miao czego usmay. Wic jed sobie, jak gdyby nigdy nic. We wspczesnych samochodach wszystko jest poczone z jakiego rodzaju komputerem. Oto lepsze ycie, ktre zawdziczamy rozwojowi nauki... John wyowi z kieszeni papierosa, lecz po chwili zamar. Kate wbia w niego wrogie spojrzenie, tak samo jak Tom. We wszystkich budynkach publicznych w miecie obowizywa zakaz palenia. Zawaha si, ale chciao mu si pali jak diabli. - Suchajcie, jeli chcecie, ebym dalej gada, musz zapali. - Mary skopaaby ci tyek, gdyby wiedziaa, e nadal misz - oznajmia Kate. Popatrzy na ni wymownie. To przez mier Mary wrci do palenia po dziesicioletnim okresie abstynencji. Wojsko zaczo mie fioa na punkcie palenia. Jeli

palie, ksigowi i aktuariusze z Pentagonu blokowali ci awans. Twierdzili, e nie ma sensu inwestowa w faceta, ktry by moe przez nag umrze przedwczenie. - Dobra, zapal sobie - rzucia Kate niepewnie. - Mnie te poczstuj tym cholernym wistwem. Nie wiedzia, co zrobi. Nie chcia wprowadza nikogo z powrotem na ciek grzechu, ale w tym wyjtkowym dniu... pal licho! Kate zapalia papierosa, opara si wygodnie w fotelu, a potem zacigna si gboko, wypucia dym i westchna. - Rany boskie, od szeciu lat miaam na to ochot. Cholernie dobre! Kilka sekund pniej na jej twarzy pojawi si nawet umiech, pierwszy raz, odkd John wszed do jej gabinetu. - A krci mi si w gowie - mrukna i znowu si zacigna. - Niemal w kadej rzeczy jest teraz ukryty jaki komputerek - kontynuowa John. Kasy fiskalne, telefony, zabawki, samochody, ciarwki. Ale i tak najbardziej podatny na atak by nasz system dystrybucji prdu. A si prosi, eby kto w t zagmatwan sie w kocu uderzy. Tom opar si o cian i wyrzuci z siebie cich wizank przeklestw. - A mona by pomyle, e oni to przewidz... e co z tym zrobi. - Jacy oni? - Chryste, John, przecie wiesz! Prezydent, Departament Bezpieczestwa Krajowego. Do diaba, prawie codziennie dostawaem e-maile na temat alarmw terrorystycznych, wicze pod tytuem co zrobi, jeli terroryci porw ciarwk zaadowan odpadami atomowymi. W ubiegym roku mielimy nawet wiczenia w szpitalu, na wypadek gdyby wybucha epidemia jakiej zarazy. W magazynie mam dwadziecia kombinezonw ochronnych. A o caym tym EMP nie syszaem ani jednego sowa. John westchn. - Wiem. Wikszo ludzi po prostu nie zaprztaa sobie tym gowy. Dla niektrych to bya tylko fantastyka naukowa. Ale teraz to nie ma adnego znaczenia. - Mimo wszystko nadal martwi si promieniowaniem - wyznaa Kate. - Opadami radioaktywnymi. - Nie martw si o to. - Mwisz to z tak pewnoci siebie... - Czy macie jakie dziaajce radio? - spyta John. Tom pokrci gow.

- A ja mam. - Jak to? - W edselu. To stare radio lampowe. Sprawdzaem je ubiegej nocy. Na wszystkich czstotliwociach szum i nic poza tym. Gdyby to bya lokalna awaria albo gdyby zdetonowali bomb nad Atlant i Charlotte, to i tak moglibymy odbiera sygnay stacji radiowych ze rodkowego zachodu i z pnocnego wschodu. - Dlaczego? - Efekt ma charakter horyzontalny. Tak jak mwiem, obejmuje wszystko dookoa. Podejrzewam, e to musiaa by jedna, gra trzy bomby, zdetonowane kilkaset mil ponad ziemi. Pole raenia objo wikszo kraju... a moe nawet cae Stany. Opady radioaktywne to produkt uboczny tego, e w wyniku wybuchu bomby wylatuje w powietrze gruz. Z kolei wysadzenie bomby EMP ponad atmosfer ziemsk to inna para kaloszy. Tak wic, przynajmniej nie musimy si martwi promieniowaniem. - Jezu Chryste... - jkn Charlie. Ten komentarz zaskoczy Johna. Wzywanie imion witych to grzech, mimo e przecitny katolik na takie rzeczy w ogle nie zwraca uwagi. Charlie jednak by ortodoksyjnym baptyst, na dodatek z Poudnia, wic usysze z jego ust takie sowa byo prawdziwym szokiem... - Jak mylisz, kto nas tak urzdzi? - Czy to ma jakiejkolwiek znaczenie? - odbi pieczk John. - Tak, dla mnie moe ma - odpar Tom. - Mam w tej chwili syna w Iraku. A jeden z moich siostrzecw suy w marynarce wojennej i kry gdzie na swojej ajbie po Pacyfiku. Wic tak, chciabym wiedzie, z kim, do cholery, przyjdzie nam walczy. Jeli za bomb stoj tki, bdzie w to zapltany mj siostrzeniec. Jeli to sprawka Arabw, padnie na mojego syna. - Nie sdz, eby to byy Chiny - odpar John spokojnym gosem. - Dlaczego nie? Sam mwie, e prowadzili badania... - Badania, owszem, ale uywanie tej technologii ju przy pierwszym ataku? miem wtpi. A poza tym s tak samo nieodporni na impuls elektromagnetyczny jak my. I doskonale wiedz, e gdyby nas zaatakowali, odpacilibymy im tym samym. - My te mamy takie bomby? - Jasne jak soce. A mylisz, e czym grozilimy Saddamowi w 1991 roku? Charlie, bye tam wtedy, tak samo jak ja, pamitasz? - Taa... Mwio si, e jeli rbn w nas jakkolwiek broni masowego raenia, to my

walniemy im bomb atomow jakie dwadziecia mil nad Bagdadem. - Kiedy bomba atomowa wybucha ponad atmosfer ziemsk, a nawet w wyszych warstwach atmosfery, wywouje t elektryczn reakcj acuchow, o ktrej wspominaem. To przypomina rozbysk soneczny. Zazwyczaj grna atmosfera wchania zakcenia magnetyczne rozbysku, a ludzie na pnocy kraju widz to wszystko pod postaci zorzy polarnej. Jeli jednak mamy do czynienia z wikszym wybuchem, zakcenia docieraj na ziemi i zaczynaj indukowa przepicia. Dlatego grozilimy Saddamowi atakiem EMP, gdyby postanowi czym nas potraktowa - wyjawi John. - Wybuch sparaliowaby ca sie wysokiego napicia rodkowego Iraku oraz cay ich system dowodzenia i kontroli. Ostatecznie nic nam nie zrobili, wic my im te nie. - Ale czy taki atak nie zniszczyby przy okazji naszego sprztu? - zapytaa Kate. - Nie. Pamitaj, chodzi o lini wzroku. Wybuch miaby miejsce dwadziecia mil nad Bagdadem, a nasze siy zbrojne w Arabii Saudyjskiej znajdowayby si poniej linii horyzontu. Poza tym cay nasz sprzt zosta w rnym stopniu uodporniony na impuls elektromagnetyczny. Za prezydentury Reagana wpompowano w to mnstwo kasy. - To znaczy, e tu, na terenie Stanw, nasze siy zbrojne s bezpieczne? - dopytywaa si Kate. - Wtpi. O tym wanie mwi raport, ktry ci daem. Od czasw Reagana niewiele si z tym dziao. Kada kolejna administracja lekcewaya temat, a w tym samym czasie nasz sprzt stawa si coraz bardziej podatny na uszkodzenia spowodowane impulsem. Pamitasz, jak wszyscy bylimy pod wraeniem zaawansowania technologicznego, jakie osignlimy na pocztku lat dziewidziesitych ubiegego wieku? W porwnaniu z tym, czym obecnie dysponujemy, tamte urzdzenia wydaj si teraz prymitywne niczym silnik parowy. Pracujc nad ulepszeniem komputerw i innych urzdze wykorzystujcych elektronik, za bardzo skupilimy si na miniaturyzacji, a zaniedbalimy kwestie zabezpieczenia przed atakiem EMP. John wrzuci niedopaek do pustego kubka po kawie. Podsun Kate drugiego papierosa, ktrego wzia bez wahania. Sam te znowu zapali. - W takim razie, kto za tym stoi? - Gdybym mia postawi swoj kas... to moe wytypowabym Kore Pnocn, moe terrorystw z Bliskiego Wschodu, ktrym bro dostarcza Iran albo Korea, albo oba te pastwa. Jeli chodzi o gowice bojowe, wszyscy wiemy, e po Zwizku Radzieckim zostao ich wystarczajco duo. Wczeniej czy pniej kto musia pooy na nich apy, przynajmniej z powodu zabaweczek, ktre znajduj si w rodku, a ktre robi wielkie BUM.

Iraczycy i Koreaczycy te si pocili nad wyprodukowaniem bomby atomowej. Ale musieliby by kompletnie szurnici, eby strzeli w nas trzema czy czterema bombami, kiedy my moglibymy zetrze ich z powierzchni ziemi, posyajc im w ramach odwetu nawet tysic atomwek. Wystarczy jednak, e udaoby im si przerobi te swoje bomby na bro typu EMP i wygrywaj. Przynajmniej w tym sensie, e zadaliby nam cios o wiele silniejszy, ni si spodziewalimy. Moe wystrzelili rakiet z gowic z odzi podwodnej - kontynuowa John a moe z transportowca, ktry stan sobie kilka mil morskich od naszego wybrzea? Z takiej odlegoci nawet stara rakieta typu Scud mogaby wystrzeli adunek na odpowiedni wysoko. Wystarczyby jeden pocisk, no, moe dwa albo trzy, eby uziemi i sparaliowa cay nasz kraj. - Za to, co nam zrobili, zmieciemy tych bydlakw z powierzchni ziemi! - wybuchn Tom. - Prawdopodobnie ju co w tym kierunku zrobilimy. Mylisz jednak, e oni si tym przejm? Maj to gdzie. Przywdcy przeyj, pewnie schronili si w bunkrach pod ziemi, a teraz dawi si ze miechu. Jeli podejmiemy akcj odwetow, powiedz swoim ludziom, tym, ktrzy przeyj, e to my pierwsi w nich uderzylimy. I tak oto zdobd miliony nowych wyznawcw. - To wszystko do mnie jeszcze nie dociera - westchna Kate. - Sun Tzu - odezwa si nagle Charlie. John spojrza na niego i si umiechn. - Wrg nigdy nie uderzy ci tam, gdzie jeste najsilniejszy... Uderzy ci tam, gdzie jeste najsabszy. Jeli nie znasz swoich sabych punktw, moesz by pewny, e zna je twj wrg. Caa trjka spojrzaa na niego ze zdziwieniem. - No co? Pamita si te kilka rzeczy z collegeu... Przez chwil wszyscy milczeli. - To, co si zdarzyo gdzie tam - zacz John spokojnym gosem - jest dla nas bez znaczenia. Znaczenie ma to, co dzieje si tutaj, w Black Mountain. - Kiedy bdziemy znowu mieli prd? - zapytaa Kate. - I kiedy dostaniemy jakie instrukcje postpowania z Waszyngtonu? Albo chocia z Raleigh lub Asheville? Ni std ni zowd w gowie Johna pojawi si fragment Loreny, starej pieni z okresu wojny secesyjnej: to moe trwa lata, to moe trwa wiecznie.... - To moe potrwa tygodnie, miesice, nawet lata - wypowiedzia na gos nieco zagodzon wersj tego, co chodzio mu po gowie. Nie zdoby si jednak na to, by spojrze

Kate w oczy. Jeszcze wczoraj najwiksz zmor burmistrz bya burzliwa dyskusja toczca si w miecie na temat tego, kto powinien poprowadzi w tym roku parad z okazji czwartego lipca. To, oraz nieustanne spory z Asheville na temat zuycia wody. - Musimy ustali priorytety - zarzdzi Tom. - Na pierwszym miejscu postawibym bezpieczestwo. Od rana mam na gowie piciuset zupenie obcych ludzi. A wic, tak na dobry pocztek, co, u diaba, mamy z nimi zrobi? Wrd obecnych zapada cisza. - No c... - odezwaa si w kocu Kate. - Nie moemy ich std tak po prostu wyrzuci. John milcza. - Musimy ustali priorytety, eby przetrwa kryzys - upiera si Charlie. Kady z nich zaczyna by podminowany. John uwiadomi sobie, e przez ostatnie pitnacie godzin czekali, a kto powie im, co maj robi. Powoli zaczynaa dociera do nich brutalna prawda: by moe ten kto si nie pojawi, by moe ju nie istnieje. - Woda to podstawa - owiadczya Kate. - Kiedy zbiornik na szczycie wzgrza zostanie oprniony do dna, wikszo miasta bdzie odcita od wody. Bez dziaajcych pomp nie mamy adnej moliwoci ponownego napenienia zbiornika. A pompy potrzebuj prdu. To moe si sta w cigu jednego dnia. - I tak mamy szczcie - zauway Charlie. - Wikszo miasta jest zaopatrywana w wod dziki sile grawitacji. Zapora znajduje si siedemset pidziesit metrw ponad poziomem morza, wic przynajmniej tu w centrum nie bdziemy mie tego kopotu. Niemniej kady czowiek mieszkajcy powyej zapory bdzie odcity od wody. John uwiadomi sobie, e zalicza si do tych wanie nieszcznikw. Jego ssiad mia przy podjedzie tabliczk z napisem: 800 m n.p.m.. Znajdowali si pidziesit metrw ponad punktem, w ktrym woda pynie w rurach dziki sile grawitacji. Przynajmniej, dziki Bogu, mamy basen, pomyla. - Jedzenie - rzuci Tom. - Jezu, przecie bez prdu nie da si mrozi jedzenia! John siedzia cicho. Pali trzeciego papierosa, podczas gdy reszta obecnych kcia si na temat tego, jakie powinni podj teraz dziaania. - Musz zaatwi co bardzo wanego w aptece, gdy tylko j otworz, i wpa cho na chwil na uczelni - poinformowa John, wcinajc si w dyskusj. - Powiedziaem wam w zasadzie wszystko, co wiem, pozwlcie wic, e ju si ulotni. Wsta i ruszy w stron drzwi.

- John. Spodziewa si tego. To by Tom. - Chodzi o twj samochd. - Co z nim? - Chc go mie. - Po co? - Musz si czym porusza. - Wskakuj na rower. Dobrze ci to zrobi. - John, nie pieprz mi tu gupot. Potrzebuj tego wozu. Podrzuc ci do domu, ale musz go mie. John obrzuci spojrzeniem Kate, a potem Toma. - Ten samochd naley do mnie i mojej rodziny. Chcesz wprowadzi stan wyjtkowy? - Chyba bdziemy do tego zmuszeni - odezwaa si Kate cichym gosem. - Gdy ju to zrobicie, przyjd i sprbuj mi go zabra, Tom. - Co masz na myli, mwic sprbuj? - Dokadnie to. Sprbuj. Tom sta bez sowa, tak jak reszta, po czym kiwn gow. - Dobra, John. John zerkn na Kate, ktra westchna, a nastpnie skina gow na znak zgody. - Wybacz, John, ponioso nas. - Nie ma sprawy. Mam dla ciebie ma rad. - To znaczy? Wskaza palcem papierosa, ktrego trzymaa w doniach. - Skoro znowu palisz, to radz ci wpa do Smileya i zaopatrzy si w kilka kartonw. Patne tylko gotwk. Jeli Hamid powie ci, e nie ma ju kartonw, uyj swojego autorytetu i zmu go. Chomikuje je na zapleczu sklepu. Lepiej ju teraz zrb zapasy, bo na pewno ci si przydadz. Odwrci si ku drzwiom. Po chwili zda sobie spraw, e Tom ruszy w lad za nim. - O co, do cholery, chodzi tym razem? - burkn John. Tom waha si kilka chwil. - Suchaj, John. Przepraszam. Od wczoraj nie zmruyem oka. Sorry za moje zachowanie tam w rodku. - Wskaza rk gabinet Kate. - Przeprosimy przyjte. Nie chciabym teraz by na twoim miejscu. - Suchaj, stary. Wiem, e nie jestem najbardziej bystrym facetem pod socem. To ty

jeste gociem, co ma eb nie od parady. Ale lubi swoj robot i zawsze staraem si wykonywa, co do mnie naleao. Nigdy jednak nie spodziewaem si, e przyjdzie mi si zmierzy z czym takim. - Wiem, Tom. Cholera, mam nadziej, e wszystko, o czym wam przed chwil opowiedziaem, okae si nieprawd. Moj pierwsz myl byo, e to jaka dziwaczna burza magnetyczna. Moe wic grubo si myl i za dziesi minut wcz si wszystkie wiata? - Mylisz, e to moliwe? - zapyta Tom z nadziej w gosie. John niechtnie pokrci gow, podszed do samochodu, otworzy drzwi kluczykiem i wsiad. Poczu niemal ukucie winy, kiedy przekrci kluczyk w stacyjce, a silnik zawarcza. Wszyscy zebrani na parkingu odprowadzali go wzrokiem, dopki nie znikn im z oczu. * Droga do collegeu bya krtka. John czu, e musi tam zajrze, sprawdzi sytuacj i nastroje. Kiedy wjecha na teren campusu i zatrzyma si naprzeciw budynku Gaither Hall, w ktrym miecio si biuro dyrektora, wiele gw odwrcio si w jego stron. - Hej, profesorze, ale wypasiona bryka! - krzykn kto. John przytakn i si umiechn. Rozmowa z rektorem Huntem zaja mu zaledwie kilka minut. Hunt, oglnie rzecz biorc, mia takie same podejrzenia jak John, i ju zacz zaprowadza porzdek na uczelni. Dzieciaki od rana opychay si stekami i lodami. Oprniay zamraarki w ekspresowym tempie, adujc wszystko do swoich odkw. Cokolwiek byo zakonserwowane albo w puszkach mogo poczeka. Modzie na tym maym campusie bya dobr ekip, rwc si do pomocy. Zorganizowano grupk do spychania samochodw ze rodka jezdni na pobocza, inni taszczyli wiadra wody a z samego jeziora, eby utworzy prowizoryczne zbiorniki wodne w pobliu budynkw, na wypadek poaru. Basen mia suy jako rdo wody pitnej, a cztery przenone toalety, zostay z jkiem i narzekaniem przeniesione z placu budowy nowej sali gimnastycznej oraz paru nowych domw na Niedwiedzim Stoku i postawione naprzeciwko akademikw. Szef ochrony campusu, Washington Parker, wrd wikszoci studentw mia do tej pory reputacj ochroniarza do wynajcia, ktrego wolno byo drczy wypominaniem mu, e przysypia w nocy podczas pilnowania budynkw uczelni. By onierzem piechoty morskiej, z ktrej odszed w stopniu sieranta, i uwaa, e gdy si ma na karku

szedziesitk, mona pozwoli sobie na dobroduszno w stosunku do podopiecznych. Czasem tylko zruga jakiego dzieciaka za pijastwo w miejscu publicznym albo omiata wiatem latarki zaparkowane samochody, by przerwa gorce scenki odbywajce si wewntrz. Dzisiaj jednak spotka si ju z najmocniejszymi czonkami druyny koszykarzy i ich trenerem, aby przedyskutowa kwesti zapewnienia bezpieczestwa campusowi i wprowadzenia caodobowego dozoru. Przez lata Washington bardzo powanie podchodzi do swoich obowizkw, pomimo faktu, e jeli istnia jaki bezpieczny campus w grach zachodniej czci Karoliny Pnocnej, to znajdowa si wanie w Black Mountain. Zdarzao si, e w cigu roku, a nawet dwch, nie miao tu miejsca ani jedno drobne przestpstwo, nie wspominajc o powaniejszych wykroczeniach takich jak gwat, napa czy twarde narkotyki. Mimo to Washington Parker z naboestwem uczestniczy w kadej konferencji dotyczcej bezpieczestwa na terenie campusw, jak tylko organizowa rzd. Szczeglnie upodoba sobie te, na ktrych podejmowano kwesti potencjalnego ataku terrorystycznego na campus. Swego czasu rozmawia z Johnem na ten temat, zwracajc mu uwag na fakt, e, oglnie rzecz biorc, ciesz si oni tak cholernie duym poczuciem bezpieczestwa w tym grskim zaktku, e ich campus paradoksalnie stanowi idealny cel takiego ataku. John, wycofujc si sprzed Gaither Hall i zawracajc wz, by ruszy z powrotem do miasta, dostrzeg Washingtona stojcego przy bramie i od razu wyhamowa. Parker spojrza na niego, po czym zasalutowa. - Dobry, pukowniku. To by ich stary art - tytuowali siebie nawzajem pukownikiem i sierantem, lecz dzisiaj czuli si z tym bardzo dziwnie. - Wpad pan na przegld wojsk? - zapyta Washington. - Pomylaem sobie, e wpadn sprawdzi, co u was sycha. - To EMP, prawda? - Skd wiesz? - Wystarczy spojrze na paski samochd, sir... - rzuci Washington, nieco zacigajc. Mia gboki, afroamerykaski akcent rodem z Karoliny Poudniowej, zmieszany z urywanym tonem, waciwym dla byego sieranta musztrujcego rekrutw. - Jedzi, bo nie ma w nim adnej elektroniki. Zao si, e mustang pana teciowej te ruszy z miejsca. John nie wpad na to. Dom Jen znajdowa si nieopodal campusu, mona byo do niego doj pieszo. Uwiadomi sobie, e teraz odlegoci zacznie si mierzy w oparciu o chodzenie na piechot, a nie jazd autem.

- Czyby co sugerowa, sierancie? - Tak, pukowniku, dokadnie to wanie robi. Dobrze byoby mie tutaj przynajmniej jeden pojazd, ebym w razie czego mg si szybko przemieszcza. Poza tym, kiedy ludzie zaczn si domyla, o co w tym wszystkim chodzi, kto po prostu zwinie jej tego mustanga. - Jen zabiaby mnie, gdybym jej o tym powiedzia, wic niech to zostanie midzy nami, Washington. - John wyowi z kieszeni pk kluczy i zerwa jeden z nich. - To klucz do jej domu. Kod dostpu to... Nagle zamia si ze swojej gafy i pokrci gow. - Klucz do mustanga, c, nigdy nie miaem do niego kodu. Washington si zamia. - Obejdzie si. - Jest twj do czasu, a to wszystko si nie skoczy - zawaha si - albo do momentu, kiedy moje monstrum si nie zepsuje lub kto go nie ukradnie. Szeryf Barker i ja prawie si pobilimy z tego powodu jak godzin temu. Udao mi si zatrzyma t pokrak, ale Tom moe sobie w kadej chwili przypomnie o mustangu, wic radz ci, eby nie zwleka i jecha tam od razu. We go pod swoje skrzyda i czuj si wacicielem. - Umowa stoi, sir. Obiecuj, e bd dobrze traktowa t bryczk, adnych wygupw, sir. - Daj spokj, Washington. Mam na imi John. Przecie teraz jestem cywilem i normalnie zarabiam na ycie. Na twarzy Washingtona pojawi si umiech. - Powiedzia pan do czasu, a to wszystko si nie skoczy, jeli chodzi o tamten wz. - Teraz jego twarz przybraa powany wyraz i przenis wzrok z Johna z powrotem na bram. - To dobra lokalizacja i pan o tym wie - mrukn. John myla o tym niejeden raz, kiedy wjeda pod gr na teren campusu ulokowany na Niedwiedzim Stoku. Portiernia bya maym kamiennym budynkiem z bram w ksztacie uku. W latach dwudziestych XX wieku byo to wejcie na szlak turystyczny, ktry pi si w gr na sam szczyt Mount Mitchell. Portiernia stanowia dziwn, cho urocz pozostao po tym dawno porzuconym szlaku. Na wschd od bramy przepywa potok Flat Creek, a na zachd by niemal pionowy klif - w jego zboczu wywiercono dziur, by puci tdy drog. Bya tylko jedna droga wejcia i jedna droga wyjcia i znajdowaa si wanie w tym miejscu. Washington z pewnoci ju wiele lat temu dogbnie przeanalizowa to zagadnienie. John bez sowa odjecha w stron miasta, przecinajc State Street oraz tory kolejowe. Min hotel Holiday Inn. Kilkoro dorosych siedziao na zewntrz przy stolikach, a grupka

dzieci bawia si w berka. Ustawiono kilka grillw, na ktrych przygotowywano jedzenie. Musia zwolni, dostrzegszy jak posta stojc na jezdni, po raz kolejny czujc dyskomfort z powodu tego, jak wiele spojrze przycigao jego auto. Kobieta. Staa z zaoonymi rkami, spogldajc w stron gr. Teraz jednak popatrzya na niego. Rozpoznaa go w mgnieniu oka. - Jestem pani winny przeprosiny - odezwa si pierwszy. - Zgadzam si. Nadal miaa na sobie kostium, ale buty na wysokich obcasach zastpia par zniszczonych trampek. John otworzy drzwi samochodu, wysiad i wycign rk. - Mwi powanie, przepraszam. Miaem ze sob dzieci, moj teciow i szczerze mwic... - urwa nagle. W jej oczach pojawio si zrozumienie. Wycigna rk i ucisnli sobie donie. - Przeprosimy przyjte. Pewnie postpiabym tak samo, gdybym znalaza si na pana miejscu. - John Matherson. - Makala Turner. - Niespotykane imi. - Mj dziadek stacjonowa na Hawajach podczas II wojny wiatowej. Twierdzi, e to rodzaj tamtejszych kwiatw. Namwi mojego ojca, aby nada mi takie imi. John nie mg powstrzyma si od byskawicznego zlustrowania rozmwczyni. Bya wysoka, nawet bez butw na obcasie. Moga mie okoo metra siedemdziesiciu piciu albo co koo tego. Szczupa. Blond wosy do ramion. Dwa grne guziki bluzki rozpite. Stara si nie by nachalny, lecz wiedzia, e ona to zauwaya. Dziwne, pomyla. Jeli nie pogapisz si na atrakcyjn kobiet, choby przez sekund, uzna to za zniewag, a jeli to zrobisz, narazisz si na lodowate spojrzenie. Umiechna si lekko. - Skd jeste? - zapyta John. - Z Charlotte. Jestem szefow pielgniarek na oddziale kardiochirurgii. Jechaam na konferencj w szpitalu Memorial Mission w Asheville na temat nowych sposobw leczenia arytmii serca. Po chwili znowu si odezwaa: - A teraz, czy byby tak uprzejmy i powiedzia mi, co tu si, do cholery, dzieje? - Wanie sobie o czym przypomniaem - odpar. - Posuchaj, musz teraz co pilnie

zaatwi. Czy bdziesz tu za dziesi minut? - Pewnie. Wskoczy z powrotem do samochodu, odczeka chwil, po czym spojrza na ni. - Jad teraz do apteki. Musz co kupi. Jeli chcesz, moesz zabra si ze mn. Kobieta staa bez ruchu. - To nie jest podryw ani nic w tym stylu. Serio. Musz kupi lekarstwa dla crki. Mog po drodze udzieli odpowiedzi na twoje pytanie. - Okej. I tak nie mam nic innego do roboty. Centrum handlowe, w ktrym znajdowa si may supermarket sieci Ingram oraz drogeria CVS, byo oddalone zaledwie o kilka przecznic. Parking by niemal w caoci zapeniony. Nigdzie jednak nie byo wida ywej duszy. John wyszed z samochodu i spojrza na aptek. Poczu rozczarowanie, zauwaywszy ciemne wntrze, adne wiato si nie palio. Pewnie apteka jest zamknita. Po chwili jednak zrozumia absurdalno tego toku rozumowania - przecie wszystkie sklepy s teraz pozbawione wiata. - Uwaam, e to by atak EMP, tak jak przed chwil mwiem - rzek John, kontynuujc ich krtk konwersacj. - Te na to stawiaam. - Naprawd? Umiechna si. - Pomagam prowadzi oddzia chirurgiczny. Mielimy mnstwo szkole z zakresu kataklizmw i katastrof, zwaszcza po jedenastym wrzenia. Na jednym z zebra przerabialimy scenariusz ataku EMP. To nie byo mie. Przez kilka kolejnych nocy spdzao mi to sen z powiek. Spora cz szpitali nie jest przygotowana na tego typu ewentualno. Awaryjne generatory wysid tak samo jak wszystko inne. A wiesz, co to oznacza... - Reszt powiesz mi pniej - poprosi John. Otworzy drzwi apteki i wszed do rodka. W rodku panowa chaos. Znkana ekspedientka krzyczaa zza lady: - Prosz o uwag! Przyjmujemy tylko gotwk. Przykro mi, adnych czekw... John min j, przechodzc na tyy sklepu, do okienka farmaceutycznego. Dzi przyjmowaa Rachel. Jej crka przyjania si z Elizabeth. Do okienka ustawia si duga kolejka. Pierwszy przy ladzie utkn czterdziestolatek z nadwag w nieco tandetnym garniturze, z poluzowanym krawatem. - Posuchaj mnie! - wrzasn na Rachel. - Potrzebuj tego leku w tej chwili, do jasnej

cholery! - Prosz pana, przecie tumacz. Przykro mi, ale nie znamy pana, nie dysponujemy danymi na pana temat, a pan domaga si leku cisego zarachowania, na ktry trzeba mie pozwolenie. - Nie jestem miejscowy, do cholery. Czy wy, cholerne wieniaki, nie moecie tego poj? dam zrealizowania tej recepty! John dostrzeg Liz, farmaceutk, ona jego te. Miaa niewiele ponad trzydzieci lat, cho filigranowa figura sprawiaa, e wygldaa jeszcze modziej. Zawsze twierdzi, e jest najbardziej atrakcyjn aptekark, jak w yciu widzia. Wysza za byego komandosa. Niestety w pobliu nie byo jej ma, a ona sama z pewnoci nie daaby sobie rady z potnym mczyzn. Liz spojrzaa na niego bagalnie. John zrozumia. Rozejrza si dokoa, przy ladzie sta stojak z ksikami i magazynami. Nic, czego mgby uy. Jego wzrok pad na lodwk z napojami. Podszed do niej, bya jeszcze w miar pena. Wyj butelk piwa Coors. Makala patrzya na niego z odraz, le interpretujc zachowanie Johna. Liz podesza do okienka i prbowaa uspokoi wciekego klienta. - Posuchaj mnie, do jasnej cholery. Oksykodon. Chc trzydzieci tabletek. Jak ju wcz prd, zadzwonicie sobie do mojego lekarza, a on wszystko potwierdzi. - Prosz pana, prosz opuci nasz sklep. - O nie, koniec tego dobrego! Co za suki! Zejdcie mi z drogi! Facet zacz wspina si na lad, Liz zrobia kilka krokw w ty. John podbieg do niego i wzi zamach. Butelka rozbia si na gowie faceta i rozprysa na kawaeczki. Kiedy mczyzna zacz sania si na nogach, John odcign go od lady, rzuci na ziemi i dla pewnoci kopn w splot soneczny. Facet lea na pododze, a z ust wyrywa mu si rozdzierajcy wrzask. Wszyscy inni stali w milczeniu i szoku. John spojrza na Liz. - Przepraszam. Czu si zaenowany tym, co si przed chwil stao. Zama tabu spoeczne. Tutejsi ludzie nie tuk butelek na czyjej gowie, napadajc od tyu, w aptece. Niemal spodziewa si, e zaraz zawyje alarm, przyjedzie policja... Ale cisz przerywao tylko pojkiwanie lecego na pododze mczyzny. Omit wzrokiem ludzi ustawionych w aptece. Jaka kobieta pokrcia gow.

- A wic to tak traktujecie nieznajomych w tej wiejskiej dziurze? - wypalia. - Ju nigdy si tu nie zatrzymam, po moim trupie! Wybiega z apteki, a zaraz za ni kilka innych osb. John rozpozna jednego z mczyzn nadal stojcych w kolejce. By to Pat Burgess, pastor baptystw, czonek Koa Mionikw Wojny Secesyjnej. Pat skin gow na powitanie. - Dobra robota, John. Wybacz, e nie pomogem, ale z moim sercem, prawdopodobnie wycignbym nogi, gdybym prbowa si na niego rzuci. Sowa Pata wyrway Johna z chwilowego otpienia. Wrci do rzeczywistoci, do bycia tu i teraz. Do tego, co on sam musi tu zaatwi. - Pat, moesz si nim zaj? We jaki pasek czy co i zwi mu rce. Moe kto sprawdzi, czy nie uszkodziem mu oka. - Uszkodzie, cholerny bydlaku! Nic nie widz! Mj prawnik ci tego nie daruje! Facet zacz krzycze i John ponownie uciszy go butem. Grubas skrzywi si i zamkn jadaczk. John pochyli si nad nim. - Posuchaj, czowieku. Grozie tym tutaj damom. Jeszcze jedno sowo, a wydubi ci oczy - ostrzeg. Facet znowu zacz kwili, zakrywajc twarz. Przez palce przeciekaa mu krew. John spojrza na Liz, a potem przeszed za kontuar. - Liz, mog ci prosi na swko. - Pewnie, John. Wskaza rk kt apteki. Oboje przeszli do pokoiku obok i stali przy pprzymknitych drzwiach. - Dziki Bogu, e si tu zjawie, John - westchna Liz. - Od rana miaam ju trzech takich klientw. Cudem udao nam si wyprosi tamt dwjk, ale ten to prawdziwy czubek. Prawdopodobnie uzaleniony. Pewnie nie wozi przy sobie prochw, na wypadek gdyby zatrzymaa go policja. Zapasy trzyma w domu. - Liz, potrzebuj twojej pomocy. Aptekarka zamilka. Wyraz wdzicznoci znikn jej z twarzy. - Myl, e sytuacja jest powana - powiedziaa cichym gosem. - Prawda? - Nie bd ci okamywa. Chyba tak... Rzucia okiem na lad i kolejk klientw, ktra wci rosa. - Spdziam tu ca noc - rzucia zmczonym gosem.

- Mieszkam w Asheville, nic nie jedzi, liczyam na to, e przyjedzie po mnie Jim, ale jako si nie zjawia... Urwaa nagle. - Kiedy bdziemy mie znowu prd? - zapytaa po chwili. - Nie wiem. - Kiedy? - Za miesic, rok, moe duej... - O Boe! - jkna. - Wiesz, o co chc ci poprosi. - John, mam dokadnie czterdzieci fiolek. W miecie jest jeszcze inny chopiec, ktry cierpi na to samo, co twoja crka. A poza tym ponad stu dorosych cukrzykw z rnym stopniem zapotrzebowania na insulin. Od rana byy ju cztery osoby, proszc o dodatkowe dawki - cigna Liz. - Nie mog ci ich da, John, jestem odpowiedzialna za wszystkich, nie tylko za Jennifer... - Po chwili dodaa: - Nie tylko za ciebie, John. - Liz, mwimy o mojej creczce, mojej maej dziewczynce - powiedzia zdawionym gosem. Aptekarka wskazaa rk szufladki z lekarstwami. - John, jestem odpowiedzialna za setki ludzi. Jeli to, co mwie, jest prawd, wielu z nich czeka mier. Niektrzy umr w cigu paru dni. Nie mamy w magazynie a tak duych zapasw. adne apteki nie maj duych zapasw. Polegamy na codziennych dostawach. - Przez jaki czas nie bdzie adnych codziennych dostaw, Liz. - To co si stanie z moimi pacjentami chorymi na zapalenie trzustki? Jeli nie bd bra codziennie piguek, umr. Na przykad pani Sterling umrze w cigu tygodnia... - Gos jej si zaama i milczaa przez chwil, a potem wzia gboki oddech i spojrzaa mu prosto w oczy. - Ostre przypadki nadcinienia, arytmie serca, mamy piciu pacjentw biorcych leki przeciwko odrzuceniu przeszczepu. Jezu Chryste, John, co ja mam teraz zrobi? Nienawidzi siebie za to... ale ju zacz i nie mg przesta. - Liz, ja ju straciem Mary. Prosz ci, Boe drogi, nie zabieraj mi te Jennifer. Wszystko, tylko nie to... Spuci gow, oczy zaszy mu zami. Otar je, starajc si nie straci panowania nad sob. Popatrzy na Liz... Czu wstyd. Czu te jednak w gbi serca determinacj. Liz odwzajemnia jego spojrzenie i dostrzeg, e te ma zy w oczach. - Zanosi si na pieko, prawda, John?

Przytakn. Nie mg wydusi z siebie ani sowa. Liz nadal na niego patrzya. Westchna, odwrcia si i otworzya zamraark. Wyja cztery fiolki. Zawahaa si i wzia jeszcze jedn. John walczy z potwornym impulsem, by odepchn Liz i zgarn wszystkie. Ledwie udao mu si zwalczy t pokus. Nagle poczu czyj dotyk na ramieniu. Odwrci si, sdzc, e kto chce si wepcha do pomieszczenia. To bya jednak Makala. Spojrzaa na niego bez sowa. Liz szybko zamkna zamraark, otworzya szafk, wyja paczk stu strzykawek, a potem wrzucia wszystko do torebki, owijajc j dodatkow grub warstw folii. - Pewnie pjd za to do pieka... - powiedziaa cicho. - Pi fiolek dla ciebie, pi dla chopca pastwa Valentich i po jednej dla kadej z trzydziestu pozostaych osb. - To sprawiedliwe - wyszeptaa Makala. Liz popatrzya na ni, ale nie skomentowaa jej sw. Odwrcia si do Johna. - Zajrzyj do zamraalnika, moe zostao jeszcze troch lodu. We te wszystkie batony, ktrych ludzie nie rozgrabili. Jed prosto do domu, John, leki musz by przechowywane w temperaturze piciu stopni Celsjusza, kade dodatkowe dziesi stopni skraca o poow okres wanoci leku. Pd wic do domu. Kiedy skoczy ci si ld, znajd najchodniejsze miejsce, eby tam przechowywa fiolki. - Dzikuj, Liz. Niech Bg ci bogosawi. - Prosz, id ju, John. Musz si nad tym wszystkim zastanowi. John skin gow. Nadal drczyy go wyrzuty sumienia. - Chcesz, ebym zahaczy o komisariat i przywiz tu kogo? Liz pokrcia gow. - Wyl Rachel do miasta po pomoc. Ma rower, wic obrci w obie strony prawie tak szybko jak ty. Nastpnie otworzya szuflad i wskazaa rk lecy w rodku rewolwer, kaliber 38. - To jest wbrew polityce firmy, ale mj m suszy mi gow, ebym trzymaa tu bro. Wiesz, jaki on jest, byy Rangers i w ogle. Zrobiabym z niego uytek, gdyby si nie zjawi. - W jej gosie wyczu chd. Zastanawia si, czy gdyby chcia j odepchn i zgarn wszystkie fiolki, signaby po swoj bro. Patrzc na wyraz jej twarzy, wiedzia, e tak wanie by si stao. - Mam dla ciebie rad, Liz. - Tak? - Uciekaj std.

- Wiesz, e nie mog tego zrobi, John. - Miaem na myli: kiedy zaczn koczy si wam leki. Zapakuj to, co wedug ciebie przyda si tobie i twojej rodzinie, i wiej std. Kiedy zacznie brakowa lekw, moe zrobi si nieprzyjemnie. Spojrzaa na niego i umiechna si. Nawet z wyprostowanymi plecami miaa mniej ni metr szedziesit wzrostu. - Jim nauczy mnie strzela z tej spluwy - wyjania. - Bd miaa wszystko pod kontrol. John pooy rk na jej ramieniu. - Niech Bg ci bogosawi - powtrzy i wyszed. Kolejka do okienka wci rosa. Kilka osb poznao Johna i skino mu gow. Inni stali w milczeniu, najwyraniej wszyscy wiedzieli ju o tym, co si tu przed chwil wydarzyo, co si stao z zakrwawionym facetem, ktrego Bob unieruchomi przy pomocy tamy. Jedna z kobiet dostrzega pakunek, ktry nis John. - Pan Matherson, tak? - Tak, prosz pani. - Co on ci tam da na zapleczu? - zapytaa, spogldajc na Liz. - A co ty mu daa w zamian? - Tylko kilka strzykawek dla jego creczki. To wszystko, Julie. - Nie chc sysze o tym, e niektrych klientw traktuje si w uprzywilejowany sposb, Liz. Jestem klientk tej firmy od dwudziestu lat i te mam dug list tego, czego potrzebuj... John nie sucha ju kobiety, wszed w jedn z alejek sklepowych i o dziwo znalaz wielki stos batonikw Hershey. Bez wahania zagarn wszystkie prosto do swojej torby. Kasjerka w wieku licealnym dostrzega to, nie wiedziaa jednak, jak zareagowa, kiedy John przechodzi obok niej. - Bez obaw. Liz powiedziaa, e mog je wzi, zapac pniej. Skina gow. Zachowanie Johna wywoao jednak awantur ze strony klienta, ktry nie mia przy sobie gotwki, a chcia papierosw. Wyszedszy na zewntrz, John otworzy chodziark. W rodku nadal by z tuzin piciokilogramowych workw z lodem. Przekrci kluczyk w drzwiach samochodu, otworzy tylne drzwi i wrci pod chodziark. Wycign cztery worki i wrzuci je na tylne siedzenie. Wrci i przytaszczy kolejne cztery, po czym zawaha si, czujc na sobie spojrzenie Makali. Wzi wic ju tylko dwa i zamkn wieko, a potem wrzuci worki do samochodu i

trzasn drzwiami. Wsiad do auta, wzi gboki wdech, a gdy tylko silnik zawarcza, wycign papierosa. - Pewnego dnia ten nag wpdzi ci do grobu - mrukna Makala. Spojrza na ni, nie mogc wydusi z siebie sowa. - Zrobie to, co naley. Tak samo jak Liz. Kady rodzic by tak postpi, bdc na twoim miejscu. John westchn gono. - Pamitasz stare filmy, stare kreskwki z czasw II wojny wiatowej, o ludziach, ktrzy gromadz zapasy? - Jestem za moda, by pamita. - Cholera, ja mam dopiero czterdzieci osiem lat, a i tak je pamitam... Nie skomentowaa tego. - Twoja crka ma cukrzyc typu 1, prawda? - Tak. - Posuchaj rady Liz i pd prosto do domu. Signa po co na tylne siedzenie. John poczu si jak kompletny dupek, nie mogc oderwa od niej wzroku, kiedy spdnica podjechaa jej do poowy uda. Zauwaya jego spojrzenie. Wycigna z tylnego siedzenia worek z lodem. Bez sowa otworzya go. Wytrzsna pudeko strzykawek z plastikowej torebki, a nastpnie delikatnie pooya zawinitko z fiolkami na kostkach lodu. - To powinno wystarczy, eby bezpiecznie dowiz je do domu. Tylko nie wkadaj ich do lodu, bo fiolki zamarzn i nie bd si nadaway do uytku. Sprbuj owin ld jak izolacj, ale trzymaj worek otwarty, z fiolkami na samym wierzchu. To mniej wicej powinno zapewni im odpowiedni temperatur. Reszt lodu wrzu do swojego zamraalnika, to najlepsze miejsce dla niego. Przy odrobinie szczcia ld powinien wystarczy ci na tydzie. - Nawet nie wiem, jak ci dzikowa - odpar John. - C, moe na pocztek pomgby mi znale jakie jedzenie - rzucia z umiechem. - Znam miejsce, gdzie serwuj rewelacyjne barbecue. - Brzmi niele. Wyjecha z terenu centrum handlowego i ruszy w stron miasta. - Mam nadziej, e nie obrazisz si, jeli zadam ci osobiste pytanie - powiedziaa Makala. - Strzelaj.

- Kto to jest Mary? - Moja ona. - Dawno temu...? - Cztery lata. Rak piersi. - Przykro mi. - W porzdku - skama. - Zostawia mi dwie pikne crki. - Wiem, widziaam je wczoraj wieczorem. Tak mylaam, e twoja modsza crka jest diabetykiem. W moim zawodzie czowiek moe si nauczy dostrzega takie rzeczy goym okiem. To dlatego nie gniewaam si jako szczeglnie, kiedy odwrcie si i odjechae. W jej stanie stres jest szkodliwy. - Wiem. I tak jeszcze raz przepraszam, e zostawiem ci tam na pastw losu. Umiechna si. - Na szczcie zaopiekowa si nami pewien kierowca ciarwki. Zachowa si po rycersku. Koniec kocw da popali tamtemu pijanemu facetowi, a potem odprowadzi nas, kobiety, do motelu. Przez chwil milczaa. - Troch mnie zaskoczyo to, jak poradzie sobie z tamtym facetem w aptece. - Pewnie pomylaa, e raczej zwiej z podkulonym ogonem? - C, prawd mwic, tak. - Ale tego nie zrobiem. Lekko si zamiaa. - Zrobie porzdek z facetem. By moe odrobin brutalnie, ale skutecznie. - Jeli walczysz, to tylko po to, by wygra - odpar spokojnie John. - Zauwaye, e masz ran na rce? Spojrza na swoj praw do i dopiero teraz poczu ukucie blu. Kawaek rozbitej butelki gboko rozora do od palca wskazujcego, a do zgicia kciuka. Nagle zabolao go jak jasna cholera. - Zatrzymaj si. Musz to obejrze - poprosia Makala. Zjecha na pobocze i zatrzyma wz. Uja jego do i agodnie otworzya ran. Teraz bolao jeszcze bardziej. - Trzeba ci bdzie zaoy szwy. Tak na oko od dziesiciu do dwunastu. Kiedy ogldaa jego ran, krew skapna na jej spdnic. - Uwaaj! Twoja spdnica... - powiedzia. Zignorowaa go.

- Nie mam przy sobie nic sterylnego. Trzeba zajrze do jakiego gabinetu lekarskiego. - Pniej. Najpierw chc zawie do domu lekarstwa. Poza tym doktor jest pewnie w tej chwili zawalony robot. Mwic to, wskaza ruchem gowy jezdni. Stary jeep, bdcy na chodzie, zjeda z autostrady midzystanowej. W rodku siedziay cztery osoby, jedno dziecko - zgarbione i blade na twarzy - rozpaczliwie apao oddech. Z tyu leaa starsza kobieta. John zauway, e staruszka ju nie yje. - Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo jestemy zaleni od wszystkiego.... westchna Makala, obserwujc, jak jeep slalomem wymija porzucone na drodze samochody, kierujc si w stron miasta. - Nie chciaabym by teraz w moim szpitalu. Jeli nie wczyy si generatory, wszyscy, ktrzy byli na oddziale intensywnej terapii albo na stole operacyjnym pewnie ju nie yj. Ubiegej nocy widziaam, jak jaki biedak si zabi. Mia beamera, takiego jak mj. Ta pijana hoota troch go wystraszya. Facet uparcie pcha swj samochd, tak jakby kto chcia mu go ukra. Cholerny idiota! Syszaam potem, e straci przytomno i ju nie wsta. Ludzie to wariaci, a caa ta awaria wyciga to na wiato dzienne. Pucia jego rk. - Jeli uda ci si co znale, zabandauj ci rk, ale najpierw, faktycznie, powiniene zawie leki do domu. John zastanawia si, czy kobieta przypadkiem nie wprasza si do jego domu. W tej chwili naprawd nie wiedzia, jak na to wszystko zareagowa. Uruchomi wz i wjecha na teren miasta, skrciwszy w State Street. Coraz wicej osb gromadzio si przy ratuszu. Biedny Tom zebra kordon swoich policjantw. Na gwnym skrzyowaniu zawieszono wielk tablic z napisem: Punkt Medyczny, ze strzak wskazujc na remiz straack stojc obok ratusza. - Moe powinnam tam pj i pomc - rzucia Makala. - Najpierw musisz co zje - odpar John. Oddalili si od State Street. Chwil pniej dotarli do budynku szkoy podstawowej. - Moe wstpimy tu, eby zaoy ci szwy? - Moja teciowa da sobie z tym rad - zaoponowa John. - Jasne - powiedziaa bezbarwnym gosem. - Upewnij si tylko, e wemiesz odpowiedni dawk antybiotyku. Jeli jest a tak le, jak mwie podczas rozmowy z Liz, nie moesz ryzykowa jak infekcj. - Dobrze, prosz pani. - Nie wygupiaj si. Mw mi Makala.

Umiechn si. - W porzdku. Zatrzyma si na szkolnym trawniku. Pete nadal siedzia przy swoim grillu. Kolejka ju niemal w caoci zostaa obsuona. John wyskoczy z samochodu i podszed do kucharza. Makala podya za nim. - Cze, Pete. Widz, e dzisiaj nie prnujesz? - Jakby zgad, profesorze. Doszedem do wniosku, e cae to miso i tak zgnije. Inspekcja nie pozwoli mi nic z nim zrobi, skoro przez duszy czas nie bdzie dziaaa zamraarka. Pomylaem wic sobie, a niech to diabli! Czemu by nie urzdzi barbecue? John si umiechn. Naprawd lubi tego faceta. Wieprzowina z rusztu nigdy nie bya co prawda jego ulubionym daniem, szczeglnie z przyprawami, ktrych Pete nigdy nie aowa, ale czasem i tak tutaj jada, tylko po to, by pogada. - Nazwae go profesorem? - zdziwia si Makala. - Ano tak, John to tga gowa - odpar Pete. - Jest profesorem w naszym collegeu. Poza tym ma stopie pukownika. Chcieli mu nawet da gwiazdk i mianowa generaem, ale John postanowi odej... - urwa. Wszyscy w miecie oczywicie wiedzieli, dlaczego John przeszed na wczeniejsz emerytur, ale Pete wkracza w sfer zbyt osobist, wic - nieco zaenowany - przesta mwi. - No dobra, Pete - rzuci John z umiechem, koczc nerwow cisz, ktra zapada. Ta pani jest moj dobr przyjacik. Podaj jej wic podwjn porcj czegokolwiek sobie zayczy. Okej? John wycign rk do kobiety, by si z ni poegna. Makala tylko si umiechna. - Najpierw j zabandauj, John. Potem uciniemy sobie rce. - A tak, jasne... Ruszy z powrotem do samochodu, lecz na chwil zawaha si i odwrci. Patrzya na niego. Przywoa j ruchem doni. - Posuchaj... Rozumiem, e zatrzymaa si w Holiday Inn? - Na to wyglda. - Znasz drog powrotn? - To proste. Najpierw skrci w lewo na wiatach, a potem przej przez tory. - Wiesz, hmm... Nie chc, eby le to odebraa, ale jeli bdziesz czego potrzebowaa, id prosto t drog pod gr, mniej wicej mil. Skr w prawo przy Ridgecrest Drive. Mieszkam pod numerem 18.

- Dobrze, John. Moe kiedy wpadn. - Dzikuj za pomoc w sprawie lekw. Powinienem je zawie do domu. - John? - Tak? - Gapie si na mnie, kiedy sigaam w samochodzie na tylne siedzenie, prawda? Raptem John spiek raka. - W porzdku. Po wysoce stresujcej sytuacji, myli mczyzn zazwyczaj grawituj w tym kierunku. Nie obraziam si. Chc tylko, eby wiedzia, e to normalne. Bo pniej mogoby ci to troch drczy, no wiesz, biorc pod uwag to, e powiniene w tamtej chwili martwi si o swoj crk, wspomina on i w ogle... Teraz to ona oblaa si rumiecem. - Gupio zabrzmiao. Jed do domu. Dam sobie rad. - Dziki, Makala. Wsiad do samochodu i odjecha, ostronie podtrzymujc jedn rk worek z lodem, na ktrego wierzchu leay lekarstwa. Zajecha pod dom i wyczy silnik. Poczu w sercu rado, widzc Jennifer i Pat, ktre bawiy si na trawniku, rzucajc sobie nawzajem frisbee. Ginger zerkna na Johna, lecz po chwili znowu zacza gania latajce frisbee. Podszed do niego za to Zach, merdajc ogonem na powitanie. Elizabeth, ubrana w szorty i T-shirt, siedziaa przy basenie, zaywajc kpieli sonecznej. U jej boku siedzia Ben, czyta ksik lub tylko pozorowa; w pobliu, oparta o murek, staa strzelba. Chopak zerwa si na widok Johna i podszed do jego samochodu. - Ben, pomoesz mi wnie do domu te worki z lodem? Mam te kilka kartonw fajek. - Jasne, psze pana. Nadal trzymajc w rkach worek z fiolkami uoonymi na wierzchu, ruszy w stron domu. Jen bya w salonie, staa w milczeniu wpatrzona w widok za oknem. Kiedy dotary do niej kroki Johna, odwrcia si i posaa mu umiech. Nie potrzebowaa dodatkowych wyjanie, gdy zobaczya firmow torebk z apteki. - Otworzysz mi drzwi do sutereny, Jen? Spenia jego prob. Nagle nawiedziy go paranoiczne myli o tym, e zaraz upuci drogocenne przedmioty. Worek z lodem przycisn wic do piersi, drug rk jeszcze mocniej przytrzymujc fiolki.

Schodzc do sutereny, rozejrza si przez chwil. Zauway stary styropianowy ochadzacz. Woy do niego worek z lodem, a cao ulokowa w kabinie prysznicowej, po czym ostronie rozmieci na wierzchu fiolki. Naoy wieko, ale pozostawi je niedocinite, a nastpnie, uywajc kieszonkowego scyzoryka, zrobi ma dziurk w dnie ochadzacza, aby woda z roztopionego lodu miaa jak wycieka. Troch si pochlapa. Krew kapaa mu z rki. - Ile lekarstwa zdoby pan dla Jennifer? - zapyta Ben. John odwrci si i zobaczy, e chopak wpatruje si w niego intensywnie. - Pi fiolek. - Czyli pi miesicy, nie liczc tego, co jest w lodwce? Sowa modzieca zaskoczyy Johna. - Tak, co koo tego. - Rozumiem - odpar Ben cichym gosem. John wsta. - Posuchaj, Ben. Nie mam zamiaru ci okamywa. Sytuacja moe si pogorszy. Podejrzewam, e kto nas zaatakowa, uywajc broni, ktra na terenie caego kraju wyczya na amen sie wysokiego napicia. To znaczy, e mog min miesice, zanim znowu bdziemy mieli prd. Chopak trawi w milczeniu sowa Johna, kiwajc jedynie gow. - Nie pinij ani swka Elizabeth ani Jennifer. Zrozumiano? Sam im o tym powiem w odpowiedni sposb i w odpowiednim czasie. Jennifer... Na myl o niej Johna znowu opado to dawice uczucie. Bya szalenie inteligentn dziewczynk. Gdyby si dowiedziaa, e awaria prdu potrwa bardzo dugo, mogaby si domyli, e zacz si dla niej wycig z czasem. Spojrza chopakowi prosto w oczy, nie odzywajc si ani sowem. - Dobrze, psze pana - wyszepta Ben. - Ciesz si. - Pan krwawi. - Miaem wypadek. Drobiazg. Wszed po schodach i usiad przy stole w jadalni. Jen ju na niego czekaa z apteczk. - Mw, co si stao. John podnis wzrok. Ben stan przy wyjciu na taras. - Wszystko w porzdku, Ben. Pamitaj, e nie chc, aby dziewczynki si czymkolwiek martwiy. Biorc pod uwag sytuacj, licz na to, e zachowasz si jak prawdziwy mczyzna

i bdziesz mia na nie obie oko. - Cokolwiek pan rozkae, sir. - Ben wyszed z pokoju. - Wiesz, John, to naprawd miy chopiec. A propos, podczas twojej nieobecnoci skoczya si nam woda. - Tak szybko? - Biedna Jennifer skorzystaa z toalety i c... nie chciao si spuka. Bya mocno zaenowana. Ben wzi wiadro, nabra wody z basenu, chlusn do toalety, a potem napeni spuczk. To dobry dzieciak. Uoy rk na stole. Jen zbadaa j wzrokiem. - Powiniene by wstpi do lekarza, eby zaoyli ci szwy. - Nie miaem czasu. Chciaem przywie jak najprdzej lekarstwa. - Zao tymczasowe szwy - stwierdzia, po czym zabraa si do dziea. - Pniej pokaesz ran doktorowi Kellorowi. - A teraz, powiedz mi - kontynuowaa - skd ta rana? I jakie s najwiesze wieci. John opowiedzia jej prawie o wszystkim... z wyjtkiem Makali oraz, rzecz jasna, mustanga.

ROZDZIA CZWARTY
Dzie 4 Odgos migowca typu Blackhawk po tak dugiej ciszy by szokujcy. Pru do przodu, jakie sto pidziesit metrw ponad ziemi, przelatujc nad wjazdem na autostrad, a potem zmieni kurs. John poczu przypyw emocji na widok migowca z wymalowan na boku czarn gwiazd. Helikopter zawarcza tu nad jego domem, ktry znajdowa si na tyle wysoko, e John mg niemal zajrze przez boczne okienko pilota. Elizabeth skakaa jak oszalaa, krzyczc i machajc rkami. - Jestemy uratowani! - zawoaa radonie. - Uratowani! - Przypominaa rozbitka na bezludnej wyspie. John rwnie mimowolnie zacz macha... Widok tego helikoptera by teraz tak symboliczny i moe oznacza, e w cigu kilku minut znowu wcz prd. migowiec jednak pomkn z warkotem dalej, na zachd. Mala w oczach, odgos silnika milk w oddali, a w kocu zupenie znik, pozostawiajc po sobie guch, bolesn cisz. Euforia ustpia miejsca obezwadniajcej depresji. John sta nieruchomo, osaniajc doni oczy przed socem i wpatrujc si w zachodni horyzont. Wszystko byo takie samo jak wczeniej. Elizabeth podesza do basenu, klapna, wyranie przybita, i zanurzya w nim stopy. Ben doczy do niej, pryskajc na ni wod, ktra nadal bya zimna. Bez pompy panele soneczne nie mogy jej ogrza. Bya jednak nadal czysta i przejrzysta, John doprawia j mocno chlorem, skoro suya teraz jako woda do picia i mycia. To, e w basenie kpay si jego crki i Ben przynajmniej sprawiao, e woda nie mtniaa. - Gotowe! Ben pomacha, John wskaza rk dubeltwk opart o cian i skin gow. Jennifer spdzaa dzisiaj dzie w towarzystwie Pat i kilku innych koleanek. Cae popoudnie miay gra w Monopoly. Teciowa siedziaa ju w samochodzie. John wyjecha z podjazdu, wtoczy si na

drog 70, skrci na wschd i ruszy w stron Domu Opieki Millera, w ktrym przebywa Tyler. Jen pojechaa do ma nazajutrz po awarii i powiedziaa, e pomimo panujcego tam baaganu i chaosu, Tylerowi nic nie jest. adne z nich wczoraj nie opuszczao domu z wyjtkiem krtkiego wypadu Johna. John sporzdzi dug list rzeczy do zrobienia. Miso zalegajce w zamraarce w suterenie zostao wycignite i dokadnie upieczone. Kady zjad tyle, ile zdoa upchn do odka. Nastpnie to, co zostao, owinli w foli i schowali. John nie mia pewnoci, czy to cokolwiek pomoe, ale postanowi wszystkie kawaki misa posoli ca sol, ktra bya w domu. Potem przysza kolej na wychodek, wykopany na skraju sadu, zason zrobiono z namiotu. Dziewczynki upieray si, e toaleta w domu wystarczy. Odbya si te raczej draliwa dyskusja na temat tego, co mona robi w wychodku, a co w toalecie w domu. - Czy nie moemy robi tego tak jak Zach - rzucia Jennifer z umiechem - pod drzewkiem. John musia zrobi may wykad na temat ryzyka zdrowotnego wicego si z t sugesti. Potem zaj si troch dostosowaniem domu do nowych warunkw. ko wodne, pozbawione ogrzewania z grzejnika, zdyo ju troch wystygn, wic przyniesiono koce z sutereny i uoono je na nim. Wycignito te jakie stare, dekoracyjne wiece i stare ubrania, ktre mona byo poci na kawaki, by suyy za papier toaletowy. Ku zdziwieniu Johna stara pia acuchowa, od lat leca odogiem, uruchomia si po tym, jak Ben troch przy niej pomajstrowa. Po poudniu wybra si do sklepu Food Lion we wschodniej czci miasta. Mia nadziej, e zrobi zapasy, zaopatrzy si w konserwy i papier toaletowy, ale ludzie zdyli ju wczeniej wszystko wykupi. Prawd mwic, wygldao to tak, jakby raczej wszystko rozgrabiono. Plu sobie w brod, e nie przewidzia tego i nie zajrza tu wczoraj, zanim ludzie wpadli w panik. Jeden z ekspedientw nadal czuwa w zaciemnionym sklepie. Siedzia i czyta magazyn, gdy John wkroczy do rodka. - Wczoraj bya tu nieza zadyma, profesorze - owiadczy. - Nigdy nie sdziem, e zobacz moich przyjaci i ssiadw zachowujcych si jak zwierzta. Biegali po caym sklepie, adowali rzeczy do koszykw, a si wysypyway. Tumaczyem im, e skoro nie maj kasy, to nici z zakupw. No to wtedy odepchnli mnie i zaczo si prawdziwe szalestwo. Zanim zjawiy si gliny, sklep zosta ju prawie doszcztnie wyczyszczony.

Wzruszy ramionami. - Mog si rozejrze? - zapyta John. - Oczywicie, prosz pana. Prosz si rozgoci. John nie mg znale nawet koszyka, wic z pustymi rkoma chodzi wzdu alejek. Jaka para staruszkw przeczesywaa zamraalniki, wycigajc pokiereszowane i ociekajce wod pudeka mroonych warzyw i opakowania gofrw i wrzucajc je do plastikowego worka na mieci. Oczywicie po konserwach nie byo ju ladu. Pod podeszwami butw chrzciy rozbite butelki, popkane puszki, kawaki misa, kurczakw, owocw morza. Podoga zrobia si od tego wszystkiego liska, zaczo ju brzydko pachn, dokoa latay chmary much. W dziale z pieczywem znalaz dziurawy dziesiciokilogramowy worek mki, ktry kto kopn pod cian. John natychmiast go zapa. W dziale produktw dla zwierzt znalaz spore opakowanie suchej karmy dla psw - bya rozszarpana, ale w rodku zostao jeszcze ze dwie trzecie zawartoci. Nie zastanawia si, wzi. W pobliu drzwi zauway worek soli kamiennej, ktry zosta po zimie. John natychmiast go dorwa. Nie byo ju nic innego. Ruszy w stron drzwi. Spojrza na ekspedienta. - miao, prosz sobie to wszystko wzi, profesorze. John nagle si zatrzyma, powodowany czyst ciekawoci. - Po co tu waciwie siedzisz, Ernie? - Wskaza gow sklep toncy w ciemnociach, star par, ktra powoli cigna po pododze worek z rozmroon ywnoci. Z kadym oddechem powietrze coraz bardziej przenika zapach zgnilizny. Ernie popatrzy na niego, powoli krcc gow. - Nie wiem, profesorze. Pewno z przyzwyczajenia. Nie mam rodziny. W zeszym roku opucia mnie Dolores, zabierajc ze sob dzieciaki. No wic wychodzi na to, e siedz tu z nawyku... John skin gow w ramach podzikowania. Wrzuci up na tylne siedzenie wozu, po czym uda si do sklepu Dollar. Wszed do rodka i ujrza mniej wicej taki sam baagan, jak w poprzednim miejscu. W rodku nie byo ywej duszy. Odwrci si i nagle ujrza Verna Coopera, jednego z tutejszych policjantw. Zaglda do rodka przez wybit witryn. - To ja, Vern, John Matherson. - Prosz stamtd wyj, natychmiast! John wyszed. Nagle uderzyo go poczucie, e dokonaa si jaka zmiana - gboka

zmiana, ktr przeszed wiat. Vern zawsze by przyjacielskim facetem typem poczciwego gliniarza. Teraz dziery dubeltwk, ktrej luf unis nieco do gry. Nie celowa w Johna, ale by tego blisko. - Przyszedem tylko si rozejrze, Vern. - John, mgbym ci teraz aresztowa za szabrowanie. - e co? - Dokadnie to, John. Zeszej nocy miay tu miejsce naprawd brzydkie rzeczy. - Taa, syszaem. - Id std, John, prosz ci. Jed do domu - westchn Vern. John zrezygnowa z pytania o szczegy wydarze ubiegej nocy i zrobi to, o co prosi go policjant. W sklepie U-Rent wyprzedano ju wszystkie butle z propanem. Nawet nie pofatygowa si, by zajrze do maego marketu ze sprztem elektrycznym i mechanicznym, panowa tam kompletny chaos, kolejka ludzi wylewaa si na zewntrz i cigna a na p ulicy. Sam fakt, e John posiada samochd na chodzie sprawi, i niemal kady z obecnych na miejscu ludzi zacz si na niego gapi. Poczu si nieswojo, wic po prostu zawrci i pojecha do domu. Uwiadomi sobie, e mia sporo szczcia, znajdujc sl kamienn. Rozpakowali zapasy misa, posolili je i ponownie zapakowali. Nastpnie przysza pora na porbanie drewna, poniewa wiedzia, e raczej prdzej ni pniej, propan do grilla si wyczerpie. Pod koniec dnia wszyscy padali z ng. Obieca Jen, e pojad w odwiedziny do Tylera, a potem wpadn do jej domu po troch ubra oraz oczywicie sprawdzi, co u jej kota. Do domu opieki byo bardzo blisko, zaledwie jedna mila. Min porzucone samochody, rodzin maszerujc w przeciwnym kierunku, matka i ojciec oboje pchali wzki z supermarketu; w jednym wzku siedziao dziecko, w drugim walao si kilka rodzinnych skarbw. Kim byli? Nie wiedzia. Nie mia te pojcia, dokd id. Nawet nie zwolni, eby ich o to zapyta. I znowu uwiadomi sobie t zdumiewajc zmian. Jeszcze tydzie temu, gdyby napotka tych ludzi, zatrzymaby si i zapyta, czy przypadkiem nie potrzebuj, by ich podrzuci. Ten widok by przecie aosny... Kiedy dojechali na parking przed domem opieki, momentalnie dopado go przeczucie, e co jest nie tak - bardzo nie tak. Trzy osoby bkay si przed budynkiem. Pozna, e to pacjenci. Szurali nogami, zupenie zdezorientowani. Jeden z nich by nagi. - Boe wity, co tu si dzieje? - jkna Jen.

John pobieg do osoby znajdujcej si najbliej, aby odprowadzi j do rodka, ale Jen zawoaa do niego, by szed za ni. Otworzy drzwi i natychmiast zorientowa si, e stao si co strasznego. Smrd niemal cina z ng. By tak intensywny, e John a si zakrztusi i zrobi krok w ty, apic oddech. Jen bya bardziej zahartowana. Staa w drzwiach. - We kilka gbszych oddechw, bd w pokoju Tylera. Odczeka chwil. Korcio go, by zapali papierosa. Wstrzyma si jednak; w cigu dwch dni wypali pi paczek. Zostao mu sze i dwa kartony. Zaczyna ju liczy kadego papierosa. Wzi jeszcze jeden gboki wdech, zebra si w sobie i wtargn do rodka. Zaatakowa go smrd fekaliw, uryny, wymiotw. Dawi si, niemal sam zwymiotowa, lecz zwalczy torsje. Korytarz, jeszcze tydzie temu rzsicie owietlony i sterylnie czysty, teraz ton w ciemnociach. Wielkie nosze na kkach stojce w bocznej wnce byy rdem najgorszego odoru. Szybko przeszed obok nich, skrci i dotar do stanowiska pielgniarek w zachodnim skrzydle. Za kontuarem siedziaa kobieta, spojrzaa na niego zmczonym wzrokiem. Jej szlafrok z Kubusiem Puchatkiem by cay brudny. Zerkn na jej plakietk... miaa na imi Caroline. Przypomnia sobie, e zazwyczaj przychodzia na nocn zmian. Chcia na ni krzykn, ale widzia, e znkana kobieta jest ju na skraju wyczerpania. - Jak si masz, Caroline? - Chyba dobrze - odpara drewnianym gosem. Spojrza na korytarz. Smrd by tak koszmarny, e powinien unosi si w powietrzu niczym mga. - Co tu si, do cholery, wyprawia? - zapyta. - Co masz na myli? By w szoku. Nagle zrozumia. Biedna dziewczyna bya kompletnie otpiaa. Z jej oczu ziona pustka. - Kiedy ostatnio spaa? Podniosa wzrok i utkwia go w zegarze ciennym. Wskazwki zatrzymay si na czwartej pidziesit. W korytarzu sycha byo echo pojkiwa... pomocy, pomocy, pomocy... - Spaam wczoraj kilka godzin. - Jest tu jeszcze kto z personelu?

- Janice w drugim skrzydle. I chyba Waldo gdzie si krci. - Jest was tylko troje? Przytakna. - Zaraz wracam. Starajc si zachowa spokj, zacz brn przez korytarz. Wszystkie drzwi byy pootwierane, ale nie byo adnego przecigu ani przewiewu; panowaa piekielna temperatura. Kolejny cakowicie skomputeryzowany budynek zaprojektowany z myl o caorocznej klimatyzacji. Mae okienka w kadym pokoju ledwie si otwieray. Przez popoudniowy upa temperatura w rodku budynku bya jeszcze wysza ni na zewntrz. Zajrza do pierwszego pokoju. W rodku siedziaa staruszka. Przypomnia sobie, e ta kobieta cierpi na Alzheimera. Kiwaa si w ty i w przd, taplajc si we wasnych nieczystociach. Na pododze leaa rozrzucona pociel. Nastpny pokj zajmowao dwch dziadkw. Jeden siedzia na elektrycznym wzku inwalidzkim, ktry przesta dziaa. Drugi lea na ku; pociel bya mokra od moczu. Obaj mczyni spojrzeli na Johna. - Synu, czy mgby nam przynie troch wody? - zapyta ten na wzku uprzejmym tonem. - Oczywicie. Wycofa si z pokoju i wrci do recepcji. - Mog prosi o dzbanek wody? Pielgniarka pokrcia gow. - Wczoraj si skoczya. - Jak to skoczya? - Zwyczajnie. Brak biecej wody. - Nie macie zapasowego zbiornika? Przecie powinnicie gdzie mie rezerwy! - Nie wiem - odpara gosem wypranym z ycia. - Jest gdzie chyba awaryjne rdo, ktre dziaa napdzane przez generator. - Chryste Panie... Otworzy drzwi do azienki na korytarzu, lecz natychmiast stamtd wypad, krztuszc si. Na sedesie siedziaa kobieta, pochylona do przodu... martwa. Mae pomieszczenie zacz ju wypenia zapach rozkadajcego si ciaa. Odwrci si i przeszed gwnym korytarzem do kuchni. Zasta tam jednego staruszka opartego o swj balkonik. Cika stalowa lodwka bya otwarta. Mczyzna trzyma w rku paczk hot dogw. Jad je na zimno.

- Uszanowanie - rzuci przyjaznym tonem. - Skusi si pan? - zapyta, unoszc hot dogi. - Nie, dzikuj. John podszed do zlewu, odkrci kurki. Nic nie popyno. - Cholera. Wyszed, dotar do stowki, zdj pokryw z wielkiego zbiornika, w ktrym zazwyczaj przechowywano ld. Na dnie bya teraz woda. Wzi dwa kubki, napeni je i pobieg korytarzem do pokoju staruszkw. - Dziki Bogu - powiedzia mczyzna lecy w ku ledwie syszalnym gosem. John musia przytrzyma mu kubek, aby mg si napi. Drugi staruszek, ten na wzku, mia na gowie star pamitkow czapeczk z napisem Wielka Czerwona Jedynka - Plaa Omaha 1944-2004 i baretkami, ktre John z miejsca rozpozna: Srebrna Gwiazda, dwa Purpurowe Serca, a do tego miniaturowe szewrony sieranta. Na widok bohatera wojennego dopijajcego apczywie resztk wody mimowolnie zacisn pici. - Synu, nie chc ci fatygowa... - wyszepta staruszek. - Mj wzek nie daje si poruszy. Czy mgby mi przynie jeszcze jeden kubek wody? - John, gdzie ty si, do cholery, patasz?! To bya Jen. Woaa do niego gosem ostrym jak brzytwa. - Ju id, mamo! - odkrzykn i spojrza na starszego mczyzn. - Sir, niedugo wrc - powiedzia, po czym wybieg z pokoju. Stara si nie zaglda do kolejnych otwartych pomieszcze, ktre mija, maszerujc korytarzem. Ale rozgrywajce si w nich sceny mimo woli przykuway jego wzrok. Zauway starsz kobiet; siedziaa naga, skulona, kajc. Z kolejnego pokoju doszed go sodkawy, mdy zapach. John nie mg si powstrzyma... i zobaczy spuchnite ciao mczyzny. Jego twarz bya poka i nosia lady pocztkowej fazy rozkadu. Pociel walaa si po pododze, pewnie wskutek walki ze mierci, jak stoczy... Jego wsplokator siedzia na krzele, gapic si przez okno. Sprawia wraenie zupenie nieobecnego. Dotar do pokoju Tylera. Jen staa w drzwiach. Pakaa. - Musimy zabra go do domu - wykrztusia. Przez chwil myla, e Tyler nie yje. Lea z odrzucon do tyu gow, na twarzy mia zarost. Kroplwka nada tkwia w jego ramieniu; bya oprniona. Rurka do sztucznego karmienia, wsadzona do jego odka, bya napdzana ma elektryczn pompk, plastikowy zbiornik podczony do pompki by pusty.

Tyler wydawa si ledwie przytomny. Mamrota co bez sensu. Powietrze zatruwa odr fekaliw. John z trudem powstrzymywa si, by nie zwymiotowa. To byo silniejsze od niego - od zawsze. Szczyci si tym, e jest cholernie dobrym ojcem, lecz kiedy dzieci jeszcze nosiy pieluchy, ca t brudn robot pozostawia Mary. Opieka nad Mary, kiedy przechodzia chemioterapi, bya koszmarem. Dzielnie jednak przy niej trwa. Trzyma j za rk, kiedy wymiotowaa, czyci jej twarz, a nastpnie sam pdzi do azienki, by zwrci jedzenie. Po jej mierci, kiedy creczki choroway, o pomoc prosi Jen. By przeraony tym, czemu musia teraz stawi czoa. - Doprowadz go do porzdku - odezwaa si teciowa - a ty znajd nosze na kkach, ebymy mogli przenie go do samochodu. - Jak, do diaba, masz zamiar go umy? - zapyta John. - Po prostu znajd nosze, ja zajm si reszt. Wyszed z pokoju i rzuci si biegiem przez korytarz do stanowiska pielgniarki. - Zabieram std mojego tecia. - To dobrze, powinien pan - odpowiedziaa Caroline stumionym gosem. - Jak, na Boga, moecie pozwala na to, co tu si dzieje? Podniosa wzrok, spojrzaa na Johna i po prostu si rozkleia, targana szlochem. - Nikt nie przyszed do pracy. Jestem tu odkd... odkd wyczyli prd. Wallace i Kimberly wzili wolne zeszej nocy, mwili, e musz i do domu, dopilnowa dzieci, i e wrc, ale nie wrcili. Sama mam w domu crk. Jej ojciec to dra i pijak, mieszka z jak inn kobiet. Boj si, e nie poszed sprawdzi, co u mojej creczki, i siedzi tam sama. Nadal na niego patrzya, a zy pyny jej po twarzy. - Musz zapali - powiedzia John. Kiwna gow, pogrzebaa w torebce i wycigna pudeko papierosw, mylc, e John poprosi j o papierosa. Pokrci gow, wyowi z kieszeni dwa papierosy i poda jej jednego. Zapalili. Co prawda to lecznica, ale w tej chwili, pomyla John, zapach dymu moe zaguszy odr i pozwoli pielgniarce nieco si uspokoi. Zacigna si gboko, wypucia dym, zy przestay pyn z jej oczu. - Potrzebuj noszy na kkach, eby zabra std tecia. - Chyba znajdzie je pan w nastpnym korytarzu. Waldo kilka godzin temu je tam zabra. - Kiedy ci wszyscy pacjenci byli ostatnio myci, karmieni, pojeni? - Nie wiem.

- Przypomnij sobie, do cholery! - Chyba dwa dni temu. A potem wszystko si... posypao. Pan Yardborough zmar, potem panna Emily, potem pan Cohen. Nikt si nie pojawi, eby zabra ich ciaa. Zazwyczaj zakad pogrzebowy przysya karawan w cigu p godziny. Wydaje mi si, e powiadomiam ich telefonicznie, ale nikt si nie pojawi. Pani Johnston w pokoju 23 upada, chyba zamaa sobie biodro, a pan Burnelli mia kolejny atak serca. Wszyscy oni umieraj - kontynuowaa pielgniarka. - Wszyscy, po kolei. Panna Kilpatrick ley martwa w pokoju obok. Boe, tak bardzo j uwielbiaam... - Kobieta znowu zacza szlocha. Pamita pann Kilpatrick. Bya raczej moda. Ofiara wypadku samochodowego. Sparaliowana od pasa w d. Przechodzia tutaj rehabilitacj, potem chciaa wrci do domu. Pracowaa jako nauczycielka fizyki w liceum. Wjecha w ni pijany kierowca. Jak si okazao - jeden z jej uczniw. - Znalaza noyczki i podcia sobie yy. Jest na wietlicy. Martwa. Nawet jej nie zauway, kiedy tamtdy przechodzi. - Mwia, e wie, co si stao, i e tego nie przeyje. - Caroline, musisz pomc tym ludziom. - No nie wiem. Jestem tylko zwyk pielgniark, nie jestem przeszkolona pod ktem specjalistycznej opieki, prosz pana. Znowu si rozkleia. - Gdzie dyrektorka? - W swoim gabinecie. Chyba. Skin gow, zostawi Caroline i skierowa si do ssiedniego skrzyda, a potem skrci w korytarz biurowy. Drzwi do gabinetu byy zamknite. John wszed bez pukania. Kobieta siedzca za biurkiem spaa kamiennym snem, z gow na blacie. - Eli, wstawaj! - warkn gniewnie. Podniosa gow. - Profesor Matherson? - Tak, to ja. Potara oczy domi i wyprostowaa si w fotelu. - Wiem, e si pan gniewa... - Gniewam? To nieadekwatne okrelenie. Jestem wcieky! Kobieta skina gow. - Wiem. W budynku mam teraz czworo, moe troje swoich ludzi. Kimberly chyba si ulotnia. Wysaam ostatni osob z personelu kuchennego do miasta, eby cigna pomoc.

Ale to byo kilka godzin temu... nikt si nie zjawi. Nie mamy wody, nie mamy klimatyzacji, nie mamy moliwoci mroenia jedzenia i lekw... Zawiesia gos. Spojrzaa na list spraw do zaatwienia lec na biurku. Caa sytuacja ewidentnie przerastaa t kobiet, wic usiowaa szuka schronienia w wykonywaniu standardowych procedur. - Kiedy ostatnio liczyam, siedemnacie osb byo martwych. Sze rodzin zabrao zwoki... To znaczy, e zostao czterdziestu pacjentw i trzy osoby z personelu wykonujce nadgodziny. Normalnie na dziennej zmianie mam tu ponad trzydziestu pracownikw. Boe, pomyla John, mona by si spodziewa, e wszystkie rodziny zechc zabra zwoki bliskich. Po chwili jednak uprzytomni sobie, jak trudne jest to zadanie. Niektrzy przecie mieli rodzin daleko std. Zamy, e kto tu przeszed na emerytur, umar jego lub jej maonek, wyldowa wic w domu opieki, a dzieci mieszkaj zupenie gdzie indziej, w Nowym Jorku, Kalifornii, Chicago... jak to w Ameryce. A nawet dla tutejszych, mieszkajcych pi czy dziesi mil std nie bdzie to atwe. Jak w takiej sytuacji przewie chorego umysowo, niedonego, czy umierajcego rodzica lub dziadka? Wiele osb prawdopodobnie yje, albo chce y, w przekonaniu, e dziadek jest tam bezpieczny, w kocu pac za to pi tysicy dolarw miesicznie. - Ale przecie trzeba co z tym zrobi - zaprotestowa John sabym gosem. - Bagam, najpierw powiedz, co dokadnie mam zrobi - odpara kobieta spokojnie. Wiesz, e wczoraj w nocy nas okradziono? - Co?! - Jakie bandziory, dzieci mieci. Jeden z nich mia bro i zada narkotykw. Zabrali wszystkie rodki umierzajce bl. Piguki i morfin w pynie. - Co to za jedni? - Nie mam pojcia. Ten z pistoletem mia ogolon gow, kolczyk w uchu, a na lewym ramieniu wytatuowanego wa. Przyjecha czerwonym motorem. - Bydlaki - stwierdzi John tonem zimnym jak ld. Tyler mia bezustannie podawan morfin. Jezu, kiedy si ocknie, nagle znajdzie si w piekle... - Tak ich wanie nazwaam. Wymiali mnie. Johnowi zabrako sw, by odpowiedzie. Nagle poczu przypyw wspczucia dla Eli. Bya dobr kobiet. Jej najstarszy syn kilka lat temu nalea do grupy skautw, ktrej przewodzi John. - Pojad do miasta i dowiem si, czy moemy jako ewakuowa tych ludzi.

- Dzikuj. - Tymczasem zabieram std mojego tecia. - To dobrze. - Co z jego rurk do karmienia? Z odywk? - Osobicie odradzaabym odywk. Powinna by trzymana w zamraarce. Chyba mamy jeszcze kilka puszek preparatu ensure. Uyj lejka, popynie dziki cieniu. John skin gow. Poczu, jak jego odek si buntuje. - Lepiej ju pjd. Zostawi kobiet sam i zaaman. Wbieg w nastpny korytarz. Zapuszcza si w jeszcze niszy, jeszcze gorszy krg pieka. Cae skrzydo byo pod cisym nadzorem. Trzymano tu pacjentw z Alzheimerem albo chorych na demencj. Cz z nich bya teraz w holu. Ci, ktrzy byli w stanie si porusza, bkali si bezcelowo. Gdy ujrzeli Johna, zaczli wyciga w jego stron rachityczne rce. Niektrzy co mwili, inni jedynie mamrotali lub wydawali niezidentyfikowane odgosy. John poczu si jak zakadnik jakiego surrealistycznego koszmaru. Nie mg si zatrzyma, pomc im. Gdyby to zrobi, nigdy by si ju nie wyrwa z tego koszmaru. Mijajc awaryjne drzwi wyjciowe, wyjrza na zewntrz. Jeden z pacjentw wolnym krokiem drepta w stron lasu. Cay system bezpieczestwa wysiad, wic obrczki noszone przez pacjentw na kostce - najnowszy rodek bezpieczestwa, ktry automatycznie blokowa drzwi i wcza alarm na stanowisku pielgniarek, gdy kto prbowa wyj na zewntrz teraz nie dziaay. Cud, e pacjenci, ktrzy byli w stanie porusza si o wasnych siach, nadal tkwili w budynku. John zastanawia si, ilu z nich do tej pory po prostu wyszo std i ruszyo do lasu... Dostrzeg nosze na kocu korytarza. Zbliajc si do nich, ku swemu przeraeniu zauway, e na noszach ley skrcone, drobne ciao jakiego staruszka. Obok staa stara kobieta i gaskaa mczyzn po wosach. Zrobi kilka krokw do przodu, zdeterminowany wzi nosze, lecz kiedy kobieta podniosa wzrok i spojrzaa mu w oczy, jego wola osaba. Wycofa si i wybieg z tej czci oddziau. Wrci do skrzyda, w ktrym przebywa te. Jen rzeczywicie jakim cudem umya ma. Na pododze leay podarte, mokre przecierada. Spojrzaa na Johna. Bi od niej spokj. Zadziwia go jej sia ducha. - Znalaze nosze? - Sam go wynios.

Jen zdya ju odczy rurk do sztucznego karmienia i kroplwk i owin ma w miar czystym kocem. John uj Tylera pod pachy i wsta. Mczyzna, mimo e tak wymizerowany, nadal sporo way. John zacisn zby, zanim odway si zrobi pierwszy krok. Odwrci si, wyszed przez drzwi na korytarz. Przyspieszy nieco, z caych si starajc si nie upuci Tylera. Minli recepcj, Caroline nie odezwaa si sowem, Jen pobiega pierwsza, by otworzy drzwi. W rogu wietlicy zauway tym razem pochylone do przodu, jak zamana gazka, ciao panny Kilpatrick. Kaua krwi wsikna w dywan pod jej stopami. Ju zlatyway si do niej muchy. apic oddech, John dotar do drzwi, a nastpnie do samochodu. Uoy Tylera na tylnym siedzeniu. Gdy te podnis powieki, John dostrzeg w jego oczach bysk rozpoznania. - Ju dobrze, Tyler, zabieramy ci do domu. Wszystko bdzie dobrze. Tyler nie mg mwi. Rak ju dawno temu wyar mu gardo i struny gosowe, po czym rozprzestrzeni si do klatki piersiowej. Jego oddech by chrapliwy, sprawia wraenie, jakby zblia si kolejny atak zapalenia puc. Mimo to staruszek mia do si, by zapa Johna za rami, ucisn je, a potem puci. - Jen, wcz silnik, zaraz wracam - powiedzia, wciskajc jej w do kluczyki. Wszed z powrotem do budynku i podbieg do pielgniarki. - Caroline, gdzie znajd odywki ensure? Ruchem gowy wskazaa mu magazyn. Wszed do rodka, znowu prbujc zachowa zimn krew. Kto zwymiotowa na podog. Ostronie omin kau i otwiera w popiechu szafki. Banda, ktrym by obwizany jego rozorany palec, przesik Bg wie czym i wreszcie si zelizgn. Puste pudeka po drogocennym preparacie walay si po pododze, a tu nagle, gdy ju chcia si podda, znalaz dwa kartony zawierajce dwadziecia cztery puszki. Zapa je i wyszed. Ruszy w stron drzwi wyjciowych, lecz nagle zatrzyma si, odwrci i pobieg do pokoju, w ktrym przebywali dwaj staruszkowie. Wycign z kartonu kilka puszek i uoy je na kolanach weterana. - Dzikuj za to, co dawno temu zrobi pan dla nas, sierancie - wyszepta John. Staruszek umiechn si i skin gow. Najpierw John poczu si troch gupio, ale nie mg si powstrzyma - zasalutowa staremu weteranowi. Mczyzna wyprostowa si na wzku, umiechn i odsalutowa.

John wyszed i ruszy do samochodu. Wrzuci puszki na podog pod przednim fotelem i wlizgn si do rodka auta. - Wynomy si std w choler! - rzuci. Zawrci wz. Celowo nie spojrza na pacjentw z demencj bkajcych si po podwrku. Gdyby si przy nich zatrzyma, z powrotem zostaby wessany w ten koszmar, a przecie wiz na tylnym siedzeniu Tylera. Z nieba la si ar. Kilkanacie minut pniej byli ju w domu. - Ben, Elizabeth! - zawoa. Crka i jej chopak wyskoczyli z basenu, ociekajc wod i miejc si gono. Po chwili zwolnili kroku, widzc, jak John usiuje wycign Tylera z samochodu. Elizabeth cofna si niepewnie. - Jezu, dziadku... - Zacza paka. - Pomc panu? - zapyta Ben nerwowym tonem. - Przytrzymaj mi drzwi. John wnis tecia do rodka, Jen deptaa mu po pitach. Skierowali si do pokoju Jennifer, gdzie uoyli go na ku. Jen przycigna krzeso i siedziaa ju przy mu, agodnie gaszczc go po policzku. - Ju dobrze, Tyler, jestemy w domu... w domu... - szeptaa. John wyszed z pokoju. Nagle poczu przemon potrzeb umycia si. W salonie wpad na Elizabeth. Staa, wpatrujc si szeroko otwartymi oczami w drzwi pokoju Jennifer. - Elizabeth. Pakaa. - Bdzie nam ciko, ale musimy da sobie z tym rad. Przynie wiadro wody. Podgrzej j na grillu, znajd jakie mydo i rczniki, a potem id pom babci. Dziewczynka prbowaa powstrzyma szloch i skina gow. Jak dobrze, e Jennifer nie ma w domu i nie musi tego wszystkiego oglda, pomyla John. Zamkn si w azience. Nala troch wody z wiadra do umywalki i starannie umy rce. Bl wykrzywi mu twarz, pi si do gry po jego ramieniu. Pokropi ran odrobin spirytusu do dezynfekcji. Odci kawaek starego przecierada wycignitego z szafki i owin nim do. Nastpnie wrci do pokoju Jennifer. - Mamo, wszystko w porzdku? Podniosa wzrok, spojrzaa na niego i umiechna si.

