You are on page 1of 133

Ze wspomnie prokuratora

Andrzej A. Dobrzyski

Spis treci
Przedmowa .............................................................................................................................................. 3 Gosy stron............................................................................................................................................... 8 Wykrywacz kamstw .............................................................................................................................. 15 Sprawy lekarskie .................................................................................................................................... 21 Kalkulacja i ryzyko ................................................................................................................................. 29 Gwaty i refleksje ................................................................................................................................... 33 Co do zaatwienia ................................................................................................................................. 39 Upr ....................................................................................................................................................... 41 Alibi ........................................................................................................................................................ 44 Spotkanie w parku ................................................................................................................................. 46 Fakty i pozory ........................................................................................................................................ 49 Zasady .................................................................................................................................................... 55 Zazdro ................................................................................................................................................. 57 Zupa pomidorowa ................................................................................................................................. 61 Ponad zwyk miar .............................................................................................................................. 64 Oczekiwanie........................................................................................................................................... 65 Deus ex machina ................................................................................................................................... 67 Przestpca popenia bd ...................................................................................................................... 73 Zaginione dziecko .................................................................................................................................. 77 Niewinnie posdzeni ............................................................................................................................. 78 Bd w sztuce ......................................................................................................................................... 81 Puapka .................................................................................................................................................. 83 Reakcje .................................................................................................................................................. 86 Dziwna sprawa ...................................................................................................................................... 90 Uczciwo .............................................................................................................................................. 94

Listy........................................................................................................................................................ 99 Gwat ................................................................................................................................................... 102 W pocigu ............................................................................................................................................ 107 Pieniacze .............................................................................................................................................. 110 Splot ludzkich losw ............................................................................................................................ 113 Groby i zdrady .................................................................................................................................... 118 Delikatny problem ............................................................................................................................... 122 I tak, i nie ............................................................................................................................................. 127

Przedmowa
Ogromna popularno wszystkiego, co czy si z przestpstwem, jest jedn z cech wspczesnej kultury masowej. Powieci kryminalne, filmy, spektakle kryminalne w telewizji oto przejawy tego zainteresowania. Nie jest ono zreszt wieej daty; Allan Edgar Poe, Conan Doyle, Agata Christie, Georges Simenon, James Bond, autorzy wydajcy powieci kryminalne w olbrzymich nakadach, znani s na caym wiecie, dorabiajcy si ogromnych fortun. Obok nich za ogromna rzesza anonimowych autorw masowych kryminaw pozbawionych jakiejkolwiek wartoci literackiej, a nieraz nawet i sensu, pisanych w fatalnym stylu, fatalnym jzykiem, drukowanych na fatalnym papierze i sprzedawanych w kadym kiosku. Mona zaryzykowa twierdzenie, e telewizja nadaje niemal co dzie jaki spektakl kryminalny, a w kinie widzowie zapeniaj szczelnie widownie na kadym kryminalnym filmie. Skd bierze si to tak powszechne zainteresowanie? Przecie przestpstwo jest jedynie marginesem ycia spoecznego i nawet w krajach gdzie mafia, organized crime, rzdy gangw ulicznych w slumsach, kidnaperstwo s na porzdku dziennym, przestpstwo mimo wszystko nie dominuje nad yciem spoecznym. Zjawisko to tym bardziej uderzajce jest u nas, cho szczliwie nie mamy do czynienia z przestpczoci w takiej skali jak tamte kraje. A jednak tanie kryminay zalewaj rynek ksikowy, a ekrany telewizyjne obfituj w rnego rodzaju Kobry cieszce si ogromn popularnoci. Na tym tle naley rozpatrywa ksik A. Dobrzyskiego Ze wspomnie prokuratora, gdy jest to krymina z kategorii zupenie innej, z kategorii stronicej od sensacji, niezdrowego dreszczyku, jaki wywouje zbrodnia. Jest to ksika o tym, jak walczy spoeczestwo z przestpstwem, bez jego demonizacji. Ot, zwyczajni ludzie naruszaj prawo i zwyczajni prokuratorzy wykrywaj przestpstwa. A moe nie zwyczajni prokuratorzy, gdy autor ksiki jest czym wicej ni strem prawa operujcym ustaw, jest psychologiem i socjologiem, przygldajcym si przestpcy okiem

dociekliwego badacza, pytajcego nie tylko kto, ale zwaszcza dlaczego. I to czyni ksik tak bardzo ciekaw, cho opisane w niej sprawy s raczej codzienne, jak i codzienni s sprawcy tych czynw. Ale opisane s nie jako zwyke podanie faktw, lecz jako zjawisko psychologiczne i spoeczne, ktrego korzenie tkwi gdzie gboko i autor stara si do nich dotrze, powiza poszczeglne fakty ze sob i ukaza czytelnikowi skomplikowany nieraz mechanizm powstawania czynu. Mamy tu do czynienia z rnymi rodzajami i typami przestpcw. Najpierw s przestpcy okolicznociowi, niejako przypadkowi, ktrzy przez jaki nieszczliwy zbieg okolicznoci weszli jednorazowo na drog przestpstwa, nastpnie zbiorowisko ludzi wchodzcych ju czciej w konflikt z prawem karnym, dla nich milicja, prokurator i sd to nie s rzeczy nadzwyczajne, a spotkanie z wizieniem jest pozbawione szoku, jakiego doznaje czowiek trafiajcy tam po raz pierwszy. Wreszcie mamy to, co prasa okrela jako margines spoeczny, spisujc t kategori ludzi niejako na straty, gdy panuje przekonanie, e tych ludzi ju nic nie poprawi. Granice s tu oczywicie pynne, ale grupy te do wyranie si od siebie odcinaj. Autor rnice te widzi, ale jest raczej optymist i upatruje w kadym przestpcy jaki zalek czego lepszego, jak moliwo sprowadzenia tego czowieka na waciw drog. Poza tym nie interesuj go tak bardzo gone i synne causes clbres, stanowice kanw pitavali, ktrych autorami s zwaszcza znani i wzici adwokaci, majcy na swym koncie sporo takich spraw, ktre przyniosy im saw i majtek. Natomiast codzienne zatargi z prawem na wszystkich terenach to codzienny chleb prokuratora, ktry nie rozwija swych talentw krasomwczych w sdzie, gdy ani to forum nie jest ju waciwie od czasu, gdy nie ma sdw przysigych, ktre mona olni wspaniaym krasomwstwem, ani te sprawy do tego si nie nadaj. Std obserwacje autora dotycz raczej terenw pozasdowych, terenw dziaania sprawcw, ich otoczenia, okolicznoci prowadzcych do przestpstwa i ich reagowania na zetknicie si z wymiarem sprawiedliwoci.

Ksika jest waciwie pewnym rodzajem autobiografii, gdy autor, jak sam przyznaje, w toku prowadzenia spraw dojrzewa, nabiera dowiadczenia, znajomoci ludzi i ich motyww dziaania. Dziaania te s nieraz zupenie irracjonalne, nieobliczalne i trudne do wytumaczenia psychologicznie. Choby taka sytuacja, opisana przez autora, gdzie stary, dowiadczony apownik, w dodatku czowiek na do wysokim stanowisku, po uzgodnieniu z klientem wielotysicznej apwki nie przyjmuje jej, gdy klientowi brak 300 z, ktre obiecuje przynie jutro. w apownik kae mu przynie cao jutro, a prokuratorowi po wykryciu sprawy wyjania, e i tak do si ju poniy biorc apwk od czowieka z niszej sfery i nie moe naraa swego honoru na szwank biorc apwk w ratach. Albo inna, gdzie inynier, ktremu udowodniono w sposb nie budzcy wtpliwoci branie apwek, do koca procesu przeczy, cho wie, e to bdzie kosztowao go kilka lat wizienia wicej, gdy chce, by jego syn mg mie wtpliwoci, czy czasem sd si nie pomyli skazujc ojca. Takich przykadw jest duo i wanie one dodaj uroku ksice, sigaj gboko w psychik ludzk.

Autor widzi, e spoeczestwo nie dzieli si po prostu na dobrych i zych, e linia podziau nie jest ostra, przebiega przez rne warstwy spoeczne i granice podziau nie s stae, raz po raz grupy te si zacieraj, uczciwy czowiek moe jutro popeni przestpstwo, czowiek uwaany za przestpc naraz objawia przebyski uczciwoci. Bardzo du rol graj tu okolicznoci i nieraz mona przez waciwe podejcie wyprostowa drog czowieka ocierajcego si ju o przestpstwo. I dalej, autor dostrzega du grup ludzi oscylujcych umiejtnie na granicy legalnoci, gdy sytuacje ukadaj si tak, e jakie mae manipulacje pozwalaj na obejcie prawa, na due zyski wpadajce w rce niemal bez trudu co waniejsze - niemal bez ryzyka.

Bardzo interesujce s obserwacje autora dotyczce roli prokuratora w spoeczestwie. Nawet w codziennym yciu midzy nim a jego otoczeniem, znajomymi, jest co w rodzaju niewidzialnej ciany utrudniajcej bezporedni kontakt z ludmi. Nie dlatego, eby si go bali, by uwaali, e jakie niebaczne sowa mog zosta przez niego podchwycone, e jest on inny, ni stojcy obok sdziowie, adwokaci czy lekarze. Czyby to wynikao z faktu, e jego interlokutorzy nie maj czystego sumienia, e maj co, czego by nie chcieli zdradzi, e zawsze obawiaj si, e ten ich znajomy jest zarazem tym, ktry ma za zadanie tropi i ciga? Dzisiejsza demokratyzacja spoeczna, w tym rwnie demokratyzacja wszelkiej wadzy - by nie powiedzie - poczona z ni pewna dewaluacja, zdara nimb gronej wadzy i z osoby prokuratora, zbliaa go do reszty spoeczestwa, ale jednak co z dawnego autorytetu osobistego, pozasubowego zostao. Ta obserwacja, tak bardzo trafna, wyjania pewne skrpowanie otoczenia w swobodnej rozmowie, gdy w jego gronie jest prokurator. Czy mona w jego obecnoci opowiada o tym, e jaka znajoma przemycia z Bugarii kouszek, e kto kupi w Turcji zoto, ktrego nie zadeklarowa, e dolary kupuje si na czarnym rynku po tyle a tyle i e kto mgby je sprzeda? Ktry z dawnych prawnikw niemieckich wyliczy okoo sto drobnych narusze prawa, jakie popenia przecitny obywatel dziennie; od przechodzenia przez trawnik, przez nierespektowanie czerwonych wiate a po jazd na gap tramwajem, bo w kiosku nie byo biletw, lub kupowanie spod lady poszukiwanego towaru w zamian za tabliczk czekolady. O tym wszystkim mwi si w towarzystwie swobodnie, ale ktre z tych drobnych narusze prawa mog by swobodnie omawiane w obecnoci prokuratora? A s przecie i wiksze sprawy, o ktrych nieraz mwi si w prywatnym domu lub w kawiarni. Std wniosek autora, e prokurator nawet w prywatnym yciu nie moe zrzuci swej skry, lecz zawsze pozostaje tym, z ktrym naley by ostronym. W dawnych czasach, ktrych czytelnicy chyba ju nie pamitaj, bo przed pierwsz wojn wiatow, prokuratorzy w carskiej Rosji chodzili w mundurach, co ich na pierwszy rzut oka odrniao od reszty obywateli. Z tych czasw pozostao powiedzenie jednego ze znanych pisarzy rosyjskich, e w miasteczku sami zodzieje, a tylko prokurator porzdny czowiek, ale on te winia. Zreszt w owych czasach prokuratorw niszych rang nie przyjmowano nawet w lepszych towarzystwach, do ktrych swobodny dostp mieli sdziowie i adwokaci. Tak wic owa niewidoczna ciana oddzielajca prokuratora od reszty spoeczestwa ma ju du tradycj i trafnie zauway j autor i dzi, cho w tak bardzo zagodzonej formie.

Ten zbir wspomnie nie dy do jakiejkolwiek systematyki poszczeglnych tematw; opisy spraw powanych przeplataj si z anegdotycznymi, wspomnienia subiektywne z przedstawieniem faktw i zagadnie prawnych. Sowem, silva rerum wszelkiego rodzaju spraw poczonych ze sob waciwie tylko osob narratora. Dlatego rwnie i przedmowa nie dy do jakiejkolwiek systematyki; jest zbiorem uwag i komentarzy wprowadzajcych czytelnika w sedno poszczeglnych zagadnie. Wrd tych zagadnie nie ma niektrych tematw bdcych dawniej ulubion domen wszelkich tego rodzaju zbiorw. Tak wic zupenie nie ma ju spraw zwizanych z dawniej tak pasjonujcymi opisami wama do kas i tresorw, dokonywanych przez fachowych kasiarzy za pomoc aparatw tlenowych, prucia kas i wygartywania sporych upw. Ale nic dziwnego, bo ta ga arystokracji zodziejskiej wymara zupenie, rwnolegle z zanikiem kas penych banknotw i zota. Nie ma nastpnie innych tematw, mimo e s one nadal ywe, jak np. faszowanie pienidzy i banknotw; wida autor nie mia z tymi sprawami do czynienia. Nie ma rwnie spraw o faszowanie dzie sztuki, u nas co prawda do rzadkich, ale stanowicych domen ekspertw wyspecjalizowanych w tym zakresie. czy si z tym przemyt dzie sztuki, u nas do powszechny, ale rwnie wyodrbniony na og z powszechnej praktyki prokuratorskiej. Wreszcie nie ma spraw o przestpstwa drogowe, tak u nas powszechne, ale te sprawy autor uj w doskonale napisanej ksice Czy kierowca winien (Krajowa Agencja Wydawnicza, 1976) bdcej prawdziwym vademecum zarwno kierowcy, jak i organw kontroli ruchu drogowego, napisanej zreszt z penym humoru zaciciem publicystycznym. Tu nasuwa si pewna uwaga natury oglnej. Operujemy, terminem przestpca, podcigajc pod to pojcie kade naruszenie prawa prowadzce do konfliktu z prawem karnym, kodeksem karnym i prokuratorem, cho nie kady czowiek popadajcy w taki konflikt jest ju przestpc. Czy jest nim kierowca, ktry tak powanie narusza przepisy ruchu drogowego, e prowadzi to do czyjej mierci, cho sprawca zawini raczej przez przecenienie swych umiejtnoci, przez brawur lub zlekcewaenie jakiego znaku drogowego? Czy jest przestpc czowiek defraudujcy jak kwot z powierzonej mu kasy, by uy jej na ratowanie ycia dziecka, potrzebujcego jakiego bardzo drogiego zagranicznego leku? Albo czowiek zabijajcy chuligana, ktry zgwaci jego crk? Wszyscy ci ludzie w obliczu prawa s przestpcami, cho skala oceny przykadana przez sd do ich czynw moe by bardzo rna. Z drugiej strony zniko z kodeksw pojcie zbrodniarza, ktre utrzymao si jedynie w mowie potocznej dla najbardziej odraajcych czynw; wszak nawet hitlerowskich oprawcw okrelamy oficjaln terminologi jako przestpcw wojennych, cho trudno o wiksze zbrodnie ni ludobjstwo. W naszym ustroju prokurator nie jest ju owym karzcym ramieniem sprawiedliwoci, ktrego zadaniem jest chwytanie przestpcw i dostawianie ich przed oblicze sdw celem ukarania. Funkcja spoeczna prokuratora, jego pozycja i obowizki s zupenie inne. Zgodnie z zaoeniami nowego prawa karnego przede wszystkim ma on za zadanie prewencj, zapobieganie przestpstwom zarwno indywidualnym, jak i w sensie oglnym. Ma nastpnie za zadanie baczenie, by panowaa praworzdno na wszystkich odcinkach ycia spoecznego, ingeruje, gdy zauway jak nieprawidowo i to nie tylko w postaci cigania, lecz i interwencji zmierzajcej do poprawy istniejcego stanu rzeczy. Strzee waciwego stosunku do mienia spoecznego, ingeruje, gdy zauway

niegospodarno lub lekcewaenie obowizkw, interweniuje, gdy zauway krzywd spoeczn, a dopiero w ostatniej niejako instancji wystpuje jako str prawa cigajc z kodeksem w rku przestpcw, ktrych oskara przed sdem. Ta zmieniona rola prokuratora zmienia rwnie jego pozycj socjaln, jego stosunki towarzyskie, likwidujc ow niewidzialn przegrod midzy nim a jego otoczeniem. Oczywicie proces ten musi trwa i std obserwacja dotyczca pewnej rezerwy ludzi wobec prokuratora na gruncie towarzyskim.

Ale obecnie dobry prokurator musi by rwnie dobrym psychologiem, by mc wczu si w motywy zachowania ludzkiego i by uderza tylko tam, gdzie to jest konieczne, ale wwczas uderza mocno. Powstaj z tego trudnoci, gdy poczucie prawne, odczucie psychologiczne i potrzeby spoeczne nie s ze sob zgrane, gdy casus jest nietypowy i gdy prawo moe wyrzdzi krzywd, na ktr sprawca nie zasuy. Wtedy tylko gbokie odczucie psychologiczne i umiejtno waciwej interpretacji prawa moe zapobiec sytuacji, gdy summa lex summa iniuria, gdy dokadne przestrzeganie prawa stanowi najwiksz krzywd. O tym, czy przepis prawny zostanie zastosowany spoecznie waciwie, decyduje wyczucie prokuratora i w tym wyczuciu pomaga ksika autora, godzcego sprawiedliwo z prawem. Autor czyni to w sposb przystpny, interesujcy i bez zbytecznego mentorstwa.

Jest rzecz ciekaw, e w spoeczestwie polskim, nawet w tym jego marginesie nie wystpuje negatywny stosunek do prokuratora; nawet ludzie, ktrzy mieli sposobno spotka si z nim w raczej niemiych dla nich okolicznociach, nie maj do niego na og pretensji. Nie ma zamachw na jego osob, tak czstych w innych spoeczestwach, nawet jeli po temu jest dogodna sposobno. Natomiast przedmiotem ataku s a nadto czsto wiadkowie, zwaszcza w sprawach wiejskich. wiadkowie s tam zawsze winni, e sd wyda skazujcy wyrok, wiadkom si odgraa, stara si ich zastraszy, pomawia o tendencyjno, faszywe zeznania, nieraz atakuje si ich czynnie, przypisuje si im stronniczo, przekupstwo, sowem, oni s zawsze winni. To na podstawie ich zezna prokurator oskara, sd skazuje. Ale ani do sdu, ani do prokuratora strony nie maj na og pretensji: jeli za maj, to raczej do sdu (sd by przekupiony), ni do prokuratora. Od niego nikt nie wymaga bezstronnoci; on jest po to, by oskara. I czsto si zdarza, e jeli prokurator jest taktowny, rozumie motywy dziaa ludzkich, to w czasie wykonywania kary przy okazji spotkania si z nim skazani okazuj spor doz szczeroci. I to jest - jak podkrela autor - sprawdzianem trafnoci ocen prokuratorskich z okresu dochodzenia i oskarania. Jest to optymistyczny akcent przebijajcy z caej ksiki, gdy wiadczy on o jakim moralnym wpywie prawa, podwiadomym nieraz poczuciu jego wanoci nawet w tych koach, ktre je naruszaj.

Kto bdzie adresatem tej ksiki? Wydaje si, e bd dwa krgi adresatw; ludzie, ktrzy szukaj interesujcej beletrystyki o nowym, mao znanym temacie, oraz rnego rodzaju fachowcy, prawnicy, sdziowie i prokuratorzy, ktrzy interesuj si problematyk zawodow, a z ksiki tej mog czerpa mnstwo materiau uatwiajcego im pogbienie wiedzy o praktyce zawodowej. Prokuratorzy i sdziowie maj czsto tendencj do patrzenia na wiat przez pryzmat kodeksu karnego, tracc przy

tym z pola widzenia czowieka jako indywiduum o bardzo zrnicowanej naturze. Jest to typowe spojrzenie poprzez akta sprawy, gdzie czowiek staje si tylko niejako zacznikiem do sprawy. Dla wszystkich tych ludzi ksika Andrzeja A. Dobrzyskiego bdzie cennym materiaem poznawczym, spojrzeniem na ycie bezporednio, nie za pod ktem widzenia paragrafu. Zadaniem przedmowy jest nie tylko zorientowanie czytelnika, czego moe oczekiwa od ksiki, ale rwnie wcignicie go w temat, zainteresowanie problematyk, wyjanienie celw i zamiarw autora. I dlatego nie moe by ani zbyt oglnikowa, ani zbyt powanie naukowa, nie moe dy do systematyzowania tematu tam, gdzie autor tego nie czyni. Prowadzi ona czytelnika w gb ksiki, zachca do wzicia jej do rki i przeczytania do koca. A chciabym zapewni czytelnikw, e warto. Prof. dr Tadeusz Cyprian

Gosy stron
Gdy rozpoczynaem prac w prokuraturze, akurat wier wieku temu, najwiksz trudno sprawiao mi wystpowanie przed sdem. Nie myl tu o caej rozprawie, lecz o kocowym jej stadium, kiedy dochodzio do tzw. gosw stron. Zawsze, gdy sd wypowiada sakramentaln formu: zamykam przewd sdowy i udzielam gosu prokuratorowi - miaem trem i wolaem mie t cz sesji ju poza sob. Istota sprawy sprowadzaa si do tego, e wcale nie byem tak bardzo przekonany o potrzebie powtarzania wszystkiego, o czym sd doskonale wiedzia uczestniczc aktywnie w rozpraw, kierujc ni, zadajc pytania i przysuchujc si odpowiedziom na pytania, zadawane przez obrocw i prokuratora. Musz przyzna, e wcale liczni sdziowie utwierdzali mnie w przekonaniu, bym do swych przemwie nie przywizywa zbytniej wagi. Czsto, wanie gdy rozpoczynay si gosy stron, awnicy zaczynali drzema, a sdzia zawodowy, ktry przewodniczy rozprawie, robi wraenie jakby szkicowa ju na kartce papieru przyszy wyrok, wcale nie suchajc ani mnie, ani kolejno wystpujcych w sprawie obrocw. Miaem wwczas przekonanie, e suchaj mnie tylko ludzie osobicie zainteresowani finaem sprawy. Myl, e widzowie na awach dla publicznoci znacznie przeceniaj znaczenie gosw stron dla meritum sdowego rozstrzygnicia typowych, a nie szczeglnie trudnych i skomplikowanych spraw. Std wanie ich zainteresowanie dla wygaszanych przemwie. Widzc reakcj publicznoci miaem wraenie, e wrd niej przede wszystkim krewni oskaronych suchaj mnie naprawd. Takie to byy moje pierwsze wraenia z sdowych rozpraw dotyczcych z reguy spraw banalnych, przestpstwa powaniejsze bowiem rozpatrywane byy w pierwszej instancji w Sdzie Wojewdzkim, przed ktrym jako mody prokurator nie mogem jeszcze wystpowa. Widzc czasem le ukrywane zniecierpliwienie sdu bd jawn nieuwag wiadczc o tym, e wszystko jest przecie jasne i o czym tu jeszcze mwi - czuem si w jaki sposb dotknity i wanie wwczas, moe przez przekor, przeduaem swe wystpienia i mwiem duej, ni to sobie planowaem, przygotowujc mow. Wrd sdziw orzekajcych wwczas w Sdzie Powiatowym dla m. Warszawy by jeden, ktry zawsze bardzo wyranie manifestowa swj brak zainteresowania dla gosw stron, a nawet niezbyt grzecznie przerywa niektre prokuratorskie adwokackie przemwienia proponujc, aby

mwca skraca si, bo przecie sd ju wie, jak byo, i po co tyle mwi. Wystpujc przed tym sdzi, ktrego skdind lubiem, ograniczaem swe wystpienie do krtkiej formuy: Popieram oskarenie, po czym siadaem obserwujc zadowolon min przewodniczcego rozprawy, sdziego D., ktry niecierpliwie spoglda na zegarek. Jeden z bardzo ju leciwych adwokatw, ktrego ojciec - rwnie adwokat - mia kancelari w jednym z gubernialnych miast carskiej Rosji, tumaczy mi kiedy, e on, jeeli tylko zauway, e sd si spieszy, nigdy nie mwi dugo. Zdaniem adwokata M. przeduajce si przemwienie obrocy mogoby w takiej sytuacji tylko sd zdenerwowa i odbi si na... kliencie, bo przecie czowiek jest tylko czowiekiem, nawet sdzia. Tene adwokat opowiada mi, e jego ojciec broni, chyba w 1916 r., w Kijowie pewnego kupca, oskaranego w procesie poszlakowym o zabjstwo ony. Gosy stron rozpoczy si wczesnym popoudniem, prokurator przemawia kilka godzin i zakoczy sw mow dopiero okoo godziny sidmej. Tego dnia do Kijowa przyjechaa synna primabalerina z Petersburga na jeden tylko gocinny wystp. Przewodniczcy rozprawy, a zarazem prezes miejscowego sdu, mia zarezerwowan lo w teatrze, zamwion dorok i wiadomo byo, e wprost z sdu wybiera si do opery. Gdy prokurator by w poowie swej mowy, prezes mia jeszcze niejak nadziej, e spdzi wieczr tak, jak zaplanowa. Pod koniec prokuratorskiej mowy mionik baletu zrozumia, e nie ma ju adnych szans, jako e adwokat zapewne bdzie mwi rwnie dugo i proces zakoczy si w nocy. Tymczasem obroca, czowiek wielkiego rozumu i dowiadczenia, wsta i powiedzia tylko jedno zdanie: Brak jest dostatecznych dowodw, e mj klient zabi, prosz o uniewinnienie. Pniej ju wydarzenia potoczyy si byskawicznie. Na twarzy prezesa odmalowaa si ulga. Sd uda si na narad i po piciu minutach wrci, aby ogosi wyrok uniewinniajcy, adwokat za tumaczy osupiaemu oskaronemu, e dobry obroca to taki, ktry umie nie tylko mwi, ale w razie potrzeby rezygnowa z mwienia. Myl jednak, e jest to zaledwie anegdota, o treci wyroku bowiem decyduj zawsze zupenie inne wzgldy. W 1956 r. oskaraem przed Sdem Wojewdzkim w Warszawie czowieka oskaranego o zabjstwo ony. Sdzi wczesny przewodniczcy wydziau IV Sdu Wojewdzkiego w Warszawie, sdzia S. Poniewa proces by poszlakowy, a stan faktyczny sprawy bardzo zawiy, moje przemwienie trwao rwno sze godzin: od dziesitej do siedemnastej z godzinn przerw. Po mnie przemawia adwokat B., rwnie pi albo sze godzin. Musia bowiem ustosunkowa si do prezentowanych (przeze mnie poszlak, ktrych byo mnstwo. Poniewa po przemwieniu obrocy, ktre zakoczya si bardzo pno, zapowiedziaem replik, sdzia przerwa rozpraw do dnia nastpnego. Nazajutrz zabraem gos tylko w jednej kwestii, co zabrao mi okoo pitnastu minut. Poniewa po replice prokuratora gos ma rwnie obroca, adwokat B. wsta i ku oglnemu zaskoczeniu nie tylko zaj stanowisko wobec tego, co powiedziaem, ale powtrzy niemal dosownie cae swe przemwienie z poprzedniego dnia, i to bez jakichkolwiek skrtw. Byo to sze trudnych do zniesienia godzin. Prezes nie przerwa jednak adwokatowi B. ani jednym sowem, nie wykaza te cienia zdenerwowania, jako e by to sdzia o duej kulturze. Pniej bya ju tylko krtka narada nad wyrokiem i oskarony zosta uniewinniony. Okazao si, e czas przemwienia, nawet wygoszonego zupenie bez sensu, nie mia jednak negatywnego wpywu na rozstrzygnicie sdowe, bo w przeciwnym razie mj zabjca zostaby niechybnie skazany. Nie wiem, co wwczas zdziwio mnie bardziej: czy wyrok, ktrego si nie spodziewaem, czy dwukrotna mowa adwokata B. Chyba jednak mowa, sd bowiem znakomicie uzasadni brak przekonania dla prezentowanych przeze mnie poszlak,

adwokat B. za nie uzasadni, dlaczego powtrzy swe szeciogodzinne przemwienie. Nie zapytaem go o to, bo nie wypadao. Dopiero nastpnego dnia, stary, przedwojenny jeszcze wony warszawskiego sdu, Peka, wyjani mi w czym rzecz. - Wie pan prokurator, dlaczego adwokat B. dwa razy wygosi sw mow. -? - Widzi pan, gdy on przemawia pierwszego dnia, to na sali nie byo ojca oskaronego, nie zdy przyjecha z Piotrkowa. Przyjecha dopiero nazajutrz, gdy adwokat B. mia odpowiedzie na pana replik. I co pan myli, gdyby B. mwi tak jak pan tylko przez 15 minut, to co by sobie ojciec oskaronego pomyla, i jak wygldaoby honorarium?... Wcale nie jestem pewny, czy wony Peka mia w swych domysach racj, chocia... Gdy zaczynaem sw prokuratorsk karier sdziowie rzeczywicie niezbyt cenili przemwienia. Znacznie pniej zrozumiaem przyczyny ich negatywnego stosunku do gosw stron. Oskaraem swego czasu pewnego oszusta, ktrego broni wybitny wwczas adwokat K. znany nie tylko z elaznej logiki swych wystpie, ale rwnie z bardzo powolnej mowy. Adwokat K. wystpowa z reguy przed Sdem Najwyszym w najpowaniejszych sprawach, ale tym razem znalaz si w Sdzie Powiatowym jako mj przeciwnik. Rozprawie przewodniczy sdzia, o ktrym ju wczeniej wspomniaem; ten, ktry zawsze si spieszy i przerywa przemwienia. Jak zwykle ograniczyem si do formuy: popieram oskarenie, za to adwokat K. przygotowa dugie przemwienie, ktre rozpocz z waciwym sobie powolnym sposobem narracji. Ju po dziesiciu minutach zniecierpliwiony sdzia zapyta: Czy pan mecenas nie mgby mwi nieco prdzej? Na takie dictum adwokat K. spojrza zdziwiony na przewodniczcego rozprawy i odpowiedzia: Panie prezesie, ja jestem tu nie po to, aby Sd wczeniej wyszed, ale po to, aby mj klient wczeniej wyszed. A co si tyczy tego, e mwi powoli, to niech pan sobie wyobrazi, co by to byo, gdybym si jeszcze jka. Bardzo mi si ta odpowied podobaa, pniej, gdy ju zrozumiaem, skd si bra do obojtny stosunek sdu do gosw stron, wspominaem j jeszcze wielokrotnie. Myl, e problem polega w istocie na tym, e strony traktoway rwnie swe wystpienia czsto w sposb szczeglny, wytwarzajc swoiste sprzenie zwrotne. Suchajc w cigu lat bardzo wielu adwokackich przemwie i oceniajc ich merytoryczn wag, zrozumiaem, e niektrzy adwokaci przemawiaj rzeczywicie do sdu, natomiast wielu traktuje swe wystpienie jako swoist akcj werbowania potencjalnych klientw, jako element autoreklamy zawodowej oraz czynnik majcy podwyszy ich rang bynajmniej nie w oczach sdu, a w opinii klientw i ich rodzin. Ludzie czsto uwaaj, e dobry adwokat to taki, ktrzy przemawia: po pierwsze - dugo, po drugie - agresywnie w stosunku do prokuratora, po trzecie wreszcie - kwiecicie. Merytoryczna strona adwokackiego przemwienia wymyka si spod oceny klienta, ktry nie jest prawnikiem i zupenie nie zdaje sobie sprawy z tego, jak powinna przebiega najbardziej racjonalna linia obrony. Przedstawione pogldy klientw i ich rodzin wpywaj na niektrych obrocw, ktrzy z uszczerbkiem dla merytorycznych treci ograniczaj si do tego, e mwi dugo, agresywnie, rzadziej kwiecicie, bo tu trzeba mie ju autentyczny dar, nie tylko dobre chci.

Jako prokurator reprezentowaem w kadym procesie okrelone racje, angaowaem si emocjonalnie w przeprowadzenie dowodw, chciaem te, eby sd podziela moje stanowisko. Kade przemwienie obrocy byo w pewnym sensie polemik, mogo stanowi zagroenie dla mojej argumentacji. Suchajc nieraz przemwie okrelonej, wcale nie maej grupy obrocw odnosiem wraenie, e wszystko, co oni mwi, nie stanowi adnego zagroenia dla toku mojego rozumowania nawet wwczas, gdy miao ono sabe punkty, ktre sam podwaybym, gdybym znalaz si po drugiej stronie. Wiele adwokackich przemwie chyba podobnie odbierali rwnie i sdziowie. Tyler e ja po wygoszeniu swej mowy nie miaem ju niczego do zaatwienia, a ich czekao wydanie wyroku, std zniecierpliwienie. Celowo jestem w swych refleksjach nieco jednostronny, bo byli przecie i s znakomici obrocy, ktrych sucha si zawsze z prawdziw przyjemnoci. Jeden z dowcipw sdowych powiada, e adwokat o duym darze przekonywania potrafi samego klienta przekona o niewinnoci, i ten, gdy zostanie skazany, ma do obrocy najwiksze pretensje. Pamitam wiele spraw, kiedy to przemwienie adwokata zachwiao moje przekonanie o winie oskaronego, w ktr wicie wierzyem przez cay czas trwania ledztwa, jak rwnie w chwili gdy opracowywaem akt oskarenia. W jednym z procesw apwkowych, po przemwieniu obrocy, nabraem takich wtpliwoci co do winy oskaronego, e replikujc zrzekem si oskarenia i zoyem wniosek, aby sd wyda wyrok uniewinniajcy. Pamitam te przemwienia adwokackie, znakomite pod wzgldem prawnym, o duych walorach oratorskich. Jednym sowem, bywao rnie. Nie mona jednak zapomina, e zdarzajce si przypadki nieprzykadania przez sdy wagi do gosw stron miay swe rdo w do czstym przed laty niskim poziomie przemwie, i to nie tylko obroczych. Wspomniaem o sztuce oratorskiej. Jak sigam pamici wstecz, nie bya ona w modzie. Miaem: w swym zawodowym yciu okres, w ktrym staraem si stylizowa przemwienia, wzbogacajc je dygresjami, siga do literatury piknej, do filozofii, stosowa swoist ornamentyk w zakresie formy - mwi nie tylko trafnie, ale i adnie. Okres ten nie trwa zbyt dugo z trzech powodw. Po pierwsze, przygotowanie takiego przemwienia okazywao si niesychanie pracochonne i czasochonne. Trzeba, byo przesiadywa w bibliotekach, studiowa -wiele dziedzin, przepowiada sobie co celniejsze fragmenty, szuka trafnych skojarze, w sumie - wkada w przygotowywan mow znaczn prac bez wikszych szans, e wszystko to zaowocuje. Praca w prokuraturze przed laty bya z rnych przyczyn bardziej wyczerpujca ni dzi, byo jej: po prostu wobec istniejcego stanu kadrowego wicej. Pracowalimy niejednokrotnie do pnych godzin, a potem brao si jeszcze akta do domu, eby pokry tzw. miesiczny wpyw, to znaczy zaatwi w cigu miesica wszystkie wpywajce sprawy i nie dopuci do zalegoci. W tych warunkach wszystkie krasomwcze prby z ca ich pracochonnoci skazane byy gry na niepowodzenie. Std, w mojej praktyce by to zaledwie zryw, ktry trwa moe rok, moe dwa - nie duej. Po drugie i - moe waniejsze - wanie gdy staraem si by krasomwc, wcale nie odnosiem wraenia, e sd jest z tego zadowolony. Byo to jeszcze w latach pidziesitych. O przestpstwo w pewnym sensie polityczne oskaraem Iren S. W jednym ze sklepw na Saskiej Kpie doszo midzy ni a inn klientk do sprzeczki. Oskarona, ktrej nie podobay si kruczoczarne wosy pokrzywdzonej i jej orli nos, krzykna gono:

Ty ydwko, szkoda, e Hitler was wszystkich nie wymordowa! Tego rodzaju eksces skoczy si ledztwem, a w konsekwencji aktem oskarenia. Sprawa bya bardzo ciekawa z psychologicznego punktu widzenia, poniewa okazaa si ydwk nie pokrzywdzona, a oskarona. Ta paradoksalna historia miaa nastpujce to spoeczno-obyczajowe: Irena S. mieszkaa przed wojn jako moda dziewczyna w maym podwarszawskim miasteczku, w ktrym nie liczc ydw byli ju chyba tylko straacy i policjanci. Oskarona wychowywaa si w rodowisku ortodoksyjnym, bya crk rabina, naleaa do zupenie nie asymilowanej grupy mniejszoci narodowej. Pewnego dnia do miasteczka przyjecha puk konnicy z dowdc o znanym arystokratycznym nazwisku. Hrabia G. zakocha si w piknej Irenie S. porwa j romantycznie z domu rodzicw wprost do Warszawy i, wbrew oczekiwaniom Czytelnikw, wkrtce si z ni oeni. Szczcie modej pary trwao bardzo krtko. Hrabia odszed do innej, a porzucona maonka wrcia jak na urgowisko do domu rodzicw. Mona sobie wyobrazi, co si dziao w ortodoksyjnym rodowisku miasteczka. ydzi szykanowali dziewczyn, rzucali w ni kamieniami, ostentacyjnie odwracali gowy itp. To wanie wytworzyo u Ireny S. szczeglny stosunek do wspwyznawcw, ktrzy w swym fanatyzmie odrzucili j bez reszty. Dziewczyna pojechaa do Warszawy, zacza pracowa, jedyn za jej obsesj sta si antysemityzm. Wspomniany na wstpie eksces w sklepie na Saskiej Kpie mia wic bardzo szczeglne spoeczne i psychologiczne to, ktre mogo by z powodzeniem eksponowane w procesie jako istotna okoliczno agodzca. W sumie sprawa ta bya bardzo wdziczna dla obrony, a do niezrczna dla oskarenia, z czego zdawaem sobie spraw. Moim przeciwnikiem w procesie by znakomity mwca sdowy ze starej - jak si to mwio -- oratorskiej szkoy, przedwojenny adwokat Borys O. Bronic w sprawach banalnych, rzadko mia okazj do wygaszania pompatycznych przemwie. Gdy spotkalimy si rano przed drzwiami sali sdowej, adwokat O. triumfowa. Zobaczy pan, panie prokuratorze - powiedzia -- paskie oskarenie rozsypie si w proch, a ja nareszcie bd mia okazj przemwi, bo i sprawa oryginalna, i okazja dla wielopaszczyznowych refleksji. Musiaem przyzna mojemu przeciwnikowi racj i z duym zainteresowaniem czekaem na jego krasomwczy popis. Proces trwa dwa dni, przez sal sdow przewino si dwch hrabiw i jeden autentyczny ksi. Byli to wiadkowie powoani przez obron dla rdowej ilustracji ta incydentu w sklepie. Po wygoszeniu przeze mnie krtkiej mowy oskarycielskiej, sdzia K., ktry przewodniczy rozprawie przed Sdem Wojewdzkim dla m. st. Warszawy, udzieli gosu obrocy. Adwokat Borys O., ktry reprezentowa nie tylko szko krasomwstwa, ale i ekspresyjnego aktorstwa, podnis si ze swego miejsca, powolnym krokiem przemierzy ca sal, stan tu przy sdziowskim stole, podnis do gry rce, przechyli si ku przewodniczcemu sdziemu K. i wac sowa, scenicznym szeptem rozpocz swj popis sowami: Czy panowie sdziowie wiedz, co znaczy okrutne sowo mehess...? Pytanie byo oczywicie retoryczne. Sowo dwiczne, litera s efektownie rozcignita, a mehes to bodaje po hebrajsku odszczepieniec. Adwokat O, zamierza ju z rozwian tog kontynuowa sw mow, gdy sdzia K. przerwa mu wp sowa:- Mehes? Nie, Sd nie zna tego sowa. Moe pan obroca wyjani, bo Sd nie wie, po jakiemu to jest, i nigdy nie sysza. Sowo jakie dziwne...

Obroca Ireny S. wyjani, e mehes to synonim sowa apostata. Sprawa nie zostaa jednak tym wyjaniona, awnicy bowiem poprosili o dalsz interpretacj przedstawionego okrelenia. Adwokat O. zupenie zbi si z pantayku, przemawia jeszcze par minut ju zupenie w niekrasomwczym stylu i poprosi dla swej klientki o agodn kar. Pniej, po procesie, adwokat O. ali si, e nikt mu jeszcze tak nie zepsu przemwienia jak sdzia K., a przecie tak adne sprawy zdarzaj si niezwykle rzadko. Byli sdziowie, ktrzy nie lubili popisw krasomwczych nawet w bardzo ograniczonym zakresie. Adwokatowi O. nie udao si przemwienie. Miaem rwnie podobne zdarzenie. Na pocztku lat szedziesitych prowadziem ledztwo przeciwko dwom adwokatom, ktrym zarzucaem przestpstwo tzw. patnej protekcji. W materiaach sprawy znajdowaa si informacja, e jedna z wdzicznych klientek oskaronego wrczya mu pienidze w kopercie w zamian za oszukacz obietnic kumoterskiego oddziaania na sd, a eby byo elegancko - kopert woya w bukiet polnych kwiatw. Oskaronemu stawiano rwnie inne powaniejsze zarzuty. Pamitam, e swe oskarycielskie przemwienie rozpoczem od zdania: Kt mgby przewidzie, e bukiet piknych polnych kwiatw zawdruje a tu na sal nr 5 Sdu Wojewdzkiego w Warszawie. Ju szykowaem si do nastpnego, rwnie kwiecistego zdania, gdy sdzia przewodniczcy przerwa mi wp sowa: - Panie prokuratorze powiedzia - pan zapomnia, e przenielimy si z sali nr 5 do sali 5a; tu jest nieciso... Sprostowaem, rzecz jasna, bo i prawda, emy si przenieli, czuem si jednak troch tak, jak adwokat O. w procesie Ireny S. Sdziowie rnie reagowali na przemwienia zawierajce zbdne sowa. Niektrzy lubili such dokumentacyjn ciso, innych ona nudzia; w kadym razie osobicie staraem si zawsze o maksymaln rzeczowo swych wystpie. W pewnym okresie swej pracy chciaem by w prokuratorskich przemwieniach niekonwencjonalny, po prostu uciec od sztampy. W czasie aplikacji uczono nas, e trzeba zawsze zaczyna wystpienie sowami: Wysoki Sdzie. Byem wwczas pod wpywem lektury przemwie sdowych prokuratora generalnego ZSRR Wyszyskiego oraz jego znakomitego wychowawcy, wielkiego rosyjskiego;: prawnika A. Koniego. Ot Koni rozpoczyna swe synne mowy oskarycielskie od sw: Panie przewodniczcy, panowie sdziowie. Bardzo mi si to podobao. Poniewa jednak Koni oskara w XIX wieku, a ja w XX - postanowiem na jednym z duych procesw o zabjstwo odej od konwencji i zamiast Wysoki Sdzie, powiedziaem: Obywatelu przewodniczcy, obywatele sdziowie. Na procesie tym by mj przeoony, ktry zamiast pochwali mnie za nieze chyba wielogodzinne przemwienie, i to bez i kartki, najwicej miejsca w swej ocenie powici krytyce uznajc, e nie potrafi poprawnie zwraca si do sdu i rozpoczynam przemwienie od jakich dziwolgw. Ostatecznie i radykalnie skoczyem z krasomwstwem rok pniej. Oskaraem wwczas: pewnego jegomocia o zabjstwo kobiety, ktra staa na drodze jego ycia, kocha bowiem inn i chcia si ni zaj bez reszty. Proces by poszlakowy, co oznaczao, e podstawowa teza oskarenia opieraa si nie na dowodach bezporednich, np. naocznych wiadkach zbrodni, lecz na wielu faktach, ktre powizane ze sob w logiczny acuch przyczyn i skutkw wskazyway wanie na oskaronego

jako na sprawc zarzucanej mu zbrodni. By to czowiek w rednim wieku, urzdnik, do ktrego nie pasowa jako przypisany mu sposb dziaania. Zabjstwa dokonano przez silne uderzenie ofiary twardym narzdziem w czoo. Badajc przeszo oskaronego ustaliem, e mj klient by w czasie okupacji przez jaki czas rzenikiem. Przygotowujc przemwienie oskarycielskie przypomniaem sobie powie Zweiga Topr z Wandsbeck. Akcja ksiki toczya si w hitlerowskich Niemczech przed wojn. By tam fragment zawierajcy opis poszukiwania kata, poniewa etatowy by akurat z jakich powodw nieobecny i trzeba go byo zastpi. Jeden z bohaterw powieci wpad na pomys, eby zwrci si w tej sprawie do miejscowego rzenika, ktry zrobi to najlepiej, bo zna technik miertelnego uderzenia w przd gowy. Przytoczony fragment ksiki przypomniaem sobie wanie wwczas, gdy ustaliem okupacyjny zawd oskaronego S. O ile sposb dokonania zbrodni nie pasowa do osoby urzdnika, o tyle refleksje Zweiga uznaem za kanw do przedstawienia sdowi kolejnej, by moe mao znaczcej poszlaki przeciwko oskaronemu. Uznaem rwnie za suszne wprowadzenie do przemwienia fragmentu z literatury piknej, i na rozprawie w kocowym fragmencie wielogodzinnego przemwienia odczytaem stosowny passus. Z tego powodu miaem pniej przykroci, ktrych nigdy bym si nie spodziewa. Okazuje si, e wrd sdowej publicznoci by na sali zupenie przypadkowo pewien rzenik. Odczytany przeze mnie fragment uzna on za niewybredn publiczn dyskryminacj reprezentowanego przez niego zawodu. Nastpnego dnia oburzony rzenik uda si do cechu i spowodowa oficjaln skarg na tre mojego przemwienia. Cech okaza si bardzo w swym zapamitaniu aktywny i przysporzy md sporo kopotw. Okazuje si, e suche, rzeczowe przemwienie jest zawsze najbezpieczniejsze, i to z kadego punktu widzenia. Swe refleksje na temat wystpie sdowych tzw. gosw stron potraktowaem nieco z przymrueniem oka. W istocie, jeeli niektrzy sdziowie rzeczywicie uwaaj, e mogliby sobie mowy uczestnikw procesu darowa, to tylko wwczas, gdy albo sprawa jest bardzo atwa, albo mowa bardzo kiepska. Trudno dziwi si sdziemu, e nie sucha przemwienia zielonego adwokata czy prokuratora, ktry mwi od rzeczy, bo przecie i tak bywa. Pamitam spraw przeciwko chuliganowi, ktry w autobusie MZK uderzy konduktora. Poniewa autobus jecha bez pasaerw, jedynym wiadkiem zajcia by kierowca, ktry wszystko widzia w Iusterku wstecznym. Na rozprawie przed Sdem Powiatowym w Warszawie chuligana broni mody adwokat K. Obroca przedstawi sdowi zabawny argument na poparcie wersji obrony, e byo zupenie inaczej, ni napisano w akcie oskarenia. Chuligan nie przyznawa si do winy, twierdzc, e to nie on uderzy konduktora, lecz wanie konduktor jego. Adwokat wcale nie odmawia wiary jedynemu wiadkowi. Wywid tylko, e zgodnie z prawami optyki w lusterku wszystko wida odwrotnie. Skoro wic kierowca widzia bijcego chuligana, to znaczy, e bi konduktor - wystarczy zna prawa fizyki... Takich przemwie mona rzeczywicie nie sucha, nale one jednak do sdowych kuriozw; wikszo oskarycielskich i obroczych mw spenia sw spoeczn rol, a poziom ich z roku na rok wzrasta. Bardzo wanym aspektem przemwienia s formuowane na zakoczenie wnioski. Oskarajc daem zwykle dla sprawcy przestpstwa okrelonej kary, przedstawiajc sdowi swj punkt widzenia w tej, jake przecie wanej, kwestii. Moe le powiedziaem, e swj punkt widzenia, by to bowiem wniosek nie mj osobicie, a reprezentowanego przeze mnie urzdu. Dla jednolitoci polityki

karnej prokuratury oskaryciele uzgadniaj zwykle wnioski w zakresie kary z przeoonym, aby nie byo tak, e jeden prokurator jest na rozprawie agodniejszy, a inny surowszy. Jako bardzo mody prokurator formuowaem wnioski o kary w bardzo kategorycznej formie. W pewnej sprawie powiedziaem wrcz, e oskarony musi dosta pi lat, bo kara choby troch tylko surowsza byaby jawnie niesprawiedliwa. Duym zaskoczeniem dla mnie by wtedy wymierzony przez sd wyrok 8 lat wizienia. Daleki jestem od szargania przeszoci, ale przytocz histori ze wspomnie sdowych znanego dziewitnastowiecznego rosyjskiego adwokata I. Plewako. W pewnym nieduym miecie mia odby si proces polityczny, do rozpatrywania ktrego powoano przysigych. Tego dnia postanowiono skorzysta ze skompletowanej awy przysigych i rozpocz sesj sdow od rozpoznania zupenie drobnej sprawy pewnego koniokrada, jako e sprawcy kradziey koni byli wwczas sdzeni przez przysigych, i tego dnia nadarzya si okazja, eby spraw zodzieja szybko zaatwi. Na proces polityczny przyjecha sawny prokurator z Petersburga, ktry dowiedziawszy si, e pierwsza sprawa z wokandy dotyczy koniokrada, zwolni miejscowego prokuratora powiadajc: Id pan do domu a ja sobie t drobn spraw przepucz gardo przed moim przemwieniem w procesie politycznym. Tak si te stao - wielki prokurator przemwi w sprawie maego zodzieja. Poniewa rzecz dziaa si w prowincjonalnym sdzie, prokurator z Petersburga by nieco nonszalancki i bardzo kategoryczny. Zwracajc si do przysigych zada dla koniokrada kary trzech lat wizienia, podkrelajc, e aden inny wyrok zupenie nie wchodzi w gr. A co zrobi sd? Przysigli zgodnie uniewinnili zodzieja mimo oczywistych dowodw jego winy. Prokuratorskie wystpienia sdowe maj niebagatelny aspekt wychowawczy, jeeli zway, e sprawy tocz si publicznie przy wypenionej sali. W czasie przemwie zawsze o tym pamitaem. Staraem si, eby ludzie na sali zrozumieli, na czym polega nie tylko wina oskaronego, ale rwnie spoeczne niebezpieczestwo jego czynu. Staraem si te zawsze uzasadnia, dlaczego w imieniu urzdu prokuratorskiego domagam si dla oskaronego takiej wanie a nie innej kary. Publiczno na sali sdowej to wany element demokracji naszego sdownictwa. Jest to rwnie swoista spoeczna kontrola funkcjonowania wymiaru sprawiedliwoci. Dlatego nigdy nie zapominaem, e mwi nie tylko do sdu, ale rwnie do znajdujcych si na sali suchaczy.

Wykrywacz kamstw
Aparatu do wykrywania kamstw uyem w caej swej praktyce ledczej tylko jeden raz, i to bez wikszego powodzenia. Nadzorowaem wwczas postpowanie przygotowawcze w sprawie o zabjstwo, prowadzone przez podprokuratora Bogdana M., z Prokuratury Powiatowej w Pruszkowie. Zbrodni dokonano kilkanacie lat temu w podmiejskim osiedlu P. Starsza pani Janina T., ktra mieszkaa wraz z dorosym synem i synow, wysza pewnego dnia w poudnie z domu, kierujc si do pobliskiej stacji kolei dojazdowej, by uda si do Warszawy. Poniewa na tej linii pocigi jedziy czsto kobieta nie zajrzaa do rozkadu jazdy. Kilkusetmetrowa droga do stacji prowadzia przez

zagajnik. Janina T. do dworca nie dosza. Zostaa zamordowana w poowi drogi, zwoki za ukryto pod drzewem tu przy ciece. Kobieta nie wygldaa na osob zamon, wprost przeciwnie. Maa przy sobie zaledwie kilka zotych, trudno wic byo podejrzewa rabunkowe to przestpstwa. Przeciwko podobnej wersji zdarzenia przemawia te fakt dokonania zabjstwa w biay dzie, niemal w samo poudnie, i to bynajmniej nie na peryferiach osiedla, a bardzo blisko stacji. Ogldziny lekarskie zwok nie dostarczyy te adnych danych, na podstawie ktrych mona byo podejrzewa seksualne to zbrodni. Jeeli doda do tego, e Janina T. nie miaa adnych wrogw, sprawa przedstawiaa si nader zagadkowo, tym bardziej e w pobliu miejsca znalezienia zwok nie udao si ujawni konkretnych ladw mogcych suy do identyfikacji ewentualnie wytypowanego sprawcy. Tak wic w pierwszej swej fazie ledztwo nie dysponowao adn robocz koncepcj zwizan z konkretn osob, ktr mona by podejrzewa o popenienie przestpstwa. I jeszcze jedna okoliczno, ktra w dalszym toku wydarze okazaa si istotna. Ot w tym wanie momencie, w ktrym Janina T. wysza z domu udajc si w kierunku kolejki, na stacj przyjecha pocig relacji Grodzisk-Warszawa. Pniej obliczono, e gdyby z tego wanie pocigu wysiad kto, kto kierowaby si do domu Janiny T., to spotkaby si z ni mniej wicej w tym miejscu, gdzie nastpnie znaleziono jej zwoki. Wstpne przesuchania domownikw zamordowanej kobiety doprowadziy do nastpujcych ustale. Gdy Janina T. wychodzia z mieszkania, synowa jej; obonie chora, leaa w ku, niezdolna do wykonywania nawet elementarnych czynnoci. W tym czasie syn staruszki rzemielnik Piotr T., waciciel warsztatu znajdujcego si w Grodzisku, by w Warszawie, dokd pojecha rannym pocigiem z Grodziska, aby zaatwi jak spraw zwizan z zaopatrzeniem swego przedsibiorstwa. Jego wyjanienia na temat nieobecnoci w P. potwierdzay zeznania zatrudnionego w warsztacie wsplnika: Piotr T. po przyjciu do pracy rano wkrtce wyjecha do Warszawy. Pewnego dnia otrzymaem rewelacyjn informacj, e pocigiem Grodzisk-Warszawa, ktry zatrzyma si na stacji w P. w chwili, gdy Janina T. wychodzia z domu przyjecha Piotr T. Wcale nie jecha on do Warszawy, tylko wysiad w P. Zeznania naocznego i zupenie obiektywnego wiadka, kioskarza dworcowego Ruchu, ktry zauway rzemielnika w chwili, gdy wysiada on z pocigu, a nastpnie opuszcza stacj kierujc si w stron swego miejsca zamieszkania, rozproszyy wszelkie wtpliwoci. Uzyskana od kioskarza wiadomo skierowaa nasze podejrzenia ku synowi zamordowanej. Wszystko wydao si jednak nieprawdopodobne, jeli zway, e rzemielnik mia alibi. Polegao ono nie tylko na zeznaniu wsplnika, ktry odprowadzi go nawet rano na pocig jadcy do Warszawy, ale przede wszystkimi na ustaleniach e wanie tego dnia rano do spdzielni, w ktrej Piotr T. mia wedug jego wyjanie zaatwia sprawy zaopatrzenia, rzeczywicie przyjecha waciciel warsztatu z Grodziska, a nawet szuka zaopatrzeniowca poza spdzielni w innym miejscu, gdzie tene przebywa na remanencie. Pracownicy spdzielni zeznali zgodnie, e widzieli rzemielnika Piotra T., i to wanie w tych godzinach, w ktrych Janina T. udaa si w kierunku stacji i zostaa zamordowana. Wobec tak przekonywajcego alibi nie wierzyem kioskarzowi; przypuszczaem, e po prostu pomyli dni, w ktrych widzia Piotra T. na stacji. wiadek jednak upiera si przy swoim. By pewny, e widzia go w rod, a wic w dniu zabjstwa, wysiadajcego akurat z tego pocigu, ktry przyjecha na moment przed zbrodni.

Wwczas postanowilimy jeszcze raz sprawdzi warszawskie alibi Piotra T., tym razem konfrontujc go z pracownikami spdzielni. I co si okazao? Ci wiadkowie, ktrzy o bytnoci rzemielnika w spdzielni zeznawali, owiadczyli, e jako przedstawiciel warsztatu z Grodziska przyjecha w ow rod kto wygldajcy zupenie inaczej, a wic nie Piotr T. Ju wkrtce ustalono, e owym gociem by po prostu wsplnik rzemielnika. To on pojecha w rod rano do Warszawy zaatwia sprawy zaopatrzenia, natomiast syn zamordowanej pozosta rano w Grodzisku, nie majc zamiaru nigdzie wyjeda. W ten sposb alibi Piotra T. przestao istnie. W dodatku okazao si, e prbowa on wprowadzi nas w bd, i to przy wydatnej pomocy wsplnika. Dopiero okazanie dokonane w spdzielni wyjanio spraw rzekomej obecnoci Piotra T. w warszawskiej spdzielni, i to ponad wszelk wtpliwo. W ten sposb zeznanie kioskarza nabrao wyranych rumiecw i stao si istotn poszlak w sprawie. Wanie wwczas, na podstawie dokonanych ustale, zrodzia si wersja prawdopodobnego przebiegu wydarze. Podejrzewalimy, e rzemielnik niepokojc si o on, ktr bardzo kocha, postanowi w cigu pracy zajrze na chwil do domu, by przekona si, czy w stanie zdrowia chorej nie nastpio pogorszenie. Idc ze stacji do domu musia on mniej wicej w poowie drogi natkn si na matk. Piotra T. mg wyprowadzi z rwnowagi fakt, e staruszka zamiast opiekowa si chor pozostawia j sam w zamiarze udania si w bahej, wcale nie pilnej sprawie do Warszawy to co najmniej na kilka godzin. Midzy synem a matk moga nastpi sprzeczka. Poniewa Piotr T. by czowiekiem porywczym, mg matk uderzy i zabi. W takiej sytuacji nie pozostawaoby mu nic innego, jak tylko ukry zwoki w zagajniku, a nastpnie zrezygnowa z udania si do domu, aby jego przyjazd do P. to akurat wwczas, gdy matka sza w kierunku stacji - nie wyszed na jaw. W wyniku przedstawionej, prawdopodobnej przecie wersji wydarze Piotr T. zosta aresztowany pod zarzutem zabjstwa i osadzony w jednym z warszawskich aresztw ledczych. W czasie licznych przesucha podejrzanego, ktry konsekwentnie nie przyznawa si do winy i da zwolnienia z aresztu, prbowaem uzyska od niego wiarygodne informacje, ktre uzasadniayby jego przyjazd do P. bez zamiaru udania si do domu. Gdyby Piotr T. przekonywajco wyjani, po co przyjecha i co robi w P. krytycznego poudnia, wwczas mona byoby od zarzutu odstpi. On jednak poza zaprzeczaniem jakoby szed do domu i spotka po drodze matk, nie chcia niczego wicej wyjani, a jeeli nawet prbowa, to wrcz kamliwie. Podejrzany nie mg ju przeczy, e wcale nie pojecha do Warszawy, a przyjecha z Grodziska do P. W pewnym momencie przedstawi jako ostateczn nastpujc wersj wydarze. Ot mia on jakoby odebra w P. pewne dokumenty dotyczce prowadzonego przez niego warsztatu od jednego ze swoich znajomych i w tym celu przyjecha do P. Wprost ze stacji uda si do tego znajomego, zabra papiery i wrci na stacj, skd pojecha do warsztatu, w ogle nie wstpujc do domu. Przesuchalimy wskazanego wiadka, u ktrego w domu miay znajdowa si dokumenty. wiadek ten potwierdzi wyjanienia Piotra T., i to w sposb budzcy zaufanie. Rzeczywicie podejrzany by u niego owej rody w poudnie i dokumenty zabra. Gdy pytalimy Piotra T. dlaczego bdc tak blisko domu, nie wstpi zobaczy, jak si czuje chora ona, odpowiedzia, e nie mia potrzeby, skoro przy chorej bya matka. Mimo zeznania kolegi Piotra

T. istniejca w ledztwie wersja wcale nie zostaa podwaona. Reprezentowaem wwczas pogld, e podejrzany po dokonaniu morderstwa po prostu, aby uzasadni swj przyjazd do P. na wypadek, gdyby go kto zauway, rzeczywicie odwiedzi swego znajomego, odebra od niego dokumenty, ktrych notabene wcale pilnie nie potrzebowa, po czym wrci do Grodziska, a do P. przyjecha dopiero popoudniu i uda si do domu. W przedstawionym stanie sprawy wyraaem pogld, e zebranych poszlak jest do, aby domniemany sprawca mg pozostawa na czas ledztwa w areszcie. Nie byo ich jednak tyle, eby przy tumaczeniu wszystkich wtpliwoci na korzy podejrzanego skierowa przeciwko niemu akt oskarenia i spodziewa si skazujcego wyroku. W pewnym momencie ledztwo utkno na martwym punkcie. Wwczas wanie namwiony przez profesora H., ktrego powoaem jako biegego psychologa zdecydowaem si na zastosowanie aparatu, ktry profesor przywiz z USA. W literaturze przedmiotu nosi on nazw Variografu. Ten elektroniczny wykrywacz kamstw dziaa na zasadzie rejestrowania szeregu impulsw wynikajcych z reakcji organizmu osoby badanej w chwili, gdy stawia si jej okrelone pytania. Variograf rejestruje zmiany w oddechu, potliwoci, w ttnie i innych czynnociach organizmu, rysujc w czasie rozmowy z osob badan graficzny wykres zarejestrowanych reakcji podobnie jak zapis EKG czy EEG. Wszystko to byo bardzo dawno temu. Spisuj swe wspomnienia bez sigania do akt sprawy. Wiele okolicznoci zataro si ju w mojej pamici, tym bardziej e omawiane ledztwo prowadzone byo przez prokuratora M., a ja je tylko nadzorowaem. Pamitam jednak dokadnie przebieg badania za pomoc wykrywacza kamstw. Musz powiedzie, e nie tylko nie wierzyem w skuteczno Variografu, ale sama koncepcja tego badania nie bardzo mi odpowiadaa. Miaem wraenie, e ujawnianie t drog kamstwa podejrzanego byoby w jaki sposb chwytem poniej pasa, mimo e Piotr T. wyrazi zgod na poddanie go badaniu i nic nie dziao si wbrew jego woli, a tym bardziej bez jego wiedzy. Myl, e przyznanie si sprawcy do przestpstwa; ma zawsze istotne znaczenie dowodowe, szczeglnie za wwczas, gdy przyznajc si wskazuje on na szereg obiektywnych dowodw, ktre to przyznanie potwierdzaj i uwiarygodniaj. W czasie przesucha skaniaem wielu moich klientw do mwienia prawdy. Nigdy nie lekcewayem szczerego przyznania si do winy, jakkolwiek zawsze podobnie jak i wszyscy moi koledzy uwaaem, e decyzje w tym zakresie powinien podj podejrzany bez jakiejkolwiek presji ze strony przesuchujcego. Std wanie uycie wykrywacza kamstw uwaaem za prb wyudzenia prawdy. Zaproponowaem jednak to badanie podejrzanemu, a on zgodzi si bez wahania, aby - jak si wyrazi - udowodni w ten sposb swoj niewinno. W dniu badania, jeszcze przed przywiezieniem podejrzanego z aresztu, profesor H., chcc przekona mnie o walorach Variografu, zrobi niewielki eksperyment. Zaproponowa mi mianowicie, abym pomyla sobie jak dowoln cyfr od 1 do 10 i zanotowa j sobie na kartce papieru tak, aby pozostaa ona tylko moj tajemnic. Pomylaem o cyfrze cztery. W czasie nieobecnoci profesora w pokoju zanotowaem j na pudeku od papierosw, ktre skrztnie schowaem w szufladzie biurka i zamknem na klucz. Biegy przyczy czujniki aparatu do mojej gowy i rk, a nastpnie uruchamiajc Variograf zada mi dziewi pyta: Czy pomylana przez pana cyfra to jeden, dwa trzy

cztery itd., a do dziewiciu Otrzymaem jednoczenie od badajcego instrukcj, abym na kade z tych dziewiciu pyta niezmiennie odpowiada nie. Stosujc tak form odpowiedzi bd musia oczywicie skama, gdy profesor zapyta o cyfr, ktr sobie pomylaem. I rzeczywicie. Wrd dziewiciu pyta znalazo si rwnie pytanie o moj pomyln czwrk. Pomny instrukcji odpowiedziaem tak samo jak na inne pytania -- nie. I wanie to moje kamliwe nie zostao przez aparat zarejestrowane. O ile wszystkie prawdziwe nie day wykres rwny i bardzo podobny, o tyle nie na pytanie: czy pomyla pan moe o czwrce? - spowodowao nagle odchylenie wykresu, czujniki zarejestroway, e jedna spord omiu odpowiedzi jest nie tyle prawdziwa czy kamliwa, co inna. Mwic o pomylanej czwrce nieprawd widocznie musiaem jako podwiadomie reagowa, skoro aparat zarejestrowa przyspieszenie ttna i inne symptomy mojego niepokoju. Opisany eksperyment powtrzylimy kilka razy. Profesor zawsze bezbdnie ujawnia moje kamstwo przekonujc mnie, e czowiek potrafi si wprawdzie maskowa zewntrznie, ale Variografu nie oszuka. W pewnym momencie konwj przywiz podejrzanego. Profesor postanowi rwnie i w nim wzbudzi wiar w aparatur. Eksperyment z cyfr zosta; powtrzony tym razem przy udziale Piotra T. Za pisa on w tajemnicy przed nami pomylan cyfr na kartce, po czym dziewi razy odpowiedzia nie. Spojrzaem na wykres. By rwny na caej swej dugoci tak jakby kade nie byo w peni prawdziwe. Profesor bardzo si zaniepokoi i eksperyment powtrzy. Wynik - jak wyej. Podobnie byo za trzecim i czwartym razem. Tu trzeba ju byo przyj zna si do poraki. Profesor wyszed ze mn z pokoju i powiedzia: - Panie prokuratorze, aparat wykazuje, e wszystkie odpowiedzi badanego s prawdziwe. Ale przecie podczas kadego eksperymentu jedna z odpowiedzi musiaa by kamliwa. Niestety, nie potrafi odpowiedzie ktra. Wrcilimy do podejrzanego, ktrego poprosiem aby pokaza kartk z wybranymi przez niego cyframi. I co si okazao? Badany, zapewne w wyniku zdenerwowania, le zrozumia instrukcj i zamiast cyfry od 1 do 9, wpisywa liczby: 20, 25 itd. Wpisujc liczby zamiast cyfr i odpowiadajc nie na kade z zadanych mu pyta, mwi prawd, a aparat prawd t zarejestrowa rwnym, nie wykazujcym waha wykresem. W przedstawionym stanie rzeczy profesor zdecydowa si nie ponawia ju wstpnego eksperymentu, ktry wedug odniesionego przeze mnie wraenia mia charakter wycznie reklamowy. Chcia przekona mnie- sceptyka - o bezwarunkowych walorach Variografu. Wkrtce biegy rozpocz waciwe badanie, a ja uczestniczc przy tej czynnoci, pilnie ledziem jej przebieg. Zasada odpowiedzi pozostaa ta sama co przy eksperymencie z liczbami. Podejrzany zosta poinstruowany, e powinien stara si zachowa spokj, rozluni si i na kade z zadawanych mu pyta odpowiada tylko tak lub nie - ani sowa wicej. Pierwsze pytanie brzmiao. - Czy teraz jest dzie? - Tak. - Czy pan jest kobiet? - Nie.

