You are on page 1of 183

Szachownice nad Berlinem

Edward Chromy

Spis treci
Jak to si zaczo.. ................................................................................................................................... 3 Pierwsze kroki.......................................................................................................................................... 6 Dzie powszedni eskadry ...................................................................................................................... 14 Wielkie dni ............................................................................................................................................. 18 W Gostomlu........................................................................................................................................... 26 Ostatnie dni na radzieckiej ziemi........................................................................................................... 32 Nareszcie na polskiej ziemi .................................................................................................................... 34 Na przyfrontowym lotnisku Zadybie Stare ............................................................................................ 37 Pierwszy bojowy lot ............................................................................................................................... 42 Na przyczku warecko-magnuszewskim .............................................................................................. 46 Na pomoc walczcej Warszawie ........................................................................................................... 53 Po czerniakowskiej katastrofie .............................................................................................................. 59 Wsparcie 1 AWP na kierunku Jabonny i Legionowa............................................................................. 64 Przygotowania do zimowej ofensywy ................................................................................................... 75 Wyzwolenie Warszawy.......................................................................................................................... 85 Warszawa-Sanniki-Bydgoszcz ................................................................................................................ 94 Przeamanie Wau Pomorskiego ........................................................................................................... 98 W walce o Koobrzeg ........................................................................................................................... 114 Na stray Batyku i Pomorza ................................................................................................................ 118 Nad Odr ............................................................................................................................................. 120 Na lewym brzegu Odry ........................................................................................................................ 136 Po wojnie ............................................................................................................................................. 151

Jak to si zaczo..
22 lipca 1964 roku, w 20-lecie Polski Ludowej, odbya si w Warszawie imponujca parada wojskowa. Gdy placem Defilad cigny czogi, dziaa rakietowe, wojska desantowe, gr przeleciay eskadry polskiego lotnictwa. Najnowoczeniejsze naddwikowe odrzutowe samoloty myliwskie i bombowe. W idealnie wyrwnanych, zwartych szykach przemkny nad trybun honorow i dziesitkami tysicy widzw. By to wspaniay, cho krtki pokaz polskiego lotnictwa, jego siy, wyszkolenia personelu, technicznej sprawnoci sprztu. W defiladzie tej nie braem udziau. Siedziaem na trybunie jako widz. Byem, ju w stopniu pukownika dyplomowanego pilota. Za sob miaem 21 lat nieprzerwanej suby w lotnictwie. Mimo woli cofnem si mylami wstecz. 22 lipca 1943 roku w polskim wojsku organizujcym si na terenie Zwizku Radzieckiego nie byo nic, co dotyczyo lotnictwa. Nie byo samolotw bojowych, nie byo pilotw. Nawet nasza wczesna pierwsza szkoa lotnicza istniaa tylko z nazwy. Byem wwczas w stopniu szeregowca i miaem za sob 3 miesice suby wojskowej, ktr rozpoczem 4 maja 1943 roku. Tego dnia przybyem do obozu w Sielcach; otrzymaem przydzia do 1 puku czogw. Puk formowa si w tak zwanym odcinku nr 1, pooonym w pobliu miejscowoci Bieoomut. Do odcinka tego, odlegego od centrum obozu okoo 15 km, jechao si drog, wiodc przez sosnowe i brzozowe zagajniki. Ziemianki, w ktrych nas zakwaterowano, stay w wysokopiennym lesie z gstym poszyciem. Nieco dalej znajdowa si plac wicze, na ktrym mielimy zdobywa ostrogi pancernych rycerzy. Poniewa znaem si dobrze na silnikach spalinowych, skierowano mnie do kompanii techniczno-remontowe j. Otrzymaem tam drelichowy mundur koloru khaki, buty, niesforne owijacze i rogatywk poow z piastowskim orem. Jednym sowem, staem si prawdziwym onierzem. W puku mielimy rne typy czogw, midzy innymi sawne T-34. Kada maszyna wymaga starannej konserwacji i waciwego obchodzenia si z ni. Moi pukowi koledzy dopiero si uczyli. Nic wic dziwnego, e z czogami obchodzili si czasem po barbarzysku, czego skutki najdobitniej odczuwalimy w naszej kompanii, wykonujc naprawy sprztu, ktry zepsuli uczniowie. 15 lipca 1943 roku, w rocznic grunwaldzkiego zwycistwa, 1 Dywizja im. Tadeusza Kociuszki skadaa przysig. Ca noc grzebalimy si w czogach, a mimo to kilka z nich nie mogo wzi udziau w uroczystoci. Prawdopodobnie poszedbym z pukiem w pole, walczybym pod Studziankami, zdobywa Gdask i forsowa Odr, gdyby nie dzie 17 lipca 1943 roku. Dzie, ktry zadecydowa o caym moim pniejszym yciu. Tego dnia dowdca puku przyby na poranny apel w towarzystwie radzieckiego kapitana lotnictwa. Co to znaczy? Czyby organizowano jednostk lotnicz? Istotnie tak byo. Dowdca puku, odebrawszy raport, dononym gosem oznajmi:

- Ochotnicy do lotnictwa, wystpi trzy kroki! Wystpiem bez chwili namysu. Takich jak ja byo znacznie wicej. Moe nawet za wielu. Dowdca puku nie by zachwycony, e tak wielu ochotnikw chce porzuci wojska pancerne, w ktrych sub na pewno uwaa za najbardziej zaszczytn. Tymczasem kapitan pilot wzywa po kolei ochotnikw i prowadzi z kadym z nich dusz rozmow. Czekaem spokojnie na swoj kolejk, wiedzc, e bd musia da wyczerpujc odpowied na pytanie, dlaczego chc suy w lotnictwie. Czym si wwczas kierowaem zgaszajc ch na przeniesienie do lotnictwa? Urodziem si w tak zwanej przed wojn Polsce B. Na Polesiu, dokadnie w Pisku. Ojciec mj pracowa w warsztatach flotylli rzecznej. W pobliu portu wojennego nad Pin rozciga si duy, pusty, nie zabudowany plac, ktry by terenem zabaw i wyczynw sportowych moich rwienikw. Tu, z pasj kopic pik futbolow, rozgrywalimy mecze budzce wrd nas podniecenie nie mniejsze od uczucia, ktrego musieli doznawa uczestnicy olimpijskiego turnieju. Po niedalekiej Pinie pyny powoli stateczki, zaadowane towarami i pene pasaerw. Czasem dumnie przesun si okrt wojenny flotylli, monitor z gronym dziaem lub szybki, zwrotny lizgacz. Nie budziy one wrd nas specjalnego zainteresowania. Byy to widoki normalne i codzienne. Natomiast ywe zainteresowanie wywoyway w nas starty lub wodowania wodnosamolotw, czyli jak to wwczas nazywano - hydroplanw. Bazoway one w sporym hangarze, widocznym z naszego sportowego stadionu. Gdy otwieraa si brama hangaru, wiedzielimy, e zaraz zaczn si loty. Przerywalimy wtedy gr w pik i obserwowalimy wysuwajce si z hangaru wodnosamoloty. Ustawione na wzkach, spyway one drewnian rwni pochy na wod. Nastpnie mechanicy zapuszczali silniki, piloci za zajmowali miejsca w kabinach. Kiedy silnik zarycza pen moc, maszyna ruszaa do przodu, zrazu wolno, potem coraz szybciej. Kadub stopniowo wynurza si z wody, muska jej powierzchni, a wreszcie cakowicie si odrywa. Wodnosamolot nabiera wysokoci, znikajc nad przepastnymi, bagiennymi rwninami Polesia. Wraca czasem po godzinie lub dwch. Nieraz si zastanawialimy, gdzie i po co te maszyny lataj. Te stare latajce puda1 z mocno zuytymi silnikami niesychanie nam imponoway. Wanie one, a nie miniaturowe rzeczne okrty wojenne, byy dla nas widomym znakiem potgi Rzeczypospolitej. Nie miaem wtedy nawet marzy o zawodzie pilota. Rzuciem si natomiast z ca pasj w jedyn dostpn dla mnie wwczas dziedzin lotnictwa - modelarstwo. Ze zwykych sosnowych belek, z bambusowych prtw, z pergaminowej okleiny zaczem konstruowa pierwsze latajce modele samolotw i szybowcw. W dziedzinie maego lotnictwa odnosiem sukcesy i poraki. Za zaoszczdzone grosze kupowalimy z moimi rwienikami materiay i nocami budowalimy modele latajce. Ch sprawdzenia naszych umiejtnoci konstruktorskich czsto nie pozwalaa nam doczeka rana. Pamitam do dzi jedn tak noc. Rodzice ju spali, a my zmontowalimy duy model szybowca. Skoro wit wybieglimy na ulic. Start ze sznurka odby si pomylnie, ale wkrtce okazao si, e konstruktorzy popenili bd. Szybowiec wznis si kilkanacie metrw, po czym gwatownie poszed w d. I tu nastpia
1

W skad Flotylli Piskiej wchodzia wwczas eskadra starych wodnosamolotw FBS - Schreck, typu latajcej odzi. Byy to przestarzae wodnosamoloty z pocztku lat dwudziestych.

prawdziwa kraksa. Zamiast ldowa na ulicy, model wyrn w szyb piekarni. Szyba rozleciaa si w kawaki, szybowiec za wyldowa midzy ciepymi chakami. Trzeba byo zapaci za szyb. Jesieni 1938 roku odniosem jednak powany sukces. Na pitych okrgowych zawodach modeli latajcych zajem dwa pierwsze miejsca - za czas i odlego. Do domu wrciem peen chway z dwoma zotymi etonami. Wrd pokonanych przeciwnikw znalaz si mistrz wojewdzki. Zpasj szykowaem si do nastpnych zawodw w roku 1939. Ale wanie wybucha wojna. Do cichego, spokojnego Piska, pooonego na gbokich tyach, dotara ona rnymi drogami. 23 sierpnia wieczorem zjawi si listonosz, przynoszc dla ojca powoanie do wojska. Do pierwszej godziny mobilizacji byo sporo czasu. Ojciec jednake przerwa kolacj i nie zwlekajc uda si do koszar 84 puku piechoty. Szed szybkim, dugim krokiem, a ja biegem przy nim truchcikiem. - Edek - mwi ojciec - nadchodzi godzina walki z Niemcami. Ciebie te ona czeka. Nie jeste jeszcze do niej przygotowany. Pamitaj, ucz si i gotuj do walki. Odprowadziem ojca do koszar. Po kilku dniach zosta on wyreklamowany przez Marynark Wojenn. Nadszed dzie 1 wrzenia; 84 pp wyruszy na front. Front by dla nas czym dalekim i mitycznym. Jedynie komunikaty mwiy o toczcych si dziaaniach wojennych. Wbrew optymistycznym informacjom, goszonym przez radio, front zblia si do nas, i to do szybko. W dniu 8 wrzenia Niemcy byli ju pod Warszaw, a ich pancerne kleszcze kieroway si na pobliski Brze. 9 wrzenia nad Piskiem pojawiy si hitlerowskie bombowce. Bia w nie artyleria przeciwlotnicza portu wojennego, a one sypay bomby. Guche wybuchy targay powietrzem, poruszay w posadach mae drewniane domki. Zestrzelono jeden hitlerowski bombowiec. Ldowa on na bagnach na poudnie od Piska. Wzit do niewoli zaog przywieziono do miasta na furmance. Byli to jedyni Niemcy, ktrych zobaczyem w czasie wojny obronnej trzydziestego dziewitego roku. Po ustaniu dziaa wojennych znalazem si, podobnie jak wielu Polakw, na terytorium ZSRR. Kiedy po upywie kilku lat dotara do mnie wiadomo, e w Sielcach formuje si Wojsko Polskie, udaem si tam nie zwlekajc. O tym wszystkim miaem powiedzie radzieckiemu kapitanowi. W myli ukadaem sniste przemwienie w jzyku rosyjskim. Okazao si to jednak zbdne. Kiedy nadesza moja kolejka, kapitan zada pytanie po polsku: - A wy dlaczego chcecie si przenie do lotnictwa? Przyjrzaem mu si uwanie. By to mczyzna w wieku trzydziestu kilku lat, postawny, przystojny. W jego wyrazie oczu byo co ujmujcego, co, co z miejsca budzio sympati. Opowiedziaem o swoich zainteresowaniach lotniczych, o przedwojennej pracy modelarskiej i w kocu dodaem, e znam si doskonale na silnikach. To ostatnie wywoao zainteresowanie kapitana i prawdopodobnie zadecydowao o moim losie. Kapitan zada kilka pyta z dziedziny budowy i konserwacji silnika, po czym powiedzia: - Dobrze. Kwalifikuj was jako kandydata do lotnictwa. Zostaem wic kandydatem, a to ju byo p zwycistwa. Ostateczna decyzja zaleaa od komisji lekarskiej.

Na razie wrcilimy do normalnych zaj. Po dwch czy trzech dniach wysano nas na badania lekarskie, ktre miay si odby w Riazaniu. Wyjechalimy z Sielc z dusz na ramieniu. Komisja lekarska dla kandydata na lotnika to postrach i rzekomo mur nie do przebicia. Wszak lotnik musi mie nieprzecitne zdrowie, a stosowane przy badaniach lekarskich normy przekraczaj te, ktre wiadcz o dobrym stanie zdrowia przecitnego czowieka. Ponadto czekay nas tam katusze na obracajcych si fotelach, diabelskich mynach i innych przyrzdach. Z dusz wic na ramieniu podalimy do Riazania. Tam stanlimy przed gronym areopagiem lekarzy. Po kolei opukiwali nas, macali, zagldali w usta, badali such, wzrok, reakcj nerww. Jak si pniej przekonaem, lekarska komisja lotnicza ma przed sob trudne zadanie. W przeciwiestwie do innych komisji ma do czynienia z ludmi, ktrzy czsto ukrywaj niedomagania i choroby. Kandydat do lotnictwa w swoim mniemaniu jest zawsze zdrw i zdolny do suby w powietrzu. Tak byo i w Riazaniu. Przekonywalimy lekarzy, e jestemy zdrowi niczym rydze. Oni przyjmowali to do wiadomoci, kiwali gowami i pisali swoje. Z kilkunastoosobow grup dobrnem do ostatniego lekarza, laryngologa. W jego gabinecie sta tajemniczy fotel. Lekarz zajrza mi do nosa, uszu, obejrza gardo, po czym posadzi w fotelu i zakrci go. Prb przebyem pomylnie, ale gorzej byo z moim nastpc. Gdy fotel przesta si obraca, biedak mia usta zapchane niedawno zjedzonym niadaniem. Niestety, nie nadawa si do suby w powietrzu. Po kilkugodzinnych badaniach znalazem si w grupie uznanych przez komisj za zdolnych do suby w powietrzu. Pokonaem jeszcze jedn przeszkod. Tego dnia wrcilimy do obozu. I znw upyno kilka dni w nerwowym oczekiwaniu - co bdzie dalej? Nadszed wreszcie dzie 22 lipca. Rano szef kompanii-zapowiedzia mi i kilku innym szeregowcom, e mamy zda do magazynu bro i zapasowe sorty mundurowe. A wic rozstajemy si z pukiem czogw. Po poudniu ciarwka odwioza nas do Sielc, zabierajc stamtd pozostaych kandydatw na podniebnych rycerzy. W sporej grupie znajdowali si midzy innymi szeregowiec Jadaoki, pniejszy inynier puku, oraz przedwojenny mechanik lotniczy, chory Szurka. Sadowic si na samochodzie obok Szurki zapytaem, dokd my waciwie jedziemy. - Do szkoy lotniczej w Grigoriewskiem - usyszaem.

Pierwsze kroki
W Grigoriewskiem, a waciwie w pobliu rosyjskiej wsi o tej nazwie, niczym si nie rnicej od tysicy podobnych rosyjskich wiosek, znajdowao si rwne, gadkie pole. Jednym bokiem sigao ono szosy Moskwa-Riaza, a na drugim jego skraju rosy niewielkie kpy brzozowych drzew. Gdy przyjechalimy przed wieczorem 22 lipca do Grigoriewskiego, ziemianki nie byy jeszcze wykoczone i pierwsz noc w lotniczej szkole przespalimy na somie pod goym niebem. Nie byo to dla nas straszne, noc bya ciepa, a kady z nas marzy o subie w lotnictwie i za t cen spdziby niejedn tak noc. Nazajutrz, 23 lipca, poznalimy naszego dowdc. By to ten sam kapitan, ktry w Sielcach przeprowadza werbunek ochotnikw do lotnictwa. Czesaw Kozowski, Polak urodzony w ZSRR, wnuk

zesaca z 1863 roku, wietnie wada polskim jzykiem i mia ujmujcy, bezporedni sposb bycia. Z miejsca zapaalimy do niego sympati, wyczuwajc w nim dowiadczonego pilota i dowdc z prawdziwego zdarzenia. Jak si pniej okazao, nasze pierwsze wraenia byy cakowicie uzasadnione. Kozowski mia due dowiadczenie bojowe, cieszy si szacunkiem i powaaniem radzieckich oficerw-instruktorw. Pierwsz czynnoci naszego dowdcy by podzia grupy na personel latajcy i techniczny. Wyjedajc z sieleckiego obozu wiedziaem, e zostan przeniesiony do lotnictwa. Jakie to bdzie lotnictwo: myliwskie, bombowe czy te rozpoznawcze? - nie wiedziaem. Nie miaem rwnie pojcia, jaka si organizuje jednostka: eskadra, puk czy te dywizja? Chocia pomylnie przeszedem badania lekarskie, nie miaem wci pewnoci, czy zostan pilotem, nawigatorem czy mechanikiem. W skrytoci ducha marzyem o karierze pilota, i to pilota myliwskiego. Dopiero w Grigoriewskiem dowiedziaem si, e organizuje si tu polska eskadra, puk czy te dywizja? Chocia pomylnie mych marze. Zaleao to jednake od decyzji dowdcy eskadry, kapitana Kozowskiego. Odby on z kadym z nas dug rozmow. Po raz drugi wysiliem ca swoj elokwencj, zdolnoci argumentowania i przekonywania. Opowiadaem o swym zainteresowaniu lotnictwem i o moich modelarskich wyczynach. Kozowski sucha uwanie, umiecha si i w kocu powiedzia: - Dobrze. Kieruj was do grupy pilotw. Odetchnem. Oprcz mnie w grupie tej znalazo si jeszcze 16 szczliwcw - 11 szeregowcw i 5 oficerw. Do personelu technicznego skierowano 26 osb. Ta nasza 43-osobowa grupa bya zalkiem Ludowego Lotnictwa Polskiego. Tego samego lotnictwa, ktre za 13 miesicy w sile dywizji weszo do akcji nad Wis, w styczniu 1945 roku brao udzia w wyzwoleniu Warszawy, w lutym i marcu bio hitlerowcw na Pomorzu, a w kwietniu i maju nad Odr i pod Berlinem. Aby do tego mogo doj, naleao dokona olbrzymiego wysiku organizacyjnego, technicznego i materiaowego. Naleao przede wszystkim przeszkoli - i to od podstaw - personel. Wrd naszej grupy kandydatw na pilotw nie byo ani jednego umiejcego lata nawet na szybowcu, nie byo ani jednego przedwojennego lotnika. Cay bowiem polski personel lotniczy, ktry znalaz si po wrzeniu 1939 roku w ZSRR, zosta w 1942 r. wycofany do Wielkiej Brytanii. Ju w pierwszych dniach wyszed na jaw talent organizacyjny i energia kapitana Kozowskiego. Natychmiast po podziale na grupy pilotw i mechanikw przystpilimy do nauki. Zamieszkalimy w ziemiankach. Piloci otrzymali wyywienie wedug normy przysugujcej personelowi latajcemu lotnictwa ZSRR. Karmiono obficie i smacznie. Na naszych stoach pojawia si nawet kawior. Zawdzicza to naleao dowdcy batalionu lotniskowego, majorowi Karaganowowi, darzcemu Polakw wyjtkow sympati. W dniu naszego przybycia do Grigoriewskiego szkoa nie miaa jeszcze samolotw. Pierwsza partia samolotw szkolno-treningowych Ut-2 nadesza dopiero w kocu lipca. Nic jednake nie stao na przeszkodzie rozpoczciu zaj teoretycznych. Mielimy sale wykadowe, naturalnie te w ziemiankach, byy podrczniki i pomoce naukowe, byli wykadowcy i instruktorzy. Zajcia teoretyczne: nawigacja, teoria lotu, teoria strzelania powietrznego, budowa silnikw i patowcw, odbyway si w godzinach popoudniowych. Przedpoudnia byy przeznaczone na loty. Zanim jednak usiadem po raz pierwszy w kabinie pilota, musiaem zda egzamin z zakresu budowy patowca

i silnika samolotu Ut-2. By to jednosilnikowy dolnopat z silnikiem o mocy 125 KM, rozwijajcy prdko okoo 160 km/godz. Dla nas, zaledwie kandydatw na pilotw, by wic wielk niewiadom. Pewnego sonecznego przedpoudnia zajem miejsce w kabinie pilota; za mn rozsiad si instruktor, lejtnant Bajew. Za chwil po raz pierwszy w yciu opuszcz ziemi i przenios si w nowy dla mnie ywio - powietrze. Wiedziaem, e aby zosta pilotem, nie wystarczy mie zapa do latania, nie Wystarcz dobre chci do latania trzeba mie, jeeli ju nie talent, to przynajmniej pewne zdolnoci, to, co instruktorzy nazywaj drygiem. A moe jestem antytalentem do latania? Moe mam za saby refleks? Nie bya to jednak odpowiednia pora na rozmylania. Dwignia gazu przesuna si do przodu, poczuem, jak plecy wgniataj si w oparcie fotela. Silnik gra ju na penej mocy, a samolot pdzi do przodu. Delikatnie trzymaem w prawej doni drek sterowy, usiujc wyczu jego ruchy. Sam nie wiem, kiedy samolot oderwa si od ziemi, a waciwie to ziemia niespodziewanie ucieka w d. Byem w powietrzu. Maska silnika z niewidocznym obracajcym si migem wystawaa wysoko nad horyzont. Nabieralimy wysokoci. Nie wiedziaem, czy patrzy na ziemi, czy obserwowa wskazania przyrzdw, czy te wczuwa si w ruchy sterw poruszanych przez instruktora. Na uamek sekundy ogarn mnie strach. Nie dam rady! Przecie w samolocie myliwskim przyrzdw pokadowych bdzie cztery, pi razy wicej. Dojd do tego karabiny maszynowe, obsuga radia, bd musia dowodzi lub wykonywa rozkazy dowdcy. W powietrzu czyha bdzie nieprzyjaciel, ktrego naley wykry i zestrzeli. W suchawkach co zachrobotao: to mwi do mnie instruktor. Strach ustpi. Nie od razu Krakw zbudowano, a to jest przecie mj pierwszy lot. Samolot tymczasem kad si w lewy, podcigany zakrt. Spojrzaem na ziemi. Z wysokoci 200 metrw ogldaem j po raz pierwszy. Oto wska, prosta kreska szosy, zielone pole - to nasze lotnisko, przy grupie startowej wida peznce samoloty, na lewo brzozowy lasek z ziemiankami, a dalej wie Grigoriewskoje. Potem szara, upstrzona kpkami lasw ziemia i pkolisty horyzont, a nad nami czasza bkitnego nieba. Lecimy ju po dugim boku krgu, karoboczki, jak to nazywaj Rosjanie. Powietrze jest spokojne niczym maso. Stery wykonuj minimalne, niewyczuwalne dla laika ruchy. Trwa to krtko. Drek wychyla si w lewo, zmienia pooenie orczyk. Reakcja samolotu jest natychmiastowa, pochyla si na lewe skrzydo, a ziemia si obraca. Jestemy w trzecim skrcie. Koczymy go. Lotnisko mam teraz z lewej strony. Instruktor redukuje gaz, wyranie to czuj, mwi te o tym licznik obrotw. Nos samolotu wchodzi pod horyzont. Czwarty skrt wykonujemy duszony. Po skrcie piasta miga celuje niczym karabin w skraj lotniska. Prdkociomierz wskazuje 100 km/godz. To takie proste - miej si w duchu - teraz tylko trzyma maszyn, za chwil zamkn gaz, zej lotem szybowym na wysoko 8-9 metrw, wyrwna na wysokoci 1 metra, potem chwila w locie poziomym i cign agodnie drek na siebie. Tak te to wychodzi w wykonaniu... Bajewa. Delikatnie, bez wstrzsw, trzema punktami dotykamy nawierzchni lotniska.

To by mj pierwszy, mona powiedzie, lot pasaerski. W nastpnym ja bd si popisywa, nie tyle umiejtnociami, co zdolnociami, lotniczymi. Nie ma czasu na rozmylania. Startowy daje znak chorgiewk. Bajew przestawia dwigni gazu do przodu i po chwili znw jestemy w powietrzu. Instruktor krzyczy przez awiofon: - Bierz Stery! Prowad! Tylko spokojnie! Tylko spokojnie! - powtarzam w myli. To naprawd proste. Samolot nieznacznie pochyla si na lewe skrzydo. Chc poprawi, wyrwna i wychylam drek w prawo. Zdawao mi si, e minimalnie. To minimalnie wystarczyo, by samolot od razu zwali si na skrzydo. - Nie tak gwatownie! wrzeszczy instruktor. Jako tako doprowadzam maszyn do normalnego pooenia, ale oto po chwili maska silnika wyskakuje nad horyzont. Taka sama minimalna poprawka i taka sama reakcja instruktora. W drugim i trzecim locie zaczem wyczuwa ju samolot - ba, zaczem nawet jako tako wykonywa agodne skrty. Po opuszczeniu samolotu przygldaem si uwanie twarzy mego instruktora. Nic w niej nie wyczytaem, Patrzy na uczniw jak na zmieniajcy si obojtny balast. Dopiero gdy ostatni ucze odby swoje cztery loty, zebra nasz grup i zacz omwienie. Wtedy okazao si, e nie bylimy obojtnym balastem, o kadym z nas mg co powiedzie. Kady z nas by dla niego okrelon indywidualnoci. Instruktor mia ju jakie takie wyobraenie o refleksie kadego ucznia, reakcji na zewntrzne bodce, nawet o zdolnociach do latania. Nie okazaem si lotniczym antytalentem. Przeciwnie, szkolenie szo mi do dobrze, jakkolwiek nie obywao si bez bdw. Przybywao pirek w moim lotniczym upierzeniu. Naturalnie, popeniaem bdy. Szkolenie pilota polega na tym, aby ucze nauczy si szybko unika bdw. Mj los by przesdzony. Wszedem w nowy dla mnie ywio - powietrze. Wiedziaem, e za nic ju go nie opuszcz. Jeeli przeyj wojn, to zostan w lotnictwie. Bd si uczy, podnosi kwalifikacje, uzupenia wiadomoci. Nie zejd ju na ziemi. Lotnictwo ma to jednak do siebie, e nieustannie pochania ofiary. Nie tylko na froncie i nie tylko w walkach powietrznych. Lotnicy gin take w czasie pokoju, gin na tyach. 10 sierpnia 1943 roku zgin w wypadku lotniczym w Sielcach dowdca naszej eskadry, wwczas ju major, Kozowski, wraz z instruktorem, podporucznikiem Korowinem. Kozowski niedugo dowodzi nasz eskadr, pozosta jednake na zawsze w pamici pierwszej grupy adeptw lotnictwa przybyej do Grigoriewskiego. Pozosta w pamici nie tylko jako wietny dowdca, energiczny organizator, dowiadczony pilot, ale i jako patriota. Nieraz prowadzc z nami rozmowy nadmienia, e jego marzeniem jest wrci do Polski w uzbrojonym samolocie. Do Polski, ktrej nigdy nie widzia, lecz zna jedynie z opowiada dziadka powstaca. Jeeli w Polsce wystawi si pomnik ku czci polegych lotnikw ludowego lotnictwa, to na pierwszym miejscu powinien figurowa napis

Major pilot Czesaw Kozowski, dowdca pierwszej polskiej eskadry myliwskiej w ZSRR - zgin mierci lotnika dnia 10 sierpnia 1943 roku. Po mierci Kozowskiego obowizki dowdcy eskadry przej najstarszy oficer porucznik Tadeusz Wicherkiewicz. Wicherkiewicz by przedwojennym oficerem pilotem-nawigatorem. Otrzymawszy przydzia do jednostki myliwskiej, musia dzieli czas midzy dowodzenie i nauk pilotau. Nie byo to proste, tym bardziej e Wicherkiewicz nie mia takiego prestiu wrd instruktorw i wykadowcw jak Kozowski. Od mierci Kozowskiego szkolenie przeszo faktycznie w rce porucznika Pawa Jasiskiego - szefa zespou instruktorw radzieckich przydzielonych do eskadry polskiej w Grigoriewskiem. W tym czasie, gdy my w Grigoriewskim powicalimy kad woln godzin na loty lub nauk teoretyczn, do Sielc cigna rzesza ochotnikw. Ju w pierwszych dniach sierpnia 1 Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kociuszki osigna peny stan etatw. Spowodowao to wystpienie Zwizku Patriotw Polskich do wadz radzieckich o utworzenie 1 Korpusu Polskiego. Jednoczenie do Grigoriewskiego przybya nastpna grupa ochotnikw, wrd ktrych znajdowao si dwch przedwojennych pilotw - podporucznik Jakubik i podporucznik Konieczny. Dowiedzielimy si od nich, e kandydatw do lotnictwa byo znacznie wicej, jednak szczupe etaty eskadry nie pozwoliy na spenienie ycze wszystkich chtnych. Sytuacja i tak bya do dziwna. Zasadniczo stanowilimy eskadr o stanie 10 samolotw bojowych i tylu pilotw. W rzeczywistoci po przybyciu drugiej grupy i natychmiastowym rozpoczciu szkolenia jednostka nasza tworzya szko lotnicz, ktra miaa wyoni ze swego skadu jednostk bojow. Ale jak? Odpowied daa nam najblisza przyszo. 20 sierpnia eskadra zostaa przeksztacona w 1 puk lotnictwa myliwskiego. Penicym obowizki dowdcy puku zosta kapitan Wicherkiewicz, a jego zastpc do spraw kulturalno-owiatowych porucznik A. Wilicki. W skad puku miay wej, zgodnie z organizacj lotnictwa radzieckiego, trzy eskadry po dwanacie samolotw. Nasza pierwsza grupa, ktra przybya do Grigoriewskiego w dniu 22 lipca i ktra obecnie bya najbardziej zaawansowana w szkoleniu, zostaa przemianowana na pierwsz eskadr 1 plm. Dowdc eskadry zosta porucznik Stanisaw Lisiecki, Polak urodzony w ZSRR. Ukoczy on szko rosyjsk i od pocztku wojny suy w radzieckim lotnictwie, ale w oddziaach obsugi naziemnej. Do Grigoriewskiego przyby razem z pierwsz grup i tu wsplnie zaczlimy szkolenie w zakresie pilotau. Zalicza si do ludzi na wskro prawych. Podwadnych ocenia obiektywnie, wycznie na podstawie ich rzeczywistych wartoci. By koleeski i uczynny. Potem przekonaem si, e Lisiecki odznacza si twardym charakterem, by odwany. Mia na froncie pi wypadkw, z ktrych kady mg si skoczy miertelnie. Ani jeden z tych wypadkw Lisieckiego nie zaama. Lata do koca wojny, wiecc przykadem swym podwadnym. Zastpc Lisieckiego do spraw kulturalno-owiatowych zosta podporucznik Jzef Zacharewski, a zastpc do spraw pilotau - podporucznik Aleksander Wierzbicki. Jednoczenie zostaa zorganizowana druga eskadra, a wkrtce potem trzecia. Na wiosn 1944 roku powsta 2 puk nocnych bombowcw, a latem tego roku 3 puk lotnictwa szturmowego i wkrtce dywizja lotnicza; na wiosn 1945 r. przyby jeszcze korpus lotniczy.

My jednak zawsze stanowilimy pierwsz eskadr. Fakt ten dopingowa nas, podnieca nasze ambicje, naszym punktem honoru byo - by pierwsz eskadr nie tylko w schemacie organizacyjnym, ale w szkoleniu, w nauce, w sukcesach na froncie. Chcielimy by godnymi nastpcami naszego pierwszego dowdcy, majora Czesawa Kozowskiego. W pierwszej dekadzie wrzenia rozpoczy si pierwsze samodzielne loty na Ut-2. Nadesza wreszcie i na mnie kolej. By to dla mnie wielki dzie. Po raz pierwszy miaem wylecie sam. W kabinie z tyu zamiast instruktora znajdowa si spory worek z piaskiem. W pierwszym momencie miaem lekk trem. Ostatecznie, gdy si ma z tyu instruktora, nigdy nie wiadomo, na ile prowadzi si maszyn samodzielnie. W razie popenienia jakiego bdu instruktor zareaguje we waciwy sposb. Z chwil jednak gdy oderwaem si od ziemi, trema ustpia. Czuem si pewnie, jakbym w powietrzu spdzi co najmniej tysic godzin. Po pierwszym samodzielnym locie nastpi drugi, trzeci i dziesity, potem loty w strefach i wreszcie przeloty nawigacyjne. Oderwanie si od macierzystego lotniska jest dla ucznia-pilota take powanym przeyciem. Okolice lotniska w Grigoriewskiem znalimy na pami w promieniu kilkudziesiciu kilometrw. Znalimy kady szczeg terenu, kady krzaczek, kade drzewko, kade zabudowanie. Latalimy nad nim na rnych wysokociach, w rnych warunkach atmosferycznych, w socu, przy pochmurnym niebie i niskich chmurach, przy dobrej widocznoci i bardzo sabej. Teraz mielimy wylecie poza rejon lotniska. A teren pod wzgldem nawigacyjnym nie by wcale atwy. Paski, pozbawiony wikszych osiedli, o sabo rozwinitej sieci drg koowych i linii kolejowych, wioski podobne do siebie jak dwie krople wody. Ponadto orientacj utrudniay liczne kpy lasw i brak duych zbiornikw wodnych. Jedynie na poudniu pyna Oka jak Wisa szeroka, do ktrej w razie zabdzenia naleao dolecie, apa pod pach i pcha si do Sielc, skd znan ju tras leciao si do Grigoriewskiego. Jako na szczcie do tej ostatecznoci nigdy nie doszo. Zdarzay si wypadki chwilowej utraty orientacji, ale zawsze koczyy si one szczliwym powrotem do Grigoriewskiego bez pomocy Oki. W ostatnich dniach wrzenia rozpoczlimy szkolenie na samolocie bojowym Jak-12 . Kady, kto styka si z lotnictwem, moe zada pytanie: jak byo moliwe wyszkolenie w cigu omiu tygodni zupenie surowego elementu, i to w takim stopniu, e mona byo zacz lata na samolotach bojowych? Odpowied jest do prosta. Szkolilimy si w czasie wojny. Wojna przypiesza okres szkolenia kosztem fizycznego i psychicznego wysiku ucznia. To, co dzi w czasie pokoju podchorowie szkoy oficerskiej przerabiaj w cigu roku, my musielimy przerobi w cigu szeciu miesicy. Kto nie wytrzymywa tempa, odpada. Przypuszczam, e gdyby w czasie pokoju zastosowano takie tempo, procent tych, co odpadli, byby jeszcze wikszy. Wojna zwiksza odporno psychiczn. wiadomo, e pjdziemy na front bi znienawidzonych hitlerowcw, dodawaa nam si fizycznych i psychicznych. Naturalnie, bya w tym dua zasuga radzieckich instruktorw i wykadowcw. Wiedzc, e spieszy nam si na front, powicali swym uczniom kad godzin i kad minut. Instruktorzy lotniczy to w ogle specjalny klan dziwnych ludzi. Gdy kandydat na lotnika po raz pierwszy siada do samolotu, ma uczucie pariasa zaproszonego do paacu maharady. Stopniowo, gdy si nabywa lotniczych umiejtnoci, przepa midzy instruktorem a uczniem maleje. Instruktor szybko poznaje, ktry z jego uczniw ma talent do latania, ktry jest miernot, a ktrzy w ogle nie
2

Wersj szkoln samolotu Jak-1 by Jak-7. Identyczny samolot, z tym e z tyu mia dodatkow kabin dla instruktora. Samolotu tego uywano wycznie do lotw na dwusterze. Loty samodzielne odbywalimy na samolocie Jak-1. Na Jaku-7 wykonaem 11 lotw z instruktorem w czasie 1 godz. i 40 min.

nadaj si na pilota. Ruga wszystkich jednakowo, jakby w jego grupie zbieray si najwiksze antytalenty lotnicze wiata. Lepszym daje mniej lotw na dwusterze, ale nie mwi dlaczego, co naturalnie doprowadza ucznia do cichej rozpaczy. Najgorszych wozi w nieskoczono. Dobry instruktor nie lubi stawia wnioskw o skrelenie ucznia z listy kandydatw na pilota. Dobry instruktor jest zdania, e nawet krow potrafi nauczy sztuki latania. Gdy taki saby ucze dziki wysikom instruktora koczy kurs, a kiedy czym si wyrni i wszyscy o nim mwi, instruktor skromnie stwierdza: - Uczyem go lata, zawsze si dobrze zapowiada. Prawdopodobnie i my w oczach instruktorw te zapowiadalimy si dobrze. Wrd wielu przedmiotw przerabianych w naszej szkole lotniczej byo szkolenie spadochronowe. Aby pilot mg skutecznie uy spadochronu i pomylnie wyldowa, niezbdne jest zapoznanie si z teori skoku i ldowania, nauczenie si skadania spadochronu i zasad jego uycia w nagym wypadku. To jednak nie wystarcza. Teoria musi by podbudowana praktyk, przy czym jej minimum stanowi wykonanie jednego skoku z samolotu. Po wyszkoleniu teoretycznym mielimy wic skaka ze szkolnego samolotu Ut-2. Pewnego padziernikowego przedpoudnia objuczony ekwipunkiem spadochroniarza zajem miejsce w drugiej kabinie samolotu. - Gotw? - Gotw! - odpowiedziaem. Pilot umiechn si do mnie w lusterku i ruszy na start. W tym umiechu byo i wspczucie, i otucha. On, jak przystao pilotowi, wrci na ziemi w samolocie. Cho nas uczono, e spadochrony s niezawodne, gdy samolot odrywa si od ziemi, pomylaem, i wolabym razem z pilotem wrci na lotnisko. Pilot odszed w rejon pozalotniskowy, by nie przeszkadza skaczcym przede mn, i cign w gr. Gdy osign 1000 metrw wysokoci, zawrci w stron, lotniska. Na tle zielonoszarej powierzchni pola widziaem dwie biae czasze spadochronowe. To ci, co przede mn opucili swoje samoloty. Przed skrajem lotniska pilot zredukowa gaz, utrzymujc samolot na minimalnej prdkoci. - No, Edziu, wysiadaj i popisuj si! Musz si przyzna, e w tym momencie doznawaem uczucia lku przemieszanego z uczuciem ciekawoci. Jaka tajemnicza sia cigna mnie w gb kabiny. Pilot da znak, e powinienem ju skaka. - Do zobaczenia! - krzyknem. Wygramoliem si z kabiny i skoczyem przed siebie gow w d. Samolot pozosta nade mn, przesuwajc si do przodu. Leciaem bezwadnie w powietrzu, ktre stawao si coraz bardziej wyczuwalne - wiadczyo to, e nabieram pdu. Pomny poucze instruktora, odczekaem trzy sekundy i pocignem za metalowy uchwyt. Usyszaem za plecami szum otwierajcego si spadochronu, a po sekundzie odczuem gwatowne szarpnicie. Usta pd powietrza, zmieniem

pooenie. Wisiaem pionowo w przestrzeni, zawieszony pod bia czasz spadochronu. Spojrzaem w gr: wszystko byo w porzdku, linki nie poprzekrcane, czasza nie uszkodzona. Poprawiem si w szelkach rozgldajc si na wszystkie strony. W tej sytuacji w powietrzu byem po raz pierwszy. Pod nogami nie miaem podogi kabiny, a odlego od ziemi wynosia ponad 800 metrw. W powietrzu panowaa cisza. Dla pilota rzecz niecodzienna. Pilot jest bowiem przyzwyczajony do jednostajnego haasu wytwarzanego przez silnik, co jest dowodem, e pracuje on niezawodnie. Druga niecodzienno to brak ruchu. Wisiaem w powietrzu, ale si nie przesuwaem. Szybko bowiem opadania jest tak maa, e nie wyczuwa si jej na wysokoci 800 metrw. W ciszy dobiegay odgosy z ziemi. Startowa kolejny samolot, a drugi wanie nabiera wysokoci, aby za chwil wyrzuci nastpnego spadochroniarza. Dwaj moi poprzednicy znajdowali si ju na ziemi. Byem w powietrzu sam, utrzymujc si w nim za pomoc kawaka jedwabnej tkaniny rozpostartej nade mn. Nie aowaem w tej chwili, e zamiast na samolocie, wylduj ze spadochronem. Pojem te, na czym polega pikno spadochronowego sportu, prawdziwego, mskiego sportu. aowaem, e nie mog w tej chwili duej znajdowa si w powietrzu. Nieubagane prawo aerodynamiczne cigao mnie na ziemi z prdkoci 5 m/sek. Na lotnisku znajdowao si due biae koo, obok ktrego mielimy wyldowa. Pilot wyrzuci mnie bardzo celnie. Saby wiaterek znosi mnie nieco od wyznaczonego miejsca. Im bliej ziemi, tym oznaczony rejon by bliszy. Ulegem zudzeniu, e szybko opadania zwiksza si. Ziemia jest ju tak blisko, e zaraz bd ldowa. Sprawdziem klamr szelek spadochronu i trzymajc si obu rkami linek, podkurczyem nogi. Jeszcze 2-3 sekundy i dotknem nogami ziemi. Przewrciem si na bok, cignc linki celem zgaszenia czaszy. Wszystko odbyo si zgodnie z instrukcj. Czasza lekko opadaa na ziemi, a ja wyzwoliem si z szelek. Szkoda, pomylaem, e trwao to tak krtko. Przeszkolenie spadochronowe mielimy za sob. Przebiego ono szczliwie bez najmniejszego wypadku. Tylko jeden z uczniw nie odby wymaganego przepisami skoku. Trzy razy wypuszcza si w powietrze i trzykrotnie, nie mogc si zdecydowa na skok, ldowa w samolocie. Niestety, musia zrezygnowa z dalszego szkolenia w zakresie pilotau. Na marginesie tej sprawy naley uczyni pewne wyjanienia. Kadego, kto pierwszy raz skacze ze spadochronem, w chwili opuszczenia samolotu opanowuje uczucie lku czy nawet zwykego strachu. Jest to uczucie zupenie zrozumiae, wynikajce z instynktu samozachowawczego. Jeeli kto opowiada, e bdc na froncie nie ba si, gdy do niego strzelano, to twierdz, e jest to blagier lub czowiek psychicznie chory. Odwaga nie polega na braku odczuwania strachu, ale na umiejtnoci jego przezwyciania. To samo jest ze skokiem spadochronowym. Kto nie potrafi w pierwszym skoku pokona bojani, tego adna sia nie oderwie od samolotu. Tak byo wanie z owym uczniem. Trzy razy nie potrafi przezwyciy strachu. Moe w tym dniu by w zym nastroju psychicznym, moe za czwartym razem potrafiby si przeama. Niestety, mielimy bardzo mao czasu. W pocztku padziernika puk nasz otrzyma nazw Warszawa. Przyjmujc nazw Warszawa, nawizywalimy do najpikniejszych tradycji polskiego lotnictwa. Warszawa bya jego kolebk. W Warszawie polscy lotnicy odnosili najwiksze sukcesy. Nad Warszaw

w 1939 roku toczyy si najzacitsze walki powietrzne sabo uzbrojonych polskich myliwcw z przewaajcymi siami Luftwaffe. O ich czynach kryy legendy, w nich widzielimy wzory godne naladowania. Hasem naszej jednostki byo: Nasz kurs bojowy - Warszawa!

Dzie powszedni eskadry


ycie w eskadrze zaczynao si o godzinie 6 rano. Pobudka oznajmiaa koniec wypoczynku. Od tego momentu wchodzilimy w tryby szkolnej maszyny. Nasza ziemianka bya dua i obszerna. Na rodku mieciy si stoy, a pod cianami drewniane, proste onierskie ka z siennikami. W kocu ziemianki znajdowao si drewniane przepierzenie, za ktrym kwaterowa dowdca eskadry, porucznik Stanisaw Lisiecki. Moimi ssiadami z prawa i lewa byli: Jasio Goubicki i Rysio Horodecki. Na dwik pobudki Goubicki natychmiast zrywa si z ka. Zalicza si do ludzi niesychanie zasadniczych, ambitnych, pracowitych i pedantycznych a do przesady. Uwaa, e ani minuty nie wolno mu uszczkn z czasu przeznaczanego na zajcia subowe. Ubiera si szybko i w milczeniu. Rysio natomiast czyni to powoli i raczej niechtnie. Wystawia spod koca kwadratow twarz o mskich, zdecydowanych rysach, siada na ku i pyta si nieco zdziwiony: - Koledzy, bez artw! To ju naprawd szsta godzina? - Naprawd - odpowiadam, cigajc z niego koc. Do potnej, dobrze zbudowanej postaci Horodeckiego pasowaby bardziej mundur marynarski ni lotniczy. By nieproporcjonalnie wielki w stosunku do maego, filigranowego samolotu myliwskiego. Rysio istotnie by kiedy marynarzem. Mia za sob dwa lata Pastwowej Szkoy Morskiej w Gdyni. Wojna przerwaa te studia. W lotnictwie te dugo nie popasa. Zwolni si z wojska po zakoczeniu wojny i podobno dwa razy zmienia zawd. Co innego Goubicki. Ten twardo trzyma si lotnictwa i latania. Nawet ciki wypadek na Jaku-11, ktry mia kilka lat po wojnie, nie przerwa jego lotniczej kariery. Ubierajc si, wszyscy mylelimy o jednym: jaka dzi bdzie pogoda? Ona bowiem rzdzi niepodzielnie szko, kpic z przeoonych i rozkazw. Jeeli bd odpowiednie warunki atmosferyczne, to o godzinie smej zaczniemy loty. Jeeli pogody nie bdzie, pjdziemy do sal wykadowych. Nie wyklucza to, e gdy ustpi mga lub przelotny deszcz, przerwiemy w poowie wykad i pucimy si biegiem w stron samolotw. Musimy bowiem wykorzystywa kad lotn godzin. Pogoda nie ma wpywu tylko na porann gimnastyk. Bez wzgldu na to, czy wieci soce, czy leje deszcz, czy pada nieg, czy wieje lodowaty pnocny wiatr poranna gimnastyka musi si odby. Skaczemy przez kozy, wiczymy na drkach, biegamy wok lasku, wszystko po to, aby zdoby i utrzyma niezbdn dla pilota kondycj fizyczn. Podczas gimnastyki syszymy pracujce na maych obrotach silniki lotnicze. To nasi mechanicy, ktrzy wstali jeszcze wczeniej od nas, szykuj samoloty do przedpoudniowych lotw. Wreszcie instruktor ogasza: - Koniec gimnastyki!

Mamy teraz ptorej godziny czasu na toalet, apel poranny i niadanie. Golc si i myjc syszymy, e silniki pracuj ju na zwikszonych obrotach. A wic meteorolodzy nie przewiduj nagego pogorszenia si warunkw atmosferycznych. Pociesza nas to. Kto si le czuje, moe w czasie apelu porannego zapisa si na wizyt do lekarza. Zdarza si to jednak rzadko i nasz lekarz szkolny nie jest specjalnie przepracowany. niadanie jemy w osobnym baraku przeznaczonym na stowk, a potem udajemy si grupami do samolotw. Rozstaj si teraz z moimi kowymi towarzyszami, Horodeckim i Goubickim. Oni nale do innej grupy. W skad grupy instruktora Bajewa poza mn wchodzili Lewitin i Kotek. Lewitin pochodzi z odzi, a Kotek z Piska. Jak si dostali do Grigoriewskiego i czym si kierowali zgaszajc si do lotnictwa, nigdy si nie dowiedziaem. Latali raczej przecitnie. Po wojnie obaj zrezygnowali z lotnictwa. Hangarw, naturalnie, nie mielimy. Samoloty stay na tzw. stoiskach, zagbionych w ziemi, nieco okopanych, od gry starannie w dzie maskowanych. Gdy przybywalimy na loty, samoloty stay na stoiskach, sprawdzone przez mechanikw, z podgrzanymi silnikami. Tylko zapuszcza i startowa. Gdy nasza pierwsza eskadra lataa ju na Jakach, druga i trzecia zapoznaway si dopiero z Ut-2. Patrzylimy na nich nieco z gry; a oni na nas ze zrozumia zazdroci. Trudno si zreszt dziwi. Jak by naprawd piknym samolotem. Niektre samoloty na ziemi wygldaj niezdarnie, a nawet pokracznie. Dopiero gdy wzbij si w powietrze, Nabieraj linii i rasy. Jak wyglda rasowo zarwno na ziemi, jak i w powietrzu. Gdy sta na lotnisku z zadart w gr piast miga, przypomina szykujcego si do skoku drapienika. Gdy wyrwa w powietrze, w ywio, dla ktrego zosta stworzony, dziki smukej linii, maym skrzydom i ostro zakoczonej obudowie silnika przypomina pocisk rakietowy. No i osigi jak na owe czasy mia nieprzecitne. Prdko 550 km/godz., uzbrojenie 1 dziako 20 mm i 2 wukaemy 12,7 mm, Gdy przyby do puku pilot myliwski przedwojennego lotnictwa porucznik Medard Konieczny, to naturalnie z miejsca poszed si zapozna z Jakiem. Zajrza do kabiny, porusza sterami, dotkn miga, zapyta o to i owo, a potem stwierdzi melancholijnie: - ebymy to takie samoloty mieli w trzydziestym dziewitym roku! - Ba! - wtrci swoje trzy grosze Horodecki. - eby ciocia miaa wsy... Jaki weszy na wyposaenie radzieckiego lotnictwa myliwskiego ju w czasie wojny. One to gwnie przyczyniy si do wywalczenia przewagi w powietrzu, co w konsekwencji doprowadzio do ostatecznej klski Luftwaffe. Walczyy one w polarnych warunkach pod koem podbiegunowym i pod skwarnym niebem Krymu. Osaniay dziaania wasnych bombowcw, broniy Moskwy i armii ldowych. Dziaay parami i dywizjami. Jak by samolotem do trudnym w pilotau. Musielimy go dobrze opanowa. To jednak nie wystarczao. Trzeba byo nauczy si na nim walczy w duym i maym zespole, a co najwaniejsze: dobrze, celnie strzela. Myliwiec, ktry potrafi tylko dobrze lata, jest zaledwie powietrznym akrobat, mao przydatnym w walce. Po opanowaniu wic techniki pilotau Jaka zabralimy si do nauki strzelania i walki powietrznej, pocztkowo w kluczach i eskadrze. Znw bylimy uzalenieni od kaprysw pogody. Gdy dla lotw na dwusterze wystarczy puap 400 metrw, nam by potrzebny ponad 1000 metrw. A tu ju zbliaa si jesie, niosca jak zawsze opady, mgy i niskie chmury. Gdy nie starczao puapu na

strzelanie powietrzne lub walk, instruktorzy kierowali nas na loty nawigacyjne. Byle nie marnowa cennego czasu. Przy bezchmurnym niebie lub wysokim puapie rwalimy w gr. Jak chowa podwozie. 1200 koni mechanicznych, zakltych w szeregowym silniku WK-105, przenosi sw moc na trjramienne, metalowe migo, obracajc je z prdkoci 2400 obrotw na minut. Powietrze zamienia si w plastyczn mas. Czujemy je w sterach i pod skrzydami. Pcha samolot z wysoko zadartym nad horyzont nosem w gr, coraz to wyej i wyej. Wskazwka wysokociomierza przesuwa si nieustannie w prawo. Wreszcie mamy okazj oglda ziemi z wysokoci niedostpnej nawet dla ptakw. Jest ona teraz paska, nikn nierwnoci i lady ycia. Przypomina map. Kreski drg i torw kolejowych, kpy lasw, ciemne plamy miejscowoci. Nie zawsze jest ona jednak pod podog kabiny pilota. Nieraz mamy j nad gow, a pod nogami czasz nieba. Czasem, gdy Jak wykonuje beczk, ziemia obraca si jak szalona wzdu osi samolotu. Niekiedy widzimy j przed piast miga. Czasem niespodziewanie ginie, zostajc za sterami, a pilot ma przed sob bkitne niebo lub biaoszare chmury. Bo my, lotnicy, nie jestemy zwizani z ziemi. Naszym ywioem jest powietrze. Podlegamy jednak prawom fizyki i mechaniki. Pompa benzynowa musi podawa paliwo do ganika, ganik musi je zmienia w mieszank i dostarcza do cylindrw. Prdnica musi wytwarza prd, przekazywa go na wiece, wiece musz dawa iskr. Skoro ktra z tych lub innych instalacji albo ktry z agregatw zawiod, silnik przestaje pracowa i trzeba wraca na ziemi. Pilot wic nie tylko obserwuje ziemi i powietrze, ale rwnie wskazania przyrzdw pokadowych, by w czas zauway niedomagania skomplikowanego organizmu silnika. Kiedy samolot pdzi w d z ogromn prdkoci, gste, zbite powietrze usiuje oderwa skrzyda, wedrze si do kabiny, zerwa oson. Przy wyciganiu maszyny z nurkowego lotu potna sia odrodkowa wgniata pilota w fotel. Krew staje si cika jak ow, odpywa z gowy. W oczach pilota lataj czerwone kreski i na moment traci wzrok. Po chwili to ustpuje, samolot niesie w gr, ale pilot odczuwa zmczenie, znuenie, ma zmniejszony refleks. Wreszcie ziemia wzywa do ldowania. Jak na zmniejszonej prdkoci zblia si do lotniska. Pilot wypuszcza podwozie i otwiera klapy. Cho jest zmczony, czasem nawet piekielnie, musi uwaa, ruch na naszym lotnisku jest duy. Bez przerwy lataj Jaki, nieustannie kr Ut-2. Mina godzina 13.00. Koniec lotw. Samoloty zabieraj pod swoj opiek mechanicy, a instruktorzy omawiaj z nami dzisiejsze wiczenia. Potem pdzimy na obiad. Jestemy godni jak wilki. arocznie rzucamy si na potne porcje; teraz wiemy, dlatego dla personelu latajcego przewiduje si tak due racje. Midzy jednym ksem i drugim toczymy rozmowy o dzisiejszych lotach. Kiedy bowiem o lataniu moe mwi lotnik, jak nie na ziemi? Marynarz, stojc na pokadzie okrtu, moe rozmawia z koleg o pywaniu, o dziewczynach. Pilot nie ma tej moliwoci. Ma wprawdzie do swej dyspozycji pokadowe urzdzenia rozmwnicze, ale w powietrzu obowizuje cisa dyscyplina, odzywa si wtedy, gdy go o co pytaj. Potrzeb wic wygadania si rozadowuje po locie, na ziemi. Koniec obiadu. Krtka przerwa i o godzinie 15.00 zbirka w sali wykadowej. Pocztkowo wykady odbyway si w ziemiankach. Teraz mamy ju specjalne baraki przeznaczone do tego celu. Wycigamy podrczniki i notatki. Przychodz wykadowcy nawigacji, teorii strzelania powietrznego, budowy sprztu, meteorologii, regulaminw walki powietrznej lotnictwa myliwskiego oraz innych siedemnastu przedmiotw teoretycznych. Przy pomocy ywego sowa, popartego licznymi pomocami

naukowymi, wtaczaj w nasze gowy podstawow wiedz o lotnictwie. Nauka nie przychodzi nam atwo, wprawdzie znamy jzyk rosyjski, ale ten na co dzie, brakuje nam natomiast okrele, definicji technicznych, a poza tym przytacza tempo nauki. Wykady kocz si o godzinie 19.00. Jest ju ciemno. W gowie huczy, mieszaj si definicje i prawa. Teoria z praktyk. Latanie z chodzeniem po ziemi. Znw maszerujemy do stowki. Paaszujemy kolacj. Po posiku mamy wolny czas. Wolny? Nieprawda. Zabieramy si do nauki wasnej. Odbywa si ona w salach wykadowych pod kierownictwem wykadowcw poszczeglnych przedmiotw. Pomagaj nam teraz w usystematyzowaniu tego, czegomy si dzi nauczyli. Ukadamy starannie nabyte wiadomoci w szufladkach mzgu, aby - gdy zajdzie potrzeba - wycign odpowiedni. Nie wiadomo, kiedy zajdzie ta potrzeba i w jakich okolicznociach. Moe to nastpi w czasie przelotu nawigacyjnego, gdy niespodziana mga zakryje lotnisko. Moe w czasie walki powietrznej, gdy zatnie si dziao lub zamilknie radiostacja. Co wwczas robi? Byskawiczna reakcja i wycigni ta odpowiednia szufladka mzgowa uratuje nas i nasz samolot. Koczymy wreszcie nauk wasn i naprawd mamy dwie godziny wolnego czasu. Co robi onierz, gdy ma wolny czas? Moe na przykad uda si do miasta. Niestety, w pobliu -naszego lotniska nie byo miasta. We wsi Grigoriewskoje znajdoway si wprawdzie wiejskie kina, nie chciao si nam jednak po znojnym dniu maszerowa trzy kilometry. Do kina wic chodzilimy bardzo rzadko, przewanie w niedziel. C wic nam pozostawao? Mona byo i do wietlicy, gdzie czytao si gazety, suchao radia, pisao listy do rodzicw lub dziewczyny., My jednak nie, mielimy do kogo pisa i nikt do nas nie pisa. Z zazdroci patrzylimy na kolegwPolakw, obywateli ZSRR, gdy otrzymywali poczt, gdy dzielili si wiadomociami z domu, gdy pisali obszerne, wielostronicowe listy do najbliszych. Nas ara potworna nostalgia. Przenikaa do kadej komrki organizmu. Pogbiay j wiadomoci dochodzce z okupowanego kraju o szalejcym, bezlitosnym terrorze hitlerowcw. Jedyn pociech byy komunikaty wojenne. Armia Radziecka bia Niemcw i sza na zachd. Hitlerowcy ponosili klsk po klsce. wiadomo zbliajcego si zwycistwa podnosia nas na duchu i utrzymywaa w przekonaniu, e jestemy potrzebni. Gdy ju przeczytalimy od deski do deski pras i wysuchalimy ostatnich wiadomoci radiowych, gos zabra eskadrowy tenor Kozak. Chwyta gitar, brzdka, nucc jak piosenk. Zrazu cicho, potem coraz goniej, kto si do niego doczy i po kilku minutach piewaa chralnie caa ziemianka. Koncert koczy si zwykle na p godziny przed capstrzykiem. Zaczynamy si szykowa do snu. Horodecki zdejmuje mundur i opowiada jak marynarsk przygod. Jest ona tak niesamowita, e nikt w ni nie wierzy. Ale wszyscy suchaj, bo Horodecki opowiada barwnie i ywo.. Goubicki w tym czasie otwiera szafk i czyci wyjciowy mundur. Od dawna jestemy ju podchorymi, czego dowodem s niedawno otrzymane mundury lotnicze. Krojem przypominaj mundury przedwojenne, kolor ich jest poredni pomidzy stalowym i ciemnozielonym. Nosimy je od wielkiego dzwonu, na co dzie, do wicze, uywamy mundurw koloru khaki, kroju wojsk ldowych. Goubicki czyci mundur codziennie, usuwajc nie istniejce plamy i pyki kurzu. Potem powoli, starannie ciel ko, rozbiera si i kadzie. pi on na wznak z rkami na kocu, niczym w postawie na baczno. miejemy si z niego, e boi si przeoonego, ktry mu si moe przyni o godzinie 23.00 ganie wiato. Kto gono ziewa, kto pyta:

- Jak mylicie, bdzie pogoda? - Bdzie! Bdzie! - odpowiadamy chrem. - Pogoda jest zawsze - zauwaa Horodecki - tylko albo lepsza, albo gorsza. Jeden dzie pracy i nauki mamy poza sob. Zrobilimy jeszcze jeden krok naprzd. Zasypiamy.

Wielkie dni
Zblia si koniec 1943 roku. W naszej eskadrze dobiegao koca szkolenie. Pierwsz jego cz, cznie z opanowaniem techniki pilotau Jaka, ukoczylimy 16 listopada i otrzymalimy tytu pilota. Od 16 listopada do koca roku miaa odby si druga cz szkolenia, przewidziana w Programie Wyszkolenia Bojowego Lotnictwa Myliwskiego. Pomimo nie sprzyjajcych warunkw, w grudniu chwyci bowiem ju mrz i nieg pokry lotnisko, cay przewidziany program zosta przerobiony. Pod koniec grudnia zdalimy ostatnie egzaminy. Poczulimy si penowartociowymi pilotami myliwskimi. A moe teraz wyl nas na front? W kadym razie my, podchorowie, spodziewalimy si awansu na pierwszy stopie oficerski. Sylwester 1943 roku by skromny. Obchodzilimy go w naszej ziemiance, skadajc sobie nawzajem yczenia. Nastrj by jednak peen optymizmu. Przewaao oglne przekonanie, e to ju ostatni sylwester spdzany na obczynie. Nie wiedzielimy, e tej samej nocy sylwestrowej w okupowanej Warszawie przy ul. Twardej nastpio wydarzenie o decydujcym znaczeniu dla caego narodu i dla nas, onierzy w ZSRR. Tej samej bowiem nocy, gdy my, piloci puku Warszawa, wymienialimy toasty za powrt do Polski, powstaa Krajowa Rada Narodowa. Stycze 1944 roku przynis wiele wanych wydarze dla puku i wiele zmian. 1 stycznia puk otrzyma sztandar bojowy, ufundowany przez Zwizek Patriotw Polskich. Po przemwieniu komendanta Centrum Wyszkolenia Kadr Oficerskich PSZ w ZSRR, generaa Bronisawa Pturzyckiego, odbya si pierwsza defilada puku, a nastpnie uczniowie 2 eskadry otrzymali awanse do stopnia kaprala i tytuy podchorych. 5 stycznia nastpna uroczysto. Pierwsza promocja oficerska. Uchwa Prezydium ZPP do stopnia chorego zostali awansowani podchorowie 1 eskadry: Jzef Gociumiski, Ryszard Ber, Dymitr Kotek, Ryszard Horodecki, Jakub Lewitin, Jan Goubicki, Edward Chromy i Teodor Peltek. Obecnie w trzech oficerskich szkoach lotniczych rokrocznie odbywaj si uroczyste promocje. Kilkuset modych oficerw zasila szeregi lotnictwa. Wtedy, 5 stycznia 1944 roku, byo nas tylko omiu. Pierwszych omiu oficerw pilotw wyszkolonych od podstaw w organizujcym si dopiero ludowym lotnictwie. Bylimy dumni, ale to nas zobowizywao.

Dzie 5 stycznia bd pamita do koca ycia. Mrz by siarczysty, nieg skrzypia pod nogami, iskrzc si w ostrych promieniach zimowego soca. Caa szkoa wraz z instruktorami, wykadowcami i uczniami staje w idealnie wyrwnanych szeregach, ktre tworz trzy boki czworoboku. Na prawym skrzydle poczet sztandarowy. Czwarty bok zamykaj zaproszeni gocie i przedstawiciele ZPP. W rodku czworoboku stoi nasza semka, czujemy si, naturalnie, bohaterami dzisiejszej uroczystoci. Przybywa genera Karol wierczewski. Dowdca puku zdaje raport. Genera przechodzi przed frontem puku, salutuje sztandar, pozdrawia eskadry. Potem zblia si do nas. Dowdca puku odczytuje uchwa Prezydium ZPP mianujc nas oficerami lotnictwa. Krtkie przemwienie i nastpuje najwaniejszy moment uroczystoci. Genera kolejno podchodzi do kadego z nas, dotyka szabl ramienia klczcego podchorego, wypowiadajc formu mianujc oficerem. Ju jest przede mn, stoi naprzeciwko w odlegoci ptora kroku, patrzc mi przenikliwie w oczy. Generaa spotkaem ju raz, gdy by u nas na inspekcji w puku ubiegego roku. Nie widziaem go jednak z tak bliska. Genera podnosi szabl w gr, po czym opuszcza j, dotykajc mego lewego barku. Jestem ju oficerem. Genera wierczewski staje przed moim ssiadem. W sierpniu ubiegego roku szkolenie w naszej grupie rozpoczo jedenastu szeregowcw. Zakoczyo, otrzymujc oficerski stopie, omiu. Trzech uczniw pilotw nie wytrzymao tempa szkolenia. Dwch przeniesiono do 2 eskadry, latajcej jeszcze na Ut-2, a jednego do grupy technicznej. Razem w puku na pocztku stycznia znajdowao si wraz z przeszkolonymi oficerami siedemnastu pilotw latajcych na samolocie Jak-1. Kilka dni po pierwszej promocji w puku nastpiy zmiany personalne. Penicy obowizki dowdcy puku major Wicherkiewicz zosta przeniesiony do dowdztwa korpusu. Jego stanowisko obj zastpca dowdcy puku do spraw pilotau, major Mikoaj Bujewicz. Po dziesiciu dniach Wicherkiewicz wrci i obj dowdztwo 3 eskadry szkolnej. Bujewicz by jednak dalej penicym obowizki dowdcy puku. Stao si jasne, e Bujewicz dowdc puku nie zostanie. A wic kto? Puk z jednostki szkolnej przeobrazi si do szybko w jednostk bojow. Nie ulegao wtpliwoci, e dowdc puku powinien by oficer o duym dowiadczeniu frontowym i z dugim staem dowodzenia. Bujewicz nie mia ani dowiadczenia, ani stau, od duszego bowiem czasu siedzia w szkolnictwie. W poowie lutego zakoczylimy drug cz szkolenia bojowego. Egzaminy kontrolne przeprowadzaa komisja w skadzie: major Bujewicz, szef sztabu puku, major Mikaszewicz i szef pilotau. W kilka dni po pomylnie przeprowadzonych egzaminach Bujewicz powiadomi dowdc naszej eskadry, e dziesiciu wyszkolonych pilotw ma si uda do Kuniecka celem odbioru nowych, bojowych samolotw Jak-1. W eskadrze zawrzao. Goubicki starannie czyci mundur, Horodecki podpiewujc wpycha do worka sorty mundurowe, a Kozak martwi si, co zrobi z gitar. Na drugi dzie nastpna ekscytujca wiadomo. Lisiecki oznajmia nam, e z Kuniecka po odebraniu Jakw lecimy na front. Na razie nie wiadomo dokd. Przypuszczamy, e gdzie pod Smolesk, gdzie na zimowych leach kwateruje 1 korpus.

Nazajutrz w Grigoriewskiem lduje transportowy Douglas. Mamy nim lecie do Kuniecka. Zmarznita zaoga idzie na gorc herbat do stowki, obsuga techniczna uzupenia paliwo, a nasza szczliwa dziesitka szykuje si do podry. Ubrani w peny ekwipunek lotniczy, w futrzane buty, spodnie i kurtki, ze spadochronami pod pach i maymi workami zawierajcymi osobiste rzeczy, adujemy si do przepacistego kaduba transportowca. Naturalnie my, myliwcy, patrzymy z gry i nieco protekcjonalnie na duy, niezgrabny i powolny samolot transportowy. Gdzie mu tam do naszych Jakw! No c, bylimy wwczas modymi i niedowiadczonymi lotnikami. Nie zdawalimy sobie sprawy, jak rol w nowoczesnej wojnie odgrywa lotnictwo transportowe. Nie wiedzielimy, e wwczas ju cay wiat by opasany pajczyn tras lotnictwa transportowego. Niejedna operacja, niejedna bitwa zakoczya si dla sojusznikw pomylnie wanie dziki tym powolnym i niezgrabnym samolotom transportowym. Jednym z takich transportowcw by wanie Douglas DC-2 produkowany w Zwizku Radzieckim na licencji i noszcy tu nazw Li-2. Poczciwe te samoloty, zwane popularnie litkami, dostarczay na front amunicj, bro, dokonyway zrzutw dla oddziaw partyzanckich, woziy rannych. Znalazy si one rwnie na wyposaeniu polskiego lotnictwa transportowego, a potem jeszcze przez dugie lata suyy w naszym lotnictwie komunikacyjnym. Rozlokowalimy si w samolocie na prostych, drewnianych awkach, ustawionych wzdu cian kabiny pasaerskiej. Zaoga, ktrej si spieszyo z powrotem do Kuniecka, zaja miejsca w kabinie pilotw. Zawarczay silniki i ruszylimy na start. Po kilku minutach bylimy w powietrzu, egnajc Grigoriewskoje zwizane z nami na zawsze wspomnieniami tych dni, gdy zdobywalimy tu lotnicze pasy podniebnych rycerzy. Samolot wdrapa si na 1000 metrw. Zanieona ziemia powoli przesuwaa si do tyu samolotu leccego kursem pnocno-wschodnim. W kabinie zrobio si piekielnie zimno. Dla rozgrzewki zaczlimy si boksowa. Nasze wystpy sportowe przerwa technik pokadowy. Wyjrzawszy z kabiny, krzykn: - Uspokjcie si, do jasnej cholery! Pilot nie moe trymerem wyregulowa sterw. Grzecznie zajlimy miejsca na aweczkach. - To ci dopiero statek powietrzny - zauway Horodecki. - Nawet na pokadzie nie mona pospacerowa. Po trzech godzinach lotu dobrnlimy do Saratowa nad Wog. Dalej na poudnie by Stalingrad. Tam to wanie rok temu Niemcy otrzymali przesawne lanie. Ruin Stalingradu nie zobaczylimy, tak samo jak i miasta Saratowa. Po krtkim postoju i uzupenieniu paliwa wystartowalimy do Kuniecka. Po godzinnym locie nasz transportowiec dotkn koami zanieonej powierzchni lotniska. W Kuniecku bazowa lotniczy puk zapasowy. Przysyano do niego z fabryk wszystkie typy samolotw, a puk z kolei wysya je do jednostek bojowych. Na lotnisku stay dugie szeregi Jakw, peszek3, Po-2, litek i innych nie znanych nam typw. Tylko bra i wybiera. Lisiecki zameldowa

Peszka - samolot bombowy Pe-2, konstrukcji Petlakowa.

si dowdcy puku, upominajc si o samoloty przeznaczone dla 1 polskiej eskadry myliwskiej. Pukownik rozemia si: Nie tak szybko, towarzysze. Samoloty dostaniecie. Na pewno dostaniecie. Pikne, nowe Jaki, jak z obrazka. Najpierw jednak musicie pj na odpoczynek. - Jaki odpoczynek, towarzyszu pukowniku? My chcemy i na front. - Pjdziecie, towarzysze. Pjdziecie. Przed odejciem na front musicie jednak odpocz i nabra kondycji. Takie tu s przepisy. Daj wam skierowanie do domu wypoczynkowego. Pojedziecie tam samochodem, ktry ju na was czeka. Tak si zacza nasza frontowa suba. Kunieck to niewielkie miasto okrgowe, liczce okoo 50 tysicy mieszkacw, pooone nad rzek Trujew. Istniay tam wwczas due zakady przemysu skrzanego i ceramicznego, a ponadto wielki orodek wypoczynkowo-kondycyjny dla lotnikw. Kierowano tam lotnikw po dugim pobycie na froncie. Prawdopodobnie nasz okres szkolenia potraktowano na rwni z frontow sub. Otrzymalimy skierowanie do najlepszego domu wypoczynkowego, przeznaczonego w zasadzie dla Bohaterw Zwizku Radzieckiego. Czym si kierowano, dajc nam ten zaszczytny przydzia, nie wiem do dzi. Bardzo to nas speszyo. Jak si bdziemy czuli w towarzystwie starych, wysuonych wyg frontowych, my, prawdziwe todzioby? Przypuszczalimy, e bd nas traktowali z gry, nieco protekcjonalnie, jednak nasi starsi, dowiadczeni, odznaczeni wieloma orderami koledzy powitali nas niesychanie serdecznie. Omal e si licytowali w uprzejmociach w stosunku do drogich polskich towarzyszy. Ba, wiadomo o pobycie polskich lotnikw dotara nawet do miasta. Przekonalimy si o tym, gdy ktrego dnia wybralimy si na przedstawienie teatru objazdowego. Niestety, gdy zjawilimy si w foyer, byo ju 15 minut po godzinie, o ktrej mia si rozpocz spektakl. Postanowilimy poczeka wic na przerw. Ku naszemu zdumieniu bileter zaprosi nas do wntrza. Okazao si, e przedstawienie si jeszcze nie zaczo, czekano bowiem na nas. Przed kurtyn Wyszed jeden z aktorw i zwracajc si do publicznoci powiedzia: - Przepraszamy za spnienie, ale gocimy dzi w naszym teatrze drogich polskich lotnikw pierwszej polskiej eskadry w ZSRR. Widownia powitaa nas rzsistymi oklaskami. Pobyt w domu wczasowym dobiega koca. Porucznik Lisiecki ponownie zgosi si do dowdcy puku zapasowego, dopominajc si o samoloty. Pukownik by wyranie zakopotany. - Towarzysze, nie mog wam da samolotw. Otrzymaem wanie polecenie odesania was do miejscowoci Grigoriewskoje. Zdziwio nas to i zaskoczyo. Ale rozkaz jest rozkazem. Zaadowano nas do samolotu transportowego i odlecielimy do swego puku. Na -lotnisku powita nas nowy dowdca, podpukownik Iwan Tadykin. Tadykina trafnie i waciwie scharakteryzowa w swych wspomnieniach jego najbliszy wsppracownik, Medard Konieczny: Tadykin reprezentowa sob siln indywidualno, ponadto, w przeciwiestwie do wielu oficerw lotnictwa, z ktrymi si dotychczas spotykaem, mia bardzo szerokie zainteresowania. Zaraz po

obudzeniu si o wicie nastawia radio i wysuchiwa komunikatw oraz wiadomoci, komentujc je na swj sposb, przewanie bardzo trafnie. Codziennie wertowa pras, a w jego bagau osobistym znajdowaa si spora biblioteczka, rzecz osobliwa jak na polowe warunki. W stosunku do podwadnych by rwnie wymagajcy. Jego zdaniem, oficer musia interesowa si wszystkim, co si dzieje wok niego, i zna perfekt swj fach... Od dowdcy jednostki wymaga si wielu rzeczy, midzy innymi taktu. Szczeglnie takt jest potrzebny, gdy dowodzi si jednostk zoon z onierzy obcej narodowoci. Mia go wanie Tadykin, oficer pilot, wychowany w twardej, frontowej szkole. Tadykin nie by z pochodzenia Polakiem ani nie mia polskich koligacji rodzinnych, a mimo to wietnie wczuwa si w nasz temperament narodowy i nasz narodow mentalno... Objcie stanowiska dowdcy puku przez Tadykina pocigno za sob zmiany personalne i organizacyjne. Dotychczasowy zastpca dowdcy puku do spraw polityczno-wychowawczych, kapitan J. Welker, zosta przeniesiony do dowdztwa korpusu. Welker funkcj sw peni od jesieni 1943 roku. By to dowiadczony oficer o szerokich horyzontach umysowych. Bra udzia w wojnie domowej w Hiszpanii, walczc pod dowdztwem generaa wierczewskiego. Nasze kontakty z Welkerem nie zostay zerwane. W dowdztwie korpusu zajmowa si on rekrutacj ochotnikw do lotnictwa i z tego tytuu nieraz zjawia si w naszej jednostce. Zwolnione po Welkerze stanowisko zastpcy dowdcy puku do spraw polityczno-wychowawczych obj -porucznik pilot Medard Konieczny. Konieczny by czowiekiem pogodnym, wesoym i bardzo koleeskim, tote cieszy si ogln sympati. Zalicza si on do najstarszych pilotw puku. Szko pilotau skoczy jeszcze w 1927 roku. Przez dugie lata peni funkcj instruktora w Dblinie. Lata w sposb nieco odmienny od naszego. Pocztkowo sdzilimy, e jest zmanierowany, pniej jednak doszlimy do wniosku, e po latach suby w lotnictwie nabra on wasnego stylu. Konieczny z racji swego stanowiska nigdy nie unika latania. Przeciwnie, kryy po puku pogoski, e mia on na ten temat kontrowersj z Tadykinem, ktry uwaa, e jego zastpca do spraw politycznowychowawczych za duo przebywa w powietrzu kosztem pracy wychowawczej. Tadykin przyj nas po powrocie z Kuniecka na drugi czy trzeci dzie i odby z nami dusz rozmow. Zapozna si z przebiegiem szkolenia 1 eskadry, kolejno sprawdzi ksiki lotw, stopnie i uwagi instruktorw, a na kocu powiedzia: - Z Kuniecka cignito was na moj interwencj. Zrobio si nam nieprzyjemnie. Czyby nowy dowdca puku uwaa nasz 1 eskadr za sabo wyszkolon? Moe chce nas posa na duble? I to moe na Ut-2? Nastroszylimy si wzburzeni, Tadykin wyczyta zapewne to wzburzenie w naszych oczach. Umiechajc si wyjani: - Wiem, e wolelibycie by na froncie. Rozumiem was jako pilot i myliwiec. Ale moim zdaniem nie ma sensu wysyanie na front pojedynczej eskadry. Wywoaoby to dezorganizacj w puku. Chc wyprowadzi na front cay polski puk myliwski. Przedstawiem t spraw osobicie dowdcy korpusu, generaowi Berlingowi. Zgodzi si z moim stanowiskiem i dlatego jestecie z powrotem w miejscowoci Grigoriewskoje. Wiem, e szkolenie drugiej i trzeciej eskadry jest mocno opnione w stosunku do pierwszej. Robi jednake wszystko, aby szkolenie przyspieszy. A wam nie pozostaje

nie innego, jak czeka i trenowa. Pamitajcie, e obowizuje nas zasada: Wicej potu na wiczeniach, mniej krwi w boju - zakoczy Tadykin. Istotnie, nowy dowdca puku zabra si energicznie do odrabiania zalegoci w szkoleniu 2 i 3 eskadry. Dla usprawnienia szkolenia podporzdkowa sobie oddzia szkolno-treningowy i 648 batalion obsugi lotniskowej. Dotychczas jednostki te nie podlegay dowdcy puku co si odbijao ujemnie na caoksztacie szkolenia. Major Wicherkiewicz nie mg sobie pozwoli na tego rodzaju zmian organizacyjn, mg natomiast to zrobi dowiadczony pilot frontowy, dugoletni dowdca puku, podpukownik Tadykin. Nadesza wczesna wiosna i towarzyszca jej gwatowna odwil. Trawiasta nawierzchnia lotniska w Grigoriewskiem i pomocniczego lotniska w ytowie tak rozmoka, e samoloty nie mogy z nich korzysta. Aby nie hamowa szkolenia, wadze radzieckie przydzieliy naszemu pukowi lotnisko Woosowo, lece w pobliu Moskwy. Lotnisko to miao dugie i szerokie betonowe drogi startowe, nic wic nie stao na przeszkodzie w prowadzeniu intensywnego szkolenia. 2 i 3 eskadra, przerabiajce w tym czasie program szkolenia na Jakach, przeniosy si do Woosowa. Natomiast piloci 1 eskadry trenowali czciowo w Grigoriewskiem, a czciowo w Woosowie. Instruktorw do naszej eskadry ju nie przydzielono. Byli oni potrzebni w dwch pozostaych, intensywnie szkolcych si eskadrach. Treningi w 1 eskadrze miay si odbywa pod kierownictwem porucznika Lisieckiego. Miaem lekk trem, gdy po z gr miesicznej przerwie zajem miejsce w kabinie pilota. Miesiczna przerwa dla modego pilota to okres do dugi. Okazao si jednak, e trema bya zbyteczna. Nic nie zapomniaem z nabytych umiejtnoci lotniczych. Wprawnie wystartowaem, pokrciem si w strefie, wyldowaem i znw wystartowaem. Lisiecki na polecenie dowdcy puku poleci wiczy nam walk powietrzn. Do walki zaprosiem Rysia Horodeckiego. Walk mamy stoczy na wysokoci powyej 2000 metrw. Po niebie kbi si gry cumulusw. Meteorolodzy okrelaj ich podstaw na 2500 metrw. Widzialno bardzo dobra. Szybko pniemy si w gr. Ju na 2000 metrw li mnie biae oboki. Ziemia te jest biaa. Gdzieniegdzie tylko wyrastaj spod niegu, jak grzyby z mchu, dachy domw, czerniej kreski drg. Zupenie niewidoczne s rzeki i strumienie. Samolot Rysia kry na tej samej wysokoci, oddalony ode mnie o 2 km. Kieruj si w jego stron. Rysio to zauwaa i przyjmuje kurs na mnie. Lecimy na siebie z olbrzymi prdkoci. Jak Rysia ronie z sekundy na sekund. Mijamy si jak dwa pociski. cigam drek sterowy, daj peny gaz, cign w gr, liczc na uzyskanie przewagi wysokoci. Chc wykona przewrt i wej Rysiowi na ogon. Jeeli mi si to uda, bd uznany za zwycizc, jeeli zrobi to Rysio, jemu przypadnie laur zwycizcy. Szukam przeciwnika w lusterku. Jest! Robi to samo co ja. Pnie si w gr. Na 2800 metrach samolot, idc omal e pionowo w gr, zaczyna wytraca prdko. Wyrwnuj go, redukujc nieco gaz. Rozgldam si po niebie. Rysio jest na tej samej wysokoci. Nic dziwnego, rzdz nami te same prawa aerodynamiki. Uwijamy si midzy grami cumulusw, zastanawiajc si, jak wej przeciwnikowi na ogon. Przed nosem samolotu wyrasta potna chmurzysta gra. Bez chwili namysu wchodz w ni. Lec p minuty bez widocznoci. Zanika poczucie ruchu. Wydaje si, e samolot stoi w szarobiaej otulinie o jego ruchu i pooeniu mwi jedynie przyrzdy, j prdkociomierz i sztuczny horyzont. Wyskakuj z chmur. Wraca poczucie ruchu. Gdzie jest

Horodecki? - Rozgldam si i widz, e popeniem bd. Rysio wykorzysta te p minuty mego lotu w chmurach, wyskoczy wiec w gr i w tej chwili kry nade mn wyej o 500 metrw. Ma wic przewag wysokoci, a to oznacza p zwycistwa. Musz zaraz naprawi swj bd. Horodecki leci rwnolegle do mnie, aby wic wej na ogon, powinien wykona jaki manewr. Musz wykorzysta te kilkanacie sekund. Przymykam gaz, krzyuj stery. Samolot przewraca si przez skrzydo i wchodzi w korkocig. Ziemia obraca si niczym karuzela, piasta miga wwidrowuje; si w widoczn w dole kp przykrytego niegiem lasu. Wysokociomierz wskazuje 2000 metrw. Wyprowadzam Jaka z korkocigu, idzie on teraz pionowo do ziemi. Szukam przeciwnika. Jest daleko ode mnie, usiuje wej na ogon pionowo leccej maszyny. Przed samolotem, wyrasta chmura. Musz j wykorzysta. Wpadam w mg, cigajc jednoczenie drek na siebie. Sia odrodkowa wgniata mnie w fotel. W oczach robi si ciemno. Rozpdzony Jak przebija cienk chmur i posuszny woli pilota zadziera nos w gr. Daj peny gaz. Maszyna, wyjc silnikiem na penej mocy, wiec wali w gr. Znw przebijam chmury, tym razem od dou w gr. Wyskakuj nad chmury. Z boku, z lewej strony widz idcego pionowo do -ziemi Horodeckiego. W cigu dwch sekund mam nad nim 500 metrw przewagi wysokoci. Teraz tylko nie zgubi przeciwnika. Przewracam samolot pptl na plecy. Ziemi mam pod sob. Na jej tle widz Horodeckigo szukajcego mnie pod chmur. Wykonuj drug powk ptli. Lec jak kamie w d. W cigu 3-4 sekund wchodz na ogon Jaka Horodeckiego. Zwyciam. Krymy jaki czas w powietrzu, po czym idziemy do ldowania. Siadamy ostronie na mokrym niegu. Nadchodzi odwil. Za kilka dni lotnisko nie bdzie si nadawao do startu. -No co, dostae w kuper? - pytam Horodeckiego. - Dostaem. Ale w nastpnej walce to ja ciebie spruj. Spruj, jakem Rysio Horodecki. Widziaem, jak szede korkocigiem do ziemi. Pniej nagle mi znikne. Po prostu na tle biaej ziemi nie zauwayem chmury. Nie zauwayem, jak w ni wszede i jak z niej wyskoczye. Lataem nad chmur. Szukaem ciebie, a ty w tym czasie wlaze mi na ogon. To s wanie cechy powietrznej walki. Szybko i zmienno sytuacji. Nie ma tu czasu na taktyczne rozwaania, na analizowanie moliwoci wasnych i przeciwnika. O zwycistwie lub porace decyduj sekundy lub nawet uamki sekund. Myliby si jednak kto sdzc, e ycie pilota myliwskiego na froncie polega tylko na toczeniu walk powietrznych, zestrzeliwaniu nieprzyjacielskich samolotw, wpisywaniu na swoje konto zwycistw, a w przerwach midzy lotami popijaniu w kasynie. Istotnie, tak to przedstawiao si w okresie midzywojennym w literaturze i filmie. Walki powietrzne opisywano jako pojedynki prowadzone metod redniowiecznych bdnych rycerzy. Nazwiska myliwskich asw I wojny wiatowej Guynemera, Foncka, Richthofena byy gone na caym wiecie, tak jak w 1943 roku byy znane nazwiska podniebnych asw: Pokryszkina, Koeduba, Badera. Nie znano tylko nazwisk polskich asw z Zachodu, nazwiska te bowiem ukrywano przed Niemcami w obawie represji w stosunku do rodzin w okupowanym kraju. Wyczyny asw II wojny wiatowej przecitny obywatel mierzy miar I wojny wiatowej. W rzeczywistoci byo inaczej. Lotnictwo zrobio olbrzymi postp techniczny i organizacyjny - zmieniy si taktyczne i operacyjne zasady jego uycia. Zadaniem lotnictwa myliwskiego wbrew pozorom nie byo wycznie zestrzeliwanie nieprzyjacielskich samolotw. Mona oglnie powiedzie, e lotnictwo myliwskie II wojny wiatowej miao dwa zadania, obron obszaru krajowego i dziaania frontowe nad obszarem nieprzyjaciela.

