You are on page 1of 177

KRAINA LOGOS www.logos.amor.

pl

TRAKTAT O NATURZE LUDZKIEJ


( Tom I )

David Hume

WSTP

Nie ma rzeczy bardziej zwykej i naturalnej ni to, e ludzie, ktrzy maj roszczenie, i odkryli jak rzecz now w wiecie filozofii i nauk, sugeruj innym, by chwa lili ich wasne systemy, osawiajc jednoczenie wszyst kie te, ktre powstay wczeniej. Gdyby ci ludzie zado walali si ubolewaniem nad t ignorancj, ktra jeszcze wci ciy na nas w ogromnej wikszoci wanych spraw, jakie mog zjawi si przed trybunaem rozumu ludz kiego, to znalazo by si niewielu ludzi znajcych si na naukach, ktrzy by atwo si z nimi nie zgodzili. Czo wiekowi o wyrobionym sdzie i duej wiedzy atwo jest spostrzec, e sabe s podstawy nawet tych systemw, ktre zdobyy najwikszy kredyt i posuny najdalej swe roszczenia do rozumowania cisego i gbokiego. Zasady przyjte na wiar, konsekwencje kulawo z nich wypro wadzone, brak spjnoci midzy czciami systemu i brak oczywistoci w caoksztacie oto rzeczy, ktre mona spotka na kadym kroku w systemach filozofw najbar dziej wybitnych; i, jak si zdaje, te rzeczy cigny nieask na sam filozofi. I nie trzeba nawet tak gbokiej wiedzy, aeby odkry, jak niedoskonay jest stan obecny nauk; nawet pospl- stwo, ktre jest poza drzwiami, moe wywnioskowa z ha- iasu i szumu, jaki syszy, e nie wszystko idzie dobrze
Traktat o naturze ludzkiej t. I

KRAINA LOGOS www.logos.amor.pl

W s t p
po tej stronie drzwi. Nie ma rzeczy, ktra nie byaby przedmiotem debat i co do ktrej ludzie uczeni nie mie liby przeciwnych pogldw. Najbardziej nawet potoczne zagadnienie nie unika naszych sporw, co za do proble mw najbardziej doniosych, to nie jestemy w stanie da jakiego pewnego rozstrzygnicia. Dysputy mno si, jak gdyby wszystko byo niepewne, a s prowadzone tak gorco, jak gdyby wszystko byo pewne. W caym tym rozgwarze nie rozum zdobywa poklask, lecz wymowa; i nikt nie musi tu traci nadziei, e zdobdzie prozeli-tw dla najbardziej dziwacznej koncepcji, jeli posiada w dostatecznej mierze sztuk przedsta wiania jej w bar wach korzystnych. Zwycistwo osigaj tu nie ludzie w zbroi, ktrzy operuj pik i mieczem, lecz trbacze, dobosze i muzykanci wojskowi. Std w moim mniemaniu powstaje potoczne uprze dzenie do wszelkich rozumowa metafizycznych, nawet pord tych ludzi, ktrzy podaj si za szkolarzy i kt rzy maj suszny sd o wartoci kadego innego dziau pimiennictwa. Przez rozumowania metafizyczne rozu miej oni nie wywody kadej poszczeglnej gazi nauki, lecz argumentacj wszelkiego rodzaju, ktra tak czy ina czej jest zawia i wymaga pewnej uwagi, by j mona byo zrozumie. Tak czsto marnowalimy nasz prac w takich poszukiwaniach, i zazwyczaj odrzucamy takie wywody bez wahania i decydujemy, e jeeli zawsze mu simy by ofiar bdw i zudze, to przynajmniej winny one by naturalne i zajmujce. I rzeczywicie te tylko najbardziej zdecydowany sceptycyzm, poczony z du ym stopniem gnunoci, moe usprawiedliwi ten wstrt do metafizyki. Gdyby bowiem prawda w ogle znajdowaa si w zasigu ludzkiej pojtnoci, to z pewnoci musia aby lee bardzo gboko i by zawia; i mie nadziej,

Wstp

e dotrzemy do niej bez trudu, podczas gdy najwiksze geniusze nie osigay jej przy najwikszych mozoach, to z pewnoci trzeba uwaa za du prno i zarozu miao. Nie roszcz sobie adnych pretensji do takiego przywileju w tej filozofii, ktr mam wanie rozwin; i uwaabym, e przemawiaoby to silnie przeciw niej, gdyby bya tak bardzo atwa i oczywista. Jest rzecz oczywist, e wszystkie nauki pozostaj w pewnym stosunku, bardziej lub mniej wyranym, do natury ludzkiej; i e choby ktra z nich nie wiedzie jak wydawaa si oddalona od tej natury, to przecie wszystkie one powracaj do niej na tej czy innej drodze. Nawet matematyka, filozofia naturalna i religia naturalna w pewnej mierze zale, od nauki o czowieku; s one bo wiem przedmiotem ludzkiego poznania i s przedmiotem jidw, ktre tworzy czowiek dziki swym siom i wa dzom. Nie podobna orzec, jakie zmiany i udoskonalenia moglibymy poczyni w tych naukach, gdybymy grun townie znali zakres i moc rozumu ludzkiego i gdybymy mogli wyjani natur tych idei, ktrymi si posugujemy oraz natur tych operacji, ktrych dokonujemy w naszych rozumowanich. Na te udoskonalenia jeszcze bar dziej naley pokada nadziej w religii naturalnej, jako e nie zadowala si ona tym, i nas poucza o naturze si wyszych, lecz siga swoim wzrokiem dalej, do po stawy, jak te siy zajmuj w stosunku do nas i do na szych obowizkw wzgldem tych si; wobec czego my nie tylko jestemy istotami, ktre rozumuj, lecz rwnie jednym z przedmiotw, ktrych dotyczy nasze rozumo wanie. Jeeli wic nauki: matematyka, filozofia naturalna i re ligia naturalna, pozostaj w takiej zalenoci od wiedzy o czowieku, to czeg mona oczekiwa w innych nau-

Wstp

Wstp

kach, ktrych zwizek z natur ludzk jest bardziej cisy i intymny? Jedynym celem logiki jest wyjani zasady i ope racje naszej wadzy rozumowania i natur naszych idei; nauka o moralnoci i estetyka rozwaaj nasze upodo bania i uczucia; polityka za rozwaa ludzi jako po czonych w spoeczno i zalenych wzajemnie od siebie. Te cztery nauki, a mianowicie: logika, etyka, estetyka i po lityka, obejmuj niemal wszystkie rzeczy, jakie zna moe by wane dla nas dla jakiegokolwiek powodu i jakie mog prowadzi do ulepszenia lub suy ku ozdobie umysu ludzkiego. Ot tutaj jedynym rodkiem, ktry, jak moemy si spodziewa, da nam pomylne wyniki w naszych docie kaniach filozoficznych, jest porzuci uprzykrzon metod maruderstwa, ktrej dotychczas trzymalimy si, i za miast bra tu i tam jaki zamek czy wiosk nad granic, i wprost ku stolicy czy orodkowi tych nauk, ku samej naturze ludzkiej; a gdy ju zdobdziemy nad ni wadz, wszdzie gdzie indziej moemy mie nadziej na atwe zwycistwo. Std moemy rozszerzy nasze zdobycze na wszystkie te nauki, ktre w bardziej cisej mierze zajmuj si yciem ludzkim; a nastpnie moemy przej spokoj nie do bardziej dokadnego badania tych nauk, ktrych przedmiotem s rzeczy, budzce sam tylko ciekawo. Nie ma zagadnienia doniosego, ktrego rozstrzygnicie nie naleaoby do nauki o czowieku; i nie ma takiego, ktre mona by rozstrzygn pewnie, nim zapoznamy si z t nauk. Stawiajc wic sobie za cel wyjanienie zasad natury ludzkiej, w rzeczywistoci projektujemy peny system nauk, budowany na podstawie niemal cakowicie nowej, na jedynej, na ktrej te nauki mog si oprze pewnie.

I podobnie jak nauka o czowieku jest jedyn solidn podstaw dla innych nauk, tak rwnie jedyn solidn podstaw, jak moemy da tej nauce o czowieku, musi by dowiadczenie i obserwacja. Nie jest to myl zadzi wiajca, e zastosowanie filozofii opartej na dowiad czeniu do spraw moralnych winno przyj pniej, po zagadnieniach przyrodniczych, i to w odstpie wikszym, ni cae stulecie. Znajdujemy bowiem faktycznie, e mniej wicej taki wanie odstp czasu dzieli pocztki tych nauk; liczc czas od Talesa do Sokratesa odstp ten jest mniej wicej rwny temu, jaki dzieli Franciszka Bacona i pniejszych filozofw w Anglii *, ktrzy za czli opiera nauk o czowieku na nowej podstawie i ktrzy przycignli uwag publicznoci i pobudzili jej ciekawo. Cho prawd jest, e inne narody mog wspzawodniczy z nami w poezji, a przewysza nas w pewnych innych sztukach przyjemnych, to przecie postpy w myleniu i filozofii mog si dokonywa tylko w kraju tolerancji i wolnoci. I nie powinnimy myle, e ten pniejszy postp w nauce o czowieku da mniejszy zaszczyt naszemu ro dzinnemu krajowi ni wczeniejszy postp w filozofii natu ralnej, lecz winnimy raczej uwaa go za wikszy tytu do sawy z tej racji, e wiksze jest znaczenie tej nauki i e konieczn jest rzecz podda j takiej reformie. Dla mnie wydaje si rzecz oczywist, e wobec tego, i rw nie jest nam nieznana natura umysu jak rzeczy fizycznych, przeto musi by rwnie niemoliwe wytworzy sobie ja kie pojcie o siach i cechach umysu inaczej ni na pod stawie starannego i cisego badania faktw oraz obser* Locke, Shaftesbury, Mandeville, Hutcheson i Butler etc.

Wst(p

Wstp

wacji tych swoistych oddziaywa umysu i ich skutkw, gdy znajduje si on w rnych okolicznociach i sytuacjach. I chocia winnimy stara si, aby uczyni wszystkie na sze zasady moliwie jak najbardziej powszechnymi, po suwajc nasz obserwacj faktw do najdalszych granic i wyjaniajc wszelkie skutki za pomoc najprostszych i najbardziej nielicznych przyczyn, to przecie jest pewne, e nie moemy wyj poza dowiadczenie; i wszelk hi potez, ktra ma roszczenie, e odkrywa ostatecznie pier wotne wasnoci natury ludzkiej, naley od razu odrzu ci jako chimeryczn i pen zarozumiaoci. Nie myl, iby filozof, ktry by powanie przyoy si do tego, by wyjani ostateczne zasady duszy, okaza si wielkim mistrzem w samej tej nauce o naturze ludz kiej, ktr chce wyjani, czy te wielkim znawc tego, co w naturalny sposb zaspokaja umys czowieka; nie ma bowiem rzeczy bardziej pewnej ni to, i zawiedzenie nadziei ma niemal ten sam skutek, co jej zaspokojenie, i e skoro tylko przekonamy si, i nie podobna zaspo koi jakiego pragnienia, znika samo to pragnienie. Gdy widzimy, e dotarlimy do najdalszych granic rozumu ludzkiego, zatrzymujemy si na tym zadowoleni, cho przewiadczeni jestemy zupenie o naszej zasadniczej ignorancji i cho widzimy, e nie potrafimy uzasadni naszych najbardziej oglnych i najbardziej subtelnych za sad inaczej ni przez to, i nasze dowiadczenie mwi nam o ich realnoci. Tak wanie wyjania sobie rzeczy przecitny czowiek: nie potrzeba wic byo przygoto wawczego badania, by odkry, e jest to zjawisko naj bardziej swoiste i najbardziej niezwyke. To, e nie mona ju dalej si posun, wystarcza dla czytelnika; podobnie pisarzowi moe da bardziej subtelne zadowolenie to, e przyzna si z wasnej woli do swej ignorancji

i e wykae roztropno, unikajc tego bdu, w ktry popado tak wielu ludzi, narzucajc wiatu swoje domysy i hipotezy jako najbardziej pewne zasady. Gdy mona osign takie wzajemne zadowolenie midzy mistrzem a uczniem, to nie wiem doprawdy, czego wicej moemy da od naszej filozofii. Lecz gdyby kto uwaa, e ta niemoliwo wyjanie nia ostatecznych zasad jest pewnym brakiem w nauce o czowieku, to omiel si twierdzi, e jest to brak, ktry wsplny jest tej nauce i wszystkim innym oraz wszyst kim sztukom, jakie praktykujemy, czy to bd te, ktre uprawia si w szkoach filozoficznych, czy te te, ktre si praktykuje w warsztatach najskromniejszych rze mielnikw. adna z nich nie moe wyj poza dowiad czenie ani ustali jakich zasad, ktre by nie byy oparte na tym autorytecie. Filozofia moralna ma t niekorzystn waciwo, ktrej nie znajdujemy w filozofii naturalnej, e zbierajc swoje obserwacje faktw nie moe czyni tego celowo, z premedytacj, wedle takiej metody, iby rozstrzyga ostatecznie kad trudno, jaka moe pow sta. Gdy mam wtpliwoci co do tego, jaki wpyw w pew nej sytuacji wywrze jedno ciao na inne, to musz tylko postawi te ciaa w takiej sytuacji i obserwowa, co z tego wyniknie. Lecz gdybym prbowa w ten sam sposb wy jania wszelkie wtpliwoci filozofii moralnej, stawiajc si w tak sam sytuacj, jak rozwaam, to rzecz jasna, taka refleksja i premedytacja naruszyaby dziaanie tych naturalnych czynnikw we mnie samym, tak i musiao by si sta niemoliwe, ibym wyprowadzi jak suszn konkluzj z tego zjawiska. Musimy wic zbiera w tej nauce nasze obserwacje faktw, przypatrujc si uwa nie ludzkiemu yciu, i bra je tak, jak one si ukazuj w zwykym toku zdarze, patrze na zachowanie ludzi

Wstp

w towarzystwie, w interesach i w rozrywkach. Gdy obserwacje tego rodzaju rozumnie zbierzemy i porwnamy, to moemy mie nadziej, i oprzemy na nich nauk, ktra nie bdzie nisza co do stopnia pewnoci, a bdzie znacznie wysza co do swej uytecznoci w stosunku do wszelkiej innej nauki, wchodzcej w zasig rozumu ludzkiego.

KSIGA I. O ROZUMIE

CZ I O IDEACH, ICH POCHODZENIU, ICH SKADZIE, ZWIZKACH MIDZY NIMI, O ABSTRAKCJI, I O INNYCH RZECZACH

Rozdzia I

O pochodzeniu naszych idei Wszelkie percepcje w umyle ludzkim dziel si na dwa odrbne rodzaje, ktre nazywa bd impresjami i ideami. Rnica midzy nimi polega na stopniu siy i ywoci, z jak narzucaj si umysowi i toruj sobie drog do naszej myli lub wiadomoci. Te percepcje, ktre wchodz do wiadomoci z najwiksz si i natar czywoci, moemy nazywa impresjami', przez t nazw rozumiem wszelkie nasze doznania zmysowe, uczucia i emocje, jak zjawiaj si one po raz pierwszy w naszej duszy. Przez idee rozumiem mgliste obrazy impresji w ro zumowaniu i myleniu; takie na przykad, jakie s wszystkie percepcje wzbudzone przez sowa, ktre tu pisz, wyjwszy tylko te, ktre maj pocztek we wzroku i dotyku, oraz wyjwszy bezporedni przyjemno lub przykro, jak to moe powodowa. Myl, e nie bdzie po trzeby uywania wielu sw, by wyjani t rnic. Kady sam atwo spostrzee rnic midzy odczuwa niem i myleniem. Przecitnie stopnie tych rodzajw od rnia si atwo; cho nie jest rzecz niemoliw, iby w poszczeglnych przypadkach byy one bardzo podobne do siebie. Tak we nie, w gorczce, w obkaniu lub

O id e a c h

O pochodzeniu naszych idei

we wszelkich bardzo gwatownych poruszeniach duszy, nasze idee mog zblia si do impresji. Z drugiej strony zdarza si czasem, e nasze impresje s tak mgliste i sabe, e nie moemy ich odrni od naszych idei. Lecz mimo tego bliskiego podobiestwa w nielicznych przypadkach, na og biorc, s one tak rne, e nikt nie moe mie wtpliwoci, i naley je zaliczy do rnych dziaw i kade oznaczy inn nazw, by uwidoczni rnic *. Jest jeszcze inny podzia naszych percepcji, ktry do brze bdzie wzi w rachub i ktry obejmuje zarwno impresje, jak i idee. Jest to podzia na percepcje proste i zoone. Percepcje proste, impresje i idee, s takie, e nie dopuszczaj adnego rozrnienia ani rozdzielania na czci. Zoone s przeciwiestwem tamtych i dadz si rozoy na czci. Jakkolwiek poszczeglna barwa, smak i zapach s jakociami, ktre zwizane s ze sob w jedno w tym oto jabku, to przecie atwo jest spostrzec, e nie s one tym samym, lecz co najmniej dadz si odrni jedne od drugich. Dawszy w tych podziaach pewien porzdek i ukad przedmiotom naszego badania, moemy teraz przej do rozwaania bardziej dokadnego wasnoci tych przed miotw i stosunkw midzy nimi. Pierwsza okoliczno, ktra iiderza moje oko, to wielkie podobiestwo midzy naszymi impresjami i ideami we wszystkich innych szcze gach poza stopniem siy i ywoci. Jedna zdaje si by
* Uywam tutaj tych terminw impresja i idea w sensie rnym od potocznego i mam nadziej, e bdzie mi wybaczona ta dowolno. By moe, e ja raczej przywracam pierwotne znaczenie wyrazowi idea", od ktrego odstpi Locke, oznaczajc tym wyrazem wszystkie nasze percepcje. Ale nie chciabym by rozumiany tak, e przez impresj" oznaczam sposb, w jaki nasze ywe percepcje powstaj w duszy; tym mianem ozna czam po prostu same percepcje, dla ktrych nie ma szczeglnego terminu ani w jzyku angielskim, ani w adnym innym mi znanym.

w pewien sposb odbiciem drugiej, tak i wszystkie percepcje naszego umysu s zdwojone i zjawiaj si w wiadomoci i jako impresje, i jako idee. Gdy zamykam oczy i myl o moim pokoju, to idee, ktre tworz sobie, s dokadnym odbiciem impresji, ktrych doznaem; i nie ma adnego rysu w jednym przeyciu, ktrego by nie byo w drugim. Przebiegajc myl inne moje percepcje, zawsze znajduj to samo podobiestwo i to samo odbicie. Idee i impresje zdaj si zawsze odpowiada sobie wza jemnie. To wydaje mi si rzecz godn uwagi, zatrzymuj si te na tym przez chwil. Przypatrujc si bardziej szczegowo, znajduj, e zbyt daleko mnie ponis pierwszy rzut oka i e musz skorzysta z podziau percepcji na proste i zoone, by ograniczy to oglne twierdzenie, i wszelkie nasze idee i impresje s do siebie parami podobne. Zauwaam, e wiele naszych idei zoonych nigdy nie miao odpowiednikw w impresjach i e wiele naszych zoonych impresji nie znajduje dokadnego odbicia w ideach. Mog wyobrazi sobie takie miasto jak Nowa Jerozolima, w ktrym bruk jest ze zota, a ciany z rubinw, cho takiego nigdy nie widziaem. Widziaem natomiast kiedy Pary; lecz czy bd twierdzi, e mog utworzy sobie tak ide tego miasta, w ktrej by miay dokadne odbi cie wszystkie jego ulice i domy oraz ich rzeczywiste proporcje? Widz tedy, e jakkolwiek zachodzi oglnie due po dobiestwo midzy naszymi zoonymi impresjami i ideami, to jednak nie jest prawdziwa powszechnie re gua, i s one wzajemnie dokadnymi odbiciami. Mo emy teraz rozway, jak rzecz si ma z naszymi percep cjami prostymi. Zbadawszy rzecz najdokadniej, jak tylko to mog, odwaam si twierdzi, e tutaj regua obowi-

16

O id ea ch

l, I,r

O pochodzeniu naszych idei

uje bez wyjtku i e kada prosta idea ma prost impresj, jej podobn, i e kada prosta impresja ma odpowiada jc jej ide. Ta idea czerwieni, ktr tworzymy sobie w ciemnoci, i ta impresja, ktra powstaje w naszych oczach przy wietle sonecznym, rni si tylko stopniem, nie za swoj natur. e tak si ma rzecz ze wszystkimi naszymi prostymi impresjami i ideami, tego niepodobna dowie, szczegowo je wyliczajc. Kady czowiek moe jednak sam si o tym przekona, przebiegajc myl tyle przykadw, ile mu si podoba. Lecz jeli kto chciaby zaprzeczy temu powszechnemu podobiestwu, to ja nie znam sposobu, aeby go przekona, poza tym jednym, e chciabym, iby mi on pokaza prost impresj, ktra nie ma swego odpowiednika w idei, lub prost ide, ktrej nie odpowiadaaby impresja. Jeli nie zadouczyni temu daniu, a pewne jest, e nie zadouczyni, to z jego milczenia i z naszej wasnej obserwacji moemy wyprowadzi nasz konkluzj. Tak wic znajdujemy, e wszelkie proste idee i impresje s do siebie parami podobne. Jako e za impresje i idee zoone tworz si z prostych, przeto twierdzi moemy oglnie, e te dwa rodzaje percepcji dokadnie odpowia daj sobie wzajemnie. Odkrywszy t odpowiednio, ktra nie wymaga dalszego badania, ciekaw jestem innych wasnoci tych przey. Rozwamy tedy, jak rzecz si ma z ich istnieniem, oraz ktre z impresji i idej s przy czynami, a ktre skutkami. Pene zbadanie tego zagadnienia jest przedmiotem obecnego traktatu. Tu wic zadowolimy si ustaleniem jednego twierdzenia oglnego: e wszystkie nasze proste idee, gdy zjawiaj si po raz pierwszy, wywodz si z impresji pro stych, ktre im odpowiadaj i ktrych one s dokadnym od biciem.

Szukajc zjawisk, ktre by dowodziy tego twierdzenia, znajduj tylko zjawiska dwch rodzajw; lecz w obr bie kadego z tych rodzajw zjawiska s oczywiste, liczne i przekonywajce. Przede wszystkim przegldajc rzeczy na nowo, upewniam si w tym, co ju powyej twier dziem, e kada prosta impresja ma swj odpowiednik w prostej idei i e kada prosta idea ma swj odpowied nik w prostej impresji. Z tego staego powizania per cepcji podobnych wnosz bezporednio, e zachodzi duy zwizek midzy naszymi impresjami i ideami, ktre so bie odpowiadaj, i e istnienie jednych ma znaczny wpyw na istnienie drugich. Takie stae powizanie, w ta kiej niezliczonej iloci przykadw, nie moe nigdy pow sta przypadkowo, lecz jasno dowodzi, e impresje zale od idej lub idee od impresji. Aebym mg dowiedzie si, w jakim kierunku zachodzi ta zaleno, rozwaam porzdek, w jakim pierwszy raz si zjawiaj; i w powta rzajcym si dowiadczeniu znajduj, i proste impresje zawsze poprzedzaj odpowiadajce im idee i e nigdy nie bywa przeciwnie. Aeby da dziecku ide szkaratu lub barwy pomaraczowej, smaku sodkiego lub gorz kiego, stawiam je wobec rzeczy, ktre te cechy posiadaj lub, innymi sowy, daj mu te impresje; lecz nie post puj tu tak niedorzecznie, ibym prbowa wytworzy te impresje, budzc odpowiednie idee. Nasze idee, po jawiajc si w wiadomoci, nie wytwarzaj odpowiada jcych im impresji. Nie spostrzegamy adnej barwy i nie mamy adnych dozna zmysowych przez to samo, i o nich mylimy. Z drugiej strony znajdujemy, e po kadej impresji w umyle lub ciele stale nastpuje idea, ktra podobna jest do tej impresji, rni si za od niej tylko co do stopnia siy i ywoci. Stae powizanie na szych percepcji podobnych jest przekonywajcym do-

O id ea ch

I, 1,1

O pochodzeniu naszych idei

wodem, e jedne s przyczyn drugich; i to pierwszestwo impresji jest rwnie przekonywajcym dowodem, e na sze impresje s przyczyn naszych idei, nie za nasze idee naszych impresji. Aeby to potwierdzi, rozwaam inne proste i przeko nywajce zjawisko; a mianowicie to, e wszdzie tam, gdzie jaki przypadek ohamuje dziaanie naszych wadz, ktre daj pocztek jakim impresjom, jak na przykad tam, gdzie kto rodzi si lepy lub guchy e wsz dzie tam nie tylko nie ma impresji, lecz rwnie nie ma odpowiadajcych im idei; tak i tu nigdy nie ma w umy le najmniejszych ladw ani jednych, ani drugich. I jest to prawd nie tylko tam, gdzie organy zmysowe s zniszczone cakowicie, lecz rwnie tam, gdzie nie byy w ogle wprowadzone w dziaanie i nie wytwarzay a dnych konkretnych impresji. Nie moemy stworzy sobie waciwej idei smaku ananasa, nie zasmakowawszy go wprost uprzednio. Jest jednak pewne zjawisko przeciwne, ktre mogoby dowodzi, e nie jest absolutnie niemoliwe, iby idee wyprzedzay odpowiadajce im impresje. Myl, e atwo zgodzi si kady, i wyranie rne i odrbne idee barw, jakie odbieraj oczy, lub idee dwikw, jakie daje such, s w istocie rzeczy rne midzy sob, cho jednoczenie do siebie podobne. Ot teraz: jeeli to jest prawd o rnych barwach, to nie mniej prawd by musi o r nych odcieniach tej samej barwy, i kady z nich wytwa rza odrbn ide, niezalen od innych. Gdyby bowiem temu zaprzeczy, to mona by, przechodzc w sposb cigy poprzez rne odcienie, przej niepostrzeenie od jednej barwy do jakiej innej, najbardziej od niej odlegej; i jeeli nie zechcemy zgodzi si na to, e jakie porednie odcienie s rne midzy ^ob, to nie bdzie mona,

nie popeniajc niedorzecznoci, zaprzeczy temu, i barwy kracowe s ze sob tosame. Wyobramy sobie tedy, e kto posugiwa si swym wzrokiem przez lat trzydzieci i doskonale si zapozna z barwami wszelkiego rodzaju, wyjwszy jeden szczeglny odcie, powiedzmy bkitu, ktrego nigdy nie zdarzyo mu si spotka bez porednio. Niechaj teraz wszystkie odrbne odcienie tej barwy, poza tym jednym, bd pooone przed nim w porzdku od najciemniejszego do najjaniejszego; jest rzecz oczywist, e bdzie on spostrzega luk tam, gdzie brak tego jednego odcienia, i bdzie zdawa sobie spraw, i wiksza jest odlego pomidzy ssiednimi barwami w tym miejscu ni w jakimkolwiek innym. Py tam teraz, czy jest rzecz moliw dla tej osoby, iby z wasnej wyobrani dopenia ten brak i wytworzya sobie ide tego poszczeglnego odcienia, cho on nigdy poprzednio nie by jej dany zmysami? Myl, e bardzo niewiele osb bdzie tego zdania, i nie potrafi ona tego uczyni; i to moe suy za dowd, e proste idee nie zawsze pochodz od odpowiadajcych im impresji; cho przykad ten jest tak szczeglny i wyjtkowy, e moe nawet nie warto na nim zatrzymywa nasz uwag; i nie zasuguje on na to, iby dla niego samego zmienia nasz ogln zasad. Lecz poza tym wyjtkiem nie bdzie od rzeczy tu za uway, i zasada pierwszestwa impresji w stosunku do idej ma inne ograniczenie; a mianowicie moemy two rzy idee pochodne, ktre s obrazami idei pierwotnych, podobnie jak nasze idee pierwotne s obrazami naszych impresji: wida to ju na tym samym, e moemy myle o ideach pierwotnych. Nie jest to, mwic cile, wyjtek z tej reguy, lecz raczej jej wyjanienie. Idee tworz obrazy samych siebie w nowych ideach; lecz jako e
Traktat
Q

naturze

ludzkiej

t.

20

O ideach

1,1,1

l, 1,2

Podzial tematu

pierwsze idee, jak zakadamy, powstay z impresji, po zostaje prawd, e wszelkie nasze proste idee pochodz bd bezporednio, bd porednio, od odpowiadajcych im impresji. To jest wic pierwsza zasada, jak ustalam w nauce o naturze ludzkiej; i nie powinnimy ni gardzi dlatego, e ma posta prost. Rzecz to godna uwagi, e zagadnie nie obecne, dotyczce pierwszestwa naszych impresji czy te naszych idei, jest zupenie tosame z tym, ktre uczynio tyle haasu w innym sformuowaniu, gdy dy-sputowano o tym, czy istniej w ogle idee wrodzone, czy te wszystkie idee pochodz z doznawania i refleksji. Mo emy zanotowa, e aby dowie, i idee rozcigoci i barwy nie s wrodzone, filozofowie nie czyni nic in nego, lecz tylko pokazuj, e powstaj one przy pomocy naszych zmysw. Aeby dowie, i idee uczucia i podania nie s wrodzone, stwierdzaj oni, i uprzednio doznawalimy tych uczu w naszym dowiadczeniu. Ot teraz, jeeli zbadamy starannie te argumenty, to znajdziemy, e nie dowodz one niczego innego poza tym, i idee s poprzedzane przez inne, bardziej ywe percepcje, od ktrych one pochodz i ktrych s odwzo rowaniem. Mam nadziej, e to jasne ujcie zagadnienia usunie wszelkie dyskusje dotyczce tej sprawy i e uczyni t zasad bardziej poyteczn w naszych rozumowaniach, ni bya, jak si zdaje, dotd.
Rozdzia Podzia tematu II

Poniewa okazuje si, e nasze proste impresje s wczeniejsze ni odpowiadajce im idee i e wyjtki s

bardzo rzadkie, przeto metodyczno zdaje si wymaga, abymy zbadali nasze impresje, nim rozwaymy nasze idee. Impresje mona podzieli na dwa rodzaje, a mia nowicie na impresje zmysowe i na impresje refleksywne. Impresje pierwszego rodzaju powstaj pierwotnie w duszy z nie znanych przyczyn. Drugie wywodz si w znacznej mie rze z naszych idei w nastpujcym porzdku. Impresja najpierw uderza nasze zmysy i sprawia, e spostrzegamy ciepo lub zimno, gd lub pragnienie, przyjemno lub przykro, tak lub inn. Kopi tej impresji tworzy so bie umys i kopia ta pozostaje, gdy znika impresja: t nazywamy ide. Ta idea przyjemnoci lub przykroci, gdy powraca w duszy, wywouje nowe impresje podania lub wstrtu, nadziei i obawy, ktre mona susznie nazwa impresjami refleksywnymi, gdy z niej pochodz. Te z kolei zostawiaj kopi w pamici i wy obrani i staj si ideami; te nowe idee z kolei, by moe, znw daj pocztek innym impresjom i ideom, tak i impresje refleksywne s wczeniejsze tylko w stosunku do idej, ktre im odpowiadaj; s natomiast pniejsze ni impresje zmysowe i pochodz od tych impresji. Ba danie naszych dozna zmysowych naley bardziej do anatomw i przyrodnikw ni do filozofw. Nie bdziemy si w nie zapuszczali obecnie. Jako e za impresje refleksywne, a mianowicie namitnoci, uczucia i poda nia, ktre przede wszystkim zasuguj na nasz uwag, powstaj gwnie z idei, to bdzie konieczne odwrci t metod, ktra na pierwszy rzut oka wydaje si naj bardziej naturalna; i aeby wyjani natur i zasady umysu ludzkiego, trzeba szczegowo przedstawi idee, mm przejdziemy do impresji. Dlatego te zdecydowaem si zacz tu od idej.

3*

O id ea ch

I, I > 3

O ideach pamici i wyobrani

Rozdzia III O ideach pamici i wyobrani

Stwierdzamy w dowiadczeniu, e gdy jaka impresja bya w umyle, to moe si w nim pojawi ponownie jako idea; i moe si to sta na dwa sposoby: bd tak, e w nowej swej postaci zachowuje ona w znacznym stopniu sw pierwotn ywo i jest czym porednim midzy impresj a ide, bd te traci ona cakowicie sw ywo i jest czyst ide. Wadz, dziki ktrej powta rzaj si impresje w sposb pierwszy, nazywamy pami ci. Drug nazywamy wyobrani. Jest rzecz oczywist na pierwszy rzut oka, e idee pamici s znacznie bar dziej ywe i intensywne ni idee wyobrani i e pierwsza wadza przedstawia rzeczy w barwach bardziej wyranych ni te, ktrych uywa druga. Gdy przypominamy sobie jakie przesze zdarzenie, to jego idea spywa na umys w sposb narzucajcy si; natomiast percepcja wy obrani jest mglista i mda i nie mona jej bez trudnoci zachowa w umyle niezmiennie i stale w cigu duszego czasu. Tu wic jest wyrana rnica midzy jednym ro dzajem idej, a drugim. O tym szerzej bdzie mowa po niej *. Jest jeszcze inna rnica pomidzy tymi dwoma ro dzajami idej, nie mniej oczywista, a mianowicie ta, e wprawdzie ani idee pamici ani wyobrani, ani ywe ani mgliste, nie mog zjawia si w umyle, o ile odpowiada jce im impresje nie poprzedziy ich i nie przygotoway im drogi, niemniej wyobrania nie jest ograniczona do tego samego porzdku i ksztatu, jaki by w impresjach * C z III, rozdz. V.

pierwotnych; natomiast pami jest pod tym wzgldem w pewien sposb zwizana i nie ma moliwoci zmian. Jest rzecz oczywist, e pami zachowuje ksztaty pierwotne, w jakich jej przedmioty byy dane pierwot nie umysowi, oraz e ilekro ten ksztat si zmienia, gdy przypominamy sobie jak rzecz, to pochodzi to z ja kiej wadliwoci czy niedoskonaoci tej wadzy. Histo ryk moe, jeli tak jest wygodniej dla toku opowiadania, opisa najpierw zdarzenie, ktre w rzeczywistoci byo pniejsze, lecz wwczas zaznacza on t zmian porzdku, jeli jest cisy, i w ten sposb wyznacza waciwe miejsce swej idei. Tak samo rzecz si ma z naszym przypomnie niem miejsc i osb, z ktrymi kiedy si zapoznalimy. Gwnym zadaniem pamici nie jest zachowanie prostych idei, lecz ich porzdku i ukadu. Krtko mwic, t za sad potwierdza taka ilo zjawisk potocznych i znanych, e moemy sobie zaoszczdzi trudu i nie bada rzeczy dalej. Podobnie oczywista jest nasza druga zasada, a miano wicie ta, e wyobrania swobodnie transponuje i zmienia swoje idee. Opowiadania zmylone, jakie spotykamy w poema tach i powieciach, stawiaj t rzecz ponad wszelk wt pliwo. Naruszony tu jest cakowicie porzdek naturalny rzeczy i nie mwi si tu o niczym innym, jak tylko o ko niach skrzydlatych, o smokach ognistych i o Olbrzymach potwornych. I ta swoboda wyobrani nie wydaje si dziwna, gdy zwaymy, e wszystkie nasze idee s ko piami naszych impresji i e nie ma ani jednej pary im presji, ktre byyby cakowicie nierozdzielne. Nie m wic ju o tym, e jest to oczywista konsekwencja po dziau idej na proste i zoone. Ilekro wyobrania spo-; strzeg rnic midzy ideami, moe je ona atwo roz dzieli.

O ideach

I, 1,4

I, 1,4

O powizaniu i kojarzeniu idej

R o z d z i a IV O powizaniu i kojarzeniu idej

Poniewa wszelkie proste idee mona oddzieli w wy obrani i znw powiza, jak nam si podoba, przeto nie byoby rzeczy bardziej trudnej do wyjanienia ni pro cesy wyobrani, gdyby ni nie kieroway pewne zasady powszechne, ktre sprawiaj w pewnej mierze, i zacho wuje ona niezmienny charakter poprzez wszystkie czasy i miejsca. Gdyby idee byy zupenie lune i niepowizane, to czyby j e tylko przypadek; i byoby rzecz niemoliw, iby te same idee proste stale wizay si prawidowo w idee zoone (jak to si zazwyczaj dzieje), gdyby mi dzy nimi nie byo jakiego wizada, jakiej wasnoci kojarzcej, dziki ktrej jedna idea w sposb naturalny wprowadza drug. Nie naley sobie przedstawia, aby ta zasada, jednoczca idee, bya jakim wizadem nie zmiennym; to bowiem jest ju wyczone w wyobrani; niemniej nie naley wnioskowa, i bez takiego wi zada umys nie mgby zespala dwch idei; nic bowiem nie dziaa swobodniej ni ta wadza: lecz naley j uwa a za si dziaajc agodnie, ktra przewaa zazwyczaj i jest przyczyn midzy innymi przyczynami, dlaczego rne jzyki tak dokadnie odpowiadaj sobie; natura w pewien sposb sama kademu wskazuje te proste idee, ktre najwaciwiej wi si w jedn ide zoon. Trzy s wasnoci, dziki ktrym powstaje to kojarzenie i dziki ktrym umys przechodzi od jednej idei do drugiej, a mia nowicie: podobiestwo, styczno w czasie lub przestrzeni oraz przyczyna i skutek. Myl, e nie jest rzecz bardzo konieczn dowodzi^ i te wasnoci powoduj kojarzenie idej i e wprowa-

dzaj drug ide do wiadomoci, gdy znajdzie si w niej jedna idea. Jest rzecz oczywist, e w toku naszego my lenia i w cigym ruchu naszych idei wyobrania na sza atwo przechodzi od jednej idei do innej, ktra do niej jest podobna, i e to podobiestwo samo przez si jest wystarczajcym wizadem kojarzeniowym fantazji. Zmysy, przechodzc od przedmiotu do przedmiotu, z ko niecznoci czyni to w sposb prawidowy: rzeczy zja wiaj si przed nimi tak, jak le obok siebie w przestrzeni. Std jest rzecz rwnie oczywist, e i wyobrania, gdy ujmuje rzeczy, musi drog dugiego nawyku zdobywa t sam metod mylenia i przechodzi kolejno od jednej czci przestrzeni lub czasu do innej. Co za do powi zania, jakie powstaje dziki stosunkowi przyczyny i skutku, to bdziemy mieli sposobno zbada poniej t rzecz do gruntu i wobec tego nie bdziemy si tutaj na tym za trzymywali. Wystarczy tu zauway, e nie ma stosunku, ktry by wytwarza w wyobrani powizanie silniejsze i torowa lepiej drog od jednej idei do innej ni stosu nek przyczyny i skutku midzy przedmiotami tych idei. Aby mc zrozumie cay zasig tych stosunkw, mu simy zway, e dwie rzeczy wi si ze sob w wy obrani nie tylko wtedy, gdy jedna jest bezporednio po dobna do drugiej albo do niej przylega, albo gdy jest przyczyn drugiej, lecz rwnie wwczas, gdy pomidzy mmi jest rzecz trzecia, ktra do obu tych rzeczy pozo staje w jednym z tych trzech stosunkw. Mona by to rozcign na wiksz ilo rzeczy; lecz jednoczenie na ley zauway, e kade takie rozszerzenie szeregu znacz nie osabia zwizek midzy rzeczami. Kuzyni w czwar tym stopniu s ze sob zwizani przyczynowo, jeli mona uy tego terminu. Lecz nie s ze sob zwizani tak

O id ea ch

I, U

1,1,4

O powizaniu i kojarzeniu idej

cile jak bracia, a jeszcze mniej cile ni dziecko i ro dzic. Oglnie moemy zauway, e wszelkie zwizki krwi polegaj na stosunku przyczyny i skutku i e si je ocenia jako bliskie albo dalekie, zalenie od tego, jaka ilo wicych je przyczyn znajduje si midzy dwiema danymi osobami. Spord tych trzech stosunkw, wspomnianych powyej stosunek zwizku przyczynowego ma najwikszy zasig. Mona uwaa, e dwie rzeczy zwizane s tym stosun kiem zarwno wwczas, gdy jedna jest przyczyn jakich dziaa lub ruchw drugiej, jak i wwczas, gdy pierwsza jest przyczyn istnienia drugiej. Poniewa to dziaanie lub ruch nie jest niczym innym ni sam rzecz widzian w pewnym wietle i poniewa rzecz kada pozostaje sama sob we wszystkich jej rnych sytuacjach, przeto atwo wyobrazi sobie, jak taki wpyw jednych rzeczy na inne moe je wiza w wyobrani. Moemy to rozcign dalej i zauway, e dwie rze czy s zwizane stosunkiem przyczyny i skutku nie tylko wwczas, gdy jedna z nich powoduje ruch lub jakie dzia anie w innej, lecz rwnie wwczas, gdy ma ona moc spowodowa ten ruch lub dziaanie. To za, moemy zauway, jest rdem wszelkich stosunkw roszczenia i obowizku, przez ktre ludzie wpywaj jedni na dru gich w zbiorowoci i wskutek ktrych znajduj si w wi zach subordynacji i wadzy. Pan jest nim dziki swej sy tuacji, ktra powstaje drog przemocy lub umowy, i ma moc kierowa w pewnych sprawach dziaaniem drugiej osoby, ktr nazywamy sug. Sdzia to ten, kto we wszelkich spornych przypadkach moe swoim sdem usta li posiadanie lub wasno danej rzeczy midzy czon kami jednej zbiorowoci. Gdy czowiek posiada jak moc, to nie potrzeba nic wicej do tego, iby j arnie^

ni w dziaanie, prcz wysiku woli; a ten w kadym przy padku uwaamy za moliwy, w wielu za za prawdo podobny; zwaszcza gdy chodzi o wadz, gdzie posuch poddanego sprawia przyjemno i daje korzy wadcy. To s wic zasady powizania czy spjnoci naszych idei prostych; w wyobrani zastpuj one ten zwizek nierozdzielny, w jakim pozostaj w naszej pamici. Tu zachodzi pewnego rodzaju przyciganie, ktre, jak si zaraz okae, w wiecie duchowym ma takie same nadzwyczajne skutki jak i w wiecie naturalnym i przejawia si w rwnie licznych i rnorodnych formach. Skutki tego przyci gania uderzaj wszdzie w oczy; lecz co si tyczy jego przyczyn, to w wikszoci przypadkw s nieznane, i trzeba je sprowadzi do pierwotnych i podstawowych wasnoci natury ludzkiej, ktrych nie usiuj wyjania. Nic nie jest wicej potrzebne prawdziwemu filozofowi ni to, eby powciga nie umiarkowane pragnienie by szuka przyczyn; i eby, oparszy jak tez na dostatecznej iloci eksperymentw, tym si zadowala tam, gdzie wi dzi, e dalsze badanie poprowadzioby go do niejasnych i niepewnych spekulacji. W takim przypadku lepiej b dzie, jeli zajmie si badaniem skutkw swej zasady ni jej przyczyn. Pord skutkw tego powizania lub kojarzenia idei najbardziej godne uwagi s te idee zoone, ktre s wsplnym przedmiotem naszych myli i naszego rozumowania i ktre, oglnie biorc, powstaj dziki pewnej zasadzie powizania naszych idei prostych. Te idee zoone mona podzieli na stosunki, modi i substancje. Pokrtce zbadamy kolejno kady z tych rodzajw idej i uzupenimy to pew nymi rozwaaniami, dotyczcymi naszych idei oglnych 1 szczegowych, nim porzucimy temat obecny, ktry mona uwaa za elementy tej filozofii.

28

O ideach

l, 1,5
V

, 1,5

O stosunkach

Rozdzia

O stosunkach

Terminu stosunek uywamy zazwyczaj w dwch zna czeniach, wyranie rnych od siebie. Uywamy tego ter minu z jednej strony dla oznaczenia wasnoci, dziki ktrej dwie idee s zwizane ze sob w wyobrani i dziki ktrej jedna z natury rzeczy wprowadza drug w sposb, ktry ju wyjanilimy powyej. Po drugie za uywamy tego terminu, oznaczajc pewn szczegln okoliczno, przy ktrej moemy uwaa za waciwe porwna dwie idee nawet tam, gdzie one s dowolnie zwizane przez wyobrani. W potocznej mowie uywamy wyrazu sto sunek" zawsze w pierwszym znaczeniu i tylko w filozofii rozszerzamy to znaczenie tak, i ono obejmuje wszelki szczeglny przedmiot porwnania bez wicej zasady. Tak na przykad odlego uwaaj filozofowie za prawdziwy stosunek, poniewa ide odlegoci zdobywamy po rwnujc rzeczy. Lecz potocznie mwimy, e nic nie moe by bardziej odlege od siebie ni takie a takie rzeczy albo e nic nie moe mniej by zwizane stosunkiem ni te rzeczy, jak gdyby odlego i stosunek byy ze sob niezgodne. Mona, by moe, uwaa, e jest zadaniem niewy konalnym wyliczy wszystkie te wasnoci, ktre daj podstaw do porwnywania rzeczy i dziki ktrym po wstaj idee stosunku w znaczeniu filozoficznym. Jeli jednak pilnie je rozwaymy, to znajdziemy, e mona je obj bez trudnoci w siedem oglnych rodzajw, ktre mona rozwaa jako rda wszelkich stosunkw filozoficznych. i. Pierwszy, to podobiestwo. Jest to stosunek, bez kt rego nie moe istnie aden stosunek w znaczeniu fikn zoficznym: mona bowiem porwnywa ze sob tylko

rzeczy, ktre w pewnym stopniu s do siebie podobne. Lecz jakkolwiek podobiestwo jest niezbdne, by zacho dzi jakikolwiek stosunek w znaczeniu filozoficznym, to std nie wynika, iby ono zawsze tworzyo powizanie lub kojarzenie idej. Gdy jaka wasno staje si bardzo oglna i jest wsplna wielkiej iloci jednostek, to nie zwraca ona umysu wprost ku jednej z tych jednostek; dajc umysowi od razu zbyt wielki zasig wyboru, nie pozwala przez to wyobrani zatrzyma si na jakiej jednej rzeczy. 2. Tosamo mona uwaa za drugi rodzaj stosunku. Ten stosunek rozwaam tutaj jako taki, ktry w najci lejszym swoim znaczeniu zachodzi moe tylko midzy rzeczami staymi i niezmiennymi; nie badam tutaj na tury i podstawy tosamoci osobowej, o czym bdzie mowa pniej. Ze wszystkich stosunkw najbardziej po wszechny jest stosunek tosamoci, wsplny wszystkim bytom, ktrych istnienie ma jak rozcigo czasow. 3. Po tosamoci najbardziej powszechny i pojemny jest stosunek czasu i sttsunck przestrzeni, ktre s rdem nieskoczonej iloci takich porwna, jakie znajduj wy raz w terminach odlegy, przylegy, poniej, powyej, przed, po i temu podobne. 4. Te przedmioty, ktre mog mie wielko i do kt rych stosuje si liczba, mona porwnywa pod tym szcze glnym wzgldem; i to jest jeszcze jednym bardzo pod nym rdem stosunkw. 5. Gdy dwie rzeczy posiadaj t sam jako wspln, wwczas stopnie, w jakich j posiadaj, tworz pity ro dzaj stosunku. Tak z dwch rzeczy, ktre s cikie, jedna moe mie wag wiksz lub mniejsz ni druga. Dwie barwy tego samego rodzaju mog mie rne od cienie i pod tym wzgldem dopuszcza porwnanie.

O ideach

I, I,;

t, 1,6

O modi t substancjach

6. Stosunek przeciwiestwa mona na pierwszy rzut oka uwaa za wyjtek od tego prawida, e aden stosunek adnego rodzaju nie moe zachodzi, gdy nie ma pewnego stopnia podobiestwa. Zauwamy jednak, e adne dwie idee nie s sobie przeciwne same przez si, poza ide istnienia i nieistnienia, ktre, oczywista, s do siebie po dobne, jako e w obu tkwi idea danej rzeczy; cho idea nieistnienia usuwa rzecz rozwaan ze wszystkich punktw czasu i przestrzeni, w ktrych rzecz ta. by moe, nie ist nieje. 7. e jakie inne rzeczy, takie jak ogie i woda, gorco i zimno, s sobie przeciwne, znajdujemy tylko na podstawie dowiadczenia i z racji przeciwiestwa ich przyczyn czy skutkw; ten stosunek przyczyny i skutku jest sidmym stosunkiem, zarwno w znaczeniu filozoficz nym, jak i naturalnym. Podobiestwo, jakie tkwi w tym stosunku, wyjanimy poniej. Mona by zasadnie oczekiwa, e do tych stosunkw docz rno. Lecz t uwaam raczej za zaprzeczenie stosunku ni za co realnego lub pozytywnego. Rnica moe by dwojaka: moe by przeciwstawieniem tosa moci lub podobiestwa. Pierwsza, to rnica liczby, druga to rnica rodzaju.
Rozdzia VI

O modi i substancjach Chtnie bym spyta tych filozofw, ktrzy tak wiele swoich rozumowa oparli na rozrnieniu substancji i accidensu i ktrzy wyobraaj sobie, e posiadamy jasne idee ich obu chtnie bym spyta, czy idea substancji powstaje z impresji zmysowych czy z refleksji? Jeeli j daj nam nasze zmysy, to pytam, ktre mianowicie

i w jaki sposb? Jeeli spostrzegamy j oczami, to musi to by barwa; jeeli uszami, to dwik; jeeli podnie bieniem, to smak; podobnie z innymi zmysami. Lecz, jak myl, nikt nie bdzie twierdzi, e substancja jest barw lub te dwikiem, lub te smakiem. Idea sub stancji musi tedy pochodzi z impresji refleksji, jeli w ogle istnieje. Lecz impresje refleksywne sprowadzaj si do uczu lub emocji, z ktrych adne nie moe przed stawia substancji. Nie mamy wic idei substancji, od rbnej od idei zbioru poszczeglnych jakoci, i nie na dajemy te adnego innego znaczenia terminowi sub stancja", gdy mwimy lub mylimy o niej. Zarwno idea substancji, jak i idea modus, nie jest niczym innym ni zbiorem idei prostych, jakie wie wyobrania, zbiorem, ktremu przyporzdkowana jest pewna nazwa, dziki ktrej moemy przypomina go so bie lub innym. Lecz rnica midzy tymi ideami polega na tym, e poszczeglne jakoci, ktre tworz substancj, s zazwyczaj odnoszone do jakiego nieznanego czego, w czym, jak si przypuszcza, one tkwi lub inheruj; gdyby za nie przyj tej fikcji, to jakoci te, jak si przy puszcza, co najmniej cile i nierozdzielnie s ze sob zwizane stosunkami stycznoci i przyczynowoci. Wskutek tego, gdy tylko odkrywamy, e jaka nowa prosta jako ma ten sam zwizek z reszt jakoci, to natychmiast wczamy j do tego zbioru, choby ona nie wchodzia do pierwotnego pojcia danej substancji. Tak na przykad nasza idea zota moe pierwotnie obejmowa t barw, ciko, kowalno, topliwo; gdy za odkryjemy, e zoto si rozpuszcza w aqua regia, to do tamtych jakoci doczamy t rozpuszczalno i przyjmujemy, e przynaley ona tej substancji tak samo, jak gdyby jej idea od pocztku zostaa wczona jako cz do idei zoonej. Wobec tego, e za-

O ideach

I, 1,6

l, 1.7

O ideach abstrakcyjnych

33

sada powizania uwaana jest za gwn cz idei zo onej, przeto zostawia ona miejsce dla kadej wasnoci, ktra zjawia si pniej i obejmuje t wasno na rwni z innymi, ktre zjawiy si pierwsze. e tak by nie moe, gdy chodzi o modi, to jest oczy wiste, gdy si zway ich natur. Proste idee, z ktrych powstaj modi, bd reprezentuj jakoci, ktre nie s powizane stycznoci i przyczynowoci, lecz s roz proszone w rnych rzeczach; bd te, jeli s wszystkie zwizane ze sob, to zasada wica nie jest uwaana za podstaw idei zoonej. Idea taca jest przykadem pierwszego rodzaju modus; idea pikna przykadem dru giego. Oczywista jest racja, dla ktrej takie idee zoone nie mog obj nowej idei prostej, nie zmieniajc nazwy, ktra wyrnia modus.
R o z d z i a VII

O ideach abstrakcyjnych
Zostao wysunite bardzo istotne zagadnienie, doty czce idei abstrakcyjnych *, czyli oglnych, a mianowi cie, c^y w umyle, ktry je ujmuje, s one oglne czy szczegowe. Wielki filozof** podda krytyce pogld tradycyjny w tej sprawie i twierdzi, e wszystkie idee oglne nie s niczym innym ni ideami szczegowymi, zwizanymi z pewnym terminem, ktry im daje znaczenie bardziej rozlege i ktry sprawia, e przypominaj one inne rzeczy indywidualne, podobne do nich. Poniewa uwaam, e jest to jedno z najwikszych i najbardziej wartociowych
* Termin abstract tumaczymy alternatywnie przez abstrakcyjny" lub oderwany" _ ** Dr Berkeley.

odkry, jakich dokonano w ostatnich latach w dziedzi nie nauk humanistycznych, bd tu prbowa umocni je pewnymi argumentami, ktre, mam nadziej, postawi je poza wszelk wtpliwoci i sporem. Jest rzecz oczywist, e tworzc wikszo naszych idei oglnych, jeli nie wszystkie, abstrahujemy od wszel kiego poszczeglnego stopnia iloci i jakoci oraz e rzecz nie przestaje nalee do pewnego poszczeglnego ga tunku, gdy zachodzi jaka maa zmiana w jej rozci goci, trwaniu lub w innych wasnociach. Mona by wic pomyle, e mamy tu przed sob dylemat jasny, ktry decyduje o naturze tych idei oderwanych, co przy sporzyy filozofom tyle spekulacji. Oderwana idea czo wieka reprezentuje ludzi wszelkich wymiarw i wszelkich cech; to, co wnioskuje si tu, moliwe jest tylko dlatego, e bd reprezentuje ona jednoczenie wszelkie moliwe wymiary i wszelkie moliwe cechy, bd te e nie re prezentuje adnego poszczeglnego wymiaru ani adnej poszczeglnej cechy. Ot uwaano, e niedorzecznoci byoby broni pierwszej tezy, jako e zakada ona niesko czon zdolno pojmowania umysu; std te wniosko wano przewanie, i suszna jest druga teza i przyjmo wano, e nasze idee oderwane nie reprezentuj adnego indywidualnego stopnia iloci i jakoci. e ten wniosek jest bdny, postaram si wykaza, po pierwsze dowo dzc, i cakowicie niemoliwe jest mie pojcie jakiej iloci czy jakoci, nie tworzc cisego pojcia o jej stop niach; po drugie za wykazujc, e jakkolwiek zdolno pojmowania umysu nie jest nieskoczona, to przecie moemy jednoczenie wytworzy sobie pojcie wszel kich moliwych stopni iloci i jakoci, w ten sposb co najmniej, i cho bdzie niedokadne, bdzie mogo su y wszelkim celom refleksji i dyskusji.

34

O id e a ch

I, Ii7

1,1,7

O ideach abstrakcyjnych

33

Zacznijmy od pierwszej tezy, e umyl nie moe stworzy pojcia iloci lub jakoci, nie tworzc cisego pojcia ich stopni. Moemy t tez dowie trzema nastpujcymi argu mentami. Po pierwsze, zauwaylimy, e skoro jakie rzeczy s rne, to s te i rozrnialne; oraz e skoro jakie rzeczy s rozrnialne, to dadz si oddzieli w myli i wyobrani. I moemy tutaj doda, e tezy te s rwnie prawdziwe w odwrceniu: skoro rzeczy dadz si od dzieli, to s rwnie rozrnialne, a skoro s rozr nialne, to rwnie s rne. Jake bowiem mona by oddzieli od siebie to, co nie jest rozrnialne, lub rozr nia to, co nie jest rne? Aeby wic wiedzie, czy w abstrakcji tkwi oddzielenie rzeczy, wystarczy rozway j w ten sposb i zbada, czy wszystkie okolicznoci, od ktrych abstrahujemy w naszych ideach oglnych, s takie, i s rozrnialne i rne od tych, ktre zacho wujemy jako istotne skadniki tych idei. Lecz oczywiste jest na pierwszy rzut oka, e cile okrelona dugo linii nie jest ani rna, ani rozrnialna od samej linii; ani te rozrnialny i rny od danej jakoci jakikolwiek cile okrelony stopie tej jakoci. Te idee wic nie da dz si oddzieli, podobnie jak si nie dadz rozrni i jak nie s rne. A zatem s one powizane ze sob wzajemnie w pojciu; i idea oglna linii bez wzgldu na wszelkie nasze abstrakcje i finezje, zjawiajc si w umyle, ma cile okrelony stopie iloci i jakoci; niemniej moe ona reprezentowa inne, w ktrych odmienny jest cile okrelony stopie iloci i jakoci. Po wtre, jest rzecz jasn, e adna rzecz nie moe zjawi si zmysom, innymi sowy, e adna impresja nie moe sta si obecna dla umysu, nieokrelona zarwno co do stopnia iloci jak i jakoci. Zatarcie szczegw, ktre czasem zachodzi w impresjach, wynika tylko z ich

mglistoci i niestaoci, nie za std, iby umys by zdolny przyjmowa impresj jakkolwiek, ktra by w swym real nym istnieniu nie miaa jakiego okrelonego stopnia i proporcji. To byaby to sprzeczno samych terminw; a nawet tkwi w tym najbardziej pospolita ze wszystkich sprzecznoci, a mianowicie ta, jakoby byo moliwe, iby ta sama rzecz jednoczenie bya i nie bya. Ot teraz skoro wszystkie idee pochodz z impresji i nie s niczym innym ni kopi i odwzorowaniem im presji, przeto co jest prawd o jednej, musi by suszne w odniesieniu do drugiej. Impresje i idee rni si tylko si i ywoci. Konkluzja, ktrmy dopiero co wypro wadzili, nie opiera si na adnym okrelonym stopniu ywoci. Nie moe przeto zalee od jakiejkolwiek zmiany tego stopnia. Idea jest sabsz impresj, e za silna impresja musi z koniecznoci mie okrelon ilo i jako, przeto rzecz mie si musi tak samo z jej kopi lub od wzorowaniem. Po trzecie, jest przyjt oglnie w filozofii zasad, e wszelka rzecz w naturze jest indywidualna i e cako wicie niedorzeczne jest przypuszcza, i istnieje realnie trjkt, ktry nie ma okrelonej proporcji bokw i ktw. Jeli za jest to niedorzeczne w sferze faktw rzeczywistych, to musi by rwnie niedorzeczne w sferze idej; adna rzecz bowiem, ktrej ide jasn i wyran moemy so bie utworzy, nie jest niedorzeczna i niemoliwa. Lecz wytworzy sobie ide jakiej rzeczy i wytworzy sobie PO prostu ide, to to samo; to, e idea odnosi si do ja kiej rzeczy, jest oznaczeniem .zewntrznym, ktremu w niej samej nie odpowiada aden znak ani adna cecha. Ot teraz, skoro niepodobna utworzy idei rzeczy, ktra by posiadaa ilo i jako, lecz nie posiadaa ich w cile okrelonym stopniu, to std wynika, e w rw" Traktat o naturze ludzkiej t. I 4

O .ideach

i, 1,7

O ideach abstrakcyjnych

37

nym stopniu niepodobna utworzy idei, ktra by nie bya cile okrelona co do stopnia iloci i jakoci. Oder wane idee przeto same w sobie s indywidualne, cho mog si sta oglne przez to, i reprezentuj wiele rze czy. Obraz w umyle jest tylko obrazem okrelonej rzeczy indywidualnej, cho zastosowanie tego obrazu w naszym rozumowaniu bdzie takie same, jak gdyby by on po- wszechnikiem. Idee dlatego stosuj si do rzeczy, ktre wychodz poza ich wasn natur, i zbieramy wszelkie moliwe ich stopnie iloci i jakoci w sposb tak niedoskonay, jak to moe by poyteczne dla celw ycia: to jest druga teza, ktr mam zamiar wyjani. Gdy znalelimy po dobiestwo midzy wieloma rzeczami, z ktrymi si czsto spotykamy, wwczas stosujemy t sam nazw do nich wszystkich bez wzgldu na to, jakie rnice mo emy zauway, co si tyczy stopnia ich iloci i jakoci, i bez wzgldu na inne rnice, jakie mog zachodzi midzy nimi. Gdy ustali si w nas taki nawyk, to gdy syszymy dan nazw, odywa idea jednej z tych rzeczy i sprawia, e wyobrania przedstawia j sobie ze wszel kimi jej szczegami i proporcjami. Lecz zaoylimy ju, e to samo sowo byo ju czsto stosowane do innych rzeczy indywidualnych, ktre s rne pod wieloma wzgl dami od tej idei, co jest bezporednio dana umysowi; std dane sowo nie jest zdolne oywi wszystkich idei, re prezentujcych wszystkie te rzeczy indywidualne, i muska tylko, by tak rzec, nasz dusz i oywia ten nawyk, kto-rymy zdobyli, stykajc si z tymi rzeczami. S one obecne dla umysu nie realnie i faktycznie, lecz tylko potencjal nie; i nie zarysowuj si wszystkie wyranie w wy obrani; pozcstajemy te gotowi oglda kad z nich,; o ile skoni nas do tego obecny zamiar lub konieczno.

Sowo budzi pewn ide indywidualn oraz pewien okre lony nawyk; i nawyk ten wytwarza jak inn ide indy widualn, dla ktrej powstaje wanie sposobno. Lecz w wikszoci przypadkw niepodobna wytworzy wszyst kich idei, do ktrych dana nazwa moe by zastosowana; skracamy wic tedy prac bardziej ograniczonym rozwa aniem i, jak si okazuje, z tego skrtu niewiele powstaje niewygd w naszym rozumowaniu. Jest to bowiem jedna z najbardziej niezwykych oko licznoci w obecnej sprawie, e gdy umys wytworzy jak ide indywidualn, na ktrej podstawie rozumu jemy, to wwczas towarzyszcy jej nawyk, oywiony przez nazw ogln lub oderwan, atwo poddaje jak inn ide indywidualn, jeli przypadkiem zbudujemy wywd, ktry si z ni nie zgadza. Tak na przykad, gdybymy wzili sowo trjkt" i utworzyli ide indy widualnego trjkta rwnobocznego jako odpowiadajc tej nazwie, i gdybymy nastpnie stwierdzili, e trzy kty trjkta s sobie rwne, to inne idee indywidualne trjkta rwnoramiennego i rnobocznego, ktremy pierwotnie pominli, natychmiast zaczyby si toczy i sprawiyby, e spostrzeglibymy, i to twierdzenie jest tutaj faszem, cho jest prawd w odniesieniu do tej idei, ktr pier wotnie bylimy wytworzyli. Jeli umys nie zawsze pod daje te idee w takiej sytuacji, to pochodzi to z jakiej niedoskonaoci jego wadz; i taka niedoskonao jest czsto rdem rozumowania faszywego i sofistycznego. Lecz rzecz si tak ma gwnie z tymi ideami, ktre s zawie i bardzo zoone. W innych przypadkach nawyk jest bardziej sformowany i rzadko si zdarza, ibymy si wikali w takie bdy. W istocie rzeczy tak sformuowany i wyranie zakre lony jest ten nawyk, e dokadnie ta sama idea moe 4*

O ideach

I, 1,7

I, 1,7

O irfacA abstrakcyjnych

wiza si z wieloma rnymi sowami i moe wystpo wa w rnych rozumowaniach bez niebezpieczestwa bdu. Tak, idea trjkta rwnobocznego, w ktrym wy soko ma i cal, moe nam suy, gdy mylimy czy m wimy o figurze w ogle, o figurze prostolinijnej, o figurze prawidowej, o trjkcie i o trjkcie rwnobocznym. W tym przypadku wic wszystkim tym nazwom towarzyszy ta sama idea; lecz wobec tego, e kada z nich jest za zwyczaj stosowana w mniejszym albo wikszym zakre sie, przeto kada z nich budzi odpowiadajcy jej nawyk i w ten sposb trzyma umys w czujnoci, iby nie powstaa adna konkluzja przeciwna jakiejkolwiek z idei, ktre za zwyczaj podpadaj pod dan nazw. Nim te nawyki si cakowicie wydoskonal, umys, by moe, nie bdzie si zadowala stworzeniem idei jednej tylko rzeczy indywidualnej; moe on przebiega tutaj wiele idei, aeby dobrze zrozumie znaczenie, ktre sam sowu nadaje, i zakres tego zbioru, ktry chce obj terminem oglnym. Aeby mc ustali znaczenie sowa figura", moemy rozway w naszym umyle idee k, kwadratw, rwnolegobokw, trjktw rnego ksztatu i wielkoci, i moemy nie poprzesta na jednym obrazie lub na jednej idei. Jakkolwiek rzecz si tu mie moe, jest pewne, e tworzymy idee indywidualnych rzeczy, ilekro posugujemy si jakim terminem oglnym; e rzadko wyczerpujemy te rzeczy indywidualne albo nigdy; i e te rzeczy, ktre pozostaj niewyczerpane, s reprezen towane tylko przez nawyk, dziki ktremu przypominamy je sobie, ilekro tego wymaga dana sytuacja. Taka wic jest natura naszych idei oderwanych i terminw ogl nych; i wanie w ten oto sposb tumaczymy paradoks, o ktrym ju bya mowa, i pewne idee s szczegowe w swej istocie, lecz s oglne co si tyczy ich funkcji re-

prezentacyjnych. Poszczeglna idea indywidualna staje si oglna przez to, e zostaje zwizana z terminem ogl nym; to znaczy: z terminem, ktry przez powizanie nawykowe pozostaje w pewnym stosunku do wielu innych idei indywidualnych i atwo je wywouje w wy obrani. Moe w tej sprawie pozosta tylko jedna trudno, a mianowicie co do tego nawyku, ktry tak atwo wywo uje kad ide indywidualn, dla jakiej zjawia si spo sobno, i ktry zostaje pobudzony przez kade sowo lub dwik, z jakim zazwyczaj wie si w naszej wiadomoci. W moim rozumieniu najbardziej odpowiedni metod do tego, iby da wystarczajce wyjanienie tego aktu na szego umysu, jest poda inne przykady, ktre s po dobne do danego, oraz inne zasady, ktre uatwiaj jego dziaanie. Niepodobna wyjani ostatecznych przyczyn naszych dziaa duchowych. Wystarczy, jeeli moemy da jakie wystarczajce wyjanienie tych dziaa z do wiadczenia i przez analogi. Ot, po pierwsze zauwaam, e gdy mwimy o ja kiej wielkiej liczbie, na przykad o 1000, to umys na og nie ma adekwatnej idei tej liczby, lecz tylko ma zdolno wytworzenia takiej idei, majc adekwatn ide liczb dziesitnych, do ktrych ta liczba naley. Tej niedo skonaoci w naszych ideach nigdy przecie nie czujemy w naszych rozumowaniach: to wydaje si przypadkiem, rwnolegym do przypadku obecnego, gdzie chodzi o idee powszechne. "o drugie, mamy wiele przykadw nawykw, ktre mona oywi z pomoc jednego sowa; przykadem osoba, ktra umie na pami jaki duszy zwrot prze mwienia lub pewn ilo wierszy i ktra nie moe sobie w tej chwili przypomnie caoci: przypomni sobie od

40

O id ea c h

1,1,7

l;, 1,7

O ideach abstrakcyjnych

razu t cao, gdy znajdzie wyraz lub zwrot, ktrym si ona zaczyna. Po trzecie, myl, e kady, kto bada sytuacj swego umysu w rozumowaniu, zgodzi si ze mn, i nie wi emy wyranych i penych idei z kadym terminem, ja kim si posugujemy, i e mwic o rzdzie, kociele, ne gocjacjach, podboju, rzadko rozwijamy wyranie w naszym umyle wszystkie proste idee, z jakich te zoone si ska daj. Niemniej mona zauway, e mimo tej niedosko naoci moemy unikn tego, iby mwi rzeczy nie dorzeczne na te tematy; i moemy spostrzega kad niezgodno midzy tymi ideami tak dobrze, jak gdy bymy w peni je mieli przed sob. Tak, gdybymy za miast powiedzie, e w czasie wojny sabsza strona zawsze ucieka si_ do negocjacji, powiedzieli, e sabszy zawsze ucieka si do podboju, to wwczas nabyty ju nawyk przy pisywania pewnych stosunkw ideom towarzyszy nie zmiennie tym sowom i sprawia, e od razu spostrzegamy niedorzeczno tej ostatniej tezy; zupenie tak samo jak pewna idea indywidualna moe nam suy w rozumo waniu, ktre dotyczy innych idei, choby te byy bar dziej rne od niej pod wieloma wzgldami. Po czwarte, wobec tego, e indywidualne rzeczy zostaj zebrane w jedno i objte jednym terminem ogl nym ze wzgldu na to podobiestwo, jakie midzy nimi zachodzi, przeto ten stosunek musi uatwia im zjawie nie si w wyobrani i musi sprawi, e zostaj bardziej atwo poddane umysowi przy odpowiedniej sposobnoci. Istotnie te, jeli rozwaamy zwyky bieg myli w roz mylaniu lub w rozmowie, to znajdujemy wicie racji, iby si w tym upewni. Nie ma rzeczy bardziej godnej podziwu ni ta gotowo i atwo, z jak wyobrania poddaje swe idee i stawia je przed umysem w tej samej

chwili, w ktrej staj si one konieczne lub uyteczne. Wyobrania przebiega od jednego koca wiata do dru giego, zbierajc te idee, ktre nale do danego tematu. Mona by pomyle, e cay wiat intelektualny idej zjawia si na raz przed naszym wzrokiem i e nie po trzebujemy czyni nic wicej jak tylko wybra te, ktre s najbardziej odpowiednie dla naszego celu. W istocie rzeczy nie mog one wszystkie by obecne, wyjwszy tylko te wanie, jakie w ten sposb zbiera pewnego ro dzaju magiczna wadza duszy, ktra cho jest zawsze najbardziej doskonaa u wielkich geniuszy i jest waci wie tym, co nazywamy geniuszem, to przecie nie da si wyjani nawet najwikszymi wysikami rozumu ludz kiego. By moe, te cztery rozwaania mog przyczyni si do tego, i znikn wszystkie trudnoci z hipotezy, jak wysunem co do idei oderwanych, hipotezy tak bardzo przeciwnej temu, co przewaao dotychczas w filozofii. "Lecz, prawd mwic, pokadam najwiksze zaufanie w tym, co ju dowiodem, co si tyczy niemoliwoci idei oglnych, jak si je zazwyczaj przedstawia. Z pew noci musimy szuka nowej koncepcji w tej dziedzinie, a jest oczywiste, e nie ma tu innej poza t, ktr wysu nem. Jeli idee maj natur indywidualn i jeli jedno czenie liczba ich jest skoczona, to tylko drog nawyku mog sta si oglne w swej funkcji reprezentacyjnej i obejmowa nieskoczon ilo innych idei. Nim porzuc ten temat, zastosuj te same zasady, by wyjani owo rozrnienie mylowe (distinctio raonis), o ktrym tak wicie mwiono, a ktre tak mao rozumiano w szkoach. Tego rodzaju jest rozrnienie ksztatu i ciaa, ktre ma ten ksztat, ruchu i ciaa, ktre si porusza. Trudno wy jani to rozrnienie dlatego, e moc zasady, ktr

O ideach

I, 1,7

I, 1,7

O ideach abstrakcyjnych

wyjanilimy powyej, wszelkie idee od siebie rne dadz si oddzieli od siebie. Std bowiem wynika, e gdyby ksztat by rny od ciaa, ktre ma ten ksztat, to idee tych dwch rzeczy dayby si zarwno oddzieli, jak i rozrni; jeeli za nie s rne, to ich idei nie mona ani oddzieli, ani odrni. Co wic rozumiemy przez to rozrnienie mylowe, skoro nie tkwi w nim ani rnica, ani oddzielenie rzeczy? Aeby usun t trudno, musimy uciec si do wyjanienia idei oderwanych, ktre dalimy powyej. Jest rzecz pewn, e umysowi nigdy by si nie nio rozrnia ksztatu od posiadajcego ten ksztat ciaa, jako e w istocie rzeczy ani nie da si rozrni, ani nie jest rny, ani nie da si oddzieli; czy nie zauwaa on, e nawet w tym, co jest tak proste, mogo by tkwi wiele rnych podobiestw i stosunkw? Tak, gdy mamy przed sob kul z biaego marmuru, to otrzymujemy tylko wraenie biaej barwy o pewnym ksztacie i nie jestemy zdolni oddzieli i odrni barwy od ksztatu. Lecz gdy nastpnie patrzymy na kul z czarnego marmuru i na szecian z biaego i porwnujemy je z nasz pierwotn kul bia, to znajdujemy dwa odrbne podobiestwa w tym, co, jak si pierwotnie zdawao i jak jest naprawd, zupenie nie da si oddzieli. Majc ju cokolwiek wicej praktyki podobnej, zaczynamy rozrnia ksztat od barwy w rozrnieniu mylowym; to znaczy: rozwaamy ksztat i barw cznie, poniewa faktycznie s one tym samym i s nierozrnialne; lecz widzimy je w rnych ujciach z rnego punktu widzenia, odpowiednio do podobiestw, ktre one wykazuj z innymi rzeczami. Jeli chcemy rozwaa tylko ksztat kuli z biaego marmuru, to w istocie rzeczy tworzymy ide zarwno ksztatu jak i barwy, lecz milczco obejmujemy naszym okiem podobiestwo tej

kuli z kul z czarnego marmuru. Podobnie, gdy chcemy rozwaa tylko jej barw, to obejmujemy naszym wzrokiem tylko podobiestwo tej kuli z szecianem z biaego marmuru. W ten sposb naszym ideom towarzyszy pewnego rodzaju refleksja, ktra przez nawyk staje si dla nas w znacznej mierze niedostrzegalna. Kto chce, aebymy rozwaali ksztat kuli z biaego marmuru, nie mylc o jej barwie, chce rzeczy niemoliwej; chyba e rozumie on przez to, e mielibymy rozwaa barw i ksztat cznie, jednoczenie za mie na oku podobiestwo do kuli z czarnego marmuru czy do wszelkiej innej kuli jakiejkolwiek barwy i z jakiegokolwiek materiau.

l, n,i
CZ PRZESTRZENI I CZASU II O IDEACH

O nieskoczonej podzielnoci idei przestrzeni i czasu

45

Ro zd zi a I

nieskoczonej podzielnoci naszych idei przestrzeni i czasu

Cokolwiek ma charakter paradoksu i co jest prze ciwne pierwszym pojciom rodzaju ludzkiego, w ktrych nie masz jeszcze adnej presumpcji, to czsto chciwie chwytaj filozofowie jako co, co wykazuje wyszo ich nauki, ktra moe ustala pogldy tak odlege od poj mowania gminnego. Z drugiej strony wszelka rzecz nam przedstawiona, ktra powoduje zaskoczenie i podziw, daje takie zadowolenie umysowi, i pozwala on sobie na te przyjemne wzruszenia i nigdy si mu nie wyperswaduje, e ta jego przyjemno nie ma adnych podstaw. Z tych dyspozycji, jakie maj filozofowie i ich uczniowie, powstaje midzy nimi uprzejmo wzajemna: pierwsi dostarczaj takiej obfitoci pogldw dziwacznych i nie dajcych si uzasadni, drudzy za z tak gotowoci je przyjmuj. Na t wzajemn uprzejmo nie mog da bardziej oczywistego przykadu ni doktryn o nieskoczonej podzielnoci, ktrej zbadaniem rozpoczn ten wywd, dotyczcy idej przestrzeni i czasu. Powszechna panuje zgoda, e zdolno pojmowania umysu jest ograniczona i e nigdy nie moe on osign penego i adekwatnego pojcia o nieskoczonoci. A choby

nie byo tej zgody, to najprostsza obserwacja i dowiad czenie czynioby t rzecz dostatecznie oczywist. Jest rw nie oczywiste, e cokolwiek da si dzieli in infinitum to musi skada si z nieskoczonej iloci czci, i e nie podobna zakreli jakiej granicy dla iloci tych czci, nie zakrelajc jednoczenie granicy dla podziau. Nie wymaga chyba adnej indukcji, aeby std wnioskowa, i idea, jak tworzymy o jakiej okrelonej jakoci, nie jest podzielna nieskoczenie, lecz e przez odpowiednie roz rnienia i oddzielenia moemy przej od tej idei do idej niszego rzdu, ktre bd doskonale proste i niepo dzielne. Odrzucajc nieskoczon zdolno pojmowania umysu, przyjmujemy, e moe on doj do jakiego kresu, dzielc swe idee, i nie ma adnego moliwego sposobu, aeby uchyli si przed oczywistoci tej konkluzji. Jest wic pewne, e wyobrania dochodzi do pewnego minimum i moe sobie wytworzy ide czego, co ju w jej pojmowaniu nie dopuszcza dalszego podziau i czego nie mona zmniejszy, nie unicestwiajc cakowicie. Gdy kto mi mwi o tysicznej i dziesiciotysicznej czci ziarnka piasku, to mam wyran ide tych liczb oraz rnych stosunkw, jakie midzy nimi zachodz; lecz obrazy, ktre sobie tworz w umyle, aeby przedstawi te rzeczy, w niczym nie s rne od siebie, ani nie s obra zami niszego rzdu ni ten, w jakim przedstawiam so bie samo ziarno piasku, co do ktrego zakadam, e tyle- kro jest wiksze od tamtych czstek. Co skada si z czci, to da si na te czci rozrni, co za jest rozrnialne, to si da oddzieli. Lecz jakkolwiek bymy mogli wyobra zi sobie t rzecz, idea ziarnka piasku nie da si rozr ni ani podzieli na dwadziecia, tym mniej na tysic czy te dziesi tysicy, czy te nieskoczon ilo od rbnych idei.

O ideach przestrzeni i czasu

l, II, i

l, H,i

O nieskoczonej podzielnoci idei przestrzeni i czasu

Rzecz si ma tak samo z impresjami zmysowymi jak z ideami wyobrani. Zrbmy kleks z atramentu na pa pierze, zatrzymajmy nasze oko na tej plamie i odsumy si na tak odlego, iby wreszcie straci z oczu t plam; jest oczywiste, e na chwil przedtem, nim znika ta plama, obraz lub impresja jej bya dokadnie niepodzielna. Nie dlatego drobne czci cia odlegych nie daj uchwytnej impresji, e nie ma tu promieni wiata, ktre by ude rzay nasze oko; lecz dlatego, e odsunite s one poza t odlego, na ktrej impresje, jakie daj, s ju sprowadzone do minimum \ nie dadz si ju dalej zmniej szy. Mikroskop czy teleskop, ktry je czyni widzialnymi, nie wytwarza nowych promieni wiata, lecz tylko roz ciga na wiksz przestrze te, ktre zawsze z nich wy pyway; a w ten sposb przyrzdy te daj czci impre sjom, ktre nieuzbrojonemu oku wydaway si proste i nierozkadalne; tak kady z tych przyrzdw zblia si do nowego minimum, ktre pierwotnie byo niespo- strzegalne. Moemy tedy odkry bd potocznego pogldu, wedug ktrego zdolno pojmowania umysu jest ograniczona obustronnie i wedug ktrego wyobrania nie moe utwo rzy adekwatnej idei o tym, co si dzieje poza pewn granic maoci czy wielkoci. Nie moe by nic mniejsze ni pewne idee, ktre tworzymy sobie w wyobrani, i nic mniejsze ni obrazy, ktre zjawiaj si naszym zmysom; s wic idee i obrazy doskonale proste i niepodzielne. Jedyna wada naszych zmysw to to, e daj nam obrazy rzeczy, nie zachowujce waciwych proporcji i e przedstawiaj nam jako ju najmniejsze i nierozkadalne to, co w istocie rzeczy jest due i co skada si z duej iloci czci. Nie dostrzegamy tego bdu; lecz przyjmujc, e impresje, w ktrych ujmujemy te rzeczy najmniejsze, jakie zjawiaj

si naszym zmysom, s rwne lub prawie rwne samym rzeczom, i dochodzc rozumowaniem do tego, i s jeszcze inne rzeczy znacznie mniejsze, wnioskujemy zbyt pospiesznie, e te s mniejsze od wszelkiej idei naszej wy obrani lub wszelkiej impresji naszych zmysw. Tym czasem jest pewne, e moemy tworzy idee, ktre nie s wiksze ni najmniejszy atom humorw zwierzcych u owadu, tysic razy mniejszego ni ml. Winnimy tedy doj raczej do wniosku, e trudno ley w rozszerzaniu naszych poj tak daleko, ibymy tworzyli waciwe pojcie o molu lub nawet o owadzie, tysic razy mniejszym ni ml. Aeby bowiem utworzy waciwe pojcie o tych zwierztach, musimy mie wyran ide, przedstawiajc kad ich cz, co zgodnie z zasad nieskoczonej podzielnoci jest cakowicie niemoliwe, w myl za zasady niepodzielnych czci lub atomw jest nadzwyczaj trudne z tej racji, e wielka niezmiernie jest liczba i wielorako tych czci.
R o z d z i a II

O nieskoczonej podzielnoci przestrzeni i czasu Gdzie tylko idee s adekwatnymi obrazami rzeczy, tam stosunkom midzy ideami, ich przeciwiestwom i zgodnociom odpowiadaj takie midzy rzeczami; i oglnie moemy stwierdzi, e to jest podstawa wszel kiej wiedzy ludzkiej. Lecz nasze idee s adekwatnymi obrazami najbardziej drobnych czci rozcigoci; i bez wzgldu na to, drog jakich podziaw kolejnych mona w naszym rozumieniu doj do tych czci, nie mog one nigdy sta si czciami rzdu niszego ni pewne idee, ktre sobie tworzymy. Oczywist tego konsekwencj

48

O ideach przestrzeni i czasu

I, 11,2

I, H,2

O nieskoczonej podzielnoci przestrzeni i czasu

49

jest, e cokolwiek wydaje si niemoliwe i sprzeczne przy porwnaniu tych idei, to musi by rzeczywicie niemoliwe i sprzeczne, i od tej konsekwencji nie mona si obroni ani przed ni wymkn. Kada rzecz, ktr mona dzieli nieskoczenie, za wiera nieskoczon ilo czci; inaczej bowiem podzia musiaby si zatrzyma na czciach niepodzielnych, do ktrych dotarlibymy bezporednio. Jeli wic jaka sko czona rozcigo ma by nieskoczenie podzielna, to nie moe by sprzecznoci w zaoeniu, e skoczona roz cigo zawiera nieskoczon ilo czci. I vice versa, gdyby sprzecznoci byo zaoy, e skoczona rozci go zawiera nieskoczon ilo czci, to adna taka nie mogaby by nieskoczenie podzielna. e za to ostat nie zaoenie jest niedorzeczne, o tym przekonuj si, rozwaajc moje wasne idee jasne. Bior najpierw naj mniejsz ide o czci rozcigoci, jak mog sobie wy tworzy i, majc pewno, e nie ma nic bardziej drobnego ni ta idea, wnosz, i cokolwiek odkryj przy jej pomocy, to musi by rzeczywist cech rozcigoci. Na stpnie powtarzam t ide raz, dwakro, trzykro, i tak dalej, i znajduj zoon ide rozcigoci, ktra, powstajc z powtarzania tej najmniejszej, wci ronie, staje si dwukrotnie, trzykrotnie, czterokrotnie i tak dalej wiksza, a wreszcie osiga pewn znaczn objto, wiksz lub mniejsz zalenie od tego, jak powtarzam mniej lub wicej razy t sam ide. Gdy przestaj dodawa czci, idea rozcigoci przestaje si powiksza; gdybym za cign to dodawanie in irifinitum, to, widz to jasno, idea rozcigoci musiaaby rwnie sta si nieskoczon. Biorc to wszystko w rachub, wyprowadzam konkluzj, e idea nieskoczonej iloci czci jest indywidualnie t sam ide co idea nieskoczonej rozcigoci; e adna

rozcigo skoczona nie moe zawiera nieskoczonej liczby czci; i, co za tym idzie, e adna skoczona roz cigo nie jest nieskoczenie podzielna *. Mog tu doda jeszcze jeden argument wysuwany przez znanego autora **, ktry wydaje mi si bardzo prze konujcy i pikny. Jest rzecz oczywist, e istnienie samo w sobie przynaley tylko jednoci i nigdy nie stosuje si do liczby, lecz tylko do jcdncci, z ktrych liczba si skada. Mona powiedzie, e istnieje dwu dziestu ludzi; lecz to tylko dlatego, e istnieje jeden, drugi, trzeci, czwarty i tak dalej; jeeli zanegujemy ist nienie tych ostatnich, tym samym odpada oczywicie ist nienie pierwszych. Jest wic cakowicie niedorzeczne przyjmowa, e istnieje jaka liczba, a jednoczenie ne gowa, e istniej jednoci, ktre si na ni skadaj; e za rozcigo jest zawsze liczb wedle potocznego po gldu metafizykw i nigdy si nie rozkada na jednoci lub wielkoci niepodzielne, przeto wynika std, e rozcigo nie moe w ogle istnie. Nie pomoe tu odpo wied, e wszelka okrelona wielko rozcigoci jest jednoci, lecz tak, ktra dopuszcza nieskoczon liczb uamkw i jest niewyczerpalna przy kolejnym coraz dal szym dzieleniu. Albowiem wedle tej samej reguy mona by uwaa owych dwudziestu ludzi rwnie za jedno. Cay glob ziemski, ba, nawet cay wszechwiat, mona uwaa za jedno. Termin jedno" jest oznaczeniem
* Zarzucano mi, e nieskoczona podzielno wymaga tylko niesko czonej liczby czci proporcjonalnych, nie za alikwot, i e nieskoczona liczba czci proporcjonalnych nie tworzy rozcigoci nieskoczonej. Lecz rozrnienie to jest cakowicie niewakie. Czy te czci nazwiemy alikwo-tami czy proporcjonalnymi, nie mog one by mniejsze ni te drobne czci, ktre ujmujemy pojciowo; i nie mog zatem tworzy rozcigoci mniej- SzeJ> czc si ze sob. ** Mons. Malesieu.