- Czy Warszawa ley nad Wis? - Tak. - Czy zabi pan matk? - Nie. Pniej nastpio jeszcze kilka obojtnych dla sprawy pyta i eksperyment uznano za zakoczony. Ogldajc wykres Variografu nie sposb byo nie dostrzec wyranego skoku w zapisie wwczas, gdy podejrzany odpowiedzia nie na pytanie, wkraczajce w samo sedno toczcego si ledztwa. Czyby wic Piotr T. kwitujc pytanie czy zabi krtkim nie - kama? Biegy by wyranie zadowolony z przebiegu badania, postanowi jednak uzupeni je kolejnym eksperymentem, tym razem testowym, aby wydana opinia opieraa si na maksymalnej liczbie moliwych do uzyskania danych. Profesor H. posadzi badanego wygodnie na krzele przy biurku, po czym wyj z walizki imponujcej wielkoci pudo, a z puda du ilo klockw, laleczek i drewnianych zwierzt. - Panie T. -- powiedzia - niech pan obejrzy t zabawk, przypomni sobie jak bajk z dziecistwa i uoy j przy pomocy klockw oraz znajdujcych si w pudeku figurek. Podejrzany dugo przyglda si danym mu do dyspozycji pomocom, po czym uoy Czerwonego Kapturka. Postawi na rodku stou mae drewniane eczko, woy do niego figurk wilka, a obok ustawi dziewczynk w czerwonej filcowej czapeczce. Na pytanie biegego, dlaczego mianowicie T. uoy wanie Czerwonego Kapturka, a nie np. andersenowsk Dziewczynk z zapakami (bo bya i taka moliwo) - badany nie potrafi odpowiedzie. Ten Czerwony Kapturek posuy nastpnie profesorowi do wyprowadzenia daleko idcych wnioskw. Biegy powiedzia mi, e point bajki jest mianowicie podstp. Czerwony Kapturek myli, e to babcia, a rozmawia z wilkiem. Fina bajki te jest symptomatyczny, atwowierna dziewczynka zostaje zjedzona. Biegy w rozmowie ze mn zwrci uwag na pewn analogi treci bajki do roboczej koncepcji ledztwa w kwestii przebiegu tragicznych wydarze. Matka spotyka na drodze syna. Nie przeczuwa niczego zego, jest tak jak Czerwony Kapturek spokojna i ufna, a tu nagle syn staje si agresywny - to ju nie czowiek, a wilk itd. Zdaniem biegego nasz podejrzany wybra podwiadomie jedn z najbardziej krwioerczych bajek wanie dlatego, e korespondowaa ona w jaki sposb z tym, co zrobi krytycznego dnia i o co jest podejrzany. Na zakoczenie badania profesor pokaza podejrzanemu kilka plansz z rysunkami pytajc, co mu si kojarzy z ich treci. Pierwsza plansza przedstawiaa dwch zafrasowanych mczyzn siedzcych przy stole. Jeden z nich by mody, drugi stary. St sta w pokoju, w ktrym nie byo innych sprztw. Obie sylwetki miay ciemne to. Nad stoem wisiaa palca si lampa i to wszystko. Pomidzy badajcym a badanym wywiza si nastpujcy dialog: - Co ta plansza przedstawia?

- Dwch mczyzn. - Niech pan pomyli, kto to moe by. - Nie wiem. - Ale moe pan sobie wyobrazi?. - To moe by ojciec i syn. - No dobrze, a co oni robi? - Rozmawiaj. - O czym? - Nie wiem. Po tej odpowiedzi nastpi kolejny apel o prb fantazjowania. Podejrzany opowiedzia wwczas nastpujc bajeczk. - Myl - zacz - e ten starszy to ojciec, a ten modszy to syn. Chyba syn radzi si ojca, co ma zrobi. By moe syn kogo zabi i nie wie, czy powinien si przyzna, czy prbowa wszystko zatai. Ojciec chyba radzi mu, eby si przyzna. Myl, e obrazek moe przedstawia tak wanie scen. Po tej odpowiedzi profesor nie mia ju adnych wtpliwoci. Uzna badanie za zakoczone i wyda opini, z ktrej wynikao, e prawdopodobiestwo jakoby sprawc zbrodni by wanie Piotr T. jest wcale niemae. Musz powiedzie, e cae to przeprowadzone przez profesora H. badanie nie zrobio na mnie dobrego wraenia. W moim odczuciu byo w nim co z szarlatanerii, a ju na pewno eksperyment z Czerwonym Kapturkiem i wyprowadzane z niego wnioski wyday mi si absurdalne. Ostatecznie, gdyby podejrzany uoy Ali Bab i 40 rozbjnikw, to postpiby rwnie na sw niekorzy. A bajk o, dziewczynce z zapakami? C, mg jej po prostu nie zna. Po opisanym eksperymencie podejrzany wrci do wizienia. By jeszcze wiele razy przesuchiwany, ale do winy si nie przyzna. Oceniem wwczas sum zebranych przeciwko niemu poszlak jako nie wystarczajco pewn, e wystpujca w ledztwie wersja jest rzeczywicie jedyn moliw wersj wydarze. ledztwo przeciwko Piotrowi T. zostao umorzone z braku dostatecznych dowodw winy. Chocia wielu szczegw sprawy ju nie pamitam, to opisane badanie przy uyciu Variografu mam przed oczami do dzi. Pamitam, e zastanawiaem; si wwczas, jak wygldaby mj wykres, gdyby mnie podczono do tego urzdzenia i zapytano znienacka: Moe pan zabi Janin T.? Nie wiem te, jak uoybym z klockw bajk. Moe o smoku, i co wwczas?

Sprawy lekarskie

Na pewnym etapie pracy w prokuraturze stoecznej trafiay do mnie niemal wszystkie doniesienia karne przeciwko warszawskim lekarzom. Prowadziem osobicie wiele tego rodzaju ledztw, jednak znakomita ich wikszo koczya si umorzeniem. Gdy rozmawiaem z pokrzywdzonymi, a w przypadku, gdy choroba koczya si mierci - z czonkami ich rodzin, ktrzy zjawiali si w prokuraturze skadajc skarg, zawsze uderzaa mnie ogromna wiara ludzi we wszechmoc medycyny. Wedug obiegowych pogldw medycyna mogaby niemal wszystko, gdyby tylko uczeni jej przedstawiciele zechcieli si przyzwoicie wywizywa ze swych obowizkw i robi, co do nich naley. Stojc na takim stanowisku kada mier czowieka, ktrego wiek niszy jest od statystycznej redniej, moe rzeczywicie budzi wtpliwoci co do prawidowoci lekarskich interwencji, a w konsekwencji, gdy jeszcze zagraj emocje, niejednokrotnie skania do zoenia doniesienia karnego. Ludzie bardzo wierz w lekarstwa. Dla wielu brak poprawy zdrowia to po prostu le zastosowany lek. Jednak bardziej jeszcze ni w lekarstwa ludzie wierz w chirurgi. W szerokich krgach spoecznych panuje do naiwne przekonanie, e mier operowanego pacjenta zawsze, przynajmniej w jakim stopniu, jest wynikiem le dokonanego zabiegu, bo przecie gdyby lekarz zrobi wszystko, co trzeba, pacjent zostaby zapewne uratowany. Mwic o tego rodzaju opiniach myl oczywicie o pogldach, wyraanych przez osoby pacjentowi bliskie, gdy bowiem rzecz dotyczy osb obcych lub tylko znajomych, tolerancja wobec si wyszych jest ju znacznie wiksza. Przyjmujc doniesienia i przesuchujc czonkw rodzin osb zmarych, czsto widziaem wybijajce si emocje. Ludzie ci wyraajc wiar w osignicia sztuki lekarskiej zupenie nie przyjmowali do wiadomoci, e organizm czowieka, wbrew wielu optymistycznym enuncjacjom, pozostaje w duym jeszcze stopniu tajemnic i nawet najbardziej fachowa interwencja lekarska moe skoczy si fiaskiem. Obok wspomnianej ju wiary w medycyn ludzie prezentuj nadto rwnie chyba niedojrzay pogld, e lekarz zwaszcza w swych funkcjach zawodowych winien by kim wicej ni normalnym czowiekiem, a wic istot, ogldnie mwic, doskona. Moi interesanci w czasie prowadzonych na tle przesucha rozmw nie kryli, e daj od kadego przedstawiciela omawianego zawodu maksymalnych kwalifikacji, najwyszej wiedzy, sprawnoci itd. Jeeli tylko lekarz by gorszy od wyidealizowanego wzorca, wwczas zasugiwa - ich zdaniem - na ciganie, i to z ca surowoci prawa. Musz powiedzie, e prawie wszystkie prokuratorskie postanowienia o umorzeniu sprawy lekarskiej bywaj zawsze zaskarane do wyszej instancji i nawet zupenie oczywista niewinno lekarza nie jest przez pokrzywdzonych przyjmowana do wiadomoci z przyczyn, psychologicznie rzecz biorc, zupenie zrozumiaych. A przecie w istocie nie najwysza wiedza konkretnego lekarza, jak rwnie nie najwysza jego fachowa sprawno to jeszcze za mao, aby czowieka oskary i uzyska wyrok skazujcy. Z jednej strony, prawo karne nigdy nie byo w swych wymaganiach kracowe, z drugiej za udowodnienie zwizku przyczynowego pomidzy doznanym przez chorego uszczerbkiem czy nawet mierci a okrelonym dziaaniem lekarza najczciej, cho oczywicie nie zawsze, graniczy z niepodobiestwem. Musz przyzna, e prowadzc ledztwa w sprawach lekarskich osobicie nigdy nie mogem unikn okrelonych emocji, dziki ktrym nie zawsze potrafiem zachowa w toku dokonywanych czynnoci cakowity obiektywizm ocen. Wiara w medycyn oraz koncepcja wymogu lekarskiej doskonaoci w pewnym stopniu udzielaa si mnie rwnie, przez co podstawowa zasada procesu karnego, e

wszystkie wtpliwoci w kadej sprawie zawsze naley tumaczy na korzy podejrzanego, nie zawsze wicia swe najwysze triumfy. Mimo to jednak umarzaem okoo 90% prowadzonych spraw lekarskich, a to gwnie dlatego, e wymg ludzkiej doskonaoci osta si moe jedynie w teorii i pobonych yczeniach, natomiast w yciu trudno analizowa kad pomyk, ktr notabene czsto trudno nawet w sposb bezsporny ustali. Wspomniaem ju, e najwiksze pretensje bywaj zwykle do lekarzy wykonujcych zabiegi chirurgiczne. Sprawy, jakie przeciwko nim prowadziem, mona w zasadzie podziela na dwie grupy: do pierwszej naleeli operatorzy, ktrzy pozostawiali w polu operacyjnym ciao obce, drudzy to poonicy, ktrzy w czasie zabiegu przerwania ciy przebijali ciank macicy, powodujc u pacjentki krwotok wewntrzny. Ot, ludzie skadajcy w tych sprawach doniesienia reprezentowali cakowit jednoznaczno ocen. Jeeli chirurg pozostawi w polu operacyjnym ciao obce lub przebije ciank macicy, musi by ukarany. Jako niedowiadczony prokurator byem z pocztku tego samego zdania; pniej oceny moje niejako agodniay albo pod wpywem wystpujcych w procesach biegych, albo w wyniku wikszej znajomoci przedmiotu, co zreszt cile si ze sob czyo. Okazuje si, e problem bynajmniej nie jest jednoznaczny. 16 maja 1899 r. odbya si przed Sdem Okrgowym w Warszawie rozprawa przeciwko lekarzom Kosiskiemu i Solmanowi, oskaronym o nieumylne spowodowanie mierci pacjentki w wyniku pozostawienia obcego ciaa w polu operacyjnym. Oskaronych uniewinniono. Na teje rozprawie sdowej biegli chirurdzy: Przewoski, Troicki, Maksymow i Pawow mwili szeroko o liczbach i rodzaju przedmiotw, jakie chora ludzko nosi lub nosia w swych wntrznociach. Biegli tumaczyli te sdowi, e istnieje zawsze jaki procent moliwoci niezawinionego pozostawienia cia obcych w jamach operacyjnych, nawet przez najbardziej dowiadczonych lekarzy. W jedne z podobnych spraw powoani przez warszawsk prokuratur biegli z dwch klinik: chirurgicznej i ginekologicznej Akademii Medycznej w Warszawie wyjanili: Pozostawienie ciaa obcego w jamie brzusznej mimo najlepszej organizacji sali operacyjnej moe zdarzy si zespoowi operacyjnemu jako nieszczliwy przypadek. Tego rodzaju powikania, jak wynika z pimiennictwa, mieli nawet wysokiej klasy operatorzy. Nigdy nie byem na sali operacyjnej i nie widziaem chirurgw w dziaaniu. W takich sprawach zarwno prokurator, jak i sd zawsze s zdani na oceny biegych. Na pocztku swej pracy wykazywaem daleko idc nieufno dla takich opinii. Wydawao mi si, e lekarz zawsze bdzie broni drugiego lekarza, nawet z uszczerbkiem dla prawdy. Wspomniaem o sprawie przeciwko lekarzom: Kosiskiemu i Solmanowi. Ot oskara ich prokurator warszawskiej izby sdowej, Kessel. W swym przemwieniu opublikowanym w literaturze prawniczej kwestionowa on nawet sam fakt oceny czynnoci lekarskich przez lekarzy jako biegych: istnieje w nich bowiem pewien esprit du corps, solidarno profesjonalna, ujawniajca si choby w tym, e nie znajcy si osobicie lekarze mwi sobie kolego. Tym bardziej - zdaniem prokuratora ujawnia si to musi pomidzy chirurgami, gdy biegym chodzi o wasn skr. Przekonaem si jednak w praktyce, e biegym mona i naley wierzy. Zawsze, gdy przewinienie lekarza miao charakter, z medycznego punktu widzenia, bezsporny i jednoznaczny, biegli, ktrych powoywaem, nie tylko na nie wskazywali, ale wrcz pitnowali, wyraajc nie ukrywane oburzenie.

O pozostawianiu cia obcych w czasie operacji rozmawiaem w czasie jednego z prowadzonych ledztw, ze znakomitym warszawskim profesorem medycyny doktorem R. Wyjani mi on wwczas moliwe mechanizmy takich przypadkw i zrozumiaem, e chocia w znacznej liczbie spraw pozostawienie ciaa obcego moe by zawinione, to jednak nie musi tak by zawsze i nie sposb z samej istoty czynu przesdza o winie lekarza. Przypominam sobie pewn bardzo ciekaw spraw wanie propos, cho wkraczamy tu ju w ocen zachowania si lekarzy nie w czasie operacji, a po jej przeprowadzeniu. Pewnego padziernikowego dnia przed kilkunastoma laty, w jednym ze szpitali powiatowych w pobliu Warszawy, operowano pacjentk Janin P., u ktrej rozpoznano ci pozamaciczn. Zabieg uda si znakomicie, jednak w czasie jednego z bada kontrolnych, jeszcze przed opuszczeniem przez pacjentk szpitala, stwierdzono u chorej przez powoki brzuszne guz wielkoci pici, duy, ruchomy, bolesny, a co najwaniejsze -- twr zupenie nowy, jako e ani przed operacj, ani w czasie jej przebiegu adnego guza nie byo. Lekarze szpitala powiatowego na czele z samym dyrektorem byli bardzo zaintrygowani ca spraw, a jeden z nich wysun najbardziej prawdopodobne przypuszczenie: musielimy co w brzuchu operowanej pozostawi, zapewne chust. Wwczas to rozpoczy si wstydliwe pertraktacje z pacjentk, ktrej, nie wprowadzajc w istot sprawy, zaproponowano kolejn operacj, tym razem dla usunicia guza. Chora naradzia si z rodzin i dosza do wniosku, e jej kolejna przypado to zapewne rak, bo c by to mogo by innego? Wniosek z narady rodzinnej okaza si jednoznaczny: jeeli rak, a rak na pewno, to nie wolno rusza. Ludzie cigle jeszcze mimo pewnych osigni onkologii uwaaj, e rak noa nie lubi. Krtko mwic, pacjentka pozostawaa zupenie gucha na propozycje operacji i zacza przygotowywa si do opuszczenia szpitala. Gdyby powiedziano chorej prawd i przyznano si wobec miej do faktu pozostawienia chusty -- zgodziaby si z pewnoci na zabieg i wszystko dobrze by si skoczyo. W sprawie tej u lekarzy szpitala nad etyk zawodow wzi gr strach, jeeli nawet nie przed odpowiedzialnoci karn, to przed kompromitacj. W konsekwencji pacjentka opucia szpital i udaa si do domu. Po pewnym czasie zbadano j ambulatoryjnie i okazao si, e guz ani nie urs, ani nie zmala po prostuj by, rekonwalescentka za czua si dobrze. To wanie dobre samopoczucie utwierdzao j w przekonaniu, e nie godzc si na operacj , nie popenia bdu, a wprost przeciwnie. Kolejne trzy tygodnie upyny na perswazjach lekarzy, ktrym caa sprawa nie dawaa spokoju, Nachodzili oni nawet kobiet w domu i - nie mwic co prawda, dlaczego - przekonywali j, e operacja jest niezbdna. Dla wzmocnienia swej argumentacji zarzekali si te, e o raku nie moe by mowy, bo nie ronie on tak szybko, z dnia na dzie, sprawa na pewno jest baha i banalna, Ostatecznie Janina P. daa si namwi. Zrobia jeszcze w domu wielkie pranie i potem przysza do szpitala. Tak wic dopiero po upywie dwch miesicy od pierwszej operacji lekarze otworzyli jam brzuszn ponownie. W czasie tej operacji znaleli - zgodnie z przewidywaniami - pozostawion uprzednio du chust. Tym razem jednak stan chorej by ju beznadziejny. Mimo to lekarze nadal nie poinformowali rodziny pacjentki o tym, co si stao naprawd. Chora zmara, w nocy z 9 na 10 grudnia. Przeprowadzono sdowo- : lekarsk sekcj zwok i utrzymanie tajemnicy nie byo ju moliwe. 13 grudnia o godzinie 12 dyrektor szpitala zjawi si w prokuraturze i zameldowa o wszystkim.

Mwi o tej sprawie, by rozbi mity o bezwarunkowej solidarnoci lekarzy. Chor bdc w agonii przewieziono bowiem do szpitala wojewdzkiego w Warszawie, gdzie zmara. Do wykrycia sprawy przyczynili si lekarze szpitala wojewdzkiego. Oni wanie podali rzeczywist przyczyn mierci chorej i niczego nie ukryli. A swoj drog lekarze ogromnie dbaj o mit swej nieomylnoci. By moe wanie dlatego powstaj u ludzi baamutne pogldy. Lekarze nie maj zwyczaju przyznawania si do bdw. Chodzi tu o te rzeczywicie niezawinione i obiektywne, stwierdzenie ktrych nie stwarza najmniejszego ryzyka odpowiedzialnoci nie tylko karnej, ale i subowej. Przesuchujc wielu lekarzy, ktrych bd by bezsporny, a jednoczenie w ogle niezawiniony zawsze obserwowaem upr w trzymaniu si wersji, e to, co zrobili lub czego nie zrobili w ogle nie byo bdem. Nawet gdy wyjaniaem niejednemu z przesuchiwanych, e nic mu nie grozi, poniewa jego bd nie jest bdem karalnym, mj rozmwca kategorycznie protestowa twierdzc, e jego interwencja bya bezwzgldnie suszna i zgodna z zasadami sztuki lekarskiej. Gdy zapytaem kiedy dra F., dyrektora szpitala w M., przy okazji sprawy jego asystenta, w ktrej bd by oczywisty, dlaczego lekarze tak bardzo chc umocni mit o swej nieomylnoci - dr F. odpowiedzia, e taka postawa lekarzy, i to na co dzie, znakomicie suy wanie chorym, ktrzy, aby wyzdrowie musz wicie wierzy w swego lekarza, bezwzgldnie go sucha. Moe to rzeczywicie prawda, jednak czsto ogarniay mnie wtpliwoci, a ju najwiksze z powodu pewnej sprawy, w ktrej, skdind susznie, nawet nie wszczto ledztwa. O sprawie tej chciabym opowiedzie, sygnalizuje ona bowiem pewien problem obyczajowo-moralny w ukadach pacjentlekarz, i to wcale niejednoznaczny. Pewien rolnik mia od szeregu lat ble brzucha. Leczono go, zupenie bezskutecznie, rodkami farmakologicznymi, przy nietrafnym notabene rozpoznaniu nerwicy odka. Pniej, ju w szpitalu powiatowym, zaczto dopatrywa si owrzodzenia; diagnoza nie bya jednak pewna, a rolnika jak bolao, tak bolao. Wreszcie postanowi on pojecha do Warszawy na badanie u profesora. Rolnik mia wrzd, a profesor pecha. W czasie badania diagnostycznego znakomity specjalista spowodowa u swego pacjenta perforacj i chory zemdla. Poniewa rzecz dziaa si w doskonale, wyposaonym szpitalu, pacjenta bezzwocznie przewieziono na sal operacyjn, profesor wyci wrzd wraz z czci odka, po czym rolnik wyzdrowia i nic go, rzecz jasna, wicej ju nie bolao. Uszczliwiony pacjent zjawi si u swego dobroczycy z wyrazami wdzicznoci: - Panie profesorze - powiedzia - ci lekarze w terenie to mnie leczyli proszkami, a pan tylko: spojrza i ju pan wiedzia, e trzeba mnie od razu wzi pod n. Dzikuj. Rozmwca rolnika mia alternatyw: albo przyj wyrazy wdzicznoci i podziwu, albo przyzna si do niefortunnej perforacji. Wybra to pierwsze rozwizanie, oczywicie dla zachowania lekarskiego; autorytetu, a wic dla dobra nieoznaczonej iloci chorych. Wydaje mi si, e bdc na miejscu profesora, zrobibym tak samo, chocia... Prowadziem kilka ledztw przeciwko lekarzom ktrzy w czasie zabiegu przerwania ciy przebili swym pacjentkom macic. W wietle opinii licznych biegych, ktrych powoywaem, nawet najbardziej dowiadczony poonik moe mie pecha i przebi. Gdy rozmawiaem z jednym z najwybitniejszych ginekologw w Polsce sugerowa mi on nawet, e taki wypadek musi si kademu

dugoletniemu praktykowi cho raz w yciu zdarzy, karalnym za bdem w sztuce lekarskiej moe by dopiero niezauwaenie przebicia i nieudzielenie chorej niezbdnej pomocy chirurgicznej. Wrd wielu spraw lekarskich bardzo dokadnie pamitam jedn z nich, mimo e wszystko dziao si chyba dwadziecia lat temu. Prosz potraktowa to, co opowiem, jako dygresj w kwestii odpowiedzialnoci lekarzy. Utkwi mi w pamici ze szczegln wyrazistoci pewien: drobny fakt, i to nie majcy adnego odniesienia do kwestii prawnych. Otrzymaem od dyrekcji jednego z warszawskich szpitali doniesienie, e pacjentowi przetoczono w czasie transfuzji znaczn ilo krwi niewaciwej grupy. Bd w transfuzji musi si skoczy mierci chorego, ktry czuje si jednak jeszcze zupenie dobrze i nie wie, e pozostao mu w najlepszym razie kilka dni ycia. O tragicznej sytuacji pacjenta nie wie rwnie jego ona, ktra przypuszcza, e m po udanej operacji zostanie niebawem wypisany do domu. Po otrzymaniu takiego doniesienia bezzwocznie udaem si do szpitala, aby na miejscu przeprowadzi wstpne czynnoci ledcze, a nadto zabezpieczy te odpowiednie dokumenty. Bdc w szpitalu postanowiem dla uzyskania pewnych niezbdnych danych przesucha rwnie nieszczsnego chorego, nie ujawniajc, rzecz jasna, o co w sprawie chodzi. Gdy wszedem do czteroosobowej sali, w ktrej lea pacjent, zastaem go pozornie w dobrym zdrowiu, by jednak zdenerwowany drobn sprzeczk z siedzc przy ku on. Poszo o zupene gupstwo: m zamwi sobie mianowicie u ony kilka pomidorw, ona za sprawunku nie zaatwia twierdzc, e wczesne pomidory w okresie szybko postpujcej rekonwalescencji to zwyka fanaberia i zachcianka zbyt kosztowna. Pamitam, e lekarka, ktra wesza razem ze mn na sal, aby mi wskaza chorego, miaa zy w oczach. Pacjent ten y jesz cze tylko 3 dni. Nie opowiadam o konkretnych sprawach lekarskich w pitavalowym stylu. Tego rodzaju ledztwa s bardzo zawie i procesy tocz si przez wszystkie instancje, szczegowe za zrelacjonowanie konkretnej sprawy w penym jej dowolnym wymiarze wykracza poza przyjt konwencj wyrywkowych niejako wspomnie. Z grupy ledztw zwizanych ze sub zdrowia utkwio mi doskonale w pamici jeszcze jedno. By moe dlatego, e oskarajc Krystyn M. o spowodowanie mierci dwojga wczeniakw, byo mi jej al i przyznam, e ucieszyem si, gdy sd wyda stosunkowo agodny wyrok wymierzajc jej dwa lata pozbawienia wolnoci z warunkowym zawieszeniem wykonania kary. Zdarzenie miao miejsce w kocu lat pidziesitych na terenie jednego z warszawskich szpitali, na Woli. Do nowego typu importowanego ze Szwecji inkubatora woono dwoje wczeniakw. Inkubator ogrzewany by od gry tzw. lamp promiennikow, ktra zawieszona nad miejscem, gdzie leay dzieci stanowia rdo ciepa. Krytycznej nocy opiek nad sal sprawowaa moda pielgniarka Krystyna M. W pewnej chwili dziewczyna wyobrazia sobie, e lampa promiennikowa daje przecie nie tylko ciepo, ale i wiato, ktre zapewne razi w oczy lece; w inkubatorze wczeniaki. Postanowia wic poprawi zaniedbanie szwedzkiej wytwrni sprztu medycznego i powiesi na lampie cienk pieluszk, ktra rzucaaby cie na inkubator. Zrealizowawszy zamiar Krystyna M. wysza na moment do innego pomieszczenia. Po chwili zaimprowizowana osona lampy zapalia si i spada na lece w inkubatorze dzieci, zapalia si te byskawicznie pociel i wybuch poar. Personel szpitala zupenie straci gow. Nie umiano uruchomi ganic, nikt nie zna telefonu do stray poarnej, przeraone pielgniarki i salowe zaczy otwiera okna na korytarzu, powodujc

niebezpieczne przecigi. Na szczcie wikszej liczby ofiar nie byo - zgino tylko dwoje dzieci w inkubatorze. Dziki przytomnoci umysu jednej ze starszych pielgniarek ogie ugaszono. Gdy przesuchiwaem Krystyn M., a nastpnie, majc na wzgldzie tragiczne skutki zdarzenia, zastosowaem wobec niej areszt, dziewczyna zupenie nie rozumiaa istoty swej winy. Przecie chciaam jak najlepiej - mwia. - Kocham te wszystkie dzieci, jakby byy moje wasne, i nie chciaam dopuci, aby wiato razio je w oczy. To, co si stao, to prawdziwe nieszczcie, ale przecie nie moja wina. Sprawcy tzw. przestpstw nieumylnych czsto nie rozumiej, dlaczego pociga si ich do odpowiedzialnoci karnej. Uwaaj, e argument: zrobiem to nieumylnie - powinien, bez wzgldu na skutki, cakowicie ich usprawiedliwi. Zawsze byo mi al przestpcw nieumylnych. Krystyna M. miaa dopiero 19 lat. Ale nie darmo mwimy: dura lex sed lex. Jeszcze w toku tego ledztwa, abstrahujc zupenie od winy Krystyny M. i okolicznoci konkretnego poaru, skierowaem do dyrekcji szpitala tzw. wystpienie profilaktyczne, w ktrym zwrciem uwag na wady w zabezpieczeniu przeciwpoarowym szpitala. W szczeglnoci zwrciem uwag na potrzeb waciwego rozmieszczenia ganic, sprowadzenie kocy azbestowych, ktrych nie byo, a nadto na odpowiednie przeszkolenie personelu.. Na moje pismo otrzymaem odpowied, z treci ktrej wynikao, e wszystkie sygnalizowane usterki zostay usunite. Mino kilka miesicy. Postanowiem osobicie sprawdzi, czy spraw rzeczywicie zaatwiono naleycie. Zdecydowaem si odwiedzi szpital w nocy, kiedy nie ma duego ruchu. Pojechaem tam okoo godziny 23, przedstawiem, si portierowi, zaoyem biay fartuch i udaem: si na poszukiwanie lekarza dyurnego interesujcego mnie oddziau. Na korytarzach byo pusto i ciemno zbliaa si pnoc. W pewnym momencie zabdziem. Troch kluczyem po omacku, a nie byo nikogo, kogo mgbym spyta o lekarza dyurnego, ktrego notabene znaem z przesucha w ledztwie dotyczcym poaru. Nagle w odlegoci kilkunastu krokw zauwayem znajom sylwetk dra F. Ten zobaczy mnie rwnie i o dziwo - zamiast przywita, obrci si na picie i szybko, niemal biegnc, zacz si oddala w gb korytarza. Pobiegem za nim, ale zgin mi w jakich drzwiach, nie zauwayem, w ktrych. Rozgldajc si bezradnie, spostrzegem modego mczyzn w nieprzemakalnym paszczu; sta na korytarzu oddziau ginekologicznego, i to bez fartucha. Z paszcza jego ciekaa woda, tej nocy bowiem pada ulewny deszcz. Nie bya to co prawda moja sprawa, ale w trosce o antyseptyk oddziau zapytaem, skd si tu wzi i dlaczego nie zdj paszcza? Mczyzna wzi mnie zapewne za lekarza i odpowiedzia: - Panie doktorze, prosz si nie gniewa, ale pan doktor F. wie o mojej obecnoci. Kaza mi tu czeka na on. Wanie j przyprowadziem na zabieg, wczeniej ju na dzisiejsz noc uzgodniony. Wwczas zrozumiaem, e poszukiwany przeze mnie lekarz dyurny jest zajty. Zrozumiaem te, dlaczego poznawszy mnie oddali si i to w popochu. Zabiegi przerywania ciy byy wwczas mniej ni dzi legalne. Stojc na gruncie obowizujcego prawa powinienem by wkroczy w t spraw, ale nie zrobiem tego. Dzi przyznaj si, e uchybiem swym obowizkom ograniczajc si jedynie do sprawdzenia profilaktyki poarowej. Jako nie byem przekonany o celowoci tej drugiej interwencji i chyba nie popeniem wikszego bdu.

W tym miejscu pozwol sobie na pewn dygresj. Byem akurat pod wraeniem mierci kilku kobiet zamieszkaych na Woli, Wszystkie zmary w szpitalach w konsekwencji zakaenia powstaego podczas zabiegu przerywania ciy, dokonanego prywatnie u jakiej domorosej akuszerki. Doniesienia w tych sprawach pochodziy od personelu szpitali, do ktrych pogotowie przywozio nieszczsne kobiety w stanie ju beznadziejnym. Wszystkie wyznaway lekarzom, e zabiegu spdzenia podu dokonyway u pewnej kobiety, nie chciay jednak w aden sposb poda jej nazwiska, ani adresu. Prbowaem osobicie przesucha jedn z umierajcych kobiet, skoni j, aby dla dobra innych potencjalnych ofiar powiedziaa, kto przerywa jej ci, i gdzie mieszka. Nie osignem jednak spodziewanego wyniku. Moja rozmwczyni nie chciaa mi niczego powiedzie, przysiga bowiem swej dobrodziejce, e nie powie. Mowie zmarych kobiet nie umieli mi udzieli szczegowych informacji. aden niczego konkretnego nie wiedzia poza tym, e do ony jednego z nich przychodzia na dzie przed zabiegiem kobieta, ktra prowadzia wzek dziecicy z blinitami. Wkrtce ustaliem nazwiska wszystkich matek blinit w caej dzielnicy. Po wstpnej eliminacji pozostay tylko dwie niepewne, z ktrych jedna nigdzie nie pracujca podawaa w ankiecie meldunkowej zawd: poona. Pojechaem z porucznikiem Z. przeprowadzi w jej mieszkaniu rewizj. Janina R. zajmowaa wraz z dziemi jeden pokj w duym, rozdzielonym pomidzy trzy rodziny mieszkaniu w starej, przedwojennej kamienicy. W czasie rewizji znalelimy komplet zardzewiaych narzdzi ginekologicznych i nic wicej. W pokoju byo brudno, z sufitu zwisay pajczyny, okna od lat nie myte, pod parapetem grzyb. Na okrgym stole stojcym porodku leaa cerata z widocznymi rdzawymi plamami. Wacicielka mieszkania pokazaa nam odcinek renty, owiadczya, e w ogle nie pracuje, po czym kategorycznie zaprzeczya, jakoby dokonywaa zabiegw przerywania ciy. Co si tyczy narzdzi, to ma je z czasw okupacji - pracowaa wwczas gdzie na wsi jako poona i po prostu pozostawia je sobie na pamitk. Uznaem, e brak jest dostatecznych podstaw, aby Janin R. aresztowa; nie miaem rwnie koncepcji dalszych czynnoci ledczych poza pokazaniem podejrzanej mowi jednej ze zmarych kobiet, temu, ktry widzia swoj on rozmawiajc z nieznajom. Konfrontacja daa wprawdzie wynik pozytywny, ale nie posuna sprawy naprzd, Janina R. bowiem wizyt w domu owej kobiety potwierdzia, mwia jednak, e panie poznay si w sklepie i znajomo miaa charakter towarzyski. Jako ostateczn szans powodzenia tej sprawy uznaem przesuchanie ssiadw poonej, w szczeglnoci emerytowanego wonego jednego z warszawskich urzdw, ktry mieszka tu za cian i nie mg nie sysze ewentualnych krzykw pacjentek. Gdy emeryt zjawi si u mnie w gabinecie od razu zastrzeg si, e ma saby such i trzeba mwi do niego bardzo gono. Zapytany o meritum sprawy owiadczy, e yjc wasnym yciem nie wtrca si w sprawy ssiadw i nic nie wie. Straciem kilka godzin, aby przekona mojego rozmwc, e powinien by ze mn szczery, jednak bez rezultatu. A przecie byem prawie pewny, e trop jest waciwy, tym bardziej e analiza plam na ceracie stou ujawnia krew.

W pokoju, w ktrym przesuchiwaem emeryta, urzdowa wraz ze mn aplikant R. Przysuchujc si zeznaniom wiadka nie kry swego zdenerwowania. Gdy ukoczyem protok i daem przesuchiwanemu do odczytania, aplikant R. zwrci si do mnie szeptem: Panie prokuratorze, ten czowiek kamie. Niech pan go zamknie, to na pewno si opamita. Guchy wony, ktry nie sysza moich pyta i da, bym mwic do niego prawie krzycza, nagle ujawni bardzo wyostrzone ucho: - Zamkn mnie nie mona - powiedzia. - Mam 70 lat, astm i wymagam staej opieki lekarskiej -w tym momencie zrozumia, e wszystko si wydao. Wykrca si jeszcze przez chwil, ale ju tylko dla zachowania pozorw. Wkrtce powiedzia prawd. Okazao si, e krzyki pacjentek poonej spdzay mu sen z powiek, mia jednak z tego tytuu odpowiedni rekompensat, a zreszt kto lubi zeznawa przeciwko ssiadom? Pamitam, e sd skaza Janin R. na kar siedmiu lat wizienia.

Kalkulacja i ryzyko
W wielu sprawach zarwno kryminalnych, jak i gospodarczych, domagajc si dla oskaronych surowych kar, wspieraem swj wniosek argumentami z zakresu tzw. prewencji oglnej albo jak niektrzy j okrelaj - generalnej. Kara sdowa z samej swej istoty oddziauje nie tylko na konkretnego skazanego, ale - rwnie na innych, ktrzy wprawdzie nie weszli jeszcze w konflikt z prawem, ale moe by i zaryzykowali, gdyby nie ich wiedza o surowoci represji, biorca si w duej mierze z informacji o wyrokach za rne przestpstwa, m.in. za te, jakich chcieliby si dopuci. Tak wic oglnoprewencyjne oddziaywanie kadej kary to nic innego, jak swoiste ostrzeenie potencjalnych przestpcw. Uwaajcie, bo za taki to a taki czyn mona wam wystawi bardzo duy rachunek, ryzykowa wic nie warto. Jako mody prokurator wicie wierzyem, e im surowsze bd kary, tym bardziej odstraszy si innych i e prosty zwizek pomidzy zaostrzeniem represji a spadkiem przestpczoci nie budzi adnych wtpliwoci, stanowi bowiem niewzruszone prawo, wynikajce z samej natury rzeczy. Po prostu wierzyem, e popenianiu przestpstw towarzyszy zawsze okrelona kalkulacja, w ramach ktrej potencjalny sprawca, porwnujc poytki przestpstwa z dolegliwociami grocej za nie kary, rozwaa, czy konflikt z prawem mu si opaci, czy te lepiej by uczciwym. Dopiero z biegiem lat prowadzc w toku licznych ledztw dugie rozmowy z podejrzanymi przekonaem si, e sprawa wcale nie jest prosta ani jednoznaczna, surowo za represji bynajmniej nie stanowi tu panaceum, bdc jake czsto wrcz przeceniana jako rodek z zakresu wspomnianej ju prewencji oglnej. Zaczn od tego, e w caej swej zawodowej praktyce zetknem si na dobr spraw tylko z jednym przestpc, ktry decydujc si na konflikt z prawem dokona precyzyjnej kalkulacji zyskw i strat, przyjmujc jako pewnik, e wszystko, co zrobi, musi wyj na jaw. Wszyscy inni czynili z gruntu faszywe zaoenie, e przestpstwo ich po prostu nie zostanie wykryte. Ten jeden, o ktrym wspomniaem, a raczej jedna -bo to bya kobieta, uczynia skdind rwnie faszywe zaoenie, cho w zupenie innej materii, ni si to czytelnikowi wydaje. Bya to moda, dwudziestokilkuletnia dziewczyna, zatrudniona jako kasjerka w jednym z przedsibiorstw

pastwowych. Ukrada kilkadziesit tysicy zotych w sposb, ktry nie mg uj uwagi elementarnej choby kontroli, przy czym dziaaa w przekonaniu, e gdy sprawa si wyda, nic ju jej nie zagrozi, poniewa w tyme czasie lub nawet jeszcze wczeniej... umrze. Dziewczyna bya u lekarza, ktry po przeprowadzeniu stosowanych bada stwierdzi u niej zoliw form gronego nowotworu w zaawansowanym stadium. Wszystko wskazywao na to, e pozostay jej ju tylko 2-3 miesice ycia. Chora podja byskawiczn decyzj: zabra pienidze z kasy i wyjecha na ostatni w swym yciu urlop do Zakopanego. Tak te zrobia. Sprawa jednak wydaa si ju w cigu tygodnia. W ledztwie rozmawiaem z dyrektorem okradzionego przedsibiorstwa. Gdy dowiedziaem si o wszystkich okolicznociach sprawy, to w jaki sposb wspczuem nieuczciwej kasjerce, nawet wwczas, gdy okazao si, e diagnoza bya bdna, rzekomy za nowotwr okaza si banalnym zapaleniem, ktre wkrtce mino bez ladu.. By to jedyny chyba w mej praktyce przypadek penej kalkulacji zyskw i strat. W innych sprawach moi klienci i to bez wzgldu na rodzaj popenianych przestpstw - okazywali si niepoprawnymi optymistami. Pytaem wielu z nich, skd ta wiara, e wanie ich przestpstwo pozostanie nie wykryte. Dziwiem si ich pewnoci siebie, mimo e przecie doskonale wiedzieli o licznych procesach grocych za podobne czyny, nie bya im te obca znaczna surowo wymierzonych kar. Jeden z moich rozmwcw, wamywacz Jan M., wypowiedzia zdanie, ktre pamitam do dzi i uwaam za nader charakterystyczne dla wielu przestpczych grup. Jan M., czowiek sprytny, inteligentny, a nawet jak na swoje rodowisko w miar wyksztacony, by bowiem po maturze, reprezentowa pogld, e inni wpadaj tylko dlatego, e s gupi i popeniaj bdy. Jeeli przestpca postpuje mdrze, wwczas nie ryzykuje i nie ma potrzeby dokonywania jakichkolwiek kalkulacji oraz porwna wysokoci profitu z wysokoci kary, ktra przecie w ogle mu nie zagraa. Dla Jana M. wszyscy wamywacze, ktrzy kiedykolwiek i gdziekolwiek zostali ujci, to gupcy. Mdrzy- mwi - s na wolnoci i nie wpadn nigdy. Jest rzecz charakterystyczn, e przedstawione pogldy wypowiada czowiek, ktry zosta, ujty na gorcym uczynku. Zapytaem go wwczas: - A pan? C - odpowiedzia - niestety popeniem bd, nawet dobrze wiem jaki. Gdyby me ten bd na pewno wszystko by mi si powiodo. W kocowej fazie ledztwa przeciwko Janowi M, byem ju niemal przekonany, e wizienie go nie wychowa, a najsurowsza nawet kara nie nauczy bilansowania zyskw i strat. Mj klient by przekonany e przyczyn niefortunnego dla niego biegu sprawy by popeniony w przyjtym sposobie dziaania bd i nic wicej. Powiedzia mi te, e w przyszoci, jak wyjdzie, na pewno ju wicej nie postpi tak gupio i nigdy si ju nie spotkamy, przy czym bynajmniej nie dlatego, e stanie si czowiekiem uczciwym. Pamitam wiele rozmw, jakie przeprowadziem z modymi ludmi, ktrych oskaraem o gwaty -nawet zbiorowe. W jednej ze spraw miaem szeciu podejrzanych w wieku od 18 do 22 lat. Kadego z nich pytaem wwczas, jak mona byo zdecydowa si na to, co zrobili, skoro przecie choby tylko z prasy codziennej wiadomo, e za tego rodzaju przestpstwa zapadaj dugoterminowe wyroki, co najmniej kilku lat wizienia, i to na pewno bez warunkowego zawieszenia wykonania kary. Jeden z podejrzanych odpowiedzia wtedy, e gdyby z gry przewidzie, e sprawa si wyda, to nie opacaoby si gwaci nawet wobec groby jedynie kilkumiesicznego aresztu. Czowiek po prostu

nie wierzy, e wpadnie, a skoro ma pewno, e pozostanie nie wykryty - to co go obchodzi kara nawet doywotniego wizienia. W przypadkach zbiorowych gwatw, a spraw takich prowadziem osobicie lub nadzorowaem co najmniej kilkanacie, stwierdziem, e w chwili czynu aden z moich podejrzanych rzeczywicie nie dopuszcza do swej wiadomoci adnych ewentualnych kopotw. Kady do chwili zatrzymania przez MO i rozpoznania przez ofiar mia pewno braku jakiegokolwiek ryzyka, std te nikt nie myla o karze, ktra staa si problemem dopiero wwczas, gdy za gwacicielem zamkna si brama wizienia. W tego rodzaju przestpstwach o adnej kalkulacji nie moe by mowy, choby nawet dlatego, e sprawcy gwatw zbiorowych, dzi ju znacznie rzadszych ni w ostatnich latach mojej pracy w prokuraturze, bardzo czsto nie mieli ze swego czynu adnej satysfakcji nawet w tej sferze dozna, ktrej dotyczyo samo przestpstwo. Pamitam przesuchanie podejrzanych w gonej swego czasu sprawie nowodworskiej. Wrd kilkuosobowej grupy gwacicieli znajdowali si chopcy, ktrzy nie bdc w ogle podnieceni, nie zdoali dokona zamierzonego czynu, a przecie ju przez swoj obecno na miejscu przestpstwa i udzielenie pomocy kolegom ryzykowali wieloletni wyrok. W protokole przesuchania jednego z podejrzanych; znalaz si nastpujcy passus:- Ja nie zgwaciem, bo przecie nie miaem Wzdcia prcia. - Drugi wyrazi si mniej naukowo, ale bardziej obrazowo,; argumentujc, e czonek mu nie... zaimponowa. Pomijajc bardziej chuligaskie ni erotyczne motywy omawianej grupy przestpczoci nie sposb jednak nie dostrzec, e sprawcy sigali najczciej sw wyobrani tego, co moe zdarzy si za minut, powiedzmy - za 10 minut, ale nie pniej; Midzy innymi wanie dlatego aden z nich, przystpujc do swego zbrodniczego dziaania, nie myla o grocej mu karze, a tym bardziej o wysokoci, w jakiej mu ona grozi. Gdyby sprawcy rozlicznych przestpstw kalkulowali nawet opacalno przestpstwa w stosunku do grocej im kary, to musieliby wczy do swego rachunku rwnie stopie ryzyka, e czyn ich zostanie wykryty. Ot wanie w wadliwej ocenie tej kwestii: tkwi, jak si wydaje, podstawowe rdo wielu przestpczych decyzji. Ludzie po prostu, wierz, e im si powiedzie, i to nawet wwczas, gdy obiektywnie rzecz biorc, wszystko wskazuje na nieuniknione niepowodzenie. Podobnie myl najbardziej nawet nieostroni kierowcy: wypadek moe zdarzy si innym, ale nie im; pni jed dobrze. Optymizm, e wszystko musi si uda, wystpuje u sprawcw bardzo rnorodnych przestpstw niemal jako regua. Pamitam wieloosobow grup faszywych wiadkw zeznajcych w ledztwie po stronie czterech podejrzanych, ktrzy wszczli bjk podczas wiejskiej zabawy, odbywajcej si w remizie straackiej. Organizatorem faszywych wiadkw by pewien prawnik, ktry wraz z oskaronymi wytypowa do tej roli, w przeddzie rozprawy sdowej, kilkunastu rolnikw, a nastpnie postanowi dokadnie poinformowa ich, jak i co maj mwi nazajutrz. Faszywych wiadkw zgromadzono w stodole oskaronego, nastpnie wniesiono tam st i krzesa pozorujc sal sdow. Prawnik, o ktrym wspomniaem, zasiad za stoem, tak jakby przewodniczy rozprawie. Oskareni zajli miejsca na przyniesionej z chaupy awie, wiadkowie za wchodzili pojedynczo z podwrza do stodoy, gdzie otrzymywali kartki z tekstem zeznania, jakie nastpnego dnia mieli zoy w prawdziwym ju sdzie.

W ten oto sposb przebiega instrukta przy penej aprobacie kandydatw na faszywych wiadkw, z ktrych aden nie pomyla nawet o tym, e za niezgodne z prawd zeznanie grozi kara wizienia i to w wymiarze do lat piciu. Wszyscy uczestnicy zaimprowizowanej w stodole inscenizacji byli absolutnie przekonani, e fasz ich zezna na pewno nie zostanie ujawniony, bo i skd? Moe jednak jestem w swych wspomnieniach nazbyt jednostronny, bo s przecie ludzie o wybujaej wrcz wyobrani, ktrzy nawet potwierdzaj stare przysowie, e na zodzieju czapka gore. Prowadziem ledztwo w sprawie powanego wypadku drogowego, jaki zdarzy si nie opodal Warszawy. Wrd wiadkw ustalonych przez milicj na miejscu zajcia by m.in. pewien mieszkaniec bodaje Poznania czy Wrocawia. ledztwo trwao bardzo dugo, poniewa zarwno sprawca wypadku, jak i jadce z nim samochodem osoby doznay bardzo powanych obrae i nie sposb byo przystpi do przesucha przed upywem wielu miesicy od dnia zajcia. wiadka, o ktrym wspomniaem na wstpie, wezwaem dopiero pod koniec ledztwa i nawet oba wiaem si, e wskutek upywu czasu nie bdzie szczegw zajcia pamita. Gdy wezwany jegomo przyjecha do Warszawy i zjawi si w moim gabinecie, byem przekonany, e wie, w jakiej sprawie.; Rozpoczem przesuchanie od pytania: Ciekawe, czy ma mi pan co do powiedzenia? Przybyy przez chwil milcza, jakby zbiera myli, way jak decyzj, po czym spokojnie odpowiedzia: - Skoro mnie pan wezwa, to ju pan zapewne wszystko wie i nie ma sensu zaprzecza. Tak, wziem t apwk i prosz moje szczere przyznanie si do winy potraktowa jako okoliczno agodzc. Pewien przestpca gospodarczy ukrad w cigu roku ponad 200 tysicy zotych i z kwoty tej nie wyda ani grosza. Gdy wszczem w tej sprawie ledztwo i zastosowaem wobec Jerzego W. areszt mj klient przyzna si do winy i zaproponowa, e w zamian za umorzenie sprawy zwrci wszystko, co do grosza. Owiadczy rwnie, e celowo nie wyda ukradzionych pienidzy, bra bowiem pod uwag fakt, e przestpstwo jego zostanie ujawnione i wwczas wszystko odda. Poniewa nasze prawo nie przewidywao proponowanych przez podejrzanego pertraktacji, zwrcone przez niego pienidze nie miay wikszego wpywu na dalszy tok postpowania. Tu warto moe przytoczy przedwojenn histori kasjera pewnego warszawskiego banku, ktry sprytnie unikn odpowiedzialnoci za znaczne finansowe malwersacje, tyle e sprawa jego nie dosza jeszcze do stadium ledztwa. Kasjer w ukrad ogromn na wczesne stosunki sum 200 tysicy zotych, po czym wszystko przegra w karty, i to przez jedn noc. Malwersacja musiaa wyj na jaw podczas najbliszej kontroli kasy. Na dwa dni przed kontrol zodziej uda si po porad do jednego ze znanych warszawskich adwokatw. Mecenas Z. znalaz znakomite rozwizanie. Zaproponowa swemu klientowi, aby jeszcze tego dnia ukrad z kasy banku 400 tysicy zotych i przynis te pienidze do jego kancelarii. Tak si te stao. Nastpnego dnia adwokat Z. uda si do dyrektora banku i odby z nim nastpujc rozmow: -- Wiem, e niebawem bdzie kontrola kasy i okae si, e brakuje w niej 600 tysicy zotych. Pienidze te ukrad mj klient i niestety przegra w karty. Rodzina mojego klienta zdaje sobie spraw, co mu grozi, i postanowia zrobi wszystko, eby mu pomc. Wszyscy krewni zebrali posiadane przez siebie pienidze. Jest to kwota 300 tysicy zotych; wicej nie udao si im zgromadzi. Jeeli zgodzi si pan nie zawiadamia policji i zatuszowa t rwnie i dla banku niemi i wstydliw spraw, rodzina mojego klienta wpaci 300 tysicy zotych i tak kwot bank odzyska.

Skierowanie za przeciwko mojemu klientowi doniesienia spowoduje dla banku strat caej sumy i niepotrzebny rozgos. Dyrekcja banku przystaa na przedstawion propozycj. Kasjer nie zosta oskarony, jak atwo za obliczy, adwokackie honorarium wynioso 100 tysicy zotych. Byo to jednak przed wojn. Inne prawa i inne obyczaje.