1 Puk Lotnictwa Myliwskiego Warszawa wchodzi w skad Armii Polskiej w ZSRR. Czekay wic nas zadania drugiego typu. Armia przebazowaa si na poudnie, spodziewalimy si wic i my, e gdy puk osignie gotowo bojow, przebazujemy si w jej rejon. W cigu marca do puku kolejno grupami nadchodziy samoloty bojowe. Ogem otrzymalimy ich czterdzieci. Byy to nowiutkie, prosto z fabryk nadsyane Jaki-1. Samoloty byy uzbrojone i miay pene bojowe wyposaenie. Lniy czystoci i pachniay wieym lakierem. Jeden z nich zwraca specjalnie uwag. Na jego kadubie widnia napis w jzyku rosyjskim: Dar profesora Wolfa Messinga dla polskich lotnikw w ZSRR. Czym si kierowa profesor Messing, ofiarowujc nam ten samolot - nie wiem. W kadym razie wiadczyo to o popularnoci i sympatii, jak wzbudzalimy w spoeczestwie radzieckim. Samoloty te naleao podda drobnym kosmetycznym zabiegom. Zgodnie z umow polsko-radzieck samoloty polskiego lotnictwa w ZSRR miay mie rozpoznawcze znaki radzieckie, tj. czerwone gwiazdy z t obwdk, a po obu stronach przedniej czci kaduba polskie biao-czerwone szachownice4. Na maszynach nadsyanych do Grigoriewskiego szachownic nie byo, naleao wic je wymalowa, podobnie jak i numery samolotw na kadubach. Poszczeglne nasze eskadry nie uyway oznak (jak to miao miejsce w polskim lotnictwie przedwojennym), kada natomiast eskadra miaa swj kolor, ktrym malowano osony piast migie. 2 eskadra otrzymaa kolor biay, 3 - niebieski, a nam przypad kolor ty. Po wykonaniu tych zabiegw kosmetycznych i oblataniu nowych maszyn i nastpia jedna z najwaniejszych czynnoci: przydzia samolotw pilotom i naziemnej obsudze technicznej. Otrzymaem samolot oznaczony numerem 4, ktry obsugiwa kapral Piotr Mandziuk. Od tego dnia moja czwrka, mechanik i ja tworzylimy najmniejsz komrk lotnicz. Czekaa nas wsplna praca i wsplny wysiek na froncie. Na nic si nie zdadz umiejtnoci pilota, jeeli nie bdzie sprawny jego samolot, a to zaley od rzetelnej, uczciwej, cikiej, a przy tym mao efektownej pracy mechanika. Sukcesy lotnictwa na froncie mierzy si iloci wylatanych godzin, zrzuconych bomb, liczb zestrzelonych samolotw. Nie mierzy si natomiast iloci godzin przepracowanych przez mechanikw, nieraz w bardzo cikich warunkach. Na mrozie lub pod nawa bomb. Byem pewien, e mj mechanik nie zawiedzie, e dziki niemu bd mg wykona kade postawione mi zadanie. A jeeli w puku bdzie 40 takich komrek, to oczywicie puk wykona naleycie swoje zadanie. Wbrew oglnemu przekonaniu samolot nie jest rwny samolotowi. Pomimo e s wykonane w jednej wytwrni, nawet w jednej serii produkcyjnej, rni si midzy sob, s do pewnego stopnia indywidualnociami. Starzy eglarze twierdzili pono, e aglowce maj dusz ukryt midzy rejami, aglami i linami. Nie syszaem, aby starzy lotnicy twierdzili, e samoloty maj dusz. Ale faktem jest, e maj one charakter; Niektre s posuszne woli pilota, wszystko w nich gra, a pilot nigdy nie ma z nimi kopotu.
4

Ten sposb znakowania przyjty by we wszystkich lotnictwach pastw okupowanych, wchodzcych w skad si powietrznych wielkich mocarstw. Na przykad samoloty polskiego lotnictwa w Wielkiej Brytanii miay znaki rozpoznawcze angielskie, a na kadubach polskie szachownice. Chodzio tu o ograniczenie liczby znakw rozpoznawczych celem zmniejszenia moliwoci nieporozumie w powietrzu.

Inne s krnbrne. Jeeli pilot nie opanuje krnbrnego charakteru samolotu i nie podporzdkuje go sobie, moe to si skoczy katastrof. Charakterystyczne jest, e pilot nigdy gono nie narzeka na swj samolot. Co najwyej wyala si przed mechanikami, e maszyna nie wyciga waciwej prdkoci, e niechtnie wchodzi w skrty, e le sucha sterw. Ale gono tego nie wypowie. Oficjalnie jego samolot jest najlepszy w eskadrze, ba! nawet w puku. W myl tej zasady i moja czwrka, na ktrej odbyem ca kampani, bya najlepszym samolotem. 16 maja zostao zakoczone szkolenie 2 i 3 eskadry. Egzaminy, ktre odbyy si 24 maja, zdao 6 oficerw i 9 podchorych. 28 maja odbya si w puku druga promocja oficerska. Miaa ona bardziej uroczysty przebieg. Przyby na ni wiceprzewodniczcy ZPP Andrzej Witos, ktry po przegldzie puku przez generaa Pturzyckiego wygosi dusz przemow, zapowiadajc rychy powrt do wyzwolonej ojczyzny. Podchorych promowa genera Pturzycki. Fakt promowania te mia swoj wymow. My, oficerowie 1 eskadry, podkrelalimy, e nas promowa genera wierczewski, legendarny genera Walter, bohater wojny hiszpaskiej. Jednoczenie z zakoczeniem szkolenia pilotw zakoczyo si szkolenie personelu technicznego. W kocu maja puk dysponowa 40 pilotami bojowymi i penym stanem personelu technicznego.

W Gostomlu
Po ostatecznym ustaleniu skadu osobowego puku podpukownik Tadykin zameldowa dowdcy Armii Polskiej o gotowoci bojowej jednostki. Natychmiast po tym meldunku nadszed rozkaz ze Sztabu Generalnego Armii Radzieckiej polecajcy przebazowanie puku na lotnisko Gostomel koo Kijowa. - Po dziesiciu miesicach twardej i cikiej szkoy mamy opuci gocinne Grigoriewskoje jako wyszkolona, penowartociowa jednostka lotnicza. Niestety, w Grigoriewskiem pozostawiamy na zawsze tych, ktrym mier lotnika przecia mode ycie: pierwszego dowdc naszej pierwszej eskadry majora pilota Czesawa Kozowskiego, ktry zgin -z podporucznikiem Korowinem dnia 10 sierpnia 1943 r.; podchorego Jerzego Czernego, ktry zgin 22 padziernika 1943 r. w czasie lotu szkolnego na samolocie Jak-7; instruktora podporucznika Bondara i podchorego Boykowskiego oraz instruktora podporucznika Gawryowa, ktrzy zginli w listopadzie 1943 r. na lotnisku ytowo. Ci towarzysze nie bd ju walczy razem z nami przeciwko hitlerowcom... Gorczkowo zdajemy podrczniki, pomoce naukowe i niektre sorty mundurowe. Ze sob zabieramy tylko niezbdne drobiazgi potrzebne pilotowi na froncie.

Przypuszczamy bowiem, e nasz pobyt w Gostomlu bdzie bardzo krtki. Dochodziy nas bp wiem pogoski, e Armia Polska koncentruje, si gdzie na Ukrainie i e zaraz po doczeniu do niej najkrtsz drog pomaszerujemy razem do Polski. W pierwszych dniach czerwca otrzymalimy wytyczne do przebazowania puku. Samoloty bojowe maj przelecie do Gostomla tras: Grigoriewskoje - Orze - Priuki. Personel techniczny uda si tam czciowo samolotami transportowymi, a czciowo pojedzie kolej. W Grigoriewskiem pozostaje na razie batalion obsugi lotnisk, oraz samoloty szkolno-treningowe. Oddzia szkolno-treningowy zosta rozwizany, a jego personel przeszed do eskadr bojowych bd te zosta skierowany do innych szk lotniczych. Kady z pilotw ma obowizek opracowa tras przelotu. Poszy w ruch suwaki, i owki. Trasa liczy okoo 1000 km. Dla szybkich Jakw nie jest to wiele, okoo dwch i p godziny lotu. By to dla nas jednak pierwszy powaniejszy przelotw dodatku caym pukiem. Na wszelki wypadek przydzielono nam przewodnika w postaci samolotu bombowego Pe-2. Troch to drani nasz ambicj. Ostatecznie jestemy wyszkolonymi pilotami, znamy si na nawigacji, a kady z pilotw musi przedstawi nawigatorowi puku, majorowi Kisielewowi, szczegowo opracowany plan lotu. Start do Gostomla wyznaczono ha dzie 6 czerwca 1944 roku. Tego dnia o wicie wyldowali w Normandii Anglosasi, otwierajc dawno obiecany drugi front. Niektrzy obawiaj si, e wypadki wojenne mog potoczy si tak szybko, e nie zdymy na generaln rozpraw z Hitlerem. Mechanicy od rana krztaj si przy maszynach. Starannie przegldaj silniki, sprawdzaj wszystkie instalacje i urzdzenia, przecieraj szyby, usuwaj z kabin nie istniejce miecie. Wreszcie zapuszczaj i podgrzewaj silniki. Dzie jest pochmurny. Widzialno nienadzwyczajna. W czasie przelotu bdziemy mieli boczny wiatr. Mamy lecie w trzech grupach eskadrami: pierwsza, druga, trzecia. Na czele nasz przewodnik i klucz dowdztwa puku. Odlego midzy eskadrami okoo 200 metrw. Ostatnia krtka odprawa i rozchodzimy si do maszyn. Zakadam spadochron, siadam w kabinie, zapinam pasy i zamykam oson. Zapuszczam silnik. migo obraca si na maych obrotach. Peszka i klucz Tadykina kouj na start. Po chwili s w powietrzu. Rusza ustawiony na prawym skrzydle eskadry Jak Lisieckiego, za nim reszta samolotw eskadry. Na starcie ustawiamy si pod wiatr. Startowy macha chorgiewk. Zwalniam hamulce i powoli przesuwam dwigni gazu do przodu. Odrywam si od ziemi i cign w gr. Ju caa 1 eskadra jest w powietrzu. Okramy lotnisko. Przez kilka sekund przygldam si miejscowoci Grigorjewskoje, gdzie nabyem pierwszych lotniczych wiadomoci. Sdziem, e ju nigdy jej nie zobacz. Tak si jednak zoyo, e za dwa tygodnie znw tam gociem. Na wysokoci 1000 metrw bierzemy kurs na Orze. Zgodnie z prognoz meteorologiczn chmury wisz na wysokoci okoo 1500 metrw. Widzialno do saba. Lecimy nad paskim terenem usianym nielicznymi miejscowociami. Orientacja jest do trudna. Lisiecki daje rozkaz rozlunienia szyku. Przyjmujemy w kluczach odstpy po 50 metrw. Przed sob widzimy klucz dowdztwa puku i prowadzcy nas bombowiec. Bez sensacji dolatujemy do Ora. Na lotnisku panuje duy ruch. Nieustannie lduj i startuj samoloty lecce z pukw zapasowych na front i z frontu do baz remontowych. Musimy odczeka kilka minut w powietrzu. Wreszcie dostajemy zezwolenie na ldowanie. Samoloty siadaj po kolei. Po nas lduje 2 i 3 eskadra. W Orle mamy

uzupeni zapas benzyny i bez zwoki startowa do Priuk. Podjeda cysterna, pobranie paliwa przebiega sprawnie i szybko. Dorczony podpukownikowi Tadykinowi komunikat meteorologiczny przewiduje obnienie podstawy chmur do 1000 metrw i zmniejszenie widzialnoci do 3-4 km. Zapowiada si wic do trudny przelot. Tadykin rozkazuje natychmiast po starcie cieni szyk. Ale komendant lotniska przynagla nas do odlotu. 40 samolotw, ktre mu dosownie spady z nieba, nie uatwiay pracy na zatoczonym lotnisku. Zapuszczamy silniki i wleczemy si na start. W ostatniej chwili zatrzymuj nas. Lotnisko w Priukach ze wzgldu na pogorszenie si warunkw atmosferycznych zostaje zamknite. Nie jestemy tym zachwyceni, a jeszcze mniej komendant lotniska. Rad nierad musi nas zakwaterowa, wyywi i zaopiekowa si naszymi samolotami. Zostajemy skierowani do koszar. O przelocie do Priuk dzi nie ma mowy. Po obiedzie idziemy wic do miasta, pooonego w pobliu lotniska. W Orle ponad rok panoszyli si hitlerowcy. W czasie dziaa wojennych miasto przechodzio kilkakrotnie z rk do rk. Skutki dziaa wojennych widzimy na wasne oczy. Zniszczone domy, wyludnione ulice. Na kolacj udalimy si do restauracji, w ktrej obejrzelimy program artystyczny. Na drugi dzie od rana szykujemy si do lotu. Lotnisko w Priukach jest otwarte, ale pogoda niepewna. Musimy si spieszy. Pomagajc przepracowanym mechanikom, zapuszczamy i podgrzewamy silniki. Koujemy na start i uciekamy do Priuk. Na wysokoci 800 metrw zaczynaj liza nas chmury. Co rusz ktry z samolotw ginie w szarej, wodnistej wacie. Schodzimy na 500 metrw. Po 20 minutach lotu Tadykin wydaje rozkaz powrotu do Ora, Priuki znw zostay zamknite. Komendant lotniska w Orle, jak kady Rosjanin, na pewno w prywatnym yciu by czowiekiem gocinnym, ale wtedy, 7 czerwca, gdy po raz trzeci zwalilimy si mu na gow, nie robi wraenia gospodarza zadowolonego z wizyty nieoczekiwanych goci. Pogoda poprawia si dopiero nazajutrz i ju bez przygd po poudniu ldowalimy w Gostomlu. Pomimo cikich warunkw puk zadanie wykona dobrze. Nikt si nie zgubi, cay czas lecielimy w szyku, nie doszo do adnego wypadku. Nowe lotnisko znajdowao si okoo 20 km na pnocny zachd od Kijowa, w pobliu miejscowoci Gostomel. Jeszcze niedawno staa tu jednostka hitlerowskiej Luftwaffe. W spadku po niej otrzymalimy stoiska na samoloty - ustawilimy tam nasze Jaki. W Gostomlu nie bylimy sami. Przebazowa si tu rwnie drugi polski puk, a mianowicie 2 Puk Nocnych Bombowcw Krakw. Puk ten powsta w Grigoriewskiem 1 kwietnia 1944 roku, wkrtce po przeksztaceniu 1 Korpusu Polskiego w Armi Polsk. Dowdc puku zosta pukownik Jan Smaga, Polak urodzony na Lubelszczynie, od pierwszej wojny wiatowej przebywajcy w ZSRR. Jednostka ta miaa na wyposaeniu samoloty typu Po-2. Dziwna bya kariera tego samolotu. Skonstruowany w 1929 roku jako dwumiejscowy samolot szkolny i sportowy, w 25 lat po narodzinach wystpi w roli samolotu bombowego. By to chyba najstarszy samolot bojowy II wojny wiatowej, co nie przeszkadzao, e zadania swe spenia bardzo dobrze. Zadaniem jednostek lotniczych wyposaonych w samoloty Po-2 nie byo, naturalnie, bombardowanie celw pooonych na gbokich tyach nieprzyjaciela. Jego zadania ograniczay si do nocnych bombardowa celw lecych w pobliu frontu. Samoloty nabieray nad wasnym obszarem okoo 2000 metrw wysokoci, po

czym, po zredukowaniu obrotw silnikw do minimum, lotem szybowym nadlatyway nad cel rozpoznawczy w dzie. Samolot Po-2 by bardzo atwy i prosty w pilotau, by on jednoczenie samolotem szkolnym i bojowym. Dlatego te okres szkolenia na nim wynosi zaledwie 2-3 miesice. Do organizujcego si puku nocnych bombowcw zostali skierowani ochotnicy z 3 dywizji piechoty oraz cz personelu z puku Warszawa. Puk Krakw przebazowa si do Gostomla w kilka dni po nas. Grigoriewskoje leao na dalekich tyach, wojn znalimy zasadniczo jedynie z komunikatw radiowych i prasowych. Wiosn 1944 roku front przebiega w odlegoci niespena 300 km od Kijowa. Zagroenie ze strony niemieckiego lotnictwa byo wic zupenie realne, tym bardziej e Kijw stanowi wany wze drogowo-kolejowy, a przeprawy na Dnieprze miay due znaczenie operacyjne. Caego wic obszaru miasta broniy liczne baterie przeciwlotnicze oraz patrolujce od czasu do czasu myliwce. W obu naszych pukach lotniczych rwnie obowizyway cise zarzdzenia opl. Midzy innymi naleao starannie maskowa sprzt. Z tego te powodu przydzielono nam kwatery w wiejskich chaupach w sporej odlegoci od lotniska. Panowao oglne przekonanie, e pobyt w Gostomlu nie potrwa duej ni 2 lub 3 tygodnie. Tymczasem po kilku dniach Lisiecki oznajmi nam, e 2 i 3 eskadra musz przej jeszcze szko ognia jako uzupenienie programu, ktrego nie zdyy wykona w Gri goriewskiem. W pobliu lotniska rozciga si duy poligon wyposaony we wszelkiego rodzaju makiety pozorujce rne cele, a do strzela powietrznych miano uywa holowanego rkawa. Poniewa nasza 1 eskadra miaa za sob przerobion pen szko ognia, nie pozostawao nam nic innego, jak czeka, a nasi koledzy uzupeni braki, i trenowa w wolnym czasie. W puku bya grupa nadetatowych pilotw, ktrzy nie przeszli penego przeszkolenia. Tworzyli oni co w rodzaju eskadry zapasowej, majcej uzupenia straty puku w czasie dziaa wojennych. Dowdca puku zdecydowa, e naley pobyt w Gostomlu wykorzysta na doszkolenie tych pilotw. Ale do tego byy potrzebne samoloty szkolne i szkolno-treningowe, ktre zostay w Grigoriewskiem. Po porozumieniu si z wadzami nadrzdnymi Tadykin uzyska zgod na cignicie tych samolotw do Gostomla. Miaa je sprowadzi 7-osobowa grupa pilotw 1 eskadry. 19 czerwca na pokadzie samolotu transportowego polecielimy do Grigoriewskiego. Tym razem trasa wioda przez Konotop. Bya to trasa nieco dusza, uwzgldniajc za ma prdko transportowca, spodziewalimy si, e w Grigoriewskiem wyldujemy w godzinach wieczornych, a do Gostomla wrcimy dnia nastpnego. Dzie by soneczny, wia saby wiaterek, samolot bez wstrzsw i rzucania majestatycznie sun w powietrznym oceanie. Byo tak spokojnie, e a nudno. Mina jedna, potem druga godzina lotu... i wreszcie zaczo si co dzia. Najpierw zatrzs lewy silnik. Mechanik pokadowy zaraz to zauway. Da pene cinienie adowania przedmuchujc go. Silnik si uspokoi. Ale nie na dugo. Po pgodzinie znw zacz trz. Tym razem zabieg przedmuchiwania nie da rezultatu. Silnik swawoli dalej, a po 15 minutach zacz wyrzuca olej. Szeroka rzeka czarnej mazi, porywana przez powietrze, pyna po pacie. Wiedzielimy, czym to grozi. Silnik pozbawiony oleju moe si zatrze, a nawet zapali. A silnika na Li-2 zatrzyma w locie nie mona, migo bowiem nie ustawia si w tzw. chorgiewk i, pomimo i wyczyy si iskrowniki oraz

dopyw paliwa, bdzie si ono obracao niczym migo wiatraka. Jeeli wic nie ma w pobliu lotniska, naley ldowa -gdziekolwiek. Tego te pewnie zdania by pilot naszego transportowca. Otworzyy si bowiem drzwi kabiny zaogi i ukaza si w nich technik pokadowy, woajc: - Rebiata! Uwaajcie! Czeka nas przymusowe ldowanie. Zatrzasn drzwi i znikn w kabinie. Na przymusowe ldowanie kady pilot musi by zawsze przygotowany. W tym jednak wypadku bylimy przeraeni. W kabinie transportowca nie byo ani pasw ochronnych, ani uchwytw do trzymania si na wypadek przymusowego ldowania. Co wobec tego ma znaczy wezwanie mechanika: uwaajcie! Na co mamy uwaa? Kto poradzi, aby si pooy na pododze kabiny.. - Nie wygupiaj si! - wymia go Horodecki. Lecielimy na wysokoci 1000 metrw nad paskim jak st terenem. Samolot szed ju w d, szybko zbliajc si do ziemi. Nie wiedzielimy, czy pilot bdzie ldowa na podwoziu, czy te na brzuchu. Uchyliem nieco drzwi kabiny i zobaczyem ustawion w dolnym pooeniu dwigni podwozia, co wskazywao, e koa s wysunite. Na wprost, w odlegoci kilku kilometrw, rozcigao si due, rwne pole. Tam pewnie pilot chcia posadzi nasz transportowiec. Podchodzi z maej wysokoci, cignc na jednym silniku. Pole z wysokoci kilkuset metrw wygldao rzeczywicie rwne jak st. Nie wykluczao to jednak, e moe si na nim znajdowa niewidoczny rw lub d. Na szczcie nic takiego nie byo. Docignlimy do pola i samolot usiad gadko jak na lotnisku. Tak si odbyo moje pierwsze przymusowe ldowanie. Podkoowalimy w stron widocznych zabudowa kochozu. W kochozie, jak to w kochozie, ugocili nas i zaog obiadem, ale silnika nie byli w stanie naprawi. Zaoga Li-2 wezwie pomoc techniczn i bdzie czekaa. A my? Nie moemy marnowa czasu. Po naradzie doszlimy do wniosku, e do Grigoriewskiego pojedziemy kolej. Z kochozu do najbliszej stacji byo ponad 30 wiorst. Zaadowano nas i nasz ekwipunek na przyczep z traktorem i ruszylimy w dalsz drog. Do stacji jechao si najpierw polnym traktem, a potem niezbyt dobr szos. Stacja kolejowa te nie przedstawiaa si imponujco. Taka maa stacyjka na drugorzdnej linii; Stary kolejarz, penicy obowizki zawiadowcy, kasjera i bagaowego, nie mia pojcia, jak mona dojecha do Grigoriewskiego. - Pojedziemy do Riazania, a stamtd okazyjnym samochodem dalej - zadecydowalimy. Najbliszy pocig mia nadej za dwie godziny, przyby za dopiero po przeszo czterech. Po wielu przesiadkach w godzinach popoudniowych dobrnlimy do Riazania. Wyszlimy na szos prowadzc do Moskwy i tam usiowalimy zatrzyma jak ciarwk. Po duszym czasie zlitowa si nad nami kierowca wojskowego ZiS-a. - Wacie na samochd, zabior was. Po dwu godzinach jazdy wysiedlimy pa szosie w pobliu lotniska. Potem dwukilometrowy pieszy spacer i znalelimy si na miejscu, to jest w ziemiance 1 eskadry.

Lotnisko robio dziwne wraenie. Przedtem zawsze panowa tu gwar i duy ruch, wci kryy, ldoway, startoway i kooway samoloty. Teraz snuli si tu tylko wartownicy pilnujcy resztek naszego majtku. Przy pomocy nielicznej obsugi technicznej przygotowalimy na drugi dzie samoloty i opucilimy tym razem ju na zawsze Grigoriewskoje. Lecielimy w dwch grupach. W pierwszej Jaki, w -drugiej Ut-2. Paliwo uzupenilimy w miejscowoci Konotop. Jaki po kilku godzinach lotu wyldoway pomylnie w Gostomlu, a znacznie pniej po nich Ut-2. W przeciwiestwie do opuszczonej miejscowoci Grigoriewskoje Gostomel ttni yciem duego szkolnego lotniska. Ruch panowa tu przez ca noc. Wyruszali o wicie piloci 2 i 3 eskadry. Jaki wznosiy si w powietrze i leciay nad pobliski poligon. Gdy jedne grupy atakoway z lotu koszcego lub nurkowego cele pozorujce baterie czy te czogi, inne z pasj uganiay si za holowanym rkawem, jakby to by prawdziwy nieprzyjacielski bombowiec. Strzeleckie wyczyny przerywa obiad, w czasie ktrego mechanicy uzupeniali paliwo, po czym Jaki startoway do dalszych wicze. Gdy samoloty z przegrzanymi silnikami ustawiano na stoiskach, a zmczeni piloci udawali si na kolacj, do pracy zabierali si nasi koledzy z 2 puku nocnych bombowcw. U nich ycie byo odwrcone o sto osiemdziesit stopni. Dla nich kolacja bya tym, czym dla nas niadanie. Po kolacji ich mechanicy wycigali ze stoisk samoloty, szykujc je do lotu. Pdzcy normalne ycie czowiek po kolacji idzie do ka, czasem do kina lub do jakiego lokalu rozrywkowego. Nocny pilot natomiast siada do samolotu i wyrusza w powietrze. W Gostomlu do kina, podobnie jak i w Grigoriewskiem, nie uczszczalimy. Nade wszystko chcielimy si wyspa. A tymczasem piloci z puku Krakw robili, co mogli, aby nam do minimum skrci nocny odpoczynek. Dziesitki pociskw (tak nazywalimy samoloty Po-2), niby natrtne muchy, bzyczc silnikami przez ca noc, kryy w pobliu Gostomla. Gdy taki natrt osiga wysoko 1500 metrw, silnik milk. Wiedzielimy, co bdzie dalej. Dwie, trzy minuty ciszy i buch, buch! Dwie detonacje przerywaj nocny spokj. I tak do rana. Po niadaniu, odgrywajcym rol kolacji, nocni piloci id spa. Startuj Jaki. Warkot ich potnych silnikw i ujadanie broni pokadowej spdza z kolei sen z oczu zmczonych kolegw z zag bombowcw. I tak noc w noc, dzie w dzie. Kilka razy do tego duetu wczali si nieproszeni gocie. Kijowski wze drogowo-kolejowy i przeprawy na Dnieprze stanowiy wane obiekty strategiczne. Nic wic dziwnego, e Niemcy usiowali je rozpoznawa i bombardowa. Pojedyncze samoloty rozpoznawcze najczciej zestrzeliwali nasi myliwcy, dziaajcy na przedpolu. Natomiast wyprawom bombowym, eskortowanym przez Focke-Wulfy, parokrotnie udao si dolecie do Kijowa. Jeden z wikszych nalotw odby si w kwietniu, przed naszym przybyciem do Gostomla. Celem niemieckiego ataku bya dua stacja wzowa w Darnicy. Jeszcze kilkakrotnie Niemcy usiowali bombardowa Darnic, silna jednake opl zadawaa im powane straty. Nasze lotnisko na szczcie nie zostao rozpoznane, spokojnie moglimy koczy szkolenie. W czasie wolnym od zaj nci nas Kijw, cudownie pooone miasto nad Dnieprem, pyncym w gbokim jarze. Na jego skarpach stay we wspaniaych ogrodach paacyki dawnych ukraiskich magnatw. Dalej rozcigao si stare miasto z malowniczymi zaukami i uliczkami, pene cerkwi i monastyrw. Stare zabytki, wiadczce o wspaniaej przeszoci bogatego ongi grodu handlowego, zostay wietnie wkomponowane w nowoczesne dzielnice stolicy Ukraiskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.

Kijw ze wzgldu na pooenie i swoje bogactwa niejednokrotnie w historii stanowi podany obiekt dla napastniczych wojsk. Tak byo rwnie w czasie drugiej wojny wiatowej. Zajty przez hitlerowskie wojska jesieni 1941 roku, dwa lata znajdowa si pod niemieck okupacj. lady hitlerowskich rzdw widziao si jeszcze latem 1944 roku. Hitlerowcy zupili muzea i zbiory, wywieli prawie ca pracujc ludno na roboty do Reichu, dwiecie tysicy osb wymordowali W wizieniach i obozach zagady, zdewastowali fabryki i zakady produkcyjne. Tu, w Kijowie, naocznie moglimy si przekona, co znacz dobrodziejstwa hitlerowskiej nowej Europy. Pomimo wojennych ran miasto teraz ttnio yciem. Pracowaa cz fabryk. Dziaay urzdy i instytucje. Otwarte byy restauracje i kina. Wikszo przechodniw na ulicach to starsi mczyni lub dorastajca modzie, ale najbardziej nas interesoway dziewczta. Nie mog powiedzie, abymy rwnie i my nie budzili zainteresowania uroczych kijowianek. Przy kadej sposobnoci namawialimy naszych dowdcw na wycieczk do miasta. Na og zgadzali si na te wypady, wychodzc ze susznego zaoenia, e po wydajnej pracy naley si odpoczynek i rozrywka.

Ostatnie dni na radzieckiej ziemi


Pocztek czerwca 1944 roku przynis wane wydarzenie na Zachodzie - ldowanie aliantw we Francji. W kocu czerwca na froncie wschodnim ruszya potna ofensywa radzieckich wojsk. Ciar dziaa, jak to si mona byo zorientowa z komunikatw, znajdowa si na pnocy. Silne zgrupowania dwch frontw pary w kierunku Warszawy i wczesnych Prus Wschodnich. Po kilku dniach w ruchu by ju cay front od Batyku po. Karpaty. Nie ulegao dla nas wtpliwoci, e ofensywa ta wyzwoli przynajmniej cz polskich obszarw. Kady dzie przynosi wieci o zwycistwach na froncie, codziennie front przesuwa si na zachd. W poowie lipca znajdowa si ju nad polsk granic. Jednoczenie Niemcy zaczli ponosi pierwsze klski na Zachodzie. W czasie tych gorcych i penych napicia dni gruchna wie o przekroczeniu przez wojska radzieckie Bugu, na drugi dzie zosta wyzwolony Chem, a potem nadszed dzie 22 lipca. Bya to pierwsza rocznica powstania naszego puku, a cile biorc: pierwszej eskadry puku. Rok temu nie mielimy ani jednego samolotu, nikt z nas, przybyych owego wieczoru do Grigoriewskiego, nie umia lata nawet na szkolnym szybowcu. A dzi? Po lotach dowdca jednostki zarzdzi zbirk caego puku. Stanlimy w czworoboku w wiczebnych mundurach. Tadykin odebra raport, po czym razem z Koniecznym zaj miejsce w rodku czworoboku. Okazao si, e zbirk zarzdzono z innej przyczyny ni rocznica powstania pierwszej eskadry. - Utworzony w wyzwolonym Lublinie Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego ogosi manifest do narodu, do wszystkich Polakw na caym wiecie - mwi Konieczny. Nastpnie odczyta tre manifestu, ktry wszed do historii pod nazw Manifestu Lipcowego. Suchalimy z zapartym tchem, aby nie uroni ani jednego nawet sowa.

- onierze puku Warszawa! - przemawia dalej Konieczny. - W tym historycznym dniu musimy zadeklarowa wierno idei Manifestu wyraajcego wol caej demokratycznej Polski. Uchwalonej owego dnia rezolucji zostalimy wierni na zawsze. Od momentu wyzwolenia skrawka polskiej ziemi i powstania pierwszej polskiej wadzy ludowej przestalimy by wojskiem emigracyjnym. Stalimy si wojskiem pastwa Wprawdzie czciowo jeszcze okupowanego, ale posiadajcego ju cz wolnego terytorium i rzdzonego przez suwerenn wadz narodow. Wypadki te wskazyway w niezbity sposb, jak suszna bya koncepcja polskiej lewicy, e najkrtsza droga do kraju wiedzie przez front wschodni. W powodzi pomylnych wiadomoci militarnych i politycznych nadesza jedna niezrozumiaa: wybuch powstania warszawskiego. Nie znalimy wwczas kulis tego wydarzenia. Szkolenie naszego puku dobiegao koca, pobyt w Gostomlu liczylimy na dni i godziny. Jak warto bojow przedstawia puk w przededniu powrotu do kraju? Jeeli chodzi o stan techniczny, to jednostka miaa pene wyposaenie zgodnie z etatami. Dysponowalimy samolotami typu Jak-1. W tym czasie byy ju lepsze samoloty typu Jak-9. Samoloty te jednake nie byy na wyposaeniu nawet wszystkich radzieckich jednostek myliwskich. Jaki-9 otrzymalimy na pocztku 1945 roku. Wwczas, latem 1944 roku, bylimy w stosunku do radzieckich pukw latajcych na Jakach-1 o tyle-w korzystniejszej sytuacji, e wszystkie nasze samoloty byy nowe. Doceniano bardzo spraw wyszkolenia; przerobilimy cay program przewidziany w szkoleniu bojowym lotnictwa myliwskiego. Nauczono nas walczy par, kluczem, eskadr i pukiem. Najwiksz wag przykadano do walki kluczem, gdy jak wykazywao dotychczasowe dowiadczenie, zesp czterech samolotw myliwskich w warunkach frontu wschodniego odnosi najwiksze sukcesy. Zasadniczo bylimy w stanie wykonywa wszystkie, zadania przewidziane dla lotnictwa myliwskiego. Mielimy dowiadczonego dowdc puku. Tadykin przez duszy okres przebywa na froncie fiskim, a potem niemieckim, dowodzc ostatnio pukiem myliwskim, Nie brakowao mu wic ani dowiadczenia, ani lotniczej wiedzy. Jego zastpca do spraw pilotau, major Bujewicz, nie by frontowym pilotem, do naszego puku przyszed ze szkolnictwa. Zastpca do spraw politycznowychowawczych, porucznik Konieczny, nie bra udziau w kampanii wrzeniowej, i dowiadczenia frontowego nie mia. Z dowdcw eskadr tylko dowdca 2 eskadry, porucznik Gaszyn, jaki czas przebywa na froncie. Dowdcy pozostaych eskadr, Lisiecki i Wicherkiewicz, szkolili si razem z nami w Grigoriewskiem, a swoje stanowiska zawdziczali nieubaganemu w kadej armii prawu starszestwa. Jak si przedstawiao to, co decyduje o wartoci onierza, o wartoci oddziau - jego morale? Do Sielc, a wic i do Grigoriewskiego, przybywali ludzie o rnych pogldach politycznych, o rnych wiatopogldach, wychowani w rnych warunkach i rnych rodowiskach. Nie brakowao wrd nich ludzi nastawionych niechtnie, a nawet wrogo do Zwizku Radzieckiego.

Przestawienie ich mentalnoci, powstaej czsto w wyniku urazw i przedwojennej polskiej propagandy, nie byo rzecz prost i atw. Nie mona byo tego robi drog rozkazw i poucze, lecz wycznie metod perswazji i tumaczenia. Jedno, co nas wszystkich czyo, nie tylko onierzy polskich w ZSRR, ale wszystkich Polakw na caym wiecie, to pragnienie walki z hitleryzmem. Co do tego wszyscy mieli jeden pogld: walka do ostatka, walka do zwyciskiego koca. Tak wic morale onierzy puku Warszawa byo bez zarzutu. Wszyscy pragnli walki i gotowi byli da z siebie wszystko, nie wyczajc daniny krwi i ycia. Latem 1944 roku, bazujc pod Kijowem, z niecierpliwoci czekalimy na powrt do kraju. Wreszcie 14 sierpnia puk otrzyma rozkaz przebazowania si na terytorium Polski. Niestety, znw nie wszystkim dane byo wrci do kraju. 25 lipca zgin w Gostomlu mierci lotnika chory pilot Jan Grabarz, a 6 sierpnia powszechnie ubiany i szanowany nawigator puku, major Zygmunt Kisielew. Znw wic na trasie zostawiamy na zawsze dwch naszych towarzyszy. Po zakoczeniu szkolenia nastpiy w 1 eskadrze pewne przesunicia personalne. Kilku pilotw przeniesiono do 2 i 3 eskadry na stanowiska starszych pilotw, a na ich miejsce przyszli do nas piloci z tyche eskadr i obsadzili etaty modszych pilotw. Mnie te przesunicia personalne nie objy, pozostaem w 1 eskadrze, wchodzc w skad klucza podporucznika pilota Kalinowskiego. 16 sierpnia dowiedzielimy si, e mamy si przenie na lotnisko polowe w miejscowoci Dyss koo Lublina, a wic ju na polskim terytorium. Trasa dugoci okoo 550 km prowadzi przez lotnisko Wodzimierzec koo Sarn. Tego jeszcze dnia wyruszya do Dyssa czowka z batalionu obsugi lotnisk celem przygotowania lotniska na nasze przybycie. Puk leci w skadzie bojowym, grupa pilotw jeszcze szkolcych si pozostaje w Gostomlu jako eskadra zapasowa. 2 Puk Nocnych Bombowcw Krakw rwnie przebazowuje si do Dyssa. Podobnie jak dwa miesice temu w Grigoriewskiem, opracowujemy tras przelotu. Jest to jednak przelot zupenie inny. Tym razem lecimy do Polski. Po latach tuaczki, czsto poniewierki, po dziesiciu miesicach intensywnego szkolenia, nareszcie znajdziemy si w Ojczynie z broni w rku, gotowi do walki ze znienawidzonym hitleryzmem. W przeddzie odlotu oddajemy osobiste bagae pod opiek baonu obsugi lotnisk i spdzamy ostatni noc na radzieckiej ziemi.

Nareszcie na polskiej ziemi


Rano 16 sierpnia po raz ostatni zbieramy si na gostomelskim lotnisku. Kilka minut przed rozejciem si do maszyn dowiaduj si od porucznika Lisieckiego, e zostaem przydzielony do klucza dowdcy puku. Po zameldowaniu si u podpukownika Tadykina usyszaem, e mam lecie w parze z porucznikiem Matwiejewem. Matwiejew peni w tym czasie funkcj pomocnika dowdcy puku do spraw wyszkolenia strzeleckiego. W Grigoriewskiem Matwiejew wchodzi w skad oddziau szkolnotreningowego, zajmujc-stanowisko wykadowcy teorii strzelania powietrznego. Mia wysze wyksztacenie techniczne, zna wietnie swj przedmiot i by, jednoczenie obdarzony umiejtnoci wykadania. Nawet dla nas, kompletnych laikw, zawie teorie powietrznego strzelania staway si po

jego wykadach nad wyraz proste. Pocztkowo sdzilimy, e Matwiejew nie widzi wiata poza sal wykadow i teori strzelania. Jednak pewnego dnia zbuntowa si. Postanowi zosta pilotem. Penic jednoczenie funkcj wykadowcy i instruktora powietrznego strzelania, skoczy kurs pilotau. Lata dobrze, z zaciciem, czujc si pewnie w powietrzu. Jak si pniej okazao, by pilotem bardzo odwanym. Z Matwiejewem miaem wic lecie w jednej parze na pierwsze polskie lotnisko w miejscowoci Dyss. Tadykin dobra sobie do pary podporucznika Gabisa, a Koniecznemu towarzyszy chory Kozak. Sformowanie klucza dowdztwa byo zrozumiae. Lecielimy w stron frontu, spotkanie z Niemcami nie byo wykluczone, a zgodnie z regulaminem najmniejszym zespoem myliwcw w powietrzu jest para. Matwiejew poleca mi podkoowa do miejsca, gdzie formuje si klucz. Samoloty s ju gotowe do historycznego lotu. Silniki podgrzane, kabiny wypucowane, kaduby i skrzyda bez najmniejszych plam oleju lni czystoci, bro pokadowa zaadowana. Pakuj si do mojej czwrki, nerwowo zapinam pasy, zasuwam oson kabiny. Kapral Mandzik daje znak, e mona zapuszcza silnik. Zaskakuje sprawnie, pracujc na maych obrotach. Mechanicy usuwaj spod k podprki. Kouj przed frontem samolotw 1 eskadry, kierujc si w stron klucza dowdztwa. Ustawiam si z prawej strony samolotu Matwiejewa. - Gotowe? - dopytuje si Tadykin. Rozgldam si po lotnisku. Czterdzieci silnikw lotniczych pracuje na maych obrotach. Dzie jest soneczny, za samolotami unosz si tumany kurzu. Ruszamy. Para Tadykina, Koniecznego, Matwiejewa. Za nami peznie 1 eskadra. Wchodzimy na start. Jak Tadykina mknie do przodu, a obok samolot Gabisa. Odrywaj si od ziemi. Na start wchodzi Konieczny z Kozakiem. Ju s w powietrzu. Teraz nasza kolej. Odrywamy si od ziemi, pniemy si w gr w stron reszty klucza. Formujemy szyk. W powietrze ruszaj samoloty 1 eskadry. Krymy nad lotniskiem, czekajc, a wystartuj wszystkie samoloty puku Warszawa. W sierpniowym socu byszczy szeroka wstga Dniepru, i widocznego jak na doni Kijowa bij w gr wiee zabytkowych cerkwi i monastyrw. Na lotnisku nie ma ju ani jednego bojowego Jaka. Pozostay na nim szykujce si do odlotu pociaki 2 puku i kilka szkolnych maszyn. Okramy caym zespoem Kijw, skrcamy, biorc kurs na ostatnie radzieckie lotnisko Wodzimierzec. Po niespena godzinnym locie jestemy na miejscu. Wodzimierzec to mae polowe lotnisko zajte przez radziecki puk myliwski. Ldujemy kolejno, co zajmuje nam sporo czasu. Wreszcie wszystkie samoloty s na ziemi. Obsuga szybko uzupenia paliwo i po godzinnym postoju jestemy gotowi do przelotu ostatniego odcinka Wodzimierzec - Dyss. Startujemy, przyjmujemy ten sam szyk co w Gostomlu. Lecimy na wysokoci 1500 metrw. Pod nami przesuwaj si yzne woyskie pola. Wpatrujemy si przed siebie. Nareszcie ukazuje si to, czego wyczekujemy. Bug! Wska, leniwie pynca rzeka wrd paskich rwnin. Granica nowej Polski! Bug ju jest pod nami. Przelatuje nad nim nasz klucz, a w kilka sekund potem 1 eskadra puku Warszawa. Ju jestemy nad polskim terytorium. W tym momencie przypomina mi si dzie 23

sierpnia 1939 roku. Dzie, ktry przynis do domu rodzicw pierwszy zowrogi powiew wojny. Przypominaj mi si sowa ojca spieszcego z kart powoania do koszar 84 pp: - Edek! Nadchodzi godzina rozprawy z hitleryzmem. Musisz si do niej przygotowa. Musisz si nauczy bi Niemcw. Speniem to ostatnie polecenie ojca. Po czterech latach wracam do Polski w stopniu oficera, na nowoczesnym samolocie myliwskim, by bi Niemcw. Przez dugie cztery lata, poprzedzajce moje przybycie do sieleckiego obozu, marzyem o powrocie do Polski. Nigdy jednak nie miaem marzy, aby mg si on od by w taki sposb, jak w tym pamitnym dniu 16 sierpnia 1944 roku. Tak jak nigdy jako mody chopiec, przygldajcy si startujcym w Pisku wodnosamolotom, nie miaem marzy o zawodzie lotnika. Przelatujc granic nie wiedziaem, jaki los spotka w Pisku moj rodzin matk, ojca i dwie siostry. Pisk zosta niedawno wyzwolony, postanowiem zaraz z Polski do nich napisa. Po kilku minutach lotu mijamy Lublin, pierwsz stolic wyzwolonych polskich obszarw, siedzib PKWN-u. A oto jestemy ju nad lotniskiem Dyss. Jest ono mae, bardzo krtkie, trzeba siada precyzyjnie. Automatycznie wykonuj normalne czynnoci poprzedzajce ldowanie. Okram niewielkie ldowisko, wypuszczam podwozie, redukuj obroty, wchodz w ostatni skrt, wypuszczam klapy, na maej prdkoci podchodz do ldowania, celujc nosem Jaka w skraj pola. Wszystko odbywa si jak w poprzednich stu kilkudziesiciu lotach. A jednak to jest zupenie inne ldowanie. Za chwil po raz pierwszy w mojej karierze lotniczej wylduj na polskiej ziemi. Lduj bardzo krtko, dotykajc ziemi jednoczenie trzema punktami. Kocz dobieg, kouj w stron samolotu Matwiejewa. W czasie postoju we Wodzimiercu Tadykin rozkaza naszej parze pozosta po wyldowaniu w gotowoci bojowej nr 1. Mamy wic peni pierwsze bojowe zadanie puku, osania lotnisko i pobliski Lublin. Koujemy na skraj lotniska i ustawiamy si obok sterty zboa. Wyczamy silniki, ale nie opuszczamy samolotw. W kadej chwili jestemy gotowi do startu na wypadek, gdyby w pobliu pojawi si hitlerowski samolot. Obserwujemy ldujce kolejno Jaki. Po mniej wicej 20 minutach wszystkie s ju na ziemi. Mechanicy ustawiaj je na stoiskach, jako tako maskujc. Matwiejew otwiera oson kabiny i krzyczy do mnie: - Nareszcie w domu! Cieszysz si? - Naturalnie - odpowiadam. - Gdyby tak jeszcze... - i tu pokazuj rk w niebo. Gdyby tak jeszcze pojawi si hitlerowiec. Ba! Za duo byoby szczcia jak na jeden dzie. Niespodziewane ldowanie 40 samolotw na polach w pobliu wsi wywoao niecodzienn sensacj. Gdy si dowiedziano, e przylecieli polscy lotnicy, caa ludno, od dzieci poczwszy, a na starcach skoczywszy, rzucili si na lotnisko, aby nas wita, aby z bliska zobaczy polskiego lotnika, polskiego onierza. Niestety, nie mona ich byo wpuci na lotnisko. Obiecalimy jednak, e wieczorem odwiedzimy ich w wiosce. Po dwch godzinach skoczylimy z Matwiejewem dyur, a nasze miejsce zaja inna para.

Tego dnia kwater nie zajmowalimy, gocili nas bowiem mieszkacy wioski. Kady z gospodarzy bra za punkt honoru zaprosi jak najwicej lotnikw. Poszy pod n kury, kaczki, indyki. Hamowalimy te zapdy, ostrzegajc, e jutro przyleci jeszcze jeden puk, jemu te si co naley. - Starczy. Starczy dla wszystkich - uspokajano, wycigajc ukrywane przed okupantem zapasy ywnoci. Na lotnisku w Dyssie przebywalimy zaledwie dwa dni. 18 sierpnia przebazowano nas na frontowe lotnisko w Zadybiu Starym. Pomimo e w cigu tych dwch dni w puku nie zdarzyo si nic godnego uwagi, lotnisko Dyss przeszo do historii polskiego lotnictwa. Trudno dzisiaj cile okreli, kiedy podczas walk wrzeniowych odby si ostatni lot polskiego samolotu nad polsk ziemi. Resztki wrzeniowego lotnictwa przeleciay do Rumunii w dniach 17 i 18 wrzenia. Kilka samolotw znalazo si w oblonej Warszawie, skd wystartoway w przededniu kapitulacji, dwa czy te trzy samoloty szkolne dziaay w grupie generaa Kleeberga. Potem polscy lotnicy walczyli na Zachodzie, czasem polskie samoloty pojawiay si nad okupowanym krajem, upyno jednake prawie 5 lat, a samolot z biao-czerwon szachownic bezpiecznie wyldowa na wyzwolonej polskiej ziemi. Miao to wanie miejsce dnia 16 sierpnia 1944 roku w miejscowoci Dyss. W dwudziest rocznic tego historycznego zdarzenia odsonito w Dyssie pamitkowy obelisk. Jako weteran puku Warszawa braem udzia w tej uroczystoci. W pewnym momencie podszed do mnie starszawy ju mczyzna. - Dzie dobry, panie pukowniku. Ja te suyem jaki czas w puku Warszawa. - Bardzo mi przyjemnie - odpowiedziaem, szukajc w pamici twarzy mego rozmwcy wrd znanych mi onierzy 1 puku lotnictwa myliwskiego. - W ktrej eskadrze kolega suy? - zapytaem wreszcie. - W ktrej eskadrze? - powtrzy nieco zdziwiony. - Jakby to powiedzie...? W adnej. Gdy puk przenosi si na lotnisko w Zadybiu, to ja wam furmank woziem bagae, bo samochodw zabrako. Pjdziemy to uczci, panie pukowniku? Ze wzgldu na brak czasu odmwiem, ale przekonaem si, e pami o nas wrd starszego pokolenia wioski Dyss pozostaa ywa.

Na przyfrontowym lotnisku Zadybie Stare


Nasze frontowe lotnisko w Zadybiu Starym to rwne gadkie pole, szerokoci 200 metrw, a dugoci 1200, pooone mniej wicej na kierunku pnoc-poudnie. Niespena kilometr od jego boku wschodniego znajduje si wie Zadybie Stare, rozcignita wzdu polnej drogi. Po zachodniej stroni lotniska, nieco na poudnie, stay zabudowania duego majtku Zadybie Stare. Z majtku prowadzia na pnoc droga do wsi Zadybie. Midzy wsi i zachodnim skrajem lotniska rozcigay si sosnowe laski i zagajniki. Rejon stoisk samolotw znajdowa si pomidzy wschodnim skrajem lotniska i wsi

Zadybie Stare. Najbardziej na poudnie staa eskadra pierwsza, potem druga i trzecia. Przeciwny stron lotniska zajmowa puk lotnictwa szturmowego, o ktrym wspomn pniej. Dowdztwo puku oraz personel latajcy 1 i 2 eskadry zajmoway kwatery we dworze, a 3 eskadry w gorzelni. Niewielki, typowy polski dworek otacza adny, czysto utrzymany park. Personel techniczny puku oraz baon obsugi lotniska kwaterowa w wiosce. Od dworku do rejonu stoisk samolotw dzielia nas odlego okoo 1 km, a najkrtsza droga prowadzia w skos przez lotnisko. Na jego wschodnim skraju, mniej wicej w rodku, znajdowa si mzg frontowego lotniska - stanowisko dowodzenia. Bya to solidna, obszerna ziemianka, skadajca si z dwu pomieszcze, w jednym mia pracowa dowdca puku z szefem sztabu, tu te znajdowaa si dua tablica, na ktrej miano wypisywa nazwiska pilotw biorcych w danym dniu udzia w akcji. Drugie, znacznie wiksze pomieszczenie przeznaczono dla pilotw oczekujcych na zadanie oraz na odprawy personelu latajcego. Lotnisko nasze byo zasadniczo dwukierunkowe, startowa i ldowa naleao z pnocy lub poudnia. W zalenoci wic od kierunku wiatru grupa startowa znajdowaa si na pnocnym lub poudniowym skraju pola. Obok startu sta klucz alarmowy. Sygnaem do startu bya czerwona rakieta wystrzelona ze stanowiska dowodzenia. Dalsze rozkazy ziemia podawaa drog radiow. Podejcie z kierunku poudniowego byo gadkie, bez przeszkd. Natomiast na podejciu z kierunku pnocnego staa chopska zagroda, nieco za blisko granicy lotniska. Podchodzc wic do ldowania z tego kierunku, naleao bardzo uwaa. Zapomnia kiedy o tym jeden z pilotw. Siedziaem wanie w samolocie alarmowego klucza i widziaem podchodzcego do ldowania Jaka z wypuszczonym podwoziem. Pilot zagapi si na liter T5 i z caej siy rbn w strzech. W gr poleciaa soma i drewniane belki, a samolot spad na ziemi. Na szczcie pilotowi nic si nie stao. Takie samo stanowisko dowodzenia byo rwnie w puku szturmowym. Z pukiem tym mielimy w najbliszej przyszoci wsppracowa. Zgodnie z obowizujcym regulaminem piloci tworzcy oson szturmowcw powinni byli udawa si na odpraw do nich. W praktyce wygldao to w ten sposb, e czasem chodzilimy do kolegw z puku lotnictwa szturmowego, a czasem oni do nas. Bywao i tak, przewanie przy prostych zadaniach, e wspprac uzgadniao si telefonicznie. Oprcz pukowych stanowisk dowodzenia byo jeszcze tak zwane wysunite stanowisko dowodzenia, majce stay kryptonim Prospekt. Znajdowao si ono przewanie bardzo blisko linii frontu. W czasie przelotu dostarczano nam z tego stanowiska bliszych danych o celach lub te otrzymywalimy stamtd nowe rozkazy. Lotnisko Zadybie leao 7 km na poudniowy zachd od elechowa i niecae 24 km od frontu. W nocy sycha byo dudnienie artylerii, a czasem nawet widzielimy byski ognia i poary. 2 Puk Nocnych Bombowcw Krakw, ktry od miejscowoci Grigoriewskoje posuwa si trop w trop za nami, zaj frontowe lotnisko w Woli Rowskiej na poudnie od Garwolina. Co robi i skd si wzi z Zadybiu puk lotnictwa szturmowego?

Znak wyoony z kawaka biaego ptna, ktry pilotom wskazuje miejsce ldowania.

Nasz puk po zakoczeniu szkolenia w Gostomlu zosta podporzdkowany dowdcy Armii Polskiej w ZSRR. Mia wic wsppracowa z armi oglnowojskow, nie majc w skadzie swego sztabu komrki lotniczej. Nawet my, modzi oficerowie bez wyszkolenia operacyjnego, zdawalimy sobie spraw, e pomidzy pukiem i armi brakuje jakiego poredniego ogniwa. Okazao si, e to brakujce ogniwo jest ju w kocowym stadium organizacji. Byo to dowdztwo 1 Polskiej Dywizji Lotniczej. Sztab dywizji stacjonowa w Koczewie, miejscowoci pooonej okoo 4 km na poudniowy wschd od Zadybia. W skad dywizji wszed 1 plm Warszawa, 2 pnb Krakw i w stojcy w Zadybiu 611 puk lotnictwa szturmowego, ktry pniej zosta przemianowany na 3 puk lotnictwa szturmowego i pod t nazw wszed do historii polskiego lotnictwa. Dowdc dywizji zosta dotychczasowy dowdca puku Krakw, pukownik Jzef Smaga, a szefem sztabu pukownik Aleksander Romeyko. Organizacyjnie dywizja podlegaa bezporednio dowdcy 1 armii WP, a pod wzgldem zaopatrzenia dowdcy 16 armii lotniczej, wchodzcej w skad 1 Frontu Biaoruskiego. W skad dywizji poza sztabem i jednostkami bojowymi wchodzi klucz samolotw cznikowych i 44 kompania cznoci. Dziki tej ostatniej jednostce mielimy czno telefoniczn pomidzy stanowiskiem dowodzenia a central dywizji w Koczewie. Centrala miaa z kolei poczenie telefoniczne z 2 pukiem Krakw i pukiem szturmowym, a ponadto z centralami wojskowymi z elechowie i Rykach, co zapewniao czno ze sztabem 1 armii WP, 16 armii lotniczej, a w przyszoci z dowdztwem lotnictwa WP. Mielimy rwnie wewntrzn sie cznoci na terenie lotniska pomidzy stanowiskiem dowodzenia, rejonem stanowisk samolotw, z kwaterami baonu obsugi lotnisk itd. Musz stwierdzi, e czno telefoniczna dziaaa bez zarzutu. Oprcz cznoci przewodowej istniaa czno radiowa pomidzy ziemi i samolotem oraz midzy samolotami. Na bazie dowdztwa rozformowanej latem radzieckiej 6 armii lotniczej w kocu padziernika powstao dowdztwo lotnictwa WP. Dowdc lotnictwa WP zosta byy dowdca 6 armii lotniczej genera dywizji Poynin. Nasze ycie obracao si w trjkcie: kwatery - stanowisko dowodzenia - powietrze. Nie znaczy to, e byo nudne, monotonne i mao ciekawe. Przeciwnie, kady dzie przynosi co nowego, pogbia nasz wiedz lotnicz, dostarcza nowych frontowych dowiadcze. Z pocztku najgorzej byo z tym wanie frontowym dowiadczeniem. Dowiedziawszy si, e mamy wsppracowa z pukiem szturmowym stojcym w Zadybiu, kierowani ciekawoci poszlimy obejrze samoloty. Szturmowcy latali na samolotach I-2, o ktrych wiele syszelimy. By to dolnopat mieszanej konstrukcji, z chowanym podwoziem, o piknej sylwetce. Jego prdko maksymalna wynosia 404 km/godz. Uzbrojenie skadao si z dwch dziaek i dwch kaemw z przodu oraz jednego kaemu strzelajcego do tyu, a ponadto mia cztery wyrzutnie rakietowe i mg zabiera bomby o cznym ciarze do 600 kg. Zaoga skadaa si z pilota i strzelca. Przednia cz kaduba bya opancerzona. Samolot ten by przeznaczony do wspierania wasnych wojsk na polu walki. W swojej klasie I-2 by jedynym tego rodzaju samolotem na wiecie. adne z pastw biorcych udzia w II wojnie wiatowej nie miao tego rodzaju samolotu, tak dobrze przystosowanego do bezporedniego wspierania wojsk ldowych na polu walki. Silne uzbrojenie, dua prdko, zwrotno, opancerzenie czyniy go samolotem nieatwym do zestrzelenia. Stosowany w powietrzu kluczami, eskadrami i pukami sia mier i zniszczenie wrd hitlerowskich wojsk. Bez przesady mona powiedzie, e Iy wraz z czogami T-34 przyczyniy si w duym stopniu do klski

hitlerowskiego Wehrmachtu. O tym wiedzielimy z prasy i opowiada, nic wic dziwnego, e z zaciekawieniem podalimy w stron stanowisk szturmowcw. Spotkalimy tam wysokiego, barczystego porucznika z licznymi odznaczeniami na szerokiej piersi. Jak si okazao, by to dowdca 3 eskadry porucznik Mikoaj Kitajew. - A wy kto? - zapyta porucznik na powitanie. - Myliwcy - dumnie wyjani Horodecki. - Bdziemy was osaniali w powietrzu. - Piknie - ucieszy si porucznik. - Z jakiego frontu tu przybylicie? - Ze szkoy - odpowiedzia Horodecki. Porucznik sdzi, e to tylko Horodecki przyby ze szkoy, a reszta z nas braa udzia w dziaaniach wojennych. Pyta wic dalej. - A wy skd? - Ze szkoy. - A wy? - Te ze szkoy. Kitajew poprawi czapk, podrapa si kopotliwie po twarzy i powiedzia nieco w przestrze: - Wszyscy prosto ze szkoy. Co za dziwny puk. - Nie wszyscy. Nasz dowdca puku ma due dowiadczenie frontowe - wyjania uparcie Horodecki a my jestemy nowym polskim pukiem niedawno sformowanym. - Ach tak! - zgodzi si melancholijnie porucznik.- I macie nas osania w powietrzu. Obejrzyjcie sobie samoloty! Wiadomo o myliwskim puku todziobw lotem byskawicy rozesza si wrd szturmowcw. Zaczto na nas patrzy podejrzliwie i nieufnie. Nic dziwnego. W tym czasie w pukach radzieckich byo najwyej 30% pilotw bez frontowego dowiadczenia. Ale czy to bya nasza wina, e nie mielimy dowiadczenia? Zdawano sobie z tego spraw i w dowdztwie puku, i dowdztwie dywizji. Wychodzc z zaoenia, e zaogi szturmowcw i myliwcy musz si nawzajem dobrze pozna, zorganizowano kilka wsplnych spotka. Tadykin zapewnia szturmowcw, e jego piloci nie zawiod, bo sam ich szkoli, ale dla pewnoci w pocztkowej fazie dziaa bdzie dawa silniejsz oson. Szturmowcy z kolei, stwierdziwszy u nas zapa do latania i walki, nieco si uspokoili, cho niewtpliwie zastanawiali si: zobaczymy, jak to bdzie wygldao w praktyce. A my z niecierpliwoci czekalimy na pierwsze bojowe loty. Przedtem naleao jednak dokona szeregu wstpnych czynnoci. Zapozna si szczegowo z terenem i sytuacj bojow na froncie. Pilot myliwski musi zna na pami teren w promieniu kilkudziesiciu kilometrw od swego macierzystego lotniska. Musi wic zna wiksze miejscowoci, ukad drg koowych, linii kolejowych,

sie rzek, pooenie jezior - jednym sowem wszystkie wiksze obiekty terenowe w okolicy. W czasie walki powietrznej nie ma on czasu na studiowanie mapy i na odszukiwanie przedmiotw terenowych. A orientacji nie moe traci ani na sekund. Takim najbardziej okazaym przedmiotem terenowym w obszarze naszych dziaa bya Wisa. Pynie ona tu z poudnia na pnoc, w szerokiej dolinie, rozlana, nie uregulowana, z licznymi achami i wyspami. Wschodni brzeg jest paski, zalesiony. Rwnolegle do rzeki biegnie tor kolejowy Warszawa-Lublin, a nieco dalej prosta, charakterystyczna szosa. Na wschodnim brzegu Wisy ley kilka miasteczek, jak Otwock, Garwolin, elechw. Reszta to wiksze i mniejsze wioski, przewanie skupione. Zachodni brzeg Wisy jest wyszy, ze skarp lekko pagrkowat. Na pnocy znajduje si Piaseczno, skd biegnie szosa do Gry Kalwarii nad Wis. Dalej szosa prowadzi do Warki nad Pilic, wpadajc do Wisy. Przez Wark przebiega tor kolejowy Warszawa-Radom. Latem wojska polskie i radzieckie uchwyciy na lewym brzegu Wisy przyczek. Przyczek ten bieg od ujcia Pilicy do Warki zajty przez Niemcw, dalej przez miejscowo Studzianki, do Wisy. Prawy odcinek przyczka utrzymywaa 1 armia WP bez 1 DP, lewy odcinek korpus 8 armii gwardii, wsparty polsk 1 Brygad Pancern im. Bohaterw Westerplatte. W tym czasie 1 DP znajdowaa si naprzeciwko Gry Kalwarii. Sytuacja naszych wojsk na przyczku zwanym warecko-magnuszewskim bya cika. Niemcy za wszelk cen usiowali zlikwidowa przyczek, zdajc sobie spraw, e w przyszoci stanie si on podstaw wyjciow do natarcia na Warszaw. cigali wic nieustannie nowe dywizje, niespodzianie nacierajce na polskie i radzieckie pozycje obronne. Zaopatrzenie i ewakuacja wojsk znajdujcych si na przyczku opieray si na kilku pontonowych mostach, czsto bombardowanych przez niemieckie lotnictwo. Nic wic dziwnego, e dowdcy 1 armii WP zaleao na osonie lotniczej mostw i wojsk oraz na lotniczym rozpoznaniu tyw wojsk hitlerowskich. A w szczeglnoci szosy z Piaseczna do Warki, z Grjca do Warki oraz ruchu na linii kolejowej: RadomWarka-Warszawa. Do dnia naszego przybycia do Zadybia dowdca armii nie dysponowa organicznym lotnictwem. Zadania tego lotnictwa wykonywao lotnictwo 16 armii. Obecnie my mielimy przej te zadania. Teren naszych przyszych dziaa naleao pozna nie tylko studiujc map, ale rwnie przez wykonanie tak zwanego oblotu frontu. Byy to pierwsze loty wykonane z lotniska Zadybie Stare. Jeszcze nie bojowe. Ograniczay si one do przelotu wzdu Wisy - od przyczka do Warszawy. Latajc wzdu Wisy spogldalimy podliwie na jej drugi brzeg, gdzie by ju front. Jeden tylko klucz, w skadzie: Tadykin, Konieczny i Jakubik, zapuci si a nad walczc w czasie powstania Warszaw. 22 sierpnia na lotnisko Zadybie przybya eskadra myliwska z radzieckiego 233 Puku Lotnictwa Myliwskiego Misk. Piloci tej eskadry mieli nas wyprowadzi na front, przekazujc swoje bogate dowiadczenia. Wszystko wic byo ju zapite na ostatni guzik. - Kiedy zaczynamy bojowe loty? - powtarzano pytanie w kluczach, eskadrach, na kwaterach i stoiskach samolotw.

Pierwszy bojowy lot


Gdy rano 23 sierpnia zostaem wezwany na stanowisko dowodzenia, przypuszczaem, e przypadnie mi tkwi dwie godziny w pogotowiu bojowym nr 1. Niezalenie bowiem od przygotowa czynionych do rozpoczcia waciwej akcji bojowej, od rana do wieczora na lotnisku sta klucz samolotw gotowych do natychmiastowego startu. Byo to zupenie zrozumiae. Lotnisko nasze leao zaledwie 24 km od frontu. Wprawdzie w pasie 1 Frontu Biaoruskiego mielimy w lotnictwie przeszo dwukrotn przewag, niemniej niemieckie samoloty rozpoznawcze prowadziy intensywn akcj. Fakt, e w cigu piciu dni naszego pobytu w Zadybiu nie pokaza si ani jeden hitlerowski samolot, nie oznacza, i zawsze tak bdzie. Na stanowisku dowodzenia zorientowaem si, e nie chodzi tu o zwyke dozorowanie. W pomieszczeniu dowdcy puku zobaczyem prcz podpukownika Tadykina jego zastpc, szefa strzelania Matwiejewa, Gabisa i dwch pilotw z wczoraj przybyej radzieckiej eskadry. - Otrzymalimy rozkaz wykonania osony dwch samolotw szturmowych przeprowadzajc rozpoznanie przedpola pierwszej armii - powiedzia spokojnym, beznamitnym gosem podpukownik Tadykin. Dla niego, starego i dowiadczonego pilota frontowego, nie byo w tym nic nadzwyczajnego. Ale dla nas? Spojrzaem na Gabisa. Umiechajc si, mrugn znaczco w moj stron, a Matwiejew z radoci klepn si po udzie. A ja? Siedziaem z kamiennym wyrazem twarzy, mimo i wewntrz dygotaem z radoci, podniecenia i dumy. Uwaaem jednak, e tak jest bardziej fasonowo. Po Tadykinie gos zabra szef sztabu. Poda ostatnie pooenie naszych wojsk i obszar, ktry naley rozpozna. Rozpoznanie z wysokoci 400 metrw bdzie przeprowadzaa para Iw pod dowdztwem chorego Mironienki, oson w skadzie 4 Jakw dowodzi podpukownik Tadykin. Znw zabra gos dowdca puku. - Ja i podporucznik Gabis tworzymy grup bezporedniej osony, lecc dwiecie metrw wyej od Iw. Grup uderzeniow tworzy para kapitan Matwiejew i chory Chromy. Przewyszenie piset metrw w stosunku do grupy osonowej. Nasi dwaj towarzysze z dwiecie trzydziestego trzeciego puku polec jako para rezerwowa dwiecie metrw nad grup uderzeniow. Ostatnie pytania, wyjanienia, omwienie cznoci, warunkw meteorologicznych i jestemy gotowi do startu. Opuszczamy stanowisko dowodzenia udajc si do samolotw. Mechanicy jak codziennie podgrzali silniki, przygotowali samoloty i czekali na co, co moe dzi nastpi. Koo mojej czwrki krci si jej opiekun kapral Piotr Mandziuk. - Lecimy! - zawoaem podchodzc, do samolotu. - Dokd? - Na Niemcw! Samolot gotowy? Byo to pytanie retoryczne, u Mandziuka bowiem samolot by zawsze gotowy. Gotowy, to znaczy silnik sprawdzony i podgrzany, bro zaadowana, szyby przetarte, kabina wymieciona.

Zakadam spadochron i pakuj si do kabiny. Mandziuk z reszt obsugi stoi obok samolotu. Sycha guchy warkot silnikw. Po drugiej stronie lotniska szykuj si do lotu dwa szturmowce, a obok mnie reszta osony. Dochodzi godzina 8.25. Szturmowce opuszczaj stoiska, koujc w stron startu. Wieje pnocny wiatr, grupa startowa znajduje si wic na poudniowym kracu pola. Szturmowce skrcaj w prawo. Rusza para - Tadykin i Gabis, potem my, a na kocu dwa radzieckie Jaki. W suchawkach krzyuj si rozkazy i pytania. - Gotowi? - Gotowi! - Zezwalam startowa. Jednoczenie w gr strzela zielona rakieta. Dwa Iy chorego Mironienki obadowane amunicj i bombami ruszaj do przodu. Silniki pracuj pen moc, cign maszyny do przodu. Coraz prdzej i prdzej. Ju s w powietrzu, piloci chwil trzymaj je nad ziemi, po czym przechodz do lotu wznoszcego. Rusza Tadykin z Gabisem. Silniki Jakw zaguszaj szturmowce. Krtki rozbieg i s ju w powietrzu. Wchodzimy na start. Ustawiam si nieco z tyu z Matwiejewem. Ruszamy. Ziemia ucieka do tyu, potem w d. Na penym gazie, z wysoko zadartym nad horyzont silnikiem, pniemy si w gr. Ostatnia para, dwch radzieckich pilotw, te jest w powietrzu. Szturmowce lec na 400 metrach, para Tadykina na 600; a my na 1100. Dwa szturmowce i sze myliwcw okraj Zadybie, tworzc bojowy szyk. Dzie jest soneczny, zachmurzenie minimalne. Soce mamy za sob, a wic sytuacja dla myliwcw korzystna. Lecimy na zachd. Najniej lecce szturmowce nikn nam z oczu na tle zielonotej ziemi. Widzimy natomiast wyranie par Tadykina. Ze wzgldu na rnice prdkoci Jaki chodz esami. Raz widzimy szturmowce z prawej strony, potem nikn pod brzuchami samolotw i ukazuj si z lewej strony. Dwa radzieckie myliwce lec wyej i z tyu za nami, wyranie rysuj si na tle nieba. Przelatujemy nad szos lubelsk zatoczon kolumnami samochodw. Przed nami szeroka, byszczca wstga Wisy, upstrzona tymi achami i zielonymi kpami wysp. W prawo wida ujcie Pilicy i leniwie pynce wody tej rzeki. Po drugiej stronie Pilicy siedz Niemcy, a wic to ju jest front. Front, o ktrym tyle razy czytalimy w prasie. Jeszcze rok temu przebiega w gbi radzieckiej ziemi, oddalony od nas o setki kilometrw. Przelatujemy nad Wis, ktrej brzegi s spite klamrami mostw pontonowych. Na mostach ruch. Gdzie w pobliu stoj niewtpliwie baterie przeciwlotnicze. Swoich przepuszcz, do wroga otworz ogie. Lec skrzydo w skrzydo z samolotem Matwiejewa. Przez przezroczyst oson kabiny widz jego gow. Matwiejew, uczc nas teorii strzelania, wiczy nas a do znudzenia w znajomoci sylwetek wasnych i obcych samolotw. W tej chwili odtwarzam je w wyobrani - najbardziej trzeba si liczy ze spotkaniem Focke-Wulfw FW-190 lub Messerschmittw Me-109. Niemcy maj lotniska w Grjcu, na Okciu i w Modlinie. Spotkanie z nimi w powietrzu nie jest wykluczone. FW-190 - silnik gwiedzisty, kadub nieco pkaty. Me-109 - silnik szeregowy, kadub wysmuky. Inne samoloty nie wchodz w tym wypadku w rachub. Naszym zadaniem jest osona szturmowcw, ktre musz wykona swoje zadanie. Ju jestemy nad terenem przyczka. Wida tu wyranie lady toczcego si wojennego walca. Spalone miejscowoci, zryte pociskami pola, poary i dymy. W tej chwili musz dzieli uwag pomidzy powietrze, Matwiejewa, sunce w dole szturmowce i wasny samolot. Chc rwnie patrze na ziemi, cho waciwie w tej sytuacji nic ona mnie nie obchodzi. Ziemi interesuj si

szturmowce. Szturmowcami opiekuje si bezporednio Tadykin, majc do pomocy Matwiejewa i mnie. Wyej lec jeszcze dwa radzieckie myliwce. Na wszelki wypadek. Obcych myliwcw nie wida. Odzywa si za to artyleria przeciwlotnicza. Pod nami ju front, zaznaczony w terenie wsk tam Pilicy. Nadlatujemy nad Wark. Niemcy uparcie trzymaj ten wany wze drogowy. Przed samolotami wyrasta gsta zasona biaych smug. Jest tak gsta, e wydaje si niepodobiestwem przelecenie przez ni. Wiem, e na ziemi dziesitki ludzi czyni wszystkie moliwe wysiki, aby zestrzeli nasze samoloty. Licz, przeliczaj, podaj komendy, odpalaj, posyaj w powietrze setki pociskw tworzcych szerok i gbok zapor. Smugi przed nami nie s ju grone, pociski poszy bowiem w gr, grone s te niewidoczne, sunce z ziemi. Jasne, e Niemcy przede wszystkim celuj do szturmowcw, ich osona chwilowo mniej interesuje niemieckich artylerzystw. Patrz w d i widz spokojnie lecce Iy. Mimo woli spogldam na skrzydo, czy ktry z dou idcych pociskw nie trzepn po nim. Wlatujemy w zapor. Smugi mamy teraz przed sob, za sob, po bokach. Wydaj si znacznie bardziej oddalone ni przed wejciem w zapor. Niektre jednak niemal ocieraj si o kadub samolotu. Ju jestemy na tyach Niemcw. Pozornie nic si nie zmienio, takie same aciate pola, kpy lasw i rozrzucone mazowieckie wioski. Na torze kolejowym, biegncym z Warki do Radomia i Warszawy, pusto. Lecimy dalej. Warka i Pilica zostaj za ogonami naszych samolotw. Szturmowce zmieniaj kurs na poudnie, potem na wschd i nastpnie na pnoc. Krc si nad miejscowociami i drogami, uporczywie rozpoznajc nakazany rejon. My trzymamy si nad nimi, wiernie im towarzyszc. Znw maca nas artyleria przeciwlotnicza. Tym razem sabo. Mironienko dochodzi jednake do wniosku, e Niemcy chc co ukry przed naszym wzrokiem, zawraca i okra rejon, skd strzelaj. Ogie przeciwlotniczy potguje si. W powietrzu w dalszym cigu poza nami nikogo nie ma. W suchawkach rozlega si gos Mironienki: - W lesie na pnoc od szosy znajduje si zgrupowanie okoo szedziesiciu samochodw ciarowych. Przechodzimy do ataku. - Matwiejew, Chromy! Zosta w grze na tej samej wysokoci - syszymy z kolei gos Tadykina. Iy zakrcaj, nurkuj, id do ataku. My z Matwiejewem krymy wok niewidocznego celu. Nad nami kry para radzieckich Jakw. Tadykin z Gabisem schodz 200 metrw niej, krcc odwrotny krg w stosunku do Iw. Trzymajc si samolotu Matwiejewa, obserwuj powietrze, a co pewien czas rzucam okiem na ziemi. Oba szturmowce ostrzeliwuj cel z broni pokadowej. Na nich koncentruje si cay niemiecki ogie przeciwlotniczy. Krymy, mamy soce raz z przodu, raz z tyu, razem ze socem obraca si Wisa i Pilica. Szturmowce zakoczyy pierwszy atak, zawracaj do nastpnego. W powietrzu w dalszym cigu nikogo oprcz nas nie ma. A tak chciabym sprawdzi swoje strzeleckie umiejtnoci. Wreszcie trzeci, ostatni atak szturmowcw. Spomidzy koron drzew wydobywaj si dymy i pomienie. Znw sycha gos Mironienki: - Koniec ataku. Formujemy poprzedni szyk. Na 400 metrach Iy, na 600 Jaki Tadykina, na 1100 my, na 1300 Jaki radzieckie. Zawracamy na wschd. Soce wieci nam w oczy. W dole daleko byszczy wstga Wisy. Przelatujemy lini frontu. Znw grzeje do nas artyleria. Mijamy bokiem Wark. Dolatujemy do Wisy. Jeszcze kilka minut i jestemy z powrotem nad Zadybiem. Siadamy w tej samej kolejnoci: szturmowce, Tadykin z Gabisem, Matwiejew i ja. Okram lotnisko, wypuszczam podwozie, przelatuj nad drog z majtku do wioski, ju mijam granic lotniska, wyrwnuj i cigam drek lduj.

