Professional Documents
Culture Documents
I. SYGNAY (Teresa, Andrzej) 1. TERESA Andrzej wybra mnie i poprosi o moj rk. Stao si to dzi midzy godzin pit a szst po poudniu. Dokadnie nie pamitam, nie zdyam spojrze na zegarek ani te dostrzec godziny na wiey starego ratusza. W takich momentach nie sprawdza si godziny, momenty takie wyrastaj w czowieku ponad czas. Ale nawet gdybym pamitaa, e trzeba spojrze na zegar ratusza, Nie mogabym tego uczyni, musiaabym bowiem Patrze ponad gow Andrzeja. Szlimy wanie praw stron rynku, gdy Andrzej odwrci si i rzek: czy chcesz by moj towarzyszk ycia? Tak powiedzia. Nie powiedzia: czy zechcesz by moj on, ale: moj towarzyszk ycia. Byo wic przemylane to, co zamierza powiedzie. Mwi to za patrzc przed siebie, jakby si lka wwczas czyta w moich oczach, a rwnoczenie jakby chcia zaznaczy, e przed nami jest jaka droga, ktrej kresu nie wida jest lub przynajmniej moe by, jeli na jego prob ja odpowiem tak. Odpowiedziaam tak nie od razu, ale po upywie kilku minut, a jednak nie mogo by w cigu tych minut adnej refleksji, nie mogo te by adnej walki motyww. Odpowied wic bya prawie e zdeterminowana. Wiedzielimy oboje, e siga w ca przeszo i wychyla si w przyszo daleko, e zanurza si w naszym istnieniu jak czno tkackie, aby uchwyci ten gwny wtek, co decyduje o wzorze tkaniny. Pamitam, e Andrzej nie od razu zwrci ku mnie wzrok, ale do dugo patrzy przed siebie, jakby wpatrywa si w t drog, ktra jest przed nami. ANDRZEJ Doszedem do Teresy drog dosy dug, nie odnalazem jej od razu. Nie pamitam nawet, czy pierwszemu naszemu spotkaniu towarzyszyo jakie przeczucie lub co w tym rodzaju. I chyba nawet nie wiem, co znaczy mio z pierwszego wejrzenia. Po pewnym czasie stwierdziem, e znalaza si w polu mojej uwagi, to znaczy, e m u s i a e m ni si interesowa, i rwnoczenie g o d z i e m s i na to, e musz. Mogem wprawdzie nie postpowa tak, jak czuem, e musz, lecz sdziem, e nie miao by to sensu. Widocznie co byo w Teresie, co odpowiadao mej osobowoci. Mylaem wwczas wiele o drugim ja. Teresa bya przecie caym wiatem, tak samo odlegym, jak kady inny czowiek, jak kada inna kobieta a jednak co pozwalao myle o przerzuceniu pomostu. Pozwalaem tej myli trwa, a nawet rozwija si we mnie. Nie byo to pozwolenie nie zalene od aktu woli. Nie poddawaem si tylko wraeniu i urokowi zmysw, bo wiem, e wwczas naprawd nie wyszedbym z mego ja i nie dotar do drugiej osoby ale tu by wanie wysiek. Bo przecie moje zmysy karmiy si co krok wdzikiem napotykanych kobiet. Gdy kilka razy prbowaem za nimi pj, spotykaem wyspy odludne. Pomylaem te wwczas, e pikno dostpna dla zmysw moe by darem trudnym lub niebezpiecznym, spotykaem wszake osoby, ktre ona wioda do cudzej krzywdy i tak powoli nauczyem si ceni pikno dostpn dla umysu, czyli prawd. Postanowiem wic szuka kobiety, ktra naprawd bdzie dla mego drugim ja, a pomost midzy nami rzucony nie bdzie chwiejn kadk wrd nenufarw i trzcin. Spotkaem kilka dziewczt, ktre zaabsorboway m wyobrani, a take moj myl i oto w momentach, w ktrych najbardziej zdawaem si sobie nimi zajty, stwierdzaem nagle, e Teresa wci tkwi w mej wiadomoci i pamici,