Gwaty i refleksje
Prowadziem swego czasu wiele spraw o gwaty dokonywane w rodowisku wiejskim na terenie Mazowsza. Nie myl tu o tzw. gwatach zbiorowych, majcych drastyczny charakter i niejednokrotnie poczonych z dziaaniem okrelanym w kodeksie karnym mianem szczeglnego okruciestwa. Tego rodzaju czyny to zupenie inna sprawa, do ktrej jeszcze w swych wspomnieniach wrc, powicajc jej nieco wicej miejsca. Gwaty, o ktrych chc mwi, to czyny o charakterze jeli mona si, tak wyrazi - kameralnym. Ot, choby chopiec, ktry spotyka znajom dziewczyn w lesie albo odprowadza j z zabawy, po czym wykorzystujc przewag fizyczn dopuszcza si przestpstwa i jawnie ponosi ryzyko kary, bo przecie jest znany ofierze, jeeli nawet nie z nazwiska, to z widzenia i nie ma adnych trudnoci z jego identyfikacj. Po tym krtkim wstpie chciabym poruszy pewien problem rodzcy wielorakie refleksje natury przede wszystkim moralno-obyczajowej, ale i rwnie prawnej, bo z zakresu wymiaru kary, jaka grozi za omawiany rodzaj przestpstw. Bardzo czsto otrzymywaem poczt doniesienia karne pokrzywdzonych dziewczt, niejednokrotnie te zjawiay si one osobicie, nierzadko z rodzicami. Ot, w pocztkach mej pracy bardzo mnie dziwio, e od chwili czynu do chwili doniesienia mija z reguy do dugi okres czasu, tydzie lub dwa, a nawet kilka tygodni. Ta opieszao w zgoszeniu faktu przestpstwa nie miaa, oczywicie, znaczenia proceduralnego, utrudniaa jednak ledztwo, okolicznoci bowiem, ktre musiaem ustali, zacieray si w pamici wiadkw i lekarze, do ktrych pokrzywdzone zgaszay si w sprawie obdukcji, mieli rwnie kopoty w ocenie stopnia i charakteru ewentualnych, obrae ciaa czsto prawie ju niewidocznych. Gdy pytaem pokrzywdzone dziewczta bd ich rodziny o przyczyn opnie w zoeniu doniesienia, udzielay zwykle odpowiedzi wymijajcych, tumaczc si wstydem i zaenowaniem. A przecie w istocie rdo wspomnianych opnie byo w duej mierze zupenie inne. Obserwujc na tle wielu podobnych ledztw przebieg zdarze po popenieniu przestpstwa, doszedem do wniosku, e znaczna liczba dziewczt zachowuje w miar moliwoci to, co si im przytrafio, w tajemnicy, nawet przed najblisz rodzin tak dugo, jak dugo nie okae si, e sprawca przestpstwa nie by dyskretny. Rozumujc logicznie, fakt zgwacenia nie moe przecie adn miar obcia ofiary i ujemnie wpywa na jej opini w rodowisku, a jednak logika sobie, a obyczaje sobie. W konsekwencji dziewczta wol, aby przykre dla nich zdarzenie nie byo publicznie komentowane, tym bardziej e wrd komentujcych mog si przecie zdarzy koledzy i przyjaciele sprawcy, ktrzy ca spraw na pewno przedstawi co najmniej dwuznacznie. Z tych wanie przyczyn pierwszy dzie

i nastpne dni po zgwaceniu to okres oczekiwania, czy sprawca okae si - e uyj tu okrelenia dentelmenem. Najczciej ju nastpnego dnia nastpuj przechwaki, po tygodniu za caa wie wie, co si krytycznej nocy zdarzyo. Fakt ten skania pokrzywdzone dziewczta oraz ich rodziny do dalszych dziaa, od ktrych czsto jednak do formalnego zawiadomienia o przestpstwie do jeszcze odlega droga. Sprawa ze stadium tajnoci i milczenia wchodzi bowiem w stadium pertraktacji. Nastpuj spotkania rodzicw podejrzanego i pokrzywdzonej, w czasie ktrych dochodzi do da okrelonego finansowego zadouczynienia za poniesion krzywd. I tu rzecz charakterystyczna: rodzice sprawcy nie s wcale skonni finansowa sprawy, uwaajc, e eksces syna nie moe by tak atwo udowodniony, wobec czego po prostu szkoda pienidzy. Zarwno gwaciciel, jak i jego bliscy, wyolbrzymiajc fakt braku naocznych wiadkw zajcia wierz w bezkarno, wydatek za rzdu piciu czy dziesiciu tysicy zotych, a czasem wikszej sumy, uwaaj za rzecz nierozumn i zbdn, Ludzie w ogle nie bardzo zdaj sobie spraw z tego, e sd moe z powodzeniem wyda; wyrok skazujcy jedynie w oparciu o zeznania pokrzywdzonego, wsparte dowodami porednimi i wcale nie trzeba plejady wiadkw, aby okrelony fakt udowodni. Pertraktacje finansowe kocz si rnie. Czasem sprawca paci, czasem wierzy w szczcie i paci nie chce. W kadym jednak razie czas mija i dlatego wiele doniesie o gwacie wpywa dopiero po upywie wielu dni od daty popenionego przestpstwa, co wcale nie oznacza, e skarga nie jest prawdziwa. Rozmawiaem swego czasu z rolnikami, ktrych crka zostaa zgwacona i ktrzy nie doszli do porozumienia z rodzin sprawcy, wszystko rozbio si o 1000 z. Pokrzywdzona za sw krzywd daa 5000 z, a sprawca dawa 4000 i ani grosza wicej ; dowodzc, e i tak wcale nie wychodzi na swoje i pozostanie w poczuciu straty. Dziewczyna miaa 19 lat, bya dziewic. Swj wniosek o ciganie za gwat uzaleniaa od wynikw finansowych rokowa,; przy czym zarwno w tej sprawie, jak i wielu podobnych, rozmowy toczyy si nie pomidzy gwacicielem a jego ofiar, bo byoby to w dym gucie, a pomidzy rodzicami. Poniewa do zgody nie doszo, sprawa znalaza si u mnie na biurku. Ot, przesuchujc ojca i matk pokrzywdzonej Jadwigi W. zapytaem o przebieg finansowych pertraktacji, notabene bardzo niechtnie przyznanych przez obie strony. O wspomnianych rokowaniach dowiedziaem si poufnie, czynnoci te bowiem bez wzgldu na ich efekt, obie strony zatajaj zwykle zarwno w prokuraturze, jak i w sdzie z przyczyn zupenie zrozumiaych. Pokrzywdzonym niejako si przyzna, e kupcz sw cnot, wol raczej ciganie za jej naruszenie, sprawca za ujawniajc fakt pertraktacji przyznaje si jakby do winy, bo przecie inaczej rozmowy o pienidzach nie miayby sensu. Gdy zapytaem rodzicw zgwaconej dziewczyny o moralne racje, dla ktrych godzili si na przemilczenie sprawy za cen okrelanej kwoty, stary rolnik i szczerze powiedzia: - Panie prokuratorze to, co si stao, ju si nie odstanie, a jaka nam korzy z tego, e chopak pjdzie do wizienia? adna. Za to za uzyskane pienidze mona kupi krow czy konia i to bdzie na otarcie ez. W przedstawionym rozumowaniu jest okrelona logika. Wydaje si, e mciwo nie jest bynajmniej uczuciem powszechnym, w sumie raczej rzadkim. Wielu ludzi potrafi wielkie krzywdy, nawet

moralne, przelicza na pienidze, ktre aczkolwiek szczcia nie daj, jednak w warunkach gospodarki towarowej maj swoje zastosowanie. Gdy miaem niespena trzydzieci lat oskaraem przed Sdem Powiatowym chopca, ktrego rodzice poskpili spornego tysica zotych. Poniewa gwat nie budzi wtpliwoci i mimo znacznego od chwili przestpstwa upywu czasu mona go byo ponad wszelk wtpliwo udowodni, czuem si na bardzo pewnym gruncie. W swym oskarycielskim przemwieniu z ca odraz dla tego rodzaju czynw napitnowaem osob sprawcy, uwzgldniajc jako okoliczno agodzc jedynie jego mody wiek i dotychczasow niekaralno. Zadaem wwczas dla niego kary 4 lat pozbawienia wolnoci, eksponujc nagminno tego rodzaju czynw oraz ich spoeczne zo. Sd okaza si surowy i skaa mojego klienta zgodnie z wnioskiem. Pniej Sd Wojewdzki kar 4 lat pozbawienia wolnoci zatwierdzi i wyrok sta si prawomocny. Przy jakiej bytnoci w wizieniu spotkaem mojego klienta-gwaciciela, ktry w rozmowie ze mn ali si na szczeglny pech. W sumie przecie czteroletni wyrok nie wytrzymuje adnej kalkulacji w stosunku do satysfakcji, jak odnis on w chwili popenienia przestpstwa. Chopiec po prostu nie wierzy, e dziewczyna zoy wniosek o ciganie. Myla,; e bdzie si wstydzia i zapewne tak by wanie byo, gdyby nie niedzielne przechwaki w gospodzie, ktre z caej sprawy rycho uczyniy tajemnic poliszynela. Do czego jednak zmierzam snujc t opowie? Ot, zarwno dziewczyna, jak i jej rodzice, ludzie skdind zacni i przyzwoici, ocenili doznan krzywd na 5000 z. Uznali oni, e danie zadouczynienia w wyszej kwocie nie byoby adekwatne do zawinienia sprawcy oraz poniesionego uszczerbku, bo tak chyba naleao rozumie ich roszczenia. A teraz wyobramy sobie, co by byo, gdyby mody czowiek dziewczyny nie zgwaci, a po prostu spotkawszy j w lesie zabra jej 5000 z. I tu zapewne doszoby do pertraktacji, aby chopiec pienidze zwrci. A gdyby nie zwrci? Zapewne pokrzywdzona zoyaby doniesienie karne, a sd wydaby wyrok. Tylko, e wyroki za kradziee i wyroki za gwaty bardzo si w praktyce karnej od siebie rni. Chopiec, ktry skazany zosta na cztery ata wizienia za gwat, za kradzie 5000 z byby zapewne ukarany duo agodniej. Myl, e jako prokurator, biorc pod uwag mody wiek sprawcy kradziey, niekaralno i dobr opini, wnioskowabym kar 6-8 miesicy pozbawienia wolnoci, oczywicie z warunkowym zamieszeniem jej wykonania. W ten sposb problem, ktry chciaem poruszy, jest jasny. Ustawodawca bowiem widzi spoeczn szkodliwo omawianych czynw znacznie ostrzej ni niejedna ofiara, nawet dziewica, i co w tym jest. Na tle wielu spraw o gwaty stykaem si z ofiarami, ktre majc szans uniknicia zgwacenia - nie broniy si w obawie przed pobiciem. U pokrzywdzonych nastpowaa wtedy swoista kalkulacja wyboru mniejszego za. Po prostu wolay by zgwacone ni pobite. Jestem w stanie taki punkt widzenia zrozumie. A jednak sprawcy przestpstwa otrzymywali cztero-picioletnie wyroki, odpowiadajc za za pobicie mieliby due szanse otrzymania kary nieporwnywalnie agodniejszej. Prawna ocena wagi przestpstwa zgwacenia niejednokrotnie mija si z ocen osb pokrzywdzonych, a zarazem osobicie zainteresowanych w ciganiu tego rodzaju przestpstw. Zastanawiaem si nieraz nad problemem spadku przestpstwa zgwacenia na tle zaostrzenia represji karnej. Trudno, a by moe w ogle nie sposb, dokona tu miarodajnych bada statystycznych. Znam spraw rzeczywistego gwatu, o ktrym nikt si nie dowiedzia, sprawca bowiem zapaci bez

oporw pokrzywdzonej dan przez ni kwot 15 000 z, zdajc sobie spraw, e grozi mu kara szczeglnie surowa, i to bez zawieszenia jej wykonania, wola zapaci. Czyby wic zaostrzenie represji czynio sprawcw bardziej podatnymi na rodzinne pertraktacje? Na pewno tak. Std te i rzeczywista liczba omawianych przestpstw nigdy nie bya znana i na pewno nie bdzie. Obok doniesie o gwatach rzeczywistych zdarzay si, rzecz jasna, rwnie faszywe oskarenia, szczeglnie w rodowisku wiejskim. Z takimi faszywymi, oskareniami miaem do czynienia wiele razy, przyczyni po zbadaniu okolicznoci sprawy czsto nie miaem sumienia oskara rzekomych pokrzywdzonych ani o faszywe zeznanie, ani o zoenie nieprawdziwego doniesienia. Byo mi ich al. Specyfika typowych warunkw mieszkania na wsi skania, praktycznie rzecz biorc, modych ludzi pci obojga do zblie w warunkach, jeeli mona si tak wyrazi, polowych, a lepiej nawet bdzie powiedzie - lenych. By moe dzi co si ju w tych sprawach zmienia. Niefortunny zbieg okolicznoci sprowadza czasem w miejsce schadzki kochankw spnionego przechodnia, robotnika wracajcego z nocnej zmiany, gajowego czy choby ssiada. Modzi staraj si by wwczas niewidoczni, ale w przypadku zaskoczenia nie jest to atwe. Taki przypadkowy wiadek bd z zawici, bd z innych rwnie ludzkich uczu, bynajmniej nie daje rkojmi dyskrecji. Dziewczyna ma wwczas wszelkie dane, aby przewidywa, e ju nastpnego dnia o jej zblieniu z chopcem lub co gorsza z dojrzaym mczyzn, bd wiedzieli jej rodzice, a na pewno te i ssiedzi. Poniewa w obyczajowoci wiejskiej mio pozamaeska jest wyjtkowo le widziana, dziewczyna zdaje sobie spraw zarwno z oczekujcych j domowych kopotw, jak i z uszczerbku na czci. Wydaje si jej wwczas, e na wszystko jest tylko jedna skuteczna rada. Trzeba, drc na sobie ubranie, zjawi si w rodzicielskim domu, paczc i krzyczc, oskara swego partnera o gwat. Pniej ju niejako lawinowo dziaaj w imieniu swej crki oburzeni rodzice. Oni ustalaj, czy wiadek nocnej schadzki okaza si dyskretny, a jeeli nie, przygotowuj doniesienie o gwat. Musz powiedzie, e nigdy nie miaem wikszych trudnoci w ustaleniu prawdziwego przebiegu wspomnianego typu nocnych wydarze. Rozpoczynaem zwykle ledztwo od drobiazgowego przesuchania wiadka, ktry przypadkowo znalaz si na miejscu zajcia. Pytaem go zwykle, czy sysza jakie krzyki, wzywanie pomocy bd odgosy wskazujce na walk. Ot, w omawianej grupie spraw niemal regu bya odpowied, e wszystko odbywao si w cakowitej ciszy i gdyby nie traf, to wiadek przeszedby o metr od rzekomego przestpstwa w zupenej niewiadomoci tego, co si obok niego dzieje. Podobne zeznanie, w poczeniu z mao przekonywujcymi wyjanieniami pokrzywdzonej oraz konkretn postaw nie przyznajcego si do winy podejrzanego, skaniao mnie do bardziej szczegowej rozmowy z ofiar gwatu. Rozmowa taka, oczywicie bez udziau rodzicw, ktrzy niechtnie pozostawiali crk sam, doprowadzaa z reguy do przyznania si, e sprawa i zostaa sfingowana, bynajmniej jednak nie ze zoliwoci czy zej woli, a po prostu w obronie czci i wszystkich z tym zwizanych konsekwencji. W owych latach na wsi dziewictwo bardzo byo w cenie. Myl tu oczywicie o dziewictwie umownym, poniewa wystarczyo, aby nikt nie rozpowiada, e dziewczynie co si przed lubem przydarzyo. Przypominam sobie wyjtek z Don Kichota Cervantesa (tom II, rozdzia XLV) cytowany przez Leona Peipera: Kobieta przywodzi przed Sancho Pans czowieka, ktry pozbawi j czci. Pansa daje jej jako wynagrodzenie sakiewk winowajcy pen pienidzy. Po chwili za upowania mczyzn, aby t

sakiewk odebra. Oboje walcz, a gdy ona chwali si, e gwaciciel nie zdoa odebra pienidzy, Panso odpowiada: - Gdyby cho w poowie tak uczciwie bronia swej czci jak tej sakwy, to zaprawd nie mgby ci jej odebra. Pamitam pewn spraw z at pidziesitych, w ktrej poza wtkiem spoeczno-obyczaj owym wystpowa nadto problem prawny, ktry poruszyem swego czasu w publicystyce fachowej na amach jednej z gazet prawniczych. Pracowaem wwczas w Prokuraturze Powiatowej dla dzielnic Warszawy: Praga-Poudnie; podlegaa mi m.in. dzielnica Grochw. Ktrego dnia zjawia si w moim gabinecie kobieta w rednim wieku, zdecydowanie mogca si jeszcze podoba, adna, zgrabna i bardzo sympatyczna. Przysz wraz z mem lekarzem, znacznie od niej starszym i robicym wraenie bardzo zdenerwowanego. Poprzedniego dnia lekarz bawi subowo w odlegym miecie, jego ona za pozostaa w domu. Po poudniu zamierzaa sprztn mieszkanie, umy gow i wczenie pooy si spa. Cay ten plan przebiegby zapewne bez zakce, gdyby nie imieniny ssiadki z gry. Okoo godziny 20 ssiadka zjawia si u doktorowej F. z zaproszeniem, ktremu nie sposb byo odmwi. Na imieninach byo przyjemnie. Taczono stare przeboje, a poniewa jeden z panw nie mia pary, Irena F. taczya tylko z nim - jak pniej ustaliem w ledztwie, bez dwuznacznych zblie. Partnerem Ireny F. by pewien mody inynier, ktrego narzeczona nie moga zjawi si na przyjciu, przebywajc akurat u rodzicw na Wybrzeu. Okoo pnocy, gdy gocie zaczli si rozchodzi, doktorowa poegnaa ssiadk i posza do siebie, a wic pitro niej. Nie zdya si jednak przysposobi do snu, gdy rozlego si pukanie. Irena F. mylc, e to ssiadka, ktra odnosi jej poyczone na przyjcie naczynie, otworzya drzwi. Jakie byo jej zdziwienie, gdy ujrzaa na progu mieszkania swego partnera od taca, ktry energicznie pchn drzwi i wszed do rodka. Przybyy od razu owiadczy, e zapragn mianowicie partnerk sw pocaowa i nic wicej, a w kadym razie tak j solennie zapewnia. Doktorowa chcc okaza delikatno bronia si argumentem spnionej pory, co naleao zrozumie jako stanowisko negatywne merytorycznie, dowiadczenie bowiem uczy, e przy dobrych chciach kada pora jest dobra. Inynier okaza si gruboskrny i prbowa nawet zaatwi spraw, z ktr przyszed, wbrew woli gospodyni. Wanie wwczas wywizaa si pomidzy mczyzn a kobiet szarpanina i co w rodzaju potyczki. Poniewa Irena F. zdya uzbroi si w lec na stole warzchew, inynier otrzyma cios w okolic ucha, na tyle dotkliwy i brzemienny w skutki, e straci such i musia przej stosown kuracj laryngologiczn. Gdy wydarzenia w mieszkaniu lekarza doszy do apogeum, w drzwiach pojawia si ssiadka z poyczon zastaw, ratujc doktorow z opresji. Pniej zeznaa, e gdy wesza do mieszkania pastwa F. zastaa drzwi otwarte, ujrzaa inyniera w jednym bucie trzymajcego si rk za ucho i doktorow z fryzur w nieadzie i bardzo zdenerwowan. W sprawie tej podano mi rwnie nazwiska wiadkw - ssiadw przez cian, ktrzy musieli sysze awanturujcego si inyniera, jako e dom jest akustyczny a ciany cienkie. Maonkowie F. domagali si ode mnie cigania inyniera o gwat dowodzc, e w wietle prawa czyn z wczesnego art. 204 kk wcale nie musi polega na zmuszeniu kogo przemoc do stosunku wystarczy kady czyn nierzdny czy choby lubieny, a takim przecie jest pocaunek, tym bardziej w usta.

Przyjem od Ireny F. formalne zawiadomienie o przestpstwie, a nastpnie wymagany prawem tzw. wniosek o ciganie i wszczem w sprawie tej ledztwo. Rozpoczem oczywicie od przesuchania wiadkw, w szczeglnoci ssiadw zza ciany, ktrzy rzeczywicie zeznali, e syszeli krzyki dochodzce z mieszkania F., na ktre jednak nie reagowali przypuszczajc, e sprawa jest legalna i e doktr po prostu bije sw on, na pewno niezbyt dotkliwie. Dokonaem rwnie ogldzin rozerwanej sukienki ofiary oraz poamanego w czasie walki krzesa. Poniewa nadto zeznanie samej pokrzywdzonej budzio zaufanie, byo bowiem spjne, logiczne i konsekwentne - kwestie dowodowe nie budziy wtpliwoci, tym bardziej e i solenizantka wkraczajc do mieszkania ssiadki z zastaw miaa w sprawie te co do zeznania. W caej sprawie pozostawa jeszcze problem prawny, pokrzywdzona acz bardzo dla sprawcy nieyczliwa, przyznaa jednak, e jego dziaania byy cile ukierunkowane i jedynie chodzio o pocaunek, oraz e nie zrobi on nic, aby mona byo zasadnie przypuszcza, e wszystko przebiega ma zgodnie z przysowiem: od rzemyczka do koziczka, e zechce on przekroczy zapowiedzian granic swego ekscesu. Przed wezwaniem inyniera M. na przesuchanie przestudiowaem komentarz do obowizujcego wwczas kodeksu karnego z 1932 r., aby ustali wynikajc z orzecznictwa granic pojcia czynu nierzdnego. Nie byem pewny, czy w pojciu tym zmieci mona pocaunek, nawet w usta. Ot teza 3 do art. 204 kk najpowaniejszego podwczas komentarza dra Leona Peipera stwierdza w lad za orzecznictwem: Czynem nierzdnym jest nie tylko akt spkowania, lecz take kady inny czyn lubieny majcy na celu zaspokojenie popdu pciowego lub podniecenie pobudliwoci w zetkniciu z ciaem innej osoby. Nie miaem oczywicie wtpliwoci, e ch pocaowania doktorowej daleka bya od miego gestu na dobranoc. Std te uzbrojony w zacytowane tezy komentarza wezwaem do siebie potencjalnego oskaronego i to na jeden z najbliszych terminw. Gdy tego dnia zjawiem si rano w pracy, nie mogem przesucha inyniera od razu. W nawale nieprzewidzianych zaj musiaem co zaatwi i poprosiem go, aby zaczeka. Mj klient, wezwany notabene w charakterze podejrzanego, bardzo si oburzy. Owiadczy, e skoro nie jestem punktualny, to on czeka nie bdzie i jeeli nie przyjm go w cigu 5 minut, to oddali si samowolnie, ma bowiem lub, Na takie dictum nie pozostao mi nic innego, jak tylko pewnego siebie modzieca bezzwocznie formalnie zatrzyma i odesa do aresztu. Tak te zrobiem. Gdy nastpnego dnia dysponujc ju wiksz iloci czasu rozpoczem go przesuchiwa, inynier by znacznie mniej pewny siebie. Broni si mwic, e gdyby kady mczyzna, ktry chce pocaowa kobiet wbrew jej woli, mia odpowiada karnie - wwczas sdy nie mogyby ju rozpatrywa adnych innych spraw, po prostu z braku czasu. Argument ten nie by tak zupenie pozbawiony racji. Szereg pa prezentuje przy pierwszym pocaunku postaw oporu tylko w imi przyjtych obyczajowych konwencji. W tym jednak przypadku, biorc pod uwag akcj przy uyciu warzchwi oraz woanie o pomoc, opr by rzeczywisty. Orzecznictwo sdowe powiada: czy opr pokrzywdzonej nie by tylko pozorny, podyktowany wstydliwoci, chci zachowania pozorw lub chci osignicia pewnych korzyci, Ocenia sd wedle okolicznoci, osb, miejsca i czasu popenienia czynu. Sdziowie rozstrzygaj ten problem, gdy dochodzi do rozprawy sdowej, w ledztwie decyduje prokurator. Przyjem wic, e inynier dopuci si przestpstwa z art. 204 kk i skierowaem przeciwko niemu akt oskarenia do wczesnego Sdu Powiatowego dla WarszawyPragi.

Gdy ju sprawa ode mnie odesza, miaem jeszcze wiele wizyt dra F., ma pokrzywdzonej. Przychodzi do mnie w dni przyj porozmawia - jak okrela - jak mczyzna z mczyzn. - Panie prokuratorze - mwi - pan ma tyle z takimi sprawami do czynienia. Niech pan mi powie prywatnie, czy ona naprawd nie chciaa si z nim pocaowa, czy tylko si droczya? Przecie pniej wesza ssiadka i ona musiaa zachowa twarz. Przekonywaem mojego rozmwc, e jego ona jest bez winy, dowodem za, e jej wierz, jest przecie wniesiony przeze mnie akt oskarenia. Ten argument zdawa si dziaa na lekarza krzepico i decydowa o jego samopoczuciu. Zamienialimy jeszcze kilka sw na temat kobiet, ycia, co zreszt wychodzio na jedno, i interesant opuszcza mj gabinet uspokojony. Ktrego dnia, na krtko przed rozpraw w sdzie przyszed on jeszcze raz. - Widzi pan - powiedzia - podjem postanowienie. Pan zna si na ludziach, ale sd te. Ot jeeli inynier zostanie skazany, uspokoj si wwczas na zawsze. Jeeli natomiast Sd go uniewinni, odejd od ony, mimo e mamy dzieci. Po prostu zaufanie, ktre do niej miaem, ju nie wrci. Oskarajc w tej sprawie tak, jak w adnej uprzednio zaleao mi na tym, aby sd podzieli mj pogld i skaza oskaronego choby najagodniej. W swym przemwieniu nie mogem jednak wykaza podtekstu tego procesu, bo i jak? Spraw sdzia asesor A., moda, niespena, trzydziestoletnia kobieta. Oskarony wywar na niej jak najlepsze wraenie; nie mwi, e si spieszy - zmdrza. W sprawie tej zapad prawomocny wyrok uniewinniajcy, bo i rewizj, ktr wniosem, przegraem. A tak na dobr spraw to sdy obu instancji nie potrafiy przekonujco uzasadni, dlaczego nie dopatruj si w osobie oskaronego przestpcy. By moe dlatego m pokrzywdzonej nie wnis sprawy o rozwd. Gdy spotkaem go na ulicy wiele lat pniej, powiedzia, e onie... przebaczy.

Co do zaatwienia
Pewnego jesiennego popoudnia 1954 roku zostaem wezwany jako prokurator dyurny do przypadku domniemanego samobjstwa, ujawnionego na ulicy Filtrowej w Warszawie. Moda 19letnia dziewczyna pracujca jako pomoc domowa u maestwa L. skorzystaa z nieobecnoci chlebodawcw, ktrzy tego dnia mieli pniej wrci z pracy; postanowia otworzy kurek od gazu jeszcze w poudnie, aby na jakkolwiek pomoc byo za pno. Sprawa samobjstwa tej dziewczyny utkwia mi w pamici dziki interesujcym okolicznociom, ustalonym w toku postpowania wyjaniajcego. Przyczyna desperackiego kroku okazaa si mao oryginalna, zawiedziona mio coraz rzadziej przenosi ludzi na tamten wiat. Myl, e jedynie wwczas, gdy koniec mioci oznacza jednoczenie koniec wszystkiego, to znaczy, gdy w gr wchodzi nie tylko sprawa zawiedzionego uczucia, ale przede wszystkim - rozbitej koncepcji ycia, daleko wykraczajcej poza t wanie sfer spraw.

Janina M. dowiedziaa si w przeddzie mierci, e jej chopiec cho j kocha, eni si nie zamierza. Gdy zrozumiaa, e nic si w jej yciu nie zmieni, postanowia umrze. By moe, gdyby elektryk utrzyma obietnic maestwa, a tylko przesta kocha, Janina M. byaby dzi matk. W przerwach pomidzy licznymi zajciami domowymi czytaaby romanse, pakaa na filmie Love story - ya. Motywy decyzji ostatecznych bywaj rne, zawsze na miar ludzi, ktrzy je podejmuj. Poniewa wszystko jest konsekwencj bardzo subiektywnego stosunku do okrelonych sytuacji, trudno cokolwiek uoglnia. Janina M. na kilka godzin przed mierci, a nawet na moment przed mierci zrobia co, co zadziwio mnie wwczas, ale dzi ju nie dziwi zupenie. Jako prokurator stykaem si z wieloma przypadkami samobjstw. To, ktre opisuj, byo pierwsze. Pniej przez wiele lat badaem istotne okolicznoci podobnych spraw. Robi si tak zwyke po to, by wyeliminowa wersj zabjstwa. Przekonaem si wwczas, e niemal wszystkich samobjcw, bez wzgldu na motywy podjtej decyzji, pe, wyksztacenie czy rodowisko, czy jedna wsplna cecha: co, od czego nie sposb si wyzwoli. Gdy wszedem do mieszkania Janiny M. zauwayem, e wszystko lni czystoci. Podoga bya wieo zapastowana, kuchnia idealnie posprztana, okna umyte. Pociel wacicieli mieszkania wietrzya si na balkonie, a obok na krzele leao przygotowane czyste powleczenie. Wszystkie produkty ywnociowe z kuchennej spiarni znajdoway si pieczoowicie opakowane na balkonie. Zmara leaa w kuchni na pododze. Ssiedzi, ktrzy czujc zapach gazu, wywayli drzwi, powiedzieli mi, e dziewczyna ubrana bya w now ciemn sukienk i nowe buty, leaa przykryta duym wenianym kocem. Okna od kuchni byy uchylone. Pamitam, e ta sceneria wanie zrobia na mnie due wraenie. Co mi si tu nie zgadzao. Wbrew oczywistym faktom byem skonny wykluczy samobjstwo, poniewa Janina M. zachowywaa si do ostatnich chwil przed mierci jak ywy czowiek. Miaem wwczas, przyznaj, naiwn koncepcj ostatnich chwil kadego samobjcy. Wydawao mi si, e czowiek, ktry podejmuje tak wanie decyzj, od razu, w tym samym momencie, traci wszelkie zwizki ze wiatem, e nic go ju nie obchodzi i nic nie moe by dla niego wane. Nie mogem zrozumie, dlaczego Janina M. wiedzc, e za godzin czy dwie otworzy gaz, do ostatniej chwili wykonywaa obowizki wobec ludzi, u ktrych mieszkaa i pracowaa. Dlaczego przekraczajc sw decyzj granic dzielc ycie od mierci mylaa o rzeczach tak bahych, jak zabezpieczenie jedzenia, sprztanie, pastowanie, zmywanie... Podobno Sokrates ju po zayciu cykuty prosi jednego ze swych uczniw, aby nauczy go modnej wwczas piosenki. Gdy obecni zapytali: Mistrzu, teraz? Przecie ju za kilka godzin nie bdziesz y... Sokrates odpar: A kiedy mam si jej nauczy.... Uoglniajc wasne spostrzeenia na tle znanych mi licznych samobjstw mog stwierdzi, e wszyscy, mimo podjtych ju decyzji odejcia ze wiata, do koca myleli kategoriami ludzi ywych. Okazuje si, e nikt nie jest w stanie cho przez chwil myle kategoriami zmarego. Kategorie takie w ludzkim myleniu po prostu nie istniej. Zauwayem te, e samobjcy do ostatnich swych chwil zaatwiaj jakie sprawy. Nieistotne, czy s one obiektywnie wane, czy nie, do, i istniej i trzeba przed mierci zaatwi. Gdyby sama decyzja samobjstwa odrywaa ludzi od wiata, nikt nie zostawiaby listw, a przecie zostawiaj prawie wszyscy. Pamitam prowadzone przeze mnie wiele lat temu gone w Warszawie ledztwo w sprawie mierci Ireny T. Rozwaaem wwczas dwie moliwe wersje: zabjstwo czy samobjstwo? W gr wchodzi

cyjanek. Jeden ze wiadkw przekonywa mnie, e zmara nie moga odebra sobie ycia, poniewa miaa do zaatwienia w cigu najbliszych dni kilka wczeniej zaplanowanych spraw, m.in. piln wizyt u krawcowej. Naiwna ta argumentacja przypomniaa mi spraw pewnego chemika, ktry postanowi popeni samobjstwo instalujc w azience skonstruowane przez siebie urzdzenie zaopatrzone w bardzo silny materia wybuchowy. Czowiek ten goli si przez kilka minut, po czym dopiero wczy kontakt. Gdy dokonywaem ogldzin zwok, cae mieszkanie spryskane byo krwi. Samobjcy nie sposb byo w ogle zidentyfikowa, w mieszkaniu wyleciay wszystkie szyby. A jednak czowiek ten, zanim uruchomi zapalnik chcia si jeszcze ogoli. Czowiek zawsze ma co do zaatwienia przez cae ycie, do ostatniej chwili. Janinie M. z ulicy Filtrowej wydao si w pewnym momencie, e jeli nie wyjdzie za swego chopca i nie zmieni swego ycia tak, jak planowaa, to nie bdzie miaa niczego ju do zaatwienia. Zrobia tylko to, co do niej naleao - sprztna mieszkanie.

Upr
Prowadziem w kocu lat pidziesitych ledztwo przeciwko pewnemu inynierowi, podejrzanemu o apwki. Sprawa bya z grupy tzw. atwych, okolicznoci towarzyszce przyjmowaniu przez Michaa Z. korzyci majtkowych w zwizku z urzdowaniem miay bowiem zupenie jednoznaczn wymow. Bohater opowieci bra od kadego ze swych partnerw pienidze w cztery oczy i aczkolwiek publicznie, bo w kawiarni, to jednak zawsze pod blatem stolika. Kameralny charakter omawianej czynnoci nie przysparza mu wiadkw, za to wszyscy, ktrzy inynierowi Z. dawali, a by ich legion, zgodnie zeznawali to samo. Wwczas obowizywa jeszcze art. 47 tzw. maego kodeksu karnego. Przepis ten uprzywilejowywa dajcego, a nawet gwarantowa mu bezkarno pod warunkiem, e wrczy on apwk na danie, a nastpnie bd sam o tym donis, bd najpniej w pierwszym przesuchaniu powiedzia ca prawd. Moi wiadkowie nie kwapili si wprawdzie donosi, ale wezwani do prokuratury, rozumiejc sw szans, od razu mwili tak, jak byo. Na tak postaw wiadkw wpyna niewtpliwie bezkompromisowo inyniera domagajcego si apwek. Mimo e wszystko, co obiecywa, rzeczywicie zaatwia, kontrahenci nie darzyli go sympati. Sprawa dotyczya grupy prywatnych wykonawcw robt budowlanych dokonujcych drobnych inwestycji na zlecenie pewnej duej jednostki gospodarki uspoecznionej. Przedsibiorcy dziaali zupenie legalnie. Zakady ich byy prawidowo zarejestrowane, waciciele posiadali niezbdne uprawnienia budowlane, pacili podatki itp. Istota przestpstwa sprowadzaa si do tego, e dc do maksymalnego zysku przedsibiorcy wystawiali swemu zleceniodawcy mocno zawyone rachunki, a ten je akceptowa. Mona by zada pytanie, jaka w tym wszystkim rola inyniera Z.? Sprawa bya prosta. Bohater opowieci pracowa u zleceniodawcy jako inspektor nadzoru. On wanie mia obowizek sprawdza faktury wykonawcw w sposb merytoryczny i z istoty , swej funkcji pilnowa, aby wszystko co zawiera rachunek byo rzeczywicie wykonane zgodnie z dokumentacj.

W sprawie okazao si bezsporne, e kada faktura przedsibiorcw bya zawyona co najmniej o 300 procent. W skad tych zawye wchodziy nieprawidowo obliczone stawki cennika, nienalene dodatki, i nade wszystko roboty, w rzeczywistoci nie tylko e nie ukoczone, ale w ogle nie rozpoczte. Inynier Z. sporzdza fikcyjne notatki z przebiegu rzekomych wizytacji budw, ksiki obmiaru podpisywa u siebie w domu, a dzienniki budowy w kawiarni. Ostatecznie okazao si, e Micha Z. funkcjonujc jako inspektor nadzoru osobicie nie by na adnej budowie, nikt go tam nigdy nie widzia, a i sam musia przyzna, e akceptujc wszystkie rachunki w ogle nie rusza si z biura. W takich oto warunkach prywatni przedsibiorcy budowlani wyudzili nienaleny im milion, z ktrego 10 procent przekazali inspektorowi nadzoru za... yczliwo. Przesuchujc wielokrotnie inyniera Z. okazywaem mu sukcesywnie protoky obciajcych go wiadkw, nie robio to jednak na nim adnego wraenia. Inynier niezmiennie powtarza to samo: jestem niewinny. Sprawca nie mg, rzecz jasna, negowa wszystkiego. Uznalimy w naszych rozmowach za okoliczno bezsporn fakt, e ukradziono milion, ktrego on nie upilnowa; Jako fakt niewtpliwy i niepodwaalny przyjlimy nadto, e inynier spotykajc si z wykonawcami w kawiarni podpisywa systematycznie zawyane faktury w ciemno, a wic w ogle nie wizytujc budw. Nie moglimy uzgodni tylko jednego, jaki te by mianowicie motyw jego dziaania. Ja w oparciu o cay klimat sprawy i dokadne zeznania wykonawcw twierdziem, e mj klient bra, a on zaprzecza. Przyznam, e postawa inyniera Z. troch mnie zocia. Rozumiem, e mona si nie przyznawa. Czasem nawet nie rozumiaem, jak mona si byo przyzna. Zawsze jednak ludzie, z ktrymi miaem do czynienia jako z podejrzanymi, reagowali mniej lub bardziej adekwatnie do sumy i wartoci zebranych dowodw. Tym razem byo zupenie inaczej. Podejrzany, jak si gwarowo mwi szed w zaparte wbrew oczywistym dowodom, wbrew faktom i zdrowemu rozsdkowi. Nie mona przecie, mwic o swym przewinieniu powanie, potwierdza cay tryb ycia: kawiarnie, restauracje, wdk, a przede wszystkim fikcyjno swego nadzoru i ogrom powstaych z tego tytuu strat, ale dowodzi, e dokonao si tego wszystkiego bezinteresownie, dla zupenie przecie obcych i nigdy uprzednio nie znanych sobie ludzi. Pod sam koniec ledztwa znalazem obiektywnego wiadka, ktry zezna, e widzia inyniera Z. w mieszkaniu jednego z kontrahentw liczcego pienidze.. wiadkiem tym by listonosz, ktry jak zwykle przynis matce przedsibiorcy, Janinie Z., rent i zamiast wyj z kuchni do sieni, omykowo wszed do pokoju. Listonosz zobaczy na stole ytniwk, a poniewa by trunkowy, prbowa doczy do kompanii, jednak bez powodzenia. Gdy okazaem temu wiadkowi inyniera Z. w otoczeniu piciu przybranych osb, listonosz nie waha si ani chwili. Wskaza inyniera jako osob, ktr widzia w mieszkaniu przedsibiorcy, liczc pienidze. Podczas kolejnego przesuchania mojego klienta byem niemal pewny, e tym razem osigniemy zgodno pogldw co do istoty wszystkich zarzutw. Znw jednak zawiodem si srodze. Inynier powtarza jak papuga sw wyuczan lekcj, zapewniajc mnie, e wznis si wprawdzie na szczyty w zakresie niedopenienia obowizkw, nie wzi jednak od nikogo ani grosza, po prostu dlatego, e jest uczciwy. Miaem w swej praktyce jeszcze w czasach aplikacji podobn spraw. Przesuchiwaem pewnego rolnika posdzonego o paserstwo. Pytaem go wwczas, czy zdawa sobie spraw z tego, e kupione za wier ceny przez niego cztery nowe opony pochodziy z kradziey? Rolnik nie kwestionowa

adnego z udowodnionych mu faktw. Prawd jest - powiedzia - e ten kierowca przyjecha samochodem Pobieda na wie, przy mnie odkrci cztery koa, zdj opony, ktre kupiem, samochd zepchn z pomoc kolegi do pobliskiej sadzawki. Co prawda to prawda - wyjania - ale ebym wiedzia lub domyla si choby, e opony s kradzione, tego nie przyznam, bo paserem nie jestem. Po przesuchaniu rolnika zastanawiaem si, dlaczego nie korzysta z okazji, aby szczerym przyznaniem si do winy i choby pozorn skruch zarobi na mniejszy wyrok. Ta sprawa bya oczywista. Nabywca opon nie mia po prostu wyobrani i uwaa, e jego negacja moe wbrew istniejcym dowodom przekona sd i wpyn na wydanie wyroku uniewinniajcego. Wrc jednak do sprawy inyniera Z. By to bardzo inteligentny, sympatyczny, starszy mczyzna, czowiek z pewnoci na tyle rozsdny, aby zda sobie spraw z niecelowoci swego uporu. Jedyn szans podejrzanego byo przyznanie si do winy i skrucha za popenione przestpstwo. Sd bierze pod uwag tak postaw, stanowi ona bowiem istotn okoliczno agodzc przy ferowaniu kadego wyroku. : Nigdy nie wtpiem w wyobrani inyniera Z., mia on j na pewno wystarczajco rozwinit, by wiedzie, e przeczc pomwieniom wszystkich przedsibiorcw, a nawet wiadectwu listonosza pogorszy jedynie sw sytuacj. A jednak inynier Z. nie przyzna si do brania apwek ani w ledztwie, ani podczas rozprawy, ani nawet na zakoczenie procesu w ostatnim sowie. Sd nie dopatrzy si w dziaaniu oskaronego adnych okolicznoci agodzcych. Po wysuchaniu mojego przemwienia, w ktrym podkrelaem odraajco wykrtn postaw oskaronego i po wysuchaniu obrocy, mwicego bez przekonania o zupenej bezinteresownoci swego klienta, wyda bardzo surowy wyrok. Nie mogem wwczas oprze si wraeniu, e inynier Z. bardziej rozdrani awnikw swym bezsensownym uporem ni czynem, jakiego si dopuci. Sdziowie sdz rnych ludzi oskaronych o rne czyny, wszyscy rozumiemy, e kady moe w yciu popeni bd, ale eby mimo oczywistym dowodom... W kilka miesicy po opisanej rozprawie, zaatwiajc jakie subowe sprawy, w kancelarii wiziennej spotkaem inyniera Z., zatrudnionego tam jako pomocnika w prowadzeniu ewidencji. Dugotrwae ledztwo sprawio, e zapamitaem jego osob, przystanem wic i zamieniem z nim kilka sw. Inynier umiechajc si do mnie powiedzia: -- Pan prokurator pewno zastanawia si do dzi, dlaczego ja byem taki uparty i tych apwek nie chciaem potwierdzi. Przyznaem, e rzeczywicie. - C, teraz to ju mog panu powiedzie; niczym nie ryzykuj. Widzi pan - cign inynier - ja doskonale wiedziaem, e w wietle zebranych w ledztwie dowodw moja wina bya dla wszystkich oczywista. Wiedziaem te, e pan si moim uporem denerwuje, e rwnie sd si zdenerwuje i upnie mi w konsekwencji rok wicej, ni dostabym przyznajc si do winy. wiadomie jednak wybraem mniejsze zo i dlatego wszystkiemu zaprzeczyem. Cigle nie rozumiejc, o co chodzi, zapytaem: - No dobrze, ale na czym polega wybr? Dlaczego pan si nie przyzna? Inynier przez chwil milcza, smutno patrzy w zakratowane okno kancelarii.

- Widzi pan - powiedzia - mnie zaleao tylko na jednym: by w moj niewinno uwierzy mj osiemnastoletni syn. Bardzo si kochamy. Chopiec od pocztku sprawy uwaa, e wszystko polega na jakim tragicznym nieporozumieniu. Dzi wierzy, e wyrok, na ktry mnie skazano, to po prostu sdowa omyka. Wierzy w moj niewinno. Gdybym si przyzna do brania apwek, na pewno pomgbym sobie, ale skrzywdzibym dziecko i to by moe na cae ycie. Pan wie, sd wie, ja wiem, nawet moja ona wie, jak naprawd byo. Wanie przed chwil dostaem list od syna. Tylko on mi wierzy.

Alibi
W swej praktyce zetknem si z zabawn w gruncie rzeczy spraw trzyosobowej grupy tzw. doliniarzy, ktrzy wykonywali swj proceder niezupenie stereotypowo. A oto jak okradli pewnego prezesa spdzielni pracy, wiozcego tramwajem du skrzan teczk pen pienidzy, przeznaczonych na wypat dla pracownikw. Zofia S. zapewne dziki swej 30-letniej rutynie przestpczej wypatrzya wrd pasaerw wanie prezesa, a raczej jego teczk godn zodziejskich zabiegw. Ju po chwili stana obok upatrzonej ofiary, a gdy tramwaj zbliajc si do przystanku zwolni wyrwaa prezesowi teczk i rzucia si ku wyjciu. Okradziony, oszoomiony tym, co zaszo, straci do swej partnerki zaledwie sekund, co jednak wystarczyo, aby ona uzyskujc metr przewagi wyskoczya ze stojcego na przystanku tramwaju. Gdy prezes z krzykiem apa zodziejk usiowa wysi tu za ni, zaszo co nieprzewidzianego. W spraw wda si jeden ze stojcych na pomocie pasaerw, wysoki, dobrze zbudowany mczyzna, o bardzo charakterystycznej, pooranej bruzdami twarzy. Stan on mianowicie w drzwiach i zatarasowa przejcie. Prezes, ktry te nie by uomkiem, zorientowa si w mig, e czowiek utrudniajcy pocig jest wsplnikiem zodziejki. Uderzy go wic pici w twarz, skutecznie odtrci i ju za chwil triumfalnie trzyma Zofi S. za konierz jesionki, gono wzywajc milicj. Wsplnika oczywicie nigdzie ju w pobliu nie byo - zdy zgin w tumie. Ujta z pustymi rkami sprawczyni przestpstwa zachowywaa si zupenie spokojnie. A teczka? C, teczka zgina jak kamie w wod, musia wic by jeszcze jeden wsplnik przestpstwa, kto, kto czeka na przystanku i zdy w por przej rwnie kompromitujcy co cenny przedmiot. Obroca aresztowanej Zofii S. prezentowa pogld, e caa sprawa opiera si jedynie na zupenie nieprzekonywajcym oskareniu. Nie byo przecie ani dowodu rzeczowego - teczki z pienidzmi, ani obiektywnego potwierdzenia, e podejrzana miaa wsplnikw. Teza obrony bya prosta. By moe, rzeczywicie jaka kobieta wyrwaa prezesowi z rki teczk, ale to nie bya Zofi S. Zgodnie z treci zoonych przez ni wyjanie w chwili dramatycznego przebiegu tramwajowych wydarze spokojnie sza ona chodnikiem, gdzie zostaa zatrzymana przez pokrzywdzonego, ktrego nigdy uprzednio nie widziaa, a tym bardziej jego teczki. Do dzi nie wtpi o susznoci decyzji oskarenia podejrzanej o kradzie, w dodatku jake zuchwa. Prawd jest, e wszystko opierao si w zasadzie na zeznaniu jednego wiadka, ale w wietle caoksztatu ustalonych okolicznoci byo ono zupenie przekonujce. Motorowy tramwaju, jakkolwiek oddalony i odwrcony plecami od miejsca zajcia, sysza jednak szamotanin i krzyki.

Odnaleziono pasaera, ktry widzia fakt wyrwania pokrzywdzonemu teczki, nie zauway jednak twarzy zodziejki. Stwierdzono te, e nigdzie nie pracujca Zofia S. bya kilkanacie razy karana z art. 257 kk, a wic za kradzie. Ju tylko jako dygresj wspomn, e wszyscy znani mi rasowi doliniarze byli zawsze w zakresie swego przestpczego procederu monotematyczni, nie wchodzc w aden inny sposb w konflikt z obowizujcym prawem. Znali tylko jeden artyku, ktry gwarowo nazywali dwa, pi, siedem. W jednym z prowadzonych przeze mnie przed laty ledztw wystpowa jako istotny wiadek oskarenia przedwojenny jeszcze krl dzkich doliniarzy, Henryk S. By to czowiek w podeszym wieku, na swj sposb dostojny, wielokrotnie karany nawet na tzw. zakad dla niepoprawnych jako przestpca z nawyku. wiadek w skada zeznanie w zupenie nie zodziejskiej sprawie. Podczas ustalania personaliw zapytany przez sd o zawd, odpowiedzia doliniarz. Pamitam, e adwokat oskaronego, ktrego wiadek ten obcia, sugerowa, aby sd nie da mu wiary. - Jak mona wierzy zodziejowi, przecie to stary recydywista... Wwczas Henryk S. bardzo si oburzy. - Dugo yj na wiecie - powiedzia -- duo te razy byem karany, ale zawsze tylko kradem. Za faszywe zeznanie, jak rwnie za adne inne przestpstwo nikt mnie nigdy nie skaza. Nie widz powodu, eby mi nie wierzy! Wrmy jednak do Zofii S. i jej sprawy. Prezes spdzielni wskazujc oskaron twierdzi, e to wanie ona wyrwaa mu z rki teczk. W chwili przestpstwa stali oni przecie twarz w twarz, by jasny dzie, trudno wic o omyk. Pokrzywdzony wyskoczy za zodziejk z tramwaju, a jeeli straci j na chodniku z oczu, to tylko na uamek sekundy, nie duej. Oskarona odpowiadaa przed sdem z wizienia. O jej aresztowaniu przesdzi przede wszystkim fakt wielokrotnej recydywy, a nadto wysoko ukradzionej prezesowi kwoty. Wydawao mi si, e Zofia S. nie ma w istniejcym stanie dowodw adnych szans, gdy nagle... Skada wanie zeznania pokrzywdzony prezes. Byy one zwize i konsekwentne, tak jak w ledztwie. Sd nie zada wiadkowi adnych pyta uzupeniajcych, po czym zwrci si do oskarenia i obrony ze stereotypowym: Prosz, czy s jakie pytania? Oskarenie nie miao oczywicie adnych, przecie wszystko byo oczywiste i jednoznaczne. Obroca Zofii S. zapyta natomiast: - Panie prezesie, czy pan atwo i dokadnie zapamituje ludzkie twarze? -- Bardzo atwo - odrzek wiadek -bardzo dokadnie, nie musiaem zreszt niczego zapamitywa, przecie oskaron ujrzaem zaledwie w kilka sekund po kradziey i widziaem j tak, jak pana teraz, stalimy przecie blisko siebie. Kolejne pytanie obrocy brzmiao: - No dobrze, a twarz tego jegomocia, ktry w drzwiach tramwaju robi sztuczny cisk i nie chcia pana wypuci, czy jego twarz te pan pamita? -

- Oczywicie - odpowiedzia prezes. - Pamitam go doskonale, tym bardziej e mia bardzo charakterystyczn sylwetk i twarz. Ton adwokata zacz by prowokujcy. - Chce wic pan powiedzie, e gdyby na przykad dzi na tej sali znajdowa si wrd publicznoci rzekomy wsplnik klientki, to pan by go rozpozna? - Oczywicie - odpowiedzia wiadek i mimo woli spojrza na sal. Od tego momentu proces przesta by bahy i monotonny. Prezes krzykn gono: - To on i wskaza palcem mczyzn siedzcego w pierwszej awce wrd nielicznej na sali publicznoci. Zrobio si zamieszanie. Mczyzna wsta z awki i oburzony zaprotestowa przeciwko jawnemu oszczerstwu. By wysoki, dobrze zbudowany, o bardzo charakterystycznej, pooranej bruzdami twarzy. - Ja, prosz sdu - powiedzia - jestem na tej sali przypadkowo, bo po prostu lubi sobie posucha rnych procesw: to moje hobby. Protestuj jednak przeciwko bezczelnym oskareniom wiadka, ktrego nigdy w yciu nie widziaem, a tym bardziej pi miesicy temu, bo przecie wtedy wanie dokonano kradziey. Mwic te sowa mczyzna podszed do sdu; i okaza... legitymacj subow. Bya ona urzdowo powiadczona wanie w dniu przestpstwa. Z zapisu wynikao, e Jerzy R., pracownik jednej z warszawskich spdzielni by wwczas w Krakowie, co mu powiadczono autentycznym - jak si pniej okazao - podpisem i piecztk. Nigdy nie zapomn przemwienia adwokata W., obrocy Zofii S. Trwao to zaledwie dwie minuty. - Jeeli okradziony prezes rwnie trafnie rozpozna moj klientk - powiedzia adwokat W. - jak tego Bogu ducha winnego czowieka majcego niezaprzeczalne alibi, to nie mam ju nic wicej do powiedzenia, jak tylko prosi o uniewinnienie. Co zrobi sd z Zofi S.? Ano, mimo wszystko skaza j za kradzie, cho zdawaem sobie spraw, e wyrok uniewinniajcy wisia na wosku. Taki nieoczekiwany zbieg okolicznoci zdarz si w sprawach karnych wcale nierzadko, i to nie tylko na filmach.

Spotkanie w parku
Z kadym rokiem mojej pracy prokuratorskiej emocjonalny stosunek do prowadzonych spraw oraz ludzi, przede wszystkim przestpcw i ofiar, ulega mimo woli z pozoru nieuchwytnym, lecz staym zmianom i przeksztaceniom. Kada kolejna sprawa podwaaa zaszufladkowane schematy mylenia, z jakimi mody czowiek wchodzi w ycie, rwnie i zawodowe. Proces nabywania dowiadczenia, coraz wiksza znajomo ludzi i ich mniej lub bardziej typowych reakcji, musi gasi emocje, rodzc specyficznie beznamitny stosunek do ocenianych spraw. Myl,

e wanie dziki temu, majc pewien dystans do wszystkiego, co wie si z prowadzonym ledztwem, dowiadczony prokurator popenia duo mniej bdw, ustalona przez niego prawda blisza jest prawdzie obiektywnej, moe on lepiej wykonywa swj zawd. Jako czowiek bardzo jeszcze mody napotykaem niekiedy konflikty, ktrych nie umiaem rozwika, angaowaem si osobicie pod wpywem kierujcych mn emocji po stronie... Oto przykad. Prowadziem swego czasu ledztwo przeciwko Jzefowi R., kierownikowi wydziau zatrudnienia w jednej z Powiatowych Rad Narodowych w pobliu stolicy. Dysponowaem wstpnie nie sprawdzon informacj, e w urzdnik, ktrego nie widziaem jeszcze na oczy, zaproponowa pewnej modej robotnicy skierowanie do intratnej pracy w zamian za intymne spotkanie w parku pobliskiej miejscowoci W. Zawiadomienie o przestpstwie otrzymaem od koleanki pokrzywdzonej, miejscowej dziaaczki modzieowej, ktra przekazujc mi zwierzenia swej przyjaciki nie krya oburzenia. Eksponowaa te fakt, i autor niegodziwej propozycji jest czowiekiem starym, bo czterdziestopicioletnim, szpetnym. Z punktu widzenia przepisw prawa inkryminowany Jzefowi R. czyn by jednoznaczny i prawnie, i moralnie. Bezzwocznie wezwaem pokrzywdzon, dziewitnastoletni Barbar S., ktr, pozostajc pod wraeniem planowanego bezecestwa i nie kryjc odrazy dla sprawcy przestpstwa, szczegowo przesuchaem. Pamitam t dziewczyn jeszcze dzi. Bya wysoka, dobrze zbudowana, w miar rozgarnita i nieadna. Opowiedziaa mi wszystko z pewny-; mi oporami dopiero wwczas, gdy okazaem jej protok przesuchania koleanki i uprzedziem, e przed prokuratorem zawsze trzeba mwi ca prawd, a za nieprawdziwe zeznanie grozi kara. Z uzyskanej relacji, a okazaa si ona w ledztwie prawdziwa, zrekonstruowaem nastpujcy przebieg wydarze. Barbara S. zwolniona z fabryki za systematyczne naruszanie dyscypliny znalaza si bez pracy. Wwczas to los zetkn j z Jzefem R., ktry obieca pomc, ale nie bezinteresownie. Wynagrodzeniem za proponowane przez niego jedno intymne spotkanie w parku miao by skierowanie do pracy chaupniczej i to takiej, ktra dawaa jakoby nieze zarobki przy niewielkim wysiku. Praca ta zwizana bya z krawiectwem. Gdy zapytaem Barbar o przebieg spotkania z podejrzanym, owiadczya, e mimo i si umwia, do spotkania jednak nie doszo i wszystko pozostao jedynie w sferze propozycji. Z punktu widzenia obowizujcego wczenie art. 290 kk fina sprawy nie mia istotnego znaczenia. Wyraona przez urzdnika ch zaatwienia skierowania do pracy w zamian za korzy osobist, jak mia by stosunek z dziewczyn, bo sprawca wyranie sprecyzowa sw propozycj, bya faktem. Przestpstwo apownictwa zostao popenione ju w momencie propozycji. Decyzja dziewczyny nie miaa znaczenia. Brak finau sprawy nie stanowi przesanki uchylajcej karalno czynu. Przez delikatno nie zapytaem Barbary S. dlaczego nie stawia si na spotkanie. Wkraczanie w szczegy uwaaem za zbdne, tym bardziej e byem pewny, i wszystko doskonale rozumiem i wiem. Wedug mojego najgbszego przekonania dziewczyna jeszcze raz przemylaa propozycj, dobra strona jej natury zwyciya, postanowia zachowa uczciwo, nawet kosztem utraty szans na szczeglnie korzystne zatrudnienie. Niebawem wezwaem do siebie Jzefa R. Okaza si on, jak powiadaj, mikki. Gdy zapytaem o zamiary ubiegajcej si o prac dziewczyny, wyjani wszystko tak, jak byo i nawet nie prbowa

wykrtw. Zastosowaem wobec apownika areszt i odesaem go do wizienia. Dopiero po kilku dniach ponownie przesuchaem podejrzanego i pokrzywdzon, aby przed skierowaniem aktu oskarenia drobiazgowo zaprotokoowa wszystkie okolicznoci tej banalnej w gruncie rzeczy sprawy. Jzef R. przyznanie swe potwierdzi i rozpaka si. By to szczupy, drobny mczyzna o pospolitej twarzy i ladach po przebytej ospie, mwio si kiedy o takim: dziobaty. - Panie prokuratorze - powiedzia - przez cae ycie nawet nie byem w sdzie, a nagle co mnie optao. Nie uwierzy pan, ale ta dziewczyna bya taka adna. Zupenie nie wiedzc co robi, postanowiem po raz pierwszy w yciu zdradzi on i to jeszcze w tak niecny sposb. Widzi pan, ja mam on starsz o dziesi lat i troje dzieci. Zarabiam stosunkowo niewiele, wszystkie pienidze oddaj zawsze do domu i codziennie dostaj tylko na jedn kaw i paczk sportw. ona jest zazdrosna, rozlicza mnie z kadej minuty popoudnia. Chcc unikn awantur, od pitnastu lat wracam z pracy prosto do domu;. Chyba, e jest jaka narada czy zebranie. Umwiem si z Barbar S. wiedzc, e wykorzystuj swe stanowisko, e robi le. Ca noc przed t randk nie spaem. Rano powiedziaem onie, e jest narada w wojewdzkiej Radzie, zaoyem bia koszul, wyjciowy krawat i zapowiedziaem pny powrt do domu. W biurze czuem si nieswojo, nie byem pewny, czy dziewczyna zjawi si o umwionej godzinie w parku. Baem si, ze nie przyjdzie, i baem si, e przyjdzie. Jak mczyzna mczynie powiadam panu, e gdyby nawet przysza, to pewnie bym nie sprosta swej roli, a tego te si baem. Ju p godziny przed umwionym spotkaniem spacerowaem w parku oddalonym o jeden przystanek kolejowy od miasta, w ktrym mieszkam. Pojechaem do W., aby dziewczyna, ktra tam wanie mieszkaa, miaa bliej i eby, bro Boe, nikt nie donis o moim spotkaniu onie. Gdy czekaem na Barbar byo jeszcze widno, po parku spacerowali zakochani. Mylaem, e jak Barbara przyjdzie, to i my pospacerujemy, a si ciemni, i dopiero pniej... Czekaem w tym parku jeszcze cae dwie godziny, kilka razy zdawao mi si, e dziewczyna nadchodzi, ale to bya inna. Barbara nie przysza.. Mimo i po tym przesuchaniu podejrzany wyda mi si przestpc przypadkowym, ktrego do smutne ycie nie sao si rami, mj emocjonalny stosunek do sprawy nie uleg zmianie. Byem gboko przekonany o ogromie demoralizacji i o gbokiej tragedii, jak ofiara musiaa przey przez noc rozwaa, czy ulec czy nie przyj i potraktowa perspektyw zblienia z czowiekiem niekochanym jak koszmarny sen. Nie miaem te wtpliwoci, e zarzucana podejrzanemu forma wykorzystywania swej pozycji zawodowej bya szczeglnie wstrtna i zasugujca na najwysze potpienie. W sprawie tej w gruncie rzeczy nie widziaem adnych okolicznoci agodzcych i w tym przekonaniu odesaem Jzefa R. do wizienia. Jeszcze tego samego dnia ponowiem przesuchanie Barbary S., ktra okazaa si ju duo mielsza i rozmowniejsza. Powiedziaa mi wwczas, e transakcj proponowan przez podejrzanego uznaa za godziw, powiedziaa to wprawdzie przy uyciu innych sw, ale w takim wanie sensie. - Ostatecznie, prosz pana - mwia - godzina czy dwie straty, a pniej dobra praca przez kilka at opaca si.: Prosto od fryzjera poszam na to spotkanie. Nie byam pewna, czy kierownik naprawd przyjdzie, a na pracy ogromnie mi zaleao. Moe si pan zdziwi, ale z tego zdenerwowania przyszam ca godzin za wczenie: Poniewa wstydziam si, e tak wczenie przyszam, postanowiam ukry si za tak budk, w ktrej ogrodnicy maj narzdzia i wyj dopiero wtedy, kiedy zobacz kierownika. Przyznam si, e ten fragment opowiadania dziewczyny zaintrygowa mnie.

- No i co byo dalej? - zapytaem. - Co byo wwczas, gdy pani go zauwaya, przecie on te przyszed za wczenie? Dziewczyna zaczerwienia si i spucia oczy. - .No wanie - powiedziaa - zobaczyam go i nie podeszam. Przestaem by delikatny i zapytaem: - Dlaczego, przecie pani tego chciaa? - Chciaam, ale nie podeszam, nie mogam. Nie rozumiaem, czy to uczciwo, czy strach, czy jedno i drugie; przecie musia by jaki powd rezygnacji z dobrowolnie zawartej umowy. Dziewczyna znw zrobia si maomwna, trzeba byo kade sowo wydobywa z niej ostronie, powoli. Wreszcie postanowia powiedzie wszystko jak na spowiedzi. - Widzi pan, gdy go zobaczyam stojcego pod drzewem w takiej dugiej prawie do kostek, niemodnej jesionce, z obszarpanymi kieszeniami i w przetuszczonym kapeluszu z brudn wstk, to sobie pomylaam... Wie pan, co sobie pomylaam? Jest widno, po parku chodz koleanki, przecie one nie wiedz, e ja dla interesu, i to jest najgorsze. Prosz pana, one sobie mogy pomyle, e ja mam takiego amanta, co to jest nie tylko stary, ale i le ubrany, taki beznadziejny i, e ja z nim naprawd, powanie. Nie, nie mogam dopuci do tego, eby mnie wzili na jzyki. eby si miali. Wolaam nie dosta pracy. Chykiem chowajc si za drzewa odeszam i to jest szczera prawda, nic ju nie dodam. I jakie tu mamy proporcje? Barbara S. godzc si na spotkanie z podejrzanym postanowia ofiarowa w zamian za prac sw cze dziewczc, a wic co, co nie miao dla niej adnej lub prawie adnej wartoci. Jzef R. za ryzykowa wszystko i... straci. Spraw Jzefa R. trzeba byo zaatwi do koca, adne bowiem przestpstwo nie moe uj karze. Emocjonalny stosunek do sprawy w pierwszej fazie angaowa mnie przeciwko podejrzanemu, w finale czuem odraz do dziewczyny i chtnie j bym ukara, tylko e przecie nie byo za co. Emocje zawsze s zym doradc. Dzi wydaje mi si, e prawda opisanej sprawy ley porodku. Susznie Francuzi mwi: Wszystko zrozumie, to wszystko przebaczy. ledztwo w sprawie Jzefa R. trwao jeszcze kilka miesicy. W pewnym jego stadium uzyskaem szereg informacji o tym, e kierownik na przestrzeni dwu lat bra apwki, i to nie raz konkretne kwoty za konkretne naruszanie prawa. Przesuchaem wielu wiadkw, ktrzy zarzuty te potwierdzili. Jzef R. nie przyzna si do winy, wszystkiemu przeczy - daremnie. Udao mi si zebra niezbite dowody jego winy i zosta skazany.