- Jasne. Dam sobie rad, John. Dzikuj. Pojawi si Ben z wiadrem podgrzanej wody. Elizabeth zawahaa si na moment, zanim wesza, niosc rcznik i mydo. - Elizabeth, kochanie. Sdz, e twj dziadek nie chciaby, aby jego wnuczka przy tym pomagaa - owiadczya Jen z powanym wyrazem twarzy. Przeniosa spojrzenie na Johna. - A ty, John, masz najwraliwszy odek na wiecie. Zostawcie mnie sam z dziadkiem. - Ja zostan - rzek Ben cichym gosem. Caa trjka popatrzya na niego w zdumieniu. - Kurcz, przecie ze sto razy przewijaem mojego modszego brata. Pomog pani. - Dobry z ciebie facet, Ben. - A ja moe lepiej pojad do miasta - odezwa si John. - Sprawdz, czy nie da si sprowadzi jakiej pomocy. - Dobry pomys, John. Zawaha si i spojrza na Elizabeth. - Moe powinna pojecha ze mn. - Jeste pewny, tato? - Jasne. Spojrzaa na niego z wdzicznoci i ulg. Oboje poszli do samochodu i wsiedli. - Przepraszam, tato. Chyba nie mogabym wytrzyma tego, co trzeba zrobi z dziadkiem... chocia pewnie bym sprbowaa. - Posuchaj, kochanie, ja sam ledwie daem sobie z tym rad. Zapnij pasy. Dziewczyna zamiaa si agodnie, chocia nadal bya roztrzsiona. - To jest ford edsel rocznik 1959, tato. Tu nie ma pasw. Dojechawszy do miasta, John natychmiast poczu, jakby wkracza do zupenie innego wiata. Darmowe barbecue u Petea ju si skoczyo, maomiasteczkowa atmosfera festynu pod chmurk kompletnie wyparowaa. Dwch policjantw uzbrojonych w dubeltwki stao przed gmachem szkoy podstawowej. Spora grupa ludzi uformowaa si w kolejk. Pon ogie, a nad nim dynda kocioek. W pobliu ratusza, komisariatu oraz remizy straackiej zobaczy kolejne p tuzina policjantw i tyle samo straakw. Kilku mczyzn stao z tyu volkswagena busa Jima Bartletta, wyadowywali jakie puda. Dokoa zaparkowanych byo sporo rowerw, kilka

motocykli, jeden harley davidson, jaki jeep wycignity z garau, inny jeep, antyk pamitajcy jeszcze II wojn wiatow oraz kilka starych farmerskich pikapw. Brama do remizy bya otwarta, wozy straackie wystawione na zewntrz. W rodku pitrzyy si puda i skrzynki. Nieopodal utworzya si druga kolejka, do wojskowej cysterny na koach. Stranik pilnowa ludzi ustawionych w kolejce, wszyscy trzymali w rkach plastikowe wiaderka lub inne pojemniki. John zatrzyma si na poboczu i wyszed z auta razem z Elizabeth. - Jeden galon wody na osob - powtarza jak katarynka stranik. John przygarn bliej siebie Elizabeth i ruszy do gabinetu pani burmistrz. Mimo e w centrum miasta bya woda, ludzie mieszkajcy w innych czciach Black Mountain zostali jej pozbawieni. Musieli i na piechot a tak daleko, by zdoby zaledwie jeden galon. Jeden ze stranikw dostrzeg Johna i skin gow. - Witam, profesorze. Rozpozna swojego dawnego studenta. Ukoczy college kilka lat temu, a teraz pracowa jako nauczyciel w liceum. John czu si gupio, e imi mczyzny wypado mu z gowy. - Co u ciebie? - C, Charlie ogosi stan nadzwyczajny. Przenosimy wszystkie rodki medyczne tutaj do remizy, tak samo jak resztki jedzenia, ktre mona jeszcze dorwa w supermarketach, ale raczej niewiele tego zostao. - Byem w Food Lion. We wszystkich sklepach jest tak tragicznie? - C, prosz pana, chyba mona powiedzie, e mielimy do czynienia ze zbiorowym szaem. Ludzie zaczli zwyczajnie wamywa si do sklepw, zabierali to, na co mieli ochot. Nie wygldao to adnie. Gwnie robili to obcy. - Obcy? - No wie pan, ludzie z autostrady. Sposb, w jaki mczyzna powiedzia obcy, zdenerwowa Johna. Uwaa, e to nie w porzdku. - Wiele osb przychodzi do nas drog prosto z Asheville. Cz z nich to mieszkacy naszego miasta, tylko e akurat utknli w Asheville. Niektrzy jednak po prostu stamtd uciekaj. Ubiegej nocy zwalio si tu ponad tysic osb. Pono w Asheville jest teraz bardzo ciko. Ci, ktrzy uciekli, mwi, e grasuj tam gangi, gwnie nieletnich. Cholerni wandale

wamali si do centrum handlowego, cz budynku spona. Kto mwi, e zgino ponad pidziesit osb. Setki ludzi w dzikim szale szabrowao sklepy. John w milczeniu trawi sowa rozmwcy. - Mwi te, e ludzie umieraj na drodze. Trac przytomno, serca im wysiadaj, gwnie starsze osoby. Syszaem, e kto naliczy co najmniej dwudziestu martwych na odcinku pomidzy miejscem, gdzie stoimy, a zjazdem numer 53. Trudno byo w to uwierzy. - Dziki za informacje. Czy pani burmistrz jest u siebie? - Pewnie, e tak. Maj tam teraz jak narad. Nie czeka na zaproszenie, po prostu wszed do budynku. Elizabeth zostawi przy drzwiach i kaza jej nie rusza si z miejsca. Jego wzrok zatrzyma si na tablicy pamitkowej... 9.11.2001 KU PAMICI CZONKW EKIP PIERWSZEJ POMOCY, KTRZY POWIECILI SWOJE YCIE... SPOCZYWAJCIE W POKOJU. Po korytarzu krcio si kilkoro mczyzn i kobiet. Drzwi do sali konferencyjnej byy zamknite. - Chc si widzie z pani burmistrz - rzuci do jednego z policjantw pilnujcych wejcia. - Wanie trwa narada, sir. - Wiem, ale to bardzo pilna sprawa. - Obawiam si, sir, e musi pan poczeka. - To sprawa niecierpica zwoki! - powiedzia podniesionym gosem. - Sir, prosz wyj na zewntrz i tam poczeka. Przypomnia sobie weterana wojennego, ktry baga o szklank wody. Ta myl daa mu kopa. - Musz si z ni zobaczy - rzuci ostrym tonem. - Prosz si odsun. - Sir, niech mnie pan nie zmusza do uycia siy. Zauway, e glina jest jeszcze niemale nastolatkiem. Nie dorwnywa Johnowi pod wzgldem siy. Jeszcze tydzie temu by prawdopodobnie kompletnym todziobem, a najwikszym wyzwaniem, jakiemu musia sprosta, penic sub, bya pewnie jaka szarpanina z pijanym facetem w sobotni noc. John przepchn si si, zapa klamk i otworzy drzwi. - Sir! Prosz tam nie wchodzi. W pokoju siedzieli Charlie, Kate i Tom, a poza tym doktor Kellor oraz, co ciekawe,

Washington Parker i para staruszkw, ktr John gdzie ju kiedy chyba widzia. - Wszystko w porzdku, Gene. To profesor Matherson. Wejd, John. John ukoni si zdawkowo modemu policjantowi i wszed do rodka. Wszyscy wlepili w niego wzrok, przez co nagle poczu si nieco zaenowany. Jednak to uczucie zostao wyparte przez wspomnienie o tym, czego by wiadkiem w domu opieki. - O co chodzi, John? Czemu jeste taki podminowany? - zapyta Charlie. - Byem przed chwil w Domu Opieki Millera. Boe, tam jest istne pieko! - Ju o tym wiemy, John - odpara Kate. - Obecny tu pan Parker wysya wanie grupk ludzi, wolontariuszy z collegeu, aby zanieli im troch jedzenia i wody. Doktor Kellor z tumw uchodcw wyapuje pielgniarki, aby te pospieszyy tam z pomoc. - Obawiam si, e sprawy nie zaatwi paru studentw i garstka pielgniarek stwierdzi John - ale i tak dziki, Washington. - Wiesz, e by napad na dom opieki? Jakie gnojki ukrady cay zapas morfiny i rodkw umierzajcych bl. - To te wiemy, John - poinformowa go Tom spokojnym gosem. John czu si teraz jak idiota. Charlie rzuci ukradkowe spojrzenie Kate, ktra kiwna gow. - John, prawd mwic, powinienem by zaprosi ci na to spotkanie - odezwa si Charlie agodnym tonem. - Wanie dyskutujemy o pewnych kwestiach. Moe dooysz swoje trzy grosze. Znasz Wendy i Dona Barberw? John spojrza na starsz par. Jak si okazao, zna ich. Teraz to sobie skojarzy. Mieli domek letniskowy, a raczej will, nieopodal domu jego teciw. Oboje wygldali na ledwie ywych. Pani Barber bya blada jak ciana, najwyraniej walczya o zachowanie przytomnoci. - Pastwo Barber dopiero co wrcili z Charlotte. Don Barber z wolna skin gow. - Niech pan mwi dalej - poprosia Kate. - No wic tak jak mwiem - odezwa si Don - ju wczoraj rano wszystko wymkno si spod kontroli. Z Fort Bragg dzie po awarii przyleciao kilka helikopterw. Wyldoway obok ratusza, wypad z nich jaki tuzin uzbrojonych onierzy. Tak wic, do ratusza wchodzi jaki skretyniay major, wychodzi dwadziecia minut pniej, helikoptery odlatuj, a potem nagle kto wybiega z ratusza i drze mord, e wybucha wojna! Wszystkich zatkao. - Wojna? Z kim? - zapyta Tom. - Nie wiem... nikt nie wie! Ten idiota krzycza, e jest wojna i e kto w nas rbn

bomb atomow, i e ju przegralimy. To on wywoa ca t panik. Co za bydlak, niewyparzona gba! Zrobi pauz i spojrza na on. - Przepraszam, Wendy. - No, c, to rzeczywicie by jaki gupi sukinkot... - wyszeptaa, ledwie bdc w stanie trzyma otwarte powieki. John si umiechn. - Jestem na tyle stary, by pamita rok 1941 - cign Don. - I zamach na Kennedyego w 1963 roku, zamach na Reagana, no i oczywicie zamachy z jedenastego wrzenia 2001 roku. Zawsze mielimy dostp do radia, telewizji. Docieray do nas informacje o tym, co si dzieje, co mamy robi. Kto nami kierowa, przewodzi. I to nas jednoczyo. Tym razem jest pustka, prnia. By tylko ten jeden kretyn, ktry wybieg i wydar gb. Rzecz jasna zrobio si zbiegowisko z powodu ldowania helikopterw. Potem ruszyem ulic i na wasne uszy syszaem, jak rozprzestrzeniaj si plotki. Ludzie gadali o bombie atomowej, kto zacz si wydziera na temat promieniowania, ktre nas wszystkich zabije, i to wystarczyo. W cigu godziny cae centrum miasta pogryo si w chaosie. Ludzie pldrowali sklepy, bili si ze sob, nie dao si ich okiezna. Przerwa na moment i pokrci gow, jakby sam nie mg uwierzy w to, co mwi. Po chwili kontynuowa opowie: - Policja bya zupenie zdezorientowana. Poprzedniej nocy byo spokojnie. Policjanci i straacy zarekwirowaa kilka starych samochodw. Jedzili wte i wewte po ulicach i przez stary megafon apelowali do mieszkacw o zachowanie spokoju. Mwili, e kto nam spieszy z pomoc. Podziaao. Ale przez ten wybuch paniki wszystko szlag trafi. John nie chcia zada tego pytania, ale musia. - Naprawd uderzyli w nas bomb atomow? To znaczy, tak... frontalnie? Barber pokrci gow. - Znam osobicie prokuratora okrgowego naszego hrabstwa. Udao mi si dotrze do jego biura. Tamten kretyn, biurokrata upoledzony, kilka minut posucha sprawozdania wojskowych, spanikowa i wybieg na zewntrz sia popoch... Jeli chodzi o to, jak jest naprawd, wiemy bardzo niewiele. Pamitajcie, e po jedenastym wrzenia dopiero kilka dni pniej wszystko zaczo si wyjania, a przecie wtedy nie mielimy adnych problemw z cznoci. No wic jak powiedzia mi prokurator, wojskowi poinformowali ich, e nad Stanami Zjednoczonymi, kilkaset mil nad powierzchni ziemi, zdetonowano jeden, dwa, a moe nawet trzy adunki nuklearne. - Czyli pewne jest - wtrci si John - e to atak EMP.

- Tak twierdzi prokurator. Podobno niektre urzdzenia komunikacyjne w Fort Bragg wyszy z tego wszystkiego bez szwanku. Jaki samolot zaparkowany by w bunkrze ochronnym razem z paroma innymi pojazdami. Pomijajc to, w caych Stanach pada sie energetyczna, z wyjtkiem kilku odbiornikw radiowych i maszyn, ktre, zdaniem tamtego majora, zostay wczeniej uodpornione. Mwi, e wojsko bdzie dokada stara, eby wszystko naprawi, i e trzeba uspokoi ludno. Ale to moe zaj im kilka tygodni. Don pokrci gow. - Lepiej by byo, gdyby ten wojskowy nigdy si tu nie pojawi. Sposb, w jaki nadlecieli tymi helikopterami, a potem odlecieli, w popiechu, tylko wzmg panik. - Kilka tygodni? Gwno prawda - wymamrota John. Don zamilk. John spojrza na Kate. - Przeczytaa raport, ktry ci zostawiem? - zapyta. Przytakna. - To wszystko zajmie im dugie miesice, nawet lata. Informacje od pana Barbera, tylko potwierdzaj te przypuszczenia. - Zdaj sobie z tego spraw, John. Ton, jakim wypowiedziaa te sowa, sugerowa, e Kate yczy sobie, by John troch si pohamowa. Sam zreszt wiedzia, e pani burmistrz ma racj. - I co dziao si dalej, sir? - zapyta Charlie. - Sytuacja ju i tak bya trudna. W centrum rozbiy si dwa samoloty, tu po tym, jak wszystko pado. Jeden z nich to by boeing 737. Zrobi si niezy pasztet. Niektrzy myleli, e to wszystko jest jakim nieudanym atakiem terrorystycznym. Tak jak mwiem, bez radia, bez jakichkolwiek innych rodkw komunikacji, plotki wyprzedziy prawd, tak jak zwykle to bywa. Nikt nic nie wiedzia i dlatego kady mianowa si ekspertem. Wszyscy zaczli si nawzajem straszy jak cholera. Wtedy zrozumiaem, e lepiej bdzie, jeli ja i Wendy opucimy Charlotte i przeniesiemy si tutaj. - Dlaczego tutaj? - zainteresowaa si Kate. - Bo tu jest bezpiecznie - odpar starszy pan. Rozejrza si po pokoju, szukajc potwierdzenia swoich sw. - Jasne, Don - odezwa si Charlie. - Teraz jestecie bezpieczni, jestecie wrd swoich. - Wyszedem z biura w centrum i ruszyem do domu. Odlego rzdu czterech mil. To byy najcisze cztery mile w moim yciu, przynajmniej od dnia, kiedy zestrzelili mnie

nad Kore i musiaem piechot wraca na nasze linie... Zabraem Wendy. Dwa dni zajo nam dotarcie na lotnisko, gdzie trzymam swojego L-4. - L-4? Kurcz, a co to jest? - zapyta Tom. - Wojskowe oznaczenie samolotu Piper Cub. Sporo z nich korzystalimy w czasie II wojny wiatowej, a nawet w Korei. To samolot cznikowy oraz zwiadowczy. Maszyna bliniaczo podobna do tej, ktr lataem jako obserwator artyleryjski w Korei. Umiechn si. - Znalazem to cacko w opakanym stanie jakie dziesi lat temu. Przywrciem j do dawnego stanu. licznotka piknie lata, wolno i nisko. John nie mg powstrzyma umiechu. Tak jak wielu innych starych weteranw wojennych opowiadajcych o tego typu rzeczach, Donowi nagle ubyo jakie trzydzieci lat. Z jego oczu znowu bia modo i opowiada o tym jak o szczliwym wspomnieniu. - Maszerujc z on, cay czas baem si, e mi j ukradziono albo zniszczono. Ale, niech mnie licho, nadal staa sobie w hangarze. Nie ma w niej adnego wspczesnego badziewia. Przywrciem jej pierwotny stan i moe to wanie j uratowao. W rodku ani krztyny elektroniki. Nie udao mi si znale oryginalnego radioodbiornika z tamtych czasw, wic wmontowaem maego GPS-a. Oczywicie urzdzonko si usmayo, ale poza tym samolot wyszed z tego bez szwanku. Zrobi pauz. - Rozrusznik nie dziaa, ale do diaba z tym, dawniej uruchamiao si przepustnic rcznie. Zakrciem migem, no i wzbilimy si w przestworza. - A potem przylecielicie tutaj? - zapyta John. - Ano tak. Jakie cztery godziny temu wystartowalimy, krylimy troch nad Charlotte. Zamilk na chwil, spuciwszy gow. - W Korei widziaem to i owo. Byem tam, kiedy komuchy drugi raz zajy Seul. Nigdy nie pomylabym, e co podobnego zobacz tutaj, w Ameryce. - Co pan zobaczy? - zapytaa Kate cichym gosem. - Co, co przypomniao mi jedenasty wrzenia. To, w jaki sposb ludzie w Nowym Jorku i Waszyngtonie tamtego dnia si zachowywali, i jako przetrwali te cikie chwile. Patrzc na to z perspektywy czasu, nie wybucha wtedy nawet panika. W telewizji wystpi Guiliani, potem prezydent. To nam pomogo. Ale teraz jest inaczej. Prnia. Szczeglnie w miastach. Tak jak mwiem, wszystko wymkno si spod kontroli. Centrum Charlotte trawi ogie. Dostrzegem, e nikt nie gasi poaru. Cinienie wody szlag trafi ju wtedy, kiedy

postanowiem pj do domu. Zacz si masowy szaber. Ludziom po prostu odbio kontynuowa. - Na ulicach leay trupy. Czonkowie Gwardii Narodowej otoczyli centrum handlowe, zleciao si tysice ludzi, prbowali wama si do rodka, eby dorwa jakie arcie. Dziki tum przepchn si przez stranikw, ktrzy zaczli strzela do ludzi. To wygldao jak... jak stare kroniki filmowe z II wojny wiatowej albo Sajgonu, albo jak to, co si dziao w Somalii. Nigdy przenigdy nie przyszoby mi do gowy, e co takiego ujrz tutaj. Don zawiesi na chwil gos, popatrzy przez okno. - Polecielimy wzdu autostrady midzystanowej numer 85, a potem przez Hickory Nut Gorge. Najpierw pomylaem, eby wyldowa w Asheville, no ale co wtedy? Nadal bylibymy a trzydzieci mil od domu. - Wdzia pan gdzie jaki ruch? - zapyta Charlie. - Szczeglnie w Asheville? - Chyba kilka samochodw, ale nic poza tym. Duo poarw. Palio si kilka domw i las w paru miejscach, midzy innymi ten na Craggy, pidziesit mil dalej. Przelecielimy nad wrakiem samolotu pasaerskiego, ktry rozbi si tu pod Asheville. Nadal sta w pomieniach. - Dlaczego rozbio si a tyle samolotw? - rzucia Kate. - Poniewa prawie kady samolot pasaerski, ktry miga w powietrzu, jest naszpikowany elektronik - wyjani Don. - Nawet ster nie jest ju podczony do przewodu, tak jak dawniej. Teraz w samolotach s same komputerowe ustrojstwa. A kiedy szlag je trafi, to pewnie kady samolot w Ameryce zary dziobem w ziemi. - Jezu - westchn Tom. - Jedenastego wrzenia rozbiy si tylko cztery samoloty. - Wychodzi na to, e teraz z nieba runo jakie trzy tysice samolotw, bo o tej porze dnia tyle wanie jest ich w powietrzu - powiedzia Don bez cienia emocji w gosie. Przecitnie na pokadzie samolotu znajduje si dwustu pasaerw... sami sobie obliczcie reszt. Mczyzna westchn gono, nieobecne spojrzenie zdawao si cigle spoglda na daleki, mroczny horyzont. - Palio si te centrum handlowe Asheville. Ogromny poar. To przekonao mnie, eby wyldowa tak blisko domu, jak tylko si da. Gdybym wyldowa na lotnisku, nigdy bym tu nie dodar. Na autostradzie midzystanowej numer 40, na zachd od miasta, znalazem kilkaset czyciutkich metrw, bez ani jednego pojazdu, i moja maa licznotka wcisna si tam i wyldowaa. Tom umiechn si szeroko. - Ale to by widok. Nagle zobaczyem samolot pdzcy zjazdem z autostrady, a

potem parkujcy pod centrum handlowym Ingram. By pomalowany jak stare samoloty wojskowe, cholera jasna, na jego widok na moment a mi serce podskoczyo! - Tom, ustawie przy nim stra? - zapyta Charlie. - No jakeby inaczej! Przecie to nasz skarb. - Dzikuj, panie Barber - rzek Charlie. - Ciesz si, e dotar pan do domu. - Wiecie co, padamy z ng. Jest jaki sposb, eby podrzuci nas do chaupy? - Chyba da si dla pana co specjalnego wykombinowa - odpar Charlie. - W ramach wymiany. - To znaczy? - Pozwoli nam pan uy swojego samolotu. - Tylko pod warunkiem, e sam bd pilotowa - zarzek si Don. - Pi lat odnawiaem moj licznotk, wic nikt nie moe jej dotkn oprcz mnie. Ale powiecie, gdzie polecie, to polec. - Umowa stoi. Charlie wsta, podszed do drzwi i je otworzy. - Jeszcze jedna rzecz - odezwa si Don. - Chodzi o autostrady midzystanowe. Roi si na nich od ludzi. S ich tam tysice. To jest istny exodus... Id w t stron. Poda rk Wendy i oboje wyszli z pokoju, Charlie zamkn za nim drzwi. - Domyliem si tego - skomentowa cichym gosem. - Przerabialimy to na jednym ze szkole na temat tradycyjnego ataku atomowego, czyli uderzenia przynajmniej jednej bomby w miejski teren zabudowany. Kiedy wie si rozniesie, najpierw wybuchn zamieszki. Ludzie bd wyrywa sobie nawzajem z rk to, co ich zdaniem pozwoli im przetrwa, a potem instynkt kae im bra nogi za pas i ucieka z miasta i dosownie szuka schronienia w grach. To samo tyczy si epidemii. Najpierw zbiorowa panika, a potem zbiorowa ucieczka, tu, w gry. - Dlaczego akurat tu? - zirytowaa si Kate. - A dlaczego my tutaj jestemy? - wtrci si John. - Co masz na myli? - Sprbujmy dogrzeba si do najgbszych powodw, dla ktrych jestemy tutaj, a nie gdzie indziej. Ja przeprowadziem si tu z powodu Mary. Ale dlaczego jej rodzice postanowili tu zamieszka? Zdaje si, e to jaki instynkt, a moe fantazja, e tu, w grach, ycie jest bezpieczne, otoczenie przyjazne, a ludzie sobie wzajemnie pomagaj. Jeli si nad tym zastanowi, faktycznie tak to wygldao, tacy rzeczywicie bylimy. Jeszcze niedawno. - C, na pewno nie wczoraj. Wczoraj nie byo to wcale takie przyjazne miejsce... -

zauway Tom. - Byo a tak le? - zapyta John. - A co, nie widziae tego na wasne oczy? John zastanowi si, czy Tom przypadkiem nie daje mu do zrozumienia, e wie od Verna, jak buszowa po Dollar Store. - Prawie cay dzie byem w domu, miaem kup roboty. Dopiero pnym popoudniem pojechaem do Food Lion, wszystko byo ju rozgrabione. - Taa, jasne... Vern mwi, e przyapa ci na szwendaniu si po Dollar Store powiedzia wreszcie Tom chodnym tonem. - Jezu, Tom, gdybym mia chtk na szaber, wybrabym o wiele lepsze miejsce, do cikiej cholery. Nagle John zacz si zastanawia, czy te kilka rzeczy, ktre sobie wzi, rzeczywicie klasyfikuj go teraz jako szabrownika. Do diaba, pomyla, podczas wojny, w Rosji czy Niemczech, ludzi rozstrzeliwano za drobniejsze przewinienia. W Leningradzie wystarczyo ukra kromk chleba, eby zawisn na stryczku. - W takim razie po co si tam krcie? - No dalej, aresztuj mnie, jeli na to wanie masz ochot - odwarkn John. - Ej, panowie! - wtrcia si Kate. - Spokj! - Posuchaj John, mielimy tu prawdziwe pieko - odezwa si Charlie. - Moe to moja wina. Powinienem ju pierwszego dnia wprowadzi stan nadzwyczajny, ale tego nie zrobiem. Noc pomidzy drugim a trzecim dniem wygldaa tak, jakby miasto nawiedzia zbiorowa panika. Wikszo ludzi nadal nie ma zielonego pojcia, co si stao. Wiedz tylko tyle, e stao si co zego. Najpierw wic popdzili do bankw, eby wyj swoj fors, ale wszystkie banki stosuj elektroniczny zapis historii rachunkw, a wykopywanie w przypadku kadej osoby dokumentw i innych papierkw troch trwa. To ju nie te stare, dobre czasy, kiedy mielimy stemplowane ksigi rachunkowe. No wic lud przeprowadzi masowy szturm na banki, i to tam Tom ulokowa wikszo swoich ludzi. Bankom szybko skoczya si gotwka, zanim udao mi si to wszystko ukrci. Jaka kobieta chciaa wyj pidziesit tysicy dolarw z konta bankowego w First Charter. John omal si nie rozemia. - Przecie teraz pienidze to i tak tylko papier, nic poza tym - westchn. - Nie chc o tym sucha - rzucia Kate. - Przykro mi, Kate, ale moim zdaniem powinna. Dopki rzd federalny naprawd tego wszystkiego nie pozamiata, z pomoc instytucji finansowych, wszystkie pienidze w

papierkach, ktre kr, s teraz bezwartociowe. Fundamentem caej naszej wspczesnej ekonomii s pienidze elektroniczne, wirtualne. To wszystko jest niczym wiara. A jeli ta wiara zaczyna sabn i si sypa, to co wtedy? - W takim razie szykuje si barter, czy nie tak? - zapyta Charlie. John przytakn. - A ty ustalasz kryteria - doda. - Jak to? - Proponuj konfiskat wszystkich rzeczy, ktre s gdzie tam jeszcze dostpne, a ktre mog si okaza przydatne do przeycia. Lekarstwa, narzdzia, czci samochodowe, ktre mog by uyte zamiast tych niedziaajcych, materiay budowlane, szczeglnie hydrauliczne i tym podobne. A przede wszystkim ywno. Skonfiskuj i przywie ca ywno tutaj, wprowad wydawanie racji ywnociowych, ktre stan si walut wymienn, wymienialn na inne rzeczy. - Trci mi to komunizmem - prychn Tom. - To nie komunizm, tylko strategia przetrwania - poprawi go John ostrym tonem. Poza tym, Tom, moje pogldy polityczne nie s ci obce, wic mnie nie obraaj. - C, sporo z rzeczy, ktre wymienie, ju nie ma - zabra gos Charlie. - Psiakrew, zostalimy zaskoczeni. Tak jak mwiem, adnego gotowego planu. Wszystko zaczo si od szturmu na banki. Zaraz potem ludzie rzucili si hurmem do sklepw, chcc kupi cokolwiek... wykupi wszystko. Bez transportu nie mielimy adnych szans. A poza tym my, gliniarze, jestemy strasznie przyzwyczajeni do radioodbiornikw w naszych radiowozach, ktre zapoznaj nas na bieco z cholern sytuacj. Szaber w centrum handlowym Ingram rozpta si ju na dobre, zanim jeden z dwch funkcjonariuszy, ktrzy pilnowali tego miejsca, zdy dobiec tutaj, eby nas o wszystkim powiadomi. Zanim posalimy tam naszych ludzi, eby zaprowadzili porzdek, byo ju po wszystkim... Do diaba, ludzie oblegali nawet fast foody przy midzystanowej, wymachujc studolarowymi banknotami i chcc kupi surowe hamburgery! Ci bystrzejsi rzucili si jednak do trzech duych marketw w miecie i tak oto zamiast kolejek na dwadziecia osb raptem znalazy si tam takie tumy, e ludzie nie miecili si w rodku, wysypywali si przez drzwi. - Czy kto prbowa ich powstrzyma? - zapyta John, spogldajc na Toma. Szeryf westchn. - John, przecie mwimy o naszych ssiadach. Niech to wszystko szlag trafi! Widziaem tam ludzi z mojej parafii, rodzicw dzieci, ktre przyjani si z moimi dziemi. Tak, prbowaem ich powstrzyma, ale na Boga, nie moglimy przecie do nich strzela!

- I tak zgino okoo dwudziestu osb - poinformowaa Kate. - Gwnie wskutek utraty przytomnoci i zawaw serca. Witryna w sklepie Ingram zostaa roztrzaskana, kto na ni wpad i wykrwawi si na mier. - Ludzie pchali si do rodka, tratujc t kobiet, kiedy umieraa - powiedzia Tom cichym gosem. John wyjrza przez okno i utkwi wzrok w volkswagenie Bartletta, ktry odjecha, zostawiajc za sob piramidy pude. - John, to by czysty surrealizm - westchn Charlie. - Wszyscy na nogach, ulice pene ludzi, a najbardziej podanym wczoraj przedmiotem by wzek na zakupy z supermarketu. Wszystkie zostay rozgrabione, ludzie maszerowali po ulicach, pchajc w nich swoje upy. - Std si wanie wziy zaway serca - odezwa si wreszcie doktor Kellor. John spojrza na swojego starego przyjaciela. Kellor, jako bardzo mody internista, wycign Mary z ona matki na ten wiat, by rwnie przy niej, kiedy ten wiat opuszczaa. Teraz zajmowa si Jennifer i zazwyczaj skada wizyty w domu Johna mniej wicej raz w miesicu, aby, jak mawia, sprawdzi, co sycha u mojej ulubionej dziewczynki. Potem zostawa na szklaneczk szkockiej oraz partyjk szachw. Do szewskiej pasji doprowadza go fakt, e John wygrywa dziewi partii na dziesi rozegranych. - Morderc jest strach. Strach poczony z faktem, e ludzie musieli przej pieszo wicej ni zwyczajowe kilka krokw - cign dalej doktor. - Odkd to wszystko si zaczo, odnotowalimy jakie trzysta ofiar miertelnych. - A trzysta? - A co w tym dziwnego? - zapyta Kellor oschym tonem. - Nie zapominajmy o tym, e tak naprawd jestemy strasznie delikatni i nieodporni. Naleymy do najbardziej rozpieszczonych pokole w historii ludzkoci. Jak na razie odnotowalimy zaway serca, kilka idiotycznych wypadkw, co najmniej osiem morderstw i kilka samobjstw. Mwic bez ogrdek, moi przyjaciele: wszyscy ludzie, ktrzy powinni byli umrze dawno temu, i umarliby dawno temu, gdyby nie beta blokery, stenty, angioplastyki, rozruszniki serca, egzotyczne leki, no wic wszystkie te osoby umieraj wanie teraz, wszyscy naraz. John spoglda przez chwil na Kellora, zastanawiajc si, jakie inne myli kryje lekarz. - Rozruszniki serca te zostay uszkodzone? - jkn Charlie. - Dobry Boe, moja matka ma rozrusznik! Szef bezpieczestwa skupi na sobie wzrok wszystkich obecnych.

- Jest na Florydzie. Nie mam pojcia, co u niej... - nagle zawiesi gos. - Przykro mi, Charlie - rzek Kellor. - Musz jednak by szczery. O dziwo niektre rozruszniki nadal dziaaj, ale jak dugo wytrzymaj baterie? Wszystkich tych ludzi, nawet jeli dotd nie umarli, i tak czeka mier. John spojrza na przyjaciela i postanowi zmieni temat, eby odwrci jego uwag od nieprzyjemnych myli. - Charlie, bdziesz musia przej kontrol - owiadczy ostrym, rozkazujcym tonem. - Trzeba to wszystko przyhamowa, w przeciwnym razie bdzie jeszcze gorzej. Na razie nadal jestemy dopiero w pierwszej fazie paniki. - Co chcesz przez to powiedzie? - Ludzie, co prawda, prbuj dorwa to, co wydaje im si niezbdne w zaistniaych okolicznociach, ale niewiele osb myli dugofalowo: o tym, co bdzie za tydzie, za miesic... - urwa nagle, a po krtkiej przerwie dokoczy - za rok. Czy zorganizowae publiczne zebranie, aby przedyskutowa z mieszkacami to, co si stao, oraz to, co trzeba teraz zrobi? - To bya katastrofa - westchna Kate. - Zrobilimy co takiego ubiegej nocy. Przyszo jakie piset, szeset osb, trudno byo ich przekrzycze. Przez cae to zebranie sytuacja chyba jeszcze si pogorszya. Charlie zacz mwi o atakach EMP oraz wybuchach atomowych, a niektrym ludziom na sam dwik sowa atomowy nagle kompletnie odbio. Mwili, e musz i do domu kopa schrony. - Zdaniem Dona Barbera tak samo wygldao to w Charlotte - przypomnia John. Kiedy ludzie wreszcie uwiadomi sobie, e to nie jest sytuacja tymczasowa, zaczn patrze na siebie wilkiem. Zaczn si zastanawia, czy ich ssiedzi przypadkiem nie chomikuj w piwnicy zapasowej konserwy... - Albo zapasowej fiolki lekarstwa schowanej w chodziarce - powiedzia cichym gosem Kellor. John wiedzia, e bya to aluzja pod jego adresem, lecz nie zareagowa. - Moemy teraz, w tym wanie momencie, albo wzi si w gar i utrzyma porzdek, albo wszystko szlag trafi i wybuchnie totalna anarchia. - Przypomina mi si stary odcinek serialu Strefa mroku - rzucia Kate. - Grupka kulturalnych przedstawicieli klasy redniej bawi si na jakim sympatycznym przyjciu, gdy nagle w radio ogaszaj, e wybucha wojna atomowa. Pod koniec pgodzinnego odcinka bohaterowie walcz ze sob, usiujc wcisn si do schronu, ktry gospodarz mia w piwnicy. To zabawne, e patrzymy na to wszystko przez pryzmat filmw, pomyla John. Sam

wczoraj wieczorem rozmyla nad jednym z odcinkw Strefy mroku, w ktrym kosmici zaczli wcza i wycza wiato w domach. Wkrtce wszyscy ludzie wpadli w panik, gotowi powybija si nawzajem, a kosmici mieli z tego wszystkiego wietny ubaw. Co by powiedzia o teraniejszych wypadkach Rod Serling ze Strefy? Seans ku przestrodze - Ameryka wali si jak domek z kart, kiedy z kontaktu wycignito wtyczk - Do diaba ze Stref mroku - zirytowa si Tom. - Zajmijmy si uchodcami. Obcy zaczynaj zlatywa si chmarami. To jest w tej chwili mj najwikszy problem. W przypadku naszych ssiadw przynajmniej wiemy, co to za ludzie, na kogo mona liczy. Natomiast wszyscy ci zamiejscowi... kto wie, do czego s zdolni? Jeli zjawi si ich za duo, to w cigu paru dni zaczniemy przymiera godem. - Charlotte przed awari liczyo co najmniej milion mieszkacw - powiedzia Charlie. - Jeszcze wikszym skupiskiem ludnoci jest trjmiasto, czyli Greensboro, Winston Salem i High Point. Wystarczy, e jedna osoba na sto postanowi tu przywdrowa, a przybdzie nam dwadziecia czy trzydzieci tysicy odkw do wykarmienia. Charlie zamilk i przez bardzo dug chwil nikt si nie odzywa. - Musimy mie jaki plan - stwierdzia Kate. - Jasne, plan... ale jaki plan? - westchn Charlie. - Mielimy przygotowany plan na kady inny scenariusz, ale nigdy na co takiego. Ani razu nie wzilimy pod uwag podobnej sytuacji. I wanie dlatego byem zbity z tropu - stwierdzi smutnym gosem, krcc przy tym gow. - Czekaem, a kto zadzwoni, kto co zrobi. Przepraszam. - Charlie, kady na twoim miejscu byby przytoczony sytuacj - powiedzia John, nie do koca zgodnie z tym, co myla. Rozumia jednak Charliego. Tak jak wojskowi byli szkoleni do walki na polu bitwy, tak oni, suby porzdkowe, byli szkoleni na wypadek kataklizmw i klsk ywioowych. Nikt nigdy nie przeszed jednake szkolenia na wypadek czego na tak wielk skal jak to, co si wydarzyo. Nie istnia gotowy, genialny plan, jak sobie z czym takim poradzi. Dlatego te pierwsze, niezwykle istotne dni, w ktrych mona byo tak wiele zrobi i zdziaa, zostay zmarnowane. - Moe kto w Asheville jest w stanie to wszystko jako ogarn - rzek Tom. Wszyscy widzielimy ten przelatujcy nad miastem helikopter. Lecia prosto do Asheville. Moe oni maj tam jak czno ze wiatem? John milcza. Asheville. Odcinek od zjazdu 64 do zjazdu 53, jedenacie mil. Elizabeth niemal codziennie usiowaa znale jak wymwk, by pojecha do tamtejszego centrum handlowego. On sam kadego tygodnia wpada tam do ksigarni Barnes and Noble, eby pogrzeba w dziale ksiek militarnych, a potem wypi kaw, albo zabra creczki do ich

ulubionej pizzerii o nazwie Magic Mushroom, gdzie zlatywali si dziwacy i hipisi, ku uciesze dziewczynek, ktre delektoway si posikiem poczonym z obserwowaniem ludzi na ulicy. Jedenacie mil przez nieznane terytorium wydawao si teraz podr pen niebezpieczestw. Mj Boe, pomyla, w cigu zaledwie czterech dni stalimy si takimi agorafobami, ludmi tak zamknitymi w sobie... - Sdz, e powinnimy jutro zajrze do Asheville i zobaczy, co si tam, u licha, dzieje - zaproponowa gono. - Zgoda - odpar Charlie. John rozejrza si po twarzach obecnych i uwiadomi sobie, e mimowolnie zosta szefem wycieczki. - Dobra, pojedziemy moim wozem.

ROZDZIA PITY
Dzie 5 - To niemoliwe! - owiadczy Charlie, a John mrukn potakujco. Jechali na zachd. Tu za zjazdem numer 55 autostrada midzystanowa bya kompletnie zatarasowana rzdami porzuconych samochodw. To wanie na tym odcinku w godzinach szczytu zazwyczaj tworzyy si zatory, a kiedy nastpi atak EMP, cay ruch uliczny po prostu zamar, zapychajc jezdni na obu pasach oraz na poboczu, na ktre podryfowao wiele samochodw, kiedy zgasy ich silniki. John wrzuci wsteczny bieg, wycofa slalomem pomidzy porozrzucanymi samochodami do zjazdu, zawrci i zjecha z midzystanowej na drog numer 70, ktra od pnocnej strony biega rwnolegle do autostrady. - I tak chciaem, ebymy pojechali t wanie drog - odezwa si Washington z tylnego siedzenia edsela. - Moe szpital weteranw ma czno ze wiatem. Po obu stronach Washingtona siedzieli dwaj chopcy ze szkolnej druyny koszykarskiej, Phil Vail oraz Jeremy Sims. Za rekomendacj Washingtona, pod ktr Charlie si podpisa, caa trjka zabraa si z Johnem na przejadk. U ich stp zabunkrowane byy dwie strzelby, a w rce Washingtona tkwi colt, kaliber 45. John skin gow, wymijajc porzucone samochody i przejedajc pod mostem Blue Ridge Parkway. Tu za nim, po prawej stronie, znajdowa si budynek szpitala dla weteranw wojennych. Wjechali przez bram i nagle John poczu bolesny zawd. Z jakiego powodu liczy na to, e tutaj, w szpitalu weteranw, w placwce pastwowej, moe sta si cud - moe mieli uodporniony generator lub przynajmniej jak namiastk normalnego ycia, adu i porzdku. Nie zdziwiby si, gdyby ujrza kordon onierzy stojcych na stray obiektu. Zamiast tego zobaczy pacjentw w podeszym wieku bkajcych si wok budynku; niektrzy leeli na kocach na trawniku, inni spacerowali bez celu. Jezdnia zostaa oczyszczona ze znieruchomiaych samochodw. Na rodku podjazdu sta ochroniarz z dubeltwk w rkach. Gestem doni kaza im si zatrzyma. John wychyli si przez szyb, gdy ochroniarz ostronie podszed do samochodu z

lekko podniesion luf strzelby. - Jestem pukownik John Matherson - owiadczy z lekkim skrpowaniem. Przez ostatnich kilka lat przyzwyczai si, e tytuowano go profesorem albo doktorem, jednak Washington poradzi mu odkurzy swj stopie wojskowy na rzecz tej wyprawy. - Mieszkam w Black Mountain. To jest Charlie Fuller, nasz Dyrektor Bezpieczestwa Publicznego kontynuowa przedstawianie ich grupy. - Na tylnym siedzeniu siedzi sierant Washington, byy marines oraz dwch studentw z naszego collegeu. Ochroniarz skin gow. Nie odezwa si ani sowem, lecz przesta celowa w Johna i opuci strzelb. - Jedziemy do Asheville, eby czego si dowiedzie. Czy u was cokolwiek dziaa? Macie prd? - Gdzie tam. Fazy brak. A u was? - Nie. Czy jest tu kto z dowodzcych, kto wie, co si dzieje? Macie kontakt z Raleigh albo z Waszyngtonem? Ochroniarz znowu pokrci gow. - Cholera. - Ano cholera - odpar mczyzna. - Tu w rodku jest pieko. Te dziadki padaj jak muchy. Nie wiedziaem, e tak prdko bd umierali bez ykania lekarstw przez kilka dni. John pomyla o domu opieki i o swoim teciu. Nie czu si dobrze z tym, e zostawi Jen i dziewczynki same z Tylerem. Na szczcie Ben teraz by ju staym gociem w ich domu. Poza tym ssiedzi Johna, Mona i Lee Robinsonowie, rodzice Setha i Pat, zgosili si na ochotnika, e wpadn na chwil zaopiekowa si Tylerem, aby Jen moga si troch przespa. Stan Tylera oczywicie si pogarsza. Nie byo kroplwki ani tlenu. Jedyne, co mogli robi, to wlewa mu ensure i wod rurk prosto do odka. Brak rodkw umierzajcych bl powodowa agoni. By moe byo to swego rodzaju bogosawiestwo, e wskutek tych paru dni, kiedy by pozbawiony opieki medycznej, Tyler niemal zapad w piczk. Kiedy jednak zdarzay mu si przebyski wiadomoci, John dostrzega w jego oczach nieludzkie cierpienie. Jen ca noc siedziaa przy mu, na szczcie tu przed wyjazdem Johna do Asheville przysza Mona, aby pomc. John ponownie rozejrza si po terenie szpitala. Przyjrza si pacjentom, paru pielgniarkom taszczcym wiadra wody prosto ze strumienia grskiego przepywajcego przez skraj posesji. Mg sobie jedynie wyobrazi, jak jest w rodku budynku. Zapowiada si piekielnie upalny dzie. - Powinnimy si ju chyba zbiera - rzuci Charlie.

Ochroniarz przytakn. - Powodzenia. Powiedzcie tam ludziom, e potrzebujemy tu na gwat pomocy poprosi. - Cz personelu zostaa, znaczy paru lekarzy i pielgniarek, ale wielu pracownikw zwiao i prawie nikt nie wrci. - A pan dlaczego zosta? - zapyta John z ciekawoci. - Wczoraj kto tu przyszed i powiedzia, e na kilka domw opieki w okolicy napadli narkomani. W budynku mamy od groma lekarstw i takich tam. Trzeba je chroni, nie? Poza tym, byem marines, byem w Hue w czasie wojny wietnamskiej w 1968 roku. Czyli w rodku s tak jakby moi towarzysze broni. Nie mam na gowie rodziny, wic wychodzi na to, e ci tam, pacjenci, to moja rodzina. Mczyzna klepn si mocno w swoj lew nog, rozlego si guche echo. - Semper fi - rzuci Washington, jak przystao na byego onierza piechoty morskiej. Wychyli si przez otwarte okno i ucisn do stranika. - Drobna rada. Niech pan nie stoi na rodku jezdni. Lepiej postawi jakiego rodzaju barierk i stan z boku, schowa si za jednym z porzuconych wozw. Mgbym pana sprztn, zanim zdyby pan mrugn... Mczyzna skin gow. - Taa, chyba ma pan racj. Nie pomylaem o tym. To pewnie przez zmczenie. - Powodzenia, onierzu. - Nawzajem. John wycofa auto z podjazdu, wjecha na siedemdziesitk i ruszy w kierunku Asheville. Mil dalej, kiedy zaczli zjeda z rozlegego wzgrza, za stanowym Departamentem Ruchu Drogowego ujrzeli centrum handlowe w Asheville. Unosia si nad nim gruba smuga dymu. - Wjed na obwodnic - poradzi Charlie. - Nie zbliaj si do centrum handlowego. Dociskajc peda gazu, John wjecha na obwodnic midzystanowej 240, ktra prowadzia prosto do serca Asheville. Ponownie zacz rozmyla nad tym, czy przyjazd tu, do miasta, to mdra decyzja. Na obwodnicy roio si od porzuconych aut, ktre trzeba byo non stop wymija. Jadc szos szybkiego ruchu, poprowadzon przez gr Beacatcher Mountain, John zauway wiele trawicych miasto poarw; smugi dymu unosiy si w powietrzu, w porannym upale, przemieniajc si w ciemne chmury. Poboczem drogi co chwila pyna struka ludzi. w widok mimowolnie skojarzy mu si ze starymi materiaami filmowymi pokazujcymi francuskich uchodcw uciekajcych przed niemieck ofensyw w 1940 roku. Niektrzy pchali wzki dziecice, wzki na zakupy z

supermarketu, taczki. Jedna z rodzin cigna may dwukoowy wzek, podobny do tego, jaki przyczepia si do traktora. We wszystkich tych wzkach pitrzy si dobytek: dziwne przedmioty takie jak stary obraz, ukochane meble, sterta grubych ksiek albo siedziay w nich dzieci. John jecha w kierunku przeciwnym do ich marszu. Wszyscy patrzyli na niego tak, jakby by kosmit, kilka osb weszo na szos i machajc rkami, prbowao go zatrzyma. - Uwaga, spluwa! - krzykn nagle Washington. John momentalnie wcisn peda gazu. Z pobocza w ich stron bieg jaki czowiek. Wymachiwa rewolwerem, a potem zacz do nich celowa. - Do cholery, Jeremy, kropnij go! - rozkaza Washington. Chopak podnis z podogi strzelb, lecz zdyli ju min uzbrojonego faceta. Nie odda ani jednego strzau, jedynie wymachiwa z wciekoci pistoletem. - Trzymaj swoj bro w pogotowiu, chopcze - burkn Washington - a kiedy mwi strzela, naciskaj spust. - Dobrze, sir. John zerkn w lusterko wsteczne. Jeremy siedzia blady jak ciana. To by dobry chopak, gra w kosza. Wielu zawodnikw druyny koszykarskiej rno twardzieli, macho, ale w gbi serca wikszo z nich nadal bya maymi chopcami z maych miasteczek, ktrzy chodzili do kocioa i ktrym jeszcze tydzie temu nawet si nie nio, e z dnia na dzie przestan zaprzta sobie gow rzeczami takimi jak nastpny mecz, egzaminy, ktre powinny si zacz wanie dzisiaj, albo przekonywanie tutejszych dziewczyn, eby skoczyy z nimi na chwil do lasu. Nie przypuszczali, e zamiast tego bd musieli do kogo strzela. Na estakadzie do Charlotte Street stao dwch gliniarzy. Jeden z nich ruchem rki kaza Johnowi zjecha z obwodnicy, groc mu czym, co wygldao jak karabin AR-15. John planowa t wanie estakad dosta si do centrum, ale nie spodziewa si tak niegocinnego powitania. Na drodze zjazdowej nie byo ani jednego pojazdu. Skrci w lewo z rampy na estakad, gdzie sta policjant z wymierzonym w ich stron karabinem. John zatrzyma wz. - Cocie za jedni, do cholery? - zapyta glina. Charlie powoli unis rce, otworzy drzwi samochodu i zacz z niego wysiada. - Czy powiedziaem, e mona opuci wz? - Posuchaj, czowieku - zacz Charlie ostrym tonem. - Jestem Dyrektorem Bezpieczestwa Publicznego w Black Mountain. Zaraz si

wylegitymuj. Gliniarz skin gow. Charlie powoli sign do kieszeni, wycign z niej portfel i otworzy go. Policjant zrobi krok do przodu i nachyli si, by rzuci okiem na dokumenty. - Dupek - sykn Washington siedzcy na tylnym siedzeniu samochodu. Swoj czterdziestkpitk trzyma blisko siebie, przy lewym boku. - Przyjechaem zobaczy si z Edem Torrellem, dyrektorem zarzdzania kryzysowego w naszym hrabstwie. Chc si dowiedzie, co si dzieje. Glina przytakn i obrzuci spojrzeniem samochd. - Dostaem rozkazy, aby konfiskowa wszystkie poruszajce si pojazdy. - Prosz posucha. Przyjechalimy z Black Mountain. Musz jak najprdzej zobaczy si z Edem. Jeli skonfiskuje pan nasz wz, to jak do cholery wrcimy do domu? - Na piechot. Dostaem rozkazy, takie a nie inne. - Do cholery jasnej. Ten samochd jest moj wasnoci i tak pozostanie - warkn John. Glina obrci si twarz do niego. - Wysiada z samochodu, wszyscy! Moecie przej na piechot do urzdu hrabstwa. Ed tam jest. Jeli powie, e wolno wam zabra wz i bdziecie mieli jego zgod na pimie, to w porzdku. Ale w tej chwili go rekwiruj. Znajdziecie go za gmachem sdu, o ile Torrell rzeczywicie zgodzi si wam go odda. - A moe zrobi wszystko odwrotnie? - odpar Charlie, zachowujc spokj. - Niech pan pojedzie z nami do Eda, a on od razu rozwie nasz problem. Gliniarz pokrci gow. - Wykonuj rozkazy. Mam pilnowa tego mostu i rekwirowa kady wz, ktry jest na chodzie. Wysiada, wszyscy! Charlie, ktremu zaczynay puszcza nerwy, spojrza na Johna krccego gow ze zmczon min. Nie ma nic gorszego ni ograniczony umysowo typ kaprala, ktry ma bro i swoje rozkazy. adna dawka logiki nie byaby w stanie dotrze to tego zakutego ba. - Wiesz, do kogo jeste podobny dziki tej swojej gadce pod tytuem ja tylko wykonuj rozkazy? - zapyta. Policjant spojrza na niego. - Do cholernego nazisty! Samochd zostaje z nami, a Charlie jedzie zobaczy si z Torrellem. - Ty sukinsynu! Wynocha z samochodu! Wszyscy rce na gow. - Pozwl, e si tym zajm - szepn Washington.

- No, szybciej! Ty pierwszy, sukinsynu z niewyparzon gb. - Gliniarz wycelowa swj karabin prosto w Johna. - Spokojnie - szepn Waszyngton. - Ani drgn - odpar John ostrym tonem, na tyle gono, by usysza gliniarz. - Wysiadaj, dupku. - Zasza pomyka. Nie jestem dupkiem, tylko pukownikiem - odgryz si John. - Wypad z wozu, no ju! - Opar karabin o rami, skierowujc luf prosto w gow Johna. - Lepiej rb to, co kae - powiedzia Charlie z rezygnacj. - Wysiadaj, John. - Hej, wyluzujcie. Wszystko gra - odezwa si Washington. Jego ton gosu nagle si zmieni. Zamiast mwi jak byy onierz, przemawia wyluzowanym akcentem Afroamerykanina rodem z Poudnia. - No dalej, bracie - powiedzia Murzyn, klepic Johna po ramieniu lew rk i wsuwajc sobie swj pistolet za pasek spodni na plecach. - Luzik. Po prostu rb to, co mwi szanowny pan. Washington ostronie wyszed z wozu, podnoszc rce do gry. Szed w stron policjanta z szerokim umiechem na twarzy. Porusza si wolno, spokojnym i zrelaksowanym krokiem... sekund pniej gliniarz lea jak dugi na ziemi. Zacz wymachiwa swoim AR15, lecz Washington wyj ju swojego colta i wycelowa prosto w gow lecego. - Rusz si choby o milimetr, a bdzie po tobie. Gliniarz zamar. - Nikomu nie stanie si krzywda - owiadczy Washington spokojnym tonem. - Pan Fuller pojedzie zobaczy si z panem Torrellem. Wszystko pjdzie gadko, a potem sobie odjedziemy. Wszyscy tu sobie posiedzimy, poczekamy i pogadamy jak przyjaciele. A teraz, synu, upu bro albo obiecam ci, e w cigu piciu sekund bdziesz martwy. Policjant pooy AR na ziemi. - Chopcy, zabierzcie ich karabiny. I pistolety. Washington nadal trzyma wycelowany pistolet, podczas gdy Jeremy i Phil obszukali obu policjantw. Ten, ktrego Washington powali na ziemi jednym uderzeniem, teraz siedzia z czerwon twarz, krew spywaa mu z rozkwaszonego nosa. - Wybacz, synu, e musiaem ci to zrobi - rzek Washington, po czym zwrci si do Charliego: - Panie Fuller, sdz, e powinien pan pj na piechot. Jeli obowizuje rozkaz o konfiskowaniu pojazdw, to na pewno stracimy nasz wz, prbujc dojecha do urzdu.

Poczekamy na pana tutaj. - Pjd z tob, Charlie - zaproponowa John. - O nie, pukowniku - wtrci si Washington. - Uwaam, e musi pan tutaj zosta. - Niby dlaczego? - Moe si tu zlecie wicej glin, a ja mam pod rk tylko tych dwch chopcw. John skin gow, wzi w rce jeden z karabinw i wzrok utkwi w Charliem. - Wrc do was najszybciej, jak bd mg - obieca Charlie. - A teraz skupcie si. Jeli z jakiego powodu nie wrc - zerkn na swj stary zegarek na nadgarstku - w cigu dwch godzin, jedcie do domu. Jeli wystpi jakie ryzyko utraty wozu albo wdania si z kim w bjk, to natychmiast std wiejcie. Ja wrc do Black Mountain na piechot. Zgoda? - Jasne, Charlie. Charlie skrci i ruszy wolnym krokiem w kierunku bliniaczych gmachw sdu i urzdu hrabstwa. Odprowadzajc go wzrokiem, John pomyla to co zwykle, gdy mia przed oczami niskie bliniacze budynki Asheville. Przypomniaa mu si synna miejscowa legenda o tym, jak w 1943 roku pilot bombowca B-17 Memphis Belle, pukownik Bob Morgan, przelecia swoj maszyn pomidzy tymi dwoma budynkami, okrcajc maszyn pod ktem czterdziestu piciu stopni, aby si przecisn. Morgan umar dobrych kilka lat temu i zosta pochowany na cmentarzu weteranw wojennych w Black Mountain. John spojrza na gliniarza ze zamanym nosem, na starego forda edsela, na dwch studentw, ktrzy stali przestraszeni, z wybauszonymi oczami... Boe, pomyla znowu, strach si zastanawia nad tym, jak wszystko si zmienio. - W porzdku? - zapyta John przyjaznym gosem, kucajc obok policjanta. - Chrza si, dupku - warkn mczyzna. - Ten smoluch, sukinsyn, zama mi nos. Washington spojrza na ofiar swojego ciosu i pokrci gow. - Ciesz si, e tylko to ci zamaem - powiedzia tonem spokojnym, lecz ju wypranym ze wspczucia. - A kiedy nastpnym razem bdziesz si zwraca do tego tu pana, uywaj sw panie pukowniku. Mnie moesz mwi per sierancie. Po chwili zwrci si do dwch studentw: - Chopcy, pomcie mu przej na drug stron jezdni, posadcie go z tyu tamtej hondy. - Odwrci si i popatrzy na drugiego policjanta. - A czy ty moesz doczy do kolegi i usi tam razem z nim? Policjant skin gow, nie otwierajc ust. - Phil, pakuj si z powrotem do wozu - rzuci Washington, kiedy obaj przedstawiciele

prawa z Asheville zajli ju miejsca, ktre im wyznaczy. - Wycz silnik, ale bd gotw uruchomi na mj znak. Pukowniku, co pan powie na to, ebymy obaj stanli na warcie? Washington opar si o barierk na mocie. John stan obok niego. Z daleka wygldao to tak, jakby nie zasza adna zmiana. Wyowi z kieszeni papierosa, zapali i zauway, e drugi policjant wlepia w niego wzrok. - Chcesz zapali? - Tak, sir. John wycign papierosa i poda go policjantowi. Za pozwoleniem Washingtona chopak wycign z kieszeni zapalniczk. - Jezu, dzikuj panu, sir. Dwa dni temu skoczyy mi si fajki. John nadal trzymajc w rku pudeko, zajrza do niego i przeliczy papierosy. Zostao mu jeszcze osiem. Wycign dodatkowe dwa i poda je mczynie. - Dzikuj bardzo, sir. John zauway, e policjant odpry si, z rozkosz gboko zacigajc si papierosem. Potem przenis wzrok na drugiego policjanta, ktry ostronie maca opuchnity ju nos, z ktrego nadal sczya si krew. - Palisz? - Pocauj mnie w dup. - Ej, kolego... - zacz Washington. - Gus, nigdy nie wiesz, kiedy zamkn dzib - powiedzia drugi policjant. - Ty zakuta pao. Wreszcie dostae to, na co zasuye. Gus posa mu nienawistne spojrzenie, nie odzywajc si ani sowem. Z jego oczu mona jednak byo wyczyta, e w pniejszym terminie koledze oberwie si za ten komentarz. - Jak masz na imi? - zapyta John bardziej rozsdnego gliniarza. - Bill. - Co tu u was si dzieje, Bill? - Chyba sam pan widzi, sir. - Policjant nadal siedzc na ziemi, ruchem gowy wskaza miasto. - Szaber, panika. Wczoraj ogoszono stan wyjtkowy. Ubiegej nocy na rodku Pack Place dokonano egzekucji na jakim facecie. Zastrzeli glin. - W takim razie zasuy sobie na to - zawyrokowa Washington.

- Co ty, do diaba, moesz o tym wiedzie - burkn Gus. - Wiem, poniewa, ty tpy pustaku, sam jestem glin, ale w przeciwiestwie do ciebie mam co nieco oleju w gowie. Przedtem przez dwadziecia cztery lata byem marines. Moe w to nie uwierzysz, kole, ale jestem po twojej stronie. Jednak szczerze mwic, typkw w mundurkach takich jak ty, zjadam na niadanie. - Zbliaj si jacy ludzie - owiadczy Jeremy i ruchem gowy wskaza Charlotte Street. - Mam nadziej, e bdziecie z nami wsppracowa - rzuci Washington. - Jasne - odpar Bill. - Nic do was nie mam, panowie. Poza tym, zachowalicie si w porzdku. - Poczekaj, a donios o tym szefowi - pogrozi mu Gus. - Prosz bardzo. To nie ja dostaem w ryj. John spojrza w kierunku, ktry wskaza Jeremy, i a zaniemwi. To byo jak procesja - sto osb, moe nawet wicej. W wikszoci, jak nazywaa ich Jennifer, dziwada. Asheville przez lata dorobio si kiepskiej reputacji. Szczeglnie wschodnia cz miasta, gdzie roio si od nie najmodszych ju hipisw, wyznawcw new age, wiccan oraz sporej rzeszy modziey na haju. Zdaniem Johna bya to nieszkodliwa gromadka, chocia bardziej konserwatywni mieszkacy nie tolerowali ich obecnoci. On sam, gdyby mia by ze sob cakiem szczery, musiaby przyzna, e w gbi serca widzi w nich odrobin siebie sprzed lat. To bya rzeczywicie procesja. Faceci idcy na czele pochodu uderzali w bbny, byo te kilka dziewczyn - jedna z nich, wyjtkowo adna, miaa dugie blond wosy oraz przezroczyst sukienk w stylu lat szedziesitych, pod ktr bya zupenie naga. By te jaki stary facet z siw brod i siwymi wosami, mia na sobie tog i nis tabliczk z napisem Koniec wiata WRESZCIE nadszed. Inni nieli transparenty o podobnej wymowie: Stop globalizacji, Dostalimy to, co na zasuylimy oraz kilka tabliczek z napisem A teraz niech bdzie pokj!. Jeremy sta w miejscu z umiechem na twarzy, kiedy dziewczyna, ta w przezroczystej sukience, podesza do niego i prowokujco zataczya wok niego w rytm bbnw. Kiedy procesja mijaa hond, kto zawoa: - Hej, tu s gliny! Ci ludzie skopali dup Gestapowcowi Gusowi! Tum nagle wyhamowa. - Hej, czowieku! Czas na rewolucj! - krzykn jaki mczyzna, zbliajc si do Washingtona.

- Gwno, nie rewolucja - odpar cierpko Washington. Czonek pochodu zatrzyma si gwatownie. Bill wsta z ziemi. - George, znasz mnie - powiedzia, zwracajc si do brodacza nioscego tabliczk o kocu wiata. - Jasne, Bill. - Wszystko w porzdku. Gus upad i rozkwasi sobie nos. Ci panowie nam tylko pomagaj. Nie przeszkadzajcie sobie, maszerujcie dalej. Przywdca pochodu skin gow, bbny znowu rozbrzmiay i tum ruszy do przodu. - Co nieprawdopodobnego - skomentowa Washington z westchnieniem. - No c, witaj w Asheville - mrukn Bill. - Nie ma co, trudno nie kocha tego miasta, nawet w takich momentach jak ten. Znam wielu spord tych dzieciakw. Wikszo z nich jest w porzdku, chocia troch zbdzili. Taczca blondynka podesza do policjanta i pocaowaa go w policzek. Bill poklepa j po pupie, zanim ruszya dalej tanecznym krokiem. Bill zauway, e John si na niego gapi, wic umiechn si lekko. - Monica i ja troch ze sob krcilimy kilka miesicy temu - wytumaczy. - Naprawd, stary? - zainteresowa si Jeremy. Bill tylko si umiechn, nie odzywajc si sowem. John wyj dwa papierosy i poda jednego policjantowi. Obaj zapalili. - Biedne dzieciaki - westchn Bill. - Cho dziwne to wszystko, jak si nad tym zastanowi. W sumie wielu z nich marzyo o czym takim od lat. Ten jeden, ten z tablic Stop globalizacji... nigdy go nie lubiem. Wciska ten kit o pokoju tylko po to, by podrywa panienki. W rodku jest jednak potencjalnym morderc. Prawdziwy anarchista, gdyby to on mg dokona tego zamachu, zrobiby to i jeszcze si z tego cieszy. Mimo wszystko - cign dalej Bill - wikszo z tych ludzi jest w porzdku. Poza tym yjemy w wolnym kraju, no nie? Zamia si pod nosem ponuro i pokrci gow. - Oni wszyscy nie rozumiej sytuacji. Jeli naprawd jest tak le, jak myl, e jest... umr w pierwszej kolejnoci. Nie wiedz, jak przetrwa bez spoeczestwa, ktre ich utrzymuje, mimo e oni to spoeczestwo przeklinaj albo przeciw niemu si buntuj. Westchn. - Kiedy skoczy im si arcie, rzeczywisto zdzieli ich obuchem po gowie, ale wtedy ju kady czowiek ze spluw w rku powie im, eby spadali na bambus, gdy przyjd

ebra o jedzenie. Z kolei jeli te biedne dzieciaki bd miay jakie arcie, to ci uzbrojeni przyjd i je im zabior. S przyzwyczajeni do darmowych klinik, schronisk dla bezdomnych. Ludzie, ktrzy za modu byli hipisami, umiechaj si na ich widok i wciskaj im kilka dolarw. Ale to ju si skoczyo. Bd padali jak muchy. Nie maj zielonego pojcia o tym, jak okrutny moe by wiat, kiedy ludmi kieruje strach i gd. - Psiakrew... wolabym nie widzie tego na wasne oczy - mrukn John. - Wolabym, eby ich idealistyczne wyobraenia miay pokrycie w rzeczywistoci. - Gandhi i Stalin. - e co? - John nie zrozumia sw Billa. - Kiedy dyskutowalimy o polityce, czsto wspominaem o tym Monice. Ona zawsze wychwalaa Gandhiego. A ja na to, e Gandhi nie pad trupem po swoim pierwszym protecie tylko i wycznie dlatego, e mia do czynienia z Brytyjczykami. Gdyby to Stalin rzdzi wtedy Indiami, Gandhi w mig gryzby ziemi i nikt by o nim nie pamita. John zapamita sobie t teori. Bill mia racj. Pochd znikn za rogiem, kierujc si w stron serca miasta. - Wczoraj przelatywa nad nami Blackhawk - powiedzia John. - Wyldowa u was w Asheville? - Tak, dokadnie w Pack Place. Przylecia z Fort Bragg. - O co chodzio? - Tu po tym, jak przylecia, Ed wreszcie ogosi stan wyjtkowy. Toczymy wojn. To wszystko, co wiem. Ten facet, ktry przylecia, jaki pukownik, powiedzia, e wrci za tydzie czy co koo tego. A potem odlecia. - Toczymy wojn... ale z kim? - Nikt tak naprawd nie wie. Z terrorystami, Kore Pnocn, Iranem, Chinami... Podobno rbnli w nas bomb nuklearn EMP, wic ten go powiedzia, e to oznacza wojn. A co si dzieje u was w Black Mountain? - Mniej wicej to samo. Troch szabru, ale Charlie nad wszystkim panuje... Czy nadal dziaa szpital Memorial Mission? - zapyta John. - Nie, sir. Generatory si nie wczyy. Musiaem zawie tam wczoraj w nocy jak staruszk z zawaem serca. Mamy kilka starych ciarwek, ktre s na chodzie, kilka wozw robi za karetki. Boe wity, tam w szpitalu byo prawdziwe pieko. Sto cia, a moe i wicej, lecych na parkingu... - policjant zawiesi gos. Spoglda w kierunku miasta, gdzie nadal pon stary hotel Battery Park, ktry teraz by ju tylko poczernia skorup z cegie. Na horyzoncie mona byo dostrzec inne poary, z oddali mae jak kropeczki.

- The Doors - odezwa si Bill. - Co? - No wie pan, The Doors. Nagrali tak piosenk, This is the End. Ostatnio czsto o niej myl. - O, wraca Charlie - przerwa ich rozmow Washington. Wspina si po skarpie, a raczej bieg truchtem, ewidentnie czym pobudzony. Ruchem rki kaza im wsiada do wozu. John spojrza na Gusa, ktry siedzia na chodniku z czerwonymi sicami pod oczami. Patrzy si na nich spode ba. John podszed do edsela, wycign zeszyt spod fotela pasaera, otworzy go, naskroba co, a potem podpisa. Poczynion notatk pokaza nastpnie Washingtonowi, ktry przeczyta j, umiechn si i rwnie zoy na kartce swj podpis. Do Szefa Policji w Asheville, NC Funkcjonariusz policji, ktry dostarczy t notatk, Bill Tolliver, jest profesjonalist i zasuguje na najwysz rekomendacj. Incydent, ktry mia miejsce pomidzy nami a funkcjonariuszami, by niefortunny, lecz jedynym winowajc jest Gus Carter, zakuty eb, ktrego powinno si wyrzuci na zbity pysk, zanim kto go zabije. Podpisano: Pukownik (emerytowany) John Matherson Profesor historii Black Mountain College Starszy sierant (emerytowany) Washington Parker US Marines Washington umiechn si szeroko, po czym dopisa na dole kartki post scriptum. Carter mia farta, e go nie zabiem, byle dziecko jest w stanie go obezwadni. John wyrwa notatk z zeszytu, zgi j i wrczy Billowi. - Mam nadziej, e to ci pomoe. - Co tam jest napisane? - zapyta Gus.

- To nie twj zakichany interes - warkn John. - Do samochodu, natychmiast! - zawoa Charlie, pokonujc ostatnie kilka metrw. - Pukowniku - rzuci Washington - prosz, zachowujc amunicj, oprni bro i zwrci j. John wycign magazynek, wysypa z komory pociski i zwrci bro Tolliverowi. Gus wsta z ziemi, gapic si na Washingtona. - Podoba mi si twoja spluwa - wyzna Parker spokojnym tonem. - I szczerze mwic, z broni w rku jeste niebezpieczny dla otoczenia, chocia nie dla przestpcw. - Oddawaj moj bro - burkn Gus. - Nie, rekwiruj j. Id, wytumacz swojemu szefowi, jak to si stao, e j stracie. - Ty cholerny czarnu... - nie zdoa dokoczy. Zainkasowa cios w brzuch od Washingtona i pad na ziemi. Tolliver powstrzyma si od jakiegokolwiek komentarza. Washington zaj si nastpnie glockiem Billa, wyjmujc pociski i chowajc je do kieszeni, po czym zwrci bro policjantowi. Zatrzyma jednak dla siebie glocka nalecego do Gusa. - Powodzenia, Bill - powiedzia John, ciskajc do policjanta. Sign do kieszeni, wyj paczk papierosw. Zostay mu cztery. Wyj dwa i poda je policjantowi. I znowu nasuno mu si skojarzenie z II wojn wiatow. onierz z paczk papierosw by wwczas majtnym czowiekiem. Mg poczstowa dymkiem innego towarzysza broni, a nawet pojmanego lub rannego wroga, zdobywajc si na szlachetny gest. - Spywamy std - zaordynowa Charlie, podbiegajc do samochodu, ledwo apic oddech. Phil zapuci silnik, zeskoczy z fotela kierowcy, na ktry wsun si John. - Wezm shot guna - oznajmi Washington, siadajc na fotelu pasaera. Charlie przytakn i usiad na tylnym siedzeniu razem z dwoma studentami. John wrzuci wsteczny bieg, okrci wz, a potem wjecha z powrotem na drog zjazdow. Dziwnie si czu, jadc po zej stronie autostrady, dociskajc peda gazu. Washington wyj pistolety, ktrymi teraz dysponowa, czyli swojego colta i glocka. Tego drugiego pooy przy Johnie. Karabin AR-15 trzyma w rkach w stanie gotowoci. - Co tam si dziao podczas mojej nieobecnoci? - zapyta Charlie. - Bratalimy si z glinami - odpar John. - A co u ciebie? - Jezu Chryste, urzd hrabstwa zamieni si w dom wariatw. Ed Torrell nie yje. - Co?

- Jakie cztery godziny temu zemdla. Par minut pniej by ju sztywny. Ludzie wpadli przez to w panik. Ed by porzdnym facetem. Surowym, ale sprawiedliwym. - Sprawiedliwym? Przez niego moglimy straci nasz bryk. - Przecie ja robi to samo, co on. John zerkn w lusterko wsteczne. - Mnie te to zrobisz? Charlie zawaha si, po czym pokrci gow. - Oczywicie, e nie, John. Dopki bdziesz nam pomaga, tak jak teraz, wszystko gra. Wiem, e mog na ciebie liczy, kiedy bdziemy w potrzebie. John odetchn z ulg. - No dobra, mw, co si tam dzieje. - Ten helikopter przylecia z Fort Bragg. - Wiemy o tym. Powiedzia nam jeden z gliniarzy. - Jest kiepsko. Bardzo kiepsko. Nie ma jeszcze nigdzie cznoci. Mwi, e maj kilka radioodbiornikw zabunkrowanych w miejscach uodpornionych na tego typu ataki, i zaczn je wyciga, ale nic jeszcze nie jest pewne. Planuj te sprawdzi, czy niektrzy krtkofalowcy nie maj starych odbiornikw lampowych. Moe te zaczn nadawa morsem. - To jak w tym filmie, Dzie Niepodlegoci - wtrci Jeremy. - To prawda. Jestemy w tak samo rozpaczliwej sytuacji. - Ale s jakie wieci? To znaczy, z zewntrz - dopytywa si John. - Rzd stanowy przenosi si do Bragg. Przetrway tam niektre nasze sprzty wojskowe. Poza tym jest tam bezpiecznie. - Toczymy z kim wojn? - Nikt nie wie dokadnie z kim. Przynajmniej na tym szczeblu wadzy. Kr plotki, e wczoraj zrzucilimy bomb atomow na Teheran i kilka innych miast w Iranie oraz przypieprzylimy Korei Pnocnej. - Naprawd? - zapyta Jeremy. - Tak jak mwi, takie kr pogoski. - Jakim cudem? - rzuci drugi student, Phil. - Ale co? - No, jakim cudem ich zaatakowalimy, skoro wszystko nam wysiado. - Na zamachu ucierpiay pewnie tylko kontynentalne Stany Zjednoczone. Nasze zamorskie siy zbrojne s nadal nietknite, przynajmniej na razie. Na moment zapada cisza.

- Aha - doda po chwili Charlie. - Kry te plotka, e prezydent nie yje. - Co?! - zawoa John. - Kto powiedzia, e Biay Dom dosta cynk o zamachu jaki kwadrans przed wybuchem. Ewakuowali prezydenta na pokadzie Air Force One... a ten cholerny samolot nie by dostatecznie uodporniony. I rozbi si. - Nie wierz, e nie zahartowali Air Force One - stwierdzi Washington. - Taa, przecie nie jestemy a takimi debilami... co? - mrukn Charlie gosem przepenionym gorzk ironi. - Ale co si dzieje tutaj, teraz? - dopytywa si John. Zadajc to pytanie, poczu si dziwnie. W kadym innym momencie historii USA wie o mierci prezydenta pograa cay nard w paraliu, odrtwieniu. Pamita dzie, w ktrym postrzelono Reagana, t niesamowit gaf sekretarza stanu Alexandra Haiga na konferencji prasowej, kiedy wypali, e kontroluje sytuacj. Ten lapsus prawie wywoa wybuch paniki, a niektrzy spodziewali si nawet prby zamachu stanu. A wic Air Force One si rozbi? To bya potworna myl, jednak w tej chwili John odnis wraenie, e nic go to nie obchodzi. Liczyo si tylko przeycie. Przeycie tu i teraz. Liczya si jego rodzina. Jecha dalej, wymijajc pozostawiony na rodku drogi osiemnastokoowiec, ciarwk, ktra wioza mieciowe jedzenie, chipsy ziemniaczane i kukurydziane. Teraz ciarwka wygldaa jak zwoki lece na pustyni. Setki rozdartych kartonowych pude pitrzcych si na poboczu drogi, torebki z chipsami podeptane, rozdarte, zalegajce na asfalcie. Jaka staruszka starannie przebieraa torebki, wsypujc resztki do plastikowej torby na mieci. - W Asheville mieli farta, jeli chodzi o samochody - poinformowa Charlie. Zachowao si troch wozw zaparkowanych w podziemnych garaach. Za to ich najwikszym problemem jest woda. My przynajmniej jestemy w strefie, do ktrej woda dopywa dziki sile grawitacji, ale do czci centrum ich miasta trzeba przepompowywa wod z Beacatcher, chocia przy Biltmore i na wschodniej cianie gry nadal pobieraj wod z rezerwuaru. Std tyle poarw, z ktrymi nie mog si upora. Na chwil przerwa. - Dlatego w Asheville usiuj zorganizowa akcj ewakuacyjn - powiedzia. - Dokd? - zapyta Washington. - No, c, midzy innymi do Black Mountain. Ten nowy facet, ktry przej wadz w miecie... nawet go nie znam, ale powiedzia mi, e musimy przyj pi tysicy uchodcw z ich miasta. W ogle nie zapyta mnie o zgod, adnej dyskusji. Wyda rozkaz, jakby teraz by

dyktatorem tych gr. To byy pierwsze sowa, jakie usyszaem z jego ust, kiedy zdaem mu raport. Ci z Asheville chc rozrzuci swoich mieszkacw po caym regionie, a do Waynesboro na zachodzie, Mars Hill na pnocy i Flat Rock na poudniu. - Dlaczego? - Dlatego, e ich zdaniem mamy jedzenie. Ich kiepska sytuacja z wod to tylko wymwka. Przecie, do diaba, maj pod nosem rzek French Broad. Syszaem, e dysponuj nawet cystern na chodzie, ktra moe za jednym zamachem przywie pi tysicy galonw wody. Krc i kombinuj. Chodzi im o poywienie. - Mamy tyle jedzenia, co oni? - zapyta John. Charlie pokrci gow. Wida byo, e kipi ze zoci. - Mieli szczcie z tymi porzuconymi ciarwkami na autostradach. Wiele z nich wiozo akurat ywno. Do tego dwie ciarwki zaadowane setk wi. Widziaem, jak za gmachem sdu akurat jedn sobie piekli. Dziesitki wagonw penych ywnoci na stacji Norfolk Southern. Powiedzia mi o tym asystent szefa policji, mj dobry znajomy. Prbowaem poruszy ten temat - cign dalej Charlie - w rozmowie z tym nowym idiot. Sugerowaem, e cae hrabstwo powinno poczy w jedno wszystkie zasoby. Nie chcia nawet o tym sysze. Tylko dalej mi rozkazywa, ebym przyj w cigu paru dni pi tysicy uchodcw z Asheville. - Do jasnej cholery, przecie to raczej my powinnimy si do nich przeprowadzi! oburzy si Washington. - A dlaczeg to? - zapyta John. Nie mg uwierzy, e wadza a tak kompletnie si zaamaa i e nawet na poziomie hrabstwa nie ma wsppracy. - Ten go myli przyszociowo - owiadczy Washington z gorycz w gosie. Bardzo przyszociowo. Wykopujesz z miasta co drugiego mieszkaca i tak oto zostaje ci jedzenia na dwa razy duej, a o tych wypdzonych niech martwi si kto inny. Zao si, e sporo czonkw tej politycznej kliki, tych waniakw, obibokw i ich kumpli nadal bdzie jado regularne posiki za p roku. Poza tym, wyglda na to, e wszyscy mieszkacy Asheville wbili sobie do gowy, e gdzie indziej jest o wiele wicej jedzenia ni u nich. John westchn. Kania si teoria adu spoecznego, pomyla. Im wiksza grupa, tym bardziej prawdopodobne, e rozpadnie si pod wpywem stresu. A ci nieliczni, dziercy wadz, przede wszystkim bd dba o wasny tyek. Pi tysicy osb mona jako przekona, by dzielili si jedzeniem i wsppracowali z wadzami. Ale sto tysicy to ju inna para kaloszy. Bd si kierowa interesem wasnym i zaczn przejmowa kontrol nad otoczeniem, szczeglnie przy kompletnym braku rodkw cznoci.

Na tym zawsze polegaa potga mediw znajdujcych si w rkach dobrego przywdcy. Chodzi o to, by przekona ludzi, jako indywidualne osoby, a nie grup, e ich przywdca zwraca si bezporednio do nich. Udao si to Churchillowi w 1940 roku, Johnowi Kennedyemu w 1962 i Reaganowi w latach osiemdziesitych. Tego typu gos przywdcy byby nam teraz w stanie pomc, ale w obecnej sytuacji nic takiego si nie wydarzy. Paru czonkw starego politycznego ukadu dziercego wadz w hrabstwie zapewne zacznie dba o interesy swoje i swoich kolegw, a co z reszt ludzi? Do diaba z nimi. John nie mg sobie nawet wyobrazi sytuacji, jaka w tej chwili panuje w miecie, gdzie mieszka milion ludzi lub pi milionw, lub dziesi... - Jeli ich wszystkich wpucimy do Black Mountain, to okres, na jaki wystarczy nam ywnoci, skurczy si o poow - westchn Charlie. - I wtpi, czy wtedy ktokolwiek nam pomoe... Doszedem wic do wniosku, e lepiej stamtd wia i si nie spiera. Powiedziaem tylko tamtemu gociowi, e przeka wiadomo radzie miejskiej. Na co on, e to jest rozkaz. Nie wykcaem si z nim o to. Po prostu wyszedem. Przy wyjciu jacy gliniarze zapytali mnie, jak dostaem si do miasta. Skamaem, e na piechot. To dlatego tu przybiegem. Przeszedem jedn czy dwie ulice, ale oni nie odpucili i ruszyli za mn. - Wiem, e to moe zabrzmi gupio - zacz Jeremy - ale pomylaem sobie, e przecie wszyscy pyniemy w tej samej dce. Przecie jestemy ssiadami... Po chwili doda: - Przecie wszyscy jestemy Amerykanami... John zerkn w lusterko wsteczne. Nie mg wydusi z siebie ani sowa. Skoncentrowa si na drodze i prowadzeniu auta. Dotarli do skrtu w siedemdziesitk. Zjecha z drogi zjazdowej i wbi si na pas, ktry nadal uwaa za prawidow stron ulicy, a potem docisn peda gazu. Sznurek uchodcw, ktrych wczeniej mijali, teraz si powikszy. Przybyo ludzi idcych na piechot, niektrzy jechali na rowerach, inni nauczyli si starej sztuczki uchodcw mwicej, e rower moe suy jako ko juczny - mona go oboy toboami i jeli dobrze si go prowadzi, jest si w stanie przetransportowa kilkaset funtw ciaru. - Uwaga, spluwa na horyzoncie! - krzykn nagle Washington. - Skr w lewo. John zarzuci starym edselem w poprzek autostrady. To dziwne, pomyla, znajdujemy si tu pod gmachem stanowego Departamentu Ruchu Drogowego i jeszcze tydzie temu miabym na ogonie tuzin policjantw, gonicych mnie, eby wlepi mi mandat za takie manewry, z kolei facet z broni byby wystarczajcym powodem, by wezwa ekip SWAT. Facetem z broni okaza si ten sam czowiek, co poprzednim razem. Sta przed

salonem samochodowym, ale na widok jadcego wozu, ruszy w ich stron, wymachujc pistoletem. Washington unis w powietrzu zdobyczny karabin i wystawi jego luf przez okno auta. Grupka uchodcw rozpierzcha si na widok broni, inni po prostu stali jak wryci, gapic si na prujcego po szosie edsela. Jeszcze inni zupenie nie zwracali na to wszystko uwagi. - Nie rb tego, kole - sykn Washington. I zupenie jakby uzbrojony mczyzna go usysza, albo, co o wiele bardziej prawdopodobne, zauway wycelowany w siebie karabin, bo zatrzyma si i cofn. Sierant nie spuszcza go z muszki, kiedy obok niego przejedali, po czym gono wypuci powietrze. - Profesorze, twj student zada wczeniej pytanie - przypomnia spokojnym tonem. John nadal trzs si z nerww. Rzuci okiem na Jeremyego siedzcego obok Charliego. - Nadal jestemy Amerykanami - odpar cichym gosem. * Godzin pniej byli z powrotem w Black Mountain. W zachodniej czci Swannanoa bya blokada drogowa. Tamtejszy szef policji wybra dobry punkt: ciasne przejcie, po obu stronach strome granie, droga numer 70, rzeka Swannanoa oraz autostrada midzystanowa 40. Wszystko obok siebie. Kiedy par godzin wczeniej tdy jechali, blokady jeszcze nie byo. John zwolni, gdy zbliali si do barierek. Charlie wychyli si przez okno i zosta rozpoznany przez kilku policjantw. Zapytali go, czy ma jakie wieci. Potwierdzi plotk, ktra zdya ju do nich dotrze - z Asheville wychodzi coraz wicej uchodcw. Wjechali na midzystanow. Gdy minli znak oznaczajcy granice Black Mountain, John odetchn z ulg. Poczu, jak reszta pasaerw te zaczyna si odpra. Washington wreszcie opuci luf karabinu. Mieli wraenie, e odbyli podr na daleki, obcy ld, a teraz wrcili cali i zdrowi do domu. Kiedy jednak wjechali na parking przed remiz straack i komisariatem, John znowu zrobi si spity. Ujrza zbiegowisko ludzi, tum liczcy na oko przynajmniej piset osb. Przez kilka chwil pomyla, e zgromadzili si tu, by si wedrze si do rodka budynku i dorwa do cennych zapasw. Caa pitka wyskoczya z samochodu. Na widok Charliego kilka osb ruszyo w jego stron.

- Zapali dwch zodziei, Charlie! - powiedzia kto podnieconym tonem. John pokrci gow. Do cholery, pomyla, poowa mieszkacw tego miasta w cigu ostatnich piciu dni ma na sumieniu jak kradzie, nawet on sam, przecie nie pofatygowa si wrci do apteki, by zapaci za lekarstwa i batoniki dla Jennifer ani nie odda dziesiciu baksw, ktre by duny Hamidowi. Poza tym, przecie pienidze teraz i tak straciy jakiekolwiek znaczenie. - To te bydlaki, ktre napady na dom opieki! - krzykn kto inny. Przez tum przetoczy si gniewny pomruk. Charlie utorowa sobie drog pomidzy zgromadzonymi, John i Washington ruszyli w lad za nim. Dotarli do drzwi. - John, moe powiniene zaczeka na zewntrz. - To dotyczy mnie osobicie. Byem tam. Ucierpia na tym mj te. - Okej. Weszli do rodka. Przy drzwiach do sali konferencyjnej zgromadzi si tum ludzi. John przebi si przez niego wraz z Charliem. Kate spojrzaa na nich. W jej oczach wida byo uczucie ulgi. - Jestecie z powrotem cali i zdrowi. Dziki Bogu. - Co tu si dzieje? - Zapalimy tych dwch - odezwa si Tom. Po drugiej stronie ujrza dwch mczyzn, na oko w wieku dwudziestu paru lat. Jeden wyglda tak, jak opisano to Johnowi - ogolony na zero, wyrany tatua, kolczyk w uchu. Drugi z nich nie rni si bardzo od studentw Johna, tych ktrzy czekali teraz na zewntrz. By w miar dobrze zbudowany, krtko ostrzyony. Po oczach pozna jednak, e chopak lubi sobie czsto zapali trawk. - Charlie, Tom chce ich rozstrzela - oznajmia Kate cichym tonem. Charlie siad na blacie biurka i spojrza na mczyzn. - Opowiadaj, Tom. - Kiedy otrzymaem rysopis sprawcy z domu opieki, od razu wiedziaem, gdzie go szuka - powiedzia Tom, wskazujc palcem tego z wem wytatuowanym na ramieniu. Trzy lata temu przymknem go za dragi. Urzdzi sobie normalne laboratorium w domu przy kocu Route Nin. Dom nalea do jego kuzyna, rwnie tu obecnego. - Nie mam z tym nic wsplnego - jkn kuzyn. - To wszystko wina Larryego. To on! - Stul, kurwa, dzib, Bruce - warkn Larry, usiujc rzuci si na kuzyna, lecz nie

mg si poruszy. Obaj byli zakuci w kajdanki i przywizani do krzese. - Pojechaem wic pod ten adres dzisiaj rano i tak oto znalazem tych dwch. Napani prawie do nieprzytomnoci. Zobaczycie lady uku po morfinie. John przyjrza si temu normalnie wygldajcemu. Co mu zaczo majaczy w pamici. - Profesor Matherson! Pan mnie zna. Cztery lata temu chodziem do pana na zajcia z historii. Zna mnie pan! John wpatrywa si w niego intensywnie. Nie mia pamici do nazwisk, ale twarzy zazwyczaj nie zapomina. Tak, ten chopak by jego studentem, nawet obiecujcym, ale po semestrze czy roku po prostu znikn z uczelni. Tom spojrza na Johna pytajcym wzrokiem. - Kiedy by moim studentem. Kilka lat temu. - Teraz to bez znaczenia - odpar Tom. - dam prawnika. Pierdolonego prawnika! - rykn Larry. - Znam swoje prawa. Ty glino, zakuty bie, nawet nie przeczytae mi moich praw, wic naprawd spieprzye to aresztowanie, czowieku. Jak tylko dostan adwokata, spadam std. Oskar was te o brutalne traktowanie. - Odwrci gow, by pokaza spuchnity policzek. Prawe oko mia na wp przymknite. - Obowizuje obecnie stan nadzwyczajny - poinformowa spokojnie Charlie, wczajc si do wymiany zda. Bruce spojrza na Charliego wybauszonymi oczami. - A co to oznacza? Charlie wsta i rozejrza si dokoa. - Jacy wiadkowie? - Przyprowadzilimy dyrektork domu opieki. Czeka na zewntrz. - Wprowadzi j - poleci Charlie. John wsta gdy do pokoju wesza szefowa domu opieki. Wygldaa jeszcze gorzej ni wczoraj. Wosy miaa w nieadzie, bya brudna. Plamy na jedwabnej bluzce sugeroway, e w ktrym momencie kobieta otrzsna si z odrtwienia i prbowaa pomaga swoim pacjentom. Omiota wzrokiem obu mczyzn. - Ten z tatuaem... tego na pewno rozpoznaj. - Ty kamliwa suko! Byo ciemno, jak moga mnie zobaczy? - Skd wiesz, e byo ciemno, kiedy mia miejsce napad? - zapyta Charlie.

- Kto mi o tym opowiada. - A ten drugi... nie jestem pewna. Mia na gowie kominiark, to znaczy obaj mieli, ale pamitam ten tatua. - Dzikuj za identyfikacj. Skina gow. Charlie przez chwil si waha, rozgldajc si po pokoju. - Czy powtrzysz to pod przysig? - Oczywicie, Charlie. - Niech kto przyniesie tu Bibli. Kate posza do swojego gabinetu. Po chwili wrcia z Bibli. Charlie nie pamita dokadnie kwestii, wic Kate pomoga kobiecie zoy przysig. Dyrektorka powtrzya swoje zeznania. - Masz te leki, Tom? - zapyta Charlie. - Tak. S w moim gabinecie. - Przynie je. Tom wrci, niosc kilkadziesit fiolek pynnej morfiny oraz pojemniki z lekami opioidowymi w formie piguek. - Tom, spjrz na te pojemniki - powiedziaa Eli. - Tu jest napisane Dom Opieki Millera. Powinien by te kod. Wszystkie substancje, ktrych posiadanie jest regulowane przez prawo amerykaskie, posiadaj numer referencyjny oraz identyfikacyjny. - Kobieta wyrecytowaa te numery. - Zgadzaj si - stwierdzi Tom. - John, czy bdziesz wiadkiem? John, zaskoczony, spojrza na Charliego. Czu, e kto go wciga w ca t kaba. Jednak przypomnia sobie bl i cierpienie, ktrych by wiadkiem w domu opieki. Wsta, podszed do Charliego i podnis pojemnik. - Tu jest napisane: Dom Opieki Millera. - Tom, teraz ty - poprosi Charlie. Tom rwnie powtrzy swoje zeznania pod przysig. Nastpnie cofn si i stan za plecami oskaronych. - Macie co do powiedzenia? - zapyta ich Charlie. - dam, kurwa ma, prawnika! - wrzasn Larry. - A ty, masz co do powiedzenia? - zapyta Charlie drugiego mczyzn. - Tak, jak najbardziej, dajcie mi Bibli - powiedzia Bruce.

Charlie poczerwienia na twarzy i zerkn na Kate. - Podajcie mu Bibli - polecia. Larry milcza. - Poprosz o Bibli! - powtrzy Bruce. Charlie pooy j przed Bruceem, ktry zoy przysig. - Opowiedz nam swoj wersj wydarze, Bruce. Przez pi minut mczyzna trajkota. Mwi, e nie ma z tym wszystkim nic wsplnego, po prostu Larry przychodzi do niego do domu z narkotykami. Kim by ten drugi go, wsplnik Larryego? Nie ma pojcia. On i Larry podzielili up. John patrzy na niego uwanie. Mczyzna, a raczej nadal jeszcze chopak, bo mia nie wicej ni dwadziecia jeden lub dwa lata, by ewidentnie przeraony. John wyczu te jednak, e chopak kamie jak z nut. Dugie lata kariery profesorskiej wyostrzyy w nim zmys rozpoznawania, kiedy kto wciska kit. Chopak wreszcie zakoczy swoj opowie. - Eli, ile skradziono u was morfiny w pynie? - zapyta Charlie. - Kady pacjent ma indywidualne fiolki, poniewa rne jest dozowanie oraz stenie. Sdz, e okoo czterdziestu fiolek. - Skonfiskowalimy trzydzieci dwie - wtrci Tom. - Co kiepski ten podzia pomidzy twoim przyjacielem a jego wsplnikiem zauway Charlie. - Chcesz powiedzie, e zadowoli si omioma fiolkami, a Larry wzi a ponad trzydzieci? - Tak, pewnie tak wanie byo. Nikt nie mie kci si z Larrym. - Osiem fiolek wystarczy, by urzdzi sobie niez balang - wtrci si znowu Tom. To cud, e przy okazji nie wykitowali. - Bydlaki! - rzucia Eli amicym si gosem. - Mam siedmiu pacjentw, ktrzy umieraj na raka. Dwaj, dziki Bogu, ju odeszli, ale caa reszta cierpi nieludzkie katusze. Jedyne, co mog im da, to ich codzienne lekarstwa, i dorzuci do tego aspiryn. Mam nadziej, e obu was rozstrzelaj! Zamilka. W jej oczach pona furia. - Larry... - powiedzia Charlie, wskazujc Bibli. - Po choler mi to? Charlie skin gow, po czym spojrza na Johna. - John, chc dopeni wszelkich formalnoci. Wyznaczam ci, aby wystpowa w imieniu obu oskaronych.

- Co? - Nie udawaj, e nie usyszae. - Mj te jest w to wszystko zamieszany. Nie jestem bezstronny. - John, po prostu wywiadcz mi przysug. - Id po Norma, on jest prawnikiem. Zrobi to lepiej ni ja. - Mieszka za daleko std. - Mog pojecha po niego wozem. - John, zaatwmy to jak najszybciej. - dam pierdolonego adwokata! - powtrzy Larry. - Przywiecie tu Norma. John spojrza na niego, potem na Brucea, w kocu na Eli. Nastpnie przez wp przymknite aluzje spojrza na tum ludzi kbicy si na zewntrz. Wreszcie skin gow i wsta. - Powiem to w ich imieniu. wiat, ktry dotychczas znalimy, by moe si skoczy. Skoczy raz na zawsze. By moe nie, ale wtpi w to. Tym, co nas teraz jednoczy, s rzeczy, w ktre wierzylimy, nasza przeszo i tradycja, oraz to, kim chcemy by... Charlie, decyzja naley do ciebie. Niech przywieca ci ta myl. Pomyl o tym, jaki ma by ten kraj, nawet w tak cikich chwilach, jak teraz. Wiem, o czym mylisz. Wiem, czego chc nasi ssiedzi, tam na zewntrz. Niezalenie od tego, jaka bdzie twoja decyzja, pamitaj o tym, e stanie si ona fundamentem tego, co bdzie dalej. Jeli teraz popenimy bd, Charlie, to ten fundament trafi szlag... - Po chwili doda: - I przestaniemy by Amerykanami. Skoczy przemow i usun si w kt sali. Bruce zacz paka. Charlie milcza. Sta ze spuszczon gow. - Boj si tego - powiedzia po chwili stumionym gosem. - Nigdy nie sdziem, e bd musia co takiego zrobi. Musz jednak myle o naszej spoecznoci. Stan na rodku sali, za krzesem, na ktrym siedziaa Kate. - Larry Tolliverze, Brusie... - Wilson - podpowiedzia Tom. - ...Brusie Wilsonie, skazuj was na mier przez rozstrzelanie za grabie cennych zasobw medycznych nie tylko tej spoecznoci, ale i placwki, gdzie ludzie rozpaczliwie potrzebowali tych lekarstw, by zaguszy przedmiertny bl. Egzekucja ma zosta przeprowadzona natychmiast. - Sukinsyn! - sykn Larry. - Synu, zaraz pjdziesz przed oblicze Boga, daj ci dziesi minut, eby przemyla

swoje ycie. Niech kto pjdzie znale dla nich pastora - powiedzia Charlie i wyszed. John poszed za nim do jego gabinetu. Charlie nie mia nic przeciwko, kiedy John zamkn za sob drzwi. Wyj ostatniego papierosa z kieszeni i zapali go. Szef bezpieczestwa przez kilka sekund wpatrywa si w papierosa tsknym wzrokiem. John by gotw podzieli si z nim, ale po chwili Charlie pokrci gow. - Czy postpiem susznie, John? Szczerze mwic, jestem tak wcieky na tych dwch zwyrodnialcw, szczeglnie tego Larryego, e bez wahania sam bym ich rozstrzela. Ale mimo wszystko... czy zrobiem to, co naleao? John usiad i przez chwil milcza. Sam rwnie by rozdarty. Znowu przypomniao mu si, jak sam mia ochot odepchn w aptece Liz i zgarn lekarstwa dla Jennifer. - Boe, John, to tak, jakbymy si cofnli o sto pidziesit lat. Dziki Zachd. Cigle myl o filmie Zdarzenie w Ox-Bow. Pamitasz? Powiesili w nim trzech ludzi, a potem okazao si, e byli niewinni. - Mnie te si przypomnia ten film. Puszczali go w telewizji w zeszym tygodniu. Jedna z najlepszych rl Henryego Fondy. - W zeszym tygodniu... - westchn Charlie. - Naprawd to byo tak niedawno? - Ci tutaj jednak nie s niewinni - stwierdzi John. - Mimo wszystko, jeszcze tydzie temu nie zabijalimy popieprzonych gnojkw za kradzie lekw. Ten drugi chopak, Bruce, gdyby go odpowiednio poprowadzi, mgby wyj na ludzi. John pokrci gow. - Posuchaj, Charlie, skoczyo si gdybanie. Teraz w miecie mamy sze, moe siedem tysicy ludzi. Ile mamy jedzenia? Ile lekw? Centrum nadal ma dostp do wody, tak dugo, jak wytrzyma rura dostarczajca wod ze zbiornika. Ale ci z nas, ktrzy mieszkaj na zboczach gr, s odcici od wody. Charlie, jeli nie utrzymamy tu porzdku, w cigu miesica ludzie bd si zabija w imi torebki chipsw! Poczu, jak ar papierosa parzy mu palce. Spojrza na niedopaek i rzuci go do pustego kubka po kawie. - Albo w imi paczki papierosw - dokoczy. - Przykro mi, przyjacielu, ale podje suszn decyzj. Zapamitaj jednak to, co powiedziaem w ich imieniu, tam w sali konferencyjnej. Charlie przytakn. Kto zapuka do drzwi. Tom i Kate. John kaza im wej. - Przyszed wielebny Black. Ju tam z nimi siedzi. Zaraz koczy si im czas poinformowa Tom.

