You are on page 1of 393

Carroll Lee Krlestwo czarnego abdzia

Garet James nie jest taka jak inni modzi, przebojowi single z Nowego Jorku. Tyle tylko, e jeszcze o tym nie wie. Zaczyna si od starej srebrnej szkatuki zamknitej na amen. Garet ma j po prostu otworzy na prob sabowitego waciciela sklepu z antykami. Kt by nie odmwi pomocy? Jednak zaraz potem, ni std, ni zowd, wszystko si zmienia. Miasto, w ktrym si wychowaa, zaczyna ukazywa dugo skrywane oblicze mroczne i niebezpieczne: rwnolegy wiat chaosu, dymu i krwi. Puszka Pandory zostaa otwarta, a to, co z niej wyszo, wcale nie zamierza wraca z powrotem

Srebrna szkatulka Nigdy dotd nie byam w tym sklepie z antykami. Zadziwiajcy zbieg okolicznoci, przecie znaam Greenwich Village jak wasn kiesze. Wychowaam si w domu w West Village, ktry jak si wanie dowiedziaam, mia tak mocno obcion hipotek, e nawet gdybymy z ojcem zdecydowali si go sprzeda, wci przywalaaby nas gra dugw. Ta wiadomo w poczeniu z fataln sytuacj gospodarcz kraju wprawia mnie w szok i z kancelarii prawnika na Dolnym Manhattanie wracaam oszoomiona i zdezorientowana. Nie zauwayam nawet, e zaczo my, a znad Hudsonu nadcigaa mga. Dopiero kiedy gwatowna ulewa zmusia mnie do schronienia si w bramie, zorientowaam si, e zabdziam. Byam na wskiej brukowanej uliczce zbyt daleko od obu jej kocw, by przez gsty deszcz dostrzec drogowskaz. To West Village, a moe Tribeca? Przechodziam przez Canal Street? Ta cz miasta w ostatnich latach staa si modna, cige zmiany zupenie odmieniy jej wygld. Ale chyba jestem blisko rzeki, wiatr z poudnia nis

zapach Hudsonu i wd Atlantyku. W chodne jesienne dni jak dzisiejszy, gdy niskie chmury zasaniay grne pitra wieowcw, a mga agodzia kanty cegie i granitu, lubiam sobie wyobraa, e to Manhattan z przeszoci, holenderski port, do ktrego ze Starego wiata przybywali kupcy, by zdoby fortun, a nie centrum finansowe wiata na skraju krachu ekonomicznego. Zadraam z zimna, bo przemokam do nitki, i odwrciam si do drzwi, by sprawdzi, czy widnieje na nich nazwa sklepu. Zamiast tego zobaczyam wysok kobiet o dzikim spojrzeniu i bladej twarzy otoczonej dugimi czarnymi wosami - wygldaa jak mciwy upir z japoskiego horroru. To ja odbijaam si w szybie. Miaam pewno, e kiedy rano wychodziam z domu, byam atrakcyjn dwudziestoszeciolatk, i prosz, co ze mnie zrobiy ze wiadomoci i deszcz. Zaoyam wosy za uszy i pochyliam si, by odczyta adres, ale zocony napis dawno si wytar, pozosta tylko poyskliwy kurz, jak na welonie magika, oraz kilka wyranych liter. Jedyny cay wyraz brzmia mist, pewnie kocwka sowa chemist. Ale teraz nie miecia si tu apteka, tylko sklep z antykami, o czym wiadczya witryna: srebro z czasw krla Jerzego, piercionki z szafirami i brylantami, zote zegarki z dewizk, wszystkie pikne, cho na mj gust zbyt cenne. Zagldajc do rodka, zobaczyam, e sam sklep wyglda jak puzderko na biuteri: wyoone ciemn boazeri ciany, migotliwe szklane gabloty wycieane granatowym aksamitem, adamaszkowa zasona koloru wina za rzebionym w wskie uki mahoniowym kontuarem w stylu art nouveau. Siedzcy za nim siwy mczyzna sprawia wraenie, jakby umieszczono go tu z tak starannoci jak per na onyksowej broszy. Bada co przez szko powikszajce. Podnisszy gow (jedno oko mia groteskowo powikszone), zobaczy mnie stojc w progu. Sign pod kontuar i nacisn guzik zwalniajcy zamek.

Mog zapyta, jak doj do najbliszej stacji metra, pomylaam, cho nie zamierzaam od tego zaczyna. Nie znosiam, kiedy turyci wsadzali gow do naszej galerii i pytali o drog. Postanowiam, e najpierw si rozejrz, aczkolwiek nie przypuszczaam, e znajd tu sygnety, ktrych uywaam do odleww, a dla siebie rzadko co kupowaam, zreszt wszystko wskazywao, e w najbliszej przyszoci bd to robia jeszcze rzadziej. Na prawej doni miaam sygnet, ktry dostaam od matki na szesnaste urodziny. W srebrze wyryty by abd z wygit szyj i rozpostartymi skrzydami - w terminach uywanych w heraldyce by to abd zrywajcy si do lotu". Wok biego wypisane odwrotnie (do odbijania w wosku) motto: Rara avis in terris, nigroque simillima cygno. - Ptak rzadko spotykany na ziemi, podobny w tym do czarnego abdzia" - przetumaczya mi matka. - Oto, czym jeste, Garet, rzadkim ptakiem. Wyjtkowym. Nie pozwl, by kto ci przekona, e musisz by taka sama jak inni. Kto tak czsto przesuwa palcem po napisie, e sta si prawie nieczytelny, wzr przecinay pknicia, ale kiedy przycisnam sygnet do rozgrzanego wosku, obraz i sowa odbiy si z niezwyk wyrazistoci. Moja matka, ktra pracowaa u Aspreya w Londynie, pokazaa mi, jak wiele osb pytao mnie o niego, zaopatrzyam si wic w zapas sygnetw i odlewaam medaliony, ktre sprzedawaam uczniom i nauczycielom w moim liceum, a take klientom w galerii. Zarobiam do, by wystarczyo na studia na Fashion Institute of Technology w Nowym Jorku i zaoenie maej firmy.

Nazwaam j Cygnet Desings od aciskiej nazwy abdzia. Po czterech latach dziaalnoci firma radzia sobie cakiem dobrze, ale nie przynosia dochodw pozwalajcych na spat ogromnych dugw zacignitych przez ojca. Ilu klientw bdzie mogo sobie pozwoli na drobiazgi w rodzaju moich medalionw, zastanawiaam si, wchodzc do sklepu. Jak dugo przetrwaj mae firmy jak moja albo ta tutaj, jeli sprawy przybior fatalny obrt? Jeli waciciel tego sklepu niepokoi si perspektywami zakadu, nie okazywa tego po sobie. Spokojnie zajmowa si napraw zegarka, podczas gdy ja przygldaam si pkom. Asortyment towarw by dziwaczny: zamykane wisiorki z sepiowymi fotografiami pod pokrytym plamami szkem, broszki uplecione z wosw nieboszczykw. Biuteri w wikszoci zdobiy urny, wierzby, godziki - tradycyjne symbole aoby. Caa jedna pka zawieraa wycznie broszki z malowanych oczu. Czytaam o nich na zajciach z historii biuterii. Nosiy nazw oko kochanka i pochodziy z czasw krla Jerzego. Widziaam zdjcia takich brosz w ksikach, raz czy dwa trafiam na jak w sklepie z antykami, ale niepokojcy by widok tylu pojedynczych oczu w jednym miejscu. - Czy szuka pani czego konkretnego? Pytanie pado tak cicho, i przez chwil mi si wydawao, e zabrzmiao tylko w mojej gowie. Nie mogam si powstrzyma, by w mylach nie odpowiedzie: O tak, sposobu na rozwizanie problemw". - Zawsze rozgldam si za starymi sygnetami - odparam na gos. - Wykorzystuj je do wyrobu biuterii. - Uniosam medalion, by staruszek mg go obejrze. Przystawi do oka szko powikszajce i przechyli si przez kontuar.

Zerknwszy na wzr, opuci do ze szkem i spojrza na mnie. Jego oczy miay dziwny odcie umbry i robiy tym wiksze wraenie, e kontrastoway z brunatn twarz, starannie przystrzyon brdk i biaymi jak nieg wosami. - Czybym mia przyjemno z pani Garet James, wacicielk Cygnet Designs? - zapyta. - Tak - odparam z zadowolenia. Doczekaam si pochlebnych ocen w prasie, ale nie przywykam, e mnie rozpoznawano. - To ja. Jestem zaskoczona, e wie o tym kto zajmujcy si antykami. - Lubi dotrzymywa kroku wspczesnoci. Kiedy staruszek si umiechn, milion cienkich zmarszczek poznaczyo jego ciemnobrzow twarz. Wyglda na wilka morskiego, ktry przez lata spdzone za sterem musia mruy oczy przed socem i deszczem, cho bardziej prawdopodobne, e nazbyt czsto odwiedza pole golfowe. - W zeszym tygodniu czytaem artyku w New York". Podziwiam sposb, w jaki wykorzystuje pani stary przedmiot i zamienia w co nowego. Jest pani prawdziw artystk. - Tylko rzemielniczk - sprostowaam popiesznie. - Jest pani skromna. - Waciwie nie. Znam rnic. - Wychowaam si pord malarzy i rzebiarzy, wiedziaam, co to znaczy by prawdziwym artyst, ale nie musiaam o tym wszystkim mwi nieznajomemu - ani te wspomina, e wcale nie pragn takiego ycia. Przymruy oczy. - Obejrzaem pani wzory na stronie internetowej, lecz nie wydaje mi si, eby pord nich by ten z medalionu. - Nie. To by pierwszy medalion, jaki zrobiam... z piercionka. - Wycignam do niego do z sygnetem. - Nie powtrzyam go wicej.

Uj moj rk i przysun do szka powikszajcego. Palce mia zimne, jakby pokryte kurzem. Przyglda si sygnetowi duej, ni to byo konieczne. Moe nie mg odczyta napisu. - Sowa wyryto od prawej do lewej. Napis znaczy: Rzadki ptak..." - Dobrze znam ten cytat - przerwa, puszczajc moj do. - Rzecz w tym, e ju wczeniej widziaem taki herb... Prosz zaczeka, poka pani. Zanim zdyam zaprotestowa, jubiler wsta. By wyszy, ni sdziam, a take postawniejszy. Kiedy siedzia, dugi luny sweter maskowa jego postur, za to stojc, prezentowa si imponujco. Musia mie mniej wicej tyle lat, ile mj ojciec - osiemdziesit kilka - ale ojciec ostatnimi czasy zacz wyglda krucho, a ten mczyzna sprawia wraenie potnego, niemal niepokojco potnego, jakby biae wosy i sweter byy przebraniem. Przeprosi i znikn za adamaszkow zason. Znw obeszam sklep, cho w gruncie rzeczy brakowao w nim miejsca, eby si obrci, miaam wraenie, e przez cay czas ledz mnie wyupione oczy. Patrzyam wic przez zamglone okno na deszcz. Dlaczego czekam? Z ca pewnoci nie miaam zamiaru nic kupowa, zwaszcza po tym, czego rano si dowiedziaam. Prawnik mojego ojca, Charles Chennery, wyoy mi sytuacj; mia akcent z Connecticut. Pi miesicy temu ojciec wzi na Wall Street kredyt w wysokoci dwch i p miliona dolarw pod wart cztery miliony dolarw dom na Jane Street. Wykorzysta pienidze na zakup obrazw - Prawdziwa okazja", zapewni Charlesa - ktre zostay wycenione na pi milionw dolarw. Ale to byo, zanim jesieni nastpi krach w wiecie finansowym i rynek

sztuki si zaama. Wikszo obrazw nie znajdowaa nabywcw na aukcjach, a jeli jaki si trafi, cena bya duo nisza od tej, ktrej spodziewa si ojciec. Obecnie nawet w wypadku dobrze zabezpieczonych kredytw bank wzywa do przypieszonego zwrotu (Nikt nigdy nie czyta akapitw pisanych maym drukiem", odpar z powag Chennery, kiedy oburzyam si na takie postpowanie bankw inwestycyjnych). Ceny domw w miecie spaday na eb na szyj i aden poyczkodawca nie zamierza ryzykowa. Firma z Wall Street grozia, e przejmie dom i galeri za trzydzieci dni (jedenastego stycznia, przypomniaam sobie w mylach), jeli nie bdziemy w stanie zwrci kredytu. Chuck Chennery przedstawi rne sposoby restrukturyzacji dugu, ale adna z moliwoci nie sprawiaa wraenia prawdopodobnej. Gdybymy zrestrukturyzowali kredyt, mielibymy wicej czasu na spat, chocia przy znacznie wyszym oprocentowaniu. Co miesic musielibymy paci pidziesit tysicy dolarw. Skd mam wzi takie sumy przy obecnym rynku? A gdybymy sprzedali galeri, eby spaci cao, z czego bymy yli? I gdzie? Ta kamienica bya naszym domem oraz miejscem pracy. Na sam myl o tym robio mi si niedobrze. Nic dziwnego, e zabdziam. - Tak, miaem racj, ten herb jest identyczny z herbem na pani piercionku i medalionie. - Gos waciciela wdar si w rosncy strach przed finansow ruin, ktry wypenia mi myli. - W gruncie rzeczy jestem przekonany, e to ten sam herb. Odwrciam si i spojrzaam na przedmiot, ktry jubiler pooy na granatowym aksamicie. Bya to pytka srebrna szkatuka rozmiarw mojego trzydziestocentymetrowego MacBooka, tak zaniedziaa, e z trudem rozpoznawaam

ryte wzory, nawet gdy si nad ni pochyliam. Zaskoczyo mnie, e waciciel pedantycznie czystego sklepu dopuci do takich zabrudze. Przyjrzaam si zdobieniu na wieku, szukajc herbu, o ktrym mwi, ale zobaczyam abstrakcyjny wzr z koncentrycznych owali. - Herb jest tutaj - wskaza przedni ciank szkatuki w miejscu, gdzie powinno by zamknicie. Zamiast niego, a moe na nim, znajdowa si zaokrglony romb czcy wieko ze ciank. Krawdzie mia nieregularne, wychodzce poza obrzea, i wyglda jak plama wosku, w ktrej odbito piecz. Rzeczywicie bardzo przypomina medaliony, ktre odlewaam z woskowych form. I wzr mia dokadnie taki sam jak mj sygnet: abd rozpocierajcy skrzyda, aciskie motto, a nawet... czy to moliwe? Nachyliam si nad szkatuk, a jubiler bez sowa poda mi lup. Drgnam, przystawiajc j do oka, w kociach czoa, nad brwiami i na policzku poczuam prd, jakby jubiler naelektryzowa metal. Nakierowaam lup na piecz. W metalu dostrzegam cienkie rysy; z dowiadczenia wiedziaam, e pochodz od pkni w pieczci. Spojrzaam na sygnet, znowu na szkatuk. Rysy byy identyczne. - To niezwyke. - Ze szkem na oku wyprostowaam si i popatrzyam na jubilera. Obraz starca rozmaza si, zarys jego postaci migota i poyskiwa jak soneczne flary. Nagle pojawi si w sklepie obok lnicych iskier niczym chmara wietlikw i zawis nad jego gow. Odoyam szko i zamknam oczy, by oczyci wzrok. - Przepraszam, mam... - Mroczki migocce? Aur? - Jubiler wymieni symptomy migreny ocznej, na ktr cierpi od wczesnej modoci. - Wanie. Pewnie pan te na to cierpi. - Jak wielu z nas - odpar enigmatycznie.

Kogo mia na myli, mwic nas"? Ten czowiek bez dwch zda by dziwny. Powinnam zapyta go o drog i natychmiast wyj. Nie planowaam zakupu szkatuki, co nie znaczy, e nie miaam ochoty. Czuam, e powinna do mnie nalee. Jakie jest prawdopodobiestwo trafienia na przedmiot wykonany przy uyciu tego samego piercienia, ktry daa mi matka? I to w dzie, gdy cae moje ycie wydawao si okropnie przygnbiajce? Ale wanie dlatego nie powinnam nawet myle o kupieniu rzeczy tak nieistotnej, zachowaabym si gupio i nierozwanie, wziwszy pod uwag okolicznoci. Mimo to... wyobraaam sobie, jak poleruj srebro, a zaczyna byszcze... Dotknam palcem szkatuk, oczami wyobrani widziaam wirujcy wzr uwolniony od warstwy niedzi... I nagle misterne linie zapony na niebiesko. Zafascynowana obserwowaam, jak promienie wiata marszcz si i faluj, biegn od mojego palca, jakby szkatuk zrobiono z wody, nie srebra, a mj dotyk by kamieniem, ktry zmci tafl. Cofnam palec, linie znieruchomiay i straciy poysk. Uniosam wzrok i zobaczyam, e jubiler wpatruje si w szkatuk. Wolno przenis spojrzenie na mnie. Jego oczy zdaway si lni tym samym wiatem, ktre chwil wczeniej widziaam na szkatuce. Patrzy na mnie z takim nateniem, e si przeraziam: co zrobiam le, moe uszkodziam szkatuk? Ale on mi jej nie odebra, tylko przesun w moj stron. - Mam dla pani propozycj. - Co takiego? - Przestraszy mnie dobr sw. - Chciabym dokona wymiany. - Trzyma donie pomidzy pieczci na szkatuce a moim sygnetem. Mocno dray. Kiedy weszam do sklepu, bez najmniejszego problemu posugiwa si delikatnymi zegarmistrzowskimi

narzdziami, ale teraz jego donie trzepotay niczym skrzyda motyla. -Bardzo przepraszam. - Baam si, e go zdenerwuj. - Nie rozumiem. W gruncie rzeczy nie mam nic na zamian. - Zaley mi na pani usugach. - Splt donie i z wysikiem przywoa na usta uprzejmy umiech. -Jakich usugach? - Nagle uwiadomiam sobie, e jestemy odizolowani w tym maym sklepie na opustoszaej ulicy, za zamknitymi frontowymi drzwiami, ulewny deszcz, jak zasona ze srebrnej siatki odgradza nas od reszty wiata. Czy ten czowiek jest szalony? W oczach mia gorczkowy pomie i wykrca donie, jakby si ba, e odfrun. - Usugach lutowniczych. Widziaem, jakie pikne prace wykonuje pani w Cygnet Designs... Zajmuje si te pani rzebieniem w metalu, prawda? Wydaje mi si, e w zeszym roku miaa pani wystaw w Chelsea... Szukaem kogo takiego jak pani. Mam do wykonania bardzo delikatn prac... - Rozplt donie i wskaza wieko szkatuki. Zauwayam dwie rzeczy. Nie dotyka szkatuki, a jego paznokcie miay taki sam odcie ci jak oczy. - Szkatuka zostaa szczelnie zamknita. Zobaczyam, o co mu chodzi. Pomidzy wiekiem a ciank znajdowaa si cienka warstewka metalu, ktra w przeciwiestwie do reszty nie zaniedziaa, ale byszczaa jak roztopiona rt. Kto zalutowa szkatuk, potem odcisn piecz, jakby bya listem, ktry otworzy moe tylko adresat wybrany przez nadawc. A ja miaam identyczn piecz. - To dziwne. - Tak, i do niewygodne. Nie mog sprzeda zalutowanej szkatuki. Jeli j pani otworzy, oddam pani piecz i zapac tysic dolarw.

- To strasznie duo... - Nie, zwaywszy na precyzj pracy. Opaca mi si zatrudni kogo z pani umiejtnociami, poza tym wierz, e to los dzisiaj sprowadzi pani do mnie, a kime jestemy, by odrzuca okazje, ktre podrzuca nam przeznaczenie? Rzeczywicie, kim jestem? Dlaczego po tych strasznie ponurych rewelacjach o mojej sytuacji finansowej nie miaabym przyj daru, ktry los gotw jest mi dzisiaj wrczy? Tysic dolarw nie rozwie moich problemw, ale czy mog sobie pozwoli na rezygnacj z dodatkowych zarobkw? - Dobrze. - Wycigna rk po szkatuk. - Dobi pan targu. Dzisiaj wieczorem otworz i jutro rano bdzie j pan mia z powrotem. Podnis szkatuk otulon bkitnym aksamitem; dopiero teraz zobaczyam, e jest to woreczek. Kiedy mi j podawa, usyszaam, e w rodku co szeleci, jak jesienne licie podrywane podmuchami wiatru. - Chciabym te otrzyma papiery, ktre s w rodku - doda jubiler. Szkatuka bya cisza, ni si spodziewaam. Spojrzaam na ni i zobaczyam, e linie znowu si poruszyy. Pewnie wzr zaprojektowano tak, by dawa wraenie trompe d'oeil. Tym razem jednak linie nie rozbiegay si na zewntrz, ale zwijay, wybrzuszay i toczyy jak fale oceanu przycigane si ksiyca. Przez chwil sklep by peen sonawego oddechu odpywu. Potrzsnam gow, by wrci do rzeczywistoci, a potem, zanim jubiler zdy zrezygnowa ze zlecenia - i zanim ja zdyam wycofa si z umowy wsunam szkatuk do woreczka i wrzuciam do przepastnej torby (moja przyjacika Becky nazywaa j torb Mary Poppins). Podzikowaam jubilerowi i wyszam na deszcz.

W chwili gdy postawiam stop na chodniku, pojawia si takswka, przez mg i deszcz wiateko na jej dachu poyskiwao niczym latarnia morska. Zapominajc o postanowieniu, e bd oszczdza, zatrzymaam j i z ulg wsunam si na tylne siedzenie. Podaam kierowcy adres i zamknam oczy, by powstrzyma zaburzenia wzroku towarzyszce migrenie. Dopiero kiedy takswka zatrzymaa si przed domem, uwiadomiam sobie, e nie znam nazwiska ani adresu jubilera, nawet nie wiem, przy jakiej ulicy mieci si jego sklep. Nie miaam pojcia, jak mu zwrc otwart szkatuk.

Zanieone pole we Francji Chocia galeria bya zamknita, Maja, nasza recepcjonistka, jeszcze nie posza do domu. Dziwne, ale wygldao, e powica pracy wicej energii i czasu teraz, gdy moglimy sobie pozwoli na pacenie jej tylko za trzy dni w tygodniu plus niewielki procent od kadej sprzeday. Stanowisko konsultantki" jak wida jej odpowiadao, mimo e nie robilimy sekretu z zagroenia, jakie dla galerii stanowi recesja. - Wiesz, obrazy Pissarra wrciy od Sotheby'ego - oznajmia, wkadajc paszcz z popielatego brokatu, ktry mogyby nosi dworki z okresu restauracji, cho pewnie nie z aksamitn minispdniczk w hinduski wzr i butami UGG. - Pan James zabra je na zaplecze, ale nie jestem pewna, czy zdy schowa do sejfu... W tym samym czasie przyszed pan Reese. - Oczywicie z butelk stolicznej - odparam. Zach Reese by jednym z najstarszych i najbliszych przyjaci mojego ojca, malarzem abstrakcjonist, ktrego obrazy sprzedaway si wietnie na pocztku lat osiemdziesitych.

Teraz te wietnie si sprzedaway, tylko e Zach ostatnimi czasy jako nie chwyta za pdzel. Wola siedzie na zapleczu naszej galerii i wspomina cudowne czasy Basuiata i Davida Hockneya. - A jaka okazja jest tym razem? - Impreza powitalna dla obrazw Pissarra. - Maja wywrcia oczami. - Fatalnie, e nie znalazy nabywcy, ale wiesz, co mwi o krajobrazach ze niegiem... - Nie sprzedaj si dobrze w okresie recesji. A skoro o tym mowa, by ruch? - Tylko dwie panie domu z Long Isand, ktre zabijay czas po wyprzeday u Marka Jacobsa. Cay czas porwnyway swoje nowe metody oszczdzania: apwka dla kolorysty, eby przyszed do domu za uamek sumy, ktr bior w salonie, i ograniczenie crek do jednej torebki Marca Jacobsa. - Ha, gdziekolwiek spojrze, sprawy naprawd ukadaj si le! - Zmusiam si do miechu, chocia na myl 0 oszczdzajcych paniach domu z Long Island zrobio mi si niedobrze. Robiam wietny interes na wisiorkach z monogramem, a okazji przez cay rok byo mnstwo: Boe Narodzenie, urodziny sodkich szesnastolatek, bar miewa, konfirmacja. - Sprawdz, czy obrazy Pissarra s pod kluczem. Dziki, e na mnie czekaa. - aden problem. Id na spektakl w Knitting Factory i musiaam gdzie spdzi ten czas. Miego weekendu. Poszam za Maj do frontowych drzwi, ktre po jej wyjciu zamknam na podwjny zamek. Przytumiam wiata i przeczyam system alarmowy na tryb nocny, uruchomiam czujniki ruchu, potem weszam do wskiego korytarza prowadzcego do klatki schodowej i na zaplecze. Gdy zamykaam na klucz drzwi do galerii, syszaam tubalny miech Zacha Reese'a.

- ...i wtedy on powiedzia: Towar obsikany uwaa si za sprzedany" i da mu rachunek. To bya stara historia z pocztkw Zacha w Warhol's Factory; zwykle j opowiada, by rozbawi Romana w szczeglnie trudnych okresach, a ojciec zwykle nie mg powstrzyma si od miechu, ale dzisiaj wieczorem z zaplecza dochodzi tylko gos Zacha - mwi z rozlewnym akcentem ze rodkowego zachodu Na mj widok ojciec podnis gow i z napitego wyrazu jego twarzy domyliam si, e czeka na mnie. Ze si odywia albo marnie sypia, pomylaam, patrzc na jego zapadnite policzki i gorczkowy blask ciemnych oczu. Nigdy mi nie przeszkadzao, e mam starych rodzicw (kiedy si urodziam, Roman mia pidziesit osiem, a matka czterdzieci pi lat), poniewa ojciec tryska siami witalnymi, a matka... C, a do mierci w wieku szedziesiciu jeden lat wygldaa, jakby miaa trzydzieci i ani dnia wicej. Dom zawsze by peen artystw i pisarzy, ktrych mama gocia. Odkd jednak dziesi lat temu zgina w wypadku samochodowym, zaczam bardziej dba o zdrowie ojca. Jego bliscy w wikszoci zginli w Polsce podczas wojny, matka zerwaa kontakty z krewnymi we Francji i Roman by jedyn rodzin, jaka mi pozostaa. Zrobio mi si przykro, e przez cae popoudnie kazaam mu czeka na rezultaty rozmowy z prawnikiem. Powinnam bya od razu wraca do domu, zamiast bez celu wasa si po miecie, oglda towary w sklepach z antykami i gawdzi z ekscentrycznymi jubilerami. - Chwaa bohaterowi! - Zach Reese unis szklank pen po brzegi przezroczystego pynu, ktry koysa si w jego drcych doniach. - Obawialimy si, e poknli

ci bogowie mamony. Zoyli w ofierze na otarzu kocioa witej Trjcy sukubom Chciwoci i Kredytw hipotecznych. - Tak dugo ciebie nie byo - Roman umiechn si z wysikiem. Przesun skat doni po ysej czaszce; w tym gecie nauczyam si rozpoznawa oznak stresu. - Mylelimy, e bank zatrzyma ci jako zastaw pod kredyt. - Gdybym tylko bya na tyle wartociowa. - Machnam doni, odrzucajc propozycj szklaneczki ze strony Zacha. Podeszam do pieca i nastawiam czajnik, jako e zaplecze miecio si w starej kuchni. Teraz w szafkach zamiast talerzy i garnkw znajdoway si dokumenty i materiay biurowe, a spiarka zostaa przeksztacona w ognioodporny, stalowy sejf z nowoczesnym zamkiem i systemem alarmowym. Drzwi sejfu byy otwarte, a wyjte ze skrzy zimowe krajobrazy Pissarra stay na kuchennych krzesach w taki sposb, e zasaniay okna i drzwi balkonowe do ogrodu, zastpujc widok deszczowego zmierzchu na Manhattanie krystalicznymi poaciami zanieonych pl. Dlaczego podczas recesji nieg nie sprzedaje si dobrze? Kupiabym te obrazy dla siebie, jelibym miaa pienidze. Gdybym moga, wkroczyabym w ten spokojny, lawendowy nieg. Gwizd czajnika wyrwa mnie z dziecicego marzenia o moliwoci wejcia w ukochany obraz. Wiksz cz dziecistwa spdziam, nic na jawie o spacerach po sonecznikowych polach van Gogha i schludnych holenderskich uliczkach. Nasypaam czarnej rosyjskiej herbaty do dzbanka i zalaam wrzc wod. Postawiam dzbanek na zoonej biao-niebieskiej ciereczce, przyniosam dwie filianki. - Powiedz, jak jest le? - zapyta Roman, kiedy nalaam herbaty i podaam mu filiank.

- Porozmawiamy pniej. - Zerknam na Zacha. - Oho, widz, e przeszkadzam w rodzinnej konferencji. Lepiej ju pjd. Jeden z moich uczniw ma wernisa, pomylaem, e powinienem tam wpa. - Podnis si niepewnie, prostujc wysok na metr osiemdziesit sze posta barczystego szwedzkiego farmera w pokrytych farb martensach. Chocia od dwudziestu lat nie namalowa adnego obrazu, jego ubrania zawsze s poplamione farb, pomylaam, stajc midzy nim a obrazami. Nie byam pewna, czy zdoaby utrzyma pdzel w wiecznie drcych doniach. - Zostaw w spokoju studentki, Zach. - Wycignam szyj, by przyj cmoknicie w policzek. - To nie w porzdku wobec studentw. - Do zobaczenia, Jaszemski! - Uywa prawdziwego nazwiska mojego ojca. Odprowadziam Zacha do frontowych drzwi i zamknam je za nim. Kiedy wrciam do kuchni, ojciec popija herbat. Obrazy znikny, drzwi sejfu byy zamknite, ale ojciec wci wpatrywa si w miejsce, gdzie przedtem stay. - W zeszym roku za kady dostabym sze milionw - powiedzia. - Nawet po krachu z osiemdziesitego sidmego interes wci si krci. - Obecna sytuacja chyba jednak si rni od tej z osiemdziesitego sidmego. - Usiadam i oburcz ujam kubek z herbat, cho tak samo mogam przebywa na tamtym nienym polu we Francji, bo ciepo nie zdoao przepdzi uczucia chodu, ktry przeszywa mnie do szpiku koci. Dwie godziny pniej poszam na pitro, wyczerpana udawaniem faszywego optymizmu. Przedstawiam ojcu plan restrukturyzacji kredytu, ktry zdaniem Chucka

Chennery'ego by dla nas ostatni desk ratunku. Ojciec go zaakceptowa, ale nawet on musia rozumie, e jeli sytuacja ekonomiczna bdzie si pogarsza, nie mamy najmniejszej szansy na wydobycie si z dugu. Mimo to przez ca rozmow okazywa beztrosk niepoprawnego hazardzisty. - Co na pewno si zdarzy! - zawoa za mn, kiedy zostawiam go przed drzwiami jego mieszkania na pierwszym pitrze. Zanim doszam do swojej kawalerki na drugim pitrze, miaam wraenie, jakby cae moje ciao zakute byo w metal. Zdjam torb, z ulg rzuciam j na podog... i usyszaam gony szczk. Srebrna szkatuka. Zupenie o niej zapomniaam, chciaam pokaza j ojcu, ale tyle finansowych szczegw musielimy omwi. Ojciec niedugo po drugiej wojnie zaj si handlem przedmiotami dekoracyjnymi i pewnie mgby okreli jej wiek. Ja z ca pewnoci tego nie potrafiam. Wyjam szkatuk z torby i zaniosam na warsztat, ktry sta na drugim kocu pokoju. wietlik i wysokie od podogi do sufitu okna wychodzce na usytuowany przy poudniowej cianie ogrd daway mnstwo wiata, to byo idealne miejsce do pracy. Stary sekretarzyk mieci si w maej niszy na prawo od warsztatu, po lewej w wysokiej metalowej biblioteczce przechowywaam materiay do wyrobu biuterii oraz resztki metalu, ktre zostaway po rzebach. Jedna z nich, dugi na dwa metry smok zrobiony z metali i acuchw znalezionych na zomowisku, wisia na haku wbitym w sufit. W wietle dnia jego czerwone oczy apay promienie soneczne i arzyy si zowrogo, ale dzisiaj wieczorem rzuca wyduony cie na pokryte kroplami szyby. Ten widok mnie niepokoi.

Zapaliam mocne lampy po obu stronach stou i natychmiast dostrzegam to, czego nie widziaam w sklepie: wyhaftowane na aksamicie srebrnymi i zotymi nimi okrgi, trjkty i pksiyce zdobione ukami i zawijasami. Ksztaty wyday mi si jakby znajome. Odwrciam si do biurka, otworzyam laptopa i wczyam. Czekajc, a komputer si zaaduje, wyjam szkatuk z woreczka i przesunam palcami po misternie wyrytych koncentrycznych owalach. W mocnym wietle linie zapony na niebiesko, pewnie pocignito je delikatn warstw emalii. Bd musiaa uwaa, eby jej nie zniszczy przy otwieraniu szkatuki. Odstawiam szkatuk, pooyam palce na dotykowym panelu... i odskoczyam, bo z moich palcw posypay si iskry. Ekran zamigota, laptop zapiszcza gardowo jak syjamski kot w rui. Cholera! Potrzsajc rk, patrzyam, jak komputer si resetuje. Zbliyam si do urzdzenia ostronie, ledwo muskaam klawisze. Tym razem nic si nie stao. Wywoaam stron Symbole.com i wpisaam parametry wzoru na aksamicie: z pojedyncz osi, symetryczne, otwarte, ksztaty proste i zaokrglone, zachodzce na siebie, po czym nacisnam klawisz szukaj". Na ekranie pojawiy si najrozmaitsze symbole. Kliknam na jeden, ktry odpowiada znakowi na aksamicie: przecity dwiema poziomymi liniami pokrg z pionow lini na czubku, i otrzymaam opis: Jeden z symboli amalgamatu wykorzystywanego w alchemii i wczesnej chemii. Amalgamaty to stopy powstae w wyniku czenia rtci z innymi metalami, najlepiej ze srebrem". Jasne, widziaam ten symbol na zajciach z metalurgii. Do Google'a wpisaam alchemia" i wywoaam

Wikipedi. Dowiedziaam si, e sowo alchemia" pochodzi od arabskiego sowa oznaczajcego sztuk przeksztacania", e od niego wzio si okrelenie chemik", e celem alchemii byo denie do przemiany metali w zoto. Przewinam list sawnych alchemikw i nacisnam na link do listy symboli. Porwnujc aksamit z ekranem, zidentyfikowaam symbole srebra, zota, miedzi i oowiu, kilku planet, pr roku i czterech ywiow: ziemi, powietrza, ognia i wody. Czyby biaowosy jubiler by ukrytym alchemikiem? Wcale by mnie to nie zaskoczyo. Jubilerstwo pene jest romantyzmu i ekscentrycznoci. Na zajciach w FIT poznaam cakiem sporo profesorw i studentw, ktrych intrygowao staroytne mistyczne badanie natury. Zagorzali wyznawcy lubili podkrela, e pewne procesy wci s wykorzystywane we wspczesnej metalurgii. A komu w dzisiejszych czasach nie wydaby si atrakcyjny system obiecujcy poznanie tajemnic przemiany oowiu w zoto? Dopki jednak szybko nie opanuj tej sztuki, bd potrzebowa kadego cen ta, ktry uda mi si zarobi. Obiecaam jubilerowi, e jutro oddam mu otwart szkatuk. Miaam nadziej, i si ze mn skontaktuje, kiedy sobie uwiadomi, e nie poda mi swoich namiarw. A jeli nie, bd musiaa tak dugo chodzi po West Village i Tribece, a znajd jego sklep. Na razie zabior si do pracy. Poszam do sypialni, malutkiego pokoju utknitego pod skonym dachem, i szybko przebraam si ze spdnicy i bluzki, w ktrych byam u prawnika, w stare dinsy, bluz i skrzane buty. Do wczenie na zajciach z jubilerstwa i spawalnictwa przekonaam si, e iskra moe zniszczy moj ulubion koszul i przez delikatny materia sparzy

skr. Mj roboczy strj by poznaczony wypalonymi dziurkami i cuchn gazem, metalem, popioem. Woywszy go, natychmiast poczuam si bardziej sob. Zebraam wosy w koski ogon, wrciam do pokoju i wczyam radio nastawione na WROX, stacj nadajc rock alternatywny, ktrej lubiam sucha przy pracy. Jedwabisty gos spikerki - jej program nazywa si Nocny lot z Ariel Earhart - zawsze mnie odpra. Umiechnam si, kiedy z radia popyna piosenka kapeli London Dispersion Force. Naleao do niej dwoje moich przyjaci i cieszyam si, e zyskuj popularno. To bya ich nowa piosenka, zatytuowana Trubadur". Trubadurzy pisali piosenki, by ukoi zamane serce", piewaa wokalistka Fiona. By ukochane poznay ich wieczny bl". Wczyam lutownic, koyszc si do melodii i czuam, jak ogarnia mnie spokj, ktrego przez cay dzie mi brakowao. Dziki Bogu za prac, pomylaam. Wcignam grube rkawice i przysunam do siebie szkatuk. Do diaba, jak mam j otworzy, nie niszczc caoci? Przyjrzaam si spawowi wok wieka. Krawdzie szkatuki nie zostay uszkodzone, musiaam zaoy, e zrobiono go z metalu mikszego ni srebro, ktre w przeciwnym razie by si roztopio. To samo dotyczyo pieczci na zamkniciu. Jeli roztopi spaw, powinnam bez trudu wsun we ostrze. Wybraam stalowe ostrze i najciesz dysz do lutownicy, nastpnie wyregulowaam poziomy acetylenu i tlenu. Po zakoczeniu przygotowa woyam okulary ochronne i skierowaam lutownic na spaw. Na pocztku nie dostrzegam adnej zmiany. Gdyby piecz bya z oowiu, ju powinna si topi. To musi by inny materia. Wyregulowaam pomie. Nic.

- No, dalej - szepnam do metalu; oddech zaparowa okulary. - Nie bd wredny. Jakby w odpowiedzi metal w miejscu, na ktre skierowaam lutownic, zrobi si jedwabisty i poyskliwy, przypomina czerwon wstk. Zaczyna si topi. - Grzeczny chopczyk - pochwaliam piewnie. W arze z palnika metal bulgota. Drug doni wbiam ostrze pod wieko i przesunam wzdu trzech cian, a potem pod okrg pieczci. Metal wok pieczci zapon na biao - cay z wyjtkiem zrywajcego si do lotu abdzia, ktry nie zmieni barwy i kontrastowa z jasnym tem, jak czarny abd odrywajcy si od tafli poyskliwego, zalanego socem jeziorka. Przysigabym, e sysz szum skrzyde w powietrzu, a potem olepio mnie wiato. Niemal je czuam, byo energi, od ktrej wibrowao mi w kociach, mrowio w yach. To byo jak skok do lodowatego jeziora w upalny letni dzie, jak gorca kpiel z musujcymi solami, jak... nie, niczego podobnego wczeniej nie odczuwaam. Miaam wraenie, jakbym po raz pierwszy naprawd ya. Od razu wiedziaam, e jeli wyjd cao z tej sytuacji, do koca moich dni bd staraa si odtworzy to doznanie. Kiedy wiato zblako, spojrzaam na swoje rce i nogi, niemal spodziewajc si oparze, ale byam caa i zdrowa. Nic ci nie jest, nic ci nie jest, powtarzaam sobie, klepic si po ciele. W tych sowach usyszaam echo gosu mojej matki. Tak mwia, kiedy si przewrciam albo uderzyam w gow. Nic ci nie jest, powiedziaam raz jeszcze, prbujc uspokoi rozszalae serce. adnych uszkodze, nawet... Spojrzaam na szkatuk i serce mi stano.

Bya otwarta. Z jej wntrza smuga bkitnego dymu unosia si ku sufitowi i owijaa wok metalowego smoka niczym latajcy w. W dymie trzepotay patki sadzy. Ale powodem mojej gwatownej reakcji byo to, co zobaczyam na wewntrznej stronie wieka. Bkitne ksztaty poyskiway na tle roztopionego srebra, poruszay si jak ikony na ekranie komputera. Zbliyam si i drc doni dotknam wieka. Niebieski pksiyc najpierw zmieni si w okrg przecity dwiema krzyujcymi si liniami, a potem w trjkt z kropk w rodku. Odwrcone oko przeksztacio si w liter Z, z litery powstaa cyfra 7, z cyfry co, co wygldao jak pantofelek. Zamknam oczy z rozpaczliw nadziej, e gdy je otworz, zudzenie zniknie. Kiedy w wieku szesnastu lat zaczam cierpie na migren oczn ze wszystkimi jej objawami, mylaam, e wariuj. Dorastajc w domu czsto odwiedzanym przez artystw, mimo woli suchaam 0 ludziach, ktrzy przekroczyli granic". ycie na owej granicy wydawao si darem, a zarazem brzemieniem artysty. A przecie matka zawsze mi powtarzaa, jak bardzo jestem utalentowana. Czy to znaczyo, e ja take mogam przekroczy granic dzielc wiat racjonalny od szalestwa? Odczuam kolosaln ulg, kiedy okulista mi powiedzia, e byski wiata, poszarpane mroczki i zamazane aury s typowe dla tej dolegliwoci. A jeli si myli? Jeli te symptomy byy zaledwie pocztkiem i teraz naprawd trac rozum? Otworzyam oczy. Symbole znikny, szkatuka z biaej zmienia si w srebrn. Wypolerowan, bez ladu patyny. W porzdku, pomylaam, wieko pokryto jakim rodkiem chemicznym, symbole wyryto w kadej warstwie, wic je zobaczyam - gdy szkatuka si rozgrzaa, a potem styga - w taki sam sposb, w jaki sok z cytryny ujawnia si

na papierze przystawionym do pomienia. To wyjanienie troch poprawio mi samopoczucie. Zdjam mask i rkawice, dotknam szkatuki. Bya ciepa, ale nie parzya. Uniosam j i zajrzaam do rodka. Bya pusta. Znowu popatrzyam na patki unoszce si w powietrzu. To nie bya sadza, jak sdziam, ale poczerniae kawaki papieru. Papiery znajdujce si w rodku zapaliy si, kiedy wieko si otworzyo. (Ale jak si otworzyo?) Jeden fragment spad kolo szkatuki; pokryty by ozdobnym archaicznym pismem, ktrego nie byam w stanie odczyta, bo wzrok miaam zamazany i rce mi dygotay. Odcyfrowaam jedynie podpis: Will Hughes, skrelony wielkimi literami z zawijasem tu pod woskowym odbiciem pieczci z abdziem. Reszta zmienia si w konfetti, lekkie patki w odcieniach bieli i jasnego ru, zmieniy mj st w niene pole we Francji malowane przez Pissarra ponad sto lat temu.

Ludzie cienie Zebraam strzpy i wrzuciam do szkatuki, eby jutro pokaza jubilerowi, co zostao z zawartoci. Zamknam wieko i zostawiam szkatuk na stole. Zastanawiaam si, czy nie schowa jej do sejfu, w ktrym przechowywaam zapasy zota i srebra, ale w domu by system alarmowy. Nie istnia aden racjonalny powd, by j tam zanosi, chyba e w rzeczywistoci pragnam uchroni przed ni siebie... a to byo niemdre. Zabraam do sypialni najwikszy kawaek papieru i srebrn piecz, bo chciaam obejrze, kiedy wzrok mi si oczyci. Pooyam je na nocnym stoliku i zaczam si rozbiera. Halucynacje mijay, i nie spaliam si, pomylaam. Okrywaam si kodr i przycisnam rce do piersi, by powstrzyma drenie. To dziwne odczucie, kiedy bysno wiato... Pewnie by to rodzaj rozadowania elektrycznego, poraenie, nic wicej. A dreszcze, ktre teraz czuam, to skutek zmczenia. Miaam za sob dugi dzie. Zanim wyczyam lamp na nocnym stoliku, zdjam medalion, ktry zrobiam jako szesnastolatka

(zwykle z nim spaam), i wziam piecz ze szkatuki, by je porwna. Tak, byy niemal identyczne, ale przypuszczalnie wykonano wiele sygnetw z takim herbem. To nic nie znaczyo, chocia mio byo trafi na przedmiot, ktry przypomina mi matk. Jakbym dostaa wiadomo od niej. Zasnam z pieczci w doni, palcami gadzc abdzia z rozpostartymi skrzydami. We nie staam na brzegu okrgego jeziorka. Soce wisiao nisko po drugiej stronie, zachodzc za star kamienn wie i zmienio wod w poyskliw tafl roztopionego zota, po ktrej pywa czarny abd. Scena bya przepojona spokojem, ale wiedziaam, e zaraz zdarzy si co strasznego. Ptak take to wyczuwa. Wycign dug szyj, rozpostar skrzyda i zacz si wzbija do lotu. Zobaczyam wtedy, e na piersi ma ciki wisior na srebrnym acuchu. A potem, kiedy jego skrzyda oderway si od wody, co wisno mi koo ucha i straszliwy krzyk zburzy zot tafl. Powietrze pociemniao od czarnych pir, w jednej chwili staam na brzegu, w nastpnej byam w wodzie... i z przeraeniem stwierdziam, e nie jestem ju sob, tylko rannym abdziem. To ja tak straszliwie krzyczaam, a mj gos przypomina trby w dzie Sdu Ostatecznego. Obudzi mnie ryk trby. Wystarczya sekunda, bym rozpoznaa dwik alarmu dobiegajcy z parteru - i krew zastyga mi w yach. Zerwaam si na rwne nogi, wcignam dinsy, bluz i robocze buty, ktre rzuciam koo ka. Po chwili byam ju na podecie. Usyszaam, jak pitro niej otwieraj si drzwi, i nad balustrad zobaczyam ys gow ojca. - Tato! - krzyknam, prbujc przebi si przez wycie syreny. - To pewnie faszywy alarm. Poczekajmy na przyjazd policji.

Ale on mnie nie sysza - albo wola nie sysze. Zbieg po schodach, poy jego czerwonego szlafroka w turecki wzr wydymay si w przecigu. A to znaczyo, e frontowe drzwi s otwarte. Popdziam za nim. Serce walio mi ze strachu, gdy braam po dwa stopnie naraz. Roman w nocnym stoliku trzyma bro, pamitk z drugiej wojny wiatowej. Czy by niemdry i j wzi? W poowie pierwszego pitra usyszaam krzyk - to by gos ojca - a potem wystrza. Ostatnie ppitro pokonaam dwoma susami i wyldowaam na kolanach. Nie zwaajc na bl, biegam w stron otwartych na ocie kuchennych drzwi na kocu korytarza. Dopadam progu w dwch niezgrabnych skokach i zastygam. Widok by niesamowity i dziwny, przez chwil mylaam, e w kocu udao mi si zrealizowa dziecice marzenie o wkroczeniu w obraz, surrealistyczny obraz Dalego lub de Chirico. Trzej mczyni ubrani na czarno w identyczne golfy, spodnie, rkawice i narciarskie maski mogliby by cieniami, nie ludmi. Jeden klcza przed otwartym sejfem i noem wycina obraz z ramy, obok niego na ziemi lea kb czerwonej tkaniny. Kiedy skoczy, poda ptno drugiemu, ktry zwin je w cisy rulon i wrczy trzeciemu, a ten woy je do podunej okrgej torby. Z mdlcym poczuciem absurdu dostrzegam, e jest to worek na mat do jogi. Omal si nie rozemiaam. Dopiero kiedy przyjrzaam si dokadniej, stwierdziam, e ten czerwony tob koo sejfu to mj ojciec: szlafrok zsun si na podog, krew wsikaa w biay konierz piamy. Jknam cicho i wszyscy trzej jednoczenie podnieli gowy, w tym samym momencie na mnie spojrzeli. Wpatrywali si we mnie przez czas wydajcy si wiecznoci,

na tyle dugo, by przez gow przebiegy mi dziesitki myli: Powinnam uciec? Ale jak mogabym zostawi ojca? Czy ojciec nie yje? Czy mnie zabij? A potem, co przyznaj z zaenowaniem, pomylaam: Jak zdoamy spaci dug, skoro zabieraj wszystkie nasze obrazy? Wszyscy rwnoczenie si odwrcili. Mczyzna, ktry wycina ptna z ram, schowa n i wsta, drugi zamkn sejf, trzeci zapi worek. Ruszyli w moj stron. Przycisnam si do ciany ogarnita odraz na myl, e mnie dotkn, ale nie mogam ucieka, musiaam dosta si do ojca. Ludzie cienie minli mnie, jakbym nie istniaa. Korytarz wypeni si odraajcym odorem zgniych jaj i spalenizny, smrd wdar si w moje nozdrza, usta i puca. Kiedy szli, korytarz ciemnia, jakby cienie w ktach wycigay si ku nim. Doszli do schodw i ruszyli na pitro. W tej samej chwili podbiegam do ojca i uklkam. Sprawdziam puls na szyi i odsoniam szlafrok, szukajc rany po kuli. Znajdowaa si pod lewym obojczykiem, trzy centymetry nad sercem, w kadym razie miaam nadziej, e pocisk omin serce. Pod palcami poczuam saby, trzepoczcy puls. Podniosam si tylko po to, by zapa telefon bezprzewodowy ze ciany i szarpniciem wycign cierk spod czajnika, ktry zostawiam na stole. Poczuam ukucie alu, kiedy lakierowany imbryk mamy stoczy si na podog i rozbi, ale odpdziam t myl, przyciskajc cierk do rany i zadzwoniam na 911. Powiedzieli mi, e karetka i policja ju jad. Rozczyam si i nasuchiwaam krokw wamywaczy na schodach, ale przy wczonym alarmie nie potrafiam stwierdzi, czy si zbliaj. Wrc tu i nas zastrzel? Powinnam wywlec ojca z domu? Ale jak daleko zdoam z nim uciec? Zrobi mu krzywd, jeli go przenios? Wreszcie po cigncym si w nieskoczono oczekiwaniu drzwi wejciowe otworzyy si z trzaskiem i w holu rozlegy si cikie kroki. Uniosam gow i zobaczyam dwch

umundurowanych funkcjonariuszy, ktrzy celowali do mnie z broni. - Wamywacze s na pitrze! - krzyknam. - Jest ich trzech. Przynajmniej jeden musia mie bro, bo strzelili do mojego ojca. Mwic to, usiowaam sobie przypomnie, czy u ktrego z mczyzn widziaam bro, ale policjanci ju opucili kuchni. Usyszaam, jak biegn po schodach. Odwrciam si do ojca. Jego twarz miaa chorobliwie szary odcie. - Tato! - zawoaam. - Romanie? Syszysz mnie? Unis powieki, ale nie potrafi skupi na mnie wzroku. Powiedzia co, czego nie zrozumiaam. Nachyliam si i przystawiam ucho do jego ust. - mier... mier... - wychrypia. -Nie, tato, nie umrzesz. Obiecuj. Kula omina serce. - Usiowaam go skoni, by na mnie spojrza, ale jego oczy bdziy po pokoju, jakby czego szuka. Podyam za jego wzrokiem i pod kuchennym stoem zobaczyam stary wojskowy rewolwer. Pewnie go upuci, kiedy wamywacze strzelili do niego. - Och, tato. - Gadziam go po gowie. - Powiniene by zostawi bro na pitrze. Moe nie zrobiliby ci krzywdy. Pokrci gow i poruszy ustami, prbujc co mi powiedzie. Pochyliam si nad nim, eby nie musia tak bardzo si mczy. - Dybuk - wykrztusi wreszcie. Zdawao si, e wypowiedzenie tego sowa pochono ca jego energi. Oczy

ucieky mu w gb czaszki i straci przytomno. Czuam nieregularny puls pod palcami. Gorczkowo przeniosam donie z rany na serce i z caej siy nacisnam, raz, dwa, trzy, usiujc sobie przypomnie, jak resuscytacja wyglda na filmach. Nie przestaam tego robi do chwili, gdy obok mnie uklk ratownik i oderwa mi rce. Nie widziaam, jak wchodzi, a mimo to kuchnia nagle pena bya ludzi. Policjanci, ratownicy, mczyzna w szarym prochowcu, z ktrego woda kapaa na podog. Utworzyli krg wok ojca, odpychajc mnie na bok. Czuam si jak w moim nie, gdy staam na brzegu jeziora i patrzyam na abdzia suncego w stron mierci, jakbym unosia si wysoko w powietrzu. Mczyzna w prochowcu sta obok mnie i co mwi, ale go nie syszaam, wszystko zaguszao bicie abdzich skrzyde. - Co? - zapytaam, patrzc mu w oczy. - Powiedziaem, e bardzo pani zblada. Powinna pani usi. Kiwnam gow, zgadzajc si z jego rozsdn rad, ale tak jak w tamtym nie czuam, e ju wpadam do jeziora, poyskliwa woda otacza mnie wybuchem biaego wiata, ktre byo - tylko na t myl starczyo mi czasu - dziwnie znajome. Ocknam si w karetce. - Stracia pani przytomno - powiedzia ratownik, kiedy usiadam. - Wic zabralimy pani z ojcem. - Jak on si czuje? - Twarz ojca zakrywaa maska tlenowa, oczy mia zamknite. - Straci sporo krwi i ma niskie cinienie. Ojciec choruje na serce? - Cierpi na chorob niedokrwienn. Rok temu podda si angioplastyce. Czy on... czy...? - Ma spore szanse. Kula trafia tu nad sercem, rana wylotowa znajduje si kilka centymetrw wyej w barku. Myl, e omina serce, wic mona powiedzie, e mia szczcie. Strzelec musia by pochylony, kuca albo co w tym rodzaju. Ojciec zaskoczy wamywaczy?

- Tak przypuszczam. Weszam tam, kiedy ju lea. Jeden z rabusiw klcza na pododze... niewykluczone, e to on strzeli do ojca. - W takim razie gdzie mia bro? Widziaam tylko rewolwer ojca. - Ojciec zbiega po schodach. O mao na nich nie wpad. - Bieg i wstrzs bardzo osabiy jego serce, przy upadku uderzy si w gow, ale wyglda na twardego staruszka, goni zodziei! - Ratownik spojrza na mnie z umiechem, ale zaraz spowania. - Nie wyglda pani najlepiej. Prosz si pooy, nie chc, eby pani upada i zrobia sobie krzywd. Rozbiaby sobie pani gow, gdyby detektyw pani nie zapa. Posuchaam si rady. Tak jak przed omdleniem miaam wraenie, e nie do koca jestem zczona z wasnym ciaem, jakbym z gry obserwowaa karetk pdzc do szpitala witego Wincentego, a potem siebie - podam za nieprzytomnym ojcem do izby przyj i trzymam jego bezwadn rk, gdy szyj mu bark i podczaj kroplwk. Pragnam gono krzykn: Kim jest ta spokojna kobieta? To nie mogam by ja, bo moje napite nerwy strzelay jak sztuczne ognie, a serce gwatownie walio. Widocznie ten rzekomy spokj nie wszystkich zwid, bo pielgniarz zobaczywszy kolor mojej twarzy, posa salowego po krzeso dla mnie. - Nie chc, eby mdlaa pani na mojej zmianie - zgani mnie ze piewnym akcentem z Karaibw, ktry w anty-septycznej izbie przyj by niczym ciepy wietrzyk. Mia

skr barwy herbaty ulung i zwizane kolorow bandan dugie dredy. Na identyfikatorze widniao nazwisko O. Smith. - Czy ojciec odzyska przytomno, panie Smith? - Nie po tych wszystkich rodkach przeciwblowych, ktre mu zaaplikowaem, kochana. A jeli odzyska, bdzie mwi od rzeczy. Najlepiej pani zrobi, jeli troch odpocznie. - Mwi tak, jakby przywyk do tego, e ludzie wykonuj jego polecenia, ale ja pokrciam gow. - Zostan tutaj. Nie chc, eby by sam, kiedy odzyska przytomno. Po mniej wicej godzinie ojca przeniesiono do sali szpitalnej. Byo tam wolne ko i O. Smith powiedzia, e mog z niego skorzysta, ale ja si baam zasn, baam si, e kiedy przestan pilnowa ojca, on mi si wymknie. Usiadam wic na twardym krzele pomidzy jego kiem a oknem z widokiem na Sidm Alej. Niebo nad dachami budynkw pozostawao ciemne, ale w oknach na najwyszych pitrach odbijao si perowoszare wiato poranka. Deszcz, ktry pada od wczoraj, wreszcie usta, powietrze byo przezroczyste i zimne, z kratek na ulicach unosiy si kby pary. Jako dziecko mylaam, e kade miasto ozdabiaj takie dryfujce oboczki, dopiero ojciec mi wyjani, e Nowy Jork ma niezwyky system podziemnych rur parowych z okresu poprzedzajcego elektryczno. - Mylaem, e miasto unosi si na chmurze, kiedy po raz pierwszy je zobaczyem - wspomina Roman dzie, gdy pod koniec lat czterdziestych wpyn do nowojorskiego portu. - Byem przekonany, e ni. W dziecistwie uwaaam, e opary z kratek i tunele s dowodem na istnienie innego wiata pod powierzchni naszego. Moe wiata, o ktrym mama opowiadaa mi na dobranoc, nazywaa go Letni Krain albo Baniowym Krajem. Tam zawsze panowao ato, kwiaty kwity przez cay rok i

krystaliczne rda tryskay z gbi ziemi, znaczyy zielone ki bia koronk strumykw spywajcych do jeziora, po ktrym pyway abdzie. Niekiedy mona dostrzec Letni Krain w zielonym blasku na kocu lenej cieki, w odbiciu gry w tafli stawu, a czasami nawet przez otwarte drzwi na miejskiej ulicy, gdzie nigdy przedtem adnych drzwi nie byo, a kiedy wracasz tam pniej, widzisz tylko gadki kamie. Wrota do Letniej Krainy otwieraj si na okamgnienie, w adnym razie nie zdoasz drugi raz ich zobaczy. Nie znajdziesz ich, specjalnie szukajc, ale moesz znienacka wsun si do rodka. Spdzisz tam dzie, a po powrocie do tego wiata przekonasz si, e mino wiele lat, twoi przyjaciele i rodzina postarzeli si, cho ty wcale si nie zmienia. - Dlatego ty nie starzejesz si nawet o dzie? - artowa ojciec, gdy sysza, jak mama mi to opowiada. miaa si, ale w dziecistwie wierzyam, e mama dysponuje kluczem do tego magicznego miejsca. Wierzyam te, e jeli bd obserwowa ksztaty, ktre tworzy para wczesnym zimowym porankiem, zdoam dojrze tamten wiat, gdzie biae abdzie sun po krystalicznych jeziorach i zaczarowane wierzchowce wychodz ze spienionych fal. Dzisiaj rano jednak podobne do wiecw ksztaty w cieniach szpitala wcale nie zapowiaday nioscych dobr wiadomo emisariuszy z Baniowego Krlestwa, kazay mi natomiast myle o potpionych upiorach wstajcych z pieka w dzie Sdu Ostatecznego. Nie sdz, by kiedykolwiek wczeniej para wywoaa we mnie takie skojarzenia. Zadaam sobie pytanie, czy przez noc zasza jaka zmiana w miecie lub we mnie.

- Panno James? - Gos wyrwa mnie z ponurych roje. Odwrciam si i przy ku ojca zobaczyam detektywa, ktry by u nas w domu. Nie syszaam, jak wchodzi, i zastanawiaam si, czy specjalnie chcia mnie zaskoczy, ale odrzuciam idiotyczn myl. Ten czowiek by nowojorskim policjantem, a nie indiaskim tropicielem. - Detektyw Joseph Kiernan, wydzia przestpstw dotyczcych sztuki - przedstawi si, wrczajc mi wizytwk. - Nie chciaem obudzi pani ojca, z ca pewnoci potrzebny mu wypoczynek. Lekarz powiedzia, e jego stan jest stabilny. - Ale nie odzyska przytomnoci. - To chyba nie jest dobry znak. - Wic nie powiedzia pani, co si stao? - Nie, cho sdz, e to do oczywiste. Zaskoczy wamywaczy, ktrzy do niego strzelili. - Widziaa pani, e do niego strzelali? - Nie, biegam za nim po schodach. Kiedy wpadam do kuchni, ojciec lea na pododze. - A jeden z wamywaczy trzyma bro? - Nie, ale mg j upuci. Pakowali ptna. Wszystkie oprcz jednego wycili z ram. Wygldao, e kiedy wczy si alarm, chcieli jak najszybciej uciec. - Tak, to kolejna sprawa, ktrej nie rozumiem. - Detektyw rzuci paszcz na wolne ko i przystawi sobie krzeso. Sprawia wraenie, jakby szykowa si do dugiej rozmowy. - Alarm w sejfie si wczy, ale w drzwiach wejciowych nie. Czy kto poza pani i ojcem zna kod do tego alarmu? - Kilka osb. Nasza gospodyni, recepcjonistka... Rzeczy wartociowe zawsze przechowywalimy w sejfie, wic...

- A kto zna t kombinacj? - Tylko ja i ojciec. Wamywacze pewnie skorzystali z materiau wybuchowego... - Urwaam, wspominajc chwil, kiedy mczyni minli mnie w korytarzu. To nie bya rzecz, ktr chciaabym pamita. Poczuam si tak, jakby co naciskao mi na piersi. - Kiedy koo mnie przechodzili, poczuam siark... i odr spalenizny. - Nie byo ladw uycia materiaw wybuchowych. Albo znali kombinacj, albo... - Albo co? - rzuciam ostro. Przekrzywi gow i umiechn si. Wci w odrtwieniu, jeszcze mi nie przeszo, odkd zobaczyam ojca na pododze - dostrzegam, e jest przystojny na chopicy, schludny sposb: krcone ciemne wosy, kwadratowa szczka, dziurka w brodzie, szerokie ramiona, gbokie piwne oczy. Nie ulegao wtpliwoci, e inspektor wie, i swoj urod moe oczarowa kad kobiet, ale dlaczego prbuje oczarowa mnie? Przecie jestem ofiar? - Nie wiem. Niech pani mi powie. - Nie mam pojcia. - Mwiam szczerze. - To moliwe, e pani ojciec poda im kombinacj? - Tylko w sytuacji, gdyby trzymali go na muszce. - Ale mwia pani, e na schodach biega pani tu za ojcem, a oni ju zdyli wyci z ram wszystkie obrazy prcz jednego. Wynika z tego, e ojciec nie mia czasu poda im kombinacji. W kadym razie nie wtedy. Musiaa min chwila, nim dotar do mnie sens jego sw, ale kiedy to nastpio, wpadam w furi. - Sugeruje pan, ze ojciec mia jaki udzia we wamaniu? Wzruszy ramionami. - Usiuj zrozumie, co zaszo. Jest pani pewna, e sejf by zamknity?

- Tak, poszam na zaplecze i go zamknam... - Urwaam. Przypomniaam sobie, e kiedy po odprowadzeniu Zacha Reese'a wrciam do kuchni, ojciec ju schowa obrazy Pissarra i zamkn sejf. W kadym razie tak zaoyam. - Prawd mwic, ojciec zamkn sejf, kiedy odprowadzaam do drzwi przyjaciela... - Przyjaciela? - To stary przyjaciel mojego ojca, Zach Reese. - Malarz? - Kiernan wyj z kieszeni marynarki notatnik, odsaniajc przy tym ruchu bro. - Tak. W ustach miaam sucho. - Musia pan studiowa sztuki pikne, eby przyjto pana do tego wydziau? - Studia pomagaj. - Wygi usta w krtkim umiechu. - Ale nie trzeba by ekspertem, by zna nazwisko Zacha Reesego. Jego wyczyny w latach osiemdziesitych przyniosy mu saw. No i zdarzy si ten wypadek samochodowy w Hamptons. Utona moda dziewczyna. - Tak, straszna sprawa. Byam wtedy maa, ale mama mwia, e Zach bardzo si zmieni. Zacz sporo pi, co nie znaczy, e przedtem pi mao. -1 przesta malowa. Kilka lat pniej mia problemy z dugami hazardowymi. - Tak, co o tym syszaam. - Mglicie pamitaam, e rodzice si kcili, bo Roman po raz kolejny wykupi Zacha, ale odepchnam to wspomnienie, teraz przede wszystkim musiaam zniechci Kiernana do kierunku, w ktrym zda. - Chyba pan nie sdzi, e Zach mia co wsplnego z wamaniem? To jeden z najstarszych przyjaci ojca. - Musimy zbada wszystkie ewentualnoci, panno James. Jestem przekonany, e chce pani, ebymy znaleli sprawcw, ktrzy zranili pani ojca. - Brod wskaza Romana i znieruchomia. Podyam za jego spojrzeniem i zobaczyam, e powieki ojca znowu si poruszaj. Podeszam szybko do ka.

- Tato? Syszysz mnie? - Roman otworzy oczy i skupi je na mnie. Rozcign usta, prbujc si umiechn, ale zaraz jego twarz wykrzywi grymas blu. - Tato, wszystko w porzdku. Jeste w szpitalu. Postrzelili ci, ale wyjdziesz z tego. - Spojrzaam na detektywa Kiernana, ktry stan po drugiej stronie ka i bacznie przyglda si ojcu. - Moe pan wezwa pielgniark? - poprosiam. Kiernan zawaha si na uamek sekundy, potem szybkim krokiem wyszed z sali. Kiedy zostalimy sami, ujam ojca za rk. - Tato, byo wamanie. Trzej mczyni ukradli obrazy z sejfu. Pamitasz, czy po wyjciu Zacha zamkne sejf? - Zniyam gos do szeptu. - Podae kombinacj Zachowi? - Wszystko w porzdku, kochanie - odpar Roman. Czuam, jak jego palce si poruszaj, chcia poklepa mnie po doni, ale nie mia do siy. - Jeli tobie nic si nie stao, Margot, to wszystko... wszystko... - To ja, tato. - Wzdrygnam si, syszc imi matki. - To ja, Garet. Mama... mamy tu nie ma. Znowu sprbowa si umiechn, ale i tym razem skrzywi si z blu. - Garet. Z dnia na dzie coraz bardziej jeste do niej podobna... - Powieki mu zatrzepotay i opady. Do sali wrci detektyw z lekarzem i pielgniark, ktrzy zbadali Romana i oznajmili, e funkcje yciowe s silne. - Wic panna James moe bezpiecznie zostawi ojca na godzin? - Kiernan zwrci si do lekarza. Mieszka kilka przecznic std, a ja musz razem z ni obejrze miejsce przestpstwa.

Lekarz nie tylko si zgodzi, ale wrcz nalega, ebym wysza na wiee powietrze. Zapewni, e pielgniarka oddziaowa zadzwoni do mnie na komrk, gdyby nastpia jaka zmiana. Po paru minutach szlimy do mojego domu. Przyjemnie byo na dworze. Wczorajsza burza pozostawia czyste niebo i rzekie chodne powietrze, a poranne soce przepdzio zowieszcze cienie z alei. Kiernan nie podj wtku Zacha Reese'a, pyta natomiast 0 obrazy, ktre byy w sejfie. - Naturalnie musz zajrze do spisu - odparam. - Ale wszystkie pamitam. - Wymieniam kade ptno wraz z przyblion wartoci. Zakoczyam na pejzaach Pis-sarra. - Warto to oczywicie termin relatywny na rynku sztuki, prawda? - zapyta. - Pejzae Pissarra nie sprzeday si na aukcji. To z pewnoci obniyo ich warto. - Podaj wycen dokonan przez firm ubezpieczeniow, kiedy par miesicy temu odnawialimy polis. - Czyli przed obecnym zaamaniem rynku. Mona zaoy, e obrazy ubezpieczono na wysz warto ni ta, ktr osignyby na rynku? Doszlimy ju do schodw prowadzcych do drzwi, ale pytanie detektywa sprawio, e stanam jak wryta. Ubezpieczenie. Przed chwil ojciec zapewni mnie, e obrazy s ubezpieczone, a wczoraj wieczorem przed pjciem spa powiedzia: Co na pewno si zdarzy. Ale czy mgby?... Kiernan nie sdzi chyba, e mj ojciec zaaranowa kradzie i wasne postrzelenie, by odebra pienidze z ubezpieczenia? Umiecha si do mnie, twarz mia tak agodn i spokojn jak to poranne soce. Odwrciam si, nie odpowiadajc na jego pytanie, i weszam po schodach. Chciaam by w swoim domu, jedynym miejscu, w ktrym zawsze czuam si bezpieczna, a przecie zaledwie wczoraj przekonaam si, e w gruncie rzeczy nawet ju do nas nie

naley. Przekroczyam prg... i momentalnie zaczam dre. Obecno tamtych trzech ubranych na czarno mczyzn bya namacalna, powietrze zdawao si od niej nabrzmiewa. Kiernan min mnie i skierowa si do kuchni. - Technicy ju tu skoczyli, wic moe pani posprzta - mwi. Ruszyam za nim, ale zatrzymaam si w progu. Nie byam jeszcze gotowa wej do pomieszczenia, w ktrym postrzelono ojca. Kiernan podszed do mnie, w doni trzymajc plastikowy worek na dowody. - Znalelimy to na pododze. Poznaje pani ten przedmiot? - Tak. Wojskowy rewolwer mojego ojca z drugiej wojny wiatowej. I nie, nie przypuszczam, e ojciec ma pozwolenie. Szczerze mwic, nie przypuszczam, e ta bro dziaa. - Aha - mrukn, jakby nic nie mogo go ju zaskoczy. - Jeszcze jedno. Mwia pani, e staa w korytarzu i wamywacze przeszli koo pani, czy tak? -Tak. - Czyli nie blokowaa pani wejciowych drzwi? - Nie. Nie sdz, eby im to przeszkodzio. Sprawiali wraenie, e w ogle nie zwracaj na mnie uwagi. To byo niemal tak, jakby mnie nie widzieli. - Przerwaam, usiujc co sobie przypomnie. Byo co niesamowitego w ich oczach. Ale detektywa nie zainteresoway oczy rabusiw. - Hm... Jak pani sdzi, dlaczego nie wyszli frontowymi drzwiami? Pokrciam gow.

- Nie wiem... moe si bali, e policja ju jedzie... a moe chcieli zabra co z pitra. - S tam jakie wartociowe przedmioty? - Pamitki ojca... - Mieszka na pitrze, tak? Wszystko wskazuje, e nie weszli do jego mieszkania. Ale na drugim pitrze... Byam na schodach, zanim Kiernan zdy skoczy zdanie. Na myl o tych upiornych wamywaczach wdzierajcych si do mojej sypialni i pracowni zrobio mi si niedobrze. Pdziam na gr, Kiernan bieg kilka stopni za mn. Co zrobili w moim studiu? Kiedy stanam w otwartych drzwiach, przez chwil mylaam, e przez pokj przesza zamie. Podoga bya biaa. Klkam i dotknam patka. By suchy i zostawi na palcu szarawy lad. Oczywicie. Papiery, ktre znajdoway si w srebrnej szkatuce... Na pewno wszystkie zebraam i woyam do rodka, zamknam szkatuk i zostawiam na stole. Przebyam pokj trzema dugimi susami, stopami miadc konfetti. Lutownica leaa tam, gdzie j zostawiam, ale srebrna szkatuka znikna.

Powietrze i mga - Co si stao? Co zgino? Podniosam gow znad stou. Zauwayam, e strzpek papieru zaczepi si w koszyku, ktry opada detektywowi na czoo. Papiery dryfoway po pokoju, niesione powiewem wiatru. - Srebrna szkatuka - odparam, szukajc rda przecigu. - Pracowaam nad ni wczoraj w nocy. - Bya wartociowa? - Waciwie nie wiem. Nie naleaa do mnie. - Ograniczajc si do absolutnie niezbdnych szczegw, opowiedziaam, jak natrafiam na szkatuk. - Nie wyglda, e bya cenna, skoro jubiler pozwoli pani z ni wyj. - Nie, pewnie nie. - Pomylaam o bkitnych symbolach, ktre wczoraj wieczorem przesuway si po wewntrznej stronie wieka, ale w adnym razie nie zamierzaam wspomina o nich detektywowi. To byo zaburzenie widzenia, nowy element w zespole objaww migreny ocznej.

- Przypuszczalnie zabrali j, gdy wychodzili. - Kiernan unis palec. Patrzyam na niego zdezorientowana. Takim gestem pokazuje si czowieka wstpujcego do nieba, ale wamywacze nie umarli. Potem podniosam wzrok i zobaczyam, co mia na myli. wietlik nad naszymi gowami zosta rozbity, metalowa szafka przy cianie nieco przesunita, kawaki metalu zepchnite na bok. Wamywacze musieli wykorzysta j w charakterze drabiny, eby dosta si do wietlika i na dach. Musi j pani doda do listy skradzionych przedmiotw i jak najszybciej powiadomi waciciela. - Zrobiabym to, gdybym miaa jego nazwisko i adres. - Od razu poaowaam tych sw. Mogam po prostu powiedzie, e pniej si z tym czowiekiem skontaktuj. Detektyw wpatrywa si we mnie, jakbym postradaa rozum. - Wiem, to brzmi idiotycznie, ale musi pan zrozumie, e gow miaam zaprztnit czym innym. Wracaam od prawnika, ktry przekaza mi ze wiadomoci. - Tak? - Wyj notatnik, przysiadajc na stole. - Moe mi pani o tym opowie? Godzin pniej pozbyam si wreszcie detektywa, cho udao si to tylko dlatego, e zadzwonili ze szpitala z informacj, e ojciec odzyska przytomno i chce si ze mn widzie. Powiedziaam Kiernanowi, e naprawd potrzebuj kilku chwil dla siebie, zanim pjd do ojca, wic z ociganiem wyszed, a waciwie niemal wypchnam go za drzwi. Kiedy skrci w najblisz przecznic, poszam pieszo do szpitala, przeklinajc siebie w duchu, e daam si mu omami i szczerze przedstawiam nasz sytuacj finansow. Prawda, i tak by si dowiedzia

0 koniecznoci spaty kredytu, ale teraz ta sprawa ukierunkowaa dochodzenie. Kiernan skupi si na tym, jak dogodnie si zoyo (powtarza to czsto), e pienidze z ubezpieczenia bdziemy mogli wykorzysta na spat kredytu, a w kadym razie jego czci. Jasne, e podejrzewa mojego ojca o zaaranowanie wamania. Teraz musia tylko odkry, e Roman ju raz by aresztowany za oszustwo ubezpieczeniowe. Stao si to jedenacie lat temu, kiedy miaam pitnacie lat. Wiedziaam, e brakuje nam pienidzy, bo rok wczeniej musiaam ze szkoy prywatnej przej do pastwowej. Nie przeszkadzao mi to, dostaam si do szkoy LaGuardia i uwielbiaam zajcia ze sztuki, ale nienawidziam, kiedy rodzice kcili si o pienidze. Zwaszcza gdy syszaam, jak mama narzeka, e Roman wykorzysta kwot odoon na moje studia na kupno jedwabnego ekranu Warhola od jednego z przyjaci Zacha Reese'a. Pewnego wieczoru podsuchaam, jak ojciec mwi: - Dostan za niego dwa razy wicej, ni zapaciem, a Garet bdzie moga i do Harvardu, jeli zechce. Potem jednak rada Fundacji Warhola podwaya autentyczno ekranu. Twierdzia, e Zach Reese zrobi kopi, nie majc na to zgody Warhola, a bez certyfikatu autentycznoci rzecz bya waciwie bezwartociowa. Trzy dni po otrzymaniu tej wiadomoci galeri obrabowano. Zabrano kilka obrazw pomniejszych malarzy, ale przedmiotem najcenniejszym by ekran Warhola, ubezpieczony na kwot, za ktr go kupiono. Kiedy przyjaciel Zacha Reese'a, od ktrego Roman kupi Warhola, prbowa sprzeda to samo dzieo japoskiemu kolekcjonerowi sztuki, Romana take aresztowano za udzia w spisku majcym na celu wyudzenie ubezpieczenia. Sprawa cigna si przez rok,

w tym czasie reputacja galerii zostaa niemal doszcztnie zrujnowana, a matka zgina w wypadku samochodowym. Jej nekrolog ukaza si w Timesie" tego samego dnia, gdy dochodzenie przeciwko Romanowi Jamesowi zamknito z braku dowodw. Wygrzebanie tej informacji nie zajmie wiele czasu Kiernanowi. W gruncie rzeczy dziwne byo, e jeszcze si do niej nie dokopa. Chyba e wiedzia i czeka, a sama o tym powiem. Czy milczc, wygldaam na bardziej podejrzan? Ale z drugiej strony dlaczego miaabym to robi? Obie te sprawy rniy si diametralnie. Przecie w czasie wamania Roman zosta postrzelony. Gdyby sam je zaaranowa - w gowie mi si nie miecio, e ojciec mgby mie co wsplnego z tymi zbirami - z ca pewnoci by do niego nie strzelali. Mona powiedzie, e mia szczcie, bo do niego strzelili. Skarciam si za t myl, wchodzc do sali. Na szpitalnym ku ojciec wydawa si bardzo stary i drobny. Skra bya chorobliwie ta w zestawieniu z biaymi bandaami na ramieniu, w wietle jarzeniwek siniaki na ysej czaszce nabray jaskrawych kolorw. Oczy mia otwarte, ale patrzy w okno i nie zauway mnie, dopki nie pochyliam si nad nim i nie pocaowaam go w czoo. - Tu jeste! - wykrzykn, jakbymy si bawili w chowanego i znalaz mnie kucajc za kanap. Powiedziaem pielgniarce, e w kadej chwili wrcisz. Moja Margaret nie zostawiaby starego ojca. - Przepraszam, e tak dugo to trwao, tato. - Przysunam krzeso do ka. - Musiaam porozmawia z policj, da im spis przedmiotw... - Nasze pikne pejzae Pissarra! - powiedzia paczliwie, zoywszy donie jak do modlitwy. - Musiao im o nie

chodzi. - Zniajc gos do chrypliwego szeptu, doda: - Zao si, e dostali cynk od kogo z Sotheby'ego. Bo skd ci ganovim wiedzieliby, e obrazy wanie wrciy? Umiechnam si, gdy usyszaam sowo z jidysz oznaczajce zodzieja. W kuchni Roman nazwa ich innym sowem z jidysz, ale nie potrafiam go sobie przypomnie. - Moe, tato. Nie powiniene by prbowa ich powstrzyma. Mogli ci zabi. Pamitasz, ktry do ciebie strzela? Zmarszczy czoo, jego donie zatrzepotay nad kodr. - Wszyscy wygldali tak samo. Ubrani na czarno... jak nazici... - Splata i rozplata palce, jakby prbujc uchwyci jakie na wp zapamitane wraenie. Pooyam rk na jego doniach. Powinnam bya wiedzie, e wamywacze skojarz mu si z niemieckimi onierzami, ktrzy ca jego rodzin wywlekli z domu w Polsce. - Nie przejmuj si nimi, tato. To bez znaczenia, ktry z nich do ciebie strzeli... - A ich oczy! Widziaa ich oczy? Nic, tylko pustka, jakby si patrzyo w czarn otcha... w otcha pieka! To wanie byo dziwne w ich oczach: czarne, pozbawione biaek. Zadraam. - Wiem, tato, byli naprawd przeraajcy. Jestem pewna, e policja ich zapie. Ojciec otworzy szeroko oczy i zacz gorczkowo wodzi wzrokiem po pokoju, jakby si ba, e czarni wamywacze kryj si w cieniach. - Nie, nie znajd ich... czy raczej znajd tylko ich powoki. - Powoki? Gowa Romana podskakiwaa, a jego niespokojne donie cisny moje z tak si, e omal nie krzyknam.

Uwolniam jedn rk i nacisnam guzik wzywajcy pielgniark. Ojciec pewnie le zareagowa na leki, ktre mu podano. Mwi bez sensu. - Dybuki wybieraj sabych udzi i bior ich ciaa w posiadanie. - Dybuk? - Tego sowa uy Roman, kiedy w domu odzyska przytomno. - Co to znaczy, tato? - To demon - odpar, uciekajc spojrzeniem w kty pokoju. - Czuj, jak prbuj wedrze mi si do rodka, przej nade mn kontrol... - Widok tych ludzi by dla ciebie straszliwym szokiem. Naturalnie, e si przerazie. A potem do ciebie strzelili i upadajc, uderzye si w gow. Postaraj si o tym nie myle. Z ulg powitaam pielgniark. To nie bya tamta mia siostra, ktr widziaam wczorajszego wieczoru, ale kobieta w rednim wieku z jasnymi wosami barwy brudnej wody i udrczonym wyrazem twarzy. Niosa tac ze strzykawk. - Wyglda, e kto si bardzo zdenerwowa. - Popatrzya z nagan nie na Romana, a na mnie. - Nie moemy na to pozwoli. - Wbia strzykawk do kroplwki. Roman wci wodzi wzrokiem po pokoju, cho jego oczy zataczay coraz mniejszy uk, a wreszcie wrciy do mnie. - Dopilnowaem, eby nie weszy we mnie. - Umiechn si przebiegle, zamykajc oczy. Oszukaem... - Straci przytomno, zanim zdy skoczy zdanie. - No wanie - powiedziaa pielgniarka. - Do tych bzdur. Wczeniej mamrota o jakich okropnych rzeczach. - Mj ojciec zwykle jest bardzo rozsdny. - Rozumiaam, e pielgniarka jest zmczona i przepracowana, ale

nie podobao mi si, e podaa mu lek, eby go uciszy. - Czy to moliwe, e doszo do uszkodzenia mzgu przy upadku? A moe leki powoduj halucynacje? Cmokna i wygadzia koc na wskiej, zapadnitej klatce piersiowej Romana. - Pani ojciec ma osiemdziesit cztery lata. Nawet najmdrzejsi osiemdziesiciolatkowie po takim wstrzsie doznaj pewnych zaburze. Teraz chodzi o to, by mia spokj. Nie naley go denerwowa. - Bd o tym pamita. Mimo to chciaabym porozmawia z lekarzem o jego lekach. - Doktor Monroe jest w swoim gabinecie, rozmawia z policjantem. Wydaje mi si, e s starymi kumplami z czasw, kiedy doktor pracowa na izbie przyj. Moe pani tam zajrzy? Z narastajcymi zymi przeczuciami poszam do gabinetu doktora Monroe krt drog, ktrej celem byo zapewne powstrzymanie krewnych od wyledzenia lekarzy zajmujcych si ich chorymi bliskimi. Detektyw Kiernan i doktor Monroe moe i byli starymi kumplami", a to z pewnoci nie przeszkodzi lekarzowi w powtrzeniu jakich strasznych rzeczy, ktre mwi Roman. Bg tylko wie, co ojciec moe wygadywa w obecnym stanie. Wci nie potrafiam uwierzy, e zaplanowa kradzie, ale mogam sobie wyobrazi, jak si cieszy, e szczliwym trafem obrazy byy ubezpieczone. Pozostao mi tylko mie nadziej, i nie zwierza si z przekonania, e wamywacze byli optani przez demony. Przed gabinetem doktora przystanam i nadstawiam ucha. Lekarz i policjant nie rozmawiali o Romanie, ale niedzielnym meczu Jetsw.

- To znak, e wszystko wraca do normy - mwi Kier-nan. - Kiedy Favre przyzwyczai si do nowego systemu, bdzie bombardowa" co niedziela. Rewelacja. - No, nie wiem - sprzeciwi si lekarz. - Favre znakomicie potrafi przechwytywa w najgorszych momentach. - Mam nadziej, e nie przerywam wanej medycznej dyskusji - powiedziaam, wsuwajc gow w drzwi. Doktor Monroe, z wygldu mj rwienik, powita mnie umiechem, a policjant zaprosi do rodka. - Jak rozumiem, nie jest pani kibicem - skomentowa Kiernan. - Martwi si o ojca. - Patrzyam tylko na lekarza. - Sprawia wraenie zdezorientowanego. Czy rana na gowie jest powana? - Musz i. - Detektyw podnis si z krzesa. - Moe pan zosta - powiedziaam. To bya wtpliwa decyzja, ale odnosiam wraenie, e powinnam zrobi absolutnie wszystko, by pokaza, e nie mamy nic do ukrycia. - Rentgen czaszki wyglda dobrze. - Monroe, postuka w jedno ze zdj przypitych do podwietlonej tablicy za jego biurkiem. - Dezorientacja jest przypuszczalnie skutkiem morfiny, to typowy skutek uboczny, zwaszcza w przypadku starszych pacjentw. Czy przed tym wypadkiem zauwaya pani u niego jakie poznawcze zaburzenia? - Absolutnie adnych. - Mj ojciec rozwizuje krzywk w niedzielnym Timesie" w dwadziecia minut, a take pamita nazwiska klientw i artystw, ktrzy przewinli si przez jego galeri przez ostatnie czterdzieci lat. - I nie dostrzega pani objaww depresji ani myli samobjczych? - To pytanie zada Kiernan.