pragn powrci, Andrzeju, do tej naszej wdrwki sierpniowej, do tej nocy, kiedy syszelimy owe niezwyke sygnay. Powstao wwczas, jak pamitasz, pewne pomieszanie i rnica zda. Jedni sdzili, e naley wszcz poszukiwania za wdrowcami rzekomo gdzie zabkanymi w gszczu, a drudzy, wrcz przeciwnie, byli zdania, e to woa tylko ptak spniony, a nie czowiek. Ty naleae do tych drugich. Pamitna to bya noc, pamitna rwnie przez to, e wtedy tak mi si zdaje, Andrzeju ujrzaam Ciebie w prawdzie. I wierz mi prawie skoczyy mi do oczu te dysproporcje, jakie w Tobie drzemi. Dysproporcja pomidzy pragnieniem szczcia a moliwociami czowieka jest wanie nieunikniona. Ale Ty za wszelk cen prbujesz wyliczy swoje szczcie tak, jak wyliczasz wszystko w swoim biurze projektw. Brak Ci odwagi i zaufania do czego? do kogo? do ycia, do wasnego losu, do ludzi, do Boga
wic Ty jeste odwana i pena ufnoci a ile razy w Twojej twarzy przyszo mi czyta zy, chocia oczy pozostaway suche. Moe i Tobie te si tylko wydaje, e odwanie sigasz po szczcie, a naprawd jest to tylko forma lku lub co najmniej ostronoci. 4. TERESA Wyobrania pracowaa coraz intensywniej, przechodzia ponad wspomnieniami, nad przeszoci, ku przyszoci, ktrej obraz coraz by bliszy. Wic widz siebie przy Andrzeju, dorwnuj mu wzrostem. Jestemy oboje wytworni i chyba jako dojrzali dojrzewalimy przez tyle listw wymienionych w cigu tych lat. Stoimy wci przed tym sklepem wybierajc wsplnie nasz los. Lecz witryna staa si zwierciadem naszej przyszoci oto odbija jej ksztat. ANDRZEJ Obrczki lubne nie zostay na wystawie. Jubiler dugo patrzy nam w oczy. Biorc ostatni ju prb szlachetnego metalu, wypowiada gbokie myli, ktre w sposb przedziwny utkwiy w mojej pamici. Ciar tych zotych obrczek tak mwi to nie ciar metalu, ale ciar waciwy czowieka, kadego z was osobno i razem obojga. Ach, ciar wasny czowieka, ciar waciwy czowieka! Czy moe by uciliwszy, a zarazem bardziej nieuchwytny? Jest to ciar cigego cienia przykutego do krtkiego lotu. Lot ma form spirali, elipsy i form serca Ach, ciar waciwy czowieka! Te pknicia, ten gszcz i to dno te przylgnicia, kiedy tak trudno odklei serce i myl. A wrd tego wszystkiego wolno jaka wolno, a czasem a sza, sza wolnoci uwikanej w ten gszcz. I wrd tego wszystkiego mio, ktra wytryska z wolnoci jak rdo z gleby przecitej na ukos. Oto czowiek! Nie jest przejrzysty i nie jest monumentalny, i nie jest prosty, raczej biedny. To jeden czowiek a dwoje, a czworo, a sto, a milion. Pomn to wszystko przez siebie (pomn ow wielko przez sabo), a otrzymasz iloczyn ludzkoci, iloczyn ycia ludzkiego. Tak mwi w dziwny jubiler biorc prb naszych obrczek. Potem jeszcze przeczyci je irch, znowu woy do tego puzderka, ktre przedtem byo na wystawie, wreszcie zacz obwija w bibu. Patrzy przy tym cigle w nasze oczy, jakby chcia wysondowa nam serca. Czy mia racj mwic to wszystko? Czy to byy rwnie nasze myli? Chyba adne z nas nie potrafio myle o tym z takiego dystansu mio raczej jest entuzjazmem ni zadum.