- Tom, to nie ty wykonasz egzekucj - powiedzia John. Szeryf wbi w niego wzrok. - W tym miecie stanowisz wadz policyjn. Jeli kto musi wykona egzekucj, nie moesz by to ty ani aden inny funkcjonariusz czy przedstawiciel wadzy. To koszmarne zadanie zawsze trzymano z daleka od tych, ktrzy egzekwuj prawo i stoj na jego stray. Bo w przeciwnym razie... - Pomyla o Stalinie i Gestapo. - Nie, to musi by kto inny. Tom skin gow i John ucieszy si, e pomimo ostrego ataku na zodziei lekw, w twarzy szeryfa odmalowaa si ulga, e nie bdzie musia by katem. John spojrza na Charliego. - Ja tego nie zrobi, John. - Wiem, ty te nie moesz ich rozstrzela, Charlie. Ty reprezentujesz rzd nadzwyczajny, a Kate rzd tradycyjny. Nie, wy oboje odpadacie. - W takim razie kto? - zapyta Charlie. Wszyscy milczeli. - Ty, John - odezwaa si wreszcie Kate cichym gosem. John by w szoku. Spojrza na ni. On jedynie udziela im dobrych rad, jako historyk. Nie spodziewa si, e w ten sposb nominuje sam siebie. - Do cholery jasnej! Nie zgaszaem si na ochotnika - zaprotestowa. - Chciaem tylko dopilnowa, ebymy zachowali cigo pomidzy tym, kim bylimy kiedy, a kim jestemy teraz, w sensie narodu. - Nie wyjd tam na ulic pyta tumu, kto chce by ochotnikiem - odpar Charlie. - Nie pozwol, eby to wszystko zamienio si w cyrk, eby jaki chory bydlak zgosi si dobrowolnie, by ich rozstrzela. Chc, eby ty to zrobi, John. To ty jeste historykiem, to ty wszystko to rozumiesz, pojmujesz sens tego zdarzenia. W tym miecie cieszysz si reputacj szanowanego profesora. Wszyscy ci znaj, ciebie i twoj rodzin. - Jezus Maria... - wyszepta John, wiedzc, e jest w potrzasku. Z wielk niechci skin gow. - Gdzie to zrobimy? - rzuci Tom. John nie by w stanie myle. - W parku - zaproponowa Charlie. - To miejsce publicznych spotka. Nie chc robi tego poktnie. - Dobra - zgodzi si Tom. - Teraz zawieziemy ich do parku i od razu to zaatwimy. Zapakujemy ich do furgonetki Jima. Na korcie tenisowym jest betonowa ciana do wicze w odbijaniu piki. Wyjd teraz na zewntrz i ogosz, e odbdzie si to za p godziny.

Zaproponowanie kortu tenisowego jako miejsca egzekucji przejo Johna chodem. Skojarzyo mu si z Talibami i niesawnym stadionem pikarskim w Kabulu. Czy to nam teraz zostao, pomyla, kort tenisowy? - Moe jednak nie zrobimy tego publicznie - zaryzykowaa Kate. - Moe lepiej zrobi to bez wiadkw. Nie podoba mi si idea publicznej egzekucji. - Mnie te nie - powiedzia ostronie John - ale musimy to zrobi. W miecie szaleje strach. Sysz, jak ludzie okrelaj uchodcw idcych do nas autostrad, mianem obcych. Ju zaczlimy si wszyscy dzieli. Jeli urzdzimy egzekucj bez wiadkw, gwarantuj ci, e w cigu dwudziestu czterech godzin ludzie niemieszkajcy tutaj zaczn rozpuszcza plotki, e urzdzamy sdy stalinowskie i pozbawiamy ludzi ycia w piwnicy komisariatu. Skoro jestemy zmuszeni do tak drastycznych krokw, zrbmy to publicznie. - Poza tym - wtrci Tom - niech to bdzie przestrog dla kadego, komu chodzi po gowie kradzie. - Poczekaj, Tom - rzuci pospiesznie John. - Mam nadziej, e nie bdziemy zabija ludzi za to, e kto ukrad kromk chleba. Szeryf pokrci gow, zezoci go komentarz Johna. - John, nie przypisuj mi takich zamiarw. Nie podoba mi si to wszystko tak samo jak tobie. John spojrza mu gboko w oczy, po czym skin gow. - Okej, Tom, przepraszam. - Id wyda owiadczenie. - Tom - zatrzymaa go Kate. - Obecni bd mogli by tylko doroli. Nie chc tam widzie adnych dzieci. Szeryf opuci pokj, po chwili usyszeli gony szum, odgos wczania rcznego megafonu. Tom zacz swoje przemwienie. Wrd tumu zerwa si aplauz, kilka osb nawet wiwatowao. Kto krzykn, e lepszy byby stryczek. Do diaba, pomyla John, to faktycznie przypomina stare westerny, w ktrych tum skandowa: Zlinczowa ich!. Ludzie nagle zaczli si rozchodzi, wiele osb kierowao si w stron parku, inni, zwaszcza ci z dziemi, szli z tyu. Mijay dugie minuty. John milcza, spogldajc przez okno. Usysza na korytarzu gone przeklestwa i pacz. Wyprowadzano skazacw. - Musimy ju i - powiedzia Charlie, po czym otworzy drzwi.

John mia wraenie, jakby sam by skazacem i szed na wasn egzekucj. Jakim cudem sobie z tym poradzi? Spdzi wiele lat w wojsku, przeszed wiczenia, lecz nigdy nie odda strzau pchany zoci ani nawet z zimn krwi, jak profesjonalista, na ktrego prbowano go wyszkoli. Podczas operacji Pustynna Burza peni funkcj zastpcy dowdcy batalionu, ale nawet wtedy siedzia w wozie pancernym stojcym kilka mil od linii frontu. Nigdy tak naprawd nie pocign za spust na polu bitwy. Pomyla o tamtych wieniakach, ktrzy zaatakowali jego i kolegw, kiedy by w collegeu. O tamtej chwili, gdy przeraajca furia pchna go do tego, e gotw by zastrzeli jednego z nich. A potem szok, ktrego dozna z tego powodu... Kilka dni pniej z jednym z napastnikw ucisnli sobie rce i wypili razem drinka. Wyszed na zewntrz. Skazacy siedzieli z tyu furgonetki Jima Bartletta, zakuci w kajdanki, z nogami zwizanymi acuchem. Tom siad z przodu, trzyma w rkach pistolet, wielebny Black zaj miejsce midzy Jimem i Tomem. John patrzy na obu skazacw, kiedy zamykay si drzwi, a gdy nawiza kontakt wzrokowy z Bruceem, uwiadomi sobie, e jest co, czego zrobi nie moe. Co prawda ledwie pamita tego chopaka, ale przecie by kiedy jego studentem... Zauway Washingtona stojcego razem z Jeremym i Philem i podszed do nich. - Washington, potrzebuj twojej pomocy. Boe wity, potrzebuj jak cholera... - Po czym opowiedzia mu wszystko. Sierant przytakn, nie wypowiadajc ani sowa, nastpnie wsiad do wozu wraz z Johnem. Kate, Phil i Jeremy zapakowali si na tylne siedzenie. Oba samochody ruszyy. Na Black Mountain Road, a potem w bocznej uliczce prowadzcej do parku ujrzeli tumy. Jedni szli w stron miejsca egzekucji, inni stali i gapili si na nich. - Zabijanie ludzi to grzech! - zawoa kto, gdy wlekli si za vanem, ktry jecha nie szybciej ni pi mil na godzin. To jak cholerna procesja w czasach rewolucji francuskiej, pomyla John. Zjechali ze stromego wzgrza na skraj parku, gdzie ju zgromadzi si spory tum. Zatrzymali si przy kortach tenisowych z betonow cian pomalowan na biao, z ktrej odpaday paty farby. Skazacy zostali wyprowadzeni z furgonetki. Wszyscy dokoa zamilkli. John przekn gono lin i zerkn na Washingtona. - Po prostu niech pan celuje w klatk piersiow, sir - poradzi mu Washington. - Jeli

celuje si w gow, a rka dry, pudo murowane. Pierwszy strza w klatk piersiow. Skazaniec upadnie. Nie odrzuca ich do tyu, po strzale nie lataj w powietrzu tak jak w filmach. Zazwyczaj po prostu padaj na ziemi albo wolno si osuwaj. Kiedy skazaniec bdzie ju na ziemi, naley oprni magazynek. Wystrzela wszystko. Ostatni strza najlepiej w gow. Zrozumia pan, sir? Wrczy Johnowi glocka. - Jest naadowany. John skin gow. Wysiad z samochodu. Tum gapiw zrobi mu przejcie. Z przodu szli skazacy. Bruce szlocha, mwi co bagalnym tonem. Larry milcza jak zaklty. Wielebny Black podtrzymywa Brucea za rk, z kolei Tom mocnym chwytem trzyma Larryego. - To jest ze, Charlie! - krzykn kto z obecnych. Przez tum przeszed pomruk niezadowolenia. Ludzie krzyczeli, kcili si. Skazacy zostali odprowadzeni pod cian. Z tumu nadal dochodziy ich okrzyki. Niektrzy protestowali, wikszo bya za. Dao si sysze kilka gosw opowiadajcych si za powieszeniem zodziei, a nie za rozstrzelaniem. Johnowi zrobio si niedobrze. Popatrzy dokoa i nagle zorientowa si, e trzyma ju bro w powietrzu i naciska spust. Strzeli prosto w niebo. Bruce zawy ze strachu i run na kolana. Z tumu wyrwao si jeszcze kilka okrzykw. Potem zapada cisza. Wszyscy spogldali na Johna. - Zostaem wytypowany do zrobienia czego, o czym nie nio mi si nawet w najgorszych koszmarach! - zawoa gono. Wszyscy milczeli. - Wyznam wam, e jednego ze skazanych nie jestem w stanie rozstrzela. Kiedy by moim studentem. Poprosiem pana Parkera, emerytowanego sieranta batalionu marines, aby wykona wyrok za mnie, i to wanie zrobi - przerwa na chwil, po czym doda: - tak jak mu rozkazaem. W dalszym cigu nikt si nie odzywa. - Nasz wiat si zmieni - ponownie zabra gos, lecz urwa. Po chwili podnis gow i powiedzia: - Ale to jest nadal Ameryka. Chc wierzy, e to jest nadal Ameryka. Jestemy w stanie wojny. Pan Fuller dzi wieczorem zwoa zebranie w sali gimnastycznej i podzieli si z wami najwieszymi informacjami. Jestecie wszyscy zaproszeni: ci, ktrzy si tu urodzili, ci, ktrzy si tu wprowadzili, tak jak ja, oraz ci, ktrzy wyldowali tutaj w wyniku takich, a

nie innych okolicznoci. Znowu zrobi pauz. - Wszyscy jestecie obywatelami tego pastwa. Pan Fuller, Dyrektor Bezpieczestwa Publicznego, sprawowa ten urzd, zanim wybucha wojna, wic sprawuje go rwnie teraz. I jest on naszym - przez chwil John szuka odpowiedniego sowa - tymczasowym przywdc w Black Mountain w stanie nadzwyczajnym. Podzieli si z wami wiadomociami, ktre przywielimy z Asheville na temat tego, co si stao, co si dzieje i co dzia si bdzie. Jestemy w stanie wojny - powtrzy - a w tym miecie wprowadzono stan nadzwyczajny. Ci dwaj mczyni zostali skazani na kar mierci zgodnie z normami stanu nadzwyczajnego. Zostali uznani za winnych kradziey szalenie wanych lekarstw, rodkw umierzajcych bl z Domu Opieki Millera, przez co skazali jego rezydentw na cierpienie i agoni. Za to przestpstwo oraz za przestpstwo szabrowania, zostali uznani za widnych, ponad wszelk wtpliwo, w toku sprawiedliwego i otwartego procesu. - Pierdol wasz proces! - wrzasn Larry. - To jest zbiorowy lincz! John zamilk. Nikt z zebranych nie odpowiedzia, nikt nie krzycza ani ich nie wyzywa. - Jestem obywatelem tego miasta - powiedzia John ju agodniejszym tonem. - Jak nakazuje tradycja, nawet podczas obowizywania stanu wyjtkowego, nasza policja, ktra bezporednio egzekwuje prawo, nie bierze udziau w tym, co za chwil bdzie miao miejsce. To samo si tyczy naszego organu wadzy. Chc, abycie zwrcili na to uwag i to pojli. To nie jest pastwo policyjne i nigdy w takowe si nie zamieni. Skazani zostali uznani za winnych na drodze rzetelnej rozprawy. Kara zostanie za chwil wymierzona, jednak nie z rk tych, ktrzy tymczasowo stoj na stray prawa i porzdku, lecz z rk dwch penoprawnie mianowanych obywateli, ktrzy zgosili si na ochotnika, by wykona to zadanie. Spuci gow i gono przekn lin. By wiadom, e nie moe sobie pozwoli, by zadra mu gos. - To, co za chwil przyjdzie mi zrobi, napenia mnie odraz. Nie marzyem o tym urwa, a po kilku sekundach doda: - Lecz kto musi to zrobi. Znowu przerwa na moment, uwiadomiwszy sobie, e trzeba powiedzie tym ludziom co jeszcze. - Wszyscy, tu zebrani, jestemy Amerykanami. Wrd was s setki, a moe ju tysice osb, ktre jeszcze pi dni temu tu nie mieszkay. - Znowu zrobi krtk pauz. - Ale musicie wiedzie, e wszyscy jestemy rwni w wietle prawa. Wszyscy, co do jednego. Jeli chcemy przetrwa, musimy wsppracowa ze sob nawzajem jako ssiedzi. Tragiczna

sprawiedliwo, ktrej trzeba uczyni zado, dotyczy nas wszystkich, niezalenie od tego, czy kto si tu urodzi, czy przenis, tak jak ja kilka lat temu, czy zjawi si tu wczoraj. Sprawiedliwo musi by taka sama dla nas wszystkich... Urwa. Nerwowo spojrza na obu skazacw; wielebny Black podtrzymywa jedn rk Brucea, w drugiej trzymajc otwart Bibli. Larry nadal by przytrzymywany przez Toma; oczy przestpcy zaszy nieco mg odurzenia narkotycznego, lecz wyzieraa z nich nienawi. John zastanawia si w tej chwili, czy to, co powiedzia, oraz to, co zamierza zaraz zrobi, jest tak naprawd zgodne z prawem i tradycj zachodniej cywilizacji. Mimo wszystko czu, e jest to suszne - odpowiednie w obecnej sytuacji. Musia to zrobi, skoro chcieli przetrwa jako spoeczno. Spojrza w milczeniu na Charliego. Zapada chwilowa cisza, dopki Charlie nie zrozumia, e rytua wymaga, by rwnie powiedzia kilka sw. Szef bezpieczestwa zrobi krok do przodu i stan przed grup. - Na mocy wadzy powierzonej mi drog dekretu nadzwyczajnego przez rzd obywatelski tej spoecznoci, czyli mieszkacw miasta Black Mountain, objtego stanem wyjtkowym, uznaj Larryego Iversona i Brucea Wilsona winnych kradziey zapasw medycznych, skutkiem czego spowodowali bl, cierpienie oraz mier. Ich kar jest mier przez rozstrzelanie, ktra zaraz zostanie wymierzona przez doktora Johna Mathersona oraz pana Washingtona Parkera, mianowanych przeze mnie do wykonania tego zadania. Charlie spojrza na Johna i da mu znak ruchem gowy. John odwrci si twarz do skazacw; dray mu rce. - Niech pan pamita o tym, co powiedziaem. Najpierw strzela w klatk piersiow, eby pad, potem wystrzela reszt magazynku, ostatnia kulka w gow - szepn Washington. Obaj przeszli kilkanacie krokw w kierunku skazanych. Tom odszed od Larryego, ktry patrzy na niego z nienawici. Natomiast wielebny Black ani drgn, nadal podtrzymywa Brucea. - Sdz, e powinnimy si pomodli - oznajmi duchowny. John skin gow na znak zgody, zaenowany, e nie przemkno mu to przez myl. Nadal podtrzymujc Brucea, wielebny zwrci si do tumu: - Prosz Boga miosiernego, aby raczy da wybaczenie tym dwm mczyznom. Lecz musimy teraz odda cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co boskie. Wybaczenie i odkupienie to teraz sprawa pomidzy Bruceem, Larrym i ich Stwrc. Odwrci si do pierwszego skazaca. - Bruce, czy prosisz Pana Boga o przebaczenie?

- Tak, bagam ci Boe, prosz, przebacz mi... - A ty, Larry? Drugi skazaniec milcza. - Ojcze nasz, ktry jest w niebie... John powtarza sowa modlitwy, w nadziei, e przestan dre mu rce. Spojrza na Larryego, ktry nawiza z nim kontakt wzrokowy. W jego oczach nie dostrzeg nic prcz wciekoci, lepej zwierzcej furii. John niemale poczu lito. - Albowiem twoje jest Krlestwo i moc, i chwaa na wieki wiekw. Amen. Ostatnie sowo, amen, odbio si echem wrd tumu. John przeoy bro do lewej rki i pierwszy raz od wielu lat przeegna si. Nastpnie znowu chwyci pistolet praw rk. Wielebny Black odszed od Brucea, ktry z trudem utrzymywa si na nogach. John uprzytomni sobie nagle, e przydayby si opaski na oczy albo worki na gowy. Niewane. Zaatw to, zaatw to jak najprdzej, ponagla si w mylach. - Prosz podej bliej - szepn Washington. - Kiedy pan odda strza, ja te strzel. John spojrza prosto na Larryego, ktry sta w odlegoci zaledwie kilku metrw. - No dalej, zrb to - wycedzi Larry bez emocji. John nagle poczu, e czas zwalnia. Bez adnych ceremonii, ozdobnikw, podnis pistolet i wycelowa w jego klatk piersiow. W ostatniej chwili Larry poruszy si, chcia zrobi unik i pa na ziemi. John nacisn spust. Widzia impet, z ktrym kula trafia w ciao skazaca. Larry zachybota si, odrzucio go na betonow cian. Usysza ryk czterdziestkipitki Washingtona i a podskoczy. Za drugim razem John spudowa, strzeli tu nad gow Larryego, ktry osuwa si po cianie, zostawiajc na niej krwaw smug. Washington odda dwa kolejne szybkie strzay. John usiowa wycentrowa pistolet wycelowany w brzuch Larryego, ktry anemicznie wierzga nogami. Za plecami usysza krzyki. Strzeli znowu. I znowu. I znowu... Poczu rk na ramieniu. Washington. - Gowa - powiedzia spokojnie Murzyn. John podszed do Larryego. Czy by ju martwy? Kaua krwi utworzya si pod jego ciaem. Mia mokr plam na spodniach. John poczu te inny brzydki zapach. Pcherz i jelita nie wytrzymay.

Zauway ledwie widoczny ruch gaki ocznej skazaca. Wycelowa w rodek gowy Larryego, stojc nad nim, i strzeli. Sekund pniej rozleg si kolejny huk, Washington odda ostatni strza w gow Brucea. John poczu si jak kuka z drewna. Odwrci si. Wszyscy wpatrywali si w niego w milczeniu. Ludzie zakrywali usta rkami. Niektrzy pakali. Sposb, w jaki na niego spogldali... by inny od tego, co do tej pory widzia w oczach ludzi patrzcych na niego. Zobaczy tam strach... podziw... wstrt... cho z niektrych twarzy wyczyta prawie e zazdro. Poczu, e zbiera mu si na wymioty. Musia nad tym zapanowa. Skierowa pistolet luf do nieba, nie by pewny, czy oprni cay magazynek. Jego student, Jeremy, sta w tumie gapiw. Nawizali krtki kontakt wzrokowy, po czym chopak podszed do Johna, ktry odda mu glocka. - Zabezpiecz bro i czekaj na mnie w samochodzie - wyszepta. Odwrci si i oddali od tumu. Schowa si za betonowym murem, pochyli i zwymiotowa. Z trudem apic powietrze, nadal sta pochylony. - Ju w porzdku, sir - powiedzia Washington. John spojrza na sieranta, nagle zrobio mu si wstyd. - Ja te prawie wypluem swoje flaki, kiedy pierwszy raz zabiem czowieka. Gdyby pan nie zwymiotowa, sir, zaczbym si o pana martwi. - Przesta mwi do mnie sir, na mio bosk - wydusi z siebie John pomidzy kolejnymi torsjami. - Postpi pan susznie, sir. Dobrze panu poszo. - Dobrze mi poszo? Jak mona w ten sposb mwi o zabiciu czowieka. - Nie, sir. Nie to miaem na myli. Egzekucja to zawsze mierdzce szambo. Mam na myli to, co pan powiedzia. To dlatego mwi teraz do pana sir. Wczeniej to byo w ramach artu. Wiedziaem, e pan jest profesorem, ale wczeniej by pan pukownikiem, wic tak sobie artowaem. Ale dzisiaj, sir, podoa pan zadaniu. Stan pan twarz w twarz z czym strasznym i da pan rad. - OK - westchn John. - Prosz wsta, zmywajmy si std. John przytakn. Otar usta wierzchem doni. Skrzywi si z blu. Mia infekcj palca. Strzelanie z pistoletu na nowo otworzyo ran.

Wyszed zza murku i spostrzeg, e tum prawie zupenie znikn. Tylko kilka osb bkao si po okolicy. Sprztnito ciaa. Furgonetka Bartletta odjechaa. Dotaro do niego, e spdzi kilka dugich minut za murkiem. Cieszy si, e wszyscy sobie poszli i nikt go nie widzi. Chybotliwym krokiem ruszy w kierunku swojego wozu. - John? Usysza gos Makali. Z pocztku jej nie rozpozna. Nie byo ladu po seksownym stroju biznesowym. Miaa na sobie par obszernych dinsw, o kilka rozmiarw za duych, oraz star, wypowia koszulk z napisem Purdue University. - Dzikuj, John. - Za co, do cholery? - Za to, co powiedziae, zanim musielicie rozstrzela tych dwch. Skin gow. - Sytuacja robi si napita pomidzy staymi mieszkacami tego miasta a ludmi takimi jak ja, przybyszami z zewntrz. To, co powiedziae, przypominao nam, e jedziemy na jednym wzku. - Okej. Naprawd nie mia ochoty na rozmow. Podrepta powoli do samochodu. - Pozwl, e rzuc okiem na twoj rk. Zatarasowaa mu drog, stajc naprzeciwko niego. Twarz wykrzywi mu bl, kiedy Makala zrywaa banda. - John, to infekcja, paskudna infekcja. Mwiam ci, eby pojecha do domu, przemy ran i uwaa na ni. Pomyla o domu opieki, dwiganiu swojego tecia, o caym brudzie, ktry tam panowa. - Musz ci przemy ran, John, i trzeba j koniecznie zaszy. - To moe zaczeka - powiedzia bezbarwnym gosem, bez cienia emocji. - Chc pojecha do domu. - W porzdku. Pojad z tob. Wbi w ni zimne i ostre jak sopel spojrzenie. Przez gow przemkna mu wypaczona myl - by moe on j teraz podnieca, bo przed chwil rozstrzela czowieka? A moe jako obca chciaa si wkupi w aski czowieka, ktry ewidentnie sprawowa teraz pewn wadz w miecie.

Zrobia p kroku w ty. - John... Po pierwsze, masz paskudn infekcj. W tej sytuacji moesz straci rk, a nawet ycie. Po drugie, syszaam o twoim teciu i o domu opieki. Zgosiam si na ochotnika, eby tam pojecha, pomc wszystko posprzta i zaopiekowa si pacjentami. Szybko zajm si twoj ran, a potem pjd tam na piechot, bd miaa bliej. Po trzecie, John, twoja crka... ma na imi Jennifer, tak? - Tak. - Monitorowanie jej diety bdzie teraz cikim zadaniem. Co kilka dni powinna by badana przez pielgniark lub lekarza. Zatem zabierz mnie do siebie do domu, zrobi to, co naley zrobi, a potem pjd na noc do domu opieki. - Dobrze. - Tylko tyle mg z siebie wydusi. Dotar do samochodu, przy ktrym sta Washington wraz z dwoma studentami. Jeremy wrczy Johnowi bro. - Wyczyszczony i oprniony, sir. Tom da mi nowy magazynek. Znajdzie go pan w skrytce w aucie. Washington wyj z samochodu AR-15 i dwa shot guny. - Pjdziemy do campusu na piechot, sir. Niech pan jedzie prosto do domu. Phil obszed auto i otworzy drzwi dla Makali, ktra wsiada. John obejrza si na cian pochlapan krwi. Potem, jak na ironi, zauway maszt, a na nim amerykask flag powiewajc na wietrze. Niebo zaczo ciemnie. Zapowiadao si na burz. Przypomniao mu si pytanie, ktre Jeremy zada w drodze powrotnej z Asheville. Czy damy rad nadal by Ameryk? Czy jeszcze jestemy Ameryk? * W drodze powrotnej do domu nie odezwa si ani sowem. - Wymiotowae, prawda? - odezwaa si wreszcie Makala, przerywajc cisz. - Tak. - Mylaam, e jeste onierzem. - Jestem... to znaczy, byem. Nie wszyscy onierze lubi jednak strzela do ludzi. Braem udzia w Pustynnej Burzy, jako zastpca dowdcy batalionu Pierwszej Dywizji Kawalerii. Obserwowaem dziaania wojenne z oddali, ani razu nie musiaem strzela. Przez wikszo czasu lczaem zgarbiony przed ekranem komputera, usiujc dyrygowa akcj.

- Przepraszam, gupio to zabrzmiao - odpara Makala. - Nie chciaam ci obrazi. Zasugerowaam si tym, jak przedwczoraj zaatwie tego faceta w aptece. Pomylaam sobie, e jeste czowiekiem, ktry ma dowiadczenie bojowe. - Nie. - W porzdku. Mnie te nadal czasem mdli podczas operacji. Prawie wyzionam ducha, kiedy wczoraj pomagaam w domu opieki. - Dzikuj, e tam posza. - Na tym chyba polega moja praca. Rozmowa si urwaa. Wjechali na podjazd. Dwa gupole, Ginger i Zach, przybiegy galopem. Na widok obcej osoby okazay typow dla rasy golden retriever lojalno i... podbiegy do Makali, traktujc Johna jak powietrze. Makala wybucha miechem, drapic psy za uszami, podczas gdy one podskakiway w powietrzu, by j poliza, taczyy wok niej i szczekay. John ruszy ku drzwiom, w ktrych staa Jen. - Dziki Bogu, wrcie! - powitaa go. - Co si stao? Cay dzie umieraam z nerww z twojego powodu. - Pojechaem do Asheville, tak jak mwiem. Starsza pani spojrzaa Johnowi przez rami na zbliajc si w obstawie psw Makal. Oczy Jen rozszerzyy si troszeczk i John poczu, e teciowa nie jest zadowolona postrzegaa mod kobiet jako intruza na jej terytorium. - Mamo, chc ci przedstawi Makal Turner. Makalo, to moja teciowa, Jennifer Dobson. Obie panie ukoniy si delikatnie i ucisny sobie donie. - Mamo, by moe przypominasz sobie Makal. To wanie j spotkalimy na autostradzie pierwszego wieczoru. - Ach, tak! Kochanie, wybacz, nie poznaam ci, jeste teraz nieco inaczej ubrana... - Makala jest pielgniark, mamo. A waciwie dyplomowan pielgniark, przeoon na oddziale chirurgicznym. Przyjechaa rzuci okiem na Tylera, Jennifer, no i na to - powiedzia, pokazujc swoj rk. Jen schowaa szpony, a na jej usta wstpi umiech. - Zapraszam do rodka, moja droga. - Jak si czuje Tyler? - zapyta John.

- Odpoczywa. Przynajmniej jest mu wygodnie - poinformowaa cichym gosem. - A dziewczynki? - Jennifer ucina sobie drzemk. Miaa wysoki poziom cukru, niedawno braa zastrzyk. Elizabeth wysza na spacer z Benem. - W porzdku. Wszed do swojego gabinetu. Makala i Jen poszy prosto do pokoju, w ktrym lea Tyler. Wyj glocka zza paska spodni, obejrza go, a potem pooy na biurku. Dopiero teraz zauway, e od broni bi zapach prochu, tak samo, jak od niego. Spod biurka wyowi zakurzon butelk. Kilka razy w yciu picie niemale zawadno jego yciem, ostatnim razem byo tak przez kilka tygodni bezporednio po mierci Mary. Widok kurzu na butelce doda mu otuchy. Nala sobie podwjn szkock do pustej filianki po kawie i dwoma ykami wypi zawarto. Na zachodnim horyzoncie daa o sobie zna burza. Deszcz zacina w szyb... dla uszu Johna by to kojcy odgos. Kiedy p godziny pniej Makala wesza do gabinetu, aby rzuci okiem na jego rk, John spa ju snem sprawiedliwego.

ROZDZIA SZSTY
Dzie 10 - John, wygldasz jak gwno podgrzane na grillu. Skin gow, wchodzc do gabinetu Kate na kolejn narad. Poranne spotkania stay si ju codzienn tradycj. - Dziki, Tom, tego mi byo wanie trzeba. Pomimo interwencji Makali, w ranie Johna nadal gniedzia si infekcja. Mia gorczk, trzydzieci osiem stopni Celsjusza. Usiad tam, gdzie zwykle, przy rodku stou. To ciekawe, pomyla, jak na tego typu spotkaniach rodz si nawyki - czowiek sidzie raz na tym, a nie innym krzele, i nastpnego dnia siada w tym samym miejscu. To samo tyczy si symboliki tego, kto gdzie siedzi przy stole. Kate nadal zajmowaa to symboliczne, najwaniejsze miejsce, lecz dzisiaj to Charlie, siedzcy po jej prawicy, prowadzi poranne sprawozdanie. Tom zaj miejsce po przeciwnej stronie. Doktor Kellor, ktry rwnie by ju staym czonkiem ich grupki, usadowi si naprzeciwko Johna. Dzi obecni byli jeszcze jacy dwaj inni mczyni, ktrych John nie zna. Jeden mia na sobie mundur policyjny z naszywk wydziau policji w Swannanoa. Drugi mczyzna ubrany by w dinsy i T-shirt. Obaj wygldali na jakie czterdzieci pi lat. John lew rk uj czekajcy na niego kubek kawy. - Pozwl, e rzuc okiem na twoj do - odezwa si Kellor, wstajc z krzesa i obchodzc dokoa st. Lekarz poluzowa gaz, ktr Makala poprzedniego wieczoru opatrzya mu ran. - Pierwszorzdne szwy. Sam bym lepszych nie zaoy. John siedzia bez sowa. Makala zaoya mu kilkanacie szww, bez rodkw znieczulajcych, pomijajc yk szkockiej. Mnie znis cay zabieg, nie jcza, cho wymkno mu si kilka przeklestw, kiedy pokropia ran alkoholem. Vince Kellor nachyli si, powcha banda i pokrci gow. - Gdzie podapae tak infekcj? - Chyba w domu opieki, kiedy wynosiem stamtd tecia. - Czym to leczysz?

- Zajmuje si mn Makala Turner, pielgniarka, ktra pomaga teraz prowadzi dom opieki. Daje mi cyprofloksacyn. Znalazem jej troch wanie w domu opieki. - To prawdopodobnie wynik kontaktu z fekaliami - oznajmi Kellor, kiwajc gow i przygldajc si ranie. - Mona si jednak natkn na cikie odmiany bakterii i wirusw nawet w domu czy szpitalu, ktry lni czystoci. Wrcimy do tematu pniej - powiedzia i zaj z powrotem swoje miejsce. Kate odchrzkna gono. - Dobra, zaczynajmy. Mamy nowy problem. Doktor Kellor wtajemniczy was w ca spraw. Kellor kiwn gow. - W obozie uchodcw w gmachu szkoy podstawowej wybucha epidemia salmonelli. To byo nieuchronne. Dzi rano naliczyem minimum stu chorych. Pieko, prawdziwe pieko. - Skd to si wzio? - zapytaa Kate. Vince spojrza na ni ze zdziwieniem. - Do diaba, Kate, przecie ludzie z reguy uywaj wody, od cholery wody, codziennie. Sprawdzaj termin wanoci ywnoci, a jak co jest dzie po terminie, to automatycznie lduje w koszu. Mamy u nas ponad szeset osb, przynajmniej nadal w azienkach jest cinienie, dziki czemu mona spuszcza wod, ale z kranw leci tylko zimna. Szczerze mwic, nie mamy te papieru toaletowego ani papierowych rcznikw. Robi si niemio... Ludzie, zastanwcie si. Wikszo z nas nie kpaa si od dziesiciu dni, papier toaletowy to teraz rarytas, w obozie uchodcw tylko dwa razy dziennie wydajemy zup. Jedzenie nie jest teraz zbyt bezpieczne, jestem pewny, e pod koniec dnia niemal kada osoba bdzie cierpie na biegunk i wymioty. Kellor westchn gono. - Dzisiaj odnotowalimy siedem zgonw. Sprawdziem, zanim tu przyszedem. Dwoje dzieci, reszta to staruszkowie. Tak byskawicznie si odwodnili, e nie zdyem poda im elektrolitw. Potrzebuj wicej ochotnikw do pomocy, bo za chwil rozpta si tam prawdziwe pieko. Wszyscy obecni milczeli, pogreni w mylach o caym gmachu szkolnym penym ludzi w takim stanie... - Pamitacie huragan Katrina i ludzi szukajcych schronienia na stadionie Louisiana Superdome? - westchn Charlie. - Mamy teraz do czynienia z czym tak okropnym? - Nie. Z czym jeszcze gorszym - odpar Kellor. - Co prawda wadze spieprzyy wtedy

spraw, ale koniec kocw pomoc bya w drodze, mimo e mnstwo ludzi wpado w panik z powodu koszmarnych doniesie o gwatach i morderstwach. Do nas takie zjawiska w ogle jeszcze nie zawitay, ale z drugiej strony, nie ma co wyczekiwa spieszcych ku nam posikw, helikopterw penych artykuw pierwszej potrzeby. Jestemy pozostawieni sami sobie. Potrzebujemy czystych zbiornikw na steryln wod, ebymy mogli przygotowa elektrolity do podawania pacjentom, takie, jakich si uywa w krajach Trzeciego wiata. - A wic jestemy teraz pieprzonym krajem Trzeciego wiata - powiedzia spokojnym gosem policjant ze Swannanoa. - To cakiem proste. Wystarczy czysta woda. Nadal takow dysponujemy, prawda, Charlie? - To, co cigniemy z rezerwuaru nadal jest czyste, przynajmniej takie byo wczoraj, kiedy nasi spece od wody robili badania. - Nie daje mi to spokoju. Wystarczy, e koo rezerwuaru pokrci si kilka osb, rozbije tam namiot. Zamy, e jedna z nich jest chora, zaatwi si przy jeziorze i wszyscy natychmiast jestemy chorzy. Charlie spojrza na Toma. - Lepiej zorganizujmy patrol dookoa jeziora, ustawmy tam kilku naszych ludzi. Niech nie pozwol nikomu si tam osiedla. Przez lata tajemnic poliszynela byo wdkowanie nad jeziorem. Na teren rezerwuaru, wsplnej wasnoci Black Mountain i Asheville, rzekomo nikt nie mia prawda wstpu, jeszcze zanim stao si to, co si stao. Czsto jednak kto, jakie dzieciaki z wdk, przemykay si tam cichcem i wycigay imponujcego ososia o wadze piciu kilogramw albo i wicej. Sze lat temu jaki dziaacz z hrabstwa nagoni spraw, ale wczeniej byy tam nawet w lesie nieopodal jeziora prywatne domki. Sekretna kryjwka szych z Asheville i Black Mountain. Klub paru kolesiw, ktrzy wpadali tam na weekend popi i zowi du ryb. Jezioro uznawali za swoj wasno prywatn. Istniao due prawdopodobiestwo, e te same osoby zaczy teraz upatrywa w jeziorze rda poywienia. Trzeba byo temu zapobiec. - Musimy zmiesza ze sob kilkaset galonw czystej wody, sl i cukier. To zapewni rwnowag elektrolityczn. Nastpnie musimy zacz wlewa ten pyn w garda tych biednych ludzi. Co prawda i tak dziewidziesit procent z nich rozchoruje si na kilka dni, ale ujd z yciem. - A pozostae dziesi procent? - zapyta Charlie. Kellor westchn.

- To ludzie pozbawieni kroplwek, seniorzy, dzieci poniej pierwszego roku ycia, ludzie ju wycieczeni przez inne choroby - urwa i na chwil wbi wzrok w sufit. - Wedug moich oblicze, jutro do wieczora umrze trzydzieci osb, moe pidziesit. Charlie nerwowo skrzyowa rce na piersiach, by po chwili je rozoy. - Kto zorganizuje ochotnikw? - zapyta. John westchn. - Pojad do siebie na campus. Zobacz, czy uda si zwerbowa troch modziey. - Obiecaj im, e po wykonanym zadaniu w nagrod dostan niez wyerk - rzek Charlie. - Jeden z moich ludzi ubiegej nocy ustrzeli sarn. Schowaem j, bd z niej steki. Wielka uczta za jeden dzie harwy. - Wtpi, czy bd mieli apetyt po tym, w co chcemy ich wpakowa, ale przeka im twoj propozycj - powiedzia John. Kellor kiwn gow. - Niech zamelduj si u mnie do poudnia, dokadnie tu, w tym miejscu. Zanim ich tam wyl, zrobi im may wykad na temat tego, e naraaj wasne bezpieczestwo i zdrowie. John przytakn. - No dobra, to mi si skojarzyo z czym, o czym nie mamy ochoty gada - zacz Charlie - ale moim zdaniem powinnimy to przedyskutowa. Grzebanie zmarych. - Chyba bdziemy ich chowa tak, jak zwykle, co? - zapytaa Kate. - Na terenie miasta nie ma cmentarza. Najbliszy znajduje si cztery mile std. Zacznijmy o tym myle dugofalowo. Nie tylko o ofiarach salmonelli, ale o wszystkich zmarych, ktrych przybdzie w najbliszych kilku miesicach. Wszyscy milczeli jak zaklci. - Osobicie myl o polu golfowym naprzeciwko parku. - e co? - unis si Tom. - To wariactwo! Naprawd masz na myli pole golfowe? - Naprawd. Znajduje si w obrbie centrum miasta. Kiedy je budowano, zrobiono sporo nasypw, to wszystko to gleba, atwo w niej kopa. Podejcia a do szstego doka maj gboko sze stp albo i wicej. Pamitajcie, e nie ma ju wicej koparek do kopania grobw. Musimy wrci do opat, a groby maj by gbokie i kopane w szybkim tempie. - W mord, Charlie! Przecie to nasze miejskie pole golfowe - nie ustpowa Tom. - A co, kto wybiera si dzisiaj na partyjk? - odpar Charlie cierpkim tonem. - Do licha, Tom, nawet ty grasz, uywajc tylko i wycznie wzka elektrycznego do poruszania

si po polu. Uwaam, e potrzebujemy cmentarza, i to w zasigu rki, a nie po drugiej stronie Allen Mountain. Doktorze, wyraasz na to zgod? - Niech cmentarz bdzie oddalony o przynajmniej kilkanacie metrw od strumyka, ktry przepywa przez park. Na skarpie z dala od wody. Ale tak, zgadzam si. - W takim razie tam od tej pory grzebiemy zmarych. John nie bra udziau w dyskusji. To ciekawe, pomyla, jak rne rzeczy, rne zmiany szokoway na rne sposoby. Tom by zapalonym golfiarzem, zatem bez wzgldu na to, jak wygldaa teraz sytuacja, zamiana jego ukochanej nieruchomoci w cmentarz... c, w tym momencie nie by nawet w stanie przetrawi tego pomysu. - Powinnimy zwoa paru pastorw, eby powicili ziemi - rzeka Kate. - Ludzie na pewno by sobie tego yczyli. Charlie zapisa to w notesie. - Pogadam z wielebnym Blackiem, on jest teraz tak jakby szefem tutejszych duchownych. - S jeszcze jakie inne problemy z dziedziny zdrowia? - zapyta Charlie. - Ubiegej nocy zmary kolejne cztery osoby w domu opieki. Tamtejsi pacjenci padaj jak muchy. John pomyla o Makali. W gruncie rzeczy to wanie ona teraz odpowiadaa za prowadzenie placwki. John nie widzia jej od dwch dni. - Mielimy te trzy samobjstwa. McDougalowie oraz jaki przybysz z zewntrz. - Greg i Fran? - Kate bya w szoku. - Ich ssiad usysza wystrza z broni. Greg zastrzeli Fran, a potem siebie. Zostawili list poegnalny. Fran miaa raka, wiedzielicie o tym? Zdawaa sobie spraw, co j czeka, jeli pozbawi si j cotygodniowych zabiegw w Asheville, wic poprosia Grega, eby skrci jej cierpienia. No a potem sam odebra sobie ycie. W licie napisali, ebymy dali pozostae rodki przeciwblowe Fran komu, kto nadal ma szans na przeycie. - Oboje piewali ze mn w chrze kocielnym - powiedziaa Kate agodnym gosem. Na moment jej twarz przybraa czerwonawy odcie, poniewa z trudem usiowaa powstrzyma zy. Wszyscy milczeli. - Wydam owiadczenie, e od dzisiaj pole golfowe jest cmentarzem i pozostanie tak przez cay okres trwania tej sytuacji - powiedzia wreszcie Charlie, przerywajc cisz. Kilka ogromnych biaych tablic przycignito a ze szkoy podstawowej, po czym oparto je o zewntrzn cian komisariatu. Peniy one teraz rol oficjalnej tablicy

ogoszeniowej. - Mamy wielu innych ludzi, ktrym, jak mniemam, nie pozostao wiele ycia - cign dalej Kellor. - Ludzie z niewydolnoci trzustki, w momencie gdy skocz im si leki, zaczn umiera. Wielu z naszych pacjentw cierpicych na choroby wiecowe ju umaro. Garth Watson zmar wczoraj w nocy, taszczc wiadro wody do domu. - Jezu! On mia zaledwie czterdzieci trzy lata - skomentowaa Kate. - Mia te pidziesit funtw nadwagi oraz cholesterol na poziomie dwiecie osiemdziesit - doda Kellor. - Ostrzegaem go. Tak oto koczy si arcie fast foodw... Mamy w miecie ponad sto osb chorych na raka, przechodzcych chemioterapi lub radioterapi. Jakie mamy dla nich prognozy? C, wiemy, co si stao z Fran McDougal. Niech Bg raczy jej wybaczy. Mimo to, wiele osb moe wybra wanie takie wyjcie z sytuacji, szczeglnie ludzie nkani potwornym blem. Zapomnielimy ju o tym, jakim koszmarem mog by ostatnie stadia raka, kiedy nie ma si pod rk morfiny. Zrobi przerw, rozejrza si po twarzach obecnych. - Sdz, e musimy chyba w tej chwili przedyskutowa t spraw - owiadczy. Dysponujemy ograniczon iloci rodkw umierzajcych bl. Czy mamy je wszystkie skonfiskowa i uywa ich jedynie w krytycznych sytuacjach, czy nadal pozwalamy ludziom miertelnie chorym zuywa to, co zostao. - Jezu, doktorze! - wtrci si Tom. - Co ty, do cholery, wygadujesz? Jedn z osb, o ktrych mwisz, jest moja ciotka. - Wiem - odpar agodnie lekarz. - Bg mi wiadkiem, e wiem... Ale twoja ciotka Helen i tak wkrtce umrze, to nie tajemnica. Zamy, e trafi mi si dzieciak, ktry wymaga powanej operacji. Szok i trauma potrafi zabi, a umierzanie blu moe stanowi rnic pomidzy yciem a mierci. Musimy bra to pod uwag. - Masz na myli decydowanie, kto ma umrze, a kto ma y, prawda, doktorze? zapyta John ciszonym gosem. Kellor spojrza na niego i powoli skin gow. - Nie jestem gotw do podjcia takiej decyzji - westchn Charlie. - Wikszo osb, o ktrych wspomina doktor, nadal trzyma w domu jakie leki. Pniej si tym zajmiemy. - Ale nie uciekniemy od tego - mrukn Kellor ze spuszczon gow. Przez chwil nikt nic nie mwi. - Wypadki. Nie uwierzycie, ile wypadkw ma teraz miejsce - odezwa si wreszcie Tom, przerywajc cisz. - Samochody ju nie s gwnymi mordercami. Teraz chodzi o piy mechaniczne, siekiery, szpadle. Ubiegej nocy Joe Peterson, rbic drewno na opa, niemal

odrba sobie nog. Wczoraj mielimy trzy przypadkowe rany postrzaowe, jedna osoba zmara. Pgwki chodz teraz z broni i takie s skutki. - Uwaam, e tematem, ktry wymaga z naszej strony powanego potraktowania, jest poywienie - odezwa si ponownie Kellor. - Jakie w takim razie proponujesz zmiany? - warkn Charlie ostrym tonem. John poczu, e szef bezpieczestwa jest rozdraniony. By moe ju przed narad pokcili si na ten temat. - Wedug twoich szacunkw - zacz Kellor - mamy w zanadrzu tyle jedzenia, aby wyywi wszystkich przez kolejne siedem do dziesiciu dni. To oznacza spoywanie misa, ktrego jeszcze dwa tygodnie temu kady inspektor by zakaza. No dobrze, Charlie. Ale co potem? Charlie westchn gono i wzruszy ramionami. By zmczony. Pomimo trawicej go gorczki i trzscych nim dreszczy, John skupi ca uwag na Charliem, ktry po dziesiciu dniach sytuacji kryzysowej, po dziesiciu dniach apania zaledwie trzech lub czterech godzin snu, by teraz bliski wycieczenia i omdlenia. - Poowiczne racje ywnociowe - mrukn pod nosem John. Charlie spojrza na niego i skin gow. - Nie wiem, czy to zadziaa w przypadku niektrych rzeczy - odpar Kellor. - Dla przykadu, miso, ktre zaczyna si ju psu, produkty nabiaowe. Proponuj wszystko rozda, zuy. Jeli zajdzie taka potrzeba, dzi wieczorem urzdcie sobie wielk uczt z pozostaego misa, ktre moe si zaczyna ju psu. Dopilnujcie jednak, eby byo ugotowane tak bardzo, a bdzie mikkie jak pianka. Potem wszystkie konserwowy pjd na poowiczne racje. - Zgoda, zrobimy tak, jak mwisz - powiedzia Charlie. - A co z ludmi, ktrzy zaszyli si w swoich domach z jedzeniem? - zada kolejne pytanie Kellor. - Charlie, jest teraz co najmniej p tuzina domw, w ktrych maj prd dziki starym generatorom, ktre nie byy podczone do kontaktu i przetrway. Daj wystarczajco duo prdu, by podczy zamraark. Na przykad klan Franklinw, mieszkajcy w North Fork. Zao si, e siedz na wier tony misa, ktre przechowuj w zamraarce w piwnicy. - I chcesz, ebym poszed i zabra im to miso? Kellor przytakn. Charlie spojrza pytajco na Toma. - Wtpi, eby taka sztuczka udaa si z Franklinami - powiedzia Tom, krcc gow. - Nie ma mowy, eby i moi ludzie, i oni wyszli z tej akcji ywi. W tej czci gr yje sporo

traperw starego typu, bdcych za pan brat z natur. To ci, ktrzy przeyli zawd, kiedy wiat si nie skoczy w 2000 roku. Oni tylko czekaj, a si zjawimy i sprbujemy z nimi zadrze. - Darujmy to sobie na razie - powiedzia John. - Jeli zaczniemy bawi si w stalinowskich komisarzy polujcych na kade ziarno zboa albo skrawek misa, aby odda je w rce ludu, to ta delikatna rwnowaga, ktr cieszymy si w tej chwili, zostanie zniszczona i nagle czowiek stanie si czowiekowi wilkiem. Poza tym, jak w przypadku kadej kolektywizacji, roznios si plotki, prawdziwe albo nieprawdziwe, e co prawda rekwirujemy jedzenie, ale teraz niektre zwierzta s bardziej rwniejsze. - e co? - zapyta Tom. - Oj, chyba przespae lekcje angielskiego z panem Quincym, Tom - zadrwia Kate. To z Orwella, Folwark zwierzcy. Przeczytaj sobie w wolnej chwili. - Poza tym - cign dalej John - nawet gdybymy wydarli cae to arcie Franklinom, to i tak wyszoby z tego szeset jednorazowych posikw. Nie warto naraa si na polityczne reperkusje. Moim zdaniem to zbyt ryzykowny politycznie i prawnie precedens. W tak trudnych chwilach, jak te obecne, nie powinnimy robi sobie z blinich wrogw. Cholera, wprost przeciwnie, wolelibymy, eby ludzie tacy jak Franklinowie z nami kooperowali. Jeli, tak jak mwisz, to s survivalici, ludzie, ktrzy potrafi da sobie rad na onie przyrody, to lepiej z nimi nie zadziera, tylko nauczy si od nich jakich umiejtnoci. Tom westchn z ulg. - To chyba sprawiedliwe, e jedzenie, ktre udao nam si zebra ze sklepw, jest teraz wasnoci naszej spoecznoci. Jednak to, co ludzie trzymaj w swoich domach, niezalenie od tego, czy termin wanoci mija jutro czy za p roku, jest ich wasnoci. John omit wzrokiem twarze obecnych, wszyscy kiwali gowami na znak zgody. aowa jedynie, e Charlie nie zareagowa szybciej, a raczej, e sam na to nie wpad i nie zmusi Charliego do przejcia kontroli nad ca ywnoci w miecie ju pierwszego dnia. Gdyby tak si stao i gdyby jedzenie rozdawano w odpowiednich porcjach, przy poowicznych racjach ywnociowych mona by wyduy ten okres o minimum dwa miesice. Teraz jednak byo ju za pno. - Co mamy zrobi z farmami? - zapytaa Kate. - Mog odpowiedzie na twoje pytanie ju teraz, Kate - odezwa si Tom. - Zreszt ty te si wychowaa na tutejszej ziemi, wic powinna wiedzie. Wszystkie stare farmy prawie ju zniky. Kiedy spada na ludzi taka katastrofa, jak ta nasza, to kady zdaje si myle, e ludzie yjcy na wiejskich terenach siedz po uszy w arciu, ktre powinni rozdawa na lewo

i prawo. Prawda jest taka, e w dzisiejszych czasach nawet farmerzy s uzalenieni od supermarketw, przynajmniej do czasu niw. W North Fork jest kilka maych farm, na ktrych mona znale jakie szedziesit sztuk byda, moe z kilkaset wi, no i rzecz jasna kury, indyki, troch gsi. - Dobre i to - rzucia Kate. - Gdyby to odpowiednio racjonowa, jedzenia wystarczyoby na dodatkowy miesic czy co koo tego. - Chyba bdziemy musieli skonfiskowa te zwierzta - zdecydowa Charlie. - To co innego ni wyciganie ludziom jedzenia z piwnicy. John westchn i uwiadomi sobie, e musi si z nim zgodzi, mimo e nie rnio si to za bardzo od jego wyobrae o stalinowskich politrukach sprzed paru minut. Szedziesit sztuk byda. Mona by zabija dwie lub trzy dziennie i zamienia w zup czy gulasz. Jedzenia wystarczyoby na duej. Ale pozostaway problemy natury praktycznej. Jak sprawowa nad tym wszystkim kontrol? Jak powstrzymywa innych ludzi przed kradzie byda, przed najedaniem na farmy w nocy, zabijaniem wacicieli, a potem zarzynaniem zwierzt, braniem tego, z czym mona szybko zwia i pozostawianiem reszty misa, by zgnia. I znowu wywietlia mu si w gowie scena z filmu, tym razem z Taczcego z wilkami, w ktrej Indianie znaleli setki bizonw zarnitych przez biaych kusownikw, ktrzy jedynie zdarli z nich skr i wycili jzyki, a reszt misa zostawili, by zgnio. To samo mogoby si przydarzy tutaj. Kolejny raz Johna uderzya myl o tym, jak filmy zdefinioway wyobraenia Amerykanw o nich samych. Teraz jednak ekran by pusty. Zastanowi si przez moment co zostanie pokazane w filmie o ich czasach, takim, ktry powstanie za pidziesit lat, jeli co takiego jak film bdzie jeszcze istniao... - Charlie, bdziemy musieli ubi interes z kilkoma farmerami z doliny. Nie moemy ot tak wmaszerowa na ich ziemi, zabra im bydo i cze. Musimy si z nimi dogada. My bdziemy chroni ich poywienie, a oni w zamian bd otrzymywa hojniejsze racje ywnociowe z tego tytuu, e dziel si z reszt spoecznoci. W zamian bdziemy chroni ich samych, ich zwierzta oraz uprawy. Poza tym musimy pozostawi troch z tych zwierzt przy yciu. - Po co? - Na przyszy rok. Kilka samcw i wystarczajc liczb samic. Za rok nadal moemy by w tej niewesoej sytuacji. Musimy rozmnaa bydo, nawet jeli ma to oznacza, e teraz bdziemy godowa. W dawnych czasach poeranie byda przeznaczonego do rozrodu byo kracowym aktem desperacji.

- John - odezwaa si Kate - nie chc teraz o tym nawet sucha. Czyby sugerowa, e za rok nadal bdziemy w tym szambie? - Niewykluczone. A jeli teraz nie bdziemy myle dugofalowo, adne z nas nie doyje przyszego roku. - Dobra, John - rzek Charlie. - Jeszcze dzisiaj pojedziemy do North Fork i zaczniemy negocjacje. - Zamy jednak, e tamci ludzie, stojc z dubeltwk w rkach, powiedz nam, eby si wynosi w diaby i spieprza z ich ziemi? - zapytaa Kate. - Tom, powiedziae, e wychowaam si tutaj. To prawda. Dlatego znam tych ludzi. To porzdne ludziska, ale zalewa ich krew, kiedy kto zaczyna nimi rzdzi. - W takim razie moe to ty powinna wybra si tam i z nimi pogada - zaproponowa John cichym gosem. - Ja? - Ty. Kada osoba w miecie ci zna, Kate, o wiele lepiej ni Toma czy Charliego. To byaby bezpieczna opcja, w pierwszej kolejnoci wysa tam ciebie. - Dlatego, e jestem burmistrzem czy dlatego, e jestem kobiet? - odpara ostrym tonem. - Szczerze mwic, Kate, i to, i to. Gdyby pojecha tam Tom, ze spluw na biodrze, to by wygldao jak przejcie wzorcw stalinowskich. A gdyby ty tam zawitaa, usiada z rodzin, ucia sobie z nimi pogawdk, moim zdaniem mogaby przemwi do rozsdku tym wacicielom maych farm. Musisz z nimi dobi targu, poniewa pozostawieni sami sobie wczeniej czy pniej zostan napadnici i ograbieni. Obiecujemy obj ich posesje caodobow ochron. Tak wic, my dajemy im ochron, a oni cz poywienia oddaj naszej spoecznoci. - Brzmi to troch jak rzecz rodem z miejsca, z ktrego pochodzisz - powiedzia Charlie z cieniem umiechu na ustach. - Innymi sowy, haracz. John sprbowa si umiechn, pomimo tego, e krcio mu si w gowie. - Czy si nam to podoba czy nie, tak wanie rzeczy teraz si maj. Jestem caym sob przeciwko nalotom na domy mieszkalne, ale chyba wszyscy si zgodzimy, e farmy musz by chronione, jak te, e w zamian musimy otrzymywa co, co pomoe caemu miastu. Kate skina gow na znak zgody. - Dobrze, pojad. Charlie zerkn w d do swojego notesu.

- A teraz kwestia transportu. Czy co si zmienio w tej materii? - Mamy trzy dodatkowe wozy na chodzie - oznajmi Tom. - Mwic dokadniej, ma je Jim Bartlett na tym swoim zomowisku volkswagenw. Dwa garbusy i kolejny van. - No prosz, Jim sta si twoim prawdziwym przyjacielem - rzucia Kate i przynajmniej na moment na jej twarzy pojawi si umiech. - Taa, przeklty stary hipis... Mimo to nie kupuj tej jego gadki, e powinnimy w celach leczniczych pali trawk. - W obecnej sytuacji jestem skonny si z nim zgodzi - wtrci Kellor. - To wbrew prawu! - warkn Tom. - Samochody, Tom - przypomniaa Kate. - Wrmy to tematu samochodw. - Dobra. Inni ludzie mwi, e s w stanie przywrci do ycia z dziesi czy pitnacie starych gruchotw, w tym stary cignik siodowy u Youngerw. - A my w cigu tygodnia zdobdziemy czterdzieci lub pidziesit wozw na chodzie - odezwa si po raz pierwszy policjant ze Swannanoa. Wszyscy zamilkli i wlepili w niego spojrzenia. - Wy, mieszkacy Black Mountain, zawsze patrzylicie z gry na nas, ludzi ze Swannanoa. Moe dlatego, e zawsze bylimy biedniejsi. Ale dziki temu jestemy teraz wicej warci. John umiechn si, wiedzc, e facet ma racj. Pamita, jak Tyler nazywa Swannanoa miastem dla biaej biedoty z powodu tego, e ludzie mieszkali tam w przyczepach kempingowych otoczeni przez zomowiska pene starych gruchotw. Odkd wiele lat temu zamknito tam wielk fabryk weny i kocw, miasto waciwie zeszo na psy. Dawniej niele prosperujce centrum wiejskiego Swannanoa teraz byo niemale opustoszae, szczeglnie od czasu poaru, ktry strawi fabryk. Droga numer 70, ktra przecinaa w linii prostej Swannanoa, bya naszpikowana starymi pasaami handlowymi, lumpeksami, sklepami ze starociami i zakadami naprawczymi. Ostatnimi czasy, to znaczy a do wybuchu, sytuacja zaczynaa si zmienia na lepsze; coraz wicej obcych przyjedao tam, szukajc dziaek z malowniczymi widokami, ktre oferuj tamtejsze okolice. Tereny na pnoc od miasta zaczy si prnie rozwija, powstay tam drogie posiadoci, lecz w gruncie rzeczy bya to tragiczna strata, poniewa w cigu paru ostatnich lat wiele starych farm zostao zamienionych w posiadoci McWillowe. Na dawnych polach kempingowych zalegao mnstwo samochodw, ktre jeszcze tydzie temu kady kierowca bmw albo nowego SUV-a omijaby szerokim ukiem na

autostradzie midzystanowej. A teraz niektre z tych gruchotw byy warte wicej ni sto beemek. - Przedstawiam wam Carla Erwina - wtrci Tom. - Szef policji miasta Swannanoa. Zaprosiem go tu dzisiaj, aby podyskutowa o propozycji, ktr mamy. Wszyscy uprzejmie skinli gowami na znak powitania. Carl swoim ostatnim zdaniem skutecznie skupi na sobie uwag obecnych. - Jak brzmi propozycja? - zapytaa Kate. - Sojusz. John si umiechn. Znowu odezwa si w nim historyk. Przed oczami stanli mu yjcy dawno temu krlowie, podrujcy karetami na spotkania, aby dyskutowa o prawach do tej czy innej wody, wymianie crek lub aby zjednoczy swoje siy zbrojne. - Razem z Carlem rozmawiamy o tym od paru dni - wyjani Tom. - Ja si zgadzam. - Na co? - zapytaa Kate. - Na to, eby zespoli nasze miasta na czas kryzysu. - W jakim celu? - W celu obrony - wyjani Carl. - My pilnujemy przejazdu na zachd, a wy na wschd. Jeli bdziemy wsppracowa, przeyjemy. A jak nie, wpadniemy po szyj w szambo. Charlie wsta i wskaza rk map USA zawieszon na cianie. - W Black Mountain na wschodzie mamy wziutkie przejcie dla midzystanowej numer 40 i drogi stanowej numer 70, tu za zjazdem 66. Natomiast tu przy zjedzie 59, po zachodniej stronie, jest kolejne przejcie, gdzie na pamie grskim Swannanoa schodzi w d boczna droga. Obie autostrady, tory kolejowe oraz rzeka w Swannanoa s praktycznie obok siebie. Dobra pozycja obronna, szeroka na jedynie kilkaset metrw. Mwic inaczej, my obstawiamy drzwi frontowe, a oni tylne. - A moe odwrotnie? - odezwa si Carl, w jego gosie sycha byo nut irytacji. Pamitajcie, e to my jestemy bliej Asheville. Oni nadal usiuj wcisn nam i wam po pi tysicy ludzi. Na razie ich powstrzymuj, ale w szybkim tempie robi si coraz bardziej paskudnie. W cigu ostatnich dwch dni mielimy kilka przypadkw mierci przy barykadzie. - Wskutek czego? - zapyta Kellor. - Strzaw z broni, a czego innego? - odpar Charlie ostrym tonem. - Ludziom, ktrzy przyszli do nas, powiedziano, e znajd tu poywienie. My natomiast tumaczymy im, e go nie mamy. No i robi si paskudnie. Domylam si, e na starej siedemdziesitce i na autostradzie do Asheville panuje chaos.

- Dlaczego te pgwki w radzie miejskiej po prostu nie kazay ludziom siedzie na tyku? - warkn Charlie z gorycz w gosie. - Zaczli ten exodus, chocia mwilimy im, eby tego nie robili. - Zrobili to, poniewa zaley im na przeyciu - rzek John. - A maj u siebie w miecie za duo ludzi. - To bdzie pomr - wtrcia Kate. - Na wielk skal. Ci z Asheville chc zrzuci to wszystko na nasze barki. Szczerze mwic, trudno ich za to wini... - A mnie atwo jak cholera - odpar Charlie chodnym tonem. - C, jeli nie chcecie, eby wasze miasto zalaa powd uchodcw - zacz Carl - to lepiej czym prdzej zacznijmy wsppracowa ze sob nawzajem. - Mdre posunicie - stwierdzi John. - Te pidziesit sztuk byda, o ktrych wspominalicie. Jeli zlec si do was ci z Asheville, wyr wszystko w jeden dzie, a potem co? Carl zawiesi gos i umiechn si. - Poza tym, w naszym miecie doliczylimy si ponad stu dwudziestu sztuk byda oraz trzystu wi. Pomimo tego, e sytuacja bya przeraliwie kryzysowa, John by rozbawiony. Teraz ju naprawd caa ta narada przypominaa mu negocjacje staroytnych monarchw. Carl rozejrza si po twarzach osb obecnych w pokoju. Wszyscy milczeli. Przed chwil wycign asa z rkawa i dziki temu wygra rozgrywk. - Jest jeszcze jedno tylne wyjcie - ponownie odezwa si Carl. - Przy Haw Creek, ale rwnie moemy je zamkn. U was w miecie, nie liczc nowo przybyych, jest okoo tysica osb wicej ni u nas. - Podzielicie si z nami bydem? - zapyta Charlie. Carl zawaha si. Spojrza na swojego towarzysza. - Macie trzy apteki, my w Swannanoa tylko jedn. Jeli podzielicie si z nami waszymi rodkami medycznymi, rozwaymy transfer czci byda i wi. - Rozwaycie? - zirytowaa si Kate. W jej oczach zamigotaa zo. Carl zerkn na Charliego. - Dobra. Podzielimy si z wami lekami, w granicach waszych potrzeb - odpar Charlie. - Ale to musi by obustronna umowa. Lekarstwa, poywienie, bro, pojazdy, sia robocza. Charlie rozejrza si po sali. Natkn si na spojrzenie Johna. - Kwestia zarzdzania... - rzek John. - Mw.

- Przykro mi, przyjaciele, ale czuj si jak w starym filmie o redniowieczu albo staroytnoci - powiedzia John. - To tak, jakbymy byli dwoma krlestwami toczcymi negocjacje. - C, wydaje mi si, e tak wanie jest - zauway Kellor. - Swannanoa ma zewntrzn klinik dla swojego orodka Memorial Mission. Moglibymy skorzysta z tego obiektu, jako orodka medycznego. Jest tam sprzt przeznaczony do przeprowadzania drobnych operacji, ostry dyur i tak dalej. Poza tym gdyby doda trzech czy czterech lekarzy z waszego miasta do naszej ekipy, mielibymy cznie dziewiciu medykw. Carl przytakn. - Od pierwszego dnia roztoczylimy ochron nad klinik. Mielimy taki sam problem jak wy, z jakimi punami... - Po chwili doda: - Zastrzelilimy ich, kiedy prbowali uciec. John wola nie pyta o szczegy tych zdarze. - Kwestia zarzdzania - przypomnia. - Nasze miasta nie mog by od siebie oddzielone, jeli zgodzimy si wsppracowa. Jedziemy na tym samym wzku. No wic, jak bdzie? Charlie zerkn na Carla. - Znam ci od lat, Charlie Fuller. Jeli nie bdziesz podlega Asheville, bd wykonywa twoje rozkazy. Szczerze mwic, psiama, ciesz si, e nie bd musia sam podejmowa niektrych decyzji. Charlie kiwn gow. - W takim razie Carl zostaje czonkiem tej rady - oznajmi John. - Kim pan jest? - zapyta Carl, wbijajc spojrzenie w Johna. - Wykada histori u nas na uczelni. Byy wojskowy, pukownik z dowiadczeniem bojowym. John spojrza na Charliego. Dowiadczenie bojowe to troch za duo powiedziane, pomyla. - Jest naszym doradc jeli chodzi o prawo i problemy moralne. A poza tym ebski facet, bardzo przydatny. - W takim razie dlaczego bierze udzia w tej naradzie? - zapyta Carl spokojnym tonem. John nieco si zjey. Jak to si stao, e zacz uczszcza na te spotkania? C, zaczo si od tego, e wepchn si na chama, lecz teraz, po tygodniu, czu, e musi tu przychodzi, e ma w tym cel. - To on przeprowadzi egzekucj zodziei narkotykw - wyjani Tom. - Powiedzmy,

e... wskazuje nam drog. To profesor, ale te rwny go. Carl nie spuszcza z niego wzroku. John zastanawia si, czy nie bdzie z tym facetem jakich problemw. - W takim razie chc, eby w tej radzie zasiada te mj przyjaciel, obecny tu Mike Vance. U nas w Swannanoa nie mielimy burmistrza, tak jak wy, ale Mike by szefem naszego miasta. John domyli si, e Vance jest kim, kto wykonuje rozkazy Carla. - Przykro mi to mwi - zacz John - ale w tej chwili nie mamy tu demokracji. Jestemy w stanie nadzwyczajnym, a naszym przywdc jest Charlie Fuller. Reszta z nas jedynie mu doradza. Jeli zamierzamy ze sob wsppracowa, to Charlie powinien mie ostatnie sowo. - Fajnego masz kumpla, Charlie - skomentowa Mike. - Mike, Carl, posuchajcie - gos zabra Tom. - Musimy ze sob wsppracowa. Zgadzam si z Johnem. Albo Charlie bdzie naszym szefem, albo moemy sobie darowa nasz ukad. W pokoju zapada cisza. Wreszcie Carl kiwn gow. Charlie wsta z krzesa, obszed st i ucisn do Carlowi, ktry rwnie wsta. John milcza. Formalny rytua zosta odegrany. Krlowie ucisnli sobie donie, zawarto porozumienie. To byo mdre posunicie, chocia zastanawia si, czy tak samo bdzie mona powiedzie za miesic albo za p roku. Charlie wrci na swoje miejsce i usiad. - A teraz sprawa dodatkowych pojazdw. Znam ju odpowied na to pytanie, ale: skd bra paliwo? - Spuszczamy benzyn z samochodw porzuconych na autostradzie - powiedzia Tom. - Wiem o tym, ale czy nie powinnimy zacz jako gromadzi to paliwo? - Osobicie odradzam - wtrci Mike. - Benzyna z czasem si psuje. Nie moemy bra paliwa ze stacji benzynowych, dopki nie sklecimy jakich pomp. Ale zbiorniki paliwa w samochodach s szczelnie zamknite, wic benzyna bdzie w lepszym stanie, jeli pozostawimy j tam w rodku. Wiem co o tym - doda Mike - bo prowadz warsztat samochodowy. John pomyla, e niezalenie od tego, czy lubi tego gocia, czy nie, posiada on wiedz, a w tej chwili ta wiedza moe by cenniejsza ni jego wasna. - Dobra - rzuci Charlie. - A teraz wracamy do tematu Asheville. Carl, ty i ja

otrzymalimy to samo danie od ich nowego Dyrektora Bezpieczestwa Publicznego, Rogera Burnsa. - To dupek - powiedzia cicho Carl. Tom przytakn. - danie, abymy przyjli dziesi tysicy uchodcw. - Niech pocauje nas w dup - warkn Carl. - Dziesi tysicy tych japiszonw i hippisw? Wolne arty. John zauway zmian, ktr zdy ju przynie sojusz. Teraz by to konflikt my kontra oni. Mia nadziej, e taka sytuacja dugo si utrzyma. Dyskusja trwaa kilkanacie minut. Kate skaniaa si ku przyjciu rozkazu z Asheville, mwic, e ci ludzie to przecie nasi ssiedzi, oraz e na terenie hrabstwa musi zosta przywrcona jaka namiastka adu. Carl i Tom obstawali przy swoim zdaniu. John zastanawia si, co si teraz dzieje w Winston Salem, Charlotte, albo wikszych aglomeracjach typu Waszyngton, Chicago czy Nowy York. Prawdopodobnie miliony ludzi uciekao z tych miast. By moe ta masowa ucieczka bya w jakim stopniu zorganizowan akcj, lecz bardziej prawdopodobne, e przybraa form chaotycznego exodusu przypominajcego chmar szaraczy poerajc wszystko, co napotka na swojej drodze, czyli na przedmieciach. Tu przynajmniej na ich korzy dziaaa geografia. Mieszkali w stosunkowo trudno dostpnym miejscu. John ubiegej nocy wpad na pewien pomys. Genialny w swej prostocie, ale straszny ze wzgldu na skutki. To by jednak ju dziesity dzie sytuacji kryzysowej... Poczeka na jak przerw w wymianie zda. - Ja mam prostsze rozwizanie - powiedzia wreszcie. - Zaegna kryzys bez konfrontacji. - Zamieniam si w such, profesorze - powiedzia Carl sarkastycznym tonem. - Woda. - Woda? - powtrzy Carl, lecz John dostrzeg ju na jego twarzy cie umiechu. - Ich rezerwuar znajduje si na naszym terytorium. Umowa jest prosta. Niech dadz nam spokj i wyl swoich uchodcw gdzie indziej. W przeciwnym razie zakrcimy im kurek. Carl przez kilka sekund patrzy na Johna wytrzeszczonymi oczami, po czym odrzuci gow do tyu i rykn miechem. - A niech mnie! - Jeli zakrcimy wod Asheville, bdziemy smay si w piekle - wtrci Kellor. Kate

kiwna gow na znak zgody z opini doktora. - Zdaj sobie z tego spraw - rzek cicho John. - Nie wiem, czy rzeczywicie bybym w stanie to zrobi. Przecie chodzi tu o setki tysicy niewinnych ludzi. Ten megaloman stosuje wobec nas polityk nacisku, ale to przecie my mamy asa w rkawie. Wylij im nasz wiadomo. Nadal bd mieli swoj wod, pod warunkiem e swoich uchodcw wyl gdzie indziej. To proste jak drut, nie sprawi im adnego problemu. A jeli nie, wysadzimy w powietrze gwn rur i do diaba z nimi. - A co, jeli ich to sprowokuje do prby zajcia wodocigw si? - zapytaa Kate. John pokrci gow. - Niemoliwe. Przypomnijcie sobie huragan z 2004 roku. Gwna rura biegnca z rezerwuaru nagle pka i zrobi si niezy pasztet. Trzeba byo spoza stanu zwozi specjalne czci, aby usun uszkodzenie. Od tamtej pory ci z Asheville wiedz, jak delikatn materi jest dostp do wody. Musimy postawi spraw jasno: jeli zaczn wirowa, wysadzamy rur w powietrze i ju nigdy nie dojd do siebie. - Skoro mamy takiego asa w rkawie, to go uyjmy - powiedzia Carl. - Doszy mnie suchy, e w Asheville maj kilkadziesit wagonw penych arcia i wszystko trzymaj dla siebie. Przy okazji moglibymy si upomnie o swoj porcj. - Cakiem niezy pomys - pochwali Carla Tom. - Niele kombinujesz, chopie. - Jeszcze nie ma takiej potrzeby - odpara ywo Kate. - Handlowanie wod za poywienie. Jeszcze nie teraz. - Zgadzam si, na razie ograniczmy si do problemu uchodcw. Sdz, e gdybymy zadali czci ich zapasw... wytoczyliby nam wojn. A pamitajcie, e maj wicej ludzi ni my - stwierdzi John. - Dostalibymy po tykach. Natomiast jeli chodzi o uchodcw, powiedzmy, e zoymy im propozycj nie do odrzucenia. Charlie si umiechn. - Sprytne. Nic dziwnego, przecie jeste z New Jersey. John rwnie si umiechn. - Jeli wycofaj si z planw wcinicia nam swoich mieszkacw, to nadal bd mieli wod w kranach. Charlie rozejrza si po obecnych - wszyscy kiwnli gowami. - Tom, jeszcze dzisiaj polij im kuriera. Niech wemie jeden z motorowerw, ktre s na chodzie. Nie chc ryzykowa utraty wozu. - Nie ma sprawy, Charlie. Chciabym zobaczy facjat tego pana Burnsa, kiedy przeczyta wiadomo.

- Pamitajmy jednak o pewnej rzeczy - przypomnia Charlie. - Nasze cieki wlatuj do oczyszczalni w Asheville. Wikszo filtrw prawdopodobnie teraz nie dziaa, pewnie wlewaj wszystko prosto do rzeki French Broad, ale mimo to, jeli zamkn rur, wszystko wrci tu do nas. W ramach odwetu mogliby si do tego posun. - Wtedy zagrozimy im, e wlejemy nasze nieoczyszczone cieki do rzeki Swannanoa, ktra pynie prosto do Asheville - odpar Tom. - Jezu Chryste - westchn Kellor. - Czy naprawd tak nisko upadlimy? Nikt mu nie odpowiedzia. - No dobra - odezwa si wreszcie Charlie - a teraz zajmijmy si wielkim problemem. Nasza barykada na autostradzie numer 40, na szczycie przeczy. Przenis spojrzenie na Toma. - Robi si tam coraz paskudniej. Ju wczoraj o tym mwilimy. Wysaem jednego z naszych ludzi z wiadomoci do Old Fort, z prob o to, aby postawili znak, e droga jest zamknita. Wadze Old Fort odmwiy. Siedem, moe nawet dziesi tysicy mieszkacw ich miasta rozbio tam obz, a wszyscy usiuj wspi si na te gry. Wadze Old Fort chc, ebymy pozwolili ich ludziom przej. Prawd mwic, zachcaj ich do czapania autostrad, a jeli bdzie taka potrzeba, do przejcia si. Cinienie ronie. Na dugoci caej autostrady s uchodcy. - Wczoraj w nocy - doda po chwili Tom - jeden z moich ludzi odda strza i... zabi dwie osoby. - Co? - krzykna Kate. - Nic mi o tym nie wiadomo! - Pomylaem, e lepiej bdzie, jeli poinformuj was o tym dzi rano - wyjani Tom. - Co si tam stao? - Grupa okoo pidziesiciu osb nie chciaa zawrci. Stranicy pilnujcy przejcia powiedzieli, e rozpoznali sporo ludzi, ktrzy wczeniej zostali odesani z kwitkiem. Caa akcja bya zaplanowana. Chcieli sforsowa barykad. Kto po ich stronie zacz strzela, wic moi ludzie te pocignli za spust. Dwch martwych, okoo tuzina rannych. Kate pokrcia gow. - A bdzie jeszcze gorzej - ostrzeg Tom. - Pamitacie, co powiedzia Don Barber, kiedy tu przylecia w ubiegym tygodniu? Mwi, e autostrada jest zalana fal uchodcw wylewajc si z Charlotte i Winston Salem. Charlotte jest sto dziesi mil std, a Winston Salem okoo sto czterdzieci. A to oznacza, e ta wielka fala zacznie w nas uderza dopiero dzisiaj. A si dziwi, e nie stao si to wczeniej. T drog bdzie si przedziera dwadziecia, trzydzieci, moe nawet pidziesit tysicy osb.

- To dlatego zabiegaem o sojusz - rzek Carl. - Jestecie naszymi tylnymi drzwiami. Gdybycie ich wpucili, to nas by zalao. Utknlibymy pomidzy Asheville a tymi dzikimi tumami. W jeden dzie wyarliby nasze cae zapasy. - I poroznosili troch chorb - wtrci Kellor. - Pan zdaje si mwi, e choroby to ju tu mamy - powiedzia Carl. Kellor westchn i pokrci gow. - Salmonella jest zagroeniem w kadej spoecznoci. A ja miaem na myli rozmaite egzotyczne choroby. W wielkomiejskiej populacji wirus zapalenia wtroby wystpuje w kadej odmianie. To, co mnie najbardziej przeraa, przeraa jak cholera, to wizja jakiego imigranta zza oceanu albo kogo, kto utkn na lotnisku w Charlotte. Taka osoba moe na pierwszy rzut oka wyglda i czu si dobrze, ale tak naprawd by nosicielem tyfusu, cholery i czego jeszcze chcecie. Zamy, e zdarzy si jeden taki czowiek w wielkim tumie - cign dalej doktor. - Co si stanie, biorc pod uwag poziom higieny ludzi, ktrzy tu id? Wystarczy jeden dotyk, ucisk doni albo przedostanie si fekaliw chorego do naszych zasobw wodnych lub zapasw ywnociowych, a bakterie si roznios. Podamy komu talerz jedzenia, ta osoba nie ma umytych doni, my nie umyjemy tego talerza wrztkiem, a w cigu tygodnia zachoruj tysice ludzi i zaczn si przypadki miertelne... Kto z was widzia kiedy na wasne oczy choler? - zapyta Kellor. Wszyscy milczeli. - Ja widziaem, trzydzieci lat temu, podczas wypadu misyjnego do Afryki. Przy cholerze salmonella to agodny katar. Wikszo ludzi mieszkajcych w tamtych regionach w jakim momencie ycia zostao zaraonych t chorob i przeyo. A my jestemy naraeni na epidemi. Midzy masowymi przypadkami zachorowa na choler a dzisiejszymi czasami yo i umaro sze, moe siedem pokole. Nie posiadamy naturalnej odpornoci. Ameryka jest jak egzotyczna rolina cieplarniana. Teraz moe y tylko i wycznie w sztucznie wykreowanym rodowisku szczepionek, sterylizacji oraz antybiotykw, ktre zaczlimy wytwarza ponad sto lat temu. Nie liczc wiatowej epidemii grypy z 1918 roku, ostatni wielk fal zachorowa, tak, ktra w zaledwie kilka tygodni zdziesitkowaa populacj, bya w mojej opinii epidemia tyfusu w Chicago w latach osiemdziesitych XIX wieku. Zmary wtedy dziesitki tysicy ludzi. Zapasy wody zostay skaone i ludzie padali jak muchy. W porwnaniu z t epidemi wielki poar w Chicago z 1871 roku pod wzgldem ofiar wypad blado. - A co ze szczepieniami? - zapyta Charlie. - Jakimi szczepieniami? - odpar Kellor, miejc si cynicznie. - Przeciwko tyfusowi i

cholerze? To s szczepienia zarzdzane przez sub zdrowia na poziomie hrabstwa, daje si je podrnym wyjedajcym za granic, a nawet w takich przypadkach musi by specjalne zamwienie. Jestem przekonany, e nawet jedna osoba na tysic w tej dolinie nie jest zaszczepiona przeciwko cholerze, chyba e niedawno odbywaa podr do Afryki albo Azji Poudniowej. Na tyfus jest odpornych zapewne kilka osb. Dziki Bogu nasze miasto jest pooone do wysoko, a nasz klimat na tyle chodny, e nie martwi si o choroby przenoszone przez komary, takie jak malaria, gorczka Zachodniego Nilu i wiele innych. I nawet nie chce mi si mieli ozorem o tym, e powinnimy zacz szuka pluskiew, wszy... Doktor urwa. - Bdziemy wiadkami infekcji, ktre nie s miercionone, ale wystarcz, by osabia ofiary, przez co czowiek bdzie atwym celem kolejnej infekcji. Kate, wikszoci facetw nawet nie przemknie to przez myl, ale jak wyglda sprawa z zapasami tego, co eufemistycznie nazywamy produktami higieny kobiecej? Kate lekko si zarumienia. - Wystarczy na jeden miesic. - Ot to, panowie. Wiele kobiet zaczyna zdawa sobie z tego teraz spraw. Nasze panie cofn si do czasw swoich prababek, czyli braku kpieli oraz kiepskiej diety. Wskanik infekcji poszybuje w gr. To jedna z wielu sytuacji, o ktrych jeszcze tydzie temu nie mylelimy. Kellor popatrzy po twarzach uczestnikw narady. - Kiedy Johnnie nadeptuje na zardzewiay gwd, w normalnych okolicznociach otrzymuje zastrzyk przeciwtcowy - kontynuowa po chwili. - Mamy ich do dyspozycji okoo stu. Moliwe, e przyjdzie jesie, a my bdziemy mie epidemi tca. Wylicza dalej? Nikt nie odezwa si ani sowem. John spojrza prosto w oczy swojego starego przyjaciela i dostrzeg, e lekarz, bardziej ni ktokolwiek inny w tym pomieszczeniu, jest przeraony perspektyw koszmarnego powrotu do czasw redniowiecza. John jako historyk wiedzia co nieco na temat tego koszmaru. Na kad osob, ktra w czasie migracji nowo przybyej ludnoci w gb kontynentu zgina z rk rdzennych mieszkacw Ameryki, przypadaj tysice, a moe dziesitki tysicy innych, ktre umary, pijc wod z oczek wodnych zakaonych choler lub tyfusem... ale to przecie nie jest dobry materia na atrakcyjny film, a jak wiadomo, Ameryka kocha tylko pikne legendy. - Jest co, co zaniedbalimy, i chc, ebymy zajli si tym natychmiast - rzek Kellor. - Pluj sobie w brod, e wczeniej o tym nie pomylaem. Zorganizujcie ekip weterynarzy.

- Weterynarzy? - powtrzy ze zdziwieniem Carl. - Tak, do diaba! Oni dysponuj rodkami znieczulajcymi i antybiotykami i szczerze mwic w krytycznych sytuacjach potrafi przeprowadza zabiegi chirurgiczne. Pies w rodku nie rni si a tak bardzo od czowieka. To samo dotyczy dentystw i pediatrw. Potrzebujemy lekarstw, ktre im zostay. Przewiecie je do kliniki, ktr zgodzilimy si zorganizowa w Swannanoa i strzecie jej dwadziecia cztery godziny na dob. Charlie zanotowa to w swoim zeszycie. - Wracajc do sprawy uchodcw: co z nimi robimy? - zapyta. - Nie wpuszczamy - rzuci Carl. - Jeli nadal nie bdziemy ich wpuszcza - zacz Tom - to mwi wam, e pod koniec tygodnia uzbiera si ich tam pidziesit tysicy i wczeniej czy pniej wedr si tu si, a ofiar bdzie niemao. - W takim razie proponuj wentyl bezpieczestwa - wtrcia Kate. - To znaczy? - zapyta Charlie. - Tam przy przeczy, na autostradzie, mamy co na ksztat szybkowaru, ktry gotowy jest do wybuchu. Albo wybuchnie nam prosto w twarz, albo stworzymy wentyl bezpieczestwa. - Powtarzam, co to dokadnie znaczy? - W gosie Charliego sycha byo nut irytacji. - Przepucie ludzi. - No do cikiej cholery! - zareagowa Carl. - Mylaem, e nasz sojusz jest po to, ebymy chronili sobie nawzajem tyki, a teraz mwicie, eby ich wpuci? Jeli tak, zrywamy umow. - Za pno - odpar chodno Charlie - Ju si zgodzilicie i nie moecie si wycofa. - Jezu, zaczynasz mwi jak przeklty Jankes, a ja jestem konfederatem. Jeli bdziemy mieli ochot wystpi z tego sojuszu, to tak zrobimy. - Kate ma racj - odezwa si John. - O, wietnie, gos zabiera pan profesor - rzuci Carl z sarkazmem. - Do cikiej cholery, posuchaj gosu rozsdku! - zawoa John. Ten nagy wybuch sprawi, e zakrcio mu si w gowie. Jego rana zacza pulsowa. Reakcja Johna zbia Carla z tropu. - Kate ma racj. Bdziemy puszcza ludzi, po sto osb, instruujc ich dokadnie, e nie mog si zatrzyma dopki nie min barierki na drugim kocu zjazdu numer 59. A potem mog dalej maszerowa. - Bd musieli oddawa nam swoj bro, tak jak robili to kowboje na spotkaniu z

szeryfem, kiedy wjedali do jego miasta. Dostan j z powrotem, dopiero gdy dotr na skraj naszego terytorium. Nie bdziemy wydawa adnych posikw, lecz dla przyzwoitoci zrbmy przynajmniej punkt z wod, powiedzmy przy zjedzie numer 64. Powinno tam by wystarczajco wysokie cinienie, aby przecign prowizoryczn rur. Trzeba te postawi wychodek z mnstwem wapna w rodku. Charlie przytakn. - Jeli bdziemy ich wci tamowa, to tak jak mwi Tom, cinienie bdzie narasta, a w kocu tum nas rozdepcze. - A co z ryzykiem wybuchu epidemii, o ktrym wspomina doktor Kellor? - zapyta Tom. - Uwaam, e porwnujc oba zagroenia, propozycja Kate i Johna jest mniejszym zem - odpar lekarz. - Jeli kto jest ewidentnie chory, to go nie przepuszczamy. Poddajemy go kwarantannie, tak jak si to robio kiedy. Wszyscy inni mog przej, w eskorcie uzbrojonych stranikw, ale nie mog si zatrzymywa. - Mamy kombinezony ochronne - przypomnia Charlie. - Co? - W tym budynku, w magazynie, mamy dwadziecia kombinezonw. Kilka lat temu przysali je nam z Departamentu Bezpieczestwa Narodowego. Nigdy nie sdziem, e bdziemy musieli ich uywa w takich okolicznociach, ale czy nie przydadz si teraz? - Jak cholera! - odpar Kellor. - Niech kady z naszych ludzi przy barierkach, ktry ma kontakt z uchodcami, ma na sobie taki kombinezon. - To bdzie te miao dobry efekt psychologiczny - wtrci John. - Kombinezon wywouje wraenie wadzy. Poza tym, chocia mwi to z wielkim niesmakiem, ci po drugiej stronie poczuj si gorsi, a przez to bd bardziej ulegli i skonni grzecznie przemaszerowa bez zatrzymywania si. W gbi ducha by na siebie wcieky, e o tym w ogle wspomnia. Mundury, a biae kombinezony ochronne przypominay uniformy, od zawsze w historii byy jedn z metod sprawowania wadzy nad tumami. Tak byo midzy innymi w obozach zagady. - Jeli chodzi o wod, niech bdzie tak, jak mwiem. Niech stranicy maj oko na to, by nikt nie zaatwia si w miejscu innym ni wyznaczony wychodek, eby unikn zagroenia sanitarnego. Niech eskortuj ich uzbrojeni stranicy w kombinezonach. Uchodcy mog sobie przej, i to wszystko. - A co z Asheville? - zapytaa Kate. - Oni te mog zablokowa drog. - Tam jeszcze nie ma adnej barykady - powiedzia Carl.

- Zakadaj, e fala uchodcw pynie tylko w naszym kierunku. Przez kilka dni uda si nam nasza sztuczka, zanim ludzie z Asheville si nie zorientuj. A kiedy to nastpi, musimy im logicznie wytumaczy, eby pozwolili po prostu na przemarsz tych tumw. W razie problemw, tak jak mwi profesor, zagrozimy im odciciem wody i zoymy propozycj nie do odrzucenia. John rozejrza si po obecnych. Nie byo gosw sprzeciwu. - Dobry plan - powiedzia wreszcie Charlie. - Wanie to zrobimy. - Mam propozycj jednej drobnej zmiany. Niektrym osobom powinnimy pozwoli u nas zosta - oznajmia Kate. - Dlaczeg to? - zapyta Kellor. - Mamy tu setki ludzi, ktrzy utknli u nas w dniu, kiedy wszystko wysiado. Jechali do domu, na spotkania, na lotnisko w Charlotte, skd planowali ruszy dalej. Maj prawo tu by i musimy im na to pozwoli. Wiele osb, ktre tego pierwszego dnia utkno w Asheville - cigna dalej Kate - ju wrcio, ale nadal mamy spor grup zaginionych. Kiedy si pojawi, powinnimy ich tu wpuci, to samo tyczy si ludzi, ktrzy maj tu jak wasno i prbuj dotrze do niej jako do swojego bezpiecznego schronienia. Od lat mieszkaj u nas, jestemy im to winni, kiedy si pojawi. - Ale co z grob epidemii? - zapyta Charlie. - C, jak powiedzia doktor, trzeba zarzdzi kwarantann - stwierdzi John. - Tak wyglda ten proceder sto lat temu, kiedy statki dobijay do portu w Nowym Jorku. Doktor przeprowadza inspekcj pasaerw, a jeli mia jakie podejrzenia, dan osob pakowano na oddzia zakany. I znowu w gowie Johna wywietlia si scena z filmu. - Pamitacie drug cz Ojca Chrzestnego? Kiedy Don przyby do Ameryki jako may chopiec i wsadzono go do izolatki, poniewa istniao podejrzenie, e jest chory. W tamtych czasach to bya nagminna procedura. I skuteczna. - Taa, i popatrz, co nam z tego przyszo... mafia - mrukn Carl. Do Johna dotaro, e uy niewaciwego porwnania, ale cign dalej: - Praktyki sprzed stu lat zday egzamin i musimy do nich powrci. Jeli do portu dobija statek, na ktrym podobno panowaa jaka epidemia, zakotwiczano go w porcie awaryjnym, dopki nie uznano, e nie stanowi zagroenia i moe wpyn do doku. Musimy zrobi to samo teraz - zakoczy John, spogldajc z nadziej na Kellora. Doktor przez chwil si waha, po czym pokiwa gow na znak zgody. - Doktorze, a co z domem opieki? - zapyta John, krcc smutno gow.