O ideach przestrzeni i czasu

i, n,2

i, n,2

O nieskoczonej podzielnolci przestrzeni i czasu

fikcyjnym, ktre umys moe stosowa do dowolnej iloci rzeczy, jakie ujmuje razem; i taka jedno nie moe ist nie sama przez si, podobnie jak nie moe istnie liczba, ta jedno bowiem w istocie rzeczy jest prawdziw liczb. Jedno, ktra moe istnie sama przez si i ktrej istnie nie jest warunkiem koniecznym, aeby istniaa jakakol wiek liczba, jest innego rodzaju i musi by doskonale niepodzielna i nie podlega rozoeniu na mniejsze je dnoci. Cae to rozumowanie stosuje si rwnie do czasu; lecz tu trzeba doda jeszcze jeden argument, ktry dobrze bdzie wzi w rachub. Jest to wasnoci, ktra nie da si oderwa od czasu i ktra w pewien sposb stanowi jego istot, e kada cz czasu nastpuje po innej i e adna z nich, choby si z ni bezporednio stykaa, nie moe nigdy z ni by jednoczesna. Z tej samej racji rok 1737 nie moe zachodzi na obecny rok 1738 i kada chwila musi by rna od kadej innej, w stosunku do niej wczeniejsza lub pniejsza. Jest wic rzecz pewn, e czas, tak jak on istnieje, musi si skada z chwil nie podzielnych. Gdybymy bowiem w czasie nie mogli nigdy doj do koca podziau i gdyby kada chwila, tak jak ona nastpuje po innej, nie bya doskonale jedyna i niepodzielna, to wwczas byaby nieskoczona ilo chwil wspistniejcych lub czci czasu, co, jak myl, kady zgodzi si nazwa uderzajc sprzecznoci. Nieskoczona podzielno przestrzeni zakada tak podzielno czasu, co jest oczywiste w naturze ruchu. Gdyby wic ta nie bya moliwa, to i tamta musiaaby rwnie by niemoliwa. Nie wtpi, e kady najbardziej uparty obroca tezy o nieskoczonej podzielnoci atwo si zgodzi na to, e te argumenty s obiekcjami i e nie podobna da na nie

iak odpowied, ktra by bya cakowicie jasna i zado walajca. Tu mona zauway, e nic nie moe by bardziej niedorzeczne ni ten zwyczaj, aeby nazywa obiekcj to, co roci sobie pretensje do dowodu, i eby w ten sposb prbowa zrcznie wywin si przed si i oczywistoci argumentu. Nie co do dowodw cisych, lecz co do wywodw opartych na prawdopodobiestwie, mog powstawa obiekcje i moe jeden argument prze-ciwway inny i zmniejsza jego powag. Dowd, jeli jest suszny, nie dopuszcza adnego kontrargumentu; jeli za nie jest suszny, to jest czystym sofizmatem i wo bec tego nie moe by nigdy obiekcj. Dowd albo ma si nieodpart, albo nie ma adnej siy. Mwi wic o obiekcjach i replikach, o rwnowaeniu si argumen tw w takiej sprawie jak ta, jest to wyzna, e rozum ludzki jest tylko igraszk sw, bd te e sama ta osoba, ktra w ten sposb mwi, nie ma kompetencji, iby roz waa takie tematy. Dowody mog by trudne do zro zumienia z powodu abstrakcyjnoci tematu; lecz nie mog nigdy nastrcza adnej takiej obiekcji, ktra by osa biaa ich powag, skoro ju raz zostan zrozumiane. Prawda, e matematycy zwykli mwi, i tu po stro nie przeciwnej s argumenty rwnie silne i e teza punktw niepodzielnych rwnie podlega obiekcjom, na ktre nie ma odpowiedzi. Nim rozwa te argumenty i zarzuty szcze gowo, ujm tutaj wszystkie razem i sprbuj w krtkim i konkluzywnym rozumowaniu dowie od razu, e jest cakowicie niemoliwe, iby miay one jakkolwiek suszn Podstaw. Jest ustalon maksym w metafizyce, e cokolwiek umys pojmuje jasno, to zawiera implicite ide moliwego istnienia ; albo, innymi sowy, e cokolwiek sobie moemy wyobra-&c, to nie jest absolutnie niemoliwe. Moemy utworzy ide
Traktat o naturze ludzkiej t. I ^

O ideach przestrzeni i czasu

l, 1 1 ,3

O innych wasnociach idei czasu i przestrzeni

53

zotej gry i std wnioskowa, e taka gra mogaby rzeczywicie istnie. Nie moemy za utworzy sobie idei gry bez doliny i wobec tego uwaamy tak gr za nie moliw. Ot teraz jest rzecz pewn, e mamy ide rozci goci; bo inaczej, dlaczego bymy o niej mwili i ro zumowali? Podobnie jest rzecz pewn, e idea ta, ujta przez wyobrani, cho podzielna na czci czyli idee niszego rzdu, nie jest podzielna nieskoczenie i nie skada si z nieskoczonej iloci czci: to bowiem prze kracza zdolno pojmowania naszych ograniczonych wadz umysu. Mamy wic tutaj idee rozcigoci, ktra skada si z czci lub idei niszego rzdu, co s cakowicie niepodzielne: a zatem ta idea nie zawiera w sobie ad nych sprzecznoci; a zatem jest moliwe, iby rzeczywicie istniaa rozcigo odpowiadajca tej idei; i, co za tym idzie, wszelkie argumenty przeciw moliwoci punktw matematycznych s jedynie scholastycznym wy krtem, niegodnym naszej uwagi. Te konsekwencje moemy posun o krok dalej i wy prowadzi konkluzj, e wszystkie te niby dowody na nieskoczon podzielno rozcigoci s rwnie sofi- styczne; jest bowiem rzecz pewn, e dowody te nie mog by suszne, jeli nie wyka jednoczenie, i nie moliwe s punkty matematyczne; oczywicie za niedo rzeczne jest utrzymywa, i te punkty s niemoliwe.
Rozdzia III O innych wasnociach naszych idei czasu i przestrzeni
\

adne odkrycie nie mogoby by bardziej szczliwe, gdy chodzi o roztrzsanie wszystkich sporw co do idej, ni to, o ktrym mwilimy powyej, a mianowicie, e

impresje zawsze s wczeniejsze od idej i e kada idea, ktra znajduje si w wyobrani, zjawia si najpierw w odpowiedniej impresji. Te ostatnie percepcje s wszyst kie tak jasne i oczywiste, i nie dopuszczaj adnego sporu, cho liczne nasze idee s tak ciemne, i niemal niemoliwe jest nawet dla umysu, ktry je tworzy, po wiedzie dokadnie, jaka jest ich natura i skad. Zasto sujmy t zasad, aeby odkry dalej, jaka jest natura na szych idei przestrzeni i czasu. Otworzywszy oczy i zwracajc je ku rzeczom, jakie mnie otaczaj, spostrzegam wiele cia widzialnych; za mknwszy je za znowu i rozwaajc odlego midzy tymi ciaami, zdobywam ide rozcigoci. Jako e kada idea pochodzi od jakiej impresji, ktra jest do niej do kadnie podobna, to impresje, podobne do tej idei roz cigoci, musz by albo pewnymi doznaniami zmyso wymi wzroku, albo te jakimi wewntrznymi impre sjami, ktre powstaj z tych dozna zmysowych. Nasze impresje wewntrzne, to nasze uczucia, emocje, podania i wstrty; o adnym z nich, myl, nikt nie powie nigdy, e jest modelem, od ktrego wywodzi si idea przestrzeni. Nie pozostaje wic nic prcz zmysw, co by mogo dawa nam t pierwotn impresj. Lecz teraz: jak to impresj daj nam tu nasze zmysy? Py tanie to zasadnicze i ono rozstrzyga bezapelacyjnie o na turze tej idei. oto, ktry jest przede mn, wystarcza sam przez si, izby swym wygldem da mi ide rozcigoci. Idea ta wic jest zapoyczona od pewnej impresji i reprezentuje t impresj, ktra w tej chwili zjawia si naszym zmysom. Lecz moje zmysy daj mi tylko impresje punktw barw- nych, uoonych w pewien okrelony sposb. Jeeli oko doz jeszcze czego wicej, to chciabym, eby mi

54

O ideach przestrzeni i czasu

I, 11,3

I, U,3

O innych wasnociach idei czasu i przestrzeni

55

wskazano, co mianowicie. Jeli jednak jest niemoliwe wskaza cokolwiek wicej, to moemy wnioskowa pewnie, e idea rozcigoci nie jest niczym innym ni kopi tych barwnych punktw oraz sposobu, w jaki si nam zjawiaj. Zamy, e w rzeczy rozcigej lub w ukadzie punktw barwnych, ktry nam po raz pierwszy da ide rozci goci, punkty miay barw purpurow; wynika std, e w kadym powtrzeniu tej idei nie tylko bdziemy uka dali punkty w tym samym porzdku jedne wzgldem in nych, lecz bdziemy im te nadawali dokadnie t sam barw, jak jedynie znamy bezporednio. Pniej na tomiast, gdy zaznajomimy si w dowiadczeniu z innymi barwami, z fioletem, zieleni, czerwieni, barw bia 1 i czarn oraz ze wszystkimi rnorakimi ukadami tych barw, i gdy znajdziemy podobiestwo w ukadzie barw nych punktw, z ktrych te zespoy si skadaj, ww czas pomijamy, o ile tylko mona, osobliwoci zabar wienia i opieramy ide abstrakcyjn jedynie na rozmiesz czeniu punktw lub na sposobie, w jaki si nam zjawiaj, co do ktrego s one zgodne. Ot nawet wwczas, gdy podobiestwo wychodzi poza przedmioty dane jednemu zmysowi, i gdy impresje dotykowe okazuj si podobne do impresji wzrokowych co do rozmieszczenia ich czci, to nie przeszkadza to, eby idea abstrakcyjna reprezen towaa i jedne, i drugie z racji ich podobiestwa. Wszyst kie idee abstrakcyjne nie s w istocie rzeczy niczym in- nym ni ideami indywidualnymi, rozwaanymi w pewnym okrelonym wietle. Lecz zwizane z nazwami oglnymi mog one reprezentowa rozleg rozmaito i obejmo wa rzeczy, ktre, podobne do siebie co do pewnych szczegw, co do innych s bardzo rne od siebie. Idea czasu, jako e pochodzi z nastpstwa naszych per cepcji wszelkiego rodzaju, zarwno idei jak i impresji,

z impresji refleksywnych, jak i z impresji zmysowych ta idea bdzie dawaa nam przykad idei oderwanej, ktra obejmuje jeszcze wiksz rozmaito ni idea prze strzeni, a przecie jest reprezentowana w wyobrani przez jak szczegln ide indywidualn o jakoci i iloci okre lonej. Podobnie jak rozmieszczenie rzeczy widzialnych i doty kalnych daje nam ide przestrzeni, tak te ide czasu tworzymy dziki nastpstwu idej i impresyj i jest rzecz niemoliw, iby czas zjawi si kiedykolwiek sam w wia domoci lub eby umys spostrzega go bez nich. Czo wiek w zdrowym nie albo bardzo zajty jak jedn myl nie zauwaa czasu; i zalenie od tego, jak jego percepcje nastpuj po sobie z mniejsz lub wiksz szybkoci, to samo trwanie czasu wydaje si dusze lub krtsze jego wyobrani. Zauway to wielki filozof*, e nasze percepcje maj pod tym wzgldem pewne granice, ktre wyznacza pierwotna natura i struktura umysu, i poza ktrymi aden wpyw rzeczy zewntrznych na zmysy nie moe nigdy przyspieszy lub opni naszych myli. Gdy bardzo szybko obracamy na sznurku arzcy si wgiel, to daje on zmysom obraz ognistego krgu; i nie b dzie si nam wydawao, e jest jaki odstp czasu midzy jego obrotami, po prostu dlatego, i nasze percepcje nie mog nastpowa po sobie z tak szybkoci, z jak mona wprawia w ruch rzeczy zewntrzne. Gdzie nie ma na stpujcych po sobie percepcji, tam nie ma te wiado moci czasu, choby w rzeczywistoci rzeczy nastpoway jedne po drugich. Z tych zjawisk, jak rwnie z wielu innych, moemy wnioskowa, e czas nie moe ukazywa si umysowi ani sam, ani zwizany z rzecz niezmiennie
* Locke. .

O ideach przestrzeni i czasu

O innych wlasnociach idei czasu i przestrzeni

57

i stale trwajc, lecz jest zawsze spostrzegany dziki temu, e spostrzegamy nastpstwo rzeczy zmiennych.. Aeby to potwierdzi, moemy doda jeszcze nast pujcy argument, ktry mnie wydaje si cakowicie roz strzygajcy i przekonujcy. Jest rzecz oczywist, e czas lub trwanie skada si z rnych czci; albowiem inaczej nie moglibymy stworzy sobie pojcia o trwaniu du szym lub krtszym. Jest rwnie oczywiste, e czci te nie s jednoczesne: ta wasno jednoczesnoci czci przy naley rozcigoci i jest tym, co j odrnia od trwania. Lecz teraz: skoro czas skada si z czci niejednoczes-nych, to rzecz niezmienna, dajc jedynie impresje jedno czesne, nie daje adnych takich impresji, ktre mogyby tworzy nam ide czasu; a zatem ta idea musi pochodzi z nastpstwa rzeczy zmiennych i czasu w jego pierwotnej postaci nigdy nie mona oddzieli od takiego nastpstwa. Znalazszy wic, e czas w swej pierwotnej postaci zja wia si umysowi zawsze zwizany z nastpstwem rze czy zmiennych i e w inny sposb nie moe by przez nas ujty, musimy teraz zbada, czy mona poj czas, nie ujmujc pojciowo nastpstwa rzeczy, i czy moe on sam przez si tworzy odrbn ide w wyobrani. Aeby si dowiedzie, czy jakie rzeczy, ktre s zwi zane ze sob w impresji, dadz si oddzieli w idei, mu simy tylko zway, czy one s rne od siebie; jeli s rne, to jest jasne, e mona je uj pojciowo oddziel nie. Kada rzecz, ktra jest rna od innych, da si od innych odrni; a kad rzecz odrnialn mona od dzieli zgodnie z reguami, ktre wyjanilimy powyej. Jeli za, przeciwnie, dwie rzeczy nie s rne, to nie s rozrnialne; jeeli za nie s rozrnialne, to nie mona ich oddzieli. Lecz tak wanie jest z czasem w porwnaniu z naszymi impresjami kolejnymi. Idea czasu po-

chodzi nie z jakiej poszczeglnej impresji, zwizanej z innymi i wyranie rnej od nich, lecz powstaje w ogle tylko dziki sposobowi, w jaki impresje ukazuj si umy sowi, przy czym sama idea czasu nie naley do liczby tych impresji. Pi tonw, zagranych na flecie, daje nam impresj i ide czasu, jakkolwiek czas nie jest szst im presj, ktra by ukazywaa si sama przez si suchowi czy jakiemu innemu zmysowi. I nie jest to rwnie szsta impresja, ktr by umys znajdowa sam w sobie drog refleksji. Te pi dwikw, zjawiajc si w ten szczeglny sposb, nie wywouje adnej emocji w umyle ani nie wytwarza adnego wzruszenia jakiegokolwiek rodzaju, ktre by, spostrzeone przez umys, mogo da pocztek nowej idei. Na to trzeba wytworzy now ide refleksywn; i umys, po tysic razy rozwaajc wszystkie swoje idee zmysowe, nie moe nigdy wycign z nich nowej idei pierwotnej, o ile natura nie uksztatowaa jego wadz tak, i doznaje on nowej impresji pierwotnej, ktra powstaje z takiej kontemplacji. Lecz tutaj umys spo strzega tylko sposb, w jaki rne dwiki mu si uka zuj; i ten sposb moe on pniej rozwaa, nie rozwa ajc tych szczeglnych dwikw, lecz moe go czy z jakimi innymi rzeczami. Idee jakich rzeczy musi on mie z pewnoci i bez nich nie moe nigdy doj do pojcia czasu; wobec tego za, e czas nie zjawia si jako jaka pierwotna odrbna impresja, przeto, rzecz jasna, nie moe by on niczym innym ni rnymi ideami, impresjami czy rzeczami, uporzdkowanymi w pewien okrelony sposb, a mianowicie: nastpujcymi jedna po drugiej. Wiem, e s ludzie, ktrzy uwaaj, i ide trwania stosowa mona we waciwym sensie do rzeczy, ktre s cakowicie niezmienne; i przyjmuj, e to jest potoczny

O ideach przestrzeni i czasu

I, H,3

O innych wlasnociach idei czasu i przestrzeni

59

pogld zarwno filozofw, jak i szerokiego ogu. Lecz eby si przekona o jego faszywoci, trzeba tylko przypom nie sobie wniosek, rozwaony powyej, i idea trwania pochodzi zawsze z nastpstwa rzeczy zmiennych i e jej nigdy da nie moe umysowi adna rzecz trwaa i nie zmienna. Albowiem wynika std nieuchronnie, e idea trwania nigdy nie moe susznie i cile by stosowana do adnej takiej rzeczy, jako e z adnej nie moe pocho dzi; i o adnej rzeczy niezmiennej nie mona powie dzie, e ona ma trwanie. Idee zawsze reprezentuj rze czy lub impresje, z ktrych pochodz, i bez fikcji nie mog reprezentowa nic innego i do niczego innego si stosowa. Za pomoc jakiej fikcji stosujemy ide czasu na wet do tego, co niezmiennie, i przyjmujemy, jak to si czyni potocznie, e trwanie jest miar zarwno spo czynku jak ruchu, to rozwaymy pniej *. Jest jeszcze inny bardzo konkluzywny argument, ktry umacnia obecn tez, dotyczc naszych idei przestrzeni i czasu, i ktry opiera si jedynie na tej prostej zasadzie, e nasze idee przestrzeni i czasu skadaj si z czci, ktre s niepodzielne. Argument ten wart jest chyba, by go zbada. Wobec tego, e kada idea, ktra jest rozrnialna, da si jednoczenie oddzieli, wemy jedn z tych prostych idei niepodzielnych, z jakich skada si zoona idea rozcigoci i, oddzielajc j od wszelkich innych i rozwa ajc oddzielnie, wytwrzmy sobie sd o jej naturze i jej wasnociach. Jest jasne, e nie jest to idea rozcigoci. Albowiem idea rozcigoci skada si z czci; ta za idea zgodnie z zaoeniem jest doskonale prosta i niepodzielna. Czy
* Rozdz. V (str. 9192).

wic nie jest ona niczym? To jest zupenie niemoliwe. Albowiem, skoro zoona idea rozcigoci, ktra jest realna, skada si z takich idei, to gdyby te idee byy niebytami, istniaaby rzecz realna, zoona z niebytw, co jest niedorzeczne. Musz wic tutaj zapyta, czym jest nasza idea punktu prostego i niepodzielnego? Nie bdzie rzecz dziwn, jeli moja odpowied wyda si cokolwiek nowa, skoro samo pytanie chyba jeszcze nigdy nie byo postawione. Przywyklimy dysputowa o naturze punktw matematycznych, lecz rzadko dysputujemy o naturze idej, ktre dotycz tych punktw. Ide przestrzeni daj umysowi dwa zmysy, wzrok i dotyk; i adna rzecz nie wydaje si rozciga, ktra nie jest bd widzialna, bd dotykalna. A ta impresja jest zoona z wielu mniejszych impresji, ju niepodziel nych dla oka czy dotyku; te mona by nazwa impresjami atomw czy czstek obdarzonych barw i staoci. Lecz to nie wszystko. Aby te atomy mogy si ukaza naszym zmysom, trzeba nie tylko, iby byy barwne lub dotykalne; trzeba rwnie koniecznie, ibymy zachowali ide ich barwy lub jakoci dotykowej, bymy je mogli uj nasz wyobrani. Jedynie idea ich barwy lub jakoci doty kowej moe sprawi, e bdzie je mg poj umys. Jeli znikn idee tych jakoci zmysowych, to zostan one cakowicie unicestwione dla myli lub wyobrani. A teraz, jakie s czci, taka jest i cao. Jeeli punkt nie jest w naszym rozumieniu barwny lub dotykalny, nie moe on da nam adnej idei; i, co za tym idzie, idea rozcigoci, zoona z idej takich punktw, nie moe istnie w ogle. Jeli za idea rozcigoci rzeczywicie moe istnie, jak tego jestemy wiadomi, to jej czci niusz istnie rwnie, a do tego trzeba je uwaa za barwne lub dotykalne. A zatem mamy ide przestrzeni

6o

O ideach przestrzeni i czasu

I, H,3

l, H-4

Odpowied na zarzuty

61

lub rozcigoci tylko o tyle, o ile uwaamy j za przed miot bd naszego wzroku, bd dotyku. To samo rozumowanie wykae, e niepodzielne chwile czasu musz by wypenione jakimi realnymi rzeczami lub istnieniami, ktrych nastpstwo tworzy trwanie i czyni je uchwytnym dla umysu.
R oz dz ia IV

Odpowied na zarzuty

Nasza koncepcja przestrzeni i czasu skada si z dwch czci, ktre cile zwizane s ze sob. Pierwsza opiera si na nastpujcym acuchu rozumowania. Zdolno pojmowania umysu nie jest nieskoczona; a zatem adna idea rozcigoci czy trwania nie skada si z nieskoczo nej liczby czci czy niszego rzdu idei, lecz skada si z liczby skoczonej tych czci, a te s proste i niepo- i dzielne; std z kolei jest moliwe, eby przestrze i czas istniay zgodnie z t ide; jeli za to moliwe, to jest pewne, e one rzeczywicie istniej zgodnie z t ide; a zatem ich nieskoczona podzielno jest cakowicie niemoliwa i sprzeczna w sobie. Druga cz naszej koncepcji jest konsekwencj tam tej. Czci, na ktre rozkada si idea czasu i idea prze strzeni, staj si wreszcie niepodzielne; i te czci niepo dzielne, jako e same przez si s niczym, nie dadz si poj, jeli nie s wypenione czym, co jest realne i co istnieje. Idee przestrzeni i czasu nie s wic ideami sa moistnymi czy odrbnymi, lecz jedynie s to idee doty czce sposobu czy porzdku, w jakim rzeczy istniej. Innymi sowy, niepodobna poj ani rozcigoci, nie wypenionej materi, ani czasu, w ktrym nie byoby

nastpstwa lub zmiany w jakiej rzeczy realnie istniej cej. cisy zwizek midzy tymi czciami naszej kon cepcji jest powodem, dla ktrego rozwaymy cznie za rzuty, wysuwane przeciw obu tym czciom, a rozpocz niemy od skierowanych przeciw skoczonej podzielnoci. I. Pierwszy z tych zarzutw, ktry wezm pod uwag, raczej moe dowie, e istnieje ten zwizek i zaleno jednej czci naszej koncepcji od drugiej, ni obali jedn z nich. Szkoy filozoficzne czsto twierdziy, e roz cigo musi by podzielna in infinitum, poniewa system punktw matematycznych jest czym niedorzecznym; i e ten system jest niedorzeczny, poniewa punkt matema tyczny jest niebytem i e wobec tego poczenie punktw jednych z innymi nigdy nie moe stworzy realnego bytu. Byoby to cakiem przekonywajce, gdyby nie byo rodka midzy nieskoczon podzielnoci materii, a niebytem punktw matematycznych. Ten rodek ist nieje oczywicie, a powstaje on mianowicie, gdy damy barw lub twardo tym punktom; niedorzeczno obu zaoe kracowych dowodzi, e prawdziwe jest to za oenie porednie. System punktw fizycznych, ktry mgby by drugim takim zaoeniem porednim, jest zbyt niedorzeczny, by wymaga obalenia. Realna roz cigo, jak ma by wedle zaoenia punkt fizyczny, nigdy nie moe istnie bez czci, rnych od siebie, skcro za rzeczy s rne, to wyobrania moe je rozr ni i oddzieli. z II. Drugi zarzut wynika std, e rzeczy musiayby koniecznoci przenika si, gdyby rozcigo skadaa si? z punktw matematycznych. Prosty i niepodzielny atom, ktry dotyka innego atomu, musi go z koniecz noci przenika; albowiem niemoliwe jest, iby go do tyka swoimi czciami zewntrznymi, jako e zaoy-

62

O ideach przestrzeni i czasu

l, 11,4

I, 1 1 ,4

Odpowied na zarzuty^

limy, i jest doskonale prosty, co wycza wszelkie czci. Musi wic ten atom dotyka drugi atom cile ca swoj istot, secundum se, tota et totaliter, zgodnie z sam definicj przenikania. Lecz przenikanie jest niemoliwe: a wic i punkty matematyczne s rwnie niemoliwe. Na ten zarzut odpowiadam, podstawiajc bardziej suszn ide przenikania. Zamy, e dwa ciaa nie maj w sobie adnej prni, e zbliaj si do siebie i e cz si ze sob w taki sposb, i ciao, ktre powstaje z ich poczenia, nie jest bardziej rozcige ni jedno z cia da nych', to winnimy rozumie, mwic o przenikaniu. Lecz oczywist jest rzecz, e to przenikanie nie jest niczym innym ni unicestwieniem jednego z tych cia, a zacho waniem drugiego, przy czym nie jestemy zdolni roz rni, ktre z nich zostaje zachowane, a ktre unicest wione. Przed ich zblieniem mamy ide dwch cia. Po ich zblieniu mamy ide tylko jednego. Umys nie moe zachowa pojcia o rnicy midzy dwoma ciaami ta kimi samymi, ktre by istniay w tym samym miejscu ' i w tym samym czasie. Biorc tedy przenikanie w tym znaczeniu, jako uni cestwienie jednego ciaa przy zblieniu go do innego, zapytuj, czy kto widzi, iby byo konieczne, by punkt barwny lub dotykalny mia ulec unicestwieniu, gdy si zbliy do innego punktu barwnego lub dotykalnego? Czy, przeciwnie, nie jest dla kadego oczywiste, e z po czenia tych punktw powstaje rzecz zoona i po- dzielna, w ktrej mona rozrni dwie czci, i e kada z tych czci zachowuje swoje odrbne i oddzielne ist nienie, cho si styka z drug? Niechaj kto pomoe swej wyobrani, ujmujc te punkty jako rnie zabarwione, aeby tym lepiej zapobiec ich zwizaniu si i zmieszaniu. Punkt niebieski i punkt czerwony mog z pewnoci

styka si ze sob, nie przenikajc si i nie unicestwia jc. Gdyby bowiem nie mogy, cby mogo si sta z nimi? Ktry by zosta unicestwiony, czerwony czy niebieski? A gdyby te dwie barwy poczyy si w jedn, jak now barw wytworzyyby, czc si ze sob? Te zarzuty wywouje, a jednoczenie czyni tak trudn zadowalajc na nie odpowied gwnie to, e zarwno nasza wyobrania, jak nasze zmysy, s z natury swej chwiejne i niestae, gdy zwracaj si ku rzeczom tak drob nym. Zrbmy plam z atramentu na papierze i oddalmy si na tak odlego, iby ta plama staa si cakiem niewidzialna; znajdziemy, e gdy bdziemy znw si ku niej zbliali, to najpierw stanie si ona widoczna z krt kimi przerwami, a nastpnie widoczna stale; pniej na bierze tylko nowej siy jej zabarwienie, jej za rozmiary ju si nie bd powikszay; jeszcze pniej za, gdy si powikszy tak dalece, i bdzie rzeczywicie rozciga, bdzie jeszcze nadal trudno wyobrani rozoy j na czci skadowe, jako e jeszcze trudno jej jest i niewy godnie ujmowa tak drobny przedmiot, jakim jest po jedynczy punkt. Ta niezdolno najwikszy ma wpyw na nasze rozumowania na temat obecny i sprawia, e nie mal niepodobna da zrozumia odpowied w odpowiedniej szacie sownej na wiele pyta, ktre tu mog powsta. III. Wiele zarzutw przeciw niepodzielnoci czci przestrzeni zaczerpnito z matematyki, cho na pierwszy rzut oka zdaje si ta nauka raczej sprzyja tej koncepcji; jeli nawet jest jej przeciwna w swoich dowodach, to przecie cakiem zgodna jest z ni w swych definicjach. Obecnie wic moim zadaniem musi by: broni definicji i obala dowody. Powierzchnie okrela si jako dugo i szeroko bez gbokoci; lini jako dugo bez szerokoci i gbi;

64

O ideach przestrzeni i czasu

I, 11,4

I, H,4

Odpowied na zarzuty

punkt jako to, co nie ma ani dugoci, ani szerokoci, ani gbi. Jest oczywiste, e to wszystko jest cakiem nie zrozumiae, o ile si nie zaoy, e rozcigo skada si z niepodzielnych punktw lub atomw. Jake bo wiem inaczej mogaby jaka rzecz istnie bez dugoci, szerokoci lub gbi? Na ten argument dawano, jak znajduj, dwie rne odpowiedzi, z ktrych adna w moim rozumieniu nie jest zadowalajca. Pierwsza, to ta, e przedmioty geo metrii, a mianowicie te powierzchnie, linie i punkty, kt rych proporcje i pooenia ona bada, s jedynie ideami w umyle i e nigdy nie istniay i istnie nie mog w na turze. Nie istniay nigdy, bo nikt nie zechce twierdzi, e mona narysowa lini lub stworzy powierzchni ca kowicie zgodn z t definicj; i nigdy istnie nie mog, albowiem mona zbudowa dowody, e one s niemoliwe, biorc za podstaw same te idee. Czy mona jednak wyobrazi sobie co bardziej nie dorzecznego i sprzecznego ni to rozumowanie? Cokol wiek mona poj za pomoc idei jasnej i wyranej, to z koniecznoci rzeczy implicite zawiera moliwo istnienia; i kto zechce twierdzi, i dowodzi niemoliwoci istnie nia tej rzeczy z pomoc argumentu opartego na idei jasnej, w istocie rzeczy twierdzi, i nie mamy jasnej idei tej rzeczy, poniewa mamy jej jasn ide. Prno szuka sprzecznoci w jakiejkolwiek rzeczy, ktr umys poj muje wyranie. Gdyby w niej tkwia implicite jaka sprzecz no, to nie mona by jej nigdy poj. Nie ma wic nic poredniego pomidzy uznaniem co najmniej, e moliwe s punkty niepodzielne, a zaprze czeniem idei takich punktw; i wanie na tej ostatniej zasadzie opiera si druga odpowied na powyszy argu-

ment. Twierdzono *, e jakkolwiek niepodobna uj po jciowo dugo bez szerokoci, to przecie mona, abstra hujc, lecz nie oddzielajc, rozwaa jedno, nie baczc na drugie; zupenie podobnie jak moemy myle o du goci drogi midzy dwoma miastami, pomijajc jej sze roko. Dugo nie da si oddzieli od szerokoci zarwno w przyrodzie, jak i w naszych umysach; lecz to nie wy klucza rozwaania czciowego oraz tego rozrnienia my lowego na sposb, wyej wyjaniony. Obalajc t odpowied, nie bd kad nacisku na argument, ktry ju dostatecznie wyjaniem, a miano wicie na to, e gdyby umys nie mg dotrze do pew nego minimum w swych ideach, to jego zdolno pojmo wania musiaaby by nieskoczona, aeby mg on obj nieskoczon wielo czci, z ktrych jego idea wszel kiej rozcigoci musiaaby si skada. Postaram si tu znale pewne nowe/ niedorzecznoci w tym rozumo waniu. Powierzchnia jest granic ciaa; linia jest granic po wierzchni; punkt granic linii; lecz twierdz, e gdyby idee punktu, linii lub powierzchni nie byy niepodzielne, to nie byoby moliwe, ibymy w ogle mieli pojcie o tych granicach. Zamy, e te idee s nieskoczenie podzielne; i niechaj teraz wyobrania sprbuje zatrzy ma si na idei ostatniej powierzchni, linii lub punktu; ot ta idea, jak si okazuje, rozkada si natychmiast na czci; i gdy wyobrania przedstawi sobie ostatni z tych czci, ta znw wymyka si jej przez nowy po dzia i tak si dzieje in infinitum, e nie moe ona dotrze do idei granicznej. Rosnca liczba czci uamkowych
* L'an de penser. [Arnauld i Nicole, Logika, czyli Sztuka mylenia BKF '958> str. 68.].

66

O ideach przestrzeni i czasu

I, 11,4

l, H,4

Odpowied na zarzuty

67

nie posuwa wyobrani ku podziaowi ostatecznem u bar dziej ni idea, ktr ona pierwotnie wytworzya. Kada czsteczka wymyka si z chwytu przez to, e si znw dzieli, podobnie jak ywe srebro, gdy je prbujemy schwy ci. e jednak w istocie rzeczy musi by co, co jest gra nic dla idei wszelkiej iloci skoczonej, i e ta idea gra niczna nie moe sama skada si znw z czci czy idei drobniejszych, inaczej bowiem nie byaby ostatni z jej czci i granic tej idei, i jako e mona by to wci cign dalej przeto jest to jasny dowd, i idee po wierzchni, linii i punktw nie dopuszczaj adnego po dziau; idee powierzchni co do gbi, idee linii co do szerokoci i gbi, idee punktw za co do adnego wy miaru. Filozofowie szkolni byli tak przekonani o sile tego argumentu, e niektrzy spord nich twierdzili, i na tura do tych czsteczek materii, ktre s podzielne w nie skoczono, dodaa pewn liczb punktw matema tycznych, aeby da granice ciaom; inni za uchylali si przed si przekonujc tego rozumowania przy po mocy caego szeregu niezrozumiaych wykrtw i roz rnie pojciowych. Lecz ci przeciwnicy w rwnej mie rze ustpuj sobie zwycistwa. Czowiek, ktry si chowa, rwnie oczywicie uznaje wyszo swego wroga, jak i ten, kto uczciwie oddaje sw bro. Tak wic okazuje si, e definicje matematyczne oba laj te niby-dowody, i e jeeli mamy ide niepodziel nych punktw, linii i powierzchni, zgodn z definicj, to ich istnienie z pewnoci jest moliwe; jeeli za nie \ mamy takiej idei, to niemoliwe jest, ibymy kiedykol wiek mogli poj, e te twory geometryczne maj w ogle granice; a bez pojcia tej granicy nie moe by adnego dowodu geometrycznego.

Jeeli teraz pjd dalej i bd twierdzi, e aden z tych dowodw nie moe mie wystarczajcej wagi na to, iby ustali tak zasad jak zasada nieskoczonej podzielnoci; a to dlatego, i w odniesieniu do tak drobnych przed miotw nie s to waciwe dowody, jako e zbudowane s na ideach, ktre s niecise, i na tezach, ktre nie s dokadnie prawdziwe. Gdy geometria rozstrzyga co o sto sunkach midzy ilociami, nie powinnimy da naj wyszej moliwie precyzji i cisoci. aden z jej dowo dw nie siga tak daleko. Ujmuje ona wymiary i proporcje figur naleycie, lecz z gruba i z pewn dowolnoci. Jej bdy nigdy nie s znaczne i nie bdziaby ona w ogle, gdyby nie dya do takiej bezwzgldnej doskonaoci. Pytam najpierw matematykw, co oni rozumiej, gdy mwi, e jedna linia lub powierzchnia jest rwna innej, od niej wiksza, lub mniejsza? Niechaj da na to odpowied kto z nich, bez wzgldu na to, do ktrej sekty naley, i bez wzgldu na to, czy utrzymuje, e rozcigo skada si z punktw niepodzielnych, czy te z wielkoci podziel- nych nieskoczenie. To pytanie postawi w kopotliwe po oenie i jednych, i drugich. Niewielu jest matematykw, albo nawet i nie ma takich, ktrzy by bronili hipotezy punktw niepodzielnych, a przecie ci maj najatwiejsz i najlepsz odpowied na pytanie obecne. Trzeba tylko, iby odpowiedzieli, e linie lub powierzchnie s rwne, gdy liczba punktw w kadej z nich jest taka sama; i e gdy stosunek liczbowy si zmienia, to zmieniaj si sto sunki Unii i powierzchni. Lecz cho jest to odpowied suszna i oczywista, to przecie mog twierdzi, i ten probierz rwnoci jest cakiem bezuyteczny i e my nigdy nie ustalamy, i rzeczy s rwne lub nierwne sobie na podstawie takiego porwnania. Wobec tego bowiem, e punkty, ktre wchodz w skad linii lub powierzchni,
Traktat o naturze ludzkiej t. I 6

68

O ideach przestrzeni i czasu

l, n,4

Odpowied na zarzuty

zarwno spostrzegane wzrokiem jak dotykiem, s tak drobne i tak stopione ze sob, i umys zgoa nie moe ich zliczy, przeto takie zliczanie nigdy nie moe da nam probierza, z ktrego pomoc moglibymy ocenia rozmiary tych figur. Nikt i nigdy nie bdzie mg wyzna czy przez cise zliczenie punktw, e cal ma ich mniej ni stopa, lub e stopa ma ich mniej ni okie lub jaka wiksza miara; dlatego te rzadko, czy te nawet nigdy nie bierzemy liczby punktw za probierz rwnoci lub nierwnoci. Co si tyczy tych, ktrzy wyobraaj sobie, e roz cigo jest podzielna in infinitum, to jest niemoliwe, iby oni mogli robi uytek z tej odpowiedzi lub ustala rwno linii lub powierzchni, wyliczajc ich czci ska dowe. Skoro bowiem zgodnie z ich hipotez zarwno najmniejsza jak i najwiksza figura zawiera nieskoczon ilo czci; i skoro liczby nieskoczone, cile mwic, nie mog by ani rwne, ani nierwne midzy sob, to rwno lub nierwno jakichkolwiek wycinkw prze" strzeni nie moe nigdy zalee od stosunku liczbowego ich czci. Prawda, mgby kto powiedzie, e nierw no okcia i jarda polega na rnej liczbie stp, z ktrych si one skadaj; nierwno za stopy i jarda polega na nierwnej liczbie cali. Lecz e wielko, ktr nazywamy calem w jednym, jest wedle zaoenia rwna temu, co nazywamy calem w drugim, i e jest niemoliwe dla umysu, iby ustali t rwno, idc in infinitum w odwo ywaniu si do coraz mniejszych wielkoci przeto jest oczywiste, e wreszcie musimy ustali jaki probierz rw noci, rny od wyliczania czci. S ludzie *, ktrzy twierdz, i rwno najlepiej de finiuje si przez przystawanie i e dwie jakiekolwiek fi, ; * Patrz dr Barrow, Wyklady matematyczne. .

gury s rwne, gdy przy naoeniu jednej na drug wszystkie ich czci odpowiadaj sobie wzajemnie i do tykaj jedna drugiej. Aeby wyda sd o tej definicji, rozwamy, e skoro rwno jest stosunkiem, to nie jest ona, cile biorc, wasnoci tych figur kadej z osobna, lecz powstaje jedynie z porwnania, ktrego umys do konuje midzy nimi. Jeeli wic rwno polega na tym zestawieniu w wyobrani i wzajemnym kontakcie czci, to musimy mie co najmniej wyrane pojcie o tych cz ciach i musimy przedstawia sobie pojciowo ich kontakt. Ot teraz jest jasne, e w tym ujciu doprowadzilibymy te czci do najwikszego rozdrobnienia, jaki tylko mona sobie przedstawi; albowiem styczno duych czci nie uczyniaby nigdy tych figur rwnymi. Lecz najdrobniej sze czci, jakie ujmujemy pojciowo, to punkty matematyczne; a zatem ten probierz rwnoci jest tosamy z tym, jaki opiera si na rwnoci liczby punktw, o kt rym powiedzielimy, e jest suszny, lecz bezuyteczny. Musimy wic rozejrze si w innej dziedzinie za rozwi zaniem obecnej trudnoci. Jest rzecz oczywist, e oko, a raczej umys czsto jest zdolny jednym rzutem oka okreli proporcje cia i orzec, i s rwne lub e jedno jest wiksze lub mniej sze od drugiego, nie badajc i nie porwnujc liczby ich czci drobnych. Takie sdy nie tylko s pospolite, lecz w wielu przypadkach s pewne i nieomylne. Gdy mamy przed sob miar jarda i stopy, to umys nie moe kwe stionowa tego, e pierwsza jest dusza ni druga, tak samo, jak nie moe wtpi o tych zasadach, ktre s najbardziej jasne i oczywiste same przez si. S wic trzy stosunki, ktre umys rozrnia na pod stawie oglnego wygldu rzeczy i ktre oznacza mianem , mniejszy i. rwny. Lecz cho jego sdy dotyczce 6*

68

O ideach przestrzeni i czasu

Odpowied na zarzuty

zarwno spostrzegane wzrokiem jak dotykiem, s tak drobne i tak stopione ze sob, i umys zgoa nie moe ich zliczy, przeto takie zliczanie nigdy nie moe da nam probierza, z ktrego pomoc moglibymy ocenia rozmiary tych figur. Nikt i nigdy nie bdzie mg wyzna czy przez cise zliczenie punktw, e cal ma ich mniej ni stopa, lub e stopa ma ich mniej ni okie lub jaka wiksza miara; dlatego te rzadko, czy te nawet nigdy nie bierzemy liczby punktw za probierz rwnoci lub nierwnoci. Co si tyczy tych, ktrzy wyobraaj sobie, e roz cigo jest podzielna in infinitum, to jest niemoliwe, iby oni mogli robi uytek z tej odpowiedzi lub ustala rwno linii lub powierzchni; wyliczajc ich czci ska dowe. Skoro bowiem zgodnie z ich hipotez zarwno najmniejsza jak i najwiksza figura zawiera nieskoczon ilo czci; i skoro liczby nieskoczone, cile mwic, nie mog by ani rwne, ani nierwne midzy sob, to rwno lub nierwno jakichkolwiek wycinkw prze strzeni nie moe nigdy zalee od stosunku liczbowego ich czci. Prawda, mgby kto powiedzie, e nierw no okcia i jarda polega na rnej liczbie stp, z ktrych si one skadaj; nierwno za stopy i jarda polega na nierwnej liczbie cali. Lecz e wielko, ktr nazywamy calem w jednym, jest wedle zaoenia rwna temu, co nazywamy calem w drugim, i e jest niemoliwe dla umysu, iby ustali t rwno, idc in infinitum w odwo ywaniu si do coraz mniejszych wielkoci przeto jest oczywiste, e wreszcie musimy ustali jaki probierz rw noci, rny od wyliczania czci. S ludzie *, ktrzy twierdz, i rwno najlepiej de finiuje si przez przystawanie i e dwie jakiekolwiek fi* Patrz dr Barrow, Wyklody matematyczne. .!

gury s rwne, gdy przy naoeniu jednej na drug wszystkie ich czci odpowiadaj sobie wzajemnie i do tykaj jedna drugiej. Aeby wyda sd o tej definicji, .rozwamy, e skoro rwno jest stosunkiem, to nie jest ona, cile biorc, wasnoci tych figur kadej z osobna, lecz powstaje jedynie z porwnania, ktrego umys do konuje midzy nimi. Jeeli wic rwno polega na tym zestawieniu w wyobrani i wzajemnym kontakcie czci, to musimy mie co najmniej wyrane pojcie o tych cz ciach i musimy przedstawia sobie pojciowo ich kontakt. Ot teraz jest jasne, e w tym ujciu doprowadzilibymy te czci do najwikszego rozdrobnienia, jakie tylko mona sobie przedstawi; albowiem styczno duych czci nie uczyniaby nigdy tych figur rwnymi. Lecz najdrobniej sze czci, jakie ujmujemy pojciowo, to punkty matematyczne; a zatem ten probierz rwnoci jest tosamy z tym, jaki opiera si na rwnoci liczby punktw, o kt rym powiedzielimy, e jest suszny, lecz bezuyteczny. Musimy wic rozejrze si w innej dziedzinie za rozwi zaniem obecnej trudnoci. Jest rzecz oczywist, e oko, a raczej umys czsto jest zdolny jednym rzutem oka okreli proporcje cia i orzec, i s rwne lub e jedno jest wiksze lub mniej sze od drugiego, nie badajc i nie porwnujc liczby ich czci drobnych. Takie sdy nie tylko s pospolite, lecz w wielu przypadkach s pewne i nieomylne. Gdy mamy przed sob miar jarda i stopy, to umys nie moe kwe stionowa tego, e pierwsza jest dusza ni druga, tak samo, jak nie moe wtpi o tych zasadach, ktre s najbardziej jasne i oczywiste same przez si. S wic trzy stosunki, ktre umys rozrnia na pod stawie oglnego wygldu rzeczy i ktre oznacza mianem , mniejszy i rwny. Lecz cho jego sdy dotyczce
6*

O ideach przestrzeni i czasu

I, H,4

Odpowied, na zarzuty

tych stosunkw s czasem niemylne, to jednak nie s ta kie zawsze; i nasze sdy tego rodzaju nie s wyjte spod wtpliwoci i bdnoci w wikszej mierze ni sdy o in nych sprawach. Czsto korygujemy nasz pierwszy pogld, rozwaajc rzecz ponownie i zastanawiajc si; i orze kamy, e s rwne te rzeczy, ktre na pierwszy rzut oka ocenilimy jako nierwne; uwaamy te jak rzecz za mniejsz, cho poprzednio wydawaa nam si wiksza ni inna. I nie jest to jedyna poprawka, jakiej podle gaj te sdy o danych naszych zmysw; czsto odkry wamy nasz bd, przykadajc rzeczy; lub te, gdzie to si nie da wykona, uywajc jakiej wsplnej i niezmien nej miary, ktra, kolejno zastosowana do rzeczy porwny wanych, informuje nas o rnych proporcjach tych rze czy. Lecz nawet ta poprawka dopuszcza now poprawk i rne stopnie cisoci, zalenie od natury przyrzdu, ktrym mierzymy ciaa, i od starannoci, jak wkadamy w porwnanie. Gdzie wic umys jest przyzwyczajony do tych sdw i do ich korygowania i znajduje, e ten sam stosunek, co sprawia, i dwie figury maj dla oka ten wygld, ktry nazywamy rwnoci, sprawia rwnie, i one od powiadaj sobie wzajemnie i wedle wszelkiej wsplnej miary, przy ktrej pomocy s porwnywane, tam tworzymy pojcie mieszane rwnoci, ktre opiera si zarwno na mniej cisej, jak i na bardziej cisej metodzie porwnawczej. Lecz to nas nie zadowala. Albowiem wo 4 bc tego, i suszna racja przekonuje nas, e s ciaa znacznie bardziej drobne ni te, ktre ukazuj si zmy som; e za faszywa racja przykonywaaby nas, i s ciaa nieskoczenie bardziej drobne, przeto pojmujemy jasno, e nie jestemy w posiadaniu adnego przyrzdu i adnego sposobu mierzenia, ktry by nas zabezpieczy

przed wszelkim bdem i niepewnoci. Zdajemy sobie spraw, e dodanie lub odjcie jednej z tych drobnych czci nie da si zauway ani w wygldzie, ani w mie rzeniu; e za wyobraamy sobie, i dwie figury, ktre byy rwne poprzednio, nie mog by rwne po tym usu niciu lub dodaniu, przeto zakadamy w wyobrani jaki probierz rwnoci, ktry koryguje dokadnie wygldy i pomiary i sprowadza figury cakowicie do tego stosunku. Jest jasne, e ten probierz istnieje tylko w wyobrani. Wobec tego bowiem, e sama idea rwnoci jest wanie ide takiego szczegowego wygldu, skorygowan przez naoenie lub wspln miar, przeto pojcie jakiej po prawki, wychodzcej poza nasze przyrzdy i nasz sztuk mierzenia, jest prost fikcj umysu i jest rwnie bez uyteczne jak niezrozumiae. Lecz chocia ten probierz istnieje tylko w wyobrani, fikcja ta jest bardzo naturalna; i nic bardziej zwykego ni to, e umys w ten wanie sposb kontynuuje wszelk akcj nawet wwczas, gdy znika racja, ktra pierwotnie skonia go do jej rozpoczcia. To wida bardzo wyranie, gdy chodzi o czas; cho jest tu oczywiste, e nie posiadamy cisej metody wyznaczania stosunku midzy czciami, nawet tak do kadnej jak w odniesieniu do rozcigoci, to jednak rne poprawki naszych miar i rne stopnie ich dokadnoci day nam niejasne uwikane pojcie o doskonaej i ca kowitej rwnoci. Tak samo rzecz si ma w wielu innych sprawach. Muzyk, znajdujc, e jego ucho staje si z ka dym dniem bardziej delikatne, i korygujc siebie z po moc refleksji i uwagi, kontynuuje t sam czynno umysu nawet wwczas, gdy przedmiot go zawodzi, i tworzy sobie pojcie doskonaej tercji lub oktawy, nie umiejc powiedzie, skd bierze swj probierz. Malarz tworzy tak sam fikcj, co si tyczy barw. Mechanik

O ideach przestrzeni i czasu

I, 1 1 ,4

I, H-4

Odpowied na zarzuty

73

za, co si tyczy ruchu. Jeden wyobraa sobie, e wiato i cie, drugi, e szybko i pQwolno mona porwnywa i ustala midzy nimi rwno tak dokadnie, jak tego uczyni nie moe ocena zmysw. To samo rozumowanie moemy zastosowa do krzywej i prostej. Nie ma rzeczy bardziej oczywistej dla zmy sw ni rnica midzy krzyw a prost, i nie ma idej, ktre bymy tworzyli atwiej ni idee tych rzeczy. Lecz chobymy nie wiedzie jak atwo mogli tworzy te idee, to niepodobna podacfjakiejkolwiek ich definicji, ktra by ustalaa wyrane granice midzy nimi. Gdy rysujemy li nie na papierze lub na jakiejkolwiek powierzchni cigej, to istnieje pewien porzdek, w jakim te linie biegn od jednego punktu do innego, tak i mog da pene wra enie krzywej lub prostej. Lecz porzdek ten jest cako wicie nieznany i nie dostrzegamy tu nic poza jednolitym wygldem. Tak przyjmujc nawet system punktw niepodzielnych, moemy wytworzy tylko odlege pojcie ja kiego nieznanego probierza dla rozwaanych tu linii. Przyjmujc za podzielno nieskoczon, nie moemy po sun si nawet tak daleko, lecz ograniczeni jestemy je dynie do wygldu oglnego jako zasady, przy ktrej pomocy okrelamy, e linie s bd krzywe, bd proste. Lecz cho nie moemy da dokadnej definicji tych li nii, ani te poda zupenie cisej metody rozrniania jednej od drugich, to przecie nie przeszkadza to nam korygowa pierwsze ujcie bardziej dokadnym rozwa aniem i porwnaniem przy pomocy jakiej reguy, do ktrej susznoci mamy wiksze zaufanie dziki wielokrot nym prbom. I z tych poprawek, kontynuujc t sam operacj mylow nawet wwczas, gdy znika do niej pod stawa, tworzymy niecis ide doskonaego probierza dla tych figur, cho nie potrafimy go wyjani ani zrozumie.

Matematycy, co prawda, uwaaj, e daj cis de finicj prostej, gdy mwi, i jest to najkrtsza droga po midzy dwoma punktami. Lecz ja uwaam, po pierwsze, e to jest raczej ustalenie jednej z wasnoci prostej ni suszna jej definicja. Pytam bowiem, czy kto, jeli mu wspomn o linii prostej, nie myli od razu o takim jej swoistym wygldzie i czy nie zdarza si przypadkowo tylko, i rozwaa on t wasno? Lini prost mona przedstawi sobie w oderwaniu od innych rzeczy; ta za definicja jest niezrozumiaa, jeli nie porwna prostej z innymi liniami, ktre przedstawiamy sobie jako bar dziej rozcige. Jest w yciu potocznym ustalon maksym, e najbardziej prosta droga jest zawsze najkrtsza; a prze cie tak mwi byoby rwnie niedorzecznie, jak jest twierdzi, e najkrtsza droga jest zawsze najkrtsza, gdyby nasza idea linii prostej nie bya rna od idei naj krtszej drogi midzy dwoma punktami. Po drugie, powtarzam, co ju powyej ustaliem, e nie mamy cisej idei rwnoci i nierwnoci, odlegoci krtszej i duszej, podobnie jak nie mamy cisej idei linii prostej lub krzywej; i, co za tym idzie, e jedna idea nie moe nigdy da nam doskonaego probierza drugiej. cisej idei nie mona nigdy zbudowa na takich ideach, ktre s nieokrelone i chwiejne. Dla idei powierzchni paskiej rwnie trudno o cisy wzorzec jak dla linii prostej; i nie mamy adnego innego rodka, aeby wyrni tak powierzchni, poza jej ogl nym wygldem. Prno matematycy przedstawiaj po wierzchni pask jako wytworzon przez ruch post powy Unii prostej. Mona tu od razu zarzuci, e nasza idea powierzchni jest rwnie niezalena od tej metody tworzenia powierzchni, jak nasza idea elipsy jest nieza lena od idei stoka; e idea linii prostej nie jest bardziej

74

O ideach przestrzeni i czasu

I, 11,4

l, H,4

Odpowied na zarzuty

75

cisa ni idea powierzchni paskiej; e prosta moe posu wa si naprzd nieprawidowo i wytworzy w ten spo^ sb figur zupenie rn od paszczyzny; i e zatem mu simy zakada, i porusza si ona po dwch liniach pro stych rwnolegych do siebie i na tej samej paszczy nie; lecz to jest opis, ktry wyjania t rzecz przez ni sam i obraca si w bdnym kole. Okazuje si wic, e idee, ktre s najbardziej istotne dla geometrii, a mianowicie idee rwnoci i nierwnoci, linii prostej i powierzchni paskiej, dalekie s od tego, eby byy cise i okrelone zgodnie z nasz potoczn me tod ich pojmowania. Nie tylko nie jestemy zdolni po wiedzie, jeeli dany przypadek w pewnym stopniu jest wtpliwy, kiedy takie poszczeglne figury s rwne i kiedy taka linia jest prosta, a taka powierzchnia paska; lecz rwnie nie moemy utworzy idei tego stosunku lub tych fi gur, ktra by bya staa i niezmienna. Odwoujemy si wci do sdu, jaki tworzymy sobie na podstawie wygldu rzeczy a ktry jest saby i omylny, i korygujemy przy pomocy wsplnej miary; jeli za doczamy do tego jak dal sz poprawk, to zazwyczaj tak, ktra jest bd bez uyteczna, bd jest tylko w wyobrani. Prno bymy si odwoywali do potocznego argumentu i przyjmowali bstwo, ktrego wszechmoc moe pozwoli mu utworzy doskona figur geometryczn i narysowa lini prost bez krzywizny i zagicia. Poniewa ostateczny wzo rzec tych figur pochodzi nie skdind, j ak tylko ze zmysw, i wyobrani, przeto niedorzeczne jest mwi o jakiej | doskonaoci poza tym, o czym te wadze mog sdzi; albowiem prawdziwa doskonao w kadej rzeczy polega na jej zgodnoci z jej wzorcem. Ot wobec tego, e te idee s tak chwiejne i niepewne, przeto rad bym zapyta matematyka, jak to niezawodn

pewno ma on, nie tylko co si tyczy bardziej zawiych i niejasnych twierdze swojej nauki, lecz rwnie co do najbardziej pospolitych i oczywistych zasad? Jak moe on mi dowie na przykad, e dwie proste nie mog mie jednego "wsplnego odcinka? Albo e jest rzecz niemoliw narysowa wicej ni jedn prost midzy dwoma punktami? Gdyby mi rzek, e te pogldy s oczy wicie niedorzeczne i niezgodne z naszymi ideami jasnymi, to ja bym mu odpowiedzia, e nie zaprzecz, gdy dwie proste nachylone s do siebie pod atwo dostrzegalnym ktem, i jest niedorzeczne wyobraa sobie, e maj wsplny odcinek. Lecz jeli zaoymy, e dwie proste zbliaj si do siebie o jeden cal na przestrzeni dwu dziestu mil, to nie dostrzegam adnej niedorzecznoci w twierdzeniu, e gdy si zetkn, to stan si jedn lini. Bo prosz was, na podstawie jakiej reguy czy wzorca wydajecie sd, gdy twierdzicie, e linia, w ktr wedug mego zaoenia one si zlay, nie moe tworzy tej samej linii prostej z tymi dwiema, ktre tworz tak maleki kt ze sob? Musicie z pewnoci mie jak ide linii prostej, z ktr ta linia si nie zgadza,. Czy wic mniemacie, e na niej punkty nie mieszcz si w takim sa mym porzdku i wedle tej samej reguy, jak to jest swoiste i istotne dla linii prostej? Jeli tak, to musz was poinfor mowa, e sdzc w ten sposb nie tylko przyjmujecie, i rozcigo skada si z punktw niepodzielnych (co, by moe, wychodzi poza wasz intencj), lecz jak powiadam, musz was poinformowa, e ani to nie jest wzorzec, wedle ktrego tworzymy ide linii prostej, ani te, gdyby to by wzorzec, nie ma takiej staoci w naszych zmysach lub wyobrani, iby okrela, kiedy taki po rzdek jest pogwacony czy te zachowany. Pierwotnym Wzorcem linii prostej w rzeczywistoci nie jest nic innego

O ideach przestrzeni i czasu

I, H,5

i, 1 1 ,5

Odpowied na zarzuty

79

erny utworzy sobie idei prni, czy przestrzeni, gdzie nie ma adnej rzeczy widocznej lub dotykalnej. Tu po wstaj trzy zarzuty, ktre rozwa cznie, poniewa od powied na jeden z nich jest konsekwencj tego, na czym opr dwie pozostae. Po pierwsze, mona powiedzie, e ludzie dysputowali przez dugie wieki o prni i peni, nie umiejc doprowa dzi sprawy do ostatecznej decyzji; i filozofowie, nawet teraniejsi, myl, e mog swobodnie opowiedzie si po kadej stronie, zalenie od tego, jak ich skieruje fan tazja. Lecz jakakolwiek moe by podstawa sporu, co si tyczy samych rzeczy, to przecie mona uwaa, e sama dyskusja ma rozstrzyga co do idei i e jest niemoliwe, by ludzie mogli tak dugo rozumowa na temat prni i bd j odrzuca, bd jej broni, nie majc pojcia o tym, co odrzucaj lub czego broni. Po drugie, gdyby zaczepi ten pierwszy argument, to realnoci lub co najmniej moliwoci idei prni mona by dowie rozumowaniem nastpujcym. Moliwa jest wszelka idea, ktra jest konieczn i nieomyln konsek wencj takich idei, jakie s moliwe. Ot teraz, cho uwaamy, e wiat w obecnej chwili jest peni, to atwo moemy przedstawi sobie pojciowo, i nie ma w nim mchu; i idea ta z pewnoci bdzie uznana za moliw. Trzeba rwnie uzna, e mona przedstawi sobie po jciowo, i wszechpotne bstwo unicestwi cz ma terii, podczas kiedy reszta jej pozostanie w spoczynku. Albowiem wobec tego, e kada idea, skoro jest rozr-nialna, da si oddzieli w wyobrani; i wobec tego, e kada idea, ktra si da oddzieli w wyobrani, da si te poj jako istniejca oddzielnie; przeto jest oczywiste, e z istnienia jednej czstki materii nie wynika istnienie innej, tak samo jak kwadratowy ksztat jednego ciaa

nie pociga za sob kwadratowego ksztatu innego. To ustaliwszy, pytam teraz, co wynika ze zbiegu tych dwch moliwych idei spoczynku i unicestwienia i co musimy uzna, e wynika z unicestwienia wszystkiego powietrza i wszelkiej materii lotnej w pokoju, jeli zaoymy, e ciany pozostan te same, nie poruszajc si i nie zmie niajc? S metafizycy, ktrzy odpowiadaj, e wobec tego, i materia i rozcigo s tym samym, przeto uni cestwienie jednej pociga za sob z koniecznoci uni cestwienie drugiej; i e skoro teraz nie bdzie adnej odlegoci midzy cianami tego pokoju, to dotkn si one zupenie tak samo, jak moja rka dotyka papieru, ktry jest bezporednio przede mn. Cho t odpowied spotyka si bardzo czsto, to nie chaj ci metafizycy przedstawi sobie materi zgodnie ze swoj hipotez lub wyobra sobie, i podoga i sufit oraz wszystkie przeciwlege ciany pokoju dotykaj si wzajemnie, podczas gdy trwaj nadal niezmiennie w spo czynku i zachowuj to samo pooenie. Jake bowiem mog dwie ciany, poudniowa i pnocna, dotyka si wzajemnie, podczas gdy jednoczenie dotykaj one ko cw dwch cian przeciwnych, wschodniej i zachodniej? I jake moe spotka si podoga z sufitem, podczas gdy je dziel cztery ciany ustawione w pozycji przeciwnej? Jeeli zmieniamy ich pooenie, to zakadamy ruch. Je eli przedstawiamy sobie, e midzy nimi jest jaka rzecz, to przyjmujemy, e powstao co nowego. Lecz jeli si trzyma cile dwch idei spoczynku i unicestwienia, to jest oczywiste, e idea, ktra z nich wynika, nie jest ide stycznoci czci, lecz czym, co, jak wnosimy, jest ide prni. Trzeci zarzut posuwa spraw jeszcze dalej i nie tylko stwierdza, e idea prni jest realna i moliwa, lecz rw-

80

O ideach przestrzeni i czasu

Odpowied na zarzuty

81

nie, e jest konieczna i nieunikniona. Twierdzenie to opiera si na ruchu, ktry obserwujemy w ciaach i ktry, przyjmuje si, byby niemoliwy i nie do pojcia bez prni, w ktr jedno ciao musi wej, aeby zrobi miejsce dla drugiego. Nie bd rozwija szeroko tego za rzutu, poniewa zasadniczo naley on do filozofii natu ralnej, ktra ley poza sfer naszych obecnych rozwaa. Aeby odpowiedzie na te zarzuty, musimy uj spraw dostatecznie gboko i rozway natur i pochodzenie pewnych idei, aebymy nie dyskutowali, nie rozumiejc dokadnie przedmiotu sporu. Jest rzecz oczywist, e idea ciemnoci nie jest ide pozytywn, lecz tylko zaprze czeniem wiata albo, mwic bardziej cile, zaprzecze niem barwnych i widzialnych przedmiotw. Czowiek, ktry posiada wzrok, gdy cakowicie pozbawiony jest wiata, obracajc oczy w rne strony, nie otrzymuje adnych spostrzee, poza tymi, jakie mie moe rwnie czowiek lepy z urodzenia; pewne za jest, e taki nie ma ani idei wiata, ani ciemnoci. Std wniosek, e wra enie rozcigoci, niewypenionej materi, otrzymujemy nie przez samo usunicie rzeczy widzialnych i e idea cakowitej ciemnoci nie moe by nigdy tosama z ide prni. Zamy znw, e jaka moc niewidzialna podtrzymuj czowieka w powietrzu i e delikatnie go przenosi w prze strzeni; jest oczywiste, e on nic nie spostrzega i nie otrzy muje idei rozcigoci ani w ogle adnej innej idei z tego niezmiennie trwajcego ruchu. Nawet gdy zaoymy, e po rusza on koczynami naprzd i w ty, to nie moe to mu da; wa idei rozcigoci. Czuje on w tym przypadku pewne doznanie zmysowe lub impresj, ktrej czci nastpuj jedna po drugiej i mog da mu ide czasu; lecz z pew noci nie s one rozmieszczone w ten sposb, jak to

jest konieczne, iby day ide przestrzeni lub rozci goci. Skoro zatem okazuje si, e ciemno i ruch, gdy ca kowicie jest usunita wszelka rzecz widzialna i dotykalna, nigdy nie mog da nam idei rozcigoci bez materii, czyli idei prni, to powstaje pytanie nastpne, czy mog da t ide, gdy zostan poczone z czym widzialnym i dotykalnym? Jest oglnie przyjte wrd filozofw, e wszelkie ciaa, ktre ukazuj si oku, zjawiaj si jak gdyby namalo wane na paszczynie i e rne stopnie ich odlegoci od nas odkrywa raczej rozum ni zmysy. Gdy trzymam rk wycignit naprzd i rozstawiam palce, to s one oddzielone od siebie bkitem firmamentu rwnie dosko nale, jakby by mogy jak rzecz widzialn, ktr mgbym umieci midzy nimi. Aeby wic dowiedzie si, czy wzrok moe da impresj i ide prni, musimy zaoy, e pord cakowitej ciemnoci s nam dane ciaa wietlne, ktrych wiato ukazuje tylko same te ciaa, nie dajc nam adnej impresji pochodzcej od rzeczy otaczajcych. Rwnolege zaoenie uczyni musimy, co si tyczy przedmiotw naszego dotyku. Nie bdzie tu rzecz od powiedni zaoy, e usunite s cakowicie wszelkie przedmioty dotykalne: musimy przyj, e co jest spo strzegane przez dotyk i e po przerwie i po ruchu rki lub jakiego innego organu dajcego doznania zmysowe, spotykamy inny przedmiot dotyku; i e gdy skoczy si ten kontakt, nastpuje inny, i tak dalej, jak czsto nam S1? podoba. Powstaje pytanie, czy te przerwy nie daj nam idei rozcigoci bez porednictwa cia? Zaczniemy od pierwszego przypadku; jest rzecz oczy- lst, e gdy tylko dwa ciaa wietlne ukazuj si oku,

O ideach przestrzeni i czasu

I , 1 1 ,5

Odpowied na zarzuty

to moemy spostrzec, czy s one zwizane ze sob, czy oddzielone; czy s oddzielone du czy ma odlegoci; i jeeli ta odlego si zmienia, to moemy spostrzega zwikszenie si jej lub zmniejszenie bez ruchu tych cia. e jednak odlego nie jest w tym przypadku adn rzecz barwn czy widzialn, to mona pomyle, i tutaj prnia lub czysta rozcigo jest nie tylko uchwytna dla umysu, lecz rwnie oczywista dla samych zmy sw. To jest nasz naturalny i najbardziej znany sposb mylenia, ktry jednak nauczymy si korygowa pewn refleksj. Moemy zauway, e gdy dwa ciaa si uka zuj tam, gdzie poprzednio bya zupena pustka, to je dyn zmian, jak mona odkry, jest to, i zjawiy si te dwie rzeczy i e wszystko inne pozostaje, jak poprzed nio, cakowit negacj wiata i wszelkiej rzeczy barw nej lub widzialnej. Jest to suszne nie tylko co do tego, o czym mona powiedzie, e jest odlege od tych cia, lecz rwnie o samej odlegoci midzy nimi: e nie jest ona niczym innym ni tylko ciemnoci czy negacj wiata, bez czci, bez struktury, niezmienn i niepo dzieln. Ot teraz, skoro ta odlego nie daje adnej percepcji, ktra by bya rna od tego, co lepemu czo wiekowi daj oczy lub co otrzymujemy w noc najciem niejsz, przeto ta rozcigo musi mie te same wasnoci wsplne: e za lepota i ciemno nie daj nam adnych idei rozcigoci, przeto jest niemoliwe, iby ciemna i nierozrnialna odlego midzy dwoma ciaami moga kiedykolwiek da t ide. Jedyna rnica pomidzy ciemnoci absolutn i uka zaniem si dwch lub wicej rzeczy widzialnych po lega, jak powiedziaem, na samych tych rzeczach i na tym, jak one oddziauj na nasze zmysy. Kty, ktre promie-

nie wiata, pynce od nich, tworz ze sob; ruch, ktry musi wykona oko, przechodzc od jednego do drugiego ciaa, i rne czci organw, na ktre one dziaaj to wszystko daje jedyne percepcje, z ktrych moemy sdzi o odlegoci. Lecz e te percepcje s proste i niepodzielne kada z osobna, wic nie mog nigdy da nam idei rozcigoci. Moemy to zilustrowa, rozwaajc zmys dotyku i przedstawian w wyobrani odlego lub odstp mi dzy rzeczami dotykalnymi, czyli staymi. Przyjmuj tu dwa przypadki; a mianowicie pierwszy, gdzie czowiek jest zawieszony w powietrzu i porusza koczynami na przd i w ty, nie spotykajc adnej rzeczy dotykalnej, oraz drugi, gdzie czowiek spostrzega jak rzecz dotykaln, traci z ni kontakt i po pewnym ruchu, ktrego jest wiadomy, spostrzega znw inn rzecz dotykaln; i pytam wwczas, na czym polega rnica pomidzy tymi dwoma przypadkami? Nikt nie bdzie mia skrupuw, eby twierdzi, i rnica ta polega jedynie na spostrze ganiu tych rzeczy i e doznanie zmysowe, ktre powstaje z ruchu, w obu przypadkach jest to samo. e za to doznanie zmysowe nie jest zdolne da nam idei rozci goci, gdy mu nie towarzyszy jaka inna percepcja, przeto me moe ono da nam tej idei rwnie w poczeniu z impresjami, jakie daj rzeczy dotykalne, albowiem to poczenie nie zmienia tego doznania zmysowego. Lecz chocia ruch i ciemno bd same, bd w po*czeniu z rzeczami dotykalnymi i widzialnymi, nie daj 1(iei pustki czy rozcigoci niewypenionej materi, to Przecie s one przyczynami, dla ktrych wyobraamy sobie bdnie, i moemy wytworzy tak ide. Jest bowiem cisa zaleno midzy ruchem i ciemnoci a realn roz cigoci, czyli ukadem rzeczy widzialnych i dotykalnych.
Traktat 7 o naturze ludzkiej t. I

O ideach przestrzeni i czasu

vn,j

l, H,5

Odpowied na zarzuty

Po pierwsze, moemy obserwowa, i dwie rzeczy wi dzialne, ukazujc si wrd cakowitej ciemnoci, dziaaj na zmysy w ten sam sposb, i e promienie, ktre id od nich, tworz ten sam kt i zbiegaj si w oku, jak gdyby odlego midzy nimi bya wypeniona rzeczami widzial nymi, ktre daj nam prawdziw ide rozcigoci. Spo strzeenie zmysowe ruchu jest takie samo, gdy nie ma midzy tymi dwoma ciaami adnej rzeczy dotykalnej, jak wwczas, gdy czujemy dotykiem ciao zoone, kt rego rne czci rozmieszczone s jedna za drug. Po drugie, znajdujemy dowiadczeniem, e dwa ciaa, umieszczone tak, i dziaaj na zmysy w ten sam sposb, jak i inne dwa, midzy ktrymi jest pewna odlego wypeniona rzeczami widzialnymi, e te dwa pierw sze ciaa mog zmieci midzy sob te same rzeczy roz cige bez jakiego dostrzegalnego impulsu czy przeni kania i bez jakiejkolwiek zmiany tego kta, pod ktrym ukazuj si zmysom. Podobnie jest tam, gdzie jest jedna rzecz, ktrej nie moemy czu dotykowo po innej, nie czujc odstpu i nie doznajc tego wraenia zmysowego, ktre nazywamy ruchem naszej rki lub innego organu zmysowego; tutaj dowiadczenie wskazuje nam, e jest moliwe, i t sam rzecz moemy kiedy indziej czu do j tykowo w takim samym wraeniu zmysowym ruchu jednoczenie z impresj rzeczy staych i dotykalnych, ktra towarzyszy temu wraeniu zmysowemu i jest wstawiona midzy tamte wraenia. To znaczy innymi sowy, e odlego niewidoczn i niedotykaln mona zamieni na widoczn i dotykaln bez jakiejkolwiek zmiany w rzeczach znajdujcych si w tej odlegoci. Po trzecie, moemy zauway, jako inny rodzaj sto sunku midzy tymi dwoma rodzajami odlegoci, e maj one prawie ten sam wpyw na kade zjawisko naturalne.

Albowiem wszystkie wasnoci, takie jak ciepo, chd, wiato, przyciganie, i tak dalej, zmniejszaj si pro porcjonalnie do odlegoci; i zauwaa si bardzo nier znaczn rnic midzy tym przypadkiem, gdzie ta odr lego jest wyznaczona przez rzeczy zoone i dostrze galne, a tym, gdzie jest znana tylko dziki sposobowi, w jaki rzeczy znajdujce si na tej odlegoci wpywaj na zmysy. Tutaj wic zachodz trzy stosunki pomidzy t odr legoci, ktra daje ide rozcigoci, a t inn, ktr nie jest wypeniona adn rzecz barwn lub sta. Rzeczy znajdujce si w jakiej odlegoci wpywaj na zmysy w ten sam sposb, czy to oddzielone od siebie jedn odlegoci, czy drug; drugi rodzaj odlegoci, jak si okazuje, moe obj rwnie pierwsz i obie mog w rwnej mierze zmniejszy si kadej cechy. Te stosunki midzy dwoma rodzajami odlegoci po zwol nam atwo wyjani, dlaczego jedna tak czsto brano za drug i dlaczego wyobraamy sobie, e mamy ide rozcigoci bez idei jakiejkolwiek rzeczy widzial nej lub dotykalnej. Moemy bowiem ustali jako regu ogln w tej nauce o naturze ludzkiej, e gdziekolwiek zachodzi cisy zwizek midzy dwiema ideami, tam umys bardzo atwo moe je miesza ze sob i we wszelkich roz waaniach i rozumowaniach posugiwa si jedn zamiast drugiej. To zjawisko zdarza si w tylu przypadkach i ma tak wane konsekwencje, e nie mog si powstrzyma od tego, iby si na nim zatrzyma przez chwil i zbada J ego przyczyny. Zao tylko, e musimy rozrnia zja wisko samo i przyczyny, ktrymi bd je wyjania; 1 std, e zachodzi jaka niepewno co do przyczyn, nie moemy sobie wyobraa, i rwnie niepewne jest sarno zjawisko. Moe ono by realne, cho moje wy7*

86

O ideach przestrzeni i czasu

Odpowied na zarzuty

janienie moe by chimeryczne. Faszywo jednego nie jest konsekwencj faszywoci drugiego, cho jednoczenie moemy zauway, e bardzo naturaln jest rzecz wy ciga tak konsekwencj, co jest oczywistym przyka dem tej wanie zasady, ktr prbuj wyjani. Gdy przyjem stosunki podobiestwa, stycznoci i zwizku przyczynowego jako zasady powizania midzy ideami, nie wgldajc w ich przyczyny, to stao si tak raczej dlatego, i kierowaem si moj pierwsz regu, e mu simy ostatecznie zadowoli si raczej dowiadczeniem ni dla braku czego uchwytnego i prawdopodobnego, co mgbym by rozwin na ten temat. Byo by rzecz atw dokona w wyobrani rozcicia mzgu i pokaza, dlaczego, gdy sobie przedstawiamy jakkolwiek ide, hu mory zwierzce rozlewaj si na wszystkich traktach przy legych i budz inne idee, ktre s z dan zwizane. Lecz jakkolwiek zlekcewayem te korzyci, ktre mgbym by wycign z tej materii, wyjaniajc stosunki mi dzy ideami, to przecie obawiam si, e bd musia tutaj uciec si do niej, aeby wyjani bdy, jakie pow staj z tych stosunkw. Musz wic zauway, i umys jest wyposaony w moc wywoywania kadej idei, jak mu si podoba; i e zatem, gdy wysya humory zwie rzce do tego regionu mzgu, gdzie mieci si ta idea, to wywouj one zawsze dan ide, jeli skieruj si do kadnie na odpowiednie trakty i zakc spokj w tej komrce, ktra odpowiada danej idei. Lecz e ich ruch rzadko jest prosty i z natury rzeczy odchyla si nieco w jedn stron lub inn, przeto te humory zwierzce, rozlewajc si na trakty przylege, daj umysowi inne idee pokrewne zamiast tej, ktrej umys pragn pier wotnie. Tej zmiany nie zawsze jestemy wiadomi; lecz rozwijajc dalej ten sam tok myli, robimy uytek z idei

pobliskiej, ktra nam si zjawia, i posugujemy si ni w naszym rozumowaniu, jak gdyby bya tosama z tym, czegomy szukali. To jest przyczyna wielu bdw i sofizmatw w filozofii, jakby to w naturalny sposb mona byo przedstawi i atwo pokaza, gdyby do tego bya sposobno. Z tych trzech stosunkw, wspomnianych powyej, sto sunek podobiestwa jest najbardziej podnym rdem bdw; istotnie te niewiele jest omyek w rozumowa niu, ktre by w znacznej mierze nie pochodziy z tego rda. Idee podobne nie tylko s ze sob zwizane, lecz dziaania umysu, w ktrych je rozwaamy, tak mao si rni od siebie, e nie jestemy zdolni ich rozrni. Ta ostatnia okoliczno ma powan konsekwencj; mo emy te oglnie zauway, e gdzie dziaania umysu, ktre wytwarzaj dwie idee, s takie same lub podobne, tam bardzo atwo moemy te idee pomiesza i wzi jedn za drug. Wiele przykadw tego spotykamy w dal szym toku tego traktatu. Jakkolwiek jednak podobie stwo jest tym stosunkiem, ktry najatwiej prowadzi do mylenia idej, to przecie dwa pozostae stosunki, zwizku przyczynowego i stycznoci, mog rwnie wspdziaa w tym samym kierunku. Moglibymy przytoczy figury poetyckie i oratorskie jako wystarczajce dowody na to, gdyby to byo rwnie przyjte, jak jest uzasadnione czer-pa z tej dziedziny nasze argumenty w sprawach meta fizycznych. Lecz eby metafizycy nie uznali, i jest to poniej ich godnoci, zapoycz dowd z pewnej obser wacji, ktr mona uczyni w ich wasnych rozprawach, a mianowicie, e zwyk u ludzi rzecz jest, rozumujc, uywa wyrazu zamiast idei i mwi zamiast myle. Posugujemy si sowami zamiast ideami, zazwyczaj bo wiem s one ze sob zwizane tak cile, e umys atwo

O ideach przestrzeni i czasu

i, n,5

I, n,5

Odpowied na zarzuty

bierze mylnie jedne za drugie, I to podobnie jest racj, dla ktrej podstawiamy ide odlegoci, ktrej nie uwaa si za widzialn lub dotykaln, zamiast rozcigoci, ktra nie jest niczym innym ni ukadem punktw wi dzialnych lub dotykalnych, rozmieszczonych w pewnym porzdku. Oba stosunki zwizku przyczynowego i podobiestwa zbiegaj si tutaj, stajc si przyczyn tego bdu. Poniewa pierwszy rodzaj odlegoci da si, jak si oka zuje, przeksztaci na drugi rodzaj, wic jest to pod pewnym wzgldem rodzaj przyczyny; e za tak samo wpywaj na zmysy i pomniejszaj kad cech, ta two rzy tu stosunek podobiestwa. Po tym acuchu rozumowania i wyjanieniu mych za sad, przygotowany jestem teraz do tego, by da od powied na wszystkie zarzuty, jakie zostay postawione, zarwno na pochodzce z metafizyki, jak i z mechaniki. Czste dysputy, co si tyczy prni czyli rozcigoci, niewypenionej materi, nie dowodz realnoci idei, okoo ktrej kry dyskusja; nic bowiem bardziej czstego ni to, e si widzi, i ludzie myl si w tej sprawie, zwaszcza gdy wskutek cisego zwizku zjawia si inna idea, ktra moe by okazj do ich pomyki. Moemy da niemal t sam odpowied na zarzut drugi, zaczerpnity std, e powizane s ze sob idee spoczynku i unicestwienia. Gdy w pokoju zostaj uni cestwione wszystkie rzeczy i ciany trwaj nieruchome, to pokj trzeba sobie przedstawia w myli w znacznej mierze tak samo jak obecnie, gdy powietrze, ktre go wypenia, nie jest przedmiotem naszych zmysw. To unicestwienie pozostawia oku t fikcyjn odlego, ktr odkrywaj rne czci tego organu, jakie podlegaj dziaaniu, oraz rne stopnie wiata i cienia; zostawia te dotykowi to, co polega na spostrzeeniu zmysowym

ruchu w rku lub w innej czci ciaa.' Prno bymy szukali dalej. Jakkolwiek bymy t spraw ujli, znaj dziemy, e to s jedyne impresje, jakie rzecz taka moe wywoa po unicestwieniu, ktremy zaoyli; i zauwa ylimy ju powyej, e impresje nie mog dawa po cztku innym ideom ni tylko takim, ktre s do nich podobne. Wobec tego, e mona zaoy, i ciao znajdujce si midzy dwoma innymi zostaje unicestwione, nie wy woujc zmiany w tych ciaach, ktre le po obu jego stronach, przeto atwo mona te poj, jak moe by stworzone nowe ciao, a przecie wywoa tak minimaln zmian. Ot teraz ruch ciaa ma w znacznej mierze ten sam skutek, jak stworzenie nowego ciaa. Ciaa, ktre si znajduj od siebie w odlegoci, nie s bardziej dotknite zmian w jednym przypadku ni w drugim. To wystar cza, eby zaspokoi wyobrani, i dowodzi, e nie ma adnej niezgodnoci w takim ruchu. Nastpnie wchodzi w gr dowiadczenie i przekonuje nas, e dwa ciaa, pooone wzgldem siebie, jak to opisalimy powyej, mog rzeczywicie przyj midzy siebie inne ciao, i e nie ma przeszkody, aeby odlego niewidzialn i niedo tykaln zastpi odlegoci, ktra jest widzialna i doty kalna. Jakkolwiek naturalne moe si wyda to zast pienie, nie moemy by pewni, e mona go istotnie dokona, nim si przekonamy o tym w dowiadczeniu. Tak wic, jak si zdaje, daem odpowied na trzy po wyej wspomniane zarzuty; cho jednoczenie jestem wiadom, e niewielu bdzie zadowolonych tymi odpo wiedziami i e natychmiast wysun nowe obiekcje i trud noci. Powie kto prawdopodobnie, e moje rozumowanie nie ma nic do rzeczy, o ktrej mowa, i e ja wyjaniam o sposb, w jaki rzeczy dziaaj na zmysy, nie pro-

O ideach przestrzeni i czasu

I, 11,5

l, n,5

Odpowied na zarzuty

buja wytumaczy ich realnej natury i ich dziaa. Choby nie byo adnej rzeczy widzialnej lub dotykalnej midzy dwoma ciaami, to przecie przez dowiadczenie stwierdzamy, e ciaa mona umieci w ten sam sposb w stosunku do oka i e bdzie potrzeba tego samego ruchu rki przy przejciu od jednego ciaa do drugiego, jak gdyby dzielio je co widzialnego i dotykalnego. Oka zuje si te w dowiadczeniu, e ta odlego niewidzialna i niedotykalna ma w sobie zdolno przyjcia nowego ciaa, czyli e moe si sta widzialna i dotykalna. Oto caa moja koncepcja; w adnej jej czci nie prbowa em wyjania przyczyny, ktra dzieli ciaa w ten sposb i daje im zdolno przyjcia innych cia midzy siebie bez jakiegokolwiek bodca lub przenikania. Odpowiadam na ten zarzut, uznajc si za winnego i wyznajc, e nigdy nie byo moj intencj przenikn natur cia lub wyjani tajne przyczyny ich dziaa. Nie tylko bowiem nie naley to do mego obecnego za mierzenia, lecz obawiam si te, i takie przedsiwzicie wychodzi poza zasig ludzkiego rozumu i e my nigdy nie moemy mie roszcze do tego, i znamy ciao ina czej ni przez te zewntrzne wasnoci, jakie ukazuj si zmysom. Co si za tyczy tych, ktrzy prbuj uczyni co wicej, to nie mog zaaprobowa ich ambicji, pki nie zobacz co najmniej na jakim jednym przykadzie, e im si to powiodo. Teraz za poprzestaj na tym, e znam dokadnie sposb, w jaki rzeczy wpywaj na moje zmysy, oraz zwizki midzy nimi w tych granicach, w jakich dowiadczenie informuje mnie o nich. To wystarcza dla kierowania yciem; wystarcza to rwnie dla mojej filozofii, ktra ma roszczenie tylko do tego, iby wyjania natur i przyczyny naszych percepcji, czyli impresji i idej.

Zakocz te rozwaania o rozcigoci paradoksem, ktry atwo da si wyjani na podstawie rozwinitego powyej rozumowania. Paradoks polega na tym, e je eli podoba si wam da odlegoci niewidzialnej i nie dotykalnej, czyli innymi sowy: zdolnoci do tego, by sta si odlegoci widzialn i dotykaln, nazw prni, to rozcigo i materia s tym samym, niemniej za istnieje prnia. Jeeli nie dacie temu tego miana, to ruch jest moliwy w peni, bez jakiegokolwiek impulsu, in in-finitum, bez powrotu po krgu i bez przenikania. Jakkol wiek jednak to wyrazimy, musimy w kadym razie przyzna si, e nie mamy idei rzeczywistej rozcigoci, nie wypeniajc jej rzeczami dostpnymi zmysem i nie przedstawiajc sobie jej czci jako dotykalnych lub widzialnych. Co si tyczy tezy, e czas nie jest niczym innym ni sposobem, w jaki istniej pewne rzeczy realne, to mo emy zauway, e podlega ona tym samym zarzutom, co podobna teza dotyczca rozcigoci. Gdyby dosta tecznym dowodem, e mamy ide prni, byo to, i o niej dysputujemy i rozumujemy, to z tej samej racji musie libymy mie ide czasu bez jakiego zmiennego istnie nia, nie ma bowiem rzeczy, ktra by czciej i potocz-niej bya przedmiotem dyskusji. Ale pewne jest, e na prawd nie mamy takiej idei. Skd bowiem mogaby ona pochodzi? Czy powstaje z impresji zmysowej albo refleksywnej? Wskacie j nam wyranie, ibymy mogli zna jej natur i wasnoci. Jeli za nie moecie wskaza adnej takiej impresji, moecie by pewni, e si mylicie, gdy sobie wyobraacie, i macie tak ide. Lecz choby niemoliwe byo wskaza impresj, z kt- rej pochodzi idea czasu bez zmiennego istnienia, to prze le atwo moemy wskaza te zjawiska, ktre sprawiaj,

O ideach przestrzeni i czasu

i, n,5

I, H,6

O idei istnienia oraz istnienia zewntrznego

93

i wyobraamy sobie, e mamy tak ide. Moemy bo wiem zauway, e w naszym umyle wci kolejno po sobie nastpuj percepcje, tak i idea czasu wci jest w nim obecna; gdy patrzymy na rzecz niezmienn o go dzinie pitej, a nastpnie o szstej, to skonni jestemy stosowa do tej rzeczy t ide w ten sam sposb, jak gdyby kad chwil wyrniao inne pooenie lub zmiana ja kociowa tej rzeczy. Pierwsze i drugie zjawienie si tej rzeczy, porwnane z nastpstwem naszych percepcji, zdaj si by odlege od siebie w czasie, zupenie tak samo, jak gdyby rzecz naprawd si zmienia. Do tego moemy doda to, co nam pokazuje dowiadczenie, a mianowi cie, e ta rzecz moga bya ulec pewnym zmianom midzy tymi dwoma zjawieniami oraz e to niezmienne lub raczej fikcyjne trwanie ma taki sam wpyw na wszelk jako w tym, i j zwiksza lub pomniejsza, jak to na stpstwo, ktre jest oczywiste dla zmysw. Te trzy sto sunki s rdem tego, e skonni jestemy miesza nasze idee i wyobraa sobie, i moemy utworzy ide czasu i trwania bez zmiany lub nastpstwa.
Ro zd zi a VI

O idei istnienia oraz istnienia zewntrznego Nie bdzie nie na miejscu wyjani, nim porzucimy ten temat, idee istnienia oraz istnienia zewntrznego, ktre nastrczaj trudnoci podobne jak idee przestrzeni i czasu. W ten sposb bdziemy lepiej przygotowani do rozwaenia wiedzy i prawdopodobiestwa, gdy dokadnie rozumie bdziemy wszystkie te idee szczegowe, ktre mog wej w nasze rozumowanie.

Nie ma impresji ani idei adnego rodzaju, ktrych mamy wiadomo lub przypomnienie, a ktrych bymy nie uj mowali jako istniejcych; jest te oczywiste, e z tej wia domoci powstaje najbardziej doskonaa idea istnienia i najbardziej doskonae przewiadczenie o istnieniu. Std moemy utworzy dylemat, najbardziej jasny i konklu-zywny, jaki mona sobie wyobrazi, a mianowicie: skoro nigdy nie przypominamy sobie adnej idei ani impresji, nie przypisujc im istnienia, to idea istnienia musi bd pochodzi z odrbnej impresji zwizanej z kad per cepcj czy przedmiotem naszej myli, bd te musi by dokadnie tosama z ide percepcji czy przedmiotu. Poniewa ten dylemat jest oczywist konsekwencj za sady, e kada idea powstaje z podobnej jej impresji, przeto nasz wybr midzy zdaniami tego dylematu nie nastrcza wtpliwoci. Nie tylko nie ma adnej odrbnej impresji, ktra by towarzyszya kadej impresji i kadej idei, lecz nie myl te, eby byy jakie dwie odrbne im presje, ktre by byy zwizane niepodzielnie. Cho pewne doznania zmysowe mog w pewnej chwili by ze sob zwizane, to przecie znajdujemy niebawem, e dopusz czaj one podzia i e mog zjawia si oddzielnie. Tak wic, cho kada impresja i kada idea, jak sobie przy pominamy, moe by uwaana za istniejc, to przecie idea istnienia nie pochodzi z adnej szczeglnej impresji. Idea istnienia tedy jest dokadnie tosama z ide tego, co ujmujemy jako istniejce. Myle po prostu o jakiej rzeczy i myle o niej jako o rzeczy istniejcej, to rzeczy zupenie nierne od siebie. Ta idea, powizana z ide jakiejkolwiek rzeczy, nic do niej nie dodaje. Cokolwiek sobie przedstawiamy, przedstawiamy sobie jako rzecz ist niejc. Kada idea, jak podoba nam si utworzy,

94

O ideach przestrzeni i czasu

l, 11,6

O idei istnienia oraz istnienia zewntrznego

95

jest ide jakiego bytu; i ide jakiego bytu jest kada idea, jak si nam podoba utworzy. Ktokolwiek myli przeciwnie, musi koniecznie wska za t odrbn impresj, z ktrej pochodzi idea istnie nia (bytu), i musi dowie, e ta impresja jest nieodczna od wszelkiej percepcji, o ktrej jestemy przekonani, e jest rzecz istniejc. A to, stwierdzi moemy bez wa hania, jest niemoliwe. Nasze rozumowanie przeprowadzone powyej *, doty czce rozrnienia idej, gdzie nie ma rnicy realnej, nic nam tutaj nie pomoe. Ten rodzaj rozrnienia oparty jest na rnych podobiestwach, jakie ta sama idea prosta moe wykazywa z wieloma rnymi ideami. Lecz nie mona wskaza adnego przedmiotu, ktry byby podobny do jakiej rzeczy pod wzgldem swego istnienia, rny za od innych rzeczy pod tym samym wzgldem, albowiem kady przedmiot dany wiadomoci musi z koniecznoci by rzecz istniejc. Podobne rozumowanie bdzie si stosowao do idei istnienia zewntrznego. Moemy zauway, e uznane jest powszechnie wrd filozofw i poza tym jest cakiem oczy wiste samo przez si, i umysowi nie jest nigdy realnie dana adna rzecz inna poza jego percepcjami, czyli im presjami i ideami, i e rzeczy zewntrzne staj si nam znane tylko poprzez te percepcje, jakie one wywouj. Nienawidzi, kocha, myle, czu, widzie wszystko to, to nic innego ni postrzega. Ot teraz, skoro nic nie jest nigdy dane umysowi prcz percepcji i skoro wszystkie idee pochodz z czego, co poprzednio byo dane bezporednio umysowi, to std wynika, e nie jest dla nas moliwe to, ibymy
* Cz I, rozdz. VII.

przedstawiali sobie lub tworzyli ide jakiej rzeczy, swoicie rnej od idei i impresji. Zatrzymajmy nasz uwag na czym poza nami samymi, o ile tylko to jest moliwe. Wzniemy nasz wyobrani ku niebiosom albo ku osta tecznym granicom wszechwiata: nigdy naprawd nie wyjdziemy ani na krok poza nas samych, ani te nie mo emy sobie przedstawi jakiego rodzaju istnienia poza tymi percepcjami, ktre zjawiy si w tym wskim krgu. To jest wiat wyobrani i nie mamy adnej idei poza tym, co w tym krgu powstaje. Najdalsz granic, do jakiej doj moemy w pojmo waniu rzeczy zewntrznych, gdy zaoymy, e s swoicie rne od naszych percepcji, to przedstawi je sobie jako uwikane w stosunki, nie majc roszczenia, ibymy obej mowali myl same zwizane stosunkami rzeczy. Ogl nie mwic, nie zakadamy, iby one byy swoicie rne, lecz tylko przypisujemy im rne stosunki, zwizki, trwa nia. Lecz o tym pniej obszerniej *.
Cz IV, rozdz. II.