Pierwszy bojowy lot mam za sob. Kady pilot frontowy przeywa tego rodzaju chrzest bojowy. Po zakoczeniu walk wrzeniowych polscy lotnicy walczyli we Francji, bronili Londynu, brali udzia w bitwie o Atlantyk, bombardowali III Rzesz, uganiali si za Luftwaffe w Afryce, bili Niemcw w sonecznej Italii. Tylko tu, na decydujcym froncie wschodnim, nie byo polskich skrzyde. Tego dnia, 23 sierpnia 1944 roku, o godzinie 8.30 powiedzielimy gono wobec caego wiata: - Jestemy na froncie wschodnim! I odtd bylimy tam dzie w dzie. Codziennie, skoro tylko pozwalay warunki atmosferyczne, wykonywalimy swoje zadania bojowe - a do dnia, gdy ostatni hitlerowiec zoy bro. I oto fakt historyczny. Dla jego uczczenia od roku 1950 dzie 23 sierpnia jest witem Polskiego Lotnictwa. Po wyldowaniu i ustawieniu samolotu na stoisku pierwszy podbieg do mnie kapral Mandziuk. On te by dumny i zadowolony, e jego samolot wzi udzia w tym historycznym locie. - Wszystko w porzdku - odpowiedziaem na pytajce spojrzenie mechanika. Jeszcze nie zdyem wyj z kabiny, gdy otoczy mnie tum pilotw i personelu naziemnego. Pytano o wszystko. Co widziaem, co czuem, co mylaem, co by byo, gdybym spotka niemieckich myliwcw. Musiaem odpowiada moliwie wyczerpujco na wszystkie pytania. Czuem w pytaniach i komentarzach moich kolegw pewn doz zazdroci i goryczy, e nie dane im byo wzi udzia w tym locie. Pocieszaem ich, e kady niebawem odbdzie lot bojowy. Okazji bowiem nie zabraknie. Zgadzali si ze mn, ale wiedziaem, e aden z nastpnych lotw nie bdzie taki jak ten dzisiejszy. Wreszcie odetchnem. Zajem z Lisieckim miejsce w samochodzie i udalimy si na kwater. Mechanicy zajli si samolotami. Moe dzi polecimy jeszcze raz? Jaki czas jechalimy w milczeniu. Podejrzewaem, e Lisiecki ma do mnie ukryty al za ten lot. Mg uwaa, e nalea si waciwie jemu. W eskadrze by najstarszy, no i by dowdc. - Ciesz si, e to ty polecia na ten pierwszy bojowy lot - przerwa milczenie. - Nalea si tobie. Nie tobie jako choremu Chromemu, ale tobie jako pilotowi pierwszej eskadry. Jestemy przecie najstarsz grup pilotw w puku. Poczciwy Stasio! W tej chwili miaem ch go uciska. Nie chodzi mu personalnie ani o mnie, ani o siebie, chodzi mu o nasz 1 eskadr. Odpoczywajc tego dnia na kwaterze, jeszcze raz analizowaem lot, przypomniaem sobie wszystkie jego fragmenty, wszystkie moje przeycia. A potem wrciem mylami do moich rodzicw. Wysaem do nich list jeszcze z lotniska Dyss. Podaem numer poczty polowe j, piszc o sobie wszystko, co mogem napisa ze wzgldu na tajemnic wojskow. Nie pozostao mi nic innego, jak czeka na odpowied. Kiedy ta odpowied nadejdzie? Jakie przyniesie wiadomoci: dobre czy ze? W kadym razie wiedziaem, e prdko z moimi najbliszymi nie bd mg si zobaczy.

Na razie moim domem jest puk i eskadra. Nawet w cisym tego sowa znaczeniu. Cay dwr jest zajty na kwatery dla oficerw. Nasza eskadra zajmuje duy pokj, kiedy prawdopodobnie bya tu tak zwana bawialnia. Nad gowami bieleje drewniany, belkowany puap. Na cianach wisi kilka oleodrukw i tradycyjne jelenie rogi. W kcie stoi potnych rozmiarw fortepian. Chcielimy ten instrument przesun do innego pomieszczenia, ale zaprotestowa Zacharewski. Z wyksztacenia by muzykiem i naprawd piknie gra na fortepianie. Gdy nadeszy dugie jesienne wieczory, mia mono rozwija swj wirtuozowski kunszt. W drugim kocu pokoju za parawanem spa nasz wdz, Stasio Lisiecki. ka, podobnie jak w ziemiance, stay pod cianami. Jak dugo bdziemy tu kwaterowa, nikt nie wiedzia. Organicznie wchodzilimy w skad 1 armii WP. Gdy armia pjdzie do przodu, to my za ni; jeeli przenios j na inny odcinek frontu, to i nas te. W Zadybiu byo przytulnie, swojsko jak w domu. Przyjemny nastrj potgowa serdeczny stosunek miejscowej ludnoci. Tego dnia puk nie wykonywa ju adnego lotu. - Co nam przyniesie nastpny dzie? - zadawano sobie pytanie.

Na przyczku warecko-magnuszewskim
ycie w jednostce myliwskiej na froncie zaczyna si nie o okrelonej godzinie, ale o wicie, a koczy si o zmierzchu. Przez cay dzie od witu do zmroku samoloty i piloci musz by gotowi do wyruszenia w powietrze, a obsuga naziemna gotowa do zaopatrzenia samolotw w benzyn i amunicj oraz do utrzymania sprawnej cznoci. Rozkad dnia dyktuj nie instrukcje i zarzdzenia porzdkowe, lecz sytuacja i potrzeby frontu. Latem dzie by dla nas dugi, wieczorem, zmczeni, szlimy od razu spa, jesienne krtkie dni daway nam nieco wicej czasu na prywatne ycie. Drugim czynnikiem majcym wpyw na ycie jednostki bya pogoda. Od jej humorw zaleaa w znacznej czci dziaalno nasza i szturmowcw. Rano 24 sierpnia pojechaem na stanowisko dowodzenia. Na razie z dowdztwa dywizji nie nadeszy adne rozkazy. Oznaczao to, e mamy czeka. Mijay godziny. Zmieniay si pary i klucze w alarmie, co pewien czas mechanicy podgrzewali silniki i znw na lotnisku zapadaa cisza. Zaczo si co dzia dopiero po godzinie 16.30. Z rozkazu dowdcy dywizji dwa szturmowce maj przeprowadzi rozpoznanie. Oson stanowi sze Jakw. Kto z pilotw wejdzie w skad osony? Wiem, e mam minimalne szanse na uczestniczenie w tym locie. Niech jednak ywi nie trac nadziei. Moje nadzieje zostaj jednake rozwiane bardzo szybko. W skad osony wchodz piloci 2 i 3 eskadry. Mnie natomiast za p godziny przypada dyur w alarmowym kluczu. Id do mojej czwrki. Mandziuk zapytuje, czy polecimy. - Nie - odpowiadam. - Chciaby tak codziennie? Jest nas przecie czterdziestu, kady chce lata.

Mandziuk siada obok mnie na trawie. Chwil milczy i nagle zaczyna wspomina dawne dzieje. - W trzydziestym dziewitym roku to byo cakiem inaczej. Piloci te chcieli lata, ale nie byo na czym. A szkopw w powietrzu byo jak mrwek w lesie. Gdzie si oni dzi podzieli? miej si ze strategicznych rozwaa mego mechanika i wyjaniam mu, e w przeciwiestwie do wrzenia mamy olbrzymi przewag w powietrzu, a hitlerowskich lotnikw istotnie nie przybyo, lecz ubyo. Starczy ich jednak i dla nas. Zaczynaj ju gra silniki Iw i Jakw biorcych udzia w locie. Dochodzi godzina 17.00. Samoloty ustawiaj si na starcie i ruszaj parami. Para Iw, jedna, druga i trzecia para Jakw. Powietrze a dry od ryku silnikw. Na polu wznosz si tumany kurzu. Zesp w powietrzu formuje szyk i zawraca na zachd. Upywa jeszcze kilka minut. Samoloty gin na tle nieba. Milknie odgos silnikw. Na lotnisku znw zalega cisza. Pomidzy samolotami krc si mechanicy i piloci. Wpatruj si w niebo, nasuchuj i obserwuj stanowisko dowodzenia, czy nie wystrzeli czerwona rakieta. A nu si zjawi nieproszony hitlerowski samolot. Mija p godziny, godzina. Niemcy si nie pokazuj, sycha natomiast warkot silnikw dobiegajcy z zachodu. Chwila emocji - nasi czy Niemcy? Nasi! Dwa Iy i sze Jakw. Samoloty wytracaj wysoko, kr wok lotniska, po czym kolejno id do ldowania. Na lotnisku panuje haas ldujcych i koujcych samolotw. Trwa to krtko. Maszyny ju stoj na stoiskach, piloci wyczaj silniki. Znw jak wczoraj tum mechanikw i pilotw otacza bohaterw dnia dzisiejszego. Dzi te rozpoznano kilka wanych celw, a szturmowce atakoway niemieckie stanowiska ogniowe. Do spotkania z nieprzyjacielskimi myliwcami nie doszo. 25 sierpnia ciar dziaa puku przenis si na inny odcinek, w rejon Gry Kalwarii i Czerska, gdzie walczya 1 DP. Jej oddziay utkny na wilanych wyspach, nieustannie ostrzeliwanych z drugiego brzegu rzeki. Celem wsparcia dziaa 1 DP lotnictwo otrzymao rozkaz rozpoznania niemieckich rodkw ogniowych i obezwadnienia ich. Zadanie to ma wykona para szturmowcw z oson szeciu Jakw. Oson dowodzi kapitan Konieczny, a w jej skad wchodz: porucznik Lisiecki, podporucznik Kozak i podporucznik Goubicki. A wic z wyjtkiem Koniecznego - sami piloci 1 eskadry. Stasio Lisiecki promienieje. Po pierwsze, e leci na zadanie bojowe, a po drugie, e bierze w nim udzia tylu chopakw z naszej eskadry. Start wyznaczono na godzin 15.00. Pogoda w dalszym cigu na medal. Niemcw w powietrzu nie ma. Krc si w pobliu ziemianki stanowiska dowodzenia, gdzie si odbywa odprawa przed lotem. Mechanicy szturmowych samolotw uruchamiaj silniki i podgrzewaj je na maych obrotach. Piloci parami opuszczaj ziemiank. Stasio Lisiecki idzie szybkim krokiem, trzymajc swoim zwyczajem rce w kieszeni. Goubicki jak zwykle sztywny i powany. Podchodz do maszyn. Lisiecki szybkimi ruchami wkada kombinezon i zajmuje miejsce w kabinie. Goubicki czyni to pedantycznie, dostojnie. Wreszcie wszyscy s gotowi. Samoloty ruszaj na start. Koo ziemianki stoi Tadykin przygldajc si maszynom. Po niespena godzinie wracaj. Do spotkania z Niemcami nie doszo. Szturmowce atakoway baterie artylerii na wschodnim skraju Gry Kalwarii. Pytam si Lisieckiego o wraenia z lotu. Wzruszajc z lekka ramionami odpowiada:

- C to mog by za wraenia? Wszystko trwao tak krtko. Dolot, potem szturmowce zaatakoway cele, my wisielimy w powietrzu, a Niemcy strzelali z ziemi. To wszystko. Nie mona powiedzie, aby Stasio by gadatliwy. 26 sierpnia wykonujemy najwikszy lot grupowy w okresie walk na przyczku wareckim: 3 eskadra szturmowa porucznika Kitajewa otrzymuje zadanie zaatakowania wczoraj rozpoznanych stanowisk ogniowych w rejonie Gry Kalwarii i Czerska. Osania wypraw ma dziesi Jakw, w tym sze polskich i cztery radzieckie. W powietrze maj wyruszy trzy pary z naszego puku: Tadykin i Gabis, Gaszyn i Bobrowski, Matwiejew i ja. Omawianie zadania trwao do dugo. Po pierwsze, musimy si dokadnie zapozna z pooeniem wasnych wojsk. Jest ono do zawie i trudne. Gros 1 DP znajduje si na prawym brzegu Wisy, a cz jej oddziaw na wyspach. Ale na wyspach siedz rwnie Niemcy, twardo si tam trzymajc. Prawy, ju polski brzeg Wisy jest paski, lewy, niemiecki - wysoki. Dziki temu Niemcy maj dobry wgld w polskie stanowiska i mog skutecznie wykorzystywa rodki ogniowe. Polacy pozbawieni dobrej obserwacji nie mog skutecznie dziaa ogniem wasnej artylerii. Konieczne jest wic wsparcie lotnictwa. I to jest zasadnicze zadanie naszego lotu. Niemieckie rodki ogniowe zostay wczoraj rozpoznane na skarpie cigncej si od Gry Kalwarii do Czerska. Te dwie miejscowoci stanowi bardzo charakterystyczne przedmioty terenowe, zwaszcza Czersk, maa miejscowo z ruinami starego piastowskiego zamku (starszego nawet od Zamku Krlewskiego). Na pnoc od Czerska pooona jest niedua miecina - Gra Kalwaria. W roku 1944 nie byo tam na Wile ani mostu drogowego, ani kolejowego. Nie byo rwnie linii kolejowej z Gry Kalwarii do Pilawy, jak i szosy do Kobieli. Niemniej miasteczko przedstawiao wany dla Niemcw wze drogowy. Std prowadzia szosa do Grjca oraz do Warszawy przez Piaseczno. Drogami tymi odbywao si cae zaopatrzenie wojsk niemieckich walczcych na przyczku warecko-magnuszewskim. Opanowanie przez 1 DP Gry Kalwarii oznaczao rozszerzenie przyczka i wyrzucenie wojsk niemieckich a pod Grjec. Z tych to wanie powodw Niemcy twardo i uparcie bronili tej miejscowoci. Ogem w powietrze wyruszaj dwadziecia dwa samoloty. Inaczej wic bdzie wygldaa organizacja startu, przelotu, dowodzenia i czno. Szczegy te omawiaj midzy sob dowdca 3 eskadry szturmowej i dowdca osony. Do wyznaczonego rejonu dziaania mamy nadlecie z kierunku wschodniego. Ze wzgldu na pooenie naszego lotniska zostaje ustalona trasa: Zadybie-elechwLubice-Gra Kalwaria. Wysoko lotu dla szturmowcw 400 metrw. Grupa bezporedniej osony w skadzie pary Tadykina i pary Gaszyna - 200 metrw wyej. Grupa uderzeniowa - Matwiejew i ja 500 metrw nad grup bezporedniej osony. 200 metrw nad nami klucz radzieckich Jakw. Godzina startu - 14.00. Jeszcze kilka wyjanie, zapyta i stereotypowe: - Wszystko ju jest jasne? S jeszcze jakie pytania? Milczenie. - Dzikuj. Wychodzimy z ziemianki. Pogoda w dalszym cigu cudowna, ani jednej chmurki, saby wiaterek, idealna widzialno.

Rozchodzimy si do samolotw. Szturmowce podwieszaj bomby i aduj amunicj. Kapral Mandziuk skada meldunek o gotowoci samolotu do lotu, o czym i tak dobrze wiem. Kilka minut przed godzin 14.00 na starcie grupuj si dwadziecia dwa samoloty. Ostatnie radiowe rozmowy, ostatnie wskazwki i stanowisko dowodzenia daje zezwolenie na start. Na lotnisku rozlega si potny ryk silnikw. Za samolotami kadzie si trawa. Obcione do penych granic szturmowce powoli nabieraj prdkoci. Ogony ciko podnosz si w gr. Piloci dugo trzymaj maszyny na ziemi, dopiero tu u skraju lotniska delikatnie odrywaj od zielonej murawy. Natychmiast nikn podwozia. Iy pn si powoli w gr. Startuj pary Jakw. Wchodzimy z Matwiejewem na start. Daj peny gaz i pdz do przodu. Mj prowadzcy pen moc silnika cignie w gr. Id w jego lady. Nos mojej czwrki wystaje wysoko nad horyzont. Wskazwka wysokociomierza obraca si w prawo. Zostawiamy pod sob eskadr szturmowcw z grup bezporedniej osony i wchodzimy na 1100 metrw wysokoci. Redukujemy gaz, przechodzc do lotu poziomego. Okramy lotnisko. Nadlatujemy nad elechw, niewielkie miasteczko lece na skrzyowaniu pod ktem prostych dwch szos. Jest godzina 14.05. Kierujemy si caym zespoem na Lubice. Z lewej strony trasy biegnie szosa z Warszawy do Lublina. Dalej wida tor kolejowy, a jeszcze dalej byszczy w socu Wisa. Tam, gdzie na lewym brzegu, znajduje si cel naszego nalotu - Gra Kalwaria. Podobnie jak w pierwszym locie chodzimy esami. Tym razem widz jednake znacznie lepiej najniej lecce Iy. Wida nawet ich cienie, przeskakujce z jednego poletka na drugie. Trzy klucze gronych szturmowcw, po cztery w kadym kluczu. Razem dwigaj ponad 7 ton bomb. Ogldam si do tyu. Klucz radzieckich Jakw rwnie chodzi esami, ale w lunym szyku. Postanawiam i w ich lady. Zwikszam odstp i odlego od samolotu Matwiejewa. Wci rozgldam si wokoo, przypatrujc si jednoczenie ziemi. Dolatujemy do Lubic, maej wioski rozcignitej wzdu szosy. Zakrcamy w lewo. Busola wskazuje kurs 260. Powietrze zupenie spokojne. Samolot leci bez wstrzsw i rzucania. Silnik pracuje rwno i jednostajnie. Nic nie zakca jego pracy. Odr ruchowo spogldam na tablice przyrzdw pokadowych. Obroty, cinienie oleju, temperatura, wszystko w porzdku. Delikatnie dotykam spustw dziaek i kaemw. A moe dzi je uruchomi? Ju wyranie wida Gr Kalwari, a w lewo od niej ruiny czerskiego zamku. Szturmowce, majc dokadnie rozpoznane cele, id prosto do ataku. Sycha rozmow pomidzy dowdc osony i porucznikiem Kitajewem. Iy przechodz do lotu nurkowego. Za nimi sunie grupa bezporedniej osony. Nam Tadykin kae zej 200 metrw niej. Oddaj nieznacznie drek sterowy. Prdko wzrasta do 500 km/godz. Lecimy nad kpami lasw, przemieszanych z tymi plamami piaszczystych ach i zielonych k. Dolatujemy do Wisy. Na prawym brzegu widz okopan wasn piechot, stanowiska dzia i modzierzy. Na kpach dymi si i kurzy. Pole bitwy szybko przenosi si do tyu. Eskadra szturmowa jest ju nad Wis. Pod nami wilane kpy i achy. Nie mam czasu si przyglda. Pierwszy klucz szturmowcw jest ju w ataku. Nurkujc strzelaj z kaemw i dziaek. Schodzimy z Matwiejewem na 600 metrw, krc nad miastem. Porodku miasteczka znajduje si rynek z biaym ratuszem. Na ulicach troch pojazdw i grupki wojska. Na szosie do Piaseczna i na biegncym rwnolegle do niej torze ciuchci (kolejki wskotorowej) panuje saby ruch. Stroma skarpa wilana, cignca si do Czerska, pokryta ogrodami i zabudowana maymi domkami, jest w tej chwili przedmiotem ataku naszych szturmowcw. Tam to bowiem Niemcy umiecili liczne rodki ogniowe, trzymajc pod nieustannym ogniem oddziay 1 DP.

Krymy wok Gry Kalwarii i Czerska, obserwujc powietrze i pracowit dziaalno eskadry Kitajewa. Szturmowcy podzielili si sprawnie na klucze i pary, atakujc jednoczenie kilka celw. Niemcy prowadz saby ogie. To rezultat wczorajszego nalotu, w czasie ktrego zniszczono bateri przeciwlotnicz. Patrz na d. Nad Iami wida krce pary Tadykina i Gaszyna. Nie mog si jednak doliczy szturmowcw, dosownie dwoj si i troj. Zasypuj ogniem kaemw, dziaek i gradem bomb niemieckie baterie, stanowiska modzierzy, zgrupowania pojazdw. Wykwitaj ciemne dymy wybuchw, ukazuj si poary, ulicami biegn rozproszone grupki onierzy, mkn w nieadzie pojazdy. Rka mnie wierzbi, by odda ster, pj w d, nacisn spusty i dooy im z moich kaemw. Musimy jednak kry tu w grze, uwaajc na niemieckie samoloty. W kabinie nic nie sysz poza jednostajnym warkotem silnika. Wyobraam sobie jednak, co si dzieje tam, na ziemi. Wybuchy bomb, przeplatane ujadaniem broni pokadowej, zmieszane z szumem dwudziestu dwch silnikw lotniczych. Ten piekielny koncert podnosi na duchu piechurw 1 DP. Na pewno teraz wznosz okrzyki radoci. W dalszym cigu krymy z Matwiejewem, zataczajc nad miasteczkiem i ruinami zamku koa, elipsy i semki. A szturmowcy bij i bij. Wiem, e bd razili do ostatniej bomby, do ostatniego pocisku. Ile czasu trwa ta mocka? Spogldam na zegar. Ju ponad 15 minut. Przeprowadzam szybko kalkulacj. 15 minut temu Niemcy wysali meldunek o nalocie. Najblisze niemieckie lotniska znajduj si w Grjcu i na Okciu w Warszawie. Od momentu przekazania meldunku i wysania samolotw w powietrze mogo upyn okoo 5 minut. Czas przelotu nie duszy ni 10 minut. A wic jeeli szkopy byli w alarmie, to mog si tu zjawi lada sekunda. Rozgldam si po niebie. Nie ma na nim ani jednej chmurki, ani jednego podejrzanego punkcika. Niemcy mog jednake lecie na mniejszej wysokoci, wtedy ich samoloty bd trudne do wykrycia na tle ziemi. Nasza para leci akurat na zachd. Wpatruj si w zalesiony teren, starajc si dojrze na jego tle leccy samolot lub ruszajcy si cie. Jest! Widz wyranie sylwetki dwch samolotw. Lec niej od nas, mniej wicej poudniowym kursem. Rozpoznaj Focke-Wulfy 190. - Niemcy! - wrzeszcz w mikrofon. - Dwie foki! - Widz - odpowiada Matwiejew. Widzi je rwnie i Tadykin. Niemcy trzymaj si od nas w odlegoci okoo trzech kilometrw. W tej chwili lecimy poudniowym kursem, prawie e rwnolegle z nimi. Mam wielk ochot wykona zakrt i z gry rzuci si na wrogw. Na razie nic z tego. Czekamy, co zrobi Niemcy. Jeeli zaatakuj szturmowcw lub Jaki bezporedniej osony, wejdziemy do akcji, majc przewag wysokoci. Sekund zastanawiam si, dlaczego nasz dowdca nie wysya Matwiejewa i innie przeciwko hitlerowskim myliwcom. Uwiadamiam sobie jednak, e nie byoby to waciwe rozwizanie. Ta para niemieckich myliwcw moe wanie chce nas do tego sprowokowa. Za t par w powietrzu mog by nastpne. Gdy my si z nimi zwiemy w walce, tamci zaatakuj szturmowce. Rozgldam si uwanie po niebie. Kitajew oznajmia, e koczy nalot. Iy s rozproszone. Trzeba si zebra i uporzdkowa szyk. Jest to najniebezpieczniejszy moment. Po wystrzelaniu amunicji szturmowce s prawie bezbronne. Niemcy

mog czeka na t chwil, aby niespodziewanie podej lotem koszcym i zaatakowa szturmowe samoloty z dou. Nic si jednak takiego nie dzieje. Rozpoznana para Focke-Wulfw trzyma si nadal w odlegoci okoo trzech kilometrw, krc po obwodzie duego koa. Nikogo nie atakuj. Boj si, dranie! Tchrze, psia ich ma! Milczy rwnie artyleria przeciwlotnicza. Pewnie te mocno oberwaa. Eskadra szturmowa zbiera si sprawnie, przyjmujc szyk kluczami. Licz samoloty. S wszystkie. Zajmujemy miejsce nad Iami. Niemieccy myliwcy oddalaj si na poudnie. Bierzemy kurs na wschd. Jeszcze raz spogldam w stron gincych na tle ziemi Focke-Wulfw. Ju ich nie wida. Przelatujemy nad Wis, oddalajc si od poarw, dymw i zgliszcz. Dziaalno naszego lotnictwa w rejonie Gry Kalwarii w dniu 25 sierpnia, a szczeglnie 26, walnie przyczynia si do poprawienia pozycji 1 DP, zwaszcza na odcinku 2 puku piechoty, ktry bezporednio po naszej akcji ruszy do natarcia i wyrzuci Niemcw z kpy na Wile. W godzinach popoudniowych od zachodu nadcigaj chmury. Na podstawie naszych meteorologicznych wiadomoci dochodzimy do wniosku, e zblia si front ciepy. .Istotnie, nazajutrz o wicie budzi nas sipicy deszcz. Podstawa chmur niespena 400 metrw. Dla szturmowcw wysoko wystarczajca, natomiast osona ju si nie zmieci. Wic o lotach nie ma raczej mowy. Siedzimy na kwaterach, przeklinajc pogod i meteorologw. Korzystajc z przerwy w dziaaniach, dla przypomnienia studiujemy regulamin lotnictwa myliwskiego i odrabiamy zalegoci w dziedzinie prasy i lektury. Z komunikatw, komentarzy i artykuw usiujemy odtworzy sytuacj na froncie wschodnim. Potna ofensywa radziecka, rozpoczta na Biaorusi, zatrzymaa si. Jest to zupenie zrozumiae. Ofensywa ni moe trwa wiecznie. Wojska radzieckie osigny Wis, Narew i czciowo wdary si do wczesnych Prus Wschodnich. Nie zajy jednake Warszawy. W Warszawie trwao wywoane przez Komend Gwn AK powstanie. Na warszawskich ulicach i placach walczy kwiat polskiej modziey. Nie byo wwczas w 1 armii WP ani jednego onierza, ktry by nie chcia i na pomoc walczcej Warszawie. Chcielimy walczy i my, polscy lotnicy. Skoro nie walczylimy nad Warszaw, nie ulegao wtpliwoci, e na przeszkodzie stoj wzgldy natury operacyjnej. Wtedy domylalimy si tego, dzi wiemy, e istotnie tak byo. Niemcy uderzyli w prawe skrzydo wysunitego na zachd 1 Frontu Biaoruskiego. Wywizaa si bitwa pancerna w obszarze Wyszkw-Radzymin. Do bitwy tej Niemcy cignli wszystkie moliwe siy, odciajc rwnie przyczek warecko-magnuszewski. Przed rozstrzygniciem tej bitwy nie byo moliwe uderzenie na Warszaw. Tak wygldaa prawda historyczna a my siedzc w Zadybiu, marzylimy o pomocy dla stolicy. 31 sierpnia odleciaa z Zadybia eskadra 233 radzieckiego puku lotnictwa myliwskiego. Nazajutrz pogoda si poprawia o tyle, e znw moglimy wyruszy w powietrze. Na lotnisku ruch. Mechanicy podgrzewaj zastae silniki. Z dowdztwa dywizji nadchodz rozkazy. Jedziemy na stanowisko dowodzenia. Niebo si przeciera. Chwilami wida ju soce. Oba puki dywizji maj prowadzi akcj rozpoznania. Gwnym jego celem jest linia kolejowa WarkaChynw-Piaseczno. Od kilku dni polska i radziecka piechota odczuwa uciliw dziaalno najciszej artylerii niemieckiej. Duy, kaliber pociskw nasuwa naszym artylerzystom myl, e mamy do

czynienia z dalekonon artyleri kolejow, strzelajc z rejonu na poudnie od Warszawy. Wyruszyo wic w powietrze kilka par Iw i Jakw na poszukiwanie dziaa kolejowego. Nie wykryto 1 wrzenia jego stanowiska, rozpoznano natomiast liczne transporty kolejowe, ktre stay si przedmiotem atakw szturmowcw, Zniszczono wiele wagonw kolejowych i kilka parowozw. Doszo rwnie do spotkania z czwrk FW-190. Niemcy, lecc na wysokoci 1000 metrw, nie przyjli walki oddalili si na zachd. Nasze myliwce, nie mogc zostawi Iw bez osony, zaniechay pocigu. 2 wrzenia znw prowadzilimy intensywne rozpoznanie toru kolejowego Warka-Piaseczno. Tym razem z sukcesem. Okoo poudnia para porucznika Bobrowskiego wykrya na jednej ze stacji pooonej w pobliu Piaseczna bocznic kolejow prowadzc przez zagajnik. Niemcy (starannie maskowali zarwno sam bocznic, jak i stojce na niej platformy kolejowe oraz dziaa. Dziki umiejtnemu rozpoznaniu udao si Bobrowskiemu wykry zamaskowane dziao potnego kalibru. Natychmiast do tego rejonu wyruszyy dwie grupy szturmowcw. Pomimo silnej obrony przeciwlotniczej szturmowcy przeprowadzili skuteczny atak z powietrza. Zniszczone zostay tory kolejowe i dziao. Od tego czasu na obrocw przyczka i prawobrzen Warszaw nie pad ani jeden pocisk najciszej niemieckiej artylerii. Po dwch, dniach - od rana do wieczora penych akcji nastpuje niezrozumiaa dla nas przerwa. Mamy pikn jesienn pogod. Telefony milcz. Z dowdztwa dywizji nie nadchodz adne rozkazy. Tkwimy bezczynnie na stanowisku dowodzenia. Na stoiskach stoj milczce samoloty - nasze i szturmowe. Czyby dowdcy armii nie byo potrzebne rozpoznanie lotnicze? Dopiero po kilku dniach szef sztabu uchyla rbka tajemnicy. Dywizje 1 armii WP zostay zluzowane przez dywizje radzieckie i s obecnie w marszu na Warszaw. W pukach zawrzao. Jeeli 1 armia WP idzie na Warszaw, to znaczy, e bdzie wyzwalaa przynajmniej prawobrzen Prag. Razem z dywizjami piechoty wejdzie do akcji nasza dywizja lotnicza. Zaczynamy snu rozwaania strategiczne. Na razie jednak nic ciekawego si nie dzieje. Samoloty stoj na lotnisku. Mechanicy wykorzystuj ten czas na przegldy techniczne. Rozbebeszaj silniki, zdejmuj osony, grzebi si w setkach rurek, instalacjach, przewodach. A my czekamy. Naturalnie z niecierpliwoci. W jeden z tych dni przeywamy pseudobombardowanie naszego lotniska, Idc na stanowisko dowodzenia, usyszelimy warkot lotniczego silnika. Na wysokoci okoo 3000 metrw lecia ze wschodu Dornier. Musz tu wyjani, e od kilku dni obron przeciwlotnicz obszaru tyowego frontu przejo lotnictwo myliwskie 16 armii lotniczej. Nasz puk mia wykonywa wycznie zadania zwizane z dziaaniami 1 armii WP. Nie penilimy wic z tego powodu suby alarmowej. Gdy zobaczylimy leccego Niemca, wiedzielimy, e z naszego lotniska nikt nie wystartuje na jego spotkanie. Byo ju zreszt za pno. Dornier znajdowa si nad nami. I raptem usyszelimy gwizd leccej bomby; wida j byo zreszt wyranie. Leciaa prosto na nas. Przenikliwy, przejmujcy wist bomby lotniczej zapamitaem na zawsze z pierwszego dnia wojny, gdy hitlerowcy bombardowali port wojenny w .Pisku. Ten dwik by inny. Niszy, nie tak przejmujcy i jakby troch nierwnomierny. Nie byo jednak czasu na rozmylania. Kto krzykn: - Padnij!

Istotnie innego wyjcia nie mielimy. Padlimy plackiem, przytulajc si do matki ziemi. wist stawa si coraz goniejszy. Jeszcze dwie sekundy i usyszelimy uderzenie o ziemi. Uderzenie, a nie wybuch. - Niewypa! - zawoaem. - Nie rusza si! - krzykn kto inny. - To bomba zegarowa. Upyno kilkanacie sekund. Bomba nie wybuchaa. Pierwszy wsta bodaj e Horodecki, podszed do bomby i zawoa: - Parafia, wstawa! Po czym co kopn nog, a to co wydao dwik rzuconego na ziemi wiadra. Okazao si, e to nie bya bomba, lecz pusty dodatkowy zbiornik paliwowy, ktry albo si oderwa od samolotu Niemca, albo te wyrzuci go pilot. Otrzepawszy si z kurzu, ruszylimy w stron stanowiska dowodzenia. W kilka dni po tej przygodzie otrzymaem z Piska list. Koperta bya adresowana obcym mi charakterem pisma. Ju ten fakt mwi, e list nie przyniesie nic dobrego. Pisa go, jak si okazao, mj wuj, donoszc, e ojca rozstrzelali hitlerowcy jako zakadnika w 1943 roku, obie siostry zostay wywiezione do Reichu, a matka po wyzwoleniu pojechaa mnie szuka w wojsku. W ten to bolesny sposb osobicie odczuem, co znaczy terror i okruciestwo hitlerowcw. Tragiczna wiadomo lotem byskawicy rozesza si po caym puku. Za dwie godziny wezwa mnie Tadykin. W prostych sowach wyrazi mi kondolencje, a potem doda: Rozumiem, e ta wiadomo musiaa was gboko poruszy. Przez trzy dni nie bdziecie latali. - C mam robi w tym czasie, towarzyszu pukowniku? - Bdziecie penili dyur w kasynie. To te poyteczne zajcie i nie wymagajce zbytniej koncentracji.

Na pomoc walczcej Warszawie


12 wrzenia 1 armia WP rozpocza dziaania zaczepne, majce na celu wyzwolenie Pragi. Niestety, wbrew naszym przewidywaniom, w akcji tej nasz puk nie wzi udziau. Uczestniczy w niej natomiast 2 Puk Nocnych Bombowcw Krakw. Puk ten, ktry jednoczenie z nami zaj polowe lotnisko w Woli Rowskiej, dotychczas nie wszed do akcji bojowej. Wynikao to z koniecznoci doszkolenia personelu latajcego oraz z braku odpowiednich zada dla tego rodzaju lotnictwa. Zadania te znalazy si w Warszawie. Walczcym od wielu tygodni powstacom bya potrzebna pomoc. Brakowao im wszystkiego: amunicji, broni, ywnoci, lekw. Jednoczenie coraz bardziej zmniejszay si obszary opanowane przez powstacw. Zadanie zaopatrzenia walczcej Warszawy z powietrza byo trudne i wymagao duego dowiadczenia ze strony zag.

2 pnb Krakw swj pierwszy lot bojowy wykona w nocy z 11 na 12 wrzenia. Celem nalotu byo zgrupowanie wojsk hitlerowskich w rejonie Nowego Brdna. Pomimo nie sprzyjajcych warunkw atmosferycznych i silnej obrony przeciwlotniczej mode zaogi puku Krakw zadanie wykonay bez zarzutu. Od dnia 11 wrzenia 1944 roku nasze dumne haso: Na froncie wschodnim te jestemy, stao si jeszcze goniejsze i jeszcze bardziej przekonywajce. Do dwch pukw, biorcych udzia w walkach na froncie, doczy trzeci. Rzucajc owej nocy z 11 na 12 wrzenia bomby na hitlerowskie wojska stojce na przedmieciach Warszawy, 2 pnb pierwszy zrealizowa haso ludowego lotnictwa: Nasz kurs bojowy - Warszawa. Praga zostaa zdobyta przez wojska polskie i radzieckie 14 wrzenia, ale ju w nocy z 13 na 14 wrzenia samoloty puku Krakw rozpoczy zrzuty dla powstaczej Warszawy. Tej nocy wykonano 31 lotw, zrzucajc 3 tony rnego zaopatrzenia oraz 12 skrzy z amunicj i broni. 15 wrzenia 1 armia WP rozpocza forsowanie Wisy. 16 wrzenia o wicie 9 pp z 3 DP uchwyci przyczek na Czerniakowie, 18 wrzenia 6 pp z 2 DP sforsowa Wis w rejonie oliborza. 19 wrzenia w godzinach przedpoudniowych do Zadybia przyby dowdca dywizji pukownik Smaga z szefem sztabu pukownikiem Romeyk. Oznaczao to, e szykuje si jaka nadzwyczajna akcja. Istotnie, w p godziny po przybyciu obu pukownikw zostaje zarzdzona odprawa na stanowisku dowodzenia. W ziemiance ciasno. W odprawie bior udzia wszyscy piloci puku szturmowego i naszego. Na cianie wisi rozpity duy plan Warszawy z naniesion sytuacj. Jeden rzut oka uwiadamia, e w Warszawie jest le. Nawet bardzo le. Na terenie caej stolicy widnieje kilka na czerwono zakreskowanych plam. To obszary, na ktrych panuj jeszcze powstacy. Jedna plama jest na oliborzu, dwie, nie majce ze sob cznoci, w rdmieciu i jedna na Mokotowie. Niewielki cypelek na Czerniakowie to przyczek naszej 3 DP i wreszcie maa strzaka pomidzy mostem Poniatowskiego i kolejowym. Tu ma uderzy batalion 8 pp dla odcienia przyczka czerniakowskiego. Czerwone wysepki otaczaj due niebieskie plamy, obrazujce zgrupowania wojsk niemieckich, ich stanowiska ogniowe, odwody. Wyglda to tragicznie. Tak to te przedstawia pukownik Romeyko. Niemcy angaujc wszystkie swe siy d do zlikwidowania przyczka, co ze wzgldu na i tak ju beznadziejne pooenie powstacw bdzie kocem warszawskiej tragedii. Pukownik pokazuje na planie rozpoznane stanowiska hitlerowskich baterii. Znajduj si one w rdmieciu, na Polu Mokotowskim, w parku Ujazdowskim, w Ogrodzie Botanicznym, w azienkach, na Czerniakowie i Powilu. Wzmoga si rwnie dziaalno niemieckiego lotnictwa. W cigu ubiegej doby bombardowao ono szeciokrotnie przyczek i rejon przeprawy. W tej sytuacji niezbdne jest silne i zdecydowane uderzenie lotnictwa. Oprcz Polskiej Dywizji Lotniczej nad Warszaw bdzie dziaao rwnie lotnictwo 16 armii lotniczej. W ziemiance zapanowaa cisza. Wiemy, e musimy z siebie da wszystko, by pomc walczcym na przyczku piechurom oraz powstacom. Krtka przerwa, po czym pukownik Aleksander Romeyko przystpuje do omwienia wykonania zadania. Mamy obezwadni rodki ogniowe hitlerowcw w parku Ujazdowskim, Ogrodzie Botanicznym i w azienkach. Rejon ten by w nocy intensywnie bombardowany i rozpoznawany przez 2 pnb Krakw. Stwierdzono okoo omiu baterii. Najbardziej nas, myliwcw, interesuj wiadomoci o hitlerowskim

lotnictwie. Najblisze niemieckie lotniska znajduj si na Okciu i w Modlinie. Intensywno dziaa lotnictwa bombowego jest znaczna, natomiast myliwskiego saba. Zadanie ma by wykonane grupami, po osiem szturmowcw osanianych przez sze Jakw. Na czas akcji miejsce postoju dowdcy dywizji znajdowa si bdzie w Zadybiu, szefa sztabu za na wysunitym stanowisku dowodzenia w miejscowoci Witolin. Trasa naszego lotu: Zadybie - elechw - Misk Mazowiecki - Warszawa. Mam lecie w trzeciej grupie. Szturmowcami dowodzi porucznik Kitajew, oson major Wicherkiewicz. Start pierwszej grupy godzina 14.30. Nastpne w odstpach 10 do 15 minut. Pozostaje nam wic jeszcze okoo dwch godzin. Nie jest to wiele. Wprawdzie mechanikom nie potrzeba wicej ni godzin na przygotowanie samolotw, ale my musimy si dobrze zapozna z terenem, z warunkami atmosferycznymi, ustali szyk, czno i tym podobne niezbdne szczegy, ktre mog zadecydowa o powodzeniu tej nader wanej wyprawy bombowo-szturmowej. Z mojej grupy myliwcw dobrze zna Warszaw i okolic major Wicherkiewicz, ktry jaki czas przed wojn suy w 1 puku lotniczym na Okciu. Zbieramy si ponownie w ziemiance i studiujemy uwanie plan miasta. Wicherkiewicz dzieli si z nami swoimi wiadomociami, opowiada, jak wygldaj poszczeglne warszawskie mosty, mwi o charakterystycznych punktach w miecie. Cele pooone s w parkach. O tej porze roku drzewa zapewniaj dobre maskowanie. Piloci Iw nie bd wic mieli atwego zadania. My, myliwcy, wracamy stale myl do dwch hitlerowskich lotnisk na Okciu i w Modlinie. Stamtd mog nadlecie Focke-Wulfy lub Messerschmitty. Jest due prawdopodobiestwo, e dojdzie do spotkania z myliwcami nieprzyjaciela, ktrego mocno pragniemy. Chcemy wreszcie stoczy pojedynek z przeciwnikami. W walce powietrznej, podczas ktrej nastpuje ustawiczna zmiana sytuacji, nie wolno traci orientacji. Dlatego tak pilnie studiujemy plan Warszawy i jej okolice. Pogoda jest dobra. Zachmurzenie umiarkowane, podstawa chmur 1200 do 1500 metrw. Na lotnisku graj ju silniki naszych Jakw i szturmowcw. Iy zabieraj peny adunek bomb odamkowych i przeciwczogowych, a ponadto po 4 pociski rakietowe. Kilka minut przed godzin 14.30 na start wyrusza pierwsza grupa szturmowcw majora Kozlenki. Za nimi ustawiaj si Jaki. Dzie jest suchy. Koujce samoloty wznosz tumany kurzu. Wszyscy s podnieceni. Nareszcie ruszamy na pomoc Warszawie! Czekalimy na ten moment dugie dni. W nocy widzielimy uny poarw rozcigajce si nad walczcym miastem, a w dzie wczytywalimy si, w wojenne komunikaty. Tragedia Warszawy bya tragedi nas wszystkich. 15 minut po pierwszej grupie startuje druga grupa Iw kapitana Dawidiana.

Siedz ju w samolocie. Jestem pewien swojej czwrki, wiem, e mnie nie zawiedzie. Mj mechanik, kapral Mandziuk, krci si wok stoiska. W suchawkach trzaski i rozkazy stanowiska dowodzenia. Wreszcie co dla nas. - Grupa porucznika Kitajewa na start. Ruszaj szturmowce obadowane bombami, amunicj i rakietami. My cigniemy za nimi. Maszyny sprawnie ustawiaj si na pasie. Start! Ryk silnikw! Tumany kurzu! Iy pn si na wysoko 1000 metrw. Nakazany szyk bojowy - kolumna kluczy. Kady klucz rozwija si schodami w prawo. Odlego midzy kluczami 500 metrw. Tu za drugim kluczem, wyej o 300 metrw, formuje si grupa bezporedniej osony; jest to para Wicherkiewicza. 800 metrw dalej i 300 metrw wyej grupa uderzeniowa w skadzie dwch par. Lecimy z Matwiejewem na wysokoci 1600 metrw z prawej strony zespou. Formujc szyk okramy elechw i bierzemy kurs na Misk Mazowiecki. Kilkanacie minut nad paskimi rwninami Mazowsza i ju ukazuje si spore miasto powiatowe, rozcignite wzdu szosy i toru kolejowego WarszawaSiedlce. Na wschodzie, tu przy szosie, widzimy due lotnisko. Powoli zawracamy na zachd. Z lewej strony zespou biegnie tor kolejowy, a z prawej szosa. W Dbem Wielkim, miejscowoci znanej ze zwyciskiej bitwy w 1831 roku, tor przesuwa si na praw stron, a szosa na lew. Odruchowo spogldam na przyrzdy pokadowe; temperatura, cinienie oleju, obroty - wszystko w porzdku. Busola wskazuje 270. Za 5-6 minut bdziemy nad Warszaw, a za 7-8 minut wejdziemy do akcji. Warszawy waciwie nie znaem. Przed wojn byem w stolicy tylko raz przejazdem, w cigu dwch dni. Miao to miejsce pn jesieni 1938 roku po synnym zaolziaskim zwycistwie. Warszawa z tego okresu pozostaa mi w pamici jako miasto due, bogate, zasobne. Na ulicach widziao si eleganckie, przystojne kobiety, wytwornych panw, nowoczesne samochody obok konnych doroek. Warszawa bya beztroska. ya w chwale wtpliwych zaolziaskich sukcesw, nie widzc albo te nie chcc widzie nadcigajcej chmury wojennej zawieruchy. Jak Warszaw zobacz dzi, 19 wrzenia 1944 roku, w pidziesitym dniu powstania? Jestemy ju nad przedmieciami stolicy. Osiem szturmowcw leci 800 metrw przed nami. Niebo jest zasnute dymami. Wieje zachodni wiatr i chmury dymu docieraj a na Grochw. Iy zaczynaj wytraca wysoko. Idziemy w ich lady. Czuj swd spalenizny i dymu. Przenika on do kabiny samolotu, zasania horyzont i miasto. Lecimy nad Prag. Wysoko poniej 1000 metrw. Widz rozbite domy i ulice pene wojska. Dymy gstniej. Powietrze staje si nieprzejrzyste. Gin w nim lecce przed nami szturmowce. Sysz jedynie w suchawce gos porucznika Kitajewa. Rozmawia on z Prospektem, pukownik Romyeko potwierdza zadanie. Eskadra majora Kozlenki ju koczy atak. Przed nami Wisa. Mkniemy wzdu alei Waszyngtona. Iy przecinaj rzek midzy mostem Poniatowskiego i rednicowym. Pod nami oddziay piechoty i saperw. To 8 pp szykujcy si do forsowania. Szturmowce w nurkowym locie mkn jak szalone, s ju niespena 200 metrw nad ziemi. My 300 metrw wyej od nich. Widz dymy, dymy, poary i jeszcze raz poary. Odzywa si niemiecka opl. Smugi szarych i wieccych kresek przechodz midzy leccym zespoem, tnc powietrze. Jest ich coraz wicej.. Wraz ze szturmowcami wykonujemy zakrt w lewo. Ju wida zadrzewione stoki warszawskiej skarpy. Spomidzy drzew bij w niebo dymy. To robota naszych poprzednikw. Zesp szturmowcw Kitajewa idzie do ataku. Ugrupowani schodami w prawo, pracuj jak kosa w rkach dowiadczonego niwiarza. W lewo tu obok siebie mam samolot Matwiejewa, w prawo nie ma nikogo. Z tego kierunku mog nas zaatakowa niemieckie myliwce.

Bazuj niedaleko na okckim lotnisku. W powietrzu na razie ich nie ma. Natomiast z dou bije artyleria. Szturmowcy okadaj bombami cele midzy drzewami parku Ujazdowskiego i azienkowskiego. Nie mog si zorientowa, gdzie s nasi, a gdzie hitlerowcy. Na ulicach barykady, strzeleckie rowy, zniszczone, zrujnowane domy. Poary i dymy. Szturmowce kocz atak, zawracaj na wschd. Suniemy za nimi. Kitajew powiadamia Wicherkiewicza, e atakuje po raz drugi. Krcimy elips w lewo, znajduj si na jej zewntrznym krgu. Przelatujemy nad Wis, nad Sask Kp, nad tyami 9 pp od trzech dni walczcego z przewaajcymi siami wroga. Znw przecinamy Wis w rejonie mostu rednicowego i znw szturmowcy sun do ataku. W kabinie dalej czuj swd spalenizny i dym. Chwilami jest tak ciemno, e lec niemal na lepo. Przygldam si wyludnionym wwozom ulic, palcym si domom. Iy lec tu nad drzewami. Graj wszystkie kaemy i dziaka. Wzniecaj nowe poary. Siej zniszczenie i mier. Koniec ataku. Zawracamy na wschd. Cigniemy w gr. Ukazuje si soce. Znikaj poary. Z kabiny ulatnia si przenikliwy swd spalenizny. Zegar wskazuje godzin 15.48. Kontroluj przyrzdy pokadowe. Wszystko w porzdku. Samolot nie oberwa. Odmeldowujemy si u pukownika Romeyki. Po pitnastu minutach lotu dotykamy koami nawierzchni lotniska w Zadybiu. wieci soce, wokoo rozcigaj si tozielone pola. W wyobrani mam w dalszym cigu to, co widziaem w Warszawie. Powoli kouj na stoisko. Ustawiam samolot, wyczam silnik. Kapral Mandziuk przyglda mi si uwanie w milczeniu. - Piotrek - pytam si - wierzysz w Boga, niebo i pieko? - Ano rnie o tym mwi - stwierdza filozoficznie, wzruszajc ramionami. - A bo co? - Bo ja wierz w pieko. Dzi je widziaem w Warszawie. Na lotnisku ruch. Mamy wykona jeszcze jedno uderzenie. Obsuga naziemna szybko uzupenia samoloty w paliwo i amunicj, dokonujc przegldu postrzelanych maszyn. Niektre szturmowce, najbardziej wystawione na ogie niemieckich opl, maj podziurawione skrzyda i kaduby. Wszystkie jednake nadaj si do lotu. Tym razem bdziemy osaniali grup omiu szturmowcw podporucznika Michaowskiego, ktra otrzymaa zadanie zaatakowania baterii artylerii poo we j na Polu Mokotowskim oraz baterii przeciwlotniczej w rejonie Siekierek. Startujemy o godzinie 17.00. Do Warszawy dolatujemy t sam tras. Wis przelatujemy nad mostem rednicowym. 8 pp zaczyna forsowa Wis. Niemcy uruchamiaj silne rodki ogniowe. Woda w rzece omal nie bulgoce od wybuchw pociskw wszystkich kalibrw. Ponownie wpadamy w dym. Szturmowce lec tu nad dachami domw. My nad nimi, nieco wyej. Urywa si ogie przeciwlotniczy. Jestemy nad obszarem trzymanym przez powstacw. Przelatujemy nad Marszakowsk i Dworcem Gwnym, szturmowce zakrcaj, sunc na wschd od alei Niepodlegoci. Znw lec na prawym skrzydle zespou. Lotnisko okckie znajduje si bardzo blisko. Z nieduej wysokoci wida wyranie dwie baterie ustawione na Polu Mokotowskim, dawnym lotnisku, wiadku wielu zwycistw sportowych polskich skrzyde. Szturmowce ugrupowane schodami w prawo bij w bateri bombami, ostrzeliwuj pociskami rakietowymi, okadaj ogniem z kaemw i dziaek. Trwa to wszystko diabelnie krtko. Nie dolatujc do Rakowieckiej, Iy zawracaj gbokim podciganym skrtem. Idziemy w ich lady. Spogldamy z

Matwiejewem w stron Okcia. Niemcy si nie odzywaj. Robimy ciasny krg nad placem Zbawiciela i ponownie idziemy do ataku. Szturmowce jeszcze raz dokadaj obu bateriom, cign w gr, zawracajc na wschd. Widzimy Wis, kana i Jezioro Czerniakowskie. Tam gdzie stoi bateria przeciwlotnicza, ktr ma zaatakowa podporucznik Michaowski. Szos wilanowsk przelatujemy na wysokoci piciuset metrw. Baterii nie trzeba szuka. Sama si odkrywa w pobliu osiedla Siekierki. Ukazuj si czerwone byski, a w nasz stron lec czerwone koraliki. Szturmowce przechodz do lotu nurkowego. Ogniem odpowiadaj na niemiecki ogie. Lecimy w ulewie szarych i byszczcych smug. Szturmowce s ju nad bateri, rzucajc ostatnie przeznaczone dla niej bomby. Ogie przeciwlotniczy gwatownie traci na sile. Ale oto jeden z Iw zaczyna dymi. Pali si! Pilot nie panuje nad maszyn. Szturmowiec rbie w nadwilaskie pola. Przygldam si poncym resztkom. Na lotnisku lduje siedem Iw i sze Jakw. Zgin chory pilot Piotr Czegakow i strzelec samolotowy, plutonowy Jerzy Murawiew. Zapada zmrok. Koczy si pracowity ciki dzie. Wszyscy jestemy pod wraeniem tego, co ujrzelimy w Warszawie. Zdajemy sobie spraw, e pooenie zarwno powstacw, jak i piechoty 3 DP jest bardzo cikie. Zrobilimy wszystko, co byo w naszej mocy, by im pomc, czy jednak pomoc ta jest wystarczajca? Nie wiemy. Wok tego zagadnienia tocz si dugie dyskusje. Wrd szturmowcw nastroje z powodu straty penej zaogi s minorowe. Piloci obiecuj pomci mier towarzyszy. Wieczorem wraca dowdca puku; nie przynosi on adnych pocieszajcych wieci o sytuacji w Warszawie. Niemcy w dalszym cigu naciskaj na przyczek. Piechurom 8 pp udaa si wprawdzie uchwyci niewielki przyczek pomidzy mostem Poniatowskiego i rednicowym, ale nie odciyo to zbytnio sytuacji na Czerniakowie. Niemcy dalej twardo trzymaj si na Powilu. Nazajutrz mamy dziaa w ten sam sposb, obezwadniajc niemieckie rodki ogniowe. Dzie 20 wrzenia jest dniem decydujcym. .Pierwsza grupa omiu Iw pod oson czterech Jakw wyrusza z Zadybia o godzinie 10.40, potem co 10 minut nastpne. W poudnie znw startuj dwie grupy i tak samo o godzinie 18.00. Celem dla bomb szturmowcw s niemieckie baterie i ugrupowania wojsk. Znw uwijamy si wrd dymw, poarw i niemieckiego ognia przeciwlotniczego. Ogldamy ruiny stolicy, walczcych na barykadach onierzy i powstacw. W powietrzu przez cay dzie nie ukazuje si ani jeden hitlerowski samolot. Wieczorem mechanicy przegldaj na stoiskach przemczone samoloty. Nad Warszaw rozciga si dua, krwawa una. W powietrze ruszaj samoloty puku Krakw, Pracowicie, w niesychanie cikich warunkach, obrzucaj cele bombowe. Tej nocy na lotnisku mimo przemczenia mao kto spa. Mylami bylimy przy naszych braciach walczcych w Warszawie ostatkiem si. Rano otrzymujemy wiadomo ze sztabu dywizji, e pooenie na przyczku jest beznadziejne. W dniu 20 wrzenia obrocy odparli sze silnych niemieckich natar. Brak im amunicji i ywnoci. W nocy z 21 na 22 wrzenia samoloty puku Krakw zrzucaj na mikroskopijny obszar zajmowany przez resztki 9 pp zaopatrzenie w ywno i amunicj. Niewiele to ju pomaga, nastpnej nocy niedobitki 9 pp ewakuuj si na wschodni brzeg rzeki.

Tym samym los Powstania zosta przypiecztowany.

Po czerniakowskiej katastrofie
Niepowodzenie desantu na lewym brzegu Wisy oznaczao jednoczenie przejcie 1 armii WP do obrony na przedpolu Warszawy. Nie oznaczao to jednake zastoju w dziaaniach lotniczych. Dowdc armii interesowao w dalszym cigu przegrupowanie wojsk niemieckich w rejonie stolicy, a szczeglnie ruch jednostek niemieckich w kierunku do frontu i odwrotnie. Wiadomoci tych miao mu dostarczy lotnictwo, rozpoznajc kierunki z Warszawy na Modlin, Sochaczew, Raw Mazowieck i Grjec. Przez cay dzie 22 wrzenia, zapoznajemy si z sytuacj na froncie i studiujemy dokadnie teren dziaa. Jest on do atwy do orientacji. Paski, wiele charakterystycznych przedmiotw terenowych. W pnocnej czci znajduj si wiksze obszary lene Puszczy Kampinoskiej. Do wykonania nowego zadania dywizja przystpuje 23 wrzenia. Okoo godziny 17.00 rusza w powietrze dziesi samolotw, cztery Iy pod oson szeciu Jakw. W wyniku dwugodzinnego rozpoznania stwierdzono ruch pojedynczych samochodw i wozw konnych na drogach prowadzcych do Warszawy. Samoloty byy kilkakrotnie silnie ostrzeliwane przez artyleri przeciwlotnicz. Rezultaty rozpoznania, w stosunku do uytych dziesiciu samolotw, okazay si raczej nike. Obaj dowdcy pukw zwrcili si wobec tego do dowdcy dywizji z propozycj innego sposobu wykonania zadania. Pukownik Smaga zaakceptowa projekt, ktry przewidywa wysyanie na rozpoznanie mniejszych rejonw dwch szturmowcw pod oson dwch Jakw. Jednoczenie na caym obszarze miano przeprowadza wymiatanie w celu zapewnienia swobody dziaania wasnego lotnictwa rozpoznawczego. Do wykonania tego zadania mamy przystpi rano 24 wrzenia. Zostaj wyznaczony do klucza kapitana Matwiejewa przeprowadzajcego wymiatanie. O godzinie 9.05 startuje pierwsza grupa z zadaniem rozpoznania kierunku Warszawa-Bielany-Modlin- Zakroczym, o godzinie za 9.08 druga grupa rozpoznajca kierunek Warszawa-WochyBonie. W trzy minuty pniej rusza trzecia, rozpoznajca kierunek Warszawa-Mszczonw-Piaseczno. Te trzy grupy maj pro wodzi rozpoznanie w obszarze promienicie rozchodzcych si drg z Warszawy na pnoc, zachd i poudnie. My bdziemy dziaali w obszarze tych trzech kierunkw, skupiajc gwnie wysiek na kierunkach grupy pierwszej i drugiej, ze wzgldu na wiksze zagroenie ze strony niemieckiego lotnictwa myliwskiego, bazujcego w Modlinie i Sochaczewie. Bdziemy w staej cznoci z dowdcami trzech grup rozpoznawczych. Jeeli ktry z nich natknie si na przewaajcy zesp niemiecki, wezwie nas na pomoc. Zajmuj miejsce w kabinie samolotu. Jak zwykle mam pene zbiorniki paliwa i peny zapas amunicji. - Piotrek - odzywam si do mego mechanika. - Co mi si zdaje, e dzi troch postrzelam. - Ano byby ju czas, inaczej to nam jeszcze lufy pordzewiej - mieje si Mandziuk.

Startujemy o godzinie 9.20. Wymiatanie zaczynamy od kierunku pnocnego. Lecimy parami: Matwiejew - Suszek, Kalinowski i ja. Odlego midzy parami okoo 300 metrw, szyk schody w prawo. Natychmiast po starcie stwierdzam, e znacznie atwiej jest lecie bez towarzystwa, szturmowcw. Iy maj prdko mniejsz od Jakw okoo 150 kilometrw. Pomimo e osaniajc szturmowce latamy na zredukowanym gazie, zawsze jednak trzeba chodzi esami. Wymaga to staej pracy pilota, a niezalenie od tego bardziej napitej uwagi. Naley bowiem nieustannie mie na oku osaniane szturmowce, stosowa si do ich zmian kursu i wysokoci, no i obserwowa powietrze. Teraz lecc bez towarzystwa Iw, ustawiamy dwigni gazu na moc przelotow i lecimy po prostej nie manipulujc drkiem sterowym. Obserwujemy jedynie uwanie powietrze, czy si gdzie nie ukae nieprzyjaciel. W przypadku spotkania Niemcw zadanie nasze jest okrelone jasno i jednoznacznie -zaatakowa ich i zestrzeli. Dolatujemy do Warszawy. Prag przelatujemy na wysokoci 1500 metrw. Nad lewobrzen Warszaw rozcigaj si dobrze nam znane dymy poarw. Dzi wiej wiatr wschodni, znoszc chmury dymu nad zachodnie przedmiecia stolicy. Wojska niemieckie wycofay si pod .Jabonn. W zwizku z tym armia nasza w godzinach popoudniowych przystpuje do przegrupowania swych dywizji. Mamy osania z powietrza ten manewr. Ale to ju jest drugie zadanie naszego puku, nie zwizane z prowadzonym obecnie rozpoznaniem. Wis przelatujemy pomidzy mostem Kierbedzia i kolejowym. Lecimy nad oliborzem, ktry czciowo znajduje si jeszcze w rkach powstacw. Z rejonu Lasku Bielaskiego maca nas artyleria. Potem lecimy wzdu szosy do Kazunia. W prawo mamy szerok wstg Wisy, w lewo kpy Puszczy Kampinoskiej. Pomidzy parami utrzymujemy dalej odlego okoo 300 metrw. Dzie jest soneczny, zachmurzenie niewielkie, chmurki wisz na wysokoci okoo 2000 metrw. Widzialno jest jednak saba. Zamglony horyzont ziewa si z niebem. W suchawkach cisza. Gdzie tu musz rozpoznawa nasze Iy. Nikt jednake nas nie wzywa. Oznacza to, e Niemcw nie ma. Dolatujemy do Modlina. W widach Bugo-Narwi i Wisy rysuje si dua plama starej napoleoskiej twierdzy, ktra odegraa do znaczn rol jeszcze w 1939 roku. Na pnoc od twierdzy wida niemieckie lotnisko. Tam bazuj Messerschmitty. Dolatujemy do Zakroczymia. Matwiejew kadzie samolot w lewy zakrt. Idziemy w jego lady. Soce mamy teraz z lewej strony, a z tyu niemieckie lotnisko. Zwiksza to nasz czujno. Mkniemy nad zielonymi kpami puszczy upstrzonej tymi plamami liciastych drzew. Zbliamy si do Bonia. Skrcamy w prawo na Sochaczew. Na drogach wida jedynie ruch pojedynczych wozw. Cienie cumulusw sur powoli po zoranych polach i kncych sadach. Nie dolatujc do Sochaczewa skrcamy na poudnie. apiemy tor kolejowy Warszawa-Skierniewice w rejonie na zachd od Grodziska. Zakrcamy na wschd. Soce wieci prosto w oczy. Widzialno coraz gorsza. Od Grodziska zaczyna si waciwie dalekie przedmiecie Warszawy. Podmiejskie osiedla niczym koraliki nanizane na tor kolejowy przesuwaj si jedno za drugim. Milanwek - Brwinw - Pruszkw - Piastw. Nad Wochy nadcigaj ju dymy poncej Warszawy. Skrcamy na pnoc, zataczamy krg nad Kampinosem, wracamy nad Grodzisk i znw lecimy nad podmiejskimi osiedlami. Panuje ju spokj. Nic nie mwi o toczcej si wojnie, o tragedii Warszawy.

W powietrzu pusto. Nie spotykamy ani Niemcw, ani wasnych samolotw rozpoznajemy ten sektor. Znad Piastowa bierzemy kurs na poudnie. Mijamy bokiem Okcie, lecimy do Mszczonowa, a stamtd do Piaseczna. W dalszym cigu nikt nas nie wzywa, nikogo nie spotykamy na podniebnym szlaku. Z Piaseczna kierujemy si nad Warszaw. Mamy w tej chwili niespena 1000 metrw wysokoci. Na torze kolejowym ukazuje si towarowy pocig. Jedzie w kierunku stolicy. Pocig to idealny cel dla szturmowca, ktry moe wpakowa celn bomb w tor kolejowy, powodujc pikn katastrof. Bomba moe rozbi parowz lub kilka wagonw. A jeeli pocig jest zaadowany amunicj, to powstaje niezgorsza zabawa pirotechniczna. Moliwoci samolotu myliwskiego uzbrojonego w kaemy i dziaka s o wiele skromniejsze. Myliwiec moe tylko zatrzyma pocig, ostrzeliwujc parowz, a waciwie jego kocio. Wwczas z kota ucieka para, spada cinienie, pocig staje. W lotniczym jzyku akcj tak nazywamy spuszczeniem pary. Gdy nadlecielimy nad wolno pezncy pocig, kilkakrotnie go okrajc, zastanawiaem si czy Matwiejew zadecyduje spuszczenie pary. Wprawdzie naszym zadaniem jest zwalczanie nieprzyjacielskiego lotnictwa, ale cel, ktry mamy pod sob, przedstawia si pontnie. Pocig na pewno wiezie zaopatrzenie dla niemieckiej armii dziaajcej w rejonie Warszawy. Moe nawet drogocenn amunicj. W suchawkach rozlega si gos Matwiejewa: - Kalinowski i Chromy, atakowa parowz. Ja osaniam was z gry. Matwiejew postpuje jak prawdziwy dowdca. Pocig jest akomym i atwym do skonsumowania kskiem. Kady z pilotw miaby na niego chtk. Matwiejew oddaje go nam, zostajc w grze, by nas osania. Czyni to zgodnie nie tylko z taktyk lotnictwa myliwskiego, ale etyk dowdcy. W tej chwili przestajemy by z Kalinowskim myliwcami, a stajemy si szturmowcami. Nic nas nie obchodz nieprzyjacielskie samoloty. Przed nami tylko jeden cel: towarowy pocig. Jak na komend oddajemy drki do przodu, redukujc nieco gaz. Niczym strzay pdzimy do ziemi. Prdko gwatownie wzrasta. Maleje odlego. Odbezpieczam kaemy i dziako. Uruchomi je za chwil. Na ten moment dugo czekaem. Nurkujemy z Kalinowskim jeden za drugim, kierujc si w stron parowozu. Na wysokoci 300 metrw obok samolotu ukazuj si szare smugi, obramowujc go z obu stron. Czyby gdzie w pobliu toru kolejowego staa bateria przeciwlotnicza? - zastanawiam si. Nie! To na jednym z odkrytych wagonw jest ustawione przeciwlotnicze dziako i ono to pluje w nasz stron. - Obezwadnijcie najpierw dziako - radzi Matwiejew. Kry on na wysokoci ponad 1000 metrw i dobrze widzi byski. Dziako znajduje si mniej wicej w rodku skadu pocigu. Musimy powtrzy nalot. Wyrywam w gr, kadc samolot w gboki zakrt. Na chwil ginie mi z pola widzenia pocig i tor kolejowy. Znw go widz. Tym razem mam go z lewej strony. Zawracamy. Pocig znajduje si przed nami. Kalinowski omal e pionowo idzie w d. Kilkaset metrw za nim ja. Lec po osi prostego w tym miejscu toru. api w celownik parowz. Przesuwaj si towarowe wagony, ukazuje si platforma z dziakiem. Kalinowski koczy atak i pnie si w gr. Trzymam platform w celowniku. Zbliam si coraz bardziej. Odkadam poprawk. Ju! Naciskam spusty kaemw i dziaka.

Do monotonnego odgosu pracy silnika wcza si gdakanie dziaka i ujadanie kaemw mojej czwrki. Wspaniay koncert, ktrego nie zamienibym na najpikniejsz symfoni. Bij seriami w odkryty wagon i stojce na nim dziako. Trwa to bardzo krtko. Wyrwnuj samolot. Sia odrodkowa wgniata mnie w fotel. Tu pod brzuchem maszyny byskawicznie przesuwa si platforma. Widz na niej lecych hitlerowcw w hemach. Nie wiem, czy s zabici lub ranni, czy te przestraszeni. Raczej to pierwsze, dziako bowiem milczy. cigam drek na siebie dajc peen gaz. Ginie ziemia, pdz pen moc silnika w gr, omal e pionowo. Kilka sekund... i mam 900 metrw wysokoci. Kopi lewy orczyk. Samolot przewraca si przez skrzydo. Znw si ukazuje zamglony horyzont, tor kolejowy i jadcy po nim pocig. - Atakujemy parowz - sysz Kalinowskiego. Szukam go w powietrzu. Jest! Idzie do ataku. Moja czwrka wali w d. Ju mam w celowniku parowz. Trzymam go. Ronie i pcznieje. Widz Kalinowskiego koczcego atak. Teraz kolej na mnie. Odkadajc poprawk orientuj si, e pocig zwalnia bieg. Wprawdzie po ataku Kalinowskiego z kota posza para, niemoliwe jednak, aby zostaa ona spuszczona. Sprawa si wyjania. Z wolno jadcego parowozu wyskakuj dwie postacie i pdz biegiem w pole. Nie mam wtpliwoci, e to polska obsuga parowozu, nie majca zamiaru nadstawia za Hitlera swych gw. Trwa to wszystko sekundy. Oddaj drug i trzeci seri w walcowaty kocio. Bro pokadowa gra sw symfoni. W stron parowozu lec szare smugi. Ju jestem nad nim i przerywam ogie. Musia by celny, gdy kby pary gstniej. Kocz atak, wiec wycigam w gr. Pptl przechodz na plecy. Chwil lec w odwrconej pozycji, majc pod gow ziemi, a nad nogami niebo. cigam drek i omal e pionowo id po raz drugi do ataku. Pocig jak dua kreska stoi nieruchomo. Dla pewnoci atakujemy jeszcze dwa razy, by do reszty spuci par. Jaki czas krymy nad ofiar, ogldajc dzieo naszej broni pokadowej. Z kota na wszystkie strony uchodzi para. Wreszcie Matwiejew ciga nas do siebie. Formujemy szyk schodami w prawo i lecimy do Zadybia. Na lotnisku s ju wszystkie grupy prowadzce rozpoznanie. - Piotrek! - woam po opuszczeniu samolotu. - Lufy nam ju nie zardzewiej, przestrzelaem je! - Niemiec poszed na ziemi? - Na razie by to pocig. - Dobre i to - zauwaa mj mechanik. Nie wszystkie samoloty wrciy z rozpoznania. W rejonie Wilanowa zosta trafiony ogniem artylerii przeciwlotniczej szturmowiec pilotowany przez podporucznika Mironowa. Pilotowi udao si przecign przez Wis, po czym samolot run na ziemi. Wygldao to podobno makabrycznie, ale zaoga ocalaa i wieczorem dobrna do Zadybia o godzinie 11.05 wystartowa pierwszy klucz do wykonania drugiego zadania tego dnia - osony przegrupowujcej si dywizji 1 AWP. Akcja ta trwaa do godziny 15.10. Bray w niej udzia kolejno trzy klucze dowodzone przez majora Wicherkiewicza, kapitana Lisieckiego i podporucznika Wierzbickiego. Z zadania tego nie wrci Wicherkiewicz. Wedug relacji pozostaych pilotw klucza samolot Wicherkiewicza zapali si, trafiony przez artyleri strzelajc z rejonu Bielan. Pilot wyskoczy ze spadochronem i dosta si w rce Niemcw. Stanowisko dowdcy 3 eskadry obj po nim kapitan pilot Karol Wysoczyski.

Z kocem wrzenia wzmoga si dziaalno rozpoznawcza niemieckiego lotnictwa. Nie byo dnia, aby hitlerowskie samoloty nie przelatyway trzy lub czterokrotnie w pobliu naszego lotniska. Niemcy latali rwnie i w nocy. Do rozpoznania uywali wszystkich moliwych samolotw: rozpoznawczych, bombowych i myliwskich. Ich samoloty, nie wyczajc myliwskich, unikay walki. Akcj zwalczania niemieckiego rozpoznania powietrznego prowadzili myliwcy 16 armii lotniczej, midzy innymi radziecki puk myliwski stojcy w pobliu elechowa, niespena 10 km od Zadybia. Wielokrotnie widzielimy startujce klucze Jakw z czerwonymi gwiazdami. Wynikw tych startw nie znalimy. Tylko raz walka powietrzna rozegraa si w rejonie naszego lotniska. Ze wschodu na wysokoci 3000 metrw nadlecia Heinkel 111. Zaatakowaa go para Jakw. Niemiec przyj walk, bo nic mu innego nie pozostawao. Musia to by jednak dowiadczony pilot, bo sprytnymi unikami wywija si spod ognia radzieckich myliwcw. Na prno Jaki atakoway go z gry i z dou. Rozzocio to widocznie prowadzcego pilota i na naszych oczach staranowa hitlerowski samolot. Dwie maszyny ponc spady na ziemi w pobliu szosy lubelskiej. Z Heinkla nikt nie wyskoczy. Niestety, radziecki pilot, jakemy si pniej dowiedzieli, major, dowdca eskadry, rwnie zgin. Na najbliszej odprawie wypadek ten omwi podpukownik Tadykin, przypominajc, e obowizuje zakaz taranowania i eby nikt tego w adnym wypadku nie stosowa. Taranowanie koczy si przewanie mierci pilota. A ycie pilota jest cenniejsze od jednego zestrzelonego samolotu - zakoczy Tadykin. W kilka dni po naszym udanym ataku na niemiecki pocig pod Piasecznem Lisiecki zawiadomi Kalinowskiego i mnie, e mamy si natychmiast zameldowa u dowdcy puku. - Po co? - zapytaem. - Pukownik was objedzie za ten pocig. Dokadnie za co, to sami usyszycie - powiedzia umiechajc si. Nie bardzo rozumielimy, za co ma nas objeda Tadykin. Pocig zaatakowalimy skutecznie. Wykonalimy to na rozkaz dowdcy klucza. Jeeli pukownik uwaa, e co byo nie w porzdku, to niech objeda Matwiejewa. Naturalnie, my nie bdziemy si zasaniali rozkazem dowdcy. U pukownika zameldowalimy si jak najbardziej subowo. - Z rozkazu dowdcy dywizji mam wam wyrazi podzikowanie za skuteczny atak na niemiecki pocig. Zostalicie wyrnieni w rozkazie dywizji, a ponadto pukownik przyzna wam osiemset pidziesit zotych nagrody. Tu Tadykin przeczyta nam odnony rozkaz dowdcy dywizji. Po powrocie na kwatery Lisiecki zapyta: - No i co, pukownik objecha was? - Objecha - odpowiedziaem. - A bo co? - Nic. Mylaem, e dostaniecie nagrod.

2 padziernika skapituloway w Warszawie resztki powstacw.. Po likwidacji obu przyczkw byo to nieuniknione. Ugrupowane w obronie dywizje 1 AWP stay si niemymi wiadkami koca tragedii. Puk Krakw dziaa do koca powstania. Wsplnie z radzieck 9 dywizj nocnych bombowcw do ostatniej nocy zaopatrywa powstacw w amunicj, bro, ywno i leki. Ogem 2 Puk Nocnych Bombowcw Krakw zrzuci na Warszaw ponad 33 tony ywnoci oraz 72 skrzynki z amunicj i broni, a 9 dywizja nocnych bombowcw radzieckich ponad 139 ton samej ywnoci. Pamitam, e gdy w Grigoriewskiem zacz si formowa puk Krakw, patrzylimy na naszych kolegw nieco z gry i protekcjonalnie. My latalimy na nowoczesnych samolotach myliwskich, szybkich, zwrotnych, doskonale uzbrojonych, oni mieli przestarzae, powolne, sabo uzbrojone pociaki. My koczylimy szkolenie, a oni je dopiero zaczynali. Podobna sytuacja bya w Gostomlu i w Polsce w kocu sierpnia. Oni si jeszcze szkolili, a my mielimy ju na swoim koncie bojowe loty. W cigu miesica sytuacja cakowicie si zmienia. 33 tony ywnoci, 72 skrzynie amunicji i ile jeszcze ton bomb - to tylko suche liczby mao obrazujce przecitnemu czytelnikowi wysiek fizyczny i psychiczny zag puku Krakw. Naley sobie uzmysowi, e zrzuty na Warszaw wykonywano w najciszych warunkach, jakie mona sobie wyobrazi. Z maej wysokoci, w silnym ogniu artylerii przeciwlotniczej, wrd dymw, czsto w nieodpowiednich warunkach atmosferycznych. Aby wypeni to zadanie, zaogi musiay wbrew normatywom i przepisom startowa wielokrotnie w cigu nocy.