- Roi si tam od wszystkich znanych czowiekowi infekcji. Proponuj zaj jeden z wikszych budynkw w centrum konferencyjnym Kocioa baptystw w pobliu przeczy. Rozejrza si po sali, wszyscy pokiwali gowami. - Posuchajcie, wiem, e nara si niektrym z was, ale musz zacz ten temat - gos zabra Carl. - Obcy, ci, ktrzy przyszli tu w cigu kilku pierwszych dni, zanim zastawilimy drogi. Przez nich mamy okoo dwch tysicy ludzi wicej. Czy powinnimy pozwoli im tu zosta? Nikt si nie wyrywa z odpowiedzi. Kate pokrcia gow. - Ju to ustalilimy - powiedzia Charlie. John zerkn na niego. Odruchowo pomyla o Makali. - Dlaczego? - zapyta Carl. - Uwaam, e powinnimy byli to przedyskutowa, zanim zawarlimy ukad. - Co sugerujesz, Carl? - warkn Charlie. - Ci ludzie s tu od omiu, dziesiciu dni. Wielu ju si z nami zintegrowao, zaprzyjanio z mieszkacami albo znalazo jakie zajcie. Co mielibymy niby zrobi? Przeczesa cae miasto i zebra ich do kupy, groc broni? To byoby koszmarne przedstawienie i tylko by nas pogryo. - Kiedy wszyscy bylimy Amerykanami... - odezwaa si Kate cichym gosem. - Wanie - podj wtek John. - Ci, ktrzy tu s, maj zosta. Doszlimy ju w tej kwestii do zgody. Rozejrza si po twarzach obecnych. Pomimo przemwienia, ktre wygosi w parku przed egzekucj, zastanawia si teraz, czy przypadkiem ludzie nie zaczynaj zmienia swojego stanowiska w tej sprawie z powodu ewidentnego ju teraz niedostatku ywnoci. - A czym to si rni od zgody na pozostanie tu ludzi, ktrzy stoj po drugiej stronie barykady? - zapyta Carl. - Moe niczym, na Boga - odpar John. - Nie znam na to pytanie odpowiedzi. Ale ci, ktrzy tu s, maj zosta. Spojrza na Charliego, szukajc w nim sprzymierzeca w tej dyskusji. - Jeli zmienimy nasze stanowisko w tej kwestii, rezygnuj z czonkostwa w tej radzie. To by byo zaprzeczeniem sw, ktre wygosiem w parku. - A co z rzeczami, ktre zebralimy z autostrady? - wczya si Kate. Zapomnielicie ju o tym? Mamy sze ciarwek zaadowanych jedzeniem, wystarczy, by wyywi ich wszystkich przez kilka tygodni. Spjrz na to jak na form ich zapaty. John, patrzc na Kate, skin gow; to byo z jej strony sprytne posunicie. - Zostaj - zdecydowa w kocu Charlie. Carl koniec kocw te skin gow.

- Aha, jeszcze jedna sprawa - zabra gos John. - Chodzi o ludzi, ktrzy bd przechodzi przez nasze miasto. Jeli trafi si jakie wyjtkowe jednostki, to powinnimy pozwoli im u nas zosta. - Kogo masz na myli? - zapyta Kellor. - Kadego, kto pomoe nam teraz przetrwa. Albo potem odbudowa miasto. - Na przykad? - Wojskowi, policjanci... Wiedzia, e uzyska aprobat ze strony Toma i Carla. Stowarzyszenie braterskie zdecydowanie szukao swoich i uwiadomi sobie, e on robi to samo, jeli chodzi o wojskowych. - Ale s te inni. Farmerzy. Maj umiejtnoci, ktrych potrzebujemy, mog nam pomc przy bydle, winiach, uprawach. Wszystkie nowoczesne urzdzenia pady, wic spora cz rolnictwa cofna si do czasw cholernie cikiej fizycznej roboty. Powinnimy te moim zdaniem werbowa kadego elektryka, jak si nam nawinie. Ludzi z elektrowni i tym podobnych. Poza tym lekarzy i pielgniarki. Powinnimy z nimi porozmawia i o ile uznamy, e s OK, bd mogli do nas doczy. Zapada chwilowa cisza. - Zgoda - odpar Charlie. - Ale to samo dotyczy rodzin tych ludzi - powiedziaa Kate. - Jak ognia radziabym unika faceta albo kobiety, ktrzy kurczowo trzymaliby si moliwoci osiedlenia si w Black Mountain, jednoczenie pozostawiajc swoj rodzin na pastw losu. - Bez dwch zda - zgodzi si Charlie. - John, czy moesz sporzdzi list podanych umiejtnoci, ktre by si nam przyday? John przytakn. - Szczerze mwic, oddabym wszystko za kogo, kto potrafi zbudowa silnik parowy. Komentarz wywoa chichot zebranych. - Ej, ja nie artuj! Mwi miertelnie powanie. Silnik parowy byby teraz na wag zota. Czy kto z was ma o tym pojcie? Albo zreperowa jaki stary, ktry wala si gdzie za stodo, tak eby znowu dziaa. Caa sala milczaa. John nakrca si swoj myl. - Gdybymy uruchomili silnik parowy, mielibymy te prd! Moglibymy pompowa, kopa, ci, cholera, nawet zainstalowa go na torach, eby transportowa rne rzeczy.

Chciabym znale jakiego starszego faceta, ktry czterdzieci lat temu naprawia wczesne linie telefoniczne i mgby teraz przywrci je do ycia. W sklepach z antykami na Cherry Street, na pewno mona znale jakie stare telefony na korbk, ktre mogyby nadal dziaa, gdyby udaoby si znale kogo, kto umie je podczy. Mona by w ten sposb poczy oba krace naszej spoecznoci. Zebrani kiwali gow z aprobat. - Niektrzy moi koledzy z Koa Mionikw Wojny Secesyjnej, ktrzy bawi si w inscenizacje historyczne, maj wiedz, ktra u reszty spoeczestwa popada w zapomnienie. Potrzebuj tego typu ludzi. Oddabym teraz stu jajogowych informatykw za jednego faceta, ktry zna si na silnikach parowych. Zamienibym stu prawnikw na kogo, kto by nam pokaza, jak wytwarza proch z mineraw, ktre mamy pod nosem tu w tej dolinie, albo ktre korzenie moemy wykopywa i bezpiecznie je. Przydaby si stary chemik, ktry jest w stanie wytwarza eter lub chloroform. Doktorze, bdziemy potrzebowali mnstwo tych substancji w nadchodzcych miesicach i mog si zaoy, e ju teraz mamy ich niedobr. Przydaby si stary dentysta, ktry byby w stanie uruchomi starodawne wierto zasilane pedaem. Pamitajcie o tym, kiedy nastpnym razem zaboli was zb. A przy okazji, wolicie mie zamiast tego wyrwany zb i to bez znieczulenia? Pamitacie stare filmy, o jakiej bandzie dzieciakw, spord ktrych jeden mia zazwyczaj gow obwizan bandaem, eby nie mg otwiera ust, poniewa mia zapalenie ropne zba? Gdybymy dwa tygodnie temu zobaczyli co takiego, rodzice tego dziecka zostaliby zaaresztowani pod zarzutem zncania si nad nim. Ale mwi wam, e takie widoki ju niedugo bd na porzdku dziennym. John uzmysowi sobie nagle, e troch si zagalopowa. W pokoju panowao milczenie. Nagle zrobio mu si duszno. - Wybaczcie... Wszyscy siedzieli, nie odzywajc si ani sowem. Nie wiedzia, czy to dlatego, e byli zaenowani jego bekotliwym monologiem, czy dlatego, e rzeczywicie trafi swoj wypowiedzi w dziesitk. - Chyba na razie to by byo na tyle - rzek Charlie. - Zabierajmy si do roboty. Kolejna narada jutro o tej samej porze. Wszyscy wstali z krzese. John raptem poczu ukucie blu. Nachyli si nad nim Kellor, trzymajc jego praw rk i zdzierajc banda. Wszyscy spojrzeli w ich stron. W oczach Kate John dostrzeg niepokj. - John, powiniene jecha prosto do domu. Masz gorczk. Zobacz, czy uda mi si znale jakie leki i wpadn do ciebie pniej.

- Mwiem ci, e opiekuje si mn pielgniarka, ta wysoka, adna. Na imi ma Makala. Daje mi Cipro. - To dlaczego jeszcze nie zaczo dziaa? Nie podoba mi si to. - Kellor znowu powcha banda, marszczc nos. John rzuci okiem na swoj do. Bya opuchnita, pokryta smugami. Obnaona rana straszya czerwieni. Miso tam, gdzie zostao zszyte, wygldao na pofadowane. Nagle zacz si tym martwi. Cholera jasna, pomyla, zainfekowana rka, akurat teraz? Przed oczami wyobrani stany mu zabiegi chirurgiczne z epoki wojny domowej. - Co to, u licha, moe by, Vince? - zapytaa Kate, podchodzc bliej. - Moe gronkowiec, ale nie dysponuj laboratorium, eby przeprowadzi badanie. Pojawia si w szpitalach, domach opieki. Odporne cholerstwo. Id do domu, John, po si do ka, wpadn popoudniu lub wieczorem. - Przecie powiedziaem, e jad dzi do collegeu, eby zwerbowa dla ciebie ochotnikw. - W adnym wypadku nie chc, eby azi teraz po uczelni albo po gmachu szkoy podstawowej z t rk. Jeli masz infekcj gronkowcem zocistym, moesz roznosi zaraz. Wic jed do domu. John kiwn gow i wsta. Zakrcio mu si w gowie. Wyszed z pokoju i ruszy na parking przed ratuszem. Chwil pniej jecha ju domu. Gdy zatrzyma si na podjedzie, momentalnie wiedzia. Przed domem, na kamiennym murku prowadzcym do drzwi wejciowych, siedziaa Jen. U jej boku z jednej strony przycupna Elizabeth, a z drugiej Jennifer. John wyskoczy z auta i psy ruszyy ku niemu biegiem, lecz powstrzyma je ostr komend. - Tyler... tak? - zapyta. Jen umiechna si smutno i przytakna. Jennifer zacza paka. John obj j ramieniem. Dziewczynka wtulia gow w jego pier. - Dzia-dzia... - To wszystko, co bya w stanie z siebie wydusi. Jen pooya do na ramieniu wnuczki. - Dziadek jest teraz w niebie, kochanie. Ale dobrze jest sobie popaka... Elizabeth rwnie przylgna do ojca, powstrzymujc zy, lecz po chwili spojrzaa na niego. - Tato, ty poniesz! - Nic mi nie jest - odrzek.

Spojrza na Jen. - Wejdmy do rodka - powiedziaa. Ruszy za ni do domu, w ktrym panowaa teraz idealna cisza. Weszli do pokoju Jennifer. Twarz Tylera zacza ju szarze i kn. Przypomnia sobie ich pierwsze spotkanie. Tyler obrzuci lodowatym spojrzeniem tego, co gorsza, pochodzcego z New Jersey, Jankesa, ktremu zaleao tylko na tym, by uwie i zabra mu jego crk. John umiechn si. Teraz ju ci rozumiem, staruszku, pomyla. Ale potem lody zaczy topnie. Pamita, jak pierwszy raz poszli razem na polowanie, podczas gdy dziewczyny wybray si do centrum na zakupy. Tyler by zafascynowany starym coltem Johna, ktry ten przynis ze sob. Rycza ze miechu, gdy John opowiedzia mu o swoich perypetiach z miejscowymi wieniakami sprzed paru tygodni. Ten wanie dzie przeama midzy nimi lody. Ojciec dziewczyny i potencjalny zi poszli postrzela, porozmawiali o broni i wrcili do domu wypi zimne piwo na patio. A potem niechtna akceptacja zamienia si w przyja, a wreszcie w mio, tak, jak ojciec moe czu wzgldem syna. Syna, ktry nastpnie da mu dwie pikne wnuczki. Dziki nim Tyler mg raz jeszcze przey rado, jak niesie wychowywanie dzieci. A teraz Tyler odszed. Gdyby nie wybucha caa ta wojna, te by umar - tyle e przez wojn stao si to o wiele wczeniej, ni powinno. W wietle bezlitosnego dzielenia ludzi na tych, ktrzy maj y, i tych, ktrzy maj umrze, Tyler by starym czowiekiem, jednym z wielu, ktrzy tego dnia, dziesi dni po ataku, w wioskach i miastach na terenie caych Stanw Zjednoczonych, zostali spisani na straty. Dla starego czowieka w zaawansowanym stadium nowotworu i tak nie wystarczyoby lekarstw... Teraz leki wydawano osobom, ktre miay szans, lub te ktre, mwic bez ogrdek, mogy si do czego przyda. Gdyby lea w szpitalu, a nie w domu, byby jedynie ciaem, ktrego mier zwolniaby ko w szpitalu pkajcym w szwach od osb chorych i rannych. Z perspektywy spoecznoci przymierajcej godem, mier Tylera oznaczaa jeden odek mniej, nawet mimo tego, e jego ostatnie posiki to bya zawarto puszki wprowadzona do odka przez rurk. Lecz nawet ta jedna puszka ensure stanowia teraz posiek, ktry komu innemu wystarcza na jeden dzie. Trwaa wojna, chocia inna ni ktokolwiek mgby przewidzie... Tyler nie y, tak samo jak miliony innych ludzi, ktrzy umarli albo umierali od dziesiciu dni. By martwy tak samo, jak onierze polegli na plaach Normandii, jak winiowie obozw koncentracyjnych

oraz jak kada inna ofiara wojny. John, przez chwil tknity lkiem, spojrza na Jennifer, ktra staa w progu u boku babci. Ostatnie kostki lodu roztopiy si dwa dni temu - fiolki z insulin byy teraz zatopione w zbiorniku w piwnicy, aby si chodziy. John poczu narastajc fal paniki. Wiedzia dokadnie, niemal z dokadnoci do jednego dnia, ile zostao insuliny. Zauway, e Jen mu si przyglda. Widziaa, jak spoglda na Jennifer, dlatego jeszcze bardziej przytulia do siebie wnuczk. John przenis wzrok na Tylera. - Powinnimy si pomodli... - rzek. Uklkn i przeegna si. - Ojcze nasz, ktry jest w Niebie... * Zblia si zachd soca. Okoliczne wzgrza, przez miejscowych czule nazywane Siedmioma Siostrami, skpane byy w popoudniowym, zocistym wietle. Za nimi wida byo masywn bry Mount Mitchell. Zbocza gry zazieleniy si, wiosna miarowo wspinaa si w kierunku wierzchoka. - Chyba jest ju wystarczajco gboki, Ben - powiedzia John. Ben spojrza w gr z dou, ktry od trzech godzin kopa z pomoc studentw Johna, Phila i Jeremyego. Charlie mia racj. Pole golfowe byo idealnym miejscem na nowy cmentarz. Tutejsz ziemi atwo si kopao. Tego dnia wykopano ponad dwadziecia nowych grobw. W nocy zmaro osiem osb przebywajcych w budynku szkoy podstawowej; pi kolejnych osb zakoczyo ycie w cigu dania. Byy te trzy samobjstwa; jeden pastor prbowa oprotestowa decyzj o pochwku, lecz spotka si z lodowat dezaprobat Charliego, ktry teraz by ju byym czonkiem tej parafii. Zdarzyy si te dwa miertelne zaway serca, a w domu opieki zmaro czterech kolejnych staruszkw. Najtragiczniejsza jednak bya mier siedmioletniego synka pastwa Taylorw, ktry mia atak astmy. John prbowa nie wsuchiwa si w krzyki matki, kiedy zasypywano grb jej synka. Wielebny Black odszed od rodziny Taylorw i zbliy si do Johna. - Gotowy? John przytakn. Richard wyglda na wycieczonego. Mia przekrwione oczy. Chopiec Taylorw nalea do jego parafii, by koleg jego synka.

John spojrza na Jeremyego i Phila i skin gow. Obaj modziecy poszli do samochodu, otworzyli tylne drzwi i z wysikiem wycignli ciao Taylora zawinite w kodr. Zwoki byy ju sztywne z powodu rigor mortis. Przynieli go i zatrzymali si przy grobie, spogldajc bezradnie w d. John uwiadomi sobie, e nikt nie pomyla o tym, jak uoy ciao w zagbieniu. Zazwyczaj czowieka chowao si w trumnie. Ukryty, mechaniczny dwig spuszcza trumn w d w peen godnoci sposb. Jennifer wpada w histeri, wyrwaa si babci i zacza ucieka. John da znak Elizabeth, by pobiega za siostr. - Pomog wam - powiedzia Richard. Wskoczy do grobu wraz z Benem. Obaj wzili ciao z rk Phila i Jeremyego, uoyli je na ziemi, a nastpnie wydostali si z grobu. John nagle zacz si zastanawia, skd wzia si stara tradycja mwica, e grb winien by gboki na sze stp. Na szczcie grb Taylora by gboki na trzy i p, moe cztery stopy, dlatego duchownemu atwiej byo z niego wyj. Tyler lea w dole z zakryt twarz, lecz z odkrytymi bosymi stopami. John pomyla, e takie odkrycie ciaa jest nieprzyzwoite, lecz byo ju za pno, eby co z tym zrobi. Spojrza na Jen stojc nad grobem. Wydawaa si spokojna, niemal odlega. - Nie znam obrzdku katolickiego - powiedzia Richard. - Przykro mi. - Nie sdz, eby Boga albo Tylera, to obchodzio - odpara Jen. - Od lat jeste naszym przyjacielem i ssiadem. Sdz, e Taylor by chcia, eby to wanie ty odprawi ceremoni. Richard otworzy swj modlitewnik i zacz tradycyjne prezbiteriaskie naboestwo aobne. Gdy ju skoczy, podszed do Jen, uciska j i pocaowa w czoo, a potem zrobi co, co John widzia tylko raz w yciu, dawno temu podczas ydowskiego pogrzebu. Richard wzi szpadel wbity w kupk ziemi, nabra jej nieco i sypn ni do grobu. Kiedy John zobaczy to po raz pierwszy, podczas pogrzebu ony profesora, ktry uczy go w szkole podyplomowej, by w szoku. Najpierw ziemi sypn rabin, potem m, nastpnie rodzina i przyjaciele, Kady po kolei zasypywa grb, podczas gdy jego ukochany profesor sta w milczeniu, patrzc, jak znika trumna i w kocu zostaje jedynie kopiec ziemi. To bya ostra, trudna lekcja miertelnoci, obracania si w proch. Co zupenie innego ni mier w amerykaskim stylu, ktra polega na ukrywaniu jej za eufemizmami, chowaniu ywej ziemi pod sztuczn zieloniutk trawk, a koparka starannie gdzie ukryta, do momentu, a odejdzie ostatni z aobnikw. Jen nagle jakby si ockna. Rozpakaa si.

Richard spojrza na Johna i wrczy mu szpadel. Mimo e koszmarnie go to bolao, zarwno fizycznie, jak i emocjonalnie, wiedzia, e musi to zrobi. Wbi opat w pagrek gliny, odwrci si, na chwil zawaha, a nastpnie sypn ziemi na zakryt twarz Tylera. A zakrcio mu si w gowie. Zrobi krok do tyu. - My si zajmiemy reszt, prosz pana - powiedzia Jeremy. John kiwn gow i odda chopakowi szpadel. Odszed, kierujc si w stron parku. Na palcu zabaw ujrza Jennifer i Elizabeth. Jennifer siedziaa na hutawce, a jej starsza siostra obok niej na ziemi. Jennifer dostrzega, jak ojciec si zblia. Elizabeth wstaa na jego widok, po jej twarzy cieky zy, podesza do niego. - Ju po wszystkim? - Tak. - Pomylaam, e powinnam zosta z Jennifer. - Susznie zrobia. - Musisz z ni porozmawia, tato - szepna dziewczynka amicym si gosem. - Ona rozmyla o... Nie dokoczya. - Id zajmij si babci. - Dobrze, tato. John podszed do hutawki i spojrza na Jennifer. - Wszystko w porzdku, skarbie? Milczaa jak zaklta, siedzc ze spuszczon gow. Przyniosa ze sob Pana Zajca, ktrego teraz mocno tulia. John walczy z trawic go gorczk, nie wiedzia, co powiedzie, i ba si tego, co moe usysze. - Pamitasz, jak hutaem ci na tej hutawce? - zapyta. Przepenia go nostalgia za tamtymi czasami, kiedy Mary nadal ya i przychodzili tutaj z dziewczynkami, eby si bawi, karmi kaczki, chodzi wokoo jeziora, dopki Mary nadal miaa si. John stan za Jennifer i zapa jedn rk za hutawk, by przycign j w swoj stron. - Co powiesz na to, ebymy znowu to zrobili? Popchn ci, eby moga si rozhuta. Raptem Jennifer zeskoczya z hutawki i wtulia si w niego, zanoszc si paczem. - Tatusiu... a kiedy mnie tu pochowaj?

Uklk. Dziewczynka obja ramionami jego szyj. - Tatusiu, nie zakopujcie mnie tutaj. W nocy baabym si tu by. Chc by blisko ciebie. Prosz, nie zakopujcie mnie tutaj... Rozpyn si we zach, ciskajc j mocno. - Obiecuj, kochanie. Masz przed sob jeszcze wiele lat ycia. Tatu zawsze bdzie ci chroni. Odsuna si agodnie, spojrzaa na niego powanym wzrokiem, jej oczy przepenione byy mdroci dziecka. - Nie sdz, tatusiu. To wszystko, co powiedziaa. Pamita, e te chwile trway niczym wieczno, a potem jakie rce agodnie ich rozdzieliy, to byy rce Jen. By te Ben oraz obaj studenci, ktrzy pomogli mu doj do samochodu, zanim gorczka wszystko pochona.

ROZDZIA SIDMY
Dzie 18 Obudzi si tak osabiony, e ledwo by w stanie unie gow. - A wic dobry pan profesor wrci ze wiata umarych. Odwrci gow, wysili wzrok. To bya Makala. Przyoya wierzch doni do jego czoa, a nastpnie palec do szyi. Trzymaa go tam przez kilka sekund. - Gorczka spada, tak jak si spodziewaam. Ttno te ju w porzdku. Umiechna si. - C, panie Matherson, sdz, e od teraz bdzie coraz lepiej. - Co mi si stao? - Och, bye w fatalnym stanie... koszmarnym. Doktor Kellor mia racj, to bya infekcja gronkowca zocistego. Gdzie z tyu gowy braam pod uwag tak moliwo, ale miaam nadziej, e twj problem jest prostszy, i liczyam, e ciprofloksacyna pomoe... Przez kilka dni mylaam, e ci stracimy - wyznaa. - Albo e przynajmniej ty stracisz swoj rk. W panice spojrza na do. Bya na swoim miejscu. Pomarszczona i obolaa, ale nadal j mia. - Trzy dni temu bya dwa razy wiksza ni normalnie. Zaczynao to wyglda na posocznic i gangren. Ale udao si nam j uratowa. Charlie Fuller dostarczy nam trudno teraz dostpne antybiotyki, kilka dawek z naszych rezerw, a doktor Kellor przyszed, by ci je poda. - A to wszystko przez jak gupi ran... - Mwiam ci, eby dokadnie j przemywa i zawsze owija bandaem - powiedziaa karcco. - Teraz auj, e nie przyjechaam tu do ciebie tamtej pierwszej nocy i nie dopilnowaam tego osobicie. Ale baam si, e to wypadnie zbyt... bezporednio. - Bezporednio czy nie, ja te auj. Makala si umiechna. Wilgotn chustk przetara mu czoo. - Jestem godny.

- Przynios ci troch zupy. - Musz do azienki. - Przynios basen. - Ani mi si wa - jkn. - Nie bd dzieckiem, na mio bosk. Przez ostatni tydzie byam twoj pielgniark. - Pom mi wsta. - Dobrze, ale jeli nie bdziesz si czu na siach, pooysz si z powrotem. Zakrcio mu si w gowie, jednak przemilcza ten fakt. Czu si paskudnie. W ustach mia kleisty, ohydny smak. Otar twarz zdrow rk i poczu twardy zarost przechodzcy ju waciwie w brod. Oglnie rzecz biorc, mia wraenie, e cay jest brudny i obrzydliwy. Uwolni si od Makali przy drzwiach i sam wszed do azienki. Skorzysta z toalety. Na szczcie kto napeni spuczk. Spojrza tsknym wzrokiem na wann. Marzy o kpieli, o wyszorowaniu si. Postanowi, e zrobi to pniej. Bdzie musia zagotowa wod, nie ma mowy, eby kpa si w zimnej. Wyszorowa zby. Tubka pasty bya niemal pusta. Obok staa szklanka napeniona wglem drzewnym. I tak uy pasty, dziki czemu od razu poczu si jak inny czowiek. Wyszed z azienki. Do jego nozdrzy dolecia zapach jedzenia, nagle poczu si godny jak wilk, wolnym krokiem wszed do salonu. Makala staa na tarasie, mieszajc w garnku. W kcie zauway stary grill, pewnie skoczy si ju propan. Kto, prawdopodobnie Ben albo jeden z jego studentw, skleci co w rodzaju zewntrznego paleniska ze starego piecyka na drewno. Postawiony by na kawakach drewna, tak eby osoba gotujca nie musiaa si nachyla. Makala spojrzaa na niego z umiechem. - Zupa parwkowa z dodatkiem paru ziemniakw. Zasugerowaabym do tego wino merlot, lecz niestety sommelier wzi sobie wolne. John umiechn si i usiad przy stole na patio. - Gdzie dziewczynki? - Jen zabraa je na spacer z psami. Postawia przed nim gboki talerz. Bez wtpienia bya w nim zupa z parwek pokrojonych w mae kawaeczki z dodatkiem ziemniakw. Kilka pierwszych yek byo tak gorcych, a parzyo. - Powoli - zamiaa si, siadajc naprzeciwko niego. Pomieszaa yk zup, zanim jej sprbowaa. Skrzywia si nieco.

- Zdecydowanie nie urodziam si, by by kuchark. - Jest super. - Tak ci si tylko wydaje, bo jeste godny. Czego bym nie oddaa za krewetki, schodzone krewetki krlewskie, saatk, kieliszek chardonnay... Spojrza na ni. - Gdyby nie uratowaa mi ycia, powiedziabym ci, eby si zamkna - rzuci z lekkim umiechem. Odwzajemnia umiech. John nie mg nie zauway, jak przesiknity potem T-shirt przylepia si do jej ciaa. Przez kilka sekund napawa oczy tym widokiem, a w kocu znowu nawiza z ni kontakt wzrokowy. - No prosz, widz, e zdrowiejesz - stwierdzia agodnym tonem, nadal si umiechajc. John spuci wzrok. Ziemniaki mu smakoway, chocia byy nieco niedogotowane. Wyjad ca zup, a to dna, podnis talerz, eby wypi ostatnie krople tustego pynu, po czym postawi puste naczynie na stole. - Dokadka? - zapytaa. Przytakn. - Nie spiesz si tak bardzo. Bye w naprawd kiepskim stanie. Tego typu infekcje... powiem tylko, e jeste twardym facetem, skoro chodzisz teraz o wasnych siach. Wstaa i ponownie napenia jego talerz. - Co u dziewczynek i Jen? - Jen to niesamowita kobieta. Bardzo twarda i silna. Oczywicie potwornie tskni za Tylerem, w nocy sysz, jak pacze, ale jednoczenie jest w stanie zaakceptowa swoj strat i skupi si na tych, ktrych kocha i za ktrych czuje si odpowiedzialna. Tak naprawd bya chyba troch za, e na tyle dni si tu wprowadziam, eby si tob zajmowa. Powiedziaa, e sama daaby sobie rad. - Wprowadzia si? - Jedynie tymczasowo, John - odpara z umiechem, stawiajc mu przed nosem zup, po czym usiada, aby kontynuowa swj posiek. - Waciwie tylko wypeniam rozkaz doktora. Kellor i Charlie piekielnie si o ciebie martwili. Mwili, e musz ci mie ywego i na chodzie, wic tak jakby zgosiam si na ochotnika. - Niechtnie? - zapyta John. Umiechna si. - Nie do koca.

- Niewiele pamitam... - Nic dziwnego, przecie gorczka prawie usmaya ci mzg! Miae piekieln temperatur, czterdzieci i p stopnia, rka spuchnita jak balon. Jeszcze trzy tygodnie temu wyldowaby na oddziale zakanym, na intensywnej terapii, oboony lodem, z kroplwk, bo byo z tob naprawd le. Kellor szykowa si nawet do amputacji, gdyby antybiotyki nie przezwyciyy zakaenia. - Tyle zamieszania przez ran po gupiej bjce. - Ostrzegaam ci - powiedziaa, machajc mu przed nosem yk. - Leczenie gronkowca w szpitalu to caodobowa walka. Nabawie si tego paskudztwa w domu opieki. Trzy dni bez sprztania, odkaania, latao tam w powietrzu setki rnych mikrobw, a ty akurat trafie na najgorszego. - Jak to si stao? - Jak? Przecie, do cholery, miae otwart ran, prawie byo wida koci. Wystarczyo dotkn lady albo pacjenta... Pamitaj, John, stare czasy miny bezpowrotnie. Dzisiaj szpitale s o wiele groniejsze ni siedzenie w domu. - Co tam si teraz dzieje? - Zostao dwunastu pacjentw. - Co? Przecie byo ich szedziesiciu. - Trzydziestu jeden zmaro. Szeciu znikno. - Jak to znikno? - Ci z alzheimerem, ktrzy byli w stanie si porusza. Pamitaj, e wysiad system alarmowy. Po prostu wyszli na zewntrz, do lasu. Biedni ludzie, prawdopodobnie zmarli w cigu jednego czy dwch dni. Wczoraj postanowilimy wynie si z tamtego budynku na dobre i przenie tych, ktrzy pozostali przy yciu do kwater w centrum konferencyjnym. Trudno jest mie na oku pacjentw z alzheimerem, kiedy system elektroniczny nie dziaa. Mylaam, e ju nigdy nie zobacz czego takiego, ale... musimy ich tam trzyma si, przywizanych do ek. Westchna gono. - To zabrzmi koszmarnie, John, jednak najlepiej bdzie, kiedy ju odejd. Do pilnowania ich przez ca dob potrzebujemy czterech osb. Przynajmniej w tamtym budynku s tylko dwa wejcia i wyjcia, no i jest czyciej. - A co poza tym? Makala ponownie westchna. - Jest niedobrze.

- To znaczy? - Przedwczoraj w nocy doszo do star na przeczy. - Jak bardzo byo le? - Ponad dwiecie ofiar miertelnych po obu stronach. Kilkaset osb rannych. - Jezu! Co si stao? - Przepuszczalimy ludzi, sto osb za jednym zamachem, poszlimy za twoj rad, profesorze. To wszystko szo bardzo wolno, uchodcy z Winston Salem, Charlotte, Greensboro, a nawet z dalekiego Durham zaczli toczy si przy barykadzie. Boe, John, tam na autostradzie jest jak w czasach redniowiecza. Ludzie rozbijaj obozy, bij si o kawaek jedzenia. Szalej choroby, gwnie salmonella, zapalenie puc i paskudna odmiana grypy. No wic - kontynuowaa Makala - nasi ludzie eskortowali jedn z grup. Jej czonkowie zbuntowali si, zaczli ucieka z autostrady w las. Dwch z nich miao ukryte pistolety, zastrzelili policjantw, ktrzy ich eskortowali. A potem grupa si rozbiega. Tom rozkaza ich znale. Doktora Kellora zeray nerwy, e ci ludzie mog by nosicielami jakich paskudnych chorb. Zrobio si niemio. Wikszo uciekinierw bya zbyt wycieczona, eby zawdrowa daleko, ale niektrzy stawiali opr. Okoo dwudziestu przepado bez ladu, zniknli w grach. Wikszo z nich to niegrone jednostki, ale kilku prowodyrw wci grasuje na wolnoci, a Tom na nich poluje. To wszystko wywoao zamieszki przy barykadzie - wyjania wreszcie Makala. - Charlie nakaza zamkn przejcie, dopki nie zapanujemy nad sytuacj. Uchodcy nie chcieli si na to zgodzi. To oznaczao tysice ludzi pchajcych si na zapory utworzone przez samochody i ciarwki. Tom mia troch gazu zawicego, eby odeprze natarcie, ale potem wrcili i... - Otworzylicie ogie? Przytakna. - Strzay sycha byo w caym miecie. Jak na wojnie. Tom kaza rozstawi karabiny automatyczne po obu stronach przejcia i otworzy ogie. John, w najgorszych koszmarach nie przewidziaabym, e bdziemy robi takie rzeczy sobie nawzajem... Zamilka. Bawia si kawakiem parwki na dnie swojego talerza. John spojrza na ni. Uprzytomni sobie, jak rol w yciu tej kobiety odegra lepy los. Gdyby nie jechaa tamtego dnia do Asheville, byaby w Charlotte, kiedy to wszystko si stao. Moe wszystko uoyoby si dla niej dobrze, biorc pod uwag jej prac w szpitalu. Z drugiej strony, mogaby by jednym z uchodcw szturmujcych barykad, rozpaczliwie potrzebujcym kawaka chleba czy p talerza zupy, ktr teraz jedli. - Mogam by po drugiej stronie barykady - powiedziaa stumionym gosem, jakby

czytaa w jego mylach. Spojrzaa na niego i przez chwil jej oczy bysny furi, tak jakby ona i John faktycznie byli we wrogich sobie obozach, jakby byli wrogami spoywajcymi obiad podczas tymczasowego rozejmu, zanim znowu zacznie si zabijanie. - Ale nie bya. Jeste tutaj i jeste bezpieczna. - Na jak dugo, John? Niektrzy mog powiedzie, e nadal jestem jedn z tych obcych. - Cholera jasna, Makala, nie wa si tak o sobie mwi! - C, szkoda, e nie syszae, co mwili niektrzy ludzie po zamieszkach. Zgino w nich dwudziestu mieszkacw Black Mountain, w tym kilku policjantw, i mona byo wczoraj spotka wielu ludzi stojcych przy ratuszu, domagajcych si gono tego, eby wykopa z miasta wszystkich, ktrzy nie s std. - Gupie pieprzenie. Przemawia przez nich strach. - To niesamowite, prawda? - Pokrcia gow. - Trzy tygodnie temu wszyscy bylimy Amerykanami. Do diaba, kiedy kto wypowiedzia obraliwe sowo, zrobi rasistowsk albo seksistowsk uwag, to, mj Boe, kady by oburzony, a historia trafiaa na pierwsz stron gazety. Wyczono prd i bang! w cigu paru dni skaczemy sobie do garde. Obcy kontra miejscowi. Czy cay kraj pogry si ju w tym szalestwie? Czy caa Ameryka zamienia si w dziesi tysicy maych plemion gotowych do wybijania si nawzajem, a wszyscy ludzie z autostrad nale do jakiej barbarzyskiej hordy? John nie by w stanie odpowiedzie. Ba si, e to, co mwi Makala, moe by prawd. Nie chcia jednak w to wierzy, pomimo tego, co niedawno miao miejsce w Black Mountain. - Nadal wszyscy jestemy Amerykanami - westchn. - Musimy w to wierzy. Na naszej ziemi toczyy si ju bratobjcze walki. Przecie w wojnie domowej zgino szeset tysicy ludzi. Pamitam te z dziecistwa zamieszki w Newark, t nienawi, ktra si midzy nami wytworzya i ktr jeszcze wiele lat pniej dao si odczu. Ale mimo to, w sytuacjach naprawd wanych, zawsze si jednoczylimy. - No a teraz? - Ludzie s godni, przeraeni. ycie rozpiecio nas jak adne inne pokolenie w historii i zapomnielimy, jak bardzo jestemy uzalenieni od prdu przepywajcego w kablach, od tego, e robimy rzeczy za pomoc przycinicia guzika. Gdybymy chocia mieli czno... Gdybymy wiedzieli, czy rzd nadal dziaa, gdybymy usyszeli gos, ktremu ufalimy... To by zrobio kolosaln rnic. Mj dziadek czsto mi opowiada, jak w czasach Wielkiego Kryzysu banki zaczy upada, wybucha panika, w powietrzu zdawaa si nawet

wisie rewolucja. A potem Franklin Delano Roosevelt wystpi w radiu, w jednej jedynej audycji. Przypomnia nam, e wszyscy jestemy dla siebie ssiadami, zaapelowa o to, ebymy wsppracowali i pomagali sobie nawzajem, i mimo e kryzys trwa jeszcze kolejne siedem lat, panika si skoczya. To samo byo w przypadku zamachw z jedenastego wrzenia - kontynuowa John. - Moim zdaniem teraz ludzi doprowadza do szau ta cisza. Nikt nie wie, co si dzieje, jakie s podejmowane kroki, czy naprawd toczymy wojn, a jeli tak, to z kim? Wygrywamy czy przegrywamy? Jestemy obecnie tak odcici od wiata jak siedemset lat temu ludzie mieszkajcy w Europie, do ktrych docieray pogoski, jedynie pogoski, o tym, e zbliaj si Tatarzy albo e w ssiedniej wiosce szaleje zaraza. Westchn, wskazujc gow na swj pusty talerz. Makala dolaa i jemu, i sobie. - Dawniej kady kataklizm - cign dalej John - by wydarzeniem lokalnym, w najgorszym wypadku regionalnym. Huragany w 2004 roku. Walny w nas mocno, tu w Black Mountain. Wikszo newsw koncentrowaa si na Florydzie, ale mwi ci, e najbardziej oberwao si midzy innymi nam. Oba huragany dosownie krzyoway si ponad nami w cigu zaledwie paru dni. Przez cay czas wiedzielimy jednak, e pomoc si zblia. Faceci, ktrzy znowu podczyli mi zerwane linie po czterech dniach, to bya zaoga z Birmingham w Alabamie. Ciarwka, ktr dostarczono nam tysice galonw wody, przyjechaa z Charlotte, a poza tym nadal dysponowalimy radioodbiornikami na baterie... Gdyby tylko udao nam si poczy ze wiatem zewntrznym, myl, e wielu z nas by si uspokoio. Czy udao si nawiza jakikolwiek kontakt ze wiatem zewntrznym? Makala upia yk zupy, po czym pokrcia gow. - Ani sowa. Dwa dni temu przelecia nad miastem helikopter. Gdyby widzia wtedy ludzi... Zachowywali si, jakby przelatywa po niebie jaki bg w rydwanie. Wszyscy podnieli rce, krzyczeli. Jedyne, co do nas dociera, to plotki z ust ludzi, ktrzy tdy przechodz. Globalna wojna, inwazja Chin, pomoc z Europy, zaraza w Waszyngtonie, zamach stanu. Duo pogosek o fanatykach religijnych, ktrzy zakadaj gangi. Twierdz, e oto nadesza apokalipsa, i ludzie albo si do nich przycz, albo zgin. Czyste szalestwo. Wszyscy wiedz tyle, ile wiem ja czy ty. - Problemem s te samochody - stwierdzi John. - One s tak integraln czci naszego ycia, przecie to dziki nim ludzie yj na przedmieciach i jed do pracy w centrum. Jeszcze sto lat temu ten cholerny dom nie mgby zosta wybudowany, bez wzgldu na to, jak pikny jest std widok. Byby za bardzo oddalony od centrum miasta, nawet jeli tym miastem jest malutka wioska. To nie s pola uprawne, to tak naprawd ugory, z wyjtkiem lasw. Ale dziki samochodom to miejsce stao si cenne. Spjrz na to, jak nawet

teraz migruj ludzie, instynktownie id wzdu autostrad midzystanowych. Najstraszniejsze chyba dla nas byo to, e samochody ni std, ni zowd zgasy. Bo dla nas samochd jest nie tylko cholernym rodkiem transportu, ale te wyznacznikiem statusu spoecznego, poziomu bogactwa, wieku, klasy. Dajmy na to ty... - Ja? - Miaa bmw 330, tak? Od razu wiedziaem, e nie masz dzieci, a nawet jeli masz ma, to oboje jestecie ludmi sukcesu, robicie kariery w swoich zawodach. Makala zamiaa si agodnie. - Porozwodowy samochd kryzysowy. John przytakn. - Tak naprawd nic o tobie nie wiem. - Po prostu porozwodowy samochd. Poznalimy si z mem na studiach w Duke. Oboje studiowalimy medycyn. John si zamia. - Mary i ja te poznalimy si na Duke, chocia pewnie dziesi, pitnacie lat wczeniej ni wy. Ja studiowaem histori, ona biologi, oboje chcielimy uczy. W latach siedemdziesitych wstpiem do wojska, zapisaem si na kurs oficerski, potem zaoferowali mi wietny ukad. - Wiem, widziaam dyplomy w twoim gabinecie. Robi wraenie, John. Magisterium na Uniwersytecie Purdue, doktorat na Uniwersytecie Wirginii. Mylaam, e suye w wojsku. - Hej, w armii te ucz! Ci ludzie byli na tyle szaleni, eby opaca moj nauk. Na kad jedn godzin, kiedy miaem w rku bro, przypadao sto spdzonych w klasie na zajciach albo w archiwum. Byem dowdc paru akcji na polu bitwy. Najpierw z kompani rozpoznawcz Pierwszej Dywizji Kawalerii w Niemczech tu przed tym, jak komunizm wyzion ducha. Nawet podobaa mi si ta posada, miaem duo czasu na badanie tamtejszej historii, to ju byo moje zajcie ponadprogramowe. A potem bya Pustynna Burza. Mj oddzia zosta zmobilizowany i nie mogem si doczeka tego wyzwania, dowodzenia kompani na linii frontu, kiedy zostaem awansowany na majora. Ale przenieli mnie jeszcze wyej, na zastpc dowdcy batalionu. Przez to zdjto mnie z pola walki i do dzi dnia zastanawiam si, czy skutkiem tego nie omino mnie w yciu par rzeczy... Dobra, ale do o mnie. Makala si umiechna. - Pobralimy si z mem tu po tym, jak on skoczy studia, dwa lata wczeniej ni

ja, a potem to ju klasyka - westchna. - Zmieniam specjalizacj, wybraam pielgniarstwo, eby zacz zarabia pienidze. Umowa bya taka, e kiedy on zostanie ju rezydentem w szpitalu, wrc na studia, eby szkoli si na lekarza. - Niech zgadn - wtrci John. - Facet dosta swojego doktora, a ty dostaa rozwd. - Co w tym stylu. Chyba po prostu jako... si rozjechalimy. Dosza te inna kobieta, a raczej kilka innych kobiet, miaam tego do i odeszam. No wiesz, modzi lekarze z wybujaym ego, pielgniarki robice wielkie oczy i mwice och, panie doktorze, druga w nocy. To zdarza si nagminnie. John spojrza na ni. Kiedy si umiechaa, pojawiay si w jej policzkach malutkie doeczki. Miaa czyste, bkitne oczy, bya wysoka i szczupa. Pokrci gow z niedowierzaniem. - Co za idiota... - John, nawet mnie nie znasz - odpara z umiechem - wic nie oceniaj mnie po wygldzie. Mam te swoj z stron. - C, ja jeszcze jej nie widziaem. Zgosia si na ochotnika do pomocy w domu opieki. To wymagao nie lada odwagi. - A moe to bya czysta kalkulacja? - rzucia. - eby w ten sposb sta si czci waszej spoecznoci. Spojrza jej prosto w oczy. Przypomnia sobie to, co powiedziaa mu w dniu, gdy zastrzeli Larryego i ponownie pokrci gow. - Nie, zrobiaby to bez wzgldu na sytuacj. Przez chwil milcza, wpatrujc si w swoj zup. - Spotykasz si z kim? - Dlaczego pytasz? - Chc tylko poskada do kupy czci amigwki. - Aktualnie nie jestem w adnym powanym zwizku, jeli to miae na myli. Staam si podejrzliwa i ostrona. - Masz dzieci? - Dziki Bogu, nie. - Dlaczego dziki Bogu? - By matk, w takich okolicznociach? Mylisz, e chciaabym mie takie zmartwienie na gowie? Zamy, e miaabym z mem dzieci i byabym tu w dniu, kiedy to wszystko si stao. Przecie teraz przedzieraabym si przez tumy uchodcw, eby wrci do Charlotte.

Skin gow. Sposb, w jaki to powiedziaa, przedziera si, wiele mu powiedzia. Lubia dzieci, moe nawet marzya o posiadaniu dzieci i miaa instynkt, by chroni je za wszelk cen, bez wzgldu na to, czyje to dziecko byo. - Porozmawiajmy o Jennifer - zaproponowaa cichym gosem. - Jest jaki problem? - zapyta, nagle drc z nerww. - Oczywicie, e jest, John. Twoje zapasy insuliny wystarcz raptem na cztery miesice. Woda, w ktrej przechowujesz fiolki, ma ponad dziesi stopni Celsjusza. Sprawdzaam. To skrci odrobin okres wanoci leku. - O ile? - zapyta. Poczu przypyw paniki. - Nie wiem dokadnie, John. Dowiemy si, kiedy regularna dawka przestanie kontrolowa poziom cukru w jej krwi. Poza tym musimy zacz oszczdza glukometr. Ten nowy, jak wiesz, nadaje si do kosza na mieci, a stary, dziki Bogu, przetrwa, lecz jest problem z paskami testowymi, nie ma ju zapasowych. Zatem bdziemy musieli si nauczy po prostu dokadniej monitorowa sytuacj i uywa paskw tylko wtedy, kiedy to absolutnie niezbdne. John nie by w stanie nic powiedzie. Omiata wzrokiem dolin. Panowa taki spokj... adnych haasw, nic. Widzia smuki dymu z maych poarw wznoszce si ku niebu na bryzie wiejcej od zachodu. Sign do kieszeni na piersi. Nie znalaz jej, poniewa nadal mia na sobie przesiknity potem T-shirt. - Papierosa? - zapytaa. Kiwn gow. - Zaraz przynios. Za minut wrcia z dwoma papierosami. Odpalia jednego zapalniczk, zacigna si i przez sekund si zawahaa, ale podaa go Johnowi, a drugiego pooya na stole. - Bya palaczka? - Taa. Zdziwiby si, ile pielgniarek pali. Widziaam jednak zbyt wiele puc przeartych rakiem. - Nie chc o tym sucha. Umiechna si. - I tak za dwa tygodnie ci si skocz. Jeli bdziesz oszczdza, to za cztery albo nawet sze, ale wczeniej czy pniej bdziesz musia rzuci palenie. Moe to bdzie jeden z niewielu pozytywnych skutkw tej sytuacji. Cay nard nagle zosta pozbawiony tytoniu, alkoholu, narkotykw. Nie ma samochodw, wic trzeba spacerowa albo jedzi na rowerze. Dobrze nam to zrobi.

- Wracajc do Jennifer - powiedzia po tym, jak kilka razy, zacign si dymem. odek mia przyjemnie napeniony posikiem, lecz dym uderzy mu mocno do gowy po kilku dniach abstynencji. Poczu si nagle roztrzsiony i osabiony. - mier Tylera i jego pogrzeb... - zawyrokowaa. - Gdybym bya wtedy w pobliu, zostaabym z Jennifer w domu podczas pogrzebu. To bya dla niej prawdziwa trauma. W tym wieku dla kadego dziecka utrata dziadka jest cikim przeyciem. Tylko e my, my wszyscy, odpdzamy od siebie mier, trzymamy j w ukryciu. Tyler umar w pokoju Jennifer. Szczerze mwic, ona nawet boi si do niego wchodzi. Kiedy leae nieprzytomny, Jennifer przychodzia z wizyt, ale nie przekraczaa progu pokoju, staa w drzwiach. Ona po prostu bya wiadkiem tego wszystkiego. Wszystko zapamitaa. John, twoja crka ma cukrzyc - cigna dalej Makala. - Nawet w wieku dwunastu lat dzieci z t dolegliwoci s wiadome swojej miertelnoci. Wiedz, e ich ycie zaley od igy i fiolki, lecz od siedemdziesiciu lat te fiolki kupuje si w aptece i nie zadaje adnych pyta. Jennifer wie, e te czasy si skoczyy. - Skd wie? - Do cholery, John, nie jest gucha ani lepa! Kadego dnia, od czasu wybuchu, ludzie umieraj, a ona wie, e na ni przyjdzie kolej, kiedy skocz si zapasy insuliny. John pokrci gniewnie gow. - Nie, Boe, nie! Mamy a cztery miesice. Do tej pory staniemy na nogi. Bdziemy mie przynajmniej czno, jakie leki. - John, to ty, a nie kto inny, rozpowiada wszem wobec, e sytuacja jest za, tragiczna i e zajmie nam to lata, eby si z tego wykaraska. Jeli w ogle si to uda... - Ale przy niej nie pisnem ani swka! - Och, John, jeste pierwszorzdnym ojcem, ale nie rozumiesz dzieci. Opiekowaam si w szpitalu maluchami takimi jak Jennifer. miertelnie chorymi dziemi. Uwiadomiy sobie swoje pooenie na dugo przed tym, zanim ich rodzice pogodzili si z t myl. - Jennifer nie jest miertelnie chora - warkn, gromic Makal spojrzeniem. Nie odpowiedziaa. - Cholera, nie, NIE! - Poczu si zaenowany zami, ktre nagle napyny mu do oczu, rozmazujc obraz. Z caych si prbowa powstrzyma szloch, ktry go przytacza. Makala wycigna do, aby go dotkn. John gwatownie odsun si, wbijajc w ni wzrok przepeniony bezradn wciekoci. - Moja creczka da sobie rad - powiedzia, apic oddech. - Moja creczka przeyje!

Nachylia si w jego stron, agodnie dotkna jego twarzy, a potem wstaa, pocaowaa go w czoo i przycigna swoje krzeso blisko niego. - John, jeli szczcie nam dopisze, jeli sytuacja si poprawi, skontaktujemy si ze szpitalami, ktre dziaaj, zanim skoczy si nam insulina. Zauway, e mwi o tym wszystkim, uywajc formy my. - Zbliyam si do niej, John. W cigu ostatnich kilku dni bardzo si z ni zyam. To sodkie dziecko. Nie jest jedn z tych dwunastolatek, ktre ubieraj si, mwi, a czasem zachowuj tak, jakby miay dwadziecia jeden lat. Ona nadal pi przytulona do swojego pluszowego zajca, bawi si zabawkami, ktre od ciebie dostaa, duo czyta. Jest taka, jakie byy dwunastoletnie dzieci dawno temu. Waciwie to jest troch takim typem kujona... John prbowa nad sob zapanowa, kiedy Makala opisywaa jego creczk. Upuci wypalonego papierosa. Bez sowa zapalia nastpnego i podaa mu, przedtem sama mocno si zacigajc. Umiechna si, a on uwiadomi sobie, e jej oczy s pene ez. - To po prostu maa dziewczynka, ktra od momentu, kiedy widziaa mier dziadka i jego pogrzeb oraz dowiedziaa si, e teraz codziennie zakopujemy setk ludzi, zacza mie obsesj na punkcie mierci. - Pomwi z ni. - Ju to zrobiam - odpara Makala cichym gosem. - O czym z ni rozmawiaa? Zawahaa si. - No powiedz, o czym? - O mierci - wyszeptaa. - Poprosia mnie, ebym powiedziaa jej prawd. O tym, ile zostao jej czasu, zanim zabraknie insuliny. - I co jej powiedziaa? - warkn i skrzywi si, gdy chwyci j chor rk za rami. Co jej powiedziaa? - John, mwiam ci, e opiekowaam si dziemi takimi jak Jennifer. Wiem, kiedy lepiej jest kama, i wiem, kiedy jest najwysza pora, by wyjawi prawd. Pocieszyam j, e wszystko bdzie dobrze. e ty i reszta ludzi dokadacie stara, eby wszystko wrcio do normy i eby zaczy do nas dociera lekarstwa. Puci jej rami. - Przepraszam - mrukn. - Mimo to, ty te powiniene z ni porozmawia, John. Przytakn. Spuci gow, znowu usiujc zapanowa nad sob. Czu si tak cholernie

saby. Nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. Dla Tylera czas si skoczy i mimo e John z czasem pokocha go tak, jakby by jego wasnym ojcem, czerpa poczucie spokoju ze wiadomoci, e mia dugie, dobre ycie. Ale Jennifer? - Powiniene cigle j uspokaja i dodawa jej otuchy, jeli chcesz, eby bya szczliwa - poradzia Makala. - Szczliwa przez ten krtki czas, ktry jej pozosta? - zapyta, nie spuszczajc z niej oczu. - Po prostu mdlmy si o to, eby wszystko dobrze si uoyo. Skoczy pali papierosa, usiad wygodniej na krzele. - A wic pochowalimy ju setki ludzi? Makala przytakna, po czym spojrzaa w bok. John usysza szczekanie, a potem gony miech. Na polanie ponad domem pojawia si jego rodzina. Psy na jego widok przygalopoway prosto do niego. Nie mg powstrzyma miechu, oba merday ogonami i taczyy wok jego krzesa. A potem podniosy w gr nosy i wszyy, wietrzc zapach zupy. Ginger stana na tylnych apach i prbowaa zajrze go garnka, przez co niemal si poparzya, kiedy stracia rwnowag i wpada na piec. Przybiega Jennifer i rzucia mu si w ramiona. - Wyzdrowiae, tatusiu! - Jeszcze nie do koca, ale prawie, pczusiu. Wtulia si gow w jego rami i przez moment zastanawia si, czy Jennifer nie pacze. Po chwili dziewczynka odrzucia gow. - Tatusiu, strasznie brzydko pachniesz! John wybuchn miechem. Mia ochot zabawi si w ni w star zabaw pod tytuem pacha, ktra polegaa na tym, e apa Jennifer i przyciska j mocno do zgicia swojego ramienia. Uwielbiaa t zabaw, kiedy miaa osiem lat, chocia zawsze krzyczaa, protestujc. Ale teraz uzna, e lepiej tego nie robi. Wiedzia, e naprawd brzydko pachnie. - Obiecuj, e pniej si wykpi. - Teraz mamy azienk na zewntrz, tatusiu - powiedziaa wskazujc rk may basenik dla dzieci oraz topornie zrobiony prysznic, sklecony z drabiny wysokiej na sze stp oraz jednogalonowego plastikowego wiadra zawieszonego na najwyszym szczeblu. Dno wiadra byo podziurawione kilkudziesicioma malutkimi dziurkami. - Ben to zrobi. Jedna osoba bierze prysznic, a druga wlewa wod w wiadro, stojc na drabinie. John przytakn. Wic to dzieo Bena... nagle nasza go pewna niepokojca myl.

Makala si rozemiaa. - To ja stoj na drabinie, kiedy prysznic bierze Elizabeth - uspokoia go. - Ben poleje mi wod, a wy, drogie panie, idcie sobie gdzie indziej. Jennifer uciskaa go mocno, pucia i zajrzaa do garnka. - Co tam jest? - Parwki i ziemniaki - poinformowaa Makala. - Ble! Brzmi ohydnie. - Jest naprawd dobre, powanie - odpar John. - Czy Zach i Ginger mog si poczstowa? Oba psy stay u boku Johna z jzykami na wierzchu, dyszc, ze wzrokiem utkwionym w pustym talerzu ich pana. Przez lata, zupenie niewiadomie, tradycj stao si zostawianie troch jedzenia dla psw. Kiedy do rodziny doczya Ginger, John zawsze musia dopilnowa, aby ka na ziemi dwa talerze, i to zawsze jednoczenie. Niezalenie od tego, jak bardzo psy dbay o siebie nawzajem, kiedy by tylko jeden talerz, od razu dochodzio do przepychanek i lamentw, zazwyczaj wydobywajcych si z pyska Ginger, ktra przegrywaa z Zachem. Teraz jednak Zach zaczyna zdradza oznaki starzenia, i to on przegrywa w tych potyczkach ze swoj koleank. - Wczoraj skoczya si nam karma dla psw - owiadczya Makala. Cholera, zupenie o tym nie pomylaem! - zgani si w duchu. - Nawet ta w puszkach? Makala nie odpowiedziaa. John nagle uwiadomi sobie ze zgroz, e powodem jej milczenia jest to, i ona lub Jen schoway psi karm na czarn godzin, jeli zajdzie taka potrzeba. Zastanawia si, czy parwki, ktre wkroia do zupy, te pochodziy z puszki dla psw, ale wiedzia, e lepiej w to nie wnika. - Tato, one umieraj z godu! Spojrza na swoje dwa psy, swoich wiernych towarzyszy podczas wielu nocy, kiedy pisa lub czyta. Zawsze przychodziy do jego gabinetu, zwijay si w kbek obok niego. Kiedy nadchodzi moment, by pj spa, Ginger zazwyczaj dreptaa do pokoju Jennifer, a Zach, jak zwykle, do pokoju Johna. Spojrza na dziewczynk, a potem na psy. - Pewnie, chodcie tu, moje guptasy. Wzi talerz swj i Makali, dola po chochli zupy do kadego naczynia i pooy je na ziemi. Oba psy rzuciy si na posiek i poary go w kilka sekund. Jennifer umiechaa si, patrzc na psy. Makala milczaa.

- Chyba chciabym pojecha do miasta, zobaczy, co si dzieje, moe te zahaczybym o campus. - Nie naduywaj swojego szczcia, John - odezwaa si Jen. Podesza do niego, stana na palcach i pocaowaa go. - Rany Boga, ale brzydko pachniesz - mrukna z dezaprobat, robic krok do tyu. - Ja sid za kkiem - wtrcia Makala. - Poza tym, skoro nasz pacjent czuje si ju lepiej, powinnam wrci do domu opieki i nadzorowa przeprowadzk do centrum konferencyjnego. Teciowa nie odezwaa si sowem, kiedy Makala wesza do domu. Elizabeth cmokna ojca w policzek i usiada, by je. - To mia dziewczyna - powiedziaa w kocu Jen. - Moim zdaniem ona jest w tobie zakochana, tato - owiadczya Elizabeth takim tonem, jakby wypowiadaa komentarz na temat pogody lub informowaa ktra jest godzina. Jennifer zachichotaa. John przenis wzrok na Jen. - Trzy noce z rzdu siedziaa przy tobie. Bye w fatalnym stanie, John. Jen umiechna si, lecz John zauway, e jej oczy robi si podejrzanie byszczce. - O co chodzi, mamo? - Och, o nic... - Odwrcia si. John wiedzia, e Jen myli o Mary. * Droga do miasta wygldaa mniej wicej tak samo jak wczeniej, z wyjtkiem tego, e mczyni, ktrych mijali, nieli strzelby albo karabiny. Przy szkole podstawowej lea ogromny stos drewna na opa, nad rozpalonym ogniskiem dyndao kilka kociokw. - Jak przedstawia si u nich sytuacja? - Ci, ktrzy nie mog przey, umieraj jeden po drugim - westchna Makala. - Wielu zmaro, ale na razie wszystko jest pod kontrol. Na miejscu dowiedzia si, e Charlie pojecha do Swannanoa, a Tom jest przy barykadzie przy przejciu. John przeczyta wiadomoci napisane czerwonym markerem na biaych tablicach przyczepionych do muru ratusza. WTOREK 20 MAJA TRWA STAN NADZWYCZAJNY

John zauway, e caa tablica bya wielokrotnie wycierana, z wyjtkiem tych trzech sw - TRWA STAN NADZWYCZAJNY. 1. Szacuje si, e dwudziestu uciekinierw z autostrady midzystanowej nadal grasuje po okolicy. Jeli kto ich zauway, powinien zaaresztowa, uwizi lub zastosowa inne rodki przymusu, a nastpnie zgosi wszystko w naszym biurze. 2. Kartki ywnociowe zaczn by wydawane, poczynajc od dzisiaj, wszystkim czonkom naszej spoecznoci. Jeli jeste rezydentem tego miasta, tutaj zamieszkaym i skadasz podanie o przydzia kartek ywnociowych, musisz najpierw zezwoli na przeszukanie swojej nieruchomoci pod ktem ukrytego jedzenia. Jeli poywienie zostanie znalezione, bdzie skonfiskowane, a nastpnie przekazane spoecznoci. Nie staraj si o racje, chyba e naprawd jeste w potrzebie. Poczynajc od jutra, nikt nie bdzie w stanie otrzyma jedzenia w adnej publicznej placwce bez uprzedniego okazania kartek ywnociowych oraz wylegitymowania si. John zatrzyma si przy tym punkcie i go przeanalizowa. Doszed do wniosku, e to suszna decyzja. Nie byo groby rekwirowania jedzenia, chyba e wnioskowao si o kartki. Dziki temu oszuci nie bd wyjadali publicznych zapasw, jednoczenie siedzc na wasnych. Czyta dalej. 3. Epidemia salmonelli w Awaryjnym Obozie Uchodcw zostaa ujarzmiona. Dzikujemy ochotnikom z Black Mountain College oraz zespoowi pod przewodnictwem doktora Kellora. Ze smutkiem informujemy, e epidemia w orodku pochona 61 ofiar. Jeli chodzi o ca spoeczno, odnotowano 310 zgonw spowodowanych salmonell na ponad 3000 przypadkw zachorowa. 4. Otwarto nowy szpital kryzysowy w galerii handlowej Ingram w Swannanoa. Jeli potrzebujesz transportu do tego orodka, publiczny pojazd bdzie od tej pory kursowa tam codziennie w samo poudnie. 5. Dyrektor Greene, od tej pory nadzorca szk naszej spoecznoci, oficjalnie owiadczy, e wszystkie szkoy zostay zamknite. Zajcia zostan wznowione dzie po wicie pracy, drugiego wrzenia. Wraz ze wznowieniem zaj ogoszone zostan wyniki

nauki z poprzedniego roku szkolnego. John uzna to za dziwne, e dopiero teraz oficjalnie zamknito szkoy. Dziewczynki bd wniebowzite. Poza tym to optymistyczne, e zostanie zachowana pewnego rodzaju cigo i z przyjemnoci przyj to do wiadomoci. 6. Powiadomienia o zgonach: Wczoraj odnotowano 81 zgonw w spoecznoci Black Mountain oraz Swannanoa. Pamitajcie, wszystkie ciaa zostan pochowane na nowych cmentarzach, czyli na polu golfowym w Black Mountain oraz na terenie Akademii Chrzecijaskiej w Swannanoa. Przyczyna zgonu musi zosta potwierdzona przez penicego sub lekarza w odpowiedniej siedzibie rady miejskiej pomidzy godzin sm rano a pit po poudniu. Wywieszono list zmarych. John przelecia po niej wzrokiem. Zna jedn osob, studentk. liczna dziewczyna z drugiego roku, miaa lekk nadwag, ale te umiech, ktrym umiaa rozwietli cay pokj. Pamita, e cierpiaa na rozmaite alergie, take na jad pszczeli. Na pocztku kadego semestru rozsyano wszystkim jej nauczycielom wiadomo, aby byli wiadomi sytuacji i natychmiast wyprowadzili j z sali, jeli wleci do niej jaki dlcy insekt. John zastanawia si, czy ukszenie nie byo powodem mierci. 7. UWAGA. Jeli w waszej rodzinie kto umar, a przyjlicie kartki ywnociowe, ukrywajc zgon czonka rodziny, wszystkie kartki ywnociowe dla najbliszej rodziny zostan skonfiskowane na stae z wyjtkiem dzieci poniej 11 roku ycia. Rzeczone dzieci zostan przeniesione do Obozu Uchodcw. Jeli nie jeste staym mieszkacem naszej spoecznoci, ty i twoja najblisza rodzina zostaniecie wydaleni z miasta z wyjtkiem dzieci poniej 11 roku ycia. Ostatnie zdanie zaniepokoio Johna. Sugerowao istnienie jakiej gorszej klasy ludzi w ramach ich spoecznoci. Makala staa u jego boku, czytajc tablic ogosze, i John zastanawia si, co poczua po przeczytaniu tej informacji. 8. WIADOMOCI Z OSTATNIEJ CHWILI! Jeden z mieszkacw naszego miasta, ktry by w Greensboro, donis nam, e w Morgantown dysponuj dziaajcym radioodbiornikiem odbierajcym fale krtkie. Mieszkaniec twierdzi, e na wasne uszy sysza

audycj radia BBC w Londynie. Rzd brytyjski podobno zadeklarowa solidarno z Ameryk i w tej chwili organizuje zakrojon na wielk skal akcj pomocy humanitarnej. Niech yj nasi sprzymierzecy, dawni i obecni! Ta wiadomo wywoaa umiech na twarzy Johna. Jeli jest prawdziwa, to by moe - by moe - oznacza, e sprzt do komunikacji zblia si w ich kierunku, aby pomc na nowo nawiza czno. Drczyo go jednak pytanie - dlaczego tylko Wielka Brytania zaoferowaa pomoc? 9. WIADOMOCI WOJENNE! Ten sam mieszkaniec donosi, e obecnie przyjmuje si, i w Stany Zjednoczone uderzyy trzy pociski wystrzelone przez kontenerowiec zakotwiczony w Zatoce Meksykaskiej. Nasze oddziay za granic zaangaowane s w ostre dziaania wojenne w Iraku, Iranie, Arabii Saudyjskiej, Pakistanie i Korei. Na wszystkich frontach dobrze sobie radzimy. Odpowiedzialno za atak na USA ponosi sojusz si Bliskiego Wschodu oraz Korei Pnocnej. Raporty potwierdzaj, e bro podobna do tej, ktr uderzono w Stany Zjednoczone, zostaa rwnie zdetonowana nad zachodnim Pacyfikiem, wywoujc podobne skutki w Japonii, Korei Poudniowej oraz na Tajwanie. Kolejny pocisk zosta podobno wymierzony w Europ Wschodni. Otrzymalimy rwnie informacj, e rzd federalny nawet w tej chwili organizuje dystrybucj radioodbiornikw, ktre pochodzi bd z ukrytych zapasw. czno z wadzami centralnymi zostanie wkrtce przywrcona. 10. Wszystkie ogoszenia umieszczone na niniejszej tablicy s oficjalne oraz prawomocne od momentu ich wywieszenia. Deklarowanie nieznajomoci powyszych praw nie bdzie przyjmowane jako usprawiedliwienie dla ich nieprzestrzegania. Podpisano Charles Fuller Dyrektor Bezpieczestwa Publicznego ZWYCIYMY! NIECH BG BOGOSAWI I MA W SWEJ OPIECE STANY ZJEDNOCZONE AMERYKI. John odwrci si plecami do tablicy i spojrza na Makal. - O czym mylisz? - zapyta.

- Czuj si jak jedna z postaci z kiepskiej ksiki albo filmu - westchna. - Niech yje Krl albo Niech yje Nasz Wspaniay Przywdca, albo inny napis w tym stylu powinien zosta umieszczony na tablicy. - Nawet si do tego jeszcze nie zbliamy - zaprotestowa John chodnym tonem. - Powinnam ostrzec ci ju teraz: nale do grona liberaw w starym stylu, ktrzy zwykli upatrywa spisku we wszystkim, co robi prawicowcy. Spojrza na ni i ujrza na jej twarzy cie umiechu. - Ja mam taki sam stosunek do lewicy - powiedzia i tym razem on si umiechn. Teraz wydaje mi si to absurdem. - Mimo wszystko, przepa pomidzy tym, czym bylimy trzy tygodnie temu, a tym, czym jestemy teraz, jest nie do ogarnicia rozumem. Przeszli z powrotem do edsela. John zauway, e parking przy komisariacie zosta uprztnity ze wszystkich nowszych, ale bezuytecznych samochodw. Teraz stao tam kilka volkswagenw garbusw. Na boku kadego z nich wymalowano napis Dziki uprzejmoci Jima Bartletta oraz znaczek pokoju w starym stylu. To musiao naprawd wkurzy Toma, pomyla John. Oprcz tego byy tam jeszcze dwa stare jeepy, w tym jeden niemal antyczny, z czasw II wojny wiatowej, z bia gwiazd namalowan na masce. Do tego kilka samochodw z lat pidziesitych, szedziesitych i siedemdziesitych, czyli zanim fabryki w Detroit zaczy produkowa zom, ktry nie trzyma si tak dobrze jak starsze modele. Obok samochodw parkowao kilka motocykli i motorowerw. Ku swojemu zdziwieniu zauway take kilka koni. Zatrzyma si, by si im przyjrze. - Pochodz ze stadniny, ktra urzdzaa obozy rekreacyjne dla dzieci. Razem mamy ponad czterdzieci koni w caej naszej spoecznoci - wyjania Makala. - Charlie wikszo z nich przydzieli do patrolowania bocznych uliczek. Makala podesza bliej, pogaskaa nos konia, ktry zara. - Kiedy uwielbiaam jazd konn. A ty? - Szczerze mwic, ja rwnie. Podobao mi si to uczucie wolnoci, kiedy jedzie si po otwartej przestrzeni... Ale dawno tego nie robiem. - Biedne zwierztka. - Dlaczego? - Charlie powiedzia, e przez lato bdziemy je wykorzystywa do patroli, ale kiedy zabraknie ju byda i wi, konie bd nastpne w kolejce. John skin gow, nie odzywajc si sowem. Wrcili do samochodu, za kierownic znowu usiada Makala, i ruszyli w kierunku

collegeu. Na kamiennej bramie w ksztacie uku przywita ich wielki odrcznie namalowany znak: Stop! Zatrzymaj si! Makala wyhamowaa. Dwch studentw blokowao wjazd, obaj dzieryli dubeltwki. Najpierw wycelowali w samochd, lecz po chwili rozpoznali pasaera i powitali go szerokim umiechem. - Co tu si, do diaba, dzieje? - zapyta John. - Prosz wybaczy, profesorze. Wewntrzna ochrona. Niektrzy z uciekinierw z autostrady nadal grasuj w okolicy. Poza tym ludzie prbuj wdziera si przez star patn drog, biegnc na tyach miasta. Sierant Parker ustanowi tutaj caodobow stra. John skin gow, nic nie powiedzia, Makala przejechaa przez bram na teren campusu. Panoway tu spokj i cisza, lecz nagle ich zobaczy. Stali w rzdach na trawiastej skarpie naprzeciwko Gaither Hall. Kaza Makali si zatrzyma. Przez chwil siedzia w samochodzie i patrzy. Do cikiej cholery, pomyla, istny obz dla rekrutw! Pidziesiciu studentw, czyli grupka wielkoci plutonu, stao na baczno. Trwa przegld broni; kady z nich rzeczywicie by uzbrojony. Niektrzy w dubeltwki, inni w karabiny do polowa, a jeszcze inni w pistolety. Sowem, posiadali kady typ broni, jaki mona sobie wyobrazi, poczynajc od chiskich SKS-w, przez karabiny pautomatyczne kaliber 22, a po wielgachne shot guny. Dwch chopcw miao repliki muszkietw kaliber 58 z czasw wojny secesyjnej. John wyskoczy z auta, aby obejrze t scen. Kilkoro studentw spojrzao w jego stron, jedna dziewczyna posaa mu umiech i zacza do niego macha, lecz nagle uwiadomia sobie, e jej nie wolno, wic znowu stana na baczno. Oczywicie obecny by te Washington Parker maszerujcy wzdu szeregu. Wyrwa jednemu ze studentw bro, pocign za dwigni zamka, zajrza do komory, a potem wcisn z powrotem w rce chopaka. - Niewystarczajco czysty! Chcesz przey? Jeli tak, dbaj o czysto swojej broni! John podszed do nich wolnym krokiem. Studenci zaczli spoglda w jego stron, przez co odwrci si te Washington. Po jego twarzy przemkn cie umiechu, a potem stan na baczno i zasalutowa. - Witam, panie pukowniku. Czy zechce pan przeprowadzi przegld wojska? John odsalutowa. - Czy czuje si pan ju lepiej, sir? - Tak, panie... - urwa i po chwili poprawi si: - Tak, sierancie Parker, dzikuj.

Nieco zaenowany, omit wzrokiem swoich uczniw, ktrzy jeszcze trzy tygodnie temu byli zwykymi dzieciakami. Nieraz opowiada im o przywilejach, ktrymi mog si cieszy. Mwi, e osoby w ich wieku walcz za nich na odlegych frontach, podczas gdy oni przysypiaj na zajciach. Cz absolwentw collegeu trafia do Iraku lub Afganistanu i kiedy John otrzymywa od nich e-maile, zazwyczaj czyta je na gos swoim studentom. Ale teraz to oni stali pod broni naprzeciwko gwnego budynku campusu, w ktrym mieciy si biura wadz uczelni, wydzia muzyczny oraz jedna z dwch kaplic. Zdawa sobie spraw, e oczekuj od niego wygoszenia kilku sw, lecz nie mg znale tych waciwych. Dostrzeg swoich dwch ulubionych uczniw, Jeremyego i Phila, stojcych po prawej stronie rzdu. Na granatowych T-shirtach uczelni, ktre wszyscy nosili niczym mundury, ci dwaj mieli przyczepione szewrony sierantw. Nawizali kontakt wzrokowy z Johnem, ktry skin im gow. Zastanawia si, czy wszyscy ci modzi ludzie wiedz, co zrobi w parku. Oczywicie, e wiedz, pomyla, przecie cae miasto o tym wie. Spojrza na nich i widzia to w ich oczach. Patrzyli na niego inaczej. Nie by ju w ich oczach wykadowc historii, ktry pomimo wojskowej przeszoci, syn z mikkiego serca, szczeglnie wzgldem studentek, jeli si adnie do niego umiechay lub wiedziay, w ktrym momencie najlepiej si rozpaka. - Prezentuj si niele. - Tylko tyle mg z siebie wydusi, kiedy odwrci si twarz do Washingtona, ktry mu zasalutowa. John odsalutowa i ruszy do Gaither Hall. - Zrobio si paramilitarnie, prawda? - zapytaa Makala, doczajc do niego. John nic nie odpowiedzia. Wszed do budynku i przez chwil nie by pewien, czego tak naprawd powinien oczekiwa. Oczywicie na korytarzach panowaa ciemno, powietrze byo cikie i wilgotne. Na szczcie gmach by stary, zosta zaprojektowany na dugo przed wynalezieniem centralnej klimatyzacji, wic przynajmniej byo troch cyrkulacji powietrza. Drzwi do biura przyj i rejestracji byy zamknite, z kaplicy dobiegy go jednak dwiki fortepianu. Ruchem gowy da znak Makali, aby sza za nim. Kaplica powstaa w latach trzydziestych XX wieku. Zbudowano j ze citych drzew, gdy w gry Karoliny zawitaa zaraza kasztanowa. Byo to pikne drewno o ciepym, ciemnozotym odcieniu. W pewnym stopniu wystrj by surowy, jako e przecie znajdowaa si na terenie szkoy prezbiteriaskiej, ale mimo to John uwaa, e kaplica jest wspaniaa. Na scenie wok fortepianu zgromadzia si grupka uczniw. Jessie, ktry jako specjalizacj wybra muzyk, wygupia si, uderzajc w klawisze.

Laura, jedyna ze studentek, ktr rozpozna, powiedziaa co, po czym Jessie zagra kilka akordw, a ona zacza piewa. Raptem John poczu, jak ciska go w gardle. Laura piewaa ten utwr na wiosennym festiwalu muzycznym. Bya to piosenka ze sztuki The Fantasticks. John uznawa j za zbyt sentymentaln, jednak teraz widzia w niej doskona metafor tego, co si dziao. Zapamitaj tamten wrzesie, kiedy dni pyny tak leniwie i spokojnie... Palce Makali wlizgny si w jego do. Stali w milczeniu, a poczu, e Makala dry, a potem pacze. Gos Laury odbija si echem w caej kaplicy. Zapamitaj tamt jesie, kiedy ycie byo dla nas a zbyt hojne... Sysza, jak na zewntrz Parker wykrzykuje rozkazy, teraz studenci przechodzili instrukta postpowania z broni. Dla Johna to byo zbyt wiele, ledwie mg to znie. To wszystko nie miao prawa si tutaj zdarzy. A jednak si zdarzyo. Laura dokoczya drug zwrotk i przesza do trzeciej. - Nie wytrzymam tego - wyszeptaa Makala. Wymknli si z kaplicy, Laura i reszta obecnych nawet nie zauwayli, e tam byli. Makala opara si o Johna, kajc. Obj j i przytuli. Po chwili uwolnia si z jego ucisku i spojrzaa na niego. - Przepraszam. - Nie ma za co... To byo raczej mie - odpar. Piosenka w kaplicy dobiega koca. Ruszyli ku wyjciu z budynku, gdy nagle John zauway, e drzwi do gabinetu dyrektora Hunta s uchylone. Zapuka i wszed do rodka. Za biurkiem nie zasta asystentki szefa, Kim Murty. By rozczarowany. Zawsze przypominaa mu aktork Nicole Kidman, tylko e bya jeszcze adniejsza. John musia przyzna, e w przyjacielski sposb by w niej zadurzony. Przyjacielski, poniewa jej m, dyrektor wydziau komputerowego, by jego bliskim przyjacielem... poza tym nadal czu obecno Mary. To, co przed chwil stao si z Makal - nie wiedzia teraz, jak na to zareagowa. - Dyrektorze Hunt?

- Tutaj. John wszed do jego gabinetu i nagle stan jak wryty. Hunt wyglda tak, jakby postarza si o tyle lat, ile mino dni od ataku. Podkrone oczy, wosy w nieadzie... John zastanowi si nad sob i nad tym, jak sam teraz wyglda: wci chodzi chybotliwym krokiem, nieogolony, brudny, wyczerpany. - John, wygldasz koszmarnie. - No, jeli nie wemie mi pan tego za ze, to powiem, e pan te wyglda cholernie kiepsko. Dan wskaza na krzeso. John usiad. Zawsze lubi gabinet dyrektora. Obejrza si i zobaczy Makal w biurze Kim. Skina gow i wysza, pokazujc, e poczeka na zewntrz. Kiedy by tu pierwszy raz na przesuchaniu w sprawie pracy, ktr zaatwi mu Bob Wright, jego uwag przykuy trzy obrazy zawieszone na cianie. Pierwszy by w miar standardowym obrazem jak na gabinet dyrektora religijnej szkoy, czyli adnie oprawionym fragmentem z fresku Michaa Anioa z Kaplicy Sykstyskiej, do Boga wycignita, by dotkn doni Adama. Dwa pozostae wydaway si z innej bajki. Jeden z nich stanowi swego rodzaju poczenie tematyki religijnej z wojskow: przedstawia Jerzego Waszyngtona, modlcego si na kolanach w niegu w Valley Forge. Trzecim obrazem byo ptno The Nation Makers pdzla Howarda Pylea - zdumiewajcy portret onierzy piechoty ruszajcych do boju podczas wojny secesyjnej. onierze w opakanym stanie, lecz nieustraszeni, amerykaska flaga podziurawiona i postrzpiona, lecz niesiona mnie naprzd, ku temu, co moe by jedynie ostatecznym zwycistwem. Obrazy nadal wisiay na cianach, jak zwykle, lecz kiedy odwrci si, by wyjrze za okno na musztr, dzieo Pylea nabrao nowego znaczenia. Dan milcza, a potem, ku zdumieniu Johna, sign do dolnej szuflady biurka i wycign butelk szkockiej oraz dwa kubki do kawy. - Jeli zarzd by si o tym kiedy dowiedzia, zawisbym na stryczku - stwierdzi Dan. John zastanawia si, czy mwi powanie, czy jedynie artuje. Na terenie campusu od zawsze obowizywa zakaz spoywania alkoholu. John wzi kubek i poczeka, a Dan naleje do niego kilka kropel. Potem podnis naczynie. - Niech yje Republika, niech Bg ma j w swej opiece - wznis toast Dan. Obaj wypili trunek do dna za jednym zamachem. Dan gono wypuci powietrze, stawiajc pusty kubek na biurku.

- Co u ciebie sycha, John? - zapyta. - No c, pewnie pan wie, e na jaki tydzie wypadem z obiegu. - Napdzie nam stracha, John. W kaplicy w cigu ostatniego tygodnia wielebny Abel i uczniowie codziennie modlili si za ciebie. - C, zdecydowanie mi to pomogo - odrzek John, spogldajc na swoj rk. - A co z zajciami? Nadal s prowadzone? Dan pokrci gow. - Pamitaj, e wikszo z naszych wykadowcw mieszka mile std. Wszystkie zajcia zawieszono. - Ale i tak codziennie odprawiacie msze w kaplicy. - Czciej ni normalnie - odpar Dan cichym gosem. To byo budujce, cholernie budujce, pomyla John. W pewnym sensie czyo ich z tym, co byo wczeniej. Poza tym tak ju jest, e w czasach kryzysu kocioy znowu zapeniaj si ludmi. W niedziel po zamachu z jedenastego wrzenia, jak pamita John, malutka kapliczka w Swannanoa, do ktrej jedzi z Mary, pkaa w szwach od tumw, ktre wyleway si nawet na zewntrz. - Pomylaem, e powinienem tu wpa i zobaczy, jak si sprawy maj na campusie. Przecie to jest moje miejsce pracy - na chwil urwa, po czym doda: - Nie, tak naprawd, na wiele rnych sposobw, to jest moje ycie. Zastanawiaem si, czy jest co, w czym mgbym pomc. - Doceniam to - odezwa si Hunt agodnym tonem - ale sdz, e masz teraz na gowie wiele innych obowizkw. John milcza. - Syszaem o roli, ktr penisz w tym, co ludzie teraz nazywaj Rad. I bardzo dobrze, moim zdaniem. Potrzebuj kogo takiego jak ty, skup si wic na tym i nie martw o nas. - Ale to s moi uczniowie. Martwi si o nich, Z zewntrz dobiego ich echo gosu Washingtona, ktry akurat kogo beszta. Znowu brzmia jak sierant marines szkolcy rekrutw - w gosie mia odpowiedni dawk sarkazmu, lecz z szacunku dla tradycji campusu, przynajmniej nie dorzuca do swojej przemowy komentarzy o ewidentnie seksualnym zabarwieniu, trccych skatologi czy po prostu obscenicznych. - Aby przey, aby utrzyma tych uczniw przy yciu, musimy zaj si czynn sub - wyjani cicho Dan. - Ale za tym kryje si co wicej. John wsta i podszed do okna, trzymajc w rku pusty kubek. Obserwowa

Washingtona, ktry skoczy przegld, a teraz serwowa dzieciakom musztr marszow. - Wic o co tu chodzi? - zapyta John. - To pierwszy pluton kompanii A oddziaw militarnych Black Mountain - odpar Dan. - e co? - To, co powiedziaem. Charlie Fuller i ja doszlimy w tej sprawie do porozumienia kilka dni temu. Na razie zwerbowalimy stu pidziesiciu modych. Dwa pozostae plutony aktualnie biegaj w ramach wicze. Utworzylibymy wicej oddziaw, ale na razie mamy tylko tyle sztuk broni. Kompania B zacznie si formowa w momencie, gdy zdobdziemy wicej pistoletw i karabinw. - Czy to nie lekka przesada? - zapyta John. - Do diaba, wiem, e Washington to rwny go, w zasadzie wspaniay czowiek, ale Dan, spjrz, co on tu robi! Podnieca si starymi wspomnieniami. Myli, e to powtrka z Parris Island czy Khe Sanh? - Prawd mwic, tak, John. Pewnie syszae o zamieszkach przy przeczy. - Syszaem. - To wanie wtedy Charlie podj decyzj, pewnie za namow Washingtona. Potrzebujemy armii. John westchn. - Jeszcze trzy tygodnie temu te dzieciaki przysypiay na zajciach, prboway wymkn si na Lookout Mountain ze swoj dziewczyn czy chopakiem oraz, przypuszczalnie i teoretycznie, uczyy si do egzaminw. A teraz robimy z nich onierzy? - Byem modszy od nich, kiedy mi to urwao! - warkn Dan, klepic si po lewej nodze. John usysza guchy odgos uderzenia. - Sam bye porucznikiem w wieku dwudziestu dwch lat. - Jasne, ale Dan, to jest college! May chrzecijaski college pooony w grach w Karolinie Pnocnej. Moim zdaniem co tu nie gra. - Gdzie na terenie caej doliny znajdziesz czterystu modych mczyzn i kobiet, w dobrej kondycji, na cholernie wysokim poziomie umysowym, ju zaraonych poczuciem solidarnoci ze swoj uczelni i tymi, ktrzy im przewodz, czyli ludmi takim jak ja, ty, Washington? - Nie wiem - westchn John, obserwujc jak kolumna wiczy marsz flankowy; dwie dziewczyny si pomyliy, Washington od razu doskoczy do nich i ochrzani tak mocno, e jedna z dziewczyn rozpakaa si, kiedy prbowaa dalej maszerowa. - Mielimy tutaj szeciuset uczniw, zanim szlag to wszystko trafi - powiedzia Dan,

stajc obok Johna przy oknie i obserwujc musztr studentw. - Okoo stu pidziesiciu odeszo. Postanowili sprbowa wrci do swoich domw. To byo naprawd trudne. Zwoalimy zebranie w kaplicy. Mnstwo modlitw, gbokich dylematw. Namawiaem ich, by zostali. Mwiem, e ich rodzice te by sobie yczyli, aby tu zostali, dopki nie skoczy si kryzys, poniewa wiedzieliby, e ich dzieci tu, na campusie, s bezpieczne. Wikszo z tych, ktrzy postanowili odej, to miejscowi, mieszkaj jaki dzie wdrwki std. Ale byo te kilka osb z Florydy, ktre czuy, e musz sprbowa dotrze do domu. John pokrci gow. Ci z Florydy prawdopodobnie stanli teraz twarz w twarz z tysicami osb, ktre kroczyy w przeciwnym kierunku. - Reszta zgodzia si zosta. Pamitasz, jak kilka lat temu prowadzilimy dyskusj z nauczycielami na temat potrzeby zorientowania naszej uczelni bardziej na sub? Mamy kilka innych collegew w okolicy, ktre trbi wszem i wobec o swej szlachetnej subie na rzecz dobra wsplnego, wic wpisalimy do programu zaj prace spoeczne. I tego si teraz trzymamy. - Dan, jest gigantyczna rnica pomidzy tym, e uczniowie udzielaj si w schroniskach dla bezdomnych albo orodkach opieki dziennej, a musztr ywcem wyjt z wojska! - miem si nie zgodzi, John. Jak mwi stara piosenka, czasy si zmieniaj... Kolumna studentw zawrcia i z powrotem maszerowaa przez trawnik, trzymajc bro przy ramieniu. Ten widok przeszy Johna zimnym dreszczem. Przenis wzrok na obraz Pylea, a potem znowu na studentw. Mj Boe, pomyla, nie ma rnicy. Tradycja musztry marszowej stanowia gwne wspomnienie pozostae po czasach, gdy wojska rzeczywicie w taki sposb ruszay do boju, rami w rami. W dzisiejszych czasach chodzio pono o dyscyplin i ducha walki oraz przynajmniej umiejtno maszerowania. Ale scena za oknem nie rnia si niczym od tego, o czym perorowa z takim entuzjazmem na spotkaniach Koa Mionikw Wojny Secesyjnej i co widzia podczas inscenizacji historycznych. Nie, mimo wszystko dostrzega jedn zasadnicz rnic: to nie bya inscenizacja, tylko rzeczywisto. Washington, kiedy skoczy musztr marszow, zacznie im wpaja elementarne zasady taktyki wojennej. Strzelanie, ruch, utrzymywanie staej pozycji, padanie na ziemi podczas wymiany ognia, taktyka ataku na duo wiksze siy wroga, oddawanie celnych strzaw, dowdztwo w czasie walki, udzielanie pierwszej pomocy, taktyki infiltracyjne, walka wrcz, metody zabijania wroga noem oraz zabijania goymi rkami. Widok tych modych ludzi przechodzcych musztr zrobi na nim takie samo

piorunujce wraenie, jak to, co by zmuszony zrobi w parku tydzie temu. - Washington bardzo ci ceni - rzuci Dan. - A propos, opowiedzia mi o tym, co miao miejsce w parku. Mwi, e wietnie to zniose. - wietnie zniosem? Prawie wyrzygaem swoje flaki! - Nie, nie o to chodzi. Kiedy pierwszy raz kogo zabijasz, ale masz serce, a w nim choby odrobin Boga, powinien to by dla ciebie horror. Spojrza w dal. - Straciem nog w czasie ofensywy Tet w Wietnamie. Dzie wczeniej przecieraem szlak dla naszego oddziau. Skrciem ze cieki i zobaczyem... - westchn, krcc gow. Pamitasz taki wiersz Thomasa Hardyego? John przytakn. - Ja strzeliem do niego, on do mnie - on chybi, ja nie... - zacytowa. - Trafiem go pierwszy - cign Dan. - Przeciera szlak dla swojej jednostki i po prostu wpadlimy na siebie. Zanim nawet pomylaem, wpakowaem w niego cay magazynek mojego M-16. Rozptaa si strzelanina, padem na ziemi, leaem przy nim i syszaem, jak rozpaczliwie apie powietrze. Wiesz, co usyszaem? John milcza, cho w mylach zgadywa. - Wzywa swoj matk. Znaem na tyle ich jzyk, eby si domyli... Urwa. John dostrzeg w jego oczach zy. - Ten dzieciak, ktrego zastrzeliem - zacz John - zdecydowanie w ostatnich chwilach swego ycia nie myla o swojej matce. Umar przearty nienawici. - Ale by moe teraz inaczej na wszystko patrzy - odpar Dan. - Wiem, e niektre osoby nie podzielaj mojego pogldu, ale ja nie potrafi myle o Bogu jako o kim, kto nie przebacza... John prbowa si umiechn. Na uczelni byy osoby, ktre miay raczej tradycyjne, niezmienne pogldy na temat zbawienia, Dan nigdy wczeniej nie wyrazi gono swojego zdania w tej kwestii. W pewnym sensie byo to pocieszajce, poniewa wspomnienie ostatnich sekund ycia tego wynaturzonego, skrzywionego psychicznie dzieciaka przeladowao Johna jak wci powracajcy koszmar. - Washington powiedzia mi o tym, jak na to wszystko zareagowae. Powiedzia to te twoim studentom. Pamitaj, e to jest szkoa chrzecijaska i mogoby to zosta le przyjte, gdyby si okazao, e wykonae wyrok z zimn krwi. Tak wic twoje przeycie posuyo nam jako nauka, John, ale rwnie twoje sowa zrobiy na nas wielkie wraenie. Washington, a potem Charlie Fuller, powiedzieli mi, e by to moment przeomowy dla naszej

spoecznoci. Charlie podj suszn decyzj, ale nie wiedzia, jak j podj a potem prawidowo wprowadzi w czyn. - I ty zrobie to za niego - kontynuowa Dan. - W tamtym momencie moglimy si pogry, zamieni w motoch albo, co gorsza, w motoch, ktry byby gotw pj za swoim przywdc. Nawet jeli byby to kto obdarzony dobrym sercem, tak jak Charlie, i tak podylibymy za nim pchani dz krwi i wtedy wanie zaczlibymy zjeda po rwni pochyej. Jeste historykiem, wic wiesz, e spord wszystkich rewolucji w historii ludzkoci tylko garstka odniosa prawdziwy sukces, czyli zachowaa swojego ducha, pierwotny zamys. Dan wskaza rk obraz przedstawiajcy prezydenta Waszyngtona klczcego w niegu. John uzna to za troch zbyt melodramatyczne. - Nie sdz, ebymy stali na progu rewolucji - zaoponowa. - Po prostu staramy si przey do momentu, a zostanie przywrcony jaki porzdek. Czekamy na przywrcenie cznoci i wystarczajc ilo pojazdw na chodzie, ebymy mogli znowu poczy si w jeden nard. - Lecz zamy, e to nigdy nie nastpi... - powiedzia Dan cichym gosem. - Jak to? - Po prostu, John. Zamy, e ten dzie nie nadejdzie. Zamy, e stara Ameryka, nasza wspaniaa ojczyzna, ktr tak bardzo kochalimy, osiemnacie dni temu, o godzinie 16.50, zgina. Umara z powodu samozadowolenia, zalepienia, nieumiejtnoci stawiania czoa brutalnej rzeczywistoci, w ktrej zanurzony jest wiat. Umara z powodu egocentryzmu. Zamy, e Ameryka umara tamtego dnia. - Na mio bosk, Dan, nie gadaj takich rzeczy! - achn si John. - C, John, ja uwaam, e Ameryka naprawd umara. Moim zdaniem nasi wrogowie kompletnie nas zaskoczyli. A powinnimy to byli przewidzie. Zao si, e po Kongresie kryy setki raportw przestrzegajcych przed tym, co si stao, a eksperci, ktrzy naprawd znaj si na rzeczy, na pewno bili na alarm. Przecie to si przytrafia wszystkim krajom, wszystkim cesarstwom w historii. Do diaba, sam jeste historykiem, doskonale o tym wiesz. A w momencie, kiedy co takiego si przytrafia, nikt nie moe uwierzy, e to dzieje si naprawd. Ludzie nie s w stanie poj, jak ich wielko i wspaniao moe zosta upokorzona przez innych, na ktrych patrzyli dotd jak na gorszych, jak na ludzi bez znaczenia, zacofanych tak bardzo, e nie mog stanowi zagroenia. Doskonale o tym wszystkim wiesz. Jedenasty wrzenia czy Pearl Harbor w porwnaniu z tym teraz byy jak ukszenia komara. - Najazd Mongow na wschodni Europ w 1241 roku - doda John cichym gosem. -

Chrzecijascy rycerze, kiedy pierwszy raz ujrzeli Mongow w bitwie pod Legnic, pono zrywali boki na widok swoich przeciwnikw, na koniach tak malutkich, e przypominay kucyki. Te kucyki miay by zmiadone przez pierwsz szar cikozbrojnej jazdy. Zniyli swoje kopie, ruszyli z kopyta, a po chwili Mongoowie zdziesitkowali ich swoimi ukami refleksyjnymi, o ktrych nikt w Europie wtedy nie sysza. Kada strzaa leciaa przez prawie pidziesit metrw i miaa energi kinetyczn jak strza oddany z broni kaliber 38. Mongoowie rozgromili tamtego dnia kwiat rycerstwa Europy. Dan kiwn gow. - To samo z francuskimi rycerzami, ktrzy kpili z angielskich ucznikw - wylicza dalej John. - Albo Brytyjczykami namiewajcymi si z nas pod Monmouth czy Cowpens. Niemcy pogardliwie zlekcewayli Rosjan w 1941 roku. - No i jeszcze my w Wietnamie - doda Dan cichym gosem - mimo e to nie bya wojna w imi przetrwania naszego narodu, ale dla nich zdecydowanie bya. Pamitam, jak poleciaem tam naszpikowany bzdurami o tym, e zmieciemy tkw z powierzchni ziemi. Skoczyo si tym, e od tamtej pory nie mog normalnie chodzi. Ci modzi, na zewntrz, bd walczy o nasz kraj, John - cign Dan. - Niektrzy z naszych profesorw mog myle, e sprzedaem ten college spoecznoci, ale do diaba z nimi. Od razu przychodzi mi na myl college po ssiedzku, ktry wypuci w wiat wielu specjalistw od studiw pokojowych i rozwizywania konfliktw i gdziekolwiek urzdzano jaki protest przeciwko naszej armii, zawsze si tam pojawiali, jakby to byo ich obowizkiem. A jeli pojawiby si tam czowiek werbujcy rekrutw, pewnie by go pobili, oczywicie wszystko w imi pokoju. Wyobraasz sobie, ebymy ty albo ja dostali prac na takiej uczelni? Rnorodno suya im dopty, dopki czowiek powtarza za nimi sowo w sowo ich piewk, zgodn z ich wiatopogldem, ale teraz nadszed czas prby. Prychn drwico. - Nie maj szans na przetrwanie. Zao si, e dzi u nich na campusie studenci siedz jak francuscy arystokraci w Wersalu, gdy rozwcieczony tum gromadzi si pod bramami. Zao si, e piewaj teraz Give peace a chance, mimo e przymieraj godem... Nie pozwol, eby to samo stao si z moimi uczniami - owiadczy Dan chodnym gosem. Dziki temu przetrwa rwnie nasza spoeczno. Sto pidziesit osb w kompanii A. Kolejne sto osb w kompanii B, kiedy dostaniemy ju bro. Przy okazji, przyjrzyj si im dokadnie, a zobaczysz, e niektrzy z nich nosz ze sob kopie broni z okresu wojny domowej. Inni wykonuj prace spoeczne albo pracuj przy rwnie wanych projektach. To nasi wychowankowie pomogli zapanowa nad epidemi salmonelli. Zgromadziem ju

grupk dzieciakw, ktra rbie drewno na opa na zim, bo profesor Darby razem z caym wydziaem Outdoor Education uwaa, e moemy zmodernizowa kilka starych bojlerw, aby mc pali drewno w tym budynku i bibliotece i mie ogrzewanie parowe. Potrzebujemy jednak ponad trzysta sgw drewna. Profesor Lassiter wspomina o zainstalowaniu turbiny wodnej na zaporze nad jeziorem Susan. Uwaa, e do jesieni uda nam si j uruchomi i tym sposobem bdziemy mie prd. John nie mg powstrzyma si od umiechu. Wikszo miast w okolicy wanie w ten sposb zostaa zelektryfikowana ponad sto lat temu. Przyjedajcy tutaj przedsibiorcy sprzedawali spoecznoci generatory, pokazywali, jak podczy je do zapory wodnej, przecign kable i nagle stawa si cud - bo wwczas prd by cudem. - Profesor Sonnenberg powiedzia mi, e w naszej szkolnej bibliotece s stare egzemplarze pisma Scientific American, nawet z poowy XIX wieku, jak rwnie stare numery Popular Mechanics. Na ich kartach opisane s plany sprzed osiemdziesiciu lub stu lat, jak budowa radioodbiorniki, telegrafy, silniki parowe i spalinowe, baterie. S tam opisy prawie kadego nowego odkrycia w chemii. W naszej bibliotece mamy niemal kady cholerny numer Mother Earth News, no i ksiki Foxfire - zamia si Dan. - Wikszo innych profesorw patrzy na takie pisma z pogard, ale wczeniej, zanim do nas doczye, pracowa u nas mj stary, ukochany profesor. Ju nie yje, jednak zdecydowanie by, jak mawiaj modzi, starym hipisem. Zostawi nam kopalni zota! Instrukcje, jak znajdowa poywienie, jak je konserwowa, jak przechowywa. Wysalimy ju kilka grup uzbrojonych w te ksiki. Zbieraj tyle poywienia, ebymy mogli utrzyma si - przy yciu. Trudno w to uwierzy, John, ale szaszyk z grzechotnika wcale nie jest taki zy... To wszystko mamy pod nosem, musimy tylko si po to schyli. Prawda jest jednak taka, e kto musi tego miejsca broni, i robi to nasi uczniowie. A jeli zajdzie taka potrzeba, przynajmniej odwlok w czasie... - Co odwlok w czasie? Przecie przejcia s zabezpieczone. - Ale wiadomo ci o starciach przy przejciach, prawda? - zapyta Dan. - Tak. - Mielimy na razie do czynienia z niezorganizowanym tumem. Kr jednak plotki, e grupy zaczynaj si organizowa. Wikszo z nich to po prostu przestraszeni ludzie czcy si, by przey oraz broni si nawzajem, czyli chodzi im dokadnie o to, o co nam tutaj. Ale docieraj do nas te pogoski o jakich sektach, John. Kierujca si na wschd rodzina z Tennessee, ktrej pozwolono wczoraj tdy przej, powiedziaa, e na terenie

Knoxville jaki czowiek chodzi i rozpowiada, e to jest pocztek witej wojny. - Pozwl, e zgadn. Ten czowiek stawia ultimatum: albo do niego doczysz, albo zginiesz. Dan przytkn. - Mwi, e tu przed tym, jak wysiad prd i wszystko inne, ukaza mu si Jezus i powierzy misj. Rzekomo jest on teraz nowym Janem Chrzcicielem majcym za zadanie przygotowa grunt dla powrotu Chrystusa. O dziwo, dobry Boe, podobno zwerbowa ju setki zwolennikw, zabijajcych tych, ktrzy maj czelno si z nimi nie zgadza. - Wystarczyo osiemnacie dni, eby do tego doszo - westchn John. Dan pooy mu do na ramieniu. - John, pamitaj o sowach z Pisma witego: Jest czas wojny i czas pokoju.... - A wic mamy powtrk z historii. Znowu musztrujemy modzie. Chciabym myle, e dzi na obszarze caej Ameryki istnieje tysic tego typu grup, szkolcych si pod ktem tego, by chroni cywilizacj, ebymy nie stali si dzikim tumem, w ktrym je ten, kto jest silniejszy od bliniego, albo w ktrym ludzie wyynaj si nawzajem w obdnym amoku wywoanym przez szalecw. - To dlatego ci modzi ludzie za oknem s musztrowani i dlatego chc, eby by ich dowdc. - Ja? - zapyta John, nie dowierzajc temu, co wanie usysza. - Do diaba, przecie to ty masz jasn wizj tego wszystkiego! - Ja jestem dyrektorem collegeu - odpar Dan z umiechem. - Dyrektorem z jedn nog. - Jeste rannym weteranem wojennym - poprawi go John ostrym tonem. - Nie, gupim jak but osiemnastolatkiem z Mocksville w Karolinie Pnocnej, tak tpym, e nie zauway ukrytej linki i zdetonowa min. Ale dostaem rent inwalidzk i skoro ju nie mogem ani biega, ani gra w pik, uwiadomiem sobie, e musz by kim innym. I tak oto trafiem tutaj. Zamyli si na chwil, a potem spojrza na Johna i cign dalej: - Widz w tobie naszego przywdc, John. Charlie to dobry facet, cholernie prawy czowiek, ale skupia si na chwili obecnej, na tym, by spoeczno przeya, i chwaa mu za to! Ale potrzebujemy czego wicej. Potrzebujemy kogo, kto ma wizj. Kogo, kto, by zacytowa piosenk Aria Guthriego, siga wzrokiem a po marzenia patriotw.... Cieszysz si teraz szacunkiem u wszystkich mieszkacw miasta. U uczniw, czonkw naszej spoecznoci, u policjantw, Charliego, u wszystkich.