CZ PRAWDOPODOBIESTWIE

III O WIEDZY I

O wiedzy

97

Rozdzia I

O wiedzy
Siedem jest rodzajw rnych * stosunkw w znaczeniu filozoficznym, a mianowicie podobiestwo, tosamo, stosunki czasu i miejsca, stosunek iloci lub liczby, stopnie jakoci, przeciwiestwo i przyczynowo. Stosunki te mona podzieli na dwie klasy; na takie, co zale cakowicie od idei, ktre porwnujemy, i na takie, ktre mog si zmienia bez zmiany w ideach. Na podstawie idei trjkta odkry wamy stosunek rwnoci, jaki zachodzi midzy jego trzema ktami a dwoma ktami prostymi, i stosunek ten jest niezmienny, pki nasza idea pozostaje ta sama. Prze ciwnie, stosunki stycznoci i odlegoci pomidzy dwiema rzeczami mog si zmienia przez sam zmian ich miejsca, bez jakiejkolwiek zmiany w samych tych rzeczach lub w ich ideach; miejsce za zaley od setki r nych okolicznoci przypadkowych, ktrych umys nie moe przewidzie. To samo z tosamoci i z przyczyno-woci. Dwie rzeczy, cho dokadnie podobne do siebie i cho nawet zjawiaj si w tym samym miejscu w r nym czasie, mog by od siebie rne numerycznie. e za moc, dziki ktrej jedna rzecz wytwarza inn, nie da si nigdy
* Cz I, rozdz. V.

odkry jedynie na podstawie samej ich idei, przeto jest oczy wiste, e zwizek przyczyny i skutku jest stosunkiem, o kt rym informacj otrzymujemy z dowiadczenia, nie za z jakiegokolwiek rozumowania abstrakcyjnego lub te refleksji. Nie ma jednego zjawiska, choby najprostszego, ktre by mona wyjani na podstawie wasnoci rzeczy, tak jak one si nam ukazuj, lub ktre moglibymy prze widzie bez pomocy naszej pamici i naszego dowiad czenia. Okazuje si wic, e z tych siedmiu stosunkw w zna czeniu filozoficznym pozostaj tylko cztery, ktre, zale c jedynie od idei, mog by przedmiotem wiedzy i pew noci. Te cztery, to podobiestwo, przeciwiestwo, stopnie jakoci i stosunki ilociowe lub liczbowe. Trzy spord tych stosunkw dadz si odkry na pierwszy rzut oka i nale waciwie raczej do dziedziny intuicji ni dowodu. Gdy jakie rzeczy s podobne do siebie, to podobiestwo od razu uderza nasze oko lub raczej umys i rzadko wymaga powtrnego badania. Tak samo jest z przeciwiestwem oraz ze stopniami jakoci. Od razu nikt nie moe mie wtpliwoci, e istnienie i nieistnienie znosz si wzajemnie oraz e s cakowicie niezgodne ze sob i prze ciwne. I cho jest rzecz niemoliw wyda sd dokadny stopniach jakiej jakoci, takiej jak barwa, smak, ciepo, chd, gdzie rnica midzy stopniami tymi jest bardzo maa, to przecie atwo jest rozstrzygn, e jeden z nich jest wyszy lub niszy ni inny, gdy rnica midzy nimi jest znaczna. I ten sd wypowiadamy zawsze na pierwszy rzut oka, nie badajc bliej ani nie rozumujc. Moglibymy postpowa w ten sam sposb, ustalajc stosunki ilociowe lub liczbowe, i moglibymy w jednym rzu-C1e oka zauway wyszo lub niszo midzy liczbami lub figurami, szczeglniej tam, gdzie rnica jest bardzo

O wiedzy i prawdopodobiestwie

i, in,i

O wiedzy

99

znaczna i widoczna. Co si tyczy rwnoci lub innego dokadnego stosunku, to z jednego rzutu oka moemy si go tylko domyla; wyjtkiem s tu liczby bardzo mae lub bardzo ograniczone odcinki rozcigoci, ktre ujmujemy w jednej chwili i gdzie widzimy, i nie po dobna popeni jakiego znaczniejszego bdu. We wszyst kich innych przypadkach musimy ustala stosunki z pewn dowolnoci albo postpowa w sposb bardziej wy mylny. Zaznaczyem ju, e geometria lub sztuka, z ktrej pomoc ustalamy stosunki midzy figurami, cho znacz nie gruje powszechnoci i cisoci nad lunymi s dami opartymi na danych zmysowych i na wyobrani, nigdy przecie nie osiga doskonaej precyzji i cisoci. Jej pierwsze zasady s wzite z oglnego wygldu rze czy: a wygld ten nigdy nie moe da nam pewnoci, gdy badamy te rzeczy zadziwiajco drobne, jakie s moliwe w naturze. Idee nasze zdaj si dawa cakowit pewno, e adne dwie proste nie mog mie wsplnego odcinka; lecz gdy rozwaamy dokadniej te idee, to znajdziemy, e zawsze zakadaj one dostrzegalne po chylenie dwch prostych i e gdy kt, ktry tworz, jest bardzo may, to nie mamy probierza prostej do precyzyjnego, aeby upewni si, i prawdziwe jest to zdanie. Rzecz si ma tak samo z wikszoci podstawo wych sdw w matematyce. Pozostaj wic algebra i arytmetyka jako te jedyne nauki, w ktrych moemy doprowadzi acuch rozu mowania do pewnego stopnia zoonoci i niemniej za chowa cakowit ciso i pewno. Jestemy w posia daniu cisego probierza, na ktrego podstawie moemy sdzi o rwnoci i stosunkach midzy liczbami; i zale nie od tego, czy one odpowiadaj, czy te nie odpowiadaj

temu probierzowi, okrelamy stosunki midzy nimi, nie mogc popeni tu adnego bdu. Gdy dwie liczby s takie, i jedna z nich ma zawsze jednostk, ktra odpo wiada jednostce drugiej liczby, to orzekamy, e te liczby s rwne; geometri natomiast trudno uwaa za nauk cis i nieomyln wanie dlatego, e brak jej takiego probierza rwnoci rzeczy rozcigych. Nie bdzie tu nie na miejscu wyj na spotkanie trud noci, ktra moe powsta std, e twierdz, i geometria gruje nad niedoskonaymi sdami naszych zmysw i wy obrani, cho brak jej doskonaej precyzji i pewnoci, ktra jest waciwa arytmetyce i algebrze. Pewn nie ciso przypisuj geometrii dlatego, i jej pierwotne i pod stawowe zasady opieraj si jedynie na tym, co si uka zuje zmysom: i mona sobie nawet, by moe, pomyle, i wada ta musi na zawsze pozosta i przeszkadza, iby osigna kiedykolwiek wiksz ciso, gdy porwnuje rzeczy lub idee, ni jest zdolne osign samo nasze oko lub sama wyobrania. Przyznaj, e ta wada tak jest od niej nieodczna, i nie pozwala jej nawet dy do ca kowitej pewnoci. Lecz wobec tego, e te podstawowe zasady opieraj si na najatwiej uchwytnych i najmniej zwodniczych wygldach rzeczy, przeto daj one kon kluzjom, ktre z nich pyn, taki stopie cisoci, jakiego by te konkluzje same osign nie mogy. Oko nie mo goby okreli, e kty tysicokta s rwne 1996 ktom prostym, ani nawet nie mogoby wysun adnego do mysu, ktry by si zblia do tej liczby; gdy natomiast ono okrela, e linie proste nie mog mie wsplnego od cinka, e nie moemy narysowa wicej ni jedn prost midzy dwoma danymi punktami, to jego bdy nigdy me mog by 1 bardziej znaczne. I to jest wanie istota znaczenie praktyczne geometrii, i prowadzi nas ona
Traktat 8 o naturze ludzkiej t. I

O wiedzy i prawdopodobiestwie

i, m,

O wiedzy

ku takim wygldom rzeczy, ktre ze wzgldu na sw prostot nie mog znacznie myli naszych sdw. Skorzystam tu ze sposobnoci, aeby wysun drug uwag dotyczc naszych rozumowa dowodowych, jak poddaje ten sam temat, matematyka. Jest rzecz zwyczajn u matematykw, i uwaaj, e te idee, ktre s przed miotem ich rozwaa, z natury s tak wysubtelnione i uduchowione, i nie moe ich uchwyci wyobrania, lecz musi je uj czysto intelektualne wejrzenie, do ja kiego s zdolne jedynie wysze wadze duszy. Ta sama koncepcja przewija si przez wikszo dziaw filozofii i ni gwnie si posugujemy, by wyjani nasze idee oderwane oraz pokaza, jak moemy utworzy ide trj kta, na przykad, ktry by nie by ani rwnoramienny, ani rnoboczny, i ktry by nie by ograniczony do ja kiej okrelonej dugoci i proporcji bokw. atwo zrozu mie, dlaczego filozofowie tak radzi s tej koncepcji przey wysubtelnionych i uduchowionych; albowiem dziki temu przysaniaj wiele spord swych niedorzecz noci i mog odmwi poddania si decyzjom opartym na ideach jasnych, odwoujc si do takich idei, ktre s ciemne i niepewne. Aeby zburzy t sztuczn kor- strukcj, wystarczy po prostu zastanowi si nad zasad, na ktr tak czsto kadziemy nacisk, e wszelkie nasze idee s kopiami naszych impresji. Albowiem std moemy wyprowadzi bezporednio konkluzj, e skoro wszyst kie impresje s jasne i cise, to idee, ktre s ich kopiami, musz by tej samej natury i nigdy nie mog bez naszej winy zawiera nic tak ciemnego i zawiego. Idea z samej swej natury jest sabsza i bardziej mglista ni impresja; lecz wobec tego, i pod kadym innym wzgldem jest taka sama, przeto nie moe tkwi w niej adna wielka tajemnica. Jeeli jej sabo czyni j ciemn, to nasz

rzecz jest zaradzi temu brakowi, o ile to tylko moliwe, utrzymujc t ide jako trwa i precyzyjn; i pki tego nie uczynimy, prno jest mie roszczenie do tego, e ro zumujemy i filozofujemy.
Ro zd zi a II

O prawdopodobiestwie oraz o idei przyczyny i skutku


Oto wszystko, co uwaam za konieczne zanotowa, co si tyczy tych czterech stosunkw, ktre s podstaw nauki; lecz co si tyczy trzech pozostaych, ktre nie za le od samej treci idei i ktre mog zachodzi lub nie zachodzi nawet wwczas, gdy ta pozostaje ta sama, to bdzie rzecz waciw wyjani je bardziej szczegowo. Te trzy stosunki, to tosamo, pooenia w czasie i przestrzeni i przyczynowo. Wszystkie rodzaje rozumowania polegaj nie na czym innym ni na porwnaniu i wykrywaniu tych stosunkw bd staych, bd niestaych, w jakich dwie lub wicej rzeczy pozostaj do siebie. To porwnanie moemy czy ni bd wtedy, gdy obie rzeczy s dane bezporednio zmysom, bd gdy adna z nich nie jest tak dana, bd gdy dana jest tylko jedna. Gdy obie rzeczy s dane bez porednio zmysom wraz ze stosunkiem, nazywamy to raczej percepcj ni rozumowaniem; i w tym przypadku we ma tu adnej operacji myli ani w ogle adnego dziaania we waciwym tego sowa znaczeniu, lecz jest zupenie bierne przyjcie impresji przez narzdy dozna wania zmysowego. Zgodnie z takim sposobem ujcia rze czy nie powinnimy uwaa za rozumowanie adnej z tych obserwacji, jakie moemy uczyni, co si tyczy 8 *

oi

O wiedzy i prawdopodobiestwie

O prawdopodobiestwie, przyczynie i skutku


I, HI,a

103

tosamoci i stosunkw w czasie i w przestrzeni; albowiem w adnej z nich umys nie moe wyj poza to, co jest bezporednio dane zmysom, i nie ustala ani realnego ist nienia, ani stosunkw midzy rzeczami. To tylko przyczynowo tworzy takie powizanie, i to, e istnieje lub dziaa jaka jedna rzecz, daje nam pewno, i po niej nastpi albo j poprzedzao istnienie lub dziaanie ja kiej innej rzeczy; i z adnego z dwch pozostaych stosunkw nie mona nigdy zrobi uytku w rozumo waniu, o ile one nie wpywaj na ten stosunek przy-czynowoci, albo nie podlegaj jego wpywowi. Nie ma w adnej rzeczy niczego takiego, co by nas przekonywao, e one s albo zawsze oddalone od siebie, albo zavsze ssiaduj; i gdy w dowiadczeniu i obserwacji odkrywamy, i stosunek ich w tym poszczeglnym przypadku jest niezmienny, wwczas zawsze wnioskujemy, e jest jaka ukryta przyczyna, ktra je dzieli lub czy. To samo rozumowanie rozciga si na tosamo. atwo przyj mujemy, e jaka rzecz moe trwa indywidualnie nie zmienna, chc czasem jest bezporednio dana zmysom, czasem za nie dana; i przypisujemy jej tosamo, cho przerywa si jej postrzeganie, ilekro wnioskujemy, e gdyby nasze oko lub rka spoczyway na niej bez przerwy, to byaby ona dawaa postrzeenie niezmienne i nie przerwane. Lecz ten wniosek, wychodzcy poza impresje naszych zmysw, moe by oparty tylko na powizaniu przyczyny i skutku; inaczej nie moemy mie pewnoci, i rzecz dana nie zmienia si dla nas, choby nowa rzecz nie wiedzie jak bya podobna do tej, ktra pierwotnie bya dana zmysom. Ilekro odkrywamy takie doskonae podobiestwo, tylekro rozwaamy, czy si je spotyka potocznie w danym gatunku rzeczy; i czy jest moliwe lub prawdopodobne, iby jaka przyczyna moga wytwo-

rzy t zmian i to podobiestwo; i zalenie od tego, co ustalimy co do tych przyczyn i skutkw, tworzymy nasz sd, dotyczcy tosamoci danej rzeczy. Tu si wic okazuje, e z tych trzech stosunkw, ktre nie zale od samych idei, tylko jeden,.ktry wychodzi poza nasze zmysy i informuje nas o rzeczach i istnie niach, jakich nie widzimy i nie czujemy, to przyczy- nowo. Ten stosunek zatem bdziemy prbowali wyjani dokadnie, nim porzucimy badanie umysu. Aeby zacz rzecz systematycznie, musimy rozway ide przyczynowoci i zbada, jakie jest jej pochodzenie. Niepodobna rozumowa susznie, nie rozumiejc do kadnie idei, ktrej tyczy nasze rozumowanie; i niepo dobna dokadnie rozumie jakiejkolwiek idei, nie doszu kujc si jej pochodzenia i nie badajc tej pierwotnej impresji, z jakiej ona powstaje. Badanie impresji daje jasno idei; badanie idei za daje podobn jasno wszelkiemu naszemu rozumowaniu. Rzumy wic okiem na jakie dwie rzeczy, ktre na zywamy przyczyn i skutkiem, i przyjrzyjmy si im ze wszystkich stron, aeby znale t impresj, ktra tworzy ide o 'tak zadziwiajcych konsekwencjach. Na pierwszy rzut oka postrzegam, e nie mog szuka tej impresji w adnej szczeglnej wasnoci rzeczy; albowiem na ja kiejkolwiek z tych wasnoci si zatrzymam, znajduj zaraz jak rzecz, ktra jej nie posiada, a przecie pod pada pod nazw przyczyny albo skutku. Istotnie te nie ma takiej rzeczy, istniejcej bd zewntrznie, bd wew ntrznie, ktrej by nie naleao uwaa bd za przy czyn, bd za skutek, cho jest rzecz jasn, e nie ma takiej jednej wasnoci, ktra by przynaleaa powszechnie wszystkim rzeczom istniejcym i dawaa im tytu do tej nazwy.

IO4

O1- wiedzy i prawdopodobiestwie

i, m,a

O prawdopodobiestwie, przyczynie i skutku

105

< Tak wic idea przyczyriowoci musi pochodzi ze stosunku midzy rzeczami; i teraz musimy sprbowa od kry ten stosunek. Znajduj po pierwsze, e gdy jakie rzeczy s uwaane za przyczyny albo skutki, to ssiaduj ze sob w czasie lub przestrzeni; i e adna rzecz nie moe oddziaywa w jakiej chwili lub w jakim miejscu na to, co choby tylko cokolwiek byo oddalone od chwili i miejsca, gdzie ona si znajduje; i jakkolwiek czasem moe si wydawa, i rzeczy odlege od siebie dziaaj na sie bie, to jednak zazwyczaj okazuje si przy badaniu, e s one zwizane acuchem przyczyn, ktre stykaj si ze sob i wi rzeczy od siebie odlege; i jeeli w jakim poszczeglnym przypadku nie moemy odkry tego po wizania, to niemniej zakadamy, i ono istnieje. Mo emy wic uwaa, e stosunek stycznoci jest istotny dla stosunku przyczynwoci; co najmniej moemy zakada, e jest istotny zgodnie z pogldem oglnym, pki nie znajdziemy bardziej odpowiedniej sposobnoci *, aby wyjani t spraw, badajc, jakie rzeczy dopuszczaj, a jakie nie dopuszczaj stycznoci i powizania. Drugi stosunek, ktry bd uwaa za istotny dla przy czyn i skutkw, nie jest powszechnie uznany, lecz moe wywoa kontrowersj. Jest to stosunek pierwszestwa, w czasie przyczyny przed skutkiem. Niektrzy uwaaj, i nie jest bezwzgldnie konieczne, by przyczyna po przedzaa swj skutek; i e wystarcza, by rzecz lub dzia anie zaraz w pierwszym momencie swego istnienia mogy rozwin sw wasno wytwrcz i da pocztek innej rzeczy lub dziaaniu, dokadnie rwnoczesnym. Lecz do wiadczenie zdaje si przeczy temu pogldowi w wik szoci przypadkw, a poza tym moemy ustali stosunek
* Cz IV, rozdz. V.

pierwszestwa na drodze pewnego rodzaju wnioskowa nia, czy rozumowania. Jest ustalon tez zarwno w fi lozofii naturalnej jak moralnej, e rzecz, ktra przez pe wien czas istnieje w caej swej peni, nie wytwarzajc drugiej, nie jest jej jedyn przyczyn, lecz e j wspiera jaki inny czynnik, ktry j wyprowadza z jej stanu bez czynnoci i sprawia, i rozwija ona t energi, ktr po siadaa w sposb utajony. Ot teraz, jeeli jaka przy czyna moe by dokadnie jednoczesna ze swoim skutkiem, to jest rzecz pewn zgodnie z t tez, e musz one zawsze by takie; albowiem jaka z nich, ktra by opniaa o chwil swoje dziaanie, nie dziaaaby w tym samym indywidualnym czasie, w ktrym miaa dziaa i, co za tym idzie, nie byaby waciw przy czyn. Konsekwencj tego byoby ni mniej, ni wicej tylko zniweczenie tego nastpstwa przyczyn, jakie obser wujemy w wiecie i nawet cakowite unicestwienie czasu. Jeli bowiem jedna przyczyna byaby jednoczesna ze swoim skutkiem, a ten skutek ze swoim skutkiem, i tak dalej, to, rzecz jasna, nie byoby takiej rzeczy jak nastpstwo i wszystkie rzeczy musiayby istnie jedno czenie. Jeeli ten argument wydaje si zadowalajcy, to dobrze. Jeeli nie, to prosz czytelnika, iby mi pozwoli, jak w po przednim przypadku, zaoy, e argument ten wystar cza. Znajdzie on bowiem, e sprawa nie jest tak wielkiej Wagi. Stwierdziwszy wic, czy te zaoywszy, e dwa stosunki stycznoci i nastpstwa s istotne dla przyczyn i skutkw, znajduj teraz, e si urwaa przede mn droga 1 ze nie mog posuwa si ani na krok dalej, rozwaajc j Jakikolwiek poszczeglny przypadek przyczyny i skutku. Ruch jednego ciaa, ktre uderza drugie, uwaany jest

io6

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, HI,a

O prawdopodobiestwie, przyczynie i skutku

107

za przyczyn ruchu tego drugiego. Gdy rozwaamy te rzeczy z najwikszym napiciem uwagi, to stwierdzamy tylko to, e jedno ciao zblia si do drugiego i e jego ruch poprzedza ruch drugiego, lecz bez uchwytnej przerwy. Prno drczy si nam dalszym myleniem i rozwaa niem tej sprawy. Nie moemy posun si dalej, rozwa ajc ten poszczeglny przypadek. Gdyby kto chcia porzuci ten przypadek i uwaa, e definiuje przyczyn, mwic, i jest to co, co wytwa rza jak inn rzecz, to, rzecz oczywista, nie powiedziaby tym nic. Co bowiem rozumie on przez wytwarzanie? Czy moe poda definicj wytwarzania, ktra nie by aby tym samym, co definicja przyczynowoci? Jeeli moe, to chciabym, eby ta definicja zostaa podana. Jeeli za nie moe, to obraca si tutaj w bdnym kole i po daje synonim zamiast definicji. Czy tedy mamy poprzesta na tych dwch stosunkach stycznoci i nastpstwa, jako na tych, ktre daj pen ide przyczynowoci? Bynajmniej. Jaka rzecz moe by styczna i wczeniejsza w stosunku do innej, a moe nie by uwaana za jej przyczyn. Trzeba tu wzi pod rozwaanie jakie powizanie konieczne; i ten stosunek ma znacznie wiksze znaczenie ni ktrykolwiek z dwch powyej wspomnianych. Tu znw rozwaam spraw ze wszystkich stron, aeby odkry natur tego powizania koniecznego, i znale impresj czy te impresje, z ktrych ide tego powi zania mona wyprowadzi. Gdy rzucam okiem na znane cechy rzeczy, odkrywam natychmiast, e stosunek przyczyny i skutku nie zaley ani troch od nich. Gdy rozwaam stosunki midzy nimi, nie mog znale adnego innego ni stosunek stycznoci i nastpstwa, ktry ju uznaem za niedostateczny i niewystarczajcy. Czy bojc si

o wynik pomylny, mam twierdzi, i jestem tu w po siadaniu idei, ktrej nie poprzedza adna impresja po dobna? To byoby zbyt wielkim dowodem lekkomyl noci i niekonsekwencji, skoro zasada przeciwna zostaa ju tak mocno ugruntowana, i nie dopuszcza adnej dalszej wtpliwoci co najmniej dotd, pki nie zba dalimy dokadniej obecnej trudnoci. Musimy wic postpi jak ci, co poszukujc jakiej rzeczy, ktra jest przed nimi ukryta, i nie znajdujc jej tam, gdzie jej oczekiwali, przeszukuj tereny ssiednie bez jakiego okrelonego pomysu czy zamiaru, majc nadziej, e przychylny im los naprowadzi ich wreszcie na to, czego szukaj. Jestemy zmuszeni porzuci bezporednie rozwaanie tego, jaka jest natura tego powizania ko niecznego, ktre wchodzi w skad naszej idei przyczyny i skutku, i sprbowa znale jakie inne pytania, kt rych rozwaanie podda nam, by moe, myl, ktra nam pomoe wyjani trudno obecn. Zjawiaj si dwa takie pytania, ktre tu rozwa, a mianowicie: Po pierwsze: jaka jest racja, e twierdzimy, i jest rzecz konieczn, iby kada rzecz, ktrej istnienie ma pocztek, miaa rwnie przyczyn? Po wtre: dlaczego wnioskujemy, e takie a takie po szczeglne przyczyny musz koniecznie mie takie a takie poszczeglne skutki; i jaka jest natura tego wniosku, w ktrym z jednego sdzimy o drugim, i tego przewiad czenia, ktremu ufamy. Zauwa tylko, nim posun si dalej, e jakkolwiek idee przyczyny i skutku pochodz z impresji refleksyw-nych w rwnej mierze, jak z impresji zmysowych, to przecie dla zwizoci zazwyczaj wspominam tylko o tych ostatnich jako o rdle tych idei, cho chc, aeby wszystko, cokolwiek mwi o nich, mogo rozciga si na te pierw-

io8

O wiedzy i prawdopodobiestwie

i. m,.

I , 1 1 1 ,3

Dlaczego przyczyna jest konieczna

109

sze. Uczucia zwizane s ze swymi przedmiotami i jedne z drugimi nie mniej ni ciaa zewntrzne s zwizane midzy sob. A zatem ten sam stosunek przyczyny i skutku, ktry zachodzi midzy jednymi, musi zachodzi midzy wszelkimi rzeczami.
R o z d z i a III

Dlaczego przyczyna jest zawsze konieczna Zacznijmy od pierwszego pytania, ktre dotyczy ko niecznoci przyczyny. Jest powszechn maksym filo zofii, e cokolwiek zaczyna istnie, musi mie przyczyn, istnienia. To potocznie przyjmuje si za oczywiste we wszel kich rozumowaniach i nie podaje si ani nie da do wodu. Przyjmuje si, e jest to oparte na intuicji i e jest to jedna z tych tez, ktre cho mona zaprzeczy ustami, to przecie niepodobna, iby ludzie w swym sercu rze czywicie o nich wtpili. Lecz jeli zbadamy t maksym z pomoc idei wiedzy, ktrmy wyjanili powyej, to nie odkryjemy w niej adnego znaku takiej pewnoci intuicyjnej; przeciwnie, znajdziemy, e z istoty swojej jest zupenie daleka od tego rodzaju pewnoci. Wszelka pewno powstaje z porwnania idej i z usta lenia takich stosunkw, ktre s niezmienne, pki idee pozostaj te same. Te stosunki to: podobiestwo, stosunki iloci i liczbowe, stopnie wszelkiej jakoci i przeciwiestwa. aden z tych stosunkw nie mieci si w tym zdaniu, i cokolwiek ma pocztek, to ma rwnie przyczyn istnienia. To zdanie wic nie jest pewne intuicyjnie. Ten, kto by twierdzi, i zdanie to jest pewne intuicyjnie, musiaby co najmniej przeczy temu, i powysze stosunki s jedynymi, co do ktrych nie moe by bdu i musiaby

znale jaki inny stosunek tego rodzaju, ktry by by zawarty implicite w tym zdaniu. Wtedy bdzie do czasu, aeby zbada ten stosunek. Lecz jest argument, ktry dowodzi od razu, i powysze zdanie nie jest pewne ani intuicyjnie, ani na mocy do wodu. Nie moemy nigdy dowie, e przyczyna jest ko nieczna dla kadego nowego istnienia lub te dla nowej modyfikacji istnienia, nie wykazujc jednoczenie, i jest niemoliwe, by jakakolwiek rzecz moga kiedykolwiek za cz istnie bez jakiej zasady, ktra by j wytwarzaa; gdzie za tej ostatniej tezy dowie nie mona, tam mu simy porzuci nadziej, aebymy mogli dowie pierwsz. Ot teraz, e prawdziwoci tej ostatniej tezy zupenie do wie niepodobna, o tym moemy si przekona, biorc pod rozwag, i wszelkie idee odrbne od siebie mona oddzie li i e idee przyczyny i skutku s w oczywisty sposb od siebie odrbne; a zatem atwo jest nam pomyle sobie, e jaka rzecz nie istnieje w danej chwili, a istnieje w nastp nej, nie wic z ni odrbnej od niej idei przyczyny lub zasady sprawczej. Wyobrania wic, rzecz jasna, moe oddzieli ide przyczyny od idei pocztku istnienia; co za tym idzie, mona faktycznie oddzieli te rzeczy, jako e nie rna w tym ani sprzecznoci, ani niedorzecznoci; i dalej, niepodobna tego rozdzielenia obali adnym, rozumowaniem opartym na samych tylko ideach; bez czego znw niepodobna dowie, e konieczna jest przy czyna. Tote badajc znajdziemy, e kady dowd, ktry wysuwano za koniecznoci przyczyny, jest bdny i sofi.styczny. Wszystkie punkty czasu i przestrzeni, powiadaj niektrzy filozofowie *, o ktrych moemy zaoy, e
* Hobbes.

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, 111,3

Dlaczego przyczyna jest konieczna

jaka rzecz w nich zaczyna istnie, s rwne midzy sob-i gdyby nie byo jakiej przyczyny, szczeglnej dla danego czasu i danego miejsca, ktra by w ten sposb wyzna czaa i ustalaa istnienie, musiaoby ono pozosta w wie czystym zawieszeniu; i rzecz nie mogaby nigdy zacz istnie z braku czego, co by wyznaczao jej pocztek. Lecz pytam: czy wiksza jaka trudno tkwi w zao eniu, e czas i miejsce istnienia rzeczy s wyznaczone bez jakiej przyczyny ni w zaoeniu, e istnienie to jest wyznaczone przyczynowo? Pierwsze pytanie, jakie zawsze powstaje w tej sprawie, to: czy rzecz bdzie istniaa, czy te nie? Drugie, to kiedy i gdzie zacznie istnie? Jeeli usunicie przyczyny jest intuicyjnie niedorzeczne w jed nym przypadku, to musi by takie w innym; i jeeli ta niedorzeczno nie jest jasna bez dowodu w jednym przypadku, to bdzie rwnie wymagaa dowodu w in nym. Niedorzeczno wic jednego zaoenia nie moe nigdy by dowodem niedorzecznoci drugiego, albowiem oba maj t sam podstaw i musz ostawa si lub upa da na mocy tego samego rozumowania. Drugi argument *, ktry, jak znajduj, wysuwaj lu dzie w tej sprawie, spotyka si z rwn trudnoci. Kada rzecz, mwi si, musi mie przyczyn; i gdyby jaka rzecz nie miaa przyczyny, to musiaaby wytwarza sama siebie, to znaczy: istnie, nim zacza istnie, co jest niemoliwe. Lecz rozumowanie to jest wyranie niekon-kluzywne, albowiem zakada, e negujc przyczyn za kadamy niemniej to, co wyranie negujemy, a miano wicie, e musi istnie przyczyna; a zatem za przyczyn przyjmuje si sam rzecz; to za bez wtpienia jest oczy wist sprzecznoci. Lecz powiedzie, i jaka rzecz jest
* Dr Clarke oraz inni.

wytworzona lub, e wyra si bardziej odpowiednio, zaczyna istnie bez przyczyny, to nie to samo, co twier dzi, e ona jest wasn swoj przyczyn; przeciwnie, wyczajc wszelkie przyczyny zewntrzne, wycza si a fortiori sam t rzecz, ktra jest stwarzana. Rzecz, ktra istnieje absolutnie bez adnej przyczyny, z pewnoci nie jest wasn swoj przyczyn. Gdy za twierdzicie, e jedno wynika z drugiego, zakadacie wanie sam rzecz sporn i przyjmujecie za oczywiste, e cakiem niemoliwe jest, iby jaka rzecz moga kiedykolwiek zacz istnie bez przyczyny i e wyczajc jedn zasad sprawcz, musimy niemniej ucieka si do innej. Dokadnie tak samo rzecz si ma z trzecim argumen tem *, ktrym posugiwano si, by dowie koniecznoci przyczyny. Cokolwiek powstaje bez przyczyny, powstaje z niczego, czyli innymi sowy: ma nic za przyczyn. Lecz nic nie moe nigdy by przyczyn tak samo, jak nic nie moe by czym i jak nie moe by rwne dwm ktom prostym. Ta sama intuicja, ktra nam mwi, e nic nie moe by rwne dwm ktom prostym lub nie moe by czym, wskazuje nam, e nigdy nie moe pno by przyczyn; a zatem musimy dostrzega, e kada rzecz ma realn przyczyn swego istnienia. Myl, e nie potrzeba koniecznie wielu sw, aeby "^kaza sabo tego argumentu po tym, co powiedzia em o poprzednim. Wszystkie takie argumenty opieraj S1 na tym samym bdzie i wywodz si z tego samego toku myli. Wystarcza po prostu zauway, e gdy wy kluczamy wszelkie przyczyny, to je rzeczywicie wyklu czamy i nie zakadamy, iby nic czy te rzecz sama bya przyczyn istnienia; a co za tym idzie, nie moemy

* Locke,

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, U l -

Dlaczego przyczyna jest konieczna

z niedorzecznoci tych zaoe wywie adnego argu mentu, ktry by dowodzi niedorzecznoci tego wy czenia. Jeeli kada rzecz musi mie przyczyn, to std wynika, e wyczywszy inne przyczyny, musimy przyj jako przyczyn sam rzecz rozwaan albo nic. Lecz wanie tego dotyczy samo pytanie, czy kada rzecz musi mie przyczyn, czy jej nie ma; co za tym idzie, jeli rozumowanie ma by poprawne, nie mona tego nigdy bra za rzecz pewn. Jeszcze bardziej lekkomylni s ci, ktrzy powiadaj, e kady skutek musi mie swoj przyczyn, albowiem to ju tkwi w samej idei skutku. Kady skutek z koniecz noci zakada przyczyn; skutek bowiem jest terminem relatywnym, ktrego korelatem jest przyczyna. Lecz to nie dowodzi, iby kada rzecz istniejca musiaa mie uprzedni przyczyn, podobnie jak std, i kady m musi mie on, nie wynika, i kady mczyzna musi by onaty. Waciw treci pytania jest, czy kada rzecz, ktra zaczyna istnie, musi zawdzicza swe ist nienie przyczynie; ja twierdz, e to nie jest pewne ani intuicyjnie, ani na mocy dowodu, i mam nadziej, e tego dostatecznie dowiodem argumentami powyszymi. Wobec tego, e pogld, i przyczyna jest konieczna dla wytworzenia wszelkiej rzeczy nowej, nie wywodzi si z naszego poznania, ani z jakiego rozumowania nauko wego, przeto musi z koniecznoci wywodzi si z obser wacji i dowiadczenia. Najbliszym wic pytaniem b dzie z natury rzeczy: jak dowiadczenie daje pocztek takiej Zasadzie? Lecz ja znajduj, e wygodniej bdzie wcieli to pytanie w pytanie nastpujce: dlaczego wnioskujemy, e takie a takie przyczyny musz Z koniecznoci mie takie a takie skutki i dlaczego z danej przyczyny wnioskujemy o da-

nym skutku? To wanie uczynimy przedmiotem naszego dalszego badania. By moe, okae si w kocu, e ta sama bdzie odpowied na oba pytania.
Ro z dz i a IV

O skadnikach naszych rozumowa, ktre si tycz przyczyny i skutku Jakkolwiek umys w swoich rozumowaniach, wychodzcych z przyczyn albo skutkw, siga poza te rzeczy, ktre widzi lub przypomina, to przecie nie moe nigdy straci ich z oczu cakowicie ani te nie moe opiera si w swym rozumowaniu jedynie na wasnych ideach, nie czc z nimi jakich impresji lub co najmniej idej pamici, ktre s rwnowane impresjom. Gdy wyprowadzamy skutki z przyczyn, to musimy ustala istnienie tych przyczyn; a do tego prowadz tylko dwie drogi, bd przez bezporedni percepcj naszej pamici lub zmysw, bd te przez wnioskowanie z ich przyczyn; te za przyczyny z kolei musimy stwierdza w ten sam sposb, ju to poprzez impresje obecne, ju to poprzez wnioskowanie z ich przyczyn i tak dalej, pki nie dojdziemy do jakiej rzeczy, ktr widzimy lub sobie przypominamy. Niepodobna prowadzi naszych wnioskw w nieskoczono; a jedyn rzecz, ktra moe j e zatrzyma, jest impresja pamici lub zmysw, poza ktr nie m a ju miejsca na wtpliwo czy badanie. , Aeby da tego przykad, moemy wybra jaki moll ment dziejw i rozway, dlaczego bd wierzymy w jaII kies zdarzenie, bd je odrzucamy. Tak, wierzymy, e 11 Cezar zosta zabity w senacie w Idy Marcowe; a wieli rymy dlatego, i ten fakt jest ustalony na podstawie LJednomynego wiadectwa historykw, ktrzy zgodnie

O wiedzy t prawdopodobiestwie

I, 111,4

I, III )4

O skladnikach naszego rozumowania

wyznaczaj dokadnie ten czas i miejsce temu zdarzeniu. Fu pewne znaki i litery dane s bd naszej pamici, bd naszym zmysom; podobnie, przypominamy sobie, e te znaki byy uywane jako znaki pewnych idei; i te idee byy bd w umysach takich ludzi, ktrzy bezpo rednio byli obecni przy tym zdarzeniu i otrzymali swe idee wprost dziki temu, e ono miao miejsce; bd te otrzymali je na mocy wiadectwa innych ludzi, a ci znw z kolei na mocy wiadectwa jeszcze innych, a wreszcie poprzez tak gradacj dochodzimy do tych, co byli wiadkami naocznymi i widzami tego zdarze nia. Jest rzecz oczywist, e cay ten acuch argu mentw czy powizanie przyczyn i skutkw opiera si przede wszystkim na tych znakach lub literach, jakie wi dzimy lub sobie przypominamy, i e bez autorytetu bd pamici, bd zmysw cae nasze rozumowanie byoby chimeryczne i nie miaoby podstawy. Kade ogniwo a cucha zahaczaoby w tym przypadku o inne ogniwo; lecz na jednym kocu tego acucha nie byoby adnej rzeczy, ktra by moga podtrzymywa cao; i, co za tym idzie, nie byoby tu ani przewiadczenia, ani oczy wistoci. I tak istotnie si rzecz ma ze wszystkimi argu mentami hipotetycznymi, czyli rozumowaniami, opar tymi na jakim zaoeniu, w ktrych nie ma ani danej bezporednio impresji, ani przewiadczenia o rzeczywistym istnieniu. Nie potrzebuj podkrela, e nie jest trafnym zarzu tem przeciw tezie obecnej to, i moemy opiera nasze rozumowanie na naszych dawnych wnioskach lub za sadach, nie uciekajc si do tych impresji, z ktrych one po raz pierwszy powstay. Jeli bowiem zaoy nawet, e te impresje cakowicie zatary si w pamici, to przecie przewiadczenie, jakie one wytworzyy, moe niemniej

pozosta; i rwnie prawd jest, e wszelkie rozumowa nia, dotyczce przyczyn i skutkw, ostatecznie wywodz si z jakiej impresji zupenie tak samo, jak pewno co do dowodu wynika zawsze z porwnania idej, cho moe pozosta, gdy zostanie zapomniane porwnanie.
Rozdzia V O

impresjach zmysw i pamici

W tym wic rodzaju rozumowania na podstawie przyczynowoci operujemy elementami, ktre z natury swej s mieszane i rnego pochodzenia i ktre, cho powi zane ze sob, z natury swej rni si midzy sob. Wszyst kie nasze argumenty, ktre dotycz przyczyn i skutkw, skadaj si zarwno z impresji pamici lub zmysw, jak i z idei tego istnienia, ktre tworzy przedmiot impresji lub ktre przez ten przedmiot zostaje wytworzone. Mamy wic tu wyjani trzy rzeczy, a miano wicie: po pierwsze: impresj pierwotn; po wtre: przejcie do zwizanej z ni idei przyczyny albo skutku, po trzecie : natur i wasnoci . tej idei. Co si tyczy impresji, ktre powstaj ze zmysw, to ich ostatecznej przyczyny w moim przekonaniu zupenie nie moe wyjani rozum ludzki; i zawsze bdzie rzecz niemoliw zdecydowa pewnie, czy powstaj one bez porednio pod wpywem tego, co jest ich przedmiotem, czy wytwarza je moc twrcza umysu, czy te wreszcie pochodz one od twrcy naszego istnienia. I takie pyta nie nie jest istotne dla naszego obecnego celu. Moemy wyprowadza wnioski z powizania naszych percepcji niezalenie od tego, czy s one prawdziwe, czy faszywe;, i niezalenie od tego, czy przedstawiaj natur wiernie^ czy te s po prostu zudzeniami naszych zmysw.
Traktat o naturze ludzkie] t. I o

O wiedzy i prawdopodobiestwie

i, ni)5

I, in,5

O impresjach zmyslw i pamici

117

Gdy szukamy cechy charakterystycznej, ktra wyr nia pami od wyobrani, to musimy od razu zauway, e nie moe ona lee w prostych ideach, jakie pami nam daje; albowiem obie te wadze zapoyczaj swe proste idee z impresji i nie mog nigdy wyj poza te percepcje pierwotne. Wadze te rwnie niemal zupe nie nie rni si od siebie uporzdkowaniem swych idei zoonych. Cho bowiem jest wasnoci swoist pamici, i zachowuje pierwotny porzdek i stosunek wzajemny swych idei, gdy tymczasem wyobrania przestawia je i zmienia ich porzdek, jak jej si podoba; niemniej ta rnica nie wystarcza, by rozrni te wadze w ich dziaaniu i aby da nam pozna t rnic; nie mona bo wiem przywoa impresji minionych, aeby je porwna z naszymi obecnymi ideami i eby si przekona, czy ich uoenie jest dokadnie podobne. Skoro za pamici nie rozpoznajemy ani na podstawie porzdku jej idei zoonych, ani na podstawie natury jej idei prostych, przeto wy nika std, e rnica midzy ni a wyobrani ley w jej . wikszej sile i ywoci. Czowiek moe puci wodze swej wyobrani, przedstawiajc sobie fikcyjnie jak scen, na lec do przygd minionych; i nie bdzie tu adnej moliwoci, eby to odrni od wspomnienia podob nego rodzaju, poza tym, e idee wyobrani bd bardziej mgliste i ciemne. Malarz, ktry by chcia przedstawi uczucie czy emocj jak, staraby si zobaczy kogo doznajcego podobnej emocji, aeby oywi swe idee i da im si i ywo wiksz ni ta, jak znajdujemy w ideach, ktre s czyst fikcj wyobrani. Im blisze czasowo jest wspomnienie, tym jest janiejsza idea; gdy za czowiek po duszym odstpie czasu powrci do rozwaania danej rzeczy, to zawsze znajduje, i idea tej rzeczy ulega znacznemu

rozkadowi, jeli nie zatara si wrcz cakowicie w pa-^ mici. Czsto mamy wtpliwoci co do idej pamici w miar, jak one staj si bardzo sabe i ubogie; i mamy kopot z tym, czy jaki obraz pochodzi z wyobrani, czy z pamici, gdy nie ma tak ywych barw, jakie wyr niaj t ostatni wadz. Myl, e przypominam sobie takie a takie zdarzenia, powiada kto, lecz nie jestem pewien. Dugi odstp czasu ju je niemal zatar w mojej pamici i pozostawia mnie w niepewnoci, czy to nie jest czysty twr mojej fantazji. Podobnie jak idea pamici, tracc sw si i ywo, moe si zdegenerowa tak dalece, i mona j wzi za ide wyobrani; tak samo z drugiej strony idea wy obrani moe zdoby tak si i ywo, i moe ucho dzi za ide pamici i cakiem si do niej upodobni w swym wpywie na przewiadczenie i sd. To mona zauway u kamcw, ktrzy, czsto powtarzajc swe kamstwa, dochodz wreszcie do tego, e w nie wierz i e przypominaj je sobie jak rzeczy realne; nawyk i zwy czaj maj tu przy tym, jak w wielu innych przypadkach, ten sam wpyw na umys jak przyroda i wraaj w umys idee z rwn si i energi. Tak wic okazuje si, e przewiadczenie lub uznanie czego, jakie zawsze towarzyszy wspomnieniom i dozna niom zmysowym, nie jest niczym innym ni ywoci tych percepcji, jakie one daj; i e jedynie to odrnia je od wyobrani. Mie przewiadczenie o czym, to w tym przypadku doznawa bezporedniej impresji zmy sw albo powtrzenia tej impresji w pamici. Pierwszym aktem sdzenia jest po prostu sia i ywo percepcji; i ten akt kadzie podstaw pod rozumowanie, ktre opieramy na nim, gdy ustalamy stosunek przyczyny i skutku.

6*

n8

O wiedzy i prawdopodobiestwie

i, ni,6

I, Ul 6

O wnioskowaniu z impresji a idei

ng.

Rozdzia VI

O wnioskowaniu z impresji o idei


atwo zauway, e gdy ustalamy ten stosunek, to "wniosek z przyczyny o skutku nie opiera si wycznie na ujciu mylowym tych rzeczy indywidualnych i na takim wejrzeniu w ich istot, iby mona byo odkry zaleno jednej od drugiej. Nie ma rzeczy, ktra by wy magaa implicite istnienia jakiej innej rzeczy, jeli rozwa amy te rzeczy kad sam w sobie i nie wychodzimy wzrokiem poza te idee, jakie o nich sobie tworzymy. Taki wniosek dawaby wiedz pewn i z nim wizaaby si niemoliwo pomylenia przeciwnego stanu rzeczy jako sprzeczno bezwzgldna. e jednak wszystkie idee od rbne dadz si oddzieli, przeto oczywiste jest, i nie moe by niemoliwoci tego rodzaju. Gdy od impresji obecnie danej przechodzimy do idei jakiej rzeczy, to dana nam jest moliwo, by oddzieli t ide od tej impresji i zastpi j jak inn ide. Tak wic tylko z dowiadczenia moemy wnioskowa o istnieniu jakiej rzeczy na podstawie istnienia innej. Oto jaka jest natura tego dowiadczenia. Przypominamy sobie, e mielimy czste przypadki istnienia rzeczy jednego rodzaju; i przypominamy sobie rwnie, e indy widua innego rodzaju rzeczy zawsze towarzyszyy tamtym i istniay w prawidowym porzdku stycznoci i nastp stwa wzgldem tamtych. Tak, na przykad, przypomi namy sobie, e widywalimy rzeczy, ktre nazywamy plamieniem, i e zarazem doznawalimy wrae zmyso wych tego rodzaju, jakie nazywamy ciepem. Podobnie przypominamy sobie, e we wszystkich minionych przy padkach rzeczy tych dwch rodzajw stale czyy si ze sob. Bez adnej dalszej ceremonii nazywamy jedno

przyczyn, drugie skutkiem, i z istnienia jednego wniosku^ jemy o istnieniu drugiego. We wszystkich tych przypad kach, z ktrych dowiadujemy si o powizaniu poszcz^ glnych przyczyn i skutkw, te przyczyny i skutki byy postrzegane przez zmysy, a teraz s przypomniane. Lecz we wszystkich przypadkach, gdzie rozumujemy o nich, tylko jedno jest postrzegane lub przypomniane, drugie za zo staje dodane zgodnie z naszym dowiadczeniem przeszym. Tak wic w toku rozwaa niepostrzeenie odkry limy nowy stosunek midzy przyczyn a skutkiem, kie dymy tego najmniej oczekiwali i kiedy cakowicie bylimy zajci inn spraw. Tym stosunkiem jest ich stale powi zanie. Styczno i nastpstwo nie''wystarczaj do tego ibymy uznali, e dwie rzeczy s przyczyn i skutkiem, pki nie postrzegamy, e te dwa stosunki zachodz w wielu przypadkach. Przekonujemy si teraz, jak ko rzystnie byo porzuci bezporednie badanie tego sto sunku, by odkry natur tego koniecznego powizania, ktre stanowi tak istotn jego cz. S nadzieje, e t drog dojdziemy wreszcie do postawionego sobie celu; cho, prawd mwic, ten nowoodkryty stosunek staego po wizania zdaje si bardzo nieznacznie posuwa nas na przd. Nie mieci si w tym bowiem nic innego ni to, e rzeczy podobne zawsze znajdoway si w podobnych stosunkach stycznoci i nastpstwa; i wydaje si rzecz oczywist, przynajmniej na pierwszy rzut oka, e t drog nigdy nie moemy odkry adnej nowej idei; i e moemy na tej drodze tylko zwikszy ilo przypadkw podobnych, e nie moemy natomiast rozszerzy zakresu rzeczy obejmowanych przez nasz umys. Mona sobie pomyle, e czego si nie uczymy z jednej rzeczy, tego nie moemy si nauczy ze stu, ktre wszystkie s tego l samego rodzaju i dokadnie s do siebie podobne we

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,6

wszystkich przypadkach. Podobnie jak nasze zmysy uka zuj y 20 nam w jednym przypadku dwa ciaa lub dwa ruchy, lub cechy w pewnych stosunkach nastpstwa i stycznoci, tak nasza pami stawia przed nami tylko pewn mno go przypadkw, gdzie znajdujemy zawsze podobne ciaa, ruchy lub cechy w podobnych stosunkach. Z sa mego powtarzania jakiej minionej impresji, choby na wet do nieskoczonoci, nigdy nie powstanie adna nowa idea pierwotna taka, jak idea koniecznego powizania; i ilo impresji nie ma w tym przypadku adnego wik szego skutku, ni gdybymy si ograniczyli tylko do jednej. Lecz cho rozumowanie to wydaje si suszne i oczywiste, to przecie byoby szalestwem traci nadziej zbyt wcze nie i wobec tego bdziemy snuli dalej ni naszego rozwa ania; ustaliwszy, e skoro odkryjemy stae powizanie midzy jakimi rzeczami, to zawsze wnioskujemy z jednej rzeczy o drugiej, zbadamy teraz natur tego wniosko wania i przejcia od impresji do idei. By moe, okae si w kocu, e powizanie konieczne opiera si na tym wnioskowaniu, nie za, e wnioskowanie opiera si na powizaniu koniecznym. Poniewa okazuje si, e przejcie od impresji, ktra jest aktualnie dana pamici lub zmysom, do idei tej rzeczy, ktr nazywamy przyczyn albo skutkiem, e przejcie to jest oparte na dowiadczeniu przeszym i na naszym przypomnieniu tego, i te rzeczy stale byy ze sob powizane, przeto powstaje nastpne pytanie, a mia nowicie: czy dowiadczenie tworzy t ide z pomoc rozumu, czy te wyobrani; czy rozum to sprawia, i robimy to przejcie, czy te pewne powizanie kojarze niowe i pewien stosunek midzy przedstawieniami. Gdyby rozum to sprawia, to opieraby si tu na zasadzie, e przypadki, ktrych nie mielimy w dowiadczeniu, musz

O wnioskowaniu z impresji o ictei

by podobne do tych, jakiemy byli mieli, oraz e bieg re natury pozostaje zawsze ten sam. Aeby wic t spraw, I, 1 1 1 ,6 rozwamy wszystkie argumenty, na j taka teza mogaby si opiera; e za te argumenty mo J na oprze zarwno na wiedzy pewnej jak na prawdopodobi' stwie, przeto rzumy okiem na kady z tych stopni ocfY" wistoci i przekonajmy si, czy one daj suszn konklu 2-)? tego rodzaju. Metoda rozumowania, jak posugiwalimy si f 0" wyej, atwo nas przekona, e nie moe by bezsp Dr" nych argumentw, ktrymi by mona dowie, i te prJ~ padki, ktrych nie mielimy byli w dowiadczeniu, s podofa do tych, jakie mielimy. Moemy co najmniej pomyle ~ bie zmian w biegu zdarze w naturze, co dowodzi <^~ statecznie, i taka zmiana nie jest absolutnie niemoli^ 3-To, e tworzymy sobie jasn ide jakiej rzeczy, jest r^ 6" zaprzeczalnym argumentem, i jest ona moliwa, i saP 0 to obala ju wszelki argument, ktry chce by dowod m przeciw tej moliwoci. Prawdopodobiestwo, wobec tego, e nie odkrywa s* J sunkw midzy ideami jako takimi, lecz tylko midzy rzeczami, musi pod pewnymi wzgldami oparte na impresjach naszej pamici i naszych zmys* w> pod innymi za na naszych ideach. Gdyby w nasz/ c^ rozumowaniach dotyczcych prawdopodobiestwa ^ e byo domieszki impresji, konkluzja byaby cakowicie c^* meryczna. Gdyby za nie byo adnej domieszki id e^> to operacja mylowa przy ustalaniu tego stosunku byaPV' cile biorc, doznaniem zmysowym, nie za rozumw^" niem. Jest wic rzecz konieczn, iby we wszelkich f~ zumowaniach ustalajcych prawdopodobiestwo byo da/ ne umysowi co, co jest z tym zwizane, lecz czego ie widzi i sobie nie przypomina.

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,6

Jedynym powizaniem czy stosunkiem midzy rzeczami, ktry moe nas wyprowadzi poza bezporednie impresje naszej pamici i naszych zmysw, jest stosunek przyczyny i skutku; a to dlatego, e jest to jedyny stosunek, na kt rym moemy oprze susznie wnioskowanie z jednej rze czy o drugiej. Idea przyczyny i skutku pochodzi z dowiad czenia, ktre nas informuje, e takie oto rzeczy szczeglne byy we wszystkich przypadkach minionych stale powi zane ze sob. e za rzecz, podobna do jednej z tamtych, jest bezporednio dana teraz w impresji, przeto wniosku jemy o istnieniu rzeczy podobnej do takiej, jaka zazwy czaj towarzyszy tej pierwszej. Zgodnie z takim ujciem rzeczy, ktre, jak myl, w adnym punkcie nie podlega wtpliwoci, prawdopodobiestwo jest oparte na zao eniu, e zachodzi podobiestwo midzy tymi rzeczami, ktre spotkalimy byli w dowiadczeniu, a tymi, ktrych nie spotkalimy; niemoliwe jest wic, iby to zaoenie mogo wywodzi si z prawdopodobiestwa. Ta sama zasada nie moe by jednoczenie przyczyn i skutkiem drugiej zasady; i to, jak si zdaje, jest jedyne twierdzenie, dotyczce tego stosunku, ktre jest bd pewne intuicyj nie, bd te da si dowie. Gdyby kto myla, e mona uciec przed tym argu mentem, i gdyby, nie okrelajc, czy nasze rozumowa nie w tej sprawie opiera si na dowodzie czy na prawdo- podobieswie, chcia twierdzi, i wszystkie wnioski z przy czyn i skutkw opieraj si na solidnym rozumowaniu, to ja yczybym sobie tylko, iby mi przedstawiono ta kie rozumowanie, by je mona byo podda naszemu badaniu. By moe, kto powie, e majc dane w dowiad czeniu stae powizanie pewnych rzeczy, my rozumu jemy w sposb nastpujcy: rzecz taka a taka zawszej jak si okazuje, wytwarza inn rzecz okrelonego typu.

I, 111,6O wnioskowaniu z impresji o idei

123

Nie byoby to moliwe, iby miaa ona ten skutek, gdyby nie bya obdarzona moc wytwarzania go. Ta moc z na tury rzeczy obejmuje ten skutek; a zatem istnieje suszna podstawa, by wyprowadza ten wniosek z istnienia jednej rzeczy o istnieniu innej, ktra zwykle tamtej towarzyszy. Jeli wytworzya ona skutek w przeszoci, to ma moc wy twarzania; jeli za ma moc wytwarzania, to wytworzy sku tek znowu; e wytworzy ten nowy skutek, to wnioskujemy z jej mocy wytwarzania i z tego, e w przeszoci skutek swj wytwarzaa. Byoby mi atwo wykaza, e sabe jest to rozumowanie, gdybym zechcia zrobi uytek z tych obserwacji, jakie ju poczyniem, a mianowicie, e idea wytwarzania jest tym samym, co idea przyczynowoci, i e w adnym ist nieniu nie tkwi z pewnoci implicite i nie da si wykaza dowodem, iby jaka inna rzecz miaa w sobie moc wy twarzania skutkw; albo te, gdyby byo rzecz waciw wzi ju w rachub to, co bd mia sposobno stwier dzi pniej o idei, jak sobie tworzymy, mocy i zdolnoci sprawczej. Poniewa jednak taki sposb postpowania, moe si wyda, osabia mj system, jako e jedna jego cz opiera si na drugiej, albo wywouje pomieszanie w rozumowaniu, przeto bd si stara podtrzyma moje twierdzenie obecne, nie uciekajc si do takiej pomocy. Przyjmiemy wic na chwil, e wszdzie, gdzie jaka jedna rzecz wytwarza inn, tam musi by moc sprawcza i e ta moc jest zwizana ze swoim skutkiem. e jednak zostao ju dowiedzione, i moc ta nie tkwi w uchwyt nych zmysami wasnociach przyczyny i e nie jest nam dane nic poza tymi wasnociami, jakie uchwyci mog zmysy, przeto pytam, dlaczego przyjmujecie w innych przypadkach, i istnieje ta sama moc, jedynie na tej pod stawie, e dane s bezporednio te wasnoci? To, e si

O wiedzy i prawdopcdobbstwie

I, 111,6

i, 1 1 1 ,6

O wnioskowaniu z impresji o idei

125

odwoujecie do dowiadczenia minionego, nie rozstrzyga nic w przypadku obecnym; moe to co najwyej dowie, i ta sama rzecz, ktra wytworzya jak inn w tamtym momencie, bya obdarzona tak moc; lecz nie moe nigdy dowie, e ta sama moc musi tkwi nadal w tej samej rzeczy lub w zbiorze wasnoci dostrzegalnych zmy sami; tym mniej za, e moc podobna zawsze zwizana jest z podobnymi wasnociami, uchwytnymi zmysowo. Gdyby za kto powiedzia, e mamy bezporednie do wiadczenie, i ta sama moc czy si nadal z t sam rzecz, i e rzeczy podobne s obdarzone podobnymi mocami, to jeszcze raz postawibym pytanie, dlaczego na podstawie tego dowiadczenia wyprowadzamy jakiekolwiek konkluzje, ktre wychodz poza te przypadki minione, jakie mielimy byli w naszym dowiadczeniu. Jeeli odpowiecie na to pytanie w taki sam sposb jak poprzednio, to odpowied wasza daje znw sposobno do nowego pytania tego samego rodzaju, i tak in infinitum; co jasno dowodzi, e rozumowanie powysze nie miao waciwej podstawy. Tak wic, nie tylko gdy chodzi o odkrycie ostatecznego powizania przyczyn i skutkw, zawodzi nasz rozum; lecz nawet wwczas, gdy dowiadczenie ju nas poinformuje o ich staym powizaniu, nie moemy poj naszym ro zumem, dlaczego mona by rozcign to dowiadczenie poza te poszczeglne przypadki, ktre byy przedmiotem naszej obserwacji. Zakadamy, lecz nigdy nie jestemy zdolni tego dowie, e musi zachodzi podobiestwo midzy tymi rzeczami, ktremy mieli w dowiadczeniu, a tymi, ktre le poza zasigiem tego, co odkry mo emy. Zauwaylimy ju pewne stosunki, jakie pozwalaj nam przej od jednej rzeczy do innej, choby nie byo adnej racji, ktra by uzasadniaa to nasze przejcie;

i moemy ustali jako regu ogln, e ilekro umys robi jakie przejcie stale i jednakowo, nie majc do tego adnej racji, to czyni to pod wpywem tych stosunkw. Ot wanie tutaj zachodzi taki przypadek. Rozum nigdy nie moe nam pokaza zwizku midzy jedn rze cz a inn, choby go wspierao dowiadczenie i obser wacja, e s powizane stale we wszystkich minionych przypadkach. Gdy wic umys przechodzi od idei albo impresji jednej rzeczy do idei albo przewiadczenia o in nej, to nie wyznacza tego rozum, lecz czyni to jakie zasady, ktre wi idee tych rzeczy i cz je w jedno w wyobrani. Gdyby idee nie byy zwizane w wyobrani bardziej, ni rzeczy si wydaj rozumowi, nie moglibymy nigdy wyprowadza wnioskw z przyczyn o skutkach, ani zdobywa przewiadczenia o jakimkolwiek fakcie. Wnioskowanie wic zaley wycznie od powizania idej w jedno. Zasady powizania w jedno idej sprowadziem do trzech oglnych zasad i stwierdziem, e idea albo im presja jakiej rzeczy z natury rzeczy wprowadza do wia domoci ide jakiej innej rzeczy, ktra jest do tamtej podobna, styczna z ni lub z ni zwizana. Nie zakadam, iby te zasady byy nieomylnymi lub wycznymi przyczy nami powizania idej w jedno. Nie s one niezawodnymi przyczynami idej. Mona bowiem zatrzyma uwag przez pewien czas na jednym jakim przedmiocie, nie patrzc dalej. Nie s te one jedynymi przyczynami. Albowiem myl porusza si bardzo nieregularnie, przechodzc od jednego swego przedmiotu do innego, i moe skaka z nieba na ziemi, z jednego koca wszechwiata na drugi, bez jakiej okrelonej metody i bez okrelonego porzdku. Lecz chocia licz si z t sab stron tych trzech sto sunkw i z tym, e tak nieregularnie dziaa wyobrania,

126

O wudzy i prawdopodobiestwie

I, 1 1 1 ,6

l, 1 1 1 ,6

O wnioskowaniu z impresji o idei

'27

to przecie niemniej twierdz, e jedyne zasady oglne, ktre kojarz idee, to podobiestwo, styczno i przyczy- nowo. Jest istotnie pewna zasada powizania idej w jedno, ktr na pierwszy rzut oka mona uwaa za rn od tamtych, lecz ktra, okazuje si ostatecznie, pochodzi z tego samego rda. Gdy kada indywidualna rzecz ja kiego gatunku rzeczy czy si stale, jak to si okazuje w dowiadczeniu, w jedno z jak indywidualn rzecz innego gatunku, to gdy zjawia si nowe indywiduum ktregokolwiek z tych gatunkw, w naturalny sposb podsuwa to myl o rzeczy drugiej, ktra zazwyczaj to warzyszy tamtej. Tak, poniewa pewna okrelona idea wie si zazwyczaj z pewnym okrelonym sowem, przeto wystarczy usysze to sowo, by powstaa odpowiednia idea; i jest rzecz niemal niemoliw, by umys przy najwikszym swym wysiku mg zapobiec temu przejciu od wyrazu do idei. W tym przypadku nie jest bez wzgldnie konieczne, ibymy, usyszawszy taki okrelony dwik, pomyleli o jakim minionym dowiadczeniu i zastanawiali si, jaka idea zazwyczaj wizaa si z dwi kiem. Wyobrania sama przez si zastpuje takie roz waanie i tak nawyka do tego, iby przechodzi od sowa do idei, e nie pozostawia ani chwili zwoki midzy usyszeniem sowa a zjawieniem si idei. Cho uznaj, e jest to rzeczywista zasada kojarzenia idej, twierdz jednak, e jest to ta sama zasada, jaka wie idee przyczyny i skutku, i e jest ona istotnym ele mentem we wszystkich naszych rozumowaniach, opar tych na tym stosunku. Nie wiemy o przyczynie i skutku nic poza tym, e jakie dwie rzeczy czyy si zawsze ze sob w przeszoci i e we wszystkich minionych przypad kach znajdowalimy je razem. Nie moemy przenikn

rozumem, dlaczego one s nierozczne. Obserwujemy tylko rzecz sam i znajdujemy zawsze, e dziki temu staemu powizaniu dane rzeczy wi si w jedno w wy obrani. Gdy impresja jednej rzeczy zostaje nam dana, natychmiast tworzymy ide rzeczy, ktra jej zwykle to warzyszy; i moemy zatem ustali, i to jest jednym ze skadnikw definicji przekonania czy przewiadczenia, e jest to idea zwizana stosunkiem lub skojarzona z obecn impresj. Tak wic, cho przyczynowo jest stosunkiem filozo ficznym, jako e implikuje styczno, nastpstwo i stae powizanie, to przecie moemy ni operowa w naszym myleniu i wyprowadza z niej wnioski tylko o tyle, o ile jest ona stosunkiem naturalnym i tworzy powizania w jedno naszych idei.
Rozdzia VII O naturze idei i przewiadczenia

Idea jakiej rzeczy jest istotn czci skadow prze wiadczenia o niej, lecz nie jest nim caym. Przedstawiamy sobie wiele rzeczy, co do ktrych nie mamy adnego przewiadczenia. Aby wic dokadniej ustali, co jest istot przewiadczenia, czyli jakie s wasnoci tych idei, ktre obdarzamy przewiadczeniem, musimy zway, co nastpuje. Jest rzecz oczywist, e wszelkie rozumowania z przy czyn czy skutkw kocz si wnioskami dotyczcymi fak tw; to znaczy: dotyczcymi istnienia rzeczy czy ich wasnoci. Jest te oczywiste, e idea istnienia nie jest niczym rnym od idei jakiej rzeczy i e naprawd nic nie dodajemy ani nie zmieniamy w naszej pierwszej idei, gdy najpierw pomylawszy sobie po prostu o jakiej rze-

O wiedzy i prawdopodobiestwie

O naturze idei i przewiadczenia

czy, nastpnie mylimy o niej jako o istniejcej. Tak, gdy twierdzimy, e Bg istnieje, to po prostu tworzymy sobie ide takiej istoty, jak Go nam przedstawiaj; i istnie 128 nia, ktre Mu przypisujemy, nie przedstawiamy l, 1 1 1 ,7 sobie w jakiej odrbnej idei, ktr bymy czyli z ide Jego innych cech i ktr bymy mogli znw oddzieli i odr ni od nich. Posun si nawet dalej: nie poprzestajc na stwierdzeniu, e pojcie istnienia jakiej rzeczy nie do daje nic do prostego pojcia o tej rzeczy, utrzymuj po dobnie, e przewiadczenie o istnieniu nie dodaje ad nych nowych idei do tych, ktre skadaj si na ide da nej rzeczy. Gdy myl o Bogu, gdy myl o Nim jako o bycie istniejcym i gdy jestem przewiadczony, e ist nieje, moja idea Boga ani nie ronie w tre, ani z niej nic nie traci. e jednak pewne jest, i zachodzi dua r nica pomidzy prostym pojciem o istnieniu jakiej rze czy, a przewiadczeniem o istnieniu, i e rnica ta nie polega na czciach, z ktrych si skada idea, jak uj mujemy pojciowo, przeto wynika std, e musi ona lee w sposobie, jak j pojmujemy. Wyobramy sobie, e osoba, ktra jest ze mn, wysuwa twierdzenia, na ktre ja si nie zgadzam, a mianowicie, e Cezar umar w swym ku, e srebro jest bardziej topliwe ni ow i e rt jest cisza ni zoto; oczywiste jest, e mimo, i nie daj temu wiary, to przecie jasno rozumiem, co ona ma na myli, i tworz te same idee, ktre ona tworzya. Moja wyobrania obdarzona jest t sam moc jak jej; i nie ma ona monoci przedstawi sobie jak ide, ktrej ja bym nie mg poj, lub powiza par idej, ktrych ja bym nie mg powiza. Pytam wic, na czym polega rnica pomidzy przewiadczeniem o prawdziwoci jakiego zdania, a przewiadczeniem o faszywoci? Odpowied jest atwa co si tyczy twier-

isg

dze, ktre sprawdza si intuicyjnie albo drog dowodu. W tym przypadku osoba, ktra akceptuje dane twier dzenie, i, m,7 nie tylko przedstawia sobie idee zgodnie z tre ci zdania, lecz rwnie z koniecznoci musi przedsta wia je sobie w ten szczeglny sposb, bd bezporednio, bd przy pomocy innych idei. Co jest niedorzeczne, to tiie da si przedstawi; i wyobrania nie moe przedstawi sobie adnej rzeczy, ktra jest sprzeczna z tym, co zo stao dowiadczone. e jednak w rozumowaniach, ktre s oparte na przyczynowoci i dotycz faktw, nie moe by takiej bezwzgldnej koniecznoci, i e wyobrania moe tu swobodnie przedstawia sobie zarwno pozy tywn, jak negatywn odpowied na dane pytanie, przeto pytam znowu, na czym polega rnica midzy przewiadczeniem pozytywnym a negatywnym, skoro w obu przypadkach przedstawienie sobie tej samej idei jest rwnie moliwe i konieczne. Nie bdzie zadowalajc odpowiedzi, gdy rzekniemy, i osoba, ktra nie zgadza si na twierdzenie, jakie wy suwamy, najpierw przedstawia sobie dan rzecz w ten sam sposb jak my, a nastpnie przedstawia j sobie w inny sposb i ma inne idee tej rzeczy. Odpowied ta jest niezadowalajca nie dlatego, i zawiera fasz, lecz dlatego, e nie odkrywa caej prawdy. Istotnie tak jest, e we wszystkich przypadkach, gdzie nie zgadzamy si | z kim, przedstawiamy sobie mylowo zarwno pozy tywn jak negatywn odpowied na dane pytanie; lecz l moemy mie przewiadczenie tylko o prawdziwoci Hednej z nich, przeto jest oczywiste, i przewiadczenie l musi czyni jak rnic midzy pojmowaniem tego, na co si zgadzamy, a pojmowaniem tego, na co si nie zgadzamy. Moemy nasze idee miesza, czy, rozdzie la, bra jedne i znw czy i zmienia na sto rnych

130

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,7

I, 111,7

O naturze idei i przewiadczenia

sposobw; lecz pki nie zjawi si jaka zasada, ktra utrwali jedn z tych rnych kombinacji, poty naprawd nie mamy jeszcze pogldu na rzecz. Zasada ta za, skoro, rzecz jasna, nic nie dodaje do naszych idei poprzednich, moe tylko zmieni sposb naszego ich pojmowania. Wszystkie percepcje umysu s dwojakiego rodzaju, a mianowicie s impresjami albo ideami, ktre rni si od siebie tylko rnym stopniem siy i ywoci. Nasze idee s kopiami naszych impresji i reprezentuj je we wszystkich swoich czciach skadowych. Gdybymy chcieli w jaki sposb zmieni ide danej rzeczy poszczeglnej, to moglibymy tylko bd zwikszy, bd zmniejszy jej si i ywo. Jeeli dokonamy w niej jakiej innej zmiany, to bdzie ona reprezentowaa inn rzecz lub impresj. Tak samo rzecz si ma tutaj jak z barwami. Pewien szczeglny odcie danej barwy moe zdoby nowy stopie ywoci lub jasnoci bez adnej innej zmiany towarzyszcej. Lecz jeeli wprowadzimy jak inn zmian, to nie bdzie to ju ten sam odcie czy ta sama barwa. Podobnie z przewiadczeniem: nie wprowadza ono adnej innej zmiany poza tym, e zmienia sposb, w jaki ujmujemy myl dan rzecz. A zatem moe ono da naszym ideom tylko dodatkow si i ywo. A wic przekona nie czy przewiadczenie o czym mona okreli naj cilej jako ide yw, odnoszc si do impresji, danej aktualnie lub z ni skojarzon*.
* Moemy tu skorzysta ze sposobnoci i wskaza na bardzo godny uwagi bd, ktry szkoy filozoficzne czsto wraaj w umys i ktry przez to sta si pewnego rodzaju ustalon regu, powszechnie przyjt przez wszystkich logikw. Bd ten polega na pospolitym podziale aktw rozumu na pojmowanie, sdzenie i rozumowanie oraz na definicjach tych aktw. Pojmowanie definiuje si jako proste ujcie jednej lub wielu idei; sdzenie jako oddzielanie lub wizanie rnych idei; rozumowanie jako oddzie lanie lub wizanie rnych idei przy pomocy wstawionych midzy nie in-

Oto myli przewodnie tych argumentw, ktre pro wadz nas do tego wniosku. Gdy wnosimy o istnieniu jednej rzeczy z istnienia innych, jaka rzecz musi zawsze by dana bd w pamici, bd w doznawaniu zmy sowym, aeby moga by podstaw naszego rozumo wania: umys bowiem nie moe cign swych wnioskw in infinitum. Rozum nie moe nas nigdy przekona do statecznie o tym, e istnienie jednej rzeczy pociga zawsze za sob istnienie innej; gdy przechodzimy od impresji,
nych idei, ktre wskazuj na stosunki, jakie zachodz midzy nimi. Lecz te rozrnienia i definicje s bdne pod wieloma istotnymi wzgldami. Po pierwsze, dalekie jest od prawdy, ibymy w kadym sdzie, jaki two rzymy, wizali w jedno dwie rne idee; oto bowiem w zdaniu: Bg istnieje", zreszt w kadym innym, ktre dotyczy istnienia, idea istnienia nie jest ide odrbn, ktr bymy czyli z ide danej rzeczy i ktra mo gaby tworzy przez to poczenie w ide zoon. Po wtre, podobnie jak moemy utworzy zdanie, ktre zawiera tylko jedn ide, tak te mo emy rozumowa, nie operujc wicej ni dwiema ideami i nie uciekajc si do trzeciej, ktra by miaa by ogniwem wicym midzy tamtymi. O przyczynie wnosimy wprost z jej skutku; i wnioskowanie to nie tylko jest rodzajem rozumowania, lecz jest rodzajem najbardziej niezawodnym wrd innych i bardziej przekonujcym ni takie, gdzie wstawiamy jako ogniwo czce now ide midzy dwie dane. Co si tyczy tych trzech aktw rozumu, to moemy stwierdzi oglnie, e gdy je ujmujemy we waciwym wietle, to wszystkie one sprowadzaj si do pierwszego aktu i nie s niczym innym ni szczeglnymi sposobami ujmowania mylowego rzeczy. Czy to rozwaamy rzecz poszczegln, czy wiele rzeczy; czy za trzymujemy si na tych rzeczach, czy te przechodzimy od nich do in nych; i bez wzgldu na to, w jakiej formie czy w jakim porzdku je uj mujemy, akt naszego umysu nie wychodzi poza to, czym jest proste poj mowanie; i jedyna godna uwagi rnica zachodzi tu wwczas, gdy wi emy przewiadczenie z pojmowaniem i gdy jestemy przekonani o prawdzi woci tego, co sobie przedstawiamy. Ten akt umysu nigdy nie zosta wy janiony przez adnego filozofa; mog wic swobodnie wysun wasn hipotez co do tego; a polega ona na tym, e jest to po prostu przedsta wienie mylowe jakiej idei o duym nateniu i trwaoci, takie, i si zblia w pewnej mierze do bezporedniej impresji. Traktat o naturze ludzkiej t. I lo

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, 111,7

O przyczynach przewiadczenia

'33

jak daje jedna rzecz, do idei innej rzeczy lub do prze 132 wiadczenia o niej, przejcie to wyznacza nie rozum, lecz nawyk albo zasada kojarzenia. Lecz przewiadczenie jest czym wicej ni prost ide. Jest to pewien szczeglny sposb tworzenia idej. e za ta sama idea moe si zmienia tylko przez to, i zmienia si stopie jej siy i ywoci, przeto wynika std, cznie biorc, to, i prze wiadczenie jest yw ide, ktra powstaje dziki stosun kowi do danej obecnie impresji, jak to wanie mwi definicja powysza. Okae si rwnie, e ta definicja zgadza si cakowicie z tym, co kady z nas czuje i dowiadcza. Nic bardziej oczywistego ni to, e te idee, na ktre dajemy nasz zgod, maj wiksz intesywno, s bardziej stae i ywe ni lune marzenia czowieka, ktry buduje zamki na lodzie. Gdy jeden zabiera si do czytania ksiki jako powieci, drugi za do tej samej jako do opowieci praw dziwej, to, jasna rzecz, obaj otrzymuj te same idee i w tym samym porzdku; i e jeden nie wierzy, a drugi jest przewiadczony, to nie przeszkadza im ka dokad nie ten sam sens w sowa pisarza. Jego sowa wzbudzaj te same idee u obu, cho to, co on mwi, ma niejednakowy wpyw na obu. Ten drugi czytelnik ma bardziej ywe przedstawienie wszystkich opowiadanych zdarze. Wchodzi on gbiej w sprawy osb, o ktrych mowa: przed stawia sobie ich dziaania, charaktery, przyjanie i nieprzyjanie; i idzie nawet tak daleko, e tworzy sobie pojcie o ich rysach, wygldzie i caej osobie. Natomiast pierwszy czytelnik, ktry nie daje wiary wiadectwu autora, przedstawia sobie wszystkie te szczegy w spo sb bardziej mglisty i niejasny; i opowiadanie nie daje mu wiele zadowolenia poza tym, jakie mu sprawia styl i byskotliwo kompozycji.

Roz I , 1 1 1 ,8 dz ia VIII

O przyczynach przewiadczenia
Wyjaniwszy w ten sposb istot przewiadczenia i po kazawszy, e polega ono na tym, i ywa idea pozostaje w pewnym stosunku do aktualnie danej impresji, przejdmy teraz do badania, na jakich zasadach ono si opiera i co daje idei t ywo. Chciabym ustali jako ogln tez w nauce o naturze ludzkiej, e gdy jaka impresja staje si dla nas dana aktualnie, to nie tylko ona zwraca umys ku takim ideom, jakie s Z ni zwizane, lecz rwnie udziela im pewnej dozy swej sily i ywoci. Wszystkie operacje umysu zale, w znacz nej mierze od jego dyspozycji w chwili, gdy ich dokonuje; std te dziaanie umysu bdzie zawsze mniej lub wicej energiczne i ywe, zalenie od tego, czy usposobienie oglne jest bardziej czy mniej oywione i czy uwaga jest wicej lub mniej napita. Gdy wic dana jest umy sowi jaka rzecz, ktra podnosi i oywia myl, to kade dziaanie, jakie podejmuje umys, bdzie bardziej ener giczne i ywe, tak dugo, jak dugo trwa ta dyspozycja. Jest za rzecz oczywist, e trwanie dyspozycji zaley wycznie od rzeczy, ktrymi umys si zajmuje; i e kady nowy przedmiot myli z natury daje nowy kie runek usposobieniu i zmienia dyspozycj; z drugiej strony, gdy umys zatrzymuje si duej na tej samej rzeczy lub lekko i niepostrzeenie przechodzi od jednej rzeczy do innej, z ni zwizanej rnymi stosunkami, to dyspozycja ma znacznie dusze trwanie. Std zdarza si, e gdy umys zostanie raz oywiony przez impresj dan aktual nie, to nastpnie tworzy bardziej yw ide rzeczy, z ni zwizanych, dziki temu, e dyspozycja w naturalny

'34

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,8

IH,8

O przyczynach przewiadczenia

'35

sposb przechodzi od jednej rzeczy ku drugiej. Zmiana przedmiotw jest tak atwa, e umys niemal jej nie za uwaa, lecz wkada w ujcie mylowe powizanej sto sunkiem idei ca si i ywo, jakie naby z obecnej impresji. Dobrze jest, jeeli rozwaajc natur wicego sto sunku, i atwo przejcia, ktra jest istotna dla tego sto sunku, moemy si przekona, i rzeczywicie zachodzi to zjawisko. Lecz musz wyzna, e gdy chodzi o dowd tak istotnej zasady, to najwiksze zaufanie pokadam w dowiadczeniu. Ot moemy zauway a bdzie to pierwszy eksperyment, sucy naszemu obecnemu ce lowi e gdy zjawi si przed nami obraz nieobecnego przyjaciela, to nasza idea tego przyjaciela w oczywisty sposb zostaje oywiona dziki podobiestwu, i e kade wzruszenie, jakie ta idea wywouje, czy to bdzie rado czy smutek, zdobywa now si i energi. Ten skutek wywouj cznie: stosunek podobiestwa i aktualnie dana impresja. Gdzie obraz nie wykazuje podobiestwa do przyjaciela lub gdzie nie ma go przedstawia, tam nie zwraca naszej myli ku niemu. Gdy za nie ma tego obrazu ani osoby, to cho umys przechodzi od myli o jednym do myli o drugim, to przecie czuje, e jego idea raczej si osabia ni oywia przy tym przejciu. Doznajemy przyjemnoci, patrzc na portret przyjaciela, gdy go nam postawi przed oczy; lecz gdy go nam usun, to raczej wolimy patrze na przyjaciela bezporednio ni poprzez odbicie jego w obrazie, ktry jest rwnie odlegy i niejasny. Obrzdy religii katolickiej mona uwaa za ekspery menty tego samego rodzaju. Wyznawcy tego dziwnego zabobonu zazwyczaj broni tych praktyk maskarado wych, jakie im ludzie wyrzucaj, tym, e czuj oni do-

datni wpyw tych ruchw, postaw i dziaa, ktre oy wiaj ich pobono i podnosz ich gorliwo i e bez tego zniknaby ta pobono i gorliwo zwrcona ca kowicie ku rzeczom odlegym i niematerialnym. Przed stawiamy sobie obrazowo przedmioty naszej wiary, po wiadaj oni, jako postacie i obrazy uchwytne zmysami i dziki bezporedniej obecnoci tych postaci czynimy je bardziej aktualnymi dla nas, niby to byo dla nas moliwe uczyni w czysto intelektualnej kontemplacji. Przedmioty, dostpne zmysom, maj zawsze wikszy wpyw na wyobrani ni inne; i wpyw ten przekazuj atwo tym ideom, z ktrymi s zwizane i do ktrych s podobne. Z tych praktyk i z tego rozumowania wycigam tylko ten wniosek, e wpyw podobiestwa na oywienie idei jest bardzo powszechny, e za w kadym przypadku podobiestwo i dana aktualnie impresja musz wsp dziaa, przeto mamy obfit ilo danych dowiadcze nia, ktre nam potwierdzaj suszno zasady wyej sfor muowanej. Tym danym dowiadczenia moemy doda siy prze konujcej innymi faktami odmiennego rodzaju, rozwa ajc wpyw zarwno stycznoci, jak i podobiestwa. Jest rzecz pewn, e odlego zmniejsza si kadej idei i e przeciwnie, gdy zbliamy si do jakiej rzeczy, to cho ona nie ukazuje si sama naszym zmysom, to przecie dziaa na umys w sposb podobny do bezporedniej im presji. Mylc o jakiej rzeczy, umys atwo przechodzi do tego, co si z ni styka; lecz tylko aktualna obecno rzeczy sprawia, e umys przechodzi do rzeczy ssiedniej ze znaczniejsz ywoci. Gdy jestem o par mil od domu, to wszystko, co si z nim wie, obchodzi mnie bardziej blisko, ni gdy jestem oddalony o dwiecie mil, cho nawet na tej odlegoci mylenie o jakiej rzeczy, ktra znaj-

136

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,8

I , 1 1 1 ,8

O przyczynach przewiadczenia

duje si w ssiedztwie mojej rodziny i moich przyjaci, z natury rzeczy wywouje ide tych przyjaci i osb. Lecz cho w ostatnim tym przypadku oba przedmioty w umyle s ideami, to pomimo e atwe jest przejcie od jednego do drugiego, przejcie to nie moe samo przez si da wyszej ywoci adnej z tych idei, brak tu bowiem jakiej bezporedniej impresji. Nie mona wtpi, e przyczynowo ma ten sam wpyw jak dwa inne stosunki, podobiestwa i stycznoci. Ludzie zabobonni otaczaj czci relikwie witych z tej samej racji, dla jakiej uciekaj si do figur witych i obrazw, a mianowicie dlatego, by oywi swoj pobono i stworzy sobie bardziej pogbione i ywe pojcie o tych wzorowych yciach, jakie pragn naladowa. Ot jest rzecz oczywist, e jedn z najlepszych relikwii, jak sobie moe zdoby wierny, byoby jakie dzieo rk witego; i jeeli jego ubranie i meble s widziane w tym wietle, to jest tak dlatego, e kiedy znajdoway si w jego posiadaniu i e byy przeze noszone i uywane. Pod tym wzgldem trzeba je uwaa za niedoskonae lady jego aktywnoci i za rzeczy zwizane z nim krtszym acuchem skutkw ni jakikolwiek inny acuch, z ktrego wnosimy o rzeczywistym jego istnieniu. To zjawisko dowodzi jasno, e impresja, dana aktualnie wraz ze stosunkiem przyczynowoci, moe oywi jak ide i, co za tym idzie, wytworzy przewiadczenie czy uznanie, zgodnie z powyej podan jego definicj. Lecz dlaczego mamy szuka innych argumentw, by dowie, e dana aktualnie impresja cznie ze stosunkiem lub przejciem wyobrani od jednej rzeczy do drugiej moe oywi kad ide, skoro ten wanie przykad naszego wnioskowania z przyczyny o skutku wystarczy sam dla tego celu. To pewna, e musimy posiada ide

kadego faktu, o ktrym jestemy przewiadczeni. I pewna rwnie, e ta idea powstaje jedynie dziki stosunkowi do jakiej aktualnie danej impresji. Pewne jest te, e przewiadczenie nie dodaje nic do tej idei, lecz tylko zmienia nasz sposb ujmowania jej mylowo i czyni j bardziej intensywn i yw. Obecna konkluzja, dotyczca wpywu stosunku, jest bezporedni konsekwencj tych wszystkich krokw; kady za krok wydaje mi si pewny i nieomylny. W tej operacji umysu wchodzi w gr jedynie aktualnie dana impresja, ywa idea oraz stosunek czy zwizek kojarzeniowy w wyobrani midzy impresj a ide, tak i nie moe by nawet podejrzenia, e tu zachodzi jaki bd. Aeby peniej owietli ca t spraw, rozwamy j jako zagadnienie filozofii przyrody, ktre mamy rozstrzygn na podstawie dowiadczenia i obserwacji. Zamy, e mamy przed sob jak rzecz, z czego wycigam pewn konkluzj i tworz sobie idee, w ktre, jak to si mwi, wierz, lub o ktrych jestem przewiadczony. Tu jest rzecz jasn, e wprawdzie mona sobie pomyle, i przedmiot, ktry jest dany moim zmysom, i ten drugi, o ktrego istnieniu wnosz na drodze rozumowania, wpywaj jeden na drugi dziki swoim szczeglnym wasnociom lub mocom; niemniej wobec tego, e zjawisko przewiadczenia, ktre badamy w tej chwili, jest czysto wewntrzne, to wasnoci te i moce cakowicie nam nieznane nie mog mie adnego udziau w wytworzeniu tego przewiadczenia. T dan aktualnie impresj trzeba uwaa za prawdziw i realn przyczyn tej idei i tego przewiadczenia, ktre si z ni wi. Musimy wic prbowa odkry w danych dowiadczenia te szczeglne wasnoci, dziki ktrym ma ona zdolno wytwarza taki niezwyky skutek.