Poczuam dreszcz niepokoju na krgosupie, ale nie potrafiam odgadn, o co mu chodzi. - Nie. Ojciec nie ma skonnoci do depresji. Naturalnie by w aobie, kiedy dziesi lat temu umara moja matka, ale jest silny. Widzia, jak caa jego rodzina ginie w Holokaucie. - Mnstwo ocalaych z Holokaustu cierpi na depresj... - zacz Monroe. - Ale nie mj ojciec. Zawsze wierzy, e jego obowizkiem jest y dla tych, ktrzy zginli. A w ogle o co tu chodzi? Jaki ma zwizek stan umysu mojego ojca z faktem, e zosta postrzelony przez wamywacza? Przez chwil obaj milczeli. Zauwayam, e wymienili spojrzenia, a potem, kiedy Kiernan kiwn gow, Monroe wskaza kolejne zdjcie rentgenowskie na tablicy. - To jest przewietlenie barku. Widzi pani ran wlotow, tu nad sercem... - Stukn w nastpne zdjcie. - A tu jest rana wylotowa, poniej minia trjgowego. Wziwszy pod uwag trajektori kuli i pozostao prochu na jego piersi i doni... - Doni? - Tak, doni. - Kula pochodzi z wojskowego rewolweru, ktry znalelimy na pododze - wtrci Kiernan. Zidentyfikowaa go pani jako wasno ojca. W gruncie rzeczy moemy wycign tylko jeden prawdopodobny wniosek. Pani ojciec sam si zrani. Strzeli do siebie. Dwadziecia minut pniej wyszam ze szpitala, przeszam na drug stron Sidmej Alei i ruszyam Greenwich tak szybko, jak potrafiam. Byam zbyt wstrznita i zdenerwowana, by wraca do galerii. Nie zdoaabym

spojrze w twarz Mai, zatroskanym klientom czy ssiadom, ktrzy na wie o wamaniu nas odwiedz. Kiedy rozejd si plotki, e Roman James sam zaplanowa t kradzie, wszyscy poauj okazanego nam wspczucia. A przecie to jedyny wniosek, jaki bd mogli wycign: sam si postrzeli, eby sprawia wraenie ofiary. Mimo to nie potrafiam wyobrazi sobie ojca, ktry celuje do siebie. - Ciao jest wityni duszy - powiedzia mi, kiedy oznajmiam, e chc sobie zrobi tatua; byam wtedy w college'u. - Nie namalowaaby sprayem graffiti na cianie synagogi, prawda? Wic dlaczego zamierzasz tak potraktowa dom swojej duszy? Jak mgby strzeli do siebie? Musi by inne wyjanienie. Przeszam przez sm Alej i ruszyam na zachd Horatio Street. Na kocu ulicy widziaam poyskliw smug Hudsonu. Mogabym przej na drug stron West Side Highway i przez wiele kilometrw wdrowa po Hudson River Greenway... chodzi, a byabym zbyt wyczerpana, eby myle... Zatrzymaam si i rozejrzaam po Hudson Street. Sklep jubilera musi znajdowa si na jednej z tych nadrzecznych uliczek. Gdybym je wszystkie obesza, pewnie bym go znalaza. Mogabym mu powiedzie, e szkatuk ukradziono, a detektywowi Kiernanowi poda adres. Zachowywa si tak, jakby nie wierzy, e szkatuka i jej waciciel istniej. Jakby sdzi, e zwariowaam. Ruszyam na poudnie wskimi brukowanymi uliczkami, ktre leay pomidzy Hudson Street a West Side Highway. Gdy przemierzyam Horatio, Jane, Bethune i nie znalazam jubilera, wpadam w panik. A jeli detektyw Kiernan ma racj? Jeli ojciec postrzeli si sam i zaaranowa wamanie, by otrzyma ubezpieczenie? Chocia w sprawie Warhola

nie zosta oskarony, nie mogam nie pamita, e tu przed kradzie kcili si z mam o pienidze. A teraz, kiedy mu powiedziaam, jak fatalny jest stan naszych finansw, doszo do nastpnego wamania, chocia to akurat zdarzyo si ledwie kilka godzin po naszej rozmowie. Wykluczone, by mia do czasu na zaplanowanie czegokolwiek. Nienawidziam siebie za te myli, ale nie mogam si pozby wtpliwoci. Cichy wewntrzny gos powtarza: Jeli jest winny, pjdzie do wizienia, a ty zostaniesz sama. Stanam na rodku Cordelia Street. zy cisny mi si do oczu. Nic ci nie jest, powiedziaam sobie prbowaam zastpi kojcym gosem mamy gos pesymisty, ktry przejmowa kontrol nad moim umysem. Nic ci nie jest. Otaram oczy, par razy zamrugaam... i zobaczyam, e stoj przed szklanymi drzwiami, ktre w sonecznych promieniach poyskuj zotem. Wyglday znajomo. Podeszam i przesunam palcami po resztkach. Zadawaam sobie pytanie, czy nie moe to by cz sowa alchemist. Tak czy owak to by ten sklep. Prbowaam zajrze do rodka, ale jakim sposobem szklane drzwi w cigu nocy pokryy si warstw brudu. Staram go i odkryam wicej zotych liter. A, i, r, poniej znak &. Air & Mist. Powietrze i mga. Nic i nic. Sowa zdaway si kpi ze mnie. Wytaram do czysta kko na szybie i zajrzaam do rodka, ale wci widziaam szaro. Dopiero po chwili uwiadomiam sobie, e to wntrze sklepu jest szare. By tam ten sam kontuar z ukami w stylu art nouveau i te same szklane gabloty, tylko e popkane i pokryte warstw kurzu. Na adamaszkowej zasonie za kontuarem, zapleniaej i podartej, wisiay pajczyny. Szarego kurzu na pododze nie mciy odciski stp. Wygldao, e w tym sklepie od lat nikogo nie byo.

Herbata i rogaliki Wpatrywaam si przez szklane drzwi do chwili, gdy moj uwag zwrci gos z ulicy: - ...napijemy si herbaty i zjemy rogaliki, popatrzymy na szczeniaczki w oknie i odbierzemy rzeczy tatusia z pralni... Gos nalea do modej kobiety pchajcej spacerowy wzek. Maa dziewczynka, przypuszczaam, e ma dwa, trzy latka, nie wicej, bya ubrana w szydekowany oliwkowo-rowy sweterek, bluz i jaskraworowe rajstopy. Wymachiwaa lalk zrobion z tej samej wczki co sweter. - Przepraszam! - zawoaam, ale kobieta nie usyszaa. - ...a potem wrcimy do domu i pooymy si spa... Weszam na ulic, o mao nie wpadajc na wzek. Kobieta jkna i spojrzaa na mnie tak, jakbym zamierzaa porwa jej dziecko. - Przepraszam - powiedziaam. - Nie miaam zamiaru pani przestraszy. Chciaam tylko zapyta, czy wie pani co o tym sklepie. Niedawno go zamknito?

- Jakim sklepie? - Pochylia si, by poprawi idealnie lecy na creczce sweterek. - Tym. - Palcem pokazaam brudn witryn, ktra wczoraj poyskiwaa zotem i srebrem. Kobieta zerkna przelotnie, ale sprawiaa wraenie, jakby nie prbowaa dokadnie si przyjrze. Gaworzc, dziewczynka machna lalk w stron drzwi. - Wczoraj by tu jubiler - powiedziaam. Kobieta pokrcia gow. - Mieszkamy przy tej ulicy ponad rok i nigdy go nie zauwayam. Przepraszam. Patrzyam, jak kobieta odchodzi. Na rogu otworzya drzwi, nad ktrymi wisia malowany szyld PUK. Pojawia si druga kobieta z wzkiem, siedzcy w nim chopczyk entuzjastycznie macha plastikow ciarwk. Wic to jest miejsce spotka modych mam z ssiedztwa. Przez rami obejrzaam si na zaniedban witryn. Powinnam przynajmniej ustali adres. Na drzwiach nie byo numeru, sprawdziam wic budynek pooony na zachd od niego: 123. Budynek na wschd nosi numer 121. Czy to moliwe, e po tej samej stronie s numery parzyste i nieparzyste? Ale kiedy przeszam na drug stron, znalazam nieco dalej na zachd dom z numerem 122. Dobra, 121 Yz. Ha, to nie by jedyny powkowy adres w miecie. Zatrzymaam si przed szklanymi drzwiami, za ktrymi zobaczyam dugi wski pokj ze starowieckim metalowym sufitem, zastawiony stoami ogrodowymi z surowego drewna i najrniejszymi krzesami; byy tam metalowe ogrodowe krzeseka w wyblakych, pastelowych kolorach, podniszczone leaki, pkate fotele i krzesa, ktre wyglday, jakby zrobiono je z wygitych konarw wci

pokrytych kor. Na stoach stay czajniki, porcelanowe talerze i trzypitrowe tace z rogalikami, kanapkami i ciastkami. Herbaciarnia z rustykalnym wystrojem. W miecie lokale tego rodzaju zdobyway coraz wiksz popularno. Kiedy otworzyam drzwi, aromat stopionego masa i cukru przypomnia mi, e nie jadam od ponad dwudziestu czterech godzin. Co tu przegryz i dziki temu bd miaa pretekst do wypytania innych goci, przecie kto musia zauway sklep z antykami na kocu ulicy. Opadam na leak; podejrzewaam, e si zapadn, ale okaza si zaskakujco wygodny. Kobieta, ktr zaczepiam na ulicy, spojrzaa na mnie i szepna co do znajomej. Uznaam, e lepiej od razu zacz rozmow, zanim dojd do wniosku, e mam niezdrowe skonnoci do maych dzieci. - Przepraszam, e pani przestraszyam. Szukam jubilera na Cordelia Street. Widzi pani, naprawia zegarek mojego ojca, a teraz wyglda, e zakad zosta przeniesiony. Perspektywa utraty rodzinnej pamitki momentalnie poruszya matki. - To straszne - powiedziaa matka chopczyka w czerwonej bluzie z kapturem. - I na drzwiach nie podano nowego adresu? - Nie. Nawet nie znam nazwiska tego jubilera. Czy ktra z was bya kiedy w tym sklepie? Jest w poowie ulicy po poudniowej stronie. Kobiety chwil konferoway, po czym oznajmiy, e nie, adna wczeniej nawet nie zauwaya jubilera, sklepu z antykami czy zegarmistrza na Cordelia Street, chocia regularnie przemierzaj ulic, chodzc z dziemi do przedszkoli, parkw i na zakupy. Kobieta, ktra swojego synka nazywaa Busterem, przemwia w imieniu wszystkich:

- Dziwne, e jest tu sklep, ktrego adna z nas nigdy nie widziaa. Zgodziam si, to dziwne. - Ale powinna pani zapyta Fen - odezwaa si inna. - Ona tu pracuje. Miaa na myli kobiet za kontuarem, a poniewa dotaro do mnie, e jest tu samoobsuga, podzikowaam matkom i podniosam si z leaka. Kobieta za kontuarem wycigaa blach z rogalikami z niewielkiego pieca konwekcyjnego. Nosia brzowy sztruksowy fartuszek i taki sam czepek z zielonym obszyciem na jasnobrzowych wosach. Na drobnym nosie miaa mae okulary w okrgych oprawkach. Wygldaa, jakby ucieka z ilustracji Beatrix Potter. Gdyby si odwrcia, pokazujc gsty szary ogon, nie byabym zdziwiona. - adna z nich nie pamita sklepu, bo wczoraj ukrya go mga - powiedziaa, zanim zdyam si odezwa; nie ulegao wtpliwoci, e przysuchiwaa si mojej rozmowie z klientkami. - Jak pani go znalaza? - Schowaam si przed deszczem w drzwiach. - Ach. - Fen poprawia okulary, by baczniej mi si przyjrze. - Rozumie pani, wszystkie miay parasole, peleryny i ochrony na wzki, wic nie musiay kry si w bramach przed deszczem. Ale pani nic nie miaa, prawda? - Jej wzrok powdrowa z mojej twarzy do moich doni i tam pozosta. - Nie. Prognozy nie zapowiaday deszczu. - Nie byam pewna, dlaczego czuj, e musz si przed t kobiet broni. - To prawda. - Znowu spojrzaa mi w twarz. - Nie zapowiadano te mgy. Kiedy zobaczyam tuman nadcigajcy znad rzeki, od razu wiedziaam, e co si szykuje,

a teraz widz, e chodzio o pani. Naprawa zegarw i alchemia doktora Johna Dee" od do dawna nie mieci si pod tym adresem. - On si nazywa John Dee? - Z mglistych sw kobiety wychwyciam jedn konkretn informacj. Nazwisko wydao mi si znajome, ale nie potrafiam nigdzie go umiejscowi. - To jedno z jego nazwisk. Och! Moje rogaliki s gotowe. A przy okazji, wygldasz na wygodnia. Spakuj ci kilka, eby wzia do domu dla siebie i przyjaci. - Nie potrzebuj... - Chciaam powiedzie, e nie potrzebuj jedzenia dla nikogo poza mn, ale kobieta ju znikna na zapleczu. Mski gos, gboki bas, ktry brzmia tak, jakby nalea do spikera ze zotej ery radia, zapyta: - To ona wczoraj posza do sklepu Dee? Nie dosyszaam, co kobieta odpowiedziaa, ale jej sowa widocznie poruszyy mczyzn. - abd? - hukn. - Czarny abd? Spojrzaam na swj sygnet z abdziem. Na niego wczeniej patrzya kobieta. Wczoraj take zauway go jubiler - John Dee. Gdzie ja wczeniej syszaam to nazwisko? Ale co wsplnego z czymkolwiek mg mie stary sygnet, ktry daa mi matka? Fen wrcia z dwiema wielkimi brzowymi torbami. Signam do kieszeni paszcza po portfel, ale ona pokrcia gow. - Na koszt firmy. Wymienite herbatniki i rogaliki. - Podniosa najpierw torb w prawej, potem w lewej doni. Zanim zdyam zaprotestowa, wepchna mi obie w objcia. Byy ciepe, a zawarto cudownie aromatyczna. - Dzikuj, to strasznie mie z pani z strony... - Urwaam w obawie, e si rozpacz.

- Nie, nie, nie! - Kobieta machna rkami. - Prosz mi nie dzikowa. Potrzebujesz czego na wzmocnienie po tych wszystkich przejciach. Ju miaam zapyta, skd wie, e co mi si przydarzyo, ale zadzwoni piec i zaja si wypiekami. Na pewno wygldam, jakbym przesza pieko, powiedziaam sobie, i to bya prawda. Teraz jednak czuam si wyczerpana, znuona... i godna. Powinnam wrci do domu, jako uporzdkowa to, czego si dowiedziaam, i sprbowa odnale Johna Dee. Idc do wyjcia, przypomniaam sobie, gdzie widziaam to nazwisko: znajdowao si na licie sawnych alchemikw na Wikipedii, kiedy szukaam symboli ze szkatuki. John Dee by sawnym alchemikiem i astronomem. Elbietaskim alchemikiem i astronomem. Nie y od prawie czterech wiekw. Wracaam do domu, tulc ciepe torby do piersi. Tak bardzo osabam z godu, e o mao nie przysiadam na krawniku, eby od razu wszystko zje, ale do przejcia zostao mi tylko kilka przecznic. Na miejscu z ulg zobaczyam, e Maja, do ktrej wczeniej dzwoniam, przykleia do drzwi informacj, e galeria jest chwilowo zamknita z powodu remontu. Weszam do domu i skierowaam si do kuchni, ale... znieruchomiaam, kiedy z gbi domu dobieg gony trzask. Przymusiam si do przejcia przez hol, przyciskajc do siebie torby z ciastkami, jakby mogy mnie ochroni. Zamiast wamywaczy zobaczyam Becky Jones i Jaya Fine, moich najlepszych przyjaci od czasw licealnych. Jay klcza koo sejfu i szorowa podog, Becky zamiataa potuczone naczynia. Drzwi do ogrodu byy otwarte na ocie i podparte przewrconym krzesem - to bez

wtpienia narobio haasu. Na mj widok Becky rzucia miot i wycigna rce. Ledwo zdyam odstawi torby na st, ju mnie obejmowaa, brod trafiajc pod pach. Cofna si i solidnie trzepna mnie w rami. - Dlaczego do nas nie zadzwonia? - zapytaa. -1 dlaczego wyczya komrk? Jak wikszo naszego pokolenia Becky nie potrafia sobie wyobrazi piciu minut bez sprawdzania komrki. Moe dlatego, e wychowali mnie starsi rodzice z bardziej starowieck wraliwoci w domu penym nakrcanych zegarw i fonografw, nie byam a tak przywizana do nowoczesnych technologii. Becky zarzucaa mi, e jestem luddystk, Jay uwaa, e to jest super, cakiem w stylu steampunk. - Zapomniaam wzi telefon, kiedy wrciam do szpitala - odparam. -1 chciaam zadzwoni, ale tyle si dziao. Skd si dowiedzielicie? - Maja do nas zadzwonia. - Jay przysiad na pitach, upuszczajc gbk do wiadra z wod. Czerwon wod. -Od razu przyjechalimy, ale nie mielimy pojcia, gdzie jeste. Maja nas wpucia. Powiedziaa, e policja pozwolia posprzta. - Gdzie bya? - Becky znw trzepna mnie w rami. Jak na drobn dziewczyn - twierdzia, e ma metr pidziesit trzy wzrostu, ale wiedziaam, e w rzeczywistoci metr pidziesit jeden - potrafia mocno waln. Kbia si w niej energia, zdawao si, e iskrz od niej kocwki jej lekko krconych brzowych wosw. Kiedy na scenie graa na perkusji, czasami jakby si unosia w powietrzu. Jay dla odmiany by powolny i wszystko robi z namysem. Czsto si zastanawiaam, jak mog razem gra, ale ich zesp, London Dispersion Force, istnia nieprzerwanie

od czasw college'u. Niedawno wrcili z tournee po Anglii i nagrywali pierwszy album w jakiej maej wytwrni indie. - Po wizycie u ojca w szpitalu wybraam si na spacer... i dostaam jedzenie. - Wskazaam torby. - A przypadkiem nie gracie dzisiaj w Irving Plaza? Dziwi si, e Fiona was pucia. - Fiona, wokalistka i menederka London Dispersion Force, zawsze cile przestrzegaa terminw prb. - Fiona kazaa ci powtrzy, e gdy znajdziesz tych drani, ktrzy zrobili to tobie i Romanowi, osobicie si nimi zajmie - powiedziaa Becky. Po raz drugi tego dnia w oczach wzbieray mi zy. wiee wypieki i groba zemsty wprawiy mnie w sentymentalny nastrj. - Siadaj. - Jay podsun mi krzeso. Zawsze dostrzega, kiedy kto ma problemy. Z pozoru beztroski i swobodny by w zespole tym wraliwym - pisa teksty i pilnowa, eby wszyscy czuli si dobrze. Opowiedz nam o wszystkim. - Zaparz herbat. - Becky ju staa przy zlewie, nalewajc wody do czajnika. Na widok ez zawsze znajdowaa sobie zajcie. - Dobrze. Przyniosam jedzenie. - Wskazaam torby na stole. - Wystarczy dla nas wszystkich... Wpatrujc si w nie, poczuam nagy skurcz pustego odka. Skd kobieta w ciastkarni Puka wiedziaa, e przyda mi si jedzenie dla przyjaci? - Nie wierz, e twj ojciec zaplanowa wamanie. - Ewentualno, e Roman James moe by winny, Becky odrzucia z tak sam stanowczoci, z jak zmiota okruchy ze stou. Bo tyle pozostao z zawartoci toreb z pasztecikami

i rogalikami. Byy wymienite, peny asortyment przysmakw z misem, jajkami, serami, porami i czym z curry oraz rogalikw ze mietan i demem jeynowym; musiaam si powstrzymywa, eby nie obliza masa nie tylko ze swoich palcw, ale te z palcw oraz brd Becky i Jaya. Wraenie ciepa z odka rozprzestrzenio si na cae moje ciao. Niezachwiana wiara przyjaci w niewinno ojca miaa spory udzia w przyjemnoci, ktr czuam. - Wykluczone. - Jay opar si, masujc napczniay brzuch. - Nie wpuciby tych zbirw do domu w czasie, gdy ty tam bya. Moim zdaniem za ca spraw stoi ten Dee. Gdyby by w porzdku, dlaczego miaby nagle likwidowa sklep i mczy si nadawaniem mu wygldu opuszczonego od at? A take uywa nazwiska zmarego alchemika? To z ca pewnoci pseudonim. Na mil czu oszustwo. Zao si, e woy do szkatuki jaki narkotyk, ktry zwali ci z ng. Umiechnam si. Zagorzay fan brukowych powieci, Doc Savage'a i The Shadow, uwielbia skomplikowane wyjanienia codziennych zdarze. - Ale wiesz, nawet gdyby to byo moliwe, Jay, to przecie do jego sklepu trafiam przez przypadek. W uszach zabrzmiay mi sowa kobiety z piekarni, e na prg Johna Dee doprowadzi mnie deszcz, ktrego nie zapowiaday prognozy, ale odpdziam t myl. Cieszyam si, e adne z moich przyjaci nie zasugerowao, e trafiam pod zy adres, ani e ca t histori wymyliam. Nie zamierzaam wystawia ich wiary na prb opowiadaniem o pogodzie wywoanej nadnaturalnymi czynnikami, dybukach czy bkitnych symbolach, ktre mi si przywidziay na wieku srebrnej szkatuki. - Poza tym, jak Dee zdoaby zrealizowa ten skomplikowany plan w takim krtkim czasie?

- No, na pewno by dobrze zorganizowany, zdy oprni sklep i nada mu wygld opuszczonego od wielu lat - powiedziaa Becky. - Wedug mnie mamy do czynienia z przebiegym umysem. - Geniuszem za! - doda Jay zowieszczym, niskim gosem. - Dziki, Orsonie Welles. - Becky trzepna go cierk do naczy. - Musisz poda detektywowi Kiernanowi nazwisko Johna Dee i adres sklepu. Moe to jaki znany oszust. - Jasne. Po prostu mu powiem, e kobieta z piekarni Puka oznajmia mi, e John Dee, elbietaski alchemik, ktry rezyduje przy Cordelia Street 121 Vi w opuszczonym sklepie, ma nasze pejzae Pissarra. Jestem pewna jak cholera, e od razu zrezygnuje ze ledztwa przeciwko mojemu ojcu. Becky i Jay wymienili spojrzenia, a mnie zrobio si przykro, e zdradziam si ze swoim rozgoryczeniem i przygnbieniem. Zwaszcza przed Jayem. Wiedziaam, e odbiera smutki innych i sam si nimi drczy. - Musisz odpocz, James - powiedziaa Becky. - Zostaniemy i dotrzymamy ci towarzystwa. Nie powinna by sama. A jeli te zbiry wrc? - To nie wchodzi w gr! Dzisiaj wieczorem macie koncert w Irving Plaza, na ktry... cholera! Spojrzaam na zegar wiszcy nad piecem i wstaam. - Na ktry si spnicie. A ja musz pj do szpitala i zobaczy, co u taty. Przyrzekam, e dam sobie rad. Becky wygldaa, jakby miaa zamiar wygosi przemow, ale Jay uciszy j spojrzeniem, co byo wyczynem nie lada. - W takim razie odprowadzimy ci do szpitala i przyjedziemy po koncercie - powiedzia. - To zreszt wygodniejsze wyjcie ni wleczenie caego sprztu do Williamsburga.

Nie mogam sprzeciwi si jego propozycji. Prawd mwic, nie podobaa mi si perspektywa samotnego spdzenia nocy z myl, e ludzie z pustymi oczami mog tutaj wrci.

Szczki Ojciec spa, kiedy przyszam do w. Wincentego, a mj ulubiony pielgniarz (dowiedziaam si, e ma na imi Obie), zapewni, e dobrze sobie radzi. - Prosz si nie martwi, dzisiaj wieczorem ja bd si nim opiekowa. Niech pani wraca do domu. Spojrza w okno. - Wyglda, e od poudnia id opady. Obie Smith mia racj. Zimny, ostry jak igy deszcz pada, kiedy wyszam ze szpitala. Podniosam konierz paszcza i schyliam gow, aujc, e nie mam parasola albo czapki, ale przecie byo pogodnie i sucho, kiedy wychodziam z domu. Na rogu Sidmej Alei i Dwunastej Ulicy spojrzaam na pnoc, w stron rdmiecia. wiata ulicznych lamp lniy jasno na tle kobaltowego nieba. Kiedy jednak spojrzaam na poudnie, mga nie pozwalaa mi dojrze najbliszego skrzyowania. Jakby poudniowy kraniec Manhattanu pokna chmura. Niesamowita pogoda, pomylaam, przechodzc przez alej, moe to kolejny symptom globalnego ocieplenia, ale na pewno nie powd do niepokoju. Mnstwo ludzi szo w moj stron alej Greenwich...

Przystanam na rogu Jane i rozejrzaam si. Wszyscy przechodnie na Greenwich kierowali si do Sidmej Alei, nikt nie szed w kierunku smej. Czy to jaka parada albo impreza, o ktrej nie wiem? Ale kto urzdza parady w rodku grudnia? Moe id do Irving Plaza na koncert London Dispersion Force, uznaam, zdecydowana myle pozytywnie. Na Jane mga bya jeszcze gstsza, zowrogi tuman wyglda jak mietana, mia tawy kolor i lekko cuchn zgniymi jajami - podobny odr wydawali ludzie cienie. A to nie mogo by anomali pogodow, musiao doj do awarii kolektora ciekw albo instalacji gazowej. Moe powinnam wrci... Ale dokd? Byam wyczerpana. Pragnam by w domu, lee we wasnym ku. Balustrada na naszym ganku wyaniaa si z mgy. Pomylaam, e wcz telewizor i dowiem si, co si dzieje. Kiedy weszam do rodka i wbiam kod alarmowy, oparam si o drzwi, jakbym chciaa zatrzyma mg na zewntrz. Tylko e mga ju dotara do rodka. W holu panowa mrok, kty z zalegajcymi cieniami byy niewyrane i zamazane. Pewnie to pocztek migreny. Plama o poszarpanych krawdziach, ktra zawsze zwiastowaa bl gowy, przesuwaa mi si przed oczami. Nie powinnam si dziwi, wziwszy pod uwag ostatnie przeycia. Musz pokn dwa adavile i przez dziesi godzin polee w ciemnym pokoju. To wszystko. Z trudem pokonaam dwa pitra, wspominajc, jak mama zawsze powtarzaa, e powinnimy zainstalowa wind na czasy, kiedy bdzie staruszk. - Ty nigdy nie bdziesz staruszk - odpowiada Roman, majc na myli naturalnie to, e moja pikna matka nigdy nie bdzie wyglda staro, a nie to, e zginie w wypadku

w wieku szedziesiciu jeden lat. Roman w jednej sprawie si nie myli: w dniu mierci Margaret James wci wygldaa jak trzydziestolatka. Kiedy otworzyam drzwi mieszkania, przekonaam si, e Jay i Becky tu take byli. Ktre pozamiatao papierowe konfetti, staro proszek do zdejmowania odciskw, a nawet (pewnie Becky, bo doskonalia ciesielskie umiejtnoci podczas letnich prac na rzecz Habitat for Humanity) zabio desk stuczony wietlik. Pomidzy desk a framug widziaam jednak skrawek nieba i miaam nadziej, e Becky bya troch dokadniejsza, budujc domy w Ekwadorze. Wygldao, e Becky zrealizowaa swoj wygaszan od lat grob: odkurzya i wypastowaa moje pki z zapasami biuterii i metalu. Wygite drogowskazy, porzucone koa rowerowe, acuchy i czci samochodowe, ktre zbieraam z ulic i opuszczonych magazynw, lniy jak nowiutkie zabawki. Przetara nawet pojemniki z acetylenem i tlenem. Nie tkna tylko metalowego smoka wiszcego nad warsztatem. Mwia, e na jego widok ma dreszcze. Nie mogam jej wini. Gowa bya zrobiona z hydraulicznego przecinaka, ktry znalazam na wysypisku w Greenpoint. Nawet kiedy tam lea, wyglda jak pysk gadziego potwora. Co noc widywaam tego potwora w moich snach. W yciu po raz ostatni widziaam go w dzie, gdy umara moja matka. Miaam szesnacie lat. Mama wynaja samochd, eby odwie mnie na rozmow w Rhode Island School of Design. Kciymy si przez ca drog powrotn w szalejcej zamieci. Byam na ni taka za, e kiedy zatrzymaymy si na stacji benzynowej, przesiadam si na tylne siedzenie. Postanowiam, e zostan w Nowym Jorku i bd si uczy w FIT. Koszty stanowiy uamek tego, co w szkole

prywatnej w rodzaju RISD, i byo tam mniej pretensjonalnie. Mama powtarzaa, e znajdzie rodki. - Moesz by, kim tylko zechcesz, Garet. Musisz mie wolno wyboru... lepiej bdzie, jeli wyprowadzisz si z domu. - ebym nie musiaa sucha, jak kcicie si z tat? - Woyam suchawki walkmana na gow i patrzyam w okno, zupenie zakryte niegiem. Wci odwrcona byam do prawego okna, kiedy kierowca czerwonego forda expedition zmieni pas, nie biorc pod uwag martwego pola matki, i uderzy w nasz samochd, ktry dachowa i przesun si przez trzy pasy. Drugi SUV trafi pod ktem w lewy tylny botnik, przez co nasze auto okrcio si i zatrzymao na betonowym murze. Byam uwiziona midzy cianami stali, drzwi z obu stron zamieniy si w harmonijk. Widziaam ty gowy matki i syszaam, jak cigle powtarza moje imi. - Garet, syszysz mnie? Nic ci nie jest? Garet? -Jestem, mamo. Nic mi nie jest, ale nie mog si ruszy. A ty jeste ranna? Dopiero po chwili usyszaam, e nie. Powiedziaa, i jest jej przykro, e si kciymy z powodu college'u. Wierzya, e podejm waciw decyzj. - Marguerite. - Francusk wersj mojego imienia zawsze wypowiadaa jak czue sowo. - Ufaj swojej intuicji. Jeste rzadkim ptakiem... wyjtkowym... myl samodzielnie... Mwia co jeszcze, ale zaguszyo j nage wycie syren. Przy drzwiach od strony kierowcy pojawia si twarz czowieka w straackim kasku, mama powiedziaa co do niego, ale nie dosyszaam. Potem straak stan koo mnie, jego twarz miaa zowrogi czerwony koior od pulsujcych wok niego kogutw.

- Musz jeszcze o czym ci powiedzie! - krzykna matka. - Wszystko w porzdku, mamo, zaraz nas wycign! - odkrzyknam. - Tak, tak, ale na wszelki wypadek, kochanie... Cokolwiek mwia, utono w rozdzierajcym trzasku przecinanego metalu. Co uderzyo w wykrzywione drzwi. Wygldao jak pysk potnej bestii; kiedy z przeraeniem patrzyam, otworzyo szczki i wydao gniewny wrzask. Pniej zrozumiaam, e ratownicy korzystali z hydraulicznego przecinaka, zwanego Szczkami ycia, eby uwolni mnie ze zmiadonego samochodu, a dwik, ktry syszaam, by odgosem rwanego metalu. Mnie jednak zawsze bdzie si wydawa, jakby ta rzecz otworzya szczki i wrzasna. Kiedy stranik mnie wycign, te na niego wrzeszczaam, eby wrci po moj matk. Odeszlimy zaledwie na dziesi metrw i samochd eksplodowa kul pomieni, ktre miny nas o wos. Potem si dowiedziaam, e matk przebia kolumna zmiadonej kierownicy. Nie przeyaby, nawet gdyby j wycignli. Domylajc si tego, powiedziaa ratownikom, eby zajli si mn. Zawsze jednak miaam wraenie, e od matki rozdzielia mnie przemoc ta wrzeszczca, kapica rzecz: Szczki ycia. Kilka lat pniej (byam na ostatnim roku FIT) znalazam przecinak i od razu wiedziaam, co chc z nim zrobi. Zabraam go do domu i zespawaam z acuchami oraz zapasowymi czciami samochodowymi, tworzc zioncego ogniem smoka. Nazwaam go Szczki. Mylaam, e zamieniajc moje najgorsze koszmary w dzieo sztuki, przeyj katharsis. Przecie o to chodzi w sztuce, prawda? O przeksztacenie chaosu i blu w co, co ma znaczenie?

Ale kiedy teraz patrzyam na rzeb, widziaam tylko wasne przeraenie z tamtych dni po mierci mamy, kiedy si baam, e jeli ojciec pjdzie do wizienia, w gruncie rzeczy bd sierot. A teraz wrciam waciwie w to samo miejsce. Ubiegej nocy o mao nie straciam ojca. Jeli Romana oskar o zaaranowanie wamania, pjdzie do wizienia. Jak dugo czowiek w jego wieku zdoa tam przetrwa? Od mierci mamy upyno dziesi lat, ale ja wcale nie byam bardziej przygotowana na samotno. Na to, by by sierot. Sowa rozbrzmiay w mojej gowie, ale wypowiedzia je syczcy gos, ktry nie nalea do mnie. To by gos potwora. Jego oczy z czerwonych samochodowych wiate wpatryway si we mnie, ostre, zardzewiae zby odsaniay si w umiechu, kpic z mojej nadziei, e dam sobie rad sama. Jeste rzadkim ptakiem, zawsze powtarzaa mama. Jeste kulawym kacztkiem, warkny Szczki. ...wyjtkowym... ...odmiecem... ...tak wiele osigna... ...skoczysz na ulicy, samotna, bez grosza przy duszy... Odwrciam si od metalowego potwora, spojrzaam na warsztat. W zamglonym oknie zapaam swoje odbicie, dugie czarne wosy spltanymi kdziorami otaczay blad napit twarz, oczy byy niczym pytkie czarne kaue. Wiedma, czarownica, sykn potwr. Wziam lutownic, ktr uywaam wczoraj wieczorem, ale zaraz j odoyam. Nie, za maa. Potrzebny mi palnik. Roztopi t przeklt rzecz, zmieni w kup zomu. Bo tym bya, nie sztuk. Nie wydobyam znaczenia z blu, adnego znaczenia nie byo, tylko chaos.

Woyam mask i rkawice, wyregulowaam poziom acetylenu i tlenu w palniku, nastpnie weszam na st, zdjam rzeb z drutw, na ktrych wisiaa, i rzuciam dwumetrowe metalowe monstrum na st. Gowa podskoczya na szyi z acucha, ostre zby musny moje rkawice i cao z okropnym haasem upada na metalowy blat. Kiedy schodziam na podog, zdawaam sobie spraw, e w obecnym stanie wyczerpania i rozpaczy nie powinnam posugiwa si palnikiem. Ta myl jednak miecia si w dziwnie niejasnym zaktku mzgu, jakby otulonym mg, ktra napieraa na okna i zdawaa si wkrada do pokoju przez szpary w wietliku zostawione przez Becky. Jasno mylca cz mzgu pragna zniszczy metalowego potwora. Cgami zapaam jego szczki i skierowaam pomie na acuch u podstawy gowy. Najpierw przetrc mu kark. Iskry posypay si z rozgrzanego metalu, unoszc si nad bem monstrum, opaday na jego szklane oczy i arzyy si krwist czerwieni na ostrych jak igy zbach. Z paszczy mga wydobywaa si jak dym. Nim przeciam acuch na dwie czci, co bysno w czerwonych lepiach. To byo niemal tak, jakby si mia. acuch tworzcy kark zsun si na podog. Cholera! Krzyknam, bo dziesi kilogramw nierdzewnej stali uderzyo w moj stop. Cofnam si o krok i zapltaam w acuch. Przewrciam si na plecy, a za mn polecia palnik, zelizgujc si na ziemi jak w. Zakrci si na pododze, plujc ogniem. Uwolniam nog i szarpnam si do tyu. Na stole eb monstrum si odwrci. To niemoliwe, pomylaam zamglon czci mzgu, ktrej nie sparaliowa strach, przecie eb nie jest poczony z acuchem. Ale tak wanie byo. eb odwrci

si do mnie, oczy pony, straszliwe szczki otworzyy si szeroko. Plecami trafiam w zbiorniki acetylenu i tlenu. Wyprostowaam si i odwrciam (cho bardzo nie chciaam stawa tyem do tej rzeczy), po czym wyczyam oba zbiorniki. Usyszaam syk. Kiedy spojrzaam w stron, skd dochodzi, zobaczyam, e wyczony palnik ley kilka krokw od zwinitego acucha Szczki ycia przechylay si przez krawd stou. W powietrzu unosiy si patki czarnego popiou, ktry si pojawia, kiedy poziom acetylenu jest za wysoki. Mga napieraa na okno, jakby zaraz miaa stuc szyb, ale potem cofna si w noc niczym ranne zwierz czogajce si do nory.

wity Lew Kiedy obudziam si nazajutrz rano, miaam kaca, jakbym poprzedniego wieczoru wypia kilkanacie kolejek teuili. Chwiejnie weszam do pracowni, gdzie powitao mnie zowrogie oko Szczk, wpatrujce si we mnie z poczerniaego stou. Co mnie optao? Co mnie optao? Roman mwi, e wamywacze byli we wadaniu demonw. Wczoraj wieczorem czuam si, jakbym bya we wadaniu demonw rozpaczy i pogardy do siebie, a potem Szczki oyy i mnie zaatakoway. Przynajmniej tak mi si zdawao. To mogo by dzieem mojej wyobrani, podobnie jak ksztaty na szkatuce mogy by zudzeniem optycznym. Moe dzieje si co zego z moim wzrokiem... albo gow. A jeli mam guza mzgu? Powinnam zgosi si do szpitala witego Wincentego na tomografi? Odnosiam jednak wraenie, e gdybym powiedziaa lekarzowi o rzeczach, ktre widziaam w ostatnich dniach, nieprdko pozwoliby mi wrci do domu. Zeszam na d z nadziej, e poskromi ogarniajc mnie rozpacz dzbankiem mocnej herbaty. W kuchni Becky

siedziaa przy stole i czytaa Timesa". Bya pogrona w lekturze, zauwaya mnie dopiero, gdy stanam przy mej. Podskoczya i zmia gazet, prbujc si schowa na kolanach. - Co? Skrytykowali was? A to dranie. Poka. - Nie, to nie krytyka. Wieczr by rewelacyjny, przyszed facet z wielkiej wytwrni i powiedzia, e na nasz dzisiejszy koncert w Apollo przyprowadzi producenta. Wic nie, nie chodzi o z krytyk. Naprawd. - To wspaniale. - Uwanie przyjrzaam si Becky. Nie widziaam jej tak zdenerwowanej od egzaminu LSAT, kiedy wci miaa zamiar speni marzenia matki o karierze prawniczej. - Taa... Wiesz, woyam do piekarnika rogaliki i zaparzyam herbat. Powinna si napi, wygldasz okropnie. - Dziki, Becky. Napij si. - Ju chciaam otworzy piekarnik go rk, ale Becky zerwaa si i powstrzymaa mnie od sparzenia sobie doni. Gazeta spada na podog, wic j zapaam i otworzyam na stronie, ktr czytaa" Becky. To by artyku w dziale miejskim opisujcy wamanie do James Gallery. Druga w cigu dziesiciu lat kradzie w galerii w Village". - Druga kradzie" - przeczytaam na gos. - Jakbymy byli jedyn firm w Nowym Jorku, ktr w cigu dziesiciu lat okradziono wicej ni raz. - A to dranie. - Becky zakla, wyjmujc rogaliki z piekarnika. - Nie daj si im, maa. Nie maj pojcia, o czym mwi. Czytaam artyku z rosncym przygnbieniem. Dziennikarz wygrzeba spraw o oszustwo sprzed dziesiciu lat. Nie twierdzi, e w tej kradziey jest co podejrzanego, ale trudno byo nie wycign takiego wniosku. Artyku

koczy si zdaniem: W galerii nie odbierano telefonu, cho dzwoniem czsto". - Jakbymy nie mieli nic lepszego do roboty ni odbieranie telefonw od dziennikarza. - Z wyrzutami sumienia zerknam na wiateko migajce na automatycznej sekretarce. Wczeniej lub pniej bd musiaa odsucha wiadomoci. - A to dranie - powtrzya Becky, podsuwajc mi talerz z rogalikami. - Uhm. - Signam po rogalika. - Nie sdziam, e wczoraj wieczorem zostawilimy tyle rogalikw. Mylaam, e zjedlimy wszystkie. - Ja te, ale kiedy rano przyszam do kuchni, torba bya prawie pena. - Ugryza kawaek, zamkna oczy i jkna. - Boe, Becky, daj spokj. - Ale kiedy sama ugryzam, te nie mogam ukry zachwytu. Natychmiast poczuam si lepiej. Artyku nie jest wany. Gdybym zdoaa odnale Johna Dee, mogabym skierowa dochodzenie policyjne na inne tory. Jedyny problem polega na tym, e nie miaam zielonego pojcia, gdzie go szuka. Otworzyam oczy i wycignam rk po okruchy rogalika, ktre spady na gazet. Moje palce wyldoway na nazwisku. Niedawno gdzie je widziaam, ale przez sekund nie potrafiam sobie przypomnie gdzie. Will Hughes, meneder funduszu hedgingowego na trudne czasy. Hughes informuje, e jego fundusz, Black Swan Partners LP, osign roczny zysk w wysokoci czternastu procent, pomimo dramatycznego spadku wszystkich indeksw rynkowych. - Will Hughes - powtrzyam na gos. - Jego nazwisko byo na dokumentach w szkatuce. Dziwne, e jego

fundusz nosi nazw Black Swan... - Odwrciam na nastpn stron, gdzie znajdowa si dalszy cig artykuu. Willa Hughesa sfotografowano stojcego w ukowej bramie budynku w stylu Tudorw. - Hm, przystojniak - powiedziaa Becky. Rzeczywicie by przystojny: krcone jasnobrzowe wosy, wydatne koci policzkowe, jasne oczy z ciemnymi rzsami, pene zmysowe usta, ale nie patrzyam na niego, tylko na herb w uku nad jego gow. By identyczny z herbem na moim sygnecie i na szkatuce. Becky sceptycznie odnosia si do pomysu, e bd moga tak po prostu zadzwoni do menedera funduszu hedgingowego, ktry jest miliarderem, i umwi si na spotkanie. - Skd niby wemiesz jego numer? - Od Chucka Chennery'ego. Zadzwoniam do Chucka. Najpierw wysuchaam, jak uprzejmie troszczy si o zdrowie Romana (dziki Bogu za jego wynios rezerw, ani razu nie da do zrozumienia, e co podejrzanego jest w tym wamaniu, cho z ca pewnoci zna dzieje mojego ojca), potem zapytaam, czy mgby poda mi numer telefonu Willa Hughesa. - Tego z Black Swan Partners? A mog zapyta, do czego ci jest potrzebny? - W dzisiejszej gazecie rozpoznaam herb, pod ktrym stoi na fotografii - odparam zgodnie z prawd. - Mam taki sam i pomylaam, e moe kupiby ode mnie medalion. - Ha! Namw go, eby kupi rwne sto, Garet. Moe rozdawa je na Boe Narodzenie swoim wsplnikom. Kaza mi czeka, sam natomiast poprosi sekretark, by znalaza numer. Uniosam kciuki do Becky

i pomachaam do Jaya, ktry wtoczy si do kuchni zaspany i nieogolony. Zapisaam numer, a Becky wyjania Jayowi, o co chodzi. - Wic tak - powiedziaa, kiedy skoczyam rozmow z Chuckiem. - Zastanwmy si, jak powinna t spraw rozegra. Ale ja ju wybraam numer. Odezwaa si poczta gosowa. - Panie Hughes - powiedziaam do suchawki - nazywam si Garet James i jestem przekonana, e mam sygnet paskiego przodka. - Podyktowaam swj numer i rozczyam si. -1 to wszystko? - Becky wiercia si na krzele. - Tak jest. - Podaam swoj komrk. - Id pod prysznic. Zawoaj, gdyby oddzwoni. Wziam dugi prysznic, dwa razy umyam wosy i naoyam lawendow pukank. Zapach zawsze przypomina mi matk. Tego najbardziej jej brakowao, gdy wspominaa wiosk we Francji, gdzie si wychowaa - pl lawendy. W naszym maym ogrdku hodowaa lawend w donicach, wizaa bukiety fioletow wstk i wieszaa w kuchni na hakach. Kiedy zaschy, zaszywaa suche patki w woreczki, ktre wkadaa do bieliniarki i szuflad z ubraniami. Wdychanie tego aromatu sprawiao, e czuam si czysta i spokojna. Woyam czarne spodnie, wykrochmalon koszul z biaej baweny i zielony kaszmirowy sweter; to by wygodny strj, wyglda dostatecznie modnie na wypadek, gdybym w szpitalu musiaa rozmawia z policj albo dziennikarzami. Zanim wrciam na parter, usiadam na ku i przeczytaam artyku o Wilfu Hughesie do koca.

Moja strategia oparta jest na historycznych wzorach partnerstwa", powiedzia naszemu dziennikarzowi, i podejrzewam, e analizuj dane dotyczce giedy bardziej szczegowo i w szerszej perspektywie czasowej ni wikszo menederw". Kiedy poprosilimy, by rozwin t myl, stwierdzi tylko, e jego rodzina od dawna zajmuje si gied, dziki czemu dysponuje prywatnymi archiwami finansowymi, ktre nie s dostpne dla innych inwestorw. Doskonae wyniki Hughesa przyniosy w tym roku skutek w postaci napywu kapitau; Hughes nie chcia wchodzi w szczegy, cieszy si jednak opini czowieka zarzdzajcego picioma miliardami dolarw i jak oznajmi, dodatkowe fundusze s znaczce". Kontaktuje si ze mn tak wielu inwestorw, e zaczynam si zastanawia nad zaoeniem drugiego funduszu, Green Hills Partners, odznaczajcego si spoecznie wiadom, rodowiskow orientacj, ktrej brak w Black Swan", ujawnia Hughes. Moe te zainteresowan ochron zwierzt. To moje marzenie od wielu lat". Zapytany o powtarzan czsto opini, e inwestowanie wiadome spoecznie jest mniej zyskowne od odmian z gwnego nurtu, odpowiedzia oschle, e nie nazwaby inwestowania w obecny rynek zyskownym". Inwestorowi potrzebny jest doskonay meneder, ktry uczy si od przeszoci i bada przyszo, a nie taki, ktry fantazjuje na jej temat, podejmujc niemdre ryzyko. I tylko to si liczy". Odoyam gazet i signam po wisiorek, ktry wczoraj wieczorem zostawiam na nocnym stoliku, ale zamiast na niego moje palce trafiy na srebrn piecz ze szkatuki. Zostawiam j tutaj dwa dni temu razem z do sporym kawakiem papieru, na ktrym widniao nazwisko Willa Hughesa. Wziam skrawek i prbowaam odczyta wersy

ponad podpisem i pieczci, ale litery byy malekie i nie potrafiam ich odcyfrowa. Jakby autor chcia zaszyfrowa swoje przesanie. Poszam do pracowni, z torebki wyjam lup i pooyam papier na stole w kauy sonecznych promieni. Przez lup wyrazy byy wiksze, ale wci nie do odczytania. Podniosam skrawek i delikatny papier okaza si przezroczysty, czarne litery koysay si w powietrzu niczym skrzyda. Wci nic mi nie mwiy, ale kiedy odwrciam kawaek na drug stron, enigmatyczne znaki okazay si angielskimi sowami. Odczytaam dwa wersy, fragment wiersza. A potem abd zrywa si do nagego lotu, wzbija wysoko Ipanuje na niebie swymi czarnymi skrzydami. Obraz w niesamowity sposb przypomina moje sny, w ktrych czarny abd ze srebrnego jeziora wzbija si do lotu. Przez chwil wydawao mi si, e znowu sysz szum skrzyde, ale pokrciam gow i dwik ucich. Usyszaam natomiast bicie swojego serca. Czy to moliwe, e ten czowiek, prezes funduszu hedgingowego o nazwie Black Swan Partners, ktry pozowa pod herbem identycznym z pieczci na szkatuce, jest w jaki sposb powizany z autorem tych wersw? Znowu potrzsnam gow, tym razem dlatego, i ogarno mnie dziwne, klaustrofobiczne wraenie, e krg spraw si zacienia. Za duo tych zbiegw okolicznoci... Za duo zwizkw. A z drugiej strony... Jeli Will Hughes jest zwizany ze szkatuk, moe bdzie w stanie pomc mi j odszuka. Zeszam na d, czujc si dziwnie podniesiona na duchu. Soce wiecio, ojciec wraca do zdrowia, a ja trafiam na trop, ktry przypuszczalnie dowiedzie jego niewinnoci.

Mimo to kiedy popatrzyam na Jaya i Becky, pomylaam e stao si co zego. Okazao si jednak, e to nic zego, tylko zaskakujcego. - Will Hughes dzwoni dziesi minut temu... - zacz Jay, ale przerwaa mu zniecierpliwiona Becky. - O trzeciej przyle po ciebie samochd. Powiedzia, eby wzia sygnet. Dobre samopoczucie towarzyszyo mi w drodze do szpitala. Dzie by rzeki i pogodny, ciepy jak na rodek grudnia, z bkitnego nieba znikny wszelkie lady po cuchncym deszczu i mgle z wczorajszego wieczoru. Jedynymi pozostaociami po nienormalnej pogodzie byy kaue brudnej wody, ktre waciciele sklepw na Greenwich zmiatali na ulice. Pomachaam do pary prowadzcej Tea & Sympathy i yczyam im dobrego dnia, bo przyjemno sprawia mi ich brytyjski akcent i to, jak wymawiali, zwracajc si do mnie kochana". Daam kilka dolarw bezdomnej, ktra siedziaa po turecku na krawniku i prowadzia gorc dyskusj z obokiem pary wydobywajcym si z kratki kanalizacyjnej. Uniosa brunatn jak orzech twarz, a potem spluna w monety na doni i pomachaa do mnie. Minam szpital przy Sidmej i poszam dalej do francuskiej piekarni Lafayette przy Greenwich po strudel, ktry ojcu przypomina strudel pieczony przez jego matk. W drodze do piekarni minam Tibet Kailash, tybetaski sklep odzieowy, gdzie kupowaam prezenty. Witryna bya pena jaskrawych jedwabi; przypomniay mi opask na gow, ktr wczoraj wieczorem nosi Obie Smith. Zwykle nie otwierano sklepu tak wczenie, ale kiedy waciciel zobaczy, e zagldam do rodka, wpuci mnie. W rodku unosi si cudowny aromat drzewa sandaowego i wody

ranej. Wybrany wielobarwny szal ze zotymi i srebrnymi nitkami pooyam na kontuarze. - Nie przypominam sobie, ebym wczeniej spotkaa si z takim kadzidekiem - zauwayam, kiedy waciciel zawin szal w fioletowy papier i woy do maej pomaraczowej torby (lubiam kupowa tu prezenty, take dlatego, e byy adnie opakowane, czsto uzupenione poezj Dalajlamy). - Rano na ulicy dziwnie mierdziao. Kadzideko usuwa odr. Prosz. - Wrzuci do torby kilka kadzideek. - Prosz je zapali, jeli znowu pojawi si taka mga. - Dzikuj. Ale mam nadziej, e taka pogoda si nie powtrzy. Wywouje u mnie migren. Pokrci gow. - A ja myl, e czsto bdziemy mie z ni do czynienia - z tak i jeszcze gorsz. - Wsun do torby trzy kartki z modlitwami. Wyszam, prbujc odpdzi jego sowa; znowu wpadaam w przygnbienie. Zapachy z piekarni poprawiy mi troch nastrj, a poczuam si bardzo dobrze, kiedy weszam do sali i zobaczyam, e ojciec siedzi na ku. Wrciy mu kolory, wzrok mia przenikliwy. - Margaret - powiedzia piewnie. Nigdy nie zgadniesz, kto wczoraj wieczorem mnie odwiedzi! - Wczoraj wieczorem? Przecie byam z tob do koca pory odwiedzin. Machn rk, kiedy chciaam poczstowa go strudlem, i przytrzyma moj do. - Sante Leone! - Sante Leone? - powtrzyam, siadajc na skraju ka - Pamitasz go, prawda? Pochodzi z Haiti i malowa olbrzymie ptna pene tropikalnych kolorw...

- Pamitam go, tato, chodzi tylko o to, e... - Cudownie byo znowu si z nim zobaczy! A najlepsze jest to... - przycign mnie ku sobie: - ...e znowu maluje' Ubranie mia pochlapane wieymi barwami we wszystkich odcieniach tczy. Powiedzia, e ma dla mnie kilkanacie nowych obrazw. Wiesz, ile ludzie zapac za nowego Sante Leone? - Miliony, tato. Jestem pewna, e zapaciliby wiele milionw. - Moesz si zaoy! Mwiem ci, e co si pojawi Koniec z naszymi problemami finansowymi. Puci moj don i opad na poduszk. - Dobrze, tato. - Dotknam jego czoa. Byo ciepe ale nie rozpalone gorczk. - To wspaniale. Pole sobie spokojnie, a ja pjd poszuka lekarza. Zamkn oczy i momentalnie zasn, cicho pochrapujc. - Od czwartej rano czeka na pani, eby opowiedzie o wizycie witego Lwa - powiedzia mczyzna stojcy w progu. Dopiero po sekundzie rozpoznaam Obiego Smitha bez pielgniarskiego stroju. Mia na sobie dugi paszcz z czarnej skry, czarne dinsy i koszul z pomaraczowego jedwabiu. Dugie dredy, wczoraj wieczorem zwizane bandan, spaday mu luno na plecy. - wity Leon. Od lat nie syszaam, by kto tak go nazywa. - Sante Leone, wity Leon, na pocztku lat osiemdziesitych przyjecha z Haiti na stypendium do Pra-ta. Zrezygnowa z nauki i zacz malowa wietliste murale na caym Manhattanie, sygnujc je swoim znakiem szczeglnym: stylizowanym lwem z jedn ap uniesion i aureol nad bem. wity Leon. Ojciec odszuka go w spalonej kamienicy na Lower East Side, gdzie Sante

Leone mieszka, a waciwie obozowa, i wrci do domu z szecioma obrazami. Dba o jego karier, zaprasza do nas na posiki, wprowadzi do wiata sztuki i urzdzi pierwsz wystaw. W noc poprzedzajc wernisa jego dzie na Whitney Biennale Sante umar z przedawkowania heroiny. Tata zawsze myla, e mg w jaki sposb go uratowa. - Wstaam i podeszam do Obiego Smitha. Mam nadziej, e te wspomnienia o nim nie znacz, e ojciec na nowo przeywa wyrzuty sumienia. Obie Smith pokrci gow. - Powiedzia, i Sante przyszed, eby mu udowodni, e nie ywi urazy. Pochyliam gow, by ukry zy. - To dla pana. - Podaam mu pomaraczow torb. Kolorem pasowaa do jego koszuli. - Jest pan taki dobry, chciaam... - Prosz mi nie dzikowa - przerwa, biorc torb. - Robi, co do mnie naley. - Rozwin pakunek i umiechn si na widok wielobarwnego szala. Wyj go i szal przez chwil unosi si w powietrzu niczym egzotyczny motyl, a potem opad na jego kark. - Do twarzy panu w nim. - Nie wtpi w to. - Obie Smith umiechn si. Skoni si, okrci na picie (poy jego czarnego paszcza wydy si niczym peleryna) i odszed. Sprysto w jego krokach kazaa mi pomyle, e idzie w takt muzyki, ktr tylko on syszy. Odprowadzaam go wzrokiem; tu przed zakrtem odwrci si do mnie z szerokim umiechem. Zarumieniam si, bo zauway, e go obserwuj, i szybko zawrciam w drug stron, wpadajc na detektywa Joego Kiernana.

- Och, wietnie, e pani tu jest. - Uj mnie za okie i poprowadzi w stron poczekalni. - Przyszam, eby zobaczy si z ojcem, prosz pana. - Uwolniam rk i chciaam pj do sali, ale zagrodzi mi drog. - O co chodzi? O co, co powiedzia ojciec? Wie pan, nie sdz, by to, co mwi pod wpywem lekw, ktre mu aplikuj, byo wiarygodne... - Nie chodzi o to, co powiedzia pani ojciec, ale o to, co mwi ludzie, ktrzy wamali si do waszego domu. - Naprawd? Zapalicie ich? - zapytaam ze szczerym zdziwieniem, ucieszona z takiego obrotu spraw. To jednoznacznie zakoczy kwesti udziau mojego ojca we wamaniu, a co wicej, odzyskamy obrazy. - Cudownie! Mieli srebrn szkatuk? Obrzuci mnie dziwnym spojrzeniem. - Mieli pejzae Pissarra, panno James, ale szkatuki nie. - Och... to fatalnie... ale dziki Bogu s obrazy. To naprawd bardzo dobra wiadomo. - Obawiam si, e niezupenie. Obaj mczyni oddzielnie zeznali, e pani ojciec wynaj ich do tego wamania. W szpitalu nie mona korzysta z komrek, wic po rozmowie z detektywem Kiernanem wyszam na zewntrz, eby zadzwoni do Chucka Chennery'ego. - Nie mog w to uwierzy - odpar Chuck ze swoim kojcym piewnym akcentem. - Kto go wrabia. Porozmawiam z Dave'em Reissem z naszego wydziau kryminalnego, a przed poudniem przyjedziemy do szpitala. Podzikowaam mu i poszam do ojca. Nie spa, kci si z pielgniark o niadanie.

- Ja si nim zajm - powiedziaam. Po wyjciu siostry odstawiam tac ze stygncymi jajkami i wodnist galaretk, w zamian podaam ojcu strudel z piekarni Lafayette. Nie pamita, e przyniosam go wczeniej, w gruncie rzeczy nie pamita, e ju si ze mn widzia, wic nie wspominaam o wizycie Sante Leone. Kiedy skoczy je strudel, strzepnam okruchy z pocieli i powiedziaam, e chc go o co zapyta. - Ale musisz mi obieca, e si nie zdenerwujesz, tato. Zadam ci to pytanie tylko raz i nie bd wtpi w twoj odpowied. - Odetchnam gboko. - Policja zapaa wamywaczy... - To wspaniaa wiadomo... - ...ktrzy twierdz, e ich wynaje. Z twarzy ojca odpyna krew, kurczowo zacisn donie na pocieli. aowaam, e musiaam mu to powiedzie, ale lepiej, eby usysza to ode mnie, nie od policjanta. - Margaret - uywa mojego penego imienia tylko w sytuacjach, gdy zdarzao si co powanego albo doniosego - mylisz, e sprowadzibym... takie upiory do naszego domu? - Uwierz we wszystko, co mi powiesz, tato. Zrobie to? - Na pami twojej matki przysigam, e nie mam z tym nic wsplnego. Ucisnam jego do, rozluniajc palce wbite w pociel. - W porzdku, tato, mnie to wystarczy. Chuck Chennery przyjdzie tutaj z adwokatem ze swojej kancelarii, specjalist od prawa karnego. Zajmiemy si tym. Nie rozmawiaj o wamaniu z nikim poza mn, Chuckiem i tym drugim prawnikiem, dobrze?

Ojciec wycign palec w gecie, ktry zawsze wykonywa, by podkreli swoje sowa. -1 naturalnie z twoj matk. - Co z mam? - Z ni mog o tym rozmawia, prawda? Poklepaam go po doni. Przynajmniej nie zapyta, czy moe porozmawia z Sante Leone. - Jasne, tato, z mam moesz rozmawia. Wygadziam pociel i zatknam koce pod materac. Moje donie natrafiy na co szorstkiego, jakby plam po rozlanym pynie. Przyjrzaam si uwaniej i na przecieradle zobaczyam smugi farby koloru limonki, koralu, wyblakej ci i akwamaryny. Ulubione barwy Sante Leone.

Wiea stranicza Do wczesnego popoudnia byam w szpitalu. O dwunastej przyszed Chuck Chennery z modym eleganckim prawnikiem w garniturze od Hugo Bossa i lnicych butach, skrzypicych na szpitalnych podogach. Rozmawiali z ojcem przez p godziny, potem Chuck wzi mnie na bok i powiedzia, e wystpi o nakaz sdowy uniemoliwiajcy policji przesuchiwanie ojca jako wiadka w czasie, gdy ley w szpitalu i bierze rodki przeciwblowe. Nie zapytaam, czy ojciec wspomnia o rozmowie z Sante Leone albo mam, ale Chuck poklepa mnie po ramieniu i powiedzia, e kiedy jego osiemdziesicioszecioletnia matka leaa w szpitalu po wszczepieniu protezy biodrowej, odbya dug dyskusj z Mamie Eisenhower. Po wyjciu Chucka wypeniam formularze ubezpieczeniowe i prbowaam si dowiedzie, czy Medicare pokryje domowe wizyty pielgniarki, kiedy ojca wypisz ze szpitala. Okoo pierwszej pojawi si Zach Reese z daniami na wynos z Sammy's Noodle Shop.

- Bd mia na niego oko - obieca, wyjmujc z torby pojemnik z gorc zup. Cieszyam si, e ojciec bdzie mia towarzystwo mniej eteryczne ni zmarli malarze, ale kiedy Zach nie patrzy, upewniam si, czy oprcz jedzenia nie przynis te alkoholu. O wp do trzeciej mogam wreszcie wyj ze szpitala. Miaam czas tylko na to, by pobiec do domu i na spotkanie z Willem Hughsem przebra si w wsk czarn spdnic, burgundowy kaszmirowy sweterek, jedwabny szal i buty na wysokim obcasie. Woyam stary paszcz przeciwdeszczowy marki Jaeger, ktry mama kupia w Londynie dwadziecia lat temu, i wziam parasol. Prognozy nie zapowiaday deszczu, ale w ostatnich czasach niewiele to znaczyo. Niebo byo czyste, kiedy wyszam z domu, i przy krawniku zobaczyam czekajcego na mnie rolls-royce'a silver cloud. Kierowca otworzy dla mnie drzwi, a mnie ogarno przelotne pragnienie ucieczki. Nie wiedziaam nic o Willu Hughesie. Jechaam do niego, bo sdziam, e moe bdzie mg mi powiedzie, gdzie znale Johna Dee, ale co, jeli Will Hughes jest wsplnikiem Johna Dee? Jeli ma co wsplnego z wamaniem? Potem jednak dostrzegam, jak gupie s te myli. Dlaczego miliarder, prezes funduszu hedgingowego, miaby kra dwa pejzae Pissarra i star srebrn szkatuk? Wsunam si na tylne siedzenie, powtarzajc sobie w duchu, e musz si opanowa. Samochd ruszy na zachd ulic Jane, a potem skrci na pnoc i wjecha na West Side Highway. - Jedziemy do biura pana Hughesa? - zapytaam. - Pan Hughes pracuje w swojej rezydencji - odpar kierowca. - Och. - Znowu zaczynaam si denerwowa. - A gdzie mieszka?

- Na przedmieciu. - Spojrza we wsteczne lusterko. Oczy mia ciemne i ku mojej uldze zupenie normalne. Usiadam wygodnie na luksusowej tapicerce i przez okno patrzyam na wody Hudsonu, poyskujce w popoudniowym socu. Na Hudson River Greenway ludzie spacerowali i jedzili na rowerach, rozkoszujc si wyjtkowo agodn grudniow pogod. To by absolutnie normalny dzie w Nowym Jorku. Mwiam sobie, e powinnam cieszy si t przejadk. Ale kiedy zobaczyam, e zaraz skrcimy z autostrady na most George'a Washingtona, ogarn mnie niepokj. - Jedziemy do New Jersey? - zapytaam gosem bardziej drcym, ni zamierzaam. Przed oczami migna mi wyrazista wizja moich zwok porzuconych gdzie na New Jersey Meadowlands, ale po chwili kierowca zmieni pas i kierowalimy si na pnoc, do Henry Hudson Parkway. Skrcilimy w zjazd na Cloisters. - Niech pan nie mwi. Pan Hughes mieszka w Cloisters. Wiedziaam, e jest bogaty, ale nie sdziam, e mieszka w zamku. Dostrzegam, e kierowca patrzy na mnie we wstecznym lusterku, ale nic nie powiedzia. Okrylimy cichy park, minlimy kamienne redniowieczne wiee Cloisters. Kiedy byam maa, czsto w soboty badaymy z mam pene ech sale i otoczone krugankami ogrody muzeum. Zbieraa tam materiay do pracy magisterskiej ze redniowiecznej literatury francuskiej i podobnie jak lawenda to miejsce przypominao jej rodzinn Francj. Wskazujc nazw, mwia: Te kamienie przybyy zza oceanu tak samo jak ja". Kiedy studiowaam w college'u, przychodziam szuka inspiracji w tutejszej kolekcji redniowiecznej biuterii. Podczas pisania pracy dyplomowej zaprzyjaniam si z bibliotekarzem, ktrego znaa moja matka.

Samochd wjecha do parku na Fort Washington Avenue, na Sto Osiemdziesitej Pierwszej skrci w prawo, potem znowu w prawo na Cabrini Boulevard i zatrzyma si przed Tudor Castle Apartaments. - Wic jednak mieszka w zamku - powiedziaam do wci milczcego kierowcy, przygldajc si jedena-stopitrowemu apartamentowcowi z czerwonej cegy, zdobionemu biaym granitem, ktry nadawa mu wygld redniowiecznego angielskiego zamku. Czytaam 0 nim w dziale nieruchomoci w Timesie" i wiedziaam, e powsta na miejscu zbudowanego przez brytyjskiego finansist na przeomie dziewitnastego i dwudziestego wieku prawdziwego zamku, ktry doszcztnie spon w latach trzydziestych. Apartamenty byy przestronne i wysokie, miay czynne kominki i rozciga si z nich cudowny widok na rzek. Mimo to zdziwiam si, e Will Hughes wybra wanie to miejsce. - Mylaam, e prezesi funduszy hedgingowych mieszkaj na Park Avenue. - Kierowca otworzy drzwi i poda mi rk. - Co nie znaczy, e ten budynek nie jest wspaniay. Ma niesamowicie romantyczny charakter. - Pan Hughes bdzie zachwycony, e pani tak uwaa. Jest przywizany do tego domu, zwaszcza e to jego wasno. Przeprowadzi mnie przez kamienny portyk zdobiony tarcz heraldyczn, ktr widziaam w gazecie. Weszlimy do holu, gdzie kiwniciem gowy przywita si z portierem w liberii. Wygldao, e si mnie spodziewano. Zamiast do gwnych wind zaprowadzi mnie do pojedynczej z napisem PRYWATNA, gestem da zna, bym wesza do rodka, i ukoni si, kiedy drzwi zaczy si zasuwa. - Prosz poczeka, ktre pitro? - krzyknam, ale zaraz zobaczyam, e nie ma w niej guzikw. Winda ruszya

w gr; zamknam oczy i braam gbokie oddechy ujjayi (mj nauczyciel jogi nazywa je oddechami oceanicznymi), eby si uspokoi. Kiedy winda si zatrzymaa, byam opanowana. Otworzyam oczy i z windy wyszam prosto do paacowego salonu, z trzech stron otoczonego oknami od podogi do sufitu. Jakbym znalaza si na szczycie wysokiej wiey. Pode mn pyn Hudson i rozcigay si New Jersey Palisades, na poudniu w niebo wzbijay si drapacze chmur Manhattanu, a na pnocy kwadratowa kamienna budowla Cloisters. Szyby byy lekko przyciemnione, pewnie, eby zmniejszy blask. Zrobiam krok w stron okien wychodzcych na pnoc, ale zatrzyma mnie obraz wiszcy niedaleko windy. Przedstawia modego mczyzn w elbietaskim stroju. Co w jego szeroko rozstawionych, srebrnoszarych oczach sprawio, e znieruchomiaam. Mia dugie krcone blond wosy i usta w ksztacie uku Kupidyna wygite w okrutnym umiechu. Na tle czarnego konierza aksamitnego dubletu jego szyja wydawaa si biaa, podobnie jak do spoczywajca na otwartej ksice, ktra leaa na marmurowym piedestale. Zbliyam si i zobaczyam sygnet z abdziem. Mj sygnet. Czy to naprawd moe by ten sam, ktry nosz na palcu? Uniosam do tak, e mj sygnet znalaz si na tym samym poziomie. - Niezwyke - odezwa si za moimi plecami gos - to ten sam piercie. Odwrciam si i spojrzaam w wietliste srebrne oczy, identyczne jak na portrecie. Ten mczyzna mia na sobie mokre ubranie, szyt na miar bia koszul i spowiae czarne dinsy, wosy o odcie lub dwa ciemniejsze i krtko ostrzyone, i takie same usta. W pierwszej chwili pomylaam, e dostrzegam w jego twarzy podobny potencja

okruciestwa jak na twarzy z portretu, ale kiedy uprzejmy umiech gospodarza straci na intensywnoci, zobaczyam wyraz, ktry mg odzwierciedla zaskoczenie lub bezbronno. - Bardziej niezwyke jest, e pan wyglda dokadnie tak jak on. - Zastanawiaam si, dlaczego poruszy go mj widok. Spodziewa si kogo innego? - Przeklestwo rodziny Hughesw. - Wycign do mnie do. Wpatrywa si we mnie z niepokojcym nateniem. Usyszaam, jak mj sygnet ze szczkiem trafia w jego, i spuciam wzrok, by przeama si, ktr wyczuwaam w jego wzroku. Mylaam, e zobacz kopi sygnetu z abdziem, ale on mia zoty piercionek z paskim czarnym kamieniem. - Prosz usi. - Gestem wskaza nisk aksamitn sof przy zachodnich oknach. Wszystkie meble byy niskie i dyskretne, dziki czemu w oczy rzucaa si przede wszystkim panorama miasta. Na szklanym stoliku przy sofie stay tylko dwie szklanki, krysztaowa karafka i otwarty laptop, po ekranie przesuway si liczby i znaki. Symbole giedowe, pomylaam, cho byy dla mnie tak samo tajemnicze, jak symbole na wieku srebrnej szkatuki. Hughes zamkn komputer, nala do szklanek bursztynowego pynu i usiad w skrzano-chromowym fotelu Eames dokadnie naprzeciwko mnie. Pochyli si i wzi mnie za rk. Intymno tego gestu niemal zapara mi dech, ale zaraz uwiadomiam sobie, e chodzi mu o sygnet. Zapaam si na tym, e wcale nie prbuj uwolni doni. - Rzeczywicie wyglda identycznie jak piercie mojego przodka - powiedzia Hughes. - Gdzie go pani znalaza?

- Dostaam od matki. Spojrza na mnie, ale nie wypuci mojej doni, a ja te jej nie cofnam. Miaam dziwne wraenie, e nie mog tego zrobi, dopki mi nie pozwoli. Czuam si bezbronna, podobnie, jak wtedy, gdy wamywacze mijali mnie w holu, ale im towarzyszy ohydny zapach, a to byo... uwodzicielskie. Nie wiedziaam, co jest bardziej niebezpieczne. - Jak nazywaa si pani matka? - Margot James. Jej panieskie nazwisko brzmiao D'Arqus. - Bya Francuzk? - Tak. Jej rodzice zginli podczas drugiej wojny wiatowej i zaja si ni angielska rodzina. Mojego ojca poznaa w Anglii ju po wojnie. -1 daa pani swoje imi. Garet to zdrobnienie od Margaret, prawda? - Tak, ale mama od samego pocztku nazywaa mnie Garet. - Powiedziaa pani, co to imi znaczy? - Margaret oznacza per". - Zastanawiaam si, o co tu chodzi. Przyszam, eby wydoby od niego informacje, tymczasem to on zadawa mi pytania. Z wysikiem uwolniam do (trzyma j lekko), wziam torb, wyjam z niej may flanelowy woreczek i odwrciam do gry nogami. Srebrna piecz, ktra bya przymocowana do szkatuki, zawirowaa na szklanym blacie i zatrzymaa si awersem do gry. Will Hughes spojrza na mnie, jego oczy byszczay jak srebrna piecz. - Skd to pani ma? - Z zapiecztowanej srebrnej szkatuki. - Opowiedziaam mu ca histori: jak zawdrowaam do jubilera przy

Cordelia Street, jak otworzyam szkatuk (pominam ruchome symbole), jak si do nas wamano i jak znalazam opuszczony sklep. - A teraz mojego ojca oskaraj o oszustwo ubezpieczeniowe. Wiem, to moe wyda si nacigane, e ten John Dee... - Kto pani poda jego nazwisko? Nie odrywaam od niego wzroku. Nie wspomniaam, e jubiler si nie przedstawi. - Osoba w piekarni na rogu... - Puk? Sam Puk pani je poda? Rozemiaam si. - Nie mam pojcia, czy to by Puk we wasnej osobie. Rozmawiaam z kobiet imieniem Fen... - Fenodoree. - Umiechn si. - Jak si miewa? - Uch... wygldaa dobrze. - Zdumiao mnie, e zna pracownikw piekarni. - Tak czy owak, to, e ten John Dee moe mie co wsplnego z wamaniem, pewnie wyda si zwariowane... - Wcale nie. - Hughes gwatownie wsta, podszed do zachodniego okna i odwrci si do mnie. Soce, ktre zaczynao zachodzi nad Palisades, zamienio rzek we wstg poyskliwego zota. Nawet przy przyciemnianych szybach wiato byo tak jaskrawe, e musiaam przymkn oczy... Pod powiekami pojawi si obraz ze snu, kiedy staam na brzegu i obserwowaam czarnego abdzia pywajcego po jeziorze. Kiedy otworzyam oczy, po Hudsonie pywao tylko odbicie soca, ogarno mnie jednak to samo przeczucie bliskiego nieszczcia. - Co si stao, kiedy otworzya pani szkatuk? - zapyta Hughes. Wrci do fotela, ale nie usiad. Z jaskrawym blaskiem soca za plecami by ciemn sylwetk, widziaam tylko te dziwnie magnetyczne oczy.

Nie miaam zamiaru mwi mu o bkitnych ksztatach... ale zrobiam to, patrzc w jego hipnotyczne srebrne oczy. Zdawao si, jakby wysysa ze mnie sowa. Powiedziaam mu o zmieniajcych si symbolach, o bkitnym dymie, jaki wydobywa si ze szkatuki, o pustych oczach wamywaczy, o odorze siarki snujcym si za nimi, o mgle zeszej nocy, o tym, jak moja metalowa rzeba oya, o wizycie u mojego ojca malarza Sante Leone, ktry umar w roku tysic dziewiset osiemdziesitym sidmym. Kiedy skoczyam, pochyli si nade mn, a zobaczyam wyranie jego twarz; srebrne oczy poyskiway niczym monety. - Moja droga Garet, czy po tym wszystkim masz jeszcze jak wtpliwo, e dzieje si co odbiegajcego od normy? - Nie wiem, co rozumiesz przez odbiegajce od normy - odparam ostronie. Westchn i usiad w fotelu. Znowu wzi mnie za rk. - Matka daa ci piercie, ale nie powiedziaa, skd go ma ani co oznacza? - Niedugo potem umara. - Z zakopotaniem poczuam, e oczy zachodz mi zami. Odwrciam si do pnocnego okna, za ktrym wznosia si brya Cloisters. - To wszystko wyjania - stwierdzi Hughes. - Nie miaa czasu. Zakadajc, e matka zdya jej powiedzie. Mwia, e jej matka take umara modo... w czasie wojny? - Tak. Zapano j na ukrywaniu ydw i zostaa rozstrzelana. - To straszne. Niewykluczone, e twoja matka take nie wiedziaa. - O czym? - Spojrzaam na Willa Hughesa. Przez te kilka minut, gdy na niego nie patrzyam, zebraam si na odwag,

by zada mu pytanie. - Co to wszystko ma wsplnego z moj matk? - Twoja matka pochodzi z dugiej linii kobiet penicych bardzo wan rol. Popatrz na mj piercie. - Zdj go i poda mi. Przekonaam si, e kamie by w rzeczywistoci intaglio z herbem. Wziam jubilersk lup, z ktr si nie rozstawaam, i przystawiam do piercienia. Obraz oy: kamienna wiea otoczona przez oko, z ktrego wychodziy promienie. Wok wiey bieg aciski napis, ale wyryty od prawej do lewej i nie byam w stanie go odczyta. - Inskrypcja brzmi nastpujco: Quis custodiet ipsos custodes? - powiedzia Hughes. - Kto pilnuje stranikw?" - przetumaczyam. Przekrzywi gow i umiechn si do mnie. Studiowaam heraldyczne motta. - Pokazaam mu mj wisiorek. - Mam wraenie, e ju to gdzie widziaam. - Moe matka pokazaa ci zdjcie. Jeste pewna, e nie opowiadaa o Stranicy? - Nie... co to takiego? Brzmi jak cytat ze wiadkw Jehowy. - Ten sam symbol, odmienny cel. - Hughes usiad. - Stranica jest staroytnym symbolem ochrony przed zem. Stoi na granicy widzialnego i niewidzialnego, pomidzy wiatem naturalnym a nadnaturalnym, pomidzy zem a dobrem. - To powane zadanie. Ale wci nie rozumiem. Co to jest? - Nie co, ale kto. Ty jeste Stranic, Garet James. Prbowaam si rozemia - to zdanie byo strasznie pompatyczne! - ale w gardle mi zascho, wic tylko zakaszlaam. Poda mi kieliszek sherry i poczeka, a si napij.

- O czym ty waciwie mwisz? - zapytaam, kiedy znowu byam w stanie wydoby z siebie gos. - Po pierwsze to wanie znaczy twoje imi. Ze starofrancuskiego garite, stranica. To znaczy, e jeste straniczk... - Straniczk czego? - Nie kryam zniecierpliwienia. Popatrzy na mnie - zaoyabym si, e nie przywyk, by mu przerywano - i westchn. - Trudno to wyjani. Pewnie mona powiedzie, e straniczk przeciwko zu. Jest to funkcja przekazywana z matki na crk. - Co w rodzaju sekretnego stowarzyszenia? - Nie mogam uwierzy. To byo co ywcem wyjte z ksiek Jaya, Centralna Rada Anarchistw albo Liga Niezwykych Dentelmenw. - Zdajesz sobie spraw, jak to idiotycznie brzmi? - Zaczam si podnosi z fotela, ale on nagle znalaz si przy mnie i pooy mi do na ramieniu. Od szybkoci, z jak si porusza, zakrcio mi si w gowie. Usiadam, wolaam nie wstawa w tym stanie oszoomienia. - Wiem, e to wszystko musi wydawa ci si zwariowane, ale dlaczego po prostu mnie nie posuchasz? Udawaj, e to legenda, ktr czytasz, dobrze? - Legenda? - Tak, legenda, ktra zaczyna si na pocztku siedemnastego wieku, kiedy twj przodek spotka mojego... - Gow wskaza portret na cianie. - ...i wymienili si piercieniami. Dlatego ty masz sygnet z abdziem, a ja z wie. Will Hughes, mj przodek, spisa szczegow relacj ze spotkania z Francuzk imieniem Marguerite. Marguerite miaa srebrn szkatuk, ktra zawieraa... C, powiedzmy, e zawieraa cenne informacje... szczeglnie cenne dla alchemika Johna Dee. Rzecz niezwykle wan byo, eby

John Dee nie wszed w posiadanie tych informacji, dlatego Marguerite i Will Hughes zapiecztowali j przy uyciu tego sygnetu. - Dotkn piercionka na moim palcu. - To niesamowita historia, panie Hughes, ale nawet jeli jubiler, ktrego wczoraj spotkaam, by potomkiem pierwszego Johna Dee, skd mg wiedzie, e zawdruj do jego sklepu? I dlaczego miaby potrzebowa wanie mnie do jej otwarcia? - Po raz drugi w czasie bytnoci w tym salonie byam na skraju ez. Nie chciaam, eby Will Hughes widzia, jak pacz. Z wielkim wysikiem wstaam z fotela. - Caa ta opowie o stranikach, Stranicach i alchemikach to po prostu za wiele. Nie potrafi w to uwierzy. A nawet gdybym uwierzya, jak bd miaa z tego korzy? Chc si tylko dowiedzie, czy moesz mi pomc odnale czowieka nazwiskiem John Dee, ebym moga si przekona, czy macza palce we wamaniu, bo wtedy bd moga udowodni, e mj ojciec nie mia z tym nic wsplnego. Moesz to zrobi? Moesz mi pomc? Zdawao si, e poyskliwe wiato w jego oczach na moment wybucha pomieniem, ktry obj ca twarz. Niemal zaparo mi dech w piersiach. Wyglda na modszego - wyglda jak mczyzna z portretu - ale potem pomie zblad jak gasnca iskra. - Nie - odpar. - Nie mog ci pomc w odnalezieniu Johna Dee. -1 to wszystko? - zapytaam piskliwie. - Opowiadasz mi t szalon histori o straniczkach, Stranicach i alchemikach, ale nie moesz mi pomc? - Przykro mi. - Nie patrzy na mnie, ale w pnocne okno, na Cloisters, gdzie na szczycie wiey zapalio si czerwone wiato. Ja te na nie patrzyam, przycignita do niego z tak si, z jak wczeniej przycigay mnie

oczy Willa Hughesa. Kiedy znowu na niego spojrzaam, wsta z fotela. Koniec spotkania. - Naprawd bardzo mi przykro, e nie mog ci pomc - powiedzia przy drzwiach do windy. - Nie tak bardzo jak mnie - odparam, patrzc mu w oczy; niech mnie pieko pochonie, jeli bd si kuli przed jego spojrzeniem. Musiaam jednak zbyt dugo wpatrywa si w czerwone wiato na szczycie Cloisters, poniewa znowu je zobaczyam, migotliwe i bliniacze, w renicach Willa Hughesa.

Mantykora W holu zatrzyma mnie kierowca i powiedzia, e dosta od pana Hughesa instrukcje, eby mnie odwie, gdzie bd chciaa. - Nie, dzikuj panu - odparam. - Pojad metrem. Szybkim krokiem przemierzyam Cabrini Boulevard, mijajc liceum matki Cabrini i kaplic, w ktrej j pochowano, i wyszam na Margaret Corbin Circle oraz stacj metra na Sto Dziewidziesitej, ktra bya pooona blisko bramy parku Fort Tryon. Chocia soce chylio si ku zachodowi, mnstwo ludzi wci cieszyo si nietypowo agodn pogod. To bya ta sama normalna scena, ktr ogldaam, jadc samochodem Hughesa, ale teraz wydawaa mi si nierealna. Naprawd wysuchaam historii 0 czterystuletnich stranikach i alchemikach? Byam zbyt zdenerwowana i zdezorientowana, eby przez p godziny usiedzie w metrze. Musiaam si porusza. Wczyam si w suncy do parku strumie pnopopoudniowych spacerowiczw, nia z podopiecznymi, zakochanych par i biegaczy.