- Dlaczego? - rzuci John chodnym tonem. - Dlatego, e odwaliem brudn robot i rozpieprzyem gow jakiemu punowi? - Z powodu tego, co powiedziae, zanim rozpieprzye mu gow, jak to brutalnie uje. Moe ycie tego biednego, optanego przez diaba chuligana nie byo bezcelowe. Moe byo po to, by da ci tamt chwil... U niektrych ludzi fakt, e go zastrzelie, wywoa poczucie strachu i podziwu. Ale reszta z tych, ktrzy syszeli twoje sowa, nigdy ich nie zapomni. To ci daje wadz, John. Poza tym przecie uzyskae rang pukownika i proponowano ci awans, pierwsz gwiazdk na epoletach, ale zrezygnowae dla dobra Mary. Rodzina Mary to bardzo stara tutejsza familia; to, e odrzucie moliwo zostania generaem, poniewa chciae przywie on do domu, byo sensacj, cae miasto tylko o tym mwio. I chyba ju pierwszego dnia zauwaye, e wszyscy ci tu powaaj. Szczerze mwic, John wcale tego nie dostrzega, by za bardzo skupiony na Mary i nieco rozgoryczony, e ludzie dziercy wadz w Pentagonie nie pomogli mu rozwiza jego problemu. Ale to wszystko stare dzieje. Z wielu powodw, szczeglnie teraz, John dzikowa Bogu, e wyldowa w Black Mountain. - Dan, cae moje dowiadczenie wojenne sprowadza si do stu godzin w czasie operacji Pustynna Burza. Niemal przez cay czas siedziaem zamknity w czogu i dyrygowaem akcj na odlego. Tylko raz troch mn zatrzso, kiedy bomba spada sto metrw ode mnie. I to wszystko. Mianuj dowdc Washingtona, to on specjalizuje si w szkoleniu szeregowcw, to on by w Hue. - Washington nie chce tej funkcji. W peni zgadza si za to z tym, co ci teraz mwi. Niedawno mi to wytumaczy, kiedy zaczlimy planowa utworzenie tego oddziau i na wierzch wypyna kwestia dowdztwa. Pozostawiem t spraw otwart, mylc pocztkowo, e rzeczywicie wemie to na swoje barki, ale natychmiast stwierdzi, e ty bdziesz idealnym kandydatem. - Co dokadnie powiedzia? - mia si, e co prawda on jest najlepszym instruktorem musztry w szeregach marines, ale e do dowodzenia armi potrzeba czego wicej. Powinien to by kto wyksztacony, kto umie zachowa zimn krew w trudnej sytuacji, kto studiowa histori wojskowoci i potrafi swoj wiedz spoytkowa w przypadku kryzysu. To naturalnie wskazuje na ciebie, John. Moim zdaniem, jeli dojdzie do powanego starcia, Washington powinien walczy na pierwszej linii, ale za plecami mie kogo takiego jak ty. - I tak uwaam, e byby lepszym dowdc. - John, on jest niczym von Steuben, ktry pomaga Waszyngtonowi w czasie wojny o

niepodlego. Dowodzenie to twoje zadanie. Charlie zgodzi si, e jeeli nastpi sytuacja kryzysowa wymagajca interwencji policji, ty bdziesz na jej czele. - Dziki, o niczym innym nie marzyem... - John, gdyby naprawd o tym marzy, pewnie nie bralibymy ci w ogle pod uwag. Szukalimy kogo, kto bdzie to postrzega jako sub, a nade wszystko, kogo, kto nawet bronic teraz tej spoecznoci, bdzie myla perspektywicznie... John, marzymy o Ameryce - kontynuowa Dan. - Chcemy, eby Ameryka przysza do nas. Cho osobicie uwaam, e ju nigdy nie przyjdzie. Ameryka, ktr znalimy, umara wraz z wybuchem tych gowic nuklearnych. A jeli tak si sprawy maj, spoczywa na nas obowizek, by nie czeka, lecz zamiast tego odbudowa Ameryk, tak, jak chcemy mie.

ROZDZIA SMY
Dzie 35 Wrd tumw, ktre zebray si wok ratusza, panowaa witeczna atmosfera. John zaparkowa przed remiz straack na swoim staym miejscu. Wozy straackie, ktre ponad miesic temu zostay wyprowadzone na zewntrz, aby zrobi miejsce dla kryzysowych zapasw upchnitych wewntrz budynku, nadal stay w miejscu, bez ruchu i ju nie byszczay w socu, nieco zakurzone. Do botnika jednego z nich zostay uwizane konie. Tum na co oczekiwa. Kiedy ludzie ujrzeli zbliajcego si Johna, nieco si odsunli i z szacunkiem mu si kaniali. Te trzydzieci pi dni odcisny pitno na wygldzie mieszkacw miasta. Ich twarze byy bardziej wychudzone, niektre stay si wrcz wyndzniae. Ubrania byy, oglnie rzecz biorc, brudne i przesiknite potem. Mieli tuste wosy. Wielu mczyzn zaczynao zapuszcza brody. Od wszystkich bi odr. John zastanawia si, czy rzeczywicie ludzie sto lat temu wydzielali tak ohydny zapach, czy moe jeszcze trzydzieci sze dni temu wszyscy byli przyzwyczajeni do nadmiernej czystoci. Uywali dezodorantw, by nie urazi blinich. I przynajmniej raz, a w lecie nawet dwa razy dziennie brali prysznic. Czy teraz ten brzydki zapach sta si ju norm? Czy tak wanie brzydko pachnia Waszyngton, Jefferson i Abraham Lincoln? Czy stao si to czym na tyle normalnym, e nikt ju tego nie zauwaa? W drzwiach policyjnej czci gmachu pojawi si Tom z umiechem na twarzy. - Dziaa! Tum wyda z siebie okrzyk radoci. Wielu zebranych zaczo przepycha si w stron wejcia i okien, by zajrze do sali konferencyjnej, tak jakby to, co znajdowao si wewntrz, byo jakim cudem. John przedar si przez tum i wszed do budynku. - Zaczynamy za kilka minut, ale w midzyczasie nacieszmy si tym - rzuci Tom. John wkroczy do sali konferencyjnej i nie umia powstrzyma umiechu na widok starego telefonu na korbk przyczepionego do ciany.

- Tak, tak, sysz ci! - krzycza zgarbiony nieco Charlie ze suchawk w jednej rce. Tak, sysz ci. Dziaa. A teraz dalej montujcie kable. Tak, bez odbioru. Do usyszenia.. Odoy suchawk i odwrci si twarz do zebranych. - Mamy system telefoniczny! Przez tum, nawet ten zebrany na zewntrz, przetoczya si fala entuzjazmu i aplauzu. John spojrza na urzdzenie wygrzebane ze sklepu z antykami, tak jak zasugerowa. Podobny aparat zainstalowano w komisariacie w Swannanoa. Wymagao to pracy tuzina monterw, starszych pracownikw firmy telekomunikacyjnej. Kilku z nich byo uchodcami, ktrych przepuszczono przez przecz. wiatowody i nowoczesne przewody elektryczne na nic by si nie zday. Musieli znale staromodny miedziany drut, co byo trudnym zadaniem, lecz kawaeczki uzbierano z rozmaitych rde. Szczliwym trafem znalaza si duga na kilka mil, stara, porzucona linia telefoniczna lub telegraficzna, biegnca wzdu torw kolejowych. Drut musia by ostronie poczony, a potem nacignity na szkle lub ceramicznych izolatorach. Wikszo z nich zrobiono z butelek po napojach gazowanych. To bya dopiero pierwsza linia. Teraz ambicj byo docignicie kabli a do Asheville. To niewiarygodne, ale znaleziono star centralk telefoniczn w piwnicy wnuczki telefonistki z lat dwudziestych XX wieku. Podobno kiedy w latach pidziesitych stary system zosta odesany do lamusa, owa starsza pani zabraa sobie t tablic rozdzielcz do domu na pamitk. Teraz kilku pracownikw firm telekomunikacyjnych prbowao sobie przypomnie, jak to wszystko poczy, by centralka moga obsugiwa dziesitki telefonw. Byy te inne osignicia. Na jednym ze zomowisk w Swannanoa odnaleziono cignik siodowy z wczesnych lat szedziesitych napdzany silnikiem dieslowym i z powodzeniem przywrcono go do ycia. Przy okazji wywizaa si burzliwa dyskusja na temat tego, kto powinien otrzyma ten pojazd. Ostatecznie zwyciya stra poarna i na platformie ustawiono we straackie, drabiny i inne sprzty. Rozgryziono nawet kwesti tego, jak uywa silnika jako rda mocy potrzebnej, by uruchomi pomp wodn. Zagroenie poarowe stao si prawdziw zmor miasteczka. Ci, ktrzy nadal dysponowali ywnoci, gotowali j, palc drewnem, std poary domw i lasw stay si zjawiskiem nagminnym. W Black Mountain w miejscach lecych poniej poziomu zapory na sztucznym jeziorze nadal byo odpowiednie cinienie wody. Lecz ludzie mieszkajcy wyej musieli sami taszczy wiadra wody, dlatego wszyscy zaczli zamartwia si tym, e byle poar domu moe przerodzi si w poar lasu, nad ktrym nie sposb bdzie zapanowa. Pomidzy Black Mountain a Swannanoa kursowao teraz ponad sto pojazdw i

codziennie ich przybywao. Spora grupka mechanikw nauczya si obchodzi lub eliminowa elektronik, zwaszcza w przypadku samochodw, ktre w minimalnym stopniu polegay na nowoczesnej technologii. Wystarczyo wetkn stare czci zamienne, aby silniki znowu zawarczay. Sklep z motorowerami osiga wietne wyniki, jeli chodzi o przywracanie tych stosunkowo prostych maszyn do ycia, to samo tyczyo si starszych modeli motocykli. Na jezdniach pojawio si ju tak wiele pojazdw, e w sklepie Smileys zosta zamontowany stary generator, eby znowu mie dostp do benzyny z podziemnych zbiornikw. Smileys sta si czym na ksztat dawnego sklepu wielobranowego. Towaru byo tam tyle, co kot napaka, z wyjtkiem legendarnych ju papierosw, ktre Hamid wydawa na sztuki w zamian za martw wiewirk, stare srebrne monety lub jakkolwiek inn rzecz, ktra zainteresowaa Pakistaczyka. John teraz prawie ju aowa tego, e pierwszego dnia zachowa si zgodnie z zasad fair play. Powinien by kupi tuzin kartonw papierosw. Zostao mu ju tylko pi paczek. Wydziela sobie teraz nie wicej ni pi papierosw dziennie. - No dobra, wiara, czas na narad, prosz opuci sal! - ogosi Charlie. Ci, ktrzy zebrali si w rodku, by pogapi si na telefon, niechtnie opucili pomieszczenie. Charlie zamkn okna i opuci zasony. W sali zostali stali czonkowie rady. Charlie, Tom, Kate, doktor Kellor i John. Carl i Mike ze Swannanoa przyjedali tylko wtedy, gdy omawiano sprawy bezporednio dotyczce ich miasta. Dzisiaj jednak mieli na gowie poar lasu przy strumieniu Haw Creek. Istniao niebezpieczestwo, e ogie przerodzi si w prawdziwe pieko. Zaczli od rytuau, ktry przeforsowa John - caa grupa stana twarz do amerykaskiej flagi stojcej w kcie sali i wyrecytowaa tekst lubowania wiernoci, nastpnie Kate odmwia krtk modlitw i Charlie ogosi, e mona zacz narad. - Nie chc wychyla si z czym jak narwaniec, ale mam bardzo wan spraw odezwa si John. - O co chodzi? - Mam wieci z zewntrz. - Na mio bosk, czowieku, i dopiero teraz o tym mwisz? - zapyta Charlie. - Wszyscy byli tak podekscytowani telefonem i c, prawd mwic, nie wszystko, co mam do przekazania, to wesoe informacje. - Nie ka si prosi, John - sapna Kate.

- Zapaem co w radiu. To bya rozgonia Gos Ameryki. - Kiedy?! - zawoaa burmistrz. - Zeszej nocy jechaem autem i bawiem si pokrtem. Zapaem stacj, bez adnych zakce. - Stacja radiowa?! - krzykn Charlie. - Mw, co wiesz. Boe, znowu mamy radio! - To stary radioodbiornik w edselu. Po prostu bawiem si gak i nagle usyszaem audycj, sygna gony i czysty, stara czstotliwo obrony cywilnej. Siedzielimy i suchalimy jej przez p godziny czy co koo tego, a potem widocznie przez ze warunki atmosferyczne stracilimy sygna. - My? - zainteresowaa si Kate. John nie odpowiedzia. Wczoraj Makala przyjechaa na obiad i rzuci okiem na Jennifer. John odwiz j z powrotem do centrum konferencyjnego, ktre teraz penio funkcj domu opieki i miejsca kwarantanny nowo przybyych uchodcw, ktrzy dostali pozwolenie, by zosta w Black Mountain. - No wic co tam si, do diaba, dzieje? - zapyta Tom. - Nadaj z lotniskowca Abraham Lincoln, ktry by czci naszej floty w Zatoce Perskiej, kiedy wybuch konflikt. Sprowadzili go z powrotem tutaj. Teraz jest zakotwiczony gdzie u wybrzea Stanw Zjednoczonych i stanowi gwny punkt dowodzenia operacjami niesienia pomocy i odbudowywania pastwa. Mwili, e pomoc jest w drodze. Co pi minut powtarzali t informacj. Poza tym, powiedzieli, e w caym kraju nadal obowizuje stan nadzwyczajny. - To akurat wiedzielimy ju wczeniej - skomentowaa Kate. - Jakiego rodzaju pomoc? - Nie podali adnych szczegw poza tym, e artykuy pierwszej pomocy lec z Wielkiej Brytanii, Australii, Indii i Chin. - Indii i Chin? - nie dowierza Charlie. - Tak, mnie te to uderzyo jako co dziwnego. Przecie wczeniej wspominano o bombie zdetonowanej nad zachodnim Pacyfikiem... - Z kim wic walczymy? - zapyta Tom. - Nie powiedzieli. Podali tylko, e siy alianckie tocz walk z Iranem, Irakiem i Kore, ale o tym te ju wiedzielimy. Charleston, Wilmington i Norfolk ogoszono centrami restrukturyzacji kryzysowej. - A co to, do cholery, oznacza? - burkn Kellor. - Domylam si, e za granic mamy sprzt wojskowy, ktry nie oberwa, statki, ktre

dysponuj energi elektryczn, samoloty, przeszkolony personel... Moe oznacza to, e nadciga pomoc i koncentruje si w tych trzech punktach? - Najbliej nas jest Charleston, dwiecie pidziesit mil std - westchn Charlie. - To nam za choler nie pomoe, ani troch. - Wiem - odpar John. - A co z wojn? - zapyta Tom. - Wspominali tylko o tych trzech miastach? - wtrcia Kate. - Tylko. Aha, prezydentem jest bya sekretarz stanu. Teraz ona rzdzi. Nikt tego nie skomentowa. - Podobno prezydent zgin na pokadzie Air Force One. Samolot nie by wystarczajco uodporniony na dziaanie impulsu elektromagnetycznego. Nie powiedzieli, co si stao z wiceprezydentem i rzecznikiem rzdu. - adna z tych informacji nie ma bezporedniego wpywu na nas - zauway Charlie. Wszyscy milczeli. To dziwne, pomyla John: prezydent kraju nie yje, a my mwimy, e to nas nie dotyczy. - To wszystko. Potem zaczli gra muzyk. - Co? - zdziwi si Charlie. - Muzyk? - Patriotyczne utwory. God Bless America, a potem Battle Hymn of the Republic. John popatrzy po twarzach zebranych. - Przynajmniej wiemy, e nasi gdzie tam s... - Ci legendarni nasi - wpad mu w sowo Kellor - nie pomog nam tutaj w niczym, w adnej rzeczy, ktr musimy przedyskutowa. - To, co nam przed chwil powiedziae, John, wpdzio mnie w cholern depresj stwierdzi Charlie. - Myl o tym, e oni s tak blisko. Jeszcze ptora miesica temu samolot zaadowany rodkami medycznymi mgby przylecie tutaj z Charlestonu w godzin. A teraz jest tak, jakby oni byli na ksiycu... Mw dalej, doktorze. - Wczoraj odnotowalimy zaledwie trzynacie zgonw - poinformowa Kellor. Obecni wydali z siebie pomruk zadowolenia; bya to najnisza liczba ofiar miertelnych, odkd zaczli prowadzi statystyki. - Dwa zaway serca i dwch naszych dializowanych pacjentw. Chyba ju wicej osb z t dolegliwoci nie mamy. Kady mieszkaniec naszego miasta, ktry by uzaleniony od dializ, nie yje. Zapado milczenie. - Zmara te jedna osoba chora na cukrzyc. Znowu nikt si nie odezwa, lecz John poczu na sobie ich wzrok. Oczywicie

wszyscy z nich wiedzieli. John patrzy prosto przed siebie, nie odzywajc si ani sowem. - Trafi si nam te pord. - Kto urodzi? - zapytaa Kate. - Mary Turnbill. Zdrowa trzykilogramowa dziewczynka. Nazywa si Grace America Turnbill. - W mord, ale adnie! - pochwali gono Tom. - Do tej pory odebralimy osiem porodw. Tylko w jednym przypadku zmara zarwno matka, jak i dziecko. Nie mamy jeszcze bazy statystycznej, ale i tak wyniki s ponad norm w porwnaniu z tym, co miao miejsce ptora wieku temu. - Dobra robota, doktorze - rzek Charlie. - Przejd teraz do mniej wesoych rzeczy. W pewnym sensie w tej chwili znajdujemy si, e tak powiem, w okresie karencji, ciszy midzy burzami. Pocztkowo, w pierwszych dniach po wybuchu, ludzie umierali jeden po drugim. Ci potrzebujcy powanych interwencji lekarskich, pierwsza fala miertelnych zatru jedzeniem, ludzie w kiepskim stanie... jak wiecie, stracilimy wtedy w Black Mountain i Swannanoa w przyblieniu tysic dwiecie osb z dziesiciu tysicy piciuset mieszkacw. Nadal nie dysponujemy dokadnymi danymi na temat tych, ktrzy dostali si do naszego miasta w cigu kilku pierwszych dni, ale musiao by ich grubo ponad tysic, wic suma niech bdzie dwanacie tysicy, a po odliczeniu zgonw, jest nas okoo dziesiciu tysicy. - Nie wliczamy w to ofiar zamieszek przy przeczy oraz uchodcw, ktrzy umarli za barykad? - wtrci Tom. - Nie, teraz licz tylko tych, ktrzy umarli z przyczyn naturalnych. Chc powiedzie, e ci, ktrzy mieli szybko umrze, w wikszoci ju zmarli. Przez kolejne mniej wicej pitnacie dni liczba zgonw powinna by w miar niska, jeli tylko zapewnimy stabilno naszej spoecznoci i nie nabawimy si adnych egzotycznych paskudztw. Ale potem, i mwi to z blem serca, znowu zacznie umiera wicej ludzi. A w cigu miesica bdzie gorzej, ni byo nawet na pocztku. Kellor zawiesi gos, wpatrujc si przez chwil w Johna; doktor zna jego sekret wiedzia, e ma zapas insuliny. - Niemal wszyscy chorzy na cukrzyc typu 1 umr w tym miesicu. Apteki, oglnie rzecz biorc, wydaway jedn buteleczk per capita, a buteleczek byo z grubsza tysic. Te zapasy teraz zaczynaj si koczy. Moemy wic si spodziewa, e wszyscy z nich, okoo stu dwudziestu czonkw naszej spoecznoci, umr. Odpowiedziao mu milczenie.

- Inni te umr w tym miesicu... Ciko chorzy na astm, dla ktrych nie ma ju inhalatorw, pacjenci z cik arytmi serca, ktrym zabraknie beta blokerw. Dlatego uwaam, e jestemy w samym rodku okresu spokoju, lecz niedugo uderzy w nas kolejna fala zgonw. Poza tym jest jeszcze inna sprawa, o ktrej wielu z nas nawet nie pomylao. Tom, lepiej zacznij si na to przygotowywa. Powinnimy te rozway pomys przerobienia jakiego budynku na oddzia zamknity. - Z jakiego powodu? - chciaa wiedzie Kate. - Ostrej psychozy. - Masz na myli choroby psychiczne? - zapyta Tom. - Psiakrew, przy przejciu ju roi si od wirw. A w ostatnim miesicu rwnie od samobjcw. Teraz to ju chyba wszyscy mamy troch nierwno pod sufitem. - W cigu kilku dni sytuacja jeszcze bardziej si pogorszy - ostrzeg Kellor. - Kilku dni? Dlaczego? - Mniej wicej co czwarty obywatel zaywa rodki antydepresyjne lub leki niwelujce stany lkowe. Prozac, xanax, lexapro, a nawet zwyky stary lit. Wikszo z nich na samym pocztku pognaa do aptek i zrobia zapasy, ale nawet wtedy rednio jedna osoba w najlepszym wypadku zaopatrzya si na trzydzieci dni. A teraz te zapasy im si kocz. Dla niektrych odstawienie proszkw nie bdzie cikim przeyciem, lecz u innych symptomy mog by ostre i powodowa halucynacje. Dodajcie do tego jeszcze stres, ktry na nas wszystkich oddziauje. Jako stary lekarz mog wam powiedzie, e cakiem sporo osb zaywajcych te leki, w rzeczywistoci cierpi tylko na agodne neurozy. S oni po prostu czci bardzo rozpieszczonego spoeczestwa, w ktrym rzecz niemal obowizkow byo posiadanie jakiego zaburzenia. Ale, mwic powanie, mniej wicej pi procent populacji rzeczywicie cierpi na ostre zespoy chorobowe, a u jednego czy dwch procent wystpuj niebezpieczne zaburzenia, ktre obejmuj ostr paranoj oraz prawdopodobiestwo wysoce agresywnych zachowa. - Innymi sowy, musimy si przygotowa na wybuch szalestwa - skwitowa Tom. - To spadnie na twoj gow - odpar Kellor - i moim zdaniem powiniene wtajemniczy w to swoich ludzi. W przeszoci, nie tak znowu dawno temu, nasze rodziny musiay jako y z tym, e trafi im si wujcio wariatucio. Trzymali go przywizanego do ka albo gdzie pod kluczem, lub wywozili do szpitali stanowych, ktre w rzeczywistoci byy domami wariatw. To zreszt jeszcze starsza tradycja. Ju w osiemnastowiecznej Anglii mieli tak placwk, Bethlem Royal Hospital. Gdybycie zobaczyli stare ryciny, wiedzielibycie, e te szpitale to byy istne pieka... Nie musielimy stawia czoa temu

problemowi, odkd w latach szedziesitych i siedemdziesitych zaczto produkowa wszystkie te nowoczesne lekarstwa. w fakt, wraz ze zmian przepisw, ktra tak naprawd zatrzymaa praktyk przymusowego leczenia bez woli i zgody pacjenta, z wyjtkiem przypadkw ekstremalnych, przyczyni si do tego, e tego typy orodki zaczy wieci pustkami. Gdyby to wszystko, co nas spotkao, wydarzyo si pidziesit lat temu, przynajmniej stu obywateli naszego miasta znajdowaoby si pod cis opiek w domu albo w instytucji pastwowej. Natomiast teraz tacy ludzie s wrd nas, a leki, dziki ktrym utrzymywali w mniejszym lub wikszym stopniu rwnowag, wyczerpay si. Do tego dochodz setki innych osb o zrnicowanym stopniu niestabilnoci psychicznej. Pragn was po prostu uwiadomi, e bdziemy mie ponad tysic osb, ktre w rnym stopniu s zaburzone, przy czym ich stan nie ma zwizku z kryzysow sytuacj, w ktrej si znalelimy, tylko z przymusowym odstawieniem lekw. Bdzie okoo pidziesiciu do stu, a moe i wicej, jednostek ekstremalnie niebezpiecznych dla siebie i dla otoczenia. Paranoicy, schizofrenicy, ludzie z zaburzeniami urojeniowymi oraz osoby z kryminaln przeszoci, u ktrych zdiagnozowano obd, nastpnie przez jaki czas leczono, po czym znowu wypuszczono midzy ludzi. Wydaje mi si, Charlie, e bdziesz musia udzieli mi wadzy, dziki ktrej bd mg orzeka, kto jest umysowo niezrwnowaony i kogo trzeba si ubezwasnowolni. Nastpnie bdziemy musieli znale ludzi, ktrzy bd si nimi opiekowali, oraz zdecydowa, co zrobi z wydawaniem im poywienia. Charlie westchn, pocierajc swoj brod, a potem skin gow. - Udzielam ci wadzy, aby mg uznawa jednostki za chore umysowo i izolowa je od otoczenia, jeli zajdzie taka potrzeba, nawet wbrew woli ich samych oraz ich rodzin. Tom, ty bdziesz nadzorowa aresztowania takich osb. Pniej wydam na ten temat publiczne owiadczenie. Kellor skin gow. - Sdz, e w okoo trzydziestu czy czterdziestu przypadkach powinnimy zastosowa metody zapobiegawcze, to znaczy interweniowa ju teraz, nawet jeli te osoby posiadaj jeszcze lekarstwa. Jako lekarz wiem, ktrzy z moich pacjentw byli w cikim stanie, zanim to wszystko si zaczo. Mam na myli pacjentw, ktrzy musieli by wielokrotnie hospitalizowani i mieli na koncie rozmaite wybryki. Tom, pewnie znasz cz z nich dziki incydentom, przez ktre wyldowali na oddziale psychiatrycznym lub za kratkami. Uwaam, e powinnimy ju teraz usun tych ludzi z ulic, zanim rozpta si pieko. - Jedna rzecz, jeli mona - odezwa si John cichym gosem. - miao.

- Pamitajmy, e takimi metodami zamykano rwnie osoby, do ktrych ssiedzi byli nieprzychylnie nastawieni, jak rwnie politycznych innowiercw, a w nieco mroczniejszych czasach, ofiary pogldu, e obd jest dzieem szatana, na podstawie czego urzdzano polowania na czarownice. Mamy u nas kilka maych kociow, w ktrych ju teraz gosi si z ambony, e ten kataklizm to w istocie kara boska wymierzona narodowi przeartemu grzechem oraz e oto wanie nadchodzi koniec wiata. Nad tym, o czym mwi doktor, nigdy nie rozmylaem w odniesieniu do masowej psychozy, ale by moe niektre z tych obkanych osb zostan albo obwoane prorokami, jeli maj talent oratorski, mimo e s stuknite, albo, z drugiej strony, zostan uznane za osoby optane przez diaba. - Cholera, to wszystko pachnie mi redniowieczem - westchna Kate. - Bo to jest redniowiecze, Kate - odpar natychmiast John. - Jeli mamy ludzi, ktrym zaczyna odbija, i maj oni histori ostrych zaburze umysowych, rzeczywicie powinnimy ich zamkn, dla dobra wszystkich. Ostatnia rzecz, jakiej potrzebujemy, to hordy wyznawcw jakiego stuknitego miejscowego proroka albo dzikie tumy kamienujce czarownic, a to jest ju cakiem realne zagroenie. Istnieje jednak cienka linia, ktrej nie moemy przekroczy. Wszyscy znamy wieci z Knoxville o tej szalonej sekcie, ktrej tu nie chcemy nawet w szcztkowej formie. John spojrza na Kellora, ktry z aprobat kiwn gow. - I jeszcze jedna rzecz na ten temat - doda Kellor. - Alkohol. Po najedzie na sklep ABC, ktry mia miejsce pierwszego dnia, nie ostaa si adna butelka. Masowy szaber, ktry wtedy si zacz, zwieczy dzieo. John pomyla o jednej jedynej butelce szkockiej, ktr trzyma za biurkiem. W rodku niewiele ju zostao. - Zatem moczymordy, zagorzali alkoholicy, zostali ju bez gorzay i moe si z tego zrobi niezy pasztet. Obawiam si, e dla zdobycia kilku kropel niektrzy s gotowi zrobi wszystko i e bd te prbowali wyprodukowa sobie te kilka kropel. - Kada kolba kukurydzy jest przeznaczona do spoycia - odpar Charlie. - apiemy kadego, kto prbuje ukra kukurydz, eby j zamieni w gorza. Kara za to jest cholernie surowa. - Nie o to mi chodzio, Charlie. Miaem na myli prby destylowania alkoholu z kadego potencjalnego rda. Niektrzy ludzie s przekonani, e uda im si co wycisn nawet z pynu hydraulicznego. Miaem ju jednego takiego idiot, ktry olep, bo napi si spirytusu drzewnego. Pojawi si wic rwnie taki problem. - No prosz, spoeczno objta prohibicj! - Kate zamiaa si pod nosem. - Przez

dugi czas po Wielkim Kryzysie mielimy tu prohibicj. Zanosi si na powtrk z rozrywki. - A teraz przejdmy do jeszcze powaniejszego zagadnienia - kontynuowa Kellor. ywno. Z ust obecnych wydary si jki i westchnienia. - Znowu musimy ci racje ywnociowe i teraz, w najlepszym wypadku, wydawa nie wicej ni tysic dwiecie kalorii dziennie na osob. Nasze zapasy wystarcz nam na gra dziesi dni. Chc zaproponowa kolejne zmniejszenie porcji, o jedn trzeci lub co koo tego, aby ten okres wyduy do pitnastu dni. - To samo chodzio mi po gowie - mrukn Charlie. - A co z bydem, winiami, komi? - Zjedlimy ju jedn trzeci, a musimy te rezerwy rozcign na tak dugi okres, jak tylko si da. - To znaczy, jak dugi? - zapytaa Kate. - A co z tym, co powiedzieli w radiu? - wtrci si Tom. - Jeli faktycznie sytuacja zaczyna si poprawia na wybrzeu naszego kraju, to za miesic lub dwa moe si zjawi pomoc. Oni potrzebuj jedynie lokomotywy spalinowej, ktra pocignaby dziesi tysicy ton poywienia i rnych artykuw. - atwo si mwi - skomentowa John. - Kiedy w nas rbnli, kady pocig zatrzyma si na torach. To nie jest tak jak z autostradami, gdzie mona wymin zdeche wozy. Kiedy uruchomi ju jakie lokomotywy, kady zatrzymany pocig na kadej linii bdzie musia zosta zepchnity z torw. Wszystkie zwrotnice trzeba bdzie obsugiwa rcznie. Licz na to, e ludzie ze Smokey Mountain Railroad moe jako puszcz w ruch swoj lokomotyw parow, przecie tory cz ich z Asheville, ale na razie nie ma od nich adnych wieci. Jeli zblia si do nas jaka pomoc, to od strony wybrzea. Jestemy teraz w takiej sytuacji, w jakiej Ameryka bya przed dwustu laty. Jeden dzie drogi od wybrzea albo gwnej rzeki i czowiek lduje w rodku dziczy. Tak wic na razie nie planujmy nic w oparciu o to, e by moe ci legendarni nasi w kocu si pojawi. - Przypuszczenia nie mona traktowa jako przekonania - popar go Charlie. Zgadzam si z Johnem. Pomyl o tym, Tom. Zamy, e marynarka wojenna faktycznie dotara do Charleston. A tam jest milion ludzi pozbawionych ywnoci. Wszystkie miejsca znajdujce si dalej od oceanu... nie dawabym im na razie wikszej nadziei. Doktorze, powiedz nam, co ty o tym mylisz. - Koczy nam si ywno - owiadczy Kellor. - Na domiar zego coraz wicej tutejszych zgasza si po kartki ywnociowe, poniewa pokoczyy im si w domach wasne

zapasy. Tak wic z jednej strony koczy nam si jedzenie, a z drugiej pojawia coraz wicej gb do wyywienia. John jeszcze nie zgosi si po kartki ywnociowe dla swojej rodziny. Zawsze dobrze sobie radzi z karabinem. Udao mu si ustrzeli sporo oposw, troch wiewirek, ktrymi nakarmi psy, oraz, co najlepsze, indora, z ktrego dao si zrobi tak uczt, e a zaprosi na obiad rodzin Robinsonw. Lee Robinson przynis nawet butelk piwa i kukurydz w puszce. Makala rwnie stawia si na obiad, miaa ze sob tabliczk czekolady, ktr od dawna chomikowaa. Nawet psom dostao si troch skrawkw. Oposy przypomniay mu o starym serialu telewizyjnym, w ktrym babcia zawsze wspominaa o ciecie z oposw. Kiedy John przynis pierwsz sztuk, Jen bya przeraona. Prbowaa upiec zwierz w piecu na tarasie, ale okazao si to wielkim fiaskiem. Mimo to nauczyli si je przyrzdza, chocia ich miso byo niemiosiernie tuste. - Zdajecie sobie chyba spraw, e jeli zmniejszymy racje do okoo dziewiciuset kalorii dziennie, osigniemy niemal ten sam poziom, co w czasie oblenia Leningradu. Ludzie ju nie maj na nic siy, zmniejsza si ich odporno, przecitna osoba stracia na wadze co najmniej pitnacie funtw. Niektrym wyszo to na zdrowie, ale zaraz dojdziemy to takiego momentu, kiedy organizm zacznie ywi si sam sob, a nie tuszczem, ktrym obrastaa wikszo obywateli Ameryki. To bdzie miao ogromny wpyw na si i wydajno ludzi i chc podj ten temat za kilka minut. Zmniejszenie racji ywnociowych da nam wszystkim ostro w ko w cigu nastpnych kilku tygodni. Ukad odpornociowy wielu z nas zaczyna by powanie osabiony, a to oznacza, e jeli dotrze do nas grypa z Old Fort, bdziemy mie co na ksztat epidemii z 1918 roku, ktra wybia niemal dwa miliony Amerykanw. Wedug moich szacunkw umrze wtedy co dziesity mieszkaniec. Charlie, sdz, e bdziemy musieli zamkn wolne przejcie przez przecz albo jako zmodyfikowa procedur. Bg jeden wie, ilu zaraonych gryp ludzi codziennie przechodzi autostrad, kierujc si na zachd. Charlie westchn, obrzuci spojrzeniem Johna i Toma. - Jeli to zrobimy - zacz Tom - cigniemy sobie na gow jeszcze wicej kopotw. To, e pozwalalimy ludziom i dalej na zachd, uchronio nas od wikszych zamieszek, pomijajc t wielk zadym sprzed dwch tygodni. - Zgadzam si z Tomem - rzuci John. - Jeli cakowicie zabarykadujemy przejcie, w cigu paru dni zgromadzi si tam kilka tysicy uchodcw, ktrzy bd w jeszcze wikszej desperacji ni pierwsza fala, no i wybuchnie krwawa rze. Trzeba ich przepuszcza, ale te przeszkoli naszych ludzi, aby byli jeszcze bardziej ostroni.

- Oni ju nosz ochronne kombinezony - przypomnia Charlie. - Wiem, ale pewnie zdejmuj je z siebie goym rkami, zanim dokadnie je przemyj westchn lekarz. - Zaraza i tak pewnie do nas dotrze. Ludzie nie trzymaj si tylko asfaltu. Przedzieraj si te przez lasy. - Dostaj na ten temat raporty - oznajmi Tom. - Obcy ludzie wamuj si do domw, a potem daj nura miedzy drzewa, kiedy kto z naszych mieszkacw si pojawia. John zerkn na Kate, ktra siedziaa bez sowa. Okrelenie obcy wryo si ju w wiadomo mieszkacw miasta. Podchwycili je nawet ci ludzie, ktrzy pierwszego dnia nie byli w Black Mountain, ale powrcili, gdy otwarto przejcie. Cigle si syszao: Jestem ju wrd was, nie jestem jednym z nich. - Jeli chodzi o poywienie, dziki Bogu mamy ju czerwiec. Szkorbut nie jest naszym problemem, zbieramy tak czy inn zielenin, chocia trzeba przyzna, e zupa z gotowanej trawy i mlecza to rzecz nieco trudna do przeknicia. Zaczynaj si te pojawia pierwsze warzywa. W maju, Charlie, namwiony przez niektrych starszych mieszkacw, ogosi kampani Ogrd Zwycistwa. Zebrano kade nasionko w miecie, a trawniki, niegdy tak pikne, bdce kolejnym luksusowym dobrem rozpieszczonego spoeczestwa, zostay dokumentnie rozkopane, aby zasadzi na nich saat, kabaczki, fasol i wszystko inne, byle jadalne. - Mimo to jestemy na progu wyczerpania zapasw. - Do cholery, doktorze - burkna Kate. - Nadal mamy czterdzieci sztuk byda, kilkaset wi i konie. W Swannanoa maj tego wszystko moe nawet wicej. - Jedna krowa dziennie do napenienia dziesiciu tysicy odkw? - zapyta Kellor. To w najlepszym razie dwie uncje misa, mniej ni tani kotlet z fast fooda, bez buki. Dobra, zamy, e dwie krowy dziennie oraz jeden winiak. To daje pi uncji misa, czyli nadal mao. W takim przypadku krowy w Black Mountain i Swannanoa skocz si w kilka dni, nie zostanie ani jednej. Nastpnie pod n trafi konie, ktre wyywi nas przez kolejne dziesi, moe dwanacie dni. Zostan tylko winiaki. Maksymalnie dadz nam jedzenia na dwa miesice. Potem nie bdzie ju nic. I co wtedy? Wszyscy milczeli. - Aha, nawet wedug takiego scenariusza - doda po chwili Kellor - kady czowiek otrzymywaby jakie tysic lub tysic dwiecie kalorii dziennie. Potem cakowicie skoczy nam si jedzenie. Spojrza na Charliego. - Charlie, musisz co zaplanowa na duej, a do przyszej wiosny, czyli na okres

czterokrotnie duszy ni ten, o ktrym rozmawialimy. Charlie spojrza na Johna, ktry niechtnie skin gow z aprobat. - Nie liczcie na nic z zewntrz. By moe adna pomoc nigdy do nas nie dotrze. Aby co do nas dotaro z Charlestonu, najpierw musieliby uporzdkowa sytuacj w Columbii, a potem w Greenville Spartanburg. yj tam miliony ludzi. A tu, u nas w grach, zaledwie sto tysicy... Poza tym, na pewno skonni s myle, e my tu w grach dajemy sobie jako rad. Kady zawsze myli, e w grach roi si od arcia. - A co powiecie na pomys, eby sprbowa wysa tam samolotem Dona Barbera? zaproponowa Tom. Jego sowa spotkay si z aprobat wikszoci obecnych. - Przynajmniej dowiedzieliby si, e potrzebujemy pomocy. John pokrci gow. - Ten samolot jest dla nas bezcenny. Dziki niemu mamy oko na to, co si dzieje w okolicy. Jego zasig to jednak, przy penym baku, mniej ni dwiecie mil. Mgby, co prawda, wzi ze sob przyczepione do samolotu dodatkowe kanistry paliwa, eby udao mu si dolecie do Charleston, ale co dalej? - Jak to co dalej? Otrzymamy pomoc! - zaperzy si Tom. - Nie sdz. Gdybym to ja by dowdc akcji ratunkowej, powiedziabym Donowi kilka adnych okrgych zda, podzikowa za dostarczenie informacji i obieca, e pomoc jest w drodze. I tyle. Bez wtpienia spywaj do nich proby i apele milionw ludzi z caego wybrzea. Co gorsza, mgby im si spodoba nasz samolot. Gdybym to ja by dowdc, na pewno miabym na niego chrapk. Spojrza wymownie na Toma, ktry w pierwszych dniach grozi mu, e zabierze jego forda edsela. - Rozumiem twj punkt widzenia - odezwa si teraz smutnym tonem. - Jeli rzeczywicie zaczynaj tam wszystko odbudowywa i przywraca do normy, to i tak robi to powoli, maymi kroczkami, podczaj druty do ssiednich miast, przywracaj ad i porzdek, a dopiero potem id dalej. A kady kolejny krok oznacza coraz wicej ludzi do wyywienia. Kiedy dojd do Columbii, bd mieli na gowie ponad milion osb do wyywienia, a jeli rusz brzegiem w d do Savannah, przybdzie im kolejny milion, a moe dwa. Nie, nie rwaliby si do tego, eby przylecie tu z pomoc, z powodu proby paru tysicy mieszkacw uwizionych w grach. - Charlie, mam drastyczn propozycj - owiadczy Kellor. - Mw.

- Do tej pory nasza metoda dystrybucji jedzenia bya bardzo egalitarna. Kady otrzymywa takie same racje, troch wicej dostaway mae dzieci, kobiety w ciy oraz mode matki. Akurat temu nikt si nie sprzeciwia. Musicie jednak wzi pod uwag fakt, e by moe przyjdzie nam podzieli ludzi na... kategorie. - Co?! John wiedzia, e to wisi w powietrzu. Spojrza na Charliego. Dyrektor bezpieczestwa nie by w formie, coraz wolniej podejmowa decyzje niecierpice zwoki. Czy to dawao o sobie zna zwyke zmczenie, czy co innego? - Proponuj wiksze porcje dla funkcjonariuszy policji, ludzi ciko pracujcych oraz naszych oddziaw zbrojnych - oznajmi Kellor. - Nie podoba mi si to - wtrcia Kate. - To jakby ywcem wyjte z Folwarku zwierzcego, winie s rwniejsze ni inne zwierzta. - Kate, racje ywnociowe spady poniej poziomu, ktry jest adekwatny do jakiegokolwiek wysiku, pomijajc wstanie z ka i siedzenie cay dzie w miejscu. A przecie zebralimy sporo ludzi do ugaszenia poaru przy Haw Creek. Straacy walczcy z ogniem powinni by na wysokoenergetycznej diecie, minimum cztery tysice kalorii dziennie. To samo dotyczy onierzy. Nie mona oczekiwa, e ludzie bd wykonywali cik robot, pochaniajc zaledwie dziewiset kalorii. W przeciwnym razie za trzy tygodnie wszyscy bd na skraju wyczerpania, nie bd mieli siy zbiera plonw z tych kilku poletek kukurydzy, nie wspominajc nawet o bronieniu przeczy czy apaniu wariatw grasujcych po ulicy... Kellor urwa. Siedzia teraz bez ycia. - Musimy to zrobi - popar go John. - John, miaam nadziej, e w tej sprawie bdziesz po mojej stronie - obruszya si Kate. John pokrci gow. - Chodzi o to, czego nauczya nas historia. W staroytnoci i redniowieczu podczas oble miast onierze dostawali wiksze racje ywnociowe ni inni. Podczas II wojny wiatowej chodzio co prawda bardziej o wpyw psychologiczny, o podwyszenie morale, ale nasze metody racjonowania ywnoci zawsze skupiay si na tym, by najwicej trafiao do tych, ktrzy walczyli na froncie. Podczas tamtej wojny we wszystkich krajach zrnicowane racje byy faktem, a czasem - na chwil si zawaha - form dzielenia ludzi na kategorie... Doktor wspomnia o Leningradzie. Poczyniono wtedy trudne szacunki, wedug ktrych nie dysponowano takimi ilociami poywienia, by utrzyma przy yciu wszystkich mieszkacw.

Dlatego wystarczajce porcje, potrzebne do przetrwania, dostawali w pierwszej kolejnoci onierze oraz kluczowi robotnicy, nastpnie porcje ju nieco mniejsze otrzymyway kobiety w ciy, kobiety ktre dopiero co urodziy, mae dzieci... Urwa przemow i spojrza z powrotem na Kellora. - Mamy w tej chwili w Black Mountain ponad dziesi tysicy ludzi. Dysponujemy tak iloci ywnoci, aby w dobrej formie utrzyma tysic, moe dwa tysice z nich, a do jesieni, kiedy zbierzemy jakie plony z pl kukurydzianych i sadw. Jeli nadal bdziemy prbowali karmi mieszkacw po rwno, wtpi, czy wszyscy przeyj. Wielu umrze z godu, ale nie tylko. Pojawia si bd bowiem zdesperowani ludzie z zewntrz, ktrzy s jeszcze bardziej godni ni my. Zanim to si stanie, ta namiastka adu, ktr mamy teraz, zupenie przepadnie. - Sodki Jezu, czy my mwimy o celowym godzeniu na mier niektrych ludzi? oburzya si Kate. - Na mio bosk, to jest przecie Ameryka! Przez chwil wszyscy milczeli. Na Johnie najwiksze wraenie zrobio sowo Ameryka. Kraina mlekiem i miodem pynca, kraina, gdzie gwnym problemem zdrowotnym bya nadwaga, a sportem narodowym wycig sieciowych restauracji serwujcych fast foody, ktre w reklamach przechwalay si stworzeniem najwikszego, najtustszego hamburgera. John czsto si zastanawia, nawet dawniej, jak reakcj w Liberii, Jemenie czy Afganistanie wywoayby owe reklamy pokazujce nieposkromione marnotrawstwo Ameryki. - Celowe godzenie ludzi na mier to do brutalne ujcie sprawy - odpar Kellor defensywnym tonem. - mier to brutalna sprawa - natychmiast odbia pieczk Kate. - Tu chodzi o brutaln rzeczywisto - zabra gos John, mwic bez emocji. - To proste. Mamy X poywienia oraz Y ludzi do wyywienia. W cigu kilku tygodni X i Y kompletnie si rozjad. Liczb ludzi, Y, trzeba bdzie podzieli, jeli ktokolwiek z nas ma przey. - Musimy to zrobi - powiedzia Charlie agodnie. - Nie przyo do tego rki - owiadczya Kate. - Pamitaj, Kate, w tej chwili nie mamy demokracji. Jeli nie chcesz bra w tym udziau, jeli nie chcesz pobiera racji ywnociowych, w porzdku, mnie to nie obchodzi. - A co z reszt was?! - podniosa gos Kate. - Teraz wszystko wyglda jak w Folwarku zwierzcym, macie swoich komisarzy ludowych oraz wielki gd w radzieckim stylu. Mylicie, e ludziom to si spodoba? - Osobicie nie mam zamiaru bra dodatkowego poywienia - oznajmi Charlie.

- Charlie, musisz! - zainterweniowa doktor. - Wiem, w jakim jeste stanie. Pamitaj, e byem twoim lekarzem rodzinnym. Masz lekkie nadcinienie oraz chorob refluksow przeyku. Nawet teraz dziaasz na zwolnionych obrotach, kademu z nas rzuca si to w oczy. - To tylko zmczenie - uci Charlie ostrym tonem. - Wystarczy mi dugi, niczym niezakcony sen. - Gwno prawda! - warkn Kellor. - Chcesz odwala robot za dwch chopa, a je tyle co kady inny? Wypalisz si. Ju si wypalasz. - To byaby cholernie fajna sytuacja, gdybym mia ogosi, e wielu ludzi bdziemy musieli zagodzi na mier, a sam chodzi gruby i zadowolony. Pieprz to. John spuci gow. - On ma racj - wyszepta. - Chocia nie zgadzam si w jednym punkcie. Ani sowo na ten temat nie moe przedosta si do opinii publicznej. - No prosz, teraz ju naprawd mwisz jak komisarz ludowy! - krzykna Kate. John zgromi j spojrzeniem. - Mylisz, e podoba mi si to, co przed chwil powiedziaem? - odpar ostrym tonem. - Charlie, jeli wyjdziesz tam, przed ratusz, i ogosisz, e niektrzy ludzie teraz bd dostawa wicej jedzenia, w cigu godziny rozpta si pieko. Proponuj, abymy po cichu przenieli nieco dodatkowych racji ywnociowych na campus. To, o czym rozmawialimy, i tak gwnie odnosi si do ludzi z campusu. Osoby, ktrym bdzie przysugiwa dodatkowe jedzenie, odbior je tam i nigdzie indziej. Co si natomiast tyczy Charliego, podj osobist decyzj i musz doda, e jest to decyzja o charakterze moralnym. Charlie skin gow i powoli usiad na krzele. - Przenoszenie jedzenia w tajemnicy? Sekretne oberanie si, podczas gdy inni przymieraj godem? - Kate pokrcia gow. - Nigdy bym nie przypuszczaa, e dojdziemy do takiego punktu tak prdko i e zgodzimy si na to, tu, dokadnie tu, w naszym miecie. - Osobami, ktre w pierwszej kolejnoci ucierpiayby z powodu zamieszek, byliby ludzie spoza miasta - odezwa si John. - Mamy pewn namiastk akceptacji, midzyludzkiej wizi, ktra rozpadaby si w mgnieniu oka, Kate, i zao si, e wkrtce bylibymy wiadkami morderstw i linczw. Ludzie masowo zdzieraliby sobie garda, domagajc si wyrzucenia na zbity pysk wszystkich, ktrzy nie mieszkali w tym miecie w dniu ataku. Nastpnie nasze obie spoecznoci zaczn patrze na siebie wilkiem, poniewa, nie oszukujmy si, Swannanoa ma wicej jedzenia na osob ni my. O wiele wicej, biorc pod uwag ich dodatkowe sztuki byda i wi. Tak wic nastpi rozam, a mieszkacy Black Mountain zaczn nawoywa do marszu na naszych dzisiejszych sojusznikw, aby zabra ich

bydo... Rozumiesz, Kate? To jest jak co ze staroytnej historii, z Biblii... bdziemy najeda siebie w imi byda. A potem kady czowiek bdzie samotn wysp i wszyscy w rezultacie wyginiemy, jeli napadnie na nas kto z zewntrz stojcy na czele zorganizowanej, silnej grupy. Oto scenariusz twojej wersji, Kate. Powiedz, co powinnimy zrobi? Burmistrz wbia w niego ostre spojrzenie, nie bya w stanie mu odpowiedzie. John zerkn na Toma, ktry podczas tej wymiany zda milcza. Teraz natomiast skin gow na znak, e zgadza si z Johnem. - Wiem, e nie potrafibym w takim przypadku zaprowadzi adu - ostrzeg. Musiabym skorzysta z pomocy milicji z collegeu. Ale i tym bym nic nie wskra, bo wikszo studentw zostaaby obwoana obcymi, a tum te odwrci by si do nich plecami. To byoby prawdziwe pieko, Kate. John ma racj, musimy zrobi t akcj z racjami ywnociowymi, ale wszystko powinno si odby po cichu. - A zatem, innymi sowy, dacie jedzenie wybranym jednostkom, zrobicie to poktnie, a kiedy ludzie wreszcie si zorientuj, co robicie, bd ju i tak zbyt wycieczeni z godu, eby zareagowa. John wbi w ni spojrzenie. - Tak. - Bydlaki! - Kate, tak to si wanie odbywao od zarania dziejw, cho Ameryka nigdy nie znalaza si w podobnej sytuacji - przerwa, a po chwili doda: - moe jedynie cz poudniowych Stanw w czasie wojny secesyjnej, ale nawet wtedy byo to tylko zjawisko lokalne. Nigdy nas co takiego jeszcze nie spotkao, lecz chcc myle o tym realistycznie, musimy to zrobi, eby ktokolwiek z nas przey. Nie moemy utrzymywa adu spoecznego i broni naszego miasta, a jednoczenie rozdawa identycznej iloci jedzenia kadej osobie. Jeli tego sprbujemy, umrzemy wszyscy. - Ja nie wezm dodatkowego jedzenia. - Ale przecie nikt ci do tego nie zmusza, Kate - powiedzia John mikkim tonem. - Kate, nie moesz o tym pisn nawet swka po wyjciu z tego pokoju - przypomnia jej Charlie ostrym gosem. Burmistrz spojrzaa na niego z furi. - Bo co? - Bo ci zaaresztuj. - Sieg heil, mein Frher - wybucha Kate i podniosa do w faszystowskim gecie. - Do cholery jasnej, Kate! - warkn Charlie, jego gos niemal si ama. - Nie chc

tego tak samo jak ty, wic zejd ze mnie, dobrze?! Spucia gow. - Wszystko, o czym mwilimy, musi zosta pomidzy nami - owiadczy John stanowczym gosem. - Bdziesz bra dla siebie dodatkowe racje? - zapytaa go Kate. - Do diaba, jasne, e nie. Ja i moja rodzina nadal dajemy sobie jako rad. - Dobra, Charlie. Jeli adne z nas tutaj obecnych nie bdzie bra powikszonych racji, podpisz si pod tym. - Tom musi bra powikszone racje - ogosi Kellor. - Nie musz, do cholery! John spojrza na Toma. Jego obe ksztaty, ktrymi mg si pochwali przed wybuchem, szybko znikny. Pasek mia teraz zapity o wiele, wiele cianiej. - Wszyscy policjanci, straacy, czonkowie milicji oraz ci wykonujcy wan prac powtrzy John. - A take kopicy groby. Zapada duga cisza. - Oraz ty, doktorze - doda John. Kellor przytakn. - Nie bd zgrywa bohatera. Nie podoba mi si ten pomys, w najmniejszym stopniu, ale jako mojej pracy byskawicznie si pogarsza. Wczoraj skadaem wielokrotnie zaman ko, jeden z chopakw Quinceyw spad z konia. Mylaem, e pod koniec zabiegu zemdlej. Jeli nie bdziemy mie w naszym miecie lekarzy i pielgniarek, ktre s w stanie normalnie funkcjonowa, to i tak wszyscy padniemy trupem. - Ilu ludzi stracimy? - zapyta Charlie. - Kiedy? - Powiedziae, e wskanik miertelnoci znowu wzronie. Jak wiele osb stracimy w cigu dwch czy trzech miesicy. Doktor rozejrza si po twarzach obecnych. - Jeli zrealizujemy plan, o ktrym przed chwil dyskutowalimy, jedn trzeci populacji albo i poow. - A jeli nie zrealizujemy planu? - rzucia Kate. - Pocigniemy jeszcze troch, ale nie duej ni trzydzieci dni. Do zimy wszyscy bdziemy martwi. Zapado milczenie. - Wreszcie potwierdziy si teorie Malthusa - odezwa si Charlie. - Liczba ludnoci w

tym miecie jest trzy, cztery razy wiksza ni populacja, ktra byaby w stanie utrzyma si na tym terenie. Wszystko rozbija si o infrastruktur. Sdz, e w tej chwili w poudniowej Kalifornii setki tysicy ton warzyw gnije w najlepsze. W pnocno-wschodnich stanach ludzie przez kolejne dwa miesice bd ton w niezebranej kukurydzy. Ale nie ma moliwoci, eby przenie to wszystko stamtd tutaj. Znw zapada cisza. John wiedzia, e wszyscy rozmylaj na temat jedzenia, co jest norm dla kadego, kto wkracza w faz godu i niedoywienia. Sam oczami wyobrani widzia setki tysicy sztuk byda w Teksasie i Oklahomie. Albo, nie szukajc daleko, fermy wi, oddalone o dwiecie mil std na wschd. Byy one zazwyczaj lokowane w biedniejszych miastach i osadach. Od piciu do dziesiciu tysicy wi hodowanych w szopach, w ktrych od urodzenia a do momentu rzezi zwierzta ledwie mogy si porusza. Smrd i zanieczyszczenie powietrza koszmarnie wpyway na warto nieruchomoci w promieniu wielu mil... A teraz posiadanie jednej takiej farmy byoby jak zbawienie - ludzie powitaliby je padniciem na kolana i oddawaniem Bogu pokonw. Ale nawet wtedy to wszystko i tak wzioby w eb, pomyla John. Przecie farmy funkcjonoway dziki setkom ton przywoonej co tydzie paszy. Jeli do tej pory nie zostayby spldrowane, to pomr, ktry miayby w nich miejsce, pewnie przekraczaby granic wyobrani. Zwierzta zdychayby z godu. Ludzie, ktrzy do tej pory myleli, e miso ronie na rowej tacce owinitej foli, teraz prbowaliby zapa wini, zabi j i przyrzdzi. Nie, odernliby to, co si da, a poowa misa po prostu zgniaby w socu. A jeli winie by ucieky, byyby ju teraz w lesie, byskawicznie by zdziczay i stay si cholernie niebezpieczne. Charlie wreszcie si ockn i przemwi: - Co jeszcze? Cisza. - To mao wana sprawa, ale zaczyna stanowi zagroenie. Psy. John spojrza na niego. - Sporo psw zaczyna teraz biega luzem. S godne i zaczynaj dzicze. Ubiegej nocy mielimy wypadek na Fifth Street, dwoje dzieci zostao osaczone przez watah psw. Na szczcie ojciec mia strzelb i ustrzeli kilka z nich, reszta zwiaa. Poprzednia dyskusja bya tak nieprzyjemna, e John wiedzia, i nie powinien reagowa a tak ostro, lecz nagle poczu, jak wzbiera w nim wcieko. Jego dwa psy, Zach i Ginger, rzeczywicie byy teraz non stop godne, desperacko ebray o jedzenie przy kadym posiku i nadal rzucali im skrawki i resztki. Wikszo wiewirek, ktre John upolowa w

ubiegym tygodniu, zostaa w surowej postaci rzucona psom na poarcie. - Uwaam, e powinnimy zarzdzi odstrza wszystkich psw w miecie owiadczy Charlie. - Nie, do cholery, wykluczone! - warkn Tom. - Wolabym spon w piekle ni pj do domu i na oczach moich dzieci rozwali gow naszemu Ragsowi. Nie ma mowy! Mona strzela do bezpaskich psw, ktre stanowi zagroenie, ale na wicej si nie zgadzam. - Co tamten ojciec dzieci zrobi z ciaami psw, ktre zastrzeli? - zainteresowa si Kellor. - Jezu, nie wiem, to pytanie nawet mi nie przyszo do gowy - odpar Charlie. - Ile mamy w miecie psw? - zapyta Kellor cichym gosem. - Co najmniej kilka tysicy. To wystarczajca ilo misa na pene racje na minimum trzy czy cztery dni, a poowiczne racje na ptorej tygodnia. - Id do diaba, doktorze! - zawoa Tom. John by w szoku, widzc zy w oczach szeryfa. Pierwszy raz od rozpoczcia kryzysu, od pocztkowej paniki, egzekucji, strzelaniny przy barykadzie, Tom nie wytrzyma i si rozpaka. - Kupilimy Ragsa w tym samym tygodniu, kiedy urodzio si moje najmodsze dziecko. Jest z nami od dziesiciu lat i naley do rodziny. Oddaby ycie, by nas ochroni, i szczerze mwic, ja dla niego zrobibym to samo. Nie dam go na odstrza, koniec dyskusji. - Tom, to, o czym wspominaem wczeniej - zacz Kellor - to tylko pierwsza fala godu. Nawet nie mam serca, aby teraz mwi o drugiej fali. Ci, ktrzy doyj jesieni, i tak prawdopodobnie umr przed kocem zimy. Mylisz, e do tego czasu jakiemukolwiek z psw uda si przetrwa? Nawet jeli jakie si uchowaj, bd ju zupenie dzikie. Bd jak watahy wilkw zabijajce ludzi, aby przey. - Zanim to si stanie, dotrze ju do nas pomoc - zaprotestowa Tom. - Przecie akcja ju si zacza, syszae, co mwi John... Charlie, mam gdzie to, jaki wydasz rozkaz. Nie zabij Ragsa ani adnego innego psa, o ktrego waciciele nadal dbaj. Tom by cay czerwony na twarzy, w oczach Johna przypomina chopca z sentymentalnego filmu o psie lub innym ukochanym zwierztku, w ktrym jest obowizkowa scena, kiedy dziecko ma zaraz straci tego zwierzaka, chocia wszyscy wiedz, e film i tak si dobrze skoczy. Sam mia teraz w oczach zy, mylc o Zachu i Ginger. Jak Jennifer by zareagowaa na co takiego? Ginger bya jej przyjacik, obie byy jak papuki nierozczki. Los cicy nad jego crk by ju sam w sobie wystarczajco straszny. Dodatkowo zrobi jej co tak

potwornego, odebra Ginger? Nie, nie zrobiby tego. Wiedzia te w gbi serca, e nawet gdyby nie byo Jennifer, doszedby do takiego samego wniosku. - Staj po stronie Toma - owiadczy. - John, musimy schowa sentymenty do kieszeni - odpar Kellor. - To co wicej ni sentyment - natychmiast rzuci John. - To byby kolejny krok wstecz, jeli chodzi o nasze czowieczestwo. - John, dziesi minut temu zgodzie si na to, aby niektrzy ludzie umarli z godu szybciej ni inni. Wic co, do cholery, masz na myli, mwic o cofaniu si w rozwoju? - Wiem, e to nielogiczne. Chodzi o to, e jestemy Amerykanami. My i Brytyjczycy mamy ju takie, a nie inne podejcie do zwierzt. W naszych pupilach widzimy co wicej ni tylko dzikie bestie. Chociaby dla ludzi starszych zwierzta s ostatnim rdem pociechy i mioci. Dla dzieci z kolei zwierztko jest ukochanym przyjacielem, ktre je rozumie, gdy brak im tego zrozumienia nawet ze strony rodzicw... Poczu si zaenowany, poniewa uwiadomi sobie, e zaczyna paka. - Osobicie zabibym kadego psa w miecie, gdybym mg dziki temu ocali choby jedno ludzkie ycie - upiera si Kellor. - Robic to, co bymy stracili, czego by nam ubyo, raz na zawsze... To granica, ktrej nie chc przekracza. Nie chciabym y w... Nie, po prostu nie. - Ta granica pozostaaby na swoim miejscu - mrukn Kellor - niezalenie od tego, co bymy zrobili. Charlie si zniecierpliwi. - Mam pomys, powiedzcie, co o tym mylicie. Bezpaskie, biegajce luzem zwierzta bd zabijane i doczane do miejskich zapasw ywnoci. Waciciele musz trzyma zwierzta wewntrz domu albo na uwizi. Jeli waciciel postanowi pozby si zwierztka na wasn rk, bd mogli je zachowa i sami skonsumowa. Czy zgadzacie si na to? Tom natychmiast kiwn gow. - No to zaatwione. - Kadego dnia wszystkie te psy bd robi si coraz chudsze, a mona by je przerobi na jedzenie - warkn Kellor. - Bd jady poywienie, ktrym ludzie bd je karmili, nawet odejmujc sobie od ust i przymierajc godem. - To jest wolny wybr ludzi - powiedzia Tom. Wydawa si zawstydzony tym, e okaza swoje emocje. Otar twarz i wsta. - Co jeszcze, Charlie?

Charlie smutno pokrci gow. - John, powinnimy monitorowa to pasmo radiowe, o ktrym mwie. Wygrzebiemy jakie stare radio samochodowe, znajdziemy baterie i zamontujemy anten. - Dobry pomys. - Moe niedugo przyjd nam z pomoc - rzuci Charlie z nadziej w gosie. - Pewnie, Charlie. Moe przyjd... * John wyszed z sali i ruszy do domu. Radio byo teraz nastawione na czstotliwo Gosu Ameryki, jednak sycha byo tylko szum. Przez sekund czy dwie dotar do niego jaki szept, ale potem znowu by ju tylko szum. Wpad na pomys, by podjecha do sklepu Hamida. By moe uda mu si zrobi z nim jaki interes i zdoby kilka papierosw. Poranna narada kompletnie go wyczerpaa. Otworzy skrytk samochodow, w rodku nadal bya dodatkowa amunicja do glocka oraz co, co John nazywa swoj rezerw, czyli jeden papieros. Zapali go, zacign si mocno i wjecha w State Street, mijajc gmach szkoy podstawowej. Pikny niegdy trawnik teraz by poszarpany, udeptany, miejscami wida byo dziury wyrwane w trawie. Na placu zabaw jakie dzieci gray w baseball. Wyglday na wychudzone, skojarzyy mu si ze zdjciami niemieckich dzieci bawicych si w gruzach tu po II wojnie wiatowej. Posiek dla mieszkacw przygotowywano na oczach wszystkich. Dzisiaj byo miso konia. Jeden ze starszych koni zosta zastrzelony, poniewa i tak by bliski mierci. Wok zgromadzi si tum, ktry ci go na kawaki. Ten widok znowu skojarzy si Johnowi z filmem z czasw II wojny wiatowej, z niemieckimi cywilami w zrujnowanym Berlinie, krojcymi martwe zwierzta... Obok sta jeden z ludzi Toma, ze strzelb pod pach, obserwujc, co si dzieje. Wszystko, kady kawaek tuszczu, koci czy wntrznoci, wylduje w garnku, pod ktrym tli si niski pomie. Do tego kucharz dorzuci troch warzyw. Dokoa stao ponad pidziesit osb, ledzc kady ruch, toczc lin. Min szko i jecha dalej. Po lewej stronie mia autostrad midzystanow. Auto Makali nadal stao tam, gdzie nagle zgaso trzydzieci pi dni temu. Poczu pokus, by przejecha dodatkow mil do szpitala, stan na zewntrz i j zawoa. Gdyby wszed do rodka, nie mgby stamtd wyj przez przynajmniej trzy dni. Tskni za ni, mia ochot z kim porozmawia. Zwolni, min drog, ktra prowadzia do jego domu, i jecha dalej, lecz przy skrcie do centrum konferencyjnego nagle si rozmyli. Uzna, e nie powinien tego robi. Pojecha wiec dalej, prosto do wiaduktu, ktry bieg ponad midzystanow, tu za

przecz. Wysiad z samochodu, zacign si po raz ostatni papierosem, ktrego wypali a po sam filtr. Odgos silnika samochodowego sprawi, e niektrzy z jego dawnych studentw stojcy na stray mostu, odwrcili si i zaczli do niego macha. Jego dawni studenci... zawsze nazywa ich dzieciakami. Do cholery, pomyla, Mary i ja mielimy tyle samo lat co oni, kiedy si poznalimy, a wtedy nikt nie nazwaby nas dzieciakami. Mary zdecydowanie nie bya ju dzieckiem w wieku dwudziestu lat... Pamita tak wiele szalonych nocy spdzonych razem z ni, podczas ktrych oboje nie zmruyli nawet oka, a o wicie musieli gna na zajcia. Lecz teraz, po wielu latach, ci studenci stojcy na stray, wydali mu si wanie tym - dziemi. Wszyscy byli ubrani w mundury. Niebieskie spodnie od dresu i niebieskie bluzki z dugimi rkawami, czapeczki baseballowe z logo uczelni... i do tego bro. Niektrzy mieli na sobie biae kombinezony. Jedna z dziewczyn staa z karabinem w rkach i rozmawiaa z grupk uchodcw po drugiej stronie barykady utworzonej z podwjnego rzdu porzuconych samochodw. Jeszcze w ubiegym semestrze chodzia do niego na zajcia. Bya liczna i seksowna, miaa dugie blond wosy, bkitne oczy i nosia obcise bluzeczki. Teraz jednak wydaa mu si dzieckiem, zaledwie dwa lata starszym od jego crki... A mimo to staa tam, penic sub, dzierc karabin, przeszkolona do strzelania, jeli kto sprbuje wspi si na samochody i przedrze na drug stron. John dostrzeg lekarza i pielgniark, oboje ubrani byli w kombinezony i przechodzili wzdu szeregu uchodcw, ktrych przepuszczono przez barykad. Sprawdzali stare prawa jazdy, przesuchiwali kadego po kolei, by moe uda im si znale jedn lub dwie osoby, ktrym pozwoli si zosta w miecie, jeli bd si mogli do czego przyda. Zerkaj na list podanych umiejtnoci, ktr sporzdzili John i Charlie. Figuroway na niej osoby znajce si na maszynach parowych, elektrycy, lekarze, farmerzy, rzemielnicy, lusarze, chemicy z wiedz na temat ropy i benzyny i tak dalej. Jaka kobieta zostaa wycignita z szeregu, stana kilka krokw przed wszystkimi, obejrzaa si nerwowo do tyu, lecz po chwili odczua ulg, gdy doczya do niej kobieta z trojgiem dzieci. Pozwolono im zosta. Pi dodatkowych odkw do wykarmienia, pomyla John. Mia nadziej, e posiadaj przydatne umiejtnoci. Odeskortowano ca pitk na ciek, ktra prowadzia do miejsca pracy Makali. Teraz wzdu rzdu uchodcw przechodzi kto ze zraszaczem do rolin, opryskujc kad osob mikstur przyrzdzon przez Kellora. Miaa za zadanie rozprawi si przynajmniej z wszami i pchami, lecz zabieg ten peni te funkcj psychologiczn -

przypomina ludziom zza drugiej strony barykady, e po jej przekroczeniu s w pewien sposb inni i bd odseparowani od reszty. Kolumna uchodcw ruszya do przodu. Na jej czele szed jeden ze studentw, drugi stranik zamyka grup; obaj mieli na sobie kombinezony, a w rkach dubeltwki. Za kawalkad jecha volkswagen garbus z wymalowanym na drzwiach znakiem milicji Black Mountain. W rodku dostrzeg studenta oraz jednego z policjantw Toma. Na tylnym siedzeniu pitrzya si bro zarekwirowana uchodcom, ktra zostanie im oddana, kiedy przejd a do zjazdu numer 59. - Witam, pukowniku! Washington Parker sta tu przy barykadzie. John mu pomacha. Parker gestem rki przywoa go do siebie. Zrobi to tak, jakby sprawa nie cierpiaa zwoki. Uchodcy przechodzili teraz pod wiaduktem. Widok rozdziera serce. Byli w opakanym stanie, w brudnych, porwanych ubraniach. Niektrzy pchali przed sob wzki z supermarketu, w ktrych siedziay ich dzieci. John podszed na skraj mostu, aby zej w d skarp na jezdni. - Dzie dobry, psze pana. John ze zdumieniem zauway jednego ze swoich studentw, ktry lea w wysokiej trawie ubrany w mundur kamuflujcy uywany przez myliwych. Twarz mia pomalowan na zielono. To by Brett Huffman, czonek druyny szkolnej, cholernie fajny dzieciak, typ trapera z Madison County. Zdoby stypendium za wietn gr w baseball, ale zdradza te autentyczne zainteresowanie histori i chcia uczy w liceum. Mia natur przywdcy i cieszy si szacunkiem kolegw z klasy. John zauway czarne paski sieranta namalowane na jego kurtce. W ustach trzyma zwitek tytoniu. - Brett, co ty, u diaba... - zacz John. - Vinnie Bartelli jest po drugiej stronie wiaduktu, schowany tak jak ja. Na wszelki wypadek, gdyby zrobia si jaka zadyma przy barykadzie albo gdyby ktry z tych po drugiej stronie sprbowa si... Urwa, poklepa swoj bro, pautomatycznego savagea z celownikiem snajperskim. - Wczoraj musiaem strzeli do jednego czowieka, psze pana. Oddaem dobry strza, trafiem go w nog, nie zabiem. John nic nie odpowiedzia. W gosie Bretta usysza nut zdenerwowania, ale rwnie pewn nonszalancj, ktr tak czsto sysza w sprawozdaniach onierzy podczas Pustynnej

Burzy. Dobre, mode chopaki. Wyszkoleni na zabjcw, zgrywali twardzieli, lecz w gbi serca nadal przeywali szok. - Ale i tak podejrzewam, e nie przey. Strza z takiej broni, prosto w nog... - Zrobie to, co musiae - pocieszy chopaka John. - Mimo wszystko... To byo takie samo uczucie, jak wtedy, gdy zastrzeliem pierwszego w swoim yciu jelenia. A moe nawet gorsze. - Uwaaj na siebie, Brett. - Dobrze, psze pana. John zszed w d po nasypie prosto na jezdni. Obejrza si, Brett by niewidoczny. W collegeu uczyo si wiele osb z maych miast, cakiem sporo myliwych lub harcerzy, albo po prostu takich, co p ycia spdzili na szwendaniu si tu i tam - tych cholernie atwo byo przeszkoli do penienia nowych funkcji. Uchodcy przechodzili po drugiej stronie, dug, rozcignit kolumn. Maszerowali powoli. Kilka osb spojrzao na niego obojtnie. Wygldali jak ludzie z innej epoki. Niektrzy byli w oczywisty sposb nieprzygotowani na t katastrof; John zauway mczyzn w trzyczciowym garniturze, w zdartych i znoszonych eleganckich pantoflach. Jego gowa owinita bya bandaem. Wyglda jak prawnik albo pracownik korporacji zajmujcy jakie wysze stanowisko... jednak nie posiada adnych umiejtnoci, ktre teraz mgby przehandlowa za misk wodnistej zupy. Sza te para rodzicw, rami w rami, wycieczeni, pchajc wzek z supermarketu na poniszczonych, skrzypicych kkach. W wzku spao dwoje dzieci z bladymi twarzami. Niektrzy szli boso. Niewiele osb pierwszego dnia zrozumiao, e niedugo przedmiotem na wag zota bd buty, buty dobre do chodzenia, dugich marszw. John plu sobie w brod, e on te o tym nie pomyla i nie wzi kilku dodatkowych par z magazynu w collegeu. W kampaniach prowadzonych w ramach amerykaskiej wojny domowej czsto decydujcym czynnikiem byo to, ktra ze stron dysponowaa lepszym obuwiem, poniewa w tamtych czasach buty zazwyczaj rozlatyway si po jednym miesicu ostrej wojaczki. Teraz ci, ktrzy zaczli stupidziesiciomilowy marsz w eleganckich pantoflach, a nawet w starych pciennych teniswkach, wkrtce zostawali bez butw. Wiele osb miao teraz na nogach dwa rne buty nie do pary. Jedna z kobiet przypominaa mu Makal podczas ich pierwszego spotkania. Ubrana bya w bardzo seksowny szary akiet i spdniczk. Nadal miaa na nogach rajstopy, ale byy cae podziurawione. Obcasy zerwaa z butw, aby atwiej byo si w nich porusza. Dostrzega spojrzenie Johna, przywoaa na usta wymuszony umiech i odgarna

tuste, oklape wosy. - Cze, mam na imi Carol - powiedziaa i z wycignit rk ruszya w stron bariery. Bya jak wysannik wiata, ktry ju przepad. Miaa inteligentn twarz i emanowaa seksapilem, ktrego zapewne uywaa do osigania swoich celw. Wycigna do, by uprzejmym uciskiem zacz spotkanie... a zapewne miaa wpraw w kierowania wszelkimi spotkaniami. - Prosz si cofn - rzucia jedna ze studentek Johna. Twarz miaa zasonit kombinezonem. Uniosa swj karabin. - Prosz si trzyma biaej linii na drodze, tak jak zostaa pani poinstruowana. Carol zatrzymaa si i obejrzaa przez rami. - Chciaam si tylko przywita. Studentka wycelowaa w kobiet. - Prosz si cofn. Zastrzel pani, jeli sprbuje pani przej przez t barierk. Inni uchodcy zaczli si na nich gapi, paru zamaro, a kilku natychmiast skoczyo na drug stron jezdni. - Hej, wy! - zawoaa studentka - niech aden z was nawet nie prbuje ucieka z jezdni! Carol spojrzaa na Johna z baganiem w oczach. - Boe, c to za miejsce? - zapytaa amicym si gosem. - Miasto, ktre stara si przetrwa - odpar John. - Ostrzegam! John podnis w gr rk w kierunku studentki. - Spokojnie, zostaw ten karabin, ja to zaatwi. - Pukowniku, niech pan nie pozwoli tej kobiecie zbliy si do pana! Nie chc, eby pan trafi do kwarantanny. - Prowad dalej reszt grupy. - Pan jest pukownikiem? - zapytaa Carol, nadal z zawodowym umiechem na ustach, tak jakby przed chwil John zosta jej przedstawiony. - W takim razie pan tu dowodzi. Mio mi pana pozna. John prbowa si umiechn. - Byy pukownik. Teraz jestem profesorem na uczelni. I nie, nie jestem tu dowdc. - Widziaam, jak pana ludzie wybrali z naszej grupy tamt rodzin i gdzie j odprowadzili. Tam po drugiej stronie barykady kr plotki, e pozwalacie zosta tym, ktrzy si w czym specjalizuj.

John przetrawi jej sowa. Jeli na drug stron faktycznie przeciekaj takie informacje, trzeba bdzie zacieni ochron. Ludzie bd gotowi wymyla dowoln umiejtno lub zawd, kama jak z nut podczas przesuchania. - Czy takim ludziom pozwala si zosta? - Nie wiem - skama John. - Pytali nas, czym si zajmujemy. Czy o to wanie chodzio? - Prosz pani, naprawd nie wiem. - Zajmuj si public relations w koncernie Reynolds Tobacco. Spojrzaa na studentk, ktra nadal mierzya do niej z karabinu. - Pukowniku, nie chc owija w bawen. Wasza operacja potrzebuje lepszych relacji z opini publiczn. Pomog wam byskawicznie opracowa plan, ktry pozwoli unikn wielu problemw w przyszoci. To bya oferta marketingowa, podana rzeczowo i profesjonalnie. Suchajc tego, John czu wielki bl w sercu. Ta kobieta bya przyzwyczajona do tego, e zawsze odnosia sukces i wierzya, e w tym przypadku te tak bdzie. - Przykro mi, prosz pani. Nie ja podejmuj tego typu decyzje. Od tego jest nasz doktor oraz policja. Przykro mi. W tym momencie jej zawodowa, biznesowa maska - bdca pozostaoci po starym wiecie - pka. Zrobia krok do przodu i zoya obie donie w bagalnym gecie. - Niech pan mi pozwoli zosta, bagam! Nie mg odpowiedzie. Podesza jeszcze bliej. - Chce si pan ze mn przespa? - zapytaa. - Mwi powanie. Niech mi pan pozwoli zosta. Polubi mnie pan. Spojrzaa na siebie, swj brudny i poszarpany kostium. - Jak tylko si doprowadz do porzdku, spodobam si panu. - Spojrzaa na niego z przekrzywion gow i szeroko otwartymi oczami. - Ma pan w domu wod? Chciaabym si wykpa, a potem panu pokaza... polubi mnie pan, naprawd. Moe mi pan nawet pomc w kpieli. Wiem, e by si to panu spodobao. - Carol, prosz, nie rb tego - powiedzia John. - Nie rb tego sobie. Prosz... Zaamaa si, zacza szlocha. - Mam tego nie robi... sobie?! - zawoaa, bliska histerii. - Oddaj ci kawaek siebie, eby przey! Trzy dni temu zostaam zgwacona.

Zgwacio mnie czterech bydlakw, ktrzy mwili, e maj troch jedzenia w swojej norze. Nawet wyczuwaam w tym podstp... ale byam tak godna, e miaam to gdzie. Syszysz mnie? - Przykro mi... Pakaa. - Rano dali mi misk wodnistej zupy. Jeden z nich mi da. Prawie poczuam, e byo warto, e zrobiam dobry interes. Prosz, pukowniku, spdz z tob noc, jeli pozwolisz mi zosta i dasz cokolwiek do jedzenia. Kobieta zrobia krok do przodu, w kierunku barierki. - Uwaga, bo strzel! - krzykna studentka. John zrobi bagalny gest, patrzc na swoj uczennic. - Nie strzelaj! Strzelia. Carol krzykna, padajc na ziemi, reszta uchodcw te rzucia si na jezdni. Dziewczyna albo strzelia w niebo, albo spudowaa przez nerwy. Ale ju przeadowywaa, pusta uska brzkna gono uderzajc o ziemi. - Nastpny strza bdzie prosto w gow - warkna studentka. - Carol, nie ruszaj si! John zacz przemieszcza si w kierunku barierki. Pal sze kwarantann, pomyla. - Pukowniku, nie rusza si! To by Washington Parker nadbiegajcy z wycignitym coltem kaliber 45. Co go jednak tchno, by schowa pistolet; widok broni mgby wywoa wybuch paniki. Stan naprzeciwko studentki. - Skieruj bro prosto w niebo - powiedzia spokojnym gosem. Dziewczyna wykonaa rozkaz. Nastpnie Parker odwrci si twarz do uchodcw. - To tylko nieporozumienie, nic poza tym. Idcie dalej. Przy zjedzie numer 64 czeka na was mnstwo wieej wody, bdziecie mogli tam odpocz i umy si. Wskaza rk rodzin pchajc wzek z dziemi. - Zao si, e wasze dzieci potrzebuj kpieli. Wszystko czeka na was troch dalej za rogiem. Musicie jednak i rwno rodkiem jezdni. Ludzie poruszyli si, weszli z powrotem na bia lini biegnc rodkiem drogi, oddzielajc oba pasy. Washington podszed do Carol, zachowujc jednak dystans.

- Prosz pani, prosz wsta. Nikt pani nie skrzywdzi, jeli po prostu wstanie pani i odejdzie od barierki. - Zrb to, co kae, Carol - wtrci John. Wstaa, bya roztrzsiona. John spojrza na ni. Teraz wygldaa jak zupenie inna osoba. Resztki dumy i przyzwoitoci zupenie z niej wyparoway. Ta kobieta jeszcze dwa miesice temu prawdopodobnie miaa wasny gabinet, miejsce na parkingu ze swoim nazwiskiem wypisanym na asfalcie, niemal nieograniczone wydatki subowe oraz cholernie dobr opcj na akcje. A przed chwil prbowaa przehandlowa swoje ciao za nocleg i misk zupy. - Carol, wszystko w porzdku? Nie odezwaa si ani sowem, miaa twarz zupenie bez wyrazu, jak maska. Odwrcia si i doczya do reszty uchodcw idcych rzdem. By niemal pewny, e ta kobieta dugo nie poyje. Bya tak zdruzgotana, e pewnie z ulg podciaby sobie yy brzytw. Nagle poczu, e musi j zawoa. Przeszed przez barierk i zrobi par krokw w jej kierunku. - Pukowniku! Obejrza si. Ujrza Washingtona, ktry krci gow, mwic nie. Nastpnie sierant stan twarz w twarz ze studentk, ktra oddaa strza z broni. - Czy to by strza ostrzegawczy, czy celowaa w t kobiet? - zapyta. - Nie jestem pewna - odpara drcym, amicym si niemal gosem. - Popenia dwa bdy - warkn Washington. Dziewczyna staa teraz na baczno. Dygotaa. - Ta kobieta nie prbowaa jeszcze przej przez barierk. Dostalicie rozkaz, by strzela dopiero wtedy, gdy kto przejdzie przez barierk albo sprbuje was zaatakowa. - Ale, sir, ona si zbliaa do profesora Mather... to znaczy, do pukownika. - Nie jestem aden sir, jestem sierant Parker. Naucz si na pami swoich rozkazw i si ich kurczowo trzymaj. A teraz drugie pytanie: czy to by strza ostrzegawczy, czy nie? Pamitaj, co powiedziaem wam wszystkim: tylko ja mog oddawa strzay ostrzegawcze. Jeli strzelasz, to strzelaj, by zabi. Strza ostrzegawczy to zmarnowana kula. Nie zostao nam ich wiele. - Chyba celowaam w ni. Washington wyrwa jej z rk karabin. - Wracaj pod barykad, bdziesz pomagaa przesuchiwa uchodcw. Przyl na twoje miejsce kogo, kto ma jaja i nie boi si celnie strzela. Dziewczyna bya zupenie zaamana. Odwrcia si i odesza, drc i kajc.