Chocia jeszcze stalimy przed sklepem jubilera... niemniej jest rzecz oczywist, e witryna jego pracowni przestaa by widowiskiem dla przechodniw, widowiskiem, w ktrym kady bez wyjtku moe wypatrzy jaki przedmiot dla siebie. Staa si ona natomiast zwierciadem odbijajcym nas oboje Teres i mnie. wicej jeszcze to nie byo zwyke paski zwierciado, ale jaka soczewka wchaniajca swj przedmiot. Bylimy nie tylko odbici, lecz wchonici. Odnosiem takie wraenie, jakbym by widziany i poznany przez kogo, kto si ukry w gbi tej witryny. TERESA Wida w niej byo dzie naszego lubu. My oboje odwitnie ubrani, a poza nami wiele osb: to gocie weselni. Witryna wchona moj posta w rnych momentach i sytuacjach a wic naprzd, gdy staam, a potem klczaam przy boku Andrzeja, gdy zamienialimy obrczki Mam te takie przewiadczenie, i odbicie nasze w gbi zwierciada pozostao ju na zawsze i nie mona go stamtd wydoby ani usun. W chwil pniej pomylaam, e bylimy obecni w gbi tego zwierciada od pocztku w kadym razie o wiele wczeniej ni stanlimy przed sklepem jubilera. ANDRZEJ Jubiler za, jak ju wczeniej wspomniaem, patrzy na nas w sposb szczeglny. Wzrok jego by agodny zarazem i przenikliwy. Czuem, e tym wzrokiem wodzi po nas dobierajc i wac obrczki. Potem woy je na prb nam na palce. Doznaem takiego wraenia jakby szuka wzrokiem naszych serc i zatapia si w ich przeszo. Czy przyszo rwnie ogarnia? Wyraz jego oczu czy w sobie ciepo i stanowczo. Przyszo dla nas pozostaa niewiadom, ktr teraz przyjmujemy bez niepokoju. Mio zwyciya niepokj. Przyszo zaley od mioci. TERESA Przyszo zaley od mioci. ANDRZEJ W pewnej chwili raz jeszcze mj wzrok napotka wejrzenie starego jubilera. Odczuem wwczas, e jego spojrzenie nie tylko sonduje nasze serca, ale rwnoczenie stara si co przela w nas. Znalelimy si nie tylko na poziomie jego wzroku, ale te na poziomie jego ycia. Cae nasze istnienie stano wobec niego. Wzrok jego dawa jakie sygnay, ktrych w tej chwili nie bylimy zdolni odebra w caej peni, tak jak ongi nie umielimy dokadnie odebra sygnaw w grach a jednak one przeszy do samego wntrz naszych serc. I jako poszlimy w ich kierunku, bo oto przyoblekaj si w osnow caego naszego ycia. TERESA Ogromnie dugo stalimy przed sklepem jubilera, nie czujc czasu ani chodu, jaki musia nie z sob w padziernikowy wieczr. W pewnej chwili jednak ocknlimy si za naszymi plecami jaki przechodzie wymwi gono takie sowa: KTO Jest ju do pno i sklepy pozamykano. Dlaczego wieci si jeszcze w pracowni starego jubilera? Powinien te ju zamkn i wrci do domu. II. OBLUBIENIEC (Anna, Stefan) 1. ANNA Patrzc w wydarzenia ostatnich dni musiaam by roztrzsiona. Musiaam w nie patrze z gorycz. Gorycz jest smakiem potraw i napojw, jest take smakiem wewntrznym smakiem duszy, ktra doznaje zawodu albo rozczarowania. Smak w wchodzi we wszystko, co wypada nam czyni, mwi lub myle, przenika nawet nasz umiech.