Przez jaki czas bdziam po Heather Garden, gdzie ostatnie letnie kwiaty pony fioletem i bkitem w rudawym wietle zachodzcego soca, i usiowaam czerpa spokj z idyllicznego otoczenia. Mama uwielbiaa ten ogrd, pewnie dlatego, e fioletowy wrzos przypomina jej lawendowe pola z dziecistwa, a ja przychodziam tu czsto, kiedy zbieraam materiay w Cloisters. To byo miejsce, gdzie czuam jej blisko, ale dzisiaj nie potrafiam znale tu spokoju. Historia Willa Hughesa bya szalona, nie ulegao wtpliwoci, ale mnie najbardziej drczya kwestia, e jeli tkwio w niej ziarno prawdy, a mama j znaa, o niczym mi nie powiedziaa. Jak moga utrzymywa w tajemnicy rzecz tak wielkiej wagi? Jakby ukrywaa przede mn swoj prawdziw natur. Wic to nie moe by prawda. A z drugiej strony, dlaczego Will Hughes miaby zmyli tak opowie? Czy to moliwe, e jednak co w niej jest? Dotaram do supa nad Linden Terrace, najwyszym naturalnym wzniesieniu w miecie, gdzie kilkoro nastolatkw w bluzach i opadajcych dinsach jedzio na deskach. Grzecznie zrobili mi przejcie, gdy szam w stron kamiennego muru, skd rozciga si widok na miasto. Na poudniu burzowe chmury gromadziy si nad wieowcami Manhattanu, na pnocy znajdowaa si forteca Cloisters, czerwone wiato na szczycie poyskiwao niczym latarnia morska. Zawsze bd nad tob czuwa, Marguerite", mwia czasem matka. I zawsze wtedy uywaa francuskiego. Mama znaa t histori o swojej rodzinie? A jeli tak, to czy chciaa mi j opowiedzie, zanim umara? Wpatrywaam si w wie, jakby ona moga mi powiedzie... To przecie niewykluczone. Mama zbieraa

materiay w Cloisters, kiedy robia dyplom z francuskiej redniowiecznej literatury na Barnard, i zaprzyjania si z wieloma kustoszami i bibliotekarzami. A kiedy ja studiowaam tutaj wzory biuterii, bardzo mi pomg jeden z jej przyjaci, doktor Edgar Tolbert, specjalizujcy si we francuskiej redniowiecznej ikonografii. Nie miaam pojcia, czy nadal tu pracuje, ale moe bdzie mg mi powiedzie, czy moj matk szczeglnie interesoway tradycje zwizane ze stranicami. Zdawaam sobie spraw, e nawet jeli znajd historyczn podstaw dla zwariowanej opowieci Willa Hughesa, nie pomog przez to ojcu, ale co kazao mi ze spuszczon gow ruszy w stron alejki prowadzcej do Cloisters. Moe chodzio o to, e jednego dnia podwaono moj wiar w oboje rodzicw. Kiedy si odwrciam, by opuci krg wok supa, zauwayam, e skateboardzistw nie ma, ale obserwuje mnie mczyzna w czerwonej bluzie z kapturem. W kadym razie sta twarz do mnie. Kaptur mia tak mocno nacignity, e nie widziaam jego oczu. Mwiam sobie, e pewnie jest nieszkodliwy, ale lepiej bym si poczua, gdybym miaa obok siebie ludzi. Alejka do Cloisters bya jednak pusta. Pomylaam, eby zawrci i wej do parku przy Margaret Corbin Circle, ale wtedy zrezygnowaabym z okazji porozmawiania z doktorem Tolbertem. Obejrzaam si i zobaczyam, e mczyzna w czerwonej bluzie jest jakie dwa metry za mn. Przypieszyam, wrcz pobiegam w stron trawnikw otaczajcych Cloisters, gdzie dostrzegaam spacerowiczw. Kiedy si do nich zbliyam, okazao si, e wszyscy wychodz z muzeum. Gdzie si schroni, jeli muzeum jest zamknite? Jak si pozbd czowieka, ktry za mn idzie?

Stranik przy drzwiach na dole powiedzia, e muzeum bdzie zamknite za kwadrans. - Jestem znajom doktora Edgara Tolberta, jednego z bibliotekarzy - wydyszaam. - Chciaam zamieni z nim par sw. Orientuje si pan, czy doktor wci tu jest? Umiechn si. - Doktor Tolbert zawsze ostatni idzie do domu. Wydaje mi si, e wygasza wykad w kruganku. Prosz wej. Zanim przekroczyam prg, obejrzaam si, szukajc mczyzny w czerwonej bluzie, ale nigdzie go nie byo. Poszam dugim sklepionym korytarzem do gwnego holu i stranikowi w recepcji powiedziaam, e szukam doktora Edgara Tolberta. Skierowa mnie do krugankw Cuxa. Przemierzyam Sal Romask i weszam przez ukow bram, przy ktrej po obu stronach stay posgi przyczajonych lww. Od razu zobaczyam doktora Colber-ta; burza biaych jak nieg wosw i twarz o krlewskich rysach sprawiay, e rzuca si w oczy. Prowadzc wykad dla maej grupy, wskazywa figur wyryt na kapitelu jednej z kolumn, ktre wspieray arkady gwnego dziedzica. Usiadam na niskim marmurowym murku otaczajcym ogrd, wdziczna za chwil na zapanie oddechu i otrz-nicie si ze strachu, jaki czuam w parku. Zachowaam si gupio, wybierajc si samotnie do miejskiego parku 0 zmierzchu, ale to wszystko, mwiam sobie, po prostu jaki kieszonkowiec wypatrywa okazji okradzenia samotnej kobiety, ktra sprawia wraenie roztargnionej. Z ca pewnoci da sobie spokj, kiedy weszam do muzeum. Odetchnam gboko, rozejrzaam si po krugankach i prbowaam z otoczenia zaczerpn spokj. Przecie mnisi przychodzili tutaj medytowa. Kruganki pierwotnie byy czci dwunastowiecznego klasztoru benedyktynw.

Nawet teraz, kiedy znajdoway si w rodku nowojorskiego muzeum, w swoich rowych marmurowych murach zachoway cisz stuleci. Ostatnie promienie soca napeniy dziedziniec niczym mid wlany do kamiennego pojemnika. Szklana ciana oddzielaa arkad od gwnego ogrodu, ale soce wci ogrzewao mur. Oparam si o niego, patrzc na figury wyrzebione na kolumnach. Fantastyczne bestie poeray zwierzta i ludzi. Z wykadw o historii sztuki pamitaam, e motywy przedstawiaj walk pomidzy dobrem a zem, a ich celem byo przypominanie mnichom, by pozostawali czujni wobec si ciemnoci. Z ca pewnoci wygldao, e w bitwach toczonych przez marmurowe stwory zwycia niewaciwa strona. - Niezwykle imponujca kolekcja potworw zdobi t dwunastowieczn ukow bram z Narbonne we Francji - usyszaam gos doktora Tolberta zbliajcego si do kta, gdzie siedziaam. Grupa zgromadzia si pod ukiem, przez ktry weszam na dziedziniec, i suchaa, jak Tolbert opisuje mityczne stwory. Po gryfie, harpii i centaurze przesun lask na pierwsz figur po lewej stronie uku. W tej samej chwili may chopiec zacz oddala si od grupy i doktor Tolbert podnis gos: - A to potwr prosto z waszych najgorszych koszmarw! Chopiec odwrci si i podnis wzrok na uk. - Oto mantykora, stwr z twarz czowieka, poncymi czerwonymi oczami, trzema rzdami zbw i ogonem, ktry dli jak miertelnie jadowity ogon skropiona. Potrafi skoczy jak lew i ma ostre pazury. - Tolbert pochyli si do chopca, ktry teraz sucha z wielk uwag. - O manty-korze mona powiedzie tylko jedn dobr rzecz: ma pikny gos, jak doskonay flet. Ale nie dajcie si zwie jej pieni, poniewa gustuje te w ludzkim misie.

- Jak zombie! - odezwa si chopiec, dygoczc z zachwytu i przeraenia. Grupa si rozemiaa, doktor Tolbert zakoczy oprowadzanie. Poczekaam, a wszyscy si rozejd, i wtedy przed nim stanam. - Margaret James! - powiedzia piewnie, obj mnie i pocaowa w policzek. Kiedy odsun mnie na dugo ramienia, zobaczyam, e w jego niebieskich oczach byszcz zy. - Ach, z dnia na dzie coraz bardziej jeste podobna do matki. Wanie dzisiaj o niej mylaem... Zaraz, co mi j przypomniao? - Moe artyku w Timesie" o wamaniu do galerii? - podpowiedziaam. Twarz mu pociemniaa. - Nie! Wamano si do galerii? Nie miaem pojcia. Strasznie mi przykro. Czy komu co si stao? - Ojciec zosta postrzelony, ale wyjdzie z tego... - Nie potrafiam mu powiedzie, i policja podejrzewa Romana, e sam do siebie strzeli. - Ale skoro nie czyta pan tego artykuu, to co przypomniao panu moj matk? Pytanie odwrcio jego uwag od wamania. Zamkn oczy i dwoma palcami postuka si w czoo w sposb bardzo podobny do tego, w jaki ja klepi laptopa, eby obudzi twardy dysk. - To by materia w pewnym czasopimie - odpar wreszcie. - Mam go na grze w bibliotece. Chcesz zobaczy? - Tak, oczywicie. Prawd mwic... przyszam zobaczy si z panem. Mam kilka pyta dotyczcych matki i bada, ktre tu prowadzia. - W takim razie sprzyja nam szczcie. Artyku dotyczy jednego z jej ulubionych tematw: stranicy w redniowiecznym obrazowaniu.

Kiedy szlimy z Tolbertem przez gwny hol, powiedziaam, e chciaam zobaczy wszelkie materiay dotyczce redniowiecznych stranic, z ktrych mama korzystaa przy pisaniu pracy. - Tak, istotnie korzystaa z pewnej ksiki. - Machn do stranika, ktry wyprowadza ostatnich zwiedzajcych; muzeum zamykano na noc, ale personel jak wida przywyk do tego, e doktor Tolbert zostaje po godzinach. Otworzy kluczem ostro zakoczon metalow bram, za ktr byy schody. Po drodze mino nas kilku jego kolegw, yczc dobrej nocy. Tolbert wprowadzi mnie do kwadratowego pokoju z kolebkowym sklepieniem, w ktrym na wszystkich czterech cianach stay regay z ksikami, a rodek zapeniay dugie drewniane stoy. Okrge okno z szybami z oowiowego szka poyskiwao sabo, owietlone ostatnimi promieniami soca. W jego rodku znajdowa si witra przedstawiajcy anioa z trb - jednego z aniow Apokalipsy dmcych w dzie Sdu Ostatecznego. - Usid, a ja poszukam artykuu - powiedzia doktor Tolbert. - Chyba by w Comitatus"... a moe w Medieval Studiem"... hm... moe zostawiem go w gabinecie... Wyszed z biblioteki i syszaam go coraz sabiej. Usiadam na kocu dugiego stou i zapaliam lamp z zielonym abaurem. Krzesa byy te same, ktre zapamitaam: szerokie, drewniane, z oparciami w ksztacie U, obite spowiaym zielonym aksamitem z dekoracyjnymi gwodziami z brzu. Zawsze przypominay mi krzeso, na ktrym siedzia pogrony w zadumie Lawrence Olivier w roli Hamleta. Jeli tamto byo tak samo niewygodne, to rozumiaam, dlaczego Hamlet wola bdzi po zamku Elsynor. Doktor Tolbert wrci z czasopismem i grub, oprawn w ptno ksik.

- To jedna z pozycji, z ktrych korzystaa twoja matka. Obawiam si, e nie mog jej wypoyczy, ale jeli ci zaley, przejrzyj j tutaj. - Nie chciaabym pana zatrzymywa. - Wziam od niego ciki tom. - Och, wcale mnie nie zatrzymujesz. Miaem zamiar pisa w kruganku Cuxa. - Pisze pan tutaj? - Tak. Po wyjciu zwiedzajcych panuje absolutny spokj. Stranicy toleruj moje drobne dziwactwa. Kiedy skoczysz, po prostu zostaw tu ksik i poszukaj mnie. Jeli chcesz, moemy pj na drinka. W Inwood jest urocza nowa knajpka o nazwie Indian Road Cafe. - Z przyjemnoci. Zajmie mi to godzin. - Bez popiechu, bez popiechu - powiedzia piewnie, wychodzc z biblioteki. Jego kroki ucichy na schodach. Spojrzaam na materiay, ktre mi przynis. Artyku w czasopimie by zaznaczony t samoprzylepn kartk i dotyczy roli stranika w prowansalskiej poezji. Zawiera dwunastowieczn alb, tradycyjn form, w ktrej kochanek wyraa al z powodu nadejcia witu. Do wtru piewu sowika Spdzam z ukochan wonn noc, A potem wartownik z wiey woa: Kochankowie, wstawajcie! Sowik przesta piewa, Teraz skowronek Ogasza nadejcie dnia"

Wiersz ilustrowany by rycin, przedstawiaa stranic, pod ktr tul si do siebie kochankowie, a z okna wychyla si ku nim wartownik. Sam artyku by interesujcy i rozumiaam, dlaczego Tolbertowi przypomnia moj matk, ktra spdzaa letnie wakacje w wiosce w poudniowej Francji, ale nic mi nie powiedzia o rodach stranikw. Odoyam czasopismo, wziam ksik... i skamieniaam na widok tytuu: John Dee i cztery stranice". Musiaam sobie powiedzie, e zwizek elbietaskiego alchemika z symbolem, ktry zdaniem Hughesa jest czci historii mojej matki, to tylko dziwny zbieg okolicznoci. To wanie Hughes znalaz ten zwizek. Zanim odwrciam na zaznaczon przez doktora Tolberta stronic, przejrzaam par pierwszych rozdziaw, eby dowiedzie si czego wicej o Johnie Dee. W Wikipedii podano niewiele ponad to, e by oficjalnym astronomem krlowej Elbiety I. Teraz odkryam, e zgromadzi najwiksz bibliotek w Europie, wykada algebr na uniwersytecie w Paryu i utworzy termin Imperium Brytyjskie". Pod koniec ycia zaj si sprawami nadnaturalnymi i usiowa nawiza kontakt z anioami przy pomocy medium nazwiskiem Edward Kelly. Pniej, pod rzdami Jakuba I, wypad z ask dworu i podobno umar w biedzie w swoim domu w Mortlake (chocia nie zachoway si adne dokumenty wiadczce o jego mierci, a na cmentarzu w Mortlake nie ma grobu z jego nazwiskiem). Otworzyam ksik w zaznaczonym miejscu. Zobaczyam ilustracj, ktra przedstawiaa cztery stranice; o nich Dee dowiedzia si z nauk aniow", przekazywanych mu przez Edwarda Kelly'ego. Kada odpowiadaa jednemu z ywiow: ziemi, wodzie, powietrzu i ogniu. Przeczytaam cay rozdzia, coraz bardziej zniecierpliwiona kwiecistym

jzykiem i skomplikowanymi konstrukcjami wymylanymi przez Kely'ego, ale nie natrafiam na wzmiank o rodzie straniczek. Ju miaam odoy ksik, kiedy spomidzy stronic wysuna si poka karta katalogowa i spada na podog. Pochyliam si, eby j podnie, i usyszaam cichy odgos dobiegajcy z dou. Znieruchomiaam, nasuchujc i zastanawiaam si, czy przypadkiem doktor Tolbert mnie nie woa, tylko e to nie by ludzki gos, ale muzyka. Kto gra na flecie zniewalajc melodi. Pewnie na wieczr przewidziano koncert. Wziam kart. Zawieraa rysunek stranicy otoczonej przez oko, pod ktr biegy sowa Quis custodiet ipsos custodes? Dokadnie taki sam obraz widnia na sygnecie Willa Hughesa, wedug ktrego nalea kiedy do mojej przodkini. Bardziej jednak poruszy mnie charakter pisma. Wyglda jak pismo mojej matki. Odwrciam kart. W prawym grnym rogu znajdowaa si liczba 303 - domyliam si, e to numer strony w ksice. Poszukaam jej i zobaczyam upiorny biay kwadrat na pokej stronie odpowiadajcy wielkoci karcie, ktr trzymaam. Znaam nawyki matki, z pewnoci pooya kart pod fragmentem, ktry j interesowa, przeczytaam wic stosowny akapit. Stranicy strzegli ludzkoci z czterech stranic w rogach stworzenia, lecz uwioda ich uroda kobiet i zeszli na ziemi, by wzi je na swoje naonice. W zamian stowarzyszenie stranikw nauczyo kochanki zakl, urokw i wszelkiego rodzaju praktyk ezoterycznych. Spojrzaam na kart. Pod numerem strony matka napisaa: Pomimo bdnego okrelenia naonice przypuszczalnie to echo naszej tradycji zwizanej ze stranicami. Uderzyo mnie uycie sowa nasz". Matka jednak wiedziaa

o stranicach - nie tylko w sensie naukowym (poza tym z pewnoci by si oburzya, gdyby ktr z jej prapra-prababek nazwano naonic!). Ta sprawa dotyczya jej rodziny (zakadaam, e to miaa na myli, piszc o naszej tradycji"), ale nigdy o niej nie mwia. Przypomniaam sobie, jak czytaa mi na dobranoc stare klasyczne banie francuskie w rodzaju Pikna i bestia" i Kopciuszek", ale te dziwne celtyckie opowieci o fokach, ktre zamieniay si w dziewice, i o dziewicach, ktre zamieniay si w abdzie mieszkajce w magicznej krainie o nazwie Letnia Kraina albo Odlege Ziemie, gdzie zawsze byo lato i nikt si nie starza. Dlaczego nigdy nie opowiedziaa mi tej historii? Z przykroci musze stwierdzi, e odbieraam to jako zdrad. Przejrzaam ksik, szukaam innych fiszek, ale nic nie znalazam. Wyjam notatnik i przepisaam akapit ze strony 303, potem wsunam do niego fiszk. Byam pewna, i doktor Tolbert nie bdzie mia mi za ze, e j wziam, przecie naleaa do mojej matki. Poka mu fiszk i zapytam, czy wie co wicej o historii stranic i o mamie. Moe zatrzymaa t spraw w tajemnicy przede mn, bo by to wstydliwy sekret dotyczcy jej rodziny i czua, e musi mnie przed nim chroni. Nie mogam jednak duej kaza czeka doktorowi Tol-bertowi. Nawet jeli mia co do zrobienia, nie sdziam, by dla czowieka w jego wieku dobre byo zbyt dugie siedzenie na zimnym kamiennym murze w penym przecigu kruganku. A nawet w bibliotece panowao zimno. Pewnie wyczaj ogrzewanie po zamkniciu muzeum, pomylaam; woyam kurtk i przewiesiam torb przez piersi. Starannie uoyam ksik i czasopismo w promieniu czerwonego wiata, ktry pada na st. Uniosam gow

i przekonaam si, e wiato pochodzi z aureoli anioa na witrau... Ale jak to moliwe? Spojrzaam na zegarek. Byo wp do szstej, dobr godzin po zachodzie soca. Jakie wiato wpadao przez okno? To musi by zewntrzne wiato z systemu alarmowego, powiedziaam sobie, wychodzc z pokoju. Na korytarzu spojrzaam w okno, by sprawdzi, czy na dworze pal si jakie lampy, ale nic nie widziaam, jakby budynek otulony by mg. Znowu anomalia pogodowa? Schodziam po schodach, mwic sobie, e przecie nie jestem sama. S stranicy, doktor Tolbert... i muzycy, przypomniaam sobie, bo znowu kto gra na flecie. W gwnym holu rozejrzaam si za stranikiem, ale recepcja bya pusta. Odwrciam si i poszam do kruganku Cuxa, skd dobiegaa muzyka. Kiedy weszam pod uk z Narbonne, zobaczyam, e pod krugankami panuje mrok, ale za szklan cian, teraz opalizujc od wilgoci, zamknity ogrd rozwietlony jest dziwn t powiat. Za szkem widziaam siedzcego doktora Tolberta. Nie mogam zobaczy jego twarzy, ale widziaam, e gow uniesion ma ku ukowi nad moj gow. - Wci pan studiuje mitologiczne bestie, doktorze Tolbert? - zapytaam, przechodzc pod ukiem. Nie odpowiedzia ani nie odwrci gowy w moj stron. Postpiam o krok i zobaczyam przeraenie na jego twarzy. - Doktorze Tolbert! - krzyknam, biegnc do niego. Pooyam mu do na szyi, ale nie wyczuam pulsu, a skr ju mia zimn. Dotknam jego doni, wci zacinitej na lasce. Bezwadne pace poluniy uchwyt, laska spadaby, gdybym jej nie zapaa.

Nie ulegao wtpliwoci, e umar na atak serca albo udar, ale z jakiego powodu? Godzin temu czu si doskonale. Jego wykrzywiona twarz sugerowaa, e co nim wstrzsno, tylko co mogo go przerazi w tym spokojnym miejscu? Siedzia tak, jakby zamierza kontemplowa swoje ulubione rzeby... Podyam za jego wzrokiem. Na uku z Narbonne po lewej stronie, gdzie wczeniej bya mantykora, teraz znajdowao si puste miejsce, jakby figur odupano albo... Za plecami usyszaam flet. Odwracajc si, przypomniaam sobie sowa doktora Tolberta: A oto potwr z waszych najgorszych koszmarw!" Musiaam wkroczy w wiat nocnych koszmarw. Niewielki skrzydlaty stwr, mniej wicej rozmiarw dobrze odywionego szczura, frun ku mnie, odsaniajc trzy rzdy zbw. Podniosam lask w sam por, by wymierzy cios. Laska uderzya w szklan cian z tak si, e szko pko, wpuszczajc do rodka mg. Stwr przeraliwie i przeraajco pisn, a ja si odwrciam i popdziam przez Sal Romask do holu gwnego, a stamtd dugim sklepionym korytarzem. W poowie drogi potknam si 0 ciao stranika, ktry wczeniej wpuci mnie do muzeum. Padajc na kolana, poczuam, jak szpony mantykory drapi mnie po gowie. Gdybym si nie przewrcia, ju by mnie dopada. Zakrcia przy schodach, syczaa i machaa zakoczonym ostro ogonem jak rozgniewany domowy kot. Ale to nie by kot. Widziaam ylaste minie tylnych ng zginajce si do skoku. Zapaam lask oburcz i zamachnwszy si ni, trafiam potwora w pysk. Ostre jak igy zby przesuny si po moich wosach. Pokonaam reszt schodw jednym skokiem i uderzyam w drzwi ramieniem. Wpadam w mg, potknam

si i odzyskaam rwnowag w chwili, gdy mantykora wyldowaa na moich plecach. Padam na ziemi. Przy akompaniamencie niewiarygodnie sodkiej nuty mantykora zatopia zby w mojej szyi.

To skowronek Prbowaam oderwa besti; zacisnam donie na kocu pokrytego uskami skrzyda, ale co wyrwao je z uchwytu. Przetoczyam si po ziemi i podniosam ramiona w obronie przed nastpnym atakiem, lecz ten jednak nie nastpi. Wysoki mczyzna w ciemnym ubraniu trzyma mantykor za kark. Nie widziaam jego twarzy, zasaniay j trzepoczce skrzyda bestii. Machna ogonem, prbujc mczyzn udli w do, ale on mia skrzane rkawice. Byskawicznym ruchem drugiej rki zama mantykorze kark. Skrzyda uderzyy jeszcze dwa razy, potem znieruchomiay, ale ogon wci si wi. Mczyzna rzuci stwora na ziemi i butem rozgnit jak skorpiona. Kiedy podnis gow, zobaczyam, e to Will Hughes. W zlanej krwi twarzy nawet oczy wydaway si czerwone. Rysy mia wykrzywione, cignite wargi odsaniay zby... Wpatrywaam si w nie, nie wierzc wasnym oczom. W miejscu czwrek byy dwa ostre ky. Skuliam si z przeraenia, syszc w gowie gos: Jasne, tylko potwr moe zniszczy potwora.

Gorczkowo usiowaam si podnie, ale nogi miaam zupenie odrtwiae. Hughes przenis wzrok z ciaa mantykory na mnie, cho nie byam pewna, czy naprawd mnie widzi, oczy mia nabiege krwi. Jakim sposobem wiedziaam, e takimi oczami moe widzie tylko krew, krew pulsujc w moich yach. Utkwi wzrok w mojej szyi, tam gdzie czuam krew pync z rany po zbach mantykory. Chciaam si cofn, teraz jednak caa odrtwiaam. Will Hughes mrugn, pojedyncza krwawa za spyna mu po policzku. Czerwona mga zacza znika, w oczach znowu pojawi si srebrny bysk. Prbowaam krzykn, lecz tylko chrapliwie jknam. Odrtwienie ogarno take moje gardo. - Udlenie mantykory jest jadowite - powiedzia Hughes. - Umrzesz, jeli nie usun trucizny. Klkn obok mnie. - Potrzebuj jednak twojej zgody. Znowu chciaam krzykn i tym razem take nie wydobyam z siebie gosu. - Kiwnij gow, jeli si zgadzasz, ale zrb to szybko. Kiedy trucizna dotrze do mzgu... Nie musia koczy. Z wielkim wysikiem szarpnam gow. Musiao mu to wystarczy, bo natychmiast przycisn si do mnie, przytykajc usta do szyi. Nie czuam jego ciaa na swoim, ale czuam jego zby wbijajce si w moje ciao. Po pierwszym bolesnym ugryzieniu bl zmieni si w co innego, w ciepo rozlewajce si w moich piersiach i brzuchu, rkach i nogach, jakby w yach pyna gorca ciecz, ktra wypalia odrtwienie. Ciao napierao na moje, czuam usta i jzyk na swojej szyi, srebrna nitka cignca si z jego warg dotara w samo jdro mojej istoty. Jknam, gdy minie garda si rozluniy. Gdy Hughes delikatnie dmucha na ran, przeszed mnie dreszcz.

Kiedy si odsun, srebrna powiata wypenia przestrze pomidzy nami, rozpalia jego oczy i skr. Przysiad na pitach i wytar usta wierzchem doni. - Nic ci nie bdzie. Myl, e usunem ca trucizn... Nie skoczy, zacz dygota. Kiedy pad na ziemi, chciaam mu pomc, ale uniesion rk da mi znak, ebym si cofna. Jego cera, i tak blada, przybraa odcie mlecznej si-noci, na jej tle yy wydaway si granatowe. Mogam odej, kiedy Will Hughes wi si na ziemi. Powinnam bya odej. Strasznie si baam. Chocia teraz lea bezbronny, wczeniej widziaam, z jak si zama kark mantykorze. Widziaam jego dz krwi. Odwayam si pomyle, kim naprawd jest. To wampir. Samo to sowo sprawiao, e pragnam uciec i udawa, e nic si nie stao. Ale tego nie zrobiam. Niewane, jakim by potworem (to wampir, powtrzy gos w mojej gowiej, uratowa mi ycie, wysysajc jad mantykory z y. Nie zostawi go, kiedy cierpi z mojego powodu, ani nie bd si przekonywa, e wyobraziam sobie oywiony posg. Mantykora rzeczywicie oya i rzeczywicie zabia biednego, niewinnego doktora Tolberta. Will Hughes jest wampirem i uratowa mi ycie. Wszystko, co zdarzyo si w cigu ostatnich dwch dni, odkd weszam do tego sklepu na Cordelia Street, jest realne. Srebrna szkatuka otworzya si w bysku niesamowitego biaego wiata, bkitne alchemiczne symbole przesuway si po jej wieku, optani ludzie cienie wamali si do mojego domu, eby j ukra, metalowa rzeba oya i zaatakowaa mnie, a mj ojciec rozmawia z umarym, ktry na jego pocieli zostawi smugi farby. To wszystko si zdarzyo. Nie jestem wariatk. To nie

ja przekroczyam granic, lecz wiat. Moe nic nie rozumiem i jestem miertelnie przeraona, ale poczekam, a wampir, ktry uratowa mi ycie, poczuje si lepiej i wszystko mi wyjani. Kiedy ustay dreszcze, Hughes usiad i obj si za kolana. Gboko odetchn. - Dzikuj, e zostaa. - Dzikuj, e uratowae mnie przed tym... czym. - Spojrzaam na miejsce, gdzie leaa mantykora, ale zobaczyam tylko stosik marmurowych resztek. - Powietrze i mga. - Hughes nabra gar kamieni i przesypa je przez palce. - Dee wysa mg, eby oywi stwora. Zobaczyem mg, kiedy wysza, ale musiaem czeka do zmroku, eby opuci mieszkanie. - Skrzywi si. - Bybym tu szybciej, tylko e Dee wysa te emisariusza, z ktrym najpierw musiaem si rozprawi. - Czowiek w czerwonej bluzie? Hughes potakn. - Widziaa go? - Szed za mn z drugiego koca parku. Czy on... czy ty... - yje. Kiedy si obudzi, nie bdzie pamita, co si stao. Dee rzuci na niego poowiczny urok, pewnie si pieszy. Wszczepi mu przekonanie, e musi i za tob, i to waciwie wszystko. - Potrafisz czyta w mylach? - Ciekawe, czy co jeszcze mnie zaskoczy? - Tylko w mylach czowieka, ktrego krew pij. Uniosam do do rany na szyi. - Spokojnie. - Umiechn si. - Dowiedziaem si tylko o twoim strachu przed mantykor i smutku z powodu mierci przyjaciela. Przepraszam, e nie byem w stanie go uratowa.

- Doktor. Edgar Tolbert. Byl przyjacielem mojej mamy. - Twarz bibliotekarza wykrzywiona straszliwym przeraeniem bolenie przesuna si przed moimi oczami. Spojrzaam na bry Cloisters. - Musimy zawiadomi policj, eby zabrali ciao. - Zaczam si podnosi, ale chocia teraz czuam nogi i rce, byam osabiona, w gowie mi si zakrcio. Zachwiaam si i Hughes, oddalony o co najmniej dwa metry, znalaz si przy mnie w mgnieniu oka. - Nie moemy tego zrobi - powiedzia. Miaam wraenie, e jego gos wypenia moj gow, usuwajc z niej wszystkie inne myli. - Nie pomoesz mu. Kontakty z policj spowoduj tylko wicej utrudnie na twojej drodze, a wierz mi, ju masz rce pene roboty. Poprowadzi mnie przez trawnik, mocno obejmujc za ramiona; jego gos brzmia w moim uchu sodko i naglco. Znowu poczuam to szarpnicie, jak wtedy, gdy jego usta przywary do mojej szyi... Przemierzylimy ju trawnik oddzielajcy Cloisters od lasu. Jak to si stao, e tak szybko oddalilimy si od budynku? Hughes jakim sposobem skania mnie do posuszestwa, wywiera na mnie wpyw. - Stj! - krzyknam, zapierajc si w miejscu. - Przesta to robi... zmusza mnie... Odwrci si do mnie. By tak blisko, e dostrzegaam pulsowanie bkitnej yki na jego skroni... Jak to? Przecie jest wampirem, powinien by martwy? A potem zrozumiaam. W jego yach pynie moja krew. Znowu zrobio mi si sabo i znowu mnie podtrzyma. - W porzdku. Nie bd ci zmusza, ale pomyl rozsdnie. Musimy std odej. Jak chcesz wytumaczy to wszystko policji? Czeka na moj odpowied. Wci czuam jego wpyw, ale znikno poczucie, e musz spenia jego wol. Sam

zrezygnowa ze swojej wadzy. Dawa mi moliwo przedyskutowania wszystkich za i przeciw. Niesamowicie cywilizowany jak na wampira, zauway opanowany gos w mojej gowie. Ode mnie zaleao, czy przedstawi swoje racje. - Policja dowie si, e tu byam. Jeli uciekn, bdzie to wygldao niedobrze - zaczam, usiujc nada gosowi ton spokojny i racjonalny. - Widzia mnie stranik. - W muzeum wszyscy zginli. - Wpatrywa si we mnie nieruchomym wzrokiem. - Zabia ich mantykora. - Przesun praw doni po moim ramieniu. Zadraam, ale si nie cofnam... a potem zrozumiaam, e Will wskazuje torb, ktr wci miaam przewieszon na ukos przez pier. Przypomniaam sobie mglicie, jakby dziao si to w innym yciu, jak w bibliotece wkadam pasek przez gow i poprawiam klamr. - Torb masz. Zostawia co jeszcze? -Nie, ale... laska doktora Tolberta... Zapaam j, eby si broni przed mantykor. Unis rami, na ktrym zawieszona bya laska. - Pomylaem o tym. Nie ma tam nic, co czyoby ci ze mierci przyjaciela. Wiem, e zostawiajc go, czujesz si tak, jakby go zdradzia, ale jeli chcesz, by morderc spotkaa zasuona kara, musisz teraz odej. - Rk wskaza len alejk. Lampy, jeli nawet byy, nie dziaay, i alejka tona w mroku. Miaam poczucie, e jeli zejd z owietlonego trawnika w ciemny las, zaangauj si... w co. Kilka minut wczeniej patrzyam, jak Will Hughes wije si z blu i sdziam, e najgorsze mam za sob. Teraz jednak uwiadomiam sobie, e to dopiero pocztek. Istota nadnaturalna prosia, bym uja j za rk i wkroczya w mrok. Spojrzaam na Willa Hughesa. W ciemnoci jego

oczy bysny srebrno niczym bliniacze latarnie morskie. Jeli one mnie poprowadz, ciemno nie bdzie nieprzenikniona. Weszam w las, po fakcie uwiadamiajc sobie, e od tej chwili jestem cakowicie zdana na niego. Myliam si jednak, po przejciu kilku metrw widziaam doskonale, chocia nie dlatego, e moje oczy przyzwyczaiy si do ciemnoci, raczej ciemno przyzwyczaia si do mnie. Z kadym krokiem otwieraa si, dopuszczajc mnie do swoich tajemnic. Najgbsze cienie mieniy si kolorami, ktrych nigdy dotd nie widziaam, ciemnymi bkitami i fioletami, delikatnymi rami. W gbi parku mrok rozwija si niczym pki pkajce w promieniach soca, tylko e tutaj wyciga si do ciemnoci. Z tych wzw atramentowej czerni tryskay kaskady zota i srebra, zmieniay si w fale wiata wirujce wok i zdaway si pcha nas niczym powiewy wiatru. A mimo to nie czuam zimna ani strachu, tylko przemone wraenie cudownoci. Popatrzyam na Willa Hughesa, jego oczy arzyy si jak srebrne gwiazdy. - Dlaczego to wszystko widz? - zapytaam. - Ty mi to zrobie? - Kiedy wypiem twoj krew, odrobina mojej dostaa si do twojego krwiobiegu. Dziki temu zyskaa zdolno widzenia w ciemnoci. Stanam jak wryta. Poczucie cudu znowu ustpio miejsca strachowi. - Czy to znaczy, e bd taka jak ty? Zmieni si w wampira? Patrzy na moj przeraon twarz, potem odwrci oczy, ktre znowu bysny czerwieni. - Nie - odpar po chwili. - Nie wypiem dostatecznie duo twojej krwi. Musiabym wypi ca i da ci do wypicia

mojej... - Urwa, gdy mimowolnie jknam. - To budzi w tobie niesmak, prawda? A jednak kropla mojej krwi zmieszana z twoj pozwala ci to wszystko widzie. - Rozpostar rce, jakby chcia obj wirujce wok nas barwy, a mnie zrobio si przykro, e niechtnie potraktowaam jego dar. - To przydarza si kademu, kogo ugryziesz? - powiedziaam, wyprzedzajc go; nie chciaam, by zobaczy, e krzywi si przy ostatnim sowie. - Nie. Czowiek musi mie w sobie odrobin magii, eby widzie to, co ty widzisz. Ty j masz, wielu artystw j ma, poetw, malarzy... - Nie jestem artystk - stwierdziam z namysem - ale to mi przypomina obraz van Gogha Gwiedzista noc". W taki sposb j widzia. - Biedny Vincent. Zakocha si w barwach nocy, byy dla niego jak narkotyk. Uzaleni si od nocy. W ostatecznym rozrachunku przez to oszala. Ju chciaam go zapyta, czy zna osobicie malarza, ale do mojej wiadomoci dotaro co innego. - Co masz na myli, mwic o magii? Chodzi o wrki? Rozemia si, a z opuszek jego palcw posypay si iskry. - Chcesz powiedzie, e po spotkaniu z mantykor i wampirem wzdrygasz si przed wrkami? Rozejrzyj si, s wok nas. Doszlimy do Heather Garden, skd dzisiaj wieczorem rozpoczam swj spacer - a moe to byo wczoraj? Kompletnie straciam poczucie czasu. Najpierw zobaczyam oszaamiajce smugi koloru i wiata pomidzy ostatnimi jesiennymi kwiatami, pniej dostrzegam, e w wietle jakie ksztaty poruszaj si niezwykle szybko - mogam

tylko przelotnie zapa ich obraz: uk umiechu, krgo biodra, nage uderzenie skrzyde. - Poruszaj si tak szybko! - poskaryam si. - Nie, to tylko kwestia twojej wyobrani. Musisz zwolni bicie serca. - Stan za mn, obj mnie i wsun do pod mj sweter. Wyczuwaam puls na jego przegubie i odpowiadajce mu bicie mojego serca. To moja krew, przypomniaam sobie, moja krew pulsuje w jego yach. - Oddychaj wolno i gboko - szepn mi do ucha, jego oddech muska szyj i wci otwart ran po ugryzieniu. Ju miaam zamkn oczy, ale co zobaczyam. Z barw nocy, bkitu, fioletu i srebra, wyskoczya istota, przemkna pomidzy krzewami wrzosu na skrzydach poznaczonych niebieskimi ykami, pochylajc drobn, lisi twarz ku kademu kwiatkowi w ksztacie dzwonka. Mylaam, e spija nektar jak pszczoa albo koliber, ale potem si przekonaam, e poywia si wiatem i kolorami. Kiedy przytykaa twarz do patkw, jej przezroczyste ciako wibrowao ich kolorem. Odwrciam si. - To jest prawdziwe? A moe ty sprawiasz, e to widz? - S prawdziwe. wietlne sylfy, nazwane tak, bo pij wiato. Nabieraj ksztatw tylko noc, nikn w jasnoci dnia. Sylf z wargami poznaczonymi fioletem spojrza znad kwiatu i napotka mj wzrok. Przekrzywi ma gwk i ju mia si umiechn, ale zaraz umiech zmieni si w gniewny grymas odsaniajcy ostre jak igy zbki i sylf odfrun. - Dlaczego?... - Nie przejmuj si. - Will prowadzi mnie dalej. - Nie boi si ciebie, tylko mnie. wietlne sylfy nie przepadaj

za wampirami, poniewa jednak i one, i my jestemy istotami nocnymi, zwykle nie wchodzimy sobie w drog. Pocign mnie w d zbocza. Wiedzc, e noc pena jest stworze z ostrymi zbami, trzymaam si blisko niego, bo by wikszy od innych. - Twierdzisz, e widzie to moe tylko kto, kto ma w sobie magi. Skd wiedziae, e mam? - Poniewa pochodzisz od Marguerite D'Arqus. A ona bya jedn z nich. - Zadra przy ostatnich sowach. Czego boj si wampiry? Zaraz jednak do gowy przysza mi inna myl: przecie wampiry yj wiecznie, a on wspomnia o Vincencie van Goghu... - To znaczy, e znae pierwsz Marguerite? Doszlimy do kamiennego muru, skd rozciga si widok na Henry Hudson Parkway i rzek. Will opar si 0 mur. Srebrne wiato w jego oczach zblako, arzyo si mtnie jak pokryta patyn taca, jak niebo przed burz. Czuam, e gromadzi si w nim co, co moe mnie zaatakowa. - Tak, znaem j. Znaem, kochaem i utraciem. Przez ni dzisiaj jestem taki. - Rozemia si. - Ha, powinienem raczej powiedzie: w nocy. - Podcign si na mur i usiad twarz do rzeki. Gdyby rozpostar rce i pofrun, nie zdziwiabym si, ale on poklepa mur. Chod tutaj, wszystko ci opowiem. W kocu to take twoja historia. -Jako modzieniec, co przyzna musz z przykroci, byem niezwykle prny, dumny ze swojej urody i pytki. - Patrzy na rzek, widziaam tylko jego profil na tle nocnego nieba niczym biaa kamea osadzona w onyksie. Rozumiaam, e mona go usprawiedliwi za prno. Ale pytki? Jeli nawet, to stulecia z pewnoci naday mu

gbi. - Do tego stopnia prny, e chocia wiele piknych kobiet obdarzao mnie uczuciem, a ojciec baga, ebym si oeni i da mu nastpc, nie zamierzaem wiza si z jedn i traci uwielbienie wielu. Ojciec taki by zdesperowany, e zatrudni poet, ktry mia swoimi wierszami skoni mnie do zapewniajcej niemiertelno prokreacji. Poeta przychodzi regularnie uczy mnie o poezji, mioci i obowizkach zwizanych z moj pozycj... a potem si we mnie zakocha. - Zaraz - przerwaam. - To brzmi znajomo. Umiechn si i mwi dalej: - Przesta mi powtarza, e musz spodzi syna, by zyska ycie wieczne, a zacz przekonywa, e moe zapewni mi niemiertelno, uwieczniajc mnie w poezji. Byem prny, dlatego spodoba mi si ten pomys, a kiedy poet odesano, pojechaem za nim do Londynu i przyczyem si do jego aktorskiej trupy. - Nie mw. Twoim poet by William Szekspir. Spojrza na mnie kpico. - Nie mw. Widziaa mantykor, wampira, wrk, ale wzdragasz si przed Szekspirem? - Tak! To jak te seanse spirytystyczne, kiedy wszystkie duchy okazuj si Kleopatr albo Napoleonem. - Rozumiem, o co ci chodzi. Powinienem nazywa go poet, by nie nadwera twojej wiary? - Och, nazywaj go, jak chcesz! - wykrzyknam, unoszc rce w gecie poddania. Jaki sens ma kwestionowanie szczegw, skoro zaakceptowaam zaoenie? Poza tym tyle spraw mnie ciekawio. - Ten poeta naprawd to Szekspir? Jaki on by? - Optany. Szalony. I mwi tu o szczypcie magii! Czasami mylaem, e jest czarnoksinikiem, tak potrafi

czarowa sowami. Pon w nim ogie, ktry sprawi, e to... - Machn rk w stron miliona wiate Manhattanu. - ...wyglda jak chmara wietlikw. Czy mogem nie podda si jego urokowi, nawet kiedy si przekonaem, e w Londynie mam rywalk ubiegajc si o jego uczucia? - Nie masz przypadkiem na myli Straford-upon-Avon? Przekrzywi gow i unis brew. Przez chwil zobaczyam w nim okrutnego modzieca, ktrym w przeszoci by, i zrobio mi si al zakochanych w nim dziewczt z czasw Elbiety I. - Nie. Kobieta, ktra zdobya jego serce, musiaa mie wicej ni tylko okrgy tyeczek i majtnego ojca. Ona musiaa obdarza go inspiracj, magi tworzenia obrazw ze sw. - Wic to bya muza? - Mona tak powiedzie. Poeta wiele razy tak j nazywa. Bya tajemnicz ciemnowos kobiet. Nikt nie zna jej penego nazwiska, nikt nie wiedzia, skd pochodzia. Niezwykle rzadko pokazywaa si publicznie, a gdy ju to robia, zdawao si, e jakim sposobem wtapia si w cienie. - Mroczna Dama. - Tak. Zawsze uwaaem za suszne, e potomno tak j nazwaa. To zreszt byo do bliskie jej prawdziwego nazwiska: Marguerite D'Arqus. - Nazwisko mojej matki? Wic to bya ta Marguerite, o ktrej mwie, e bya moj prapraprababk? Ale przecie nikt nie zna jej prawdziwego nazwiska? - Nikt z wyjtkiem mnie, a ja je poznaem, poniewa si w niej zakochaem. - Urwa; milczenie trwao dugo,

mylaam, e ju nic wicej nie powie, ale odetchn (brzmiao to jak wiatr szeleszczcy we wrzosach za naszymi plecami) i podj opowie: - Bya ze mn. William naturalnie wpad we wcieko. Zwrci si przeciwko niej i napisa te okropne wiersze, stawiajce j w bardzo brzydkim wietle. Jestem przekonany, e wszystkie obelgi na temat kobiet, ktre zawar w swoich dzieach, swj pocztek bior w gniewie na Marguerite. Nigdy nie miaa do niego pretensji o te ataki na ni. Nigdy nie odebraa mu daru magicznego widzenia. Jak mylisz, skd mu si wziy te sceny z wrkami w nie nocy letniej"? Albo postaci Kalibana i Ariela w Burzy"? Na pocztku bylimy szczliwi... a odkryem, e potrafia zainspirowa Szekspira do pisania o wrkach, poniewa sama ni bya. Naleaa do wiata magii. Bya niemiertelna. Nie starzaa si, nie zmieniaa. Miaa to, o czym ja marzyem, co obiecywa mi Szekspir w swoich wierszach: wieczn modo i niemiertelno. Bagaem j, by mnie take uczynia niemiertelnym, ale odmwia. Bya szczliwa, e spdzi ze mn moje ycie, ale ja w swojej prnoci nie potrafiem znie myli, e si zestarzej, podczas gdy ona bdzie moda. Powiedziaa mi, e nie mam pojcia o brzemieniu wiecznego ycia. Pokcilimy si - i odesza. Po jego twarzy przebiego drenie, na moment odwrci si do mnie plecami. Kiedy znowu spojrza na rzek, rysy mia nieruchome jak kamienna rzeba na tle czerni. Pikne, ale dziwnie zimne, bez ycia. - Byem na ni zy, a rwnoczenie desperacko pragnem by z ni, wic by jej udowodni, e si mylia, chodziem do kadego alchemika i czarnoksinika, o ktrym usyszaem. Szekspir zna ich wszystkich, ale sytuacja

wygldaa inaczej w czasach, gdy na tron wstpi krl Jakub I. Podejrzenie o czarn magi byo bardzo niebezpieczne, wszyscy si ukrywali. Ja jednak wyledziem wikszo najsawniejszych. - Johna Dee? - Samo wypowiedzenie tego nazwisko sprawio, e zadraam, jakbym w ten sposb moga go przywoa. - Tak. Wiedziaem, e z Edwardem Kellym kontaktowali si z duchami, e John Dee poszukuje tajemnicy wiecznej modoci. Kiedy mu powiedziaem, dlaczego tego pragn i kim jest Marguerite, kaza, bym pojecha za ni do Francji, ukrad jej piercie i srebrn szkatuk, z ktr si nigdy nie rozstaje. Dziki tym dwom przedmiotom bdzie mg uczyni mnie niemiertelnym. -Umiechn si smtnie. - Pewnie si zastanawiasz, dlaczego mu uwierzyem? Byem w rozpaczy. Pojechaem za Marguerite do Parya, stamtd szukaem jej po caej Francji, a wreszcie znalazem. Ukradem szkatuk i sygnet... - Powiedziae mi, e ty i Marguerite zamienilicie si piercieniami. - Drobne kamstwo, wybacz mi. To bya swego rodzaju wymiana. Zostawiem jej swj piercie z listem, e wkrtce wrc i na wieczno bdziemy razem. Tymczasem dosza mnie wie, e John Dee take przyby do Francji. Spotkaem si z nim, daem mu piercie i szkatuk. Wykorzysta je, by wezwa z cieni demona, wampira, ktry mnie zaatakowa i uczyni takim, jakim teraz jestem. Kiedy odzyskaem przytomno, John Dee mia si ze mnie: Teraz y bdziesz wiecznie, o ile co noc bdziesz pi krew, a w dzie kry twarz przed socem". Chciaem go zabi, lecz przedsiwzi rodki ostronoci i zdoa uciec. Wczyem si po ulicach Parya, na wp

oszalay z dzy krwi i rozpaczy. Wkradem si nawet w katakumby... - Urwa i znowu smutno si umiechn. -Ale o tym nie chcesz sucha. W kocu Marguerite mnie odnalaza. Baem si, e wzbudz w niej odraz. - Znowu na dug chwil zamilk. Pooyam do na jego rce. - Odwrcia si od ciebie? Pokrci gow. - Nie, waciwie nie. Nie budziem w niej odrazy, nie baa si mnie, tylko bya smutna... Kazaa mi usi i opowiedziaa mi histori. - Spojrza na mnie z umiechem. - Waciwie tak samo jak my teraz, tylko e wtedy siedzielimy nad Sekwan, nie nad Hudsonem. Powiedziaa, e znalaza sposb na bycie mierteln, poniewa jednak dla jej rodzaju bya to rzecz zakazana, dobia targu ze swoimi wadcami. Przyrzeka, e w zamian za miertelno ona i jej potomkowie bd strzec granic pomidzy wiatami i chroni ludzko przed demonami nocy. Nastpnie cierpliwie mi wyjania, e jednym z owych demonw nocy jestem ja. Jak moesz sobie wyobrazi, to utrudnio nasz... zwizek. Rozemia si, cho nie byo w tym ani krzty wesooci. Zmieniam uoenie ng, bo cierpam, siedzc na kamiennym murze. Jak dugo tu jestemy? Jak dugo wdrowalimy po parku, zanim tu doszlimy? Ile czasu zostao do witu? Miaam wraenie, e rzucono na mnie urok. Czy przy pierwszych promieniach soca wszystko wyparuje? - Spotkae si z ni jeszcze? Pokrci gow, otworzy usta, eby co powiedzie, ale zrezygnowa. Wzi kamie z muru i zamaszystym gestem rzuci go do rzeki. Ulepszonym wzrokiem (Will nazwa go wzrokiem magicznym) ledziam, jak kamie wielkim

ukiem przecina powietrze i lduje w rzece - aden czowiek nie byby zdolny do takiego rzutu. Przypomniaam sobie si, z jak pokona mantykor, jego zby na mojej szyi. I to ja zgodnie z przysig Marguerite mam chroni ludzk ras przed nim? Jak niby mam to zrobi? - A spotkae ktr z jej potomki... poza mn? - Moje drogi skrzyoway si z niektrymi, cho tylko przelotnie. Z adn nigdy nie byem tak blisko. Doznaem szoku, kiedy wesza do mojego mieszkania i poprosia o pomoc. Rozumiesz teraz, dlaczego musiaem odmwi. - Mimo to przyszede do Cloisters, eby mi pomc. - Kiedy zobaczyem gstniejc mg, wiedziaem, e Dee wysa kogo, eby ci nie zabi. On w taki sposb dziaa. Potrafi przekazywa swoje uroki przez mg. - Pomylaam o mgle, ktra opada na miasto ostatniej nocy, gdy Szczki oyy, i o mgle, ktra otulia Cloisters, gdy oya mantykora. Powietrze i mga, powiedzia Will. Jak kto moe si przed czym takim broni? -1 od razu pojem, e bez adnego przygotowania bdziesz cakowicie bezbronna. Nie mogem pozwoli, eby zgina... Cho nie planowaem te... - Dotkn mojej szyi, a ja musiaam przygry warg, by gono nie jkn. - Co ty mi zrobi? Pogadzi mnie po szyi i wosach, jednym palcem unis mi brod. - Sobie te to zrobiem. Wypiem twoj krew i to nas poczyo. Nic nie mog na to poradzi. Jedno jest w tym dobre: twj wzrok si udoskonali. Bdziesz go potrzebowa, kiedy Dee znowu ci zaatakuje... - Znowu? - Byam przeraona. Jakie inne potwory moe na mnie nasa?

- Tak. Teraz nic go nie powstrzyma. Wie, e bdziesz prbowaa odebra mu szkatuk. - A jeli tego nie zrobi? Jeli pozwol mu j zatrzyma? Zmierzy mnie przecigym spojrzeniem. - Nie sdz, by chciaa y w wiecie, ktry stworzy Dee dziki mocy szkatuki. Chocia nie potrafi jej otworzy, przez wieki powodowa nieszczcia, by z Cromwellem w tysic szeset czterdziestym dziewitym roku, w latach czterdziestych dziewitnastego wieku sprowadzi zaraz na irlandzkie ziemniaki. Jeden z jego ludzi cieni zastrzeli arcyksicia Franza Ferdynanda, a on sam siedzia obok Hitlera i szepta mu do ucha. - Ale dlaczego? Co zyskuje na wywoywaniu takich nieszcz na wiecie? - Nigdy do koca nie byem pewien. Wyglda, e karmi si chaosem i przeraeniem. Kada wojna, kade ludobjstwo, kada potworno zwiksza jego potg... a teraz, kiedy szkatuka jest otwarta, bdzie potniejszy ni kiedykolwiek. Wykorzysta j do wezwania demonw Rozpaczy i Niezgody. - Moe ju jest za pno - powiedziaam. -Przemawia przez ciebie rozpacz. Nie. Otwarcie szkatuki to dla Dee tylko pierwszy krok. Nie potrafi zrobi tego sam, potrzebowa kobiety z rodu Marguerite. Czeka przez stulecia na t, ktra nie wie, e szkatuka musi pozosta zamknita, a potem podstpem skoni ci do otwarcia jej z dala od niego. Pamitasz wiato, ktre wydobyo si ze szkatuki? Dla Dee oznaczaoby destrukcj. Musia skorzysta ze swoich bezwolnych pachokw, by j odzyska. Nawet teraz przebywanie w jej pobliu jest dla niego bardzo niebezpieczne, ale musi mie j otwart

przez siedem dni z rzdu, by sprowadzi demony Rozpaczy i Niezgody na wiat. Ty otworzya szkatuk dwa dni temu, wic masz tylko pi dni na znalezienie go i zamknicie wieka, w przeciwnym wypadku Rozpacz i Niezgoda zawadn miastem. Gapiam si na niego, prbujc przetrawi fantastyczne informacje. Jedn rzecz jest zaakceptowanie istnienia wiata nadnaturalnego, zupenie inn uwierzenie, e mam w nim do odegrania wan rol. - Tylko e jak wczeniej sam zauwaye, nie jestem przygotowana. Mama umara, zanim zdya mnie nauczy, co powinnam robi... - Oczy wypeniy mi si zami. Otaczajce cienie jakby na nas napary. Poczuam zapach miedzi w powietrzu i usyszaam, jak w krzakach co syczy. Biedna sierota, zdawao si mwi, biedna, pozbawiona matki sierota. Will uj mnie za rami i odwrci twarz do siebie. - Nie moesz pogry si w rozpaczy. O to mu chodzi. S inni, ktrzy mog ci nauczy, przewodnicy. Otaczaj ciebie. Musisz tylko otworzy oczy, a zobaczysz ich. - Ale ty nie moesz mi pomc? - zapytaam i natychmiast znienawidziam lamentujcy ton w swoim gosie. Nie miaabym do Willa pretensji, gdyby z niesmakiem si ode mnie odwrci. - Zrobiem wszystko, co mogem, by otworzy ci oczy. Zrobiem wicej, ni powinienem. Musisz znale innych nauczycieli. Przyrzekam jednak, e bd ci chroni, kiedy to bdzie moliwe... Urwa i przekrzywi gow, nasuchujc. Ja take wytyam such, ale usyszaam tylko piew ptaka, czysty, sodki wiergot przypominajcy mi wiersz, ktry zaledwie kilka godzin temu czytaam w bibliotece w Cloisters. Tak wiele si zdarzyo, tyle cudw i rzeczy

przeraajcych, e wydawao si, i miny lata od tamtej chwili. Sowik ju nie piewa, teraz skowronek obwieszcza nadejcie dnia. Spojrzaam na wschd i zobaczyam, e niebo zaczyna janie, a potem si przekonaam, e jestem sama na kamiennym murze. Will Hughes znikn tak niepostrzeenie jak noc.

KROl ksiycowej powiaty, ksi snw Kiedy wracaam na stacj przy Sto Dziewidziesitej Ulicy, zauwayam, e ostatnie kwiaty wrzosu, ktre noc arzyy si gbokim bkitem i fioletem, teraz zwarzone mrozem zblaky do perowej szaroci i jasnego ru. Rozejrzaam si za wietlnymi sylfami, ale znikny, bez wtpienia upite kolorem i wiatem. Ale dokd id w dzie? I czym bd si odywia, kiedy wypij wszystkie barwy, a zima sprawi, e krajobraz bdzie ogoocony i biay? Zatrzymaam si w bramie parku i obejrzaam na ogrody; zdumiaam si, e takie sprawy zaprztaj mi myli, a nie pytanie, czy to, co wydarzyo si noc, byo prawdziwe. Wsunam do pod szal, ktrym owizaam szyj, by ukry lady po zbach Willa Hughesa. Kiedy dotknam tego miejsca, przeszed mnie dreszcz. Nie. Nie wyobraziam sobie tego. Poprawiam szal. Will Hughes powiedzia, e znajd przewodnikw. Ale jak? Gdzie?

Nie tutaj, odezwa si gos w mojej gowie. To gos nadnaturalny? A moe po prostu gos rozsdku przypomina, e jestem zmczona, godna, zzibnita i powinnam wrci do domu? Nie potrafiam tego stwierdzi - a jeli tego nie potrafiam, jak znajd przewodnikw, ktrzy naucz mnie wszystkiego, co musz wiedzie? Opuciam park z poczuciem, e w chwili, gdy wyjd z bramy, moe nigdy nie uda mi si odszuka wrt do wiata, ktry w nocy zdoaam dostrzec. Bo c moe by zwyczaj-niejszego ni zejcie do stacji metra i czekanie na peronie w tumie podrnych wczesnym witem? Z wczonymi iPodami, z papierowymi kubkami kawy w doni, wypatrujcy pocigu - kto z nich uwierzyby, gdybym opowiedziaa, co przydarzyo mi si w cigu ostatnich czterdziestu omiu godzin? Z pewnoci nie kobieta w szarym kostiumie zajta pisaniem wiadomo na iPhonie ani ziewajca licealistka, ktra prbuje si skupi na podrczniku do chemii. I jak mogabym wspomnie komukolwiek, e byam w Cloisters, kiedy zabito Edgara Tolberta? Pomyleliby, e jestem tak samo zwariowana jak ten mczyzna w czapce Daniela Boone'a, ktry mruczc pod nosem, chodzi po peronie ze zniszczonym papierowym kubkiem i prosi o drobne. Mia na sobie wiele warstw znoszonych i spowiaych ubra we wszystkich odcieniach tczy, ktre wisiay na jego drobnym ciele i przy kadym kroku dray jak licie osiki. Kiedy zbliy si do mnie, usyszaam jego paplanin: - Wygldasz licznie jak krlowa Egiptu - powiedzia do kobiety w szarym kostiumie. - agle z purpury, a tak woniejce, e wiatry przy nich mdlay zakochane!* - krzykn. Wykona piruet, przy ktrym jego lune ubranie * Przekad Leona Ulricha

wydo si jak perfumowane agle Szekspira i zmienio w smug kolorw. Kiedy si zatrzyma, smuga pozostaa - drce pasy barw jak tcza odbijajca si w zraszaczu w letni dzie. Ju prawie krzyknam z zachwytu dla tej sztuczki, ale uwiadomiam sobie, e kobieta w szarym kostiumie nie widzi tego co ja. Patrzya na ebraka, lecz jej twarz wyprana bya z emocji i tak szara jak kostium... albo... przyjrzaam si uwaniej. Szaro nie koczya si na jej ubraniu. Warstwa szaroci gruba niemal na trzy centymetry otaczaa j jak druga skra. ebrak znowu wykona piruet i tym razem kobieta zagodniaa, jej twarz rozjania si umiechem. Szaro zmienia si w bkit. Kobieta wyja portmonetk i rzucia gar monet na do ebraka, ktry zdj kapelusz i nisko si skoni. Powietrze zaiskrzyo si kolorami. Rozejrzaam si, by sprawdzi, czy kto poza mn by wiadkiem tego wietlnego pokazu, ale inni z udan obojtnoci ignorowali ebraka i kobiet. Teraz jednak przekonaam si, e wszystkich otacza saba powiata, kada innego koloru. U wielu bya saba, u niektrych zabrudzona. Wczeniej widywaam tak aur, ale sdziam, e to objawy migreny ocznej. Mj instruktor jogi cigle mwi o aurach, o tym, jak je zobaczy u siebie i innych, jak na jej podstawie rozpoznawa, czy czowiek jest zrwnowaony i szczliwy, czy te przygnbiony i chory. Zawsze sdziam, e to jedna z bredni New Age, ale pewnego razu, kiedy czekaam w TekServe, a naprawi mi laptopa, koo mnie usiad mczyzna. - Jest pani artystk? - zapyta po chwili. Zdawaam sobie spraw, e takim pytaniem pewnie prbuje mnie poderwa, ale zaraz przyszo mi do gowy,

e akurat tego dnia byam ubrana bardzo konserwatywnie, jako e pniej szam z ojcem na aukcj do Sotheby'ego. Ani mj strj, ani dodatki nie wyglday na szczeglnie artystyczne. Odparam, e nie, chocia projektuj biuteri, a take rysuj i rzebi. - Jest pani artystk - oznajmi. - Widz to po pani aurze. Przez kilka minut rozmawialimy (nie podrywa mnie ani nie prosi o datek), a potem wywoano mj numerek. Nastrj mi si nie zepsu nawet wtedy, kiedy usyszaam, e naprawa twardego dysku, na ktry poprzedniego wieczoru wylaam kieliszek biaego wina, kosztowa bdzie osiemset dolarw. Wsiadajc do metra, zastanawiaam si, co tamten mczyzna zobaczy. Zielon powiat, ktra otaczaa siedzc po drugiej stronie przejcia mod Latynosk w zielonym szpitalnym uniformie i butach na grubej podeszwie? te byski emitowane przez adn ciemnowos dziewczyn, ktrej gowa podskakiwaa w rytm muzyki z iPoda? Miaam nadziej, e nie widzia botnistego szarego miazmatu sczcego si ze zgarbionego starszego mczyzny w paszczu, gdy ten pochylony nad starsz krzywic si z blu kobiet dotyka jej prawej skroni za kadym razem, kiedy hamulce nieprzyjemnie piszczay. atwo byo zobaczy, kto czuje si dobrze, a kto jest chory, kto jest szczliwy, a kto pogrony w rozpaczy. Zauwayam te, e czasami aury dwch osb stykay si i ulegay zmianie. Po raz pierwszy zobaczyam to na stacji przy Sto Siedemdziesitej Pitej. W pocigu zaczyna si robi tok, wic kiedy wsiad mczyzna w brzowym paszczu przeciwdeszczowym, nie byo wolnych miejsc. apic

uchwyt nad gow, skrzywi si z blu. Nie by a tak stary, by modsi zerwali si i ustpili mu miejsca, ale nie ulegao wtpliwoci, e co mu dolega. Otaczaa go ciemnoczerwona chmura, krwista mga, ktra zdawaa si cakiem go okrywa. Kilka osb odsuno si od niego, jakby w obawie, e si zara. Ju chciaam si podnie, ale Latynoska w szpitalnym uniformie wstaa i delikatnie dotkna jego ramienia. Spojrza na ni z takim gniewem, e baam si, i j uderzy, ale ona chwycia go zdecydowanie i gestem wskazaa opuszczone przez siebie miejsce. Mrukn co pod nosem, wci poirytowany, ale usiad i zobaczyam, e czerwona powiata blaknie, staje si jasnorowa. Latynoska wci miaa zielon aur, ale wiksz i janiejsz. Zetkna si z powiat staruszki z blem gowy, zamieniajc musztardow w czyste zoto onkili. Dziewczyna z t aur zapiewaa na gos linijk piosenki z iPoda i staruszek z szar aur gono si rozemia. W wagonie zaiskrzyo od kolorw bardziej jaskrawych i czystych, jakby ten jeden czyn - dotknicie przez Latynosk ramienia chorego mczyzny i ustpienie mu miejsca - by kamykiem rzuconym w wod i powodowa rozchodzenie si krgw. Zastanawiaam si, jak dugo potrwa taki stan rzeczy i czy co bdzie w stanie to powstrzyma. Wkrtce si przekonaam. Na stacji przy Sto Szedziesitej smej Latynoska wysiada (domylaam si, e pracuje w szpitalu New York Presbiterian), a w pocigu robio si coraz toczniej. Otyy mczyzna straci rwnowag i upad na kolana starego czowieka, ktry mrukn niepochlebn uwag o grubasach. Tamten zarumieni si, jego aura zapona fioletem i zacz przepycha si przez wagon, potrci okciem dobrze ubran kobiet, ktra prychna i posypay

si z niej iskry koloru siarkowej ci, a powietrze nasycio si ciemnym dymem. Wyczuwaam napicie rosnce w wagonie i zastanawiaam si, czy nie wysi na nastpnej stacji i dalej pojecha takswk, ale o tej porze dotarcie do rdmiecia potrwaoby wieki i kosztowao fortun. Na myl o pienidzach, ktre musiaabym zapaci takswkarzowi, znowu zaczam si martwi nasz sytuacj finansow. Wydarzenia ostatnich dwch dni przytumiy takie przyziemne troski, ale kiedy wszystko si uspokoi, nadal bdziemy mie kolosalne dugi. Na dodatek to, e policja podejrzewa ojca o oszustwo ubezpieczeniowe, wcale galerii nie pomoe. Ciekawe, co si stanie z obrazami, ktre policja skonfiskowaa wamywaczom. Zostan zatrzymane jako dowody? Bdziemy mogli je sprzeda, gdyby trafi si chtny? W gowie mi si krcio. Pomys, e podobno mam uratowa wiat od zego Johna Dee, wydawa si absurdalny, bardziej nawet absurdalny od wiary w istnienie mantykor, wampirw i wrek. Nie potrafiam uratowa ojca i siebie od bankructwa, nic nie mogam zrobi, by uratowa Edgara Tolberta. Na wspomnienie doktora zalaa mnie potna fala wstydu. Zabawiam si rozwaaniami o aurach i wrkach, a ten czowiek z mojego powodu nie yje. Jestem potworem? Jak osoba tak saba i egoistyczna jak ja moe przeciwstawi si komu tak potnemu jak John Dee? Kiedy pocig wjecha na stacj przy Czternastej Ulicy, ogarn mnie ten sam ponury nastrj, ktry zdawa si by wszechobecny. Humor wcale mi si nie poprawi, kiedy wyszam na ulic. wit by pogodny, teraz niebo si zachmurzyo. Przechodnie, kulili si i przemykali ze wzrokiem utkwionym w chodniku, a nad ich gowami unosiy si wiece szarej lub brunatnej mgy.

W szpitalu byo jeszcze gorzej. Z frontowych drzwi wysza blada i przygnbiona kobieta. Zakrya twarz domi, odwracajc si do ciany. Towarzyszcy jej mczyzna sta bezradnie obok niej. Do uniesiona w zamiarze pogadzenia jej po plecach zawisa w powietrzu. Nie miaam pojcia, jakie straszne wiadomoci usyszeli, ale wyczuwaam ich al w swoich ustach - to by smak metalu i krwi. Taki sam odr unosi si w caym szpitalu. Kiedy przechodziam przez hol, czuam fale przeraenia i rozpaczy, ktre ledwo mogam znie. Ludzie w poczekalni otoczeni byli chmurami ciemnej brudnej czerwieni i brzu, chocia tu i tam pojawiay si plamy janiejszych kolorw i wiata. Mczyzna, ktry trzyma rk swojej starszej wiekiem ony, emitowa fioletow aur, dziewczynka z lalk i recytujca mamie abecado otoczona bya row powiat. A kiedy weszam na pitro, gdzie lea ojciec, momentalnie poczuam, jak powietrze robi si lejsze. Mimo e nie powinno. Przebywali tu chorzy w stanie krytycznym, ale panowa spokj nieobecny na innych pitrach. Odetchnam gboko, uwiadamiajc sobie, e robi to po raz pierwszy od wyjcia z metra. Na oddziale unosi si odr przypominajcy stche rodki dezynfekujce, ale pod nim - a moe nad nim albo wok niego - wyczuwaam wiey prd, jakby powietrze przesuno si przez gazie sosen i czyst wod. Zapach przybra na sile, gdy zbliaam si do sali ojca. Widziaam wrcz, jak z drzwi sczy si zielona powiata. Przystanam, po prostu j wdychajc, i poczuam, e ogarnia mnie spokj i wraca nadzieja. Jakie znaczenie maj wszystkie finansowe problemy wiata, skoro oboje z ojcem yjemy? Przez gow przebiego mi jedno z moich ulubionych aciskich powiedze (znalazam je na starym sygnecie,

ktrego uywaam do wyrobu medalionw): Dum spiro, spero. Dopki oddycham, nie trac nadziei". Znajd sposb na rozwizanie naszych problemw i zrobi, co w mojej mocy, by powstrzyma Dee. Najpierw jednak si dowiem, kto rozsiewa t uzdrawiajc aur. Weszam do sali i zobaczyam, e przy ku siedzi Obie Smith i gra w karty z moim ojcem i Zachem Reesem. Zach i ojciec miali si z czego, co pielgniarz powiedzia. Nie zauwayli mnie, tylko Obie Smith unis gow. Z jego oczu i opuszek palcw posypay si zielone iskry, gdy rozdawa karty, byski zota rozpaliy powietrze wok niego. Wczeniej uznaabym te byski za mroczki, symptom migreny ocznej, ale nigdy dotd nie widziaam, by przybieray ksztat skrzyde wrki. - Garet - ojciec wreszcie zobaczy, e stoj w progu - dlaczego tam sterczysz z otwartymi ustami? Wchod! Okazao si, e ten mody czowiek... zaraz, zaraz, mwie, e jak masz na imi? - Oberon. - Patrzy na mnie, odpowiadajc na pytanie ojca. - Oberon Smith. Oberon, krl wrek, pomylaam zaskoczona, e wci co potrafi mnie zaskoczy. Dokona tego widok postaci ze Snu nocy letniej" Szekspira. - Oberon zna Sante Leone na Haiti - doda ojciec. Spojrzaam na niego. Czy mona przebywa obok tej... istoty, wietlistej istoty... i nie zdawa sobie sprawy, kim ona jest? Ale przecie wczeniej spotkaam Obiego Smitha trzykrotnie i nie podejrzewaam, e jest kim innym ni sprawnym pielgniarzem i uczciwym czowiekiem. Tymczasem wcale nie by czowiekiem. Pojam to jasno, kiedy wsta. Z jego plecw rozwijay si pprzezroczyste zielone i zote skrzyda na wzr rozkadajcego si pawiego

ogona. Miaam wraenie, e powinnam dygn, ale to on pierwszy mi si ukoni i rk wskaza krzeso. - Panno James, prosz usi. Wyglda pani, jakby miaa za sob nieprzespan noc. Patrzy na moje gardo. Owinam szyj szalem, ale wyczuwaam si jego wzroku na dwch rankach i zalaam si rumiecem. - Rzeczywicie wygldasz na wyczerpan, Garet. Nie moesz si przemcza, kiedy nie ma mnie w domu i nie mog si tob opiekowa. O mao nie wybuchnam miechem na widok troski na twarzy ojca. Kiedy po raz ostatni czuam, e kto si mn opiekuje? Od mierci mamy nigdy. Przypomniaam sobie, jak wrcilimy z pogrzebu i ojciec usiad w fotelu bujanym (ulubionym meblu mamy, ktry kupili w sklepie z antykami na Czwartej Alei, kiedy bya ze mn w ciy) i fotel si pod nim zaama. Rozpaka si wtedy, cho nie paka na pogrzebie, ale ja powstrzymaam si od ez. Wiedziaam na pewno, e jeli oboje bdziemy paka, nigdy nie przestaniemy. Od tamtego dnia ja si nim opiekowaam. Czy on przez cay ten czas myla, e jest odwrotnie? - Za bardzo si przejmujesz galeri - stwierdzi. - Maja doskonale nas zastpuje - zapewniam go. - Naprawd musimy wysupa skd pienidze i paci jej wicej teraz, kiedy pracuje po godzinach. - Z niechci podejmowaam temat pienidzy w czasie rekonwalescencji Romana, ale Maja robia duo wicej, ni wynikao z jej zakresu obowizkw. Ojciec kiwn gow. Usiadam na krzele Oberona, on tymczasem odsun si nieco i opar o cian, zwijajc skrzyda. Jak to moliwe, e nie dostrzegam znakw? Oczy w ksztacie migdaw uniesione w kcikach jak u kota, nie

po prostu zielone, ale szmaragdowe, poznaczone zotymi ctkami, koniuszki uszu lekko zaostrzone, skra o zotym odcieniu. Nawet w szpitalnym stroju wyglda jak krl. Przypomniaam sobie wiersz, nie pira Szekspira, lecz innego poety, tak opisujcy Oberona: Krl ksiycowej powiaty, ksi snw. Wers trafia w sedno. Ta istota zdawaa si by stworzona z ksiycowej powiaty i snw. - Pochodzi pan z Haiti? - zapytaam, patrzc mu prosto w oczy. Z bani, ktre czytaa mi mama, pamitaam, e wrki nie potrafi skama na zadane wprost pytanie. - Moja rodzina przyjechaa na wysp z innego kraju - odpar, umiechajc si chytrze. -1 naprawd zna pan Sante Leone? Wyglda pan modo, w latach siedemdziesitych, kiedy Sante mieszka na Haiti, musia by pan maym dzieckiem. -Jestem starszy, ni z pozoru moe si wydawa. Przyjechaem do Nowego Jorku mniej wicej w tym samym czasie, kiedy on si pojawi. Przed chwil opowiadaem pani ojcu, e Sante przez jaki czas u mnie mieszka. Tu przed mierci zostawi obraz przedstawiajcy pikn ciemnowos kobiet przed kamienn wie. Nosi tytu Marguerite. - To musi by portret twojej matki - odezwa si Zach. - Sante j uwielbia... naturalnie my wszyscy te. Spojrzaam na niego. Zebra karty i teraz zrcznie je tasowa wielkimi, kocistymi domi. By jaki inny. Nie widziaam aury jego i ojca, poniewa zielona powiata Oberona stumia wszystkie inne barwy, ale teraz dostrzegam, e Zacha otacza mgieka barwy wieych wiosennych lici, szeroka najwyej na centymetr. Mimo i nigdy dotd wiadomie nie ogldaam aury Zacha, byam pewna, e kiedy nie taki miaa kolor.

Zauwayam te, e donie Zacha nie dr. Nie sdz, bym kiedykolwiek widziaa go tak spokojnego. Z ca pewnoci nie w sytuacji, gdy mwi o mojej matce. -Jasne, e to Margot - oznajmi ojciec. - Zawsze nazywa j Marguerite. Marguerite, moja wieo siy, czuwaj nade mn", powtarza. Mio mi, e malowa j pod koniec ycia, e jej nie zapomnia. Spojrzaam na niego zdziwiona, e pamita o mierci Sante. Nie wyglda jednak na zdenerwowanego. - Chciaabym zobaczy ten obraz - zwrciam si do Oberona Smitha. - Obiecaem pani ojcu, e go tu przynios, ale moe pani pj ze mn i przynie go sama. Kocz dyur. Jeli nie jest pani zajta, prosz mi towarzyszy. Mieszkam do blisko. - Dopiero tu przyszam. Chc posiedzie z ojcem... - Nie zdyam skoczy zdania, bo w sali rozleg si cichy gardowy dwik. Zerknam na ojca i zobaczyam, e zasn i spokojnie pochrapuje. - Obawiam si, e go zmczylimy opowiadaniem historii przez ca noc - powiedzia Oberon piewnie. Pooy do na ramieniu Zacha i ten wielki mczyzna momentalnie zgarbi si na krzele i take zasn. Seledynowa powiata wok niego pulsowaa, rozszerzajc si o kolejny centymetr. Prosz i ze mn. Mamy sporo do omwienia. Wstaam i wyszam za nim z sali. Pragnam zapyta go o milion rzeczy. Czy takich istot jak on jest wicej? Naprawd jest tym samym Oberonem, o ktrym pisa Szekspir w nie nocy letniej"? Potrafi lata na skrzydach? A moe to tylko iluzja, sztuczka? To wszystko jest sztuczk? Trac rozum? Zamiast tego jednak zapaam si na tym, e zadaj mu do przyziemne pytanie o jego zawd.

- Co krl ksiycowej powiaty, ksi snw robi w szpitalu? Odchyli gow i korytarzem ponis si jego gboki donony miech. Fala zielono-zotego wiata wytrysna przed nim kaskad, zalewajc salowego i skurczonego, wysuszonego staruszka na wzku inwalidzkim, ktry podnis gow i unis drc do do twarzy, jakby sobie przypomnia, kim jest. - Ten stary otr Horace Walpole! Mwiem mu, e jego kwieciste pochway kiedy wprawi mnie w zakopotanie. A odpowiadajc na twoje pytanie, kochana, powiem ze sprawy wszdzie ukadaj si fatalnie. A bdzie jeszcze gorzej.

Zejcie pod ziemi Poszam za Oberonem do szatni pielgniarzy. Patrzyam, jak zarzuca na ramiona paszcz, ktry zsun si midzy skrzyda, zupenie ich nie mnc. Zauwaywszy, na co patrz, powiedzia: - Na pocztku musisz si nauczy, e magia i rzeczywisto, to, co przyzwyczaia si bra za rzeczywisto, nakadaj si na siebie. Nie zawsze dokadnie wiadomo, gdzie jedno si koczy, a drugie zaczyna. - Mylaam, e moim zadaniem jako Stranicy jest strzeenie bramy pomidzy tymi dwoma wiatami. Obrzuci mnie badawczym spojrzeniem, ale nic nie powiedzia. Z jednej kieszeni wyj dugopis, z drugiej stos wielokolorowych kartek samoprzylepnych. Skreli co na zielonej, jaki rodzaj spiralnych gryzmow, potem na nastpnej powtrzy ten sam symbol. Milczelimy w windzie i w holu, ktry Oberon przemierza szybko, poy jego dugiego paszcza obijay mu si o pity. Na zewntrz przeszed na drug stron Dwunastej Ulicy w niedozwolonym miejscu. Musiaam uskoczy

przed samochodem, by dotrzyma mu kroku. Czybym rozgniewaa go jakim sowem? Moe nie powinnam mwi o sobie jako o Stranicy? W poowie przecznicy gwatownie si zatrzyma. Skrzyda zatrzepotay, kiedy odwrci si, zapa mnie i wcign do bramy z dwiema kolumnami. Wepchn mnie za siebie i rozpostar ramiona. Do obu doni przymocowane mia kartki samoprzylepne. Narysowane przez niego symbole zaczy arzy si zieleni, potem bkitem, wreszcie biel jak rozgrzany metal, by na koniec unis si z nich dym. Wntrze spirali pono jak oko. Oberon obj kolumny. Usyszaam syczenie i poczuam odr przypalonego ciaa. Kiedy cofn donie, spiralne oczy odbite byy na kolumnach i miay srebrny poysk. wietlna sie, wygldajca jak pajczyna utkana ze srebrnej nitki, poczya obie kolumny. Chciaam go zapyta, czy zrani si w donie, ale kiedy si do mnie odwrci, jego oczy pony zotem, zieleni i gniewem. cign szal z mojej szyi, odsaniajc rany. - Opowiedz mi wszystko, co wydarzyo si pomidzy tob a wampirem - poleci stanowczo; z jego gosu znikn uroczy karaibski akcent. -1 powtrz wszystko, co mwi ci o Stranicy. Zaczam od chwili, gdy przyjecha po mnie kierowca Willa Hughesa, skoczyam na znikniciu wampira w parku. Podczas naszej rozmowy do bramy zbliyo si dwoje ludzi, kobieta z torbami na zakupy, ktra chyba tu mieszkaa, oraz kurier UPS z paczk i dokumentami. Obojgu wzrok si zamgli, zatrzymali si, odwrcili i odeszli. Kurier stan tu koo mnie, spojrzaam mu w oczy, ale nie widziaam w nich siebie, tylko odbicie pustej bramy.

Kiedy skoczyam opowiada, Oberon zada mi jedno pytanie: - Wic on poda ci imi Fendoree? Potaknam. - W porzdku - stwierdzi po chwili. - Najlepiej jesh pjdziemy porozmawia z Pukiem. Zdar dwie samoprzylepne kartki z bramy. Spiralne oczy zamrugay i znikny, srebrna sie zasyczaa i rozpyna si w grad iskier, ktre Oberon zamiesza rkami, a potem przez nie przeszed. Na Sidmej Alei zignorowa czerwone wiato, takswka z piskiem opon zatrzymaa si kilka centymetrw przed nami. Obrzuci gniewnym spojrzeniem kierowc, a ten wybka przeprosiny. Szlimy na zachd Greenwich Avenue. Zielona aura Oberona skurczya si do twardej malachitowej skorupy, ale pona silniejszym ogniem, jak poar. Ludzie schodzili mu z drogi, alarmy w trzech samochodach zawyy, dog zapiszcza i pocign! waciciela do kratki ciekowej. - Nie rozumiem, na czym polega problem - powiedziaam - Will Hughes uratowa mnie przed mantykor. Kazai szuka magicznego przewodnika. Wydawa si... miy. - I to wanie jest problem - hukn Oberon, odwracajc si ku mnie. - Uwaasz, e czterystuletni, wysysajcy krew wampir, stwr ciemnoci, wydaje si miy. Ty... potomkini Stranicy. - Z tego co mi opowiada, pierwsza Marguerite byta w nim zakochana. To z jej powodu sta si wampirem. - Uwierzya we wszystko, co ci mwi? Zastanowiam si nad tym pytaniem. Przekonaam si, e kiedy myl o Willu Hughesie, czuj mrowienie na szyi w miejscu, gdzie mnie ugryz. Mrowienie powdrowao do garda, przesuno si do piersi i sprawio, ze serce

zabio mi szybciej, a stamtd rozprzestrzenio si niej Przypomniaam sobie jego ciao przycinite do mojego usta na szyi, srebrn nitk, ktra z jego warg dotara do samego jdra mojej istoty. Czuam j teraz. Uniosam do i zobaczyam srebrn powiat otaczajc moje palce Jestemy poczeni, powiedzia. Czy po tym wszystkim mg mnie okama? -Jestem przekonana, e wierzy w to, co mi mwi Oberon dotkn mojej doni. Srebrne wiato zapono posypay si iskry srebrne i zote, a potem zawiroway i poleciay w niebo jak miniaturowe tornado. - W porzdku. - Pokiwa gow. - Myl, e w tym wzgldzie masz racj i nie daa si do tego stopnia omamie, by me kwestionowa jego sw. Jest z tob zwizany w takim samym stopniu jak ty z nim... a to moe si przyda. Nie zapominaj jednak, to stwr mroku. Moe nie stoi po stronie Dee, ale nie stoi te po naszej. Doszlimy do skrzyowania Cordelia Street i Hudson gdzie znajdowaa si ciastkarnia Puka. Oberon zatrzyma si i spojrza w stron rzeki. - Co mwi Hughes o demonach, ktre wezwie Dee? Zamknam oczy, by dokadnie sobie przypomnie Usyszaam jego gos tak wyranie, e kiedy uniosam powieki, po czci spodziewaam si zobaczy go przed sob. W jasnym wietle dnia. Na myl, e przez czterysta lat nie wyszed na soce, w oczach wezbray mi zy. - Powiedzia, e Dee wykorzysta szkatuk do sprowadzenia demonw Rozpaczy i Niezgody. - Rozpaczy i Niezgody? Tak je nazwa? - Tak. - Chciabym co zobaczy. - Ruszy ulic. Tym razem nawet me prbowaam dotrzyma mu kroku. Kiedy go

dogoniam, sta przed numerem 121 V na Cordelia Street, wpatrujc si w szklane drzwi ze spowiaymi zoconymi literami. Byam pewna, e wczeniej napis brzmia Air & Mist, ale teraz si zmieni. Nad wyrazem air pojawiy si litery d, e, s oraz d nad sowem mist, tylko e i w tym ostatnim znikno, podobnie jak cz znaku &, ktry teraz przypomina d. Litery cor i d pojawiy si w ostatniej linii, gdzie mona by si spodziewa adresu firmy. Wiedziaam, e na pewno ich nie byo. Objam spojrzeniem cae drzwi, odczytujc litery, a nabray sensu. - Despair. Discord. Rozpacz. Niezgoda. Oberon odwrci si do mnie. - Spnilimy si. Ju przywoa demony. - Will Hughes stwierdzi, e przed wezwaniem demonw szkatuka musi by otwarta przez siedem dni - odezwaam si, gdy wracalimy do Puka. Pokrci gow. - Zdoa sprowadzi je na wiat pod bezcielesn postaci mgy. Wci mona je odwoa, o ile uda si nam zamkn szkatuk przed upywem siedmiu dni, ale skoro Dee tego dokona, musi by potniejszy, ni ktokolwiek z nas przypuszcza - albo te szkatuka nabraa wikszej mocy przez czas, gdy bya zamknita. Mwiem Marguerite, e nie mona zapiecztowa magii, nie spodziewajc si jakich skutkw. - Znae pierwsz Marguerite... - zaczam, ale Oberon, ktry otwiera drzwi ciastkarni, pooy palec na ustach. - Cicho. Puk wci jest troch zazdrosny o Marguerite. Lepiej o niej nie wspomina. - Za pno - dobieg nas kobiecy gos z gbi sklepu. Rozejrzaam si za sprzedawczyni, ale za kontuarem

nikogo nie dostrzegam. W caym sklepie nikogo nie byo, chocia wczoraj o tej samej porze nie mogam znale wolnego miejsca. Ciekawe, jaka myl wdara si w gowy wszystkich matek, e wolay pj gdzie indziej zamiast do swojego ulubionego lokalu. - Puk sprowadzi wysypk na dzieci - wyjania Fen, prostujc si za kontuarem z tac rowych ciasteczek w rkach. - Kady przechodzie bdzie drapa si w gow. Dosownie. Dzieciom to nie przeszkadza, ale doroli, ktrzy zbli si do nich na odlego p metra, odczuj swdzenie. - To okropne - powiedziaam. Fen wzruszya ramionami. - Wysypka jest cakowicie nieszkodliwa, do jutra ladu po niej nie bdzie. I tak mamy szczcie, e nie zdecydowa si na wszy. Od dawna nie widziaam go tak zdenerwowanego. - Mam nadziej, e to nie ja jestem powodem - odparam. - Och, i przy okazji dzikuj... Fen uniosa obie rce. - Duszki nie lubi podzikowa. Cokolwiek robisz, nigdy nie dawaj im ubra - szepn mi do ucha Oberon. - Wic jeste duszkiem? - zapytaam, podchodzc bliej. Z wszystkich rewelacji, ktre usyszaam w cigu ostatnich dwunastu godzin, ta bya najmniej zaskakujca. Od pierwszego spojrzenia wiedziaam, e w Fen jest co nadnaturalnego, a teraz dostrzegaam ciep, t jak maso powiat, ktra j otaczaa. Widziaam te, e pod sztruksowym czepkiem ma spiczaste uszy. - Jestem duszkiem manx czy raczej fenodoree, jak nazywaj nas na wyspie Man. - Garet ma dla ciebie pozdrowienia od przyjaciela - powiedzia Oberon, stajc obok mnie.