Wsparcie 1 AWP na kierunku Jabonny i Legionowa


Hitlerowskie dywizje, wyrzucone z prawobrzenej Warszawy przez oddziay 1 AWP, wycofay si na pnoc i zajy pozycje obronne na linii Zegrze, Jabonna, tor kolejowy Warszawa-Modlin. Wikszo si 1 AWP przesza do obrony na odcinku od Karczewa do Pelcowizny, natomiast 1 i 2 DP wraz z radzieck 47 armi koncentroway si w obszarze na pnoc od Prag szykujc si do dziaa zaczepnych przeciwko wojsk m niemieckim, znajdujcym si w widach Bugo-Narwi i Wisy. Dziaania obu tych dywizji piechoty miaa wspiera dywizja lotnicza. Do wykonania tych zada przystpilimy ju w dniu 29 wrzenia. Akcj t, toczc si do dnia 28 padziernika, charakteryzoway bardzo cikie warunki atmosferyczne i wzmoona dziaalno lotnictwa niemieckiego. Ju na pocztku padziernika nad Polsk nadcigny ukady niowe i mielimy nieustannie niskie chmury, sab widzialno, opady deszczu, zamglenia. Lotnisko rozmiko, co utrudniao starty i ldowania. Lotnictwu, majcemu przewag i dziaajcemu zaczepnie, sprzyja pogoda bezchmurna, soneczna, dobra widzialno. Dla lotnictwa sabszego, dziaajcego obronnie, korzystniejsza jest pogoda pochmurna o sabej widzialnoci. Tak wic pogoda w czasie tych dziaa bya po stronie Niemcw. Drug przyczyn wzmoenia akcji hitlerowskiego lotnictwa by prawdopodobnie upadek Powstania, ktre niewtpliwie wizao cz Luftwaffe dziaajcej w obszarze Warszawy. Wzmoenie akcji ograniczao si w zasadzie do lotnictwa myliwskiego, bombowe w tym czasie aktywnoci nie

przejawiao. Myliwcy niemieccy dziaali podobnie jak my, parami i kluczami. Nie dyli oni wprawdzie do nawizania walki z oson, ale do aktywnie i energicznie atakowali szturmowce, wywoujc tym samym przeciwdziaanie ze strony osony. Hitlerowskie lotnictwo myliwskie nie byo wic ju takie bierne, jak to miao miejsce w rejonie Gry Kalwarii lub nad Warszaw, gdzie na sam widok silnej osony Niemcy si oddalali. 29 wrzenia przeprowadzilimy rozpoznanie niemieckiego zgrupowania. Na zadanie to wyruszyy trzy grupy, kada w skadzie: jeden szturmowiec i dwa Jaki. Ju pierwsza grupa napatoczya si pod Dziekanowem na klucz Me-109. Pomimo dwukrotnej przewagi Jaki bez wahania rzuciy si na nieprzyjaciela. Wywizaa si krtka walka powietrzna, ktr Messerschmitty przerway, gdy nasz zesp zawrci na poudnie. Ten sposb zachowania si Niemcw nasun szefowi sztabu dywizji myl, e niemiecki klucz patrolowa pewien okrelony obszar. A wic Niemcy co skwapliwie usiowali przed nami ukry. Istotnie, wysane w ten rejon drugie rozpoznanie stwierdzio przygotowania do budowy mostu pontonowego. Most ten zosta pniej wybudowany przez Niemcw pomidzy Dziekanowem i Rajszewem. Drugi taki most wybudowano pod Bo Wol. Obie te przeprawy odgryway tak sam rol dla niemieckich wojsk, znajdujcych si w widach Bugu i Wisy, jak mosty na Wile pod Magnuszewem dla naszej 1 AWP. T krtk drog szo cae zaopatrzenie niemieckiej armii. Obie przeprawy w pniejszym czasie stay si przedmiotem czstych atakw naszego lotnictwa szturmowego i bombowego. Nasze Jaki rozpoznay te liczne zgrupowania czogw, piechoty i rodki ogniowe. W czasie tych akcji zosta uszkodzony ogniem artylerii przeciwlotniczej jeden szturmowiec i jeden Jak. Rozpoznane cele bombardowa w nocy puk Krakw, a w poudnie 30 wrzenia do akcji przystpi puk szturmowy. Wystartoway kolejno trzy grupy po osiem szturmowcw z oson po cztery Jaki. Jedn z grup zaatakowa w rejonie Jabonny klucz Me-109. W wyniku krtkiego powietrznego starcia Niemcy si wycofali i nasza grupa bez strat wrcia na lotnisko. W nocy z 30 wrzenia na 1 padziernika puk Krakw dokona trzeciego uderzenia na niemieckie zgrupowanie. Ustali si ju zwyczaj, e wieczorem biorcy udzia w akcjach dzielili si swoimi przeyciami i wraeniami. Musz stwierdzi, e taka wymiana pogldw bya bardzo poytecznym zjawiskiem, poniewa piloci wci si doksztacali w sposobach i taktyce dziaa. Od rozpoczcia dziaa w rejonie Warszawy liczono si z moliwoci zmiany lotniska. Pewnego jednak dnia Lisiecki zawiadomi nas, e to nie nastpi. Wiadomo bya pewna i miarodajna, pochodzia bowiem bezporednio od dowdcy puku. Z punktu widzenia naszych prywatnych interesw odpowiadao to nam. W Zadybiu, jak ju wspomniaem, czulimy si dobrze i byo nam tu wygodnie. Lotnisko leao jednak okoo 80 km od obszaru dziaa, wskutek czego zuywalimy do duo czasu na doloty. Tymczasem w dziaaniach nastpi pewien zastj. Dywizje piechoty przegrupoway swoje wojska, szykujc si jednoczenie do dziaa zaczepnych. Zaczy si one 10 padziernika. Dywizja lotnicza otrzymaa zadanie dalszego obezwadniania rozpoznanych celw. Ze wzgldu na wzmoon dziaalno niemieckiego lotnictwa myliwskiego oraz silnej obrony przeciwlotniczej dowdca dywizji zdecydowa si prowadzi na razie bombardowanie w porze nocnej. W nocy z 13 na 14 padziernika

i nocy nastpnej 2 pnb dziaa w rejonie Jabonna - Dbrwka - Choszczwka. W czasie tej akcji rozpoznano ponadto niemieckie kolumny zmotoryzowane posuwajce si na Jabonn oraz zgrupowanie wojsk w rejonie Nowego Dworu Mazowieckiego. Rano 15 padziernika puk szturmowy otrzymuje rozkaz zaatakowania rozpoznanych celw. Zadanie ma wykona siedem grup Iw po osiem samolotw, kada pod oson czterech Jakw. Cztery grupy dziaaj przed poudniem, a trzy po poudniu. Pierwsza grupa startuje o godzinie 11.00, nastpne w odstpach dziesiciominutowych. Trzeci grup, dowodzon przez podporucznika Mironienk, osaniaj pary: Matwiejew-Chromy, Kozak-Suszek. Szturmowce naszej grupy maj zaatakowa niemieckie zgrupowanie w rejonie Nowego Dworu. Ju w czasie omawiania zadania orientuj si, e nie przedstawia si ono atwo. Teren jest lesisty, Niemcy na pewno starannie si zamaskowali. Z Nowego Dworu do lotniska w Modlinie, gdzie bazuj niemieckie Focke-Wulfy, jest zaledwie 6 kilometrw. Nie moemy sobie wyobrazi, aby Niemcy bezkarnie pozwolili bombardowa swoje wojska dosownie pod nosem myliwcw. A pogoda parszywa. Podstawa chmur zaledwie 400 metrw, widzialno 2-4 kilometry, moliwo opadu deszczu. Trudno. Nie moemy caej roboty zwala na i tak ju przepracowanych pilotw puku Krakw. Kilka dni przedtem paday ulewne deszcze. Lotnisko jest rozmike, w rozjedonych drogach grzzn samochody. Utrudnia to uzupenienie, a take przygotowanie samolotw. Wszystko jest jednak gotowe na czas. O 11.38 startuje pierwsza grupa szturmowcw. Start na rozmikym polu jest ciki i dugi. Na szczcie lotnisko ma wystarczajc dugo. Po Iach w powietrze ruszaj Jaki. Czuj przy starcie, jak rozmika gleba klei si do k hamujc rozbieg. W powietrzu okazuje si, e nie jest tak le. Wprawdzie podstawa chmur znajduje si, tak jak zapowiada komunikat, na wysokoci 400 metrw, ale jest ona gadka, bez zwisw, z wyranie odcinajc si granic pomidzy powietrzem i cikimi deszczowymi chmurami. Widzialno w grze jest znacznie lepsza, ni przewidywali to meteorolodzy. Nie ma jednake mowy o utworzeniu dwch grup: uderzeniowej i bezporedniej osony. Zajmujemy wic miejsca z boku leccych Iw. Para Kozaka z lewej strony, a Matwiejew i ja z prawej. Szturmowce trzymaj si na wysokoci 300 metrw, my niecae 100 metrw wyej, tu pod chmurami. Ogranicza to do minimum nasz zdolno manewrowania, zwaszcza w gr. Utrudnia to rwnie chodzenie esami. Redukujemy ile si da gaz i co pewien czas odchodzimy w prawo od Iw, by po chwili znw si zbliy. Lini frontu przelatujemy pod Choszczwk, stamtd lecimy nad Jabonn, a dalej wzdu szosy do Nowego Dworu. Niemiecka artyleria przeciwlotnicza bije bez chwili przerwy. Mkniemy dosownie w ulewie pociskw wszelkiego kalibru. Na szczcie niemiecki ogie jest mao celny. Ju wida BugoNarew i Nowy Dwr; tu gdzie jest niemieckie zgrupowanie, ktre mamy zaatakowa. Wzmagamy czujno. I susznie, bo oto ukazuj si dwie foki. Nadlatuj z pnocnego wschodu, mamy wic je po naszej prawej stronie, mniej wicej pod ktem 70 stopni. Lec niej od nas. Nie ma czasu na rozkazy ani na rozmylania. Decyduj uamki sekund. Odruchowo wykonujemy z Matwiejewem skrt w prawo. Lecimy eb w eb na niemieckie myliwce. Prdko zbliania si olbrzymia, ponad tysic kilometrw na godzin. W celowniku mam ju rosnc sylwetk Focke-Wulfa. Naciskam spust, bij w Niemca. Ten si rewanuje. Foki przechodz pod nami. Nie liczyem na to, e mog zestrzeli Niemca, bowiem wskutek duej prdkoci zbliania si czas na skuteczny ogie by bardzo krtki: jedna, dwie sekundy. Orientujemy si wietnie z Matwiejewem, do czego Niemcy dyli. Chcieli zaatakowa szturmowce z przodu, z gry. Nasza obecno uniemoliwia

im tego rodzaju atak. Przeszedszy pod nami, mogli zaatakowa szturmowce z dou. Zaatakowali czy nie? Co w tym czasie robi Kozak? - zastanawiam si. Tu po przejciu myliwcw gwatownie zakrcamy w lewo. Horyzont ustawia si pionowo, pod sob na tle ziemi mam samolot Matwiejewa, a prawe skrzydo mojej czwrki omal e lie chmury. Ukazuje si grupa naszych szturmowcw. Jest ich osiem. W porzdku. Tu nad nami leci para Kozaka. Niemcw nie wida. Kozak melduje, e atakowa Focke-Wulfy w chwil potem, gdy przeszy one pod nami. Atakujc z gry przydusi szkopw do ziemi. - Foki przeszy pod Iami i prysny w chmury - koczy meldunek Kozak. Dobrze, myl w duchu, gdzie one mog teraz by? Do rozmowy wcza si Mironienko zawiadamiajc, e zaczyna atakowa odkryty cel. Mironienk nie obchodzi ani gwatowny ogie artylerii niemieckiej, ani krce gdzie w chmurach Focke-Wulfy. semka szturmowcw schodzi jeszcze niej i okada bombami niewidoczny dla nas cel. Iy id do ataku kolejno kluczami w szyku schody w prawo. Wiemy, e po wyrzuceniu bomb utworz krg i bd atakoway broni pokadow. Pomidzy drzewami ukazuj si wybuchy bomb, w powietrzu na wszystkie strony krzyuj si smugi pociskw. A tu jeszcze na dodatek gdzie si czaj Focke-Wulfy. W gowie zaczyna mi si mci. Jestemy z Matwiejewem na zewntrznym obwodzie krgu, w lewo za nami sunie Kozak z Suszkiem. Focke-Wulfy pierwszy zobaczy Kozak. Tym razem zbliaj si one do szturmowcw lotem koszcym. Moment jest grony. Niemcy nadlatuj z lewej, strony grupy Iw. Nie ma tam osony. Matwiejew podejmuje byskawiczn decyzj, przeciwko fokom posya par Kozaka. Rzuca si ona z gry na suncych kosiakiem Niemcw. Na moment milknie niemiecka artyleria. Szturmowce s tak nisko, e Focke-Wulfy nie mog ich zaatakowa z dou. Przelatuj nad szturmowcami. Odzywaj si kaemy strzelcw samolotowych. Focke-Wulfy s ju pod nami. Przewracamy nasze Jaki przez prawe Skrzyda. Niemcw mamy przed sob, niej. wietna pozycja do ataku. api w celownik praw fok. Dusz samolot, daj peny gaz, Zbliam si do Niemca i otwieram ogie. Ujadaj dziaka i kaemy. Dolatujemy do Bugo-Narwi. Matwiejew rozkazuje przerwa pocig. Nie moemy si za bardzo oddala od osanianej grupy szturmowcw. Zawracamy na poudnie. Mironienko zakoczy atak. Leci na wysokoci 300 metrw w kierunku na Jabonn. Ustawiamy si z prawej strony zespou. Znw si odzywa artyleria. Nam jednake nie daje spokoju obecno Focke-Wulfw. S one za nami i mogy nie zrezygnowa z trzeciego ataku. Nie pokazuj si jednak. Pod Choszczwk znw przelatujemy lini frontu. Milknie artyleria. Lecimy w jesiennym, pochmurnym powietrzu. Ca semk Iw powierzon naszej opiece odstawiamy do Zadybia. Kilka samolotw jest mocno postrzelanych. Na szczcie aden pilot ani strzelec nie zosta nawet ranny. Szturmowce, dziaajce w godzinach popoudniowych, rwnie zostay zaatakowane przez Focke-Wulfy. Osona w skadzie: kpt. Konieczny, chor. azar, por. Bojew i chor. Gociumiski, stoczya walk powietrzn, nie dopuszczajc Niemcw do szturmowcw.

Tego dnia puk szturmowy traci od ognia artylerii trzy samoloty, dwa lduj przymusowo na trasie przelotu, a jeden, silnie postrzelany, ledwo dociga do Zadybia. W cigu kolejnych czterech nocy samoloty puku Krakw nieustannie bombarduj nieprzyjaciela w rejonie Tarchomina, Jabonny i Legionowa. W nocy z 18 na 19 padziernika zostaje stwierdzany ruch pocigw i samochodw na pnoc od Legionowa. Od rana 19 padziernika leje deszcz. Podstawa chmur, niespena 400 metrw, widzialno prawie adna. Po poudniu pogoda nieco si poprawia i dowdca dywizji decyduje si na wysanie samolotw z zadaniem zniszczenia rozpoznanych obiektw w rejonie Legionowa. Wyruszaj dwie grupy szturmowcw po siedem Iw i cztery Jaki w osonie. Wskutek pogorszenia si warunkw atmosferycznych pierwsza grupa nie osiga celu i zawraca na lotnisko. Druga atakuje cel, ale nie udaje si stwierdzi skutkw nalotu. Dowdca dywizji decyduje si wic przerwa akcj. Natarcie piechoty zostao wyznaczone na dzie 24 padziernika. Pogoda nieco si poprawia. W nocy z 23 ma 24 padziernika dziaaj pociaki. Nasz puk i puk szturmowy wchodz do akcji 24 padziernika - o godzinie 8.30 startuj na rozpoznanie dwie pary Iw, kada pod oson dwch Jakw. W jednym z tych lotw zostaje zestrzelony podporucznik Wierzbicki. Nad obszarem nieprzyjaciela obrywa on pociskiem artylerii przeciwlotniczej w silnik. Zawraca na poudnie i lotem lizgowym usiuje osign stanowiska wasnej piechoty. Niemcy bij w bezbronny, wolno leccy samolot. Wierzbicki ma jednak szczcie. Omal e dotykajc gw piechociarzy, przeciga nad lini frontu. Przed sob ma las. Samolot leci poniej koron drzew. Pilot nie ma wyboru. Wali maszyn midzy drzewa. Odrywaj si skrzyda, hamujc bezwadnie suncy kadub samolotu. Szczcie dalej mu dopisuje: Wierzbicki z wypadku wychodzi bez szwanku. O godzinie 10.00 rusza natarcie 1 i 2 DP. Na lotnisku stoi dwanacie szturmowcw i osiem Jakw gotowych do startu. Siedzimy na stanowisku dowodzenia ubrani w kombinezony, z hemofonami na gowach. Czekamy, gotowi w kadej chwili wykona rozkaz dowdcy armii. Szef sztabu jest w nieustannej cznoci ze sztabem armii. Niestety, zaczyna si pogarsza pogoda. Obnia si podstawa chmur, sipi deszcz. O godzinie 10.40 nadchodzi rozkaz dowdztwa dywizji: - Obezwadni niemieck artyleri w rejonie: Jabonna-Legionowo. Spogldamy na niebo zasnute niskimi, deszczowymi chmurami, na ledwo widoczny kraniec lotniska. Nie ma rady, trzeba startowa. Podpukownik Tadykin proponuje dowdcy puku szturmowego oson tylko do linii frontu. Jego zdaniem w tych warunkach osona szturmowcw w momencie atakowania celu jest zbdna. Nic nie pomog, a niepotrzebnie robi tok w powietrzu. Po krtkim namyle podpukownik Mironow zgadza si. Obaj dowdcy ustalaj, e myliwce bd czekay na powracajce szturmowce w rejonie Radzymina. Startuje pierwsza grupa szeciu Iw z oson czterech Jakw, a 10 minut pniej druga taka sama grupa. Siedzimy na lotnisku, czekajc niecierpliwie na powrt samolotw i polepszenie warunkw atmosferycznych. Wiemy, e dzi nie skoczy si na tych dwch lotach. Nasza piechota ma cikie zadanie. Niemcy w cigu prawie miesica umocnili swoje pozycje, nasycili je rodkami ogniowymi i trzymaj si twardo. Doskonale zdajemy sobie spraw, e wojskom radzieckim i polskim trudno

rozpocz natarcie na Warszaw, majc zagroone prawe skrzydo przez Niemcw znajdujcych si w widach Bugo-Narwi i Wisy. Dochodzi godzina 12.00. Z frontu brak wiadomoci. Syszymy natomiast warkot silnikw lotniczych. Wraca pierwsza grupa, a pitnacie minut pniej druga. Poza postrzelaniem samolotw strat nie ma. A mogy by. Pierwsza grupa, osaniana przez klucz myliwcw pod dowdztwem por. Gaszyna, zostaa zaatakowana w rejonie Radzymina przez dwa Messerschmitty. Niemcy zjawili si w bardzo niebezpiecznym momencie zbirki zespou nad Radzyminem. Wedug relacji jednego z pilotw Messerschmitty leciay tu pod chmurami kursem na samotnie lecce 100 metrw niej szturmowce. W ostatniej chwili Niemcy zobaczyli nasze myliwce i prysnli w chmury. Prawdopodobnie w tej sytuacji kady inny dowdca klucza podszedby ze swoimi Jakami do szturmowcw. Kady inny, ale nie Gaszyn. Gaszyn posa jedn par w kierunku szturmowcw, a sam z drugim samolotem skrcili w prawo w stron niewidocznych Niemcw. W cigu uamka sekundy poj, e Messerschmitty po to weszy w chmury, aby po chwili z nich wyj i niespodziewanie zaatakowa Iy z gry. Wiedzia dobrze, czym grozi ten manewr. Wychodzcy z chmur Niemcy mogli si zderzy z Jakami idcymi na ich spotkanie. Kilka sekund lotu i istotnie ukazuj si wyskakujce z niskich chmur dwa niemieckie myliwce. Zamiast samotnych Iw maj przed sob par Jakw. Gaszyn ze swoim prowadzonym otwieraj ogie do Niemcw. Czyni to nieco bezadnie i chaotycznie, nie ma bowiem czasu na odkadanie poprawek i precyzyjne celowanie. Ogie odnosi jednake skutek. Niemcy ponownie nikn w chmurach. Para Gaszyna zatacza krg i zajmuje miejsce obok szturmowcw. Niemcy si ju nie pojawiaj. Czuj respekt przed czwrk naszych myliwcw. Gaszyn jeszcze w Grigoriewskiem by instruktorem pilotau, a potem obj 2 eskadr. Po mierci Tadykina zosta dowdc puku. Obaj mieli duy wpyw na formowanie si mentalnoci i charakteru modego oficera, pilota polskiego lotnictwa organizowanego w ZSRR-. O Tadykinie ju pisaem. Mog tylko doda na podstawie spostrzee frontowych, e Tadykin istotnie mia olbrzymie dowiadczenie bojowe. wietnie wyczuwa sytuacj, zna si bardzo dobrze nie tylko na taktyce lotnictwa myliwskiego, ale i szturmowego. Z jego radami i uwagami bardzo si liczy dowdca puku szturmowego pukownik Mironow. Tadykin nie uznawa zbdnej brawury, ceni krew onierza, nie pozwala na szafowanie yciem ludzkim. Gaszyn nie mia tak bogatego dowiadczenia. By on ywioem. Do perfekcji opanowa technik latania. Zawsze, w kadej sytuacji panowa nad samolotem. Uznawa wycznie jedn form dziaania - atak. Gaszyn by skonny atakowa wszystko, co widzia w powietrzu. Obojtne, czy jeden samolot, czy ca flot powietrzn. Dlatego to wanie, kierowany raczej instynktem ni wiadomoci, ruszy on w stron niewidocznych Messerschmittw i przyapa je. W poudnie puk nasz wykonuje jeden lot na rozpoznanie. Z meldunkw wynika, e Niemcy podcigaj do frontu odwody. W dalszym cigu panuje silny ruch na przeprawie w Rajszewie. Na podstawie naszych dotychczasowych dowiadcze nie wtpimy wcale, e lada moment wyruszymy w powietrze. A tu jak na zo pogoda si pogarsza. O godzinie 16.00 otrzymujemy z dowdztwa dywizji rozkaz: Obezwadni siy niemieckie przeprawiajce si przez Wis pod Rajszewem oraz posuwajce si po szosie Modlin-Jabonna. Startuj dwie grupy Iw po sze samolotw, kada z oson czterech Jakw. Wchodz w skad osony grupy dowodzonej przez ppor. Mironienk.

By to lot w najciszych warunkach atmosferycznych, a jednoczenie, jak si pniej okazao, tragiczny. Podstawa chmur wynosi niespena 400 metrw. Widzialno niecae 2 kilometry. Woda nieustannie zalewa szyby. O prawidowej nawigacji nie ma mowy. Lecimy kierujc si znanymi nam przedmiotami terenowymi. Co chwila gubimy szturmowcw, ginc w nawisach niskich chmur. - Mironienko! Zejd niej, na dwiecie metrw - radzi Matwiejew. Najpierw sysz w suchawce wizank przeklestw Mironienki pod adresem pogody, a potem gone: - Dobrze schodzimy na dwiecie metrw. Szturmowcy to nie tylko nard dzielny i bitny, ale i pyskaty. Ledwo umilk Mironienko, a posypay si wizanki innych pilotw. Przy okazji oberwao si i nam. e niby co my pomoemy przy takiej pogodzie. Nie zdyem si im odszczekn, gdy odezwao si wysunite stanowisko dowodzenia Prospekt. Mwi major Basw, oficer sztabu dywizji lotniczej, penicy funkcj oficera cznikowego ze sztabem 1 armii WP i z tej racji przebywajcy stale na wysunitym stanowisku dowodzenia. Major powtarza zadanie, okrelajc dokadnie pooenie niemieckich kolumn na szosie do Jabonny. Dolatujemy do pola bitwy. Wyglda ono zgoa inaczej ni na obrazach batalistycznych malarzy. Pociski ryj pola, pali si kilka zagrd, dymy poarw i wybuchw zasnuwaj cay teren. Wida czogi i dziaa, nie wida ludzi. Piechurzy wgryli si w teren, nikn w nim. W twardym boju zdobywaj metr po metrze. Cho lecimy bardzo nisko, nie sysz strzelaniny, zagusza j silnik mojej czwrki. Trudno nawet okreli, gdzie s Niemcy, a gdzie nasi. Dopiero artyleria przeciwlotnicza oznajmia nam, e wlecielimy nad teren trzymany jeszcze przez hitlerowcw. Artyleria bije ze wszystkich stron. Smugi i czerwone koraliki przechodz midzy maszynami, omal e si ocierajc o skrzyda i kaduby, po czym gin w niskich chmurach. Przy tej prdkoci i maej wysokoci ogie nie moe by skuteczny dochodz do wniosku. Natychmiast si przekonuj, jak zudne s na wojnie tego rodzaju zaoenia. Leccy niej, tu przede mn, samolot Mironienki obrywa pociskiem w lewe skrzydo. Na moich oczach amie si ono niczym dziecinna zabawka, odrywa si od kaduba, a okaleczony szturmowiec wali do ziemi. O skoku ze spadochronem nie ma mowy. Jest za nisko. Potny wybuch paliwa, bomb i amunicji staje si grobem dwch dzielnych lotnikw: podporucznika Mironienki i starszego sieranta Pantelejewa. Zginli na oczach caego zespou. .Nikt nie by w stanie im pomc. Tylko kto krzykn na poegnanie: - Towarzysze! Pomcimy was! - Obejmuj dowdztwo - sysz w suchawce gos podporucznika Kramarczuka, rwnie dzielnego i dobrego oficera jak Mironienko. Ogie przeciwlotniczy na chwil sabnie. Szturmowcy przegrupowuj si. Kramarczuk, dowodzcy dotychczas drugim kluczem, zajmuje po Mironience miejsce prowadzcego zesp. Wlatujemy nad Jabonn. Ogie znw si wzmaga. W szalonym pdzie migaj nad nami biae domki osiedla, paac, rozwidlenie drg. Lecimy szos na Modlin. Szturmowce sun nad osi drogi. My trzymamy si z boku zespou. Pogoda w dalszym cigu parszywa. Ukazuje si rozpoznana uprzednio kolumna. Szturmowce

pra do niej z kaemw i dziaek. Niemiecki ogie przeciwlotniczy koncentruje si na szturmowcach. My, myliwcy leccy z boku, nie budzimy specjalnego zainteresowania hitlerowskich kanonierw. Kolumna jest duga i rozczonkowana. Sipi deszcz, woda zalewa szyby. Musimy uwaa, aby si nie zderzy, no i aby nie da si zaskoczy przez Messerschmitty. A szturmowcy bij bez przerwy. Wydaje mi si, e czyni to ze specjaln pasj i zaciciem, mszczc si za mier jednego z najlepszych pilotw szturmowego puku. Koniec kolumny. Zesp Kramarczuka skrca w lewo. Lecimy na przepraw pod Rajszewem. Pogoda jakby si nieco poprawia. To po prostu przesta pada deszcz. Na prawym brzegu Wisy i na mocie pusto. Przelatujemy rzek wzdu pontoniaka. Na zachodnim brzegu te pozornie pusto, ale dowiadczone oko Kramarczuka odkrywa w lesie zgrupowanie wojsk szykujcych si do przeprawy. - Id do ataku! - oznajmia nam. Iy wchodz w krg, my zajmujemy miejsce na zewntrznym obwodzie, spogldajc nieustannie na pnoc, w stron Modlina. Niemcy, zorientowawszy si, e s odkryci, otwieraj gwatowny ogie. Atak szturmowcw trwa krtko. Wykonuj zaledwie dwa naloty. Schodzimy z celu biorc kurs na Zadybie. Wiadomo o mierci dwch kolegw dotara na lotnisko jeszcze przed naszym ldowaniem. Mironienk poznaem zaraz po przybyciu szturmowcw na lotnisko w Zadybiu. By to mody chopak, wwczas jeszcze w stopniu chorego, o ujmujcym wygldzie. Mia ju jednak spore dowiadczenie frontowe. On to dowodzi szturmowcami w czasie naszego pierwszego, historycznego lotu w dniu 23 sierpnia. Potem jeszcze kilka razy osaniaem dowodzone przez niego szturmowce. Zawsze dowodzi bezbdnie. Jego decyzje byy szybkie, niemal byskawiczne. Odznacza si szalon odwag. Ogie przeciwlotniczy po prostu ignorowa. Widzia tylko cel, ktry ma zaatakowa. wietnie przeprowadza rwnie rozpoznanie. Wiele jego cennych meldunkw byo podstaw dla dowdcy armii do powzicia wanej decyzji. Zgin przedwczenie. Mia wszystkie dane, by zosta Bohaterem Zwizku Radzieckiego. W nocy z 24 na 25 padziernika wyruszaj w powietrze pociaki puku Krakw. Pomimo cikich warunkw atmosferycznych wykonuj do witu ponad szedziesit lotw bojowych, tracc dwa samoloty. 25 padziernika wykonujemy tylko dwa loty osaniajce pary rozpoznajcych Iw. Wierzbicki z Goubickim natykaj si na dwa Me-109. Do starcia jednak nie dochodzi. Ja z Matwiejewem osaniam par szturmowcw rozpoznajc rejon Dbe - Jabonna. Po godzinnym locie bez sensacji wracamy do Zadybia. W nocy z 25 na 26 i 26 na 27 padziernika pociaki znw bombarduj niemieckie tyy oraz przeprawy przez Wis. 27 padziernika rano polskie dywizje podchodz pod Jabonn. Niemcy broni si zaciekle na skrajach osiedla. Podcigaj odwody, artyleri i czogi. Za wszelk cen chc utrzyma Jabonn oraz rozwidlenie szos na Modlin - Posk i na Zegrze - Putusk. Dowdca armii domaga si od dywizji lotniczej silnego wsparcia z powietrza. Pogoda w dalszym cigu za. Podstawa chmur niespena 400

metrw, wprawdzie deszcz nie pada, ale wieje silny, porywisty wiatr. Widzialno znona. W cigu ostatnich trzech tygodni przyzwyczailimy si do takiej pogody. Uwaamy j za normaln. Nikt si wic nie zdziwi, gdy rano na stanowisku dowodzenia Tadykin oznajmi, e dzi bdziemy dziaali. Akcj zaczynamy o godzinie 10.50. cznie tego dnia wyruszyo w powietrze sze grup, w skadzie szeciu Iw i czterech Jakw kada. Wachlarz celw olbrzymi: przeprawy w Rajszewie i Boej Woli, kolumny samochodw, baterie na stanowiskach, piechota w marszu i na postoju. Tylko bra i wybiera. Do osony drugiej grupy zostaj wyznaczone dwie pary: major Bujewicz - podporucznik Chaustowicz oraz kapitan Matwiejew i ja. Szturmowcami dowodzi porucznik Kitajew. Kitajewa osaniaem raz w czasie lotu nad Warszaw. Mia on opini wietnego, odwanego pilota i doskonaego dowdcy. Odznacza si dokadnoci, wprost pedantycznoci w pracy. On kad bomb musia mie w celu. Jeeli dochodzi do wniosku, e podejcie do ataku jest niewaciwe, nie otwiera ognia, zawraca i atakowa ponownie. Wtedy w Warszawie tego nie robi, dziaao bowiem kilka grup w jednym rejonie i rozkad lotw musia by cile przestrzegany. W ramach tego rozkadu musielimy wykona dwa naloty. Dzi naszym zdaniem jest zaatakowanie przepraw pod Rajszewem. Nie jestemy skrpowani czasem, i mam pewno, e Kitajew bdzie wsadza metodycznie bomb po bombie w mosty pieczoowicie wybudowane przez niemieckich saperw. Wsplnie ustalamy tras lotu. Kitajew ma zamiar zaatakowa przepraw z kierunku zachodniego, susznie uwaajc, e bdzie to dla Niemcw zaskoczenie. Decydujemy si wic lecie przez Warszaw, Puszcz Kampinosk, Dziekanw. Startujemy o godzinie 11.00. Widzialno jest dobra, ale porywisty wiatr rzuca samolotami, nie uatwiajc i tak trudnego zadania. Lecimy wzdu toru kolejowego Lublin - Warszawa. Pod nami przesuwaj si liczne, gsto zabudowane osiedla. Przelatujemy nad Prag i pomidzy mostem Kierbedzia a rednicowym przecinamy Wis. Mamy teraz pod samolotami ruiny Warszawy. Kikuty domw, pokaleczone kamienice, zrujnowane paace i zabytkowe staromiejskie kamieniczki. Zagruzowane wwozy ulic. Z ruin wieje pustk. Na ulicach nie ma ywego ducha. Nikt do nas nie strzela. Jest to chyba jeszcze bardziej przejmujce ni pieko walki ogldane miesic temu. Zostawiamy za sob ruiny Stolicy, znw przelatujemy nad podmiejskimi osiedlami i wlatujemy nad Puszcz Kampinosk. Kilka minut lotu i zesp zakrca na wschd. Matwiejew i ja jestemy z lewej strony, a para Bujewicza z prawej. Widzialno polepsza si, puap chmur nieco si podnosi. Widzimy Wis i most spinajcy oba jej brzegi. Szturmowce lec szykiem schody w prawo, ugrupowane wzwy. Gdy zbliamy si do Dziekanowa, Kitajew melduje: - Nad przepraw kr dwa samoloty. Lecc niej, widzi je wyranie na tle chmur. Schodzimy z Matwiejewem na 300 metrw. Istotnie, nad rejonem przeprawy kr dwa samoloty. Z tej odlegoci nie moemy jeszcze rozpozna sylwetek, nie mamy jednak wtpliwoci, e to Niemcy. Dajemy peny gaz i ruszamy z kopyta do przodu, zostawiajc szstk Iw pod opiek Bujewicza i Chaustowicza. Gdy przelatujemy pod Dziekanowem szos Bielany - Kazu, oba nie rozpoznane samoloty wychodz z krgu i kieruj si na pnoc, w d Wisy. Na penym gazie suniemy w ich stron, starajc si przeci im kurs. Przepraw zostawiamy z prawej strony. Po pontonowym mocie posuwa si mieszana kolumna. Nie interesuje ona nas w tej chwili. Ca uwag koncentrujemy na tajemniczych samolotach. Lecimy od nich nieco niej. W tych

warunkach przewaga wysokoci nie ma znaczenia. Oni nas nie widz, moemy niespostrzeenie podej z tyu i jedn seri skosi obu Niemcw. Prdkociomierz wskazuje 550 km/godz. Odlego nieustannie si zmniejsza. W dalszym cigu nie moemy jednak rozpozna sylwetek. Oba samoloty zakrcaj. Teraz sytuacja jest jasna. To niemiecka para myliwcw patrolujca rejony przeprawy w Rajszewie i Boej Woli. Pomys Kitajewa, by podej do przeprawy z zachodu by suszny. Na pewno Niemcy ca uwag koncentruj na kierunku poudniowo-wschodnim. Niemcy ju zakrcali, a Kitajew obrabia most w Rajszewie. Szkopy musieli go zauway, bo mkn w stron Rajszewa z niewtpliwym zamiarem zaatakowania szturmowcw. Koncentrujc ca uwag na Iach, mogli nas jeszcze nie spostrzec. Lecimy zreszt w dalszym cigu niej na tle lasu. Mamy ich teraz z lewej strony, id oni kursem przecinajcym si z naszym. Rozpoznajemy sylwetki Me-109. Skrcamy w prawo. Niemcy przecinaj kurs, odlego zmniejsza si do 600 metrw. Przeciwnikw mamy z prawej strony. Podcigamy Jaki w gr, apiemy w celowniki mknce Messerschmitty. Czstujemy je krtkimi seriami. Niemcy s zaskoczeni niespodziewanym ogniem. Ale ju jest za pno. Wchodzimy na ogony niemieckich myliwcw. Majc za sob dwa Jaki, nie mog oni atakowa szturmowcw. Musz si broni. A o to nam wanie chodzi. Przy wysokiej podstawie chmur lub bezchmurnym niebie Me-109 poszyby w gr i tam wywizaaby si powietrzna walka. W istniejcych warunkach wejcie w chmury rwna si ucieczce. Niemieccy piloci zdaj sobie z tego wietnie spraw i usiuj wszystkimi moliwymi sposobami nas zgubi. Unikami, gwatownymi skrtami, zmianami wysokoci wywijaj si spod luf naszych kaemw. A my niczym dwa natrtne ogary idziemy za nimi lad w lad. Chwilami gubi mego mesera, ale za chwil znw go mam w celowniku i czstuj krtkimi urywanymi seriami. Czasem tak si zbliam do Niemca, e widz wyranie swastyk na stateczniku i czarny krzy na kadubie. Widz nawet w oszklonej kabinie gow niemieckiego pilota, jakby si kulcego, gdy macaj go serie z moich kaemw. Uciekajc spod luf naszej broni, Niemcy uparcie kr wok przeprawy. Raz mkniemy nad czubkami drzew, to znw nad chaupami, by po chwili znale si tu pod niskimi chmurami. Kilkakrotnie przelatujemy kosiakiem nad wartkim nurtem Wisy. Po wodzie pyn belki, deski, kawaki drewna. To robota Kitajewa. Nie zwaajc na myliwcw, szturmuje on wraz z ca szstk przepraw i niemieck kolumn. Gdy przelatujemy nad przepraw, widz w kilku miejscach rozbity pomost, lecych na nim onierzy niemieckich, poprzewracane wozy. Jak dugo trwa uganianie si za Messerschmittami? Ile czasu Kitajew atakuje przepraw? - zastanawiam si. Niemiecka artyleria ustawiona na obu brzegach Wisy rbie bez wytchnienia. Cel upartego krenia Niemcw wok Rajszewa staje si nam jasny. Ci dwaj piloci na pewno wzywaj, pomocy. Do lotniska w Modlinie jest niespena 20 kilometrw. Jeeli dotychczas nie cignli tu co najmniej klucza myliwcw, to chyba dlatego, e nie mieli maszyn stojcych w alarmie. Ale za kilka minut moe si tu zjawi nawet caa eskadra Me-109. Przeprawa pod Rajszewem jest zbyt wana dla Niemcw, aby pozwolili j bezkarnie bombardowa. Wiemy obaj z Matwiejewem, e Kitajew nie zejdzie z celu, pki nie wsadzi celnie ostatniej bomby w pontonowy most lub w niemieck kolumn. Nic go nie obchodz myliwce wroga. Myl ta jak byskawica przechodzi mi przez gow. Nie mam nawet czasu podzieli si uwagami z Matwiejewem. Musz bez sekundy przerwy pilnowa swego mesera. Nie mog dopuci, by uciek mi spod luf i poszed do ataku na szturmowce. Od nieustannej pracy sterami robi

mi si gorco. Po twarzy leje si pot. Donie mam wilgotne. Pocieszam si jedynie myl, e niemieckim myliwcom musi by jeszcze bardziej gorco. Wreszcie Niemcy nie wytrzymuj nerwowo lub te dowiaduj si, e nie otrzymaj pomocy, i pryskaj w chmury. Nareszcie. Matwiejew jest jednake ostrony. Boi si podstpu ze strony szkopw. Kitajew idzie do ataku na most, a my zajmujemy pozycj na pnoc od przeprawy. Redukujemy gaz. Przegrzane silniki jakby nieco odsapny. Chodzimy wci semkami, aby nie odwraca si tyem do Modlina, Skd jest najwiksze prawdopodobiestwo ponownego ukazania si Niemcw. Nie ma ich jednak. Kitajew melduje, e zaczyna ostatni nalot. Pewnie skoczya mu si amunicja. Inaczej lataby do wieczora. Po chwili ostatni I schodzi z celu. Niemiecka artyleria strzela za odlatujcymi szturmowcami. Formuj one szyk nad Dziekanowem. Rzucam okiem na dzieo zniszczenia Kitajewa i wraz z Matwiejewem pdzimy w stron zespou. Tak, z tego mostu dzi Niemcy nie bd mogli korzysta. Pomost w kilku miejscach jest zerwany, uszkodzone liczne pontony, cz jezdni zatarasowana rozbitymi wozami i trupami onierzy. Doganiamy szturmowce i zajmujemy pozycje z ich lewej strony. Spogldam na przyrzdy pokadowe. Silnik si nieco zagrza, ale pracuje normalnie. Uf! Robi mi si lej. Ocieram doni spocone czoo. To bya piekielna karuzela! Iy zacieniy szyk, lec jeden obok drugiego, skrzydo w skrzydo. Prawdopodobnie licz si z moliwoci ponownego ataku myliwcw niemieckich. Podchodz tu do samolotu Matwiejewa. On chyba te jest zmczony. Lecimy wzdu szosy Kazu- Bielany. Pod Bielanami ostrzeliwuje nas artyleria. Trwa to jednake krtko. Znw przelatujemy nad wymarym miastem, nad Wis, nad podmiejskimi osiedlami. Za Otwockiem od zespou odrywa si jeden ze szturmowcw. Zostaje z tyu. Sysz, jak melduje Kitajewowi, e wysiada mu silnik. Kitajew prosi o oson wolno leccego Ia. Zostajemy z Matwiejewem. Lecimy nad coraz wolniej posuwajcym si, traccym wysoko Iem. Pytamy si pilota, czy docignie. Co nam odpowiada, ale nie moemy zrozumie. Jego radiostacja nie jest w peni sprawna. Na dopytywanie si nie ma czasu. Na wysokoci Gry kalwarii silnik Ia wysiad cakowicie. Samolot lduje na polu, bez podwozia, na brzuchu. Wida unoszcy si kurz. Szturmowiec gwatownie zatrzymuje si. Pilot i strzelec wya z rozbitej maszyny. Zawracamy i przelatujemy nad nimi lotem koszcym. Machaj w nasz stron rkami. Domylamy si, e nic si im nie stao. Nasza obecno jest zbdna. Lecimy do Zadybia. Nadlatujemy nad dobrze nam znane lotnisko. Majtek z zabudowaniami, dwr, w ktrym kwaterujemy, wie, dalej pole odgrywajce od sierpnia rol lotniska. Redukujemy gaz, wypuszczamy podwozie, ldujemy. Oddaj samolot pod opiek Mandziuka. Jestem wyranie zmczony. Samoloty, ktre bray udzia w akcji, znajduj si ju na stoiskach. Przed stanowiskiem dowodzenia zastajemy porucznika Kitajewa. Wypytuje nas, co si stao z jego szturmowcem. Opowiadam o ldowaniu. - Zaodze nic si nie stao. Samolot zosta pewnie rozbity - wyjaniam. - C zrobi... Bdzie nowy. Najwaniejsze to zaoga. Alecie naganiali frycw - mieje si Kitajew. Niech was nie znam. Moodiec - dodaje, klepic minie po ramieniu. Cho nie jestem uomkiem, omal nie przysiadem. - Dzikuj wam. Piknie osanialicie. Chtnie nieraz z wami polec. By to jednak ostatni lot puku w ramach akcji w rejonie Jabonny. Dostarczy mi on bogatych dowiadcze. Namacalnie przekonaem si, jak trudno zestrzeli samolot myliwski w zakrcie,

strzelajc w dodatku samemu z zakrtu.. Gdybymy mieli do czynienia z bombowcami, to niechybnie leayby one ju na ziemi. W nocy z 27 na 28 padziernika przeprawy bombarduje puk Krakw, wykonujc 121 lotw. Przed poudniem 28 padziernika oddziay polskie zajmuj Jabonn, a radzieckie Legionowo. Niemieckie dywizje wycofuj si na silnie umocnion pozycj, przebiegajc przez Chotomw Olszewnic. Wojska radzieckie i polskie zaprzestaj dziaa ofensywnych i przechodz na dugie tygodnie do obrony. Dzie 28 padziernika zamyka pierwszy okres dziaa bojowych naszego puku i dywizji. W okresie od 23 sierpnia do 28 padziernika 1944 roku puk wykonywa rne zadania, dziaajc podczas piknej sonecznej pogody bez jednej chmurki i pogody jesiennej z chmurami pokrywajcymi cae niebo i ograniczajcymi widzialno do kilku kilometrw. Zapisalimy w tym okresie na swoje konto 216 lotw bojowych w cznym czasie 205 godzin. Znaczna wikszo tych lotw to osona szturmowcw wspierajcych wojska ldowe na polu walki. Ponadto latalimy na wymiatanie, patrolowanie, atakowanie celw naziemnych oraz rozpoznanie. Naley tu podkreli jedno. W cigu tych dwch miesicy nigdy nie odczulimy najmniejszych brakw w zaopatrzeniu. Jeeli chodzi o stron techniczn samolotw, to zasuga przypada caemu personelowi technicznemu puku ze starszym inynierem Jadackim na czele. Kapitana Jadeckiego, dowiadczonego oficera technicznego, poznaem w czasie podry z Sielc do Grigoriewskiego. Od tego dnia by on zwizany z naszym pukiem. W Grigoriewskiem prowadzi szkolenie personelu technicznego, a potem obj stanowisko starszego inyniera puku. Wraz z inynierami eskadr, z ktrych najpopularniejszy by chory Szurka, przedwojenny mechanik lotniczy, wieci przykadem pracowitoci. Z ca armi mechanikw zjawiali si na lotnisku przed witem i zabierali si do przygotowania maszyn. Lotnisko opuszczali ostatni, czsto pn noc. Wieczorem bowiem naleao uzupeni paliwo, dokona biecych przegldw, a nieraz nawet i napraw postrzelanych samolotw. Nadchodzia jesie, warunki lotw staway si coraz trudniejsze, a jeszcze cisze stay si zim. Nie byo jednak ani jednego takiego wypadku, by pilot ratowa si przymusowym ldowaniem lub zawraca z trasy z przyczyn technicznych. Nie brakowao nigdy paliwa, amunicji i czci zamiennych. Wszystko byo dostarczane na czas w odpowiedniej iloci. Nie odczuwalimy rwnie brakw zaopatrzenia w ywno, sorty mundurowe i rne drobiazgi, majce due znaczenie dla walczcego onierza. To ostatnie naley przypisa sprawnej pracy batalionu obsugi lotnisk i w ogle caego zaplecza. Pod wzgldem zaopatrzenia podlegalimy, jak ju nadmieniaem, 16 armii lotniczej. W skad armii wchodzio ponad dwa tysice samolotw. Zaopatrzenie takiej liczby maszyn i ludzi zwizanych z ich obsug wymaga nie lada sprystej organizacji. Pomimo to wszystko grao idealnie. Wprawdzie w tym czasie front sta na miejscu, a my nie zmienialimy ani razu lotniska, ale pniej, gdy przeszlimy do dziaa ruchomych, tyy te nie zawiody.

Przygotowania do zimowej ofensywy

Po przejciu wojsk radzieckich i polskich do obrony Niemcy jeszcze przez jaki czas przejawiali aktywno, ostrzeliwujc ogniem artyleryjskim stanowiska pod Legionowem oraz usiujc zlikwidowa radziecki przyczek na Narwi pod Putuskiem. W zwizku z tym w nocy z 31 padziernika na 1 listopada 2 pnb Krakw bombardowa zgrupowanie nieprzyjaciela w Pokrzywnicy nad Narwi, a w nocy z 2 na 3 listopada stanowiska baterii niemieckich w rejonie omianek i Dziekanowa. Po tych akcjach dziaania ustay i na caym froncie zapanowaa cisza. Obie strony szykoway si do dziaa zimowych. Niemcy gorczkowo rozbudowywali pozycje obrony, a wojska radzieckie i polskie czyniy przygotowania do ofensywy. Nie mielimy najmniejszych wtpliwoci, e ofensywa ta nastpi zim, moe w grudniu, moe w styczniu, najpniej w lutym. Czasy, gdy wojska czekay na wiosn lub lato dla rozpoczcia dziaa, przeszy do historii. Przynajmniej dla Armii Radzieckiej. Wojska radzieckie, a tym samym i polskie, byy wyposaone w sprzt i rodki umoliwiajce dziaania w czasie najsroszych mrozw. Lotnictwo na przykad wyposaono w agregaty do podgrzewania i uruchamiania silnikw, uywano specjalnych olejw i dostosowano do warunkw zimowych mieszank benzynow. Wszystkie typy samolotw zaopatrzono w urzdzenia do walki z oblodzeniem. Personel naziemny i latajcy mia ciep odzie. Umoliwiao to pene wykorzystanie lotnictwa rwnie i zim. W tym czasie, gdy jednostki tyowe oraz suby gromadziy na zapleczu frontu niezbdne iloci sprztu, broni, amunicji, paliwa, oleju, ywnoci i lekw, w sztabach frontw, armii i dywizji wrzaa gorczkowa praca. Jednym z najniezbdniejszych elementw dla powzicia decyzji przez dowdc na kadym szczeblu s wiadomoci o nieprzyjacielu. Byy wic one niezbdne rwnie i dla dowdcy 1 armii Wojska Polskiego. W owym czasie dowdc armii WP interesowao wszystko, co si dzieje w pasie dziaania od Karczewa do Jabonny na gboko okoo stu kilometrw. Interesoway go istniejce i budowane umocnienia, liczba wielkich jednostek i rejony ich rozlokowania, rozmieszczenie odwodw i rodkw ogniowych, przesunicia jednostek wojskowych, ruch transportw kolejowych. Interesowao go lotnictwo nieprzyjaciela, dyslokacja lotnisk, typy samolotw bazujcych na nich i ich liczba. Wikszo tych wiadomoci miao dostarczy lotnictwo. Zasady i teori rozpoznania poznalimy do gruntownie w szkole, nie wiedzielimy tylko, jak to bdzie wygldao w praktyce. Dotychczas bowiem rozpoznanie prowadziy samoloty szturmowe pod nasz oson. Zgodnie i wytycznymi dowdcy dywizji lotniczej obecnie rozpoznawa miay wszystkie puki dywizji. W praktyce jednak obowizek ten spad prawie wycznie na puk myliwski, poniewa 2 i 3 puk musiay si zaj szkoleniem nowo przybyych zag. Rozpoznanie przypomina nieco dziecinn skadank. Na kawakach sklejki fantazyjnie powycinanej widniej rne esy-floresy, jasne i ciemne plamy. Nic z tego nie mona zrozumie. Dopiero gdy si zoy cao, wychodzi jaki obrazek. Tak jest i z rozpoznaniem. Poszczeglne meldunki mog mwi bardzo mao lub zgoa nic. Dopiero wszystkie wiadomoci pochodzce z rozpoznania lotniczego i naziemnego zebrane w sztabie armii daj peny obraz sytuacji nieprzyjaciela. W technice rozpoznania obowizuj pewne zasady. Meldunki obserwatora musz by lakoniczne, a jednoczenie dawa peny obraz tego, co widzi na ziemi. Nie mona rwnie prowadzi rozpoznania wci w tym samym, ustalonym czasie. Nieprzyjaciel szybko rozszyfrowuje rozkad lotw i w tych godzinach bdzie wstrzymywa wszelki ruch i starannie si maskowa. Nie wolno rwnie nieustannie rozpoznawa obszaru, ktry specjalnie interesuje

dowdc, w ten bowiem sposb odkrywa si karty przed przeciwnikiem. Na podstawie bolesnych dowiadcze, nabytych w czasie czerniakowskiego desantu, bylimy przekonani, e 1 AWP nie bdzie zdobywaa Warszawy frontalnie. Oczywicie, nie wiedzielimy, czy nasza armia uderzy prawym, lewym, czy te obu skrzydami. W myl obowizujcych zasad prowadzilimy rozpoznanie na caej szerokoci pasa, trzy razy dziennie, w rnych godzinach. Oprcz zada rozpoznawczych przejlimy ponadto obron przeciwlotnicz wza lotnisk dywizji. Cakowitej zmianie uleg tryb ycia naszego lotniska. Dotychczas dziaania nasze, pomijajc warunki atmosferyczne, byy uzalenione od sytuacji na froncie i zada otrzymanych ze sztabu armii. Czasem zadania na nastpny dzie nadchodziy ju wieczorem. Przewanie jednak od rana siedzielimy na stanowisku dowodzenia, czekajc na rozkaz do startu. Teraz wygldao to inaczej. Pary na rozpoznanie i sub w kluczu alarmowym wyznaczano dzie lub nawet kilka dni wczeniej. Dziki temu mielimy bardziej unormowany tryb ycia. Pozostawao wicej czasu na zapoznanie si z zadaniem, gruntowne przestudiowanie terenu oraz meldunkw z poprzednich rozpozna. Zyskiwao si rwnie troch czasu dla siebie. Dziaalno niemieckiego lotnictwa myliwskiego w tym okresie, a do pocztku stycznia, znacznie osaba, wzrosa natomiast nasza dziaalno rozpoznawcza. Akcj rozpoczynamy 2 listopada. Pi par Jakw rozpoznaje obszar na zachd od Warszawy na gboko do Grodziska - Bonia. 3 listopada o godzinie 8.30 startuj z Matwiejewem na rozpoznanie rejonu Bonie - Grodzisk - Piaseczno. Pogoda jest do dobra. Podstawa chmur ponad 1000 metrw, zachmurzenie niecakowite, przez liczne dziury przewieca soce. Trzymam si samolotu Matwiejewa i rozgldam si po niebie. Rozpoznanie zasadniczo prowadzi Matwiejew. Moim zadaniem jest jego osona. Lecimy tu pod chmurami. W powietrzu nikogo nie ma. Przelatujemy nad wymar stolic. Pod nami przesuwaj si ruiny Dworca Gwnego. Na razie nikt do nas nie strzela. Ale ju nad Warszaw Zachodni wpadamy w silny ogie przeciwlotniczy. Bij do nas ze wszystkich stron. Wok leccych samolotw pojawiaj si czarne baloniki wybuchw. Rozluniamy szyk. Przygldamy si ziemi, poszukujc stanowisk strzelajcej artylerii. Odkrywamy je do atwo na wschodnim przedmieciu Woch. Ogie potguje si. Odkrywamy drug bateri stojc pomidzy Wochami a Ursusem. Matwiejew decyduje si na wejcie w chmury. May ruch drka i lec na lepo w szarej wodnej wacie. Matwiejewa nie widz. Sysz jego gos, podaje wanie na stanowisko dowodzenia pooenie odkrytych baterii. Koczy meldunek i kae wyj z chmur. Ruch drkiem do przodu i znw widzimy pod sob ziemi. Przed nami jakie miasto, poznaj Oarw. Lecimy dalej wzdu szosy na Bonie. W powietrzu w dalszym cigu nikogo nie ma. Na drodze ruch pojedynczych wozw i samochodw ciarowych. Na torach kolejowych pusto. Dolatujemy do Bonia. Tu z szos Warszawa - Sochaczew krzyuje si szosa Grodzisk - Kampinos. Okramy dwa razy miasto. Po ulicach krc si wiejskie furmanki, na stacji kolejowej na bocznych torach stoi kilka towarowych wagonw. Nie stwierdzamy nic, co by nas mogo zainteresowa. Dolatujemy do Grodziska. Na duym placu widzimy spore zerodkowanie wojska i dug kolumn wozw taborowych. - Atakujemy! - rozkazuje Matwiejew. Przewrt przez prawe skrzydo i walimy w d. Bior w celownik plac, odbezpieczam kaemy. Rozpdzona maszyna z prdkoci ponad 600 km/godz. omal e pionowo zblia si do ziemi. Wskazwka wysokoci omierza obraca si w prawo. Za chwil otworz ogie. Nagle robi, mi si zimno, po plecach przechodz roje mrwek.

- Olek - wrzeszcz - to nie wojsko! Wyrwnujemy gwatownie nurkujce samoloty. W oczach robi mi si na chwil ciemno. Na maej wysokoci okramy miasto, przelatujemy nad placem. Nie mamy adnej wtpliwoci, na placu odbywa si jarmark. Lecimy tak nisko, e wida ludzi machajcych rkami w nasz stron. Nawet si nie domylaj, co im minut temu grozio. Jeszcze raz przelatujemy nad placem i wiec wyrywamy w gr. Lecimy wzdu toru kolejowego Skierniewice Warszawa. W Pruszkowie jak zawsze ruch. Ze sztabu dywizji mamy wiadomo, e w warsztatach kolejowych znajduje si obz przejciowy dla ludnoci wysiedlonej z Warszawy. - eby komu nie przysza ochota na zaatakowanie warsztatw! - ostrzega szef sztabu. Istotnie, na obszarze duych zakadw kolejowych widzimy tumy ludzi. .Na bocznicach stoj zestawy pocigw. Mamy chtk ktremu z nich spuci par. Jest to jednak zbyt ryzykowne. Pod Ursusem znw maca nas artyleria. Jest to ta sama bateria, ktr rozpoznalimy pitnacie minut temu. Skrcamy na poudnie. W rejonie szosy krakowskiej ponownie wpadamy w ogie artyleryjski. Bateria stoi w pobliu lotniska. Na lotnisku nic nie widzimy. Nadlatujemy nad Mokotw. Pod nami puste, wymare ulice. Wzdu ulicy Puawskiej lecimy na Piaseczno. W poowie drogi rozpoznajemy rozczonkowan kolumn samochodw ciarowych. Traktujemy j ulgowo. Nie atakujemy. W Piasecznie, w miecie i na stacji kolejowej, nie stwierdzamy nic godnego uwagi. W czasie krenia nad miastem w jednej z dziur w chmurach miga sylwetka samolotu. Melduj o tym Matwiejewowi. Peny gaz, drek na siebie i wlatujemy W chmury. S cienkie, szybko je przebijamy. Nad pierwsz warstw chmur rozciga si druga, spitrzona. Rozgldamy si wokoo w poszukiwaniu tajemniczego samolotu. Nie wida go. Jaki czas krymy niby midzy nienobiaymi grami, kilkakrotnie wchodzimy w chmury. Samolotu nie odnajdujemy, natomiast ja gubi Matwiejewa. Nie mog woa go przez radio, gdy moe nas podsucha Tadykin i zwymyla po wyldowaniu. Id wic w d, przebijam chmury, wychodz na wschd od Piaseczna. Umwilimy si z Matwiejewem, e w razie zniknicia jego z pola widzenia spotkamy si nad Garwolinem pod doln warstw chmur. Bior wic kurs na Garwolin. Spotykam tam krcy samolot Matwiejewa. O godzinie 10.30 ldujemy w Zadybiu. 4 i 5 listopada pogarszaj si warunki atmosferyczne. Nie dziaamy. 6 listopada pogoda poprawia si. Startujemy o godzinie 15.15. Podstawa chmur okoo 600 metrw, widzialno dobra, ale wieje porywisty wiatr, ktry specjalnie nie utrudnia nam lotu. Pdzimy prosto na Warszaw. Na zachodnim skraju miasta wpadamy w silny ogie artylerii przeciwlotniczej. Ze wzgldu na du prdko myliwcw jest on mao skuteczny. Mijamy Pruszkw. Znad Milanwka widzimy jadcy w stron Warszawy dugi pocig towarowy. - Spuszczamy par! - rozkazuje Matwiejew. Przelatujemy nad pocigiem uwanie mu si przygldajc, by nie popeni gafy. Skada si on z krytych wagonw towarowych. Nie ma obrony przeciwlotniczej, zadanie wic jest bardzo atwe. Zakrcamy nad Grodziskiem, wchodzc nad o toru. Zostaj nieco z tyu. Matwiejew gwatownie nurkuje, otwiera ogie, strzelajc w stron parowozu. Po nim ja atakuj. W celowniku mam ju wrzecionowaty kocio. Uchodzi z niego para. lizgiem poprawiam kierunek. Naciskam spusty.

Ta-ta-ta-ta! - rozlega si ujadanie kaemw. Kocz pierwszy nalot, skrcam w lewo. Pocig posuwa si coraz wolniej, z kota uchodz gste oboki pary. Ponawiamy ataki a do skutku, to znaczy do zatrzymania si pocigu. Wracamy mad Grodzisk, stamtd lecimy nad Grjec, nastpnie nad Piaseczno i o godzinie 16.20 ldujemy na lotnisku. 8 listopada o godzinie 9.20 lec na rozpoznanie z podporucznikiem Kozakiem. Mamy rozpoznawa rejon na poudnie od Warszawy. Pogoda jest wyjtkowo dobra. Lini frontu przelatujemy pod Karczewem na styku naszej armii i 61 armii radzieckiej. Po drugiej stronie rzeki Niemcy witaj nas gstym ogniem. Rozluniamy szyk i kluczc midzy smugami pociskw lecimy na wschd. Rozpoznajemy drogi i osiedla na bezporednich niemieckich tyach. Odkrywamy kilka zgrupowa pojazdw oraz maszerujc kolumn piechoty. Kozak przekazuje wyniki rozpoznania, a ja go osaniam. W Konstancinie mae grupki wojsk. Mijamy Piaseczno i Grjec. Dolatujemy do szosy Warszawa - Rawa Mazowiecka. W Nadarzynie pusto, tak jak i w Mszczonowie. Na szosie ruch pojedynczych pojazdw. Dopiero za Mszczonowem, gdy mielimy ju zawraca, zauwaylimy posuwajc si dug kolumn samochodw ciarowych. Dolatujemy do niej. Posuwa si ona szos biegnc na tym odcinku przez las. Utrudnia to zaatakowanie piknego celu. Radz Kozakowi poczeka, a Niemcy wyjad z lasu. Zataczamy krg. Hitlerowcy na nasz widok zwikszaj prdko. Ani chybi, pieszy im si na spotkanie z naszymi kaemami. Rozgldamy si wok, czy w pobliu nie krc si myliwce niemieckie. Niebo jest puste. Nurkujemy nad las. Kolumna wyjeda na odkryty odcinek szosy. Biegnie ona pod gr, warunki wic do ataku s dla nas idealne. Atakujemy kolejno, zaczyna Kozak. Wybieram duy samochd kryty plandek. Musz go koniecznie wykoczy. Bior ciarwk w celownik odkadam poprawk, naciskam spust. Zanim si zorientowaem, samochd zarzuci i znalaz si na drzewie. Co si z nim dalej dzieje, na razie nie wiem. Kocz atak i penym gazem rw w gr. Nie widz ani ziemi, ani szosy, ani celu. Na wysokoci 900 metrw wykonuj przewrt. Na szosie co si pali. To mj samochd. Reszta wozw mina go i znaj daje si kilkaset metrw przed nim. Szukam Kozaka, idzie wanie do ataku na czoo kolumny. Podam w jego lady. Kozak unieruchamia pierwszy pojazd, na niego wpada nastpny. Tworzy si zator. Podchodzc do ataku, widz pryskajcych w pole niemieckich onierzy. Nie mam zamiaru ugania si za nimi. Strzelam w grup stojcych pojazdw. Znw si co dymi. Atakujemy jeszcze dwa razy. Kolumna przedstawia aosny widok. Nasze kaemy i dziaka spisay si na medal. Nie spotykajc niemieckich myliwcw wracamy na lotnisko. Tego dnia para Bojew - Gociumiski, rozpoznajc rejon na zachd od Warszawy, natkna si na dwa Me-109. Do walki jednak nie doszo. Niemcy odlecieli na zachd. 13 listopada rozpoznaj z Matwiejewem obszar na zachd od Warszawy, to samo 18 listopada. Rejon ten znam ju na pami. Znam ukad drg i torw kolejowych. Znam omal e kade osiedle, nie mwic o miastach. Kade z nich ma inny ukad, co uatwia orientacj. Pruszkw to niewielkie miasto, zwarcie zabudowane, wcinite pomidzy dwa tory kolejowe. Porodku Grodziska jest plac z promienicie rozchodzcymi si drogami. Najbardziej charakterystycznym obiektem yrardowa s zakady przemysowe, skadajce si z duych czerwonych blokw. Bonie z kolei jest nieco odsunite od gwnej arterii przelotowej Warszawa - Pozna.

W mniejszych osiedlach znajduje si sporo sadw, ogrodw i maych laskw. Teraz w listopadzie wygldaj one szaro, drzewa pozbawione lici nie kontrastuj z terenem. Latem tworz wyranie zielone plamy. Zim, gdy nieg pokryje ziemi, bd prawie niewidoczne. Otrzymujemy z Matwiejewem rozkaz wykonania zdj fotograficznych niemieckich stanowisk obrony na poudnie od Warszawy. Mechanicy montuj w samolocie aparat fotograficzny. Wszystko jest gotowe. Czekamy tylko na odpowiedni pogod. 20 listopada pogoda jest znona, ale meteorolodzy przewiduj jeszcze znaczne jej polepszenie w cigu dwch, trzech dni. Lecimy wic o godzinie 14.50 na rozpoznanie wzrokowe. Po starcie kierujemy si na Modlin. Front przelatujemy za Legionowem, z ktrego ewakuowano ludno cywiln, osiedle bowiem ley na przednim skraju frontu. Ju za Legionowem ostrzeliwuje nas niemiecka artyleria przeciwlotnicza. Wykonujemy uniki, przelizgujc si pomidzy smugami. Lecimy jaki czas wzdu toru kolejowego na Modlin, po czym skrcamy na zachd. Przelatujemy Wis nad przepraw pod Rajszewem. Po mocie cignie duga kolumna taborowa. Nie moemy jej, niestety, zaatakowa. Jest to dopiero pocztek rozpoznania i amunicja jest nam potrzebna na ewentualne spotkanie z Niemcami. A poza tym mamy wykona inne zadanie. Koczc rozpoznanie mamy ostrzela niemieckie stanowiska na poudniowym skraju pasa dziaania armii pod Karczewem. Nasi piechurzy siedz tam w obronie od prawie dwch miesicy. Nudzi si im setnie. Niech maj jak rozrywk. Zmieniamy kurs na poudnie i lecimy wzdu niemieckiej pozycji obronnej, biegncej lewym brzegiem Wisy. Pod Bielanami skrcamy na zachd w kierunku na Bonie, a z Bonia zawracamy na Warszaw. Na przedmieciach dostajemy si w silny ogie artylerii. Myliwcw niemieckich nie spotykamy. Nie dolatujc do Wisy skrcamy na poudnie. Pod lewym skrzydem samolotu mam koryto rzeki usiane licznymi piaszczystymi achami i wyspami. Na wschodnim brzegu siedz nasi, na zachodnim Niemcy. Co chwila daj o sobie zna. Na ziemi ukazuj si byskajce punkciki, a obok leccych samolotw pojawiaj si szare lub wiecce smugi. Jestemy ju na wysokoci Karczewa. Poszukujemy celu godnego naszych kaemw i dziaek. Trudno znale co odpowiedniego. Wida tu i tam mae grupki onierzy kryjcych si na nasz widok, zamaskowane pojazdy. Ju si decydujemy na ostrzelanie okopw, gdy uwag nasz przykuwa niewielki folwark otoczony duymi sadami. Schodzimy niej, krc nad ewentualnym celem. Gdzie z boku bije do nas artyleria. Aha - w folwarku znajduje si co godnego obrony przeciwlotniczej. Istotnie, pomidzy drzewami odkrywamy grup samochodw. - Atakujemy! - rozkazuje Matwiejew. Do ataku idziemy po osi pnoc-poudnie, wychodzc prawie e z zasigu i tak sabo strzelajcej niemieckiej artylerii. Dzie jest soneczny, zachmurzenie okoo 5/10. Po niebie na wysokoci ponad 1000 metrw sun powoli niewielkie oboczki, rzucajc cienie na szar jesienn ziemi. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby naszym piechurom z drugiej strony Wisy zademonstrowa wizank akrobacji. A my przy okazji rozprostujemy nieco koci i rozruszamy stawy. Atakujemy wic grup pojazdw ze wszystkich moliwych pozycji; raz idziemy niemal pionowo, by w nastpnym ataku podej lotem koszcym. Chwilami ginie mi cel, ziemia i wstga Wisy, na penym gazie pdz w gr, wyskakuj nad oboki, przewracam samolot przez skrzydo, wykonuj ptl lub p beczki. Horyzont ukazuje si w rnych pooeniach, by za chwil znikn. Przed sob mam

ziemi, zbliam si do niej nurkujc. Odnajduj cel. Naciskam spusty. Cichnie silnik, by znw zagra wyjc uwertur na penych obrotach. Koczy si nam amunicja. Okramy dwukrotnie folwarczek, przygldajc si naszej robocie. Ponad drzewami unosi si dym i kurz. Zawracamy na wschd. Przelatujemy Wis i ju jestemy nad Karczewem. Na ulicach i na placu stoj onierze, machaj w nasz stron rkami, podrzucaj w gr czapki. Wida, e ciesz si na caego. Kiwamy im na poegnanie skrzydami. W Zadybiu lduj wyjtkowo gadko, delikatnie dotykajc koami ziemi. W czasie koowania orientuj si, e mam niewielki zwis na lewe skrzydo. Pocztkowo przypuszczaem, e przestrzelono dtk. Samolot jednak nie podskakuje, wic dtka jest caa. Moe wic mam uszkodzon gole? Na wszelki wypadek kouj bardzo ostronie. Po ustawieniu samolotu na stoisku, zanim zdyem wyj z kabiny, nadjecha samochodem dowdca puku z Gaszynem. Zajrzeli pod skrzydo, po czym Tadykin, przyjwszy postaw zasadnicz, zasalutowa i powiedzia: - Chory Chromy, w imieniu suby udzielam wam pochway za dobre ldowanie na uszkodzonym samolocie. - Ku chwale ojczyzny! - odpowiadam, nie bardzo wiedzc, o co pukownikowi chodzi. Po odjedzie obu oficerw wyszedem z kabiny. Po zakopotanej minie mechanika zorientowaem si, e jest co nie w porzdku z goleni podwozia. Zajrzaem pod skrzydo. Odamek pocisku rozbi cay amortyzator i gole trzymaa si na jakim kawaku blachy. Gdybym ldowa bardziej twardo, na pewno by si urwaa i moja czwrka leaaby teraz rozbita na rodku lotniska. - Bdzie troch roboty, ale na jutro musi by w porzdku - oznajmi mj mechanik. Istotnie, nazajutrz mj samolot by gotowy, ale tego dnia nie latalimy. 22 listopada mamy cudown pogod. Na niebie ani jednej chmurki. wieci pnojesienne soce, w nocy chwyci lekki przymrozek, nawierzchnia lotniska jest twarda niczym beton, a widzialno wspaniaa. Mechanicy aduj do aparatu fotograficznego filmy i wyruszamy na podniebne zdjcia. Mamy fotografowa niewielki wycinek terenu na poudnie od Warszawy. Jest to zadanie prbne, waciwe bowiem, ktre nas czeka w najbliszej przyszoci, to wykonanie zdj linii niemieckich umocnie na caym przedpolu 1 AWP. Zadanie olbrzymie. Lecimy wzdu frontu po naszej stronie, obserwujc, co si dzieje u Niemcw. Ani w powietrzu, ani na ziemi nie stwierdzamy nic ciekawego. Dolatujemy do nakazanego rejonu. Samolot Matwiejewa w czasie dokonywanych zdj musi idealnie trzyma wysoko 1000 metrw, nie moe wykonywa adnych zmian kursu, nie moe mie zwisu na skrzydo. Matwiejew pracowicie chodzi z pnocy na poudnie, wykonujc przy kadym nalocie kilka zdj, a ja osaniam go, krc 200 metrw wyej. Milczy niemiecka artyleria, nie wida ich myliwcw. Praca Matwiejewa trwa pitnacie minut. Koniec zdj. Doczam do niego i zajmuj swoje etatowe stanowisko z prawej strony, nieco wyej. Lecimy teraz na drug cz dzisiejszego zadania: na rozpoznanie lotniska na Okciu. Nad Warszaw wida gdzieniegdzie dymy i wybuchy. To Niemcy niszcz systematycznie to, co zostao jeszcze ze stolicy po tragicznym Powstaniu.

Niszczycielsk, barbarzysk dziaalno hitlerowcw stwierdzono ju w kilku lotach. Potwierdzay to rwnie wiadomoci dochodzce do nas zza Wisy. Oburzao to nas i doprowadzao do wciekoci, ale niestety, bylimy na razie bezsilni. Jeden z pilotw usiowa nawet zapolowa na grup niemieckich onierzy burzcych domy. Jednak na widok samolotu skryli si w ruinach i tyle z tego byo. Jedyn dla nas pociech stanowia wiadomo, e dni okupantw w Warszawie s policzone. Krymy nad lotniskiem. W poprzek pola biegnie czarna droga startowa. To bodaj jedyna niemiecka inwestycja na Okciu. Schodzimy coraz niej. Na lotnisku pustki. Nie ma adnych ladw ycia, nie widzimy ani jednego samolotu. Domylamy si, e jednostka lotnicza, ktra std zwalczaa powstacw, zostaa przeniesiona na inne lotnisko. Schodzimy jeszcze niej, ogldamy zniszczone hangary, koszary, warsztaty i zakady lotnicze. Nic nie uszo barbarzyskiej apie hitlerowcw. Bierzemy kurs na lotnisko, nie nabierajc wysokoci suniemy kosiakiem. W lesie koo Piaseczna migaj pod nami jakie baraki. Przy jednym z nich stoj w dugiej kolejce niemieccy onierze z menakami. Ju jest za pno na atak. Nie mamy jednak zamiaru pozwoli Niemcom spokojnie zje obiadu. Chcemy ich ponownie zaskoczy. Lecimy wic dalej lotem koszcym, zakrcamy szerokim ukiem, wchodzimy na poprzedni kurs i orientujc si po przedmiotach terenowych usiujemy odnale baraki. Dobra znajomo terenu i praktyka w lotach koszcych robi swoje. Przed mkncymi samolotami ukazuj si poszukiwane baraki i stojca przed nimi kolejka. Bro jest odbezpieczona. Jeden ruch palcem i lec szyby, okna, poszycia dachowe, przewracaj si Niemcy. Ataku nie ponawiamy, nie mamy bowiem czasu. Nadszed grudzie, ostatni miesic bogatego w wielkie wydarzenia 1944 roku. W pierwszej poowie miesica pogoda bya raczej listopadowa, mglista, pochmurna, temperatura powyej zera. Uniemoliwiao to przeprowadzenie lotw na rozpoznanie fotograficzne. Do zadania tego wczona zostaa jeszcze para Kalinowski - Kozak. Bdziemy wic dziaali kluczem. Na razie czekamy na odpowiedni pogod. Rozpoznanie wzrokowe jest prowadzone w dalszym cigu, ale nas, fotografw, dowdca puku na loty nie wyznacza, obawiajc si, e jeden celny pocisk moe zniszczy cenn kamer. Penimy natomiast dyury w kluczu alarmowym. Nie powiem, aby zadanie to byo urozmaicone. Siedzimy przez dwie godziny w kabinie samolotw, silniki mamy podgrzane, spadochrony na plecach. Wpatrujemy si nieustannie w stanowisko dowodzenia, czy nie wystrzeli czerwona rakieta. W kabinie jest zimno, nogi cierpn, stawy drtwiej, a Niemcy si nie pokazuj. Nic dziwnego, w tak pogod tylko my latamy na rozpoznanie. Po dwch godzinach nasiadwki mona na dwie godziny opuci kabin i pospacerowa wok samolotu. Potem znw wracamy do kabin i tak a do wieczora, do zmiany z nastpn par. Meteorolodzy przewiduj polepszenie si pogody w kocu pierwszej dekady. Istotnie, chwyta lekki mrozek, znikaj chmury, ukazuje si soce. 14 grudnia zaczynamy fotografowa przedpole 1 armii WP. Zajmuje ona pas obrony o szerokoci 55 kilometrw, cigncy si od Karczewa koo Otwocka do Jabonny. Odcinek poudniowy od Karczewa do Warszawy mamy sfotografowa na gboko 6 kilometrw, a pnocny od Warszawy do Jabonny - na 12 kilometrw. Ogem fotografowany obszar liczy okoo 450 km2. Zdjcia musz by wykonane z wysokoci 1000 metrw. O godzinie 13.10 zapuszczamy nieco zastae silniki, podgrzewamy i o 13.15

ruszamy w powietrze. Start odbywa si w kierunku poudniowym. Pierwsza rusza nasza para, a w chwil pniej Kalinowskiego. Przelatujemy nad drog z majtku do wsi, skrcamy w prawo, pniemy si w gr. Ju mamy 1000 metrw. Widzialno jest wspaniaa. Linia horyzontu wyranie odcina si od bkitnego zimowego nieba. Z lewej byszczy szeroka wstga Wisy, a z prawej zieleniej plamy iglastych lasw. Lecimy w stron Karczewa. Przelatujemy nad miasteczkiem. Po szosie na Otwock cignie kolumna wozw taborowych, a po torze ciuchci toczy si miniaturowy pocig. A oto ju Wisa. Niemcy witaj nas jak zawsze niegocinnie artyleryjskim ogniem. Samoloty w parach rozchodz si. Matwiejew z Kalinowskim ustawiaj si w odstpie 500 metrw i lecc tymi samymi kursami z pnocy na poudnie, jednoczenie wykonuj zdjcia. My z Kozakiem tworzymy par osaniajc, trzymajc si okoo 300 metrw nad fotografiami. Po kilku minutach lotu para Matwiejew - Kalinowski zawraca i leci z kolei kursem na pnoc. Tak operacj musz powtrzy dziesi razy, by sfotografowa odcinek terenu na gboko 6 kilometrw. Niemcy, naturalnie, wkrtce si orientuj, e dwa samoloty, natrtnie krce nad ich pozycjami, wykonuj zdjcia. Koncentruj wic na nich ogie przeciwlotniczy. Robi wszystko, aby je zestrzeli, aby nie dopuci do zdemaskowania za pomoc zdj tego, co uszo uwagi rozpoznania wzrokowego. Matwiejew z Kalinowskim musz przyj na siebie ca furi niemieckich artylerzystw. Nie wolno im przecie zmieni ani wysokoci, ani kursu, ani prdkoci. W przeciwnym wypadku zesp zdj bdzie mia luki, rn podziak lub te znieksztacenia. Kozak i ja mamy znacznie wiksz swobod. Chodzimy rnymi kursami, zmieniamy prdko i wysoko. Obserwujemy uwanie wok niebo i teren, uwaajc, czy gdzie na jego tle nie pokae si niemiecki myliwiec albo jego cie. Widzimy z gry precyzyjnie dziaajce samoloty fotografw, widzimy byskajce na ziemi punkciki i smugi pociskw tnce powietrze obok Jakw. A czas pynie piekielnie wolno. W podobnej sytuacji jak nasi koledzy znajduje si zaoga bombowca, gdy wejdzie na kurs bojowy poprzedzajcy wyrzucenie bomb. Im te nie wolno robi adnych zmian elementw lotu. Ale ich lot na kursie bojowym trwa bardzo krtko. A tu ju dochodzi czterdziesta minuta. Wreszcie Matwiejew i Kalinowski kocz sw prac. Zawracaj na wschd. Schodzimy z Kozakiem w d i doczamy do naszych prowadzcych. 15 grudnia pogoda dopisuje w dalszym cigu. Sztab armii ponagla do szybkiego wykonania zdj. Rano odbywamy krtk narad, trzeba si pieszy. Musimy tego dnia wykona dwa loty. Jeden w rejonie poudniowym, a drugi w pnocnym. Podczas drugiego lotu mamy ponadto wykona zdjcia niemieckiego lotniska w Modlinie. Jaki czas dyskutujemy, czy najpierw fotografowa rejon Jabonny, a potem lotnisko, czy te odwrotnie. Zdaniem Kalinowskiego najpierw naley rozpozna lotnisko. Argumentuje on tym, e krcc si pod Jabonn zaalarmujemy Niemcw w Modlinie i gdy si tam zjawimy, bd ju na nas czekali. Matwiejew jest innego zdania. - Rozpoznajc najpierw Modlin, poderwiemy w powietrze myliwcw, ktrzy umoliwi nam wykonanie zdj w rejonie Jabonny - wywodzi.

Rozstrzygn ostatecznie dowdca puku, przychylajc si do zdania Matwiejewa. Lecimy wic najpierw na odcinek poudniowy. Wszystko tu si odbywa jak poprzedniego dnia. Matwiejew z Kalinowskim metr po metrze pracowicie przeczesuj teren w ogniu niemieckiej artylerii, a my z Kozakiem krymy 300 metrw wyej. Po godzinie lotu, nie spotkawszy niemieckich myliwcw, powracamy na lotnisko. Jemy obiad, a mechanicy uzupeniaj paliwo i wymieniaj bony w kamerach. Po obiedzie start. Pchamy si na 1000 metrw, lecc po naszej stronie Wisy. Midzy eraniem i oliborzem przelatujemy na drugi brzeg. Niemcy strzelaj. Rozluniamy szyk. Jeszcze dwie minuty lotu i wlatujemy nad obszar, ktry mamy sfotografowa. Na tym odcinku jego gboko wynosi 12 kilometrw. Zajmujemy pozycj na pnoc od fotografujcej pary. Chodzimy semkami, wykonujc zawsze skrt na pnoc, aby nigdy nie mie Modlina za ogonem samolotu. Ogie artyleryjski jest znacznie sabszy ni na odcinku poudniowym. Artyleria ostrzeliwuje nas, jedynie gdy zbliamy si do szosy Bielany Modlin. Widzialno wspaniaa. Widzimy doskonale Warszaw, Puszcz Kampinosk, drogi, ujcie Bugu-Narwi, twierdz modlisk. W powietrzu nikt si nie zjawia. Po niespena czterdziestu minutach Matwiejew z Kalinowskim wykonuj ostatni nalot. Caym kluczem lecimy w stron Modlina. Przelatujemy nad twierdz. Cisza. Ju wietnie wida lotnisko. Przy drodze startowej stoj samoloty. Rozpoznaj sylwetk Me-109. Licz: dziesi maszyn. A wic pena eskadra. Jestemy ju nad lotniskiem. Matwiejew trzaska zdjcia, a ja obserwuj Messerschmitty. Za czterema z nich unosi si kurz. Zapuszczaj silniki. Matwiejew koczy zdjcia, skrcamy w lewo. Przez lew burt widz cztery Me-109 koujce na start.. Ju startuj. Przelatujemy nad lotniskiem, po skrcie mamy kurs poudniowy. Niemcy odrywaj si od ziemi. Lec przeciwnym kursem w stosunku do naszego. Musz wic skrci i nabra wysokoci. Naturalnie, nie moemy przyj z nimi walki. Tego by tylko brakowao, aby jeden celny pocisk w kamer unicestwi nasz popoudniowy wysiek. Zostajemy z Kozakiem nieco z tyu, obserwujc niemieckie myliwce. S znacznie niej od nas, cign penym gazem. - Olek - melduj. - Mesery wa nam na ogony. W odpowiedzi Matwiejew kae zwikszy prdko. Dodajemy gazu. Prdkociomierze wskazuj 500 km/godz. Messerschmitty s ju na naszej wysokoci. Ale nas nie dogoni. Sylwetki ich malej coraz bardziej. Gdy przelatujemy front pod Jabonn, przerywaj pocig i zawracaj na Modlin. Redukujemy gaz. Po kilkunastu minutach lotu okramy majtek i znad drogi siadamy na lotnisku. 16 grudnia przy piknej pogodzie fotografujemy odcinek poudniowy. W cigu dwch lotw docieramy do Warszawy. Kalkulujemy i dochodzimy do wniosku, e do wykonania zdj caego obszaru s jeszcze potrzebne trzy loty. Postanawiamy wykona je nazajutrz, 17 grudnia. Niestety, nastpuje odwil. Nad ziemi rozcigaj si mgieki. Widzialno znacznie si pogarsza. Meteorolodzy twierdz, e 18 grudnia moe si nieco polepszy. Postanawiamy wic loty, przeoy o jeden dzie. Wieczorne komunikaty przynosz sensacyjn wiadomo. Niemcy rozpoczli w Ardenach ofensyw. Anglosasi s w odwrocie. Brzmi to zgoa nieprawdopodobnie. Wojska radzieckie, walczce z gwnymi siami niemieckimi, ju dawno zapomniay, co to znaczy odwrt. A tymczasem Anglosasi,

majc do czynienia z niewielk liczb niemieckich dywizji, dali si zaskoczy i zmusi do odwrotu. Nastpne komunikaty potwierdzaj te wieci z zachodniego frontu. 18 grudnia startujemy trzykrotnie, wykonujc trzy jednogodzinne loty. Cae przedpole 1 armii WP od Karczewa po Jabonn zostao utrwalone na bonach naszych kamer.