Fakty i pozory

Oskaraem swego czasu Jzefa K. o zabjstwo ony. Proces by poszlakowy, wiadkowie za relacjonowali jedynie okolicznoci majce znaczenie porednie. Nikt faktu zabjstwa nie widzia. Wrd wielu nagromadzonych poszlak jedna miaa znaczenie kapitalne. Osiemnastoletnia dziewczyna Janina J. widziaa Jzefa K. w kilkanacie minut po mierci ofiary w bezporedniej bliskoci miejsca zabjstwa, bo zaledwie kilkaset metrw od ulicy, na ktrej nastpnego dnia o wicie znaleziono zwoki. eby zrozumie obciajce znaczenie informacji uzyskanej od Janiny J. wyjani, e morderstwo zostao dokonane okoo pnocy na zupenie bezludnej i nie zabudowanej ulicy. M ofiary nie mia co prawda wspartego dowodami alibi, twierdzi jednak, e ju od godziny 18 przebywa w mieszkaniu, z ktrego przez ca noc ani na chwil nie wychodzi. Mieszkanie oskaronego znajdowao si na terenie internatu, ktrego by on kierownikiem. W toku ledztwa milicja uzyskaa poufne informacje e jedna z mieszkanek internatu, wanie Janina J. spacerowaa ze swym chopakiem w pobliu bramy, zastanawiajc si jak wej do internatu niepostrzeenie. Zgodnie z obowizujcym regulaminem ju o godzinie 22 wszystkie mieszkanki powinny, by w swych pokojach, std te dziewczyna nie chciaa, by zauway j ktry z mieszkajcych w internacie wychowawcw. W pewnej chwili Janina J. usyszaa kroki i zobaczya z odlegoci okoo 100 m zbliajcego si do budynku mczyzn. Poniewa sylwetka nadchodzcego wydaa jej si znajoma, dziewczyna podejrzewajc, e moe to by kierownik internatu, schowaa si za wystp muru odlegy o 50 m od bramy. Mczyzna szed chodnikiem w kierunku internatu. Gdy mija ukryt tu obok Janin J., dziewczyna rozpoznaa w nim swego kierownika. W tym miejscu nie byo adnej latarni, panowaa ciemno. Jednak Jzef K. mia tak charakterystyczn sylwetk, e dziewczyna nie miaa adnych wtpliwoci co do jego tosamoci; bya pewna, e to on. Gdy nastpnego dnia ujawniono morderstwo, a ludzie zaczli mwi, e zbrodnia zdarzya si okoo pnocy nie opodal internatu, Janina zwierzya si w najwikszej tajemnicy swej przyjacice, e wanie o tej porze widziaa kierownika idcego z tego miejsca, w ktrym znaleziono zwoki. Przyjacika powtrzya informacj swemu chopcu, on za koledze, ktry uzna za stosowne zawiadomi o tym fakcie pobliski posterunek MO. W ten sposb informacja o spostrzeeniach Janiny J. znalaza si na moim biurku. Wezwaem dziewczyn do siebie. Przesuchaem ju uprzednio kilkakrotnie Jzefa K., ktry zapewnia mnie niezmiennie, e krytycznej nocy nie wychodzi z domu. Byem pewny, e kamie, ale nie miaem na to adnych przekonujcych dowodw. Wspomn rwnie, e w noc zabjstwa okoo godz. 23 zacz pada rzsisty deszcz, eby za dosta si z ulicy do internatu trzeba byo pokona bardzo botnisty odcinek drogi. M ofiary aresztowany zosta w mieszkaniu ju w kilka godzin po popenionej zbrodni, przy czym dla sprawdzenia przyjtej wersji, e wanie on by sprawc zabjstwa, poddano drobiazgowym ogldzinom jego buty. W mieszkaniu byy trzy pary mskich butw ale na adnej z nich nie stwierdzono najmniejszych ladw bota. Co wicej, wszystkie trzy pary byy rwno uoone w szafce na korytarzu i oczyszczone past nawet... od spodu. Fakt oczyszczenia podeszew past wyda si wszystkim uczestnikom ogldzin mieszkania podejrzany. Zapytaem Jzefa K., czy aby nie prbowa on w ten sposb usun wszelkie lady swej nocnej bytnoci na ulicy. Przesuchiwany zaprzeczy twierdzc, e nawyk takiego wanie oczyszczania butw ma od dziecka, tak nauczy go ojciec i tak cae ycie robi. Miaem wwczas koncepcj sprawdzenia tej wersji, nie sposb byo jednak przesucha ojca po to, aby zebra dowody obciajce syna. Przyjem wic wyjanienia Jzefa K, uznajc, e ogldziny butw nie wniosy do sprawy adnych istotnych okolicznoci, mogcych

potwierdza wersj, i znajdowa si on na ulicy wwczas, gdy pada ju deszcz, a wic po godzinie 23. ledztwo znacznie posuno si naprzd dopiero po przesuchaniu Janiny J. Bya to sympatyczna rozgarnita dziewczyna, uczennica liceum, repatriantka z Francji. Nasza rozmowa nie trwaa dugo. Gdy zapytaem j, czy jest pewna, e przechodzcym mczyzn by kierownik Jzef K., nawet si nie zawahaa. - Tak, to by na pewno on. Jego sylwetka wyklucza omyk. Zauway pan pewnie, e jest on barczysty, a w swej jesionce niemal kwadratowy. Ma te charakterystyczny, bardzo ciki chd. Nie widziaem co prawda oskaronego w jesionce, jednak sam zwrciem uwag wanie na to, e jest on barczysty, niski, tak jak to okrelia dziewczyna - kwadratowy. By moe wanie dlatego nie miaem wtpliwoci, e Janina J. mwi prawd, tym bardziej e powrt oskaronego do internatu wkrtce po pnocy cile korespondowa ze ledcz wersj wydarze, wspart porednio wieloma dodatkowymi dowodami. Wprawdzie fakt, e Jzef K. by na ulicy, a nie w domu - to jeszcze nie dowd zbrodni,.mona jednak byo uzna jego wyjanienia za kamliwe. Dlaczego twierdzi, e cay wieczr i ca noc by w domu? Dlaczego mwi to jeszcze, zanim po informowano go o mierci ony? Czego si obawia? Zdajc sobie spraw z wagi zezna Janiny J. przesuchaem j dwukrotnie bardzo dokadnie. Sprawdziem te, e nie miaa ona adnych konfliktw z kierownikiem internatu, nie miaa wic powodu kamliwie go obcia. Gdy pozwiedzaem Jzefowi; K., e dysponuj zeznaniem wiadka, ktry widzia go w nocy na ulicy, przesuchiwany nie uwierzy.. Nie widzia przecie ukrytej za murem dziewczyny i by przekonany, e moje owiadczenie to po prostuj podstp. Wwczas odczytaem mu zeznanie uczennicy, pokazaem protok jej przesuchania, nie uzyskujc jednak spodziewanego rezultatu. - Panie prokuratorze - powiedzia Jzef K. wok internatu jest ciemno. Gdyby ona przynajmniej widziaa, e otwieraem drzwi wejciowe i wchodziem do bramy, ale przecie to niemoliwej bo z miejsca, w ktrym staa, nie wida drzwi. Cae; to zeznanie w ogle mnie nie dotyczy i podtrzymuj wszystko, co dotd powiedziaem. Moim zdaniem nie; ma pan adnych dowodw na to, e wychodziem z domu. Nie relacjonuj dokadnie sprawy Jzefa K. Byo to ponad 20 lat temu i wielu drobnych szczegw po prostu nie pamitam. Nie sigam rwnie do akt, ograniczajc si podobnie jak w innych sprawach do opisu zapamitanych faktw i zwizanych z nimi refleksji. Po trwajcym blisko p roku ledztwie uznaem, ze suma zebranych dowodw uzasadnia postawienie Jzefa K. w stan oskarenia. Skierowaem wic spraw do sdu wojewdzkiego w Warszawie i niebawem rozpocz si proces. W toku postpowania dowodowego przysza kolej na zeznanie Janiny J. Dziewczyna stana przed sdem zdetonowana i bardzo oniemielona. Pamitam, e proces toczy si w sali 17, najwikszej w warszawskim gmachu sdw; wrd publicznoci byo kilkuset studentw prawa, zainteresowanych t najciekawsz chyba spraw poszlakow o zabjstwo, jaka toczya si przed warszawskim sdem w poowie lat pidziesitych. W tej mogcej oniemieli nawet dojrzaego czowieka atmosferze Janina J. opisaa bardzo precyzyjnie przebieg znanych jej wydarze. Wskazaa te bez wahania na siedzcego na awie oskaronych Jzefa K. jako na

mczyzn, ktrego widziaa w noc zabjstwa w odlegoci kilku zaledwie metrw. Wwczas to obroca oskaronego zoy wniosek o przeprowadzenie szczeglnego eksperymentu. Przychyliem si do tego wniosku, a sd go zaaprobowa. Rozprawa zostaa przerwana. Chodzio o to, aby w ciemn bezksiycow noc uda si przed budynek internatu i sprawdzi, czy z miejsca, w ktrym staa dziewczyna, mona rzeczywicie rozpozna czowieka po sylwetce nie widzc jego twarzy. Eksperyment ten zosta przeprowadzony. Jednego z najbliszych dni o pnocy wszyscy pojechalimy na wyznaczone miejsce. Ja, jako prokurator, cay skad sdu, protokolant i adwokat. Karetka wizienna przywioza oskaronego ubranego w czarn jesionk. Byli te ubrani po cywilnemu, funkcjonariusze MO, ktrzy mieli uczestniczy w tej; czynnoci. Dziewczyna stana za zaamaniem muru twarz do chodnika. Najpierw przeszed obok niej jeden z funkcjonariuszy milicji o podobnym do oskaronego wzrocie, ubrany rwnie w czarn jesionk. Janina J. nie miaa wtpliwoci, e to kto dla niej obcy. Podobnie zareagowaa, gdy przeszed drugi funkcjonariusz tak samo ubrany. Nastpnie zacz zblia si oskarony. Ju z odlegoci okoo 20 metrw dziewczyna rozpoznaa kierownika internatu bynajmniej nie po twarzy, ale wanie po charakterystycznej sylwetce. Ten czowiek by rzeczywicie kwadratowy. Nastpnego dnia podjto przerwan rozpraw. Janina J. ponownie stana przed sdem. Podsumowano wynik eksperymentu, ktry nie odbiega od dotychczasowych zezna dziewczyny. Wwczas przewodniczcy sdu, nieyjcy ju dzi prezes wydziau IV karnego sdu wojewdzkiego w Warszawie, zada Janinie J. ostatnie pytanie. Pamitam do dzi, jak je sformuowa, poniewa pniej wielokrotnie zastanawiaem si nad dopuszczalnoci takiego postawienia kwestii. - Niech wiadek si dobrze zastanowi nad odpowiedzi. Prosz pamita, e od tego, co pani powiej zaley by moe nie wolno a ycie oskaronego. Czy to na pewno by on? Dziewczyna przez kilkanacie sekund nie odpowiadaa, patrzya na aw oskaronych. Jzef K. mia oczy spuszczone, patrzy w ziemi. Milczenie wiadka przeduao si; sdzia nie ponagla. Wreszcie Janina J. spojrzaa w kierunku sdu. - Chyba on - powiedziaa- ale Jeeli ycie oskaronego zaley od tego, co powiem, to ju nie wiem. Chyba on, a moe nie on, nie wiem... Przemawiajc w procesie Jzefa K. eksponowaem wiele zebranych poszlak. Ile ich byo, niech wiadczy fakt, e w sprawie, jednego przecie oskaronego mwiem blisko sze godzin. Mj przeciwnik procesowy adwokat B., przemawia nie krcej. Omawiajc zeznanie Janiny J. prezentowaem pogld, e trzeba wierzy temu, co zeznawaa w ledztwie i przed sdem, zanim nie pado sugestywne pytanie: tak sugestywne, e a niedopuszczalne. daem dla oskaronego kary mierci. Sd skaza go na doywotnie wizienie. Ostatnie sowo mia w tej sprawie Sd Najwyszy. Jzef K. zosta w 1955 r. prawomocnie uniewinniany. Zabjcy ony nie odnaleziono. Gdy zaczynaem pracowa w prokuraturze, wierzyem pozorom. Po latach przestaem wierzy faktom. Oczywicie znacznie upraszczam. Nigdy zreszt nie wierzyem pozorom ani te nie odmawiaem wiary dowodom naprawd bardzo dokadnie sprawdzonym. Przekonaem si tylko, e ycie dostarcza sytuacji, w ktrych czowiekowi wydaje si, e osign pewno, a w rzeczywistoci... Opisujc fragment sprawy Jzefa K. przypomniaem sobie dwa zdarzenia z wasnej praktyki ledczej. Pracowaem jako podprokurator Prokuratury Warszawa Praga-Poudnie. Pewnej nocy, a waciwie ju

nad ranem, wezwano mnie na miejsce zabjstwa waciciela zakadu fryzjerskiego. Morderstwa dokonano w mieszkaniu, byo to w okolicy placu Szembeka, jednak nieco z dala od ulicy Grochowskiej, w dzielnicy zabudowanej niewielkimi jednorodzinnymi domkami. Wszystko wskazywao na rabunkowy motyw zbrodni. Mieszkanie byo doszcztnie spldrowane, bielizna i garderoba powyrzucana z szaf. W pokojach panowa oglny niead. Gdy przyjechaem na miejsce przestpstwa, zaczynao wita. Idc od furtki do drzwi domku zauwayem na trawniku lece futro, nieco dalej ; paszcz, a tu przy parkanie jakie drobiazgi, wszystko prawdopodobnie zgubione przez bandytw w czasie ucieczki. Droga, ktr sprawcy przestpstwa oddalali si od miejsca zbrodni, bya wyranie znaczona gubionymi przez nich przedmiotami. W tej sytuacji zdecydowaem si na bezzwoczne sprowadzenie psa, przypuszczajc, e moe on doprowadzi nas do i bandyckiej meliny. Wkrtce przywieziono radiowozem przewodnika z niepozornym, ale bardzo sprawnym owczarkiem. Pies obwcha cae mieszkanie, po czym ruszy ku i drzwiom. Zbieg po schodach, a nastpnie zdecydowanie poprowadzi do miejsc, w ktrych znajdoway si gubione przez sprawcw przedmioty. Dalsze wydarzenia potoczyy si byskawicznie. Nie przypuszczaem, e tropicy lady pies moe by tak sprawny i szybki. Biegnc na dugiej lince prowadzi nas bez chwili wahania wzdu parkanu, nastpnie chodnikiem do najbliszego skrzyowania. I tu te si nie zawaha. Skrci w kolejn uliczk, przebieg okoo 300 m, po czym wszed przez otwart furtk na teren posesji, zatrzymujc si przy drzwiach maego murowanego parterowego domku o jednych tylko drzwiach. Pies wspar si apami na klamce tak jakby to, czego szuka, znajdowao si tu, o metr od niego. Drzwi okazay si zamknitej Dwch milicjantw stano przy oknach szczelnie zasonitych firankami. Gdy dobijalimy si do rodka z mieszkania dochodziy odgosy przesuwanych sprztw i plusk wody, nikt jednak nie otwiera. Drzwi zostay wywaone i wszedem do rodka. Wwczas naszym oczom ukazaa si nastpujca scena: na rodku pokoju sta niekompletnie ubrany mczyzna, mia zakrwawione rce i twarz. Nie opodal w pomieszczeniu, bdcym rodzajem prowizorycznej kuchni, moda kobieta praa spodnie i koszul. W misce z wod bya krew. Pies usiad w progu i radonie macha ogonem zapewne w poczuciu dobrze spenionego obowizku. Bezzwocznie przewielimy mczyzn i kobiet do Komendy Dzielnicowej MO przy ul. Grenadierw, tam te wstpnie ich przesuchaem. W opisanej sytuacji nie miaem adnych wtpliwoci, e waciciel domku by sprawc bd jednym z uczestnikw napadu na fryzjera, kade inne rozwizanie wydawao si nieprawdopodobne. Gdy zapytaem zatrzymanego, gdzie by w nocy, kiedy wrci do domu i skd krew na jego ubraniu - przesuchiwany odpowiedzia: - Byem w jednej ze rdmiejskich restauracji, tam troch wypiem i pobiem si z koleg. Na kilkanacie minut przed przyjciem panw wrciem takswk MPT do domu. Moe to potwierdzi zarwno ona, ktra za takswk pacia, jak i kierowca, jeli pan go znajdzie. Jeszcze w cigu tego dnia przesuchiwaem kelnerw restauracji, koleg zatrzymanego oraz takswkarza, ktrego udao si odnale dziki wydatnej pomocy dyrektora R. z MPT. Ot okazao si, e zatrzymany mwi szczer prawd. Rzeczywicie co do joty tak, jak wyjani. Wwczas to po raz n-ty zwtpiem w pozory, straciem te zaufanie do psw, nawet tych najzdolniejszych.

Dopiero po kilku miesicach nastpia psia rehabilitacja - ujto mianowicie zabjcw fryzjera. Przesuchiwa ich mj kolega, prokurator N. Gdy przeczytaem protoky przesucha, zrozumiaem wszystko. Sprawcy zbrodni unoszc ze sob toboki pene skradzionych przedmiotw, postanowili przechowa up w domku kolegi - wanie tam, dokd doprowadzi nas pies. Pasera - jak wiemy - nie byo, bo wanie wtedy pobi si z koleg w rdmiejskiej restauracji. Bandyci dobijali si do drzwi domu, jednak bezskutecznie. Wacicielka mieszkania widzc przez okno nie znanych jej mczyzn postanowia w czasie nieobecnoci ma nikomu nie otwiera. W tej sytuacji bandyci udali si do tramwaju i w poszukiwaniu meliny odjechali na drugi kraniec miasta. Ujawnieni zostali zupenie przypadkowo przy okazji innego przestpstwa popenionego przez nich po jakim czasie. A oto inne zdarzenie, tym razem duo bardziej zagmatwane, w ktrym zbieg okolicznoci okaza si wrcz nieprawdopodobny. Prowadziem ledztwo w sprawie zabjstwa waciciela prywatnej takswki. Zosta on znaleziony ze zmiadon gow w lasku, nie opodal pod warszawskiej miejscowoci. Sprawcy uciekli takswk, po czym porzucili j na szosie ok. 20 km od Siedlec - zabrako im benzyny. Ju we wstpnym stadium ledztwa udao si zabezpieczy dwa dowody rzeczowe, mogce suy dla przyszej identyfikacji sprawcy zabjstwa. Bya to mianowicie damska chusteczka do nosa, obszyta koronk, oraz maa, zupenie nietypowa siekierka z ciemn nadpalon rkojeci. Oba te przedmioty znaleziono w porzuconej takswce. Nie naleay one ani do ofiary, ani do adnego z przypadkowych pasaerw. Kwesti t wyjanio cakowicie zeznanie; ony zabitego. Ustalono mianowicie, e bandyci byli pierwszymi pasaerami takswkarza, ktry wyruszy na miasto krytycznego dnia po obiedzie. Na chwil przed rozpoczciem jazdy ona takswkarza sprztaa wntrze takswki, jak zwykle zwracajc uwag, czy ktry z przewoonych rano pasaerw ni# pozostawi w samochodzie jakich przedmiotw. W czasie sprztania takswki nie byo w niej ani siekierki, ani chusteczki. I jeszcze jeden fakt: porzucone w lesie zwoki takswkarza przykryte byy dla niepoznaki gaziami wierku ucitymi jak wykazay odpowiednie badania - znalezion w samochodzie siekierk, O sprawcy zabjstwa wiedziaem wwczas jeszcze tylko tyle, e umia on prowadzi samochd, a nadto by mczyzn wysokim i nosi dugi biay kouch oraz filcowe buty. Informacje te pochodziy od pewnego rolnika, do domu ktrego puka owej krytycznej nocy nieznajomy pytajc, kto we wsi moe sprzeda kilka litrw benzyny. Poniewa benzyny nie byo, takswka zostaa porzucona przed domem tego rolnika, a jej kierowca i ewentualni pasaerowie ktrych rolnik nie widzia, oddalili si w niewiadomym kierunku. Przygotowujc wytyczne dla milicji w tym ledztwie zleciem m.in. zebranie informacji o wszystkich kierowcach, ktrzy odpowiaday podanemu rysopisowi mczyzny i byli uprzednio karani za napady rabunkowe, ze szczeglnym uwzgldnieniem napadw na takswkarzy. Pewnego dnia zgosia si do Komendy Miejskiej MO w Warszawie moda kobieta, Irena S., ktra podzielia si z oficerem dyurnym nkajcymi j podejrzeniami. Owiadczya mianowicie, e czytaa w gazecie o napadzie na takswkarza Sz. i fakt ten skojarzy si jej z sylwetk mieszkajcego u jej rodziny sublokatora. Sublokator Marian W. by wysokim mczyzn, z zawodu kierowc i nosi w zimie biay kouch oraz filcowe buty. Kobieta powiedziaa te, e Marian W by przed wieloma laty skarany za napad na takswkarza i dlatego skojarzya sobie informacj prasow o morderstwie z rzekomym wyjazdem sublokatora do rodziny.

Osobicie przesuchaem Iren S., potem okazaem jej oba posiadane dowody rzeczowe. Wynik tej czynnoci przeszed wszelkie oczekiwania: kobieta bez wahania rozpoznaa chusteczk jako wasno sublokatora. Owiadczya te, e pamita, jak przed trzema laty na pewnych imieninach Marian W. poyczy t wanie chusteczk od swej wczesnej sympatii, obecnie dawno ju zamnej. Z kolei okazaem wiadkowi siekierk. T te rozpoznaa jako wasno sublokatora, twierdzc, e identyczna leaa zawsze obok pieca w jego pokoju. Wwczas poleciem milicji zatrzyma Mariana W., po czym nazajutrz doprowadzi go do Prokuratury. Zanim przystpiem do przesuchania, wczeniej dokonaem dwch istotnych czynnoci. Po pierwsze sprawdziem, czy w pokoju zajmowanym przez zatrzymanego jest jaka siekierka, nie byo. Po drugie przesuchaem by narzeczon Mariana W., ktra po okazaniu jej chusteczki potwierdzia, e daa j zatrzymanemu i to w okolicznociach, jakie znaem ju z zezna Ireny S. W tej sytuacji ustaliem jeszcze tylko, e Marian W. zarwno w dniu morderstwa, jak i nastpnego dnia nie stawi si do pracy. Uzyskaem w ten sposb pewno, e trop jest prawdziwy, a uczestnictwo zatrzymanego w napadzie na takswkarza - bezsporne. Nie chciabym rozwleka opisu sprawy. Podejrzany nie przyzna si do winy, odpar te skutecznie wszystkie zarzuty. Okazao si, e wasn niemal identyczn siekierk poyczy szwagrowi, ktry wezwany przeze mnie przynis dowd do Prokuratury. Gdy pooyem obie siekierki obok siebie trudno byo rozpozna, ktr znaleziono w takswce. Dotarem rwnie do pracowni, gdzie narzeczona zatrzymanego kupia swego czasu chusteczk, ofiarowan nastpnie Marianowi W. Okazao si, e posiadany przeze mnie dowd rzeczowy jest wprawdzie podobny do wyrobu wspomnianej pracowni, ale nie zosta tam wykonany - koronka bya nieco inna. Sprawdziem te alibi Mariana W., stwierdzajc ponad wtpliwo, e w dniu zabjstwa takswkarza opuci on wprawdzie prac, ale znajdowa si o ponad 200 km od Warszawy, co potwierdzio kilku obiektywnych wiadkw. W tej sytuacji ledztwo przeciwko Marianowi W. umorzyem. Dodam, e mimo wytonej pracy MO zabjcy takswkarza w ramach prowadzonego w tej sprawie ledztwa nie ujawniono. Miny chyba dwa lata. W zupenie innej sprawie aresztowano grup wamywaczy i bandytw. Jeden z nich przyzna si w czasie ledztwa do uczestnictwa w napadzie na takswkarza Sz. W ten sposb udao si zidentyfikowa sprawcw tego zabjstwa. Okazao si, e do takswki wsiado dwch mczyzn i jedna kobieta, a potem wypadki potoczyy si tak, jak przedstawiem je na wstpie. Najdziwniejsze w tym wszystkim byo to, e w napadzie uczestniczya... Irena S. Ta sama, ktra zgosia si do MO, kierujc podejrzenia na sublokatora. Marian W. z zabjstwem takswkarza nie mia nic wsplnego; nie zdawa sobie w ogle sprawy, u kogo mieszka. Swych gospodarzy uwaa za ludzi uczciwych.

Zasady

Do warsztatu piekarza Antoniego . w podwarszawskiej miejscowoci Z. przyszo wczenie rano trzech kontrolerw. Pokrcili si po wszystkich pomieszczeniach, porozgldali, wreszcie orzekli, e brudno i antysanitarnie. Poniewa w istocie byo akurat bardzo czysto, dopiero co po sprztaniu, piekarz w mig zrozumia, co jest grane. - Panowie - zapyta - a ile musi kosztowa, eby byo dobrze? Nie jestem uparty. Urzdnicy nie zastanawiali si ani chwili, jeden za z nich, najwidoczniej starszy rang, odpowiedzia 4500 z. Piekarz dobrze wiedzia, e targowa mona si na bazarze, ale nie z trjk powanych, ludzi, otworzy wic szuflad kantorka i zacz szuka pienidzy. Przypadek zrzdzi, e poprzedniego dnia trzeba byo paci dostawcom, wic pienidzy pozostao niewiele. Antoni . wyuska z kasy 3000 zotych, od czeladnika poyczy 1000, z kieszeni wyj bilonem 200 z. Po chwili caa zebrana kwota w wysokoci 4200 z bya do dyspozycji urzdnikw. - Prosz - powiedzia Antoni . - Wicej nie mam, chyba wystarczy. Okazuje si, e nie wystarczyo. Inspektorzy przykazali piekarzowi przygotowa: na nastpny dzie, brakujce 300 z. - Tu nie ORS - powiedzieli - na raty moesz pan kupi sobie telewizor, po czym godnie opucili warsztat, nie biorc ani grosza. Niby gupstwo, a jednak fakt, e trzej napastnicy okazali si pryncypialni i dopiero nastpnego dnia odebrali ca apwk, wyda mi si dziwaczny i psychologicznie nie uzasadniony. Zapewne wanie dlatego prowadzc ledztwo w tej sprawie, podczas jednego z przesucha poprosiem podejrzanego mgr Jzefa W., eby choby poza protokoem zaspokoi moj ciekawo wyjaniajc, dlaczego to nie mona byo zrezygnowa z tych trzystu zotych, choby dla zaoszczdzenia czasu, Jzef W., jedna z najbardziej rozmownych postaci rzeczonego ledztwa, umiechn si i powiedzia: - Jeeli pan nie zaprotokouje tego fragmentu naszej rozmowy, postaram si wyjani, w czym rzecz. Obiecaem, e nie zaprotokouj i dotrzymaem sowa. A oto odtworzone z pamici sowa podejrzanego: - W kadym dziaaniu powinny obowizywa okrelone zasady. Za pozostawienie piekarza w spokoju zadalimy 4500 z, taka bya nasza cena. Jeeli mona opuci trzysta zotych, to mona i tysic, a jeeli tysic, to i dwa, bo dlaczeg by nie. Idc tokiem takiego rozumowania mona w ogle wzi tylko 500 z, a od tego ju krok, eby nie wzi nic. Niezalenie od przedstawionej racji s jeszcze inne. Ot, przyzwoita apwka musi by apwk, a nie ugod powsta w wyniku pertraktacji. Midzy biorcym a dajcym nie moe by adnego partnerstwa, std te nie ma miejsca na dyskusje i targi; trzeba by bezwzgldnym. Rozumie pan zapewne rwnie, dlaczego nie wzilimy w dniu kontroli czci kwoty, a zgosilimy si po cao nastpnego dnia. Po pierwsze -- urzdnik powinien si szanowa i nie bra nigdy w ratach; po drugie - - dobrze jest okaza dajcemu sw wyszo. Bo przecie gdyby to on by na naszym miejscu, pewnie wziby te 4200 z i uciek gdzie pieprz ronie. Przytoczone postawy inspektorw z procesu, w ktrym oskaraem wiele lat temu, wcale nie byy w rodowisku niektrych nieuczciwych urzdnikw odosobnione. Zetknem si w swej praktyce jeszcze z kilkoma podobnymi przypadkami. apownik bd apownicy, mogc uzyska cz danej kwoty od razu i bez ryzyka nie brali nic, oczekujc penej wypacalnoci dunika. W dwch

sprawach, ktre pamitam, zasady kosztoway sprawcw bardzo wiele, nkany patnik bowiem zjawi si na umwione spotkanie nie tylko z pienidzmi, ale w towarzystwie MO. Szukajc psychologicznej motywacji przedstawionych postaw rozmawiaem ktrego dnia w wizieniu z inspektorem S., dugoletnim apownikiem, czowiekiem zdolnym, wyksztaconym i bardzo inteligentnym. Prowadziem przeciwko niemu ledztwo przez prawie rok, przesuchiwaem go godzinami i nie powiem, eby nasze rozmowy byy jaowe. Ot inspektor S., ktry rwnie nie bra na raty, mia stae ceny i wiele razy z racji swej pryncypialnoci wrcz traci, powiedzia mi mniej wicej tak: - Pan myli, e czowiek idcy na apwki musi najpierw przezwyciy strach? To nieprawda, silniejszy ni strach okazuje si wstyd. Urzdnik stoi zwykle w spoecznej hierarchii wyej od Iksa czy Ygreka, od ktrego ma zamiar wzi. Z chwil gdy tene urzdnik ujawnia sw nieuczciwo czy chciwo, jak kto woli, upada on nagle duo niej. I jak tu wyrwna powstay kompleks? Ot wanie, przez pozorn pewno siebie i utrzymywanie fikcji, e to nie on mnie zaczyna mie w rku. Std wanie niedopuszczalno targw i stao zasad tak, jak gdyby wszystko przebiegao legalnie, a nie wbrew prawu. Musz powiedzie, e co w tym rzeczywicie jest. Pamitam, e w sprawie przeciwko inspektorowi S. zaistnia pewien zadziwiajcy fakt, ktry pozostawa w jakiej relacji do prezentowanych przez niego tez. Ot, ju po aresztowaniu, gdy S. od miesica przebywa w wizieniu, kilku jego kontrahentw zebrao si w pewnym mieszkaniu, eby wsplnie zadecydowa, co robi. Zbliaa si akurat data kolejnej miesicznej wpaty apwek, a nie byo komu da. Dentelmeni uradzili, e jeden z nich wemie od pozostaych pienidze, ktre nastpnie zawiezie rodzicom inspektora, eby przesali mu je ewentualnie do... wizienia. Do tego ju co prawda nie doszo, ale idea bya, a to te co znaczy. Gdy na przeomie lat pidziesitych i szedziesitych dochodzio, do porozumie apwkarskich na tzw. styku pomidzy prywatn inicjatyw a gospodark uspoecznion, stawki korzyci majtkowych byy sztywne i wynosiy z reguy 10% od wysokoci nielegalnie osignitego zysku. Krtko mwic, jeeli prywatny wykonawca czy dostawca uzyskiwa dziki benewolencji urzdnika nienalene mu dochody, wwczas dziesita cz takich wpyww przekazywana bya jako apwka. Jeden z moich podejrzanych, ktry jako urzdnik bra swe 10% od milionowych wrcz sum, powiedzia mi w czasie jednego z przesucha: - Panie prokuratorze, takie 10% znakomicie uatwia porozumienie. Przecie w towarzystwie nie powinno w ogle si mwi o pienidzach, a co dopiero handryczy si o wysoko apwek.

Zazdro
Przestpstwa popeniane przez prostytutki wcale nie nale do czstych. W swej wieloletniej praktyce napotykaem takie klientki niezmiernie rzadko, a zapamitaem na dobr spraw tylko jedn. Mog dzi z powodzeniem odtworzy bez pomocy akt czy choby wasnych notatek spraw przeciwko Irenie M. Oskarajc j o zabjstwo sutenera Bronisawa S. nie mogem oprze si wraeniu, e uwzgldniajc wszystkie okolicznoci przeciw i za bynajmniej nie byy one cakowicie

jednoznaczne. Wreszcie zapad wyrok. Sd Wojewdzki w Warszawie skaza Iren M. na trzy lata wizienia. Mimo tak drastycznie agodnego wymiaru kary Prokuratura nie wniosa rewizji i wyrok si uprawomocni. Na tle teje sprawy, o ktrej opowiem w szczegach, zrodzi si mog wielorakie refleksje bynajmniej nie tylko natury prawnej. 35-letnia Irena M. bya prostytutk wcale nie pierwszego czy drugiego garnituru tej profesji. Wykonywaa Swj zawd z dala od eleganckich hoteli i jaskrawo owietlonego centrum stolicy. Jej nisz ekologiczn bya Praga, Targwek i Brdno, gdzie mimo mniejszych wymaga klienteli ycie wcale nie sao si rami. Oskarona mieszkaa razem ze swym przyjacielem Bronisawem S. w maym parterowym domku na przedmieciu Warszawy, tam te przyprowadzaa swych rwnie niewybrednych, co kiepsko paccych klientw. Bronisaw S. na czas seansw przenosi si do kuchni, gdzie niejako z gry przepija zarobione przez przyjacik pienidze, po czym zasypia snem sprawiedliwego, niewinnie jak dziecko. ycie tych dwojga ludzi przez kilka lat toczyo si monotonnie. On jad, pi i spa. Jeeli robi; co jeszcze, to systematycznie i dotkliwie bi przynajmniej raz dziennie kobiet, ktra go utrzymywaa. Ona dokonywaa zakupw, gotowaa, praa, po czym wyruszaa na miasto. Jeeli pada deszcz i ulice byy puste, wracaa do domu sama. W takie dni bya bita dotkliwiej, jako e przyjaciel nie mg spokojnie zasn... by trzewy. W opisanej koleinie ich ycia znalazo si jeszcze miejsce na mio. Irena M. swego ciemiyciela po prostu kochaa, jako e w tej sferze dozna ycie pata niekiedy ludziom najprzerniejsze figle. Czsto kocha si nie za co, a wbrew czemu. Niektrzy powiadaj nawet, e tylko wwczas kocha si naprawd i by moe maj racj. Pewnego ciepego jeszcze jesiennego dnia Irena M. ponoszc koszty zawodu nabawia si dyskretnej choroby. Powdrowaa wwczas do szpitala na dugie dwa miesice. Gdy zbliay si dni odwiedzin i na taboretach obok ek pacjentw zasiaday rodziny obadowane kompotami, Irena tsknie spogldaa w kierunku drzwi. Nikt jej nie odwiedzi. Dodam, e list z prob, aby przyjaciel przynis jej co ciepego z odziey, bo zblia si termin wyjcia - pozosta, niestety, bez odpowiedzi... W poowie listopada pacjentka opucia szpital w tej samej letniej sukience, w ktrej przysza, tyle e poyczya od uczynnej salowej jaki ach, eby, jadc tramwajem do domu, nie zamarzn. W parterowym domku wiecio si wiato. Irena zapukaa do drzwi, otworzya jej jaka nieznajoma dziewczyna. Bronisawa S, w domu nie byo, pi na miecie. Wystarczya krtka wymiana zda, aby Irena M. zorientowaa si, e koleina wchona nastpn ofiar i e to co byo, nigdy ju nie wrci. Zabraa wwczas swe rzeczy i posza. Gdy przesuchiwaem Iren M. w ledztwie powiedziaa mi, e nie moga znale spokoju, musiaa spotka si z mczyzn, ktrego cigle kochaa, i dlatego wysaa kartk, ktr nastpnie znaleziono przy Bronisawie S. Tre jej bya nastpujca: Przyjd we wtorek w gruzy obok szpitala, musz z tob porozmawia. Bd miaa pienidze i wdk. O umwionej porze rzeczywicie doszo do zaplanowanego spotkania. Przebieg wydarze poznaem ju tylko z wyjanie oskaronej. Ofiary nie udao si przesucha. - Prosz pana - mwia Irena M. - jak on przyszed, to mi tak bio serce, jak jeszcze nigdy w yciu. By pijany. Zapytaam, dlaczego mnie rzuci, a on odpowiedziay e teraz ma modsz, tak, co jeszcze nigdy nie chorowaa i ktra umie zarobi, nie to co ja. Powiedzia te, e mu takiego kociotrupa nie potrzeba, e tak w czasie choroby schudam, e w ogle nie nadaj si do zawodu, wic ma mnie

do. Wwczas chwyciam ceg i uderzyam go w gow, a gdy si przewrci, usiadam mu na plecach i t sam ceg biam w ty gowy bez opamitania. Bijc mwiam, e to za moj poprzedniczk, ktrej zmarnowa ycie, za mnie i za t, ktra teraz u niego mieszka. Powtarzaam, e bij go za wszystkie kobiety, z ktrych pracy yje, ktre wykorzystuje i ktrych nie kocha. W pewnym momencie, widzc ofiar bez przytomnoci, pomylaam, e by moe zabiam czowieka, ktrego przecie cigle bardzo kocham. Gdy zorientowaam si, e Bronisaw oddycha, zaczam go nie, a potem wlec w kierunku szpitala. Ostatkiem si zacignam go przed budynek szpitala miejskiego nr 4 na Pradze, po czym pobiegam do izby przyj i o wszystkim zawiadomiam dyurnego lekarza. Z przesucha wiadkw - pracownikw szpitala wynikao, e Irena mwi prawd. To rzeczywicie ona dostarczya ofiar do szpitala, a gdy pooono go na wzku ustawionym z braku miejsca w korytarzu, trzymaa go za rk i czuwaa przy nim ca noc. Przesuchujc jedn z pielgniarek dowiedziaem si, e Irena M. wysza okoo godziny 11 w nocy ze szpitala i nie byo jej do dugo. Gdy wrcia po pnocy, miaa w rce jaki przedmiot zawinity w gazet. W pewnej chwili siedzc na krzeseku przy wzku, na ktrym lea Bronisaw, kobieta rozwina paczk i wyja plitrow butelk wdki. Pooya j na wzku tu przy doni rannego tak, aby w przypadku odzyskania przytomnoci poczu dotyk szka. Gdy oburzona pielgniarka krzykna: Co pani robi?! - Irena M. odpowiedziaa szeptem: Wdka jest dla niego wszystkim; chc, eby wiedzia, e ma obok siebie to, na czym mu cae ycie najbardziej zaleao. Bdzie szczliwy. Bronisaw S. nie odzyska ju przytomnoci. We wczesnych godzinach rannych zmar. W swym przemwieniu przed sdem eksponowaem incydent z wdk jako okoliczno obciajc, wiadczc o gbokiej demoralizacji oskaronej. Zabrako mi wwczas yciowego dowiadczenia, niezbdnego dla zrozumienia reakcji nietypowych i nie mieszczcych si w konwencjonalnych schematach ocen. A przecie sdzia K., ktry przewodniczy rozprawie, w uzasadnieniu wyroku ustosunkowa si do wspomnianego incydentu z plitrow butelk wdki odmiennie i o ile bardziej dojrzale. Irena M. naprawd kochaa, chciaa, by w chwili niebezpieczestwa mia obok siebie to, w co cae ycie wierzy. Butelka wdki bya symbolem czego najdroszego, bo przecie ten czowiek y tylko po to, eby pi i tylko wdk uwaa za warto bezwzgldn. W owym okresie, a wic w pocztkach lat szedziesitych, obowizywa w Polsce kodeks karny z 1932 r. Zgodnie z treci art. 225 par. 2 tego kodeksu zabjstwo w afekcie stanowio uprzywilejowan form tego przestpstwa. Jeeli sd uzna, e sprawca dziaa w stanie silnego wzruszenia, wwczas dolna ustawowa granica kary wynosia 6 miesicy, a grna - 10 lat pozbawienia wolnoci. Mimo i przepis art. 225 par. 2 kk nie wdawa si w moraln ocen przyczyn wywoujcych afekt, cae powojenne orzecznictwo szo w kierunku uprzywilejowania sprawcy zabjstwa jedynie wwczas, gdy afekt wywoany by pobudk, dla ktrej mona by znale moralne uzasadnienie. Na dobr spraw nawet bandyta mordujc ofiar ze zwykej chci zysku czsto dziaa przy przewadze czynnika emocjonalnego nad racjonalnym, a wic w afekcie. Trudno byoby jednak stosowa w takich przypadkach wspomniany par. 2 art. 225 kk i uzna, e przestpstwo to nie moe by zagroone kar surowsz ni 10 lat pozbawienia wolnoci. Dzisiejsze przepisy karne dotyczce zabjstwa s bardziej konkretne. Ustawodawca uwzgldnia afekt jedynie wwczas, gdy jest on usprawiedliwiony okolicznociami, Tylko tego rodzaju stan silnego wzruszenia uzasadnia zagodzenie grnej granicy kary. Przed laty byo nieco inaczej, cho - jak powiedziaem - orzecznictwo

sdw wyranie unikao stosowania art. 225 par. 2, jeeli zaistniay afekt nie mg by akceptowany ze spoecznego punktu widzenia. Kierujc akt oskarenia przeciwko Irenie M. rozwaaem rwnie i kwesti afektu. W caym przebiegu zbrodni dominoway emocje to byo oczywiste. Tylko pobudki tych emocji... Oskarona dziaaa z zemsty i zazdroci, tak te sama swe zachowanie tumaczya. Ulegajc okrelonemu schematowi mylenia uznaem zarwno ch zemsty, jak i zazdro za pobudki jednoznacznie niskie i przekrelajce mono zastosowania wobec oskaronej konstrukcji prawnej silnego wzruszenia. A jednak sd mia w tej materii odmienne zdanie. Irena M. skazana zostaa za zabjstwo w afekcie i dlatego wymierzona jej kara okazaa si tak niska. W cigu kilku nastpnych lat prowadziem bd nadzorowaem szereg ledztw w sprawach o zabjstwa. Zawsze wwczas, gdy przy niewtpliwym afekcie rdem silnego wzruszenia okazy way si zarwno zazdro i zemsta - a takich spraw byo najwicej - wtpliwoci wzrastay. Przez cae lata reprezentowaem pogld, e zazdro bez wzgldu na okolicznoci jest zawsze pobudk nisk. Byem wwczas pod przemonym wpywem znanego orzeczenia Sdu Najwyszego, e uczucie, to, jako przejaw wadztwa czowieka nad: czowiekiem, nie da si adn miar pogodzi z normami wspycia spoecznego w naszym ustroju. Wspomniane orzeczenie uwaao uczucie zazdroci po prostu za relikt przeszoci, wywodzcy si z traktowania czowieka jak rzecz, ktr mona mie na wasno. Zazdro godzia w wolno, ktr uznajemy przecie wszyscy za dobro o wartociach bezwzgldnych. Wanie pod wpywem tego orzecznictwa oskaryem przed aty modego poet Jerzego M. o zabjstwo kochanka jego ony, nie przyjmujc po stronie sprawcy afektu, mimo e by on - patrzc z perspektywy mojego obecnego dowiadczenia yciowego - niewtpliwy i usprawiedliwiony. Byo to klasyczne zabjstwo z zazdroci. Jerzy M. dowiedzia si, e jego niedawno polubiona ona zdradza go z ojczymem, znanym warszawskim adwokatem. Chopiec kupi w sklepie n, wsiad w tramwaj, pojecha do mieszkania ojczyma, wszed niepostrzeenie do pokoju, w ktrym zasta kochankw in flagranti. Jerzy bez sowa wyj n i uderzy ojczyma w okolic brzucha. Ofiara zamachu zmara w kilka godzin pniej w szpitalu. Oceniem to przestpstwo jako odraajce, pobudk za czynu uznaem za nisk. W sprawie broni adwokat B. Zacz swe przemwienie zdaniem: S trjkty, ktrych nie sposb rozwiza twierdzeniem Pitagorasa. Sd skaza Jerzego M. na symboliczn jedynie kar, wyraajc w ten sposb swoist akceptacj dla pobudki czynu. Mniej wicej w tyme czasie duo mwio si o innym symptomatycznym orzeczeniu Sdu Najwyszego. Usprawiedliwiao ono zazdro jako motyw, ktry moe znale spoeczn aprobat, jeli rdem jego jest prawdziwe uczucie. Sd Najwyszy dowodzi, e dopiero w naszym ustroju mioci przestaa towarzyszy koncepcja czsto wrcz ekonomicznej natury. Penia rozkwitu bezinteresownych uczu wobec kobiety, stanowica znami nowych czasw, wymaga pieczoowitej ochrony. Ochrony wymaga rwnie dobro rodziny jako podstawowej komrki spoecznej. Std te reakcja na zamach godzcy w dobro rodziny jest co prawda nie tylko przejawem uczucia zazdroci, ale rwnie realizacj prawa do szczcia, ktrego odmwi nikomu nie sposb. W procesie Jerzego M. zachowujcego si w czasie przesucha ledczych cynicznie, miaem przeciwko sobie nie tylko oskaronego, publiczno i awnikw, ale nawet on Jerzego M. Chciaa

ona zapewne nielojalno zdrady okupi lojalnoci wobec ma, ktry z jej powodu znalaz si w tarapatach, W czasie swego przemwienia odczuwaem wrogo sali. Ludzie s w stanie rozgrzeszy zabjc z mioci, a mechanizm takiej postawy wydaje si prosty. Czowiek atwiej utosamia si z kim nieszczliwym, zawiedzionym i oszukanym ni z takim, ktremu diabe dzieci koysze. By moe ludzie czciej dowiadczaj za ni dobra. Nawet ci, ktrzy sami zdradzaj swe ony, nie akceptuj moralnie tego procederu ze cile egoistycznych pobudek. Zdradzajcy nie chce by zdradzany, potrafi rwnie zaakceptowa nawet najbardziej drastyczn reakcj na czyn, ktry tradycyjnie uwaany jest za niegodziwy. Oskarajc w rnych procesach czsto odbieraem aplauz publicznoci wobec moich argumentw. Tylko w sprawach o zabjstwo z zazdroci, przy poprawce, e zdradzony mia do swej emocji moralnie akceptowane prawo, publiczno bya przeciwko mnie, a wystpienia obrocw nierzadko nagradzano oklaskami. W procesie przeciwko Irenie M., jak rwnie przeciwko Jerzemu M. - byem sam. Dzi, z perspektywy wielu lat, majc odpowiedni dystans do omawianej grupy spraw, nie potrafi przewidzie wasnej reakcji, gdybym znalaz si wrd publicznoci na procesie zabjcy z zazdroci. Moe w jaki sposb solidaryzowabym si ze sprawc, bo przecie nie ma czowieka na wiecie, ktrego bezkarnie nie oszukano i w wiadomoci ktrego nie drzemaaby ch odwetu. C, uczucia nie zrealizowane, nawet spoecznie naganne, musz mie wpyw na ocen innych, take tych, ktrych w myl litery prawa okrelamy mianem zbrodniarzy.

Zupa pomidorowa
Otrzymaem pewnego dnia anonim, z treci ktrego wynikao, e pewien wysoki urzdnik z Makowa Mazowieckiego, czowiek w tamtejszych warunkach na wieczniku, bierze apwki, nie gardzc nawet 100-zotowym datkiem. Doniesienie wydawao si w swej treci wrcz nieprawdopodobne, trzeba byo jednak rzecz sprawdzi na miejscu. Wybraem si wic do Makowa. Autor anonimu podawa nazwiska osb, ktre daway, a nawet adresy, nie szczdzc te informacji za co. Pamitam, e pierwszego wiadka, rolniczk Jzef N. przesuchaem na terenie jednego z gminnych posterunkw MO. Staruszka przysza wprost z pola, mwia, e nie ma czasu, ju od drzwi zaklinajc si, na wszelki wypadek, e o niczym nie wie. - Dopraszam si aski pana prokuratora, o co pan zapyta, to ja nie powiem, bo nawet nie umiem si podpisa, tylko krzyykiem. Perspektywa przesuchania tak opornej osoby nie bya zachcajca, na szczcie, w lad za mam, wkroczy do pokoju syn, ktry podj si porednictwa pomidzy mn a wiadkiem. Rolnik stwierdzi, e w sprawie tej kury, co zgina ssiadce, jego mama rzeczywicie nic nie wie, a oskarenie, jakoby wiedziaa, jest faszywe. - Co si za tyczy innych spraw - powiedzia - moemy zeznawa.

Zapytaem wwczas, czy staruszk zna Jana R., urzdnika z Makowa. Odpowiedziaa, e zna, ale nic nie wie. Dodaa te, e to bardzo przyzwoity czowiek. Na moje pytanie, czy dawaa Janowi R. pienidze i za co, spojrzaa na syna, a gdy ten skin przyzwalajco gow, powiedziaa, e rzeczywicie daa 200 z waciwie za nic. W tym miejscu do rozmowy wczy si syn. - Panie - powiedzia - mymy tylko chcieli przyspieszy zaatwienie, nic wicej. Ludziska mwili, e Jan R. bierze i e mona przyj do niego nawet z gupstwem. Nie wierzyem, ale sprbowa nie zawadzi. Daem mamie 200 z, posza i zaatwia, a dziw, e wzi tak mao... W ten sposb zaczo si. Przez kilka dni przesuchiwaem wiadkw, na og z powodzeniemPoznaem ju nawet rozmiary zjawiska. Mj przyszy klient hodowa zasadzie: duy obrt, may zysk, umia te pienidze wydawa. Dla rozszyfrowania tej kwestii postanowiem przesucha miejscowych takswkarzy. Byy to jeszcze lata, w ktrych ludzie uczciwi nie mogli sobie pozwoli na samochd, a nieuczciwi tym bardziej. Nieuczciwie zdobyte pienidze wydawao si w restauracjach, ale na terenie ssiedniego powiatu. Autobus PKS jako rodek komunikacji nie wchodzi, oczywicie, w gr, by poniej godnoci stanu; pozostaway takswki. Kierowcy prowincjonalnych takswek mieli swych staych klientw na powane kursy, dugie z czekaniem. Byli oni na og maomwni tak dugo, dopki ich pasaer nie siedzia. Potem stawali si rozmowniejsi. Moe to by rewan za uprzednie lekcewace traktowanie, a moe waciwa wielu ludziom skonno do obmowy, do e przesuchania takswkarzy daway a reguy interesujcy materia dowodowy. Tak te byo w przypadku Jana R. Gdy uznaem, e sprawa dojrzaa do realizacji wziem ze sob dwch funkcjonariuszy MO i odwiedziem podejrzanego urzdnika u niego w domu. Przeprowadzilimy rewizj poczon z zabezpieczeniem co wartociowszych ruchomoci na poczet grocej za apwki grzywny. Jan R. zosta zabrany do aresztu. W czasie rewizji, ktr zawsze uwaaem za czynno dla prowadzcego ledztwo prokuratora bardzo niemi, po raz pierwszy zetknem si z on podejrzanego, Krystyn R. Bya to kobieta duej urody, charakteryzowaa j wytworno i elegancja. Godnie reprezentowaa ma, ktry piastowa eksponowane stanowisko w miasteczku. W czasie rewizji Krystyna R., dla ktrej przecie praktyki ma nie mogy stanowi tajemnicy, zdawaa sobie wyranie spraw, e wszczte ledztwo oznacza zawalenie si wszystkiego, A miao si co wali. Przypominam sobie pewnego wamywacza, ktrego osobicie na przestrzeni okoo 10 at kilka razy aresztowaem. Gdy go doprowadzano, zjawia si beztroski, a nawet w pewnym sensie zadowolony z tego, co go czeka. Nie mia mi te nigdy za ze, e go aresztowaem. Uwaa mnie za dobrego znajomego, lubi, a nawet przez kilka lat otrzymywaem od niego z wizienia witeczne kartki z pozdrowieniami. Gdy pewnego dnia przy okazji kolejnego aresztowania zauwayem beztrosk Jzefa M., zapytaem go o przyczyn braku niechci do wiziennego ycia. Oto, co mi odpowiedzia: - Widzi pan, na wolnoci to ja jestem nikim. Wszyscy s lepsi ode mnie. Maj adne mieszkania, zarabiaj. Jednych ludzie powaaj, innych si boj. Jestem le ubrany, stoj przed kioskiem z piwem, kady ma mnie za nic. W wizieniu to co innego. Pod cel wielu jest ode mnie gorszych, sabszych, wszyscy nowicjusze i debiutanci. Tak, w wizieniu to ja jestem pan ca gb, mnie si boj, powaaj, usuguj, ja sobie zawsze lepiej od innych dam rad, mam praktyk. Jzef M. by czowiekiem rwnie zdemoralizowanym i wykolejonym, co inteligentnym. Potrafi odpowiedzie na moje pytanie i to trafnie. Temu wamywaczowi nie miao si co zawali. Mona by

zaryzykowa twierdzenie, e kady kolejny pobyt w wizieniu by swoistym piciem si w gr po szczeblach zodziejskiej sawy. Co innego maomiasteczkowy dostojnik Jan R. Ot ona mojego podejrzanego, asystujc w czasie rewizji, nie odzywaa si ani sowem. Patrzya na mnie z nieukrywan nienawici, a jednoczenie bez wstydu. Uwaaa zapewne, e na paszczynie moralnej wszystko jest umowne, krzywda za, jak jej wyrzdzam - stanowi kategori bezwzgldn i cakowicie jednoznaczn. W wieloletniej praktyce prokuratorskiej, zwaszcza przy ledztwach w sprawach gospodarczych i kryminalnych, czsto ze strony osb podejrzanych wyczuwaem okrelony osobisty stosunek do mnie. By on bardzo rny. Przestpcy kryminalni traktowali mnie z reguy nie jak osobistego wroga a urzdnika, ktry wykonuje swj obowizek. Nie byem dla nich konkretnym przeciwnikiem, a raczej reprezentantem okrelonej instytucji. Rzecz jasna instytucji nie lubianej, ale stanowicej co, co byo, jest i bdzie, a wic wchodzcej w skad natury rzeczy. Uczestnicy afer gospodarczych i apownicy prezentowali zupenie inne postawy. Im bardziej prokurator by wnikliwy, im wicej potrafi udowodni, tym bardziej by nie lubiany, czasem nawet nienawidzony. Zastanawiaem si kiedy nad przyczyn okrelonego osobistego stosunku przestpcy do osoby prowadzcej ledztwo. By moe rnice powstaj wanie dlatego, e uczestnicy afer gospodarczych trac nie tylko wolno, ale jeszcze co wicej, spadaj czsto z wysoka. Kryminalici maj stopie upadku duo niszy. Kryminalista uwaa, e nie prokurator, a los spata mu figla, aferzysta natomiast jest duo bardziej racjonalny w ocenie swych niepowodze. Dajmy jednak spokj dygresjom i wrmy do przerwanego wtku sprawy Jana R. ledztwo trwao okoo piciu miesicy, pniej nastpi akt oskarenia i bardzo surowy wyrok. Sd wymierzy oskaronemu take wysok grzywn, a poniewa pienidze pozostay w restauracjach - zlicytowano nawet meble. Podczas rozprawy widziaem wrd publicznoci Krystyn R. Siedziaa w pierwszej awce. Odznaczaa si niepospolit urod i elegancj, cho co si zaamywao, grunt usuwa si jej spod stp. M nie by ju tym, kim uprzednio i nie trzeba byo wielkiej wyobrani, aby uzna utrat swej dotychczasowej pozycji za rzecz nieodwracaln. Kobieta ta miaa al nie do losu, a wycznie do mnie. Mnie uznaa za sprawc swego nieszczcia. Miny chyba ze trzy lata. Prowadzc i nadzorujc wiele rnorodnych ledztw zapomniaem o Janie R. i jego dawno ju zakoczonym procesie. Ktrego dnia musiaem zaatwi jak spraw w Makowie. Wsiadem nad ranem w samochd i pojechaem. Na miejscu zastaem mojego wczesnego przeoonego, prokuratora P. Mielimy bardzo duo pracy przez cay dzie. Przed powrotem do Warszawy postanowilimy zje spniony obiad w miejscowej gospodzie ludowej, tak bowiem nazywano wczesne zakady ywienia zbiorowego, Obskurna knajpa miecia si w rynku. Usiedlimy przy stoliku. Kelner wytar brudn szmat kau piwa i zapyta, co zjemy. Zamwilimy tylko zup pamitam, e pomidorow. Na sali by tok. Z wyjtkiem nas dwch nie byo chyba nikogo trzewego, moe kelner, ktry bacznie si nam przypatrywa rozmawiajc z koleank, rwnie jak on zaniedban, w rozchestanym, zaplamionym fartuchu i rozczochranymi wosami. - Tych panw ja sama obsu - powiedziaa w pewnym momencie. - Po prostu si zamienimy.. Ty wemiesz jaki mj stolik, choby ten pod oknem.

Zauwayem, e kelner daje swej koleance rachunek na nasze dwie zupy i odchodzi. Po kwadransie zjawia si kelnerka, przynoszc dwa pene talerze. Nie moglimy si tej zupy doczeka, tak bardzo bylimy godni. Gdy zaczlimy je, moj uwag zwrcio to, e kelnerka nie odchodzia, patrzya na nasze rce, w ktrych trzymalimy yka; nie spuszczaa z nas wzroku. Tak, to bya Krystyna R. Pierwsza dama miasteczka w caym swym upadku i upokorzeniu. W kadym czowieku jest jakie skrzywienie zawodowe, ono wanie kazao mi skojarzy napis na cianie o wyoeniu trutek przeciw szczurom z faktem odsunicia kelnera od obsugi naszego stolika. Krystyna R. sama, dobrowolnie, wrcz z wasnej inicjatywy, chciaa nam usugiwa, podawa jedzenie czowiekowi, ktrego uwaaa za sprawc jej yciowej katastrofy. Dlaczego? Nie bya to przyjemna chwila. Chciaem odsun talerz i wyj - przestaem by godny. Krystyna R. patrzya nam na rce, a mymy jedli, wszystko do dna. Zapacilimy rachunek nie dajc grosza napiwku. Nie wypadao. Gdy wsiadalimy do samochodu, kelnerka staa w drzwiach restauracji. Dlaczego? Nie wiem.

Ponad zwyk miar


Pewien mody robotnik Huty Warszawa- zachorowa na jedn z bardziej zoliwych odmian raka, a gdy lekarze nie robic duej nadziei zaproponowali mu operacj, poszed, si poradzi znachora. Syszaem kiedy zdanie, e ludzie bardziej wierz w zioa ni w lekarstwa, a bardziej w lekarstwa ni w operacje. Myl, rzecz jasna, o raku, ktry wedug obiegowych teorii nie lubi noa, 20-letni Euzebiusz Ch. pojecha wic po zioa do Izabelina, ostatecznie nie tak daleko, 15 km od Warszawy. Znachor okaza si mczyzn w podeszym ju wieku, dobrotliwym i budzcym zaufanie. Zaproponowa swemu pacjentowi kuracj przy pomocy odpowiednio spreparowanych lici kapusty, wspart promieniami, tyle e nie kobaltu, ale przeciwreumatycznej lampy Vita-Lux. Leczenie miao by dugotrwae, jednak niezbyt drogie, leczcy bowiem mia potrzeby skromne, a praktyk du. O wspomnianej sprawie dowiedziaem si z doniesienia lekarzy, zoonego w prokuraturze wwczas, gdy Euzebiusz Ch. w bardzo zym stanie przywieziony zosta przez rodzin do przyzakadowego szpitala huty i tam zatrzymany. Rozpoczem ledztwo od przesuchania lekarza, ktry chorego leczy. Dowiedziaem si, e przypadek pacjenta jest beznadziejny, zaawansowanie choroby za nie daje adnych szans na utrzymanie go przy yciu. Uznano, e przesuchanie chorego jest zdecydowanie niewskazane, i to bynajmniej nie tylko z powodu jego kiepskiego stanu. Caa ta sprawa miaa jeszcze jeden aspekt, dziki ktremu wanie utkwia mi w pamici, i to mimo upywu co najmniej 20 lat. Przesuchaem wic rodzin chorego, notabene doskonale znajc szczegy wizyty u znachora. Uzyskaem w wyniku zoonych zezna kompletny materia dowodowy uzasadniajcy postawienie leczcemu zarzutu oszustwa. Wkrtce pojechaem do Izabelina, aby osobicie dokona rewizji w mieszkaniu znachora, ujawni ewentualnych pacjentw, a wic ludzi podobnie jak Euzebiusz Ch. oszukiwanych i przesucha podejrzanego.

Znachor mieszka w maym drewnianym domku. By to czowiek blisko siedemdziesicioletni i niegupi. W rozmowie ze mn zwrci uwag na do specyficzny sposb swego dziaania, i to zarwno wobec chorego na raka robotnika, jak i innych leczonych pacjentw. Z wyjanie Kazimierza W. wynikao, e podejmowa si leczenia jedynie wwczas, gdy pacjent obiecywa, i rwnolegle do wizyt w Izabelinie bdzie rwnie odwiedza prawdziwych lekarzy i sucha ich wskaza. Bya to prawda. Euzebiusz Ch. zobowizywa si dotrzyma tego warunku, tylko nie zgodzi si na operacj... ze strachu. W przestpczoci Kazimierza W. byo jeszcze co, co usposabiao do niego yczliwie. Ot zawsze zapewnia swych beznadziejnie chorych pacjentw, e bd yli, im gorzej za si czuli, i im wiksze choroba robia spustoszenie, tym blisze byo - wedug jego sw - wyzdrowienie. W czasie jednej z wizyt Euzebiusza Ch. znachor powiedzia: - Niebawem przyjdzie taka chwila, e ble oka si nieznone i bdzie si panu wydawao, e nadchodzi mier. Wwczas straci pan przytomno, po czym nastpi kryzys i wszystko zmieni si na lepsze. Moje leczenie zacznie dawa widoczne rezultaty, a rak zginie. Podobnej treci rozmow z chorym potwierdzili czonkowie jego rodziny, a nawet szpitalni lekarze, ktrzy leczc pacjenta widzieli jego optymizm. By on odwrotnie proporcjonalny do stanu chorego, ktry im gorzej si czu, tym bardziej wierzy, e wyzdrowienie jest blisko. Czeka na... kryzys. Po kilku dniach pojechaem jeszcze raz do szpitala. Pacjent cigle y, bardzo cierpia; byy to jego ostatnie chwile. Wwczas wanie dr M. powiedzia mi z zaenowaniem: - Wie pan, jak my jeszcze naszemu choremu poza morfin pomagamy? Moe si to wyda dziwne, ale wozimy go karetk szpitaln na napar z lici kapusty i przeciwreumatyczne lampy do Izabelina. Tak decyzj podj ordynator za wiedz dyrekcji szpitala. Chopiec umierajcy by zupenie spokojny. W ostatnim dniu ycia mia najwiksz nadziej. Zajmujcej si nim pielgniarce powiedzia: - Siostro, czuj si tak le, e na pewno kryzys nastpi tej nocy. Niebawem wszystko si zmieni. Przecie on mi obieca, e wyzdrowiej. Euzebiusz Ch. umar bez strachu. Jestem pewny, e gdybym go przesucha, ujawni szarlatastwo znachora i fakt wszczcia w tej sprawie ledztwa, zachwiabym wiar w lekarza, a choremu wyrzdzi krzywd. C, w sprawie tej wszyscy bylimy humanitarni. Chyba nawet ponad zwyk miar.

Oczekiwanie
Prowadziem przed laty due ledztwo przeciwko grupie pracownikw pewnego Zjednoczenia w Warszawie. Zarzuty byy rne, jednak przewaay apwki. Z pocztku wszystko wskazywao na to, e sprawa nie ma charakteru afery. By tylko jeden potencjalny podejrzany, dowodw przeciwko niemu

niewiele, a roboty co niemiara. Zatrudniem w sprawie biegych ksigowych, trzeba byo te dokonywa skomplikowanych rozlicze, a wszystko to trwao. Majc rwnolegle inne sprawy, byem bardzo zajty i std zapewne ledztwo przez kilka miesicy nie wykraczao poza wstpne pocztkowe stadium. W dyrekcji Zjednoczenia wiedziano o przedsiwzitych przeze mnie czynnociach, wiedziano te zapewne, e podejrzewam tylko jednego czowieka o podrzdnej w gruncie rzeczy roli. Poniewa nikogo nie przesuchaem jako podejrzanego, nikogo nie aresztowaem, przeto nie wizay mnie adne procesowe terminy skaniajce do szybkiego ukoczenia sprawy. Musz powiedzie, e tylko to jedno jedyne ledztwo w caej swej karierze prowadziem tak opieszale. Od wszczcia postpowania w sprawie min rok, a nic si waciwie nie dziao. Mino dalsze p roku i dopiero wwczas postanowiem odoy wszystkie inne sprawy, by energicznie zaj si t jedn, pozostawion bez biegu. Do szybko przesuchaem kilkunastu prywatnych przedsibiorcw, ktrych podejrzewaem o wrczanie apwek wspomnianemu na wstpie urzdnikowi Zjednoczenia - kierownikowi L. Wynik przesucha by zaskakujcy, krg osb, ktre bray, znacznie si poszerzy, i to o ludzi, pozostajcych dotd w ogle poza podejrzeniem. Sprawa wydawaa si bardzo trudna. apwki wrczano jakoby pod blatem kawiarnianych stolikw tylko w cztery oczy, waciwie za nic. Podejrzewaem liczne trudnoci w udowodnieniu winy osobom pomwionym przez dajcych. Nie wierzyem te, by atwo si przyznali w istniejcym stadium ledztwa i przy tej iloci dowodw, jakimi dysponowaem. Bez wikszego przekonania co do powodzenia zaplanowanej czynnoci wezwaem trzech inynierw, pracownikw dyrekcji. I co si okazao? Ju po kilku minutach wszyscy si przyznali. Odczuem nawet rzecz niezwyk. Inynierowie przyznajc si robili wraenie, e po prostu czekali, aby kto da mi po temu okazj. Jeszcze tego dnia aresztowaem wszystkich, ktrzy si stawili, po czym poleciem wezwa dwie inne pomwione przez dajcych osoby. Byli to przedstawiciele dyrekcji przedsibiorstwa: Jan K. i Lucjan Z. I tym razem wszystko poszo jak z patka. Obaj podejrzani przyznali si do winy, przy czym wcale nie trzeba byo ich do tego namawia. Musz przyzna, e spontaniczna prawdomwno skorumpowanej grupy bya dla mnie na tle innych podobnych spraw zaskoczeniem. Znani mi dotd apownicy wykrcali si jak mogli i dopiero w wyniku licznych konfrontacji, po okazaniu im zebranych dowodw porednich, uznawali sw win lub nie, tych ostatnich te byo wcale niemao. Gdyby mnie kto wwczas zapyta, skd ta prawdomwno podejrzanych, w pewnym sensie nawet spontaniczna, nie znalazbym odpowiedzi, jak rwnie nie potrafibym przedstawi psychologicznej motywacji takiej wanie postawy w ledztwie. Dopiero kolejny podejrzany, dyrektor G., ktry wezwany na przesuchanie ubieg nawet moje pytanie, przyznajc si do znacznej kwoty apwki rzuci i niejakie wiato na zagadkow szczero kolegw. Myl, e potrafi odtworzy bez akt i notatek jego sowa, pobudziy mnie one bowiem wwczas do refleksji i pniej jeszcze wielokrotnie o nich mylaem. Dyrektor G. by czowiekiem inteligentnym, wyksztaconym i bardzo rozmownym. Po zaprotokoowaniu zoonych wyjanie pozosta jeszcze w moim pokoju przez kwadrans, oczekujc na konwj do wizienia. Wwczas wanie powiedzia:

- Panie prokuratorze, my wszyscy ju od ptora roku zdajemy sobie spraw, e ledztwo jest w toku. Przez pierwsze miesice dalimy sobie sowo, e w przypadku wezwania na przesuchanie nie przyznamy si i wszystkiemu bdziemy zaprzecza. Codziennie chodzc do pracy, odbierajc telefony, zagldajc w domu do skrzynki, oczekiwalimy urzdowego druku wezwania, jednak bezskutecznie. Po siedmiu czy omiu miesicach ja osobicie zaobserwowaem u siebie i nie tylko u siebie co, co moja ona, lekarka, okrelia mianem nerwicy oczekiwania. Wszystko, co si dziao, byo ju tylko oczekiwaniem na wezwanie, ledztwo, spraw, wyrok, co pan tylko chce. Wwczas wanie zrozumiaem sens przysowia, e strach ma wielkie oczy i e na zodzieju czapka gore. Czuem si jak czowiek chory na raka, ktry zna ju diagnoz i rokowania, przestaje si udzi i tylko... czeka. Jest ju jesie. Niedawno wszyscy bylimy na urlopach. Powiedziaem onie, e to pewnie nasze ostatnie wsplne wakacje, w przyszym roku o tej porze bd ju gdzie indziej. Pojechalimy jak co roku na Mazury, ale nic ju nie miao adnego sensu: ani spacery, ani owienie ryb, wszystko byo niczym wobec tej jednej Jedynej myli co jutro? Po urlopach spotkalimy si, ja i obecni wsppodejrzani, u kolegi Z. Ptoraroczne ledztwo bez jakiegokolwiek naszego w nim udziau okazao si niesychanie skuteczne. Wszyscy mielimy do oczekiwania, a ja nawet powiedziaem moim towarzyszom, e jeeli w najbliszym czasie po mnie nie przyjd, to sam si zgosz; niech si dzieje co chce, byle prdzej. Ju nikt z nas nie mwi o zmowie milczenia, a jeli nawet mwi, to sam w to nie wierzy. Gdy pan poprosi mnie dzi do pokoju, odczuem co na ksztat ulgi. Wiedziaem, e pjd do wizienia i chyba byem nawet zadowolony, e to ju, a nie za p roku czy rok, raz kozie mier. Dyrektor mwi prawd. Pniej rozmawiaem z jego on, ktrej umoliwiem widzenia z aresztowanym mem przy okazji wzywania go z wizienia do Prokuratury na przesuchanie. Moja rozmwczyni powiedziaa w pewnej chwili: - Jak m dosta wezwanie, to si nawet ucieszy. Nigdy pan nie uwierzy, ale bya to pierwsza noc, jak przespa spokojnie. Przez cay rok cierpia na bezsenno.

Deus ex machina
Jeeli na tle okrelonej sprawy zeznaje dwch wiadkw, i to zupenie odmiennie, prokurator czy sd: nie s bynajmniej bezradni. Ot w wietle obowizujcej zasady swobodnej oceny dowodw mona z powodzeniem zeznanie jednego ze wiadkw woy midzy bajki, a drugiemu da wiar. Swobodna ocena dowodw nie powinna by jednak nigdy utosamiana z dowolnoci. Organ rozpoznajcy spraw nie moe, ot tak sobie, jednemu uwierzy, innego uzna za kamc i wedug wasnego widzimisi ustali prawd. Byaby to bowiem zaledwie prawda pozorna, jake odlega od obiektywnej, lecej u podstaw kadego procesu, nie tylko karnego. Zarwno odmowa wiary w zeznania wiadka, jak i jej przeciwiestwo wymagaj przekonujcego uzasadnienia. Mona uzna Iksa za prawdomwnego, a Ygreka za kamc, trzeba jednak dokonan ocen ich zezna oprze bd na innych dowodach, bd na okrelonym rozumowaniu przebiegajcym w myl zasad logiki i opartym na dowiadczeniu.