- Naprawd? Och, mwisz o Willu Hughesie. Pyta, jak ci si wiedzie. Fen zalaa si rumiecem tak rowym jak lukier na ciasteczkach. - Nie potrafi sobie wyobrazi, dlaczego o mnie pyta. - Zabraa si do mieszania ciasta w niebieskiej misie. - Od lat go nie widziaam... musiay min dekady... - Wyja ciasto na posypan mk stolnic i zacza energicznie je wyrabia. - Chyba nawet stulecia. - A kiedy widziaa go po raz ostatni? - zapyta Oberon. Podniosa gow. Jej okrge okulary bysny na zielono od wiata emitowanego przez Oberona. - W zeszym tygodniu - odpara potulnie. - Przypadkiem wpadam na niego na wykadzie w ydowskim centrum przy Dziewidziesitej Drugiej. - O czym by ten wykad? - dopytywa Oberon. - Tajemnice nauki" - wyrecytowaa Fen, zadzierajc wyzywajco brod, jakby to, e dokadnie pamita tytu wykadu, stanowio dowd na absolutnie przypadkowy charakter jej spotkania z Willem Hughesem. - Nanotech-nologia w dwudziestym pierwszym wieku". Przekrzywi gow i przyjrza si jej sceptycznie. - Na wykady o nauce przychodz gwnie mczyni - dodaa, teraz tonem bardziej obronnym ni wyzywajcym. - A sprbuj pozna miego samotnego mczyzn w Nowym Jorku! Zreszt wykad nawet mnie zainteresowa. Te malutkie atomy przypominaj mi fershyn, wrki. - Will Hughes czsto bywa w centrum na Dziewidziesitej Drugiej? - Mg wiedzie, e tam bd - przyznaa Fen cichutko. - Od jak dawna si z nim spotykasz?

Nim Fen zdya odpowiedzie, rozleg si dzwonek. - To mj biszkopt - wyjania, biegnc na zaplecze. - Chodmy. - Oberon podnis kontuar. - Zesza pod ziemi. - Zesza pod ziemi? - powtrzyam. - Ale co... On jednak ju by na zapleczu, w niewielkim pomieszczeniu, w ktrym dominowa ogromny eliwny piec. Z odstawionego do wystygnicia tego biszkopta unosia si para, ale nie byo ladu po Fen. Oberon rozejrza si po maej kuchni. Oczekiwaam, ze zajrzy do pieca, ale on podnis pleciony chodnik z podogi, odsaniajc okrg drewnian klap z mosin klamk. Kiedy j otworzy, zobaczyam spiralne schody niknce w pmroku. - Idziemy - poleci. - W d? - wychrypiaam, niezdolna ukry strach. W ostatnich dwudziestu czterech godzinach broniam si przed mitologiczn besti i z wampirem przy boku szam przez park, w ktrym roio si od wrek, ale w adnym razie nie zamierzaam zstpowa w czarn otcha pod ulicami Nowego Jorku. Kto wie, jakie koszmary z miejskich legend mog si tam czai: krokodyle albinosy, potni ludzie szczury, zmutowane karaluchy... Lista moliwoci nie miaa koca. Nie, to wykluczone. Najwysza pora, eby si sprzeciwi. - Poczekam tutaj. Dla mnie jest tam za ciemno. W odpowiedzi pstrykn palcami i z jego kciuka unis si tozielony pomyk. - Prosz, te moesz si tego nauczy - oznajmi. - Pracujesz z ogniem codziennie, wic wyczarowanie go nie powinno by dla ciebie trudne. - Odwrci mi do tak, e wntrzem oddalona bya o niecae pitnacie centymetrw od mojej twarzy. - A teraz skup si na aurze.

Ju na ulicy widziaam srebrn powiat otaczajc moj do, ale wtedy wspominaam Willa Hughesa. Troch si zaniepokoiam, jaki kolor ma moja aura, kiedy o nim nie myl. Ostatnio wiele przeszam. Nie zwaajc na stan ojca, powiedziaam mu o koniecznoci zwikszenia wynagrodzenia dla Mai, a to zupenie do mnie niepodobne... - Skup si! - hukn Oberon, wdzierajc si w rozmylania, ktre z pewnoci zaraz by si zamieniy w kolejn sesj rozczulania si nad sob. Wpatrywaam si w swoj do, oczyszczajc myli ze wszystkiego poza aktualnym zadaniem, czyli dostrzeeniem swojej aury. Po kilku sekundach zobaczyam bkitnobia powiat otaczajc moje rce. Z kadego palca unosia si krt smuk w powietrze. - Widz! - To dobrze. - W gosie Oberona znowu pojawi si karaibski zapiew i poczuam ciepo, ktrego przed sekund nie byo. Ciekawe, czy wykorzystuje gos, by dosownie rozgrza rne rzeczy? - A teraz zetknij kciuk z wielkim palcem, koncentrujc si na gorcu wytwarzanym przez twoj aur. Kiedy poczujesz iskr, pstryknij palcami. Pstryknam - bez rezultatu. - Za wczenie. Musisz poczeka, a poczujesz iskr. Ponowiam prb, cho dopiero wtedy, gdy poczuam iskr, niewielkie wyadowanie podobne do statycznego. Kiedy jednak strzeliam palcami, iskra strzelia w gr, by zaraz spa na ziemi. - Po strzeleniu trzymaj kciuk wyprostowany, dziki temu pomie bdzie rwny. Sprbowaam raz jeszcze. Iskra powdrowaa w gr kciuka i zapona malekim, sinobiaym pomykiem. Widok wasnego palcego si kciuka tak mnie przestraszy, e potrzsnam doni, by zgasi ogie.

Oberon jkn. - To pali si twoja wasna sia yciowa - powiedzia, jakby tumaczy co przedszkolakowi. - Ogie nie zrobi ci krzywdy. Sprbuj jeszcze raz. Wpatrujc si w do, skupiam si na aurze, zetknam kciuk i rodkowy palec, poczekaam na iskr, pstryknam, po czym wyprostowaam kciuk. Pomie wystrzeli z kciuka i zakoysa si jak tancerka hula. Oberon mia racj - to nie bolao. - Dobra robota - pochwali. Umiechnam si do niego. - W yciu nie zrobiam takiej superrzeczy. Niemal auj, e nie pal, mogabym si popisywa. Pokrci gow i ruszy po schodach. Poszam za nim; nie czuam strachu, stumi go zachwyt nad nowymi mocami... dopki Oberon nie da mi kolejnego powodu do zmartwienia. - Tylko nie prbuj tej sztuczki podczas menstruacji. W tym czasie kobiety maj tendencj do podpalania si. Ciekawe, skd wie, e dzisiaj nie mam okresu? Oberon na tej jednej przestrodze nie poprzesta. - Trzymaj si blisko mnie i nie wchod w aden z bocznych korytarzy. Zastanawiaam si, ile bocznych korytarzy moe by w piwnicy na Manhattanie. Wci schodzilimy po krtych schodach i zaczynaam podejrzewa, e to jednak nie jest zwyka piwnica. ciany byy wyoone poyskliwym rowym kwarcem, a kiedy przysunam do nich poncy kciuk, zobaczyam, e w kamieniu wyryte s symbole i piktografy, a take figury piknych kobiet i mczyzn, ktrzy konno jad przez gry i lasy albo tacz wok kamiennych krgw lub potnych ognisk. W powietrzu

fruway skrzydlate stwory, smoki, gryfy i mantykory (na widok tych ostatnich przeszed mnie dreszcz). Smoki byy te w jaskiniach usytuowanych gboko w grach, gdzie mae pomarszczone istoty wydobyway kamienie szlachetne i mineray. Obrazki te byy zdobione prawdziwymi klejnotami: diamentami, rubinami, szafirami i szmaragdami, ktre poyskiway w wietle mojego poncego kciuka. W college'u dowiedziaam si do na temat gemmologii, by nie wtpi w ich prawdziwo, cho nie potrafiam oceni finansowej wartoci zgromadzonych tu skarbw. Byy wrd nich cztery ogromne kamienie, szafir, szmaragd, rubin i topaz, kady wyrzebiony w ksztacie oka, kady umieszczony na szczycie wiey. - Chodmy! - zawoa oddalony o kilka stopni Oberon. - Nie moemy pozwoli, by Puk i Fen zbyt dugo byli sami... - Urwa, widzc, e wpatruj si w cian, i zawrci. - Czy to stranice? - zapytaam. - Tak. - Patrzy nie na obrazki, lecz na mnie. - Zbudowano je, by broniy ludzko przed mocami ciemnoci. Kada ma straniczk, jedn z wrek, ktra powicia ycie strzeeniu wiey. - Co si z nimi stao? - Wybucha wojna. Wiee zburzono, jedna ze straniczek zgina... - Mylaam, e jestecie niemiertelni. Pokrci gow. - Nie starzejemy si, ale mona nas zabi na kilka szczeglnych sposobw, a czasami... sabniemy. Ostatnie sowo wymrucza z tak zowieszcz intonacj, e nie omieliam si prosi o wyjanienia. Zamiast tego zapytaam, co si stao ze straniczkami.

- Jedna si ukrya, druga wybraa czowieczy los. - To bya twoja przodkini Marguerite. - A ostatnia? - O niej nie mwimy. - Ruszy w d po schodach. - Przyczya si do przeciwnej strony i z tego powodu umieszczono j w najgbszej otchani pieka.

Krl cieni Kiedy zaczynaam si ba, e istotnie schodzimy w najgbsz otcha pieka, znalelimy si w okrgym pomieszczeniu na dole schodw, z ktrego wychodziy cztery wskie korytarze. Nie zauwayam, eby byy jako oznaczone, ale Oberon bez wahania wybra jeden z nich. Idc, przytyka swj pomie do pochodni na cianie, ktre momentalnie si zapalay, owietlajc sklepiony ukowo korytarz. Prbowaam odgadn, w jakim kierunku zmierzamy, ale schodzenie po krtych schodach kompletnie mnie oszoomio. Tak czy owak trudno byo sobie wyobrazi, e wci jestemy pod ulicami Manhattanu, e nad nami w prawdziwym" wiecie jedzi metro, e ludzie id do pracy, jedz lunch, wicz w siowni, wyprowadzaj psy, kad marudne dzieci na popoudniow drzemk - bo to wszystko wydawao si iluzj. Prawdziwe byy te solidne kamienne mury, ukowy sufit... Przyjrzaam si mu bliej. Uoone w jodek ceramiczne pytki wydaway si znajome.

- Hej! - zawoaam w stron oddalajcego si Oberona. - Ten sufit wyglda jak sufit w Oyster Bar na Grand Central i kopua w katedrze w. Jana. - Bo robi je ten sam czowiek, Rafael Guastavino - wyjani, nie ogldajc si. - Sprowadzilimy go tutaj w latach dziewidziesitych dziewitnastego wieku. Wczeniej zawsze przeciekaa woda. - Naprawd? Chcesz powiedzie, e zwyky miertelnik lepiej sobie poradzi ni banda niemiertelnych wrek? Zatrzyma si tak gwatownie, e o mao na niego nie wpadam. Na jego twarzy malowa si bl, ale gos mia agodny, wrcz smutny. - W miertelnych nie ma nic zwyczajnego, jest mnstwo rzeczy, ktre wy potraficie, a my nie. Niegdy bylimy moe wspaniaym ludem, niektrych z nas czczono jak bogw, ale przez stulecia zamknlimy si w sobie, przestalimy rozwija. Iskra, ktra w nas pozostaa, pochodzi z kontaktw z przedstawicielami twojego gatunku, od wielkich mylicieli i twrcw. Dziki tej iskrze wci yjemy. Karmimy si ni. - Mwisz, jakbycie byli pasoytami. Pokrci gow. - Ludzie, z ktrymi si kontaktujemy, rozkwitaj. Tworz najlepsze dziea, kiedy spijamy ich sny. To zwizek korzystny dla obu stron. - A co si z nimi dzieje, kiedy ich opuszczacie? Spojrza na mnie z ukosa. W wietle pochodni wyglda na starego. Jakby mia za sob wiele stuleci. - Dlaczego mylisz, e opuszczamy tych, ktrych kochamy? - Poniewa wychowaam si w domu w noc i dzie wypenionym artystami. Suchaam opowieci o takich,

ktrzy oszaleli, jak van Gogh, widziaam takich, ktrzy ponli tak namitnoci, e zdawali si wieci... i widziaam, jak to wiato w nich ganie. Dlaczego Ray Johnson skoczy z mostu Sag Harbor? Dlaczego Sante Leone przedawkowa heroin? Dlaczego Zach Reese nie namalowa niczego od dwudziestu lat? - To prawda - przyzna Oberon. - Czasami nasz dotyk to dla nich zbyt wiele. Ogie ich wypala, pozostaje tylko skorupa. Czasami beztroska wrka odchodzi bez ostrzeenia, a czowiek do koca swojego ycia szuka tamtego wiata. Ty jednak nie powinna osdza nas wedle naszych poraek. Wychowalimy ludzi pokroju Szekspira, Beethovena, Tostoja, sistr Bronte, Picassa i Einsteina. A przecie nie wszystko od nas zaley. Bywa, e czowiek jest bardziej kruchy, ni sdzimy... czasami zbyt chciwy. Niekiedy opuszcza nas i wybiera mrocznego towarzysza. - Spojrza znaczco na moj szyj. - Nie jestemy jedynymi graczami. Wszed pierwszy do okrgej wysokiej sali, na ktrej rodku sta okrgy dbowy st, poyskujcy w wietle setki iskier poncych na yrandolu zrobionym z wygitych gazek. St otaczao ponad dwadziecia krzese, ale siedziay przy nim tylko dwie osoby (o ile tak mona je nazwa): Fen i odziany w tczowe ubranie ebrak ze stacji przy Sto Dziewidziesitej. Poniewa zdj futrzan czapk, widziaam, e uszy ma spiczaste. Kiedy si umiechn, zobaczyam, e zby take ma ostre. - Dobry przywid ci ksiyc! * - wykrzykn na nasz widok. - Witaj, crko Stranicy, piknej Marguerite. Jestemy zaszczyceni twoim towarzystwem. * Wedug przekadu S. Komiana

- Spotkanie z tob to prawdziwa przyjemno - odparam, odwzajemniajc mu ukon, i usiadam na krzele, ktre mi przysun. - Ponowne. Gdybym wiedziaa, kim jeste, wrzuciabym datek do twojego kubka. - Puk, znowu ebrzesz? - Oberon skrzywi si. - Przecie sowicie ci opacam. -Nie chodzi o pienidze, mj panie, ale o iskr. Kiedy uda mi si rozbawi znuonego podrnego i zapomina o swoich troskach, jego wiato ogrzewa mnie po czubki palcw u stp. - Zamacha stopami. Waciwie spodziewaam si pantofli z ostrymi noskami, ale Puk mia czerwone buty marki Nike Air Jordan. -1 przez zwyky przypadek wpade na Garet? - Powiedziaam mu, e bdzie wychodzia z Fort Tyron Park - odezwaa si Fen. - Cho nie zdradziam, od kogo o tym usyszaam. - To prawda - potwierdzi Puk. - Nie miaem pojcia, e nasza Fenodoree kilka chwil wczeniej rozmawiaa z wampirem. Ale nie moesz traktowa jej zbyt surowo. By naszym przyjacielem, zanim sta si mroczn istot - i ukochanym naszej Marguerite. - Prosia mnie, ebym miaa na niego oko - wtrcia Fen. - Wic przez wszystkie te lata bya jego szpiegiem? - rykn Oberon; zdawao si, e jego cie na rzebionej kamiennej cianie ronie. Zauwayam te inne cienie, cho nie widziaam nic, co mogoby je rzuca. - Nie szpiegiem! - zaprotestowaa Fen. - Opiekunk. Obserwatork. Przypomnieniem, kim kiedy by. Will nigdy nie odbiera ycia, chyba e musi, nie zamienia tych, ktrych krew pije, w istoty mroku. Prawd mwic, po spotkaniu z nim s szczliwsi, ni byli wczeniej.

Przypomniaam sobie, jak si czuam, kiedy Will Hughes pi moj krew - jak czuj si teraz, kiedy o nim myl - i odwrciam si plecami do stou, by nie widzieli mojego rumieca. Zdawao si, e cienie zbliyy si do stou. - Jakie to sodkie. Bd pamita, eby zgosi go na wampira roku. Przypuszczam, e to ty powiedziaa mu o ponownym pojawieniu si Stranicy? - Nie! Dzisiaj zadzwoni do mnie o wicie i powiedzia, e Garet wychodzi z parku. Poprosi, ebym posaa za ni kogo, kto bdzie jej pilnowa, wic zwrciam si do Puka. Widzisz? Nic zego jej si nie stao. Baam si, e Oberon zerwie szal z mojej szyi i odsoni ranki po kach, ale tego nie zrobi. Westchn tylko i opad na krzeso. - Co si stao, to si nie odstanie. Musimy postanowi, co bdziemy robi. Dee wezwa demony Rozpaczy i Niezgody. - Ju? - zdziwia si Fen. - Mylaam, e mamy siedem dni od otwarcia szkatuki. - Teraz zostay nam cztery dni na pozbycie si demonw - odpar Oberon. - Ale jak tego dokonamy, skoro ju przybieraj ksztat? - zapytaa Fen. Podczas tej wymiany zda dostrzegam, e cienie zbliyy si jeszcze bardziej do stou. Jeden po drugim odryway si od ciany, przemykay i wsuway na krzesa. Przy stole zaczynay nabiera ksztatu - czy raczej ksztatw. Jednemu wyrosy rogi i ogon, innemu tuzin oczu i pazurw. Sporo rozoyo skrzyda tak liskie i czarne, jakby wanie wyszy z kokonu. Gobliny. Sowo nieproszone pojawio si w moich mylach, jakbym zawsze wiedziaa o istnieniu takich stworw... nie tylko w baniach. Przypomniaam sobie,

jak mama czytaa mi swj ulubiony wiersz zatytuowany Goblin Market" i draa przy opisach wystpujcych tam stworw. Jeden jak wombat otyy i futrzasty, jeden jak ratel pdzi tu i tam". Oberon nazwa Willa mrocznym, jakby odrniajc go od istot w rodzaju siebie, Puka i Fen, ale gdzie jest miejsce tych groteskowych stworw? S mroczne czy jasne? A moe nie da si wytyczy ostrej granicy pomidzy nimi? Spojrzaam uwaniej, ale w migotliwym wietle trudno byo wyranie je zobaczy... Uwiadomiam sobie, e wiato migocze, poniewa ono take si porusza. Pomienie pochodni syczay i chybotay, dzieliy si i fruny, by wyldowa na stole, gdzie zamieniay si w malekie osbki ze skrzydami. Wyglday jak wietlne sylfy, ktre widziaam wczoraj w nocy, tylko e byy jaskrawsze i miay skr poznaczon pomaraczowymi i tymi plamkami jak u salamandry, a nie przezroczyst jak tamte. Gowy lizay im te i pomaraczowe pomyki. Niektre trzepotay wok mnie, nim wyldoway na stole, i syszaam odgos przypominajcy cykanie cykad i kumkanie rzekotek. Jedna z istot zbliya si tak bardzo, e czuam muskanie jej skrzyde na policzkach. Musiaam z caej siy si powstrzymywa, by jej nie odpdzi. - Nie martw si - szepna Fen, spogldajc na mnie. - To ogniste wrki. Cakowicie nieszkodliwe. Jedna wyldowaa na mojej rce. Spojrzaam na ni, wspominajc, jak wczoraj w nocy sylf prychn na mnie z gniewem, ale to stworzenie tylko ziewno, usadowio si w zagbieniu mojego okcia i zaczo mrucze jak kot. Kiedy inne zobaczyy, e jej nie odganiam, co najmniej kilkanacie przysiado mi na kolanach, ramionach i rkach, a jedna na gowie. - Nie podpali mi wosw, prawda? - zwrciam sie do Fen.

- Nie, chocia fryzura moe ci si nie spodoba. Lol - powiedziaa do wrki na mojej gowie - adnych tapirowanych kokw! Lata szedziesite dawno miny. Co zachichotao mi koo ucha. - Lol? - powtrzyam. - Aha. Ona zacza LOL w internecie. Taki arcik... - Jeli skoczyycie plotkowa - przerwa jej Oberon - moe Garet zechce si skupi na aktualnych zadaniach. - Tylko co mog poradzi przeciwko Dee i dwm demonom? - zapytaam. - Nawet nie wiem, jak wygldaj. - Inaczej za kadym razem, gdy przybieraj ksztat - wyjani Oberon. - W redniowieczu czsto przybieray posta smokw. W staroytnoci ukazyway si jako lewiatany z dna morza. Nikt nie wie, jaki ksztat przybior teraz, ale atwo bdzie je rozpozna po skutkach ich dziaa. Gdy stan si potniejsze, rozsiej rozpacz i niezgod w caym miecie, kraju, wreszcie na wiecie. Ludzie posmutniej, a potem wpadn w gniew. Strac nadziej, zaczn si kci... Nie upynie duo czasu, a niektrzy w desperacji bd zabija swoje rodziny i siebie. Jeli szkatuka pozostanie otwarta przez siedem dni, Dee przejmie kontrol. Kiedy ostatnim razem pojawiy si demony, Hitler zdoby wadz. Gdyby ich nie zabito, nigdy nie ponisby klski. - Pytam jednak, co ja mog na to poradzi? Nie mam adnych mocy ani dowiadczenia. - Pragnam doda, e przypuszczalnie brakuje mi te odwagi i odpowiedniego morale. Przecie zostawiam martwego Edgara Tolberta, ktry zgin przeze mnie, i pozwoliam, by znaleli go obcy ludzie. Nie odwayam si jednak wspomnie o swoich sabociach.

- Tak, to fatalnie, e nie zostaa przygotowana. Kada kobieta z twojego rodu ma zdolno stania si potn straniczk przeciwko zu, obroczyni ludzkoci. W twoim DNA zakodowane s sekrety, jak pokona demony, ale musisz przej odpowiednie przeszkolenie, by rozpozna i wykorzysta tkwice w tobie moce. Na to nie jest jeszcze za pno. Pokrciam gow. Po wszystkim, czego byam wiadkiem i w co pozwoliam sobie uwierzy, ta cz wci wprawiaa mnie w osupienie: moim przeznaczeniem jest odegranie roli w niezwykych wypadkach. Zaczynaam przyzwyczaja si do myli, e moja matka moga prowadzi sekretne ycie, e bez wtpienia bya wyjtkowa. Ale ja? Wychowaam si w otoczeniu ludzi obdarzonych niezwykymi talentami, malarzy i rzebiarzy, ktrzy potrafili swoim marzeniom nada konkretny ksztat, ale rniam si od nich. Byam zwyk rzemielniczk, spawaczk i jubilerem, a nawet tworzc biuteri, powtarzam tylko stare symbole i wzory. Nie jestem wyjtkowa. - Myl, e trafilicie na niewaciw osob - powiedziaam. Szelest wydawany przez zgromadzonych, gobliny, ogniste wrki i stwory, ktre wci czaiy si w cieniach, nagle ucich. Oberon spojrza na mnie i poruszy skrzydami, ktrych szelest rozszed si echem po cichej sali, jakby do lotu zrywaa si chmara ptakw. - Naturalnie rozumiemy, e si boisz przej dowodzenie. Masz prawo do strachu. Nie istnieje adna gwarancja, e nawet po odpowiednim przeszkoleniu zdoasz odnale Dee, odebra mu szkatuk i odesa demony do pieka. Przeknam lin. Odesa demony do pieka? Mia racj, baam si. Do diaba, byam przeraona. Popatrzyam

na siedzce przy stole dziwne stworzenia, jedne pikne, inne groteskowe, inne zbyt pogrone w cieniu, by wyranie je zobaczy. Wszystkie czekay na moj odpowied. Te zadziwiajce istoty czekay, a powiem, czy im pomog, czy nie. Czuam, jak w moim wntrzu czekaj take inni: Edgar Tolbert, ktrego tak okrutnie zamordowano, i ojciec, ktry ranny ley w szpitalu. Ile jeszcze osb zostanie skrzywdzonych, jeli nic nie zrobi? - Dobrze - odparam gosem, ktry w tej wielkiej sali wyda si cichy, pozbawiony gbi. - Zrobi, co w mojej mocy. Nastpn godzin Oberon, Puk i Fen spdzili na ktni, ktre z nich wyszkoli mnie w umiejtnociach niezbdnych do odnalezienia Dee, pokonania go i odebrania mu szkatuki. Nie miaam pojcia, jak tego dokona, ale oni byli przewodnikami, ktrzy mogli mnie nauczy potrzebnych rzeczy. Od czasu do czasu do ktni przyczay si gobliny i ogniste wrki. Nie mogc jednak zrozumie ich jzyka, przestaam zwraca uwag na dyskusj. I od razu ogarna mnie senno. Nie spaam od... Ile waciwie czasu mino? Nie wiedziaam nawet, ktra jest godzina. Tu, pod ziemi, straciam wyczucie czasu. Powieki zaczy mi ciy, wiata ognistych wrek zamazywa si, gowa opada... ale zaraz poczuam, jak maleka do podnosi mi brod. To bya ognista wrka. Patrzyam, jak frunie do Oberona i szepcze mu co do ucha, a jej skra w pomaraczowe plamki faluje w powiacie rzucanej przez wosy i skrzyda, na ktrych miaa znaki wygldajce jak wielkie brzowe oczy z tymi renicami - tygrysie oczy. Gdyby przelotnie dostrzec je wrd listowia, mona by pomyle, e czai si grony drapieca. Poczuam wikszy respekt dla tej maej

istotki, pojam te, e nie naley jej lekceway. Oberon z ca pewnoci bra powanie jej sowa. - Lol mwi, e kiedy my bdziemy decydowa, kto nauczy Garet niezbdnych rzeczy, ona sama powinna wrci do domu i odpocz. Co ty na to, Garet? Ziewnam. Syszaam, jak Lol wiergocze co, fruwajc wok mojej gowy. Wstaam, by z Oberonem wyj z sali. Puk skoni si na poegnanie, Fen odprowadzia mnie na korytarz. - Przeka Willowi moje pozdrowienia - szepna mi do ucha. - Naprawd nie wiem, kiedy znowu si z nim spotkam - odszepnam. Usyszaam piskliwy miech - Lol wci czepiaa si moich wosw. Fen obdarzya mnie cierpliwym umiechem. - Och, na pewno si z nim spotkasz - zapewnia. - Nie sdz, by ktre z was miao w tej kwestii wybr. Na ulic wyszlimy innymi schodami. Te byy bardziej uytkowe, ze stali, ktra miejscami cakiem skorodowaa. Jczay przy kadym moim kroku. Kiedy si zatrzymaam, zauwayam, e Oberon, ktry mia co najmniej metr osiemdziesit wzrostu i musia way okoo osiemdziesiciu kilogramw, nie powodowa adnych odgosw. Jakby by lejszy od powietrza. Schody zaprowadziy nas na parking przy Bethune Street. Przeyam szok, widzc, e jest prawie ciemno. Spdziam pod ziemi cay dzie! Pamitaam, jak mama mwia, e w Letniej Krainie czowiek moe straci poczucie czasu. Zaczynaam podejrzewa, e to samo si odnosi do czasu spdzonego z wrkami.

Od mojego domu dzielio nas tylko par przecznic, mimo to ruszylimy na zachd, a potem skrcilimy na pnoc i doszlimy do skrzyowania West Street z Jane Street, gdzie usytuowany by stary hotel SRO. Mijaam go wiele razy, podziwiajc wieyczk, i zawsze si zastanawiaam, czy kto tam mieszka. W holu Oberon pomacha do jas-noskrego, siwowosego mczyzny w pleksiglasowym boksie, a potem pici zastuka w szyb. Tamten odpowiedzia tym samym. - Jak leci, stary? - Oberon wrci do akcentu karaibskiego. - Po staremu, po staremu. - Recepcjonista wysun przez otwr kilka kopert i katalogw. - Winda znowu si popsua. - Powiedz mi co nowego, bracie. - Oberon wzi poczt. Gdy szlimy po schodach, przeglda j. Zauwayam Sport Illustrated" i rachunek z Con Edison. - Wic pacisz rachunki jak kady? - zagadnam. - Nie moesz po prostu... - pstryknam palcami, ale nie pojawi si pomie, pewnie byam zbyt zmczona - ...wykorzysta swoich magicznych mocy do zapewnienia sobie wiata i ogrzewania? - Mgbym. - Przez rami rzuci mi smtne spojrzenie. - Tylko e pewnie wysadzibym bezpieczniki na caym wschodnim wybrzeu. Stanlimy przed drzwiami na najwyszym pitrze. Znajdowa si na nich byszczcy srebrny symbol podobny do tych, ktre Oberon umieci na kolumnach w bramie naprzeciwko szpitala, tylko e ten skada si z koncentrycznych krgw. Musn symbol doni, krgi zafaloway i rozlay si w dysk wielkoci zbliony do miski na saat. Pojawia si na nim twarz starej kobiety w papilotach

i znoszonym kwiecistym paszczu kpielowym. Zapukaa do drzwi, a kiedy nikt nie otworzy, z zachmurzon min odesza. - Moja ssiadka, pani Mazele - przedstawi Oberon. Po niej w srebrnym lustrze zobaczylimy twarz mczyzny w ciemnych okularach i kolczyku w nosie. Te si zirytowa, ale zaraz powiedzia: Zadzwo do mnie, kiedy wrcisz. Dzieje si co dziwnego". - Ojej, to jak poczta wideo. - Ale dysk na drzwiach skojarzy mi si z czym jeszcze. - Linie na szkatuce przesuway si tak samo. - Masz racj. - Oberon machn doni i srebrny talerz wrci do poprzedniego rozmiaru. - To jasnowidzce lustro, rejestruje obrazy, natomiast szkatuka zawiera portal pomidzy wiatami. Wpada w rce Dee w szesnastym wieku i wtedy nauczy si porozumiewa z duchami z innych sfer. Oberon otworzy dwa zamki i zasuw. Weszlimy do przestronnego pokoju, ktry koczy si kolist absyd naronej wiey z czterema wysokimi od podogi do sufitu oknami. Wpadajce przez nie pomaraczowe wiato zachodzcego soca rozpraszao pmrok. Z okien rozciga si widok na Hudson, dziwnie podobny do widoku z apartamentu Willa Hughesa na Washington Heights. Czy wszystkie te nadprzyrodzone stwory lubi mie oko na rzek? A moe po prostu wykorzystuj magi, by zaj najlepsze nieruchomoci w miecie? - Mie mieszkanie - powiedziaam. - Dziki. - Wrzuci klucze do miski na biurku przy oknie, po czym wczy wiato. Dopiero teraz ujrzaam, e ciany od podogi do sufitu zawieszone s oprawnymi fotografiami, rysunkami, akwarelami, pastelami i obrazami

olejnymi. Moj uwag zwrci prosty szkic - przedstawia msk twarz przeksztacajc si w skrzydo motyla. Twarz niewtpliwie naleaa do Oberona, a podpis bez cienia wtpliwoci nakrelony zosta doni Picassa. Byy te inne portrety: na olejnym jego gowa w turbanie, z perowym kolczykiem w uchu, wyaniaa si z bogatych tapiserii stanowicych to obrazu, na jedwabnym ekranie czterokrotnie powtarzaa si jego podobizna z dredami, kada w innym odblaskowym kolorze, na rysunku owkiem spoczywa na chmurze, wycigajc palec wskazujcy, na czarno-biaej fotografii by nagi, owinity wok biaej lilii na dugiej odydze. - Spotkae wszystkich tych artystw? - zapytaam z podziwem, bardziej oniemielona tymi dowodami na wiek i znajomoci Oberona ni jego magicznymi sztuczkami. - Mwiem ci wczeniej, zwizek pomidzy artystami a wiatem nadprzyrodzonym jest korzystny dla obu stron. To wszystko - doni wskaza bezcenne dziea sztuki - to s dowody uznania. Zbliyam si do obrazu namalowanego przez Sante Leone. Wszdzie poznaabym te kolory. Kobieta w jasno-rowej sukni staa na wzgrzu okrytym purpurowymi kwiatami, w jej dugich do pasa czarnych wosach odbijay si barwy soca zachodzcego za kamienn wie na drugim planie. Tak, kobieta bya podobna do mojej matki - ale kiedy Sante Leone widzia j na kwiecistej ce pod kamienn wie? - Mwi, e to mu si nio - odezwa si Oberon, jakby w odpowiedzi na pytanie, ktrego nie zadaam. - Nie rozumiem jednej rzeczy. - W moim gosie brzmia gniew, chocia powodem byo to, e nie chciaam okaza, jak niewiele brakuje mi do paczu. - Skoro znae Sante

i widziae ten obraz z moj matk, musiae te wiedzie o moim istnieniu. Mieszkasz kilka przecznic ode mnie! Musiae si orientowa, e mama przed mierci nie opowiedziaa mi o caej tej sprawie ze stranicami. Dlaczego nie prbowae mnie przygotowa? - Poniewa twoja matka kazaa mi przysic, e tego nie zrobi. Nie chciaa, by przyja rol straniczki. Przez moment nie potrafiam zebra myli. Przypomniaam sobie powrt z RISD do domu i sowa mamy, e mog by, kim tylko zechc, e nie zamierza mnie ogranicza, e musz mie wolno wyboru. Takie rzeczy mwi crkom wyzwolone matki. Skd mogam wiedzie, e jej chodzio o to, bym nie czua si zmuszona do wypenienia zoonej przed czterema wiekami przysigi? - Wic dlaczego zmienie zdanie? - Wcale go nie zmieniem, uczyni to za mnie Will Hughes... a take to. - Brod wskaza okno. Spojrzaam na rzek poyskujc w ostatnich promieniach zachodzcego soca. Niebo nad New Jersey byo czyste, poznaczone pierwszymi gwiazdami, ale na poudniu port i Statu Wolnoci okrywaa brudna ta mga; rozprzestrzeniaa si na pnoc znad rzeki... a waciwie wia si i wydymaa, jakby bya workiem zawierajcym co, co ze wszystkich si prbowao si wydosta. - Co to jest? - zapytaam. - Rozpacz i Niezgoda. - Po raz pierwszy w aksamitnym, melodyjnym gosie Oberona usyszaam strach. - Demony s we mgle.

Wdrujce oko Oberon da mi obraz Sante i poradzi, ebym zamiast do ojca najpierw posza do domu. - Zaopiekuj si nim, ty musisz odpocz. Jutro zaczynamy szkolenie. Nie miaam si si kci. Marzyam o dugim prysznicu i dwunastogodzinnym nie. Niestety gdy przekroczyam prg domu, od razu wiedziaam, e nic z tego. - Gdzie ty bya? - wrzasna Becky, wypadajc z kuchni. Otaczaa j ognista, pomaraczowa aura. Zastanawiaam si, jak to moliwe, e przez wszystkie te lata nic nie dostrzegaam. - Odchodzilimy od zmysw ze zmartwienia! - Mwiem, e pewnie potrzebujesz troch czasu dla siebie. - Do holu wszed Jay z rkami w kieszeniach obcisych dinsw. Tylko z jego lekko przygarbionych ramion i nerwowego spojrzenia wywnioskowaam, e on take si niepokoi... co potwierdzia jego szaroniebieska aura. - Nie odbieraa komrki!

-Cholera! Wyczyam j, kiedy byam w... -Ju chciaam powiedzie: w bibliotece w Cloisters", ale z kuchni wyonia si jeszcze jedna osoba: detektyw Joe Kiernan. - Gdzie pani bya? - zapyta. - Co pan tutaj robi? Stao si co z moim ojcem? - Zdjam kurtk i przewiesiam przez oparcie krzesa, ale sza zostawiam. W kuchni panowa chd, wic byo to uzasadnione, poza tym uwaaam, e fatalnie by si stao, gdyby detektyw albo ktokolwiek inny zobaczy na mojej szyi lady po ugryzieniu. - Ale nie - odpar popiesznie Kiernan - chocia dziwi si, e wycza pani telefon, kiedy ojciec ley w szpitalu. - Zrobiam to, bo jechaam metrem, a bateria bya na wyczerpaniu. - Rozumiem. - Splt ramiona na piersiach i opar si o cian. Wyglda, jakby zamierza wzi mnie w krzyowy ogie pyta, na szczcie jednak wtrcia si Becky, niech Bg jej bogosawi. - Nie widzi pan, e biedaczka jest wyczerpana? Nie powinnimy trzyma jej na stojco w holu. Becky wcigna mnie do kuchni. - Tak bardzo si martwilimy, e zadzwonilimy do detektywa Kiernana. Balimy si, e porwali ci ci okropni wamywacza. - Ja naturalnie wyjaniem pannie Jones, e wamywacze siedz w areszcie. - Kiernan wszed za nami do kuchni, usiujc przej kontrol nad sytuacj, Jay tymczasem nastawi czajnik i zapali gaz pod wielkim garnkiem z zup. Ale Kiernan nigdy dotd nie musia radzi sobie z Becky Jones. - Wyjaniam detektywowi Kiernanowi, e ci ludzie z pewnoci zostali wynajci - oznajmia Becky. - Pana

zadaniem jest odnalezienie zleceniodawcy, capo, herszta. I niech pan nie prbuje mnie przekonywa, e wynaj ich pan James. To kompletny absurd. - Kiernan otworzy usta, by skomentowa dokonan przez Becky analiz sytuacji, ale mu na to nie pozwolia, cho tym razem nie byo to dla mnie korzystne. - Skoro jednak ci nie porwali, to gdzie si podziewaa? Strasznie si martwilimy, no nie, Jay? Jay, ktry postawi przede mn dymicy talerz zupy, potwierdzi. - Przecie nie moga caego tego czasu spdzi z Willem Hughesem. - Pewnie si zarumieniam, bo Becky zakrya usta doni, a potem pisna: - A moe spdzia? Zapaam na sobie spojrzenie Jaya. Mrukn, e musi i po mleko, i uciek z kuchni. Co si z nim dzieje? - Spdzia pani? - Kiernan wykorzysta zaskoczenie Becky jako okazj do zadania pytania. - Pani Jones powiedziaa mi, e wczoraj po poudniu pojechaa pani do rezydencji pana Hughesa w Washington Heights... - A z kolei detektyw Kiernan powiedzia nam o morderstwie, do ktrego doszo w Cloisters. Ofiar by Edgar Tolbert, a ja wiem, e to mediewista, ktry pomaga ci w zbieraniu materiaw do pracy dyplomowej. Zanim si odezwaam, spojrzaam na detektywa Kiernana. Obserwowa mnie uwanie. Nie ucieszyo mnie przesadnie, e Becky z nim gawdzia, cho bardziej martwiam si jego wyranym brakiem zaufania do mnie. - Edgar Tolbert nie yje? - zapytaam. - To straszne. Jak to si stao? - Mia atak serca. Mylimy, e zaskoczy zodzieja w muzeum. Kamienny uk zosta powanie uszkodzony, dwaj stranicy zabici. Kiedy widziaa go pani po raz ostatni?

- Nie pamitam dokadnie. - Rozpaczliwie prbowaam odpdzi wizj przeraonej twarzy Edgara Tolberta sprzed oczu. Zerknam na swoj do i zobaczyam, e jasnoniebieskie wiato wok moich palcw poznaczone jest plamami szaroci - bez wtpienia skutek moich kamstw. Mogam tylko mie nadziej, e Joe Kiernan nie potrafi odczytywa aury. - Par miesicy temu. Latem w zeszym roku zbieraam materiay dotyczce wzorw biuterii... - Wic nie skorzystaa pani z okazji i nie odwiedzia wczoraj wieczorem doktora Tolberta, cho bya pani w pobliu muzeum? - Mylaam o tym - odparam w nadziei, e szczypta prawdy wzmocni moje kamstwa - ale zasiedziaam si u Willa Hughesa i zrobio si pno. - Policzki zala mi rumieniec; liczyam, e Kiernan zaoy, i spdziam noc z Hughesem i jestem zakopotana, bo przyapano mnie na rozwizoci. Nie mg przecie wiedzie, e zaczerwieniam si na wspomnienie zbw Willa na mojej szyi. - Musimy skontaktowa si z panem Hughesem i poprosi go o potwierdzenie pani zeznania... - Mog to zrobi od razu - odezwa si gos z holu. Odwrciam si i zobaczyam Willa Hughesa wypeniajcego kuchenne drzwi. W mojej maej kuchni wyglda na wikszego ni w swoim przestronnym mieszkaniu czy w parku. Moe sprawi to jego dugi czarny paszcz. W wietle lampy wilgotny kaszmir poyskiwa jak zwierzca sier. Kiedy przekroczy prg, poczuam iskr, srebrn nitk, ktra go ze mn poczya. Trudno byo uwierzy, e Becky i Kiernan jej nie widz, ale zerkajc na nich, stwierdziam, e Kiernan si krzywi, a Becky wpatruje si w Willa Hughesa w penym podziwu milczeniu - w takim

stanie nigdy dotd jej nie widziaam. Pierwszy odezwa si Jay, ktry wsun si do kuchni za naszym gociem. - Facet sta na schodach, wic mu powiedziaem, e moe wej. Will umiechn si krzywo, napotykajc moje spojrzenie. Byam pewna, e wie, o czym myl: wic prawdziwy jest stary przesd, e wampir bez zaproszenia nie moe przekroczy progu domu. Odnosiam wraenie, e Will zna wszystkie moje myli i odczucia. - Gotw jest pan przysic, e Garet James bya z panem przez ca noc? - zapyta Kiernan, przestpujc z nogi na nog odsoni przy tym ruchu kabur przypit do paska. Przyjrzaam si obu mczyznom i stwierdziam, e s mniej wicej tego samego wzrostu. Hughes by szczuplejszy, ale emanowa moc, ktra sprawia, e detektyw si zjey. Wyczuwaam, e ma nerwy napite jak postronki, ale nie potrafiam dostrzec jego aury. - Tak - odpar Will, stajc przy moim boku. - Od zmierzchu do witu. - Umiechn si do mnie (w gruncie rzeczy skrzywi kpico), a ja nie wiedziaam, czy powinnam by mu wdziczna za alibi, czy wcieka, e mwi bez ogrdek, zwaszcza e bez dwch zda robi to ze wzgldu na Kiernana. Zaraz jednak wesoo doda: - Biedaczka zasna jak kamie na mojej sofie, a ja nie miaem serca jej budzi, wziwszy pod uwag to, co przesza. - To niezwykle uprzejme z pana strony - zauway Kiernan. - I jake porczne dla pani. Ma pani niepodwaalne alibi. C za szczliwy traf, e odwiedzia pani pana Hughesa wczoraj wieczorem, prawda? Widziaam, jak Becky otwiera usta, na pewno chciaa powiedzie detektywowi co do suchu, ale uprzedzi j Will.

- Pani James przysza do mnie, poniewa znalaza moje nazwisko, czy raczej nazwisko mojego przodka, w szkatuce, ktrej otworzenie jej zlecono. Sdzia, e moe doprowadz j do czowieka, ktry jej zdaniem stoi za wamaniem i ktry wrobi w nie jej ojca. Miaa racj. Z jej opisu od razu si zorientowaem, e czowiek, ktrego wczoraj spotkaa, to John Dee, znany w wielu krajach zodziej dzie sztuki. - Nigdy o nim nie syszaem - burkn Kiernan. - Uywa wielu nazwisk - odpar Hughes. - Zapewne zna pan spraw wamania w Nimes sprzed kilku lat? Detektyw Kiernan poblad. Cay wiat sztuki zna t spraw. Z Nimes Muse des Beaux Arts skradziono sze obrazw, w tym Rubensa i Bouchera, oraz bezcenne antyki. Do tej pory nie udao si ich odzyska. - Tak, naturalnie, ale nie syszaem, eby z t spraw czono czowieka nazwiskiem John Dee. Will wzruszy ramionami. - Prosz porozmawia o tym z przeoonymi. A na razie moe pan zechce przeszuka ostatni znan firm prowadzon przez Johna Dee, na wypadek gdyby znalazy si tam jakie lady dotyczce wamania do James Gallery. - Will wyj z kieszeni wizytwk i poda detektywowi, ktry podsun mi j pod nos. Na grubym kremowym papierze widnia wytoczony adres: John Dee, Zegarmistrz & Alchemik, Cordelia Street 121 y2, Nowy Jork. Poniej znajdowa si trjkt z okiem. Kiernan prychn. - Alchemik? To jaki wir? - Ekscentryk - skorygowa Will. - Niech to jednak pana nie zmyli. Nie naley go lekceway. - Czy to jest adres sklepu, ktry odwiedzia pani w dniu wamania? - zwrci si do mnie Kiernan.

- Tak mi si wydaje - odparam. - Okej - powiedzia Kiernan energicznie. - To mi wystarczy. Obejrzymy sobie ten sklep. - Teraz? - Przypomniaam sobie, e sklep Dee pokryty by pajczynami i kurzem. - Nie ma lepszej pory. Jeli pan Hughes sdzi, e mog tam by dowody oczyszczajce pani ojca, to nie chc marnowa ani minuty... chyba e ma pani jakiej waniejsze zajcia. Owszem, spotkanie z moim kiem, chciaam odpowiedzie, ale tego nie zrobiam. Przede wszystkim przestaam odczuwa zmczenie. Moe sprawiy to prdy czce mnie i Willa Hughesa. - Dobrze, ale musz si przebra. W tym stroju chodz od dwudziestu czterech godzin. - Naturalnie. - Rozpostar szeroko rce. - Prosz si nie pieszy, mamy ca noc do dyspozycji. A pan, panie Hughes? Will umiechn si do detektywa, ale miaam wraenie, e mwi do mnie. - O tak, ja bez wtpienia mam do dyspozycji ca noc. Musiaam zmieni ubranie, koniecznie woy golf, by duej nie nosi szala, cho liczyam te na kilka minut samotnoci. Becky jednak posza za mn na gr. Kiedy chciaam j wymin i wej do azienki, zagrodzia mi drog, krzyujc rce na piersi. Caa mierzca sto pidziesit jeden centymetrw posta emanowaa ledwo powstrzymywan energi. - W porzdku, Margaret Eleanor James, nie ustpi, dopki nie powiesz mi prawdy.

- Prawdy? - Usiowaam przybra niewinn min. Becky uderzya mnie w rami. - Naprawd si spodziewasz, e uwierz, e przespaa ca noc w mieszkaniu tego oszaamiajcego faceta? - Och - westchnam z ulg, e Becky podejrzewa mnie 0 seks na pierwszej randce, a nie o spotkania z wampirami i wrkami. - No, niezupenie spaam. - Wiedziaam! Midzy wami jest taka chemia, ju mylaam, e czyja gowa zaraz stanie w pomieniach! - Przez ca noc rozmawialimy, Rebecco Ruth Bader Ginsburg Jones. - Obie moemy gra w t gr z drugimi imionami, zwaszcza jeli jedna z nas miaa matk, ktra gorco pragna, by jej crka wyrosa na prawniczk. Uchyliam si przed kolejnym ciosem Becky (nienawidzia penego brzmienia swojego nazwiska bardziej ni ja swojego), ale zamiast mnie uderzy, umiechna si. - Wiedziaam, e nie przespalicie caej nocy. O czym rozmawialicie? On nie jest onaty, prawda? Ma bogatego przyjaciela, ktry te jest prezesem funduszu hedgingo-wego? Pomyla kiedy o zainwestowaniu w obiecujc kapel grajc indie rock? - Cholera, Becky, zupenie zapomniaam, e na ostatni koncert mia przyj ten producent. I co? Kiedy Becky sza tropem potencjalnego romansu, tylko jedno mogo odwrci jej uwag - przyszo zespou. - By bardzo zainteresowany, ale jego zdaniem musimy by troch mniej hardcorowi, zagodzi nieco brzmienie shoegaze. Fiona i ja uwaamy, e to nie problem, ale Jaya trzeba bdzie przekona... Opowiadaa radonie 0 perspektywach kapeli, ja tymczasem przecisnam si obok niej do azienki, umyam si i przebraam w dinsy i golf, chocia kiedy w lusterku sprawdziam rany na szyi,

przekonaam si, e prawie znikny. Dotknam je i poczuam dziwny dreszcz, jakby moja arteria szyjna zmienia si w stref erogenn bezporedni poczon z... no c, z innymi strefami erogennymi. Kiedy wyszam z azienki, Becky wci rozwodzia si nad szczegami kontraktu pytowego. - Bardzo si ciesz ze wzgldu na ciebie, Jaya i Fio-n - powiedziaam, ciskajc j popiesznie. Wyglda, e zesp rusza do przodu. Schodzc na d (Becky popdzia pierwsza), pomylaam, e na t jedn rzecz demony Rozpaczy i Niezgody nie miay wpywu. Przybycie Willa Hughesa, ktry da mi alibi na ostatni noc, to kolejny szczliwy zbieg okolicznoci. Moe Oberon si myli, kiedy mwi, e wszystko ukada si fatalnie, a jeli nawet mia racj, to moe si myli w ocenie Willa Hughesa. Hughes i Kiernan stali w holu, pogreni w kamiennym milczeniu, ktre na moment przygnbio nawet Becky. Ale zaraz odzyskaa panowanie nad sob. - Gdzie jest Jay? Jay! - krzykna w stron kuchni. - Pani przyjaciel poszed na gr wiczy - odpar Kiernan. - Kaza pani przypomnie, e wieczorem macie koncert w Musie Hall w Williamsburgu. - Ale dopiero po pnocy. Nie zamierzam przegapi wizyty w norze sawetnego Johna Dee - hej! Wie pan, e tak si nazywa sawny elbietaski mag... - Becky gawdzia z detektywem, owijajc szyj szalem duszym ni ona sama. Mrugna do mnie, odprowadzajc go do drzwi. - Wydaje mi si, e twoja przyjacika zapewnia nam chwil sam na sam. - Will przytrzyma przede mn drzwi.

- Nie jestem pewna, czy Becky zna znaczenie tego wyraenia. - Nastawiam alarm i przekrciam klucz w zamku. - Ale zagada detektywa na mier, zanim dojdziemy na miejsce. Na widok samochodu Kiernana zaparkowanego przed domem pojam, e nie moemy liczy na prywatno, jeli upchniemy si wszyscy do niego. Will najpewniej myla tak samo. - Prosz jecha za nami - powiedzia do Kiernana, unoszc do. Natychmiast te pojawi si silver cloud. Becky otworzya szeroko oczy i wiedziaam, e umiera z chci przejechania si rolls-roycem, mimo to umiechna si promiennie do Kiernana. - To nieoznakowany wz policyjny? Ma radio? Mog zobaczy, jak dziaa? Moemy wczy syren? Will otworzy przede mn drzwi royce'a, Becky wsiada do samochodu detektywa. W chwili, gdy wsunam si do szarego, eleganckiego wntrza, zadaam sobie pytanie, czy nie popeniam bdu. Kierowc od tylnych siedze oddzielaa szklana cianka, ktra wczoraj nie bya podniesiona. Drzwi zamkny si z cikim hermetycznym sykiem, brzmicym tak ostatecznie jak szczk zamykanego sarkofagu, i samochd bezszelestnie ruszy Jane Street. Hughes siedzia dobre p metra ode mnie i nie prbowa mnie dotkn, ale ja czuam si zanurzona w jego obecnoci. wiat zewntrzny si odsun. - No tak - przerwa milczenie po chwili. - Jak min ci dzie? To byo takie zwyczajne, przyziemne pytanie, e wy-buchnam miechem - bardziej przypominajcym parsknicie, bo tak si miej, gdy jestem zaskoczona. - Burzliwie - zdoaam wykrztusi. - Poznaam Oberona, ktry zdaje si za tob nie przepada.

Pokrci gow i spojrza w okno. Widziaam jego odbicie w ciemnej szybie: marszczy czoo. -Nie. Uwaa, e ponosz odpowiedzialno za decyzj Marguerite, by zosta mierteln. - Ale Fen nie czuje do ciebie antypatii. Mwia, e Marguerite prosia j o opiek nad tob. - Naprawd? - zapyta, patrzc na mnie. W mroku jego oczy bysny srebrem. Pochyli si i poczuam szarpnicie tej srebrnej nitki, ktra nas poczya. Bez widzialnego ruchu z jego strony nagle by obok mnie, czuam jego do na wosach i ciao przycinite do mojego. Ustami musn mj policzek, potem ucho. Czuam jego ciepy oddech na szyi. - Czy Oberon mwi ci, eby si ze mn nie spotykaa? - Tak - odparam. - Ale Fen powiedziaa, e i tak si spotkamy, bo w tej sprawie nie mamy wyboru. Do Willa zastyga na moim golfie. Odsun si i spojrza na mnie. Teraz jego srebrne oczy arzyy si czerwieni. Ta przemiana tak mnie przestraszya, e take si cofnam. -1 tak wanie czujesz? - zapyta. - Ze nie masz wyboru? Nie wiedziaam, co odpowiedzie, ale okazao si, e nie musz te robi. Samochd si zatrzyma, kto zapuka w okno. Hughes je otworzy i do rodka wsun gow detektyw Kiernan. - Jestemy ju na miejscu - powiedzia, omiatajc bacznym spojrzeniem wntrze rolls-royce'a, jakby szuka przemycanych narkotykw albo trupw. - Myl, e bdzie chciaa pani to zobaczy, pani James.

Do tego stopnia znajdowaam si pod urokiem Willa Hughesa, e nawet do gowy mi nie przyszo, eby zapyta, na co liczy, sprowadzajc Kiernana do sklepu Dee. Zobaczywszy wieloletni kurz, policjant w adnym razie nie uwierzy, e zaledwie par dni temu sklep normalnie funkcjonowa. - To miejsce wyglda na opuszczone - powiedzia Kiernan, kiedy wysiadam z samochodu. - Jest pani pewna, e wanie tu pani bya w dzie wamania? Weszam po schodach do szklanych drzwi. Zocone litery poyskiway w wietle ulicznej lampy, sowa rozpacz i niezgoda zdaway si do mnie znaczco mruga. - Tak, to tutaj - odparam, wzdychajc. - Wiem, e wyglda tu inaczej ni trzy dni temu... - Urwaam, bo moje oczy przywyky do ciemnoci, i zobaczyam wntrze sklepu. Tak, pki i kontuar (niezamany) byy puste, ale nie pokrywaa ich gruba warstwa kurzu. Brokatowe draperie, wczoraj podarte i wystrzpione, dzisiaj wyglday porzdnie. Becky wepchna si obok mnie. - Tak, musia tu posprzta po wamaniu. Zaraz, zaraz, co ley na pododze? Wyglda jak oddarty kawaek ptna. Niech pan patrzy, detektywie Kiernan, nie wydaje si panu, e to kawaek ptna? - To moe by strzp starej gazety - odpar detektyw. - Trudno to uzna za podstaw do wydania nakazu przeszukania. - Nie ma takiej potrzeby - wtrci Will Hughes. - Zadzwoniem do administratora... no prosz, ju tu jest. Odwrcilimy si i zobaczylimy zgarbionego, ysiejcego mczyzn, ktry bieg od strony Hudson Street. Lew doni przyciska do ucha komrk, w prawej nis pk kluczy. - Wolabym raczej skontaktowa si z administratorem osobicie - mrukn Kiernan.

- Przepraszam, detektywie, prbowaem tylko pomc. Od tej chwili si usuwam, a pan przejmuje dowodzenie. - Will si cofn, gdy administrator, ktry burkliwie przedstawi si jako Lochan Singh, otworzy drzwi i zapali wiato. Na prno wypatrywaam kurzu sprzed dwch dni, pki lniy czystoci. Jedynym ladem po przedmiotach, ktre na nich si znajdoway, byy janiejsze koa na granatowym aksamicie. Przestraszyam si na widok oka kochanka" lecego na materiale i wpatrujcego si we mnie. Podeszam bliej, pochyliam si... i odskoczyam, kiedy powieka z dugimi rzsami zamrugaa. Obejrzaam si przez rami, by sprawdzi, czy kto zauway moj reakcj, ale pozostali obserwowali Kiernana, ktry klcza na pododze i bada skrawek ptna. Zrobiam krok na prawo. Oko ledzio moje ruchy. Z pewnoci sztuczka pozostawiona przez Dee. W porzdku, pomylaam, moe da si j zwrci przeciwko niemu. Upewniam si, e nikt na mnie nie patrzy, wrciam do pki i schowaam broszk do kieszeni dinsw. Przed oczami migna mi mdlca wizja rozlewajcego si oka, ale j odpdziam i spojrzaam na grup wok Kiernana. Kocem dugopisu podnis z podogi kawaek ptna i pooy na kontuarze. To nie by fragment obrazu, ale brzeg, na ktrym artysta sprawdza kolory. Od razu rozpoznaam te odcienie bzu, ru i miodowej ci. To barwy zanieonych pl we Francji, ktre malowa Pissarro. - Ten kawaek pochodzi z naszego obrazu - odezwaam si. - Jestem o tym przekonana. Kiedy sprawdzicie ptna, zobaczycie, w ktrym miejscu zosta oddarty.

Kiernan wsun skrawek ptna do plastikowej torebki, po czym zacz przesuchiwa administratora. Okazao si, e sklep zosta wynajty na nazwisko Johna Blacka zaledwie trzy tygodnie temu, czynsz zapacono do koca roku. John Black jako adres kontaktowy pozostawi numer skrytki pocztowej w Astorii. Przysuchiwaam si im przez kilka minut, potem dostrzegam, e Will Hughes wyszed. Wybiegam na ulic, bojc si, e znikn tak niespodziewanie jak rano, ale on sta oparty o balustrad schodw i patrzy na rzek. Na kocu ulicy wzbiera tuman mgy, cakowicie zasaniajc widok na West Side Highway i rzek. - Jak mylisz, gdzie on jest? - zapytaam. Pokrci gow. - Moe na rzece, w podziemnych kanaach albo na morzu. Wykorzystuje cieki wodne do rozprzestrzeniania swojej trucizny. - Spojrza na mnie. - Dlaczego nie suchasz rady Oberona, eby si ze mn nie spotyka? Mogabym mu powiedzie, e to on dzisiaj wieczorem przyszed do mojego domu, ale wiedziaam, e nie w tym rzecz. Cieszyam si z jego wizyty - prawd mwic, ulyo mi. Gdyby si nie pojawi, poszabym go poszuka. - Oberon nie wie wszystkiego - odparam zirytowanym tonem i natychmiast poczuam, e jestem nielojalna. - Ale nauczy mnie tego. - Rozejrzaam si, by sprawdzi, czy nikt nie patrzy, i pstryknam palcami. Z kciuka wyskoczya iskra i zmienia si w pomyk. Will rozemia si, widzc mj zachwyt nad now sztuczk. Pooy do na mojej i delikatnie dmuchn na ogie, ktry wcale nie zgas, ale zapon. Fala ciepa przepyna mnie od czubka gowy do stp. Pomie

zataczy, powikszy si, a potem z mojej gowy unis si w powietrze niczym raca. - Super! Jak to zrobie? - Powiem ci, ale musisz mi przyrzec, e jeli bdziesz w kopotach, wylesz do mnie flar. - Jasne. Mw. - To atwe. Musisz tylko cign usta i dmuchn. - Unis moj do do ust, na knykciach poczuam dotyk jego kw. - Czas na mnie. Niedugo otwieraj si rynki azjatyckie. Ale pamitaj... jeli bdziesz mnie potrzebowa... - Wypuci moj rk. Zanim zdyam si odezwa, wsiad do samochodu. Silver cloud znikn we mgle na kocu ulicy, a ja wci czuam gorco jego warg na skrze. Miaam do czasu, by zada sobie pytanie, skd to ciepo si wzio.

Nocny lot Po powrocie do domu byam zadowolona, e Becky musi i na koncert. Fiona i Jay czekali na ganku, kulc si przed zimnem. Fiona mocno mnie uciskaa, na policzku poczuam municie jej dugich do ramion wosw, w tym tygodniu jaskrawoczerwonych; kiedy ostatnio j widziaam, byy niebiesko-czarne. Pewnie je ufarbowaa pod kolor sztucznego futerka i botkw. Przy krawniku staa jej honda wypakowana instrumentami. - Przykro mi, e masz takie kopoty, Garet - powiedziaa ze swym piewnym irlandzkim akcentem. W ramach studenckiej wymiany przyjechaa na semestr do Pratta i zostaa, kiedy zaoyli kapel. Wczoraj odwiedziam w szpitalu twojego ojca. Strasznie si cieszy z wizyty jakiego malarza. Nie miaam serca jej mwi, e ten malarz od dawna nie yje. - Cudownie, e do niego wpada. Powodzenia na koncercie. Zao si, e producent zaproponuje wam wielocyfrowy kontrakt.

Jay, ktry poprawia bagae na dachu, jkn. Becky solidnie go szturchna. Postanowiam, e sobie pjd, zanim mnie wplcz w awantur. Poegnaam si, yczc im szczcia, po czym poszam do pracowni. Kiedy rzuciam torb na st, zdawao mi si, e co pisno, ale nie potrafiam odnale rda tego odgosu i uznaam, e to wytwr mojej nadmiernie pobudzonej wyobrani. Wyjam oko kochanka" z kieszeni, pooyam na biurku i przyjrzaam si mu uwanie. Byo absolutnie nieruchome. W sklepie mi si przywidziao, e na mnie patrzy? Obserwujc je (nie podoba mi si pomys, e mnie szpieguje), signam do torby po jubilersk lup... i poczuam, e co mnie ugryzo. Torba wyleciaa mi z rk i eksplodowaa, pomaraczowo-te pomienie strzeliy do sufitu, osmaliy sklejk przybit do wietlika i wrciy na st gradem iskier. Przede mn wyldowaa ognista kulka, okrcia si i wyprostowaa. -Lol? Maleka istotka, potrzsaa skrzydekami, otrzepujc si z kaczkw, paplaa co, ale nie rozumiaam ani sowa. Wydawaa si rozgniewana, wic przeprosiam za baagan w torbie (do ognistych wosw wrki przykleia si mitowa guma do ucia) i za to, e j zaskoczyam, a potem zapytaam, czy mog jako jej pomc. Nie byam pewna, czy mnie zrozumiaa. Ujmujc si pod wskie biodra, wdrowaa po moim stole, ogldaa narzdzia spawalnicze i zerkaa do pude z zapasami. Na widok oka kochanka" stana jak wryta. Sykna i pofruna na moje kolana. - Przeraajce, co? - zapytaam. - Nie mam pojcia, dlaczego zabraam je ze sklepu Dee. Pewnie pomylaam, e moe si przyda.

Lol zamruczaa... czy raczej zawibrowaa i wrcia nad st. Wiszc w powietrzu, przygldaa si broszy. Nie byam pewna na sto procent, ale wydao mi si, e oko rozszerzyo si, jakby zaskoczone. Lol ostronie szturchna je spiczastym pomaraczowym palcem. Oko zamrugao i zaszo zami. Lol zawiergotaa i znowu je dgna. - Przesta! - Zabraam broszk. - Nie ma potrzeby torturowa... tej rzeczy. - Oko lece na mojej doni spojrzao na mnie. - Lepiej na razie gdzie je schowam, potem zdecyduj, co z nim zrobi. Cenniejsze wyroby pakowaam do skrzanych pudeek z wytoczonym znakiem firmowym Cygnet, ktre zamwiam we Woszech. Wyjam czerwone, w rodku wyoone biaym aksamitem, ostronie umieciam w nim oko, zamknam wieko i schowaam do metalowej szafki, w ktrej przechowywaam srebro i zoto. W tym czasie Lol zwiedzaa pokj. Sprawdzia pki z ksikami, kichajc z powodu kurzu, i pki z rnymi drobiazgami, przewrcia puszk po kawie z gwodmi. Uznaam, e najlepiej bdzie j ignorowa. Poszam do azienki i wziam dugi, mocno spniony prysznic. Po kpieli nigdzie jej nie widziaam, cho zauwayam, e drzwi sypialni s otwarte. Lol leaa w szufladzie zwinita na moim najlepszym kaszmirowym sweterku i gono chrapaa. Pomylaam, e to doskonay pomys. Pooyam si i zgasiam lamp. Przez chwil si dziwiam, czemu w pokoju nie jest ciemno, ale potem zrozumiaam, e to Lol emanuje rowo-pomaraczow powiat, i take zasnam. Spaam do poudnia. Kiedy si obudziam, Lol nigdzie nie byo, chocia rzeczy we wszystkich szufladach zostay inaczej poukadane, a na biurku odbite w talku widniay lady malekich stp. Schodzc na d, czuam zapach wieej kawy i masa. Jay i Becky siedzieli w kuchni, smarujc rogaliki gst mietan.

- Przespaa si ostatnio z cukiernikiem? - zapytaa Becky z ustami penymi jedzenia. - Mylaem, e to by prezes funduszu hedgingowego - mrukn Jay. - Wic na nim nie koniec? - Ha, kto wyrobami cukierniczymi wyraa swoje uczucia. - Becky podniosa zatuszczon brzow torb. - Rano znalazam j na progu... razem z licikiem. - Podaa mi purpurow karteczk samoprzylepn, na ktrej byo napisane: Spotkajmy si w Empire State Building o pierwszej po pnocy". - Empire State Building, cakiem jak w Bezsennoci w Seattle". Niewane, co robisz i z kim, ale jeli nagrod s te ciastka, nie przestawaj! - Niczego nie robi, Becky - odparam z irytacj. - Cicho bd! Powiedzcie mi lepiej, jak wczoraj poszo wam z producentem. - Chce nas wzi do swojej stajni, ale Jay ma zastrzeenia artystyczne. - Becky przewrcia oczami. - Ju mamy wytwrni - oznajmi Jay, zbierajc ze stou okruszki. - Co wane, nie dyktuje nam stylu. Nie jestem pewien, czy ci faceci nas wezm. - A jeli zaproponuj siedmiocyfrow zaliczk... Suchaam, jak Jay i Becky przerzucaj si argumentami, dyskutujc o zaletach aktualnej wytwrni, maego producenta z Brooklynu specjalizujcego si w muzyce indie, oraz nowej oferty. Nie ulegao wtpliwoci, kto zwyciy. Becky bya kapitanem zespou dyskusyjnego w naszym

liceum i studiowaa prawo na nowojorskim uniwersytecie, zanim z Jayem i Fion zaoyli kapel. Po swojej stronie miaa liczby, przykady i zdrowy rozsdek, a Jay tylko ze przeczucia. Udziela coraz krtszych odpowiedzi i garbic si na krzele, sam wydawa si kurczy. - Porozmawiaj z producentem o swoich pomysach na zesp, Jay - poradziam. - A przy okazji, wasz nowy numer bardzo mi si podoba. Niedawno syszaam go w radiu WROX. To taka smutna piosenka o mioci. Podoba mi si sposb, w jaki zastosowae charakterystyczny dla poezji trubadurw motyw nieodwzajemnionej mioci do niedostpnej damy. Moja pochwaa sprawia, e zaczerwieni si jak burak, wymamrota co i uciek z kuchni. - Becky, powiedziaam co nie tak? - Nie. Chodzi o to... wiesz, wydaje mi si, e Jay myla o tobie, piszc t piosenk, i nie ucieszyo go, e jego uczucia nazwaa nieodwzajemnion mioci do niedostpnej damy". - O mnie? Dlaczego miaby myle o mnie... - wybkaam. Becky rzucia mi zirytowane spojrzenie. Cholera, jestem idiotka. - No tak... masz mnstwo spraw na gowie. - Powinnam z nim porozmawia? - Nie, na twoim miejscu na razie zostawiabym go w spokoju. Myl, e lubi si smuci. Moe napisze nowe piosenki. Skorzystaam z rady Becky i zostawiam Jaya w spokoju, cho idc do szpitala, nie mogam opdzi si od myli, e postpiam jak tchrz. Jay by moim najlepszym przyjacielem, bliszym nawet ni Becky. To on pomg mi przetrwa okres po mierci mamy. Przez cay rok codziennie spdza ze mn czas po lekcjach, siedzia przy mnie, kiedy robiam biuteri, zabiera na przegld filmw SF do Film

Forum albo zamawia chiskie dania na wynos, ktre jedlimy, ogldajc TCM. Stanowi idealne towarzystwo dla emocjonalnie wyczerpanego zombie, ktrym wtedy byam. Kojcy, nieprzesadnie wesoy, zawsze do mojej dyspozycji. Nigdy nie mylaam o nim w aspekcie romantycznym, ale te nie mylaam tak o nikim. Chocia w college'u nie narzekaam na brak zainteresowania ze strony chopakw, aden zwizek nie przetrwa dugo. Artyci, ktrych poznawaam na studiach i w galerii, zawsze okazywali si niegodni zaufania i zbyt niepewni siebie, biznesmeni spotykani w domach aukcyjnych sprawiali wraenie, e czego im brakuje. A moe to mnie czego brakowao. Przyszo mi do gowy, e przez ostatnie dziesi lat spotykaam si z sympatycznymi, niekiedy nawet bardzo sympatycznymi mczyznami, a jednak do adnego nic nie czuam. Pierwszym jest ten czterystuletni wampir. Co ze mn nie tak? Pogrona w alu nad sob, na rogu Dwunastej Ulicy i Sidmej Alei wpadam na idcego w przeciwn stron czowieka w rednim wieku, ktry mia na sobie paszcz przeciwdeszczowy marki Barbour i tweedow czapk. Nis poskadany Wall Street Journal" i kubek z kaw ze Starbucksa. Zanim zdyam go przeprosi, warkn: - Idziesz po zej stronie, gupia cipo! Tak mnie oszoomia wulgarno nieznajomego i pomys, e na chodniku mog obowizywa jakie zasady ruchu, e z otwartymi ustami dugo si za nim gapiam. Rozejrzaam si, szukajc wspczucia u przechodniw, ale cho rg by zatoczony, nikt nie zauway incydentu.

Staam na rogu przez pi minut i nie zobaczyam ani jednej osoby, ktra wygldaa na zadowolon. Nawet studenci akademii sztuki sprawiali wraenie, e ci im teczki z pracami. Prawda, to by najmroniejszy dzie tej zimy, ale nie przypominaam sobie bardziej ponurej atmosfery w miecie od czasu ataku na WTC, tylko e wtedy panowa nastrj wsplnie przeywanej tragedii, a nie jednostkowego przygnbienia. Powodem jest recesja czy te dziaalno demonw Johna Dee? Tak. Napit atmosfer czuam te w szpitalu. Pobiegam do windy, ale nikt nie przytrzyma dla mnie drzwi. Usyszaam, e lekarz wrzeszczy na pielgniark, bo przyniosa mu niewaciw kart, a kobieta ostro napomina zapakanego kilkulatka, eby przesta marudzi". Od progu sali wiedziaam, e marazm wiszcy nad miastem zawadn take ojcem. Lec w ku, wydawa si drobny, spod cikich powiek niewidzcym wzrokiem wpatrywa si w sufit. Nie poruszy si na odgos moich krokw, cho kiedy go zawoaam, odwrci gow i zdoby si na saby umiech. - Oto moja pikna crka - powiedzia. Ten odwany umiech po smutku, ktry widziaam na ulicach, niemal doprowadzi mnie do ez, ale zdoaam take si umiechn. - Popatrz, tato, co ci przyniosam. - Wyjam obraz Sante z teki i postawiam na krzele. Ojciec momentalnie pojania. - To niezwyke. Wyglda dokadnie jak w dniu, gdy j poznaem. - Zmarszczy czoo. - Jak Sante zdoa uchwyci jej urod? - Ober... Obie Smith powiedzia, e Sante ten obraz si przyni. Ojciec si rozemia, ale miech przeksztaci si w kaszel. Nalaam wody do kubka z plastikowej karafki, ktra staa na tacy przy ku. Ojciec napi si i pogrozi mi palcem. - Ten Sante opowiada mnstwo bredni. Wiem, jak namalowa ten obraz. W mojej sypialni na

komodzie stoi fotografia z czasw, gdy twoja matka bya mod dziewczyn we Francji. Wiesz, o czym mwi. - Nie, tato, chyba nie wiem. Machniciem doni skwitowa moje protesty. - Ale wiesz. Sante i twoja matka uwielbiali rozmawia 0 Francji. Powtarzaa mu, e powinien si tam przenie... powinien malowa na poudniu, gdzie tworzyli van Gogh 1 Cezanne. Musiaa pokaza mu swoje zdjcie zrobione w wiosce, w ktrej si wychowaa... - Jego gos traci na sile. - Ale Sante nie pojecha do Francji. - Czy ty i mama bylicie kiedy w jej rodzinnej wsi? - zapytaam w nadziei, e to odwrci jego uwag od Sante. - Nie. - Pokrci gow. - Jedzilimy do Parya kilkanacie razy, proponowaem, ebymy wybrali si na poudnie, ale mama mwia, e nigdy nie wybaczy ludziom z wioski. - Dlaczego? - Chyba dlatego, e nie ochronili jej matki przed Niemcami. Nigdy nie opowiedziaa mi caej historii, ale wiem, e jej matka zgina w ostatnim roku wojny. Nie chciaa o tym rozmawia, a ja to szanowaem. - Jasne, tato. - Ujam ojca za rk. Sam ledwo si zdobywa na mwienie o rodzinie, ktr straci w czasie wojny. - Czasami si zastanawiam, czy w ogle znaem Margot.

- O czym ty mwisz, tato? Nikt nie zna jej lepiej ni ty. Znowu pokrci gow. - W dniu, gdy zgina... - wychrypia. Obliza wargi i gestem poprosi o wod. - Tato, nie mw o tym teraz. Kiedy pocign przez somk, policzki mu si zapady. Straci na wadze w czasie pobytu w szpitalu. Wyglda na starszego. - W dniu, gdy zgina... zamierzaa mnie opuci. - Co? Tato, o czym ty mwisz? Mama pojechaa ze mn do college'u w Providence. Wracaymy do domu, kiedy zdarzy si wypadek. - Przed wyjazdem powiedziaa mi, e musi odej. Tobie miaa zamiar powiedzie w drodze do domu. Przez jaki czas si zastanawiaem, czy to zrobia. W szpitalu bya w histerii, wic nie wiedziaem. Czekaem, czy o tym wspomnisz. Kiedy sobie uwiadomiem, e nie masz o niczym pojcia, uznaem, e jest za pno... ta wiadomo tylko by ci przygnbia... Byem tchrzem. Baem si, e jeli si dowiesz, e twoja matka zamierzaa mnie opuci, ty te to zrobisz. - Och, tato. - Pogadziam go po doni. - Nawet jeli to prawda, nawet jeli mama planowaa ci opuci, ja nigdy bym ciebie nie zostawia. Ale dlaczego... - Umilkam, przypominawszy sobie ktnie o pienidze w tygodniach poprzedzajcych nasz podr, jej gniew, gdy si dowiedziaa, e ojciec za oszczdnoci przeznaczone na moje studia kupi Warhola, i zamt spowodowany oskareniem o oszustwo ubezpieczeniowe po kradziey obrazu. Mama z pewnoci miaa mnstwo powodw, by gniewa si na ojca, mimo to nie mogam sobie wyobrazi, e od niego odchodzi. Z drugiej strony nigdy te nie wyobraaam

sobie, e jest potomkini staroytnego rodu nadprzyrodzonych straniczek. - Moe chciaa odseparowa ciebie ode mnie - powiedzia ojciec. - Pewnie miaa racj. Popatrz na baagan, w jaki nas wpakowaem. - Bdzie dobrze, tato. Policja trafia na lad czowieka, ktry przypuszczalnie stoi za wamaniem. Wczoraj wieczorem w jego sklepie znaleli kawaek ptna obrazu Pissarra. Wszystko si uoy. Chciaam doda co kojcego o mamie; e przecie doskonale j zna, przez czterdzieci lat bya jego on, ale nie potrafiam. Nie byam pewna, czy sama j znaam. Siedzielimy w milczeniu, wpatrujc si w twarz kobiety, ktr oboje kochalimy, a ktra przed nami miaa tyle tajemnic. Wikszo dnia spdziam z ojcem, rozmawiaam te z jego lekarzem. Doktor Monroe powiedzia, e rana po kuli dobrze si goi, ale martwi go cinienie krwi. Chcia, eby przed wypisaniem ze szpitala ojciec podda si badaniu psychiatrycznemu. - Poniewa sdzi pan, e sam si postrzeli. - Poniewa wiem, e sam si postrzeli - skorygowa - Ojciec nie mia i nie ma skonnoci samobjczych. Myla... - Zawahaam si. Ha, jeli powiem, e ojciec uzna postrzelenie siebie za jedyny sposb powstrzymania dybukw, duchw, ktre optay wamywaczy, przed wtargniciem do nas, lekarz naprawd pomyli, e ma do czynienia z wariatem. A jeli dam do zrozumienia, e waciwie zgadzam si z ojcem, to nie tylko on zostanie poddany badaniu psychiatrycznemu. - By zdezorientowany.

- W takim razie musimy rozway moliwo, e jest chory na alzheimera. Wyraa pani zgod na tomografi mzgu? Potaknam. Miaam nadziej, e to nie przestraszy ojca, i uwaaam te, e obecnie szpital moe by dla niego najlepszym miejscem. W Sammy's Noodle Shop kupiam obiad dla niego, siebie i Zacha, pniej wrciam do domu i zdrzemnam si przed spotkaniem z Oberonem o pierwszej w nocy. Zwykle kadam si wczenie. Ku mojemu zaskoczeniu w Empire State Building wci staa kolejka na taras widokowy. Miaam jednak wraenie, e my z Oberonem nie bdziemy w niej czeka, w kadym razie na to liczyam. Jak wikszo nowojorczykw ywiam awersj do turystycznych atrakcji. Byam na tarasie, ale tylko dlatego, e zmusia mnie Becky w ostatnim dniu liceum: Musimy to uczci czym naprawd spektakularnym". Uwaaam pomys za niemdry, mimo to jej ulegam, bo jak Becky raz si przy czym upara, nie dawaa si odwie od swojego zamiaru. Okazao si, e miaa racj: podziwianie caej wyspy Manhattan rozcigajcej si przed nami byo niezwykym przeyciem. - Moemy j zdoby, James - powiedziaa, niezraona porywami wiatru. - Moemy z ni zrobi, co tylko bdziemy chciay. Becky zastosowaa si do swojej rady. Zaoya kapel rockow, zamiast realizowa marzenia matki o karierze prawniczej - i opacio si. Zesp mia podpisa kontrakt z wielk wytwrni pytow. Ale czego ja dokonaam przez te osiem lat od skoczenia liceum? Tak, otworzyam wytwrni biuterii, ktra dobrze sobie radzia, lecz nie mieszkaam sama ani nie zaangaowaam si w aden powany zwizek,

ktry przetrwaby duej ni p roku. Prawd mwic, od tamtego wypadku byam bardzo ostrona. Z tego najnowszego przypywu alu nad sob wyrwao mnie pojawienie si Oberona na Pitej Alei. Dugie dredy powieway na wietrze, sigajcy kostek paszcz falowa jak peleryna. W kadym calu wyglda na krla. Otaczaa go poyskliwa purpurowa aura; ludzie stojcy w kolejce na taras widokowy prostowali si, gdy ich dotykaa, ale nie patrzyli na Oberona. - Jak ty to robisz? - zapytaam, kiedy stan przede mn. - W jaki sposb mieszasz si z tumem? - Ludzie widz to, co chc widzie. Zdziwiaby si, jak wiele istot niepostrzeenie przemyka po tym wiecie. Wikszo z nas woli si nie wyrnia, w przeciwiestwie do stworzenia, ktre dzisiaj odwiedzimy. - Stworzenia? - zapytaam nerwowo, podajc za Oberonem do lobby. Pamitaam, jak Fen i Puk niepokoili si przewodnikami, do ktrych by moe bd musiaa si zwrci o pomoc. Wybuchn miechem. - Nie przejmuj si, to akurat jest do nieszkodliwe. Na pocztek zapoznam ci z bardziej agodnymi przedstawicielami naszego rodzaju. Szlimy wzdu wind, podzielonych na zestawy prowadzce na rne pitra; przed kadym byy bramki bezpieczestwa. Przy ostatnim - na sam gr - wzi karteczk samoprzylepn, napisa co na niej i przesun koo czujnika, ktry zapon na zielono. Oberon przeszed i poda mi karteczk. Spodziewaam si ezoterycznych symboli, tymczasem zobaczyam sowa Sezamie, otwrz si!" Parsknam miechem, a poniewa Oberon mnie wyprzedza, schowaam karteczk do kieszeni.