"38

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,8

I, IH.8

O przyczynach przewiadczenia

'39

Ot, po pierwsze, stwierdzam, e aktualnie dana im presji nie ma tego skutku dziki swej wasnej mocy i zdol noci sprawczej, gdy j rozwaamy oddzielnie jako po jedyncz percepcj ograniczon do danej chwili. Znaj duj te, e impresja, z ktrej, gdy si po raz pierwszy ukazuje, nie mog wycign adnego wniosku, moe pniej sta si podstaw przewiadczenia, gdy ju do wiedziaem si na drodze dowiadczenia o jej zwykych nastpstwach. Za kadym razem musielimy obserwowa t sam impresj w przypadkach minionych i musie limy stwierdzi, i wie si stale z jak inn impresj. To powizanie potwierdza taka mnogo faktw danych w dowiadczeniu, e nie podlega ono najmniejszej wtpliwoci. Z drugiej obserwacji wnioskuj, e przewiadczenie, ktre towarzyszy aktualnie danej impresji i powstaje dziki pewnej iloci minionych impresji i powiza e to przewiadczenie, powiadam, powstaje bezporednio bez jakiej nowej operacji rozumu czy wyobrani. Co do tego mog by pewien, poniewa nigdy nie zauwaam w swej wiadomoci takiej operacji i nie znajduj nic w rzeczy, o ktrej myl, na czym ona mogaby by oparta. Ot teraz nawykiem nazywamy kad rzecz, ktra po wstaje z minionych powtrze bez jakiego nowego ro zumowania czy wnioskowania; moemy wic ustali jako prawd pewn, e wszelkie przewiadczenie, ktre powstaje dziki danej aktualnie impresji, pochodzi jedynie z tego rda. Gdy nawyklimy do tego, e widzimy dwie im presje zwizane ze sob, to zjawienie si jednej czy jej idea bezporednio prowadzi nas do idei tej drugiej. Wyjaniwszy cakowicie t spraw, podejmuj trzeci seri eksperymentw mylowych, aeby si przekona, czy do tego, aeby wywoa to zjawisko wierzenia, po-

trzebna jest jeszcze jaka inna rzecz poza tym przejciem nawykowym. Zamieniam tedy t pierwsz impresj na ide i obserwuj, e nie ma tu teraz ani przewiadczenia, ani przekonania, cho pozostaje nawykowe przejcie od danej idei do idei, z ni zwizanej korelacj. Aktualnie dana impresja tedy jest bezwzgldnie nieodzowna do tego, aeby dokona si cay ten proces; i gdy potem po rwnuj jak impresj z jak ide i gdy znajduj, e jedyna midzy nimi rnica polega na rnym stopniu siy i ywoci, to wyprowadzam std ostatecznie wniosek, i przewiadczenie jest bardziej ywym i intensywnym ujciem idei, ktre wynika std, i pozostaje ona w zwizku z bezporednio dan impresj. Tak te wszelkie rozumowanie dotyczce prawdopodo biestwa nie jest niczym innym ni rodzajem doznawa nia zmysowego. Nie tylko w poezji i muzyce idziemy z koniecznoci za naszym upodobaniem i uczuciem, lecz rwnie w filozofii. Gdy jestem przekonany o susznoci jakiej zasady, to jest to jedynie pewna idea, ktra dziaa na mnie bardziej intensywnie. Gdy przechylam szal na stron jednego zespou argumentw na niekorzy dru giego, to nie czyni nic innego ni to, e decyduj na pod stawie mego wyczucia, ktry z tych zespow ma wikszy wpyw na mnie. Pomidzy rzeczami nie ma powizania, ktre by mona byo odkry; i z ukazania si jednej rzeczy moemy wnioskowa o istnieniu innej nie na ja kiej innej zasadzie ni nawyk, ktry dziaa na wyobrani. Warto tu zauway, e minione dowiadczenie, na kt rym opieraj si wszelkie nasze sdy o przyczynie i skutku, moe wpywa na nasz umys w sposb tak nieuchwytny, i to nigdy nie zostanie zauwaone, a nawet moe w pew nej mierze w ogle nie by nam znane. Czowiek, ktry w swoim spacerze zatrzymuje si, gdy spotka rzek na

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,8

O przyczynach przewiadczenia

14!

swej drodze, przewiduje, co by si stao, gdyby posun si 140 krok dalej; i jego wiedz o tym, co by si stao, daje mu jego minione dowiadczenie, ktre go informuje o ta kich niezmiennych powizaniach przyczyn i skutkw. Ale czy moemy sobie pomyle, e w takiej sytuacji zasta nawia si on nad jakim minionym dowiadczeniem i e wywouje w pamici przypadki, ktre by widzia lub o ktrych by sysza, aeby ustali skutki, jakie ma woda na ciaa zwierzce? Z pewnoci nie: to nie jest metoda, ktr on si posuguje w swym rozumowaniu. Idea za nurzania si jest tak cile zwizana z ide wody, idea za duszenia si z ide zanurzania, e umys dokonuje tego przejcia bez pomocy pamici. Nawyk dziaa, nim znajdziemy czas na refleksje. Te rzeczy wydaj si tak nierozdzielne, e nie zatrzymujemy si ani na chwil, przechodzc od jednej do drugiej. e jednak to przejcie opiera si na dowiadczeniu, nie za na jakim pierwot nym powizaniu midzy ideami, przeto musimy z ko niecznoci rzeczy przyzna, e z dowiadczenia moe powsta przewiadczenie i sd o przyczynach i skutkach w jakim procesie utajonym, bez wyranej o tym myli. To usuwa wszelki pretekst, jeli taki jeszcze pozostaje, do tego, by twierdzi, e umys drog rozumowania jest przekonany o tej zasadzie, i przypadki, ktrych nie mie limy w dowiadczeniu, musz Z koniecznoci by podobne do tych, ktremy mieli. Znajdujemy tu bowiem, e rozum albo wyobrania moe wycign wnioski z minionego do wiadczenia, nie zastanawiajc si nad nim; co wicej, moe je wyciga, nie tworzc adnej zasady, ktra by tego dotyczya, ani nie opierajc rozumowania na tej zasadzie. Oglnie moemy zauway, e we wszystkich najmoc niej ustalonych i jednorodnych powizaniach przyczyn

l, 1 1 1 i skutkw, takich jak tam, gdzie chodzi o grawitacj, o ,8 pchnicie, o twardo i temu podobne e wsz dzie tam umys nigdy nie zwraca si specjalnie ku adnemu minionemu dowiadczeniu, cho w innych skojarzeniach rzeczy bardziej rzadkich i niezwykych moe on sw refleksj dawa pomoc nawykowemu przejciu od idei do idei. Znajdujemy te istotnie w pewnych przypadkach, e refleksja wywouje przewiadczenie bez pomocy na wyku; albo, wysawiajc si lepiej, e refleksja tworzy nawyk drog okln i sztuczn. Wyjani., co mam na myli. Jest rzecz pewn, e nie tylko w filozofii, lecz nawet w yciu potocznym moemy zdoby wiedz o pewnym okrelonym powizaniu przyczynowym w jednym ekspe rymencie, pod warunkiem, e dokonamy go z rozniysem, usunwszy starannie wszelkie okolicznoci, obce sprawie i zbdne. Ot po jednym eksperymencie tego rodzaju umys moe, gdy zjawi si bd przyczyna, bd skutek, wyprowadzi wniosek o istnieniu drugiego korelatu; lecz e nawyku nie mona nigdy zdoby w jednym poszczegl nym przypadku, przeto mona sdzi, i przewiadczenia nie mona w tym przypadku uwaa za skutek nawyku. Lecz trudno ta zniknie, gdy zwaymy, e cho przyjjlimy tutaj, i zosta dokonany tylko jeden eksperyment l o danym okrelonym skutku, to przecie mamy ich wiele milionw na to, by si przekona o prawdziwoci tej za sady, i podobne rzeczy, znajdujce si w podobnych warunkach, j dadz zawsze skutki podobne. e za ta zasada ustalia si j dziki wystarczajcemu nawykowi, to daje ona oczy wisto i moc przekonujc kademu przekonaniu, do i ktrego moe by zastosowane. Powizanie idej po jed-| nym eksperymencie nie jest powizaniem nawykowym; ! lecz to powizanie podpada pod inn zasad, ktra opiera j si na nawyku, i to nas sprowadza z powrotem do naszej

142

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,8

I, 111,8

O przyczynach przewiadczenia

'43

hipotezy. Za kadym razem przenosimy nasze dow iadczenie minione wyranie albo milczco, bezporednio albo porednio, na przypadki, ktre nie byy nam dane w do wiadczeniu. Nie mog zamkn tych rozwaa, nie zwrciwszy uwagi na to, e trudno bardzo mwi o operacjach umysu cile i dokadnie, jak trzeba, albowiem jzyk potoczny rzadko dokonuje naleytego rozrnienia tych operacji i na og nazywa tym samym mianem wszystkie takie, ktre mniej wicej s do siebie podobne. To dla pisarza jest rdem nieuniknionej niemal niejasnoci i pomie szania poj, a std moe to budzi wtpliwoci i sprze ciwy u czytelnika, o ktrych nawet by nie ni, gdyby nie owa niejasno. Tak wic moja oglna teza. e opinia albo przewiadczenie nie jest niczym innym ni intensywn i yw ide pochodzc z impresji danej aktualnie i z ni zwizanej, moe si spotka z nastpujcym zarzutem wskutek tego, e jest pewna dwuznaczno w wyrazach intensywny i ywy. Moe kto powiedzie, e nie tylko impresja moe da impuls do rozumowania, lecz e idea rwnie moe to uczyni, szczeglnie, jeli suszna jest moja zasada, i wszystkie nasze idee wywodz si z odpowiadajcych im impresji. Zamy bowiem, e tworz w tej chwili tak ide, o ktrej odpowiedniku-impresji zapomniaem: atwo mog wnioskowa z tej idei, e taka impresja kiedy ist niaa. e za tej konkluzji towarzyszy przewiadczenie, to mona zapyta, skd pochodz te wasnoci siy i y-,woci, ktre skadaj si na to przewiadczenie? Na to gotw jestem da odrazu odpowied: z obecnej idei. Idea ta nie jest tu uwaana za reprezentanta jakiej rzeczy nieobecnej, lecz za realn percepcj w umyle, ktrej jestemy bezporednio i intymnie wiadomi; a zatem musi ona by zdolna do tego, by da temu, co z ni jest zwi-

zane, t sam wasno nazwijmy j moc, staoci, sil czy ywoci z jak umys przedstawia sobie t ide i z jak ma pewno, e ona jest obecna w danej chwili. Idea zastpuje tu impresj i jest zupenie ta sama, o ile chodzi o nasz cel obecny. Na tych samych zasadach nie powinno nas to dziwi, gdy syszymy o przypominaniu sobie idei; to znaczy, gdy syszymy o idei i o jej sile i ywoci, ktra przewysza lune twory wyobrani. Mylc o naszych mylach minionych, nie tylko przedstawiamy sobie zarys rzeczy, o ktrych bylimy myleli, lecz przedstawiamy sobie dziaanie umy su w medytacji - to je ne sais quoi, czego nie podobna ani zdefiniowa, ani opisa, lecz co kady wystarczajco rozumie. Gdy pami tworzy ide tego dziaania i przed stawia je sobie jako rzecz minion, to atwo poj, jak to ta idea moe mie wicej siy i stanowczoci, ni gdy mylimy o minionej myli, ktrej sobie nie przypominamy. Po tym wyjanieniu zrozumie kady, jak moemy two rzy ide impresji oraz ide idei i jak moemy by prze wiadczeni o istnieniu impresji i o istnieniu idei.
R o z dz i a IX

O skutkach innych stosunkw i innych nawykw Bez wzgldu na to, jak dalece przekonujce mog si wyda powysze argumenty, nie moemy na nich z zadowoleniem poprzesta, lecz musimy rozway spraw ze wszystkich stron, aeby znale pewne nowe punkty widzenia, z ktrych moglibymy zilustrowa i potwier dzi takie niezwyke i tak podstawowe zasady. Pene skrupuw wahanie, gdy mamy przyj jak now hi potez, jest u filozofw postaw tak godn pochway i tak

144

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, m,9

i, ni,9

O skutkach innych stosunkw

niezbdn w poszukiwaniu prawdy, e zasuguje ono na to, by zaspokoi jego wymogi i wskaza wyranie kady argument, ktry zmierza do tego, by ich zaspokoi i usu n kady zarzut, ktry moe zatrzyma tok ich rozu mowania. Czsto zwracaem na to uwag, e poza przyczyn i skutkiem dwa stosunki, podobiestwa i stycznoci, na ley uwaa za zasady kojarzenia myli, zdolne prze nosi wyobrani z jednej idei na inn. Zwracaem te uwag, e gdy z dwch rzeczy, zwizanych jednym z tych stosunkw, jedna jest bezporednio dana pamici lub zmysom, to umys nie tylko zostaje zwrcony ku drugiej z rzeczy korelatywnych przy pomocy kojarzcej zasady, lecz rwnie ujmuje j w myli z dodatkow si i ywoci dziki poczonemu dziaaniu tej zasady i danej aktual nie impresji. Wszystko to stwierdzaem, aeby potwier dzi przez analogi moje wyjanienie naszych sdw o przyczynie i skutku. Lecz ten sam argument mona, by moe, zwrci przeciw mnie i moe on si sta za rzutem przeciw mej hipotezie, zamiast by jej potwier dzeniem. Mona bowiem powiedzie, e jeeli wszystkie skadniki tej hipotezy s prawd, to znaczy, e trzy rodzaje stosunkw maj rdo w tych samych zasadach, e ich dziaanie na si i ywo naszych idei jest to samo i e przewiadczenie nie jest niczym innym ni bardziej intensywnym i ywym ujciem mylowym idej to std wynikaoby, i to dziaanie umysu moe opiera si nie tylko na stosunku przyczyny i skutku, lecz rwnie na stosunkach stycznoci i podobiestwa. Lecz, jak wiemy z dowiadczenia, to przewiadczenie powstaje tylko z przy- czynowoci i nie moemy wyprowadzi adnego wniosku z jednej rzeczy o innej, o ile one nie s zwizane tym stosunkiem; a std moemy wnosi, e jest jaki bd

w tym rozumowaniu, ktry nas wprowadza w takie trudnoci. Tak brzmi obiekcja. Rozwamy teraz, jak j odeprze. Jest rzecz oczywist, e cokolwiek jest dane bezporednio pamici i co uderza umys z ywoci, ktra przypomina bezporednio dan impresj, to musi nabra znacznej wagi we wszystkich operacjach umysu i musi atwo odrnia si od czystych fikcji wyobrani. Z tych impresji albo idei pamici tworzymy rodzaj systemu, ktry obejmuje wszy stko, co, jak sobie przypominamy, byo kiedy dane bezporednio bd naszej percepcji wewntrznej, bd naszym zmysom; i kady element skadowy tego systemu cznie z danymi aktualnie impresjami radzi jestemy nazywa rzecz realn. Lecz umys tu si nie zatrzymuje. Znajdujc bowiem, e z tym systemem percepcji wie si inny przez nawyk lub, jeli chcecie, przez stosunek przy czyny i skutku, umys przechodzi do rozwaania tych idei, e za czuje on, i jest w pewien sposb koniecznie wyznaczone, e musi on zwrci si ku tym wanie ideom i e nawyk czy stosunek, ktry to wyznacza, nie dopuszcza najmniejszej zmiany, przeto tworzy z nich nowy system, ktremu podobnie daje dostojny tytu realnoci. Pierwszy z tych systemw jest przedmiotem pamici i zmysw, drugi przedmiotem sdu. Ta to druga zasada zaludnia wszechwiat i zapoznaje nas z takimi istnieniami, ktre przez swoje oddalenie w czasie i przestrzeni le daleko poza zasigiem zmysw i pamici. Dziki tej zasadzie maluj sobie wszechwiat w mej wyobrani i zatrzymuj w tym obrazie uwag na tym, na czym mi si podoba. Tworz sobie ide Rzymu, ktrego ani nie widz, ani nie przypominam sobie, lecz ktra jest zwizana z takimi impresjami, jakie, jak sobie przypominam, otrzymaem kiedy w rozmowie lub czy-

146

O wiedzy i prawdopodobiestwie

i, in,9

i, 1 1 1 ,9

O skutkach innych stosunkw

tajc ksiki podrnikw i historykw. T ide Rzymu lokuj w pewien sposb na idei rzeczy, ktr nazywam globem ziemskim. cz z ni myl o pewnym szczegl nym ustroju, religii i obyczajach. Zwracam myl wstecz i rozwaam pocztki Rzymu, rne w nim przemiany, sukcesy i niepowodzenia. Wszystko to i w ogle wszystko inne, o czym jestem w zwizku z Rzymem przewiad czony, to nic innego ni idee; lecz dziki ich sile i usta lonemu porzdkowi, ktry wynika z nawyku i ze stosunku przyczyny i skutku, wyrniaj si one spord innych idei, ktre s jedynie tworem wyobrani. Co si tyczy wpywu stycznoci i podobiestwa, to mo emy zauway, e te dwa stosunki niewtpliwie wzmac niaj stosunek przyczyny i skutku i wraaj zwizan z nimi ide w wyobrani z wiksz si, jeli rzecz, pozostajca do tej idei w stosunku stycznoci lub podobie stwa, jest objta tym systemem rzeczywistoci. O tym bd teraz mwi szerzej. Na razie posun moj obser wacj o jeden krok i stwierdz, e nawet wwczas, gdy rzecz zwizana tymi stosunkami jest tworem wyobrani, to jednak ten stosunek przyczynia si do oywienia tej idei i zwiksza jej dziaanie. Poeta niewtpliwie bdzie mg da opis Pl Elizejskich, wywoujcy bardziej silne wraenie, gdy wyobrani jego pobudza widok piknej ki lub ogrodu; podobnie, jak kiedy indziej znowu moe si on przenie w te bajeczne regiony wasn sw fan tazj, by ta fikcyjna styczno moga oywia jego wy obrani. Cho nie mog wyczy stosunku podobiestwa i stycz noci, gdy chodzi o takie dziaanie na fantazj, to prze cie atwo stwierdzi, e wpyw kadego z tych stosunkw z osobna jest bardzo saby i nieokrelony. Stosunek przy czyny i skutku jest nieodzowny do tego, iby nas prze-

kona o jakimkolwiek realnym istnieniu; i nieodzownie potrzebne jest to przekonanie o stosunku przyczynowym, aeby te stosunki podobiestwa i stycznoci nabray siy. Gdzie bowiem przy zjawieniu si impresji nie tylko przed stawiamy sobie fikcyjnie jak inn rzecz, lecz rwnie dowolnie i jedynie z naszej dobrej woli wyznaczamy jej pewien szczeglny stosunek do tej impresji, tam moe to mie may wpyw na umys; i nie ma adnej racji, dla ktrej, gdy powrci ta sama impresja, mielibymy koniecznie wiza z ni tym samym stosunkiem t sam rzecz fikcyjn. Nie ma adnej koniecznoci, iby umys musia fikcyjnie przedstawia sobie jakie rzeczy podobne lub styczne; jeli za wyobraa je sobie, to nie ma adnej koniecznoci, iby zawsze ogranicza si do tego samego, bez rnicy i zmiany. Istotnie taka fikcja tak mae ma uzasadnienie, e tylko czysty kaprys moe sko ni umys do tego, by j wytworzy; e za kaprys jest rzecz zmienn i niepewn, przeto niepodobna, iby mg on dziaa na bieg myli silnie i stale. Umys prze widuje i antycypuje zmiany; i od pierwszej chwili ma poczucie, i luno zwizane s te jego dziaania i e sabe jest wizado midzy rzeczami, ktrymi on operuje. e za ta niedoskonao da si wyranie wyczu w kadym poszczeglnym przypadku, przeto wzrasta ona przez do wiadczenie i obserwacj, gdy porwnujemy poszczeglne przypadki, jakie sobie moemy przypomnie i gdy two rzymy regu ogln, iby nie ufa tym chwilowym byskom wiata, jakie powstaj w wyobrani z urojonego podobiestwa i stycznoci. Stosunek przyczyny i skutku ma wszelkie zalety, ktre s przeciwiestwem tamtych stosunkw. Rzeczy, ktre on wie, s stae i niezmienne. Impresje pamici nigdy si nie zmieniaj zbyt znacznie; i kada impresja poTraktat o naturze ludzkiej t. I 11

148

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, HI.9

i, ni,9

O skutkach innych stosunkw

'49

ciga za sob ide precyzyjn, ktra zajmuje miejsce w wyobrani jako rzecz solidna i realna, pewna i niezmienna. Myl zawsze musi przechodzi od impresji do idei, od tej poszczeglnej impresji do tej poszczeglnej idei, bez wyboru i wahania. Nie zadowalajc si usuniciem tej obiekcji, sprbuj wydoby z niej dowd mej tezy obecnej. Styczno i podobiestwo maj wpyw znacznie mniejszy ni przyczynowo; lecz pewien wpyw przecie maj i zwikszaj moc przekonania oraz ywo kadej koncepcji. Jeeli bdzie to mona udowodni na pewnej iloci nowych przykadw poza tymi, ktremy ju rozwaali, to trzeba bdzie przyzna, e jest to argument nie bez wagi na korzy tego, i przewiadczenie nie jest niczym innym ni yw ide, powizan stosunkiem z impresj, ktra jest dana bezporednio w danej chwili. Zacznijmy od stycznoci. Stwierdzano wielokrotnie, e zarwno u mahometan jak i u chrzecian pielgrzymi, ktrzy widzieli Mekk albo Ziemi wit, s zawsze pniej bardziej gorliwymi wyznawcami ni ci ludzie, ktrzy nigdy tych miejsc nie widzieli. Czowiek, ktrego pami ukazuje mu ywy obraz Morza Czerwonego,-Pustyni, Jerozolimy i Galilei, nigdy nie moe ywi wtpliwoci co do cudownych zdarze, o jakich mwi Mojesz lub Ewangelici. ywo idej tych miejsc udziela si atwo tym faktom, ktre miay by zwizane stycznoci z tymi miejscami, i wzmaga moc przewiadczenia, wzmagajc ywo myli o tych rzeczach. Wspomnienie tych pl i rzek ma ten sam wpyw i z tych samych przyczyn na nieowiecone rzesze jak nowy argument. Podobn rzecz moemy zanotowa co si tyczy podobiestwa. Zauwaylimy, e wniosek, jaki wyprowadzamy z rzeczy danej nam aktualnie o jej nieobecnej przyczynie

lub skutku, nigdy nie opiera si na adnej wasnoci, jak postrzegamy w danej rzeczy, rozwaanej z osobna; albo, innymi sowy, e niepodobna okreli inaczej ni na podstawie dowiadczenia, co wyniknie z jakiego zja wiska lub co je poprzedzao. Lecz cho to rzecz tak oczywista sama przez si, i zdaje si nie wymaga adnego dowodu, to przecie niektrzy filozofowie wyobraali so bie, e widoczna jest przyczyna, dla ktrej powstaje ruch, i e rozumny czowiek mgby bezporednio wnioskowa o ruchu jednego ciaa z impulsu, jaki mu daje drugie, nie opierajc si na adnej wczeniejszej obserwacji. e pogld ten jest faszywy, atwo bdzie dowie. Gdyby bowiem taki wniosek mona byo wysnu z samych tylko idei ciaa, ruchu oraz impulsu, to musiaby on mie cha rakter dowodu i musiaoby std wynika, i absolutnie niemoliwe jest jakiekolwiek zaoenie przeciwne. W ta kim razie kady skutek poza wywoaniem ruchu zawie raby sprzeczno formaln; i byoby rzecz niemoliw nie tylko to, iby taki skutek mg istnie, lecz nawet to, iby go mona byo sobie pomyle. Lecz szybko mo emy si przekona o czym przeciwnym, tworzc jasn i zgodn w sobie ide tego, e jakie ciao si porusza po ruchu innego, lecz rwnie i tego, e pozostaje ono w spoczynku bezporednio po takiej stycznoci; albo, e ono cofnie si po tej samej linii, po ktrej do drugiego si przy suno, albo e zostanie unicestwione, albo e zacznie si porusza po okrgu lub elipsie; krtko mwic: moemy sobie przedstawi nieskoczon ilo innych zmian i przy puci, e one zachodz. Wszystkie te przypuszczenia s zgodne wewntrznie i naturalne; e za wyobraamy so bie, i wprawienie w ruch drugiego ciaa jest bardziej zgodne wewntrznie i naturalne nie tylko ni te inne przypuszczenia, lecz rwnie bardziej ni jakikolwiek

150

O wiedzy i prawdopodobiestwie

i, m)9

I, in,9

O skutkach innych stosunkw

inny skutek naturalny, to opiera si na podobiestwie przyczyny i skutku, ktre tutaj wie si z dowiadcze niem i czy te rzeczy ze sob w sposb najbardziej cisy i intymny, tak i to sprawia, e przedstawiamy je sobie jako zupenie nierozdzielne. Podobiestwo tedy ma wpyw taki sam, jak dowiadczenie lub rwnolegy z do wiadczeniem; e za jedynym wpywem bezporednim dowiadczenia jest, i wie ze sob nasze idee, przeto wynika std, e wszelkie przewiadczenie powstaje z ko jarzenia idej, zgodnie z moj hipotez. Jest rzecz powszechnie uznan przez pisarzy, zajmu jcych si optyk, e oko w kadej chwili widzi jednakow ilo punktw fizycznych i e czowiek na szczycie gry ma przed sob obraz bynajmniej nie rozleglejszy, ni gdy jest zamknity w najwszym podwrku czy izdebce. Jedynie na mocy dowiadczenia wnioskuje on o wielkoci rzeczy widzianej z pewnych wasnoci szcze glnych obrazu; i to wnioskowanie w myli miesza on z doznaniem zmysowym, jak to czsto bywa i w innych przypadkach. Ot jest rzecz oczywist, e ten wniosek w w myli jest tutaj znacznie bardziej ywy, ni to zwykle bywa w naszych rozumowaniach potocznych, i e czo wiek bardziej ywo ujmuje myl wielki przestwr oceanu, gdy ma przed sob jego obraz wzrokowy, stojc na szczy cie wysokiego przyldka, ni gdy jedynie syszy ryk fal. I odczuwa te bardziej wyranie przyjemno na widok wspaniaoci morza, co jest dowodem bardziej ywej idei; i miesza on swj sd z doznaniem zmysowym, co jest jeszcze jednym dowodem tej wikszej ywoci. Lecz e wniosek jest rwnie pewny i bezporedni w obu przypad kach, przeto wiksza ywo naszego ujcia rzeczy w jed nym przypadku moe pochodzi jedynie std, e gdy wycigamy wniosek z danych wzroku, .zachodzi nie tylko

powizanie nawykowe, lecz rwnie podobiestwo mi dzy obrazem a rzecz, o ktrej wnioskujemy; a to wzmac nia wi stosunku i daje atwiej, w przejciu bardziej na turalnym, ywo impresji tej idei, ktra jest stosunkiem zwizana. adna saba strona natury ludzkiej nie jest bardziej powszechna i nie uderza bardziej w oczy ni to, co za zwyczaj nazywamy atwowiernoci, czyli zbyt atw wiar w wiadectwo innych ludzi; t sabo naszej natury bardzo prosto wyjania rwnie wpyw podobiestwa. Gdy przyjmujemy jaki fakt na podstawie wiadectwa innych ludzi, wiara nasza powstaje z tego samego rda, jak nasze wnioski z przyczyn o skutkach i ze skutkw o przyczynach; i tylko nasze dowiadczenie, dotyczce zasad, ktre wadaj natur ludzk, moe nam da jak pewno co do prawdomwnoci ludzi. Lecz choby do wiadczenie byo susznym probierzem tego, jak wszelkich innych sdw, to jednak rzadko kierujemy si nim wy cznie; raczej za mamy godn uwagi skonno, iby wierzy w to, co nam ludzie podaj, nawet gdy chodzi o zjawy, uroki, potwory, choby nie wiedzie jak sprzeczne z codziennym dowiadczeniem i z codzienn obserwacj. Sowa czy wypowiedzi innych ludzi maj intymne po wizanie z pewnymi ideami w ich umyle; i idee te maj rwnie powizanie z faktami czy rzeczami, ktre repre zentuj. To drugie powizanie zazwyczaj znacznie prze ceniamy i to sprawia, e nasza wiara wykracza poza to, co uzasadnia dowiadczenie; co nie moe wynika z ni czego innego ni z podobiestwa midzy ideami a faktami. Inne skutki wskazuj na swe przyczyny tylko w sposb pore dni; natomiast wiadectwo ludzi czyni to bezporednio i trzeba je uwaa zarwno za obraz, jak i za skutek. Nic wic dziwnego, e tak pochopni jestemy, wyprowadzajc

152

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, 111,9

I,

O skutkach innych stosunkw

153

wnioski z takiego wiadectwa, i e mniej kierujemy si dowiadczeniem, gdy sdzimy o tym wiadectwie, ni gdy sdzimy o innych rzeczach. Jak podobiestwo poczone z przyczynowoci wzmac nia nasze rozumowania, tak te z drugiej strony brak podobiestwa bardziej wyranego moe niemal cako wicie je podway. Godnym uwagi przykadem tego jest powszechne niedbalstwo i tpota ludzi, gdy chodzi o przyszy stan rzeczy, gdzie wykazuj oni tak uporczywe niedowiarstwo, jak przeciwnie, winnych przypadkach wy kazuj lep atwowierno. Nie ma istotnie rzeczy, ktra by bardziej dziwia uczonego, a alem napawaa czo wieka pobonego, ni obserwowa beztrosk ogromnej wikszoci udzi, gdy chodzi o to, co ich czeka w naj bliszym czasie. I racj maj liczni wybitni teologowie, ktrzy bez skrupuw twierdz, i masy cho, nie maj adnej formalnej podstawy do niewiary, jednak w istocie rzeczy w sercach swych wiary nie maj, i e nie posiadaj niczego takiego, co moglibymy nazwa wiar w wieczne trwanie ich dusz. Zwamy bowiem z jednej strony to, co teologowie rozwijali z tak wymow o doniosoci y cia wiecznego; a jednoczenie wemy pod uwag, e cho w sprawach retoryki naley liczy si z pewn przesad, to przecie w tym przypadku musimy przyzna, i nawet naj dobitniejsze figury retoryczne nieskoczenie nie do rwnuj rzeczy, o ktrej mowa. A teraz z drugiej strony spjrzmy na zadziwiajc pewno ludzi w tej sprawie: pytam, czy ci ludzie rzeczywicie wierz w to, co im jest wdraane i co jakoby twierdz. Odpowied jest oczy wicie negatywna. Wobec tego, e wiara jest aktem umy su, powstajcym z nawyku, przeto nie jest rzecz dziwn, i brak podobiestwa moe obali to, co ustali nawyk, i zmniejszy si idei w tym samym stopniu, w jakim

nawyk j zwiksza. ycie przysze jest tak dalekie od tego, co zdolni jestemy ujmowa myl, i mamy tak niejasn ide o tym, jak bdziemy istnieli, gdy rozoy si nasze ciao, e wszelkie racje, jakie moemy wynale, choby nie wiedzie jak przekonywajce same przez si i nie wiedzie jak wzmocnione przez wychowanie, nigdy nie s zdolne przezwyciy tej trudnoci przy sabej wyobrani i da dostateczny autorytet i si tej idei. Ja raczej skonny jestem przypisywa to niedowiarstwo niejasnej idei, jak sobie tworzymy o naszym yciu przyszym, a jaka jest niejasna raczej dlatego, e brak jej podobiestwa z y ciem teraniejszym ni dlatego, e jest czym odlegym. Stwierdzam bowiem, e ludzie wszdzie i zawsze bar dzo interesuj si tym, co moe si zdarzy po ich mierci, o ile to dotyczy tego wiata; i e jest niewielu takich, dla ktrych ich imi, ich rodzina, ich przyjaciele i ich kraj stawayby si w pewnych okresach cakowicie obojtne. Istotnie, brak podobiestwa w tym przypadku tak gruntownie niszczy przewiadczenie, e tylko tych nie wielu, chodno zwaywszy znaczenie sprawy, dooyo starania, by wci na nowo rozmylajc o tym, wrazi w swe umysy argumenty za yciem przyszym; poza tymi nie ma chyba takich, ktrzy by wierzyli w niemiertel no duszy na mocy sdu tak pewnego i ustalonego, jaki powstaje, gdy wierzymy w wiadectwo podrnikw i hi storykw. Ta rzecz staje si cakiem jasna, gdzie tylko ludzie maj sposobno, by porwnywa przyjemnoci i przykroci, nagrody i kary w tym yciu i w przyszym, choby to nie dotyczyo ich samych i choby aden gwa towny afekt nie narusza spokoju ich sdzenia. Katolicy rzymscy s niewtpliwie najbardziej gorliwi spord wszystkich sekt wiata chrzecijaskiego; a przecie na wet wrd nich znajdziecie niewielu ludzi bardziej roz-

154 O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, m,9

sdnych, ktrzy by nie potpiali Spisku Prochowego i rzezi z nocy w. Bartomieja jako rzeczy okrutnych i barbarzyskich, cho byy one zamierzone i wykonane przeciw tym wanie ludziom, ktrych bez adnych skru puw oni skazuj na wieczne i nie majce koca kary. Na wytumaczenie tej niekonsekwencji moemy powie dzie tylko to, i w istocie rzeczy nie wierz oni w to, co twierdz o yciu przyszym; i najlepszym tego dowodem jest wanie sama ta niekonsekwencja. Do tej uwagi moemy doda, e w rzeczach dotycz cych religii ludzie znajduj przyjemno w tym, i doznaj strachu; i e aden kaznodzieja nie jest tak popularny jak ten, ktry wzbudza najwicej wzrusze ponurych i okropnych. W potocznych sprawach ycia, gdzie mamy poczucie, e rzeczy s uchwytne i realne i gdzie prze niknici jestemy tym poczuciem, nic nie moe nam by bardziej nieprzyjemne ni boja i strach; i tylko w przedstawieniach dramatycznych i w dysputach reli gijnych daj one przyjemno. W tych ostatnich przypad kach wyobrania beztrosko i niedbale zatrzymuje si na swej idei; uczucie za, zagodzone przez to, e nie ma tu przewiadczenia o tym, co jest przedmiotem myli, ma tylko ten przyjemny wpyw, i oywia umys i zatrzy muje na tej rzeczy uwag. Hipoteza, ktr rozwijam, zostanie umocniona jeszcze, jeli zbadamy wpyw innych rodzajw nawyku oraz in nych stosunkw. Aeby to zrozumie, musimy zway, e nawyk, ktremu ja przypisuj wszelkie przewiadcze nie i rozumowanie, moe dziaa na umys tak, i wzmac nia ide na dwa rne sposoby. Zamy, e we wszyst kich minionych dowiadczeniach znajdowalimy, i dwie jakie rzeczy zawsze byy ze sob powizane; bdzie tu wic oczywiste, e gdy jedna z tych rzeczy zjawi si

O skutkach innych stosunkw

155

i, in,9 w impresji, to moc nawyku musimy atwo zrobi

przejcie do idei tej rzeczy, ktra zazwyczaj tamtej towa rzyszy. I dziki danej obecnie impresji oraz temu atwemu przejciu musimy przedstawi sobie t ide bardziej silnie i ywo, ni przedstawiamy sobie obraz luno przesuwajcy si w wyobrani. Lecz teraz zamy sobie z kolei, e jaka idea odosobniona od innych i bez tego godnego uwagi i niemal sztucznego przygotowania, zjawia si cz sto w umyle: idea ta musi stopniowo zdoby atwiejszy dostp do wiadomoci i wiksz si. I musi zacz si rni od wszelkiej idei nowej i niezwykej zarwno dziki swej mocnej pozycji w wiadomoci, jak i temu, e si w niej atwo zjawia. To jest jedyna wasno szcze glna, wsplna tym dwm rodzajom nawyku; i jeeli si okazuje, e ich wpyw na nasze sdzenie jest podobny i e jest tym wikszy, im bardziej zakorzeniony jest nawyk, to moemy z pewnoci wyprowadzi wniosek, i wyjanienie tej wadzy, ktremy podali powyej, jest za dowalajce. Lecz czy moemy wtpi, e zgodny jest ich wpyw na proces sdzenia, gdy rozwaymy natur i skutki wychowania? Wszystkie te pogldy i pojcia o rzeczach, do ktrych nawyklimy od naszego dziecistwa, zapuszczaj tak g bokie korzenie, e niepodobna, bymy je mogli wyko rzeni nawet ca moc rozumowania i dowiadczenia; i nawyk ten ma nie tylko skutki podobne do tego nawyku, ktry powstaje ze staego i nierozerwalnego powizania przyczyn i skutkw, lecz nawet w wielu przypadkach jest silniejszy od niego. Tutaj nie moemy zadowoli si tym, e powiemy, i ywo idei tworzy przewiadcze nie. Tu musimy twierdzi, e te dwie rzeczy s tym sa mym. Czste powtarzanie jakiej idei wraa j w wyobrani, lecz samo przez si nigdy by nie mogo wytwo-

156

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, 111,9

I, 111,9

O skutkach innych stosunkw

'57

rzy przewiadczenia, gdyby ten akt umysu by w pier wotnej strukturze naszej natury czym, co jest tylko do datkowo zwizane z rozumowaniem i porwnywaniem idei. Nawyk mgby prowadzi nas do porwna faszy wych midzy ideami. To jest ten wpyw graniczny, jaki sobie moemy pomyle. Lecz jest rzecz pewn, e na wyk nigdy nie mgby zastpi tego porwnania ani wywoa adnego aktu w naszym umyle, ktry by na turalnie podpada pod t zasad. Czowiek, ktry utraci nog albo rk wskutek ampu tacji, przez dugi czas pniej prbuje jej uywa. Gdy kto umrze, to caa rodzina, a w szczeglnoci suba, stwierdza zazwyczaj, e nie moe uwierzy, i ten czo wiek nie yje, i wci wyobraa sobie, i jest on w swoim pokoju lub gdzie indziej, gdzie si zazwyczaj znajdowa. Czsto zdarzao mi si sysze w rozmowach, gdy mowa bya o jakiej sawnej osobie, e kto, kto jej nie zna bezporednio, owiadcza: nigdy nie widziaem tej osoby, lecz niemal wyobraam sobie, e j widziaem, tyle bowiem razy syszaem, jak o niej mwiono. Wszystko to s przykady rwnolege. Gdy rozwaymy argument dotyczcy wychowania w wietle waciwym, to okae si, i jest bardzo przeko nywajcy; a to tym bardziej, e opiera si na zjawisku niezmiernie pospolitym, z ktrym si mona spotka na kadym kroku. Jestem przekonany, e gdy rzecz zbadamy, to znajdziemy, i wicej ni poowa tych pogldw, ktre przewaaj u ludzi, powstaa dziki wychowaniu i e zasady, ktre tkwi implicite w tych pogldach, prze waaj liczbowo te, ktre powstay bd na drodze ro- rozumowania abstrakcyjnego, bd dziki dowiadcze niu. Podobnie jak kamcy czsto powtarzaj swoje kam stwa i dochodz wreszcie do tego, i je sobie przypomi-

naj, tak rwnie sdowi lub raczej wyobrani w ten sam sposb mona wrazi idee tak mocno i sprawi, i bdzie je ujmowa w tak penym wietle, i idee te mog dzia a na umys zupenie tak samo jak te, ktre nam daj zmysy, pami lub rozum. e jednak wychowanie jest czynnikiem sztucznym, nie za naturalnym, i e jego maksymy s czsto sprzeczne z rozumem, a nawet sprzeczne midzy sob w rnym czasie i miejscu, przeto filozofowie nigdy go nie bior w rachub, cho w rzeczywistoci opiera si ono na tej samej podstawie nawyku i powt rzenia, jak nasze wnioskowanie z przyczyn i skutkw *.
Rozdzia X

O wpywie przewiadczenia Lecz chocia filozofia odmawia wartoci wychowaniu, uwaajc je za rdo, z ktrego moe pyn faszywe przewiadczenie wszelkiej moliwej treci, niemniej ma ono znaczn pozycj w wiecie i jest przyczyn, dla kt* Moemy stwierdzi oglnie, e wobec tego, i nasze uznanie za suszne wszelkiego rozumowania, ktre daj wnioski prawdopodobne, opiera si na ywoci idej, przeto podobne jest ono do wielu uroje i przesdw, ja kie odrzucamy z pejoratywnym uzasadnieniem, i s podem wyobrani. W tym zwrocie ujawnia si, e wyraz wyobrania" jest uywany potocz nie w dwch rnych znaczeniach; i cho nie ma rzeczy bardziej sprzecz nej z prawdziw filozofi ni ta nieciso, to jednak w dalszym toku ro zumowania czsto byem zmuszony w ni popada. Gdy przeciwstawiam wyobrani pamici, mam na myli wadze, z ktrej pomoc tworzymy nasze bardziej mgliste idee. Gdy za przeciwstawiam j rozumowi, to mam na myli t sam wadz, wyjwszy tylko te nasze rozumowania, ktre podaj dowd lub ustalaj prawdopodobiestwo. Gdy za nie przeciwsta wiam wyobrani ani pamici, ani rozumowi, to jest rzecz obojtn, czy bior ten wyraz w znaczeniu szerszym czy bardziej ograniczonym, a w ka dym razie kontekst wyjania dostatecznie jego znaczenie.

158

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III,io

O wplywie przewiadczenia

'59

rej kady system filozoficzny moe by odrzucony od pierwszego wejrzenia, jako nowy i niezwyky. Taki, by moe, bdzie los tego, co rozwinem tutaj, mwic o przewiadczeniu; i chocia dowody, ktre wysunem, mnie samemu wydaj si cakowicie przekonujce, nie oczekuj, ibym zjedna sobie wielu prozelitw dla mego pogldu. Ludzie chyba nigdy nie dadz si przekona, e konsekwencje o takiej doniosoci mog pyn z za sad, ktre na pozr s tak niepozorne, i e ogromna wikszo naszych rozumowa wraz z naszymi dziaa niami i emocjami moe wynika po prostu i jedynie z nawyku i zwyczaju. Aeby wyj na spotkanie temu zarzutowi, sign nieco naprzd do tego, co waciwie po winno sta si przedmiotem naszego rozwaania pniej, gdy dojdziemy do uczu i poczucia pikna. W umyle ludzkim zakorzeniona jest percepcja przy kroci i przyjemnoci jako gwna spryna i czynnik poruszajcy wszystkich jego dziaa. Lecz przykro i przy jemno w dwojaki sposb zjawiaj si w umyle; i rne bardzo s w obu przypadkach skutki tego e si zjawiaj. Mog one mianowicie zjawia si w wiadomoci w im presji albo te tylko w idei, tak jak mi si zjawiaj w tej chwili, gdy o nich mwi. Oczywista, wpyw tych prze y na nasze dziaania jest wyranie niejednakowy. Im presje zawsze wprowadzaj umys w stan aktywny i to w najwyszym stopniu; natomiast nie kada idea ma taki skutek. Natura postpia w tym przypadku ostronie i, jak si zdaje, starannie unikaa niedogodnoci, ja kie przedstawiaj dwa przypadki kracowe. Gdyby tylko impresje miay wpyw na wol, to w kadej chwili na szego ycia wystawieni bylibymy na najwiksze nie szczcia: albowiem chobymy je przewidywali, to nie bylibymy wyposaeni przez natur w tak zasad dzia-

ania, ktra by moga nas skoni do tego, ibymy uniknli tych nieszcz. Z drugiej za strony, gdyby kada idea miaa wpyw na nasze dziaania, to nasza sytuacja nie wiele byaby lepsza. Albowiem niestao i ruchliwo myli jest taka, e obrazy wszelkich rzeczy, zwaszcza zych i dobrych, wci snuj si w naszym umyle; i gdyby na miaa wpyw kada idea tego rodzaju, umys nie miaby nigdy chwili pokoju i spokoju. Natura tedy wybraa drog poredni; i ani nie obda rzya kadej idei za czy dobra moc uruchamiania woli, ani te nie pozbawia ich cakowicie tego wpywu. Jak kolwiek pusta fikcja nie ma adnego wpywu na wol, to jednak stwierdzamy w dowiadczeniu, e idee tych rzeczy, ktre, jak jestemy przewiadczeni, ju istniej lub bd istnie, wywouj ten sam skutek, cho w mniej szym stopniu, co te impresje, ktre s aktualnie dane zmysom i percepcji. Skutkiem przewiadczenia tedy jest to, i prosta idea wznosi si na poziom rwny naszym impresjom i osiga podobny wpyw na nasze uczucia. Ten skutek moe mie przewiadczenie tylko dziki temu, i sprawia ono, e idea zblia si do impresji sw si i y woci. Wobec tego, e rne stopnie natenia stanowi ca pierwotn rnic midzy impresj a ide, przeto musz one by rdem wszelkich rnic w skutkach, ja kie maj te percepcje, a usunicie tych rnic w czci lub caoci musi by przyczyn tego, e midzy impresj i ide powstaj nowe podobiestwa. Ilekro moemy sprawi, e idea zbliy si do impresji sw si i ywoci, tylekro bdzie si ona upodobniaa do nich w swoim wpywie na umys; i vice versa, gdy jest ona podobna do nich w swym wpywie, jak to jest w przypadku obecnym, tam musi to wypywa std, i zblia si ona do impresji sw si i ywoci. Przewiadczenie wic, skoro spra-

i6o

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III,io

I,

11 0 1,1

O wplywie przewiadczenia

161

wia, e idea upodobnia si w swych skutkach do impresji, musi te sprawia, i idea podobna jest do niej co do tych wasnoci; i nie jest ono niczym innym ni bardziej ywym i intensywnym ujciem jakiej idei. To wic moe suy jako dodatkowy argument na korzy naszej kon cepcji, a jednoczenie moe da nam pojcie o tym, jak nasze wnioski oparte na przyczynowoci mog dziaa na wol i uczucia. Podobnie jak przewiadczenie jest niemal bezwzgldnie konieczne do tego, iby wzbudzi nasze uczucia, tak te uczucia z drugiej strony bardzo sprzyjaj przewiad czeniu; i nie tylko takie fakty, ktre wywouj emocje przyjemne, lecz rwnie bardzo czsto takie, ktre spra wiaj przykro, staj si z tej racji znacznie atwiej przedmiotem wiary i przekonania. Czowiek tchrzliwy, ktrego obawy budz si atwo, atwo zawierza kademu opowiadaniu o niebezpieczestwie; podobnie czowiek o usposobieniu smutnym i melancholijnym jest bardzo atwowierny, gdy chodzi o rzeczy, ktre podsycaj to jego dominujce uczucie. Gdy umys staje wobec jakiej rzeczy, ktra budzi wzruszenia, to rzecz ta daje sygna alarmowy i wywouje od razu odpowiadajce jej wzru szenie o pewnym stopniu natenia, zwaszcza u ludzi, ktrzy z natury swej s do tego skonni. Emocja ta atwo przenosi si na wyobrani i osnuwajc nasz ide tej rzeczy, ktra budzi wzruszenie, sprawia, i idea nabiera wikszej siy i ywoci; a wskutek tego obdarzamy j swoim uznaniem zgodnie z tez, ktr powyej rozwi nlimy. Podziw i zdziwienie maj ten sam skutek jak inne wzruszenia; tote moemy zauway, e wrd posplstwa kuglarze i onglerzy atwiej spotykaj si z zaufaniem, gdy chodzi o ich sztuki najmniej wiary godne, ni gdyby trzymali si w granicach umiaru. Pierw-

sze zdumienie, ktre w naturalny sposb towarzyszy ich zadziwiajcym wyczynom, rozlewa si po caej duszy i w ten sposb oywia ide, tak i ona upodabnia si do wnioskw, jakie wycigamy z dowiadczenia. Jest to sprawa tajemnicza, z ktr moemy ju by nieco oswojeni i w ktr bdziemy mieli dalsz sposobno wejrze w dalszym toku tego traktatu. Tak przedstawiwszy wpyw przewiadczenia na wzru szenia, mniej spotkamy trudnoci, wyjaniajc jego wpyw na wyobrani, cho mog si one wyda niezwyke. Jest rzecz pewn, e nie moemy znale przyjemnoci w rozmowie, gdzie nasz sd nie darzy uznaniem tych obrazw, ktre s podsuwane naszej wyobrani. Rozmow z ludmi, ktrzy nawykli do tego, eby kama nawet w sprawach niewielkiej wagi, nigdy nie daje zadowole nia; a to dlatego, e te idee, ktre ludzie ci nam poddaj, nie znajduj u nas uznania i nie wywieraj adnego wra enia na umys. Nawet poeci, cho kamcy z zawodu, zawsze staraj si da pozr prawdy swoim fikcjom; gdzie za tego zaniedbuj cakowicie, tam ich pody, choby bardzo pomysowe, nigdy nie bd zdolne da wiele zadowolenia. Krtko, moemy stwierdzi, e na wet wwczas, gdy idee nie maj adnego wpywu na wol i uczucia, prawda i realno s przecie potrzebne na to, iby te idee uczyni zajmujcymi dla wyobrani. Lecz jeli porwnamy wszystkie zjawiska, jakie za chodz w tej dziedzinie, to znajdziemy, e prawda, cho moe si zdawa bardzo nieodzowna we wszelkich dzie ach geniuszu ludzkiego, nie ma innego znaczenia ni to, i zapewnia atwe przyjcie ideom i e sprawia, i umys zatrzymuje si na nich z zadowoleniem lub co najmniej bez oporu. Lecz e to jest skutek, ktry, atwo przyj mona, pynie ze staoci i siy, jakie zgodnie

162

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, III.io

I, 111,10

O wplywie przewiadczenia

163

z moj tez towarzysz tym ideom, co si opieraj na wnioskowaniu z przyczynowoci, przeto wszelki wpyw przewiadczenia na wyobrani mona wyjani na pod stawie tej tezy. Tote moemy stwierdzi, e gdziekol wiek ten wpyw wywiera jaka inna zasada, nie za praw dziwo lub realno idei, tam zajmuje ona jej miejsce i w rwnym stopniu absorbuje wyobrani. Poeci stwo rzyli to, co nazywaj poetyckim porzdkiem rzeczy: nie wierz we ani oni sami, ani ich czytelnicy, a prze cie powszechnie jest on uwaany za wystarczajc pod staw wszelkiej fikcji i opowieci. Tak ju nawyklimy do imion Marsa, Jowisza i Wenery, e zupenie tak samo, jak wychowanie wraa w nasz wiadomo przekona nia wszelkiej moliwej treci, tak stae powtarzanie tych idei sprawia, i wchodz one do wiadomoci atwo i opanowuj wyobrani, nie wpywajc na wadz sdzenia. W podobny sposb tragicy zapoyczaj zawsze sw fa bu lub co najmniej imiona gwnych swoich bohate rw z jakiego dobrze znanego fragmentu dziejw. I nie czyni tego, aeby wprowadza w bd widzw, przyznaj si bowiem otwarcie, e prawda nie jest tu wszdzie za chowana nienaruszalnie; czyni to dlatego, by wyobra nia atwiej przyjmowaa te nadzwyczajne wydarzenia, jakie oni jej przedstawiaj. Jest to rodek ostronoci, ktrego nie potrzebuj komediopisarze; osoby, wydarze nia ich komedii s bardziej bliskie potocznemu yciu i atwo znajduj dostp do wyobrani i zostaj przyjte bez takich formalnoci, choby nawet na pierwszy rzut oka wiadome byo, e s to postacie i zdarzenia fikcyjne i e s czystym podem fantazji. To pomieszanie prawdy i faszu w fabule tragikw nie tylko suy naszemu obecnemu celowi przez to, i wskazuje, e wyobrania moe by zaspokojona, nie

osigajc jakiego bezwzgldnego przewiadczenia ani pewnoci; lecz rwnie moe z innej strony by uwaane za bardzo silne potwierdzenie naszej tezy. Jest rzecz oczywist, e poeci uciekaj si do tego rodka, i zapo yczaj imiona osb i gwne wydarzenia swych dzie z historii dlatego, iby zapewni atwiejsze przyjcie ca oci i sprawi, by ona uczynia gbsze wraenie na fan tazj i na uczucia. Rnorakie wydarzenia danej sztuki wi si ze sob stosunkami rnego rodzaju przez to, e s powizane w jeden utwr lub podane w jednym przedstawieniu; i jeli jedno z tych wydarze jest przed miotem przewiadczenia, to nadaje to si i ywo in nym wydarzeniom, ktre pozostaj w pewnym stosunku do tamtego. ywo tej pierwszej koncepcji rozlewa si po linii tych stosunkw i udziela si, niby poprzez wiele kanaw, kadej idei, ktra powizana jest w jakikol wiek sposb z t pierwsz. Oczywista, to nie moe nigdy da cakowitej pewnoci, a to dlatego, i powizanie midzy tymi ideami jest w pewnym stopniu przypadkowe. Lecz niemniej zblia, si to do zupenej pewnoci tak dalece, i moe wywoa w nas przekonanie, e idee te maj wsplne to samo rdo. Przewiadczenie musi sprawia przyjemno wyobrani dziki sile i ywoci, jakie mu towarzysz; albowiem wszelka idea, ktra ma si i ywo, jest przyjemna wyobrani. Aeby to potwierdzi, moemy zauway, e wadza sdzenia i wyobrania wspieraj si wzajemnie w rw nym stopniu, jak wspiera si wadza sdzenia i uczucie; i e przewiadczenie nie tylko daje moc wyobrani, lecz e ywa i silna wyobrania jest pord wszelkich talentw tym, ktry najatwiej zapewnia wiar i autorytet u in nych ludzi. Trudno nam si powstrzyma od uznania tego, co nam kto maluje wszelkimi barwami wymowy;
Traktat o naturze ludzkiej t. I
12

164

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III,io

I 11 0 , 1 ,1

O wpywie przewiadczenia

165

i ywo, jak daje wyobrania, w wielu przypadkach jest wiksza ni ta, ktr daje zwyczaj i dowiadczenie. ywa wyobrania naszego autora czy towarzysza po rywa nas; i nawet on sam czsto staje si ofiar swego wasnego ognia i umysu. Nie bdzie nie na miejscu zauway tutaj, e podob nie jak ywa wyobrania bardzo czsto wyradza si w obd lub szalestwo i wykazuje wielkie podobiestwo do nich w swoich przejawach, tak samo i one wpywaj na wa dz sdzenia i wywouj przewiadczenia na zupenie tych samych podstawach. Gdy wyobrania wskutek ja kiego niezwykego fermentowania krwi i humorw zdo bywa tak ywo, i to narusza porzdek wszelkich jej wadz i uzdolnie, to wwczas nie ma adnego sposobu na to, aeby odrni prawd i fasz; kada luna fikcja czy idea, majc ten sam wpyw na impresje pamici czy te na wnioski wadzy sdzenia, staje na tym samym poziomie i dziaa z rwn moc na wzruszenia. Teraz nie potrzeba ju impresji danej aktualnie, ani przejcia nawykowego na to, iby oywi nasze idee. Kady twr chimeryczny mzgu jest rwnie ywy i intensywny, jak owe wnioski, ktre powyej uczcilimy mianem konkluzji ustalajcych fakty; czasem za jest rwnie ywy i inten sywny, jak aktualnie dane impresje zmysowe. W mniejszym stopniu moemy zauway ten sam wpyw poezji; z t tylko rnic, e najdrobniejsza dawka re fleksji rozprasza zudzenia poezji i stawia jej wytwory we waciwym wietle. W kadym razie jest rzecz pewn, e w gorczce poetyckiego uniesienia poeta ma jak gdyby udane przewiadczenie, a nawet pewnego rodzaju wizj swoich tworw. I jeli jest jaki cie dowodu, ktry by mg poprze to przewiadczenie, to przecie nic nie przyczyni si bardziej do tego, iby przekonanie to stao

si zupene ni jasny blask figur i obrazw poetyckich, ktre dziaaj zarwno na samego poet, jak i na jego czytelnikw.
Rozdzia XI O

prawdopodobiestwie tego, co przypadkowe

Aeby da tej koncepcji peni siy przekonujcej i oczy wisto, musimy oderwa od niej na chwil nasze oczy i rozway jej konsekwencje oraz na tych samych zasa dach oprze wyjanienie pewnych innych rodzajw ro zumowania, ktre wywodz si z tego samego rda. Ci filozofowie, ktrzy podzielili poznanie ludzkie na wiedz pewn i wiedz prawdopodobn i ktrzy okrelili pierwsz jako t_ oczywisto, ktra powstaje z porwnania idej ci filozofowie zmuszeni s obj wszystkie nasze argu menty oparte na przyczynach lub skutkach oglnym mianem prawdopodobiestwa. Lecz chocia kademu wolno uywa terminw w takim znaczeniu, jak mu si podoba, i cho zgodnie z tym w poprzednich moich wy wodach trzymaem si tego sposobu wyraania si, to przecie jest rzecz pewn, i potocznie twierdzimy czsto, e wiele wywodw, opierajcych si na przyczynowoci, wychodzi poza prawdopodobiestwo i e mona je uzna za wyszy rodzaj oczywistoci. Wydaby si mieszny ten, kto by powiedzia, e jest tylko prawdopodobne, i soce wzejdzie jutro, albo e wszyscy ludzie musz umrze; cho jest rzecz jasn, i nie mamy wikszej pewnoci co do tych faktw ni ta, jak nam daje dowiadczenie. Z tej racji byoby, by moe, bardziej wygodne zarwno dla tego, iby zachowa potoczne znaczenie wyrazw, jak i dlatego, aeby rozrni rne stopnie oczywistoci, rozrni trzy rodzaje ludzkiego poznania, a mianowicie:

166

O wiedzy i prawdopodobiestwie

II , ll.n

l, 1 1 1 ,1 1

O prawdopodobiestwie przypadku

167

wiedz oczywist, poznanie na podstawie dowodw oraz poznanie na podstawie prawdopodobiestw. Przez wiedz rozumiem pewno, jaka wynika z porwnania idej. Przez dowody rozumiem te argumenty, ktre oparte s na sto sunku przyczyny i skutku i ktre s cakowicie wolne od wtpliwoci i niepewnoci. Przez prawdopodobiestwo wreszcie rozumiem t oczywisto, ktrej jeszcze towa rzyszy niepewno. Ten wanie ostatni rodzaj rozumo wania poddam teraz badaniu. Poznanie prawdopodobne, czyli rozumowanie oparte na domysach, mona podzieli na dwa rodzaje, a mia nowicie na takie, ktre oparte jest na przypadku, i na takie, ktre wywodzi si. z przyczyn. Rozwaymy oba te rodzaje jeden po drugim. Idea przyczyny i skutku wywodzi si z dowiadcze nia, ktre, stawiajc nas wobec pewnych rzeczy stale powizanych ze sob, wytwarza taki nawyk ujmowania ich w tym stosunku, e nie moemy ujmowa ich w sto sunku odmiennym, nie zadajc sobie wyranego gwatu. Z drugiej strony wobec tego, e przypadek nie jest sam w sobie niczym realnym i, waciwie mwic, jest po prostu zaprzeczeniem przyczyny, przeto jego wpyw na umys jest wrcz przeciwny do tego wpywu, jaki ma przyczynowo; i jest rzecz istotn dla tego, co przy padkowe, e pozostawia wyobrani zupenie obojtn, tak i moe ona rozwaa istnienie lub nieistnienie da nej rzeczy, ktre wanie uwaane jest za przypadkowe. Przyczyna wyznacza drog dla naszej myli i w pewien sposb zmusza nas do tego, i ujmujemy takie a takie rzeczy w takich a takich stosunkach. Przypadek moe tylko zburzy t utorowan drog myli i pozostawi umys w jego przyrodzonej postawie obojtnoci, ktr, gdy nie ma jakiej przyczyny, przyjmuje on natychmiast.

Skoro wic cakowita obojtno jest istotna dla przy padku, to adna moliwo przypadku nie moe mie wyszej pozycji ni jaka inna, chyba e skada si na ni wiksza liczba rwnych moliwoci. Jeli bowiem twier dzimy, e jeden przypadek moe w jaki inny sposb mie wysz pozycj od innego, to musimy jednoczenie twierdzi, e jest co, co daje mu t wyszo i co wyzna cza, e zdarzenie jakie przyjmie raczej ten kierunek ni inny. A to znaczy innymi sowy, e musimy przyj ja k przyczyn i odrzuci zaoenie przypadku, ktre po wyej przyjlimy. Zupena i cakowita obojtno jest istotna dla przypadku, a jedna taka cakowita obojt no nie moe sama przez si nigdy by wysza lub nisza od innej. Ta prawda nie jest swoicie waciwa mej kon cepcji, lecz uznawana jest przez kadego, kto przepro wadza obliczenia dotyczce przypadkw. I tu jest rzecz godn uwagi, e cho przypadek i przy czynowo s sobie wrcz przeciwne, to przecie nie po dobna uj myl tego zespou moliwoci, ktry jest nieodzowny do tego, iby jeden przypadek mia pozycj wysz ni inny, nie zakadajc, e przyczyny mieszaj si z moliwociami i e konieczno jednych rze czy czy si z cakowit obojtnoci co do innych. Gdzie nic nie ogranicza moliwoci, tam wszelka myl, jak moe wytworzy najbardziej dziwaczna wyobrania, jest rwnie dobra, jak kada inna; i nie moe by tutaj adnej okolicznoci, ktra by jednej z nich dawaa wy szo nad inn. Tak, pki nie uznamy, e s pewne przy czyny, dla ktrych koci do gry spadaj, zachowuj swj ksztat w upadku i le na jednym ze swoich bokw, poty nie moemy robi adnych oblicze co do praw gry. Gdy natomiast zaoymy, e dziaaj takie przyczyny, i gdy zaoymy jednoczenie, i wszystko inne jest obo-

168

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III, 1 1

jtne i wyznaczone przez przypadek, to atwo ju doj do myli, e jedno zestawienie moliwoci ma wysz pozycj ni inne. Ko, ktrej cztery strony maj pewn t sam ilo kropek, a tylko dwie pozostae inn ilo, taka ko daje nam oczywisty i atwy przykad tej prze wagi. Tutaj pewne okrelone przyczyny wyznaczaj umy sowi granic, jako cile okrelon ilo i jako zdarze; a jednoczenie nic nie wyznacza mu wyboru pord tych zdarze. Tak wic w rozumowaniu tym posunlimy si ju o trzy kroki: przypadek jest po prostu zaprzeczeniem przy czyny i stwarza cakowit obojtno w umyle; jedno zaprzeczenie przyczyny i jedna cakowita obojtno nie moe mie pozycji wyszej albo niszej ni inna; zawsze musz by pomieszane przyczyny z moliwociami, jeli ma by podstawa do jakiegokolwiek rozumowania. A te raz moemy pj dalej w naszym rozumowaniu i rozwa y z kolei, jaki wpyw na umys moe mie zesp moli woci, ktry ma wysz pozycj, i w jaki sposb wpywa on na nasz sd i przekonanie. Tutaj moemy powtrzy wszystkie te same argumenty, jakimi posugiwalimy si, badajc przewiadczenie, ktre wywodzi si z przyczyn; i moemy dowie w ten sam sposb, e wiksza ilo moliwoci wywouje nasze uznanie nie na drodze dowodu cisego i nie na drodze poznania dajcego prawdopodobie stwo. Jest istotnie rzecz oczywist, e przez porwnanie samych idei nie moemy nigdy dokona adnego odkry cia, ktre by w tej sprawie miao wag, i e niepodobna dowie z pewnoci, i jakie zdarzenie musi pj w tym kierunku, gdzie przewaa wysza, liczba moliwoci. Przy puci, e istnieje tu jaka pewno, byo by obali to, co ju ustalilimy, co si tyczy przeciwiestwa moliwoci oraz ich zupenej rwnowagi i obojtnoci.

l, lll,n

O prawdopodobiestwie przypadku

169

Przypumy, e zakadamy, co nastpuje: cho wwczas, gdy przeciwstawiaj si rne moliwoci, niepodobna wyznaczy z zupen pewnoci, w jakim kierunku pj dzie rozwaane zdarzenie, to jednak moemy powiedzie z pewnoci, i jest bardziej prawdopodobne, e pjdzie to zdarzenie w kierunku, gdzie jest wiksza liczba moli woci ni w kierunku, gdzie jest mniejsza. Ot pytam, co znaczy tutaj prawdopodobiestwo, gdy tak zakadamy? Prawdopodobiestwo przypadkowego zdarzenia polega wanie na wikszej liczbie rwnych moliwoci; a wic gdy mwimy, e jest prawdopodobne, i zdarzenie pj dzie raczej w tym kierunku, gdzie jest wiksza liczba moliwoci, ni w tym, gdzie jest mniejsza, tam nie twier dzimy nic wicej ni to, e gdzie jest wiksza liczba moli woci, tam rzeczywicie jest wiksza, a gdzie jest mniejsza, tam jest mniejsza: to s tautologie bez adnych kon sekwencji. Zagadnieniem jest tu to, w jaki sposb wiksza ilo rwnych moliwoci wpywa na umys i wywouje przewiadczenie czy uznanie, skoro si okazuje, e prze wiadczenie to nie powstaje ani dziki argumentom bez spornym, ani dajcym prawdopodobiestwo. Aeby wyjani t trudno, zamy, e kto bierze do rk ko, uksztatowan w ten sposb, i cztery jej strony maj ten sam znak albo t sam ilo kropek, dwie za pozostae inny znak lub inn ilo kropek; i e kadzie t ko do pudeka, majc zamiar j rzuci. Jest rzecz jasn, i musi on wyprowadzi wniosek, e jedna figura jest bardziej prawdopodobna ni druga, i e musi da pierwszestwo tej figurze, ktra narysowana jest na wikszej iloci cian. Wierzy on w pewien sposb, e ta figura znajdzie si na wierzchu, cho wierzy jeszcze z pewnym wahaniem i wtpieniem, ktre odpowiada liczbie moliwoci przeciwnych. W miar za jak te prze-

i yo

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III,11

I, III,"

O prawdopodobiestwie przypadku

171

ciwne moliwoci malej i przewaga wzrasta po jednej stronie, przewiadczenie jego staje si bardziej stae i pewne. To przewiadczenie umys osiga, operujc rzecz, ktra jest prosta i ograniczona; tote jego natur atwiej tu ustali i wyjani. Mamy tu rozway tylko jedn ko, aeby zrozumie jedn z najbardziej cieka wych operacji rozumu. Ko ta, uksztatowana jak powyej, ma trzy rzeczy godne naszej uwagi. Po pierwsze, s w niej pewne czyn niki, takie jak ciko, twardo, ksztat szecianu i tak dalej, ktre sprawiaj, e ko ta upada, e zachowuje swj ksztat w upadku i e obraca si do gry jedn ze swoich cian. Po drugie, ma pewn ilo cian, ktre, jak zakadamy, nie wykazuj adnych wyranych rnic. Po trzecie, na kadej cianie ma pewn figur. Te trzy momenty skadaj si na natur tej koci w granicach, w jakich ona nas interesuje dla naszego obecnego celu; a zatem s to jedyne momenty, na ktre umys zwraca sw uwag, tworzc sd, dotyczcy tego, jaki bdzie wy nik rzutu. Rozwamy tedy stopniowo i starannie, jak musz wpyn te momenty na myl i wyobrani. Ot, po pierwsze, zauwaylimy ju powyej, e na wyk wyznacza to, i umys przechodzi od przyczyny do jej skutku i e, gdy zjawia si jedno, to umys nie jest niemal w stanie nie pomyle sobie o drugim. Stae po wizanie przyczyny i skutku w przypadkach minionych wytworzyo w umyle taki nawyk, i wie on je zawsze w swej myli i wnioskuje o istnieniu jednego z tego dru giego, ktre jest zwykym towarzyszem tamtego. Gdy umys przedstawia sobie ko jako ju nie znajdujc si w pudeku, nie moe on, nie zadajc sobie gwatu, przedstawia sobie tej koci jako zawieszonej w powietrzu, lecz cakiem naturalnie umieszcza j w myli na stole

i widzi j odwrcon do gry jedn z jej cian. To jest wynikiem tego, i z moliwociami zmieszay si tu przy czyny, ktre s nieodzowne do tego, ibymy mogli do kona oblicze dotyczcych moliwoci. Po drugie, zakada si tu taj, e cho ko z koniecznoci upa musi i obrci si do gry jedn ze cian, to prze cie nie ma tu nic takiego, co by wyznaczao, ktr: t cian wyznacza cakowicie przypadek. Na tym wanie polega natura i istota przypadku, e jest to zaprzeczenie przyczyn i e umys pozostawiony tu jest w zupenej obojtnoci pord tych zdarze, ktre, jak si zakada, s przypadkowe. Gdy wic przyczyny sprawiaj to, e umys przedstawia sobie, i ko spada i obraca si do gry jedn ze swych cian, moliwoci przedstawiaj wszystkie ciany koci jako rwne i ka nam uwaa, e rwnie prawdopodobne i moliwe jest, i znajdzie si na grze dowolna z tych cian. Wyobrania prze chodzi od przyczyny, to znaczy od rzutu koci, do skutku, to znaczy do tego, i ko obrci si do gry jedn z szeciu cian; przy tym czuje wyobrania, e niepodobna za rwno zatrzyma si gdzie na tej drodze, jak i stworzy tu jak inn ide. Lecz wszystkie te sze cian nie mog znale si na wierzchu jednoczenie i ko nie moe odwrci si do gry wicej ni jedn cian; a zatem zasada ta nie skania nas do tego, bymy przedstawiali sobie, e wszystkie ciany jednoczenie znajduj si na grze: to uwaamy za niemoliwe. A jednoczenie zasada ta nie zwraca nas ca si ku jednej z tych cian, gdy w takim razie znalezienie si tej ciany na grze uwa alibymy za pewne i nieuchronne; przeciwnie, zwraca nas ona ku wszystkim szeciu cianom na raz w ten spo sb, i rwno dzieli midzy nie sw si. Wnioskujemy w sposb oglny, e przy rzucie jedna ze cian musi si

172

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, III.i i

I, III.ii

O prawdopodobiestwie przypadku

173

znale na grze, przebiegamy w myli wszystkie ciany, jedn po drugiej; myl zwraca si ku nim wszystkim jedna kowo, lecz sia jej nie zwraca si ku adnej cianie w wik szym stopniu ni do reszty. W ten to sposb impuls pierwotny myli i, co za tym idzie, jej ywo, ktra si wywodzi z samych przyczyn, dzieli si i rozszczepia na czci wskutek tego, e z przyczynami sprzga si przy padek. Widzielimy ju, jaki jest wpyw dwch pierwszych wasnoci koci, mianowicie wpyw przyczyn oraz liczby i rwnorzdnoci cian; poznalimy te, jak te wasnoci daj impuls myli i dziel ten impuls na tyle czci, ile jest cian koci. Teraz musimy rozway wpyw trzeciego czynnika, a mianowicie figur na kadej cianie. Jest rze cz oczywist, e gdy ta sama figura namalowana jest na kilku cianach, to wspdziaaj one w swym wpywie na umys, i e wszystkie te podzielone impulsy, ktre rozproszyy si na rne ciany, musz si poczy na obrazie czy idei tej figury, ktra jest namalowana na nich wszystkich. Gdyby chodzio tylko o to, ktra ciana znajdzie si na grze, to wszystkie te ciany byyby zu penie rwne i adna z nich nie mogaby mie przewagi nad inn. e jednak sprawa dotyczy figury i e ta sama figura znajduje si wicej ni na jednej cianie, przeto jest rzecz oczywist, i impulsy zwrcone ku wszystkim tym cianom musz poczy si na tej jednej figurze i wskutek tego stan si bardziej silne i bardziej natar czywe. Zaoylimy, e na czterech cianach znajduje si ta sama figura, na dwch za pozostaych inna. A zatem impulsy zwrcone ku pierwszej maj przewag nad im pulsami zwrconymi ku drugiej. Poniewa za zdarzenia, ktre sobie przedstawiamy, s natury przeciwnej i nie moliwe jest, iby obie te figury znalazy si jednoczenie

na grze, przeto staj si przeciwne rwnie impulsy i sabszy z nich osabia si mocniejszego o cae wasne nate nie. ywo idei jest zawsze proporcjonalna do stopnia impulsu czy te tendencji do przejcia od jednej idei do drugiej, i przewiadczenie, zgodnie z nasz tez, jest tosame z ywoci idei.
Rozdzia XII O

prawdopodobiestwie przyczyn

To, co powiedziaem o prawdopodobiestwie tego, co przypadkowe, nie moe mie innego celu ni to, iby nam pomc w wyjanieniu prawdopodobiestwa przy czyn; albowiem przyjte jest potocznie wrd filozofw, e to, co popularnie nazywa si przypadkiem, nie jest niczym innym ni utajon i ukryt przyczyn. Ten wic rodzaj prawdopodobiestwa musimy tutaj gruntownie zbada. Prawdopodobiestwo przyczyn bywa rnego rodzaju, lecz wszystkie te rodzaje wywodz si z tego samego rda, a mianowicie z kojarzenia si idej z jak aktualnie dan impresj. Wobec tego, e nawyk, ktry tworzy ko jarzenie, powstaje z tego, i rzeczy s ze sob czsto po wizane, przeto musi on dochodzi do doskonaoci stopniowo i musi czerpa now si z kadego przykadu, ktry podpada pod nasz obserwacj. Pierwszy przykad powizania ma maa si albo i nie ma adnej; drugi j nieco powiksza; trzeci zaznacza si jeszcze bardziej; i takimi powolnymi krokami nasza wadza sdzenia do chodzi do cakowitej pewnoci. Lecz nim osignie ona ten szczyt doskonaoci, przechodzi poprzez wiele niszych stopni i na kadym z nich sd nasz naley uwaa tylko za domniemanie lub za sd prawdopodobny. Stopniowanie

O wiedzy i prawdopodobiestwie

1, Ul,

O prawdopodobiestwie przyczyn

175

wic od prawdopodobiestw do dowodw w wielu przy padkach jest niedostrzegalne; i rnic midzy tymi ro dzajami oczywistoci znacznie atwiej spostrzec, gdy cho dzi o stopnie od siebie oddalone, ni gdy chodzi o bliskie i bezporednio ssiadujce. Warto zauway przy tej sposobnoci, e chocia ten rodzaj prawdopodobiestwa, ktry tutaj wyjaniamy, jest pierwszy w kolejnym porzdku i zachodzi z natury rzeczy, nim moe powsta peny dowd, to przecie a den czowiek, ktry doszed do lat dojrzaych, nie moe ju si z nim bezporednio spotyka. Prawda, nic nie jest bardziej czste ni to, i ludzie, ktrzy posiadaj najdalej posunit wiedz, osignli tylko niedoskonae dowiad czenie w zakresie wielu faktw konkretnych. Std, rzecz naturalna, powstaje -tylko niedoskonay nawyk i niedo skonae przejcie od impresji do idei. Lecz z drugiej strony musimy zway, e umys, zgromadziwszy inne postrze-enia co do powizania przyczyn i skutkw, czerpie now si swego rozumowania z tych postrzee i dziki temu moe budowa argument na jednej poszczeglnej obser wacji, jeli ta jest odpowiednio przygotowana i zanali zowana. Gdy raz znalelimy, co wynika z jakiej okre lonej rzeczy, to wnioskujemy, e wynika to bdzie z niej zawsze; i jeeli t regu nie zawsze uznajemy za podstaw pewn, to nie dlatego, iby brak byo wystar czajcej liczby obserwacji, lecz dlatego, e czsto spoty kamy si z przykadami, przemawiajcymi za czym przeciwnym: to za prowadzi nas do drugiego rodzaju prawdopodobiestwa, gdzie zachodzi przeciwiestwo w naszych dowiadczeniach i postrzeeniach. Byoby rzecz dla ludzi bardzo pomyln, gdy cho dzi o kierowanie ich yciem i dziaaniem, gdyby zawsze powizane byy ze sob te same rzeczy, gdybymy nie

potrzebowali obawia si niczego innego ni bdw w naszym wasnym sdzeniu, i gdybymy nie mieli adnej racji, by obawia si niepewnoci w naturze. e jednak znajdujemy czsto, i jedno spostrzeenie jest przeciwne innemu, i e przyczyny i skutki nie nastpuj po sobie w tym samym porzdku, jaki widzielimy w dowiad czeniu uprzednim, przeto jestemy zmuszeni zmienia nasz sposb rozumowania z racji tej niepewnoci i bra pod uwag to przeciwiestwo midzy zdarzeniami. Pierw sze pytanie, jakie tu powstaje, dotyczy natury i przyczyn tego przeciwiestwa. Ludzie proci, ktrzy bior rzeczy tak, jak one im si ukazuj na pierwszy rzut oka, przypisuj t niepewno zdarze takiej niepewnoci w samych przyczynach, ktra sprawia, i czsto nie osigaj one swego zwykego skutku, cho nie spotykaj si z adnym oporem czy przeszkod w swoim dziaaniu. Filozofowie natomiast, stwierdzajc, e w kadej niemal dziedzinie natury znajduje si znaczna rozmaito czynnikw i zasad, ktre s utajone wskutek tego, e s nike lub oddalone, znajduj, i jest co naj mniej moliwe, e przeciwiestwo midzy zdarzeniami moe wynika nie z jakiej przypadkowoci w przyczy nie, lecz z utajonego dziaania przyczyn przeciwnych. Ta moliwo staje si pewnoci przy dalszej obserwacji, a mianowicie, gdy filozofowie zauwaaj, e przy cisym badaniu przeciwiestwo skutkw zawsze wskazuje na przeciwiestwo przyczyn i e wynika z ich wzajemnego przeciwdziaania i przeciwstawienia. Wieniak nie moe poda lepszej racji na to, e zatrzyma si zegar ni to, i po prostu nie chodzi on dobrze. Natomiast zegar mistrz atwo spostrzega, e ta sama sia spryny lub waga wahada ma zawsze ten sam wpyw na koa, lecz e nie ujawnia swego zwykego dziaania dlatego, by

176

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III, 12

I, IH,I2

O prawdopodobiestwie przyczyn

177

moe, i ziarnko kurzu zatrzymuje cay ruch. Obserwujc wiele przykadw rwnolegych filozofowie tworz re gu, i powizanie midzy wszelkimi przyczynami a skut kami jest rwnie konieczne i e pozorna niepewno tego powizania w niektrych przypadkach wynika z utajo nego przeciwstawienia przyczyn przeciwnych. Lecz cho filozofowie i szeroki og mog si rni w swoim wyjanieniu przeciwiestwa zdarze, to jednak ich wnioski z niego s zawsze tego samego rodzaju i opie raj si na tych samych zasadach. Przeciwiestwo zda rze w przeszoci moe sprawi, e bdziemy w pewnym stopniu wahali si w naszym przewiadczeniu dotycz cym przyszoci, i to iia jeden z dwch sposobw. Po pierwsze, przeciwiestwo to moe wytworzy niedosko nay nawyk i niedoskonae przejcie od aktualnie danej impresji do zwizanej z ni idei. Gdy powizanie jakich dwch rzeczy jest czste, lecz nie jest bezwzgldnie stae, to sprawia ono, i umys przechodzi od jednej rzeczy do drugiej, lecz bez tego doskonaego nawyku, jaki ma wwczas, gdy zwizek jest nieprzerwany i gdy wszystkie przypadki, z jakimi si kiedykolwiek spotykamy, s jedna kowe. Znajdujemy w codziennym dowiadczeniu, zarwno w naszych dziaaniach, jak i w naszych rozumowaniach, e stay i niezmienny bieg rzeczy w yciu sprawia, i powstaje silna skonno i tendencja, by na przyszo zachowa t stao: s jednak nawyki o niszym stopniu nasilenia, odpowiadajce niszemu stopniowi staoci i pra widowoci w naszym zachowaniu. Nie ulega wtpliwoci, e ta zasada ma czasem zasto sowanie i e daje te wnioski, jakie wycigamy ze zjawisk przeciwnych; niemniej jestem przewiadczony, e badajc rzecz bliej nie stwierdzimy, iby to bya zasada, ktra by najczciej miaa wpyw na umys w tego rodzaju ro-

zumowaiu. Gdy idziemy drog, wyznaczon w umyle jedynie przez nawyk, to dokonujemy przejcia od impresji do idei bez jakiejkolwiek refleksji i nie ma momentw zwoki midzy postrzeeniem jednej rzeczy, a przewiad czeniem o drugiej, ktra faktycznie czsto towarzyszy tamtej. Nawyk nie zaley od jakiegokolwiek rozmylania, a przez to dziaa on bezporednio, nie zostawiajc czasu na refleksj. Lecz niewiele mamy przykadw tego ro dzaju powizania w naszych rozumowaniach o prawdo podobiestwie; jeszcze mniej nawet ni w r tych, ktre opieraj si na niezmiennym i nieprzerwanym powiza niu rzeczy. W tamtym rodzaju rozumowania bierzemy zazwyczaj wiadomie w rachub przeciwiestwo zdarze minionych; porwnujemy rne strony tego przeciwie stwa i starannie waymy dowiadczenia, ktre mamy po kadej stronie. Std za moemy wnioskowa, e nasze rozumowania tego rodzaju nie powstaj bezporednio z nawyku, lecz w jaki sposb oklny, ktry teraz musimy postara si wyjani. Jest rzecz oczywist, e gdy danej rzeczy towarzysz skutki przeciwne, to sdzimy o nich jedynie na podsta wie naszego dowiadczenia minionego, i e zawsze uwa amy, i s moliwe te skutki, ktre, jakemy obserwowali, mog wynika z tej rzeczy. I podobnie jak dowiadcze nie minione reguluje nasze sdy dotyczce moliwoci tych skutkw, tak samo reguluje je, co si tyczy ich praw dopodobiestwa; i uwaamy zawsze, i najbardziej praw dopodobny jest ten skutek, ktry zjawia si najczciej. Tu wic naley wzi w rachub dwie rzeczy; a mia nowicie racje, ktre sprawiaj, e przeszo czynimy wzorcem dla przyszoci, oraz sposb, w jaki wyprowa dzamy dany poszczeglny sd z przeciwiestwa zdarze minionych.