10
11
12
13
To wanie zmusza mnie do mylenia o ludzkiej mioci. Nie ma sprawy, ktra bardziej ni ona leaaby na powierzchni ludzkiego ycia, i nie ma te sprawy, ktra bardziej od niej byaby nieznana i tajemnicza. Rozbieno midzy tym, co ley na powierzchni, a tym, co jest tajemnic mioci, stanowi wanie rdo dramatu. Jest to jeden z najwikszych dramatw ludzkiej egzystencji. Powierzchnia mioci ma swj prd, prd szybki, migotliwy, atwo zmienny. Kalejdoskop fal i sytuacji tak penych uroku. Prd ten jest czasami zawrotny tak, e porywa ludzi, porywa kobiety i mczyzn. Porwani myl, e wchonli ca tajemnic mioci, a tymczasem nawet jej jeszcze nie dotknli. S przez chwil szczliwi, bo mniemaj, e dotarli do granic egzystencji i wydarli wszystkie jej tajniki, tak e nie pozostao ju nic. Tak wanie: po drugiej stronie tego uniesienia nie pozostaje nic; poza nim jest tylko nic. A nie moe, nie moe pozosta nic! Suchajcie, nie moe. Czowiek jest jakim continuum, jak caoci i cigoci wic nie moe pozosta nic! ANNA Drugi przechodzie spotkany zareagowa inaczej. Kiedy spojrzaam mu w twarz, zauway mj wzrok i przystan. Odebra spojrzenie, podszed dwa kroki w moj stron i powiedzia: chyba widziaem pani ju kiedy II chyba widziaem pani ju kiedy ANNA Byam prawie gotowa przylgn do jego ramienia. Wieczr by wszake taki ciepy i tyle wiate przesczao si wrd rdzewiejcych lici padziernika. Wieczorem zreszt nie wida rdzy. Tak bardzo za pragnam mskiego ramienia i spaceru wrd alei widniejcych kasztanw. Wwczas on jeszcze powiedzia: moe wstpimy do tego lokalu. Par taktw lekkiej muzyki dobrze dziaa II moe wstpimy do tego lokalu par taktw lekkiej muzyki dobrze dziaa ANNA A potem? nie odpowiedzia, ja za jak gdybym zlka si tego potem. On musi mie on, o ktrej w tej chwili milczy. Nagle zrozumiaam, co moe si mieci w wyraeniu przygodna kobieta. I co mi nakazao nie przylgn do jego ramienia. Nie by zreszt zbyt natarczywy. I wtedy jeszcze mocniej to zrozumiaam, co musi si mieci w wyraeniu przygodna kobieta. Nie wiem, ile uczyniam krokw i w ktrym kierunku. Myl, e szam w kierunku od alei okalajcych stare miasto w stron tego kocioa, w ktrego niszach stoj posgi witych. W tylnej niszy pamitam jest krucyfiks, przed ktrym pali si w nocy lampa. Zdaje mi si, e dostrzegam ju jej wiato przymione rnokolorowym szkem latarni. Szam jednak mylc wci o tym samym, wychodzc niejako naprzeciw kademu mczynie. Ktry przeszed tak szybko i tak blisko, e zawadzi brzegiem swej teczki o drut mojej parasolki zwisajcej z prawego ramienia. Inny uchyli kapelusza, przygldajc si pilnie mej twarzy i szybko znw naoy go na gow; syszaam, e wymamrota co w rodzaju nie, nie znam i poszed dalej. III nie nie znam ANNA Teraz jest brzeg trotuaru. Krawnik. Id samym krawnikiem, jak chodziam, gdy byam ma dziewczynk. Umiaam wwczas biec po krawnikach ulic i nigdy noga nie spada poniej na jezdni. To bya ulubiona zabawa koleanek , po ktrej przekomarzaymy si nieraz: a ja przebiegam Chodn i Prusa, i raz tylko spadam, a ja ani razu, widzisz, kto lepiej Teraz id znw krawnikiem, nie biegn. mam oczy wprawdzie suche, ale wiem, e byszcz. Oto samochd, wytworny model. Szyba z lekka uchylona, mczyzna przy kierownicy. Przystanam. ADAM Mio to nie jest przygoda. Ma smak caego czowieka. Ma jego ciar gatunkowy. I ciar caego losu. Nie moe by chwil. Wieczno czowieka przechodzi przez ni. Dlatego odnajduje si w wymiarach Boga, bo tylko On jest wiecznoci. Czowiek wychylony w czas. Zapomnie, zapomnie. By tylko chwil, tylko teraz i odci si od wiecznoci. Wzi wszystko w jednej chwili i wszystko zaraz utraci. Ach, przeklestwo chwili nastpnej i wszystkich nastpnych chwil, w cigu ktrych bdziesz poszukiwa drogi do tej, ktra mina, aby j mie znw na nowo, a przez ni wszystko.