Bywa, e podejrzany czy oskarony nie przyznajc si do winy powouje wiadkw, majcych zezna o jego niewinnoci. Jeeli taki wiadek jest dla oskaronego czowiekiem najbliszym, bliskim czy choby tylko przyjacielem, zawsze istnieje prawdopodobiestwo, e zoone zeznanie zostanie odpowiednio ukierunkowane - na korzy. Czowiek dla oskaronego zupenie obcy te moe co prawda zezna faszywie, i to z rnych wzgldw, jednak prawdopodobiestwo takie jest ju nieco mniejsze. Od wiekw najbardziej wierzono wiadkom, ktrzy nie tylko oskaronego nie znali, ale z ca spraw nie mieli nic wsplnego, przed sdem za zjawiali si zupenie nieoczekiwanie, nie wzywani, jako deus ex machina, aby da wiadectwo prawdzie. Miaem w swej praktyce oskarycielskiej kilku takich wiadkw. W ledztwie nie wiedziaem nawet, e istniej, dopiero na rozprawie... Nieoczekiwany wiadek przed sdem i jego zeznanie zmieniajce diametralnie sytuacj niewinnego oskaronego, to ulubiony motyw angielskich kryminaw filmowych. W filmie tacy ludzie zeznaj zawsze prawd, w yciu bywa rnie. Ja osobicie nigdy nie miaem przekonania do takiego wiadka, ktry spada z nieba i cho w ostatniej chwili, to jednak ani nie za wczenie, ani nie za pno, lecz wanie w sam por. Faszywi wiadkowie zdarzali si niejednokrotnie w ledztwie, czciej jednak na rozprawach sdowych, powoywani przez moich klientw ju po wniesieniu przeciwko nim aktu oskarenia. Tego rodzaju taktyka nie jest bez sensu. Faszywi wiadkowie powoani przez podejrzanego ju w ledztwie mog by acniej wzici w ogie krzyowych pyta, s od siebie izolowani lepiej, ni gdy rzecz dzieje si w sdzie. Ta oczywista prawda znana jest od wiekw. Pamitam fragment znakomitych Opowieci biblijnych, ktry chciabym tu przytoczy Pewnego razu Zuzanna, przecudna i bogobojna maonka bogatego kupca Joachima kpaa si w stawie swego ogrodu. Zza krzewu podpatrywao j dwch lubienych starcw i przystpio do niej z nieprzystojnymi propozycjami. Gdy Zuzanna daa im srog odpraw, oskaryli j przed sdem o zbrodni cudzostwa. Dopytywani o szczegy twierdzili z ca bezczelnoci, e widzieli j razem z jakim modziecem, ktrego jednak nie zdoali uj, gdy by szybszy od nich. Sd uwierzy starcom i skaza niewiast na mier. W chwili gdy miano j wyprowadzi, na stracenie, przybieg Daniel. Nawiedzony jasnowidzeniem woa rozpaczliwym gosem, eby wstrzymano wykonanie wyroku, gdy niewiasta jest bez winy. Sdziowie zgodzili si tedy, aby on sam jeszcze raz przeprowadzi ledztwo. Daniel rozdzieli starcw i zacz indagowa ich, kadego z osobna. Wkrtce okazao si, e zeznania ich s sprzeczne. Jeden zapewnia, e widzia wystpn par pod drzewem pistacjowym, drugi utrzymywa, e to by wielki db. Stao si jasne, e oskaryciele kami... Wkrtce po rozpoczciu pracy w Prokuraturze we wczesnych latach pidziesitych, zajmowaem si skargami obywateli, rozpatrywanymi przez Prokuratur w trybie tzw. nadzoru oglnego. Ktrego dnia w poudnie zjawiy si u mnie dwie mode dziewczyny, kasjerki PKP, zatrudnione na jednym z warszawskich dworcw. Jedna z nich, mielsza i mniej zdenerwowana, opowiedziaa mi tak oto histori: - Wczoraj, a raczej dzisiaj, bo par minut po pnocy, liczyymy z koleank dzienny utarg kasy. Z uwagi na kilkugodzinn przerw w ruchu pocigw zamknam okienko. W pewnej chwili usyszaam stukanie w szyb, a gdy spojrzaam, zobaczyam przed kas niemodego ju mczyzn, ktry podajc si za jednego z dyrektorw DOKP da wpuszczenia go do kasy: chcia zatelefonowa.

Zorientowaam si, e rzekomy dyrektor jest bardzo pijany, a poniewa byymy w kasie same, na dworcu pusto, a sokista daleko, obawiajc si rabunku odmwiam, koleanka za mnie popara. Dzi rano zorientowaymy si, e wczorajszy nocny go by rzeczywicie dyrektorem, obie bowiem otrzymaymy dyscyplinarne zwolnienie z pracy za odmow wykonania obowizku subowego. Co pan na to? Zrobiem notatk z przyjcia skargi, odesaem dziewczyny do domu, a sam pojechaem do DOKP. Dyrektor przyj mnie chodno, owiadczy, e na kolei tak jak w wojsku dyscyplina musi by elazna, a polecenia zwierzchnikw kategorycznie wykonywane. Dyskretny problem trzewoci dyrektora wizytujcego nocn kas, bo w takiej intencji rzekomo chcia, wej do pomieszcze stacji, zosta przez mojego rozmwc pominity milczeniem. Wwczas zapytaem: - Gdzie pan by przed przyjciem na dworzec i kto moe powiadczy, e nie pi pan alkoholu? Dyrektor przygotowany zapewne na to pytanie bezzwocznie poda mi nazwiska trzech przyjaci, ktrymi spdzi czas od popoudnia do pnocy, grajc w bryda. Owiadczy rwnie, e nikt nie pi alkoholu, bya jedynie skromna kolacja i kawa. Po zakoczeniu spotkania, ktre odbywao si w mieszkaniu pooonym bardzo blisko dworca, dyrektor postanowi nieoczekiwanie zwizytowa kas, aby sprawdzi, czy kasjerki nie sprowadzaj sobie noc chopcw, bo takie kryy pogoski. Zachowanie si dziewczt dyrektor potraktowa jako osobisty afront oraz brak dyscypliny, std te stosowne decyzje kadrowe. Jeszcze tego samego dnia wezwaem do siebie trzech brydystw, ktrzy bez zajknicia potwierdzili dyrektorsk wersj o bezalkoholowym charakterze spotkania. Ten alkohol to bya sprawa zasadnicza, dyrektor bowiem owiadczy mi, e odmowa otwarcia kasy nie moe by argumentowana niemonoci zidentyfikowania wizytujcego - pokaza przecie przez szyb okienka sw legitymacj. Zdawaem sobie spraw z tego, e jeli dyrektor by trzewy, to kasjerki powinny byy go wpuci. Jeeli nie wpuciy, to moe rzeczywicie w kasie znajdowali si jacy mczyni i wtedy decyzja o dyscyplinarnym zwolnieniu bya suszna. Rozdzieliem trzech wiadkw tak, aby nie mogli si ze sob kontaktowa, po czym przystpiem do bardziej szczegowych pyta. Dotyczyy one kolacji, ubioru, a nade Wszystko bryda. Zapytaem partnerw - kadego z osobna - o ciekawsze rozgrywki wieczoru. Powiedzieli, e nie pamitaj. Wwczas zapytaem, czy by licytowany cho jeden szlem. To wystarczyo, aby wiadkowie si poddali. Grywali oni rzeczywicie od lat w bryda razem z dyrektorem, tylko e akurat poprzedniego dnia w ogle si nie widzieli. aden rasowy brydysta, a z takimi miaem do czynienia, nie powie, e w cigu jednej nocy zapomnia, kto i z jakim wynikiem licytowa i rozgrywa przed kilkunastoma godzinami szlema. Panowie umwili si co do istoty sprawy, a nie co do szczegw. Koleeska przysuga miaa polega na daniu dyrektorowi bezalkoholowego alibi na wszelki wypadek, kto jednak mg przewidzie, e zeznanie bdzie dotyczy niezalenie od wdki rwnie i kart... Po przesuchaniu faszywych, a raczej ju prawdziwych wiadkw telefonicznie cignem do siebie kierowc dyrektora, ktrego zapytaem, gdzie te odwozi krytycznego dnia po pracy swego szefa. Okazao si, e na imieniny naczelnika Z. Potem ju cae postpowanie potoczyo si byskawicznie. Zapytaem solenizanta o list imieninowych goci i ustaliem wszystko, co byo mi potrzebne. Dyrektor pi, i to do duo. Imieniny opuci wraz ze sw on, po czym postanowi dosta si do telefonu, aby wezwa kierowc, poniewa tramwajem jecha nie chcia, a takswek nie byo.

Najbliszy aparat telefoniczny by w kasie na dworcu. Reszt ju wiemy. Nie musz te dodawa, e obie zwolnione kasjerki nie tylko powrciy do pracy, ale dostay jeszcze nagrod za okazan czujno i trosk o powierzone im pienidze. Wyobramy sobie teraz, co by byo, gdyby przesuchiwa trzech brydystw nie kameralnie, a przed sdem? Jeden zeznawaby na sali, a dwch oczekiwao swej kolejki na korytarzu. Faszywi wiadkowie ulokowaliby z pewnoci na sali swego emisariusza, ktry wynisby na korytarz cigi w postaci biecej relacji o treci zadawanych pyta i odpowiedzi. Mogoby, oczywicie, wcale do takiego porozumienia nie doj, ale ryzyko te si liczy. Tak wic zawsze wolaem wiadkw w swym pokoju ni na sali, a ju szczeglnie podejrzliwie odnosiem si do tych zupenie nieznajomych, przypadkowych i absolutnie obiektywnych, ktrzy jawili si w sdzie nie wzywani, aby da - jak ju wspomniaem - wiadectwo prawdzie. Ryo to w poowie lat pidziesitych. Jako asesor Prokuratury nadzorowaem ledztwo w sprawie bardzo powanego wypadku tramwajowego, jaki mia miejsce przy ul. Odrowa w Warszawie. Sprawca katastrofy Janusz W. prowadzc tramwaj najecha przy duej prdkoci na prawidowo owietlony wagon przyczepy innego tramwaju, ktry zatrzyma si na przystanku. Skutki zderzenia okazay si tragiczne. Wrd ofiar znalaza si moda konduktorka tramwaju, ktry najecha. Staa ona w chwili zderzenia obok sprawcy wypadku, poniosa niestety mier. Janusz W. szczliwym zbiegiem okolicznoci zosta jedynie ciko ranny, straci nog. Przed rozpraw sdow, ktra miaa charakter tzw. procesu pokazowego, dokadnie przestudiowaem zebrany materia dowodowy. Koncepcja oskarenia opieraa si na tezie, e Janusz W. w ogle nie obserwowa drogi przed tramwajem, a zapewne rozmawia ze stojc obok niego konduktork; Poza nimi nikogo wicej na pomocie nie byo. Na potwierdzenie przyjtej wersji wydarze dysponowaem przede wszystkim faktem, e w chwili zderzenia korba nastawnika w tramwaju, ktry najecha, znajdowaa si w pozycji najszybszego biegu. Tak wic motorowy do ostatniej chwili, do momentu zderzenia, w ogle nie hamowa, najedajc na stojcy przed nim wagon z maksymaln, technicznie moliw prdkoci, okoo 50 km na godzin. Fakt, e korba nastawnika znajdowaa si, w chwili ogldzin tramwaju we wspomnianej pozycji, przekrela baamutn obron podejrzanego, jakoby hamowa przed zauwaon w por przeszkod, a tramwaj nie zatrzyma si z powodu niefortunnego polizgu k na pokrywajcych szyny mokrych liciach. Jak ju wspomniaem, proces by pokazowy. Prezes sdu zarzdzi, aby rozprawa odbya si w najwikszej sali warszawskiego sdu, ze wzgldu na konieczno pomieszczenia dwustuosobowej grupy tramwajarzy majcych stanowi publiczno. Przygotowanie do rozprawy nie zajo mi zbyt wiele czasu, poniewa stan faktyczny i prawny sprawy by bardzo prosty. Skoro oskarony w ogle nie hamowa, to oczywicie nie widzia stojcego na przystanku tramwaju, a jeeli nie widzia, to nie obserwowa drogi. O adnym polizgu nie mogo by mowy; przecie tramwaj nie tylko nie hamowa, ale nawet nie zwolni, wic skd? Po zoeniu wyjanie przez oskaronego zeznawali wiadkowie, ktrych notabene byo niewielu. Gdy wyczerpalimy list wiadkw, zarwno powoanych przeze mnie, jak i przez obroc oskaronego, adwokata B., sd zamierza zamkn postpowanie dowodowe. Wanie wwczas wkroczy na sal mody mczyzna i podszed do pulpitu dla wiadkw. Przewodniczcy rozprawy zwrci si do mnie:

- Czy pan prokurator wnioskowa tego wiadka? Odpowiedziaem e nie, moi wiadkowie s ju przesuchani. To samo pytanie sd zada adwokatowi B., ktry podobnie jak ja rozoy rce, mwic: - Nie znam tego czowieka, tych za wiadkw, ktrych zgosiem, sd ju zbada. W tej sytuacji przewodniczcy rozprawy zwrci si do stojcego na sali mczyzny z pytaniem, skd si wzi na sali i waciwie dlaczego w ogle przyszed do sdu. Pamitam dokadnie jak mody czowiek odpowiedzia: - Przyszedem, bo dostaem do domu kartk, e dzi jest proces tego motorowego, ktry spowodowa na ul. Odrowa wypadek i e by moe sd bdzie mia do mnie pytania. Poniewa wiadek ten nie by zgoszony ani przez oskarenie, ani przez obron - sd postanowi zwolni go bez przesuchania. I wtedy wsta adwokat B. - Prosz Wysokiego Sdu - powiedzia -- nikt z nas nie ma wprawdzie do tego wiadka adnych pyta, ale skoro ju czowiek zada sobie trud i przyszed, czeka przez dwie godziny na korytarzu, to moe zapyta go, co wie. A nu okae si to istotne? Nie oponowaem. Pierwsze pytanie sdu brzmiao: czy wiadek widzia moment wypadku? Mczyzna odpowiedzia, e nie widzia, poniewa znalaz si na miejscu, zajcia w kilka minut po zderzeniu. Zadajc kolejne i ostatnie pytanie sd by ju nieco zniecierpliwiony. - No to waciwie z czym wiadek przyszed i co ma do powiedzenia sdowi? Mczyzna poczu si nieco skrpowany, spojrza na adwokata B. i odrzek: - Ja waciwie zupenie nic nie wiem poza zupenym gupstwem. Pewnie nie bdzie to w ogle istotne, ale jeeli ju sd pyta, to odpowiem. Wanie przechodziem przypadkiem ulic Odrowa i zobaczyem to nieszczcie. Rzuciem si ratowa motorniczego przygniecionego deskami pomostu. Pomagaem innym przechodniom wycign go na zewntrz, a nie byo to atwe. W pewnym momencie, eby nic nie przeszkadzao, chwyciem za korb nastawnika znajdujcego si w pooeniu maksymalnego hamowania i przeoyem j w pooenie przeciwne. Pniej ju odszedem, poniewa nadjecha milicyjny radiowz oraz pogotowie i zorientowaem si, e nie jestem potrzebny. Uwaam, prosz Sdu e nic istotnego nie zeznaem, ale tylko to wiem, wanie z t korb. Nigdy bym nie przyszed do sdu, ale ta kartka... Poprosiem wiadka o okazanie kartki mnie i sdowi, ale ten odpowiedzia, e ju jej nie ma - wyrzuci. Adwokat B. wygosi mow obrocz, w ktrej nikomu nie znany mody czowiek odgrywa istotn rol. Jego zeznania obali miay wersj aktu oskarenia na rzecz koncepcji polizgu, nowe za pooenie korby nastawnika stao si dowodem, e motorowy Janusz W. waciwie obserwowa drog, skoro hamowa. Nie miaem wwczas wtpliwoci, e zeznanie spadajcego z nieba wiadka byo sprytnie sfingowane. Do dzi tak uwaam, ale jest to jedynie moje osobiste domniemanie, ktrego udowodni

nie sposb. Nie mog te oprze si wraeniu, e gdyby wspomniany wiadek zjawi si ze sw rewelacj w ledztwie, mona by byo w sposb pewny ustali, czy jego zeznanie jest prawdziwe czy faszywe. Kiedy prowadziem bardzo trudne ledztwo w sprawie mierci kilkuosobowej rodziny. Wszyscy zmarli w par godzin po zjedzeniu pyz ziemniaczanych. Sekcja zwok ujawnia, i przyczyn zatrucia by arszenik. Przystpujc do badania sprawy nie wiedziaem, czy byo to morderstwo, zbiorowe samobjstwo czy przypadek. Zdarzenie miao miejsce w byym powiecie garwoliskim, tam te prowadziem ledztwo przesuchujc wiadkw w pomieszczeniu prokuratury powiatowej w Garwolinie. Pewnego dnia wezwaem na zeznanie cztery osoby, ktre wedug posiadanych przeze mnie informacji w ogle si nie znay. I rzeczywicie, ju okoo godziny 9 rano na korytarzu prokuratury zastaem dwch mczyzn i dwie kobiety. Gdy zapytaem, czy si znaj (miao to istotne znaczenie dla ustalonej przeze mnie kwestii) odpowiedzieli, ze widz si po raz pierwszy w yciu. Wwczas poprosiem do pokoju, w ktrym pracowaem, pierwszego wiadka - mczyzn, pozostawiajc innych na korytarzu i zalecajc, aby ze sob w ogle nie rozmawiali i nie opuszczali miejsca, -w ktrym oczekiwa mieli na wezwanie. Pierwszego wiadka, pracownika huty szka, przesuchiwaem okoo dwch godzin. Kwestia, ktr w oparciu o jego zeznanie ustalaem, bya nader istotna. Chodzio mianowicie o rozwaenie moliwoci zdobycia arszeniku w pobliskiej hucie. Okazao si, e arszenik by tam uywany do produkcji i nieodpowiednio zabezpieczony. Ustaliem rwnie, e do znaczne iloci tego zwizku wdroway poza teren huty, wynoszone przez choporobotnikw, ktrzy uywali trucizny do niszczenia szkodnikw w polu. Po przesuchaniu i zwolnieniu pierwszego wiadka wyszedem na korytarz, aby wezwa kolejnego. Jeszcze raz zapytaem. Czy pastwo ze sob nie rozmawiali? Wszyscy kategorycznie zaprzeczyli, ja za poprosiem do pokoju jedn z dwch oczekujcych na korytarzu kobiet. Gdy tylko usiedlimy powiedziaa: - Panie prokuratorze, nie Wiem dlaczego pan ju dwa razy pyta, czy my si znamy i czy rozmawialimy. Ot ja z nikim nie rozmawiaam. Natomiast tych dwoje, ktrzy jeszcze czekaj, to nie tylko rozmawiali, ale razem opucili korytarz i nie byo ich godzin. Dopiero co wrcili. Nie wdajc si w istot sprawy - musiabym bowiem powici temu nazbyt duo czasu - wyjani, e uzyskana informacja bya dla mnie interesujca. Poprosiem oczekujcego mczyzn i zapytaem, gdzie by. Pytanie to zadaem po uprzedzeniu wiadka o odpowiedzialnoci karnej za faszywe zeznanie. Po chwili poprosiem kobiet, ktra - wedug uzyskanej informacji -- wychodzia z mczyzn. Odpowiedzi obojga okazay si nieprawdziwe. Mczyzna mia wpa sam na p godzinki na poblisk stacj benzynow, kobieta natomiast posza do sklepu z pasmanteri, oczywicie rwnie sama. Bezzwocznie kazaem sprowadzi sprzedawczynie sklepu i personel stacji obsugi. W ten wanie sposb udowodniem wiadkom kamstwo. Mimo przeprowadzonej konfrontacji trzymali si oni swej wersji uparcie i zaprzeczali, aby znali si uprzednio oraz by razem gdzie wychodzili i ze sob rozmawiali. Wobec jawnie faszywego zeznania mczyzn i kobiet zatrzymaem w areszcie,

decydujc si kontynuowa przesuchanie w dniu nastpnym. Dodam, e gdyby wiadkowie ci kamali - mogoby to mie istotne znaczenie dla ledztwa. Nazajutrz okazao si, e jestem na faszywym tropie. Ustaliem mianowicie, e jakkolwiek zatrzymani kamali odnonie tego, co robili przez godzin ich nieobecnoci na korytarzu, to jednak rzeczywicie nigdy si uprzednio nie znali. Nigdy te nie rozmawiali o sprawie, w ktrej ich wezwaem. Gdy przesuchiwaem nastpnego dnia mczyzn, doprowadzonego tym razem z aresztu, powiedzia; - Panie prokuratorze, siedziaem ca noc i wicej nie mam zamiaru. Powiem panu wszystko, cho troch si krpuj. Wczoraj, jak czekaem na wezwanie, przyjrzaem si tej kobiecie, ktr pan te wczoraj za kamstwo zamkn. Nie jest to kobieta adna, ale i ja nie pikny; nie moda, ale i ja stary. Zagadaem, e mi si podoba. Okazao si, e ja jej te. Wyszlimy na ulic. Wsiedlimy do mojej Warszawy i pojechalimy trzy kilometry od centrum Garwolina w kierunku stolicy. Tam po prawej stronie jest las. Wjechaem w las, po czym razem przeszlimy na tylne siedzenie. Ju po p godzinie, a moe po czterdziestu minutach bylimy z powrotem na korytarzu prokuratury. e nie znalimy si wczeniej, mog przysic. Daj panu te moje sowo, e z kobiet nie tylko nie rozmawiaem o ledztwie, ale nie rozmawiaem w ogle, nie byo czasu. Wszystko wydao mi si nieprawdopodobne, byo jednak prawdziwe. Ogldziny wskazanego miejsca w lesie ujawniy lady opon Warszawy oraz odbite W: niegu lady stp mczyzny i kobiety, tak jakby przeszli oni razem tylko 2-3 kroki i wrcili. Poniewa on by onaty, a ona matka - sprawa wymagaa dyskrecji - tylko to uzgodnili. Po kilku miesicach ledztwo w sprawie zatrucia pyzami umorzyem. Zdarzenie okazao si nieszczliwym wypadkiem. Gospodyni, majc w domu arszenik do trucia szczurw, pomylia torby. W ten sposb znalaz si on w pyzach. Po umorzeniu ledztwa zjawi si u mnie adwokat - penomocnik rodziny zmarych, aby przejrze akta. Postanowiem wwczas wyj z nich te stronice, ktre dotyczyy romansu niefortunnych wiadkw. Woyem je do osobnej koperty i zalakowaem. Adwokatowi powiedziaem, e wyjte stronice nie dotycz sprawy otrucia i dlatego mu ich nie daj. A swoj drog do czasu tego ledztwa nie wyobraaem sobie, e mona w pewnej sferze spraw dziaa tak szybko. Gdybym chcia co podobnego wymyli, pewno bym nie potrafi.

Przestpca popenia bd
Pamitam ze swej praktyki dwa udaremnione szantae. Autorem pierwszego by inteligent, drugiego rolnik. Znaczne rnice w poziomie intelektualnym obu sprawcw, znalazy, rzecz jasna, odbicie w przedsiwzitym sposobie dziaania. Przestpstwo popenione przez inteligenta pomylane zostao znakomicie, przez rolnika wrcz gupio, przy czym obaj popenili ten sam zupenie elementarny bd i to wanie zdziwio mnie najbardziej. Oba przestpstwa dokonane zostay

w byym powiecie pruszkowskim, a zetknem si z nimi jako wiceprokurator Prokuratury Wojewdzkiej w Warszawie, nadzorujc wczesn Prokuratur Powiatow w Pruszkowie. Kady szantaysta, ktry chce wystpi wobec swej ofiary anonimowo, musi rwnie anonimowo podj okup. Jest to czynno najtrudniejsza, bo w przytaczajcej wikszoci przypadkw ofiara zgasza o szantau w MO, po czym szantaysta zgaszajc si po pienidze z reguy wpada w zasadzk. Pniej nietrudno ju o dowody, przestpc bowiem ujmuje si przecie na gorcym uczynku, gdy zjawia si w umwionym miejscu i o ustalonej godzinie po okup. Problem polega na tym, aby czynno podjcia okupu uczyni moliwie bezpieczn, co nie jest wcale atwe. Kady szantaysta potrafi napisa list. Jeden korzysta w tym celu z pomocy dziecka, inny z dziecinnych drukarenek, ktre mona kupi w sklepie z zabawkami. Szczeglnie czsto stosowan metod jest wycinanie liter z gazety i naklejanie ich na karton papieru. Taka wycinanka gwarantuje anonimowo, w razie bowiem niepowodzenia adna ekspertyza grafologiczna nie ma rzecz jasna szans identyfikacji autora. Z listami nie ma wic kopotw. Trzeba tylko wybra odpowiednio majtn ofiar, po czym listownie zada pienidzy groc, i za nieposuszestwo nastpi okrelone, niemie dla pokrzywdzonego zdarzenie, wachlarz pogrek za moe by szeroki. Kady potencjalny szantaysta wie, e ryzyko, i ofiara si nie ulknie i zamelduje o szantau jest bardzo due. Nie sztuka wic napisa list, sztuka odebra pienidze przy takiej taktyce przestpczego dziaania, by w przypadku zatrzymania z okupem mc wykrci si ze sprawy. Wystarczy chwil pomyle, aby zrozumie ogrom trudnoci bezpiecznej realizacji szantau. Przecie ofiara musi zostawi pienidze w ustronnym miejscu, w ukryciu, aby nikt przypadkowy ich nie znalaz. Szantaysta musi w to ustronne miejsce przyj i mimo zabrania pozostawionej mu paczki mie argumenty na wypadek zatrzymania. Inteligent, o ktrym na wstpie wspomniaem - mgr Kazimierz W. dugo myla nad sposobem stworzenia odpowiedniego marginesu bezpieczestwa. Wreszcie pomys uwieczy dzieo. Gdy czytaem akta sprawy uznaem koncepcj Kazimierza W. za niezwykle sprytn. Sprawca przygotowa z gazetowych liter jednoczenie dwa listy. Jeden do upatrzonej ofiary, a drugi... do siebie. W pierwszym licie, groc pokrzywdzonemu zabjstwem, zada zoenia we wskazanym miejscu 100 tysicy zotych. W drugim napisa takie oto, jak pamitam, sowa: Pjdzie pan w najblisz rod do lasu, nad potok obok mostku. Pod duym, omszaym kamieniem bdzie paczka. Paczk t prosz zabra i zanie na dworzec kolejowy w G. Tam wejdzie pan do ubikacji i pooy paczk na rezerwuarze. Pniej moe si pan oddali. Niewykonanie polecenia bd zawiadomienie MO narazi zarwno pana, jak i ca rodzin na wielkie niebezpieczestwo, nawet utraty ycia. Tok mylenia przestpcy by nastpujcy. Pjd w umwione miejsce, wezm spod kamienia pienidze, a jeeli natkn si na zasadzk, poka list, ktry sam do siebie napisaem, i w ten sposb okae si, e wcale nie jestem szantayst, a drug ofiar tego samego nieustalonego sprawcy. Jak pomylano, tak zrobiono. Jeden list posany zosta do ofiary, drugi schowany w kieszeni. Oznaczonej nocy Kazimierz W. uda si do lasu i tam zabra lec pod kamieniem paczk. W chwili gdy oddala si z miejsca przestpstwa, zza drzewa wyszed szantaowany w towarzystwie dwch funkcjonariuszy MO. Sierant Z. mwi pniej, e w caej jego dugoletniej praktyce nikt nie zaskoczy go bardziej. Czowiek z paczk wcale si nie zdenerwowa, a nawet ucieszy. -- O, jak to dobrze, e panowie s T- powiedzia - tak si baem. - Wyj te z kieszeni list mwic, e nie wie, co jest w paczce, zabra j za pod wpywem groby zawartej w skierowanym do niego pimie. Teraz, gdy

zobaczy milicjantw, przesta si ba ufajc, e zbrodniarz zosta zapewne wykryty i nastpi happy end. W przedstawionej sytuacji rzeczywicie trudno byo mie do magistra pretensje. Czowiek powany, na stanowisku, mia powody do obaw i motywy, dla ktrych znalaz si on owej nocy w lesie przy mostku. aden sd nie skazaby Kazimierza W. za szanta, gdyby nie pewien drobny, ale skuteczny dowd.- Funkcjonariusze MO wykazali szsty zmys. Udali si bezzwocznie do mieszkania czowieka z paczk, przeprowadzili rewizj i znaleli w mietniku gazet, z ktrej wycite zostay litery obu listw. To wystarczyo, aby podejrzany przyzna si do winy i wyjani - jak to si po prokuratorsku mwi - zgodnie z okolicznociami sprawy. Okazuje si, e czowiek inteligentny i nieprzecitnie sprytny popeni w swym niecnym dziaaniu szkolny bd, po prostu nie spali gazety. Druga sprawa bya w swym pomyle tak naiwna, e mimo upywu wielu lat pamitam j w szczegach. Sprawca rwnie wysa list skadajcy si z liter wycitych z gazety. Napisa w nim mniej wicej tak; jeeli nie chcesz zgin, natychmiast wylij pienidze (tu podano kwot, ktrej wysokoci niestety nie pamitam) pod adresem czowieka, ktry o niczym nie wie. W tekcie listu szantaysta poda swe imi i nazwisko oraz rzeczywiste miejsce zamieszkania. Zamiast pieninego przekazu w mieszkaniu rolnika Jzefa O. zjawia si milicja. Tym razem te znaleziono gazet z wycitymi literami. Leaa ona wraz z noyczkami w szufladzie kredensu, ot, po prostu na wierzchu. Okazuje si, e zarwno przestpca sprytny, jak i przestpca gupi popenili ten sam elementarny bd, nie zniszczyli skrawkw gazet, cho mogli to przecie z powodzeniem uczyni. Czyby wic rzeczywicie nie istniay zbrodnie doskonae? Ano, chyba nie istniej, praktyka uczy bowiem, e przestpca zawsze robi jakie bdy, nawet wwczas gdy wszystko dokadnie przemyla do koca i zastosowa, zdawaoby si, wszelkie moliwe rodki ostronoci. Rozwijajc ten pokrzepiajcy wtek opowiadania nawi do sprawy Jerzego W., ktr przed 10 laty prowadziem. ledztwo dotyczyo powanych naduy gospodarczych w Chaupniczej Spdzielni Pracy. Istniaa nie w peni jeszcze udowodniona wersja, e zarwno normy, jak i stawki chaupnikw byy tam celowo zawyane o ok. 1000%. Taki sposb dziaania pozwala chaupnikowi - uczestnikowi przestpczego porozumienia zarabia miesicznie nie 3000 z (jak opiewa ustawowy puap zarobkw), a 30 000 z. Wymylono te bezpieczny sposb odbierania zawyonych poborw przyjmujc fikcyjnie do spdzielni tzw. martwe dusze, ktre jedynie figuroway na listach pac, a naliczane na ich nazwisko wynagrodzenie otrzymywa zatrudniony pracownik. Taki pracownik zarabia krocie dzielc si zyskiem z nieuczciwym kierownictwem spdzielni, ktre celowo zawyao stawki i normy, aby y nie tylko z pensji, ale i z apwek. Sprawa prowadzona przeze mnie dotyczya pewnej martwej duszy, mianowicie wspomnianego Jerzego W. Wedug mojej koncepcji ledczej jegomo w chaupnikiem by tylko z nazwy. Uwaaem wystawione na jego nazwisko karty pracy za absolutny fasz. Nie wierzyem, e zajmuje si on produkowaniem na prasie grzejnej okrelonego w tych kartach wyrobu i byem przekonany, e jest jedn z wielu martwych dusz, ktre funkcjonoway w spdzielni przez cae lata. Wezwaem chaupnika na przesuchanie. Przyszed punktualnie, bardzo zdziwiony, e mog mie do niego interes. Zapytany o produkcj na prasie wyjani bez wahania, e wykonuje j rzeczywicie od bardzo dawna. Wszystko to zaprotokoowaem, po czym przystpiem do czynnoci, jakie wedug mojego najgbszego przekonania miay ujawni oszustwo.

Wezwaem mianowicie biegego, ktry bardzo dokadnie przeegzaminowa presera z technologii rzekomo wykonywanej przez niego produkcji. Okazao si, e Jerzy W. znakomicie wie, jak si to robi. Nie mona go byo zapa na adnej niecisoci, i tu poniosem fiasco. Ju po chwili wiadek wyszed z mojego gabinetu bardzo zadowolony dziwic si jeszcze na odchodnym, e trzeba byo a egzaminu, abym mu uwierzy. Nastpnego dnia, nie rezygnujc, postanowiem sprawdzi, czy rzekomy chaupnik ma w domu pras grzejn oraz niezbdny surowiec. Mia. Okazuje si, e przestpcy nie popenili adnego bdu. Nie tylko nauczyli martwe dusze teorii produkcji, ale wstawili do ich mieszka autentyczne prasy, aby upozorowa rzeczywist produkcj. Bdc w mieszkaniu Jerzego W. postanowiem przedsiwzi kolejn czynno dla uprawdopodobnienia swej wersji ledczej. Byem niemal pewny, e chaupnik mimo e ma pras i zna teori toczenia nie bdzie umia wykona na niej dobrej, pozbawionej brakw produkcji. Eksperyment taki zarzdziem. Jerzy W. spojrza na mnie kpico, wczy pras do kontaktu, rozgrza, po czym zawin rkawy i zacz pracowa tak, jakby rzeczywicie od lat niczego innego nie robi. Wyszedem zawiedziony. A jednak byem pewny, e wszystko jest bardzo umiejtn mistyfikacj. Zanim tego dnia zasnem, mylaem jeszcze bardzo dugo o caej sprawie. Przestpcy byli rzeczywicie przebiegli. Nauczyli Jerzego W., emerytowanego urzdnika, nie tylko teorii ale i praktyki. By on w peni wykwalifikowan martw dusz, tylko trzeba byo to jeszcze udowodni. Pomny zasady, e kady przestpca musi zawsze popeni jaki bd, szukaem dziury - w caym. Jerzy W. dysponowa autentyczn dokumentacj produkcyjn na rzekomo wykonane wyroby. Mia czynn i w peni sprawn pras, zna technologi produkcji, umia pracowa i nie chcia zezna, ze by martw dusz. Czyby naleao si podda? W pewnym momencie, niemal na granicy rezygnacji, odkryem gdzie tkwi popeniony przez sprawcw bd. Wiedziaem te, e nazajutrz Jerzy W. przyzna si do faszywego zeznania oraz to tego, e nigdy naprawd nie pracowa. Wezwaem rzekomego chaupnika jeszcze raz do prokuratury, po czym odbylimy nastpujc rozmow. - Wic twierdzi pan, e na tej prasie grzejnej, ktr widziaem wczoraj u pana w domu, pracuje, pan od czterech lat. - Tak, pracuj i to rzeczywicie od czterech lat, a moe nawet nieco duej, przecie ju zeznaem. - Ile godzin dziennie pan pracuje? - rednio osiem, czasem duej, czasem krcej; nie potrafi powiedzie. - Myl, e jestem w stanie udowodni, i to bardzo atwo, e prasa jest tylko atrap i e przez te cztery lata firmowa pan jedynie produkcj innych. - A ja myl, e pan tego udowodni nie potrafi, bo jak? - Bardzo proste. Sprawdzimy tylko pobr mocy energii elektrycznej przez pask maszyn w cigu 8 godzin, pomnoymy przez 25 dni roboczych i porwnamy z rachunkami za prd, jakie znaj duj si w elektrowni. Mieszka pan tylko z on w jednym pokoju z kuchni. Jeeli prawd jest, e prasa bya czynna przez kilka godzin dziennie od czterech lat, rachunki to potwierdz.

Pniej nasza rozmowa trwaa ju bardzo krtko. Jerzy W. przyzna si do mistyfikacji i powiedzia: Wydawao nam si, e wszystko przewidzielimy bezbdnie. Okazao si, e nie. Myl, e ustali pan teraz wszystkie martwe dusze, a jest nas niemao.

Zaginione dziecko
Pewnego letniego popoudnia 1955 roku zamierzaem wanie zakoczy prac i uda si do domu, gdy wbiega do mojego gabinetu moda, wielce zdenerwowana kobieta, dajc natychmiastowej interwencji. Zapytaem, co si stao? - Wracam wanie ze szpitala - powiedziaa - skd miaam odebra mojego dwuletniego synka. Pozostawiam go tam chorego na dyfteryt juz do dawno temu, nie odwiedzaam, bo w szpitalu zakanym zabraniaj i dopiero dzi - kobieta zalaa si zami nie mogc w sposb sensowny kontynuowa rozpocztej rozmowy. Po chwili troch si uspokoia i mwia dalej: - Wanie dzi dziecko miao zosta wypisane. Czekaam do dugo na dopenienie niezbdnych formalnoci i chyba godzin temu pielgniarka przyprowadzia, jakie zupenie obce dziecko, chopczyka, twierdzc, e to mj Jureczek. Z pocztku pomylaam, e to arty, ale pielgniarka zachowywaa si zupenie powanie, a nawet zacza na mnie krzycze: Jak to, nie poznaje pani rodzonego dziecka i to dwuletniego?? Wstyd! Wwczas zaczam histeryzowa, nie mogam zrozumie, co si stao, i nie rozumiem nadal. Chciaam wbiec na oddzia i szuka mego synka we wszystkich eczkach, ale mi nie pozwolono. Dlatego przyszam do pana. Przecie trzeba spraw wyjani, tak si boj... Od razu pojechalimy do szpitala zakanego na Woli, gdzie zastaem ju rwnie jak nieszczsna matka zdenerwowanego ordynatora waciwego oddziau. Lekarze prbowali sugerowa, e kobieta po prostu nie poznaa swego synka i std nieporozumienie. Uznaem to za nieprawdopodobne i postanowilimy dziecka szuka. Po zaoeniu biaego fartucha przeszedem z Mari W. przez cay oddzia. Okazywano nam wszystkie lece w eczkach dzieci, Jureczka jednak nie znalelimy. Wwczas sam zwtpiem w sens doniesienia, tym bardziej e liczba dzieci na oddziale i w caym szpitalu zgodna bya z dokumentacj przyj, wypisw oraz aktualnie leczonych pacjentw. W pewnym momencie przyszo mi do gowy, e by moe po prostu zamieniono dokumentacj dwojga dzieci, z ktrych jedno zmaro, a drugie przeznaczono do wypisu. Gdyby tak byo, Marii W. przyprowadzono by rzeczywicie obce dziecko, a rodzicom tego dziecka oddano by zmarego Jureczka. Bezzwocznie sprawdziem wszystkie przypadki mierci dzieci w okresie ostatnich kilku tygodni. Okazao si, e w owym czasie umar tylko jeden chopiec, mniej wicej w wieku Jureczka, ktrego zwoki odebraa rodzina. W cigu kilku minut dysponowaem ju adresem ojca i matki zmarego. Mieszkali oni nie opodal Warszawy w niewielkim podmiejskim osiedlu. Poczyem si telefonicznie z oficerem dyurnym Warszawskiej Komendy MO i posaem po rodzicw radiowz. Wkrtce zostali oni przywiezieni z mieszkania, ale w ogle nie sposb byo si z nimi porozumie. Zarwno mczyzna, jak i kobieta byli guchoniemi, nie umieli te ani pisa, ani czyta. Mimo prb nie udao

nam si wyjani przybyym, po co zostali wezwani i o co chcemy ich zapyta. Trudnoci pitrzyy si, tym bardziej e trzeba byo przecie zachowa delikatno; nu rzekomy Jureczek jest ich dzieckiem, szok mgby by zbyt duy. Dopiero po sprowadzeniu biegego tumacza z instytutu guchoniemych udao si nawiza kontakt z dwojgiem inwalidw. Wyjanili oni, e odebrali dziecko ju w trumnie, std te nie mog powiedzie z pewnoci, czy pochowali swoje. Jako do trumny nie zajrzeli. Wwczas postanowiem pokaza Jureczka rodzicom zmarego dziecka, byem bowiem ju pewny rozwizania zagadki. I rzeczywicie, gdy tylko pielgniarka z dzieckiem na rku wesza do pokoju, guchoniemi zaczli ywo gestykulowa. Tak, rozpoznali rzekomego Jureczka jako swoje dziecko prawdziwy zosta przed kilkoma dniami pochowany...

Niewinnie posdzeni
Wrd wielu podejrzanych o popenienie rnych przestpstw zdarzaj si oczywicie rwnie i niewinni, ktrzy w wyniku niekorzystnego dla nich splotu wydarze znaleli si w sferze mniej lub bardziej udokumentowanych podejrze. Prowadziem osobicie wiele ledztw przeciwko konkretnym ludziom, ktrych uwaaem za sprawcw okrelonych przestpstw. Po pewnym czasie decydowaem si postpowanie umorzy, czsto z braku dostatecznych dowodw winy, nierzadko jednak w wyniku bezspornych ledczych ustale, e czowiek, ktrego uwaaem za sprawc przestpstwa, na pewno nim nie by. - Przypominam sobie ludzi, ktrych niewinno krystalizowaa si dopiero w toku dugotrwaego i mudnego ledztwa, kruszcego pozorne - jak si okazywao - dowody winy. Mog te powiedzie, e zachowanie si wielu nich oraz przyjta przez nich w ledztwie postawa bynajmniej nie uatwiaa ustalenia ich niewinnoci, a niejednokrotnie wrcz przeciwnie. Wszyscy mamy jaki pogld mniej lub wicej zgodny o zachowaniu si czowieka niesusznie posdzonego. Wyobramy sobie, e czowiek posdzony bdzie pewny, i sprawa musi zosta wyjaniona na jego korzy; pozwala mu to na zachowanie spokoju. Wydaje si rwnie, e czowiek niewinny, gdy niefortunnie znajdzie si w ledztwie, z pewnoci bdzie mwi prawd, a ju na pewno nie zabierze si do preparowania faszywych dowodw, podobny model postpowania bowiem waciwy jest jedynie prawdziwym sprawcom przestpstwa, usiujcym przez kamstwo i kombinacje wprowadzi ledztwo na faszywe tory. W rzeczywistoci bywa rnie. Znaem podejrzanych, ktrzy mimo swej niewinnoci przez cay czas ledztwa zachowywali si tak, jakby popenili nie tylko zarzucane im przestpstwo, ale i kilka innych. Zauwayem rwnie, e niektrzy niesusznie posdzeni, w przeciwiestwie do rzeczywicie winnych, broni si duo gorzej i mniej skutecznie. Ma to swe rdo w fakcie, i prawdziwy przestpca nie jest z reguy ledztwem zaskoczony, jest te do niego w pewnym sensie przygotowany, przez co broni si w sposb mniej spontaniczny, a bardziej przemylany, starajc si nie popeni adnego bdu. W konsekwencji wielu niewinnych zamiast zbija poszlaki mimo woli gromadzi je przeciwko sobie i trzeba duej wnikliwoci, aby doj wreszcie do tego, e ma si do czynienia z czowiekiem wpltanym w spraw, a w gruncie rzeczy nie majcym z ni nic wsplnego.

Zaczn od najmniej skomplikowanego przykadu z wasnej praktyki w sprawie drogowej. Kierowca samochodu jadc w dzie podmiejsk, zupenie nie zabudowan szos, najeda na pijanego pieszego, ktrego zabija. Sprawca wypadku przedstawia w pierwszej fazie ledztwa wersj, i zauway on zataczajcego si pijaka ju ze znacznej odlegoci, uywa sygnau dwikowego, aby skoni go do zejcia na pobocze, a nastpnie zacz hamowa, jednak bezskutecznie, jezdnia bowiem bya wilgotna i samochd wpad w polizg. W opisanej sprawie dokonano stosownych ogldzin miejsca oraz bada technicznych pojazdu. Wkrtce okazao si, e podejrzany kamie. Po pierwsze, w ogle nie hamowa, bo nie ujawniono na asfalcie adnych ladw tego manewru, po drugie, nie uywa sygnau dwikowego, ktry by po prostu uszkodzony i nie dziaa od duszego czasu. W tym stanie rzeczy wina kierowcy nie budzia adnych wtpliwoci. Widzc z oddali pijanego powinien on by przecie zmniejszy prdko samochodu w przewidywaniu ekscesu pieszego, przy czym zmniejszy j na tyle, aby ewentualna lekkomylno przechodnia nie bya dla zaskoczeniem i aby mona byo samochd przed tak przeszkod bezkolizyjnie zatrzyma. Mimo bezspornego dowodu, ekspertyzy klaksonu, podejrzany upiera si, e uy sygnau, przedstawiajc nadto na t okoliczno faszywego wiadka. Dopiero w dalszej fazie ledztwa ustalono, jak byo naprawd. Milicja odnalaza a czterech wiadkw wypadku, ktrzy na krtko przed omawianym zdarzeniem pili wdk wraz z pokrzywdzonym, biesiadujc w gbokim rowie poronitym traw, pooonym tu przy jezdni. Wszyscy czterej wiadkowie zgodnie zeznali, e syszc warkot nadjedajcego samochodu myleli, e zblia si od strony pobliskiej osady Fiat ich kolegi. Pokrzywdzony postanowi samochd zatrzyma i nagle wybieg z rowu na jezdni tu przed Skod prowadzon przez podejrzanego. Pieszy znalaz si na torze jazdy samochodu nieoczekiwanie i do tego stopnia nagle, e kierowca nie mia ju czasu ani na uycie sygnau, choby nawet by sprawny, ani na uycie hamulca. Pieszy znalaz si w uamku sekundy pod koami Skody, i to wycznie ze swej winy. W omwionych tym razem prawdziwych okolicznociach sprawy, kierowca nie mia adnych szans uniknicia wypadku. Pniej, ju po umorzeniu ledztwa, waciciel Skody powiedzia: - Panie prokuratorze, nie znam si na prawie. Std te nie zdawaem sobie sprawy, e przy rzeczywistym, prawdziwym przebiegu wydarze, jestem bez winy. Wanie dlatego wymyliem ca t wersj o polizgu, trbieniu itd. mylc, e w ten sposb wykrc si od odpowiedzialnoci. A ciarki czowieka przechodz, co by byo, gdyby nie odnaleziono kompanw ofiary. Wcale nie wykluczam, e waciciel Skody otrzymaby niezasuony wyrok pozbawienia wolnoci, biorc za pod uwag miertelny skutek wypadku, zapewne bez warunkowego zawieszenia kary. W caej swej prokuratorskiej praktyce nie zetknem si z przypadkiem omyki sdowej. Jestem gboko przekonany, e ludzie, ktrych oskaraem i ktrzy zostali skazani - na wyrok zasuyli, a jednak chyba kady z niewinnie posdzonych obawia si, e sprawiedliwo bdzie uomna. Ludzie ci po prostu zaczynaj si ba, a strach nie jest, jak wiadomo, najlepszym doradc. Prowadziem swego czasu ledztwo w sprawie otrucia pewnej dziewczyny. Jeeliby wyczy samobjstwo - a problem wcale nie by jednoznaczny -- jako ewentualny sprawca zbrodni wchodzi, w gr Jzef Sz., narzeczony.

Ustaliem w ledztwie, e pozna on pewn dziewczyn, z ktr mimo rwnolegego narzeczestwa zacz si umawia. Wkrtce zobowizania wobec Ireny R. zaciy mu ciy, nowo poznana dziewczyna podobaa mu si coraz bardziej. Fakty, o ktrych wspominam, poczytaem za ewentualny motyw zbrodni, std te Jzef Sz. rycho znalaz si w sferze, co prawda do lunych, podejrze. Mona by przecie powiedzie: no dobrze, ale waciwie dlaczego Jzef Sz. mia zabija? Przecie mg po prostu odej. Ot, z psychologicznego punktu widzenia rzecz wcale nie jest jednoznaczna. Rozmawiaem swego czasu na tle innego ledztwa z podejrzanym inynierem W., ktry zabi sw on, podajc jako motyw zabjstwa mio do innej kobiety. Gdy zapytaem: - Dlaczego pan zabi? Czy nie prociej byo zapakowa walizk i wyj? - inynier odpowiedzia: - Tak si panu tylko wydaje. ona moja bardzo, bardzo mnie kochaa. Ju kilka razy pakowaem walizk i chciaem sobie pj. Gdy to robiem, ona tak rozpaczaa, e ustpowaem i zostawaem w domu. Przekonaem si wwczas, e jestem czowiekiem nazbyt mikkim, nie mogem przebrn przez rozpacz kobiety, ktra nigdy mi nic zego nie zrobia, a przeciwnie, zawsze bya dla mnie bardzo dobra. Starczao mi energii i konsekwencji zaledwie na kilka minut, po czym ustpowaem, a poniewa adnego maestwa nie mona przeci w cigu sekundy, wybraem inne rozwizanie. Dlaczego potrafiem zabi, a nie potrafiem odej? Chyba tylko dlatego, e zbrodnia trwaa zaledwie sekund. Tylko w cigu jednej, jedynej sekundy potrafiem by bezwzgldny. Wrmy jednak do historii narzeczonego Ireny R., ktrego w pewnym stadium ledztwa zaczem podejrzewa o zabjstwo. Nie majc dostatecznej iloci dowodw, aby przesucha go w charakterze podejrzanego, potraktowaem go jako wiadka. Jzef Sz., czowiek - jak si pniej okazao - ponad wszelk wtpliwo niewinny, zemdla w czasie skadania zezna. Kiedy pytaem go o szczegy, kama do tego stopnia, e utwierdzi mnie na duszy czas w przekonaniu, i jestem na prawdziwym tropie. Wrd kamstw mojego klienta wyodrbni mona byo kilka zasadniczych. Po pierwsze - nie przyzna si do romansu z jakkolwiek kobiet twierdzc, e narzeczon sw kocha i by jej bezwzgldnie wierny. Po drugie - wykaza swoje alibi na cae 3 dni przed zdarzeniem podajc nazwiska faszywych wiadkw, ktrzy potwierdzili, jakoby Jzef Sz. przebywa w dniu wypadku o 300 km od Warszawy w gronie rodziny okrg dob i w ogle nie wychodzi z domu. Po trzecie wreszcie przesuchiwany zaprzeczy, by w dniu zajcia rano odwiedza sw narzeczon w domu, a odwiedza, o czym zeznaa bez cienia wtpliwoci dozorczyni. Gdy pniej, ju po wyjanieniu sprawy, zapytaem Jzefa Sz., dlaczego kama - mj rozmwca odpowiedzia: - Czuem, e pan mnie podejrzewa. Staraem si wic za wszelk cen udowodni sw niewinno, gupio, bo gupio, ale w takiej idiotycznej sytuacji czy czowiek ma gow, eby pomyle? Ten mody czowiek mieszka z rodzicami, u ktrych pracowaa suca. Dziewczyn t przesuchaem. Powiedziaa mi ona wwczas, e mody pan Sz. od dnia mierci narzeczonej bardzo cierpi z powodu poniesionej straty, czsto nie wraca na noc i tua si Bg wie gdzie. A jeeli nawet wraca, to budzi si po kilka razy i krzyczy. Wedug zeznania tego wiadka Jzef Sz. bardzo sw narzeczon kocha. A oto jeszcze jeden przykad dotyczcy bardzo podobnej rodzajowo sprawy, cho z zupenie inn point. Prowadziem ledztwo przeciwko czowiekowi, ktrego podejrzewaem o zabjstwo ony oraz o rwnolege usiowanie otrucia trojga wasnych maych dzieci. Podejrzany okaza si niewinny. Po

mierci Katarzyny S., ony podejrzanego, dzieci znalazy si u jego teciowej, kobiety mao zarabiajcej, niemodej i schorowanej. W dniu aresztowania mczyzna mia przy sobie pienidze i wypeniony druk przekazu pocztowego przygotowane do wysania teciowej. W chwili, gdy zakomunikowaem mu o zastosowaniu aresztu, na razie na okres 3 miesicy, mczyzna poprosi mnie o wyraenie zgody na wysanie z pobliskiej poczty alimentw. Nie miaem nic przeciwko temu i podejrzany uda si na poczt, Oczywicie ju pod konwojem. Czekajc w kolejce do kasy mczyzna zmieni zdanie i przekazu nie wysa. Powiedzia wwczas do mnie: - Ja id do wizienia, a dzieci s na wolnoci, komu wic pienidze s bardziej potrzebne? Chyba mnie. Jak pan uwaa, panie prokuratorze, czy wizie ledczy obowizany jest paci alimenty? Bo ja uwaam, e areszt zwalnia mnie od obowizku alimentacji i chc z tego skorzysta. Po odesaniu podejrzanego do aresztu zastanowiem si nad jego postaw przy nastpujcym toku rozumowania: przecie ten czowiek wie, e zarzucam mu nie tylko zabjstwo ony, ale i prb zamordowania dzieci. On nie przyznaje si do niczego pod adnym pozorem. Gdyby jegomo w by morderc, wwczas broniby si na pewno argumentem, e kocha dzieci. W istocie podejrzany nie wysyajc alimentw potwierdzi niejako porednio, e los najbliszych jest mu obojtny, tylko jakie to byo nietaktyczne. Incydent na poczcie umocni mnie emocjonalnie w dotychczasowych podejrzeniach, i to na dugie miesice. Ludzie niesusznie posdzeni zachowuj si rnie; wszystko zaley od okolicznoci. Tylko czy w ogle moe by jaki model zachowania si winnego i niewinnego? Jestem pewien, e nie.

Bd w sztuce
Kto zoliwy powiedzia, e lekarz psychiatra nigdy nie moe popeni bdu w sztuce, poniewa... nie ma sztuki. Jest to, oczywicie, art, chocia... Pamitam pewn kobiet, cierpic na schizofreni, ktra syszaa - jak to chorzy powiadaj - gosy. Halucynacje suchowe Marianny S. miay charakter imperatywu, nakazyway jej mianowicie zabi wasne dzieci, a bya ich dwjka w wieku zaledwie kilku lat. Chor przewieziono do jednego ze szpitali psychiatrycznych na terenie byego wojewdztwa warszawskiego. Intensywne leczenie dao znakomite wyniki. Po kilku miesicach stan chorej wyranie si poprawi. Przejawiaa ona zdecydowany krytycyzm wobec swego uprzedniego stanu, bardzo te tsknia do dzieci i ma, chcc za jak najszybciej powrci do zdrowia, pilnie przestrzegaa wszelkich wskazwek lekarzy. Okazywaa niezwyke zdyscyplinowanie i wol zwalczenia choroby. Pewnego dnia szpital nie mia ju wtpliwoci, e psychotyczny stan chorej poprawi si na tyle, by mona byo rozway wypisanie jej ze szpitala. Wzmoono obserwacj, odczekano jeszcze jaki czas, po czym zapado jednoznaczne orzeczenie, e Marianna S. przestaa ju by niebezpieczna dla porzdku prawnego, a wic rwnie i dla swego najbliszego otoczenia. Poniewa kobieta wyzdrowiaa, czua si dobrze i bya silna - nikt z rodziny po ni do szpitala nie przyjecha. Marianna S. zabraa sw podrn torb, kupia bilet na autobus PKS i pojechaa wprost do domu. Po wejciu do mieszkania zaatwia tylko jedn, najwaniejsz dla niej spraw: zabia jedno dziecko, a drugie ciko rania. Po

dokonaniu tego czynu Marianna S. sama zgosia si do milicji mwic, e gos, ktry nakaza jej popeni morderstwo, by na tyle stanowczy, i nie moga mu si przeciwstawi. Wcale nie twierdz, e psychiatria nie jest sztuk; jednak sztuk na tyle trudn, e za popeniony bd nie sposb wini lekarza. Jak atwo o omyk w ocenie stanu czowieka chorego, przekonaem si prowadzc przed laty ledztwo w sprawie mierci pewnej staruszki, Krystyny R. Kobieta ta mieszkaa z wraz z crk i ziciem w centrum Warszawy. Crka pracowaa w banku, zi by inynierem, a wspycie w rodzinie ukadao si od lat znakomicie. Pewnego dnia maonkowie owiadczyli mamie, e wrc nieco pniej z pracy, wybierali si bowiem do kina. Wrcili okoo 20. Pierwszy wszed do mieszkania Antoni P., a za nim ona. Mczyzna spojrza na ko, w ktrym leaa teciowa i zaniepokoi go I jej wygld. Bya pergaminowo ta, nie oddychaa. Bezzwocznie wezwano pogotowie, przyjecha lekarz i i stwierdzi zgon. Jak si ma ponad 80 lat i spokojnie umiera we wasnym domu, nikt nie ma na og I adnych podejrze; Lekarz przejrza liczne zawiadczenia, z ktrych wynikao, e staruszka cierpiaa na chorob wiecow, po czym wyda niezbdne i owiadczenie, przyjmujc za podstaw zgonu rzecz w takiej sytuacji zwyk niewydolno krenia. Zrozpaczona crka nie bya w ogle zdolna do I jakichkolwiek aktywnych dziaa, wszystko wic spado na gow ma. Antoni P. stan na wysokoci zadania: zawiadomi rodzin, zaatwi wszystkie formalnoci pogrzebowe, umy i ubra zwoki. W przeddzie pogrzebu odwieziono staruszk do cmentarnej kaplicy, gdzie spocza na katafalku. Zi zaatwia wanie zakup wieca, gdy do Warszawy przyjechaa na pogrzeb z drugiego koca kraju siostra zmarej, Irena M. Wprost z dworca pojechaa na cmentarz, chciaa bowiem zobaczy staruszk przed zamkniciem trumny. Gdy tylko Irena M. spojrzaa na zwoki, wyrazia niezadowolenie, e zmara ubrana jest w czarn wprawdzie sukni, ale na szyi ma granatow apaszk w biae grochy, a wic szczeg garderoby wysoce niestosowny w sytuacji jakby nie byo ostatecznej. Energiczna kobieta nie szczdzc wyrzutw siostrzenicy zapytaa, kto ubiera zwoki i dlaczego zawiza na szyi nazbyt frywoln apaszk. Po chwili apaszka zostaa rozwizana i co si okazao: staruszka miaa na szyi pi zasinie, tak jakby odcinito pi palcw, a to ju nie przelewki. Nie mina godzina, gdy do mojego gabinetu wpady dwie bardzo zdenerwowane kobiety: crka i siostra zmarej. - Panie prokuratorze - powiedziay - jestemy niemal pewne, e babci kto udusi. Niech pan sam zobaczy, przecie trzeba znale sprawc. Od razu pojechaem na cmentarz, zabierajc po drodze dra K. lady na szyi zmarej byy tak bardzo symptomatyczne, e zwoki skierowaem na sekcj i bezzwocznie wszczem ledztwo. Nastpnego dnia rano wezwaem do siebie crk i zicia staruszki, aby dokadnie ustali, czy gdy wrcili z kina do domu, drzwi mieszkania byy zamknite na klucz i czy by moe nie zginy jakie wartociowe przedmioty. Jako pierwsz przesuchaem Mari P. Zaklinaa si, e przed wejciem do mieszkania dokadnie widziaa, jak m otwiera drzwi z klucza i zasuwy: klucze bdce w posiadaniu matki leay na stole w pokoju. Byo rzecz niemoliw, aby morderca uciek przez okno, lokal bowiem znajdowa si na 6 pitrze wysokiego budynku. Nic te z mieszkania nie zgino.

W tej sytuacji wezwaem oczekujcego na korytarzu Antoniego P. Zadaem mu jedno tylko pytanie: dlaczego udusi teciow i kiedy tego dokona. Mj rozmwca nie przejawi adnego niepokoju. - Po prostu - powiedzia - wyszedem z biura, udusiem i z powrotem wrciem do pracy, a jeeli chce pan wiedzie dlaczego to zrobiem, odpowiem. Zblia si wanie rocznica 3 Maja. Co roku w wigili tej rocznicy wybieram sobie ofiar, ktr zabijam dla uczczenia wita. Tym razem wypado na teciow. Sprawdziem bardzo dokadnie dane o wszystkich przypadkach nie wykrytych zabjstw ze szczeglnym uwzgldnieniem ostatnich dni kwietnia i pierwszych dni maja w cigu kilku ubiegych lat. Antoni P. nikogo dotd nie zabi - teciowa bya pierwsz ofiar rozwijajcej si choroby. Okazao si, e morderca cierpia od dawna na paranoj, czego nikt i z jego najbliszego otoczenia nie zdoa zauway, ani koledzy w biurze, ani rodzina, ani nawet ona. Sprawca opisanego wydarzenia internowany zosta w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach, gdzie jako niebezpieczny dla porzdku prawnego przebywa zapewne do dzi. Czowiek chory na niektre postaci schizofrenii lub I paranoj ma zupeny zanik zdolnoci kierowania swym postpowaniem. Jeeli jego chore ja nakazuje mu co zrobi, wszystko nastpuje niejako automatycznie. Jest to ju nie czowiek a robot, ktrym steruj niezalene od niego siy. Nie trzeba oczywicie niczego upraszcza, czasami dziaaj jeszcze jakie hamulce, jednak bardzo rzadko, i do czasu. Nie zapomn sprawy modego dwudziestoletniego mczyzny, ktry cierpic na schizofreni wyobraa sobie niekiedy, e jego babcia, z ktr mieszka, ukrywa w woreczku ciowym duy wielokaratowy I brylant. Babcia i wnuczek yli w biedzie, mieszkajc w jednej z suteren Grochowa. Gdy Jerzy F. sysza gosy wzywajce go, aby odebra babci ukryty brylant, kaza jej zwykle ucieka mwic, e za chwil moe ju by za pno. Wwczas babcia wybiegaa przez okno na ulic, wracajc do domu nazajutrz, gdy wnuczek by ju spokojny. Takie groby I i ucieczki powtarzay si wiele razy, nikt jednak w gruncie rzeczy nie bra sprawy powanie, nawet badajcy chorego psychiatra. Pewnego dnia babcia uciekajc przez okno zrobia to zbyt powoli i wwczas wanie okazao si, e za pno. Gdy przesuchiwaem Jerzego F. pod zarzutem morderstwa, od razu przyzna si do swego czynu. - Mwiem - powiedzia - trzeba mnie byo wczeniej zamkn do czubkw, toby babcia ya, a dobra bya kobieta, miaa do mnie serce.

Puapka
Przed kilkunastu laty zetknem si z siostrami: Boen i Teres M. Modsz z nich podejrzewaem o usiowanie zabjstwa starszej. Miaem koncepcj zarwno motywu, jak i przedsiwzitego sposobu; dziaania, wszystko jednak sprowadzao si do poszlak.