W drodze na gr czuam, jak bbenki w uszach mi pkaj, ale radziam sobie niele. Wreszcie drzwi windy si otworzyy; bylimy na setnym pitrze przed szklan cian, za ktr cign si widok na Dolny Manhattan, Zatoka Nowojorska poyskiwaa pod czystym nocnym niebem. Wychodzc z windy, miaam wraenie, e zaraz unios si nad miastem, i na sekund znieruchomiaam. Oberon musia mnie szturchn, ebym otrzsna si z transu. Zauwayam wtedy, e studio nagraniowe mieci si pomidzy pierwsz szklan cian a zewntrznym oknem. Na cianie widnia srebrny napis WROX. - Cigle ich sucham - powiedziaam. - Zwaszcza programu nocnego. Skupiam wzrok na postaci w studiu, ktra siedziaa za stoem montaowym tak skomplikowanym, e mgby to by panel sterujcy boeinga 747. W ogromnych suchawkach na gowie didejka wygldaa, jakby rzeczywicie siedziaa w kokpicie samolotu. - Czy to Ariel Earhart, gospodyni Nocnego lotu"? Oberon potakn. - Mwiem jej, e to nazwisko jest zbyt oczywiste, ale nie chciaa mnie sucha. Uwielbia wasny gos. - Przystan z doni na klamce, patrzc na wieccy si nad drzwiami czerwony napis: NAGRANIE. Ariel Earhart, ktra siedziaa plecami do nas w dwikoszczelnym boksie, pokazaa nam rodkowy palec. Oberon si rozemia. - Chcesz powiedzie, e jest Arielem z Burzy" Szekspira? - zapytaam, ale Oberon pooy palec na ustach i otworzy drzwi. W studiu otoczy nas melodyjny kobiecy gos, Ariel zawsze rozpoczynaa swj program tym wierszem:

Noc jest istot, cichym nietoperzem lub sow Zmienna w nastroju, czasem wiatrem wyje Do balsamicznych gwiazd, czasem w czerwcu arzy si jak ogie I goci inne skrzydlate stworzenia: Pierzasty lot pieni, lot ducha Niewidzialny jak myl, lecz bdcy czyst rozkosz. Wy, skrzydlaci nocni wdrowcy, razem ze mn pofrucie w noc. Miasto pod nami migocze na do widzenia, A my kierujemy si prosto w ksiyc! Fruniemy szybko jak jastrzbie. - Dobry wieczr, Nowy Jorku, Ariel Earhart wita was na pokadzie Nocnego lotu". Dzisiaj startujemy z nowym utworem jednego z moich ulubionych debiutujcych zespow, London Dispersion Force. Nacisna klawisz i studio wypenia piosenka Jaya o nieodwzajemnionej mioci. Fiona piewaa: Rwnie dobrze mgbym si wspina po gadkiej, Sigajcej nieba wiey Co prbowa zdoby twe serce, ktre z kad godzin Oddala si, zostawiajc mnie samego. Becky miaa racj? Jay pisze o mnie? - Ha, obawiam si, e tak. - Didejka okrcia si na obrotowym krzele i zdja suchawki. Suchajc jej uwodzicielskiego gosu, zawsze wyobraaam sobie Ariel Earhart jako seksbomb, tymczasem zobaczyam osbk w obcisych czarnych dinsach, trampkach Converse i dugim czarnym T-shircie, ktra bardziej ni kobiet przypominaa

nastoletniego chopca. W dodatku z gotyckimi upodobaniami. Miaa sterczce jasne wosy i cikie acuchy na szyi, w talii i na przegubach. - Ty jeste dziewczyn z tej piosenki, Garet James oznajmia mikko. - Nie mogam si doczeka, kiedy ci poznam. - Naprawd? - zapytaam wytrcona z rwnowagi jej sowami. - Od lat jestem wielbicielk twojego programu... ale skd wiesz, e Jay piewa o mnie? Znasz go? - Nie. - Podwina nogi i gestem daa zna, ebym usiada koo niej. - Ale od jakiego czasu ledz dokonania London Dispersin Forc. - Przekrzywia gow, jakby nasuchiwaa. - Tak, twoim przyjacioom zaproponowano kontrakt w wytwrni Vista Records. Mam tylko nadziej, e konflikt midzy Jayem i Becky nie doprowadzi do rozpadu zespou. Wiesz, jak to bywa. - Umiechna si i podniosa praw do, rozpocierajc palce. acuszki na przegubie rki zadwiczay gono. - Och, jestem pewna, e znajd rozwizanie, ale skd... - Zanim zdyam skoczy zdanie, Ariel odwrcia si do panelu i woya suchawki. - To by Trubadur" kapeli London Dispersin Forc - szepna zmysowo do mikrofonu. - Jutro wieczorem wybierzcie si na ich koncert do Mercury Lounge. A teraz mam specjaln prob Obiego Smitha do wszystkich przyjaci w miecie. Zblia si burza, dzieci, wic nie zaamujcie rk i nie pozwlcie, eby owadny wami najgorsze obawy. Pamitajcie, najciemniej zawsze jest przed witem. - Nacisna klawisz i pomieszczenie wypenio si szumem padajcego deszczu i grzmotem, a potem rozlegy si pierwsze dwiki Riders in the Storm". - Przygotowaam dwadziecia minut muzyki o burzy. Tyle czasu powinno nam wystarczy. - Pamitaj, to jej pierwszy raz - powiedzia Oberon, idc za Ariel do windy. - Tym lepiej. - Umiechna si do mnie i cisna za rk. - Pierwszy raz jest najlepszy, a noc mamy idealn. Wieje wiatr z poudnia, czysty jak kryszta.

- A co mam zrobi pierwszy raz? - Zaczam si denerwowa. Nie rozumiaam, dlaczego musielimy wyj ze studia. - Noc jest idealna do czego? - To nasza winda - Ariel zostawia moje pytanie bez odpowiedzi. - Ostatni gocie ju wyszli z tarasu widokowego. Chciaam zauway, e jeli ostatni gocie wyszli, to taras na pewno jest zamknity, poza tym byam pewna, e trzeba wrci na d do holu, jeli chce si tam pojecha, ale Oberon na karteczce napisa liczb 86, obwid j kkiem i przyklei do ciany obok innych numerw. Napis na karteczce pali si na zielono, tak jak pozostae guziki. Nacisn karteczk i winda zjechaa na osiemdziesite szste pitro. Wyszlimy na opustoszay taras. Kiedy mijalimy pociemniay sklep z pamitkowymi modelami Empire State Building i widokwkami z panoram miasta, Ariel zdejmowaa acuchy z szyi i rk, ktre wieszaa na kontuarach. Przed drzwiami prowadzcymi na taras Oberon odwrci si do mnie: - Wydaje mi si, e masz klucz. - Och. - Z wyrzutami sumienia wyjam z kieszeni karteczk z napisem Sezamie, otwrz si!" i przycisnam j do drzwi, ktre natychmiast si otworzyy. - Prosz. - Podaam mu kartk. Przepraszam, e j wziam. - Nie ma za co. - Podnis rce. - Ciesz si, e mylisz perspektywicznie. Zatrzymaj j. Bdzie ci potrzebna kada moliwa pomoc.

Wychodzc na otwarty taras, schowaam kartk do kieszeni; zdyam w sam por, jeszcze moment i wiatr wyrwaby mi j z doni. Wiao, kiedy przyszymy tu z Becky, ale zupenie nie dao si tego porwna z tym, co dziao si teraz. Take widok ogldany w wietle dnia nie by tak oszaamiajcy. Pod nami rozpocieray si wiata niczym drugie nocne niebo - galaktyka wirujca nad sam ziemi. - Hm... Moe wychodzenie na taras przy takiej wichurze nie jest najlepszym pomysem. - Podniosam gos, by przekrzycze porywy wiatru. - Nonsens, wiatr jest idealny. - Ariel nie musiaa si wysila, eby j syszano. Wrcz przeciwnie, wydawao si, e wiatr porwa jej sowa i przynis wprost do moich uszu. - Wieje z poudnia, wic proponuj, ebymy zaczli od strony pnocnej. - Co zaczniemy? - wrzasnam. - Niedugo sama zobaczysz. Poszlimy tarasem na pnoc. Drapacze rdmiejskie wyglday jak klify wykute ze wiata. Ariel stana na krawdzi, donie zacisna na stalowej barierze. Wiatr rozwia jej wosy, odsaniajc kark z maym tatuaem w ksztacie dwch rozpostartych skrzyde. Oberon doczy do niej, wok jego twarzy dugie dredy koysay si gwatownie jak we. - Syszysz? - Poryw wiatru przynis sowa Ariel prosto do mojego ucha. -Co? - Zamknij oczy. - Wzia mnie za rk. -1 suchaj. Zamknam oczy i suchaam, jak wiatr nabiera mocy, wiruje... a potem sabnie. Nabiera mocy, prdkoci... i sabnie. Z wolna zaczam rozrnia w nim gos, ktry nie nalea ani do mczyzny, ani do kobiety, nie by mody ani stary, gony ani cichy.

Nuci i lamentowa, krzycza i szepta. piewa pie star jak czas, ale dc do czego nowego. Szarpa mnie za wosy i rce, wypenia puca, bi w serce i gwizda w yach. Przebiega przeze mnie, jakbym bya instrumentem. Otworzyam oczy i zobaczyam rozcigajce si poniej miasto. Cae stanowio instrument: wieowce byy klawiszami, a dugie aleje piszczakami potnych organw, na ktrych gra wiatr. Wia przez miasto i przez kadego czowieka, czc molekuy. Poczuam, jak wzbieraj we mnie emocje - nie potrafiam stwierdzi, czy to strach, czy rozkosz - i unosz mnie na grzbiet tej rozpiewanej wieloci. Rzeczywicie mnie uniosy ponad krcon stalow balustrad, a potem nad miasto. Zapaam si porczy, ale Ariel oderwaa moj do, cmokajc jzykiem. Wzi ci, usyszaam w gowie jej gos. Mj gos jest w wietrze, a teraz wiatr jest w twoim wntrzu. Nie bj si. Pozwl si nie i suchaj uwanie. Dopki syszysz jego pie, nie spadniesz... a jeli spadniesz, jestem tu po to, eby ciebie zapa. Zerknam na Ariel, ale obok mnie byo tylko powietrze. Mj paniczny strach zaguszy pie wiatru. Spadaam, ale czyja do szarpna mnie w gr. Latanie w widzialnej postaci to zawsze jest fatalny pomys, zadwicza w mojej gowie gos Ariel. Wystraszylibymy na mier ludzi patrzcych w gwiazdy. Razem z Ariel (Oberona zostawiymy w tyle) z wielk prdkoci przecinaymy powietrze, kierujc si na pnoc. W wietrze rozpoznawaam wplecione inne gosy: ciche rozmowy par wracajcych do domu takswkami, poegnalne sowa pijakw opuszczajcych zamykane bary, westchnienia

pogronych we nie mieszkacw drapaczy chmur. Minymy iglice katedry w. Patryka i zielony mansardowy dach hotelu Plaa, za ktrymi rozciga si Central Park. Byo co dziwnego w jego wygldzie. Mimo suchej i pogodnej nocy tuman mgy wisia nisko nad ziemi. Trzymaj si, polecia Ariel. Pomylaam, e wanie to robi, ale potem poczuam szarpnicie i zaczymy si znia ku koronom drzew. Rozpoznaam lizgawk Wollmana, pust o tej porze, i Great Lawn, olizge od szarej mgy, ktra przypominaa kouch mleka na wystygej kawie. Na pocztku mylaam, e trawniki te s puste, ale potem dostrzegam sabe, wielobarwne wiateka pomidzy drzewami. - Sylfy wietlne? - Tak - odpara gono Ariel tonem powaniejszym ni poprzednio. - Poruszaj si wolniej, ni powinny. - Chc si przyjrze... Obniyymy lot tak gwatownie, e bbenki o mao mi nie popkay. Frunymy pord drzew, uchylajc si przed konarami. Jaki kolor spijaj tutaj sylfy? Tylko kilka mdych brzowych listkw wisiao na wizach wzdu promenady. - O tej porze powinny wraca do domu - odpowiedziaa Ariel na moje zadane w mylach pytanie. Zwykle daje im schronienie wystawa eksponatw z lasu deszczowego w zoo albo kopua z motylami w Muzeum Historii Naturalnej... - Urwaa. Przelatywaymy pod goym konarem, na ktrym co leao, jaki mie przywiany wiatrem... ale kiedy si zbliyymy, zobaczyam, e to sylf wietlny, zupenie pozbawiony koloru. Lea szary i nieruchomy na szorstkiej korze. Jego poruszane wiatrem skrzydeka szeleciy jak celofan.

- Co si mu stao? - Nie wiem... tu jest nastpny. - Fruwaymy od drzewa do drzewa, znajdujc kolejne bezbarwne, bezwadne istoty. Gorzej, niektre spady na ziemi, gdzie wiatr rzuca nimi na wszystkie strony razem z pustymi reklamwkami, opakowaniami i niedopakami. Te ju si rozpaday, zmieniay w szary kurz, ktry miesza si z pokrywajc wszystko mg. - Co je zabio? - zapytaam. Odpowied Ariel znowu usyszaam w gowie: Mga. Napiy si mgy i umary. Na gos dodaa: - Lepiej wracajmy. Musimy powiedzie o tym Oberonowi. Pofrunymy pod wiatr. Tak byo trudniej, nie marnowaymy energii na rozmow prowadzon na gos lub w mylach. Uniesienie, ktre wczeniej czuam, cakiem mino. Teraz w pieni wiatru syszaam tylko cichy lament, jakby kto szlocha.

Pocig do Tarascon Gdy wyldowalimy w Empire State Building, Ariel powiedziaa Oberonowi o masakrze sylfw. - To ta mga - zakoczya. - Tak, Rozpacz i Niezgoda wkroczyy do Nowego Jorku - odpar dononie Oberon. - Z mojego okna oboje z Garet widzielimy mg nad Hudsonem, a teraz nie ma mgy ani nad zatok, ani nad rzek. Zakadam, e demony przybray inn posta. - Doni wskaza poyskliwe miasto u naszych stp. Bylimy teraz na poudniowej stronie tarasu, skd widzielimy Hudson Wschodni i Zachodni a do Zatoki Nowojorskiej i mostu Verrezano Narrows. Nigdzie nie byo ladu mgy, ktr dostrzeglimy na kocu Jane Street. - Jakim sposobem Dee musia wysa j do parku. Ale nie wiemy, jak ni kieruje. - Moe sam ukrywa si w parku - zasugerowaa Ariel. Oberon pokrci gow. -Niekoniecznie. Wyglda, e potrafi przesuwa mg. Musimy odkry, jak to robi, i po jej ladach dotrze do niego.

- Moe kto w Central Parku widzia, skd nadcigna mga - powiedziaa Ariel. - Ale mga zabia wszystkie sylfy - zauwayam, drc na wspomnienie ich malekich bezbarwnych cia. - Czy to moliwe, e kto przey i moe nam opowiedzie? Wymienili spojrzenia. Oberon kiwn gow. -Jutro odwiedzimy Mel. Planowaem t wizyt na nastpn lekcj, ale nie ma sensu tego odkada. - Nastpn lekcj? - powtrzyam. - Chcesz powiedzie, e umiejtno fruwania i nadnaturalny such nie wystarcz? - To mia by art, ale z troski w oczach obojga wywnioskowaam, e chyba si zastanawiaj, czy cokolwiek bdzie wystarczajce. Na Pitej Alei Oberon zatrzyma dla mnie takswk. Zanim wsiadam, poda mi karteczk z wypisanym adresem ze rdmiecia i powiedzia, e spotkamy si tam o dwunastej w poudnie. Zamykajc za mn drzwi, poradzi: - Przepij si. Zapowiada si dugi dzie. Nie potrafiam sobie wyobrazi dnia duszego od tego, ktry wanie przeyam - ani jak zdoam przyswoi sobie wicej umiejtnoci. Kiedy takswka toczya si po pustej ulicy, bombardoway mnie gosy. Takswkarz si martwi, czy zdoa wysa do pienidzy onie i trjce dzieci w Bombaju. Kierowca w fordzie explorerze niepokoi si, czy zdoa dojecha do domu w Englewood, zanim ona si obudzi i zacznie podejrzewa, e to nie praca zatrzymuje go tak dugo w nocy w miecie - prawd mwic, prac straci trzy tygodnie temu, ale nie mia odwagi powiedzie jej o zwolnieniu i o kochance. Stalimy obok siebie na wiatach mniej ni minut, ale to wystarczyo, bym wpltaa si w ycie tego mczyzny.

Z nieba gosy byy nazbyt rozproszone, na ulicy nabieray siy. Mijajc par, ktra sza Czternast Ulic, dowiedziaam si, e ona si boi, e on jej nie kocha, a on z jeszcze wikszym strachem myli, e j kocha. Pnowieczorny tum w Meatpacking District zala mnie strachem i niepokojem, dz i poczuciem niepewnoci. Zadawaam sobie pytanie, czy ludzie zawsze byli tacy przeraeni, czy te jest to dzieo Dee? I jak mog z jasnym umysem si zastanawia, gdzie powinnam go szuka, skoro w takswce o trzeciej nad ranem moje myli zaguszaj gosy innych ludzi? Co bdzie, gdy w poudnie pjd przez rdmiecie? Byam tak pogrona w gosach w mojej gowie, e nawet nie zauwayam, e takswka zahamowaa przed moim domem. - Jestemy na miejscu - powiedzia takswkarz gono. Kurwa, doda w mylach. Przeraziam si i o mao nie upuciam banknotw, ktre mu podawaam przez szczelin w przegrodzie z pleksiglasu. W jego gowie zobaczyam Oberona, potnego czarnego mczyzn w dugim paszczu z czarnej skry, ktry o trzeciej w nocy wsadza mnie do takswki. Miaam ochot rzuci: On nie jest alfonsem, ty dupku, tylko krlem cieni!", ale nie sdziam, e to by mi pomogo. Zmniejszyam jednak napiwek i wysiadam, nie yczc dobrej nocy. Staraam si nie sysze epitetw, ktrymi w duchu mnie obrzuca, kiedy szam po schodach do drzwi. Przekrciam klucz w zamku, marzc o spokoju, ale kiedy weszam do rodka i wystukaam kod alarmu, usyszaam dobiegajce z gry dwiki gitary. Wic Jay i Becky jeszcze nie pi. Wchodzc po schodach, zadawaam sobie pytanie, jak bd si czua w towarzystwie moich przyjaci.

Usysz ich myli? Dowiem si wicej, ni kiedykolwiek chciaam wiedzie? Przystanam przed uchylonymi drzwiami do mieszkania ojca i suchaam. Jay piewa, akompaniujc sobie na gitarze. To bya ta sama piosenka, ktr niedawno syszaam w radiu, ale jakim sposobem w jego wykonaniu brzmiaa na smutniejsz ni w wykonaniu Fiony i reszty zespou. Rwnie dobrze mgbym fruwa po niebie Lub by ryb, ktra nurkuje na dno oceanu. Jak zdoby twoj mio. Po co si oszukiwa? Nie da si podnie po klsce mioci. Poczuam zy pod powiekami, cho rwnoczenie piosenka mnie przycigaa. Miaa taki sam aosny ton, jak pie wiatru. Cichutko pchnam drzwi i na palcach weszam do salonu ojca. Jay w dinsach i T-shircie siedzia sam na sofie; dugie krcone wosy kleiy mu si do czoa i karku po wysiku, ktry woy w granie na koncercie. Z zamknitymi oczami piewa refren: Trubadurzy pisali pieni, by leczy zamane serca, By ukochanym powiedzie o swym cierpieniu bez koca, Ale sowa nie potrafi rzuci mostu nad otchani, mym wielkim miosnym zawodem. Pjd dalej w ulewnym deszczu. Suchajc, zobaczyam obrazy... obrazy w jego mylach. Widzia mnie. Becky miaa racj. Jay by miertelnie, bez reszty we mnie zakochany. Wzruszyam si, bo wspomina najszczliwsze chwile mojego ycia... drobiazgi, o ktrych

prawie zapomniaam, jak urwanie si ze szkoy na wagary i jazda metrem do Brighton Beach, eby tam spacerowa po play i wymyla skomplikowane historie o rosyjskich parach, ktre siedziay na leakach w sabym zimowym socu, popoudnia spdzone w sklepach ze starymi pytami w poszukiwaniu rzadkich jazzowych nagra i suchanie ich w letnie wieczory na dachu, ogldanie powtrek Monty Fythona pno w noc - tak bardzo si miaam z hiszpaskiej inkwizycji, e mleko poleciao mi nosem. Jay pielgnuje wspomnienie, jak mleko leci mi nosem. Cholera. Musiaam wyda jaki dwik, bo otworzy oczy. Przez moment nie sprawia wraenia, e jest zaskoczony moim widokiem, pniej jednak upuci gitar. - Och, nie syszaem, jak wchodzisz. - Nie chciaam, eby przerywa. - Siadaam na drugim kocu sofy. - Czy Becky jest... - Wrcia z Fion do Williamsburga. - Wiesz, e nie musisz tu zostawa. Policja zapaa wamywaczy. - Wyprowadz si, jeli chcesz. - Nie! Nie o to mi chodzio. Zawsze moesz tu mieszka. Jeste moim najlepszym przyjacielem... - Nie potrzebowaam zdolnoci parapsychicznych, by zobaczy, jak krzywi si na sowo przyjaciel". Jay... Przerwa mi, na szczcie, bo nie miaam zielonego pojcia, co mu powiedzie. - Prawd mwic, Garet, chciaem ci prosi o przysug. - Tak? - Przygotowaam si na wyznanie o wiecznej mioci. - Mog zosta duej? Wiesz, nawet kiedy twj tata wrci ze szpitala? Bd spa na kanapie i opiekowa si nim. Gotowa mu zupy i takie tam. - Jasne, Jay, moesz zosta, jak dugo chcesz, ale dlaczego...?

Znaam odpowied, zanim si odezwa. Zobaczyam ca scen: wielka ktnia z Becky, Fion i producentem pytowym po dzisiejszym koncercie. Becky nazwaa stanowisko Jaya w tej kwestii kacem po latach szedziesitych, Fiona mwia, eby dors, producent z protekcjonalnym umiechem poradzi: Id do domu i przepij si z tym, stary. Rano zobaczysz spraw w innym wietle". Kiedy Jay wychodzi z klubu, odprowadzi go wybuch miechu przy ich stoliku. - Chyba odejd z zespou - powiedzia, brzdkajc w strun. -1 kto by przewidzia, e bd Stuartem Sutc-liffem naszej kapeli? Skrzywiam si na wspomnienie pitego Beatlesa", ktry umar na wylew krwi do mzgu niedugo po zerwaniu z grup. - Och, Jay - poklepaam go po rce - teraz czasy nie s najlepsze. Ludzie s... spici. Moe powiniene da im troch czasu. - Jasne. Czasu akurat mam mnstwo. - Posa mi odwany umiech, tym bardziej wzruszajcy, e syszaam, jak w gowie dodaje: I nic poza nim. Kiedy weszam do swojego pokoju, byam wyczerpana, ale od razu wiedziaam, e nie zasn. Zamknwszy oczy, widziaam bezwadne, bezbarwne ciaa wietlnych sylfw albo twarz Jaya, z ktrej uszo cae szczcie. Siedziaam przy warsztacie i z roztargnieniem rozwaaam, czy nie odla form na medaliony. Zalegaam z zamwieniami. Ale kiedy sobie przypomniaam, co si stao ostatnim razem, kiedy do rki wziam lutownic, ogarno mnie

znuenie. Odchyliam si i spojrzaam w okno, potem odchyliam si jeszcze bardziej i spojrzaam w wietlik. Deski, ktre przybia Becky, poluzoway si. Naprawa tego leaa w moich moliwociach. Przecie motkiem nie zrobi sobie strasznej krzywdy, prawda? Wgramoliam si na st i wycignam rk do deski, ale ledwo musnam j palcami. Jakim cudem Becky, nisza ode mnie o pitnacie centymetrw z hakiem, zdoaa tego dokona. Musiaa zrobi to, co wamywacze - i my, kiedy w liceum chcielimy wyj na dach: wspi si po metalowych pkach na ksiki. Stawiajc na regale stop, zastanawiaam si, czy wytrzyma mj ciar, bo chyba w liceum wayam mniej, ale zaraz pomylaam, e przecie utrzyma wamywaczy. Poza tym przed chwil pynam nad Manhattanem. Czego mam si ba? Motek znalazam na grnej pce, gdzie pewnie zostawia go Becky, i zaczam nim wyciga gwodzie, ktre ze szczkiem spaday na metalowy st. Potem pooyam desk na grnej pce. Do pokoju wpad powiew zimnego powietrza. Nad sob widziaam czyste niebo wybite gwiazdami. Czy kiedykolwiek wydaway si takie jasne nad miastem - a moe to mj ulepszony wzrok sprawia, e wyglday jak milion brylantw na aksamitnej pelerynie? Ju nie mylaam o naprawie wietlika. Wspiam si wyej po regale, podcignam i wyszam na dach, na szczcie Becky usuna rozbite szko. Nie byam na dachu od czasu tych letnich nocy, kiedy z Jayem bralimy adapter i przeduacz, eby sucha jazzu i popija bourbon, ktry zwdzilimy z barku Romana. Zapomniaam, jaki pikny tu widok i jakim wyzwalajcym doznaniem jest przebywanie pomidzy budynkami z wieami cinie i ukrytymi ogrodami

na dachach. Ten podniebny wiat miasta, podobnie jak podziemny, zoony z rur i tuneli cigncych si pod ulicami, zawsze wydawa mi si tajemny. Nie miaam pojcia, jak bliska byam prawdy! Wrki i gobliny miay swoje dwory pod ziemi, duszki i sylfy nad ni. Wpatrywaam si w gwiazdy tak dugo, e zdaway si wirowa niczym potne kule ognia. Kiedy mruyam powieki, niebo wygldao jak Gwiedzista noc" van Gogha; przypomniaam sobie, co Will Hughes powiedzia 0 mioci malarza do nocnych barw. Teraz przychodzi mi na myl gorszy los. Zamknam oczy i rozpostaram rce. Czuam wiatr wiejcy pomidzy palcami i wosami. Znowu syszaam jego pie, a w niej miliony gosw miasta. Nasuchiwaam tylko jednego, chocia dotd syszaam go tylko dwa razy; czy zdoam przywoa go teraz? Nie sprawio mi to trudnoci. Skupiam si na jego gosie, a wybi si nad inne, a potem wypowiedziaam imi, rzucajc je w wiatr. Czekaam, czujc si jak idiotka... i miaek. Oberon mnie przed nim przestrzega, nazwa go stworem ciemnoci... i mia racj. Ja jednak czuam jego wpyw niczym mroczny nurt w mojej krwi, srebrne spojrzenie byo ksiycem poruszajcym oceany. Ostatniej nocy w samochodzie zapyta, czy mi si wydaje, e w kwestii uczu do niego nie mam wyboru, i nie potrafiam odpowiedzie. Nadal nie potrafiam. Czy wzywam go teraz, bo swoj krwi zatru moj i zdoby wadz nade mn? Czy wabi mnie w wiat mroku, gdzie stan si taka jak on - zmieni si w wampira? Czy na sam myl nie powinnam czu wstrtu? Czy nie powinnam ucieka od niego, zamiast go woa? Niewane, powiedziaam sobie, to pewnie i tak nie zadziaa...

Powiew w moich wosach by teraz ciepy, pieci mi szyj... a potem przemwi: - Woaa? Okrciam si na picie tak szybko, e straciam rwnowag. Chwyci mnie za rami, zanim zdyam dostrzec jego rk. - Nie wiedziaam, czy to si uda. Naprawd mnie syszae? - Wyranie jak grzmot. Pewnie spotkaa Ariel. - Tak. Zabraa mnie na lot... A ty potrafisz lata? Dlatego tak szybko tu przybye? Umiechn si, w ciemnoci jego oczy bysny srebrno. - Niezupenie, ale potrafi bardzo szybko si porusza. W sytuacjach wyjtkowych czstki mojego ciaa, to znaczy atomy, przenosz si szybciej ni ja. Cho rzadko z tego korzystam. Tak czy owak, byem niedaleko. Mia na sobie czarne dinsy i czarny paszcz. Z podniesionym konierzem wtapia si w noc. - Wci mnie ledzisz? - Usiowaam nada gosowi ton dezaprobaty. - Mam ci na oku. Chyba zapomniaa, e Dee ju prbowa ci zabi. - Nie zapomniaam. - Zadraam na wspomnienie man-tykory i mczyzny, ktry szed za mn w parku. - Ale myl, e mia inne zajcia. - Powiedziaam o sylfach wietlnych. Zmruy oczy, syszc o ich martwych, szarych ciaach. Nie potrafiam stwierdzi, czy byo to wspczucie, czy dezorientacja. - Nie rozumiem, dlaczego Dee miaby traci czas na takie sabe i bezbronne stworzenia - odpar. Niewykluczone, e nie byy jego prawdziwym celem.

- Chcesz powiedzie, e zginy przypadkowo? W takim razie kogo Dee chcia zabi? - Nie kogo, ale co. Dokd Oberon zabiera ci jutro? - W poudnie spotykamy si na Czternastej. - Ach, Dzielnica Diamentowa... to ma sens. Oberon si nie pieszy... - Nie pieszy? Dzisiaj wieczorem skoczyam z Empire State Building. - Uwierz mi, Ariel to may kotek w porwnaniu z pewnymi stworzeniami, ktre spotkasz. Oberon buduje twoje moce wolno, eby bya przygotowana na spotkanie z przewodnikami o bardziej... gwatownym usposobieniu. Ja tak bym zrobi, gdybym mg. - A dlaczego nie moesz? - zapytaam, zanim zdyam pomyle. - Obdarzye mnie moj pierwsz moc, nadnaturalnym suchem. I wystarczyo mae ukszenie. - Tak to zapamitaa? - Wierzchem doni muska moj szyj. - Jako jedno mae ukszenie? Zadraam. - Waciwie nie takie mae. - Poddaam si jego pieszczocie. - Ale nie staam si taka... jak ty. Przechyli na bok gow, uwanie mi si przyglda. - Czy tego wanie chcesz? Sta si taka jak ja? - Przysun si do mnie, srebrne wiato w jego oczach nabrao mocy. Czuam, jak wypenia przestrze pomidzy nami, przycigajc mnie niczym magnes. Wszystkie wosy na moim ciele stany dba, krew w yach popyna ku niemu. - A to byoby takie ze? - Wydawao si, e pytanie zada kto inny, ale kiedy je wypowiedziaam, dostrzegam w nim logik. - Byabym silniejsza, prawda? Dee nie mgby zrobi mi krzywdy.

Will gwatownie odrzuci gow, w jego renicach zapaliy si czerwone ogniki. - Istniej inne sposoby na chronienie ciebie - powiedzia zduszonym gosem. - Mniej kosztowne. - Wic wieczne ycie jest takie straszne? Westchn. Na szyi poczuam jego oddech - nie ciepy jak przedtem, ale lodowaty. - Musiaaby patrze, jak wszyscy, ktrych znasz i kochasz, starzej si i umieraj. - Ju widziaam mier matki. Niemal straciam ojca, to tylko kwestia czasu, kiedy rzeczywicie go strac. - Wydao mi si, e Will si wzdryga, syszc mj chodny ton, ale powodem mogo by to, e sta bardzo sztywno. Pooy donie na moich ramionach, cho miaam wraenie, e nie trzyma mnie, lecz prbuje siebie utrzyma w ryzach. Wyczuwaam napicie w jego ciele jak w odcignitej ciciwie uku. - A co z twoimi przyjacimi? Jeste gotowa z nich zrezygnowa? - Lepiej im bdzie beze mnie. Naraam ich na niebezpieczestwo... ale jeli mnie nie chcesz... - Wrcz przeciwnie, Garet. Pragn ci, jestem przekonany, e przez te czterysta lat czekaem na ciebie. Ale wieczno to bardzo dugi okres na al. Nie chc, eby zrobia co, czego nie chcesz zrobi. - Ale ja chc to zrobi. - Przestraszya mnie wasna pewno. Skd si braa? Inny gos w mojej gowie szepta: Wstrzymaj si, ale by zbyt saby. Przysunam si bliej do Willa, po mojej skrze przeskakiway elektryczne iskry. Teraz jego oczy cae arzyy si czerwieni. Umiechn si i powoli odsoni ky. Wtedy poczuam strach, ale nie byabym w stanie wykona ruchu, nawet gdybym chciaa - a nie chciaam. W tamtej chwili pragnam, by Will wypi ze mnie ludzk krew, by wyssa ze mnie wszelkie ludzkie uczucia strachu i blu. Pragnam by zimna i niepokonana jak on. Po czci moje pragnienia mnie przeraay, po czci miaam wraenie, e zawsze do tej chwili dyam.

Pochyli si nad moj szyj. Skra mi odrtwiaa od jego oddechu, ale reszta ciaa zdawaa si pon. Krzyknam, kiedy zby przeciy mi skr. Chwyci mnie mocniej za ramiona i przycign do siebie. Zachowywa si gwatowniej ni poprzednim razem, ssa mocno, a ja uwiadomiam sobie, e teraz si nie pilnuje, by nie wypi za duo krwi. Zaczam sabn. Oparam gow o jego rami i spojrzaam w niebo, w wirujce fale koloru emitowane przez gwiazdy. Teraz bardziej ni kiedykolwiek niebo wygldao jak Gwiadzista noc" van Gogha i poczuam, e pragn tych gwiazd z tak sam si jak on. Van Gogh na rok przed mierci napisa do brata Theo: Dlaczego wiateka na firmamencie miayby dla nas by mniej dostpne ni czarne plamki na mapie Francji? Wsiadamy w pocig, by pojecha do Tarscon czy Rouen, umieramy, by dotrze do gwiazd". Czy odbierajc sobie ycie, van Gogh myla, e tam pjdzie? Czy ja te tam szam? Gwiazdy migotay, wiroway, zmieniay barwy... i tak, wydaway si zblia. Jedna, pomaraczowa kula ognia, pdzia wprost na nas. Eksplodowaa na ramieniu Willa. Cofn si tak szybko, e jego zby wyrway kawaek mojej skry. Poza odrtwiaym miejscem poczuam ostry bl. Otoczyo mnie zimne nocne powietrze. Will ogania si od kulki ognia, ale ona ucieka i zaraz rzucia si na jego twarz. Jkn! i znowu

si zamachn. Pamitajc, jak wyrywa kamiennej man-tykorze koczyny, zapaam go za rk. Warkn na mnie gniewnie. Cofnam si, doni prbujc zatamowa krew pync z szyi. Lol trzepotaa skrzydami pomidzy nami, popiskujc jak rozgniewana wiewirka. Rozgniewana, ponca wiewirka. Will patrzy to na mnie, to na ognist wrk, potem rzuci mi ostatnie, pene alu spojrzenie, dwoma susami znalaz si na krawdzi dachu i znikn. Patrzyam za nim, zadajc sobie pytanie, co znaczy wyraz jego oczu? Byo mi przykro, e le mnie potraktowa? A moe aowa, e nie zdy wypi wszystkiej mojej krwi?

Brylantowa Mleczarnia Nazajutrz rano obudzi mnie czyj krzyk. Tak si przeraziam, e byam ju na schodach (w spodenkach i T-shircie, w tym spaam), kiedy sobie uwiadomiam, e przecie nikt nie krzycza na gos, tylko w mojej gowie. Haas dochodzi z galerii. Wspominajc ostatni noc, zapaam z wieszaka akiet i dugi szal, ktrym owinam szyj. Wsunam stopy w buty zostawione w holu i przekrciam klucz w zamku z nadziej, e nie wygldam nazbyt dziwnie. Po raz pierwszy od wamania wchodziam do galerii i nasza reputacja bardzo by ucierpiaa, gdyby crka waciciela wygldaa jak chora na umyle bezdomna. Maja siedziaa w recepcji, jak zawsze liczna i opanowana. Miaa na sobie krtk sukienk z dzianiny w kolorze czekolady, ozdobne meksykaskie srebrne kolczyki i zamszowe botki w tym samym odcieniu rdzawego brzu co rajstopy. Umiechaa si uprzejmie do kobiety pochylonej nad biurkiem, ale w gowie wrzeszczaa: Zamknij si! Zamknij si! Zamknij si!

Spojrzaam na kobiet, ktra powodowaa zamt w gowie Mai. Grozia mojej pracownicy? Ale nieznajoma nie wygldaa na gron, bardziej przypominaa panie domu z Long Island, ktrym czasami sprzedawaam wisiorki: wosy uoone w drogim salonie opaday na kurtk Burberry, na ramieniu wisiaa torba od Louisa Vuittona na tyle wielka, e mogaby pomieci worek ryu. - Czy mog jako pomc? - zapytaam. - Zastpuj waciciela galerii. Kobieta spojrzaa podejrzliwie na moje spodenki i skonfundowana zmarszczya czoo. Przeniosa wzrok na Maj, ale kiedy ta nie zdemaskowaa mnie jako oszustki, westchna. - Prbowaam wyjani gallerinie, e trwa recesja. Krzyk w gowie Mai si nasili. Nie znosia okrelenia gallerina. - Doprawdy? - powiedziaam, jakbym od roku nie miaa w rku gazety. -1 biorc pod uwag recesj, wikszo firm prbuje przycign klientw... No c... obniajc ceny. - Pani Birnbach podoba si akwarela Dufy'ego - wyjania Maja, kiedy wci gapiam si na klientk. - Ale uwaa, e jak na obecny rynek, cena jest za wysoka. - Mam j na oku od jakiego czasu - dodaa pani Birnbach. - Wygldaaby cudownie w moim mieszkaniu w Boca. Zastanawiaam si tylko, czy nie moglibycie zmieni ceny. Nie po raz pierwszy klient si targowa. Zwykle negocjacje prowadzi Roman - i zwykle ustpowa. Ale na myl, e ta kobieta z torb za osiemset dolarw i mieszkaniem w Boca moe wykorzystywa z sytuacj gospodarcz kraju, eby zdoby Dufy'ego, ktry dla niej jest tylko elementem wystroju wntrza, krew mi zawrzaa.

Ju otworzyam usta, eby wygosi miadc tyrad, kiedy usyszaam cichy dziewczcy gosik: Prosz, nie wrzeszcz na mnie!, ktry dobiega z gowy pani Birnbach. Tak mnie to zaskoczyo, e przez minut staam z otwartymi ustami. Przed oczami przesuny mi si chaotyczne obrazy: zmczony mczyzna, ktry w rku trzyma rachunek i krzyczy, liczna nastolatka domagajca si drogiej torebki, modszy od niej chopiec z aparatem na zbach... Aaron pjdzie na studia medyczne albo prawnicze... cae ycie balansujce na granicy katastrofy. Wic dlaczego chce kupi t akwarel? Spojrzaam na obraz: przedstawia scen na play pen jaskrawych parasoli. Pani Birnbach take na niego spojrzaa. Kiedy si d niej odwrciam, w jej wspomnieniach zobaczyam scen cakiem podobn do tej z akwareli. Plaa pewnie znajdowaa si w New Jersey albo na Long Island, ale bya tak soneczna jak kada plaa we Francji. Na linii wody bawiy si dzieci, po bkitnym niebie latay mewy, staruszek... papa Rosenfeld... podawa dziewczynce poyskliw row muszelk. Zauwayam, e paznokcie pani Birnbach pomalowane s na ten sam odcie ru co muszelka, ktr da jej dziadek. Obniyam cen o trzydzieci procent. Maja gapia si na mnie, nawet pani Birnbach sprawiaa wraenie zaskoczonej, cho od razu signa po portmonetk. Kiedy podawaam Mai kart American Visa, zadawaam sobie pytanie, czy ktrejkolwiek z nas wywiadczam przysug. M wcieknie si na pani Birnbach, Roman z pewnoci bdzie si zastanawia, dlaczego tak mao wziam za Dufy'ego, Maja susznie moe mie pretensje o moj wielkoduszno, jako e dostanie mniejsz prowizj, na razie jednak pani Birnbach i ja umiechaymy si do siebie, jakbymy byy wolne od wszelkich trosk.

Pomimo uniesienia zdawaam sobie spraw, e musz co zrobi z t prowizj. Kiedy pani Birnbach wysza z Dufym pod pach, powiedziaam Mai, e dostanie prowizj od ceny pierwotnej. Jej peen wdzicznoci umiech poprawi mi nastrj. Poszam do siebie, eby wzi prysznic i ubra si na spotkanie z Oberonem. Przy drzwiach do mieszkania ojca przystanam, nasuchujc, czy ze rodka dobiega jaki dwik - fizyczny lub umysowy, ale panowaa absolutna cisza. Jay pewnie jeszcze si nie obudzi. Powinnam by wdziczna, e nie sysz ani nie widz snw, pomylaam. W moim mieszkaniu take byo cicho, Lol znikna bez ladu. Odgoniwszy wczoraj w nocy Willa Hughesa, przez kilka minut co wiergotaa, a potem odleciaa, eby bez wtpienia zoy Oberonowi relacj o mojej niedoszej konwersji na wampiryzm. Gdyby nie jej interwencja, czy teraz byabym wampirem? W jasnym wietle dnia, wietle, z ktrego chciaam zrezygnowa, nie mogam uwierzy, jak niewiele mnie od tego dzielio. Pochyliam si nad umywalk i zebraam wosy na bok, eby obejrze rany. Tu nad y szyjn widniay dwa gniewne lady, a obok niewielkie rozdarcie, ktre pozostawiy ky Willa, kiedy si ode mnie odsun. Rany nie zblaky jak ostatnim razem, przypuszczalnie nie mia czasu, eby je zablini. Widok przecitego ciaa, ktre ofiarowaam mu z wasnej woli, wstrzsn mn do gbi. Naprawd tego pragnam? eby ten mczyzna... ten stwr... przebi kami moje ciao i wyssa ze mnie ycie? W uszach jak nagana zabrzmiay mi sowa ojca: Ciao jest sanktuarium duszy". Zbladam na myl, co by pomyla, widzc te rany, zadane niemal wasn rk! Czy gdyby Will Hughes wyssa moj krew, straciabym dusz? Czy Will Hughes ma dusz?

Pomylaam o tym, co czuam, patrzc w jego oczy, 0 srebrnej nici, ktra pomidzy nami jest rozcignita. A c ta ni moe czy, jeli nie dusze? Przemyam rany i posmarowaam je neosporinem, a potem spojrzaam w lustro... i zabrako mi tchu. W moich renicach pony czerwone ogniki, rosy i koysay si, gdy wstrzymywaam powietrze w pucach. Kiedy je wypuciam, zgasy. Z lustra patrzyy na mnie moje szeroko otwarte z przeraenia oczy, cho na moment ogarno mnie dziwne wraenie, e kto jeszcze przez nie spoglda. Pod adresem, ktry poda mi Oberon, miecia si Krajowa Gieda Jubilerw w Dystrykcie Diamentowym. Czy istoty nadnaturalne dziaaj w brany jubilerskiej?, zastanawiaam si, krc po salonie wystawowym. Zawsze sdziam, e pierwsze skrzypce graj w nim ydzi. Do kogokolwiek ta gieda naleaa, nie mg narzeka na interesy. W sklepie byo toczno, tu nie dostrzegao si ladw recesji. Co jednak zauwayam, idc od boksu do boksu. Chocia cz klientw dokonywaa zakupw mode pary korzystay z przerwy na lunch, eby wybra piercionek zarczynowy, pracownicy z okolicznych biur szukali prezentw na Boe Narodzenie i Chanuk - wielu sprzedawao. Nie zawsze atwo byo stwierdzi, kto jest kim, poniewa kupujcy czsto zaczynali od ogldania wystawionych towarw, proszc o pokazanie zegarka lub piercionka, a potem jakby po namyle wycigali z torebki czy kieszeni woreczek i mimochodem pytali jubilera, czy take skupuje biuteri. Jakby tabliczki z napisem SKUPUJEMY ZOTO i BRYLANTY nie byy dobrze widoczne goym okiem.

Przygldaam si, jak znuona kobieta po pidziesitce sprzedaje piercionek zarczynowy. - Od mojego byego ma, nieudacznika - powiedziaa. - Komu potrzebne ze wspomnienia? - odpar jubiler. By niski, z ysin otoczon biaymi kdziorami i dug bia brod. Czarn kamizelk wypycha spory brzuszek. Kiedy si umiechn, w wietle jarzeniwek bysny zote zby. - Niech sobie pani zafunduje rejs, bubeleh -powiedzia, wkadajc lup, by obejrze dwukaratowy brylant. - Spotka pani nowego mczyzn, ktry kupi pani dwa razy wikszy piercionek. Kobieta rozemiaa si, modniejc o wiele lat. Dzisiaj nie skupiaam si na aurach, ale zobaczyam, jak pod artobliwym spojrzeniem jubilera jej aura janieje do odcienia krystalicznego bkitu. Jego aura bya biaa jak nieg. - Moe tak zrobi. - Opara si okciami o kontuar, podczas gdy staruszek mierzy brylant suwmiark. - Co pan sdzi o Bahamach o tej porze roku? - Za zimno. - Wyj lup z oka. - Aruba jest lepsza. Zapisa co na skrawku papieru - liczb z wieloma zerami - i przesun go po kontuarze. Przez kilka minut kobieta przenosia wzrok od papierka do piercionka, mierzc dystans pomidzy nimi, jakby byy dwoma punktami na mapie. Moe oznaczajcymi miejsca, skd wysza i dokd dosza. W jej gowie nie syszaam adnych sw, tylko liczby. - Cena wydaje si dobra - powiedziaa wreszcie. - Oczywicie, e jest dobra, kochanie! I co ci jeszcze powiem, dam ci dwudziestoprocentowy opust, kiedy na rejsie spotkasz tego jedynego i w przyszym roku przyjdziesz do mnie po nowy piercionek.

Kobieta si umiechaa, gdy jubiler wypisywa dla niej czek. Kiedy po niego signa, uj jej do i przycisn do ust. ysa czaszka zalnia w wietle jak brylant. Jubiler wcisn czek w do kobiety. - Za lepsze czasy, kochanie. Kiedy kobieta mijaa mnie w drodze do wyjcia, usyszaam, e jej myli pene s liczb: rachunki za prd, czynsz, ywno, telefon. Usiowaa obliczy, na jak dugo wystarcz jej pienidze za piercionek. Rejsu w tych kalkulacjach nie byo. Zaraz po jej wyjciu pojawi si Oberon. Po raz pierwszy w czasie naszej znajomoci - czy to moliwe, e spotkaam go ledwo cztery dni temu? - wyglda na zmczonego. Skr mia popielat, jakby cz si opucia go wraz ze mierci wietlnych sylfw. Kiwn mi gow, ale odezwa si do siwobrodego jubilera za moimi plecami: - Witaj, Noamie. Jak interesy? Starzec wzruszy ramionami, unoszc donie do nieba. - Nie mog narzeka. A zreszt co by mi z tego przyszo, co? Kupuj wicej, ni sprzedaj, to nigdy nie jest dobry znak, ale przynajmniej mam kapita na przetrwanie trudnych czasw. Inni nie maj takiego szczcia. - Nie, inni wcale nie maj szczcia. - Oberon rozejrza si po salonie, potem gestem da mi zna, ebym podesza do kontuaru. - Noamie Erdmann, przedstawiam ci Garet James. -Ach, Stranica. Mylaem, e to moesz by ty. - Oburcz uj moj do (rce mia chodne i zimne), pochyli gow i musn moj skr ustami, take zimnymi i chodnymi. - Poznanie ci jest prawdziwym zaszczytem. - Prawdziwym zaszczytem jest poznanie pana. - Unis gow i umiechn si. Zoty zb zamigota w wietle,

ale w brzowych oczach malowaa si melancholia. Otaczay je zmarszczki tak gbokie, e wyglday jak bruzdy na wyschnitym polu. Patrzc w nie, miaam wraenie, e spogldam w gbok studni, ktra prowadzi do samych trzewi ziemi. Chocia lekko trzyma moj do, wyczuwaam prd; bieg od jego palcw przez moje ciao do podogi i dalej, do skalistego podoa pod budynkiem. Erdmann? Czy to nie znaczy... - Czowiek ziemi" - dokoczy za mnie, wypuszczajc moj rk i klepn si w podobn do beczki klatk piersiow. - Mj lud od tysicleci wydobywa skarby ziemi. - Wzruszy ramionami. - Takie ycie. A skoro mowa o yciu, wszyscy musimy je. Moe w czasie rozmowy co przegryziemy? Kciukiem pokaza antresol, na ktrej miecia si koszerna restauracja serwujca wegetariaskie dania. - Chodmy. Jedna z kelnerek robi do mnie sodkie oczy. Da nam dodatkow porcj pikli i saatki coleslaw. Mrugn do mnie, zsuwajc si z taboretu, i wyszed zza kontuaru. Zdziwiam si, widzc, e czubek jego ysej gowy siga mi ledwo do ramienia. Nie by wyszy od Becky, ale prowadzi nas jak ksi wizytujcy swoje ziemie, wymienia uprzejmoci i macha doni do znajomych. Moe i Oberon jest krlem wrek, ale tutaj bez wtpienia byo krlestwo Erdmanna. - Rozumiem t cz z Erdmannem - szepnam do Oberona, kiedy ruszylimy po schodach na antresol - ale jego imi... Noam brzmi bardzo podobnie do... - Gnoma? Tak, wanie tym jest: ywioakiem strzegcym skarbw i zasobw ziemi. - A jakiej mocy mam si od niego nauczy? - zapytaam, spogldajc na maego, kwadratowego czowieczka. Kiedy teraz o tym mylaam, potrzebowa tylko spiczastej czapki, eby wyglda jak figurki, ktre ludzie ustawiaj w ogrodach.

Na szczycie schodw Oberon odwrci si do mnie. Noam kilka krokw od nas entuzjastycznie wita piersiast kelnerk z wosami ufarbowanymi na kolor dojrzaej oberyny. - Poprosimy go, eby ci uziemi - powiedzia. - Ale na razie bybym szczliwy, gdyby nauczya si staranniej dobiera towarzystwo. Znaczco spojrza na moj zakryt golfem szyj. Zanim zdyam zapyta, czy Lol opowiedziaa mu o zeszej nocy, doczy do Noama. Usiadam na winylowej kanapie obok Oberona i naprzeciwko Noama, bo wolaam patrze w smutne brzowe oczy jubilera, ni znosi oburzone spojrzenie Oberona. - Bliny s pyszne - powiedzia do mnie Noam, kiedy kelnerka o wosach jak bakaan i z imieniem SADIE na identyfikatorze przyniosa nam plastikowe miseczki z letni wod. - Tak samo jak barszcz. - W takim razie poprosz o jedno i drugie, a take o herbat - zwrciam si do Sadie. - Ta dama ma dobry gust. - Noam mrugn do mnie znaczco. - Dla mnie to samo, ale z napojem gazowanym. Oberon zamwi chow mein (odniosam wraenie, e zrobi to na przekr nam) i mroon herbat. Kiedy Sadie, przyjwszy nasze zamwienia, odesza, Noam odwrci si do Oberona. Na jego twarzy malowaa si powaga. - Syszelimy, co wczoraj w nocy stao si w parku. To prawda, e Dee zabi sylfy? Oberon przenis wzrok na chasyda jedzcego zup przy kontuarze, potem na starsz par w ssiednim boksie,

i unis brwi. Noam pokiwa gow, po czym z kieszeni wyj woreczek z szarego aksamitu. Rozwiza sznurki i wysypa zawarto na szerok, pobrudon do. Na ogorzaej skrze zalniy brylanty i inne wielobarwne kamienie, jedne gadkie, inne szlifowane. Wybra czysty kryszta w ksztacie rombu i umieci na rodku stou. Przyjrzaam si uwaniej i zobaczyam, e znacz go pierzaste czarne linie przypominajce miniaturowe odyki mchu. - Kwarc dendrytyczny - powiedziaam. - Jeden z moich ulubionych kamieni. Z kursu gemmologii w college'u wiedziaam, e taki wzr mchu tworzyo elazo uwizione w skale podczas jej formowania, mimo to zawsze wyglda dla mnie jak skamieniaa rolina. - Tak, i bardzo uyteczny, jeli komu zaley na prywatnoci. - Noam ze swojej miseczki wyla kropl wody na kamie, mruczc co gardowo. Kamie zasycza, zawibrowa, dwukrotnie obrci si zgodnie z ruchem wskazwek zegara i znieruchomia. Przez minut nic si nie dziao, pniej zauwayam, e zniszczony blat z linoleum oplataj cienkie pierzaste linie odgaziajce si ku krawdzi stou. Nie zatrzymay si tam, ale biegy dalej, pokryway nasz boks krysztaow kopu wspart na cieniutkich czarnych konarach. Oczarowana piknem tego widoku a westchnam; mj gony oddech odbi si echem od cian. Rozejrzaam si po restauracji, by sprawdzi, czy kto zauway nowy element wystroju, ale chasyd dalej spokojnie jad zup, starsza para grzebaa w omletach, kelnerki plotkoway przy okienku do kuchni. - Co masz mi do powiedzenia? - Noam wsypa reszt kamieni do szarego woreczka. - Zgino co najmniej sto sylfw. Wszystko wskazuje, e umary po wypiciu mgy, ktr, jak sdzimy, nasa John Dee.

Noam Erdmann pokrci gow. Jego oczy byy teraz pene smutku. - To prawdziwa tragedia. Jak trzeba by besti, eby co takiego zrobi? Wiesz, jak przesun mg? - Miaem nadziej, e moe ty co wiesz. Twoi pobratymcy spdzaj duo czasu pod ziemi. -Ju nie, w kadym razie nie w miecie. Ostatnio zrobio si strasznie toczno, tyle prac wykonuje si pod ziemi, poczwszy od budowy w Strefie Zero, na nowym tunelu wodnym i pocigu Trans-Hudson Express skoczywszy. Ledwo syszysz wasne myli. W weekendy jed do Cat-skills, eby znale troch spokoju i ciszy - wikszo naszych przenioso si tam na cay rok. Niestety, prowadz odwierty w poszukiwaniu gazu, ale na razie haas nie jest oguszajcy. - Wic tunele w Nowym Jorku s do wycznej dyspozycji Dee - zauway Oberon. - Masz racj, ale jeli wezw mj lud do pilnowania tuneli, skd wiemy, ev stranicy nie zostan otruci jak sylfy? - Nie wiemy, kto jednak musi zaj si tunelami wodnymi. Jeli Dee si do nich dostanie... Oberonowi przerwao pojawienie si Sadie, ktra przyniosa zamwione przez nas dania. Zastanawiaam si, jak zdoa poda je przez kopu, ale talerze przechodziy przez kryszta, jakby w ogle nie istnia. Chocia Sadie poruszaa ustami, nie syszaam ani sowa. Noam umiechn si i unis kciuki, po czym zwrci si do Oberona:

- Okej. Mog sprowadzi robotnikw do ochrony zbiornika Croton oraz linii metra Independent do rdmiecia, ale nikt nie zejdzie pod Czternast Ulic, skoro pod ratuszem jest wiesz kto. - To zrozumiae. A co z lini IRT? Podczas gdy oni dyskutowali o najlepszym sposobie ochrony podziemnych cigw wodnych i linii metra, ja zajam si jedzeniem. Barszcz by intensywnie czerwony i winny, miejscami rowy od kwanej mietany, bliny chrupice na krawdziach i wypenione mikkim sodkim serem. Zjadam wszystko do ostatniego okruszka, potem wygodnie usiadam, eby napi si herbaty z plastikowego kubka. Mczyni podzielili wikszo podziemnego Manhattanu; niewiele miaam do roboty, aden nie wspomina o uziemieniu" mnie, z czymkolwiek to si mogo wiza. Odnosiam wraenie, i rzecz nie w tym, ebym zostaa w swoim pokoju na czas bitwy z Johnem Dee, cho wziwszy pod uwag ich ponure miny, to chyba nie byby zy pomys. Noam spojrza na mnie. - Na dole mona si zgubi - powiedzia do Oberona. - Jeli przyjdzie jej walczy z Dee pod ziemi, bdzie potrzebowa pomocy, eby znale drog. Walczy z Dee pod ziemi? To mi si nie podobao. Mimo e si baam, frunc nad miastem, wolaabym to, ni stawia czoa przeciwnikowi pod poziomem ulicy, gdzie poza pachokami Dee mog by te gigantyczne szczury i zmutowane karaluchy. - Hm... Pewnie moesz mi da map - zasugerowaam. Noam umiechn si lekko i znowu wyj szary woreczek. - Nawet lepiej, bubeleh. - Wytrzsn kamyki na do. Moe dostan magiczny diament, pomylaam, nachylajc si ku Noamowi. Ale on nie wybra diamentu, tylko szary i lnicy kamie w ksztacie zy. - Hematyt - powiedziaam. - Krwawnik.

- Tak! - Uj moj praw do w swoj lew i pooy mi na niej kamie. By ciszy, ni z pozoru si wydawao. - Nazywamy go kamieniem magnetycznym. Posiada waciwoci ferromagnetyczne i antyferromagnetyczne. Idealny do wskazywania kierunku. Poczuam ruch na doni: kamie si krci. Kiedy si zatrzyma, wskazywa salon poniej. - Pokazuje pnoc, tak? - zapytaam. Pchnam kamie w przeciwnym kierunku. Kiedy cofnam palec, znowu si obrci. - Super! Wic mog go ze sob nosi? Noam przenis melancholijne spojrzenie z mojej doni na Oberona. Zerknam na niego i zobaczyam, e kiwa gow. Noam, ktry wci trzyma mnie za rk, pooy na niej swoj drug do i cisn. Mocno jak imado. Jego krtkie grube palce byy zimne i sztywne jak stal. Pomylaam, e poamie mi koci. Hematyt wbija mi si w skr niczym strzaa wykuta z lodu. - Hej! - krzyknam, prbujc si uwolni, ale Oberon zagradza mi wyjcie z boksu i nie mogam wyrwa rki z ucisku Noama. Rozpaczliwie rozejrzaam si po sali, szukajc kogo, kto by mi pomg, ale oczywicie nikt nie sysza mojego krzyku blu. Bagalnie spojrzaam w smutne brzowe oczy Noama. Byy w nich zy, ale tylko zwikszy ucisk. - Przepraszam, bubelah - powiedzia, po raz ostatni ciskajc mnie tak mocno, e straszliwy bl z rki powdrowa mi do serca. Potem zwolni ucisk i wci trzymajc moj pulsujc blem do, pochyli gow.

Jeli mnie pocauje, uderz go, pomylaam. Ale on tylko rozprostowa mi palce i dmuchn na do. Spodziewaam si, e zobacz ran, lecz do miaam ca i nieuszkodzon, skr gadk i bia, jakbym przed chwil zrobia sobie manikiur, tylko e pod ni arzy si ksztat zy. Uniosam rk, eby si lepiej przyjrze, i za si przesuna, wskazujc pnoc. Poczuam przy tym, jak cae moje ciao, krew w yach, wosy na skrze, kady atom w tkankach take si w tym kierunku poruszaj. Noam nie tylko umieci kamie kompasowy w mojej doni, ca mnie zmieni w kompas.

Aniol Wd To naprawd byo konieczne? - zapytaam Oberona, kiedy wyszlimy na ulic. - Nie moglimy po prostu kupi pieprzonego GPS-u? Zapa mnie za rk i odwrci ku sobie. - Wedug ciebie tylko na tym polega? Na wskazywaniu kierunku? - Nie. - Cofnam do. - Ale te cholernie boli. Ca rk mam odrtwia. Czuj to tu. - Postukaam si po klatce piersiowej nad sercem. - Oczywicie, e tam to czujesz. - Nachyli si tak blisko, e na twarzy poczuam jego oddech jak rozgniewany wiatr. - Twoje serce bije w harmonii z grawitacyjn si przypyww i ruchem obrotowym ziemi. To oznacza termin uziemienie". Teraz potrafiaby bez kompasu wdrowa po puszczy amazoskiej. - wietnie. Tylko e ja mieszkam w Nowym Jorku. Pnoc jest tam. - Kiedy wskazaam na Pit Alej, moja rka przesuna si o kilka stopni w lewo. - Okej, nigdy nie miaam idealnego wyczucia, ale nigdy nie

potrzebowaam kompasu. No dobra, moe na Brooklynie... - Tam, dokd pjdziesz, jest trudniej i bardziej niebezpiecznie ni na Brooklynie - oznajmi Oberon, ruszajc na pnoc (no, na pnocny wschd) Pit Alej. Chocia szam, ile si w nogach, nie mogam go dogoni. Udao mi si to dopiero wtedy, gdy na Pidziesitej Sidmej zatrzymao go czerwone wiato. - Przynajmniej powiniene mnie uprzedzi - powiedziaam. Spojrza gniewnie na wiata uliczne przy Pitej Alei i nagle z zielonych zmieniy si na czerwone, jadce jedna za drug takswki zahamoway z piskiem opon. - Czy to naprawd by pomogo? - Zerkn na mnie z ukosa, gdy przechodzilimy na drug stron ulicy. - Wielokrotnie si przekonaem, e dla pacjentw wiadomo, i czeka ich bl, jest czsto gorsza od samego blu. - Wic si zakradasz i znienacka wbijasz im ig? - Nie. Stan i odwrci si do mnie. - Nigdy wicej by mi nie zaufali. - Uwanie przyjrza si mojej twarzy. - Przepraszam. Masz racj. Zasugujesz, by wiedzie, co bdzie... Rzecz w tym, e wiele z tego, co widz, jest popltane i niejasne. Nie wiem, ile ci powiedzie. - Widzisz przyszo? - Ta informacja zdumiaa mnie tak samo, jak i to, e wci potrafi si dziwi jego sowom. Stalimy przed witecznymi witrynami Bergdorf Goodman. Na tle arktycznej scenerii Oberon z jednej strony mia grajc na akordeonie kobiet w biaej wieczorowej sukni, z drugiej grajcego na puzonie biaego wilka z czarnym krawatem. W ich stron frun biay abd z arkuszem nutowym na grzbiecie. Oberon nalea do tamtego wiata, nie powinien by tu, na chodniku, i przeprasza zwykej miertelnizki jak ja. Po raz pierwszy, odkd go poznaam, dostrzegam smutek

w jego oczach, t sam melancholi, ktra drczya Noama Erdmanna i ktr syszaam wczorajszej nocy w pieni wiatru. Przypomniaam sobie, co powiedzia mi w podziemnym korytarzu pod piekarni Puka: Niegdy bylimy wspaniaym ludem, niektrych z nas czczono jak bogw". Jak to jest, kiedy w przeszoci bye bogiem, a teraz na ruchliwej manhattaskiej ulicy nikt na ciebie nie zwraca uwagi? - Widz przebyski przyszoci, ale podlegaj nieustannym transformacjom. Kiedy kto zmienia kierunek swojej drogi, jego przyszo take ulega zmianie. - Dostrzegasz w tych obrazach, czy bd w stanie odnale Dee? - Nie, widz ci wdrujc w mroku, dlatego chciaem, eby miaa kamie kompasowy, bo on uchroni ci przed zabdzeniem. Ale masz racj, powinienem by ci uprzedzi i da ci wybr. Uniosam do. Kamie znowu zmieni pooenie. Porusza si pod skr, ale nagle przestao mi to sprawia bl. Jakbym w doni trzymaa ptaszka, piskl gobia, ktre swym lotem pokae mi drog do domu. - Dobrze, wybaczam ci - powiedziaam. - Ale nastpnym razem nic nie ukrywaj. Umiechn si tak szeroko jak wilk na witrynie. - Naturalnie. Zaczn od razu. Lepiej odbierz telefon. Dzwoni twoja przyjacika Becky. Jest bardzo zdenerwowana. - Kiedy znowu poszed Pit Alej, zadzwonia moja komrka. Wyjam j z torby, idc za Oberonem. - Garet?! - zawoaa piskliwie Becky. - Dziki Bogu! Wydzwaniam do ciebie od rana, ale cigle zgasza si poczta gosowa. Znowu wyczya telefon?

- Nie, byam w... - Spojrzaam na Oberona, eby sprawdzi, czy moe mi zaproponowa moliw do przyjcia wersj wyraenia kopua ciszy z dendrytowego kwarcu". Bezgonie powiedzia: metro", ujmujc mnie pod okie, ebym nie potkna si o krawnik przy przechodzeniu na drug stron Pidziesitej Dziewitej. - Byam w metrze, przepraszam. Co si stao? Co z tat? - Nie, z twoim tat wszystko w porzdku. Wpadam do niego wczeniej, on i Zach byli wesolutcy jak skowronki, planowali jaki wernisa. Nie, chodzi o Jaya. Rozmawiaa z nim wczoraj wieczorem? - Zamieniam kilka zda - przyznaam ostronie. Zawsze staraam si nie angaowa w ktnie Jaya i Becky. - Powiedzia, e rnicie si co do kierunku, w ktrym zmierza zesp. - Zmierza? - prychna Betty. - On chce si cofn. Gdyby postawi na swoim, gralibymy na baaajkach i korzystali z omiociekowych magnetofonw. - No tak, Jay jest nieco starowiecki, wiesz o tym. - Spojrzaam na Oberona i przewrciam oczami, by wyrazi, jak bardzo irytuj mnie przyjaciele. Weszlimy do parku, kierowalimy si do zoo. Minlimy ulicznego artyst rysujcego na chodniku wielobarwnymi kredami, zesp calypso grajcy na stalowych bbnach i kobiet na szczudach przebran za Empire State Building. Trudno mi byo skoncentrowa si na Becky, skoro wok tyle si dziao. - Tym razem to nie jest tylko starowiecko. On tkwi w przeszoci. To nie jest zdrowe. Myl, e ma depresj. Odsunam telefon, eby Becky nie usyszaa, jak wzdycham. Od czasu, gdy w drugiej klasie liceum uczszczaa na zajcia z psychologii, bya domorosym psychoanalitykiem i poddawaa wiwisekcji psyche wszystkich znajomych. Z jakiego powodu ta tendencja przybieraa na sile, kiedy bya w stresie, jakby Becky musiaa kontrolowa i katalogowa neurozy reszty wiata, eby swoj utrzyma

w ryzach. Suchaam, jak wymienia symptomy Jaya: brak snu (nie miaam pojcia, kiedy ktrekolwiek z nich pi przy takim napitym planie koncertw), unikanie przyjaci (o ile si orientowaam, Becky bya jedyn przyjacik, ktrej unika), niezdolno do utrzymania zwizku (to samo moga powiedzie o mnie albo o sobie) i czuam rosnc trosk, ale nie o Jaya, tylko o ni. Zeby si jednak upewni, postanowiam wykorzysta niedawn obietnic Oberona. -Poczekaj chwilk, Becky. - Zasaniajc telefon, zwrciam si do Oberona: - Widzisz, e co zego przydarza si Jayowi? Oberon przystan i zamkn oczy, unoszc twarz do nieba. Bylimy na pocztku obronitej drzewami gwnej alei i na jego policzkach igray cienie bezlistnych wizw. Ciekawe, czy tak w jego wizjach wyglda przyszo: cienie konarw sigajce w pustk? Po chwili otworzy oczy. - Nie, Jayowi nic nie grozi. - Dziki. - Zdjam do z telefonu. - Becky, myl, e Jayowi nic nie bdzie. I prawd mwic, mam w tej chwili zbyt wiele na gowie, eby rozstrzyga spory w waszej kapeli. Moe ty powinna si martwi o kierunek, w ktrym zmierzasz. W suchawce zapada duga cisza. Ju mylaam, e poczenie si przerwao, kiedy Becky powiedziaa: - Och. Chyba masz racj. Porozmawiamy pniej. Na tym skoczya rozmow. Rzadko si zdarzao, eby Becky tak szorstko reagowaa.

- Mylisz, e potraktowaam j zbyt surowo? - zapytaam, chowajc komrk, ale Oberon by zbyt pochonity widokiem, eby odpowiedzie. Dopiero po kilku minutach pojam, na co waciwie patrzy. W miejscach, gdzie soce przewiecao przez gazie, chodnik poyskiwa wielobarwnymi smugami brokatu. Wygldao to jak fatalnie zrealizowany trzeciorzdny projekt graficzny. - Tylko tyle zostao z sylfw? - zapytaam. Potakn. Przyklk i zebra gar brokatu. Powcha go. - elazo. Dee wysa mg naadowan molekuami elaza, ktre zabio sylfy. Mniejsze ywioaki nie znosz elaza. - Powiedzia co w jzyku, ktrego nie rozumiaam, i rzuci brokat w powietrze. Powiew wiatru porwa drobinki i zanis na korony drzew. Znowu usyszaam jego pie, lament tak aosny, e wosy stany mi dba. Powietrze wok nas zawirowao, poderwao licie i mieci, ktre krcc si coraz szybciej, utworzyy kolumn unoszc si do nieba. W miejscu, gdzie stalimy, panowaa absolutna cisza. Bylimy w oku cyklonu. Patrzyam jak zahipnotyzowana, niezdolna wykona ruch. Tak musi by w rodku tornada, pomylaam. Gdybym przesuna si nawet o milimetr, wiatr porwaby mnie i rozdar na strzpy. Mogam tylko obserwowa prdy szalejce nad naszymi gowami. W jednej chwili byy przezroczyste, w nastpnej gstniay - jak gstnieje budy, kiedy go mieszasz na ogniu. Powietrze zmienio si w lnice wstki, w ktrych sylfy z rozdtymi ciaami i twarzami cignitymi z blu wdroway do nieba. Spojrzaam na Oberona i zobaczyam, e jego usta si poruszaj, ale go nie syszaam. Potem uszy mi si odblokoway i niczym fala powrciy dwiki. - Odeszy - powtrzy Oberon. - Wysaem je z powrotem w eter. Ruszy promenad w kierunku pnocnym. Poszam za nim. Ruch sprawi, e z jego wosw unis si obok brokatu i rozwietli powietrze wok jego gowy jak psychodeliczna aureola.

Na kocu promenady Oberon z wyszej czci tarasu Bethesda zszed na nisz, gdzie nad jeziorem majestatycznie krlowaa fontanna. Anio wd by jednym z moich ulubionych posgw w parku. Mama opowiedziaa mi biblijn histori o aniele, ktry porusza wody witego rda w Jerozolimie, by leczy chorych. Posg wystpi w sztuce Anioy w Ameryce", a ostatnio w telewizyjnym programie Gossip Girl", ale mnie nigdy si nie nudzio patrzenie na spokojn twarz anioa, ktry wyciga rk nad fontann, jakby bogosawi wod. Dzisiaj fontanna bya nieczynna, ale mnstwo ludzi siedziao na jej brzegu, jado lunch, rozmawiao albo po prostu pawio si w zimowym socu. Oberon take usiad na brzegu i podnis twarz do soca. Na jego skrze poyskiwa brokat. - Czy to, co zrobie z sylfami... to by pogrzeb? - Uwolniem ich dusze z tego wiata. Atomy ich cia wchonie ziemia i pojawi si znowu w kwiatach, rolinach i drzewach, z ktrych pewnego dnia bd pi inne sylfy. - Otworzy oczy i umiechn si. Ju prawie zapomniaam, co czuj na widok jego umiechu: jakby ciepa tropikalna bryza owiewaa mi twarz. - Sylfy wyznaj tak ide reinkarnacji: odrodzenie w postaci kwiatw, ktre daj poywienie innym sylfom, tylko e... - Spowania, zmarszczy brwi. Odwrci wzrok. - Tylko e co?

- Z roku na rok jest mniej sylfw. Kadej zimy ich populacja kurczy si o setki istnie. Kiedy ostatni sylf umrze, nikt nie wypije odrodzonego ducha i ich rasa przejdzie do przeszoci. Jak sleigh beggy z wyspy Man i irlandzkie syreny. - Chcesz powiedzie, e istoty magiczne mog wymrze? - Oczywicie. Mwiem, e jest nas coraz mniej. Dla wikszoci z nas przetrwanie na tym wiecie jest za trudne... chocia s pomidzy nami tacy, ktrzy pomimo przeszkd wci si trzymaj. - Znowu umiechnity patrzy ponad moim ramieniem na grny taras. Podyam za jego spojrzeniem i na schodach zobaczyam okutan w wiele warstw posta (nie potrafiam stwierdzi, czy to kobieta, czy mczyzna), ktra wloka przeadowany sklepowy wzek. Na dole posta uniosa gow i rozpoznaam bezdomn, ktr trzy dni temu rano widziaam na Greenwich Avenue: rozmawiaa wtedy z par wydobywajc si przez kratk i witajc mnie, plua na do i machaa. Jakby chcc mi przypomnie tamto spotkanie, odchrzkna i wyplua wielk kul liny, ktra wyldowaa dziesi centymetrw od wypolerowanych butw biznesmena jedzcego lunch. Ten zwrci si do kolegi i uda, e zbiera mu si na wymioty, po czym zmi opakowanie po kanapce i ponad gow bezdomnej rzuci do kosza na mieci. Kiedy papier by w poowie drogi, powiew wiatru zapa go i rzuci z powrotem na mczyzn. Pocisk eksplodowa mu na piersi, obryzgujc garnitur majonezem, ketchupem i kawakami saaty. Biznesmen wytar si z niesmakiem, potem uciek. Wybuchnam miechem, zanim zdyam si powstrzyma. Kobieta posaa mi bezzbny umiech i ruszya w nasz stron. Siedzcy na brzegu fontanny ludzie zaczli

odchodzi, gdy si ku nim zbliaa - w obawie przed opluciem, a moe z powodu wyranego rybiego odoru, wyczuwalnego na dziesi krokw. Kiedy przed nami stana, na tarasie zostalimy tylko we troje. - Mel. - Oberon splun na do i podnis j w gecie powitania. - Mio widzie, e wci celnie strzelasz. - Celowaam w jego twarz - burkna. Wyplua lin na sw pomarszczon artretyczn rk i dotkna doni Oberona, potem spojrzaa na mnie. - To ona? - Wycigna ku mnie skrzywiony palec. - Wyglda do mizernie. - Przysuna si tak, e jej twarz od mojej dzieliy centymetry. Pachniaa jak East River podczas odpywu. Staam nieruchomo i modliam si, eby na mnie nie spluna. - To jest Garet James, potomkini Marguerite D'Arqus, Stranicy. Garet, to jest Mel. Mel prychna na moje referencje - a moe wchaa zapach barszczu w moim oddechu. Cieszyam si, e nie zamwiam ryby w galarecie. -1 ona ma stan przeciwko Johnowi Dee? - Najpierw musimy go znale. Zeszej nocy przysa tu mg. Masz pojcie, skd nadcigna? -Niewykluczone, e z kanaw. Wczoraj zauwayam, e para wychodzca na ulice jest zanieczyszczona. - Znowu pocigna nosem. W jej gardle zabulgotaa flegma. - Bya na Greenwich Avenue? - Dyskretnie cofnam si o krok w obawie przed kolejnym spluniciem. - Mylaam, e rozmawiasz z par. Rozemiaam si z wasnej gupoty, ale Oberon i Mel nie przyczyli si do mnie. - Mel posiada zdolno porozumiewania si z wod - wyjani Oberon, po czym zwrci si do Mel. Liczyem,

ze si rozejrzysz i sprbujesz odkry, w jaki sposb Dee przesuwa mg po miecie i skd to robi. Mylaem te, e moe wprowadzisz Garet w tajemnice wody. - Czy jego lordowska mo jeszcze ma jakie proby? - zapytaa Mel z afektacj. - Moe mam odebra rzeczy z pralni i wypucowa mu buty? Syszc, jak flegma bulgocze jej w gardle, natychmiast si cofnam. Kulka poleciaa prosto w twarz Oberona, ale on spokojnie cign usta, dmuchn i skierowa j do pustej fontanny. Mylaam, e si wcieknie, lecz on z umiechem wycign rce do winowajczyni. - Mel - powiedzia piewnie - kog innego mgbym 0 to prosi? Komu innemu zaufa, jeli nie crce Elinasa i Pressiny, krlowej Columbiers i Poitou, banshee nawiedzajcej zamek w Lusignan? Burkna i odwrcia wzrok, ale wydao mi si, e jej twarz rozjania si umiechem od pochlebstw Oberona. - Meluzyno! - Zapiewa to imi jak hymn i twarz Mel odmodniaa o par lat. Znaam je. Wystpowao w jednej z historii, ktre opowiadaa mi mama. Ksi wdrujcy po lesie, napotka przy fontannie pikne dziewcz. Poprosi j o rk i dziewczyna przyja owiadczyny, ale pod jednym warunkiem: ksi nigdy przenigdy nie spojrzy na ni w sobot. Ksi si zgodzi i odby si lub. Dziewczyna przyniosa ksiciu dobrobyt, powia dziesicioro dziatek i zbudowaa dla niego zamek w Lusignan. Byli bardzo szczliwi, ale pewnej soboty ciekawo ksicia zwyciya. Podgldajc on w kpieli, zobaczy, e od pasa w d jest wem. Zachowa jej sekret, lecz tylko do dnia, gdy ich syn, potwr z kami, dokona rzezi stu mnichw. Wwczas zwrci si przeciwko onie, oznajmiajc, e to przez ni syn ma zatrut krew. Pojmujc, e jej sekret zosta odkryty,

Meluzyna zmienia si w skrzydlatego wa i odleciaa. Wracaa jednak nad zamek zawsze wtedy, gdy jeden z jej potomkw umiera, zyskujc tym sobie przydomek Banshee z Lusignan. Czy to moliwe, e to ta sama istota, pokryta szlamem i zgarbiona pod ciarem wieku? Jakby w odpowiedzi na to pytanie Mel wyprostowaa si i lekkim krokiem wesza do fontanny. Uniosa pokrzywione donie do postaci anioa, a wtedy woda popyna z fontanny na jej twarz. Zacza zdziera warstwa po warstwie ubrania, koszule i swetry, spodnie i ciep bielizn, a bya kompletnie naga... i pikna. Pod strumieniem wody jej skra byszczaa opalizujcymi odcieniami fioletw i szaroci jak muszla suchotki, dugie, zielone jak morze wosy spaday do zgrabnej talii, na ktrej w promieniach soca poyskiway niebieskie i turkusowe uski. Dugi silny ogon uderzy w wod i wyrzuci j z fontanny nad brzeg jeziora, gdzie przysiada, podziwiajc swoje odbicie. - Mel nie patrzy w swoje odbicie, tylko szuka Johna Dee - odezwa si Oberon, odczytujc moje myli. - Ma moc widzenia w wodzie. Id, nauczy ci tej sztuki. Zdj mi torb z ramienia i lekko szturchn. Ostronie ruszyam w stron Mel. Ze wszystkich napotkanych przeze mnie stworze ona bya najbardziej zdumiewajca. adne wyobraenie rusaki, ktre widziaam, w najmniejszym stopniu nie potrafio odda niezwykoci tego perowego ciaa zakoczonego ogonem... chocia kiedy si do niej zbliyam, zauwayam, e skr ma niezupenie ludzk. Przypominaa chityn jak u... Po kolejnym kroku nachyliam si, by obejrze jej rce zaoone pod piersiami. Odwrcia si ku mnie, mrugajc zielonymi jak wodorosty oczami, i dostrzegam cienkie

skrzela na gardle i dugie ostre szczypce zamiast doni. Zaczam si cofa, ale wtedy na wodnej tafli uformowaa si twarz - i nie bya to twarz Meluzyny. Uklkam obok niej na brzegu jeziora. Przez moment sdziam, e patrz na swoje odbicie, ale potem pojam, e to moja matka. Poruszaa ustami, mwic do mnie. Pochyliam si, eby usysze... albo odczyta sowa z ruchu warg... ale zaraz znikna i na jej miejscu pojawio si oblicze Johna Dee; patrzy wprost na mnie, mia si ze mnie. Cofnam si przeraona. Obok mnie Meluzyna wydaa odgos - wrzask, jaki wydaje drapieny ptak, nim rzuci si na ofiar. Zanim si zorientowaam, swoimi szczypcami jak u homara mocno zapaa mnie za rk i wcigna w wod.

rdlo Westchnienie zaskoczenia byo moim ostatnim oddechem, zanim woda zamkna mi si nad gow. Prbowaam zatrzyma powietrze w pucach, podczas gdy Meluzyna cigna mnie przez lodowat, mroczn otcha. Chciaam si uwolni, ale trzymaa mocno i wyrywajc si, tylko sprawiaam sobie bl. Rozejrzaam si zaintrygowana, dokd Meluzyna tak szybko pynie. Przecie to sztuczne jeziorko nie moe by a tak gbokie. Promienie soneczne przenikay do dna, nadajc wodzie kolor botnistej zieleni znaczonej zotymi ctkami. Z mroku zacz wyania si ksztat: okrga dziura przykryta kratownic z girlandami pierzastych alg. Odpyw? Rura dostarczajca wod do jeziora? Cokolwiek to byo, zetrze nas na kawaki jak ser, kiedy z t prdkoci w ni uderzymy. Zamknam oczy i zasoniam twarz przedramieniem. Byo gorzej, ni si spodziewaam, gorzej ni wtedy, gdy ford expedition wjecha na samochd mamy. Miaam wraenie, jakby kada cz mojego ciaa rwnoczenie uderzya w stal, jakby kratownica rozdara mnie

na kawaki, i nie chodzio o zwyke rozczonkowanie, lecz o rozpad na atomy. A potem, kiedy ju mylaam, e strac przytomno ze straszliwego blu, min bez ladu. Czuam tylko przepyw wody i bezcielesn lekko. Otworzyam oczy - w kadym razie tak mi si wydawao. Otaczaa mnie nieprzenikniona czer. Umaram? Nie, odpar jedwabisty gos. Jessste wod. Prbowaam odnale rdo gosu, ale otacza mnie zewszd... Uwiadomiam sobie, e zewszd znaczy, i przenika przez cae moje ciao... Nie, to niezupenie tak, poniewa nie miaam ciaa. Niesie ci prd wodny. Czujesz? Jestemy w zbiorniku, std dostaniemy si do gwnego tunelu wodnego i popyniemy przez miasto. Dee jest gdzie w sssystemie kanalizacyjnym. Musimy go znale. Jak?, zapytaam w mylach. Przecie nic nie czuj i nie widz. Ale zobaczysz. Przystosowanie si do stanu bezcieles-noci musi troch potrwa. Ssspdziam stulecia w rdach sssczcych si midzy warstwami ska gboko pod ziemi pod lasami Broceliande. Zanim jednak wejdziemy do zbiornika, wpierw wyparujemy. Wyparujemy? Zabrzmiao gronie. Ale ju czuam, e staj si lejsza, unosz ku powierzchni. Uwiadomiam sobie obecno wiata, a potem frunam nad poyskliw tarcz, stapiaam si z powietrzem, unikajc zderzenia z wakami i nartnikami, wzbiam si coraz wyej. Byam nad Central Parkiem. Widziaam biegaczy, ktrzy okrali zbiornik i wiee Dakoty rysujce si na tle nieba. Wiee si zbliyy, kierowaymy si prosto w chmury... I nagle znowu nabraam ciaru. Wpadymy do zbiornika, silny prd wcign nas do rury. Mimo ciemnoci wiedziaam, gdzie jestemy. Kompas, ktry Noam Erdmann umieci w mojej doni, pulsowa w kadej czsteczce,

orientowaam si wic, e przemierzamy wysp Manhattan w kierunku poudniowo-zachodnim w szerokim tunelu wodnym... Nagle pojam, e to Tunel Wodny nr 1. Kompas nie tylko wyposay mnie w wyczucie kierunku, ale te podawa szczegow lokalizacj, jakby w moim ciele wydrukowano map miasta. Naprawd miaam wasny GPS! Chocia znajdowaymy si gboko pod ziemi, znaam nazwy ulic biegncych nad nami. Kiedy pdziymy pionowymi korytarzami, pchane strumieniem wody z gr, znaam numery mijanych mieszka. W zbiornikach na dachach mogam wymieni kady charakterystyczny obiekt w promieniu pitnastu kilometrw. A kiedy labiryntem rur wrciymy do gwnego tunelu, mogam poda dokadn dugo i szeroko geograficzn. Zwiedziymy kady cal miasta w czasie, ktry zwykle zajmowaa mi podr metrem z Village do rdmiecia, nigdzie jednak nie natrafiymy na lad Johna Dee. Na kocu wyspy skrciymy na poudniowy wschd i zanurzyymy si gbiej w mroku. Syszaam szum wody i warkot statkw nad gow. Byymy pod zatok, kierowaymy si do Brooklynu. Meluzyna niewiele mwia, wyczuwaam w niej napicie, ktrego wczeniej nie byo. Gdyby miaa puca zamiast skrzeli, powiedziaabym, e wstrzymuje oddech. Kiedy dotarymy do Brooklynu, odprya si, chocia musiaymy pyn pod prd w kierunku pnocno-wschodnim przez Brooklyn i Queens, a potem na pnocny zachd do Bronksu. W zbiorniku Hillview Meluzyna poprowadzia mnie wok jeziora. Wyczuwaam, jak si cieszy z pobytu w tym

rozlegym akwenie, gdzie uwolniymy si od cinienia obecnego w tunelu. Wracamy do miasta?, zapytaam. Zamiast odpowiedzi poprowadzia mnie do akweduktu Delaware, a stamtd do zbiornika Kensico w Vallhalla. Mimo e walczyymy z prdem, pynymy coraz szybciej. Meluzyna uparcie milczaa, ale teraz wyczuwaam jej pragnienie - byo to moliwe, poniewa nasze czsteczki mieszay si, ploty i rozplatay jak dugie pasma DNA. Pragna powdrowa na pnoc, do grskich rde, ktre daway pocztek rzekom i strumieniom. Czua niepokj w sonych wodach zatoki, poniewa bya istot yjc w sodkich rdach, ich bogini i duchem. Oddawano jej cze przy rzymskich rdach i celtyckich studniach, syszaam imiona, ktrymi nazywali j wyznawcy... Sulis, Seuana, Coventina, Egeria, Sinann, Laga. Odczuwaam jej mio do Raimouda de Lusignana i udrk zdrady, kiedy ukochany ze wstrtem si od niej odwrci. Widziaam, jak przez dugie lata nawiedza chateau de Lusignan, syszaam lamenty Banshee towarzyszce ostatnim chwilom jej potomkw. Czuam jej smutek wygnania, pragnienie, by wrci do rda. Taka byam pogrona (dosownie) w dziejach Meluzyny, e zapomniaam o naszej misji, zapomniaam, e musimy wrci do miasta. Chciaam popyn na pnoc do czystych rde Catskills tryskajcych pod szczytami nakrytymi niegow czap. Ale nasze czsteczki si zmieszay, to sprawio, e gdy poznawaam ycie Meluzyny, ona suchaa mojej historii. Zobaczya wszystko: twarz mojej matki, wypadek samochodowy, przeraliwy pisk rozdzieranego metalu, zaamanie ojca... W chwili, gdy weszam do sklepu Dee, przestaa si pieszy. Z uwag obserwowaa, jak alchemik pochyla si nad srebrnym puzderkiem, jak jego pachoki wpadaj do mojego domu, jak ta mga wkrada si do mojej pracowni i oywia demona drzemicego w Szczkach, jak mga oywia mantykor w Cloisters. Usyszaam szloch Meluzyny na widok martwych sylfw i poczuam jej

rosncy gniew na Johna Dee. Wdar si w jej wody niczym wirus, wykorzysta jej strumienie do siania zniszczenia. Ten gniew sprawi, e zawrcia, cignc mnie za sob. Pyncym na poudnie akweduktem Delaware dotarymy do zbiornika Hillview, a stamtd do Tunelu numer 1. Chocia poruszaymy si bardzo szybko, zatrzymywaa si przy kadym odpywie i sprawdzaa, czy nie czuje tam zapachu Dee. Chyba bya blisko ustalenia jego miejsca pobytu. Ja take wyczuwaam w saby odr siarki, ktry cztery dni temu by we mgle. Trafiymy na niego blisko parku, a potem pod West Village. Meluzyna poprowadzia mnie do gwnego tunelu, zmuszajc do przypieszenia tempa; wiadoma byam jej obrzydzenia, kiedy znalazymy si pod East River. Chciaa jak najszybciej zostawi za sob son wod i w tym popiechu odrzucia moliwo, e Dee tu jest. Nie byo tu kominw prowadzcych na powierzchni, tylko prosty tunel pod rzek, ktry prowadzi do Brooklynu, nie byo odpyww... w kadym razie nie powinno by. W poowie drogi pod rzek znowu poczuam zapach siarki, utrzymujcy si na metalowej zczce. Meluzyna take go poczua i gwatownie si zatrzymaa. Widziaam, jakie to dla niej trudne. Jak wtedy, gdy metro zatrzymuje si midzy stacjami, gasn wiata i w powietrzu unosi si zapach dymu... Tu nie ma kominw, wic jak on moe tu by?, pomylaam.