178

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, IH.I2

I, 111,12

O prawdopodobiestwie przyczyn

179

Zauway moemy przede wszystkim, i zaoenie, e przyszo podobna jest do przeszoci, nie jest oparte na adnych argumentach, lecz wywodzi si cakowicie z nawyku, ktry sprawia, e oczekujemy na przyszo takiego sa mego biegu rzeczy, do jakiegomy byli nawykli. Ten na wyk czy tendencja do przenoszenia przeszoci w przy szo jest peny i doskonay; a wskutek tego pierwszy impuls wyobrani w tego rodzaju rozumowaniu wyposa ony jest w te same wasnoci. A teraz, po wtre: gdy rozwaamy dowiadczenia mi nione i znajdujemy, e s natury przeciwnej, to ww czas ta determinacja, cho pena i doskonaa, sama w so bie nie stawia nas wobec jakiego niezmiennego przed miotu, lecz daje nam pewn liczb niezgodnych mi dzy sob obrazw w pewnym okrelonym porzdku i sto sunku. Tak wic pierwszy impuls rozdrabnia si tu na czci i rozlewa si na wszystkie te obrazy, z ktrych kady ma rwny udzia w tej sile i ywoci, jak daje impuls. Kade z tych zdarze minionych moe si znw powtrzy; i my sdzimy, e gdy si powtrz, to si powtrz w tej samej proporcji jak w przeszoci. Jeli wic nasz intencj jest rozwaa stosunek mi dzy zdarzeniami przeciwnymi w jakiej wikszej iloci przykadw, to obrazy, jakie stawia przed nami nasze dowiadczenie minione, musz zachowa sw posta pier wotn i swoje pierwotne proporcje. Przyjmijmy, na przykad, e w dugiej obserwacji stwierdziem, i z dwudziestu okrtw, ktre wychodz na morze, wraca tylko dzie witnacie. I zamy dalej, e teraz wanie widz, i dwadziecia okrtw opuszcza port; teraz przenosz moje dowiadczenie przesze w przyszo i przedstawiam so bie, e spord tych okrtw dziewitnacie wraca bez piecznie i e jeden z nich ginie. Co do tego nie moe by

adnej trudnoci. Lecz czsto przed nasz myl przesuwa si wiele rnych idei zdarze minionych dlatego, i chcemy stworzy sobie sd dotyczcy jakiego jednego zdarzenia, ktre wydaje si niepewne; a przeto w tym rozwaaniu musi si zmieni pierwotna posta naszych idei i musz si powiza ze sob odrbne obrazy, jakie nam daje dowiadczenie; na podstawie bowiem tego do wiadczenia ma by wyznaczone to poszczeglne zda rzenie, ktrego dotyczy nasze rozumowanie. Pord tych obrazw wiele jest, jak zakadamy, zbienych, przy czym liczba tych zbienych przewaa po jednej stronie. Te zgodne obrazy wi si ze sob w jedno i sprawiaj, e idea staje si bardziej intensywna i ywa nie tylko od czystej fikcji, ktra jest wytworem wyobrani, lecz rw nie od wszelkiej idei, ktr wspiera mniejsza liczba do wiadcze. Kade takie nowe dowiadczenie jest jak gdyby nowym pocigniciem pdzla, ktre powiksza ywo barw, w niczym nie rnicujc ksztatu i nie powikszajc jego wymiarw. T operacj umysu wy janilimy tak dokadnie i wyczerpujco, traktujc o prawdopodobiestwie rzeczy moliwych, e nie potrzebuj tu czyni dalszych prb, by rzecz jeszcze lepiej wyjani. Kade minione dowiadczenie mona rozwaa jako pewnego rodzaju zdarzenie moliwe czy przypadkowe, jako e jest dla nas niepewne, czy rzecz dana zrealizuje si zgodnie z jednym dowiadczeniem minionym, czy te z innym; a z tej racji wszystko, co zostao powiedziane o tamtym rodzaju prawdopodobiestwa, stosuje si do tematu, ktry rozwaamy obecnie. Tak wic na og poszczeglne dowiadczenia prze ciwne wytwarzaj przewiadczenie niedoskonae, bd przez to, e osabiaj nawyk, bd te przez to, e dziel na czci (a pniej cz w jedno pewne z tych czci)
Traktat o naturze ludzkiej t. I 13

i8o

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, 111.12

O prawdopodobiestwie przyczyn

181

nawyk doskonay, ktry sprawia, i wnioskujemy oglnie, e przypadki, z jakimi nie mielimy do czynienia w do wiadczeniu, musz z koniecznoci by podobne do tych, ktre mielimy. Aeby jeszcze bardziej uzasadni to wyjanienie dru giego rodzaju prawdopodobiestwa, gdzie wiadomie i z refleksj wyprowadzamy wniosek na podstawie prze ciwiestwa midzy minionymi dowiadczeniami, przed o rozwaania nastpujce, nie obawiajc si, e ura kogokolwiek tym pozorem subtelnoci, ktry im jest wa ciwy. Rozumowanie suszne winno chyba zachowa sw moc, choby byo nie wiedzie jak subtelne; zupenie tak samo, jak materia zachowuje sw stao w powietrzu, w ogniu i w humorach zwierzcych nie mniej ni w swych postaciach bardziej grubych i zmysowo uchwytnych. Moemy zauway przede wszystkim, e nie ma praw dopodobiestwa tak wielkiego, iby nie dopuszczao mo liwoci przeciwnej; w przeciwnym bowiem razie przestaoby ono by prawdopodobiestwem, a staoby si pewnoci. To prawdopodobiestwo przyczyn, ktre ma zakres najbardziej rozlegy i ktre teraz rozwaamy, opiera si ra przeciwiestwie dowiadcze; i jest rzecz oczy wist, e dowiadczenie nalece do przeszoci przema wia co najmniej za moliwoci na przyszo. Po drugie, elementy skadowe tej moliwoci i tego prawdopodobiestwa s tej samej natury i rni si tylko liczb, nie za rodzajem. Zauwaylimy ju powyej, e wszelkie poszczeglne moliwoci, dotyczce jednego zda rzenia, s cakowicie rwne midzy sob i e jedyn oko licznoci, ktra jakiemu przypadkowemu zdarzeniu moe da przewag nad innym, jest wiksza liczba rwnych moliwoci. Podobnie, wobec tego, e o niepewnoci przy czyn poucza nas dowiadczenie, ktre stawia nas wobec

zdarze przeciwnych, jest rzecz jasn, e gdy przenosimy przeszo w przyszo i to, co znane, w nieznane, to kade dowiadczenie minione ma t sam wag i e tylko wiksza ilo tych dowiadcze moe przeway szal na jedn stron. Moliwo zatem, ktra wchodzi w rachub w kadym rozumowaniu tego rodzaju, skada si z ele mentw, ktre co do swej natury s rwne midzy sob i rwne tym elementom, jakie si skadaj na prawdopo dobiestwo przeciwne. Po trzecie, moemy ustali jako tez pewn, e we wszelkich zjawiskach, zarwno duchowych jak i fizycz nych, skoro jaka przyczyna skada si z pewnej liczby przyczyn skadowych i skoro skutek wzrasta lub maleje zalenie od iloci tych przyczyn skadowych, to skutek, cile biorc, jest skutkiem zoonym i powstaje z po czenia skutkw poszczeglnych, jakie pyn z przyczyn skadowych. Tak, na przykad, poniewa ciar ciaa zwiksza si lub zmniejsza przez to, e zwiksza si lub zmniejsza ilo jego czci, przeto wnioskujemy, e kada z tych czci posiada wasno cikoci i e ni przy czynia si do tego, i cao jest cika. Z nieobecnoci lub obecnoci jakiej skadowej czci przyczyny czy si nieobecno lub obecno odpowiedniej czci skutku. Ten zwizek czy stae powizanie dostatecznie dowodzi, e ta przyczyna czciowa jest przyczyn odpowiedniej czci skutku. Poniewa za przewiadczenie, jakie mamy o jakim zdarzeniu, zwiksza si lub maleje odpowiednio do liczby moliwoci lub liczby minionych dowiadcze, przeto naley je uwaa za skutek zoony, ktrego czci skadowe wywodz si z odpowiedniej liczby moliwoci lub dowiadcze. Powimy teraz te trzy obserwacje i przyjrzyjmy si, jak konkluzj mona z nich wysnu. Kademu prawdo13*

i82 O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,12

O prawdopodobiestwie przyczyn

podobiestwu przeciwstawia si pewna moliwo. Ta moliwo skada si z elementw, ktre s cakowicie tej samej natury, co elementy danego prawdopodobie stwa; a co za tym idzie, maj ten sam wpyw na umys i rozum. Przewiadczenie, ktre towarzyszy prawdopo dobiestwu, jest skutkiem zoonym i powstao ze zbiegu wielu skutkw, jakie wypywaj z poszczeglnych ele mentw prawdopodobiestwa. Skoro wic kady element prawdopodobiestwa przyczynia si do tego, e powstaje przewiadczenie, to i kady element moliwoci musi mie ten sam wpyw po przeciwnej stronie, jako e natura tych elementw jest dokadnie taka sama. Przewiadczenie przeciwne, ktre towarzyszy moliwoci, opiera si na spojrzeniu na pewn rzecz okrelon zupenie tak samo, jak prawdopodobiestwo opiera si na spoj rzeniu na stan rzeczy przeciwny. Pod tym wzgldem oba te stopnie przewiadczenia s zupenie do siebie po dobne. Tak wic wiksza ilo podobnych do siebie ele mentw skadowych po jednej stronie moe wpyn na przewiadczenie i zdoby przewag nad mniejsz iloci elementw po drugiej stronie jedynie tylko przez to, e ta wiksza liczba powoduje, i intensywniejszy i bardziej ywy jest tu obraz rzeczy, na ktrym si przewiadczenie opiera. Kady z tych elementw skadowych stawia umys wobec pewnego okrelonego obrazu rzeczy; i wszyst kie te spojrzenia na rzecz, wic si ze sob w jedno, daj jedno spojrzenie oglne, ktre jest bardziej pene i wyrane dziki temu, e wiksza jest tu liczba przyczyn czy zasad, z ktrych wypywa. Elementy skadowe prawdopodobiestwa i moliwoci, zupenie podobne co do swej natury, musz dawa skutki podobne, i podobiestwo ich skutkw polega na tym, e kady z tych elementw otwiera widok na jak rzecz

okrelon. Lecz chocia te elementy s 183 podobne co do swej natury, s one bardzo rne co do iloci i liczby; i rnica ta musi si przejawia w skutku tak samo jak podobiestwo. Lecz teraz wobec tego, e widok, jaki te elementy otwieraj przed umysem w obu przypadkach, jest peny i cakowity i obejmuje rzecz dan we wszyst kich jej czciach skadowych, przeto jest niemoliwe, iby pod tym szczeglnym wzgldem istniaa jaka rnica; i w przewiadczeniu o prawdopodobiestwie jest tylko wiksza ywo, ktra wynika z tego, i zbiega si wiksza ilo ukazujcych si widokw, co moe rni cowa te skutki. A oto niemal ten sam argument, tylko w innym wietle. Wszelkie nasze rozumowania, ktre dotycz prawdopo dobiestwa przyczyn, opieraj si na przenoszeniu prze szoci w przyszo. Przeniesienie dowiadczenia przeszego w przyszo wystarcza do tego, iby nam da pewien obraz rzeczy; i to zarwno wtedy, gdy dane dowiad czenie jest odosobnione, jak i wtedy, gdy wie si z in nymi tego samego rodzaju; zarwno wtedy, gdy nie ma innych, mu przeciwnych, jak i wtedy, gdy mu si przeciw stawiaj inne przeciwnego rodzaju. Zamy wic, e ma ono obie te wasnoci, i jest zoone i e wie si z do wiadczeniami przeciwnymi; nie traci ono przez to swej pierwotnej mocy ukazania pewnego widoku na dan rzecz, lecz jedynie wspdziaa z innymi dowiadcze niami, ktre maj wpyw podobny, albo im si przeciw stawia. Moe wic powsta pytanie, w jaki sposb zachodzi to wspdziaanie i przeciwstawienie. Co do wspdzia ania, to wybr pozostaje tylko midzy dwiema hipote zami. Po pierwsze, mona przyj, e obraz rzeczy, jaki powstaje dziki temu, e przenosi si kade minione do wiadczenie w przyszo, pozostaje sam w sobie nie-

184

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III, 1 2

I, 111,12

O prawdopodobiestwie przyczyn

185

zmienny i e tylko powiksza si ilo takich obrazw. Albo te, po wtre, mona przyj, e obraz taki przeksztaca si w podobne i odpowiadajce mu inne obrazy i daje im wikszy stopie intensywnoci i ywoci. e ta pierwsza hipoteza jest mylna, to jest oczywiste dziki dowiadczeniu, ktre nas informuje, i przewiadczenie, ktre towarzyszy kademu rozumowaniu, polega na jednej konkluzji, nie za na mnogoci konkluzji podobnych, ktre by tylko rozpraszay uwag i w wielu przypadkach byy zbyt liczne na to, iby moga je wyranie obj jaka skoczona pojemno umysu. Pozostaje wic jako jedyny pogld rozsdny to, e te obrazy podobne zlewaj si ze sob i e czy si w jedno ich sia tak, i powstaje obraz bardziej intensywny i jasny ni ten, jaki wystpuje w kadym poszczeglnym przypadku. W ten to sposb wspdziaaj ze sob dowiadczenia minione, gdy umys je przenosi z przeszoci w przyszo. Co si za tyczy przeciwstawienia tych obrazw, to jest rzecz oczywist, e wobec tego, i obrazy przeciwstawne s niezgodne ze sob i e jest niemoliwe, iby rzecz rozwaana moga by jednoczenie zgodna z nimi obydwoma, przeto ich wpyw wzajemny staje si destrukcyjny i sprawia, e umys przechyla si ku temu, ktry ma przewag, tylko z t si, jaka pozostaje po odjciu siy sabszego. wiadom jestem tego, jak zawie musi si wyda cae to rozumowanie ogowi czytelnikw, ktrzy, nie nawykszy do takich gbokich refleksji na temat wadz intelektualnych umysu, gotowi s odrzuci jako chimeryczne wszystko, co nie godzi si z potocznie przyjtymi pojciami i z najbardziej atwymi i oczywistymi zasadami filozofii. Bez wtpienia trzeba pewnego trudu, by wej w te argumenty; cho, by moe, bardzo niewielkiego trudu potrzeba na to, by dostrzec, e niedoskonae s

wszystkie obiegowe pogldy na t spraw, i eby si przekona, jak niewielkie jest to wiato, ktre nam przecie da moe filozofia w takich wzniosych i takich ciekawych dociekaniach. Niech tylko ludzie bd w peni przewiadczeni o dwch nastpujcych zasadach: e w adnej rzeczy, ktr rozwaamy sam w sobie, nie ma nic takiego, co by nam dawao racj, iby wyciga wniosek sigajcy poza t rzecz', oraz e nawet wwczas, gdymy obserwowali, i dwie rne rzeczy wi si czsto lub stale, nie mamy racji by wyprowadza jakikolwiek wniosek dotyczcy jakiejkolwiek rzeczy poza tymi, ktre mielimy w dowiadczeniu. Ot powiadam, niechaj ludzie bd przewiadczeni w peni o tych dwch zasadach, a wyzwoli ich to od wszelkich koncepcji potocznych tak, i bez trudnoci bd mogli przyj wszelk koncepcj, ktra by wydawaa si im nawet najbardziej niezwyka. Znalelimy, e te zasady s dostatecznie przekonywajce, nawet gdy chodzi o na sze najbardziej pewne wnioski z przyczynowoci. Ja za odwa si twierdzi, e gdy chodzi o te rozumowania, ktre dotycz przypuszcze lub prawdopodobiestwa, to zasady te zdobywaj jeszcze wikszy stopie oczywi stoci. Po pierwsze, jest rzecz oczywist, e w rozumowa niach tego rodzaju nie rzecz dana, rozwaana sama w so bie, daje nam racj jakkolwiek do tego, by wycign konkluzj, ktra by dotyczya jakiejkolwiek innej rzeczy czy zdarzenia. Ta inna rzecz bowiem wedle zaoenia jest niepewna; i niepewno ta pochodzi std, e w pierw szej danej rzeczy ukryte jest przeciwiestwo przyczyn; tymczasem gdyby jakakolwiek z tych przyczyn miecia si w znanych wasnociach tej pierwszej rzeczy, to przyczyna taka ju nie byaby ukryta, a nasza konkluzja nie byaby niepewna.

186

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III.i

I, 111,12

O prawdopodobiestwie przyczyn

187

Lecz, po drugie, rwnie oczywiste jest w tym rodzaju rozumowania, e gdyby przeniesienie przeszoci w przy szo opierao si jedynie na wniosku wysnutym przez rozum, to nigdy nie mogoby ono da przewiadczenia lub poczucia pewnoci. Gdy przenosimy w przyszo dowiadczenia przeciwne, to moemy to czyni jedynie, przenoszc te ich stosunek ilociowy, a to nie mogoby da poczucia pewnoci co do adnego zdarzenia poszcze glnego, ktre rozwaamy, o ile by wyobrania nie sto pia w jedno wszystkich tych obrazw, jakie s zbiene i nie wydobya z nich jednej idei czy obrazu, ktry byby intensywny i ywy, proporcjonalnie do iloci dowiadcze, z jakich wynika, i do ich przewagi nad dowiadczeniami przeciwnymi. Nasze dowiadczenie minione nie stawia przed nami adnej rzeczy okrelonej; e za nasze prze wiadczenie, choby nie wiedzie jak sabe, zatrzymuje si zawsze na jakiej rzeczy okrelonej, przeto jest oczywiste, i przewiadczenie powstaje nie z prostego prze niesienia przeszoci w przyszo, lecz z pewnej operacji wyobrani z nim zwizanej. To moe nam pozwoli zrozumie, w jaki sposb wadza ta ingeruje we wszelkie nasze rozumowania. Rozwaanie tego tematu zamkn dwiema refleksjami, ktre mog zasugiwa na nasz uwag. Pierwsz mona uj w sposb nastpujcy. Gdy umys konstruuje jakie rozumowanie dotyczce stanu faktycznego, ktry jest tylko prawdopodobny, to rzuca on okiem wstecz na do wiadczenie minione i przenoszc je w przyszo, staje wobec bardzo wielu przeciwnych obrazw rzeczy, o kt rej myli: z tych dokadnie do siebie podobne cz si w jedno i stapiaj si w jeden akt umysu, dziki czemu akt ten nabiera siy i ywoci. Lecz przyjmijmy teraz, e ta mnogo obrazw czy spojrze na rzecz wywodzi si

nie z dowiadczenia, lecz z rozmylnego aktu wyobrani; a wwczas ten skutek, o ktrym mwilimy przed chwil, nie powstaje lub co najmniej powstaje nie w tym samym stopniu. Jakkolwiek bowiem nawyk i wychowanie wy twarzaj przewiadczenie dziki temu, e powtarzaj si obrazy, ktre nie pochodz z dowiadczenia, to jednak wymaga to dugiego przecigu czasu oraz powtarzania bardzo czstego i niezamierzonego. Oglnie moemy stwierdzi, e ten, kto by rozmylnie powtarza jak ide w swoim umyle, choby nawet opart na jednym dowiadczeniu minionym, ten nie byby skonny wierzy w istnienie rzeczy, ktr ona przedstawia, zupenie tak sarno, jak gdyby by si zadowoli jednym na te rzecz spojrzeniem. Poza skutkiem, jaki daje rozmyl, kady akt umysu, jako odrbny i niezaleny, wywiera odrbny i swoisty wpyw i sia jego nie czy si z si innych aktw mu towarzyszcych. Gdy aktw tych nie czy w jedno przedmiot wsplny, ktry by je powodowa, to nie maj one ze sob adnego zwizku; a co za tym idzie, nie ma tu stapiania si i wizania si. To zjawisko lepiej zrozu miemy pniej. Moja druga refleksja opiera si na tych szerokich praw dopodobiestwach, o ktrych umys moe wyda swj sd, i na tych drobnych rnicach, jakie on moe midzy nimi zauway. Gdy przypadki czy dowiadczenia po jednej stronie dochodz do dziesiciu tysicy, po drugiej za do dziesiciu tysicy i jednego, to sd przechyla si na t drug stron z racji tej przewagi liczbowej; cho, rzecz jasna, umys nie moe zatrzymywa si na kadym poszczeglnym obrazie i rozrnia wiksz ywo obrazu, jaka wynika z wikszej liczby przypadkw tam, gdzie r nica midzy ich iloci jest tak nieznaczna. Przykad rw nolegy mamy w dziedzinie uczu. Zgodnie z wyej wspo-

188

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, 111,12

O prawdopodobiestwie przyczyn

189

mnianymi zasadami, e gdy jaka rzecz wywouje w nas jakie wzruszenie, ktre si zmienia odpowiednio do rnej iloci danej rzeczy, to jest rzecz oczywist, powiadam, e wzruszenie to, cile biorc, nie jest emocj prost, lecz zoon z duej liczby wzrusze sabszych, z ktrych kade wywoane jest obrazem jednej ze skadowych czci da nej rzeczy. Inaczej bowiem byoby niemoliwe, iby wzruszenie zwikszao si przy powikszeniu si iloci tych skadnikw. Tak oto czowiek, ktry pragnie tysica funtw, w rzeczywistoci ma tysic lub wicej pragnie, ktre, czc si razem, zdaj si tworzy tylko jedno uczucie; ale zoono tego wzruszenia ujawnia si w spo sb oczywisty za kadym razem, gdy zmienia si jego przedmiot, w tym mianowicie, e przechyla si ono na stron liczby wikszej choby tylko o jedn jednostk. Lecz nic nie moe by bardziej pewne ni to, e tak drobn rnic trudno by dostrzec w uczuciach i e niepodobna by uczyni tych uczu rozrnialnymi midzy sob. R nica tedy w naszym zachowaniu, gdy przekadamy wiksz liczb nad mniejsze, zaley nie od naszych wzrusze, lecz od nawyku i od regu oglnych. Znalelimy w duej iloci przykadw, e gdy powiksza si liczba jednostek w jakiej sumie, to wzmaga si rwnie wzru szenie, gdzie liczby s cise, a rnica uchwytna. Umys moe spostrzega bezporednio w swoich przeyciach, e trzy gwinee wywouj wiksze wzruszenie ni dwie; to przenosi on na liczby wiksze na mocy podobiestwa; na mocy reguy oglnej za wie z tysicem gwinei wzruszenie silniejsze ni z dziewiciuset dziewidziesi- ciu dziewicioma. Te reguy oglne wyjanimy obecnie. Lecz poza tymi dwoma rodzajami prawdopodobie stwa, ktre opieraj si na dowiadczeniu niedoskonaym i na przyczynach przeciwnych, jest jeszcze trzeci rodzaj

prawdopodobiestwa, wynikajcy z analogii, ktry rni si od tamtych co do pewnych istotnych szczegw. Zgodnie z zaoeniem, ktre wyjanilimy powyej, wszel kie rodzaje rozumowania opartego na przyczynach czy skutkach maj za podstaw dwie rzeczy, a mianowicie stae powizanie jakich dwch rzeczy we wszelkim do wiadczeniu minionym oraz podobiestwo danej aktual nie rzeczy do jednej z tych dwch ze sob powiza nych. Skutkiem tych dwch faktw jest to, e rzecz dana aktualnie wzmacnia i oywia wyobrani, a podobie stwo cznie ze staym zwizkiem daje t si i ywo idei, zwizanej stosunkiem z rzecz dan aktualnie, dziki czemu mwi si, e darzymy t ide przewiad czeniem czy uznaniem. Jeeli osabimy bd to stae po wizanie, bd to podobiestwo, osabiamy zasad przej cia, a co za tym idzie i to przewiadczenie, ktre oparte jest na tym przejciu. ywoci pierwszego wraenia nie mona przenie cakowicie na ide z nim zwizan, zarwno tam, gdzie powizanie rzeczy, ktre s ich przed miotem, nie jest stae, jak i tam, gdzie dana aktualnie impresja nie jest dokadnie podobna do jednej z tych, jakich powizanie nawyklimy spostrzega. W tych ro dzajach prawdopodobieswa przypadku i przyczyn, ja kie wyjanilimy powyej, zmniejszaa si stao powi zania; w prawdopodobiestwie, opartym na analogii, zmienia si tylko samo podobiestwo. Gdyby nie byo pewnego stopnia podobiestwa oraz pewnego powi zania, niemoliwe byoby jakiekolwiek rozumowanie; e za podobiestwo dopuszcza rne stopnie, rozumowanie staje si odpowiednio do tego bardziej lub mniej sta nowcze i pewne. Obserwacja faktu traci na swej mocy, gdy zostaje przeniesiona na przypadki, ktre nie s do-, kadnie podobne, cho jasn jest rzecz, i moe ona za-

i go

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,12

, 1 1 1 ,1 3

O prawdopodobiestwie niefilozoficznym

chowa jeszcze tyle mocy, e moe by podstaw prawdopodobiestwa, pki pozostaje jeszcze zachowane jakie podobiestwo.
R o z d zi a XIII

O prawdopodobiestwie niefilozoficznym Wszystkie te rodzaje prawdopodobiestwa s przyjmowane przez filozofw i uznane za rozumne podstawy przewiadczenia i pogldu na rzeczy. Lecz s jeszcze inne rodzaje, oparte na tych samych zasadach, cho nie miay one szczcia, aeby zdoby takie samo uznanie. Pierwsze prawdopodobiestwo tego rodzaju mona przedstawi w sposb nastpujcy. Gdy zmniejsza si powizanie i podobiestwo, jak to wskazalimy powyej, to zmniejsza si te atwo przejcia, a przez to osabia si te i oczywisto; moemy te dalej zauway, e to samo zmniejszenie oczywistoci wyniknie, gdy zmniejszy si sia impresji i gdy osabi si natenie tych barw, w jakich ta impresja ukazuje si pamici lub zmysom. Argument, ktry opieramy na jakim stanie faktycznym, jaki sobie przypominamy, ma moc przekonujc wiksz lub mniejsz, zalenie od tego, czy fakt jest niedawny czy oddalony w czasie; i cho rnica w tych stopniach oczywistoci nie jest uznawana w filozofii za niezawodn i zasadn podstaw, jako e ten sam argument musiaby mie inn si dzisiaj, ni mie bdzie za miesic, to przecie mimo sprzeciwu filozofii jest rzecz pewn, i odlego czasowa faktu ma znaczny wpyw na umys i rozumowanie i w niewidoczny sposb zmienia autorytatywno tego samego argumentu, zalenie od chwili w czasie, w ktrej jest on nam przedoony. Wiksza sia i ywo impresji w natu-

ralny sposb daje wiksz si i ywo idei, z ni zwizanej stosunkiem; a od stopnia siy i ywoci zaley wanie przewiadczenie, zgodnie z tez, ktr powyej wyoylimy. Jest jeszcze druga rnica, jak czsto moemy zauway w stopniowaniu przewiadczenia i poczucia pewnoci, ktrej nie brakuje nigdy, cho przecz jej filozofowie. Dowiadczenie, ktre jest niedawne i wiee w pamici, dziaa na nas silniej ni takie, ktre ju w pewnej mierze zostao zapomniane; i dowiadczenie takie ma wikszy wpyw zarwno na nasz wadz sdzenia jak i na wzruszenia. ywa impresja daje wiksze poczucie pewnoci ni saba, jako e ma wicej siy pierwotnej, ktrej moe udzieli idei z ni zwizanej, ktra przez to zdobywa z kolei wiksz si i ywo. Niedawne spostrzeenie ma skutek podobny, poniewa nawyk i przejcie jest tu bardziej nienaruszone i lepiej si tu zachowuje dziki temu pierwotna sia, przekazywana idei przez impresj. Tak pijak, ktry widzia, jak jego towarzysz umar z pijastwa, jest wstrznity tym wypadkiem na czas pewien i obawia si podobnego wypadku dla siebie. W miar jednak, jak pami o tym wydarzeniu zanika stopniowo, wraca jego pierwotna bezstroska i niebezpieczestwo zdaje si mu by mniej pewne i realne. Jako trzeci przykad tego rodzaju dodaj to, e cho nasze rozumowania oparte na dowodach i na prawdopodobiestwach s znacznie rne od siebie, to przecie pierwszy rodzaj rozumowania czsto niepostrzeenie wyrodnieje i przeksztaca si w rozumowanie drugiego rodzaju po prostu tylko dlatego, e wielka jest tu ilo zwizanych ze sob argumentw porednich. Jest rzecz pewn, e gdy wniosek wycigamy bezporednio z jakiej rzeczy, bez porednictwa jakiej przyczyny czy skutku,

193 to sia przewiadczenia jest znacznie wiksza i poczucie pewnoci bardziej ywe, ni gdy wyobrania przesuwa si musi wzdu duego acucha argumentw porednich, choby powizanie midzy ogniwami tego acucha byo dla niej nie wiedzie jak niewtpliwe. Z impresji pier wotnej wywodzi si ywo wszystkich zwizanych z ni idei przez to, i wyobrania przechodzi od niej do tych idei moc nawyku; i jest rzecz oczywist, e ywo ta musi stopniowo zmniejsza si i zanika proporcjonal nie do odlegoci w czasie i musi traci co ze swej siy w kadym takim przejciu. Czasem ta odlego ma wpyw wikszy nawet, ni miayby dowiadczenia przeciwne; i wnioskowanie tylko prawdopodobne, lecz bliskie czasowo impresji i bezporednie, moe da czowiekowi prze wiadczenie bardziej ywe ni dugi acuch wnioskw w kadym swym ogniwie susznych i konkluzywnych. Rzadka to wszak rzecz, by rozumowania takie daway jakie poczucie pewnoci; i trzeba mie wyobrani bar dzo siln i mocn, by zachowa poczucie oczywistoci do koca, gdy ona przechodzi przez tak wiele etapw. Nie bdzie tu od rzeczy zwrci uwag na bardzo ciekawe zjawisko, o ktrym myl poddaje temat obecny. Oczywiste jest, e o adnym wydarzeniu historii staroytnej nie moglibymy mie poczucia pewnoci inaczej, ni przechodzc poprzez wiele milionw przyczyn i skut kw i poprzez acuch argumentw o dugoci niemal niemierzalnej. Nim wiedza o jakim fakcie moga doj do pierwszego historyka, musiaa przej przez wiele ust; a gdy zostanie zapisana, to kady nowy odpis jest nowym przedmiotem, o ktrego powizaniu z poprzednim wiemy tylko na mocy dowiadczenia i obserwacji. Mona by wic, by moe, z tego naszego powyszego rozumowania wycign wniosek, e caa historia staroytna musi ju teraz by dla nas pozbawiona wszelkiej oczywistoci; lub co najmniej, e j straci z czasem, gdy acuch przy czyn jeszcze bardziej si wyduy. Lecz sprzeczne ze zdro wym rozsdkiem wydaje si myle, iby nasza potomno nawet po upywie tysicy lat moga kiedykolwiek wtpi, czy by taki czowiek jak Juliusz Cezar, o ile zachowa si cigo kultury i sztuka drukarska. To mona uwaa za obiekcj przeciw naszej tezie. Gdyby przewiadczenie polegao tylko na pewnej ywoci, jak idei daje pier wotna impresja, to zmniejszaoby si ono odpowiednio do dugoci przejcia i wreszcie musiaoby cakowicie znikn. I vice versa, jeeli przewiadczenie w pewnych przypadkach nie jest zdolne zanikn w ten sposb, to musiaoby ono by czym innym ni t ywoci. Nim odpowiem na ten zarzut, zauwa, e z tej sprawy zaczerpnito bardzo znany argument przeciw religii chrze cijaskiej; z t tylko rnic, e tam przyjmowano, i powizanie midzy poszczeglnymi ogniwami w acu chu wiadectw ludzkich nie wychodzio poza prawdo podobiestwo i e podlegao w pewnym stopniu wtpli woci i niepewnoci. Istotnie te trzeba przyzna, e gdyby ujmowa rzecz w ten sposb (ktry zreszt nie jest suszny), to wszystko w historii i tradycji musiaoby kiedy utraci wszelk si i wszelk oczywisto. Kade nowe prawdo podobiestwo zmniejsza moc przewiadczenia pierwot nego; i choby uwaa, e jest nie wiedzie jak wielka, to niemoliw byoby rzecz, iby moga si zachowa, tak wielokrotnie wci si zmniejszajc. Tak rzecz si ma oglnie; niemniej przekonamy si pniej *, e za chodzi tu pewien godny bardzo uwagi wyjtek, ktry ma doniose znaczenie dla rozwaanego tutaj tematu, a mianowicie dla badania rozumu ludzkiego.
* Cz IV, rozdz. I.

194

O wiedzy i prawdopodobiestwie

i, m,I3

i, 1 1 1 ,1 3

O prawdopodobiestwie niefilozoficznym

'95

Aeby da tymczasem rozwizanie powyszej trudnoci, ktra powstaje, gdy zakadamy, e oczywisto historyczna pierwotnie rwna si penemu dowodowi, rozwamy, co nastpuje. Cho niezliczalne s ogniwa, ktre wi wszelki fakt pierwotny z obecnie dan impresj, jaka jest podstaw przewiadczenia, to przecie wszystkie te ogniwa s tego samego rodzaju i zale od wiarygodnoci dru karzy i kopistw. Jedna edycja przechodzi w drug, ta w trzeci i tak dalej, a wreszcie dochodzimy do tego tomu, ktrym si posugujemy w danej chwili. Kroki te nie s od siebie odmienne. Gdy znamy jeden, znamy je wszystkie; i uczyniwszy jeden z uich, nie moemy mie adnego skrupuu co do reszty. Sama ju ta okoliczno gwarantuje oczywisto historii i uwieczni pami czasw obecnych dla najdalszej potomnoci. Gdyby cay dugi acuch przyczyn i skutkw, ktre wi jakie zdarzenie minione z jakim tomem historii, skada si z czci rnych od siebie, ktre by umys musia ujmowa myl wyranie z osobna, to byoby rzecz niemoliw, i-bymy w tym acuchu zachowali do koca jakiekolwiek przewiadczenie czy poczucie oczywistoci. e jednak wikszo tych dowodw jest dokadnie do siebie po dobna, przeto umys atwo posuwa si wzdu ich linii, przeskakuje z atwoci z jednego ogniwa na drugie i tworzy sobie tylko niejasne i oglne pojcie o kadym z nich. Dziki temu dugi acuch argumentw ma nie wielki wpyw na zmniejszenie ywoci pierwotnej, znacznie mniejszy, niby mia, gdyby si skada z czci rnych midzy sob, z ktrych kada wymagaaby oddzielnego rozwaenia. Czwarty rodzaj niefilozoficznego prawdopodobiestwa wywodzi si z regu oglnych, ktre tworzymy sobie nie opatrznie i ktre s rdem tego, co susznie nazywamy

przesdem. Irlandczyk nie moe by dowcipny, Francuz nie moe by solidny; choby rozmowa z pierwszym bya w kadym przypadku oczywicie bardzo przyjemna, a z drugim bardzo rozsdna, to przecie zachowujemy taki przesd co do nich, i jeden musi by gupcem, a drugi fircykiem, mimo e co innego mwi zdrowy roz sdek i rozum. Natura ludzka atwo popada w bdy tego rodzaju, a nard angielski, by moe, w rwnej mierze jak inne. Gdyby zapytano, dlaczego ludzie tworz takie reguy oglne i dlaczego pozwalaj na to, iby one wpyway na ich sdy nawet wbrew aktualnej obserwacji i do wiadczeniu, to odpowiem, e w moim przekonaniu wy nika to z tych samych zasad, od ktrych zale wszelkie sdy dotyczce przyczyn i skutkw. Sdy nasze dotyczce przyczyny i skutku wywodz si z nawyku i dowiadcze nia; gdy nawyklimy do tego, e widzimy jedn rzecz powizan z drug, to wyobrania nasza przechodzi od pierwszej rzeczy do drugiej w przejciu naturalnym, ktre poprzedza wszelk refleksj i ktremu refleksja nie moe zapobiec. I ley to w naturze nawyku, e dziaa z pen sw si nie tylko wtedy, gdy s nam obecne rzeczy, ktre s dokadnie takie same z tymi, do jakich nawyklimy, lecz dziaa rwnie w mniejszym stopniu, gdy stajemy wobec rzeczy, ktre s podobne do tamtych. I cho nawyk traci co ze swej siy, gdy zachodzi jakakol wiek midzy nimi rnica, to przecie rzadko zanika zu penie, o ile pewna ilo wanych rysw pozostaje ta sama. Czowiek, ktry nawyk do jedzenia owocw, spo ywajc gruszki lub brzoskwinie, zadowoli si melonami, gdy nie bdzie mg znale swego ulubionego owocu; podobnie jak ten, kto sta si pijakiem uywajc wina czerwonego, bdzie mia ten sam gwatowny pocig do
Traktat 14. o naturze ludzkiej t. I

196

O wiedzy i prawdopodobiestwie

i, m,i 3

I, m,i3

O prawdopodobiestwie niefilozoficznym

197

biaego, gdy znajdzie si przed nim. T zasad wyjania em ten rodzaj prawdopodobiestwa opartego na ana logii, gdzie przenosimy nasze dowiadczenie w minionych przypadkach na rzeczy, ktre s podobne, lecz ktre nie s dokadnie tosame z rzeczami, z jakimi mielimy do czynienia w dowiadczeniu minionym. W miar jak zmniej sza si podobiestwo, zmniejsza si te prawdopodobie stwo, lecz zachowuje pewn si dopty, dopki pozo staj jakie rysy podobne. T obserwacj moemy rozszerzy dalej; i moemy zauway, e chocia nawyk jest podstaw wszelkich na szych sdw, to przecie czasem ma on wpyw na wyobra ni wbrew wadzy sdzenia i wytwarza w naszych uczu ciach przeciwiestwo w odniesieniu do jednej i tej samej rzeczy. Zaraz wyjani myl moj. Niemal we wszystkich rodzajach przyczyn zachodzi pewna komplikacja oko licznoci, z ktrych jedne s istotne, inne za nieistotne; niektre s bezwzgldnie nieodzowne, by powsta skutek, inne za zwizane z nim s tylko przypadkowo. Ot moemy zauway, e gdy te okolicznoci nieistotne s bardzo liczne, gdy si rzucaj w oczy i gdy czsto wi si z istotnymi, to maj taki wpyw na wyobrani, i nawet tam, gdzie nie ma okolicznoci istotnych, poddaj nam one myl o zwykym skutku i myli tej daj tak si i ywo, i staje si ona czym wicej ni fikcj fan tazji. T skonno moemy korygowa, zastanawiajc si nad natur tych okolicznoci: niemniej jest rzecz pewn, e nawyk zaczyna tu dziaa od razu i usposabia w pewien sposb wyobrani. Aeby zilustrowa rzecz przykadem potocznym roz wamy przypadek, gdzie czowiek umieszczony w e laznej klatce, ktra jest wywieszona z wysokiej wiey, nie moe pohamowa drenia, gdy spoglda w przepa

pod sob, cho wie, i zupenie nie grozi mu upadek, znajc z dowiadczenia swego moc elaza, ktre go pod trzymuje, i cho idee upadku, spadania, szkody na ciele i mierci wywodz si jedynie z nawyku i dowiadcze nia. Ten sam nawyk wychodzi poza te przypadki, z kt rych si wywodzi i ktrym odpowiada dokadnie, i wpywa na te idee naszego czowieka, ktre s podobne do da nych rzeczy pod pewnym wzgldem, lecz nie podpadaj dokadnie pod t sam regu. Myl o gbi i upadku uderza go tak silnie, i wpywu jej nie mona zniweczy myl o okolicznociach przeciwnych, a mianowicie o so lidnej podporze, ktra by winna da mu poczucie zu penej pewnoci. Jego wyobrania biegnie za swym przed miotem i budzi wzruszenie, ktre mu odpowiada swym nateniem. To wzruszenie obraca si na wyobrani i nadaje ywo idei, a ta ywa idea z kolei wpywa znw na wzruszenie i zwiksza jego si i gwatowno. I fantazja jego, i uczucie, tak podtrzymujc si wzajem nie, sprawiaj, e cao przeycia ma na niego tak wielki wpyw. Lecz poc marny szuka innych przykadw, gdy te mat obecny, a mianowicie prawdopodobiestwo niefilo-zoficzne, daje nam przykad tak oczywisty, jakim jest przeciwstawienie midzy wadz sdzenia i wyobrani, ktre powstaje z tych skutkw nawyku? Wedle mojej koncepcji wszelkie rozumowania nie s niczym innym ni skutkiem nawyku; i nawyk nie wywiera adnego in nego wpywu prcz tego, i oywia wyobrani, i e daje nam ostro zarysowan myl o jakiej rzeczy. Mona za tem wyprowadzi wniosek, e midzy nasz wadz s dzenia a wyobrani nigdy nie moe by przeciwiestwa i e nawyk nie moe dziaa na wyobrani tak, iby j przeciwstawi wadzy sdzenia. T trudno moemy 14*

ig8

O wiedzy i prawdopodobiestwie

i, ni,i3

I, IH,i3

O prawdopodobiestwie niefilozoficznym

'99

usun tylko w ten sposb, e zaoymy, i wpyw maj reguy oglne. Nieco dalej * zwrcimy uwag na pewne reguy oglne, wedle ktrych winnimy kierowa si w naszych sdach dotyczcych przyczyn i skutkw. Te reguy opieraj si na naturze naszego rozumu i na na szym dowiadczeniu, co si tyczy jego funkcji w sdach, jakie sobie tworzymy o rzeczach. Dziki tym reguom uczymy si rozrnia okolicznoci przypadkowe od przy czyn sprawczych; i gdy znajdujemy, e jaki skutek moe powsta bez wspudziau pewnej okrelonej oko licznoci, to wnioskujemy, e okoliczno ta nie wchodzi w skad przyczyny sprawczej, choby nie wiedzie jak czsto z ni si wizaa. e jednak to czste powizanie sprawia z natury rzeczy, i ma ona pewien wpyw na wy obrani minio przeciwnej konkluzji, jaka pynie z regu oglnych, to przecie przeciwstawienie tych dwch za sad wywouje przeciwiestwo w naszych mylach i spra wia, e jeden wniosek przypisujemy naszej wadzy s dzenia, drugi za naszej wyobrani. Regu ogln przy pisujemy naszej wadzy sdzenia jako bardziej sta i bar dziej rozcig; wyjtek przypisujemy wyobrani jako bardziej kaprynej i niepewnej. W ten sposb midzy naszymi reguami oglnymi po wstaje pewnego rodzaju przeciwstawienie. Gdy zjawia si jaka rzecz, ktra jest bardziej podobna do jakiej przy czyny pod bardzo istotnymi wzgldami, wyobrania natu raln rzeczy kolej prowadzi nas do ywej myli o zwykym skutku, choby dana rzecz bya rna od tej przyczyny co do najbardziej wanych sprawcze okolicznoci. Mamy tu pierwszy wpyw regu oglnych. Gdy jednak przyj rzymy si temu aktowi umysu i porwnamy go z opera* Rozdz. XV.

cjami rozumu bardziej oglnymi i bardziej dla niego istotnymi i charakterystycznymi, to znajdujemy, i wy kracza on poza zwyke reguy i narusza wszystkie naj mocniej ustalone zasady rozumowania: to jest wanie przyczyna, dla ktrej go odrzucamy. To jest drugi wpyw regu oglnych i w tym tkwi potpienie pierwszego wpywu. Czasem przewaa jeden, czasem drugi, zalenie od dyspozycji i charaktetru danej osoby. Ludzie proci zazwyczaj ulegaj pierwszemu, ludzie mdrzy drugiemu. A tymczasem sceptycy mog tutaj znajdowa przyjemno w tym, e stwierdzaj now i wydatn sprzeczno w naszym rozumie i e widz, i wszelk filozofi atwo moe obali jedna zasada natury ludzkiej i e j znw moe ocali to, i ta sama zasada zacznie dziaa w no wym kierunku. Przestrzega regu oglnych, to bardzo niefilozoficzny rodzaj prawdopodobiestwa; a przecie tylko wnioskujc z nich moemy korygowa ten rodzaj prawdopodobiestwa oraz wszelkie inne prawdopodobie stwa niefilozoficzne. Poniewa mamy przykady, gdzie reguy oglne wpy waj na wyobrani nawet wbrew wadzy sdzenia, przeto nie trzeba, bymy si dziwili, gdy widzimy, e wpyw tych regu si zwiksza, skoro si poczy z dzia aniem tej ostatniej wadzy i skoro stwierdzimy, e reguy te ideom, jakie stawiaj przed nami, daj si znacznie wiksz ni ta, jak posiadaj jakiekolwiek inne idee. Jak kady wie, istnieje poredni sposb wyraania po chway lub nagany, ktry znacznie mniej razi ni otwarte pochlebstwo lub otwarta nagana. Jakkolwiek w takich ukrytych napomknieniach czowiek moe da pozna swoje uczucia tak samo pewnie, jak wyraajc je otwar cie, to przecie jest rzecz pewn, e wpyw takich na pomknie nie jest rwnie silny i mocny. Kto, kto mnie

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, 111,13

i, 1 1 1 ,1 3

O prawdopodobiestwie niefilozoficznym

biczuje ukrytymi uderzeniami satyry, nie doprowadza mojego oburzenia do takiego punktu, jak by to si stao, gdyby mi wrcz i bez ogrdek powiedzia, e jestem zarozumialec i gupiec, cho rwnie dobrze rozumiem, co ma na myli, jak gdyby mi wanie tak powiedzia. T rnic przypisa trzeba wpywowi owych regu oglnych. Czy dana osoba otwarcie mnie zniewaa, czy te chytrze pokazuje mi swoj pogard, w adnym razie nie postrze gam bezporednio jej uczucia albo jej sdu; dowiaduj si o nim jedynie ze znakw, to znaczy: z jego skutkw. Jedyna wic rnica midzy tymi dwoma przypadkami polega na tym, e otwarcie ujawniajc swe uczucia, osoba ta posuguje si znakami, ktre s oglne i pow-wszechne, e za uywa znakw bardziej szczeglnych i niezwykych, gdy mi daje zna o swych uczuciach w sposb ukryty. Skutkiem tego jest, e wyobrania, przechodzc od aktualnie danej impresji do nieobecnej idei, czyni to przejcie atwym i, co za tym idzie, przedstawia sobie rzecz dan z wiksz si tam, gdzie powi zanie jest codzienne i powszechne, ni gdzie jest bardziej rzadkie i szczeglne. Zgodnie z tym moemy zauway, i otwarte ujawnienie naszych uczu nazywaj ludzie zdjciem maski, gdy tymczasem niejawne ukazanie na szych pogldw nazywa si ich woalowaniem. Rnic pomidzy ide, ktra powstaje dziki oglnemu powi zaniu, a ide, ktra si zjawia dziki powizaniu szcze gowemu, porwnuje si tutaj do rnicy midzy impresj a ide. Ta rnica w wyobrani ma odpowiedni wpyw na wzruszenia; a wpyw ten zwiksza jeszcze pewna inna okoliczno. Gdy w sposb niejawny pokazujemy gniew czy pogard, to jest to znakiem, i mamy jeszcze pewne uwaanie dla danej osoby i e unikamy tego, by jej

wprost nie obrazi. Dziki temu zamaskowana satyra jest mniej nieprzyjemna; lecz i to opiera si na tej samej zasadzie. Gdyby bowiem idea nie bya sabsza, gdy jest podana do zrozumienia, to nie byoby uznane za znak wikszego uwaania to, e si okazuje uczucie w ten spo sb, a nie w inny. Czasem art rubaszny jest mniej przykry ni subtelna satyra, poniewa daje on ju nam odwet pewien za znie wag w tej chwili, gdy ona jest dokonana, a to przez to, i daje nam suszn racj, by zgani i potpi osob, ktra nas zniewaa. Lecz i to zjawisko rwnie opiera si na tej samej zasadzie. Dlaczego ganimy wszelk grub i obraliw mow, jeli nie dlatego, e uwaamy, i sprze ciwia si ona dobremu wychowaniu i ludzkiej ogadzie? I dlaczego sprzeciwia si ona temu, jeli nie dlatego, i bardziej razi nas ni subtelna satyra? Reguy dobrego wychowania potpiaj wszystko, co jest otwarcie nie przyjazne i co sprawia wyran przykro i wstyd tym, z ktrymi rozmawiamy. Gdy to ju raz zostanie ustalone, mowa obraliw spotyka si z powszechn nagan i sprawia mniejsz przykro przez swoj szorstko i nieobyczajno, ktra raczej podaje w pogard tego, kto jej uywa. Staje si mniej przykra po prostu dlatego, e pierwotnie jest taka; jest za bardziej przykra, gdy na suwa wnioski moc oglnych i potocznych regu, ktre s atwo uchwytne i bezsporne. Do tego wyjanienia rnicy midzy wpywem otwar tego i ukrytego pochlebstwa czy satyry dodam jeszcze rozwaanie innego zjawiska, ktre jest podobne do niego. Jest wiele spraw szczeglnych, dotyczcych honoru za rwno mczyzn, jak kobiet, ktrych naruszenia jawnego i otwartego wiat nigdy nie przebacza, ktre natomiast bardziej jest gotw pomin uwag, gdy zachowane s

O wiedzy i prawdopodobiestwie

i, m,i3

203

pozory i gdy przekroczenie jest otoczone tajemnic i ukryte. Nawet ci, ktrzy z rwn pewnoci wiedz, i grzeszek zosta popeniony, przebaczaj go atwiej, gdy dowody zdaj si w pewnej mierze by porednie i niejednoznaczne, ni wwczas, gdy s bezporednie i bezsporne. Ta sama idea zjawia si w obu przypadkach, i cile biorc, znajduje rwne uznanie naszej wadzy sdzenia; a przecie wpyw jej jest rny dlatego, e w rny sposb zjawia si przed nami. Ot teraz, jeeli porwnamy te dwa przypadki, otwar tego i ukrytego naruszenia praw honoru, to znajdziemy, e rnica midzy nimi polega na tym, i w pierwszym przypadku znak, z ktrego wnioskujemy o godnym na gany postpku, jest odosobniony i wystarcza sam na to, by by podstaw naszego rozumowania i sdu; gdy tym czasem w drugim przypadku znaki s liczne i nie daj dostatecznej podstawy do wnioskowania, wzite z osobna, bez towarzyszcych im licznych i drobnych okolicznoci, ktre s niemal niedostrzegalne. Lecz wanie jest rzecz zupenie pewn, e wszelkie rozumowanie jest zawsze tym bardziej przekonywajce, im jest bardziej spjne i sca lone dla oka i im mniejszego wymaga wysiku wyobrani to, iby zebra w jedn cao jego czci skadowe i przej od nich do idei, pozostajcej z nimi w zwizku, ktra tworzy konkluzj. Trud myli narusza prawidowy roz wj uczu, jak to stwierdzimy niebawem l. Idea nie uderza nas do ywo, a wskutek tego nie ma takiego, jak kiedy indziej, wpywu na uczucia i wyobrani. Tymi samymi zasadami wyjani moemy te uwagi kardynaa de Retz, a mianowicie, e jest wiele rzeczy, co do ktrych wiat chce by oszukiwany, i e atwiej wybacza on
1

temu, kto postpuje niezgodnie z tym, co przystojne w jego zawodzie i co odpowiada jego charakterowi, ni temu, kto niezgodnie z tym mwi. Wykroczenie w sowach jest zazwyczaj bardziej jawne i wyrane ni wykroczenie w czynach; to ostatnie atwiej wytumaczy, okrywajc piknymi po zorami, i nie pokazuje ono tak jasno intencji i pogldw tego, kto dziaa. Tak wic okazuje si ostatecznie, e wszelki pogld czy sd, ktry nie doprowadza do wiedzy pewnej, wy wodzi si cakowicie z siy i ywoci percepcji, na ktrej si opiera, i e te wasnoci tworz w umyle to, co na zywamy przewiadczeniami o istnieniu jakiej rzeczy. Ta sia i ta ywo s bardzo wyranie widoczne w przy pomnieniu; i dlatego nasze zaufanie do wiarygodnoci pamici jest tak wielkie, jak tylko by moe, i jest pod wieloma wzgldami rwne poczuciu pewnoci, jakie daje dowd. Najbliszy stopie tych wasnoci to ten, jaki daje stosunek przyczyny i skutku; i ten rwnie jest bardzo znaczny, szczeglnie gdy dowiadczenie pokazuje, e powizanie przyczynowe jest zupenie niezmienne, i gdy rzecz, ktra nam jest aktualnie dana, dokadnie podobna jest do tych rzeczy, ktre spotykalimy w do wiadczeniu minionym. Poniej tego stopnia oczywistoci s liczne inne, ktre maj te wpyw na wzruszenia i wyobrani, odpowiednio do stopnia siy i ywoci, ja kich uyczaj odpowiadajcym im ideom. Dziki nawy kowi przechodzimy od przyczyny do skutku; i od jakiej aktualnie danej nam impresji zapoyczamy t ywo, ktr przelewamy na ide zwizan z t impresj. Lecz oto s przypadki, gdzie nie stwierdzilimy dostatecznej iloci przykadw, iby mg powsta dostatecznie silny nawyk; albo gdzie te przykady pozostaj ze sob w sprzecznoci, albo znw gdzie podobiestwo nie jest

Cz IV, rozdz. I.

204

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, III,!3

i, 1 1 1 ,1 3

O prawdopodobiestwie niefilozoficznym

205

dokadne; albo gdzie aktualnie dana impresja jest mglista i ciemna; albo gdzie dowiadczenie w pewnej mierze zamio si w pamici; albo gdzie powizanie zaley od dugiego acucha rnych rzeczy; albo wreszcie gdzie wniosek wypywa z regu oglnych, a przecie nie jest z nimi zgodny. We wszystkich tych przypadkach zmniej sza si oczywisto, gdy zmniejsza si sia i intensywno idei. Taka wic jest natura wadzy sdzenia i prawdopo dobiestwa. Poza niewtpliwymi argumentami, na ktrych opieraj si poszczeglne jej skadowe czci, koncepcji tej daje wag gwnie to, e czci te zgadzaj, si ze sob i e jedna z nich potrzebna jest do wyjanienia innej. Przewiadcze nie, ktre towarzyszy naszemu przypomnieniu, jest tej samej natury, co to, ktre bierze pocztek z naszych sdw. I nie ma adnej rnicy midzy sdem, ktry opiera si na staym i niezmiennym powizaniu przyczyn i skutkw, a sdem, ktry opiera si na powizaniu nie regularnym i niepewnym. Istotnie, oczywist jest rzecz, e we wszystkich przypadkach, gdzie umys decyduje na podstawie dowiadcze przeciwnych, pocztkowo jest on w rozterce i skania si to na jedn, to na drug stron, odpowiednio do iloci dowiadcze, jakich dozna i jakie sobie przypomina. Ta walka zostaje na koniec rozstrzy gnita na korzy tej strony, gdzie stwierdzamy wiksz ilo takich dowiadcze; lecz si oczywistoci pomniej sza tu odpowiednio ilo przeciwnych dowiadcze. Kada moliwo, ktra skada si na prawdopodobiestwo, dziaa z osobna na wyobrani; i przewaa wreszcie wikszy zbir moliwoci, z si, ktra jest proporcjo nalna do tej przewagi. Wszystkie te zjawiska prowadz wprost do wyoonej tu koncepcji; i nigdy nie bdzie moliwe da wyjanienia zadowalajcego i samego w so-

bie zgodnego tych zjawisk na jakich innych zasadach. Jeli nie bdziemy rozwaa tych sdw jako wyniku wpyww nawyku na wyobrani, to zgubimy si w nie ustannych sprzecznociach i nonsensach.
R o z d z i a XIV O powizania koniecznego idei

Tak wyjaniwszy sposb, w jaki wychodzimy, rozu mujc, poza impresje dane nam bezporednio i w jaki wyprowadzamy wniosek, e takie a takie przyczyny szczeglne musz mie takie a takie szczeglne skutki, moemy teraz powrci na nasze wasne lady, aeby rozway to zagadnie nie, ktre * stano po raz pierwszy przed nami, a ktre usunlimy wwczas z naszej drogi, a mianowicie, czym jest nasza idea koniecznoci, gdy mwimy, e dwie rzeczy s w sposb konieczny powizane z.e sob. W tej sprawie powtarzani, co ju czsto miaem sposobno stwierdza, e wobec tego, i nie ma idei, ktra by nie wywodzia si z jakiej impresji, przeto musimy szuka jakiej impresji, ktra daa pocztek tej idei koniecznoci, jeli twierdzimy, e rzeczywicie mamy tak ide. W tym celu rozwaam, w jakich to rzeczach w rozumieniu potocznym konieczno zdaje si lee; a znajdujc, e zawsze przypisuje si j przyczynom i skutkom, zwracam oczy ku jakim dwm rzeczom, co do ktrych si przypuszcza, i pozo staj do siebie w tym stosunku, i badam je we wszystkich sytuacjach, w jakich znale si one mog. Postrzegam od razu, e rzeczy te stykaj si w czasie i przestrzeni i e ta rzecz, ktr nazywamy przyczyn, poprzedza t, ktr nazywamy skutkiem. W adnym przypadku nie mog
* Rozdz. II.

2O6

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III,i4

O idei powizania koniecznego

207

posun si dalej i nie mog te odkry adnego trzeciego stosunku midzy tymi rzeczami. Rozszerzam wic zakres moich rozwaa, aeby obj wiele przypadkw, gdzie znajduj podobne rzeczy, istniejce zawsze w podobnych stosunkach stycznoci i nastpstwa. Na pierwszy rzut oka to wydaje si, e to niewiele daje dla mego celu. W roz waaniu wielu przypadkw powtarzaj si tylko te same rzeczy, nie moe wic tu nigdy zjawi si nowa idea. Lecz przy dalszym badaniu znajduj, e te rzeczy powtarzaj si niezupenie dokadnie tak samo, lecz e powstaje nowa impresja, a co za tym idzie i idea, ktr teraz chc zba da. Po czstym powtarzaniu znajduj bowiem, e gdy zjawia si jedna z tych rzeczy, to nawyk sprawia, i umys z koniecznoci przedstawia sobie drug rzecz, tamtej za zwyczaj towarzyszc, i e przedstawia j sobie w sil niejszym wietle z tej racji, i pozostaje ona w stosunku okrelonym do tej pierwszej rzeczy. Ta wic wanie impresja czy to wyznaczenie przez nawyk daje mi ide koniecznoci. Nie wtpi, e te wnioski zostan bez trudnoci przy jte na pierwszy rzut oka jako oczywiste konkluzje z za sad, ktre ju ustalilimy powyej i ktrymi czsto si posugiwalimy w naszych rozumowaniach. Ta oczy wisto zarwno tych pierwszych zasad jak i dedukcji moe nas uwie i doprowadzi niebacznie do tej kon kluzji i moe sprawi, e bdziemy sobie wyobraali, i nie zawiera ona nic nadzwyczajnego ani godnego na szej ciekawoci. Lecz chocia taka nieuwaga moe uatwi przyjcie tego rozumowania, moe ona te sprawi, i atwiej o nim zapomnimy; dlatego te myl, e dobrze jest tutaj ostrzec, i wanie przed chwil rozwaaem jedno z najbardziej zasadniczych zagadnie filozofii, a mianowicie zagadnienie dotyczce mocy i zdolnoci spraw-

przyczyn: zagadnienie, w ktrym zainteresowane s tak bardzo wszystkie nauki. Takie ostrzeenie z natury rzeczy zaostrzy uwag czytelnika i sprawi, e bdzie on chcia, ibym dokadniej rozwin moj doktryn oraz te argumenty, na ktrych si ona opiera. To danie jest tak rozsdne, e nie mog odmwi mu zadouczy nienia; szczeglniej, e mam nadziej, i te zasady na bior wicej siy i oczywistoci, im wicej bd badane. Nie ma zagadnienia, ktre by z racji swej wagi i swej trudnoci wywoao wicej dysput zarwno wrd filozo fw staroytnych jak nowoczesnych, ni to, ktre dotyczy zdolnoci sprawczej przyczyn, czyli tej wasnoci, ktra sprawia, e po nich nastpuj ich skutki. Lecz mnie si wydaje, e nie byoby niewaciwe, gdyby byli przed rozpoczciem takich dysput zastanowili si nad tym, jak to ide mamy o tej zdolnoci sprawczej, ktra jest przed miotem kontrowersji. Tego wanie gwnie brak mi w ich rozumowaniach i to bd si stara uzupeni. Zaczynam od stwierdzenia, e terminy: zdolno spraw cza, zdolno dziaania, moc, sil, energia, konieczno, powizanie, wasno wytwrcza, e wszystkie te terminy s niemal synonimami i e wobec tego jest niedorzecznoci posu giwa si jednym z nich, definiujc pozostae. Stwierdza jc to, odrzucamy od razu wszelkie definicje potoczne, jakie dawali filozofowie dla mocy i zdolnoci sprawczej, i zamiast szuka owej idei w tych definicjach, musimy rozejrze si za ni w impresjach, z ktrych ona pier wotnie si wywodzi. Jeli to jest idea zoona, to musi ona si wywodzi z impresji zoonych; jeli prosta, to z prostych. Myl, e wyjanieniem najbardziej oglnym i najbardziej popularnym jest powiedzie: * znajdujc
* Patrz Locke, rozdzia o mocy.

208

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III,i

l, 1 1 1 ,1 4

O idei powizania koniecznego

209

w dowiadczeniu, e w wiecie materialnym wiele rzeczy powstaje na nowo, takich jak ruchy i zmiany cia, i wnio skujc std, e musi gdzie by moc, zdolna je wytwo rzy, dochodzimy wreszcie drog tego rozumowania do idei mocy i zdolnoci sprawczej. Lecz eby si przekona, i to wyjanienie jest bardziej popularne ni filozoficzne, wy starczy rozway dwie bardzo oczywiste zasady. Pierwsz, e sam rozum nigdy nie moe wytworzy adnej idei pier wotnej ; oraz drug, e rozum jako rny od dowiadcze nia nigdy nie moe nas doprowadzi do konkluzji, i jaka przyczyna czy zdolno sprawcza jest bezwzgldnie konieczna wszdzie, gdzie powstaje nowe istnienie. Lecz rozwaania te zostay ju dostatecznie rozwinite, nie trzeba ich wic obecnie powtarza. Wyprowadz z nich tylko wniosek, e wobec tego, i rozum nigdy nie moe da pocztku idei zdolnoci spraw czej, przeto idea ta musi wywodzi si z dowiadczenia i z pewnych szczeglnych przykadw tej zdolnoci, ktre znajduj drog do umysu zwykymi kanaami wraenia lub refleksji. Idee zawsze reprezentuj swe przedmioty, czyli impresje, i vice versa, potrzebne s pewne przedmioty, by da pocztek kadej idei. Jeeli tedy mniemamy, e posiadamy jak adekwatn ide tej zdolnoci spraw czej, to musimy wskaza jaki przykad, gdzie umys jasno moe stwierdzi t zdolno i gdzie jej dziaanie jest oczywiste dla naszej wiadomoci czy dla naszego doznania zmysowego. Uchylajc si od tego, przyznajemy, e idea jest niemoliwa i urojona; albowiem zasada idei wrodzonych, ktra jedynie moe nas wybawi z tego dy lematu, ju zostaa obalona i obecnie niemal powszechnie jest odrzucona w wiecie uczonych. Naszym obecnym zadaniem wic musi by to, by znale naturalny jaki przypadek, gdzie zdolno sprawcz i dziaanie przyczyny

mona jasno uj myl i zrozumie bez obawy nieja snoci lub bdu. W badaniu tym bardzo ma zacht daje nam ogromna rnorodno, jak znajdujemy w pogldach tych filo zofw, ktrzy mieli roszczenie do tego, i wyjaniaj tajemn si i energi przyczyn *. S tacy, ktrzy twier dz, i ciaa dziaaj dziki swej formie substancjalnej; s inni, ktrzy twierdz, e dziaaj dziki swym cechom czy wasnociom; jest wielu, ktrzy twierdz, e dziki swej materii i formie; niektrzy znowu, e dziki formie i wasnociom; a jeszcze inni, e dziki pewnym przymio tom i wadzom rnym od tego wszystkiego. Wszystkie te pogldy i odczucia mieszaj si i tworz odmiany na tysic rnych sposobw; i daj siln presumpcj, e a den z nich nie ma solidnej podstawy i nie jest oczywisty i e upatruje si jak zdolno sprawcz w tej czy innej ze znanych wasnoci materii cakowicie bezpodstawnie. Presumpcja ta narzuca si nam tym bardziej, gdy zwa ymy, e te zasady wyjanienia: formy substancjalne, wasnoci i zdolnoci nie s w rzeczywistoci adn ze znanych wasnoci cia i e s cakowicie nieuchwytne rozumowo i nie dadz si wyjani. Oczywist bowiem jest rzecz, e filozofowie nigdy nie byliby si uciekali do takich ciemnych i niepewnych zasad, gdyby byli zna leli takie zasady, ktre s jasne i zrozumiae; zwaszcza w takiej sprawie jak ta, ktr musi obejmowa najprostszy nawet rozum, a moe i same zmysy. Oglnie biorc, moemy wyprowadzi konkluzj, e nie mona w adnym poszczeglnym przypadku wskaza tego czynnika, w kt rym tkwi sia i sprawno przyczyny; i e zarwno naj bardziej subtelne jak i najbardziej wulgarne sposoby ro* Patrz Malebranche, Ks. IV cz. II rozdz. III i ilustracje.

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III,i

I, III,i4

O idei powizania koniecznego

zumienia tej rzeczy s w rwnym stopniu bezradne w tej sprawie. Jeeli kto zechce obali to twierdzenie, nie po trzebuje zada sobie trudu i wynajdowa dugich rozu mowa; niechaj raczej od razu wskae przykad przy czyny, gdzie znajdziemy moc czy zasad sprawcz. Cz sto zmuszeni jestemy rzuca to wyzwanie, jako e jest to niemal jedyny rodek, by dowie w filozofii tez ne gatywn. e mae powodzenie miay wszystkie prby, aeby okreli t moc dziaania, to wreszcie zmusio filozofw do konkluzji, i istotna sia i zdolno sprawcza, jaka istnieje w naturze, jest nam cakowicie nieznana, i e na prno szukamy jej we wszystkich znanych nam wasno ciach materii. W tym wszyscy filozofowie s niemal jedno mylni; i tylko we wniosku, jaki std wyprowadzaj, ujawnia si rnica, jak rzecz czuj. Oto bowiem niekt rzy z nich, szczeglnie kartezjanie, ustaliwszy jako zasad, i dokadnie znamy istot materii, wyprowadzili std cakiem naturalny wniosek, i nie jest ona wyposaona w adn zdolno sprawcz i e nie moe sama przez si dawa impulsu ruchowego ani wytwarza adnego z tych skutkw, jakie jej przypisujemy. Wobec tego, e istota materii polega na rozcigoci i e rozcigo implikuje nie ruch aktualny, lecz tylko zdolno do ru chu, przeto wnioskuj oni, e energia, ktra wytwarza ruch, nie moe lee w samej rozcigoci. Ta konkluzja prowadzi ich do innej, ktr uwaaj za cakowicie nieuchronn. Materia, powiadaj, jest sama w sobie cakowicie nieaktywna i pozbawiona wszelkiej mocy, dziki ktrej mogaby wytwarza ruch, podtrzy mywa go, albo go udziela. e jednak te skutki s oczy wiste dla naszych zmysw i e moc, ktra je wytwarza, trzeba gdzie umieci, przeto ley ona w Bstwie, czyli

w istocie boskiej, ktra posiada w swej naturze wszelk najwysz doskonao. Bstwo wic jest pierwsz zasad poruszajc we wszechwiecie i jest nie tylko tym, kto pierwszy stworzy materi i da jej impuls pocztkowy, lecz rwnie tym, ktry stale realizujc sw wszechmoc podtrzymuje istnienie materii i kolejno obdzielaj wszyst kimi tymi ruchami, ksztatami i wasnociami, w jakie jest wyposaona. Ten pogld z pewnoci jest bardzo interesujcy i godny naszej uwagi; lecz okae si, e zbdne jest rozwaa go na tym miejscu, jeli zastanowimy si przez chwil, jaki jest nasz cel obecny, gdy go bierzemy pod uwag. Usta lilimy jako zasad, e wszystkie idee wywodz si z im presji lub z jakich wczeniejszych percepcji i e zatem niemoliw jest rzecz, bymy mogli mie jak ide mocy i zdolnoci sprawczej, nim bdzie mona znale jakie przykady, gdzie t moc postrzegam)! w jej dziaaniu. Ot wobec tego, e takich przykadw nigdy nie mona znale w adnym ciele, przeto kartezjanie, opierajc si na swej zasadzie idei wrodzonej, uciekaj si do naj wyszego ducha czy bstwa, ktre uwaaj za jedyny byt aktywny we wszechwiecie i za bezporedni przyczyn wszelkiej zmiany zachodzcej w materii. Jeli jednak przyjmiemy, e zasada idei wrodzonych jest faszywa, to wynika std, e to, i przyjmiemy to bstwo, nic nam nie pomoe w wyjanieniu tej idei zdolnoci dziaania, kt rego to wyjanienia szukamy na prno we wszystkich rzeczach, jakie ukazuj si naszym zmysom lub jakie przedstawiamy sobie wewntrznie w naszych wasnych umysach. Jeli bowiem kada idea wywodzi si z impresji, to i idea bstwa wywodzi si z tego samego rda; i jeli adna impresja ani zmysowa, ani refleksyjna nie za wiera w sobie adnej siy i adnej zdolnoci sprawczej,
Traktat 15 o naturze ludzkiej t. I

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,14

l, 1 1 1 ,1 4

O idei powizania koniecznego

213

to rwnie niemoliw rzecz jest znale, a nawet wyobra zi sobie jak tak zasad aktywn w bstwie. Poniewa filozofowie ci wyprowadzili std konkluzj, e materia nie moe by wyposaona w adn zasad sprawczoci, skoro jest niemoliwe odkry w niej tak zasad, przeto ten sam tok rozumowania winien by ich doprowadzi do tego, iby wyczyli t zasad z istoty najwyszej. Jeli za uwaaj, e ten pogld jest niedorzeczny i bez bony, jakim on jest rzeczywicie, to powiem im, jak mog go unikn; a mianowicie, wyprowadzajc od razu na samym pocztku konkluzj, e nie posiadaj adekwatnej idei mocy czy te zdolnoci sprawczej, skoro nie s zdolni odkry choby jednego przypadku tej mocy ani w ciele, ani w duchu, ani w istotach wyszych, ani te w niszych. Nieunikniona jest ta sama konkluzja z zaoenia, jakie przyjmuj ci, ktrzy utrzymuj, e wtrne przyczyny po siadaj zdolno sprawcz, i ktrzy przypisuj pochodn, lecz realn moc i energi materii. Jak bowiem sami wyznaj, energia ta ley nie w jednej ze znanych wasnoci materii; a zatem pozostaje tu trudno co do rda idei tej energii. Jeli rzeczywicie mamy ide mocy, to moemy przypisa moc nieznanej wasnoci. e jednak jest nie moliwe, by ta idea moga si wywodzi z takiej wasnoci, i e w znanych wasnociach nie ma nic takiego, co mo goby wytwarza t moc, przeto wynika std, i mamimy sami siebie, gdy wyobraamy sobie, i posiadamy jak ide tego rodzaju, jak to si rozumie t rzecz potocznie. Wszystkie idee wywodz si z impresji i reprezentuj impresje. Nie mamy za adnej impresji, ktra by za wieraa jak moc czy zdolno sprawcz. A zatem nie mamy nigdy adnej idei takiej mocy. Ustalono jako zasad pewn, e idee oglne czy abstrak cyjne nie s niczym innym ni ideami indywidualnymi,

ujmowanymi w pewnym wietle, i e gdy ujmujemy myl jak rzecz, to niepodobna wyczy z tej myli wszelkich poszczeglnych stopni iloci i jakoci, podobnie jak niepodobna ich wyczy z realnej natury rzeczy. Gdybymy wic posiadali jak ide mocy w ogle, mu sielibymy rwnie mc przedstawi sobie w myli pewne szczeglne rodzaje tej mocy; e za moc nie moe istnie sama w oderwaniu, lecz jest zawsze uwaana za atrybut jakiego bytu czy istnienia, przeto musimy mc umieci t moc w jakim okrelonym szczeglnym bycie i przed stawia sobie ten byt jako wyposaony w realn si i ener gi, dziki ktrym taki a taki skutek szczeglny wynika w sposb konieczny z dziaania tej mocy. Musimy wic wyranie i szczegowo pojmowa to powizanie pomi dzy przyczyn i skutkiem; i musimy mc orzeka na sam widok jednego z nich, e drugie musi poprzedza lub na stpowa. Tak to wanie naprawd przedstawiamy so bie okrelon moc szczegln w jakim okrelonym ciele; e za idea oglna jest niemoliwa bez indywidualnej, przeto gdzie niemoliwa jest ta ostatnia, tam jest pewne, e i pierwsza nigdy istnie nie moe. Ot nic nie jest bardziej oczywiste ni to, e umys ludzki nie moe wy tworzy sobie takiej idei dwch rzeczy, iby przedstawia sobie pojciowo jakie powizanie midzy nimi lub ro zumie wyranie t moc czy zdolno sprawcz, jak one s powizane ze sob. Takie powizanie rwnaoby si do wodowi i pocigaoby za sob, e absolutnie byoby nie moliwe, iby jedna rzecz nie nastpowaa po drugiej lub eby mona byo sobie przedstawi, i nie nastpuje po drugiej. A taki rodzaj powizania juemy byli od rzucili we wszystkich przypadkach. Jeli kto jest prze ciwnego zdania i myli, e zdoby pojcie mocy na jakiej poszczeglnej rzeczy, to pragnbym, by mi wskaza t 15*

214

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, 111,14

I, 1 1 1 ,1 4

O idei powizania koniecznego

215

rzecz. Lecz pki nie spotkam takiego czowieka, na co nie mam adnej nadziei, nie mog si powstrzyma od wniosku, e skoro nigdy nie moemy poj wyranie, jak pewna szczeglna moc mogaby tkwi w jakiej okrelonej poszczeglnej rzeczy, to mamimy sami sie bie, wyobraajc sobie, i moemy tworzy takie idee oglne. Oglnie tedy moemy wyprowadzi wniosek, e gdy mwimy o jakim bycie wyszym czy niszym, i jest obdarzony jak moc czy si proporcjonaln do odpo wiednich skutkw; lub gdy mwimy o powizaniu ko niecznym midzy rzeczami i przyjmujemy, e powiza nie to zaley od zdolnoci sprawczej lub energii, w jakie kada z tych rzeczy jest wyposaona, to we wszystkie te wyraenia, tak zastosowane, nie wkadamy w istocie rze czy adnego znaczenia i operujemy tylko potocznymi wyrazami, nie wic z nimi jasnych i okrelonych idei. Lecz e jest bardziej prawdopodobne, i te wyraenia trac tu swoje waciwe znaczenie przez to, e s le zastosowane, ni dlatego, e go nigdy nie miay, przeto dobrze bdzie podda jeszcze innemu rozwaaniu t spraw, by si przekona, czy nie mona by odkry na tury i rda tych idei, jakie z nimi wiemy. Zamy, e dane nam s dwie rzeczy, z ktrych jedna jest przyczyn, a druga skutkiem; jasne jest, e z samego rozwaania jednej z nich, czy te nawet obu, nigdy nie dojdziemy do tego, bymy postrzegali ni wic, ktra je czy, lub bymy byli zdolni orzec z pewnoci, e jest midzy nimi zwizek. A zatem nie z jakiego jednego przypadku z osobna dochodzimy do idei przyczyny i skutku, koniecznego powizania, mocy, siy, energii i zdolnoci sprawczej. Gdybymy widywali tylko szczeglne powizania rzeczy, w kadym przypadku cakowicie r-

nych jedna od drugiej, nie bylibymy zdolni wytworzy sobie takich idei. Lecz zamy znw, e obserwujemy wiele przyka dw, w ktrych te same rzeczy s zawsze powizane ze sob; tu bezporednio przedstawiamy sobie powizanie midzy nimi i zaczynamy wyprowadza wniosek z jednej o drugiej. Ta wielo przykadw podobnych zatem sta nowi waciw istot mocy czy powizania i jest rdem, / ktrego powstaje idea tej mocy czy powizania. Aeby wic zrozumie ide mocy, musimy rozwaa t mnogo; i nie potrzebuj nic wicej do tego, by da rozwizanie tej trudnoci, ktra nam tak dugo sprawiaa kopot. Oto bowiem rozumuj, jak nastpuje. Powtarzanie po dobnych dokadnie przykadw nigdy nie moe samo da pocztku jakiej idei pierwotnej, rnej od tego, co mona znale w kadym poszczeglnym przykadzie: stwierdzi limy to wyej w obserwacji i wynika to w sposb oczywisty z naszej podstawowej zasady, i wszystkie idee s kopiami impresji. Jeli wic idea mocy jest now ide pier wotn, ktrej nie mona znale w adnym poszczegl nym przykadzie, a ktra przecie powstaje, gdy powta rzaj si przykady podobne, to std wynika, e samo powtarzanie nie ma tego skutku, lecz musi bd odkrywa, bd wytwarza co nowego, co jest rdem tej idei. Gdyby powtarzanie ani nie odkrywao, ani nie wytwa rzao nic nowego, to nasze idee mogyby si dziki niemu mnoy, lecz nie rozszerzayby si poza to, czym s na podstawie obserwacji jednego poszczeglnego przykadu. Wszelkie wic rozszerzenie (takie jak idea mocy lub powizania), ktre powstaje z mnogoci przykadw po dobnych, jest kopi jakich skutkw tej mnogoci i zosta nie dokadnie zrozumiane, gdy zrozumiemy te skutki. Gdziekolwiek znajdujemy, e jaka nowa rzecz zostaje

2l6

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, in,14

O idei powizania koniecznego

217

odkryta lub wytworzona przez powtrzenie, tam musimy lokowa t moc; nie moemy jej za nigdy szuka w adnej innej rzeczy. Lecz oto jest rzecz oczywist po pierwsze to, e powt rzenie podobnych rzeczy w podobnych stosunkach na stpstwa i stycznoci nie odkrywa nam nic nowego w adnej z tych rzeczy; albowiem nie moemy wyprowadzi a dnego wniosku z tego powtrzenia ani uczyni go przed miotem rozumowania dowodowego, czy te ustalajcego prawdopodobiestwo: to ju powyej wykazalimy *. Lecz gdybymy nawet zaoyli, e moemy wycign wnio sek, to dla obecnej sprawy nie miaoby to adnego zna czenia, aden bowiem rodzaj rozumowania nie moe da pocztku nowej idei, takiej jak idea mocy; ilekro rozumujemy, musimy wszak uprzednio by w posiadaniu idei jasnych, ktre mogyby by przedmiotem naszego rozumowania. Pojcie zawsze musi poprzedza rozumienie; gdy jedno jest niejasne, drugie jest niepewne; gdy jedno zawodzi, musi zawie rwnie drugie. Po wtre, jest rzecz pewn, e to powtarzanie rzeczy podobnych w sytuacjach podobnych nie wytwarza nic nowego ani w samych tych rzeczach, ani w adnym ciele poza nimi. atwo wszak przyzna kady, e liczne przykady powizania podobnych przyczyn i skutkw, jakimi roz porzdzamy, s same w sobie cakowicie niezalene i e udzielenie ruchu, ktre, jak widz, wynika w chwili obecnej z tego, e jedna bila uderzya drug, jest cako wicie rne od tego udzielenia ruchu, jakie powstao, jak widziaem, z takiego impulsu przed dwunastu miesicami. Te impulsy nie maj adnego wpywu jeden na drugi. S cakowicie oddzielone od siebie czasem i miejscem;
* Rozdz. VI.

i jeden z nich mg by powsta i da ruch bili, choby drugi nigdy si nie zjawi. A wic stae powizanie dwch rzeczy i niezmienne podobiestwo stosunkw nastpstwa i stycznoci midzy nimi nie odkrywa i nie wytwarza nam w nich nic nowego. Lecz z tego to podobiestwa wywodz si idee ko niecznoci, mocy i zdolnoci sprawczej. Te idee zatem reprezentuj nie jak okrelon cech, ktra przynaley lub moe przynalee danym rzeczom, jakie s powizane ze sob niezmiennie. Jest to argument, ktrego, jak si okae, zupenie obali nie mona bez wzgldu na to, z jakiego punktu widzenia bdziemy go rozwaali. Po dobne przykady s wci pierwszym rdem naszej idei mocy czy koniecznoci; a jednoczenie nie maj one wpywu mimo swego podobiestwa ani na siebie wza jemnie, ani na adn rzecz poza nimi. Musimy wic zwrci si w jak inn stron, szukajc rda tej idei. Jakkolwiek rne przykady podobne, ktre daj po cztek idei mocy, nie maj wpywu jeden na drugi i nie mog nigdy wytworzy jakiej nowej wasnoci w rzeczy rozwaanej, ktra by bya modelem tej idei, to przecie obserwacja tego podobiestwa wytwarza now impresj w umyle, ktra jest rzeczywistym modelem tej idei. Stwierdziwszy bowiem podobiestwo w dostatecznej iloci przykadw, czujemy bezporednio, e nasz umys skonny jest do tego, by przechodzi od jednej rzeczy do drugiej, ktra jej zwykle towarzyszy, oraz do tego, by j sobie przedstawia w bardziej silnym wietle z racji tego sto sunku, w jakim pozostaj. Ta skonno umysu jest je dynym skutkiem tego podobiestwa; i wobec tego musi by tym samym, co moc czy zdolno sprawcza, ktrej idea wywodzi si z tego podobiestwa. Liczne przypadki podobnych powiza prowadz nas do tego, e tworzymy

2l8

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, III,i

O idei powizania koniecznego

219

sobie pojcie mocy i koniecznoci. Te przykady same w sobie s cakowicie rne jeden od drugiego i nie ma midzy nimi adnego zwizku poza tym, jaki tworzy midzy nimi umys, ktry je obserwuje i ktry zbiera i czy ich idee. Konieczno tedy jest wynikiem tej obser wacji i nie jest niczym innym ni wewntrzn impresj umysu lub skonnoci do tego, eby przenosi nasze myli z jednej rzeczy na drug. Nie rozwaajc tej sprawy z tego stanowiska, nie moemy nigdy doj do pojcia koniecznoci, choby najbardziej dalekiego od rzeczy, i nie moemy by zdolni, by przypisywa konieczno czy to rzeczom zewntrznym, czy wewntrznym, duchowi czy ciau, przyczynom czy te skutkom. Konieczne powizanie midzy przyczynami a skutkami jest podstaw naszego wnioskowania z jednych o drugich. Podstaw wnioskowania naszego jest przejcie, ktre si opiera na zwizku powstaym przez nawyk. Te rzeczy wic s jednym i tym samym. Idea koniecznoci powstaje z jakiej impresji. Lecz nie ma impresji, ktr by daway nasze zmysy i ktra by moga dawa pocztek tej idei. Musi si wic ona wywo dzi z jakiej impresji wewntrznej czy te z impresji re-fleksywnej. Nie ma jednak adnej impresji wewntrznej, ktra by pozostawaa w jakim stosunku do zajmujcej nas tu sprawy, poza t skonnoci, ktr wytwarza na wyk, do tego, iby przechodzi od jakiej okrelonej rze czy do idei rzeczy, ktra jej zwykle towarzyszy. To wic jest istot koniecznoci. Oglnie biorc, konieczno jest czym, co istnieje w umyle, nie za w rzeczach; i nie moemy nigdy wytworzy sobie choby najbardziej odleg ej idei tej koniecznoci jako wasnoci tkwicej w ciaach. Albo nie mamy w ogle idei koniecznoci, albo koniecz no nie jest niczym innym ni skonnoci myli do tego,

iby przechodzi od przyczyn do skutkw i od skutkw do przyczyn zgodnie z ich powizaniem w dowiadczeniu. Podobnie wic jak konieczno, ktra sprawia, e dwa razy dwa jest cztery, czy te e kty trjkta s rwne dwm prostym, ley jedynie w akcie rozumu, w ktrym rozwaamy i porwnujemy te idee, tak samo koniecz no lub moc, jaka czy przyczyny i skutki, ley w skon noci umysu do tego, iby przechodzi od jednej rzeczy do drugiej. Zdolno sprawcza, czy te energia przyczyn, nie mieci si ani w samych przyczynach, ani w bstwie, ani w zbienoci tych dwch zasad, lecz naley cako wicie do duszy, ktra rozwaa powizanie dwch czy wicej rzeczy we wszystkich minionych przypadkach. Tu wanie mieci si rzeczywista moc przyczyn cznie z ich powizaniem i koniecznoci. Zdaj sobie spraw, e ze wszystkich paradoksw, ja kie miaem lub bd mia pniej sposobno wysun w toku tego traktatu, ten tutaj jest najbardziej jaskrawy i e tylko pod naciskiem jakiego bezspornego dowodu i rozumowania zostanie on, mog mie nadziej, przyjty i e przezwyciy zastarzae przesdy ludzkoci. Nim po godzimy si z t tez, jake czsto musimy powtarza samym sobie rzeczy nastpujce: e sam widok jakich dwch rzeczy lub dziaa, choby nie wiedzie jak ze sob zwizanych, nigdy nie moe nam da jakiej idei mocy lub zwizku midzy tymi rzeczami; e idea ta powstaje std, i powtarza si ten zwizek midzy nimi; e powta rzanie si to ani nie odkrywa nic w rzeczach rozwaa nych, ani nic nie wywouje przyczynowo, lecz ma wpyw jedynie na umys dziki tej skonnoci opartej na nawyku do przejcia od jednej rzeczy do drugiej, ktr to skonno wytwarza; e wic to przejcie nawykowe jest to same z moc i koniecznoci, ktre, co za tym idzie,

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, III,i4

1 ,1 1 1 ,1 4

O idei powizania koniecznego

s wasnociami percepcji, nie za rzeczy i s doznawane wewntrznie przez dusz, nie za postrzegane na zew ntrz w ciaach. Zazwyczaj zdziwienie towarzyszy kadej rzeczy niezwykej; i zmienia si ono bezporednio w po dziw najwyszego stopnia lub pogard, zalenie od tego, czy dan rzecz aprobujemy czy dezaprobujemy. Oba wiam si bardzo, e chocia powyej przedstawione ro zumowanie wydaje mi si najkrtsze i najbardziej prze konywajce spord tych, jakie mog sobie wyobrazi, to przecie u wikszoci czytelnikw przeway uprzedze nie umysu i usposobi ich nieprzychylnie do tezy obecnej. To nieprzychylne uprzedzenie atwo wytumaczy. Znana to wszystkim rzecz, e umys ma wielk skon no, iby rozprasza si na rzeczy zewntrzne i eby wiza z nimi jakie impresje wewntrzne, ktrych one s przyczyn i ktre zawsze zjawiaj si w umyle w tym sa mym czasie, gdy dane rzeczy ukazuj si zmysom. Tak pewne dwiki i zapachy zawsze towarzysz pewnym rzeczom widzialnym; std cakiem naturalnie wyobra amy sobie, e zachodzi powizanie, nawet co do miejsca, midzy tymi rzeczami i wasnociami, cho te wasnoci mog by takie, i nie dopuszczaj takiego powizania i w istocie rzeczy nie istniej nigdzie. Lecz o tym szerzej bdziemy mwili pniej *. Na razie wystarczy stwier dzi, e ta sama skonno jest powodem, dlaczego przyj mujemy, i konieczno i moc le w rzeczach, ktre rozwaamy, nie za w naszym umyle, ktry je rozwaa; niemniej nie jest dla nas rzecz moliw, ibymy sobie wytworzyli idee tej wasnoci, choby najbardziej odleg, jeli nie przyjmiemy, e konieczno ta polega na skon noci umysu do tego, iby przechodzi od idei jakiej rzeczy do idei tej rzeczy, ktra jej towarzyszy zazwyczaj.
* Cz IV, rozdz. V. -

Lecz chocia to wanie byoby jedynym rozumnym wyjanieniem, jakie moemy da co do koniecznoci, to przecie koncepcja przeciwna jest tak zakorzeniona w umy le i zwizana z zasadami wyej wymienionymi, i nie wtpi, e moje poczucie bdzie traktowane przez wielu jako dziwaczne i mieszne. Co! Zdolno sprawcza przy czyn polega na jakiej skonnoci umysu! Jak gdyby przyczyny nie dziaay cakiem niezalenie od umysu i jak gdyby nie trwao ich dziaanie, choby nawet nie istnia aden umys, ktry by mg je rozwaa lub o nich myle. Myl moe, to prawda, zalee od przyczyn w swoich dziaaniach, lecz przyczyny nie mog zalee od myli. Jest to odwraca porzdek rzeczy i czyni po chodnym to, co naprawd jest pierwotne. Kademu dziaaniu odpowiada pewna moc; i moc ta musi mieci si w ciele, ktre dziaa. Jeli usuniemy moc z jednej przyczyny, musimy j przypisa jakiej innej. Lecz usun j z wszelkich przyczyn i przypisa jakiej istocie, ktra w aden sposb nie jest zwizana ani z przyczyn, ani ze skutkiem, lecz tylko je postrzega to jest gruba nie dorzeczno, sprzeczna z najbardziej pewnymi zasadami ludzkiego rozumu. Na wszystkie te argumenty odpowiedzie mog tylko to, i rzecz si ma tutaj tak samo, jak gdyby czowiek lepy mia roszczenie, e znajduje bardzo wiele niedo rzecznoci w zaoeniu, i barwa szkaratna nie jest to sama z dwikiem trbki lub e wiato nie jest tym sa mym, co twardo. Jeeli w istocie rzeczy nie mamy idei mocy czy zdolnoci sprawczej w adnej rzeczy, ani te idei realnego powizania midzy przyczynami i skutkami, to mao bdzie poytku z tego, e dowiedziemy, i zdol no sprawcza jest niezbdna we wszelkich oddziaywa niach. Nie rozumiemy sami tego, co w ten sposb m-

O wiedzy i prawdopodobiestwie
.- -

O idei powizania koniecznego

wimy, lecz ignorancko mieszamy idee, ktre s cakowicie rne od siebie. Istotnie gotw jestem uzna, e moe by wiele wasnoci, zarwno w rzeczych materialnych, jak niematerialnych, ktrych my cakowicie nie znamy; lecz jeli nam si bdzie podobao nazywa te wasnoci moc czy zdolnoci sprawcz, to nie bdzie to miao wiel kich konsekwencji dla wiata. Lecz gdy zamiast rozumie przez to te nieznane wasnoci, chcemy, by terminy moc i zdolno sprawcza oznaczay co, o czym posiadamy jasne pojcie i co jest niezgodne z tamtymi rzeczami, do kt rych je stosujemy, to niejasno i bd wkradaj si do naszych myli i faszywa filozofia sprowadza nas z prostej drogi. Tak si rzecz ma, gdy przenosimy skonno naszej myli na rzeczy zewntrzne i gdy przyjmujemy jakie realne i zrozumiae powizanie midzy nimi, gdy tym czasem jest to wasno, ktra moe przynalee tylko umysowi, co rozwaa te rzeczy. Moe kto powiedzie, i dziaania w naturze s nie zalene od naszej myli i rozumowania; to ja uznaj; i zgodnie z tym stwierdziem powyej, e rzeczy pozostaj do siebie w stosunkach stycznoci i nastpstwa; e rzeczy podobne, jak mona zaobserwowa na wielu przyka dach, pozostaj w stosunkach podobnych; e wreszcie wszystko to jest niezalene od operacji rozumu i od nich wczeniejsze. Jeli jednak posuniemy si dalej i przypi szemy moc czy powizanie konieczne tym rzeczom, to tego ju nie moemy nigdy w nich spostrzec, lecz ide tego musimy wyprowadzi z naszych przey, jakich do znajemy, rozwaajc te rzeczy. I w tym id tak daleko, e gotw jestem zastpi to moje rozumowanie obecne przykadem, uciekajc si do pewnego subtelnego chwytu, ktry nietrudno bdzie zrozumie. Gdy jaka rzecz zjawi si przed nami, to natychmiast

daje ona umysowi yw ide innej rzeczy, ktra zazwy czaj towarzyszy tamtej; i ta skonno 223 umysu tworzy powizanie konieczne midzy tymi rzeczami. Lecz gdy skierujemy nasz uwag inaczej, z rzeczy na percepcje, to w tym przypadku impresje naley uwaa za przyczyn, yw za ide za skutek; koniecznym za powizaniem jest tu nowa skonno, jak czujemy do tego, iby prze chodzi od idei jednej z tych rzeczy do idei drugiej. Za sada wica nasze percepcje wewntrzne jest rwnie nieuchwytna dla rozumu, jak zasada, ktra wie rzeczy zewntrzne; i nie znamy jej inaczej ni z dowiadczenia. Ot teraz natur i skutki dowiadczenia zbadalimy ju i wyjanili dostatecznie powyej. Nie daje nam ona nigdy wgldu w struktur wewntrzn ani w zasad przyczynowego oddziaywania jednych rzeczy na inne, lecz tylko przyzwyczaja umys do tego, iby przechodzi od jednej rzeczy do drugiej. Czas teraz zebra te rne fazy naszego rozumowania i, czc je w jedno, stworzy cis definicj stosunku midzy przyczyn i skutkiem, co stanowi przedmiot na szego obecnego dociekania. Tego porzdku rozwaa, a mianowicie tego, e najpierw badalimy nasze wniosko wanie ze stosunku przyczynowego, a pniej dopiero wy janilimy sam ten stosunek, nie mona byoby wyba czy, gdyby mona byo postpi tu w inny sposb. e jednak natura tego stosunku tak bardzo zaley od natury owego wniosku, bylimy zmuszeni obra t pozornie opaczn drog i operowa pewnymi terminami, nim by limy zdolni cile je zdefiniowa, czyli ustali ich zna czenie. Poprawimy teraz nasz bd, dajc cis definicj przyczyny i skutku. Mona da dwie definicje tego stosunku, ktre rni si od siebie tylko tym, i daj dwa odmienne rzuty oka