Parker krzykn do jednego z chopakw przy barykadzie, aby eskortowa uchodcw. John podszed bliej. - Byem troch za ostry? - zapyta Washington. John pokrci gow. - To samo cigle powtarzam moim crkom: jeli masz zamiar strzela, to strzelaj tak, by zabi. Jednak ta biedna kobieta nie zasugiwaa na to, by zgin od kuli. - Wiem - westchn Washington. - Co mwia? Zaproponowaa, e si z panem przepi? - Tak. - Dostaj dwadziecia takich ofert dziennie. I nie dlatego, e jestem przystojny powiedzia Washington w ramach nieudanego artu. - To chore - mwi dalej. - Dociera do mnie coraz wicej wieci na temat gwatw, morderstw, kradziey. Kradn nawet kaszk dla dzieci. Tu na autostradzie sytuacja robi si rozpaczliwa. Mia pan zamiar pozwoli jej zosta, prawda? - Tak. Wida byo po niej, e jest na skraju zaamania. Obawiam si, e przeyje gra par dni. Obaj spojrzeli w kierunku Carol, ktra sza chwiejnym krokiem na szarym kocu kolumny. Washington pokiwa gow. - Wiem, niech Bg ma j w swojej opiece. Ma pan racj. Czowiek patrzy na tych ludzi i widzi, kto ma szans na przeycie. Biedna kobieta... ona ich nie ma. Stracia wszystko, co posiadaa na tym wiecie, a to, co moe sprzeda, nie jest ju pocigajce... John spuci gow. - Do diaba z tym wszystkim - wychrypia. - Codziennie widz setki takich jak ona - mrukn Washington zmczonym gosem. Sir, jeli wpucimy cho jedn dodatkow osob, pomijajc tych, ktrzy mog nam pomc przetrwa, jestemy zgubieni. John nie potrafi odpowiedzie. Pomyla o batonie, ktrego trzyma w samochodzie, racja ywnociowa na czarn godzin. Mia ochot pobiec po niego, da tej kobiecie, ale jeliby to zrobi, w kryzysowej sytuacji nie mgby go da Jennifer. - Moe tej kobiecie si jednak poszczci - powiedzia Washington. - Moe jaki facet wemie j do siebie. - Niech Bg ma nas w swojej opiece, jeli rzeczywicie upadlimy tak nisko... - Sir, widziaem to wszystko w Wietnamie. Dziewitnastoletni onierze uwaali, e s

w niebie. Dziewczyny za kilka dolcw? Czowiek patrzy na te dziewczyny... a mwi panu, e Azjatki z poudnia to jedne z najpikniejszych kobiet na wiecie... No wic, czowiek na nie patrzy i robio mu si niedobrze. Przecie to byy pitnastoletnie dzieci, ktre powinny siedzie w szkole! Zamiast tego sprzedaway si, aby wyywi rodzicw, modsze siostry, braci... - A teraz to wszystko mamy w Ameryce... Washington pokrci gow. - Niech szlag trafi wszystkie wojny... - westchn. - Woae mnie po co? - zapyta John. - Tak, dzi rano doszy do nas paskudne plotki. Charlie powinien o tym wiedzie. Niedugo uderzam do miasta, eby mu to przekaza. - O co chodzi? - Uchodcy mwi, e jaka Dzika Banda zaczyna rzdzi si na autostradzie. Teraz s w okolicach Charlotte. Niektrzy twierdz, e oprychy id autostrad midzystanow 77 w kierunku Statesville. Podobno maj sporo wozw na chodzie. - Dzika Banda? Cholera, to brzmi jak z Dzikiego Zachodu. - Nie, jeszcze gorzej. Dzika Banda to zbiorowe okrelenie elementu przestpczego w naszym kraju, jeszcze przed wybuchem. Zbiry, gangsterzy, ktrzy potrafi bez sw wpakowa czowiekowi w ramach artu kulk w eb. Handlarze narkotykw, najgorsze szumowiny. Byli tu na dugo przed zamachem. Ci najbardziej bezlitoni przetrwali i s gorsi ni nasze najgorsze koszmary. John uwiadomi sobie, jak strasznie odizolowane od reszty wiata jest ich mae miasteczko. Kilka lat temu prasa w Asheville opublikowaa seri artykuw o przybierajcej na sile dziaalnoci gangw, ale podobno lokalna policja szybko daa sobie z nimi rad. - Dzika Banda. Usyszaem o nich od pewnej biednej kobiety, ktrej pozwolilimy przej z poprzedni grup uchodcw. Powiedziaa, e bya ich zakadniczk przez kilka dni, ale udao si jej uciec. Nawet nie chciaa mwi dokadnie, co te bydlaki jej zrobiy... ale podobno nieludzkie rzeczy. Wszyscy po drugiej stronie o tym gadaj. To jest jakby miejska legenda, ktra roznosi si wraz z wdrujcymi grupami uchodcw. Niektrzy mwi, e jest ich tysic, a moe nawet wicej, i e s uzbrojeni po zby. Grasuj gdzie tam jak staroytni barbarzycy. - Cholera - westchn John. Znowu w gowie wywietliy mu si fragmenty filmw typu Mad Max i innych tandetnych przedstawicieli tego gatunku z lat osiemdziesitych i wczesnych dziewidziesitych.

- Powinnimy zacz si bardziej pilnowa. Tak mi podpowiada instynkt. Jeli te plotki to prawda, koniec kocw gang dojdzie i do nas. Pomyl sobie, e Asheville, miasteczko grskie, pka w szwach od arcia, wic jest dobr miejscwk, eby si w niej zamelinowa. A potem pjd ladem uchodcw i pojawi si tutaj. - Syszaem audycj w radio - rzek John. - Ma pan na myli Gos Ameryki? - upewni si Washington. - Skd wiesz? - Siedziaem tu ubiegej nocy, eby mie na wszystko oko. Radio w tym piknym mustangu nadal dziaa. Wic, psiama, po prostu je wczyem. Siedziaem w tej starej bryce, z wczonym radyjkiem, byo niemal tak, jakbym si przenis w czasie. Wydawao mi si, e zaraz usysz gosy takich radiowcw jak Wolfman Jack czy Cousin Brucie. John zamia si pod nosem. - Wiem, co masz na myli... - Przez jak godzin odbieraem sygna, bez zakce, czyciusieki. Szkoda, e grali tylko te patriotyczne kawaki, wolabym starego poczciwego R&B albo rocka. Syszaem te t audycj. - I co o tym sdzisz? - Propaganda, eby podbi nasze morale, to wszystko. Moe te informacje na temat miast nadbrzenych s prawdziwe, ale dla reszty z nas, dzisiaj, za tydzie, to wszystko gwno prawda. Musimy sami sobie dawa rad. Przy barykadzie puszczam w ruch plotk, e ludzie powinni si odwrci i ruszy w kierunku wybrzea. Wiem, e to szalestwo, bo nikt z nich nie ma ju na to siy, ale mam nadziej, e to bdzie taka jakby kontrplotka, ktra moe gdzie tam daleko std zadziaa. John przytakn. - Jest w tym jednak pewien szkopu. Jeli ta plotka dotrze do tych bandziorw, jeszcze prdzej przyjd tutaj do nas. Lepiej opracujmy dobry plan taktyczny, jak obroni nasze miasto w przypadku powanego ataku. Jeli w Dzikiej Bandzie s byli wojskowi, najpierw zbadaj teren, a dopiero potem nam przywal. Musimy mie oko na tylne wejcie do naszego miasta, tunel kolejowy oraz stare drogi do Old Fort. Tu ju nie chodzi o uchodcw. Grozi nam armia tak bezlitosna jak nigdy dotd w historii wiata. Washington przytakn. - Chyba pojad teraz do domu - stwierdzi John. Ucisnli sobie donie, John wspi si na skarp przy mocie. Skin gow Brettowi ukrytemu w trawie.

- Fran troch ponioso. Ciesz si, e nie zastrzelia tamtej babki. - Ja te - odpar, chocia zastanawia si, czy zastrzelenie tamtej kobiety nie byoby aktem miosierdzia. Wsiad do edsela i ruszy do domu. Zatrzyma si na podjedzie, Ginger i Zach zbiegy z tarasu, eby go powita. Uklk i pogaska oba psy. Nawet je przytuli. - Tatusiu! - zawoaa Jennifer, obok niej staa Pat. - Wszystko w porzdku? - Pewnie, tatusiu. Uwanie przyjrza si crce. Stracia troch na wadze. Przy kadym posiku Jen wpychaa w ni tyle jedzenia, ile si dao; miso i warzywa, czyli gotowane mlecze. John omit wzrokiem sad. Gdyby to byy brzoskwinie, za kilka tygodni mgby ju zbiera owoce. Ale na jego drzewach rosy jabka i dojrzeway o wiele za wolno. Nigdy nie przywizywa wagi do tych omiu drzew, pomijajc ich pikny wygld na wiosn. Jabka byy raczej kwane i zazwyczaj nawet ich nie zbierali. Cieszyli si tylko, kiedy dziaay jako wabik na niedwiedzie. - Musiaa wczeniej zje odrobin czekolady - poinformowaa go Pat. - Poziom cukru spad. - Skarypyta - burkna Jennifer. - Obiecaam twojemu tacie, e bd miaa na ciebie oko. - Sama potrafi o siebie zadba. Ucisn obie dziewczynki, ktre nadal si kciy, kiedy wchodzi do rodka domu. Jen przysypiaa z ksik pooon na piersi; to bya stara ksika, o wojnie secesyjnej. - Gdzie Elizabeth? - Wysza z Benem na spacer - powiedziaa Jen, podnoszc si i przecierajc oczy. - Ostatnio jako czsto wychodz na spacer - zauway John. - No c, mj ziciu, lepiej usid. - Dlaczego? - Uwaam, e musisz z nimi przeprowadzi powan rozmow. - O czym? - O seksie. O zachodzeniu w ci. - Do diaba, Jen, nie teraz, nie dzisiaj, nawet nie chc myle o takich rzeczach w odniesieniu do mojej crki.

- Mao ktry ojciec chce. Ale, prawd mwic, mj ziciu, uwaam, e twoja szesnastoletnia crka jest ju, jak by to powiedzie, kobiet. - Jezu, nawet mi o tym teraz nie mw! - Tyler i ja raczej szybko domylilimy si, jak sprawa wyglda z tob i Mary. Spiek raka. Nigdy wczeniej Jen tego mu nie powiedziaa. Spojrza na ni. - Domylilimy si chyba z dokadnoci co do dnia. Przynajmniej ja, bo Tyler, tak jak kady inny ojciec, wola przymyka oko na rzeczywisto. John, widz to samo teraz u twojej crki. Po prostu wiem. - Jen, nie teraz - jkn. - Mam na gowie tyle innych cholernych problemw. Teciowa z wolna kiwna gow. - Nie chcesz zmierzy si z tym problemem. Rozumiem. Ale powiniene. Elizabeth i Ben s przeraeni, nie widz przed sob adnej przyszoci, wszystkie zasady przestaj obowizywa. Jestem na tyle stara, by pamita II wojn wiatow, wtedy byo tak samo. Osiemnastoletni chopcy i dziewczyny po kilku dniach czy tygodniach znajomoci, nagle myleli sobie a niech tam!, i albo z miejsca brao si lub, albo trzeba byo wzi go po paru miesicach... Oto prawdziwa twarz naszego zotego pokolenia. Ludzie zapominaj, jacy wtedy bylimy: modzi i przeraeni. Zatem staw czoa rzeczywistoci, mj drogi ziciu. Jeste profesorem historii, wiesz co si dzieje z modymi ludmi w czasie wojny. Za duo wydarze jak na jeden dzie, pomyla John. Wsta, zerkn do pokoju Jennifer. Obie dziewczynki bawiy si kartami z Pokemonami. Kolor skry Jennifer wyda mu si niepokojcy. Bya blada, nieco ta. Boe, pomyla, wystarczyby jeden samolot z adunkiem artykuw pierwszej potrzeby... dosownie jeden samolot, ktry wyldowaby tu, w Asheville, a moje najwiksze zmartwienie natychmiast by wyparowao. - A ty nie moesz z ni porozmawia? - zapyta, kiedy wrci do Jen. - Tchrz. Tak, mog i ju to zrobiam. Ale uwaam e ty jako ojciec te powiniene z nimi si i porozmawia. - Dobra, ale pniej - rzuci nieco zbyt pospiesznie. Spojrza na Zacha i Ginger, poszed do gabinetu, zajrza do skrytki z broni. Wycign strzelb i ruszy do drzwi, oba psy wloky si za nim powoli w nadziei, e dzisiaj moe trafi im si jaki ksek, jeli do ich pana umiechnie si szczcie.

ROZDZIA DZIEWITY
Dzie 63 Obudzio go szczekanie psw. Momentalnie wiedzia, e... kto wama si do domu. John opracowa i przewiczy plan po tym, jak w ubiegym tygodniu zamordowano Connorw mieszkajcych na kocu drogi. Zabito oboje rodzicw i dwoje dzieci. Nastpnie sprawcy wywrcili wntrze domu na lew stron w poszukiwaniu byle skrawka jedzenia. Nie waha si ani chwili. Chwyci za dubeltwk i na kuckach wyszed z gabinetu. Oba psy wyy jak optane, warczc dziko. A potem usysza wystrza i rozdzierajcy jk. Wszed do salonu, tylne drzwi kuchenne byy szeroko otwarte. Ujrza dwch facetw... chyba, nie mg mie pewnoci. Decydujca chwila. Pocign za spust bez mrugnicia okiem. Pierwszy strza niemal urwa gow temu stojcemu przy drzwiach. Jego kolega odwrci si i strzeli na olep. Drugi strza Johna trafi go w bebechy i odrzucio go prosto na kuchenne szafki. Obie jego crki zostay przeszkolone. W przypadku wamania miay pa na podog za kiem. ko wodne, na ktrym spay razem, stanowio doskona oson. Po kilku sekundach usysza wrzask Elizabeth. - Tatusiu! - Nie ruszaj si! Nadal na kuckach wszed do kuchni. Jeden z intruzw by na pewno martwy, wida to byo nawet w ciemnoci rozjanionej jedynie wiatem ksiyca. Drugi jcza cicho i spazmatycznie wierzga nogami. Obok niego lea Zach, zawodzc rozdzierajco, Ginger z obnaonymi kami warczaa z furi na rannego. Moe by jeszcze kto na zewntrz, pomyla John. Najpierw jednak podczoga si do rannego, zapa pistolet, ktry lea na pododze, wyczu, e to rewolwer, kaliber 22, i wetkn go sobie za pas. Drugi facet nie mia broni, tylko maczet, ktr John rwnie zgarn woln rk. Ruszy w stron otwartych na ocie drzwi z zamiarem wyjcia na zewntrz.

Rozmyli si. Przeszed z powrotem przez cay dom, najpierw zajrza do pokoju Jennifer, a potem do pokoju Elizabeth, by upewni si, e w domu nie ma trzeciego wamywacza. Zajrza te na sekund do swojego pokoju. - Nic mi nie jest. Nie ruszajcie si - sykn. - Elizabeth, masz bro? - Tak, tato - odpowiedziaa drcym gosem. - Jeli wrc do was, najpierw zawoam. Jeli wejdzie tu kto inny, strzelaj, nie wahaj si. - Dobrze, tato. Zajrza do swojego gabinetu, a potem wyszed frontowymi drzwiami i obszed dom. Nikogo nie znalaz. Wlizgn si tylnymi drzwiami od strony kuchni. Sprawdzi drzwi do piwnicy, byy zamknite jak naley. A potem znowu przemkn nisko przy pododze do pokojw Jennifer i Elizabeth, nerwowo otwierajc szafy w obu pokojach. Wrci do kuchni. - Jen, zapal wiec i chod tutaj. Po minucie chybotliwy pomie owietli kuchni. Jen a wzdrygna si na widok ciaa pierwszego wamywacza z dziur zamiast twarzy. Drugi wamywacz jcza teraz goniej, kulc si w pozycji embrionalnej. Obok lea Zach. John podszed do swojego starego kompana, przyjaciela od tak wielu lat, ktry teraz ostrzegawczym szczekaniem uratowa ycie swojej rodzinie. Zosta postrzelony w grn cz plecw, tu za opatkami. - O Boe, Zach... - wyszepta John. Tak jak wiele rozpaczliwie rannych psw, Zach poliza jego rk, jak gdyby dziki temu mia si poczu lepiej. John spojrza na Jen, ktra staa przeraona. - Pomcie mi - jcza ranny wamywacz - prosz, pomcie... John sam by zdumiony szybkoci swojej reakcji. Wyj glocka, ktrego nosi przy boku nawet podczas snu; pistolet by ju naadowany. - John! - krzykna Jen. Nacisn spust, wystrza sprawi, e Elizabeth i Jennifer znowu krzykny. - Wszystko w porzdku! - zawoa John. - Wszystko dobrze, dziewczynki, nie ruszajcie si z miejsca. John spojrza na Jen, ktra nadal staa jak raona gromem. Bya w szoku. - Gdyby przey, to i tak bym go zastrzeli w miecie. W ubiegym tygodniu wykona egzekucj piciu osb. Dwaj z nich to byli miejscowi,

ukradli wini, zabili j, a potem oberali si ni w jaskini w grach, kiedy ich wreszcie wytropiono. aoni gupcy, nie pomyleli o tym, e godny czowiek potrafi na p mili wyczu zapach pieczonego misa. Trzej obcy, ktrych rozstrzela, byli wamywaczami, tak jak tych dwch lecych na pododze. - Jen, musisz mi pomc wycign ich na zewntrz. Nie chc, eby dziewczynki na to patrzyy... Odwrci si, syszc cichutkie skomlenie Zacha. Ginger leaa u jego boku, lic swojego przyjaciela. W Johnie wezbraa fala ez. Nie czu ju oporw przed zabijaniem ludzi w ramach egzekucji. Washington Parker mia racj. Najgorszy jest pierwszy raz, potem ju z grki. A w tym przypadku zabicie dwch wamywaczy, ktrzy stanowili zagroenie dla jego crek, nie drczyo go w najmniejszym stopniu. Teraz chodzio jednak o Zacha. Oba psy schudy ju tak bardzo, e przez niegdy byszczce futerko przebijay ebra. Nie baczc na zakaz wypuszczania psw samopas, prowadzi je na poszukiwanie, jako e ich stare tereny, po ktrych chodzili, znajdoway si w lesie Pisgah niecae sto metrw std. John martwi si, e padn ofiar polujcych tam ludzi, ale do tej pory miay szczcie. Uklk przy Zachu. Pies podnis gow i znowu poliza swego pana. - Dzikuj ci, przyjacielu - westchn John. - Dzikuj za wszystko. - Chcesz, ebym ja to zrobia? - szepna Jen. John, zaskoczony, spojrza w gr prosto w oczy Jen. - Nie, to nasz pies, mj i Mary. Wycign pistolet, ktrego zabra martwemu wamywaczowi, odbezpieczy go i przystawi za uchem Zacha. Ginger wstaa, wyczuwaa, e dzieje si co zego, zacza gono zawodzi... Nie by w stanie tego zrobi. Rozpaka si. - Ja si nim zajm - szepna Jen. - Wyjd na zewntrz, zabierz ze sob Ginger. Nie chc, eby ona na to patrzya. No, id ju. Wyszed z kuchni, wrci za kilka sekund z ostatni paczk papierosw i butelk szkockiej, w ktrej byy ostatnie, bezcenne krople. - Dziewczynki, jestemy bezpieczni, ale musicie zosta w swoim pokoju, na pododze! - krzykna Jen. John spojrza na Zacha i przez chwil poczu si jak tchrz, kompletnie osamotniony. Uklk i pocaowa go w czoo. Pies by cay we krwi, gono dysza. John wsta i wyszed z domu, cignc Ginger za obro, ktr puci dopiero na zewntrz. Zapali papierosa i

odkorkowa butelk. - Ju dobrze, Zach, ju dobrze.. - Sysza gos Jen dochodzcy z kuchni. - Powiedz Tylerowi, e go kocham. Pamitasz Buffy, nasz suczk? Bdziesz si z ni teraz bawi... Usyszawszy przytumiony wystrza z pistoletu, John przechyli si przez barierk na tarasie, targa nim pacz. Ginger skamlaa i ocieraa si o jego nogi. Poczu si dziwnie, jak w surrealistycznym nie. Przed chwil zabiem dwch ludzi, pomyla, jednego z nich zaatwiem bez mrugnicia okiem. A teraz pacz z powodu psa? Po chwili z domu wysza Jen, niosc Zacha zawinitego w koc. - Jest taki lekki - powiedziaa agodnie. - Teraz jest mu lepiej. - Pochowam go, kiedy si rozjani - odpar. - Nie, John. - Jak to? Nagle zrozumia. Nie, tylko nie Zach! Nie byby w stanie... - Zwymiotowabym. Dziewczynki te. Nie moemy... - Zanie go Robinsonom. Dla nich to nie bdzie to samo. Poza tym biedna Pat przymiera godem. - Oni dostaj racje ywnociowe. Jeli dostan jakie dodatkowe jedzenie, strac swoje kartki ywnociowe. W wietle prawa my moemy go zje, ale oni nie. Mam obowizek odda Zacha do miejskich zapasw ywnoci. - Do diaba, John. Jeste tak nieludzko logiczny w niektrych sprawach, a w innych zachowujesz si jak idiota. Zanie go Robinsonom, teraz. Odwdzicz si nam pniej. Wreszcie si zgodzi. Podaa mu ciao Zacha. - Zawoam Lee, eby pomg mi uprztn ciaa. Nie pozwalaj dziewczynkom wchodzi do salonu i kuchni... Powiesz im o wszystkim? - zapyta. Kiwna gow. John wolnym krokiem ruszy do samochodu. - Nie drgnij nawet o milimetr! Zamar. W mylach wyzywa si od idiotw. A jednak byo ich trzech, moe nawet czterech. By gotowy upuci ciao Zacha i krzykiem ostrzec domownikw, zanim go trafi. W ten sposb da Jen i Elizabeth czas, by si przygotoway. - John, to ty? Raptem rozpozna ten gos. To by Lee Robinson. - Jezu Chryste, Lee... tak, to ja.

- Usyszaem strzay, przyszedem pomc. - Dziki, Lee. Mczyzna wyszed z cienia i zbliy si do Johna. - John, co tam niesiesz... O Jezu, tylko nie jeden z twoich psw! - To Zach. Gdyby on i Ginger nas nie ostrzegli, byoby ju po nas. Na szczcie udao mi si zastrzeli obu wamywaczy. Ale jeden z tych bydlakw trafi Zacha. - Jeszcze minut temu syszaem strza... - Nie mogem tego zrobi - wyzna John. Bezwiednie mocniej cisn Zacha. - Jestem zasranym tchrzem. Jen mnie wyrczya. - Ju dobrze, John, ju dobrze. - Lee pooy rk na ramieniu Johna. Tacy s ludzie z Poudnia, ktrzy posiadaj psy, pomyla John. Oni rozumiej. Czu, e Lee lekko dry, darzy Zacha wielk sympati, jego wasny pies, Mack, bawi si z Zachem. Mack znikn bez ladu tydzie temu, prawdopodobnie zosta upolowany, kiedy szwenda si po lesie. Lee do tej pory nie mg si otrzsn po tej stracie. John zebra si w sobie. Obaj mczyni stali, wpatrujc si w Zacha, i wiedzieli, o czym ten drugi teraz myli. - We go, Lee. - Tylko tyle mg z siebie wydusi. - John, nigdy przenigdy nie pomylabym, e dojdzie do takiej sytuacji... John przekaza mu ciao. - Zabior go i dam Monie. Z caym szacunkiem zajmie si... - urwa, przez chwil nie mg mwi, sta ze cinitym gardem. - Dzikuj. Umieraem z nerww z powodu mojej Pat. Te cholerne racje ywnociowe nie wystarczaj. John, mojej crce Zach rwnie uratowa ycie. * Kilka godzin pniej John wsiad do samochodu i ruszy w stron miasta. Ciaa obu bandziorw leay na ganku, kiedy odjeda. Pniej przyl misobus Bartletta, bo taki sardoniczny przydomek zyska jego volkswagen bus. Mia tak oziby stosunek do mierci obu wamywaczy, e przez chwil analizowa fakt, i trzeba bdzie teraz wyda dwie dodatkowe racje ywnoci w ramach nagrody za wykopanie dwch grobw na cmentarzu. Na polu golfowym byo ju ptora tysica grobw. Kolejne p tysica znajdowao si w Swannanoa, na boisku przy szkole chrzecijaskiej. Kellor mia racj. Nadszed pomr. Ludzie co chwila umierali z godu. Wczoraj

niemal sto kolejnych ofiar. Gwnie osoby starsze, ale te doroli, rodzice. Jako historyk John zdawa sobie spraw, e taka jest wanie kolej rzeczy. Osoba postronna, nauczyciel akademicki rozparty w swoim fotelu i deliberujcy chodno nad t spraw, obliczyby, e nastpne w kolejce s dzieci. Ale ktry rodzic byby w stanie wpycha do ust jedzenie, patrzc, jak jego dziecko umiera z godu? W kolejkach za racjami ywnociowymi, a byo ich teraz pi w obu spoecznociach, Black Mountain i Swannanoa, ustawiao si niemal dziewidziesit procent utrzymujcych si nadal przy yciu ludzi. Dziennie dostawali jedn porcj zupy oraz albo suchar, albo kromk chleba. I tu pojawiaa si kolejna tajemnica pastwowa. Pilnie strzeona piekarnia, na ktr przemianowano miejscow pizzeri, gdzie zamontowano piec opaowy, teraz dorzucaa do ciasta trociny, aby chleba byo wicej. Stary patent sprawdzony w Leningradzie. Szczerze mwic, stamtd wanie John wzi ten pomys. Zatem rodzice, a wielu z nich pracowao po to, by otrzymywa dodatkowe racje, przynosili do domu jedzenie, odstpowali je dzieciom, a sami umierali. Kiedy oboje rodzicw umaro, liczono na to, e ssiedzi lub krewni przygarn sieroty. Charlie i Tom zostali zmuszeni wyda ostre rozporzdzenie, e osoba odbierajca swoj racj ywnociow jest zobligowana osobicie j spoy na miejscu, lecz mimo to, ludzie i tak chowali do kieszeni suchary, a niektrzy nawet wsadzali sobie worki foliowe do kieszeni, aby wlewa do nich ukradkiem zup, a nastpnie szli wolnym krokiem do domu, gdzie czekao na nich dwoje, troje czy czworo godnych dzieci. Jak na ironi, przynajmniej wedug Gosu Ameryki, jednoczenie pojawiay si oznaki polepszania si sytuacji, gdzie na wybrzeu USA. Pono zosta utworzony rzd federalny, funkcjonujcy za granic na lotniskowcu Abraham Lincoln, i nadal obowizywa stan nadzwyczajny. Wedug raportw plony kukurydzy i pszenicy z pnocno-wschodnich stanw zostan dowiezione godujcej ludnoci, otwarte te bd linie kolejowe, aby hurtowo przewozi poywienie i inne artykuy. W Charleston zostaa utworzona gwna baza poudniowo-wschodniego rzdu nadzwyczajnego i teraz codziennie ogaszano raporty na temat postpujcego procesu odbudowy kraju. Pojawiay si nawet pogoski, e uruchomiono elektrowni jdrow w Georgii. Wygldao jednak na to, e sytuacja poprawiaa si jedynie w strefie przybrzenej, zahaczajc w kierunku Atlanty. John zastanawia si, czy kto z dowdztwa postanowi odci rodkow Karolin Poudniow oraz zachodni cz Karoliny Pnocnej. Na niebie widywano jednak samoloty. Kilka razy nad miastem przelatyway myliwce oraz samolot transportowy. Wadze Asheville wreszcie przyznay, e dowieziono im czci

zamienne do generatorw szpitalnych. Asheville nie kwapio si dzieli z nikim innym. Linia telefoniczna, ktr przywrcono w Black Mountain, zostaa docignita do rady hrabstwa, lecz komunikacja bya raczej jednostronna, tak jakby ich dyrektor nadal mia im za ze szanta uchodcy kontra zapasy wody. Sama myl, e ludzie w Asheville otrzymali rodki medyczne, doprowadzaa Johna do pasji. Washington niemale si musia go powstrzyma przed pojechaniem tam i zadaniem insuliny. John osobicie zatelefonowa do Burnsa, ktry nadal rzdzi w Asheville, i baga go o jakiekolwiek informacje na temat insuliny. Burns jednak wyzutym z emocji gosem owiadczy, e nie dostali adnych zapasw, a nawet gdyby takowe otrzymali, pod adnym pozorem nie podzieliby si nimi z ludmi spoza swojego miasta. Insulina staa si obsesj Johna. Dwa dni temu poziom cukru w krwi Jennifer znowu podskoczy, musiaa wzi zastrzyk, lecz nic nie pomg. Wreszcie pojecha zobaczy si z Makal, ktra dokadnie zbadaa Jennifer, a potem odcigna go na bok. - Te trzy ostatnie fiolki mog by ju niezdatne do uytku. - Tylko tyle bya w stanie powiedzie. Ostatecznie musia wstrzykn crce potrjn dawk, aby obniy poziom cukru. Czas, ktry dziewczynce pozosta, nagle skurczy si o dwie trzecie. A pomoc, jeli faktycznie nadcigaa jaka pomoc, bya zbyt daleko, prawie jak po drugiej stronie ksiyca. Jeli chodzi o reszt diabetykw w miecie, ponad poowa ju umara, reszta te powoli gasa. Wyczy silnik swojego samochodu, opar si i zapali kolejnego papierosa, szstego tego dnia. Nie dba ju o liczenie, dozowanie. Siedzia, pali i wpatrywa si w autostrad midzystanow nadal zagracon samochodami, ktre utkny na niej ponad dwa miesice temu. Uwiadomi sobie, e wszyscy, ju pierwszego dnia zaczli toczy sami z sob gr, polegajc na tym, by nie spojrze rzeczywistoci w oczy. Kady, kto wiedzia choby odrobin o EMP oraz zagroeniu, jakie stanowi dla kraju, powinien wariowa ze zmartwienia przed zamachem. Podczas II wojny wiatowej cay nard zosta zmobilizowany, cigle mwio si o wszechobecnoci szpiegw, zbieraniu zomu na uytek armii, stranikach na mostach kolejowych w Iowa. Wikszo z tych rzeczy okazaa si czystym absurdem, kiedy wreszcie zrozumiano zagroenie, dugo po tym, jak wojna ju

si zakoczya. W Ameryce nie byo legionw szpiegw i sabotaystw, a ci nieliczni, ktrzy rzeczywici prbowali przenikn do kraju, zostali w cigu kilku dni wyapani przez FBI. Zatem wtedy zagroenie byo odlege, ale i tak nalenie na nie zareagowano. A tym razem? Zagroenie byo sto razy gorsze i nikt z tym nic nie zrobi, absolutnie nic. John, gotujc si z wciekoci, zgasi papierosa i zapali nastpnego. Gdyby tylko wszyscy zostali w por uwiadomieni... Gdyby przysposobienie obronne znalazo si w programie kadej szkoy tak jak w latach czterdziestych i pidziesitych XX wieku. Gdyby ludzie wiedzieli, jakie podstawowe rzeczy naley zrobi ju pierwszego dnia, gdyby Charlie by przeszkolony w tym, jak zachowa si w obliczu ataku EMP, jak zmobilizowa swoich ludzi i byskawicznie zareagowa... Gdyby miasto miao odoon specjalnie na takie kryzysowe sytuacje odpowiedni ilo poywienia oraz podstawowych artykuw, jak przystao na ludzi mieszkajcych na obszarach czsto nawiedzanych przez huragany i tornada, to czy teraz tkwilibymy po uszy w tym szambie? - takie pytania zadawa sobie w mylach John. Prawdziw zbrodni byo to, e ludzie wtajemniczeni w poziom zagroenia nie zrobili nic, by temu zapobiec lub odpowiednio przygotowa kraj na tak ewentualno. John z rozgoryczeniem zastanawia si, czy ci ludzie cierpi tak samo, jak teraz cierpi reszta narodu, czy moe gdzie si bezpiecznie zamelinowali, schowali w specjalnych bunkrach dla czonkw Kongresu i rzdu, gdzie od lat czekay na nich i na ich rodziny zapasy jedzenia, wody i lekarstw. Sama myl o tym przepeniaa go furi. Wiedzia, co by zrobi, gdyby mg tam teraz do nich pj. Pokazaby im Jennifer, a potem dostaliby to, na co zasuyli. U siebie te widzia niech stawienia czoa rzeczywistoci ju od pierwszego dnia, nawet mimo tego, e udao mu si przynajmniej dorwa insulin dla crki. aowa, e nie postara si o niezbdne rzeczy: podstawowe produkty ywnociowe, najlepiej na wag: pidziesiciofuntowy worek ryu lub mki, buty, baterie, dodatkowy glukometr dla Jennifer, cholera, nawet test ciowy dla Elizabeth, karm dla psw, filtr wodny, eby nie musieli gotowa tego, co wycigali z basenu, zielonego niczym bagno. Miny ponad dwa miesice. Ludzie w tym maym miasteczku w Karolinie Pnocnej umierali z godu. John ju pierwszego dnia skojarzy fakty, ale i tak unika spojrzenia prawdzie, tej najgorszej prawdzie w oczy. Niemal miesic temu doktor Kellor podczas narady robi do tego aluzje, kiedy podjto decyzj o zmniejszeniu racji ywnociowych dla wikszoci ludzi, ale my, pomyla John, nie potrafilimy skonfrontowa si z brutaln rzeczywistoci. Ameryka, najbardziej urodzajna ziemia na wiecie, ktra byaby w stanie wyywi

miliard ludzi bez najmniejszego problemu, teraz umieraa z godu. Dwie audycje Gosu Ameryki dzie w dzie trajkotay o tym, e pierwsze plony niw jad z poudniowego Midwestu, e zbliaj si dostawy byda, a dla Johna brzmiao to jak stare chiskie i sowieckie audycje z okresu zimnej wojny, kiedy kadego dnia trbili o swoich wielkich postpach, podczas gdy w rzeczywistoci lud mieszka w skrajnej ndzy i umiera z niedoywienia. Jedzenie gdzie tam jest, pomyla John, ale nigdy nie dotrze tutaj, w to miejsce, nie teraz. To oznacza, e jedna pita mieszkacw miasta ju nie yje, a w cigu trzydziestu dni ten wskanik przekroczy pidziesit procent, podczas gdy jedzenie, miliony ton jedzenia, psuo si i gnio, poniewa nadal nie byo sposobu przetransportowania go w hurtowych ilociach w miejsca, gdzie najbardziej byo potrzebne. To samo dotyczyo lekarstw. Gdzie tam na pewno byy. Zapasy przechowywane za granic... Lecz fabryki, ktre je produkoway, znajdoway si w miastach, a w miastach nie byo prdu. Natomiast ludzie, ktrzy pracowali w fabrykach, byli teraz poukrywanymi lub rozrzuconymi tu i tam uchodcami, by moe niektrzy z nich leeli martwi za barykad. A nawet gdyby nagle jaka fabryka zostaa przywrcona do ycia, to i tak na nic by to si nie zdao - insulina jest wytwarzana z genetycznie zmodyfikowanych bakterii, w laboratoriach. Owe laboratoria, znajdoway si tysice mil std, moe w Nowym Jorku lub w Arizonie. A fiolki, w ktre bya pakowana insulina? Pewnie produkuje si je w Meksyku, a potem przewozi do laboratorium oddalonego o tysice mil... nastpnie z powrotem pakuje si do ciarwek z regulowan temperatur przewozu, wiezie na lotniska, wysya priorytetem w specjalnie zaprojektowanych kontenerach, ktre by moe s wytwarzane w Missisipi. I tak dalej... Kroplwki. Niemal wszystkie worki do kroplwek w Ameryce byy produkowane w jednym miejscu, w fabryce pooonej na pnoc od Asheville. Trzaskano ich tam kilka milionw dziennie. Byy pakowane w sterylnych warunkach, nastpnie przewoone do innych fabryk, gdzie napeniano je krwi pobran pewnie w miejscu oddalonym o tysic mil lub rozmaitymi roztworami wytwarzanymi w Oregonie, po czym przewoono je do Teksasu, gdzie skadao si zestawy kroplwkowe. Poza tym tak wiele, wiele rzeczy pochodzcych z zagranicy, przypywa na kontenerowcach, ktre s rozadowywane przez dwigi o napdzie dieslowo-elektrycznym, a nastpnie towar jest pakowany na ciarwki. Prawdopodobnie rop, z ktrej wytwarzany jest plastik wykorzystywany do produkcji workw do kroplwek wydobywa si w Kuwejcie, nastpnie przewoona jest do Teksasu, tam przefiltrowana trafia do Luizjany, gdzie produkuje

si tworzywa sztuczne, w tym rwnie te potrzebne do plastikowych workw do kroplwek, ktrych brakowao w Asheville. Sie tak ogromna, misterna, pikna i szalenie skomplikowana - najbardziej skomplikowana w historii. I gdzie tam kilku wrogw, ktrych przez lata ignorowalimy, a ktrych w cigu jednego dnia zaczlimy nienawidzi. Ta nienawi powoli ewoluowaa, jak to u Amerykanw - zmienia si w sobkostwo, pogard, wynios wiar w zwycistwo, by moe nawet opart tylko na tym, e zayczylimy sobie, eby oni, nasi wrogowie, zniknli z powierzchni ziemi. Poniewa tak naprawd, rozpatrujc spraw z najbardziej bezosobowej perspektywy, co osigny zamachy z jedenastego wrzenia? Zabiy trzy tysice ludzi. To wszystko. Czy nastpnego dnia, cign swoj myl John, gospodarka wpada w recesj, czy moja crka nie dostaa zastrzyku insuliny, czy pracownicy w fabryce produkujcej insulin rozbiegli si w panice z powodu zamachw na World Trade Center? Nie. I pomimo naszego oburzenia, naszych ez wspczucia, jeli tego dnia nie stracilimy adnego przyjaciela ani czonka rodziny - nasz wiat si nie zmieni. Z wyjtkiem tego, e na lotniskach zacza czowieka zalewa krew. Sie naszego spoeczestwa bya jak te pikne pajczyny, ktre John, bdc maym chopcem, znajdowa na podwrku za domem o wicie w letnie dni. Staway si widoczne dziki kroplom rosy. Ogromne, pikne, misterne konstrukcje. Wystarczyo leciutko dotkn je zapak, a caa pajczyna psua si i jedyne, co mg zrobi pajk, jeli przey, to sprbowa odbudowa j od zera. Nasi wrogowie wiedzieli o tym wszystkim i w to wanie celowali... i odnieli sukces. John wyrzuci drugiego peta przez okno, zapali jeszcze jednego papierosa i wjecha do miasta, aby zda raport z napadu na jego dom oraz poprosi Jima, by przysa swj misobus. Przed gmachem szkoy podstawowej formowaa si ju kolejka po zup, mimo e wydawanie posikw zaczynao si dopiero w poudnie. Ubita winia przymocowana bya do drzewa, waciwie ledwie may prosiaczek, ju wypatroszony a do koci, ktre nawiasem mwic rwnie wylduj w garnku. Ludzie stojcy w kolejce przypominali kociotrupy. Wielu z nich ledwie si poruszao. Dzieci zaczynay mie spuchnite brzuchy. Przy krawniku leao kilkanacie cia wycignitych z furgonetki, pozbawionych kompletnie godnoci, niczym nieprzykrytych. Byo tam ciao mczyzny i ciaa trjki dzieci, ktre zapewne zostay osierocone, a nikt inny nie wzi ich pod swoje skrzyda, oraz ciao kobiety, ewidentnie ofiary samobjstwa, miaa

bowiem rozprute nadgarstki. Johnowi przypomniaa si kobieta, ktr spotka na autostradzie... miaa na imi Carol. Najpewniej ju dawno popenia samobjstwo. Centrum miasta powoli si wyludniao. Ludzie przeprowadzali si do domw mieszkacw, ktrzy umarli. Podczas tej krtkiej przejadki John poczu, e wszystko chyli si ku upadkowi. Ciaa uoone przed szko, ulice zakurzone i zamiecone. Bez codziennego sprztania kratki ciekowe zatkay si gruzem, wiele drzew runo na ziemi, po czym zostay przycite o tyle, by przejecha pojedynczy pojazd. Jedna z piknych, grujcych nad otoczeniem sosen, ktra rosa przed szko podstawow, runa na ziemi w poprzek jezdni, miadc knajpk Front Porch po drugiej stronie ulicy. Cz drzewa zostaa usunita, by udroni jezdni, lecz reszta leaa tak, jak spada. Dach restauracji nie zosta zreperowany, wntrze lokalu byo teraz zupenie odkryte, a do budynku bezustannie wdzierali si ludzie, ktrzy zadowalali si ju nawet wyjadaniem zaschnitego tuszczu z naczy kuchennych. Za kadym razem, kiedy tdy przejeda, czu, jak pka mu serce. Dawno temu regularnie zatrzymywa si o poranku przy tej knajpce. Mary byaby przeraona tym, e m pochania niadanie skadajce si z bekonu, jajek oraz plackw ziemniaczanych, ale on naprawd uwielbia to miejsce. Autentycznie szanowa waciciela, ciko pracujcego czowieka, ktry zaczyna od dziury w cianie, kilka przecznic dalej, a dorobi si maej restauracyjki, ktra w Black Mountain nie miaa konkurencji jeli chodzi o miejsca serwujce niadania. W rodku zawsze mona byo spotka kierowcw ciarwek, robotnikw, wacicieli sklepw oraz przynajmniej jednego profesora. John spdzi tam tyle porankw, po odwiezieniu dzieci do szkoy; zamawia wietny posiek, potem wypala papierosa, gada z tym i owym, gra w jedn z gier, ktre waciciel wystruga z drewna, ukada puzzle, a potem jecha do collegeu na swj wykad. W jakim wiecie kiedy ylimy, westchn w duchu. Parking przy banku pors ju chwastami, chocia i tak proces ten hamoway nieco dzieci z obozu uchodcw zrywajce wszystkie mlecze, by je zje. w bank by jednym z ostatnich przedstawicieli wymarego ju gatunku, czyli maych bankw lokalnych. Landrover waciciela nadal sta zaparkowany na zewntrz, pokryty kurzem i zasuszonym botem. Obok sklepu Hamida stao kilka samochodw, volkswagen garbus oraz zdezelowany Chevrolet rocznik 1965 i kilka motorowerw. Hamid zrobi niezy interes, odda troch fajek w zamian za stary generator, potem za napraw urzdzenia i teraz mia prd. To byo wielkie

wydarzenie, kiedy wczy prd i wiata w jego sklepie zaczy mi. Hamid elektrycznoci obdzieli dwie rzeczy: lodwk oraz jedn z pomp jego zbiornikw paliwa. John natychmiast wpad na pomys, aby poprosi Hamida o przechowywanie resztek insuliny, ktre posiada, lecz Makala si sprzeciwia. Prd wytwarzany przez generator by niestay, raz pyn, a za chwil si wycza. Lepiej byo przechowywa leki w staej temperaturze dwunastu stopni Celsjusza, ni w nieco niszej, ktra nagle moe znacznie podskoczy, a potem znowu opa. Mimo to, jego stary przyjaciel nadal wywiadcza mu drobn przysug. John wiedzia, e jest to dug, ktrego ju nigdy nie bdzie mg spaci. Za kadym razem, gdy tu wstpowa, czu si jak ebrak. - Dla mojej maej ulubienicy - mwi Hamid, kiedy wciska w rce Johna paczuszk, w ktrej bya porcja lodu zawinitego w gazet. Ld, bezcenna odrobina lodu, dziki ktrej mona byo prbowa obniy o kilka stopni temperatur pozostaych fiolek. - Nadal jestem ci duny dziesi dolcw - mawia John, na co Hamid odpowiada umiechem. Sam by ojcem maych dziewczynek, wic rozumia sytuacj. By dumny, e jest Amerykaninem i moe pomc przyjacielowi w potrzebie. Makala... To dziwne, ale przez kilka dni nie myla o niej. To przez gd. W takich warunkach czowiek zapomina o tak ponadprogramowych funkcjach organizmu, a po czterech latach celibatu wywoanego mierci Mary, przywyk ju do tego. Wiedzia, e Makala si nim interesuje; w wiecie alternatywnym do tego obecnego, na pewno chodziliby na randki. Teraz to jednak wykluczone. Poza tym, nie chcia jednak zakca delikatnej rwnowagi panujcej w jego rodzinie. Jen bya przecie matk Mary - jak by zareagowaa na co takiego? A dziewczynki? Co innego polubi Makal jako koleank, ale co innego jako kogo wicej. Dla Jennifer Mary bya ju tylko niewyranym, wyblakym wspomnieniem, lecz Elizabeth stracia mam w wieku dwunastu lat, gdy dzieci staj si szczeglnie wraliwe; w swoim pokoju nadal miaa kilka zdj, na ktrych bya z mam, oraz jedn fotografi, ktra nadal poruszaa go do ywego - pikny, oprawiony w ramki portret Mary z dnia rozdania dyplomw w liceum. Kolory blaky, lecz Mary wygldaa na zdjciu dokadnie tak, jak wtedy, gdy John spotka j w collegeu. Zatrzyma si pod kompleksem budynkw ratuszowych. Generator ustawiony na zewntrz haasowa, raz bardziej, raz mniej, w zalenoci od tego, ile w danej chwili zuywano prdu. Jeden z wozw straackich by wanie myty. Mechanicy wreszcie obeszli ca elektronik i tak oto dziesi dni temu silnik wozu znowu ody. John wszed do rodka. Charlie by w swoim gabinecie, w rogu stao niezasane ko

polowe. Spojrza na Johna, gdy ten wszed. Szef bezpieczestwa schud o co najmniej trzydzieci funtw, moe nawet wicej, twarz mia wrcz kocist. Trzyma w rku kubek czego, co wygldao jak herbata zioowa. - Mam w domu dwa trupy. Zastrzeliem ich dzi rano - powiedzia John takim gosem, jakby mwi o pogodzie. - To ju osiem zgonw, ktre odnotowalimy od rana - odpar Charlie ochryple. John usiad, spojrza na swoj paczk papierosw, zostao mu jeszcze czternacie sztuk. Poczstowa Charliego, ktry bez wahania wzi jednego. - Do cholery, Charlie, musisz wpycha w siebie przynajmniej jeden dodatkowy posiek. Charlie pokrci gow. - To i tak niedugo moe by zupenie bez znaczenia. - A niby czemu? - Sdzimy, e zblia si do nas Dzika Banda. - Co? - Don Barber polecia swoim samolotem kilka godzin temu, aby rzuci dla nas okiem na autostrad midzystanow numer 40, biegnc w stron Hickory. Jeszcze nie wrci. Cztery dni temu nie mielimy ani jednego uchodcy przy barykadzie, dwa dni temu pojawio si niemal stu, wczoraj ponad dwustu, tak jakby co ich od tyu pchao w tym kierunku. Przynosz ze sob pogoski o tym, e Morgantown zostao dopiero co spldrowane do cna, jak w cholernym redniowieczu. Ubiegej nocy na autostradzie doszo te do strzelaniny. - A wic to si ju staje codzienn tradycj - powiedzia John bezbarwnym gosem. - Tym razem byo inaczej. Facet by wielki, wyglda na dobrze odywionego, jako jeden z nielicznych szed na wschd. - No wic, co dokadnie zrobi? - Washington go przyuway. Mia dziwne przeczucie, bo widzia tego samego gocia dzie wczeniej, jak szed na zachd. Odstawa na tle reszty, bo wyglda, jakby dobrze jada. Nasz sierant sam eskortowa grup, w ktrej szed ten facet i paru innych uchodcw idcych na wschd. Washington rn gupka, kiedy tamten bombardowa go pytaniami. Ilu u nas mieszka ludzi, ile zostao jedzenia, czy mamy zorganizowan ochron. - Szpieg? - Ot to. No wic Washington tu przy barykadzie nagle wycign giwer i niemal si przy tym przekrci. Okazao si, e facet mia schowany w rkawie staromodny rewolwer. Ma dwudziestk dwjk. Gwoli cisoci to on pierwszy odda strza, dopiero

potem Washington go rozwali. - Parkerowi nic si nie stao? - Lekkie zadranicie. Kellor powiedzia, e gdyby kula trafia dwa centymetry bliej ciaa, biorc pod uwag biec sytuacj, Washington miaby powany problem. - Gdzie on teraz jest? - W collegeu. - Chyba powinnimy zoy mu wizyt. Charlie przytakn, po czym obaj zapakowali si do edsela i wyruszyli na krtk przejadk. Droga na campus raz jeszcze przypomniaa Johnowi o dawnym wiecie, ktry przepad kilka miesicy temu. Z domu do pracy mia niecae cztery mile; znowu na myl przyszed mu bekon i jajka. Cholera, westchn w duchu, miabym teraz na to ochot... Niemal powiedzia to na gos do Charliego. Jedzenie rzeczywicie stao si obsesyjnym tematem, ale zakazano o nim wspomina, stao si to podstawow zasad etykiety. Chodzio o to, e ludzi do szau doprowadzao suchanie o tym, co ten czy tamten sobie zje, kiedy bdzie lepiej. Gdy mijali zjazd w ulic prowadzc do North Fork, zauwayli dwa ciaa przykryte przecieradem, lece przed domem. - O cholera, tylko nie Elliottowie... - mrukn Charlie. Na trawniku przed domem stao troje dzieci, wszystkie chude jak patyki, z wielkimi brzuchami, obejmowa je ssiad. W cigu ostatnich paru tygodni nastpi istny wysyp dzieci ze spuchnitymi brzuchami. Kellor wyjani Johnowi, e to obrzk godowy - w jamie brzusznej gromadz si pyny, podczas gdy organizm czowieka zaczyna obumiera. John zawsze przecza kana, kiedy w telewizji lecia akurat jaki apel fundacji charytatywnej o pomoc godujcym dzieciom. Zawsze pokazywali dzieci z Afryki lub jakiej nawiedzanej przez kataklizm czci Azji. Zastanawia si, czy teraz w jakim miejscu na wiecie, gdzie nie byo problemw z elektrycznoci, na ekranach telewizorw pojawiay si tego typu obrazki z Amerykanami w roli gwnej? Pom przey godujcym dzieciom w Ameryce. Boe, co za wstrzsajca myl. Czy nasi przyjaciele zza morza, ci, ktrym tak wiele razy pomagalimy, zupenie bezinteresownie, teraz przyjd nam z pomoc? Czy statki wypenione jedzeniem pyn w nasz stron? Czy moe zupenie ich to nie interesowao? A moe, co gorsza, reagowali miechem i pogardliwym spluniciem? - Elliott dostawa dodatkow racj ywnociow w nagrod za kopanie grobw. Prawd mwic, dostawa dwie racje, poniewa kopa dwa groby dziennie - odezwa si

Charlie, przerywajc myli Johna. - I zanosi je do domu, dla dzieciakw i ony - doda John cichym gosem. Nawet nie zwolni, jecha dalej. Minli nastpnie trzech nastolatkw, dwch z nich dzieryo karabiny kaliber 22, a trzeci wiatrwk. Najmodszy z nich rwnie mia spuchnity brzuch. Wszyscy trzej skradali si bezszelestnie, przeczesujc wzrokiem drzewa oraz linie telefoniczne i elektryczne. Prawdopodobnie w caym miecie nie ostaa si ju adna wiewirka ani zajc, dlatego polowano teraz na ptaki. John zacz wraca ze swoich wypraw z pustymi rkoma, chyba e zapuszcza si coraz gbiej w las Pisgah. Myl o tym spdzaa mu sen z powiek. Zach umar z pustym odkiem. Wczoraj John by bliski szarpania si z Ginger o zajca, ktrego ustrzeli. Ginger dostawaa jedynie koci po tym, jak Jen ju oskrobaa zwierz z kadego skrawka misa, by przyrzdzi gulasz. - Zdajesz sobie spraw, e zaczyna nam brakowa amunicji do broni maego kalibru? zapyta Charlie, kiedy mijali polujcych chopcw. - Wikszo ludzi trzymaa w szafie bro, ale rzadko kiedy j wycigaa, wic w najlepszym wypadku mieli pudeko pidziesiciu do stu naboi. Teraz pi naboi mona byo dosta za martw wiewirk albo zajca. Na szczcie John nadal mia kilkaset naboi, chocia brakowao mu amunicji do strzelby. Jeli chodzi o bro jeszcze wikszego kalibru, trzyma j ze wzgldu na inne rzeczy. Brama bya zablokowana. Jeszcze do niedawna studenci strzegcy wejcia rozpoznawali samochd Johna i machali rkami, wpuszczajc do go rodka. Ale nie dzisiaj. Kazali mu si zatrzyma. Jeden ze studentw sta z podniesion dubeltwk, a jego koleanka podesza z boku i zajrzaa do rodka auta. - Dzie dobry. Wszystko u pana w porzdku? - Ty jeste Rebecca, prawda? - Tak, prosz pana. Zajrzaa na tylne siedzenie, skina gow, po czym razem z drugim stranikiem uruchomia volkswagena blokujcego drog tak, by John mg wjecha, nastpnie cofnli si na miejsce, w ktrym samochd sta poprzednio, tym samym zagradzajc drog. - Modzi zrobili si bardziej ostroni. - C, skoro ubiegej nocy zdarzyo si tyle tragicznych w skutkach wama... - rzek John. - Bg jeden wie, jak dzisiaj bdzie, ilu wamywaczom si uda oraz ile rodzin teraz ley martwych w swoich domach. - Moim zdaniem bezpiecznie jest zaoy, e cz czonkw tej bandy ju zdya przedrze si do naszego miasta. Dokadnie nas sobie obejrzeli i zdecydowali, e warto w nas

uderzy, choby po to, eby potem ruszy na Asheville. By moe cz z nich zamelinowaa si w jakich domach i teraz obserwuj, czy przygotowujemy si do konfrontacji. Skrcili w alejk prowadzc do Gaither Hall. Na zewntrz staa modzie wcielona do milicji. Ju dawno mieli za sob musztr marszow. Teraz wiczyli ogie osaniajcy oraz wycofanie wojsk. Na trawniku przed bibliotek rozstawiono wraki samochodw. Washington biega tam i z powrotem, wykrzykujc instrukcje. John podjecha bliej i zgasi silnik. Sierant odwrci si i odegra rytua, ktry nadal dziaa Johnowi na nerwy zasalutowa mu. John odwzajemni gest. Wszdzie dokoa byli studenci. Schowani za drzewami, pod samochodami, przyczajeni w oknach budynkw. Nieco dalej ujrza kompani B, rozlokowan za akademikiem dla dziewczt. Dysponowali kilkunastoma wozami na chodzie; byy to volkswageny, rzecz jasna dziki uprzejmoci Jimmiego Bartletta, oraz kilka pikapw. Jeden z nich mia zamontowan atrap karabinu maszynowego, w Somalii nazywano je technicalami, pomyla John. Washington przyoy megafon do ust. - Kapitanie Malady. Teraz! Malady by przede wszystkim zastpc gwnego bibliotekarza. Potny, szeroki w barach, mia gste czarne wosy i kanciast twarz, ktra nieco upodabniaa go do Schwarzeneggera, dlatego te dzieciaki szybko wymyliy mu ksywk Conan Bibliotekarz. Malady kiedy suy w wojsku, jako sierant w jednostce zmechanizowanej w Iraku w 2003 roku. Niedawno zrezygnowa z pracy w bibliotece i planowa przenie si jesieni na seminarium teologiczne w Princeton. A teraz skoczy jako dowdca w stopniu oficera w kompanii B. Przynajmniej wiedzia, na czym polega ta zabawa. Technical umownie plu ogniem, podczas gdy pojazd z pugiem przyczepionym z przodu sun prosto na barykad. Oczywicie pojazd zatrzyma si, a Washington krzykn, e barykada zostaa przebita. Malady uruchomi swoich onierzy, ktrzy wyskoczyli zza porzuconych samochodw, szturmujc barykad. Gdyby to dziao si kilka miesicy temu, uczniowie nabijaliby si z tego wszystkiego, uznajc za teatrzyk. Krzyczeliby i miali si. Lecz nie teraz. Milczeli. Wykonywali rozkazy swoich przeoonych, do ktrych naleeli czonkowie personelu oraz ciaa pedagogicznego z dowiadczeniem militarnym. Siy zbrojne wycofyway si, starajc si zwabi atakujcych do czego, co miao by stref mierci, gdyby barykada ustawiona na autostradzie

midzystanowej zostaa rozwalona. Nieco dalej od przeczy, jezdnia zostaa oskrzydlona po jednej stronie wysok betonow cian, bezpieczn barier wzniesion na dugoci kilkuset metrw, ktra stanowi miaa oson centrum konferencyjnego. Washington ju wyznaczy pozycje na tylnej stronie ciany. Kapliczka campusowa, ta nowa, zbudowana adnych par lat temu, w ktrej znajdowa si synny fresk Powrt syna marnotrawnego znanego artysty Bena Longa, teraz suya jako symulacja ciany Studenci wyskakiwali nagle zza krawdzi dachu. - Wanie tak! - krzycza Washington. - Kiedy jestecie tam na grze, macie przewag ognia. Strzelajcie, ile wlezie, szybko i celnie! Wbijcie ich w panik! Udawana ciana zaczynaa si wali. Studenci stali nieco zagubieni. Nie dao si uzyska efektu realizmu. Nie byo lepakw, nie byo laserowych karabinw treningowych. Na pocztku uywali kulek z farb do paintballa, ale zuyli wszystko ju pierwszego dnia. Washington dmuchn w swj gwizdek. - Spocznij! Koniec. Godzinna przerwa. Obiad rwno o dwunastej w poudnie. Ku zdumieniu Johna, kto zacz gra na piszczace. Przebiegy mu po plecach ciarki. To by chopak z rodziny DInzzenzo, nie by uczniem collegeu, tylko miejscowym, ktry nalea do stowarzyszenia rekonstrukcji historycznych i polubi krcenie si po terenie campusu. Washington poczu sympati do chopaka i mianowa go oficjalnym czonkiem milicji, grajcym Yankee Doodle po zakoczeniu wicze. - Dobra melodia do maszerowania - rzuci sierant, kiedy John spojrza na chopaka, ktry na gowie mia kepi armii Unii. - Studenci kochaj t melodi, dziaa dobrze na ich morale. Uczniowie wyszli z budynkw, wypezli ze swoich ukry, wszyscy uzbrojeni. Wikszo wyposaona w karabiny pautomatyczne wikszego kalibru, a spora cz kompanii B - w strzelby do polowania na jelenie, niektre z zamontowanymi celownikami. Charlie powiedzia, e kiedy nadejdzie kryzys, odda Washingtonowi do dyspozycji bro automatyczn przetrzymywan w komisariacie. Zgosio si te paru cywili, jeden z nich przynis nielegalny karabin M-16, peny automat, z ponad czterystu nabojami, mwic, e jeli tylko bdzie mg postrzela sobie w czasie bitwy, chce by wcielony do oddziau. By to weteran z wczesnego okresu Wietnamu. Obie kompanie byy teraz uzupenione weteranami wojennymi, niektrzy walczyli dawno temu, jeszcze w Korei. W sumie do szeregw doczyo niemal stu weteranw. Moe i byli starzy, ale mieli dowiadczenie bojowe i teraz sprawowali funkcje dowdcw brygad i

plutonw. Natomiast inni, tzw. survivalici, midzy innymi legendarna rodzina Franklinw, uczyli modych jak stworzy domowej roboty miny odamkowe, miny ldowe, adunki wybuchowe i domowej roboty wyrzutnie rakietowe zrobione z rurek PCV. Czonkowie stowarzyszenia rekonstrukcji historycznych aowali, e nie bd mogli postrzela sobie z prawdziwych dzia, lecz teraz mieszali proch i konstruowali armat przy uyciu stalowej rury, do ktrej planowali zaadowa metalowe puszki nabite prochem. John patrzy, jak studenci rozchodz si po wiczeniach. Kilku chopakw miao si dononie, dogryzajc sobie po przyjacielsku. Kilkanacie par natychmiast si zeszo, kilka z nich bez krzty enady ruszyo w objciach w stron lasu za laboratorium. - Kroi si powany problem. Pomylelimy, e lepiej si z tob spotka - powiedzia Charlie cienkim, ochrypym gosem. Washington skin gow, po czym caa trjka ruszya ocienion ciek, przechodzc po starym kamiennym mocie, ktry prowadzi z akademika do Gaither Hall. John zawsze uwielbia to miejsce. Bardzo czsto zdarzao mu si siada na mocie i obserwowa, jak potok grzmi tu pod nim. Co chwila przechodzi jaki student, wic byo to doskonae miejsce, by sobie posiedzie, uci pogawdk z uczniami, potajemnie puci dymka z jakim innym palaczem... co byo zreszt zamaniem przepisw, poniewa znajdowali si poza stref wyznaczon do palenia. Jednak dziekan ju dawno przesta molestowa Johna z tego powodu, a zdaniem dyrektora to nawet dobrze, e czonek ciaa pedagogicznego dziaa troch na nerwy biurokratom z administracji i wciga do tej zabawy modzie. Wkroczyli do gabinetu dyrektora Hunta. Rzadko si teraz pojawia na campusie, cho jego dom by oddalony zaledwie o wier mili. Pomimo baga Johna, wielebnego Abla i Washingtona, Hunt owiadczy, e on i jego ona odmawiaj przyjmowania dodatkowych racji ywnociowych. Jego zdaniem, kady kawaek jedzenia powinien trafia do naszych onierzy i ochotnikw. To byo dla niego charakterystyczne i niebywale szlachetne. Skutek by jednak taki, e Hunt umiera. Weszli do rodka, usiedli przy stole w gabinecie. Nagle usyszeli odgos samolotu. Zerwali si z krzese i podbiegli do okna. Don lecia swoim L-4, krc nad grzbietem Lookout Mountain, a nastpnie pikujc prosto w wsk dolin. Okry campus, zawrci, zaledwie par metrw ponad czubkami drzew, pomacha skrzydami, a nastpnie skierowa si na poudnie, w stron miasta, gdzie przy centrum handlowym Ingram znajdowa si pas startowy. - Pozwlcie, e zgadn. Dzika Banda si zblia - rzek Washington.

John i Charlie przytaknli. - To byo nieuchronne. Wczeniej czy pniej usyszeliby o nas i ubzduraliby sobie, e posiadamy co, co warto nam odebra... Kiedy wylecia Don? Jakie dwie godziny temu? zapyta Washington. - Powiedzmy, e dwie i p godziny temu. Jego samolot lata z prdkoci okoo siedemdziesiciu mil na godzin. To niedobrze. Zbliaj si wielkimi krokami. Wrcili do stou i usiedli. - Jeden z naszych chopakw ustrzeli wczoraj w nocy niedwiedzia - owiadczy Washington. - Zajmuj si nim teraz na stowce. O dwunastej wszyscy dostan miso, moe nawet funtowe porcje. John momentalnie poczu, jak lini si na myl o jedzeniu. Ju dwa razy udao si upolowa niedwiedzia i mimo e miso byo piekielnie tuste, posiek by wyjtkowo syccy. - Szkoda, e nie zje razem z nami dyrektor Hunt. Wysaem kilka studentek do niego do domu, eby go adnie poprosiy, ale podobno tylko si umiechn i odmwi. Dziewczyny wrciy zapakane. Mwiy, e dyrektor wyglda koszmarnie. - Oto cay Dan - powiedzia cicho John. - Moe zreszt ma racj. Modzi musz by w dobrej formie. Kiedy zjawi si Dzika Banda, nasi nie mog by osabieni i ledwo szura nogami. - S na to gotowi? - zapyta Charlie. Washington pokrci gow. - To niezbyt budujce, do cholery! - skomentowa szef bezpieczestwa ostrym tonem. - Posuchaj, Charlie. Uwielbiam te dzieciaki. Znam ich od lat. Wikszo pochodzi z maych miast, maj dobre serca. Pamitaj, e to jest college chrzecijaski, werbowalimy osoby z okrelonym wiatopogldem i systemem wartoci. Przynajmniej tak myleli ich rodzice, nawet jeli nie oni sami. Skoro jednak chcesz pozna brutaln prawd, mog wybra dla ciebie garstk modych chopakw. Tych, ktrzy wychowali si w biednych dzielnicach w Charlotte, Greensboro czy Atlancie. Oni powiedz ci par rzeczy na temat rzeczywistoci. W wieku dwunastu lat toczyli midzy sob walki i przechwalali si, e s gangsterami. Szesnastolatki, ktre ju odsiadyway wyrok za kratkami, moe ju byli ojcami, maj oczy chodne jak martwy w, zreszt wikszo z nich w wieku dwudziestu piciu lat jest ju martwa. - Przypomina si stary, chory art - westchn John. - Nie znajdziesz handlarza narkotykw z pracowniczym planem emerytalnym. - Ot to - szybko zgodzi si Washington. - Te dzieciaki tutaj jeszcze dwa miesice

temu mylay o stopniach szkolnych, imprezach, lubie po ukoczeniu szkoy, a ci bardziej dojrzali wanie o swoich planach emerytalnych. To, czemu bd musieli stawi czoa razem z nami, to nie tylko gangsterzy z wikszych miast. Ta Dzika Banda przycigaa po drodze jak magnes kad szumowin, ktra gotowa jest zrobi wszystko, byle tylko przey. Dodajmy do tego psycholi, o ktrych wspomina doktor Kellor. Co si stao z winiami, kiedy rbna w nas bomba? Gdzie oni teraz s? Pamitajcie, nasza wspaniaa ojczyzna moga si poszczyci niemale rekordow na tle wiata liczb winiw w stosunku do ogu mieszkacw kraju. No i co, pozwoli im umrze z godu? Na wszystkich przeprowadzi egzekucj? By moe w niektrych zakadach karnych o zaostrzonych rodkach bezpieczestwa naczelnik to wanie zrobi. Koczy si jedzenie, ustawia ich wszystkich w szeregu i rozstrzeliwuje, zamiast pozwoli im uciec. Jednak w przypadku sabo strzeonych orodkw jestem pewny, e winiowie ju trzeciego dnia przeskakiwali sobie przez ogrodzenie. Wikszo z nich, czyli gupie dzieciaki, ktre poszy siedzie za narkotyki, rozesza si do swoich domw, ale w zakadach karnych siedzi te sporo prawdziwych skurczybykw, ktrzy w tych okolicznociach spiknli si razem i dla nich wiat jest teraz istnym rajem, czegokolwiek sobie zaycz, mog to mie, jeli tylko bd mieli do jaj, by wycign ap. Washington pokrci gow. - Tu, na wschodzie, skoczyo si jedzenie - cign dalej. - Gdybymy mieszkali w tak zwanym pasie kukurydzy i pasie byda, bybym wikszym optymist, ale tutaj? Gsto zaludnienia kontra ilo dostpnego jedzenia... jestemy bez szans. A ci barbarzycy, bo to s barbarzycy, kieruj si teraz tylko jedn zasad. Wytropi jedzenie i pore je, i zadawa ludziom taki bl, o jakim nikomu si nie nio. Wanie o tym myl, kiedy my tu siedzimy, dyskutujemy o racjach ywnociowych, szlachetnoci naszego dyrektora collegeu i o tym, czy powinnimy zabija i zjada nasze psy. John skrzywi si, syszc ostatnie sowa. Oczywicie Washington nic nie wiedzia o Zachu. Rozbrzmia dzwonek telefonu. Dwik ten nadal by szokujcy. Trzej mczyni spojrzeli na siebie, po czym John wsta, podszed do biurka dyrektora i podnis suchawk. To by stary aparat z tarcz, z lat czterdziestych bd pidziesitych, suchawka bya cika, a kabel czarny jak smoa i zwisajcy prosto, bez charakterystycznej spirali. - Tu Matherson. - To ty, John? Mwi Tom.

- Nawijaj, Tom. - Jest tu ze mn Don Barber. Dopiero co po niego pojechaem i przywiozem do ratusza. - Co udao mu si zobaczy? - Cholera, John, jest cay roztrzsiony. - Moesz go tu przywie? - Jasne. Bdziemy za pi minut. - Czekamy. W suchawce przez kilka sekund szumiao, po czym Judy, operatorka w ratuszu, przerwaa poczenie i na linii zapada cisza. John odoy suchawk. - Mamy kopoty. Za kilka minut pojawi si Barber i zoy sprawozdanie. Czekajc na Toma i Dona, caa trjka gwarzya o nieistotnych sprawach, John sta w oknie i pali sidmego tego dnia papierosa. Grupka studentw wychodzia zza akademika dla chopcw. P tuzina dziewczt i paru chopakw. Przezywano ich hipisami i mimo e przed wybuchem troch si z nich podmiewano, teraz nikt nie mia ich przedrzenia. Wikszo z nich wybraa specjalizacj outdoor education lub biologi. Teraz ich domen stao si zbieractwo: wiedzieli, ktre korzenie wykopywa, z ktrych rolin mona zaparzy herbat, a ktre posiadaj jakie waciwoci lecznicze. Jedna z dziewczt miaa przy sobie egzemplarz przewodnika po rolinach autorstwa Petersona; podniszczona ksika wystawaa z kieszeni jej dinsw. Inna niosa kosz wypeniony grzybami. Do tej pory nie zdarzyy si adne wpadki z grzybami w roli gwnej. Kolejna dwjka wsplnymi siami niosa pleciony kosz, z ktrego a wylewaa si zielenina. Ta para wygldaa jak ucielenienie ideau Rousseau, jego marzenia o tym, jak powinien wyglda wiat, gdyby cywilizacja nagle przepada. Zza rogu wyoni si antyczny jeep z czasw II wojny wiatowej, oficjalnie mianowany przez Toma radiowozem. Zatrzyma si przy Gaither Hall. Z samochodu wysiad Don razem z Tomem i obaj przeszli prosto do gabinetu Hunta. Barber dostrzeg papierosa w doni Johna i westchn. - Psiakrew, od lat nie miaem tego w ustach - powiedzia cicho. - John, poczstujesz mnie? John zawaha si, skin gow i poda mu jednego. Zostao mu ju tylko jedenacie. Don zacign si gboko, westchn i usiad przy stole. - Nadcigaj - owiadczy.

Wszyscy milczeli. - Old Fort to ruina. Poleciaem tam na samym pocztku. Minimum pidziesit pojazdw, a w nich - urwa, zacign si papierosem, a potem pomacha rk w gecie obrzydzenia - nawet nie umiem znale sw, by opisa te szumowiny. Byli w centrum miasta, ktre w wikszoci trawi ogie. Nadal toczy si tam walka, ale miasto jest skoczone. Westchn i wyjrza przez okno. - Psiakrew, to przypominao mi Kore w 1951 roku. Gdybym tylko mia oddzia myliwcw F-105, moglibymy zgadzi ich awangard jedn salw. - Awangard? - zapyta Washington. Barber przytakn. - Daj mi minutk, Washington, mj mzg dziaa przez to wszystko na zwolnionych obrotach. Czekali w milczeniu. Po chwili Don zacz opowiada: - Tak jak mwiem, naliczyem okoo pidziesiciu pojazdw. Wikszo w centrum miasta. Ci barbarzycy s po prostu w amoku. Widziaem, jak rozstrzeliwali ludzi na rodku ulicy, wycigajc ich za fraki z budynkw, pod ktre podkadali ogie. Na autostradzie midzystanowej zobaczyem okoo dziesiciu kolejnych pojazdw. Kilka razy strzelili do mnie, w moim samolocie jest teraz z tuzin dziur. Postanowiem sprawdzi drog, przelecie si wzdu siedemdziesitki, a potem wrci nad midzystanow. Na tej pierwszej nie widziaem nic szczeglnego, chocia odniosem wraenie, e te si tam pokazali. Pony budynki, ale nieco dalej od drogi widziaem ludzi, ktrzy nadal yli. Wida te kanalie po prostu tamtdy przejeday. Marion nie ucierpiao jako strasznie. Pewnie dlatego, e ley oddalone od midzystanowej, poza tym ludzie z tego miasteczka mieli dobrze utrzymane blokady drogowe, wic trudno jest tam wjecha. Oznaki walki wida tu i wdzie, ale najwyraniej te mieci day za wygran i wycofay si. - Mylisz, e nasze miasto te sobie odpuszcz? - zapyta Tom. - Nie - powiedzia z przekonaniem John. - Po pierwsze, ich szpiedzy ju nas przejrzeli, wiedz, e nadal mamy troch zapasw i sprztu. Po drugie, aby dosta si do Asheville, duego miasta, ktre z przyjemnoci spldruj, najpierw trzeba przej przez Black Mountain. Po trzecie, id w nasz stron i ju nie ma szans, eby zawrcili. Do Marion moe zajrz pniej, ale najpierw zo wizyt nam. Washington skin gow na znak zgody. - Co byo dalej, Don? - zwrci si do weterana. - Poleciaem do Morganton wzdu zjazdu numer 103 z autostrady midzystanowej.

Spuci gow. - Mylaem, e najgorsze widziaem w Charlotte, kiedy nad nim przelatywaem. Ale w Morganton byo inaczej. W Charlotte byy zamieszki, jednak ludzie przewanie prbowali spakowa swj dobytek i wyjecha lub po prostu uciekali stamtd w choler, tak jak stali. Ale w Morganton byo inaczej. - Jak to? - zapyta John. - Znacie szpital dla umysowo chorych w Morganton? Wszyscy przytaknli. Stanowy szpital by umiejscowiony p mili od autostrady midzystanowej, na piknej zielonej przeczy w starym, spokojnym, typowo poudniowym miasteczku Morganton, w ktrym byy nawet przedwojenne domy na gwnej ulicy. - Mwi wam... To by, kurwa ma, koszmar. John spojrza na niego zszokowany. - Byo a tak le? - dopytywa si Washington. - Mj Boe... oni chyba zabijali ludzi i ich zjadali - wyszepta Don. Przez chwil nikt nic nie mwi. Don patrzy w dal, wypalajc papierosa a po sam filtr. - artujesz - powiedzia cicho Charlie. Don spojrza na niego ze zoci. - Mylisz, e artowabym na taki temat? - warkn. - Zobaczyem kilkaset wozw zaparkowanych w wielkim krgu. Stare samochody osobowe, jeepy, ciarwki, a nawet kilka cignikw siodowych. W rodku tego krgu ziemia bya czarna od ogromnego poaru, ktry nadal kopci. Byo wczenie, kiedy tam doleciaem, widziaem jak wszyscy spali rozwaleni na ziemi. Szpital pon, wok leay martwe ciaa, wikszo centrum miasta te si palia, peno trupw na ulicach. Ale najgorsze byo to, co znajdowao si w rodku tego koa utworzonego przez stare samochody, ciarwki i motocykle. Don wypali papierosa, zgasi go w pustym kubku do kawy i spojrza bagalnie na Johna. John poda mu kolejnego papierosa i sobie te wzi. Zostao mu ju tylko dziewi. - Postawili co w rodzaju szubienicy. Rozwiesili na tym ciaa... - Pokrci gow i zacz paka. - Ciaa byy rozcite, otwarte, niektre z obcitymi nogami i rkami. Byo ich dziesi, a moe wicej. Wisiay jak zarnite winie. O Boe... Don walczy o panowanie nad sob. - Widziaem innych ludzi, ktrzy byli zakadnikami. Kiedy przelatywaem nad nimi, zaczli skaka, machali do mnie, biedni ludzie, jakby uwizieni w koszmarze. Zniyem si, aby lepiej si wszystkiemu przyjrze. Jeden z tych gnojw... widziaem, jak na mnie spojrza,

kiedy nad nim przelatywaem... podern gardo jakiej kobiecie. Zrobi to tak, abym to zobaczy. I wtedy prawie mnie zestrzelili. Maj karabin maszynowy, otworzyli ogie. Podziurawili mi skrzydo. Zanurkowaem nisko, leciaem prawie nad ziemi, wiem si jak w, unikaem kul. Umiechn si. - Jak za starych, dobrych czasw. Boe, byem wtedy naprawd niezy, umiaem przelecie pomidzy dwoma drzewami oddalonymi od siebie o nie wicej ni par metrw, i to jeszcze z kablami telefonicznymi nad gow. A potem Don znowu si rozklei. - Nie mog w to uwierzy. John westchn, opad na oparcie krzesa i pogry si w mylach. Kanibalizm. Przypomnia mu si Leningrad i Stalingrad, ale wtedy to byli cywile doprowadzeni do ostatecznoci przez gd. To samo podobno miao miejsce w Chinach oraz, co przeraajce, wiedzia te o udokumentowanych przypadkach, jakie miay miejsce wrd japoskich onierzy, ktrzy uprawiali kanibalizm albo z czystej desperacji, kiedy byli odcici od wiata podczas naszej kampanii z zastosowaniem taktyki abich skokw, albo w ramach rytuau przeprowadzanego na amerykaskich jecach wojennych. - Ani ja - westchn Charlie. - Na mio bosk, tu jest Ameryka! - A jednak takie rzeczy dziej si rwnie tutaj - powiedzia cicho John. - Dlaczego mielibymy by inni? - Do cholery, jestemy Amerykanami, takie rzeczy si u nas nie zdarzaj. - A co z wypadkiem przy Donner Pass? Albo z tym, co si dziao na pokadzie statku Essex? A co ci mwi nazwisko Jeffrey Dahmer? No i ta nasza chora fascynacja filmami z Hannibalem Lecterem. Wystarczy szedziesit dni bez jedzenia, bo nagle odcito nam prd. Takie rzeczy si u nas nie zdarzaj? Wolne arty... - rzuci John chodnym tonem. - To pewnie jaka cholerna sekta. Tak jak mwi doktor Kellor, psychopaci grasujcy na wolnoci. Chodzio mu o nadal dziaajc sekt z Knoxville, ktrej przywdca twierdzi, e jest nowym wcieleniem Jana Chrzciciela. Byy te doniesienia o kolejnych takich grupach, podobno jaki wir obwoa si mesjaszem, inni szukali odpowiedzi w Apokalipsie w. Jana, a jeszcze inni twierdzili, e to inwazja kosmitw. John pomyla o tej maej zatoczce przy strumieniu Haw Creek. Mieszkao tam kilkanacie rodzin, nalecych do jakie sekty, ktra wedug pogosek nie tak dawno bawia si w picie jadu wy. Kompletnie odcili si od otoczenia, mwili, e oto nadszed koniec wiata i dowiadczamy gniewu Boga. Nikt nawet

nie mia zbliy si na sto metrw do barykady, ktr wznieli. Johna nurtowao, jakie szalone rytuay praktykuj ci ludzie. - Teraz ju nie maj nic do stracenia - odezwa si po chwili. - Mamy stan nadzwyczajny. Te szumowiny pldruj, gwac, morduj. Wiedz, e jeli powrci jeszcze kiedykolwiek cywilizacja, jaka namiastka adu i porzdku, wszyscy zostan postawieni pod mur i rozstrzelani. Nie maj wic nic do stracenia. Do tego docie groz caej tej sytuacji. My domylilimy si, e padlimy ofiar ataku EMP, ale inni? Szczeglnie ci, ktrzy i tak mieli ju nierwno pod sufitem? Jak sobie znaleli odpowied? Bg si na nas pogniewa, Gaja, bogini Ziemi si na nas wkurzya, Szatan przej wadz nad wiatem? John poczu, e sam znalaz si na skraju histerii. Dray mu rce, kiedy wycign kolejnego papierosa i poczstowa jeszcze jednym Dona. - Nad wiatem zapanowa Szatan. By moe kto, kto stoi na ich czele, wanie to im wmawia. Bg wypi si na Ameryk, Szatan wygra, wic wszystko jest dozwolone. Wtpi, by kada sekta dopuszczaa si takich zbrodni, wol wierzy, e wikszo z tych ludzi czuje taki sam lk przed tym, kto obwoa si ich przywdc, jak my. Ale na pewno ich guru drze mord, e ma poufne informacje od Boga, Szatana, czy kogo tam jeszcze chcecie. - To obd - szepn Charlie. - Przypomnijcie sobie sekt witynia Ludu z Jonestown. To te byli Amerykanie, mimo e nie mieszkali w Stanach. Prawie tysic osb odebrao sobie ycie, bo jaki przeklty wir kaza im pi Kool Aid zmieszane z trucizn, twierdzc, e otrzyma taki rozkaz od samego Pana Boga. To wyglda tak: wystarczy wzi grupk przeraonych ludzi, a potem zabra im wszystko, na czym opiera si ich wiat. Zao si, e po tych dwch miesicach po caym kraju biega ju kilkunastu prorokw mwicych chodcie za mn i nawet jeli pjdzie za kadym z nich mniej ni jeden procent z tych, ktrzy przeyli, i tak oznacza to setki tysicy barbarzycw siejcych zniszczenie, podczas gdy reszta z nas ucieka przed nimi, robic w portki. Cholera, nasi wrogowie, ktrzy nas tak urzdzili, dobrze nas znali westchn. - Zbyt dobrze znali ludzk natur. Wiedzieli, jak delikatn konstrukcj jest cywilizacja i jak ciko j obroni. My o tym zapomnielimy. Wszyscy milczeli, dopki Don znowu nie przemwi: - Poleciaem z powrotem wzdu midzystanowej - zacz cichym gosem. Naliczyem w Morganton, Old Fort i na drodze okoo dwustu pojazdw. - W takim razie to daje nam osiemset do tysica osb - stwierdzi Washington. - Panowie, miejcie to w pamici. Byem wyszkolonym obserwatorem, wiem jak liczy, wiem jak wszystko wypatrzy.

- Nie wtpimy w to - powiedzia Charlie. - To dobrze, w tym przypadku wierzcie mi na sowo. A teraz, jeli chodzi o problematyczny aspekt taktyczny... - Napieraj na nas od tyu - rzuci John. - Wanie. Naliczyem dwa tuziny pojazdw na starej drodze gruntowej u podna gr przy gejzerze Andrew. Kilka na opustoszaej drodze asfaltowej. Kolejne nieco dalej, w miejscu, gdzie tory kolejowe przecinaj star drog gruntow. Wiedz, gdzie znajduj si tylne wejcia do naszego miasta. - A co ze starymi drogami lenymi? - zapyta Charlie. Don pokrci gow. - Trudno cokolwiek dostrzec przez korony drzew - odpar. - Wtpi, eby tam byli - wtrci Washington. - Chyba e maj kilku tutejszych chopakw za przewodnikw. Te stare drogi lene to istny labirynt. Stawiam na to, e bd si trzymali porzuconej asfaltwki, drogi gruntowej na pnocy oraz torw kolejowych i tam wanie uderz w pierwszej kolejnoci. - Zgadzam si - mrukn Charlie. - Mog tu ju dotrze pnym popoudniem, prbujc zaj pozycj flankow powiedzia Don. John przytakn. - Musz mie jakiego dobrego przywdc wojskowego. Facet zna si na rzeczy i przeprowadzi dokadny rekonesans. Uderz w nas przed witem - stwierdzi. - Licz na to, e zaskocz nas we nie. Gdybym by jednym z nich, lot Dona wzibym za znak, e do Black Mountain dotaro jakiego rodzaju ostrzeenie, wic postanowibym przyspieszy atak, abymy nie mieli czasu przygotowa obrony. Moemy si jedynie modli, ebymy mieli do czynienia z hoot, ktrej przewag jest liczebno oraz dziaanie z zaskoczenia. Wyglda jednak na to, e w ich szeregach s jacy byli wojskowi. Najgorzej by byo, gdyby mieli kilku specw od rekonesansu, ktrzy wiedz, jak zrobi rozpoznanie w terenie, jak rozpracowa systemy obronne, jak zastosowa taktyk oraz plan ataku. Ich awangarda znajduje si teraz w Old Fort, aby zabezpieczy teren dla reszty bandy, ktra dotrze tam pniej, ale zao si, e pnym popoudniem zaczn wszy w terenie, wic musimy wyj im naprzeciw. Jeli zobacz nasze oddziay i oceni, jak si dysponujemy, bdziemy mieli jeszcze wiksze trudnoci z odparciem ataku. Dzi w nocy rozbij obz w Old Fort, zrwnaj tamto miasto z ziemi i uderz w nas przed witem. - Bdziemy przygotowani - owiadczy Washington i wsta.

- Musimy nakarmi nasze oddziay, a potem przenie je na ich stanowiska. Washington, ju omawialimy ten scenariusz, wic obaj znamy plan operacji. W cigu godziny chc dosta sprawozdania od oficerw. Tom, rozpocznij ewakuacj mieszkacw domw za nasz lini odwrotu, tak jak ustalilimy wczeniej. Charlie, chc, aby kady mieszkaniec naszego miasta, ktry potrafi trzyma w rkach bro, by w naszej rezerwie. Panie Barber, mam nadziej, e przez wikszo dnia bdzie pan w stanie utrzyma swoj licznotk w powietrzu. Ale niech pan wzniesie si bardzo wysoko. Chodzi tylko o to, eby mie oko na ich ruchy. John rozejrza si po obecnych. Na twarzy Washingtona ujrza lekki umiech, Charlie, ktry dosownie skurczy si z powodu niedoywienia, milcza, lecz jego spojrzenie byo wymowne: osob dowodzc jest teraz John. - Panowie, sdz, e powinnimy wzi si do roboty - owiadczy John. Tom ruszy z powrotem do swojego samochodu wraz z Donem. Washington spojrza na Johna i Charliego. - Panowie, koniecznie musicie doczy do nas w kaplicy oraz przy posiku. Dwie godziny pniej, po sprawozdaniach oficerw oraz omwieniu planu, John by pewny, e wszyscy rozumiej swoje zadania. Kilku dowdcw plutonw stanowili studenci. Jeremy i Phil awansowali do rangi podporucznikw w pierwszym i drugim plutonie kompanii A. Pozostali dowdcy byli weteranami wojennymi, wielu z nich miao na koncie Pustynn Burz, kilku byo w Wietnamie. John wkroczy do jadalni. Dziwne, pomyla, w gruncie rzeczy nic si tu nie zmienio. Kontuar, gdzie uczniowie podtykali swoje karty ywnociowe pod skaner laserowy do odczytu, okrge stoy, podwjne drzwi prowadzce do sali, gdzie wydawano jedzenie. Byo to pomieszczenie, z ktrym wizao si mnstwo radosnych wspomnie oraz kilka smutnych. Zanim zacz tu pracowa, zupenie inaczej wyobraa sobie t placwk. Obawia si, e jego stary dowdca, chcc jak najszybciej zaatwi mu jak robot w rodzinnym miecie Mary, wcisn go do jakiego fundamentalistycznego orodka religijnego. Co prawda, jako Amerykanin nie by jako szczeglnie uprzedzony to tego typu miejsc, na poziomie filozoficznym, lecz mimo wszystko by przecie czowiekiem z Jersey, wychowanym w katolickiej rodzinie. Jednak jego obawy nie znalazy odbicia w rzeczywistoci. College by najbardziej przyjaznym miejscem, w jakim kiedykolwiek przyszo mu pracowa. Zosta przywitany z otwartymi ramionami, z miejsca sta si czonkiem spoecznoci, w ktrej zachcano do przyjacielskich debat intelektualnych i mimo e kilka osb nieco zbyt

chtnie osdzao blinich, wikszo wykazywaa wielk otwarto umysu. Twierdzili, e tak wanie wyglda prawdziwy duch nauk Chrystusa. Nie widzia tu oszoomw, o co podejrzewaa ich wikszo osb spoza Poudnia. Poza tym wszystkim szkoa stawiaa na pierwszym miejscu studentw. College okaza si wic o wiele lepszy, ni John si spodziewa, i w tym momencie znowu uwiadomi sobie, jak bardzo uwielbia wszystkich tych ludzi, zwaszcza dzieciaki siedzce teraz przy stoach, ubrane w mundury maskujce, z karabinami opartymi o ciany. Tradycj ciaa nauczycielskiego byo to, by nie izolowa si od uczniw na stowce, przeciwnie: siada razem z nimi przy stole, mia si, dyskutowa, kci, prowokowa, stymulowa. Mary chodzia do tego collegeu przez rok, potem przeniosa si do o wiele bardziej przeartego duchem rywalizacji Duke, lecz fakt, e John zacz tu pracowa, by dla niej jak podr sentymentalna. Kilku profesorw, kolegw Johna, dawno temu nawet j uczyo. Pod koniec ycia Mary czsto przychodzia tutaj, by zje razem z Johnem lunch. Zawsze wok ich stolika gromadzili si uczniowie. Ci, ktrzy byli wtajemniczeni w stan jej zdrowia, zazwyczaj na poegnanie caowali j w czoo, ciskali jej rce i mwili: Codziennie modl si za pani. A potem Mary odesza. Lecz w cigu kolejnych czterech lat i tak spdzi tu wiele radosnych dni. Pamita wsplne posiki oraz absolutnie absurdalne, ale i wzruszajco gupie arty nauczycieli na dzie przed rozdaniem dyplomw. A teraz... W stowce nie byo dugich kolejek do bufetu, punkt wydawania posikw przeniesiony zosta gdzie w kt, stoliki ustawiono przy tylnym wyjciu. Na dworze grill dymi jak szalony, pieky si paty niedwiedziego misa. Wikszo studentw ju wzia swoje talerze, kada porcja solennie wymierzona: kawaek misa, troch warzyw i kubek herbaty zioowej. Mimo wszystko by to cakiem spory kawaek misiwa i naleao pamita o tym, e ludzie w centrum miasta stali teraz po porcj chudej zupy z krztyn misa. Pomimo godu, ktry odczuwali, wszyscy zachowywali si powcigliwie, siedzieli spokojnie przy stolikach. Rozmawiali, lecz nikt nie tkn jeszcze jedzenia. John spojrza na Charliego. - Bdziesz jad - powiedzia ostrym tonem. - Ale, John... - Charlie, zjesz, koniec dyskusji.