Nie powinno ich by, ale jeli Dee wdar si w umysy robotnikw pracujcych przy tym tunelu, mg ich zmusi do zbudowania komina. Nie ma lepszego ssschronienia ni tunel gboko pod rzek... Widzisz? Poniewa nie miaymy cia, Meluzyna nie moga mi wskaza miejsca, o ktre jej chodzi, wyczuam jednak, jak jej uwaga kieruje si na cian. W pyncej wodzie arzy si sabo znajomy symbol, oko otoczone spiral. Ten sam symbol Oberon umieci na kolumnach po obu stronach bramy przed szpitalem witego Wincentego, eby nikt nas nie widzia. Zaklcie kierujce na niewaciw drog, wyjania Meluzyna. Tu jest co, czego nie powinnymy zobaczy, ale jeli usun zaklcie... Strumie wody uderzy o cian, spiralne oko zamigotao i znikno, odsaniajc metalowy zawr. Nie rozumiem, pomylaam, po co zadawa sobie trud i ukrywa go? Nikt tu nie przychodzi. Czasami pywaj tu ondyny... i powinnam regularnie patrolowa wszystkie tunele, ale tego akurat unikam, poniewa jest pod ssson wod. Gupia, sykna Meluzyna, za na siebie. Wiedziaam, e wylicza wszystkie bdy, ktre popenia w czasie swego bardzo dugiego ycia. Pord nich byo maestwo z ksiciem, chocia wyczuwaam te, e wci tskni za miertelnym, ktrego polubia i ktremu urodzia dzieci. Nie powinna si obwinia. Wszyscy popeniamy bdy. W wodzie pojawi si ciepy prd, a potem wiato, jakby otoczya nas awica fosforyzujcego planktonu. Tak, ale ten potrafi naprawi. Prd zawirowa wok zaworu z tak prdkoci, e woda si zapienia. Koo zaczo si obraca, skrzypiao i jczao, jakby nikt go nie rusza od lat. ciany tunelu take

pojkiway. Ogarno mnie przeraenie na myl, dokd ten tunel moe prowadzi. Co si wtedy z nami stanie? Rozbijemy si na skale czy wypyniemy w morze? Prbowaam zbada umys Meluzyny, ale natrafiam na mur. Nie miaa ochoty zastanawia si nad tym, co tylko zwikszyo mj strach. Wreszcie koo przestao si obraca, zawr si otworzy. Pionowy komin wessa nas z tak si, e nie miaymy czasu si zastanawia, co to jest. Komin wyglda jak pysk potnej kaamarnicy opisanej przez Juliusza Verne'a: straszliwy zakrzywiony dzib z ostrymi jak brzytwa zbami. Skada si z sit z perforowanej stali, ktre spieniay wod. Pynymy przez spiral przeplatajcych si przegrd. Po raz pierwszy poczuam, e trac wi ze wiadomoci Meluzyny... e zaczynam traci kontakt z wasn. Uamki przeszoci i teraniejszoci pojawiay si jak przynty - mama opowiadajca mi na dobranoc 0 wrkach, ktre mnie strzeg, gdy pi, portret mamy pdzla Sante, rozemiany Jay na molo w Brighton Beach, Becky z rozpostartymi ramionami na szczycie Empire State Building. To byo co wicej ni wspomnienia. Przez uamek sekundy istniaam w nich, a potem jaka sia wyrzucaa mnie na zewntrz. Jakby wygodniaa bestia poeraa moje wspomnienia i wysysaa z nich soki. Kiedy ze mn skoczy, zostanie tylko pusta skorupa. Chwile oddzielay si od siebie w taki sam sposb, w jaki myli na granicy snu i jawy staj si coraz bardziej przypadkowe i chaotyczne. Jedna za drug umykay... Nie pozwl im odej! Otrzewi mnie krzyk w spienionej wodzie. Jak?, zapytaam, ale gos Meluzyny znikn. apaam uciekajce wspomnienia - ojciec trzyma mnie za rk, gdy w deszczowy

dzie wchodzilimy po schodach do Metropolitan Museum, Jay wsuwa pyt Elli Fitzgerald do zniszczonej tekturowej okadki, wosy Becky rozwiane na wietrze... Chwytaam wspomnienia, ratowaam je z wiru, i skupiaam ca uwag na twarzach, ktre si oddalay: mamy, ojca, Jaya, Becky, Zacha Reese'a, Sante Leone, a take pojawiajcej si coraz czciej Willa Hughesa. To byy tworzce mnie elementy, dopki je zatrzymam, nie bd zgubiona. Wreszcie pysk bestii wyplu nas do pytkiego stawu pod stalow kopu. Przez otwarty oculus wpadao cytrynowe wiato. Jeste caa?, zapytaa Meluzyna. Tak, odpowiedziaam, ale czy na pewno? Skd mogam wiedzie? Czy czstki mnie wci dryfoway w tunelu wodnym pyncym do Brooklynu? Wizj, w ktrej moje molekuy nawadniaj geranium w Carroll Gardens i scz si do kanau Gowanus, przerwao syczenie Meluzyny: I co z tego? Mylisz, e przez ssstulecia nie pozbyam si czstek siebie? Musssisz zachowa najwaniejsze elementy. Takie, ktrych nie chciaaby utraci. Zbieraj si, ruszamy w gr. Uniosymy si na pokryt brudnym rowym kouchem powierzchni i wyparowaymy. Panowaa taka duchota, e bez trudu przez oculus dostaymy si do marmurowej komnaty w ksztacie skorupy odzika. Wntrze stanowio replik domu Gianniego Versace w Miami Beach z pocztku dwudziestego wieku. Podog przykryway cikie perskie dywany, na rzebionych mahoniowych meblach toczyy si antyki, greckie amfory i rzymskie brzy, ciany wyoone byy zotem. Wisiay na nich obrazy, w ktrych rozpoznaam zaginione arcydziea: Leda z abdziem" Leonarda da Vinci, Koncert" Vermeera, Portret doktora Cacheta" van Gogha. Pomidzy tym bogactwem nad kominkiem dostrzegam niewyrniajcy si portret kobiety w sukni w stylu empire. Byo w niej co

znajomego. Przysunam si i spojrzaam w jej agodne migdaowe oczy, ale wci nie potrafiam jej umiejscowi. - Jest pikna, prawda? Gos tak mnie przerazi, e o mao nie roztopiam si w kau. Wczeniej syszaam go tylko raz i wtedy nie brzmiaa w nim moc. Spojrzaam na siedzcego pode mn mczyzn. Wyczuwaam kady gram potgi, ktra go otaczaa; takiej aury z konturami ostrymi niczym soneczne promienie nie widziaam u nikogo. Mia na sobie ten sam brzowy sweter, ktry teraz nie maskowa jego muskularnej budowy. Siedzc w wielkim czerwonym fotelu, sprawia wraenie, e gotuje si do ataku. Jedna do z tymi paznokciami niczym dugonogi pajk spoczywaa na podokietniku, w drugiej trzyma cygaro. Zacign si i wydmucha dugi strumie dymu prosto na mnie. Poczuam, jak krawdzie moich czsteczek twardniej pod wpywem aru. Meluzyna stana obok mnie. Trzymaj si z dala od moich kanaw, sykna. Ty tu nie naleysz. - Doprawdy? - Dee przebiega dugimi palcami. - Mam to mae pied-a-terre*, cho powinienem je raczej nazwa pied-a-mer, od ponad pidziesiciu lat, a ty si nie zorientowaa. Moe to ty tu nie naleysz, Meluzyno. Woda na twj gust nie jest odrobin za sona? Obok, ktrym bya Meluzyna, zgstnia w skrzydlatego wa, spomidzy ostrych zbw wysuwa si jzyk, szczka kapaa kilka centymetrw od twarzy Dee. * (franc.) - Mieszkanie, z ktrego korzystam dorywczo.

Zmierzy j chodno bursztynowymi oczami i strzepn popi do popielniczki obok fotela. Ten gest zwrci moj uwag, powiodam wzrokiem za jego rk i dostrzegam bysk srebra. Obok popielniczki staa srebrna szkatuka. Dee umiechn si i pooy na niej do. - Po to przysza, Garet James? Chcesz jeszcze raz zerkn do rodka? - Gadzi palcami wieko, wprawiajc w ruch linie. Wiy si jak gniazdo wy. Poczuam, e si do nich zbliam, e podam za wszystkimi liniami... gdybym potrafia dotrze do celu kadej z nich, wiedziaabym... Otrzsnam si z tych myli. O czym bym wiedziaa? - Zdobyaby wadz nad ywioami i poznaa tajemnic wiecznego ycia - powiedzia Dee. - A co waniejsze, wiedziaaby, jak uciec przed tym wiecznym yciem. Na tym sekrecie zaley twojemu chopakowi. Mylisz, e ci pomaga tylko dla twojej licznej buzi? On take pragnie zdoby szkatuk. To jedyny sposb, eby znowu mg si sta miertelny... chocia nie potrafi sobie wyobrazi, dlaczego tak mu na tym zaley. Liczy, e go doprowadzisz do szkatuki. Moe wezwiesz go teraz, przekonasz si, jak szybko przybdzie... och, zapomniaem. Trudno ci wykona t ogniow sztuczk w obecnym stanie. Wic dlaczego si nie zmaterializujesz? Nie sssuchaj go! Meluzyna otoczya mnie tumanem. Nie zdawaam sobie sprawy, e mog si zmaterializowa z wasnej woli. Z chwil gdy Dee mi to uzmysowi, poczuam, jak moje komrki staj si cisze, i zatskniam za ciaem. - Zawsze uwaaem, e ywio wodny jest zimny i nieprzyjemny. - Wzdrygn si gwatownie. - Nie wolaaby siedzie przy kominku ze szklaneczk brandy w doni? Rzeczywicie byam zmarznita. I pusta w rodku. Tak strasznie pusta.

- Ty i ja mamy wiele spraw do omwienia, Garet James. Nie musisz si mnie obawia. Mogem swym cieniom rozkaza, eby ci zabiy, kiedy wysaem je do twojego domu. Strzelie do mojego ojca! - Nie, moja droga. - Cmokn i pokrci gow jak miy wujek poprawiajcy ulubion siostrzenic. Twj ojciec sam si postrzeli. Poaowania godny incydent. Ale skd miaem wiedzie, e si boi dybukw? - Wysae mantykor, eby mnie zabia. Przez ni zgin Edgar Tolbert! - Doprawdy? Kto tak twierdzi? Wampir? Wygodnie si dla niego zoyo, e dziki ukszeniu mantykory mg wypi twoj krew, nie sdzisz? Pokrciam gow - czy raczej czsteczkami, ktre niegdy tworzyy moj gow. - Will mnie uratowa... - Urwaam, wspominajc usta Willa na szyi, to, e wczoraj w nocy omal nie uczyni mnie tak jak on... Ale z drugiej strony sama o to prosiam, bagaam... -Jasne, e go o to prosia. Zatru ci krew i zatsknia za wicej. Zapa ci na haczyk. Prbuje ci ssskoni do zmaterializowania, bo wtedy bdzie mg ci zniszczy, szepna mi do ucha Meluzyna. Nie zapominaj, co zrobi z sssylfami. - O tak, sylfy. Dobrowolnie przyznaj si do tego czynu, ale to bya samoobrona. Spotkaa kiedy sylfa, moja droga? Nieprzyjemne stworzenia, takie same jak te, ktre widziaa kryjce si w cieniach, gdy bya z Oberonem i Pukiem. Jak mylisz, dlaczego Oberona

nazywaj Ksiciem Ciemnoci? On te ci wykorzystuje, chce zdoby szkatuk, eby zapanowa nad ludzk ras. Sdzisz, e poddanym Oberona podoba si obecne ycie w cieniach? Ze twoim wodnym przyjacioom przyjemno sprawia ycie w ciekach? Niegdy rzdzili wiatem i tskni za tamtymi czasami. Ile miejsca zostanie dla ludzi, jeli im si to uda? Czy to prawda?, zwrciam si do Meluzyny. Nie odpowiedziaa, zamiast tego zobaczyam mczyzn w krlewskim stroju i koronie na gowie. Z twarz wykrzywion odraz sta w komnacie zalanej krwi. - To wszystko twoja wina! - krzykn. - Popchna go do tego twoja splamiona krew, ktra pynie w jego yach. To wy, ludzie, nie zostawiacie dla nasss miejsca, odpara wreszcie. - Do czego jeste zdolna, by pomci zo wyrzdzone twojemu ludowi, Meluzyno? Wysuna dugi jzyk, sykna. Przez ostatnie minuty ona te nabieraa ciaa, gniew i gorycz cigay w d jej czstki niczym ropa skrzyda mewy. Meluzyna miaa racj, Dee nas prowokowa, chcia, ebymy obie si zmaterializoway. Czuam pokus, by wykorzysta okazj i sprbowa go zniszczy, zdawaam sobie jednak spraw, e nie jestem odpowiednio przygotowana do ataku, zwaszcza e Dee mia dostp do moich niematerialnych myli, co mogo zniweczy korzy wynikajc z zaskoczenia. Musimy i. Staraam si, by zabrzmiao to jak szept, jak leciutki wiatr marszczcy wod, ale Meluzyna zbyt pogrya si w gniewie, by sysze cokolwiek cichszego od ryku. W przeciwiestwie do Dee. - Tak, chyba powinna i, moja droga. Przyjaciele ciebie potrzebuj. Jestem przekonany, e w twojej poczcie gosowej jest jedenacie telefonw od Becky. Obawiam si, e ktnia z Jayem przybraa do

niemiy obrt. - Otworzy wieko szkatuki. Jego wewntrzn stron pokrywaa mgieka, ktr Dee zmaza doni, i zobaczyam Jaya i Becky siedzcych w mojej kuchni - czy raczej Jay siedzia, chude ramiona mia zgarbione, wosy spaday mu na twarz. Becky na wp siedziaa, na wp staa na przygitych nogach, machajc rkami jak wiatrak, jakby w kadej chwili gotowa bya zaatakowa Jaya. Obrazowi nie towarzyszy dwik, ale ze sposobu, w jaki Jay zapada si w sobie, mogam si domyli, co Becky wykrzykuje. Przesta!, wrzasnam. Ty im to robisz! Nigdy wczeniej w taki sposb si nie kcili. Ka jej przesta! - Chcesz tego? - zapyta Dee rozbawiony. - Moe rzeczywicie. Wiesz, jak kruch psychik ma twj przyjaciel, chyba mona go nazwa typem samobjczym. Mam j powstrzyma? - Palcem wskazujcym dotkn postaci Becky na srebrnym ekranie takim samym ruchem, jakim obsuguje si iPhone'a. Becky momentalnie pada na krzeso, opucia rce. Z twarzy odpyna jej caa krew. Nigdy nie widziaam jej w takim sztywnym bezruchu. Dee ponownie dotkn ekranu tu nad sercem Becky, ktra otworzya usta, apic powietrze jak ryba. Nie! Pdzc w stron Dee, czuam, jak moje czsteczki nabieraj ciaru. Meluzyna mi towarzyszya, wpierw jako woda rozbryzgujca si o mnie, potem ksztat coraz bardziej materialny. Kiedy dotarymy do Dee, obie miaymy ciao - w przeciwiestwie do niego. Rozpyn si razem z fotelem, zostawiajc po sobie dziur, ktra nas

wcigna. Znalazymy si w rurze tak ciasnej, e ledwo mogymy oddycha. Meuzyna usiowaa si zdematerializowa, ale zanim zdya proces zakoczy, wyrzucio nas do lodowatej sonej wody i niczym porcja ciekw wpynymy do East River.

Rozpynicie Bardzo dugo przebywaam pod wod bez koniecznoci oddychania i liczyam, e nadal tak bdzie, ale nacisk na piersi wkrtce mnie przekona, e jest inaczej. Musiaam jak najszybciej dotrze na powierzchni, a nawet jej nie widziaam. Usiowaam pyn w gr, poruszaam si jednak wycznie na poudniowy zachd. Zaczyna si odpyw i cign mnie w morze. Przez kilka minut bezskutecznie walczyam z prdem, potem daam spokj. Przypomniaam sobie, jak w dziecistwie podczas wypraw na plae Long Island ojciec powtarza mi, e jeli kiedykolwiek porwie mnie fala, mam z ni nie walczy, przyniesie mnie na brzeg. Czy to jednak byo prawd take w wypadku East River? Co mi z tego, skoro si utopi, zanim fala wyrzuci mnie gdzie w New Jersey? Ale przecie wczeniej, w dodatku do blisko, jest Governors Island. Jeli zdoam si odpry i pozwol, by nurt mnie tam zabra, mam szans na ratunek. Skupiam si na rozlunianiu mini, czonek po czonku, tak jak na koniec wicze zaleca instruktor jogi - to bya

shavasana... pozycja trupa. Myl, e niedugo naprawd mog by trupem, utrudniaa relaks, ale odpdziam t wizj. Nauczyciel jogi mwi: Wyobra sobie, e wtapiasz si w ziemi, po kolei rozpywaj si stopy, ydki, uda..." Co otaro si o moj nog. Wzdrygnam si i przekrciam, gorczkowo bijc w wod rkami; baam si, ale musiaam zobaczy, co jest za mn. W mroku poyskiwa srebrzysty ksztat. Rekin. Sowo mn wstrzsno, budzc gboko ukryty pierwotny strach. Ale kiedy ksztat si zbliy, dostrzegam rce, nogi i miertelnie blad twarz. Zwoki, pomylaam, nim ujrzaam szczypce i skrzele. To bya Meuzyna. Mylaam, e zdya ponownie wyparowa, ale w sonej wodzie stracia przytomno. A moe ju nie ya. Pewnie nic nie mog zrobi... Musz jednak sprbowa. W czasie, gdy nasze czsteczki pozostaway splecione, polubiam to dziwne stworzenie. Pomimo okazywanej szorstkoci otaczajcej j na wzr chitynowej skorupy wci pakaa po mczynie, ktry j zdradzi, i dzieciach, ktre musiaa opuci. Przez stulecia nawiedzaa chateau Lusignan, by cho zerkn na wnuki, nawet jeli krzyczay z przeraenia na jej widok, a wreszcie ucieka do innego kraju. Nie mogam pozwoli, by zgina w zanieczyszczonej toni East River, skoro narodzia si z najczystszych krystalicznych rde. A Meluzyna umieraa, czuam to. Wicej, rozpywaa si. Perowa skra pozostawiaa w nurcie fosforyzujcy kurz jak ogon komety. Kiedy mnie mijaa z szeroko otwartymi oczami wpatrzonymi w nico, zapaam j za rk, ale jej do wysuna si z mojej. Baam si, e odpadnie cae rami, kiedy j do siebie przycigaam i objam pod pachami. Bya lekka jak pusta muszla. Staraam si o lym nie myle, walczc z prdem, ale drczyy mnie obrazy limakw wyczogujcych si z pustych

oczodow i wgorzy ywicych si topielcami. Jedynym plusem byo, e fluorescencja otaczajca Meluzyn dziaaa jak potna latarka. Widziaam kamienie przed sob, dryfujce butelki i drewno nad gow. Gdybym zdoaa zapa si ktrego z tych kamieni, moe wygramoliabym si z wody. Nie podejrzewaam jednak, jak przeszkod bdzie Meluzyna. Miaam woln tylko niezgrabn lew rk. apaam si ska i zostawaa mi tylko gar pena zielonego mchu. Pu j, przemwi gos w mojej gowie. I tak jej nie pomoesz. Mimo to trzymaam Meluzyn, moe dlatego, e si baam zosta sama w mroku. Nurt cisn mn o poszarpan ska. Obtaram sobie lewe biodro, ale byam w stanie zarzuci na ni rk i dziki takiemu podparciu jako wygramoli si z wody. Wci nie widziaam wiata nad sob. Zaczynaam myle, e otaczajca mnie czer jest otchani gbsz ni dno East River. Moe ju nie yam. Wci si wspinaam, cignc puste ciao Meluzyny jak limak, ktry wlecze na grzbiecie skorup. Straciam poczucie czasu i odlegoci. Chyba zemdlaam. Kiedy odzyskaam wiadomo, otaczaa mnie czer, ale to bya czer nocy, na goej skrze czuam grudniowy wiatr. Leaam na skale obok smugi srebrnej galarety, przypominajcej ostryg wycignit z muszli. Do garda podesza mi , odwrciam si, by zwymiotowa son wod. Nudnoci targay mn dugo, a gardo mnie palio, a odek bola, jakby wywrcony na drug stron... Przypomniaam sobie, e koo mnie jest ta kaua obrzydliwej breji,

i znowu zrobio mi si niedobrze. Nie byam w stanie znw na to co spojrze, wic zaczam si czoga w stron ssiedniego gazu. Marguerite... nie zostawiaj mnie... Gos rozleg si rwnoczenie w mojej gowie i za mn, dobieg z kauy, ktra niegdy bya Meluzyn. Wci ya, ale zostao jej niewiele czasu. Nie potrafiam si zmusi, eby na ni patrze i wiedzie, e w tej mazi koacze si wiadomo. Odsunam si na kilka centymetrw... Marguerite... siostro... Siostro? Nie zatrzymujc si, bez przekonania mwiam sobie, e to tylko figura retoryczna, chocia przed moimi oczyma zacz si formowa obraz: dziewczyna klczy na brzegu lenego jeziorka i patrzy w swoje odbicie... tylko e to nie jest odbicie, z krystalicznej toni spoglda na ni druga dziewczyna, obie podobne jak dwie krople wody, rni je tylko kolor wosw. Odwrciam si. Blade ciao wio si na skale, w fadach co bysno. Nachyliam si i ku swemu przeraeniu stwierdziam, e to oczy. Wpatrzone we mnie zielone oczy. - Ty i Marguerite, ta Marguerite, od ktrej si wywodz, byycie siostrami? Poczuam, jak przechodzi mnie ten sam dreszcz, ktry zmarszczy powierzchni galarety. Tak... siossstrami... Ale j wezwano do Ssstranicy, a ja... ja zmieniam si w to. Tej czci historii Oberon mi nie opowiedzia. A kiedy Marguerite staa si miertelna... Meluzyn znw wstrzsn dreszcz, przez rozpywajce si w nico ciao przebiegy baki powietrza.

- Co? Co si wydarzyo, kiedy staa si mierteln? Pomagaam jej... pokazywaam... drog... Zielone oczy zakrciy si w breji, potem rozsuny na boki, ale wci utkwione byy we mnie. Teraz ty... ty mi pom! - Jak? Jak mog ci pomc? Zap mnie!, sykna Meluzyn. Sssprowad mnie z powrotem! - Mam ci zapa? Ale jak? - Teraz znikaa byskawicznie, spywajc w zagbienie w skale, a stamtd do szczeliny od strony morza. Baam si, e jeli wpadnie do sonych wd zatoki, strac j na zawsze. Rozgldajc si gorczkowo, zobaczyam plastikow butelk, ktra utkwia midzy kamieniami. Zanurkowaam po ni. Okazao si, e to w poowie oprniona butelka wody Poland Spring, w dodatku z zakrtk. Zmora ekologw na caym wiecie, cho mnie jej widok ucieszy. Oprniam butelk do ostatniej kropli. Przynajmniej to rdlana woda, pomylaam, obchodzc kamie. Postawiam butelk pod szczelin. - Wszystko w porzdku - powiedziaam. - Zapi ci. Moesz... - Szukaam odpowiedniego sowa. Na myl przyszo mi okrelenie roztapianie", ale go nie uyam. Powiedziaam tylko: - Nie musisz duej walczy. Zapaam ciebie. Zakrciwszy butelk z resztkami Meluzyny, crki Elinasa i Pressiny, krlowej Columbiers i Poitou, Banshee z Lusignan, wstaam i rozejrzaam si. Staam na nawisie skalnym do blisko brukowanej cieki. Za ni ceglane budynki rysoway si ciemnymi sylwetami na tle nieba. Byam na Governors Island na szkolnej wycieczce i wiedziaam, e niegdy znajdowaa si tu baza wojskowa, teraz przeksztacona w muzeum. Budynki wyglday na opuszczone - cae szczcie, bo przecie byam kompletnie naga.

Ale wysp z pewnoci patroluj ochroniarze, jeden kiedy si na mnie natknie. Bd musiaa przekonujco wyjani, dlaczego goa wasam si po Governors Island, ktra jak sobie teraz przypomniaam, o tej porze roku jest zamknita dla zwiedzajcych. Pomyli, e jestem wariatk, niedosz samobjczyni albo jedn i drug, a skutek bdzie taki, e wylduj na oddziale psychiatrycznym w Bellevue. I nie bd w stanie powstrzyma Johna Dee. Bez wtpienia taki mia zamiar, wypluwajc Melu-zyn i mnie ze swojej jaskini, gdy si przekona, e nie kupuj jego twierdze o niewinnoci. Bo nie kupowaam, prawda? Odpdziam t myl. Nie miaam czasu na wtpliwoci, musiaam jako wydosta si z wyspy, unikajc aresztowania czy zamknicia w szpitalu psychiatrycznym. Wdrowaam w gb wyspy, ciskajc butelk z pozostaociami Meluzyny. Po drugiej stronie brukowanej cieki trawnik prowadzi do ceglanego domu. Trawa stanowia przyjemn odmian po mokrych kamieniach, ale byam przemarznita do szpiku koci. Jeli wkrtce nie znajd sposobu na rozgrzanie si, grozi mi hipotermia. Mogabym si wama do jakiego starego domu? Zerwa z okna zason i owin si w ni? Przypomnia mi si stary skecz Carol Burnett - Jay pokaza mi go na YouTube: aktorka ubrana w draperi z karniszem na ramionach parodiowaa Scarlett 0'Har. Mimo e brzuch miaam obolay, zaczam si mia, rzecz tak samo nieprawdopodobna jak wszystko, co mi si przydarzyo, i nie mogam si uspokoi. Zgita wp osunam si na trawnik koo sosny. Jay byby zachwycony, e si miej z tego skeczu. I zaraz przypomniaam sobie sowa Dee, e Jay jest kruchy, e wrcz ma skonnoci samobjcze. Dee kama? Czy jay rzeczywicie moe si targn na wasne ycie?

Potrzsnam gow, z wosw na ramiona pocieka mi woda. Nie ma sensu myle teraz o tym. Objam mocno kolana, by jako powstrzyma szczkanie zbami. Gdybym tylko moga si rozgrza, znowu zaczabym jasno myle... Ale przecie mogam, Oberon nauczy mnie tej sztuczki. Zetknam palce, lecz za bardzo dray i nie byam w stanie nimi strzeli. Prbowaam raz po raz, skupiajc si na resztkach ciepa, ktre pozostay w moim ciele, a wreszcie pojawia si iskra. Pomyk zamigota... i zgas. Nie miaam nic, co mogabym nim podpali. Biegiem wrciam na brzeg po drewno, ktre wyrzucio morze. Nazbieraam cae narcze i zaniosam na trawnik. Dygoczcymi domi uoyam je niedaleko sosny, ale w takiej odlegoci, by nie zaja si od ogniska, po czym znowu pobiegam na brzeg poszuka papieru. Kucnam przed stosem, strzeliam palcami i podpaliam strony giedowe Wall Street Journal". Pomie z trzaskiem strzeli i przeskoczy na drewno. Dopiero kiedy sign mi nad gow, uwiadomiam sobie, e na sto procent sprowadzi ochron. Ale Oberon mimo woli nauczy mnie jeszcze jednej sztuczki. Pstryknam palcami i wypaliam w trawie symbol: oko otoczone spiral. Wzr rozarzy si na zoto, potem zmieni barw na srebrn. Wstaam i wok ogniska nakreliam jeszcze trzy. Kiedy skoczyam, nad ogniem uformowaa si srebrna piramida. Zauwayam, e dym wymyka si przez otwr w jej szczycie, ale pozostao mi liczy, e nikt tego nie zauway. Usiadam przy ognisku, rozcierajc donie. Teraz przynajmniej nie grozia mi mier z wyzibienia, cho to wcale nie rozwizywao dylematu, jak wrc

do domu. Przez jaki czas obserwowaam dym spiralnie unoszcy si w nocne niebo. Gdybym potrafia za nim pody - nie sdziam jednak, e bez Ariel byabym w stanie lata, tak samo jak nie sdziam, e umiaabym zmieni si w wod bez Meluzyny. Zreszt nawet gdyby to byo moliwe, na sam myl, e miaabym to zrobi po tym, gdy widziaam rozpywajce si ciao Meluzyny, zadraam. Nie, pragnam ciepa, i to nie tylko ciepa ognia, ale pociechy, jak daje ciao. Odpowied krya mi w gowie, ale jej unikaam. Will Hughes. Pokaza mi, jak go wezwa. Powinnam to zrobi? Syszaam oskarenia Dee tak wyranie, jakby siedzia obok mnie: Zatru ci krew i teraz akniesz wicej. Zapa ci na haczyk. To prawda, zeszej nocy zachowywaam si jak optana. Taki jest plan Willa? Wykorzystuje mnie, bo zaley mu na szkatuce? Chc go wezwa, bo tym pierwszym ukszeniem zdoby nade mn wadz? Raz po raz przesuwaam kciukiem po palcach, zastanawiajc si, jak powinnam postpi. Gos w mojej gowie powtarza: A jaki inny masz wybr? Nalea do Willa Hu-ghesa, zdawaam sobie spraw, e moe mnie okamywa... no c, w gruncie rzeczy to byo jedyne wyjcie, ale nie dlatego pragnam go przywoa. To czysta i nieskomplikowana dza sprawia, e pstryknam palcami. Ogie skoczy wyej ni poprzednim razem i przestraszy mnie. Pewnie dlatego, e tak dugo pocieraam kciukiem o palce - a moe mocy dodao mu dza. Dmuchnam na pomie i posaam w niebo przez otwr w piramidzie, poza jej ciany, gdzie eksplodowa jak fajerwerki - moje podanie wypisane wielkimi literami na niebie, eby cay wiat mg si o nim dowiedzie. To tak, jakbym umiecia t informacj na Twitterze. Pozostao mi tylko czeka, a zniecierpliwienie roso z kad minut. Moe Will nie zobaczy wiadomoci. Moe zobaczy i nie przyjdzie...

Poczuam jaki ruch w nocnym powietrzu, pod konarami sosny przesun si cie. Mroczny ksztat oddzieli si od cienia, ktre drzewo rzucao na trawnik. Will w dugim czarnym paszczu wydymajcym si jak peleryna zblia si do mnie, ciemna posta, ktra mimo bliskoci ognia pozostawaa ciemna. Czy stworzony jest z tak mrocznej materii, e nawet wiato si go nie ima? Zaraz jednak pojam, e od ogniska odgradza go piramida. Will z twarz blad i czujn rozglda si po trawniku, nie widzc mnie. No, przynajmniej nie musz si wstydzi nagoci. - Garet? - zawoa. - Tu jestem. Odwrci gow i z instynktem tropicego zwierzcia spojrza mi prosto w oczy (byam pewna, e mnie zobaczy), a potem przesun wzrok nieco na prawo i umiechn si. - Ach, wic opanowaa zaklcie mylnego kierunku. Szybko si uczysz. Wydawao mi si, e w jego gosie sysz nut rozgoryczenia. Ba si, e wiem ju do, by mu nie ufa? W uszach zabrzmiay mi przestrogi Johna Dee. - Nie do szybko, eby si std wydosta... Hm... Mgby poyczy mi paszcz? - Paszcz? Rozumiem, spotkaa Meluzyn i nauczya si sztuki transformacji w wod. - Zdj paszcz i przesun doni po materiale. - Obawiam si, e bdzie zbyt szorstki dla twojej delikatnej skry. Prosz. - Odpi bia koszul i zsun z ramion. Skr mia bia jak tkanina i lnic niczym zimny marmur w wietle gwiazd. - Musisz znowu si odezwa, ebym wiedzia, gdzie jeste.

- Marco - powiedziaam. - Polo - odpar z umiechem, rzucajc koszul o centymetr od piramidy. Wycignam rk. Szeroko otworzy oczy, gdy koszula znikna. Mikka bawena otulia mnie niczym chodna woda. Donie mi dray, kiedy zapinaam guziki, ale nie byam ju zmarznita. - Zaprosisz mnie do swojej komnaty? - Nie jestem pewna, czy wiem, jak to zrobi - odparam dwuznacznie. W rzeczywistoci nie byam pewna, czy powinnam to zrobi. - Po prostu podaj mi rk. Podniosam si. Sta tylko kilka centymetrw ode mnie, ale byam dla niego niewidzialna. Spojrzaam w jego srebrne oczy, przesunam wzrokiem po rzebionych kociach policzkowych i szczce, obojczyku, po szerokiej klatce piersiowej, twardych miniach brzucha... Nie wyglda jak stwr martwy od czterech stuleci. Wyglda na ywego... i niebezpiecznego. Czy dobrym pomysem jest zaproszenie go do mojej komnaty", jak j nazwa? Ale z drugiej strony sama go tu wezwaam i wci potrzebowaam jego pomocy. Wycignam rk. Oczy mu bysny, ale tylko si ukoni. - Dzikuj, wielmona pani - powiedzia. Dopiero wtedy chwyci mnie za rk i wszed do wntrza srebrnej piramidy. Natychmiast te jego biaa jak kreda skra w powiacie ogniska przybraa zot barw. Czuam pynce od niego ciepo. - Nie jeste zimny. - Usiadam na powrt przy ognisku. - Czy to znaczy...

- Tak, to znaczy, e niedawno si poywiaem. - Usiad kilka centymetrw ode mnie. - Nie musisz si mnie obawia. - Rozumiem. Nie mam nic, na czym ci zaley. - Tego bym nie powiedzia. - Unis do do mojej twarzy, ale si cofnam, nim zdy mnie dotkn. - Zaley ci na szkatuce, prawda? Jego do znieruchomiaa w powietrzu. - Powiedzia ci o tym Dee? - Powiedzia, e chcesz zdoby szkatuk, eby uwolni si od niemiertelnoci. Czy to prawda? Czy szkatuka ma moc uczynienia ci... - spojrzaam mu w twarz - ...uczynienia ci czowiekiem? Skrzywi si, w jego srebrnych oczach przemkn czerwony bysk podobny do promieni zachodzcego soca, ale zaraz zgas. - Tak, to akurat jest prawda. Dee wykorzysta szkatuk do wezwania demona, ktry zmieni mnie w... to. Ale Marguerite za jej pomoc przywoaa istot, ktra uczynia j mierteln. Wierz, e szkatuka moe mnie do tej istoty doprowadzi... a przynajmniej do miejsca, w ktrym zamieszkuje. Dziwisz si, e pragn znowu by czowiekiem, ale patrzysz na mnie, jakbym by potworem. - W moich oczach nie jeste potworem. Cho moe ja jestem dla ciebie tylko rodkiem do celu. - Przyznaj, kiedy przysza do mnie pierwszy raz i powiedziaa, e znalaza szkatuk, zadawaem sobie pytanie, czy nie jeste nowym wcieleniem Marguerite, ktra wrcia, by mnie uratowa. Ale twoje przeraenie na wie o tym, kim naprawd jestem, kazao mi si zastanowi, czy nie przysano ci, eby mnie torturowaa. Bo prawdziw tortur jest moliwo przebywania z tob

i wiadomo, e nie mog z niej skorzysta. Jeli rzeczywicie znalaza szkatuk, jeli wzia j od Dee... czy moesz mnie obwinia, e pragn jej uy, by znowu sta si czowiekiem? - Westchn i jego do, wci zawieszona w powietrzu jak koliber, owietlia moj twarz. Jego dotyk wywoa wizj podobn do tej, w ktrej ujrzaam Marguerite i jej siostr Meluzyn. Teraz Marguerite bya starsza, staa na brzegu jeziora, tego samego jeziora koo wiey, po ktrym w moim nie pyway dwa abdzie. W doniach trzymaa srebrn szkatuk. Wzywaa istot mieszkajc w jeziorze, ktra moga uczyni j mierteln. Bya przeraona, ale robia to, eby by z Willem. Wyczuwaam jej mio do niego kad czsteczk ciaa, jakby zapisano j w moim DNA. Pochyliam si ku niemu. Unis mi twarz, musn ustami policzek. - Bdziesz mnie obwinia, bo pragn z tob w taki sposb by? - mrukn. -Spodziewaam si, e jego usta zsun si na moj szyj, ale on przycisn je do moich ust. Rozchyliam wargi, poczuam ar jego ciaa na swoim. ar, ktry si bierze z wypicia cudzej krwi. Cofnam si i przesunam palcem po yle na jego gardle. - Czy moemy... - zaczam, czujc, jak policzki zalewa mi rumieniec. - Moemy by razem bez... - Bez uczynienia ciebie tak jak ja? To... trudne. Podczas aktu miosnego bd chcia pi twoj krew. Ale tutaj nie mam nad tob wadzy. - Wskaza srebrn piramid. - Ty j stworzya, moja moc jest tu bezuyteczna. Wybr naley do ciebie. Nie musisz sta si taka jak ja. - Nawet jeli bdziesz pi moj krew? Wzi gwatowny wdech, zadra. - Nie, jeli bd bardzo ostrony... tylko e... - Tylko e co?

Ukry gow na mojej szyi, zbami musn skr. Zesztywniaam. - Trudno mi bdzie przerwa, jeli raz zaczn - odpar chrapliwie. Drc, zamknam oczy. Znowu zobaczyam Marguerite, ktra na brzegu jeziora wzywaa magiczn istot, bo dla ukochanego mczyzny pragna sta si mierteln. Ja miaam o wiele mniej powodw do obaw. - Ufam ci - powiedziaam. - Ufam, e mnie nie skrzywdzisz. Unis gow. Oczy mia szeroko otwarte, renice ponce czerwieni, skr zot od ognia i rozchylone usta, odsaniajce ky. Jednym pynnym ruchem pooy mnie na ziemi i przycisn si do mnie. Gadziam go po plecach, czujc, jak jego skra zaczyna stygn mimo aru bijcego od ogniska. Przesunam rk na jego biodro, pooyam j na pasku od spodni. Uj moj do i poprowadzi do guzikw i zamkw, a potem niej. Wwczas zrozumiaam, dlaczego skr ma chodn i gdzie spyna caa jego krew. Przytuli si do mnie, a ja wygiam si w uk. Kiedy we mnie wszed, poczuam, jak jego ky przecinaj moj skr. Fala aru zalaa moje ciao... a potem poczuam, e ten sam ar zalewa jego. Will by w kadej czsteczce mojego ciaa... ja byam w nim. Poruszalimy si jak jedna osoba koysana przypywem, jak woda wiecznie odbijajca si od brzegu. Kiedy oderwa usta od mojej szyi, oboje rwnoczenie krzyknlimy. To by krzyk abdzia, ktry poderwa si z jeziora, gdy zastrzelono jego partnerk, krzyk banshee odbijajcy si echem do cian zamku Lusignan. Krzyk, ktry sprawi, e kada kosteczka w moim ciele zmienia si w wod.

Czerwone pantofelki Przykryci paszczem Willa jak kocem leelimy przy ognisku, a cakiem zgaso. Tuli si do moich plecw, a jego ciao byo gortsze od ognia. Opowiedziaam mu, jak z Meluzyn znalazymy kryjwk Dee, jak znikn, a potem wyrzuci nas do wody. - Fizycznie mogo wcale go tam nie by - odpar. - Przez lata si przekonaem, e potrafi projektowa swoj posta w rne miejsca. Wykorzystuje je jako punkty obserwacyjne. - Ale to znaczy, e wcale si nie zbliylimy do znalezienia go, tak? - Moe byy tam pewne tropy wskazujce na miejsce jego prawdziwego pobytu. Niesamowite, e w ogle znalaza jeden z jego punktw obserwacyjnych. - Cho to wydaje si maym zyskiem, zwaywszy na cen. - Opowiedziaam, jak zawlokam Meluzyn na wysp, gdzie musiaam patrze, jak si roztapia, a take o wizji, w ktrej Marguerite klczy nad jeziorkiem i wpatruje si w Meluzyn. Pokazaam mu butelk po wodzie Poland Spring. - Chyba rzeczywicie mogy by siostrami. Marguerite niewiele mwia o swoim pochodzeniu, ale to by wyjaniao... - Urwa. Milcza tak dugo, a si odwrciam, by na niego spojrze. Wpatrywa si w niebo, ale sprawia wraenie, jakby przyglda si scenie jeszcze bardziej oddalonej ni gwiazdy.

- Wyjaniao co? - Pamitasz, mwiem ci, e pojechaem za Marguerite do Francji? - Kiwnam gow, cho na mnie nie patrzy. Pogrony w przeszoci, nie potrzebowa jednak mojej odpowiedzi. - Kiedy opucia Londyn, poszedem do jej mieszkania. Zobaczyem tam obraz przedstawiajcy stary koci w Paryu. To by jedyny trop, wic tam pojechaem. Przez wiele tygodni chodziem do tego kocioa w nadziei, e Marguerite si tam pojawi, ale na prno. Kiedy ju miaem zrezygnowa, otrzymaem nastpny znak, ktry mnie doprowadzi do innego miejsca. Mylaem, e ona tam bdzie, ale to by tylko kolejny znak wskazujcy na kolejne miejsce. Wierzyem, e Marguerite zostawia te znaki dla mnie, e wymylia pocig jako prb mojego uczucia i kiedy j znajd, ustpi i obdarzy mnie niemiertelnoci. W lad za ni objechaem ca Francj. Znaki doprowadziy mnie midzy innymi nie na kocu, ale prawie - do chateau Lusignan, legendarnego domu Meluzyny. - I sdzisz, e zostawia ten znak, bo bya spokrewniona z Meluzyn? - Niewykluczone. Znaki prowadziy mnie do rde albo witych studni, nad ktrymi zbudowano kocioy. Ostatecznie znalazem Marguerite w wiey nad witym jeziorem, zamieszkanym przez istot, ktra ma moc obdarzania yciem wiecznym, a take cofania tego daru. Myl, e to take bya siostra Marguerite.

Pomylaam o wizji, w ktrej Marguerite staa nad jeziorem i wzywaa istot yjc w wodzie, bo pragna by miertelna. - Chyba niam o tym miejscu. -Ja ni o nim codziennie, gdy tylko o wicie zamykam oczy. To byo ostatnie miejsce na wiecie, gdzie byem szczliwy. Spdziem tam trzy dni z Marguerite w przekonaniu, e odkryem rdo modoci. - Rozemia si z gorycz, a mnie ogarn nagy chd. - Trzeciej nocy kazaa mi zosta w wiey, a sama posza nad jezioro. Wrcia wyczerpana i zapada w gboki sen. Wtedy ukradem srebrn szkatuk i piercie, i udaem si do Johna Dee. Mylaem, e to konieczne, jeli chc zyska niemiertelno i by z Marguerite na wieki. - Ale ona ju bya mierteln - powiedziaam. - To musiaa by noc, kiedy wezwaa istot z jeziora i zrezygnowaa z wiecznego ycia. Tak byo w mojej wizji. Wyczuwaam jej wielkie przeraenie, ale zrobia to, bo ci kochaa. Dopiero teraz na mnie spojrza. - Musisz uwaa mnie za gupca. - Wszyscy robimy gupie rzeczy. Wydaje mi si, e ty za swoje bdy cierpisz bardziej i duej ni wikszo ludzi. - Tak, to jeden z punktw widzenia tej sprawy. - Will rozemia si. - Noc, kiedy Marguerite odnalaza mnie w Paryu i powiedziaa, e ze wzgldu na mnie zrezygnowaa z niemiertelnoci i zoya przysig, e bdzie walczy z przedstawicielami mojego rodzaju, bya najgorsza w caym moim krtkim wwczas yciu. Szukaem jej lata, dziesiciolecia. Miesicami wyczekiwaem w kociele, w ktrym znalazem pierwszy znak, ale nowych nie byo. Powiedziaa mi, e cieka do Letniej Krainy podlega

cigym zmianom, mona j znale tylko pod warunkiem, e z tego kocioa poda si za znakami, mimo to usiowaem odszuka jezioro, nad ktrym spdzilimy tamte trzy noce. Na prno. Jakby jezioro nie istniao. To doprowadzao mnie do szalestwa. Byway okresy, kiedy mylaem, e naprawd zwariowaem. Zadawaem sobie pytanie, czy nie wyniem sobie Marguerite. - Pooy mi donie na policzkach i spojrza w oczy. - Kiedy wesza do mojego mieszkania, po raz pierwszy od czterystu lat zaczem odczuwa co na podobiestwo nadziei, e jednak znowu bd mg by miertelny. Wpatrywa si we mnie poncym wzrokiem, ale jego do bya zimna. Moja krew ju styga mu w yach, wkrtce znowu bdzie odczuwa chd grobu. Myl o takim cierpieniu bya nie do zniesienia. - Jest jaki powd, dla ktrego nie moesz nadal... - Z wysikiem szukaam odpowiednich sw - ywi si mn? Odgarn wosy z mojej szyi, ustami musn wie ran. - Coraz trudniej mi bdzie nie pi wicej za kadym nastpnym razem. Ju si uzaleniem od twojego smaku. - Kiedy przesun jzykiem po ladach, poczuam na skrze dreszcz, ktry rozla si w moich yach. - A im wicej bd pi, tym bardziej ty si uzalenisz od jadu, ktry wpuszczam do twojego krwiobiegu. Teraz jad leczy rany i tumi bl, ale jak w przypadku opiatw bdziesz chciaa wicej i wicej. Obawiam si, e intymny zwizek pomidzy wampirem i czowiekiem dla tego drugiego koczy si le. Pomylaam, jakby to byo za dnia nigdy nie wychodzi z domu, polowa na krew i wiecznie y. Wczoraj w nocy

wydawao mi si to cakiem przyjemnym rozwizaniem, ale pniej miaam wgld w wiadomo Meluzyny i wiedziaam, jaka jest tym znuona. W krtkiej wizji, w ktrej Marguerite staa nad brzegiem Jeziora abdziego (bo tak zaczam je w mylach nazywa), wyczuwaam jej ch zrezygnowania z niemiertelnoci w zamian za ycie u boku ukochanego mczyzny. -Jeli uda mi si odebra Dee szkatuk, moesz j wykorzysta do odzyskania miertelnoci? - Myl, e tak... tylko twojemu przyjacielowi Oberonowi ten pomys si nie spodoba. Zawsze mnie obwinia 0 decyzj Marguerite. Nie zgodzi si, ebym dosta szkatuk cho na sekund. Przypomniaam sobie, co Dee powiedzia o Oberonie: e pragnie szkatuki dla siebie, bo chce przywrci ywioakom dawn potg i z ludzi uczyni swoich poddanych. - C, to nie bdzie zaleao od niego - odparam, ciskajc do Willa. - Skoro beze mnie nie jest w stanie odzyska szkatuki, musi si pogodzi z kad moj decyzj o jej wykorzystaniu. A ja pragn... - przycisnam usta do jego ust - mc cigle to robi. - Cigle? - Pogadzi mnie po biodrze. - W tym tempie bdziesz wampirem w cigu tygodnia. - Obj mnie i mocno do siebie przytuli. - Lepiej jak najszybciej odnajdmy szkatuk. Chocia ja nie dostrzegaam adnych zmian na niebie, Will wiedzia, e zblia si wit. - Musimy i - powiedzia. - Zostao akurat tyle czasu, ebym dostarczy ciebie do domu. Ognisko si wypalio, ale cztery spiralne oczy wci arzyy si w trawie. Nie byam pewna, jak je zgasi,

kiedy jednak machnam nad nimi doni, srebro poszarzao, potem zbielao, wreszcie zmienio si w mgiek, nie zostawiajc ladu na trawie. Wziam butelk z Meluzyn i odwrciam si do Willa, po raz pierwszy zadajc sobie pytanie, jak waciwie zamierza odwie mnie do domu. - d czeka za zakrtem - wyjani. - d? Nie wiedziaam, e przypyne odzi. -Jak moe wspominaem, nie latam, ale przy Zachodniej Siedemdziesitej Dziewitej trzymam d. Jest bardzo szybka. Kiedy doszlimy na brzeg, zrozumiaam, co mia na myli. Kad lini smukej motorwki zaprojektowano z myl o prdkoci. Nawet zacumowana niecierpliwie podskakiwaa na falach. Na dziobie widniaa nazwa Marguerite. Pomg mi wej na pokad, potem znikn pod pokadem. Wrci, niosc dinsy i pasiasty rybacki sweter, ktry wcignam na koszul. Zadzwoni z komrki i dopiero potem odcumowa d i skierowa j na wody zatoki. - Powiedziaem kierowcy, eby czeka na nas na pirsie Chelsea. Odwiezie ciebie do domu. Bardzo auj, ale nie mog ci odprowadzi. - Wiesz, jeste bardzo starowiecki. - Rozemiaam si, potrzsajc wosami w ostrej sonej bryzie. Nie potrzebuj eskorty. - Odkrya jeden z punktw obserwacyjnych Dee. Wie, e jeste coraz bliej. Kiedy si zorientuje, e wci yjesz, bdzie chcia ci zabi, zanim znowu go wyledzisz. Nie podoba mi si, e bdziesz sama. - Wcale nie bd sama. W domu jest Jay. Chocia podejrzewam, e to nie najlepsza ochrona. Will pokrci gow.

- Jay jest bardzo do ciebie przywizany. Nie wtpi, e broniby ci do mierci, obawiam si tylko, e nie byby w stanie dugo przeciwstawia si Johnowi Dee. Sowa Willa zabrzmiay mi w uszach, kiedy wrciam do domu. Wchodzc po schodach, zawoaam Jaya i mj gos odbi si nieprzyjemnym echem w pustej klatce schodowej. Nie znalazam go w salonie, sypialni ani maym pokoju, ktry ojciec wykorzystywa jako gabinet. Drzwi do azienki byy zamknite. - Jay! - Zapukaam. - Jeste tam? - Wizja Jaya, ktry zasn w kpieli i zsuwa si do wody, sprawia, e rka mi draa, kiedy przekrcaam gak. Najpierw spojrzaam na starowieck wann na lwich apach. Zasonka prysznicowa bya odsunita na tyle, e od razu zobaczyam, e wanna jest pusta. Kto jednak niedawno bra kpiel, bo na pododze leay rczniki... Czy Jay przywiz swoje? Byam przekonana, e ojciec korzysta wycznie z biaych, a te byy w rowe i czerwone kwiaty. I kompletnie mokre. Zauwayam, e zasonka prysznicowa lekko si koysze, poruszana wiatrem z otwartego okienka nad wann. Moe woda dostaa si do rodka... chocia wczoraj w nocy na Governors Island nie padao... wic Jay rozoy rczniki. Zamknwszy okno, uklkam, eby je pozbiera. Kwiecisty wzr zmieni si w plamy krwi. Przyjrzaam si pododze. Kafelki, nawet fugi, byy czerwone od krwi. Z walcym sercem podniosam si i wyszam z azienki do salonu. Chciaam zadzwoni na pogotowie, ale kiedy podniosam suchawk, uwiadomiam sobie, e przecie nie mog wzywa karetki do skrwawionego rcznika. Spojrzaam na telefon: wiateko sekretarki automatycznej

migao. Rozdygotanym palcem nacisnam klawisz odtwarzania. Mechaniczny gos poinformowa mnie, e mani dwadziecia dwie nowe wiadomoci. Odetchnam z ulg, syszc gos Jaya. Nic mu nie jest, pomylaam, suchajc charakterystycznych pomrukw i przerw midzy zdaniami, moe si zaci przy goleniu albo co w tym rodzaju i dzwoni, eby mi powiedzie, ebym nie szalaa na widok krwi w azience. Hm... Garet... dzwoniem na twoj komrk... tak, mwi Jay". Jay, niech Bg ma go w opiece, by mistrzem dugich i niespjnych wiadomoci. Raz zostawi mi na poczcie gosowej pitnastominutowe streszczenie niemego filmu, ktry widzia na zajciach z filmu. Przypuszczam, e jej nie sprawdzia, bo do tej pory ju by si odezwaa. Wic kiedy odsuchasz t wiadomo..." Przerwa mu odgos w tle, ktry brzmia jak zapowied przez mikrofon w wypenionym echem korytarzu. Hm... taa... dobrze... powinna natychmiast tutaj przyjecha". Na tym nagranie si skoczyo. - A gdzie jest to tutaj", Jay? - krzyknam, czekajc na kolejn wiadomo. Bya take od Jaya. Hej, Garet, jak odoyem, zorientowaem si, e jeli nie odsuchaa moich poprzednich wiadomoci, nie bdziesz wiedziaa, gdzie jestem... i co si stao. Jestem w szpitalu witego Wincentego. Chodzi o Be..." Gos mu si zaama. Prbowaa si zabi. Prosz, przyjed tak szybko, jak to moliwe". Pobiegam do szpitala, nie tracc czasu na zmian ubrania. Dopiero kiedy jechaam wind (na oddzia psychiatryczny - w informacji powiedziano mi, e tam ley Becky), uwiadomiam sobie, e cuchn szlamem East River, ktry idealnie pasuje do mojej sytuacji. Powoli si

zapadaam. Dee dobra si do mojego ojca i najlepszej przyjaciki. Kto bdzie nastpny? Utrac wszystkich, jeli nadal bd prbowaa go powstrzyma? Znalazam sal Becky, ale kiedy przekroczyam prg, byam pewna, e pomyliam numer. Osoba na ku to nie moga by Becky. Jasne, Becky trudno zaliczy do wysokich, ale t pacjentk ledwo byo wida pod mocno nacignit pociel. I kiedy Becky leaa tak nieruchomo? Nieraz spaam z ni w jednym ku i ca noc musiaam si broni przed jej wierzgajcymi koczynami. A rce tej kobiety byy obandaowane i na pocieli wyglday jak potne patyczki do uszu. Nawet wosy, zwykle naelektryzowane, leay pasko na biaej poduszce. Potem jednak dostrzegam zgarbion posta na krzele. Na mj widok Jay skoczy na rwne nogi Jay, ktry wlk si przez ycie, skoczy i zarzuci mi rce na szyj. - Garet, dziki Bogu. Mylaem, e tobie te si co stao. - U mnie wszystko w porzdku. Zgubiam telefon i wczoraj w nocy nie mogam wrci do domu... Cholera, Jay! Co si stao? Becky wyjdzie z tego? Jest nieprzytomna, odkd... - Spojrzaam na grube bandae na rkach Becky. Sigay od przegubw do okci. - Bya nieprzytomna, kiedy j znalazem. Ratownik powiedzia, e stracia mnstwo krwi, ale po transfuzji na chwil odzyskaa wiadomo. - Ty j znalaze? - Spojrzaam uwanie na Jaya. Zemdla na lekcji biologii, kiedy musielimy uku si w palec, eby zbada grup swojej krwi. Dopiero teraz zauwayam ciemne plamy na kolanach jego dinsw i czerwon smug na mankiecie flanelowej koszuli. - Och, Jay, tak mi przykro. Co si stao?

Pokrci gow. Przy tym ruchu wosy spady mu na blade policzki. Mia ciemne krgi pod oczami. - Przysza wczoraj wieczorem pogada o kontrakcie. Mylaem, e bdzie si kci, ale ona bya... skruszona. - Skruszona? Becky? - Wanie. To niesamowite. Przyniosa wino i powiedziaa, i bardzo przeprasza, e prbowaa mnie zmusi do podpisania kontraktu. Ze najwikszy kontrakt nie jest wart tyle, ile nasza przyja. Nic si nie stanie, jeli do koca ycia pozostaniemy supportem sawnych kapel, a na koncerty bd nas zaprasza tylko do maych miasteczek. Wypilimy ca butelk i obejrzelimy film w telewizji... Czerwone pantofelki"... co byo dziwne, bo w programie kablwki go nie zapowiadali. Becky bardzo si ucieszya, mwia, e to jej ulubiony film, chciaa nawet, ebymy go dla ciebie nagrali. Otworzya nastpn butelk wina, ktr znalelimy w barku twojego taty, w mikrofalwce upraylimy kukurydz. Byo fajnie... jak w czasach liceum, kiedy do pnego wieczoru ogldalimy stare filmy. Na dworze bya mga i Becky powiedziaa, e to tworzy przytulny... - Mga. Tam, gdzie ja byam, mgy nie byo. - Wspomniaam czyste niebo nad Governors Island. Jay rzuci mi dziwne spojrzenie. - Nie wiem, gdzie si podziewaa wczoraj w nocy, ale w Village bya mga. Nie widzielimy nic za oknem. Becky powiedziaa, e to dobrze, e nie ogldamy horroru... tylko e zapomniaem, jaki ten film jest straszny... Pamitasz scen, kiedy dziewczyna wkada czerwone pantofelki i taczy tak dugo, a umiera? Becky powiedziaa, i czasami jej si wydaje, e nosi takie czerwone pantofelki, i marzy, eby si zatrzyma... przesta jedzi w trasy, przesta

promowa kapel, przesta si martwi, czy odniesiemy sukces, czy nie. Po prostu przesta. A potem bya ta scena, kiedy Moira Shearer rzuca si pod pocig, i zobaczyem, e Becky pacze. Powinienem by si zorientowa, e co jest nie tak, ale poczuem si miertelnie zmczony. Waciwie miaem wraenie, jakbym taczy do upadego jak Moira Shearer. Zasnem na kanapie, a gdy si obudziem, Becky nie byo w pokoju. Ju zasypiaem, kiedy usyszaem jaki odgos z azienki. Stukanie. Wszystko mi si pomieszao, mylaem, e to taczy balerina z filmu. Ale odgos strasznie mnie irytowa, wic wstaem i poszedem zobaczy... Schowa twarz w doniach, jakby w ten sposb mg zablokowa wspomnienie tamtej chwili. - Odgos wydawaa zasonka poruszana przez wiatr. Becky musiaa otworzy okno, bo jestem prawie pewien, e wczeniej byo zamknite. Moe chciaa wyskoczy, ale to okienko nawet dla niej jest za wskie. W szafce z lekarstwami znalaza brzytw. Wyoya podog rcznikami, eby krew nie zalaa kafelkw. Wiesz, jaka jest pedantyczna. - Zaszlocha. Objam go i poklepaam po plecach. Po chwili mwi dalej: - Owinem jej przeguby rcznikami tak mocno, jak si dao, i natychmiast zadzwoniem po karetk. Ratownik powiedzia, e jeszcze p godziny i by umara. Kiedy pomyl, e o mao nie obrciem si na drugi bok i nie zasnem... - Ale tego nie zrobie, Jay! Wstae i uratowae j. - Nie miaam pojcia, jak wyjani Jayowi, z czym musia walczy, eby nie zasn. Byam pewna, e mga, ktr Becky wpucia do mieszkania, j skonia do targnicia si na ycie, a Jaya ukoysaa do snu. -1 to nie twoja wina, e Becky to zrobia...

- To moja wina... - dobieg nas gos od strony ka. Becky miaa otwarte oczy. Sprawiay wraenie ogromnych w biaej jak kreda twarzy. - Tak mi przykro... - Wszystko w porzdku. - Usiadam na ku i ujam j za rk. Palce miaa bezwadne i lodowate. Te ogromne oczy w biaej twarzy przypomniay mi o Meluzynie rozpywajcej si na skale. cisnam do Becky, jakbym przez to moga j powstrzyma od odejcia. - Nie wiedziaa, co robisz. Oblizaa wyschnite, popkane usta. - Wiedziaam. Pomylaam, e tak bdzie atwiej... Byam zmczona tym cigym wysikiem. No wiesz, kogo oszukuj, prbujc zosta wielk gwiazd rocka? Powinnam bya pj na studia prawnicze, jak mwia mama... O cholera! Moja mama tu jest? Wie? - Jedzie tu z Fort Lauderdale - powiedzia Jay. - Przepraszam, Becky, musiaem do niej zadzwoni. Po twarzy Becky pocieky zy. Z pudeka na stoliku wyjam chusteczk higieniczn i otaram jej twarz. - To j zabije. Co ja sobie mylaam? - Nie mylaa, soneczko. Bya... - Do gowy wpady mi sowa rzucono na ciebie urok", ale ugryzam si w jzyk. - Bya pod zbyt wielk presj. Odpoczniesz... Pomoemy ci i poczujesz si lepiej, obiecuj. Potakna, ale powieki ju jej opaday. Siedziaam przy niej, trzymajc j za rk i staraam si wymyli sposb na zrealizowanie tego przyrzeczenia. Spdziam prawie cae przedpoudnie, na zmian z Jayem siedzc przy ku Becky. Kiedy przysza jego kolej, odwiedziam ojca. Poczuam si fatalnie na widok pustego pokoju, ale pielgniarka powiedziaa, e mj ojciec i jego

przyjaciel s w wietlicy. Pobiegam tam: Roman w fotelu na kkach gra w bryda z Zachem i dwiema Chinkami, ktre przedstawi jako Minnie i Sue. Mia rumiece i by wesoy. Po skoczonej partii wziam Zacha na bok i powiedziaam mu o Becky. - Biedactwo. - Pokrci gow. - Wiem, e bya pod wielk presj. - Naprawd? - zapytaam, ale nie czekaam na odpowied. - Nie wiem, czy powinnimy mwi Romanowi. Boj si, e to mu przypomni o samobjstwie Sante. - Jeszcze nie skoczyam, gdy uwiadomiam sobie, e moe nie powinnam bya mwi Zachowi. Zawsze martwiam si, e ma skonnoci samobjcze. Chocia jednak wiadomo go zasmucia, sprawia wraenie niezwykle spokojnego. - Wiem, o co ci chodzi. To istotnie podobne sprawy. Sante zabi si tu przed najwiksz wystaw, a zesp Becky jest na granicy osignicia wielkiego sukcesu. - Umiechn si smtnie. - Czasami myl, e atwiej by nieudacznikiem. Ta uwaga mnie poruszya. Przez wszystkie te lata, kiedy nie malowa, sdziam, e brakuje mu inspiracji. Nigdy nie przyszo mi do gowy, e rezygnujc z wysikw, chroni siebie przed ewentualnym zawodem. - Nie jeste nieudacznikiem, Zach. - Pooyam mu do na ramieniu. - Jeste... czonkiem rodziny. Nie mam pojcia, co przez te ostatnie dni poczabym bez ciebie. Oczy mu bysny. Przestraszyam si, e si rozpacze, ale on wyprostowa zwykle zgarbione plecy. - Nie martw si o Romana i Becky. Bd oboje pilnowa. Rb, co musisz robi. Zastpi ciebie.

Pomimo zapewnie Zacha nie chciaam zostawia Becky samej, ale o jedenastej pielgniarka przyniosa mi wiadomo od Oberona: Spotkajmy si o drugiej na stopniach ratusza. Ubierz si w strj do spawania". Strj do spawania? Ale potem sobie przypomniaam, e jedynymi ywioakami, ktrych nie poznaam, byy istoty zrodzone z ognia. Will powiedzia, e Oberon zostawia najgortszych" przewodnikw na koniec. Nie potrafiam sobie wyobrazi rzeczy bardziej niebezpiecznej od skoku z Empire State Building czy wdrwki przez system wodny miasta w postaci molekularnej, ale wiedziaam, e lepiej si przygotuj na to, co mnie czeka, jeli wczeniej si przepi. Ale tak naprawd do wyjcia skoni mnie widok Joego Kiernana. Wracaam z barku, kiedy go zobaczyam, szed do pokoju Becky. Zatrzymaam si w holu i machnam na Jaya, ktry zaraz potem wyszed. - Co on tu robi? - zapytaam. - Myli, e to, co stao si z Becky, ma jaki zwizek z wamaniem? Jay gapi si na mnie. - Co ty wygadujesz? - Wzruszy ramionami. - Ju wczeniej tu by. Powiedzia, e chcia jako przyjaciel sprawdzi, co u Becky. Nie wierzyam, by detektyw Kiernan cokolwiek robi bez ukrytych intencji, ale nie potrafiam sobie wyobrazi, skd miaby wiedzie, e prba samobjcza Becky ma zwizek z Johnem Dee - a ja nie miaam zamiaru mu tego wyjani. - Lepiej miej go na oku - powiedziaam. - Musz na jaki czas wrci do domu. Jay potakn. - Rzeczywicie, powinna odpocz. Zaczynasz bredzi jak paranoiczka.

Wrciam do domu i wziam dugi, gorcy prysznic (w azience na drugim pitrze, nie sdziam, e szybko zaczn korzysta z azienki ojca). Woyam spodnie od dresu, stary T-shirt i bez adnego uzasadnionego powodu koszul Willa. Kiedy si pooyam, w uszach brzmia mi gos Jaya opisujcego zdarzenia ubiegej nocy. Becky i ja ogldaymy Czerwone pantofelki" na przegldzie w Film Forum, kiedy miaymy szesnacie lat. Film tak j zachwyci, e zacigna mnie na drugi seans, a sama posza jeszcze na trzeci. Mnie te si spodoba, ale ta jej obsesja wydawaa mi si dziwna. Niezwyke, e wczoraj go pokazano w telewizji, skoro program tego nie przewidywa. Becky bardzo si ucieszya... Chciaa go nagra dla ciebie". Wstaam z ka i boso poszam na pierwsze pitro. W progu mieszkania ojca w nozdrza uderzy mnie miedziany zapach krwi. O mao nie uciekam, ale si przemogam. Weszam i usiadam na kanapie przed telewizorem. Na stoliku stay dwie otwarte butelki, dwa puste kieliszki i wielka miska. Na jednej butelce widniaa etykietka: Woop Woop, australijski shiraz, ktry sprzedawano w sklepie z alkoholami przy Hudson; Becky zawsze go kupowaa, bo by tani i uwielbiaa wymawia na gos jego nazw. Wic to wino ona przyniosa. Przyjrzaam si drugiej butelce, tej, ktr znaleli w barku mojego ojca. Bya zakurzona, musiaam wytrze etykietk, eby j odczyta. Le Vin du Temps Perde. Wino utraconego czasu. Byam pewna, e ojciec go nie kupi, ale jak Johnowi Dee udao si przeszmuglowa butelk do domu? Czy ktry z jego pachokw zostawi j w noc wamania? Kiedy j podniosam, zauwayam, e na dnie troch zostao. Nalaam odrobin do kieliszka i powchaam. Poczuam oszaamiajcy aromat czekolady

i cynamonu. Zanim zdyam sobie powiedzie, dlaczego to nie jest dobry pomys, upiam yk. Wino byo tak wytrawne, e zdawao si parowa w chwili, gdy zetkno si z jzykiem, i usta wypenia mi mgieka... o smaku czekolady, lawendy i jakiej nienazwanej przyprawy. Upiam drugi yk, prbujc utrzyma smak na jzyku. Zamknam oczy i zobaczyam siebie w winnicy w poudniowej Francji. Czuam soce na skrze i zapach lawendy w powietrzu... Gwatownie uniosam powieki, odsuwajc kieliszek. Le Vin du Temps Perdu, rzeczywicie! I mwi tu o niebezpieczestwach alkoholu! A Becky wypia ca butelk... ogldajc film, ktrego nie powinno by w telewizji. Szukaam pilota, wreszcie znalazam go midzy poduchami kanapy. Wczyam telewizor i wywoaam menu nagrywarki. Najnowsz pozycj byo Drapiene malestwo" z Katherine Hepburn i Carym Grantem, poniewa jednak film zosta nagrany wczoraj wieczorem, wybraam go i nacisnam klawisz odtwarzania. Przewinam reklamy do czowki Turner Classic Movies, po ktrej na ekranie pojawi si krytyk filmowy Robert Osborne, jak zwykle stojcy przed ceglanym kominkiem w swoim klubowym gabinecie penym obrazw i gbokich czerwonych foteli. Becky i Jay na pewno ogldali wstp - Jay uwielbia Roberta Osborne'a i potrafi doskonale przedrzenia jego mowy. Nacisnam klawisz PLAY. - Witam, jestem Robert Osborne i dzisiaj obejrzymy... - Ekran na p sekundy zamigota, szeroka, przyjacielska twarz Osborne'a znieruchomiaa. Jego przykryte cikimi powiekami oczy (od razu wida, e spdza ycie w mrocznych kinowych salach, zawsze powtarza Jay) jakby pociemniay. ...Obejrzymy Czerwone pantofelki"

Michaela Powella i Emerica Pressburgera z niezrwnan Moir Shearer w roli nieszczsnej baletnicy Victorii Page oraz uroczym Antonem Walbrookiem jako diabolicznym impresariem Borisem Lermontovem. Nachyliam si do telewizora. Co byo nie tak z dwikiem. Sowa Osborne'a nie do koca odpowiaday ruchom jego warg. A moe po prostu byam zmczona. Narzuciam na kolana stary barwny pled i usadowiam si wygodnie, koysana melodyjnym gosem krytyka, ktry mwi, e intencj producentw filmu by manifest o potdze sztuki. Z luboci opowiada, jak diaboliczny (uy tego sowa kilka razy) Lermontov doprowadzi Victori Page do samobjstwa. mieszne, pomylaam, Robert Osborne zwykle nie psuje przyjemnoci, zdradzajc zakoczenie, cho mnie to nie przeszkadzao, film ju widziaam. Zapomniaam natomiast, jak wyraziste i oniryczne s sekwencje snu, w ktrym Vicky Page wkada pantofelki zrobione przez tajemniczego szewca i taczy, a umiera. To byo niezwykle psychodeliczne... i freudowskie. Twarz szewca najpierw bya twarz jej kochanka, potem Lermontova. Wczeniej nie zauwayam, jak bardzo Lermontov jest podobny do Johna Dee... ale oczywicie nie znaam Johna Dee, kiedy pierwszy raz widziaam film. Rozumiaam teraz, jak film musia wpyn na Becky. Na swj sposb dya ze wszystkich si do sukcesu jak Vicky Page. Nawet wygldaa jak Moira Shearer ze swoimi gstymi rudymi lokami. Nagle uderzyo mnie, e aktor grajcy kompozytora, ktry zakochuje si w Vicky, bardzo przypomina Jaya.

Pewnie zapadam w drzemk, bo kiedy si ocknam, siedziaam z kieliszkiem w doni i ogldaam przedostatni scen - Lermontov mwi Vicky, e musi wybra pomidzy yciem wielkiej tancerki a yciem kury domowej. Mglicie pamitaam, e kiedy pierwszy raz obejrzaymy film, pokciymy si z Becky o t scen. - Dlaczego Vicky musi wybiera? - zapytaam. - Bo musi! - odpara. - Nie mona mie jednego i drugiego. Teraz rozumiaam punkt widzenia Lermontova i Becky. Wikszo sawnych artystw miaa nieudane ycie osobiste - chyba e zwizali si z osobami, ktre zrezygnoway z wasnych pragnie i de. Ci, ktrzy prbowali prowadzi normalne ycie, jak Zach, Jay i ja, ponosili klsk artystyczn. Prawd mwic, ponosilimy klsk we wszystkim. Ja byam tak zajta ratowaniem wiata, e zignorowaam oznaki wiadczce, e moja najlepsza przyjacika ma problemy. Teraz ley w tym samym szpitalu co mj ojciec. Ile osb, ktre kocham, bdzie cierpiao z powodu mojej beztroski? Rzeczywicie byam do niczego w sztuce i w yciu. Patrzyam, jak Vicky Page wybiega z teatru i rzuca si pod pocig jadcy do Parya. Rozumiaam, dlaczego to robi: wybr okaza si dla niej za trudny. Przynajmniej moga zdj czerwone pantofelki i odpocz. Ju chciaam wyczy telewizor, gdy na ekranie znowu pojawi si Robert Osborne. Siedzia w czerwonym fotelu przed poncym kominkiem z kieliszkiem czerwonego wina w rku. - Czerwone pantofelki" byy klap, kiedy w roku tysic dziewiset czterdziestym smym pojawiy si na ekranach - powiedzia. - Dla wikszoci kinomanw zbyt trudne do przeknicia okazao si przesanie filmu, e lepiej umrze dla sztuki, ni y bez celu. Ale my wiemy,

jakiego wyboru naley dokona, prawda? - Umiechn si, nawet kobieta na portrecie nad kominkiem zdawaa si umiecha, i kiwn gow. Siedziaam na skraju kanapy tak blisko telewizora, e dostrzegaam bursztynowy bysk w oczach Roberta Osborne'a. Patrzy prosto na mnie i czeka, a postpi waciwie. Rozumiaam, co naley zrobi. Robert Osborne wiedzia wszystko. Przyszo mi na myl, e przysano go do mnie jako duchowego przewodnika. To wraenie byo obce i mglicie niewygodne, ale niezwykle pocigajce. Musz postpi zgodnie ze wskazwkami Osborne'a. Wstaam i poszam do azienki. Brzytwa, ktrej uya Becky, wci leaa na umywalce. Biorc j do rki, zobaczyam w lustrze swoje oczy. Rozszerzone renice niemal cakowicie zakryway tczwki, przez co wydaway si czarne i puste. Poczuam, jak w moim wntrzu wzbiera lodowata nico niczym woda wypeniajca mroczn studni. Uton w tej nicoci, jeli zaraz czego nie zrobi. Spuciam wzrok - lew doni trzymaam brzytw nad prawym przegubem. mieszne, pomylaam, ostronie przesuwajc ostrzem po skrze, przecie jestem praworczna. Na rce pojawia si cienka szkaratna linia. Uwolnienie mroku. Syszaam, jak krew pulsuje mi pod skr, jakby pragnc si wydosta. Ale ten odgos dobiega z wanny. Zasonka prysznicowa grzechotaa na drku. Jay mwi co o zasonie... obudzi go odgos zasony poruszajcej si na wietrze... tylko e teraz okno nie byo otwarte. Zamknam je, to pierwsze, co zrobiam rano po wejciu do azienki. Ze zdziwieniem wpatrywaam si w zasonk, a do, w ktrej trzymaam brzytw, wisiaa nieruchomo nad przegubem. Pniej prbowaam poj, dlaczego zastanowia mnie wanie ta anomalia, zasonka

prysznicowa koyszca si w zamknitym pomieszczeniu, a nie pojawienie si butelki wina o nazwie Utracony czas, nowy wystrj w TCM czy osobliwe zachty do popenienia samobjstwa wygaszane przez Roberta Osborne'a. Wci nie jestem pewna dlaczego, ale wanie to przebio si przez czarn mg, ktra zalega w moim mzgu. Odoyam brzytw na umywalk, weszam do wanny i rozejrzaam si. Na dnie zobaczyam miniaturow wersj Vicky Page z ostatniej sceny Czerwonych pantofelkw", doskona w kadym szczegle, od krconych rudych wosw do porwanej, poplamionej spdniczki i czerwonych pantofelkw. Pochyliam si i rozpoznaam Lol. Leaa bezwadnie, jedn doni szarpic zasonk. Na mj widok otworzya usta, ale nie wyszed z nich aden dwik. Wypucia zasonk i wskazaa swoje stopy. Czerwone pantofelki w rzeczywistoci byy goymi stopami umazanymi w krwi. Mniejsze ywioaki nie znosz elaza", przypomniaam sobie sowa Oberona, kiedy w parku zbiera szcztki sylfw. A krew jest pena elaza. Popiesznie wziam j na do i zaniosam do umywalki. Wpierw spukaam jej stopy pod biec wod, potem napeniam umywalk, eby moga je wymoczy. W szafce znalazam plaster i przykleiam do rany na przegubie. Kiedy spojrzaam do umywalki, zobaczyam, e w wodzie tworz si obrazy, takie same jak te, ktre widziaam w parku z Meluzyn. Wic jednak zostawia mi jedn umiejtno, tylko e zamiast widzenia przyszoci, ja w wodzie widziaam przeszo: Lol znalaza Becky w azience i prbowaa zatamowa krwotok, ale kiedy krew dosza jej do stp, wpada do wanny. I wtedy zacza szarpa zasonk, eby obudzi Jaya.

- Dzikuj ci - powiedziaam. - Uratowaa Becky i mnie. - Pisna i chlapna mi wod w twarz. - Nie mam pojcia, co mnie optao. Lol zaoya rce na piersi i prychna naburmuszona, potem rozpostara skrzyda i poleciaa do salonu, gdzie zatrzymaa si nad telewizorem. Nieruchomy kadr przedstawiajcy Roberta Osborne'a wci wypenia ekran, tylko e to wcale nie by Robert Osborne, ale John Dee. - Prbowa skoni Becky do samobjstwa, a potem to samo zrobi ze mn. Lol zatrzepotaa skrzydami, pokazujc co na ekranie. - Tak, widz. To kryjwka Johna Dee. Obrazy i dywany s takie same jak w jaskini pod rzek. Powiem Oberonowi... Cholera! - Spojrzaam na zegar na dekoderze: 1:33. Na dotarcie do ratusza pozostaa mi niecaa godzina. - Id na spotkanie z ywioem ognia. - Przypomniawszy sobie, e Lol naley do ognistych ywioakw, dodaam: - Chcesz pj ze mn? Smaga skra wrki zbielaa. Pokrcia gow, nie wydajc z siebie ani sowa. Zaatakowaa wampira i ryzykowaa zatrucie krwi, zadawaam wic sobie pytanie, co te mogo j tak miertelnie wystraszy.

Skarbnik Jadc metrem do ratusza, nie potrafiam pozby si z myli brudnej obecnoci Johna Dee. Jeli ludzi cieni wamujcych si do mojego domu odebraam jako naruszenie prywatnoci, to odczuwaam jak gwat na mzgu. Najgorsza bya wtpliwo, czy Dee jest wci w moim wntrzu i subtelnie wpywa na myli w sposb, ktrego nie potrafi sobie wyobrazi. Patrzc na wsppasaerw, wyczuwaam zmczenie i rozpacz, ale czy nie projektowaam na nich wasnego zego nastroju? Czy botniste aury to halucynacje? Czy gosy, ktre sysz od tamtego lotu z Ariel, s gosami moich demonw? Czy wszystko sobie wyobraziam?By moe po prostu tracisz rozum, rozleg si w mojej gowie gos ni to Johna Dee, ni to Roberta Osborne'a. Wszystko, czego dowiadczyam, a byy to rzeczy widowiskowe, traktowaam jako dowd realnoci wydarze, ale jeli to byy halucynacje? Skd mogam to wiedzie? Wysiadam przy Park Place. Wychodzc ze stacji metra, minam kilka mozaik w ksztacie oczu na cianie.

Widziaam je wczeniej, ale dzisiaj zerkaam na nie nerwowo, jakby mnie obserwoway. Nie potrafiam otrzsn si z wraenia, e jestem ledzona, kiedy szam na wschd Park Place. Nawet widok Oberona, ktry w beowej bluzie i baseballwce czeka na mnie przy bramce bezpieczestwa na Broadwayu, nie przekona mnie, e jestem przy zdrowych zmysach. Mg by elementem caej tej skomplikowanej halucynacji. Mimo to na wszelki wypadek grzecznie si z nim przywitaam. - Przykro mi z powodu twojej przyjaciki Becky - powiedzia. - Zdawaem sobie spraw, e Dee bdzie prbowa ci dopa poprzez bliskich tobie ludzi, ale mylaem, e to bdzie twj ojciec, ktrego przez wikszo czasu pilnowaem w szpitalu, albo Jay - jego z mojego polecenia pilnowaa Lol. - Becky umaraby, gdyby nie Lol. - Opowiedziaam mu, jak znalazam Lol w wannie ze stopami umazanymi w krwi, ale nie wspomniaam, jak niewiele brakowao, ebym wbia brzytw w swj nadgarstek (plaster zakryam dugim rkawem). Poniewa Oberon uwanie mi si przyglda, popiesznie zaczam zdawa mu obszern relacj z tego, co wczoraj przydarzyo si Meluzynie. Cie blu przemkn mu po twarzy, gdy mwiam, jak Meluzyna roztapiaa si na skale, ale nie mia pojcia, co naley zrobi, by nada jej poprzedni posta. Jedyne pytanie, jakie mi zada, dotyczyo kryjwki Johna Dee. - Byy tam jakie okna? - Okna? A skd miayby si wzi? Pod East River? Pokrci gow. - To projekcja rzeczywistej kryjwki w miejscu, gdzie mg zwabi ciebie i Meluzyn, a potem wyrzuci do rzeki. Wiedzia, e sona woda j zniszczy.