14
Wskazywa miejsce obok. Potem chwila, zapali motor. Ruszymy. Bdziemy sun w nieznane. Mskie donie na kierownicy. Mona si oprze z lekka o to rami, ktre rozwija wstg drogi. Potem wiata z gry Bd znw kim. On raz jeszcze powtrzy te sowa. IV czy pani pozwoli? ANNA Chc, chyba bardzo chc. Waciwie ju pooyam do na klamce. Trzeba byo tylko nacisn. Nagle poczuam msk do na mojej doni. Podniosam oczy. Nade mn znw sta Adam. Widziaam jego twarz, ktra bya zmczona; zdradzaa przejcie. Adam patrzy mi prosto w oczy. Nic nie mwi. Trzyma tylko sw do na mojej rce. W pewnej chwili powiedzia nie. ADAM Nie. ANNA Poczuam, e samochd przesuwa si koo nas. Za chwil ju go nie byo. Adam puci moj rk. Musiaam powiedzie: ale to dziwne, e wrcie, a ja mylaam, e ju znikn bezpowrotnie. Gdzie bye przez ten czas? ADAM Powrciem, aeby ci pokaza ulic. Jest dziwna. Jest dziwna nie przez to, e jest pena sklepw, neonw i architektury, ale przez ludzi. Popatrz, tamt stron ulicy przechodz dziewczta. Id rozemiane i gono rozmawiaj z sob. Ach, ty na pewno nie wiesz, dokd one id. Pogasy im lampy, wic id kupi oleju. Nascz oleju do lamp i znw bd wieciy. ANNA Ach tak ADAM To s panny mdre. Policz, ile ich jest. Powinno by pi. Przeszy. Zdziwia si na pewno, e nie maj dugich wschodnich szat. S ubrane stosownie do klimatu i do zwyczajw naszej ojczyzny. Maj jednak w rkach lampiony i ludzie dziwi si, dokd je nios. Moe si zreszt tak bardzo nie dziwi, bo ludzie naszej epoki odzwyczaili si od zdziwienia. A teraz popatrz tam. To s gupie panny. pi one, a lampy le z boku oparte o mur. Jedna potoczya si nawet w poprzek chodnika i spada poza krawd. Tobie si zdaje, e one pi w tych niszach, ale waciwie i one rwnie id ulic. Idc pi. Chodz w letargu tkwi w nich jaka upiona przestrze. Ty teraz czujesz t przestrze w sobie, bo ty rwnie miaa usn. Przyszedem ci obudzi. Zdaje mi si, e zdyem na czas. ANNA Po co mnie zbudzie? Po co? ADAM Zbudziem ci dlatego, e t ulic ma pj Oblubieniec. Panny mdre chc wyj naprzeciw niego ze wiatem, panny gupie posny i pogubiy lampy. Rcz ci, e nie zd si obudzi, a jeli nawet si pobudz, to nie zd znale i pozapala lamp. ANNA Istotnie lampy potoczyy si w poprzek ulicy, a czowiek, gdy si obudzi znienacka, jest zawsze jeszcze przez chwil peen snu. Oblubieniec za przejdzie szybko. Jest to na pewno mczyzna mody i nie bdzie czeka.