Pchn Charliego do przodu, zajli miejsce na samym kocu kolejki. Po chwili dostali talerze z ju odmierzonymi kawakami misa. John zauway, e personel kuchenny na stoliku do krojenia ustawi sobie wag, na ktr rzucano kady kawaek, zanim wyldowa na talerzu. Waga poszczeglnych porcji moga si nieznacznie waha, lecz waenie byo jasnym komunikatem, e nie ma sensu wykca si o wielko swojego posiku. John poszed za Washingtonem do stolika naprzeciwko zamknitych drzwi, w ktrych dawniej wydawano posiki. Kiedy dotarli do stolika, caa sala zamara i zamilka, wszystkie spojrzenia pady na nich. Wielebny Abel zrobi krok do przodu, pobogosawi posiek, John i kilka innych osb obecnych na sali si przeegnao. Washington nadal sta w miejscu. - Jestem z was dumny - rzek. Na sali cisza jak makiem zasia, niezalenie od tego, jak tsknym wzrokiem wszyscy obrzucali posiek, ktry mieli przed nosem; kawaek misa, jakiego nie widzieli od tygodni. - Jestem z was dumny, z was wszystkich. Z tych, ktrzy przynieli nam jedzenie, szczeglnie z naszego Strzelca wyborowego, Bretta Huffmana. Brett, ktry ustrzeli niedwiedzia, wsta; na jego cze rozbrzmiaa burza oklaskw i okrzykw. - Ale jestem te dumny z caej reszty. Z tych, ktrzy zbieraj, tych, ktrzy szukaj, tych, ktrzy wykonuj prace uznawane przez co poniektrych za zajcia niedodajce splendoru oraz z tych, ktrzy pracuj w obozie uchodcw, na oddziale zakanym, w szpitalu oraz przy wyrbie lasu. Omit wzrokiem zgromadzonych studentw. - Dzi lub jutro czeka nas bitwa. Przez sal przeszed pomruk. - Syszelicie pogoski o grupie zwanej Dzik Band. Nasz wywiadowca wanie donis, e zbliaj si do Black Mountain. Nikt si nie odezwa, lecz John widzia zdenerwowanie w oczach zebranych. - Jutro o tej porze czeka nas bitwa, w ktrej niektrzy z was zgin. Nigdy was nie okamywaem i okamywa nie zamierzam. Niektrzy z was umr. Wpatrywali si w niego w absolutnym skupieniu. - Jestecie teraz onierzami. Kady z was. Ci, ktrzy przeszli szkolenie, i ci, ktrzy nie przeszli. Tak jak wczeniej ustalilimy, kady student tego collegeu jest teraz zmobilizowany. Studenci, ktrzy nie zostali wcieleni do adnej z naszych dwch kompanii

bojowych, bd peni rol sanitariuszy, posacw oraz wykonywa inne zadania, do ktrych zostali przeszkoleni. Oczekuj od was wszystkich wykonywania swoich onierskich obowizkw. Washington odwrci si i zacz siada. John, nawet nie w peni wiadomy tego, co robi, nagle wsta. Kilka osb zaczo ju kroi swoje miso, lecz kiedy John wsta, przestali i spojrzeli ku niemu. - Dzi w nocy albo jutro rano staniecie do walki. To bdzie moment tragiczny, moment, w ktrym doroniecie i nigdy ju nie uda wam si tego cofn. Stajecie w obronie tysicy mieszkacw tego miasta, ktrzy s zbyt sabi, by si broni. A teraz powiem co bez owijania w bawen. Na chwil zamilkn i chc, aby kady z was wbi wzrok w swj talerz. Ten posiek jest uwicony przez waszych blinich, aby da wam si niezbdn do bronienia ich oraz... siebie samych. John rzeczywicie zamilk, nikt si nie odzywa, niemal wszyscy spucili wzrok i wpatrywali si w swoje talerze. - Pomylcie - zacz, miejc si smutno pod nosem - pomylcie o tym, jak dwa miesice temu narzekalimy na jako jedzenia w naszej stowce, jak nakadalimy sobie pene talerze, a potem poowa z tego ldowaa w koszu... Dzi wieczorem staniecie twarz w twarz z mczyznami i kobietami, ktrzy zabij was i kadego innego w imi tego kawaka misa, ktry macie na talerzach, a ktry dwa miesice temu wyrzucilibycie do kosza na mieci. Waha si przez chwil, lecz wiedzia, e musi to powiedzie. - Zabij was nawet dla... waszego misa, jeli zwyci. Niespena czterdzieci mil std ta wypaczona banda morduje ludzi, by nastpnie pore ich miso. Zebrani poczuli si nieswojo, zaczli si wierci na krzesach. - Zatem teraz podczas posiku pamitajcie o tym, e dwie mile std, w miecie Black Mountain, dzi rano kilka osb zdyo ju umrze z powodu godu. Umarli po to, abycie wy mogli je, abycie mieli si stan w obronie naszej spoecznoci i zdoa przetrwa. Westchn, zacz siada, lecz zmieni zdanie. - Niektrzy z was chodzili do mnie na zajcia z historii wojskowoci. Rozmawialimy do bezceremonialnie o wojnach z przeszoci, a cierpienie tamtych ludzi wydawao si nam czym odlegym. Pamitacie goci, ktrych zapraszaem, weteranw z pokolenia, nazywanego teraz Najwspanialszym Pokoleniem. Rozejrza si po sali, ledwie by w stanie nad sob zapanowa, w oczach mia zy.

- Dzisiaj, jutro lub za wiele lat, to wy bdziecie tym najwspanialszym pokoleniem. Bdziecie nim, bo musicie nim by. Musicie wygra t bitw, a potem pamita o wszystkim tym, czym bya Ameryka. Musicie j odbudowa i nigdy nie zapomnie... Westchn, spuszczajc gow. - Nigdy nie wolno wam zapomnie... Usiad. Przez chwil panowaa cisza. Nagle Laura, dziewczyna z chru szkolnego, podniosa si z miejsca i zacza piewa Gwiedzisty sztandar. Natychmiast wszyscy powstali i rwnie zaczli piewa. John nigdy w yciu nie sysza tak zapiewanego hymnu Stanw Zjednoczonych. Patrzy na nich, usiujc piewa, lecz bez skutku, zbyt bardzo zawadny nim emocje. Gdy skoczya si ostatnia zwrotka, rozbrzmiay oklaski i okrzyki. Wszyscy usiedli, z wyjtkiem Laury. Doczyo do niej kilku innych czonkw chru. Razem znowu zaczli piewa, mimo e ich koledzy i koleanki zabrali si ju do swoich porcji. Tym razem by to Danny Boy. John spuci gow, wbi wzrok w swj posiek. Poowa, moe wiartka dla mnie, pomyla, reszta dla Jen, dziewczynek oraz Ginger. Po obiedzie przyszed czas na pochd. Na czele sza amerykaska flaga, sztandar szkoy i chopiec grajcy na piszczace. Szli do Kaplicy Syna Marnotrawnego, w ktrej znajdowa si synny fresk Bena Longa. Naboestwo musiao by krtkie, poniewa John poinformowa wielebnego Abla, e czas nagli. Zaczli od Ojcze nasz. Akurat w momencie, gdy skoczyli, nagle otworzyy si tylne drzwi do kaplicy i utykajc, wszed dyrektor Hunt, wsparty na ramieniu jednego ze studentw. Wszyscy wstali, wielu miao zy w oczach. Wszed na scen, stan pod freskiem, po czym powoli wyj z kieszeni Bibli. - Miaem ze sob t Bibli w Wietnamie - powiedzia ciszonym, wtym gosem. Kurczowo trzymaem si jej w noc, gdy zostaem ranny i straciem nog. Kadej nocy, bdc tam, czytaem pewien psalm. Chc si nim z wami podzieli... To psalm dziewidziesity pierwszy, nazywamy go psalmem onierzy. Otworzy Bibli, lecz wida byo, e zna w fragment Pisma witego na pami. - Kto przebywa w pieczy Najwyszego i w cieniu Wszechmocnego mieszka... - Z kadym sowem gos dyrektora stawa si mocniejszy. - W nocy nie ulkniesz si strachu ani za dnia leccej strzay, ani zarazy, co idzie w mroku, ni moru, co niszczy w poudnie.

* Kiedy John wreszcie wrci do domu, mino ju poudnie. W miecie wida byo ludzi - przynajmniej tych, ktrzy mieli si si porusza... Don znowu polecia na zwiady i wrci z informacj, e Dzika Banda rzeczywicie si przemieszcza, ju minli Marion. Pierwsza potyczka miaa miejsce na zboczu gry przy przeczy Swannanoa, jak na ironi losu nieopodal miejsca, gdzie ponad sto czterdzieci lat wczeniej, prawdopodobnie w ostatniej bitwie na wschodzie w czasie wojny secesyjnej, wojska konfederatw usioway odeprze jankeskich najedcw. P tuzina napastnikw wspinajcych si porzucon asfaltow drog zostao zabitych blisko miejsca, gdzie dawniej by punkt widokowy oraz budka z hot dogami. Kolejne starcie wybucho na drodze gruntowej troch dalej na pnoc. Oddawano strzay z duej odlegoci. Jeden student zgin, a drugi zagin. W miecie mczyni, ktrzy mieli choby odrobin siy, zbierali si, by rozlokowa si na drugiej linii obrony. Charlie by w ratuszu, kipia zoci. Telefonicznie przekaza wieci wadzom Asheville, bagajc ich o wsparcie. A oni spisali Black Mountain na straty. Twierdzili, e w ich stron zblia si jaka grupa z poudnia, ktra ju podoya ogie pod Hendersonville. W Asheville nie maj adnego strategicznego punktu, aby powstrzyma atakujcych. Wszystkie siy rzucili do obrony miasta przed najedcami. Tom donis, e barykada Asheville, tu przy zjedzie 53, bdca wziutkim przesmykiem na autostradzie numer 40, zostaa obstawiona przez milicj Asheville, ale nie mieli zamiaru ruszy do przodu i pomc Black Mountain. Tak wic Black Mountain oraz Swannanoa mogy liczy jedynie na siebie. Wadze hrabstwa prawdopodobnie doszy do wniosku, e mieszkacy Black Mountain mog zainkasowa cios, prosz bardzo. Jeli uda im si odeprze atak, to super, a jeli nie najedcy bd ju tak osabieni walk, e nie wystarczy im si na zdobycie ich miasta. By moe by to rewan za spraw uchodcw, mimo e Charlie ostrzeg ich, e jeli Black Mountain padnie, osobicie wysadzi rur doprowadzajc wod do Asheville i skae miasto na zagad. O trzeciej po poudniu milicja Black Mountain, niczym przybysze z zamierzchych czasw, przemaszerowaa przez miasto. Na czele szed chopiec grajcy na piszczace, w kepi na gowie i w niebieskim mundurze, grajc w kko Yankee Doodle. By te dobosz z liceum oraz chopak nioscy flag USA. To wszystko tworzyo obrazek niczym ze starych pcien.

Ulice zapeniy si przymierajcymi godem cywilami, ktrzy powitali oddziay bojowe okrzykami radoci oraz paczem. Osoby, ktre pamitay tego typu parady sprzed szedziesiciu lat, patrzyy na to ze zdziwieniem. W ich wasnym miecie modzie wyruszaa teraz na wojn dokadnie tak, jak miao to miejsce tak dawno temu. Wyruszali na wojn - na wojn z innymi ludmi; obie strony konfliktu jeszcze dwa miesice temu stanowiy jeden nard. Treningowe uniformy, niebieskie i biae, w barwach uczelni, zostay zastpione mundurami kamuflaowymi, bdcymi darami od cywili, rozmaitymi ubraniami myliwskimi oraz zapasowymi ubraniami wojskowymi, ktre szczeglnie w przypadku drobniejszych dziewczt okazay si o wiele za due. Mimo to nad wszystkim unosia si aura prawdziwej wojskowoci. Niektrzy weterani wcieleni do szeregw mieli na gowach hemy. Sporo z nich dzieryo te bro, ktra w dawnych czasach wywoaaby nalot ze strony amerykaskiego Biura do spraw Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej oraz Materiaw Wybuchowych. Mona byo bowiem ujrze kilka thompsonw, karabinw AK-47, strzelb armsel striker, siejcy postrach karabin snajperski kaliber 50 oraz kilka egzotycznie wygldajcych karabinw automatycznych. Na przyczepie ciarwki pitrzyy si adunki wybuchowe, prymitywne miny oraz setki metalowych puszek, wypchanych zomem i dynamitem; wystarczyo zapali zapak i rzuci bomb w stron wroga. Przygotowywanie tych ostatnich okazao si wyjtkowo trudnym zadaniem. Jeden ze studentw zgin, a dwch zostao rannych, kiedy tu po mszy pakowali granat i nagle adunek wybuch. John pomyla, e to wszystko faktycznie wyglda jak ywcem wyjte z przeszoci. Obserwowa, jak onierze maszeruj ulic Black Mountain, po czym skrcaj w State Street, kierujc si na wschd, ku barykadzie. Na rogu stan na baczno i zasalutowa, zamar w tej pozycji, dopki nie minli go wszyscy onierze, na szarym kocu szed jeden z oddziaw piechoty oraz oddzia dodatkowego wsparcia. Byy to chwile pene powagi, lecz mimo to dostrzeg wielu ze swoich byych uczniw, ktrzy si do niego delikatnie umiechali lub machali w jego stron, zupenie jakby nadal byli tylko dziemi, ktre po prostu bawiy si w wojn, mimo e ci modzi ludzie nieli prawdziwe karabiny, strzelby, adunki wybuchowe, bazooki domowej roboty oraz granaty. Pomidzy Johnem i Washingtonem doszo niemale do rkoczynw, kiedy spierali si o plan dziaania. John przez chwil odnis wraenie, e te dwa miesice, w cigu ktrych Washington zwraca si do niego per pukowniku, byy jedynie pewnego rodzaju nawykiem oraz zwyk szopk. Koniec kocw Washington ustpi, cho ostrzega, e plan Johna skazuje ich na trzykrotnie wiksze starty w ludziach i e cen moe by poraka w tej

wojnie. Po przemarszu wojsk do barykady, John wtajemniczy setki cywili-ochotnikw (niektrzy ledwie trzymali si na nogach) w ich zadania oraz powiedzia, jakie maj zaj pozycje, z kolei Charlie dopilnowa, aby dwie bezcenne sztuki byda zostay przewiezione na lini frontu, a nastpnie ugotowane, tak aby wszyscy przed walk si posilili. Kellor mia co do tego pomysu powane zastrzeenia; twierdzi, e lepiej by byo, gdyby onierze ruszyli do boju z pustymi odkami, ze wzgldu na moliwe rany postrzaowe brzucha, jednak Washington i John przeforsowali pomys. Uwaali, e lepiej jest straci wicej onierzy, ktrzy dostan kul w brzuch, ni dopuci do tego, eby poowa armii zemdlaa z godu. Wycignito rwnie ostanie opakowania witamin i kady onierz pokn podwjn dawk. Carl ze Swannanoa rwnie prowadzi armi ponad p tysica ludzi, ktrzy nadal mieli si trzyma w rkach bro i stan do walki. John wreszcie poczu, e ma czas, by ulotni si i ewakuowa swoj rodzin. Ich dom znajdowa si teraz w obrbie linii frontu, wic postanowi przenie rodzin do domu Jen, ktry, mimo e sta od dwch miesicy porzucony, nadal by w dobrym stanie, cho kto prbowa si do niego dosta, wyamujc drzwi oraz tukc niektre szyby. John zatrzyma si na podjedzie. Trudno mu byo uwierzy w to, e wyjecha z domu zaledwie dziewi godzin wczeniej. A przecie w tym czasie wydarzyo si tyle rzeczy... Oba trupy nadal leay na tarasie. Misobus si nie pojawi. By upa, wok cia gromadziy si chmary much. Jen staa w progu. Kiedy John wyskoczy z auta, podbiega do niego Ginger, lecz miaa spuszczon gow, skamlaa cicho, jakby si czego baa. Jennifer rzucia si mu w ramiona. - Tatusiu! - Dziewczynka zacza paka. John nagle zda sobie spraw, e tak bardzo by pochonity spraw Dzikiej Bandy, i zupenie zapomnia o tym, co wydarzyo si rano u niego w domu. Podesza do niego Jen. Po jej oczach pozna, e co jest nie tak. Czy kto inny prbowa napa na nich podczas jego nieobecnoci? - Nic si nikomu nie stao? - zapyta John. - Nie, wszystko dobrze. - Dziki Bogu. - Wygldasz na ledwo ywego, John. - Nie mog teraz tumaczy i wdawa si w szczegy, Jen, ale mamy zaledwie godzin, by spakowa si i przenie. Przeprowadzamy si do twojego domu. - Ale dlaczego, na mio bosk?

- Jutro o tej porze bdzie tutaj miaa miejsce bitwa. Ewakuujemy ludzi po obu stronach autostrady. - John, musimy wszyscy razem usi i powanie porozmawia. Jennifer nadal oplataa go ramionami. Ucisn j. - Przykro mi z powodu Zacha, kochanie. To by taki odwany piesek. Najlepszy na wiecie. - Wiem, Tatusiu. - John, jest jeszcze inna sprawa. Spojrza na ni pytajco. - Chod za mn, prosz. Ostatnio zbyt wiele si dziao, a ton gosu Jen niemale pchn go na skraj paniki. Czy chodzio o Jennifer? Odklei od siebie dziewczynk i spojrza na ni. Jej karnacja bya blada, tawa, lecz wyraz twarzy si nie zmieni. - Jennifer, zotko, Ginger chyba chce wyj na dwr pobawi si z tob - rzeka Jen. Jen nie powiedziaa tego w formie sugestii; dziewczynka zrozumiaa aluzj. - Dobrze, babciu. - Dopilnuj, eby Ginger nie zbliaa si do cia na tarasie. Sposb, w jaki to sformuowaa, przekaz jej sw, by kolejn rzecz, ktra uderzya w Johna z wielk si. Id pobaw si z psem, lecz nie zbliaj si do ludzi, ktrych tatu w nocy zastrzeli, poniewa twj ukochany golden retriever moe nagle pomyle, e trupy to obiadek... Poszed za Jen do salonu. Elizabeth i Ben siedzieli razem na sofie, trzymajc si za rce. Jakim sposobem, John momentalnie zgad, o co chodzi. Ku jego zdziwieniu, w kcie pokoju staa Makala, teraz odwrcia si i spojrzaa na niego. Poczu na sobie wzrok Elizabeth, ktra wzia gboki wdech i owiadczya: - Tato, jestem w ciy. Sta jak raony gromem. Nie by w stanie mwi. Spojrza na Bena, ktry opiekuczo trzyma rk na ramieniu jego crki. Sprbowa spojrze Johnowi prosto w oczy, po czym spuci gow. John odwrci si, bojc si tego, co mgby w tej chwili powiedzie lub zrobi. Zapali papierosa i podszed do okna. Podesza do niego Jen.

Usysza za plecami pacz Elizabeth oraz Bena, ktry szepta co do ukochanej. - John? - odezwaa si Jen. - Na mio bosk, John, zrb to, co naley. Odwrci si w jej stron i spojrza na ni. - Ale... jak to moliwe? - Tylko tyle mg z siebie wydusi. Nagle uzmysowi sobie absurdalno tego wszystkiego. Elizabeth w wieku szesnastu lat wygldaa ju jak jej matka, a gdy pozna Mary, miaa dwadziecia lat, on by o rok starszy. Oczywicie wiedzia, jak to moliwe. Mimo wszystko, to bya jego ukochana maa creczka, ktra si do niego przytulaa i mwia, e zawsze bdzie go kocha. Podszed do nich i z przeraeniem zauway skrajny lk w oczach swojej crki. Ben wsta. - Psze pana. Jeli kto jest temu winny, to tym kim jestem ja - powiedzia drcym gosem, ktry nagle przerodzi si w piskliwy skrzek nastolatka. - To moja wina, nie jej. - Nie, Ben. Oboje jestemy winni... Elizabeth wstaa i obja Bena ramieniem. - Tato, my si kochamy. John powoli usiad, krcc gow. - Boe wity - westchn - przecie jestecie dopiero w liceum. Przed wami college. - Ju nie - rzucia Elizabeth. Tym razem jej gos by bardziej asertywny. - Tato, to wszystko ju skoczone. Skoczone. Spojrza na ni. Zawsze bya szczupa, tak jak jej matka, lecz teraz bardziej ni zwykle. Nie chcia mwi tego na gos, ale powiedzia: - Moe to przez niedoywienie. Moe dlatego spnia ci si okres. - Nie, John - odezwaa si po raz pierwszy Makala. - Znalazam test ciowy. Wyszed pozytywnie. Bdzie miaa dziecko. Kiedy Makala wypowiedziaa sowo dziecko, Elizabeth i Ben, jak niezliczona ilo par od zarania dziejw, umiechnli si do siebie. John znowu na nich spojrza. Elizabeth bya bardzo szczupa, tracia na wadze. Mimo e by katolikiem, cho niepraktykujcym, przez myl przemkna mu aborcja. Od zawsze by jej stanowczo przeciwny, jednak cia w takim stanie moe zabi Elizabeth. - Musz to przemyle - oznajmi, po czym wsta i skierowa si do swojego gabinetu. Zatrzyma si w progu i odwrci. - Musimy w cigu godziny si std ewakuowa. Zacznijcie si pakowa... - Tylko tyle

mg powiedzie. Wyszed z pokoju. Usiad przy swoim biurku. Butelka schowana w szufladzie bya pusta. Cholera jasna, przekl w mylach. Z kieszeni wyowi fajki. Zostao mu pi. Wyj jednego papierosa i zapali. By jak otpiay. Spojrza przez okno, gdzie Jennifer rzucaa patyk Ginger, ktra poruszaa si ju wolno, lecz nadal prbowaa si bawi. - John? Podnis gow. To bya Makala. - Przeszkadzam ci? - Tak. Nie. - Mog si przysi? Przytakn. Makala usiada na krzele przy biurku. - O czym mylisz? - zapytaa. Westchn. - O tym, e wiat zamieni si w pieko. Wiesz, e rano zastrzeliem dwie osoby? - Widziaam ciaa. Zasuyli sobie na to. - A wiesz o Zachu? - Tak mi przykro, John. Mia dobre ycie. Spuci gow. Trudno byo mu uwierzy, e to wszystko wydarzyo si kilka godzin temu. - W naszym kierunku zblia si horda barbarzycw. Moliwe, e jutro nas zaatakuj. Jeli tak si stanie, wszystko to bdzie bez znaczenia. Jennifer zginie. Jeli bdziemy mie szczcie, to ty i Elizabeth te zginiecie. Wszyscy zginiemy. Cay kraj zdechnie. - I dlatego musisz zaakceptowa to, co przytrafio si Elizabeth. - Co? To jeszcze dziecko! Miaa wrci do trzeciej klasy liceum, a ten sukin... zawaha si - a Ben mia by czwartoklasist. Na Boga, Makala, jak mam to zaakceptowa? - Od tysicy lat dzieciaki jeszcze modsze ni oni zachodziy w ci. Szczeglnie w czasie wojny. - Ale nie moja creczka. - Wanie tak, twoja creczka. - Wycigna rk i dotkna jego kolana. - Posuchaj, John. Oboje wiemy, e nasze szanse s znikome. Oni te to wiedz. Uwaaj, e si kochaj. I, na mio bosk, mam nadziej, e rzeczywicie tak jest. Chc pozna smak ycia, tak samo jak chciae tego ty, ja czy ktokolwiek inny. Spojrza na ni, nie by w stanie odpowiedzie.

- Daj im swoje bogosawiestwo, John. Wiem, e to cholernie trudne. Ale zrb to. Jestem wiadoma ryzyka, ktre podejmuje twoja crka, wiem o tym lepiej ni ty. Daj jej bogosawiestwo, aby nosia je w sobie i aby dodao jej to si. Ujrza zy w jej oczach. - To dobre dziecko, John. Ty i Mary dobrze j wychowalicie. Nie zamieniaj caej tej sytuacji w dylemat moralny. To dwoje przeraonych modych ludzi, wok nich wiat zamienia si w pieko, to byo nieuniknione. Gdyby nie ta wojna, byoby inaczej. Ale nie jest. Musisz si z tym pogodzi. Przytakn. - Popro Bena, eby tu przyszed. Chwil pniej Ben sta ju w drzwiach jego gabinetu. Sta na baczno, z szeroko otwartymi oczami. John gestem doni zaprosi go do rodka. - Prosz pana, moe pan mi zrobi, co si panu ywnie podoba, sir. Ale niech pan nie obwinia swojej crki. W tym momencie Johnowi zmiko serce. Zrozumia, e ten chopak spodziewa si z jego strony strzau z dubeltwki albo poamania koci. A mimo to mia odwag, by stawi temu czoa. - Kochasz moj crk? - Bardziej ni cokolwiek innego na wiecie, sir. - Ja rwnie. Kocham Elizabeth i Jennifer. - Wiem o tym, sir. John skin gow. Nie chcia za bardzo zagbia si w kwesti tego, jak bardzo chopak kocha jego crk. aden ojciec nie ma na takie rzeczy ochoty. Widzia jednak, e Ben, niespena siedemnastolatek, prbowa by w tym momencie mczyzn i wiedzia, e od tej pory bdzie musia nim by. Wsta, odczeka chwil, po czym wycign do w stron chopaka. - Dzikuj, sir - odpar Ben amicym si gosem. John skin gow. - Tylko nie zwracaj si do mnie jeszcze per tato - powiedzia wreszcie. - Nie jestem na to gotowy. - Dobrze, sir. Wiedzia, e Elizabeth siedzi w ssiednim pokoju i syszy ich rozmow. Wpada do jego gabinetu i rzucia mu si na szyj. - Dzikuj, tato!

Nagle poczu przypyw ez. Wci miaa gos maej dziewczynki, jego dziewczynki. W progu ujrza te Jennifer z umiechem na twarzy. - A wic nie zabijesz ich, tatusiu? - zapytaa i na moment rozadowaa napicie. - Nie, oczywicie e nie, kochanie. - To fajnie - rzucia i odesza. John poczu, e ta chwila wymaga jakiego rytuau, wic kiedy Elizabeth wylizgna si z jego ucisku, uj jej do i pooy j na doni Bena. - Za kilka dni, kiedy bdzie ju po wszystkim... jako e nasz ksidz nie yje, poprosimy wielebnego Blacka o odprawienie ceremonii lubnej. Elizabeth umiechna si i opara gow o rami Bena. - Teraz jednak mamy inne zmartwienia. Tak jak mwiem, w cigu godziny musimy si wynie z tego domu. Dziewczynki, zapakujcie to, co zmieci si w samochodzie. Ben, biegnij do swojej rodziny i powiedz im, eby rwnie si ewakuowali, niech tymczasowo te pojad w okolice campusu. Jeli bdzie taka potrzeba, zamieszkaj z nami. Elizabeth i Ben spojrzeli na siebie. - Pniej si poegnacie, teraz nie ma chwili do stracenia. Powiedz swoim rodzicom, e podjad po nich w cigu godziny, wic niech bd ju gotowi. Zawaha si na moment i nagle naprawd zabolay go sowa, ktre musia teraz wypowiedzie. - Ben, zaatakuj nas najprawdopodobniej jutro z samego rana. Bdziesz musia doczy do gwardii rezerwowej. - Dobrze, sir. Elizabeth si rozpakaa. - Tato, czy Ben nie moe zosta z nami w domku babci? - Absolutnie nie - odpar Ben z naciskiem. Spojrzaa na Bena, potem na ojca. zy cieky jej po policzkach. - To jest teraz jego obowizek - rzek John agodnym tonem. Ben spojrza na Elizabeth i dopiero po chwili pocaowa j lekko w usta. - Zobaczymy si pniej, kochanie. Dziewczyna nie bya w stanie nic odpowiedzie, jedynie mocno si do niego przytulia. - Elizabeth, id pom si pakowa babci i Jennifer. Staa przez chwil bez ruchu. Ben wylizgn si z jej ramion.

- Nic mi si nie stanie, kochanie. Id ju. Zapakana opucia pokj, Ben stan twarz w twarz z Johnem. John otworzy szafk. Omit wzrokiem swj arsena i wyj karabinek M-l. - Umiesz si tym posugiwa? Przeadowywa? - Prosz pamita, sir, e rok temu strzelaem z panem z tego karabinu. Sprawdzi magazynek, by peny. Znalaz jeszcze zapasowe pudeko amunicji. - We je. Na pewno ci si przydadz. Ben przytakn. - Zamelduj si u Charliego Fullera. Przeka mu, e wyznaczyem ci na jednego z jego gocw. - Sir, czy przypadkiem nie chce mnie pan chroni? John pokrci gow. - Rzucam ci w sam rodek tej bitwy - skama. Ben skin gow z powan twarz, podnoszc karabinek i przygldajc si mu. - Czy mog najpierw pomc Elizabeth, jeli nie ma pan nic przeciwko? - Jasne. Masz kilka minut. Chopak spojrza na Johna powanymi oczami. - Jeli cokolwiek mi si stanie, sir... John z trudem przywoa na twarz umiech. - Nic ci si nie stanie, Ben. No, id ju pomaga Elizabeth. - Dobrze, sir. Opuci pokj. W drzwiach staa Makala, umiechaa si. - Postpie susznie - oznajmia. - Sam jeszcze nie wiem. Ku jego zdziwieniu, podesza do niego i pocaowaa go w usta. - Lepiej ju wrc do centrum konferencyjnego, aby ewakuowa ludzi. Z tego, co podsuchaam, nasza placwka znajduje si w niebezpiecznej strefie. John przytakn. - Odwioz ci tam. Charlie ma przysa do was kilka wozw, eby pomc przetransportowa ludzi. Ewakuujemy wszystkich do centrum miasta. Pniej zamelduj si u doktora Kellora. Bdzie potrzebowa twojej pomocy. - Moe by a tak le? John znowu przytakn. - Myl, e bdzie tragicznie.

cisna go mocno za rk, a potem posza pomc dziewczynkom przy pakowaniu. John rozejrza si po gabinecie. Co wzi ze sob? Rzecz jasna bro. Siedem karabinw, w tym oryginalny springfield z okresu wojny secesyjnej oraz replika skakwki hawkinsa, kaliber 50. Trzeba je wrzuci do baganika samochodu. Znowu omit wzrokiem pokj. Co zabra? Oczywicie portret Mary. Kiedy go bra do rki, pomyla o Makali, ktra bya w ssiednim pokoju. Ze smutnym umiechem uwiadomi sobie, e Mary nie miaaby nic przeciwko temu, co tu przed chwil zaszo. Wycign zdjcie z ramki i wsun je do kieszeni. Potem sprawdzi stan glocka i dubeltwki. Wreszcie krzykn gono do dziewczynek i Jen, aby si pospieszyy.

ROZDZIA DZIESITY
Cae zbocze gry, na pnoc i na poudnie od autostrady midzystanowej, stano w ogniu. John patrzy na to pieko. Nic nie czu, mimo tego, e pomienie trawiy rwnie jego dom. Nadal sysza strzay. Kilku czonkw Dzikiej Bandy, ktrzy nie chcieli da za wygran, zabarykadowao si w jednopitrowym domu naprzeciwko autostrady przy bocznej drodze, kilkaset metrw od przeczy. To bya kluczowa lokalizacja, idealny punkt obserwacyjny, z ktrego wida byo zarwno midzystanow, jak i to, co dzieje si na porzuconej asfaltowej drodze oraz na torach kolejowych. Chopak i dziewczyna, oboje z oddziau Johna, pobiegli ku budynkowi, zbliyli si do bezpiecznego punktu, gdzie staa zaparkowana ciarwka. Wczogali si pod samochd, wyszli z drugiej strony i przeturlali si pod cian domu. Dziewczyna, otworzya plecak. Chopak wyuska z kieszeni zapalniczk, nacisn j i pomieniem dotkn wystajcego z niego lontu. W rodku by dziesiciofuntowy adunek prochu zmieszany z gwodziami i wcinity w trzycalow rurk z PCV. Dziewczyna wstaa, wrzucia bomb przez wybite okno, a potem pada na ziemi na plecy. Dostaa kul w klatk piersiow. John usysza wrzask dobiegajcy z wntrza budynku, kto wsta, prbowa wyrzuci plecak z powrotem na zewntrz, jednak zmiota go seria z karabinw. Eksplozja wyrwaa cian budynku. Tuzin czonkw milicji rzuci si do przodu, z dzikim okrzykiem nacierajc na dom, przepychajc si przez gruz i szturmujc budynek wypeniony dymem. Chwil pniej kilkunastu bandytw wysypao si przez drzwi frontowe, aden z nich nie przeszed wicej ni par krokw. Zostay jeszcze dwa domy na szczycie wzgrza. Kilkudziesiciu czonkw Dzikiej Bandy w rodku, otoczonych ze wszystkich stron. Na budynki spad deszcz koktajli Mootowa. Z jednego okna kto strzela z karabinu maszynowego. Ekipa szturmowa czekaa w gotowoci. W cigu omiu godzin nauczyli si dziaa niczym weterani. adnej idiotycznej brawury, adnych szalonych szturmw. Jeden z budynkw wreszcie stan w pomieniach, potem rwnie drugi. W kade okno poleciay

serie z karabinw, aby nie da przey tym w rodku. Kolejne dziesi minut i kilkanacie Mootoww rzuconych o drewnian cian, aby pomienie wreszcie wspiy si po dachu domu. Teraz ju pon w najlepsze. W rodku krzyki. Drzwi frontowe nagle si otworzyy. Milicja tylko na to czekaa. Rozstrzelano wrogw w chwil po tym, jak wybiegli na zewntrz. Na kocu z budynku wyszy dwie kobiety, pady na kolana, uniosy rce do gry. Nikt nie odda strzau. Kobiety przeczogay si po ziemi, aby oddali si od pomieni, potem pady na twarz, bagajc o lito. Zosta jeszcze jeden budynek. Ten, z ktrego kto strzela z broni maszynowej. John, obserwujc bitw, przeczuwa, kto znajduje si w rodku. Zapa za megafon. - Ludzi z tego budynku chc jako zakadnikw! - zawoa. Dom stan w pomieniach. - Wychodcie na zewntrz, nie bdziemy strzela! - krzykn John. Chwil pniej drzwi otworzyy si i wyszo przez nie szecioro mczyzn i kobiet, rzucajc bro na ziemi. - Na kolana, rce na gow! Zrobili, co im kaza. Studenci otoczyli ich ze wszystkich stron. Odgosy bitwy powoli cichy. Sycha byo tylko strzay z dou, przy drugim tunelu kolejowym oraz na Rattlesnake Mountain. Wszystko jednak zagusza poar lasu po obu stronach autostrady, ktry rozprzestrzenia si dziki bryzie wiejcej z zachodu. John rozejrza si dokoa, niektrzy onierze wychodzili z ukrycia, ostronie rozgldajc si wok, wikszo pada na ziemi, kiedy powietrze przeciy strzay snajpera na grani ponad przesmykiem. Kilka sekund pniej seria wystrzaw i cisza. Jeden z onierzy stan na szczycie wzgrza, z wysoko uniesionym karabinem, machajc na znak, e sprztn wroga. John wsta z wiaduktu biegncego nad autostrad, przeszed na drug stron i zbieg po skarpie, wchodzc na asfalt midzystanowej. By to znak, e wojna si skoczya. onierze stali w milczeniu i w szoku. John spojrza na drog biegnc do przejcia znajdujcego si sto metrw dalej. Bya to droga jak z horroru. Na niemal kadym kroku leay poskrcane ciaa. Strumyki krwi spyway po ulicy do kratek ciekowych.

Wrd trupw znajdowali si te ranni, liczeni w setkach. Odwrci si i spojrza na autostrad w kierunku zjazdu 66, po czym przyoy megafon do ust. - Sanitariusze! Potrzebni sanitariusze, natychmiast! Ekipa medyczna czekaa z tyu, a wszyscy czonkowie Dzikiej Bandy na grzbiecie wzgrza zostan sprztnici. Napastnicy przejli kontrol nad tym terenem ju w pierwszej rundzie walki. Musia im w tym pomc kto tutejszy, wasnowolnie bd pod przymusem. Dwie godziny przed witem pidziesiciu najedcw ukazao si na rzadko uczszczanym szlaku Kazuma, znanym jedynie wdrowcom i amatorom jazdy rowerami po grach. Bya to cieka, ktra prowadzia od pooonego niej paskowyu do najwyszego punktu na grzbiecie grskim, z ktrego wida byo autostrad oraz okalajce j drogi. Czonkowie bandy zajli tamtejsze domy, w cigu paru minut rozprawili si z przebywajcymi w nich ludmi. Ich kule dosigay a samej przeczy, obrocy miasta znajdujcy si w tamtym miejscu nie mieli nawet moliwoci oddania strzaw. Chwil pniej zaczo si gwne natarcie. Pidziesit wozw wjechao na boczn drog, mczyni i kobiety idcy piechot przechodzili przez tunel kolejowy, a od strony Old Fort cigna kolumna niemal dwustu pojazdw, na czele ktrych jechaa ciarwka z pugiem zamontowanym z przodu. Barykada zostaa staranowana, a potem stracili kolejne stanowisko obronne, miejsce, gdzie w tej chwili sta John - most ponad autostrad, poniewa domy na grze byy idealnym miejscem, by poprowadzi ogie w jego stron. Obrocy miasta zostali zaskoczeni przejciem przez band domw oraz grani ponad przecz, jednak byskawiczne wycofanie si od samego pocztku stanowio cz planu Johna i Washingtona. Washington by doskonaym marines, doskonaym instruktorem oraz przywdc, lecz John uwiadomi sobie, e pochway Parkera, ktre wczeniej kierowa pod jego adresem, mwic e jest pukownikiem i dobrym przywdc, okazay si w miar prawdziwe. Sierant mia inny plan, bardziej bezpieczny. John go zawetowa. - Rzecz niemal tak samo z jak poraka byoby zbyt szybkie zwycistwo powiedzia. - Odeprzemy ich atak przy grzbiecie grskim, policz straty w swoich szeregach, wycofaj si, a potem zrobi jedn z dwch rzeczy. Albo pjd sobie gdzie indziej, albo zaczekaj na odpowiedni moment, eby nas dopa, i uwaam, e skanialiby si ku drugiej opcji. Ktokolwiek stoi na czele tej bandy, nie moe sobie pozwoli nawet na jedn porak,

poniewa jego ludzie wypn si na niego, zabij go, a potem znowu tu wrc. Najwiksz zmor Johna byo to, e po byskawicznej porace najedcy wycofaj si do Old Fort, troch si rozprosz, spldruj miasto, zrobi rekonesans i bd ich trzyma w niepewnoci dwadziecia cztery godziny na dob, grajc na czas. Ludzie Johna popeni bd, obna swj saby punkt, Dzika Banda uderzy w nich noc, podczas snu albo burzy. Nie, John chcia, aby najedcy przeszli przez grzbiety grskie, zajli przecz... aby mona ich byo zwabi w klasyczn puapk, gdzie czeka ich mier. - Gry po obu stronach mog nam da okazj do zastosowania taktyki rodem z bitwy pod Kannami lub mongolskiej taktyki osaczenia - argumentowa John, a studenci, ktrzy uczszczali na jego zajcia, a teraz byli oficerami omawiajcymi taktyk dzie przed atakiem, w lot zapali sens jego sw. - Kiedy ju wejd do rodka, a chc, eby weszli wszyscy, ani jeden nie moe wydosta si na zewntrz ywy. By to plan, przed ktrym przestrzega Washington. Mwi, e jeli wciel go w ycie, strac trzy razy wicej ludzi, lecz John przekonywa, e tylko w ten sposb wybij najedcw co do jednego, zamiast tylko odeprze ich atak, a potem czeka, a wrc. Tragedi byo to, i pierwszy pluton kompanii A strzegcy przeczy, zosta ju na samym pocztku odcity i aden z onierzy nie uszed z yciem. Przez to niemal wybucha panika, poniewa ywi czonkowie drugiego plutonu za szybko si poddali na drugiej linii obrony, czyli na mocie przy zjedzie 66 oraz przy domu opieki. Sytuacja bya wic szalenie trudna - atakujcy napierali, przeczuwajc zwycistwo, wciskajc si tam, gdzie droga numer 70 biega w pobliu autostrady, czyli w tym samym miejscu, gdzie John pierwszy raz spotka Makal. Jej bmw zostao przesunite i dorzucone jako kolejna cega obronnej barykady biegncej wzdu gwnej linii obrony, w miejscu, gdzie autostrada prowadzia na most ponad torami kolejowymi. By to wiadukt kiepsko zaprojektowany dla ruchu ulicznego, poniewa podczas kadej burzy lodowej kto zawsze w tym miejscu wpada w polizg, lecz z perspektywy bitwy stanowi konstrukcj doskona. By niczym wzgrze bez flank, o ktre trzeba si martwi. Na mocie znajdowao si miejsce zupenie odsonite, idealne do ostrzeliwania, biegnce przez mil wzdu jezdni. Natomiast za mostem, na stromej skarpie, sta stary zbiornik wodny - kolejne doskonae stanowisko. W pobliu przebiegaa przecinka w lesie, przeznaczona dla linii wysokiego napicia, tworzc otwarte pole mierci dla kadego czonka bandy chccego dosta si do wiey. A dalej bya puapka. Kompania B ukryta na obu stokach po obu stronach autostrady,

w pobliu przeczy, uzbrojona w najlepsze karabiny strzelajce na du odlego, potne strzelby do polowania na jelenie z zamontowanymi celownikami snajperskimi. Kady dom po obu stronach autostrady midzystanowej, czyli kilkaset budynkw, cznie z domem Johna, oraz pole kempingowe, zostay przygotowane do tego, by spon. W kadym budynku ustawiono wiadra benzyny. Studenci, ktrzy nie przeszli szkolenia wojskowego, zostali teraz zaprzgnici do pracy - po usyszeniu sygnau, czyli syreny z wozu straackiego, oraz po odpaleniu rac, mieli wkroczy do akcji, pdzc na rowerach grskich bd motorowerach i podpala wszystkie domy. John liczy na zwyk bryz, ktra na dole paskowyu nagrzewaa powietrze, a potem zaczynaa je unosi, wycigajc z przesmyku i tworzc chodny wiatr. Dopisao im szczcie, midzy innymi dlatego, e byo to wyjtkowo suche lato. Setki poarw, ktre miay zla si w jedno pieko bdce zapor na kadej flance. Pomienie pdzce na wschd, odcinajce najedcom drog ucieczki, zapdzajce ich na autostrad lub tory kolejowe, ktre byy strefami mierci. Po drugiej stronie, na zachodzie, na mocie biegncym ponad autostrad czekay nie tylko resztki kompanii A, ale rwnie kady obywatel miasta, ktry potrafi strzela. Czekali, ukryci za skarp. To bya rze. Kiedy pady zapory, do przodu ruszya druga fala najedcw, setki pojazdw przeciskajcych si przez przesmyk. Tak jak na to liczy John, byli tak bardzo nabuzowani przeczuciem zwycistwa, e teraz po prostu napierali do przodu, pchani dz pldrowania i zabijania wszystkiego, co napotkaj na swej drodze. Walka na mocie bya niemal ywcem wyjta z wojny secesyjnej. Setki mczyzn i kobiet powstajcych nagle ze swoich kryjwek, celujcych z broni, naciskajcych spust, deszcz kul, ktry niszczy wszystko, w co uderzy. Pojazdy Dzikiej Bandy uderzyy w barykad, zacza si walka wrcz. A potem, z przeciwlegych zboczy, zaczy si wystrzay. Gdy w puapk wjechay ostatnie pojazdy, ekipa Maladyego zamkna tylne przejcie przy uyciu dwch karabinw maszynowych, ktrych uyczy im Tom, razem z szecioma tysicami naboi. Pomogli rwnie obywatele, ktrzy wycignli bro nielegaln, oraz studenci uzbrojeni w kilkaset granatw domowej roboty. Mimo wszystko, siy zbrojne ustawione na mocie niemal polegy. Przez kilkanacie; krytycznych minut John lea nieprzytomny, znokautowany przez eksplozj. Kto jednak pomg le wyszkolonym posikom; nadal parli do przodu, nie zwaajc na swoje straty. Wtedy pozostao ju tylko jedno: zamknicie wroga w puapce. Kiedy otoczyli najedcw, ci nagle uwiadomiwszy sobie swj los, wpadli w amok i zaczli walczy na

olep. Wiedzieli, e to nie jest bitwa, w ktrej mona podnie rce do gry i si podda. Nie mieli szans ucieczki, nie mogli wycofa si, by za kilka dni lub tygodni powrci z nowymi siami. Wszystkim im tego dnia pisana bya mier. Ta mier miaa sono kosztowa ludno Black Mountain i Swannanoa. Washington ostrzega przed tym, zanim zacza si bitwa. Proponowa faszyw ciek ucieczki dla ocalaych czonkw Dzikiej Bandy, ktrych potem mona by wybi na drugim polu mierci nieco dalej. John jednak nie chcia sucha o takim scenariuszu. Zostawienie im drogi ucieczki byoby dobrym pomysem w przypadku wyszkolonej armii, lecz wydawao si cholernie ryzykowne, biorc pod uwag odziay, jakimi dysponowa. Czonkowie Dzikiej Bandy, ktrzy uszliby z yciem, by moe mogliby si jako przebi i rzeczywicie uciec. A to oznaczaoby dugie miesice walk partyzanckich. Wszystko wic zamienio si w siedem koszmarnych godzin walki o kady skrawek ziemi, krok po kroku, cholerny krok po kroku... Sanitariusze szli parami do przodu. Zajmowali si tymi, ktrzy ucierpieli w pierwszych chwilach ataku, a ktrym udao si schowa i przey, oraz rannymi, staranowanymi na drodze przez setki napierajcych bezlitonie wrogw. Na poudniowym zboczu szala poar, przemieszcza si na wschd. Sycha byo krzyki tych, ktrych pomienie trawiy na mier. Johnowi skojarzyo si to z bitw pod Wilderness z 1864 roku. Kiedy czytao si o tym w podrcznikach historii, trudno byo to sobie wyobrazi. Teraz byo inaczej. Mimo e ponli czonkowie krwawego gangu, i tak byo to co potwornego. Za plecami Johna pojawio si dwch ludzi Toma; co kilka krokw zatrzymywali si, celowali i strzelali. Ranni czonkowie bandy mieli by rozstrzeliwani na miejscu. John nie chcia, by t brudn robot wykonywali jego studenci. Poprosi wic o to funkcjonariuszy policji oraz starszych obywateli. Studenci Johna byli ju teraz zahartowani i uodpornieni, lecz wola, by pozostaa w nich cho odrobina wraliwoci. Wolnym krokiem wszed na pochy drog ku grzbietowi gry i wreszcie go znalaz. Wok jego ciaa zebraa si grupka studentw. Stali ze spuszczonymi gowami, niektrzy pakali. Washington Parker lea martwy. Zosta zabity w pierwszych minutach bitwy. Sposb, w jaki lea na ziemi z rozpostartymi ramionami niemal przywodzi na myl Chrystusa. Co najgorsze, byo tam te ciao modej studentki. Zwina si pod jego ramieniem, tak jakby w ostatnich sekundach ycia Washington stara si j osoni lub pocieszy... a moe byo odwrotnie?

Washington upiera si przy tym, by by w pierwszej grupie atakujcych. Tumaczy Johnowi, e bdzie tam potrzebny modym, zwaszcza po to, by pokierowa nimi podczas trudnego zadania: przeprowadzenia pozorowanej ucieczki. Tak jak reszta plutonu wyznaczonego do tego zadania, Washington zgin. John liczy na to, e by moe sierantowi udao si gdzie ukry i przey. W gbi duszy wiedzia jednak, e to mao prawdopodobne. Podszed bliej. Uwiadomi sobie, e Washington umar tak, jak sobie tego yczy. Prowadzc do boju swoich ludzi, na pierwszej linii. John poczu teraz wyrzuty sumienia, e sam szed na kocu, kierujc akcj jako dowdca. Zbiegali si onierze Washingtona, a raczej dzieci przeraone bitw, ze strachem wymalowanym na twarzach, ociekali potem. Kilku z nich byo obandaowanych, schodzili teraz ze wzgrza w kierunku autostrady, zbierali si przy swoim sierancie. Kada mijajca ich osoba zwalniaa. John patrzy na nich, sysza poegnalne sowa wypowiadane szeptem. Dzikuj, sir, Niech Bg ma ci w swojej opiece, sir, Przepraszam, sir. Z przeraajc intensywnoci przypomniao to Johnowi synny artyku autorstwa Ernie Pylea, z czasw II wojny wiatowej, na temat mierci ukochanego oficera oraz reakcji jego onierzy. Jedna z dziewczt uklka, dotkna twarzy Washingtona, po czym wstaa i ruszya dalej. Niektrzy zachowali milczenie, inni modlili si lub dzikowali martwemu, jeszcze inni przeklinali z blu lub alu. John podszed do lecego. Jedyne, na co potrafi si teraz zdoby, to stan na baczno i zasalutowa. Ruszy dalej. W tym momencie jego emocje schoway si gdzie gboko, nie czu nic prcz szoku. Zapacze nad Washingtonem pniej, w samotnoci. Z tyu dalej paday pojedyncze strzay, rozleg si odgos klaksonu volkswagena busa, ktry przewozi rannych do szpitala w centrum miasta. Pojawiao si te coraz wicej pojazdw: stare ciarwki farmerskie oraz ciarwka z platform, na ktr mona byo za jednym zamachem zaadowa kilkudziesiciu rannych. - John? Ujrza biegnc ku niemu Makal. Odruchowo mocno j uciska. Draa, zanoszc si paczem. - Dziki Bogu! Mwili, e nie yjesz...

Pokrci gow. Tak, mia poparzon twarz; czonkowie bandy skonstruowali prymitywne wyrzutnie rakietowe z rur i zamontowali je na niektrych ciarwkach. Jeden z pociskw wybuch przy mocie i pozbawi Johna przytomnoci na kilka dugich minut. Makala wyrwaa si z jego obj, zrobia krok do tyu, uniosa w powietrzu do. - Patrz na mj palec - powiedziaa, zbliajc go i oddalajc. Po chwili stwierdzia: John, moliwe, e to wstrzs mzgu. I masz poparzenia drugiego stopnia. - Niewane, zajmij si innymi. Makala przytakna, podbiega do rannej dziewczyny, siatkarki z collegeu. Dziewczyna pakaa, zwinita w kbek, trzymaa si za brzuch. John patrzy, jak Makala uklka, pogadzia dziewczyn po czole, wyszeptaa kilka sw otuchy, a potem markerem napisaa cyfr trzy na czole rannej. Pochylia si, delikatnie j pocaowaa, po czym wstaa i podesza do lecego obok dziewczyny chopaka. Jego noga bya zmiadona poniej kolana. On sam albo kto inny owin j byle jak bandaem. Lea nieprzytomny. Makala przyoya palec do jego szyi, aby zbada puls. Napisaa cyfr 1 na jego czole i wstaa. - Mamy jedynk! Tutaj, szybko! - zawoaa. Podbiegli ludzie z noszami, dziewczyna i chopak. Chopak spojrza na postrzelon w brzuch siatkark i zwolni. John dostrzeg udrk na jego twarzy. Rok temu oboje chodzili ze sob, byli par, zanim ona z nim nie zerwaa. To maa uczelnia, kady wie co nieco o yciu innych, czasem to niefajne, ale czasem cakiem mie. - Tutaj! Do niego, nie do niej! Szybko! - woaa Makala. Chopcu zy spyway po twarzy. Dziewczyna niosca drugi koniec noszy pchna go do przodu. Uoyli na noszach chopaka ze zmiadon nog, odwrcili si i odbiegli truchtem. Makala ju badaa kolejnego rannego, trzymajc marker w rce. Penia teraz rol walkirii, decydujcej o tym, kto ma umrze w boju. Cyfra jeden oznaczaa przypadki priorytetowe, dwjka rannego, ktry musi poczeka, a sanitariusze zajm si jedynkami, a ci oznaczeni cyfr trzy... c, trjka oznaczaa, e ranny i tak umrze, wic w danej chwili nie warto si nim zajmowa. aden ze studentw, ktrzy byli teraz onierzami, nie wiedzia o takiej metodzie sortowania rannych. Wiedzieli o tym jednak studenci penicy funkcj sanitariuszy oraz ci wszyscy, ktrzy pomagali wynosi rannych z pobojowiska. Jednak poszkodowani w miar szybko rozgryli sytuacj... W rowie, przy barierce na autostradzie, leaa dziewczyna podziurawiona przez kule.

Makala ledwie na ni spojrzaa. Napisaa trjk na jej czole i posza dalej. Dziewczyna spojrzaa na Johna, paczc i krzyczc. - Co ona napisaa? Co mi napisaa? John uklk przy niej. To cud, e jeszcze ya. Rana postrzaowa w grn cz uda ewidentnie roztrzaskaa jej ko udow. Jakim cudem arteria udowa nie zostaa rozerwana, tego John nie mg poj. Miaa rwnie rany w klatce piersiowej i brzuchu, a na ustach krwaw pian. Nie zna jej. Prawdopodobnie bya na pierwszym roku i jeszcze nie miaa z nim zaj. - Napisaa dwjk, kochanie - skama. - Inni bardziej oberwali ni ty. Wkrtce przyjdzie pomoc. Dziewczyna sprbowaa si umiechn, skin gow, ale ju zaczynaa agodnie gasn. John nachyli si i pocaowa j w policzek. - Id spa, sonko. Wszystko bdzie dobrze. Wycigna rk i zapaa go za do. Jej ucisk by zaskakujco mocny. - Tatusiu? - szepna. - Tatusiu, pom mi. - Jestem tu... Zacza si trz. - Teraz poo si spa - rozpocz modlitw. - Pan jest ze mn, nie musz si ba - dokoczya. Przestaa dre... Nie ya. Odgarn wosy z jej mokrego czoa, znowu pocaowa j lekko, uwolni si z jej ucisku i odszed. Sysza echo odlegych serii ze strony wzgrz. Sysza te strzay z tyu, nieopodal ludzie Toma dobijali rannych czonkw bandy. Spojrza przed siebie i ujrza dymicy si wrak samolotu Dona Barbera, ktry rozbi si o cian przesmyku. W najciszych momentach bitwy widzia ponad gow L-4 Barbera, ktry lata nisko, ciska adunkami wybuchowymi, unieszkodliwi jedn z ciarwek, a potem nagle zacz pikowa i si rozbi. John rozkaza Donowi nie miesza si do walki, wzbi si jak najwyej, prowadzi rekonesans - i w pierwszych godzinach bitwy to wanie robi. Lata wysoko, obserwowa, zniajc si jedynie przy ratuszu, gdzie zrzuca raport przyczepiony do papierowej tasiemki, w ktrym na bieco opisywa ruchy wroga. Te informacje byy kluczowym czynnikiem, dziki ktremu John wiedzia, skd idzie natarcie, a przede wszystkim, czy udao im si zamkn wszystkich przeciwnikw w polu mierci, zanim ich wykoczyli. W gbi serca obawia si jednak, e Don nie bdzie w stanie nie miesza si do walki.

I tak te si stao. Weteran postanowi odegra rol pilota myliwca, ktry ma wspiera oddziay naziemne. Ciao Dona Barbera, poskrcane, wbio si we wrak maszyny... Nie y. Mia na sobie stary mundur z wojny koreaskiej. John przystan, zasalutowa, a potem ruszy dalej. Jednym z pasw autostrady prowadzono grup winiw. Mieli zwizane za plecami rce, ktre czya jedna lina. Byo ich z grubsza trzydziestu, w tym ci, ktrzy wyszli z poncego domu. Stranik, ktry prowadzi jecw, spojrza na Johna, po czym gestem rki rozkaza grupie maszerowa w kierunku parkingu dla ciarwek na szczycie przeczy, tam, gdzie szed John. Parking dla ciarwek by tak naprawd zjazdem z autostrady na grzbiecie gry. By to obowizkowy przystanek dla wszystkich pojazdw ciarowych, zwaszcza osiemnastokoowcw. Ciarwki nie mogy dalej jecha, dopki nie przeanalizoway mapy dugiego zjazdu, na ktrej zaznaczone byy postoje dla kierowcw mogcych mie problemy z hamowaniem podczas zjazdu. Nad pasem wisiay wiata drogowe, wypuszczajce ciarwki w bezpiecznych odstpach czasu lub zatrzymujce je na stae, jeli gdzie na drodze doszo do wypadku. Oczywicie to wszystko wydawao si teraz odleg przeszoci. Na pocztku kryzysu, szczliwym dla miasta zbiegiem okolicznoci, jedna z ciarwek, ktra zgasa w tym miejscu, bya caa zaadowana krakersami. Ale to te byo dawno temu. Parking suy jako stanowisko dowodzenia dla linii barykady. Wiele osb zmierzao wanie w tym kierunku, jakby wiedzionych przez instynkt. John maszerowa dalej drog, mijajc co jaki czas studentw. Wszyscy zaczynali i za nim z broni w rku, penic rol jego stray. Wczeniej jeden ze studentw zosta wyznaczony na ochroniarza Johna, lecz zosta zabity przy zjedzie 65 przez wybuch, ktry pozbawi Johna przytomnoci. Jecw doprowadzono na pas dla ciarwek, gdzie stao ju kilkudziesiciu innych winiw. Kiedy pojawia si druga grupa jecw, ci ju obecni zaczli si rozglda nerwowo, a niektrzy wstali na widok niskiego szczupego mczyzny z krtko przystrzyonymi, siwymi, niemal biaymi wosami. Na ramionach mia tatuae, brzydka twarz bya wykrzywiona i zdeformowana, prawdopodobnie wskutek rany zadanej noem. Nalea do ostatniej grupy, ktra wysypaa si z poncego domu. John zobaczy nadal ywego Maladyego, ktry jedn rk trzyma na przemoczonym od krwi temblaku.

Umiechn si i wycign rk, ktr Kevin ucisn lew doni. - Dobra robota, Kevin. Cholernie dobra. - Straciem wielu studentw - odpar cichym gosem. - Rozptao si pieko, kiedy te bydlaki zorientoway si, e wpady w puapk. Studenci z pocztku nie chcieli strzela do kogo, kto lea i wyglda na martwego albo ciko rannego, ale szybko si nauczyli... Urwa. Spojrza na modych onierzy stojcych z boku, patrzcych zimnym wzrokiem na jecw. - Przesuchiwae ju ich? - Tak, wszyscy puszczaj farb, obwiniaj si nawzajem. Kady twierdzi, e zosta do tego zmuszony. A tamten kawaek gwna to ich przywdca. Kevin spojrza na oszpeconego mczyzn. - Trudno w to uwierzy, prawda? Podobno to jaki wany handlarz narkotykw z Greensboro. Zajmowa si transportami kokainy i heroiny z Florydy. Moe wyglda na miczaka, ale wszyscy si go boj, nawet ci najbardziej zwyrodniali. Utrzymuje, e ma osobisty kontakt z Szatanem i e Bg porzuci Ameryk, dlatego to Szatan teraz rzdzi. On z kolei zosta przysany prosto z pieka z misj, by przygotowa grunt pod przejcie przez niego wadzy nad Ameryk. - A co z pogoskami o kanibalizmie? - zapyta John. Kevin skin gow i splun. - Wszystkie s prawdziwe. John podszed do przywdcy, ktry spojrza na niego i o dziwo umiechn si. - Niech zgadn... ty jeste tu dowdc? John nie odpowiedzia. - Genialny plan, nie ma co. Pewnie jeste tym ich profesorem. Syszaem o tobie wczoraj od jednej z zakadniczek. To bya bardzo sodka dziewczyna. Wczoraj j zapalimy. John zamar. Ten facet prawdopodobnie mwi o dziewczynie, ktra zagina na drodze gruntowej w czasie potyczki. - Widz w caej tej bitwie nutk wiedzy historycznej. Inspiracje bitw w dolinie la Drang? Zwabi wroga, zbliy si i otoczy? Widziaem o tym program na History Channel. - A mimo to nabrae si na to? - zapyta John spokojnym gosem. - Tak, nabraem... rzeczywicie, nabraem. No c, pewnie to on zdecydowa za nas. - On? - Szatan, rzecz jasna.

Facet odwrci si i spojrza na reszt jecw. - Czy nie mwiem wam, e jeli nie oddacie mu cakowicie swoich dusz oraz wszystkiego, co posiadacie, to on was porzuci? Teraz rzeczywicie jestecie ju skazani na smaenie si w piekle. Jako e Bg przekl ten wiat oraz jako e zawiedlicie mnie, Szatan rwnie odwrci si do was plecami! Nie dostpicie dzielenia z nim wadzy, zamiast tego czeka was wieczna kara za wasz brak wiary. Te psy nie oka wam cienia litoci. Zamiast ucztowa dzi wieczr, sycc si ich misem, tak jak chcia Szatan, to wy staniecie si karm dla psw i ptactwa... a moe... Przenis spojrzenie na Johna. - A moe oni zrobi sobie uczt z waszego misa? John mia ochot odstrzeli facetowi eb, tu, na miejscu. Unis nieco swj pistolet. Reszta jecw gapia si na niego z wybauszonymi oczami, niektrzy zaczli ka, inni padli na kolana, spucili gowy pogodzeni ze swoim losem. To takie cholernie dziwne, pomyla John. To, e czasem kto tak niepozorny, jaki szpetny, may czowieczek jak ten tutaj, moe doj do takiej wadzy... Mia niebywa charyzm, sodki gboki gos, ktremu potrafi nadawa wadczy ton. Niezwyky talent, ktrym obdarowani s nieliczni: mog wypluwa z siebie kompletne bzdury, a inni i tak lepo bd za nimi poda. - Kanibale - powiedzia John chodnym tonem. Mczyzna spojrza na niego, twarz wykrzywia mu si w umiechu, ktry wydawa si niemal ciepy i serdeczny. - Mj przyjacielu. Wiesz wystarczajco duo na temat tego, co si wydarzyo, by mie wiadomo, i ten nard jest skazany na zagad! Z wyjtkiem nielicznych, wybranych jednostek, ktre s na tyle silne, by przetrwa. Ciao ludzi sabych jest dla nas witym sakramentem, pomaga nam przey i mie si, umoliwia nasz triumf woli. Przenis wzrok z Johna na swoich wyznawcw. - Przemierzyem t krain wszerz i wzdu, powicajc jej swe myli, wspominajc, czym kiedy bya. Wystarczyo na chwil przesta jej broni, wypuci j z rk, a ziemia, ktr niegdy czcilimy, zacza nas przeklina. Powiadam wam, to miejsce jest przeklte, a my zostalimy zesani, by je oczyci! Spojrza z powrotem na Johna. - Tamta dziewczyna... naprawd bya sodka, takiej sodkiej chyba jeszcze nigdy nie miaem. Bya dobrze odywiona, zanim zostaa naszym sakramentem. Czy wiesz, e rodowici mieszkacy Nowej Gwinei swoich wrogw okrelaj mianem duga wieprzowina? Dobrze

odywione ludzkie ciao tak wanie smakuje... jak wieprzowina. John unis pistolet, przystawi luf do czoa kanibala. - No dalej, bydlaku - sykn przywdca Dzikiej Bandy. - Bd taki jak ja, a gdy mnie zabijesz, wypij moj krew, tak jak ja bym wypi twoj. Wiem, e jeste godny. Zrb to, a wszyscy, ktrym przewodzisz, pjd w twoje lady, poniewa rwnie s godni. John zawaha si, nastpnie rbn go rkojeci glocka, nokautujc go. Odwrci si i spojrza na setki ludzi, ktrzy zdyli si wok niego zebra. - Syszelicie to na wasne uszy z jego ust. Nikt si nie odezwa. Wszyscy stali w szoku, przepenieni odraz. Rozejrza si. - Sznur. Jeden z jego uczniw podszed do niego, w rkach trzyma zwj sznura. Ju zrobi ptl. John wskaza grub, aluminiow, poprzeczn belk, do ktrej przymocowane byy wiata uliczne. Sznur zosta zarzucony na belk. Kilka osb ju zajo si przywdc bandy. Spodziewa si, e zostanie rozstrzelany. Na widok dyndajcej ptli zacz si wyrywa, kopa i wy, podczas gdy studenci zacignli go si i zacienili sznur wok jego szyi. John podszed do niego i mia zamiar przemwi, ale rozmyli si. Do diaba z tym, pomyla, nie bdzie adnych sw na poegnanie. - Dziki wadzy powierzonej mi przez obywateli Black Mountain i Swannanoa, ogaszam, i ten mczyzna jest skazanym przestpc, morderc, kanibalem. Nie jest wart nawet kuli z pistoletu. Zrobi krok w ty. - Powiecie go. Unieli go w powietrzu. Przez kilka minut skazaniec wisia i spazmatycznie kopa i wierzga nogami, zanim wreszcie umar. Jego zwolennicy patrzyli na to ze zgroz. Kilku z nich pado na kolana i uderzyo w pacz. Mwili, e auj, bagali, by ich oszczdzono, jeden czowiek domaga si ksidza, aby mc si wyspowiada. John spojrza na tych ludzi, po czym si odwrci. Zobaczy Toma w tumie, mia ponur twarz. - Powie tylu, ilu si da, a reszt tych bydlakw zastrzel. Chc, aby na boku tej ciarwki wymalowa napis Kanibale. Tom przytakn. Po kilku minutach powieszono p tuzina czonkw bandy. Reszta bya ju pewna swego losu. Rozlegy si krzyki i bagania. John sta w

milczeniu. Patrzy. - John? Podbiega do niego Makala. - Na mio bosk. Cz z nich to jeszcze dzieci. Pewnie przypadkiem dali si w to wcign. Przerwij to! Sta bez sowa. - John, to si przerodzio w publiczny lincz. To wymkno si spod kontroli. Przecie dokadnie przed tym bronie swojego miasta. Spjrz na nas. Spojrza na ni, a potem na swoich modych onierzy, obywateli Black Mountain, ktrzy brali udzia w bitwie, i w oczach wielu z tych ludzi widzia dziki bysk. Dziesiciu jecw zostao odprowadzonych na bok postoju ciarwek. Wikszo bagaa o wybaczenie i wya w niebogosy... Zostali rozstrzelani. Ich ciaa wyrzucono przez barierk, spaday po stromym zboczu, by roztrzaska si na skaach daleko w dole. Minut pniej rozstrzelano kolejnych dziesiciu jecw. Ich mier tum przywita dzikimi okrzykami aprobaty. W tym momencie w gowie Johna wywietli si czarno-biay film: Rosjanie wiszcy na prowizorycznych szubienicach mron zim 1941 roku; hiszpascy jecy z rkami w grze, rozstrzeliwani przez francuskich onierzy Napoleona na obrazie Goyi; nadzy winiowie prowadzeni do rowu przez SS, padaj na kolana, strza w gow, ciaa wrzucane do rowu. Oto oblicze wojny, wszystkich wojen, pomyla. Teraz my mamy wojn, wojna jest tutaj. Walczymy sami ze sob, blini z blinimi, o kawaek chleba, a nawet o kawaek ciaa zmarego czowieka. Zostao osiem osb. Ludzie Toma zaczli cign ich na skraj wwozu. Zrobi krok do przodu, wyj glocka. Tom, widzc to, cofn si, podejrzewajc, e John chce umocni swoj reputacj jako osoby, ktra w Black Mountain przeprowadza egzekucje. John spojrza na te osiem osb. Kilka z nich stao bez skruchy, jak ten narkoman z tatuaem wa, dawno temu. Zajrza im w oczy, zastanawiajc si: dlaczego? Czy we wszystkich ludziach czai si co takiego? Odwrci si i stan twarz do tumu, setek osb, ktre milczay. U wielu z nich dostrzeg w oczach ten sam chd, jaki widzia u jecw. Odwrci si z powrotem do czonkw bandy. Makala miaa racj. Troje z nich, w tym jedna dziewczyna, to byy jeszcze dzieci; mieli gra czternacie, pitnacie lat, mimo e z ich oczu bi w chd i brak emocji. Zastanawia si, czy te dzieciaki byy ju takie wczeniej, zanim zaczo si cae to pieko.

Czy byy takie, jak opisywa je Washington: czy jeszcze przed wybuchem potrafiy zabija dla artu? Obok nich staa kobieta, dwudziestokilkuletnia, telepaa si. Bya tak przeraona, e po nodze cieka jej struka moczu, tworzc u stp kau. Dalej sta jaki starszy mczyzna z pustym spojrzeniem, bia od niego aura obdu. Obok niego jaki mody Latynos porusza ustami, mwic co po hiszpasku. John po chwili rozpozna w tym Zdrowa Maryjo. - Kevin. Malady stan u jego boku. - Wyjmij n. Kevin spojrza na Johna, zawaha si, lecz po chwili wykona rozkaz. Oczy jednego z trzech jecw, tych nieokazujcych ani krzty skruchy czy uczucia, rozszerzyy si nagle. - Zastrzel mnie i miejmy to z gowy - rzuci chodnym tonem. - Ale nie baw si ze mn noem, czowieku. - Przetnij im wizy. - Co? - Powiedziaem: przetnij ich wizy. Kevin stan za kadym z jecw i uwolni im rce. aden z nich si nie poruszy. John spojrza na swoich studentw, ssiadw, przyjaci. - To koniec - ogosi. Tum wyda z siebie pomruk niezadowolenia. - Skd moemy mie pewno, e ci zwyrodnialcy nie wrc dzi w nocy, eby podern nam garda? John pokrci gow. - Myliem si. - Bo ich nie rozwalie?! - krzykn kto. - Zabijali naszych rannych bez litoci! - zawoaa dziewczyna, jedna z jego studentek, ktra dawno temu jako specjalizacj wybraa analiz Pisma witego. - A my dobijalimy ich ludzi. Wydalimy taki rozkaz wraz z Washingtonem, poniewa i tak brakuje nam zasobw potrzebnych, by utrzyma nasze miasto przy yciu. Nie mamy prawie nic. - Kanibale! Przytakn. - Tak. Niektrzy z nich niewtpliwie s kanibalami. Tych tutaj nie mam zamiaru o to pyta, poniewa i tak by skamali, eby ocali swoje ycie.

Ponownie pokrci gow, nagle poczu si bardzo zmczony. - Przerywam t rze, poniewa zaczo mi si to podoba. Nienawidz ich i nienawidz tego sukinsyna, ktry tam wisi, bardziej ni kogokolwiek w swoim yciu... Ale nie stan si taki jak on... Nie pozwol, ebymy stali si mu podobni. Poniewa, niech Bg ma nas w swojej opiece, wanie w tym momencie, jestemy ju krok od tego. Nie czeka na odpowied tumu, odwrci si, by stan twarz do jecw. - Nie bd zawraca sobie gowy jakim zasranym bzdurnym rytuaem, ebycie przysigali mi, e odejdziecie std, nigdy tu nie wrcicie i bdziecie aowa swoich grzechw. Latynos zacz kiwa gow, pad na kolana i bez ustanku si egna. - Pamitajcie o tym, czego bylicie tutaj wiadkami. Nigdy tu nie wracajcie. Jeli przeyjecie, do koca ycia, z powodu tego, czego si dopucilicie, bdziecie nosi na sobie znami Kaina. Jeli natkniecie si na inne bandy takie jak wasza, opowiedzcie im, co tu si stao, i ostrzecie ich, e czeka ich taka sama poraka. Prosz was tylko o jedn rzecz. Darujemy wam ycie, wic wy te nigdy ju nikomu go nie odbierajcie, bo jeli to zrobicie, zostaniecie na wieki wiekw przeklci. Odwrci si do nich plecami. - Precz! Szstka jecw si nie wahaa, po prostu odwrcili si i zaczli ucieka. Latynos, ktry klcza, spojrza w gr na Johna z wytrzeszczonymi oczami i zrobi gest, jakby chcia pocaowa jego stopy. John zrobi krok do tyu i ruchem rki kaza mu wsta i wynosi si std. - Gracias, senior - powiedzia mody mczyzna i odbieg w dal. Moda kobieta, ktra ze strachu nie utrzymaa moczu, staa teraz bez ruchu, jak skamieniaa. - Odejd - powiedzia spokojnym tonem. - Gdzie? - Po prostu odejd. - Przepraszam. Niech Bg mi wybaczy, przepraszam... Nie wiem, czy mog y z tym, co zrobiam. Przepraszam... Nadal paczc, odwrcia si i wolno odesza. John stan twarz do tumu. - Odetnijcie wisielcw - zarzdzi. - Z wyjtkiem ich przywdcy. Chc, aby pod nim umieszczono tablic: Powieszony za to, e by przywdc gangu zwanego Dzik Band,

skadajcego si z mordercw, gwacicieli i kanibali. Niech Bg zlituje si nad jego dusz i duszami wszystkich, ktrzy go suchali. Wsadzi pistolet do kabury i doczy do tumu, do swoich onierzy i przyjaci. Rozstpili si, by mg przej, wielu spucio gowy. - Masz racj, John - szepn kto. Jego onierze. Patrzy na nich, gdy midzy nimi przechodzi. Niektrzy dopiero teraz zaczynali si rozkleja. Szok pobitewny oraz zapewne reakcja na to, czego przed chwil byli wiadkami. Niektrzy kali, chowajc twarz w ramionach blinich, szukajc u nich wsparcia. Inni stali w milczeniu, jeszcze inni si modlili. Cz osb zacza i z powrotem w stron miasta. Zatrzymywali si, by przekrci to czy tamto ciao, i nagle wybuchali paczem, tulc do siebie zmarego przyjaciela lub przyjacik. John poczu si sabo. Mia nudnoci. - John, zabior ci do miasta. To bya Makala, ktra znowu pojawia si u jego boku. Chwycia jego do. Zatrzyma si i j przytuli. - Dzikuj za to, e mnie powstrzymaa - wyszepta. - Straciem kontrol. - W porzdku, mj drogi, ju w porzdku. Uniosa gow i pocaowaa go w usta. Osoby, ktre ich mijay, byy zdumione tym widokiem. Ze wzgldu na szacunek do Johna starali si jednak na nich nie patrze. Nagle naprawd opad z si, jakby mia za chwil zemdle. Musia a kucn. - Nosze! Spojrza w gr na Makal i pokrci gow. - John, masz wstrzs mzgu. Musisz si pooy. - Musz si std wydosta. Po prostu mi w tym pom... Opar si o ni. Szli razem przez pole bitwy. Pole bitwy, ktre mia przed oczami, skojarzyo mu si ze zdjciami polegych onierzy: tych spod Gettysburga z czasw wojny secesyjnej i tych, ktrzy walczyli o Wyspy Gilberta na Pacyfiku w czasie II wojny wiatowej i marines, ktrzy zginli podczas bitwy o Hue, jednej z najbardziej krwawych batalii wojny wietnamskiej. Ale to tylko zdjcia, pomyla, ze zdj nie bije odr. Pole bitwy, na ktrym sta, cuchno nie tylko prochem, ale te krwi, kaem, moczem, wymiocinami; w powietrzu unosi si zapach surowego misa, lecz to miso byo ludzkie, a raczej - wczeniej naleao do ludzi. Do tego czu byo ponce samochody,

benzyn, spalon gum, olej, oraz co najgorsze, ponce ciaa, upieczone, nabrzmiae, pkajce... Poar lasu po obu stronach autostrady, ktry jeszcze godzin temu by broni w walce z Dzik Band, teraz rozpta si na dobre, fal gorca wyczuwao si z odlegoci stu metrw. Ogie przemieszcza si dziki bryzie wiejcej z zachodu, ju przeszed na drug stron gry i kroczy w d, do doliny, w kierunku Old Fort. W tym ogniu smayy si ciaa wrogw, ale te ludzi Johna. Byo ju po wszystkim, wic dokoa krciy si setki ludzi. Szukali bliskich, synowie szukali ojcw, matki szukay synw, modzi kochankowie i przyjaciele szukali zagubionych drugich powek oraz przyjaci. I znowu w gowie Johna wywietliy si biao-czarne kadry. Scena z radzieckiego filmu Aleksander Newski tu po bitwie na zamarznitym jeziorze, w tle aobna muzyka, upiorne wiato konajcego dnia, ony i matki targane paczem, szukajce swoich bliskich i ukochanych. Ale tu, teraz, to nie by film, to bya rzeczywisto. John zobaczy chopca, ktry by jednym z twardszych zawodnikw z druyny futbolowej. Modzieniec run na ziemi, podnoszc szcztki ciaa dziewczyny, tulc j do siebie i krzyczc z caych si. Dokoa w milczeniu stali jego koledzy, ktrzy byskawicznie rzucili si na chopaka, gdy upuci ciao ukochanej, wycign pistolet i chcia strzeli sobie w gow. John szed dalej chwiejnym krokiem. Z przodu na autostradzie zobaczy kolumn pojazdw. Na platformie ciarwki ukadano rannych. Makala poprosia o pomoc. Sanitariusze pomogli im obojgu wspi si na platform. Silnik zapali, z rur wydechowych buchn dym, zaczli jecha, przyspieszajc po tym, jak ju minli zjazd 65. Kierowca bezustannie trbi, jadc State Street, a potem zatrzyma si naprzeciw sklepu meblowego w centrum miasta. Wszystkie meble zostay wyrzucone na zewntrz, w rodku zostawiono jedynie ka i sofy. I tak brakowao ju miejsc. - Wszystkie jedynki tutaj! - kto zawoa. - Pacjenci oznaczeni dwjk tam! Do rodka na noszach wniesiono cztery jedynki. John spojrza na Makal. - Musz tam wej. - John, masz wstrzs mzgu, mam nadziej, e agodny. Najlepiej bdzie, jak po prostu zawioz ci do domu i pooysz si w ku. Za tydzie bdziesz znowu w dobrej

formie. Jen zajmie si poparzeniami. - Nie. Musz tam wej. To s moi uczniowie... moi onierze. Nie kcia si z nim. Kilka osb pomogo mu zeskoczy na ziemi. Kiedy zdjto wszystkich rannych z platformy, kierowca ponownie odpali silnik, zakrci na parkingu przy ratuszu i ruszy w stron pola bitwy. John sta przed drzwiami, wzi gboki wdech. Wyrwa si Makali, robic krok w bok, po czym wszed. Niemal od razu chcia wyj... ale zamar w miejscu. To bya najtrudniejsza rzecz, jak w yciu przyszo mu zrobi. Trudniejsza ni czuwanie nad Mary w jej ostatnich chwilach ycia, trudniejsze ni cokolwiek innego. - Jezu, daj mi si... - wyszepta i ruszy do przodu. Kilkadziesit osb leao na pododze, wszyscy mieli jedynki wymalowane markerem na czole. Niektrzy pakali, inni milczeli, prbujc zachowa spokj, kilka osb, na szczcie dla siebie, stracio przytomno. John widzia kad moliw ran. Szed wolno przez sal. Jeli ktokolwiek nawiza z nim kontakt wzrokowy, zatrzymywa si i usiowa umiechn. Niektre twarze rozpoznawa, teraz wstydzi si swojej odwiecznej wady, braku pamici do imion i nazwisk. Jedyne, co mg zrobi, to pochyli si, pooy rk na ramieniu, by doda otuchy, oraz powtarza w kko: - Jestem z ciebie dumny... Nie martw si, zanim si obejrzysz, naprawi ci, pozszywaj... Dzikuj, jestem z was dumny... Opuci t cz sali. Gdy wszed do ssiedniej, a nim wstrzsno, Makala podbiega do niego. Spojrza na ni, zastanawiajc si, jakim cudem ona jest w stanie znosi wszystko to, co widzi... W Black Mountain i Swannanoa przed zamachem byo cznie dziewiciu lekarzy oraz trzech weterynarzy. Od tamtej pory jeden umar. Na sali byo jedenacie stow, na kadym lea ranny, wok ktrego uwijaa si ekipa medyczna, weterynarze rwnie pomagali. Anestetyki, ktre pozbierano z gabinetw weterynarzy i lekarzy, teraz okazay si prawdziwym bogosawiestwem. John zauway Kellora, widok by poraajcy. Doktor odcina jakiej dziewczynie nog, tu nad kolanem, ktre byo niczym innym jak krwaw papk. Ranna rzucaa gow, cicho kajc. John, zdruzgotany, spojrza na Makal. - Do amputacji uywamy znieczulenia miejscowego - szepna. - Znieczulenie oglne rezerwujemy dla powaniejszych przypadkw.

- Powaniejszych? Makala nie musiaa mu odpowiada. Rozejrza si. Rany gowy, poamane koci twarzy, rany brzucha - pacjentami z tymi ranami na razie si nie zajmowano. Nie wystarczao antybiotykw potrzebnych do leczenia po przeprowadzeniu operacji, jeli mieliby szczcie i j przeyli. John podszed do dziewczyny lecej na stole. Spojrzaa na niego, jej szeroko otwarte oczy przepenione byy panik; spojrzenie zwierzcia, ktre zostao postrzelone, a teraz czekao na miertelny cios. Jego serce zamaro - zna j. Uj jej do. - Laura? - O Boe... ja to czuj - wyszeptaa. - Bd silna - odpar. Odgos by przeraajcy. Kellor przecina ko pi. John zerkn. To bya pia rczna, ze sklepu z narzdziami. Boe wity, pomyla, oni nawet nie maj narzdzi chirurgicznych. - O Boe! cisn jej do, nachyli si, spojrza w oczy. - Spjrz na mnie, Lauro, spjrz! Spojrzaa. - Lauro, pamitasz swoj piosenk? Zapamitaj... - Zapamitaj tamten wrzesie... Jezu, bagam, pom mi! Odgos piowania usta. Asystent Kellora zabra odcit koczyn. Doktor odszed od stou. - Siostro, zaszyj ran. - Zdj mask, spojrza na Johna, a potem przenis wzrok na Laur. - Kochanie, najgorsze masz ju za sob - powiedzia. - Niedugo damy ci kolejny zastrzyk umierzajcy bl. Kiwna gow, zanoszc si paczem, John z trudem uwolni swoj do z jej ucisku. Kellor odcign Johna na stron. - Skoczyy nam si rodki przeciwblowe, z wyjtkiem odrobiny oksykodonu szepn. - Niech Bg ma w swej opiece Laur i reszt tych dzieciakw... Zerwa z rk gumowe rkawiczki i rzuci je na podog. - Siostro, robi piciominutow przerw, prosz przygotowa nastpnego pacjenta. John mia wyrzuty sumienia, e nie zosta z Laur, lecz Kellor ruchem gowy da mu znak, by wyszed z nim z sali operacyjnej.

- John. To bya Makala. - Jestem tutaj potrzebna. Skoczyam oznaczanie rannych na przeczy. Skin gow, lecz Makala ju si odwrcia, proszc asystenta, by skropi jej rce alkoholem. Szed za Kellorem, mijajc inne stanowiska operacyjne. Podoga bya liska od krwi. Spojrzawszy pod nogi, zauway zdumiony, e podoga pokryta jest wirami. Rozrzuca je jaki asystent, podczas gdy lekarze w pocie czoa operowali pacjentw. Gdy minli ostatni st operacyjny, jaka kobieta rzucia gone: - Do jasnej cholery! Zerwaa z doni gumowe rkawiczki, odesza od stou i opara si o cian, drc i paczc, po czym dostrzega Johna i spiorunowaa go spojrzeniem, jak gdyby wtargn do wiata, do ktrego nie mia prawa zaglda. Dwoje asystentw zdejmowao ze stou ciao chopca, klatka piersiowa nadal szeroko otwarta, pamitka po tym, jak pani doktor rozpaczliwie prbowaa go uratowa. Kellor pocign Johna za rami i wyprowadzi go z sali. - To by przyjaciel jej crki - wytumaczy szeptem. - Syn ssiadw. Pomieszczenie, w ktrym si teraz znajdowali, zostao zaadaptowane na prowizoryczn sal pooperacyjn. Na pododze brakowao ju miejsca. Medycy dysponowali ma, bezcenn porcj plazmy, ktr wygrzebano w klinice w Swannanoa. P tuzina butelek podano pacjentom, niekoniecznie tym, ktrzy najbardziej tego potrzebowali, lecz tym, ktrym pojedyncza butelka moga zagwarantowa przeycie. Ochotnicy, ktrzy nie walczyli na polu bitwy, teraz powicali wasne ycie oddawali krew. Ze wzgldu na ich fatalny stan zdrowia, pobierano od nich jedynie wier litra krwi, lecz nawet tak niewielka ilo bya ryzykowna dla zbyt wielu z nich. Mimo wszystko nadal dzielnie oddawali krew. Ci, ktrzy wiedzieli, jak maj grup krwi, zostali przypasowani do odpowiednich rannych. Ci, ktrzy nie znali swojej grupy, mieli markerem na klatce piersiowej i plecach namalowan liter. Transfuzje krwi byy bezporednie i dla Johna wyglday na absolutnie prymitywne zabiegi, z uyciem gumowych rurek, pompek, igie. Dawcy leeli na kach polowych, nieco wyej ni pacjenci, ktrym oddawali bezcenn substancj. Kellor wyprowadzi Johna przez boczne drzwi, na wiee powietrze. Po tym, co widzia w cigu ostatnich dwudziestu minut, John nie mg teraz uwierzy, e istnieje wiat zewntrzny, w ktrym wieci soce, wieje ciepa bryza... Nagle ujrza dugi rzd cia

uoonych na parkingu na tyach sklepu. To byli zmarli. John grzeba w kieszeni, zostay mu tylko dwa papierosy, drcymi rkami wycign jednego i zapali. Kellor spojrza na niego, podnis rk, aby zbada jego ttno. - Makala ju mnie zdiagnozowaa. Wstrzs mzgu. - I poparzenia. Lepiej czym je potraktuj, jak maci, a potem za sterylne bandae. Niech Jen zrobi kompres, rcznik zamoczony we wrztku. Nie moesz ryzykowa kolejnej infekcji. Nadal jeste osabiony po tej poprzedniej. - Dobrze, panie doktorze. - John, w cigu kilku dni bdziemy mie ogromny problem. - Co? Po czym takim? - Epidemia. Byem na polu bitwy, kiedy zepchne ich z mostu. Widziaem czonkw bandy. Rozmawiaem z kilkoma z nich, zanim... Urwa. Odczeka chwil. - Zanim ludzie Toma ich dobili. - Nie przerywaj, mw. - John, ich obz by siedliskiem zarazy. Grypa, wirus zapalenia wtroby, chyba te jakie egzotyczne paskudztwa, by moe tyfus. Jeli czowiek przyjrzaby si ich ciaom, zobaczyby, e wcale nie byli w lepszym stanie ni ludzie, ktrych terroryzowali. Sdz, e w cigu kilku dni wybuchnie u nas epidemia. O wiele gorsza ni ostatnim razem. Wszdzie krew, kaue krwi... a przecie wielu z nich to byli narkomani. Bdziemy mie do czynienia z wirusem zapalenia wtroby B oraz C. A moe nawet z HIV. - Poinformuj o tym Charliego - westchn John. - Ja ju nie mam na to siy. - Charliego? John spojrza na Kellora. - Nie wiedziae? Charlie nie yje. Zgin podczas strzelaniny przy przeczy. - O Jezu... Mwiem mu, eby si tam nie pakowa. By zbyt saby. Jego miejsce byo poza lini frontu... - Przecie wiesz, jaki by Charlie - rzuci Kellor. - Nie byby w stanie siedzie tu sobie spokojnie. Nie w takiej sytuacji. - Cholera. - John, teraz ty jeste naszym szefem. - Co? - Charlie wyznaczy ci jako nastpc. Powiedzia mi tu przed mierci. Kate bya

wiadkiem, zgodzia si. Teraz ty rzdzisz miastem, nadal mamy stan wyjtkowy. John opar si o cian, ledwie trzyma si na nogach. - Chc po prostu wrci do domu... Kellor skin gow i pooy mu rk na ramieniu, by doda otuchy. - Dzisiaj nie musisz niczym si zajmowa. Ja wszystkiego dopilnuj. Aha, John... Lekarz odczeka chwil. - Jest jeszcze jedna rzecz. - Co takiego? John ostatni raz zacign si dymem, po czym cisn petem na ziemi. Kellor sign do kieszeni na piersi Johna, wyj ostatniego papierosa, absolutnie ostatniego papierosa i pomg Johnowi go zapali. - Boe, co jeszcze si stao? Kellor woy rk do swojej kieszeni i wyj z niej piercionek. - Co to jest? - zapyta John. - Piercionek Bena Bartletta. John zaniemwi. Wpatrywa si w piercionek w swej doni, poplamiony zaschnit krwi. - Zmar godzin temu. Dali mu trjk, ale zauwayem go przy mocie i przywiozem tutaj. Kellor wskaza gow jedno z cia, jedno z niewielu, ktre byo zakryte przecieradem. - To by dobry dzieciak, John. Cholernie dobry. Zosta na mocie, nawet kiedy tamci napierali. Wiele osb byo wiadkiem tego zdarzenia, widzieli, jak krzycza do reszty onierzy, kaza im stawi czoa wrogom. Mylaem, e wiesz... Stracie przytomno kilka krokw od niego, kiedy zacz si kontratak. John nie mg wydusi z siebie ani sowa. Lekarz westchn. - John, Ben zostawi po sobie dziecko, z ktrego powiniene by dumny. Dumny, e jego ojcem jest Ben. Ktrego dnia zo wam wizyt i opowiem Elizabeth o Benie. Cholera, przecie siedemnacie lat temu to wanie ja pomogem mu przyj na ten wiat. - Pokrci gow. - Gdyby nie dzieciaki takie jak on, gdyby nie cae zastpy takich dzieciakw, przegralibymy bitw... John, Ben prosi mnie, abym powiedzia ci, e jest mu przykro, jeli kiedykolwiek sprawi ci zawd. I poprosi, eby kocha dziecko, ktre ty i Elizabeth bdziecie wychowywa. Po twarzy doktora popyny zy.

- Niech szlag to wszystko trafi - westchn i spojrza na Johna. - Id teraz do domu, do Elizabeth. John nadal nie by w stanie mwi. Podszed do ciaa chopca, chcia go odkry, lecz Kellor go powstrzyma. - Nie rb tego, John. Pamitaj go takim, jakim by. John spojrza w d. - Jeste moim synem - rzek szeptem. - I zaopiekuj si twoim dzieckiem, przysigam. Synu, jestem z ciebie dumny. Odszed, nadal w stanie szoku i otpienia. Sam nie wiedzia, w jaki sposb znalaz si na State Street. Z przodu zaparkowaa kolejna ciarwka z kilkoma rannymi na przyczepie, trzech z nich miao dwjk na czole, reszta jedynki. Min samochd, nie przyglda si rannym. - Pukowniku, niech mnie diabli, wygralimy! Nawet nie spojrza, by sprawdzi, kto to powiedzia. Jego stary edsel zaparkowany by pod ratuszem. Uzbiera si tam tum. Kto na tablicy ogosze napisa jedno sowo: ZWYCISTWO!!!!! Kiedy si zbliy, niektrzy zaczli zadawa mu pytania, inni prosili o rozkazy, jeszcze inni pytali, co maj teraz zrobi. Nie odpowiedzia, przeszed do samochodu. Kluczyki tkwiy w stacyjce. Przekrci je i wycofa wz. Wczy radio. Gos Ameryki. Dzi rano kontenerowiec z Australii zawin do portu w Charleston. Nasi sprzymierzecy przysali nam ponad milion racji ywnociowych, tysic zestaww radiowych z obustronn cznoci, sze lokomotyw parowych.... Wyczy radio. Brama w pobliu campusu nadal bya zabarykadowana. Przejazdu pilnowao dwoje studentw. John zahamowa. - Co u was? Spojrza na dziewczyn dzierc pistolet. - Sir, czy nic panu nie jest? - Wygralimy. - Tylko tyle by w stanie odpowiedzie. Dziewczyna umiechna si i zasalutowaa. Ruchem gowy daa znak koledze, by przestawi volkswagena, ktry blokowa wjazd.

John przejecha przez bram, skrci w Hickory Lane i zatrzyma si przy domku numer 12, nalecym do Jen i Tylera. Nareszcie by w domu. Caa czwrka wybiega z budynku. Jen, Jennifer, Ginger, merdajca ogonem... oraz Elizabeth. Siedzia nieruchomo w samochodzie jak skamieniay. Biegy do niego. Spojrza na Elizabeth, swoj crk, lat szesnacie i p. Nie byo jeszcze adnych widocznych goym okiem oznak ycia, ktre si w niej rozwijao. Sama nadal bya dzieckiem. Jennifer pierwsza dobiega do samochodu, po czym zrobia krok w ty. - Tatusiu, wygldasz okropnie! - Nic mi nie jest, kochanie. Jestem tylko troch... osmalony. Elizabeth staa za modsz siostr, Ginger pomidzy nimi, nachylona w stron swego pana, ktrego chciaa poliza na powitanie. Boe, pomyla, jeszcze dwa miesice temu tak to wanie zawsze wygldao. Wraca do domu po wykadach. We wtorki i czwartki, kiedy mia wykad od czternastej trzydzieci do szesnastej, dziewczynki byy w domu przed nim. Najpierw zawsze wybiegay psy, potem Jennifer, a na kocu Elizabeth, jego nastoletnia crka, ktrej mimo wszystko wci chciao si odgrywa ten powitalny rytua. Podchodzia do niego, ciskaa i caowaa. A teraz nie by w stanie si poruszy i wysi z auta. Podesza Jen. - Co si stao? - Wszystko dobrze - odezwa si wreszcie. - Zwyciylimy. Ju ich nie ma... Jennifer krzykna gono, zapaa Ginger i zacza z ni taczy. - Wygralimy! Wygralimy! Wygralimy! John patrzy si przed siebie... Zwycizca powracajcy do domu z wojny. Triumf, parady, owacje. Tak to wyglda na filmach. A w rzeczywistoci... czy naprawd zawsze wyglda to tak jak teraz? - John? Jen zajrzaa do rodka przez okno. - Jeste ranny. - To nic powanego. Wstrznienie mzgu, troch oparze, wyli si. - Tato, gdzie Ben? Spojrza przez rami Jen na swoj crk. - Dajcie mi wyj - powiedzia spokojnie. Jen otworzya drzwi. Po byskawicznej wymianie spojrze wiedzia, e Jen si ju

domylia, odczytaa to z jego miny. Wyszed z auta, wsadzi rk do kieszeni. Pamita, e na piercionku jest zaschnita krew. Zacz go pospiesznie czyci, zeskrobujc krew paznokciami. - Tato, pytaam o Bena. Widziae go? - Tak, kochanie. Szed ku wejciu do domu. Jen wyprzedzia go, by otworzy mu drzwi. - W takim razie nic mu nie jest? - zapytaa Elizabeth. - Wiedziaam, e nic mu si nie stanie. Usysza w jej gosie nutk mylenia yczeniowego. Wszed do rodka. Jen otworzya wszystkie okna, wietrzc zbutwiae powietrze, ktre ich przywitao po otwarciu drzwi. Soce zalao wntrze, wpadajc przez okna, z ktrych rozciga si widok na grski strumie pyncy za domem. To byo ulubione miejsce Tylera. Zawsze otwiera okna, chyba e na zewntrz panowa mrz. Sycha byo szum wody rwcej po kamienistym korycie. Naprzeciwko okien ustawiona bya mikka wygodna sofa. Usiad na niej. - Elizabeth, chod tu do mnie. - Co si stao, tato? Zacza paka, zanim nawet usiada u jego boku. John wyowi z kieszeni piercionek. - Ben chcia, aby ci to da - powiedzia, toczc wewntrzn walk, by nie zaama mu si gos, by nie da po sobie pozna rozdzierajcego go blu. Wzia piercionek do rk. Kiepsko mu wyszo oczyszczenie go. Na doni Elizabeth pojawiy si patki zaschnitej krwi. - Pewnego dnia... - zacz - pewnego dnia podarujesz ten piercionek swojemu dziecku i opowiesz mu o jego ojcu. O tym, jakim by wspaniaym czowiekiem. Elizabeth przytulia si do niego, paczc histerycznie, tak dugo, a zabrako jej ez. Cienie w pokoju zaczy si wydua. Pamita jak przez mg, e Jen przyniosa mu misk zupy, mwic, e to prezent od kapelana, i e zoya wizyt rodzicom Bena, ktrzy wprowadzili si do jednego z porzuconych domw. Pamita gos Jennifer dochodzcy z jej nowego pokoju, kiedy rozmawiaa z Jen. Jennifer pakaa, potem razem z babci odmwiy Ojcze Nasz. Pamita odgos tupotu Ginger, ktra czapaa po mieszkaniu, a potem wskoczya na ko, by zapa w sen u boku Jennifer.