W sprawie tej wszczem ledztwo po otrzymaniu zawiadomienia, e u 26-letniej Teresy M. przywiezionej w stanie cikim do jednego z warszawskich szpitali stwierdzono zatrucie talem. Wkrtce okazao si, e Teresa ju od miesicy czua si coraz gorzej. Wizyty u licznych lekarzy nie doprowadziy, niestety, do trafnej diagnozy, nie wykryto rzeczywistej przyczyny stale pogarszajcego si samopoczucia. Dziewczyna z dnia na dzie chuda, saba, nie moga pracowa, mdlaa, zaczy jej wosy wypada. Gdy, stan chorej okaza si krytyczny, wezwano pogotowie i odwieziono do szpitala. Dopiero tam, w wyniku odpowiednio ukierunkowanych bada, zapada trafna diagnoza. Stwierdzono przewleke zatrucie talem, zastosowano waciwe intensywne leczenie i pacjentk uratowano. Ju we wstpnej fazie ledztwa zdoaem wykluczy usiowanie samobjstwa. Nikt przecie nie truje si na raty, aden samobjca I nie odwiedza caymi tygodniami lekarzy szukajc u nich pomocy. Nie byo rwnie adnego motywu potwierdzajcego tego rodzaju Wersj. Teresa M. bya adn, wyksztacon dziewczyn, o pogodnym usposobieniu i optymistycznym spojrzeniu na wiat. Wyranie przejmowaa si sw chorob, pilnie przestrzegaa zalece lekarzy, bardzo chciaa y. Po wyczeniu wersji samobjstwa zrobiem wszystko, aby wszechstronnie rozway ewentualno przypadkowego zatrucia talem. Dziewczyna pracowaa jako urzdniczka w administracji pastwowej, O systematycznym kontakcie z trucizn na terenie biura nie mogo by, rzecz jasna, mowy, pozosta jeszcze dom... Teresa M. mieszkaa razem z 19-letni siostr Boen, wicej domownikw nie byo. Po mierci rodzicw dziewczta pozostay same, prowadzc we dwie gospodarstwo domowe. Poniewa produkty ywnociowe byy wsplne, a Boena nie chorowaa, przeto biorc pod uwag przewleko schorzenia, nie mona byo take wykluczy systematyczne zatruwanie ywnoci, ktra by w jakikolwiek sposb znalaza si w kontakcie z talem. Ju we wstpnym stadium ledztwa miaem podejrzenie graniczce niemal z pewnoci, e przypadek dotyczy zbrodniczego otrucia. Trzeba jednak byo rozway, kto i dlaczego chcia dziewczyn zabi oraz w jaki sposb podawano jej trucizn. Wwczas to zainteresowaem si bliej siostr ofiary. Przesucha jej nie byem w stanie, poniewa w kilka dni od momentu zabrania Teresy przez pogotowie, Boena znikna z mieszkania, nie przychodzia nawet na noc. Uzyskane informacje o obu siostrach oraz ich yciu okazay si interesujce. Dziewczta stanowiy zupene przeciwiestwo. Teresa uczya si, skoczya studia i otrzymaa interesujc, stosunkowo dobrze patn prac. ycie jej ukadao si znakomicie. Boena, brzydka, pena kompleksw, niezdolna, a nawet tpa, rzucia nauk na etapie szkoy podstawowej, pracowaa bodaje jako goniec i nic jej dotd w yciu nie wychodzio. Teresa dobrze si; ubieraa, miaa duo adnych i eleganckich rzeczy; Boena nie miaa pienidzy, bya zaniedbana, niechlujna, leniwa. W poszukiwaniu Boeny M. zarzdziem rewizje mieszkaniowe u czonkw jej dalszej rodziny, koleanek i znajomych. Dziewczyny nie znaleziono, ujawniono natomiast dwa bardzo interesujce dowody. W tapczanie, na ktrym Boena sypiaa, znajdowao si skrztnie ukryte zawinitko, a w nim soik do poowy napeniony derotalem. Bya to czsto uywana trucizna na szczury, rodek silnie trujcy z zawartoci talu. Dodam, e w mieszkaniu sistr nigdy szczurw nie byo. Innym dowodem zabezpieczonym w ledztwie by pamitnik Boeny M., urywajcy si w dniu jej zaginicia, a wic w tydzie po zabraniu Teresy do szpitala. By to bardzo cenny dokument, ktry stanowi w istocie dziennik mioci Boeny M. do pewnego modego chopca, oraz kronik ich

spotka. Wkrtce udao mi si zidentyfikowa 18-letniego Marka S. i przesucha go jako wiadka. Okazao si, e pozna on Boen w modzieowym klubie i przelotnie si ni zainteresowa. Dziewczyna w rozmowach z ukochanym wyranie konfabulowaa. Mwia, e zajmuje powane stanowisko kierownika dziau kadr w przedsibiorstwie, gdzie w rzeczywistoci pracowaa jako goniec; chcc, by Marek uwierzy w t bajeczk, sfaszowaa nawet blankiet legitymacji subowej. Mwia te, e ma wasne mieszkanie, pienidze i duo adnych rzeczy. O siostrze wspomniaa mimochodem twierdzc, e wyjeda ona za granic i z pewnoci tam pozostanie. Gdy Teresa znalaza si w szpitalu, Boena zaprosia po raz pierwszy Marka do siebie. Chopiec pozosta do nastpnego dnia. Przebieg owego wieczoru i nocy znaem z relacji wiadka i z zapisu w pamitniku. Obie wersje wydarze byy co do jednego faktu zbiene. Ot, pomidzy Markiem i Boen nie doszo do adnego zblienia. Fakt ten zdecydowanie Wzmg napicie uczuciowe dziewczyny, ktra uznaa delikatno Marka za przejaw prawdziwej mioci. W istocie chopiec po prostu si przestraszy. Relacjonujc mi przebieg wydarze powiedzia: - Panie prokuratorze, ona wyranie chciaa mnie za ma, a ja byem od takich myli bardzo daleki. Uwaaem, e zblienie, ktrego pragna, moe mi zamkn drog odwrotu, wic si nie zdecydowaem. Pocaowaem j na dobranoc mwic: tak ci kocham, e... bd spa oddzielnie. By to z mojej strony wybieg, uwaaem jednak, e w istniejcej sytuacji najlepszy. Znajc tre pamitnika wiedziaem, e chopiec nie kamie. Uwierzyem te, e nastpnego dnia rano wyszed bez niadania i znikn. Wicej go ju Boena nie widziaa. Po przesuchaniu tego wiadka odniosem wraenie, e znam motyw, dla ktrego siostra chciaa pozby si Teresy z domu, i to na zawsze. Wwczas wydaem postanowienie o aresztowaniu Boeny M., poleciem te rozesa za ni listy gocze. Wyobraaem sobie, e dziewczyna pod wraeniem swej pierwszej wielkiej mioci usiowaa per fas et nefas zdoby brakujce punkty. Brak inteligencji, urody, wyksztacenia, chciaa skompensowa wymylon historyjk o swym stanowisku subowym i majtku. A przecie obecno siostry przekrelaa wszystko... Wezwaem do siebie ponownie chopca, ktry Boen odrzuci. Zapytaem go wwczas, czy nie wie, gdzie ona przebywa. Podejrzewaem, e by moe prbowaa si z nim skontaktowa. Marek S. odpowiedzia, e Boeny nie widzia, wie jednak, e ona stara si go znale przez wsplnych kolegw z klubu. Wwczas te pada nastpujca propozycja: - Panie prokuratorze, przecie ona mnie naprawd kocha i fakt ten mona wykorzysta. Wystarczy,:; e zbior wsplnych znajomych, powiem, e chc do niej wrci i wyznacz miejsce spotkania. Boena na pewno natknie si na ktrego z kolegw, jak nie dzi, to jutro. W ten sposb trafi do mnie, ja zatelefonuj, gdzie trzeba i ju j pan bdzie mia. Z punktu widzenia interesw ledztwa propozycja bya nader kuszca. Nie przypuszczam te, by jakikolwiek policjant na wiecie rozpatrywa j w kategoriach moralnych. Miaem jednak opory i ode saem Marka S. bez ustosunkowania si do jego koncepcji. Przed wieloma laty jako modzieniec czytaem opowiadanie Wiktora Hugo. Nie pamitam wprawdzie tytuu noweli, ale utkwi mi w pamici pewien fragment: Na dworze krla odbywa si ba. Wrd rozmawiajcej grupy goci znajduje si prokurator, ktry opowiada, w jaki sposb znalaz ukrywajcego si morderc: Wezwaem jego kochank, zmyliem histori rzekomej zdrady i tak j

tym rozjuszyem, e drania wydaa. Koczc sw opowie prokurator zapowiedzia, e proces mordercy odbdzie si ju wkrtce. Wwczas to z grupy suchaczy rozlego si pytanie: kiedy odbdzie si proces prokuratora jego krlewskiej moci? C, Wiktor Hugo nie pochwali zdradzieckiej metody swego bohatera, widzc w przedstawionej technice ujcia mordercy nie tylko problem taktyki cigania, ale rwnie problem moralny. Z drugiej jednak strony spoeczestwo musi si broni, a przecie przestpcy nie przebieraj w rodkach. Z Markiem S. nie rozmawiaem ju wicej. Po prostu nie byo potrzeby. Boena M. zostaa zatrzymana zupenie przypadkowo, bodaje w mieszkaniu ciotki, do ktrej przysza przenocowa. Mam ju dzi pewien dystans do opisywanych spraw. Szereg szczegw zaciera mi si w pamici. Pisz swe wspomnienia bez pomocy akt, nie mam rwnie notatek z prowadzonych spraw. By moe Wanie dlatego eksponuj nie fakty, a odczucia, ktre pamita si najduej. Opisaem ze sprawy Boeny M. tylko jeden dobrze zapamitany fragment. Myl, e nie stosujc konwencji pitavalu jestem zwolniony od szczegowego relacjonowania caego zespou dowodw winy podejrzanych i oskaronych oraz argumentw wiadczcych przeciwko ich niepodwaalnoci, Boena M. zostaa przez Sd Najwyszy od zarzutu usiowania otrucia swej siostry prawomocnie uniewinniona. Imiona i pierwsze litery nazwiska w tekcie z ostay zmienione.

Reakcje
Byo to w latach pidziesitych. Na ulicy Karolkowej w Warszawie znaleziono we wczesnych godzinach rannych zwoki modej kobiety. Leaa w gruzach zburzonego jeszcze w czasie wojny domu, miaa zmasakrowan twarz. Ju ze wstpnych ustale dokonanych na miejscu zajcia wynikao, e zabjstwo nie miao zapewne ani ta rabunkowego, ani seksualnego. Przy zwokach znaleziono torebk, pienidze, zegarek, piercionek oraz inne do cenne przedmioty, ktre bandyta z pewnoci by zabra, gdyby w gr wchodziy motywy materialne. Ogldziny zwok nie ujawniy rwnie jakichkolwiek danych przemawiajcych za motywem o charakterze seksualnym. Przeszukaem lec nie opodal zwok torebk, w ktrej znajdowa si dowd osobisty na nazwisko Zofii B. Okazao si, e mieszkaa ona w odlegoci kilkuset zaledwie metrw od miejsca, w ktrym znaleziono jej zwoki. Po wstpnym zabezpieczeniu dowodw, zwoki Zofii B. przewiezione zostay do Zakadu Medycyny Sdowej, ja za z dwoma oficerami MO udaem si do jej mieszkania. Drzwi otworzy m zmarej, Zdzisaw B., ktry akurat wychodzi z domu, aby uda si do pracy. Zapytany o on owiadczy, e poprzedniego dnia okoo godziny 21 wysza z domu z zamiarem odwiedzenia ciotki, u ktrej zapewne przenocowaa. Nie wprowadzajc na razie Zdzisawa B. w istot sprawy, jeden z funkcjonariuszy MO zabra go do prosektorium, aby zidentyfikowa znalezione w gruzach zwoki. Pamitam, e pozostaem wwczas w mieszkaniu pniejszego podejrzanego Zdzisawa B., uczestniczc w rewizji pomieszcze.

Gdy jeszcze tego dnia znalazem si w swym biurze, przyniesiono mi protok, z treci ktrego wynikao, e Zdzisaw B. w czasie okazania mu zwok rozpozna sw on Zofi B. Do protokou funkcjonariusz MO doczy notatk, ktra znalaza si nastpnie w sdowych aktach sprawy, mimo e miaa zdecydowanie pozaprocesowy charakter i w ogle nie powinna by sporzdzona. Notatce tej powicono nieco czasu w toku samej rozprawy. Obroca Zdzisawa B. atakowa dokument zarwno co do zasady, jak i treci. Oskarajc Zdzisawa B. nie byem pewien, czy adwokat ma racj; dzi jestem przekonany, e sd postpi susznie, nie zaliczajc tego dokumentu w poczet ocenianych dowodw. Obecny przy okazaniu zwok mody oficer MO skomentowa na pimie zaobserwowan reakcj Zdzisawa B. W treci notatki subowej znalazy si m.in. nastpujce sformuowania: Gdy zobaczy zwoki, zacz szlocha, ale oczy mia suche. Spoglda te co jaki czas na mnie, czy go obserwuj. Uwaam, e rozpacz bya symulowana. W wiele miesicy potem tene oficer MO zeznawa jako wiadek w procesie Zdzisawa B., oskaronego o zabjstwo ony. Jego odczucia formuowane na rozprawie pokryway si z treci wspomnianej notatki subowej. Miay one w caym szeroko rozbudowanym acuchu poszlak stanowi jeeli nawet nie ogniwo, to malekie ogniwko przemawiajce przeciwko oskaronemu. W swych wspomnieniach wrc jeszcze do sprawy Zdzisawa B., zakoczonej notabene prawomocnym wyrokiem uniewinniajcym. Sprawcy zabjstwa Zofii B. nie wykryto do dzi. Opowie ta stanowi jedynie pretekst do pewnych refleksji. Musz przyzna, e opis reakcji Zdzisawa B., ktry w czasie okazania mu zwok ony zachowywa si sztucznie i udawa rozpacz - zrobi na mnie pewne wraenie. Nie miaem jeszcze wwczas tyle yciowego dowiadczenia, aby wszystko, co mwiono mi o zachowaniu si Zdzisawa B. podczas okazania, uzna za rzecz bez jakiegokolwiek znaczenia. Dopiero po latach zrozumiaem, e trudno mwi o jakichkolwiek modelach zachowa w sytuacjach kracowo drastycznych. Nie wolno pod adnym pozorem preparowa, nawet na cile wasny uytek, okrelonych schematw ludzkich reakcji, nazbyt atwo bowiem moe si okaza, e trafiamy przysowiow kul w pot. Przekonaem si o tym uczestniczc w ogldzinach miejsca zabjstwa, na pocztku lat szedziesitych, w jednym z mieszka przy ul. Berezyskiej w Warszawie. Sceneria bya okropna. Zwoki waciciela lokalu zmasakrowane, sprzty, ciany, a nawet sufit zalane rozpryskami krwi. W czasie ogldzin obecna bya ona denata. Oprowadzaa mnie po mieszkaniu i udzielaa niezbdnych informacji. Jestem przekonany, e mier ma, abstrahujc ju od scenerii wydarze, stanowia dla niej nieludzki wprost cios. Gdy przyjechaem na miejsce zdarzenia, bya ona zrozpaczona i zdenerwowana. Musiaa jednak udziela ekipie ledczej niezbdnej pomocy, poniewa nie byo nikogo innego. Po dokonaniu wszystkich koniecznych czynnoci opuciem mieszkanie, udajc si w kierunku stojcego przed domem samochodu. Wwczas wanie dogonia mnie ona zmarego i zapytaa: - Panie prokuratorze, czy nie wzi pan omykowo lecego na stole dugopisu? Zdaje si, e szkicowa pan co w notatniku, a dugopisu na stole nie ma. Rzeczywicie, w caym tym zamieszaniu schowaem odruchowo zwyky tani dugopis do kieszeni marynarki, oddaem. Jestem bardzo daleki od tego, aby osdza maostkowy odruch gospodyni. Nie sposb niczego upraszcza. Wanie dlatego, e jej troska o zaginiony dugopis zupenie, ale to

zupenie nic nie znaczy, warto ca rzecz wspomnie. Jest to historia przeciwko szufladkowaniu ludzkich reakcji. Czowiek mody i niedowiadczony powie: gospodyni okazaa si cyniczna, ma za na pewno nie kochaa. Ja jednak tak nie powiem. Dziwnych reakcji ludzi w sytuacjach dla nich niezwykych, jakby powiedzieli psychologowie nieadekwatnych - pamitam co niemiara. Prosz wybaczy, e bd w swych przykadach drastycznie brutalny, niech jednak poczytane mi bdzie za usprawiedliwienie, e wszystko, o czym teraz opowiem, zdarzyo si rzeczywicie.. Pracowaem przez pewien czas jako kierownik rejonu w prokuraturze dzielnicowej Warszawa PragaPoudnie. Pewnego dnia wezwano mnie na miejsce domniemanego zabjstwa starego czowieka, ktry hodowa w piwnicy swego domu pieczarki. Poniewa Franciszek M. przez blisko dwa tygodnie nie wychodzi z domu, zaniepokojeni ssiedzi wezwali milicj. I c si okazao? Pieczarki rosy w duych, pitrowo uoonych skrzyniach rozmieszczonych w obszernej piwnicy. Gdy hodowca dokonywa ktrego, dnia okresowego ich zbioru, kilka kondygnacji pek zawalio si i ziemia przygniota staruszka. Ponis mier. Gdy przyjechaem na miejsce zdarzenia, a byo to jak pamitam w rejonie ulicy Grochowskiej, zmary przedstawia widok nie do opisania makabryczny. Przysypane ziemi zwoki znajdoway si w zupenym rozkadzie. Wok za rs bujny las dorodnych pieczarek, spod ktrych ledwo mona byo ujrze podoe. Zawd, jaki wykonywaem, nie szczdzi mi przykrych widokw, tym razem jednak ani ja, ani nawet wezwany lekarz medycyny sdowej dr Irmina . nie moglimy przystpi do czynnoci zewntrznych ogldzin zwok; po prostu zabrako nam odwagi. Wanie wwczas nadszed ssiad zmarego, ktry widzc milicyjny ambulans i cae to zamieszanie, zaciekawiony zszed do piwnicy. Czowiek ten, ju niemody, powany i bardzo przyzwoity, nagle zacz si mia. Z pocztku pomylaem, e to szok, e nerwy nie wytrzymay tego makabrycznego widoku. Okazao si jednak, e by to zwyky naturalny miech, a wic reakcja zupenie nieadekwatna do bodca. Ssiad ten wprawiony zosta okolicznociami miertelnego wypadku w znakomity humor. Dopiero pniej byo mu wstyd. Gdy po pewnym czasie rozmawia ze mn o swej reakcji, bardzo si dziwi, e wszystko, co zobaczy, nie zrobio na nim adnego wraenia, mimo e ssiada swego zna i lubi. Skoro ju o nietypowych reakcjach mowa, jeszcze jeden przykad rwnie autentyczny. Poniewa rzecz zdarzya si kilkanacie lat temu, nie potrafi powiedzie, czy byo to w Pilawie czy w Otwocku, w kadym razie jednak na jednej z tych stacji. Do pocigu elektrycznego relacji Pilawa-Warszawa Wschodnia usiowa wej rolnik obadowany wieloma paczkami. Za nim sza jego ona niosc duy wiklinowy kosz. W pewnej chwili pocig ruszy ze stacji, mimo e rolnik by jeszcze jedn nog na peronie, drug za zakleszczyy mu automatycznie zamykane drzwi. Noga rolnika dostaa si pomidzy wagon a wysoki stopie peronu. Zanim na krzyk ludzi pocig zatrzymano, ofiara wypadku doznaa cakowitego zmiadenia stopy. Ze spraw t zetknem si w czasie pracy w tzw. rejonie nadzoru prokuratury wojewdzkiej dla byego wojewdztwa warszawskiego. Istot postpowania byo ustalenie, czy i na ile nieprawidowo zachowa si maszynista pocigu, czy mg zamkn drzwi i ruszy ze stacji, mimo e jeszcze nie wszyscy podrni wsiedli.

Jako wiadek zeznawa pewien funkcjonariusz MO, zupenie przypadkowo w czasie zajcia obecny. Udziela on te ofierze wypadku pierwszej pomocy oraz wezwa pogotowie. Zeznanie tego wiadka byo precyzyjne i mimo upywu lat pamitam je do dzi. Gdy pooono rannego rolnika na awce i starano si doranymi sposobami zatamowa pync z nogi krew, wezwa on do siebie stojc nie opodal i szlochajc on. - Id - powiedzia - natychmiast do kasy i wycofaj pienidze za bilety do Warszawy. Pamitaj, zabierz pienidze za dwa bilety, bo pojedziesz ze mn karetk. Zona pokrzywdzonego zaatwia wszystko zgodnie z poleceniem - po prostu przywyka ma sucha. Pracujc we wspomnianym rejonie nadzoru prokuratury wojewdzkiej w Warszawie rozpatrywaem m.in. zaalenia na rne decyzje prokuratorw powiatowych. Pewien obywatel zoy niezliczon ilo skarg na prokuratur, ktra nie potrafia zgodnie z jego yczeniem spowodowa, aby odnalaz si zagubiony jugosowiaski but od pary, i to zupenie nowy. Wszystko zaczo si od tego, e 18-letni syn autora skargi zgin przejechany przez ciarwk. W czasie transportu zwok do kostnicy zgubiono niefortunnie jeden but. Gdy ojciec zabitego chopca otrzyma wszystkie jego rzeczy, okazao si, e nie s one kompletne. Wwczas wanie wpyna pierwsza skarga, a za ni wiele innych. Gdy poszukiwania zagubionego buta spezy na niczym i ojca ofiary, notabene z zawodu ksigowego, powiadomiono w urzdowym trybie, e powinien on pogodzi si ze strat - czowiek ten zjawi si u mnie przynoszc odpowiednio umotywowane zaalenie na niedostatek - jego zdaniem - dobrej woli i dostatecznej starannoci przy poszukiwaniu zguby. Pamitam wczesn argumentacj mojego klienta. Podnosi on, jako podstawow racj swej akcji, fakt, e buty byy zupenie nowe, syn zaledwie kilka razy mia je na nogach, wic... szkoda. Czowiek ten by autentycznie zrozpaczony z powodu straty jedynego i bardzo kochanego syna. Obok tej sprawy bya jednak rwnie kwestia buta, ja za uznaem - co zabrzmi zapewne jak paradoks - e zbagatelizowanie skargi i jakakolwiek aluzja do niewspmiernoci utraconych dbr byaby wanie ze wzgldu na zaistniae nieszczcie niewybaczalnym nietaktem. But si nie znalaz, u czowieka pozosta al. Powiadamy, i jest tu co ze schematu, e nie czas aowa r, gdy podn lasy. Okazuje si, e las jest lasem, a ra r. S to dobra czsto rwnie niewspmierne co niewymierne, podobnie jak ludzkie reakcje. Kiedy jeszcze jako mody prokurator zostaem poruszony podobn spraw, napisaem nawet o niej felieton. Matka pewnej dziewczyny, ktra popenia samobjstwo, zapytaa oficera MO, czy moe przed odwiezieniem zwok na sekcj zdj ze zmarej rajstopy - zupenie nowe, zaledwie w przeddzie tragedii kupione. Oficer MO relacjonujc mi opowiedzian reakcj matki nie posiada si z oburzenia. Ja take miaem podobne uczucia, a jednak dzi, odtwarzajc w pamici jake dziwaczne reakcje ludzi, mam wraenie, e czasem po prostu nie sposb wywaa proporcji. Dlaczego? Na szczcie nie pisz podrcznika psychologicznego, a jedynie relacjonuj fakty. Ot, naprawd nie wiem. Skoro ju mowa o proporcjach, przypominam sobie pierwsz w mej praktyce spraw o gwat. 18-letni Irena P. zasiedziaa si u koleanki w Warszawie i spnia si na ostatni pocig odjedajcy z dworca Wileskiego w kierunku Radzymina. Z opresji wybawi j kierowca pewnej Warszawy, ktry jadc do Woomina zaofiarowa si dziewczyn podwie. W samochodzie znalazo si jeszcze przygodnie zabrane po drodze maestwo, ktre wysiado w Markach, a wic kilka kilometrw przed Radzyminem. Gdy dziewczyna znalaza si sam na sam z kierowc, zacz si on do niej zaleca, a nastpnie zada, aby si rozebraa. - Rozbierz si dobrowolnie - grozi - bo w przeciwnym razie sam ci rozbior, a poczochy, bluzka i wszystko inne bdzie si ju nadawao tylko do wyrzucenia. Dziewczyna, pracujc jako pielgniarka, zarabiaa bardzo niewiele. Ubrana bya

we wszystko, co miaa najlepszego z okazji imieninowego spotkania u koleanki. No c byo robi... Po dokonanym gwacie dziewczyna jeszcze teje nocy zgosia si do MO. Lekarz stwierdzi defloracj oraz typowe drobne zasinienia i zadrapania uprawdopodobniajce wersj pokrzywdzonej. Ustaliem rwnie, e Maria S. leczya si na powan chorob kobiec, z powodu ktrej jakiekolwiek kontakty pciowe byy nie tylko przeciwwskazane, ale wydatnie zagraay zdrowiu mogc spowodowa bardzo powane komplikacje. Poniewa pokrzywdzona zapamitaa numer samochodu, udao mi si bez trudu zidentyfikowa sprawc przestpstwa. Pamitam, e kierowca zaskoczony zatrzymaniem, ktre nastpio ju nastpnego, dnia, przyzna si do winy i wyrazi skruch. Byo to bardzo atwe ledztwo, ktre ukoczyem w cigu kilku zaledwie dni. Przed wniesieniem aktu oskarenia jeszcze raz przesuchaem pokrzywdzon. Zebraem te o niej dokadny wywiad. Maria S. bya dziewczyn bardzo przyzwoit o nieskazitelnej opinii zarwno w miejscu zamieszkania, jak i w szpitalu, gdzie od roku pracowaa. Nikt nie powiedzia o niej jednego zego sowa, nawet podejrzany. W czasie przesuchania zapytaem dziewczyn, dlaczego bez adnego oporu rozebraa si; nie potraf iem wwczas zrozumie jej reakcji, ktra tak znacznie przecie odbiegaa od obiegowego modelu zachowania si osoby jakby nie byo - gwaconej. Przesuchiwana zupenie nie moga zrozumie, o co mi chodzi i skd to zainteresowanie szczegem, ktry jej zdaniem w ogle nie nalea do istoty sprawy. Nie chciabym wyciga z opowiadanych w skrcie spraw adnych wnioskw. Ju Szekspir zwrci uwag na fakt, i s na ziemi rzeczy, o ktrych nie nili nawet filozofowie. Nie wiem te, czy Zdzisaw B., ktremu okazano zwoki zamordowanej ony, rozpacza, czy tylko udawa. O kryteria adekwatnoci ludzkich reakcji na niecodzienne bodce jest bardzo, naprawd bardzo trudno. Myl, e kryteria takie w ogle nie istniej.

Dziwna sprawa
Byem u progu swego ycia zawodowego. Pracowaem jako asesor Prokuratury Warszawa PragaPoudnie. Prowadziem wiele ledztw dotyczcych przestpstw popenianych na tle zbocze seksualnych. Generaln ich trudnoci byo zawsze ujawnienie sprawcy, uatwieniem za ograniczony krg podejrzanych. O ile sprawc napadu rabunkowego moe by na dobr spraw kady nieuczciwy czowiek, o tyle krg podejrzanych o przestpstwo na tle zboczenia ogranicza si do zboczecw - jest wic wszy. Mimo to kopot w wykryciu przestpcy seksualnego nie jest may. Sprawcy dziaaj najczciej w nocy, przestraszone ofiary podaj niedokadne rysopisy, a wic roboty jest co niemiara. Przestpcy tej grupy, cho psychopaci, potrafi dziaa sprytnie, unika ryzyka i skutecznie zaciera lady swych czynw. Nie s oni pozbawieni ani instynktu samozachowawczego, ani wiadomoci grocego im niebezpieczestwa, przez co wpadaj nieatwo, czsto dopiero przy jednym z kolejnych przestpstw tego samego rodzaju i w wyniku zaniedbania niezbdnych rodkw ostronoci.

Wrd omawianego rodzaju ledztw najbardziej utkwio mi w pamici jedno. By moe ze wzgldu na niebanalny sposb dziaania sprawcy. W zwizku z t wanie spraw mogem przedwczenie zakoczy sw prokuratorsk karier; grozio mi to naprawd. Pewnego dnia wkroczy do mojego gabinetu wielce wzburzony rodzic prowadzc, a raczej cignc za rk zapakanego i roztrzsionego dwunastolatka. Gdy zdoaem opanowa zdenerwowanie przybyych na tyle, by zdolni byli podj rozmow - usyszaem smutn a zarazem zabawn histori. Mijaa wanie poowa roku szkolnego, Jan Z. ojciec dwunastolatka, wezwany na wywiadwk usysza o swym Jurku wiele niepochlebnych uwag. Chopiec niedbale odrabia lekcje, wzywany do tablicy nic nie umia; krtko mwic grozio mu kilka dwj i to z najwaniejszych przedmiotw. Po powrocie do domu ojciec nie omieszka podj drastycznych dziaa wychowawczych, postpujc od dawna wypraktykowanym sposobem. Donone protesty syna okazay si dalekie od stereotypu, karcony krzycza przez zy: - Ty zupenie nic nie rozumiesz! To nie moja wina. Przecie ja jestem po prostu niezdolny, bo... mam t! Zdumionemu ojcu rka zawisa w powietrzu. Przerwa odmierzanie sprawiedliwoci i zada szczegw. Sprawa w relacji, jak i w gbokim przewiadczeniu ucznia, bya zupenie prosta. Mona kara za lenistwo, nie mona za brak zdolnoci, a przecie on ich nie ma. Chopiec powoa si na wynik bada psychologicznych przeprowadzonych przez lekarza szkolnego, dra P. Zaprosi on Jurka do gabinetu, kaza mu zdj, spodnie, po czym doprowadzi do ejakulacji, eby zbada kolor spermy. Biaa miaa wiadczy o zdolnociach, niestety chopiec mia taw, a to przecie przesdza spraw. Zdaniem chopca, zagraajce mu dwje dowodz jedynie susznoci lekarskiej diagnozy. Rzecz jest poza dyskusj, wic dlaczego lanie? Zaprotokoowaem zeznanie ojca i przesuchaem pokrzywdzonego chopca przy udziale biegego psychologa. Mgr . stwierdzi, e Jurek nie ma skonnoci do konfabulacji i wszystko wskazuje na to, e lekarz szkolny rzeczywicie popeni przestpstwo. Wezwaem go telefonicznie i ju niebawem spotkalimy si w moim gabinecie. Nie by to czowiek mody, mia sympatyczn powierzchowno i sprawia dobre , wraenie. Po krtkiej rozmowie wypeniem wstpn cz, druku: protok przesuchania podejrzanego, ktremu zadaem stereotypowe pytanie: czy przyznaje si do winy. Lekarz oburzy si i kategorycznie zaprzeczy. Gdy odczytaem mu zeznanie chopca, tylko si rozemia. - Widzi pan - powiedzia - ja te dzieci znam. Chodz na wagary, nie ucz si, a pniej w strachu przed rodzicielsk kar kady argument jest dobry. Ale e pan, panie prokuratorze, traktuje t naiwn bajeczk powanie, tego ju zupenie zrozumie nie mog. Skoczmy ju to enujce przesuchanie; zarzut jest wyssany z palca i nawet jeeli skieruje pan akt oskarenia, to aden sd dziecku nie uwierzy; zostan uniewinniony. Byem zgoa odmiennego zdania, ale przecie musiaem je udowodni. Lekarz, czowiek powany, z oburzeniem wypiera si podobnych praktyk, ja za dysponowaem tylko jednym wiadkiem; co gorsza, byo to dziecko.

Klemens- Krzyagrski w swej ksice Kopoty z ciaem pisa: Dziesiciu sdziom z dwch dolnolskich sdw powiatowych zadaem pytanie, czy dziecko jest wiarygodnym wiadkiem w procesach karnych. Az szeciu respondentw odpowiedziao na to pytanie zdecydowanie twierdzco. Sidmy powiedzia: zaufa zeznaniom dzieci, znaczyoby da sprawiedliwoci tak szans, jak posiadaaby ona, gdyby wyroki karne ferowaa papuga wybierajca dziobem lata wizienia; Ale znam jeszcze bardziej faszywych wiadkw: s nimi doroli. Miaem w swej prokuratorskiej praktyce wielu nieletnich wiadkw, rwnie w sprawach przestpstw dokonanych na tle seksualnym. Dzieci z reguy mwiy prawd, cho rzeczywicie nie wszystkie Przy kolejnym przesuchaniu podejrzanego, bdc przekonany, e jego praktyki, w ktre intuicyjnie wierzyem, obejmoway zapewne nie tylko Jurka Z., przedstawiem lekarzowi nastpujce zamierzenie ledcze: - Pjdziemy - powiedziaem - do szkolnej auli, zgromadzimy tam dzieci starszych klas, poprosimy take rodzicw, po czym ja zreferuj istot sprawy, w ktrej jest pan podejrzany i zaapeluj do innych potencjalnych paskich ofiar, eby day wiadectwo prawdzie. Tego rodzaju czynno ledcza, acz procesowo dopuszczalna, byaby na tyle obyczajowo drastyczna, e pewnie bym si na ni nie zdecydowa. Roztoczyem jednak przed podejrzanym wizj tego przedsiwzicia z pobudek w pewnym sensie taktycznych. Wiedziaem skdind, e jedn z dominujcych cech homoseksualistw, w kadym razie w naszym krgu kulturowym, jest wstyd. Kady obawia si publicznego ujawnienia swych skonnoci. Wielu pozwala si szantaowa przez ofiary tego rodzaju praktyk, jakkolwiek w przypadku partnerw dorosych - prawnie dozwolonych, a jednak... Pniej, po latach, zastanowiem si, czy wypowiedziana przeze mnie groba publicznej kompromitacji podejrzanego nie miaa w sobie czego z szantau skaniajcego, aby przyzna si do winy. Myl, e jednak chyba nie. Przecie w pewnym etapie ledztwa rzeczywicie zaplanowaem zapowiedzian podejrzanemu czynno okazania go dzieciom. By moe przed bezporednim wykonaniem tego jeszcze bym si zawaha. Nie potrafi ju dzi na to pytanie odpowiedzie. Dr P. zblad. - Nie trzeba - powiedzia. -- Ja si panu przyznam bez adnych konfrontacji. Onanizowaem Jurka i jeszcze kilkunastu chopcw, ktrych badaem w swym szkolnym gabinecie. Moe pan ich przesucha, na pewno potwierdz. Gdy zapytaem o nazwiska pokrzywdzonych (musiaem ich przecie dla potrzeb ledztwa zidentyfikowa), dr P. rozoy bezradnie rce. - Nie pamitam, niestety, adnych nazwisk. Ale wydaje mi si, e zapamitaem twarze. Niech pan dostarczy mi akta szkolne wszystkich uczniw, a postaram si zidentyfikowa tych, ktrzy pana interesuj, zrobi to na podstawie zdj. Tak si i stao. Dr P. przeglda okoo 150 teczek prawie przez cay dzie. Widziaem, e chce by cakowicie szczery. Owocem tej czynnoci byo wyowienie przez podejrzanego dwunastu fotografii. Byli to chopcy w wieku Jurka, wszyscy bardzo adni, o dziewczcych twarzach. - Tak, prosz pana, to s ci. Z innymi tego nie robiem. Moe pan sporzdzi protok.

Miaem ju caej tej czynnoci zupenie do. Zaczlimy przeglda teczki o 11, skoczylimy pnym wieczorem. Przy kadej ze 150 fotografii lekarz waha si, niektre odkada na bok, myli si i znw odkada. Przyznam, e nie starczao mi cierpliwoci, prbowaem podejrzanego ponagla, ustpowaem. Do, e gdy zdecydowa si on wreszcie podpisa protok, poczuem ulg. Dr P. wzi do rki piro, dotkn gotowego tekstu protokou i... nie podpisa. Spojrza na mnie, umiechn si z zaenowaniem i powiedzia: - Zupenie nie rozumiem, co my tu przez cay dzie robimy? Przecie ja si do niczego nie przyznaj, to wszystko to po prostu nonsens. Niech pan sobie dobrze zanotuje w pamici: nigdy adnego ucznia nie deprawowaem; ani Jurka, ani nikogo innego. Przyznam, e daem si wwczas ponie temperamentowi. Byem bardzo modym, nie tylko prokuratorem, ale i czowiekiem. Postpiem w sposb niedopuszczalny: podniosem gos, obraziem podejrzanego sowami, ktre go dotkny do ywego, po czym odesaem go z powrotem, do wizienia, w ktrym przebywa od pocztku ledztwa. Byem zirytowany bezsensownym uporem lekarza, ale miaem te powody do zadowolenia. Dysponowaem przecie kilkunastoma nazwiskami chopcw i mogem ich przesucha. Do czynnoci tych przystpiem be zwoki. Chopcy po krtkich, spowodowanych wstydem oporach, przyznawali, e byli poddawani badaniom na kolor. Wikszo chopcw - byy to dzieci 10-12-letnie nie uwiadamiaa sobie nawet doznanej krzywdy, za to rodzice... Staraem si ogranicza zadawane wiadkom pytania do niezbdnego minimum, by unikn niezdrowej i niepotrzebnej sensacji. Aby uzyska maksymaln pewno i nie popeni bdu, wezwaem rwnie wyrywkowo na przesuchanie chopcw pominitych przez lekarza przy ogldzinach fotografii z akt. Ci w ogle nie rozumieli, o co chodzi i przekonujco zaprzeczali uczestniczeniu w badaniach na kolor. Sprawa krystalizowaa si wyranie. Miaem jeszcze przed sob kilka mniej wanych czynnoci ledczych, gdy dowiedziaem si, e dr P. wnis przeciwko mnie oskarenie do sdu o obraz. C, mia do tego prawo. Napisa przeciwko mnie akt oskarenia w trybie prywatno-skargowym i wysa listem z wizienia wprost do sdu. Gdy tylko si o tym dowiedziaem, przekazaem ledztwo przeciwko dr. P. koledze, prokuratorowi Ryszardowi M. Chodzio przecie o bezstronno w postpowaniu, konflikt za pomidzy mn a lekarzem mg j naruszy. W ten sposb straciem kontakt ze spraw dra P., a zyskaem wasne kopoty; trzeba przyzna, niemae. Zdawaem sobie spraw, e w procesie o obraz zostan skazany, a bdc sdownie karany, zmuszony bd zmieni prac. Niektrzy doradzali; wyprzyj si, zaprzecz, powiedz, e podejrzany oskar ci z zemsty i e nigdy go nie obrazie. Przecie nie ma wtpliwoci, e sd uwierzy prokuratorowi a nie przestpcy, ktrego wina w zakresie zarzucanego mu czynu nie budzi ju adnej wtpliwoci. Moi doradcy mieli racj. Ja rwnie wiedziaem, e w zbliajcym si procesie o obraz sd uwierzyby mnie, a nie oskarycielowi. Tym bardziej e motyw dla faszywego oskarenia by oczywisty. Musiabym zrobi tylko jedno: po prostu wszystkiemu zaprzeczy, bronic si - skama. Wiedziaem jednak, e tego nie zrobi. Pniej zastanawiaem si nad motywem swego postanowienia, e powiem prawd i wiadomy, co trac, przyznam si do winy. Pobudk tej decyzji nie bya pryncypialno w realizacji zasady, e czowiek zawsze - bez wzgldu na okolicznoci powinien mwi prawd. Pikna ta zasada a nazbyt jest nieyciowa, by j lepo realizowa. Postanowiem uzna sw win, poniewa - by moe zabrzmi to jak paradoks - obrazy dra P.

dopuciem si przy wiadku: by nim on sam. On te byby wiadkiem mojego kamstwa, nie sd, bo ten by mi uwierzy, a wanie on, czowiek, ktrego obraziem. Myl, e dominujc rol w mojej decyzji odegra wstyd. Kade kamstwo, a szczeglnie zdemaskowane, jest czym wstydliwym i bez wzgldu na to, czy tylko jeden czowiek, czy wielu wie, jak byo naprawd. ledztwo przeciwko dr. P. by ona ukoczeniu. Prokurator M. wezwa podejrzanego lekarza, aby go jeszcze raz przesucha, po czym zapozna z aktami sprawy, a wic dokona czynnoci bezporednio poprzedzajcej wniesienie aktu oskarenia. Dr P. przez kilka godzin rozmawia z prokuratorem M., ktremu - o dziwo! - przyzna si do winy i to w caej rozcigoci. Fakt ten ugodzi w moj ambicj. Okazao si, e nie potrafiem nawiza z podejrzanym kontaktu, skoni go do skruchy, a mj kolega nie mia z tym adnych trudnoci. Jeszcze tego samego dnia dr P. wysa z wizienia list, w ktrym cofn wniesione wobec mnie oskarenie. Owiadczy, e rozumie, dlaczego si zdenerwowaem, uwzgldnia te mj mody wiek, zapalczywo pync zapewne z braku dowiadczenia yciowego. W konkluzji swego pisma dr P. owiadczy, e puszcza incydent w niepami i nie wnosi adnych pretensji. Byem postaw podejrzanego zaskoczony i ucieszony. Chciaem przecie pracowa w Prokuraturze, bardzo mi ten zawd odpowiada i trudno byo mi si pogodzi z myl, e tak szybko musz go porzuci. Ani ja, ani koledzy, nie rozumielimy motyww, ktre skoniy dra P. do zapomnienia wyrzdzonego mu za. Dopiero pniej... Dr P. oskarony przez prokuratora M. skazany zosta na 6 lat pozbawienia wolnoci. Odbywajc kar (chyba przez 2 lata) wysya listy do autora aktu oskarenia, prokuratora M. Byy to listy miosne. W jednym z nich napisa: Cofnem swe pretensje do prokuratora Dobrzyskiego, poniewa uwaaem, e sprawi panu tym przyjemno, a tego pragnem najbardziej. Tak, sprawa dra P. to bya bardzo dziwna sprawa.

Uczciwo
Spisujc swe wspomnienia staraem si odtworzy w pamici m.in. sylwetki ludzi podejrzanych bd oskaronych o apwki. Jednych zapamitaem dla oryginalnoci sposobu bd scenerii w jakiej brali, innych, poniewa uderzao mnie co w ich reakcjach, sposobie zachowania si w ledztwie, gdy rozmawiaem z nimi czsto przez wiele godzin. apownikw widziaem w swym zawodowym yciu rnych: brutalnych i delikatnych, naiwnych i pomysowych, lekkomylnych i ostronych, kady by mimo jednorodnoci popenionego przestpstwa na swj sposb inny. Jednoznaczno moralna tego procederu mimo swoistego zawodowego znieczulenia mnogoci znanych przypadkw przestpstw zawsze budzia moj odraz. Czy jednak mona rzeczywicie posugiwa si okreleniami zawsze bd nigdy, choby nawet w czasie przeszym. Chyba nie mona. W istocie bowiem nic nie jest albo-albo, a wszystko ii. Tego uczy nas nie tylko filozofia, ale zwyka dialektyka ycia. I cho nie zawsze zdajemy sobie z tego spraw w chwili bezporedniej obserwacji zjawiska, wystarczy okrelony dystans, aby prawda, e nic nie jest tylko czarne albo tylko biae, daa o sobie zna.

Prawie 20 lat temu zetknem si jako mody prokurator z osob doc. dra Jerzego S. Pamitam jego spraw, i to w najdrobniejszych szczegach, do dzi. Prowadzc ledztwo w pewnej grupowej sprawie gospodarczej wielokrotnie przesuchiwaem podejrzanego Bogdana N. By to czowiek bez wyksztacenia i zawodu, troch lump, troch kombinator, kilka ju razy karany za do sprytne oszustwa, jednym sowem typ, ktry zupenie nie zasugiwa na zaufanie. Czowiek ten mia nieustann potrzeb imponowania otoczeniu. Cigle chcia kogo zadziwi, wzbudzi zainteresowanie, wcign w orbit swego egocentryzmu. Przesuchania Bogdana N. naleay do szczeglnie mczcych, a jednoczenie, z punktu widzenia interesw oskarenia, bardzo efektowne. Jego samochwalstwo byo tak wybujae, e tumio zarwno instynkt samozachowawczy, jak i samokontrol. Przyznawa si do popenienia wszystkich zarzucanych mu czynw nie bez dumy przy bardzo specyficznej psychologicznej motywacji takiej wanie postawy. Nie bya to ani skrucha, ani ch naprawienia wyrzdzonego spoeczestwu za. Nie bya to nawet koncepcja zarobienia szczeroci na agodniejszy wyrok. Bogdan N. po prostu przechwala si tym, co robi. Wystarczyo sceptycznie zwtpi o prawdziwoci podawanych przez niego faktw, aby uczyni wszystko dla udowodnienia, e jego wystpki wcale nie byy bahe, a wprost przeciwnie. Podejrzany darzy mnie niekaman sympati, co wbrew pozorom czasem si jednak zdarza. U rde jego yczliwoci lea zapewne fakt, e miaem cierpliwo godzinami wysuchiwa jego zarozumiaych zwierze, a nawet niekiedy stwarza taktyczne pozory, e podziwiam jego pomysowo i przebiego choby w odniesieniu do oszustw, ktrych nie szczdzi nawet wasnym kompanom. Ktrego dnia, gdy koczylimy wielogodzinne przesuchania zamykajce tematycznie okrelony czas przestpczej dziaalnoci caej grupy, powiedziaem swemu klientowi, e teraz nie bd go ju przez duszy czas z aresztu wzywa i e pewnie kilka miesicy si nie zobaczymy. Gdy zasmucony perspektyw nudy zapyta - dlaczego? - odpowiedziaem: - Wyjani pan przecie wszystko, ledztwo dotyczy afery, podejrzanych wielu, pora zaj si innymi. Wwczas przesuchiwany przez chwil milcza, jakby si nad czym zastanawia, way co w pamici, po czym konfidencjonalnym szeptem zapowiedzia co, o czym dotd nie wspomnia ani sowem. Miaa to by bardzo interesujca informacja, ale ju nie dzi, jutro... Znajc natur Bogdana N., ktry w swej zarozumiaej gadatliwoci okaza si jednak w dotychczasowym przebiegu ledztwa prawdomwny, poleciem konwojentowi, aby doprowadzi go z aresztu jeszcze nazajutrz. Gdy spotkalimy si nastpnego dnia w moim gabinecie, Bogdan N. rozpocz od pytania: - Czy sysza pan kiedy o doc. dr. Jerzym S. - Odpowiedziaem, e tak, by to bowiem czowiek znany, autor specjalistycznych podrcznikw z dziedziny, ktr si przypadkiem niegdy interesowaem, a jednoczenie dyrektor bardzo powanego przedsibiorstwa w resorcie przemysu lekkiego. - Widzi pan - cign mj, rozmwca dalej - wanie temu, wydawaoby si przyzwoitemu czowiekowi, daem przed rokiem 100 tysicy zotych najordynarniejszej apwki, i co pan myli, wyrzuci mnie za drzwi? Ot wcale nie. Sympatyczny co prawda nie by, nie podzikowa, rki nie

ucisn, ale wzi. Zapyta pan pewnie za co? Ot, na krtko przed aresztowaniem staraem si o bardzo dla mnie korzystn rzemielnicz kooperacj z przedsibiorstwem, ktrego S. by dyrektorem. Ubiegajcych si o to sarno byo wielu, a moje szanse w normalnym przetargowym trybie oceniaem jako adne, Znalazem w ksice telefonicznej adres dyrektora S., wsiadem w tramwaj i pojechaem do niego do domu. Gdy on nie podejrzewajc niczego, a nawet nie wiedzc kim jestem, zaprosi mnie do pokoju, wyjem z teczki przygotowane pienidze i pooyem na stole. Powiedziaem, e nazywam si Bogdan N., reprezentuj jako cichy wsplnik firm rzemielnicz Z. i chc otrzyma zamwienie. Powiedziaem chyba jeszcze tylko jedno zdanie: Nie lubi konkurencji. Po czym wymownie spojrzaem na lece przed dyrektorem S. pienidze. Mj rozmwca zblad, gwatownym ruchem rozpi guzik konierzyka, patrzy przez moment na grub, owinit banderol paczk tysiczotowych banknotw. Po chwili otworzy szuflad biurka, przy ktrym siedzia, i nie dotykajc pienidzy rk, kocem owka powoli przesun je w kierunku szuflady. Potem jeszcze jeden ruch nieco szybszy, nerwowy i paczki na biurku nie byo. Dyrektor S. wsta i bez sowa otworzy drzwi. Ja o nic ju nie pytaem, bo i po co, wyszedem. Wanie w imieniu wsplnika szykowaem ofert, aby przesa j poczt do przedsibiorstwa, gdy wkroczya milicja aresztujc mnie. Nie zdyskontowaem wic drogo opaconej dyrektorskiej yczliwoci, po prostu nie zdyem. Wiem, e za popenione znaczne przecie kradziee, do ktrych si przyznaem, grozi mi bardzo surowa kara. W tej sytuacji mwic o apwce dla dyrektora S. niczego praktycznie nie ryzykuj, a pana przekona mog o swej lojalnoci i cakowitej szczeroci. Podejrzany by dumny, e udao mu si skorumpowa tak czcigodnego urzdnika, wyrazi te gotowo uczestniczenia w spodziewanej konfrontacji. Wyczuem, e moje do ywe zainteresowanie opowieci nie byo mu obojtne. Ju nastpnego dnia rano poprosiem telefonicznie do siebie doc. dra S. Po tym, co usyszaem od Bogdana N. miaem uczucie, jak to si mwi, ambiwalentne. W gruncie rzeczy nie wierzyem, by opowie o apwce bya prawdziwa. Ostatecznie jednak fakt rzekomo popenionego przestpstwa zosta szczegowo zaprotokoowany i trzeba byo co z tym fantem zrobi. Jerzy S. mia opini czowieka nieposzlakowanego. Zajmowa powane stanowisko gospodarcze, by znanym naukowcem wielokrotnie popularyzowanym przez pras. Nasza rozmowa nie bya atwa, nie potrafiem jako zacz. Gdy patrzyem na siedzcego przed moim biurkiem dobrotliwego starszego pana, o zdecydowanie ujmujcej powierzchownoci, rozpoczcie rozmowy o apwce wydawao mi si po prostu nietaktem. Byem wwczas do modym jeszcze czowiekiem i w gruncie rzeczy o yciu wiedziaem niewiele. Niedostatek owej wiedzy zawsze skania, do szablonowego, stereotypowego mylenia. Miaem take wizj okrelonego schematu dobra i za. Wydawao mi si, e pojcia te s zupenie jednoznaczne, a ludzie zawsze zachowuj si zgodnie ze sw natur, a wic przyzwoici - przyzwoicie. By moe dzisiaj z perspektywy czasu nieco upraszczam tok swego wczesnego mylenia. Wiedziaem, e w sytuacjach drastycznych, kracowych, bywa rnie. Tu jednak wszystko miecio si w normie.

Z pewnym zaenowaniem rozpoczem przesuchiwanie doc. S. Zdawaem sobie spraw, e nawet gdyby uwierzy mojemu informatorowi, transakcja nie zaowocowaa przyjciem oferty i dlatego o zdobyciu jakichkolwiek obiektywnych dowodw winy dyrektora nie ma co marzy. Po wstpnej rozmowie przeszedem wreszcie do istoty sprawy. Zapytaem Jerzego S., czy zetkn si kiedykolwiek z przedstawicielem prywatnej firmy Bogdanem N. Czy tene usiowa uzyska od przedsibiorstwa jakie zamwienie i czy proponowa wzgldnie wrczy mojemu rozmwcy w zamian za yczliwo jakkolwiek kwot. Docent Jerzy S. patrzy na mnie zdziwiony sprawiajc wraenie czowieka, ktry w ogle nie rozumie, o co chodzi. Do ktrego po prostu nie dociera sens moich pyta. Po chwili zrozumia i oburzony zaprzeczy. Powiedzia te, e nic do dodania nie ma, byby natomiast niezmiernie wdziczny, gdybym go zwolni od obowizku kontynuowania wizyty w moim gabinecie, i to natychmiast. Wwczas okazaem docentowi protok przesuchania Bogdana N., czciowo aby sprawdzi, jakie ten dokument zrobi na nim wraenie, a by moe rwnie, aby si w pewnym sensie przed nim usprawiedliwi. Dyrektor S. ju nieco spokojniejszy zapali papierosa i gono odczyta histori o swej stutysicznej apwce. Po odoeniu protokou niczego w swych wyjanieniach nie zmieni. Wyrazi tylko zdziwienie, e mona wierzy jakiemu kryminalicie, ktry z sobie tylko znanych powodw zmyli ow bezsensown bajeczk. Zapytaem wwczas dyrektora, czy w wyjanieniach Bogdana N. zgadzaj si pewne obiektywne dane: adres mieszkania, gdzie apwka miaa by wrczona, pitro, ukad pokoi itd. Mj rozmwca owiadczy, e te szczegy si zgadzaj, jednak skd pomawiajcy je zna, to ju nie jego sprawa. Ostatecznie w moim mieszkaniu - powiedzia - bywaj studenci, zdaj niekiedy egzaminy, zaliczaj kolokwia, a zreszt ukad lokali jest nie tylko w bloku, ale w caym osiedlu podobny. Po przesuchaniu dyrektor S. odjecha do swego biura. Uznaem, e w caoksztacie opowiedzianych okolicznoci sprawy brak jest podstaw do zastosowania wobec niego aresztu tymczasowego, za mao byo dowodw. Wiedziaem te, e z punktu widzenia techniki i taktyki ledczej niewiele ju mona byo w tej sprawie zrobi. Sprowadziem jeszcze do siebie Bogdana N., zapytaem go, jakie dyrektor mia w pokoju meble, czy zapamita jakie sprzty, by moe zauway kogo z domownikw. Niestety, ani nie zauway, ani nie zapamita. Wwczas podjem decyzj umorzenia sprawy przeciwko Jerzemu S. z braku dostatecznych dowodw winy. Zdawaem sobie spraw, e gdybym go oskary, to przy istniejcym stanie dowodw sprowadzajcych si jedynie do goosownego pomwienia, sd na pewno wydaby wyrok uniewinniajcy. A jednak mijay dni i jako nie potrafiem sprawy umorzy. W trakcie rozwaa nad uzasadnieniem zamierzonego postanowienia przypomniaa mi si znakomita powie Grahama Greena Sedno sprawy. Bohater tej ksiki, oficer angielskiej policji w koloniach - Scobie, czowiek wielkiej uczciwoci i przyzwoitoci okaza si w pewnej chwili saby. Wzi od kupca Yusefa apwk w specyficznych warunkach swoistej symbiozy - okazji i wanej doranej osobistej potrzeby. Czytajc t ksik jeszcze jako mody chopiec miaem wraenie, e w nakreleniu sylwetki Scobiego brak byo konsekwencji. Przecie czowiek nie moe by i dobry, i zy jednoczenie, byoby to bez sensu. Jeszcze raz zaprosiem do siebie docenta S. Przedstawiem mu ponownie mizerne jakby nie byo dowody jego winy i zapytaem, czy nie zechce on zmieni zoonych uprzednio wyjanie, ktre osobicie oceniam jako kamliwe i wykrtne. Przez pewien czas rozmawialimy o obiektywnej

wartoci zebranych dowodw. Na tym gruncie czuem si niestety bardzo sabo. Docent S. wyranie growa, tym bardziej e to nie on mia obowizek udowodnienia swej niewinnoci, lecz ja jego winy, tumaczc nadto, zgodnie z wymogami prawa, wszelkie istniejce wtpliwoci na jego korzy. W pewnej chwili zmieniem taktyk przesuchania, cho moe sformuowanie taktyka nie jest tu odpowiednie. Zaczem rozmawia z Jerzym S., jakby fakt jego przestpstwa nie budzi adnych wtpliwoci, by w kadym razie midzy nim a mn czym zupenie ewidentnym i oczywistym. Powiedziaem, e spraw umorz, poniewa nie jestem w stanie przeprowadzi dostatecznie przekonujcego dowodu winy, mam jednak wasne o nim zdanie i musi on go wysucha. Pamitam nasz rozmow jakby bya wczoraj. Mwiem chyba dwie godziny, a on sucha bez sowa. Miaem wwczas niespena 30 lat, on za mg by z powodzeniem moim ojcem. Mwiem o jego zasugach i dorobku, caym pracowitym yciu, nieskazitelnej przyzwoitoci i wielkiej plamie na honorze uczciwego czowieka, jak jest nie ta apwka wzita w sekundzie saboci, a obecna niegodna postawa przyjta po to, aby uchyli si od odpowiedzialnoci za popenione przestpstwo. Nie mwilimy ju o wartoci zebranych dowodw, a po prostu o pojciu zbrodni i kary. Dowodziem, e nawet najwartociowszy czowiek moe w chwili jakiego krtkiego spicia okaza si saby. Saby przez jedn chwil; nie wolno jednak uchyli si od spacenia dugu, tego bowiem wymaga prawdziwa, rzeczywista uczciwo. Domagajc si, aby docent przyzna sw win, i to pomimo braku dowodw, apelowaem do najlepszych stron jego natury. Mwiem, e tylko poprzez kar zdoa on osign spokj wewntrzny, poprzez kar zdoa zniweczy rozmiar swego przewinienia. Jest w naszej moralnoci i obyczajowoci co takiego, co sprawia, e skonni jestemy niejednokrotnie bardziej potpi brak przyznania ni najwiksz nawet przewin. Przecie ju w szkole mwilimy: za co ojciec syna bi?... Jestem ju czowiekiem starym. By moe nie potrafibym dzi mwi z gbok wiar w moc swych argumentw tak jak wtedy. Moe te wanie dlatego, odtwarzajc we wspomnieniach nasz rozmow, jestem w swych racjach mniej przekonujcy, a jednak wtedy w moich sowach nie byo naprawd nawet krzty demagogii. Rzeczywicie wierzyem, e przyznanie si dyrektora S, to najlepsze co on mg i powinien by zrobi w imi okrelonych pryncypiw, jakimi nawet w najciszych chwilach ycia uczciwy czowiek powinien si kierowa. Na zakoczenie rozmowy sporzdziem protok. Dyrektor S. do apwki si przyzna. -- Cae ycie mylaem, e jestem uczciwy - powiedzia - ale tylko raz miaem okazj si sprawdzi, wanie w czasie wizyty Bogdana N. Byo to wwczas dla mnie bardzo duo pienidzy. Oeniem si z mod, adn kobiet, ktr kochaem i baem si utraci. Byej onie pozostawiem cay dorobek ycia, musiaem zaczyna wszystko od nowa... Minut po wyjciu Bogdana N. z mojego mieszkania wybiegem na schody, chciaem mu jego pienidze zwrci, nie zdyem. Teraz jestem zadowolony, e si do tego wszystkiego przyznaem. Po raz pierwszy od tamtego dnia bd mg spokojnie zasn.

Oskarajc docenta S. podczas procesu wicej mwiem o jego postawie w ledztwie ni o samym przestpstwie. Miaem wraenie, e mimo tej chwili saboci, a moe nawet dziki niej, Jerzy S. uzyska rzeczywist okazj, eby sprawdzi si do koca.

Listy
W kadym ledztwie prowadzonym przez prokuratora zeznaj wiadkowie i skadaj swe wyjanienia podejrzani. Jednych mimo upywu lat pamita si lepiej, innych gorzej. Najczciej nowe sprawy i nowi ludzie zacieraj sylwetki swych poprzednikw. Niekiedy jednak pamita si kogo bardzo dugo, bo jaki fragment sprawy obudzi refleksje, pozostawi w pamici, wraca jako wspomnienie, czasem nawet nie bardzo wiadomo dlaczego. Studenta Bogdana M. zapamitaem wcale nie dziki przebiegej technice do w gruncie rzeczy banalnego przestpstwa gospodarczego. Dyskutowaem swego czasu z kolegami o sprawie pewnego modego czowieka, ktry zabi sw ukochan tylko, a moe a dlatego, e odesza do innego nie speniajc nadziei chopca w jake wanej, bo uczuciowej sferze. Za zabjstwo w afekcie sd wymierzy sprawcy tylko, a moe a pi lat wizienia. Na tle tego wyroku rozmawialimy o cenie uczu. Wwczas wanie przypomniaem sobie Bogdana M. Poniewa chciabym oprcz osobistych refleksji pokaza rwnie pewne mechanizmy przestpczoci, i to rnego typu, zaczn od tego, co mianowicie Bogdan M. zbroi, point pozostawiajc na koniec. Do intensywny swego czasu rozwj studenckiej spdzielczoci usugowej doprowadzi w pewnym momencie do sporadycznych wynaturze, a gdzieniegdzie nawet do powanych afer gospodarczych. Zaczo si od tego, e zatrudniajcy studentw pracodawcy z yczliwoci dla sympatycznych chopcw i dziewczt przymykali czasem oczy na to, e kto gdzie si urwa, czego w por nie zrobi bd zrobi mniej, ni powinien. Jeeli studenci sprztali np. pomieszczenia biurowe, cyklinowali podogi, przy czym nie prywatnie, a w jakim zakadzie czy instytucji - dobrotliwy pracodawca, aby zwikszy nie najwysze zarobki modziey, czasem dopisywa jednemu lub drugiemu jakie fragmenty nie wykonanej pracy. W ten oto sposb za sprztnicie np. 500 m2 podg pacono jak za tysic itd., benewolencja pracodawcw kosztowaa ich samych najmniej. Bya to tylko cena yczliwoci, jako e rzeczywistym patnikiem rachunku okazywao si przecie w ostatecznym rozliczeniu pastwo. Studenci nie byli od tego, eby troch wicej zarobi mniejszym kosztem, bo przecie podobna postawa bywa nie tylko waciwa ludziom, ktrzy zby zjedli na yciu, ale niestety rwnie niekiedy i modziey. Nie s to w gruncie rzeczy problemy wielkiego spoecznego znaczenia. Ostatecznie gdyby podliczy opacony przez pracodawc czas biurowy niejednego bardzo nawet powanego urzdnika, to te mogoby si niejednokrotnie okaza, e zrobi on mniej, ni za swoje pobory zrobi powinien, wic o co kruszy kopi? Sprawa staje si powana wwczas, gdy studentom sprztajcym stumetrow powierzchni pracodawca paci tak jakby sprztany by cay warszawski Paac Kultury, i to jeszcze z okalajcym go placem. Wwczas wanie mwimy ju nie o bahym przekroczeniu, a o aferze, i takie si wanie zdarzay.