15
On czeka waciwie wci. Wci yje w oczekiwaniu. Widzisz tylko to jest jakby po drugiej stronie tych rnych mioci, bez ktrych czowiek nie moe y. O, choby na przykad ty. Nie moesz y bez mioci. Widziaem z daleka, jak sza t ulic i prbowaa wzbudzi dla siebie zainteresowanie. Prawie e syszaem twoj dusz. Woaa z rozpacz o mio, ktrej nie masz. Szukaa kogo, kto by ci wzi za rk, przygarn Ach, Anno, jak mam ci tego dowie, e po drugiej stronie wszystkich tych naszych mioci, ktre wypeniaj nam ycie j e s t M i o ! Oblubieniec idzie t ulic i chodzi kad z ulic! Jake mam ci dowie tego, e jeste oblubienic. Trzeba by teraz przebi jak warstw twojej duszy, tak jak przebija si warstw poszycia i gleby poszukujc rda wody pord zieleni lasu. Syszaaby wtedy, jak mwi: umiowana, nie wiesz, jak bardzo naleysz do mnie, jak bardzo jeste wasnoci mojej mioci i mego cierpienia bo miowa znaczy dawa ycie poprzez mier, miowa znaczy wytryskiwa zdrojem wody ywej w gbinach duszy, ktra si pali lub tli, a spon nie moe. Ach, pomie i zdrj! Nie czujesz zdroju, a pomie ci trawi. Prawda? ANNA Nie wiem. Wiem tylko, e mwie do mojej duszy. Nie bj si. Idzie razem z ciaem. Jake mona j bez ciaa ogarn lub posi? Ja jestem panna gupia. Ja jestem jedna z gupich panien. Po co mnie zbudzie? ADAM Oblubieniec nadchodzi. To jest wanie jego godzina. O, popatrz wanie przeszy panny mdre, trzymajc wieo zapalone lampy. wiato ich jest jasne, bo przeczyciy szka w lampionach. Id wesoo, prawie plsaj w chodzie. ANNA Widziaam znw t dziewczta. Twarze ich nawet nie byy skupione. Czy s naprawd czyste i szlachetne, czy tylko powiodo im si w yciu, nie tak jak mnie? O gupia, gupia kobieto, zbudzona po to, by dalej spa. Potem widziaam dalej. Szed jaki Mczyzna, ubrany w cienkie palto, bez kapelusza. Twarzy jego od razu nie dostrzegam, bo szed zamylony z pochylon gow. Odruchowo zaczam i w jego kierunku. Kiedy jednak unis twarz, omal nie krzyknam. Zdawao mi si, e widz wyranie twarz Stefana. I natychmiast cofnam si w tym kierunku, gdzie sta Adam. Uchwyciam go mocno za rk. Adam mwi: ADAM Wiem, dlaczego si cofna. Nie zniosa widoku jego twarzy. ANNA Zobaczyam twarz, ktrej nienawidz, i zobaczyam te twarz, ktr powinnam miowa. Dlaczego wystawiasz mnie na tak prb? ADAM W twarzy Oblubieca kady z nas odnajduje podobiestwo twarzy tych, w ktrych uwikaa nas mio po tej stronie ycia i egzystencji. Wszystkie s w Nim. ANNA Boj si. ADAM Boisz si mioci. Czy doprawdy boisz si mioci? ANNA Tak. Boj si. No, czego mnie drczysz! Ten czowiek mia oblicze Stefana. Ja boj si tego oblicza. 4. CHR, STEFAN 1. Oto przerwa wiate i przerwa sw nie przerwano myli i dramatu. Ludzie zostaj ci sami. Rozszczepia ich los, on sprawia, e si wymieniaj, nie tworz jednoci. 2. Lampy nisko wiec w chodniku ulicy czy wyczerpaa si w nich oliwa? To nie olejem karmi si pomie, lecz wod deszczow pada deszcz, chodniki mokn i jezdnia. 3. Panny gupie, o panny gupie, z wody nikt nie wykrzesze pomienia! (Stopy ludzkie od wilgoci ochrania obuwie.)
16
17
18
19
20
21
22
Widziaem znw tego wieczoru Ann. Po tylu latach spotkanie z Oblubiecem byo dla niej ywe. Anna wesza na drog mioci dopeniajcej. Trzeba byo dopenia dajc i przyjmujc w innych proporcjach ni przedtem. Przesilenie nastpio wanie owego wieczoru przed laty. Wtedy wszystko grozio rozbiciem. Nowa mio moga si zacz tylko od spotkania z Oblubiecem. To, co z niej Anna odczua, to zrazu byo tylko cierpienie. Zbiegiem czasu przyszo stopniowe uspokojenie. To za, co narastao, wci jeszcze byo trudno uchwytne, a przede wszystkim nie posiadao adnego smaku mioci. Kiedy naucz si moe oboje smakowa w tym nowym W kadym razie Anna jest blisza