- Skoro ty te o wszystkim wiedziae, dlaczego jej nie powstrzymae? - Z gniewu podniosam gos. Grupa kobiel, take w beowych bluzach i czapkach, spojrzaa na nas, gdy przechodziy przez bramk wykrywajc metal, ale adna nie zwrcia na nas wikszej uwagi. Oberon skwitowa miechem moje oburzenie. - Powstrzyma ywioaka? Tak samo skutecznie mgbym powstrzyma przypyw oceanu albo unieruchomi ziemi. Meluzyna wiedziaa, co robi. Jeli zdoaa pozna jaki uyteczny szczeg w trakcie pobytu w kryjwce Dee, chciaaby, eby go wykorzystaa. Z okien moga dostrzec co, co wskazywao na jej prawdziwe pooenie. Zaprzeczyam - Na cianach wisiao peno obrazw. Jeli nawet byy okna, to zakryte. - Z czego zrobiono ciany? - Pokrywaa je jaka zota boazeria. Caa ta wyprawa okazaa si kompletn strat czasu, w dodatku doprowadzia do destrukcji Meluzyny. Oberon przekrzywi gow i przyjrza mi si skonymi zielonymi oczami. - Wtpi. Co sobie uzmysowisz. Ale na razie mamy inne zajcie. - Poda mi bluz i czapk. - Prosz, w to. Zobaczyam, e na obu widnieje logo Bibliotek Publicznych Queens. - To nasze przebranie? - Nie jest mi potrzebne, ale pomylaem, e mio bdzie, jeli okaemy wsparcie. Mnstwo ywioakw pracuje w bibliotekach publicznych albo korzysta z ich zasobw. Fatalnie by si stao, gdyby je zamknito. Stranikowi powiedzielimy, e przyczamy si do protestu na schodach, i przez bramk do wykrywania metalu

weszlimy na dziedziniec. Nie byam w ratuszu od czasw wycieczki w trzeciej klasie i zapomniaam, jaki pikny jest ten budynek. Fasada z wapienia poyskiwaa w popoudniowym wietle. Kiedy jednak spojrzaam w gr, przekonaam si, e chocia posg Sprawiedliwoci na szczycie wiey zegarowej wci lni, od wschodu zaczynaj nadciga ciemne chmury. Posg na szczycie Municipal Building ju otulaa mga. Kiedy mijalimy protestujcych na schodach, ktrzy trzymali banery z napisami POWOLNA GOSPODARKA = PENE BIBLIOTEKI i NIE POZWLCIE, BY W BIBLIOTEKACH ZAPANOWAA CIEMNO, Oberon zacz skandowa: Uratujcie nasze biblioteki! Uratujcie nasze biblioteki!" Inni momentalnie podchwycili haso, ale my si nie zatrzymalimy. Przeszlimy przez ukow bram, minlimy posg Jerzego Waszyngtona z brzu i marmurow rotund, ale zamiast wej po schodach na gr, Oberon poprowadzi mnie do subowej windy jadcej na pierwszy poziom podziemia. Wyszlimy z niej na sabo owietlony korytarz, gdzie byy drzwi z szyb z mroonego szka, na ktrej widnia zoty napis BIURO SKARBNIKA ASESORA. Nad szyb wisiaa drewniana tabliczka z informacj PROSIMY WCHODZI POJEDYNCZO, a na ozdobnym eliwnym stojaku znajdowaa si nastpna z napisem POCZTEK KOLEJKI. Przed drzwiami grzecznie czekao kilkanacie osb, wszyscy w doniach ciskali tawe arkusze papieru. Oberon min kolejk i pooy do na klamce. - Hej, kole! - zawoa misisty mczyzna, ktry sta pierwszy. - Tu jest kolejka! - Tak, wiem, panie... - Oberon wyj mu z doni papier, niemal przezroczysty i barwy starych cinek z paznokci,

ktry zaszeleci, jakby go rozdarto, cho by cay. - Pan Arnold A. Herkimer, Kissena Boulevard, Flushing, Nowy Jork - powiedzia, nie patrzc na arkusz. Spojrzaam i przekonaam si, e nazwisko i adres byy prawidowe. - Sprawdmy, w jakie kopoty si pan wpakowa. Szanowny panie Herkimer W zwizku ze zamaniem paragrafu 73197-PYT-C2 jest pan proszony do stawienia si w Biurze Skarbnika Asesora, pokj B7 w Ratuszu, w celu ustalenia wysokoci grzywny. Uwaga: wszystkie grzywny naley paci gotwk. Z powaaniem Ignatus T. Ashburn III Skarbnik Asesora Skoczywszy czyta, Oberon unis list do wiata. Znak wodny w ksztacie spiralnych linii zacz wirowa. Odwrciam wzrok, bo zaczo mi si krci w gowie, i zobaczyam, e oczy Herkimera biegaj na boki. - Dobrze. - Oberon odda Arnoldowi Herkimerowi list. - Wszystko jest w porzdku. Zamieni ze skarbnikiem swko w paskiej sprawie. - Dzikuj panu - odpar tamten; wzrok wci mia rozbiegany, jakby obserwowa mecz tenisa stoowego. - Doceniam to. Nie mam pojcia, co le zrobiem... - Och, doprawdy, Arnie? - Oberon cmokn. - Wic moe sprbuj sobie przypomnie. Arnold Herkimer zala si rumiecem, a Oberon szepn mi do ucha:

- Wydaje emerytur dziewidziesiciosiedmioletniej matki w kasynach Atlantic City i mwi jej, e paci czesne syna w college'u. Otworzy drzwi, zostawiajc Arnolda Herkimera kontemplujcego swoje grzechy. W rodku by krtki korytarz i nastpne drzwi, podzielone poziomo na p. Grna cz otwieraa si na kontuar, za ktrym siedzia mczyzna po trzydziestce w sztruksowej koszuli w czerwone pasy z ysiejcymi rudymi wosami i skr gsto poznaczon piegami. Mosina tabliczka informowaa, e to IGNATIUS T. ASHBURN III, SKARBNIK. Odbitka ksero na rowym papierze ostrzegaa: JELI PETENT MARUDZI, DENERWUJE SI ALBO PO PROSTU JEST NIEPRZYJEMNY, OPATA ZA ZNOSZENIE JEGO HUMORW WYNOSI 10 DOLARW. Oberon zamkn za mn pierwsze drzwi i pocign mnie na bok wskiego korytarza. Przed kontuarem staa moda dziewczyna w obcisych dinsach, skrzanej kurtce i butach UGG, grzebic w przepastnej torebce. - Miaam to w rce sekund temu - powiedziaa. - Moe pan sprawdzi po nazwisku? - Nie mog. - Urzdnik przechyli tak mocno gow do tyu, e dosownie patrzy na czubek swojego nosa. W tej pozycji byo wida jego niezwykle due nozdrza, ktre jeszcze si powikszyy, kiedy dziewczyna zacza wyrzuca zawarto torebki na kontuar. Na blacie wyldoway iPhone, kosmetyczka i gar opakowa po gumie do ucia, zanim znalaza papier barwy koci soniowej. - Prosz. - Przesuna list do urzdnika. - Ale nie mam pojcia, o co chodzi. Mieszkam u rodzicw, kiedy nie jestem na studiach, mj samochd zarejestrowany jest na nich, wic sprawy, ktre go dotycz, powinny trafi na adres domu w Searsdale.

- To nie ma nic wsplnego z pani rodzicami, Jenno Abigail Lawrence - oznajmi urzdnik, unoszc list do wiata. - Zamanie paragrafu 4901929-XNT-SR. Chodzi o pogwacenie ustawy o prywatnoci. Spojrza na Jenn Lawrence i z jego nozdrzy wydobya si cienka struka dymu. Oczy barwy cynamonowej gumy do ucia zaczy wirowa tak samo jak linie znaku wodnego. Patrzc w nie, poczuam wyrzuty sumienia. Przypomniaam sobie oszukiwanie na tecie z francuskiego w sidmej klasie, list z podzikowaniem, ktrego nie wysaam, i ksik z biblioteki, ktrej nie oddaam. - Kara ulegnie zagodzeniu, jeli dobrowolnie si przyznasz. Jenna Lawrence przerzucia torebk z jednego ramienia na drugie i poprawia idealnie proste jasne wosy z pasemkami. - Naprawd nie mam pojcia, o czym pan mwi, ale jeli to ma co wsplnego z moj wsplokatork, powinien pan wiedzie, e nie mona wierzy w ani jedno jej sowo. Na pewno nie czytaam tej jej gupiej pracy o Dantem... - Nie, nie czytaa, w przeciwnym razie miaaby niejakie pojcie o karze. Nie, to dotyczy czytania wiadomoci na komrce twojego chopaka Scotta, kiedy poszed do 7-Eleven po mroon kaw dla ciebie. Otworzya szeroko usta. - Skd...? Ale... - wyjkaa. Kiedy odzyskaa panowanie nad sob, zapytaa: - Czy Scott panu powiedzia? - Scott nie wie, e czytasz wiadomoci na jego komrce, chocia si zastanawia, dlaczego bya na niego za. - Nazwa mnie rozpuszczonym bachorem! - poskarya si Jenna. -1 powiedzia tej swojej tak zwanej najlepszej przyjacice z liceum, Angie, e obchodz mnie wycznie ciuchy. - Znowu zacza grzeba w torbie, ale Ignatius

wyj chusteczk z pudeka i poda jej. Czeka cierpliwie, a dziewczyna wytrze nos. - Nie mam zielonego pojcia, skd pan o tym wie, ale co zamierza pan zrobi? Chyba nie powie pan Scottowi? - Ja nie, ale ty powiesz, Jenno. I spdzisz wakacje, pracujc jako wolontariuszka w domu dla kobiet, ofiar domowej przemocy, zamiast wylegiwa si na play w Hamptons. - Dobrze. - Pocigna nosem. - Przypuszczam, e to bdzie dobrze wyglda w moim CV. Ignatius westchn, wysyajc smug dymu z nozdrzy. -1 bdziesz spdza wicej czasu z babci Ruth. - Drewnianym motkiem przybi na licie piecztk. Naturalnie jest jeszcze grzywna... - Wychyli si, zagldajc do torby Jenny. Za kontuarem dostrzegam bysk pokrytego uskami ogona. - Czy to nowy iPhone? - Tak... - jkna Jenna - ale nie moe pan.... Ogon wystrzeli ponad gow Ignatiusa, sign do torebki i zabra iPhone'a. - Ach, Peggle. Ucieszy si. Ogon znikn. Ignatius odda list Jennie, uniosa go i przygldaa si stemplowi. Stempel mia ksztat czerwonego smoka, ktry zion ogniem ukadajcym si w spiralny wzr. Spirala arzya si na czerwono i rosa, a wreszcie wybuchna pomieniem, spopielia list i przypalia wosy Jennie. Kiedy dziewczyna odwrcia si do wyjcia, twarz miaa tak pozbawion wyrazu jak niemowl. - Czy ona co zapamita? - zapytaam Oberona, ale odpowiedzi udzieli mi Ignatius. - Tylko tyle, ile powinna. Bdzie mylaa, e spdzia cae przedpoudnie w Bloomingdale i w takswce zgubia

telefon. Potrzebujesz czego, Oberonie? Jak widzisz, dzisiaj rano mam sporo petentw. Oberon otworzy wejciowe drzwi i przesun doni po zotych literach, ktre zblaky i znikny, a na ich miejsce pojawi si napis SUBWKA DOZORCY. Ludzie w kolejce ruszyli korytarzem, skrobic si po gowach. Usyszaam, jak Arnold Herkimer pyta kogo o drog do Tropicano Casino. - Przepraszam, Nate, ale to nie moe czeka - powiedzia Oberon. - Czy jest Jego Wysoko? - Jego Wysoko? - powtrzyam. - Zdawao mi si, i mwie, e nie idziemy do burmistrza. Ignatius i Oberon umiechnli si. - Och, on jest o wiele waniejszy od burmistrza. - Ignatius otworzy drzwi. Wchodzc do rodka, zobaczyam, e dolna poowa jego ciaa pokryta jest miedzianymi uskami. Kiedy si odwrci, masywny ogon przesun si zygzakiem po linoleum. Pomieszczenie, i tak niewielkie, byo zagracone wypchanymi workami, kartonami z papierem barwy koci soniowej oraz na oko rocznym zapasem zup ram en. Ignatius ogonem usun karton stojcy przy niskich ukowych drzwiach zaopatrzonych w kilka mosinych zamkw, ktre otworzy trzema rnymi kluczami z pku zawieszonego na szyi. Drzwi wychodziy na sabo owietlon klatk schodow. Ignatius wzi worek i gestem da nam zna, ebymy poszli za nim. - Nie wydaje si taki zy - szepnam do Oberona. - Dlaczego wszyscy si go boj? - To nie jego si boj. On jest tylko skarbnikiem. Przejmowa si powinna asesorem. To z nim idziemy si zobaczy.

Asesor Chocia ju bylimy w podziemiach budynku, schody z biura Ignatiusa zaprowadziy nas dwa pitra w d na mroczny korytarz, a stamtd zeszlimy jeszcze po kilku stopniach. Na kocu spodziewaam si piwnicy, ale kiedy Ignatius otworzy drzwi i zobaczyam okrge pomieszczenie z cegami uoonymi w jodek, zielone i biae kafelki oraz oculus z mroonego szka, od razu wiedziaam, gdzie jestem. - Ojej! Stacja metra pod ratuszem. Zawsze chciaam j zobaczy! - Czytaam o niej w historii miasta. Otwarta w roku tysic dziewiset czwartym i zaprojektowana przez Rafaela Guastavino, nazywana bya per w koronie metra. - Podobno j zamknito, bo tory s tu krte i nie da si ich przeduy. Ignatius i Oberon wymienili spojrzenia. - To by oficjalny powd. - Ignatius zmierza do zamknitych na kdk drzwi. - Poza tym dochodzio do incydentw - doda Oberon.

- Incydentw? - zdziwiam si. Ignatius przekrci klucz w zamku, ale nie otworzy drzwi. W sabym wietle jego oczy arzyy si czerwono. - Kradziee torebek, porwania dzieci, wypadki robotnikw, oparzenia... - Oparzenia? - Z otworw wentylacyjnych - wyjani Oberon. - Tajne suby uznay, e stacj zbudowano na geologicznie niestabilnym obszarze" i najlepszym wyjciem jest jej zamknicie. - Od tamtej pory liczba incydentw drastycznie spada - wytrci Ignatius. - Jeli przynosz mu odpowiedni liczb upw, rzadko wychodzi na zewntrz. - Rzadko? - zdumia si Oberon. - Mylaem, e zabezpieczye teren, Ignatiusie. - Tu s tunele, o ktrych nawet ja nie wiem. Jestem tylko smokiem. Jeli ci zaley na lepszych usugach, zatrudnij wikszy personel. - Bardzo bym chcia, Nate, ale my te musielimy obci budet. Ale teraz tu jest, prawda? Ignatius powcha powietrze, rozdymajc wielkie nozdrza. - Tak sdz. Otworzy drzwi i poprowadzi nas na kolejne schody wykute w granitowej skale; srebrne i szare yki poyskiway w powiacie padajcej z czerwonych oczu Ignatiusa. Kiedy schodzilimy, czuam silny odr unoszcy si z dou, mieszanin spalonej grzanki, miedzi i czego sodkawego. Zauwayam te, e z kadym stopniem Ignatius si zmienia. Plecy mu si garbiy, schyla si coraz bardziej ku ziemi, a zacz i na czworakach. Przez sztruksow koszul przebi si rzd ostrych usek pokrywajcych krgosup,

pod rozdartym materiaem poyskiwaa mied. Kiedy przy drzwiach na dole schodw odwrci si do nas, zobaczyam, e jego twarz przeksztacia si w dug paszcz smoka. Wci rozpoznawaam czerwone oczy, wielkie nozdrza i gos, ktry ponagla nas do popiechu. - Czym jest poirytowany - powiedzia, odemknwszy trzy zamki. - Lepiej sprawdmy dlaczego. Kiedy otworzy drzwi, klatk schodow wypeni ryk, jakby warkot zbliajcego si pocigu metra. Ciekawe, ile razy dudnienie pocigu, ktre syszaam pod stopami, w rzeczywistoci byo pomrukami tego stwora. - To na pewno jest dobry pomys? - szepnam do Oberona. - Bo wiesz, jeli jest zirytowany... -Jeli Ddraik jest zirytowany, najlepiej jeli si dowiemy, o co chodzi. On jest bardzo... wraliwy. Wraliwy? Nie uyabym tego sowa na opisanie istoty, ktr ujrzaam, kiedy przekroczyam prg. Pomieszczenie byo ogromne, wysokie na dwa pitra, i podobnie jak stacja nad nim miao beczkowate sklepienie oraz ciany wyoone kafelkami w charakterystyczny dla Guastavino wzr jodeki, tutaj jednak zdobiony metalami i kamieniami szlachetnymi. Przykucnity na rodku stwr zajmowa prawie ca przestrze. Jego miedziane uski byy wielkoci drzwi do hammera, a rozarzone czerwone oczy, utkwione we mnie, rozmiarami przypominay pokryw do wazu kanalizacyjnego. Najbardziej przestraszyo mnie, e by podobny jak dwie krople wody do Szczk, smoka, ktrego zespawaam ze swoich najgorszych koszmarw. - Aaach - westchn i jego gorcy oddech owia mi twarz. - Garet James. Od dawna chciaem... Urwa, wysuwajc z paszczy rozdwojony na kocu jzyk. - ...Ciebie spotka.

- Trzykrotnie popiesznie sapn, co jak przypuszczaam, byo w jego wydaniu miechem. - Skd on wie, kim jestem? - Odwrciam si do Oberona, ale zobaczyam, e obaj z Ignatiusem stoj kilka metrw za mn. - Asesor Ddraik wie wszystko - odpar Oberon. - Kolekcjonuje informacje. - Wiedza to wadza - rykn smok. - Przyniosa mi co? Ignatius rzuci Ddraikowi worek. Smok zacz w nim grzeba, pienidze i biuteria (dojrzaam roleksa uderzajcego o podog i bysk kilku lubnych obrczek) rozsypay si dokoa, ale on ze stosu wybra iPhone'a, ktrego Ignatius skonfiskowa Jennie Lawrence. Trzymajc go w dugich na pitnacie centymetrw szponach, czubkiem ogona dotkn ekranu. Rozemia si. - wierkanie Snoop Doga naprawd mnie rozwala. - Wystuka co dwoma szponami i znowu zarechota. Przesun ogonem po ekranie i burkn: - Euro znowu idzie w gr. Sprzedaj dolary. Zadziwia mnie chciwo tych handlarzy walut. Smok mgby si wstydzi. - Zgnit iPhone'a jak muszl i uywajc dwch szponw niczym pincety, delikatnie wyj obwd drukowany. Powid wzrokiem po suficie, po czym zion ogniem w jeden punkt, a kiedy metal si rozgrza do czerwonoci, wcisn we obwd. Dopiero wtedy uwiadomiam sobie, e cae pomieszczenie wyoone jest obwodami drukowanymi, upchanymi pomidzy monety i kamienie szlachetne. Miedziane poczenia tworzyy skomplikowany wzr filigranu. - Co on robi? - spytaam szeptem Ignatiusa. - Superkomputer - odpar z westchnieniem. - Przyniose mi karty RAID? - burkn Ddraik.

- Jeszcze nie, sir, ale wezwaem dwch pracownikw Maca, ktrzy s hakerami, i zasugerowaem, eby grzywn zapacili w terabajtach. - Ha, ha, powiedz im, e ich mamy! - Ddraik zarechota. Koniuszkiem szpona dotkn jednej z miedzianych linii w obwodzie drukowanym i caa sie zapona. Obejmowaa sklepiony sufit, kolumny i podog niczym pulsujca czerwona pajczyna. Obrazy i liczby byskay w powietrzu, ale nastpowao to zbyt szybko, ebym moga je odczyta. - Tradycyjnie smoki gromadz zoto - powiedzia Oberon. - Ale odkd nasta wiek informacji, Ddraik gromadzi dane. - Wiedza to wadza - powtrzy smok - w kadym razie przez wikszo czasu. Nieraz, jak ubiegej jesieni, wy, ludzie, fatalnie pieprzycie wiedz i wzory, ktre wiedza odsania, przestaj funkcjonowa. - Znowu dotkn szponem wyobienia. Sie zacza pulsowa i wyrzuca obrazy z jeszcze wiksz szybkoci, a zmieniy si w niebiesk smug. Na milisekund pomieszczenie zalao biae wiato, jakby chaos przeksztaci si w wizj, potem sie jak przedtem zacza wypluwa obrazy i liczby, cho teraz wolniej. Niemal sabo. Ddraik umiechn si. - Trend jest twoim przyjacielem - hukn. - A koczy si bez ostrzeenia. Ale nie przejmuj si. Utkwi we mnie ponce czerwone oko. - Zapytaj mnie o co. - Gdzie jest Dee? - zapytaam bez wahania. Ddraik wycign apy, przecina strumie jasnego wiata. W powietrzu zadra obraz Johna Dee siedzcego w czerwonym fotelu przy kominku. W takim samym otoczeniu widziaam go pod rzek, a take (teraz to pojam) w studiu TCM: wszystkie szczegy si zgadzay, cznie ze srebrn szkatuk na stoliku koo fotela i portretem smutnej osiemnastowiecznej damy nad kominkiem.

- Ale z tego nie wynika, gdzie mam go znale - poskaryam si. - Nie? - Ddraik z przekrzywionym bem przyglda si obrazowi. - Ja tylko dostarczam dane. Co z nimi zrobisz, twoja sprawa. Wpatrywaam si w Johna Dee. Chocia ogie trzaska na kominku, sam Dee siedzia bez ruchu. - To nie jest film, prawda? Wyglda, jakby pozowa do zdjcia. - Myl, e moemy to potraktowa jako co w rodzaju podpowiedzi" - wtrci Oberon. - Ale Ddraik ma racj. Znajc Dee, jestem przekonany, e umieci w tym obrazie tropy prowadzce do miejsca jego prawdziwego pobytu. Uwaniej wpatrzyam si w obraz, studiujc kad ceg kominka. Potem przeniosam wzrok na portret. Dama odwzajemnia mi si smtnym spojrzeniem migdaowych oczu. Byam pewna, e ju widziaam to spojrzenie, cho za skarby wiata nie potrafiam sobie przypomnie, gdzie. Zauwayam jednak, e do ramy przymocowana jest miedziana tabliczka z napisem MADAME DUFAY. Czy jej nazwisko moe nas doprowadzi do kryjwki Dee? Znowu spojrzaam w jej oczy i co zawitao w gbi mojej wiadomoci, ale w tym samym momencie obraz zacz blakn. - Do! - rykn Ddraik. - Nie rozdaj informacji za darmo. Co moesz mi zaoferowa? - Ja? - Spojrzaam na Oberona i Ignatiusa, ale oni cofnli si ku drzwiom. - Nie wydaje mi si, ebym miaa co, co ciebie zainteresuje. Wycign szyj, zbliajc nos do mojej twarzy. O mao nie zwymiotowaam od ostrego odoru spalonych wosw w jego oddechu, ale si nie poruszyam.

- Hm... Chyba masz kilka bardzo smakowitych wspomnie. Jeli pozwolisz, ebym je troch podgrza... - Pamitaj, Ddraik, to jest potomkini Stranicy - przypomnia Oberon. - Potrzebujemy jej. - Jeli naprawd jest potomkini Stranicy, nic jej nie grozi. A ty co powiesz, Garet James? Ruszymy wsplnie na odkrywanie przeszoci? - Oberon, czy to jest... bezpieczne? Ignatius wyda odgos, ktry mg by zduszonym chichotem. Po chwili zbyt dugiej, ebym moga zachowa spokj ducha, Oberon westchn. - Przede wszystkim naley pamita, e ogie ujawnia prawd - i tylko prawd. - Ogie? - zapytaam, ale jedyn odpowiedzi by cichy trzask zamykanych drzwi. Obejrzaam si: Oberon i Ignatius wyszli. Szczkny zasuwane rygle, potem usyszaam westchnienie i co pocigno mnie do tyu. Okrciam si na picie i zobaczyam, e Ddraik z wydtymi policzkami i brzuchem stoi na tylnych apach, pochylajc gow pod wysok kopu. Przycign mnie si wdechu, a teraz wypuci powietrze w moj stron. Ogie uderzy mnie z tak si, e padam na drzwi. Otworzyam usta, by krzykn, ale tylko wpuciam ar do organizmu. Poczuam, jak przypala rzski w moim gardle i wntrze puc. Przenikn do krwi, pdzi przez serce jak ogie pochaniajcy suche licie, trafi do czubkw palcw u rk i ng. Bl by potworny, ale dopiero kiedy ar dotar do mojego mzgu, znw zaczam krzycze. Obj wszystkie synapsy, a kada po kolei wybuchaa jak fajerwerki i wywoywaa wspomnienia: mam trzy lata, siedz na hutawce w parku, mama mocno trzyma mnie za rami i popycha ku koronom drzew. Mam sze lat,

na ganku jem lody. W wieku dwunastu at przeraona budz si z koszmarnego snu i chc zawoa mam, ale wiem, e jestem na to za dua. Chaotyczne wspomnienia przelatyway przed moimi oczami zbyt szybko, ebym moga dokadnie si im przyjrze. Jako szesnastolatka pal papierosa w barze w East Village, jako siedemnastolatka stoj z Becky na szczycie Empire State Building, jako dwudziestoszeciolatka bagam Willa Hughesa, eby wypi moj krew. Ogie na krtko zatoczy krg i znowu popdzi. Mam cztery lata, budz si w ciepej kauy w ku, mam osiem lat, stukam drogi wazon Lalique - ojciec podarowa go mamie na rocznic lubu - i ukryam kawaki, eby nikt si nie dowiedzia, a potem okamaam mam i patrzyam, jak jej twarz ciga si rozczarowaniem, jest ubiega noc i le w ramionach Willa Hughesa na Governors Island. Nie wstydz si tego!, zawoa gos - mj wasny? Ze wstrzsem uwiadomiam sobie, e ten saby, daleki gos to ja w teraniejszoci. Ogie cakowicie zamkn mnie w przeszoci, musiaam dokada wielkich stara, by usysze siebie z teraniejszoci mj gos brzmia jak sygna radiowy przebijajcy si przez trzaski w zimow zawiej. Rozpaczliwie pragnam go zachowa, ale pojawia si tylko od czasu do czasu. Czepiaam si go w taki sposb, w jaki Meluzyna czepiaa si swojej roztapiajcej si postaci, przeraona wizj nicoci, ktra czyha tu-tu. Ogie tylko si rozemia i skoczy do przodu. Czuam, jak szaleje w moim mzgu, szukajc tego, na czym mu zaley. Miaam czternacie lat i szam na randk z chopakiem, ktrego waciwie nie lubiam, miaam dwadziecia lat i nakrzyczaam na kasjerk w ShopRite, miaam szesnacie lat i siedziaam na tylnym siedzeniu wynajtego samochodu, yczc matce mierci...

Ogie zatoczy krg i rzuci si na to wspomnienie. Nie!, krzykn cichy gos w mojej gowie. Nigdy nie pragnam, eby mama umara. Ku mojej uldze ogie opuci samochd i zawrci ku wspomnieniom o mamie: jej doni na moim ramieniu, kiedy bujaam si na hutawce, jej radoci, kiedy w szkole dostaam nagrod, jej rozczarowaniu, kiedy j okamaam, jej oczom we wstecznym lusterku obserwujcym mnie naburmuszon na tylnym siedzeniu. Aaach, westchn z satysfakcj ogie (syszaam jego myli z tej samej penej statycznych trzaskw odlegoci co swoje, ale je odrniaam), znowu tu wrcilimy. Zawsze tu wracamy, co? Mia racj. Siedziaam na tylnym siedzeniu wynajtego samochodu, ktrym wracaymy z Providence, obserwowaam nien mg za oknem i menawidziam matki... Tak, yczyam jej mierci. Wiedziaam, e w kocu zrobi to, co bdzie chciaa, w przeciwnym razie znienawidz sam siebie. Za mocno j kochaam. Do koca jej ycia nie byabym wolna. Ale to nie to samo, co pragnienie, by umara!, zawoa mj gos teraniejszy, ledwo syszalny w szumie wycieraczek i rozmraacza. - Gsta ta mga - powiedziaa mama. - Chyba zjad z autostrady przy nastpnym zjedzie. Nie odzywaam si. Wiedziaam, e mama postpi jak trzeba, zawsze tak postpowaa. Zawsze wiedziaa, co naley zrobi. Wol ju raczej do koca jej ycia spenia jej yczenia, ni patrze na jej rozczarowanie. Wyprzedzi nas czerwony ford expedition. Ka jej zjecha natychmiast!, krzykn mj obecny gos, ale ja jako szesnastolatka tylko podkrciam gono na walkmanie.

Kiedy expedition w nas uderzy, rozpaczliwie usiowaam wyzwoli si z tego wspomnienia, przekona siebie, e to tylko wspomnienie, ale uwizam w tej rozpdzonej metalowej skorupie tak samo jak moje szesnastoletnie ciao; dodatkowa wiadomo, ktr zyskaam w jaskini Ddraika, tylko spraw pogarszaa. Wiedziaam, e ogie otoczy t chwil na dugo i wypali dziur w moim mzgu. Ju czuam, jak ar si rozprzestrzenia, zamieniajc inne wspomnienia w popi. Czy to wane, jak bardzo kochaam mam? yczyam jej mierci i umara. Ta prawda zapisana jest w samym jdrze mojej istoty. W taki sposb spdz wieczno. - Garet, syszysz mnie? Nic ci si nie stao? To mama woaa do mnie z przedniego siedzenia. Ja jako szesnastolatka odpowiedziaam, e nic mi nie jest. Ja dwudziestoszecioletnia krzyczaam, e to nieprawda. Twoja matka umrze, a ty do koca swoich dni pozostaniesz uwiziona w tej chwili! Ale ten gos uton w przeraliwym pisku Szczk ycia przecinajcych metal. Z wntrza samochodu wyciga mnie straak... I znowu byam na tylnym siedzeniu samochodu, patrzyam na nien mg za oknem, yczyam mamie mierci, podkrcaam walkmana, obserwowaam wyprzedzajcego nas czerwonego forda expedition... Ogldaam to samo raz po raz i nic nie mogam zrobi, by zmieni bieg wydarze, niewane, jak gono wrzeszczaam. Ogie radonie trzaska. Znalaz idealne paliwo, dziki ktremu moe pon przez wieczno: moje wyrzuty sumienia. Za dziesitym - a moe setnym? - razem przestaam krzycze i tylko suchaam, ukoysana melodyjnym gosem mamy, ktra kamaa, e wszystko bdzie dobrze. - Zawsze ufaj intuicji - powiedziaa. Jasne, popatrz, jak cudownie si to skoczyo!

- Jeste rzadkim ptakiem... wyjtkowym... myl samodzielnie... Nigdy jednak nie potrafiam dosysze jej nastpnych sw, ktre zagusza ryk syren. Pomimo przeraenia ten fakt zacz mnie irytowa. Co mama powiedziaa? Bd skazana na przeywanie tej chwili przez ca wieczno i nigdy si nie dowiem, co chciaa mi przekaza? Wytyam such, ale na prno, syreny byy za gone. Moe w gruncie rzeczy mama nic nie mwia. Potem jednak przypomniaam sobie, e moje starsze wcielenie w cigu ostatnich kilku dni posiado par umiejtnoci. Wiedziaam, jak odnale pnoc, widziaam obrazy w tafli wody... i nauczyam si sucha myli. Czy potrafi usysze myli matki we wspomnieniu? A jeli tak, czy spodoba mi si to, co usysz? Przypomniaam sobie sowa Oberona: Ogie ujawni prawd i tylko prawd". Jeli nie dowiem si nic nowego, pozostanie mi wiadomo, e jestem dziewczyn, ktra zabia wasn matk, yczc jej mierci. A od tego wszystko byoby lepsze. Przy nastpnym razie skupiam si na prbie odczytania myli mamy... Bez skutku. Podobnie byo za drugim, ale za trzecim tu po tym, jak powiedziaa: Ta mga jest gsta, chyba zjad przy nastpnym skrcie", usyszaam w jej gowie dwa wyrane sowa: John Dee. John Dee? Moje myli potkny si na tym nazwisku. Co z nim? Garet? Czy to ty? Syszaam ryk ognia w gowie, prbujcy j zaguszy. Musiaam go przekrzycze: Tak! Mamo, to ja, po dziesiciu latach - zaraz bdzie wypadek...

Ktem oka dostrzegam wyprzedzajcego nas czerwonego forda, ale nie mogam go obserwowa. Wpatrywaam si w wypenione zami oczy matki we wstecznym lusterku. Ale ty przeyjesz? Nic zego ci si nie stanie? Ja tak, ty nie. Mamo, musisz si zatrzyma... Ford ju w nas uderzy, nasz samochd obrci si w powietrzu. Ale przecie tym razem co zmieniam. Jeli przy nastpnym bardziej si postaram... - Garet, syszysz mnie? - Gos mamy zabrzmia w mojej gowie, nie we wspomnieniu. - Wszystko w porzdku? -Jestem tutaj - odparo moje szesnastoletnie wcielenie. - Nic mi nie jest, ale nie mog si rusza. A ty? Z ni nie jest w porzdku! Nie jest!, krzyknam do siebie, ale odpowiedziaa mama; w krciutkiej przerwie, nim znowu si odezwaa, usyszaam w gowie jej gos: Wszystko w porzdku, kochanie, nie mona zmieni przeszoci. - Marguerite - powiedziaa na gos - zawsze ufaj intuicji. - Tak bardzo ci kocham, soneczko, taka jestem z ciebie dumna, pomylaa. - Jeste rzadkim ptakiem... wyjtkowym... myl samodzielnie... Nastpne sowa utony w ryku syren; nie odrywaam wzroku od twarzy mamy we wstecznym lusterku, widziaam poruszajce si usta i syszaam, jak sowa, ktre wypowiada na gos, odbijaj si echem w jej mylach. Wiesz, e ci kocham. Nie bj si, powiedziaa mi mama. - Jest co, o czym musimy porozmawia - krzykna na gos. Chciaam ci powiedzie o Stranicy. Nie powinnam bya ukrywa tej sprawy przed tob, ale widziaam, jak z jej powodu zgina moja matka. Mylaam, e jeli bd udawaa, e nie istnieje, uwolni si. Lecz znowu mnie odnalaza...

Szczki ycia rozdzieray karoseri samochodu. Dlatego chciaam, eby wyjechaa do college'u. Straak wyciga mnie ze rodka. Dlatego chciaam odej. Powiedz ojcu, e opuciam go tylko dlatego, by ciebie chroni... powiedz mu... Ja jako szesnastolatka szarpaam si ze straakiem, ale wewntrz byam spokojna. Musiaam poczeka na nastpn ptl i wczeniej wkroczy w umys mamy. Ka jej zjecha. Nie dopuszcz do wypadku. Uratuj jej ycie. Powiesz mu sama, pomylaam, gdy mnie wycigano z samochodu. Kocham ci, mamo. Nastpnym razem ci uratuj. Ale zamiast znale si w samochodzie, coraz bardziej si od niego oddalaam. Odwrciam si i ujrzaam eksplozj, wist wybuchu w niesamowity sposb nakada si na trzaskanie smoczych pomieni w mojej gowie. Wyczuwaam jednak, jak ogie we mnie ganie, cofa si z mzgu, maleje w yach. Krzyczaam wraz ze swoim szesnastoletnim wcieleniem, rozpaczliwie pragnc pozosta w tej chwili. Mogam wrci! Mogam to zmieni! Utkwiam wzrok w pomieniach, si woli przywoujc smoczy ogie do mzgu, ale powoli znika. Na skrze czuam zimn podog jaskini Ddraika. Ale zanim scena cakiem zblaka, zauwayam po drugiej stronie drogi pord ratownikw, ktrzy przyjechali pomc wacicielowi forda expedition, pewn posta. Koysaa si i draa w gorcych falach powietrza, przez co sprawiaa wraenie mirau. Nie byo to jednak zudzeniem. Staa tam koo ognia, ktry zabi moj matk, i przez pomienie patrzya prosto na mnie.

Oko Kochanka Ocknam si na pododze jaskini Ddraika i wrzeszczaam: - Polij mnie tam z powrotem! Polij mnie z powrotem! Rzuciam si na smoka, walc piciami w jego pokryt uskami skr. Zamiast odpowiedzi owin mnie mocno ogonem. - Wyzwolenie si od najgorszego wspomnienia wymaga wielkiej siy, ale ty okazaa jeszcze wiksz, pragnc tam powrci. Naprawd jeste potomkini Stranicy, Margaret James. Dum mnie napawa, e mogem pozna twoje wspomnienia. - Wic mnie tam odelij! - zaszlochaam. - Tego nie mog uczyni. Zreszt nic by to nie dao. Twoja matka miaa racj: nie mona zmieni przeszoci. Lecz ty dokonaa rzadkiej rzeczy, wysaa w przeszo wiadomo. - Naprawd? - dobieg zza moich plecw gos Oberona. W ktrym momencie obaj z Ignatiusem wrcili do pokoju.

- Tak. Jest silniejsza, ni sdzisz - odpar Ddraik, po czym zwrci si do mnie: - Twoja matka umara, wiedzc, e ocalaa z wypadku i wyrosa na siln kobiet. adna matka nie moe prosi o wicej. Zaskakujco mikkim kocem ogona wytar mi zy z policzkw. Jego dotyk rozpali pomie w moim brzuchu i uwiadomiam sobie, e smoczy ogie wcale nie opuci mojego ciaa, lecz wycofa si w jego wntrze, gdzie arzy si niczym kominek zaadowany drewnem na dug zimow noc, bym moga z niego czerpa, jeli zajdzie taka potrzeba. Zrobiam to, prowadzc go do opuszek palcw. Przywoaam obraz Dee, sta za poncym samochodem, w ktrym zgina mama. Teraz rozumiaam, dlaczego na widok mgy pomylaa o Dee. Wysa tuman, ktry zepchn forda expedition na nasz samochd, a potem przez pomienie poerajce ywcem moj matk przyglda mi si, eby ustali, czy stanowi dla niego zagroenie. Jak wida uzna, e nie. Wyobraziam go sobie wewntrz ognia, ktry sprowadziam do palcw. Z moich opuszek strzelia ogromna kula ognia i wypenia pokj. Oberon i Ignatius cofnli si popiesznie, ale Ddraik tylko si zamia. - Tak! O wiele silniejsza, ni mylicie! Umiechnam si do Ddraika, zmniejszajc ognist kul do wielkoci iskry, ktra wrcia do moich y. - Dzikuj ci - skoniam si smokowi, po czym dopowiedziaam do Oberona i Ignatiusa, ktrzy kulili si koo drzwi: - Wracajmy do domu. Myl, e wiem, jak odnale Dee. W metrze Oberon zapyta, czy dowiedziaam si czego, co pozwoli mi odszuka Johna Dee, ale odparam tylko, e bd musiaa mu to pokaza. To bya poowiczna prawda. W rzeczywistoci chciaam rozmawia o czym innym.

- Wiedziae, e Dee zabi moj mam? - Dlaczego tak uwaasz? - Z oburzeniem spoglda na mczyzn, ktry tak szeroko rozstawi nogi, e zajmowa trzy siedzenia. Mczyzna wsta i poszed na koniec wagonu. - Widziaam go na miejscu wypadku. Oberon pocieszajco poklepa mnie po ramieniu. - Obawiaem si, e Ddraik wanie tam ci zabierze. To musiao by bardzo bolesne. - Pooy rk na mojej doni. Jego dotyk chodzi moj rozgrzan skr, dodawa otuchy. Zielona powiata przenikna od niego do mnie, duszc ogie, ktry wci pon w moich yach. Odsunam rk. Nie byam jeszcze gotowa na wyzwolenie si z gniewu. - Nie odpowiedziae na moje pytanie. - Podejrzewaem. Na kilka dni przed mierci twoja matka przysza do mnie i powiedziaa, i przypuszcza, e John Dee jest w Nowym Jorku. Zamierzaa odesa ci na studia i wyjecha z kraju, miaa co do zaatwienia we Francji. - Powiedziaa co? - Nie. Obawiam si, e nie do koca mi ufaa. Nie potrafia si pogodzi ze sposobem, w jaki Stranica decydowaa o yciu jej matki, i bya przekonana, e z jej powodu matka umara. Kazaa mi przysic, e ciebie nie wtajemnicz, gdyby co si jej stao. Podejrzewaem, e Dee mg sta za wypadkiem, ale po wypadku nie znalazem ladu jego obecnoci w Nowym Jorku. Pniej z zagranicznych kontaktw dowiedziaem si, e widziano go we Francji. Moe si zorientowa, e tam chciaa wyjecha twoja matka, i postanowi odkry dlaczego. Pocig zatrzyma si na naszej stacji. Kiedy wyszlimy na ulic, zaskoczyo mnie, e ju jest ciemno. Spojrzaam

na zegarek: wp do pitej, zachd soca o tej porze roku, mimo to wiata powinno by wicej. Uniosam wzrok ku niebu i ju wiedziaam, skd si bierze ten mrok. Gsta mga zakrywaa niebo na zachodzie, tumic ostatnie promienie zachodzcego soca. - Lepiej si popieszmy - powiedzia Oberon. - Jeli we wspomnieniach zobaczya Dee, to pewnie ju wie, e bya u Ddraika. Teraz nie bdzie si fatygowa prbami zrobienia krzywdy twoim przyjacioom, przyjdzie prosto do ciebie. Szlimy szybko, ale na ostatnim skrzyowaniu przed moim domem musielimy si zatrzyma, poniewa zebra si tam tum, blokujc cay chodnik. Na pocztku ludzie i gste pasma mgy zasaniali nam widok, wkrtce jednak zobaczylimy, e przy krawniku kilku policjantw otoczyo dwch dobrze ubranych mczyzn z zakrwawionymi twarzami. Policjanci zakadali im kajdanki, ale wyszy wci obrzuca obelgami niszego. Pod nogami tego drugiego leaa otwarta aktwka, stosy papieru ju rozwiewa wiatr. Na jego twarzy oprcz krwi dostrzegam te zy. Chciaam mu pomc w zbieraniu dokumentw, ale kiedy zrobiam krok w jego stron, nowo przybyli policjanci zacienili krg. Razem z Oberonem zaczlimy przedziera si przez tum. Podsuchaam, jak blada, szczupa kobieta w czerwonej kurtce mwi do swojej towarzyszki: - Przeklty dzie, Anglique. Dzisiaj rano widziaam podobn bjk, kiedy w Queens szam do metra. To te byli ludzie wygldajcy na normalnych biznesmenw. Gdy byam w pracy, zadzwoni Chris ma dzisiaj wolne - i powiedzia, e na obu kocach naszej przecznicy wybuchy

poary. Co za ponury zbieg okolicznoci, na naszej ulicy nie byo poaru od dziesiciu lat! Oba zgaszono, ale zaczynam si ba. Co jest w powietrzu? - Na wyspach nazywamy to wiatrem voodoo - odpara Anglique agodnym, ale w jaki sposb wspczujcym gosem. - Rzeczywicie czowieka przechodz ciarki, cho poza t bjk na nic dziwnego nie natrafiam. - Niezgoda - mrukn Oberon pod nosem. - Niekiedy chaotyczny, ale zawsze najbardziej jadowity z demonw. - Spojrza na mg, ktr zaczyna rozwiewa wiatr, ale wci wia si wok ulicznych lamp i drzew niczym we. Na wschodzie niebo szarzao. - Niewykluczone, e Anglique nie bdzie dugo czekaa na kolejne dziwne zdarzenie - burkn, ciskajc mnie za rk. Kiedy przyszlimy do domu, powiedziaam Oberonowi, eby zosta na pitrze, a sama pobiegam do siebie. Gdy wrciam, siedzia na sofie i wcha puste kieliszki po winie. - Mandragora i ciemiernik - stwierdzi. - Mieszanka powoduje melancholi i sprawia, e ten, kto j wypi, staje si podatny na sugesti. Usiadam obok niego, wczyam telewizor i wybraam film, ktry ogldali Jay i Becky. Przewinam do miejsca, gdzie pojawia si Robert Osborne, i nacisnam pauz. - Prosz. - Wskazaam portret madame Dufay. - Oczy tej kobiety wydaway mi si znajome, ale teraz wiem, e widziaam tylko jedno. - Otworzyam do i pokazaam mu broszk oko kochanka". Skoczy na rwne nogi, przewracajc kieliszki. - Skd to masz? Natychmiast je zakryj! Zamknam do.

- Znalazam je w sklepie Dee. Dlaczego tak si go boisz? - Dee przez nie widzi. - Oberon przysun si do telewizora. - Tak, chyba masz racj, to oko istotnie pasuje do portretu. Zaklcie zostao rzucone na portret i miniatur, wic jeli popatrzysz przez oko na portrecie, zobaczysz rzecz, ktr widzi oko kochanka"; to co w rodzaju zdalnej kamery. Pamitam, kiedy namalowano ten portret. - Naprawd? Znae j? Jest taka smutna. - Madame Dufay? O tak, miaa powody do smutku. Znaem j w Paryu tu przed nastaniem Wielkiego Terroru. Ha, to by okres, kiedy demony Niezgody i Rozpaczy szalay bez umiaru! Madame Dufay bya mod dam na dworze Ludwika XVI. Zakochaa si w tajemniczym modym czowieku nieznanego pochodzenia i wtpliwej reputacji, ktry zamwi jej portret u pewnego malarza. Wiedziaa, e krl nie pochwala romansw, wic obrazu nie bdzie mona pokaza, dlatego poprosia malarza o wykonanie miniatury jej oka. Ukochany bdzie nosi brosz, ale nikt si nie dowie, kto jest obiektem jego uwielbienia. Podczas malowania oka powiedziaa do malarza: Gdybym tylko moga widzie przez to oko, zawsze towarzyszyabym ukochanemu". A malarz, ktry si w niej zakocha, pomyla: Gdyby moga zobaczy, jak si zachowuje jej ukochany, kiedy nie jest z ni, zrozumiaaby, e nie jest jej wart". Uda si do czowieka, o ktrym w Paryu kryy pogoski, e potrafi rzuca zaklcia. Czarnoksinik zgodzi si da mu magiczny barwnik, ale pod warunkiem, e malarz w testamencie uczyni go swoim spadkobierc. Malarz przysta na warunek, ukoczy prac, portret da madame Dufay, a oko jej ukochanemu. Ale pierwszego wieczoru, kiedy modzieniec woy brosz, doszo

do zamachu na jego ycie. Widzc to przez oczy na portrecie, madame Dufay, ktra znajdowaa si w pobliu, pobiega mu na ratunek i sama zgina. Na wie o tym malarz si powiesi i jego obrazy, wcznie z portretem, za ktry madame Dufay jeszcze nie zapacia, przeszy na wasno czarnoksinika... - Zaraz, nic nie mw... czarnoksinikiem by John Dee. Oberon przekrzywi gow. - Pewnie zostawi oko w sklepie, bo mia nadziej, e je znajdziesz i dziki temu bdzie mg ciebie szpiegowa. Musisz je zniszczy. - Wycign rk po broszk. - Nie! - Cofnam do. Spojrza na mnie zaskoczony. Ja te byam zaskoczona. Od strasznych przey w jaskini Ddraika wyczuwaam zmian w relacjach z Oberonem, ale a do tej chwili nie zdawaam sobie sprawy, e wiem o czym, o czym on wie... a przynajmniej takie odnosiam wraenie. - Myl, e oko chciao pozosta w sklepie, e ono - ona czekaa, a je znajd. Jest midzy nami wi, wyczuwam j. Oberon gono nabra powietrza, patrzc na mnie przez zmruone powieki. - Ddraik mia racj, jeste silniejsza, ni sdziem, ale nie masz mojego dowiadczenia. Zgadzam si, e moe istnie wi pomidzy tob a madame Dufay, tylko jak nam to pomoe w odnalezieniu Dee? - W taki sposb. - Rozprostowaam palce, oko zamrugao, olepione wiatem. Oberon cofn si. Ciekawe, dlaczego tak si go boi?, pomylaam. Co w sposobie, w jaki opowiedzia mi histori, wydao mi si... nie w porzdku. Jakby recytowa wyuczon rol. To jednak nie bya odpowiednia pora, eby si nad tym zastanawia. Oberon

w jednej sprawie mia suszno: Dee moe wykorzystywa portret do ledzenia nas, liczyam jednak, e obraz wci wisi nad jego kominkiem. Ujam oko kochanka" w dwa palce i spojrzaam w nie. Piwne migdaowe oko zwzio si, jakby uwanie mi si przygldao, a potem ku mojemu zdumieniu mrugno znaczco. Wybuchnam miechem i odwracajc je, umocowaam na wasnym jak lup. Przez moment widziaam niewyranie i podwjnie, w polu mojego wzroku jak w kalejdoskopie przesuway si obrazy. Kiedy zakryam drugie oko, chaotyczne wyobraenia nabray wyrazistoci. Nie widziaam jednak kryjwki Johna Dee. Staam noc w ogrodzie owietlonym kolorowymi lampionami, w ktrym spacerowali ludzie w osiemnastowiecznych strojach i perukach. Koafiury kobiet byy wysokie, zdobione kwiatami i ptasimi pirami. - Co widzisz? - usyszaam gos Oberona. - Myl, e ogldam jedno z jej wspomnie - powiedziaam. -Jestem w ogrodzie... - Szam ciemn alejk obronit biaymi rami. Na jej kocu staa marmurowa fontanna owietlona setk pochodni. - Chyba jestem w Wersalu! To jakie przyjcie. - Obok mnie przebiega dziewczyna w sukni z tego jedwabiu, ktr goni odziany w bkity modzieniec. Oboje nosili maski. - Bal maskowy! Mwie, e madame Dufay bya na dworze Ludwika XVI. Znaczy, e zobacz Mari Antonin? - To nie jest wycieczka krajoznawcza - odpar sztywno Oberon. - Moesz poprosi madame Dufay, eby pokazaa ci Johna Dee? - Mogaby pokaza mi Johna Dee? - zapytaam, po czym wskrzeszajc swoj licealn francuszczyzn, powtrzyam: -Je voudrais voir John Dee, s'il vous plait.

Poczuam, jak ciao, w ktrym jestem, potyka si. Ha, nic dziwnego, pomylaam, spogldajc na delikatne rowe pantofelki na wysokich obcasach, kto potrafiby w czym takim chodzi? Ale s przeliczne. Madame Dufay podniosa stop, pokazujc licie nabite na obcas. Wiedziaa o mnie! Syszaa mnie. -John Dee, s'il vous plait - powtrzyam. Uniosa gow i ruszya w stron fontanny na kocu cieki, gdzie grupa hulakw otaczaa mczyzn w brzowym fraku, czarnej pelerynie i masce sowy. Robi magiczne sztuczki. Machn doni nad krysztaowym kielichem i pojawi si bukiet r. Tum nagrodzi go aplauzem, magik skoni si nisko, ujawniajc przy tym ysin na czubku gowy. Kiedy si wyprostowa, w otworach maski zobaczyam bysk bursztynowych oczu. - John Dee! - Dech mi zaparo. - Jest na balu. - Powiedz jej, e chcesz zobaczy Johna Dee teraz! W dwa tysice smym roku! - A ona to zrozumie? - zapytaam, ale madame Dufay ju zostawia Dee i sza w stron otwartego pawilonu, gdzie pary taczyy menueta. Podesza do mczyzny w granatowym fraku, abocie z biaej koronki i zasaniajcej oczy masce z czarnych pir. Skoni si nisko, a ja - czy raczej madame Dufay - dygnam. Zaraz te pooyam do na jego doni i zaczlimy taczy. Jaskrawe lampiony zmieniy si w tczowy krg, szare oczy za mask byy jedynym pewnym punktem w wirujcym wiecie. Miaam wraenie, e znam te oczy. - To musi by mczyzna, w ktrym si zakochaa. Ten, ktremu daa portret. Oberon westchn. - Nie mogaby jej ponagli?

- Nie sdz. Myl, e chce mi te wszystkie rzeczy pokaza. Przez ponad dwiecie at tkwia uwiziona na obrazie. Kim jestem, eby j ponagla? Prawd mwic, wcale nie chciaam tego robi. Czuam, jak moje ciao koysze si w takt muzyki, jak szare oczy obejmuj mnie tak samo mocno jak ramiona. Pragnam taczy bez koca, ale nagle z transu wyrwa mnie kto, kto wpad na madame Dufay. Kiedy si odwrcia, dojrzaam przelotnie czarnego mczyzn w dugim kaftanie z zielonego jedwabiu, biaym turbanie i wskiej biaej masce na oczach. - Hej... - zaczam, ale szturchnicie przenioso si do wspczesnego Nowego Jorku. Broszka wypada mi z oka, obraz rozbi si na milion fragmentw kwiatw, fontann i zamaskowanych twarzy. Popiesznie umieciam brosz na oku, ale scena si zmienia. Ja - madame Dufay - siedziaam w zimnym, goym pomieszczeniu naprzeciwko ciany z oknami, za ktrymi cign si widok na dachy. Na prawo ode mnie mody blady czowiek z rozwichrzonymi jasnymi wosami w poplamionym farb fartuchu sta przy sztaludze. - Pozuje do portretu - poinformowaam Oberona. - Cudownie - odpar sucho. - Pewnie nastpnym razem poczstuje nas wizyt u fryzjera. - Nie, to jest wane. Mwi malarzowi, e chciaaby widzie oczami, ktre on maluje, bo wtedy mogaby patrze na jego lordowsk mo, kiedy przebywa z dala od niego. Artysta spojrza w jej - moje oczy. - By moe, madame, nie spodobaoby ci si to, co by ujrzaa. - Zawsze wol zna prawd - odpara madame Dufay.

Na twarz malarza pad cie, bo soce skryo si za domem naprzeciwko pracowni. - Musimy przerwa - powiedzia. - wiato nie jest dobre. Scena pociemniaa, a potem staam na ulicy, czy raczej w bramie, i chroniam si przed deszczem. Przejedajcy drog powz ochlapa mi stopy. Spojrzaam w d i zobaczyam, e rbek sukni mam zabocony. Kiedy znowu uniosam gow, moj uwag przycign bysk bkitu po drugiej stronie ulicy. Mody malarz wchodzi do sklepu, nad ktrego drzwiami wisia symbol oka. - To musi by sklep Dee - stwierdziam dobitnie. - Malarz chce si dowiedzie, jak nada oku kochanka" moc widzenia. Gdybym moga zobaczy, co jest w rodku... Jakby w odpowiedzi na moj prob madame Dufay wysza na ulic. Deszcz pada mi na gow i ramiona, czuam odr rynsztoka i odpadkw. Witryna sklepu bya zamglona, ale dostrzegaam przez ni malarza podchodzcego do kontuaru, nad ktrym pochyla si mczyzna. - Modzierz i tuczek - powiedziaam na gos. - Sklepikarz co uciera. To na pewno jest apteka. - Tak! - potwierdzi Oberon zniecierpliwiony. - Dee czsto podawa si za aptekarza. Teraz j popro, eby pokazaa nam Dee w chwili obecnej! Ostatnie sowa wypowiedzia tak gono, e podskoczyam. Na paryskiej ulicy madame Dufay si potkna. Widok mokrych kamieni brukowych podpyn do mnie, potem scena ulega gwatownej zmianie. Z wysoka, jakby z balkonu, patrzyam w d na may, bursztynowy pokj z perskimi dywanami na pododze i obrazami na cianach. Gdzie pode mn trzaska ogie, pomienie rzucay refleksy na twarz mczyzny w czerwonym fotelu.

- To jest to! - zawoaam, rozpoznajc pokj, ktry widziaam pod East River i w telewizji, tylko e teraz ogldaam go pod innym ktem. Patrzyam na pokj z gry, poniewa byam na obrazie wiszcym nad kominkiem. Dostrzegaam, e jest omioktny. - Myl, e to pokj w wiey - oznajmiam. - S tam jakie okna? - zapyta Oberon. Przyjrzaam si cianie naprzeciwko. Bya pokryta obrazami i bursztynow boazeri... zauwayam jednak wsk luk pomidzy panelami. - To wyglda jak wysokie wskie okno w rodzaju tych, ktre s w redniowiecznej wiey... tylko... Cholera jasna! - Co? - dopytywa si Oberon. - Nic nie widzisz? - Nie. - Okno byo ciemne. - Jasne, e nie, na dworze jest ciemno. - W tej samej chwili uwiadomiam sobie, e jednak co widz. - W oddali byska czerwone wiato... jaka lampa ostrzegawcza. Oberon burkn z niesmakiem. -To moe by cokolwiek! Wczeniej pokazaa ci swoje wspomnienia, nie moe pokaza pokoju w wietle dziennym? - Nie sdz. Wszystkie te wspomnienia s dla niej wane, a nie wydaje mi si, by cokolwiek istotnego zdarzyo si w tym pokoju. - Gos zacz mi si ama. Smutek ogarnia mnie niepostrzeenie i powoli, straszliwa mka uwizienia na wieki w farbie i ptnie przenikna mnie na wskro. Czuam, jak w oczach wzbieraj mi zy. Kiedy jedna spada na brosz, kryjwka Johna Dee zakoysaa si, czerwone wiato na zewntrz nabrzmiao jak umierajca gwiazda. I nagle rozpoznaam to wiato. Nie potrafiam powiedzie, czy powodem by

widok, wspomnienie czy co gbszego, moe ukrytego w arzcych si wgielkach wiedzy, ktr zaszczepi we mnie Ddraik. - Wiem, gdzie jest to wiato! To lampa na szczycie Cloisters. Widziaam j z mieszkania Willa Hughesa. - Moe John Dee ma kryjwk w apartamentowcu Willa Hughesa - zasugerowa Oberon. - Nie przypominam sobie omioktnej wiey w jego domu. W tamtej okolicy jest tylko jedna taka wiea. - Wstaam i podeszam do pek z ksikami ojca. Bardzo si interesowa histori Nowego Jorku, przez lata podarowaam mu wiele ksiek na ten temat. Teraz wziam jedn i szybko poszukaam informacji, o ktr mi chodzio, po czym wrciam do Oberona. - Wiea cinie przy High Bride. - Pokazaam fotografi wysokiej wskiej wiey nad rzek Harlem. Zapytaam kiedy o ni ojca, wyjani mi, e zbudowano j razem z akweduktem Croton, ktrego funkcja polegaa na dostarczaniu wody do pooonych wyej obszarw Manhattanu. - Popatrz, jest omioktna i stanowi element systemu wodnego, w kadym razie tak byo w przeszoci. Od lat jej nie uywano, ale przypuszczam, e tunele czce j ze starym akweduktem Croton wci istniej. - A te tunele z kolei spotykaj si z nowym systemem wodnym w zbiorniku w Jerome Park w Bronksie - dokoczy za mnie Oberon. - Moe nie potrafiby przesa wody starymi tunelami, za to mg na pewno. Tak, to ma sens. - Wyj z kieszeni plik kartek samoprzylepnych i naszkicowa omiokt. - Skrzyowanie Sto Siedemdziesitej Czwartej i Amsterdam Avenue. - Wskazaam map koo zdjcia, bo sdziam, e Oberon chce zapisa adres. On jednak w omiokcie

narysowa ukone S, jak powk symbolu nieskoczonoci, i w rodku umieci kropk. - Co... - zaczam, ale Oberon przycisn mi kartk do czoa i moje usta, struny gosowe, gardo, cae ciao zmienio si w kamie.

Zla droga - Tak mi przykro, Garet - powiedzia Oberon - ale Ddraik ma racj: nabierasz si szybciej, ni si spodziewaem. Zbliy swoj twarz do mojej. Instynktownie chciaam powikszy odlego, ale nie mogam nawet drgn. - Nie przypuszczaem te, e uda ci si skomunikowa z poprzednimi Stranicami, ktre mog ci wyjani, dlaczego nie powinna dopuci mnie do szkatuki. Ju spotkanie z twoj matk byo fatalne, ale kiedy nawizaa czno z Marguerite Dufay, wiedziaem, e to tylko kwestia czasu, kiedy poznasz prawd. Gdybym moga westchn i szeroko otworzy oczy ze zdumienia, pewnie bym to zrobia, ale nie byam w stanie nawet oddycha... Nie oddycham! Jak dugo dam rad przey? - Mniej wicej godzin. - Oberon czyta w moich mylach. - O czym to ja mwiem? A tak, Marguerite Dufay, najmniej chtna do wsppracy Stranica i podobnie jak ty gupio zadurzona w tym wampirze.

Scena ze wspomnie madame Dufay pojawia si przed moimi sparaliowanymi oczami: mczyzna w granatowym fraku i pierzastej masce, ktry kania si, a potem porywa nas do taca, znajome srebrne oczy... To by Will! Jego kochaa madame Dufay. - Nie miaem wyjcia, musiaem ich rozdzieli - przyzna Oberon. Przypomniaam sobie zalan deszczem parysk ulic, ale kiedy znowu spojrzaam przez zamglone okno, rozpoznaam mczyzn za kontuarem: to Oberon, nie John Dee, sprzeda malarzowi magiczny barwnik. Oberon si umiechn. - Czasami wydaje mi si, e ca wieczno spdz na prbach rozdzielania was dwojga. Mija sto lat i ju myl, e definitywnie zerwaem wi pomidzy wami, a potem... - Pooy do na mojej szyi. Zupenie nic nie czuam, ale ze sposobu, w jaki przekrzywi gow, domyliam si, e patrzy na lady po ukszeniu. Cofn si i kcikiem oka dostrzegam trzepotanie skrzydeek. - Voil! Znowu jestecie razem. Usiad na sofie. Trzepot skrzyde si zbliy. To bya Lol, unosia si nad regaem par krokw za Oberonem. - Odnajdujecie si w kadym wcieleniu. Teraz wiksz uwag zwracaam na Lol ni sowa Oberona, ale to zdanie mnie rozproszyo. Co to znaczy, e odnajdujemy si w kadym wcieleniu? Przecie Will powiedzia, e prawie si nie kontaktowa z potomkiniami Marguerite po rozstaniu z ni na pocztku siedemnastego wieku. Nie mogam jednak o nic zapyta Oberona, a potem znowu zajam si Lol, ktra wygldaa, jakby na pce przybraa pozycj z jogi. Schylia si, rce wycigna z tyu jak pywak rozgrzewajcy si przed zawodami, stana

na palcach i skoczya w powietrze tak szybko, e zostaa z niej topomaraczowa smuga - meteor z prdkoci byskawicy pdzcy w stron mojego czoa. Miaa zamiar usun kartk z zaklciem, ale zanim zdya do mnie dolecie, Oberon unis rk i nie odrywajc ode mnie wzroku, odrzuci Lol na bok. Usyszaam mdlce tpnicie, kiedy w co uderzya, ale nie potrafiam nawet odwrci gowy, eby sprawdzi, czy yje. - Biedna Lol. - Oberon cmokn - bya do ciebie przywizana. Ale dobrze zna cen przejcia na stron czowieka i przeciwstawienia si swojej rasie. - Wsta i straciam z oczu jego twarz, ale kiedy si pochyli, by na mnie spojrze, ze zdumieniem zobaczyam, e rysy cignite ma w grymasie blu. Ty te powinna to wiedzie. - Wyprostowa si. Wpierw usyszaam kroki na schodach, potem trzask otwieranych i zamykanych frontowych drzwi. Oberon zostawi mnie przed telewizorem, jakbym miaa zamiar oglda ulubiony program. Ale obraz na ekranie by te nieruchomy jak ja i z pewnoci nie wybraabym go, gdyby zaleao to ode mnie: John Dee w przebraniu Roberta Osborne'a siedzia przy kominku, Margaret Dufay spogldaa na mnie smutnymi oczami, jakby czekaa na mj koniec. Oberon powiedzia, e w tym stanie przey mog okoo godziny - a ju mino pi minut. Zegar na dekoderze wskazywa 5:34... 5:35. Czyli pozostan przy yciu do okoo 6:30. Czy specjalnie posadzi mnie na wprost zegara, ebym moga patrze, jak mijaj ostatnie minuty mojego ycia? To byoby okrutne. Jak to moliwe, e tak bardzo si pomyliam w jego ocenie? W szpitalu wydawa si sympatyczny, kiedy swoj zielon aur uzdrawia

Zacha Reese'a i mojego ojca - Cholera! Mj biedny ojciec! Kto si nim zajmie, jeli ja umr? Poczuam kucie pod powiekami, ale nawet kanaliki zowe miaam sparaliowane. Nie potrafiam paka, mogam jednak myle. Musiaam si zastanowi, dlaczego Oberon tak ze mn postpi. Sprawia wraenie szczerze przygnbionego, jakby robi co, do czego zosta zmuszony. Co on powiedzia? To tylko kwestia czasu, kiedy sobie przypomnisz, dlaczego nie powinienem ponownie dosta szkatuki". Dee mwi, e Oberonowi zaley na szkatuce, bo chce zdoby kontrol nad ludzk ras i zyska wadz dla krlestwa ywioakw. Przez cay czas mnie wykorzystywa, a teraz, kiedy mu powiedziaam, gdzie jest szkatuka, przesta mnie potrzebowa. Co wicej, nawizaam kontakt z madame Dufay i ba si, e wreszcie si dowiem, dlaczego musz chroni przed nim szkatuk. Wszystko to miao sens, wci jednak nie potrafiam zrozumie, dlaczego zabi Lol, a mnie zostawi na pewn mier. Zegar wskazywa 6:03. Miaam jeszcze p godziny. Moe Jay wrci ze szpitala, jest tam od pnocy, z pewnoci chce si przebra i wzi prysznic. Ale potem przypomniaam sobie jego cignit alem twarz, gdy siedzia przy ku Becky, i pojam, e raczej si stamtd nie ruszy. A poza nim nikt nie mia kluczy do domu. Bya jednak pewna osoba, ktrej klucz nie byby potrzebny. Will powiedzia, e spotka si ze mn dzisiaj wieczorem, tylko o ktrej? Soce ju zaszo, ale on musi si poywi. Ile czasu to zajmie? Gdzie znajduje ofiary... A moe ma dobrowolnych dawcw? Na myl, e Will pije krew innej kobiety, podczas gdy ja siedz tu i umieram, zalaabym si zami, gdyby to byo moliwe.

Gdybym moga pstrykn palcami, wysaabym mu ognist wiadomo, ale pozostao mi tylko myle o nim z nadziej, e jaki wampirzy radar odbierze sygnay mojej rozpaczy. Oberon powiedzia, e Will i ja odnajdujemy si w kadym wcieleniu. To znaczy, e czy nas psychiczna wi? Ale ta wi madame Dufay wcale nie pomoga. Pobiega Willowi na ratunek i zgina. Cyfry na dekoderze zmieniy si z 6:15 na 6:16. Prbowaam przywoa obraz Willa z ubiegej nocy, jego twarz w powiacie rzucanej przez ognisko, godne spojrzenie zwrcone na mnie... I zobaczyam go, ale wyglda zupenie inaczej. Mia dugie wosy zwizane w kucyk, koronkowy abot pod szyj, twarz owietlon nie ogniskiem, ale pomaraczowymi promieniami zachodzcego soca, oczy wypenione alem, nie pragnieniem. Jakim sposobem pojam, e to ostatnie wspomnienie madame Dufay: kochanek przybywajcy o sekundy za pno, by j uratowa. Takie bdzie te moje ostatnie wspomnienie? Odpdziam ten obraz i skupiam si na mczynie - no dobrze, wampirze - z ktrym spdziam wczorajsz noc. Zegar wskazywa 6:23. Will, kocham ci, pomylaam zaskoczona, e to prawda. Przyjd szybko. Z mojej pracowni dobieg metaliczny szczk, przypominajcy odgos dzwonkw wiatrowych. Czyby przecig co przewrci? Zegar bezgonie przesun si z 6:25 na 6:26, czerwone cyfry arzyy si niczym ostatnie promienie zachodzcego soca.

Teraz syszaam wiatr. By w domu, powistywa na schodach. Moe tak brzmi przychodzca po czowieka mier - jak wielki wiatr. Ale przecie pozostao mi kilka minut? Nie byam w stanie odczyta zegara, midzy telewizorem a mn zaleg cie niczym potne czarne skrzydo rozpocierajce si nade mn. mier tu jest, dlaczego z ni nie pj? Miaa pikn twarz... anielsk... bia jak marmur, oczy srebrne niczym nowe monety. mier dotkna mojego czoa i poczuam, jak dusza wylewa si ze mnie przez punkt midzy oczami. Mj nauczyciel jogi mia racj, trzecie oko rzeczywicie jest siedzib owiecenia i wizji! Teraz widziaam wszystko, miliony wspomnie z wasnego ycia i ycia innych przelatyway mi przed oczyma z oszaamiajc prdkoci, ale je rozpoznawaam. Byam sum wszystkich poprzednich Marguerite. W kocu ten pokaz slajdw zatrzyma si na jednym obrazie: okrge jeziorko pod kamienn wie, po ktrym pynie czarny abd. Tak, usyszaam, jak ja, jak wszystkie moje wcielenia myl: to zawsze si do tego sprowadza. Strzaa przecina nieruchome powietrze, rozpaczliwy krzyk mci cisz... - Garet! Woanie zmieszao si z krzykiem abdzia, w obu brzmiaa ta sama rozpacz. Czuam, jak wpadam w mroczn to, ale potem wycigny mnie silne rce i zaczy mn potrzsa. - Garet! Otworzyam oczy i zobaczyam nad sob twarz Willa. - Przyszede - powiedziaam chrapliwie, jakbym od stu lat nic nie mwia. - Usyszae mnie. - Usyszaem. - Krci ze zdumieniem gow, e potrafiam go przywoa. - Gdzie si tego nauczya?

- Chyba od Marguerite Dufay - odparam. Will pomg mi usi. - Dufay? - powtrzy szeptem. - Ale jak? Rozprostowaam palce prawej doni i oko spojrzao na mnie. Na jego widok biaa skra Willa przybraa odcie jasnego bkitu. Wzi brosz i przystawi do oka. Zauwayam, e w przeciwiestwie do Oberona nie ba si jej dotyka. - Skd j masz? - zapyta gosem tak chrapliwym, jak mj chwil temu. - Ze sklepu Dee. Uwiadomiam sobie, e brosza jest identyczna z oczami na portrecie, i wykorzystaam j, eby si dowiedzie, gdzie jest Dee. - Tak mylaem, e brosza jest u niego. Podejrzewaem, e to on obdarzy biednego Auguste'a Regnaulta zdolnoci namalowania widzcych oczu. - Dee bez wtpienia w ktrym momencie j ukrad, ale to Oberon da malarzowi magiczny barwnik. - Oberon? - zdziwi si Will. - Chcia rozdzieli ciebie i Marguerite. - Ale Oberon nie chcia, eby Marguerite umara. - Ha, z ca pewnoci chcia, ebym ja umara... i chyba zabi Lol! - Skoczyam na rwne nogi, za na siebie, e od razu o niej nie pomylaam. Powiodam uwanym spojrzeniem po pododze i wreszcie j znalazam za doniczkow paproci. Ciao miaa bezwadne, skrzyda pomite jak wyrzucony celofan. Czubkiem palca dotknam jej mostka i poczuam leciutki trzepot. - Wydaje mi si, e yje - powiedziaam do klczcego obok Willa. - Moemy jako jej pomc? - Kiedy widziaem, jak Marguerite opiekuje si chor wrk. Mwia, e potrafi leczy si same energi pync

z pewnych rolin. - Wycign rk ponad moim ramieniem i wyrwa gar lici z paproci. - Prosz, ty to zrb. Nie sdz, eby dotyk wampira jej pomg. Owinam Lol liciem z ca delikatnoci, na jak byo mnie sta, nie chcc naruszy zamanych koci. Przypominaa wietnamskie krokiety serwowane w Saigon Grill. Po chwili usyszaam sabe mruczenie i zobaczyam, e otacza j jasnozielona powiata - Chyba dziaa - stwierdzi Will. - Najlepsz rzecz, jak moemy zrobi, to pozwoli jej odpocz. Mwisz, e zrobi jej to Oberon? Widywaem, jak zachowuje si bezwzgldnie, ale eby skrzywdzi jedn ze swoich... -Powiedzia, e zasuya, bo stana po stronie czowieka. Doda co jeszcze. - Zmarszczyam czoo, usiujc sobie przypomnie poegnalne sowa Oberona. - e powinnam dobrze zna cen sprzymierzenia si z ludmi. Chodzio mu o to, e pierwsza Marguerite dla ciebie zrezygnowaa z wiecznego ycia? Odwrci wzrok, na jego twarzy malowa si bl. - Tak przypuszczam. Czasami myl, e Oberon dlatego mocno mnie nienawidzi, bo sam kocha Marguerite i obwinia mnie o jej decyzj. Mimo to nie potrafi poj, e zrobi ci krzywd. - Spojrza na zgniecion kartk, ktr zdar z mojego czoa. Podnis j i wygadzi. - Popatrz, narysowa w omiokcie tylko poow symbolu nieskoczonoci. Gdyby chcia twojej mierci, narysowaby cay. Wiedzia, e dotr do ciebie na czas. - Naprawd? Mg mi o tym powiedzie. - Moe chcia, eby mnie wezwaa, a moe po prostu bawi si z tob. - Wzruszy ramionami. - On uwielbia sztuczki, ale nie jest zy. Zaleao mu na przewadze. Wic mwisz, e odkrya kryjwk Dee?

- Jest w wiey cinie przy High Bridge, w kadym razie by tam godzin temu. Podaj mi brosz. Sprawia wraenie, e niechtnie si z ni rozstaje - a moe, pomylaam, nie chce, ebym znowu patrzya oczami Marguerite Dufay. Niepotrzebnie. Tym razem madame Dufay nie poczstowaa mnie wspomnieniami, tylko zaprowadzia wprost do kryjwki Dee. Siedzia w fotelu przy kominku. Zachowywa dziwny bezruch. - Jest tam. - A szkatuka? - zapyta Will. Spojrzaam na stolik koo fotela. - Te. - Co z Oberonem? - Nie widz go. - W takim razie obawiam si, e Dee ju si z nim rozprawi. Chod, musimy si pieszy. Wyjam broszk z oka i wsunam do kieszeni. - Ale jak dostaniemy si do wiey? Potrafisz si wspina? Wpatrywa si w moj kiesze, w ktrej znikno oko. Wyrwany z zamylenia umiechn si i powiedzia: - Niestety nie, moja droga. Ale znam inn drog. - Spojrza na moje stopy. - Doskonale, bd ci potrzebne. - Mia na myli martensy; woyam je, bo Oberon kaza mi si ubra w strj do spawania. - Droga, ktr pjdziemy, jest cokolwiek botnista. Przed domem czeka w rolls-roysie szofer Willa. Mga bya tak gsta, e powtpiewaam, czy samochd na co si przyda, ale szofer ze spokojem przyj polecenie, by jecha do Van Cortland Park w Bronksie.

- Dlaczego tam? - zapytaam, gdy sunlimy w d Jane Street. - Wiea cinie jest przy Sto Siedemdziesitej na Manhattanie. - Jeli zbliymy si do wiey od ulicy, Dee nas zobaczy. - Jak moe cokolwiek widzie w tej gstej zupie? Bylimy na skrzyowaniu Jane i West Side Highway. Po prawej mielimy hotel, gdzie mieszka Oberon, naron wieyczk otulaa mga. Z holu wyszed mczyzna. Zadra z zimna, podnis wic konierz paszcza marki Barbour i zakaszla w do. Jego twarz poszarzaa. Z przestrachem rozpoznaam w nim czowieka, na ktrego wpadam kilka dni temu na Dwunastej Ulicy, tego, ktry nazwa mnie cip, bo szam z stron". Ruszy do skrzyowania, ale zaraz gwatownie zatoczy si na ulic i wpad na stojcego rollsa. - Wyglda, jakby potrzebowa pomocy - powiedziaam, otwierajc drzwi. Will wycign rk i zatrzasn drzwi. - To nie jest dobry pomys - sykn. Tamten nagle przycisn wykrzywion z wciekoci twarz do mojego okna. -Jedziesz z drog, dupku! - wrzeszcza, walc piciami w szyb. - Mylisz, e jak masz wypasiony wz, to moesz jedzi po ludziach? - Ruszaj - poleci kierowcy Will. -1 nie zatrzymuj si niezalenie od powodu. Kiedy skrcilimy w West Side Highway, spojrzaam we wsteczne lusterko. Mczyzna w paszczu wbieg na rodek szosy i wymachujc piciami, obrzuca obelgami nas i innych kierowcw, ktrzy okrali go wielkim ukiem. - Pytaa, jak Dee zobaczy nas w tej mgle. No c, oto odpowied. - Will wskaza mg wylewajc si z pokrywy

tunelu koo wciekego mczyzny. Mga zawisa nad jego gow, a potem przybraa prowizoryczny ksztat stwora z potnymi, podobnymi do niedwiedzich rkami i nogami. Jedyn wyranie uformowan cech mgielnego potwora byy poyskujce te oczy. - Mga ma oczy. Oczy Johna Dee. Zadraam, gdy potwr zacisn apy na mczynie i zacz go wciga przez otwory w pokrywie. Chocia cakiem znikn mi z oczu, wci syszaam jego wrzask: - Wszyscy jedziecie z drog, dupki!

Transmigracja atomw Przez kilka minut jechalimy w relatywnym spokoju, chocia na West Forties przestraszy mnie wielki tuman mgy na rodku Hudsonu. Wpatrujc si w niego, zobaczyam, e jest dostatecznie solidny, by unosi si na falach rzeki (Hudson na dugoci stu pidziesiciu kilometrw poruszany jest oceanicznymi pywami), i jako przypomina samolot. Mia ksztat cylindra dugoci co najmniej boiska do footballu, dwa podobne do skrzyde wybrzuszenia w rodku i co na ksztat podniesionego ogona na kocu. Jakie to dziwne, pomylaam, ale potem uzmysowiam sobie, e przecie samoloty po starcie z lotniska La Guardia przelatuj do nisko nad rzek. A ta mga moe si podnie bez ostrzeenia. - Will. - Szturchnam go okciem. - Co to jest ta rzecz na rzece? Spojrza w okno tak szybko, e ledwo zarejestrowaam ruch jego oczu. Rozszerzone z przeraenia renice prawie zasoniy srebrne tczwki. - Dee w swoich planach na najblisz przyszo ma take masowe mordy. T mg zrobiy Niezgoda i Rozpacz.

Nie sdz jednak, by kto nam uwierzy, gdybymy zadzwonili pod 911 i zadali odwoania wszystkich lotw. Tym bardziej powinnimy... - Kaza kierowcy przypieszy. Ten nadepn na gaz tak mocno, e rolls-royce'em, najstabilniejszym z samochodw, rzucio do przodu. Ale pd do szybko si skoczy. Ju dostrzegaam wielki ksztat jakie osiemset metrw dalej unoszcy si nad srebrn od ksiycowej powiaty drog. Na przedzie poyskiway wiata postojowe - przypominay mae fosforyzujce kwiaty. Wpierw sabo, potem coraz wyraniej syszaam dudnice trzaski, ktre dochodziy zza tego ksztatu. Przysunam si do Willa, gdy rolls ostro zahamowa. - Co jest... - mrukn Will. Oczy mu pojaniay, spojrzenie pobiego w mrok, jakby przeksztacone w reflektor, cho ja rzucanego przeze wiata nie widziaam. Uciszy mnie, kiedy zapytaam, co si dzieje. Po mniej wicej dziesiciu metrach sama mogam to zobaczy. Ksztat by piramid wygitych, zmiadonych samochodw; jej rodek znajdowa si na pasie przeciwnym, prowadzcym na poudnie, ale zaczynaa zajmowa take nasz cz jezdni. Daleko na pnocy byo sycha syreny wozw sub ratowniczych. Ksztat piramidy zaskoczy mnie, jakby by objawem skonnoci do porzdku tkwicej w najbardziej nawet zniszczonym metalu, nie potrafiam te poj, dlaczego do wypadkw dochodzi tylko po jednej stronie jezdni. - Do diaba, co to jest? - zapytaam. - Masz racj, e przywoujesz diaba - odpar, cho rwnoczenie ucisn mi rk, prbujc doda otuchy. - Niezgoda w swym najgorszym wydaniu. Demon ustawi na Dziewidziesitej Szstej pole siowe, niewidzialn

granic, a Dee otoczy je mg, tak e jadcy na poudnie kierowcy nie widz, co si przed nimi dzieje, i kady nastpny wpada na poprzedniego. Albo demon nie jest jeszcze do potny, by zablokowa obie czci, albo zamierza doprowadzi do wikszej katastrofy, kiedy wzronie natenie ruchu w kierunku pnocnym. Nie mamy czasu, eby czeka i przekona si na wasne oczy. Moesz zadzwoni pod 911, kiedy pojedziemy objazdem? - Objazdem? - Otworzyam szeroko oczy. Opustoszae pasy po drugiej stronie autostrady wydaway si doskonae do zawrcenia, ale wjazd blokowaa wysoka na ptora metra bariera. Po prawej mielimy goe drzewa, traw pen cierni i zdobione graffiti lampy Riverside Park; adna z brukowanych alejek nie bya dostatecznie szeroka, by zmieci si w niej samochd. Dzwoniam na 911, podczas gdy kierowca rozwaa opcje. Numer by zajty, co nie powinno si zdarzy, wziwszy pod uwag powikszenie sieci po jedenastym wrzenia... Wolaam nie myle, do ilu wypadkw doszo w miecie, jeli jakim odniesieniem byo to, co widzielimy na krtkim odcinku - dziesitki tysicy telefonw z pewnoci zablokuj sie. Kierowca wci nie mg si zdecydowa i Will straci cierpliwo. Otworzy przegrod, kaza mu si przesi i zgrabnie jak najzrczniejszy jaguar wsun si na przednie siedzenie. Wcisn gaz do dechy i ostro skrci w prawo, wmanewrowa rollsa pomidzy samochody na rodkowym i prawym pasie czci prowadzcej w kierunku pnocnym w sposb, ktry z pozoru wydawa si niemoliwy, po czym przez krawnik do gadko skoczy do parku. Z zaskakujc atwoci prowadzi samochd po trawie pomidzy ponurymi goymi drzewami, jakby wybra si na poranny bieg.

Pomimo jego sprawnej jazdy nie raz mylaam, e rozbijemy si o majestatyczny db, ktry nagle pojawi si na naszej drodze. Przez sekund odnosiam wraenie, e drzewo w istocie przesuno si, by nam przeszkodzi, e cigno korzenie jak skrcone koczyny w zamarznitej ziemi, a w kocach konarw ma malekie oczy, dziki ktrym moe zaj waciw pozycj. Skuliam si i zacisnam mocno powieki, przygotowana na potne zderzenie. W tej samej chwili poczuam, jak przez samochd wieje potny wiatr, wsysajc nas wszystkich w otcha gbsz ni ciemno, a kiedy otworzyam oczy, nic nie widziaam. Temperatura obniya si drastycznie i jedynym ruchem mccym czer byo dygotanie mojego ciaa: wiatr znikn, przelotnie usyszaam sabe, przeraliwe powistywanie. Przyszo mi na myl, e zostaam zredukowana do rozmiaru subatomowego i znajduj si na chodnym jdrze pojedynczego atomu, a wok wiruj elektrony. Zlokalizowaam w atom, by tu przy krawdzi wszechwiata. A potem bez ostrzeenia powrcia rzeczywisto samochodu, ktry przez moment nadal wirowa wok wasnej osi, chocia si nie rozbi, i Will znowu spokojnie przeprowadzi go przez nastpny krawnik na Riverside Drive w kierunku pnocnym. Skrci w prawo na Zachodni Siedemdziesit Szst z takim opanowaniem, jakby jecha do supermarketu na Broadwayu, a stamtd w lewo na West End Avenue. Milczaam z ulgi i zdumienia. Kiedy na wiatach zatrzymalimy si w dugim korku (bez wtpienia po tym strasznym wypadku na autostradzie ulice byy zatkane), gow da znak kierowcy i obaj wrcili na swoje miejsca. - Cholera, co to byo? - zapytaam.