224

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III,i4

I, 111,14

O idei powizania koniecznego

225

na t sam rzecz i ka nam rozwaa ten stosunek bd jako filozoficzny, bd jako naturalny, bd jako porwna nie dwch idei, bd te jako ich skojarzenie. Moemy zdefiniowa przyczyn jako rzecz, ktra poprzedza i ktra jest styczna z inn rzecz, przy tym wszystkie rzeczy, ktre s podobne do pierwszej, znajduj si w po dobnych stosunkach poprzedzania i stycznoci do tych rzeczy, ktre podobne s do drugiej". Gdyby kto uwaa t definicj za wadliw dlatego, e oparta jest na rzeczach obcych samej przyczynie, to moemy j zastpi inn. A mianowicie, moemy powiedzie, i przyczyna jest rzecz, ktra poprzedza i jest styczna z inn rzecz i tak z ni zwizana, e idea jednej z nich skania umys do tego, i tworzy ide drugiej rzeczy, i e impresja, jak daje jedna, skania umys do tego, i tworzy bardziej yw ide drugiej". Gdyby za kto chcia i t defmicj-odrzuci z tej samej racji, to nie umiabym znale innego na to sposobu ni to, iby ci, ktrzy ujawniaj t draliwo, zastpili sami t definicj inn, bardziej suszn. Co do mnie, to musz si przyzna, i nie jestem zdolny tego si podj. Gdy badam z najwysz skrupu latnoci te rzeczy, ktre potocznie nazywamy przyczy nami i skutkami, to znajduj, rozwaajc jaki przykad konkretny, e jedna rzecz jest wczeniejsza od drugiej i z ni styczna; rozszerzajc za krg moich rozwaa na wiele przykadw, znajduj tylko, e podobne rzeczy stale pozostaj w podobnych stosunkach nastpstwa i stycz noci. Gdy za znowu rozwaam wpyw tego staego po wizania, to spostrzegani, e taki stosunek nie moe nigdy by przedmiotem rozumowania i nigdy nie moe wywiera wpywu na umys inaczej ni drog nawyku, ktry sprawia, i wyobrania dokonuje przejcia od idei jednej rzeczy do idei rzeczy, ktra jej stale towa-

rzyszy, i od impresji jednej rzeczy do bardziej ywej idei drugiej rzeczy. Choby wydao si nie wiedzie jak dziwne i niezwyke, e tak czuj te rzeczy, myl, e bez owocne by byo robi sobie kopot dalszym badaniem tej sprawy i myleniem o niej, i poprzestan na tym, jako na ustalonych zasadach. Nim jednak porzucimy ten temat, bdzie wskazane prowadzi pewne wnioski, z ktrych pomoc bdziemy .ogli usun wiele przesdw i bdw potocznych, jakie ardzo zawayy w filozofii. Z wyoonej tu koncepcji oemy przede wszystkim wyprowadzi wniosek, e szelkie przyczyny s takiego samego rodzaju i e w szcze-'glnoci nie ma podstawy do tego, ibymy rozrniali, jak to czasem czynimy, midzy przyczynami sprawczymi a przyczynami sine qua non; albo midzy przyczynami sprawczymi oraz przyczynami formalnymi, materialnymi, przykadowymi i celowymi. Wobec tego bowiem, e na sza idea zdolnoci sprawczej wywodzi si ze staego po wizania dwch rzeczy, przeto gdziekolwiek to stwierdzamy, tam przyczyna jest sprawcza; gdzie za tego nie stwierdzamy, tam nie moe by przyczyny adnego in nego rodzaju. Z tej samej racji musimy odrzuci rozr nienie midzy przyczyn a okazj, jeli przez t ostatni rozumie jak rzecz rn od pierwszej. Jeli w tym, co nazywamy okazj, zawiera si implicite powizanie stae, to jest to realna przyczyna. Jeli si za nie za wiera, to nie ma w ogle adnego stosunku i nie ma podstawy, iby na tym oprze jaki argument czy jakie rozumowanie. Po wtre, ten sam tok rozumowania kae nam wypro wadzi wniosek, e istnieje tylko jeden rodzaj koniecznoci, jako e istnieje tylko jeden rodzaj przyczyny, i e potoczne rozrnienie midzy koniecznoci moraln a fizyczn nie

226

O wiedzy i prawdopodobiestwie

l, 111,14

i, m,i4

O idei powizania koniecznego

327

ma adnej podstawy w naturze. To staje si jasne na podstawie powyej podanego wyjanienia koniecznoci. Stae powizanie rzeczy wraz z pewn skonnoci umysu stanowi konieczno fizyczn; gdy tych dwch elementw nie ma, to zachodzi przypadek. Poniewa za rzeczy albo s ze sob powizane, albo nie s, i poniewa umys musi by albo skonny do tego, eby przechodzi od jednej z danych rzeczy do drugiej, albo nie jest skonny, przeto niepodobna przyj czego poredniego midzy przypadkiem a bezwzgldn koniecznoci. Osabiajc to stae powizanie i t skonno umysu, nie zmieniamy natury koniecznoci; nawet bowiem, gdy chodzi o dzia anie cia, to powizanie to i ta skonno maj rne stopnie staoci i siy, a przez to nie powstaje jaka nowa odmiana tego stosunku. Rozrnienie, jakie czsto czynimy midzy moc a jej ujawnianiem, jest rwnie bezpodstawne. Po trzecie, moemy teraz by zdolni przezwyciy wszelki wstrt i sprzeciw, ktry jest tak naturalny wobec rozumowania rozwinitego powyej, w ktrym staralimy si dowie, e konieczno, by kady pocztek istnienia mia sw przyczyn, nie jest oparta na argumentach bd dowodowych, bd intuicyjnych. Taki pogld nie bdzie si zdawa dziwny po definicjach, ktre podalimy. Jeli definiujemy przyczyn jako rzecz, ktra poprzedza, i ktra jest styczna w stosunku do drugiej, gdzie przy tym wszystkie rzeczy podobne do pierwszej pozostaj w podobnym stosunku wczeniej szci i stycznoci do tych rzeczy, ktre s podobne do drugiej, to moemy atwo poj, e nie ma adnej, abso lutnej ani metafizycznej koniecznoci, iby kademu po cztkowi istnienia towarzyszya taka rzecz. Jeli zdefiniujemy przyczyn jako rzecz, ktra poprzedza inn, jest do niej styczna i tak z ni zwizana w wyobrani, e idea jednej

Z nich skania umyl do tego, i tworzy sobie ide, drugiej, i e impresja jednej skania umyl do tego, i tworzy bardziej yw ide. drugiej, to bdziemy mieli jeszcze mniejsz trudno, by si zgodzi na ten pogld. Taki wpyw na umys sam w sobie jest zupenie niezwyky i niezrozumiay; i nie moemy by pewni tego, i on rzeczywicie zachodzi inaczej ni z dowiadczenia i obserwacji. Dodam tutaj jeszcze wniosek czwarty, a mianowicie, e nie moemy nigdy mie podstawy, by mie przewiad czenie, i istnieje jaka rzecz, ktrej idei nie moemy sobie wytworzy. Albowiem skoro wszelkie nasze rozu mowania dotyczce istnienia wywodz si z przyczyno- woci, i skoro wszelkie nasze rozumowania dotyczce przyczynowoci wywodz si z tego, i stwierdzamy po wizanie rzeczy w dowiadczeniu, nie za moc rozumo wania czy refleksji, to to samo dowiadczenie musi nam dawa pojcie o tych rzeczach i jednoczenie musi usu wa wszelk tajemniczo z naszych wnioskw. Jest to tak oczywiste, e chyba nie zasugiwaoby na nasz uwag, gdyby nie chodzio o to, iby odeprze pewne zarzuty tego rodzaju, jakie mogyby powsta przeciw rozumowaniom dotyczcym materii i substancji, ktre rozwin w dalszym cigu rozwaa. Nie potrzebuj do dawa, e nie jest potrzebna pena wiedza o danej rzeczy, lecz tylko o tych jej wasnociach, ktre istniej wedle naszego przewiadczenia.
Rozdzia XV Reguy, jak sdzi o przyczynach i skutkach

Zgodnie z koncepcj powysz nie ma rzeczy, o kt rych bymy mogli stwierdzi samym na nie spojrzeniem, nie radzc si dowiadczenia, e s przyczynami jakiej
Traktat 16 o naturze ludzkie] t. I

228

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III,i 5

I, 111,15

Reguly, jak sdzi o przyczynach i skutkach

229

innej rzeczy; i nie ma rzeczy, o ktrych bymy z pew noci mogli orzec w ten sam sposb, i nie s przyczynami. Kada rzecz moe wywoa kad inn rzecz. Tworzenie, unicestwienie, ruch, rozumowanie, chcenie wszystkie te rzeczy mog powstawa jedna z drugiej lub te z ja kiejkolwiek innej rzeczy, jak tylko moemy sobie wyobra zi. I nie wyda si to dziwne, gdy porwnamy dwie za sady wyjanione powyej, a mianowicie to, e stae powizanie rzeczy wyznacza ich zwizek przyczynowy oraz *, e waciwie mwic adne rzeczy nie s sobie przeciwne poza istnieniem i nieistnieniem. Gdzie rzeczy nie s sobie prze ciwne, nic nie przeszkadza temu, iby byy ze sob stale powizane, od czego cakowicie zaley stosunek przy czyny i skutku. Skoro wic jest moliwe, iby kada rzecz staa si przyczyn czy skutkiem kadej innej, to bdzie wskazane ustali pewne reguy oglne, dziki ktrym moglibymy wiedzie, kiedy rzeczywicie jedna rzecz jest przyczyn drugiej. 1. Przyczyna i skutek musz by styczne w przestrzeni i czasie. 2. Przyczyna musi by wczeniejsza od skutku. 3. Musi zachodzi staa czno midzy przyczyn i skutkiem. To jest ta gwna wasno, ktra stanowi o tym stosunku. 4. Ta sama przyczyna zawsze wywouje ten sam sku tek i ten sam skutek moe powsta tylko dziki tej samej przyczynie. T zasad wywodzimy z dowiadczenia; jest to podstawa wikszoci naszych rozumowa filozoficz nych. Gdy bowiem z pomoc jasnego dowiadczenia od krylimy przyczyny lub skutki jakiego zjawiska, to na* Cz I. rozdz. ,V.

tychmiast rozszerzamy nasz obserwacj na wszelkie zja wisko tego samego rodzaju, nie czekajc na to stae powta rzanie si, z ktrego wywodzi si pierwsza idea tego stosunku. 5. Jest jeszcze inna zasada, ktra zaley od tamtej, a mianowicie, e gdzie kilka lub wiele rnych przed miotw wywouje ten sam skutek, to musi si to dzia dziki wasnoci, ktra okazuje si wsplna dla nich wszystkich. Albowiem skoro podobne skutki zale od podobnych przyczyn, przeto musimy zawsze przypisywa dziaanie przyczynowe tej okolicznoci, co do ktrej stwierdzamy podobiestwo w rnych przypadkach. 6. Nastpujca zasada oparta jest na tej samej pod stawie : rnica w skutkach dwch rzeczy podobnych musi wynika z tej szczeglnej okolicznoci, co do ktrej one si rni. Albowiem skoro podobne przyczyny zawsze wywouj podobne skutki, to w kadym przypadku, gdzie stwierdzamy, e nasze oczekiwanie zostanie zawie dzione, musimy wnioskowa, i ta nieprawidowo wy nika z jakiej rnicy w przyczynach. 7. Gdy jaka rzecz zwiksza si lub zmniejsza wraz z tym, jak zwiksza si lub zmniejsza jej przyczyna, to naley to uwaa za skutek zoony, wywodzcy si z zespo lenia wielu rnych skutkw, ktre wynikaj z wielu r nych skadnikw przyczyny. Tutaj przyjmuje si, e nie obecno lub obecno jednego skadnika przyczyny zawsze zwizana jest z nieobecnoci lub obecnoci od powiedniego skadnika skutku. To stae powizanie do wodzi dostatecznie, e jeden skadnik jest przyczyn dru giego. Niemniej musimy mie si na bacznoci, by nie wyprowadza takich konkluzji z maej liczby obserwacji. Pewien stopie ciepa sprawia przyjemno. Gdy zmniej szamy to ciepo, zmniejsza si przyjemno. Lecz std nie 16*

230

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, 111,15

I, IH,'5

Reguly, jak sdzi o przyczynach i skutkach

231

wynika, e gdybymy to ciepo powikszali poza pewn granic, to przyjemno podobnie by si zwikszaa. Znaj dujemy bowiem, e zamienia si ona w przykro. 8. sm i ostatni regu, ktr tu zanotuj, jest to, e rzecz, ktra istnieje przez pewien czas w caej swej peni, nie wywoujc skutku, nie jest wyczn przyczyn tego skutku, lecz wymaga, iby z ni wspdziaaa jaka inna zasada, ktra moe poprze i wzmc jej wpyw i dziaanie. Skoro bowiem podobne skutki z koniecznoci rzeczy nastpuj po podobnych przyczynach, przy tym w stycznoci czasowej i przestrzennej, to ich rozdzielenie choby na chwil wskazuje, e te przyczyny nie s przy czynami cakowitymi. Oto cae dane logiki, jakimi uwaam za wskazane ope rowa w moim rozumowaniu; i, by moe, nawet to nie byoby bardzo nieodzowne, mona by to bowiem zast pi naturalnymi zasadami naszego rozumu. Nasi czoowi przedstawiciele scholastyki i logicy nie wykazuj takiej przewagi nad przecitnym czowiekiem w ich rozumo waniu i zdolnoci ujmowania rzeczy, iby to nas miao skania do naladowania ich w tym, i podaj dugi szereg regu i przepisw, jak kierowa nasz wadz s dzenia w filozofii. Wszystkie reguy tego rodzaju bardzo atwo wynale, lecz nader trudno stosowa; i nawet filozofia oparta na dowiadczeniu, ktra wydaje si naj bardziej naturalna i prosta, wymaga najwyszego napi cia ludzkiej wadzy sdzenia. Nie ma zjawiska w naturze, ktre nie byoby zoone z tylu rnych skadnikw i nie zaleao w swym ksztatowaniu od tylu; std te, by doj do punktu decydujcego, musimy starannie oddzieli wszystko, co jest zbdne, i bada w nowych obserwa cjach, czy wszystkie konkretne skadniki w pierwszej obserwacji byy dla niej istotne. Te nowe obserwacje podle-

gaj roztrzsaniu tego samego rodzaju, tak i trzeba wielkiej staoci i konsekwencji, by wytrwa w naszym badaniu; niemniej trzeba jak najwikszej bystroci, by wybra waciw drog pord wielu drg, jakie si otwie raj. Jeeli rzecz si tak ma nawet w filozofii przyrody, to o ile bardziej w filozofii moralnej, gdzie znacznie bardziej skomplikowane s okolicznoci i gdzie te po gldy i poczucia, ktre s tak istotne dla kadej operacji umysu, s tak gboko ukryte i niejasne, i czsto wy mykaj si spod naszej, choby najbardziej natonej uwagi, i ktrych nie tylko nie mona wyjani przyczy nowo, lecz o ktrych nawet istnieniu nie wiemy? Bardzo si obawiam, by mae powodzenie, z jakim si spotykam w moich badaniach, nie day temu spostrzeeniu raczej charakteru przechwaki ni obrony. W tej sprawie jedna tylko rzecz moe mi da pewno, a mianowicie to, e trzeba rozszerzy sfer moich obser wacji, jak tylko mona; tote moe by wskazane na tym miejscu zbada wadz rozumowania zarwno u zwie rzt, jak i u istot ludzkich.
Rozdzia XVI O

rozumie zwierzt

Niemal tak samo mieszne jest zaprzecza prawd oczywist jak zadawa sobie wiele trudu, aeby jej bro ni; adna za prawda nie wydaje mi si bardziej oczy wista ni ta, e zwierzta obdarzone s myl i rozumem rwnie dobrze, jak czowiek. Argumenty w tym przypadku s tak oczywiste, e nie moe ich nie zrozumie najgupszy czowiek i najmniej wiedzcy. Jestemy wiadomi, e my sami, przystosowujc rodki do celw, kierujemy si rozumem i zamiarem i e nie

232

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III, 16

O rozumie zwierzt

233

bez wiadomoci i nie przypadkiem wykonujemy te dzia ania, ktre maj na celu samozachowanie, osignicie przyjemnoci i uniknicie blu. Gdy wic widzimy, e inne istoty w milionie przypadkw wykonuj dziaania podobne i kieruj je ku podobnym celom, to wszystkie nasze zasady rozumowania i wyznaczania prawdopodo biestwa skaniaj nas z nieodpart si do tego, by wie rzy, e istnieje tu rwnie przyczyna podobna. W moim rozumieniu nie potrzeba ilustrowa tego argumentu wy liczajc szczegy. Krtka chwila uwagi da nam wicej tych argumentw, ni potrzeba. Podobiestwo to midzy dziaaniami zwierzt a dziaaniami ludzi jest tak zupene pod tym wzgldem, e pierwsze jakiekolwiek dziaanie pierwszego lepszego zwierzcia, ktre nam si wybra podoba, dostarczy nam bezspornego argumentu przema wiajcego za tez obecn. Teza ta jest rwnie poyteczna, jak oczywista i daje nam pewnego rodzaju kamie probierczy, z ktrego pomoc moemy wyprbowa kady system w tym dziale filo zofii. Z podobiestwa dziaa zewntrznych u zwierzt do dziaa, ktre my sami wykonujemy, sdzimy o tym, e ich wewntrzna strona rwnie podobna jest do naszej; i ta sama zasada rozumowania przeniesiona o krok dalej kae nam wnioskowa, e skoro nasze dziaania wew ntrzne podobne s do siebie, to przyczyny, z ktrych one si wywodz, musz by rwnie podobne. Gdy wic wysuwa si jak hipotez, aby wyjani jak ope racj mylow, ktra jest wsplna ludziom i zwierztom, to musimy stosowa t sam hipotez do jednych i drugich; e za kada suszna hipoteza wytrzyma t prb, przeto mog zaryzykowa i twierdzi, e adna faszywa nigdy nie bdzie zdolna wytrzyma takiej prby. Wspln sab stron tych koncepcji, jakimi posuguj si filo-

zofowie, aeby wyjani dziaania umysu, jest to, e za kadaj one tak subtelno i takie wyrafinowanie myli, jakie nie tylko przerasta uzdolnienia zwierzt, lecz rw nie i dzieci oraz przecitnych ludzi, ktrzy przecie s zdolni do tych samych wzrusze i emocji jak jednostki o najwyszym rozwoju duchowym i rozumie. Taka subtel no jest jasnym dowodem, e koncepcja jest faszywa, podobnie jak przeciwna temu prostota jest dowodem prawdy. Wystawmy wic teraz nasz obecn koncepcj doty czc natury rozumu na t decydujc prb i zobaczmy, czy ona wyjani w rwnym stopniu rozumowania zwie rzt jak i rozumowania ludzi. Tutaj musimy rozrni te dziaania zwierzt, ktre s natury pospolitej i ktre zdaj si pozostawa na jednym poziomie z ich przecitnymi uzdolnieniami, oraz te bar dziej niezwyke przykady pojtnoci, jak ujawniaj zwierzta, gdy chodzi o wasne ich zachowanie i roz mnoenie ich rodzaju. Pies, ktry unika ognia i przepaci, ktry boi si ludzi obcych, a pieci si ze swym panem, daje nam przykad pierwszego rodzaju. Ptak, ktry tak troskliwie i tak skrupulatnie wybiera miejsce i materiay na gniazdo, ktry siedzi na jajach przez czas naleny i w odpowiedniej porze roku i ktry podejmuje rodki ostronoci, jakie zdolny jest podj chemik w swych najsubtelniejszych eksperymentach taki ptak daje nam najywszy przykad dziaa drugiego rodzaju. Co si tyczy pierwszych dziaa, to twierdz, e wyni kaj one z rozumowania, ktre samo w sobie nie jest ani rne, ani oparte na innych zasadach ni to, jakie widzimy w naturze ludzkiej. Trzeba przede wszystkim koniecznie, iby jaka impresja bya dana aktualnie ich pamici lub zmysom, tak iby moga by podstaw ich

234

O wiedzy i prawdopodobiestwie

I, III,i6

I, HI,i6

O rozumie zwierzt

235

sdu. Z tonu gosu pies wnioskuje o gniewie swego pana i przewiduje, e zostanie ukarany. Z pewnego wraenia zmysowego, ktre otrzymuje jego wch, pies wnioskuje, e zwierzyna znajduje si niedaleko od niego. Po wtre wniosek, ktry on wyciga z aktualnie da nych impresji, opiera si na dowiadczeniu i na obser wacji powizania rzeczy w minionych przypadkach. Jeli bdziemy zmieniali to jego dowiadczenie, to zmieni si te jego rozumowanie. Niechaj w cigu pewnego czasu uderzenia nastpuj po pewnym znaku czy ruchu, a p niej po innym znaku czy ruchu, a pies bdzie kolejno wyciga rne wnioski, odpowiednio do najbliszego w czasie dowiadczenia minionego. Ot teraz niechaj jaki filozof uczyni prb i postara si wyjani ten akt umysu, ktry nazywamy przewiad czeniem, i przedstawi zasady, z ktrych ten akt si wy wodzi, niezalenie od wpywu nawyku na wyobrani; i niechaj jego hipoteza w rwnym stopniu da si stosowa do zwierzt, jak do rodzaju ludzkiego. Jeli on to wszystko uczyni, to przyrzekam, e przyjm jego pogld. Lecz jednoczenie dam jako sprawiedliwego warunku, by moja koncepcja zostaa przyjta jako w peni zadowala jca i przekonujca, jeli okae si jedyn, jaka moe wy jani wszystkie te rzeczy. e za to jest jedyna, to jest oczywiste niemal bez wszelkiego rozumowania. Zwierzta z pewnoci nigdy nie spostrzegaj adnego real nego powizania pomidzy rzeczami. A zatem tylko moc dowiadczenia wnioskuj z jednej rzeczy o drugiej. Nie mog one nigdy na podstawie adnych argumentw wy tworzy konkluzji oglnej co do tego, e te rzeczy, ktrych nie miay w swym dowiadczeniu, s podobne do tych, jakie w swym dowiadczeniu spotykay. Tak wic dziaa na nie dowiadczenie jedynie drog nawyku. Wszystko

to byo wystarczajco oczywiste, gdy chodzio o czowieka. Co si tyczy zwierzt, to rwnie nie moe by najlej szego podejrzenia, e to jest mylne; trzeba przyzna, e to jest silnym potwierdzeniem czy te raczej nieodpartym dowodem, i suszna jest moja koncepcja. Nic nie wskazuje dobitniej, jaka jest sia nawyku, gdy chodzi o oswojenie nas z jakim zjawiskiem ni to, i ludzie nie dziwi si operacjom swego wasnego rozumu, a jednoczenie, e podziwiaj instynkt zwierzt i widz trudno w wyjanieniu go po prostu dlatego, i nie mona go sprowadzi do tych samych dokadnie zasad. Jeli uj rzecz, jak naley, to rozum nie jest niczym in nym ni godnym podziwu i niezrozumiaym instynktem w naszych duszach, ktry nas prowadzi poprzez pewien cig idej i obdarza je pewnymi szczeglnymi wasnociami, odpowiednio do ich szczeglnej sytuacji i ich stosunkw do innych idei, z jakimi s powizane. Ten instynkt, to prawda, powstaje na gruncie obserwacji minionej i do wiadczenia; lecz czy kto moe wskaza racj ostateczn, dlaczego minione dowiadczenie i obserwacja daje taki skutek lub te dlaczego tylko natura moe go wytworzy? Natura z pewnoci moe wytworzy wszystko, cokolwiek moe powsta z nawyku: wszak nawyk nie jest niczym innym ni jedn z zasad natury i czerpie ca sw moc z tego wanie rda.

I, IV, i
CZ INNYCH SYSTEMACH FILOZOFII IV O SCEPTYCZNYM I O

O sceptycyzmie w stosunku do rozumu

237

Rozdzia

O sceptycyzmie w stosunku do rozumu We wszystkich naukach, ktre posuguj si dowo dem, reguy s pewne i niezawodne; lecz gdy je stosu jemy, nasze wadze umysu, ktre s omylne i niepewne, atwo bardzo mog si odchyli od tych regu i popa w bd. Musimy wic w kadym rozumowaniu tworzy sobie nowy sd jako hamulec czy rodek kontrolny w sto sunku do naszego pierwszego sdu czy przewiadczenia; i musimy rozszerzy nasze pola widzenia tak, iby obj pewnego rodzaju histori wszystkich przykadw, gdzie nasz rozum zwid nas, i porwna z tymi przykadami, gdzie jego wiadectwo byo suszne i prawdziwe. Rozum nasz trzeba uwaa za rodzaj przyczyny, ktrej prawda jest skutkiem naturalnym; lecz skutkiem takim, i wtargni cie innych przyczyn i niestao naszych si duchowych moe czsto nie dopuci do jego realizacji. Przez to wszelka wiedza schodzi na poziom wiedzy prawdopodobnej; i to prawdopodobiestwo jest wiksze lub mniejsze, zalenie od tego, jakie mamy dowiadczenia co do niezawodnoci czy te zwodniczoci naszego rozumu, i zalenie od tego, czy zagadnienie rozwaane jest proste czy te skompli kowane. Nie ma algebraisty czy te matematyka tak biegego w swej nauce, iby lokowa cae swoje zaufanie w jak

prawd bezporednio po tym, jak j odkryje, i ktry by j uwaa za co wicej ni za rzecz jedynie prawdopo dobn. Za kadym razem, gdy przebiega on na nowo swoje dowody, jego zaufanie wzrasta; jeszcze bardziej wzrasta, gdy znajduje aprobat swoich przyjaci; i do chodzi do najwyszej doskonaoci, gdy ta prawda zdo bywa uznanie powszechne i poklask caego wiata uczo nego. Ot jest rzecz oczywist, e to stopniowe zwik szanie si poczucia pewnoci nie jest niczym innym ni dodawaniem nowych prawdopodobiestw; i wywodzi si ono ze staego powizania przyczyn i skutkw w minionym dowiadczeniu i obserwacji. W dugich i wanych rachunkach kupcy rzadko za wierzaj niezawodnej pewnoci liczb, jeli chc by pewni swej sprawy; lecz pomysowo konstruujc swe rachunki, podnosz prawdopodobiestwo ponad to, co moe da wprawa i dowiadczenie rachmistrza. To bowiem, rzecz jasna, samo przez si daje pewien stopie prawdopodo biestwa, cho niepewny i zmienny, zalenie od tego, jaki jest stopie dowiadczenia rachmistrza i jak dugie s rachunki. Ot nikt nie bdzie twierdzi, e nasze po czucie pewnoci w dugim rachunku wychodzi poza gra nice prawdopodobiestwa; mog przeto bez obawy twier dzi, e chyba nie ma takiego twierdzenia dotyczcego liczb, co do ktrego moglibymy mie wiksz pewno. atwo bowiem mona, stopniowo zmniejszajc ilo liczb, sprowadzi najdusz kolumn dodawania do najprost szego zagadnienia, jakie mona stworzy, a mianowicie do dodania dwch liczb; przyjmujc za to znajdziemy, e niepodobna wskaza cisej granicy midzy pozna niem a prawdopodobiestwem lub znale jak okre lon liczb, przy ktrej jedno si koczy, a drugie zaczyna. Lecz wiedza pewna i prawdopodobna s to rzeczy

O sceptycyzmie w stosunku do rozumu O sceptycznym i o innych systemach filozofii


I, IV, t

o tak przeciwnej i niezgodnej naturze, i nie mog one niepostrzeenie przechodzi jedna w drug i, co za tym idzie, nie mog by dane w czci, lecz musz albo by dane cakowicie, albo nie by dane zupenie. Poza tym, gdyby jakie poszczeglne dodawanie byo zupenie pewne, to kade inne byoby takie, a co za tym idzie, pewna byaby cao, czyli suma cakowita, jeli cao nie ma by rna od wszystkich swoich czci. Powiedziaem ju prawie, e to ma by pewne; lecz gdy si zastanawiam, przychodzi mi myl, e pewno tego rozumowania, jak wszelkiego innego, musi sama przez si zej na niszy poziom i z wiedzy pewnej sta si wiedz prawdopo dobn. Skoro wic wszelka wiedza pewna sprowadza si sama przez si do wiedzy prawdopodobnej i ostatecznie ma tylko t oczywisto, jak operujemy w yciu potocznym, przeto musimy teraz zbada ten rodzaj rozumowania i zoba czy, na jakiej podstawie si on opiera. W kadym sdzie, jaki moemy utworzy co do prawdo podobiestwa, rwnie dobrze jak co do tego, co jest pewne, winnimy zawsze korygowa pierwszy sd oparty na na turze danej rzeczy, zestawiajc go z innym sdem opar tym na naturze rozumu. Jest to pewne, e czowiek o zdro wym rozsdku i dugim dowiadczeniu winien mie i za zwyczaj ma wiksze poczucie pewnoci co do swych po gldw ni kto, kto jest nieopatrzny i pozbawiony wie dzy; i jest te pewne, e nasze poczucia maj rny sto pie autorytetu nawet w naszych wasnych oczach, odpo wiednio do tego, jaki jest stopie naszej wasnej zdolnoci sdzenia i naszego dowiadczenia. U czowieka, ktry ma bardzo duo zdrowego rozsdku i bardzo dugie do wiadczenie, ten autorytet nigdy nie jest cakowity; al bowiem nawet taki czowiek musi by wiadomy tego,

I, IV, i

239

e w przeszoci popeni wiele bdw i e musi nadal si obawia tego samego na przyszo. Tu wic powstaje nowy rodzaj prawdopodobiestwa, ktry koryguje i re guluje pierwsze prawdopodobiestwo i ustala waciwy jego probierz i miar. Podobnie jak dowd podlega kon troli prawdopodobiestwa, tak te i prawdopodobiestwo podlega nowym poprawkom, jakie moe wprowadzi myl refleksywna, ktrej przedmiotem staje si natura naszego rozumu oraz nasze rozumowanie na podstawie pierwszego prawdopodobiestwa. Gdymy ju tak znaleli w kadym prawdopodobie stwie poza pierwotn niepewnoci, jaka tkwi w samym przedmiocie myli, now niepewno, wynikajc z tego, i saba jest ta wadza, ktra sdzi, i gdymy ju tak zba dali, jak jedna koryguje drug, rozum nasz zmusza nas do tego, aeby doda jeszcze jedn wtpliwo, ktra wynika std, i moliwa jest omyka w ocenie tego, o ile wiarygodne i wierne s nasze wadze umysu. To jest wtpliwo, ktra bezporednio si nam nasuwa i co do ktrej nie moemy unikn decyzji, jeli mamy i cile za dyktandem naszego rozumu. Lecz decyzja ta, choby miaa by przychylna dla naszego poprzedniego sdu, wobec tego, e jest oparta jedynie na prawdopodobie stwie, musi jeszcze bardziej osabi nasz pierwotn oczy wisto, j za sam osabi jeszcze bardziej czwarta wtpli wo tego samego rodzaju, i tak dalej, in infinitum; pki wreszcie nie pozostanie nic z pierwotnego prawdopodo biestwa, bez wzgldu na to, jak wielk miar przypi szemy mu na pocztku, i bez wzgldu na to, jak nieznacz nie bdzie je zmniejszaa kada nowa niepewno. adna rzecz skoczona nie moe si osta, gdy jej ubywa in infinitum coraz nowymi dawkami; i nawet najwiksze iloci, jakie moe obj ludzka wyobrania, musz w ten

24

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

\, IV, i

I, IV, i

O sceptycyzmie w stosunku do rozumu

241

sposb doj do zera. Jeli przyjmiemy, e nasze pier wotne przewiadczenie nigdy nie byo tak silne, to musi ono znikn niezawodnie, przechodzc przez tak wiele nowych bada, z ktrych kade zmniejsza nieco jego si i energi. Gdy zastanawiam si nad przyrodzon omylnoci mego sdu, to mam mniej zaufania do mej wadzy sdzenia, ni gdy rozwaam tylko te rzeczy, kt rych tyczy moje rozumowanie; i gdy posuwam si jeszcze dalej, badajc kad kolejn ocen mych wadz, jak przeprowadzam, to wszystkie reguy logiki sprawiaj, e przewiadczenie i oczywisto zmniejszaj si stale, a wresz cie zanikaj cakowicie. Gdyby mnie kto tutaj zapyta, czy szczerze uznaj ten argument, ktry z takim trudem staram si, jak si zdaje, wdroy w umysy i czy ja rzeczywicie jestem jednym z tych sceptykw, ktrzy utrzymuj, i wszystko jest niepewne i e nasza wadza sdzenia co do adnej rzeczy nie jest w posiadaniu jakiegokolwiek probierza prawdy i faszu, to odpowiedziabym, e pytanie to jest cakiem zbdne i e ani ja, ani nikt inny nigdy szczerze i stale nie by tego zdania. Natura z absolutnej i nie da jcej si skontrolowa koniecznoci sprawia to, e musimy wydawa sdy, tak samo jak musimy oddycha i czu, i nie moemy unikn tego, iby widzie pewne rzeczy w bardziej silnym i penym wietle wskutek tego, e s powizane zwykle z pewn aktualn impresj; tak samo jak nie moemy przeszkodzi temu, ibymy myleli tak dugo, jak jestemy w stanie czuwania lub ebymy wi dzieli ciaa nas otaczajce, gdy zwracamy ku nim nasze oczy w penym wietle soca. Ktokolwiek zadawa sobie trud, aeby zbi wykrtne wywody tego totalnego sceptycyzmu, ten w istocie rzeczy prowadzi dysput bez przeciwnika i usiowa przy pomocy argumentw stwier-

dzi istnienie wadzy, jak natura ju przedtem woya w umys ludzki i uczynia rzecz z nim nierozcznie zwizan. Intencj moj tedy w tym, e rozwijam tak skrupu latnie argumenty tej fantastycznej sekty, jest tylko, eby zwrci uwag czytelnika na prawdziwo mej tezy, i wszelkie nasze rozumowania dotyczce przyczyn i skutkw nie opieraj si na niczym innym ni na nawyku', oraz e przewiadczenie jest raczej aktem sensytywnej strony naszej natury ni strony mylcej. Dowiodem tutaj, e te same zasady, ktre sprawiaj, i podejmujemy decyzj w kadej spra wie i e korygujemy t decyzj, rozwaajc nasze uzdol nienia i wadze duchowe oraz pozycj naszego umysu, gdy rozwaalimy dan spraw; ot, powiadam, do wiodem, e te sanie zasady, gdy je zastosowa dalej do wszelkiego nowego sdu refleksyjnego, musz stale, zmniejszajc pierwotn oczywisto, sprowadzi j wresz cie do zera i cakowicie podway wszelkie przewiad czenie i przekonanie. Gdyby wic przewiadczenie byo prostym aktem myli i gdyby w nim nie byo jakiego szczeglnego sposobu ujcia rzeczy ani dodatkowej siy i ywoci, to musiaoby ono niechybnie zniszczy samo siebie i w kadym przypadku zakoczy si cakowitym zawieszeniem sdu. Lecz dowiadczenie dostatecznie prze konuje kadego, kto uwaa, e warto uczyni t prb, i chocia nie moe znale bdu w argumentach, rozwi nitych powyej, to przecie nadal wierzy, myli i rozu muje jak zwykle; a zatem mona bezpiecznie wyprowa dzi konkluzj, e rozumowanie i przewiadczenie jest pewnego rodzaju doznaniem zmysowym czy te szczegl nym sposobem ujmowania mylowego, ktrego same idee i refleksje nie mog w aden sposb zniszczy. Lecz tutaj, by moe, kto zapyta, jak to si dzieje,

242

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, i

I, IV, i

O sceptycyzmie w stosunku do rozumu

243

nawet ze stanowiska mojej tezy, e te argumenty, roz waone powyej, nie powoduj, i sd zostaje zawieszony cakowicie, i w jaki to sposb umys zachowuje pewien stopie poczucia pewnoci w kadej sprawie? Skoro bo wiem te nowe prawdopodobiestwa, ktre, powtarzajc si, wci zmniejszaj oczywisto pierwotn, oparte s na zupenie tych samych zasadach mylenia czy dozna wania zmysowego jak sd pierwotny, to moe si wyda nieuniknione, i w obu przypadkach musz w rwnym stopniu podwaa ten sd i doprowadza umys do ca kowitej niepewnoci przez to, i sdowi temu przeciw stawiaj si bd myli przeciwne, bd przeciwne do znania zmysowe. Przypumy, e zostaje mi postawione pewne pytanie i e, rozwaywszy na wszystkie strony impresje mej pamici i zmysw i przenisszy nie myli z nich na takie rzeczy, jakie zazwyczaj wi si z nimi, ja czuj, e wiksz ma moc i bardziej jest sugestywna jedna koncepcja ni jaka inna. Ta koncepcja o wikszej mocy, to moja pierwsza decyzja. Przyjmijmy teraz, e nastpnie badam sam moj wadz sdzenia i, stwier dzajc z dowiadczenia, i czasem znajduje prawd, a cza sem si myli, uwaam, i ta wadza podlega wpywowi przeciwstawnych sobie zasad czy przyrzyn, z ktrych jedne prowadz do prawdy, inne za do bdu; wac za te przeciwstawne przyczyny, zmniejszam o nowe prawdopodobiestwo poczucie pewnoci, jakie byo w mej pierwszej decyzji. To nowe prawdopodobiestwo podlega temu samemu zmniejszeniu co poprzednio, i tak dalej, in infinitum. Powstaje wic pytanie, jak to si dzieje, e nawet po tym wszystkim zachowujemy pewien stopie przewiadczenia, ktry wystarcza dla naszego celu czy to w filozofii, czy w yciu potocznym. Ot ja odpowiadam: po pierwszej i drugiej decyzji

dziaanie umysu staje si wymuszone i nienaturalne, a idee staj si mgliste i ciemne; wobec tego, cho zasady sdzenia i waenie przyczyn przeciwnych pozostaj takie jak na samym pocztku, to jednak ich wpyw na wyobra ni i sia, ktr one dodaj lub odejmuj myli, bynaj mniej nie s rwne. Gdzie umys nie obejmuje swego przedmiotu atwo i bez trudu, te same czynniki nie maj tego samego skutku jak tam, gdzie ujmuje idee bardziej naturalnie; i wyobrania nie doznaje wraenia, ktre by mona porwna z tym, jakie powstaje przy jej zwy kych sdach i opiniach. Uwaga jest napita nadmiernie; postawa umysu jest niewygodna i nieprzyjemna; i humory, wyprowadzone z naturalnego ich biegu, nie podle gaj w swych ruchach tym prawom, a przynajmniej nie w tym samym stopniu jak wwczas, gdy pyn swym zwykym oyskiem. Jeeli bdziemy szukali przykadw podobnych, to nie bardzo trudno bdzie je znale. Zagadnienie meta fizyczne, ktre rozwaamy, dostarczy nam ich obficie. Ten sam argument, ktry by by uwaany za przeko nywajcy w rozumowaniu, jakie by dotyczyo historii czy polityki, ma wag ma albo nawet nie ma adnej w tych bardziej zawiych sprawach, choby by dosko nale zrozumiay. A to dlatego, e potrzeba pracy umysu i wysiku, aeby go zrozumie; a taki wysiek myli na rusza zwyky przebieg naszych uczu, od ktrych zaley przewiadczenie. Tak samo jest w innych sprawach. Na picie wyobrani zawsze narusza prawidowy przebieg wzrusze i uczu. Tragik, ktry by przedstawia swoich bohaterw jako penych dowcipu i pomysw w ich dra matycznych perypetiach, nigdy by nie poruszy uczu. Podobnie jak wzruszenia duszy nie pozwalaj na subtelne rozumowanie i refleksj, tak te znowu rozumowanie
Traktat 17 o naturze ludzkiej t. I

244

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, i

l, IV, i

O sceptycyzmie w stosunku do rozumu

245

i refleksja w rwnym stopniu naruszaj przebieg wzru sze. Umys, rwnie jak ciao, wydaje si obdarzony pewnym cile okrelonym stopniem siy i aktywnoci, ktrych nie moe uy w jednym dziaaniu inaczej ni kosztem wszystkich innych dziaa. To jest bardziej oczy wiste tam, gdzie dziaania s zupenie rnej natury; albowiem w tym przypadku nie tylko sia umysu zwraca si w innym kierunku, lecz rwnie zmienia si dyspo zycja, tak i stajemy si niezdolni do tego, by szybko przej od jednego dziaania do innego, a jeszcze bardziej do tego, by je wykonywa oba na raz. Nic wic dziwnego, e przewiadczenie, ktre powstaje jako wy nik subtelnego rozumowania, zmniejsza si proporcjo nalnie do wysikw, jakie wyobrania robi na to, by wej w tok jakiego rozumowania i obj je mylowo we wszystkich jego czciach skadowych. Przewiad czenie, jako e jest ywym ujciem mylowym rzeczy, nie moe nigdy by pene tam, gdzie nie jest oparte na czym naturalnym i atwym. Przyjmuj, e taki jest prawdziwy stan sprawy; i nie mog zaaprobowa tego, e niektrzy ludzie obieraj w stosunku do sceptykw t atw i szybk drog, i od rzucaj od razu wszelkie ich argumenty, nie wnikajc w nie i nie badajc ich. Jeli rozumowania sceptyczne maj moc przekonujc, mwi oni, to jest to dowodem, i rozum ma pewn si i pewien autorytet; jeli za argumenty te s sabe, to nie mog wystarczy do tego, by odebra moc wszelkim wnioskom naszego rozumu. Argument ten nie jest suszny, albowiem rozumowania sceptykw, gdyby to byo moliwe, iby zachowyway moc i nie obracay si wniwecz wskutek swej subtelnoci, byyby kolejno i mocne, i sabe, zalenie od kolejnych dyspozycji umysu. Najpierw wydaje si, e rozum jest

w posiadaniu tronu, e ustanawia prawa, narzuca reguy, z absolutn wadz i autorytetem. Jego wic przeciwnik jest zmuszony szuka schronienia pod jego opiek; posu gujc si za racjonalnymi argumentami, aby dowie, e rozum jest omylny i zupenie nieporadny, wygoto wuje, by tak rzec, patent z podpisem i pieczci rozumu. Ten patent na razie ma autorytet, ktry odpowiada aktual nemu i bezporedniemu autorytetowi rozumu, co go wy stawi. Lecz wobec tego, e si przyjmuje, i jest on sprzeczny z rozumem, to stopniowo zmniejsza on si tej wadczej mocy, a jednoczenie i swoj wasn; a wreszcie obie znikaj zupenie, zmniejszajc si stopniowo wedle pewnej staej reguy. Rozumowania sceptyczne i dogmatyczne s takie same, cho s przeciwne co do swego kierunku i swych skutkw; tak i tam, gdzie wywd dogmatyczny jest mocny, ma on wroga rwnej siy w wywodzie sceptycznym; e za ich siy byy na pocztku rwne, to i nadal pozostaj takie, pki trwaj; i kady z nich tyle traci ze swej siy w tej walce, ile odbiera swemu przeciwnikowi. Szczliw wic jest rzecz, e na tura w czas amie si wszelkich argumentw sceptycz nych i nie pozwala im mie znacznego wpywu na rozum. Chobymy ufnie wierzyli cakowicie, e one same sie bie unicestwi, to nigdy by si to nie stao, pki pierwej nie podwayyby one wszelkiego przewiadczenia i nie zniszczyy cakowicie rozumu ludzkiego.
R o z d z i a II O sceptycyzmie w stosunku do zmysw

Tak wic sceptyk nie przestaje rozumowa i wierzy, choby nawet twierdzi, e nie moe broni swego rozumu przy pomocy rozumu; i z tej samej racji musi on uzna, 17*

246

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,a

I, IV ,2

O sceptycyzmie w stosunku do zrnyslw

247

e istniej ciaa, cho nie moe mie roszczenia do tego, by jakie argumenty filozoficzne utwierdzay to prze wiadczenie. Natura nie pozostawia tego do jego wyboru i bez wtpienia uwaaa t rzecz za spraw zbyt wielkiej wagi, iby j mona powierzy naszym niepewnym ro zumowaniom i spekulacjom. Moemy, rzecz prosta, zapyta, jakie racje skaniaj nas do tego, by wierzy w istnienie dat; prna rzecz natomiast pyta, czy istniej, czy te nie istniej dala. Oto rzecz, ktr musimy przyj za bezsporn we wszystkich naszych rozumowaniach. Przedmiotem wic naszego obecnego dociekania jest to, jakie przyczyny skaniaj nas, bymy wierzyli w ist nienie cia. I wywody moje w tej sprawie rozpoczn od rozrnienia, ktre na pierwszy rzut oka moe si wyda zbdne, lecz ktre przyczyni si bardzo znacznie do pe nego rozumienia tego, co bdzie powiedziane dalej. Po winnimy zbada oddzielnie dwa zagadnienia, ktre za zwyczaj ludzie mieszaj ze sob. A mianowicie: dlaczego przypisujemy nieprzerwane istnienie przedmiotom nawet wwczas, gdy nie s dane zmysom; oraz: dlaczego przyj mujemy, e maj one istnienie odrbne od umysu i per cepcji. Przez to ostatnie rozumiem zarwno ich pozycj, jak te ich stosunki do innych rzeczy, zarwno ich po zycj zewntrzn, jak i niezaleno ich istnienia i oddzia ywania. Te dwa zagadnienia dotyczce nieprzerwanego i odrbnego istnienia cia s cile zwizane ze sob. Jeli bowiem przedmioty naszych dozna zmysowych istniej nieprzerwanie nawet wwczas, gdy ich nie postrze gamy, to istnienie ich jest, oczywista, niezalene i od rbne od percepcji; i vice versa, jeeli ich istnienie jest niezalene od percepcji i odrbne od niej, to musz one istnie nieprzerwanie, chobymy ich nie postrzegali. Lecz chocia rozstrzygnicie jednego pytania decyduje

o drugim, to przecie, aebymy mogli tym atwiej od kry zasady natury ludzkiej, z ktrych powstaje roz strzygnicie, bdziemy wci pamitali o tym rozrnie niu i rozwaymy, co wytwarza to przekonanie o nieprzer wanym czy te odrbnym istnieniu cia czy wytwarzaj je zmysy, rozum, czy te wyobrania. To s jedyne pytania zrozumiae w tej sprawie. Co si bowiem tyczy pojcia istnienia zewntrznego, jeli je bra jako co swoicie rnego od naszych percepcji *, to wykazalimy ju po wyej jego niedorzeczno. Zacznijmy od zmysw. Jest rzecz oczywist, e te wadze nie s zdolne da pocztku pojciu o cigym ist nieniu tego, co jest ich przedmiotem, gdy to ju nie jest im dane aktualnie. Jest to bowiem sprzeczno wewntrzna i zakada, e zmysy dziaaj nadal nawet wwczas, gdy przestay dziaa w jakikolwiek sposb. Wadze te wic, jeli maj jakikolwiek wpyw w sprawie rozwaanej, mu sz wytwarza przekonanie o istnieniu odrbnym, lecz nie o cigym, i aeby to czyni, musz dostarcza swych impresji jako obrazw i przedstawie co reprezentuj cych, albo te dawa je jako te oto zupenie odrbne i zewntrzne istnienia. e nasze zmysy nie daj nam swych impresji jako obrazw czego odrbnego, niezalenego i zewntrznego, to jest oczywiste; albowiem nie daj nam one nic innego ni pojedyncz percepcj, nigdy za nie ma w nich najlejszego napomknienia o jakiej rzeczy poza nimi. Pojedyncza percepcja nigdy nie moe wytworzy idei podwjnego istnienia inaczej ni drog wniosku, jaki wy prowadza rozum lub wyobrania. Gdy umys spoglda poza to, co mu si bezporednio zjawia, jego wnioskw
* Cz II, rozdz. VI.

248

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I I ,2 , V

I I ,2 , V

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

249

nie mona nigdy zapisywa na rachunek zmysw; a z pewnoci spoglda on dalej, gdy z pojedynczej percepcji wnioskuje o istnieniu dwch rzeczy i przyjmuje, e midzy nimi zachodz stosunki podobiestwa i przy-czynowoci. Jeli wic nasze zmysy poddaj jak ide istnie odrbnych, to musz nam dawa impresje, ktrych dostarczaj drog jakiego omamu i zudzenia jako wanie te odrbne istnienia. Tu moemy zauway, e wszelkie wraenia zmysowe umys przeywa tak, jak one mu s dane rzeczywicie, i e gdy wtpimy, czy ukazuj si one jako przedmioty odrbne, czy te jako proste impresje, trudno dotyczy nie ich natury, lecz ich pozycji i ich stosunku do innych rzeczy. Ot jeeli zmysy przedstawiaj nam nasze impresje jako co zewntrznego w stosunku do nas i od nas niezalenego, to zarwno te przedmioty, jak i my sami musimy by czym, co jest w oczywisty sposb dane naszym zmysom, inaczej bowiem te wadze nie mogyby porwnywa owych przedmiotw i nas samych. Trudno wic tkwi w tym, jak dalece my sami moemy by przedmiotem naszych zmysw. Rzecz to pewna, e nie ma w filozofii sprawy bardziej ciemnej ni pytanie co do identycznoci oraz natury tej jednoczcej zasady, ktra tworzy jedno osobowoci. Dalecy jestemy od tego, ibymy mogli przy pomocy samych naszych zmysw rozstrzygn t spraw: przeciwnie, musimy siga do najwikszych gbin metafizyki, by da na nie zadowalajc odpowied. Jest te rzecz oczywist, e w yciu potocznym te idee naszego ja" i naszej osoby nigdy nie s cile ustalone i okrelone. Niedorzeczn przeto jest rzecz wyobraa sobie, e zmysy mog w ogle dokonywa rozrnienia midzy nasz osob a rzeczami zewntrznymi.

Dodajmy do tego, e kada impresja, zewntrzna czy wewntrzna, e wszelkie uczucia, afekty, doznania zmy sowe, ble i przyjemnoci stoj pierwotnie na tym sa mym poziomie; i e bez wzgldu na to, jakie inne r nice moemy postrzega pomidzy nimi, to niemniej wszystkie one zjawiaj si we waciwych sobie barwach jako impresje lub percepcje. Istotnie te, jeeli rozwa amy rzeczy we waciwy sposb, to chyba byoby nie moliwe, iby byo inaczej; i nie mona sobie przedstawi, iby nasze zmysy zdolne byy w wikszym stopniu nas mami, gdy chodzi o pozycj naszych impresji i ich sto sunki do innych rzeczy, ni gdy chodzi o sam natur tych impresji. Wobec tego bowiem, e wszelkie dziaania i doznania zmysowe umysu s nam znane za porednictwem wiadomoci, przeto z koniecznoci musz one w kadym poszczeglnym przypadku ukazywa si nam tak, jak s naprawd, i by takie naprawd, jak si nam uka zuj. Wszystko, co zjawia si w umyle, zjawia si w isto cie rzeczy jako percepcja; a zatem niemoliw jest rze cz, by cokolwiek ukazao si inaczej naszemu bezpo redniemu odczuwaniu. Albowiem znaczyoby to przyj, e nawet tam, gdzie jestemy w sposb najbardziej in tymny wiadomi czego, moemy si myli. Nie tramy jednak czasu na to, by bada, czy jest rzecz moliw, iby nasze zmysy nas mamiy i przed stawiay nam nasze percepcje jako co odrbnego od nas samych, co jest czym zewntrznym w stosunku do nas i od nas niezalenym; rozwamy natomiast, czy te zmysy rze czywicie nas tak mami i czy ten bd wynika z bezpo redniego wraenia zmysowego, czy te z jakich innych przyczyn. Zacznijmy od sprawy istnienia zewntrznego. By moe, mona powiedzie, pozostawiajc na uboczu metafizyczne

250

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,a

I I, , V 2

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

pytanie co do identycznoci substancji mylcej, e nasze wasne ciao w sposb oczywisty naley do nas; e za rne impresje wydaj si czym zewntrznym w stosunku do ciaa, przeto przyjmujemy, e s one czym zewntrz nym rwnie w stosunku do nas samych. Papier, na kt rym teraz pisz, jest poza moj rk. St jest poza pa pierem. ciany pokoju s poza stoem. Rzucajc za okiem ku oknu, spostrzegam duy krg pl i budynkw, ktre s poza moim pokojem. Z tego wszystkiego mona wnio skowa, e nie potrzeba adnej innej wadzy poza zmy sami, by nas przekona, i ciaa istniej zewntrznie w stosunku do naszej osoby. Aeby jednak zapobiec ta kiemu wnioskowi, trzeba zway tylko trzy rzeczy nastpujce. Po pierwsze to, e waciwie mwic, postrzegamy nie nasze ciao, gdy patrzymy na nasze koczyny i czonki, lecz tylko pewne impresje, ktre dochodz do zmysw; tak i przypisywa realne i cielesne istnienie tym impresjom czy te temu, co jest ich przedmiotem, jest to akt umysu, ktry rwnie trudno wyjani, jak to, co ba damy obecnie. Po wtre, dwiki, jakoci smakowe i za pachy, cho potocznie umys uwaa je za jakoci nieza lene od siebie i trwajce nieprzerwanie, nie ukazuj si zmysom jako co, co ma istnienie w przestrzeni, a co za tym idzie, nie mog si im ukazywa jako co, co jest pooone na zewntrz naszego ciaa. Racj, dla ktrej przypisujemy pewne miejsce tym jakociom, rozwaymy pniej *. Po trzecie, nawet nasz wzrok informuje nas o odlegoci rzeczy lub o ich, by tak rzec, zewntrznoci, nie bezporednio i nie bez pewnego rozumowania i do wiadczenia, jak to przyznaj najbardziej rozsdni filo zofowie.
* Rozdz. V.

Co si tyczy niezalenoci naszych percepcji od nas sa mych, to nie moe to by nigdy przedmiotem naszych zmysw: wszelki pogld dotyczcy tej sprawy, musi si opiera na dowiadczeniu i obserwacji. W dalszym cigu wywodw zobaczymy, e nasze wnioski z dowiad czenia dalekie s od tego, iby przemawiay za tez o niezalenoci naszych percepcji. Na razie moemy za uway, e gdy mwimy o istnieniach realnych i od nas odrbnych, to potocznie wicej mamy na widoku ich niezaleno od nas ni ich zewntrzn pozycj w prze strzeni; i mylimy, e jaki przedmiot jest wystarczajco realny, gdy jego istnienie jest nieprzerwane i niezalene od nieustannych przemian, jakie zachodz, czego jestemy wiadomi, w nas samych. Nawizujc do tego, co ju powiedziaem o zmysach, nie daj nam one pojcia o istnieniu cigym, albowiem: nie mog one operowa poza tym zasigiem, w jakim rzeczywicie operuj. Nie mog te one zgoa wytworzy przewiadczenia o istnieniu rzeczy od nas odrbnych, albowiem nie mog przedstawi takiej rzeczy umysowi ani jako czego, co jest tylko reprezentowane, ani jako czego, co jest dane pierwotnie i bezporednio. Aeby przedstawi to co jako rzecz tylko reprezentowan, zmy sy musiayby przedstawi i rzecz ow, i jej obraz. Aeby za mogy j ukaza jako rzecz dan pierwotnie, musiayby one da faszywe wiadectwo, i to wiadectwo musiaoby dotyczy pozycji przestrzennej danej rzeczy i jej do innych stosunku. A na to musiayby one by zdolne porwna t rzecz zewntrzn z nami samymi: lecz nawet w tym przypadku nie oszukayby nas ani te nawet nie mogyby nas oszuka. Moemy wic pewnie wyprowadzi wniosek, e pogld, i co jest rzecz odrbn i nieprzer wanie istniejc, nie moe nigdy wywodzi si ze zmysw.

252

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV ,2

, IV ,2

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

253

Aeby to potwierdzi, moemy zauway, e zmysy daj nam impresje trzech rnych rodzajw. Pierwsze, to impresje ksztatu, objtoci, ruchu i staoci cia. Dru gie, to impresje barw, smakw, zapachw, dwikw, ciepa i chodu. Trzecie, to przykroci i przyjemnoci, jakie powstaj std, e rne rzeczy stykaj si z naszymi ciaami, jak na przykad wwczas, gdy stal kraje nasze ciao lub w przypadkach podobnych. Zarwno filozo fowie, jak i ludzie przecitni przyjmuj, e pierwsze z nich maj istnienie odrbne od nas i cige. Tylko ludzie przecitni stawiaj drugie na tym samym poziomie. A znw zarwno filozofowie, jak i ludzie przecitni uwa aj, e trzecie s tylko percepcjami i, co za tym idzie, e s bytami, ktrych istnienie si przerywa i jest za lene. Ot jest rzecz oczywist, e bez wzgldu na to, jaki jest nasz pogld filozoficzny na te sprawy, barwy, dwiki, ciepo, chd, o ile zjawiaj si naszym zmysom, istniej, w taki sam sposb jak ruch czy twardo, i e rnica, jak pod tym wzgldem midzy nimi czynimy, nie wy pywa z samej tylko percepcji. Tak silny jest przesd, i pierwsze z tych jakoci istniej odrbnie i nieprzerwanie, e gdy nowoczeni filozofowie wysuwaj pogld prze ciwny, to ludzie wyobraaj sobie, i mog ten pogld niemal obali na podstawie tego, co czuj i czego do wiadczaj, i e same ich zmysy przecz tej filozofii. Jest rwnie oczywiste, e barwy, dwiki, i tak dalej, pierwotnie s na tym samym poziomie, co bl, jaki wy wouje cicie noem, i co przyjemno, jak daje ognisko; i jest oczywiste, e rnica midzy nimi opiera si nie na percepcji i nie na rozumie, lecz na wyobrani. Skoro bo wiem uznamy, e jedne i drugie nie s niczym innym ni percepcjami, ktre powstaj dziki poszczeglnym kon-

figuracjom i ruchom czci ciaa, to na czym mogaby polega midzy nimi rnica? Sumujc wic to wszystko, moemy wyprowadzi wniosek, e o ile sdziami s zmy sy, to wszelkie percepcje s takie same, co si tyczy spo sobu ich istnienia. Moemy te zauway na tym przykadzie dwikw i barw, e mona przypisywa istnienia odrbne i nie przerwane rzeczom, nigdy nie pytajc o rad rozumu, ani nie wac naszych przekona na podstawie jakich zasad filozoficznych. Istotnie te, bez wzgldu na to, ja kie argumenty przekonywajce filozofowie w swoim wy obraeniu mog wysun, by umocni przewiadczenie, i istniej przedmioty niezalene od umysu, to przecie jest oczywiste, e te argumenty s znane tylko niewielu ludziom i e nie one skaniaj dzieci, chopw i ogromn cz ludzkoci do tego, i przypisuj przedmioty pewnym impresjom, a odmawiaj ich innym. Tote znajdujemy, e wszelkie konkluzje, jakie czowiek przecitny wypro wadza w tej dziedzinie, s wprost przeciwne do tych, jakie potwierdza filozofia. Albowiem filozofia informuje nas, e wszelka rzecz, ktra zjawia si przed umysem, nie jest niczym innym ni percepcj oraz e jest przery wana i e jest zalena od umysu; a tymczasem czowiek przecitny miesza percepcje i rzeczy i przypisuje odrbne i cige istnienie samym tym rzeczom, ktre czuje lub widzi. To uczucie, wobec tego, e jest cakowicie nie uza sadnione rozumowo, musi wywodzi si z jakiej innej wadzy ni rozum. Do tego moemy doda, e pki przyjmujemy, i nasze percepcje i ich przedmioty s tym samym, nigdy nie moemy wyprowadza wniosku z ist nienia jednego o istnieniu drugiego i nie moemy bu dowa adnego argumentu opierajcego si na stosunku przyczyny i skutku, ktry jest jedynym stosunkiem, jaki

254

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,a

1V ,2

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

255

moe da nam pewno, co si tyczy faktw. Nawet ww czas, gdy rozrnimy nasze percepcje od ich przedmiotw, okae si wkrtce, e wci jeszcze nie jestemy zdolni wnioskowa z istnienia jednego o istnieniu drugiego; tak i, oglnie biorc, nasz rozum nie daje nam, ani te nie jest moliwe, by dawa kiedykolwiek przy jakimkolwiek zaoeniu pewno co do nieprzerwanego i odrbnego istnienia cia. Przekonanie o istnieniu cia musi by ca kowicie zalene od wyobrani', ta musi teraz sta si przed miotem naszego badania. Wobec tego, e wszystkie impresje s istnieniami wew ntrznymi i gincymi i ukazuj si nam jako takie, przeto pojcie o ich odrbnym i cigym istnieniu musi powsta wa ze zbienego dziaania pewnych ich wasnoci z wa snociami wyobrani; e za to pojcie nie rozciga si na nie wszystkie, to musi ono powstawa z pewnych wasnoci swoistych tylko niektrym impresjom. Bdzie wic nam atwo odkry te wasnoci, porwnujc impresje, ktrym przypisujemy istnienie odrbne i cige, z tymi, ktre uwaamy za wewntrzne i gince. Moemy wic zauway, e nie ze wzgldu na nieza leno od woli pewnych impresji, jak to si zazwyczaj przyjmuje, ani te ze wzgldu na ich wiksz si i gwa towno przypisujemy im realno i cige istnienie, ja kiego odmawiamy innym impresjom, ktre zale od naszej woli lub s sabe. Jest bowiem rzecz oczywist, e nasze przykroci i przyjemnoci, nasze wzruszenia i afekty, co do ktrych nigdy nie przyjmujemy, iby miay istnienie poza nasz percepcj, maj dziaanie bardziej gwatowne i s rwnie niezalene od woli, jak impresje ksztatu i rozcigoci, barwy i dwiku, co do ktrych przyjmujemy, i s bytami trwaymi. Ciepo ogniska, gdy jest umiarkowane, istnieje, jak si przyjmuje, w sa-

mym ogniu; ale przykroci, ktr ogie sprawia, gdy si do bardzo zbliy, nie uwaa si za byt, ktry by ist nia poza percepcj. Gdy odrzucimy wic te opinie potoczne, musimy szu ka jakich innych hipotez, ktre by nam pozwoliy od kry te szczeglne wasnoci w naszych impresjach, jakie sprawiaj, i przypisujemy im istnienie odrbne i cige. Po pewnym zastanowieniu znajdziemy, e wszystkie te przedmioty, ktrym przypisujemy istnienie cige, maj pewn swoist stao, jaka je odrnia od impresji, kt rych istnienie zaley od naszej percepcji. Te gry, domy i drzewa, ktre w tej chwili znajduj si na moich oczach, ukazyway mi si zawsze w tym samym porzdku; i gdy trac je z oczu, zamykajc oczy lub odwracajc gow, to wkrtce pniej znajduj, e znw si zjawiaj przede mn bez najmniejszej zmiany. Moje ko i st, moje ksiki i papiery zjawiaj si w ten sam niezmiennie sposb i nie ulegaj zmianie wskutek tego, e zachodzi przerwa w moim widzeniu ich czy postrzeganiu. Tak rzecz si ma z wszelkimi impresjami, ktrych przedmioty, jak si przyjmuje, maj istnienie zewntrzne; natomiast rzecz si nie ma tak samo z adnymi innymi impresjami, czy to agodnymi, czy gwatownymi, zalenymi od woli czy te niezalenymi. Ta stao jednak nie jest tak doskonaa, iby nie do puszczaa bardzo znacznych wyjtkw. Ciaa czsto zmieniaj sw pozycj i wasnoci i po niedugiej nawet nieobecnoci czy przerwie mog si sta ledwie rozpozna walne. Lecz tutaj mona zauway, e nawet w tych zmianach zachowuj one spoisto i prawidow zale no jedne od drugich; a to jest podstaw pewnego ro dzaju rozumowania opartego na przyczynowoci i to daje przekonanie, i one istniej nieprzerwanie. Gdy wracam

256

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,a

I, IV,2

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

257

do mego pokoju po godzinnej nieobecnoci, to nie znajduj, iby ogie na kominku by w tej samej fazie, gdzie go zostawiem. W innych za przypadkach przywykem do tego, e widz podobne zmiany w cigu podobnego odcinka czasu, niezalenie od tego, czy jestem obecny czy nieobecny, czy jestem w pobliu czy w oddaleniu. Ta spjno wic w zmianach, ktre zachodz w rzeczach zewntrznych, jest jednym z rysw charakterystycznych tych rzeczy na rwni z ich staoci. Ustaliwszy, e przekonanie o nieprzerwanym istnieniu cia zaley od spjnoci i staoci pewnych impresji, przechodz teraz do badania, w jaki sposb te wasnoci daj pocztek tak niezwykemu przekonaniu. Zacznijmy od spjnoci. Moemy zauway, e chocia te impresje wewntrzne, ktre uwaamy za pynne i gince, maj rwnie pewn spjno czy prawidowo w tym, jak si ukazuj, to przecie jest to co rnego w swej naturze od tej spjnoci i prawidowoci, jakie znajdujemy w ciaach. Dowiadczenie wskazuje, e nasze wzruszenia s wzajemnie ze sob zwizane i zale, wzajemnie od siebie; lecz w adnym przypadku nie jest konieczne, by zakada, e one istniay i wywieray swe dziaanie, gdy nie byy postrzegane w tym celu , by zabezpieczy im t sam zaleno i to samo powizanie, jakie stwierdzilimy w naszym dowiadczeniu. Sprawa si ma inaczej, gdy chodzi o rzeczy zewntrzne. Te wymagaj istnienia nieprzerwanego, inaczej bowiem trac w znacznej mierze prawidowo swego oddziaywania. Siedz oto w moim pokoju z twarz zwrcon do ognia; i wszystkie rzeczy, ktre dziaaj na moje zmysy, znajduj si naokoo mnie w krgu niewielu jardw. Moja pami wprawdzie informuje mnie o istnieniu wielu rzeczy; lecz wwczas ta informacja nie rozciga si poza ich minione istnienie

i ani moje zmysy, ani moja pami nie daje adnego wiadectwa temu, i istniej one nieprzerwanie. Gdy wic oto tak siedz i gdy tak snuj si moje myli, sysz nagle szmer, jak gdyby drzwi, ktre si obracaj na swych zawiasach, a wkrtce potem widz posaca, ktry zblia si do mnie. To daje okazj do wielu nowych refleksji i rozumowa. Po pierwsze, nie zauwayem nigdy, iby ten szmer mg powsta z czego innego ni z ruchu drzwi; a std wnioskuj, e obecne zjawisko byoby sprzeczne z wszelkim minionym dowiadczeniem, gdyby nie istniay nadal nieprzerwanie drzwi, ktre, jak sobie przypominam, znajduj si po drugiej stronie pokoju. Dalej, stwierdzaem zawsze, e ciao ludzkie posiada pewn wasno, ktr nazywam cikoci i ktra nie pozwala mu unosi si w powietrzu, co musiaby by uczyni ten oto posaniec, aeby si znale w moim pokoju, gdyby schody, ktre sobie przypominam, zostay unicestwione przez moj nieobecno. Lecz to nie wszystko. Oto otrzymuj list, ktry, jak spostrzegam, otworzywszy go, z charakteru pisma i podpisu, pochodzi od mojego przyjaciela, ktry pisze, i znajduje si w miejscu o 200 mil std odlegym. Oczywista, nie mgbym nigdy wyjani tego zjawiska, zgodnie z mym dowiadczeniem w innych przypadkach, gdybym nie rozwin w moim umyle obrazu caego morza i kontynentu, ktry ley midzy nami, i nie przyj, i istniej nieprzerwanie, zgodnie z tym, co mi mwi pami i obserwacja, stacje pocztowe i promy, ktre speniaj swe funkcje. Jeeli rozwaa te zjawiska, a mianowicie posaca i list w pewnym wietle, to s one sprzeczne z dowiadczeniem potocznym i mona by je uwaa za obiekcje przeciw tym tezom, ktre przyjlimy, co si tyczy powiza midzy przyczynami a skutkami. Nawykem do tego, e w tym samym czasie sysz taki oto dwik

258

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,*

I I ,2 , V

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

259

i widz tak oto rzecz w ruchu. Ale tutaj, w tym szczegl nym przypadku, ja nie miaem jednoczenie tych dwch percepcji. Te obserwacje s sprzeczne, pki nie zao, e drzwi pozostaj wci na tym samym miejscu i e zostay otwarte, cho tego nie postrzegaem. I to zao enie, ktre na pierwszy rzut oka byo cakiem arbitralne i hipotetyczne, zdobywa si i oczywisto przez to, e jest to jedyne zaoenie, przy ktrym mog pogodzi te sprzecznoci. Nie ma chyba chwili w moim yciu, gdzie nie zachodziby przypadek podobny i gdzie nie miabym okazji zakada, i rzeczy istniej nieprzerwanie, i w ten sposb wiza to, e ukazyway si mnie w przeszoci i ukazuj teraz, i dawa im takie powizanie wzajemne, jakie wedle mego dowiadczenia odpowiada ich naturze swoistej i okolicznociom. Tutaj wic natura rzeczy mnie skania, ibym uwaa wiat za co realnego i trwaego, co zachowuje swe istnienie nawet wwczas, gdy ju nie jest aktualnie dane mojej percepcji. Lecz chocia moe si wyda, i wniosek ten ze spj noci zjawisk jest tej samej natury, co nasze rozumowania dotyczce przyczyn i skutkw, jako e wywodzi si z na wyku i zaley od minionego dowiadczenia, to przecie znajdziemy po zbadaniu rzeczy, e rozumowania te w istocie rzeczy znacznie rni si od siebie i e ten wnio sek wywodzi si z rozumu oraz w sposb poredni i oklny z nawyku. atwo bowiem zgodzi si kady, e skoro adna rzecz nigdy naprawd nie jest aktaalnie obecna dla umysu poza jego wasnymi percepcjami, to nie tylko jest niemoliwe, iby mona byo zdoby jaki nawyk inaczej ni dziki prawidowemu nastpstwu tych per cepcji, lecz rwnie niemoliwe jest, by jaki nawyk wy kracza poza ten stopie prawidowoci. aden wic sto pie prawidowoci w naszych percepcjach nie moe by

podstaw tego, ibymy wnosili o wikszym stopniu pra widowoci w jakich rzeczach, ktrych nie postrzegamy; albowiem w tym tkwiaby sprzeczno, mianowicie byby to nawyk zdobyty dziki temu, co nigdy nie byo aktual nie dane umysowi. Lecz jest rzecz oczywist, e ilekro wnioskujemy o cigym istnieniu przedmiotw, ktre s dane w doznaniach zmysowych, z ich spjnoci i z cz stoci ich powizania, to czynimy to dlatego, by obda rzy te rzeczy wiksz prawidowoci ni ta, jak obser wujemy w zwykych naszych percepcjach. Zauwaamy powizanie midzy dwoma rodzajami rzeczy, tak jak one si ukazyway zmysom w przeszoci, lecz nie je stemy zdolni ustali obserwacj, i powizanie to jest doskonale stae, odwrcenie bowiem gowy lub zamkni cie oczu moe je przerwa. Lecz czy nie przyjmujemy wwczas po prostu, e te rzeczy pozostaj nadal w swym zwykym powizaniu, cho pozornie si ono przerywa, i e midzy tymi nieprawidowo zjawiajcymi si obrazami jest jakie wice ogniwo, ktrego my nie dostrze gamy? e jednak wszelkie rozumowanie, ktre dotyczy faktw, opiera si tylko na nawyku i e nawyk moe by skutkiem tylko powtarzajcych si percepcji, przeto roz szerzenie nawyku i rozumowania poza percepcj nie moe by nigdy bezporednim i naturalnym skutkiem staego powtarzania si i powizania percepcji, lecz musi opiera si rwnie na wspdziaaniu jakich innych czynnikw. Zauwayem ju powyej *, badajc podstawy mate matyki, e wyobrania wprowadzona na pewien tor my lenia skonna jest trwa na tym torze wwczas, gdy si jej nie udaje rozwiza zagadnienia, i niby statek wpra* Cz II, rozdz. IV. Traktat o naturze ludzkie] t. I
18

a6o

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, 2

I I ,2 , V

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

261

wiony w ruch wiosami porusza si w tym samym kie runku bez wszelkiego nowego impulsu. Tym tumaczyem tam, dlaczego rozwaywszy wiele niecisych probierzy rwnoci i skorygowawszy je jedne przez inne, nadal wy obraamy sobie, e istnieje poprawny i cisy probierz tego stosunku, ktry nie dopuszcza najmniejszego bdu i najmniejszej zmiany. Ta sama zasada sprawia, e atwo trwamy w przekonaniu, i ciaa istniej nieprzer wanie. Przedmioty maj pewn spjno nawet tak, jak si ukazuj naszym zmysom; lecz spjno ta jest znacz nie wiksza i bardziej niezmienna, jeeli zaoymy, e przedmioty te maj istnienie nieprzerwane; i wobec tego, e umys jest ju raz na tym torze, i obserwuje pewn niezmienno wrd rozwaanych przedmiotw, przeto trwa on w sposb naturalny w tej postawie, pki tej niezmiennoci nie uczyni najbardziej dokadn, jak tylko moliwe. Proste zaoenie, i te przedmioty istniej nie przerwanie, wystarcza dla tego celu i daje nam pojcie o znacznie wikszej prawidowoci wrd tych przedmio tw ni ta, jak one wykazuj, gdy wzrokiem naszym nie sigamy dalej ni nasze zmysy. Lecz chobymy nie wiedzie jak moc przypisywali tej zasadzie, obawiam si, e bdzie ona za saba, by sama moga podtrzyma konstrukcj tak rozleg jak ta, wedle ktrej wszystkie ciaa w przestrzeni istniej nie przerwanie; i zdaje mi si, e ze spjnoci midzy obra zami tych rzeczy, ktre si ukazuj zmysom, musimy poczy rwnie ich stao, by zadowalajco uzasadni ten pogld. Wobec tego, e wyjanienie tej sprawy wpro wadzi mnie w szeroki krg bardzo gbokiego rozumo wania, przeto uwaam za waciwe, by unikn wszel kiego pomieszania myli, da krtki zarys czy skrt mo jej koncepcji, a nastpnie rozwin wszystkie jej czci

skadowe w caej peni. Ten wniosek ze staoci naszych percepcji, podobnie jak poprzedni z ich spjnoci, pro wadzi do przekonania, i ciaa istniej nieprzerwanie, ktre to przekonanie jest wczeniejsze ni to, e istniej one odrbnie i samodzielnie, i prowadzi do niego. Gdymy ju nawykli do tego, i spostrzegamy pewn stao wrd pewnych impresji, i gdymy ju ustalili, e na przykad percepcja soca lub oceanu wraca nam, po pewnej nieobecnoci lub znikniciu, z podobnymi ele mentami skadowymi w podobnym porzdku jak wtedy, gdy si zjawia po raz pierwszy, to wwczas nie jestemy skonni, by te przerywane percepcje uwaa za rne (jak s one rzeczywicie), lecz przeciwnie uwaamy, e za chowuj one indywidualn tosamo, a to z racji, e s do siebie podobne. e jednak to przerywanie ich istnie nia jest sprzeczne z doskona tosamoci i e sprawia, i uwaamy, e pierwotna impresja znikna i e druga zjawia si na nowo, przeto jestemy w pewnym kopocie, uwikani w pewnego rodzaju sprzeczno. Aby si od tej trudnoci uwolni, maskujemy, o ile moliwe, t przerw w istnieniu czy te raczej nawet usuwamy j cakowicie, przyjmujc, e te przerywane percepcje powizane s przez byt realny, ktrego nie postrzegamy. To zaoenie czy ta idea nie przerwanego istnienia zdobywa si i ywo dziki pa mici o tych przerywanych impresjach i dziki temu, e daj nam one skonno, by przyj, i pozostaj te same; zgodnie za z tym, comy ustalili powyej, sama istota przewiadczenia polega wanie na sile i ywoci naszych koncepcji. Aeby uzasadni t moj tez, potrzeba czterech rze czy. Po pierwsze, trzeba wyjani principium indwiduationis, czyli zasad tosamoci. Po wtre, trzeba wskaza racj, dlaczego podobiestwo naszych przerywanych i nie18*

262

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,2

I I , , V 2

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

263

cigych percepcji skania nas do tego, by im przypi sywa tosamo. Po trzecie, trzeba wyjani t skonno, jak nam daje to zudzenie, do tego, by wiza te przery wane jawienia si w jedno nieprzerwane istnienie. Wresz cie, po czwarte, trzeba wyjani t si i ywo myli, jaka wypywa z tej skonnoci. Po pierwsze, co si tyczy zasady tosamoci, to mo emy zauway, e widok jakiej jednej rzeczy nie wy starcza do tego, by da ide tosamoci. Albowiem w tym zdaniu: dany przedmiot jest tosamy sam z sob", gdyby idea, ktr oznacza wyraz przedmiot", niczym si nie rnia od tego, co rozumiemy przez sam z sob", to w istocie rzeczy zdanie to nie miaoby adnego zna czenia i nie zawieraoby orzeczenia i podmiotu, ktre przecie znajduj si w tym twierdzeniu. Jeden poszcze glny przedmiot daje ide jednoci, nie za tosamoci. Ale z drugiej strony wielo rzeczy nie moe nigdy da tej idei, choby zaoy, e s one nie wiedzie jak do siebie podobne. Umys zawsze orzeka, e jedna rzecz nie jest drug, i uwaa, e one tworz dwie, trzy czy te jak wiksz okrelon liczb rzeczy, ktrych istnienie jest cakowicie odrbne i niezalene. Skoro wic zarwno wielo, jak i jedno nie dadz si powiza ze stosunkiem tosamoci, to musi on tkwi w czym, co nie jest ani wieloci, ani jednoci. Lecz, prawd mwic, na pierwszy rzut oka wydaje si to ca kiem niemoliwe. Pomidzy jednoci i wieloci nie ma nic poredniego, podobnie jak nie ma nic poredniego midzy istnieniem a nieistnieniem. Gdy przyjmiemy, e jedna rzecz istnieje, to musimy zaoy, bd e inna rwnie istnieje, a wtedy mamy ide wieloci, bd te e nie istnieje, a wwczas pierwsza rzecz pozostaje jed- dnoci.

Aeby usun t trudno, zwrmy si ku idei czasu czy trwania. Zaznaczyem ju powyej *, e czas w ci sym znaczeniu obejmuje implicite nastpstwo i e gdy stosujemy t ide czasu do jakiego przedmiotu niezmien nego, to czynimy to posugujc si fikcj wyobrani, ktrej moc przyjmuje si, i przedmiot niezmienny bie rze udzia w zmianach, jakie zachodz w rzeczach z nim wspistniejcych, a w szczeglnoci w zmianach, ktre zachodz w naszych percepcjach. Ta fikcja wyobrani jest niemal poszechna; i dziki niej to wanie jaki przedmiot indywidualny znajdujcy si przed nami, na ktry patrzymy przez czas jaki nie dostrzegajc w nim adnej przerwy ani zmiany, moe nam nasun poj cie tosamoci. Gdy bowiem rozwaamy jakie dwa punkty tego odcinka czasu, to moemy widzie je w rnym wie tle. Moemy bd ujmowa je myl dokadnie w tej samej chwili; w tym przypadku daj nam one ide liczby, zarwno same przez si, jak i przez przedmiot, ktry si w nich znajduje: trzeba podwoi ten przedmiot, by mc go ujmowa jako zarazem istniejcy w tych dwch r nych punktach czasu. Albo te z drugiej strony, moemy i ladem nastpstwa tych chwil w podobnym nastp stwie idej, ujmujc myl najpierw jedn chwil jedno czenie z przedmiotem, ktry wwczas istnieje, a nastp nie moemy sobie wyobrazi zmian w chwili czasu, wyobraajc sobie jednoczenie, i przedmiot nie doznaje adnej zmiany ani przerwy w istnieniu: tu rzecz ta da nam ide jednoci. Tu wic jest idea, ktra jest czym porednim midzy jednoci a wieloci; albo, wyraajc si bardziej odpowiednio, jest to idea, ktra jest jednym lub drugim zalenie od tego, jak na ni spojrzymy: t
* Cz II, rozdz. V.

264

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I I ,2 , V

i, iv,a

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

265

ide nazywamy ide tosamoci. Nie moemy w adnym przyjtym znaczeniu powiedzie, e jaki przedmiot jest tosamy sam z sob, o ile nie rozumiemy przez to, e przedmiot, ktry istnieje w jednej chwili, jest tosamy z przedmiotem, ktry istnieje w drugiej chwili. W ten sposb rozrniamy midzy ide, ktr oznacza, sowo przedmiot", a ide, ktr oznacza zwrot ten sam", nie idc po linii wieloci, a jednoczenie nie zacieniajc si do cisej i bezwzgldnej jednoci. Tak wic zasada identycznoci nie jest niczym innym ni niezmiennoci i nieprzerwanym istnieniem jakiego przedmiotu przez upyw czasu, dziki ktrej to niezmiennoci umys moe ledzi ten przedmiot w rnych chwilach jego istnienia, nieprzerwanie o nim mylc, i moe nie by zmuszony do tego, by tworzy sobie ide wieloci czy liczby. Przechodz teraz do wyjanienia drugiej czci mojej koncepcji i do wykazania, dlaczego stao naszych per cepcji skania nas do tego, ibymy im przypisywali do kadn tosamo numeryczn, choby midzy zjawia niem si tych percepcji byy bardzo dugie przerwy i choby one miay tylko jedn z istotnych cech tosamoci, a mia nowicie niezmienno. Aeby unikn wszelkiej wieloznacz noci i pomieszania poj w tej sprawie, zauwa, e tu taj wyjaniam pogldy i przewiadczenia potoczne, co si tyczy istnienia cia; std wic musz uzgodni cako wicie mj sposb mylenia i wyraania si z tym po gldem potocznym. Ot zauwaylimy ju powyej, e choby filozofowie nie wiedzie jak rozrniali rzeczy i percepcje zmysowe, co do ktrych zaka daj, i s jednoczesne i do siebie podobne, to przecie jest to rozrnienie, ktrego nie rozumie szeroki og ludzki: postrzegajc tylko jeden byt, nie mog ludzie

zgodzi si na pogld, e s tutaj dwa istnienia i e jedno reprezentuje drugie. Same te obrazy zmysowe, ktre dochodz do wiadomoci przez oko czy ucho, s dla czowieka przecitnego prawdziwymi przedmiotami i nie moe on atwo poj, iby to oto piro czy te ten papier, ktry on postrzega bezporednio, reprezentowa jaki inny, od niego rny, lecz do podobny. Aeby wic przy stosowa si do tych poj potocznych, zao przede wszystkim, i jest tylko jedno istnienie, ktre nazywa bd bez rnicy bd przedmiotem (rzecz), bd per cepcj, zalenie od tego, co si bdzie wydawao najwy-godniejsze dla mego celu, rozumiejc przez oba wyrazy to, co przecitny czowiek rozumie przez kapelusz", but", kamie" lub przez jakkolwiek inn impresj, ktr mu daj jego zmysy. Dam z pewnoci znak, gdy powrc do bardziej filozoficznego sposobu mwienia i mylenia. Przystpujc wic do zagadnienia, co jest rdem bdu i zudzenia, gdy chodzi o tosamo, jak przypi sujemy naszym percepcjom podobnym, mimo e si one przerywaj, musz tutaj przypomnie to, co ju powyej dowiodem i wyjaniem *. Nic atwiej nie moe sprawi, ibymy bdnie wzili jedn ide za drug ni jakikol wiek midzy nimi stosunek, ktry je sprzga ze sob w wyobrani i ktry usposabia j do tego, i atwo prze chodzi od jednej idei do drugiej. Spord wszystkich stosunkw podobiestwo jest pod tym wzgldem najbar dziej wydajne; a to dlatego, i ono nie tylko jest przyczyn tego, e kojarz si ze sob idee, lecz rwnie tego, e sprzgaj si ze sob dyspozycje; i dlatego, e ono spra wia, i ujmujemy jedn ide w akcie umysu, ktry jest podobny do aktu, w jakim ujmujemy drug. Ta okolicz:

Cz II, rozdz. V.