Wyzwolenie Warszawy
21 grudnia penimy z Kalinowskim dyur w kluczu alarmowym. Dzie jest mrony, ale bezwietrzny. Widzialno bardzo dobra. W kabinie stojcego samolotu jest piekielnie zimno, tupi nogami, wierc si, obserwujc niebo, wszyscy marzymy o czerwonej rakiecie. Rakiety nikt nie strzela, ale koo poudnia nad lotniskiem ukazuje si samolot. Myliwiec z czerwon gwiazd. Okra lotnisko i podchodzi do ldowania z poudnia. Przepisowo. Tak wskazuje wyoona litera T. Zastanawiam si, co to za myliwiec latajcy w pojedynk. Tymczasem samolot kouje w stron stanowiska dowodzenia. Zatrzymuje si i wychodzi z niego pilot, ktry znika w ziemiance. Po chwili wali w naszym kierunku samochd. Zatrzymuje si tu przed samolotami, a z wozu wyskakuje Stasio Lisiecki. - Koledzy! - woa. - Uwaajcie, przylecia na inspekcj dowdca lotniska, genera Poynin. Genera samolotem myliwskim. Fasoniarz! - pomylaem. Nie zdyem tego nawet gono wypowiedzie, kiedy spod stanowiska dowodzenia poleciaa w gr czerwona rakieta. Aha, odbdzie si pokaz przed generaem, pokaz sprawnoci pary alarmowej. Wykonuj automatycznie trzy szybkie ruchy, zasuwam oson kabiny. Silnik samolotu pracuje na maych obrotach. Dwignia gazu do przodu, samolot jest ju na starcie.. Skrcam w prawo. Peny gaz! Czwrka mknie do przodu, koa podskakuj na zamarznitym polu. Z lewej strony pdzi samolot prowadzcego. Spogldam na uamek sekundy w prawo. Genera stoi przy swoim myliwcu, przygldajc si nam. Ju jestemy w powietrzu. Start si chyba uda, zaraz nas powinni cign z powrotem na ziemi. Okazuje si, e to nie jest pokaz. Stanowisko dowodzenia podaje, e nad lotniskiem na wysokoci 7000 metrw kr dwa nie rozpoznane samoloty. Pen moc silnikw pniemy si w gr. Wczamy poprawki wysokoci. Jaki pod ostrym ktem nieustannie nabieraj Wysokoci. Ziemia podaje nam wskazwki. Rozgldamy si po niebie, poszukujc samolotw. Ju je widzimy. Dwie mae sylwetki niewtpliwie obcych maszyn. Uparcie kr w rejonie lotniska. Wysokociomierze wskazuj 2000 metrw. Wznosimy si dalej. 5000 metrw. Wkadamy maski tlenowe. Sprarki wyj na penych obrotach, dostarczajc silnikom odpowiedni ilo powietrza. Na 6000 metrw rozpoznajemy sylwetki FW-190. Dojdziemy do nich czy nie? - zastanawiam si. 5500 metrw. Niemcy nas dostrzegaj. Przerywaj krenie i uciekaj na penym gazie. Usiujemy ich goni.

- Sp jeden. Sp jeden. Przerwa pocig, wraca na lotnisko! - rozkazuje stanowisko dowodzenia. Redukujemy gaz. Spracowane silniki obracaj si na zmniejszonych obrotach. Ziemia z tej wysokoci przypomina map. Nie wida ladw ycia, nie wida konfiguracji terenu. Wida tylko malachitow czasz przecit zygzakowat lini Wisy. Przez czyste, pozbawione kurzu i dymw powietrze wieci jaskrawa soneczna tarcza. Wydaje mi si, e czuj jej gorce promienie, pomimo e na zewntrz samolotu panuje temperatura minus 35 stopni. Spiral schodzimy na d. Po wyldowaniu meldujemy si u generaa. - Fryce wam uciekli. Bywa i tak - zauway genera. - Az samolotw jestecie zadowoleni? - Tak jest, obywatelu generale. - To dobrze. Bdziecie bardziej zadowoleni, gdy otrzymacie jeszcze lepsze samoloty - mwi genera umiechajc si znaczco w stron Tadykina. - Pukowniku, dajcie mi samochd, pojad jeszcze do szturmowcw. Nie wiemy, co znaczy to powiedzenie generaa. Sprawa wyjania si dopiero po obiedzie. Lisiecki zawiadamia nas, e jutro, 22 grudnia, dziewiciu pilotw 1 eskadry pod dowdztwem majora Bujewicza poleci na lotnisko Uzino pod Kijowem w celu pobrania dziesiciu nowych samolotw Jak-9T6. Lisiecki zostaje w Zadybiu. Stasio nie jest z tego zadowolony, wolaby z nami polecie. Na razie mamy przerw w dziaaniach, w puku nie dzieje si nic ciekawego, wypad pod Kijw to przyjemna i atrakcyjna wycieczka. Stasio jest jednak zdyscyplinowanym onierzem i stara si nie okazywa swojego niezadowolenia. Nazajutrz w godzinach przedpoudniowych lduje w Zadybiu samolot transportowy Li-2. Objuczeni spadochronami i skromnym osobistym bagaem, zajmujemy miejsca w kabinie transportowca. Lecimy na poudniowy wschd. W kabinie jest zimno i nudno. Jaki czas obserwujemy przez okienko powoli przesuwajcy si krajobraz, a potem i to przestaje nas bawi. Jednostajny, monotonny odgos pracy silnikw dziaa usypiajco. Od Lublina ziemia jest pokryta niegiem. Lecimy nad bia paszczyzn. Po trzygodzinnym locie ldujemy w Uzinie. Stacjonuje tu zapasowy puk lotniczy, ktry zajmuje si midzy innymi sprowadzaniem z fabryk maszyn bojowych, ich oblotem i rozdziaem do poszczeglnych jednostek frontowych. Pobocza duego lotniska s zastawione wszystkimi typami samolotw uywanych w radzieckim lotnictwie. Widzimy tam bombowce, myliwce, samoloty transportowe, rozpoznawcze, cznikowe i inne produkowane w Zwizku Radzieckim. Meldujemy si z Bujewiczem u dowdcy puku. Starszawy pukownik lotnictwa dugo grzebie w stosie papierw. - Zgadza si - stwierdza po pewnym czasie. Pierwszy puk lotnictwa myliwskiego ma otrzyma dziesi samolotw Jak-9T. Samoloty mamy. Ale musicie, towarzysze, poczeka kilka dni. Takich jak wy po odbir maszyn mam wielu. A formalnoci trwaj do dugo. Kady samolot naley dokadnie przejrze i oblata.

Do serii Jak-9M, Jak-9T, Jak-9D naleay rwnie myliwce Jak-9U, ktrych prdko wynosia 645 km/godz.

Trudno, nie ma na to rady. Zostajemy zakwaterowani w koszarach, w specjalnym bloku przeznaczonym dla pilotw odbierajcych samoloty. Jest ich wielu. Nic dziwnego, zblia si zimowa ofensywa i kada jednostka chce by dobrze zaopatrzona. W cigu tych dni mijaj wita Boego Narodzenia i zblia si Nowy, 1945, rok. Podczas tego tygodnia ptamy si po lotnisku ogldajc samoloty, robimy wypad do Kijowa i wertujemy pras. Na zachodzie, w Ardenach, Niemcy posunli si okoo 100 kilometrw naprzd. Sytuacja rzekomo jest ju opanowana. 1 stycznia wyczytuj w Prawdzie obok wielu innych komunikatw wiadomo o utworzeniu w Lublinie Rzdu Tymczasowego Rzeczypospolitej Polskiej. A wic ju nie PKWN, a Rzd Tymczasowy. Czytamy obszerne sprawozdanie z posiedzenia Krajowej Rady Narodowej, na ktrym powoano rzd. Skad rzdu niewiele si rni od PKWN-u, ale waga midzynarodowa zupenie inna. 2 stycznia rzd radziecki uznaje Rzd Tymczasowy RP i desygnuje do Lublina swego ambasadora. Jakie stanowisko zajm mocarstwa zachodnie? Czwartego dnia po Nowym Roku nadchodzi wreszcie kolejka na odbir samolotw. Otrzymujemy dziesi nowych Jakw-9T. Sylwetk samolot ten niczym nie rni si od Jaka-1, ma natomiast wiksz prdko - 570 km/godz., ale nieco mniejszy zasig dziaania i jest uzbrojony w jedno dziako 37-milimetrowe oraz 2 kaemy kalibru 12,7 milimetra. Najbardziej imponuje nam dziako. Kaliber 37 milimetrw to dla samolotu ju cika artyleria... Piloci, ktrzy oblatywali dziewitki, twierdz, e maj one znacznie krtszy start i wiksz prdko wznoszenia. Odbir samolotw wraz z oblataniem trwa cay dzie. Nastpnego dnia mamy lecie do Zadybia. No i naturalnie pogoda pata nam figla. Od rana pada gsty nieg. Lotnisko zostaje zamknite. Czekamy dzie, dwa, trzy. nieg przestaje pada, ale dalej wisz niskie chmury. Widzialno za. Dowdca puku nie daje zezwolenia na start. Nie tylko nam zreszt. Takich jak my jest tu wielu. 12 stycznia prasa i radio podaj wiadomo o rozpoczciu dziaa ofensywnych przez 1 Front Ukraiski. Wiemy, co to oznacza. Rusz wszystkie fronty od Karpat do Batyku. Nigdy nie robi tego jednoczenie. W ten sposb radzieckie Naczelne Dowdztwo nie pozwala Niemcom zorientowa si, gdzie skierowany jest gwny wysiek, i trzyma w szachu ich odwody. Tak jest i tym razem. Po 1 Froncie Ukraiskim rusza na Krlewiec 3 Front Biaoruski. 14 stycznia dziaania zaczepne rozpoczynaj 2 i 1 Front Biaoruski, a wic nasz front, w ktrego skadzie walczy 1 armia Wojska Polskiego. Ofensyw zimow rozpoczto wczeniej ni planowano. Termin zosta przesunity przez Stalina na prob generaa Eisenhowera. Powodem bya cika sytuacja Anglosasw w Ardenach. Zimowa ofensywa wojsk radzieckich odciya front zachodni i wybitnie pomoga Anglosasom. Wprawdzie pogoda wreszcie si poprawia i wylecielimy z Uzina, ale z powodu nagego ponownego jej pogorszenia si ugrzlimy na lotnisku przelotowym w ytomierzu. Tam, wieczorem 17 stycznia, dosza nas wiadomo o wyzwoleniu Warszawy. Dopiero rano 18 stycznia wystartowalimy do Zadybia. Mwi si, e niepowodzenia chodz przewanie parami. Tak byo i tym razem... Trasa prowadzia przez Kowel. Podstawa chmur wynosia okoo 600 metrw, ale widzialno bya saba. Lecielimy szykiem w klinie kluczy. Nad Kowlem zmienilimy kurs bardziej na zachd. Gdy dolatywalimy do Bugu, w moim samolocie wypado podwozie. Czynione przeze mnie wysiki, aby je schowa, nie day rezultatu. Co tam nawalio.

Wypuszczone podwozie zmniejszyo prdko mego Jaka o okoo 30 km/godz. Naturalnie od razu zostaem z tyu, a po chwili dziewitka Jakw znikna na zamglonym horyzoncie. Tras przelotu miaem, naturalnie, opracowan, map te miaem, tragedii wic nie byo. Leciaem dalej samotnie, zastanawiajc si, czy przy zmniejszonej prdkoci nie zabraknie mi paliwa. Odetchnem dopiero, gdy znalazem si nad Kockiem. Jeszcze kilka minut lotu i okraem lotnisko. Nic si tu w cigu trzech tygodni nie zmienio. Nowe samoloty stay ju na stoiskach. Brakowao natomiast kilku starych Jakw. Niewtpliwie znajdoway si one w akcji. Pamitajc o niepewnym podwoziu, ostronie wyldowaem na ubitym niegu. Pierwsze moje pytania po wyldowaniu dotyczyy wyzwolenia Warszawy. Jak to si odbyo? Jaki by udzia w tej operacji naszego puku i dywizji? Na te i podobne pytania trudno mi byo otrzyma wyczerpujce odpowiedzi. Omiu pilotw naszej eskadry, ktrzy wyldowali dwadziecia minut przede mn, te nie jest zorientowanych i paa tak sam ciekawoci co i ja. Bujewicz uda si na stanowisko dowodzenia i skada dowdcy puku raport z wyprawy. Nie moemy im zawraca gowy. Lisieckiego nie ma. Polecia na zadanie w rejon Warszawy. Nie ma te Olka Matwiejewa. Dowiadujemy si, e od kilku dni stoi on z kluczem na lotnisku pod Radzyminem, lecym znacznie bliej obszaru dziaa. Nasze wojska s ju za Warszaw. Ponad stukilometrowa odlego Zadybia od frontu zaczyna stanowi problem. Nie ma ju frontu na Wile, nie ma przyczka warecko-magnuszewskiego.. Niemcy zostali odrzuceni daleko na zachd. Nad lotniskiem ukazuje si klucz naszych Jakw. Okra lotnisko i lduje. Moe to wraca nasz dowdca eskadry? Nie, to jest klucz dowdcy 2 eskadry, kapitana Bojewa. Otaczamy pilotw, natarczywie domagajc si wiadomoci. Dowiadujemy si od nich, e puk osania dzi Warszaw i przepraw na Wile. Dwadziecia minut temu ich klucz zosta zmieniony przez klucz Lisieckiego. Powinien ldowa mniej wicej za godzin. - A co w Warszawie? - dopytujemy si. - W Warszawie rojno. Po gruzach i zawalonych ulicach ludzie chodz niczym mrwki. Warszawiacy to niespoyty nard. Wszystko przetrwali, okupacj i Powstanie. - A jak si zachowuj niemieccy myliwcy? - Prawie ich nie wida. Gwatowne i szybkie uderzenie naszych wojsk z miejsca zagrozio hitlerowskim lotniskom. Musieli ucieka na zachd. Dzi spotkalimy tylko jedn par Focke-Wulfw. - Mw, jak to byo. - Lecielimy nad szos Warszawa-Bonie, ktr posuwaa si jedna z naszych dywizji. Pomidzy Oarowem i Boniem zobaczylimy lecce kursem wschodnim dwie foki. Gaszyn naturalnie z miejsca doda gazu i... na Niemcw! Lecieli wyej od nas, mniej wicej na dwch tysicach metrw. Bylimy pewni, e dopadniemy szkopw i przynajmniej jednego spucimy na ziemi. Ale oni na nasz widok w ty zwrot i chodu. Nie moglimy ich goni, koczy si bowiem rejon patrolowania. Klucz Lisieckiego wrci za godzin, a kilka minut po nim wyldowa nastpny klucz. Gdy Lisiecki zoy meldunek z lotu, wpakowalimy go do samochodu i pojechalimy na kwatery. Byo ju szaro. Loty zakoczone. Owiadczylimy naszemu dowdcy, e nie pucimy go, a nie opowie, jak wygldao

wyzwolenie Warszawy. Stasio umiechajc si rozoy map na fortepianie. Ledwie zacz objania, gdy zjawi si goniec ze sztabu. Dowdca puku zarzdzi odpraw wszystkich pilotw. Pakujemy si z powrotem do samochodu i jedziemy na stanowisko dowodzenia. Na odprawie, prowadzonej przez dowdc w towarzystwie zastpcy do spraw politycznowychowawczych, dowiadujemy si wielu ciekawych rzeczy. Dzi rano dowdc dywizji odwiedzi Naczelny Dowdca WP genera broni Micha Rola-ymierski. Po zapoznaniu si z moliwociami lotnictwa postawi on nam na dzie jutrzejszy bardzo wane i odpowiedzialne zadanie: oson defilady wojskowej w wyzwolonej stolicy. Ogarno nas zdumienie. Niespena trzy miesice temu latalimy nad bohatersko walczc Warszaw, atakowalimy niemieckie stanowiska, nielimy pomoc powstacom i onierzom 1 AWP. Widzielimy ruiny, zgliszcza, ponce domy, zabarykadowane ulice. Potem widzielimy puste, wymare miasto i barbarzysk dziaalno hitlerowskich wojsk. Z morza warszawskich ruin hitlerowcy zostali wyrzuceni trzydzieci sze godzin temu. I teraz odbdzie si tu defilada! Naprzeciwko Dworca Gwnego, a waciwie jego szcztkw, bd j odbierali przedstawiciele najwyszych wadz partyjnych i pastwowych, Naczelne Dowdztwo WP oraz tumy warszawiakw wracajcych z wojennej tuaczki do swej umczonej stolicy. Tak, stolicy! Warszawa bdzie bowiem stolic. Taka jest decyzja najwyszych wadz pastwowych. Pojmujemy sens polityczny tej decyzji. Wbrew rozkazowi Hitlera Warszawa yje! Oprcz osony defilady mamy w godzinach popoudniowych osania przepraw wojsk przez Wis w rejonie oliborza. Dowdca puku omawia szczegy wykonania tego nieatwego i wysoce odpowiedzialnego zadania. Ma ono trwa od godziny 11.00 do 17.00. Defilad osania bd klucze zmieniajce si kolejno co ptorej godziny. Rejon osony od Ronda Waszyngtona do Dworca Zachodniego. Wysoko pierwszej pary 1000 metrw, drugiej 1500. Klucze prowadz Tadykin, Konieczny i Gaszyn. Zostaj wyznaczony do klucza Gaszyna. Informacyjnie dowdca puku podaje, e w defiladzie wemie udzia 3 puk lotnictwa szturmowego, ktry w szyku przeleci nad trybun honorow. Na zakoczenie Tadykin mwi: - Pamitajcie, ani jeden hitlerowski samolot nie moe znale si nad Warszaw. To jest sprawa honoru puku, honoru kadego pilota. Wracamy do kwatery. Dopominamy si, aby Lisiecki opowiedzia nam, jak do tego doszo, e w dniu 19 stycznia moemy osania defilad w wyzwolonej Warszawie. Solennie obiecuje nam zrelacjonowa natychmiast po kolacji. Po posiku zbieramy si w sypialni. Stasio zaczyna opowiada: Pierwszy Front Biaoruski, jak wam pewnie wiadomo, ruszy czternastego stycznia. Rozpoczcie dziaa przez armi WP byo przewidziane w terminie nieco pniejszym i nasza dywizja lotnicza w pierwszej fazie ofensywy miaa od dnia pitnastego stycznia wspiera wraz z lotnictwem radzieckim czterdziest sidm armi. Ze wzgldu na znaczn odlego, dzielc nasz wze lotnisk od czterdziestej sidmej armii, puk Krakw zosta przebazowany pod Radzymin. Tam te zosta przesunity klucz Matwiejewa. Pogoda pitnastego stycznia bya fatalna, nie moglimy wykona ani jednego lotu. Czterdziesta sidma armia bez wsparcia lotniczego zdobya szturmem niemieck rubie obronn, przechodzc natychmiast do pocigu. Wieczorem udao si uchwyci przyczek na lewym

brzegu Wisy. Nazajutrz pogoda si nieco poprawia i wraz ze szturmowcami wchodzimy do akcji. Wykorzystujc sukces czterdziestej sidmej armii, armia polska zacza wczeniej dziaania zaczepne dwoma zgrupowaniami. Lewym z rejonu Karczewa i prawym, ktrego czon stanowia druga dywizja piechoty, z obszaru erania. Obie grupy pomylnie forsuj Wis, zagraajc niemieckim wojskom w Warszawie. Niemcy w obawie okrenia wycofuj si na zachd. W poudnie ulic Puawsk wkraczaj do miasta dywizje lewoskrzydowej grupy uderzeniowej. My wspieramy dziaania grupy prawoskrzydowej, wsppracujcej z czterdziest sidm armi. Opr niemiecki jest tu twardy. Polujemy gwnie na odwody i rodki ogniowe. Ale najciekawsze wypadki maj miejsce na zachd od Warszawy. Niemcy, obawiajc si okrenia, uciekaj panicznie szos poznask, t sam, ktr wjechali tu dumnie i buczucznie w trzydziestym dziewitym roku. Ale z szosy tej chc skorzysta i inne pobite hitlerowskie dywizje spod Modlina i spod Warki. W obszarze pomidzy Boniem, Sochaczewem i Kampinosem wpadaj na oddziay cofajce si z Warszawy. Na to przemieszane kbowisko wjedaj czogi szedziesitej pierwszej armii i nadlatuj nasze szturmowce. Co si tam dziao! Tego nie mona ani opisa, ani opowiedzie. To trzeba byo widzie! Gdzie popatrzysz, masz cel. Walimy do nich ze wszystkich kaemw, a szturmowcy bombami: buch... buch! - Uwaaj! - zawoa Zacharewski. - Rozbijesz fortepian. Istotnie, Stasio w krasomwczym zapale ilustrowa bombardowanie uderzeniami pici w wieko fortepianu. Tak wygldao wyzwolenie Warszawy w interpretacji dowdcy naszej eskadry. Stasio przez skromno nie doda jednak, e pod Modlinem stoczy pikn walk z przewaajcymi siami niemieckich myliwcw. Osoni szturmowce i zmusi Messerschmitty do ucieczki. 18 stycznia cz polskich dywizji przesza do pocigu, a reszta wraz z jednostkami tyowymi przeprawiaa si przez Wis. Dziaania te w cigu dnia osania nasz puk. Akcji niemieckiego lotnictwa nie stwierdzono. Nie oznaczao to jednak, e nazajutrz w czasie defilady bdzie tak samo. Rano 19 stycznia w czasie niadania dobiega z lotniska odgos podgrzewanych silnikw. Szybko koczymy posiek i jedziemy do samolotw. Szturmowcy rwnie podgrzewaj silniki swoich samolotw. Na zadanie lec swoj czwrk. Wczoraj sprowadzone nowe Jaki-9 nie bior jeszcze udziau w lotach. Nie maj bowiem wymalowanych numerw i biao-czerwonych szachownic na maskach silnikw. Witam si z nie widzianym od trzech tygodni Mandziukiem. Dopytuje si, jak byo w Uzinie, a ja, jak si sprawowaa moja czwrka. - Ano odbya kilka lotw z innymi pilotami. Ale wszystko jest w porzdku. Nikt nie uszkodzi i nie podbi maszyny. - To dobrze. Lubi swoj czwrk pielgnowan troskliwymi rkami Piotrka i nie mam zamiaru jej traci. O godzinie 11.00 startuje pierwszy klucz dowodzony przez pukownika Tadykina. Klucz Gaszyna startuje w drugiej kolejnoci o godzinie 12.00. Mamy wic nieco czasu. Studiujemy komunikat meteorologiczny. Warunki atmosferyczne s dobre. Zachmurzenie okoo 5/10, podstawa chmur 3000 metrw. Wieje saby poudniowy wiaterek. Pi minut przed 12.00 zapuszczamy silniki, nieco je podgrzewamy i kolejno koujemy na poudniowy skraj lotniska.

Startuj w pierwszej parze, mamy bowiem wej na wysoko 1500 metrw. Natychmiast po nas startuj dwie nastpne pary. Zajmujemy pozycj nad nimi, nieco z tyu. Caa szstka nabiera wysokoci, kierujc si na Prag. Dolatujemy do Gocawka. W powietrzu nikogo nie wida. Krymy w rejonie Ronda Waszyngtona, czekajc na klucz Tadykina. W lewo od nas ukazuje si sze samolotw. Melduj o tym Gaszynowi. Najprawdopodobniej s to nasi. Ostrono jednake nigdy nie zawadzi. Istotnie, to Tadykin. Sysz, jak rozmawia z Gaszynem. Mijamy si z nim nad mostem Poniatowskiego. Mamy teraz namacalny dowd wyzwolenia Warszawy. Z drugiego, lewego brzegu Wisy nikt do nas nie strzela. Lecimy w spokojnym zimowym powietrzu. Pomidzy mostem rednicowym a mostem Kierbedzia saperzy 1 armii WP buduj most. Stae mosty warszawskie nie istniej. Pogite ich przsa le w wodzie. Wisa jest czciowo zamarznita. Po lodzie sun mae, czarne punkciki. To warszawiacy tumnie wdruj na lewy brzeg. Defilada trwa. Czciowo odgruzowanymi Alejami Jerozolimskimi maszeruj czworoboki piechoty. Nad Dworcem Zachodnim koczy si rejon patrolowania. Zawracamy na wschd. Pomni sw dowdcy puku: ani jeden hitlerowski samolot nie moe znale si nad Warszaw, rozgldamy si na wszystkie strony. Wypatrujemy nieprzyjaciela na tle ruin i nieba. W napiciu oczekujemy sygnaw radiowych. Widzimy, e przed trybun honorow w dalszym cigu maszeruje piechota. Ulice i place pokrywa warstwa niegu, maskujc zway gruzw, wyrwy i leje po bombach. Najbardziej przeraajce wraenie wywouj kikuty setek i tysicy domw. Ogldane z gry, bez dachw i stropw, przypominaj kratery. Tak chyba wyglda powierzchnia ksiyca. Ale to miasto ruin yje. yje nie tylko w Alejach Jerozolimskich, gdzie defiluj polskie puki wrd szpaleru warszawiakw. W caym miecie wida ludzi, konne wozy przedzierajce si przez zawalone gruzami ulice, rczne wzki, a nawet samochody. Dobiega godzina 13.00. W suchawkach sysz ostrzegawczy meldunek: - Uwaga! Grupa szeciu samolotw. Z prawa, niej. Widzimy je. S poza rejonem patrolowania. Nie moemy wic i im na spotkanie. Niemcy? Jeszcze dwie sekundy i rozpoznajemy radzieckie bombowce Pe-2. Bombowce zmieniaj kurs i obchodz ukiem stref naszego patrolowania o godzinie 13.15 oson przejmuje klucz kapitana Koniecznego. Ostatni rzut oka na niebo... i robi odkrycie! W ciepej, przytulnej kabinie mojego Jaka mam pasaera. Na ramce optycznego celownika siedzi tusta mysz. Machnem w jej stron rk. Czmychna po grzbiecie burty i wywijajc ogonem schowaa si za pancern pyt mego fotela. Jestemy na kursie do Zadybia. Nie mog si zaj poszukiwaniem mojego pasaera, rozgldam si jedynie podejrzliwie, czy to paskudztwo nie wlezie mi na plecy lub na gow. Zaraz po wyldowaniu powiedziaem memu mechanikowi par cierpkich sw. By bardzo tym przejty, ale gryzonia nie znalaz. Stwierdzi natomiast, e trzeba bdzie wymieni pokadow racj ywnociow, sprytna bowiem mysz dobraa si do czekolady, cukru i sucharw. Nie byo jednak czasu na poszukiwanie jej. Za godzin mamy startowa po raz drugi na oson defilady. Naley szybko uzupeni zapas paliwa. Defilada dobiega koca. Alejami cignie artyleria. Niemcy nie przejawiaj adnej aktywnoci. Niebo nad Warszaw naley niepodzielnie do samolotw z biao-czerwonymi szachownicami. Chyba po raz pierwszy od sierpnia 1939 roku.

W tym czasie, gdy my patrolujemy niebo nad rdmieciem Stolicy, inny klucz osania przepraw naszych wojsk w pnocno-zachodnim obszarze Warszawy. Defilada skoczona. Jeszcze przez jaki czas krymy nad miastem. Zaczyna szarze. Wracamy do Zadybia. Moja mysz nie daje znaku ycia. Szykuje si jednak na ni kapral Mandziuk. Wygania j wreszcie spronym powietrzem z butli. Na wieczornej odprawie dowdca puku stwierdza, e osona defilady zostaa wykonana bez zastrzee. Otrzymujemy zadania na dzie 20 stycznia. Mnie przypada lot w kluczu kapitana Gaszyna. Mamy osania Warszaw i wasne wojska od godziny 13.00 do 14.30. Cao akcji osony, prowadzonej przez czternacie kolejno zmieniajcych si kluczy, ma trwa od godziny 10.00 do 18.00. Nazajutrz o godzinie 13.15 znw jestem nad Warszaw. Patrolujemy obszar od przepraw na Wile po Bonie i Sochaczew. Niemcw na ziemi ani ladu. Dziaamy na tyach wasnych wojsk. Ca uwag powicamy obserwacji powietrza. Lecimy parami w odstpach zapewniajcych czno wzrokow, na wysokoci od 1500 do 500 metrw. Znw si przygldam Warszawie. Decyzja rzdu o pozostawieniu stolicy w Warszawie oznacza, e miasto bdzie odbudowane. Nie mam jednak tyle wyobrani, abym mg wwczas odtworzy sobie wizj przyszego miasta. W kadym razie nie przypuszczaem wtedy, e ksiycowy obszar ruin, cigncy si na zachd od ulicy Marszakowskiej, w niedalekiej stosunkowo przyszoci zamieni si w najwikszy warszawski plac, na ktrym w 1964 roku bd oglda imponujc defilad lotnicz. Patrolowanie koczymy o godzinie 14.25. Klucz Gaszyna nie spotka Niemcw. Pojedyncze samoloty niemieckie prboway jednak dwukrotnie tego dnia przedrze si nad obszar stolicy. Okoo godziny 15.00 para Tadykina przegnaa samolot Me-110, a para Bojewa spotkaa nad Wochami samotnego He-111. Niemiec nadlatywa z zachodu na wysokoci okoo 6500 metrw. Jego pooenie okrelia ziemia i przekazaa dowdcy klucza. Oba Jaki pen moc silnikw cign w gr, a piloci wypatruj Heinkla. Dostrzegaj go, gdy s niej od niego o 1000 metrw. Niemiec nie widzi Jakw. Bojew decyduje si na atak z dou. Pen moc i pen prdkoci, na ile pozwala rozrzedzone powietrze, obydwa nasze myliwce zbliaj si do Heinkla. Podchodz niepostrzeenie, czstujc cielsko bombowca seriami z dziaek i kaemw. Niemiec natychmiast zawraca na zachd. Oba Jaki ruszaj za nim w pocig. Bojewowi udaje si nawet uzyska przewag wysokoci. Wykorzystuje to i atakuje Niemca z tyu, z gry. Strzela celnie. Heinkel dymi i ucieka w chmury. Oba myliwce czekaj bez skutku na pojawienie si Niemca, a potem wracaj nad Warszaw. Tego dnia w zwizku z sytuacj na froncie zapada decyzja przebazowania dywizji na nowy wze lotnisk, znajdujcy si na pnocny zachd od Sochaczewa. Dowiadujemy si o tym wieczorem. Przebazowanie ma si rozpocz 23 stycznia. Nasz puk myliwski i puk szturmowy otrzymuj poniemieckie lotnisko w Sannikach, a puk Krakw lotnisko polowe w miejscowoci Gaj. Ostatnie zadanie bojowe w rejonie Warszawy puk wykonuje 22 stycznia, osaniajc szecioma parami przeprawy i budow mostu na Wile. W tym dniu nie braem udziau w akcji. Tymi akcjami osonowymi puk zamkn nastpny rozdzia swej bojowej historii. W okresie od listopada 1944 do stycznia 1945 roku dziaalimy w innych ni dotd warunkach operacyjnych, zdobywajc tym samym nowe, bogate dowiadczenie. W czasie tych gorcych dni nastpiy w puku i dywizji pewne zmiany organizacyjne. Jeszcze w listopadzie 1 dywizja lotnicza zostaa przemianowana na 4 mieszan dywizj lotnicz. Nastpio to

w zwizku z organizacj 1 korpusu lotniczego w skadzie trzech dywizji. Nasza dywizja w skad korpusu nie wchodzia. Jednoczenie przemianowano 611 puk lotnictwa szturmowego na 3 plsz. W pierwszych dniach stycznia dowdca dywizji, pukownik Smaga, obj stanowisko komendanta organizujcej si w Dblinie Oficerskiej Szkoy Lotniczej, a dowdc dywizji zosta pukownik Romeyko. Romeyko by z pochodzenia Polakiem. Sub w lotnictwie radzieckim rozpocz jeszcze przed wojn. Mia on due dowiadczenie w pracy sztabowej i organizacyjnej. W lotnictwie radzieckim zajmowa ostatnio stanowisko szefa sztabu korpusu. Do polskiego lotnictwa przeszed waciwie na stanowisko nisze. Charakteryzowa go niezbdny dla wyszego dowdcy dar podejmowania szybkich i trafnych decyzji. Miao to wielkie znaczenie, gdy przystpilimy do dziaa odznaczajcych si czst zmiennoci pooenia. Dziki temu dywizja nasza wykorzystywaa do maksimum swe moliwoci bojowe, ponoszc przy tym minimalne straty. Pukownik Romeyko zosta po wojnie generaem brygady i zajmowa jaki czas stanowisko dowdcy lotnictwa, po czym po przejciu w stan spoczynku wyjecha do Moskwy, gdzie zmar w kocu 1965 roku. Stanowisko zastpcy dowdcy naszego puku do spraw polityczno-wychowawczych obj porucznik, pilot Micha Jakubik. Nie oznaczao to degradacji kapitana Koniecznego. Przeciwnie, jeszcze w styczniu awansowa on do stopnia majora. Funkcj Jakubikowi przekazywa do dugo i jeszcze do poowy lutego przebywa w puku, biorc udzia w dziaaniach z lotniska W Bydgoszczy. Potem Konieczny zosta dowdc 9 puku lotnictwa myliwskiego w 1 korpusie lotniczym. Jakubik przyby do Grigoriewskiego w drugiej grupie razem z Koniecznym. W puku po Koniecznym by najstarszym pilotem. Kurs pilotau ukoczy kilka lat przed wojn. Bra udzia w walkach wrzeniowych, a nastpnie w okresie chaosu na wschodzie znalaz si w ZSRR. W Sielcach usiowano zrobi z niego - podobnie jak i ze mnie - pancerniaka. Poniewa jednak by wyszkolonym lotnikiem, trafi ostatecznie do naszego puku myliwskiego. Wyznaczono go na stanowisko zastpcy dowdcy do spraw polityczno-wychowawczych 2 eskadry. Jakubik cieszy si ogln sympati podwadnych i przeoonych, zalicza si do ludzi pracowitych i solidnych. Nigdy nie goni za zaszczytami, kocha lotnictwo i latanie. Lata odwanie i dobrze. Korpus oficerw polityczno-wychowawczych powsta w padzierniku 1943 roku. Przedtem nosi on nazw korpusu oficerw kulturalno-owiatowych. Sdzc z nazwy, oficerowie ci zajmowa si winni tylko polityk i wychowaniem. W istocie byo inaczej. W puku naszym obowizywaa zasada, e oficerem polityczno-wychowawczym mg by tylko pilot, majcy za sob pene wyszkolenie lotnicze. Dlatego to w okresie padziernika 1943 roku odeszli z jednostki tacy zdolni oficerowie, jak porucznicy Welker i Wilicki. Ich nastpcy, oficerowie piloci, latali jak kady z nas na oson szturmowcw i na rozpoznanie, godzinami tkwili w alarmie. Latali wic: Konieczny, Jakubik, Zacharewski i inni. Nic dziwnego, e praca ich bya mocno absorbujca, na wasne, prywatne ycie nie pozostao im wiele czasu. Nigdy si jednak nie syszao, aby Jakubik z tytuu pracy polityczno-wychowawczej unika lotw bojowych. Czsto pracowa do pnej nocy, eby rano mie czas na loty. Byo mu obojtne, czy wyrusza w powietrze jako dowdca klucza czy pary, czy te jako zwyky pilot. Wane dla niego byo znale si w powietrzu i bi hitlerowcw. Gdy zosta zastpc dowdcy puku, nikt mu nie zazdroci. Kady by zdania, e mu si susznie naley stanowisko po Koniecznym. Wiedzielimy, e dalej bdzie wszystkim wieci przykadem.

Warszawa-Sanniki-Bydgoszcz
Przebazowanie puku do Sannik miao by czwartym przebazowaniem w jego historii, a trzecim w warunkach bojowych. 22 i 23 stycznia ruch na lotnisku przypomina krztanin rodziny wyjedajcej na dusze wczasy. Pakuj si mechanicy; aduj do skrzy narzdzia, czci zapasowe i inne bezcenne bambetle. onierze baonu obsugi lotnisk likwiduj kwatery. cznociowcy zwijaj napowietrzne linie telefoniczne, ktre s tym bardziej niepotrzebne, e 23 stycznia dowdztwo dywizji przenioso si do Osmolina. Pakujemy si i my, piloci. Kady przeglda swj osobisty majtek. Podczas paromiesicznego pobytu w Zadybiu przybyo nieco bagau. Przeprowadzamy wic jego segregacj. Panuje wrd nas oglne przekonanie, e ju na adnym lotnisku nie bdziemy tak dugo bazowali, jak tu. Czekaj nas raczej dziaania manewrowe. A wic trzeba bra jak najmniej rzeczy. Zbdne sorty mundurowe rozdajemy pracownikom folwarkw. Akcj tak przeprowadzilimy ju kilkakrotnie. Pracownicy majtku po 5 latach okupacji byli wprost potwornie obdarci. Okupanci nie uwaali za stosowne zaopatrywa podludzi w odzie. W pierwszych miesicach po wyzwoleniu te nie mona byo uzupeni licznych brakw. Resztki ocalaego przemysu i rzemiosa pracoway na potrzeby wojska. Mieszkacy Zadybia usiowali nam si rewanowa. Przekonalimy ich, e to jest zbdne. Jedynym artykuem, ktrym dysponowali, bya ywno, a tego nam nigdy nie brakowao. Wiadomo o przejciu na inne lotnisko, cho bya tajemnic wojskow, lotem byskawicy rozesza si po majtku i wsi. egnano nas z wielkim alem. W cigu piciu miesicy nawizalimy wiele osobistych kontaktw z mieszkacami wsi. Nic w tym dziwnego. Bylimy modzi, a we wsi nie brakowao adnych dziewczt. Niektre z tych znajomoci zamieniy si w trwae zwizki. 23 stycznia wyjeda do Sannik czowka techniczna. Mamy pewne kopoty z przebazowaniem rzutu powietrznego. Po uzupenieniu puku przez dziesi nowych Jakw mamy za mao pilotw. W Zadybiu musimy wic zostawi cztery samoloty, po ktre przylecimy z Sannik samolotem transportowym. 24 stycznia przelatuje rzut powietrzny. Spora wie Sanniki ley przy szosie Sochaczew-Wocawek. Przelot odby si bez przygd, aczkolwiek warunki atmosferyczne zaczy si gwatownie pogarsza. W Sannikach zajlimy poniemieckie lotnisko. Bya to prawdopodobnie szkoa strzelcw pokadowych, na co wskazyway pozostawione w barakach pomoce naukowe. Na skraju lotniska leaa poniemiecka pamitka w postaci szcztkw hitlerowskiego bombowca. Jak twierdz onierze baonu obsugi lotnisk, samolot ten zosta zestrzelony przez czog. Niemcy rozpoczli ucieczk z Sannik w chwili, gdy do wsi wjeday radzieckie czogi. Kilka z nich wpado na lotnisko i ostrzelao startujce samoloty. Jeden z bombowcw, skutecznie trafiany, spon wraz z zaog. Przed nami staa tu kilka dni 103 eskadra cznikowa, nie wchodzca w skad dywizji, lecz podlegajca bezporednio dowdcy 1 armii WP. 20 stycznia eskadra przyleciaa na lotnisko pod Brzeciem Kujawskim. Kwatery zajmujemy czciowo w poniemieckich barakach na lotnisku, a czciowo w wiosce. Tu wszystko jest inne ni w Zadybiu Starym. Sanniki leay na terenach wczonych przez Niemcw do III Rzeszy. Okupanci wikszo polskiej ludnoci wysiedlili do tzw. Generalnej Guberni, a na jej miejsce

cignli rnych Niemcw i volksdeutschw. Z Polakw, ktrzy tu mieszkali przed wojn, wrcia tylko cz ze wzgldu na trudnoci komunikacyjne. Krcili si oni teraz w swych zagrodach, doprowadzajc je do porzdku po picioletnich rzdach hitlerowcw, a Niemcy, pozamykawszy si w chaupach, z obaw oczekiwali na swj dalszy los. Nastpnego dnia podstawa chmur obniya si do 100 metrw i zacz pada nieg. Taka pogoda trwaa cztery doby, dopiero 28 stycznia nieco si poprawia. Ale lotnisko byo zasypane niegiem. Zagonilimy wic Niemcw do usunicia i zwaowania niegu na pasie umoliwiajcym starty i ldowanie. Lotnisko jest waciwie jednokierunkowe, duszym bokiem przylega do wysadzonej drzewami drogi, a drugim, krtszym, do folwarku. Nasz transportowy Douglas startuje spod folwarku, wznoszc tumany nienego kurzu. Skrcamy w lewo, okramy Sanniki, apiemy pod pach szos na Sochaczew. Znad Sochaczewa lecimy na wschd wzdu szosy na Warszaw. Pod Warszaw warunki si poprawiaj. Chmury podnosz si na wysoko 500 metrw. Ze stolicy lecimy wietnie nam znan tras na Zadybie. Natychmiast po wyldowaniu w Zadybiu mechanicy zabieraj si do przygotowania pozostaych czterech samolotw. Po niespena godzinie maszyny s gotowe do startu. Zajmujemy miejsca w kabinach. Mechanicy aduj si do samolotu transportowego i odlatuj. Umawiamy si z pilotem Douglasa, e si spotkamy midzy Boniem i Sochaczewem, nie chce si nam bowiem pta z wolno leccym transportowcem. Po odlocie Douglasa czekamy jeszcze pitnacie minut i ruszamy na start. Odlatuj z Zadybia ostatni. Jeszcze raz ogldam z powietrza t mi i niezapomnian miejscowo. Park, dworek, zabudowania folwarczne, gorzelnia, trakt prowadzcy przez wiosk, wszystko to zostaje za samolotem, jak te i wspomnienia pierwszych bojowych lotw. Zadybie odwiedziem jeszcze raz, dwadziecia lat po wojnie, gdy odbywa si tam zjazd kombatantw puku Warszawa. Przekonaem si wwczas, e ylimy we wspomnieniach starszych mieszkacw wioski, a modzi znali nas z opowiada. Douglasa apiemy za Oarowem. W porwnaniu z naszymi dziewitkami wlecze si niczym w. Na moliwie najmniejszej prdkoci, krcc si esami, usiujemy mu towarzyszy. Pogoda si pogarsza. Pilot transportowca uparcie trzyma si szosy. W Sochaczewie apie waciw drog i szczliwie dolatuje do Sannik. Cay puk znajduje si ju na nowym lotnisku. Nie na wiele si to jednak przydaje. 1 armia WP jest ju na zachd od Bydgoszczy, okoo 200 kilometrw od nas nawizaa ju kontakt z nieprzyjacielem i domaga si wsparcia lotnictwa. Zanosi si na cikie walki, Niemcy broni si bowiem na pozycjach silnie ufortyfikowanych jeszcze przed wojn. 30 stycznia otrzymujemy rozkaz przebazowania si do Bydgoszczy. Dowdztwo dywizji ju si tam przenosi, a nam rozkazuje przebazowa si w dniu 31 stycznia. Rano ma lecie transportowiec z czowk techniczn, nastpnie 3 puk lotnictwa szturmowego, a po nim my. Klucz Jakw zapewni oson samolotu transportowego. Po zapoznaniu si z lotniskiem w Bydgoszczy i terenem czwrka Jakw ma wrci do Sannik, po czym w przelocie puku do Bydgoszczy bdzie odgrywaa rol przewodnika. Wyznaczeni do osony czterej piloci, z Lisieckim na czele, studiuj tras przelotu. Warunki lotu bd cikie: podstawa chmur 200-300 metrw, widzialno 2-3

kilometry. Meteorolodzy nie przewiduj polepszenia pogody, przeciwnie, ponaglaj do startu, twierdzc, e moe si znacznie pogorszy, nadciga bowiem front ciepy. Na trasie mamy jedno wiksze miasto - Wocawek. Drugie, Toru, zostawiamy z prawej, przy tej widocznoci nie zobaczymy go. Cay czas leci si mniej wicej wzdu Wisy. Pomidzy Wocawkiem i Toruniem wlecimy nad lasy bydgoskie, cignce si do przedmie Bydgoszczy. Orientacja nad kompleksami lenymi przy bardzo sabej widocznoci i maej wysokoci lotu bdzie trudna. Jeeli wyjdziemy na zachd od Bydgoszczy, moemy min lotnisko i znale si nad frontem. Dla nas to nie nowina, ale powolny i duy Douglas moe przy okazji zdrowo oberwa. Pilot transportowca, stary, niewtpliwie dowiadczony lotnik, nas modzikw traktuje nieco protekcjonalnie. Umiechajc si kiwa gow, ale zgadza si z naszymi wywodami. Startujemy o godzinie 8.30. Umawiamy si ze szturmowcami, e bd oni czekali w Sannikach na nasz powrt. Jaki czas lecimy wzdu szosy, mijamy Gbin. W cku szosa si rozwidla, w lewo przez Gostynin biegnie na Wocawek, a w prawo do pobliskiego Pocka. Lecimy teraz nad pokrytymi niegiem polami i niewielkimi wioskami. Transportowiec trzyma si na wysokoci 150 metrw, my 100 metrw wyej, parami po obu jego stronach. Lecimy w lunym szyku, chodzc duymi esami. Uwaamy, aby nie zgubi osanianego samolotu, a jednoczenie nie zderzy si. Trzymamy si tu pod chmurami, co pewien czas grzznc w nich na krtkie momenty. Zabdzi nie moemy. Z prawej strony mamy Wis, a z lewej dwutorow lini kolejow oraz szos. Wisa, tor kolejowy i szosa zbiegaj si we Wocawku. Po kilku minutach lotu ukazuje si spore miasto. Wszystko si zgadza. Przelatujemy nad dachami Wocawka. Rzeka ucieka w prawo, przecinamy tor i szos na Toru. Wlatujemy nad lene obszary. Pod nami sun zielone plamy iglastych drzew, przysypanych niegiem. Widoczno nieco si poprawia. Przelatujemy nad lini kolejow z Inowrocawia do Torunia. Za 10 minut powinna si ukaza Bydgoszcz. Nie wiem, czy pilot Douglasa zastosowa si do naszych uwag, czy te przez przypadek wchodzimy na wschodni skraj miasta. Lasy nagle si urywaj, pod sob mamy szos, tor kolejowy i podmiejskie osiedla. Potem ukazuje si krta, wska rzeka. To Brda. Skrcamy w lewo. Jestemy ju nad rdmieciem o charakterystycznym ukadzie ulic, kanaw i torw kolejowych. Lotnisko odnajdujemy bez trudnoci. Nie zostao na szczcie zniszczone. Ocalay hangary, bloki koszarowe i inne lotniskowe zabudowania. Widzimy rwnie szerok, nieco zanieon drog betonow. Po lotnisku krc si onierze, stoj samochody i jakie samoloty. Transportowiec kilkakrotnie okra lotnisko, po czym lduje. My tymczasem staramy si rozpozna jak najwicej charakterystycznych przedmiotw terenowych. Kana Bydgoski jest zamarznity i pokryty niegiem. Prawie e go nie wida wrd nienej noteckiej doliny. Ustalamy kierunki podejcia i azymut drogi startowej. Nasz Douglas podkoowa pod jeden z hangarw i wyczy silniki. Lisiecki w powietrzu daje rozkaz powrotu do Sannik. Uwolniwszy si od kuli u nogi w postaci osanianego transportowca, pdzimy z prdkoci ponad 400 km/godz. Za p godziny bdziemy na miejscu. Lecimy nieco na wschd od trasy, wzdu toru kolejowego Bydgoszcz-Toru. Zaczepiamy o przedmiecie Torunia, Podgrz, na chwil ukazuje si Wisa i wlatujemy nad lene obszary. W pdzie mijamy Wocawek. Natychmiast za miastem zaczyna pada nieg i gwatownie obnia si podstawa chmur. Dusi nas coraz bardziej do ziemi. Mamy

wysoko niespena 100 metrw. Ju si zastanawiam, czy nie lepiej zawrci do Bydgoszczy. Chc si tym podzieli z Lisieckim, ale jego samolot, leccy z mojej lewej strony, zostaje z tyu i znika z pola widzenia. W suchawkach sysz gos kapitana: - Wysiada mi silnik! - A potem gucha cisza. Wiem, co to moe oznacza w tych warunkach atmosferycznych, przy tej wysokoci lotu, przy tej widzialnoci. Druga para leci do Sannik, a ja zawracam, by odszuka Stasia. Nie jest to takie proste. Kr, chodz esami, znw kr, wreszcie go odnajduje. Przy citym drzewie ley rozbity Jak Lisieckiego. Pilotowi nic si nie stao. Stoi z grupk ludzi machajc rkami. Kamie spada mi z serca. Zawracam i bior kurs 135. Byle nie przegapi szosy Gostynin-Pock. Po kilku minutach lotu wychodz nad przedmiecie Pocka, Radziwie. Zawracam, lec do cka, a stamtd do Sannik. Okram lotnisko i lduj. Skadam dowdcy puku meldunek o wypadku kapitana Lisieckiego. Warunki atmosferyczne s okropne, znacznie gorsze ni przed pierwszym startem do Bydgoszczy. Jednak dowdcy obydwu pukw, opierajc si na komunikacie meteorologicznym i naszym meldunku, e w Bydgoszczy panuje lepsza pogoda, decyduj si na przelot. Puk szturmowy jest ju gotowy, pierwsze klucze Iw id na start. W p godziny po odlocie ostatniego szturmowca ma startowa nasz puk. Decyzja ta jest zupenie logiczna. W obecnej sytuacji na froncie 1 armii WP bardziej s potrzebne szturmowce ni myliwce. Szturmowce mog prowadzi rozpoznanie i skutecznie zwalcza cele naziemne. Przy sabej dziaalnoci niemieckiego lotnictwa i niskiej podstawie chmur mogo si ostatecznie obej bez osony. Logiczne jest rwnie, e mamy startowa p godziny po Iach. S one wolniejsze i wyprzedzanie w powietrzu mogaby doprowadzi do zderzenia. To byo wszystko logiczne i zrozumiae, ale w efekcie puk nasz sta bezczynnie w Sannikach do 13 lutego. Wkrtce bowiem po starcie ostatniego szturmowca nad lotnisko nadcigna tak gsta nieyca, e nie byo wida koca lotniska. Iy przedary si do Bydgoszczy, ale o naszym przelocie nie byo nawet co marzy. nieg sypa ca noc. Rano zobaczylimy samoloty stojce w niegu omal e po piasty migie. Zabralimy si energicznie do usuwania zasp i doprowadzania lotniska do stanu uywalnoci. Wtedy przysza gwatowna odwil. Z niskich chmur sipi deszcz ze niegiem. Ziemia tajaa, stawaa si rozmika, potworzyy si bajora znw uniemoliwiajce start. Jeszcze gorzej byo na lotnisku w miejscowoci Gaj, gdzie sta 2 Puk Nocnych Bombowcw Krakw. Tam, gdy mrz zela, okazao si, e lotnisko znajduje si na bagnie. Nawet lekkie pociaki zaczy grzzn po osie. Personel naziemny wyciga kolejno maszyny z trzsawiska i przeprowadza je na mae podesche poletko. Stamtd samoloty pojedynczo przelatyway w czasie sipicego wci deszczu do Sannik. Tylko dziki energii i wysikowi caego personelu puku przebazowanie to odbyo si bez wypadku. Tak wic dwie trzecie dywizji stao w Sannikach i klnc oczekiwao na popraw pogody. W tych dniach zjawi si na lotnisku Lisiecki. Dobrn on do Sannik kombinowanym sposobem: czciowo piechot, czciowo komi, a czciowo okazyjnymi samochodami. W kocu pierwszej dekady pogoda si nieco poprawia. Lotnisko w dalszym cigu byo jednak rozmike. 9 lutego na tyle podescho, e mogy wystartowa pociaki puku Krakw. My

natomiast z naszymi cikimi Jakami musielimy poczeka jeszcze do 13 lutego, dopiero tego dnia dokonalimy przelotu do Bydgoszczy. W Sannikach zostawilimy sze Jakw, ktre musiay przej remont. Zaja si nimi ekipa mechanikw, wzmocniona brygad techniczn z dowdztwa dywizji. Na bydgoskim lotnisku oprcz pukw naszej dywizji zastalimy radzieck gwardyjsk dywizj lotnictwa myliwskiego, wyposaon w najnowoczeniejsze wwczas samoloty Jak-9U. Bazowao tu wic razem okoo 200 samolotw. Na szerokiej i dugiej betonowej drodze startowej panowa nieustajcy ruch. Po wyldowaniu naleao natychmiast ucieka z drogi, w przeciwnym wypadku grozio, e kto usidzie na plecach lub przynajmniej na ogonie samolotu. Taki wypadek istotnie si kiedy zdarzy. Lotnisko bydgoskie byo pierwszym staym lotniskiem naszej dywizji od dnia wejcia jej do akcji bojowej. Miao ono bogat przeszo i bogat tradycj. Zostao wybudowane przez Niemcw jeszcze przed I wojn wiatow. W styczniu 1920 raku, a wic rwno 25 lat przed naszym przylotem, po raz pierwszy ldoway tu polskie samoloty wchodzce w skad armii generaa Hallera, zajmujcej Pomorze zgodnie z postanowieniem traktatu wersalskiego. Przez okres midzywojennego dwudziestolecia penio ono funkcj lotniska szkolnego. Tu bya synna szkoa pilotw, z ktrej ycia znany pisarz Janusz Meissner czerpa tematyk do swych pierwszych lotniczych nowel. Potem zorganizowano podoficersk szko lotnictwa (przeniesion w roku 1938 do Krosna), a na wiosn 1939 roku przeniesiono tu z Torunia dywizjon obserwacyjny 4 puku lotniczego. Ostatni polski samolot odlecia z Bydgoszczy o wicie 4 wrzenia, 1939 roku. Odwrcio si zmienne koo losw wojny i pewnego styczniowego dnia 1945 roku hitlerowcy musieli ucieka z lotniska. I to tak szybko, e nie zdyli wysadzi w powietrze hangarw i budynkw. Ba, nie zdyli nawet zapuci silnikw wszystkich samolotw i wystartowa. Dua liczba nie uszkodzonych hitlerowskich maszyn zostaa w hangarach.

Przeamanie Wau Pomorskiego


W czasie naszego przebazowywania z Zadybia do Bydgoszczy 1 armia WP nawizaa utracony pod Warszaw kontakt z nieprzyjacielem. 26 stycznia zostaa wyzwolona Bydgoszcz. Po oczyszczeniu miasta z resztek hitlerowskich grupek 1 armia podja dalszy pocig za nieprzyjacielem w kierunku na Jastrowie i Zakrzewo. 30 stycznia polscy piechurzy przekroczyli dawn granic polsko-niemieck z 1939 roku. W ten sposb onierz polski przystpi do trzeciej fazy dziaa: wyzwalania Ziem Zachodnich. Prawym ssiadem 1 armii by radziecka 2 korpus kawalerii gwardii dziaajcy na skrzydle 2 Frontu Biaoruskiego, a lewym dobrze nam znana 47 armia. Ju w dniu 30 stycznia czoowe oddziay polskich dywizji piechoty nawizay walki w pasie przesaniania Wau Pomorskiego. Bitwa o Wa Pomorski trwaa do pocztku marca i przesza do historii. Wojska Polskiego pod nazw przeamania Wau Pomorskiego.

Wojska hitlerowskie zajmoway silnie ufortyfikowane pozycje obronne, skadajce si z trzech linii urzutowanych na gboko 20 kilometrw. Pozycje te, wybudowane jeszcze przed wojn, a rozbudowane w 1939 roku, osaniay koncentracj 4 armii generaa Kchlera, szykujcej si do napaci na Polsk. Zmodernizowane w kocu 1944 roku miay zatrzyma posuwajce si na zachd polsko-radzieckie armie. Za t pozycj obronn znajdowaa si ju tylko ufortyfikowana linia Odry. Stawka wic dla obu stron bya wielka. Ju od dnia 26 stycznia 1945 roku dowdca 1 armii WP odczuwa brak lotnictwa. Potrzebne ono byo do prowadzenia rozpoznania i dziaa szturmowych. Do rozpoznania uyto wwczas nawet nie przystosowanych do dziaa bojowych samolotw 103 eskadry cznikowej. Jeden samolot tej eskadry zosta zestrzelony przez niemieckiego myliwca. 30 stycznia wyldowa w Bydgoszczy 3 puk lotnictwa szturmowego i od razu wszed do akcji. Szturmowce prowadziy rozpoznanie i atakoway naziemne cele bez osony myliwcw. Niemcy, wycofujc si na zachd, prbowali stawia opr w rejonach umocnionych, gdzie za tych rejonw nie byo, zostawiali garnizony w duych miastach i bronic ich do ostatka wizali siy radzieckie i korkowali wzy drogowe. W pasie dziaania 1 Frontu Biaoruskiego powstay dwa takie gniazda oporu: mniejszy w Pile i wikszy w Poznaniu. Likwidacj zgrupowania niemieckiego w Pile zajmowaa si 47 armia. Szczeglnie wane byo zlikwidowanie oporu niemieckiego w Poznaniu, lecym na wanej magistrali wschd-zachd. W zwalczaniu obu tych gniazd oporu udzia brao polskie lotnictwo, niezalenie od akcji rozpoznawczej i szturmowej. Pozna zosta otoczony przez wojska radzieckie w kocu stycznia. Po kilkudniowych walkach zepchnito Niemcw do centrum miasta, skd wycofali si oni do cytadeli. W walkach o rdmiecie Poznania i cytadel obok wojsk radzieckich wziy udzia ochotnicze oddziay polskie, sformowane przewanie z robotnikw poznaskich zakadw przemysowych. Uzbrojeni w bro radzieck i zdobyt na Niemcach, polscy ochotnicy zapisali pikn kart w historii polsko-radzieckiego braterstwa broni. W tym wic czasie, gdy 1 armia WP przeamywaa umocnienia Wau Pomorskiego, Pozna by drugim orodkiem walki, gdzie bra udzia polski onierz. Naleaa si wic mu pomoc ze strony polskiego lotnictwa. Pierwsz akcj mia wykona w nocy z 10 na 11 lutego przybyy wanie z Sannik 2 puk nocnych bombowcw. Tej nocy panoway jednak bardzo cikie warunki atmosferyczne i tylko cz samolotw osigna nakazane cele. 12 lutego, w dzie, nalotu na cytadel dokonao osiemnacie samolotw z 3 puku lotnictwa szturmowego. Ze wzgldu jednak na to, e lotnictwo byo bardziej potrzebne do likwidacji niemieckiego zgrupowania w Pile oraz do wsparcia oddziaw 1 armii WP, musiano zaniecha nalotw na garnizon niemiecki Poznania, pomimo i walki o cytadel trway do 20 lutego7.

Po wojnie cytadela zostaa rozebrana, cegy uzyskane z rozbirki zuyto na odbudow zniszczonego miasta, a na stoku cytadeli wzniesiono pomnik oraz zaoono cmentarz onierzy polskich i radzieckich polegych w walkach o Pozna.

Gdy puk nasz wyldowa w Bydgoszczy rano 13 lutego, piloci puku Krakw odpoczywali po nocnym bombardowaniu zgrupowania nieprzyjacielskiej piechoty i samochodw w rejonie Piy, a samoloty 3 puku szturmowego szykoway si do lotw w ten sam rejon. Na nas czekao ju zadanie rozpoznania rejonu Chojnic. Musielimy si szybko zapozna z pooeniem na froncie i terenem dziaa. W przeciwiestwie do mazowieckich rwnin mamy tu do czynienia z terenem pagrkowatym, falistym, ze wzniesieniami do 300 metrw, silnie zalesionym, o gstej sieci drg i linii kolejowych. Miejscowoci s zwarte, skupione przewanie w wzach drogowych. Liczne mae miasteczka niewiele si rni od duych wsi. Bardzo charakterystyczn cech tych okolic jest dua liczba zbiornikw wodnych, jezior i rzek. O tej porze roku zamarznite i pokryte niegiem jeziora byy niewidoczne, co utrudniao orientacj. Panoway tu rwnie inne warunki meteorologiczne. Pomorze znajduje si pod wpywem umiarkowanego klimatu morskiego. Silne mrozy w zimie i due upay w lecie nale do rzadkoci. Zim przewaa zmienna pogoda o zej widzialnoci, z niskim puapem chmur. Zbiorniki wodne i lasy sprzyjaj powstawaniu lokalnych mgie, pokrywajcych nieraz setki kilometrw kwadratowych. Warunki takie panoway tu przez cay stycze i luty. Dziaalno niemieckiego lotnictwa bya na og saba. Lotnictwo radzieckie w rejonie Piy zyskao tak wielk przewag, e niemieckie myliwce nie miay nawet odwagi zaatakowa spotkanego zespou szturmowcw leccych bez osony. Straty puku szturmowego w okresie do 13 lutego wynosiy jeden samolot zestrzelony przez artyleri przeciwlotnicz. e nie naleao z tego wyciga daleko idcych wnioskw, przekonalimy si w dniu naszego przylotu do Bydgoszczy. Pierwsze zadanie rozpoznawcze w rejonie Chojnic przypado parze: podporucznik Gabis, podporucznik Gociumiski. Po starcie obu Jakw grupa pilotw siedziaa na stanowisku dowodzenia, studiujc sytuacj i teren. Nie mino p godziny, gdy kto wpada do pokoju, woajc od progu. - Wyldowa jeden samolot z pary Gabisa. Wybieglimy przed stanowisko dowodzenia. Z drogi startowej schodzi wanie nasz samolot. Na pewno to by nasz, gdy myliwska dywizja gwardii miaa piasty migie pomalowane na jaskrawy czerwony kolor. Samolot podkoowa do rejonu stoisk i wysiad z niego Gabis. Brakowao wic Gociumiskiego. Z wyrazu twarzy Gabisa mona byo wywnioskowa, e nie usyszymy nic pocieszajcego. Otoczony grup pilotw, opowiada: - Lecielimy tu pod chmurami. Wkrtce po przeleceniu frontu zauwayem z prawej i lewej strony samolotu poziome smugi wietlnych pociskw. To nie moga strzela ziemia. Obejrzaem si do tyu. Na ogonie siedziay nam dwa Messerschmitty. Krzyknem ostrzegawczo. Byo ju jednak za pno, przynajmniej dla Gociumiskiego. Jego samolot zwin si na prawe skrzydo i poszed do ziemi. Gociumiski zosta chyba zabity pierwsz seri. Zreszt skok ze spadochronem z wysokoci niespena dwustu metrw i tak by niemoliwy. Uciekem w chmury, w tej bowiem sytuacji nie mogem przyj walki z Niemcami. Z tragicznej mierci Gociumiskiego naleao wycign jeden wany wniosek. Pilot myliwski musi nieustannie uwaa na wszystkie kierunki, dosownie krci gow w krgu 360 stopni. Zewszd bowiem moe si zjawi nieprzyjaciel. Zasad t wpajano nam nieustannie. W praktyce wygldao to inaczej. Pilot, lecc na zadanie w stron frontu, wicej uwagi powica na obserwacj powietrza

przed sob, stamtd bowiem byo wiksze zagroenie. Gdy wraca, interesowao go bardziej to, co si dzieje za samolotem, czy nie goni go obce myliwce. Okazao si, e Niemcy rozumuj w identyczny sposb. Zobaczywszy par Gabisa, prawdopodobnie obeszli ich i zaatakowali niespodzianie z dou. Zaatakowali niestety, bardzo skutecznie. Po kilku dniach, gdy wojska nasze posuny si na zachd, odnaleziono podziurawiony, spalony samolot Gociumiskiego ze zwokami pilota. 14 lutego zostao zlikwidowane niemieckie zgrupowanie w Pile. Walnie przyczynia si do tego intensywna dziaalno naszego lotnictwa. Znw jednak ponielimy bolesn strat. Tego dnia zapisaem w moich notatkach: Pod Pi zgin Olek. Olek - to Matwiejew. Polecia on na oson szturmowcw w parze z Gabisem. Podczas gdy Iy atakoway kolumn czogw, para Jakw zaja si bateri przeciwlotnicz. Niestety, celny pocisk niemiecki trafi w skrzydo samolotu Matwiejewa. Skrzydo rozleciao si w kawaki, a samolot run na ziemi. Stao si to tak szybko, e Gabis zobaczy resztki Jaka dopiero przy powtrnym nalocie. mier Matwiejewa wszyscy w puku odczuli bardzo dotkliwie, ale najbardziej ja. Matwiejew by dla mnie nie tylko wykadowc, ktry wpaja w nas elementarne zasady teorii powietrznego strzelania, by nie tylko doskonaym instruktorem strzela powietrznych, by przede wszystkim serdecznym koleg i towarzyszem broni. Z nim to razem przelecielimy w sierpniu ubiegego roku polsk granic, razem ldowalimy na pierwszym polskim lotnisku w miejscowoci Dyss, razem odbylimy chrzest bojowy na przyczku. Wiem, e Matwiejew mia do mnie zaufanie jako do osaniajcego, cho nigdy tego nie mwi. I ja miaem do niego pene zaufanie jako do dowdcy i pilota oywionego bojowym zapaem, odwanego i koleeskiego. Po cakowitym oczyszczeniu Piy z resztek bronicych si hitlerowcw Matwiejew zosta pochowany na miejscowym cmentarzu, a po wojnie na jednym z placw wzniesiono mu pomnik. W wyniku intensywnych dziaa naszego lotnictwa Niemcy ponosili bardzo powane straty. W rejonie Chojnic zostay rozbite liczne kolumny samochodw, na wielu stacjach ulegy zniszczeniu transporty kolejowe, a na lotnisku w Pile para Lisieckiego zniszczya startujcy samolot transportowy Ju-52. Na polu walki zjawio si wprawdzie kilka niemieckich samolotw myliwskich, lecz nie przyjmujc wyzwania ucieky w chmury. Po mierci Matwiejewa do zakoczenia dziaa wojennych najczciej lataem w jednej parze z porucznikiem Wiktorem Kalinowskim. Kalinowski przyby do naszego puku z radzieckiego lotnictwa myliwskiego. Mia on ju spore dowiadczenie bojowe, a na jego koncie figurowao kilka zestrzelonych samolotw. Poznawszy go bliej, mogem stwierdzi, e zalicza si do najlepszych pilotw w puku. Kalinowskiego cechowa niesychanie szybki refleks i sokoli wzrok. A ponadto by odwany, dobrze strzela i wietnie lata. Odbyem z nim kilkadziesit lotw, rzadko jednak mnie pierwszemu udawao si wypatrzy co ciekawego w powietrzu lub na ziemi. Gdy Wiktor zauway nieprzyjacielski samolot lub interesujcy cel, reakcja jego bya natychmiastowa. Odnosiem zawsze wraenie, e ma on z gry przygotowane decyzje na rne okolicznoci i nigdy nie daje si zaskoczy. Podejmujc w uamku sekundy decyzj najwaciwsz, potrafi j konsekwentnie realizowa. Wszystko to sprawio, e Kalinowski mia w puku Warszawa najwiksz liczb zwycistw powietrznych. Nie goni on jednak za laurami. Kiedy w walce zestrzeli Niemca, ale nie poszed za

nim do ziemi, aby stwierdzi, e jest na pewno zestrzelony, bo akurat pod lufy nawin mu si inny cel. A przy tych wszystkich zaletach wspaniaego myliwca by to uroczy chopak i przemiy kolega. 15 lutego dowdztwo armii zaalarmowao, e pojedyncze oddziay niemieckie, ktrym udao si wyrwa z kota w Pile, zaatakoway skady amunicyjne w Tarnwce. Dziki natychmiastowej ingerencji szturmowcw grone niebezpieczestwo zostao zaegnane. 16 lutego zwalczalimy wraz ze szturmowcami resztki Niemcw buszujcych na tyach 1 armii WP, a ponadto otrzymalimy z Kalinowskim zadanie rozpoznania wanych wzw drogowo-kolejowych w Szczecinku i Chojnicach. Front w tym czasie przebiega przez Mirosawiec-Okonek-Ldyczek-Chojnice. Na pnoc od Chojnic dziaa ju 2 Front Biaoruski. Startujemy o godzinie 10.00. Pogoda w dalszym cigu za. Saba widzialno, niskie chmury. Z Bydgoszczy bierzemy kurs na pnoc, lecc wzdu zachodnich granic Borw Tucholskich. Ju w pierwszych minutach lotu wychodz na jaw trudnoci w orientacji, o ktrych mwili nasi koledzy. Licznych jezior, zaznaczonych na mapie, nie widzimy w terenie. Drg caa masa, tak samo i linii kolejowych. Przy maej wysokoci lotu i duej prdkoci nawigacja naprawd nie jest atwa. Nie chcc podzieli losu Gociumiskiego, uwanie rozgldamy si na wszystkie strony. Dolatujemy do duego wza kolejowego Chojnice. Miasto to przed wojn leao tu nad sam granic niemieck i zapisao pikn kart w historii walk wrzeniowych. 1 wrzenia o wicie hitlerowcy usiowali przy pomocy pocigu pancernego znienacka opanowa wze kolejowy. Dziki mnej postawie polskich kolejarzy pocig zosta unieruchomiony i rozbity ogniem dziaek przeciwpancernych. Teraz Chojnice znalazy si prawie na linii frontu. W miecie wida liczne zgrupowania wasnych wojsk. Ludnoci cywilnej prawie nie ma. Skrcamy na zachd i lecimy nad torem do pobliskiego Czuchowa. Tu ju siedz Niemcy. Na duej stacji kolejowej, bronionej przez bateri artylerii przeciwlotniczej, rozpoznajemy kilka transportw zaadowanych sprztem wojskowym. W miecie koncentracja rnych rodzajw wojsk. Lecimy dalej, do Szczecinka, wzdu toru kolejowego i biegncej w pobliu szosy. Rozpoznajemy mnstwo celw dopraszajcych si bomb i pociskw broni pokadowej: Na stacjach transporty, na szosach kolumny samochodowe i piesze, we wsiach zgrupowania wojsk. To samo stwierdzamy, i w Szczecinku. Dua wzowa stacja zdaje si pka pod naporem niezliczonych transportw. Ostrzeliwuje nas intensywnie artyleria. Myliwcw nie spotykamy. Rozpoznanie prowadzi zasadniczo Kalinowski, moim zadaniem jest obserwacja powietrza i osona prowadzcego samolotu; dodatkowo mam mu meldowa o stwierdzonych celach naziemnych, a tych nie brakuje. Poniewa wyniki rozpoznania mamy przekaza po locie w postaci pisemnego meldunku, Kalinowskiemu przypada rwnie rola pokadowego pisarza, ma wic dosownie pene rce roboty. Znad Szczecinka skrcamy na poudnie. W dalszym cigu lecimy nad zapleczem Niemcw. Podstawa chmur obnia si, a teren staje si coraz bardziej pagrkowaty. Szczyty niektrych wzgrz dotykaj podstawy chmur. W pewnym momencie, aby unikn zderzenia, idziemy w gr. Jaki czas lecimy na lepo, ostronie wychodzimy z mglistych oparw i znw w nie uciekamy, przed pdzcymi bowiem samolotami ukazuje si wzgrze z gincym w chmurach trygonometrem. Znw nastpuje kilka minut lotu bez widocznoci. Powoli zaczynamy przebija chmury. Zrazu ukazuj si ciemne pasy uciekajce do tylu, a po chwili zanieona powierzchnia ziemi. Wysoko okoo 200 metrw. Lecimy nad paskim

terenem. Niebezpieczne wzgrza pozostay za nami. Ale gdzie si znajdujemy? Pod samolotami przesuwaj si miejscowoci, drogi, tory, zamarznite due jeziora, rzeka. Mamy za sob ju ponad ptorej godziny lotu. Trzeba wraca na lotnisko, ale gdzie ono jest? Nie chcemy z Kalinowskim prowadzi na ten temat rozmowy radiowej, mog nas bowiem na lotnisku podsucha i nikt nie pochwali za utrat orientacji. Podchodz wic do Kalinowskiego skrzydo w skrzydo i zaczynamy dialog na migi. Pokazuj mu rk w lewo, to znaczy na wschd, tam pynie Wisa. Kalinowski macha przeczco rk, mao tego, stuka si w czoo, co w midzynarodowym jzyku nie oznacza nic pochlebnego. Odpowiadam mu tym samym gestem, wskazujc na benzynomierz. Benzyny mamy na niespena p godziny lotu. Kalinowski jednake uparcie wskazuje rk na poudnie. Spr przecina grupa Jakw leccych na poudniowy zachd. Wchodzimy im na ogony. Naturalnie oni to od razu zauwayli. Od zespou odrywa si klucz, okra nas, podchodzi na ma odlego, uwanie si przygldajc naszym samolotom. Rozpoznawszy wasne myliwce, machaj skrzydami, jakby chcieli powiedzie: Towarzysze, bez gupich artw, po czym wracaj na swoje miejsca. A my lecimy dalej za radzieckimi Jakami. Jestem temu przeciwny, gdy wedug mego rozeznania lec one na front. Kalinowski jest jednak dowdc; on decyduje, cho w razie czego ochrzani nas jednakowo. Trzymamy si wic dalej na ogonach obcych Jakw. Zastanawiam si, co z tego wyniknie. Paski teren, rozcigajcy si pod nami, nie przypomina Pomorza. Brak jezior, lasw. Po kilku minutach lotu ukazuje si due miasto, a nad nim dymy i wybuchy. To chyba Pozna. Jaki okraj miasto i id do ldowania na lotnisko pooone na wschodnim przedmieciu. Nie mamy ju wyboru, na przelot do Bydgoszczy nie starczy nam benzyny. Siadamy wic na obcym lotnisku i koujemy w stron grupy pilotw. Wrd nich stoi mody, dziarski genera. Meldujemy si z niewyranymi minami. Bd co bd to nieprzyjemnie wyldowa na obcym lotnisku i prosi o benzyn. Genera to jednak morowy chop. mieje si z naszej przygody i rozkazuje natychmiast uzupeni nam paliwo. - A zanim to zrobi, idcie na obiad, pewnie jestecie godni - dodaje. Jeden z pilotw prowadzi nas do jadalni. Spoywajc obiad zastanawiamy si, co nas czeka w Bydgoszczy. Posiek i uzupenienie benzyny trway niespena czterdzieci minut. Odmeldowujemy si u generaa i opuszczamy gocinn jednostk. Po dwudziestominutowym locie jestemy na miejscu. Okramy lotnisko, czekamy, a wylduje przed nami inna para Jakw, siadamy na drodze startowej i natychmiast po zakoczeniu dobiegu uciekamy z nie j, by da miejsce nastpnym ldujcym maszynom. Meldujemy si na stanowisku dowodzenia i skadamy szefowi sztabu meldunek o wynikach rozpoznania. Przy duej intensywnoci lotw tego dnia nikt nie zauway, e przebywalimy w powietrzu nieco za dugo. Nikt poza mechanikiem. On najlepiej wie, ile czasu przebywa w powietrzu jego maszyna oraz ile silnik zuywa benzyny. - Mylaem, e ju nie zobacz swojej czwrki - mwi Mandziuk.

- Dlaczego? - pytam, udajc zdziwienie. - No, bo jak? Benzyny byo na dwie i p godziny, a lot trwa trzy i p. - Piotru, ty nic nie rozumiesz. Jak si oszczdza benzyn, to mona lata i duej ni dwie i p godzimy. Mandziuk tylko si umiechn, jakby chcia powiedzie: Z kogo ty robisz wariata? 17 lutego startujemy z Kalinowskim o godzinie 9.40 na rozpoznanie tyw frontu. Pogoda jest znona, podstawa chmur ponad 500 metrw. Bierzemy kurs 280. Lecimy nad szerok, pask jak st dolin Noteci. Nie ma tu ani jednego pagrka, ani jednej kpki lasu. Przelatujemy nad Nakem. Dolina Noteci zostaje z lewej strony. Po kilku minutach lotu mijamy bokiem Pi, skrcamy na pnoc i lecimy nad lenymi obszarami, cigncymi si a do Jastrowia. O miejscowo t toczyy si niedawno zacite walki. Widzimy ich lady. Zniszczone i wypalone domy, pola zryte lejami, porzucony niemiecki sprzt. Dolatujemy do frontu. Nasza piechota znajduje si ju na przedpolu ostatniej, trzeciej niemieckiej pozycji obrony. Front yje, artyleria obu stron toczy zacite pojedynki ogniowe. Odzywa si rwnie niemiecka obrona przeciwlotnicza. Rozpoczynajc akcj rozpoznawcz rozluniamy szyk. Zapuszczamy si nad Drawsko, Zocieniec i Czaplinek. Przeczesujemy starannie teren, zagldajc do kadej miejscowoci, rozpoznajc liczne stacje kolejowe, drogi i lene obszary. Na pytanie dowdcy armii, czy nieprzyjaciel na tym odcinku nie ciga nowych si, moemy miao powiedzie: nie. Inaczej wyglda to na pnocy. Wysana w rejon Szczecinka para porucznika Bojewa stwierdza na stacji kolejowej Biay Br dwanacie transportw wojskowych i wyadunek wojsk pancernych. Na podstawie wynikw rozpoznania dowdca dywizji wysya na Biay Br dwie grupy po dziesi szturmowcw z oson myliwsk - z zadaniem zbombardowania stacji o godzinie 15.00 startujemy z Kalinowskim drugi raz tego dnia. Mamy rozpozna skutki bombardowania Biaego Boru. Lecimy po raz pierwszy na Jakach-9. Stacja Biay Br znajduje si na pnoc od Szczecinka, na linii kolejowej do Miastka. Z lotniska lecimy kursem 320. Nowe, mocniejsze silniki naszych dziewitek pracuj wspaniale. Za dwadziecia pi minut bdziemy ma miejscu. Front przekraczamy midzy Ldyczkiem a Czuchowem. Rozgldamy si nieustannie w powietrzu. Mamy wielk chtk na spotkanie z Niemcami, by wyprbowa skuteczno 37-milimetrowych dziaek. Ale Niemcy wida nie maj na to chci, gdy si nie ukazuj. Biay Br ley koo dwch jezior, nie wida ich jednak, s bowiem zamarznite. Widzimy natomiast z daleka dym. Nadlatujemy mad stacj; pali si dworzec kolejowy, na torach le rozprute wagony kolejowe, a na rampach stoj unieruchomione czogi i samochody. Podziwiamy pikn robot naszych szturmowcw, krc wrd anemicznego ognia artylerii przeciwlotniczej. Zawracamy na poudnie. Nad duym lenym kompleksem Kalinowski zauwaa dym. Lecimy w jego stron. Po chwili mamy pod sob tor kolejowy biegncy do stacji Czarne i suncy po nim pocig. Ale jaki! Skada si z samych cystern. Tu ju nerwy nie wytrzymuj. Musimy wyprbowa nasze dziaka. Jeeli okae si, e cysterny s puste, to ograniczymy si do spuszczenia pary z parowozu, jeeli natomiast s pene, to czeka nas pikna zabawa. Postanawiamy ostrzela transport tylko z dziaek. Schodz na ma wysoko. Bior w celownik jedn z cystern, mierz bardzo precyzyjnie, krzy mam ju na rodku walczaka cysterny. Naciskam spust dziaka. Krtka chrapliwa seria i... nie widz ani cysterny, ani pocigu. W celowniku i przed samolotem mam sup ognia i dymu. Nie spodziewaem si takiego

efektu. Wyrywam gwatownie w gr. Cysterny s wic pene. Ponawiamy atak po raz drugi i trzeci. Za kadym nalotem okazuje si, e nasze dziaka s niezawodne. Pocig zamienia si w jedn ponc pochodni, benzyna rozlewa si po torowiskach, zaczyna pon las. Poary, nieustanne eksplozje i gste czarne kby dymu utrudniaj dalsze atakowanie. Koczymy dzieo zniszczenia. Kosztem niewielkiego zuycia amunicji zlikwidowalimy pocig, skadajcy si z kilkunastu cystern. 18 lutego puk nasz w dalszym cigu przeprowadza rozpoznanie przedpola 1 armii WP. Moje nazwisko nie figuruje jednak na tablicy pilotw biorcych udzia w akcji. Postanawiam wykorzysta okazj i przeprowadzi kompensacj busoli mojej czwrki. Nie robiem tego ju od duszego czasu, a w obecnych warunkach terenowych i atmosferycznych bdy busoli mog mie przykre nastpstwa. Do pomocy poprosiem Suszka. Mechanicy wycignli samolot i ustawili go 200 metrw przed rejonem stanowiska. Wanie szlimy z Suszkiem, trzymajcym w rku pelengator, w kierunku mojej czwrki, gdy usyszelimy warkot leccego samolotu. Pozornie nie byo w tym nic dziwnego. Nad lotniskiem nieustannie kryy nasze samoloty. To nie by jednak szum silnika naszej maszyny. Laik tego nie rozrni, lecz dla pilota dwik obcego silnika brzmi jak dysonans w uchu dyrygenta orkiestry. Rozejrzelimy si po zachmurzonym niebie. Nad lotnisko z kierunku pnocno-wschodniego nadlatywa lotem koszcym Messerschmitt Me-110. Mimo e lotnisko byo silnie bronione przez artyleri przeciwlotnicz, Niemiec zdoa niepostrzeenie dotrze nad samo pole wzlotw i teraz zblia si w miaym ataku do ustawionych rzdem samolotw. Zagray jego dziaka i kaemy, smugi przeciy powietrze. Me-110 szed prosto na nas. Bez komendy wykonalimy przepisowe padnij. Na szczcie Niemiec otworzy ogie nieco za pno i przenis go nad grup naszych samolotw. cieg gronych ladw bijcych w ziemi zblia si do mojej czwrki i do nas, lecych na polu lotniska. Ujadanie broni pokadowej, wycie silnika i szum przelatujcego nad nami samolotu - wszystko to trwao trzy lub cztery sekundy. Niemiec znikn tak szybko, jak si pokaza. Drugiego ataku wola ju nie ryzykowa. Wstalimy z Suszkiem z ziemi. Nic si nam nie stao. - Piotrek - zawoaem w stron mechanikw, ktrzy podobnie jak i my przeleeli atak na ziemi. - Nic si wam nie stao? - Nic - odpowiedzia mechanik. - Samolot nawet nie dranity. - Zabieramy si do kompensacji - zwrciem si do Suszka. - Ale czym bdziemy to robili? W prawej doni Suszek trzyma tylko rkoje pelengatora. Reszta przyrzdu zostaa rozbita w drobn kaszk jednym pociskiem hitlerowskiego myliwca. Kompensacj wykonaem godzin pniej, posugujc si instrumentem poyczonym z 2 eskadry. By to jedyny wypadek pojawienia si niemieckiego samolotu nad bydgoskim lotniskiem. Tej nocy nie dane nam byo si wyspa. O pnocy obudziy nas grajce silniki pociakw, startujcych na nocne bombardowanie celw rozpoznanych w rejonie Wierzchowa. Zaledwie wrcia pierwsza grupa nocnych bombowcw, jak zacza startowa druga.