tego ni Stefan. Przyczyna ley w przeszoci. Tam zwyczajnie tkwi bd. Chodzi o to, e porywa ludzi j a k a b s o l u t mio, ktrej brak absolutnych wymiarw. Oni za, kierujc si zudzeniem, nie usiuj zaczepi tej mioci o Mio, ktra ma taki wymiar. Nie podejrzewaj nawet tej potrzeby, bo ich zalepia nie tyle sia uczucia lepi s raczej przez brak pokory. Jest to brak pokory wobec tego, czym mio by musi w swej prawdziwej istocie. Im bardziej s tego wiadomi, tym mniejsze niebezpieczestwo. W przeciwnym razie jest ono wielkie: mio nie wytrzymuje cinienia caej rzeczywistoci. Ach, jake mi byo al Anny w w wieczr przed laty, jake mi byo al Stefana. Mieli ju troje dzieci, ktre zaczynay dorasta (najmocniej wszystko odczua Monika). Byo mi ich wtedy straszliwie al o wiele bardziej nawet ni Andrzeja, gdy egna si ze mn na froncie odchodzc na swoj pozycj; mwi wtedy nie wrc. Pozostao mi tylko przynie t wiadomo wdowie i sierocie. Staraem si, jak mogem, zastpi Krzysztofowi ojca, za ktrego nie byo mi dane polec. Czasem ludzkie istnienie wydaje si za krtkie dla mioci. Kiedy indziej jest jednak odwrotnie: mio ludzka wydaje si za krtka w stosunku do istnienia a moe raczej za pytka. W kadym razie kady czowiek ma do dyspozycji jakie istnienie i jak mio jak z tego uczyni sensowny caoksztat? Poza tym caoksztat w nie moe by nigdy zamknity w sobie. Musi by otwarty w ten sposb, by z jednej strony przenosi si na innych ludzi, a z drugiej eby zawsze odzwierciedla absolutne Istnienie i Mio, by je zawsze w j a k i s p o s b odzwierciedla. To ju jest sens ostateczny waszych losw: Tereso! Andrzeju! Anno! Stefanie! i waszych: Moniko! Krzysztofie! TERESA Adam wymieni nas po kolei. Swoje imi zamilcza. By jakby wsplnym mianownikiem nas wszystkich, a zarazem rzecznikiem i sdzi. Cicho jako powierzalimy siebie jego myli, jego analizie i sercu. To wszystko co byo i przeszo lub przechodzio z wolna w jaki inny caoksztat. Trudno byo oderwa si myl i sercem od modych: Monika i Krzysztof znowu odzwierciedlaj w j a k i s p o s b absolutne Istnienie i Mio. W jaki sposb? Oto jest pytanie, ktrego nie mona postawi do koca. (Nie byo ju nawet zwierciada, w ktrym kiedy oboje z Andrzejem ujrzelimy przyszo najblisz.) Ach, jubiler ju zamkn swj sklep. A oni oboje odeszli. Czy cho wiedz, co odzwierciedlaj? Czy nie trzeba za nimi pj? W kocu jednak maj swoje myli Wrc tu, z pewnoci powrc. Poszli tylko na chwil rozway: przecie stworzy co, co odzwierciedla absolutne Istnienie i Mio, to jest chyba najwspanialsza rzecz! Ale yje si o tym nie wiedzc.
23
Ja te raczej nie wiedziaem, o czym mwi Adam, a potem Teresa, matka Krzysztofa. Jeszcze przedtem Anna jakby spowiadaa si wobec Adama z wielu ostatnich lat swego ycia. Gdy skoczya mwi o Oblubiecu, ktry musia mie moje oblicze, zaraz nawizaa do Moniki. To jedno zrozumiaem najlepiej: Monika chce odej od nas za wszelk cen dlaczego, dlaczego? Ja stanowczo nie rozumiem, co to znaczy odzwierciedla absolutne Istnienie i Mio ale jeli Monika chce tak bardzo od nas odej, to wiem na pewno, e wanie dlatego: my oboje, Anna i ja, bardzo le je odzwierciedlamy. To rozumiem jasno, to mnie take jako zabolao. W tym momencie te po raz pierwszy od wielu lat odczuem potrzeb powiedzenia czego takiego, w czym otworzy si caa moja dusza, powiedzenia tego wanie do Anny (byo to jakby prba samooskarenia, a moe jeszcze bardziej prba rozoenia winy na nas dwoje ) W kadym razie podszedem do niej i pooyem jej na ramieniu rk (czego nie uczyniem ju dawno, dawno). Powiedziaem przy tym takie sowa: Jaka szkoda, emy od tylu lat nie czuli si dwojgiem dzieci. Anno, Anno, jak wiele stracilimy przez to! [1960]