266

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I I ,2 , V

l, iv,2

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

267

no, jak ju zauwayem powyej, ma doniose znaczenie; i moemy uzna za regu ogln, e gdy jakiekolwiek idee daj umysowi te sam dyspozycj lub te dyspozycje podobne, to bardzo atwo mona je ze sob pomiesza. Umys atwo przechodzi od jednej do drugiej i nie spo strzega zmiany, jeli nie skupi na tym szczeglnej uwagi, do czego, oglnie biorc, jest on cakowicie niezdolny. Aeby zastosowa t regu ogln, musimy najpierw zbada dyspozycj umysu, gdy on przedstawia sobie jak rzecz, ktra zachowuje dokadn tosamo, a na stpnie musimy znale jak inn rzecz, ktra zostaje pomieszana z tamt przez to, i wywouje dyspozycj podobn. Gdy myl nasz zatrzymujemy na jakim przed miocie i przyjmujemy, e pozostaje on ten sam przez pewien czas, to jest oczywiste, e przyjmujemy, i zmiana zachodzi tylko w samym czasie, i nie wysilamy si nigdy na to, by wytworzy sobie jaki nowy obraz czy now ide tej rzeczy. Wadze umysu maj, by tak rzec, ten dencj do zachowania spokoju i nie podejmuj adnego wikszego wysiku w wikszej mierze ni to jest konieczne, by trwaa nieprzerwanie ta idea, ktr pierwotnie bylimy posiedli i ktra trwa nadal bez zmiany i przerwy. Przejcia od jednej chwili do innej nie odczuwamy nie mal wcale i nie zaznacza si ono adn jak odrbn percepcj czy ide, ktrej ujcie myl wymagaoby innego nastawienia umysu. Lecz teraz jakie to przedmioty, poza identycznymi, s zdolne da umysowi t sam dyspozycj, gdy je roz waa, i sprawi, by wyobrania w taki sam gadki sposb przechodzia od jednej idei do drugiej? To zagadnienie ma jak najwiksz wag. Jeli bowiem mona znale takie przedmioty, to z pewnoci moemy wyprowadzi wniosek na podstawie powyszej zasady, e te przedmioty

w bardzo naturalny sposb miesza si z przedmiotami identycznymi i e si je bierze za tosame w wikszoci naszych rozumowa. Lecz cho zagadnienie to bardzo wielkiej wagi, nie jest ono ani bardzo trudne, ani nie budzi wtpliwoci. Odpowiadam bowiem od razu, e nastpstwo rzeczy powizanych jakim stosunkiem wpro wadza umys w tak dyspozycj, i e wyobrania prze chodzi od jednej do drugiej tak samo gadko i bez przerw w cigoci, jak sobie przedstawia t sam rzecz nie zmienn. Sam istot stosunku jest to, e wie on nasze idee jedne z innymi i e uatwia przejcie od jednej do jej korelatu, gdy si ta pierwsza ukae. Przejcie midzy ideami powizanymi jakim stosunkiem jest wic tak gadkie i atwe, i wywouje nieznaczn zmian w umyle i przedstawia si podobnie, jak trwanie tego samego aktu. e za trwanie tego samego aktu jest skutkiem tego, i umys nieprzerwanie przedstawia sobie ten sam przed miot, przeto z tej wanie racji przypisujemy tosamo wszdzie tam, gdzie nastpuj po sobie rzeczy zwizane stosunkiem. Myl lizga si po linii nastpstwa z rwn atwoci, jak gdyby rozwaaa tylko jedn rzecz; a co za tym idzie, miesza nastpstwo z tosamoci. Zobaczymy pniej wiele przykadw tej tendencji, jak ma powizanie jakim stosunkiem do tego, iby nas skania, bymy przypisywali identyczno rzeczom rnym; ale tu ograniczymy si do tematu, ktry rozwaamy obecnie. Znajdujemy w dowiadczeniu, e niemal wszyst kie impresje zmysowe maj tak stao, i przerywajc si na czas pewien nie ulegaj adnej zmianie i e przerwa im. nie przeszkadza w tym, iby powrciy w takiej samej postaci i sytuacji, jak si przedstawiay, gdy zjawiy si po raz pierwszy. Spogldam na meble mojego pokoju; zamykam oczy, a nastpnie je otwieram: znajduj, e

268

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,3

I, IV,2

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

269

nowe percepcje s dokadnie podobne do tych, ktre poprzednio uderzay moje zmysy. To podobiestwo obserwujemy w tysicznych przykadach; i w naturalny sposb wie ono w jedno nasze idee tych przerywanych percepcji stosunkiem jak najbardziej cisym i sprawia, e umys atwo przechodzi od jednej rzeczy do drugiej. atwe przejcie wyobrani wzdu szeregu idei, ktre si wywodz z tych rnych i przerwanych percepcji, to dyspozycja umysu niemal tosama z t, w jakiej rozwa amy jedn sta i nieprzerwan percepcj. Jest wic rzecz cakiem naturaln, i mylnie bierzemy jedn za drug *. Osoby, ktre maj taki pogld na identyczno na szych percepcji podobnych do siebie, to na og caa nie my lca i niefilozoficzna cz ludzkoci (to znaczy: my wszyscy w takiej czy innej chwili); a wic ci wszyscy, ktrzy przyjmuj, e ich percepcje s jedynymi ich przed miotami i ktrzy nie myl nigdy o istnieniu podwjnym, wewntrznym i zewntrznym, reprezentujcym i repre zentowanym. Sam ten obraz, ktry jest dany aktualnie naszym zmysom, jest dla nas realnym ciaem; i wanie tym obrazom, ktre ulegaj przerwom, przypisujemy do* To rozumowanie, trzeba przyzna, jest nieco zawie i trudne do zro zumienia, lecz jest rzecz godn uwagi, e ta wanie trudno moe sta si dowodem na to, co tu wywodzimy. Moemy zauway, e tutaj dwa stosunki, z ktrych kady jest podobiestwem, przyczyniaj si do tego, i mylnie bierzemy nastpstwo naszych przerwanych percepcji za przed miot identyczny. Pierwszy stosunek to podobiestwo percepcji, drugi to podobiestwo, jakie zachodzi midzy aktem umysu, gdy on widzi na stpstwo rzeczy podobnych, a aktem, gdy on widzi przedmiot identyczny. Ot te podobiestwa skonni jestemy miesza jedno z drugim, i jest rze cz naturaln, e tak jest, zgodnie z obecnym naszym wywodem. Ale pamitajmy, i to s dwa rne podobiestwa, a nie znajdziemy adnej trudnoci w rozumieniu argumentu, ktry rozwinem powyej.

skonaa identyczno. e jednak przerwa w ich zjawianiu si zmysom wydaje si przeciwna tosamoci i z natury rzeczy prowadzi do tego, i uwaamy te podobne do sie bie percepcje za rne od siebie, przeto znajdujemy si tutaj w rozterce, jak pogodzi takie przeciwstawne sobie pogldy. e wyobrania gadko przechodzi wzdu sze regu idej, ktre si wywodz z podobnych do siebie percepcji, to sprawia, i przypisujemy im zupen iden tyczno. To, e te percepcje zjawiaj si w wiadomoci w sposb przerywany, sprawia, i uwaamy je za byty podobne, lecz przecie odrbne, ktre zjawiaj si w pew nych odstpach czasu. Kopot zwizany z t sprzecznoci sprawia, e jestemy skonni czy te oderwane od sie bie obrazy fikcj nieprzerwanego istnienia, co jest trzeci czci tej hipotezy, ktr zamierzaem wyjani. Dowiadczenie nie pozostawia adnej wtpliwoci, e wszelka sprzeczno, ju to z uczuciami ju to ze wzrusze niami, daje poczucie niepewnoci, czy pochodzi z wew ntrz, czy z zewntrz, czy z przeciwstawienia rzeczy na zewntrz nas, czy te z konfliktu jakich czynnikw wew ntrznych. Przeciwnie, to, co idzie po linii naszych skon noci przyrodzonych, co albo z zewntrz przynosi im zaspokojenie, albo te wewntrz nas zbiega si z ich tendencjami, to z pewnoci daje wyran przyjemno. Ot tutaj zachodzi przeciwiestwo midzy pojciem identycznoci podobnych do siebie percepcji, a przery wanym ich istnieniem w wiadomoci; i wobec tego umys musi czu si nieswojo i bdzie cakiem naturalnie szuka wyzwolenia z tego poczucia. Poniewa to poczucie wy nika std, e przeciwstawiaj si sobie dwie rzeczy sprzeczne, przeto umys musi szuka ratunku, powica jc jedn rzecz dla drugiej. e za gadkie przejcie na szej myli od jednej z podobnych do siebie percepcji do

27

O sceptycznym i o innych systemach flozopi

I, IV, 2

I, iv,a

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

271

drugiej sprawia, i przypisujemy im identyczno, to nie moemy nigdy bez sprzeciwu wewntrznego zrezygno wa z tego pogldu. Musimy wic zwrci si w drug stron i przyj, e nasze percepcje nie s przerywane, lecz e zachowuj istnienie stae i niezmienne i dziki temu s cakowicie tosame. Lecz tutaj znowu przerwy mi dzy ukazywaniem si tych percepcji s tak dugie i czste, e niepodobna ich pomin; e za ukazanie si percepcji w umyle i jej istnienie na pierwszy rzut oka wydaje si ca kowicie tym samym, to mona wtpi, czy kiedykolwiek moemy zgodzi si na tak uderzajc sprzeczno i przy j, e percepcja istnieje, cho nie jest aktualnie dana umysowi. Aeby t spraw wyjani i doj do tego, jak przerwa w percepcji niekoniecznie pociga za sob przerw w jej istnieniu, dobrze bdzie dotkn pewnych spraw, ktre bdziemy mieli sposobno wyjani obszer niej w dalszych wywodach *. Moemy zacz od stwierdzenia, e trudno w naszej sprawie nie dotyczy faktw ani tego, czy umys wypro wadza taki wniosek co do cigego istnienia jego percepcji, lecz tylko dotyczy sposobu, w jaki powstaje ten wniosek, i zasad, z ktrych si go wyprowadza. Jest rzecz pewn, e niemal cay rodzaj ludzki i nawet sami filozofowie w ogromnej wikszoci chwil swego ycia przyjmuj, i ich percepcje s jedynymi ich przedmiotami i e ten sam byt, ktry bezporednio zjawia si przed umysem, jest ciaem realnym czy materialnym istnieniem. Jest te rzecz pewn, e przyjmujemy, i ta sama percepcja czy rzecz ma byt cigy i nieprzerwany i e nie unicestwia go nasza nieobecno i e nie daje mu istnienia nasza obecno. Gdy jestemy nieobecni, mwimy przecie, e wci
* Rozdz. VI.

istnieje, lecz e jej nie postrzegamy lub jej nie widzimy. Gdy jestemy obecni, mwimy, e j postrzegamy czy te j widzimy. Powstaj wic tutaj dwa pytania. Pierwsze, jak moemy pogodzi si z tym, e percepcja moe nie by dana aktualnie umysowi i jednoczenie nie znika cakowicie. Po wtre, w jaki sposb przedstawiamy so bie, e jaki przedmiot staje si aktualnie dany dla umysu i e jednoczenie nie tworzy si na nowo jaka percepcja czy jaki obraz; i co rozumiemy przez to, i widzimy, czujemy > postrzegamy? Co si tyczy pierwszego pytania, to moemy zauway, e to, co nazywamy umysem, nie jest niczym innym ni gromad czy zbiorem rnych percepcji powizanych w jedno pewnymi stosunkami i e o tym zakadamy, wprawdzie faszywie, i jest obdarzone zupen prostot i identycznoci. Lecz e kada percepcja daje si od rni od kadej innej i e mona j uwaa za istniejc odrbnie, przeto wynika std w sposb oczywisty, e nie ma niedorzecznoci w tym, i oddzielamy jak poszcze gln percepcj od umysu, to znaczy, e wyrywamy j z wszystkich tych stosunkw, w jakie jest uwikana z ca mas innych percepcji, ktre skadaj si na istot mylc. To samo rozumowanie daje nam odpowied na drugie pytanie. Jeeli nazwa percepcja" nie czyni tego oder wania od umysu czym niedorzecznym i sprzecznym, to nazwa przedmiot", ktra oznacza dokadnie t sam rzecz, nie moe nigdy uniemoliwia ich poczenia. Przedmioty zewntrzne umys widzi, czuje i ma je aktual nie przed sob; to znaczy, wchodz one w taki stosunek do gromady powizanych ze sob percepcji, i wpywaj na nie bardzo znacznie, powikszajc ich liczb, wywo ujc refleksje i uczucia i zwikszajc zasb idej w pa mici. Ten sam cigy i nieprzerwany Byt moe wic

aya

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,a

I I ,2 , V

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

273

by czasem aktualnie obecny dla umysu, czasem dla nieobecny, a sam w sobie moe nie podlega adnej rze czywistej czy istotnej zmianie. To, e jaka rzecz ukazuje si zmysom w sposb przerywany, nie pociga za sob z koniecznoci tego, iby przerywao si jej istnienie. W tym, e przedmioty dozna zmysowych czy percepcje istniej w sposb cigy, nie ma sprzecznoci. Moemy bez adnych trudnoci pofolgowa naszej skonnoci do tego, by to przyjmowa. Gdy nasze percepcje s tak do kadnie podobne, i to sprawia, e przypisujemy im iden tyczno, moemy usun pozorne przerwy, przyjmujc fikcyjnie, e istnieje byt trway, ktry wypenia te przerwy i zapewnia zupen i cakowit identyczno naszym per cepcjom. Lecz tutaj nie tylko przyjmujemy fikcyjnie, lecz wierzymy w to nieprzerwane istnienie: powstaje wic py tanie, skd bierze sie_ takie przewiadczenie? I to pytanie prowadzi nas do czwartej czci naszej koncepcji. Do wiedlimy ju powyej, e przewiadczenie w ogle nie polega na niczym innym ni na ywoci idei i e idea moe osign t ywo przez swj stosunek do jakiej aktual nie danej impresji. Impresje z natury rzeczy s najbar dziej ywymi percepcjami umysu; i ta wasno przenosi si w czci na kad powizan z nimi ide. Stosunek ten sprawia, e gadkie jest przejcie od impresji do idei, co wicej, nawet daje skonno do tego przejcia. Umys tak atwo przechodzi od jednej percepcji do innej, e ledwie postrzega zmian, lecz w tej drugiej percepcji za chowuje znaczn cz tej ywoci, jak miaa pierwsza. ywa impresja daje mu pewne pobudzenie i ta ywo udziela si idei z ni zwizanej, niewiele si zmniejszajc w tym przejciu dziki temu, e jest ono gadkie i e wyobrania ma do niego skonno.

Zamy jednak, e ta skonno wypywa jeszcze z cze go innego poza tym uwikaniem w stosunek; jest oczy wiste, e musi to mie ten sam skutek i e ywo musi przechodzi z impresji na idee. I wanie tak dokadnie jest w przypadku obecnym. Pami nasza stawia przed nami du ilo przykadw, gdzie percepcje s zupenie podobne do siebie i powracaj w rnych odstpach czasu, po znacznych przerwach. To podobiestwo daje nam skonno do tego, by uwaa te przerywane per cepcje za tosame; a jednoczenie te daje i skonno do tego, by wiza je istnieniem nieprzerwanym dlatego, iby uzasadni t tosamo i unikn sprzecznoci, w jak zdaje si nas wika w sposb konieczny przery wane ukazywanie si tych percepcji. Tutaj wic mamy skonno do tego, iby fikcyjnie przedstawia sobie nie przerwane istnienie wszelkich przedmiotw doznania zmysowego; e za ta skonno wynika z pewnych ywych impresji naszej pamici, przeto daje ona ywo tej fikcji; innymi sowy sprawia, e wierzymy w nieprzerwane ist nienie cia. Jeli czasem przypisujemy cige istnienie przed miotom, ktre s zupenie nowe dla nas i co do ktrych staoci i spjnoci nie mamy adnych danych w dowiad czeniu, to dzieje si tak dlatego, i sposb, w jaki uka zuj si one naszym zmysom, podobny jest do tego, jak ukazuj si rzeczy stae i spjne; i podobiestwo to jest rdem rozumowania i analogii i prowadzi nas do tego, i przypisujemy te same wasnoci przedmiotom podobnym. Myl, e inteligentny czytelnik mniejsz bdzie mia 'trudno, by zgodzi si na t koncepcj, ni by j zro zumie w peni i jasno; myl te, e zgodzi si po chwili zastanowienia, i kada cz tej koncepcji przynosi ze sob wasny dowd swej susznoci. Wobec tego, e czo wiek przecitny przyjmuje, i jego percepcje s jedynymi

274

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

!> W.s

I, IV ,!

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

275

jego przedmiotami i e jednoczenie jest przewiadczony, i materia istnieje w sposb cigy, przeto, rzecz oczy wista, musimy na podstawie tego zaoenia wyjani, jak powstaje to jego przewiadczenie. Ot na zasadzie tego zaoenia faszywy jest pogld, jakoby jakikolwiek z przedmiotw naszych czy percepcji by identycznie ten sam po przerwie; a zatem pogld, i s one identyczne, nie moe nigdy wywodzi si z rozumu, lecz musi pocho dzi z wyobrani. Tylko podobiestwo pewnych per cepcji uwodzicielsko skania wyobrani do takiego po gldu; znajdujemy wszak, e s one tylko naszymi po dobnymi do siebie percepcjami, ktre mamy skonno uznawa za tosame. Ta skonno, by przypisywa iden tyczno naszym podobnym do siebie percepcjom, wy twarza fikcj, e istniej one nieprzerwanie; fikcja ta wszak, podobnie jak ta identyczno, jest w istocie rze czy faszywa, jak to uznaj wszyscy filozofowie; i jedyn jej rol jest to, e daje rodek na przerywanie si na szych percepcji, co jest jedyn spraw, ktra jest prze ciwna ich tosamoci. Ostatecznie ta skonno wytwarza przewiadczenie tylko dziki danym aktualnie impresjom pamici, albowiem nie przypominajc sobie wcze niejszych dozna zmysowych, nie mielibymy nigdy, rzecz jasna, adnego przewiadczenia o cigym istnieniu cia. Tak wic, rozwaajc wszystkie te punkty naszej koncepcji, znajdujemy, e kady z nich opiera si na jak najbardziej przekonywajcych dowodach i e wszystkie one razem tworz konsekwentny system, ktry przeko nuje cakowicie. Silna skonno czy tendencja sama przez si, bez jakiejkolwiek aktualnie danej impresji, wytwarza czasem przewiadczenie lub przekonanie. Czy nie wy twarza tego tym bardziej, gdy jej z pomoc przychodzi taka aktualna impresja?

Lecz chocia w ten sposb naturalna skonno wy obrani prowadzi nas do tegc, i przypisujemy istnienie cige tym przedmiotom doznania zmysowego lub per cepcjom, ktre, jak znajdujemy, podobne s do siebie, zjawiajc si z przerwami, to przecie nieco zastanowie nia i filozofii wystarczy, bymy spostrzegli, e ten po gld jest bdny. Zauwayem ju powyej, e zachodzi cise powizanie midzy tymi dwiema zasadami, a mianowicie midzy pojciem istnienia ciglego a pojciem istnienia odrbnego czy niezalenego; oraz e z chwil, gdy przyjmiemy jedno, to drugie wypywa z tamtego na tychmiast jako konsekwencja konieczna. Pogld, e ist nienie jest cige, wysuwa si na pierwsze miejsce i bez wielkiego wysiku i zastanowienia pociga za sob drugi, ilekro umys idzie za swoim pierwszym i najbardziej naturalnym impulsem. Gdy natomiast porwnujemy dane dowiadczenia i nieco nad nimi rozmylamy, to szybko spostrzegamy, e pogld, i nasze percepcje zmysowe maj istnienie niezalene, jest sprzeczny z najbardziej oczywistym dowiadczeniem. To prowadzi nas z powro tem na nasze wasne lady, tak i moemy spostrzec, e bdnie przypisujemy istnienie cige naszym percepcjom; 1 jest to rdem wielu bardzo ciekawych pogldw, ktre postaramy si tutaj rozway. Bdzie rzecz waciw wskaza po pierwsze na pewn ilo tych faktw, ktre nas przekonuj, e percepcje na sze nie posiadaj niezalenego istnienia. Gdy naciniemy ko palcem, to natychmiast postrzegamy, i wszystkie rzeczy zdwajaj si i e ich poowa odsuwa si ze swego zwykego i naturalnego pooenia. Lecz e nie przypisu jemy istnienia ciglego obu tym percepcjom i e obie one s tej samej natury, przeto spostrzegamy jasno, e Wszystkie nasze percepcje zale od naszych organw
Traktat 19 o naturze ludzkiej t. I

276

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,a

l, IV ,2

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

277

oraz od dyspozycji w naszych nerwach i humorach zwierzcych. T koncepcj potwierdza to, e rzeczy pozornie zmniejszaj si lub zwikszaj zalenie od ich odlegoci; rwnie to, e zmniejszaj si lub zwikszaj, gdy zmienia si pozorny ich ksztat; i to take, e pozornie zmieniaj swj ksztat, barw i inne wasnoci wskutek naszej choroby czy zego usposobienia; a wreszcie te nieskoczona ilo innych dowiadcze tego samego rodzaju. Z tego wszystkiego przekonujemy si, e nasze percepcje zmysowe nie maj istnienia odrbnego i niezalenego. Naturaln konsekwencj tego rozumowania byoby, e nasze percepcje nie maj istnienia ani cigego, ani niezalenego; tote istotnie filozofowie tak gboko przewiadczeni s o susznoci tego pogldu, e zmieniaj ca swoj koncepcj i rozrniaj (jak to bdziemy czynili i my w przyszoci) midzy percepcjami a rzeczami, z ktrych pierwsze, przyjmuj, s przerywane, znikaj i s coraz inne przy kadym powrocie; drugie za maj istnienie nieprzerwane i zachowuj swoj cigo i tosamo. Lecz choby t now koncepcj uzna za nie wiedzie jak filozoficzn, ja twierdz, e to jest tylko palia-tyw i e w nim tkwi wszystkie trudnoci koncepcji potocznej, a poza tym inne, ju jej swoiste. Nie ma adnych zasad ani rozumienia, ani wyobrani, ktre by nas wprost skaniay, ibymy przyjli ten pogld, e z jednej strony istniej percepcje, a z drugiej rzeczy, i nie moemy doj do tego pogldu inaczej, ni przyjmujc po drodze potoczne zaoenie, i nasze przerywane percepcje s identyczne i cige. Gdybymy nie byli przewiadczeni pocztkowo, e nasze percepcje s naszymi jedynymi przedmiotami i e istniej nieprzerwanie nawet wwczas, gdy ju nie jawi si naszym zmysom, to nigdy bymy nie wpadli na myl, e nasze percepcje i ich przedmioty

s od siebie rne i e te przedmioty jedynie zachowuj istnienie nieprzerwane. Ta pniejsza hipoteza nie narzuca si sama przez si ani rozumowi, ani wyobrani, lecz zdobywa cay swj wpyw na wyobrani tylko dziki pierwszej". To zdanie skada si z dwch czci i sprbujemy je dowie tak wyranie i jasno, jak na to pozwoli temat tak zawikany. Co si tyczy pierwszej czci tego zdania, e ta hipoteza filozoficzna nie narzuca si, sama przez si ani rozumowi, ani wyobrani, to moemy szybko przekona si, e jest to suszne, co si tyczy rozumu na podstawie nastpujcych rozwaa. Jedyne istnienia, jakich jestemy pewni, to percepcje, ktre, bezporednio i aktualnie dane nam w wiadomoci, wymagaj stanowczo uznania i s pierw sz podstaw wszelkich naszych wnioskw. Jedynym wnioskiem, jaki moemy wycign z istnienia jednej rze czy o istnieniu innej, to ten, jaki wyprowadzamy na pod stawie stosunku przyczyny i skutku, ktry wskazuje, e jest powizanie midzy nimi i e istnienie jednego zaley od istnienia drugiego. Idea tego stosunku wywodzi si z minionego dowiadczenia, dziki ktremu znajdujemy, i dwie rzeczy s stale zwizane ze sob i e zawsze s jednoczenie dane umysowi. Lecz e adne inne byty poza percepcjami nie s nigdy aktualnie dane umysowi, przeto moemy stwierdzi powizanie czy stosunek przy czyny i skutku midzy rnymi percepcjami, ale nigdy nie moemy go zaobserwowa midzy percepcjami a przedmiotami. Niepodobna wic z istnienia percepcji lub z jakich ich wasnoci wyprowadzi jakiegokolwiek wniosku co do istnienia przedmiotu lub zaspokoi nasze umysy w tej sprawie. Niemniej pewn jest rzecz, e ta koncepcja filozo ficzna nie narzuca si sama przez si wyobrani i e ta 19*

278

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I IV , ,3

I, IV ,2

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

279

wadza nigdy by sama przez si, ze swej przyrodzonej tendencji nie wpada na tak zasad. Wyznaj, bdzie nieco trudno dowie tego tak, iby czytelnik cakowicie by zadowolony; albowiem tkwi w tym pewna negacja, ktrej w wielu przypadkach nie da si dowie pozy tywnie. Gdyby kto zada sobie trudu, zbada t spraw i wynalaz koncepcj, ktra by wykazywaa, jak ten po gld bierze bezporedni pocztek w wyobrani, to byli bymy w stanie, roztrzsnwszy tak koncepcj, wypowie dzie okrelony sd co do naszego zagadnienia obecnego. Przyjmijmy jako rzecz uznan, e nasze percepcje s urywa ne, niecige i cho podobne, to przecie rne jedne od drugich; i niechaj teraz kto przyjmujc to zaoenie wskae, dlaczego wyobrania bezporednio i wprost przechodzi do przewiadczenia o jakim drugim istnieniu, ktre jest podo bne do percepcji w swej naturze, lecz jest cige, nieprzer wane i identyczne. Jeli to uczyni tak, i mnie zadowoli, to przyrzekam, e zrezygnuj z mego obecnego pogldu. Na razie nie mog si powstrzyma od tego, by z samego abstrakcyjnego charakteru rozwaanego tu zaoenia i z jego trudnoci nie wycign wniosku, e nie jest ono odpowiedni podstaw, na ktrej wyobrania mo gaby budowa. Ktokolwiek chciaby wytumaczy rdo potocznego pogldu, e ciaa istniej w sposb cigy i od rbny, ten musi przedstawia sobie umys w jego zwykej sytuacji i musi wyj z zaoenia, e nasze percepcje s jedynymi naszymi przedmiotami i e trwaj bez przerwy nawet wwczas, gdy ich nie postrzegamy. Jakkolwiek jest to pogld faszywy, to przecie jest najbardziej ze wszystkich naturalny i on jedynie samorzutnie nasuwa si wyobrani. : Co do drugiej czci rozwaanej tezy, a mianowicie, e koncepcja jHoz.oficz.na zdobywa wszelkie swoje wpywy na wyobra-

i od pogldu potocznego, to musimy stwierdzi, e jest to na turalna i nieunikniona konsekwencja wniosku ustalonego powyej, i ona samorzutnie nie nasuwa si. ani rozumowi, ani wyobrani. Skoro bowiem koncepcja filozoficzna, jak si okazuje z dowiadczenia, zawadna wieloma umy sami, a szczeglniej wszystkimi tymi, ktre tak mao zastanawiaj si kiedykolwiek nad t spraw, to musi ona czerpa cay swj autorytet z koncepcji potocznej, jako e nie posiada sama przez si z natury rzeczy auto rytetu. Sposb, w jaki te dwie koncepcje, cho wprost sobie przeciwne, wi si ze sob, mona wyjani, jak nastpuje. Wyobrania z natury rzeczy porusza si w nastpuj cym kierunku: Nasze percepcje, to jedyne nasze rzeczy. Podobne do siebie percepcje s tosame, choby urywane i niecige byo ich jawienie si w wiadomoci. To, e jawi si wiadomoci z przerwami, jest sprzeczne z to samoci. A zatem przerwy nie sigaj poza jawienie si w wiadomoci i percepcja czyjej przedmiot w rzeczy wistoci nie przestaje istnie, choby nawet nie byy nam aktualnie dane. A zatem nasze percepcje zmysowe maj istnienie cige i nieprzerwane. Ale niewiele potrzeba za stanowienia, by obali t konkluzj, e nasze percepcje maj istnienie cige, wskazujc, e maj one istnienie zalene; a std byoby rzecz naturaln oczekiwa, e musimy cakowicie odrzuci pogld, jakoby w naturze istniaa taka rzecz jak cige istnienie, ktre ostaje si nawet wtedy, gdy nie ukazuje si ju zmysom. Lecz sprawa ma si inaczej. Filozofowie s tak dalecy od tego, iby odrzuca przekonanie o cigoci istnienia na tej zasadzie, e odrzucaj niezaleno i cigo naszych percepcji zmysowych, i cho wszystkie szkoy zgadzaj si-co do tej .drugiej sprawy, to przecie _to pierwsze, co

a8o

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,a

I, IV,a

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

281

w pewien sposb jest konieczn tamtego konsekwencj, przyjmowali tylko nieliczni dziwaczni sceptycy, ktrzy w gruncie rzeczy wyznawali ten pogld jedynie w so wach i nie mogli nigdy doprowadzi samych siebie do tego, iby szczerze we wierzy. Wielka jest rnica midzy takimi pogldami, jakie formujemy po spokojnym i gbokim zastanowieniu, a takimi, ktre przyjmujemy pod wpywem pewnego rodzaju instynktu czy impulsu naturalnego z tej racji, e odpowiadaj one umysowi i e s z nim zgodne. Je eli pogldy takie staj si przeciwne sobie, to nietrudno przewidzie, ktry z nich bdzie mia przewag. Pki na sza uwaga skupia si na tej sprawie, moe przewaa koncepcja filozoficzna i uczona; lecz z chwil, gdy osab nie napicie naszych myli, natura zrobi swoje i prze cignie nas z powrotem do naszego pierwotnego pogldu. Co wicej, ma ona czasem taki wpyw, e moe zatrzyma bieg naszych myli nawet porodku naszych najgbszych refleksji i przeszkodzi temu, bymy poszli dalej za wszystkimi konsekwencjami jakiego filozoficz nego pogldu. Tak, cho jasno postrzegamy zaleno i niecigo naszych percepcji, to przecie zatrzymujemy si w naszym biegu myli i nigdy z tej wanie racji nie odrzucamy koncepcji istnienia niezalenego i cigego. Ten pogld tak gboko zakorzeni si w wyobrani, e niepodobna go w ogle z niej wyrwa; i adne z wysi kiem zdobyte metafizyczne przewiadczenie o zalenoci naszych percepcji nie wystarcza, by to uczyni. Lecz chocia myli, ktre s dla nas naturalne i oczy wiste, przewaaj tutaj nad wyuczonymi refleksjami, to przecie pewn jest rzecz, e tu zachodzi musi walka i zjawia si opr, co najmniej tak dugo, jak refleksje te zachowuj jak si i ywo. Aeby sobie

uatwi sytuacje w tej sprawie, tworzymy now hipotez, ktra zdaje si obejmowa obie te zasady zarwno ro zumu, jak wyobrani. Ta hipoteza, to pogld filozoficzny, e percepcje i rzeczy maj podwjne istnienie; ten po gld podoba si naszemu rozumowi, jako e uznaje, i nasze percepcje zalene s przerywane i od siebie rne; a jednoczenie jest miy wyobrani, jako e przyznaje cige istnienie czemu innemu, co nazywamy rzeczami. Ten pogld filozoficzny wic jest monstrualnym potom kiem dwch zasad, ktre s sobie przeciwne, ktre jedno czenie i na raz przyjmuje umys i ktre nie s zdolne do tego, by si zniszczy wzajemnie. Wyobrania mwi nam, e nasze podobne do siebie percepcje maj istnienie cige i nieprzerwane i e ich nieobecno ich nie unicest wia. Refleksja mwi nam, e nawet nasze podobne do siebie percepcje maj istnienie przerywane i e s od siebie rne. Przed sprzecznoci midzy tymi pogldami ucie kamy, tworzc now fikcj, ktra jest zgodna zarwno z tez refleksji, jak i z tez wyobrani, przypisujc te prze ciwne wasnoci rnym istnieniom; a mianowicie: przerywane istnienie percepcjom, cige za rzeczom. Natura jest uparta i nie ustpuje z pola, choby j rozum ata kowa nie wiedzie jak silnie: a jednoczenie rozum tak jasno widzi t spraw, e nie ma tu moliwoci, by j prze soni. Nie mogc pogodzi tych dwch przeciwnikw, prbujemy stworzy sobie sytuacj moliwie jak najbar dziej wygodn, kolejno przyznajc kademu to, czego on da, i przyjmujc fikcyjnie istnienie podwjne, w czym kady z nich moe znale co, co spenia wszelkie wa runki, jakich on pragnie. Gdybymy byli cakowicie prze wiadczeni, e nasze podobne do siebie percepcje s cige, identyczne i niezalene, to nigdy nie wpadli bymy na t myl o podwjnym istnieniu, albowiem wy-

282

O sceptycznym i a innych systemach filozofii

I I ,2 , V

I I ,2 , V

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

283

starczaaby nam nasza pierwsza koncepcja i nie rozgl dalibymy si za niczym innym. A znw gdybymy ca kowicie byli przewiadczeni, e nasze percepcje s za lene, przerywane i od siebie rne, to rwnie nie by libymy skonni, by przyj myl o podwjnym istnie niu, w tym przypadku bowiem jasno spostrzegalibymy bd, jaki tkwi w naszej pierwszej koncepcji istnienia cigego i nie wracalibymy ju do niej. Ten pogld wic powstaje std, i umys zajmuje pozycj poredni, oraz std, i przyjmuje te dwie tezy przeciwne, szukajc pre tekstu, by usprawiedliwi to, e je obie przyjmuje; szcz liwie znajduje j wreszcie w koncepcji podwjnego ist nienia. Inn dodatni stron tej koncepcji filozoficznej jest to, e jest ona podobna do potocznej, dziki czemu mo emy udobrucha nasz rozum na chwil, gdy si staje niespokojny i peen wtpliwoci; gdy za nasz rozum w najmniejszej nawet mierze czego zaniedba lub nie dostrzega, moemy atwo powrci do naszych poj po tocznych i naturalnych. Tote widzimy, e filozofowie nie wa sobie lekko tej dodatniej strony, lecz skoro tylko wyjd poza swoj samotni, cz si z reszt ludzi w tych odrzuconych przez siebie pogldach, i nasze percepcje s jedynymi naszymi przedmiotami i e trwaj bez przerwy identyczne i niezmienne, cho ukazuj si nam z przerwami. S inne swoiste strony tej koncepcji, gdzie moemy stwierdzi w sposb bardzo oczywisty, i jest ona zalena od wyobrani. Tutaj zatrzymam si na dwch rzeczach. Po pierwsze przyjmujemy, e przedmioty zewntrzne s podobne do wewntrznych percepcji. Wskazaem ju po wyej, e stosunek przyczyny i skutku nie moe nam da nigdy susznego wniosku z istnienia percepcji lub z wasno-

ci, jakie maj one, o istnieniu rzeczy zewntrznych i cigych. I dodam tutaj jeszcze, e choby one mogy da podstaw do takiego wniosku, nie mielibymy nigdy racji, by std wnosi, i nasze przedmioty podobne s do naszych percepcji. Ten pogld wic wywodzi si nie z czego innego ni z wasnoci wyobrani przedstawionej powyej, a mianowicie z tego, e ona czerpie wszelkie swe idee z jakiej uprzedniej percepcji. Nie moemy nigdy przedstawia sobie w myli nic prcz percepcji i wobec tego musimy uczyni kad rzecz podobn do nich. Po wtre, podobnie jak przyjmujemy, e przedmioty naszych myli s, oglnie biorc, podobne do naszych percepcji, tak rwnie uznajemy za niewtpliwe, e kady przedmiot poszczeglny podobny jest do tej percepcji, ktr on wywouje. Stosunek przyczyny i skutku sprawia, e wiemy z nim inny stosunek, a mianowicie stosunek podobiestwa; e za idee tych istnie ju s ze sob powizane w wyobrani przez stosunek przyczynowoci, przeto w naturalny sposb doczamy ten drugi, by dopeni powizania. Mamy siln skonno, by dopenia kade powizanie, dodajc nowe stosunki do tych, ktre zauwaylimy uprzednio midzy jakimi ideami, jak to bdziemy mieli sposobno stwierdzi obecnie *. Wyjaniwszy tak wszelkie koncepcje zarwno potoczne, jak filozoficzne, co si tyczy istnie zewntrznych, nie mog powstrzyma si od tego, iby nie da folgi pewnemu uczuciu, ktre powstaje, gdy si czyni przegld tych koncepcji. Zaczem rozwaa ten temat, przyjmujc jako przesank, e winnimy mie zaufanie do naszych zmysw i e to bdzie konkluzj, jak wysnuj z caego mego rozumowania. Lecz, eby by szczerym, obecnie mam poczucie zupenie przeciwne i jestem bardziej
* Rozdz. V. - - -'--.-.

284

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,a

I, IV,a

O sceptycyzmie w stosunku do zmyslw

285

skonny, eby raczej nie lokowa adnego zaufania w mo ich zmysach czy te raczej w wyobrani, ni darzy j takim zaufaniem. Nie mog poj, jak takie pospolite wasnoci wyobrani, ktrymi kieruj takie faszywe za oenia, mog w ogle doprowadzi do jakiej solidnej i rozumnej koncepcji. Wszak to spjno i stao naszych percepcji sprawia, e powstaje myl o ich cigym istnie niu, cho te wasnoci percepcji nie maj adnego dostrze galnego zwizku z takim istnieniem. Stao naszych per cepcji ma tutaj wpyw najwaniejszy, lecz niemniej zwi zane s z tym bardzo wielkie trudnoci. Jest grubym zu dzeniem myle, e nasze podobne do siebie percepcje s numerycznie tosame. I to wanie zudzenie prowadzi nas do mniemania, i te percepcje s nieprzerwane i e istniej nawet wwczas, gdy nie s dane aktualnie zmysom. Tak si rzecz ma z nasz koncepcj potoczn. Co si za tyczy naszej koncepcji filozoficznej, to zwizane s z ni te same trudnoci; jest ona te obciona ponad wszelk miar t niedorzecznoci, i jednoczenie przyjmuje i odrzuca zaoenie potoczne. Filozofowie przecz temu, iby nasze do siebie podobne percepcje byy do kadnie tosame i nieprzerwane, a przecie, niemniej, maj tak wielk skonno, iby wierzy, e s tosame i nieprzerwane, i cakiem dowolnie wynajduj nowy szereg percepcji, ktrym przypisuj te wasnoci. Mwi: nowy szereg percepcji, albowiem moemy wprawdzie zupenie dobrze przyj w sposb oglny, lecz nie mo emy przedstawi sobie tego wyranie, iby rzeczy byy co do swej natury czym innym ni czym dokadnie to samym z percepcjami. Czeg wic moemy oczekiwa od tego pomieszania opinii bezpodstawnych i dziwacznych ni bdu i faszu? I jak moemy usprawiedliwi przed samymi sob jakiekolwiek przewiadczenie co do nich?

Ta wtpliwo sceptyczna zarwno co si tyczy rozumu, jak zmysw, jest chorob, ktrej nigdy nie mona rady kalnie wyleczy i ktra musi wraca nam co chwila, chobymy nie wiedzie jak odpdzali j od siebie i choby si nam czasem wydawao, e ju jestemy od niej cako wicie wolni. Nie ma takiej koncepcji, ktra by nam po zwalaa obroni bd nasz rozum, bd zmysy; wysta wiamy je tylko na dalsze prby, gdy staramy si uspra wiedliwi je i obroni w ten sposb. Wobec tego, e wtpliwo sceptyczna powstaje w naturalny sposb, gdy si myli o tych sprawach gboko i intensywnie, przeto zawsze zwiksza si ona tym bardziej, im dalej posuwamy nasz refleksj, czy to idc za tym wtpieniem, czy te si mu przeciwstawiajc. Lekarstwo da nam moe je dynie beztroska i nieuwaga. I dlatego te ja buduj ca kowicie na tym; i przyjmuj za rzecz zupenie pewn bez wzgldu na to, jaki moe by sd o tym czytelnika w obecnej chwili, e za godzin bdzie on przewiad czony, i istnieje zarwno wiat zewntrzny, jak i wew ntrzny; i wychodzc z tego zaoenia, zamierzam zba da pewne oglne koncepcje, zarwno staroytne, jak nowe, ktre wysuwano co do obu tych wiatw, nim przejd dalej do bardziej szczegowego rozwaania na szych impresji. By moe, nie powie nikt ostatecznie, i s one obce sprawie, ktr traktujemy obecnie.
Ro zd z i a III

O filozofii staroytnej
Wielu moralistw zalecao jako doskona metod za poznawania si z gbiami naszego wasnego serca i po znawania naszych postpw w cnocie to, iby przypo mina sobie rano nasze sny i bada je tak samo cile,

286

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV)3

i, iv,s

O filozofii staroytnej

287

jakbymy badali nasze najbardziej powane i najbardziej rozmylne dziaania. Charakter nasz, powiadaj oni, jest dokadnie taki sam we wszystkich sprawach i ujawnia si najlepiej tam, gdzie ustaje sztuczno, obawa i prze zorno i gdzie ludzie nie mog ju by hipokrytami wobec samych siebie czy te innych. Szlachetno czy nisko naszego charakteru, nasza agodno czy okru ciestwo, nasza odwaga czy trwoliwo wszystko to ma wpyw na fikcje naszej wyobrani jak najbardziej nieograniczony i swobodny, i te cechy charakteru ujaw niaj si wwczas w barwach najbardziej jaskrawych. Podobnie, jestem przewiadczony, mona by odkry wiele rzeczy dla nas tu poytecznych, poddajc badaniu fikcje filozofii staroytnej, ktre dotycz substancji, form sub stancjalnych, wasnoci widocznych i ukrytych, ktre to fikcje, choby nie wiedzie jak nierozsdne i kapryne, maj bardzo cisy zwizek z podstawowymi rysami natury ludzkiej. Uznaj to za bezsporne najbardziej rozsdni filozofo wie, e nasze idee cia nie s niczym innym ni zbiorami idei rnych, odrbnych od siebie jakoci zmysowych, ktre umys zbiera w jedno; z nich to skadaj si przed mioty i, jak znajdujemy, tworz midzy sob trwae powizanie. Lecz choby te jakoci same w sobie byy najzupeniej rne, to przecie jest pewne, e potocznie uwaamy ten zbir powizany, jaki one tworz, za jedn rzecz, ktra trwa tosama, cho nawet doznaje znacznych zmian: Uznana zoono jest tu oczywicie przeciwna prostocie, ktr przyjmujemy, zmiany za s oczywicie przeciwne tosamoci. Warto wic rozway przyczyny, ktre sprawiaj, i niemal powszechnie popadamy w takie oczywiste sprzecznoci, oraz te rodki, z ktrych pomoc staramy si ukry te sprzecznoci. :.....-.: ;. . ... .......::

Jest rzecz oczywist, e wobec tego, i idee rnych odrbnych od siebie i kolejno si zjawiajcych jakoci w przedmiotach s powizane ze sob stosunkiem bardzo cisym, przeto umys, idc za tym nastpstwem jakoci, musi bardzo atwo przechodzi cd jednej czci tego zbioru do innej i nie bdzie postrzega zmiany, jak gdyby rozwaa jedn rzecz niezmienn. To atwe przejcie jest skutkiem czy te raczej istot tego stosunku; e za wyobrania atwo bierze jedn ide za drug, gdy wpyw tych idei na umys jest podobny, przeto umys ujmuje kade takie nastpstwo powizanych ze sob jakoci jako jeden przed miot cigy, istniejcy bez wszelkich zmian. Gadkie i nie przerwane przesuwanie si myli, podobne w obu przy padkach, atwo wprowadza w bd nasz umys i sprawia, e przypisujemy tosamo zmiennemu nastpstwu ja koci cile ze sob powizanych. Lecz gdy zmienimy nasz sposb ujmowania tego na stpstwa i gdy zamiast i stopniowo ladem kolejnych zmian spojrzymy jednoczenie na dwa odrbne odcinki trwania tego nastpstwa i porwnamy odmienne ukady, jakoci w rnych punktach czasu to wwczas zmiany, ktre byy niedostrzegalne, gdy zjawiay si stopniowo, okazuj si teraz wakie i zdaj si niweczy cakowicie tosamo. W ten sposb powstaje pewnego rodzaju prze ciwiestwo w naszym sposobie ujmowania rzeczy, a to dlatego, e ujmujemy je teraz z rnych punktw widze nia i e s bliskie lub odlege te chwile czasu, ktre ze sob porwnujemy. Gdy ledzimy stopniowo kolejne zmiany, jakim ulega przedmiot, to gadkie przejcie myli sprawia, i nastpstwu jakoci przypisujemy tosamo, w podobnym bowiem akcie umysu ujmujemy rwnie przedmiot naprawd niezmienny. Gdy natomiast porw nujemy jego wasnoci po znacznej zmianie, bieg myli

288

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,

l, IV,3

O filozofii staroytnej

zostaje urwany i wskutek tego zjawia si idea rnoci. Aeby pogodzi te sprzecznoci, wyobrania skonna jest przyj fikcyjnie co nieznanego i niewidzialnego i zao y, e to co trwa tosame i niezmienne przy wszystkich tych zmianach i e to nieuchwytne myl co nazywa si substancj albo pierwotn i pierwsz materi. Podobne jest i z podobnych przyczyn nasze pojcie o prostocie substancyj. Wyobramy sobie, e dany jest umysowi jaki przedmiot zupenie prosty i niepodzielny jednoczenie z innym przedmiotem, ktrego wspistnie jce czci powizane s ze sob jakim mocno spaja jcym stosunkiem; jest oczywiste, e dziaania umysu, gdy on rozwaa te dwa przedmioty, nie s od siebie zbyt rne. Wyobrania ujmuje przedmiot prosty od razu, z at woci, jednym wysikiem myli i bez jakiejkolwiek zmiany. Powizanie czci w przedmiocie zoonym ma niemal ten sam skutek i tak jednoczy wewntrznie ten przedmiot, e wyobrania nie czuje przejcia, gdy przechodzi od jednej czci do drugiej. Dlatego te barw, smak, ksztat, twardo i inne jakoci, powizane w jedno w brzoskwini czy w melonie, przedstawiamy sobie jako tworzce jedn rzecz', a to dlatego, e wasnoci te cile zwizane s ze sob, co sprawia, e wpywaj na myl w ten sam spo sb, jak gdyby byy cakowicie proste. Lecz umys tutaj si nie zatrzymuje. Ilekro spojrzy na ten przedmiot z innego punktu widzenia, tylekro znajduje, i wszystkie te jakoci s midzy sob rne, e je mona jedne od drugich odrni i oddzieli; takie spojrzenie na rzeczy wpywa destrukcyjnie na samorzutnie i bardziej naturalnie powstae pojcie umysu i wobec tego wyobrania jest zmuszona przedstawia sobie fikcyjnie jakie nieznane co, czyli pierwotn substancj i materi jako zasad po wizania czy spjnoci midzy tymi jakociami, jako co,

co temu zoonemu przedmiotowi moe dawa tytu do tego, by go nazywa jedn rzecz, mimo e skada si z rnych jakoci. Filozofia perypatetykw przyjmuje, e pierwotna ma teria jest zupenie jednorodna we wszystkich ciaach i uwaa ogie, wod, ziemi i powietrze za rzeczy z do kadnie tej samej substancji, a to dlatego, i przeksztacaj si stopniowo i zmieniaj jedna w drug. Jednoczenie filozofia ta przypisuje kademu gatunkowi tych przed miotw swoist form substancjaln i przyjmuje, e forma ta jest rdem wszystkich tych rnorakich wasnoci, ja kie te rzeczy posiadaj i e jest now podstaw prostoty i tosamoci kadego z tych poszczeglnych gatunkw. Wszystko zaley od tego, jak patrzymy na rzeczy. Gdy zwracamy uwag na szereg niedostrzegalnych zmian w ciaach, to przyjmujemy, e wszystkie ciaa s z tej samej substancji i tej samej natury. Gdy natomiast roz waamy rnice w nich dostrzegalne, to przypisujemy kademu z nich odrbno substancjaln, tkwic w istocie rzeczy. Aeby za mc sobie pozwoli na to, by roz waa nasze przedmioty na oba te sposoby, przyjmujemy, e wszystkie ciaa posiadaj jednoczenie substancj i form substancjaln. Pojcie wasnoci (accidensu) jest nieuniknion kon sekwencj tej metody mylenia o substancjach i formach substancjalnych; i nie moemy powstrzyma si od tego, iby nie patrze na barwy, dwiki, smaki, ksztaty i na inne wasnoci cia jako na istnienia, ktre nie mog egzystowa oddzielnie, lecz wymagaj czego, w czym mogyby tkwi i co by je wizao i trzymao razem. Po niewa nie znajdujemy adnej z tych dostrzegalnych wasnoci tam, gdzie z powodw wyej wyjanionych nie wyobraalibymy sobie w podobny sposb, e istnieje

zgo

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, 3

I, IV,3

O filozofii staroytnej

291

substancja, przeto ten sam nawyk, ktry sprawia, e wnioskujemy o powizaniu przyczyny i skutku, sprawia rwnie tutaj, e wnosimy, i wszelka wasno zaley od tej nieznanej substancji. Nawyk wyobraania sobie, i zachodzi jaka okrelona zaleno, ma ten sam skutek, co miaby nawyk stwierdzania, i ta zaleno zachodzi rzeczywicie. Lecz to urojenie nie jest bardziej zasadne ni ktrekolwiek z powyej omwionych. Jako e kada wasno jest czym rnym od kadej innej, przeto mona j przedstawi sobie jako istniejc samoistnie; i kada moe istnie samoistnie i odrbnie nie tylko od kadej innej wasnoci, lecz rwnie niezalenie od tej nieuchwytnej myl chimery, jak jest substancja. Ale filozofowie ci rozszerzaj krg swoich fikcji jeszcze bardziej w swych uczuciem zabarwionych pogldach na wasnoci utajone (gualitates occultae); przyjmuj oni i substancj noszc wasnoci, ktrej nie rozumiej, i wasno (accidens), ktra tkwi w substancji, majc o tej wasnoci ide rwnie niedoskona. Caa wic kon cepcja jest zupenie niezrozumiaa, a przecie oparta jest na zasadach tak naturalnych, jak ktrakolwiek z tych za sad, jakiemy powyej rozwinli. Rozwaajc t spraw moemy zauway stopniowa nie trzech pogldw, ktre wznosz si jeden nad dru gim w miar, jak ci, ktrzy je tworz, zdobywaj coraz wicej rozumowej sprawnoci i wiedzy. Pogldy te, to pogld potoczny, pogld filozofii faszywej oraz pogld filozofii prawdziwej; znajdziemy tutaj badajc rzecz, e prawdziwa filozofia bardziej jest bliska poczuciom po tocznym ni poczuciom wiedzy bdnej. Jest rzecz dla ludzi naturaln w ich potocznym i niestarannym sposobie mylenia, e wyobraaj sobie, i postrzegaj powiza nie midzy takimi przedmiotami, jakie znajdowali stale

powizane ze sob; poniewa za nawyk sprawi, i trudno jest oddzieli idee, przeto skonni s oni wyobraa so bie, e oddzielenie takie samo w sobie jest niemoliwe i niedorzeczne. Ale filozofowie, ktrzy abstrahuj od skutkw nawyku i porwnuj idee rzeczy, postrzegaj od razu, e zapatrywanie potoczne jest faszywe i od krywaj, i nie ma adnego powizania midzy przed miotami, ktre by byo dla nas znane. Kady przedmiot, rny od innych, przedstawia si im jako cakowicie od rbny i oddzielny; i postrzegaj oni, e nie z natury i wasnoci rzeczy wnosimy o jednej z drugiej, lecz tylko wwczas, gdy w wielu przypadkach widzimy, e one byy stale powizane ze sob. Ale filozofowie ci, zamiast wy cign suszny wniosek z tej obserwacji i zamiast wypro wadzi konkluzj, i nie mamy adnej idei mocy czy zdolnoci sprawczej jako czego, co by byo poza umysem i co naleaoby do samych przyczyn; ot zamiast, po wiadam, wyprowadzi t konkluzj, oni czsto szukaj wasnoci, w ktrych tkwiaby ta zdolno sprawcza, i nie podoba si im adna koncepcja, jak poddaje im ich ro zum chcc rzecz wyjani. Maj oni do siy ducha, eby uwolni si od pospolitego bdnego mniemania, i zachodzi naturalne i postrzegalne powizanie midzy rnymi wasnociami dostrzegalnymi a dziaaniami ma terii; ale nie maj dostatecznej siy ducha, ktra by im nie pozwolia szuka wci powizania tego w materii czy w jakich przyczynach. Gdyby byli wpadli na suszn konkluzj, powrciliby do pozycji czowieka przecitnego i patrzyliby na wszystkie te rozstrzsania niedbale i obojtnie. A tymczasem teraz zdaj si by w pozycji bardzo godnej poaowania, w takiej, o jakiej poeci dali nam bardzo niejasne pojcie, opisujc kar Syzyfa i Tantala. bowiem mona wyobrazi sobie rzecz bardziej drTraktat o naturze ludzkiej t. I
20

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

IV)

I, IV, 3

O filozofii staroytnej

293

czc ni gorliwe poszukiwania czego, co wci przed nami ucieka, i ni poszukiwanie tego tam, gdzie nie moe istnie. e jednak natura zdaje si zachowywa pewnego ro dzaju sprawiedliwo i kompensacj w kadej rzeczy, przeto nie zaniedbaa ona filozofw bardziej ni inne stworzenia i zachowaa dla nich pewn pociech wrd rozczarowa i trosk, jakich oni doznaj. Ta pociecha po lega gwnie na tym, i wynaleli oni wyrazy wadza i wasno utajona. Zwyka to rzecz, e gdy si czsto uywa jakich terminw, ktre maj realne znaczenie i s zro zumiae, to wwczas znika idea, ktrej terminy te byyby wyrazem i zachowuje si tylko nawyk, dziki ktremu moemy przywoywa ide, gdy nam si tylko to podoba. Std za dzieje si cakiem naturalnie, e gdy czsto uy wamy terminw, ktre s cakowicie pozbawione znaczenia i nieuchwytne dla umysu, to wyobraamy sobie, i stoj na tym samym poziomie, co tamte, i e maj jakie ukryte znaczenie, ktre mona odkry refleksj. Podobiestwo wygldu jednych i drugich wprowadza umys w bd, jak to zwykle bywa i sprawia, e wyobraamy sobie da leko sigajce podobiestwo i zgodno natury. W ten sposb ci filozofowie znajduj uspokojenie i dochodz ostatecznie dziki zudzeniu do tej samej obojtnoci, jak ludzie przecitni osigaj przez swoj tpot umy sow, a prawdziwi filozofowie przez swj umiarkowany sceptycyzm. Trzeba tylko, by powiedzieli, e zjawisko, ktre ich wprawia w kopot, wypywa z jakiej wadzy czy z wasnoci utajonej, a koczy si wszelka dysputa i wszelkie badanie w tej sprawie. Lecz pord wszystkich tych rzeczy, w ktrych perypatetycy okazali, e nimi kieruje wszelka pospolita skon no wyobrani, adna nie jest bardziej godna uwagi

ni te ich sympatie, antypatie i obawy prni. Jest bardzo godna uwagi skonno w naturze ludzkiej do tego, by obdarza rzeczy tymi samymi wzruszeniami, jakie umys sam w sobie znajduje, oraz do tego, aeby wszdzie znaj dowa te idee, ktre umys najczciej sobie przedstawia. T skonno, co prawda, hamuje pewna doza refleksji; i jest ona tylko u dzieci, u poetw i u filozofw staro ytnych. Ujawnia si ona u dzieci w tym, e chc bi ka mienie, ktre je uderzyy; u poetw w tym, e gotowi s personifikowa kad rzecz, u filozofw staroytnych za w tym, e przyjmuj fikcyjne sympatie i antypatie. Mu simy wybacza dzieciom ze wzgldu na ich wiek; poetom ze 'wzgldu na to, e przyznaj si, i id za sugestiami swej fantazji; lecz jakie wytumaczenie znajdziemy na to, by usprawiedliwi tak wielk sabo naszych filozofw?
R o z d z i a IV O

filozofii nowoczesnej

Lecz tutaj moe kto zarzuci, e skoro wyobrania zgodnie z tym, co ja sam przyznaem, jest ostatecznym sdzi wszelkich systemw filozofii, to nie mam susznoci, gania filozofw staroytnych za to, e posugiwali si t wadz i e pozwalali na to, by ona cakowicie kiero waa nimi w ich rozumowaniach. Aeby si usprawiedli wi, musz wyrni w wyobrani te zasady, ktre s trwae, powszechne i nieodparte. Takie na przykad, jak przejcie nawykowe od przyczyn do skutkw i od skut kw do przyczyn. Z drugiej strony wyrni musz za sady, ktre s zmienne, sabe i nieregularne, takie jak te, ktre dopiero co zanotowaem. Pierwsze s podstaw wszelkich naszych myli i dziaa, tak i natura ludzka

294

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, 4

I, IV,4

O filozofii nowoczesnej

295

musiaaby od razu ulec zagadzie, gdyby usun te za sady. Drugie natomiast nie s ani nieuniknione, ani nie zbdnie konieczne dla rodzaju ludzkiego, ani nawet tak bardzo poyteczne w praktyce yciowej; przeciwnie, wi dzimy, e dziaaj one tylko w umysach i e przeciw stawiajc si innym zasadom nawyku i rozumowania, mog atwo by obalone przez odpowiednie przeciwie stwo i przeciwstawienie. Dlatego te filozofia przyjmuje te pierwsze zasady, odrzuca te drugie. Kto wnioskuje, i kto inny jest przy nim, gdy syszy artykuowane dwiki w ciemnoci, ten rozumuje susznie i zgodnie z natur rzeczy, choby ten wniosek wywodzi si tylko z nawyku, ktry wraa i oywia ide istoty ludzkiej z tej racji, i idea ta wie si zazwyczaj z aktualnie dan impresj. O tym natomiast, kto drczy si nie wiadomo dlaczego obaw zjaw w ciemnociach, mona powiedzie, e rozumuje i e rozumuje rwnie zgodnie z natur rzeczy. Lecz mona to powiedzie tylko w tym znaczeniu, w jakim o chorobie si mwi, i jest rzecz naturaln, jako e powstaje z przyczyn naturalnych, cho jest przeciwna zdrowiu, to znaczy stanowi czowieka, ktry jest najbar dziej przyjemny i najbardziej naturalny. Pogldy filozofw staroytnych, ich fikcje substancji i wasnoci, ich rozumowania dotyczce form substan cjalnych i wasnoci utajonych, s podobne do zjaw, ktre ukazuj si w ciemnoci, i wywodz si z zasad, ktre, cho pospolite, nie s ani powszechne, ani nie rozcznie zwizane z natur ludzk. Filozofia nowoczesna ma roszczenie do tego, e jest cakowicie wolna od tej wady i e buduje jedynie na solidnych, trwaych i zgodnych ze sob zasadach wyobrani. Na czym opiera si to jej roszczenie, to musi obecnie sta si przedmiotem naszego badania.

Podstawow zasad tej filozofii jest pogld na barwy, dwiki, smaki, zapachy, na ciepo i zimno; pogld ten przyjmuje, e te jakoci nie s niczym innym ni impre sjami w umyle, ktre powstaj pod dziaaniem rzeczy zewntrznych i ktre nie maj adnego podobiestwa do wasnoci, jakie posiadaj te rzeczy. Po zbadaniu tej sprawy znajduj, e tylko jedna z racji, jakie si zazwyczaj wysuwa, uzasadniajc ten pogld, jest zadowalajca, a mianowicie ta, ktra oparta jest na tym, i zmieniaj si te impresje nawet wwczas, gdy rzecz zewntrzna po zostaje wedle wszelkich pozorw ta sama. Te zmiany za le od wielu okolicznoci. Od rnego stanu naszego zdrowia: czowiek w chorobie znajduje, e smak misa jest nieprzyjemny, gdy tymczasem lubi je bardzo, gdy by zdrw. Te zmiany zale te od rnego usposobienia ludzi: jednemu wydaje si jaka rzecz gorzka, innemu sodka. Zale te od rnej sytuacji zewntrznej tych ludzi i od ich stosunku do rzeczy otaczajcych: barwy, jakie odbijaj si od chmur, zmieniaj si, zalenie od tego, jaka jest tych chmur odlego od oka oraz od kta, jaki one tworz z okiem i z ciaem wieccym. Ogie rwnie daje przyjemno na jednej odlegoci, a sprawia przykro na innej. Przykady tego rodzaju s bardzo liczne i czste. Konkluzja, jak z nich mona wycign, jest tak za dowalajca, jak tylko mona sobie wybrazi. Jest rzecz pewn, e gdy rne impresje tego samego zmysu po chodz od jakiej rzeczy, to nie kadej z tych impresji odpowiada podobna wasno w danej rzeczy. Wobec tego bowiem, e ta sama rzecz w tym samym czasie nie !moe by obdarzona rnymi wasnociami, ktre by ukazywa ten sam zmys, i wobec tego, e ta sama wasno nie moe by podobna do impresji zupenie rnych od

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV ,

I, IV,4

O filozofii nowoczesnej

297

siebie, przeto wynika z tego w sposb oczywisty, i wiele naszych impresji nie ma zewntrznego modelu czy pro totypu. Ot teraz z podobnych skutkw wnosimy o po dobnych przyczynach. O wielu impresjach barwy, dwiku, i tak dalej, wiadomo na pewno, e nie s niczym innym ni istnieniami wewntrznymi i e powstaj z przy czyn, ktre pod adnym wzgldem nie s do nich podobne. Te impresje w wygldzie swoim nie rni si niczym od innych impresji barwy, dwiku i tak dalej. Wnosimy wic, e wszystkie one pochodz z podobnego rda. Gdy raz przejmiemy t tez, wszystkie inne koncepcje filozofii zdaj si z niej wynika w bardzo atwy sposb. Odjwszy bowiem dwikom, barwom, ciepu i innym wasnociom zmysowym godno istnie nieprzerwanych i niezalenych, stajemy jedynie wobec tego, co nazywamy wasnociami pierwotnymi, jako wobec jedynych wasnoci realnych, co do ktrych mamy pojcie adekwatne. Te wasnoci pierwotne, to rozcigo i stao wraz z rnymi poczeniami i modyfikacjami oraz ksztat, ruch, ci ko i spjno. Powstawanie, wzrost, rozkad, degene racja zwierzt i rolin, to nic innego ni zmiany w po staci i ruchu; niemniej dziaanie wszystkich cia jednych na inne; podobnie dziaanie ognia, wiata, wody, po wietrza, ziemi i wszelkich elementw i mocy natury. Jeden ksztat i ruch wytwarza inny ksztat i ruch; i we wszech wiecie materialnym nie pozostaje adna inna zasada aktywna czy pasywna, o ktrej moglibymy sobie wytwo rzy ide choby najbardziej odleg. Myl, e mona by wysun wiele zarzutw przeciw tej koncepcji. Lecz obecnie ogranicz si do jednego za rzutu, ktry w moim rozumieniu jest bardzo decydujcy. Ja twierdz, e zamiast wyjani dziaanie rzeczy zew ntrznych za pomoc tej koncepcji, my unicestwiamy

cakowicie wszystkie te rzeczy i dochodzimy sami do po gldw najbardziej dziwacznego sceptycyzmu, co si ich tyczy. Jeeli barwy, dwiki, smaki i zapachy nie s niczym innym ni percepcjami, to adna rzecz, ktr moemy sobie przedstawi w myli, nie posiada realnego, cigego i niezalenego istnienia: nie posiada go nawet ruch, rozcigo i stao, ktre s tymi wasnociami pierwotnymi, na jakie kadzie si gwny nacisk. Zacznijmy od rozwaania ruchu. Jest rzecz oczywist, e jest to wasno, ktrej nie mona sobie przedstawi w odosobnieniu, nie wic jej z jak inn rzecz. Idea ruchu z koniecznoci zakada ide poruszajcego si ciaa. Lecz jaka jest nasza idea poruszajcego si ciaa, bez ktrej nie mona poj ruchu? Musi si ona rozoy na ide rozcigoci i staoci, a co za tym idzie, realno ruchu zaley od realnoci tych innych wasnoci. Dowiodem powyej, e pogld ten, uznany powszech nie, co si tyczy ruchu, jest suszny w odniesieniu do roz cigoci; i wykazaem powyej, e niepodobna przed stawi sobie rozcigoci inaczej ni jako zoon z czci i wyposaon w barw i stao. Idea rozcigoci jest ide zoon; lecz e nie jest ona zoona z nieskoczonej iloci czci czy idei niszego rzdu, przeto musi si ona rozoy ostatecznie na takie idee, ktre bd cakowicie proste i niepodzielne. Te proste i niepodzielne czci, skoro nie s ideami rozcigoci, musz by jakimi nie bytami, o ile nie przedstawimy sobie, e s barwne i stae. Lecz barwie odmawia si realnego istnienia. Realno wic naszej idei rozcigoci -zaley od tego, czy realna jest idea staoci; i pierwsza nie moe by suszna, jeli druga jest chimeryczna. Zwrmy wic nasz uwag na badanie idei staoci. Idea staoci jest myl o dwch rzeczach, ktre pchnite

2g8

sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,

i, iv,4

O filozofii nowoczesnej

299

na siebie z najwiksz si nie mog si wzajemnie prze nikn, lecz zachowuj oddzielne i odrbne istnienie. Stao wic nie da si zupenie zrozumie sama przez si bez pojcia pewnych cia, ktre s stae i zachowuj to oddzielne i odrbne istnienie. Lecz jak idee tych cia my posiadamy? Idee barw, dwikw i innych wasnoci wtrnych s tu wyczone. Idea ruchu pozostaje w za lenoci od idei rozcigoci, a idea rozcigoci znowu od idei staoci. Niemoliwe wic, iby idea staoci moga zalee od ktrejkolwiek z tych idei. Byoby to bowiem obraca si w bdnym kole i uzalenia jedn ide od drugiej, gdy jednoczenie ta druga zaley od pierwszej. Tote nasza filozofia nowoczesna nie daje nam susznej i zadowalajcej idei staoci, a co za tym idzie, rwnie nie daje idei materii. Ta argumentacja wyda si cakowicie przekonywajca kademu, kto j rozumie; lecz e moe ona wyda si zawia i nieprzystpna ogowi czytelnikw, przeto, mam nadziej, bdzie to usprawiedliwione, jeli sprbuj uczy ni j bardziej oczywist, zmieniajc nieco jej posta sown. Aeby utworzy sobie ide staoci musimy przed stawi sobie dwa ciaa, ktre naciskaj na siebie, nie prze nikajc si; niepodobna za doj do takiej idei, gdy ograniczamy si do jednej rzeczy, a tym bardziej, gdy nie przedstawiamy sobie w ogle adnej. Dwa niebyty nie mog wypenia wycznie swych miejsc, poniewa nigdy w ogle miejsca adnego nie posiadaj i nie mona ich wyposay w ogle w adn wasno. Ot pytam, jak ide tworzymy sobie, co si tyczy tych cia czy przed miotw, ktrym, jak przyjmujemy, przysuguje cecha sta oci? Powiedzie, e przedstawiamy je sobie jedynie jako stae, to porusza si naprzd in infinitum. Twierdzi za, e malujemy je sobie jako rozcige, to sprowadza

wszystko do idei faszywej albo obraca si w bdnym kole. Rozcigo trzeba z koniecznoci przedstawia so bie jako barwn, co jest ide faszyw, albo te jako sta, co sprowadza nas do pierwszego zagadnienia. To samo moemy powiedzie o ruchliwoci i ksztacie; i oglnie biorc, musimy wyprowadzi wniosek, e gdy wyczymy barwy, dwiki, ciepo i zimno spord istnie zewntrz nych, to nie pozostaje nic, co by mogo dawa nam suszn i zgodn wewntrznie ide ciaa rozcigego. Dodajmy do tego, e waciwie mwic, stao czy nieprzenikliwo nie jest niczym innym ni niemoli woci unicestwienia, jak to ju zauwaylimy powyej *. I dlatego te tym bardziej konieczne jest dla nas, bymy sobie wytworzyli wyran ide tej rzeczy, ktrej unicestwie nie przyjmujemy jako niemoliwe. Niemoliwo unicest wienia nie moe istnie sama przez si i nie mona jej nigdy nawet sobie pomyle w odosobnieniu: wymaga ona z koniecznoci jakiego przedmiotu czy jakiego real nego istnienia, ktremu mogaby przysugiwa. Ot pozostaje wci trudno, jak utworzy ide tego przedmiotu czy istnienia, nie uciekajc si do wasnoci wtr nych i dostpnych zmysom. Nie powinnimy te zarzuca tutaj naszej metody ba dania idej, do ktrej nawyklimy, a mianowicie rozwa ania tych impresji, z ktrych idee si wywodz. Impresje, ktre przychodz do wiadomoci przez wzrok i such, powonienie i smak, nie maj, jak twierdzi filozofia no woczesna, odpowiednikw w rzeczach do nich podob nych; std te idea staoci, ktra, jak si przyjmuje, jest j realna nie moe nigdy si wywodzi z danych ktrego kolwiek z tych zmysw. Pozostaje wic dotyk jako jedyny
* Cz II, rozdz. IV.

300

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, 4

I, IV,4

O filozofii nowoczesnej

301

zmys, ktry moe da impresj, co jest pierwowzorem dla idei staoci; istotnie te my w naturalny sposb wy obraamy sobie, e stao rzeczy czujemy dotykiem i e wystarczy dotkn jak rzecz, aeby spostrzec t wasno. Ale ta metoda mylenia jest bardziej popularna ni filo zoficzna, jak to si okae z nastpujcego rozwaania. atwo, po pierwsze, zauway, e chocia ciaa czu jemy dotykiem dziki temu, i s stae, to przecie dotyk jest czym zupenie rnym od staoci, i e midzy da nymi dotyku a ciaami nie ma najmniejszego podobie stwa. Czowiek, ktry ma jedn rk sparaliowan, po siada ide nieprzenikliwoci, tak samo, gdy widzi, e rka ta opiera si na stole, jak wwczas, gdy czuje dotykowo ten st drug rk. Rzecz, ktra wywiera nacisk na jaki z naszych czonkw, spotyka si z oporem; i opr ten przez ruch, ktry daje nerwom i humorom zwierz cym, daje pewne doznanie zmysowe umysowi; lecz z tego nie wynika, iby to doznanie zmysowe, ruch i opr byy jako do siebie podobne. Po wtre, impresje dotyku s impresjami prostymi poza tyrn, e s rozcige, co jest obojtne dla naszego obec nego celu. Ot z tej prostoty wnosz, e nie reprezentuj one ani staoci, ani adnego realnego przedmiotu. Wemy oto dwa przypadki, a mianowicie czowieka, ktry przy ciska kamie czy te jakie inne ciao stae sw rk, oraz dwa kamienie, ktre cisn jeden na drugi. atwo przyzna tu kady, e dwa te przypadki nie pod kadym wzgldem s do siebie podobne i e w pierwszym ze staoci wie si dotyk czy doznanie zmysowe, ktrego nie ma w dru gim przypadku. Aeby wic upodobni te dwa przypadki, trzeba usun pewn cz tej impresji, jak czowiek czuje sw rk czy te narzdem dotyku; e za to jest niemoliwe, gdy chodzi o impresj prost, przeto zmusza

to nas, bymy usunli cao tej impresji, i dowodzi, e caa ta impresja nie ma prototypu czy modelu w rze czach zewntrznych. Do tego moemy jeszcze doda, e stao z koniecznoci wymaga dwch cia, ich stycz noci i impulsu; e za to jest przedmiot zoony, przeto nie moe go reprezentowa jedna prosta impresja. Nie mwic ju o tym, e cho stao pozostaje wci nie zmiennie ta sama, impresje dotyku zmieniaj si dla nas z chwili na chwil, co jest jasnym dowodem, i te impresje nie reprezentuj staoci. Tak wic midzy naszym rozumem a naszymi zmy sami zachodzi bezporednie i cakowite przeciwstawienie; albo, mwic bardziej cile, zachodzi ono midzy wnio skami, jakie wyprowadzamy z przyczyny i skutku a tymi, ktre nas przekonuj o cigym i niezalenym istnieniu cia. Gdy wnioskujemy z przyczyny i skutku, to wypro wadzamy wniosek, i ani barwa, ani dwik, ani smak, ani zapach nie maj istnienia cigego i niezalenego. Gdy wyczymy te jakoci zmysowe, to we wszechwiecie nie pozostaje nic, co by miao takie istnienie.
R ozdzia V O

niematerialnoci duszy

Skoromy znaleli takie sprzecznoci i trudnoci w ka dej koncepcji dotyczcej rzeczy zewntrznych oraz w idei materii, ktr wyobraamy sobie jako jasn i okrelon, to, rzecz naturalna, oczekiwa bdziemy jeszcze wikszych trudnoci i sprzecznoci w kadej hipotezie dotyczcej naszych percepcji wewntrznych i natury umysu, ktre potrafimy przedstawia sobie jeszcze bardziej niejasno i niepewnie. Lecz w tym bymy si mylili. wiat inte-

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I,

O niematerialnoci duszy

33

lektualny, cho uwikany w niekoczce si ciemnoci, nie jest zagmatwany w takie sprzecznoci jak te, ktremy odkryli w wiecie przyrody. To, co o nim wiemy, jest zgodne w sobie wewntrznie; czego za nie wiemy, to musimy pozostawi nieznanym. Prawda, e gdybymy dali posuch pewnym filozofom, to obiecywaliby oni, e zmniejsz nasz niewiedz; lecz, jak si obawiam, wystawilibymy si na ryzyko, e zapaczemy si w sprzecznoci, od ktrych sprawa ta sama przez si jest wolna. Ci filozofowie to ludzie, ktrzy cie kawie dochodz rozumem, jakie s te substancje mate rialne czy niematerialne, w ktrych, jak przypuszczaj, tkwi nasze percepcje. Aeby pooy koniec tym nie koczcym si wybiegom i sztuczkom na obie strony, nie znam lepszej metody, ni zapyta tych filozofw w paru sowach, co oni rozumiej przez substancje i tkwienie cechy w rzeczy. I dopiero wtedy, gdy ju odpowiedz na to pytanie, a nie wczeniej, bdzie rzecz rozumn po wanie podj dysput. Znalelimy powyej, e niepodobna odpowiedzie na to pytanie, co si tyczy materii i cia fizycznych. Lecz gdy chodzi o umys, to nie tylko pracuje on pod naciskiem wszystkich tych samych trudnoci, lecz ponadto obar czaj go pewne trudnoci dodatkowe, swoiste tej sprawie. Wobec tego, e kada idea wywodzi si z jakiej uprzedniej impresji, to jeli mamy jak ide substancji naszych umy sw, to musimy rwnie mie jak impresj tej substancji, co bardzo trudno poj, jeli w ogle poj mona. Jake bowiem moe impresja reprezentowa substancj inaczej ni przez to, e jest do niej podobna? I jake moe impresja by podobna do substancji, skoro zgodnie z t koncepcj filozoficzn nie jest ona substancj i nie posiada adnej z wasnoci swoistych i charakterystycznych substancji?

Lecz porzucimy pytanie, co moe by, a co by nie moe, dla pytania, co jest rzeczywicie. Ot chciabym, iby ci filozofowie, ktrzy mniemaj, e posiadamy ide sub stancji naszych umysw, iby ci filozofowie wskazali impresj, ktra wytwarza t ide i eby powiedzieli wy ranie, w jaki sposb impresja ta dziaa i od jakiego przed miotu si wywodzi. Czy jest to impresja zmysowa czy refleksyjna? Czy jest przyjemna, przykra, czy te obojtna? Gzy towarzyszy nam w kadej chwili, czy te powraca tylko w pewnych odstpach czasu? Jeli powraca w od stpach czasu, to kiedy powraca gwnie i jakie przyczyny j wywouj. Gdyby, zamiast odpowiada na te pytania, kto chcia wymkn si przed t trudnoci, mwic, e definicja substancji jest taka, i jest to co, co moe istnie samo przez si, i e ta definicja winna nas zadowala, to wwczas trzeba by powiedzie, wtrcibym, i ta definicja odpo wiada wszelkiej rzeczy, jak sobie tylko mona pomyle, i e nigdy nie posuy ona do tego, iby odrni substancj od accidensu, a dusz od jej percepcji. Tak oto bowiem rozumuj. Cokolwiek jest pomylane jasno, to moe ist nie; i cokolwiek jasno jest pomylane w jaki okrelony sposb, moe istnie wanie w ten sposb. To jest zasada, ktr ju uznalimy powyej. Dalej, kada rzecz, ktra jest rna od innej, da si od innej odrni, a kada rzecz, ktra da si od innej odrni, da si te oddzie li w wyobrani. To jest druga zasada. Oto moja konkluzja z obu tych zasad: skoro wszystkie nasze percepcje s rne od siebie i od wszelkich innych rzeczy we wszech wiecie, to s one rwnie odrnialne; skoro dadz si oddzieli, mona je rozwaa jako istniejce z osobna i mona przyj, i mog one istnie z osobna i nie po trzebuj adnej innej rzeczy, ktra by bya oparciem

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV)5

I, IV,5

O niematerialnoci duszy

35

dla ich istnienia. A zatem s substancjami, o ile powysza definicja wyjania, co to jest substancja. Tak wic, ani rozwaajc pierwsze rdo idej, ani de finiujc substancj, nie jestemy zdolni doj do zadowa lajcego pojcia substancji; to zdaje mi si wystarczajc racj, by cakowicie zaniecha dysputy tyczcej tego, czy dusza jest materialna, czy niematerialna, i skania mnie, aeby cakowicie zaniecha nawet samego zagadnie nia. Nie mamy doskonaej idei, co si tyczy jakiejkolwiek rzeczy poza percepcj. Substancja jest cakowicie rna od percepcji. A zatem nie mamy idei substancji. Inhe-rencja, tkwienie w czym jest niezbdne, jak si przyj muje, by nasze percepcje miay oparcie dla swego ist nienia. Niczego jednak, jak si zdaje, nie potrzeba do tego, aby dawa podstaw istnieniu percepcji. A zatem nie posiadamy idei inherencji. Jaka wic jest moliwo, by odpowiedzie na pytanie, czy percepcje tkwi w substancji materialnej czy te niematerialnej, gdy nawet nie rozumiemy, jakie ma znaczenie to pytanie. Jest jeden argument, zazwyczaj wysuwany na korzy niematerialnoci duszy, ktry wydaje mi si godny uwagi. Cokolwiek jest rozcige, skada si z czci; cokolwiek skada si z czci, jest podzielne, jeli nie realnie, to co najmniej w wyobrani. Lecz jest niemoliwe, aby jaka rzecz podzielna bya zwizana z myl czy percepcj, ktra jest bytem cakowicie niepodzielnym i nie dajcym si oddzieli. Gdybymy bowiem przyjli takie powizanie, to czy myl niepodzielna istniaaby po lewej czy te po prawej stronie tego rozcigego i podzielnego ciaa? Czy na jego powierzchni czy te w jego wntrzu? Na tylnej czy na przedniej stronie? Gdyby myl miaa by powi zana z rozcigoci, to musiaaby istnie gdzie w gra nicach jej wymiarw. Gdyby za istniaa w granicach jej

wymiarw, to musiaaby istnie w jakim okrelonym miejscu rozcigoci, a wwczas to okrelone miejsce by oby niepodzielne i percepcja byaby powizana jedynie z nim, nie za z rozcigoci; albo te, jeliby myl ist niaa w kadym miejscu tej rozcigoci, to musiaaby rwnie sama by rozciga, podzielna i musiaaby podle ga oddzieleniu tak samo jak ciao, co jest cakowicie niedorzeczne i sprzeczne samo w sobie. Czy bowiem mona sobie pomyle jakie wzruszenie, ktre by miao jard dugoci, stop szerokoci i cal gruboci? Myl wic i rozcigo, to wasnoci cakowicie ze sob niezgodne i nigdy nie mog przysugiwa razem jednej rzeczy. Ten argument nie dotyka zagadnienia, jaka jest sub stancja duszy, lecz tylko tego, jakie jest przestrzenne po wizanie duszy z materi; nie moe wic by rzecz nie waciw rozway oglnie, jakie rzeczy mog, a jakie nie mog wiza si ze sob w przestrzeni. Ciekawe to pytanie i moe nas ono doprowadzi do pewnych odkry o duym znaczeniu. Pierwsze pojcie o przestrzeni i rozcigoci wywodzi si wycznie ze zmysu wzroku i dotyku; i tylko rzeczy, ktre s barwne lub dotykalne, maj czci uoone w ten sposb, i daj ide rozcigoci. Gdy zmniejszamy lub zwikszamy bodziec smakowy, to dzieje si to nie tak, jak zmniejszamy lub zwikszamy jak rzecz widzialn; a gdy szereg tonw jednoczenie dziaa na nasz such, to jedynie dziki nawykowi i refleksji moemy utworzy sobie ide o odlegociach tych cia, od ktrych one po chodz i o ich stycznoci ze sob. Cokolwiek wyznacza miejsce istnienia jakiej rzeczy, to albo musi samo by rozcige albo te musi by punktem matematycznym niezoonym i nie posiadajcym czci. To, co jest roz cige, musi posiada pewien okrelony ksztat, by kwa-

306

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,5

l, IV, 5

O niematerialnoci duszy

37

dratowe, okrge, trjktne; a aden z tych ksztatw nie pasowaby do pragnienia lub do jakiej impresji czy idei, wyjwszy ide tych dwch zmysw. Nie mona te uwaa pragnienia, cho jest ono niepodzielne, za punkt matematyczny. W tym przypadku bowiem byoby moliwe, dodajc inne pragnienia, utworzy zbir dwch, trzech, czterech pragnie i uoy je w takim porzdku przestrzennym, iby ten zbir mia okrelon dugo, szeroko i grubo, co jest oczywicie niedorzeczne. Po tym, co powiedzielimy, nie bdzie rzecz, nieocze kiwan, jeli wypowiem tez, ktr potpia wielu meta fizykw i uwaa za sprzeczn z najbardziej pewnymi za sadami ludzkiego rozumu. Teza ta mwi, e rzecz, jaka moe istnie, a przecie nie by w adnym okrelonym miejscu; ja za twierdz, e to nie tylko jest moliwe, lecz co wi cej, e wikszo bytw istnieje i musi istnie w ten spo sb. Przedmiot jaki, mona powiedzie, nie jest w adnym okrelonym miejscu, gdy jego czci nie s tak rozmieszczone wzgldem siebie, iby tworzyy jak figur czy wielko, a przedmiot ten jako cao nie znajduje si w stosunku do innych cia w takiej sytuacji, iby to odpowiadao na szym pojciom stycznoci czy odlegoci. Ot tak si rzecz ma oczywicie ze wszelkimi naszymi percepcjami i przedmiotami, wyjwszy przedmioty, ktre postrzega wzrok i dotyk. Jakiej refleksji moralnej nie mona umieci na prawo czy na lewo od jakiego wzruszenia, a zapach czy dwik nie moe by ani okrgy, ani kwadratowy. Te przedmioty i percepcje nie tylko nie wymagaj okre lonego miejsca w przestrzeni, lecz absolutnie nie do puszczaj powizania z jakim miejscem i nawet wy obrania nie moe przypisa im takiego miejsca. Co si za tyczy tego, e niedorzeczne jest przyjmowa, i nie znajduj si one w adnym miejscu, to musimy zway,

e gdyby wraenia i uczucia zdaway si mie w percepcji jakie okrelone miejsce w przestrzeni, to idea rozcigoci mogaby si wywodzi rwnie dobrze z nich, jak ze wzroku i dotyku, a to byoby wanie przeciwne temu, comy ju ustalili powyej. Jeeli za wzruszenia i uczucia, jak si wydaje, nie maj okrelonego miejsca, to mog te one istnie w ten sam sposb, jako e moliwe jest wszystko, cokolwiek moemy sobie w myli przedstawi. Ot nie bdzie trzeba dowodzi, e te percepcje, ktre s proste i ktre nie istniej w adnym miejscu, nie dadz si powiza co do miejsca z materi i z ciaem, ktre jest rozcige i podzielne, skoro niepodobna opiera stosunku na niczym innym ni na jakiej wsplnej wa snoci *. Warto tutaj zauway, e ta sprawa powizania przestrzennego rzeczy zjawia si nie tylko w dysputach metafizycznych dotyczcych natury duszy, lecz rwnie nawet w yciu potocznym mamy co chwila sposobno, eby t spraw rozwaa. Wyobramy sobie oto, e mamy przed sob na jednym kocu stou fig, a na drugim oliwk: jest oczywiste, e gdy bdziemy tworzyli idee zoone tych substancji, to jedn z najbardziej oczy wistych bdzie idea rnych smakw tych dwch rzeczy; i jest rzecz oczywist, e te wasnoci wiemy z takimi, ktre mona widzie lub dotyka. Gorzki smak jednej, sodki drugiej tkwi, jak si przyjmuje, w samym ciele widzialnym i smaki te s od siebie oddzielone ca du goci stou. Jest to zudzenie tak naturalne i tak atwe do stwierdzenia, e dobrze bdzie rozway te zasady, z ktrych ono wypywa. Jakkolwiek przedmiot rozcigy nie moe wiza si przestrzennie z innym, ktry istnieje nie majc miejsca
* Cz I, rozdz. naturze ludzkiej t. I V. Traktat o

3o8

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,5

i, iv, 5

O niematerialnoci duszy

309

ani rozcigoci, to przecie mog one pozostawa w wielu innych stosunkach. Tak na przykad smak i zapach ja kiego owocu s nierozczne od innych jego wasnoci, a mianowicie od barwy i wasnoci dotykowych; i bez wzgldu na to, co tu jest przyczyn czy skutkiem, pewne jest, e te wasnoci zawsze ze sob wspistniej. I nie tylko one wspistniej w ogle, lecz rwnie zjawiaj si jednoczenie w umyle; i wanie wtedy, gdy ciao rozcige zjawia si naszym zmysom, postrzegamy jego swoisty smak i zapach. Tak wic te stosunki przyczynowoci oraz stycznoci w czasie chwil, w ktrych zjawiaj si te jakoci, te stosunki midzy przedmiotem rozcigym a jakoci, ktra istnieje bez okrelonego miejsca, musz mie taki wpyw na umys, e gdy zjawi si jedno, to umys na tychmiast zwraca sw myl ku idei drugiego. Ale to nie wszystko. Nie tylko zwracamy nasz myl od jednego do drugiego z racji, e midzy nimi zachodzi pewien sto sunek, lecz podobnie staramy si zwiza je nowym stosunkiem, a mianowicie powizaniem w przestrzeni, tak iby przejcie od jednego do drugiego stao si bardziej atwe i naturalne. Jest to bowiem rysem, ktry czsto bd mia sposobno stwierdza w naturze ludzkiej i ktry wyjani obszerniej na waciwym miejscu, e gdy ja kie przedmioty powizane s jakim jednym stosunkiem, to mamy siln skonno, by doda do tamtego jaki nowy stosunek, iby powizanie uczyni bardziej penym. Gdy ukadamy jakie ciaa, to niechybnie umieszczamy obok siebie takie, ktre s do siebie podobne lub ktre co najmniej odpowiadaj sobie pod jakim wzgldem. Dlaczego? Ot dlatego, e doznajemy zadowolenia, gdy wiemy stosunek stycznoci ze stosunkiem podobiestwa, albo podobiestwo pooenia z podobiestwem jakoci.

Skutki tej skonnoci widzielimy ju * w tym podobie stwie, jakie tak atwo przyjmujemy, gdy chodzi o okre lone impresje i ich przyczyny zewntrzne. Lecz nie znaj dziemy skutku bardziej oczywistego ni ten w przykadzie obecnym, gdzie na podstawie stosunkw przyczynowoci i stycznoci w czasie midzy dwoma przedmiotami przed stawiamy sobie podobnie, a fikcyjnie, stosunek powiza nia co do miejsca, aby wzmocni tamto powizanie. Lecz bez wzgldu na to, jakie niejasne pojcie moemy sobie wytworzy o powizaniu przestrzennym rozcigego ciaa, takiego jak figa, i jej swoistego smaku, to przecie oczywiste jest, e po zastanowieniu musimy stwierdzi, i w tym poczeniu jest co zupenie niedaj- cego si uchwyci myl i sprzecznego. Albowiem gdybymy postawili sobie jedno jasne pytanie, a mianowicie, czy smak, ktry, jak sobie przedstawiamy, zawarty jest w obrbie ciaa, jest te w kadej jego czci, czy te tylko w jakiej jednej, to musielibymy szybko znale si w kopocie i spostrzec, e niepodobna w ogle da tu zadowalajcej odpowiedzi. Nie moemy odpowiedzie, e smak ten jest tylko w jednej czci, dowiadczenie bo wiem przekonuje nas, e kada cz ma ten smak. Nie moemy te odpowiedzie, e istnieje on w kadej czci, wwczas bowiem musimy przyj, e ten smak ma ksztat i e jest rozcigy, co jest niedorzeczne i niezrozumiae. Tutaj wic maj na nas wpyw dwa czynniki wrcz prze ciwne sobie, a mianowicie: ta skonno naszej wyobrani, ktra sprawia, e chcemy wcieli smak do rzeczy roz cigej, oraz nasz rozum, ktry wskazuje nam, e nie moliwe jest takie powizanie. Bdc w rozterce pod wpywem tych dwch przeciwnych sobie czynnikw, nie
* Rozdz. II, ku kocowi.

21*

310

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, 5

l, iv, 5

O niematerialnoci duszy

rezygnujemy ani z jednego, ani z drugiego, lecz wikamy ca spraw w takie pomieszanie pojciowe i w tak nie jasno, e w ogle ju nie dostrzegamy przeciwstawnoci. Przyjmujemy, e smak istnieje w obrbie powierzchni ciaa, lecz e istnieje w taki sposb, i wypenia cao, nie majc rozcigoci i e istnieje niepodzielny w kadej czci tego ciaa. Krtko, posugujemy si w tym naszym najbardziej potocznym myleniu zasad scholastyczn, ktra gdy zostanie podana w surowej postaci, wydaje si tak raca; brzmi ona totum in toto et totum in gualibet parte, co jest niemal tym samym, jak gdybymy powie dzieli, e jaka rzecz jest w pewnym okrelonym miejscu, a przecie tam nie jest. Caa ta niedorzeczno wypywa std, e prbujemy wyznaczy miejsce w przestrzeni czemu, co go abso lutnie mie nie moe, a prba ta znowu wynika z na szej skonnoci, by dopeni to powizanie, ktre oparte jest na przyczynowoci i na stycznoci w czasie, przypi sujc przedmiotom powizanie w jakim miejscu prze strzeni. Lecz jeli w ogle kiedykolwiek rozum ma si wystarczajc, by pokona przesd, to rzecz pewna, e w tym tutaj przypadku musi on osign przewag. Albowiem pozostaje nam tylko ten wybr, iby przyj, e pewne byty istniej, nie majc miejsca w przestrzeni; albo te, e maj one ksztat przestrzenny i e s roz cige, albo te, e gdy zostan scalone z rzeczami roz cigymi, to cao jest w caoci i cao jest w kadej czci. Niedorzeczno tych dwch ostatnich zaoe do wodzi wystarczajco, e pierwsze jest prawdziwe. I nie ma tu adnego czwartego pogldu. Co si bowiem tyczy zaoenia, i istniej te przedmioty na sposb punktw matematycznych, to sprowadza si ono do pogldu drugiego i przyjmuje, e pewna wielo wzrusze moe by

uoona w ksztat kolisty i e pewna ilo zapachw po wizana z pewn iloci dwikw moe tworzy ciao o pojemnoci dwunastu cali kubicznych, co staje si mieszne, skoro tylko to wyrazimy w sowach. Tak patrzc na rzeczy nie moemy wzbrania si przed potpieniem dla materialistw, ktrzy wi wszelk myl z rozcigoci; niemniej przecie przy pewnym za stanowieniu widzimy, e rwna jest racja, by zgani ich antagonistw, ktrzy wi wszelk myl z jak prost i niepodzieln substancj. Najbardziej gminna i pospo lita filozofia informuje nas, e adna rzecz zewntrzna nie moe da si pozna umysowi wprost bez pored nictwa jakiego obrazu czy percepcji. Ten st, ktry wanie teraz mi si jawi, jest tylko percepcj i wszelkie jego cechy s cechami percepcji. Ot najbardziej oczy wist spord wszystkich jego cech jest rozcigo. Per cepcja skada si z czci. Te czci s tak uoone w prze strzeni, e daj nam pojcie odlegoci i stycznoci oraz dugoci, szerokoci i gruboci. Ograniczenie wszystkich tych trzech wymiarw jest tym, co nazywamy ksztatem. Ten ksztat moe si porusza, mona go oddzieli i podzieli. To, e moe si porusza i e mona go od dzieli, to s wyrniajce wasnoci rzeczy rozcigych. Aeby przeci i ukrci wszelkie dysputy: sama idea rozcigoci nie jest kopi niczego innego ni impresji, a co za tym idzie, musi si z ni cakowicie zgadza. Po wiedzie, e idea rozcigoci zgodna jest z kad rzecz, to jest powiedzie, i jest ona rozciga. Wolnomyliciel moe teraz zatriumfowa z kolei: zna lazszy, e s impresje i idee rzeczywicie rozcige, moe zapyta swoich przeciwnikw, jak oni mog scala w co, co jest proste i niepodzielne, percepcj rozcig? Wszystkie argumenty teologw mona tutaj zwrci prze-

312

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, 5

I, IV ,5

O niematerialnoci duszy

3'3

ciw nim. Czy to niepodzielne co, ta substancja niemate rialna, jeli chcecie, znajduje si po lewej, czy prawej stronie percepcji? Czy jest ona w tej oto czci percepcji, czy te w tamtej? Czy te jest w kadej czci, cho nie jest rozciga? Czy te caa i niepodzielna jest w kadej czci, nie opuszczajc innych? Niepodobna da jakiej kolwiek odpowiedzi na te pytania: kada bdzie niedo rzeczna sama w sobie, a jednoczenie bdzie wyjaniaa powizanie naszych niepodzielnych percepcji z jak cig substancj. To mi daje sposobno, aeby wzi na nowo pod roz wag pytanie dotyczce substancji duszy; i chocia od rzuciem to pytanie jako cakiem niezrozumiae, to prze cie nie mog powstrzyma si od tego, eby nie zapro ponowa pewnych dalszych refleksji co do niego. Twier dz, e teza, i substancja mylca jest niematerialna, prosta i niepodzielna, jest prawdziwym ateizmem i moe suy do tego, by usprawiedliwi wszystkie te przekona nia, za ktre Spinoza jest tak powszechnie zniesawiony. Z rozwaania tego tematu mam nadziej osign co najmniej t jedn korzy, e moi przeciwnicy nie bd mieli pretekstu, by obecn moj tez zohydzi swoj de klamacj, gdy zobacz, e t deklamacj mona tak atwo zwrci przeciw nim samym. Podstawow zasad ateizmu Spinozy jest teza, e wszechwiat jest prosty i e substancja jest jedna, w ktrej, jak on przyjmuje, tkwi (inheruje) myl i materia. Jest tylko, powiada on, jedna substancja w wiecie i sub stancja ta jest cakowicie prosta i niepodzielna, istnieje wszdzie, nie bdc w adnym miejscu obecna. Wszystko, cokolwiek odkrywamy na zewntrz doznaniem zmyso wym, wszystko, co czujemy wewntrznie w refleksji wszystko to nie jest niczym innym ni tak lub inn mody-

fikacj tego bytu, ktry jest jeden, prosty i istnieje w spo sb konieczny, a modyfikacje te nie posiadaj odrbnego i oddzielnego istnienia. Wszelkie wzruszenie duszy, wszel kie konfiguracje materii, choby nie wiedzie jak rne i rnorodne, tkwi w tej samej substancji i zachowuj same w sobie swe cechy odrbne, nie przekazujc ich tej rzeczy, w ktrej tkwi. Ten sam substrat, jeli tak mona powiedzie, jest punktem oparcia dla wszelkich jak naj bardziej rnorodnych modyfikacji, nie majc jedno-Lczenie adnych rnic sam w sobie; a przy tym ten sub- jstrat zmienia te modyfikacje, sam si nie zmieniajc. fjAni czas, ani przestrze, ani caa rnorako natury nie mog sprawi, iby powstaa jaka zoono czy zmiana w doskonaej prostocie i tosamoci tego substratu. Myl, e to krtkie przedstawienie zasadniczych tez tego sawnego ateisty wystarczy dla obecnego celu i e nie wchodzc dalej w te ponure i ciemne regiony, bd tizdolny wykaza, e ta ohydna koncepcja jest niemal ftosama z koncepcj, wedle ktrej dusza jest niernate-Irialna, co stao si pogldem tak popularnym. Aeby to luczyni oczywistym, przypomnijmy sobie *, e kada idea Iwywodzi si z uprzedniej percepcji i e wobec tego jest nie- jmoliwe, iby nasza idea percepcji i idea jakiego przed- I miotu czy istnienia zewntrznego mogy kiedykolwiek re-1 prezentowa dwie rzeczy od siebie swoicie rne. Jak-'kolwiek rnic midzy nimi przyjmiemy, to pozostanie ona dla nas zawsze nie do pojcia; i jestemy zmuszeni albo przedstawi sobie rzecz zewntrzn jako po prostu stosunek bez czonu stosunku, albo te utosami t rzecz z percepcj lub impresj. Wniosek, jaki std wyprowadz, moe na pierwszy
* Cz II, rozdz. VI.