O wicie 19 lutego ruszyo natarcie 1 armii WP; miay je wspiera samoloty 3 puku szturmowego i naszego. Od rana stoi w alarmie klucz w skadzie Gabis - azar, Bobrowski i ja, czekajc na rozkazy dowdcy dywizji o godzinie 10.00 wyruszaj do akcji dwie grupy szturmowcw po sze samolotw z oson czterech myliwcw. Po szturmowcach przychodzi kolej na Kalinowskiego, rozpoznajcego rejon Szczecinka. Stwierdzi on tam liczne transporty kolejowe. Po otrzymaniu tych meldunkw dowdca dywizji wysya w powietrze dwie grupy szturmowcw, jedn na stacj Szczecinek, a drug na stacj Zocieniec. S to dwa najwiksze wzy kolejowe na zapleczu niemieckiego frontu. Wielokrotnie ju stwierdzalimy, e przez stacje te przechodzi wikszo transportw z zaopatrzeniem i ewakuacyjnych niemieckich wojsk. Dowdcy 1 armii WP zaleao wic na unieruchomieniu tych wzw, w momencie gdy si zaczyna nastpna faza bitwy o Wa Pomorski. Pukownik Romeyko, osobicie odprawiajcy zaogi, podkrela wano zadania, zaznaczajc jednoczenie, e nie jest ono proste. Oba wzy kolejowe, szczeglnie w Szczecinku, s silnie rozbudowane, maj liczne tory manewrowe i urzdzenia przeadunkowe. Silna jest rwnie obrona przeciwlotnicza. W Zociecu stwierdzono bateri przeciwlotnicz, a w Szczecinku trzy: dwie cikie i jedn lekk oerlikonw. Natychmiast po powrocie obu grup szturmowcw nasz klucz otrzymuje zadanie rozpoznania wynikw bombardowania oraz ewentualnego oczyszczenia powietrza z niemieckich samolotw. Startujemy o godzinie 13.00 i kierujemy si na Zocieniec. Natarcie jest w peni. Przedpole zryte lejami, drogi rozjedone gsienicami czogw, spalone osiedla. Artyleria bije z obu stron, pokrywajc teren czarnymi kbami wybuchw. Piechurzy posuwaj si w ulewie stali, sun czogi, podjedaj do pierwszej linii dziaa piechoty. Do nas nikt nie strzela, prawdopodobnie wszystkie niemieckie armaty przeciwlotnicze s zaangaowane w zwalczanie czogw. Dopiero nad Zociecem wpadamy w gsty ogie przeciwlotniczy. Rozdzieliwszy si na dwie pary, w ogniu rozrywajcych si pociskw krymy wok stacji. Pali si magazyn, kilka torw jest zniszczonych przez wybuchy naszych bomb-setek, le rozbite wagony i stoi rozpruty parowz. Stacja jednak pracuje, cho niewtpliwie ze zmniejszon wydajnoci. Wanie wjeda na ni dugi transport wojskowy. Ze Zocieca lecimy na Szczecinek. Tam taki sam widok. Silna obrona przeciwlotnicza, lady zniszcze, ale stacja yje i pracuje. Niemcw w powietrzu nie spotykamy o godzinie 14.30 wracamy do Bydgoszczy. Dowdca dywizji po zapoznaniu si z sytuacj w Zociecu i Szczecinku postanawia wysa jeszcze dwie grupy szturmowcw. Klucz Jakw w skadzie: Gaszyn -Bojew, Kalinowski i ja, osania sze Iw atakujcych Szczecinek. Niektre zaogi i samoloty szturmowa wykonay tego dnia po trzy loty. Maszyny s postrzelane, wszystkie jednake zdolne do lotu. Czekamy, a mechanicy z 3 puku uzupeni benzyn i podwiesz stukilogramowe piguy o godzinie 16.00 zesp jest gotowy. Szturmowce obadowane bombami ustawiaj si wzdu drogi startowej. Wieje do silny wiatr wschodni, startujemy wic z zachodniego kraca drogi, najpierw Iy, za nimi para Gaszyna, a na kocu ja z Kalinowskim. Po starcie przelatujemy nad miastem. Szturmowce formuj swj ulubiony szyk - schody w lewo. My zajmujemy pozycj nad nimi. Gaszyn z Bojewem tworz grup bezporedniej osony, a Kalinowski i ja grup uderzeniow. Ciesz si z tego, bowiem grupa uderzeniowa ma wiksz swobod manewrowania w stosunku do grupy bezporedniej osony, sztywno zwizanej ze szturmowcami.

Od koca padziernika nie braem udziau w osonie szturmowcw, musz si wic przyzwyczai do chodzenia esami. Nie sprawia mi to wikszej trudnoci, widzialno jest dobra, puap chmur prawie 1000 metrw, lecce niej szturmowce odcinaj si wyranie na tle biaej ziemi. Obserwujc powierzone naszej opiece Iy, rozgldamy si jednoczenie w powietrzu, czy si gdzie nie uka obce myliwce. Dolatujemy do Szczecinka. Zbiega si tu sze linii kolejowych, a sam wze kolejowy zajmuje obszar; ponad dziesi hektarw. Na nasz widok artyleria otwiera silny ogie. Niebo pokrywaj smugi pociskw i czarne baloniki wybuchw. Celw dla bomb nie brakuje, mog nimi by transporty, rozjazdy, wiadukty, parowozownie, budynki stacyjne, urzdzenia nastawcze. Dowdca szturmowcw decyduje si obrzuci bombami spory transport wojskowy. Pierwsze stukilogramowe bomby padaj na ziemi. S celne. W gr razem z dymem i byskiem eksplozji lec kawaki wagonw, Leje rozrywaj szyny, niszcz torowiska. Niemiecka artyleria strzela coraz intensywniej. - Osa dwa, Osa dwa. Ja Sp. Ja Sp - rozlega si gos dowdcy szturmowcw. - Ja Osa. Ja Osa - odpowiada Gaszyn. - Czego chcecie? - Obezwadnijcie niemieckie dziaka na stacji. Gaszyn wyznacza do tego zadania grup uderzeniow, to jest Kalinowskiego i mnie. Z miejsca suniemy w d. W rejonie dworca stoi bateria 20-milimetrowych oerlikonw. Przy maej wysokoci lotu te 20-milimetrowe dziaka s najbardziej dokuczliwe. Szybkim, kliwym ogniem nieustannie obrabiaj szturmowce. Na widok nurkujcych Jakw przenosz na nas cay ogie. Ale nie pozostajemy im duni. Czstujemy ich 37-milimetrowymi pociskami naszych dziaek. Krtki atak i zawracamy w prawo nad miastem. Szturmowce atakuj z lewego krgu. Synchronizujemy wspln akcj w ten sposb, e atakujemy oerlikony w tym momencie, gdy szturmowce atakuj stacj. Kada porcja bomb jest skuteczna. Jedna z nich rozbija na kawaki stacj rozdzielcz, inna spada na wiadukt kolejowy, dziurawic jezdni. Szstka szturmowcw atakuje jeszcze dwa razy ostrzeliwujc cele broni pokadow, a my opiekujemy si oerlikonami. Po dziesiciu minutach koczymy nalot. Odlatujemy ze Szczecinka w peni przekonani, e zostao zrobione wszystko, na co byo sta niewielk grup szturmowcw. Mamy rwnie pen satysfakcj, e zadanie wykonalimy zgodnie z obowizujcymi prawami wojny powietrznej. Atakowalimy wycznie cele cile wojskowe, pomimo e ulice miasta byy zatoczone niezliczon iloci konnych furmanek uciekinierw z byych prowincji walcego si Reichu. Cel atwy i prosty do zaatakowania, tym bardziej e nie majcy si czym broni. Hitlerowscy lotnicy, jak wiadomo, lubowali si w atakach na tego rodzaju cele w Polsce, we Francji i w ZSRR. Nastpnego dnia, 20 lutego, Zocieniec i Szczecinek w dalszym cigu s przedmiotem nalotw 3 puku. Hitlerowcy ponosz znaczne straty. Ulegaj zniszczeniu tory kolejowe, liczne wagony, parowozy, cysterny, samochody, dziaa przeciwlotnicze, spalone zostaj budynki stacyjne. Nie udaje si nam jednak cakowicie sparaliowa ruchu na obu tych stacjach. Meldunek tej treci skadaj dowdcy dywizji szturmowcy po powrocie z ostatniej wyprawy: - Wiemy, e zrobilimy wszystko, co byo w naszej mocy.

Nastpnie dowdca dywizji mwi o przegrupowaniu armii, w zwizku z czym bdziemy musieli przeprowadzi gbokie rozpoznanie przedpola. Wiemy, co to oznacza: w cigu kilku dni natenie lotw bdzie mniejsze, a potem, gdy armia ruszy, znw si zaczn loty od witu do pnego wieczora. Odprawa trwa krtko. Rozchodzimy si na kwatery znajdujce si w pobliskim bloku koszarowym. Przed wojn mieciy si tu sypialnie uczniw w niewielkich, przyjemnie umeblowanych pokojach. Mieszkao si wic nam tu dobrze, cho w zupenie innych warunkach ni ty cichym dworku w Zadybiu. Zajmuj z Kalinowskim jeden pokj. Natychmiast po powrocie z odprawy zaczynamy si sztyftowa. Na dzi wieczr zostalimy z Wiktorem zaproszeni do miasta na kolacj. Bydgoszcz nas ncia. Zadybie Stare to wiat zabity ze wszystkich stron deskami. W najbliszym miasteczku, elechowie, nie byo nawet gospody, a do Lublina, wczesnej stolicy Polski, daleko. Lewobrzen Warszaw znalimy tylko z lotu ptaka. Nieraz wieczorami snulimy marzenia, co to bdzie, gdy w przyszoci znajdziemy si na lotnisku w pobliu duego miasta. Miasta z lokalami, kinem, a moe nawet i teatrem. Co tsi amanci i podrywacze od dawna przygotowywali si do wielkomiejskich uciech. Stutysiczna wtedy Bydgoszcz powinna speni te marzenia. Miasto due, adne, nie zniszczone w czasie dziaa wojennych. Lotnisko pooone na bliskim przedmieciu. Jak to jednak czsto bywa na wojnie, rzeczywisto czciowo przekrela te pikne zamierzenia. W lutym przez Bydgoszcz cigny liczne rzesze Polakw, wysiedlonych przez okupanta do tzw. Generalnej Guberni, a z terenw nowo wyzwolonych wracay chmary byych jecw i robotnikw wszystkich narodowoci. Koleje dziaay wycznie dla potrzeb frontu, zaistniay wic olbrzymie trudnoci komunikacyjne. Organizujce si wadze pastwowe musiay zapewni tym tuaczom jakie takie zaopatrzenie i lokum, a tu brakowao wszystkiego. Nieliczne otwarte sklepy wieciy pustkami, namiastki lokali gastronomicznych przepenione, o kinie i teatrze nie byo mowy. Domy obwieszone biao-czerwonymi i czerwonymi flagami ale na murach widnieje jeszcze wiele niemieckich napisw. ciany budynkw i supy oblepiane propagandowymi afiszami i ogoszeniami wadz. Pewnego popoudnia, gdy maszerowalimy z Wiktorem do miasta, zaczepi nas starszy, kulejcy nieco mczyzna. Z miejsca wyczuem w nim eks-wojskowego. W kadym bowiem starym wojaku jest co charakterystycznego w ubiorze, i sposobie poruszania si. Istotnie, by to przedwojenny chory pilot. Ucieszy si niesychanie ze spotkania polskich lotnikw i zaprosi nas na kolacj. Zapowiadao si mie spotkanie, poniewa stary pilot z miejsca si pochwali, e ma dwie dorodne crki. Gocinni gospodarze mieszkali w pobliu lotniska, zajmujc may, jednorodzinny domek. Na pocztku okupacji rodzina chorego zostaa wysiedlona do Generalnej Guberni, a on si ukrywa. Obecnie przyjemna, ciepa atmosfera przypominaa mi dom rodzinny, ktrego nie miaem ju tyle lat. Gwnym tematem rozmowy bya oczywicie lotnicza przeszo naszego nowego znajomego. Stary pilot suy jeszcze w carskim lotnictwie. Potem lata do 1938 roku. - Na wiosn w trzydziestym smym rozharataem Karasia pod Toruniem, od tego zostaa ta noga mwi. - Zawiesili mnie w lataniu i zostaem dowdc kompanii portowej. O niczym innym nie marz, jak o powrocie do wojska. Panowie, jak mylicie, uda mi si to? Nie jestem przecie tak bardzo stary, a w czasie wojny zawsze si mog przyda.

Przytakujemy mu i radzimy, aby si zgosi do polskich wadz wojskowych. Stary dalej opowiada lotnicze historie, a my spogldamy na drzwi, kiedy si wreszcie zjawi owe dorodne crki. Na razie w pokoju krzta si ona chorego, nakrywajc do stou. Kilkakrotnie przerywa mowskie opowiadanie, wtrcajc swoje okupacyjne wspomnienia. - Panowie, co tu si dziao po wejciu Niemcw! A strach wspomnie te czasy. Rozstrzeliwali ludzi na ulicach, wycigali z domw, wywozili do obozw, ani chwili czowiek nie by pewien swego ycia. A ja zostaam sama z dziemi, bo Wicek tua si po wiecie. Syszelimy co nieco o tym. Bydgoszcz bya pierwszym polskim miastem, ktre odczuo na sobie sza hitlerowskiego terroru. Przyjmujc zaproszenie na kolacj, czulimy si nieco skrpowani, gdy zastanawiao nas, czym te oni mog nas poczstowa. Chyba ostatkiem ubogich zapasw. Tymczasem na stole zjawiy si sardynki, smakowite konserwy, a nawet autentyczny francuski koniak. Widzc nasz zdziwiony wzrok, gospodarz wyjani: - To wszystko z niemieckich magazynw. Wracajc do Bydgoszczy zatrzymaem si na dzie w Toruniu. Spotkaem tam kaprala, mechanika z naszego puku. Niemcy, uciekajc z miasta, zostawili magazyny pene zrabowanych we Francji zapasw ywnoci. Caa ludno zaopatrzya si w te cuda. Poczciwy kapral obdzieli mnie i dziki temu mam czym przyj tak miych goci. Nas w dalszym cigu interesuj nieobecne crki. Wreszcie Wiktor nie wytrzymuje nerwowo i wrcz si pyta: - A creczki szanownych pastwa? Czyby -poszy do miasta? - Ach, skde znowu! Szykuj kolacj, zaraz tu przyjd. Istotnie, po kilku minutach zjawiy si dwie mode dziewczyny: Elbieta i Magorzata. Nigdy nie przypuszczaem, e dwie rodzone siostry mog mie tak rne aparycje. Elbieta bya naprawd bardzo adna. Wiktor, majcy szybk orientacj i byskawiczny refleks, na penym gazie poszed do ataku na Elbiet. Nie miaem zamiaru kapitulowa i gdy siadalimy do stou, udao mi si wykona sprytny manewr i zaj miejsce obok Elbiety. Wiktorowi przypada Magorzata. Spojrza na mnie wzrokiem myliwca, ktry wszed przeciwnikowi na ogon i ktremu w momencie, gdy ju ju ma otworzy ogie, niespodziewanie kto z boku jedn krtk seri sprzta sprzed nosa upatrzony cel. Udawaem jednak, e nie widz wyrazu oczu mego prowadzcego. Zabrzczay kieliszki. Stary podochoci si i bez przerwy opowiada o swych lotniczych przeyciach. Z rzadka udawao si nam wtrci kilka sw. Tak gawdzc oprnilimy butelk koniaku. Na lotnisko wrcilimy pnym wieczorem. Wiktor by na mnie wcieky. Ju na korytarzu w koszarach gronie warkn: - Eli to ci nie daruj. Ustrzelie mi j sprzed nosa. - Nie moja wina. Pewnie bardziej si jej podobaem. Nie chciaem dobija Wiktora i nie powiedziaem, e umwiem si z ni na randk.

Zapowiedzian przez dowdc dywizji akcj rozpoznawcz mielimy rozpocz 21 lutego i zakoczy do dnia 24 lutego. Szeroko pasa rozpoznania wynosia 90 kilometrw, a gboko - 50. Nie mielimy najmniejszej wtpliwoci, e tego rodzaju rozpoznanie byo zapowiedzi wikszych dziaa naziemnych. Nie wchodzilimy wwczas w szczegy operacyjne. Dla nas, lotnikw, zadanie sformuowane zostao jasno i jednoznacznie. Dzi wiadomo, e operacja ta przy wspudziale kilku armii oglnowojskowych miaa olbrzymie znaczenie dla dziaa na froncie wschodnim, a nawet dla przebiegu wojny. Poniewa odbya si ona przy wspudziale polskiego lotnictwa, warto o niej szerzej wspomnie. W wyniku zimowej ofensywy radzieckie fronty ugrupoway si schodami w prawo. Lewe skrzydo 1 Frontu Biaoruskiego znajdowao si na zachd od Poznania, a prawe a pod Chojnicami, dalej cign si pas dziaania 2 Frontu Biaoruskiego. Szef sztabu hitlerowskich wojsk ldowych, genera Guderian, szukajc wyjcia z beznadziejnej sytuacji militarnej, zaproponowa Hitlerowi sformowanie silnej grupy uderzeniowej, majcej dziaa ofensywnie z rejonu Pyrzyce - Choszczno. W skad grupy miay wej dywizje przerzucone z zachodu i z Kurlandii. Po ofensywie tej Guderian wiele si spodziewa. Istotnie, uderzenie na skrzydo Frontu Biaoruskiego mogo wywoa pokrzyowanie planw przeciwnika i zmusi wojska radzieckie do czciowego odwrotu. Mogo to przeduy wojn, ale nie byo w stanie zmieni jej losw. Hitler pocztkowo odrzuci ten projekt, a nastpnie pod naciskiem Guderiana ustpi, powierzajc dowdztwo grupy Himmlerowi. Guderian susznie uwaa Himmlera za kompletnego nieuka wojskowego, niezdolnego do pokierowania jakkolwiek bd operacj. W tym jednak wypadku, nawet gdyby ofensyw pokierowa najlepszy z hitlerowskich marszakw, te nie na wiele by to si zdao. Dowdztwo radzieckie nie dao si bowiem zaskoczy. Ruch niemieckich dywizji oraz ich koncentracja zostay w czas rozpoznane i natychmiast opracowano wytyczne do przeciwdziaania. W akcji tej mia wzi udzia 2 korpus kawalerii 2 Frontu Biaoruskiego, 1 armia WP i 3 armia uderzeniowa 1 Frontu Biaoruskiego. Armie te otrzymay zadanie uderzenia na pnocny zachd, osignicia wybrzea Batyku w rejonie Koobrzegu i tym samym wyjcia na tyy koncentrujcej si hitlerowskiej grupy uderzeniowej. 24 lutego rozpoczo si w rejonie Chojnic natarcie 2 Frontu Biaoruskiego, 25 lutego ruszy 2 korpus kawalerii, a 1 marca 1 armia WP oraz 3 armia uderzeniowa. 4 marca jednostki 2 Frontu Biaoruskiego zajy Koszalin, a oddziay 1 Frontu Biaoruskiego podeszy pod Koobrzeg, osigajc na zachd od miasta brzeg Batyku. Uderzenie hitlerowcw na poudnie pozostao w sferze nie spenionych zamierze. Cz wojsk niemieckich wycofaa si za Odr, cz w stron Gdaska, a kilka dywizji zaciekle bronio Koobrzegu. Nakazan akcj rozpoznawcz zaczlimy 21 lutego, ale ju w poudnie tego dnia podstawa chmur obniya si i loty trzeba byo przerwa. W cigu nastpnych trzech dni pogoda si nieco poprawia. Rozpoznanie prowadzi jednak tylko puk szturmowy bez osony myliwcw. W tym czasie zosta zestrzelony ogniem artyleryjskim jeden szturmowiec; jego zaoga zgina.

25 lutego poprawa pogody umoliwia wysanie na rozpoznanie dziewiciu grup szturmowcw i myliwcw. 26 lutego warunki atmosferyczne znw s ze. Startuj wprawdzie dwie grupy szturmowcw, ale nie s w stanie przeprowadzi rozpoznania. 27 lutego wylatuj dwie pary Jakw. Udaje si im sfotografowa midzy innymi niemieckie umocnienia pod Zociecem i Drawskiem Pomorskim. 28 lutego pogoda znowu uniemoliwia loty. Tego dnia na wieczornej odprawie dowiadujemy si, e nazajutrz, 1 marca o wicie, rusza natarcie 1 armii WP. Dowdca armii dzikuje nam za przeprowadzone rozpoznanie, stwierdzajc, e pomimo bardzo niepomylnych warunkw atmosferycznych zadanie zostao wykonane. Domaga si jednoczenie od nas wsparcia od momentu rozpoczcia dziaa zaczepnych. A czy pogoda na to pozwoli? Nie wiadomo. Meteorolodzy nie mog powiedzie nic konkretnego. Nazajutrz niadanie jemy przed witem. Na lotnisku szum, ponad dwiecie samolotw podgrzewa silniki. Pogoda jest nieco lepsza ni wczoraj, ale nie jest wykluczone, e za dwie godziny gwatownie si pogorszy. Dobrze ju znamy kaprysy pomorskiej aury. Po niadaniu idziemy grupkami na stanowisko dowodzenia. Zastajemy tam dowdc puku, a jego ubir wiadczy o tym, e pukownik wybiera si na lot. Siedzimy w milczeniu, ktre przerywa po chwili Tadykin: - W tej chwili rusza natarcie pierwszej armii. Pogoda jest moliwa. Cay puk jest w alarmie. O godzinie smej startuj dwie grupy szturmowcw z zadaniem zaatakowania rozpoznanych wczoraj celw w rejonie Mirosawca. Dalsze loty na rozkaz dowdcy dywizji. Na chwil przerwa, po czym skin na Gabisa, Kalinowskiego i na mnie, zapraszajc do stou, na ktrym leaa rozoona mapa. - Tu jest niemieckie lotnisko - powiedzia wskazujc palcem oznaczony punkt na zachd od Mirosawca. - Zaatakuje je dziesi szturmowcw pod oson naszego klucza. Musimy zaskoczy hitlerowcw i sprawi im tak ani, aby odechciao si im wystawia nosa. Mamy wic atakowa niemieckie lotnisko. Tego rodzaju dziaa puk jeszcze nie przeprowadza. Ale stale o tym marzylimy jeszcze w Zadybiu, gdy dowiedzielimy si, e Niemcy bazuj na lotniskach w rejonie Warszawy. Niespodziewany silny nalot na lotnisko jest jednym z najskuteczniejszych sposobw zwalczania nieprzyjacielskiego lotnictwa. Niszczy si przy tym nie tylko samoloty, ktre s wtedy bezbronne, ale i urzdzenia lotniskowe, przeoruje si bombami pole wzlotw, obezwadnia personel techniczny i latajcy. Jeden skuteczny nalot na lotnisko zastpuje wiele walk powietrznych. Niemieckie lotnisko pod Mirosawcem byo rozpoznane ju do dawno. Bazowao tam okoo 30 samolotw myliwskich i bombowcw. Niemieccy myliwcy wprawdzie w powietrzu nam nie przeszkadzali, zjawiali si bowiem nader rzadko, byli natomiast mocno dokuczliwi dla piechurw. Wykorzystujc bliskie pooenie lotniska od frontu, krtkimi wypadami nkali nasze oddziay ldowe, ostrzeliwujc, a nawet bombardujc stanowiska artylerii i zgrupowania odwodw. Zrozumiae wic, e w momencie rozpoczcia natarcia naleao zlikwidowa to dokuczliwe towarzystwo.

Sowa Tadykina, e naley sprawi im tak ani, aby wicej nosa nie wystawili, rozumiemy dosownie: musimy te 30 samolotw zniszczy albo przynajmniej uniemoliwi im na pewien czas dziaanie. Koniec porannej odprawy. Wyznaczone do lotw zaogi rozchodz si do maszyn. Lec dzi na dziewitce, nie mam adnej wtpliwoci, e 37-milimetrowe dziako bdzie miao pikne pole do popisu. Startuj kolejno obadowane bombami Iy, po czym my wchodzimy na drog startow. Musimy si spieszy. Dzi na lotnisku panuje wyjtkowy ruch. Gwardyjscy myliwce te dziaaj intensywnie. Jeszcze moja maszyna nie oderwaa si od ziemi, a ju pdzi nastpna para. Doganiamy Iy i wchodzimy im na ogony. Temperatura jest w pobliu zera i lekki szron pokrywa szyb kabiny. Na chwil gubi szturmowcw, ale oto ju s. Pena eskadra pod dowdztwem dzielnego Kitajewa. Jestemy pewni, e zadanie bdzie wykonane na medal. Mijamy Nako, Wyrzysk, z boku trasy zostawiamy Pi i Wacz. Teraz skrcamy nieco na poudnie. Szerokim ukiem okramy Mirosawiec, lotnisko chcemy bowiem zaatakowa od zachodu, spodziewajc si, e z tego kierunku Niemcy nie oczekuj obcych samolotw. Chcemy do maksimum wykorzysta czynnik zaskoczenia. W tym wypadku oznacza on, e wszystkie hitlerowskie samoloty zastaniemy na ziemi. Szturmowce schodz coraz niej, lec omal e ju lotem koszcym. My niewiele wyej. Pod samolotami pdz w zwartym tempie puste pola, samotne domy, sady, kpy lasw. Kitajew orientuje si wietnie. Bezbdnie prowadzi zesp. Busola, krcc si w prawo, wskazuje kurs prawie 315. Zaraz powinno ukaza si lotnisko. Ju je widz. A raczej rozpoznaj je dziki dowiadczeniu. Rwne, gadkie, zanieone pole, kilka blokw i duy budynek - hangar - drogi i co poruszajcego si na polu. W powietrzu nikogo nie widzimy. - Uwaga! Przed nami cel! - podaje Kitajew. Wpadamy na lotnisko tak gwatownie, e Niemcy nie maj czasu na otwarcie ognia. Zaskoczenie udao si. W powietrzu nie ma ani jednego hitlerowskiego samolotu. Damy im upnia, co si zowie! Iy s ju w akcji. Spod skrzyde wygarniaj salwy rakietowych pociskw. Kad maszyn ogarnia kb dymu, a po sekundzie jaskrawe smugi ognia tn powietrze i grzzn w stojcych na ziemi samolotach. Jest ich tyle, e nie trzeba nawet celowa. Pierwszy atak ju skoczony. Iy formuj krg i pojedynczo spadaj na lotnisko. Leccy tu przede mn szturmowiec aduje celn bomb w wielki hangar. To, co si stao pniej, rozegrao si w jednym uamku sekundy, a dla ludzkich zmysw odbyo si jednoczenie. W dachu hangaru ukazaa si dziura, pokrycie zafalowao niczym wzburzona powierzchnia wody, w gr trysn czarny dym, poleciay resztki stalowych wizarw, a hangar natychmiast siad. Kawaki stalowej konstrukcji fruwaj pod skrzydami mego samolotu, instynktownie skrcam w lewo i wpadam w gsty grzyb dymu, w miejscu stojcych tu przed chwil cystern benzynowych. Szturmowcw ogarnia prawdziwa furia niszczenia. Robi wszystko, aby nie zmarnowaa si ani jedna bomba, ani jeden odamek, ani jeden pocisk. Uwijamy si nad nimi w odwrotnym krgu. Niemcy nieco przytomniej, zaczyna strzela artyleria przeciwlotnicza. - Kalinowski, uspokoi opl! - sycha gos Tadykina. Stanowiska niemieckich dziaek znajduj si na skraju lotniska w doach oboonych workami z piaskiem.

Zdradzaj je byski i smugi. Nalatujemy jednoczenie z Wiktorem. Kilka serii naszej pokadowej artylerii przywouje hitlerowskich artylerzystw do porzdku. Wchodzimy z powrotem w krg. Tymczasem na bombardowanym lotnisku zaczyna si dzia co nowego. Kilku oprzytomniaych widocznie po pierwszym zaskoczeniu pilotw usiuje poderwa swe maszyny w powietrze. O nie, panowie! Mielicie niejedn okazj spotka si z nami w powietrzu, lecz unikalicie. Teraz my was nie pucimy! Wykonuj gwatowny zakrt, redukuj gaz, lizgiem poprawiam pozycj do otwarcia ognia. Przed sob nam trzy peznce po ziemi Messerschmitty. Oddaj krtk seri. Za pno - zapas prdkoci wypycha mnie do przodu. Wszystkie pociski padaj przed samolotami. Poczekajcie, zaraz si poprawi! Ostrym bojowym zawrotem, a ciemnieje mi w oczach, przewracam Jaka nad skrajem lotniska i przechwytuj na zbienym kursie startujcego Niemca. Na jego karku siedzi ju inny Jak. Strzelamy obydwaj jak na komend. Smugi pociskw z boku i z tyu krzyuj si na sylwetce Messerschmitta. Trafiony myliwiec chwieje si tu nad ziemi i natychmiast otacza go biay obok. W gbokim zakrcie obserwuj jego ostatnie chwile. Samolot odbija si od niewielkiego wzniesienia, znosi w rozpdzie kilka drzew i eksploduje niczym bomba. To wszystko trwa zaledwie par sekund. Dwa pozostae Messerschmitty w ogle nie zdyy wystartowa. Nasze Jaki rozoyy je na rodku lotniska, zamieniajc w szkielety dopalajce si w kauach benzyny. Tymczasem szturmowce wystrzelay amunicj i wyrzuciy wszystkie bomby. Kitajew wydaje rozkaz do zbirki nad pobliskim lasem. Wykorzystujemy ostatni okazj. Pwywrotem zjedamy z Kalinowskim w d i strzelamy kilka poegnalnych serii. Za nami sun pozostae Jaki. Zajmujemy pozycj za Iami i bierzemy kurs na Bydgoszcz. Oprcz naszej grupy, bombardujcej lotnisko w Mirosawcu, jednoczenie dziaao jeszcze osiem innych grup w rnym skadzie. Przedmiotem ich atakw byy przewanie cele lece na przedpolu armii. Dywizje piechoty pierwszego dnia natarcia przeamay na szerokim froncie niemieckim ugrupowania obronne i posuny si w gb. Niemaa bya w tym i nasza zasuga. Przestao rwnie dokucza niemieckie lotnictwo. Przez nastpne jednake dwa dni pogoda unieruchamia na lotnisku samoloty obu pukw dywizji. W tym czasie 1 armia WP i jej ssiedzi - 2 korpus kawalerii oraz 3 armia uderzeniowa - ami ostatecznie opr hitlerowcw i przechodz do pocigu za rozbitymi dywizjami nieprzyjaciela. Podobnie jak po operacji warszawskiej Niemcy usiuj dokona odskoku, zreorganizowa si i przyj now bitw. Do 3 marca front przesun si okoo 50 kilometrw na pnocny zachd i znajdowa si okoo 200 kilometrw za Bydgoszcz. Dowdca dywizji nakazuje wic przebazowanie pukw na znajdujce si w tym rejonie dobrze nam znane lotnisko koo Mirosawca. 4 marca do Mirosawca odjeda czowka techniczna, a poprzednio zosta tam skierowany baon obsugi lotnisk. Wielokrotnie ju przeklinana pomorska pogoda w dalszym cigu nie dopisuje. Wieczorem wpadam do Elbiety, by si z ni poegna. W cigu ostatnich dwch tygodni do czsto si z ni spotykaem. W mieszkaniu zastaj chorego, ma na sobie mundur. Na jego usilne proby powoano go wreszcie do wojska. Naturalnie, nie do linii. Zosta administratorem wojskowych budynkw. Niezbyt to bojowa funkcja, ale stary wojak jest zachwycony. Znw w mundurze i w

wojsku! Dziewczyna natomiast jest wyranie zmartwiona. Nie spodziewaa si, e tak szybko opuszcz Bydgoszcz. Tumacz jej, e tak to bywa na wojence. - Napiszesz do mnie? - pyta przy poegnaniu. - Napisz. - A skd? - Jak to skd? Z Berlina! Nazajutrz, 5 marca, dowdca dywizji postanawia wysa do Mirosawca tylko dwie eskadry, pierwsz myliwsk kapitana Lisieckiego i pierwsz szturmow kapitana Kitajewa. Wyznaczone eskadry szybuj si do przelotu, a my pakujemy od rana nasze graty. Nie mamy ich wiele. Nie zdylimy si tu zagospodarowa jak w Zadybiu o godzinie 10.00 wszystko jest przygotowane do przelotu. Z wyjtkiem pogody. Ale to ju od nas nie zaley. Wchodzimy na drog startow, dziesi Iw i dwanacie Jakw. Wzbija si w niebo zielona rakieta, i opuszczamy lotnisko...

W walce o Koobrzeg
Walki 1 armii WP o Koobrzeg, trwajce od 6 do 18 marca, stanowi specjaln kart historii Wojska Polskiego. Dlaczego hitlerowcy tak twardo i zajadle bronili tego portu? Niemcy, cofajc si na zachd, w wielu ufortyfikowanych miastach pozostawili bronice si garnizony. Podobnie byo z portami. W kilku francuskich portach Niemcy bronili si do maja 1945 roku. Nie zamierzali rwnie ustpowa z Krlewca, Gdaska i Koobrzegu. Obrona portw miaa na celu wizanie si przeciwnika, utrudnianie mu zaopatrzenia jego oddziaw oraz ewakuacj ludnoci cywilnej i wasnych wojsk drog morsk. Tu jednak, na froncie wschodnim, pokrzyowano plany hitlerowcom. Wszystkie porty zostay stosunkowo szybko zdobyte. W pierwszej fazie walki o Koobrzeg nasza piechota nacieraa na umocnienia cignce si wok miasta. W drugiej fazie byy to ju walki w granicach miasta, o kad ulic, o kady dom. Bronicych si Niemcw wspieray ogniem artyleryjskim stojce na redzie okrty wojenne. Nasze lotnictwo nie miao dotd dowiadcze w dziaaniach bojowych nad morzem. Mimo to walk naleao prowadza, gdy wsparcia domagaa si od nas piechota walczca niezomnie w ruinach Koobrzegu. Ju 6 marca eskadra nasza otrzymaa zadanie przeprowadzenia rozpoznania w rejonie: KoobrzegBiaogard-Trzebiatw. Niestety, zadania tego nie mona byo wykona ani w tym dniu, ani w nastpnym. Po silnych mrozach nadesza odwil. Ciepe masy powietrza cignce z zachodu przyniosy mgy i opady deszczu. Na dobitek okazao si, e lotnisko nasze ley na podmokych terenach - std te cige lokalne przyziemne zamglenia - a co gorsza, nawierzchnia lotniska potwornie rozmika. Nawet pniejsze ocieplenie i silne wiatry nie byy w stanie osuszy nawierzchni. Do koca naszego pobytu w Mirosawcu mielimy kopoty ze startami i ldowaniami. Startowa naleao z trzech punktw, ze cignitym na brzuch drkiem. Przy naszych lekkich stosunkowo Jakach, wyposaonych w silniki o duym nadmiarze mocy, rwnao si to ustawicznej walce pilota z silnikiem.

Silnik cign samolot do przodu, usiujc ustawi go w linii lotu, co grozio w tym wypadku niebezpiecznym przecieniem podwozia, moliwoci ugrznicia k i kapotaem. Pilot trzyma wic z caych si drek na brzuchu, byle tylko samolot nie znalaz si w linii lotu. Gdy Jak si rozpdzi, silnik z kolei usiowa przedwczenie oderwa samolot od ziemi. Zadaniem pilota byo wyczeka na odpowiedni moment, lekko zwolni drek i tak si oderwa od ziemi, aby powtrnie nie uderzy o ni koami. Tego rodzaju starty wymagay duego dowiadczenia i praktyki. Ldowa naleao dokadnie na trzy punkty. To ju byo znacznie prostsze. Jeszcze wiksze trudnoci ze startami mieli piloci cikich Iw. Na szczcie w cigu caego pobytu w Mirosawcu nie doszo do adnego wypadku, co wiadczyo o wysokiej klasie pilotw. Pierwszy nalot na Koobrzeg odby si 9 marca. Poleciay wwczas trzy grupy szturmowcw bez osony. Szturmowcy mogli sobie pozwoli na to ryzyko, gdy prawie wszystkie lotniska na Pomorzu zostay ju zajte przez wojska radzieckie i polskie. Wprawdzie w okronym Koobrzegu znajdowao si mae niemieckie lotnisko, ze wzgldu jednak na jego pooenie na linii frontu byo wtpliwe, aby mogy tam bazowa myliwce. Stwierdzono natomiast bardzo siln obron przeciwlotnicz oddziaw naziemnych i okrtw wojennych. Szturmowce zaatakoway bombami i broni pokadow rejon portu oraz okrty na morzu. Atakowanie stanowisk wojsk niemieckich okazao si prawie niemoliwe. Na niektrych bowiem ulicach po jednej stronie trzymali si Niemcy, a po drugiej znajdowaa si nasza piechota. Ustalenie przebiegu linii frontu te byo bardzo trudne, gdy przed rozpoczciem dziaa nie prowadzilimy akcji rozpoznawczej. Ponadto warunki atmosferyczne utrudniay loty, podstawa chmur bowiem wynosia miejscami zaledwie 100 metrw. Mimo to otrzymujemy rozkaz kontynuowania akcji w dniu 10 marca. Dowdca dywizji szczeglnie poleca naszej opiece stanowiska baterii oraz okrty i statki w rejonie portu. Niestety, wskutek cikich warunkw do Koobrzegu dociera tylko jedna para Jakw, ktra stwierdzia, e dziaanie wikszych zespow jest niemoliwe. Nazajutrz od rana w dywizji oglna rado. Podnosi si podstawa chmur, poprawia si widoczno. Ba! Nawet zza postrzpionych chmur ukazuje si dawno nie widziane soce. Na lotnisku zaczyna si gorczkowy ruch. Uwijaj si mechanicy, pracuj podgrzewane silniki, grupy pilotw cign na stanowisko dowodzenia. Obiecujemy odbi sobie zalegoci z poprzednich dni, pocieszajc si, e taka pogoda utrzyma si duszy czas. O godzinie 9.15 startuje pierwsza grupa Iw pod oson Jakw, po pgodzinie nastpna i tak przez cay dzie a do zmroku. Loty te przypominaj nieco wrzeniowe dziaania nad Warszaw, z tym e nasilenie obrony przeciwlotniczej jest tu znacznie wiksze. Jak mi opowiada ppor. azar, ktry z Bobrowskim osania klucz Iw, Niemcy bili dosownie ze wszystkich stron. Zgromadzili oni tam dziaa przeciwlotnicze kalibru od 20 do 88 milimetrw. Zagszczenie rodkw opl wynikao ze stoczenia oddziaw niemieckich na bardzo maym obszarze. Puki 3 DP walczyy ju w rdmieciu, w rejonie kocioa w. Jerzego, a puki 6 DP na terenie stacji kolejowej. Wedug oblicze sztabu armii hitlerowcy w rejonie portu dysponowali jedenastoma bateriami przeciwlotniczymi, prcz tego uzupeniay je dziaa przeciwlotnicze okrtw wojennych. Pomimo ulewy stali i ognia cztery szturmowce, osaniane przez Bobrowskiego i azara, dotary do

manewrujcych na redzie okrtw i statkw. Niemcy zaczynali wanie ewakuacj Koobrzegu, naleao im w tym przeszkodzi. Piloci Iw, mimo braku dowiadczenia i praktyki w tego rodzaju dziaaniach, zadanie wykonali bez zarzutu. Jeden transportowiec zatopiono, a okrt wojenny uszkodzono. Ogem tego dnia zniszczono wiele samochodw, obezwadniono liczne baterie artylerii i zadano hitlerowcom powane straty w ludziach. Wszystkie szturmowce biorce udzia w nalotach zostay silnie postrzelane, dwa wskutek tego rozbiy si przy ldowaniu, a dwa ldoway przymusowo na trasie. Kontynuacj dziaa dziennych byy nocne naloty prowadzone przez 2 puk Krakw. Do witu 12 marca zaogi tego puku wykonay 20 lotw bojowych. Ostatnie samoloty 2 puku wracay ju w bardzo cikich warunkach atmosferycznych, ktre w cigu nocy pogorszyy si, wskutek czego stoimy cay dzie bezczynnie na lotnisku. 13 marca nalotw dokonuj tylko dwie niedue grupy Iw pod oson dwch par myliwcw. Nastpnego dnia opady i mga uniemoliwiaj start samolotw. Tymczasem w Koobrzegu nasza piechota zdobywa stacj kolejow i koszary. Walki tocz si o centrum miasta i port. Niemcy w dalszym cigu przeprowadzaj ewakuacj. 15 marca o godzinie 11.00 mimo mgy startuje pod oson myliwcw pierwsza grupa szturmowcw, po niej pi nastpnych. Wcieky spaceruj wok stanowiska dowodzenia. Ile razy moje nazwisko pojawia si na tablicy wyznaczonych do akcji pilotw, tyle razy nastpuje pogorszenie pogody. Tak byo wczoraj. Dzi mnie nie ma na tablicy, przewidziany jestem na dzie 16 marca. Pewnie bdzie mga. Wkrtce znad Koobrzegu zaczynaj wraca samoloty. Przy ldowaniu spod k lec bryzgi wody i bota przemieszanego z resztkami niegu. Ciko i powoli maszyny kouj na stoiska. Piloci dziel si wraeniami. Pogoda nad Koobrzegiem podobnie jak i u nas paskudna. Wrd niskich nawisych chmur i silnego ognia przeciwlotniczego piloci musieli wykrywa liczne cele i bombardowa je bardzo precyzyjnie, by nie razi wasnej piechoty. Nalot na niektre cele szturmowcy powtarzali trzy i czterokrotnie, uwijajc si wrd ognia artylerii przeciwlotniczej nie aujcej amunicji. Atakowano rwnie okrty i statki na redzie. Miasto wyglda jak Warszawa, poary i dymy utrudniaj orientacj, zmniejszaj widzialno do minimum. W jednym z kluczy Jakw widz nieparzyst liczb samolotw. Co tu jest nie w porzdku. Czyby kto nie wrci? Niestety, tak. Nie wrci chory Aleksander Broch. Koledzy twierdz, e zawieruszy si w czasie ataku na okrty wojenne manewrujce na redzie koobrzeskiego portu. Nawoywania przez radio nie day rezultatu. udzilimy si jeszcze, e ldowa na trasie. Do wieczora jednak nie nadeszy o nim adne wiadomoci. Nigdy ju nie wrci i nikt nie zna szczegw jego lotniczej mierci. Przypuszczalnie zosta zestrzelony w czasie ataku na okrty i zgin wraz z samolotem w wodach Batyku. Nie bya to, niestety, jedyna strata, jak ponis nasz puk w walce o Koobrzeg. Na dzie 16 marca zostaem wyznaczony do klucza osaniajcego grup szturmowcw. Od rana na lotnisku ciele si mga, przed poudniem nieco ustpuje, nadal wisz jednak niskie chmury. Po poudniu podstawa chmur si podnosi, ale nad Koobrzegiem i na trasie podobno w dalszym cigu panuj cikie warunki.

Okoo godziny 14.00 na stanowisko dowodzenia naszego puku przyby dowdca 3 puku szturmowego podpukownik Mironow. Wraz z podpukownikiem Tadykinem jaki czas studiowali mtne komunikaty meteorologiczne, przygldajc si mapom z wyrysowan tras przelotu. - Lecie czy nie lecie? Byli zgodni, e naley zrobi wszystko, by dopomc dywizjom piechoty toczcym w Koobrzegu walk o ostatnie hitlerowskie pozycje. Po krtkiej naradzie postanowili wysa par Iw i par Jakw dla zapoznania si z warunkami pogody na trasie. Jeeli bd one za cikie, samoloty wrc do Mirosawca. Podpukownik Mironow wyznaczy na ten lot niezawodnego dowdc eskadry, porucznika Kitajewa, i chorego Pochodni. - Od nas polec - wzrok Tadykina przesun si po pilotach - kapitan Lisiecki i ja. Opuszczajc stanowisko dowodzenia, nie miaem adnych zych przeczu, nie przypuszczaem, e widz Tadykina po raz ostatni w yciu. Do dzi pamitam szczup sylwetk podpukownika zajmujcego miejsce w kabinie samolotu. Jak zawsze robi to energicznie. Usiad, zapi pasy, zasun oson. Po chwili silnik pracowa ju na maych obrotach. Energicznie ruszy z miejsca, koujc w stron startu. Po kilku minutach czwrka samolotw znalaza si w powietrzu, a my spokojnie czekalimy na lotnisku na ich powrt. Albo po nich polecimy na Koobrzeg, albo rozjedziemy si na kwatery, jeszcze raz przeklinajc pogod. Niespena w p godziny po starcie wrcia para Kitajewa. Jego zdaniem pogoda uniemoliwiaa dziaalno. Pod Poczynem podstawa chmur obniya si do 100 metrw. Kitajew wyda wtedy rozkaz do powrotu. A gdzie jest para Jakw? - spytaem. - Zaraz powinna ldowa. Zgubiem ich na trasie, ale byem z nimi w cznoci. Oni te zawrcili. Kilka minut pniej wyldowa Lisiecki. Ich te przydusio do samej ziemi. Lecieli lotem koszcym, a widoczno spada do zera. Tadykin kaza wej w chmury. Tam omal e nie doszo do zderzenia obu Jakw. - W pewnym momencie zobaczyem we mgle nadchodzcy na mnie niczym widmo samolot Tadykina - opowiada Lisiecki. - Zdawao mi si, e zderzenie jest nieuniknione. Tadykin by wyej ode mnie, nie mogem wic i ani w gr, ani w d. Gdy mnie zobaczy, gwatownie wyrwa w gr. Prawdopodobnie przecign. Mwi prawdopodobnie, gdy tego, co si dziao w chmurach, nie widziaem. W kilka sekund potem wyskoczyem z chmur. Leciaem nad dolink, po jej drugiej stronie bieg tor kolejowy na nasypie. Zobaczyem wychodzcy lizgiem samolot Tadykina. Mia ma prdko, nie zdy wycign i uderzy w nasyp. Tak zgin radziecki podpukownik, dowdca 1 Polskiego Puku Lotnictwa Myliwskiego Warszawa. Jego zwoki, wyrzucone z kabiny, znaleziono za torem. Pochowano go z honorami wojskowymi na cmentarzu w Bydgoszczy. By to ostatni lot na Koobrzeg, okupiony niepowetowan strat dla naszego puku i 4 mieszanej dywizji lotniczej.

Na stray Batyku i Pomorza


Koobrzeg zosta zdobyty 18 marca. Cae Pomorze Zachodnie znalazo si w polskich rkach. Po likwidacji ostatniego hitlerowskiego gniazda na Pomorzu 1 armia WP zaja pozycje obrony wzdu wybrzea Batyku. Kontakt z nieprzyjacielem nasze oddziay miay tylko na lewym skrzydle w rejonie wyspy Wolin. Na pozostaym odcinku wybrzea morskiego mona byo liczy si jedynie z mao prawdopodobn prb wysadzenia desantu przez Niemcw. Po morzu wzdu wybrzea przechodziy liczne konwoje z zaopatrzeniem dla resztek niemieckich wojsk odcitych w Kurlandii lub z oddziaami i ludnoci cywiln ewakuowan z otoczonego Gdaska. Po mierci podpukownika Tadykina dowdztwo naszego puku obj kapitan Gaszyn. Niewtpliwie to stanowisko naleao mu si. By on wietnym, bojowym pilotem myliwskim, uznajcym tylko jedn dewiz: atak. Mia moe mniejsze od Tadykina wyczucie sytuacji operacyjnej, ale dla dowdcy puku myliwskiego, dziaajcego w ramach dywizji lotniczej, nie byo to tak bardzo istotne. Wane natomiast byo to, e puk pod dowdztwem Gaszyna nic nie straci ze swojej bojowej wartoci i w nastpnej fazie walk o Berlin potrafi odnie wiele sukcesw. Puk mia ju za sob pikn kart historii bojowej, zapisan w wikszym lub mniejszym stopniu przez kadego z onierzy jednostki. Nie chcielimy, aby kto, kto przyszed z zewntrz, mia zapisywa ostatni rozdzia. Fakt wic nominacji na dowdc puku Gaszyna, bardzo popularnego i ubianego, przyjlimy z prawdziw radoci. Pierwszy bojowy lot po zajciu Koobrzegu wykonalimy dopiero 23 marca. Do tego czasu nawierzchnia lotniska bya tak rozmika, e uniemoliwiaa nie tylko starty, ale nawet koowanie samolotw. 23 marca startuj dwie pary Jakw: Gabis-Lazar, Bobrowski-Kozak, z zadaniem rozpoznania wybrzea od Koobrzegu do wyspy Wolin. 25 marca wykonujemy nastpne trzy loty. Miay one na celu dozorowanie wybrzea oraz rozpoznanie ruchu statkw na odlego do trzydziestu kilometrw w gb morza. Zadanie to nie sprawiao nam wikszych kopotw. Do nas naleao wykrycie i ustalenie pozycji okrtw na morzu, zwalczaniem za ich zajmowaa si radziecka marynarka wojenna i lotnictwo morskie. Znacznie trudniej przedstawiao si rozpoznanie wyspy Wolin. Wyspa ta jest pokryta wysokopiennym lasem utrudniajcym obserwacj. Ponadto znajdowaa si tam silna obrona przeciwlotnicza. Byo zrozumiae, e Niemcy nie chcieli traci wyspy, skoro siedzieli jeszcze w Szczecinie, umoliwiao im to bowiem eksploatacj portu. Niemniej silne natenie obrony stawao si podejrzane. Sprawa zostaa wyjaniona dopiero w sztabie armii. Ot nasz wywiad mia wiadomoci, e na Wolinie Niemcy zainstalowali wyrzutnie pociskw V-2 i V-1. Naleao je odszuka i ustali pooenie. Ju w dniach 23 i 25 marca nasze rozpoznanie wykryo tajemnicze budowle. Aby je dokadnie rozszyfrowa, postanowiono wykona zdjcia fotograficzne.

To interesujce zadania wzi na siebie Gaszyn, dobierajc do pary jednego z pilotw swojej byej eskadry. 27 marca wystartoway dwa samoloty z wmontowanymi aparatami fotograficznymi. Pogoda tego dnia dopisaa. Zachmurzenie wynosio okoo 5/10, a podstawa chmur - 1000 metrw. Zdjcia naleao wykona z wysokoci 800 metrw. Oba samoloty, wykorzystujc chmury, miay niepostrzeenie zbliy si do celu, wykona zdjcia i znikn. Po starcie w Mirosawcu para Gaszyna wzia kurs na pnocny zachd, cignc na wysokoci 2500 metrw. Na zachd od Koobrzegu piloci wyszli nad morze i lecieli wzdu brzegu w zasigu wzroku. Po kilku minutach lotu ukazay si zarysy wyspy Wolin. Gaszyn rozkaza przej na wznoszenie, by osign wysoko 3500 metrw, odchodzc jednoczenie nieco dalej w morze. Tam podstawa chmur wynosia 4000 metrw i obaj piloci wietnie widzieli wysp. Majc Wolin na trawersie skrcili w lewo o 90 stopni. - Podejd bliej! - rozkazuje Gaszyn. - Wchodzimy w chmury. Prowadzony samolot zblia si i obaj jaki czas lec na lepo. Gaszyn podaje komend do wyjcia z chmur. Dwa samoloty nurkujc wyskakuj z szarych oparw. Cel - pionowa betonowa ciana znajduje si przed nimi, nieco w prawo. Gaszyn nie przerywajc nurkowania skrca w prawo, za nim towarzyszcy mu pilot. Zaskoczenie udao si. Dopiero teraz Niemcy otwieraj ogie do nurkujcych Jakw. Przy tej prdkoci i tym pooeniu samolotw jest on mao skuteczny. Jaki gwatownie zbliaj si do ziemi. Cel staje si wyrany. Wreszcie pada komenda Gaszyna: - Uwaga! Wczy aparat! Obie maszyny przerywaj nurkowanie, przelatuj nad celem, wykonuj zdjcia. Goni ich ogie obrony przeciwlotniczej. Po godzinie cenne bony wdruj do sztabu armii. Jeli mi dobrze wiadomo, wyrzutnie rakiet zostay potem zbombardowane przez lotnictwo bombowe 16 armii lotniczej. Dozorowanie i rozpoznanie wybrzea puk nasz przeprowadza do 8 kwietnia. Latalimy przewanie co drugi dzie, wykonujc po kilka lotw. Dziaalno niemieckiego lotnictwa bya saba. Jedynie 8 kwietnia zjawi si w rejonie Mirosawca samotny samolot rozpoznawczy: Wystartowa klucz alarmowy, ale Niemiec zdoa uciec. Na pocztku kwietnia nasz dywizj inspekcjonowa dowdca 1 armii, genera Stanisaw Popawski. Inspekcja bya poczona z dekorowaniem odznaczonych onierzy. Wrd tych i ja si znalazem. Zostaem bowiem odznaczony Orderem Czerwonej Gwiazdy. Cay puk ustawi si w szeregu przed dugim rzdem samolotw. Na prawym skrzydle poczet z historycznym sztandarem. Dowdca armii odebra raport, przeszed przed frontem oddziaw, po czym pada komenda: - Odznaczeni, wystp! Niewielka grupa ustawia si przed frontem jednostki. Pukownik Romeyko kolejno odczytywa nazwiska odznaczonych, a genera dekorowa ich i skada gratulacje. Dowdca dywizji wywoa ju wszystkie nazwiska z wyjtkiem mego. Odznaczeni ju rozeszli si, a ja zostaem sam przed frontem puku. Genera popatrzy na mnie pytajcym wzrokiem, jak gdyby chcia powiedzie: A ty, czego chcesz?, po czym odwrci si i odszed wraz z pukownikiem Romeyk. Staem jaki czas, nie

wiedzc, czy to koledzy zrobili ze mnie tzw. balona, czy te zasza jaka pomyka. Po wyjedzie generaa wezwa mnie dowdca dywizji i wyjani, e istotnie zostaem odznaczony, ale ze sztabu armii nie nadesano orderu. Kilka dni pniej nadeszo obiecane odznaczenie. Walki o Koobrzeg, ujcie Wisy i wczesne Prusy Wschodnie byy ostatnimi dziaaniami bojowymi w wielkiej ofensywie zimowej wojsk radzieckich i polskich, rozpocztej 12 stycznia 1945 roku nad Wis. Zakoczya si ona olbrzymi klsk militarn i polityczn III Rzeszy i postawia j w obliczu cakowitej katastrofy.

Nad Odr
Przebazowanie na nowe lotnisko w Barnwku nastpio 14 kwietnia. Stao si to nagle. Rozkaz do przebazowania nadszed rano. Od kilku dni poza wystawianiem klucza alarmowego nie prowadzilimy adnej dziaalnoci bojowej. W kocu marca do puku przybyo z Gostomla kilku modych pilotw, prowadzono wic szkolenie. Na wiadomo o przelocie na nowe lotnisko przerwalimy wszystkie zajcia. Odszukalimy lotnisko na mapie, zapoznalimy si z terenem, ustalilimy tras przelotu. Barnwko ley 30 kilometrw na pnoc od Kostrzyna przy szosie i linii kolejowej do Pyrzyc. Dla zorganizowania wza lotnisk skierowano do Barnwka kilka baonw obsugi lotnisk i czowk techniczn. Jak si dowiedzielimy, 1 armia WP posuwaa si forsownymi marszami znad Batyku do nowego rejonu koncentracji nad Odr. Przygotowania do przelotu przebiegay sprawnie i szybko. Ju w poudnie tego dnia caa nasza dywizja znalaza si na nowym lotnisku. Nie wzbudzio ono w nas zachwytu. By to kawaek wyrwnanego grzskiego i wilgotnego pola. Z jednej strony znajdowa si spory las, a z drugiej stary cmentarz, peen kamiennych nagrobkw, wiekowych dbw i bukw, wiecznie oblepionych kraczcymi stadami wron. Widok cmentarza nie nastraja pogodnie, a niektrzy twierdzili, e to zy znak. Inni po prostu wzruszali ramionami. Prawd mwic, nie mielimy prawa grymasi. 16 armia lotnicza, wspierajca 1 Front Biaoruski, liczya ponad 3000 samolotw bojowych. T olbrzymi mas naleao rozmieci na rozlicznych lotniskach polowych, przewidzie lotniska zapasowe i lotniska dla lotnictwa pomocniczego, zorganizowa na tyach skady, warsztaty, bazy, przygotowa zaopatrzenie w paliwo, amunicj i ywno. Kade wic pole, na ktrym mona byo ldowa i startowa, zostao zajte na lotnisko. 15 kwietnia w godzinach przedpoudniowych na lotnisko przybywa samolotem pasaerskim Naczelny Dowdca Wojska Polskiego, genera broni Micha Rola-ymierski, w towarzystwie swego zastpcy, generaa brygady Mariana Spychalskiego. Nie bya to waciwie inspekcja, lecz odwiedziny puku na froncie. Nie odbya si wic defilada ani przegld jednostki. Obaj generaowie przeszli wzdu szeregu samolotw, a nastpnie duszy czas przebywali na stanowisku dowodzenia, interesujc si pracami przygotowawczymi. Genera Spychalski zwrci uwag na historyczne znaczenie momentu, ktry przeywamy, i da do zrozumienia, e rozpoczcie dziaa ofensywnych moe nastpi w cigu najbliszych kilkunastu godzin.

Sdz, e nasi gocie odnieli z wizyty korzystne wraenie. W puku panowa bowiem wspaniay, peen podniecenia nastrj, towarzyszcy przygotowaniom do czwartej z kolei operacji, w ktrej mamy wzi udzia. Jest ona inna od poprzednich. Nie tylko ze wzgldu na teren i por roku. Ju wtedy byo nam wiadomo, e Niemcy osabili front zachodni, przerzucajc prawie wszystkie siy na wschd, gwnie za na przedpole Berlina. Podczas gdy oddziay armii zachodnich sojusznikw triumfalnie maszeroway przez zachodnie i rodkowe Niemcy, onierz polski i radziecki w krwawych walkach nad Odr musia zdobywa kady metr terenu, zajadle broniony przez hitlerowcw. Podobna sytuacja bya i w powietrzu. Cae prawie niemieckie lotnictwo znalazo si pomidzy ab i Odr, gwnie za w rejonie Berlina. - Czeka nas w powietrzu cika i twarda rozprawa z hitlerowsk Luftwaffe - mwi nam na jednej z odpraw dowdca dywizji. Przewidywania pukownika okazay si suszne. Przewaga wasnego lotnictwa w pasie 1 Frontu Biaoruskiego bya dwukrotna, a wic bynajmniej nie miadca. W wielu jednake wypadkach Niemcom udawao si uzyskiwa lokaln przewag w powietrzu, w zwizku z czym musielimy niejednokrotnie walczy z przewaajcymi siami. W tej ostatniej operacji, decydujcej o kocu wojny, puk nasz wykona najwiksz liczb lotw, odnis najwicej sukcesw, a jednoczenie ponis najmniejsze straty. Dowodzio to, e dowiadczenie bojowe zdobyte nad Wis, Waem Pomorskim i Koobrzegiem nie poszo na marne. Potrafilimy je naleycie wykorzysta. I to bya prawda. Puk Warszawa, przystpujc do operacji berliskiej, stanowi zgran jednostk myliwsk, z zaog o duym dowiadczeniu frontowym, stojc na wysokim poziomie moralnym, umiejc walczy w kadych warunkach. Panuje jeszcze tu i wdzie pogld, e niemieckie lotnictwo w ostatniej fazie wojny byo tak sabe, e praktycznie nie istniao. Przecz temu jednake fakty. Naley stwierdzi obiektywnie, e niemieccy lotnicy, onierze najbardziej zhitleryzowanej czci niemieckich si zbrojnych, bili si do koca i bynajmniej nie rejterowali na widok pary Jakw. Bdny jest rwnie pogld, jakoby Niemcy w tej fazie wojny dysponowali mao sprawnym i przestarzaym sprztem lotniczym. Istotnie, intensywne bombardowania zachodnich Niemiec i znaczne skurczenie si obszarw III Rzeszy spowodowao braki materiaowe i w konsekwencji przyczynio si do zmniejszenia liczby samolotw bojowych, jednak to, co latao w powietrzu, przedstawiao pen warto i sprawno techniczn. Stawalimy wic do boju z przeciwnikiem wprawdzie liczebnie sabszym, ale o rwnorzdnej wartoci technicznej i jednakowym poziomie wyszkolenia. Operacja berliska trwaa od 16 kwietnia do 8 maja, a wic rwno dwadziecia dwa dni. W cigu tych dni codziennie, bez wzgldu na pogod, puk Warszawa wykonywa swoje zadania. Codziennie pary i klucze Jakw wyruszay w powietrze, osaniajc dziaania szturmowcw i oddziay 1 armii WP lub prowadzc rozpoznanie. Oto co mwi moje zapiski z tych dni: 16 kwietnia - w powietrzu dziaaj dwadziecia dwie grupy (pary lub klucze), pi walk powietrznych, wykonuj dwa loty. 17 kwietnia - dziaaj dwadziecia dwie grupy. 18 kwietnia i 19 kwietnia - kadego dnia w powietrzu dziaa dwadziecia sze grup. 20 kwietnia - dziaaj dwadziecia trzy grupy, dziesi walk powietrznych. 21 kwietnia - niepogoda,

wykonujemy tylko jeden pojedynczy lot. 22 kwietnia - dziaa dwanacie grup, czterokrotnie wyruszam w powietrze. 23 kwietnia - dziaaj dwadziecia dwie grupy. 24 kwietnia - dokonujemy oblotu frontu, a ponadto dziaa czternacie grup. 25 kwietnia - cay dzie leje. 26 kwietnia - w powietrzu dziaaj dwie grupy. 27 kwietnia - dziaa dwanacie grup. 28 kwietnia - dziaa dziesi grup. 29 kwietnia pitnacie grup. 30 kwietnia - dwadziecia grup, 1 maja - dwanacie, 2 maja - jedna, 3 - maja - osiem i 4 maja - dwie grupy. Na tym moje notatki si urywaj. Te suche zapiski nic nie mwi o ludziach, ich czynach, wysikach i przeyciach. A jak to wygldao w rzeczywistoci? Po odlocie generaa Roli-ymierskiego wieczorem dowiadujemy si, e od dawna przygotowywana ofensywa rusza nazajutrz, 16 kwietnia, rano. Lewoskrzydowe dywizje 1 armii WP s ju na zachodnim brzegu Odry, na przyczku pod Gozdowicami, natomiast 1 DP, 6 DP i brygada kawalerii maj forsowa Odr na pnoc od przyczka. Zadaniem dywizji lotniczej jest osona wojsk forsujcych rzek, zwalczanie niemieckiej artylerii zgrupowanej na lewym brzegu Odry oraz rozpoznanie na gboko 50-100 kilometrw. Dziaanie lotnicze ma rozpocz 2 pnb Krakw od zbombardowania celw w nocy z 15 na 16 kwietnia. Do pnych godzin analizujemy zadanie, po raz setny studiujemy na mapie teren. Jest on znw inny ni na Pomorzu. Paski, lesisty, miejscowoci tworz wyrane wzy drogowo-kolejowe, nie ma tu tak wielkiej liczby jezior, natomiast wietnym przedmiotem orientacyjnym jest Odra i Kana Hohenzollernw. Staramy si zapamita ukad drg i linii kolejowych. Mapa mao nam mwi o grupie osiedli, ale to sobie zapamitamy po pierwszym lub drugim locie. Gdy rozchodzimy si na kwatery, zaogi puku Krakw szykuj si do lotu. Niestety, znad bagnistej doliny Odry nadciga gsta, przyziemna mga uniemoliwiajca start o wicie 16 kwietnia budzi nas odgos ognia artyleryjskiego. Tysice dzia nad Odr oznajmiaj pocztek operacji berliskiej. Mga jednak nie ustpia, przeciwnie, zgstniaa. Cae lotnisko pokryte jest caunem pary. Jak zwykle w takich wypadkach na gowy zupenie niewinnych meteorologw spadaj nasze siarczyste przeklestwa. Niewiele to pomaga. Mga nie myli ustpi. A piechurzy forsuj Odr bez naszego wsparcia. Najbardziej wcieky jest Gaszyn. W tym bojowym pilocie wszystko a kipi. Jest to jego pierwszy wystp jako dowdcy puku w duej ofensywie. Sam chce lata i chce wysya w powietrze klucze i eskadry. A tu ta przeklta mga! Chodzi z zaoonymi w ty rkami, spoglda w niebo, klnie pod nosem. A od zachodu nieustannie dobiega odgos artyleryjskiej kanonady. Zoliwa mga zaczyna ustpowa dopiero w poudnie. Przewieca soce, poprawia si widoczno. Nareszcie mona zacz dziaania bojowe. Pierwszy ma startowa klucz Iw pod oson pary Gabis-Bobrowski. Dziesi minut po nim mam lecie z Kalinowskim na rozpoznanie. - Warunki s pod psem - stwierdza dowdca puku - ale trzeba rozpozna sytuacj nad Odr. Tylko niech mi si ktry zgubi... - i doda jeszcze co pod nosem, co znaczyo, e taki to by go popamita do koca ycia. Kalinowski trca mnie, znaczco umiechajc si. Odmeldowujemy si i idziemy do samolotw. Zapuszczamy silniki i koujemy na start. Iy ju startuj, po nich para Gabisa. Odczekujemy nakazane dziesi minut i ruszamy.

Natychmiast po oderwaniu si od ziemi Jak ginie w oparach mgy. W suchawce sysz gos Kalinowskiego: - Edek, podejd bliej, przechodzimy na wznoszenie. Podejd bliej - atwo to powiedzie. W mglistej otulinie jest tak ciemno, e nie widz nawet kocwki skrzyda. Zwikszam obroty, przechodz na wznoszenie i lekko naciskam lewy peda. Co si zaczyna zarysowywa z lewej strony. To samolot Wiktora. Cika warstwa mgy ginie, jak noem uci. Lecimy niczym nad bia, nien pustyni. W grze wieci rozpalona jak zoto tarcza soneczna. Widzialno wspaniaa. Czujemy si panami przestrzeni. W dalszym cigu pniemy si w gr. Naprzeciwko nas leci na wschd samolot na bardzo duej wysokoci. Wyglda jak byszczcy punkcik cigncy za sob smug skondensowanej pary. Nasz czy obcy? Nie wiadomo. Goni nie moemy. Naszym zadaniem jest rozpoznanie. Z pobienych oblicze wynika, e jestemy ju w poowie trasy do Odry. Tymczasem nie wida ani rzeki, ani ziemi. Nie jest to pocieszajce. Jak tak dalej pjdzie, to nic nie rozpoznamy. Przed nami znw si ukazuj samoloty. Tym razem bez trudu rozpoznajemy znane nam sylwetki radzieckich bombowcw Tu-2. Jest ich trzydzieci osiem. Lec kluczami po trzy maszyny. Jeden bombowiec widocznie oberwa, dymi bowiem i zostaje z tyu. Przelatujemy tu koo niego. Ma okaleczon gole podwozia i rozdart blach nie pracujcego silnika. Numer na kadubie jest pokryty czarn warstw sadzy. Zaoga jednak nie rezygnuje z dotarcia do bazy. Tymczasem mga zaczyna si spitrza, ukazuj si okienka i przez nie skrawki ziemi. Nadal trudno si nam zorientowa. W kadym razie nie lecimy ju po omacku. Okienek jest coraz wicej i to coraz wikszych. Widoczne ju s spore szmaty ziemi, a na nich byski, dymy i wybuchy, to samo wida na horyzoncie. A wic Odra jest tu, tu. Chc si zorientowa na mapie, ale okazuje si to zbyteczne. Przed samolotem w najbliszym okienku wida szerok tam Odry. Jeden rzut oka uwiadamia mi, e nasza odzyskana graniczna rzeka Odra zupenie nie przypomina Wisy. Tam nurt by upstrzony licznymi piaszczystymi achami i kpami poronitymi wiklin, a tu, gdzie spojrze, cignie si jednolita, szara tafla wody. Kalinowski lizgiem wchodzi pod niski puap chmur wiszcych nad rzek. Id w jego lady. Tu pod brzuchami samolotw kotuj si fale, kbi si strzpki mgy. Woda wiruje, wyglda jak gsta oliwa. Skrcamy w lewo, lecc jaki czas lotem koszcym tu nad wod. Trzeba uwaa. Chwil nieuwagi mona przypaci kpiel w zimnej wodzie. Wiktor leci tu przede mn. Chc go namwi, aby zwikszy wysoko. Ale oto ju wpadamy w chmur dymu. Tu si przeprawia nasza piechota. Przez Odr sun odzie, pontony, amfibie, wida liczne supy wody wznoszone przez padajce pociski. Na zachodnim brzegu ponie las. Wlatujemy nad przyczek. Musiay si tu toczy zacite walki. Ziemia jest zryta lejami, stamszona, spopielona. Pod skrzydami miga okop strzelecki. Za nim stoi kilka czogw. W pobliu potrzaskanego lasku koncentruje si jaki oddzia wojskowy. Teren przesuwa si tak prdko, e nie moemy si zorientowa, czy to Niemcy, czy nasi. Wlatujemy w gste chmury dymu. Strzela do nas artyleria. Jestemy wic nad obszarem nieprzyjacielskim. Mga ustpia, widoczno i podstawa chmur zupenie znona. cigani przez ogie obrony przeciwlotniczej, wyrywamy w gr. Jak gboko siga przyczek? Gdzie jest wasna piechota? Gdzie s Niemcy? Oto pytania, na ktre musimy da precyzyjne odpowiedzi.

Lecimy wzdu Odry, ustalajc lini frontu wedug wybuchw pociskw artyleryjskich i poarw przebiega ona mniej wicej przez miejscowoci Neulietzegricke, Ferdinandshof, Zckericker. Miejscowoci te pon i trudno si zorientowa, w czyich s rkach. Zakrcamy na pnoc. Widzimy cigle to samo: dymy, wybuchy, pomienie. Pod miejscowoci Neurdnitz dostajemy si w silny ogie obrony przeciwlotniczej. Wybuchy pociskw duego kalibru podrzucaj nasze samoloty, szare smugi nieomal ocieraj si o kaduby i skrzyda Jakw. Czego oni tak tu broni? - zastanawiam si. - A moe tu jest skoncentrowana artyleria ostrzeliwujca przepraw? - Dziel si tym spostrzeeniem z Wiktorem. - Moliwe - odpowiada Kalinowski. - Musimy dokadnie spenetrowa ten rejon. Zataczamy krgi nad lasami wrd nieustannego ognia artylerii. Przy drugim czy te trzecim krgu odkrywam stanowisko strzelajcej baterii. Zdradzaj j byski. - Wiktor! - woam. - Pod lasem, obok drogi, stoi bateria. Kalinowski pochyla samolot i szuka. - Jest! - sysz jego gos. - Jeszcze jedna! Jeszcze jedna! Razem trzy baterie - cay dywizjon. Nanosimy baterie dywizjonu na map i wycofujemy si z dokuczliwego ognia. Mao si on hitlerowcom przyda. Nam szkody nie zrobili, a stanowisk artylerii nie ustrzegli od wykrycia. Lecimy na poudnie, a po kilku minutach zawracamy na wschd. Nasza prastara graniczna Odra zostaje za nami, jestemy nad wasnym obszarem. Jasne wiosenne soce mamy teraz z boku, nieco ono nas olepia. A tu trzeba uwaa. Istnieje bowiem moliwo natknicia si na Niemcw. Widzialno pionowa dalej jest saba. Przez przyziemne mgieki widzimy teren niewyranie si rysujcy, niczym na zamazanym zdjciu. apiemy tor kolejowy. To nasz tor z Kostrzyna do Myliborza. Bierzemy go pod pach, i po piciu minutach lotu ukazuje si Barnwko. Wyniki rozpoznania zostaj przesane do dowdztwa armii. Reakcja jest natychmiastowa. Niemiecka artyleria jest zbyt uciliwa dla przeprawy na Odrze. - Obezwadni niemieckie baterie w rejonie Neurdnitz! - rozkazuje dowdca dywizji. Uderzenie maj kolejno przeprowadzi trzy grupy szturmowcw po osiem samolotw, kada osaniana przez sze Jakw. Stwierdzone przeze mnie i Kalinowskiego trzy baterie s tylko czci wielkiego zgrupowania artyleryjskiego, rozpoznanego przez inne samoloty i sub rozpoznawcz artylerii. Mam lecie w osonie trzeciej grupy w parze z Wadkiem Suszkiem. Za ten lot oberwaem od gwnego inyniera puku. Ale idmy po kolei. Zaczem od omawiania z Suszkiem zadania. Byo ono typowe i proste - osona szturmowcw. Suszek tego dnia jednak nie lata i nie zna terenu. Pokazaem mu wic na mapie moliwie dokadnie, gdzie si znajduje stanowisko wykrytych baterii, podyskutowalimy na temat przypuszczalnego kierunku ataku Iw, wypalilimy po papierosie i trzeba byo ju si zabiera do roboty.