Kiedy zapada ciemno, przysza do niego Elizabeth, wtulia si w jego rami i dugo pakaa, zanim zasna. Ca noc tuli do siebie crk, a nadszed wit.

ROZDZIA JEDENASTY
Dzie 131 W miecie panowaa upiorna atmosfera. Codziennie rano John objeda centrum, by sprawdzi, czy w nocy co si nie wydarzyo. Stao si to ju jego rytuaem. Teraz obok niego siedziaa Makala, pogrona w milczeniu. John sdzi, e prawdopodobnie rozmyla o rozmowie telefonicznej, ktr planowali przeprowadzi. Witryny adnych niegdy sklepw cigncych si wzdu Cherry Street byy teraz brudne i podziurawione. Jego ulubiony sklep Ivy Corner spon dwa tygodnie temu; by to przypadkowy poar, ogie zaprszyli dzicy lokatorzy. Nie prbowano go nawet gasi, jako e nie zagraa innym budynkom. John postanowi nie wymierza adnej kary winowajcom. Po ulicy walay si papiery, kurz i licie unoszone przez jesienny wiatr. Na rogu ulic State i Black Mountain jaki nastolatek skleci sobie szaas z pyt dbowych, ktre zostay wyrzucone ze sklepu z meblami, kiedy przerabiano go na szpital. Z pala na sznurku zwisay dwie tuste wiewirki i zajc. Na tabliczce widnia napis: Wiewirka za siedem naboi, zajc za dwadziecia, zapraszam do wymiany!. Im bardziej brakowao jedzenia, tym ceny staway si wysze. Jednak problemem by te niedobr amunicji. Przewidywania Johna, e now walut stan si papierosy, okazay si nietrafione. Ostatnie papierosy zostay wypalone dawno temu. On sam nadal miewa ataki nikotynowego godu. Teraz now walut byy naboje, szczeglnie kaliber 22, oraz amunicja do dubeltwek. Sam na polowania przesta nosi karabin, chodzi na nie z pistoletem skakowym hawkins, kaliber 50. Jeden z czonkw ekipy rekonstrukcji historycznych otworzy biznes: wytwarzanie prochu strzelniczego. Odkry, jak wyszukiwa i przerabia saletr i siark. Jeli chodzi o ow, mona go byo zdoby, wygrzebujc stare akumulatory samochodowe. John min szpital wojskowy. Teraz by ju opustoszay. Ranni, nadal wymagajcy leczenia, zostali przewiezieni do Gaither Hall na campusie, gdzie zamontowano dwa stare bojlery do ogrzewania pomieszcze. Prowadzeniem tej placwki zajmowaa si teraz Makala, opiekujc si niemal czterdziestoma osobami, ktre nadal walczyy o ycie. Liczba ofiar rzeczywicie bya wysoka, ponad siedmiuset polegych, z tego stu

dwudziestu studentw, oraz siedmiuset rannych, przy czym niemal poowa z nich ju umara, a niektrzy nadal umierali. Tak oto prawie jedna trzecia studentw zgina podczas bitwy lub po niej. Kolejne trzydzieci procent uczniw zostao rannych. To bya straszna cena, ktr przyszo im zapaci. Kiedy podczas wykadw opowiada o bitwach z okresu wojny secesyjnej, w ktrych dany regiment straci na polu bitwy dwie trzecie onierzy, bya to czysta statystyka. A teraz to wszystko stao si rzeczywiste, tak koszmarnie rzeczywiste. W bitwie zgin zarwno Jeremy, jak i Phil oraz wielu innych jego dzieciakw, jak ich zwyk okrela. Wczoraj by obecny na kolejnym pogrzebie - Laury, ktra stracia nog tu nad kolanem. Nie udao jej si pokona miertelnego zakaenia. Ten pogrzeb by rozdzierajcym serce wydarzeniem. Pojawia si zaledwie garstka osb, czyli te, ktre miay si si stawi. Kiedy skadano ciao Laury do grobu, czonkowie chru szkolnego, ktrzy ocaleli, zapiewali pie, ktra staa si niejako hymnem collegeu oraz caej bitwy: The Minstrel Boy. Wszyscy, ktrzy polegli w walce, zostali pochowani na cmentarzu dla weteranw na obrzeach miasta; wydzielono na ich groby jedn skarp. Mwio si, e pewnego dnia zostanie ku ich pamici wzniesiony pomnik. Pewnego dnia... Wszyscy si zgodzili, e ofiary bitwy zasuguj na wyjtkowe miejsce pochwku, a nie groby na polu golfowym. Nadal zdarzay si czasem drobne potyczki, ktre wymagay interwencji oddziaw zbrojnych. Ostatnio miao miejsce starcie z ma grupk kilkudziesiciu najedcw, ktrzy przedarli si przez gry Swannanoa i przypatali do miasta wzdu drogi numer 9. Tydzie pniej John poprowadzi ekspedycj do Old Fort, by wybi ocalaych, lecz rannych czonkw Dzikiej Bandy, ktrym udao si zbiec z pola bitwy. Ta akcja pochona ycie szeciu studentw. Jeli chodzi o Old Fort, w miecie nie byo prawie ani ywej duszy po tym, jakie pieko zafundowali im najedcy. Czonkowie oddziaw Johna, ktrzy nadal yli, teraz rzeczywicie byli ju zahartowani i uodpornieni na horror wojny. Doktor Kellor trafnie przewidzia epidemi grypy. Kilka dni po wielkiej bitwie zacz si, jak niektrzy go okrelali, miesic zarazy. Na polu golfowym wykopano prawie trzy tysice nowych grobw. W jednym z nich pochowano samego Kellora. Personel medyczny zosta wyjtkowo przetrzebiony; przy yciu zostao jedynie dwch lekarzy oraz jeden weterynarz. To rzeczywicie bya zaraza jakby ywcem wyjta z odlegej przeszoci; wikszo lekarzy bohatersko nie ustawaa w penieniu

swoich obowizkw, a do momentu, gdy sami umierali. Jeden z lekarzy uciek, skry si w swojej chacie i teraz by traktowany jak wyrzutek, straci cay szacunek mieszkacw Black Mountain. Grypa oraz gd okazay si zabjcz mieszank, bilans ofiar przypomina czasy czarnej mierci w XIV wieku. Do tego doszy setki zaraonych wirusowym zapaleniem wtroby typu A, niektrzy byli nosicielami typu B oraz C, ktre ujawni si miay dopiero za jaki czas. Zwyczajne kontuzje, drobne rany prowadziy do amputacji oraz mierci. To by prawdziwy pomr. Statystyki z wczoraj mwiy, e zaledwie czterdzieci procent mieszkacw Black Mountain oraz Swannanoa, ktrzy yli jeszcze cztery miesice temu, nadal utrzymywao si przy yciu. Jeli chodzi o procentowy bilans ofiar wojny, by on najwyszy od czasw redniowiecza. Legendarne dwadziecia pi milionw ofiar wrd Rosjan w II wojnie wiatowej stanowio zaledwie jedn sidm ich wczesnej populacji. A mimo to, ludzie, ktrzy ocaleli w Black Mountain, tymczasowo mieli jedzenia pod dostatkiem. Pilnie strzeone pola kukurydzy wyday bogate plony. Owoce, nawet te robaczywe, co do jednego zostay zebrane z sadw jabkowych. Dynie dochodziy do wagi dwudziestu funtw i byo pewne, e w tym roku nie zostan uyte do wyrobu dekoracji na wito Halloween. Ekipa poszukiwaczy z collegeu przeczesujca teren w poszukiwaniu ywnoci przynosia kosze pene orzechw, szyszek, sonecznikw. Czasami udawao si nawet znale w lasach pozostaoci po sadach, w miejscach, gdzie sto lat temu byy gospodarstwa rolne. Dawno zapomniane drzewa zostay dokadnie oskubane z owocw. Pomimo tego, ywno bya starannie liczona, poniewa musiaa wystarczy a do wiosny. To, co wydawao si morzem jedzenia, okazao si jedynie ledwie wystarczajcymi zapasami. Mao tego - ywnoci miao nie wystarczy dla wszystkich, ktrzy chcieli przetrwa zim... Jeli chodzi o miso, waciwie go nie byo. Od czasu do czasu trafia si jaka pojedyncza wiewirka, zajc, szop pracz czy opos, lecz sarny, niedwiedzie, a nawet dziki zostay wszystkie wystrzelane, byy to gatunki zwierzt ju bliskie wymarcia. I znowu kaniay si nieaktualne wspomnienia na temat ycia w zachodnich Stanach lub w grach, wedug ktrych czowiek jedynie potrzebowa strzelby, aby po kilkugodzinnym polowaniu przynie do domu minimum sto funtw misa. Kiedy jednak na polowanie wybrao si tysic osb, a sezon owczy trwa trzysta szedziesit pi dni w roku, to nawet na tak rozlegych terenach, nie zostao ju nic, co mona by upolowa. Ekipy myliwych z collegeu zapuszczay si na szczyty grskie, przebyway tam trzy czy cztery dni i najczciej wracay z pustymi rkoma. Las zosta kompletnie wyczyszczony z

poywienia. Dysponowali wic jedzeniem, lecz dieta nie bya zbilansowana, przede wszystkim brakowao w niej biaka, wskutek czego ludzie nadal umierali. Wszystkie zapasy byy pilnie strzeone przez ca dob. Nieliczne starsze osoby, ktre nadal utrzymyway si przy yciu, zostay poproszone o to, by nauczyy reszt mieszkacw zapomnianej sztuki konserwowania ywnoci. By jednak pewien problem - brakowao odpowiednich do tego soikw oraz wekw, ktre mona by szczelnie zamkn. John codziennie umiera ze strachu o Makal, lecz do tej pory sprzyjao jej szczcie i cigle ya. W czasie miesica zarazy unikaa wizyt w domu Johna. Przysza jedynie wtedy, gdy choroba dopada wreszcie jego samego, a potem Jen. Mieli jednak szczcie lub wyjtkowo dobr opiek medyczn - objawy grypy po paru dniach ustpiy. Elizabeth rwnie zachorowaa. Poniewa bya w ciy, John nie czu wyrzutw sumienia z powodu tego, e bra dla niej bdce ju teraz absolutn rzadkoci antybiotyki oraz dodatkowe racje ywnociowe. Na szczcie zaraza omina Jennifer. Uwaga wszystkich skupiaa si wanie na modszej z dziewczynek. Dwa tygodnie temu skromne zapasy insuliny przestay nadawa si do uytku, lek straci ca swoj moc. Stao si to ponad miesic wczeniej, ni zakada John. Oprniajc ostatni butelk insuliny, Makala musiaa wykona kilka zastrzykw, aby obniy poziom cukru we krwi dziewczynki z piciuset dwudziestu do stu czterdziestu piciu. Teraz znowu cukier podskoczy do szeciuset i nadal rs, sze dni temu Jennifer stracia przytomno. Wszystkie symptomy, ktre przewidzia Kellor, przybray na sile. Najpierw straszliwe pragnienie i niemal niekontrolowane oddawanie moczu. Skaleczone przypadkiem kolano nie chciao si zagoi, a w ran wdaa si straszna infekcja: czerwone prgi biegy a do krocza dziewczynki, trawia j wysoka gorczka. Jej system immunologiczny przestawa dziaa, tak samo jak nerki... Jej drobne ciao zaczynao obumiera. John wiedzia, e powinien skontrolowa sytuacj na przeczy, lecz to musiao poczeka. Na razie wystarczy, e objecha cae miasto. Przejedajc obok ruin restauracji Front Porch, zauway na chodniku przy szosie dwa ciaa, ktre trzeba byo stamtd zabra. Zanotowa sobie w mylach, e musi w tej sprawie skontaktowa si z Bartlettem. Zaparkowa na swoim miejscu pod ratuszem. Wysiad z wozu razem z Makal. Najwaniejsz osob w miecie bya teraz Judy, operatorka centralki telefonicznej, do niedawna jedynie niepozorna sekretarka. Judy wiedziaa o kadej rozmowie, wchodzcej czy wychodzcej, mieszkaa w biurze, a w nocy ledzia audycje odsuchiwane na starym radioodbiorniku na baterie wycignitym z mustanga Jen. Suchaa komunikatw, nowych

wieci z zewntrz, a nastpnie kadego ranka zapisywaa je na tablicy ogosze wywieszonej przed ratuszem. John, mijajc tablic, rzuci na ni okiem. Przeczyta doniesienia o tym, e Asheville podobno miao sta, obustronn czno z Charlestonem. Poza tym cztery ciarwki zaadowane artykuami pierwszej potrzeby pojawiy si w Greenville, w Karolinie Poudniowej, a pod koniec tygodnia jedna z nich miaa zawita do Asheville. Judy nie zapisaa na tablicy jednej informacji, ktr osobicie przekazaa Johnowi o wicie: wczoraj wieczorem w Memorial Hospital wyldowa helikopter, na pokadzie ktrego byy rzekomo zapasy lekarstw. Gdyby wie si rozniosa, ci, ktrzy nadal mieli si chodzi, prbowaliby dosta si do Asheville. John wiedzia, e wadze hrabstwa nie przepuszcz ani jednego mieszkaca Black Mountain przez barykad ustawion przy zjedzie 53. By to niewtpliwie odwet za nieposuszestwo wadz miasteczka, ktre wiosn nie chciay przyj fali uchodcw. Przepuszczano tylko osoby z zewntrz, ktre przemieszczay si dalej na zachd. Lecz dla mieszkacw Black Mountain i Sawannanoa przejcie byo zamknite. John wszed do rodka. - Cze, szefie - powitaa go Judy. - Judy, pocz mnie z Memorial Hospital. Uyj mojej linii oraz linii w sali konferencyjnej. - Robi si. John wszed do swojego gabinetu, ktry wczeniej nalea do Charliego. Nie wprowadzi tu adnych wikszych zmian, jedynie powiesi oprawiony w ramki polaroid przedstawiajcy ocalaych czonkw oddziau, ktry okrela teraz mianem Pierwszego Batalionu Rangersw Black Mountain. Osiemdziesiciu jeden onierzy stojcych przed Griffin Hall na terenie campusu. Zdjcie zostao zrobione tydzie po wielkiej bitwie. W porwnaniu z wiszc obok fotografi - wykonan podczas uroczystoci rozdania dyplomw dwa dni przed atakiem EMP - wszyscy uczniowie wygldali na starszych o dwadziecia lat. Cho tylko cz studentw widniaa na obu zdjciach. Uczniowie na zdjciu z uroczystoci szkolnej wygldali na gotowych ruszy w wiat i zawojowa go swoim entuzjazmem i radoci. Z kolei Rangersi sprawiali wraenie, jakby mogli podbi wiat jedynie z broni w rku. To zdjcie za kadym razem przywodzio mu na myl obraz The Thousand Yard Stare, ktry namalowa Thomas Lea - artysta z okresu II wojny wiatowej. Na pierwszym planie umieci onierza piechoty o dziwnym, odlegym spojrzeniu - ofiar nerwicy frontowej z bitwy o Peleliu, wysepk na Pacyfiku.

- Szefie, gotowe. John podnis suchawk z wideek, usysza trzask. - Szpital Memorial Hospital - odezwa si cichy gos, jakby z drugiego koca wiata. - Tu Black Mountain - poinformowaa Judy. - Czy mona prosi o poczenie z dyrektorem szpitala, doktorem Vanceem? Chce z nim rozmawia doktor Matherson, Dyrektor Bezpieczestwa Publicznego Black Mountain. To by pomys Makali, aby Judy uya starego tytuu naukowego Johna. Powiedziaa, e cho doktorzy nauk medycznych patrzyli z gry na doktorw nauk humanistycznych, moe jednak ten zabieg odrobin pomoe. - Prosz poczeka - odpowiedzia gos po drugiej stronie linii. John spojrza na Makal, ktra staa przy telefonie na korbk w sali konferencyjnej. Mino pi, moe nawet dziesi minut. John siedzia na biurku, czekajc cay w nerwach, serce bio mu jak szalone, w suchawce sysza jedynie szum. Nagle jakby z oddali dobieg go gos. - Tu Vance. - Doktorze Vance, z tej strony - zawaha si na chwil - z tej strony Matherson, Dyrektor Bezpieczestwa Publicznego z Black Mountain. - O co chodzi? Gos lekarza przearty by skrajnym zmczeniem. John spojrza na Makal, skin gow. Ba si, e jeli si odezwie, zawadn nim emocje, a czowiek po drugiej stronie linii nie mia czasu na rozemocjonowane apele o pomoc. Od dnia mierci Charliego John dzie w dzie zajmowa si tym samym, tu, przy biurku. Podejmowa decyzje dotyczce tego, kto ma otrzymywa racje ywnociowe, a kto nie. Musia skaza na kar mierci przez rozstrzelanie dwadziecia dwie osoby, ktre dopuciy si kradziey jedzenia; jednej nocy grupka pitnastu osb zabia dwie sztuki byda. Jednego czowieka musia skaza na mier za kanibalizm. Na szczcie teraz mg przenie obowizek przeprowadzania egzekucji na innych. Wytypowa trzy osoby, jedn ze Swannanoa, jedn z Black Mountain oraz jednego profesora z collegeu. Musia wysuchiwa tak wielu prb i apeli... a decyzje opiera na tym, co sprawiedliwe, czyli, innymi sowy, kto mia szans dotrwa do wiosny, a kto nie. - Doktorze Vance, tu Makala Turner. Pracowaam jako dyplomowana pielgniarka na oddziale chirurgicznym w szpitalu Overlook w Charlotte. Podlegaam bezporednio doktorowi Billingsowi. Teraz jestem szefow opieki medycznej tu, w Black Mountain. T kwesti Makala uprzednio dokadnie sobie przygotowaa. Celowaa w to, by

stworzy wraenie rwnoci pomidzy ni a Vanceem, oraz odwoa si do tradycji obustronnego szacunku zawodowego. - Billings... co u niego sycha? - powiedzia dyrektor i zamilk, pewnie zda sobie spraw, jak absurdalne w obecnych okolicznociach jest to pytanie. - Doktorze, w dniu wybuchu byam w drodze do pana szpitala, aby stawi si na prowadzonym przez pana szkoleniu dotyczcym nowej metody kauteryzacji dla kontrolowania czstoskurczu nadkomorowego arytmii. Cisza. - Mam wraenie, jakby to byo milion lat temu... - John usysza, e ton gosu doktora jakby zagodnia. Makala t kwesti rwnie sobie uprzednio opracowaa. John spojrza na ni, lecz staa odwrcona plecami, aby unikn z nim kontaktu wzrokowego. - Siostro Makalo... - Turner - dodaa. - Doktorze Vance, mamy tu sytuacj, w ktrej mgby nam pan pomc. - Sucham. - Gos Vancea znowu sta si bardziej oschy. - Otrzymalimy informacj, e ubiegej nocy w pana szpitalu wyldowa helikopter z adunkiem lekw. Duga pauza. - Tak, to prawda. - Doktorze Vance. Mamy tu dziewczynk, dwunastoletni, chor na cukrzyc typu 1. - I nadal yje? - zapyta lekarz z niedowierzaniem. - Jest starannie monitorowana, poza tym to silna, twarda dziewczynka. Jej ojcu udao si zdoby odpowiedni ilo insuliny, by wystarczya na pi miesicy, lecz lek si przeterminowa i straci moc. - To niesamowite, e tak dugo si trzyma. John cay zesztywnia. Ponownie spojrza na Makal. Sposb, w jaki teraz mwia o Jennifer, by tak bezosobowy, kliniczny... - Doktorze Vance, czy dostalicie jakie zapasy insuliny? Cisza. - Czy dostalicie insulin? - zapyta John, wcinajc si do rozmowy drcym, nerwowym gosem. - Tak. Cisza w suchawce.

- Od jak dawna nie przyjmuje insuliny? - zapyta Vance. Makala rzucia pospieszne spojrzenie Johnowi, pokrcia gow. - Ostatni zastrzyk miaa cztery dni temu. Skamaa. Ostatni zastrzyk by ponad dwa tygodnie temu. Cisza po drugiej stronie linii. - Poziom cukru? - Trzysta dziesi. - Kolejne kamstwo. Poziom cukru wynosi dwa razy wicej i nadal rs. - Doktorze Vance? - zacza Makala. - Tak? - Moemy przysa kogo, eby odebra fiolk insuliny, nie prosimy o wiele. To uratuje jej ycie. Lekarz gono westchn. John wiedzia, co to oznacza. Ile to osb syszao z jego ust takie samo westchnienie, zanim odrzuci prob o dodatkow misk zupy, dwie lub trzy piguki cyprofloksacyny lub kilka bezcennych antybiotykw, bezpiecznie schowanych w sejfie. - Na jak dugo uratuje jej ycie? - odezwa si wreszcie Vance. - Miesic? Na kolejne zapasy insuliny bdziemy musieli czeka by moe dugie miesice. Zreszt to, co dostalimy, ju zostao przypisane osobom, ktre maj szans przey, lub tym, ktrzy potrzebuj o wiele mniejszych dawek ni diabetycy tacy jak ta pacjentka. - Doktorze Vance, moemy j przywie do pana szpitala w cigu godziny. Prosimy o jeden zastrzyk, eby ustabilizowa jej stan. Syszelimy, e droga do Columbii moe by otwarta, stamtd dojedziemy do Charleston, zaryzykujemy tylko po to, eby pomg nam pan przywrci jej normalny poziom cukru. - Oboje wiemy, e droga jest zamknita. Kilka osb prbowao dosta si wczoraj do Greenville, wszyscy zostali sprztnici przy przeczy Saluda - odpar doktor. - A nawet gdyby wam si udao, to i tak nie ma adnych szans, eby dostaa wicej insuliny. Wadze Charlestonu wcigny insulin obok setki innych lekw na list kategorii A, czyli takich, ktre mona wydawa jedynie w krytycznych sytuacjach ludziom poniej czterdziestego pitego roku ycia, majcym due szanse na przeycie oraz wykonujcym okrelon prac. Przysali mi dosownie pi fiolek. John poczu frustracj, pomyla o samolocie Dona Barbera. - A czy nie mona zabra jej samolotem gdzie indziej? - zapyta z naciskiem. - Na pewno na lotnisku w Asheville macie jakie maszyny, ktre nadal lataj. - Mielimy, ale nie wiem, czy jeszcze jakie s. Tydzie temu stracilimy dwa

samoloty. Piloci zaadowali na pokad swoje rodziny i zniknli bez ladu. A nawet gdybymy dysponowali jakimi samolotami, to i tak wytypowabym sto innych przypadkw, innych pacjentw, do przewiezienia. Makala daa Johnowi znak, eby si zamkn. Zapada cisza. Cisza, ktra wloka si przez dug minut. - Przykro mi, ale odmawiam. A teraz, jeli pastwo wybacz, musz... John zerwa si z krzesa. - Tu chodzi o moj crk! - krzykn. - Podejrzewaem to - odpar mczyzna. - I domylam si, e od jej ostatniego zastrzyku mino o wiele wicej czasu ni cztery dni. - Prosz, doktorze... Bagam, to moja crka. Tylko jeden zastrzyk. - Masz na imi John, prawda? - Tak. - Posuchaj, John. Tak jak mwiem, przysali nam pi fiolek. W tej chwili mam u siebie w szpitalu dwoje dzieci chorych na standardow wersj dziecicej cukrzycy i ledwo si trzymaj przy yciu. Ale, niech Bg mi wybaczy, nawet im nie daj insuliny, poniewa mam prawie trzydziestu dorosych z rozmaitymi odmianami cukrzycy, ktrzy mog duej pocign na jednej, maej dawce. To, co mam teraz, przyda mi si na cay rok, abym sprbowa uratowa tych, ktrych moe da si uratowa. - Bagam, na mio bosk... - John, posuchaj mnie, prosz. Jeden zastrzyk dla twojej crki nie wpynie na jej stan, jedynie odwlecze w czasie to, co nieuchronne. Boe - westchn zmczonym gosem mylisz, e podoba mi si to, co mwi? John, potrzebuj setek lekw znieczulajcych, a mam tylko tyle, by przeprowadzi dwadziecia operacji. Nie mam rodkw przeciwblowych, nawet cholernej aspiryny... Urwa. Makala znowu daa Johnowi znak, by nie otwiera ust. - Doktorze Vance, tu znowu Makala. Sprawuj opiek medyczn nad t dziewczynk od momentu, gdy to wszystko si zaczo. To twarda sztuka. Moemy ocali jej ycie. - Ale na jak dugo? - zaoponowa Vance, jego gos znowu sta si oziby. - To najgorsza posta cukrzycy. Sto lat temu ludzie z ni zdiagnozowani umierali w cigu paru tygodni. W takim wiecie znowu yjemy. I moe bdziemy yli przez wiele kolejnych lat. Znowu cisza. - Siostro Turner. Zna pani zasady selekcjonowanie pacjentw tak samo jak ja.

- Selekcjonowania? - krzykn John. - Do diaba, mwi pan o mojej crce! Nie moe jej pan spisa na straty. - Przepraszam, wspczuj ci, John. Naprawd. - Do diaba z tob! Posuchaj mnie. Mog zmobilizowa stu ludzi, czonkw piechoty, doskonale wyszkolonych, w cigu godziny dotrzemy do was i si wydr panu t insulin. Duga cisza. - Czy wiesz, co mwisz? Posuchaj sam siebie - odpar Vance. - Naprawd byby gotw to zrobi? - Tak! - Nie sdz, John. Wiele o tobie syszaem, nie jeste facetem, ktry zabija niewinnych ludzi. Nie prbuj ze mn tego numeru. A jeli sprbujesz, natkniesz si na milicj Asheville ju przy zjedzie 53. Nasz szpital jest rwnie chroniony przez kordon onierzy. Po chwili doda: - Przykro mi, wspczuj ci, John. Bg mi wiadkiem, wspczuj nam wszystkim. Wspczuj tym, ktrzy mogli nas przed tym wszystkim uchroni, a teraz musz dwiga ciar winy... Urwa, gos niemal mu si ama. - Do widzenia. Rozczy si. - Nie! John szarpn za aparat, wyrywajc kabel. Podnis go, niemal eksplodujc z bezradnej furii, i cisn nim o cian. - John, prosz ci... Makala przesza do jego gabinetu. Po twarzy pyny jej zy. - Pieprzy to. Pieprzy ten kraj. Pieprzy to wszystko... - Run na krzeso, szlochajc. - Chod, John, jedmy do domu. Jennifer nas potrzebuje. Wreszcie wsta. W holu Judy staa przy swoim stanowisku. Syszaa kade sowo rozmowy, pakaa cicho. Za ni sta Tom, z blad wychudzon twarz. W milczeniu patrzy na Johna. - John, jestem gotw pojecha tam i sprbowa zdoby te leki - powiedzia agodnym gosem. Makala pokrcia gow. - Nie, Tom. Jedziemy do domu. Czy moesz przej obowizki Johna na kilka dni? - Jasne.

- Judy, nie odbieraj telefonw do Johna. Makala siada za kkiem i odwioza Johna do domu. Kiedy mijali strzeon jak zwykle przez par studentw bram, John siedzia w milczeniu i bezruchu. Studenci wpatrywali si w niego z szeroko otwartymi oczami. Widzieli, e pacze. Kiedy dojechali na miejsce, Jen staa przed domem. Makala pomoga Johnowi wysi z auta. Jen wiedziaa, nie trzeba byo jej o niczym mwi. - Jak si czuje Jennifer? - zapytaa Makala. - Co chwila przysypia i si wybudza. Tak jak mwia, jej oddech ma taki owocowy zapach. Ju nie oddaje moczu. Nie mog w ni wla ani kropli wody. - John... - odezwaa si Makala, ciskajc go mocno za rami. - Musisz to teraz zrobi. Chc, eby tam wszed tak, jakby wszystko byo w porzdku. Nie moesz da jej odczu swojego lku. Jeli zapyta o lekarstwo, powiedz, e niedugo je przywioz. Nie moe wiedzie, e si boisz. Skin gow. - Gotowy? - Tak. Wszed po schodkach, otworzy drzwi i zatrzyma si. - Ojcze nasz, ktry jest w Niebie... - szepta, wchodzc do rodka. Alkowa umiejscowiona od strony strumienia zostaa przerobiona na pokj Jennifer. ko ustawiono na podwyszeniu, na ksikach, tak by dziewczynka moga wyglda przez okno, patrze na wod, obserwowa ptaki przy karmniku. Elizabeth wreszcie nieco otrzsna si po szoku, kiedy stan jej siostry sta si krytyczny. Spdzaa wiele godzin, rozupujc szyszki, szukajc cennych ziaren do napeniania karmnika i siedziaa przy ku Jennifer, czytajc jej na gos. Ginger, chuda jak szkielet, ledwie moga si porusza i najczciej leaa u stp Jennifer w ku. - Tatusiu? - Jestem, pczusiu. Podszed bliej, usiad obok niej na materacu. Dziewczynka tulia do siebie Pana Zajca, a na brzegu ka uoya trzy pluszaki Beanie Babies, ktre w ostatniej chwili zapaa, gdy ewakuowali si z domu. Jednym z nich by Mi Patriota, prezent na jej dwunaste urodziny. - Wyzdrowiej?

- Oczywicie, kochanie, wkrtce bdziesz zdrowiutka. Makala i ja zamwilimy dla ciebie leki, niedugo do nas dotr. Ba si spojrze w oczy Makali, wiedzia, e stoi w progu pokoju. Obawia si, e gdy na ni spojrzy, momentalnie cay si rozklei. Dziewczynka odwrcia gow. Bya blada. - Kamiesz, tato. Nigdy nie umiae mnie okamywa. - Nie, kochanie. Mwi prawd. Wkrtce poczujesz si lepiej. Patrzya na niego w milczeniu. - Chcesz, ebym ci troch poczyta? Odwrcia gow, lecz przytakna. Wsta, omit wzrokiem pk z ksikami. Byy tylko dwie. Nagle poczu w sercu ciepo. Obie naleay niewtpliwie do Mary, jedn z nich miaa od dziecistwa. Otworzy obie, w rodku bya dedykacja... Wesoych wit, creczko! 1976. W drugiej, nabazgrane dziecicymi kulfonami, row kredk: Ksika Mary. Odoy drug ksik na bok, wrci na ko, otworzy pierwsz i zacz czyta na gos. - Kiedy pan Bilbo Baggins, z Bag End.... Nagle urwa. Nie, tylko nie ta ksika, pomyla. Jennifer widziaa filmy, kiedy pierwszy raz grali je w kinach. Bya wtedy bardzo maa i przestraszya si na seansie. Odoy Wadc Piercieni i wzi drug ksik. Bya to opowiastka, ktr czytao tak wiele dzieci i rodzicw, od stu lat... Naleaa do tego starego wiata, ktry znikn, by moe na zawsze. Otworzy j powoli, spojrza na charakterystyczny rysunek chopca trzymajcego za rk pluszowego misia. Taczyli razem... - Chatka Puchatka - zacz. - Pewnego dnia, gdy Puchatek nie mia nic do roboty, pomyla sobie, e warto by co zrobi.... Przez cay dzie w domu panowaa cisza przerywana jedynie gosem Johna, ktry przestawa czyta tylko wtedy, gdy Jennifer zasypiaa. Cienie w pokoju wyduay si. Okna nadal byy otwarte, wlatywao przez nie chodne powietrze, lecz nie chcia ich zamyka. Jennifer poruszya si, Jen sprbowaa j napoi. Nie chciaa jednak pi, wic Jen po prostu usiada po drugiej stronie ka i zwilaa jej usta mokrym rcznikiem. - Tatusiu... Zwrcia twarz w jego stron i otworzya oczy.

- Sucham, kochanie. - Pamitasz swoj obietnic? - Ktr, anioku? - e pozwolisz mi zosta blisko ciebie... i eby Pan Zajc mia ciepo i te z tob zosta, on rwnie ci kocha... - Oczywicie, kochanie, oczywicie... - Ju nie potrafi duej nad sob panowa. Rozpaka si, przytuli j i pocaowa w czoo. Dziewczynka prbowaa obj go ramionami, ale nie miaa siy. Uj jej donie, poczu, e s zimne jak sople. Wcisn jej pod pach Pana Zajca. Gwka ukochanego pluszaka opada na klatk piersiow dziewczynki. Makala przycupna obok Johna i agodnie gaskaa Jennifer po czole. Elizabeth wyprowadzia Jen, usiady w ssiednim pokoju, pakay. Dziewczynka ju nie bya zgrzana, przestaa si poci. Makala powoli pooya rk na jej szyi, by zbada ttno, po czym spojrzaa na Johna. John znowu wzi w rce ksik, zbliali si ju do koca. Pooy sobie lektur na kolanach, jedn rk przewraca strony, a drug trzyma do creczki. Czu, jak jej palce staj si coraz zimniejsze. Czyta teraz szybko, monotonnym gosem, przewracajc strony, a doszed do ostatniej. - I poszli, trzymajc si za rce. I dokdkolwiek pjd i cokolwiek im si zdarzy po drodze, may chopczyk i jego Mi bd zawsze bawi si wesoo ze sob w tym Zaczarowanym Miejscu na skraju Lasu1. - John. Nie mg mwi. - John, ona... odesza - powiedziaa Makala. Wiedzia. Poczu, e odesza, zanim skoczy czyta ostatni stron ksiki. * Jennifer zostaa pochowana w ogrodzie, pod oknem, jak najbliej domu, tak jak jej obieca. W nocy postawi na parapecie Pana Zajca, aby mia oko na dziewczynk. Wikszo nastpnego dnia spdzi na zewntrz, siedzc przy jej grobie i trzymajc Pana Zajca. Przemawia do Jennifer tak, jakby siedziaa obok niego, jakby znowu miaa pi lat, a Pan Zajc nie by jeszcze tak wytarty jak teraz. Obok niego leaa Ginger; ledwie moga si porusza.
1

Prze. Irena Tuwim.

Przed wieczorem usiada obok niego Makala. - Martwi si o Elizabeth - stwierdzia. - Musi si lepiej odywia. - Nie ma nic do jedzenia - odpar - z wyjtkiem racji ywnociowych przechowywanych w collegeu. - John, ona jest w trzecim miesicu. To niezwykle wany okres... jest chyba najwaniejszy ze wszystkich miesicy ciy. Racje ywnociowe skadaj si w wikszoci z wglowodanw, a Elizabeth potrzebuje biaka, misa, tyle, ile uda nam si wepchn jej do ust. Zamilka, opierajc gow o jego rami. Wiedzia, co Makala ma na myli. To wcale nie bya trudna decyzja. Wcale nie... Wszed do domu, po minucie wyszed ze strzelb w rku. Pana Zajca da Makali. Ginger leaa przy grobie Jennifer, jakby pilnowaa swojej pani. John kucn i j podnis. Bya taka lekka... - Chod, Ginger - wyszepta. - Nadal moesz uratowa komu ycie. Poza tym... Jennifer znowu chce si z tob pobawi.

ROZDZIA DWUNASTY
Ach! Jake zostao samotne miasto tak ludne, jak gdyby wdow si staa przodujca wrd ludw, wadczyni nad okrgami cierpi wyzysk jak niewolnica. Lamentacje 1,1 Dzie 365 Obudzi go telefon, ktry rozdzwoni si przy ku. wiato wlewao si przez okno, na dworze witao. Sysza pacz w ssiednim pokoju. To may Ben. Elizabeth prbowaa go uspokoi. Podnis suchawk. Dzwonia Judy. Sucha przez kilka chwil, nagle podnis si do pozycji siedzcej. - Bd tam najszybciej, jak si da. Makala leaa u jego boku, na wp rozbudzona. - Wstawaj, kochanie, szybko! - Co? Otworzya oczy i rozejrzaa si po pokoju. - Jeszcze ciemno... - Wstawaj. Musimy jecha do miasta, wszyscy. Woy stare spodnie lece obok ka, potar rk brod i przez chwil duma, czy powinien si ogoli. Co za absurd, pomyla, przecie nie goli si od przeszo p roku. Tydzie temu byo na tyle ciepo, e wszyscy mogli wzi kpiel. John rozpali ognisko, nabra wody ze strumienia, by j podgrza, a potem wla j do tego, co kiedy byo maym oczkiem wodnym. Kiedy panie i dziecko ju si wykpay, woda bya ciemna i mtna, ale nic go to nie obeszo, to bya jego pierwsza, nieco letnia, kpiel od czasu pnej jesieni. Nastpnego dnia Makala i Jen wypray ubrania przy brzegu potoku, wszystko odbyo

si w starym stylu: paski kamie i antyczna tara wygrzebana z piwnicy. Tego dnia w komplecie udali si do collegeu, na coroczn wiosenn wieczerz. Obecnych byo stu pidziesiciu ocalaych studentw, wielebny Abel odprawi msz w kaplicy, by wystp chru, a potem jednoaktowy skecz komediowy, o kim, kto znalaz nadal dziaajcy odbiornik telewizyjny. Byo to rednio mieszne, bo temat wci wydawa si zbyt bolesny, lecz publiczno i tak si miaa z uprzejmoci. Oczywicie Ben kursowa z rk do rk, koleanki Elizabeth dosownie wyryway go sobie nawzajem... dla wielu z nich by to trening - mina przecie jesie, a potem zima... i tak oto wiele dziewczt spodziewao si dzieci, a wielebny Abel mia rce pene roboty, udzielajc nagych lubw. Obiad by syccy: gotowana kukurydza zmieszana z jabkami, przyprawiona wiosenn cebulk oraz pierwszymi tej wiosny mleczami. Po posiku, koncercie i przedstawieniu John spotka si z wielebnym Ablem, Kevinem Maladym oraz reszt czonkw ciaa pedagogicznego, ktrym udao si przey. Dyskutowali o tym, e dobrze by byo uruchomi chocia kilka kursw na uczelni... jednak nic z tego nie wyniko. Nadejcie wiosny oznaczao okres, kiedy pojawiaj si pierwsze roliny i warzywa, mona znowu zacz polowania i moe wreszcie ukoczy projekt turbiny przy zaporze, by ponownie popyn prd. Zajcia szkolne mogy poczeka do jesieni. John wszed do salonu. Elizabeth staa przy oknie, podziwiajc zachd soca, Ben spa koysany w jej ramionach. Elizabeth naprawd wygldaa jak kopia swojej matki. Obejrzaa si przez rami i umiechna do ojca. By to umiech promieniejcy zadowoleniem, umiech Madonny, ktry wstpuje na twarze wszystkich modych matek, kiedy trzymaj w rkach swoje dzieci. - Dzie dobry, tato. - Jak si dzi czuje Ben? - May czort godny jak diabli. - W na siebie co bardziej wyjciowego ni ten stary szlafrok. Jedziemy do miasta. - Po co? - Nie pytaj, tylko si ubieraj. Obud Jen i te ka si jej zbiera. Wyszed na zewntrz, powietrze byo chodne, niebo nad gow bezchmurne. Drzewa zaczy ju wypuszcza licie, chocia na zboczach gr wci panowaa zima, a szczyt Mount Mitchell nadal mia nien koron. To dziwne, pomyla. Dokadnie rok temu... Obszed dom i zauway tulipana, ktry zaczyna kwitn. Zerwa go i uoy na

grobie. - Dzie dobry, mj may anioku - szepn i spojrza w okno, w ktrym siedzia Pan Zajc, majc oko na dziewczynk. Obok grobu Jennifer by drugi, mniejszy grb. Nie zostao zbyt wiele do pochowania, lecz John czu, e naley si grb z racji jej powicenia. Elizabeth znalaza star, ceramiczn figurk pieska i postawia j na grobie wkrtce po narodzinach Bena. - Tato, o co chodzi? Elizabeth wysza z Benem na rkach. - Wsiadaj do auta. Stary edsel, ta cudaczna, ale i cudowna maszyna, nadal by na chodzie, chocia ju ledwo zipia i przecieray si opony. Przekrci kluczyk i samochd wrci do ycia, wypluwajc czarny dym z rury wydechowej. Zapasy benzyny, ktre pozostay, byy strasznie zanieczyszczone. Wysza Jen, za ni Makala. Obie kobiety bardzo si do siebie zbliyy w cigu tej dugiej zimy, zimy godu, jak mawiali ci, ktrzy j przeyli. Jen podupadaa na zdrowiu, nie bya w stanie prosto chodzi, przyj swojej charakterystycznej wyprostowanej postawy penej godnoci - osteoporoza dawaa o sobie zna. Do tego dochodzia katarakta, nadal jednak widziaa na tyle dobrze, by mc czyta, co te czynia podczas dugich zimowych miesicy, ktre spdzia, ogrzewajc si przy piecu. Drzewo na opa dostarczali studenci. John protestowa, lecz modzie nie wzia sobie tego do serca. Przynosili rwnie dodatkowe racje ywnociowe dla Elizabeth. Jen usiada z tyu samochodu, obok wnuczki, Makala z przodu. John wycofa wz i ruszy w stron miasta. - O co, do diaba, chodzi? - zapytaa Jen nieco rozdranionym tonem. - Kto znowu upolowa niedwiedzia? Niedwiedzia upolowano trzy tygodnie temu, witowao cae miasto. Zrobiony z niego gulasz wyywi tysic osb, dorzucono troch wysuszonej kukurydzy i jabek. Nie tysic, tylko raczej dziewiset szedziesit - tylu byo teraz mieszkacw, kiedy wczoraj po poudniu sprawdzano statystyki. Zima godu, tak jak przewidzia to doktor Kellor, odebraa ycie wikszoci z tych, ktrzy przeyli bitw. Ludzie byli ju skrajnie osabieni, mrozy ich jedynie dobiy. Stawali si coraz bardziej osamotnieni, umierali ich ssiedzi, gasy ogniska i ogie w piecach, nie mieli si, by choby wypezn z ka, przynie drewno, na nowo roznieci ogie...zwijali si w kbek i odpywali w sen. Liczba zgonw bya poraajca.

Wczoraj odbya si narada w ratuszu. Makala bya teraz szefem publicznej opieki medycznej. Na spotkaniu podja okropny temat pochwkw. W lutym przyszed kryzys, byo zbyt wielu martwych, a zbyt niewielu ywych i na tyle silnych, by kopa groby. Oszacowano, e setki opustoszaych ju domw - w ktrych caa rodzina umara - mog spenia funkcj kostnic. Ponad sto cia leao na terenie cmentarza w stanie rozkadu. Podjto decyzj, aby je skremowa. Nagrod za wykonanie tej koszmarnej pracy byy potrjne racje ywnociowe. I tu wdara si potworna ironia losu. W czasie zimy zmaro tak wiele osb, a teraz nagle pojawia si odpowiednia ilo poywienia, aby ocalaych wyywi a do lata. John zjecha na ulic Black Mountain, ulic, ktra przez kilka lat bya jego codzienn tras. Przy bramie ju nie staa stra, pozostao ju zbyt mao mieszkacw, by si tym zajmowa. Na skrzyowaniu przy Flat Creek musia skrci, poniewa dwa miesice wczeniej burza lodowa przewrcia kilkanacie drzew w caym miecie. Wiele ulic stao si nieprzejezdnych. Nikt nie mia siy, by zrobi z tym porzdek. Czonkowie Pierwszego Batalionu nadal niele si trzymali, lecz John przydziela ich do innych zada, zada wojskowych, takich jak pilnowanie ulic wjazdowych oraz zapasw ywnoci. To wanie ci onierze najskuteczniej bronili si przed mierci; populacja miasta w cigu roku skurczya si o osiemdziesit procent, z kolei populacja uczniw jedynie o szedziesit procent, wczajc w to ofiary wojny. Czciowo naleao to zoy na karb wyszej odpornoci modych organizmw, a czciowo chodzio o du dyscyplin, wpojon im przez Washingtona Parkera, a teraz podtrzymywan dziki Kevinowi Maladyemu. Swoj rol odegra te dyrektor Hunt, ktry wraz z on zmar z godu miesic po wielkiej bitwie; uwaa, e warto powici ycie, by wicej poywienia zostao dla naszej modziey. Pami o tym jednoczya armi studenck, bya dla nich natchnieniem. Kapelan udzieli omiu lubw, kilka dziewczt byo w ciy. Dwie z nich, tak jak Elizabeth, miay by matkami dzieci osieroconych przez ojcw, ktrzy zginli na polu bitwy. Wyminwszy przewrcone drzewa, John wrci na ulic Black Mountain, kierujc si w stron centrum miasta. Podczas zimy spono kilka budynkw. Niektre po prostu porzucono, w innych nadal kto przebywa. Trawniki zazwyczaj byy poronite owocami akcji Zwyciskie Ogrody. Wszdzie panowaa cisza, a raczej upiorna atmosfera wyludnionego miasta. Troch ludzi pozostao jednak przy yciu, wielu z nich szo teraz w kierunku centrum, niektrzy niemale biegli. Wszyscy wygldali jak winiowie obozu koncentracyjnego. Chodzce szkielety,

wychudzone dzieci ze spuchnitymi brzuchami, niemal kady mczyzna nosi brod, prawie wszyscy mieli na sobie ubrania o kilka rozmiarw za due. John przyspieszy, prujc teraz rodkiem jezdni. Pobocza zawalone byy gruzem, poamanymi przez burze gaziami, samochodami, ktre stay tam od pierwszego dnia. Skrci do cisego centrum Black Mountain i nagle ujrza to... Z ust Elizabeth, Jen i Makali wydar si gony krzyk, tak gony, e Ben zacz paka. Wyhamowa przy ratuszu, nie parkujc nawet porzdnie wozu. Gromadziy si setki ludzi. Wyszed z samochodu i spojrza... Na czele kolumny sta wz pancerny Bradley, z boku przytwierdzona bya powiewajca na wietrze... flaga Stanw Zjednoczonych Ameryki. Za bradleyem staa kolumna, ktra cigna si wzdu drogi - kolumna wojskowych humvee, kilkadziesit ciarwek, pi osiemnastokoowcw, kolejny bradley, wikszo z nich pomalowana na barwy kamuflujce, a do wszystkich przyczepione byy powiewajce na wietrze amerykaskie flagi. - Ju jest! - zawoa kto, pokazujc rk Johna. Przed wozem dowodzcym sta oficer otoczony niemal tuzinem onierzy Johna, ktrzy powinni w tej chwili stacjonowa przy przeczy. By to jego Pierwszy Batalion Rangersw Black Mountain. Rozmawiali z umundurowanymi onierzami, takimi, jakich zapamita John, w hemach z kevlaru, cho mundury mieli zrnicowane - standardowe, pustynne, miejskie. A jednak to jego podopieczni wygldali na tych twardszych, mimo e mieli kociste twarze i zapadnite oczy, a karabiny przewieszone przez wychudzone ramiona. Nowo przybyli byli pod wraeniem, szczeglnie pod wraeniem dziewczt, ktre wydaway si tak samo twarde, jak ich koledzy. Patrzc na swoich byych studentw, odruchowo pomyla o onierzach z ptna Howarda Pylea Nation Makers wiszcego w gabinecie dyrektora Hunta, o tych wyndzniaych, obszarpanych onierzach, ktrzy mimo wszystko byli przepenieni determinacj tak wielk, najwiksz od dwustu lat. Oficer stojcy przy bradleyu mia na mundurze odznaczenia generalskie. - Oto pukownik Matherson! - Kiedy si zblia, onierze jego wasnych oddziaw stanli na baczno. Ku jego zdumieniu, onierze armii amerykaskiej z pen powag rwnie stanli na baczno i zasalutowali. Wszyscy dokoa zamilkli. John zwolni, potem zatrzyma si, spojrza na generaa, stan na baczno i

zasalutowa. - Pukownik John Matherson - rzek. Genera rwnie mu zasalutowa, a potem umiechn si, zrobi krok do przodu, wycign rk i ucisn do Johna. - Znam was, pukowniku Matherson. Chodziem na wasze wykady w Carlisle i byem z wami na wycieczce w Gettysburgu. Wasz wykad o generale Lee by doskonay. To byo w 1996 roku. Nagle wzniosy si gosy radoci, tak jakby ten prosty gest, ucisk doni, by symbolem powrotu do Starego wiata. Wok obu mczyzn zacieni si krg ludzi. Przyjezdni onierze byli nagle obcaowywani, ciskani; cho wielu z nich przyjmowao te serdeczne gesty z zaenowaniem, jako e spora cz mieszkacw Black Mountain od miesicy nie braa kpieli, a wielu z nich miao wszy. John umiechn si i spojrza na generaa. Twarz wydawaa mu si znajoma, lecz nie mg sobie przypomnie nazwiska. Spojrza na jego plakietk - Scales. John zastanawia si, jak to wszystko wyglda oczami Scalesa. Czy nadal widzia w nich Amerykanw? Czy moe raczej wygodzonych, chudych jak kociotrupy mieszkacw pastw, ktrym Amerykanie przez niemal siedemdziesit lat spieszyli z pomoc. Nikt nie przewidzia, e taki gd i ndza zapanuj w ich wasnym kraju, Ameryce. - Ruszam do Asheville. Obejm tam funkcj wojskowego gubernatora zachodniej Karoliny Pnocnej, dopki nie zostanie ustanowiony rzd cywilny. Chciaem jednak najpierw zajrze do was. Wiwatujcy tum nie sysza sw generaa, lecz John tak. - Wic nie zostajecie tu? - Siedziba gwna bdzie w Asheville, ale tak, zostajemy w tym regionie. Sierant stojcy na bradleyu zacz przemawia przez megafon. - Czy mog pastwa prosi o uwag? Wszyscy zamilkli, spogldajc z otwartymi ustami na onierza. To byy pierwsze sowa, wzmocnione gonikiem, jakie syszeli od roku. - Przepraszam na chwil - rzuci Scales, po czym wspi si na pojazd pancerny przy pomocy sieranta, ktry poda mu rk. - Nazywam si genera Scales. Jestem oficerem armii Stanw Zjednoczonych. Przybylimy tutaj, aby na nowo zjednoczy si z wami i wasz ojczyzn. Ludzie wiwatowali przez dugie minuty. Makala staa u boku Johna, tulia si do niego, wiele osb pakao. Nagle jaka dziewczyna, jedna z czonki milicji Black Mountain,

naleca do chru szkolnego, spontanicznie zacza piewa hymn Stanw Zjednoczonych. W mgnieniu oka wszyscy zebrani zaczli piewa, jednoczenie paczc. Genera sta ze spuszczon gow, nie byo krzty faszu w tym, jak otar twarz mokr od ez. - Zostaem mianowany gubernatorem wojskowym zachodniego regionu Karoliny Pnocnej. Nasz kwater gwn bdzie Asheville. - Zostawia nas pan? - zawoa kto z tumu. - Nie. Oczywicie, e nie. Prosz was o to, abycie teraz ustawili si w kolejce na tyach naszej kolumny wojskowej i cierpliwie czekali. Kada osoba otrzyma trzy racje ywnociowe, posiki gotowe do spoycia. Tum znowu wiwatowa. - Mamy ze sob ekip lekarsk, ktra postara si pomc wam w powanych przypadkach. Wszystkie dzieci, wszystkie kobiety przy nadziei oraz matki maych dzieci otrzymaj rwnie trzymiesiczny zapas witamin. Witaminy... Boe, to takie amerykaskie, pomyla John. Maa buteleczka pena dobra. Ta informacja podniosa go na duchu nawet bardziej ni ta o jedzeniu. Elizabeth dzielnie znosia ci, ale ledwie utrzymywaa si przy zdrowiu. Witaminy dla niej i dla dziecka mog si okaza wybawieniem. - Ta kolumna wojskowa musi najpniej za godzin uda si do Asheville, lecz obiecuj wam, jako onierz Stanw Zjednoczonych Ameryki, e nie opucimy was, zostaniemy tu na stae. Do koca przyszego tygodnia pojawi si u was kolejna dostawa jedzenia oraz lekw. Genera odda mikrofon sierantowi, po czym zeskoczy i wrci do Johna. Sierant zacz dyrygowa tumem, pomagali mu w tym onierze. John zobaczy, e do Elizabeth podszed sanitariusz, spojrza uwanie na ni i na jej dziecko. Sam ten widok sprawi, e w jego oczach znowu pojawiy si zy. onierze rozdawali dzieciom pojedyncze listki gum do ucia. Genera poprosi, eby John si z nim przeszed. - Jak mielicie tu sytuacj? Cik? - Bardzo cik - odpar John. - Tak, widziaem wasz wizytwk przy przeczy. John nagle poczu si zaenowany. Ca zim wisia tam trup przywdcy Dzikiej Bandy; w cigu kilku dni kruki i wrony obgryzy koci do czysta. Cz szkieletu nadal tam wisiaa. Przez wiele tygodni do wwozu zlatyway si spy i inne zwierzta padlinoerne -

mona byo znale tam niemal tysic zwok... - Szlimy po ich ladach a od Statesville. Gratulacje za zmiecenie ich z powierzchni ziemi. Widziaem po obu stronach autostrady pogorzelisko. Poar doszed a do Old Fort, a raczej do tego, co kiedy byo Old Fort. W ten sposb zastawilicie na nich puapk? John przytakn. - Dobry plan, pukowniku. - Czasem czowiek moe si czego nauczy z historii. - Ile osb u was ocalao? Jedn z pierwszych rzeczy, ktr bdziemy musieli zrobi, jest dokadny spis ludnoci. A potem wydamy karty ywnociowe. - Ju to zrobiem. Scales si umiechn. - Miaem na myli pastwowe racje ywnociowe. - Ach, tak... - John kiwn gow. Nagle zastanowi si, czy przypadkiem nie czuje niechci do tego wszystkiego, czy nie obawia si utraci wadzy, po tym, jak przez wiele bolesnych miesicy walczy o ycie tego miasta. - Jaki procent ludnoci przetrwa? - Okoo dwudziestu procent, moe troch mniej, jeliby liczy osoby z zewntrz, ktre w dniu wypadku akurat byy w okolicach Black Mountain. Scales pokrci gow z niedowierzaniem. - To kiepski wynik? - zapyta nerwowo John, bojc si, e le si spisa jako przywdca. - Kiepski? Chryste, raczej niesamowity! W okolicach takich jak Midwest, gdzie roi si od pl uprawnych i jest niska populacja, przeya ponad poowa. Ale tu, na wschodzie... Westchn. - Na Wschodnim Wybrzeu jest teraz pustynia. Szacuje si, e przeyo niespena dziesi procent mieszkacw. Uderzyli w was w najgorszym momencie, wczesn wiosn. ywno si skoczya, zanim zaczy si niwa... Genera spojrza gdzie w dal. - Podobno w caym Nowym Jorku zostao teraz nie wicej ni pi tysicy osb, i to albo kryminalici i barbarzycy, albo ludzie yjcy w ukryciu, ywicy si odpadami. Ju bardziej humanitarna byaby bomba nuklearna, spuszczona prosto na gow... Ubiegej jesieni wybucha epidemia, rzd postanowi porzuci Nowy Jork, odgrodzi od reszty wiata, nikogo nie wpuszcza i nikogo nie wypuszcza. Mj znajomy, ktry tam stacjonowa, mwi, e to byo jak ywcem wyjte ze redniowiecza.

Westchn i sprbowa si umiechn, jakby spostrzeg si, e zboczy z tematu i mwi o czym, na co lepiej spuci zason milczenia. - wietnie si pan spisa, pukowniku Matherson. Naprawd rewelacyjnie. Wpadlimy na paru uchodcw na autostradzie, byli rozgoryczeni, e ich pan nie wpuci do miasta. Ale jeden starszy facet, jaki weterynarz, powiedzia, e was podziwia. Podobno wam udao si zachowa porzdek i jedno, podczas gdy reszt kraju pochono pieko. John przytakn, nie by w stanie mwi. Scales sta w milczeniu, po czym spuci gow i rzek szeptem: - Podobno nikt nie przey na Florydzie. Mieli za duo ludzi, a za mao ziemi, ktra mogaby ich wyywi. - A co z pomaraczami, bydem? - Wszystko szlag trafi. Ludzie wybili bydo, eby przygotowa sobie pojedynczy posiek, a za spraw upau nastpnego ranka wikszo pozostaego misa ju gnia, obsiadaa muchami. Ale oni i tak to zjedli. Wiadomo, jak to si skoczyo... - Przecie mieszkali tu przy morzu, to kopalnia jedzenia... - To zabrzmi niewiarygodnie, ale piraci uniemoliwili jakiekolwiek poowy. Zupenie jak historia z XVI wieku. Cae wybrzee jest teraz naszpikowane piratami, marynarka wojenna USA poluje na nich. Kilka maych miasteczek dobrze si obronio, musieli zabarykadowa tylko jedn drog, mieli wasnych onierzy marynarki do strzeenia odzi rybackich, wic udao im si przetrwa. Do momentu, kiedy uderzy huragan. - Huragan? John kompletnie zapomnia, e istniej jeszcze naturalne kataklizmy, ktre kiedy nawiedzay Stany, byy przyczyn klsk ywioowych. Dziwi si, e takie rzeczy jeszcze si zdarzaj. Wiedzia, e nie byo moliwoci, by takie informacje do nich dotary, nie wiedzieliby, nawet gdyby co takiego uderzyo niedaleko std, sto mil dalej. - Ten huragan to bya siostra Katriny, oko cyklonu byo w Miami, kilka miesicy pniej oberwaa czym troch mniejszym Tampa-St. Pete. Genera przerwa na chwil i dopiero po paru minutach kontynuowa relacj: - Tym razem jednak nie byo tak jak wtedy w Nowym Orleanie. Nie przybya adna akcja ratunkowa. Ci, ktrym udao si przey, i tak umarli. Dodajmy do tego brak klimatyzacji w takim upale. aden ze wspczenie wybudowanych tam domw nie nadaje si do ycia bez klimatyzacji. Do tego jedna pita ich populacji to starsi ludzie, wielu z nich umaro ju w cigu kilku pierwszych dni. Podobno w niektrych miastach ulice byy dosownie zasane trupami, tak jak w czasach dawnych plag. W takim klimacie wybucha

epidemia, ktra wybia wikszo ludzi, zanim nawet zaczli umiera z godu. Zatrucia pokarmowe, przegrzanie organizmw, odwodnienie lub zatrucie wod, potem malaria, wirus gorczka Zachodniego Nilu. Podobno w Miami szalay tyfus i czerwonka, a nawet duma... Znowu urwa na chwil. - No i zrodzio si zjawisko kanibalizmu, tak jak u tej waszej Dzikiej Bandy, ale te ludzie robili to powodowani rozpaczliwym godem. Jak grzyby po deszczu zaczy si pojawia przerne sekty. Jedna z nich wzorowaa si na cholernych Aztekach, skadali ofiary z ludzi, aby zmitygowa duchy ziemi, ktre wpady w furi. Jaka inna sekta bredzia co o Ostatniej Wieczerzy i Komunii witej, wierzyli, e wol Boga jest teraz to, aby ludzie jedli zmarych. No a caa reszta to po prostu wiry i czubki. John westchn gono. Kraina prozaca cierpica na zesp odstawienia narkotyku, pomyla, majc w pamici dawne ponure prognozy Kellora. - Na tamtych terenach przy yciu utrzymay si ju tylko hordy barbarzycw oraz mae spoecznoci ulokowane w dobrych pod wzgldem taktycznym miejscach, na czele ktrych sta dobry przywdca, taki jak wy, pukowniku. John zwrci uwag na to, e genera cigle mwi o tej samej czci USA. Dlaczego skupia si na Florydzie? Spojrza na niego. Poczu, e nie powinien pyta, lecz musia. - Sir, pana rodzina... czy jest bezpieczna? Genera popatrzy na niego rozpalonym wzrokiem. - Byem w dowdztwie odpowiedzialnym za Azj rodkow. Wiecie, e nasza baza w Stanach jest w Tampa, Saint Petersburg. Przeniesiono mnie do Kuwejtu miesic przed tym, jak oberwalimy. Westchn. - Moja rodzina: ona, troje dzieci, ona syna oraz dwoje wnukw, mieszkaa w Saint Pete. Nie miaem od nich adnych wieci. - Przykro mi, sir. - Wszystkim nam jest przykro... John milcza, nie wiedzia, co powiedzie. - Gos Ameryki nic o tym nie mwi - odezwa si w kocu. Genera pokrci gow. - A co, mylelicie, e bdziemy wam wali prawd midzy oczy? - westchn. John si zjey. - To jak, do cikiej cholery, wyglda prawda?

- Dostalimy po dupie. Taka jest prawda. Jedna bomba, wystarczya tylko jedna bomba, eby urwao nam dup. Bdziemy mie szczcie, jeli w kraju, ktry kiedy by Stanami Zjednoczonymi, przy yciu pozostao trzydzieci milionw ludzi. - Jak to w kraju, ktry kiedy by...? Genera pokrci gow. - Nie macie o tym pojcia, bo nie mwimy o tym w radiu. Mona zapomnie o poudniowym zachodzie, cznie z Teksasem, chyba e kto wytrzanie kolejnego Sama Houstona albo Davy Crocketta. W czasie zimy na te tereny wtargn Meksyk, twierdzc, e zajmuj je, aby stawi czoa Chiczykom. - e co? - Chiczycy przybyli z akcj ratunkow, cakiem spor, aby pomc nielicznym ocalaym po dwch miesicach anarchii i zarazy. A teraz maj p miliona swoich ludzi na zachodnim wybrzeu, od Kalifornii po stan Waszyngton, a do pasma Gr Skalistych. - Nie rozumiem. - Chiskie wojska. Przyjechali nam pomc, rzecz jasna - powiedzia Scales z gorycz w gosie. - Pewnie, rozdaj jedzenie i leki, nawet pomagaj odbudowywa tamto i owamto, ale nic nie wskazuje na to, e planuj si std wynie. - A wic agresorem byy Chiny? Genera wzruszy ramionami. - Prawdopodobnie nigdy si nie dowiemy. - Jak to? - John, to byy trzy bomby. Jeden pocisk zosta wystrzelony z kontenerowca w Zatoce Meksykaskiej, zdetonowali go nad Kansas. Statek pywa pod bander liberyjsk, a wczeniej dokowa w kilku miejscach, midzy innymi w Omanie. Podejrzewamy, e wanie tam zaadowano bro na pokad, pocisk redniego zasigu z adunkiem nuklearnym. Nawiasem mwic, ten statek wybuch tu po wystrzeleniu pocisku, nikt nie przey, co pasuje do modelu standardowej akcji terrorystycznej. Druga bomba wybucha nad Europ rodkow, wystrzelono j z kontenerowca w pobliu Islandii. Identyczny scenariusz, statek wysadzony w powietrze tu po odpaleniu pocisku. Nie wiemy, dlaczego zdetonowano go nad Rosj, a nie bardziej na zachd. By moe mechanizm namierzajcy si im schrzani. Nie ucierpiaa Anglia oraz cz Hiszpanii. Trzecia bomba znokautowaa Japoni oraz Kore Poudniow... Niektrzy mwi, e zaatakoway nas Chiny, inni, e Korea Pnocna, ktra teraz, notabene, jest ju niczym wicej jak napromieniowan pustyni. Inni mwi, e terroryci, jeszcze inni, e Iran, ktry te zosta w duej czci zrwnany z ziemi. Moe oni

wszyscy razem, a moe aden z nich. Moe to ju nie ma znaczenia. Stao si. Wygrali. - Jak to wygrali? Cholera, Gos Ameryki non stop trbi o tym, e to my wygralimy... - Jasne, na wiecie przybyo miejsc, gdzie kiedy byy miasta, a teraz s sterty gruzu. Zemcilimy si, moe susznie, moe troch na olep. Ale czy to zmienio sytuacj u nas w kraju? U was w miecie? Przysano mnie tutaj prosto z Kuwejtu. Caa marynarka wojenna USA rwnie tu jest, przynajmniej na wschodnim wybrzeu. Niemal wszystkie nasze siy zbrojne, ktre stacjonoway za granic, wrciy do kraju, by prbowa to wszystko naprawi i odbudowa oraz broni tego, co zostao... John, widziaem, jak w nocy pony Baltimore oraz Waszyngton. Wstgi dymu widoczne byy z odlegoci niemal stu mil. - Genera mwi teraz monotonnym gosem. - Mj Boe... to byo jak ywcem wyjte z Biblii. Jak ponowne redniowiecze. Waszyngton... John po raz pierwszy od wielu miesicy pomyla o Bobie z Pentagonu. - Pamitasz generaa Boba Wrighta? Dyrektora szkoy wojskowej, kiedy na niej studiowae? Scales skin gow. - Niektre skurczybyki miay szczcie, bo rzd wysa ich w por w bezpieczne miejsca, do schronw awaryjnych. Niektrym wic si udao, upieko. A innym... tak jak mwiem, w Waszyngtonie zapanowao redniowiecze. Nie mam pojcia, co stao si z twoim przyjacielem. Przykro mi, ale prawdopodobnie nie yje, chyba e wysali go do bunkrw w Maryland i zachodniej Wirginii. Mczyzna znowu spojrza w dal. - Jest sekta, ktra zaja ju tereny trzech stanw w Grach Skalistych. Ich przywdca twierdzi, e jest Mesjaszem, a kiedy wiat zostanie zbawiony, wszystkie wiata znowu si zapal. Ma teraz dziesitki tysicy wyznawcw. Mielicie konfrontacj z Dzik Band? W Pittsburghu dziaa podobny gang, tylko e oni maj dziesi tysicy ludzi, najedaj wszystkie miasta w promieniu stu mil. Przygotowujemy si do tego, eby ich rozwali, ale to bdzie pieko, takie samo jak to, ktre kilka lat temu przeylimy w Iraku. Poza tym, przecie to kiedy byli nasi ludzie, krajanie. Straciem omiu onierzy trzy dni temu, kiedy prbowalimy wybi czonkw tego gangu w ruinach High Point. Moe i si zemcilimy, John, ale Ameryka nie jest ju wiatow potg. Oni wygrali, my jestemy skoczeni. Ucieklimy ze wszystkich zaktkw globu, aby prbowa uratowa to, co tu zostao. A dla tych, ktrzy nas nienawidzili, to oznacza zwycistwo. Nie obchodzi ich to, e w ramach odwetu zmietlimy ich kraje z powierzchni ziemi. Poza tym, szczerze mwic, moe nigdy si nawet nie dowiemy, kto nas tak urzdzi. Tym razem nie byo czerwonych krop, swastyk

ani czerwonych gwiazd na samolotach, ktre zrzucay bomby, bo zreszt nie tak to si odbyo. Po prostu z frachtowcw wystrzelono trzy pociski, ktre nastpnie zostay zdetonowane. Boe, w samej Ameryce jest pewnie dwiecie pidziesit milionw martwych. To jeszcze wikszy koszmar ni to, czym straszono nas w czasach zimnej wojny. Bylimy tak nieprzygotowani, tak nieodporni, a nikt nie zrobi nic, eby nas do tego przygotowa albo nas od tego uchroni. Cofnlimy si o sto pidziesit lat. - Nie, wicej - westchn John. - Raczej piset lat. Ludzie z 1860 roku wiedzieli, jak wczenie y, mieli infrastruktur. My nie mamy. Wystarczy wyczy wiato i telewizj, oprni apteki, odci wod w rurach, eby nie dao si spukiwa wody w toalecie. John pokrci gow. - Bylimy jak owce proszce si o rze. Genera sign do kieszeni na piersi, wyj paczk papierosw i wycign j w stron swojego rozmwcy. Byy to angielskie dunhille. John toczy wewntrzn walk, po chwili jednak przypomnia sobie, w jakich okolicznociach wypali ostatniego papierosa. - Rzuciem. - Ja nie - odpar mczyzna, zapalajc dunhilla. Genera wydmuchn dym. Pachnie tak dobrze, westchn w duchu John, lecz nie poprosi o papierosa. Pomyla o Jennifer, ktra zawsze suszya mu gow z tego powodu. Nie, nie myl o tym, nakaza sobie w mylach. - John, musz rusza w drog z t kolumn. Przyjedziesz za par dni do Asheville, ebymy mogli duej pogada? - Jasne. Czy macie zamiar konfiskowa samochody? Scales spojrza na niego zdezorientowany. - Niewane, miaem tu dawno temu taki problem... Przy okazji, jak ju tam dojedziecie, proponuj wykopa dupka, ktry rzdzi hrabstwem. Zao si, e ani on, ani jego kumple, przez cay ten czas nie godowali. Scales kiwn gow. - Oraz, na mio bosk, niech szpital znowu bdzie otwarty dla ludzi... auj, e nie dotarlicie tutaj siedem miesicy temu... Urwa, nie mg mwi. - Kogo stracie? - Creczk. - Rozumiem. Spojrza generaowi prosto w oczy i zauway, e rzeczywicie rozumie ten bl, sam

przey nawet wiksz tragedi. Jennifer spaa w ogrodzie Johna, Scales prawdopodobnie nigdy nie dowie si, jaki los spotka jego rodzin, mg jedynie odtwarza w mylach rozmaite scenariusze. John uwiadomi sobie, e zagubieni krewni to teraz chleb powszedni Amerykanw. Do tej pory zawsze wiedzielimy, gdzie znajduj si osoby bliskie naszemu sercu. Kiedy kto z czonkw rodziny gin gdzie na wojnie, kraj wydawa miliony dolarw tylko po to, by przywie rodzinie choby fragment ciaa. Teraz w Stanach Zjednoczonych byo ponad dwiecie milionw cia... nikt nie byby w stanie nawet ich zidentyfikowa. Scales na chwil si odwrci. - W waszym ratuszu zostawi zapas wojskowych racji ywnociowych, ebycie mogli je rozda ludziom, ktrzy dzi si tu nie stawili - powiedzia. - Dzikuj. - Zostawi te jednego zaopatrzonego w leki czonka ekipy medycznej. Mamy troch antybiotykw, witamin, rodkw umierzajcych bl. Sporzdzi list chorych, kiedy kolumna wojskowa opuci miasto. - A macie insulin? - zapyta John chodnym gosem. - Nie, a czemu pytasz? Macie cukrzykw? Wszyscy ju chyba umarli - odrzek Scales, lecz po chwili zorientowa si i zamar. - Przepraszam, John. John by w stanie jedynie kiwn gow. cisnli sobie donie, Scales zacz si odwraca. - Generale? Mczyzna spojrza na Johna. - Czy to jest... naprawd? - Co? - To. Ten dzie. A moe to tylko pic na wod? Pokrcicie si tu chwil, ale sytuacja i tak bdzie si pogarsza, a potem czeka nas ju tylko koniec. Jak w tym synnym cytacie: wiat koczy si nie hukiem, a skomleniem.... Scales si zawaha. - Przyjacielu, nie wiem. Wszystkie nasze pikne plany, nasze marzenia... Nie wiem. Teraz ju naprawd nie wiem. Genera odwrci si i ruszy do swojego bradleya. Zapali silnik, onierze wskoczyli do swoich pojazdw, ktre ruszyy z miejsca, z wyjtkiem ciarwek, z ktrych nadal wydawano racje ywnociowe. Kolumna wojskowa ruszya do przodu, John patrzy, jak mija go amerykaska flaga powiewajca na wietrze.

Odruchowo stan na baczno i zasalutowa. Cywile pooyli donie na sercu, milicja prezentowaa bro, wiele osb znowu zaczo paka, widzc to wszystko. Pidziesit gwiazdek, pomyla John. Czy pewnego dnia bdziemy znowu tym, czym kiedy bylimy? Usysza wewntrzny gos, ktry mwi potworn prawd... Uj do Makali, spojrza na ni i posa jej umiech, jakby chcia j pocieszy, ona rwnie si umiechna, chcc go pocieszy. Oboje wyczuli, e te umiechy, to pocieszanie, to kamstwo... - Spjrz na to, tato! Elizabeth trzymaa w rkach dwa soiki witamin, przez rami przewieszon miaa pcienn wojskow torb. - Jeden z tych onierzy pocaowa Bena, mwi, e przypomina mu jego synka. Ten biedny facet paka i cigle przytula Bena, a potem da mi dwanacie racji ywnociowych! S w tej torbie. Dali mi nawet wielk puszk odywki dla mojego maluszka! To koniec, tato, naprawd koniec! - Oczywicie, e koniec - powiedzia z umiechem. Kiedy tak si cieszya, znowu wygldaa jak dziecko. - Chodmy do domu. Przemaszerowali do samochodu i pojechali do domu. Jen i Makala weszy do rodka, Elizabeth za nimi, miejc si radonie. John wszed do domu, wzi Pana Zajca, a potem wyszed na zewntrz, by posiedzie przy grobie Jennifer. wiat zmieni si raz na zawsze. Ameryka, ktr znali... nigdy ju nie wrci.

POSOWIE
IMPULS ELEKTROMAGNETYCZNY: GROM Z POCHMURNEGO NIEBA. Upadek muru berliskiego oraz rozpad Zwizku Radzieckiego stanowiy punkt zwrotny mojej kariery w marynarce wojennej Stanw Zjednoczonych. Samolot, ktrym lataem - Boeing E-6, element strategicznego systemu dowodzenia i kontroli w przypadku wojny nuklearnej - przesta wzbija si w powietrze w ramach bezustannego alarmu powietrznego wywoanego widmem bomby atomowej, ktra moga uderzy w nas jak grom z jasnego nieba. Wci mam nadziej, e jeli antropolodzy wojskowi postanowi kiedy bada ludy zbieracko-owieckie z okresu zimnej wojny, to moja raczej mao spektakularna kariera zostanie wzita pod uwag jedynie z powodu dwch wanych danych statystycznych: w czasie mojej suby nie stracilimy ani jednego samolotu oraz nie mia miejsce aden atomowy holocaust. Dorastaem w Los Alamos w stanie Nowy Meksyk. Tematyka wojny atomowej najpierw staa si moj pasj, a nastpnie - tak si jako zoyo - ciek kariery zawodowej. Skakaem z radoci, mogc zwiedzi poligon Nevada jako modszy oficer marynarki. Chonem obrazy widmowego miasta nuklearnego oraz bdcego pozostaoci po tecie jdrowym SEDAN gigantycznego krateru o rednicy niemal piciuset metrw i pojemnoci wikszej ni stadion futbolowy - wtedy wanie poraajca, niszczycielska moc broni atomowej przybraa dla mnie realne ksztaty. Powiciem wikszo ycia na wypenianie swoich codziennych obowizkw, czyli bycie w penej gotowoci do walki w strategicznej wojnie nuklearnej. Lkaem si jej nastpstw i pochaniaem wszystko, co mogem znale na ten temat. Przeczytaem klasyczn powie apokaliptyczn Pata Franka Alas, Babylon z 1959 roku. Otuchy dodaa mi jego postawa stawiania oporu unicestwieniu ludzkoci oraz pokazanie umiejtnoci przeycia w wiecie po ataku nuklearnym. Major T.J. King Kong, humorystyczna posta grana przez Slima Pickensa w filmie Dr Strangelove, przypomina mi si za kadym razem, gdy robiem spis kodw nuklearnych przechowywanych w sejfie z podwjnym zamkiem. Kiedy zostaem awansowany do rangi kapitana, ponownie

przeczytaem klasyczn powie Nevila Shutea, Ostatni brzeg, i zastanawiaem si, czy ja rwnie miabym odwag tak jak Dwight Towers, kapitan odzi podwodnej, ktry z klas i godnoci stan twarz w twarz ze mierci naszej cywilizacji. Chciabym, aby moja wyobrania pozwolia mi si odpry i cieszy powieci mojego przyjaciela Billa Forstchena Sekund za pno jako kolejn histori z gatunku science fiction. Niestety nie byem w stanie tak jej czyta. To bya lektura emocjonalna, czuem j a w swoich trzewiach - dlatego, e to wszystko moe si naprawd zdarzy. Konsekwencje ataku na Stany Zjednoczone z uyciem broni wywoujcej impuls elektromagnetyczny (EMP) byyby katastrofalne. Zdetonowanie broni nuklearnej generuje silne promieniowanie gamma, ktre rozprzestrzenia si radialnie od jdra wybuchu. Kiedy wybuch ma miejsce wysoko w powietrzu - powyej czterdziestu kilometrw ponad ziemi promienie gamma skierowane ku ziemi napotykaj na swej drodze atmosfer, gdzie wchodz w interakcj z molekuami i tworz jony dodatnie oraz komptonowskie elektrony odrzutu, nazwane tak na cze fizyka, ktry dosta w 1927 roku nagrod Nobla za odkrycie efektu Comptona. Promieniowanie gamma, wchodzce w zwizki z molekuami powietrza, wywouje separacj adunkow, podczas gdy komptonowskie elektrony odrzutu oddzielaj si i zostawiaj w tyle wiksze pod wzgldem rozmiaru jony dodatnie. Pole magnetyczne ziemi, w kontakcie z elektronami komptonowskimi, wywouje przyspieszenie adunku, ktry nastpnie promieniuje polem elektromagnetycznym w postaci natychmiastowego impulsu elektromagnetycznego.2 Co wicej, wybuch atomowy wysoko ponad ziemi wywouje stosunkowo wolny magnetohydrodynamiczny impuls elektromagnetyczny (MHD-EMP), ktrego dziaanie przypomina zakcenia wywoane przez geomagnetyczn burz soneczn, powodujce przepyw prdu o bardzo niskiej czstotliwoci wnikajcego do ziemi i dugich linii transmisyjnych. Rzeczywiste szkody dla sprztu elektrycznego i elektronicznego, spowodowane przez impuls elektromagnetyczny, zostay oszacowane w wyniku rozmaitych testw broni jdrowych oraz dziki wykorzystaniu symulatorw EMP 3. Intensywny i niewidoczny impuls nie jest odczuwany przez ludzi i nie wyrzdza szkody ludzkiemu ciau. W przeciwiestwie do uderzenia pioruna, wybuch EMP zarwno szybciej wywouje przepicia elektryczne, jak te ma o wiele wikszy zasig jeli chodzi o momentalne wywoanie awarii systemw elektrycznych oraz elektronicznych. Dobrze skonstruowany
Gary L. Smith, tre zeznania, amerykaska Izba Reprezentantw, podkomisja do spraw bada wojskowych oraz rozwoju, 16 lipca 1997. 3 Samuel Glasstone i Philip J. Dolan (red.), The Effects of Nuclear Weapons, Departament Obrony USA oraz Energy Research and Development Administration, 1997, s. 522.
2

adunek nuklearny zdetonowany wysoko ponad Kansas mgby sparaliowa niemale cae kontynentalne Stany Zjednoczone. Nasze spoeczestwo, przesiknite technologi i zalene od zaawansowanych systemw elektronicznych, mogoby zosta kompletnie pogrone poprzez awari naszej jake istotnej infrastruktury. Z dnia na dzie stajemy si coraz mniej odporni na taki atak. Jest to wynik naszego nasilajcego si uzalenienia od elektroniki. Byy przewodniczcy Izby Reprezentantw Stanw Zjednoczonych, Newt Gingrich, opisujc potencjalnie katastrofalne konsekwencje ataku EMP na USA odnotowuje, e to nie s czcze spekulacje, lecz zgodny wynik bada dziewiciu wybitnych amerykaskich naukowcw, ktrzy swym nazwiskiem firmuj Raport komisji oceniajcej grob ataku z wykorzystaniem impulsu elektromagnetycznego (EMP) na Stany Zjednoczone.4 Niestety w raport5 zosta opublikowany tego samego dnia, w ktrym uwag wikszoci Amerykanw przycign raport komisji badajcej zamachy z jedenastego wrzenia, ktry zmusza do poszukiwania odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie zapobieglimy straszliwym atakom terrorystycznym z 2001 roku. Telewizyjni komentatorzy rozwodzili si nad raportem na temat jedenastego wrzenia i zarzucali nas dogbnymi analizami katastrofalnego w skutkach braku wyobrani, podczas gdy rzeczowe ostrzeenia i zalecenia komisji zajmujcej si potencjalnymi atakami EMP przeszy w wikszoci niezauwaone i wyldoway na stercie projektw Kongresu, ktrych nie udao si wdroy w ycie. Dlaczego zatem nie chcemy realistycznie zaj si grob ataku z uyciem impulsu elektromagnetycznego? Z ust sceptykw nie przestanie pyn biurokratyczny bekot w stylu: technicznie to moliwe, lecz wysoce nieprawdopodobne, lub nie posiadamy adnych wiarygodnych informacji zdobytych przez nasz wywiad i musimy koncentrowa si na biecych zmartwieniach. Usyszymy te inne tego typu oklepane, lekcewace zagroenie wypowiedzi charakterystyczne dla wiatopogldw sprzed jedenastego wrzenia. Mimo e nie istnieje adna prosta, obiektywna metoda analizowania moliwych niebezpieczestw oraz ich kosztw, na szczcie rzecz wartociow i cenion jest reagowanie na wielkie kataklizmy takie jak huragany, powodzie, miejscowe awarie prdu chodzi o zapobieganie im, przygotowywanie si do nich oraz przywracanie sytuacji do normy. Szczegowy raport komisji do spraw atakw EMP umoliwia nam przyjrzenie si naturze problemu, taktykom agodzenia skutkw ewentualnego kataklizmu oraz rozmaitym zaleceniom. Rozwizanie problemu jest wykonalne; dysponujc odpowiednimi rodkami i
Newt Grint, tre zeznania, senat USA, komisja do spraw bezpieczestwa wewntrznego oraz spraw rzdowych, 12 listopada 2005. 5 Report of the Commission to Asses the Threat to the United States from Electromagnetic Pulse (EMP) Attack, tom 1, 2004, dostpny pod adresem: http://empcommission.org.
4

zasobami jestemy jak najbardziej zdolni wykona to zadanie6. Jeden z czonkw owej komisji, dr Lowell Wood, uznany fizyk, od trzech dekad zajmujcy si broni elektromagnetyczn, charakteryzuje tego typu atak jako podr wehikuem czasu, ktry przenisby nas do XIX wieku. W odpowiedzi na twierdzenie, e technologia sprzed wieku nie byaby w stanie utrzyma przy yciu naszej wspczesnej populacji, Wood odrzek bez emocji: Tak, wiem. Populacja skurczy si, a bdzie moga si utrzymywa przy yciu dziki wczesnej technologii 7. Nagle w cenie byyby umiejtnoci rolnicze, a konie oraz muy byyby na wag zota. Bro EMP uderza w cele zarwno wojskowe, jak i cywilne, dlatego szczeglnie istotn spraw jest to, aby nasza infrastruktura elektryczna zostaa uodporniona na impuls elektromagnetyczny. Na atak EMP nie powinnimy patrze jak na zimnowojenny grom z jasnego nieba, tylko przygotowa si na niego jak na spodziewany grom z pochmurnego nieba, bdcy czci wojny asymetrycznej. Zostalimy ostrzeeni, e nasz kraj jest niezwykle podatny na zranienie i niemale nieuodporniony na atak z uyciem impulsu elektromagnetycznego, ktry mgby uszkodzi i zniszczy najwaniejsze cywilne oraz wojskowe infrastruktury elektroniczne. Konsekwencje byyby katastrofalne i mogyby doprowadzi do trwaego upadku naszego spoeczestwa8. Sekund po ataku EMP bdzie ju za pno, by zada dwa proste pytania: co powinnimy byli zrobi, eby zapobiec atakowi, oraz - dlaczego tego nie zrobilimy. Kapitan Bill Sanders, U. S. Navy Pogldy wyraone w posowiu s tylko i wycznie pogldami autora tekstu, a nie odzwierciedleniem Zjednoczonych. oficjalnej polityki Departamentu Obrony lub rzdu Stanw

Tame s. 3. Lowell Wood, tre zeznania, amerykaska Izba Reprezentantw, komisja do spraw si zbrojnych, 22 lipca 2004. 8 Roscoe G. Bartlett, list z 19 padziernika 2004.
7

PODZIKOWANIA
W pewnym sensie wszystkie moje ksiki s dzieem innych ludzi... tych, ktrzy byli dla mnie inspiracj, kiedy byem maym chopcem, i nauczyli mnie, jak by nauczycielem, pisarzem i ojcem. Ci z Was, ktrzy w okresie zimnej wojny interesowali si science fiction, na pewno pamitaj ksik Alas, Babylon oraz mroce krew w yach filmy Testament i Ostatni brzeg. Tego typu koszmarne wizje, ktre drczyy ludzko w okresie mojego dziecistwa, na szczcie nigdy si nie ziciy... moe wanie dziki wspomnianym dzieom i zawartym w nich przestrogom? Wpyw, jaki te tytuy na mnie wywary, jest doskonale widoczny w Sekundzie za pno, a zagroenia, ktre opisyway, byy wwczas tak samo prawdopodobne jak zagroenie, ktre ja opisuj na kartach wasnej powieci. Szczeglne podzikowania nale si mojemu przyjacielowi, Newtowi Gingrichowi, za uprzejme napisanie przedmowy do mojej ksiki oraz za dodawanie mi otuchy i udzielanie rad, jak rwnie za pomoc w nawizywaniu wanych kontaktw. Kapitan Bill Sanders, ktry suy w marynarce wojennej Stanw Zjednoczonych, jest jednym z czoowych ekspertw w dziedzinie atakw z uyciem impulsu elektromagnetycznego EMP; poznaem go wanie dziki Newtowi. W pracy nad moim projektem jego porady okazay si bezcenne, tak samo jak czca nas przyja. Musz podkreli, e kapitan Sanders jest prawdziwym profesjonalist; zdarzao si, e zadawaem mu pytania, po ktrych stwierdza: nie mog na to odpowiedzie, i tym samym koczy wszelk dyskusj. Tak wic informacje, ktrych mi udzieli, s informacjami jawnymi, a nie cile tajnymi. Kongresmen i czowiek w peni oddany subie narodowi, Roscoe Bartlett, ktry stan na czele komitetu badajcego grob ataku z uyciem impulsu elektromagnetycznego, rwnie by dla mnie wspaniaym rdem inspiracji. Cho jego nazwisko moe si wydawa nie na miejscu w tym zestawieniu, pragn podzikowa swojemu staremu przyjacielowi, Jeanowi Shepherdowi. Dzi ju tylko nieliczni pamitaj jego nazwisko, mimo e prawie wszyscy znaj jego synny film o rodzinnych witach Boego Narodzenia w czasach Wielkiego Kryzysu. Jego twrczo literacka oraz audycje radiowe stanowiy dla mnie inspiracj, gdy byem dzieckiem dorastajcym nieopodal Nowego Jorku; miaem te niewiarygodne szczcie by jego ssiadem, gdy mieszkaem w Maine. Jako pocztkujcy pisarz spdziem w towarzystwie Jeana wiele niesamowitych chwil

i zawsze pamitaem o jego dobrej radzie: Pisz o tym, co wiesz i co znasz, synu. Napisawszy tyle ksiek traktujcych o przeszoci lub przyszoci, nagle zapragnem napisa powie, ktrej akcja rozgrywaaby si w teraniejszoci. To wanie rada Jeana natchna mnie do osadzenia akcji w moim rodzinnym miecie. Black Mountain, Asheville oraz Montreat College, w ktrym pracuj jako nauczyciel historii, to miejsca jak najbardziej realne. Rzecz jasna, z uwagi na to, e Sekund za pno jest fikcj literack, bohaterowie nie s postaciami autentycznymi, lecz moi przyjaciele i ssiedzi by moe odnajd czstk siebie na kartach tej powieci. Jestem im wszystkim gboko wdziczny za przyja, ktra czy nas od wielu lat. Szczeglnie dzikuj Jackowi Staggsowi, szefowi tutejszej policji, ktry dzieli si ze mn swoimi refleksjami, mojemu lekarzowi rodzinnemu i miejscowemu farmaceucie rozmowy na temat tej historii przejmoway nas wszystkich groz. Tradycyjnie te podzikowania skadam pod adresem Billa Butterwortha (W.E.B. Griffin Jr.), najlepszego redaktora i przyjaciela, jakiego mona sobie yczy. Dzikuj jak zwykle mojej uczelni, Montreat College, oraz tysicom studentw, ktrych uczyem na przestrzeni wielu lat. Darz ich gbokim uczuciem, byli dla mnie rdem natchnienia, podobnie jak niektrzy z wykadowcw, z ktrymi si przyjani i pracuj. Dzikuj dyrektorowi naszej uczelni oraz czonkom Rady Naukowej, zwaszcza Andyemu Andrewsowi, weteranowi, ktry uczestniczy w operacji desantowej Plaa Omaha i jest moim bliskim przyjacielem od wielu, wielu lat. Dzikuj rwnie personelowi tutejszego domu opieki, ktry wspiera mnie i sprawowa opiek nad moim ojcem przez ostatni rok jego ycia... doprawdy, kada osoba, ktra tam pracuje, jest istnym anioem. aden pisarz nie jest w stanie funkcjonowa bez dobrych redaktorw, wydawcw oraz agentw. Tom Doherty na zawsze pozostanie w mojej opinii jednym z najlepszych w swoim fachu. Z Bobem Gleasonem czasem zdarzao mi si spiera, lecz to wanie on pchn t ksik do przodu, i jestem mu za to ogromnie wdziczny. Dzikuj rwnie agentom literackim, ktrzy okazali mi tyle zaufania. Mam na myli Eleanor Wood, Josha Morrisa i Kevina Clearyego. Jest jeszcze jedna wyjtkowa osoba, Dianne St. Clair, ktra nigdy nie przestaa we mnie wierzy i zawsze w najbardziej odpowiednim momencie dodawaa mi otuchy i zachcaa do dalszej pracy. Brianie Thomsen - dziki ci za wszystko. Mam nadziej, e wydarzenia opisane w mojej ksice nigdy nie bd miay miejsca w rzeczywistoci. Zagroenie jest realne, przeraajco realne - a im wicej czasu czowiek powici na przestudiowanie tego zagadnienia i przeprowadzenie wywiadw z ekspertami, tym wiksze przejmuje go uczucie grozy. Gdy si spojrzy na ca spraw z perspektywy historycznej, atwo zauway, e w przypadku mocarstw upadek czsto przychodzi akurat

wtedy, gdy ludzie i nard maj najwiksze poczucie bezpieczestwa. Okrzyk: barbarzycy u bram! zbyt czsto pojawia si niczym straszliwy grom z jasnego nieba - i czsto s to ostatnie sowa, ktre da si usysze. Niestety, w dzisiejszym wiecie nie brak ludzi, ktrzy ycz nam klski i ktrzy bd dokada wszelkich stara, by osign swj cel. Tak jak powiedzia Thomas Jefferson: Cen za pokj jest wieczna czujno. Modl si, aby po latach krytycy mwili, e moja ksika bya tylko i wycznie gupstwem i kaprysem... bd wtedy zadowolony! Bd mia bowiem wiadomo, e zachowalimy czujno i dlatego moja crka oraz osoby, ktre kocham, nigdy nie poznaj wiata, o ktrym pisz. William R. Forstchen Black Mountain, Karolina Pnocna Lipiec 2008

You might also like