Myl, e autor pierwszego takiego pomysu wpad na widzc niefrasobliwo yczliwych patnikw. Jest to troch tak, jak w historii o rybaku i zotej rybce, tyle e w bajce da tylko rybak, a zniechcona rybka daa mu naleyt odpraw, w yciu za zote rybki umiejce znale przyjemno nie tylko w dawaniu, czasem wcale nie bywaj bezinteresowne. Pamitam jedn z takich wanie aferowych spraw, w ktrej prowadziem mudne i dugotrwae ledztwo. W wielkim zakadzie przemysowym trzeba byo umy szyby. Zaangaowano grup studentw, ktrzy podjli si realizacji zadania w cigu do krtkiego czasu, bo dwch czy trzech miesicy. Obowizujcy urzdowy system rozlicze za wspomniany rodzaj usug wcale nie jest prosty. W gr wchodzi nie tylko zlecona do umycia powierzchnia, ale stopie trudnoci, dostp do okna, rodzaj zabrudzenia, praca w niedziele, wita itd. Jednym sowem, trzeba byo ustali waciw cennikow stawk, pomnoy j przez liczb szyb i obliczy naleno. Afera polegaa na tym, ze szef studentw oraz odpowiedni szef fabryki doszli do porozumienia nie tylko co do zawe nalenych wykonawcom zarobkw, ale rwnie sposobu, w jaki studenci powinni si za okazan im hojno odwdziczy. Zmowa bya zupena, a w ramach porozumienia funkcjonoway tzw. martwe dusze, tyle e od gogolowskich duo drosze i modsze wiekiem. Studenci pisali w rachunkach wyssane z palca liczby okien, stawki brali z sufitu, a fabryka pacia jak za tresowanego psa, bo i studenci nie byli skpi. Pewnego dnia co si w opisanej wsppracy popsuo, kto chcia za duo, kto dawa za mao i jako wszystko wyszo na jaw. Gdy otrzymaem doniesienie od organu kontroli, ktry dokadnie zbada, ile setek tysicy zotych studentom nadpacono, wszczem w tej sprawie ledztwo, ktre trwao bodaje rok. Gwni sprawcy afery zostali aresztowani, powoaem te biegego, aby, z cennikiem w rku wnikliwie przyjrza si wykonanej pracy i wyda ostateczn opini, ile komu naleao zapaci i za co. Jednym z gwnych podejrzanych w sprawie by dwudziestokilkuletni student Bogdan M., bardzo inteligentny, rzutki i przystojny mczyzna. W czasie przesuchania zdajc sobie spraw, e nie sposb udowodni, i umyo si 10 tysicy szyb, jeeli w caej fabryce jest ich pi razy mniej, Bogdan M. przyzna si do winy, wyjani szczerze wszystko, o co go pytaem, i zrezygnowany zapyta, ile mu grozi za jego niecne praktyki? Nigdy nie lubiem takich pyta. Adwokaci w podobnych sytuacjach odpowiadaj klientowi: Nie wiem, nie jestem wrk, uwaaj, e tak odpowiedzie bezpieczniej. Niektrzy strasz, eby mc pniej zdyskontowa niszy od spodziewanego wyrok. Ja nie odpowiedziaem wprost, otworzyem natomiast kodeks karny na stosownej stronie i odczytaem art. 201, bo z tego wanie przepisu studenci mieli by oskareni. Mowa w nim o zagarniciu mienia spoecznego znacznej wartoci, karna sankcja za jest niezwykle surowa. Mienie znacznej wartoci w kodeksowym znaczeniu tego sowa to rwnowanik co najmniej 100 tys. zotych, a za zagarnicie takiej wanie kwoty grozi kara pozbawienia wolnoci na czas nie krtszy od lat piciu, przy czym sd moe skaza sprawc za podobny czyn nawet na kar 25 lat pozbawienia wolnoci. Po otrzymaniu na swe pytanie tej oglnikowej odpowiedzi student opuci mj pokj i straciem z nim kontakt na wiele dugich miesicy. Dalsze przesuchiwanie Bogdana M. nie miao ju wikszego sensu, zajem si wic innymi uczestnikami omawianej afery i bybym o modziecu zapomnia, gdyby nie pewne listy. Jedn z pracochonnych i niezbyt przyjemnych funkcji prokuratora prowadzcego ledztwo jest niestety czytanie listw od i do swych podopiecznych. Listy zanim zostan oddane adresatowi, przej musz prokuratorsk cenzur. Jeeli aresztowany ma liczn rodzin, dostaje czsto listw co

niemiara, trzeba je wszystkie wnikliwie czyta, aby mc wykreli ewentualne treci, mogce mie ujemny wpyw na przebieg ledztwa. Czyta si rwnie listy od osb aresztowanych do znajomych i krewnych, przede wszystkim pod ktem ochrony tzw. tajemnicy ledztwa. Z tego powodu wanie wspomniany student przysporzy mi duo kopotw. Dostawa on co prawda listy tylko od jednej osoby, ale za to bardzo dugie i bardzo czsto, bo niemal codziennie. Pisaa dziewczyna podpisujca si imieniem Beata, tre i ukad korespondencji byy komponowane wedug okrelonej konwencji. W pierwszej czci informacyjno-sprawozdawczej panna pisaa, gdzie bya i co robia od rana do zanicia. Chopiec jej - a przy okazji i ja moglimy precyzyjnie ledzi jej kady krok, zdawa z ni kolokwia i egzaminy, przesiadywa w akademickiej bibliotece, odwiedza koleanki, a nawet czyta przed spaniem niemodn Rodziewiczwn, o ile pamitam -- Dewajtis. Pierwsza cz listu przypominaa zawsze protok inwigilacji, tyle e bya to autoinwigilacja. Nastpne fragmenty listw miay charakter bardzo osobisty, byo tam wiele o uczuciu, a szczeglnie o jego trwaoci. Dziewczyna pisaa szczerze i bardzo piknie. Zdawaa sobie doskonale spraw, e z powodu tak powanego zarzutu jak kradzie rozka z ukochanym bdzie duga, ale wszystko to nie odgrywao adnej roli: w listach zawarta bya swoista teoria mioci doskonaej, oparta nie tylko na bezwarunkowych emocjach, ale i koncepcji, e obiekt uczu jest kim tak dalece niepowtarzalnym, e oczekiwanie jego powrotu rozumie si samo przez si. W miar rozwoju ledztwa, majcego, jak ju wspomniaem, zdecydowanie aferowy charakter, aresztowaem coraz wicej osb, co nie pozostao bez wpywu na natok korespondencji... Mimo e staraem si moliwie szybko cenzurowa i posya przeczytane listy do wizienia, pozostaway jednak: w nawale zaj do znaczne na tym odcinku zalegoci. Pewnego dnia zupenie niespodziewanie poznaem osobicie wspomnian dziewczyn. Przysza do mnie z wielk prob, aby jej listy wysya jak najprdzej, dla uniknicia za moliwych opnie spowodowanych przez poczt ofiarowaa si osobicie je do prokuratury dostarcza. Gdy zapytaem, czy chodzi by moe o to, aby student nie powzi, podejrze co do jej wiernoci, dziewczyna bardzo si obrazia owiadczajc, e jeeli ludzie naprawd si kochaj, to maj do siebie rwnie nieograniczone zaufanie. Dotyczy ono nie tylko aktualnej lojalnoci, ale przede wszystkim trwaoci i niezmiennoci uczu, czego lojalno jest jedynie oczywist i naturaln konsekwencj. Nie byem ju wwczas czowiekiem modym, a nadto, jeeli nie z autopsji, to z lektury rozlicznych akt niele znaem ycie. Przypomniaem sobie te wykady profesora Bilikiewicza, ktry na zajciach z psychiatrii, na ktre kiedy uczszczaem, wypowiada si o istocie uczu pomidzy mczyzn a kobiet. Stary profesor twierdzi, a mymy mieli mu to wwczas za ze, e zakochanie to stan psychotyczny ostry, a mio - przewleky. Prawd jest, e przewleke schorzenia lecz si najtrudniej, czasem przez cae lata. Wszystko zaley jednak od mocy szczepionki, najlepsze za wyniki daje tzw. leczenie bodcowe. Spojrzaem na dziewczyn. Bya to bardzo adna i zgrabna brunetka, powiedziabym nawet, e efektowna i na pewno bardzo w swym chopcu zakochana. Ale to nie bya jeszcze mio, a dopiero pierwsze ostre jej stadium, podobno znacznie atwiej poddajce si leczeniu. By moe, nie powinienem tego robi, ale godzc si na ten specyficzny i przyspieszony tryb korespondencji, wyraziem wtpliwo, czy jej stosunek do Bogdana M. przetrwa nie cae lata po wyroku, ale choby okres ledztwa, ktre zapowiadao si jeszcze na dugo. Moja rozmwczyni me odpowiedziaa nic,

spojrzaa jednak na mnie bez oburzenia, a o tym co sobie pomylaa, dowiedziaem si dopiero po kilku dniach. Gdy przyszedem rano do biura, sekretarka przyniosa mi kolejny list do Bogdana M. Tym razem obok czci sprawozdawczo-informacyjnej i uczuciowej list zawiera treci dotyczce mnie osobicie. Studentka z waciwym sobie autentyzmem i szczeroci opisaa chopcu przebieg naszej rozmowy. Na zasadzie zupenej ciekawostki przyrodniczej (tak si wyrazia) przytoczya moje powtpiewanie w stao jej uczu, po czym napisaa, e bardzo si jej zrobio mnie al. Jaki ten czowiek musia by w swym yciu nieszczliwy - pisaa - jeeli nikt go nigdy naprawd nie kocha, adna kobieta, przecie to autentyczny ludzki dramat. Dziewczyna wcale nie chciaa mnie urazi, mylaa, e po prostu nie czytam ju jej listw, wiedzc, e nie pisuje ani o ledztwie, ani o niczym, co mogoby podlega cenzurze. Po przeczytaniu zacytowanych sw ogarny mnie refleksje. C, moja polemistka wszystko wiedziaa lepiej. Jest to po prostu przywilej modoci. adnie te, e mnie, starego, poaowaa. ledztwo w omawianej sprawie trwao jeszcze pi miesicy, korespondencja tylko trzy. Gdy przed skierowaniem aktu oskarenia zgodziem si udzieli Bogdanowi M. pozwolenia na widzenie ze wskazan przez niego osob, poprosi o wezwanie matki. Znajc adres dziewczyny zawiadomiem j, e student bdzie okrelonego dnia w prokuraturze i e mona si bdzie z nim zobaczy. Nie przysza.

Gwat
ledztwo w sprawie zgwacenia studentki Stefanii R. pamitam gwnie dziki wyjanieniom podejrzanego, ktre wprawdzie nie co do meritum, a raczej okolicznoci towarzyszcych, byy wrcz szokujce. Pewnej zimowej nocy, okoo godziny 3 nad ranem do domu rolnika, mieszkajcego na skraju jednej ze wsi byego powiatu pruszkowskiego, przybiega crka gospodarza mieszkajcego o kilkaset metrw dalej. Bya ona bez paszcza, bez butw, miaa rozerwan sukienk, a na twarzy w okolicy ust i nosa, liczne zadrapania. Dziewczyna paczc powiedziaa, e zostaa zgwacona, wszystko za zdarzyo si jakoby nie opodal domu, do ktrego wbiega. Rolnik wprowadzi Stefani R. do pokoju, syna posa po jej rodzicw, sam za uda si na miejsce zajcia, skd wkrtce przynis znaleziony tam paszcz, buty i szalik, stanowice wasno ofiary. Gdy pokrzywdzona dosza do siebie, opowiedziaa przebieg dramatycznych wydarze, wskazujc jednoczenie sprawc, ktrym okaza si blisko pidziesicioletni rolnik z teje wsi, czowiek dotd nie karany i cieszcy si dobr opini. Nastpnego dnia wpyno formalne doniesienie do miejscowego posterunku MO. Stefania R. zoya wniosek o ciganie sprawcy przestpstwa i wszczto w tej sprawie ledztwo. Pokrzywdzona zoya zeznanie przedstawiajc przebieg wydarze. Ot, wracaa ona ostatnim pocigiem elektrycznym z dworca Warszawa-rdmiecie do Pruszkowa, aby nastpnie uda si do domu rodzicw mieszkajcych we wsi pooonej kilka kilometrw za miastem.-W pocigu jecha

rwnie znany jej od dziecka rolnik Mikoaj Z. Mczyzna ofiarowa si odprowadzi j do domu, bo sam mieszka nie opodal i byo mu nawet po drodze. Gdy zbliyli si do pierwszych zabudowa wsi, sprawca dziewczyn przewrci i mimo zdecydowanego oporu zdj z niej paszcz, na ktrym nastpnie doszo do stosunku. W pewnym momencie Stefania R. wyrwaa si napastnikowi i pobiega do najbliej pooonych zabudowa. Co byo dalej - ju wiemy. Jeszcze tego samego dnia Mikoaj Z. zosta zatrzymany, nazajutrz za doprowadzony do Prokuratury w Pruszkowie, gdzie go przesuchano. Rolnik nie kwestionowa, i pomidzy nim a dziewczyn doszo do stosunku, twierdzc jednak, e wszystko odbyo si dobrowolnie i zupenie nie rozumie, skd pretensje. Przesuchanie sprawcy byo do lakoniczne, przy czym dla ofiary nader obraliwe. Owiadczy on mianowicie, e chodzio o zwyk transakcj. Propozycja wysza od Stefanii R.; koszty miay wynosi 200 z, a on po prostu przysta, nie od razu zreszt, bo nawet dawa si prosi. Wersja przedstawiona przez rolnika bya do nieprawdopodobna, nie dano mu te wiary i aresztowano. Pracowaem wwczas w Prokuraturze Wojewdzkiej w Warszawie w tzw. nadzorze, majc pod opiek kilka Prokuratur powiatowych, a midzy innymi pruszkowsk. W czasie jednego z wyjazdw inspekcyjnych zainteresowaem si spraw Mikoaja Z. Postanowiem wwczas uczestniczy w jego kolejnym przesuchaniu, ktrego dokona mia kierownik rejonu tamtejszej Prokuratury. Tym razem rolnik okaza si bardziej rozmowny. Ju na wstpie przyzna, e w caej tej poaowania godnej sprawie nie jest on tak bardzo w porzdku, jak wynikaoby to z jego dotychczasowych wyjanie. - Panowie - powiedzia - fakt jest faktem, e obiecaem da te 300 z i nie daem. Ostatecznie nie bd si zapiera, bo co mi z tego przyjdzie. Mog tylko wytumaczy, dlaczego nie daem - wcale nie ze skpstwa. Ju po stosunku Stefania uznaa, e mam jej dooy sto zotych i e ona moe jeszcze raz. Ja odpowiedziaem: co z tego, e ty moesz, jeeli ja ju nie mog i mam dosy. Wtedy dziewucha nastajc na te 100 z zaproponowaa, e wszystko moe odby si po francusku. Syszaem ju kiedy, e co takiego jest, ale nie wiedziaem, o co chodzi. Zapytaem wic jak to ma waciwie by? Gdy mi powiedziaa, mnie to tak zbrzydzio, e postanowiem nie paci ani grosza. Przyznam, e nie bardzo wwczas z prokuratorem M. rozumielimy, o co tu chodzi. Dlaczego Mikoaj Z. zdecydowa si nie paci, skoro przecie dziewczyna wywizaa si w peni ze swych zobowiza? Tak te mniej wicej sprecyzowalimy kolejne pytanie. Odpowied okazaa si szokujca z obyczajowego punktu widzenia. - Panowie - powiedzia rolnik - ja cay czas uwaaem, e ta Stefcia to porzdna dziewczyna. Porzdnej dziewczynie chciaem uczciwie zapaci i nawet ju wyjem te. 300 z. Jednak gdy ona powiedziaa o tej francuszczynie, zrozumiaem, e to wcale nie jest porzdna dziewczyna, tylko po prostu k... A takiej nie warto da ani zotwki. ledztwo w opisanej sprawie przybrao wkrtce inny obrt. Podejrzany szczegowo opowiedzia przebieg wydarze krytycznej nocy od chwili spotkania dziewczyny w pocigu do momentu rzekomego gwatu. Stwierdzi, e umowa, jak zawar z dziewczyn miaa miejsce ju na dworcu rdmiecie. Dla jej sfinalizowania partnerzy wysiedli w Ursusie, gdzie przez dwie godziny bezskutecznie poszukiwali tzw. chaty. Poniewa usiowania te spezy na niczym, pojechali takswk

do Pruszkowa, po czym pieszo poszli w kierunku wsi. Wwczas wanie powstaa koncepcja, aby rzecz sfinalizowa na paszczu, co si i stao. Nie bardzo wierzyem w przedstawion wyej wersj. Gdy jednak prokurator M. ustali, e ostatni pocig z dworca rdmiecie w kierunku Pruszkowa odjeda okoo pnocy, dziewczyna za zaalarmowaa wiadkw dokadnie o 3.15 rano - pozostay do rozliczenia trzy godziny, o ktrych w zeznaniach pokrzywdzonej nie byo ani sowa. Wystarczyo ju tylko wezwa Stefani R. i zapyta, co si w tym czasie dziao. Przyznaa si wwczas do faszywego oskarenia, ktrego dopucia si z zemsty i wstydu. Obawiaa si, e Mikoaj Z. moe o wszystkim rozpowiedzie we wsi i kto by si z ni wtedy oeni. Myl e prokurator, ktry aresztowa Mikoaja Z., uczyni to nieco pochopnie. Z kolei pamitam ledztwo przeciwko rzeczywistemu gwacicielowi Janowi W., ktrego we wstpnym stadium sprawy nie chciano aresztowa. Nadzorowaem wwczas Prokuratur w Nowym Dworze Mazowieckim. Gdy przegldaem rne akta prowadzonych spraw, zgosia si do mnie Janina B., mody asesor tamtejszej Prokuratury. Chciaa, abym rozstrzygn rnic zda, jaka wystpia pomidzy ni a szefem Prokuratury w jednej ze spraw o gwat. Mimo e od tamtej bytnoci w Nowym Dworze mino ju chyba blisko 20 lat, pamitam dokadnie istot sporu. Asesor Janina B. nie uwierzya zgwaconej kobiecie tylko dlatego, e wskazany sprawca przestpstwa by - jej zdaniem -- czowiekiem starym, a w konsekwencji niezdolnym nie tylko do gwatu, ale i do stosunku. Poniewa uznaem, e jest to w gruncie rzeczy argument, zapytaem asesora B. Ile on mia waciwie lat? I tu pada odpowied: czterdzieci dwa. Prowadzca ledztwo niedawno ukoczya studia, bya mod dziewczyn. Szef Prokuratury nie uzna jej racji i sprawc gwatu aresztowa. Sd nie baczc na podeszy wiek gwaciciela wyda surowy wyrok. A oto inna jeszcze, bardzo podobna rodzajowo sprawa, ktra o may wos nie skoczya si tragicznie. Trzynastoletnia Gerda S. wysyana bya przez matk do znajomej zamieszkaej do daleko, w odlegoci kilku kilometrw. Dziewczynka miaa tam bawi dziecko przez kilka godzin dziennie w czasie, kiedy matka malucha pracowaa w polu. Gerda przebywaa z dzieckiem najczciej na ce, a gdy pada deszcz - w mieszkaniu owej znajomej, znajdujcym si w tym samym budynku co biura miejscowego Pastwowego Gospodarstwa Rolnego. Opieka nad cudzym dzieckiem i to w zasadzie za darmo, a nadto w najatrakcyjniejszych miesicach roku, nie naley do szczeglnych rozkoszy. Gerda nie bya ze swej pracy zadowolona; trudno jej jednak byo przeciwstawi si rodzicom, jako e bya dzieckiem posusznym. Pewnego dnia, gdy matka malucha wrcia z pola, zastaa dziewczyn zupenie roztrzsion. Opowiedziaa ona przeraonej kobiecie, e spotkaa j rzecz straszna. Gdy tylko zostaa sama z dzieckiem, otworzyy si drzwi mieszkania i w progu stan urzdujcy po ssiedzku ksigowy PGRu, mczyzna powany, onaty, dzieciaty, a jednak... Ksigowy wszed do pokoju, zamkn drzwi na klucz, ktry nastpnie schowa do kieszeni, po czym, nie zwaajc na opr Gerdy, skutecznie j zniewoli. Dziewczyna nie krzyczaa, bo baa si wstydu. Pniej ju tylko pakaa oczekujc na powrt gospodyni z pola, aby o swym pohabieniu opowiedzie. Kilka minut pniej wszyscy wok, wiedzieli, co si stao. Oburzenie byo ogromne, przede wszystkim dlatego, e zgwacona dziewczyna jakkolwiek wyronita - bya przecie dzieckiem. Rodzice Gerdy zabrali crk i pojechali z ni do prokuratury. Niebawem odbyo si badanie ginekologiczne, potwierdzajce wersj pokrzywdzonej,

lekarz stwierdzi defloracj oraz charakterystyczne zasinienie wewntrznej powierzchni ud, mogce wskazywa na uycie przez sprawc siy fizycznej. Zeznania, ktre Gerda zoya przed prokuratorem, byy zwarte i konsekwentne, przedstawiona za wersja wydarze do prawdopodobna. Nie mona si te byo dopatrze motywu ewentualnego faszywego oskarenia, dziewczyna bowiem ksigowego w ogle uprzednio nie znaa i trudno byo przypuci, by miaa do niego o co zo. Nastpnego dnia po badaniu ginekologicznym pokrzywdzonej, ksigowy Zygmunt R. zosta wezwany do prokuratury i po przesuchaniu, w toku ktrego wszystkiemu zaprzeczy - zatrzymany. Nie by to jeszcze tzw. areszt tymczasowy, a zatrzymanie do dnia nastpnego; postanowiono bowiem dokona wizji lokalnej na miejscu zajcia i wwczas zadecydowa o dalszych losach podejrzanego. Nie prowadziem w tej sprawie ledztwa. Postpowanie nadzorowa prokurator B., ktry urzdowa w tym samym co ja pokoju i std moja znajomo wszystkich okolicznoci sprawy. Ksigowy podczas pobytu w prokuraturze zachowywa si histerycznie, nieustannie powtarza, e jest niewinny. Odnosio si jednak wraenie, e nie mwi prawdy i to nie tylko ze strachu, ale rwnie ze wstydu za swj czyn, o ktrym wiedziano w okolicy i mwiono z oburzeniem. Kady dowiadczony prokurator o dugoletnim stau pracy niejako intuicyjnie wyczuwa, czy podejrzany nie przyznajcy si do winy kamie, czy mwi prawd. W sformuowaniu intuicyjnie jest pewien skrt mylowy. Istota wspomnianej przenikliwoci, sprowadza si do tego, e istnieje jaki typowy model zachowania si i reagowania na zebrane dowody czowieka winnego i posdzonego niewinnie. Wspominaem ju co prawda w innych moich opowiadaniach o tym, e intuicja niekiedy zawodzi nawet mimo ogromnego dowiadczenia yciowego i zawodowego. Zawodzi bowiem niekiedy znany z praktyki model ludzkich zachowa i zawsze - nawet jeeli podejrzany sprawia wraenie czowieka kamliwego - trzeba bra poprawk na margines jake prawdopodobnego bdu w ocenie jego postawy. Prokurator B. nalea do ludzi ostronych. Nie zdecydowa si na aresztowanie ksigowego przed dokonaniem wizji, odkadajc decyzj na dzie nastpny. Kilka godzin przed zarzdzon wizj stao si co zaskakujcego - zatrzymany w areszcie podejrzany, przy uyciu do tego celu wasnej koszuli, powiesi si na klamce drzwi od celi. Minut, a moe dwie, po utracie przez samobjc przytomnoci, korytarzem aresztu przechodzi milicjant. Dziki bezzwocznej interwencji znajdujcego si przypadkiem na miejscu lekarza zdoano ksigowego uratowa. Prba samobjstwa podziaaa na wszystkich zupenie jednoznacznie. Jeeli jeszcze poprzedniego dnia kto mia wtpliwoci, czy podejrzany jest winien - to jego krok wtpliwoci te rozproszy. Ludzie mwili: jeeli niewinny, to by si nie wiesza, a wykazywa sw niewinno. mier miaa stanowi ucieczk przed wyrzutami sumienia, wymierzenie samemu sobie sprawiedliwoci tak, aby unikn wstydu, rozprawy, a w szczeglnoci wizji lokalnej, o ktrej oburzeni ludzie skd si dowiedzieli i w ktrej zapewne tumnie by uczestniczyli. Waciwie to chyba tylko mj kolega prowadzcy ledztwo odczyta samobjcz prb ksigowego odmiennie ni wszyscy, cznie ze mn. Miaem wraenie e zacz on domniemanemu sprawcy wierzy.

Dajmy jednak spokj rozwaaniom na temat opinii nie opierajcych si na konkretnych dowodach. Maj one niewielkie znaczenie dla prokuratorskich decyzji czy rozstrzygni - zawsze licz si tylko fakty i to dokadnie sprawdzone. Pierwszym wanym sygnaem, e dziewczyna by moe kamie, byo obejrzenie drzwi pokoju, w ktrym rzekomo nastpi gwat. Okazao si mianowicie, e w ogle nie ma w nich klucza, natomiast dziurka od klucza zapchana bya skrawkiem starej gazety sprzed kilku lat, nie wyjmowana od dawna. Obecna w czasie wizji dziewczyna zacza nieco zmienia tre swych zezna. Mwia, e ksigowy nie zamkn wprawdzie drzwi na klucz, jak uprzednio w zdenerwowaniu opowiadaa, zamkn je jednak na haczyk, co byo notabene moliwe, poniewa mona byo w taki sposb zamkn od wewntrz badane drzwi. Zmiana przez pokrzywdzon wersji klucz-haczyk uczynia jej zeznanie znacznie mniej wiarygodne, rwnie co do meritum sprawy. Kady wiadek moe si oczywicie myli, co wcale nie oznacza, e skama. Po wizji prokurator B. ustali, kto krytycznego dnia odwiedza ksigowego rano w jego biurowym pokoju. Sprawa nie bya atwa, interesantw bowiem przewino si wielu. Jedni wchodzili, drudzy wychodzili. Zdoano jednak ustali, do ktrej godziny od momentu rozpoczcia urzdowania ksigowy ani przez chwil nie by sam. Ostatnimi interesantami, ktrzy opucili jego pokj, byli dwaj rolnicy - Jzef S. i Krzysztof Z. Wyszli oni z pokoju ksigowego punktualnie o 12, a poniewa spieszyli si na autobus PKS, ktry odchodzi o 12.10 - dokadnie zapamitali godzin wyjcia z pomieszcze PGR. Wwczas pokrzywdzona zmienia jeszcze jeden fragment swego dotychczasowego zeznania. W pierwszym przesuchaniu jako godzin czynu podaa 11, pniej nie wykluczaa, e przestpstwo dokonane zostao kilka minut po 12, zreszt dokadnie nie wiedziaa, poniewa adna zgwacona ofiara nie spoglda, rzecz jasna, na zegarek. Matka dziecka, ktrym si dziewczyna opiekowaa, nie moga pod dokadnej godziny powrotu z pola i sprawa utkna na martwym punkcie. Wszystko wyjanio si dopiero wwczas, gdy ponownie przesuchani Jzef S. i Krzysztof Z. owiadczyli, e wychodzc z budynku, gdzie urzdowa ksigowy, przechodzili obok okna mieszkania, w ktrym pakao dziecko, a jaka dziewczyna lamentujc opowiadaa starszej kobiecie, e spotkao j nieszczcie. wiadkowie nie przysuchiwali si tej rozmowie, poniewa spieszyli si do autobusu. I tu rzecz charakterystyczna. Trzynastoletnia Gerda okazaa si podczas nastpnego przesuchania w prokuraturze agresywna i drapiena. To ju nie byo biedne, skrzywdzone dziecko, a tygrys. - Panie prokuratorze -- krzyczaa - ci dwaj kami! Na pewno zostali namwieni albo przekupieni przez ksigowego! Nie ma tak dobrze, eby si wykrci! Kilka godzin jeszcze trwaa rozmowa z dziewczyn, nim przyznaa si ona do faszywego oskarenia, nawet podaa motyw swojego czynu. Ot, Gerda nie chciaa bawi dziecka - wolaa inne rozrywki. Wykombinowaa sobie, e oskarenie ksigowego o gwat zaatwi spraw i rodzice na pewno nie bd jej ju wicej posyali do budynku, w ktrym urzduje tak pody czowiek. Przyznajc si do swego przestpstwa Gerda wyjania rwnie, e sprawc defloracji by szesnastoletni chopiec z ssiedztwa, z ktrym spotkaa si w przeddzie swego oskarenia wanie z nim chciaa si spotyka, a nie bawi dziecko - std caa afera. Takie to bywaj w yciu okolicznoci. A przecie milicjant, ktry zauway samobjc, mg nadej 5 minut pniej, lekarza mogo w ogle nie by i niewinny czowiek przypaciby oskarenie yciem.

Swoj drog w latach mojej prokuratorskiej pracy sprawy o zgwacenia byy duo bardziej kameralne ni dzi. Gwaty zbiorowe naleay do zupenej rzadkoci, przewaay indywidualne, a wrd nich z punktu widzenia okolicznoci sprawy niejednokrotnie bardzo dziwne. Prowadzc osobicie wiele tego typu ledztw, zawsze pamitaem znamienne sowa jednego z komentatorw przedwojennego kodeksu karnego: Sprawy o zgwacenie s najwikszym cmentarzyskiem omyek karzcej sprawiedliwoci.

W pocigu
Na przykadzie jednego z prowadzonych ledztw o zabjstwo przekonaem si, jak dalece nie wolno lekceway czynnoci, ktrych niepowodzenie wydaje si z gry przesdzone. Sprawa zacza si od znalezienia zwok modego jeszcze mczyzny. Znajdoway si one w rowie, kilka kilometrw od podwarszawskiej miejscowoci Czachwek, waciwie w szczerym polu. Przy zabitym nie znalelimy adnych wartociowych przedmiotw, nie byo te dokumentw. Z ogldzin zwok wynikao niezbicie, e ofiara uderzona zostaa tpym narzdziem w ty gowy. Brak ladw walki wskazywa na zaskoczenie. Wkrtce zwoki zostay zidentyfikowane. W jednej z warszawskich komend dzielnicowych MO zgoszono, e Jerzy S., dyrektor powanego stoecznego przedsibiorstwa handlowego, nie wrci na noc do domu. Nie byo go te nastpnego dnia w pracy, co bardzo zaniepokoio rodzin. Gdy okazano onie Jerzego S. znalezione w rowie zwoki, nie byo ju adnej wtpliwoci co do tosamoci zabitego. Prawidowo rozpoznania potwierdzili rwnie inni wiadkowie. ledztwo rozpoczto od ustalenia, kto i kiedy ostatni raz widzia Jerzego S. ywego. I ta czynno nie nastrczaa trudnoci. Okazao si, e na 3 dni przed znalezieniem zwok dyrektor uczestniczy w pewnej subowej naradzie, ktra zakoczya si dopiero w godzinach wieczornych. Kierowca Jerzego S. zezna, e dyrektor wsiad do samochodu sam, kaza zawie si prosto do domu, ale po drodze zmieni zdanie. Jerzy S. wysiad nie opodal dworca PKP Warszawa-rdmiecie owiadczajc kierowcy, e dalej pjdzie pieszo. By letni ciepy wieczr, pogoda w sam raz dla oywczego spaceru przed snem. Pniej ju nikt nie widzia Jerzego S. Wanie tego dnia nie wrci on na noc do domu i lad po nim zagin. W pierwszej fazie ledztwa, ktre osobicie nadzorowaem, milicja zaja si ustaleniem, kto mieszka w odlegoci mniej wicej kilometra od miejsca znalezienia zwok. Okazao si, e w promieniu kilkuset metrw od wspomnianego miejsca pooonych jest pi domw zamieszkanych przez rolnikw i jedna rudera, w ktrej mieszkaa moda dziewczyna pracujca w Warszawie. Wraz z ni przebywali od pewnego czasu dwaj modzi chopcy, nigdzie nie pracujcy, skazani ju uprzednio na pobyt w zakadzie poprawczym za bjki i drobne kradziee. Poniewa ledztwo rozwijao si wielopaszczyznowo i badano jednoczenie rne okolicznoci sprawy, ustalenia dotyczce mieszkacw okolic Czachwka dokonane zostay co najmniej po tygodniu od chwili ujawnienia sprawy. Przyjem wwczas bardzo prawdopodobn wersj, e mieszkacy zrujnowanego domku mog mie co wsplnego ze mierci Jerzego S., tym bardziej e, jak ustalono, dziewczyna dorabiaa nierzdem. Klientw swych zwyka bya werbowa w okolicy

warszawskiego dworca rdmiecie i przywozi pocigiem elektrycznym do niezbyt odlegego Czachwka. Przyjem wwczas zaoenie, e Jerzy S. spotka na swej drodze Mari K. i zosta jej klientem. Tylko taka wersja moga uzasadni fakt znalezienia si dyrektora w Czachwku, nie mia tam bowiem ani znajomych, ani spraw, ktre naleao zaatwi o tak pnej godzinie. Z drugiej jednak strony caa ta koncepcja zakrawaa na absurd. Jerzy S. by przystojnym modym czowiekiem mia adn i sympatyczn on, jak rwnie przyjacik, z ktr spdza wolne chwile. Natomiast Maria K. bya odraajca. Spacerowaa zwykle po subie w okolicach hotelu Polonia, ubrana w poplamiony dugi tramwajarski szynel i chustk na gowie. Gdy wezwaem j na przesuchanie, zwtpiem w przedstawion wyej wersj wydarze - tak bardzo wydaa mi si ta kobieta odraajca. Pamitam, mimo upywu wielu lat, e miaa brzydk kosk twarz, wystajce koci policzkowe i... tylko jeden zb na przodzie. Krtko mwic nie mogem sobie wyobrazi, by dyrektor S. zapragn wanie z ni spdzi gorc letni noc i to jeszcze w oddali od Warszawy. Przesuchanie Marii K. byo bardzo krtkie. Na zadawane pytania odpowiadaa monosylabami. Gdy prbowaem ustali, gdzie bya i co robia w dniu zaginicia Jerzego S., owiadczya, e po prostu nie pamita, bo i skd. Musz przyzna, e sam miabym trudnoci z odpowiedzi o sposb spdzenia czasu dwa czy trzy tygodnie przed postawieniem mi takiego pytania. Na og ludzie nie pamitaj, a jak ju kto potrafi dokadnie poda swe alibi sprzed tygodni, to taka odpowied z reguy jest nieprawdziwa, a alibi faszywe. Uczestniczyem w przesuchaniu modych ludzi, ktrzy mieszkali w domku dziewczyny. Ci rwnie nie potrafili powiedzie, gdzie byli krytycznej nocy. yli przecie niejako doranie, byli nieustabilizowani, mogli wic by wszdzie. Pozostaa jeszcze rewizja, w ktrej rwnie uczestniczyem osobicie. Przetrzsnlimy cay domek, na szczcie jednoizbowy wzdu, i wszerz. Pamitam, e byo tam strasznie brudno. Maria K. nie miaa nawet ka. Wszyscy domownicy spali na wsplnym barogu na ziemi. Rewizja nie przyniosa adnych rezultatw. Nie znalelimy adnych przedmiotw, ktre mogyby nalee do ofiary, jak rwnie ladw, by w mieszkaniu dokonano zabjstwa. Niepowodzenie tej czynnoci przy jednoczesnym kategorycznym zaprzeczeniu, by domownicy kiedykolwiek widzieli Jerzego S., stawiao pod znakiem zapytania moe nie tyle przyjt w ledztwie wersj, co moliwo jej udowodnienia. W istniejcym stanie sprawy trudno byo nawet zastosowa wobec chopcw i dziewczyny areszt tymczasowy, nic bowiem nie wskazywao na powodzenie dalszych czynnoci dla udowodnienia im winy. W gruncie rzeczy nie byo nawet koncepcji takich czynnoci, przecie wszystko ju zrobilimy. Kady prowadzcy ledztwo ma chwile, w ktrych intuicyjnie przekonany jest, e znalaz jeeli nie rozwizanie, to waciwy trop, a jednoczenie jest zupenie bezradny. Wanie tak czuem si wracajc samochodem z Czachwka w obliczu penego niepowodzenia przeprowadzanej rewizji. Wydawao mi si wwczas, e poszukiwanie mordercw Jerzego S. w innym rodowisku musi okaza si chybione i spraw trzeba bdzie umorzy. Po przyjciu do domu mylaem bardzo intensywnie, co mona jeszcze zrobi. Wwczas wanie przyszed mi do gowy pomys, eby okaza wszystkim konduktorom PKP linii Warszawa-Czachwek

fotografi dyrektora S. -- a nu ktry go pozna. Koncepcja ta bya w pewnym sensie karkoomna, jeli zway, e przy tej wanie linii PKP mieszka bardzo wiele ludzi pracujcych w Warszawie. Konduktorzy widuj codziennie tysice pasaerw. Jerzy S. by jednym z tumu, jake wic ktokolwiek mgby go zapamita? Mimo beznadziejnych rokowa wspomnianej czynnoci zaprosiem do siebie kilkunastu wytypowanych pracownikw PKP, ktrym okazaem fotografi Jerzego S. pytajc, czy zwrcili moe uwag na podobnego pasaera. Moi wiadkowie z gry zastrzegli si, e to niemoliwe. Jerzy S. nie mia ani w twarzy, ani w sylwetce niczego, co mogo wbi si w pami. A jednak nastawaem, aby moi rozmwcy zmobilizowali sw pami, mwiem te, e idzie o du stawk, ledztwo bowiem dotyczy zabjstwa. W pewnej chwili kierownik pocigu Jan E. zada mi pytanie: - Prosz pana, czy ten mczyzna nie jecha w towarzystwie kobiety? Mimo e chwila pena bya emocji, uchyliem si od odpowiedzi mwic: - Nie wiem. Jeeli pan co pamita, prosz opowiedzie. Jan E. chwil si zastanawia, po czym zrelacjonowa mi nastpujce zdarzenie, ktre - jak twierdzi utkwio mu w pamici. - Prowadziem wanie ostatni pocig do Czachwka - powiedzia. - Staem na pomocie prawie pustego wagonu. Nie opodal mnie zauwayem bardzo dziwn par. Elegancko ubrany mczyzna trzyma za rk bardzo szpetn dziewczyn. Ona co do niego mwia i wwczas stwierdziem, e mimo modego wieku jest chyba zupenie bezzbna. Para ta wydaa mi si na tyle dziwaczna i tak do siebie nie pasujca, e wzbudzia moje zainteresowanie. W pewnej chwili mczyzna wszed do ubikacji, a dziewczyna byskawicznie wbiega do przedziau. Obejrzaem si i zobaczyem, e mwi ona co szybko do dwch modych chopcw, ktrzy siedzieli wewntrz wagonu, tu przy pomocie. Zanim ten elegancki mczyzna wyszed z ubikacji, kobieta w szynelu znalaza si na pomocie i zapalia papierosa. Na stacji Czachwek dziwaczna para wysiada, a za nimi ci dwaj chopcy. Tyle widziaem. I to ju wystarczyo. Nastpnego dnia aresztowaem ca trjk pod zarzutem zabjstwa. Caa koncepcja zarzutu oparta bya na jednym tylko wiadku. Myl, e gdybym nie uzyska w sprawie innych dowodw, akt oskarenia byby na pewno zbyt wty. Wwczas to prokurator K. z Piaseczna jeszcze raz uda si do opustoszaego domku na rewizj. Tym razem sprawdzono wszystko, centymetr po centymetrze, a gdy zburzono prowizoryczny piec z cegie, doszo wreszcie do wyniku. Prokurator K. znalaz ukryt obrczk Jerzego S. To wystarczyo, aby podejrzani przyznali si do winy. Dokonalimy na miejscu rekonstrukcji wydarze.; Okazao si, e gdy Maria K. prowadzia swego klienta przez pole, zza drzewa wyskoczyli dwaj chopcy uderzajc ofiar znienacka kamieniem w gow. Nastpnie dokonano rabunku i zacignito ju nieywego do rowu, pooonego kilkaset merw od miejsca zbrodni. Tak oto wykrycie sprawcw zabjstwa Jerzego S. byo konsekwencj czynnoci pozornie bez szans. Okazao si, jednak tylko pozornie, z czego wniosek, e nawet cie prawdopodobiestwa pozytywnego wyniku powinien przesdzi o podjciu czynnoci ledczej nawet najbardziej pracochonnej.

Pieniacze
Czasem zjawiali si przed moim prokuratorskim biurkiem dziwni ludzie. Otwierali opase teczki, niekiedy nawet walizki, wycigali z nich ogromne iloci papierw, zacznikw, listw, a nawet wycinkw z gazet, po czym posugujc si przyniesion dokumentacj wyuszczali sw kwesti. Byli to psychopaci-pieniacze, ktrych mona zawsze atwo i bezbdnie rozpozna m.in. dziki caej kancelarii, jak nosili ze sob nie rozstajc si nigdy z dokumentacj prowadzonego sporu. Pieniaczy identyfikowaem rwnie po wielotorowoci przedsiwzitych dziaa. O ile normalny czowiek dochodzi swych praw przed okrelon kompetentn instancj, o tyle psychopata-pieniacz angauje w sw spraw wszystkich, a wic liczne redakcje pism, biura skarg i zaale, organa wymiaru sprawiedliwoci, Sejm, Rad Pastwa, sowem kady urzd do ktrego mona napisa z daniem interwencji. Kadego pieniacza charakteryzuje cakowity brak krytycyzmu wobec przedstawionych racji, nawet zupenie absurdalnych. Nie sposb powiedzie mu, e si myli. Na takie dictum czowiek staje si w pojciu pieniacza po prostu wrogiem, i to zapewne przekupionym, prowadzona za przez psychopat akcja obejmuje wwczas niechtnego mu urzdnika na rwni z innymi rzeczywistymi i wyimaginowanymi wrogami. Zawsze wwczas, gdy miaem przed sob pieniacza i gdy stwierdziem, e jego krzywdy s urojone, staraem si przekona petenta nie tyle o braku po jego stronie racji (t mu przyznawaem), ile o mojej bezsilnoci. W ten sposb pieniacz by mi yczliwy i do atwo si go pozbywaem. Udawa si po pomoc do innych wadz. Moi koledzy, ktrzy prbowali udowodni pieniaczowi bezsens jego skarg, sami dostawali si w ich orbit. Psychopata dotknity do ywego pisa do wszystkich moliwych urzdw o sprzedajnoci prokuratorw, ktrzy celowa nie zaatwiaj jego susznych roszcze. Wspomn jeszcze, e cech charakterystyczn kadego pieniacza jest nader obraliwy dla urzdnikw ton jego korespondencji. Uywa on w niej z reguy obelg, jakich czowiek normalny w skargach czy zaaleniach skadanych na rce wadz unika. Pierwszy psychopata-pieniacz, z jakim si w swej pracy zetknem, by rolnikiem. Wodzimierz L. zjawi si u mnie z wnioskiem o uchylenie decyzji prokuratora powiatowego w Ostroce, ktry umorzy postpowanie w sprawie mierci jego dwunastoletniego syna uznajc, e chopiec popeni samobjstwo. Umorzenie postpowania byo zasadne. Z okolicznoci sprawy, ktre zbadaem, wynikao niezbicie, e chopiec powiesi si pod wpywem przykroci, jakich dozna w szkole. Powiedziaem to Wodzimierzowi L., ale on mia wasn koncepcj zdarze. Wedug jego zupenie dowolnych i goosownych oskare dziecko miao jakoby zosta zamordowane, a cile mwic powieszone przez mieszkajc po ssiedzku samotn star kobiet Regin F. Jako motyw zbrodni rolnik sugerowa, prawdziwy zreszt fakt, i jego syn, podobnie zreszt jak inne dzieci we wsi, bezlitonie przezywa staruszk, woajc na ni: francowata, nie miaa ona rzeczywicie gadkiej cery, lecz ca w pryszczach. W czasie pierwszej wizyty ojca powieszonego dziecka nie zorientowaem si, e mam do czynienia z pieniaczem. Poleciem nawet sprawdzi podan przez niego wersj, ktra w wyniku dokonanych czynnoci okazaa si zupenie bez sensu. Gdy mu to w czasie kolejnej wizyty

ogldnie powiedziaem, akcja pieniacza wybucha na dobre. Rolnik zacz pisa do mnie dziesitki skarg na miejscow milicj, prokuratur powiatow, sprzyjajcych staruszce ssiadw, sowem - na kadego kto nie akceptowa jego koncepcji i pozwala sobie w ni wtpi. Wodzimierz L. mia zeszyt prowadzonej korespondencji, ksik wysyanych skarg i listw oraz repertorium ponumerowanych odpowiedzi. Ogarna go bez reszty pasja doprowadzenia domniemanej morderczyni na aw oskaronych. Doszo do tego, e zjawia si u mnie trzy razy tygodniowo, zaangaowa dwch adwokatw, aby w jego imieniu pisali skargi, zupenie zaniedba swoje gospodarstwo, przesta bywa w domu. Wwczas wezwaem do siebie on Wodzimierza L. Przeprowadziem z ni rozmow, na wynik ktrej bardzo liczyem. Kobieta w przeciwiestwie do jej ma, ktry uwaa mnie ju za osobistego wroga na usugach zbrodniczej staruszki, odniosa si do moich uwag yczliwie i ze zrozumieniem: - Panie prokuratorze - powiedziaa - ja ju z moim starym nie mog wytrzyma, tak go co optao. Dziecko si powiesio, opakalimy je. Wida Bg tak chcia. A on sobie ubzdura, e to ta, francowata. Przecie to przyzwoita kobiecina, ktra nigdy nikogo by nie skrzywdzia... Rolniczka oczywicie nie wierzya w wersj sugerowan przez ma. alia si te, e zamiast ora - bo akurat by na to czas - biega on po adwokatach i zawraca ludziom gow, nie mwic ju o kosztach. Na zakoczenie wizyty prosia mnie, abym ma nawet zamkn, eby si uspokoi i wzi si za prac. Wkrtce po , tej wanej rozmowie, w wyniku przesuni subowych, straciem kontakt z omawian spraw i przez blisko rok nie znaem jej losw. Pewnego dnia zauwayem na korytarzu prokuratury maonkw K., ktrzy zgodnie oczekiwali na szefa prokuratury wojewdzkiej. Zwrciem si do ony rolnika z zapytaniem: - No i co, nie wpyna pani na ma, eby wreszcie zaprzesta swych skarg? Okazao si, e nie tylko nie wpyna, ale sama doczya si do jego akcji pieniaczej. Wierzya ju wicie, tak jak m, w win staruszki, staa si wobec tej wersji zupenie bezkrytyczna, a mnie doczya do grupy wsplnikw zbrodni, Na wykadach z psychiatrii sdowej profesor B. twierdzi, e psychopatia pieniacza indukuje na najblisze otoczenie. Mwi on, e pieniacz jest w stanie przekona swych najbliszych, ludzi skdind zrwnowaonych i rozumnych, e tylko on ma racj, choby wbrew oczywistym faktom. Gdy odszedem od siedzcych na korytarzu maonkw L. byem pewny, e profesor mia suszno. Mimo do duej grupy pieniaczy, jakich znaem, kilku utkwio mi w pamici do dzi, szczeglne za dr T. By to jegomo w starszym wieku, humanista, przed laty nawet naczelny redaktor jednej z gazet. Doktor T. mia mod, dwudziestokilkuletni on, studentk, ktrej zdarzyo si jecha tramwajem bez wanego biletu miesicznego. Pech chcia, e w tramwaju zjawi si kontroler, ktry spisa protok i Zofii T. bilet zatrzyma.. Po pewnym czasie otrzymaa ona wezwanie z dyrekcji MZK przy ul. Mynarskiej celem zoenia wyjanie... Pismo to stao si pocztkiem blisko dwuletniej akcji pieniaczej dra T. przebiegajcej notabene do energicznie. Zacz on od skargi do dyrektora MZK na podleg mu sub ruchu dowodzc, i wezwanie jego ony miao na celu dokonanie czynnoci niegodziwych, i to w sferze seksualnej. Gdy

adresat na skarg nie zareagowa, dr T. rozwin sw akcj szerzej. Przede wszystkim wczy dyrektora MZK w orbit tych, ktrzy chcieli uwie mu on, po czym tej treci skarg skierowa do Ministra Gospodarki Komunalnej, ktremu tramwaje podlegay. Gdy i tu nie znalaz zrozumienia, psychopata zacz sa pisma i doniesienia do najwyszych wadz pastwowych domagajc si sprawdzenia, czy w dyrekcji MZK nie ma aby ka lub kozetki, gdzie niecne praktyki urzdnikw mogyby by skutecznie realizowane. Tak oto zetknem si z drem T., przeciwko ktremu wpyno doniesienie zniewaonych urzdnikw domagajcych si cigania za pomwienie o dziaania, do ktrych si nie poczuwali. Wezwaem go wwczas do siebie i przesuchaem w charakterze podejrzanego, dysponowaem bowiem wnioskiem MZK o ciganie, przez co sprawa toczya si z oskarenia publicznego. Doktor T. bardzo si z wizyty u mnie ucieszy dajc, abym bezzwocznie aresztowa dyrekcj MZK i ukrci sugerowane przez niego bezecestwa. Gdy wyjaniem mu przeciwko komu mianowicie prowadz spraw, bardzo si zdziwi, poczym natychmiast po przesuchaniu skierowa cay pakiet skarg, tym razem przeciwko mnie jako temu, ktry zapewne pozostajc w zmowie z pracownikami MZK uczestniczy w ich procederze. Profesor B. podczas wykadw z psychiatrii, sdowej twierdzi, e psychopatia pieniacza nie bdca chorob psychiczn, przebiega jednak na ksztat paranoi i e pieniacz -- podobnie jak paranoik - nie jest w stanie ani rozumie znaczenia swych czynw, ani kierowa swym postpowaniem. Zdaniem profesora B. aden pieniacz nie moe opanowa i zatrzyma swej akcji. Bez wzgldu na okolicznoci musi pisa skargi i nic mu w tym przeszkodzi nie moe. Przedstawiony pogld krytykowany by przez znakomitego praktyka psychiatrii sdowej, wczesnego dyrektora Szpitala Psychiatrycznego w Tworkach, dra Feliksa K. Twierdzi on mianowicie, e jakkolwiek rzeczywicie pieniacza nie mona przekona o braku racji, to jednak mona go w jego dziaaniu powstrzyma. Znajc przytoczony pogld dra K. poprosiem go o konsultacj w prowadzonej sprawie o zniesawienie urzdnikw MZK, oraz o zaopiniowanie stanu psychicznego dra T. Wkrtce odbyo si badanie. Doktor K. pozostajc z podejrzanym sam na sam nie ujawni, e jest lekarzem, i badany uwaa, e spraw jego zajmuje si inny prokurator. W czasie rozmowy, przeprowadzonej do brutalnie, badajcy owiadczy podejrzanemu, e abstrahujc od jego racji, napisanie cho tylko jednej jeszcze skargi pocignie za sob internowanie skarcego w zamknitym zakadzie dla psychicznie chorych, i to na dugie lata. Doktor T. by oburzony, ale i wyranie przestraszony. Po jego wyjciu psychiatra zapewni mnie, e wicej ju skarg nie bdzie, bo - jego zdaniem - pieniacza mona w jego dziaaniu zatrzyma, tylko bodziec musi by odpowiednio silny. Okazao si, e dr K. mia racj. Od tej pory nigdy ju wicej adna skarga na dyrektorw MZK nie wpyna, nie wpyna take skarga na tych, ktrzy dra T. przestraszyli na mnie rwnie. Grzegorz C., czowiek, ktrego pasj byo pisanie skarg, zdoby prac absolutnie zgodn z jego zamiowaniem, zosta mianowicie kierownikiem wydziau skarg w ZG jednego ze zwizkw zawodowych. Dziki zatrudnieniu na tym stanowisku prowadzi akcje pieniacze bynajmniej nie we wasnych sprawach, a w cudzych. To, co si dziao, przekraczao najmielsze przewidywania autorw podrcznikw psychiatrii. Grzegorz C. dwoi si i troi, jego pisma za jako urzdowe nie mogy

pozostawa bez odzewu. Ze spraw Grzegorza C. zetknem si w wyniku oskarenia o zniewaenie urzdnika. Postpiem z tym pieniaczem podobnie jak z drem T. Skutek by rwnie podobny. Jako ciekawostk przytocz tylko jedn ze skarg Grzegorza C. chyba najzabawniejsz. Zoy on mianowicie doniesienie przeciwko ministrowi przemysu lekkiego o to, e w Polsce produkowao si wwczas bardzo modne marynarki sztruksowe. Zdaniem autora doniesienia, Karol Marks mwic o wyzysku kapitalistycznym w XIX w. w Anglii podawa jako przykad ndzy fakt noszenia przez robotnikw ubra z Manchesteru. Poniewa manczester i sztruks to taka sama tkanina, Grzegorz C. uzna, e ubranie w takie marynarki robotnikw stanowi dziaanie kontrrewolucyjne choby przez same skojarzenia. Gdy przesuchiwaem Grzegorza C. sam byem ubrany w brzow sztruksow marynark. By moe dlatego tak bardzo si dziwi, e jestem przeciwko niemu.

Splot ludzkich losw


Ze ledztwem, o ktrym opowiem, zetknem si jedynie porednio, bo nie prowadziem go osobicie, wywaro ono na mnie due wraenie. Rozmawiaem niedawno z prokuratorem Mieczysawem P., ktry zajmowa si t spraw kilkanacie lat temu. Mimo znacznego przecie upywu czasu, zapamita j do dzi w szczegach. Udostpni mi te pewien prywatny dokument godzc si na opublikowanie jego fragmentw. W pocztkach lat szedziesitych zagina bez wieci bawica si na podwrku domu, w ktrym mieszkaa, trzyletnia Zosia Dziecko przepado jak kamie w wod. Nie byo jej nigdzie w pobliu. Odejcia Zosi z podwrka nie zauway nikt z ssiadw. Bawice si na podwrku dzieci nie potrafiy udzieli adnej informacji, bdcej punktem wyjcia dla wszcztej akcji poszukiwawczej zrozpaczeni rodzice, maonkowie M., podejrzewajc najgorsze, zaalarmowali pobliski komisariat MO po czym sprawa zaginicia Zosi znalaza si w referacie prokuratora P. Czynnoci wykonano mnstwo, wszystkie jednak spezy na niczym. Po kilku miesicach postpowanie umorzono, jakkolwiek nie oznaczao to bynajmniej zoenia sprawy ad acta. Oczekiwano - jak to zwykle w podobnych przypadkach bywa - na ujawnienie ewentualnego ladu zaginionej przy jakiej okazji, by moe w najbliszej przyszoci. Rodzice Zosi nie mogli pogodzi si ze strat ukochanego dziecka. Molestowali prokuratur wielokrotnie, trudno byo jednak cokolwiek sensownego przedsiwzi, skoro nikt niczego nie zauway, nikt niczego nie widzia, a typowe w takich sprawach czynnoci poszukiwawcze, dokonane notabene w skali krajowej, zupenie zawiody. Miny dwa lata. Ktrego dnia milicja ujawnia na przeciwlegym kracu Polski pewn kobiet, ktra - jak si okazao - uprowadzia mae dziecko i ukrya je u siebie w domu. Maria S. miaa szczeglnie rozwinity instynkt macierzyski, jednak natura nie obesza si z ni yczliwie. Kobieta ta, mimo licznych kuracji nie moga mie wasnych dzieci, cho bardzo tego chciaa. Wszczte przeciwko Marii S. ledztwo ujawnio, e wychowuje ona, niezalenie od dziecka, ktre uprowadzia - jeszcze trzy mae dziewczynki, ktre mimo zapewnie podejrzanej nie mogy by jej crkami. Opinie ginekologiczne

okazay si jednoznaczne: Maria S. po prostu nigdy w swym yciu nie rodzia. Za kadym razem, gdy do domu przybywao dziecko, pozorowaa ona wobec otoczenia ci. Z dnia na dzie ubieraa si coraz to grubiej, Wreszcie wyjedaa do rodziny na wie, eby urodzi. Przebywaa poza domem do dugo, a pewnego dnia zjawiaa si z kolejnym dzieckiem w nowym miejscu zamieszkania, gdzie przebywaa do nastpnego rozwizania. Bya to niebezpieczna maniaczka, ktr oczywicie aresztowano, uznajc jej win w zakresie uprowadzenia jednej z dziewczynek za bezsporn. Wspomniaem, e Maria S. wychowywaa jeszcze trzy dziewczynki, ktre nie byy jej crkami. Sprawa to skonia prokuratora P. do podejrze, e zaginiona Zosia moga by przed dwoma laty porwana, tym bardziej e jednia z wychowywanych przez Mari S. dziewczynek wiekiem i oglnym rysopisem odpowiadaa zaginionej. Wkrtce nastpia dramatyczn czynno okazania rodzicom zaginionej Zosi tej wanie dziewczynki, o ktrej porwanie podejrzewano Mari S. Matka Zosi bya prawie pewna, e picioletnia Beatka jest jej zaginion crk. Wprawdzie w tym wieku dwa lata znacz wiele i dziecko si zmienia, jednak rodzicielska intuicja te si liczy. Intuicja, ale nie tylko... Rodzice Zosi ujrzawszy dziecko: rozpoznali w nim sw crk, Absolutn pewno potwierdzi pewien nader istotny fakt. Rodzice owiadczyli, e Zosia miaa mae znami na brzuszku. Gdy Beatk rozebrano, nie byo ju adnych wtpliwoci. ; Ujawnione znami oraz caoksztat opowiedzianych okolicznoci wystarczyy, aby sprawie nada waciwy bieg. Dziecko wrcio do swych prawdziwych rodzicw. Dla ostatecznego uregulowania sprawy trzeba byo w drodze wyroku sdu zaprzeczy macierzystwo. Marii S., co jednak wobec jej bezspornej niepodno ci byo ju tylko zwyk formalnoci. W ten sposb rodzice Zosi prawnie odzyskali sw zgub. Przeciwko Marii S. rozpoczto ledztwo z powodu uprowadzenia trzyletniej Zosi z podwrza domu, w ktrym mieszkaa. Prokurator zleci odpowiednie badania serologiczne, ktre nie wykluczyy, e Zosia jest dzieckiem maonkw M. Nie sposb byo opisa radoci nieszczsnych rodzicw, ktrzy po dwch latach cudem odzyskali crk. Zosia znalaza si wreszcie w swym domu i pozostaaby ju tylko sprawa karna przeciwko Marii S. o kolejne porwanie, gdyby nie szczeglna komplikacja. Na pewnym etapie postpowania oskarona zoya istotne wyjanienia, ktre naleao sprawdzi. Owiadczya ona, e Zosia, a raczej Beatka, nie jest wprawdzie jej crk, nie jest jednak rwnie dzieckiem ludzi, ktrzy j odebrali. Maria S. stwierdzia, e dziewczynk otrzymaa od pewnej dziewczyny, ktra po urodzeniu nielubnego dziecka chciaa si go po prostu pozby. Oskarona podaa nazwisko i adres tej osoby, wnoszc o jej przesuchanie. Prokurator P. dotar do wskazanej dziewczyny, ktra zeznaa, e istotnie urodzia crk i od razu oddaa j Marii S., jako e ojciec dziewczynki by nieznany, a ona sama nie miaa warunkw do wychowania dziecka. W drodze odpowiednich czynnoci ledczych potwierdzono, e dziewczyna rzeczywicie przed 5 laty urodzia crk, posugujc si w szpitalu dokumentami. Marii S., przez co nie byo pniej adnych trudnoci z aktami stanu cywilnego. Przedstawione zeznania wiadka, jakkolwiek potwierdzone jako prawdziwe, nie dawao jednak rozwizania zagadki. Dziewczyna oddajc noworodka pci eskiej nigdy ju swej crki nie widziaa, przez co potrafia potwierdzi, czy oddaa Marii S. wanie Beatk czy jedn z pozostaych dziewczynek, wychowywanych przez Mari S. Poniewa dokumenty stanu cywilnego nie wzbudzay ju adnego zaufania, prbowano w drodze ekspertyzy ustali wiek dzieci. Nie byo to jednak moliwe. Kada z dziewczynek moga mie okoo piciu lat, byy mniej wicej w tym samym wieku.

Mijay dugie miesice, ledztwo za przeciwko Marii S. o porwanie Zosi pozostawao w martwym punkcie. Jeeli Zosia jest Beatk, to Maria S. dziewczynki tej nie porwaa. Tylko jak to w sposb absolutnie bezsporny ustali i czy w ogle taka moliwo istnieje? W tyme czasie rodzice, ktrzy odzyskali Zosi, bardzo si dziwili, e prokurator moe mie jeszcze jakie wtpliwoci. Byo przecie znami na brzuszku dziewczynki i niezalenie od wszystkiego ono powinno zadecydowa. Dodam rwnie, e dziewczynka bya podobna jak dwie krople wody do matki, ktrej dziecko porwano. Wwczas wanie prokurator P. zdecydowa si na kolejne badanie. Postanowi zwrci si do orodka akademickiego we Wrocawiu, ktry jako jedyna placwka w Polsce i bodaje jedna z niewielu w Europie przeprowadza badania antropologiczne, na podstawie ktrych mona niekiedy ustali bd wykluczy ojcostwo wzgldnie macierzystwo. Na dokonanie takich bada czeka si caymi miesicami, w tej konkretnej sprawie prokurator P. wyprosi u dra M. szybszy termin. Po dokonaniu niezbdnych bada dr M. przyrzek przesa prokuratorowi ekspertyz w cigu miesica. Termin ten nie zosta dotrzymany, biegy mimo ponagle nie odzywa si przez duszy czas, a ktrego dnia nadesa prokuratorowi P. list, ktry za zgod adresata przeczytaem. Prokurator P. zgodzi si te, abym zacytowa niektre fragmenty tego pisma: Panie Prokuratorze, bardzo przepraszam, e nie przysaem orzeczenia w kocu kwietnia. Gwnym powodem niedotrzymania terminu byo to, e ju w kwietniu, kiedy opracowaem wstpnie t ekspertyz, okazao si, e ludzie, podajcy si za rodzicw, nie s jej rodzicami, w rzeczywistoci za matk dziewczynki jest dziewczyna wskazana przez Mari S. Maonkowie, ktrzy odebrali dziecko, bdc we Wrocawiu, twierdzili z caym przekonaniem, e to jest ich dziecko. Objawiali wielkie przywizanie do niego, tym wiksze, e s ubodzy i proci, a kultywowanie ycia rodzinnego nie jest u nich bez znaczenia. Staraj si da dziecku wszystko, co tylko mog. Mimo nawet gbokiego przekonania, e dziewczynka jest ich crk, nie kryli niepokoju, zwaszcza w tych momentach badania, kiedy nie dao si cakowicie zamaskowa podobiestwa dziecka z dziewczyn wskazan przez Mari S. Natomiast dziewczyna ta nie wykazywaa wikszego zainteresowania Zosi. W tej sytuacji, mimo e obiecaem zrobi ekspertyz w kwietniu, postanowiem przygotowa orzeczenie tylko w wypadku kategorycznego przynaglenia, tym bardziej e chodzio o aresztowanie Marii S., gdyby si okazao, e Zosia nie jest crk wskazanej przez ni dziewczyny. Myl, e byoby lepiej, aby maonkowie, ktrzy zabrali dziecko, nie poznali treci mojej ekspertyzy, oczywicie jeeli jest to moliwe. Prawdopodobnie gdyby nawet znali jej wyniki zechc zatrzyma Zosi u siebie, ale wydaje mi si, e w takim przypadku niewiadomo faktycznego stanu rzeczy jest mniejszym zem ni znajomo prawdy... Prokurator P. musia ujawni wyniki bada antropologicznych podejrzanej Marii S. i rzekomym rodzicom Zosi. Musia przecie umorzy przeciwko Marii S. ledztwo o porwanie Zosi, o czym obowizany by zawiadomi osoby wystpujce w sprawie jako pokrzywdzone, a wic maonkw M., uwaajcych si za rodzicw rzekomo porwanego dziecka. Czy mona byo zrobi inaczej? Zastanawiaem si, co ja bym zrobi na miejscu prokuratora P. Mona byo przecie wej w porozumienie z biegym, aby wyda opini niejednoznaczn. Biegy mg napisa, e rozstrzygnicie zleconej mu kwestii po prostu nie jest moliwe. Prokurator mg rwnie, wiedzc przecie skdind, e Maria S. nie porwaa Zosi, umorzy przeciwko niej ledztwo choby z braku dostatecznych dowodw winy. Co jednak staoby si wwczas? Rzekomi rodzice Zosi zoyliby z pewnoci zaalenie na umorzenie postpowania przeciwko porywaczce i trudno byoby ich przekona, e nie maj racji

Prokurator P. zaatwi spraw zgodnie z liter prawa i myl, e postpibym tak samo jak on. W starym rzymskim przysowiu: Dura lex sed lex jest gboka prawda i sia zarazem.. Miewalimy w naszym zawodzie czasem problemy, na tle ktrych trudno byo postpowa w myl litery prawa. Trzeba si byo niekiedy przeamywa, a pniej przez cae lata zastanawia, czy podjta decyzja - aczkolwiek zgodna, z prawem -- bya rzeczywicie suszna. Zosia pozostaa u swych rzekomych rodzicw, poniewa wyrok Sdu Cywilnego, na mocy ktrego odzyskali oni dziecko, okaza si prawomocny, a nikt nie by zainteresowany w jego obaleniu. I tu rzecz charakterystyczna: ludzie, ktrzy odzyskali dziecko, nie wtpi, e to ich wasne i e tylko biegy popeni po prostu jaki bd w opracowywanej opinii. W opowiedzianej sprawie zmieniem, ze zrozumiaych wzgldw, imiona i inicjay osb, zmieniem te nieco niektre uboczne okolicznoci uznajc, e tak bdzie lepiej. Prokurator P. rozmawiajc ze mn przey to ledztwo jeszcze raz. Angaowalimy si czasem bez reszty w rne sprawy, tak jakby dotyczyy nas osobicie, i to jest rwnie jakie pitno prokuratorskiego zawodu. Ju tylko na zasadzie dygresji wrc jeszcze do znamienia na brzuszku domniemanej Zosi. W wietle jednoznacznej opinii antropologicznej nie mam wtpliwoci, e Zosia nie bya Zosi a Beatk, mimo to jednak znami si zgadzao. C za zbieg okolicznoci, e dwie dziewczynki urodzone przez rne matki w dwch kracach Polski: Zosia i Beatka, ktrych los tak dziwnie splta si z sob, miay identyczne znami, i to w tym samym miejscu. Pracujc przez lata w prokuraturze czowiek przestaje si w kocu czemukolwiek dziwi, nawet najbardziej nieprawdopodobnym zbiegom okolicznoci. Gdy ktrego dnia peniem dyur popoudniowy w Prokuraturze stoecznej, zjawia si w moim gabinecie moda kobieta ze skarg na swego ma. Twierdzia, e jest on przewlekym alkoholikiem i e ostatnio wystpiy u niego wyrane zmiany w psychice, prawdopodobnie niezalene od alkoholizmu, zwizane z przebyt swego czasu chorob weneryczn. Wedug owiadczenia Ewy K. m jej zachowa si pewnego dnia dziwnie. Zauwaya bowiem, e bawic si z ich trzyletni creczk Krysi dotyka j w okolicach narzdw pciowych w sposb nieskromny i wskazujcy na wystpujce u niego zboczenie seksualne. Przyjem od wiadka formalne doniesienie o przestpstwie, nie bdc jednak w peni przekonany o jego prawdziwoci. Dopuszczaem mianowicie ewentualno, e Ewa K. chce si po prostu pozby z domu ma-pijaka i dla powodzenia swego planu zmylia rzekome ekscesy seksualne Jana K. majc nadziej, e dziaania prokuratury oka si radykalne i m jej zostanie aresztowany. Nie mogem jednak te wykluczy prawdziwoci doniesienia. Trzeba wic byo spraw dokadnie wyjani. Postanowiem poprosi do siebie na jeden z najbliszych dni ma Ewy K. i jeszcze przed wszczciem ledztwa przeprowadzi z nim rozmow. Poleciem sekretarce wysa do mojego przyszego klienta wezwanie, aby stawi si u mnie. Na druku wezwania podany by, rzecz jasna, numer pokoju, do ktrego Jan K. mia si zgosi. Mino kilka dni. Gdy rano przyszedem do pracy spojrzaem jak zwykle do terminarza i ujrzawszy nazwisko Jana K. przypomniaem sobie wizyt jego ony u mnie na dyurze. Nie bez zainteresowania troch niecodzienn spraw spojrzaem na zegarek. Dochodzia wanie godzina dziewita. Wwczas to wyszedem na korytarz i zobaczyem, e na awce przed moim pokojem czeka jaki mczyzna.