Iy zaadoway bomby, zapuszczono silniki, szturmowce kooway po zieleniejcej trawie lotniska. Tworzylimy z Suszkiem grup uderzeniow, tote startowalimy na samym kocu, byo wic jeszcze nieco czasu. Ju posza w gr zielona rakieta. Pierwsza para szturmowcw na penym gazie mknie do przodu. Natychmiast po niej ruszaj nastpne. Cztery Jaki, tworzce grup bezporedniej osony, ju si ustawiaj na starcie. Wtedy nastpi wypadek, ktry mia miejsce tylko raz w cigu caej kampanii. Wysiad mi silnik! Wanie w takim momencie! Zrozpaczony mechanik, kapral Mandziuk, wskakuje na skrzydo, szukajc nerwowo przyczyn defektu. Moe to by jakie gupstwo. Co si mogo sta w instalacji elektrycznej lub w systemie zasilania w paliwo. Ale nie mam czasu na medytacje. Szturmowce s ju w krgu, tworzc szyk schody w lewo, za nimi ustawiy si cztery Jaki, a Suszek, nie czekajc na mnie, te jest w powietrzu, chowajc wanie podwozie. Rozejrzaem si bezradnie wok, szukajc jakiego wyjcia z sytuacji. I nagle je znalazem. Obok stay zamaskowane gaziami samoloty 3 eskadry. Wyskoczyem z kabiny mego Jaka i puciem si biegiem w stron stanowisk. Skoczyem na pierwszy z brzegu samolot. Kilkoma ruchami rk strciem gazie i odsunem oson kabiny. - Obywatelu poruczniku! - krzycza mechanik. - Co wy robicie? To mj samolot! Nie suchaem go. Wprawnymi, automatycznymi ruchami wczam gak iskrownika, przesuwam dwigni gazu, daj kilka zastrzykw benzyny na cylindry i... kontakt! Zaskoczy! Dopiero teraz zapiem pasy, zasunem oson. Na hamulcach przepaliem wiece i jazda na start przed nosem zdziwionego i oburzonego por. Szurki, inyniera 3 eskadry. Dokoowaem do pasa startowego, zawrciem w prawo, daem peny gaz i w nogi. Teraz ju nic mi nie zrobi! Po starcie wiec wyszedem w gr. Na horyzoncie wida punkciki naszych Iw i Jakw. Z dopdzeniem ich nie miaem trudnoci, lecieli oni przecie o okoo 150 km/godz. wolniej ode mnie. Punkciki staway si coraz wyraniejsze, a si zamieniy w sylwetki omiu Iw i piciu Jakw. Ten na kocu samotnie leccy to Wadek Suszek. Mgbym spokojnie doczy i zaj miejsce obok Wadka, gdyby nie szturmowcy. Zauwayli, e zblia si obcy myliwiec, i dawaj si dopytywa, kto zacz? Uspokoiem ich, e wszystko jest w porzdku, a wtedy wyrwa si Suszek: - Edek! Skd masz ten samolot? Podszedem do niego najbliej, jak mogem, i na migi pokazaem mu, by nic nie mwi. A on swoje. - Gdzie si podziaa twoja czwrka? Skd wzie ten samolot? - Ukradem - odpowiedziaem krtko. Prawdopodobnie dialog toczyby si dalej, gdyby nie wmiesza si azar. - Uwaga! Przed nami Focke-Wulfy! Zapomnielimy na moment o kradziey samolotu, a wszystkie gowy skieroway si na Niemcw. Na wysokoci okoo 2000 metrw dwie pary myliwcw wroga spokojnie zataczay szerokie krgi, poyskujc w promieniach soca. Wygld FW-190 zawsze si u mnie kojarzy z obrazem wstrtnych

gadw. Wywoywa to, by moe, sposb ich malowania w poczeniu z szerok mord gwiadzistych silnikw. Zastanawiamy si, co zrobi Niemcy. Zaatakuj nas czy nie? Na pewno nas widz i zdaj sobie spraw z naszej przewagi. W takim ukadzie si Niemcy nie lubi szuka zaczepki. Ale stosunek si ulega zmianie, ukazuje si bowiem nastpna para Focke-Wulfw. Niemcw jest wic szeciu przeciwko naszej szstce. - Foki schodz niej - melduje Wadek. Istotnie, jedna para nurkuje w d. Szturmowce na wszelki wypadek zacieniaj szyk. Lec skrzydo w skrzydo i w ten sposb tylni strzelcy tworz zapor ogniow zoon z omiu kaemw. Przy ataku pary Focke-Wulfw na kadego Niemca przypadnie po cztery kaemy, z przodu za na pewno nie zaatakuj, znajc bowiem Iy, wiedz, e dziaka i kaemy pilotw rozniosyby ich na strzpy. Pozostaj wic im do ataku boki i d Iw. Po bokach krymy my, obserwujc dziwnie zachowujcych si Niemcw. Majc wyran przewag wysokoci i dobr pozycj do ataku, na razie lec za nami trop w trop, jakby si zastanawiajc, co robi z tym fantem. Ta denerwujca impreza trwa ju ponad dwie minuty. Dowdca osony mgby ostatecznie zostawi Iy pod opiek dwch Jakw, a pozosta czwrk wysa na rozpraw z Niemcami. Nie robi tego, podejrzewajc ich o jaki podstp. Wpatrujemy si w sylwetki niemieckich myliwcw. Dalej kr nad nami. Raz s pionowo w grze, to znw z prawej, to z lewej strony. Nagle jak na rozkaz caa szstka odskakuje w prawo i przechodzi do lotu nurkowego. Co to znw znaczy? Zaskoczeni, prowadzimy ich wzrokiem. Sprawa si wyjania. Niemcy czekali tu na wracajcy zza Odry zesp radzieckich szturmowcw, ktry leci mniej wicej na tej samej wysokoci przeciwnym kursem, na wschd. W mgnieniu oka wywizuje si walka. Kilkaset metrw nad szturmowcami z czwrk Focke-Wulfw ciera si czwrka Jakw, a trzecia para Niemcw z boku usiuje si dobra do Iw. Wok wida byski, krzyuj si smugi pociskw. Widz, e jeden z samolotw otoczyy pomienie. Niestety, rozpoznaj, e to ktry z Iw. Obok ponie drugi samolot. Nie mog go jednak zidentyfikowa. Walka przenosi si na pnoc. - Odra! - kto robi genialne odkrycie. Rzek mamy ju pod skrzydami. Woda si kbi i kotuje, a nad ni unosi si mga. Nad zachodnim brzegiem Iy gwatownie skrcaj w lewo. Lecimy nad znanym mi obszarem porannych walk. Pal si jeszcze domy osiedla i lasy, na torze stoj resztki rozbitego pocigu, zepchnite z wysokiego nasypu. Ju wida Neurdnitz. Iy rozluniaj szyk, schodami szykuj si do ataku. Lecimy bardzo nisko, przedmioty terenowe z ogromn szybkoci uciekaj do tyu. Orientacja jest bardzo utrudniona. Ukazuj si byski i czarne kbki dymu. Tak witaj nas Niemcy. Jeden z Iw, zdaje si, oberwa. Kadzie si na skrzydo, na chwil wypada z szyku. Redukuj prdko i zostaj obok niego. To chyba nic powanego. Szturmowiec dogania zesp, zajmuje swoje poprzednie stanowisko. Mijamy ponce Neurdnitz i po chwili wlatujemy nad las, gdzie kilka godzin temu rozpoznalimy z Kalinowskim stanowiska baterii. Wszystko si zgadza, ten sam ksztat lenego masywu, ktry dobrze sobie zapamitaem, ale inaczej wyglda wskutek zmiany owietlenia, no

i wskutek pracy naszych poprzednikw. Dwie poprzednie grupy szturmowcw upstrzyy go licznymi lejami po wybuchach bomb, poprzewracay i poamay drzewa. - Gdzie, do cholery, s nasze baterie? Krymy nad lasem, szukajc celu. Nikt do nas nie strzela. To jest mocno zastanawiajce. Albo Niemcy zmienili stanowiska, albo licz, e odlecimy. Dowiadczeni piloci Iw nie dali si zwie. Ich niezawodne oczy odkrywaj baterie. Szturmowce zakrcaj i id do ataku. Ziemia si oywia. Pozornie milczcy i pusty las posya w nasz stron setki i tysice pociskw. Przypomina on w tej chwili barwn makatk, igliwie miesza si z szarymi plamami lejw, wszdzie byskaj rnokolorowe punkciki, znaczc stanowiska armat przeciwlotniczych. Usiujemy kry w ogniu, stosujc uniki, ale co maj robi szturmowce, okadajce bombami trzy baterie? Istotnie, niemiecki ogie musia im za bardzo da si we znaki, dowdca szturmowcw prosi bowiem o obezwadnienie przynajmniej jednej baterii przeciwlotniczej. Nasz dowdca z kolei wyznacza do wykonania tego zadania mnie i Suszka. Nie trzeba nam tego dwa razy powtarza. Wybieramy bateri stojc na skraju polany, kadziemy maszyny w gbokie skrty, oddajemy drki sterowe, przechodzimy do lotu nurkowego. Ju widz szkopw w zielonkawych mundurach; s nieco zdezorientowani, nie wiedz, do kogo strzela: do szturmowcw czy do nas. Wykorzystujemy ten moment. Bij w nich z dziaka dugimi seriami. Za mn pruje Suszek. Na ziemi kurz i byski. Niemcy uciekaj. Wyglda to nawet miesznie. Mae figurki poruszaj si jak w teatrze kukieek. Sadz duymi susami przez szkk len, szukajc schronienia. Zawracamy ciasnym skrtem i ponownie atakujemy stanowisko baterii. W tym momencie ca uwag mamy skupion na celu, nie rozgldamy si wok. To robi piloci czterech pozostaych Jakw. Trzeba si bowiem liczy, e niemieckie myliwce gdzie czatuj, aby niespodziewanie nas zaatakowa... Po czwartym ataku bateria przeciwlotnicza milknie. Dobieramy si wic do nastpnej. Tu obsuga jest bardziej twarda. Strzela do koca. Jeden pocisk trafia w skrzydo mego Jaka. Na szczcie nic gronego. Wreszcie udaje si nam zapali poszycie zagajnika i wykurzy hitlerowcw niczym szczury z nory. - Koniec! - sysz w suchawce. - Zbirka! Przerywamy akcj i odlatujemy znad Neurdnitz. Licz szturmowce. Jest ich osiem, s te wszystkie Jaki. Sze. Po raz czwarty tego dnia przelatuj Odr. Rozgldamy si uwanie w powietrzu, szukajc nieprzyjaciela, pamitamy bowiem, jak to p godziny temu Niemcy zaatakowali grup radzieckich Iw wracajcych z zadania. Na niebie jednak nie ma nikogo, ani swoich, ani wrogw. Dolatujemy do Barnwka, tworzymy krg i kolejno siadamy na lotnisku. Po wyldowaniu kouj, naturalnie, na stoisko 3 eskadry. Z daleka poznaj stojcego przed samolotami porucznika Szurk. Ustawiam samolot, wyczam silnik i melduj Szurce: - Obywatelu poruczniku, dzikuj za wypoyczony samolot. Musz stwierdzi, e stan samolotw w waszej eskadrze jest bez zarzutu. Szurka jest naburmuszony i udaje zagniewanego.

- Obywatelu poruczniku, takie postpowanie jest niedozwolone. Nie uszkodzilicie przypadkiem samolotu? Skde znowu - oburzam si ja z kolei. - A ta dziura w skrzydle? - To nie ja zrobiem. Sowo honoru. To Niemcy. - Na ten temat porozmawia z wami jeszcze dowdca puku - sysz na zakoczenie. Major Gaszyn o aferze zosta powiadomiony przez inyniera puku, kapitana Jadackiego. Gaszyn kaza mi, naturalnie, zoy w tej sprawie szczegowy meldunek. Wysucha cierpliwie, a w kocu powiedzia: - eby mi to byo ostatni raz, w przeciwnym wypadku ... - tu urwa w poowie zdania. Jestem przekonany, e na moim miejscu Gaszyn postpiby identycznie. Jak to, myliwiec ma nie polecie na bojowy lot dlatego, e w jego maszynie w ostatniej chwili nawali silnik, a obok stoi inny samolot? Nonsens! Wieczorem otrzymalimy wiadomo ze sztabu armii, e praca naszych szturmowcw bya dobra. Niemiecka artyleria w Neurdnitz umilka i ju nie dokuczaa piechocie przeprawiajcej si przez rzek. Dzie 18 kwietnia mg by ostatnim dniem w mojej karierze lotniczej lub te pierwszym dniem pobytu w niewoli. A zapowiada si zupenie dobrze. Otrzymujemy z Kalinowskim zadanie wykonania zdj fotograficznych niemieckich umocnie nad Hawel oraz rejonu Oranienburga na pnoc od Berlina. Walki toczyy si w rejonie Starej Odry, stanowicej przedpole bezporednich umocnie berliskiego obszaru. Zamontowanie na samolotach aparatw fotograficznych i zapoznanie si z terenem zajo nam okoo ptorej godziny. W tym czasie wystartowao ju kilka grup szturmowcw z zadaniem kruszenia niemieckiego oporu. Pogoda bya dobra, na duej wysokoci ptao si nieco cumulusw i wia lekki pnocny wiaterek. Z miejsca po starcie poszlimy na 1000 metrw. W powietrzu a si roio od samolotw. Wtedy wanie zrozumiaem, co to znaczy dyscyplina w powietrzu. Na wschd i zachd lec eskadry i puki na podanym z gry puapie i kursie. Pomimo i w powietrzu jest rojno, nikt nikomu nie przeszkodz i nikt si nie obawia zderzenia. Ruch lotniczy odbywa si jakby po niewidocznych jezdniach. Jedynymi, ktrzy zostali zwolnieni z przestrzegania tych zasad, s patrole myliwcw dziaajcych w ramach tzw. swobodnego polowania. Klucze i pary Jakw przemykaj pomidzy zespoami bombowcw i szturmowcw, poszukujc nieproszonych goci. Zdawa by si mogo, e jest niemoliwe, aby znalaz si tu jaki nieprzyjacielski samolot. A jednak nagle, zupenie niespodziewanie, w rojowisku samolotw z czerwonymi gwiazdami napotykamy samotnego Me-210. Niemiec leci mniej wicej na tej samej wysokoci, kursem prostopadym do naszego. Skd si tu wzi i dlaczego dawno nie zosta zestrzelony, stanowio zagadk. Co dziwniejsze, Niemiec nas nie widzia i najspokojniej w wiecie wazi pod lufy naszych Jakw. Messerschmitt podchodzi do nas z lewej strony.

- Wiktor! Posyamy szkopa na ziemi? - Chwileczk - odpowiedzia Kalinowski. Me-210 przemkn nam przed nosem i teraz mamy go z prawej strony. Na to czeka Kalinowski. Skrci gwatownie w prawo i doda gazu. Ja za nim. Nie mino pitnacie sekund, a siedzielimy meserowi na ogonie. Ogie otworzylimy jednoczenie, obramowujc go z obu stron. Drzemicy prawdopodobnie Niemiec dopiero teraz si obudzi. W okamgnieniu wykona przewrt przez skrzydo i w panicznej ucieczce jak kamie run pionowo w stron ziemi. Moglibymy go, naturalnie, goni a do skutku, ale mielimy co innego do roboty, rzuciem wic mu tylko na poegnanie: - Nie pij na drugi raz, dziadu, w powietrzu! Przelecielimy Odr i osignlimy rejon rozpoznania bez kontaktu z nieprzyjacielem. Wiktor wykona kilka nalotw fotografujc, a ja go osaniaem, po czym zamienilimy si rolami. Ku naszemu zdumieniu ani jeden samolot wroga nie ukaza si w powietrzu i nikt do nas nie strzela. Byo to tym dziwniejsze, e rozpoznawany obszar znajdowa si okoo 25 kilometrw od przedmie Berlina. Z wysokoci 1000 metrw przy przejrzystym powietrzu wietnie widzielimy ciemn plam miasta i unoszc si nad ni chmur dymu. Korcio nas niesychanie, by dokona wypadu i obejrze z gry stolic tzw. tysicletniej Rzeszy. Byoby to jednak naruszeniem dyscypliny, rozkaz bowiem brzmia wyranie: po wykonaniu zdj wraca do Barnwka. Tak te robimy. Pstrykamy ostatnie zdjcie i zwikszajc prdko schodzimy na 400 metrw. Na wikszych bowiem puapach kr nieustannie rne samoloty. Niej jest luniej. A my, majc na pokadzie filmy z wykonanymi zdjciami, musimy unika walki. Teren Brandenburgii jest silnie zalesiony. Pod samolotami nieprzerwanie przesuwaj si lene masywy, gdzieniegdzie poprzerywane wstgami drg i plamami miejscowoci. Po kilku minutach od opuszczenia rozpoznawanego terenu, gdy do Odry byo jeszcze daleko, odczuem silny wstrzs. Z lewej strony ukaza si bysk towarzyszcy gonemu trzaskowi. Sia uderzenia bya tak wielka, e podrzucio mnie w fotelu i omal nie wyrwao mi drka z doni. Oberwaem! - zorientowaem si natychmiast. Jedno spojrzenie w lewo uwiadomio mi, co si stao. Celny pocisk jak noem uci okoo jednej trzeciej kocwki lewego skrzyda. W powietrzu powieway postrzpione kawaki blachy z wyaman czci lotki. Jeszcze trzy centymetry bliej kaduba, a pocisk rbnby w zbiornik z paliwem. Zrobio mi si gorco, a wosy zjeyy si pod hemofonem. Poruszyem drkiem. Mj Jak reaguje na stery, a wic nie jest jeszcze wrakiem. Musz si ratowa. Maszyna, pochylajc eb, zaczyna wchodzi w lew spiral. Pcham z caej siy prawy orczyk nog, a drek po przektnej cigam na siebie. Wicej ju nic nie mog zrobi. Samolot przez jaki czas jakby si namyla, po czym powoli, diabelnie powoli, zajmuje poprzednie, normalne pooenie. Trac jednak w czasie tego manewru kilkadziesit metrw wysokoci. Jak chwieje si na wszystkie strony, drga, idzie trawersem, ale trzyma si w powietrzu wbrew wszystkim prawom aerodynamiki. Prbuj zmniejszy gaz. Moe to bdzie lepsze. Nic z tego. Maska silnika z miejsca ucieka pod horyzont.

Najbardziej jednake niepokoi mnie to, co zostao z lewego skrzyda. Mog by w nim uszkodzone dwigary i ebra. Lada moment reszta skrzyda moe si urwa i wtedy nieubaganie samolot runie na ziemi. Spogldam na wysokociomierz; wskazuje 300 metrw. Do Odry jeszcze daleko. Skaka czy nie skaka? Skok z tej wysokoci nie przedstawia adnego problemu. Wystarczy odpi pasy, odsun oson kabiny, podkurczy nogi, drek sterowy dynamicznym ruchem pchn od siebie... Kalinowski kry wok mnie, raz jest z prawej strony, to znw z lewej. Przechodzi zawsze jednak gr, nigdy doem. Pewnie si obawia, e resztki mojej maszyny mog mu si zwali na gow. Uwaa, e naley skaka, nieustannie bowiem woa przez radio: - Edek, skacz! Skacz natychmiast! Wanie! Natychmiast! Lecimy w dalszym cigu nad niemieckim obszarem. Zbawczej Odry jeszcze nie wida. Jeeli opuszcz samolot, to maszyna rozbije si na ziemi, a ja szczliwie wylduj ze spadochronem. Niewtpliwie dostan si w apy hitlerowcw. Chyba mnie nie zamorduj, ale wsadz do obozu. Perspektywa zakoczenia zwyciskiej wojny za drutami nie jest zachcajca. - Nie! - odpowiadam zdecydowanie. - Nie bd skaka! Osaniaj mnie! Jestem przecie pozbawiony moliwoci manewru, a tym samym bezbronny. Pierwszy lepszy Niemiec moe mnie spru niczym balonik. - Nie wygupiaj si - radzi Wiktor. - Ledwo si trzymasz w powietrzu. Ale si trzymam, a to najwaniejsze. Wprawdzie samolot usiuje wej w lizg, ale ustawicznie przeciwstawiam si temu sterami. Jednak pomimo kalectwa Jak sucha sterw. Resztka lewego skrzyda nie urywa si. Byle docign do Odry, a potem... jako to bdzie. Znw samolot zaczyna chodzi jak pijany. lizga si raz w prawo, raz w lewo. Kontruj sterami, na ile si da. Okaleczony Jak coraz oporniej poddaje si mej woli. To jego eb wali si pod horyzont, to skrca w lewo. Kiedy wreszcie skoczy si ten taniec? Odr przelatujemy na wysokoci zaledwie 200 metrw. A co dalej? Musz co postanowi: albo skaka, albo cign do Barnwka. Zdecydowaem si nie opuszcza samolotu. Walcz nie tylko z okaleczonym samolotem, lecz take z prawami aerodynamiki. Musz, musz zwyciy! Ukazuje si wreszcie Barnwko i nasze lotnisko. By moe Wiktor odsapn - ja nie. Czekao mnie bowiem ldowanie i to bynajmniej nieatwe. Zbliam si do lotniska. Tam wiedz, e lec z ustrzelonym skrzydem. Na polu stoi ju sanitarka i samochd przeciwpoarowy z ganicami. Wiem, co znacz te przygotowania. Musz tak wyldowa, aby ich interwencja nie bya potrzebna. Bdzie to jednak diabelnie trudne. Przed sob mam wprawdzie lotnisko, ale trzeba jeszcze wykona p krgu, aby wej na kierunek ldowania. Musz podej do ldowania pod waciwym ktem i z waciw prdkoci, potem na ostatnich metrach wytrzyma maszyn, cign drek i koami dotkn ziemi. Jak to bdzie wygldao, w praktyce? Mj Jak jest ju na prostej. Przymykam gaz i wypuszczam podwozie. Prdko gwatownie spada. Dodaj gazu i cign w stron lotniska. Sekunda, pi, dziesi - granica lotniska przesuwa si pod koami samolotu. Przymykam nieco gaz.

Czy okaleczony Jak usidzie normalnie, czy te w ostatniej chwili zwali si na skrzydo? Czuj, jak maszyn idzie lizgiem do ziemi. Naciskam prawy orczyk, a mi drtwieje noga, a cignity na brzuch drek przyciskam do prawej burty. Czy to pomoe? Mijaj sekundy. Pod samolotem mam ju lotnisko. Albo si uda, albo nie... Gwatownie cofam dwigni gazu do tyu. Samolot przepada i niemal jednoczenie dotyka koami zbawczej ziemi. Jestem ju panem sytuacji. Operujc hamulcami, kouj w stron stanowisk. Dopiero po opuszczeniu kabiny nastpuje nerwowe odprenie. Mam wilgotne donie, pot leje mi si po twarzy. Drcymi rkami zapalam papierosa. Sanitarka jest ju zbdna, znika wic z lotniska. Lduje Kalinowski. Wszyscy w milczeniu ogldaj Jaka. Wreszcie kto si odzywa: - Twarde sztuki te samoloty! Tak oberwa, a jednak docign do domu... Gdy dowdca dywizji, ktry by na lotnisku, podjecha do mego samolotu, zameldowaem mu o wykonaniu zadania i okolicznociach uszkodzenia skrzyda. Za dobre wykonanie zadania otrzymaem pochwa. Wracalimy z Wiktorem na kwatery. Jaki czas szlimy w milczeniu. - Wiedziaem, e nie wyskoczysz - powiedzia Kalinowski. - Ale szczcie mimo wszystko miae. By to dzie peen dziwnych i niesamowitych wypadkw. W godzinach porannych czwrka: Gabis - azar - Bobrowski - Kazio, rozpoznajc w obszarze na pnoc od Berlina, natkna si na klucz Focke-Wulfw. Widzialno bya dobra, a spotkanie nastpio na wysokoci 3000 metrw. Ze wzgldu na rwnowag si adna ze stron nie kwapia si pierwsza do ataku. Oba wic wrogie klucze kryy po duym krgu, czekajc na okazj, ktra by im daa przewag sytuacji nad przeciwnikiem. Nikt nie rezygnowa z walki i nie mia zamiaru wycofywa si. Trwao to kilka minut, a nagle ukaza si klucz Messerschmittw. Jeszcze Niemcy nie zdyli wej do akcji, kiedy zjawia si czwrka radzieckich Jakw. Wprawdzie znw nastpio wyrwnanie si, ale sytuacja bya tak napita, e z miejsca doszo do walki. Klucze si rozproszyy i zacza si karuzela. W tak wanie kotowanin wleciay ni mniej, ni wicej, tylko brytyjskie Spitfirey! Skd one si wziy i czego tu szukay, nie wiadomo. Nage pojawienie si samolotw o nie spotykanych dotychczas na naszym niebie sylwetkach wywoao oglne zamieszanie. Tak si zakotowao, e nikt nie wiedzia, do kogo strzela. Brytyjscy piloci te robili wraenie zaskoczonych, jak gdyby obecno radzieckich i niemieckich myliwcw bya czym nadzwyczajnym. Pierwsza zorientowaa si czwrka meserw. Widzc, e przeciwnicy ich maj znaczn przewag, zostawili Focke-Wulfy i zwiali. W pocig za nimi ruszy klucz radzieckich Jakw. Na polu walki pozosta wic klucz Focke-Wulfw, klucz Spitfirew i nasz klucz. Przy tej przewadze mona byo po kolei zestrzeli wszystkie foki. Niestety, midzy polskim i brytyjskim kluczem nie mogo by mowy o jakiejkolwiek wsppracy. Nie miay one ze sob cznoci, a taktyka ich te bya rna. Brytyjczycy, zamiast pomaga, utrudniali walk. Krcili si we wszystkich kierunkach, zjawiali si w zgoa nie przewidzianych miejscach, wazili pod lufy naszych Jakw lub spadali na nas niczym szalecy, cudem unikajc zderzenia. Niemcy szybko ocenili niekorzystn dla siebie sytuacj i wycofali si z walki, odlatujc na zachd. Spitfirey poszy za nimi.

Przy formowaniu szyku naszego klucza okazao si, e nie tylko nie ponis on adnych strat, lecz przeciwnie, przyby mu jeden samolot. Rzecz na wojnie raczej niecodzienna. Ot do naszej czwrki doczy radziecki Jak, trzyma si twardo samolotu Bobrowskiego i razem z nim ldowa w Barnwku. Jak si okazao, by to mody pilot, dopiero co przybyy na front. Zgubiwszy w oglnym zamieszaniu swojego prowadzcego, doczy do pierwszego z brzegu Jaka. Ugocilimy modzieca, jego samolot zaopatrzono w benzyn i chopak polecia na swoje lotnisko. Nie by to jeszcze koniec przygd Bobrowskiego tego dnia. Po poudniu polecia z Wadkiem na rozpoznanie obszaru na zachd od Eberswalde. Pod t do spor miejscowoci ju pierwszego dnia ofensywy wykrylimy niemieckie lotnisko. Hitlerowcy widocznie mieli trudnoci z lotniskami, pomimo bowiem kilkakrotnych atakw nie zmienili go a do zajcia Eberswalde przez nasze wojska. Weszo ju w zwyczaj, e kto rozpoznawa ten rejon, ten w drodze powrotnej skada Niemcom wizyt. Lotnisko byo do silnie bronione, wizyty wic ograniczay si do przelotu nad nim lotem koszcym i ostrzelania tego, co si nawino pod lufy. Gdy Bobrowski z Wadkiem zjawili si tam niespodziewanie, na start laz akurat samolot transportowy Ju-52. Wymarzony cel. Obaj skadnie si zoyli, plunli seriami z dziaek i kaemw. Obejrzawszy si, zobaczyli ponce resztki niemieckiego samolotu. Pogratulowali sobie nawzajem piknej roboty i mknli dalej na wschd. Po chwili okazao si, e Niemcy nie pozostali duni. Bobrowski mia przestrzelony przewd benzynowy, wic cinienie w instalacji paliwa gwatownie spadao. Szczliwie przelecia Odr, ale do Barnwka by jeszcze szmat drogi. Na trasie zauway spore lotnisko niezbyt starannie zamaskowane. Bobrowski postanowi na wszelki wypadek tam ldowa. Zawiadomi o tym Wadka i siad. Ldowa dosownie na ostatnich kroplach benzyny, i w czasie koowania stano migo. Ku zdumieniu pilota nikt nie podchodzi do stojcego Jaka. Zdenerwowao to wreszcie Bobrowskiego, wyskoczy z kabiny i poszed w stron grupy samolotw, pomidzy ktrymi krcili si onierze. W poowie drogi spotka mocno ju leciwego starszyn, ktry przepisowo zameldowa si jako komendant lotniska. Bobrowski nieco si zdziwi, e komendantem sporego lotniska jest zaledwie starszyna, a wic po naszemu starszy sierant. - Towarzyszu poruczniku - dopytywa si starszyna - czy z powietrza wida nasze samoloty? - Naturalnie, e wida. - Nie chcia robi staremu onierzowi przykroci i nie doda: Jak mona tak niedbale maskowa? - Towarzysze! - zawoa uradowany starszyna. - Syszycie, co mwi towarzysz porucznik? Nasze samoloty s dobrze widoczne z powietrza! Wariat - pomyla Bobrowski. - Dajcie mi benzyny i polec na swoje lotnisko - powiedzia nieco zniecierpliwiony. - Benzyny? - Starszyna ze zdziwienia zaniemwi. - A skd moe by u nas benzyna? - Starszyna! - powiedzia ju nieco zdenerwowany Bobrowski. - Nie rbcie ze mnie wariata. C to za lotnisko, eby nie byo na nim benzyny? - Towarzyszu poruczniku, przecie to jest lotnisko pozorowane. Prosz obejrze nasze urzdzenia.

Dopiero teraz Bobrowski stwierdzi, e stojce na skraju lasu le zamaskowane samoloty to makiety, a onierze pomidzy nimi, z wyjtkiem dwch, to manekiny. Komendant z dum pokazywa urzdzenia poruszajce makiety, chwalc si, e ju dwa razy Niemcy nabrali si, bombardujc je. - A teraz niech mi towarzysz porucznik wpisze do ksiki swoje uwagi. - Z jakiego tytuu? - To towarzysz porucznik przylecia na inspekcj. Z kolei Bobrowski wyprowadzi komendanta z bdu, ale do ksiki wpisa hymn pochwalny, radujc tym starego wojaka. - A telefony - te u was pozorowane? - zapyta na kocu. - A skde znowu! - To dobrze. Bd mg zatelefonowa do puku po pomoc. Wieczorem Bobrowski wrci do Barnwka i opowiedzia z humorem o swych przygodach na pozorowanym lotnisku.

Walki na froncie tocz si z coraz wiksz zaciekoci. Z dnia na dzie coraz bardziej zwiksza si aktywno niemieckiego lotnictwa. Dzie po dniu toczymy powietrzne walki, codziennie hitlerowcy wikszymi lub mniejszymi zespoami samolotw atakuj nasze oddziay naziemne. Jednoczenie niemieckie dowdztwo ciga na zagroone odcinki coraz liczniejsze odwody wojsk. Wiadomoci o ruchach odwodw dochodz do sztabu armii rnymi drogami. Nazajutrz po locie na uszkodzonym Jaku, po poudniu 19 kwietnia, mamy rozpozna z Kalinowskim rejon: Eberswalde-Biesenthal-Steinbeck, na pnocny wschd od Berlina. Tam to podobno Niemcy gromadz wiee odwody. Rejon ten, a szczeglnie duy kompleks lasw w pobliu Biesenthal by rozpoznawany rano. Stwierdzono tam czogi w marszu i dugie kolumny samochodw. W prawo i lewo od nas z takim samym zadaniem jak my lec dwie inne pary Jakw. Wyniki rozpoznania mamy natychmiast przekazywa otwartym tekstem na wysunite stanowisko dowodzenia. W nakazany rejon postanowilimy wej od pnocy, znad Kanau Hohenzollernw. czno wzrokowa pomidzy nasz par i ssiedni zostaa szybko utracona, lecimy bowiem kursami rozbienymi. Nad Odr spotykamy kilka patroli radzieckich awoczkinw8, leccych wyej od nas, a potem pozostajemy w powietrzu sami. Wci jeszcze znajdujemy si nad obszarami zajtymi przez wasne wojska. Po kilku minutach lotu Kalinowski rozpoznaje na szosie, biegncej wzdu skraju lasu, dug zmotoryzowan kolumn. Upewniwszy si na mapie, i szosa prowadzi do miejscowoci Falkenberg, bdcej w naszych rkach, nie mam wtpliwoci, e to kolumna wasnych wojsk.
8

Myliwce radzieckie a-7 konstrukcji in. S. awoczkina.

Podzieliwszy si tym spostrzeeniem z Kalinowskim, odruchowo rozgldam si w powietrzu, poszukujc nieprzyjaciela. Dziwne s prawa rzdzce przypadkami na wojnie. Tego rodzaju obserwacje przeprowadzaem ju setki razy, przywoujc na spotkanie niemieckich myliwcw. Nigdy si nie zjawili. Spotykaem ich zawsze w innych okolicznociach. A oto teraz, gdy o nich waciwie nie mylaem, przybyli jak na zawoanie. Najpierw ukazao si na tle ziemi sze punkcikw. Wystarczyo kilka sekund, aby zamieniy si one w sylwetki Focke-Wulfw. Niemcy lecieli niej od nas i w lewo, na kursie spotkaniowym. Powsta problem, czy ich atakowa. Lecimy z zadaniem wykonania wanego rozpoznania, dlatego te powinnimy unika walki. Przewaga Niemcw jest trzykrotna. Moe si to skoczy tym, e ani im strat nie zadamy, ani nie dostarczymy wiadomoci dowdcy armii. W obecnej sytuacji moemy ich wymin bokiem. Kalinowski nawet nie zdy zameldowa Prospektowi o spotkanych Niemcach, a ju usyszelimy w suchawkach dobrze nam znany gos majora Basowa: - Para Kalinowskiego! Atakowa wykryte samoloty. Lec na bombardowanie naszych oddziaw! Nie mamy si wic nad czym zastanawia. Wszystko to trwao bardzo krtko, nie wicej ni kilka sekund. Prdko zbliania obu zespow jest olbrzymia. Obaj z Wiktorem jak na komend wykonujemy skrt bojowy przez plecy, suniemy w d, by przeci drog Niemcom leccym kursem okoo 120 stopni. Mamy nad nimi przewag wysokoci. Jeeli Focke-Wulfy lec na bombardowanie, musz by obadowane bombami i mao zwrotne; to s jedyne nasze atuty. Niemcy jakby nas ignorowali, lec dalej tym samym kursem. Zbliamy si do nich i robi mi si zimno. Gdybym mia czas, to bym przetar oczy. Niemcw jest nie szeciu, lecz osiemnastu. Lec trzema grupami po sze samolotw. - Przed nami osiemnacie fok - woa nieco niepewnie Kalinowski. - Atakowa! - powtarza Basw. Nie ma ju czasu na rozwaania. Pierwsz szstk mamy ju przed sob. apiemy w celowniki dwch prawoskrzydowych Niemcw i walimy w nich dugimi seriami. Po chwili przenosimy ogie na pozostae samoloty. Musimy rozbi przynajmniej t pierwsz szstk. Nie dopuci ich do celu. A co potem bdzie, strach pomyle. Nasz szaleczy atak zaskakuje Niemcw. Popiesznie wyrzucaj bomby. Rozumiemy, o co im chodzi. Chc jak najszybciej pozby si balastu i nawiza z nami walk. - Dosta! - wrzeszczy Kalinowski. Tak, to prawda. Jeden z Focke-Wulfw wyamuje si z szyku i lizgiem idzie do ziemi, cignc za sob dugi ogon czarnego dymu. Nie mamy czasu na obserwacj. Przed nami nastpna szstka Niemcw. Na penej prdkoci skrcamy w prawo, cignc w gr. Sia odrodkowa wgniata mnie w fotel, rka na drku staje si cika jak ow, w skroniach mi upie, przed oczyma robi si ciemno. Niemcy s ju przed nami. Nie celujc, walimy seriami w rodek zespou. Idziemy wprost na nich, eb w eb. Przeciwnicy nie wytrzymuj nerwowo. Szyk pka, Focke-Wulfy pryskaj na wszystkie strony. Kilka gwatownie nurkuje w stron ziemi, dwa wyrywaj w gr, a jeden wali wprost na mnie. Mijamy si tak blisko, e omal anten nie zawadzam o jego bkitny brzuch. Cudem unikam zderzenia. Wariat! - myl o Niemcu, nie zastanawiajc si, e taki sam sd moe on mie o mnie. Wiry powietrzne, powstae za Focke-Wulfem, wstrzsaj moim Jakiem. Ledwo si z nich wydostaem,

znalazem si w rojowisku niemieckich myliwcw. Widocznie wszystkie poluj na nasze dwa samotne Jaki. Usiuj zapa ktrego Niemca w celownik, uwaajc jednoczenie, aby drugi nie wlaz mi na ogon. Gdzie jest Kalinowski? Nie widz go. Czyby go zestrzelili? Czybym zosta w powietrzu sam przeciwko chmarze Niemcw? Tej krtkiej chwili nieuwagi omal nie przypaciem yciem. Obok samolotu ukazuj si szare smugi, a jednoczenie sysz gos Wiktora: - Edek, uwaaj! Masz fok na ogonie! Odruchowo wykonuj unik. Drek do przodu i na burt, orczyk w lewo. Samolot wykonuje pwywrt na skrzydo. W sam por. Nade mn przemyka Focke-Wulf, a tu za nim sylwetka Jaka z biao-czerwonymi szachownicami. To Wiktor! Cign w gr i napataczam si na fok. Niemiec mnie nie widzi. Mam go ju w celowniku. Czarny krzy idealnie siedzi na jego kadubie. Naciskam spust. Niemiec obrywa, lec kawaki blachy. Ucieka jednak z celownika. Skrcam gwatownie w lewo, by wej mu na ogon. Niestety, wielka prdko wyrzuca mj samolot na duy uk. Szkop wykorzystuje ten moment i pionowo idzie do ziemi. Rozgldam si wokoo, by zorientowa si, jaka jest sytuacja. Dbiej ze zdziwienia. W powietrzu nikogo nie ma. Ani Wiktora, ani Niemcw. Zataczam krg i woam przez radio: - Wiktor, gdzie jeste! Jest! Samolot Kalinowskiego wyskakuje zza spitrzonej gry cumulusa, jedynego wiadka naszej batalii. Doczam do Wiktora. Krymy nad resztkami dopalajcego si Focke-Wulfa. A gdzie pozostae siedemnacie? - Ucieky na pnocny zachd - objania Wiktor. Zwycistwo nasze jest podwjne: zestrzelony samolot i zrzucone przez Niemcw bomby na ich wasne wojska. Przy niemieckiej przewadze dziewi do jednego nie chce si nam po prostu w to wierzy. Nasz jednake sukces zdecydowanie potwierdza rwnie Prospekt. - Dzikujemy! - mwi major Basw. - Dobra robota! Lecie wykonywa poprzednie zadanie. Ogldam uwanie skrzyda i kadub mego samolotu, sprawdzam wskazania przyrzdw pokadowych. Wszystko w porzdku - szafa gra. To samo jest z samolotem Wiktora. To trzeci sukces tego spotkania. Zastanawiamy si, czy hitlerowcy nie zastosowali jakiego podstpu. Ta ich naga ucieczka nie daje nam spokoju. Sprawa si szybko wyjania. Gdy opuszczamy rejon Altranft, biorc kurs na Eberswalde, zjawia si w powietrzu caa eskadra radzieckich Jakw. Prawdopodobnie Basw wezwa je na pomoc. Przybyy nieco za pno, ale nie rezygnuj z pogoni za uciekajc siedemnastk Focke-Wulfw. Zakrcaj na pnocny zachd, a my lecimy na wykonanie naszego zadania. W rejonie Eberswalde wpadamy w silny ogie niemieckiej opl, udaje si nam jednak sfotografowa nakazany obszar i rozpozna midzy innymi zgrupowanie wojsk zmotoryzowanych oraz kolumn cystern na jednej z drg. Ten dzie 19 kwietnia by nader bogaty w powietrzne spotkania z Niemcami i w sukcesy. Przed poudniem para Bojewa, osaniajc grup szturmowcw, stoczya walk z czterema myliwcami niemieckimi, zestrzeliwujc jednego z nich. Po poudniu po jednym Focke-Wulfie na swoje konta wpisali: podporucznik Kozak i porucznik Szyrokun. Pierwszy zestrzeli Niemca w rejonie Heckelbergu,

a drugi w pobliu Finowfurt. Strat wasnych nie ponielimy; tylko kilka samolotw byo postrzelanych. Mniej pomylny dla naszej dywizji by dzie 20 kwietnia. Rano zabi si chory Roman Wierzchnicki. Mia lecie w osonie szturmowcw. Samolot ju przy starcie jako si dziwnie zachowywa, niepewnie oderwa si od ziemi, po czym natychmiast poszed w trawers i uderzy w okoliczne drzewa. Zanim dobieglimy na miejsce katastrofy, maszyna stana w pomieniach, Wierzchnicki zgin. Tego dnia zosta zestrzelony podporucznik Stakhaus, leccy w parze z porucznikiem Szyrokunem. W czasie powrotu z rozpoznania zostali oni zaatakowani przez dwie pary Me-109. Dwa mesery wlazy na ogon. Stakhausowi i tak go skutecznie pomimo unikw postrzelay, e musia si wycofa z walki. Cay ciar walki przyj na siebie Szyrokun. Skoczyoby si to niewtpliwie tragicznie, gdyby dosownie w ostatniej chwili nie zjawi si klucz radzieckich Jakw. Rosjanie zajli si Niemcami, a Szyrokun osania Stakhausa. Mimo e samolot Stakhausa by postrzelany jak sito, jednak jako tako trzyma si w powietrzu. Tylko silnik przerywa, strzela, kopci, nie dawa penych obrotw. Tracc gwatownie wysoko, Stakhaus docign do Odry, na resztkach mocy przelecia rzek i siad na brzuchu ju po naszej stronie. Na ziemi doliczy si czterdziestu dziur w samolocie i kilku ladw pociskw w pancernej pycie chronicej plecy i ty gowy pilota. Wiksze straty ponis tego dnia 3 puk lotnictwa szturmowego. Ogniem artylerii przeciwlotniczej zostay zestrzelone dwa samoloty. Zgino dwch strzelcw i jeden pilot.

Na lewym brzegu Odry


W cigu czterech dni ofensywy wojska 1 armii WP posuny si kilkadziesit kilometrw na zachd od Odry, zajmujc midzy innymi wany wze drogowy - miasto Heckelberg wraz z lotniskiem. Ze wzgldu na znaczn odlego naszego wza lotnisk od frontu w nocy z 20 na 21 kwietnia wysano do Heckelbergu czowk techniczn celem rozpoznania moliwoci przebazowania dywizji na zachd od Odry. Puk Krakw na nowe lotnisko przenis si 21 kwietnia, natomiast nasz puk i puk szturmowy ze wzgldu na pogorszenie warunkw atmosferycznych zostay w Barnwku. Pomimo braku silnego wsparcia lotnictwa dywizje 1 armii WP pary nieustannie na zachd. 23 kwietnia rozpoczy forsowanie Kanau Hohenzollernw. Pogoda si poprawia. Niemieckie lotnictwo zaczo dziaa coraz aktywniej. Dzie by peen zdarze. Tego dnia mielimy si kolejno eskadrami przebazowa na nowe lotnisko Steinbeck koo Heckelbergu. By to wic ostatni dzie naszego pobytu na polskiej ziemi. DyssZadybie-Sanniki-Bydgoszcz-Mirosawiec-Barnwko - oto szlak bojowy naszego puku od Bugu do Odry. Nareszcie polskie samoloty wylduj na niemieckiej ziemi, a my do ksigi chway polskiego lotnictwa wpiszemy jeszcze jeden rozdzia.

Od rana toczyy si oywione dziaania na ziemi i w powietrzu. Doszo do licznych powietrznych star. Dwukrotnie tego dnia startowaem z Kalinowskim na rozpoznanie - przed poudniem i po poudniu. Konajcy hitleryzm broni si do ostatka. W czasie jednej z powietrznych walk zosta uszkodzony samolot porucznika Szyrokuna, jednego z pogromcw Focke-Wulfw sprzed dwch dni. Pilot docign niemal do samego lotniska, jednak tu przed jego granic zwali si na ziemi. Szyrokun zgin. Pochowalimy go na cmentarzu w Baranwku obok grobu chorego Wierzchnickiego, z ktrym duszy czas lata w jednej parze. Cz puku ju si przebazowaa na nowe lotnisko w Steinbeck. Mamy z Kalinowskim wykona jeszcze jeden lot na rozpoznanie, a ldowa bdziemy ju w Steinbecku. Szef sztabu okrela nam zadanie: rozpozna pas dziaania 1 armii WP a do aby. Po raz pierwszy wic mamy wykonywa zadanie w obszarze na zachd od Berlina, dotychczas bowiem nasz puk dziaa na terenach pooonych na wschd od tego miasta. Stwierdzenie tego pozornie oczywistego faktu wie si z sytuacj na ziemi. Od 19 kwietnia dwa fronty, 1 Front Biaoruski i 1 Front Ukraiski, otaczaj Berlin od pnocy i poudnia. Czoowe oddziay tych frontw s oddalone od siebie zaledwie o jeden dzie marszu. Spodziewamy si, e lada moment stalowy piercie otoczy stolic hitlerowskiej Rzeszy. W miecie tocz si walki. Broni si jeszcze centrum, przedmiecia s ju w rkach wojsk radzieckich. Wiemy o tym co nieco z komunikatw, dokadnie za objania nas szef sztabu. Koczc, dodaje jeszcze: - Do aby dochodz ju wojska zachodnich sojusznikw. W rejonie aby moecie si wic spotka z amerykaskimi lub brytyjskimi samolotami. Uwaajcie, aby nie doszo do jakiej gupiej bijatyki. Gdy jedenacie miesicy temu opuszczalimy Grigoriewskoje, alianci ldowali wanie w Normandii. Dzielia nas odlego okoo 5000 kilometrw, a dzi 20 minut lotu. Trudno obecnie analizowa, kto szybciej dotar nad ab, pewne jest jedno, e III Rzesza diabelnie si skurczya. Omwiwszy zadanie, pomaszerowalimy z Wiktorem do maszyn. Wydawao si nam, e zadanie jest proste. Zwyky powietrzny spacer na wysokoci 1500 metrw do aby i z powrotem. Okazao si jednak, e takie proste zadania mog si te skomplikowa. Minwszy Odr i zostawiwszy z lewej strony poncy Berlin, wypatrywalimy niecierpliwie aby. Wreszcie ju j widzimy - rzek szerok, uregulowan, podobn do Odry. Jednoczenie w powietrzu ukazuje si sze leccych z zachodu samolotw. Natychmiast rozpoznajemy charakterystyczne sylwetki Mustangw. Kiwamy do nich przyjanie skrzydami, bo przez radio nie moemy si przecie z nimi porozumie. Tymczasem Amerykanie ignoruj nasze przyjazne gesty i atakuj nas z gry. Do diaba, nie bdziemy si przecie z nimi bi! S oni ju bardzo blisko, lada moment mog kropn do nas z dziaek i kaemw. W ostatniej chwili gwatownymi skrtami wycigamy w gr, w bok. Cikie i mniej zwrotne amerykaskie pocigowce z biaymi gwiazdami nie mog powtrzy naszego manewru. Rozsypuj si po niebie. Jaki czas krymy obok siebie. Wreszcie Amerykanie odlatuj za ab. Zastanawiamy si z Wiktorem, co to znaczyo. Nieporozumienie? Zaczepka? Czy te towarzyska zabawa? Dolatujemy do aby i zawracamy na wschd. Spotkanie z Mustangami zaostrzyo nasz czujno. Okazao si to potrzebne. Na wysokoci Berlina, nad lukiem Haweli, natknlimy si na szstk

Messerschmittw. Pocztkowo nie bylimy pewni, czy to nasi, czy Niemcy. Po kilku sekundach sytuacja si wyjania. Mao tego, za pierwsz szstk Me-109 leciaa nastpna. Niemcy obeszli nas ukiem i przeciwszy kurs, grozili najciem na ogony. - Pryskamy w chmury - zadecydowa Kalinowski, leccy okoo 150 metrw wyej ode mnie. Jednoczenie daem peny gaz i cignem drek do siebie. Jak zadar gwatownie eb, kierujc si w stron chmur, znajdujcych si niespena 500 metrw nad nami. Tymczasem Niemcy podeszli do nas i ju macali biaymi smugami. Samolot Kalinowskiego znikn w zbawczych chmurach - ja, niestety, nie mogem pj za nim, bo para meserw siedziaa mi na ogonie i lada sekunda moga mnie wykoczy. Byskawicznie zwaliem maszyn w lewy przewrt, nurkujc pod duym ktem, po czym wyrwaem mocno w gr ciasnym zakrtem bojowym przez plecy po to, aby zgubi ich z ogona. mign na moment horyzont i ukazaa si taczca ziemia. Na jej tle widz krc szstk Me-109. W czasie tej karuzeli nawija mi si przed celownik samotny Niemiec. Naciskam spusty broni pokadowej. Seria mija Niemca z boku, co mona byo przewidzie. Mj samolot przechodzi powtrnie w nurkowanie, panuj nad nim i myl, e w kadej chwili mog wyj bezpiecznie z lotu nurkowego -- tymczasem ogldam si i widz, e za ogonem mam nastpn szstk Messerschmittw. Jeden z nich znajduje si w odlegoci niespena 200 metrw. Ziemia zblia si coraz bardziej - 400-300-200 metrw. Nie mog ju duej ryzykowa. Gwatownie cigam drek sterowy. Mam uczucie, jakby mi kto na barki woy kilkudziesiciokilogramowy worek z piaskiem. W oczach robi mi si ciemno. Zdaj sobie spraw, e w tej sytuacji jestem cakowicie bezbronny jedyne pocieszenie to wiadomo, e Niemcy te przeywaj podobne perturbacje i nie s w stanie mnie zaatakowa. Trwa to na szczcie bardzo krtko. Odzyskuj pen wiadomo. Samolot z olbrzymi prdkoci na penym gazie mknie w stron chmur. Czy mi si uda do nich docign? Brakuje jeszcze kilkuset metrw. Nie udaje si. Para Messerschmittw odcina mi drog. Cign pen moc silnika, ale wiem, e nic z tego nie bdzie. Samolot traci prdko. Zawisa na moment bezwadnie w powietrzu. Na to tylko Niemcy czekali, Jeden z meserw ju mnie atakuje z boku, a drugi czai si w grze. Pozostae pary atakuj z boku i z dou. Jestem osaczony. - Wiktor! Pom! - woam rozpaczliwie. - Jestem sam! Chwila milczenia i sysz zmieniony gos Kalinowskiego. - Nie mog. Jestem nad chmurami. Mam na karku szeciu Niemcw. Sytuacja wyglda tragicznie - we dwjk walczymy przeciwko osiemnastu Niemcom. Nie mam jednake zamiaru gin lub da si zestrzeli. Spokojnie! Spokojnie! - powtarzam w myli. - Edek, opanuj nerwy! Wprost na mnie idzie trjka Niemcw. Wyrywam si udanym nurkiem temu, co wazi mi na ogon, i grzej seri w zbliajc si trjk. Desperacki odruch odnosi niespodziewany efekt. Jeden z Messerschmittw przewraca si na plecy i idzie do ziemi. Nie mam czasu przyglda si, czy istotnie go zestrzeliem, bo na kark wazi mi znw para Messerschmittw. Grzej do mnie serie z obu stron. Na szczcie dla mnie ponosz ich nerwy. Smugi

ukadaj si przed moim samolotem. Wywijam si im. Przelatuj tu nade mn. Posyam za nimi kilka krtkich serii, oddajc natychmiast drek sterowy. Omal e pionowo id do ziemi na czciowo tylko zredukowanym gazie. Albo samolot si rozleci, albo umkn szkopom. Innego wyjcia nie mam! Niestety, zdaje si, e raczej maszyna nie wytrzyma. Czuj olbrzymi przyrost prdkoci. Boj si patrzy na prdkociomierz. Drgaj skrzyda, niebezpiecznie wibruje cay samolot. Co gorsza, nie udao mi si Niemcw strzsn z ogona. Te pary spod chmur lec w lad za moim Jakiem. W celowniku rysuje si dom kryty dachwk. Obok niego po polu bij pociski gonicych mnie Niemcw. Lec w ulewie smug. Ju duej nie mog nurkowa. cigam drek. Czuj potworne przecienie, gowa wciska si w szyj, w oczach ciemnieje, a przez mzg przebiega myl: czy wytrzymaj skrzyda? Wytrzymay! Samolot niczym strzaa pdzi w gr, w stron zbawczych chmur. Tym razem udaje mi si zwie Niemcw. Wpadam w biaoszar zawiesin. Zmniejszam kt wznoszenia. Przebijam cienk chmur i ju jestem nad ni. W oczy wieci jaskrawe wiosenne soce. Rozgldam si wokoo. Nad chmurami nikogo nie widz. A wic urwaem si im. Niestety, nie! Z chmur wyskakuj dwie pary Messerschmittw. Reszta pewnie czai si na dole. Czwrka Niemcw rozdziela si na pary, usiuje zaatakowa mnie z boku. Nie mam sekundy czasu do stracenia. Oddaj drek i uciekam w chmury. Jest tu szaro i ciemno. Jeeli Niemcy poszli za mn, musi doj do zderzenia. Trudno, nie mam innego wyboru. Redukuj nieco gaz i agodnym zakrtem przyjmuj kurs 270. Tam na zachodzie chyba mnie Niemcy nie bd szukali. Jaki czas lec bez widocznoci. Nastpuje odprenie. Czuj si tu cakowicie bezpieczny. Sprawdzam wskazania przyrzdw pokadowych. Wszystko jest w porzdku. A wic samolot mj nie oberwa. Nie wiem, jak szeroka jest chmura i na ile uda mi si odsadzi od Messerschmittw, ktre gdzie przecie mnie szukaj. Chmura nagle si urywa. Niemcw nie ma. W niewielkiej odlegoci sunie nastpny kb cumulusa. Daj peny gaz i wskakuj w niego. W chmurze zawracam na poudnie. Nie mog przecie lecie wiecznie na zachd. Wyskakuj z chmury, pakuj si w nastpn. Nigdzie nie widz moich przeladowcw. Jeszcze kilkakrotnie powtarzam ten manewr, a za ktrym razem znalazem si nad Berlinem. Tu, naturalnie, wita mnie artyleria. Gwid na nich! Przechodz do lotu koszcego. Lec tu nad dachami palcych si i zburzonych domw, nad labiryntem zagruzowanych ulic. Na przemian widz Niemcw i swoich. Co chwila wpadam w gste chmury dymu. Do kabiny przedostaje si swd spalenizny. Wszystko to przypomina mi loty nad Warszaw. Tylko teraz serce nie ciska si z alu, przeciwnie, widok ruin Berlina raduje... Lec nad podmiejskimi osiedlami. Trudno mi zorientowa si, w ktrym kierunku znajduje si lotnisko w Steinbecku. Niewtpliwie jestem na wschd od Berlina. Ale Berlin to nie punkt terenowy, lecz wielki obszar. Soce zblia si do horyzontu, ziemi pokrywaj cienie. Koczy mi si paliwo, a ja nie mog ustali swego pooenia. Widz jakie kanay, rzeki, nie znane mi miejscowoci... A moe przegapiem swoje lotnisko? - niepokoi mnie niedorzeczna myl. Rozgldam si w powietrzu i stwierdzam, e z tyu pod ktem, podchodzi do mnie myliwski samolot. Czyby jeszcze jeden Messerschmitt?

Z ulg stwierdzam jednak, e mam za sob Jaka. Zredukowaem nieco gaz, a gdy zrwna si ze mn, z ruchw gowy i gestw pilota zorientowaem si, e... on take szuka lotniska! Odpowiedziaem mu w ten sam sposb. Jednym sowem: prowadzi lepy kulawego. Jaki czas lecimy razem, po czym mj przypadkowy towarzysz skrca na poudnie. Wskanik benzynomierza dochodzi do zera. Musz ldowa. Rozgldam si, szukajc jakiego rwnego pola pooonego moliwie blisko drogi. Mam ju co adnego i odpowiedniego. Due puste pastwisko, wiksze od lotniska w Barnwku, decyduj si tu ldowa. Okram pole, redukuj gaz, wytracam wysoko. Przygldam si podejciu i nagle zauwaam w powietrzu trzy pary samolotw idcych do ldowania z wypuszczonymi podwoziami. Za pobliskim lasem znajduje si wic lotnisko. Nie patrz ju na benzynomierz. Przestawiam dwigni gazu do przodu. Przecign nad lasem? Czy wystarczy paliwa na te kilka kilometrw lotu? Wystarczyo! Wchodz w krg za ostatni par Jakw. Na lotnisku stoi ze dwiecie Jakw i szturmowcw. Jestem ju na kierunku podejcia do ldowania. Teraz migo moe ju stan. Benzyny jednak starczyo na wyldowanie i podkoowanie do grupy oficerw przygldajcych si niespodziewanemu gociowi. Wychodz z samolotu. Musz komu zameldowa przyczyn mego ldowania, a wic przyzna si, e straciem orientacj. Jest to nieprzyjemne, ale nieuniknione. Najstarszy w grupie radzieckich oficerw jest genera. Staj wic przed nim w zasadniczej postawie i salutujc melduj: - Towariszcz gieniera, lotczik polskigo pka Warszawa dokadywajet... Genera, umiechajc si, przerywa mi w poowie zdania: - Niczewo, lejtienant, ponimaju. Wy nie pierwyj u nas siegodnia... Pociesza to mnie. A wic nie tylko ja zabdziem tego dnia. Dowiaduj si, e lotnisko znajduje si pod Frankfurtem nad Odr, okoo 60 kilometrw od Steinbecku. By to mj drugi wypadek utraty orientacji w powietrzu identycznie zakoczony: ldowaniem na radzieckim lotnisku. Zaproponowano mi kolacj i nocleg. Podzikowaem jednake, chciaem bowiem jeszcze tego dnia znale si w puku. Po uzupenieniu paliwa, ktrego istotnie w zbiorniku ju nie byo, wystartowaem do Barnwka, By ju zmierzch. Nie znajc nowego lotniska w Steinbecku i okolicznego terenu, wolaem po ciemku tam nie lecie. W Barnwku z rzutu powietrznego puku nie zastaem nikogo. Cae bractwo przebazowao ju do Steinbecku. Pozostaa jedynie grupa mechanikw, ktra jutro ma przelecie na nowe lotnisko samolotem Li-2. Obiecuj, e przy okazji bd ich eskortowa. Zauwayem, e na lotnisku i w jego pobliu krci si masa nowych twarzy. W obejciu, w parku i nawet na cmentarzu stoj liczne samochody. Pytam si naszych mechanikw, kim s ci przybysze. Dokadnie, nie wiedz, tylko tyle, e to jaka nowa jednostka, majc po nas zaj lotnisko. Nazajutrz rano, 24 kwietnia, moi mechanicy grzebi si jak muchy w smole. Mam ju ch, nie czekajc na nich, lecie do Steinbecku, ale oni bagaj mnie, by ich nie zostawia. Nasuchali si o ostatnich licznych spotkaniach z Niemcami i chc mie w pobliu swego Li-2 samolot myliwski. Tak jakbym w pojedynk mg co zdziaa. Zanim jednak w kabinie transportowca poustawiali skrzynie

i rne bambetle, nad lotniskiem zjawia si chmara Jakw-9. Kr wok Barnwka i kolejno siadaj. Okazuje si, e s to dwa puki z dywizji myliwskiej - Polskiego Mieszanego Korpusu Lotniczego. Dotychczas stay one w rejonie Kutno-czyca. Po przebazowaniu na nowe lotnisko Barnwko maj natychmiast wej do akcji. A wic w ostatniej fazie wojny, w walce o Berlin, wemie Udzia okoo 300 polskich samolotw bojowych. To ju jest znaczna sia. Od pilotw dowiaduj si, e na front przybyo rwnie Dowdztwo Lotnictwa WP, z generaem Poyninem na czele. Nareszcie mechanicy, s gotowi; ponaglajc pilotw transportowca, startujemy do Steinbecku. Tam nikt ju si nie spodziewa zobaczy mnie ywego. Przede wszystkim pytam, naturalnie, o Wiktora, nie wiem bowiem, co si z nim stao. Z radoci dowiaduj si, e Wiktor nie tylko wyszed cao ze spotkania, ale nawet zestrzeli jednego Messerschmitta. Z kolei ja dziel si rewelacjami dzisiejszego dnia. Ku memu rozczarowaniu wszyscy ju wiedz, e do Barnwk przybya dywizja myliwska z 1 korpusu lotniczego. Ba, zostay nawet wyznaczone pary dla wykonania z pilotami dywizji oblotu frontu. Zadanie to ma by przeprowadzone dzi po poudniu, a nazajutrz od rana 25 kwietnia 1 korpus wchodzi do akcji. Nasza 4 mieszana dywizja ma wspiera 1 armi WP, osaniajc przepraw jej oddziaw przez kanay w okolicy Oranienburga. Tego dnia, 25 kwietnia, na froncie rozgrywaj si nader wane wypadki. Wojska 1 Frontu Biaoruskiego i 1 Frontu Ukraiskiego spotykaj si na zachd od Poczdamu. Okrenie Berlina jest faktem dokonanym. W Berlinie znajduje si Hitler i jego najblisze otoczenie. Hitlerowcy czyni rozpaczliwe prby dla odblokowania miasta i uwolnienia fhrera. Z pnocy uderza armia generaa Steinera, zostaje jednak zatrzymana przez oddziay 1 armii WP i radzieckiej 61 armii. Z powietrza dziaania obu armii miao wspiera polskie lotnictwo. Sia, jak wspomniaem, niebagatelna. Od rana 25 kwietnia wyrusza w powietrze osiem polskich pukw lotniczych - cztery myliwskie i cztery szturmowe. Lotnictwo niemieckie pomimo beznadziejnej sytuacji jest w dalszym cigu niesychanie aktywne. Naley tu obiektywnie stwierdzi, e hitlerowscy piloci bili si do koca; niemal do ostatniej chwili dziaa wojennych nieustannie czulimy w powietrzu ich obecno. Od witu w puku Warszawa panuje ruch. Startuj liczne grupy szturmowcw osaniane przez nasze Jaki. Walki koncentruj si w rejonie Oranienburga. Niemcy usiuj odbi ten wany wze drogowy, trzymany przez polskie dywizje. Otrzymujemy z Wiktorem zadanie rozpoznania obszaru na pnoc od Oranienburga. Od pewnego czasu jestemy ju etatow par rozpoznawcz. Wszystkie waniejsze tego rodzaju zadania dowdca puku przydziela nam. Tak jest i tym razem. Odprawia nas osobicie Gaszyn. Jak zawsze krtko i zwile. Na mapie pokazuje kompleksy lene na pnoc od Oranienburga. - Podobno Niemcy grupuj tu jakie siy. Zobaczcie, jak to wyglda. Sfotografujcie i wracajcie. Zadanie proste i jasne jak soce. Po kilku minutach ju lecimy kursem pnocno-zachodnim. Spod Heckelbergu do frontu jest znacznie bliej ni z Barnwka. Po kilkuminutowym locie przelatujemy nad Kanaem Hohenzollernw, a za chwil nad Hawel. Pod nami jest ju pole walki. Pal si lasy i osiedla, po polach sun czogi i tyraliery piechoty, Strzela artyleria polowa

i przeciwlotnicza. W powietrzu te panuje oywiony ruch, ale widzimy tylko wasne samoloty. Dopiero gdy zjawilimy si nad rejonem, ktry mielimy sfotografowa, Wiktor wypatrzy w powietrzu co obcego. - Popatrz w prawo, co za wistwo si pcha? - usyszaem jego gos. wistwem okazay si dwa Ju-87. Leciay niej od nas, nieco w lewo, prawie e rwnolegym, przeciwnym kursem, prawdopodobnie wic na bombardowanie naszych wojsk. Wprawdzie Gaszyn zapowiedzia: bez kawakw na trasie, ale chyba zestrzelenie stukasa nie jest kawaem, tym bardziej e waziy nam same pod lufy, cakowicie ignorujc nasz obecno. Na to chyba nie moe pozwoli aden szanujcy si myliwiec. Kadziemy wic Jaki w gbokie lewe zakrty. Po chwili mamy obu Niemcw pod sob. A oni dalej nas ignoruj. Oddaj drek, zwikszam gaz i ju mam jednego szkopa w celowniku. Zanim jednak nacisnem spusty kaemw, z boku samolotu ukazay si znane mi smugi. Niemcy z tyu? Obejrzaem si. Z gry walia na nas czwrka Focke-Wulfw, grzejc dugimi seriami. W uamku sekundy zrezygnowaem z ataku na stukasy, gwatownie skrciem w prawo, krzyczc w mikrofon: - Wiktor! Cztery foki z tyu! Kalinowski zakrci w lewo, pierwsza para Focke-Wulfw posza na wprost, mijajc stukasa, a druga skrcia, usiujc wej mi na ogon. Wykorzystujc wiksz zwrotno mego Jaka, wszedem w gboki, ciasny skrt. Niemcy starali si macn mnie ogniem z dziaek. Naturalnie bezskutecznie, trafienie bowiem samolotu w zakrcie nie jest takie atwe. Dziki mniejszemu promieniowi uku, po ktrym kry mj Jak, szybko strciem z ogona oba Focke-Wulfy. Jaki czas leciay one po przeciwlegej stronie koa, po czym jeden z nich wszed wyej nade mnie. Byem wic osaczony. Z boku, w odlegoci okoo kilometra, walczy Wiktor z drug par myliwcw niemieckich. Nie ma co, dalimy si wcign w kaba. Najpierw Niemcy podsunli nam na przynt stukasy, potem udao im si rozbi nasz par, a teraz usiuj posa nas na ziemi. Naturalnie, nie zamierzamy im si da. My te mamy dowiadczenie bojowe, a ono nam mwi: atakowa przy kadej okazji, zawsze atakowa! Kilkakrotnie usiuj wic wej na ogon przeciwnika, krcego po drugiej stronie krgu. Ile razy jednake udaje mi si dziki wikszej zwrotnoci Jaka podej do Niemca na niebezpieczn dla niego odlego, do akcji wchodzi drugi Focke-Wulf, ostrzeliwujc mnie z gry. Powietrzna karuzela trwa chyba z pi minut. Mam ju tego do. Pytam si Wiktora, jak sobie radzi. - Wanie jednemu dokadam - sysz w odpowiedzi. Ten grny Focke-Wulf jest akurat przede mn, wyej o okoo 200 metrw, a ten drugi z lewej strony na krgu. Decyduj si na atak. Peny gaz i w gr. Niemiec z krgu przegapia moment. Poda wic pod grn fok i pakuj jej w brzuch dug seri. Niemiec jest jednake w skrcie. Cz pociskw aduje si w niego, a cz mija bokiem. Niemiec woli nie czeka na nastpn seri i wiec ucieka w chmury. Jeszcze w ostatniej sekundzie zdawao mi si, e pilot przecign samolot i zaraz zwali si w d. Byo to jednak zudzenie. Myliwiec niemiecki znikn w chmurach. A gdzie jest drugi? Nie ma! Uciek? Szkoda, e tak szybko - mogem si z nim te zmierzy. Rozgldam si za Wiktorem. Jest tam, na pnoc ode mnie, nieco niej. Zawracam i lec w jego stron. - Gdzie twoi Niemcy? - pytam si. - Zwiali. Ale jednego chyba zestrzeliem.

Nie byo czasu na poszukanie zestrzelonego Focke-Wulfa. Musielimy szybko sfotografowa nakazany rejon, aby Gaszyn nie podejrzewa nas o kaway na trasie. W Steinbecku nie podoba mi si. Innym te. Z Barnwka wikszo Niemcw ucieka. Nadcignli natomiast ju pierwsi repatrianci zza Bugu. Chopi z snistymi wsami, kobiety w kraciastych chustkach. Mskiej modziey prawie si nie widziao. Chopcy poszli do wojska i walczyli teraz nad Odr i Nys. Osiedlecy z miejsca zabrali si do wiosennych sieww. Tu natomiast, po niemieckiej stronie, pola le odogiem. Miejscowoci zapchane s ludnoci cywiln, uciekajc z Pomorza i Wielkopolski. Dalej Niemcy ucieka nie mog, bo nie maj gdzie. Patrz na nas spode ba, wilkiem, jako na wojsko okupacyjne. Nie wiedz, jak ich bdziemy traktowa, a my nie mamy ani czasu, ani ochoty na ich uwiadamianie czy edukacj. W rezultacie wsplnej akcji dywizji piechoty i lotnictwa niemieckie natarcie na prawe skrzydo 1 armii WP zaamao si. Przeprowadzone rozpoznania potwierdziy te wieci. Niemcy przeszli do obrony, a 1 armia WP, wspierana z powietrza przez nasz dywizj, rozpocza chwilowo przerwane dziaania ofensywne na kierunku zachodnim. Tego dnia jeden z lotw o mao co nie zakoczy si tragicznie dla kapitana Lisieckiego. Stasio dowodzi oson szturmowcw. W czasie ataku Iw pocisk trafi w silnik jego Jaka. Silnik zawarcza jeszcze kilka razy i przesta pracowa. Stasio nie mia zamiaru spdza ostatnich dni wojny w obozie jenieckim i postanowi pcha si na wschd. Na szczcie znajdowa si blisko frontu i istniay realne moliwoci uniknicia niewoli. Okaleczony Jak, osaniany przez drugi samolot, lecia na granicznej prdkoci w stron jakiego osiedla, gdzie si ju znajdowaa radziecka piechota. Teren jak na zo zupenie nie nadawa si na przymusowe ldowanie: pocity liniami kolejowymi, drogami, zabudowany gsto domkami otoczonymi ogrdkami. Ale wyboru nie byo. Lisiecki docign do owego osiedla i usiowa usi na maej czce, cztery razy za maej na najmniejsze ldowisko. Po drugiej stronie czki stay domy, a porodku kopa siana. Pilot wyrn w kop, aby zahamowa samolot. Uderzenie byo jednak za silne - urwao si skrzydo, a wrak samolotu trzepn w chaup. Lisiecki mia jednak szczcie. Poza podrapaniem twarzy nic mu si nie stao. Radzieccy piechurzy, nie baczc na nieprzyjacielski ogie, wycignli go z ruin domku, po czym sanitark odesali na lotnisko. Lisiecki nie straci fasonu i animuszu. Owiadczy, e nie ma zamiaru i do szpitala, prosi tylko o nowy samolot, a natychmiast wyruszy w powietrze. Tego dnia wydarzy si dziwny wypadek. W czasie przelotu nad cel nasz oson zaatakowa Jak z czerwon gwiazd. Ofiar niezrozumiaej agresji sta si mody pilot, chory Krempa, leccy tego dnia jako boczny w parze stanowicej grup uderzeniow. Krempa zobaczy jakiego Jaka idcego na niego do ataku z gry, z tyu. Pocztkowo sdzi, e to arty. Gdy jednake tajemniczy Jak otworzy ogie, Krempa wykona unik. Wtedy zauway, e Jak nie ma numeru. Od razu domyli si, e jest to niemiecki samolot. Zaalarmowa reszt osony. Jak bez numeru nie czeka i prysn w chmury. Sdzilimy pocztkowo, e przygoda Krempy powstaa w jego wyobrani, okazao si jednak, e o tajemniczym Jaku bez numeru wiedziano ju w dowdztwie armii lotniczej i zosta w tej sprawie wydany specjalny komunikat. Tak wic do wianuszka piknych wyczynw lotnikw Gringa bombardowania otwartych miast, ostrzeliwania bezbronnej ludnoci cywilnej i lotnikw skaczcych ze spadochronami - doszo jeszcze jedno: latanie na samolocie pod obcymi znakami.

28 kwietnia cikie warunki atmosferyczne ograniczaj dziaalno lotnictwa. Wieczorem, gdy si pogoda nieco poprawia, na nasz wze lotniskowy przebazowuje si 1 korpus lotniczy. Robi si tu potwornie ciasno. Dowiadujemy si jednak, e nazajutrz nasza dywizja ma si przebazowa na lotnisko w rejonie Vehlefanz. Rano przenosimy si na nowe lotnisko. Jest ono pooone zaledwie 15 kilometrw od frontu. Syszymy wyranie odgosy toczcej si walki, dudnienie artylerii i nawet ujadanie cekaemw. W powietrzu ruch. Nieustannie kr radzieckie samoloty myliwskie i bombowe. Nie mamy jednak czasu na rozwaania. Czekaj na nas nowe zadania bojowe. Natychmiast ma startowa klucz pod dowdztwem Lisieckiego. Lec w parze ze Stasiem, w skad drugiej pary wchodz Goubicki i Jaworski. - Zadanie nie jest jeszcze okrelone - objania Gaszyn - poda je Prospekt. Jasne? - Jasne! - No to lecie. Stasio wyglda miesznie. Siniak pod lewym okiem, potny plaster na czole, podrapane donie. Wcale go to jednake nie irytuje. Przeciwnie, miesz go te upikszenia. Natychmiast po starcie Lisiecki nawizuje czno z Prospektem. Syszymy gos majora Basowa: - Zapewni oson z powietrza wojsk przeprawiajcych si w rejonie Bredowa. Szukamy na mapie tego Bredowa. Jest! Bardzo blisko. Wszystko odbywa si waciwie w rejonie lotniska. Lisiecki dzieli klucz na dwie pary. Nasza para kry na wysokoci 1000 metrw, a 500 metrw wyej para Goubickiego. Drogi pod Bredowem zapchane. Piechota, czogi, artyleria, znw piechota, kolumny taborw. Krymy po duej elipsie obserwujc niebo. Na podstawie dotychczasowego przebiegu dziaa oraz aktywnoci niemieckiego lotnictwa mamy prawo przypuszcza, e dojdzie do spotkania. Istotnie, po czterdziestopiciominutowym kreniu na poudnio-zachodzie ukazuj si dwa punkciki. Skrcamy z Lisieckim w lewo i idziemy na ich spotkanie. W cigu kilkunastu sekund rozpoznajemy sylwetki dwch Focke-Wulfw. Niewtpliwie lec one na rozpoznanie. Nie moemy wic wpuci ich do rejonu Bredowa, by Niemcy nie odkryli ruchw naszych wojsk. Lisiecki rozkazuje parze Goubickiego trzyma si za nami w odlegoci okoo ptora kilometra i atakowa Niemcw w drugim rzucie. Zbliamy si do Focke-Wulfw - lec one w dalszym cigu tym samym kursem, na tej samej wysokoci. Mamy je z lewej strony, nieco niej. Zachowuj si niczym bombowce na kursie bojowym, nie zwracajc na nas wcale uwagi. api w celownik praw, a Lisiecki lew fok. Jednoczenie walimy na przemian krtkimi i dugimi seriami. Czas na skuteczny ogie jest diabelnie krtki. Smugi pociskw przelizguj si midzy kadubami, Focke-Wulfy nikn. Kadziemy maszyny w lewe, gbokie zakrty, sia odrodkowa wgniata w fotele. Podcigam samolot, by zaatakowa Niemcw od ogona. Okazuje si to zbdne. Wykonawszy zakrt, widzimy par Goubickiego i Jaworskiego sunc na nich spod chmur. W ostatniej chwili Niemcy, zorientowawszy si, e maj do czynienia z kluczem Jakw, skrcaj na poudnie i uciekaj penym gazem. Lisiecki zatrzymuje okazujc ch puszczenia si w pogo par Goubickiego. Musimy przecie osania nakazany rejon. Wracamy ponownie nad Bredow. Niemcy ju si nie pokazuj. Prospekt

zawiadamia, e zaraz nadleci zmieniajcy nas nastpny klucz Jakw. Istotnie, ukazuje si czwrka naszych myliwcw. Zostawiamy ich nad Bredowem i lecimy na lotnisko.

wito 1 Maja czcimy wzmoon dziaalnoci w powietrzu. Zaledwie wrciy z zada nocnych samoloty puku Krakw, a ju gotowe byy do startu maszyny 1 i 3 puku. Liczne grupy szturmowcw, w sile od czterech do dziesiciu samolotw, pod oson myliwcw nieustannie atakuj cofajce si kolumny niemieckie - byle nie pozwoli im si zorganizowa i zaj nowej linii obronnej. Pomimo klski i chaosu niemiecka obrona przeciwlotnicza istnieje i jest w dalszym cigu dokuczliwa. Istnieje rwnie niemieckie lotnictwo. Okoo godziny 14.00 czwrka Me-109 atakuje grup naszych siedmiu Iw. Osona nawizuje walk, odcigajc Niemcw od szturmowcw. W wyniku tej walki porucznik Wierzbicki posya na ziemi w rejonie Fehrbellin jednego mesera. By to, jak si pniej okazao, ostatni samolot zestrzelony przez puk Warszawa. Wieczorem nadchodzi rozkaz przebazowania si naszej dywizji na lotnisko Mthlow. Startujemy rano 2 maja. Miejscowo Mthlow ley na zachd od Berlina. Przelatujemy nad tym olbrzymim miastem. Wszdzie wida liczne lady zniszcze. Cae dzielnice le w gruzach. To rezultat nie tylko ostatnich walk, ale i poprzedzajcych je intensywnych bombardowa anglosaskiego lotnictwa. Miasto milczy, nikt do nas nie strzela. Walki tocz si jeszcze jedynie w rejonie Kancelarii Rzeszy. W kilka godzin pniej wiat dowiaduje si o kapitulacji zaogi Berlina i samobjczej mierci wodza III Rzeszy. Nie oznacza to jednak koca wojny. Nastpca Hitlera, wielki admira Dnitz, organizuje nowy hitlerowski rzd. Usiuje on dalej walczy i jednoczenie pertraktowa ze zwycizcami. Do prowadzenia dalszej wojny nie dysponuje jednak adnymi realnymi siami, a do pertraktacji z bankrutami hitlerowskimi nikt si nie kwapi. Nowe lotnisko ley 20 kilometrw od frontu. Okrelenie front jest waciwie grub przesad. Front w pojciu operacyjnym lub strategicznym nie istnieje. Niemieckie wojska, znajdujce si w obszarze pomidzy Berlinem i ab, zostay pocite i poszatkowane na szereg wikszych i mniejszych zgrupowa, dziaajcych przewanie bez cznoci, na wasn rk. Niektre z nich pr na zachd, by dotrze do aby, przedosta si na zachodni brzeg rzeki i podda si Amerykanom lub Brytyjczykom. Za nimi id w pocigu dywizje radzieckie i polskie z zadaniem zamknicia drogi odwrotu. Inne grupy po prostu rzucaj bro, roza si w terenie, mieszajc si z fal cywilnych uciekinierw, uwolnionych jecw i robotnikw. Inne wreszcie przebijaj si, gdzie si da, gdzie czuj sabszy nacisk wojsk radziecko-polskich. Te ostatnie grupy s dla nas najgroniejsze. Ukrywajc si w licznych kompleksach lenych, niespodzianie napadaj na jednostki tyowe, siej zamt i zamieszanie. Oddziay te skadaj si przewanie z esesmanw, eleww szk oficerskich i elitarnych jednostek Wehrmachtu, nie majcych nic do stracenia. Z kilkoma takimi grupami s w kontakcie czoowe oddziay 1 armii WP i to jest wanie w front. Dowiadujemy si jednak, e grupy takie znajduj si nie tylko przed frontem 1 armii. Obecno ich stwierdzono rwnie i w lasach otaczajcych Mthlow. Na lotnisku od rana zostaje ogoszony stan pogotowia. Naziemn obron organizuje dowdca batalionu obsugi lotnisk. Na skraju lotniska zostaj ustawione karabiny maszynowe. Personelowi latajcemu i naziemnemu wolno si porusza tylko w kilkuosobowych grupach, zawsze z broni.

W wyniku zaangaowania batalionu obsugi lotnisk do obrony kwatermistrzostwo nie mogo przygotowa nam kwater. Zapowiada si wic, e noc spdzimy przy samolotach. Od czego jest jednake nie zastpiony kapral Mandziuk?! W trosce o pilota swojej czwrki zorganizowa on kwater w pobliskim miasteczku. - Mamy wygodn chaupk - chwali si Piotrek. Z grup pilotw jedziemy samochodem do miasteczka, odlegego od lotniska o dwa kilometry. W osiedlu, podobnie jak w Steinbecku, cz miejscowej ludnoci ucieka, znajduje si w nim natomiast chmara uciekinierw ze wschodu, gromady uwolnionych jecw i robotnikw. Miasteczko tonie we flagach. Jest ich wicej ni na hitlerowskich jublach, tyle e czerwie ze swastyk tym razem zostaa zastpiona biaym kolorem. Chcemy skrci w prawo na kwatery, ale nie pozwala na to moda dziewczyna regulujca ruch. - T ulic jedzie si w kierunku frontu, bez specjalnej przepustki nie wolno. Nie pomagaj nasze tumaczenia, e my nie na front, a kawaeczek dalej, na kwatery. - Nie wolno i koniec! - upiera si dziewczyna. - Zacie z wozu i idcie piechot. - Laluniu, nie zo si. Zo piknoci szkodzi - artuje kto. Dziewczyna jest niewzruszona i uparta. Nie ma rady. Wysiadamy z samochodu i dalej idziemy piechot. Kwatery nasze istotnie s wygodne. May domek stoi na uboczu, w ogrdku. Mandziuk zaanektowa pokj-sypialni z maeskim oem. Gospodarz, stary Prusak, patrzy na nas spode ba. Ale jest grzeczny i usuny. Wiadomo, zwycizcom naley okazywa przysugujce im wzgldy. Niemiec w czasie pierwszej wojny wiatowej przebywa w rosyjskiej niewoli. Zna troch jzyk rosyjski i od biedy mona si z nim dogada. Noc spdzamy w wygodnym ku, w czystej pocieli. Przez otwarte okno dolatuj z pobliskiego frontu odgosy strzelaniny. Na niebie widniej uny poarw. O wicie budzi nas bliski grzmot artylerii. Kanonada jest za gona, aby moga dobiega z frontu. Zaniepokojeni ubieramy si w alarmowym tempie i wybiegamy na ulic. Krci si tu ju reszta pilotw kwaterujcych w pobliskich domach. Po chwili zjawiaj si samochody. Mamy natychmiast jecha na lotnisko. Strzelanina nie ustaje. Do wybuchw artyleryjskich doczaj si suche serie z kaemw i pojedyncze strzay z karabinw. Gdzie blisko nas, na pnoc od Mthlowa, toczy si walka. Na lotnisku, dowdca puku zarzdza odpraw pilotw. Wedug nadeszych ze sztabu armii wiadomoci na Mthlow naciera grupa niemieckich wojsk. Sia jej na razie jest nie znana. Naley si liczy z moliwoci opanowania Mthlowa i lotniska. Cz mechanikw udaje si na pnocny skraj pola wzlotw, aby wczy si do obrony zorganizowanej przez batalion obsugi lotnisk, reszta pozostaje przy samolotach. Wsplnie z mechanikami zapuszczamy i podgrzewamy silniki. Potem zajmujemy miejsca w kabinach. Cay puk jest w gotowoci bojowej nr 1. Na sygna zielona rakieta wszystkie eskadry maj wyj w powietrze i zaatakowa z miejsca niemieckie oddziay.