- Transmigracja atomw - odpar i triumfalnie si umiechn. - Czyli co? - Jak mwiem na Governors Island, waciwie nie potrafi lata, ale... - Obj mnie i serdecznie ucisn. - Migracja atomw jest druga po lataniu, moe nawet lepsza od niego. Dowiadczya podobnego zjawiska w wodzie z Meluzyn, ale migracja atomw przynaley do ywiou powietrza. W tajniki wprowadzia mnie pewna wrka, cho niezbyt dokadnie, dlatego rezultaty miewam rne. Tak czy owak proces wymaga niezwykego nasilenia woli, wic mona go stosowa tylko w razie najwikszego zagroenia. Do tej kategorii z pewnoci naley atak zoliwego, manipulowanego przez Niezgod drzewa, zwaszcza e Dee usiuje zniszczy cay Nowy Jork. A przy okazji, ten db to jeden z eksperymentw francuskiego botanika Jeana Robina, ktry wymkn mu si spod kontroli. Nasiona przywiay tu stulecia temu oceaniczne wiatry. Ale nawet w najbardziej dramatycznych okolicznociach transmigracja nie zawsze si udaje. Przez lata uzyskiwaem mieszane wyniki. Tak czy owak prawidowo przeprowadzona jest agodna, wszyscy j przespalimy. I bardzo dobrze. Te podre przez tryliony mil mog si znudzi. - Rozemia si, jakby odby o jedn tak podr za duo. Zastanawiaam si, czy mu powiedzie, e nie cakiem spaam (bo w przeciwnym razie ta chwila na powierzchni jdra byaby snem, cho wydawaa si rzeczywista), kiedy potny huk sprawi, e zarwno samochody, jak i moje myli znieruchomiay. Powoli moje bbenki wracay do rwnowagi. Potrzsnam koczynami, by si upewni, e wci stanowi jedno z tuowiem. Stanowiy. Na kurtce nie widziaam krwi, co zawsze jest dobrym znakiem

wiadczcym o wyjciu bez szwanku z katastrofy. Moi towarzysze take sprawiali wraenie caych, a samochd nie zosta uszkodzony, chocia odgos eksplozji rozleg si w jego wntrzu z tak sam si, z jak kilka minut temu szumia wiatr transssubstantacji. O ile potrafiam stwierdzi, dobieg z pnocy West End Avenue, nieco na lewo od nas albo po zachodniej stronie ulicy, albo blisko skrzyowania z podporzdkowan ulic, na tyle jednak daleko, e nam nic si nie stao. Tylko e ruch drogowy znowu stan. Kolejne zwycistwo Johna Dee. Prowadzcymi na poudnie pasami West End Avenue wozy straackie pdziy pod prd, zmuszajc samochody do gwatownych skrtw albo szukania schronienia na przeciwlegych pasach. Wygldao to tak, jakby cay ten chaos mia jeszcze dugo potrwa, jakby chaos wywoany przez Niezgod i Rozpacz tylko si pogbi, jeli nasze opnienie si przeduy. Moe dzisiaj wieczorem Nowy Jork ulegnie zniszczeniu ulica po ulicy, przecznica po przecznicy. Wolaam nie myle, co wypadki w rodzaju eksplozji czy piramidy z samochodw oznaczaj dla ofiar. Bardziej jeszcze obawiaam si rozpaczy w oczach Willa, gdy na mnie spojrza. Czyby zabrako mu pomysw? - Wejcie do wiey znajduje si szesnacie kilometrw std - powiedzia. - Nigdy tam nie dotrzemy. Po raz pierwszy w trakcie naszej znajomoci widziaam, e traci nadziej. Owszem, by smutny, rozalony, ale zawsze peen optymizmu. - A trans... co to byo?... transmigracja? - Tylko takie rozwizanie potrafiam wymyli. Moe Will potrzebowa mojej zachty, by osign odpowiedni poziom natenia woli. Jeli raz si udao, dlaczego nie moe si uda dwa razy? Podr okrajca tamten db w gruncie rzeczy

zaja nam ledwo sekund, ale jeli miaam racj co do lokalizacji atomu, na ktrym si znajdowaam, to moga si zakoczy gdziekolwiek. W czasie tej wdrwki byo bardzo zimno, cho nie dao si tego porwna z blem towarzyszcym wchodzeniu do wody z Meluzyn. Nie znaam dostatecznie dobrze praw fizyki obowizujcych w wiecie magii, by odkry rdo problemu. A potem tok moich myli znowu zosta przerwany, kiedy kilka przecznic na wschd, przypuszczalnie nad Central Park West, dostrzegam wzbijajce si w niebo ogromne biae i zote pomienie, z ktrych sypay si iskry, jakby ponce cylindry. Kilka sekund pniej powietrzem wstrzsno niskie dudnienie niczym grzmot nastpujcy po byskawicy. Widok ognia by tak intensywny, e obudzi wspomnienia o chwilach spdzonych z Ddraikiem, jakbymy w podziemiach ratusza wytworzyli wi. Fala aru popdzia przez moje yy, grozia podpaleniem ciaa. Zadraam, bo z ca pewnoci nie mielimy chwili do stracenia, ale sowa, ktre pady z ust Willa, nie napaway optymizmem. - Nigdy nie syszaem, eby proces okaza si skuteczny, jeli si go powtrzy w krtkim czasie. A ja prbowaem. Pomienie wybuchajce na wschodzie wydobyy z mroku twarz Willa. Jego skra nabraa niesamowitego odcienia, jakby srebrna nuta mieszaa si z brzem, skadnikiem alchemii Niezgody. Zobaczy, e dr, i dooy stara, by zabrzmie bardziej optymistycznie. - Moglibymy wezwa helikopter, ale nie podoba mi si ta mga nad rzek. Szczeglnie gona i jaskrawa eksplozja odbia si echem od dachu naszego samochodu; pomylaam, e to odamki

z wypadku, do ktrego doszo blisko Central Park Wesl. Poczuam jednak zdziwienie i uniesienie, kiedy w oknie od strony Willa zobaczyam odwrcon twarz Lol. Czogaa si z dachu, dgajc palcem Willa, gestykulowaa dziko i nieprzerwanie co wiergotaa. Powoli, jakby z niechci, Will uchyli okno. Lol wleciaa do rodka, po czym zatrzymaa si w powietrzu, machajc skrzydami szybciej ni koliber. W dalszym cigu zdecydowanym tonem wygaszaa Willowi kazanie. Pocignam go za rkaw. - Co ona mwi? Odwrci si do mnie, chocia Lol nie zamykay si usta. - Mwi, e jeli nam pomoe, druga transmigracja odbdzie si szybciej. Nie moe z nami pj, poniewa jej wiedza i umiejtnoci s niezbdne tutaj, w walce z poarami. Ale pomoe nam w wdrwce atomw. Twierdzi, e zna t cz zaklcia, do ktrej ja nigdy nie zdoaem dotrze. Przede wszystkim poczuam ogromn ulg, e Lol w tak szybkim czasie odzyskaa siy po ataku Oberona. Jeli za chodzi o jej propozycj, nie musiaam si nad ni zastanawia. - Moemy to zrobi! - zawoaam. Z wielk radoci uyam liczby mnogiej. Jakby to bya moc, w ktrej oboje mamy udzia. Will nie mg by zy do szpiku koci, niezalenie od tego, co twierdzi Oberon lub Dee albo co wynikao z reputacji wampirw. Potem sprawy potoczyy si byskawicznie. Will poleci wysi z samochodu szoferowi, ktry znikn w strumieniu ludzi pyncym w gr West Side Avenue ku miejscu eksplozji. Bez wtpienia pozbycie si go miao na celu

zmniejszenie liczby moleku. Usiad za kierownic, a mnie kaza zaj miejsce obok siebie, po czym otworzy okno. Lol utrzymywaa si w powietrzu dokadnie w miejscu po szybie, gotowa do przekazania instrukcji Willowi i umknicia w ostatniej chwili przed transmigracj. Will spojrza na Lol, po czym praw doni mocno uj kierownic, a lew cisn moj do. - Nie potrzebujesz jej do kierowania? - zapytaam artobliwie, cho swojej rki nie cofnam. Umiechn si. - Gdyby caa ta sprawa wymagaa tylko obu rk na kierownicy, oboje zwiedzalibymy kolejne galaktyki! Nadepn gaz do dechy i wjechalimy na opustosza, prowadzc na poudnie cz West End Avenue. W siedzenie wcisna mnie prdko, jakiej w yciu nie dowiadczyam. Powieki mi opady. W ostatnim uamku sekundy wydawao mi si, e widz zielono-zoty bysk, gdy Lol wznosia si w niebo w kierunku przeciwnym ni my. Przylgnam do myli, e Lol pdzi, by waczy z poarem na Central Park West wszelkimi dostpnymi sobie rodkami, po czym znowu wkroczyam w niezwyke zimno i ogarno mnie wraenie, e stoj na jdrze, podczas gdy wok mnie niczym odlege planety wiruj elektrony, mimo e atom wraz z ich orbitami stanowi sam w sobie niky skrawek materii. Ale zaraz poczucie lodu mino i staam na niemal nieskoczonym, pulsujcym arze, rozleglejszym ni soce, bardziej podobnym do pierwotnego biaego bysku, ktry stworzy materi. Tym razem sponlimy? To pytanie pojawio si wbrew mojej woli, cho od wirujcych elektronw krcio mi si w gowie. Ale jeli je zadaj, znaczy, e yj i potrafi te oddzieli i rozpozna ciepo i ycie doni Willa od nagego skwierczenia atomu.

A potem zdaam sobie spraw, e atomowy krajobraz znikn i gwatownie si zatrzymalimy. Bardziej nieprzyjemnie ni ostatnim razem, cho wyszam z tego bez szwanku. Sdzc z rozmaitych metalicznych trzaskw i jkw, ktre znaam z wypadku mojej matki, samochd nie mia takiego szczcia. Kiedy z wysikiem podniosam powieki, zobaczyam, e kolejne potne drzewo otworzyo silnik, pknicie koczyo si kilka centymetrw od przedniej szyby. I tym razem ogarno mnie niezwyke ulotne wraenie, e na kocach gazek pokrywajcych przedni szyb niczym pajczyna s malekie oczy. Co jednak waniejsze, Willowi nic si nie stao, o czym si przekonaam, rzucajc na niego szybkie spojrzenie. Ju prbowa otworzy drzwi od strony kierowcy. Kiedy ustpiy tylko na kilka centymetrw, rozbi szyb mocnym ciosem okcia. Wyszed przez pust framug z tak zrcznoci, z jak wczeniej przenis si z tylnego na przednie siedzenie. Stan na ziemi i wycign mnie przez okno ruchem tak zrcznym, e odamki szka nie zrobiy mi krzywdy. Will mia rce do silne, by ama stal. - Troch straciem wyczucie celu - powiedzia niemiao, majc na myli samochd. Stalimy w bramie do Van Cortland Park w pobliu starego akweduktu Croton, jak poinformowa nas drogowskaz. Zupenie nie znaam tej okolicy, ale uderzyo mnie, e w zasigu wzroku nie wida czowieka. Wolaam si nie zastanawia nad powodami, cho bez wtpienia im wiksza katastrofa, tym liczniejsza widownia siedzca przed telewizorami. -Albo drzewo, ktre rozbio samochd na p, pojawio si tu niedawno - cign Will. - Z ca pewnoci nie byo go na planie, ktry ogldaem w internecie, kiedy

obmylaem takie zakoczenie podry. Jeli tak, to Jean Robin ma kolejny powd do wstydu. Znaem go i lubiem, ale czasami jego botaniczne dokonania potrafi si wymkn spod kontroli. Byam zbyt wyczerpana, eby zapyta o przesze bdy" Jeana Robina. Cho nie byam do wyczerpana, eby si caowa.

Wysoka Wiea Weszlimy do Van Cortland Park. Prbujc dotrzyma kroku Willowi, ktry szed coraz szybciej, zastanawiaam si, co zrobimy, kiedy odnajdziemy Dee. Skoro jest tak potny, by dziki niewidzialnym polom siowym powodowa wypadki blokujce p miasta, wysadza budynki i wywoywa wielkie poary, jakie mamy szanse w starciu z nim? - Nie rozumiem, jak std dostaniemy si do wiey cinie - wrzasnam do Willa. Zatrzyma si przed maym, kwadratowym kamiennym budynkiem z drzwiami zamknitymi na kdk i zabitymi deskami. - Co to jest? - Jaz - odpar, ramieniem napierajc na drzwi. Drewno stkno, rozpado si na kawaki i drzwi przestay istnie. W tumanie kurzu zobaczyam kamienne schody pod ziemi. Will uj mnie za rk. Idziemy, nie mamy duo czasu. - Poszed pierwszy. Pstryknam palcami, by owietli sobie drog. Na dole pomyk rzuci refleksy na tafl czarnej wody, wydobywajc z mroku ukowy ceglany tunel ze stalaktytami. Ze szczelin

wyrastay korzenie, oplatajc ukowy sufit skomplikowanym wzorem. Wygldao to jak wejcie do podziemia, ale ju si zorientowaam, gdzie jestemy. - Stary akwedukt Croton. - Tak, prowadzi prosto do wiey cinie przy High Bridge. - Will zszed z ostatniego stopnia do wody; ucieszyam si, zobaczywszy, e jest gboka tylko na kilka centymetrw, mimo to czuam wewntrzny opr przed postawieniem stopy w ciemnej toni. - No, dalej. - Wycign do mnie rk. Przecie wczoraj przepyna przez cay system wodny. -Jako pozbawiony ciaa zbir moleku. - Ostronie za nim podaam - i to bya czysta pitna woda. To tutaj... - Woda zamkna si wok moich ng, w wietle tafl zburzyy dugie czarne i biae fale. - To tutaj wyglda jak... - Nic nie mw! - Will, zapa mnie za rami i zmusi do przypieszenia kroku. - Zbliajc si do Dee, stajemy si podatni na jego wpywy. Odbierze strach w twoim gosie i urzeczywistni wszelkie twoje obawy. Cudownie!, pomylaam; nie wypowiedziaam na gos sowa we", ale teraz tylko ono kryo mi w gowie - no, moe jeszcze szczury" i gigantyczne zmutowane karaluchy". - Wydawao mi si, i mwie, e Dee nas nie zobaczy, jeli do wiey dojdziemy pod ziemi. - Mam nadziej, e nas nie zobaczy, ale nawet jeli tak bdzie, z pewnoci zastawi w tunelach puapki. Nie myl o tym, tylko trzymaj si mnie. Szed tak szybko, e brakowao mi tchu na mwienie, a to zostawiao pen swobod mojej rozszalaej wyobrani na przedstawianie ewentualnych horrorw czajcych si w tym nieuywanym tunelu. Usiowaam skupi si na straszliwym gniewie, ktry mnie ogarn na wie,

e John Dee zabi moj mam. Wyobraziam go sobie, jak sta z zimn, obojtn twarz przy poncym samochodzie. Ale zamiast gniewu poczuam przeraenie na myl o mamie uwizionej w pomieniach. To by jedyny obraz, ktrego postanowiam do siebie nie dopuszcza. Powtarzaam sobie, e ju nie ya, kiedy wybuch poar. Ale kiedy teraz wyobraziam sobie Johna Dee przy samochodzie, usyszaam te krzyki mamy i wiedziaam, e jej ostatnie chwile na ziemi byy piekem. - Dochodzimy do mostu. - Gos Willa wyrwa mnie z bolesnych rozwaa. Byam mu za to wdziczna, ale kiedy spojrzaam przed siebie, serce mi si cisno. Tunel schodzi stromo w d i znika w tumanie mgy. - To jest komora, ktra pompowaa wod do mostu. Musimy by szczeglnie ostroni. S tu lepe zauki i syfony prowadzce w d zbocza. Moesz wykorzysta swj pomie, eby owietli nam drog przez mg? Uniosam kciuk i si woli powikszyam pomyczek. Urs na wysoko trzydziestu centymetrw, ale zamiast rozjani mg, ujawni czajce si w nim ksztaty: obrzmiae kule przypominajce gigantyczne ameby, wiy si, rosy, dzieliy... i znowu rosy. - Co to jest? - Przeraziam si, niektre kule przypominay ludzkie sylwetki. - To komrki, z ktrych zbudowana jest mga. Sama mga formuje si w ksztaty, wykorzystujc negatywn energi. Nadal znajduje si w stadium pierwotnym, ale nabierajc si, mga bdzie w stanie przybiera ksztat wszystkich mentalnych wyobrae, z ktrymi si zetknie. - A wic, ludzie w caym miecie psychicznie spotkaj si ze swoimi najgorszymi koszmarami, nawet jeli zdoaj unikn ich fizycznie.

- Wanie. Ju teraz mga przybierze ksztat odpowiednio silnego obrazu. Poniewa odbya szkolenie u czterech ywiow, twj umys moe wysya obrazy dostatecznie intensywne, by nada im ycie. Staraj si wic o niczym nie myle. - Odwrci si i umiechn, cho w upiornym tawym wietle umiech wyglda bardziej na nieprzyjemny grymas. -1 bardzo prosz, trzymaj si blisko mnie. Musimy i po omacku. Wsun sobie pod rami moj rk i ruszylimy w d zbocza. Podoe byo liskie, a kiedy weszlimy w mg, cakiem niewidoczne. Kilka razy si poliznam, ale Will zawsze mnie w por apa. Prbowaam trzyma go mocniej, co jednak byo trudne, bo donie miaam wilgotne i drce z zimna. Jego rce wydaway si lodowate i twarde jak koci, jak ciao martwe od stulecia, a on oczywicie by martwy o wiele duej. - Ju niedaleko - dobieg mnie jego bezcielesny szept. Mga bya tak gsta, e nawet go nie widziaam... Rzeczywicie jestem pewna, e tak kurczowo czepiam si Willa? Wytyam wzrok, by przez tuman zobaczy jego twarz. Nawet twarz wampira, stwora z krainy nieumarych, w tej sytuacji byaby widokiem bardzo podanym. Nachyliam si bliej... i z mgy wyonia si biaa czaszka z pustymi oczodoami. Krzyknam i cofnam si, wyrywajc donie z palcw szkieletu, ktry teraz wyranie zobaczyam. - Garet! - powiedziaa kapica szczka. Cofnam si o nastpny krok... i przewrciam. Will - lub czymkolwiek by ten stwr - znajdowa si za daleko, eby mnie zapa. Zsunam si po stromym zboczu i wyldowaam w kauy mierdzcej wody na dole. Syszaam, jak wysoko nade mn woa mnie Will, ale wci widziaam t straszn czaszk.

To ta mga, powiedziaam sobie, ale inny gos zaraz doda: Ale przecie on tym naprawd jest, czterystuletnim trupem. Milczaam wic, nie odpowiedziaam na woanie Willa. Na czworakach zaczam czoga si w gr. Sama dostan si do wiey, odbior Johnowi Dee szkatuk, a wtedy zoliwa mga wyparuje i Will, prawdziwy Will, mnie dogoni. Wszystko wrci do normy. Na tym powinnam si skoncentrowa: na powrocie do dawnego ycia i stabilizacji. Ojciec wrci do domu ze szpitala, znajdziemy sposb na spat kredytu. Becky i Jay si pogodz i kompromisowo ustal kierunek dalszego rozwoju zespou. A ja udowodni detektywowi Kiernanowi, e ojciec nie mia nic wsplnego z wamaniem. Wspinaam si, rozmylajc o tych wszystkich przyziemnych sprawach, ktre kilka dni temu wydaway si przytaczajce, a teraz jako dodaway mi otuchy. W rzeczywistoci stanowiy antidotum na mg. Kiedy dotaram na szczyt zbocza, mga si podniosa i widziaam wejcie do wiey przy High Bridge. Strzeliam palcami, wytwarzajc may, chybotliwy pomyk, ktrym owietliam ujcie tunelu... Sta w nim mczyzna. Krzyknam. Mczyzna si odwrci, kierujc na moj twarz wiato latarki. - Garet James, czy to pani? Gos by znajomy, a kiedy mczyzna opuci latark, zobaczyam, e to detektyw Joe Kiernan. - Co pan tu robi? - wykrztusiam. - Widzielimy, e sprawdzaa pani wie cinie przy High Bridge, i domylilimy si, e tu pani przyjdzie. - Detektyw odwrci si i krzykn w gb tunelu: - Jest tutaj! Znalazem j!

Z mroku wyoniy si dwie postacie: Jay i Zach Reese. Nigdy w yciu nie cieszyam si bardziej z czyjego widoku. - Domylilimy si, co si dzieje - mwi Jay - i przyszlimy ci pomc. - Nie powinna bya zaatwia tego samodzielnie - doda Zach. - Nie prbowaam... - Spojrzaam za siebie. Co si stao z Willem? Zamiast skoczy zdanie, powiedziaam: - Nie przypuszczaam, e kto mi uwierzy. - Bo rzeczywicie trudno w to uwierzy - stwierdzi Kiernan - ale niewiarygodne rzeczy dziej si na powierzchni. Wszdzie poary i wybuchy. Chodmy, znajdmy tego Dee, trzeba przerwa to, co robi z miastem. - Umiechn si zachcajco. To by taki czysty, szczery umiech, e zadaam sobie pytanie, dlaczego wczeniej nabraam do niego takiej antypatii. On tylko prbowa pomc. Wzi mnie pod rami i poprowadzi do tunelu. Jay uj mnie pod drug rk, Zach szed za nami. Syszaam, jak jego kroki wibruj na elaznych wspornikach mostu. Od tego dudnienia bolao mnie serce. - Ten most jest super. - Jay skierowa latark na ziemi. - Patrz, pylony s puste w rodku. Wida dokadnie rzek. Przed nami otworzya si przepa, zakrcio mi si w gowie. Gono westchnam. - Nie martw si - powiedzia Jay. - Nie pozwol, eby co ci si stao. - Pochyli si i szepn mi do ucha: - Wiesz, co do ciebie czuj, prawda? - Jego oddech mia miedziany zapach. Chciaam spojrze mu w twarz, ale on ju si odwrci i widziaam tylko jego profil. - Ale ona nie czuje tego do ciebie - oznajmi Joe Kiernan. - W gruncie rzeczy ani ty, ani Becky niewiele j obchodzicie. Popatrz, co stao si z Becky - pozwolia na to.

-1 z ojcem - doda z tyu Zach. Prbowaam si na niego obejrze, ale Kiernan mocniej mnie chwyci. - To prawda - stwierdzi. - Sprowadzia tych mczyzn do domu, eby zastrzelili twojego ojca, prawda? Jego mier dogodnie rozwizaaby wszystkie twoje problemy. I nie musiaaby marnowa reszty ycia na opiekowanie si zdziecinniaym starcem, ktry przegra cay twj spadek. - yczya mu mierci tak samo jak matce - dopowiedzia Zach. Ale to nie by Zach, a dwie postacie, ktre prowadziy mnie po mocie, nie byy Joem Kiernanem ani Jayem, tylko demonami, ktre ulepiam z mgy. Zamknam oczy i gono powiedziaam: - Nie jestecie prawdziwi. Wszyscy trzej wybuchnli miechem. - Czyby? - prychn demon pod postaci Jaya. - Wiemy 0 tobie wszystko. Pamitasz, jak urwalimy si ze szkoy 1 promem popynlimy na Staten Island? Chciaem ci wtedy pocaowa, ale ty przez cay czas gadaa o chopaku, w ktrym si zadurzya. - A pamitasz, co twj ojciec powiedzia na pogrzebie matki? - odezwa si Zach. - Tylko ja staem na tyle blisko, eby to usysze. Powiedzia, e auje, e to nie ty zgina. - To nieprawda! - krzyknam, usiujc si uwolni i odwrci do Zacha. - Powiedzia, e zginabym, gdybym siedziaa z przodu. - Ale to mia na myli - Kiernan cmokn. - Straszne, e ojciec tak pomyla, ale z drugiej strony on zawsze by egoist. Gdyby twoje dobro naprawd leao mu na sercu, nie zaryzykowaby wszystkich pienidzy. Szarpnam si i nagle Kiernan i Jay mnie pucili. Zrobiam krok do przodu, spojrzaam w d i przekonaam

si, e stoj na krawdzi jednego z pylonw. Daleko w dole widziaam burzliwe wody Hudsonu. - No, Garet - szepnli wszyscy trzej. - Skacz! Zebraam siy w oczekiwaniu, e mnie zepchn, ale nic takiego si nie stao. Nie mieli takiej mocy, przynajmniej na razie. Zbudowani byli z powietrza i wody, a ja nagle sobie przypomniaam, e mam wadz nad tymi ywioami. Odwrciam si do nich. -Jestecie tylko wod - oznajmiam dobitnie. Ksztaty poszarzay, zakoysay si w powietrzu. Uniosam obie rce, bo pamitaam, e Ariel w taki sposb przyzywaa wiatr, i nasuchiwaam jego pieni. Poryw przelecia nad High Bridge, zmci wod w dole, wkrad si w szczeliny midzy cegami, przeszed przez tunel niczym pocig towarowy, na moment unoszc mnie w gr. Postaci trzech mczyzn zaczy si rozpada, a pozostaa z nich tylko smuga dymu, ktr wiatr zwia na drug stron tunelu. - Dzikuj - powiedziaam gono. Westchnienie poruszyo powietrze i zapada cisza. A potem usyszaam swoje imi. - Garet, jeste tam? - zapyta Will. -Jestem. - Widziaam, jak wychodzi z mroku z twarz blad i cignit, ale ca. Mga znikna, to by prawdziwy Will. - Dziki Bogu. - Wzi mnie w ramiona. - Ju mylaem, e ci straciem. - To ta mga. Pokazaa mi straszne rzeczy, ale ju jej nie ma. - Nie na dugo. - Trzymajc mnie na dugo ramienia, odwrci w stron Bronksu, gdzie w wejciu niczym zwinity w leaa smuga mgy. - Musimy si popieszy.

Na kocu mostu znajdowaa si kolejna komora prowadzca do podstawy wiey. Bez utrudniajcej widoczno mgy atwo byo si porusza, ale wspinaczka sprawiaa trudno. Nogi mi dray, kiedy dotarlimy do podstawy wiey. Na chwil oparam si o ceglan cian, eby zapa oddech, a potem podniosam gow. Spiralne schody z perforowanego elaza wiy si w gr. Na jednym z podestw zauwayam wski pionowy otwr w cianie, podobny do tych, ktre w redniowiecznych fortecach suyy ucznikom do strzelania. arzy si na czerwono, co zbio mnie z tropu, wic postpiam par krokw, by uwaniej si przyjrze. Zaparo mi dech. Otwr wychodzi na przecznic, gdzie stay kamienice - budynki na obu kocach pony. Zadraam na myl, ile wysyajcych iskry macek moe oplata miasto i jaka jego cz zmieni si w popi, zanim pokonamy Dee - o ile oczywicie zdoamy tego dokona. Mimo wszystko musielimy sprbowa. Spojrzaam na Willa, mia do wasnych zmartwie, udaam, e moj uwag zwrcio jedynie obfite, gste jak mid bursztynowe wiato, ktre spywa ze szczytu wiey. - Przynajmniej nie ma mgy - powiedziaam. Potakn, cho zauwayam, e jest wyczerpany. - Posilie si dzisiaj wieczorem? Pomylaam, e tym si zajmowae, zanim do mnie przyszede. - Przerwaa mi swoim wezwaniem. - Musisz... Machn doni. - Wszystkie siy s ci potrzebne. W wiey jest co, co wysysa energi. Nie czujesz? Teraz, kiedy o tym wspomnia, rzeczywicie poczuam. Jakby grawitacja stawaa si silniejsza i cigaa nas w d.

Musiaam zapa si eliwnej balustrady, eby wcign si na pierwszy stopie. Kiedy moje stopy dotkny elaza, poczuam, jak prd elektryczny z metalu uderza w moje ciao z si ciarwki. - Ojej - jknam, opadajc na kolana. - Co to jest? - Dee przygotowa zwj energetyczny. Spiralne schody s do tego celu idealne. Zwj wypycha mg w miasto, dziaa jak gigantyczny wentylator. - Jak go wyminiemy? Will nie odpowiedzia. Obejrzaam si i zobaczyam, e z popielat twarz osun si na podog. - Will! - Wycignam do niego rk. Strumie energii przeskoczy ode mnie do niego. Natychmiast jego cera stracia szary odcie. Otworzy oczy i usiad, jego srebrne tczwki poyskiway jak lusterka. - Jak to zrobia? - Nie mam pojcia. - Nie puszczajc jego rki, odwrciam do i zobaczyam, e kamie kompasowy si arzy. - Oberon powiedzia, e kamie mnie uziemi. Wci czuj energi, ale teraz przepywa przeze mnie. - Wstaam, bez wysiku podniosam Willa. Energia krya w moim ciele, ale teraz mnie nie przytaczaa. Miaam raczej wraenie, jakbym staa koo chodnego wodospadu. To byo... no c, byo energetyzujce. - Chodmy, trzymaj mnie za rk. Wchodzenie po spiralnych schodach szo atwo. Jakbym jechaa krtymi ruchomymi schodami. Caa klatka schodowa dudnia energi, wytwarzajc cichy pomruk, ktry przypomina mi pie wiatru. - Jednego nie rozumiem. Mylaam, e Dee wezwa demony, ale ta fala energii nie wydaje si przepojona zem, wrcz przeciwnie, jest rewelacyjna.

Will si rozemia. - A waciwie dlaczego mylisz, e zo nie moe wydawa si przyjemne? Wczoraj w nocy kochaa si z demonem. Chcesz mi powiedzie, e nie byo wspaniale? Spojrzaam na niego: lni jak alabastrowa waza wypeniona wiatem. Bardziej przypomina anioa ni demona. - Nie jeste demonem - odparam. - Niektrzy nie zgodziliby si z tob. - Ze smutnym umiechem dotkn mojej twarzy. Poczenie energii sprawio, e posypay si iskry. - Tak czy owak ta energia nie jest ani za, ani dobra, to tylko przenonik, motor kryjcy si za tym, co ni wysyasz. W porwnaniu z dwoma stworzonymi przez Dee demonami istotnie jestem anioem. Popieszmy si. Wyglda tak piknie, e niechtnie oderwaam od niego wzrok, ale oczywicie mia racj. Szam dalej po schodach, cho na nastpnym podecie Will pooy mi do na ramieniu. - Poczekaj. - Wskaza ponad moj gow. - Kto albo co tam jest. Zrozumiaam, o co mu chodzi, spojrzawszy na schody - perforowane, wic wida byo a do samej gry. Na przedostatnim poziomie co blokowao przepyw wiata, co wielkiego i ciemnego. Obserwowaam to co przez kilka minut i nie zauwayam adnego ruchu. - Lepiej sprawdmy, co to jest - szepnam. Szlimy powoli i cicho. Za ostatnim zakrtem zobaczyam, e bezwadna ciemna masa to Oberon. Do schodw przygwaday go metalowe acuchy, jakby pajk uplt sie z elaza i uwizi go w niej. Wpatrywa si niedowidzcym wzrokiem w szczyt wiey.

- Nie yje? - zapytaam. - Nie tak atwo zabi wrk. Myl, e zaszkodzio mu elazo. - Ale mwi, e mae wrki le je znosz. - Zwykle tak, ale tutaj jest mnstwo elaza. Dee pewnie specjalnie dla niego przygotowa t sie. Uklkam i spojrzaam w oczy Oberona. Miay barw mleka jak martwy marmur, twarz wykrzywia grymas blu. Oszuka mnie, zostawi na pewn mier, mimo to nie podoba mi si widok krla wrek zapanego w puapk niczym mucha. Pooyam mu do na piersi, by sprawdzi, czy bije mu serce, i lepe mleczne oczy zwrciy si ku mnie. - Marguerite? - wychrypia ledwo syszalnie; usta mia popkane, wyschnite. -Jestem Garet. Poczekaj, uwolni ci. - Zapaam acuch, ale by dziwnie ciki. Pocignam mocniej - bez skutku. Poprosiam Willa o pomoc, ale on tylko pokrci gow. - Zostawi ci sparaliowan. Dlaczego mamy mu pomc? Oberon sabo porusza gow. - Ma racj. Nie masz powodu, by ponownie mi zaufa. Poza tym dopki szkatuka jest otwarta, sia jej energii sprawia, e acuchy przywieraj do elaznych stopni. Kiedy zamkniesz szkatuk, acuchy same odpadn. -1 wtedy on sprbuje odebra ci szkatuk - skomentowa Will. - Powinnimy go wykoczy. - Nie! - odparam z wiksz arliwoci, ni zamierzaam. - Nie zabij krla wrek. Zrobi to, co wedug siebie musia, a poza tym uwaam, e bdzie zbyt saby po kontakcie z elazem, eby mnie powstrzyma, kiedy ju zdobd szkatuk.

- Masz racj - przyzna Oberon. - Id! Jedna sprawa... Kiedy dotrzesz do szkatuki... od razu j zamknij... Nie patrz do rodka. Brzmiao to jak baniowe napomnienie, ale z drugiej strony wygosi je przecie krl wrek. Poczuam pokus, eby zapyta dlaczego, ale nie byo na to czasu. Wydawao si, e t obietnic mog zoy cakiem bezpiecznie. - Dobrze - powiedziaam. - Wrcimy po ciebie. Oberon rozcign popkane usta, a ja uwiadomiam sobie, e prbuje si umiechn. - Jasne. Bd tu czeka, nie rusz si ani o milimetr.

Bursztynowa Komnata Pokj, gdzie weszam, by tym samym, ktry widziaam pod dnem rzeki, w programie TCM i oczyma madame Dufay, ale to nie przygotowao mnie na jego prawdziwy wygld. Wczeniej sdziam, e ciany mia w zotym kolorze, a teraz zobaczyam, e wyoone s taflami przezroczystego, poyskliwego bursztynu. Rozpoznaam je: pochodziy ze sawnej Bursztynowej Komnaty zbudowanej w osiemnastym wieku dla Paacu Jekateryskiego w Sankt Petersburgu; komnat zrabowali nazici i po drugiej wojnie tajemniczo przepada. Widziaam zdjcia ozdobnych tafli, nigdy jednak nie syszaam, e si arzyy. Jakby jakie rdo energii napeniao je wiatem. Cay pokj pulsowa miodow energi, od ktrej zby mi szczkay, a krew si burzya. Energia pochodzia z pytkiej srebrnej szkatuki stojcej na stoliku przed kominkiem. Przekonaam si, e caa odbija si w bursztynowych oczach mczyzny, ktry siedzia w fotelu. - Witaj, Garet James. Miaem nadziej, e ci si uda. Kiedy zobaczyem Oberona, baem si, e ju si ciebie pozby.

- Uratowa mnie Will. Mylie si, e nie bd w stanie mu zaufa... ale z drugiej strony sczenie konfliktw i zwtpienia to twoja specjalno, prawda? To znaczy, kiedy nie jeste zajty fizyczn destrukcj. Dee si umiechn. - Och, moja droga, nie znasz mnie na tyle dugo, by mc oceni, co jest moj specjalnoci... nie powinna te z takim przekonaniem twierdzi, e nie mam racji co do Willa Hughesa. Widz, e odda ci prowadzenie. Obejrzaam si: Will sta w progu, trzymajc si framugi. - Nie mog wej dalej - powiedzia. - To pole siowe za bardzo przypomina soce. - Zilustrowa swoje sowa, wsuwajc do na kilka centymetrw do wntrza pokoju. Momentalnie jego skra pokrya si pcherzami i zacza pka. - Nie ruszaj si z miejsca! - krzyknam, prbujc do niego podej, ale na prno. Byam sparaliowana. Bursztynowa powiata zostaa utworzona z kleistej substancji jak prehistoryczna ywica, z ktrej powsta bursztyn, i tkwiam w niej uwiziona niczym owad. A przynajmniej tak mi si wydawao. Chocia nie potrafiam podej do Willa, mogam odwrci si do Dee. A kiedy sprbowaam, przekonaam si te, e mog zrobi krok w jego stron - czy raczej w stron szkatuki. Wypywajca z niej energia zbudowaa ciek, wicej, przycigaa mnie do siebie. Musiaam zaprze si pitami, eby pozosta w miejscu. - Id - Dee wolno unis praw do i rozpostartymi palcami wskaza szkatuk. - Przecie po to przysza, prawda? Nie stan ci na drodze. - Nie? Do tej pory mi przeszkadzae.

Dee si umiechn... czy raczej cay czas si umiecha, jego usta zastygy w martwym umiechu. Zauwayam te, e do wisi nieruchomo w powietrzu. - Byem ciekawy, do czego jeste zdolna, by odzyska szkatuk, i czy zdoasz tutaj dotrze. Jestem bardzo stary, wiele lat przeyem. Mao rzeczy moe mnie rozbawi, ale twoje dziaania w cigu ostatnich kilku dni byy cakiem zajmujce. - I dlatego wypucie demony Niezgody i Rozpaczy w miasto? Dla rozrywki? Wzruszy ramionami. Gest mia wyglda na swobodny, ale prawe rami pozostao uniesione, do wci wisiaa w powietrzu, twarz wykrzywia ten sam umiech. - Powiedzmy, e co jaki czas lubi potrzsn wiatem i zobaczy, co z tego bdzie. Tym razem ty spada na mj prg. - Wic nie bdziesz mia nic przeciwko temu, e wezm szkatuk? - Jeli potrafisz to zrobi, moja droga, bardzo prosz. - Unis brew. Brew zastyga. Zrozumiaam teraz, co jest nie tak z jego ruchami. W kady gest wkada sporo wysiku i pozostawa w tej pozycji. Siedzia w bursztynowym polu elektrycznym tak dugo, e by w nim uwiziony, podczas gdy ja wci mogam si porusza, o ile zmierzaam w stron szkatuki. Dee w adnym razie nie przeszkodzi mi jej zabra. Zrobiam kolejny krok. To byo jak chodzenie po ruchomych chodnikach na lotnisku - jeden krok przesuwa mnie o trzy. Od otwartej szkatuki dzieliy mnie tylko centymetry... Oberon zabroni mi patrze do jej wntrza. Jeli jednak j zamkn, pole siowe moe przesta istnie i Dee odzyska swobod ruchw. Chocia powiedzia,

e mog j wzi, nie miaam powodu wierzy, e nie skoczy na rwne nogi, gdy tylko bdzie to moliwe. Zamknicie wieka musz odoy na ostatni chwil, co oczywicie nie znaczy, e mam w ni patrze. Postpiam do przodu i uniosam donie nad szkatuk, zasaniajc j sobie przed wzrokiem. Kiedy jednak dotknam wieka, ogarno mnie to samo uczucie, co wtedy w sklepie: e szkatuka do mnie naley. Jak moe mi wyrzdzi szkod? Spojrzaam w d. Olepio mnie jaskrawe wiato, ale potem oczy mi przywyky do blasku i widziaam doskonale. W rzeczywistoci widziaam na wiele mil. Bo w szkatuce znajdowa si inny wiat, wiat zielonych k zdobionych dzikimi kwiatami i poznaczonych czystymi strumieniami. Syszaam szum pyncej wody i czuam aromat kwiatw. Pochyliam si nad szkatuk i zobaczyam, e ki otaczaj kamienn wie, ktra wydaa mi si znajoma. Zbliyam si - miaam wraenie, jakbym fruna nad wzgrzami, muskajc wysokie dba traw niczym skowronek - i dostrzegam, e wiea odbija si w czystej nieruchomej tafli jeziorka. Z dreszczem uwiadomiam sobie, e to wiea i jeziorko z moich snw, tylko e zamiast jednego czarnego abdzia po krystalicznej wodzie suno kilkanacie biaych. - Poznajesz? - Gos Dee dobieg z daleka, cho przecie siedzia metr za mn. - niam o tym miejscu... - Kolejne wspomnienie pojawio si na skraju wiadomoci. - ...I syszaam o nim. To jest miejsce, o ktrym opowiadaa mi mama. Nazywaa je Letni albo Magiczn Krain. Sdziam, e je wymylia. - Nie, to miejsce rzeczywicie istnieje i jest pikne, prawda? Panuje tam wieczne lato i nikt si nie starzeje.

Zobaczyam teraz, e w lesie otaczajcym jeziorko s kobiety i mczyni. Nie widziaam ich wyranie, raz po raz pada na nich zielony cie, ale miaam wraenie niezwykego pikna. - Niegdy nasz wiat i Letnia Kraina egzystoway obok siebie, istoty magiczne i ludzie mogli swobodnie si przemieszcza - cign Dee - ale potem liczba ludzi wzrosa, przestali wierzy w Letni Krain i brama midzy wiatami zacza si zamyka. Jak uja to moja mama? Brama do Letniej Krainy otwiera si na okamgnienie, nie zobaczysz jej, gdy spojrzysz po raz drugi". A mimo to wpatrywaam si w samo jej serce - bo jako wiedziaam, e wiea i jeziorko znajduj si wanie tam. - Pozostao niewiele miejsc, przez ktre mona wej do Letniej Krainy, ale ta cudowna szkatuka moe otworzy bram gdziekolwiek, jeli wiesz, jak jej uy. Widzisz te srebrne naszyjniki abdzi? Przyjrzaam si uwaniej. Kady abd mia na szyi wielki owalny wisiorek na srebrnym acuchu. Pamitaam, e czarny abd z moich snw te taki nosi. Dotknam medalionu na swojej szyi i poczuam, e sta si ciszy. - To s abdzice. Moe syszaa opowieci o nich. Po zdjciu naszyjnika zmieniaj si w kobiety i mog wej w wiat ludzi. Jeli chc wrci, musz znowu woy naszyjnik. Dawno temu jedna z abdzic zawdrowaa w wiat ludzi i zakochaa si w miertelnym, ale on j zdradzi i skrad jej acuch z medalionem. Kaza je roztopi i ze srebra zrobi t szkatuk, dlatego posiada ona moc otwierania bramy pomidzy wiatami. Wyobraziam sobie czarnego abdzia suncego po jeziorku o zachodzie soca, w uszach zabrzmia mi jego

krzyk, gdy trafia go strzaa. Co byo nie tak w sposobie, w jaki Dee opowiedzia t histori, ale nie potrafiam stwierdzi, co to jest. - Jeli chcesz, moesz wej tam teraz - mwi Dee. Naprawd mog? Uzmysowiam sobie, e wiato pynce ze szkatuki otoczyo mnie poyskliw aureol. Spojrzaam w d i zobaczyam, e nie stoj na perskim dywanie, tylko na zielonej trawie. Uniosam wzrok i zamiast bursztynowych tafli ujrzaam bkitne niebo. Staam na progu Letniej Krainy, magicznym miejscu, o ktrym w dziecistwie opowiadaa mi mama... A skoro syszaam t histori od niej?... Skoro o tym wiedziaa?... Popatrzyam przed siebie: na drugim brzegu abdziego jeziorka staa kobieta o dugich, czarnych wosach. To bya moja matka, tak wygldaa, kiedy byam maa: moda, pikna... bez ran i oparze, ktre odniosa w wypadku, ale caa i zdrowa, czekajca na mnie w Letniej Krainie. Wycigna rk i zawoaa mnie po imieniu: Garet, Garet... - Garet! - Trzecie woanie dobiego zza moich plecw. To nie bya moja matka, tylko Will. - Garet, nie id, nie bdziesz moga wrci. I co z tego, chciaam zapyta, tylko e mwienie na gos wydawao si zbyt wielkim wysikiem. Dlaczego miaabym pragn powrci w ten wiat cierpienia i nieszcz? Bdzie lepiej, jeli przycz si do mamy w krainie swobody i wiecznego lata. Znowu usyszaam Willa, tylko e teraz zamiast Garet" woa Marguerite". Niepokj w jego gosie kaza mi si odwrci. Will sta na skraju lasu, ubrany w zielony kaftan i wskie brzowe spodnie. Wosy mia dusze i janiejsze, skr zot od promieni zachodzcego soca, a take (pojam to od razu) ogorza jak u miertelnego. Ten Will nie by

wampirem, ale nie by te modziecem, ktry za czasw panowania Elbiety I zakocha si w Marguerite d'Arqus. Czuam niezachwian pewno, e to jego przodek yjcy we wczeniejszym okresie. Nie znajdowalimy si w Letniej Krainie, lecz na granicy pomidzy oboma wiatami i ten mczyzna nie powinien tu przebywa. Za moimi plecami zachodzio soce; wiedziaam, e gdy skryje si za horyzontem, zdarzy si co, czego w czowiek nie powinien oglda. W tym dawno minionym czasie przyrzek mi, e nigdy nie pjdzie za mn nad jezioro o zachodzie soca,' ale zama przysig. Utrac go na zawsze. Ju czuam, jak si zmieniam: szyja mi si wyduaa, rce szeroko rozpocieray, midzy palcami rosy bony, na karku pojawiay si pira. Kiedy zsunam si na jezioro, mczyzna unis wielki uk i wypuci strza. Dlaczego? Sdzi, e tylko w taki sposb zatrzyma mnie przy sobie? Sysza historie o zaczarowanych onach, ktre w istocie byy ondynami, abdzicami, fokami, i odchodziy na zawsze, kiedy miertelny kochanek ama jedyny zakaz: by nigdy nie oglda wybranki w momencie przemiany? Strzaa przeszya moje skrzydo i poczuam, jak wracam do ludzkiej postaci, nogi i rce ton w wodzie, ciki srebrny acuch cignie mnie w to... A potem wywleczono mnie z wody, zerwano mi acuch i wyrwano strza z ramienia. Mczyzna szlocha. - Nie odchod! - woa gosem Willa. - Nie odchod! Ja jednak odchodziam. Zmieniaam si w co innego. - Musz odej - powiedziaam - ale zawsz bd opiekowa si twoimi synami i ca ras ludzk. Stan si Stranic strzegc granicy pomidzy dwoma wiatami.

Zapada naga ciemno... ale wci syszaam Willa woajcego: - Nie id, Garet! Nie id! Pojam, e znowu jestem w wysokiej wiey, wiedziaam te, kim jestem. Byam Stranic, ktra przysiga sta na granicy wiatw i strzec ludzkoci, a wszystko to z powodu mioci do czowieka, ktrego kochaam nawet po tym, gdy zama dan mi przysig. Otworzyam oczy i w swoich doniach zobaczyam srebrn szkatuk. wiat Letniej Krainy wabi zieleni i zotem, moja matka staa na dalekim brzegu z uniesion rk, cho nie wiedziaam, czy w gecie pozdrowienia, czy poegnania. Zamknam wieko. Natychmiast te bursztynowe wiato w pokoju zawirowao wok mnie niczym chmura lejkowata. Odwrciam si w niej i poczuam, e jej moc porusza si ze mn, otacza mnie jak niezwykle obszerna peleryna. John Dee zgi palce, zebra w donie poyskliw substancj i rzuci we mnie jak Mariano Rivera rozstrzygajcy wyrwnany mecz dobrze podkrcon pik. Kula uderzya mnie w mostek i upadam. Dee skoczy z fotela i rzuci si na mnie, wyrywajc mi szkatuk. Twarz zbliy do mojej, skr owia mi jego siarkowy oddech. - Ty idiotko! Bdziesz aowa, e nie skorzystaa z okazji opuszczenia tego wiata, kiedy z nim skocz. To, co do tej pory widziaa, to pestka! Poczuam, jak moje donie zacinite na szkatuce sabn, ale niemal rwnoczenie osaby donie Dee. Unis si nade mn, jakby zapany przez gigantyczny wzek widowy, i uderzy w cian. Bursztynowa tafla popkaa i elektryczno, ktr bya nasycona, eksplodowaa. Ciaem Dee wstrzsny dreszcze, jakby poraono go prdem,

i nieprzytomny opad na podog. Nad nim sta Will, odsaniajc ky w gniewnym grymasie. Rzuci si na Dee, zapa go za szyj, ale zaraz si cofn, bo midzy nimi posypay si iskry. Poczuam zapach spalenizny i pojam, e jego rdem jest Will. Tafla bursztynu za plecami Dee staa w pomieniach, od niej zaja si ssiednia. Poar pdzi wok pokoju i wiato pomieni palio skr Willa. - Zostaw go! - krzyknam, z wysikiem podnoszc si na nogi. Szkatuk wci trzymaam w objciach. - Musimy std ucieka. Odwrci si do mnie i przez uamek sekundy mylaam, e mnie nie poznaje. Oczy arzyy si czerwono w poranionej twarzy, zby byy odsonite. Ale potem czerwie przygasa, ustpia miejsca migotliwemu bursztynowemu pomykowi. Kiwn gow i wycign do mnie rk, ktrej jednak nie mogam chwyci, skoro oburcz trzymaam szkatuk. Pozwoliam, by wzi mnie na rce. Kiedy wyszed za prg, kazaam mu si zatrzyma. Rozkazujcy ton mojego gosu sprawi, e mnie posucha. Podaam mu szkatuk, a sama biegiem wrciam do pokoju, ktry teraz wyglda jak pieko. Spojrzaam na miejsce, gdzie chwil temu lea Dee, ale ju go tam nie byo. Zmieni si w par przez ca t energi, ktr zaabsorbowa? A moe uciek? Nie miaam czasu sprawdza, zreszt nie po to wrciam. Podeszam do kominka i wycignam rce po portret madame Dufay. Ramy byy przypalone, ptno w jednym kcie zbrzowiao, ale sama posta pozostaa nietknita. Kiedy zapaam obraz, przypali mi donie, mimo to wetknam go pod pach i wybiegam na metalowe schody w chwili, gdy cae pomieszczenie stano w pomieniach. Wybuch wstrzsn schodami i napeni wie trujcym

tym dymem. Ledwo dostrzegaam drugi koniec podestu, gdzie oparty o balustrad sta Will. Pobiegam ku niemu przeraona, e zosta ranny w czasie wybuchu, ale kiedy z bliska na niego spojrzaam, przekonaam si, e to nie Will, tylko Oberon. By wolny od acuchw, ale wci saby. - Co zrobie Willowi? Zamia si aonie. - Wygldam na kogo, kto moe zrobi krzywd wampirowi? Nie. Will uwolni mnie z acuchw powiedzia, e robi to tylko dla twojego dobra - i poprosi, ebym ci bezpiecznie std wyprowadzi. Umiechn si do mnie smutno. Sprawia wraenie, e jest mu bardziej ciko ni wtedy, gdy w mieszkaniu mojego ojca zostawi mnie sparaliowan. - Kaza ci powtrzy, e jest mu przykro, a potem odszed, zabierajc srebrn szkatuk.

Letnia Kraina Kiedy pniej rozmylaam o tamtej nocy, najwiksze trudnoci miaam z przypomnieniem sobie nie Letniej Krainy (pozostaa bolenie i kuszco wyrana w mojej pamici), ale drogi powrotnej przez akwedukt z Oberonem. Pamitaam tylko zejcie po spiralnych schodach i to, co wtedy mwi o Willu. - Wiedziaem, e jeli bdzie mia okazj, zabierze szkatuk. Jest przekonany, e dziki niej znowu bdzie mg sta si czowiekiem. Zabierze j na granic Letniej Krainy i wezwie besti z jeziora - a jeli tej bestii uda si wkroczy w wiat, bdzie gorzej, ni gdyby demony Dee odniosy peny sukces. Musz i za nim, eby go powstrzyma. Szybkie spojrzenie przez wskie okno, ktre mijalimy, nasuwao wniosek, e usiowania Dee zostay jednak powstrzymane. Nie dochodzio do poarw. Budynek, ktry przedtem pon, by w widoczny sposb uszkodzony, ale inne pozostay nietknite. Zamrugaam, zastanawiajc si, czy dobrze widz, ale tak, tylko jeden budynek nosi lady poarw.

Mogam spekulowa, e w chwili, gdy wziam szkatuk w rce - bdcej rwnoczenie chwil destrukcji demonw - nastpio niejako gwatowne cofnicie w czasie, e minuty, w ktrych drugi budynek zaj si ogniem, zostay wymazane. Poczuam, jak zalewa mnie poczucie triumfu. Nowy Jork przesta pon, niewykluczone, e przez to cofnicie w czasie wiele istnie ludzkich zostao uratowanych. Kime jestem ja, Garet James, by walczy z najmroczniejszymi demonami wszechwiata?, pytaam siebie ledwo kilka godzin temu. Teraz miaam na to przynajmniej jedn odpowied. Sprostaam temu zadaniu. Byam Stranic, zasuyam na ten tytu. Nawet jeli wci byam - rwnoczenie najbardziej kruch z ludzi, Garet James. - Pjd z tob - zawoaam do Oberona, ktry nie zauway, e przystanam, i maszerowa w rwnym tempie. Pobiegam za nim. Nie od razu odpowiedzia. Wchodzilimy do komory i musielimy uwaa, eby si nie przewrci na liskim zboczu... Potem szlimy mostem i musielimy uwaa, eby nie wpa w puste pylony. Dopiero kiedy dotarlimy do komory po drugiej stronie mostu, Oberon odwrci si do mnie i powiedzia: - Najlepiej bdzie, jeli tu si rozstaniemy. Nastpn rzecz, ktr pamitaam, by jaz w Van Cortland Park, koo ktrego leaam i patrzyam, jak wschodzi soce pomidzy goymi drzewami. Ubranie miaam przemoczone, podarte i ubocone, prawa do pulsowaa mi blem. Spojrzaam na ni i zobaczyam, e skra jest spuchnita i pokryta pcherzami. Przypomniaam sobie, e j oparzyam, zdejmujc ze ciany portret madame Dufay, usiadam wic i rozejrzaam si... ale w gowie

mi si zakrcio i musiaam si pooy. Poklepaam si po dinsach, szukajc oka kochanka", i wyczuam wybrzuszenie, nie mogam jednak woy obolaych palcw do kieszeni. To moe poczeka. Nie ma powodu do popiechu. Dee zosta pokonany, Will odszed. Nikt nie czeka na mnie w domu. Znowu zapadam w drzemk i jaki czas potem obudzi mnie kobiecy gos. - Prosz pani, dobrze si pani czuje? Jest pani ranna? - Wyglda, jakby miaa oparzone rce - odezwa si mczyzna. - Po miecie grasuje psychopata, ktry podpala bezdomnych. Bezdomna? Ja? Chciaam mu powiedzie, e mam dom, ale kiedy otworzyam usta, mogam tylko rechota jak zdenerwowana ropucha. Gardo mnie palio. Otworzyam oczy i zobaczyam dwoje modych ludzi w mundurach parkowych stranikw. - Wydaje mi si, e nawdychaa si dymu. - Mczyzna, przez walkie-talkie wezwa karetk. Prbowaam mu powiedzie, e to nie jest konieczne, ale pewnie znowu zasnam, bo kiedy si ocknam, wynoszono mnie z parku. A potem wszystko si cakiem popltao. W karetce by ze mn ojciec z ran po kuli. Leaam na ku w szpitalnej sali, z ktrej rozciga si widok na mg unoszc si nad ulicami - potnymi biaymi obokami przybierajcymi posta smokw i kobiet z wowymi ogonami. Nad kiem pochyla si ojciec, twarz mia cignit niepokojem i rozpacz. - Nie martw si - powiedziaam mu szorstkim gosem, ktry wcale nie brzmia jak mj. - Zajam si Johnem Dee. Wszystko bdzie dobrze.

Ale to jeszcze bardziej przygnbio ojca, wic staraam si nic wicej nie mwi. Przyszed detektyw Kiernan i powiedzia, i bardzo mu przykro, e podejrzewa mojego ojca. - Ludzie, ktrym zlecono wamanie do waszej galerii, ju nie twierdz, e wynaj ich pani ojciec. Nie pamitaj zleceniodawcy, ale kawaek ptna znaleziony w sklepie Dee pasuje do ptna jednego z obrazw Pissarra. Czowiek odpowiadajcy rysopisowi Dee zosta powizany z kradzie dzie sztuki w Paryu; ledztwo w tej sprawie prowadzi Interpol. To mnie zmartwio, ale milczaam. Nie mogam przecie wyjani detektywowi, e Dee znikn w czasie poaru wiey. Wiedziaam za to, e sam poar by prawdziwy. Z nagwka na pierwszej stronie New York Timesa" dowiedziaam si, e wiea cinie przy High Bridge zostanie odbudowana po poarze, ktry wybuch w noc nazwan Noc Podpale; po ugaszeniu ognia wygldaa jak osmalony i tlcy si ziggurat". Koszt odbudowy bdzie wynosi okoo trzysta milionw dolarw, pisano dalej w artykule, chocia jest to tylko niewielki uamek z ponad osiemdziesiciu piciu miliardw dolarw, ktre Kongres, Legislatura NYS oraz rada miejska Nowego Jorku przeznacz na napraw szkd wyrzdzonych przez najwiksze miejskie poary od czasu wielkiego poaru w Chicago w tysic osiemset siedemdziesitym pierwszym roku. Cudownym zbiegiem okolicznoci tylko czternacie osb (w tym piciu straakw) zgino w ponad stu poarach, natomiast zniszczenia oceniono na wiele miliardw, a ponad dwa tysice osb zostao pozbawionych dachu nad gow. Tej samej nocy dziewi osb zgino, a dwadziecia

cztery odniosy powane obraenia w katastrofie na West Side Highway, najwikszym wypadku samochodowym w dziejach Nowego Jorku. Ojej, pomylaam i musiaam przerwa lektur, bo nagle zadraam. Gdybymy nie dotarli do Dee... czy ktokolwiek zdoaby przey? Przysza Becky; dugimi rkami przykrywaa bandae na przegubach. - Walnabym ci, gdyby nie bya w takim stanie, James. - Przysiada na ku. - Co ty sobie mylaa, wczc si noc po nowojorskim parku? I to akurat w Noc Podpale! Kto mg ci zamordowa. Twoja biedna rka! - Uja moj zabandaowan do. - Przez wiele miesicy bdziesz musiaa da sobie spokj ze spawaniem! Miaam oparzenia drugiego stopnia na prawej doni i obustronne zapalenie puc od leenia noc na trawie. - Joe... Detektyw Kiernan mwi, e jego zdaniem badaa trop w sprawie wamania. Co to byo? Pokiwaam gow i udaam, e jestem za saba, eby mwi, ale kiedy detektyw Kiernan zoy mi nastpn wizyt (a przychodzi niemal codziennie, chocia przesta podejrzewa ojca o udzia we wamaniu), powiedziaam mu, e zauwayam Dee w metrze i poszam za nim do rdmiecia, a potem do parku, gdzie napady na mnie jego zbiry. Historyjka wydawaa si do gupia, ale bya bardziej wiarygodna ni prawda. Kiernan tylko ze smutkiem pokrci gow i poradzi, ebym przestaa bawi si w detektywa. Obiecaam, e wicej nie bd. Chocia nie narzekaam na brak goci - Jay i Zach take czsto przychodzili - jedyna osoba, ktr najbardziej pragnam zobaczy, nie pojawia si ani razu. Wiedziaam, e niemdra jest nadzieja, i Will poauje zabrania

szkatuki i wrci, ale co wieczr, kiedy przez wychodzce na zachd okno widziaam ciemniejce niebo, czekaam. Upieraam si, eby pielgniarka zostawiaa okno uchylone, chocia ona twierdzia, e zimne powietrze nie jest dobre dla moich puc. Czasami wyjmowaam oko kochanka" (miaam w kieszeni dinsw) i usiowaam przez nie spojrze w nadziei, e w najgorszym razie ujrz Willa ze wspomnie madame Dufay, ale kiedy je przykadaam do swojego oka, widziaam tylko srebrny lakier. Moe Oberon zniszczy portret - a moe dym zniszczy zdolno oka do widzenia. Niewykluczone, e Will wola nie odwiedza mnie w szpitalu - podobnie jak Lol, Fen oraz inne istoty magiczne i ywioaki, ktre poznaam (kiedy pytaam o Obiego Smitha, odpowiaday mi puste spojrzenia szpitalnego personelu). Pragnam wrci do domu, odszuka ktre z nich i zapyta, czy wiedz, dokd mogli pj Will i Oberon, ale ze szpitala zwolniono mnie dopiero w poowie stycznia. Po powrocie do domu wczyam nagrywark. Jedynym nagranym filmem byo Drapiene malestwo". Patrzyam, jak Robert Osborne na swj zwyky jowialny sposb wygasza wstp w swym zwykym klubowym otoczeniu. Nie potrafiam wyledzi adnych ladw demonicznych wpyww. Nastpnego dnia udao mi si wymkn z domu, kiedy ojciec by w galerii. Poszam do hotelu na rogu Jane Street i West Side Highway, w ktrym mieszka Oberon. Budynek by obstawiony rusztowaniami, wielki znak obwieszcza, e bdzie tu The Jane, elegancki hotel, jak wynikao ze zdjcia. Weszam do rodka i zapytaam mczyzn w odnowionej recepcji (bez kuloodpornych cian z pleksiglasu), czy poprzedni gocie wci tu s. Odpar,

e owszem, niektrzy tak, ale na pytanie o pokj w wiey oznajmi, e teraz bdzie tam bar. - A co z czowiekiem, ktry tam mieszka? - zapytaam. Recepcjonista wzruszy ramionami i powiedzia, e pracuje tu dopiero od pierwszego stycznia. Z hotelu poszam do piekarni Puka - i zastaam Star-bucksa. Metrem pojechaam do ratusza i wkradam si do podziemi. W biurze Ignatiusa T. Ashburna III znowu miecia si subwka dozorcy. W Narodowej Giedzie Jubilerw stoisko Noama Erdmanna prowadzi yd nazwiskiem Saul Levy; powiedzia, e poprzednik przeszed na emerytur i wyjecha do Miami. Nie miaam pojcia, gdzie mieszka Lol - moga mieszka gdziekolwiek - wic nie byo sensu jej szuka. Byam niezmiernie wdziczna za pomoc, ktrej mi udzielia podczas drugiej transmigracji (i nigdy nie zapomn przelotnego widoku jej odwrconej twarzy w oknie rolls-royce'a), wic z tego powodu, a take z poczucia obowizku czsto wpatrywaam si wiatr, w ktrym syszaam szelesty, ale nieodmiennie okazywao si, e ich rdem s suche licie, poranne gazety, papierki po cukierkach albo moja wyobrania. Jeli nigdy nie spotkam Lol, to bdzie jej decyzja, nie moja. Do domu wrciam wyczerpana. Spodziewaam si, e ojciec bdzie si denerwowa moj nieobecnoci, ale on siedzia przyklejony do telewizora. - Przed chwil podano, e samolot spad do Hudsonu - powiedzia. Ze cinitym sercem usiadam obok niego. Moe i zabraam szkatuk Dee, ale wiat nadal by gronym

miejscem, w ktrym samoloty si rozbijay, a ludzie ginli. Kiedy jednak na ekranie pojawi si prezenter, okazao si, e samolot, rzecz niezwyka, bezpiecznie wyldowa na rzece w pobliu Zachodniej Czterdziestej Drugiej Ulicy. Prowadzi go inteligentny i spokojny byy pilot wojskowy nazwiskiem Chesley Sully" Sullenberger. Oboje z ojcem przez wiele godzin ogldalimy relacj na ywo, suchajc opowieci wiadkw cudownego ldowania samolotu na wodzie, oraz ludzi z promw i barek, ktrzy natychmiast ruszyli na pomoc pasaerom i zaodze. Wyobraaam sobie, jak ta historia mogaby wyglda, ile osb stracioby ycie, gdyby samolot uderzy w manhattaski wieowiec. - Co takiego budzi w czowieku nadziej - powiedzia ojciec, ocierajc z. - Tak, to prawda - odparam zduszonym gosem. Nie mogam doda, e we mnie rzeczywicie budzi to zdarzenie nadziej, e wszystko, co przeyam, byo jednak wane. Ogldajc relacj, uwiadomiam sobie, e pilot wyldowa dokadnie w tym miejscu na rzece, w ktrym w Noc Podpale widziaam mg w ksztacie samolotu. Na sam myl przeszed mnie dreszcz. O ile si orientowaam, w Noc Podpale nie byo adnej katastrofy lotniczej, przypuszczalnie wic ta zoliwa mga nie zdoaa osign masy krytycznej i rozpyna si w chwili destrukcji Rozpaczy i Niezgody. Ale teraz wygldao, e mogo nastpi co lepszego od destrukcji. Jakby pozytywne siy, te same, ktre umoliwiy transport naszych atomw, bymy szybciej stawili czoo Dee, ochroniy t cz rzeki i uczyniy z niej schronienie. Samolot je odnalaz. A jeli wiat pod tym i wieloma innymi wzgldami sta si lepszym miejscem, czy powodem nie jest to, e odebraam szkatuk Johnowi Dee? Wiadomoci jednak niezupenie

to potwierdzay. Gospodarka wci kulaa, ceny nieruchomoci spaday na eb na szyj, fabryki samochodw marnie sobie radziy, wskaniki bezrobocia osigay nowe tygodniowe rekordy, ale zaczyna si pojawia ostrony optymizm. Pi dni po ldowaniu kapitana Sulienbergera na Hudsonie siedziaam na sofie midzy Jayem i Becky i ogldalimy, jak Barack Obama zostaje zaprzysiony na czterdziestego czwartego prezydenta. Poczuam wielkie uniesienie, kiedy powiedzia: Jestemy tu dzisiaj, poniewa wybralimy nadziej, a nie strach, jedno celu, a nie konflikt i niezgod". Byy te bardziej osobiste oznaki nadziei. Tak szczliwej Becky nie widziaam od miesicy - gwnie dziki Joemu Kiernanowi. Odwiedza j codziennie w szpitalu, a potem, kiedy wrcia do domu, chodzi na kady wystp London Dispersion Force. Na pocztku Becky krcia nosem na randki z gliniarzem, ale Joe zaskarbi sobie jej sympati, nieustannie wyraajc rado z tego, e Becky nie jest prawniczk. Zaskarbi te sobie sympati Jaya, zgadza si z nim, e kontrakt z wielk komercyjn wytwrni byby bdem i powinni raczej sami nagrywa swoje pyty. Mia kuzyna na Brooklynie, ktry dysponowa sprztem i miejscem. Nie mogam mie alu o szczliwy zwizek Becky i Joego, chocia tygodnie mijay bez wiadomoci od Willa. Niewykluczone, e zachcona pozytywnym przykadem Becky obudziam si pewnego nienego poranka z ciep myl, e Will si nie odzywa, bo si boi mojego gniewu z powodu kradziey szkatuki, wic najwysza pora, ebym to ja zrobia pierwszy krok. Moe po prostu za bardzo si wstydzi. Rozwaaam, czy pewnego wieczoru nie zoy mu niespodziewanej wizyty, ale jego milczenie sprawio mi bl i skonio do ostronoci, zdecydowaam si wic

na kompromis: wyl mu krtki licik. Wybraam widokwk wydan przez Barnes & Noble z mod par trzymajc si za rce na tarasie widokowym Empire State Building (fotografia pochodzia z lat czterdziestych dwudziestego wieku] i napisaam, e nasze przygody sprawiy mi wiele radoci i teraz mi go brakuje. Jedno zdanie, adnej wzmianki o szkatuce. Po duszym zastanowieniu dodaam: Myl o Tobie ciepo. Serdecznie pozdrawiam. Garet" i wysaam na adres jego mieszkania. Po tygodniu widokwka wrcia ze stemplem ADRESAT SI PRZEPROWADZI - AKTUALNE MIEJSCE POBYTU NIEZNANE. To by nieprzyjemny wstrzs, cay nastpny dzie przepakaam, ale potem uwiadomiam sobie, e zlikwidowanie Black Swan Partners pewnie jest trudniejsze od wyprowadzki z mieszkania. Nie czuam si na siach, eby zadzwoni do jego biura, zatelefonowaam natomiast do Chucka Chennery'ego. Dostaam od niego list stron internetowych, na ktrych podajc si za inwestora, by moe znajd informacje, jak skontaktowa si z funduszem Willa. Ju z pierwszej strony, Hedge World, dowiedziaam si, e Black Swan zosta zamknity ostatniego dnia roku; podano numer skrytki pocztowej na Kajmanach jako adres do dalszej korespondencji. Wysaam tam star widokwk w nowej kopercie, cho niewiele sobie obiecywaam. Czas pokaza, e miaam racj - szybciej ni poprzednim razem, cho odlego wynosia tysice kilometrw, koperta wrcia z piecztk ADRESAT NIEZNANY. W ostatecznym akcie desperacji zadzwoniam do biura Hedge World w nadziei, e jakim dziwnym zbiegiem okolicznoci trafi na kogo, kto zna Willa Hughesa i bdzie w nastroju do rozmowy. Recepcjonistka, sdzc z gosu bardzo moda, bya uprzejma.

- Will Hughes cieszy si saw samotnika. Raz kto umwi z nim inwestora i pan Hughes zgodzi si z nim spotka wycznie midzy drug a trzeci nad ranem. Obawiam si, e teraz, kiedy zamkn fundusz, trudno bdzie go znale. Zrezygnowaam z szukania Willa. Tak samo jak Lol odezwie si, kiedy sam bdzie tego chcia - jeli kiedykolwiek. W ostatnim tygodniu lutego ojciec zabra mnie do pracowni Zacha Reese'a. - Od poowy grudnia maluje bez przerwy - powiedzia w nietypowy dla siebie mglisty, peen waha sposb, jakby nie by pewny, jak ma opisa to, co widzia. - Jego obrazy s... inne... bardziej powcigliwe ni wczeniejsze prace, ale te janiejsze... wicej w nich wiata. No c, sama zobaczysz. Chc, eby mi powiedziaa, co o tym sdzisz... bo moe jestem nieobiektywny. Od koca lat siedemdziesitych Zach Reese mieszka i pracowa w lofcie przy Mercer Street - to by jeden z pierwszych magazynw w okolicy przebudowanych na mieszkanie. Pamitaam, e chodziam tu z ojcem, kiedy byam maa. Baam si wielkiego haka, jaki wisia na parterze i grzechoczcych metalowych schodw, ktre prowadziy do pracowni, ale kiedy ju tam weszam, czuam si jak w cyrku albo tropikalnym ogrodzie. Ogromne ptna tryskay kolorami, puszki z farbami wyglday jak pojemniki z lodami i wszystko, ciany, podog, szmatki do wycierania pdzli, niczym konfetti znaczyy wielobarwne kleksy. Wraz z upywem czasu obrazy znikny, puszki z farb zostay zamknite i ustawione pod cianami, szmatki wyrzucone. Pozostay tylko pochlapane ciany i podoga, niemi wiadkowie twrczego ducha,

ktry kiedy tu mieszka, ale zblaky, a przybray wygld smug krwi po straszliwej rzezi. Zapach terpentyny take wywietrza, a w jego miejsce pojawi si odr wdki kojarzcy si z lekami. Kiedy jednak weszam po tych schodach w mrony, soneczny lutowy dzie, znowu poczuam terpentyn i farb. Zach powita nas w drzwiach, w doni pewnie trzyma pdzel. Ubranie mia pochlapane farb, oczy byszczce. Ju od progu moj uwag przycign ogromny obraz... Zaparo mi dech w piersiach. Jaskrawe kolory pony na ciemnym tle, ktre nie byo czarne, granatowe ani fioletowe, ale jakim sposobem czyo wszystkie te trzy odcienie. Na pocztku plamy farby wyday mi si abstrakcyjne, kiedy jednak przyjrzaam si bliej, zobaczyam ksztaty: postaci, kwiaty, skrzyda. Mina chwila, nim pojam, z czym ta scena mi si kojarzy: z ogrodem w Fort Tyron Park tamtego wieczoru, kiedy po raz pierwszy byam tam z Willem i wzrok sta si bardziej przenikliwy miaam jego krew w swoich yach. W oczach wezbray mi zy. Odwrciam si do Zacha: - Jak to si stao... - zaczam, chcc go zapyta, jak to si stao, e widzi oczyma wampira, ale spojrzaam na ojca, ktry sta obok niego i w oczach take mia zy. - Patrzc na ten obraz - powiedzia Roman - widz Ogrd Luksemburski w ten pierwszy wieczr, kiedy spacerowaem tam z Margot. Zach pokiwa gow i uwiadomiam sobie, e jego widzenie nie jest nadnaturalne, e tak patrzy czowiek po raz pierwszy zakochany. Ale kogo Zach w taki sposb kocha? Obserwowaam go, gdy pokazywa nam obraz za obrazem (od grudnia namalowa kilkanacie), z ktrych kady by

zapierajc dech eksplozj koloru i formy. Dostrzegam, e ojciec nie patrzy na obrazy, tylko na mnie. Kiedy Zach pobieg na drugi koniec pracowni po co, co chcia mi da, ojciec cicho powiedzia: - Wic jak, zwariowaem, czy te obrazy - machn doni na rozwietlone ptna - to naprawd jest co? - O tak. Jest w nich wszystko, cae wiaty. - Ja te mwiam cicho. - Ale czy Zach kocha kogo, kogo utraci? Mylaam, e ojciec zapyta, skd przyszed mi do gowy ten pomys, jak mogam zobaczy dzieje utraconej mioci w abstrakcyjnych plamach farby, ale on tylko umiechn si smutno i odpar: - Nie wiedziaa? Zach kocha twoj matk. Otworzyam usta, by zarzuci go pytaniami: Jak dugo to trwao? Wiedziae? Byli kochankami?, ale nie zdyam, bo Zach wrci ze zrolowanym arkuszem papieru. - Znalazem to, kiedy przegldaem stare szkicowniki - powiedzia, podajc mi rulon. - Pomylaem, e powinna to mie. Wiedziaam, e studiowa malarstwo klasyczne, zanim zosta abstrakcjonist, ale nigdy nie ogldaam adnych jego prac z tamtego okresu. To by portret mojej mamy zrobiony owkiem. Siedziaa nad jeziorem i patrzya w swoje odbicie w wodzie. - Dzikuj ci, Zach, jest pikny. Kiedy podniosam wzrok, zobaczyam, e ojciec umiecha si do Zacha. Zrozumiaam, dlaczego ci dwaj mczyni s sobie bliscy - dlaczego mj ojciec sta przy Zachu przez wszystkie te lata twrczej niemocy i dlaczego Zach codziennie odwiedza ojca w szpitalu. Poczyo ich to, e obaj kochali t sam kobiet i obaj j utracili. Kiedy moe bym tego nie poja, ale teraz tak. Gdybym znaa kobiet, ktra

kochaa Willa tak jak ja, powiedzmy Marguerite D'Arques czy madame Dufay, z radoci staabym przy jej boku. Wreszcie duga zima ustpia miejsca wionie, a ja przekonaam si, e mam mnstwo zaj. Ku naszemu zaskoczeniu oddzia Sotheby w Paryu by zainteresowany wystawieniem naszych trzech pcien Pissarra na wiosennej aukcji impresjonistw, musiaam wic przygotowa dokumenty, katalog i wysyk. Poza tym miaam duo zamwie na sygnety. Recesja nie zaszkodzia mojej firmie, wrcz przeciwnie, sprawia, e biuteria za umiarkowan cen z mottami takimi jak NADZIEJA, WIARA i CIKIE CZASY UCZYNIY MNIE SILNIEJSZYM staa si popularniejsza ni kiedykolwiek. Na pocztku trudno mi byo pracowa z poparzeniami na prawej doni, ale z czasem odzyskaam w niej sprawno na tyle, by posugiwa si nitownic. Nie potrafiam pstrykn palcami, wic nie wiedziaam, czy pozostaa mi zdolno produkowania pomienia, chocia nadal odczuwaam szarpnicie w doni wskazujce pnoc. To oraz umiejtno widzenia aur i syszenia myli stanowiy jedyne dowody na prawdziwo moich przey. Czasami zadawaam sobie pytanie, czy te talenty nie s wytworami mojej wyobrani, ale tumiam je cik prac (podobnie jak pokus, by je sprawdzi, bawic si w odgadywanie myli albo skok z Empire State BuildingJ. Najwicej zaj miaam z przygotowaniem galerii do wystawy obrazw Zacha, ktr zaplanowalimy na ostatni tydzie maja w dniu aukcji w Paryu. Martwiam si, e ojciec da nam za mao czasu na reklam, ale niepotrzebnie: wystawa reklamowaa si sama. Caa spoeczno artystyczna bya zafascynowana ide powrotu dawnej gwiazdy.

- Myl, e ludziom zaley na dobrych wiadomociach - powiedzia skromnie kapitan Sullenberger, odnoszc si do powszechnej reakcji na jego heroiczne ldowanie. - Chc znowu poczu nadziej. Moe widok malarza, ktry podnosi si z alkoholizmu i znowu tworzy pikne dziea, by kolejnym znakiem nadziei. Tak wiele mwiono o wystawie, i zaczam si ba, e Zach zaamie si pod presj, ale on przyjmowa cay ten szum ze spokojem i humorem, czego dawno u niego nie widziaam. Kiedy powiesilimy obrazy, przekonaam si ostatecznie, e nie ma powodu do obaw. Na kilku minut przed otwarciem wystawy obrazy emanoway w pustej jeszcze galerii atmosfer spokoju i pikna. Podsuchaam, jak profesor z Uniwersytetu Nowojorskiego mwi do swoich studentw: - Zaskakujce, jeli wzi pod uwag burzliw przeszo artysty. Ale to szalestwo kolorw i ruchu wydaje si prowadzi widza przez wielki kataklizm dowiadcze do ciko zapracowanego spokoju. Ciekawe, jakie dowiadczenia zobaczy profesor w tych obrazach? Wystawa nosia tytu ywioy", a cztery najwiksze obrazy nazyway si Powietrze", Ziemia", Woda" i Ogie". Widziaam w nich swoj podr przez miasto, bl w oczach Noama Erdmanna, kiedy przycisn kamie kompasowy do mojego ciaa, tsknot Meuzyny za czystymi rdami i ponce na Governors Island ognisko. Zobaczyam ostatni lot sylfw, gdy Oberon uwolni ich dusze i wysa w eter, oraz bal w owietlonym pochodniami ogrodzie w osiemnastowiecznym Wersalu. Krc po galerii, syszaam, jak zblazowany krytyk sztuki z entuzjazmem mwi, e jeden z obrazw przypomnia mu ogrd babci, a moda prezeska funduszu hedgingowego

wyznaje, e inny przywid jej na myl idylliczne lato na wybrzeu Jersey, kiedy jako nastolatka pracowaa tam w charakterze ratowniczki. Cokolwiek widzieli w obrazach Zacha, byo przedmiotem ich pragnie. Przed kocem wernisau wszystkie obrazy zostay sprzedane. Pomogam rozradowanej Mai (zarobia na prowizjach tyle, e wystarczyo na depozyt na kawalerk w Williamsburgu) posprzta i zamkn galeri, po czym poszam do kuchni, gdzie zastaam ojca i Zacha pijcych szampana. - Przycz si do toastu, kochanie - powiedzia ojciec, gdy zmczona usiadam przy stole. - Oczywicie. - Wziam krysztaowy kieliszek Bacardi (jeden z kompletu, ktry rodzice przywieli z Parya) z pewnej doni Zacha. Spojrzaam na ojca, przypominajc sobie, jaki spity i zmartwiony by pi miesicy temu w wieczr, gdy wrciam do domu ze sklepu Johna Dee ze srebrn szkatuk. Teraz mimo rany po kuli i tygodni spdzonych w szpitalu wyglda na szczliwego, wypocztego i ucieszonego z sukcesu Zacha. - Za wernisa! - Uniosam kieliszek. - Te obrazy s niezwyke, Zach. Prawie mi przykro, e wszystkie zostay sprzedane. - Mwiam szczerze, chocia wiedziaam, e nasza prowizja pozwoli na spat sporej czci dugu, dziki czemu znajdziemy si na drodze do finansowej stabilizacji. Zach ustali wysok prowizj, a ceny obrazw poszyboway w gr jak szalone. - To nie koniec dobrych wiadomoci. - Ojciec i Zach wymieniali spojrzenia. - Przed chwil - obwieci ojciec - dzwoni Pierre Benoit z Sotheby. Obrazy Pissarra zostay sprzedane za podwjn cen. - Naprawd? Wspaniale! Kto je kupi?

- Anonimowy nabywca - odpar Roman. - To tyle, jeli chodzi o twierdzenie, e w czasie recesji krajobrazy zimowe si nie sprzedaj! Pomylaam o lawendowym i bkitnym odcieniu niegu, o tym, jak w wieczr wamania pragnam wkra si na te zanieone francuskie pola, i aowaam, e wicej nie zobacz adnego z tych obrazw, mimo to podniosam kieliszek: - Za Anonima, kimkolwiek jest! Stuknlimy si, stary kryszta zadwicza jak kocielne dzwony. - Jest jeszcze jedna dziwna sprawa. Anonim oprcz pienidzy przesa nam take prezent. Paczk dostarczono dzisiaj. Byem zbyt zajty przygotowaniami do wernisau i nie miaem czasu jej otworzy. - Ojciec wskaza drewnian skrzyni koo drzwi. - To dziwne - powiedziaam. - Musia j wysa przed aukcj, wic by pewny, e kupi obrazy. I dlaczego posya sprzedajcemu prezent? Nigdy o czym takim nie syszaam. Roman wzruszy ramionami. - Ja te nie. Moe otworzymy? Zach z szuflady z narzdziami wzi rubokrt i zaj si rozmontowywaniem skrzyni. Szukaam na niej nalepki z adresem lub nazw firmy przewozowej, ale nie znalazam. Nie ulegao natomiast wtpliwoci, e prezent by maym, profesjonalnie zapakowanym obrazem. - Moe to nastpny Pissarro i Anonim chce, ebymy goda niego sprzedali - zastanawiaam si gono, podczas gdy Zach usuwa ostatni warstw pianki. Widziaam, e zocone ramy pochodz z poowy dziewitnastego wieku, ale obraz odwrcony by do mnie tyem.

- To nie Pissarro - stwierdzi Zach. - Moe Vuillard? Nie ma podpisu. Ale to krajobraz paryski. Jestem pewien, e widziaem to miejsce. Odwrci obraz i opar na krzele w taki sam sposb, w jaki w tamten grudniowy wieczr oparlimy z ojcem krajobrazy Pissarra. Tak jak wtedy miaam wraenie, e obraz jest oknem do innego wiata, ale tym razem by to zalany deszczem paryski park w odcieniach bkitu i ru, ze wiatem lamp poyskujcym na marmurowych posgach i liciach drzew. Z mgy wyania si stary kamienny kociek. - liczny obraz. - Przysunam si bliej. - Stary koci w Paryu. - Kiedy to mwiam, co mi si przypomniao. - Najstarszy koci w Paryu - skorygowa w zamyleniu ojciec. - To Saint-Julien-le-Pauvre. Zatrzymalimy si z twoj matk w mieszkaniu w Saint-Germain, ktre po wojnie uyczya jej jedna z najdawniejszych przyjaciek, Marie Du co tam. Koci by blisko i kiedy wieczorami wracaem z galerii, twoja mama czekaa tam na mnie, a potem szlimy na kolacj do kafejki po drugiej stronie ulicy. Po wojnie Saint-Germain-des-Pres byo dzielnic, do ktrej si chodzio sucha jazzu albo Sartre'a i de Beauvoir dyskutujcych o egzystencjalizmie... Mwi dalej, wspominajc lata pidziesite, kiedy z mam mieszkali w Paryu, i pniejsze podre do tego miasta po obrazy. Suchaam z zadowoleniem, wpatrywaam si w obraz i popijaam wicej szampana, ni powinnam. Kiedy Zach poszed do domu, a ojciec do swojej sypialni, zaczynao wita. Wci siedziaam przy kuchennym stole i patrzyam na obraz, po ktrym wolno przesuway si pierwsze szare promienie wiata.

Obraz starego kocioa w Paryu. Taki obraz zostawia Marguerite D'Arqus w swoim londyskim mieszkaniu dla Willa. Potraktowa to jako zaproszenie, by j odszuka, co mu si udao, bo skorzystawszy z podpowiedzi, znalaz w kociele trop prowadzcy do kolejnego... i kolejnego, a wszystkie te lady zaprowadziy go nad jezioro koo wiey, gdzie Marguerite wezwaa istot, ktra uczynia j mierteln. Czy nie tam wanie powinien Will zabra srebrn szkatuk? Powiedzia, e przez lata na prno prbowa odtworzy tamt podr, moe jednak tym razem odnalaz drog i moe zastanawia si, czy jestem w stanie take tego dokona, jeli bd zna punkt wyjcia. Signam do kieszeni po lup, ale zamiast niej wyjam oko kochanka". Nabraam zwyczaju noszenia tej broszki w kieszeni, co jaki czas przystawiaam j do oka w nadziei, e zobacz co innego poza srebrn emali. Teraz uniosam j nad obraz. Przez moment zadawaam sobie pytanie, czy to jednak nie jest lupa, poniewa jak przez szko zobaczyam scen: zalany deszczem park, kamienny koci... ale deszcz naprawd pada, a alejk sza posta w czarnej pelerynie, butami rozpryskujc owietlone lampami kaue. Mrugnam i obraz nagle si rozpyn. Broszka znowu bya nieprzejrzysta, malowido nieruchome. Moe to sobie wyobraziam, a moe oko madame Dufay, chocia uszkodzone przez dym, na moment oyo, widzc znajome miejsce. Zaniosam obraz na pitro i oparam o okno koo warsztatu, tak bym moga na nie patrze, gdy bd szuka informacji w internecie. Kiedy poranne wiato zalao moj pracowni, zarezerwowaam lot do Parya. Podniosam wzrok i zobaczyam, e butelka po Poland Spring, ktr

przyniosam z Grosvenors Island, ta z resztkami Meluzyny, arzy si, jakby wiedziaa, e wraca do domu. Spojrzaam na obraz. W penym socu poyskiwa jak opal, kada kropla deszczu lnia, jakby promienie wypeniajce moj pracowni w rzeczywistoci wieciy w zalanym deszczem parku. Jak wizja, ktr miaam przed chwil, ta iluzja take trwaa tylko moment, na tyle jednak dugo, by utwierdzi mnie w przekonaniu, e jeli postawi stop w tamtym parku, znajd si na ciece prowadzcej do odnalezienia Willa Hughesa i Letniej Krainy.

You might also like