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV >5

O niematerialnoci duszy

rzut oka wydawa si czystym sofizmatem; lecz po krt kim nawet zastanowieniu okae si, i jest dobrze uza sadniony i zadowalajcy. Ot powiadam, e skoro mo emy przyj, lecz nigdy nie moemy poj swoistej rnicy midzy przedmiotem a impresj, to nie wiadomo z pewnoci, czy wszelki wniosek, jaki wyprowadzimy co do powizania i niezgodnoci impresji, bdzie si stosowa do rzeczy. Z drugiej za strony mwi, e wszel kie konkluzje tego rodzaju, jakie wyprowadzamy co do rzeczy, z cakowit pewnoci bd si stosoway do impresji. Nietrudno zrozumie dlaczego. Jeli przyjmu jemy, i przedmiot jest rny od impresji, zakadajc, e opieramy nasze rozumowanie wanie na impresji, nie moemy by pewni, i to, na czym opieramy je, jest wsplne przedmiotowi i impresji. Jest wszak moliwe, e przedmiot rni si od impresji w tym wanie punkcie. Gdy natomiast przedmiot czynimy pocztkiem naszego rozumowania, to jest ponad wszelk wtpliwo, i to samo rozumowanie musi rozcign si na impresj. A to dlatego, e cech przedmiotu, na ktrej opiera si argumentacja, umys musi co najmniej przedstawia so bie pojciowo; nie mgby za sobie tak przedstawia, gdyby cecha ta nie bya wsplna przedmiotowi i impresji, jako e nie mamy idei, ktra by nie wywodzia si z im presji. Moemy wic ustali jako tez pewn, e nigdy na adnej innej podstawie ni drog nieregularnego ro zumowania * z dowiadczenia, nie moemy odkry po wizania czy niezgodnoci midzy przedmiotami, ktre by nie rozcigao si rwnie na impresje; chocia twier dzenie odwrotne, e wszelkie stosunki, jakie monajista-li midzy impresjami, zachodz midzy przedmiotami, nie musi by rwnie prawdziwe.
* Jak to z rozdz. II, ze spoistoci naszych percepcji.

Zastosujmy to do obecnego przypadku: oto dane s dwa rne szeregi bytw, co do ktrych zakadam, i musz koniecznie przypisa im jak substancj, czyli podstaw, w ktrej tkwi. Oto widz przede mn wszech wiat rzeczy czy cia: soce, ksiyc, gwiazdy, ziemi, morza, roliny, zwierzta, ludzi, okrty, domy i inne wytwory sztuki czy natury. Tu zjawia si Spinoza i po wiada mi, e to s tylko modyfikacje i e to, w czym one tkwi, jest proste, niezoone i niepodzielne. Nastpnie rozwaam drugi szereg bytw, a mianowicie wiat myli, czyli moje impresje i idee. I wwczas znw widz inne soce, inny ksiyc i gwiazdy, ziemi pokryt rolinami i morze zamieszkae przez zwierzta; znw widz miasta, domy, gry, rzeki, krtko mwic, wszelk rzecz, jak mog odkry lub przedstawi sobie w pierwszym szeregu. Gdy tak oto badam te rzeczy, zjawiaj si teologowie i mwi mi, e to s rwnie modyfikacje i to modyfi kacje jednej prostej, niezoonej i niepodzielnej substancji. I zaraz pniej ogusza mnie haas setki gosw, ktre przyjmuj pierwsz koncepcj z odraz i pogard, drug za z poklaskiem i czci. Skierowuj moj uwag ku tym koncepcjom, aeby zobaczy, co moe by zasad do tak wielkiej stronnoci; i znajduj, e obie maj ten sam defekt, i si nie daj poj i e, o ile je w ogle moemy zrozumie, s tak dalece do siebie podobne, i nie mona znale takiej niedorzecznoci w jednej z nich, ktra by nie bya wsplna im obu. Nie mamy nigdy idei jakiej wasnoci przedmiotu, ktra by nie bya zgodna i ktra by nie moga reprezentowa wasnoci danej w impresji; a to dlatego, e wszelkie nasze idee wywodz si z na szych impresji. Nie moemy zatem nigdy znale adnej niezgodnoci midzy przedmiotem rozcigym jako mody fikacj a czym prostym i niezoonym jako substancj

316

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV 5,

I, IV,5

O niematerialnoci duszy

317

tej modyfikacji, o ile ta niezgodno nie zachodzi rwnie midzy percepcj czy impresj tego przedmiotu roz cigego a samym tym czym niezoonym i prostym. Wszelka idea wasnoci przynalecej jakiemu przedmio towi przechodzi przez impresj; std wszelki stosunek, ktry mona postrzec, czy to powizania czy niezgodnoci, musi by wsplny rzeczom i impresjom. Lecz chocia ta argumentacja ujta oglnie zdaje si by oczywista ponad wszelk wtpliwo i sprzeczno, to przecie, aeby j uczyni bardziej jasn i uchwytn, przyjrzyjmy si jej szczegowo i zobaczymy, czy wszyst kie te niedorzecznoci, jakie znaleziono w systemie Spinozy, nie dadz si podobnie odnale w systemie teologw *. Ot zarzucano przede wszystkim Spinozie, zgodnie ze scholastycznym sposobem raczej mwienia ni my lenia, e modus, nie bdc istnieniem odrbnym i od dzielnym, musi by dokadnie tym samym, co jego sub stancja, i e, co za tym idzie, rozcigo wszechwiata trzeba w pewien sposb utosami z tym prostym i niezo onym czym, w czym, jak si zakada, tkwi wszechwiat. Lecz to, mona tutaj mniema, jest cakowicie niemoliwe i nie da si poj, o ile ta substancja niepodzielna nie roz ciga si sama tak, iby odpowiada rozcigoci prze strzennej, albo te o ile rozcigo nie kurczy si sama tak, iby odpowiada niepodzielnej substancji. Argu mentacja zdaje si suszna, o ile j w ogle zrozumie moemy, i jest jasne, e trzeba tylko zmieni terminy, aeby zastosowa t sam argumentacj do naszych per cepcji rozcigych i do prostej istoty duszy; idee przedmiotw i percepcje s tu wszak pod kadym wzgldem te same i tylko towarzyszy im zaoenie, i zachodzi jaka rnica, nieznana i niezrozumiaa.
* Patrz Bayle'a Slownik, artyku o Spinozie.

Po wtre powiedzielimy, e nie mamy idei substancji, ktra by nie stosowaa si do materii, ani te idei oddziel nej substancji, ktra by nie stosowaa si do kadej od rbnej dawki materii. Materia wic nie jest modus, lecz substancj; i kada cz materii nie jest odrbnym modus, lecz odrbn substancj. Dowiodem ju powyej, e nie posiadamy doskonaej idei substancji, lecz e, gdy przyj, i jest ona czym, co moe istnie samo przez si, to jest oczywiste, e kada percepcja jest substancj i kada odrbna cz percepcji jest odrbn substancj: a wic jedna koncepcja walczy z tymi samymi trudno ciami, z jakimi walczy druga. Po trzecie, przeciw koncepcji jednej prostej substancji we wszechwiecie wysuwano ten zarzut, e substancja ta, ktra ma by oparciem czy substratem wszelkiej rze czy, musi jednoczenie przyjmowa rne postacie, ktre s ze sob sprzeczne i niezgodne. Ksztat krgy i kwadra towy wykluczaj si wzajemnie w tej samej substancji w tym samym czasie. Jak wic jest moliwe, iby ta sama substancja moga jednoczenie przyjmowa posta stou kwadratowego, a z drugiej strony tego oto okrgego? Stawiam to samo pytanie co do impresji tych stow; i znajduj, e odpowied nie zadowala bardziej w jednym przypadku ni w drugim. Okazuje si wic, e w ktrkolwiek stron si zwrcimy, to same trudnoci id za nami, i e nie moemy posun si o krok naprzd, ustalajc, e dusza jest prosta i nie materialna, nie przygotowujc jednoczenie terenu dla niebezpiecznego i nieuleczalnego ateizmu. Rzecz si tu ma tak samo, jak gdybymy, zamiast nazywa myl mo dyfikacj duszy, dali jej bardziej staroytne, a przecie bardziej modne miano aktu. Przez akt rozumiemy mniej wicej to samo, co pospolicie nazywa si abstrakcyjnym

i8

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, 5

I, IV,5

O niematerialnoci duszy'

319

modus; to znaczy co, co, cile mwic, nie da si odr ni ani oddzieli od swej substancji i da si poj jedynie przez rozrnienie mylowe, czyli abstrakcj. Ale zastpujc tak termin modyfikacja" terminem akt", nie osigamy adnej korzyci i nie uwalniamy si od jednej choby trudnoci t drog, jak to si okae z dwch nastpujcych refleksji. Po pierwsze, stwierdzam, e sowo akt", zgodnie z tym wyjanieniem tego sowa, nie da si nigdy susznie stoso wa do adnej percepcji jako do tego, co si wywodzi z umysu, czyli z substancji mylcej. Nasze percepcje w rzeczywistoci wszystkie s rne od siebie, dadz si oddzieli i odrni jedna od drugiej i od wszelkiej innej rzeczy, jak moemy sobie wyobrazi; niepodobna tedy poj, jak one mog by aktem czy te oderwanym modus jakiej substancji. Przykad ruchu, ktrym ludzie potocznie si posuguj, by wskaza, w jaki sposb percep cja jako akt zaley od swojej substancji, raczej wprowadza zamieszanie, ni nas poucza. Ruch wedug wszelkich da nych nie wprowadza adnej realnej ani istotnej zmiany do ciaa, ktre si porusza, lecz tylko zmienia jego sto sunek do innych rzeczy. Natomiast midzy osob, ktra rano spacerowaa w ogrodzie w przyjemnym dla siebie towarzystwie, a osob, ktra po poudniu zamknita jest w lochu wiziennym i pena jest strachu, rozpaczy i go ryczy, zdaje si, e zachodzi rnica radykalna, zupe nie innego rodzaju ni ta, jak w ciele wywouje zmiana jego pooenia. Z tego, e idee przedmiotw zewntrz nych s od siebie odrbne i dadz si oddzieli, wniosku jemy, e przedmioty te maj istnienie odrbne jeden od drugiego; podobnie, gdy same te idee uczynimy naszymi przedmiotami, to musimy wycign t sam co do nich konkluzj, zgodnie z powyszym rozumowaniem. Co naj-

mniej musi by rzecz bezsporn, e nie posiadajc adnej idei substancji duszy, nie moemy powiedzie, jak moe ona dopuszcza takie rnice, a nawet przeciwiestwa percepcji bez jakiej zmiany podstawowej; i co za tym idzie, nie moemy nigdy powiedzie, w jakim znaczeniu percepcje s aktami substancji. Ten wic sposb uycia zamiast sowa modyfikacja" sowa akt", ktremu nie towarzyszy adne znaczenie, nie powiksza zgoa naszej wiedzy i nie daje adnej przewagi tej koncepcji, wedle ktrej dusza jest niematerialna. Dodaj na drugim miejscu, e jeeli to daje jak ko rzy dla tej sprawy, to musi dawa rwn korzy spra wie ateizmu. Czy bowiem nasi teologowie maj roszcze nie do tego, iby monopolizowa sowo akt" i czy ateici nie mog wzi podobnie w posiadanie tego sowa i twierdzi, e roliny, zwierzta, ludzie, i tak dalej, nie s niczym innym ni swoistymi aktami jednej prostej, uniwersalnej substancji, ktra dziaa sama przez si ze lepej i bezwzgldnej koniecznoci? To, powiecie, jest cakiem niedorzeczne. Przyznaj, e to nie da si zrozumie, lecz jednoczenie twierdz, zgodnie z zasadami, ktre ustaliem powyej, e niepodobna odkry jakiej niedorzecznoci w zaoeniu, i wszelkie rnorakie rze czy w naturze s aktami jednej prostej substancji, ktra to niedorzeczno nie wchodziaby w gr przy podobnym zaoeniu dotyczcym impresji i idei. Od tych koncepcji, ktre dotycz substancji i przestrzen nego powizania naszych percepcji, moemy przej do innej, ktra jest bardziej zrozumiaa ni pierwsza z nich, i bardziej doniosa ni druga, a mianowicie do kon cepcji, ktra dotyczy przyczyny naszych percepcji. Ma teria i ruch, mwi si potocznie w szkoach filozoficznych, choby zmieniay si nie wiedzie jak, pozostaj wci

32O

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, 5

IV,5

O niematerialnoci duszy

321

materi i ruchem i wywouj tylko jak rnic w po oeniu i sytuacji rzeczy. Dzielcie jakie ciao tak czsto, jak wam si podoba, a przecie pozostanie ono ciaem. Nadajcie mu jakikolwiek ksztat, a nie wyniknie std nic poza tym ksztatem, czyli poza ustosunkowaniem czci. Poruszcie to ciao tak czy inaczej, a znajdziecie tylko ruch, czyli zmian ustosunkowania tego ciaa do innych. Niedorzeczne jest wyobraa sobie, e na przykad ruch koowy miaby nie by niczym innym ni prostym ruchem po obwodzie koa, a natomiast ruch o jakim innym kie runku, na przykad po elipsie, miaby jednoczenie by wzruszeniem czy te refleksj moraln. Albo znw, e zderzenie dwch czstek kulistych miaoby sta si do znaniem przykroci lub e spotkanie dwch czstek trj ktnych miaoby da przyjemno. e za te rne zde rzenia, zmiany i pomieszania czstek, to jedyne zmiany, jakie dopuszcza materia, i e te zmiany nigdy nie daj nam idei myli czy percepcji, przeto wnosi mona, e niepodobiestwem jest, iby myl kiedykolwiek powstaa za spraw materii. Niewielu ludzi potrafio si oprze pozornej oczywistoci tego argumentu, a przecie nie ma rzeczy na wiecie atwiejszej, ni go obali. Trzeba tylko, bymy si zasta nowili nad tym, co zostao dowiedzione oglnie, a mia nowicie, e nigdy nie chwytamy myl jakiego powizania midzy przyczynami i skutkami i e tylko dowiadczajc, i przyczyna i skutek stale s powizane ze sob, moemy doj do jakiej wiedzy o tym stosunku. e za wszelkie przedmioty, ktre nie s ze sob sprzeczne, dopuszczaj stae powizanie i e adne przedmioty realne nie s ze sob sprzeczne, przeto wyprowadziem * z tych zasad
* Cz III, rozdz. XV.

wniosek, i, gdy wzi spraw a priori, kada rzecz moe wytwarza kad inn i e nigdy nie odkryjemy racji, dla ktrej jaki przedmiot moe lub te nie moe by przyczyn jakiego innego, choby nie wiedzie jak wielkie czy te nie wiedzie jak mae byo midzy nimi podo biestwo. To, oczywista, obala poprzednie rozumowanie dotyczce przyczyny myli czy percepcji. Cho bowiem nie widzimy, jak s powizane ruchy czy myli, to przecie rzecz si ma tak samo z wszelkimi innymi przyczynami czy skutkami. Umiecie jedno ciao wagi jednego funta na jednym kocu dwigni, drugie za ciao tej samej wagi na drugim kocu, a nie znajdziecie nigdy w tych ciaach adnego czynnika ruchu, ktry by zalea od ich odlegoci od rodka dwigni, podobnie jak nie znajdzie cie czynnika, od ktrego zaleaaby myl czy percepcja. Jeli wic mniemacie, e dowodzicie a priori, i takie po oenie cia nie moe nigdy by przyczyn myli, ponie wa obracajc jak chcie te ciaa nie otrzymujemy nic innego ni pooenie tych cia, to musicie na drodze tego samego rozumowania wyprowadzi wniosek, e taka pozycja tych cia nie moe nigdy wytworzy ruchu, jako e w jednym przypadku tak samo nie wida powizania jak w drugim. e za ta druga konkluzja jest sprzeczna z dowiadczeniem oczywistym i e jest moliwe, ibymy mieli dowiadczenie podobne w za kresie operacji umysu, i e moemy postrzega stae po wizanie midzy myl i ruchem, przeto rozumujecie zbyt pospiesznie, gdy rozwaajc jedynie te idee wnosicie, i jest niemoliwe, iby ruch mg kiedykolwiek wytwo rzy myl lub e rne pooenie czci nie mogoby da pocztku rnym wzruszeniom czy mylom. Ot nie tylko jest moliwe, bymy mieli takie dowiadczenie, lecz jest pewne, e je mamy, kady bowiem moe spostrzega,

322

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,5

l, IV )5

O niematerialnoci duszy

323

e rne dyspozycje jego ciaa zmieniaj jego myli i jego uczucia. Gdyby za kto powiedzia, e to zaley od po wizania w jedno duszy i ciaa, tobym odpowiedzia, e musimy oddziela pytanie co do substancji umysu od pytania dotyczcego przyczyn jego myli i e ograniczajc si do tego ostatniego pytania znajdujemy, porwnujc idee tych rzeczy, i myl i ruch s rne od siebie, a jedno czenie na mocy dowiadczenia znajdujemy, e s one stale powizane ze sob; e za tylko te okolicznoci wchodz w zakres idei przyczyny i skutku, odniesionej do operacji materii, przeto moemy wnioskowa z pewnoci, i ruch moe by i rzeczywicie jest przyczyn myli i percepcji. Pozostaje w tej sprawie, jak si zdaje, tylko jeden dy lemat. Moemy albo twierdzi, e adna rzecz nie moe by przyczyn innej, o ile umys nie moe postrzega w swej idei powizania tych rzeczy; albo moemy utrzy mywa, e wszelkie rzeczy, ktre znajdujemy stale po wizane, naley z tej racji uwaa za przyczyny i skutki. Jeeli wybierzemy pierwsz cz tego dylematu, to wynikaj std nastpujce konsekwencje. Po pierwsze, w rze czywistoci my twierdzimy, e nie ma takiej rzeczy we wszechwiecie, jak przyczyna czy zasada sprawcza, i e ni nie jest nawet samo bstwo, jako e nasza idea tego najwyszego bytu wywodzi si z poszczeglnych impresji, z ktrych adna nie zawiera w sobie adnej mocy spraw czej, ani te nie zdaje si, e ma jakie powizanie z jakimkolwiek innym istnieniem. Moe tu kto powiedzie, e powizanie midzy ide nieskoczenie potnego bytu a ide skutku, jakiego chce ten byt, jest konieczne i nie uniknione; lecz na to ja odpowiadam^e my nie mamy adnej idei bytu obdarzonego jakkolwiek moc, a tym mniej bytu obdarzonego moc nieskoczon. Jeli za zechcemy zmieni terminy, to moemy zdefiniowa moc

jedynie przez powizanie; a wwczas mwic, e idea nieskoczenie potnego bytu jest zwizana z ide wszel kiego skutku, jakiego chce ten byt, w istocie rzeczy twier dzimy jedynie, e jaki byt, ktrego wola jest zwizana z wszelkim skutkiem, jest zwizany z wszelkim skutkiem, co jest tautologi i nie daje nam wgldu w natur tej mocy czy tego powizania. A po wtre, gdy zaoymy, e bstwo jest wielk i sprawcz zasad, ktra zastpuje brak wszelkich przyczyn, to prowadzi nas to do najgrub szych bezbonoci i niedorzecznoci. Albowiem z tej sa mej racji, dla ktrej uciekamy si do tego bytu, gdy cho dzi o operacje naturalne i dla ktrych twierdzimy, e materia sama z siebie nie moe udziela ruchu ani wy twarza myli, a mianowicie dlatego, e nie ma adnego widocznego powizania midzy tymi rzeczami, ot, powiadam, z tej samej racji musimy uzna, e bstwo jest autorem wszelkich naszych aktw woli i percepcji, poniewa nie ma widocznego powizania midzy nimi ani te z przyjmowan, lecz nieznan substancj duszy. Wiemy, e t aktywno sprawcz najwyszego bytu przyj mowali niektrzy filozofowie*, co si tyczy wszelkich aktw umysu, wyjwszy akt woli, czy te raczej wyjwszy nie znaczn cz tego aktu; a przecie atwo jest spostrzec, e ten wyjtek jest tylko czystym pretekstem, aeby unikn niebezpiecznych konsekwencji tej koncepcji. Gdyby adna rzecz nie bya aktywna, wyjwszy to, co posiada moc widoczn, to myl w adnym przypadku nie byaby bardziej aktywna ni materia; jeli za ta nieaktyw-no musi sprawia, e uciekamy si do bstwa, to naj wyszy byt jest realn przyczyn wszelkich naszych aktw zarwno zych, jak i dobrych, grzesznych tak samo, jak cnotliwych.
* Traktat 22 Na przykad o Malebranche naturze oraz ludzkiej inni kartezjanie. t. I

324

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, 5

l, IV, 5

O niematerialnoci duszy

325

Tak wic z koniecznoci rzeczy pozostaje nam tylko druga cz dylematu, a mianowicie, e wszelkie przed mioty, ktre znajdujemy w staym powizaniu, naley z tej tylko racji uwaa za przyczyny i skutki. Lecz teraz, skoro wszelkie przedmioty, ktre nie s ze sob niezgodne, s zdolne do staego powizania, i skoro adne przedmioty realne nie s ze sob niezgodne, to wynika std, e o ile to moemy wyznaczy za pomoc samych idei, kada rzecz moe by przyczyn lub skutkiem kadej innej rzeczy, co oczywista daje przewag materialistom nad ich przeciwnikami. Aeby wic wypowiedzie kocow decyzj co do ca ej sprawy: pytanie dotyczce substancji duszy nie da si absolutnie uj zrozumiale; adne nasze percepcje nie mog wchodzi w powizanie przestrzenne ani z tym, co jest rozcige, ani z tym, co nierozcige. Przy tym s wrd nich i rozcige, i nierozcige. e za stae powizanie przedmiotw tworzy sam istot przyczyny i skutku, przeto materi i ruch mona czsto uwaa za przyczyny myli, o ile w ogle mamy jakie pojcie o tym stosunku. Jest to z pewnoci niejakim uchybieniem wobec fi lozofii, ktrej suwerenny autorytet winien by wszdzie uznawany, zmusza j przy kadej sposobnoci, iby tumaczya si ze swych konkluzji i eby usprawiedli wiaa si wobec kadej poszczeglnej sztuki i nauki, ktra by czua si obraona jej twierdzeniami. To stawia czo wieka w postaw psychiczn krla, oskaronego o zdrad stanu w stosunku do swoich poddanych. Jest tylko jeden przypadek, gdzie filozofia bdzie uwaaa, i jest konieczne i nawet zaszczytne usprawiedliwia si, a mianowicie tam, gdzie religia moe uwaa, i jest co najmniej obra ona ; albowiem prawa religii s tak drogie dla filozofii,, jak jej wasne prawa i w istocie rzeczy s tymi samymi

l l

prawami. Jeli wic kto wyobraaby sobie, e powysze argumenty s w jakikolwiek sposb niebezpieczne dla re ligii, to mam nadziej, e nastpujce wytumaczenie usunie jego obawy. Nie ma adnej podstawy do jakiegokolwiek wniosku a priori, co si tyczy dziaa czy trwania jakiej rzeczy, o ktrej umys ludzki ma mono wytworzy sobie ja kie pojcie. Co do kadego przedmiotu mona sobie wy obrazi, albo i staje si cakowicie nieaktywny, albo e zostaje unicestwiony w pewnej chwili; a jest rzecz oczy wist, e cokolwiek moemy sobie wyobrazi, to jest moliwe. I jest to prawd zarwno co do materii, jak i co do ducha; zarwno co do rozcigej zoonej substancji, jak i co do prostej i nierozcigej. W obu przypadkach argumenty metafizyczne za niemiertelnoci duszy s rwnie niekonkluzywne; i w obu przypadkach argumenty z dziedziny duchowej oraz argumenty wyprowadzone z analogii z natur s w rwnym stopniu silne i przekonywajce. Jeli wic moja filozofia nie przysparza argu mentw religii, to mam przecie przynajmniej zadowo lenie mylc, e z nich nic nie ujmuje, e wszystko po zostaje dokadnie tak, jak byo przedtem.
R o z d z i a VI

O tosamoci osoby S filozofowie, ktrzy sobie wyobraaj, i w kadej chwili jestemy wewntrznie wiadomi tego, co nazy wamy naszym ja, i e czujemy jego istnienie i cigo jego istnienia; maj te oni pewno, wicej oczywist ni by to mg sprawi dowd, zarwno tego, e ja nasze jest dokadnie identyczne, jak i tego, e jest proste. Naj silniejsze doznanie zmysowe, najbardziej gwatowne
22*

326

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,6

l, iv,6

O tosamoci osoby

327

wzruszenie, powiadaj ci filozofowie, nie tylko nie do prowadza nas do tego pogldu, lecz go tym mocniej utrwala i sprawia, e uwaamy, i te doznania wpywaj na nasze ja albo przez przykro, albo przez przyjemno, jak daj. Prbowa dalszego dowodu, byoby to osa bia oczywisto tego faktu, albowiem adnego dowodu nie mona wyprowadzi z faktu, ktrego jestemy tak wewntrznie wiadomi; i nie ma adnej rzeczy, ktrej bymy mogli by pewni, jeeli o tym fakcie wtpimy. Niestety wszystkie te pozytywne twierdzenia przeciwne s temu samemu dowiadczeniu, ktre si przytacza dla ich uzasadnienia; i nie posiadamy adnej idei naszego ja na ten sposb, jak to tutaj przed chwil przedsta wialimy. Z jakiej bowiem impresji moe si wywodzi ta idea? Na to pytanie niepodobna odpowiedzie bez wy ranej sprzecznoci i niedorzecznoci; a przecie jest to pytanie, na ktre trzeba koniecznie odpowiedzie, jeli chcielibymy, by idea naszego ja uchodzia za jasn i zro zumia. Musi by jaka jedna impresja, ktra daje po cztek kadej realnej idei. Ale to ja czy osoba nie jest jak jedn impresj, lecz jest tym, do czego rne nasze impresje i idee pozostaj, jak si zakada, w pewnym sto sunku. Jeeli jaka impresja daje pocztek idei naszego ja, to impresja ta musi pozostawa nieprzerwanie i nie zmiennie ta sama w cigu caego toku naszego ycia; al bowiem przyjmuje si, i nasze ja istnieje wanie w ten sposb. Lecz nie ma impresji staej i niezmiennej. Przy kro i przyjemno, smutek i rado, wzruszenie i dozna nia zmysowe nastpuj po sobie kolejno i nigdy nie, istniej wszystkie w jednym i tym samym czasie. Niemoliwe jest wic, by z jednej spord tych "impresji, czy te z jakiej innej wywodzia si idea naszego ja; a wobec tego nie ma w ogle takiej idei. >

Lecz dalej, co musi si sta wedle tej koncepcji ze wszyst kimi naszymi percepcjami poszczeglnymi? Wszystkie one s rne, odrnialne i daj si oddzieli jedna od dru giej; i mona je rozwaa oddzielnie, mog te istnie oddzielnie i nie potrzebuj adnej rzeczy, ktra by pod trzymywaa ich istnienie. W jaki wic sposb przynale one do naszego ja i jak s z nim zwizane? Co do mnie, to gdy wnikam najbardziej intymnie w to, co nazywam moim ja, to zawsze natykam si na jak poszczegln percepcj t czy inn, ciepa czy chodu, wiata czy cie nia, mioci czy nienawici, przykroci czy przyjemnoci. Nie mog nigdy uchwyci mego ja bez jakiej percepcji i nie mog nigdy postrzega nic innego ni percepcj. Gdy moje percepcje na pewien czas znikaj, jak na przykad w zdrowym nie, to tak dugo nie postrzegam mego ja i mona susznie powiedzie, e ono nie istnieje. Gdyby za wszystkie moje percepcje znikny ze mierci i gdybym ja nie mg ani myle, ani czu, ani widzie, ani kocha, ani nienawidzi, skoro ulegnie rozkadowi moje ciao, to bybym unicestwiony cakowicie i nie wyobraam sobie, czego byoby jeszcze wicej potrzeba, by mnie uczyni dos konaym niebytem. Jeeli kto zastanowiwszy si powanie i bez uprzedze myli, i ma inne pojcie swego ja, to, musz wyzna, nie mog duej z nim rozumowa. Wszystko, co mu mog przyzna, to to, e on moe mie suszno rwnie dobrze, jak ja i e rnimy si w sposb zasadniczy w tej sprawie. By moe, jest to w jego mocy postrzega jak rzecz prost i istniejc nieprzerwanie, ktr on nazywa swoim ja, cho ja jestem pewien, e we mnie nie ma takiej rzeczy. Ale stawiajc na uboczu pewnych metafizykw tego pokroju, mog zaryzykowa i twierdzi, e reszta ludzi to nic innego ni wizka czy zbir rnych percepcji,

328

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I,. 1V,6

I, IV,6

O tosa m o ci osob y

329

ktre nastpuj po sobie z niepojt szybkoci i znajduj si w nieustannym stanie pynnym i ruchu. Nasze oczy nie mog si porusza w swoich orbitach, nie wywoujc zmian w naszych percepcjach. Myl nasza jest jeszcze bardziej zmienna ni nasze pole widzenia; wszystkie na sze zmysy i wadze przyczyniaj si do tych zmian i nie ma ani jednej mocy w naszej duszy, ktra by pozostawaa niezmienna choby na jedn chwil. Umys to teatr pew nego rodzaju, gdzie liczne percepcje zjawiaj si kolejno, przesuwaj si to w t, to w inn stron, przelizguj si i znikaj, to znw mieszaj si ze sob w nieskoczonej iloci rnych postaw i sytuacji. Waciwie mwic, nie ma w naszych przeyciach adnej prostoty nawet w jednej chwili ani te tosamoci w chwilach rnych, chobymy nie wiedzie jak mieli skonno naturaln, by wyobra a sobie t prostot i tosamo. Porwnanie z teatrem nie powinno nas wprowadza w bd. Nasze percepcje, ktre skadaj si na nasz umys, zjawiaj si tylko kolejno w czasie; nie mamy za nawet najbardziej odlegego po jcia o miejscu w przestrzeni, w ktrym by si te sceny rozwijay ani pojcia o skadnikach, z ktrych umys si skada. C wic daje nam tak wielk skonno do tego, eby przypisywa identyczno tym kolejnym percepcjom i eby przyjmowa, i posiadamy istnienie niezmienne i nieprzerwane w cigu caego toku naszego ycia? Aeby odpowiedzie na to pytanie, musimy rozrni tosamo osobist, co si tyczy naszej myli czy wyobrani i tosa mo, co si tyczy naszych wzrusze czy naszych zaintere sowa wasnym ja. Pierwsze jest spraw, ktra nas inte resuje obecnie; i eby to dokadnie wyjani, musimy sign dostatecznie gboko i wytumaczy t tosamo, ktr przypisujemy rolinom i zwierztom; jest bowiem

wielka analogia pomidzy t tosamoci a tosamoci naszego ja czy naszej osoby. Mamy wyran i odrbn ide rzeczy, ktra pozostaje niezmienna i ciga poprzez zmiany czasu; i t ide nazy wamy ide tosamoci. Mamy te tak ide odrbn wielu rnych rzeczy, ktre istniej nastpczo i s powizane ze sob jakim cisym stosunkiem; i to przy dokadnym wejrzeniu daje nam tak dokadne pojcie o rnoci, jak gdyby nie byo adnego powizania stosunkami midzy rzeczami. Lecz chocia te dwie idee tosamoci oraz na stpstwo powizanych ze sob stosunkami rzeczy s, same w sobie wzite, tak doskonale rne i odrbne, a nawet przeciwne, to przecie jest pewne, e w naszym potocznym sposobie mylenia mieszaj si one oglnie ze sob. Ten akt wyobrani, w ktrym przedstawiamy sobie rzecz nieprzerwanie istniejc i niezmienn, i ten, dziki ktremu refleksj obejmujemy to nastpstwo rzeczy powi zanych ze sob stosunkami te wpywy wyobrani dziaaj niemal jednakowo na uczucie i w tym ostatnim przypadku nie potrzeba wiele wikszego wysiku myli ni w pierwszym. Stosunek uatwia przejcie umysowi od jednej rzeczy do drugiej i czyni je tak gadkim, jak gdyby umys rozwaa jedn rzecz istniejc nieprzer wanie. To podobiestwo jest przyczyn pomieszania i bdu i sprawia, e podstawiamy pojcie identycznoci na miejsce pojcia rzeczy powizanych ze sob stosunkiem. Chobymy w pewnej chwili mogli rozwaa to nastp stwo powizane stosunkami za zmienne czy przerywane, to przecie z pewnoci w nastpnej chwili przypiszemy mu doskona tosamo i bdziemy patrzyli na nie jako na co, co jest niezmienne i nieprzerwane. Nasza skonno do tego bdu jest wskutek powyej wspomnianego podobiestwa tak wielka, e popadamy w ten bd, nim

33

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,6

\, IV,6

O tosamoci osoby

si spostrzeemy; i cho wci poprawiamy si dziki refleksji i cho powracamy do bardziej cisej metody my lenia, to przecie nie moemy dugo trzyma si tej na szej filozofii i wyzwoli z tego uprzedzenia nasz wy obrani. Ostateczn nasz ucieczk jest ustpi wobec tej skonnoci i twierdzi odwanie, e te rne, a powi zane ze sob stosunkami rzeczy s w rzeczywistoci tym samym, choby nie wiedzie jak byy przerywane i zmienne. Aeby usprawiedliwi przed sob samymi t niedorzecz no, czsto wprowadzamy jako fikcj, jak now i nie uchwytn dla myli zasad, ktra wie te rzeczy w jedno i zapobiega temu, iby nie byo midzy nimi przerwy i zmian. Tak, wyobraamy sobie fikcyjnie, aeby wanie usun przerwy, e percepcje naszych zmysw istniej nieprzerwanie, i uciekamy si do pojcia duszy, jani i substancji, aeby zamaskowa zmian. Lecz moemy dalej zauway, e tam, gdzie nie wprowadzamy takiej fikcji, nasza skonno do tego, eby miesza tosamo z uwikaniem w stosunek, tak jest wielka, i gotowi jestemy poza tym stosunkiem, ktry wie czci, wyobraa so bie jeszcze co nieznanego i tajemniczego, co by je wi zao dodatkowo *; i tak samo rzecz si ma, co si tyczy identycznoci, jak przypisujemy rolinom. Lecz nawet wwczas, gdy to nie zachodzi, czujemy przecie skonno, by miesza te idee, cho nie jestemy zdolni zaspokoi tej skonnoci w danym przypadku i cho nie znajdujemy adnej rzeczy niezmiennej i cigej, ktra by usprawiedli wiaa nasze pojcie tosamoci.
* Gdyby czytelnik chcia wiedzie, jak wielki geniusz moe podlega wpywowi tych pozornie trywialnych zasad wyobrani, zupenie tak samo ak czowiek przecitny, to niechaj przeczyta Lorda Shaftesbury'ego wy wody dotyczce jednoczcej zasady wszechwiata i tosamoci rolin i zwie rzt. Patrz jego Moralists albo Philosophical Rhapsody.

Tak wic spr o tosamo nie jest tylko dysput o sowa. Gdy bowiem przypisujemy tosamo, w sensie niewaci wym, rzeczom zmiennym czy niecigym, to nasz bd nie ogranicza si do tego wyraenia, lecz zazwyczaj to warzyszy mu fikcja, e istnieje bd jaka rzecz niezmienna i ciga, bd te tajemnicza i nie dajca si wyjani; a co najmniej towarzyszy temu skonno do takich fikcji. Do tego, aeby dowie, i suszna jest moja kon cepcja, wystarczy dla kadego bezstronnego badacza, je eli wyka na podstawie codziennego dowiadczenia i obserwacji, e rzeczy, ktre s zmienne i przerywane, a ktre przecie przyjmujemy za cige i tosame, to takie tylko, ktre skadaj si z nastpstwa czci powiza nych ze sob podobiestwem, stycznoci, lub przyczy-nowoci. Wobec tego bowiem, e takie nastpstwo odpowiada w sposb oczywisty naszemu pojciu o rnoci, przeto tylko przez omyk moemy przypisywa temu nastpstwu tosamo; e za stosunek midzy czciami, ktry prowadzi nas do tego bdu, w rzeczywistoci nie jest niczym innym ni jakoci, ktra wywouje kojarzenie idej i atwe przejcie wyobrani od jednej czci do dru giej, przeto bd ten moe powstawa jedynie za spraw podobiestwa, jakie ten akt umysu ma do tego aktu, w ktrym przedstawiamy sobie jedn rzecz cig. Gw nym wic naszym zadaniem musi by to, by dowie, e wszelkie rzeczy, ktrym przypisujemy identyczno, nie stwierdzajc, i s niezmienne i cige, s takie, e skadaj si z nastpstwa rzeczy, ktre s powizane ze sob jakim stosunkiem. Aeby przeprowadzi ten dowd, przyjmijmy, e jaka masa materii, ktrej czci s ze sob styczne i powi zane, znajduje si przed nami: jest jasne, e musimy przy pisywa doskona tosamo tej masie, o ile wszystkie

332

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

l, IV,6

l, IV,6

O tosa m o ci o so by

333

jej czci trwaj nieprzerwanie i niezmiennie jako te same, bez wzgldu na ruch czy zmian miejsca, jak moemy stwierdzi w caej tej masie lub w jej czciach. Lecz teraz przyjmijmy, e jaka bardzo maleka lub nieznaczna cz zostanie dodana do tej masy albo od niej odjta; ot jakkolwiek, jeli wzi cile, to absolutnie narusza identyczno caoci, to przecie rzadko mylimy tak cile i dlatego te nie mamy skrupuw, aeby stwierdzi, i masa materii pozostaje ta sama, gdy znajdujemy tak mao wan zmian. Przejcie myli od tej rzeczy przed zmian do tej rzeczy po zmianie jest tak gadkie i atwe, e zaledwie je postrzegamy i e skonni jestemy wyobraa sobie, i jest to tylko nieprzerwane ogldanie tego samego przedmiotu. Jest tu pewna szczeglnie godna uwagi okoliczno, ktra towarzyszy temu eksperymentowi; polega ona na tym, e chocia zmiana jakiej znacznej czci w masie materii narusza cao, to przecie musimy mierzy wielko tej czci nie w oderwaniu, lecz w stosunku do caoci. Gdyby zwikszya si albo zmniejszya jaka gra, to nie wystarczaoby to, by zmienia si caa planeta, cho zmiana nawet niewielu cali moe naruszy tosamo wielu innych cia. Niepodobna tego wytumaczy ina czej, ni biorc w rachub, e rzeczy dziaaj na umys i przerywaj czy naruszaj cigo jego aktw zalenie nie od swej rzeczywistej wielkoci, lecz od stosunku pomidzy ich wielkoci. Std wobec tego, e taka przerwa sprawia, i przedmiot przestaje ukazywa si jako ten sam, nieprzerwane przechodzenie myli musi by tym, co stanowi t niedoskona identyczno. Mona to potwierdzi przez inne zjawisko. Zmiana jakiej znacznej czci ciaa narusza jego tosamo; lecz jest rzecz godn uwagi, e gdzie zmiana powstaje stop-

niowo i niepostrzeenie, tam jestemy mniej skonni przypi sywa jej ten sam skutek. Racj tego, rzecz jasna, nie moe by nic innego ni to, e umys idc za kolejnymi zmianami ciaa czuje, i atwe jest przejcie od postrze gania tego ciaa w jednej chwili do postrzegania go w innej, i w adnej szczeglnej chwili nie spostrzega przerwy w swych aktach. Dziki tej nieprzerwanej per cepcji umys przypisuje nieprzerwane istnienie i tosamo przedmiotowi. Lecz chobymy zachowali nie wiedzie jak ostro no, wprowadzajc zmiany stopniowo i utrzymujc je w pewnej proporcji do caoci, to przecie jest pewne, e gdzie ostatecznie zauwaymy, i zmiany staj si znaczne, tam mamy skrupuy, czy przypisywa tosamo takim rnym od siebie przedmiotom. Ale tutaj inny chwyt sztuczny suy temu, bymy mogli skoni wyobrani do tego, iby posuna si o krok dalej; a mianowicie usta lamy tu stosunki wzajemne midzy czciami i wiemy je dla pewnego wsplnego celu. Okrt, ktrego znaczna cz zostaa zmieniona przez czste naprawy, uwaany jest wci za ten sam i zmiana materiaw nie przeszkadza nam przypisywa mu tosamoci. Wsplny cel, ktremu su czci, jest ten sam w toku wszystkich tych zmian i daje podstaw do tego, e wyobrania atwo przechodzi od jednej sytuacji tego ciaa do innej. Lecz jeszcze bardziej godn uwagi rzecz jest, gdy do damy wspzaleno czci do ich wsplnego celu i gdy przyjmiemy, e czci te pozostaj we wzajemnym sto sunku przyczyny i skutku we wszystkich swoich dziaa niach i operacjach. Tak si rzecz ma, gdy chodzi o zwie rzta i roliny, gdzie nie tylko poszczeglne czci pozo staj w pewnym stosunku do pewnego oglnego celu, lecz rwnie zale od siebie wzajemnie i wzajemnie s

334

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,6

i, IV,6

O tosamoci osoby

335

ze sob powizane. Skutkiem tak silnego uwikania w sto sunki jest to, e cho kady musi uzna, i w cigu bar dzo niewielu lat zarwno roliny, jak i zwierzta podlegaj cakowitej przemianie, to przecie przypisujemy im to samo, cho zmieniy si cakowicie ich ksztat, objto i substancja. Db, ktry rozwija si z maej rolinki w due drzewo, jest przecie tym samym dbem, cho nie pozo staje w nim ani jedna czstka materii ta sama, ani te ani jeden ten sam ksztat jego czci. Dziecko staje si mczyzn, jest raz chude, to znw tuste, cho nie zmie nia si jego tosamo. Moemy rwnie rozway dwa nastpujce zjawiska, ktre s godne uwagi. Pierwsze polega na tym, e cho potocznie skonni jestemy rozrnia bardzo cile to samo numeryczn i rodzajow, to przecie zdarza si czasem, e je mieszamy ze sob i e w naszym myleniu i rozumowaniu stosujemy pojcie jednej zamiast drugiej. Tak, na przykad, czowiek, syszc szmer, ktry przerywa si czsto i wznawia, powiada, e to przecie jest ten sam szmer, cho jest rzecz oczywist, i dwiki maj tu tylko rodzajow tosamo czy podobiestwo i e tu nie ma nic numerycznie tosamego poza przyczyn, ktra wywoaa te dwiki. Podobnie mona powiedzie nie naruszajc regu jzyka, e ten oto koci, ktry dawniej by z cegy, zamieni si w ruiny, i e parana odbudowaa ten sam koci z kamienia zgodnie z nowoczesn architektur. Tutaj nie pozostaje ten sam ani ksztat, ani materia; i nie ma adnej rzeczy, ktra by bya wsplna tym dwu przedmiotom, poza stosunkiem do mieszkacw parafii; a przecie to jedno wystarcza, bymy te rzeczy nazwali tym samym. Ale musimy tu za uway, e w takich przypadkach pierwsza rzecz zostaje w pewien sposb unicestwiona, nim powstanie druga :

wobec czego w adnej chwili czasu nie stajemy wobec idei rnicy i wieloci, i z tej racji mniej mamy skrupuw, na zywajc te rzeczy tosam rzecz. Po drugie, moemy zauway, i chocia, gdy chodzi o nastpstwo rzeczy uwikanych w stosunek ze sob, jest w pewien sposb konieczne, iby zmiana czci nie bya naga ani cakowita, jeli ma by zachowana iden tyczno, to przecie tam, gdzie rzeczy ze swej natury s zmienne i niestae, dopuszczamy przejcie bardziej nage, ni byoby to zgodne z tym stosunkiem w innych warun kach. Tak, na przykad, wobec tego, e natura rzeki polega na ruchu i zmianie czci, to chocia te czci zmieniaj si tu cakowicie w cigu niecaych dwudziestu czterech godzin, ta zmiana nie przeszkadza przecie, iby rzeka pozostawaa ta sama w cigu szeregu wiekw. Co do jakiej rzeczy jest naturalne i istotne, to w pewien sposb jest i oczekiwane; co za jest oczekiwane, to czyni mniej sz impresj i wydaje si mniej doniose ni to, co jest niezwyke i nadzwyczajne. Znaczna zmiana pierwszego rodzaju wydaje si wyobrani w rzeczywistoci mniejsza ni najbardziej drobna zmiana, drugiego rodzaju: mniej przerywajc cigo myli, mniej destrukcyjnie wpywa na tosamo. Przechodzimy teraz do wyjanienia, na czym polega natura tosamoci osobowej, ktre to zagadnienie stao si tak wielkim zagadnieniem w filozofii, zwaszcza w Anglii w ostatnich latach, gdzie wszelkie bardziej abstrakcyjne nauki studiowane s ze szczegln gorli woci i pilnoci. I tu, rzecz oczywista, stosowa naley t sam metod rozumowania, ktra tak skutecznie wy jania tosamo rolin, zwierzt, okrtw, domw oraz wszelkich zoonych i zmiennych wytworw, zarwno sztuki, jak natury. Tosamo, ktr przypisujemy urny-

336

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,6

l, IV,6

O tosamoci osoby

337

sowi czowieka, jest tylko fikcyjna, tego samego rodzaju jak ta, ktr przypisujemy ciaom rolinnym i zwierz tom. Nie moe wic ona mie innego rda, lecz musi wynika z podobnej operacji wyobrani dokonywanej na przedmiotach podobnych. Lecz gdyby ten argument nie przekona czytelnika, cho wedug mnie jest zupenie konkluzywny, to niechaj on zway nastpujce rozumowanie, ktre jeszcze bar dziej cile i bezporednio ujmuje t rzecz. Jest oczywiste, e tosamo, ktr przypisujemy umysowi ludzkiemu, chobymy j nie wiedzie jak dokadnie sobie wyobra ali, nie jest zdolna stopi licznych i rnych percepcji w jedno i sprawi, iby one straciy swoje rysy rne i wyodrbniajce, ktre s dla nich istotne. I prawd jest te, e kada odrbna percepcja, ktra wchodzi w skad umysu, jest istnieniem odrbnym i jest rna, odrnialna i da si oddzieli od kadej innej percepcji, czy to wspczesnej, czy pniejszej. Lecz mimo tej odrb noci i moliwoci oddzielenia przyjmujemy, e cay tok percepcji zwizany jest z identycznoci; a std powstaje w sposb naturalny pytanie co do tego stosunku tosa moci: a mianowicie, czy to jest co, co realnie wie rne nasze percepcje w jedno, czy te tylko co, co ko jarzy w wyobrani idee tych percepcji. To znaczy innymi sowy: czy orzekajc tosamo osoby, stwierdzamy ja kie realne wizado midzy jej percepcjami, czy te czujemy tylko, e istnieje taka wi midzy ideami, jakie sobie tworzymy o tych percepcjach. To pytanie mogli bymy atwo rozstrzygn, gdybymy przypomnieli so bie, co ju zostao szczegowo dowiedzione, e rozum nigdy nie stwierdza adnego realnego powizania pomidzy przedmiotami i e nawet powizanie przyczyny i skutku, poddane cisemu badaniu, sprowadza si do

nawykowego kojarzenia idej. Z tego wynika bowiem w sposb oczywisty, e tosamo nie jest czym, co by przynaleao do tych rnych percepcji i co by je wizao w jedno; lecz jest po prostu wasnoci, ktr przypisu jemy percepcjom dlatego, e ich idee wi si ze sob w wyobrani, gdy je poddamy refleksji. Ot jedynymi wasnociami, ktre mog da ideom powizanie w wy-obra*ni, s te trzy stosunki, o ktrych bya mowa po wyej. One to s wicymi zasadami w wiecie idej i bez nich kady przedmiot odrbny da si w umyle oddzieli, moe by rozwaany oddzielnie i nie wydaje si mie jakiegokolwiek powizania z jakimkolwiek in nym przedmiotem, tak samo jak wwczas, gdy go dzieli od innych najwiksza rnica i najwiksze oddalenie. Tak wic tosamo polega na jednym z tych trzech sto sunkw: podobiestwa, stycznoci i przyczynowoci; e za sama istota tych stosunkw polega na tym, i tworz one atwe przejcie od idei do idei, przeto wynika std, i nasze pojcia o tosamoci osoby wywodz si cako wicie z gadkiego i nieprzerwanego przejcia myli wzdu cigu powizanych ze sob idei, zgodnie z tymi zasa dami, ktre zostay wyjanione powyej. Jedynym wic zagadnieniem, ktre jeszcze pozostaje, jest to, jakie stosunki powoduj to nieprzerwane przesu wanie si naszej myli, gdy rozwaamy istnienie umysu czy osoby mylcej w nastpujcych po sobie odcinkach czasu. I tu, oczywista, musimy si ograniczy do podo biestwa i przyczynowoci, a pozostawi na uboczu stycz no, ktra w naszym przypadku ma wpyw niewielki albo nawet nie ma adnego. Zacznijmy od podobiestwa. Przypumy, e moglibymy wejrze jasno w serce innego czowieka i obserwowa to nastpstwo percepcji, ktre skada si na jego umys czy

338

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,6

l, iv,6

O tosa m o ci o so by

339

te zasad mylc; i przypumy, e ten drugi czowiek zachowuje zawsze pami o znacznej czci swych mi nionych percepcji; ot jest rzecz oczywist, e nic in nego nie mogoby bardziej przyczyni si do tego, iby powiza jednym stosunkiem to nastpstwo percepcji w caej jego rnorodnoci. Czyme jest bowiem pami, jak nie wadz, dziki ktrej powstaj w naszym umyle obrazy percepcji minionych? e za obraz z koniecznoci musi by podobny do swego przedmiotu, to czy czste zjawianie si tych podobnych do siebie percepcji w a cuchu myli nie musi prowadzi wyobrani bardziej atwo od jednego ogniwa do drugiego i czy nie musi czyni caoci podobn do niezmiennego trwania jednej rzeczy? Tak wic w tym szczeglnym przypadku pa mi nie tylko odkrywa tosamo, lecz rwnie przyczy nia si do jej wytworzenia, wytwarzajc stosunek podo biestwa midzy percepcjami. I rzecz si ma tak samo zarwno, gdy rozwaamy wasne przeycia, jak i cudze. A teraz co do przyczynowoci'. moemy stwierdzi, e suszna jest nasza idea umysu ludzkiego, gdy go rozwa amy jako system rnych percepcji czy rnych istnie, ktre powizane s ze sob stosunkiem przyczyny i skutku i wzajemnie wytwarzaj si, niszcz, wpywaj na siebie i modyfikuj. Nasze impresje daj pocztek ideom, ktre im odpowiadaj; i te idee z kolei wytwarzaj inne impresje. Jedna myl goni drug i cignie za sob trzeci, ktra j z kolei wypdza z umysu. Pod tym wzgldem nie mog porwna duszy bardziej trafnie z adn inn rzecz ni z republik czy wsplnot, w ktrej poszczeglni czonkowie zwizani s ze sob wzajemnie wizami rzdu i podporzdkowania i daj pocztek innym osobom, ktre podtrzymuj istnienie tej samej republiki wrd nieustannych zmian jej czci. I podobnie jak ta sama

republika moe nie tylko zmienia swych czonkw, lecz rwnie swe prawa i konstytucje, tak ta sama osoba moe zmienia swj charakter i dyspozycje oraz swe impresje i idee, nie tracc swej identycznoci. Bez wzgldu na to, jakim ona podlega zmianom, poszczeglne czci tej osoby s wci powizane stosunkiem przyczynowoci. I w myl tego pogldu nasza tosamo, co si tyczy wzrusze, wzmacnia tosamo, co si tyczy wyobrani, a to w ten sposb, e nasze odlege od siebie percepcje wpywaj jedna na drug i sprawiaj, e w obecnej chwili interesujemy si naszymi minionymi czy przyszymi przykrociami i przyjemnociami. Poniewa jedynie pami zapoznaje nas z cigoci i zasigiem tego nastpstwa percepcji, przeto j trzeba uwaa gwnie z tej racji za rdo tosamoci osobowej. Gdybymy nie mieli pamici, nie mielibymy w ogle adnego pojcia o przyczynowoci i, co za tym idzie, o tym acuchu przyczyn i skutkw, ktre tworz nasze ja, czyli nasz osob. Lecz skoro raz zdobylimy to poj cie przyczynowoci dziki pamici, to ju moemy roz cign ten sam acuch przyczyn i, co za tym idzie, tosamo naszej osoby poza dane naszej pamici i mo emy obejmowa myl czasy, okolicznoci, dziaania, kt remy cakowicie zapomnieli, lecz co do ktrych przyj mujemy oglnie, i kiedy istniay. Lecz jake nieliczne s nasze minione przeycia, o ktrych zachowujemy jak pami? Kto moe mi powiedzie, na przykad, ja kie byy jego myli i dziaania dnia pierwszego stycznia 1715 roku, ii marca 1719 i 3 sierpnia 1733 roku? Albo moe bdzie kto twierdzi, dlatego e cakowicie zapom nia wydarzenia z tych dni, i jego obecne ja nie jest t sam osob, jak byo w tamtych chwilach, i moe w ten sposb zechce obali wszystkie najbardziej ustalone poTraktat a<3 o naturze ludzkiej t. I

34

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,6

I, IV,6

O tosamoci osoby

34i

jcia o tosamoci osobowej? Tak wic, zgodnie z tym pogldem, pami nie tyle wytwarza, ile odkrywa tosamo osobow, wskazujc nam stosunek przyczyny i skutku midzy rnymi naszymi percepcjami. Na tych, ktrzy twierdz, e pami cakowicie i wycznie wytwarza nasz tosamo osobow, spoczywa ciar podania racji dlaczego moemy tak rozcign nasz tosamo poza zasig naszej pamici. Caa ta koncepcja prowadzi nas do konkluzji, ktra ma wielk donioso w rozwaanej obecnie sprawie, a mianowicie do tego, e wszystkie subtelne zagadnienia, ktre dotycz tosamoci osobowej, nie dadz si nigdy rozstrzygn ostatecznie i e naley je uwaa raczej za trudnoci gramatyczne ni filozoficzne. Tosamo za ley od stosunkw midzy ideami; i te stosunki wytwa rzaj tosamo dziki temu atwemu przejciu od idei do idei, ktrego one s przyczyn. e za te stosunki, a z nimi i atwo przejcia, mog zmniejsza si niepostrze enie i stopniowo, przeto nie mamy waciwego pro bierza, na ktrego podstawie moglibymy rozstrzygn spr co do tego, kiedy zdobywaj one lub trac tytu do miana tosamoci. Wszystkie te spory dotyczce identycz noci powizanych ze sob przedmiotw s wycznie sowne, poza tym, e stosunki midzy czciami zoonej caoci daj pocztek jakiej fikcji czy te jakiej urojonej zasadzie powizania, jak to ju stwierdzilimy powyej. To, co powiedziaem o pierwszym pocztku i niepew noci naszego pojcia tosamoci, co si tyczy umysu ludzkiego, mona rozcign z ma zmian, czy te na wet bez zmiany, na pojcie prostoty umysu ludzkiego. Przedmiot, ktrego odrbne a wspistniejce czci s ze sob powizane cile zespalajcym stosunkiem, dziaa na wyobrani niemal w ten sam sposb jak przedmiot do-

skonale prosty i niepodzielny, jego ujcie myl nie wy maga wiele wikszego wysiku. e za dziaanie myli jest tak podobne, przeto przypisujemy temu przedmiotowi, e jest prosty, i przyjmujemy fikcyjnie jak zasad powiza nia jako podstaw tej prostoty i jako orodek wszystkich rnych czci i wasnoci przedmiotu. Tak wic ukoczylimy nasze badanie rozlicznych sy stemw filozofii obejmujcych zarwno wiat intelektualny, jak naturalny; i przy naszym niezbyt jednolitym sposobie rozumowania wchodzilimy na teren rnych zagadnie, ktre bd ilustruj i potwierdzaj jak cz poprzed nich wywodw, bd te przygotowuj teren dla naszych dalszych konstrukcji. Teraz czas powrci do bardziej cisego badania naszego przedmiotu i przystpi do dal szej dokadnej dyssekcji natury ludzkiej, skoro w peni wyjanilimy natur naszego sdzenia i poznania.
R o z d z i a VII

Zamknicie tej ksigi Lecz nim rzuc si w te niezmierzone gbie filozofii, jakie si otwieraj przede mn, czuj, e skonny jestem zatrzyma si na chwil w obecnym punkcie mej drogi i rozway t podr, ktr podjem i ktra niewtpli wie wymaga bardzo wielkiej sztuki i pilnoci, by j mona byo doprowadzi do szczliwego koca. Zdaje mi si, e jestem podobny do czowieka, ktry cho ju wpada na mielizny i cho ledwie unikn rozbicia, przeprawiajc si przez wsk cienin, to przecie ma do miaoci, by znw wybra si na morze na tym samym statku przeciekajcym i uderzanym przez ywioy; i ktry nawet posuwa sw ambicj tak daleko, i myli o tym, by okr y cay glob w tych niekorzystnych warunkach. Moja
23*

342

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,7

I, IV ,7

Zamknicie tej ksigi

343

pami popenionych bdw i minionych trudnoci czyni mnie nieufnym co do przyszoci. Ndzna kondycja, sa bo i rozprzgnicie wadz, ktre musz wprowadzi w gr w mych badaniach, jeszcze bardziej powikszaj moje obawy. To za, e niepodobna poprawi czy sko rygowa tych wadz, doprowadza mnie niemal do roz paczy i skania mnie do tego, e decyduj si raczej zgi n na goej skale, na ktrej w tej chwili si znajduj, ni zaryzykowa i znale si na bezgranicznym oceanie, ktry wybiega gdzie w nieskoczono. Nagy widok mego niebezpieczestwa napenia mnie melancholi; e za zwyk dla tego wzruszenia rzecz, bardziej ni dla innych wzrusze, jest folgowa sobie, przeto nie mog powstrzyma si od tego, by nie podsyca mojej rozpa czy wszystkimi tymi ponurymi refleksjami, jakich temat obecny dostarcza mi tak obfito. Przede wszystkim napawa mnie lkiem i wywouje w mej duszy zamieszanie ta zagubiona samotno, w ja kiej si znalazem w mej filozofii; i wyobraam sobie, e jestem jakim dziwnym, nieokrzesanym potworem, ktry, niezdolny do tego, by wej w spoeczno i zwiza si z ni, zosta wypdzony poza wszelkie obcowanie z ludmi i porzucony cakowicie bez pomocy i pociechy. Chtnie szukabym w tumie schronu i ciepa; lecz nie mog przemc si, by wej midzy ludzi bdc tak uom nym. Woam na innych, by si do mnie przyczyli, abymy stworzyli kompani dla siebie, lecz nikt nie chce sucha mego woania. Kady trzyma si na pewnej odlegoci i boi si tej burzy, ktra uderza we mnie ze wszystkich stron. Wystawiem si na wrogo wszystkich metafizykw, logikw, matematykw, a nawet teologw; i czy mam si dziwi, e musz cierpie te zniewagi, ja kich musz doznawa? Ujawniem wszak, e dezapro-

buj ich koncepcje; i czy mog czu si zaskoczony i dziwi, gdyby oni dali wyraz swej nienawici dla mnie i dla mojej osoby? Gdy spogldam w dal na okoo, widz wszdzie spr, sprzeciw, gniew, oszczerstwo i obmow. Gdy zwrc me oczy ku wewntrz, nie znajduj nic prcz zwtpienia i niewiedzy. Cay wiat sprzysiga si, by przeciwstawi si mnie i przeczy; cho taka jest moja sabo, e czuj, i moje pogldy rozluniaj si i rozpadaj same przez si, gdy nie znajduj oparcia w aprobacie ze strony innych ludzi. Kady krok, ktry robi, jest peen wahania i kada nowa refleksja kae mi obawia si bdu i niedorzecznoci w moim rozumo waniu. Z jak bowiem ufnoci mog way si na takie miae przedsiwzicia, gdy obok niezliczonych saboci, ktre s swoiste mojej naturze, znajduj tak wiele takich, ktre s wsplne naturze ludzkiej? Czy mog by pewien, e wyzbywajc si wszelkich ustalonych pogldw, id drog prawdy? I z pomoc jakiego probierza j odr ni, gdyby nawet przychylny los wyprowadzi mnie wreszcie na lady jej stp? Nawet na podstawie moich najbardziej cisych i dokadnych rozumowa nie mog wskaza racji, dlaczego miabym obdarzy uznaniem prawd, i nie czuj nic wicej ni siln skonno, by roz waa rzeczy zdecydowanie w tym wietle, w jakim si one mnie ukazuj. Dowiadczenie jest zasad, ktra mnie poucza, gdy chodzi o wiele powiza midzy rzeczami przeszoci. Nawyk jest drugim czynnikiem, ktry spra wia, i oczekuj tego samego, co poprzednio, w przyszoci; i oba te czynniki sprzgaj si ze sob, dziaajc na wy obrani, i sprawiaj, e pewne idee tworz sobie w sposb bardziej intensywny i ywy ni inne, ktrym nie sprzyjaj te same czynniki. Gdyby nie ta wasno, dziki

344

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,7

I, IV,7

^umknicie tej ksigi

345

ktrej umys oywia pewne idee wicej ni inne (wasno, ktra pozornie jest tak potoczna i pospolita i w tak nie wielkim stopniu oparta na rozumie), to nie moglibymy nigdy obdarzy naszym uznaniem adnego argumentu i nie moglibymy wyj w naszych pogldach poza te nieliczne przedmioty, ktre w danej chwili ukazuj si naszym zmysom. Co wicej nawet, tym przedmiotom nigdy nie moglibymy przypisywa innego istnienia ni to, ktre jest zalene od zmysw i musielibymy je wczy cakowicie w to nastpstwo percepcji, na ktrym polega nasze ja, czyli nasza osoba. I co wicej, nawet opierajc si na tym nastpstwie, moglibymy uznawa tylko te percepcje, ktre s bezporednio i aktualnie dane naszej wiadomoci, nie moglibymy natomiast uznawa tych ywych obrazw, jakie nam ukazuje pami i ktre zawsze przyjmujemy jako prawdziwe obrazy percepcji minionych. Pami, zmysy i rozum s wic wszystkie oparte na wyobrani, czyli na ywoci naszych idei. Nic wic dziwnego, e zasada tak niestaa i zawodna moe nas wprowadza w bdy, gdy za ni z koniecznoci idziemy we wszystkich jej odmianach i przypadkach. Ta to wanie zasada kae nam wnioskowa z przyczyn i skutkw; i ta sama zasada przekonuje nas, i istniej nieprzerwanie rzeczy zewntrzne, gdy s nieobecne dla naszych zmysw. Lecz chocia te dwie operacje mylowe s rwnie naturalne i konieczne dla umysu ludzkiego, to przecie w pewnych okolicznociach s one wrcz sobie przeciwne *; i nie jest dla nas moliwe, bymy susznie i prawidowo wnioskowali z przyczyn i skutkw, a jednoczenie wierzyli w nieprzerwane istnienie materii. Jake wic mamy zharmonizowa ze sob te zasady?
* Rozdz. IV, str. 301.

Ktr z nich mamy przeoy nad inne? A gdybymy nie dali pierwszestwa adnej z nich, lecz kolejno obdarzali uznaniem jedn i drug, jak to si zwykle dzieje wrd filozofw, to z jakim przekonaniem moglibymy pniej uzurpowa sobie ten chwalebny tytu, skoro tak wia domie obejmujemy naszym uznaniem rzeczy wyranie ze sob sprzeczne? * T sprzeczno mona by atwiej wybaczy, gdyby j kompensowaa wiksza solidno i moc przekonywajca w innych partiach naszego rozumowania. Ale rzecz ma si wrcz odwrotnie. Gdy badamy rozum ludzki sigajc do jego pierwszych zasad, to znajdujemy, e prowadzi to nas do takich poczu i przekona, ktre zdaj si wystawia na miech wszelkie nasze minione trudy i wy siki i odbiera odwag do dalszych bada. Niczego bar dziej ciekawie nie dochodzi umys ludzki ni przyczyn kadego zjawiska; i nie zadowalamy si tym, i znamy przyczyny bezporednie, lecz prowadzimy nasze badania dalej, pki nie dotrzemy do zasady pierwotnej i ostatecznej. Nie zatrzymalibymy si chtnie i z wasnej woli, nim poznamy t energi w przyczynie, dziki ktrej wywouje ona swj skutek i nim poznamy t wi, ktra czy w jedno przyczyn i skutek, i t wasno sprawcz, na ktrej ta wi polega. To jest nasz cel we wszystkich naszych badaniach i rozwaaniach. I jake musimy by rozczaro wani, gdy si dowiadujemy, e ta wi, to powizanie czy ta energia tkwi jedynie w nas samych i nie jest niczym innym ni t dyspozycj w naszym umyle, ktr zdoby wamy nawykiem i ktra sprawia, e przechodzimy myl od jakiej rzeczy do tych rzeczy, jakie jej zwykle towa rzysz, i od impresji jednej rzeczy do ywej idei innej

* Cz III, rozdz, XIV.

346

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,7

I, IV,?

Zamknicie tej ksigi

347

rzeczy? Takie odkrycie nie tylko podcina wszelk nadziej na to, ibymy kiedykolwiek osignli zaspokojenie na szych pragnie, lecz nawet usuwa same takie pragnienia. Okazuje si bowiem, e gdy mwimy, i pragniemy pozna ostateczn i czynn zasad sprawcz jako co, co tkwi w rzeczy zewntrznej, to albo wikamy si w sprzeczno z samymi sob, albo mwimy bez sensu. Tego braku w naszych ideach nie postrzegamy wpraw dzie w yciu potocznym i nie zauwaamy te, e w naj czciej spotykanych powizaniach przyczyny i skutku jestemy rwnie niewiadomi ostatecznej zasady, ktra je wie ze sob, jak i tam, gdzie chodzi o powizania najbardziej niezwykle i niespotykane. Lecz to wynika jedynie ze zudzenia, jakiemu ulega wyobrania; i pow staje pytanie, jak dalece winnimy ulega tym zudze niom. Trudne to bardzo pytanie i doprowadza nas do dylematu, ktry jest niebezpieczny bez wzgldu na to, jak go rozwiemy. Jeli bowiem darzymy uznaniem kad pospolit sugesti wyobrani, to nie tylko czsto sugestie te s sobie przeciwne, lecz prowadz nas te do takich bdw, niedorzecznoci i ciemnych koncepcji, e musimy wreszcie wstydzi si naszej atwowiernoci. Nie ma rzeczy bardziej niebezpiecznej dla rozumu ni wzloty wyobrani; i nic nie byo okazj do wikszych bdw, jakie popeniali filozofowie. Ludzi o bujnej wyobrani mona pod tym wzgldem porwna do tych aniow, ktrych Pismo wite przedstawia jako istoty, co zakrywaj swe oczy skrzydami. Z tym spotykalimy si ju w tylu przypadkach, e moemy sobie zaoszczdzi trudu i nie rozwodzi si nad tym duej. Lecz, z drugiej strony, jeeli rozwaanie tych przy-> padkw skania nas, bymy si zdecydowali odrzuci wszelkie pospolite sugestie wyobrani i trzyma si ro-

zumu, to znaczy: oglnych i bardziej ustalonych wasnoci wyobrani, to nawet ta decyzja, jeli j bdziemy kon sekwentnie realizowali, bdzie niebezpieczna i pocignie za sob konsekwencje jak najbardziej fatalne. Wskaza em ju bowiem *, e rozum, gdy dziaa w odosobnieniu i zgodnie ze swymi najbardziej oglnymi zasadami, pod kopuje cakowicie sam siebie i nie pozostawia nawet najmniejszego stopnia oczywistoci w adnej tezie, i to zarwno w filozofii, jak i w yciu potocznym. Ratujemy si przed tym cakowitym sceptycyzmem jedynie dziki tej dziwnej i pozornie trywialnej wasnoci wyobrani, dziki ktrej tylko z trudnoci spogldamy na rzeczy z punktw widzenia dalekich i nie jestemy zdolni wi za z tym spojrzenia na nie impresji tak wyranej jak z tymi spojrzeniami na rzeczy, ktre s bardziej atwe i naturalne. Mamy wic ustali jako regu ogln, e nie naley nigdy dawa wiary rozumowaniu subtelnemu i skon struowanemu pracowicie? Rozwacie dobrze konsekwencj takiej zasady. Podcina ona cakowicie podstawy wszel kiej nauki i filozofii. Bierzecie za punkt wyjcia jedn szczegln wasno wyobrani, a tymczasem rwne racje ka nam si liczy z wszelkimi jej wasnociami. I ca kiem wyranie popadacie ze sob w sprzeczno, skoro ta regua musi opiera si na poprzednim rozumowaniu, ktre, musicie si na to zgodzi, jest dostatecznie wy-subtelnione i metafizyczne. Jakie wic stanowisko mamy wybra pord tych trudnoci? Jeeli przyjmiemy t za sad i potpimy wszelkie rozumowanie wysubtelnione, to popadamy w najbardziej oczywiste niedorzecznoci. Jeli za j odrzucimy na korzy tych wywodw wysub-telnionych, podcinamy cakowicie podstawy rozumu ludz* Rozdz. I, str. 23893.

348

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV, 7

l, IV7 >

Zamkniftie tej ksigi

349

kiego. Nie mamy wic wyboru innego ni pomidzy fa szywym uzasadnieniem a brakiem uzasadnienia. Co do mnie, to nie wiem, co naley uczyni w obecnym przy padku. Mog tylko stwierdzi, co si czyni potocznie, a mianowicie to, e o trudnoci tej myli si rzadko albo nie myli si wcale; i nawet tam, gdzie umys ju raz zda wa sobie z niej spraw, zostaje ona szybko zapomniana i zostawia za sob impresj niemal niedostrzegaln. Bar dzo subtelne refleksje maj na nas wpyw nieznaczny albo nie maj adnego zgoa; a przecie nie ustalamy ani nie moemy ustali jako reguy tego, i nie powinny one mie adnego wpywu: tkwi tu wic sprzeczno wy rana. Lecz c ja tu powiedziaem, e bardzo wysubtelnione i metafizyczne refleksje maj na nas wpyw nieznaczny albo nie maj adnego wpywu? Nie mog unikn tego, iby nie wycofa tego pogldu i nie potpi go na pod stawie mego obecnego poczucia i dowiadczenia. ywe widzenie tych rnorakich sprzecznoci i niedoskonaoci rozumu ludzkiego tak wrazio si w moj dusz i tak rozgorczkowao mj mzg, e jestem gotw odrzuci wszelkie przewiadczenie i wszelkie rozumowanie i na wet nie mog uwaa, iby jeden pogld by bardziej prawdopodobny czy dopuszczalny ni inny. Dokde ja doszedem i czyme jestem? Z jakich przyczyn wywodzi si moje istnienie i do jakiej kondycji powrc? O czyje wzgldy mam si ubiega i czyjego gniewu winienem si ba? Jakie istoty mnie otaczaj? Na kogo mam jaki wpyw i kto ma wpyw na mnie? Wszystkie te pytania wywouj zamieszania w moim umyle i zaczynam wy obraa sobie, e znajduj si w najbardziej opakanej kondycji, jak sobie tylko mona wyobrazi; e jestem otoczony najgbsz ciemnoci i e jestem cakowicie

pozbawiony monoci wadania mymi czonkami i wa dzami. Ale na szczcie jest tak, e poniewa rozum nie jest zdolny rozpdzi tych chmur, przeto natura sama daje pomoc w tej potrzebie i leczy mnie z tej filozoficznej melancholii i z tego delirium bd rozluniajc to napi cie umysu, bd odwracajc moj uwag yw impresj mych zmysw, co zaciera myl o tych wszystkich chi merach. Oto jem obiad, oto gram w tryk-trak, oto pro wadz rozmow i jestem wesoy w towarzystwie moich przyjaci; i gdy po trzech czy czterech godzinach roz rywki powrc do tych spekulacji, to wydaj mi si one tak chodne, nacignite i mieszne, e nie mog si uczuciowo zdoby na to, by si w nie dalej pogra. Tutaj wic stwierdzam, e bezwzgldnie i koniecznie zmuszony jestem y, mwi i dziaa podobnie jak inni ludzie w potocznych sprawach ycia. Lecz niemniej, cho cia moja naturalna skonno, obieg moich humorw zwierzcych i tok moich wzrusze doprowadza mnie do tego, e beztrosko wierz w oglne zasady wiata, to przecie odczuwam takie pozostaoci mej poprzedniej dyspozycji, e gotw jestem rzuci wszystkie moje ksiki i papiery w ogie i zdecydowa, i nigdy nie wyrzekn si przyjemnoci ycia dlatego, aeby myle i filozofowa. Takie oto s moje uczucia w tym ledzienniczym nastroju, ktry mnie opanowuje w tej chwili. Mog, co wicej nawet musz, podda si biegowi przyrody i podporzd kowa moim zmysom i memu rozumowi; i wanie w tym lepym poddaniu wykazuj najlepiej moj sceptyczn dy spozycj i moje sceptyczne zasady. Lecz czy wynika std, e musz walczy z biegiem rzeczy w naturze, ktry mnie prowadzi do indolencji i do szukania przyjemnoci; i czy wynika std, e musz odgrodzi si w pewnej

350

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

IV,7

I, IV,?

Zamknicie tej ksigi

351

mierze od obcowania z ludmi i ich towarzystwa, ktre jest tak przyjemne; i e musz torturowa mj mzg subtelnociami i sofisty cznymi konstrukcjami wanie wtedy, gdy nie mog zdoby pewnoci, e rozumne jest takie pene wysiku fizycznego zachowanie, ani te mie jakiego prawdopodobnego widoku na to, i przez to dojd do prawdy i pewnoci. Jaki to obowizek ciy na mnie, ibym tak marnowa czas? I jakiemu to celowi suy, czy to w interesie ludzkoci, czy te w moim wa snym? Nie. Jeli mam by czowiekiem szalonym, jak s z pewnoci ci wszyscy, ktrzy rozumuj i wierz, e co kolwiek jest z pewnoci, to niechaj moje szalestwa bd co najmniej naturalne i przyjemne. Gdzie walcz z moj skonnoci, tam musz mie dobr racj do tego oporu; i nie pozwol si wyprowadzi na wdrwki po takich pustkowiach pospnych i najeonych przeszkodami ciekach, po jakich dotychczas wdrowaem. To s myli i uczucia, ktre mi poddaje mj nastrj ledzienniczy i moja indolencja. I musz wyzna, e fi lozofia nie ma nic takiego, co by byo mona temu prze ciwstawi; oczekuje ona zwycistwa raczej std, e bd powracay nastroje powanego, lecz dobrego humoru, ni std, e moc sw okae rozum i przewiadczenie. We wszystkich okolicznociach ycia winnimy zachowa nasz sceptycyzm. Jeeli wierzymy, e ogie grzeje a woda orzewia, to wierzymy tylko dlatego, i kosztuje nas to zbyt wiele wysiku, by myle inaczej. Istotnie te, jeeli jestemy filozofami, to winnimy by nimi, opierajc si na zasadach sceptycznych, i na tej skonnoci, jak czujemy do tego, aeby kierowa si wanie nimi. Gdzie rozum jest ywy i ma pewn okrelon skonno, tam trzeba si zgodzi z jego sdami. Gdzie natomiast nie jest taki, nie ma on nigdy adnego tytuu, by na nas wpywa.

Tak wic w chwili, gdy zmczony jestem rozrywkami i towarzystwem i gdy sobie pozwoliem na marzenie w moim pokoju albo na samotnym spacerze wzdu brzegu rzeki, czuj wwczas, e mj umys cay jest sku piony w sobie, i mam naturaln skonno, aeby roz cign moje widzenie rzeczy na wszystkie te sprawy, co do ktrych spotkaem si z tak wieloma dyskusjami w mej lekturze i w moich rozmowach. Nie mog opanowa ciekawoci i chci, eby zapozna si z zasadami tego, co dobre i ze moralnie, eby pozna natur i podstawy kierowania sob i przyczyn tych licznych wzrusze i skonnoci, jakie wprawiaj mnie w ruch i mn rz dz. Czuj si niedobrze, mylc, e aprobuj jedn ja k rzecz, a dezaprobuj inn, e jedn rzecz nazywam pikn, inn za nieksztatn; e decyduj o prawdzie i faszu, o tym, co rozumne, a co szalone, nie wiedzc, na jakich zasadach si opieram. Jestem peen troski o wiat uczony, ktry pozostaje w takiej godnej poao wania niewiedzy co do tych wszystkich rzeczy. Czuj te, e powstaje ambitna we mnie potrzeba, by przyczy ni si do owiecenia ludzkoci i by zdoby imi mymi wynalazkami i odkryciami. Te uczucia zjawiaj si ca kiem naturalnie w moim obecnym usposobieniu; i gdy bym sprbowa je odpdzi, zwracajc si ku jakiemu innemu zajciu czy innej rozrywce, to czuj, e stracibym pewn sum przyjemnoci; i to jest rdem mej filozofii. Lecz przyjmujc nawet, e ta ciekawo i ambicja nie przeniosaby mnie w dziedzin spekulacji poza krg co dziennego ycia, to i tak staoby si z koniecznoci, e sama moja sabo musiaaby mnie doprowadzi do ta kich bada. To pewna, e przesd jest znacznie bardziej miay w swych koncepcjach i hipotezach ni filozofia; i podczas gdy ta poprzestaje na wiecie widzialnym, to

358

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV ,7

Zamknicie tej ksigi ^^

353

I, IV,7

tamten otwiera przed nami wiat swoisty wskazujc nowe przyczyny i zasady zjawisk, i przedstawia nam sceny, byty i rzeczy, ktre s cakiem nowe. e wic jest rzecz niemal niemoliw, iby umys czowieka znalaz spoczynek jak umys zwierzt w tym wskim krgu rzeczy, jakie s przedmiotem codziennej roz mowy i codziennego dziaania, przeto winnimy tylko zastanowi si nad tym, jak wybra naszego przewodnika, i wybr nasz winien spocz na tym, ktry jest najbar dziej pewny i najbardziej przyjemny. I tutaj odwaam si poleca filozofi; i nie bd mia skrupuw, dajc jej pierwszestwo przed przesdem wszelkiego moli wego rodzaju. Przesd bowiem, powstajc naturalnie i atwo z potocznych pogldw ludzkoci, silniej dziaa na umys i czsto zdolny jest naruszy lini naszego postpowania w naszym yciu i dziaaniu. Filozofia prze ciwnie, jeeli jest suszna, moe nam da tylko zapatry wanie agodne i umiarkowane; jeli za jest faszywa i dziwaczna, to jej koncepcje s jedynie przedmiotem spekulacji chodnej i oglnej i rzadko sigaj tak daleko, iby naruszy rozwj naszych naturalnych skonnoci. Cynicy s niezwykym przykadem filozofw, ktrzy wy chodzc z rozumowa czysto filozoficznych doszli do takich dziwacznoci w postpowaniu, na jakie mg si zdo by tylko mnich czy derwisz. Mwic oglnie, bdy w re ligii s niebezpieczne; bdy w filozofii s tylko mieszne. Zdaj sobie spraw, e te dwa przypadki siy i saboci umysu nie obejmuj caego rodzaju ludzkiego i e w szcze glnoci w Anglii jest wielu uczciwych i szanujcych si ludzi, ktrzy, zawsze zajci swymi sprawami domowymi albo oddajc si rozrywkom pospolitym, bardzo mao wychodzili swymi mylami poza te rzeczy, ktre kadego dnia zjawiaj si przed ich zmysami. Z takich ludzi

istotnie nie zamierzam czyni filozofw i nie oczekuj, iby stali si towarzyszami w tych poszukiwaniach ani suchaczami sprawozda z tych odkry. Dobrze robi, e pozostaj tym, czym s w tej chwili; i zamiast ich wysubtel- nia tak, iby si stali filozofami, pragn raczej, ibymy mogli da naszym twrcom systemw filozoficznych pewien przydzia tej grubej ziemskiej mieszanki, ktrej oni za zwyczaj bardzo potrzebuj jako skadnika swej natury, i ktra by posuya do tego, iby utemperowa te ogniste czsteczki, z ktrych si oni skadaj. Gdy si pozwoli, by gorca wyobrania wkroczya na teren filozofii, i gdy przyjmuje si hipotezy jedynie dlatego, e s pozornie prawdziwe i przyjemne, to nie moemy nigdy zdoby adnych staych zasad ani przekona, ktre by si godziy z potoczn praktyk i dowiadczeniem. Lecz gdyby raz usun te hipotezy, to moglibymy mie nadziej, e usta limy pewien system czy pewien zesp pogldw, ktry, jeli by nawet nie by prawdziwy (byoby to, by moe, za duo tak mie nadziej), mgby co najbardziej zado wala umys ludzki i osta si wobec prby najmniej kry tycznego roztrzsania. I nie naley traci nadziei, e si ten cel osignie, dlatego e jest wiele koncepcji chimerycz nych, ktre kolejno powstay i rozpyway si w nico; trze ba tylko zway, e krtki jest okres czasu, w ktrym te zagadnienia byy przedmiotem badania i rozumowania. Dwa tysice lat z takimi dugimi przerwami i z tak potnymi przeszkodami, ktre odbieray odwag myle nia to zbyt maa przestrze czasu na to, by dopro wadzi nauki do znonej doskonaoci; i by moe, jestemy jeszcze w zbyt wczesnej fazie rozwoju wiata, ibymy mogli odkry jakie zasady, ktre by si ostay przed badaniem dalekiej potomnoci. Co do mnie, to jedyn moj nadziej jest, e by moe przyczyni si nieco do

354

O sceptycznym i o innych systemach filozofii

I, IV,7

l, IV,7

Zamknicie tej ksigi

355

tego, by posun naprzd nauk, dajc w pewnych spra wach odmienny kierunek spekulacjom filozofw i wska zujc im wyraniej te zagadnienia, co do ktrych jedy nie mog oczekiwa, e zdobd pewno i przewiad czenie. Natura ludzka jest jedynym przedmiotem wie dzy czowieka; a tymczasem dotd bya najbardziej za niedbana. Wystarczy mi, jeeli bd mg uczyni j tematem bardziej modnym; i nadzieja na to przyczynia si do tego, i moje usposobienie wyzwala si nieco z tej hipochondrii i e dwiga si z tej niemocy, ktra czasem mnie opanowuje. Jeeli czytelnik znajduje si w takim samym szczliwym usposobieniu, niechaj idzie za mn w moich spekulacjach, ktre dalej tu rozwin. Jeli nie, to niechaj idzie za swoj wasn skonnoci i oczekuje powrotw dobrego humoru i zainteresowania wiatem. Zachowanie czowieka, ktry studiuje filozofi w ten bez troski sposb, jest istotnie bardziej sceptyczne ni czo wieka, ktry czujc w sobie skonno do filozofii tak jest jednak owadnity wtpliwociami i skrupuami, i j cakiem odrzuca. Prawdziwy sceptyk bdzie odnosi si nieufnie zarwno do swoich wtpliwoci filozoficznych, jak i do swoich filozoficznych przewiadze. I nigdy nie odmwi sobie niewinnego zadowolenia, jakie mu daje bd jedno, bd drugie. Suszn jest rzecz nie tylko, ibymy pofolgowali na szej skonnoci do najbardziej subtelnych i zawiych ba da filozoficznych mimo naszych zasad sceptycznych, lecz rwnie i to, ibymy poddali si tej dnoci, ktra nas nakania, bymy zajmowali postaw pozytywn i pewn w pewnych sprawach konkretnych, gdy je widzimy w jasnym wietle danej chwili. atwiej powstrzyma si od wszelkiego badania i rozwaania, ni opanowa tak naturaln dno i strzec si tego poczucia pewnoci,

ktre zawsze powstaje, gdy ogldamy jak rzecz do kadnie i szczegowo. W takiej sytuacji nie tylko gotowi jestemy zapomnie o naszym sceptycyzmie, lecz rw nie i o naszej skromnoci; i gotowi jestemy posugiwa si takimi zwrotami: to jest oczywiste, to jest pewne, temu nie mona zaprzeczy, ktrych uywaniu winien by, by moe, zapobiec naleny szacunek dla publicznoci. By moe, e popadaem w ten bd za przykadem innych; lecz tutaj zastrzegam si przeciw zarzutom, ktre by mogy by wysunite przeciw mnie z tej racji; i owiad czam, e takie zwroty wydobywao ze mnie aktualne widzenie rzeczy i e nie jest w nich ukryta postawa dogmatyczna ani wygrowane mniemanie o moim wasnym sdzie: zdaj sobie spraw, e takie uczucia nie przystoj nikomu, a sceptykowi jeszcze mniej ni komu innemu.

You might also like