Po godzinie, ktra nam si potwornie duya, zalega cisza. Mamy ju do tego nudnego wyczekiwania. Nieustannie spogldam na samolot Gaszyna. Bdzie ta rakieta, czy nie bdzie? Jak dugo mamy jeszcze czeka? Walka znw si wzmaga. Tym razem w kierunku bardziej zachodnim, ale bliej nas. Znw graj cekaemy i bije artyleria. Chwilami wydaje si ona nam tak bliska, e zadajemy sobie pytanie: Na co, do diaba, jeszcze czekamy? Wpatrujemy si w skraj lasu, oczekujc ukazania si mundurw w kolorze feldgrau. Istotnie zjawiaj si, ale w zgoa nie przewidzianych okolicznociach. Z lasu wynurza si duga kolumna jecw niemieckich, eskortowanych przez polskich onierzy. Odgosy walki nieco ucichy. Kto przynis wiadomo, e sytuacja zostaa opanowana. Niemcy maszeruj skrajem lotniska niedaleko od stoisk samolotw. Przygldamy si im z ciekawoci. Nagle rozlega si strzelanina. Grzej cekaemy. Do ujadania broni maszynowej wcza si raptem wycie silnikw lotniczych. To nie mog by nasze samoloty. Znad lasu lotem koszcym wypada czwrka Focke-Wulfw. Nurkuj na maszerujc kolumn jecw. Na drodze a si kurzy od wybuchw. Padaj ranni i zabici. Focke-Wulfy jeszcze dwa razy zawracaj i atakuj kolumn, przelatujc tu nad naszymi gowami. Siedzimy niczym myszy pod miot. Jeeli Niemcy nas odkryj, mog wykoczy poow puku. I to w ostatnich dniach wojny! Nie zdymy przecie wystartowa. Pamitam, jak to byo w Mirosawcu. Dzi szkopy mog wzi atwy odwet. Mamy jednake szczcie. Niemcy tak si zainteresowali grup zaskoczonych na polu jecw, e nie zauwayli czterdziestu, sabo zreszt zamaskowanych, samolotw. Wykonawszy solidnie swoj robot, Focke-Wulfy odlatuj. Spogldajc z pewnym wspczuciem na pokiereszowanych jecw niemieckich, znw usyszaem dwik silnikw lotniczych. Tym razem z chmur wyskoczya para Me-109. Czy nie za duo wrae jak na jeden poranek? Messerschmitty nie byy w stanie zainteresowa si naszymi samolotami, miay bowiem wasne kopoty. Na ogonach siedzia im klucz Jakw. Nie wiadomo, dlaczego cae to towarzystwo na miejsce walki obrao obszar powietrzny nad naszym lotniskiem. Kotowanina odbywaa si od samej ziemi a ponad chmury. Towarzyszy jej trzask broni pokadowej, ryk silnikw i wycie sprarek. Karuzela nie trwaa dugo. Jeden z meserw zapali si i cignc za sob dug kit dymu poszed do ziemi. Pilot wyskoczy na wysokoci kilkuset metrw. Jednak spadochron mu si nie otworzy i Niemiec rbn w las. Drugi meser usiowa uciec na zachd, majc na karku czwrk Jakw. Wtpliwe, czy mu si to jednak udao. Ucichy te odgosy walki toczcej si w okolicy lotniska. Ze sztabu dywizji nadesza wiadomo, e zdajcy w naszym kierunku oddzia niemiecki zosta rozbity. Wkrtce po raz trzeci tego poranku rozlega si warkot silnikw. Zaniepokojeni, spogldamy w niebo. Tym razem s to jednak Iy z naszego 3 puku. Puk szturmowy pozosta jeszcze w Vehlefanz i mia si przebazowa dopiero dzi rano. Iw jest osiem. Wchodz w krg i cierpliwie kr nad lotniskiem, nie wypuszczajc podwozi. Pod skrzydami wyranie wida bomby. A wic przy okazji zmiany lotniska maj wykona jakie zadanie. Czekaj na oson obadowane bombami i oczywicie nie mog ldowa. Do osony dowdca puku wyznacza mnie i podporucznika Podgrskiego. Wydawaa mi si nieco dziwna dysproporcja pomidzy par Jakw a semk Iw. Gaszyn musia mie jednak jakie

przesanki do wydania tego rozkazu. Usuwamy maskujce gazie, zapuszczamy silniki i ruszamy w powietrze. Szturmowcy nie s zachwyceni sab oson. Para Jakw rani ich ambicj. Zaczyna si wic powietrzna pyskwka. Sownik szturmowcy maj bogaty, a my nie mamy zamiaru pozosta duni. Gdzieby bowiem pozwoli na to myliwski fason! Po kilku minutach lotu wpadamy w ogie przeciwlotniczy. Niemcy bij gsto i zajadle. Rozluniamy szyk. Dowdca szturmowcw powiadamia, e jego zadaniem jest bombardowanie stacji kolejowej w Jederitz. Dolatujemy do celu. Na stacji kto ju przed nami pracowa, wida bowiem leje po bombach i kilka spalonych wagonw. Na bocznym torze stoi transport wojskowy. Akcja szturmowcw trwaa krtko, zaledwie kilka minut. Nie przygldaem si skutkom nalotu, bardziej mnie interesuje niebo. Zachmurzenie wynosi okoo 5/10. Miejscami przewieca soce, a miejscami sun cumulusy. Idealne warunki dla niespodzianego ataku myliwcw. Przeczucie mnie nie zawiodo. W pobliu Mthlowa, gdy ju widziaem lotnisko, zza chmur niespodzianie wyskoczya czwrka Focke-Wulfw. Lecielimy za Iami w odlegoci okoo 1000 metrw, o 200 metrw wyej. Szturmowce na widok obcych myliwcw zacieniy szyk. Nas Niemcy nie widzieli, podchodzc do szturmowcw z gry i z boku. Natychmiast wyskoczylimy z Podgrskim penym gazem do przodu. Foki znajdoway si mniej wicej w poowie drogi midzy nami i szturmowcami, niej od nas. Sytuacja nie bya korzystna. W cigu dwch, trzech sekund znalelimy si w odlegoci niespena 300 metrw od myliwcw niemieckich. Nacisnem spust, posyajc w rodek ich klucza dug seri. Od razu poskutkowao. Niemcy odskoczyli od szturmowcw, ktrych tylne kaemy te ujaday, i poszli w jedno z licznych okien w chmurach. Sdzili prawdopodobnie, e osona jest liczniejsza i woleli nie zadziera z nami. Jaki czas krylimy z Podgrskim wok Mthlowa, ale Niemcy si wicej nie zjawili. Byy to ostatnie samoloty z czarnymi krzyami, ktre spotkaem i widziaem w powietrzu. W cigu kocowych czterech dni wojny puk nasz wykonywa szereg lotw rozpoznawczych. Lotnictwo niemieckie ju waciwie nie istniao. Do ostatniego spotkania z myliwcami niemieckimi doszo 4 maja. Para podporucznika Chaustowicza spotkaa czwrk Focke-Wulfw w rejonie miejscowoci Genthin. Niemcy pomimo przewagi nie przyjli walki i uciekli na zachd za ab. Wyniki rozpoznania potwierdziy, e front ju nie istnieje. Nie istnieje ju rwnie grona zmora Europy - hitlerowski Wehrmacht. Jego niedobitki w nieadzie panicznie uciekaj w stron aby. Po szosach cign kolumny byych jecw alianckich i przymusowych robotnikw. Jest to tak wszystko przemieszane z resztkami wojskowych oddziaw, e nie ma mowy o uyciu lotnictwa szturmowego lub broni pokadowej naszych Jakw. Z satysfakcj przygldamy si z gry rozkadowi niegdy najpotniejszej armii wiata i agonii III Rzeszy. Niemieckie miejscowoci a bielej od oznaczajcych kapitulacj flag wywieszonych na kadym domostwie. 3 maja czoowe oddziay naszej 6 dywizji piechoty osigaj ab i nawizuj kontakt z 9 armi amerykask. Nastpnego dnia do brzegw aby podchodzi 4 dywizja piechoty.

Rozpoznajemy teraz przeprawy na abie w rejonie Sandau i Havelbergu. Mosty w obu tych miejscowociach s wysadzone w powietrze. Niemcy przeprawiaj si przez rzek dkami, barkami, a nawet wpaw. Nadszed dzie 8 maja 1945 roku. Pozornie niczym si nie rni od kilku ostatnich dni. W puku wykonano kilka rozpoznawczych lotw, jak si pniej okazao, ostatnich. Wojna na naszym odcinku istniaa ju tylko formalnie. Nikt do nas nie strzela, nikogo nie byo w powietrzu. Wprawdzie bronio si jeszcze kilka niemieckich ugrupowa w Kurlandii, w Czechosowacji, w wczesnych Prusach Wschodnich i na Helu, tu jednake walka ju wyranie wygasa. Wieczorem po wyldowaniu ostatniego samolotu dowdca puku zarzdzi zbirk caej jednostki. Ustawilimy si tak ubrani, jak zasta nas rozkaz, w wiczebnych mundurach lub kombinezonach. Spodziewalimy si, e ogosz nam jak wan nowin, by moe o zakoczeniu wojny? Na ten temat ju od dwch tygodni zawierao si w puku zakady. Przed frontem stan major Gaszyn i kapitan Jakubik. Chwila napitej ciszy i Jakubik zacz czyta specjalny rozkaz. Wojna zakoczona. Od godziny 6.00 rano dnia 8 maja obowizuje zawieszenie broni. Hitlerowska Rzesza podpisuje akt bezwarunkowej kapitulacji. Jakubik stara si wymawia sowa mocnym tonem, gos jednak nieco mu dra. Jest to zrozumiae. Bylimy wiadkami wielkiego historycznego aktu. Kapitulacja III Rzeszy oznaczaa nie tylko kapitulacj hitlerowskiego Wehrmachtu, ale przede wszystkim koniec hitleryzmu. To, co si dziao po odczytaniu rozkazu, trudno opisa. Okrzyki radoci przemieszay si z ogln strzelanin na wiwat. Strzela kady. Piloci, mechanicy, onierze batalionu ochrony lotnisk, oficerowie sztabu dywizji. Strzelano ze wszystkiego. Z pistoletw, karabinw, nawet niemiecki panzerfaust, znaleziony w rowie, wzi udzia w tej tryumfalnej kanonadzie. W nocy do akcji weszy ponadto rakiety i reflektory. Najgoniej jednak byo u szturmowcw. Zapobiegliwi piloci 3 puku zorganizowali pewn ilo mocniejszych napojw, wic dzie Zwycistwa obchodzili naprawd hucznie i gono. W nocy wracamy z Mandziukiem na kwatery. Zaciemnienie ju nie obowizuje, jedziemy wic z fasonem, na dugich wiatach. Po miasteczku wcz si przygnbieni i zdeprymowani Niemcy. Wie o kapitulacji rozesza si lotem byskawicy. Dlaczego ich zaskoczya? Czego si waciwie jeszcze spodziewali? Czyby istotnie liczyli na cudowne bronie, ktre miay odwrci losy wojny? A moe wierzyli, e Dnitz dogada si z Zachodem i uratuje ich przed okupacj przez Armi Radzieck, czego - karmieni hitlerowsk propagand - tak si obawiali. Naszego gospodarza zastalimy na aweczce przed domem. Siedzi ze smutn min i mamrocze pod nosem: - Swoocze! Swoocze! - Kto? - pytam si. - Hitler i jego kamraci. - Dopiero teraz doszed pan do tego wniosku? Niemiec zamyla si. Po czym starannie dobierajc sowa zaczyna duka: - Bo to widzi pan, Herr Leutnant, czego to oni nam przez dugie lata nie obiecywali. Przede wszystkim wygra wojn. I co z tego wyszo?

- Masz tobie, ten niczego si nie nauczy! - odezwaem si gono do Mandziuka. - Ano, nie nauczy si - zgodzi si Mandziuk. - I pomyle, e te dla takich jak on toczylimy t wojn. Piotrek ma racj. Przecie zwycistwo hitleryzmu oznaczaoby nie tylko mier podbitych narodw, ale rwnie mier narodu niemieckiego. Moe nie biologiczn, ale duchow. Rano 9 maja, ostatniego dnia wojny i pierwszego dnia pokoju, jak zawsze udajemy si na stanowisko dowodzenia. Na lotnisku panuje cisza. Mechanicy nie podgrzewaj silnikw. Samoloty z pokrowcami na kabinach i silnikach stoj nie zamaskowane na stoiskach, a obok nich cznociowcy likwiduj linie telefoniczne. Czarna tablica, towarzyszca nam od 23 sierpnia ubiegego roku, pusta! Nie figuruj na niej adne nazwiska. Jest pikny soneczny majowy poranek. Pastelowa, ciepa ziele rwniny, przetkana polnymi kwiatami, wyglda jak dywan. A wok cisza. Wiemy, e ciszy tej nie zakci ani odgos silnika obcego samolotu, ani syrena alarmowa, ani sucha seria cekaemu. Na godzin 9.00 dowdca puku zwouje odpraw wszystkich pilotw. Odczytuje nam pierwszy powojenny rozkaz. Dzi wracamy do Polski. Rozkazem Dowdcy Lotnictwa WP pukowi Warszawa wyznaczono pokojowy garnizon w Bydgoszczy. Po odprawie rozchodzimy si na kwatery i zabieramy si do likwidacji naszego skromnego dobytku. Mthlow i niemieckie terytorium egnamy z radoci. W charakterze wojsk okupacyjnych nie czujemy si tu dobrze. W poudnie puk jest gotowy do odlotu. Zapuszczamy silniki i ruszamy na start. Pierwsza startuje nasza 1 eskadra, najstarsza eskadra Ludowego Lotnictwa Polskiego, zorganizowana w dalekiej wsi Grigoriewskoje. Terytorium byej III Rzeszy Niemieckiej opuszczamy z poczuciem dobrze spenionego onierskiego obowizku. Gdyby y nasz pierwszy dowdca, major Czesaw Kozowski, niewtpliwie byby z nas dumny. Lecimy skrzydo w skrzydo jak na defiladzie. Zahaczamy o pnocny skraj Berlina: nad miastem cisza. Tylko szare plamy ruin wiadcz o gigantycznych zmaganiach, jakie si tu niedawno rozegray. Po dwudziestu minutach lotu przelatujemy Odr. Znw jestemy w Polsce. Mijamy bokiem Barnwko, lecimy nad lenymi obszarami Pomorza Zachodniego, cay czas wzdu dolnej Warty i Noteci. Z boku zostaje Pia. Ju dolatujemy do Naka. Wida std dobrze nam znane bydgoskie lotnisko, na zawsze zwizane z histori naszego puku i dywizji. Nachodz mnie rne refleksje. Polska jest okrutnie zniszczona przez dziaania wojenne. Czeka nas odbudowa ycia gospodarczego, politycznego, kulturalnego. Chcemy wszyscy wierzy, e to ju naprawd ostatnia wojna, w ktrej bra udzia prawie cay wiat. Nie oznacza to jednak, e teraz moe nastpi cakowite rozbrojenie. Polska musi mie siln, nowoczesn armi i odpowiednie lotnictwo. Nigdy ju nie moe si powtrzy wrzeniowa tragedia. Ile jednake trzeba bdzie woy wysiku, aby stworzy silne, nowoczesne lotnictwo! W gruzach ley nasz przemys lotniczy, zniszczone s lotniska, radiostacje, koszary. Samoloty, na ktrych wracamy z wojny, wymagaj remontw, napraw, wymiany silnikw. Kto i gdzie to zrobi? A problem ludzi? Radzieccy oficerowie na pewno wkrtce nas opuszcz. Im te si spieszy do domw po wojennej odysei. Cay wic ciar pracy spadnie na nas, modych. Czy damy rad? Musimy! Tak jak potrafilimy walczy w czasie wojny na froncie, tak teraz musimy poradzi sobie z prac w czasie pokoju. Ju jestemy nad miastem. Tworzymy krg, klucze kolejno si odrywaj i podchodz do ldowania.

Po wojnie
Maj roku 1945 by pikny. Nie tylko dlatego, e nareszcie Europa zostaa definitywnie uwolniona od zmory faszyzmu, ale dlatego, e by ciepy, soneczny i bezdeszczowy. W wiosennym socu budzio si nowe ycie. Lotnisko tono w zieleni, tak samo jak i miasto pene ogrodw, parkw i sadw. Z ulic usunito lady faszyzmu niemieckiego i gdyby nie zniszczone mosty na Brdzie i kikuty paru spalonych domw, nic by nie wskazywao, e zaledwie trzy miesice temu przez Bydgoszcz przesun si wojenny, walec. Funkcjonoway kina, teatry, restauracje i sklepy. Ulicami suny mae, mocno ju wysuone tramwaje. Natychmiast po przybyciu do Bydgoszczy odwiedziem Elbiet. Bardzo si ucieszya na mj widok, cho bya nieco nadsana. Twierdzia bowiem, e nie otrzymaa mojej kartki, wysanej jeszcze z frontu nad Odr. Udao mi si wytumaczy, e poczta poowa te moe zagubi list lub kartk. Chory dalej pracowa w Administracji Budynkw Wojskowych, z czego by niesychanie dumny, i bawi nas rozmowami na temat kopotw z lokatorami. Mnie te sprawy specjalnie nie interesoway, a Elbiet jeszcze mniej. Przy kadej wic okazji wyrywalimy z miego skdind domu, spdzajc wolny czas w miecie lub na spacerach po romantycznych alejach wzdu Brdy. Puk nasz nadal nie przechodzi na stop pokojow, nie otrzyma zarzdze demobilizacyjnych. adnych zada bojowych jednak nie wykonywalimy. Tego rodzaju stwierdzenie bynajmniej nie jest absurdem. Naley pamita, e przez kilka jeszcze lat po wojnie na poudniowo-wschodnich obszarach Polski toczyy si walki z bandami wszelakiego rodzaju. W walkach tych brao udzia rwnie i lotnictwo. Nasz puk nie by do nich angaowany, mia natomiast przygotowa si do szkolenia narybku lotniczego. Na razie jednak odpoczywalimy po wojennych trudach. My, to znaczy ludzie i sprzt. Ostatnie tygodnie, a waciwie miesice dziaa wojennych, byy, jak wiadomo, niesychanie intensywne. Latao si niemal codziennie, a czasem nawet kilka razy dziennie, w rnych warunkach, na rne zadania. Nalea si wic nam, mwic dzisiejszym jzykiem, tzw. relaks. Jeszcze bardziej nalea si on samolotom. Wbrew bowiem powiedzeniu, e czowiek to nie maszyna, wanie on jest znacznie od niej wytrzymalszy. W puku mielimy dwa typy samolotw: Jak-1, te dostarczono nam z gr rok temu jeszcze w Grigoriewskiem, i Jak-9, przydzielone w przeddzie zimowej ofensywy. Stan dziewitek si rzeczy by znacznie lepszy od jedynek, ale oglnie biorc by zy. I nic w tym dziwnego. Samoloty przeszy dugi, bojowy szlak od Wisy do Berlina, niemiecka artyleria bia w nie nad Wark, Warszaw, Jabonn, nad Waem Pomorskim, Odr i Berlinem. Gdyby kto obliczy redni niemieckich pociskw przypadajcych na kady nasz samolot, to otrzymalibymy niewtpliwie astronomiczn liczb kilogramw. Przez cay okres dziaa maszyny znajdoway si w polowych warunkach, pod goym niebem, z ktrego nieraz la deszcz lub sypa gsty nieg. Pomimo wysikw naszych mechanikw obsuga techniczna nie zawsze bya zgodna z przepisami. Skutki okazay si widoczne po wojnie. Wszystkie samoloty stay rozbebeszone w hangarach i na skraju lotniska. Ciekawscy mechanicy zagldali w zakamarki silnikw i patowcw. Starszy inynier puku, kapitan Jadacki, odbywa czste narady z inynierami eskadr. Coraz czciej padao sowo remont. Dzi jest to sprawa prosta. Samolot zakwalifikowany do remontu wysya si z odpowiedni adnotacj do warsztatw i po kilku

tygodniach wraca on odwieony i odmodzony. Wtedy, niestety, tak nie byo. Praktycznie biorc nie istnia jeszcze przemys i zaplecze techniczne. Uruchomienie wycignitej z gruzw i wyremontowanej obrabiarki byo wwczas witem, na ktre przyjedali ministrowie. Jak tu byo marzy o remontach samolotw w takich warunkach! Gaszyn wcieky chodzi po lotnisku mruczc co pod nosem, co prawdopodobnie znaczyo, e ju najwyszy czas zabra si do wiczebnych lotw i szkolenia nowych kadr. Problem kadr by gwnym problemem, trudniejszym do rozwizania od spraw technicznych. Wojna si skoczya, nie ulegao wtpliwoci, e oficerowie radzieccy, przydzieleni do puku na czas wojny, zechc nareszcie wrci do siebie do domu. A oni, wobec braku polskich kadr, zajmowali szereg wysokich stanowisk. Nie znana bya rwnie przyszo Polakw, obywateli ZSRR, czy zostan oni w Polsce, czy te wrc do Zwizku Radzieckiego? Wreszcie sytuacja pozostaych nas te nie bya wyjaniona. Niektrzy zdecydowanie chcieli zosta w wojsku. Inni natomiast, majcy cywilne zawody, wyraali ch zwolnienia si z wojska. Wszyscy natomiast chcieli urzdzi si w yciu, zaoy rodziny, mie wasne mieszkanie. I tu znw powstao pytanie. W Bydgoszczy, nie zniszczonym, adnym miecie, byo nam dobrze, ale poniewa nasz puk nosi nazw Warszawa, uwaalimy, e jego staym garnizonem powinna by stolica lub przynajmniej jedno z podwarszawskich lotnisk. Tak wic, cho nikt o tym oficjalnie nie mwi, nasz pobyt w Bydgoszczy uwaano za tymczasowy. By ju koniec maja. Wrciem na lotnisko do pno, byem bowiem z Elbiet w kinie. Dawano wwczas filmy radzieckie, przewanie w oryginalnej wersji, a wic niezrozumiae dla wikszoci mieszkacw Bydgoszczy, lub stare, przedwojenne polskie. Wanie bylimy na jednej takiej komedii polskiej, tytuu ju nie pamitam, przypominam sobie tylko tyle, e kto z kim si bi, kto inny ucieka, a jeszcze kto inny wpad do stawu. Widownia ryczaa ze miechu. I ot po powrocie na kwater dowiedziaem si, e na jutro rano Gaszyn zarzdzi odpraw wszystkich pilotw. A wic co si wici... - Tylko nie licz, e polecisz na oson szturmowcw lub na rozpoznanie. Nic z tych rzeczy - powiedzia Kalinowski nakrywajc si kocem. Nie mg mi w dalszym cigu darowa Elbiety, i ile razy pno wracaem na lotnisko, co byo dowodem, e z ni spdzaem czas, Wiktor by wcieky. Nazajutrz rano zbieramy si na odprawie, naturalnie nie na stanowisku dowodzenia pod czarn tablic z nazwiskami pilotw, biorcych udzia w akcji, lecz w jednej z licznych sal wykadowych. Przez otwarte okna choniemy wiee, poranne powietrze. Na lotnisku cisza, nikt nie prbuje i nie podgrzewa silnikw. Major Gaszyn zaczyna odpraw od powiadomienia, e jutro rano uda si do puku zapasowego w Uzinie koo Kijowa dwunastu pilotw celem pobrania dwunastu samolotw typu Jak-9. Midzy innymi i ja wchodz w skad tej grupy. Wrd wyznaczonych na przelot panuje rado. Nic dziwnego. Czeka nas przyjemna wycieczka przy piknej, wiosennej pogodzie. - Spokj! - ucisza lekkie szmery dowdca puku. - Nie po to was tu wezwaem, by powiedzie tylko, kto poleci do Uzina. Dowiadujemy si wic, e puk w tych dniach zostanie przeniesiony na stae pokojowe lotnisko. Natychmiast po przybyciu na to lotnisko wemiemy si do lotw treningowych. Dwanacie nowych

Jakw, ktre przyprowadzimy z Uzina, plus dziesi dziewitek, dostarczonych w styczniu, powinno pozwoli na szkolenie pen par. W tym czasie jedynki przejd kapitalny remont. - Poziom wyszkolenia pilotw jest rny - cignie Gaszyn. - Mamy sporo dowiadczonych wyg powietrznych oraz pilotw, ktrzy yknli nieco frontu w ostatnich tygodniach wojny. Niezalenie od tego wszyscy si przekonacie, e inaczej si lata na wojnie, a inaczej w czasie pokoju. Mwi jeszcze do dugo, dzieli si swymi uwagami i dowiadczeniem, a potem rozchodzimy si. Wieczorem przylatuje obiecany Douglas. Rano, objuczeni spadochronami i osobistym bagaem, zajmujemy miejsca w kabinie, a po upywie p godziny lecimy nad toruskimi lasami. Dzie jest soneczny, bezwietrzny, samolot agodnie, bez wstrzsw i rzucania, sunie w spokojnym majowym powietrzu. Silniki graj jednostajnie, wrcz monotonnie. Cz osb z naszej grupy drzemie, cz zagbia si w lekturze, a niektrzy obserwuj przez okienka wolno przesuwajcy si teren. Bokiem mijamy Toru, przelatujemy Wis. Warszawa zostaje z prawej strony trasy, zahaczamy o Lublin i wkrtce przelatujemy Bug. Po czterech godzinach nucego lotu siadamy na lotnisku w Uzinie. I tu wida, e si wojna skoczya. Na lotnisku panuje wprawdzie ruch, ale daleko do tego, co tu si dziao w styczniu. Samolotw te chyba dwukrotnie mniej. Meldujemy si u dowdcy - jest nim nasz znajomy, starszawy pukownik. Naturalnie nas nie pamita. Ale my si przypominamy. - Pobieralimy u was, towarzyszu pukowniku, w styczniu samoloty Jak-9 dla Polskiego Puku Lotnictwa Myliwskiego. -Tak, zgadza si. A czego, towarzysze, teraz chcecie? - Mamy dosta dwanacie Jakw. Pukownik jaki czas przewraca w papierach. - W porzdku. Otrzymacie dwanacie Jakw. - Po starej znajomoci chcielibymy prosi o szybkie ich wydanie. - Co wam si tak pieszy? - mieje si pukownik. - To wojna si skoczya. Po co ten popiech? Musicie poczeka. Teraz pobieraj samoloty piloci jednej z dywizji bombowych, a potem lotnicy morscy. Po nich dopiero wy otrzymacie swoje Jaki. Piloci lotnictwa morskiego Floty Batyckiej kwaterowali w tym samym bloku, pitro nad nami. Szybko zawarlimy z nimi znajomo. Byli to rwni, sympatyczni, modzi chopcy. My te przypadlimy im do gustu. Po pgodzinnej znajomoci doszlimy do wniosku, e najlepiej bdzie, jeeli pojedziemy do Kijowa, tu w Uzinie nie ma bowiem nawet gdzie piwa si napi. Dowdca puku, aczkolwiek bez entuzjazmu, przydzieli do naszej dyspozycji autobus. Do Kijowa prowadzia mocno wyjedona szosa, biegnca falistym, bezlenym terenem. Na kadym kroku widziao si lady wojny. Zniszczone mosty, spalone osiedla, kikuty domw, ale te wszdzie co si budowao i odbudowywao. Na budynkach, bramach do kochozw i supach powieway czerwone

flagi i liczne transparenty. Radzieccy ludzie w dalszym cigu witowali zwycistwo. Nic dziwnego, byo to najwiksze zwycistwo w historii rosyjskiego ora. Z niewielkiego wzniesienia ujrzelimy wreszcie lecy w dolinie Kijw. Miasto od sierpnia 1944 roku zmienio swj wygld na plus. Czynne byy sklepy i liczne restauracje. Okazao si, e nasi morscy koledzy s tu wietnie zorientowani i nieraz ju gocili w stolicy radzieckiej Ukrainy. Zatrzymalimy si przed duym zakadem gastronomicznym na Kreszczatiku. Wprawdzie oficjalnie jadospis by do ubogi, ale dla drogich towarzyszy lotnikw z Floty Batyckiej znalazo si co nieco spoza jadospisu. Podczas biesiady wznosilimy na zmian liczne toasty: Za zwycistwo, Za Zwizek Radziecki, Za Polsk, Za przyja midzy narodami i jeszcze wiele innych. Z restauracji powdrowalimy do ogrdka na bulwarze, potem na kolacj do jakiego klubu, ale e to miejsce niezbyt nam odpowiadao, wrcilimy z powrotem na Kreszczatik. Do Uzina przybylimy pno, nawet bardzo pno, i gono. Pukownik zapowiedzia, e ju nigdy nikomu nie da samochodu. Ale nasz wypad do Kijowa mia te i dobr stron: pukownik przypilnowa bowiem osobicie, aby lotnicy morscy szybko pobrali samoloty i odlecieli do swej bazy. A zaraz po nich wydano nam nasze dwanacie Jakw, te bardzo szybko, bez zbdnych formalnoci. Pukownik poegna nas bardzo serdecznie, pytajc na wszelki wypadek, czy mamy jeszcze do pobrania u niego jakie samoloty. Tym razem trasa prowadzia z Uzina przez Grdek Jagielloski, koo Lwowa, do Dblina i dalej do Bydgoszczy. Lecimy lunym szykiem na wysokoci okoo 800 metrw. Pod nami szybko przesuwaj si-ukraiskie yzne pola, potem podolskie jary z charakterystycznymi, rozcignitymi osiedlami. Rozgldam si po cudownym terenie, spogldam w gr, soce mamy z tyu, na niebie wida nieliczne cumulusy. Nagle zza jednego z nich wyskakuje myliwski samolot. Odruchowo api za spust kaemw, spogldam na moich towarzyszy, a przez mzg przebiega myl szybka jak byskawica: Swj czy obcy? I natychmiast ogarnia mnie miech. Jaki znw obcy? To wojna si skoczya! Z olbrzymi prdkoci mijamy si z Cobr lecc na wschd. A wic odruch! - rozmylam. - Odruch wpojony przez pobyt na froncie. Przypomina mi si wietna scena z Drogi powrotnej Remarquea. Modzi chopcy po powrocie z frontu padaj plackiem na ulicy na dwik piszczcego na skrcie tramwaju, bo przypomina to im gwizd leccego pocisku. Czy nasze pokolenie na zawsze bdzie obcione psychicznymi skutkami wojny, ktra si ju skoczya? Tak, wielkie dziaania wojenne zakoczyy si, ale na ziemiach polskich nadal trwaj walki z rodzimym i obcym nacjonalizmem i fanatyzmem. Cz spoeczestwa oczekuje naiwnie, e Zachd rozpocznie krucjat przeciwko Wschodowi, by odda obszarnikom majtki, a fabrykantom fabryki, do Polski za przybdzie genera Anders na biaym koniu... Ale do tych rozmyla! Oto ju wida kpy lasw i kilka jezior. To Grdek Jagielloski. Okramy miasteczko, szukajc lotniska. Jest. Nie wida na nim prawie adnego ruchu, idziemy wic kolejno do ldowania.

Obsuga techniczna szybko i sprawnie uzupenia z cystern paliwo naszych Jakw I po niespena godzinnym postoju zapuszczamy silniki, by wystartowa do nastpnego etapu: Grdek-Dblin. W Dblinie nigdy dotychczas nie byem, znaem go jedynie z opisw i opowiada Koniecznego. Wiedziaem wic, e bya tu najwiksza przed wojn polska szkoa lotnicza, duma polskiego lotnictwa z racji swej wielkoci i bogactwa wyposaenia w pomoce naukowe. Niemcy, podobnie jak z wszystkim co polskie, obeszli si z ni po bestialsku. Pn jesieni 1944 roku zostaa tu otworzona Oficerska Szkoa Lotnictwa, a jej komendantem zosta nasz dowdca dywizji, genera brygady J. Smaga. W szkole panowa ruch. Pociaki i Ut-2 pracowicie kryy wok lotniska, na starcie zgromadzio si kilka grup uczniw, a przed ruinami hangarw stay samoloty rnych typw. Poza tym lotnisko przedstawiao aosny widok. W gruzach leay nie tylko hangary, lecz rwnie wikszo budynkw mieszkalnych i szkolnych. Ale ju krciy si grupy remontowe, wywoono gruz, tu i wdzie czerwieniy si nowe mury. Oficer subowy nie by zaskoczony naszym przybyciem. Nasz przelot by zawczasu awizowany. Zapowiedzia jednak, e uzupenienie paliwa bdzie trwao do dugo. Szkoa ma bowiem tylko jedn cystern, a ta wanie jest zajta na starcie. Poszlimy wic na obiad do kasyna. Przy wejciu spotkalimy generaa Smag. Pozna nas i ucieszy si. - Syszaem o was. Wiele syszaem o sukcesach waszego puku na froncie. Ciesz si i gratuluj. A czemu zawdziczam wasz wizyt w szkole? Z kolei my dzikujemy generaowi za ciepe sowa i mwimy, co nas przygnao do Dblina. Jaki czas gawdzimy, po czym genera egna nas, a my po obiedzie odlatujemy na nowe pokojowe lotnisko.

Od dawna kady z nas chcia pojecha do Warszawy. Bylimy niesychanie ciekawi, jak wyglda miasto znane nam wszystkim z powietrza, jak tam yj ludzie, jak sobie daj rad w morzu ruin. Wwczas mona si tam byo dosta wlokcym si pocigiem lub okazyjnym samochodem. W miar zbliania si do stolicy bylimy coraz bardziej podnieceni. Spotykane widoki chonlimy z niezwykym zainteresowaniem. Mosty na Bugu zostay zniszczone przez uciekajcych hitlerowcw. Nasi saperzy: wybudowali dwa prowizoryczne mosty - drogowy i kolejowy. Oba robiy wraenie, e trzymaj si na sowo honoru, a przeprawa przez nie dostarczaa nie lada emocji. Jechalimy pukow ciarwk. Zaraz za Nowym Dworem Mazowieckim pojazd zacz podskakiwa na wyboistej szosie, a mnie przypomniaa si jesie ubiegego roku. W lasach cigncych si w lewo od szosy wsplnie ze szturmowcami 3 puku obrabialimy niemieckie zgrupowanie. W prawo bdzie Rajszewo, pod ktrym znajdowaa si niemiecka przeprawa przez Wis. Tam to uganiaem si wraz z Kalinowskim za par Messerschmittw. Dojedamy do Jabonny. Tu niedaleko zgin podporucznik Mironienko, dzielny pilot 3 puku. W Jabonnie wida jeszcze lady niedawnych walk. Wojennej zagadzie nie uszed rwnie zabytkowy paacyk, w ktrym kiedy mieszka ksi Pepi. Na poudnie od Jabonny wida ju Warszaw, a waciwie jej ruiny. Przepychamy si zatoczon szos i wreszcie wjedamy na Prag. Ruch, rwetes, haas, kurz i czerwcowe soce. Postrzelane domy, wyadowane ciarwki i wozy konne. Dojedamy do przeprawy na Wile. Stoi tu dugi rzd wszelkiego rodzaju pojazdw, oczekujc na kolejk. Milicjant daje naszemu wojskowemu pojazdowi pierwszestwo. Kilka minut jazdy po drewnianym pomocie i ldujemy szczliwie na warszawskim brzegu.

W Warszawie znalazem si drugi raz w yciu. Pierwszy raz, jak wspomniaem, byem w stolicy jesieni 1938 roku. A jednak Warszaw znam wietnie. Wiem, e po wyjedzie ze limaka znajdziemy si na Krakowskim Przedmieciu, w prawo bdzie Stare Miasto, a na wprost plac i Ogrd Saski. Znam to z powietrza, z czasw, gdy Warszawa walczya, gdy miasto pono, znam rwnie z czasw przejmujcej pustki po upadku Powstania. Dzi widz Warszaw ttnic yciem w ruinach. Ruiny domw, labirynty zagruzowanych ulic, krte cieki pomidzy hadami cegie, kawakw cian, sprzedawcy na chodnikach i w bramach, restauracje pod goym niebem i w pudach rozbitych wozw tramwajowych, krzye, groby, napisy min nie ma, ogoszenia i reklamy, drobne kartki poszukujcych rodzin - oto Warszawa z czerwca 1945 roku. Nasz pojazd zatrzymuje si w pobliu hotelu Polonia, mniej wicej w tym miejscu, gdzie staa trybuna dla dostojnikw pastwowych przyjmujcych defilad w styczniu biecego roku. Ruszam Marszakowsk w stron placu Zbawiciela. Czerwcowe soce przygrzewa coraz mocniej. W powietrzu unosi si kurz. Sprzedawcy polecaj lody i wod z sokiem. Bukinici w ocalaych bramach sprzedaj ostatnie przedwojenne nowoci. Waciciele konnych wozw za 5 dych proponuj podr na Mokotw, oliborz lub Ochot. W pobliu placu Zbawiciela spotykam Koniecznego. Witamy si serdecznie, po czym dzielimy si przeyciami ostatnich miesicy. Dowiaduj si od niego, e wojn zakoczy na stanowisku dowdcy 9 puku lotnictwa myliwskiego. Obecnie zosta przeniesiony do Lotu, gdzie organizuje szkolenie personelu latajcego. Pytam, czy jest z tego zadowolony. Daje mi wymijajc odpowied. - Chodmy co zje, to ci opowiem - proponuje. Zachodzimy do maej knajpki na rogu Marszakowskiej i placu Zbawiciela. Tu pod kieliszek bimbru (czego innego wwczas si nie pio) dowiaduj si od Koniecznego o rozpaczliwym stanie naszego lotnictwa komunikacyjnego. Waciwie to ono nie istnieje. Porty lotnicze zniszczone, brak cznoci, osony meteorologicznej, brak samolotw i personelu latajcego. Jednym sowem brak wszystkiego. A lata trzeba - wymaga tego sytuacja gospodarcza i polityczna kraju. Dochodzimy do wniosku, e waciwie cae ycie gospodarcze kraju ley w ruinach. Wszystko trzeba zaczyna od zera. Po godzinnej rozmowie rozchodzimy si. Konieczny prosi mnie, abym przy okazji odwiedzi go na Okciu. Obiecuj to zrobi. Pod Poloni wracam okrn drog przez Mokotowsk, plac Trzech Krzyy, Aleje Jerozolimskie. Wszdzie wida ruiny ttnice yciem. Warszawiacy gnied si w szcztkach murw niczym ptaki w gniazdach. Nieraz do resztek swego mieszkania dostaj si po drabinach lub metod wysokogrskiej wspinaczki. Wikszo lokali jest pozbawiona wiata i wody. Pomimo tego warszawiacy s peni werwy, ycia i humoru, a warszawianki zgrabne, zalotne i eleganckie, nawet w unrowskich ciuchach. A przecie to s cisami ludzie, ktrych niespena rok temu ogldaem na barykadach, uwijajcych si niczym salamandry w ogniu, zasypywanych stal niemieckiej artylerii. Warszawa to jednak naprawd niespoyte, nieujarzmione miasto!

W kocu czerwca zaczynamy loty treningowe. Wszystkie samoloty Jak-1 zostaj odesane do Dblina, gdzie maj przej kapitalny remont, a w puku zostaj tylko dziewitki. W czasie jednego z przelotw do Dblina zdarzy si zabawny w zasadzie wypadek, ktry mg si przykro skoczy dla jednego z moich kolegw. Po odstawieniu samolotw do warsztatu poszlimy do kasyna na obiad. Tu mj kolega dowiedzia si, e kucharz pochodzi z tego samego miasta co on. Uda si wic do kuchni, by porozmawia z nim. O czym? Naturalnie... o wojnie. W czasie pogawdki kto postawi na stole duy garnek peen gorcej kaszy. W pewnym momencie mj kolega chcia si oprze o st i wsadzi rk prosto do garnka. Do tego momentu wszystko byo zabawne. Ju jednak nasi pradziadowie znali parzce waciwoci kaszy i oblewali ni nieprzyjaci, usiujcych wedrze si na mury miejskie. e tego rodzaju zabieg nie nalea do przyjemnoci, przekona si mj eskadrowy towarzysz. Przeby on bez najmniejszego wypadku szlak bojowy od Warki do Berlina i nieduo brakowao, aby dwa miesice po zakoczeniu wojny musia poegna si z lataniem. Oparzenie byo bowiem tak powane, e gdyby nie natychmiastowa pomoc lekarska, mogyby powsta w doni komplikacje, uniemoliwiajce prowadzenie samolotu. Loty treningowe ograniczay si gwnie do strzela powietrznych, tej najwaniejszej umiejtnoci pilota myliwskiego, ktr traci si stosunkowo atwo, a ktra jest wszak decydujca w ocenie jego wartoci. Jak si pniej przekonaem, solidnie nabytej umiejtnoci latania szybko si nie traci, natomiast ze strzelaniem jest znacznie gorzej. Pilot musi nieustannie trenowa, aby zawsze znajdowa si w formie. W pobliu znajdowa si zaoony jeszcze przez Niemcw niewielki poligon, z kilkoma naziemnymi celami. Na lotnisku zapanowao oywienie i ruch. ycie zaczynao si o wicie. Mechanicy szykowali samoloty, zbrojmistrze adowali kaemy i dziak, obsuga startowa sprawdzaa stan lotniska, piloci czynili zakady na temat wyniku strzela. Jednym sowem wszystko wygldao tak samo jak rok temu w Gostomlu pod Kijowem. Ruszyy pierwsze samoloty. Z lotu nurkowego lub koszcego piloci z pasj atakowali nieprzyjaciela markowanego przez drewniane tarcze lub te uwijali si wok holowanego pciennego rkawa. Przypominay si nam czasy sprzed kilku miesicy, gdy celem naszej broni pokadowej byy prawdziwe nieprzyjacielskie samoloty. Odprenie polityczne, ktre nastpio latem 1945 roku po uznaniu przez mocarstwa zachodnie Tymczasowego Rzdu Jednoci Narodowej i ustaleniu na konferencji poczdamskiej naszej granicy zachodniej na Odrze i Nysie, odczulimy rwnie i w puku. Wprawdzie oficjalnych zarzdze o demobilizacji jeszcze nie byo, ale si o niej mwio i nieoficjalnie przeprowadzao. Kilku moich kolegw, ktrzy nie chcieli pozosta w wojsku, skadao raporty do Ministerstwa Obrony Narodowej z prob o zwolnienie do cywila. Ministerstwo, acz niechtnie, proby te zaatwiao pozytywnie, czasem jednak petenci miesicami czekali na decyzj. Jesieni 1945 roku rozpocza si ju normalna demobilizacja. Do cywila zwolniono wielu szeregowcw, podoficerw i oficerw. Midzy innymi puk opuci kapral Piotr Mandziuk, mechanik i opiekun mego samolotu na caym szlaku bojowym. Z Mandziukiem poegnalimy si bardzo serdecznie, jak przystao na frontowych towarzyszy. Poczciwy Piotru nie zapomnia o mnie do dzi ile razy zjawi si w Warszawie, zawsze mnie odwiedza.

Jedn z konsekwencji demobilizacji byy pewne zmiany personalne w puku. Stasio Lisiecki odszed na stanowisko szefa strzelania powietrznego puku, a ja objem po Stakhausie dowdztwo 3 eskadry. Wprawdzie wolabym obj 1 eskadr, do ktrej byem mocno przywizany, suc w niej od dnia jej powstania, ale nikt si mnie o to nie pyta. Wyznaczenie na dowdc eskadry byo niewtpliwie wyrnieniem. Byem wprawdzie od kilku miesicy porucznikiem i miaem za sob do dugi sta frontowy, ale takich jak ja w puku byo wielu. Stanowisko dowdcy eskadry to nie tylko zaszczyt, to przede wszystkim obowizki. Czynnoci dowdcy eskadry nie ograniczaj si bowiem do przyjmowania raportw, podkrcania podwadnych i kierowania nimi. Ciy na nim odpowiedzialno za wyszkolenie personelu, za stan samolotw i sprztu, za morale podwadnych i za wiele innych rzeczy. Zblia si okres powoania do wojska nowego rocznika, trzeba byo si zaj organizacj jego szkolenia, a przecie w tej materii nie miaem adnego dowiadczenia, O jedno nie musiaem si troszczy - o stan techniczny samolotw. Przecie inynierem eskadry by porucznik Leon Szurka. Stary, dowiadczony mechanik lotniczy, sucy w puku Warszawa od dnia jego powstania, majcy za sob cay bojowy szlak do Berlina. Szurka nie suy dugo pod moj komend. Gdy po kilku miesicach kapitan Jadacki zosta przeniesiony do Oficerskiej Szkoy Lotniczej, Szurka obj stanowisko starszego inyniera puku. Szurka w lotnictwie suy jeszcze dwadziecia lat, a w stopniu pukownika poszed w stan spoczynku. Gdy obejmowaem eskadr, zapytaem inyniera: - Poruczniku, czy macie do mnie jeszcze pretensj? - Za co? - Ano za ten ukradziony w Barnwku waszej eskadrze samolot? - Nie! - rozemia si Szurka. - Mam wraenie, e si to ju nie powtrzy. W tym czasie nadszed pierwszy powojenny rocznik poborowych. By to bardzo ciekawy element. Niesychanie zrnicowany pod wzgldem wiatopogldu i politycznych przekona. Wojna z Niemcami stanowia pewne spoiwo wice ludzi o rnych pogldach. Wikszo wyraajcych ch do walki z Niemcami nie zastanawiaa si, kto im daje bro do rki, a po wojnie... jako to bdzie! Staropolskie jako to bdzie wanie nastpio. Zabrako jednak spoiwa. Poborowi roku 1945 nie byli chopcami, co nie wchali prochu, niektrzy mieli za sob kilka lat partyzantki, ale prawdziw wojn znali jedynie z czy tanek dla uczniw klas starszych. - Wojna skoczona, wic po co mamy suy w wojsku? - zastanawiali si niektrzy. W postpowaniu z nimi nie mona byo stosowa straszenia i groenia, naleao ich spokojnie przekonywa metodami agodnej perswazji. Dla oficerw polityczno-wychowawczych by to chleb powszedni, tego ich uczono i t metod posugiwali si od lat. Ale dla nas, oficerw liniowych, pilotw, by to niesychanie trudny orzech do zgryzienia. Nas uczono lata, strzela, walczy w powietrzu, a nie metodyki nauczania. I to, dodajmy, w wielu wypadkach krnbrnego elementu. Warunki nauczania nie byy wwczas atwe. Brakowao podrcznikw i pomocy naukowych. Wszystko naleao rysowa i pisa na tablicy. Zajcia teoretyczne odbyway si przewanie w nie ogrzewanych salach, warunki zakwaterowania i bytowania te byy cikie. Umundurowanie

pozostawiao rwnie wiele do yczenia, brakowao bielizny i butw. Jedno, co nie budzio adnych zastrzee, to byo wyywienie. onierze jedli duo i smacznie. Nigdy nie byli godni. Po kilku miesicach pracy otrzymalimy jednak pen satysfakcj. onierze zaczli wyzbywa si niechci do suby wojskowej, potracili kompleksy, ci, co nie rozumieli wczesnej sytuacji, nagle wszystko zaczli pojmowa. Jednak metoda perswazji odniosa skutek. Z nastpnym rocznikiem poborowym w roku 1946 nie mielimy ju tyle kopotw. W grudniu przybya do puku pierwsza grupa absolwentw Oficerskiej Szkoy Lotniczej z Dblina, a w styczniu grupa pilotw szkolcych si w Zwizku Radzieckim. OSL w Dblinie powstaa ju jesieni 1944 roku, ale w tym czasie zacza si rwnie szkoli grupa Polakw w radzieckich szkoach lotniczych. Aby nie przerywa szkolenia, postanowiono nie przenosi ich do Dblina, a szkolenie zakoczy w ZSRR. Bya to ostatnia grupa Polakw szkolca si w Zwizku Radzieckim. Na dobr spraw naleao rozpocz loty szkolno-treningowe z modymi pilotami i wyprbowa umiejtnoci techniczne szkolonego personelu naziemnego. Trzeba byo jednak poczeka do wiosny. Zima 1945/46 roku bya niena i mrona. nieg zasypa lotnisko, drogi dojazdowe i stojce pod goym niebem samoloty. Z nowo przydzielonych oficerw do mojej eskadry trafili midzy innymi dwaj bardzo dobrzy piloci, peni zamiowania do swego zawodu, ze wietnie opanowan technik pilotau. Byli to podporucznicy Jzef Miosz i Zbigniew Ulanowski. Na specjalne wyrnienie i wspomnienie zasuguje Miosz. S rodziny, w ktrych pewien zawd tradycyjnie przechodzi z ojca na syna. Jest to zupenie zrozumiae wrd rolnikw i rybakw, natomiast wrd lotnikw - i to w polskich warunkach zjawisko takie jest raczej unikalne. Ojciec Jzka Miosza by pilotem ju podczas pierwszej wojny wiatowej. Potem tata Miosz szkoli w dbliskiej podchorwce liczne rzesze przyszych zwycizcw bitwy o Angli. Miosz junior wstpi do lotnictwa w roku 1944, a ojciec, pomimo podeszego jak na pilota wieku, lata a do 1959 roku. Jzef Miosz w lotnictwie wojskowym suy kilka lat, po czym si zwolni i zosta pilotem oblatywaczem. On to oblatywa wszystkie nasze powojenne prototypy i demonstrowa je poza granicami Polski, nawet w Poudniowej Ameryce. Zgin mierci lotnika we wrzeniu 1963 roku w czasie lotu subowego. Pomimo e zgin w modym wieku, kontynuacja lotniczych tradycji w rodzinie Mioszw trwa nadal. Jego syn zosta suchaczem fakultetu lotniczego Wojskowej Akademii Technicznej.

Zanim rozpoczlimy wiosenne loty treningowe, z puku odszed major Gaszyn, obejmujc w Dowdztwie Wojsk Lotniczych stanowisko inspektora lotnictwa myliwskiego. Jak wiadomo, Gaszyn by zwizany z pukiem Warszawa rwnie od dnia jego powstania. Poniewa by instruktorem, a nastpnie dowdc eskadry i puku, wietnie zna wszystkich pilotw o kadym z nas, mgby napisa monografi. Gaszyna egnalimy ze szczerym alem, dowodzi przecie naszym pukiem w okresie najwikszych jego sukcesw w czasie walk na przedpolu Berlina. Najbardziej nas intrygowao, kto po nim obejmie puk. Prawd mwic, wrd oficerw puku nie widzielimy nikogo

godnego tej funkcji. A wic czyby mia przyj kto z zewntrz? Sprawa wyjania si po kilku dniach. Dowdc puku zosta major Wicherkiewicz. Od zestrzelenia Wicherkiewicza nad Warszaw w kocu wrzenia 1944 roku nie wiedzielimy, co si z nim stao. Czy przebywa w niewoli, czy te zosta zamordowany przez hitlerowcw? Jak wiadomo bowiem, w ostatnim okresie wojny hitlerowcy nie uwaali za stosowne przestrzega przepisw i czsto mordowali jecw. Na szczcie okazao si, e ten los Wicherkiewicza omin.

Nadchodzi wreszcie upragniona wiosna. niegi gwatownie topniej, znikaj zaspy, ale za to lotnisko tak rozmika, e trzeba poczeka na jego wyschnicie kilka tygodni. Wiem, e czeka nas huk roboty. W eskadrze mam kilkunastu modych pilotw. S to piloci okresu pokojowego, szkoy bowiem pokoczyli ju po 8 maja 1945 roku, ale zaczli je w czasie wojny, przerobili wic skrcony kurs wojenny. Tymczasem nadchodzce z Dowdztwa Wojsk Lotniczych zarzdzenia wymagay od pilotw umiejtnoci, ktre mona naby tylko w czasie penego pokojowego szkolenia. Wprawdzie my, starzy piloci, te koczylimy skrcon szko wojenn, ale swoje braki i luki uzupenilimy na froncie. Teraz z kolei nam przypada w udziale doszkalanie modych kolegw. Do tego naley opracowa programy szkolenia, przygotowa instruktorw i sprzt. Jednym sowem potrzebny jest czas i jeszcze raz czas. Zaledwie jako tako przebrnem przez te trudy i rozpoczem szkolenie, a wybucha prawdziwa bomba. Ot dowiadujemy si, e 9 maja 1946 roku w pierwsz rocznic zakoczenia wojny, obchodzone bdzie uroczycie wito Zwycistwa i w zwizku z tym w caym kraju maj si odby pokazy i popisy lotnicze. Najwiksze, naturalnie, w Warszawie na tak zwanym lotnisku mokotowskim. Pisz tak zwanym, gdy nie byo to stare mokotowskie lotnisko, pamitne z rnych midzynarodowych imprez lotniczych, midzy innymi z Challengeu 1934 roku, zakoczonego zwycistwem J. Bajana i G. Pokrzywki. Lotnisko mokotowskie znajdowao si pomidzy ulicami Rakowieck i Wawelsk i zostao przecite jeszcze przed wojn przez alej Niepodlegoci. Zabudowane po wojnie fiskimi domkami, nie nadawao si do uytkowania. Drugie lotnisko mokotowskie leao pomidzy ulic Rakowieck i alej wirki i Wigury. Dzi teren ten jest zabudowany i wszyscy zapomnieli, e jaki czas peni on funkcj lotniska eskadry cznikowej, wyposaonej w samoloty Po-2. Pierwsze powojenne wito Lotnictwa miao pokaza nasz dorobek w dziedzinie lotnictwa wojskowego i cywilnego w cigu roku od zakoczenia wojny. Trzeba przyzna, e zainteresowanie spoeczestwa zagadnieniami lotniczymi i znajomo chlubnej historii polskiego lotnictwa byy znaczne. Ludzie starsi pamitali, a modzi znali z opisw lotnicze sukcesy Bajana, wirki, Skaryskiego, Orliskiego i wielu innych. Znano te bohaterskie walki naszych lotnikw w Polsce, we Francji, Wielkiej Brytanii, na froncie wschodnim, we Woszech i nad Atlantykiem. A jak wyglda nasze lotnictwo dzi? - nieraz padao takie pytanie. Obiektywnie trzeba stwierdzi, e nasz wczesny dorobek - mierzony skal roku 1946, a nie 1977 - by duy. Brakowao, oczywicie, wszdzie ludzi, sprztu lotniczego, hangarw, budynkw, radiostacji, rodkw transportowych, ale trzeba pamita, e w wielu dziedzinach-zaczynao si prac po wojnie od zera, e w kraju odbudowywano jednoczenie wszystko, nieraz bardziej potrzebne od lotnictwa sportowego, jak mieszkania, fabryki, szkoy i szpitale. A pomimo tego wysiek by widoczny. W lotnictwie sportowym do 1946 roku reaktywowano wszystkie przedwojenne regionalne aerokluby,

a ponadto powstao szereg nowych, w tym kilka na ziemiach odzyskanych, we Wrocawiu, Szczecinie, Jeleniej Grze. Szkoliy si liczne rzesze modych pilotw sportowych, samolotowych i szybowcowych. Ze sprztem byo biedniutko, dysponowano nielicznymi samolotami poniemieckimi i przekazanymi przez wojsko kukurunikami, wykorzystywanymi do maksimum. Polskie Linie Lotnicze Lot utrzymyway regularn komunikacj pomidzy Warszaw i kilkoma miastami polskimi, jak Gdask, Katowice, Pozna, Szczecin, Wrocaw. Regularnych linii zagranicznych byo zaledwie trzy (Praga, Berlin, Sztokholm), ale nieustannie kryy midzy Warszaw i wszystkimi wikszymi europejskimi miastami samoloty kurierskie i specjalne. Polskie lotnictwo komunikacyjne dysponowao wwczas radzieckimi samolotami typu Li-2. Na wczesne czasy byy to zupenie nowoczesne samoloty, uywane w wielu pastwach. Dysponowano rwnie pokan liczb dobrze wyszkolonego personelu latajcego i technicznego. Polskie lotnictwo komunikacyjne miao wic w roku 1946 zupenie dobry start. Podobnie pomylnie przedstawiaa si sytuacja w lotnictwie wojskowym. Trzon personelu latajcego i technicznego stanowili onierze pukw Warszawa, Krakw i 3 puku szturmowego. Oprcz tego przybyli wyszkoleni ju po wojnie modzi piloci w Zwizku Radzieckim i Dblinie. Powrcio rwnie z Anglii wielu oficerw sucych w polskim lotnictwie na Zachodzie, przebywali te jeszcze w Polsce niektrzy oficerowie radzieccy. Wszyscy oni cae swe dowiadczenie i wiedz lotnicz powicili odbudowie ludowego lotnictwa. Sprzt, ktrym wwczas dysponowalimy (Jaki, Iy, Pe-2), a ktry dzi mona oglda w muzeum, wtedy by sprztem na wskro nowoczesnym, cho majcym za sob wojn. Tym samym sprztem dysponowao rwnie lotnictwo radzieckie, a lotnictwa pastw zachodnich uyway take swego sprztu z okresu wojny. Dziki tym dobrym podstawom i dziki temu, e nigdy nie zostawalimy za innymi w tyle - czego nie zawsze mona powiedzie o naszym lotnictwie przedwojennym - mona byo oglda na wielu paradach lotniczych w cigu minionego trzydziestolecia nowoczesne, silne, wietnie wyszkolone ludowe lotnictwo. Niewielkie poletko przy ulicy Racawickiej, na ktrym miay si odby pokazy, byo za mae, aby mogy tu ldowa samoloty wojskowe, wic lotnictwo wojskowe miao si zaprezentowa wycznie w powietrzu. Program przewidywa przelot eskadry szturmowcw lotem koszcym, pozorowane bombardowanie celu przez samoloty nurkowe Pe-2 oraz walk dwch par myliwcw. W pokazie lotnictwa myliwskiego mieli wzi udzia piloci naszego puku. Otrzymaem od dowdcy puku, majora Wicherkiewicza, rozkaz wyznaczenia dwch par i przeprowadzenia z nimi wicze. W skad tej czwrki, poza sob, wyznaczyem podporucznikw: Miosza, Ulanowskiego i Iwonia. Pocztkowo Wicherkiewicz by przeciwny temu skadowi, uwaajc, e do czwrki powinni wej piloci wojenni. Udao mi si go jednak przekona, argumentujc, e przecie mamy pokaza nasz powojenny dorobek i wanie ta trjka wietnie to obrazuje. Ostatecznie Wicherkiewicz ustpi, ale zobowiza mnie do waciwego przygotowania pokazu. Czasu byo mao, zaledwie dwa tygodnie. Musielimy gruntownie przewiczy walk powietrzn w parze. Byo to podstawowe wiczenie myliwcw, przerabiane przeze mnie jesieni 1943 roku w Grigoriewskiem, a przez moich kolegw wiosn biecego roku. Chodzio waciwie o zgranie pary i zademonstrowanie poprawnego wyszego pilotau. W tym zakresie doszlimy niewtpliwie do perfekcji i bylimy pewni, e na pierwszym powojennym wicie lotniczym nie zrobimy wstydu pukowi, majcemu pikn tradycj wojenn.

Od rana 9 maja czwrka Jakw staa na lotnisku starannie wypucowana i przygotowana do pokazw. Na naszych mechanikach, jak zawsze, mona byo polega, i wiedziaem, e strona techniczna nie nawali. Kierownik lotw by w cznoci z Warszaw i gdy tylko zaczy si pokazy lotnictwa sportowego, da rozkaz do zapuszczania silnikw. Zaskoczyy sprawnie. Jaki czas je podgrzewamy. W tym czasie piloci sportowi demonstruj lot grupowy kukurunikw, akrobacj samolotow i szybowcow. Zblia si koniec pokazw pilotw z aeroklubw. Kierownik lotw daje rozkaz do startu. Wchodzimy na pas startowy i startujemy parami. Jaki cign w gr. Pogoda jest jak wymarzona, soneczna, na bardzo wysokim puapie ptaj si mae cirrusy. Ca czwrk cigniemy na 2000 metrw i lecimy nad lewym brzegiem Wisy. Nie dolatujc do Bielan, pary si rozchodz: jedna, Ulanowskiego i Iwonia, skrca na wschd, druga, ja i Miosz, bierze kurs poudniowo-zachodni. W odpowiednim czasie skrcimy na wschd i spotkamy si nad lotniskiem mokotowskim z par Ulanowskiego. Manewr ten przewiczylimy kilkakrotnie i jestemy pewni, e musi si nam uda. Z lewej strony mam Warszaw. Jeszcze nie tak dawno, bo niespena dwa lata temu, byo to pustynne gruzowisko, przypominajce ksiycowy krajobraz, teraz - cho barbarzysko zniszczona - Warszawa ttni yciem. Jest to widoczne nawet z wysokoci 2000 metrw. Przecinamy gmatwanin torw kolejowych na zachd od Woch i skrcamy na poudniowy wschd. Ju wida lotnisko, a na nim mrowie ludzkie, samoloty sportowe i czarne kby dymw na pnocnym skraju pola. To widoczne jeszcze lady bombardowania naszych szturmowcw. Ale gdzie s nasi wrogowie? Wpatrujemy si w horyzont. Ju s dwa mae punkciki, nieco wyej od nas. Rosn z sekundy na sekund. Ju poznajemy sylwetki Jakw. Mijamy si z nimi idealnie nad rodkiem lotniska, gwatownie skrcamy i zaczynamy walk. Typow powietrzn walk toczc si w trzech wymiarach. Raz nasze Jaki, ryczc pen moc silnikw, cign pionowo w gr, to znw kamieniem opadaj w d lub te w ciasnych gbokich zakrtach chodz esami po horyzoncie. Demonstrujemy pen akrobacj, ptle przeplataj si z korkocigami, przewrotami i beczkami. Ziemia na przekr prawom fizycznym chwilami znajduje si nad gow lub obraca si jak szalona wok podunej osi pozornie stojcego w miejscu samolotu. W czasie tego powietrznego taca szukamy nieprzyjaciela - pary Ulanowskiego, ale oni zgrabnymi, pewnymi unikami uchodz sprzed celownikw naszych samolotw. Zdaj sobie spraw, e akrobacja wychodzi dobrze: wszystkie cztery samoloty wykonuj poprawnie i bezbdnie pen wizank figur lotniczej akrobacji. Wiemy rwnie, e w tej chwili jestemy przedmiotem zainteresowania i uwagi kilkunastu tysicy ludzi. e stoj oni na ziemi z zadartymi w gr gowami, e spikerzy radiowi przesyaj w wiat opis naszej walki. Wiemy rwnie, e na niewielkiej trybunie znajduj si przedstawiciele rzdu, partii i generalicji. Nie moemy si wobec nich zbani. Zreszt to nam nie grozi. Wskazwka zegara pokadowego mego Jaka zblia si do godziny, w ktrej mamy przerwa pokaz. Samolot w tym momencie pdzi omal e pionowo w gr. Pomimo wysikw silnika zaczyna pod skrzydami brakowa powietrza, samolot chwieje si, stery wiotczej. Kopi silnie lewy orczyk. Nos Jaka powoli przesuwa si po niebie, ju jest na horyzoncie. Zamykam gaz. Po chwili mam przed sob zatoczone pole i wal w d. Obok mnie z prawej strony mknie Miosz. Samolot ma ju prdko, stery nabray powietrza. Wyprowadzam maszyn z nurkowania. Koniec walki. Na skrzydo docza Miosz i jaki czas lecimy na zachd, po czym skrcamy na pnoc. W tej walce nie byo zwycizcw i zwycionych. Wszyscy byli zwycizcami. Jzek dochodzi do mnie, prawie dotykajc kocwki skrzyda. Widz jego rozemian twarz. Co macha rk i pokazuje za siebie. Tak, tak! - odpowiadam mu na migi. Pokaz na medal, otliczno, jak by powiedzia Gaszyn. Pokazy istotnie si uday. Nie tylko nasze myliwskie, ale w caoci. Pisano o nich obszernie w prasie.

Przez ca wiosn i lato 1946 roku trwa w puku intensywne szkolenie. Od rana od pnego wieczora pomidzy lotniskiem i poligonem nieustannie kr samoloty. Szkolenie jest tak intensywne, e nie mamy zupenie czasu na osobiste sprawy. Do Warszawy wyrywamy si bardzo rzadko, za kadym razem stwierdzajc, e znw si co odbudowao. A to uruchomiono nowe kino, a to teatr, a to duy sklep. Po odgruzowanych ulicach kry coraz wicej samochodw i duma stolicy -- tramwaje. Stare wysuone przedwojenne puda, z ktrych niejedno odgrywao rol barykady. My te jestemy dumni z odbudowy stolicy - ostatecznie, nasz puk nosi jej imi. My - starsi oficerowie puku - bralimy udzia w wyzwalaniu Warszawy. W poowie lipca dowiadujemy si, e w rocznic wybuchu wojny - 1 wrzenia - odbdzie si nad Bydgoszcz pierwsza powojenna defilada lotnicza. W defiladzie wemie udzia lotnictwo szturmowe i lotnictwo myliwskie. Szczegw technicznych na razie nie znamy, ale wiemy, e tego rodzaju zapowied oznacza now seri wicze - lotw grupowych. Na loty grupowe duych zespow specjalnego nacisku u nas nie kadziono. W warunkach frontowych dziaalimy najczciej parami, kluczami, eskadrami i to z reguy w szykach lunych. Rnica pomidzy tego rodzaju lotami a lotem w szyku na defiladzie jest taka sama jak pomidzy marszem kompaniami w szyku lunym a defilad. Przelot duego zwizku -lotniczego w szyku defiladowym jest pewnego rodzaju majstersztykiem pilotau. Aby defilada robia korzystne wraenie, pomidzy samolotami, kluczami i eskadrami musz by utrzymane odlegoci oraz odstpy. Piloci musz trzyma t sam prdko i wysoko. A to nie jest bynajmniej ani proste, ani atwe, a co najgorsze wymaga dugiego treningu. A czasu jak zawsze u nas byo mao. Natychmiast si wic zabieramy do trenowania lotw grupowych par, co byo na og przez modych pilotw opanowane, a take kluczem i eskadr. Milkn na jaki czas kaemy nad poligonem, a nasze Jaki kr trenujc loty grupowe. W pocztkach sierpnia dowiadujemy si szczegw technicznych defilady. W przeddzie, 31 sierpnia, odbdzie si koncentracja, a nastpnego dnia w godzinach poudniowych start i przelot nad Bydgoszcz na kierunku: poudniowy wschd. Wysoko lotu 500 metrw. Defilad otwieraj szturmowce, w dalszej kolejnoci lec samoloty myliwskie. Przez ca drug poow sierpnia nadal codziennie latamy w szyku przewanie caym pukiem. Ambicj kadego pilota jest, aby defilada wypada jak najlepiej, nie moemy przecie zrobi wstydu i to gdzie - w Bydgoszczy! W poudnie 31 sierpnia opuszczamy lotnisko. Lecimy kolejno eskadrami, pierwsza, druga, trzecia - tak te bdziemy lecie na defiladzie. Okoo godziny pierwszej jestemy na miejscu. Szyk si rozbija; kolejno parami idziemy do ldowania. Powietrze huczy od silnikw - dziesitki samolotw kr wok lotniska. Przypomina si front nad Odr. Wwczas nad Barnwkiem te nieraz byo tak rojno, gdy samoloty wracay z zada. Ldowanie samolotw trwa do dugo. Siada wreszcie ostatni samolot. Kouje na stoisko, wycza silnik i nad lotniskiem zapada cisza. Udajemy si na kwatery. Spotykam tu wielu znajomych i kolegw. Do pnej nocy dzielimy si wspomnieniami, przypominajc sobie stare, wojenne dzieje.

Rano budzi nas haas pracujcych silnikw. Obsuga techniczna szykuje ju nasze samoloty. Po niadaniu odbywa si oglna odprawa pilotw. Jeszcze raz omawiamy szyki, wysoko, kolejno startu itp. Po defiladzie wracamy ju bezporednio na lotnisko macierzyste. Zblia si godzina startu. Znw hucz silniki. Startuj ze swoj eskadr w trzeciej kolejnoci, doczam do reszty puku. Wreszcie wszystkie puki s w powietrzu. Okramy miasto i bierzemy kurs na tras defiladow. Pogoda jest taka sama jak siedem lat temu, gdy nad Pomorzem ukazay si pierwsze powietrzne hordy hitlerowskich samolotw, a nieliczne i sabe polskie lotnictwo w nierwnej walce usiowao stawi im czoo. Dzi po hitlerowskich samolotach zostay tylko wspomnienia, a na niebie cign dziesitki polskich nowoczesnych samolotw myliwskich. Ju wida Bydgoszcz, przez rodek miasta biegnie gwna arteria - szosa Gdaska. Prowadzcy defilad zmienia nieco kurs i nalatuje nad o arterii. Rozgldam si na boki i do tyu. Piloci puku Warszawa lec na medal, idealnie trzymaj odlegoci i odstpy. Z tyu, w odlegoci okoo jednego kilometra, mkn dalsze samoloty. Przelatujemy nad lotniskiem i miastem. Trwa to bardzo krtko. I to jest wanie cech charakterystyczn lotniczych parad: wielotygodniowe przygotowania do kilkuminutowego przelotu. Defilada udaa si. Bya to pierwsza z licznych powojennych parad lotniczych. Jake uboga w porwnaniu ze wspczesnymi; nic dziwnego - by to zaledwie trzeci rok istnienia Polski Ludowej. Szybkie tempo odbudowy kraju ze zniszcze wojennych byo widoczne rwnie i u nas. W cigu roku odbudowano lotnisko, wybudowano wieyczk kontroli ruchu, ogrodzono i uporzdkowano otoczenie lotniska. Wyremontowano rwnie stare koszary, dziki czemu znacznie si poprawiy warunki zakwaterowania. Regularnie ju nadchodziy nowe sorty mundurowe, buty i bielizna. Powrciy z Dblina wyremontowane na medal stare Jaki jedynki. Stan techniczny samolotw by na og dobry. Nadszed do puku drugi powojenny rocznik poborowych. Zabraem si wic do opracowywania programw szkolenia i szykowaem si do nastpnej zimy, gdy niespodziewanie otrzymaem powoanie na kurs dowdcw pukw w Oficerskiej Szkole Lotnictwa. W Dblinie miaem si meldowa 28 padziernika. Wyznaczenie mnie na ten doszkalajcy kurs uwaaem za wyrnienie. Ukoczenie kursu otwierao mi drog do dalszej kariery wojskowej, ale jednoczenie oznaczao to moje poegnanie si z pukiem Warszawa. Przypuszczaem bowiem, jak si pniej okazao, susznie, e do puku ju nie wrc, e jeeli obejm jakie wysze stanowisko, to w innym puku. Mwio si wwczas duo o rozbudowie lotnictwa i jego reorganizacji, a wszdzie brakowao ludzi. Wiedziaem, e kiedy nadejdzie moment mego poegnania z pukiem Warszawa. Ostatecznie przez cae ycie nie mona suy w tej samej jednostce. Do puku Warszawa byem przywizany. Przez cztery lata by dla mnie domem i rodzin. W puku tym stawiaem pierwsze lotnicze kroki, tu odbyem lot z instruktorem, pierwszy lot samodzielny, pierwszy lot bojowy i ostatni bojowy. Wprawdzie w cigu ostatniego roku powojennego puk zmieni swj charakter - sta si typow, pokojow jednostk szkolc nowy narybek - ale w dalszym cigu by bogaty w tradycje wojennych lat. Sigam pamici wstecz i przypominam sobie dzie 20 lipca 1943 roku. Pierwsza grupa Polakw kandydatw na pilotw - melduje si w Grigoriewskiem u kapitana Kozowskiego. Na razie nie marzymy o puku, mamy sformowa zaledwie eskadr. Kto pozosta z tej pierwszej grupy? 28 padziernika rano pakujemy si z Wicherkiewiczem do samolotu Ut-2, ktrym mamy polecie do OSL w Dblinie. Pogoda jest paskudna. Chmury wisz na wysokoci niespena 300 metrw, a widzialno wynosi okoo 2 kilometrw. Wieje silny poudniowo-zachodni wiatr. Meteorolodzy nie

przewiduj polepszenia pogody, przeciwnie, twierdz, e si na pewno pogorszy. Samolot prowadzi Wicherkiewicz, a ja lec w charakterze pasaera lub balastu, jak kto woli. Pomimo cikich warunkw Wicherkiewicz decyduje si lecie. Po starcie okramy lotnisko. Rzuca jak diabli. Lekki samolocik taczy na wszystkie strony. Lecimy wolno wzdu Wisy. Przelatujemy nad Prag, a potem pchamy si starym bojowym szlakiem w 1944 roku. W prawo zostaje Gra Kalwaria, w lewo znajduje si Garwolin, obok niego elechw i Zadybie Stare. Pogoda zgodnie z prognoz nieustannie si pogarsza. Podstawa chmur obnia si do 200 metrw. Zaczyna pada deszcz ze niegiem. Widoczno spada omal e do zera. Po kilku minutach lotu prawie e bez widocznoci zaczyna si rzecz najgorsza - oblodzenie. Najpierw pojawia si warstwa szklistego lodu na krawdzi skrzyde, a w chwil potem zaczyna kicha silnik. Samolot Ut-2 nie ma adnego rodka do walki z oblodzeniem. Kichanie silnika to wskazwka, e obmarza wlot powietrza. Lada moment moe zabrakn powietrza i silnik stanie. Przelatujemy wanie nad du kocieln wsi, po charakterystycznym ukadzie drg poznaj Styc. Do Dblina mamy jeszcze 8 kilometrw. Silnik kaprysi coraz bardziej. Nie mam wtpliwoci, e do Dblina nie docigniemy. Zastanawiam si, co bym zrobi na miejscu Wicherkiewicza: czy leciabym dalej, czy te ldowa na pierwszym moliwie gadkim polu. Odpowiedzi udziela mi silnik. Kilka suchych strzaw i silnik milknie. migo przestaje si obraca i nieruchomieje. Widoczno prawie adna. Wysoko ponad 100 metrw. Robi mi si niewyranie, odruchowo sprawdzam pasy. Nieubagane prawo cienia cignie nas do ziemi. Co si znajduje przed nami? Diabli wiedz! Ju mamy 50 metrw. Widoczno si poprawia. Przed nami niewielki las, a dalej gadkie pole. Przecigniemy przez las? Korci mnie, aby uj w do drek sterowy. Ale wiadomo: gdzie kucharek sze, tam nie ma co je. Przelatujemy tu nad czubkami drzew. Gadkie pole okazuje si wcale nie takie gadkie - to kartoflisko. Bruzdy, naturalnie, biegn w poprzek. Czybym naprawd tu przed Dblinem, tu przed rozpoczciem kursu dowdcw pukw mia powybija sobie zby? Czuj, jak Wicherkiewicz schodzi nad sam ziemi, ciga drek, usiuje wyldowa z jak najbardziej opuszczonym ogonem. Udaje mu si to. Samolot trzema punktami dotyka ziemi. Na szczcie pole jest do dugie. Samolot toczy si, podskakujc na bruzdach, i coraz bardziej grznie w podmokej glebie. Czuj, jak ogon samolotu pomimo wysikw pilota podnosi si w gr. Skapotujemy czy nie? Samolot si zatrzymuje, ogon opada i ciko uderza w kartoflisko. A nam obu spada z serca ogromny kamie. Gramolimy si z kabiny. Sipi deszcz ze niegiem, a z wioski biegnie tum ludzi. Po chwili otaczaj nas zwartym koem. Nikogo nie brakuje, jest i milicjant, i sotys, i nauczyciel, i proboszcz. Z wielkim zdumieniem przyjmuj do wiadomoci, e obaj jestemy cali i zdrowi. Ale skoro tak, to wszyscy zapraszaj nas do siebie na obiad. Obiad obiadem, ale dopytujemy si, czy jest jaka komunikacja z Dblinem. Okazuje si, e waciwie nie ma adnej. Najblisza bowiem stacja to wanie Dblin. Poczta, owszem jest, ale telefon nie dziaa. Nie wiadomo, czy nie naprawiono linii od wojny, czy te zerwali j desperaci z istniejcego jeszcze podziemia. Do Dblina mona si dosta tylko konikami. Jemy suty obiad, a potem Wicherkiewicz pakuje si na wiejsk furmank - i ko truchcikiem kieruje si do Dblina. Nazajutrz rano zjawia si pomoc techniczna: samochd ciarowy z grup mechanikw pod dowdztwem majora. Pogoda si poprawia. Widoczno jest zupenie znona, a podstawa chmur okoo 400 metrw. Deszcz nie pada, ale pole jest rozmoke i o starcie z kartofliska nie ma co marzy. Przy pomocy miejscowej ludnoci przecigamy samolot na ssiednie gadkie rysko. Mechanicy sprawdzaj silnik. Wszystko jest w porzdku, zapuszczaj go bez trudnoci i podgrzewaj. Major

upiera si, e poleci razem ze mn. Odnosz si do tego sceptycznie. Way on bowiem na pewno ze sto kilogramw z hakiem, a pole jest krtkie. Zobaczymy, co z tego bdzie. Ustawiam si na skraju pola i daj peny gaz. Samolot rusza do przodu, ale nabiera szybkoci bardzo wolno. Koa klej si do rozmikej ziemi. Rozpdziem samolot ju na trzy czwarte dugoci pola i zdaj sobie spraw, e nie wystartuj. Zamykam gaz i przerywam rozbieg. - Nic z tego, towarzyszu majorze. We dwjk nie wystartujemy - zwracam si do mego pasaera. Major niechtnie opuszcza kabin. Wracam na skraj pola. Startuj po raz drugi. Tym razem bez trudnoci odrywam si od ziemi. Po kilku minutach lotu okram dbliskie lotnisko i wchodz na kierunek ldowania. A jednak na kurs przybyem z fasonem. Samolotem, a nie furmank - rozmylam. A co bdzie na kursie? Co bdzie potem? Ano zobaczymy.

Takie byy pocztki... Autor, zwycizca zawodw modeli latajcych w 1938 roku i zdobyty przez niego medal

Wiceprzewodniczcy ZPP Andrzej Witos i genera Bronisaw Pturzycki na uroczystoci promocji grupy podchorych w 1 plm "Warszawa" w Grigoriewskiem 28 maja 1944 r.

Kapral Piotr Mandziuk (z lewej), mechanik samolotu autora, na lotnisku w Grigoriewskiem. W rodku inynier 3 eskadry, podporucznik Leon Szurka

Dowdca 1 plm "Warszawa" podpukownik Jan Tadykin

Podpukownik Jan Tadykin ze swym zaastpcom do spraw pilotau majorem Mikoajem Bujewiczem

Podporucznik Aleksander Wierzbicki (z lewej) i chory Ryszard Horodecki na lotnisku Zadybie Stare przed lotem na rozpoznanie

Dowdca klucza w 1 plm "Warszawa" podporucznik Wiktor Kalinowski

Dowdca puku "Warszawa" w rozmowie z zastpc dowdcy do spraw polityczno-wychowawczych, kapitanem Medardem Koniecznym

Dowdca 1 eskadry, kapitan Stanisaw Lisiecki, udziela wskazwek pilotom przed odlotem na rozpoznanie do rejonu Warszawy. Drugi od lewej autor

Podporucznik Ryszard Horodecki, z ktrym autor stoczy swj pierwszy wiczebny pojedynek w powietrzu

Grupa pilotw 1 eskadry 1 plm "Warszawa" na lotnisku przyfrontowym

Podporucznik Juliusz Szwarc w samolocie myliwskim Jak-9 przed startem

Dowdca 1 plm "Warszawa" major Wasyl Gaszyn, demonstruje grupie pilotw sposb atakowania nieprzyjaciela w powietrzu

Podporucznik Wiktor Gabis po locie bojowym na rozpoznanie

Porucznik Mikoaj Chaustowiicz, dowdca klucza w 3 eskadrze plm "Warszawa"

Zastpca dowdcy 3 eskadry do spraw polityczno-wychowawczych, porucznik Micha Jakubik, podczas przerwy w lotach bojowych dzieli si najwieszymi wiadomociami z grup pilotw 1 plm

Porucznik Walentyn Stakhaus, zastpca dowdcy 3 eskadry 1 plm

Kapral Piotr Mandziuk na lotnisku Barnwka przygotowuje do startu samolot Jak-9 autora

Autor po dekoracji Krzyem walecznych

Autor i porucznik Wadysaw Suszek - para dyurna na lotnisku Mirosawiec

Chory Roman Wierzchnicki, mody, zdolny pilot 1 plm, zgin podczas walk o Berlin

Podporucznik Stefan azar, pilot 1 plm "Warszawa"

Grupa pilotw puku "Warszawa" przy zestrzelonym niemieckim myliwcu Focke-Wulf 190. Drugo od lewej autor

Autor w kabinie Jaka-9 na chwil przed startem do lotu w osonie szturmowcw

Grupa pilotw 3 eskadry omawia zadania przed lotem treningowym (1946 r.). Od lewej: podporucznik Jzef Miosz, podporucznik Zbigniew Ulanowski, podporucznik Jan Kamela, autor (dowdca eskadry) i podporucznik Juliusz Szwarc

Po powrocie na lotnisko piloci dziel si wraeniami z lotu. Drugo od lewej autor

Grupa pilotw 1 plm "Warszawa" (1946 r.). Od prawej: podporucznik Dancewicz, podporucznik Mieczysaw Gral, autor, podporucznik Zbigniew Ulanowski i (pierwszy od lewej) podporucznik Jzef Miosz

Dowdca 3 eskadry 1 plm "Warszawa" z mechanikiem swego samolotu, kapralem Jasiskim

Genera Karol wierczewski dekoruje sztandar 1 plm "Warszawa". Z prawej strony pocztu sztandarowego autor

Zgrupowanie przed defilad w Bydgoszczy 1 wrzenia 1946 r. W rodku (siedzi) autor

Druyna piki nonej 1 plm "Warszawa". Trzeci od lewej autor

Obwolut, okadk i stron tytuow projektowa SAWOMIR GAZKA Redaktor KAZIMIERZ CIS Redaktor techniczny RENATA WOJCIECHOWSKA Copyright by Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1967 ISBN 83-11-06848-8 Printed in Poland Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1982 r. Wydanie V Nakad 50.000 + 250 egz. (1982 r. - 30.000 + 250 egz., 1983 r. - 20.000 egz.) Objto (z wkadkami): 15,76 ark. wyd., 22,50 ark. druk. Papier druk. mat. IV kl., 71 g, 82 X 104/32 z Zakadw Papierniczych w Kluczach. Oddano do skadania w czerwcu 1982 r. Druk ukoczono w listopadzie 1982 r. w Wojskowej Drukarni w Gdyni. Zam. nr 0637. Cena z 80.-

You might also like