Gono wymieniem nazwisko Jana K. Mczyzna podnis si mwic: To ja jestem i wszed do gabinetu. By to elegancki, przystojny mczyzna w rednim wieku, bardzo zaniepokojony oczekujc go rozmow. ciska w rku zmity druk wezwania i nie potrafi ukry swego niepokoju. Rozpoczlimy rozmow. Zapytaem Jana K., czy duo pije i od jak dawna. Powiedzia, e niestety duo, ale przecie zarabia dobrze i jeeli pije, to za swoje. W nastpnych sowach prbowa da mi do zrozumienia, e w sklepie, ktrego jest kierownikiem, nigdy nie byo adnych niedoborw i nag, jakiemu od pewnego czasu uleg, nie powinien rzutowa na ocen jego pracy. Stwierdzi, e pije tylko wieczorami, a o godzinie 11 nastpnego dnia w chwili otwarcia sklepu zawsze jest trzewy. Co dziao si u Jana K. w sklepie - nie interesowao mnie zupenie, przeszedem wic od razu do meritum sprawy. - Panie K. - zapytaem - czy prawd jest, e bawic si z trzyletni creczk dopuszcza si pan czego, agodnie mwic, niestosownego? Mj rozmwca zupenie nie rozumia w czym rzecz. -- Normalnie si bawi - powiedzia. - Tak jak z dzieckiem. Co pan waciwie ma na myli? Wyjaniem, czytajc fragmenty notatki, jak sporzdziem z rozmowy z Ew K. Mj rozmwca zerwa si z krzesa. Jak pan mie mwi mi brednie? Przecie taki nonsens narodzi si moe jedynie w gowie szaleca. Kto panu naopowiada o mnie takich rzeczy? Ju ja si z nim rozprawi! Nie ukrywaem osoby swego informatora, powiedziaem Janowi K., e bya u mnie jego ona i zoya skarg, by moe zoliwie... Oburzenie mojego rozmwcy osigno apogeum. To niemoliwe - powiedzia - by Ewa zoya panu skarg. Pomijam ju, e nie poczuwam si do winy, ale ona od miesica jest za granic u rodziny, nie moga wic jednoczenie odwiedzi Prokuratury; to przecie proste. W gosie Jana K. byo tyle pewnoci siebie, e intuicyjnie od razu mu uwierzyem, podejrzewajc kobiet o kiepski art. Jeszcze raz dla porzdku sprawdziem personalia oraz inne dane dotyczce mojego rozmwcy, porwnujc je z zapisem w notatce. Zgadzao si imi i nazwisko, rwnie imiona ony i crki, jak te wiek dziecka. Zapytaem Jana K., czy przechodzi kiedy ki, wiedzc, e ludzie cierpicy na t chorob zdradzaj do czsto niezdrowe skonnoci do pedofilii. I to si zgadzao. Jan K. rzeczywicie chorowa przed kilkoma laty, ale po energicznej kuracji wszystko - jak stwierdzi mino bez ladu. W tym momencie do mojego pokoju wszed jaki mczyzna i zapyta, czy ma czeka, bo na wezwaniu, ktre otrzyma, wpisano godzin dziewit, a jest ju w p do dziesitej i nikt go nie prosi. Poniewa poza Janem K, nikogo si tego dnia nie spodziewaem, ze zdziwieniem obejrzaem druk wezwania. Byo tam nazwisko Jana K., to samo imi i to samo nazwisko, jakie nosi czowiek, ktry siedzia ju od p godziny przed moim biurkiem. W tym momencie wszed do pokoju kolega,

prokurator urzdujcy po ssiedzku. Powiedzia mi, e musi wyjecha na miasto, a ma wezwanego na godzin dziewit wiadka, kierownika sklepu Jana K, ktry si dotd nie stawi i by moe nadejdzie spniony. Kolega prosi, abym sprawdzi na korytarzu, czy wiadek ten nie nadszed i ewentualnie spowodowa, aby gdy przyjdzie zaczeka, on bowiem wrci za godzin i bdzie mg wiadka przyj. Tak to w milionowym miecie, dwch zupenie nieznanych sobie Janw K., onatych z Ewami, ojcw trzyletnich crek, dwch alkoholikw z przebyt przed laty ki - spotkao si tego samego dnia i o tej samej godzinie, w tym samym urzdzie. Myl, e bya to jedna szansa na milion, a moe mniejsza. Musiaby to chyba wyliczy bardzo skomplikowany komputer. I jak tu nie wierzy w zbieg okolicznoci, nawet najbardziej nieprawdopodobny? Opowiedziany fakt przyszed mi do gowy w zwizku ze znamieniem na brzuszku Zosi i Beatki. Bya to chyba rwnie szansa jedna na milion, a jednak obie dziewczynki miay identyczne znami - tak poprzeczn ciemn kresk, pooon z lewej strony brzuszka, tu przy ppku.

Groby i zdrady
Otrzymywaem, czasem doniesienia karne od kobiet, ktre oskaray swych mw o tzw. groby karalne. W wietle obowizujcego jeszcze wwczas art, 250 kk z 1932 r. przestpstwo to zachodzio wwczas, gdy sprawca grozi innej osobie popenieniem zbrodni lub wystpku na jej szkod i gdy istniao prawdopodobiestwo spenienia zapowiedzi, a nadto groba moga rzeczywicie wzbudzi obaw. Przytoczone kodeksowe zastrzeenia o prawdopodobiestwie i obawie miay istotny sens, ludzie bowiem w zdenerwowaniu mwi sobie rne niemie rzeczy, rwnie w najbliszej rodzinie, a wrd wypowiadanych i inwektyw bywaj te i groby. Gdyby kada taka sprawa miaa by podstaw wszczcia postpowania karnego, to na ciganie wszystkich innych przestpstw nie byoby ju czasu. Otrzymujc doniesienie o grobie zaczynaem wic od zrozumiaej selekcji, rozwaajc, na ile rzecz jest powana, a wic realna, a na ile sprawa stanowi zwyk pyskwk, nie zasugujc na zainteresowanie organw cigania. Gdy wzywaem do siebie w sprawach z art. 250 kk skarce si na mw ony, zawsze usiowaem uzyska pogld co do realnoci groby. Komentatorzy kodeksu karnego rozwaajc istot tego przestpstwa zwracali uwag, e aby groby mogy wzbudzi obaw, a wic porednio skrpowa wolno pokrzywdzonego, musz przede wszystkim w swej treci posiada cechy dostateczne dla wzbudzenia takiej obawy. Interwencja karzca nie moe wkracza wszdzie tam, gdzie kto komu zapowiada jakie przykre wydarzenia jest to zrozumiae. Obok stwierdzenia, e urzeczywistnienie groby byoby poczone z cik krzywd osobist, rozwaaem wic kadorazowo, czy obiektywnie rzecz biorc, a wic z uwzgldnieniem warunkw, okolicznoci i waciwoci osobistych uczestnikw indywidualnego wypadku, groba moga rzeczywicie wzbudzi obaw jej urzeczywistnienia. Pewnego dnia zjawia si w moim gabinecie kobieta dobrze ju po szedziesitce, ze skarg na starszego od niej o kilka lat ma, ktry jakoby grozi, e j zabije, tem za staych nieporozumie byy rzekomo nasilajce si podejrzenia o... zdrad.

Nie miaem jeszcze wwczas wikszego dowiadczenia zawodowego, std sam tylko wiek pokrzywdzonej przesdzi niejako, e do treci jej doniesienia odniosem si bardzo sceptycznie. Moja klientka - podobnie jak wszyscy skadajcy doniesienia w sprawach o groby - mwia, e bardzo si ma boi i wicie wierzy, e speni on sw grob, tym bardziej e powd jest wcale niebahy. Kobieta zadaa nie tylko ukarania ma, ale rwnie bezzwocznej przed nim ochrony sugerujc, e najlepszym rozwizaniem byoby aresztowanie niebezpiecznej dla niej osoby. Jeszcze w czasie uniwersyteckich zaj z prawa karnego zanotowaem sobie nastpujc tez z wydanego przed wojn podrcznika Leona Peipera: ... wprawdzie przy ocenie, czy pokrzywdzony odczuwa obaw przed grob, decyduje jego stan psychiczny; nakazana tu jest jednak dua ostrono. Dowiadczenie uczy, e kady zagroony zeznajc o grobie twierdzi, e si jej obawia, e ywi niepokj, a nawet nie sypia nocami. Nie musi to by nawet wcale zeznanie faszywe. Moe by tak, e zagroony zasugerowa sobie po prostu obaw dla celw sdowych, dla uzyskania wyroku skazujcego jego przeciwnika i obaw t kolportowa skwapliwie swej rodzinie, znajomym i domownikom, aeby mie gotowy aparat ze wiadkw dla wzmocnienia wasnych zezna... Majc to wszystko na uwadze staraem si przesucha pokrzywdzon w sposb moliwie najbardziej dokadny i wyczerpujcy. Pamitam jednak, e jako nie umiaem zada jej istotnego pytania: na ile wypowiadane przez jej ma podejrzenia, w przedmiocie rzekomej zdrady maj pokrycie w rzeczywistoci. Wprawdzie rozmowa toczya si w Prokuraturze, a wic troch tak jak przed konfesjonaem, mimo to jednak pytanie blisko 70-letniej kobiety o maesk wierno zakrawao na kpiny, a przecie sprawa bya powana. Usiujc wybrn z kopotliwego pooenia, sformuowaem swe pytanie mniej wicej tak: - Oczywicie zarzuty pani ma s zupenie nieuzasadnione. Prosz mi jednak powiedzie, na czym on je opiera. Przecie na pewno nie na faktach? Okazuje si, e jednak na faktach i to wycznie. Moja klientka stwierdzia, e m od dawna gromadzi je i szereguje w - jego zdaniem - spjn i logiczn cao. A oto przykady: Gdy Maria P. podchodzi wieczorem do okna i zasuwa firanki, ma to by jakoby znak dla kochanka, e m jest w domu. Podobnym sygnaem jest otwieranie i zamykanie okna, podlewanie stojcych na parapecie kaktusw itd. Po wysuchaniu i zanotowaniu tych zezna nie miaem ju wtpliwoci, e kto tu jest niespena rozumu: albo skadajca doniesienie, albo jej m. Poniewa dusza rozmowa z pokrzywdzon nie wskazywaa, e wystpuje u niej odchylenie od normy psychicznej, zakoczyem przesuchanie i wezwaem ma na jeden z najbliszych dni. By to starszy czowiek, bardzo kulturalny i jak si okazao - wszechstronnie wyksztacony. Mimo zbliajcej si emerytury zajmowa odpowiedzialne stanowisko zawodowe, wymagajce absolutnej sprawnoci umysowej. Odbylimy do dug rozmow, w czasie ktrej przekonaem, si, e Piotr P. na pytania odpowiada logicznie, inteligentnie, a nawet dowcipnie. Nie by te wcale zaniepokojony ani zdenerwowany otrzymanym wezwaniem do Prokuratury. Gdy dotknem wreszcie w rozmowie istoty sprawy, dla wyjanienia ktrej nastpio nasze spotkanie, Piotr P. troch niechtnie, niezadowolony z intymnoci pyta zadawanych, wyjani, e wiaroomstwo ony jest faktem, ktry do atwo moe by udowodniony, jeeli tylko zechc posucha szczegw.

Od pewnego czasu, o rnych porach dnia, sycha w mieszkaniu maonkw P. stukanie w sufit. Mj rozmwca doda, e pitro wyej mieszka pewien student, ktry upodoba sobie Mari P. - oczywicie z wzajemnoci. Stukanie w sufit, a raczej w podog mieszkania studenta na pewno stanowi umowny kod, jakim porozumiewaj si zakochani mylc, e on, m, jest naiwny i niczego si nie domyl. Gdy - by moe nieco niefortunnie -- wyraziem wtpliwoci, czy Maria P. w jej wieku i kiepskim stanie zdrowia miaaby gow do romansw, mj rozmwca achn si. - Panie prokuratorze - powiedzia - biblijna Rebeka urodzia dziecko majc 102 lata, a taka np. pani Lenclos (1620-1705) na krtko przed mierci miaa jeszcze kochankw, i to jakich! Na takie dictum nie miaem ju adnych racjonalnych argumentw. Zapytaem tylko, czy Piotr P. rzeczywicie swej onie grozi zabjstwem, a jeeli tak - to czy groby swe traktuje powanie. Mj rozmwca bynajmniej grb si nie wypiera, co za do ich realizacji owiadczy, e nie ma jeszcze skrystalizowanego zdania: wszystko zaley od tego, czy ona poniecha swych bezwstydnych kontaktw, czy zechce je kontynuowa. W tym miejscu przerwaem przesuchanie i wezwaem Piotra na nastpny dzie, aby podda go badaniu psychiatrycznemu. Dopiero w wyniku tego badania dowiedziaem si o specyficznej jednostce chorobowej, zwanej urojeniami niewiernoci maeskiej. Pniej w cigu swej pracy miaem jeszcze z podobnymi zazdronikami do czynienia. W dwch przypadkach moja interwencja okazaa si spniona, mowie bowiem pod wpywem niczym nie umotywowanej zazdroci spenili wypowiadane uprzednio groby i ony swe rzeczywicie zabili. Biegli uznali Piotra P. niebezpiecznym dla porzdku prawnego. Zosta on internowany w zamknitym zakadzie psychiatrycznym, gdzie po kilku latach zmar. Pamitam jego spraw lepiej od innych podobnych przede wszystkim dlatego, e choroba psychiczna manifestowaa si u niego jedynie w odniesieniu do rzekomej niewiernoci ony. Poza tym by on w peni zdrowy i sprawny umysowo. Proces uroje trwa lata. Przez wiele lat ycie jego ony wisiao na wosku i gdyby nie zdecydowaa si na wizyt w Prokuraturze - mogoby i w tym przypadku okaza si za pno. Pierwszy wypadek zabjstwa na tle uroje niewiernoci, w jakim prowadziem ledztwo wywar na mnie wraenie. Pniej do doniesie o groby na tle niewiernoci zawsze odnosiem si ze szczegln uwag. Przekonaem si bowiem, e chorobliwe urojenia niewiernoci s konsekwencj zmian psychicznych, powstaych na tle przewlekego alkoholizmu. Maj one poz tym nie w peni wyjanion etiologi, m.in. tkwi w poczuciu niepenej wartoci, jaka zwykle cechuje chronicznego alkoholika. Psychiatrzy powiadaj, e istnieje okrelona, do ostra granica pomidzy zwyk czy nawet nadmiern a cile chorobliw podejrzliwoci o zdrad. Czowiek chory w kadym widzi kochanka ony, ledzi j, wszelkie, najzupeniej obojtne fakty podporzdkowuje swej chorobliwej idei. Sam cierpi, moe by jednak bardzo grony. Byo to, jak pamitam, w 1961 lub 1962 roku. Zygmunt R., urzdnik jednej z warszawskich central handlu zagranicznego, rozwodnik, umwi si z pewn matk, ktra wsiada na ulicy Kruczej do jego samochodu - a by to Fiat 600. W pewnym momencie, gdy Fiat zatrzyma si przy czerwonym wietle na rogu ulicy Marszakowskiej i Piknej za samochodem stan dziewitnastoletni Franciszek

M., prowadzcy motocykl Jawa. Cykl zmiany wiate nie trwa wprawdzie dugo, ale ta minuta czy dwie wystarczyy, aby z chodnika wbieg na jezdni mczyzna w rednim wieku, ktry nie proszony usadowi si na tylnym siodeku Jawy. Wanie wwczas dla kierunku ruchu Fiata i motocykla zapalio si wiato zielone. Nieznajomy mczyzna przyoy do plecw motocyklisty co twardego (nie ustalono, czy by to pistolet, czy palec) rozkazujc: - Nie ogldaj si! Jed za tym Fiatem. Jeeli nie posuchasz, to zginiesz! Przeraony Franciszek M. oczywicie posucha i podajc tu za samochodem, w ktrym zauway trzymajc si za rce par, zupenie nie rozumia, o co chodzi i dlaczego zosta porwany. Fiat 600 wjecha na most, kierujc si za miasto wzdu Wisy.; Nastpnie kierowca samochodu zjecha z wybrzea, podajc przez k w kierunku do gstych krzakw. Byo lato, wieczr ciepy i pogodny. Gdy samochd zatrzyma si nie opodal Wisy, mczyzna na tylnym siedzeniu Jawy krzykn: Sta i czekaj a wrc! po czym skradajc si zacz biec w kierunku samochodu. Jak atwo si domyli, Franciszek M. wcale nie czeka, tylko jak mg najprdzej odjecha z zamiarem zgoszenia o caej tej zagadkowej sprawie w najbliszej komendzie MO, Odjedajc zauway ktem oka, e Fiat 600 rwnie kieruje si w stron ulicy, tak jakby kierowca zmieni zamiar co do planowanego miejsca postoju. Franciszek M. rzeczywicie zawiadomi o wszystkim MO, poda nawet numer Fiata 600, ktry zapamita jadc duszy przecie czas za samochodem. Sprawa ta trafia do mnie dopiero wwczas, kiedy komenda MO, ktr nadzorowaem, ustalia poprzez wydzia komunikacji osob waciciela Fiata. Poszedem do komendy, aby uczestniczy w planowanej rozmowie z wacicielem Fiata. Spraw traktowaem powanie przede wszystkim ze wzgldu na sposb dziaania pasaera motocykla. Na podstawie okolicznoci sprawy nie mona byo wykluczy, e mia on bro to na pewno bez zezwolenia. Poniewa jego zachowanie nosio cechy szczeglnej zuchwaoci, warto byo ustali tosamo tego czowieka - by moe niebezpiecznego przestpcy. W sprawie motyww wydarzenia miaem zupenie jednoznaczn koncepcj. Nieznajomy zauway zapewne sw on czy przyjacik w samochodzie i kierujc si uczuciem zazdroci postanowi j ledzi, a by moe nawet rozprawi si z rywalem. Sterroryzowanie motocyklisty wiadczyo o wyjtkowej przedsibiorczoci i refleksie. By to na pewno czowiek niebezpieczny nie tylko dla waciciela Fiata, ale by moe rwnie dla otoczenia i porzdku prawnego, szczeglnie jeeli okazaoby si, e ma bro. Gdy milicja ustalia tosamo waciciela Fiata, nie miaem wtpliwoci, e rozmowa z nim atwo doprowadzi do ustalenia tosamoci jego partnerki. Pniej ju pozostanie tylko rozmowa z ni, eby w peni zazdronika zidentyfikowa. Niestety, tym razem si przeliczyem. Zygmunt R. stawi si o wyznaczonej godzinie, bardzo zdziwiony otrzymanym od milicji wezwaniem. Na pocztku rozmowy powiedziaem mu w czym rzecz, zapewniem o dyskrecji, po czym poprosiem o podanie nazwiska kobiety, z ktr pi dni temu - bo taka bya wanie data wydarzenia - wyruszy samochodem z ulicy Kruczej nad Wis. Mj rozmwca bardzo si wystraszy gronego rywala. Zdenerwowany pyta, czy rzeczywicie bdziemy w stanie zapewni mu ochron, a jeeli nie, to przynajmniej wezwa niebezpiecznego rewolwerowca i uprzedzi, e jeeli Zygmuntowi R. stanie si co zego, to wiadomo z czyjej rki.

Uspokoiem go, e zrobimy wszystko, co naley. Musimy jednak najpierw wiedzie, kto to by, a w tym celu zidentyfikowa kobiet, o ktr czowiek ten jest zazdrosny. Zygmunt R. wyj gruby notes i dugo go studiujc, odezwa si skonsternowany: - Panie prokuratorze, gdyby to byo dzi, no powiedzmy wczoraj, byoby p biedy. Ale pi dni temu... Widzi pan, ja bardzo interesuj si kobietami. Pracuj na Kruczej i tam si umawiam. Mam te ulubione miejsce, gdzie konsumuj zawierane znajomoci: wanie nad Wis. Moe mi pan nie wierzy, ale nie potrafi powiedzie, kto ze mn wwczas by, nie pamitam... Po chwili nasz go wykrzykn: - Mam! Przecie, jeeli panu podam 11 nazwisk, imion i adresw, to atwo bdzie mona ustali tego bandyt. Nie wiem, z jak pani wwczas byem, wiem jednak na pewno, e jest to jedna z jedenastu, z ktrymi si ostatnio spotykam. Ju po chwili Zygmunt R. wrczy mi list kandydatek - byo na niej rzeczywicie 11 nazwisk. Ju tylko dla porzdku dodam, e mczyzna, ktry nas interesowa, okaza si nie do ustalenia. Panie, z ktrymi rozmawiano, tak dalece poszerzyy list osb, ktre mogyby wchodzi w gr - e dalszym ustaleniom dano spokj.

Delikatny problem
Oskarajc w wielu sprawach, zarwno gospodarczych, jak i kryminalnych, miaem czasem wraenie a nawet pewno, e okrelona, przyjta przez oskaronego linia obrony bya dla niego zdecydowanie niekorzystna. Pozbawiaa ona go te czsto szans na agodniejsze potraktowanie w wyroku. Myl tu o postawie nieprzyznawania si do winy oraz totalnej negacji nie tylko faktu bdcego istot zarzutu, ale i wielu tzw. okolicznoci towarzyszcych, co do wystpowania ktrych na tle konkretnej sprawy nikt nie mia najmniejszych wtpliwoci. Przy tego rodzaju taktyce obrony oskarony traci moliwo podwaania faktw wtpliwych, oczywicie z grupy tych, ktre go obciay, a nadto stwarza przesanki, aby niejako z gry odmwi mu wiary nawet wwczas, gdy pewne wyjaniane przez niego kwestie nie zostay w ledztwie podwaane. Pewien kierowca samochodu subowego oskarony by o spowodowanie bardzo gronego w skutkach wypadku. Sprawca po potrceniu pieszego uciek, pojecha do garau, w ktrym zostawi rozbitego Fiata, po czym poszed do domu i pooy si spa. Dziki temu, e przypadkowy przechodzie zauway numer samochodu, milicja jeszcze w nocy odwiedzia gara i dokonaa stosownych ogldzin widocznych uszkodze pojazdu. Nastpnego dnia rano kierowca Jzef D. zosta osadzony w areszcie. Zarwno w toku ledztwa, jak iw czasie rozprawy Jzef D. przedstawia nastpujc, nader konsekwentn wersj wydarze. Twierdzi mianowicie, e krytycznego popoudnia w ogle nie wychodzi z domu- Sugerowa te, e samochd mg by zabrany z duego zbiorowego garau przez innego kierowc, a nawet przez osob przypadkow, brama bowiem bywaa p poudniu otwarta, a nowy dozorca nie zna jeszcze wszystkich kierowcw i atwo mona go byo wprowadzi w bd.. Przedstawiona koncepcja obrony skonia mnie ju we wstpnej fazie ledztwa do bardzo drobiazgowych czynnoci, w wyniku ktrych ustaliem w sposb bezsporny, e wersj

o pobycie Jzefa D. w domu mona z powodzeniem woy midzy bajki. Odnalazem wiadkw, ktrzy widzieli jak kierowca okoo godziny 15 pozostawi samochd w garau, a nastpnie o 17 przyszed ponownie i wyjecha na miasto. Jzef D. powrci do garau okoo: 19, wypadek za mia miejsce na krtko przed tym. W tej sytuacji nie miaem adnych wtpliwoci, e sprawc wypadku by Jzef D., a nie ktokolwiek inny. Przekonanie swe opieraem rwnie na fakcie, e ssiedzi podejrzanego zapytani, czy nie zauwayli, o ktrej wrci do domu - zeznali, e zbiegiem okolicznoci rzeczywicie widzieli go wracajcego i to wanie okoo godziny 20. Dodam jeszcze, e mieszkanie kierowcy byo znacznie odlege od garau i jechao si ten odcinek drogi tramwajem wanie mniej wicej godzin. Jzef D. w ogle nie mia wyobrani, nie potrafi te myle logicznie. wicie wierzy, e jego absurdalna wersja zostanie przyjta; jeeli ju nie przeze mnie, to przez sd. Sprawca wypadku zaprzeczajc kategorycznie jakoby w ogle wychodzi po poudniu z domu, pozbawia si zupenie obrony w wielu istotnych punktach oskarenia. Musz dzi przyzna, e miao ono pewne luki, pokrzywdzony bowiem zgin na miejscu, wiadkowie wypadku za, ktrych byo kilku, prezentowali w odniesieniu do niektrych do wanych szczegw zajcia zupenie odmienne spostrzeenia. Czowiek, ktry mwi, e w ogle nie byo go na miejscu wypadku, jest w pewnym sensie bezradny w kwestii wasnej obrony. Nie moe on nic powiedzie jak zachowywa si pieszy, ani przedstawi faktw bezporednio poprzedzajcych samo zdarzenie w sposb maksymalnie dla siebie korzystny. Przy takiej postawie oskaronego zdawaem sobie spraw, e nawet jeeli istniej jakie fakty przemawiajce na jego korzy, a przeze mnie nie ustalone, to nie ujrz one wiata dziennego, co bdzie ze szkod dla interesw Jzefa D. Opowiem jeszcze o jednej nieco podobnej sprawie, aby poruszy wreszcie pewien do delikatny problem. Miaem takiego przeczcego wszystkiemu klienta w pewnej wieloosobowej aferze apwkowej. Wszyscy oskareni przyznali si do systematycznego otrzymywania apwek od pewnego rzemielnika. Nie przyznawa si tylko podejrzany referent Ryszard B., ktry kwestionowa, by pomawiajcego go rzemielnika kiedykolwiek widzia na oczy, a to byo ju jawnym kamstwem. Dysponowaem w sprawie tej kilkoma zupenie obiektywnymi wiadkami, ktrzy wiele razy widzieli, jak Ryszard B. dzwoni do furtki willi rzemielnika; widzieli te, e by on wpuszczony do rodka, a po kilku minutach wychodzi. Zeznania takie zoyli zarwno ssiedzi oskaronego, waciciele dwch najbliszych domkw, jak i listonosz oraz pracownik Ruchu, ktrego kiosk usytuowany by akurat naprzeciwko furtki domu odwiedzanego przez urzdnika. Gdy przedstawiem Ryszardowi B. wszystkie te dowody, nie dotyczce wprawdzie samej apwki, ale jakby nie byo, istotnych okolicznoci sprawy, nie zmieni on swych wyjanie, uparcie twierdzc, e nie by nigdy nie tylko w domu rzemielnika, ale nawet na ulicy, przy ktrej ten dom si znajduje. Przy takiej, oczywicie, wykrtnej postawie, Ryszard B. - podobnie zreszt jak kierowca Jzef D., o ktrym wspomniaem, pozbawi si praktycznie moliwoci obrony, a trzeba przyzna, e j mia. Rzecz w tym, e rzemielnik wrcza apwki - jak twierdzi na wyrane danie urzdnikw, niekiedy nawet wrcz brutalnie. Kilku oskaronych - zwaszcza tych, ktrzy do winy si przyznali - przedstawio

wiarygodne dowody, e byo zupenie inaczej. W wielu sprawach inicjatorem apwkowego porozumienia by sam rzemielnik. On te zabiega o uzyskanie nienalenych mu decyzji, a nawet sam z pocztku odwiedza w domu tych, ktrych nastpnie skorumpowa. Okolicznoci przyjcia apwki na danie lub bez dania, jak rwnie okoliczno czynnoci, ktra sprzeciwia si prawu, czy jest z nim zgodna - to kwestie majce istotne znaczenie zarwno dla kwalifikacji prawnej czynu, jak i wymiaru kary. W sprawie Ryszarda B. wysoko przyjtej przez niego apwki, jak i okolicznoci caego procederu, ustaliem jedynie w oparciu o wyjanienia rzemielnika. Referent B. zupenie nie mg si broni, przede wszystkim dlatego, e przyj postaw totalnej negacji - w konkretnym przypadku najmniej dla siebie korzystn. Skoro ju uzasadniem nieco paradoksaln tez, e przyznawanie si do winy moe by niekiedy z rnych wzgldw najbardziej niekorzystn wersj obrony, przejd do meritum problemu, o ktrym chciabym mwi. Oskareni, eby mc broni si w sposb dla siebie najskuteczniejszy, ustanawiaj adwokatw. Obroca nazywany jest czasem przez klientw - myl oczywicie o gwarze wiziennej - papug. W celi powiada si: Postawiem papug, a wic kogo, kto bdzie mwi dokadnie to samo co oskarony, tyle e adniej, z wiksz elokwencj i darem przekonywania, a nadto ubierze rzecz ca w odpowiedni formu prawn. Wiele razy zastanawiaem si na tym, czy adwokat widzc absurdalno przybranej przez klienta linii obrony, powinien rzeczywicie powtarza w lad za nim rzeczy, w ktre nikt, a ju na pewno sd uwierzy nie moe. Zawsze wydawao mi si, e gdybym by adwokatem a klient dziaaby przeciw wasnemu interesowi, prowadzibym jego obron wbrew linii swego mocodawcy, uwaajc za dobro nadrzdne rzeczywisty interes oskaronego, a nie bdne w tej mierze koncepcje. W istocie adwokaci jedynie bardzo rzadko (sam jako prokurator przez 20 lat pracy spotkaem bodaj trzy takie przypadki) odcinaj si od przyjtej przez klienta absurdalnej linii obrony, realizujc wasn w tej mierze koncepcj, i oczywicie bardziej skuteczn. Dlaczego zdarza si to tak wyjtkowo? C, sprbuj odpowiedzie, jakkolwiek wcale nie mam absolutnej pewnoci, czy mam racj. Zaczn od pewnej analogii. W medycynie istnieje zasada primum non nocere. Wyobramy sobie, e do lekarza, nawet prywatnie, przyjdzie pacjent, ktry ma wasn koncepcj leczenia swej choroby. Ludzie, ktrzy maj sprawy sdowe, czytaj to i owo, po czym natychmiast uwaaj, e znakomicie znaj prawo. To samo jest z chorymi. Te czytaj i te uwaaj, e si znaj na medycynie, tym razem tyle, e nie maj, niestety, prawa wystawiania recept. Ot jestem przekonany, e aden lekarz nie zaaplikuje pacjentowi leku, ktry byby przeciwwskazany, nawet jeeli wizyta jest w prywatnym gabinecie i pacjent domaga si leczenia wedug jego wasnej, a niewaciwej z medycznego punktu widzenia koncepcji. Lekarz ma alternatyw: albo leczy tak jak nakazuj zasady sztuki, czy si to pacjentowi podoba czy nie, albo odesa chorego z kwitkiem do innego lekarza. Koncepcja leczenia pacjenta pod dyktando, a ze szkod dla jego zdrowia, w ogol nie wchodzi w gr i aden lekarz na to nie pjdzie. Dygresja z innej dziedziny. Jeeli kto zamwi sobie u architekta projekt willi i da bdzie okrelonych rozwiza konstrukcyjnych, jego zdaniem najbardziej korzystnych, a w istocie, punktu widzenia sztuki budowlanej, niedopuszczalnych i niebezpiecznych, to architekt powie: nie. Pomidzy postaw architekta i postaw lekarza jest jaka zbieno, ktra bierze si std, e zarwno wwczas, gdy pacjent le leczony umrze, jak wwczas, gdy dom le zbudowany legnie w gruzach - jest do kogo mie pretensje. Lekarza czy inyniera mona oskary i skaza za to, e dziaa on na szkod

swego mocodawcy nie tylko za jego zgod, ale wrcz na jego danie. Z adwokatem jest zupenie inaczej. Skuteczno obrony wymyka si zupenie z moliwoci jakichkolwiek zobiektywizowanych ocen, std te nie moe by rwnie mowy o odpowiedzialnoci nawet dyscyplinarnej, a tym bardziej karnej za to, e adwokat zaprezentowa nierozsdn i najmniej skuteczn koncepcj obrony swego klienta. Jeeli lekarz le leczy - s tacy, ktrzy go mog za to rozliczy. Na dobr spraw prawie w kadym zawodzie mona ukara za bdy sztuki, a jednak nie w kadym, bo adwokata nie mona. Widziaem bardzo wielu adwokatw, ktrzy w peni zasugiwali na argonowe miano papug. Gdyby chcieli broni inaczej, klient odszedby do innego adwokata, a tego nikt nie lubi. Wprawdzie lekarz praktykujcy w spdzielni te nie lubi, eby pacjent odszed do innego gabinetu, ale nikt si nie chce naraa na odpowiedzialno za wadliwie stosowane leki. Poniewa - jak powiedziaem -nie mona ukara adwokata za to, e wybra najmniej rozsdn koncepcj obrony, przeto lepiej jest powtarza za klientem jego androny ni odesa go do konkurencji. aden adwokat nie moe, rzecz jasna, przyzna si za swego klienta do winy. Nie moe powiedzie: Mj klient zabi, jeeli oskarony twierdzi, e w chwili morderstwa popenionego w Warszawie by akurat w Krakowie. Pamitam spraw Feliksa R., w ktrej obroca potrafi wybrn z sytuacji myl, e bardzo rozsdnie. Zarzut dotyczy zabjstwa popenionego - wedug tez aktu oskarenia - na zimno z premedytacj. Feliks R. nie przyzna si do winy twierdzc, e w chwili rzekomo popenionego czynu znajdowa si w innym miecie. Przedstawiona koncepcja obrony nie miaa adnych szans powodzenia suma dowodw bowiem, jakie przeciwko Feliksowi R. zebraem w ledztwie, bya a nazbyt przekonujca. Moje oskarenie miao tylko jeden saby punkt. Twierdziem mianowicie, e zabjstwo naley zakwalifikowa z art. 225 par. 1 wwczas obowizujcego kodeksu karnego, cho problem ten nie by absolutnie jednoznaczny. W zalenoci od sposobu spojrzenia na spraw mona byo rwnie uzasadnia pogld, e czyn dokonany zosta w afekcie, a wwczas kwalifikacja prawna musiaaby ulec zmianie na art. 225 par. 2 kk, znacznie dla oskaronego korzystniejszy. Racjonalna obrona Feliksa R. powinna bya obejmowa jedynie problem: afekt czy nie afekt. Tylko na tym odcinku mona byo akt oskarenia podway. By to problem niebagatelny jeli zway, e art. 225 par. 1 kk przewidywa kar od 5 at pozbawienia wolnoci, a nawet kar mierci, podczas gdy par. 2 tego artykuu przewidywa dla zabjcy w afekcie kar od 6 miesicy wizienia do lat 10. W uzasadnieniu aktu oskarenia dowodziem, e Feliks R. zabi sw kochank wprawdzie z zazdroci, ale nie w afekcie, bo dowiedzia si o jej zdradzie, zareagowa bardzo spokojnie i dopiero po miesicu od tego faktu i jak wydawao si wybaczonego; dopuci si zarzucanego mu czynu. Oskarony w ogle z moj tez nie polemizowa, twierdzi, e nie zabi. Nie wdawa si wic w rozwaania o afekcie, tracc moliwo polemiki z zaprezentowanym przeze mnie stanowiskiem w kwestii kwalifikacji prawnej czynu. Obroca oskaronego wygosi bardzo dobre przemwienie, znacznie odchodzc od linii obrony realizowanej przez klienta. Stwierdzi mianowicie, e wprawdzie Feliks R. nie mg zabi, poniewa by w innym miecie, to jednak naley rozway wersj prokuratora przyjmujc teoretycznie, e fakty, na ktrych oparto oskarenie - s prawdziwe. Po tym wstpie obroca wda si w naukowe rozwaania z dziedziny prawa i psychologii, cytujc szereg autorytatywnych pogldw na temat zalegania afektu nawet przez bardzo dugi okres czasu po incydencie, stanowicym bezporedni przyczyn jego powstania. Tego rodzaju obrona bya niejako przyznaniem, e oskarony zabi, cho nie zostao to - rzecz jasna - wyranie powiedziane. Musz przyzna, e adwokat B. odnis

bezwarunkowy sukces. Sd podzieli pogld obrocy w kwestii kwalifikacji prawnej czynu i uznajc, e sprawca dziaa w afekcie, skaza go z art. 225 par. 2 kk na kar 4 lat pozbawienia wolnoci. Po pewnym czasie rozmawiaem z adwokatem B. o tej wanie sprawie. Powiedzia mi wwczas, e mimo i kara wymierzona Feliksowi R. okazaa si bardzo agodna, jego klient uzna swego obroc za najwikszego wroga i wypowiedzia mu penomocnictwo, ustanawiajc do obrony w Sdzie Rewizyjnym innego penomocnika. Feliks R. by zdania, e gdyby adwokat B. nie wdawa si w polemik z zakresu ocen afektu, a konsekwentnie broni swego klienta jedynie w ramach jego wersji, polegajcej na cakowitej negacji faktu popenienia zarzucanego mu zabjstwa, to sd z pewnoci wydaby wyrok uniewinniajcy. C, Feliks R. okaza si niesprawiedliwy i niewdziczny, nie zrozumia, e adwokat zrobi dla niego wszystko, co mg, i odnis sukces. Gdyby sd zgodzi si z moj tez, e sprawca nie dziaa w afekcie to kara byaby znacznie surowsza. A jednak mimo wszystko w wikszoci spraw obrona przebiega w myl zasad sztuki i zgodnie z wol klienta. Oskareni id do adwokata z zaufaniem i cile stosuj si do jego wskaza. Myl, e pacjenci czciej rzucaj swych lekarzy ni oskareni swych adwokatw. By moe dlatego, e choroby trwaj duej od procesw karnych. Wrc jednak do sprawy, od ktrej sw opowie zaczem. Myl tu o kierowcy Jzefie D. Ot zarwno on, jak i jego obroca szli po wsplnej linii cakowitej negacji wszystkich ustalonych w ledztwie faktw. Proces zakoczy si bardzo surowym wyrokiem skazujcym oskaronego za wypadek oraz nieudzielenie pomocy pieszemu, ktry jeszcze przez pewien czas po wypadku y. Wykrtna postawa oskaronego nie pozostaa bez wpywu na wymiar kary. Sd nie dopatrzy si te w sprawie adnych okolicznoci agodzcych. Jzef D- do koca nie wierzy, e zostanie skazany. Jednak wyrok przyj bardzo spokojnie. Dopiero po pewnym czasie wybucha bomba.. Skazany przysa z wizienia pismo, e teraz to on ju powie, jak byo. I powiedzia. Okazao si, e skazany wcale nie by sprawc wypadku. Samochd prowadzi jego szef, a Jzef D. siedzia wwczas obok. Panowie si umwili, e Jzef D. zaprzeczajc wszystkiemu, osoni jednoczenie rzeczywistego, sprawc przestpstwa. Wszystko, co odbyo si pniej, byo ju tylko realizacj zmowy. Dopki Jzef D. uwaa, e ma szans na wyrok uniewinniajcy dopty milcza. Gdy zosta skazany -- powiedzia wszystko, jak rwnie dostarczy dowodw, e tym razem nie jest to ju nowa taktyka obrony a najwitsza prawda. Na tle tej sprawy zaczem weryfikowa mj pogld, e obroca powinien - jeli wymaga tego sztuka - broni klienta nawet wbrew jego wasnej wersji. Gdyby adwokat Jzefa D., niewiadomy caej mistyfikacji, opar sw obron na koncepcji, e oskarony spowodowa wypadek, trafiby jak kul w pot. I co tu mwi o sztuce? Nie jestem entuzjast medycyny. Myl, e lekarze; niewiele wiedz o wcale licznych schorzeniach i czsto nie potrafi ich leczy. A jednak ludzie bywaj bardziej skomplikowani w swych reakcjach, postawach i wymylanych na wasny uytek koncepcjach ni w..: chorobach. By moe wanie dlatego praca sdziego, adwokata czy prokuratora stanowi trud szczeglny i znacznie wykracza poza wiedz akademick.

I tak, i nie
Po latach pracy prokuratorskiej, gdy pewnego dnia znalazem si ju poza t instytucj, prbowaem zastanowi si, jaki wpyw wywar ten zawd na moj osobowo. Czy pozostawi on jaki lad na mojej psychice, a jeli tak - to jaki? Gdy podjem prac prokuratorsk, rycho odniosem wraenie, e zawd mj jest na pewno bardzo pikny, odpowiedzialny i spoecznie wany, ale jednoczenie w jaki sposb wstydliwy. Pewnego dnia jadc rano z domu do pracy, spotkaem w tramwaju adwokata Z. ktry w czasie rozmowy zwraca si do mnie panie prokuratorze. Zauwayem, e wszyscy stojcy obok pasaerowie syszc ten tytu, bacznie si nam przygldali. Gdybym by lekarzem czy inynierem, byoby zapewne inaczej, tylko waciwie dlaczego? Prokuratorw jest w Polsce na pewno mniej ni lekarzy, ale chyba nie w tym sedno rzeczy. Myl, e wstydliwo prokuratorskiego tytuu jest po prostu funkcj wstydliwoci kontaktu z tym urzdem, bo przecie niejeden czowiek na dowd swej bezwarunkowej uczciwoci wypowiada stereotypowe zdanie: Ja, panie, przeyem tyle a tyle at i nigdy nie byem jeszcze w sdzie. Mam przyjaciela, lekarza wenerologa, ktry od at praktykuje w pewnym niewielkim miecie. Gdy spaceruje on w niedziel po parku, ludzie pierzchaj w boczne alejki. Nie ukoni si nie wypada, ukoni si -- tym bardziej. Trudno przecie tumaczy wszystkim, e miao si tylko zimno na wardze a nie co stokro gorszego. Myl, e ze stosunkiem do prokuratora moe by podobnie. Tak to w kadym razie odbieraem, by moe bez uzasadnionej racji. Do, e nigdy nie lubiem, jak mnie publicznie tytuowano. Przyznam te, e miaem rwnie niech do tytuu panie magistrze, jakim w publicznych miejscach obdarzali mnie co delikatniejsi rozmwcy. Nie koczyem nigdy farmacji i nie lubiem przywaszcza sobie cudzych tytuw. Dzi co innego.: Tytu panie redaktorze nie budzi zainteresowania otoczenia, co za ciekawsze nikt z moich rozmwcw nie zamienia go na panie magistrze, nawet jeeli doskonale wie, e ukoczyem prawo i taka jest specjalno mojej publicystyki. Byem swego czasu u znajomych nie opodal Warszawy, ktrych akurat odwiedzia kobiecina ze wsi staa dostawczym cielciny. Gdy dowiedziaa si, jak reprezentuj profesj, szybko podaa tyy, pozostawiajc rodzin S. bez zaopatrzenia, i to na dugie lata. Wanie od tej pory pan S. tytuowa mnie; magistrem, jako e licho nie pi i nigdy nie wiadomo, kogo mj zawd potrafi wyposzy - tak mi to objani. A przecie, w gruncie rzeczy, pozostawiajc na uboczu cielcin, co w tym jest. Taki na przykad: inynier, powiedzmy, elektryk, wyjdzie sobie po poudniu z zakadu i moe spokojnie zapomnie o swym zawodzie. Z prokuratorem jest inaczej. Czowiek nosi ciar swej godnoci przez okrg dob. Musi: reprezentowa postaw zasadnicz reagujc na zo zawsze bez moliwoci ucieczki w nazwijmy to - prywatno. I tu widziabym pewn analogi z lekarzem. Tylko e lekarz zawsze pomaga, a -prokurator wprawdzie rwnie, ale produktem ubocznym jego dziaa na rzecz spoeczestwa jest zawsze czyja dolegliwo, wprawdzie zasuona, a jednak Mwic o wstydliwoci stanowiska prokuratora nie chciabym by le zrozumiany. Nigdy nie wstydziem si swego zawodu; odwrotnie - byem z niego dumny. Myl, e tylko obiegowe odczucia moralne nie zawsze pokrywk si z prawnymi i std caa sprawa. Zawsze, gdy oskaraem bandyt, wyczuwaem sympati sdowej publicznoci. Tylko rodziny oskaronych wystpoway milczco przeciwko mnie, co byo zrozumiae. Pamitam jednak wiele procesw, na ktrych wyranie

odczuwaem niech ludzi przysuchujcych si rozprawie i nie czuem si z tym dobrze. Jakie to byy sprawy? Na przykad lekarz, ktrego oskaraem przed laty o nielegalne spdzenie podu, a nawet przestpca gospodarczy. W marcu 1953 r. ukaza si tzw. may dekret o ochronie wasnoci spoecznej przed drobnymi kradzieami. W pierwszym okresie stosowania tego przepisu kurs by nader surowy. Stosowalimy areszty tymczasowe za zabr mienia groszowej nawet wartoci, a sdy wymierzay kary pozbawienia wolnoci bez warunkowego ich zawieszenia. Pamitam, e ktrego dnia milicja doprowadzia do mnie pewnego inyniera. By to czowiek ju po pidziesitce, przyzwoity pracownik jednej z warszawskich budw, nigdy nie karany. Okazao si, e hoduje on krliki i eby naprawi kilka klatek, po prostu zabra z budowy troch desek, drutu i siatki. Jegomo w zosta potraktowany przeze mnie jak i przez sd z ca surowoci wczesnego prawa, tylko gdy go oskaraem nie odbieraem spoecznej aprobaty publicznoci dla tak ostrych przepisw. Atmosfera niechci zdarzaa si niekiedy w sprawach o przestpstwa drogowe, przede wszystkim wwczas, gdy sprawca nie by pijany. Musz powiedzie, e nigdy w czasie swej pracy nie oskaraem nikogo wbrew wasnemu przekonaniu. Z drugiej jednak strony potrafiem niekiedy zrozumie, dlaczego czyn o okrelonym stopniu spoecznego niebezpieczestwa z punktu widzenia prawodawcy i interesu publicznego nie spotyka si z naleytym potpieniem ogu i jakie dziaaj tu mechanizmy. Dam jednak spokj rozwaaniom o wstydliwoci zawodu, problem ten bowiem naleaoby potraktowa znacznie szerzej, ni mog sobie na to pozwoli. By moe ta wstydliwo przestaaby w ogle wystpowa, gdyby spoeczestwo zdawao sobie spraw z roli i znaczenia licznych prokuratorskich dziaa niejako poza i na marginesie prawa karnego. Panuje tu jednak niezrozumiaa dezinformacja. Z pojciem prokurator czy si zawsze tylko ciganie i oskaranie. Inne tereny dziaalnoci urzdu, jak np. kontrola przestrzegania prawa, uczestnictwo w procesie cywilnym itd. pozostaj poza sfer wiedzy ludzi i jest to le. Leaem swego czasu w szpitalu. Pewnego dnia w czasie obchodu ktry z lekarzy nazwa mnie rozlanym wyrostkiem robaczkowym. Poczuem si wwczas kim bez imienia i nazwiska. Okazuje si, e byem powanym przypadkiem chirurgicznym i niczym wicej. Dla lekarza chory moe by lepa kiszka, dla prokuratora podejrzany rzadziej jest jedynie problemem prawnym okrelonym artykuem kodeksu karnego, za ktrym kryje si tylko jego przestpstwo. W wielu prowadzonych ledztwach, szczeglnie po latach pracy, zdarzao mi si odrywa czy wyizolowa czyn sprawcy od caego jego ycia, ktrym przecie nie zawsze mogem si zajmowa, choby z braku czasu. Osoba zodzieja, apownika czy bandyty interesowaa mnie czsto tylko w okresie od - do, limitowanym granic zarzutu. Przez to w istocie patrzyem czasem na swych klientw troch tak jak niektrzy lekarze na pacjentw: po rutyniarsku. Ma to swoje ze, ale i dobre strony. Za dobr mna by uzna brak uprzedze, emocjonalnego, pozytywnego bd negatywnego stosunku do sprawcy, a w konsekwencji, za obiektywizm ocen. Za strona takiej postawy to przede wszystkim, niemono penego zrozumienia, dlaczego wanie X czy Y postpi tak, a nie inaczej. Jaki zesp-czynnikw odegra dominujc rol i gdzie szuka autentycznych powodw kolizji z prawem, ktre pozostaway w sferze mojego bezporedniego profesjonalnego zainteresowania. Tempo ycia utrudnia bardzo wiele. Lekarz dysponujcy anamnez, histori choroby sprzed lat, a nawet szeregiem specjalistycznych bada dodatkowych, wie o swym pacjencie duo mniej ni

lekarz domowy w XIX w. Nigdy nie miaem czasu, aby pozna podejrzanego tak, jak sdzia ledczy ze Zbrodni i kary zna Raskolnikowa - i tego mi brakowao. Odpowiednikiem lekarskiej anamnezy s dane z rejestru skazanych, arkusze; osobopoznawcze, opinie i ankiety. A jednak mimo stara, aby uzyska o podejrzanym pen wiedz, bywa to bardzo trudne. Istnieje przestpstwo, ktre bada si najbardziej wszechstronnie, a czowiek pozostaje niekiedy na uboczu, cho oczywicie nie zawsze, ale jakim kosztem. Zawodowa rutyna w ocenie przestpstwa doprowadza niekiedy poza sub do rutyny w ocenie ludzi. Poniewa przestpstwo jest czym zym, sprawca jest te rwnie jednoznacznie zy, i tu wanie moe tkwi bd. Wspomniany sposb widzenia ludzi przenosi si czasem na obszar ycia prywatnego. Ju po odejciu z Prokuratury obserwowaem u siebie konsekwencje wspomnianego nawyku. Z jednej strony sdzenie ludzi po ich czynach nie jest przecie bdem, z drugiej jednak staem si w yciu towarzyskim duo bardziej krytycznym wobec otoczenia. Wystarczyo, by kto zrobi co nie tak jak naley, abym uoglni jego czyn choby sporadyczny, posuwajc si do totalnie ujemnej oceny czowieka, nie zawsze przecie sprawiedliwej. Wszystko brao si std, e do oceny nie czynu a czowieka zdarzao mi si podchodzi formalnie. Fetyszyzowaem to, co zrobi, nie umiejc zrozumie motywacji bd szufladkujc j wedug formalnych schematw. Francuzi powiadaj: Wszystko zrozumie, to wszystko przebaczy. Prokurator nie moe hodowa tej dewizie choby dlatego, e stoi on na stray prawa i musi reprezentowa najszerzej pojty interes spoeczny. Filozofujc mona na dobr spraw zrozumie nawet morderc seksualnego, nie sposb mu jednak wybaczy, choby w imi ochrony ycia i zdrowia ludzkiego jako wartoci bezwzgldnej. Jeeli prokurator nie moe wybacza, to w konsekwencji chyba nie zawsze musi rzeczywicie wszystko do koca rozumie. Mona oskary i sprawiedliwie skaza przestpc tylko przy niezbdnej wiedzy o nim samym, bez potrzeby dokonywania niej zawsze realnych zabiegw, aby wiedzie wszystko. W swej pracy zawodowej zawsze staraem si wiedzie wszystko o przestpstwie i do duo o sprawcy. Nigdy nie odwracaem tych proporcji chyba dla tego, e pena wiedza o czowieku wymaga bardziej lat ni akt, a przecie nie sposb zje z kim beczk soli, zanim si go oskary. Chirurg spotyka si poza szpitalem z przypadkiem chirurgicznym chyba duo rzadziej ni prokurator z czynem w wikszym lub mniejszym stopniu bezprawnym. Tak na co dzie to ludzi chorych jest chyba mniej... Ci, ktrzy choruj, pozostaj w mniejszoci w stosunku do ludzi mniej lub bardziej niemoralnych. Myl, e atwiej jest zrobi wistwa ni powanie zachorowa. Std te lekarze rzadziej przenosz sw zawodow rutyn do stosunkw pozaszpitalnych ni prokuratorzy do stosunkw poza swym urzdem, na konsekwencj za tego stania rzeczy nie trzeba dugo czeka. Byem niedawno w delegacji subowej ju nie jako prokurator, a jako dziennikarz. W urzdzie, ktry odwiedziem, kto yczliwy zaproponowa mi powiadczenie delegacji w taki sposb, abym mg pozosta w atrakcyjnej miejscowoci kuracyjnej dwa dni duej, ni byo to niezbdne, i oczywicie na koszt redakcji. Gdybym nigdy nie by prokuratorem albo bym odmwi, albo skorzysta z propozycji, i na tym koniec. Ja za straciem do tego czowieka szacunek. Widziaem w nim przestpc, ktry zamierza dokona faszerstwa dokumentu, powiadczy nieprawd co do okolicznoci majcej znaczenie prawne, a mnie wcign w orbit zamierzonej kombinacji, choby nawet w moim tylko interesie. Moe celowo nieco przesadzam, ale tok mojego mylenia by troch wanie taki. Podobnych przykadw mona by mnoy wiele. Praca w Prokuraturze pozostawia trudny do zatarcia lad pewnej kracowoci w ocenach ludzi poprzez odrywanie konkretnego faktu, konkretnego

zachowania si zarwno od innych cech tyche ludzi, jak i od pewnych obyczajw, w ramach ktrych okrelona postawa mieci si w nacignitych nieco normach moralnych, nie mieszczc si jednak w formalnych normach prawych, bardziej wymagajcych. Znajomy, ktry po wypiciu dwch kieliszkw koniaku siada za kierownic samochodu, bywa dla mnie niekiedy tylko okrelonym przepisem kodeksu wykrocze. Czasem zapominam, mwi to oczywicie w przenoni - kto o jest, a widz jedynie to, co zrobi. Jego konflikt prawem przenosi si w sfer ocen generalnych, Nie jest to chyba dobrze, ale c nawyk. W podobny sposb oceniem podczas pewnej wycieczki skdind przyzwoitego czowieka, ktry wywiz na teren NRD nielegalnie 100 czy 200 zakupionych uprzednio na warszawskim bazarze marek, by kupi maszyn do pisania. Pojcie wystpku dewizowego czy celnego w wiadomoci wielu ludzi po prostu nie istnieje. Myl oczywicie o ocenie spoecznego niebezpieczestwa takich czynw, formalne nakazy prawa bowiem spopularyzowane s znakomicie. By moe jest w tym cie przesady. A jednak dla lekarza czarna kropka na policzku przygodnie spotkanego czowieka moe kojarzy si z nader zoliwym rakiem. Ta kropka przesania wszystko inne, trzeba tylko wiedzie, co ona znaczy i co moe by dalej. Chodzi tu o ostro i wybiorczo profesjonalnie ukierunkowanego widzenia. Lekarz zawsze skonny jest do przesady w niekorzystnym rokowaniu schorzenia. Prokurator przesadza podobnie, ale w ocenie ludzkich przywar. Pitno zawodu to nie tylko kwestia ocen ludzi, ale rwnie wasnego postpowania. Czowiek staje si bardziej wymagajcym nie tylko wobec innych, ale rwnie wobec siebie, a przecie y trzeba. Obserwujc niektrych kolegw czy znajomych spoza zawodu prawniczego odnosz wraenie, e wiele rzeczy, przychodzi im atwiej. Niedawno kto z mojego bliskiego otoczenia sprzedawa len dziak. Obie strony transakcji bardzo si spieszyy i wszystko zaleao od geodety, a konkretnie od terminu, w jakim; dokonaby on stosownych ogldzin. Geodeta powiedzia, e przyjedzie za dwa miesice, a mj znajomy z gry wiedzia, e uda mu si skoni zacnego urzdnika, eby si pospieszy. Ot, ja bym tego zaatwi nie potrafi, tak jak wielu podobnych spraw. Wprowadzaem si swego czasu do nowego mieszkania. Pewien dentelmen, od ktrego duo zaleao, asystowa przy przeprowadzce. By to elegancki mczyzna w rednim wieku, bardzo nobliwy i nieskazitelnie ubrany. Wrczajc mi klucze powiedzia: - Widzi pan, w tym bloku nie wszyscy lokatorzy maj piwnic, ale pan bdzie mia. Podzikowaem. Mj rozmwca cign dalej: - Tu nie wszyscy otrzymuj automatyczne bezpieczniki, ale dla pana mam cay komplet. Byem wdziczny. Gdy dentelmen zapewni mnie, e dziki jego staraniom mam w azience najnowszy, typ baterii, a w kuchni zlewozmywak z importu - zrozumiaem, e ograniczajc si do suchych podzikowa robi wistwo. Byo to co w rodzaju moralnego kaca. Czuem, e czowiek ten na co czeka, a ja nie tyle nie chc, co nie potrafi stan na wysokoci zadania i e funkcjonuj tu swoiste zawodowe obcienia, z ktrych nie sposb si ju wyzwoli.

Innym pitnem zawodu jest brak odpornoci na fasz i obsesyjne denie do ujawnienia kamstwa, nawet wbrew wasnemu interesowi. Prokurator ma do czynienia z podejrzanymi, ktrzy kami, i ze wiadkami, ktrzy mijaj si z prawd. Kto niegupi powiedzia, e wiadek to albo kamca, albo winia - tertium non datur. Kamliwych wiadkw przesuchiwaem w swym yciu wielu. Przyjcie za dobr monet prezentowanych przez nich kamstw byoby prokuratorskim bdem w sztuce. Std te zawsze dyem do tego, aby przez wydobywanie z ich zezna zawartych sprzecznoci - sprowadzi kamstwa do absurdu i zmusi do wyjawienia prawdy. Takie postpowanie niezbdne w ledztwie nie ma duego sensu w yciu. A mimo to pozostaje jako signum zawodu i to chyba na zawsze. Kamstwo w ledztwie moe by niezbdne podejrzanemu, korzystne dla wiadka, zdarza si nawet, i to przy racjonalnym uzasadnieniu, niektrym pokrzywdzonym. Prokurator nie jest zainteresowany w zaprotokoowaniu faszywych enuncjacji. Poniewa istot postpowania karnego jest ujawnienie caej prawdy o ludziach i zdarzeniach, przeto dy si do niej zawsze. Co innego w yciu. Czsto dobrze jest by okamanym, czasem prawda wcale nie jest czowiekowi potrzebna, a nawet przeszkadza. Dobrze jest czasem w yciu towarzyskim, rodzinnym czy nawet uczuciowym przymyka oczy na wiele spraw, umie ich nie widzie. Prokurator czy nawet byy prokurator nie jest tu w najlepszej sytuacji. Denie do ujawnienia kamstwa staje si odruchem, nawykiem czy choby jednym i drugim. Rozmowa zamienia si w przesuchanie, a w konsekwencji czowiek dowiaduje si prawdy, ktra wcale mu nie jest niezbdna ani potrzebna. Z deniem do ustalenia faktw czy si podejrzliwo. W ledztwie bywa ona uzasadniona, stanowic naturaln konsekwencj procesu dochodzenia do prawdy wobec tych, ktrzy dla oczywistego wasnego interesu zawsze prbuj j zaciemni. Prokurator przyzwyczaja si niejako na co dzie do przeciwnikw, ledztwo stanowi jawn gr interesw: z jednej strony interes publiczny, z drugiej - interes prywatny oskaronego, zawsze sprzeczny z tym, ktry reprezentuje prokurator. W imi zasady prawdy obiektywnej prokurator musi nieustannie weryfikowa zdobyte ustalenia, a jeeli weryfikowa - to wtpi. Jest tu poczesne miejsce dla czynnika odpowiednio ukierunkowanej podejrzliwoci, bez ktrej o wykonywaniu zawodu prokuratora nie moe by mowy. Podejrzliwo zawodowa, warunek sine qua non powodzenia w ledztwie, moe by niekiedy przyczyn niepowodzenia w yciu. Czowiek podejrzany w ledztwie, nie moe si o to obrazi, nawet jeeli zbiegiem okolicznoci okae si niewinny. W yciu bywa zupenie inaczej. Obraaj si nie tylko niewinni, moe wanie przede wszystkimi winni. Wanie za to, e wtpi si w prawdziwo ich zapewnie - to ich gniewa. Czsto apaem si na tym, e mj stosunek do ludzi - przed laty i dzi - bywa nacechowany podejrzliwoci. Wydaje mi si zawsze, e mam do czynienia z jak koncepcj cile egoistyczn, na wasny uytek tego, ktry j reprezentuje. Przeniesienie tego domniemania to jako zasady -- na grunt prywatny moe doprowadzi do swoistej alienacji, stanowicej niebezpieczne pitno zawodu. Mwi, rzecz jasna, tylko, o sobie. S ludzie, ktrzy potrafi lepiej lub gorzej myle kategoriami przedstawiciela okrelonego zawodu i kategoriami cywila w zalenoci od sytuacji chwili, warunkw. Musz przyzna, e nie zawsze mi si to udawao. Nie zawsze potrafiem pozby si podejrzliwoci, jakby ycie byo przedueniem ledztwa, ze wszystkimi faktu tego konsekwencjami. A jednak mimo licznych aberracji zawd prokuratora daje wielk wiedz o yciu i ludziach, wiedz, ktra w pewnym sensie jest skrzywiona wanie przez ekstrema, ale przecie w sytuacjach ekstremalnych osobowo czowieka rysuje si najostrzej. Bdc poza Prokuratur przez wiele lat nie napotkaem tylu ludzkich wistw, z jakimi zetknem si w toku jednego ledztwa. Praca ledcza daje wyobraenie o ogromie ludzkich moliwoci, oczywicie w najbardziej pejoratywnym tego sowa znaczeniu. Po latach wykonywania zawodu mona si nie

tylko przesta niczemu dziwi, ale i suponowa najgorsze. Tu wanie tkwi najwiksze niebezpieczestwo. Przez ponad 20 lat kady dzie dostarcza mi danych, e czowiek to wcale nie brzmi dumnie. Trzeba duo dojrzaoci i odpornoci, aby nieustannie wierzy, e to, z czym styka si prokurator - to przecie tylko margines, e w yciu jest inaczej. Czy naprawd zachowaem t odporno - trudno powiedzie. Myl, e i tak, i nie.

Projekt okadki Czesaw Kosmaty Redaktor Regina Jackowska Redaktor techniczny Stanisaw Maecki Copyright by Krajowa Agencja Wydawnicza Warszawa 1979 KRAJCWA AGENCJA WYDAWNICZA KSW PRASA-KSIKA-RUCH WARSZAWA 1979 Wydanie pierwsze. Nakad: 50.000 + 350 egz. Objto: ark. wyd. 11,93, ark. druk. 11,25 Papier druk. mat. kl. V, 71 g, B1 Nr prod. XII-5/2330/76. Zakady Graficzne w Katowicach, ul. Armii Czerwonej 138 Zam. 192/3/79 C-41 Cena z 28,-

You might also like